You are on page 1of 430

Polska 1944.

Perspektywa sojuszników i wrogów


centralny
projekt
badawczy

IPN
Ziemie polskie pod
okupacją 1939-1945
I n s t y t u t P a m i ę c i N a r o d o w e j
Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu

Akademia Ignatianum w Krakowie

Polska 1944. Perspektywa sojuszników i wrogów

red. Martyna Grądzka-Rejak, Dawid Golik

Akademia Ignatianum w Krakowie

Kraków 2016
© Akademia Ignatianum w Krakowie, 2016
ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków • tel. 12 39 99 620 • faks 12 39 99 501
wydawnictwo@ignatianum.edu.pl • www.wydawnictwo.ignatianum.edu.pl

© Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni


przeciwko Narodowi Polskiemu, 2016

© Martyna Grądzka‑Rejek & Dawid Golik, 2016

Recenzenci
Prof. dr hab. Jacek Chrobaczyński
Dr hab. Filip Musiał, prof. Ignatianum

Publikacja sfinansowana
ze środków przeznaczonych na działalność statutową
Wydziału Pedagogicznego Akademii Ignatianum w Krakowie
oraz przez
Instytut Pamieci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu

Redaktor prowadzący Roman Małecki


Opracowanie bibliografii Michał Czech
Projekt okładki Marta Czerwińska
Typografia i łamanie Jacek Zaryczny

ISBN 978‑83‑7614‑267‑8 (AIK)


ISBN 978‑83‑277‑1270‑7 (WAM)
ISBN 978-83-943749-3-8 (IPN)

WYDAWNICTWO WAM
ul. Kopernika 26 • 31‑501 Kraków
tel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003
e‑mail: wam@wydawnictwowam.pl
www.wydawnictwowam.pl

DZIAŁ HANDLOWY
tel. 12 62 93 254‑255 • faks 12 62 93 496
e‑mail: handel@wydawnictwowam.pl

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA
tel. 12 62 93 260
e.wydawnictwowam.pl

Druk:
Spis treści

M ar t y na Gr ądzk a- Rej ak , Daw id G ol ik


Wstęp 7
M aci e j K ork uć
Wojna hybrydowa 1944 17
I. Sojusznicy
M arek K o r nat
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia. O brytyjskiej percepcji
spraw polskich w roku 1944 93
Jakub Ty s z k ie w ic z
Od Teheranu do Jałty. Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Polski
i Polaków w 1944 r. 145
M ał go r z at a G murc z y k -Wrońsk a
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego i Rząd Tymczasowy
Republiki Francuskiej wobec „dawnej i nowej Polski” – zamknięcie,
otwarcie? 165
II. Wrogowie
Arkad i us z S t empin
Perspektywa niemieckiego wroga – „nowa polityka” wobec Polski
w 1944 r. i jej fiasko 193
Bo gd an Musiał
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. Kształtowanie granic
oraz ustroju państwowego 211
6 Spis treści

III. Państwa i narody regionu
Ale š Bi nar
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 253
Pete r Bo r z a
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej
w roku 1944 275
M i o ar a Ant on
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 293
T i b o r Gerencsér
Węgry a Polska w 1944 r. Perspektywa sojusznika czy wroga?  311
Ar ūnas Bu bny s
Litwa i Polska w 1944 r.  331
Gr z e go r z Mot yk a
Rok 1944. Polska a Ukraina 349
IV. Dyskusja
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 371

Bibliografia393
Indeks osób419
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016

Wstęp

N
ie ulega wątpliwości, że rok 1944 miał kluczowe znaczenie dla historii
powojennej Polski. To wówczas na arenie międzynarodowej rozegrały
się wydarzenia, które przypieczętowały zarówno jej przyszłe miejsce
w Europie, jak i charakter ustanowionych na jej terytorium rządów. Książka
Polska 1944. Perspektywa sojuszników i wrogów jest w całości poświęcona
międzynarodowym relacjom politycznym i wpływowi, jaki na nasz kraj mieli
ówcześni przedstawiciele państw sojuszniczych, wrogich oraz neutralnych.
Celem niniejszej publikacji nie jest uchwycenie perspektywy polskiej, władz
na uchodźstwie czy Polskiego Państwa Podziemnego w kraju, ale zwrócenie
uwagi na perspektywę zewnętrzną – tzn. wybranych państw i narodów –
w kontekście sytuacji okupowanych jeszcze ziem Rzeczypospolitej. W związ-
ku z tym do współpracy zaprosiliśmy badaczy zajmujących się problematyką
stosunków międzynarodowych zarówno z kraju, jak i zagranicy.
Do chwili obecnej powstało wiele prac analizujących relacje poli-
tyczne w okresie II wojny światowej. Rok 1944 był jednak najczęściej
przedstawiany w Polsce z perspektywy 1 kilku ważnych dla naszego

1
Zob. m.in. Operacja „Burza” i Powstanie Warszawskie 1944, red. K. Komorowski,
Warszawa 2004; Akcja „Burza”, red. M. Niewierowicz, B. Borucki, Białystok 2010;
S. Niedziela, Akcja Burza 1944 na obszarze wileńsko-nowogródzkim AK, „Wiedza
Obronna. Kwartalnik Towarzystwa Wiedzy Obronnej” 2009, R. 36, nr 2, s. 112‑129;
Z. Zieliński, Akcja „Burza” na terenie Inspektoratu Częstochowskiego AK, „Niepodległość
8 Wstęp

­ arodu wydarzeń, jak np. akcji „Burza”, Powstania Warszawskie-


n
go 2  czy wydania Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Na-
rodowego i utworzenia tzw. Polski Lubelskiej 3. Wokół tych zagad-
nień narosła obszerna literatura krajowa i zagraniczna. Warto jednak
zwrócić uwagę na kilka najnowszych prac, w których poruszany jest
temat roku 1944, zazwyczaj w odniesieniu do wybranych, pojedyn-
czych państw. Jedną z nich jest książka Jiřiego Friedla pt. Na jednym
froncie. Czechosłowacko-polskie stosunki wojskowe 1939‑1945 4. Autor
przedstawił w niej stosunki między armią czechosłowacką i polską

i Pamięć. Czasopismo muzealno-historyczne” 2007, R. 14, nr 2, s. 171‑185; Z. Kem-


pisty, Akcja „Burza” w Puszczy Białej lipiec-sierpień 1944, Ostrołęka 1988; Krakowski
Okręg Armii Krajowej w dokumentach, t. 3, Akcja „Burza” w Inspektoracie AK Rzeszów,
red. G. Ostasz, A. Zagórski, Kraków 2003.
2
Por. W. Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków 2008; idem, Dni walczącej stolicy.
Kronika powstania warszawskiego, Warszawa 2008; R. Bielecki, Długa 7 w powstaniu
warszawskim, Warszawa 1994; E. Borecka i in., Exodus Warszawy. Ludzie i miasto po
Powstaniu 1944, t. 1‑5, red. E. Borecka, M.M. Drozdowski, J. Górski, J. Kazimier-
ski, Warszawa 1992; A. Chmielarz, W. Borodziej, A. Friszke, A.K. Kunert, Polska
Podziemna 1939‑1945, Warszawa 1991; J.M. Ciechanowski, Powstanie Warszawskie.
Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego, Pułtusk – Warszawa 2009; Zbrodnie oku-
panta w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku (w dokumentach), red. S. Datner,
K. Leszczyński, Warszawa 1962; M. Getter, Straty ludzkie i materialne w Powstaniu
Warszawskim, „Biuletyn IPN” 2004, nr 8-9 (43-44); J.K.M. Hanson, Nadludzkiej
poddani próbie. Ludność cywilna Warszawy w powstaniu 1944 r., tłum. A. Wiśniewska-
-Walczyk, Warszawa 2004; N. Iwanow, Powstanie warszawskie widziane z Moskwy,
Kraków 2010; K. Komorowski, Armia Krajowa. Szkice z dziejów Sił Zbrojnych Pol-
skiego Państwa Podziemnego, Warszawa 2001; T. Bór-Komorowski, Armia Podziemna,
Warszawa 1994; S. Korboński, Polskie Państwo Podziemne. Przewodnik po Podziemiu
z lat 1939‑1945, Warszawa 2008; A.K. Kunert, Kronika powstania warszawskiego,
Warszawa 2004; R.C. Lukas, Zapomniany holokaust. Polacy pod okupacją niemiecką
1939‑1944, tłum. S. Stodulski, Poznań 2012; J. Sawicki, Zburzenie Warszawy. Zezna-
nia generałów niemieckich przed polskim prokuratorem, członkiem polskiej delegacji przy
Międzynarodowym Trybunale Wojennym w Norymberdze, Warszawa 1949; N. Davies,
Europa walczy 1939‑1945. Nie takie proste zwycięstwo, przeł. E. Tabakowska, Kraków
2008; idem, Powstanie ’44, Kraków 2004.
3
K. Kaczmarek, Krok za frontem, Warszawa 2001; K. Kersten, Narodziny systemu wła-
dzy. Polska 1943‑1948, Paryż 1986; M. Łatyński, Nie paść na kolana. Szkice o opozycji
w latach czterdziestych, Londyn 1985, wyd. 2 rozszerzone, Wrocław 2002; T. Żenczy-
kowski, Dwa komitety 1920, 1944. Polska w planach Lenina i Stalina: szkic historyczny,
Paryż 1983; idem, Polska lubelska 1944, Paris 1987.
4
J. Friedl, Na jednym froncie. Czechosłowacko-polskie stosunki wojskowe 1939‑1945, tłum.
G. Gąsior, Gdańsk – Warszawa 2011.
Wstęp 9

w trakcie II wojny światowej. Ukazał je na tle szerszego kontekstu –


wzajemnych politycznych i  społecznych, polsko-czechosłowackich
relacji. Z kolei o wybranym wycinku relacji rumuńsko-polskich trak-
tuje praca Marka Kornata i  Mikołaja Morzyckiego-Markowskie-
go 5. Publikacja ta jest obszernym wyborem dokumentów związa-
nych z internowaniem polskich polityków po wrześniu 1939 r., zaś
poprzedza je wnikliwy wstęp, sumujący stosunki polsko-rumuńskie
w latach 1937‑1945. Należy także wskazać książkę Dušana Segeša
pt. Partnerzy czy petenci? Słowacy i Słowacja w polityce rządu RP na
obczyźnie 6. Monografia ta odnosi się do kwestii słowackiej w polskiej
polityce zagranicznej, a w szczególności do kontekstu relacji politycz-
nych polsko-czesko-słowackich oraz polsko-węgierskich w  trakcie
II wojny światowej. Należałoby także wskazać wydaną w 2014 r. pracę
zbiorową pod redakcją Waldemara Grabowskiego pt. Okupowana
Europa. Podobieństwa i różnice  7. Książka podzielona jest na cztery
bloki tematyczne. W części pierwszej, zatytułowanej Okupacje. Terror
okupanta, analizie poddano m.in. sytuację okupacyjną w  stolicach
trzech państw: Polski, Belgii i Francji. Część druga, pt. Kwestia ży-
dowska, odnosi się do wybranych zagadnień dotyczących Zagłady,
a także pomocy udzielanej Żydom w okupowanej Polsce i za granicą.
Część trzecia, pt. Współpraca polsko-belgijska i polsko-francuska, anali-
zuje bilateralne stosunki polityczne pomiędzy wskazanymi państwami
w okresie II wojny światowej. Ostatnia, czwarta część, zatytułowana
Polskie Państwo Podziemne, odnosi się do działalności oraz struktur
polskiego ruchu oporu, także na tle innych państw europejskich. Pracą,
w której rok 1944 stanowi temat przewodni, jest monografia Jacka
Chrobaczyńskiego pt. Konteksty przełomu 1944‑1945. Społeczeństwo
wobec wojennych rozstrzygnięć. Postawy – zachowania – nastroje 8. Jed-
nak w przeciwieństwie do wskazanych wyżej, wybranych publikacji,
dotyczy ona przede wszystkim perspektywy polskiej. Autor stara się
5
M. Kornat, M. Morzycki-Markowski, W rumuńskiej pułapce. Internowanie Józefa Becka
i Edwarda Śmigłego-Rydza w dokumentach rumuńskich służb specjalnych, Gdańsk 2011.
6
D. Segeš, Partnerzy czy petenci? Słowacy i Słowacja w polityce rządu RP na obczyźnie,
tłum. G. Gąsior, Gdańsk 2012.
7

Okupowana Europa. Podobieństwa i różnice, red. W. Grabowski, Warszawa 2014.
8
J. Chrobaczyński, Konteksty przełomu 1944‑1945. Społeczeństwo wobec wojennych
rozstrzygnięć. Postawy – zachowania – nastroje, Kraków 2015.
10 Wstęp

znaleźć odpowiedź na pytanie o kondycję społeczeństwa polskiego po


dramatycznych doświadczeniach wojny i dwóch okupacji (niemieckiej
i sowieckiej). Zastanawia się nad tym, jak społeczeństwo radziło sobie
w 1944 i 1945 r., oraz jak „wychodziło” z tego kataklizmu i traumy.
Jak widać, choćby po wskazanych tu przykładach, brak jednak w do-
tychczasowej historiografii publikacji, która w sposób kompleksowy
analizowałaby miejsce Polski w relacjach i układach międzynarodo-
wych oraz rozgrywkach politycznych ówczesnych mocarstw, takich
jak Związek Sowiecki, Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania oraz
państw Europy Środkowo-Wschodniej. Książka Polska 1944. Perspek-
tywa sojuszników i wrogów powstała z myślą, by tę lukę w historiografii
wypełnić.
Niniejsza publikacja składa się z trzech bloków tematycznych, poprze-
dzonych artykułem wprowadzającym, a zwieńczonych zapisem debaty,
jaka miała miejsce podczas międzynarodowej konferencji naukowej, która
odbyła się w Krakowie 17 września 2014 r. Artykuły zostały podzielone
na następujące bloki: państwa sojusznicze, państwa wrogie oraz pań-
stwa i narody regionu. Do tych ostatnich zaliczono państwa sąsiadujące
z Polską w jej przedwojennych granicach, takie jak np. Słowacja, Węgry
czy Rumunia, a także uwzględniono perspektywę narodu ukraińskiego.
W publikacji nie została wzięta pod uwagę perspektywa białoruska, ze
względu na brak jasnego i jednorodnego poczucia świadomości narodo-
wej Białorusinów w okresie okupacji, a także brak reprezentantów tego
narodu, którzy odgrywaliby aktywną rolę na arenie międzynarodowej.
Tom otwiera artykuł Macieja Korkucia poświęcony Polsce i Polakom
w 1944 r. Autor zaprezentował w nim polską perspektywę ówczesnej
sytuacji w kraju oraz na arenie międzynarodowej. Wprowadził do niego
współczesne pojęcie wojny hybrydowej, by pełniej unaocznić działania
Józefa Stalina wobec Polski. Tekst ten stanowi jednocześnie wprowa-
dzenie do tomu i ukazuje jak ważny był rok 1944 dla dalszych dziejów
naszego kraju. Pierwszy blok tematyczny, pt. Sojusznicy, otwiera artykuł
Marka Kornata pt. Porzucenie sojusznika i odruch współczucia. O brytyj-
skiej percepcji spraw polskich w roku 1944. Autor w sposób szczegółowy
analizuje w nim poglądy brytyjskiej elity politycznej i intelektualnej,
a także opinii publicznej i społecznej na tzw. sprawę polską. Celnie
wskazuje czynniki wpływające na percepcję wymienionych powyżej
grup i ich polityczne decyzje. Ukazuje przy tym publikacje i debaty, jakie
Wstęp 11

w okresie II wojny światowej toczyły się w Londynie, a których jednym


z tematów były wojenne i powojenne losy Polski. Kolejny artykuł w tym
bloku, autorstwa Jakuba Tyszkiewicza, dotyczy perspektywy Stanów
Zjednoczonych, jednego z trzech najważniejszych „graczy” na ówczesnej
arenie międzynarodowej. Ukazano w nim realne możliwości wpływu
prezydenta USA oraz poszczególnych polityków na los Polski, głównie
w kontekście rozgrywek prowadzonych w stosunku do Stanów Zjed-
noczonych przez ZSRS. Autor zaprezentował i omówił najważniejsze
wydarzenia oraz podejmowane w ich obliczu decyzje w okresie pomię-
dzy konferencjami tzw. Wielkiej Trójki w Teheranie i Jałcie. Ostatni
tekst, artykuł Małgorzaty Gmurczyk-Wrońskiej pt. Francuski Komitet
Wyzwolenia Narodowego i Rząd Tymczasowy Republiki Francuskiej wobec
„dawnej i nowej Polski” – zamknięcie, otwarcie?, przedstawia z kolei per-
spektywę francuską. Autorka podkreśla w nim, że Rząd Polski w Lon-
dynie i Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego, a po nim także
Rząd Tymczasowy kierowany przez generała Charlesa de Gaulle’a,
zajmowały wspólne stanowisko w sprawach niemieckich, ale podobnie
jak przed wojną występowały między nimi różnice w ocenie Sowietów
i kontaktów z nimi. De Gaulle od początku nie ukrywał wobec rządu
polskiego, że Francja nie będzie pośredniczyć w polsko-sowieckim spo-
rze granicznym. Jak się miało okazać, tradycyjny p­ olsko-francuski sojusz
nie przetrwał w konfrontacji z pragmatyzmem politycznym i potrzebą
zacieśnienia kontaktów de Gaulle’a ze Stalinem.
Na blok drugi, zatytułowany Wrogowie, składają się dwa bardzo ważne
teksty. Pierwszy z nich, autorstwa Arkadiusza Stempina, pt. Perspektywa
niemieckiego wroga – „nowa polityka” wobec Polski w 1944 r. i jej fiasko, od-
nosi się do polityki III Rzeszy Niemieckiej. Według autora, perspektywa
z jakiej III Rzesza postrzegała w drugiej połowie 1944 r. okupowaną przez
siebie Polskę, narzucając decydentom w Berlinie i Krakowie odpowiednią
linię postępowania, sprowadzała się do zasadniczej kwestii: czy w ogóle
istniały szanse na realizację „nowej polityki wobec Polski”? Nowej, czyli
odmiennej od dotychczasowej, której głównymi założeniami były eks-
terminacja biologiczna ludności i brutalny wyzysk kraju. Autor omawia
więc kolejno: istotę „nowej polityki” w Generalnym Gubernatorstwie
w drugiej połowie 1944 r., obliczonej na pozyskanie Polaków dla idei
wspólnego frontu antybolszewickiego, a w zakresie polityki wewnętrz-
nej luzującej „śrubę terroru”. Centralne miejsce w wywodach przypada
12 Wstęp

przy tym zagadnieniom związanym z Powstaniem Warszawskim. Drugi


z artykułów w tym bloku, pióra Bogdana Musiała, pt. Polityka Stalina
wobec Polski w 1944 r. Kształtowanie granic oraz ustroju państwowego,
dotyczy perspektywy najsilniejszego w tym czasie na arenie międzyna-
rodowej polityka – Józefa Stalina oraz kursu wyznaczanego przez ZSRS.
Autor ukazuje w tekście, że polityka Związku Sowieckiego wobec Polski
była zawsze wypadkową założeń polityki Kremla wobec Niemiec, i nie
inaczej działo się w 1944 r. Skrupulatnie przestawia relacje i zależności
między ZSRS a innymi aktywnymi na arenie międzynarodowej pań-
stwami, takimi jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, które to
mogły mieć wpływ na tzw. sprawę polską. Musiał ukazuje poszczególne
kroki podejmowane przez Stalina i decyzje, jakie rozstrzygały o przy-
szłości powojennej Polski, kształcie jej granic oraz ustroju polityczno­-
-gospodarczym. Celnie wskazuje na Stalina jako na „ojca-założyciela”
PRL-u i jego nowych warstw przywódczych, podkreślając, że kluczowe
w tym względzie decyzje zapadły właśnie w 1944 r. przy niemal biernej
postawie państw alianckich.
Blok trzeci – Państwa i narody regionu – otwiera artykuł Aleša Binara
pt. Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. Autor prezentuje
w nim zmiany stosunku Czechosłowacji do Polski podczas II wojny świa-
towej. Jego zdaniem, szczególnie szybkie przekształcenia w tej materii
można było zaobserwować w roku 1944, a dokładniej pomiędzy grudniem
1943 r., kiedy doszło do podpisana umowy czechosłowacko-sowieckiej,
a styczniem 1945 r., gdy Czechosłowacja uznała komunistyczny Rząd
Tymczasowy. Autor analizuje zmianę opinii przedstawicieli Czechosło-
wacji wobec Polski na kilku poziomach. Po pierwsze, ukazuje stosunek
czechosłowackiego rządu emigracyjnego z prezydentem Edvardem Be-
nešem na czele, dalej perspektywę komunistycznego ruchu oporu, i fi-
nalnie czechosłowackiej elity emigracyjnej, będącej w opozycji do rządu
Beneša. Kolejny, korespondujący w pewnym sensie z poprzednim artykuł,
to tekst napisany przez Petera Borzę pt. Polsko-słowackie stosunki podczas
pierwszej Republiki Słowackiej w roku 1944. Autor wskazuje w nim, że
czynnikiem, który zakłócał wzajemne relacje polsko-słowackie w 1944 r.,
była zbliżająca się ofensywa Armii Czerwonej i wynikające z niej obawy
o rozprzestrzenianie się ideologii komunistycznej i totalitarnych praktyk
na odbijanych Niemcom terenach. Zwolennicy państwowości słowackiej
szukali sposobów na utrzymanie po wojnie suwerenności i odbudowę
Wstęp 13

niezależnego państwa. Próby osiągnięcia tych celów doprowadziły do


kilku kontaktów między dyplomatami Republiki Słowackiej i polskiego
Rządu na Uchodźstwie oraz przedstawicielami polskiego ruchu opo-
ru. Niemniej, oba kraje od początku II wojny światowej znajdowały
się w zupełnie różnym położeniu. Słowacja wraz z III Rzeszą zajęła
w 1939 r. część terytorium Polski i wydarzenia te nie pozostały bez
wpływu na kontakty i politykę prowadzoną w 1944 r. Trzeci artykuł
w tym bloku został przygotowany przez Mioarę Anton i nosi tytuł Czas
wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski. Autorka odnosi się w nim
do perspektywy rumuńskiej, w szerszym kontekście niż tylko roku 1944.
Ukazuje wydarzenia jakie rozegrały się u schyłku II wojny światowej na
tle relacji polsko-rumuńskich od końca lat trzydziestych XX w. aż do
pierwszych lat okupacji niemieckiej. Tym samym pozwala czytelnikowi
wniknąć w zawiłe meandry ówczesnych relacji dyplomatycznych, tak-
że z państwami takimi jak ZSRS czy USA, i zrozumieć jakie kroki ze
strony rumuńskiej, a dotyczące tzw. sprawy polskiej, były możliwe, a ja-
kie pozostawały poza zasięgiem polityków tego państwa. Kolejny tekst
Tibora Gerencséra, zatytułowany Węgry a Polska w 1944 r. Perspektywa
sojusznika czy wroga?, odnosi się do węgierskiego spojrzenia na sprawy
polskie. Autor podkreśla w nim, że choć w tych dramatycznych czasach
Polacy i Węgrzy walczyli po przeciwnych stronach, to zarówno jedni, jak
i drudzy byli ofiarami wojny. W artykule pokazuje elementy sprzyjające
budowaniu wzajemnych relacji, jak np. pomoc udzielaną przez Węgrów
polskim uchodźcom czy Polakom walczącym w Powstaniu Warszawskim.
Swoją analizę przedstawia na szerszym tle relacji węgiersko-niemieckich
i węgiersko-sowieckich.
Przedostatni tekst z tego bloku to artykuł Arūnasa Bubnysa Li-
twa i Polska w 1944 roku. W tekście autor koncentruje się na dwóch
aspektach relacji polsko-litewskich w trakcie wojny. Pierwszym z nich
jest stosunek litewskiego podziemia niepodległościowego do państwa
polskiego oraz sprawa Wilna w pierwszej połowie 1944 r. Drugim
zaś – spojrzenie sowieckiej władzy Litewskiej SRS na stosunki z Pol-
ską Ludową i problemy Polaków na Wileńszczyźnie w drugiej poło-
wie 1944 r. Ostatni artykuł to tekst Grzegorza Motyki pt. Rok 1944
a Ukraina. Autor prezentuje w nim podziały, jakie zarysowały się na
Ukrainie na początku 1944 r., podkreślając, że mieszkańcy wschodniej
Ukrainy w większości orientowali się na Związek Sowiecki. Wskazuje
14 Wstęp

na działania komunistycznej USRS i jej kontakty z Moskwą, niepo-


zostające bez wpływu na postrzeganie tzw. sprawy polskiej. Motyka
zaznacza jednak, że największe oddziaływanie na relacje polsko-ukra-
ińskie wywarła w czasie wojny banderowska frakcja OUN. Analizując
te wzajemne stosunki, wykracza poza rok 1944. W konkluzji stwier-
dza, że przeprowadzona przez banderowców akcja depolonizacji nie
była zdeterminowana żadną rzekomą „koniecznością dziejową” ani też
nie przyniosła ukraińskiej sprawie narodowej żadnego pożytku. Zaś
o przebiegu granicy między USRS a „ludową” Polską zadecydował
samodzielnie Stalin, na którego polecenie dokonano też ostatecznej
depolonizacji i sowietyzacji zachodniej Ukrainy.
Książkę Polska 1944. Perspektywa sojuszników i wrogów zamyka zapis
debaty, która zwieńczyła międzynarodową konferencję naukową w Kra-
kowie w dniu 17 października 2014 r. Zdecydowaliśmy o jego dołączeniu,
gdyż w trakcie dyskusji zaprezentowano szereg interesujących wniosków
z tematyki, która nie została poruszona w artykułach, a dotyczącej pamięci
o roku 1944. Dyskusję poprowadził Maciej Korkuć, a wzięli w niej udział:
Marek Kornat, Grzegorz Motyka i Arkadiusz Stempin.
Jak widać z powyższego przeglądu artykułów zgromadzonych w książ-
ce, podstawowym celem publikacji jest zaprezentowanie postrzegania
sprawy polskiej poprzez pryzmat historii politycznej, a nie np. historii
społecznej. Autorzy tekstów nie analizowali bowiem spojrzenia róż-
nych grup społecznych, w tym obywateli poszczególnych krajów czy
też członków ruchu oporu. Ich perspektywa nie musi być zaś tożsama
z perspektywą polityków i oficjalnymi stanowiskami rządów. W tomie
nie analizowano także perspektywy żydowskiej. Wynika to z wydarzeń,
jakie rozegrały się na okupowanych ziemiach polskich w 1942 r., kie-
dy nastąpiła finalna faza przeprowadzanej przez Niemców tzw. akcji
„Reinhardt” i doszło do eksterminacji znaczącej grupy Żydów polskich
i europejskich. Z kolei Żydzi ukrywający się w 1944 r. w okupowanej
Polsce po tzw. aryjskiej stronie starali się przede wszystkim o przetrwanie
do końca wojny, pozostając bez realnego wpływu na sytuację Polski na
arenie międzynarodowej. Z kolei fakt, że zagłada Żydów węgierskich
dokonywała się do połowy 1944 r., nie miał żadnego wpływu na relacje
polsko-węgierskie. Kwestia żydowska nie stanowiła także argumentu
w polityce Stalina wobec państw Europy Środkowo-Wschodniej, w tym
Polski.
Wstęp 15

Wyrażamy nadzieję, że książka Polska 1944. Perspektywa sojuszników


i wrogów nie tylko przyczyni się do lepszego zrozumienia zniuanso-
wanych kontekstów stosunków międzynarodowych schyłku II wojny
światowej, ale będzie stanowić inspirację do dalszych badań, szczególnie
w zakresie tematów, które nie zostały szerzej poruszone w ramach tego
opracowania.

Martyna Grądzka-Rejak
Dawid Golik
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Maciej Korkuć
Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie
Akademia Ignatianum w Krakowie

Wojna hybrydowa 1944

K
ażda zakończona wojna jest oceniana przede wszystkim pod kątem
przyczyn, które ją wywołały i rezultatów, względnie skutków, jakie
przyniosło jej zakończenie. Naczelnym zadaniem Rządu RP jest
wyzwolenie Ojczyzny i uzyskanie należnego Jej miejsca w rodzinie wolnych
narodów – pisano w deklaracji programowej Rządu RP w lutym 1942 r. 1
Z punktu widzenia Rzeczypospolitej Polskiej II wojna światowa za-
kończyła się katastrofą: utratą znacznej części terytorium państwowego,
brutalną likwidacją struktur państwowych RP w kraju, marginalizacją
władz RP na arenie międzynarodowej, zniewoleniem na kilka dekad. Co
gorsza, łączyło się to z uznaniem stworzonej przez Stalina konkurencyj-
nej, w pełni od niego zależnej struktury państwowej za „reprezentację
Polski” na świecie. To podsumowanie wpływa na postrzeganie udziału
Polski w II wojnie światowej, decyduje o specyfice zarówno miejsca tego
konfliktu w dziejach Polski, jak i miejsca Polski w historii II wojny świa-
towej w ogóle. Choć największy wysiłek w czasie wojny Polska włożyła
w walkę z Niemcami, paradoksalnie to postanowienia ZSRS zadecydo-
wały o jej ostatecznym, dramatycznym bilansie.

1
Deklaracja Programowa Rządu ogłoszona przez gen. Władysława Sikorskiego na
posiedzeniu Rady Narodowej w Londynie, 24 II 1942 r. [w:] Armia Krajowa w do-
kumentach 1939‑1945, t. 6 (Uzupełnienia), Londyn 1989, s. 221‑222.
18 M aciej Korku ć

* * *
O ile w roku 1943 Rzeczypospolita Polska stoczyła walkę o prawo do
równego, podmiotowego traktowania na międzynarodowej arenie ko-
alicji antyniemieckiej w zgodzie z zasadami Karty Atlantyckiej, o tyle
rok 1944 był czasem dramatycznej walki w ogóle o prawo Polski do
istnienia w rodzinie wolnych narodów Europy. Nietypowość losu Polski
w II wojnie światowej polegała na tym, że mimo trwającej od pięciu lat
wojny z Niemcami głównym zagrożeniem dla perspektyw odzyskania
suwerenności był jeden z członków antyniemieckiej koalicji, którą Polska
współtworzyła – Związek Sowiecki. W 1943 r. Rzeczypospolita Polska,
wciąż prowadząc wojnę z Niemcami, stała się przedmiotem wewnątrz-
koalicyjnej agresji. Najpierw realizowanej przede wszystkim środkami
dyplomatycznymi i propagandowymi, a tylko w ograniczonym stopniu
militarnymi – tam, gdzie funkcjonowały silne sowieckie oddziały leśne.
W 1944 r. – po ponownym wkroczeniu Sowietów na ziemie RP – doszły
do nich przedsiębrane już na dużą skale operacje wojskowe i policyjne,
nabierające cech masowego terroru. Nietypowość sowieckiej agresji w tym
czasie polegała na tym, że była ona skrywana i kamuflowana różny-
mi metodami. Prowadzona pod sztandarami Narodów Zjednoczonych,
przez państwo – sygnatariusza Karty Atlantyckiej, dokonywana była
sekwencyjnie, po stopniowym uzyskiwaniu akceptacji również zachod-
nich mocarstw koalicji. Sowieci, dokonując kolejnych wrogich aktów
wobec Polski, wciąż mówili o jej wyzwoleniu, niepodległości i wolności
jej obywateli. Dokonując zniewolenia, zbrodni i masowych aresztowań –
stawiali w imieniu Polaków (bądź zmuszali ich do stawiania) pomniki
wdzięczności „za wyzwolenie”.
Kiedy spojrzymy na pochodzące z zupełnie innej epoki definicje wojny
hybrydowej, której pojęcie pojawiło się w pierwszej dekadzie XXI w. 2,
łatwo możemy dojść do wniosku, że termin ten doskonale pasuje do sy-
tuacji, w jakiej znalazła się Rzeczypospolita Polska w latach 1943‑1945.
Wojna hybrydowa to skomplikowany fenomen, który bazując na pojęciach

2
Za twórcę tego pojęcia uważany jest Frank G. Hoffman, autor książki Hybrid Warfare
and Challenges (za: K. Parulski, Współczesne prawo międzynarodowe wobec wojny hybry-
dowej na przykładzie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, „Zeszyt Problemowy Towarzystwa
Wiedzy Obronnej” 2015, nr 2, s. 25).
Wojna hybrydowa 1944 19

z wielu obszarów, nie daje się ująć w lapidarnej definicji łączącej konwen-
cjonalne i niekonwencjonalne narzędzia wojny – pisał autor publikacji na
ten temat, przytaczając osiem kluczowych dla niej elementów: użycie
regularnych sił zbrojnych, wykorzystanie nieregularnych sił zbrojnych,
zaangażowanie sił specjalnych, wsparcie lokalnych niepokojów, wojna in-
formacyjna i propagandowa, dyplomacja, cyberataki, wojna gospodarcza 3.
Należy oczywiście uwzględnić różnice epok i stosowanych technolo-
gii. Trzeba pominąć cyberataki, które z oczywistych względów nie mo-
gły zaistnieć w pierwszej połowie XX w. Warto także zwrócić uwagę na
ograniczoność zastosowania metod wojny gospodarczej w odniesieniu do
Rzeczypospolitej Polskiej funkcjonującej w nienaturalnych warunkach na
uchodźstwie i w postaci Polskiego Państwa Podziemnego. Jednakże po-
zostałe elementy w sposób wyrazisty prowokują do zastosowania pojęcia
wojny hybrydowej, czyli wojny udającej „nie-wojnę”, na określenie całego
kompleksu działań sowieckich wobec Polski w omawianym okresie. So-
wieci dokonali wobec Polski agresji, która miała być – przy akceptacji sił
sojuszniczych – pozorowana na ciąg zdarzeń o innym charakterze. Mamy
więc połączenie wojny informacyjnej i propagandowej, wielopłaszczyzno-
we wykorzystanie dyplomacji do wymierzania kolejnych ciosów, dywersję
komunistyczną podejmującą próby oddziaływania na nastroje ludności,
wykorzystanie nieregularnych sił zbrojnych, czyli oddziałów dywersyj-
nych i rajdowych przerzucanych przez front niemiecko-sowiecki na ziemie
polskie, w końcu użycie regularnych sił zbrojnych oraz zaangażowanie sił
specjalnych do całkowitego unicestwienia władz, struktur i sił zbrojnych
Polskiego Państwa Podziemnego. Można więc pokusić się o tezę, że to nie
Ukraina w XXI w. stała się pierwszą europejską ofiarą wojny hybrydowej,
ale właśnie Rzeczypospolita Polska kilkadziesiąt lat wcześniej.
W fałszywym świetle ciąg ówczesnych zdarzeń był prezentowany
w polityce i dyplomacji, a następnie przez całe dekady w różnych opra-
cowaniach historycznych. Skutki tych działań wciąż oddziałują na men-
talność – również autorów zajmujących się historią. Niezbędne jest więc
przypomnienie podstawowych, nie zawsze dostrzeganych faktów.
Sowiecka inwazja trwająca od 17 września 1939 r. była dopełnie-
niem agresji rozpoczętej przez Niemcy i Słowację 1 września 1939 r.
Mimo że w wyniku tych działań terytorium Polski było okupowane,

3
K. Parulski, op. cit., s. 27.
20 M aciej Korku ć

Rzeczypospolita Polska w trudniejszych okolicznościach nadal funkcjo-


nowała na arenie międzynarodowej jako suwerenne państwo, którego wła-
dze czasowo były zmuszone przebywać na terytorium sojuszników. Od
pierwszych do ostatnich chwil wojny była RP stroną wojującą, członkiem
koalicji antyniemieckiej: zachowała podmiotowość prawną w stosunkach
międzynarodowych, posiadała swoje placówki dyplomatyczne i repre-
zentację w Lidze Narodów. Podstawą działania władz Rzeczypospolitej
pozostała nadal konstytucja kwietniowa. Tylko ona tworzyła legalną podstawę
zarówno z punktu widzenia prawa wewnętrznego, jak i międzynarodowego
istnienia władz polskich i uznawania ich za prawnego kontynuatora Polski
niepodległej. To zaś stanowiło niezwykle istotny element ciągłości państwa,
którego istnienie uznały […] za niebyłe Niemcy i Związek Radziecki – pisał
Andrzej Ajnenkiel 4. 28 września 1939 r. władze USA wydały oświad-
czenie, w którym stwierdzano, że Polska stała się ofiarą użycia siły jako
narzędzia polityki. Jej terytorium zostało zajęte a rząd zmuszony do szuka-
nia schronienia za granicą. Jednakże samo zajęcie terytorium nie powoduje
formalnego upadku rządu. Dlatego Stany Zjednoczone będą nadal uważać,
że rząd polski istnieje, zgodnie z konstytucją Polski i uznają hrabiego Jerzego
Potockiego jako polskiego ambasadora w Waszyngtonie 5.
Mianowany przez nowego prezydenta RP Władysława Raczkiewicza
premier i Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski uznał za najważniejsze
swoje zadanie zachowanie tej ciągłości oraz prestiżu i godności Rządu pań-
stwa suwerennego, pełnoprawnie sojuszniczego i mającego z natury rzeczy równy
z pozostałymi państwami sojuszniczymi głos we wszystkich sprawach i decyzjach
związanych z toczącą się wojną i ustaleniem warunków przyszłego pokoju 6.
Ani Niemcy i Słowacja, ani ZSRS nie dokonały formalnego wypo-
wiedzenia wojny. Agresja była faktem. Jej konsekwencją był stan wojny
Polski zarówno z zachodnim, jak i ze wschodnim oraz południowym
sąsiadem. Tak też sytuację Polski postrzegały władze Rzeczypospolitej.
Początkowa dezorientacja, jaką wywołało wśród niektórych polskich
czynników państwowych wkroczenie wojsk sowieckich do Polski, nie
4
A. Ajnenkiel, Konstytucje Polski w rozwoju dziejowym 1791‑1997, Warszawa 2001,
s. 237.
5
Cyt. za: E. Cytowska-Siegrist, Stany Zjednoczone i Polska 1939‑1945, Warszawa 2013,
s. 15.
6
Cyt. za: Historia dyplomacji polskiej, t. 5: 1939‑1945, red. W. Michowicz, Warszawa
1999, s. 21.
Wojna hybrydowa 1944 21

zmieniła wymiaru agresji sowieckiej i charakteru podjętych następnie


działań przez ZSRS na okupowanym terytorium. Nawet jeśli polski Na-
czelny Wódz nie posiadał – z oczywistych względów – tak wielostronnej
wiedzy o agresji, jaką mamy dzisiaj.
Polska znalazła się w sytuacji podwójnie dramatycznej. Katastrofą była
okupacja całości jej terytorium przez agresorów. O „zaistnieniu stanu
wojny z Rosją” mówiono wielokrotnie na posiedzeniach Rządu RP w la-
tach 1939‑1941 7. Podobnie formułowano to na niwie dyplomacji. W tym
duchu w marcu 1940 r. premier Sikorski rozmawiał m.in. z amerykańskim
wysłannikiem prezydenta Franklina D. Roosevelta, podsekretarzem stanu
Benjaminem Sumnerem Wellesem: Ofiarą wojny padła na razie Polska.
Lecz toczy się ona nie o Polskę ani Czecho-Słowację oraz Austrię. Toczy się
o hegemonię świata, po którą sięgają butnie hitlerowcy i bolszewicy, związani
ze sobą spiskiem […]. Polacy walczą nie tylko o wolność własną i o lepsze dla
swego państwa bezpieczeństwo, lecz o zagrożoną śmiertelnie cywilizację. Biją
się o przyszłość ludzkości. Jakikolwiek kompromis byłby w tej nierozegranej
partii kapitulacją przed barbarzyństwem. Obecnie pragnę jeszcze podkreślić,
że w wojnie tej Naród Polski bierze nadal udział i to udział bohaterski. Nie
ma poważnego Polaka w kraju, któryby uznał zabór niemiecki i bolszewic-
ki. […] Jeżeli Niemcy i Rosjanie pozostaną bezkarni, gnębienie Polaków
przez egzekucje, przesiedlenia, głód, nędzę i choroby pociągnie za sobą wy-
niszczenie wielu milionów ludzi. Wówczas Amerykanie nie byli stroną
wojującą. Nie potrzebowali jeszcze kreować obrazu Stalina jako „wujka
Joe”. Operowali więc prostym językiem faktów. Sumner Welles w imieniu
Roosevelta stwierdził, powołując się na przyjazne nastawienie prezydenta
do Polski: Jesteśmy zobowiązani wziąć w obronę wspaniały Naród Polski
przed eksterminacją niemiecko-bolszewicką 8.
W styczniu 1940 r. w poczcie kurierskiej z kraju gen. Stefan Rowecki
przesłał do Komendanta Głównego ZWZ gen. Kazimierza Sosnkow-
skiego m.in. tekst „Deklaracji ideowej”. W punkcie pierwszym głosiła
ona: Walka przeciw Niemcom i Rosji o niepodległość Polski trwa. Toczyć się

7
Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 19 VIII 1940 r. [w:] Protokoły posiedzeń
Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 2: Czerwiec 1940 – czerwiec 1941, red.
M. Zgórniak, Kraków 1995, s. 90.
8
Sprawozdanie z rozmowy gen. Sikorskiego z Sumnerem Wellesem [w:] Protokoły
posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 1: Październik 1939 – czerwiec
1940, red. M. Zgórniak, Kraków 1994, s. 236‑244.
22 M aciej Korku ć

ona będzie aż do naszego ostatecznego zwycięstwa. […] Jednym z warunków


skuteczności tej walki i należytego wykorzystania wszystkich sił jest jednolitość
jej kierownictwa na całym obszarze Rzeczypospolitej. Podporządkowanie się
kierownictw(u) i lojalna z nim współpraca – to minimum tego, czego żądamy
dziś od każdego obywatela. W punkcie drugim Rowecki pisał: Walczymy
nie tylko o Polskę, ale i o wolnego człowieka w wolnej Europie. W walce
tej sprzymierzeńcami nam są nie tylko walczące wespół z nami państwa
zachodnie: Anglia i Francja, nie tylko bohatersko broniąca swej niepodległo-
ści Finlandia, ale również opinia całego cywilizowanego świata. Wrogami
naszymi są wszelkie ideologie totalistyczne, a dzisiaj w pierwszym rzędzie
hitleryzm i bolszewizm 9.
Niestety polski punkt widzenia nie był w pełni tożsamy z celami
wojny, które stawiali przed sobą Francuzi i Brytyjczycy. Tylko na odcinku
antyniemieckim dostrzegali oni zbieżność poglądów z tymi wyrażanymi
przez Rzeczypospolitą. Polacy słusznie uderzali w dzwon wzniosłych
ideałów obrony ludzkości przed oboma totalitaryzmami. Te jednak nie
po raz pierwszy ustępowały przed partykularnie postrzeganym interesem
politycznym. Nawet trudno było marzyć o bardziej dalekowzrocznym
stosunku do ZSRS. O ile przeciw Niemcom Francja i Wielka Brytania
dostrzegała wspólnotę interesów z Polską, o tyle nad konfliktem so-
wiecko-polskim generalnie oba państwa starały się przejść do porządku
dziennego. W efekcie, jak stwierdzano na jednym z posiedzeń Rządu RP,
wśród państw europejskich tylko Polska jest w stanie wojny z Sowietami 10.
I w sposób dojmujący Polska to osamotnienie odczuwała. Nasi zachodni
partnerzy nie pozostawiali złudzeń co do możliwości ich zaangażowania
się w jakikolwiek konflikt z Sowietami – ani w walce o terytorium, ani
też w walce o niepodległość RP. Jeszcze w czasach sprzed klęski Francji
przedstawiciele polskiego MSZ byli wyraźnie informowani, że w żadnych
warunkach nie może Polska liczyć na to, aby Wielka Brytania wszczęła wojnę
przeciw Rosji Sowieckiej na rzecz odzyskania przez Polskę tych obszarów,
które zostały zajęte przez Sowiety 11. I choć agresja ZSRS na Polskę była
9
Deklaracja Ideowa [w:] Armia Krajowa w dokumentach 1939‑1945, t. 1: Wrzesień
1939 – czerwiec 1941, Londyn 1970, s. 88‑89.
10
Protokół posiedzenia Rady Ministrów z 19 XI 1940 r. [w:] Protokoły posiedzeń Rady
Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 2, op. cit., s. 179.
11
Notatka sprawozdawcza ambasadora RP w Wielkiej Brytanii E. Raczyńskiego z roz-
mów ministra spraw zagranicznych RP A. Zaleskiego w Londynie, Londyn, 12 X
Wojna hybrydowa 1944 23

wypełnieniem sojuszniczych zobowiązań Moskwy wobec III Rzeszy,


Stalinowi udało się to, co nie udało się Hitlerowi: sprowadzenie konfliktu
sowiecko-polskiego do wymiaru bilateralnego.
Zdawano sobie sprawę, że tylko w konflikcie z Niemcami Polska jest
częścią szerszego obozu koalicyjnego. Nawet gdyby doszło do zwycięstwa
aliantów na zachodzie, dla Polski nie oznaczałoby to końca problemów.
Jednakowoż nie tylko nie stwarzałoby ono szans na odzyskanie wschod-
niej połowy terytorium, ale też nie likwidowałoby dostrzeganego przez
Polaków zagrożenia potencjalnie nowym etapem agresji wielomilionowej
armii sowieckiej, szykującej się, aby wykorzystać załamanie Niemiec do
nowego uderzenia na zachód.
W takiej sytuacji wojna, do jakiej doszło w 1941 r. pomiędzy jednym
a drugim agresorem, była dla Polski wydarzeniem szczególnie szczęśli-
wym. Dobitnie to wyrażała konspiracyjna prasa w dniach bezpośrednio
następujących po agresji oraz polscy przywódcy państwowi. 23 czerwca
1941 r. premier Sikorski w wieczornym przemówieniu radiowym mówił:
A więc stało się to, czego oczekiwaliśmy, ale nie spodziewaliśmy się w tak szyb-
kim czasie. Prysnął związek hitlerowsko-bolszewicki, będący u początku tej
straszliwej katastrofy, której ofiarą padła Polska. […] Taki rozwój wydarzeń
jest dla Polski wysoce korzystny. […] Oto główny wróg narodu polskiego –
Niemcy zrywają sojusz, który był źródłem największych nieszczęść 12. Jednak
nowa sytuacja rodziła nowe wyzwania. Z punktu widzenia Brytyjczyków
źródłem nadziei na odmianę niekorzystnej konstelacji militarnej był nie
tyle konflikt pomiędzy dwoma wrogami (z Sowietami nie byli w sta-
nie wojny, choć przed 1941 r. Niemcy korzystali z sowieckich zasobów
podczas prowadzenia wojny na zachodzie), ale właśnie sojusz ze ZSRS.
To było błogosławieństwo  – perspektywa znalezienia na wschodzie
wielkiego, dysponującego olbrzymim terytorium i zasobami ludzkimi
partnera do prowadzenia wojny z Niemcami. Londyn słusznie bowiem
obawiał się przygotowań do kolejnej fazy inwazji niemieckiej na Wy-
spy Brytyjskie. Dla Anglii wybuch ten [wojny niemiecko-sowieckiej –
przyp. M.K.] był najłaskawszym uśmiechem losu, równoznacznym niemal

1939 r. [w:] Polska w polityce międzynarodowej (1939‑1945). Zbiór dokumentów. 1939,


oprac. W.T. Kowalski, Warszawa 1989, s. 593‑594.
12
Przemówienie radiowe generała Sikorskiego do kraju w dniu 23 VI 1941 r. [w:]
Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 3: Czerwiec – grudzień
1941, red. M. Zgórniak, Kraków 1996, s. 5.
24 M aciej Korku ć

z cudem ocalenia – celnie ujmował Władysław Pobóg-Malinowski – Bo


jeśli widmo inwazji niemieckiej zostało przed rokiem niespełna zatrzymane
nad Kanałem, to przecież nie przestawała gnębić prawda o przytłaczającej
niemieckiej przewadze w sile i o konieczności samotnego z czasem zmierze-
nia się z tą przewagą. Wybuch na wschodzie zdejmował z piersi Anglii tę
jej zmorę. Przerzut wojsk niemieckich na wschód i rozgorzała tam walka
tytanów stwarzały dla Anglii sytuację o wiele korzystniejszą nawet od tej,
jaką mogłoby dać w pierwszej fazie nawet czynne wystąpienie Ameryki 13. To
rodziło różnice perspektyw. Brytyjczycy potrzebowali po prostu znisz-
czenia zagrażającej im potęgi Hitlera. Sami nie byli ofiarami sowieckiej
agresji. Z angielskiego punktu widzenia najkorzystniejszy obrót rzeczy
na wschodzie to po prostu sowieckie zwycięstwa.
Inna była perspektywa ujmująca rację stanu Rzeczypospolitej Polskiej.
Zajęcie całego terytorium RP przez Niemców i przesunięcie frontu daleko
na wschód w pewnym sensie upraszczało sytuację Polski. Stwarzać mogło
szansę wyzwolenia całej Polski przez zachodnich aliantów z udziałem sił
RP po pokonaniu niemieckiej Rzeszy, bez powiązania tego z konfrontacją
ze ZSRS. Dlatego w głęboko pojętym interesie RP leżał scenariusz długo-
trwałej i kosztownej dla obu totalitarnych potęg wojny, której fronty ugrzę-
złyby gdzieś daleko na wschodzie – na wzór wydarzeń z I wojny światowej.
Oznaczałoby to wykrwawienie i osłabienie sił obu wrogów niepodległości
RP – zarówno Wehrmachtu, jak i Armii Czerwonej, niosące stępienie
imperialnych planów obu totalitaryzmów. Trudno było mieć jakiekolwiek
złudzenia wobec Stalina. Polacy doskonale poznali go po „owocach” jego
rządów we wschodniej części kraju w latach 1939‑1941.
Niewątpliwie z punktu widzenia Rzeczypospolitej polsko-sowiecki
traktat z 30 lipca 1941 r. był prawdziwym „paktem z diabłem”, z którego
strony trudno byłoby się spodziewać czystych intencji. Zresztą od pierw-
szych tygodni funkcjonowania tego traktatu nie brakowało wydarzeń,
które jednoznacznie pokazywały, iż Stalin nie zamierza być lojalnym
jego wykonawcą. Przykłady można mnożyć: zakonspirowana odbudowa
dywersyjnej partii komunistycznej i jej bojówki, spełniającej rolę narzę-
dzia Moskwy w kraju, uruchomienie sowieckiej radiostacji pozorującej
„niezależny głos z kraju”, rozbudowa sowieckich oddziałów leśnych na

13
W.  Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski 1864‑1945, t.  3:
1939‑1945, Londyn 1960, s. 172.
Wojna hybrydowa 1944 25

obszarach wschodnich bez uzgodnienia z władzami polskimi, mnożenie


trudności w uwalnianiu Polaków z łagrów, utrudnianie dostępu do armii
obywatelom RP z mniejszości narodowych, potem ograniczanie racji
żywnościowych dla wojska itd. Tak też na to patrzyli ludzie z bezpo-
średniego otoczenia Stalina, tacy jak Wanda Wasilewska. Sprawę umowy
z emigracyjnym rządem uważaliśmy raczej jako posunięcie taktyczne, a nie
jako coś na serio – stwierdzała po latach 14.
Zarówno Sikorski, jak i inni polscy przywódcy państwowi rozumieli, że
sowieckie niebezpieczeństwo może na powrót stać się pierwszoplanowym
problemem na drodze odbudowy wolnej RP. Rozumieli to, choć w nowych
warunkach wojennych, po odwróceniu sojuszy dających Sowietom miejsce
w koalicji, nie można było tego na forum międzynarodowym artykułować
wprost. Jednakowoż nie był trudny do wyobrażenia scenariusz negatywny:
pełne przejęcie przez ZSRS inicjatywy na froncie i wkroczenie Armii
Czerwonej w granice kraju. To by oznaczało powrót Stalina do jego pier-
wotnych planów. Poruszając się po scenie antyniemieckiej koalicji, Polacy
próbowali wymuszać respektowanie praw Rzeczypospolitej, przyjmując
w wielu momentach postawę zasadniczą, taką, jaka przystoi władzom
niepodległego państwa. Nie zawsze dawało to stuprocentowe rezultaty,
jednakże aż do końca 1942 r. można mówić o równoprawnych stosunkach
międzypaństwowych pomiędzy Polską a Związkiem Sowieckim.
Podstawowym żądaniem Sowietów było, aby alianci zachodni uznali
sowiecki zabór ziem wschodniej Polski oraz państw bałtyckich w latach
1939‑1940 jako zasadniczy punkt wyjścia do jakichkolwiek dyskusji po-
litycznych. Sowieci chcieli, aby to te granice rozszerzonego ZSRS, w ich
kształcie z 1941 r., były traktowane jako podstawa do dyskusji o sprawach
terytorialnych w powojennej Europie. Z wysiłkiem było to torpedowane
przez władze RP (także przy wsparciu USA). Dzięki postawie Roosevelta
udało się uniemożliwić zgodę Brytyjczyków na wpisanie takiego stanu
rzeczy do traktatu sojuszniczego brytyjsko-sowieckiego już w roku 1942.
Taka postawa Stanów Zjednoczonych była ważnym źródłem optymi-
zmu dla władz RP. Na przełomie 1941/1942 r. i w pierwszych miesiącach
roku 1942 USA twardo oponowały przed akceptacją żądań terytorialnych
14
Archiwum Akt Nowych [dalej: AAN], sygn. 9599, t. 2, Wspomnienia Wandy Wasi-
lewskiej, k. 83. Niepełne wydanie tych wspomnień ukazało się drukiem: Wspomnienia
Wandy Wasilewskiej (1939‑1944) [w:] Archiwum Ruchu Robotniczego, red. F. Tych, t. 7,
Warszawa 1982.
26 M aciej Korku ć

Stalina. Roosevelt kilkakrotnie powstrzymywał Winstona Churchilla


przed pochopnym przyjmowaniem żądań Moskwy. Posługiwał się przy
tym prostym argumentem: jakiekolwiek akceptacje zmian granic by-
łyby niezgodne z zasadami Karty Atlantyckiej. W styczniu 1942 r. na
spotkaniu w Waszyngtonie prezydent USA zmusił wręcz brytyjskiego
premiera do przestrzegania tych zasad. Churchill przystał na to – wobec
zdecydowanej postawy Roosevelta. Dodał nawet, bez cienia jakiejkolwiek
nuty samokrytyki, że spełnienie sowieckich żądań byłoby sprzeczne ze
wszystkimi zasadami, o które walczymy 15. Jednak już sześć tygodni póź-
niej brytyjski premier próbował te zasady ponownie odłożyć na półkę.
Znowu chciał nakłonić Roosevelta do akceptacji żądań terytorialnych
Stalina, i znowu amerykański prezydent stanowczo się temu przeciwsta-
wił 16. Mimo to, w ramach budowy owej „atmosfery zaufania” w relacjach
z Moskwą, Churchill poinformował Stalina 12 marca 1942 r., że pisemnie
przekonuje Roosevelta, by zaaprobował podpisanie z Rosją „układu o gra-
nicach Rosji powojennej”, czyli tych z 1941 r. 17 W marcu 1942 r. pełniący
obowiązki (w zastępstwie Cordella Hulla) sekretarza stanu USA Sumner
Welles złożył, z upoważnienia prezydenta Roosevelta, dość jednoznaczne
oświadczenie w tej sprawie. Według relacji ambasadora Raczyńskie-
go brzmiało ono następująco: Rząd amerykański nie zaciągnie żadnych
zobowiązań tajnych w czasie trwania wojny w przedmiocie rozstrzygnięć
powojennych. Polityka amerykańska określona jest ściśle w Karcie Atlantyckiej.
Rozstrzygnięcia co do układu stosunków pomiędzy państwami, szczególnie
zaś kwestie granicy pomiędzy nimi, muszą oczekiwać końca wojny. Ta decy-
zja nie stoi na przeszkodzie prowadzenia rozmów między poszczególnymi
państwami w grupie Zjednoczonych Narodów dla dokładnego ustalenia ich
postulatów i ich stanowiska 18.

15

Szanowny Panie Stalin. Korespondencja pomiędzy Franklinem D. Rooseveltem a Josi-
fem W. Stalinem, oprac. S. Butler, wstęp A. Schlesinger jr, tłum. M. Antosiewicz,
Warszawa 2007, s. 83.
16

Ibidem.
17
Pismo W. Churchilla do J.W. Stalina, 12 III 1942 r. [w:] Korespondencja Przewod-
niczącego Rady Ministrów ZSRR z Prezydentem Stanów Zjednoczonych i premierem
Wielkiej Brytanii w okresie Wielkiej Wojny Narodowej 1941‑1945, t. 1: Korespondencja
z W.S. Churchillem i C.R. Attleem, lipiec 1941 r. – listopad 1945 r., Warszawa 1960, s. 37.
18
Cyt. za: Sprawa Polska w czasie drugiej wojny światowej w pamiętnikach, oprac. M. To-
mala, Warszawa 1990, s. 124.
Wojna hybrydowa 1944 27

Finalnie, kiedy Wiaczesław Mołotow 20 maja 1942 r. przybył do Lon-


dynu w celu podpisania przygotowanego już traktatu, podjął jeszcze raz
próbę wpisania do układu uznania dla sowieckich granic z 1941 r. Spotkał
się jednak z jednoznaczną i ostateczną odmową Anglików. Amerykań-
skie wsparcie dla spraw zasadniczych poskutkowało. W takiej sytuacji
Mołotow wycofał się z żądań 19. Stalin ustąpił. W podpisanym 26 maja
traktacie sojuszniczym takiej zgody nie było.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty, można stwierdzić, że walcząca od
1939 r. Rzeczypospolita Polska miała jeszcze do końca 1942 r. pełno-
prawne miejsce w alianckim obozie potencjalnych zwycięzców.
Sytuacja uległa zmianie w 1943 r. Bitwa pod Stalingradem przy-
niosła przełom na froncie wschodnim. Świadomość, że zmierza ona do
nieuchronnej klęski Niemców momentalnie przerodziła się w styczniu
i lutym 1943 r. w decyzję Moskwy o zaostrzeniu polityki wobec Polski,
przy wykorzystaniu rosnącej siły Sowietów w koalicji. Sprowadzało się
to do precyzyjnie wymierzonych kolejnych ciosów zadawanych Polsce na
arenie koalicyjnej. Poza tym specjalną rolę wykonawcy „polskiej” polityki
Kremla Stalin powierzył Wandzie Wasilewskiej, ściągniętej do Moskwy
na początku roku w trybie pilnym. Ona oraz jej mąż Aleksander Korniej-
czuk zostali poinformowani z miejsca, że działania sowieckiego dyktatora
zmierzają do rozpalenia konfliktu: Stalin […] wówczas powiedział w ten
sposób, że sytuacja wygląda tak, że chyba dojdzie do jakiegoś decydującego
konfliktu miedzy emigracyjnym rządem [polskim] a Związkiem Radzieckim
i my sądzimy, że w tej sytuacji Wanda mogłaby dużo zrobić. Potem zaczęła
się cała seria rozmów […] – relacjonowała po latach 20. Stalin nakazał jej
ogłosić powstanie struktury (początkowo fikcyjnej) kontestującej politykę
władz RP i wyposażonej we własny organ prasowy wydawany w Mo-
skwie: jeśli o to chodzi kto ma to pismo firmować i że niedobrze by było, żeby
to wyglądało jako inicjatywa maleńkiej grupki osób, a trzeba żeby to pismo
było wyrazicielem nastrojów i nie odpychało, a przyciągało wszystkich Pola-
ków, że należy dać nazwę jakiejś organizacji […]. Przy tym zadecydował,
że organizacja ta będzie nosić nawę Związek Patriotów Polskich 21.

19
E. Duraczyński, Polska 1939‑1945. Dzieje polityczne, Warszawa 1999, s. 213.
20
AAN, sygn. 9599, t. 2, Wspomnienia Wandy Wasilewskiej, k. 101‑102.
21

Ibidem, k. 102.
28 M aciej Korku ć

Co gorsza, wiosną 1943 r. także w Waszyngtonie nastąpiła nieocze-


kiwana zmiana pod względem stosunku do politycznych pryncypiów.
Ze zdziwieniem skonstatował to przebywający z wizytą w USA szef
brytyjskiego MSZ Anthony Eden. Pamiętał on doskonale, jak twardy
opór ­Roosevelta odesłał rok wcześniej na śmietnik brytyjskie tendencje
do daleko idącej ustępliwości wobec granicznych żądań Moskwy. Był
więc zaskoczony tym, że Roosevelt, jeszcze niedawno bardzo zasadniczy
w sprawie polskich granic, tym razem nagle zmienił front: Następnie
dyskutowaliśmy dosyć szczegółowo nad żądaniami Rosji […]. Ku memu zdzi-
wieniu Roosevelt nie wydawał się przewidywać większych trudności w spra-
wie Polski. Sądził, że jeśli Polska otrzyma Prusy Wschodnie i może kawałek
Śląska [w oryginale: and perhaps some concessions in Silesia – przyp. M.K.],
zyska raczej, niż straci, zgadzając się na linię Curzona. Z lekceważeniem
podchodził do faktu, że chodzi o niemal połowę przedwojennego te-
rytorium RP z jej mieszkańcami, a nie o podmianę cudzych zdobyczy
kolonialnych. Co więcej, pokazał, że bynajmniej nie ma zamiaru trakto-
wać Polski na zasadach jakiegokolwiek sojuszniczego partnerstwa. Tak
czy inaczej W. Brytania, Stany Zjednoczone i Rosja powinny zdecydować
w odpowiednim czasie, jakie rozwiązanie jest sprawiedliwe i Polska mu-
siałaby je przyjąć. W innych żywotnych dla naszego regionu sprawach
prezydent był również skłonny akceptować rosyjskie żądania wobec Finlandii,
nie zgłaszał zastrzeżeń co do rosyjskich roszczeń wobec państw bałtyckich,
chociaż miał nadzieję, że uda się tam przeprowadzić plebiscyt 22. Wszystko
było obudowane, niestety dość naiwnymi, prezydenckimi oświadcze-
niami o wspólnym zabezpieczeniu pokoju na świecie przez oba anglo-
saskie mocarstwa – wespół ze stalinowskim ZSRS: Prezydent rozwodził
się beztrosko o tym, jak widzi problemy europejskie. Wyobrażał sobie, że po
wojnie siłę zbrojną w Europie należałoby skoncentrować w rękach Stanów
Zjednoczonych, W. Brytanii i Rosji. Mniejsze państwa nie dysponowałyby
niczym bardziej niebezpiecznym niż karabiny 23.
Brytyjski MSZ ze zdziwieniem odnotował taką zmianę. Co gorsza,
informację na ten temat Eden przekazał dwa tygodnie później sowiec-
kiemu ambasadorowi w Waszyngtonie – Maksymowi Litwinowowi. Nie

22
A. Eden, Pamiętniki 1938‑1945, t. 2: Obrachunki, tłum. J. Meysztowicz, Warszawa
1972, s. 296; idem, The Eden Memoire. The Reckoning, London 1965, s. 372‑373.
23

Ibidem.
Wojna hybrydowa 1944 29

ma wątpliwości, że wieść ta niezwłocznie została przekazana do Moskwy.


Dla Stalina otwierała się droga do nowej fazy rozgrywki przeciw Polsce.
To samo co Litwinowowi, Eden powtórzył tym razem po powrocie do
Londynu ambasadorowi Iwanowi Majskiemu. To był początek przy-
spieszonego trybu spychania Polski do roli przedmiotu w polityce mię-
dzynarodowej. Eden na posiedzeniu brytyjskiego Gabinetu Wojennego
13 kwietnia 1943 r. powtórzył to, co usłyszał od Roosevelta: Jeśli Polska
wchłonie Prusy Wschodnie i otrzyma kompensatę na Śląsku, to powinna być
zadowolona [sic! – przyp. M.K.] z linii Curzona jako granicy, tym bar-
dziej, iż wschodnia Polska, którą utraci, jest zamieszkana w większości przez
Ukraińców [sic! – przyp. M.K.] 24. Podsumowując: już w marcu 1943 r.
Roosevelt poparł sowieckie roszczenia, uznając, że Polska i tak będzie
się musiała podporządkować decyzjom wielkich mocarstw. Wiadomość
o tym natychmiast, czyli jeszcze wiosną 1943 r., znalazła się w Moskwie.
Błyskawicznie przełożyło to się na nowy impet agresywnych działań
Kremla. Sprowokowane przez Sowiety napięcia polityczne w relacjach
z Polską podlegały dalszej eskalacji. Do ich kulminacji Sowieci dopro-
wadzili wczesną wiosną 1943 r. Kamieniem milowym tego etapu polityki
było formalne zerwanie przez ZSRS stosunków międzypaństwowych
z Polską w dniu 25 kwietnia 1943 r. Ewidentnie doszło do tego na skutek
zrozumienia w Moskwie, że istnieje większe pole swobodnych działań
przeciw Polsce niż wcześniej można było sądzić. Równolegle z poszu-
kiwaniem pretekstu do zerwania relacji z Polską prowadzono przygo-
towania do tworzenia, pod polskimi nazwami i barwami narodowymi,
jednostek złożonych z obywateli RP – a więc do działań, do których było
upoważnione tylko i wyłącznie (wciąż formalnie sojusznicze) państwo.
Ujawniono to bezpośrednio po zerwaniu stosunków z Polską – na po-
czątku maja 1943 r.
Jako pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z Polską Sta-
lin diabolicznie wykorzystał swoje własne zbrodnie. Sprawę ujawnienia
przez Niemców masowych grobów oficerów polskich w Katyniu, po-
mordowanych przez sowieckie NKWD, sprowadził do oskarżenia Polski
o nielojalną wobec Sowietów postawę w koalicji antyniemieckiej.
W okresie PRL to jednoznacznie agresywne posunięcie Sowietów
było przedstawiane – na zasadzie odwracania pojęć – jako wydarzenie

24
E. Duraczyński, op. cit., s. 230.
30 M aciej Korku ć

zawinione przez Rząd RP. Jednak i potem można było spotkać się z kurio-
zalnymi opiniami. Zawieszenie radziecko-polskich stosunków było dotkliwą
porażką rządu polskiego – napisał Eugeniusz Duraczyński 25. Porażką moż-
na byłoby nazwać zestaw polskich aktywnych działań, które zakończyły
się niepożądanym skutkiem tychże. A to przecież nie było działanie
Polaków, tylko sowiecki dobrze wymierzony cios w Polskę.
Należy podkreślić, że zerwanie przez Sowiety stosunków z Polską
było w samym założeniu ukierunkowane na stworzenie alternatywnych,
konkurencyjnych struktur państwowych. Stalin dążył od tej pory nie tylko
do jednoznacznego usankcjonowania zaboru wschodniej Polski, ale już na
tym etapie zmierzał do eliminacji Polski jako samodzielnego podmiotu
na scenie koalicyjnej. Prowadził on pod tym względem politykę konse-
kwentną, jednoznaczną i pozbawioną zasadniczych wahań. Do aktualnej
sytuacji na koalicyjnej arenie międzynarodowej była dostosowana jedynie
taktyczna forma różnych działań sowieckiego dyktatora. Składały się na
nie zarówno oficjalnie formułowane, jednakowoż pozbawione pokrycia,
deklaracje poszanowania niepodległości Polski, jak i stopniowo werba-
lizowane, coraz dalej idące żądania ujawniające chęć brutalnej ingerencji
w wewnętrzne sprawy Polski.
Tym bardziej podkreślić należy rozbieżność pomiędzy oficjalnymi de-
klaracjami Kremla w sprawach Polski a jego faktycznymi dalekosiężnymi
celami. Ujawniane były stopniowo cele pośrednie, niekiedy kamuflujące
to, o co rzeczywiście chodziło. Stalin czynił to sekwencyjnie. Po osiągnię-
ciu cząstkowych założeń politycznych, oswojeniu partnerów z Zachodu
ze stanem rzeczy, opartym na faktach już dokonanych, wysuwane były
kolejne żądania cząstkowe. Raz przedstawione żądania nie były celem,
do którego Moskwa zmierzała. Każdy z tych kroków stanowił bowiem
z założenia podglebie dla ujawnienia kolejnych roszczeń. Jeśli pojawiły się
w różnych momentach posunięcia Stalina, które mogły sprawiać wrażenie
odstąpienia od już uzyskanych korzyści (względnie tak je prezentowano),
z reguły były to decyzje na polu techniki prowadzenia wojny poprzez
dyplomację i propagandę.
Na przestrzeni 1943  r. Stalin odniósł w  antypolskiej polity-
ce na forum koalicji znaczące sukcesy. Przeszedł drogę od braku
zgody anglosaskich mocarstw dla akceptacji jednostronnych żądań

25

Ibidem, s. 234.
Wojna hybrydowa 1944 31

natychmiastowego uznania linii Curzona za zachodnią granicę ZSRS,


aż do jednoznacznego, choć jeszcze skrywanego, potwierdzenia przez
USA i Wielką Brytanię w Teheranie przynależności całej wschodniej
Polski do Związku Sowieckiego (w pakiecie otrzymał jeszcze zgodę
na aneksję północnej części Prus Wschodnich). W  sprawie granic
mógł więc mówić o zasadniczym postępie na drodze akceptacji jego
żądań przez Zachód.
Trudniejsza była kwestia pełnego wyparcia Rzeczypospolitej Polskiej
z forum koalicji antyniemieckiej. Stalin wiedząc już od wiosny 1943 r.
o generalnych ustępstwach Zachodu w sprawie polskich granic, już w tym
samym roku podjął przygotowania do stworzenia alternatywnej „pol-
skiej” struktury władzy. Celem maksimum byłoby dla niego ewidentnie
uzyskanie jeszcze w czasie wojny zgody na zastąpienie w koalicji władz
RP przez ową alternatywną „reprezentację Polski” w pełni zależną od
Sowietów. To pozwoliłoby na idealne przykrycie polityki imperialnej
pozorami przyjaźni i współpracy międzynarodowej w taki sposób, aby
ani aneksja, ani też podporządkowanie Sowietom całej reszty Polski nie
łamało wizerunku „wyzwolicielskiej misji” Armii Czerwonej w Europie.
Ten wizerunek był bowiem zasadniczym komponentem szerszej strategii
ekspansji wpływów komunizmu w powojennym świecie, już po plano-
wanym rozgromieniu Niemiec.
Wydaje się, że po ustępstwach Zachodu z roku 1943 Stalin mógł
być już przekonany, iż cel finalny, czyli osiągnięcie pełnego podporząd-
kowania Polski Sowietom, będzie w zasięgu jego ręki – przy akceptacji
Amerykanów i Brytyjczyków. Warunkiem będzie podtrzymanie owej
sekwencyjności, polityki małych kroków w dyplomatycznej grze Moskwy.
Jednocześnie rozumiał, że pełne panowanie nad Polską byłoby kluczem
do dalszych postępów komunizmu w Europie. Tym ważniejsze było,
aby świat nadal przyjmował narrację stawiającą ZSRS za wzór demo-
kratycznej polityki, zwycięskiego ustroju sprawiedliwości społecznej. To
w błyskawicznym tempie przyczyniało się u schyłku wojny do wzrostu
szeregów i popularności partii komunistycznych w krajach Europy Za-
chodniej. Chodziło więc o to, aby Polska, trwająca jednak konsekwentnie
w koalicji alianckiej, nie była w stanie zamienić faktycznego zniewolenia
RP w powszechnie odczytywany powód do niepokoju oraz w źródło
krytyki stalinowskiego imperializmu. Również na Kremlu dostrzegano,
że sprawa Polski to „polityczny dynamit” – jak to określali Amerykanie
32 M aciej Korku ć

w kontaktach z Brytyjczykami 26. Było więc dla Moskwy i z tych względów


pożądane, aby bezkolizyjnie roztoczyć faktyczną władzę nad zdecydowa-
nie większym obszarem, obejmującym Europę Wschodnią i Środkową,
przy zachowaniu nienaruszonego wizerunku Armii Czerwonej, kształ-
towanego przez propagandę sowiecką i – niestety także – anglosaską. To
mógł być niezwykle istotny element w dążeniu do takiego wzmocnienia
prestiżu komunistów w krajach Europy, który pozwoliłby na udział w rzą-
dach i stopniowe przejęcie władzy przez siły stalinowskie również bez
bezpośredniego użycia sowieckich sił zbrojnych (tak jak potem stało się
to udziałem Czechosłowacji). No i ważne było, aby działania te nie na-
ruszały nadzwyczajnej spolegliwości USA i Brytyjczyków wobec ZSRS.
Tym bardziej, że władze obu tych krajów były wyczulone także na reakcje
opinii publicznej. Brak wyczucia, nazbyt gwałtowne działania obnażające
agresję i dalekosiężne cele Sowietów, mogłyby szybko wpłynąć na to, że
politycy Zachodu zrozumieliby niebezpieczeństwo grożące światu ze
strony Moskwy.
Póki co nie było widać granic ustępliwości Zachodu. Rok 1943 po-
kazał, że żądania oceniane jako zbyt daleko idące, po kilkunastu miesią-
cach państwa zachodnie akceptowały w duchu pełnego zachwytu nad
rzekomym umiarem Moskwy. Polityka sowiecka po raz kolejny zyskiwała
potwierdzenie skuteczności zasad łączenia wolnościowych, propagando-
wych haseł z twardą polityką rozbieżnych z nimi faktów dokonanych.
Możliwe że już wtedy Stalin utwierdził się definitywnie w koncepcji
zastosowania w przypadku Polski wariantu innego niż ten najprostszy,
a zrealizowany w odniesieniu do krajów bałtyckich w 1940 r. (zaanek-
towanych w skład ZSRS w postaci nowych republik). Model kolejnej,
tym razem polskiej, republiki sowieckiej ze względu na postawę wojenną
Polski, jej miejsce w koalicji Narodów Zjednoczonych i jej medialną
nośność w świecie, byłby zbyt dużym obciążeniem wizerunkowym dla
sowieckiego „pogromcy faszyzmu”. To był oczywisty plan Kremla w sto-
sunku do republik stworzonych na terytoriach zajętych w 1940 r. Jednak
z Polską, krajem antyniemieckiej koalicji, musiało być inaczej. Do wyko-
rzystania był więc wzorzec mongolski, z powodzeniem realizowany od
połowy lat dwudziestych XX w. Od tego czasu bowiem Mongolia (już

26
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych (od
Teheranu do Jałty), „Mazowieckie Studia Humanistyczne” 2004, nr 1‑2, s. 139.
Wojna hybrydowa 1944 33

jako proklamowana w 1924 r. Mongolska Republika Ludowa) została


przekształcona w drugie na świecie państwo komunistyczne, pozornie od-
rębne, a jednak w pełni zależne od ZSRS – na wszystkich płaszczyznach
funkcjonowania organizmu państwowego. Ów mongolski wariant można
określić jako zakamuflowaną aneksję, która stała się – wraz z końcowym
okresem wojny – wzorem dla podporządkowania Stalinowi Polski i sze-
regu innych krajów środkowoeuropejskich.
Wydaje się więc godne podkreślenia, że ujawnione jeszcze w 1943 r.
pierwsze żądania Stalina w sprawie zmiany obsady polskich urzędów
przez niektórych polityków bynajmniej nie odzwierciedlały celów dyk-
tatora. Takie żądania były tylko wstępem do działań ukierunkowanych
na pełne sprowadzenie Polski do roli przedmiotu w polityce mocarstw.
Niestety tylko niektórzy, i to nie pierwszoplanowi politycy czy też urzęd-
nicy amerykańscy, dostrzegali w tym anomalię. George Kennan, jeden
z późniejszych architektów doktryny powstrzymywania komunizmu,
a wówczas osoba numer dwa w ambasadzie USA w Moskwie stwier-
dzał wprost: [...] byłem zdziwiony w 1943 r. i później siłą, z jaką Rosjanie
wystąpili przeciwko rządowi polskiemu w Londynie; zdziwiony, jak trudno
było aliantom porozumieć się z Rosjanami w tej kwestii 27.
Krótkowzroczność w ocenie polityki Sowietów wobec Polski, brak
zrozumienia, że jest to tylko wstęp do polityki kontynentalnej (a w dalszej
kolejności – globalnej) Moskwy, były bodajże podstawowym źródłem
bezrefleksyjnej i całkowitej na tym polu uległości polityków Zachodu
w kontaktach ze ZSRS. Trudno w tym nie dostrzegać swoistej niedoj-
rzałości, nieprzygotowania przywódców Zachodu do kontaktów z pań-
stwem bolszewickim. W 1943 r. nałożyły się na to absurdalne pomysły
Roosevelta, snującego koncepcje zaangażowania totalitarnego sowiec-
kiego imperium, a więc kraju z natury rzeczy będącego zagrożeniem dla
innych, w roli strażnika bezpieczeństwa w powojennym świecie. Trudno
nie oprzeć się refleksji, że równie dobrze prezydent USA taką rolę straż-
nika bezpieczeństwa mógłby przewidywać dla państwa Adolfa Hitlera.
Warto zauważyć, że duży wpływ na Roosevelta miał Harry Hopkins,

27
Wywiad George’a Kennana dla Janusza K. Zawodnego z 30 V 1972 r. [w:] Międzyna-
rodowe aspekty Powstania Warszawskiego 1944 roku. Dokumenty, referaty i komunikaty
sesji naukowej Instytutu Historii PAN i Towarzystwa Miłośników Historii zorganizowa-
nej 15 czerwca na Zamku Królewskim i 16 czerwca 2004 r. w Instytucie Historii PAN,
red. M.M. Drozdowski, H. Szwankowska, B. Bulska, Warszawa 2004, s. 396.
34 M aciej Korku ć

który według George’a Kennana był człowiekiem najbardziej odpowie-


dzialnym za politykę [USA – przyp. M.K.] dotyczącą Polski. […] Był od-
dany Franklinowi Rooseveltowi. Był liberalny [czyli lewicowy – według
amerykańskiego rozumienia tego terminu – przyp. M.K.]. Nie rozumiał
Rosjan. Miał szczególny, specyficznie amerykański, liberalny pogląd na Rosję.
Myślę, że bardzo chciał, by doszło do współpracy miedzy trzema wielkimi
mocarstwami, którą obiecywał Amerykanom prezydent w czasie wojny. Przy-
puszczam, że podzielał charakterystyczny amerykański liberalny pogląd, że
przedwojenny rząd polski był praktycznie faszystowski – bardzo prawicowy,
bardzo reakcyjny, bardzo antysowiecki. Ludzie Harry’ego Hopkinsa sądzili,
że […] gdyby Polacy byli przyjaźnie do Rosji nastawieni, wszystko byłoby
w porządku. To było […] największe nieporozumienie. Oni nie rozumieli,
że nie mogliście mieć tego rodzaju stosunków ze Związkiem Sowieckim ani
w latach dwudziestych, ani w latach trzydziestych. […] Sądził on – myślę, że
Roosevelt sądził podobnie – że wszystkie te kraje wzdłuż zachodniej granicy
Rosji były same winne swoim złym stosunkom ze Związkiem Sowieckim,
że gdyby przejawiały bardziej przyjazną postawę wobec Rosji, wszystko
wyglądałoby zupełnie inaczej. To był oczywiście nonsens 28.
Formułowanie przez Kreml żądań personalnych, oznaczających in-
gerencję w wewnętrzne sprawy Polski, mogło być probierzem akceptacji
Zachodu dla takich działań. Wydaje się, że po wcześniejszych doświadcze-
niach Stalin mógł brać pod uwagę, iż Amerykanie i Brytyjczycy będą w tej
sprawie zajmować bardziej pryncypialne stanowisko (wyrażając brak zgody
na tak ostentacyjną ingerencję w sprawy Polski). Jego niebywałe przecież
żądania wymiany polskich ministrów, a nawet Naczelnego Wodza, połą-
czone z lansowaniem padającej na podatny grunt tezy o „antyrosyjskości”
(prezentowanej jako ślepa i oderwana od faktów) wskazanych Polaków,
mogły być ukierunkowane na takie podniesienie poprzeczki warunków
ponownego nawiązania stosunków międzypaństwowych, aby uzyskać
argumenty za tym, że faktycznie przywrócenie relacji nie jest możliwe.
Przecież – wbrew enuncjacjom Moskwy – Stalinowi nie zależało na
rzeczywistym zastąpieniu wskazywanych polityków, rzekomo „antyrosyj-
skich”, innymi „przyjaznymi Rosji” 29. Jest oczywiste, że spełnienie takich

28

Ibidem, s. 403.
29
Co gorsza, do dzisiaj pokutuje, również u historyków, spojrzenie na agresywne dzia-
łania Sowietów przez pryzmat winy Polaków, w sensie idealnego kopiowania tez
Wojna hybrydowa 1944 35

żądań nie przyniosłoby ani współpracy, ani uspokojenia sytuacji. Wręcz


przeciwnie: natychmiast pojawiłyby się nowe roszczenia Kremla. O tym,
że celem była po prostu stała eskalacja napięcia z Polską, świadczy rozsze-
rzenie późniejszych żądań – nawet o „wymianę” prezydenta RP. Rzuca się
przy tym w oczy początkowa, personalna przypadkowość tych postulatów.
Stalina interesowało bowiem spacyfikowanie Rządu RP jako całości, jako
organu zdolnego do obrony interesów Polski na arenie koalicji. Brak oporu
Anglosasów, a nawet życzliwość i deklarowane daleko idące zrozumienie
dla sowieckich żądań, pokazywały możliwość innej drogi niż wcześniej
planowane ogłoszenie istnienia konkurencyjnego rządu.
Taki scenariusz sowiecki dyktator realizował od pierwszych miesięcy
1943 r. W końcowych miesiącach tego roku Stalin prowadził już jednak
konkretne przygotowania do utworzenia nowego rządu. Już w końcu
października lub na początku listopada 1943 r. kazał Wandzie Wasi-
lewskiej przedstawić propozycje składu personalnego potencjalnych
(prosowieckich) „władz polskich”. Jeszcze pod postacią łatwiej straw-
nego dla dyplomacji koalicyjnej komitetu, ale od razu, w założeniach,
traktowanego przez Sowietów jako jedyna uznawana przez nich „re-
prezentacja Polaków”. Stąd sięgnięto po nazwy nawiązujące do nieco
wcześniej powstałego Francuskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowe-
go. Pisemną propozycję składu Narodowego Komitetu Wolnej Polski
(Nacjonalnogo Komitieta Swobodnoj Polszy) Wasilewska na polecenie
Stalina przedłożyła 9 listopada 1943 r. 30 Propozycja Wasilewskiej, aby
­propagandowo wykorzystać zbliżające się święto 11 listopada jako datę
ogłoszenia powstania Komitetu nie uzyskała jednak zgody Stalina. Nie

sowieckiej propagandy. Tak jakby to Polska była stroną agresywną, żądającą od So-
wietów nowych terytoriów i ingerującą w obsadę władz na Kremlu. Na przykład we
współczesnych komentarzach do korespondencji pomiędzy Stalinem a Rooseveltem
można znaleźć uwagi o „przeważającej w polskim Rządzie na Uchodźstwie niechęci
do Związku Radzieckiego” (zob. Szanowny Panie Stalin…, op. cit., s. 277). Równie
przekonująco brzmiałby zarzut niechęci ministrów czechosłowackich do Niemiec
w kontekście układu monachijskiego czy aneksji Czech i Moraw do Rzeszy Nie-
mieckiej ze wskazaniem ich winy w tym względzie.
30
List W. Wasilewskiej do J. Stalina z propozycją składu personalnego Narodowego
Komitetu Wolnej Polski z 9 XI 1943 r. [w:] Z Archiwów Sowieckich, t. 3: Konflikty
polsko-sowieckie 1942‑1944, oprac. W. Roszkowski, W. Majerski, Warszawa 1993,
s. 64‑65. Należy zauważyć, że w edycji tej w polskim tłumaczeniu dokumentu zostało
omyłkowo pominięte umieszczone w oryginale nazwisko Bolesława Czechowskiego.
36 M aciej Korku ć

zamierzał on działać pod tym względem pochopnie. Skład był mu po-


trzebny, aby możliwość utworzenia Komitetu mieć w pogotowiu. Data
uruchomienia całej akcji pozostała kwestią otwartą.
Elementem, który definitywnie pogrążył Polskę, były dodatkowo
decyzje militarne. W sumie kto wie czy nie najważniejszym zagadnie-
niem, z punktu widzenia Polski, był los strategicznej koncepcji „drugiego
frontu” i ostateczne pogrzebanie koncepcji Churchilla, aby przeprowadzić
inwazję kontynentalną na dużą skalę od strony Półwyspu Bałkańskiego.
Tylko w ten sposób mogłaby się na ziemiach polskich pojawić inna siła
(zdolna do zabezpieczenia niepodległości RP) niż tylko Armia Czer-
wona. Rozbiło się to jednak o niechęć Roosevelta, który naciskał, aby
otwierać drugi front na prawdziwą skalę we Francji, a nie na Bałkanach.
Na tym etapie wojny liczyło się też zdanie Moskwy. W drugiej połowie
1943 r. Stalin czuł się już na tyle pewny siebie, że nie zamierzał pozwolić
na realizację koncepcji bałkańskich. Wtedy myślał już konkretnie o ukła-
dzie sił po wojnie i o planach ekspansji komunizmu na kontynencie.
Chciał więc mieć zabezpieczone swoje wpływy w Europie Środkowej.
Kluczem do dominacji w tym regionie była, jak już wspomniano, Polska
(tak jak Niemcy były kluczem do dominacji na całym kontynencie).
Posiadanie Polski miało być wstępem do dalszej ekspansji. I w tym kon-
tekście ewentualne plany anglosaskiej inwazji z Półwyspu Bałkańskiego
Stalin postrzegał jako kolidujące z jego koncepcjami. Musiał też brać pod
uwagę, że Anglosasi zaczną w końcu dojrzewać do nowego spojrzenia na
kształtującą się właśnie sytuację powojenną, co mogło mu skomplikować
plany imperialne. I znowu: tym bardziej kluczowym zagadnieniem w jego
planach było opanowanie Polski.
Skądinąd słusznie się spodziewał, że w składzie wojsk inwazyjnych
będą Polacy, którzy mogliby dotrzeć do kraju szybciej niż Sowieci.
W takim kontekście osadzona była jedna z narad na Kremlu. Sojusznicy
nasi rozmyślają nad planem wykonania wielkiej operacji zaczepnej od strony
południowej, przez Jugosławię i Węgry, ku północy – relacjonował słowa
wypowiedziane do niego przez Stalina Zygmunt Berling – Gdyby to
zdołano przeprowadzić z powodzeniem, Niemcy otrzymaliby groźne ude-
rzenie, wyprowadzające wojska na głębokie tyły obecnego frontu wschod-
niego. […] Chciałem z wami mówić o jednym ze skutków realizacji tego
zamierzenia. Trzeba się przygotować na ewentualność, że wojsko Andersa
może się pojawić na południowej granicy Polski, kiedy my będziemy jeszcze
Wojna hybrydowa 1944 37

daleko na wschodzie. Wtedy powinno spotkać Was. Jest to możliwe tylko


drogą desantu lotniczego 31.
Nic więc dziwnego, że w Teheranie Churchill nie był w stanie przefor-
sować żadnych planów dotyczących uderzenia z tego kierunku. Usłyszał
wprost, że Stalin nie zgadza się na ofensywę na Bałkanach. Jak pisał Jan
Karski: Churchill ponownie optował za desantem morskim aliantów na Pół-
wyspie Istria i atakiem na Wiedeń przez przełęcz Lublany. Stanąwszy wobec
sprzeciwu Stalina i obiekcji amerykańskich musiał się z nimi pogodzić. Nadal
bronił tego planu nawet po konferencji w Teheranie i nadal bez powodzenia 32.
Wszyscy uczestnicy rozmów Wielkiej Trójki sięgali już myślami dalej.
Churchill powoli zaczynał zastanawiać się nad ograniczeniem wpływów
sowieckich po wojnie (ale akurat w przypadku Polski w Teheranie nie-
specjalnie widać było efekty takich przemyśleń). Roosevelt w ogóle tego
sposobu myślenia o ZSRS nie podzielał. W Teheranie mówił prywatnie,
że kłopot jest w tym, że premier Anglii myśli za wiele o latach powojennych
i o tym, co się stanie z Anglią. Jest przerażony, że pozwolimy Rosji zanadto
się wzmocnić 33. Ta zadziwiająca krótkowzroczność była związana z dość
naiwną wiarą amerykańskiego prezydenta, że Stalin wyrzekł się eksportu
rewolucji w Europie i na świecie. Roosevelt budował w swoim umyśle tyle
idealistyczne, co absurdalne zasady „nowego ładu” światowego. Owład-
nięty był mrzonkami poukładania całego świata przy zgodnej współpracy
z Sowietami. Jednocześnie myślał o Stalinie w kategoriach przywódcy
zainteresowanego poszukiwaniem dobrych dla świata rozwiązań. Aż
trudno uwierzyć w tak daleko idący brak realizmu w podejściu do krwa-
wego dyktatora, o którym sam Roosevelt zaledwie kilka lat wcześniej
(w lutym 1940 r.) mówił, iż wszyscy, którzy mają odwagę spojrzeć w oczy
faktom wiedzą, że Związek Sowiecki jest rządzony przez dyktaturę tak
absolutną jak żadna inna dyktatura na świecie 34. Teraz był on przekonany,
że w osobistych rozmowach będzie w stanie przekonać Stalina do atrak-
cyjności swoich własnych koncepcji politycznych.

31
Z. Berling, Wspomnienia, t. 2: Przeciw 17 republice, Warszawa 1991, s. 281‑282.
32
J. Karski, Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919‑1945. Od Wersalu do Jałty, b.m.w., 1989,
s. 294.
33
Cyt. za: J. Karski, op. cit., s. 294.
34
Cyt. za: Szanowny Panie Stalin..., op. cit., s. 10.
38 M aciej Korku ć

O planach inwazji na Bałkany pisał Jan Karski: Gdyby plan Churchilla


został przyjęty i zakończył się sukcesem – wojska zachodnie byłyby obecne
na terenie Bałkanów w okresie wyzwalania i w ten sposób niewątpliwie
wpłynęłyby na przyszłość polityczną tego obszaru. Ale planowi sprzeciwiły
się zarówno Moskwa, jak Waszyngton i trzeba było odeń odstąpić. Skutkiem
tego – sowiecka obecność militarna w całej Europie Środkowo-Wschodniej
stała się nieuchronna – a był to czynnik o decydującym znaczeniu politycz-
nym. Podczas inwazji we Francji (czerwiec 1944) siły sowieckie zbliżały się
do Wisły. W parę tygodni później maszerowały na Bałkany 35. Definityw-
ne zarzucenie takiej opcji oznaczało katastrofalne pomniejszenie szans
Polski na odzyskanie suwerenności na własnym terytorium 36. Od teraz
z każdym miesiącem w coraz większym stopniu wychodziło na jaw, że
jest ona skazana na łaskę i niełaskę Stalina.
W styczniu 1944 r. Polska stanęła w obliczu nowej sytuacji. Była
pierwszym krajem alianckim, na terytorium którego wkraczały jednostki
innego kraju – członka antyniemieckiej koalicji. Nie musiało być tak, że
okupacja niemiecka zostanie zastąpiona przez okupację sowiecką. Biorąc
pod uwagę konsekwentnie wyrażaną przez Polskę (i mającą pokrycie
w faktach) wolę współpracy na zasadzie wzajemnego poszanowania su-
werenności – m ó g ł b y ć r e a l i z o w a n y zupełnie inny wariant. Nie
ma racjonalnych podstaw do stwierdzeń typu: Stalin polityki rządu pol-
skiego n i e m ó g ł zaakceptować [podkr. – M.K.] 37. A cóż było w polityce
władz RP takiego, czego sowiecki jedynowładca nie mógł zaakceptować?
Postulatu odbudowy niepodległej Polski na całości jej terytorium? Kto
Stalinowi zabroniłby powrotu do polityki wzajemnego poszanowania
granic na gruncie polsko-sowieckiego paktu o nieagresji z 1932 r.? Każdy
kraj koalicji decydował w latach 1944‑1945 o tym, w jaki sposób będzie
się zachowywał po znalezieniu się na obcym terytorium. W tym wypadku
samodzielnie o tym decydował Stalin. Pamięć miał wystarczająco dobrą,
aby doskonale rozumieć, iż jego pretensje nie mają podstaw prawnych,
a ziemie wschodniej Polski anektował na skutek agresji w 1939 r. Przy-
pominała o tym dosadnie polska prasa. Na przykład w niezwykle celnym
komentarzu pt. Nakazy chwili w „Dzienniku Żołnierza A[rmii] P[olskiej

35
J. Karski, op. cit., s. 294.
36

Ibidem.
37
E. Cytowska-Siegrist, op. cit., s. 258.
Wojna hybrydowa 1944 39

na] W[schodzie]” pisano, że cały świat otrzymać musi obecnie jasny dowód,
że zasady uznane w Karcie Atlantyckiej jako cele obecnej wojny i jako pod-
stawa współżycia międzynarodowego będą realizowane. Autorzy w kilku
punktach streścili jak powinna wyglądać sytuacja na ziemiach zajętych
przez kraj będący częścią wspólnej koalicji z Niemcami. Trudno cokol-
wiek do tego dodać:
1) Pomiędzy Związkiem Sowieckim a Rzeczpospolitą Polską powinny
być ustalone na nowo normalne stosunki, polegające na wzajemnym
poszanowaniu niepodległości, nienaruszalności terytorium i niemie-
szania się w wewnętrzne sprawy.
2) Na terytorium, z którego usunięte będą okupacyjne wojska niemieckie,
administracja winna być przekazana natychmiast i bezzwłocznie
władzom państwa, do którego terytorium to prawnie należy, a więc
w danym wypadku władzom Rzeczypospolitej Polskiej. Tak samo
winno być bezzwłocznie przywrócone na [tych] terenach ustawo-
dawstwo polskie.
3) Należy wydać zarządzenia normujące stosunek wojsk sowieckich do
ludności ziem polskich odebranych przez te wojska Niemcom.
4) Należy poczynić od razu przygotowania, aby ludność cywilna wy-
wieziona swego czasu z tych ziem do Rosji i znajdująca się jeszcze
na terytorium sowieckim mogła bez przeszkód powracać pod swój
dach rodzinny.
5) Musi być uznana i przestrzegana zasada, że wszelkie polskie siły
zbrojne są podporządkowane Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej
i mianowanemu przezeń Naczelnemu Wodzowi.
6) Należy zaprzestać wszelkiej akcji propagandowej przeciwko państwu
polskiemu i jego legalnym władzom. Dotyczy to zarówno organizacji,
które dotąd taką akcję prowadzą, jak radia i prasy.
Słusznie nazwano to na koniec minimum tego […], co musi być doko-
nane, jeśli wydarzenia na froncie wschodnim mają […] stanowić początek
nowego etapu w powojennych stosunkach międzypaństwowych 38.
Gdybyśmy sięgnęli do wcześniejszej o rok depeszy gen. Roweckiego
do Naczelnego Wodza, to zobaczylibyśmy, że formułował on dwa wa-
runki, które pozwoliłyby zaryzykować pogląd, że ewentualne wkroczenie

38
Cyt. za: Prawdziwa historia Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939‑1945, t. 2:
1943‑1944, oprac. D. Baliszewski, A.K. Kunert, Warszawa 1999, s. 1431‑1432.
40 M aciej Korku ć

Rosjan do Polski będzie miało charakter przejściowy i sprzymierzeńczy 39.


Jeden to uzyskanie przez kraj zapewnienia, że sprawa granic wschodnich
jest rozstrzygnięta dla nas wyraźnie ostatecznie […] oraz że stan ten poparty
jest autorytetem państw anglosaskich, a także, iż Rosjanie okażą minimum
lojalności w stosunku do nas 40. Teraz Rosjanie wkraczali, a każdy z tych po-
stulatów był rozstrzygnięty via facti przez Moskwę negatywnie: granice,
lojalność, nie mówiąc już o poparciu anglosaskim. I wnioski także były
logiczne: w założeniu Rosjan ich wkroczenie do Polski nie miało mieć
ani charakteru przejściowego, ani sprzymierzeńczego. Rozpoczynała się
nowa faza agresji, faktycznie trwającej od 1943 r. Rowecki dodawał już
wtedy, że istnieje mocne przekonanie ogółu, że wszedłszy do Polski, Rosjanie
ustąpią z niej tylko przed siłą 41. Niestety każdy kolejny miesiąc 1944 r.
potwierdzał słuszność tej diagnozy.
To pokazuje skalę pogorszenia sytuacji Polski w okresie od stycznia
1943 do stycznia 1944 r. Pytaniem zasadniczym było: jak dalej postę-
pować? Logika nakazywałaby bronić się – również militarnie. Skoro
w nasze granice wkracza armia obcego państwa, nie ukrywając zamiaru
aneksji połowy terytorium, jeśli uderza w nasze siły zbrojne i ludność
cywilną – należy podjąć walkę w obronie granic i tejże ludności. Tak
w normalnych warunkach powinno czynić każde państwo. Ale warunki,
w których terytorium Polski było okupowane przez Niemcy, a walcząca
z nimi Rzeczypospolita Polska stawała się przedmiotem wewnątrzko-
alicyjnej agresji, były dalekie od jakiejkolwiek normalności.
Jak więc można było zwiększyć w świecie siłę polskiego wołania
o wolność? Jak nie pozwolić Sowietom na wyparcie Polski z areny ko-
alicyjnej – to były zasadnicze pytania, jakie stały przed Polską w roku
1944. Rozumieli to także Sowieci. Właśnie stłumienie głosu Rzeczypo-
spolitej Polskiej miało być drogą do wyparcia reprezentacji RP z koalicji
i „zastąpienia” jej nowym ciałem, którego powołanie Stalin właśnie ze
względu na delikatność materii odłożył na kilka miesięcy. Ważną rolę
do odegrania w tej sprawie mieli „jego” Polacy: grupa działaczy, której

39
Depesza gen. Roweckiego do Naczelnego Wodza z dnia 12 I 1943 r. [w:] Armia
Krajowa w dokumentach 1939‑1945, t. 2: Czerwiec 1941 – kwiecień 1943, Londyn
1973, s. 402.
40

Ibidem.
41

Ibidem.
Wojna hybrydowa 1944 41

liderką była Wasilewska, wyselekcjonowana i sprawdzona część żołnierzy


z tworzonych pod polskimi nazwami jednostek złożonych z Polaków.
Podobnie jak czynnik wątpliwy, ale za to istniejący w kraju – anemiczne
struktury komunistyczne, czyli PPR i Gwardia Ludowa/Armia Ludowa.
Natomiast sam dyktator po uzyskaniu w czasie koalicyjnych spotkań
Wielkiej Trójki w Teheranie definitywnej akceptacji mocarstw zachod-
nich dla jego roszczeń terytorialnych wobec Polski uznał, że jest już czas
na wykonanie przygotowanego ruchu i ujawnienie alternatywy dla pol-
skich władz. W końcu grudnia nakazał więc Wasilewskiej intensyfikację
wcześniej rozpoczętych prac nad powołaniem pod jej przewodnictwem
Polskiego Komitetu Narodowego.
Jednak pod tym względem rok 1944 zaczynał się inaczej, niż za-
powiadać mogłaby końcówka grudnia 1943 r. Mimo zaawansowanych
przygotowań, realizacja koncepcji Polskiego Komitetu Narodowego zo-
stała przez Stalina zatrzymana. Władca Kremla już na początku stycznia
uznał to działanie za przedwczesne i nakazał zamrozić zaawansowane
prace. Ten rzeczywiście wykonany w początkach 1944 r. krok w tył, wy-
ciszenie jeszcze nieujawnionych działań nad utworzeniem PKN, mógł
być efektem przekalkulowania w Moskwie co najmniej kilku elementów
ówczesnej rzeczywistości. Niestety żadnego z nich nie można uznać za
coś, co niosłoby nutę optymizmu dla sprawy niepodległości Polski.
Przede wszystkim Stalin mógł uwierzyć, że pojawiła się – niewyobra-
żalna jeszcze rok wcześniej – perspektywa, iż przy pomocy USA naprawdę
będzie mógł doprowadzić do wymiany władz RP: finalnie do wprowa-
dzenia do prawdziwego polskiego rządu ludzi zależnych od Kremla. Po
Teheranie sprawa Polski była jedynym elementem, który zakłócał niemal
doskonałe (przynajmniej pozornie) stosunki amerykańsko-sowieckie.
Niedługo po konferencji doszło do kontaktów z Amerykanami, które
Stalin mógł postrzegać jako wręcz gwarancje w sprawie wymuszenia
na Polakach spełnienia jego żądań „rekonstrukcji” władz RP. Na tym
etapie – podczas spotkania z ambasadorem Williamem A. Harrima-
nem – Stalin żądał usunięcia ministra Stanisława Kota i Naczelnego
Wodza Kazimierza Sosnkowskiego 42. Gdyby to rzeczywiście się udało,
byłby to sygnał o możliwości stawiania następnych żądań, a więc fak-
tycznego zaangażowania USA do polityki zmierzającej do rozbicia bądź

42
E. Cytowska-Siegrist, op. cit., s. 262‑263.
42 M aciej Korku ć

neutralizacji polskich władz. Wydaje się, że taką perspektywę stworzyły


deklaracje zarówno Churchilla, jak i Roosevelta, którzy w odpowiedzi na
skandaliczne w swym wyrazie żądania Stalina nie wyrazili ani oburzenia,
ani jakiejkolwiek stanowczości. Bynajmniej nie próbowali naciskać na
sowieckiego przywódcę, aby ten odstąpił od takich żądań (chociażby
dla zasady – w poczuciu elementarnej lojalności wobec Polski). Wręcz
przeciwnie: Roosevelt w gruncie rzeczy składał Moskwie obietnice wy-
muszenia na Polakach zgody na korekty w składzie personalnym. W liście
do Stalina z 7 lutego 1944 r., odnosząc się do sprawy zmiany składu
polskiego rządu, Roosevelt przyjmował poetykę sowieckiej narracji jako
własną. W pełni rozumiem pańskie pragnienie – pisał – aby mieć do czynienia
tylko z takim rządem polskim, w którym może pan pokładać zaufanie i na
który można liczyć przy ustanawianiu trwałych przyjaznych stosunków ze
Związkiem Sowieckim […]. Zadeklarował, że rękami Churchilla zostanie
dokonany nacisk na polski rząd w sprawie przyjęcia sowieckich żądań
terytorialnych: premier Churchill mówi mi, iż zamierza przekonać polskiego
premiera, aby jednoznacznie przyjął jako podstawę do negocjacji zmiany
terytorialne zaproponowane przez pański rząd. Sprawę zmian w polskim
rządzie sprowadzał jedynie do kwestii formy, obudowy propagandowej:
Czy nie dałoby się na tej podstawie [t.j. przyjęcia przez Polaków linii Cu-
rzona – przyp. M.K.] znaleźć jakiegoś rozwiązania kwestii składu rządu
polskiego, które pozostawiłoby w gestii samego premiera dokonanie koniecznych
zmian w rządzie bez oznak presji czy dyktatu ze strony innego państwa? 43.
Od władz RP jednak oczekiwanej zgody na przyjęcie żądań Stalina
nie uzyskali. Ingerencja w obsadę stanowisk państwowych oznaczałaby
katastrofę dla zagrożonej przez Sowiety polskiej państwowości. W ten
sposób sama RP otworzyłaby drogę do pełnej wasalizacji – i to na własne
życzenie. Otwarcie giełdy zmian na życzenie byłoby drogą do katastrofy
i doskonałym prezentem dla sowieckiej dyplomacji. Jaka byłaby gwarancja
akceptacji nowych przedstawionych kandydatów? Kto miałby ich akcep-
tować i w jaki sposób? W sposób oczywisty mogłoby to doprowadzić do
sytuacji, w której kryzys byłby przedłużany aż do momentu, w którym
Stalin wprowadzi do władz po prostu swoich ludzi, w pełni od niego
43

List F.D. Roosevelta do J.W. Stalina z 7 II 1944 r. [w:] Foreign Relations of the Unit-
ed States: Diplomatic Papers, 1944, The British Commonwealth and Europe, t. 3, red.
E. Ralph Perkins i in., Washington [DC] 1965, s. 1244‑1245; List F.D. Roosevelta
do J.W. Stalina z 7 II 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin…, op. cit., s. 238‑239.
Wojna hybrydowa 1944 43

zależnych (dotychczas nie wskazywał ich, ale wkrótce potem podejmie


zabiegi w tym kierunku). Jest jasne, że spełnialiby oni rolę dywersyjną. Po-
przez nich Kreml nie tylko uzyskałby „od wewnątrz” rozeznanie sytuacji
i wpływ na polskie władze, ale też mógłby generować stan permanent-
nego kryzysu, dezorganizacji pracy i finalnej autokompromitacji władz
RP. To oczywiście byłoby dla Kremla wygodne. W takiej sytuacji ZSRS
nie musiałby podejmować działań przeciw strukturom RP na arenie mię-
dzynarodowej. Nie musiałby niszczyć Polskiego Państwa Podziemnego
w kraju. I jedno i drugie otrzymałby na tacy. W takiej sytuacji mógłby po
prostu doprowadzić do osiągnięcia swoich celów bez żadnych kosztów
wizerunkowych.
Wasilewska w swoim czasie nie wykluczała, iż to właśnie relacje so-
jusznicze miały wpływ na zahibernowanie rozpoczętych przygotowań do
ogłoszenia PKN. Jej zdaniem, Sowieci sondowali jak może być na tym
etapie potraktowana przez anglosaskich aliantów wiadomość o powstaniu
w Moskwie Polskiego Komitetu Narodowego. Palenie mostów z rządem
emigracyjnym w Londynie wiąże się przecież ze stosunkami z Anglią i ze Sta-
nami Zjednoczonymi, które były sojusznikami. Tym bardziej, że jeżeli chodzi
o PKN, który ma być krokiem naprzód t.zn. reprezentacją nie tylko emigracji
na terytorium Związku Radzieckiego, do czego alianci mogli się wtrącić tak,
czy inaczej […]. To już jest sprawa, gdzie chodzi o uznanie, czy półuznanie
czy milczącą zgodę, ale w każdym bądź razie, to już zahacza o obszar szerszy
i bezpośrednio o stosunki dyplomatyczne i sojusznicze. Po czym dodała, iż
sądzi, że rząd radziecki nie mógł się decydować na pozwalanie na tworzenie
i pomoc przy tworzeniu PKN bez sondażu, jak na to będą się zapatrywali
sojusznicy. Uważała, że Stalin mógł wdrożyć przygotowania do powoła-
nia PKN, zakładając, że do ogłoszenia jego istnienia dojdzie – bo będą
sprzyjające okoliczności dyplomatyczne: Mogła zaistnieć np. taka sytuacja,
że nam powiedziano: przygotowujcie się, róbcie, zgadzamy się na takie rzeczy,
przyszła pora żeby taką reprezentację robić, a my jeszcze musimy robić sondaż.
Inna rzecz, charakterystyczna dla relacji Stalina i jego podwładnych –
z niczego nie musiał się tłumaczyć. Mogło być tak, a mogło i nie być. To
nie musiało być nam powiedziane – opisywała niedoszła kandydatka na
przewodniczącą PKN 44.

44
AAN, sygn. 9599, t. 2, Wspomnienia Wandy Wasilewskiej, k. 144‑145.
44 M aciej Korku ć

Możliwe, że efektem tego, co Wasilewska nazwała sondażem, były


właśnie te kontakty, które poskutkowały obietnicą Anglosasów w sprawie
wymuszenia na Polsce zgody na zmiany, jakich żądają Sowieci. W takiej
sytuacji nie na miejscu byłoby powoływanie konkurencyjnego PKN. Ra-
czej należało czekać na spełnienie obietnic.
Jednakowoż dopiero po kilku tygodniach okazało się że obietnice
Roosevelta były równie daleko idące, co pozbawione podstaw. Prezydent
USA zwyczajnie przecenił zasięg swojego wpływu na polskie władze.
Kiedy to zaczęło wychodzić na jaw, Stalin nie był w stanie ukryć rozdraż-
nienia. Charakterystyczne było wezwanie na Kreml Harrimana 3 marca
1944 r. Wtedy dość jednoznacznie odkrył karty. Wiedząc jak bardzo
USA zależy na wykorzystaniu lotnisk sowieckich do lotów wahadłowych
nad Niemcami i jak bardzo Roosevelt był zadowolony z pozytywnych
rozstrzygnięć w tej kwestii, sprawę postawił jasno: współpraca lotnicza
za współpracę w kwestii zmian personalnych w Rządzie RP. Stwierdził
przy tym, że Armia Czerwona wcześniej czy później zajmie Polskę i po-
wstanie całkiem nowy rząd, a – jak się wyraził z przekąsem o polskich
elitach politycznych – „landlordowie” nie zostaną dopuszczeni do władzy.
Zaskoczony Harriman próbował kontestować tego rodzaju stanowisko
Stalina. Jedyne co przyszło mu do głowy to stwierdzenie, że w Polsce
mogłoby dojść do wojny domowej. Nie zrobiło to na Stalinie wrażenia.
Stwierdził w odpowiedzi, że obecny rząd nie dysponuje żadnymi po-
ważniejszymi siłami na terenie kraju 45. To ważny nowy motyw, który
z rosnącą siłą będzie się powtarzał w propagandzie Moskwy: fikcyjny,
jedynie propagandowy charakter Polskiego Państwa Podziemnego i Ar-
mii Krajowej, które w rzeczywistości nie posiadają żadnych poważnych
struktur w kraju.
Tego samego dnia Stalin przekazał brytyjskiemu ambasadorowi Ar-
chibaldowi Clark Kerrowi żądanie, aby Brytyjczycy przemyśleli swój sto-
sunek do rządu polskiego, zmusili go do natychmiastowej „reorganizacji”
oraz uprzedzał, iż jeśli władze brytyjskie tego zaniechają, będzie całko-
wicie ignorował władze polskie z Londynu. I tutaj wprost zapowiedział,
że gdy Armia Czerwona wkroczy do Polski (taką formułą operował) sam
uzna pewne grupy za przedstawicieli narodu polskiego 46.

45
E. Cytowska-Siegrist, op. cit., s. 266.
46

Ibidem, s. 267.
Wojna hybrydowa 1944 45

Drugim elementem, choć już nie tak istotnym, mogła być wieść o na-
pompowaniu przez PPR w kraju propagandowego balonu wokół utwo-
rzonego na przełomie lat 1943/1944 fasadowego bytu pod nazwą Krajowa
Rada Narodowa (KRN). Oczywiście nie chodzi bynajmniej o to, że Stalin
zamierzał się liczyć z takimi „organami”. Jednak w sensie technicznym
mogło to być wygodne narzędzie do wykorzystania w bieżącej polityce
Kremla. Toteż w sytuacji braku kontaktu radiowego z pepeerowską agen-
turą Moskwy i niewyjaśnioną sytuacją kadrową po aresztowaniu Pawła
Findera, czyli ostatniego z trzech przywódców wyznaczonych w Moskwie
do tej roli w 1941 r., podjęto działania ukierunkowane na wyjaśnienie
sytuacji. Stalin rozumiał, że od jego dobrej woli zależy, czy to ciało, jak
i sama PPR, będą miały jakąkolwiek rolę do odegrania w perspektywie
nadchodzących zdarzeń. Czy był co do tego przekonany? Niekoniecznie.
Jednak realizacja koncepcji PKN, powoływanego z ludzi przebywających
tylko i wyłącznie w ZSRS, wśród których nie było wielu znaczących
i rozpoznawalnych postaci, mogła dodatkowo i z tego powodu zostać
przesunięta w czasie.
Potwierdzać to może fakt, że Stalin po otrzymaniu kolejnych dekla-
racji o braku akceptacji amerykańskiej dla składu polskiego rządu 16
marca 1944 r. w rozmowie z Harrimanem sięgnął po swoistą reklamę
KRN. Po powtórzeniu raz jeszcze, że nie akceptuje obecnego Rządu RP,
nieoczekiwanie zauważył, że powstała w okupowanej Polsce Krajowa
Rada Narodowa. I przekazał zestaw informacji kompletnie oderwanych
od faktów, za to pokazujących dlaczego Stalin uznał to za wygodne na-
rzędzie dyplomacji. Według władcy Kremla miała więc to być rada, do
której przystąpili „przedstawiciele wpływowych politycznych partii i grup,
które prowadzą czynną walkę z Niemcami”, wyłonieni w wielostopniowej
i demokratycznej procedurze. Jego zdaniem, członkowie patriotycznych
organizacji w okupowanej Polsce wybierali najpierw rady województw,
miast i okręgów, a te dopiero ukonstytuowały KRN, która jako demokra-
tyczne przedstawicielstwo narodu – jak twierdził Stalin – miała prawo
wydawać dekrety i przystąpiła do organizacji armii. Dodatkowo Stalin
zorganizował propagandową pokazówkę „swoich polskich żołnierzy”: de-
legacja amerykańskich wojskowych została zaproszona do udziału w ce-
remonii zaprzysiężenia 3 Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta 47.

47

Ibidem, s. 268‑269.
46 M aciej Korku ć

Trzecim powodem mogła być także skala zamieszania dyplomatycz-


nego i propagandowego, jaką wzbudziło ponowne wejście armii sowiec-
kiej w przedwojenne granice RP. W ślad za wymianą oświadczeń Polski
i ZSRS na temat zaistniałej sytuacji nastąpiły trzy miesiące intensywnych
kontaktów w obozie Wielkiej Trójki w sprawach dotyczących teraźniej-
szości i przyszłości Polski.
Churchill, który mimo teherańskich decyzji – delikatnie mówiąc –
dalekich od sojuszniczej lojalności wobec Polski, czuł ciężar zobowiązań
wobec RP. Z pewnością rozumiał, że podpisane traktaty angielsko-polskie
uniemożliwiały działania dotyczące żywotnych interesów Polski za naszy-
mi plecami. Był jednak przekonany, że kluczem do przywrócenia i unor-
mowania stosunków sowiecko-polskich jest przypieczętowanie zgody RP
na cesję wschodniej połowy terytorium. Wierzył, lub też chciał wierzyć,
że uczynienie zadość sowieckim żądaniom terytorialnym zaspokoi apetyt
ZSRS. Nie chciał zauważyć, że przedstawione żądania personalne wy-
kraczają poza sferę terytorialną. Niejako przyjmował za dobrą monetę
tezy sowieckie, że nie chodzi wprost o ingerencję, ale o usunięcie z rządu
polityków rzekomo z zasady niechętnych wobec Moskwy. W pewnym
sensie Churchill stał się zakładnikiem decyzji teherańskich.
W takiej sytuacji polska zgoda na sowieckie żądania graniczne nie-
jako oczyściłaby jego sumienie po tym, jak w Teheranie bez problemów
zgodził się na linię Curzona jako granicę i włączenie północnej części
Prus Wschodnich do ZSRS. Oba te fakty były skrywane przed władzami
polskimi. Zgoda na takie decyzje była bowiem sprzeczna z treścią i du-
chem brytyjsko-polskiego traktatu sojuszniczego z 1939 r. Po ewentu-
alnym uzyskaniu oficjalnej polskiej akceptacji dla aneksji, wcześniej czy
później spodziewane ujawnienie teherańskich porozumień ze Stalinem
zdjęłoby z Brytyjczyków odium działania wbrew zasadom sojuszu. Inna
rzecz, że Polska akceptacja teherańskich decyzji również dla USA stwa-
rzałaby możliwość obrony tezy, że wszystko jest w zgodzie z zasadami
Karty Atlantyckiej, skoro Polska sama odstąpiła Sowietom swoje ziemie
wschodnie, czyli „oba kraje osiągnęły porozumienie” w sprawie granic.
Taka uległość Polski byłaby również dla Stalina niezwykle pożądana:
nie naruszałoby to propagandowego obrazu ZSRS, jako kraju stojące-
go po stronie „wolnego świata”, bez przeszkód mogliby Sowieci forso-
wać obraz „wyzwolenia narodów Europy spod faszystowskiej okupacji”
i w tym większym stopniu umocnić wpływy komunizmu w świecie przed
Wojna hybrydowa 1944 47

kolejną odsłoną eksportu rewolucji. O tupecie dyplomacji sowieckiej


świadczyć może fakt, że kiedy Sowieci poczuli się silni, wprost powrócili
do koncepcji zachodnich granic ZSRS wzdłuż linii Ribbentrop-Mołotow,
przedstawiając propozycję linii Curzona jako ich dobrowolne koncesje
na rzecz Polski, a nie zmiany dokonane jej kosztem.
Ten iście monachijski klimat przyzwolenia mocarstw na odcięcie za
ich zgodą połowy Polski psuli jednak Polacy, którzy uparcie nie zamierzali
podążać drogą Czechów akceptujących likwidację swojego państwa. Jak
pokazała historia, prezentowali trafnie przekonanie o tym, że tego rodzaju
zgoda powodowałaby samodzielne osuwanie się Rzeczypospolitej Polskiej
do roli państwa w pełni od Sowietów uzależnionego.
Tym bardziej po Teheranie to Churchill miał problem z ukrywanymi
przed Polską decyzjami. Po konferencji [teherańskiej], dyplomacja brytyjska
znalazła się w niezręcznej sytuacji, gdyż na nią spadł ciężar przekonania
rządu polskiego o potrzebie akceptacji linii Curzona – pisał Jacek Tebinka.
Przy czym Brytyjczycy nie mieli w zamian nic do zaoferowania w sferze
stosunków polsko-radzieckich poza obietnicami, że Moskwa wykaże dobrą
wolę w odpowiedzi na taki krok 48.
Stąd skrajnie sprzeczne zachowania Churchilla. Z jednej strony w nie-
sławnym przemówieniu w brytyjskim parlamencie 22 lutego 1944 r.
poparł już jawnie plan sowieckiej aneksji wschodniej połowy Polski (oczy-
wiście wciąż bez ujawniania ustaleń z Teheranu). Z drugiej – być może
też pod wpływem żywiołowych polskich reakcji na to przemówienie –
podjął w korespondencji ze Stalinem próbę przesunięcia ostatecznych
decyzji granicznych na okres powojenny, wbrew rozbiorowym ustaleniom
z Teheranu.
7 marca w depeszy do Stalina stwierdził, że kwestia granicy polsko-
-sowieckiej powinna zostać odłożona do konferencji pokojowej. 19 marca
ambasador brytyjski w Moskwie Clark Kerr groził Mołotowowi, że od-
rzucenie propozycji Churchilla (tymczasowa linia demarkacyjna i osta-
teczne ustalenie sprawy po zakończeniu działań wojennych) mogłoby
spowodować trudności w stosunkach brytyjsko-sowieckich i w realiza-
cji spraw militarnych uzgodnionych w Teheranie 49. W końcu 21 marca

48
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych…, op. cit.,
s. 142.
49
E. Duraczyński, op. cit., s. 384.
48 M aciej Korku ć

1944 r. Churchill wysłał depeszę do Stalina, w której zapowiedział de facto


wycofanie się z ustaleń teherańskich. Informując o planowanym oświad-
czeniu w Izbie Gmin na temat Polski, wskazywał w liście, że powie m.in.,
iż próby zawarcia porozumienia pomiędzy rządami radzieckim i polskim nie
powiodły się, że nadal reorganizujemy [właśc. uznajemy – przyp. M.K.]
rząd polski, z którym utrzymujemy nieprzerwane stosunki od inwazji na
Polskę w 1939 roku; że w naszym przekonaniu wszystkie kwestie zmian
terytorialnych muszą poczekać na zawieszenie broni lub konferencję pokojową
zwycięskich mocarstw; i że na razie nie możemy uznać żadnych wymuszonych
zmian terytorialnych 50.
23 marca 1944 r. zirytowany Stalin odpowiedział Churchillowi aż
nadto jednoznacznie. Sprytnie jako zarzut wykorzystał dotychczasową
akceptację Zachodu dla propagandowej sowieckiej linii interpretacyjnej,
zarówno w stosunku do granicy, jak i samego charakteru wojny prowadzo-
nej przez ZSRS jako „wojny wyzwoleńczej”. Fałszywe interpretacje teraz
zostały zwrócone przeciw Churchillowi. Stalin miał świadomość niekon-
sekwencji brytyjskiego premiera – także po publicznych wystąpieniach
z 22 lutego 1944 r., które Moskwa tak życzliwie powitała. Wysiłki Związku
Sowieckiego w kwestii obrony i realizacji linii Curzona zakwalifikował
pan, w jednym ze swoich pism, jako polityka siły – pisał kremlowski dykta-
tor – To znaczy, że teraz próbuje pan oceniać linię Curzona jako niesłuszną,
a walkę o nią jako niesprawiedliwą. W żadnej mierze nie mogę się zgodzić
z takim stanowiskiem. Nie mogę panu nie przypomnieć, że w Teheranie pan,
Prezydent [USA] i ja doszliśmy do porozumienia w sprawie słuszności linii
Curzona. Uważał pan wówczas stanowisko rządu sowieckiego w tej sprawie
za całkowicie słuszne i nazwał Pan przedstawicieli emigracyjnego rządu
polskiego szaleńcami, jeśli odrzucają linię Curzona. Obecnie jednak broni
pan czegoś całkowicie przeciwnego. Stalin nazwał to łamaniem porozumień
teherańskich, podkreślając, że Moskwa w dalszym ciągu będzie twardo stać
na stanowisku z Teheranu 51.
Postulat odłożenia problemu granic polsko-sowieckich „do konferen-
cji pokojowej” rozprowadził Stalin dość brutalnie, zgodnie z zasadami
50
List Churchilla do Stalina z 21 III 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin…, op. cit.,
s. 260.
51
Pismo J.W. Stalina do W. Churchilla z 23 III 1944 r. [w:] Foreign Relations of the
United States.., op. cit., s. 1268‑1269; por.: Szanowny Panie Stalin…, op. cit., s. 260‑261;
E. Duraczyński, op. cit., s. 384.
Wojna hybrydowa 1944 49

tego, co dzisiaj jest nazywane wojną hybrydową. Jak można było mówić
o regulowaniu czegokolwiek z Polską na konferencji pokojowej skoro
„nie ma wojny”? Z tupetem i wbrew oczywistym faktom pisał więc:
Związek Sowiecki nie jest w stanie wojny i nie zamierza walczyć z Polską.
Związek Sowiecki nie ma żadnego konfliktu z narodem polskim i uważa się
za Sojusznika Polski i narodu polskiego. […]. Dlatego byłoby dziwne mó-
wić o zawieszeniu broni między ZSSR a Polską. Jednak Rząd Sowiecki jest
w konflikcie z emigracyjnym rządem polskim, który nie reprezentuje interesów
narodu polskiego i nie reprezentuje jego pragnień 52.
Stalin mógł już pokazać Brytyjczykom, kto teraz decyduje – za zezwo-
leniem partnerów koalicyjnych albo i bez nich. Churchill z zapowiadane-
go przemówienia zrezygnował. Na początku kwietnia 1944 r. powiedział
Stanisławowi Mikołajczykowi, że w tych sprawach zawiesił korespondencję
ze Stalinem, bo zaostrzała tylko sprawę 53. To oznaczało fiasko brytyjskiej
polityki wobec sowieckiego dyktatora, który nie zamierzał odpłacać za
ustępstwa swoimi ustępstwami, lecz stawiał nowe warunki.
Stalin powrócił w tym czasie do przygotowań do powołania alterna-
tywnych władz dla Polski, które demonstracyjnie „uzna” za jedyną repre-
zentację Polaków, a następnie będzie mógł podpisać z nimi „porozumie-
nia międzynarodowe” w dowolnym kształcie i w dowolnym momencie.
Mikołajczyk dostrzegał tę perspektywę. 9 kwietnia 1944 r. w rozmowie
z Churchillem przekonywał, iż jest oczywiste, że Stalin powoła polski
rząd jak tylko Armia Czerwona przekroczy linię Curzona 54. Churchill
był bezradny.
Polska znajdowała się w coraz bardziej rozpaczliwej sytuacji. Nieocze-
kiwane nadzieje, jakie wzbudziły w kwietniu informacje o współdziałaniu
Armii Czerwonej z oddziałami Armii Krajowej na Wołyniu, okazały
się płonne. W całym galimatiasie sprzeczności sowieckich deklaracji
i działań szef brytyjskiego MSZ Anthony Eden twierdził, że ZSRS
potrzebuje współpracy z jednostkami polskiego podziemia. To była je-
dynie projekcja Edena przedstawiona jednak Polakom jako stanowisko
sowieckie. W takich okolicznościach rodził się pod koniec 1943 r. polski

52

Ibidem.
53
A. Paczkowski, Stanisław Mikołajczyk, czyli klęska realisty. Zarys biografii politycznej,
Warszawa 1991, s. 84‑85.
54

Ibidem.
50 M aciej Korku ć

plan „Burza”, który zastąpił wcześniejsze plany powstania powszechnego.


Był w swoich celach równie pogmatwany jak sytuacja, w której znalazła
się Polska. Warto zatrzymać się na chwilę nad filozofią tego planu. Gdy-
byśmy na niego spojrzeli w kategoriach zwyczajnych państw będących
ze sobą w zwyczajnej koalicji, byłby jedną z oczywistych form współ-
działania. Gdybyśmy jednak spojrzeli w kategoriach państw będących
w stanie otwartej wojny – byłby nonsensem. Skoro zagrożenie idzie od
wschodniego sąsiada, po co intensyfikować walkę z popadającym w kło-
poty innym sąsiadem – właśnie upadającym okupantem? Takie logiczne
wnioski wyciągnęły z analizy sytuacji niektóre środowiska polityczne
w Polsce, uznając, że od 1943 r. wrogiem pierwszoplanowym stał się
ZSRS, a wrogiem drugoplanowym – Niemcy. Czy mogły tym tropem
pójść władze RP?
W wymiarze państwa funkcjonującego w polityce międzynarodowej
oznaczać by to musiało wycofanie się z koalicji, którą Polska współtwo-
rzyła od 1939 r. I to wycofanie się w momencie, w którym ta koalicja
właśnie zwyciężała i przygotowywała się do ułożenia powojennego świata.
Jeśli Polska, zrujnowana i osłabiona kilkoma latami okupacji, miała jakieś
atuty w ręku, to były to atuty moralne (bynajmniej nie należy tego wy-
miaru lekceważyć, nawet jeśli nie jest on w realnej polityce dominujący),
medialne i polityczne. Wyjście z klubu decydentów w takim momencie
(bez uzyskania niczego w zamian) oznaczałoby amputację jakichkolwiek
narzędzi oddziaływania na politykę międzynarodową i byłoby aktem samo-
bójczym. Ułatwiłoby także już jawne potraktowanie Polski jako kraju, który
potwierdził sowieckie oskarżenia propagandowe. W sensie praktycznym
uniemożliwiłoby również skuteczność zabiegów o jak najkorzystniejsze
dla Polski nabytki kosztem Niemiec. Pozostawało szukać sposobów na
wzmocnienie moralnej, politycznej i medialnej nośności Polski w koalicji.
Temu miał służyć wysiłek militarny, który przybrał postać planu „Burza”.
To być może była jedyna możliwość, jaką Polacy mieli w wojennym teatrze.
Nie posiadali bowiem wystarczających sił, aby pokonać samodzielnie Niem-
cy czy Sowiety. Mieli ich natomiast wystarczająco dużo, aby działaniami
militarnymi zademonstrować prawa RP do wolności i suwerenności. Czy
ta demonstracja mogła być skuteczna, to było pytanie otwarte.
Jeśli spojrzymy przez pryzmat pogarszającej się z każdym miesiącem
wojennej sytuacji Polski i prowadzonej przeciw niej przez Sowiety faktycz-
nej agresji, będziemy w stanie pojąć desperacki sens „Burzy”. Cóż innego
Wojna hybrydowa 1944 51

mogła uczynić Polska po pięciu latach okupacji, pozbawiona jakichkolwiek


możliwości przeciwstawienia się sowieckiej agresji? Mogła podjąć działa-
nia militarne, które – jak wiele innych operacji wojennych – przełożą się na
język dyplomacji, propagandy i mediów docierających do światowej opinii
publicznej. Plan intensyfikacji polskiej wojny z Niemcami był w swoim
polityczno-militarnym skomplikowaniu dzieckiem nienormalnej sytuacji,
w jakiej znalazła się Polska w latach 1943‑1944. Był krzykiem o posza-
nowanie zasad Karty Atlantyckiej wobec Polski, o zastosowanie wobec
niej haseł głoszonych przez walczące z Niemcami „narody zjednoczone”.
Wołaniem o to, że tak bohatersko walczący kraj nie może być cynicznie
oddany na łup agresywnego, imperialnego koalicjanta. Polacy wierzyli –
zresztą umacniani w tym przez Brytyjczyków – że Sowieci potrzebują
współdziałania z Armią Krajową. W związku z tym akcja „Burza” może
doprowadzić do pojawienia się na scenie międzynarodowej polityki no-
wych atutów Polski, które dyplomacja koalicyjna będzie musiała wziąć pod
uwagę. I to – jak liczono – mogłoby wymusić zmianę stosunku Sowietów
do Polski.
Była w tym również logika wojny, w której własne działania militarne
przekładają się na wzmocnienie pozycji państwa w koalicji. W normal-
nych warunkach tak by się działo: zwiększony wysiłek militarny stwarzał-
by dla Polski lepsze perspektywy przyszłości w zwycięskim obozie. I to
nie tylko w kontekście tak elementarnym, jak odzyskanie suwerenności,
ale w kwestii jej udziału w decyzjach o powojennym świecie. Nie da się
jednak ówczesnej sytuacji Rzeczypospolitej Polskiej przełożyć na realia
normalnej wojny. Znalazła się bowiem w koalicji, w której jeden z agre-
sorów z 1939 r. zaczął odgrywać zasadniczą rolę. Czas pokazał, że jej
wkład w zwycięstwo absolutnie nie przekładał się na wzrost znaczenia
w koalicyjnej polityce.
Dlatego tak istotne jest zrozumienie istoty sytuacji Polski, jako ofiary
bezwzględnie prowadzonej agresji w łonie antyniemieckiej koalicji. Właśnie
dostrzeganie, iż ZSRS prowadził przeciw Rzeczypospolitej swoistą wojnę
hybrydową, pozwala zrozumieć dlaczego w tym wypadku mieliśmy do czy-
nienia z odwróconą logiką wydarzeń. Walki II Korpusu PSZ we Włoszech,
zdobycie Monte Cassino, udział Polaków w walkach na II froncie, w końcu
akcja „Burza” – to wszystko nie wpłynęło na umocnienie koalicyjnej pozycji
Polski. Dlaczego? Bo Sowieci w tym samym czasie kontynuowali agresję,
anektując właśnie kolejne połacie wschodniej Polski.
52 M aciej Korku ć

Paranoidalnym wręcz efektem tej sytuacji jest zachowanie aliantów


zachodnich. W półtora miesiąca po Monte Cassino nakładają oni blokadę
na informacje na temat walki Polaków ze wspólnym wrogiem w Wilnie
i we Lwowie oraz na doniesienia o innych walkach AK w ramach „Burzy”
na wschodzie. Kolejnym przykładem koalicyjnej paranoi jest strach Wa-
szyngtonu przed negatywnymi reakcjami Stalina w efekcie nazbyt mocnego
akcentowania zasad Karty Atlantyckiej w przypadku Polski. Ergo: oznaczało
to strach przed werbalizowaniem własnych, traktowanych jako szczytne,
celów wojennych.
Stalin korzystał z bierności aliantów, ale też konsekwentnie reali-
zował politykę faktów dokonanych. Jeśli nie spełniły się oczekiwania
co do nacisków na Polskę ze strony Anglosasów, należało powrócić do
koncepcji komitetu w całości tworzonego w Moskwie. Odłożony projekt
Polskiego Komitetu Narodowego powrócił do realizacji późną wiosną
1944 r. Stalin czuł się coraz bardziej swobodnie widząc takie a nie inne
zachowania Anglosasów. Umiejętnie też wykorzystywał pozycję militarną
ZSRS i w ogóle sytuację militarną na kontynencie. Uznał, iż okoliczności
już dojrzały do ogłoszenia, że istnieje nowe przedstawicielstwo, które
Sowieci akredytują jako oficjalną reprezentację Polaków.
To był rezultat myślenia o scenariuszu możliwie najwygodniejszym do
rozegrania dyplomatycznego i propagandowego. Dysponując prawdzi-
wymi autorytetami, Moskwa mogłaby tak prowadzić dalszą rozgrywkę
polityczną, aby nie tylko nie naruszyła, ale wręcz podbudowała swój wi-
zerunek kraju przewodzącego „narodom zjednoczonym” w sprawiedliwej
„wojnie z faszyzmem”. Bez tego musiałaby intensyfikować grę pozorów
w większym wymiarze.
Polacy byli coraz bardziej poddani presji dramatycznie niekorzyst-
nego rozwoju wydarzeń. Wciąż jednak nie mieściło się w głowach, że
Polska, która w wyniku wojny poniosła tak ciężkie straty, miałaby po
jej zakończeniu zostać całkowicie wydana na łup Sowietów. W trzeciej
dekadzie maja 1944 r. doszło do potajemnej rozmowy przewodniczące-
go Rady Narodowej Stanisława Grabskiego z sowieckim ambasadorem
przy rządach emigracyjnych Wiktorem Lebiediewem. Grabski podjął
działania ryzykowne – swoich kontaktów nie ujawnił nawet przed Radą
Ministrów RP. Dla Rosjan mógł to być komunikat, że są możliwe do
wygrania przeciw Polsce wewnętrzne różnice wśród polskich polityków.
Lebiediew prowadził dialog dyplomatycznie, pozostawiając Polakom
Wojna hybrydowa 1944 53

duże pole do spekulacji. Grabski wyszedł z tej rozmowy z całkowicie


złudnym przekonaniem, że Sowietom zależy jednak na wznowieniu sto-
sunków dyplomatycznych z Polską – i to o wiele bardziej niż na sprawie
granicy 55.
Optymizm Grabskiego podzielał po tych rozmowach również Mi-
kołajczyk. Kompletnie błędnie sądził on, że twarda postawa władz RP
wobec sowieckich zakusów terytorialnych rozmiękczyła stanowisko Mo-
skwy. I spowodowała, iż Sowieci, widząc, że polskiego oporu w sprawie
granic nie złamią, jednak kompromisowo postanowili przywrócić relacje
państwowe. To byłoby możliwe w relacjach z normalnym państwem we
wspólnej koalicji, dążącym po prostu do przyjaznego sąsiedztwa. Ale
ZSRS nie zamierzał zachowywać się jak normalne państwo.
Zachód był zajęty swoimi problemami. Czas naglił. I bynajmniej nie
sprzyjał wsparciu Polski w obronie suwerenności przed Moskwą. Koniec
maja i początek czerwca to ostatnie dni przygotowań do D-Day, czyli
lądowania aliantów w Normandii. Oznaczało to realizację przez Zachód
dawno obiecywanego punktu koalicyjnych ustaleń: 6 czerwca 1944 r. drugi
front w Europie stał się faktem. Paradoksalnie jeszcze bardziej umacniało to
pozycję przetargową Sowietów. Zabiegający o powodzenie operacji i trosz-
czący się o życie swoich żołnierzy Anglosasi, potrzebowali teraz Stalina jak
nigdy wcześniej: uruchomienie frontu na wschodzie przez walną ofensywę
wymuszało na Niemcach redukcję sił użytych na froncie zachodnim. Dla
Stalina to idealne połączenie: kontynuacja imperialistycznych planów, przy
jawnie deklarowanym błogosławieństwie zachodnich demokracji oraz ich
zaufaniu do ZSRS. 30 maja 1944 r. zatwierdzono w Moskwie plan operacji
„Bagration”. Było jasne, że również na odcinku białoruskim przeniesie ona
front na ziemie RP. Początek ofensywy wyznaczono na 22 czerwca 1944 r. 56
W takich warunkach 31 maja odbyła się kolejna rozmowa Grabskiego
z Lebiediewem. Ten ostatni naciskał na spotkanie z premierem Miko-
łajczykiem. Jednak wówczas do takiego nie doszło ze względu na wy-
jazd premiera do USA. Lebiediew wykorzystał więc kontakty z czeskim
prezydentem Edvardem Benešem. Za jego pośrednictwem 2 czerwca

55
J. Tebinka, Polityka brytyjska wobec problemu granicy polsko-radzieckiej 1939‑1945,
Warszawa 1998, s. 344‑345.
56
W. Bieszanow, Rok 1944. Dziesięć uderzeń Stalina, tłum. W. Stefanowicz, Warszawa
2011, s. 307.
54 M aciej Korku ć

Mikołajczykowi przekazane zostały sowieckie propozycje „kompromisu”


w stylu iście bolszewickim: silniejsza strona otrzymuje wszystko, w za-
mian nie ustępując w niczym. Moskwa żądała:
• usunięcia Władysława Raczkiewicza z urzędu prezydenta RP;
• usunięcia gen. Kazimierza Sosnkowskiego z funkcji Naczelnego
Wodza;
• usunięcia z rządu ministrów Stanisława Kota i Mariana Kukiela;
• złożenia przez Mikołajczyka wizyty w Moskwie w sprawie usta-
lenia przebiegu granicy 57.
Mikołajczyk bezpośrednio po tym, jak zapoznał się z informacjami
przekazanymi przez Beneša, udał się do USA. Na osobiste spotkanie
z Lebiediewem nie było czasu. Tylko twarda postawa Stanów Zjedno-
czonych mogłaby zatrzymać niekorzystny rozwój sytuacji. Jakkolwiek
premier po dotychczasowych doświadczeniach nie łudził się, że nastąpi
jakiś gwałtowny przełom w polityce USA wobec Moskwy, to liczył na
przynajmniej moralne wsparcie w rozgrywce dyplomatycznej. Nic z tego.
Seria spotkań z Rooseveltem była tylko żenującym widowiskiem odgry-
wanym przez prezydenta. Roosevelt kłamał z tupetem drobnego oszusta.
Nie tylko nie zająknął się na temat ustaleń teherańskich, lecz wręcz prze-
ciwnie: roztaczał przed nim wizję amerykańskich starań o Lwów, zagłębie
naftowe, Tarnopol i Prusy Wschodnie z Królewcem dla Polski. Odgrywał
rolę człowieka przejętego losem Polski, twierdząc, że nie ma nadziei, aby
uzyskać dla niej Wilno. Dodawał do tego tyle uspokajające, co równie
fałszywe stwierdzenia. Stalin nie ma zamiaru pozbawić Polskę wolności. Nie
odważyłby się na to, bo wie, że rząd Stanów Zjednoczonych stoi za wami. Ja
przypilnuję, aby Polska nie wyszła z tej wojny pokrzywdzona 58  – mówił
Mikołajczykowi, sugerując mu zarazem osobiste spotkanie ze Stalinem,
który systematycznie robił dobrą minę do złej gry. To także cecha wojny
hybrydowej – stale pojawiają się głosy, żeby nie używać „wojennej” ter-
minologii, tylko zasiąść do stołu rozmów z agresorem.
Roosevelt nie tylko był nieszczery. Zaraz po rozstaniu z Mikołaj-
czykiem zrobił wszystko, aby Stalin nawet przez chwilę nie sądził, że
Stany Zjednoczone „stoją za Polską” i wbrew deklaracjom składanym
Mikołajczykowi nakazał wysłać do Moskwy sygnał o podtrzymywaniu

57
J. Tebinka, Polityka brytyjska…, op. cit., s. 346.
58
S. Mikołajczyk, Polska zgwałcona, b.m. i d.w., s. 76.
Wojna hybrydowa 1944 55

ustaleń z Teheranu 59. Stalin rozumiał nieszczere zachowania Roosvelta:


sam przecież swoje zaborcze działania nieustannie przykrywał pięknie
brzmiącymi deklaracjami o niepodległej Polsce. To, co bezpośrednio po
wizycie Mikołajczyka przekazał Stalinowi ambasador USA w Moskwie,
zostało potwierdzone listem prezydenta. 17 czerwca 1944 r. Roosevelt
wysłał do Stalina pismo w całości dotyczące spraw polskich. Opisując
wizytę polskiego premiera, ostentacyjnie wręcz sabotował rację stanu RP:
usilnie rozwiewał nawet potencjalne przypuszczenia Stalina, iż kontakt
z premierem RP mógł oznaczać jakąkolwiek formę poparcia Polski. Wy-
jaśniał aż nadto grzecznie, że wizyta Mikołajczyka nie łączyła się z jego
strony z żadną próbą ingerowania w merytoryczny aspekt rozbieżności, jakie
istnieją między polskim rządem na uchodźstwie a rządem radzieckim oraz
że nie powstał żaden konkretny plan ani propozycja dotycząca stosunków
radziecko-polskich. Po takim wstępie mętnie reklamował Mikołajczyka
jako bardzo szczerego i rozsądnego, który w pełni zdaje sobie sprawę, że cała
przyszłość Polski zależy od ustanowienia naprawdę dobrych stosunków ze
Związkiem Radzieckim. Przy czym dodawał opinię, że Mikołajczyk dołoży
wszelkich starań aby osiągnąć ten cel. Cóż w takiej sytuacji, po ujawnieniu
tak daleko idących żądań Moskwy, mogły oznaczać słowa Roosevelta?
Oczywiste jest, że Stalin mógł to odczytać tylko jednoznacznie: jako
całkowite désintéressement Waszyngtonu w sprawie jego polskiej poli-
tyki. Roosevelt, nawet reklamując gotowość przyjazdu Mikołajczyka do
Moskwy na wspólne rozmowy ze Stalinem i konieczność współpracy
wojskowej pomiędzy Armią Czerwoną a siłami polskiego podziemia we
wspólnej walce z naszym wrogiem, zastrzegał niemal uniżenie: Wiem, że
pan zrozumie, iż czyniąc to spostrzeżenie, nie próbuję w żaden sposób na-
rzucać panu osobistych poglądów w kwestii, która ma zasadnicze znaczenie
dla pana i pańskiego kraju 60.
Stalin w ten sposób uzyskał po raz kolejny mocne potwierdzenie,
że i na tym etapie Polska jest osamotniona. Mimo pięknie brzmiących
oficjalnych deklaracji na spotkaniach z Mikołajczykiem, Roosevelt w rze-
czywistości informował Stalina: rób z Polakami, co chcesz. Chociaż za-
pewne nie podejrzewał jeszcze, jak daleko sowieckie zamierzenia sięgały,
ani tego, że wytycza w ten sposób szeroką drogę dla zniewolenia przez

59
J. Tebinka, Polityka brytyjska…, op. cit., s. 347.
60

Szanowny Panie Stalin…, op. cit., s. 278.
56 M aciej Korku ć

Moskwę największego kraju środkowej Europy. To pokazywało zara­


zem, że skoro wobec zagrożenia sojuszniczej Polski USA są obojętne,
to tym bardziej nie będą kruszyć kopii w przypadku byłych środkowo-
europejskich sojuszników Hitlera.
Kiedy w czerwcu 1944 r. we Francji od kilkunastu dni trwały walki,
Polska w kalkulacji politycznej Waszyngtonu była już na zupełnie odle-
głym planie. Jej istnienie jawiło się wręcz jako przeszkoda w utrzymywa-
niu harmonijnych relacji pomiędzy wielkimi mocarstwami. Priorytetem
było niezrażanie Stalina w oczekiwaniu realizacji obietnicy wznowienia
ofensywy na froncie wschodnim – dla odciążenia rozpoczętej ofensy-
wy w Normandii. Stalin umiejętnie korzystał z sytuacji. Najpierw 21
czerwca poinformował Roosevelta o tym, że w ciągu kilku dni rozpocz-
nie się ofensywa, która – jak nie omieszkał zaznaczyć – będzie stanowić
znaczące wsparcie dla operacji wojsk alianckich we Francji i we Włoszech.
I nie przypadkiem dopiero po tej depeszy, i po otrzymaniu podziękowań
Roosevelta, wysłał mu odpowiedź na wcześniejszy przecież list prezyden-
ta – ten, w sprawie polskiej. W piśmie zawierającym liczne propagandowe
figury retoryczne typu zna pan punkt widzenia rządu radzieckiego i jego
pragnienie ujrzenia Polski silnej, niepodległej i demokratycznej, a stosunków
radziecko-polskich – dobrosąsiedzkich i opartych na trwałej przyjaźni, Stalin
umieścił aktualną listę warunków, które i w tym wypadku były zaprze-
czeniem powyższych sloganów. Na tym etapie Stalin formułował je,
sprytnie rozmywając żądanie wprowadzenia swoich ludzi do władz RP
niewinnie brzmiącymi formułami o politykach z Anglii, USA i z kraju.
Przy tym, jego rozumienie pojęcia „demokratyczny polityk” z założenia
było sowieckie, oznaczające tylko tych, których Stalin nazwie „demokra-
tami”. Toteż stawiał następujące warunki:
• taka reorganizacja emigracyjnego rządu polskiego, która zapewniłaby
udział w nim polskich polityków w Anglii, jak również polskich po-
lityków w Stanach Zjednoczonych i w ZSRR, a zwłaszcza polskich
demokratycznych polityków w samej Polsce;
• uznanie przez rząd polski linii Curzona jako nowej granicy pomiędzy
ZSRR a Polską 61.
Czerpiąc profity z takich a nie innych okoliczności oraz z układnej
postawy Roosevelta, Stalin stwierdzał, że z oświadczeń Mikołajczyka nie

61

Ibidem, s. 280.
Wojna hybrydowa 1944 57

wynika jeszcze, aby ten przyjął te żądania, toteż nie widzi potrzeby jego
wizyty w Moskwie 62.
Jak widać, tak w deklaracjach, jak i w działaniu Stalinowi nie prze-
szkadzały posunięcia wzajemnie sprzeczne. Jego celem była rozgrywka
przeciw Polsce, a nie układanie z nią harmonijnych stosunków. I tym
razem niechęć do przyjęcia polskiego premiera zgłosił tuż po tym, jak
z Mikołajczykiem o potrzebie wizyty na Kremlu rozmawiał quasi-wy-
słannik Kremla – Oskar Lange, który pod pseudonimem „Friend” przy-
puszczalnie w sposób sformalizowany był elementem sowieckiej agentury
wpływu w Stanach Zjednoczonych 63. Zabiegał on o spotkanie z Mikołaj-
czykiem jeszcze podczas jego wizyty w USA. Kiedy się to udało, obdarzył
premiera rozmiękczającymi wieściami „z pierwszej ręki”: Stalin chciałby
odnowić stosunki z Rządem Polskim […]. On pragnie porozmawiać z Panem
na ten temat. Prosił mnie, abym się z Panem zobaczył i powiedział Panu
o tym – mówił Lange 64. Próbował utwierdzać przy tym Mikołajczyka
w fałszywym przekonaniu o pozytywnym stosunku Stalina do Polski
i o jego niechęci do ingerencji w jej sprawy wewnętrzne.
To w takiej sytuacji po powrocie z USA Mikołajczyk spotkał się
u Grabskiego z Lebiediewem. Ta wizyta powinna jednoznacznie znie-
chęcić polskiego premiera do jakichkolwiek ustępstw. Stalin pokazywał,
że oczekuje nie tylko spełnienia dotychczasowych żądań, lecz ustami
ambasadora dodał wymóg publicznego potępienia przez władze RP rządu
Sikorskiego za to, że poprosił Międzynarodowy Czerwony Krzyż o zba-
danie sprawy zbrodni katyńskiej. To pokazywało jak bolesną skazą na
kreowanym wizerunku moskiewskiego pogromcy „największego wroga
ludzkości” był Katyń. Miał też ponowić żądanie włączenia komunistów
do Rządu RP. W ten sposób Sowieci chcieli skonsumować efekty ol-
brzymiego wysiłku włożonego w przeprowadzenie ponownej ekshumacji
i przygotowanie raportu Burdenki, którego kłamliwe tezy, zgodne z pro-
pagandowymi potrzebami ZSRS, zostały ogłoszone 24 stycznia 1944 r. 65

62

Ibidem.
63
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych…, op. cit.,
s. 146.
64
S. Mikołajczyk, op. cit., s. 79.
65
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych…, op. cit.,
s. 143.
58 M aciej Korku ć

Mikołajczyk wtedy uznał żądania za absurdalne. Logika myślenia


w kategoriach racji stanu RP zresztą nie pozwalała na inny wniosek. Czy
to nie zdziwiło nikogo na Kremlu? Pewnie nie. To nie był czas, w którym
w Moskwie spodziewano się pełnej kapitulacji władz RP przed Sowie-
tami. Czy zatem rzeczywiście było to kolejne podejście ukierunkowane
na próbę wyciągnięcia Mikołajczyka z rządu? Możliwe, że taki scena-
riusz dopiero sondowano, ale wiemy, że był w Moskwie rozważany. Inna
rzecz, że przy takim stosunku Anglosasów do Polski (pozostawienie de
facto wolnej ręki Stalinowi) eskalację sowieckich żądań łatwo było tak
ukierunkować, aby z każdej polskiej odpowiedzi wynikały dla Kremla
korzyści. Wyjść mogło z tego albo dobrowolne, pełne podporządkowanie
władz RP Moskwie, albo „dowód” dla aliantów, że na porozumienie (we-
dług sowieckiej receptury) z Polską nie ma szans. To było przygotowanie
dla podjętej już decyzji rychłego uruchomienia PKWN.
Czy ta rozmowa z Lebiediewem to rzeczywiście był ostatni moment,
aby zapobiec powstaniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, ale
Mikołajczyk nie zdawał sobie z tego sprawy? 66 Trudno się zgodzić z ta-
kim postawieniem sprawy. Nie możemy nie zauważać, że była to jed-
noznaczna sugestia dobrowolnej i pełnej rezygnacji z podmiotowości
kraju na arenie międzynarodowej. Oczywiście spełnienie tych, a potem
kolejnych warunków sowieckich i poddanie się dyktatowi Stalina przez
prawdziwy Rząd RP bądź jego wiodących przedstawicieli byłoby dla
przywódcy sowieckiego komfortowym rozwiązaniem. W świat mogłaby
pójść prosta informacja: pod opiekuńcze skrzydła dobrotliwego wodza –
„ojca narodów” – z własnej woli schroniła się Polska. Równie dobrze
moglibyśmy oczekiwać, że sam Raczkiewicz powoła Wasilewską, Bieruta
czy Gomułkę na premiera, po czym ustąpi miejsca innemu nominatowi
Kremla. Czy takie zadania stały przed władzami państwa walczącego
od 1939 r. o suwerenność? Niewątpliwie samodzielna rezygnacja Polski
z niepodległości i wolności obywateli ułatwiłaby sytuację propagandzie
Stalina, ale też pozwoliłaby aliantom na oczyszczenie „poteherańskich”
sumień. Ale przecież nie to było celem i obowiązkiem władz RP.
Jak już nadmieniono, Stalin powrócił więc do opcji wylansowania
nowego, zupełnie fikcyjnego tworu, złożonego z komunistów, krypto-
komunistów-karierowiczów (jak np. Edward Osóbka) i innych świeżo

66

Idem, Polityka brytyjska…, op. cit., s. 349.
Wojna hybrydowa 1944 59

zaadoptowanych, nikomu nieznanych działaczy, obsadzonych w  roli


„przedstawicieli narodu polskiego”. Wasilewska nie pozostawiała wąt-
pliwości: Kiedy był przyjazd KRN do Związku Radzieckiego, według mnie
w tym momencie i w tym okresie raczej ż a d n y c h w a h a ń t a m n i e
b y ł o [podkr. – M.K.] 67.
W relacji z partnerami z Wielkiej Trójki Stalin korzystał z sytuacji
komfortowej. Teraz Zachód miał powody do wdzięczności: 23 czerwca
1944 r. ZSRS rozpoczął generalną ofensywę na Białorusi. Pod wzglę-
dem militarnym także Sowietom było łatwiej niż dotychczas. Niemcy,
zmuszeni do „obsługi” nowego teatru działań we Francji, tym bardziej
nie byli w stanie stawić oporu przeważającym siłom sowieckim na wscho-
dzie. W takich okolicznościach Sowieci mogli spodziewać się rychłego
przeniesienia działań wojennych poza linię Ribbentrop-Mołotow, co
w sowieckiej interpretacji oznaczało także wejście na obszary, których
przynależności do Polski nie kwestionowali.
Zgodnie z wypróbowaną już tradycją sowieckich strategii polityczno-
-propagandowych, Stalin zamierzał wykorzystać przekroczenie linii Bugu,
czyli w sowieckim ujęciu linii nowych „polskich granic”, dla ogłoszenia
natychmiastowego i spontanicznego ukształtowania się tam władz „przy-
jaznych dla ZSRS”. To wydarzenie miało wyznaczyć moment utworzenia
na zajętym „fragmencie Polski” (oczywiście było to zadanie dla propagandy,
bo rzeczywiście przygotowani do tego działacze czekali w Moskwie) owych
władz, z którymi Stalin „nawiąże stosunki dyplomatyczne”. To wariant
przećwiczony przez sowiecką dyplomację: taki sam jak ogłoszenie powsta-
nia nowego rządu w Finlandii w 1939 r., któremu ZSRS „udzielił jedynie
wsparcia” w procesie obejmowania władzy. Dlatego dzień przed rozpo-
częciem ofensywy, 22 czerwca 1944 r., Stalin poinformował na Kremlu
polskich komunistów o ostatecznej decyzji uruchomienia projektu Pol-
skiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN), jako nowego ciała,
które będzie przejmować administrację na ziemiach położonych na zachód
od Bugu „w oparciu o KRN”. Moment przekroczenia linii tej rzeki miał
wyznaczyć chwilę ogłoszenia nowych władz dla Polski. Do nadzoru nad
szczegółowymi uzgodnieniami przedstawicieli KRN, Związku Patriotów
Polskich (ZPP) i Centralnego Biura Komunistów Polskich (CBKP) Stalin
wyznaczył Dymitra Manuilskiego. Wciąż jeszcze istniejący ZPP od razu

67
AAN, sygn. 9599, t. 2, Wspomnienia Wandy Wasilewskiej, k. 158.
60 M aciej Korku ć

dostosował ton swych oświadczeń, stwierdzając, że uznaje Krajową Radę


Narodową za prawdziwe przedstawicielstwo narodu polskiego, które stworzy
przesłanki dla wyłonienia Tymczasowego Rządu Narodowego 68.
W sensie technicznym podglebie propagandowe dla ogłoszenia po-
wstania PKWN miały stworzyć działania co najmniej na dwóch płasz-
czyznach. Pierwsza to kreacja „prestiżu” PKWN jako ciała reprezenta-
tywnego. Druga – to nowa kampania oskarżeń pod adresem władz RP:
negacja informacji o realnym istnieniu rozbudowanych struktur Polskiego
Państwa Podziemnego i Armii Krajowej oraz kolportaż zarzutów o fak-
tyczne sprzyjanie Niemcom.
W przypadku Polski „mongolski” model kamuflowanej aneksji był
trudny do zastosowania – komuniści wciąż mieli marginalne zaplecze
społeczne, o czym Stalin aż nadto dobitnie przekonał się w drugiej po-
łowie roku. Więc tym bardziej potrzebne było stosowanie siły – i dlatego
większą pracę musiały wykonać propaganda i dyplomacja, aby wizerun-
kowo osłonić ten faktyczny akt podboju. Stąd wciąż korzystne było takie
rozegranie rozmów z Mikołajczykiem, aby rzeczywiście wykorzystać
go – jako premiera – do uwiarygodnienia działań Moskwy w oczach
świata. W takiej sytuacji Stalin po utworzeniu alternatywy dla władz RP
nie zamknął się na negocjacje z nimi (a przecież to byłoby logiczną kon-
sekwencją nawiązania stosunków dyplomatycznych z ich konkurencją).
Wręcz przeciwnie – będzie z nich korzystał tak, aby za każdym razem
umacniać wizerunek swoich marionetek, wspomagać erozję międzyna-
rodowego znaczenia prawowitych władz Polski, w końcu doprowadzić
do wprowadzenia na arenę międzynarodową swoich nominatów w roli
jedynych realnych reprezentantów polskiego społeczeństwa.
Na pierwszej płaszczyźnie Stalin sięgnął po szyld Krajowej Rady Na-
rodowej oraz poszukiwał jakichkolwiek rozpoznawalnych nazwisk, nie-
kojarzonych z przedwojennym komunizmem. Dlaczego się zdecydował
na włączenie w ten polityczny teatr KRN mimo kilku miesięcy aż nadto
wyraźnego dystansu do ciała, które nie powstało wprost na jego polecenie?
Doszedł do tego wniosku, kiedy już miał przekonanie pełnej spolegliwości
Gomułki i innych wcześniej nieznanych mu działaczy tam wkompono-
wanych przez komunistów. Sięgnięcie po szyld rzeczywiście pochodzący

68
Cyt. za: T. Żenczykowski, Dwa Komitety 1920, 1944. Polska w planach Lenina i Stalina:
szkic historyczny, Paryż 1983, s. 101.
Wojna hybrydowa 1944 61

z kraju, w sytuacji kiedy zależało mu na stworzeniu wrażenia, iż PKWN


właśnie na terenach okupowanych samodzielnie się ukonstytuował, było
godne uwagi. Poza tym „delegacja KRN” przebywająca w Moskwie roz-
szerzyła mu grono kandydatów do wykorzystania propagandowego na
tym etapie. Oczywiście o tym, że to fasadowa KRN „powoła” PKWN,
przebywających w kraju członków tej „reprezentacji” nawet nie zamierzał
informować.
21 lipca 1944 r. Stalin zamknął w Moskwie proces tworzenia PKWN.
Ogłoszono jego powstanie 22 lipca 1944 r., jako rzekomo samodzielny
skutek działania Krajowej Rady Narodowej. Zgodnie z wcześniejszymi
decyzjami, dla podkreślenia rodzimego, polskiego charakteru Komitetu,
oficjalnie ogłoszono, że został on powołany na „wyzwolonej” polskiej
ziemi w Chełmie Lubelskim. W rzeczywistości jeszcze przez kolejne
dni jego członkowie przebywali w stolicy ZSRS.
Równie fałszywie na dzień 22 lipca datowano „Manifest PKWN”.
Rzeczywistość i prawdziwe, długofalowe zamierzenia Stalina, w znacznej
części rozłożone na etapy, nie miały w nim wielkiego odzwierciedlenia.
Trzymano się zasady skrywania ideologicznych celów komunistów oraz
szerokiego wykorzystywania haseł i symboli patriotycznych. Dokument zo-
stał nimi solidnie nasycony. Jego autorom ciążyła świadomość, że PKWN,
choć pozoruje poważny organ władzy, jest atrapą stworzoną przez Stalina
oraz że będzie tak postrzegany. Dlatego ze szczególną uwagą zaklinano
rzeczywistość, usilnie podkreślając zarówno społeczną reprezentatywność,
jak i legalizm. To widać w Manifeście. Ewidentnie jako kluczowy problem
stojący przed propagandą nowej władzy postrzegano właśnie rozpowszech-
nioną w społeczeństwie świadomość, że istnieje tylko jeden legalny Rząd
RP (na uchodźstwie). Pisano więc: Naród walczący z okupantem niemieckim
o wolność i niepodległość stworzył swą reprezentację, swój podziemny par-
lament – Krajową Radę Narodową. Weszli do Krajowej Rady Narodowej
reprezentanci stronnictw demokratycznych – ludowcy, demokraci, socjaliści,
członkowie PPR i innych organizacji. Podporządkowały się Krajowej Radzie
Narodowej organizacje Polonii zagranicznej i w pierwszym rzędzie Związek
Patriotów Polskich i stworzona przezeń Armia. O KRN pisano też, że zo-
stała powołana przez walczący naród, jest jedynym legalnym źródłem władzy
w Polsce. Zaraz potem dodawano, że emigracyjny „rząd” w Londynie i jego
delegatura w Kraju jest władzą samozwańczą, władzą nielegalną. Dlatego
musi powstać legalny ośrodek władzy, który – według Manifestu – powołała
62 M aciej Korku ć

właśnie KRN. PKWN nazywano legalną tymczasową władzą wykonawczą,


a o obu tych ciałach napisano, że działają na podstawie konstytucji z 17 marca
1921 r., jedynie obowiązującej konstytucji legalnej, uchwalonej prawnie. Ab-
surdalność przywołania w takim kontekście Konstytucji Marcowej, która
nie przewidywała ani takich organów, ani też tego rodzaju, moskiewskie-
go sposobu ich wyłaniania, nie przeszkadzała autorom. Chodziło o efekt
propagandowy. Podkreślano, że na ziemi polskiej, uwolnionej od najazdu
niemieckiego, nie może działać żadna inna administracja 69.
Nie było mowy o propagowaniu wprost jakichkolwiek haseł komuni-
stycznych. Obiecywano wolne wybory, zapowiadano bliżej nieokreślone
porozumienie polsko-sowiecko-czechosłowackie. O granicy wschodniej pi-
sano inaczej niż w dokumentach PPR. W sposób bardziej enigmatyczny
stwierdzano, że powinna być uregulowana zgodnie z zasadą: ziemie polskie –
Polsce, ziemie ukraińskie, białoruskie i litewskie – Radzieckiej Ukrainie, Bia-
łorusi i Litwie. Przy tym zapowiadano pogłębienie przyjaźni i utrwalenie
sojuszu z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej oraz
tradycyjnej przyjaźni i sojuszu z odrodzoną Francją. Zadeklarowano przy-
wrócenie wszystkich swobód demokratycznych, równości wszystkich obywateli
bez różnicy rasy, wyznania i narodowości, wolności organizacji politycznych,
zawodowych, prasy, sumienia, podkreślając, że jedynie organizacje faszy-
stowskie, jako antynarodowe, tępione będą z całą surowością prawa 70. Za
chwilę miało się okazać, że mianem „faszystowskich organizacji” będą
szeroko obdzielane wszelkiego rodzaju ugrupowania niepodległościo-
we. Zapowiadano konfiskaty majątku Niemców i „zdrajców narodu”
oraz szerokie rozdawnictwo ziemi w ramach reformy rolnej. Lekką ręką
obiecywano natychmiastową poprawę bytu szerokich rzesz narodu, wpro-
wadzenie nowoczesnego prawodawstwa w dziedzinie ochrony pracy, czy
rozładowywanie nędzy mieszkaniowej. Zapowiedziano także, że nowe
państwo popierać będzie szeroki rozwój spółdzielczości, a inicjatywa pry-
watna, wzmagająca tętno życia gospodarczego, również znajdzie poparcie
państwa. Wszystko zakończono hasłem-wezwaniem: Niech żyje Polska
wolna, silna, niepodległa, suwerenna i demokratyczna! 71.

69

Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, oprac. W. Skrzydło, Lublin
1979, s. 39‑46.
70

Ibidem.
71

Ibidem.
Wojna hybrydowa 1944 63

Razem z Manifestem na plakatach drukowano m.in. dekret KRN z 21


lipca 1944 r. o scaleniu Armii Ludowej i Armii Polskiej w ZSRS w jedno-
lite Wojsko Polskie. Utworzono także stanowisko Naczelnego Dowódcy
WP, funkcję tę powierzając Michałowi Żymierskiemu. Popadający coraz
bardziej w niełaskę Stalina Zygmunt Berling był spychany na dalszy plan –
został jedynie zastępcą Żymierskiego do spraw liniowych. Natomiast szef
Centralnego Biura Komunistów Polskich Aleksander Zawadzki objął sta-
nowisko zastępcy naczelnego dowódcy do spraw politycznych.
Zarówno amerykański, jak i brytyjski sojusznik szybko oswoił się
z nowym stanem rzeczy. Był to kolejny krok w tył. Odtąd Churchill
równie absurdalnie będzie widział drogę do zachowania niepodległości
Polski w okrojonych granicach poprzez fuzję Rządu RP z marionetko-
wym sowieckim PKWN 72.
Propaganda Moskwy próbowała kreować wrażenie, że tylko tworzone
pod ochroną Armii Czerwonej komunistyczne organy administracyj-
ne reprezentują społeczeństwo i tylko one są przygotowane do objęcia
władzy. Stalin chciał z takich opinii uczynić praktyczne narzędzie w po-
lityce międzynarodowej. Nie znaleźliśmy w Polsce innych sił zdolnych do
utworzenia polskiej administracji. Te tak zwane podziemne organizacje,
kierowane przez polski rząd w Londynie, okazały się efemerydami pozbawio-
nymi wpływów – pisał do Churchilla 73. W rzeczywistości było dokładnie
odwrotnie: faktyczne wpływy komunistów w społeczeństwie były iluzo-
ryczne, a państwo podziemne w pełni gotowe do jawnego administrowa-
nia krajem. Od razu rzucało się to w oczy komunistom przywiezionym
ze ZSRS. Faktem jednak jest, że czynniki londyńskie miały przygotowa-
ny aparat administracyjny od góry do dołu i jak była chwila możliwości to
ujawnili się łącznie ze strażnikami więziennymi, referentami skarbowymi
gotowymi do objęcia władzy itd. Tak że dla nich te rzeczy nie były trudne.
To my tylko nic nie mieliśmy – opowiadał kilkanaście lat później jeden
z funkcjonariuszy wyznaczonych do organizowania komunistycznego
aparatu bezpieczeństwa 74.

72
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych…, op. cit.,
s. 146.
73

Ibidem, s. 24.
74
Relacja Józefa Jurkowskiego z 7 VI 1961 r. (kopia tekstu z b. CA KC PZPR w zbiorach
własnych autora, sygn. R-79, k. 13).
64 M aciej Korku ć

Brak zaplecza społecznego i problemy kadrowe stawiały pod znakiem


zapytania zdolność komunistów do utrzymania władzy. Stalin wcześniej
liczył na to, że populistyczne obietnice okraszone narodowymi symbolami
uruchomią w Polsce wewnętrzną rewolucję, której kierownictwo obejmą
komuniści, w sposób naturalny spychając żywioły antybolszewickie na
margines społeczeństwa. Tymczasem z miesiąca na miesiąc sytuacja coraz
wyraźniej pokazywała, że komuniści nie potrafią wzbudzić rewolucyjnej
iskry, która dwie dekady wcześniej tak łatwo rozpaliła zmęczone wojną
społeczeństwo rosyjskie. W Polsce, mimo znacznie straszliwszych do-
świadczeń wojennych, ani obietnice pokoju, sprawiedliwości, wolności,
ani też nadania ziemi chłopom nie uruchomiły fali, która mogłaby zmieść
dotychczasowy porządek społeczny. Znakomita większość społeczeństwa
z nadzieją spoglądała w stronę prawowitego Rządu RP, a więc – w ję-
zyku bolszewików – obrońców burżuazyjnego porządku. Już w sierpniu
1944 r. celnie diagnozował sytuację Stanisław Pieńkowski, szef komórek
II Oddziału Komendy Okręgu AK Kraków na teren zajętego już przez
Armię Czerwoną Podokręgu AK Rzeszów. Znaczna część jego raportu
poświęcona była opisowi zupełnego nieprzygotowania komunistów do
objęcia władzy. Szczególnie widoczny był dotkliwy brak kadr potrzebnych
do obsadzenia struktur administracji w terenie: Bolszewicy nie zdawali
sobie sprawy z tego, że dla akcji od góry pomyślanej po mistrzowsku (z bol-
szewickiego punktu widzenia) – w dołach nie tylko że nic nie było przygoto-
wane, ale nawet nie było żadnych instrukcji. Bolszewicy rozumowali, że lud
weźmie władzę w swoje ręce […]. Stwierdzam, że bolszewicy nie zdawali
sobie sprawy z tego, że całe społeczeństwo jest za Rządem w Londynie 75.
W tym czasie Armia Krajowa próbowała realizować „Burzę”. Poprzez
walki z Niemcami, współdziałanie bojowe z Armią Czerwoną, ujaw-
niające się struktury podziemia chciały wymusić uznanie dla legalnych
władz Rzeczypospolitej i traktowanie AK jako formacji sojuszniczej.
Podobnie jak na ziemiach wschodnich RP, tak na Lubelszczyźnie, Rze-
szowszczyźnie, na wschodnim Mazowszu i w mniejszym zakresie na
Białostocczyźnie AK walczyła z wycofującymi się Niemcami. Armia
Krajowa uczestniczyła w wypieraniu Niemców z Lublina, co ostatecz-
nie nastąpiło 24 lipca 1944 r. Wiele miast, takich jak Lubartów, Kock

75
SPP Londyn, sygn. 3.1.1.9, Załącznik nr 2 do Meldunku sytuacyjnego nr 9 z 12 VIII
1944 r.
Wojna hybrydowa 1944 65

czy Mińsk Mazowiecki opanowała samodzielnie. Kilkadziesiąt dalszych


wespół z jednostkami sowieckimi 76. Po raz kolejny pokazana została siła,
organizacyjna sprawność i gotowość objęcia władzy przez ujawniane
przed Armią Czerwoną struktury różnych szczebli Polskiego Państwa
Podziemnego. Ujawniane komórki cywilne obejmowały władzę w imie-
niu prawowitego Rządu RP i zgłaszały gotowość partnerskiej współpracy
z Sowietami.
Rozpoczętą tuż przed wybuchem walk w Warszawie (30 lipca 1944 r.)
wizytę przedstawicieli Rządu RP w Moskwie, z premierem Mikołajczy-
kiem na czele, kremlowski dyktator także wykorzystał do próby wzmoc-
nienia prestiżu PKWN. Trudno zgodzić się z tezą, że o zaproszeniu
Mikołajczyka zadecydował akurat nieoczekiwany przypływ spolegliwości
Stalina 77. Obecna – również w polskiej historiografii – ocena, że Stalin
gotów był do jakichkolwiek ustępstw jest w gruncie rzeczy naiwna. Sta-
lin zasadniczo nie wiązał zbyt wygórowanych oczekiwań z rozmowami
z Mikołajczykiem. Nie potrzebował tego. On o nic nie zabiegał – on
„grzecznie uległ” uprzejmym (wręcz ostentacyjnie delikatnie formuło-
wanym) prośbom anglosaskich partnerów.
Armia Czerwona była w posiadaniu całej wschodniej i centralnej
Polski. Sowiecki dyktator czuł się silny i zamierzał narzucać warunki.
Podszedł do tej rozmowy czysto instrumentalnie. Nic nie wskazuje na to,
aby wówczas myślał o jakiejś formie kompromisu. Nie widział bowiem
żadnej potrzeby ustępstw, a wśród Polaków nie potrzebował partnerów.
Oczekiwał wykonawców poleceń. Po to stworzył PKWN. Na tym etapie
jego nadrzędnym celem było maksymalnie szybkie podniesienie prestiżu
Komitetu na arenie międzynarodowej. Dlatego postanowił wykorzystać
okoliczności przede wszystkim do wytworzenia sytuacji, w której premier
Rządu RP zniży się (Stalin doskonale rozumiał, że to będzie poniżające
dla autorytetu polskich władz państwowych) do negocjacji z przedsta-
wicielami PKWN „jak równy z równym”. Z tego samego powodu był
gotów nawet na obsadzenie Mikołajczyka w roli premiera w rządzie
zdominowanym przez Moskwę. Mikołajczyk byłby tam figurantem zma-
joryzowanym całkowicie przez ludzi Stalina. Gdyby się to udało – byłoby

76
Zob. T. Żenczykowski, Polska Lubelska 1944, Paryż 1987, s. 30‑32.
77
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych…, op. cit.,
s. 147.
66 M aciej Korku ć

to sukcesem do wykorzystania w propagandzie. Stalin brał pod uwagę


taki scenariusz, ale nie zamierzał go forsować na siłę.
Gdyby Mikołajczyk okazał się podatny na tego rodzaju zachęty –
Stalin odniósłby dodatkowy sukces. Taka wolta premiera skokowo pod-
niosłaby prestiż Komitetu i mogłaby już wtedy stanowić alibi dla uznania
go przez Zachód za reprezentację Polaków. W ten sposób Stalin szybciej
„wypchnąłby” pozostawiony przez Mikołajczyka Rząd RP poza arenę
polityki międzynarodowej. Z kolei gdyby Mikołajczyk obstawał przy
swoim, wystarczającym sukcesem byłoby podniesienie PKWN do rangi
równorzędnego rozmówcy premiera RP. A przy okazji Stalin mógłby
prezentować się Rooseveltowi i Churchillowi jako mąż stanu skłonny do
dialogu i życzliwie nastawiony do anglosaskich próśb o wysłuchanie Mi-
kołajczyka. Strat nie zakładał – nie zamierzał z niczego rezygnować. Przy
jego nastawieniu, determinacji i poczuciu siły każda forma tej rozmowy
przynieść musiała korzyści. Nawet gdyby Mikołajczyk odmówił spotkania
z PKWN – Stalin mógł pokazać, że Rząd RP odrzucił wyciągniętą do
niego przyjacielską dłoń.
Późnym wieczorem 30 lipca 1944 r. Mikołajczyk wylądował w Mo-
skwie. Nic nie przypominało klimatu ostatniego spotkania przedstawicieli
obu państw, jakie miało miejsce w grudniu 1941 r. Stalin ani nie urzą-
dził tak uroczystego powitania, ani też nie zamierzał nazbyt celebrować
Mikołajczyka. Wręcz przeciwnie. Różnymi sposobami dawano mu do
zrozumienia, że choć jest premierem Rządu RP, traktowany będzie prawie
jako osoba prywatna, niemal intruz. To klimat nieprzypadkowych gestów
agresora wobec ofiary, prowadzonych z polityki siły, celowo zawierający
elementy rozlicznych upokorzeń. Przyjęto nas chłodno. „Prawda” zignoro-
wała naszą obecność, jakkolwiek pisała bardzo entuzjastycznie o zbliżającym
się przybyciu duńskiego członka podziemia. Była także wzruszona mają-
cą nastąpić następnego dnia wymianą posłów ZSRR i komitetu lubelskiego
[…] 78. To nie wszystko. Jeszcze tego samego wieczora Mikołajczyk został
przyjęty przez Mołotowa. Od razu potraktowano go obcesowo: Po co
Pan tu przyjechał? Co ma Pan do powiedzenia – pytał Mołotow. Kiedy
Mikołajczyk naciskał na chęć spotkania ze Stalinem, Mołotow potrak-
tował go jak trzeciorzędnego petenta: Jeżeli zaś chodzi o Stalina, to jest on
bardzo zajęty operacjami wojennymi. Spróbuję zaaranżować wasze spotkanie

78
S. Mikołajczyk, op. cit., s. 90.
Wojna hybrydowa 1944 67

na drugiego lub trzeciego sierpnia i od razu dodał, że widzi konieczność


uprzedniego spotkania się z przedstawicielami PKWN. Mikołajczyk
jeszcze próbował zajmować stanowisko zasadnicze: „Mogę się spotkać
z nimi”, odpowiedziałem. „Ale jest to wewnętrzna sprawa tylko Polaków.
Przyjechałem tu jako premier Rządu Polskiego, aby spotkać się z premierem
Rządu Rosji Sowieckiej” 79.
Musiał cierpliwie czekać przez kilka dni – to także było elementem
poniżającego oddziaływania na psychikę Mikołajczyka. Kiedy w końcu
spotkanie na Kremlu wyznaczono na 3 sierpnia o godz. 21.30, premiera
poddano upokarzającym procedurom kontroli: moje dokumenty osobiste
były kilka razy sprawdzane przy wejściu do głównej bramy Kremla. Jed-
ni funkcjonariusze NKWD wprowadzili mnie przez podwórze do bramy
jakiegoś budynku w zamknięciu, inni zabrali mnie do poczekalni. Tu było
jeszcze kilku innych, którzy obserwowali mnie podejrzliwie, gdy czekałem.
Wprowadzono mnie wreszcie do wielkiego gabinetu wodza czerwonych 80.
Włodarz Kremla rozmowę zaczął w sposób niespecjalnie uprzejmy, bar-
dziej odpowiedni dla spotkań z podwładnymi: Stalin zapalił papierosa,
wypuścił dym i dał mi znak ręką, abym mówił. Mikołajczyk rozpoczął
od standardowych uprzejmości. Następnie zaproponował cztery tematy
rozmowy, przy czym zaznaczył kompromisową propozycję wprowadzenia
przedstawicieli PPR do rządu jako piątą siłę obok SL, SN, PPS i SP.
Według sowieckiego protokołu od razu został upomniany: pominął Pan
jednak Komitet Wyzwolenia Narodowego. Czy uczynił Pan to celowo? –
pytał Stalin. I pouczył: Moim zdaniem nie wolno go pomijać – stwierdził
przypominając o „porozumieniach” PKWN z rządem sowieckim. Później,
niespecjalnie się przejmując treścią wypowiedzi Mikołajczyka, wracał
do sprawy z jego punktu widzenia zasadniczej: w naszym poszukiwaniu
rozwiązania nie można pominąć sprawy wzajemnych stosunków pomiędzy
Rządem Polskim a Komitetem, dodając zaraz potem: Niech Pan pamięta, że
Rząd Radziecki nie uznaje Rządu Polskiego, z którym w swoim czasie zerwał
stosunki. Równocześnie zaś Rząd Radziecki utrzymuje stosunki z lubelskim
Komitetem, z którym podpisaliśmy układ i któremu pomagamy. To należy
wziąć pod uwagę. Na kolejne pytanie Mikołajczyka niby racjonalnie od-
powiadał, że dobrze będzie skończyć z podwójną władzą – jedną w Londynie,

79

Ibidem.
80

Ibidem, s. 91.
68 M aciej Korku ć

a drugą w Chełmie. Nazywał PKWN już zainstalowaną władzą w Polsce.


W dalszej części rozmowy na różne sposoby powracał do tego wątku: musi
Pan porozumieć się z Komitetem Lubelskim. My go popieramy, jeśli Pan tego
nie zrobi, rozmowa nasza nie da rezultatów. Nie możemy mieć do czynienia
z dwoma rządami 81. Bynajmniej nie zwracał uwagi na próby zaznaczenia
przez Mikołajczyka, że ludzie z Komitetu reprezentują tylko nieznaczny
odłam opinii publicznej 82.
Mikołajczyk poruszył też kwestię wybuchu Powstania Warszawskie-
go i poprosił o udzielenie pomocy walczącym przez Armię Czerwoną.
Prośbę Stalin obiecał spełnić, toteż w sprawie powstania nie było – jak
mogłoby się wydawać – nadmiernych kontrowersji 83. Dopiero później
okazało się, że był to tylko i wyłącznie chwilowy wybieg Stalina. Poru-
szone były także sprawy znaczenia i dokonań polskiego podziemia, które
Stalin w swoich wypowiedziach deprecjonował, stwierdzając: co to za
armia bez artylerii, czołgów, bez lotnictwa. W świetle nowoczesnej wojny to
jest nic. To są drobne oddziałki partyzanckie a nie regularna armia 84.
Pojawiła się natomiast dyskusja na temat granic. Stalin od razu oświad-
czył, że granicą będzie linia Curzona, natomiast Polska otrzyma dodatko-
we nabytki na zachodzie i północy kosztem Niemiec. Zdroworozsądkowe
argumenty Mikołajczyka (Naród nie zrozumie, dlaczego ma stracić połowę
Polski, skoro rozpoczął wojnę ponieważ nie chciał oddać „korytarza” 85) czy
konieczność wdzięczności wobec Polaków oraz szacunku dla ofiar, jakie
ponieśli, w ogóle nie interesowały Stalina. Miał na to utarte już, rosyj-
skie propagandowe schematy. Mówił o prawach Ukraińców, Litwinów
i Białorusinów, a także o tym, że linia Curzona nie była pomysłem Rosjan
ani Polaków, lecz Lloyd George’a, Clemenceau i Curzona. Po czym dodał:

81
Komunikat sowiecki o przyjęciu premiera Mikołajczyka przez premiera Stalina,
3 VIII 1944 r. (oprac. A. Korzon) [w:] Międzynarodowe aspekty Powstania Warszaw-
skiego 1944 roku..., op. cit., s. 183‑184, 186.
82

Ibidem, s. 184.
83
Fragment zapisu rozmowy S. Mikołajczyka z J. Stalinem na Kremlu, 3 VIII 1944 r.
(oprac. K. Korzon) [w:] Międzynarodowe aspekty Powstania Warszawskiego 1944
roku..., op. cit., s. 180.
84

Ibidem, s. 181.
85
Komunikat sowiecki o przyjęciu premiera Mikołajczyka przez premiera Stalina,
3 VIII 1944 r. (oprac. K. Korzon) [w:] Międzynarodowe aspekty Powstania Warszaw-
skiego 1944 roku..., op. cit., s. 187.
Wojna hybrydowa 1944 69

Linia Curzona była rezultatem obiektywnych badań naukowych i stanowi-


ła kompromis. Niewielu Rosjan chętnie odda Polsce Białystok, ale mimo to
będziemy popierać linie Curzona, co też czynimy 86. I znowu przypomniał
swój motyw przewodni, w pewnym sensie wytwarzając w Mikołajczyku
złudne nadzieje: Problem granic może być rozstrzygnięty tylko wspólnie
z nowym Rządem Polskim. Od Pana i od Komitetu Lubelskiego zależy osią-
gnięcie porozumienia, które by zjednoczyło wszystkich Polaków 87. Według
innej wersji zapisu na zakończenie rozmowy Stalin podkreślił dobitnie:
Obecnie są dwa Rządy Polskie 88.
Zgoda Mikołajczyka na wymuszane w ten sposób rozmowy z przed-
stawicielami PKWN finalnie zakończyła rozmowy. I to był główny ich
efekt. Z punktu widzenia Polski nie osiągnął nic. Bo też niczego osiągnąć
nie mógł przy takim, popartym siłą, nastawieniu Stalina.
Tymczasem upływały dni. Powstanie w Warszawie potrzebowało
pomocy. Podczas rozmów Mikołajczyk uznał, że może odwołując się do
solidarności narodowej zmobilizuje komunistów-Polaków do pomocy
walczącej Warszawie. Pomylił się i tutaj. Przedstawione prośby zostały
ucięte błyskawicznie: Żymierski chciał mi odpowiedzieć, ale Wanda Wasi-
lewska, ta sroga kobieta o końskiej twarzy i fanatyk, uciszyła go. „W Warsza-
wie nie ma walk”, powiedziała. Ale po przytoczeniu przez Mikołajczyka
treści zgromadzonych komunikatów również ona stwierdziła, że jeśli się
te informacje potwierdzą, to pomoc będzie. Kłamała. Wkrótce Osóbka-
-Morawski równie kłamliwie zaświadczył o tym, że nie ma walk w stolicy,
co rzekomo zostało stwierdzone osobiście przez Bieruta (który według
niego miał być w Warszawie do 4 sierpnia) 89.
Wbrew nikłym nadziejom Mikołajczyka, komuniści nie dopuścili
do żadnej dyskusji o granicach. Premier próbował bowiem poważnie
potraktować słowa Stalina o wspólnym wystąpieniu w sprawie granic.
Jeżeli […] zwrócimy się do Stalina jako jedna całość, możemy uzyskać pewne
korzyści – stwierdził. Wasilewska miała tylko jeden komentarz: Linia

86

Ibidem.
87

Ibidem, s. 187‑188.
88
Fragment zapisu rozmowy S. Mikołajczyka z J. Stalinem na Kremlu, 3 VIII 1944 r.
(oprac. K. Korzon) [w:] Międzynarodowe aspekty Powstania Warszawskiego 1944
roku..., op. cit., s. 182.
89
S. Mikołajczyk, op. cit., s. 95‑96.
70 M aciej Korku ć

Curzona jest dla Polski bardzo sprawiedliwa. Tylko przerażony Andrzej


Witos próbował poprzeć pomysł Mikołajczyka, ale natychmiast prze-
rwano mu. Jego głos został zignorowany, a on sam szybko wyciszony. Na
tym rozmowa się zakończyła.
Drugie spotkanie odbył Mikołajczyk dzień później, 7 sierpnia 1944 r.
Tym razem z Bolesławem Bierutem. Ten osobiście przedstawił premie-
rowi kluczową propozycję dalej idącej „współpracy”: zrobił mi ofertę, że
zamianuje mnie premierem kontrolowanego przez komunistów rządu polskie-
go – opisywał Mikołajczyk – jeśli po porozumieniu z grupą lubelską wrócę do
Warszawy i uznam go za prezydenta Kraju. Przyrzekł nawet, że odda trzy
inne stanowiska trzem niezależnym przywódcom partii. Miał to być rząd
złożony z osiemnastu członków, z czego czternastu miało być komunistami
albo agentami komunizmu 90. Mikołajczyk wówczas bez wahania odmówił
dyskusji na tym poziomie. Jeśli wiernie przekazał to we wspomnieniach,
to przypomniał, że jest premierem legalnego rządu, który razem z naszym
Podziemiem walczył z Niemcami kiedy Pan – komunista – był sprzymierzeń-
cem Hitlera. Według jego własnej relacji, przywołując zasady konstytu-
cyjne zapytał: Pan żąda ode mnie, abym zaparł się ludności polskiej? Pan
chce, abym postąpił jak świnia? Wróciłbym jeszcze dzisiaj do Polski, gdybym
wiedział, że moglibyśmy usiąść do stołu z podziemnym parlamentem i osiągnąć
porozumienie, które byłoby konstytucyjne i w najlepszym interesie Polaków.
Bierut kończąc rozmowy chłodnym tonem przekazał mu więc proste
ostrzeżenie: Jeżeli pojedzie Pan do Polski jako nasz przyjaciel i w kompletnej
zgodzie z nami, to przyjmiemy Pana. Ale jeśli spróbuje Pan pojechać tam jako
premier rządu, którego ZSRR już nie uznaje, nie pozostanie nam nic innego
jak aresztować Pana 91.
Do spotkania ze Stalinem doszło raz jeszcze 9 sierpnia 1944 r. Mi-
kołajczyk potem napisał, że był on mniej gościnny niż poprzedniego razu,
jeśli w ogóle można tu mówić o jakiejś gościnności. Chciał potwierdzić sta-
nowisko Stalina, mówiące o tym, że nie zależy mu na tym, aby komuniści
objęli kierownictwo Rządu, ale pragnie […] aby wszystkie partie i orientacje
zjednoczyły się w tym rządzie. Stalin bez wahania przytaknął, choć było
dokładnie na odwrót. Mikołajczyk zadeklarował znalezienia „jakiegoś
rozwiązania w Londynie”. Stalin dodał jeszcze kilka formułek w rodzaju:

90

Ibidem, s. 97.
91

Ibidem.
Wojna hybrydowa 1944 71

Przyjaciel nigdy nie stara się narzucać czegokolwiek drugiemu przyjacielowi,


czy przypomnienia o tym, że Polska powinna być w dobrych stosunkach
nie tylko ze ZSRS, ale także z USA, Wielką Brytanią i Francją tak, aby
polityka polska opierała się nie tylko o Wschód, ale i o Zachód. Równie „szcze-
rze” Stalin wykazywał zatroskanie o stan rzeczy w Warszawie, bynajmniej
nie odcinając się od chęci pomocy powstaniu. Jak złowrogie memento
zabrzmiały inne słowa wypowiedziane przez Stalina: Czy nie przypisuje
Pan zbyt wiele wagi do słów? Nie powinno się polegać na słowach. Czyny są
ważniejsze 92.
Choć wówczas Mikołajczyk nie podjął dialogu, który mógłby skut-
kować destrukcją Rządu RP, to w gruncie rzeczy Stalin osiągnął swoje
cele minimum. Skoro takie rozmowy w ogóle się odbyły, mógł mówić, że
istnieją dwa równorzędne polskie ośrodki władzy. I nie wiedział także, że
udała mu się druga rzecz: paradoksalnie zasiał u Mikołajczyka nadzieję
na to, że rozwiązanie kompromisowe jest możliwe. W gruncie rzeczy do
tego sprowadzić należy znaczenie tych rozmów. Niestety Stalin i w tym
wypadku osiągnął swój cel.
Trafnie opisał realizowaną w tym czasie politykę Kremla dyplomata
George Kennan: zaborcze oko Kremla jest zdolne tylko do odróżnienia po-
między poddanymi i wrogami i nic poza tym. […] Przywódcy Kremla nie
rozróżniali odcieni i niuansów stosunków bilateralnych; albo jesteś im posłusz-
ny i w takim wypadku jesteś ich poddanym, albo odmawiasz posłuszeństwa
i w takim wypadku jesteś ich wrogiem 93.
Stalin wciąż odmawiał zgody na powrót prawowitego Rządu RP
do zajmowanego przez Sowietów kraju. Odrzucił daleko idące, kom-
promisowe propozycje premiera, aby do rządu dołączyć przedstawicieli
komunistów. A przy okazji wymusił zgodę Mikołajczyka na spotkanie
z przedstawicielami PKWN oraz przekazał mu dosyć obcesową propo-
zycję, aby do 14 ministrów PKWN dokooptować kilku przedstawicieli
Rządu RP.
Niestety przywódcy państwowi z Waszyngtonu i Londynu nawet
nie próbowali w gruncie rzeczy niczego na Stalinie wymusić. Wbrew

92
Fragment protokołu sporządzonego przez delegację Rządu RP, Moskwa, 9 VIII 1944 r.
[w:] Międzynarodowe aspekty Powstania Warszawskiego 1944 roku..., op. cit., s. 192.
93
Wywiad George’a Kennana dla Janusza K. Zawodnego z 30 V 1972 r. [w:] Między-
narodowe aspekty Powstania Warszawskiego 1944 roku..., op. cit., s. 403.
72 M aciej Korku ć

wszystkim dotychczasowym doświadczeniom, z uporem liczyli na kom-


promisowe nastawienie Moskwy, ukierunkowane na uregulowanie spo-
rów, a nie na podbój. Niezależnie od tego jak złudne to były rachuby,
Anglosasi nie zamierzali niczym Stalina zaskakiwać. Jak ognia chcieli
uniknąć jakichkolwiek zadrażnień. Stąd nie tylko nie widzieli potrzeby
wzniecania w Warszawie powstania, ale wręcz starali się je uniemożliwić.
W końcu lipca 1944 r. Brytyjczycy poinformowali Rząd RP, że ewentu-
alne powstanie nie będzie mogło liczyć na realną pomoc, a przerzucenie
do kraju Samodzielnej Brygady Spadochronowej w ogóle nie wchodzi
w aktualnej sytuacji w grę.
Błędne koło brytyjskiego myślenia o Polsce oddaje memorandum
Edena z 9 sierpnia 1944 r., przedłożone gabinetowi wojennemu. Eden
dostrzegał potrzebę umocnienia wpływów brytyjskich w Europie Środ-
kowo-Wschodniej, ale drogę do tego widział w unikaniu bezpośredniej
konfrontacji ze ZSRS na tym obszarze. Sposób w jaki chciał połączyć
jakąkolwiek aktywność z polityką całkowitych ustępstw pokazywały iście
księżycowe stwierdzenia na temat Polski: Winniśmy pokazać ZSRR, że
uczciwe rozwiązanie sprawy polskiej jest niezbędne dla przyszłych dobrych
stosunków pomiędzy ZSRR i Wielką Brytanią, zachęcając tym samym Pola-
ków do zrozumienia realiów i do kompromisu 94. Trudno uwierzyć, że takie
stwierdzenia wyszły spod pióra ministra, który od miesięcy obserwował,
jak Stalin kompromisowe gesty wykorzystywał do dalszych kroków na
drodze do pełnej likwidacji niepodległej Polski przy kompletnym igno-
rowaniu postulatów brytyjskich.
Tak czy inaczej przy takiej filozofii prowadzenia polityki wobec
Kremla najlepszym wariantem dla Londynu i  Waszyngtonu byłoby
pełne poddanie się przez Polskę decyzjom mocarstw, przy jednoczesnej
rezygnacji z samodzielnych posunięć. W tamtych realiach było to rów-
noznaczne z pełnym poddaniem się poleceniom Stalina (bo tylko on
konsekwentnie lansował realizację swoich celów) i sprowadzenie władz
państwowych do roli prezydenta Emila Háchy pokornie czekającego pod
drzwiami Hitlera na grubiański komunikat o likwidacji jego państwa 95.
94
Cyt. za: J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczo-
nych…, op. cit., s. 148.
95
15 III 1939 r., kiedy niemieckie wojska już przekraczały „gwarantowane” przez Berlin
granice Czecho-Słowacji, jej prezydent, Emil Hácha, przez dwie godziny pokornie
czekał w Berlinie pod drzwiami Hitlera aż będzie przez niego przyjęty. Jego uniżone
Wojna hybrydowa 1944 73

Od ostatniej dekady lipca Stalin skupiał się na wzmocnieniu PKWN


na arenie międzynarodowej. W sposób wręcz teatralny pilnował zacho-
wywania pozorów jego wewnętrznej suwerenności i równoprawnych
„stosunków międzypaństwowych” pomiędzy Lublinem a  Moskwą.
W rzeczywistości „państwo PKWN” traktował jak swoją własność, bez-
pośrednio wyznaczając kierunki poczynań Komitetu i podległych mu
formacji. Nikołaj Bułganin, sowiecki przedstawiciel przy PKWN, miał
jednocześnie czuwać nad odpowiednią realizacją wytycznych Moskwy.
Od komunistów wymagało to wyczucia i umiejętności łączenia represji,
bezwzględności w likwidacji przeciwników politycznych i oporu spo-
łecznego, z przemyślanym doborem haseł propagandowych.
Wcześniej wszystko było pod kontrolą Moskwy: kiedy PKWN zabie-
rał się za przenosiny z Chełma do Lublina, wojska sowieckie znalazły się
już na przedpolach Warszawy. Tak jak w 1920 r. zorganizowany w Bia-
łymstoku komitet rewolucyjny czekał na upadek stolicy, aby bezpośred-
nio po jej zajęciu przez Armię Czerwoną ukonstytuować się jako rząd
polskiej republiki, tak i tym razem Stalinowi potrzebne było „wyzwolenie
Warszawy”.
ZSRS potrzebował formuł symbolicznych. Tak jak hasłem do ogło-
szenia PKWN było przekroczenie Bugu, tak ważnym etapem umacniania
jego wizerunku było objęcie władzy w stolicy Polski. Zaplanowaną na
początek sierpnia wielkę operację militarną, ukierunkowaną na zdobycie
Warszawy i objecie tam władzy niewątpliwie zamierzano wykorzystać
propagandowo dla umocnienia „prestiżu” PKWN. Według relacji Miko-
łajczyka nawet w rozmowie z nim, kiedy zachęcał do pomocy powstań-
com w pierwszych dniach walk w Warszawie, Wasilewskiej wymknęły
się słowa: przecież my chcemy uplasować się tam możliwie najszybciej 96.
List Stalina do Roosevelta i Churchilla miał na celu udowodnienienie,
że nie ma innej władzy zdolnej do objęcia administracji, a Polskie Pań-
stwo Podziemne to fikcja, przy czym Armia Krajowa to kilka drobnych
jednostek niechętnych do walki z Niemcami. Podjęcie przez nieliczne

zachowanie spotkało się z wybuchami gniewu Führera, którego urzędnicy przedłożyli


prezydentowi do podpisu już wcześniej przygotowany akt zrzeczenia się niepodległo-
ści. Hácha znowu bez oporu, grzecznie zaakceptował wszystko, dzwoniąc do Pragi
z poleceniem, by armia nie stawiała Niemcom oporu. Zob. H. Batowski, Europa
zmierza ku przepaści, Poznań 1989, s. 210.
96
S. Mikołajczyk, op. cit., s. 96.
74 M aciej Korku ć

siły komunistyczne jakichkolwiek walk w mieście nawet na kilka godzin


przed wejściem do niego Sowietów byłoby ukoronowaniem takich for-
muł propagandowych. A przy tej skali napięcia, jaka cechowała ludność
stolicy w oczekiwaniu na wyparcie Niemców przez Sowiety, z pewnością
samo hasło walk uruchomiłoby co najmniej zestaw nieskoordynowanych
potyczek i starć z Niemcami. Niezwłocznie przeniesienie tam Komitetu
byłoby z kolei kolejną fazą umacniania władzy i prestiżu PKWN. Dlatego
już 30 lipca 1944 r. moskiewska radiostacja im. Tadeusza Kościuszki,
pozorująca niezależną stację nadającą z kraju, przekazała kilkakrotnie
powtarzaną audycję wzywającą mieszkańców Warszawy do walki: Ludu
Warszawy! Do broni! Niech ludność cała stanie murem wokół Krajowej Rady
Narodowej, wokół Warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niem-
ców! 97. Cała sowiecka propaganda była nastawiona na hasła, które miały
lada dzień towarzyszyć wchodzeniu jednostek sowieckich na ulice stoli-
cy. 1 sierpnia 1944 r. Radio Moskwa w polskojęzycznej audycji ogłosiło,
że już wnet nad uwolnioną Warszawą powiewać będą sztandary wolnej
Rzeczypospolitej 98. W takich okolicznościach wszczęte przez komuni-
stów walki w Warszawie stałyby się w światowych mediach sztandarem
PKWN, dowodem, że tezy sowieckiej propagandy są słuszne.
Niespodziewanie nawet dla Stalina Polacy uciekli się wówczas do
desperackiego krzyku w obronie swojego prawa do wolności. Nie mając
odpowiedniego wsparcia u aliantów – próbowali je wymusić. W czasie
wojny nie jest niczym nadzwyczajnym, że decyzje militarne są elementem
walki o uzyskanie celów politycznych i są ściśle z nimi zsynchronizowane
oraz – zgodnie z teoriami Carla von Clausewitza – wzajemnie się przeni-
kają 99. Warszawa była pierwszą stolicą w warunkach wojny zajętą przez
Hitlera, była też jedną z rozpoznawalnych europejskich metropolii. Sama
w sobie była – żeby ponownie wykorzystać amerykańską formułę – „dy-
namitem politycznym”. 1 sierpnia 1944 r. wybuchły w Warszawie walki
powstańcze na mocy decyzji dowództwa podziemnej AK. Ostateczną
decyzję o rozpoczęciu powstania przyspieszyły informacje o zajęciu przez

97
Cyt. za: A.K. Kunert, Ilustrowany przewodnik po Polsce Podziemnej 1939‑1945, War-
szawa 1996, s. 330.
98
Cyt. za: ibidem, s. 332.
99
Szerzej o tym: H. Strachan, Carl von Clausewitz o wojnie. Biografia, tłum. J. Dzierz-
gowski, Warszawa 2009, s. 163.
Wojna hybrydowa 1944 75

Rosjan miejscowości podwarszawskich i dotarciu sowieckich czołgów


w okolice Pragi. Powstanie miało w założeniu być krótkotrwałym wystą-
pieniem zbrojnym. Jego celem głównym nie była walka z Niemcami – jak
to bywało ujmowane w literaturze – lecz odbudowa Rzeczypospolitej
Polskiej w wyzwolonym spod ich władzy mieście. Nie walka dla walki,
dla jałowego udowodnienia, że Polacy sami się wyzwalają. To absurdalne
myślenie pomija ów czynnik zasadniczy – Rzeczypospolitą Polską. Celem
było więc uruchomienie nawet na ograniczonym obszarze terytorium
RP struktur państwa, działającego jawnie, mającego swoje konstytucyjne
władze, prezydenta i rząd, będącego częścią antyniemieckiej koalicji,
podejmującego od wielu lat gigantyczny wysiłek zbrojny w walce o nie-
podległość. Na ulicach Warszawy odbudowano więc niepodległą Polskę.
Od 1 sierpnia na powrót na ziemiach polskich jawnie, a nie w konspi-
racji zaczęła funkcjonować Rzeczypospolita Polska. To miało być wy-
darzeniem, które obudzi sumienia, obiegnie światowe media, przytłumi
zmasowaną sowiecką propagandę. Pokaże zasięg struktur militarnych
i wymiar poparcia społecznego dla Rzeczypospolitej Polskiej. Zahamu-
je dotychczasową bierność Waszyngtonu i Londynu wobec sowieckiej
agresji, wobec faktycznie realizowanego scenariusza wojennego przeciw
Polsce. W końcu znajdzie odbicie w światowej prasie i radiofonii. To
miał być już nie tyle krzyk, co dramatyczny wrzask na forum świata,
domagający się przestrzegania zapisów Karty Atlantyckiej wobec Pol-
ski. Taka była istota powstania. To dlatego w mieście, opanowanym tuż
przed wkroczeniem frontowych jednostek rosyjskich, przedstawiciele
Rządu RP i Wojska Polskiego (Armii Krajowej) mieli witać Sowietów
w roli gospodarzy stolicy i całego kraju. To był desperacki krok wykonany
w kilka tygodni po tym, jak udało się wytłumić walki AK o Wilno czy
Lwów. Walki, w których – zgodnie z logiką militarną – brały też udział
jednostki sowieckie. Ale brytyjska cenzura zrobiła wszystko, aby specjal-
nie nie nagłaśniać tych wydarzeń. Warszawy nie dałoby się w ten sposób
wytłumić. I nie dało się. Dlatego sowiecki agresor zmienił taktykę.
I ten państwowy wymiar dostrzegał i rozumiał także Stalin. Nagle na
drodze wyrosła mu próba odbudowy państwa przez siły, które dopiero co
ogłosił fikcyjnymi. W pierwszych dniach sierpnia komuniści nie wiedzieli,
jak ostatecznie Stalin ustosunkuje się do wybuchu walk. Próbowali je
wykorzystać propagandowo na swoją rzecz. 5 sierpnia PKWN-owska
„Rzeczpospolita” pisała: serce kraju, nasza stolica oblewa się krwią. [...]
76 M aciej Korku ć

Warszawo, wytrwaj w walce, spieszymy z pomocą! Jeszcze 13 sierpnia Ży-


mierski wydał rozkaz do żołnierzy, w którym pisał: Przypadł Wam wielki
zaszczyt udziału w walce o wyzwolenie Warszawy [...]. Musicie światu
pokazać, jak Polak walczy o swoją stolicę! 100. Ale Stalin czekał aż Niemcy
zduszą powstanie. Początkowo sądził, że zrobią to bez większej trudności.
W pierwszym odruchu próbował zanegować, że cokolwiek w Warszawie
się dzieje. Można powiedzieć: grał na czas, byle doczekać do szybkiego
końca walk powstańczych. Spodziewał się, że w ciągu kilku dni Niemcy
sobie z nimi poradzą, a ich efekty znikną w natłoku nowych wydarzeń, tak
jak to miało miejsce w czasie powstania w Wilnie czy udziału AK w wal-
kach o inne miasta, gdzie realizowano akcję „Burza”. W takiej sytuacji
nie zamierzał realizować wcześniej przygotowanych planów uderzenia
na miasto. Nie chciał pozwolić, aby w świat poszła informacja o tym, że
to Rząd RP wyzwolił własną stolicę siłami Armii Krajowej. Najbardziej
sprzyjałoby jego planom szybkie zduszenie powstania i wyniszczenie
najpoważniejszych sił armii podziemnego państwa rękami Niemców.
Ale te oczekiwania nie potwierdzały się. Zamiast tego – jak to określa-
no w sowieckich meldunkach – „powstanie akowców” trwało. Co więcej,
miało coraz większy oddźwięk w światowej opinii publicznej. Mimo ol-
brzymiej przewagi technicznej, Niemcy nie mogli sobie poradzić ze zdu-
szeniem owych – użyjmy jeszcze raz słów Stalina z listu do Churchilla
i Roosevelta – efemeryd pozbawionych wpływów w dodatku kierowanych
przez polski rząd w Londynie 101. Powstanie Warszawskie pokrzyżowało więc
wpisane w strategię polityczną Stalina plany systematycznego umacniania
PKWN – jako jedynej władzy w Polsce. W wyzwolonych dzielnicach jednej
z przedwojennych europejskich metropolii jawną działalność prowadziła
Rzeczypospolita Polska wybijana na niepodległość siłami własnych oby-
wateli, a nie „państwo-PKWN”, budowane na sowieckich bagnetach.
Jednym z absurdów, powracających również w literaturze nauko-
wej, jest powtarzany wobec Stalina „zarzut bierności” wobec Powstania
Warszawskiego. Tymczasem Stalin nie był bierny. Wręcz przeciwnie: im
dłużej powstanie trwało tym bardziej był aktywny i – po początkowych

100
Cyt. za: A.K. Kunert, op. cit., s. 341.
101
Pismo J.W. Stalina do W. Churchilla z 23 VII 1944 r. [w:] Korespondencja Przewod-
niczącego Rady Ministrów ZSRR z Prezydentem Stanów Zjednoczonych i premierem
Wielkiej Brytanii…, op. cit., s. 241.
Wojna hybrydowa 1944 77

próbach przeczekania – usposobiony do niego jednoznacznie wrogo.


Stalin ewidentnie nie potrafił ukryć zniecierpliwienia. Na Kremlu w miej-
sce początkowej negacji walk powstańczych zaczęła obowiązywać teza
o „awanturnictwie” powstania. W ślad za tym w radiu im. Kościusz-
ki rozpoczęto nadawać komunikaty o „zbrodniczej działalności” władz
podziemia, które bez uzgodnienia z Sowietami rozpoczęły walki w War-
szawie: Moralna odpowiedzialność za te zbrodnie spada na faszystowskich
awanturników 102. Ten sam ton zagościł już na stałe w prasie komunistów.
Po dwóch tygodniach, 15 sierpnia 1944 r., Sowieci odmówili Ame-
rykanom zgody na lądowanie samolotów dokonujących zrzutów nad
Warszawą na polskich lotniskach po sowieckiej stronie frontu. W sposób
oczywisty potwierdzało to, że intencją Stalina było przyspieszenie upadku
powstania. Ambasador brytyjski, wezwany przez sowieckiego wicemi-
nistra spraw zagranicznych Andrieja Wyszyńskiego, otrzymał aż nadto
wymowny komunikat: Rząd Sowiecki nie może się na to zgodzić. Wybuch
walk w Warszawie, do których została wciągnięta ludność Warszawy, jest
wyłącznie dziełem awanturników i Rząd Sowiecki nie może przyłożyć do
tego ręki 103.
Decyzja ta znacznie ograniczyła aliancką pomoc dla miasta, bowiem
samoloty zamiast sprzętu zrzutowego musiały brać na podkład olbrzymie
ilości paliwa, aby móc wrócić do lotnisk we Włoszech. Rosjanie odma-
wiali zgody na lądowanie i tankowanie paliwa przez brytyjskie i ame-
rykańskie samoloty, które dokonywały zrzutów dla walczącej Warszawy
aż do 14 września. Kiedy w połowie sierpnia gen. Tadeusz Komorowski
„Bór” wezwał wszystkie dobrze uzbrojone oddziały AK do marszu na
pomoc stolicy, jednostki NKWD i Armii Czerwonej bynajmniej nie były
bezczynne. Podjęto działania, które miały uniemożliwić zwiększenie
pomocy dla walczących w stolicy polskich żołnierzy. Sowieci rozpoczę-
li – podobnie jak Niemcy – działania dążące do likwidacji oddziałów AK
idących na pomoc Warszawie. Niemcy zatrzymywali i zwalczali oddziały
idące z północnego Mazowsza, okręgu radomsko-kieleckiego, z Mało-
polski. Po swojej stronie frontu Rosjanie rozbrajali, wyłapywali i zwalczali
przedzierające się w stronę Warszawy oddziały z Podlasia, wschodniego

102
Cyt. za: A.K. Kunert, op. cit., s. 344.
103
Cyt. za: T. Sawicki, Wyrok na miasto. Berlin i Moskwa wobec Powstania Warszawskiego,
Warszawa 1993, s. 34.
78 M aciej Korku ć

Mazowsza, Lubelszczyzny, Rzeszowszczyzny, a nawet z ziemi lwowskiej.


To był chyba ostatni w tej wojnie przejaw faktycznej (choć nieuzgod-
nionej formalnie) współpracy sowiecko-niemieckiej, ukierunkowanej
na realizację zbieżnych celów militarno-politycznych. Niestety – znowu
wymierzonych przeciw Państwu Polskiemu.
Rachuby Stalina na zdławienie Powstania Warszawskiego rękami
Niemców były konsekwentne i spójne. Układały się w logiczną całość.
Przecież udzielenie pomocy powstaniu oznaczałoby wejście wojsk sowiec-
kich na obszary, na których jawnie działała administracja Rzeczypospolitej
Polskiej. Żeby rozciągnąć nad stolicą władzę PKWN, Stalin musiałby
frontalnie przystąpić do zniszczenia polskich – jawnych już – struktur
państwowych, dodatkowo wzmocnionych – politycznie i prestiżowo – zwy-
cięską walką z Niemcami o stolicę kraju. Biorąc pod uwagę duży wymiar
medialny powstania, koszt polityczny rozbicia tak umocnionych władz,
wojskowych i cywilnych struktur administracyjnych, byłby olbrzymi. Być
może podejmowanie takich kroków nie byłoby dla Stalina wygodne. Jak
bowiem w takich okolicznościach prezentowałoby się „państwo PKWN”?
Odpowiedź była aż nazbyt oczywista. Przecież priorytetem było wzmoc-
nienie PKWN, a nie ułatwianie odbudowy Rzeczypospolitej.
Irytację Stalina pogłębiało również to, że i inne wydarzenia rozmijały
się z jego scenariuszem. Armia Czerwona miała być narzędziem szybkiej
budowy struktur nowej władzy jako jedynej siły – zgodnie z wcześniej już
cytowanymi wypowiedziami wodza – zdolnej do administrowania Polską.
Nie dosyć, że rozwój struktur podległych PKWN mijał się z oczekiwa-
niami, to jeszcze pojawił się zupełnie nowy czynnik w polityce między-
narodowej. W Warszawie wybuchło powstanie, którego wydźwięku nie
dało się zmarginalizować, tak jak kilkudniowych wystąpień zbrojnych
AK w różnych miastach wojewódzkich.
Brutalna w formie odmowa zgody Stalina na loty wahadłowe z pomocą
dla powstania obnażyła prawdziwe oblicze jego polityki. Właściwie od
kiedy znamy kulisy polityki Anglosasów wobec Polski trudno było ocze-
kiwać, że nagle zaczną stawiać sprawę jej niepodległości na ostrzu noża.
Jednakowoż to działanie pokazywało wyraźnie problem, przed którym będą
musiały stanąć mocarstwa zachodnie w momencie zakończenia wojny:
bezwzględnej ekspansji sowieckiego imperializmu. Los walczącej w War-
szawie Polski pokazał po raz kolejny – tym razem aż nadto dobitnie – że
im wcześniej stawiane będą Stalinowi twarde warunki, tym mniejsze będą
Wojna hybrydowa 1944 79

problemy obrony wolnego świata przed naporem komunizmu. Roosevelt


powinien otrząsnąć się już wtedy (skoro nie zdołał wcześniej) z mrzonek
o globalnej współpracy ze ZSRS w budowie bezpiecznego świata.
Churchill próbował zachęcić Roosevelta do bardziej zdecydowane-
go wystąpienia. Brytyjczycy rozważali nawet wstrzymanie konwojów do
ZSRS, ale ostatecznie nie podjęli takich działań. Jednakowoż wyszedł z tego
wspólny list z ponowioną grzeczną prośbą o zgodę Moskwy na loty waha-
dłowe przy wykorzystaniu lotnisk sowieckich 104. I odmowna odpowiedź
dyktatora także nie przyniosła otrzeźwienia w Waszyngtonie. Stalin po raz
kolejny przekonał się, że w gruncie rzeczy ma absolutnie nieskrępowaną
swobodę ruchów w Polsce. Skwapliwie skorzystał z tego jesienią 1944 r.
nakazując komunistom zaostrzyć spiralę terroru na obszarach tzw. Polski
Lubelskiej. Co gorsza, nawet problem uznania powstańców za kombatan-
tów wojennych był odwlekany, aby nie zadrażniać relacji z kremlowskim
władcą. Dopiero 30 sierpnia USA wydały odpowiedni komunikat w tej
sprawie 105. A jednak wymiar medialny powstania był więcej niż znaczący.
Po raz pierwszy od czasu sprawy katyńskiej, którą skutecznie szybko wyciszono,
gazety brytyjskie otwarcie pisały o rozdźwięku w sojuszu na tle kwestii pol-
skiej. Głosom największych brytyjskich dzienników towarzyszyło rzeczywiste
zaniepokojenie brytyjskich polityków i dyplomacji intencjami Kremla oraz coraz
większe obawy o perspektywę powojennych stosunków – pisał Jacek Tebinka 106.
Jednak kwestią zasadniczą było to, jak wymiar medialny przełoży się na
realia polityczne w gronie Wielkiej Trójki.
Niestety Stany Zjednoczone nie podzielały brytyjskich niepokojów.
Administracja Roosevelta wciąż nie zamierzała podejmować działań,
które nadmiernie mogłyby zepsuć humor Stalinowi. Jedynym skutkiem
medialnej wrzawy obnażającej sowiecki cynizm, jaka przetoczyła się przez
świat, było wymuszenie mocno spóźnionej zgody na loty wahadłowe.
A potem na w znacznym stopniu pozorowaną akcję pomocy walczącym
na lewym brzegu Wisły powstańcom. Pozorowaną – bo zrealizowaną
nie w myśl wcześniejszych planów olbrzymiej operacji siłami frontu, ale
ograniczoną do działań jednaj, złożonej z polskich żołnierzy, armii na

104
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych…, op. cit.,
s. 149.
105
Ibidem.
106
Ibidem, s. 150
80 M aciej Korku ć

przyczółkach warszawskich. Akcję zrealizowaną dopiero kiedy sytuacja


powstańców stawała się coraz bardziej krytyczna.
W zestawieniu z dotychczasową polityką Stalina wobec walk w War-
szawie miało to wymiar przede wszystkim propagandowy: dyktator mógł
pokazać, że przecież powstaniu pomagał. Od 16 września, zgodnie z de-
cyzją Stalina, przekazaną dowódcy 1 Frontu Białoruskiego, Konstantemu
Rokossowskiemu, jednostki 1 Armii próbowały dokonać desantu m.in. na
Czerniaków. Nieudolnie prowadzona przez Berlinga 107 i pozbawiona od-
powiedniego wsparcia sowieckiej artylerii i lotnictwa operacja zakończyła
się krwawo okupioną klęską. Zwyczajni żołnierze 1 Armii brali w niej
udział z całym poświęceniem. Kosztem olbrzymich strat bezskutecznie
próbowali wesprzeć walczącą Warszawę. Wynik ten był niestety na rękę Sta-
linowi – pisał Tadeusz Sawicki, dokonując detalicznej analizy wydarzeń
związanych z desantem – bowiem pod względem operacyjnym działania
te niczego nie rozstrzygnęły i nie przeszkodziły Niemcom w rozprawieniu
się z powstaniem, natomiast pod względem politycznym pokazały rzekomo
najlepszą wolę Kremla udzielenia pomocy powstańcom 108.
Należy do tego dodać, że na całym obszarze RP już zajętym przez
Sowietów wojna przeciw Polsce trwała od miesięcy przy użyciu sił woj-
skowych i NKWD. Nasilono aresztowania, masowe wywózki w głąb
ZSRS i pacyfikacje. Potajemnie dokonywano mordów żołnierzy i współ-
pracowników podziemia. Stalin szczegółowo śledził sytuację.
W tym czasie główni działacze PKWN i KRN regularnie stawiali się
u Stalina. Wizyty, oficjalnie celebrowane jako „spotkania międzypaństwo-
we”, w rzeczywistości miały charakter operatywek – narad z politycznym
zwierzchnictwem z Moskwy. Stalin oceniał dotychczasowe „postępy”
w pracy, ganił, wyjaśniał sytuację międzynarodową i dawał wytyczne
do wykonania w sprawach wewnętrznych. W spotkaniach w węższym
gronie brali udział Wasilewska, Bierut, Żymierski. Jako przewodniczący
całego PKWN czasem uczestniczył w nich, posłusznie wypełniający
polecenia Stalina, Osóbka-Morawski, chociaż jego funkcja w znacznym
stopniu wciąż miała charakter „dekoracyjny” i trudno byłoby go zaliczyć
do najbardziej zaufanych ludzi sowieckiego dyktatora.

107
Szczegółowo katastrofalny sposób przeprowadzenia desantu omawia T. Sawicki,
op. cit., s. 49‑73.
108
T. Sawicki, op. cit., s. 69.
Wojna hybrydowa 1944 81

W obliczu powyższych faktów tym bardziej kuriozalny wydaje się po-


jawiający się niekiedy pogląd, że gdyby Mikołajczyk skapitulował i wszedł
do sowieckiego PKWN (zapewne jako osoba prywatna), Rosjanie pogo-
dziliby się z odbudową wolnej Rzeczypospolitej Polskiej w Warszawie.
Ta logika byłaby równie zasadna jak pogląd, że skoro rok później było
jasne, iż Mikołajczyk wejdzie do tworzonego przez Stalina Tymczaso-
wego Rządu Jedności Narodowej, to Rosjanie nie mieli już powodów,
aby robić proces i wtrącać do więzienia przywódców Polskiego Państwa
Podziemnego. A jednak to zrobili. I tym bardziej widzieli w tym cel:
upodlony swoją Canossą Mikołajczyk miał być tym bardziej osłabio-
ny – wszak nie uchronił nawet swoich podwładnych przed sowieckim
sądem. Przy rozumieniu metod Stalina nie trudno sobie wyobrazić sy-
tuację, w której Mikołajczyk w sierpniu 1944 r. w desperacji ustępuje we
wszystkim, czego żąda Stalin. Czy to zmieniłoby cele powstania, jakimi
były wolność i niepodległość? Dlaczego Stalin, który osiągnął to, czego
żądał, miałby teraz dopomóc w podtrzymaniu przy życiu odbudowanej na
ulicach Warszawy Rzeczypospolitej Polskiej, skoro byłaby to przeszkoda
w pełnym osadzeniu w Polsce władzy właśnie umocnionego PKWN?
Tego rodzaju par excellence obciążanie Mikołajczyka odpowiedzialno-
ścią za brak sowieckiej akcji w Warszawie sprowadza nas do kategorii ab-
surdu. Stalin niezależnie od wyniku rozmów politycznych mógł udzielić
pomocy powstaniu. Ale nie tylko nie chciał pomóc, lecz był zdetermino-
wany działać przeciw powstaniu. Dlatego nakazał zwalczać oddziały AK
idące na Warszawę i uniemożliwił efektywną lotniczą pomoc anglosaską.
W czasie całej rozmowy ani przez chwilę nie tylko nie wypowiedział się
przeciw pomocy, ale nawet nie zasugerował Mikołajczykowi, że pomocy
nie udzieli. Mikołajczyk nawet nie stanął przed takim wyborem: ustęp-
stwa albo brak pomocy. Wręcz przeciwnie: i w tym miejscu Stalin kłamli-
wie obiecywał pomoc jakby niezależnie od innych wątków dyskusji. Dam
polecenie – odrzekł jednoznacznie na prośbę o wydanie polecenia, by okazano
pomoc naszym oddziałom walczącym w Warszawie. Mikołajczyk wspomi-
nał: Starałem się cały czas być nastawiony optymistycznie, mając nadzieję,
że uda mi się przekonać Rosjan, iż jesteśmy bardzo skłonni współpracować
z nimi, oczywiście pod warunkiem, że nie stracimy naszej autentyczności 109.

109
S. Mikołajczyk, op. cit., s. 99.
82 M aciej Korku ć

Stalin zwyczajnie kłamał w tej i w innych sprawach. W rzeczy-


wistości był zdeterminowany przeciwdziałać jakimkolwiek próbom
odbudowy niezależnych struktur Państwa Polskiego. Gdyby zostały
trwale odbudowane w wyzwolonej rękami AK Warszawie, sam musiał-
by je zniszczyć siłami sowieckimi, narażając ZSRS na o wiele większe
koszty wizerunkowe. Powstanie zostało przez niego skazane na zagładę
z powodu jego istoty, najważniejszego celu, jaki zamierzało osiągnąć.
Nie z tego powodu, że wybuchło za wcześnie czy za późno. Nie z tego
powodu, że Mikołajczyk poszedł czy nie poszedł na takie czy inne
ustępstwa. Nie z tego powodu, że były takie czy inne trudności technicz-
ne. I nie z tego powodu, że nie nawiązano wystarczająco efektywnego
kontaktu z Armią Czerwoną.
Kiedy powstanie wreszcie upadło, Stalin powrócił na dawne tory poli-
tyczne. Niestety – Anglosasi także. Jakby wbrew doświadczeniom z ostat-
nich tygodni Churchill, niemal bezpośrednio po katastrofie powstańczej
Warszawy, już w październiku 1944 r. powrócił do dawnych nacisków na
władze RP w sprawie akceptacji żądań sowieckich 110. W czasie pobytu
w Moskwie w dniach od 9 do 18 października 1944 r. doszło do licytacji
na temat podziału wpływów sowieckich i anglosaskich w poszczególnych
krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Churchill zabiegał o wpływy
na Bałkanach. Dla Stalina priorytetem były sprawy polskie. Brytyjski
premier ściągnął więc do Moskwy Mikołajczyka. Przybył tam 12 paź-
dziernika – dziesięć dni po kapitulacji powstania w Warszawie. Przez
tydzień napierał na to, aby Mikołajczyk samodzielnie zdecydował o przyjęciu
propozycji Stalina opartych o fuzje władz RP z sowieckimi marionektkami
z PKWN, przy zapewnieniu mu wysokich stanowisk premiera i kilku dru-
gorzędnych ministerstw – pisał Jacek Tebinka – Trudno poważnie potrak-
tować domniemanie, że Stalin zamierzał płacić jakąkolwiek cenę, dokonać
jakichkolwiek ustępstw za przyjęcie jego warunków 111. I w tym wypadku
oferty Stalina nie oznaczały bynajmniej żadnych ustępstw. Przeciwnie –
wprost zmierzały w wytyczonym wcześniej kierunku zastąpienia władz
RP ciałami w pełni mu podporządkowanymi. Propozycja wzięcia Mi-
kołajczyka do sowieckiego rządu marionetek była przemyślaną próbą

110
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych…, op. cit.,
s. 150‑151.
111
Tak to przedstawił J. Tebinka (ibidem, s. 151).
Wojna hybrydowa 1944 83

skokowego wywindowania prestiżu przekształconego PKWN kosztem


prawowitych władz RP. To, że Mikołajczyk nawet jako premier stałby
się ubezwłasnowolniony było banalnie łatwym zabiegiem do przepro-
wadzenia. Po latach całość tej „oferty” precyzyjnie objaśniła Wasilewska.
Sprowadzała się ona do prostej próby rozbicia władz RP za cenę jednego
(dla Mikołajczyka) bądź kilku stanowisk w PKWN albo już w jego nowej,
„rządowej” formie. To mogłoby skutkować oficjalnym uznaniem takiego
tworu za reprezentację Polski. Chodziło o pozyskanie pewnych elementów
z rządu emigracyjnego i połączenie tych dwóch reprezentacji – opowiadała
Wasilewska – dlatego, żeby nie istniały dwa przeciwstawne sobie rządy.
Że[by] ten rząd emigracyjny do pewnego stopnia został już rozwalony od we-
wnątrz tym, że pewni ludzie zgodzili się współpracować i siedzieć w jednym
gabinecie ministrów czy w jednym rządzie z tymi ludźmi, których wyłonił
kraj i częściowo emigracja w Związku Radzieckim 112. Przy czym z zasady
było jasne, że jeżeli Mikołajczyk wejdzie do rządu chociażby za cenę pre-
mierostwa, to i tak się opłaci przy tych warunkach i tych możliwościach, które
on jako premier będzie miał przy rządzie z określoną [podporządkowaną
Stalinowi – przyp. M.K.] większością i z całkowicie jasno określonym [pod-
porządkowanym Stalinowi – przyp. M.K.] kierownictwem. Ta sprawa była
omawiana z towarzyszami radzieckimi 113.
W ten sposób Stalin zyskałby dyplomatyczne podstawy do pokazania
Anglosasom, że to rzeczywista reprezentacja „zjednoczonych” Polaków,
żądając pełnego jej uznania niezwłocznie i już wtedy skutecznie elimi-
nując prawowite władze państwowe RP ze sceny koalicyjnej. Właści-
wie mógłby uznać, że to jest zwycięski finał wojny hybrydowej przeciw
Rzeczypospolitej Polskiej. Churchill – wbrew doświadczeniom – uważał
to za racjonalne propozycje. I choć Stalin był zdeterminowany osiągać
założone wcześniej cele, październikowe rozmowy ponownie zakończyły
się fiaskiem. Dały jednak Mikołajczykowi wiele do myślenia. Sam pre-
mier – nie widząc innej drogi wyjścia – w sposób katastrofalny skłaniał
się ku jakiejś formie fuzji z sowieckim PKWN. Wiemy dzisiaj, że tylko
pozorne nastawienie na jednostronne ustępstwa jawić się mogło jako
jedyna możliwa Realpolitik w relacji z sowieckim molochem. W rze-
czywistości Stalinowi było to potrzebne tylko do realizacji kolejnego

112
AAN, sygn. 9599, t. 2, Wspomnienia Wandy Wasilewskiej, k. 160.
113
Ibidem, k. 169.
84 M aciej Korku ć

szczegółowego celu, przy jak najkorzystniejszej aurze propagandowej.


Jego determinacji w pełnym podporządkowaniu Polski żaden gest kapi-
tulacji nie był w stanie zatrzymać.
Toteż właśnie fundamentalne stanowisko Rządu RP, który po raz
kolejny odrzucił sowieckie żądania i brytyjskie naciski na akceptację za-
boru województw wschodnich, należy uznać i za realistyczne, i za jedyne
właściwe – choć mające jedynie znaczenie symboliczne. Za Stalinem
stała siła. Polska była osamotniona. Alianci otwarcie odżegnywali się
od polskich dążeń do utrzymania całości Rzeczypospolitej. 17 listopada
1944 r. Roosevelt odmówił udzielenia jakichkolwiek gwarancji dla pol-
skich postulatów granicznych.
Owładnięty myślą o ustępstwach, które zapewnią jakąś życzliwość
Stalina wobec Polski, Mikołajczyk wbrew rządowej większości był prze-
konany, że to jedyna droga do ocalenia resztek samodzielności. Nie do-
strzegał, że wszystkie dotychczasowe doświadczenia wskazywały, że jest
to błędne koło, które tylko powiększa wymiar triumfu Stalina. Uznał, że
należy powrócić do rozmów z Sowietami, dokonać ustępstw w kwestii
granic oraz powołać nowy rząd z udziałem komunistów. Stanowisko to
zostało przez Rząd RP odrzucone. 24 listopada 1944 r. Mikołajczyk
podał się do dymisji. Nowym premierem został niedawno przerzucony
z kraju do Londynu Tomasz Arciszewski.
15 grudnia 1944 r. w Izbie Gmin Churchill i brytyjski minister spraw
zagranicznych Eden po raz kolejny jawnie skrytykowali polski rząd za
opór przeciw żądaniom sowieckim. Trzy dni później nowo mianowany
amerykański sekretarz stanu Edward Stettinius potwierdził, że zgodnie
z Kartą Atlantycką wszelkie zmiany terytorialne powinny zostać odłożo-
ne do zakończenia wojny, jednak w przypadku Polski można przyjąć inną
linię postępowania. Wszystko potwierdzało, że wydarzenia rozwijały się
według scenariusza Stalina. Rząd RP tracił wpływy w polityce między-
narodowej. Zachód kolejno akceptował wszystkie posunięcia sowieckiego
dyktatora.
Z punktu widzenia Stalina to była dobra podbudowa pod kolejny ruch
w politycznej wojnie przeciw Polsce. W obliczu szykowanego spotkania
Wielkiej Trójki należało przekształcić PKWN już w „pełnowymiarowy”
rząd.
Próby przeszkodzenia w  tych zamierzeniach w  postaci wspólne-
go listu Roosevelta i  Churchilla zostały przez Stalina ostentacyjnie
Wojna hybrydowa 1944 85

zignorowane 114. Potraktował je jako okazję do długiego wywodu pełnego


inwektyw pod adresem władz Polski. Politolodzy i inni naukowcy anali-
zujący dzisiejszy konflikt na Ukrainie z pewnością byliby zaskoczeni, jak
wiele znajdą tam sformułowań już nie tylko o faszystach, ale i terrorystach
wspieranych przez władze, znanych im z rosyjskich enuncjacji z XXI w.
Stalin pisał o aresztowanych w Polsce terrorystach – podziemnych agentach
polskiego rządu emigracyjnego i o tym, że prowadzą oni zbrodniczą działal-
ność terrorystyczną przeciw radzieckim oficerom i żołnierzom na terytorium
Polski. Stalin wiedział, że nie musi się ograniczać: Nie możemy się pogodzić
z taką sytuacją, kiedy terroryści podżegani przez polskich emigrantów zabijają
w Polsce żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej, prowadzą zbrodniczą walkę
z wojskami radzieckimi, które wyzwalają Polskę, i bezpośrednio wspierają
naszych wrogów, których w istocie są sojusznikami. […] Tymczasem Polski
Komitet Narodowy osiągnął poważne sukcesy w umacnianiu państwa pol-
skiego i rządowego aparatu władzy na terytorium Polski […]. Dla Związ-
ku Radzieckiego, który dźwiga cały ciężar walk o wyzwolenie Polski spod
niemieckiej okupacji, kwestia stosunków z Polską w obecnych warunkach jest
sprawą codziennych bliskich i przyjaznych stosunków z władzą, którą usta-
nowił naród polski na własnej ziemi […] natomiast rząd emigracyjny i jego
podziemni agenci przez swoje działania terrorystyczne stwarzają groźbę
wojny domowej na zapleczu Armii Czerwonej i przeciwdziałają sukcesom
tej ostatniej. Przy czym Stalin przybierał pozę rzecznika narodu polskiego
pragnącego rzekomo jak najszybszego uznania PKWN za „legalny rząd
polski” 115. 31 grudnia 1944 r. przemianował sowiecki PKWN w „pełny”
Rząd Tymczasowy. I tym razem oficjalnie podano, że była to decyzja
Krajowej Rady Narodowej.
Polska nie miała szans na czynną obronę. Mogła jedynie zaprotesto-
wać przeciw zamachowi na suwerenne prawa Narodu Polskiego, dokonanemu
przez Komitet Lubelski, który samozwańczo przybrał nazwę rządu tymcza-
sowego. Naród Polski nie uzna nigdy żadnej narzuconej mu władzy, żadnej
formy totalizmu na swojej ziemi i walczyć będzie do końca o rzeczywistą
niepodległość swej Ojczyzny 116.

114
J. Tebinka, Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych…, op. cit.,
s. 153.
115
Szanowny Panie Stalin…, op. cit., s. 326‑329.
116
Cyt. za: A.K. Kunert, op. cit., s. 393.
86 M aciej Korku ć

Nie przypadkiem komuniści pozwalali sobie na ostry ton. Poczucie


bezpieczeństwa wciąż zapewniały im miliony sowieckich żołnierzy sta-
cjonujących w Polsce. Sam „Rząd Tymczasowy” w odezwie z 31 grudnia
1944 r. głosił, że Aby zwyciężyć wroga, aby odbudować nasze państwo i naszą
gospodarkę, aby zapewnić Polsce siłę, dobrobyt i rozkwit, trzeba zjednoczyć
wszystkie siły szczerze demokratyczne i patriotyczne, trzeba wytępić zdrajców,
trzeba wyrzucić poza nawias społeczeństwa szkodników, warchołów z NSZ
i AK, morderców splamionych krwią bratnią, podżegaczy walk bratobójczych.
[...] Wobec wrogów odradzającej się Polski Rząd nie zawaha się użyć naj-
ostrzejszych środków, aby przeciąć wszelkie działania agentury niemieckiej
i antynarodowych żywiołów z AK i NSZ 117. Rok 1945 pokazał, że tam
gdzie była mowa o tępieniu NSZ i AK, w dalszym ciągu nie były to tylko
gołosłowne zaklęcia. Kilkanaście dni później ruszyła sowiecka ofensywa,
w wyniku której już cała Polska znalazła się pod sowiecką okupacją.

* * *
Tylko nazwanie po imieniu rozpoczętej w 1943 r., a wymierzonej w Pol-
skę sowieckiej agresji w łonie koalicji antyniemieckiej pozwala opisać
w pełni sytuację, w jakiej znalazła się Rzeczypospolita w ostatnich latach
wojny. Przeszczepienie pojęcia wojny hybrydowej, choć pochodzącego
z innej epoki, pozwala wyjaśnić i zrozumieć logiczny ciąg zdarzeń, który
wymykał się opisom w tamtych latach. Z jednej strony istniało poczucie
przytłoczenia klęską państwowości i gigantycznymi stratami – z drugiej
funkcjonowała zmasowana propaganda lansująca sowiecką zakłamaną
„wizję historii” (była to obowiązująca narracja zarówno w ZSRS, jak
i w PRL). Ta druga strona to także anglosaska optyka wojny, w której
Sowieci występują po prostu jako sojusznik po przejściach, fundament
Wielkiej Trójki. W tę optykę logicznie dawało się – często bez złych
intencji – wkomponować co najmniej część propagandowych sowiec-
kich ujęć i schematów myślenia. Dopiero przez pryzmat doświadczeń
z XXI w. łatwiej możemy zrozumieć technologię pełzającej agresji, która
pod hasłami poszanowania niepodległości i niesienia wolności oraz przy

117
Cyt. za: Historyczne dni Państwa Polskiego, Kraków 1945, s. 50‑54.
Wojna hybrydowa 1944 87

generalnej bierności świata niosła Polakom katastrofę państwa i zniewo-


lenie na kilkadziesiąt lat.
W latach 1943‑1944 nastąpił ciąg zdarzeń ukierunkowanych na po-
zbycie się Polski z areny międzynarodowej. Polski rozumianej jako kraj
niepodległy, chroniący skutecznie prawa własnych obywateli, prowadzący
samodzielną politykę międzynarodową i własną politykę wewnętrzną,
będący wciąż przeszkodą na drodze rozprzestrzeniania komunizmu
w świecie. Sekwencja zdarzeń była następująca:
1) gwałtowna eskalacja napięcia (pierwsze miesiące 1943 r.);
2) zerwanie stosunków państwowych z Polską i zaostrzenie propa-
gandy wymierzonej w RP;
3) bezprawne tworzenie z polskich obywateli jednostek przy Armii
Czerwonej;
4) usankcjonowanie zaboru Polski wschodniej w relacjach z USA
i Wielką Brytanią (Teheran);
5) próba ogłoszenia powstania alternatywnej struktury władzy (fal-
start PKN na przełomie lat 1943/1944);
6) eskalacja żądań personalnych pod adresem władz RP;
7) powołanie alternatywnej struktury władzy (PKWN);
8) konieczność usunięcia przeszkody w postaci odbudowy Rzeczyy-
pospolitej Polskiej w dzielnicach Warszawy opanowanych przez
powstańców;
9) umacnianie wizerunku PKWN, sprzężone z próbami destrukcji
wizerunku władz RP;
10) próba rozbicia władz RP od wewnątrz (poprzez przeciągniecie
do PKWN premiera Mikołajczyka);
11) militarne i policyjne działania sił sowieckich przeciw polskim
strukturom państwowym (cywilnym i wojskowym) na obszarach
zajętych przez ZSRS;
12) nadanie PKWN formy rządu, jako wstęp do spotkania Wielkiej
Trójki w Jałcie.
W 1944 r. Stalin osiągnął większość z celów, które sobie zakładał przy-
stępując w pierwszych miesiącach 1943 r. do wrogich działań przeciw
formalnie sojuszniczej Polsce. Zdołał uzyskać akceptację Zachodu dla
aneksji niemal połowy RP, sprowadził władze RP do roli przedmiotu de-
cyzji Wielkiej Trójki, potem zlikwidował perspektywę powrotu prezydenta
i Rządu RP do kraju, w końcu odepchnął władze Polski od głównego nurtu
88 M aciej Korku ć

decyzyjnego w koalicji. Nie był to sukces pełny: rząd nie uległ naciskom
Stalina i wspierających go aliantów w kwestiach terytorialnych, nie pozwolił
się rozbić ani zdezorganizować przez wprowadzenie sowieckiej agentury,
nie uznał ani partnerstwa z sowieckim PKWN, ani nie zaakceptował żad-
nej perspektywy fuzji z tym ciałem. Nie powiodła się Stalinowi zwłaszcza
rozgrywka wizerunkowa: w jego interesie było, aby to sama Rzeczypospolita
Polska okazała się państwem niezdolnym do istnienia albo też, żeby samo-
dzielnie – nie mając innego wyjścia – osunęła się do stóp sowieckiego dyk-
tatora, zdając się na jego łaskę i niełaskę, dziękując w obliczu całego świata
„za wyzwolenie”. Dzięki nieugiętej w sprawach zasadniczych postawie
władz Rzeczypospolitej nie udało się zaprząc jej zniewolonych struktur do
posłusznego żyrowania podstawowych tez sowieckiej propagandy, łącznie
z tymi, które – jak zbrodnia katyńska – w sposób najbardziej wyrazisty
obnażały zbrodniczą naturę totalitarnego państwa. Stalin mógł podpisywać
porozumienia i traktaty jedynie ze swoją własną agenturą, o której prestiż
usilnie zabiegał. Koszty wizerunkowe jakie Sowieci ponieśli zniewalając
Polskę przemocą były zarzewiem otrzeźwienia jakie dojrzeje na Zachodzie
w latach 1946‑1947. Ostatnie miesiące udziału Polski w II wojnie świa-
towej, olbrzymie batalie Powstania Warszawskiego nie przyniosły Polsce
niepodległości. Niemniej jednak tzw. Długi telegram George’a Kennana
nadesłany z Moskwy do Waszyngtonu zapoczątkował przełom w amery-
kańskim myśleniu o geopolityce i „partnerstwie” z Sowietami. Przybrało
to postać Doktryny Powstrzymywania, wprowadzonej w życie w 1947 r.
­George Kennan zawsze podkreślał, że to szokujące działania sowieckie
wobec Polski w czasie Powstania Warszawskiego i dalszy jej los uświa-
domiły mu istotę sowieckiej polityki, technologię działania dyplomacji
i moskiewskiej propagandy.
Być może brak oporu ze strony Polski, ugięcie się przed imperialną
polityką ZSRS i wobec politycznych nacisków sojuszników, pozwoliło-
by na o wiele silniejsze umocnienie pozytywnego wizerunku Sowietów
i komunizmu w świecie. Może przy braku tych sygnałów ostrzegawczych,
krzyków rozpaczy niewolonej Polski, znacznie poszerzyłby się wielo-
milionowy krąg ludzi zadurzonych propagandową papką „zwycięskiego
pogromcy faszyzmu” i „oswobodziciela Europy”. Może skutkowałoby to
o wiele późniejszym uświadomieniem sobie przez wolny świat sowiec-
kiego zagrożenia, a to oznaczałoby kolejne jego „pokojowe” podboje.
Wszak dojrzewać do nowych wyzwań musiał nie Roosevelt, który zabrał
Wojna hybrydowa 1944 89

do grobu swoje mrzonki o czterech światowych policjantach, ale jego


wiceprezydent Harry Truman.
Można uznać, że opisywany wyżej rodzaj wojny hybrydowej prze-
ciw Polsce trwał do lata 1945 r. Wówczas Stany Zjednoczone i Wielka
Brytania ostatecznie zgodziły się na wypchnięcie Rzeczypospolitej Pol-
skiej z głównego nurtu polityki międzynarodowej. Nawiązały stosunki
dyplomatyczne ze stalinowską atrapą, która nawet po przekształceniu
w tzw. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej nie zatraciła charakteru
w pełni spolegliwego narzędzia w globalnej polityce Moskwy. W sensie
formalnym stały się współuczestnikami reżyserowanego w Moskwie wi-
dowiska, w którym stworzone przez Stalina i w pełni od niego zależne
państwo formalnie traktowane było jak samodzielny podmiot na scenie
politycznej.
Potem ZSRS nie musiał już prowadzić wojny przeciw Rzeczypospolitej
Polskiej. Faktem stała się skrywana, kamuflowana na różne sposoby, ale
faktycznie istniejąca okupacja większości kraju i jawna okupacja wschodniej
połowy RP. Moskwa w pełni korzystała z komfortu, jaki dawała jej możli-
wość ignorowania konstytucyjnych władz, które – wyrzucone na margines
polityki międzynarodowej – w trudnych warunkach kontynuowały swoją
misję na uchodźstwie. Dzięki zaangażowaniu jednostek Armii Czerwonej
i wojsk NKWD pacyfikowany był opór zbrojny i polityczny.
Historyczna rola Rzeczypospolitej Polskiej, od oporu której faktycznie
zaczęła się „zimna wojna”, była marnym pocieszeniem dla rozjechanych
przez walec totalitaryzmów ówczesnych pokoleń Polaków. Jednak obecnie
stanowi ogromny kapitał, do którego w dyplomacji i politycznym marke-
tingu odwoływać się może dzisiejsza Polska. Wystarczy po niego sięgnąć.

The hybrid war of 1944


The author discusses the Polish view on the country’s situation and at European
situation at that time. He focuses on the activity of Joseph Stalin on the interna-
tional arena, which had the influence on Poland under occupation. The author
uses the contemporary term “hybrid war” to describe USSR policy towards
Poland at the end of the war. The text introduces the reader to the subject and
shows how important the year 1944 was for the history of Poland.
I. Sojusznicy
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Marek Kornat
Instytut Historii im. Tadeusza Manteuffla
Polskiej Akademii Nauk
Uniwersytet Jagielloński w Krakowie

Porzucenie sojusznika i odruch


współczucia. O brytyjskiej percepcji
spraw polskich w roku 1944

K
iedy historykowi przychodzi rozważać percepcję danego państwa
przez inne, wyodrębnić należy zasadniczo pięć podmiotów tej per-
cepcji, a są nimi:
1) Szef rządu, czyli kierownik polityki państwa. W realiach wojny
był to Winston Churchill, mający silniejszy mandat polityczny
niż każdy inny premier doby pokoju – z racji zawarcia wielkiej
koalicji, obejmującej stronnictwo torysów i Partię Pracy.
2) Dyplomacja, a więc służba zagraniczna jako wyspecjalizowany
organ państwa do prowadzenia polityki zagranicznej. W brytyj-
skim przypadku chodzi nam o sekretarza do spraw zagranicznych
(był nim Anthony Eden), centralę Foreign Office, ambasadorów
i posłów.
3) Elity polityczne, a  więc ludzie stanowiący klasę polityczną  –
przede wszystkim członkowie parlamentu, ale też elity społeczne,
tj. koła gospodarcze, wyższe dowództwo armii czy np. profesura
uniwersytetów.
4) Opinia publiczna, której instrumentem pozostawała wówczas
przede wszystkim prasa. Rola sfer intelektualnych w kształtowa-
niu zapatrywań opinii publicznej pozostaje zawsze znaczna, za-
pewne w każdym społeczeństwie. Tak było i w przypadku Wielkiej
Brytanii w dobie ostatniej wojny światowej.
94 M arek Kornat

5) Opinia społeczna, czyli zapatrywania rozmaitych warstw społecz-


nych, w tym tzw. zwykłych ludzi. Kategoria ostatnia pozostaje
najtrudniejsza do analizy, gdyż nie prowadzono podczas II wojny
światowej regularnych badań preferencji społecznych, co dzisiaj
jest standardem.
Historyk, usiłując analizować percepcję spraw Polski w opinii bry-
tyjskiej, ma do dyspozycji zasadniczo trzy rodzaje źródeł: akta dyplo-
matyczne, protokoły debat parlamentarnych, publicystykę polityczną
(broszury, książki) oraz prasę. W niniejszym artykule chcemy spojrzeć
na percepcję Polski i jej spraw w ujęciu kierownictwa politycznego
Zjednoczonego Królestwa, kierując się dewizą Henryka Wereszyckiego,
iż najważniejsze jest wytłumaczyć to, co się stało, a nie to, czego nie było.
Badając więc stosunek obcych rządów do Polski starajmy się w miarę moż-
liwości obiektywnie stwierdzić, jak się przedstawiał w realnym działaniu,
starajmy się wytłumaczyć, skąd takie czy inne decyzje się zrodziły, ale nie
wychodźmy z założenia, że po pierwsze: obce rządy mają obowiązek Polsce
pomagać, a jeśli sądzimy, że ich interes tego wymagał, to nie rozumujmy
sami, jak ten interes się przedstawiał, ale szukajmy odpowiedzi na to, jak
ten interes przez te rządy był pojmowany i że to tylko jest ważne. Pytanie,
czy wedle naszego zdania pojmowano go mylnie i czy słusznie nawet nie
jest […] dla historyka takie ważne 1.
Sięgamy do znanych wypowiedzi premiera czy ministra spraw za-
granicznych, ale również do opinii sfer dyplomatycznych, stanowiących
niezbędny materiał umożliwiający podejmowanie decyzji rządu. Podmio-
ty takie jak elity polityczne i społeczne, czy też opinia polityczna oraz
społeczna, nie stanowią zasadniczo przedmiotu naszej uwagi, gdyż ich na-
stawienie do Polski wymagałoby osobnego opracowania, lecz nie sposób
od nich abstrahować. Może artykuł niniejszy będzie wprowadzeniem do
dalszych poszukiwań badawczych 2. Nadmienić wypada, iż bardzo bogata

1
H. Wereszycki, Niewygasła przeszłość. Refleksje i polemiki, oprac. W. Felczak, Kraków
1987, s. 53.
2
Anna M. Cienciała w artykule: German propaganda for the revision of the Polish-Ger-
man frontier in Danzig and the Corridor: its effects on British opinion and the British
policy-making elite in the years 1919‑1932 („Antemurale” 1976, t. 20, s. 77‑132) ana-
lizowała wpływ propagandy niemieckiej na ustosunkowanie brytyjskiej opinii pu-
blicznej do Polski. Brak podobnych studiów pod kątem oddziaływania propagandy
i polityki Sowietów. Osobnych studiów nad kształtowaniem się wizerunku Polski
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 95

historiografia polska w rozpatrywaniu stanowiska rządu Zjednoczonego


Królestwa (i Stanów Zjednoczonych) wobec sprawy Polski koncentruje
się przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, na rekonstrukcji akcji dyplo-
matycznej, mniej uwagi poświęcając jej percepcji przez opinię publiczną
i elity polityczne społeczeństw obydwu mocarstw anglosaskich 3.

Premier Churchill i Polska


Wszelkie próby objaśnienia miejsca Polski w polityce brytyjskiej podczas
II wojny światowej można rozpocząć w zasadzie tylko w jeden sposób.
Trzeba przypomnieć, że w następstwie upadku koncepcji otwarcia dru-
giego frontu w Europie na Bałkanach, Polska nieuchronnie znalazła się
w tej strefie kontynentu, która miała zostać opanowana przez Sowietów.
Uderzenie armii sprzymierzonych na Bałkany, bezpośrednio z Afryki,
albo przez Włochy i Adriatyk – przy wejściu do wojny Turcji – mogło
pozwolić armiom mocarstw anglosaskich wyjść na tyły walczących na
froncie wschodnim armii niemieckich, dając możliwie najskuteczniejszą
wojskową pomoc Rosji. Wówczas, w czasie wojny, polityczny cel manewru
mógł zostać pominięty milczeniem, ale prowadziłby do odcięcia Rosji
dostępu do Bałkanów i centralnej Europy 4. Tak się nie stało. Kto zaś
zajmuje dane terytorium, ten ustanawia tam swój ustrój – to główna
myśl Stalina, w pełni odzwierciedlająca jego politykę 5. Realizował on ją

w oczach brytyjskich sfer politycznych i opinii publicznej podczas II wojny światowej


brakuje. To samo dotyczy doby międzywojennej.
3
Taki charakter ma przede wszystkim rozprawa Jana Karskiego The Great Powers
and Poland 1918‑1945. From Versailles to Yalta, London 1985 (trzy wydania polskie:
Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919‑1945. Od Wersalu do Jałty, przeł. E. Morawiec,
Warszawa 1989 a także Lublin 1998 i Warszawa 2014). To samo trzeba powie-
dzieć o pracy Jacka Tebinki, „Wielka Brytania dotrzyma lojalnie swego słowa”. Winston
S. Churchill a Polska (Warszawa 2013).
4
Cyt. za T. Nowacki, Miękkie podbrzusze Europy i sprawa polska, „Zeszyty Historycz-
ne” (Paryż) 1966, z. 9, s. 76. Sformułowanie „miękkie podbrzusze” (soft underbelly)
pochodzi od Churchilla.
5
Taką wypowiedź sowieckiego wodza zanotował Milovan Ðilas w swych Rozmowach
ze Stalinem (Londyn 1962). Niezależnie od kontrowersji wokół ścisłości źródłowego
przekazu, zawartego w książce jugosłowiańskiego polityka, sformułowanie to najdo-
bitniej ujmuje sens strategii politycznej Sowietów podczas II wojny światowej.
96 M arek Kornat

z ­bezwzględną konsekwencją. Aby w takim położeniu zmienić sytuację


narodu polskiego, musiałaby nastąpić konfrontacja zbrojna mocarstw
anglosaskich z Sowietami. Wraz z upadkiem koncepcji bałkańskiej prze-
sądzona została odpowiedź na pytanie o to, czy powojenna Europa będzie
Europą Karty Atlantyckiej, czy też Europą rozebraną na „strefy wpływów”
według dążeń Józefa Stalina i Wiaczesława Mołotowa. Pozostaje więc
pytanie, jakie w tych warunkach były możliwości dyplomacji brytyjskiej,
by nie dopuścić do sowieckiej dominacji nad Polską?
1) Z pewnością można sobie wyobrazić – zwłaszcza dzisiaj (z dy-
stansu ponad siedemdziesięciu lat) – brak jakichkolwiek działań
Wielkiej Brytanii. Rząd Churchilla mógł nie podejmować starań
o żadne porozumienie z Sowietami w sprawie Polski, uznając
z góry jego bezowocność. W ten sposób jednak, jak wszystko
na to wskazuje, Polska nie zostałaby uchroniona od dominacji
ZSRS. Sowieci, opanowawszy terytorium polskie, dążyliby i bez
porozumienia z mocarstwami anglosaskimi do ustanowienia ko-
munistycznego rządu oraz uczynienia Polski państwem wasalnym.
Wcześniej czy później ów wasalny rząd uzyskałby międzynaro-
dowe uznanie jako sprawujący władzę de facto.
2) Inną opcją mógł być kurs na ewentualność zerwania sojuszu z So-
wietami w imię walki o realizację postanowień Karty Atlantyckiej.
Jakie rezultaty mogła przynieść taka polityka – nie sposób spe-
kulować. Polski ambasador w Waszyngtonie Jan Ciechanowski
dowodził, że mocarstwa anglosaskie miały w swych rękach zna-
czące atuty, które niestety nie zostały wykorzystane w następstwie
„defetystycznej psychologii” 6. Jedno wydaje się bezsporne, opór
wobec Sowietów wymagałby uzgodnionej polityki Wielkiej Bry-
tanii i Stanów Zjednoczonych. Pewne jest jednak, że na poparcie
Waszyngtonu Churchill nie mógł liczyć. Trudno nie pamiętać, iż
w gronie trzech wielkich mocarstw położenie premiera Churchilla
stawało się w końcowej fazie wojny coraz gorsze i w rzeczywistości
było najsłabsze 7.
6
Raport dla MSZ w Londynie z 29 V 1945 r. [w:] Sprawa polska w czasie drugiej
wojny światowej na arenie międzynarodowej. Zbiór dokumentów, oprac. S. Stanisławska
(PISM, na prawach rękopisu), Warszawa 1965, s. 749.
7
J.M. Ciechanowski, Wielka Brytania i Polska. Od Wersalu do Jałty. Wybór artykułów,
dokumentów i recenzji, Pułtusk 2008, s. 245.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 97

3) Pozostawało też rozwiązanie, które wolno wymienić jako trze-


cie: dyplomatyczna walka o gwarancje autonomii wewnętrznej
dla nowej powojennej Polski, za cenę ustępstw terytorialnych
na rzecz ZSRS, ale w ramach sowieckiej kontroli geopolitycznej
i nieuchronnego podziału świata na strefy wpływów zwycięskich
mocarstw.
Premier Churchill i minister spraw zagranicznych Eden wybrali to
ostanie rozwiązanie. Jego założenia stanowią klucz do percepcji Polski
w przełomowej dla niej fazie II wojny światowej – między ugodą te-
herańską, a zakończeniem wojny w Europie i Konferencją Berlińską
latem 1945 r. Stanowisko brytyjskiego kierownictwa wobec sprawy Polski
kształtowały dwa założenia. Po pierwsze, było to przekonanie, że II wojna
światowa jest bardzo niekorzystna dla Zjednoczonego Królestwa, może
bowiem prowadzić do zburzenia imperium. Ponadto Europa Środko-
wo-Wschodnia nie należała do obszarów, nad którymi kontrola jest nie-
zbędna dla zagwarantowania żywotnych interesów brytyjskich. Z obszaru
Międzymorza jedynie Grecja spełniała taką rolę. To jedna z najbardziej
niepotrzebnych wojen – zauważył Churchill 1 września 1940 r., a więc
w pierwszą rocznicę jej wybuchu 8.
Po drugie, Churchill miał przekonanie o zobowiązaniach zaciągnię-
tych przez rząd Zjednoczonego Królestwa wobec Polski w 1939 r. Z tego
powodu sprawę Polski nazwał on w Teheranie „wielkim problemem”. So-
wieckie notatki protokolarne zawierają następujące stwierdzenie premiera
wobec Stalina: Wypowiedzieliśmy Niemcom wojnę, ponieważ Niemcy napa-
dły na Polskę. Zdziwiło mnie w swoim czasie, że Chamberlain nie walczył
o Czechów w Monachium, a w kwietniu 1939 roku nagle udzielił gwarancji
Polsce. Byłem zdziwiony, kiedy odrzucił on lepsze warunki i dokonał zwrotu
ku polityce wojny. […] Przywiązujemy wielkie znaczenie do przyczyny,
która skłoniła nas do przystąpienia do wojny 9. Premier brytyjski miał – i to
trzeba podkreślić – poczucie tego, co nazwać można imponderabiliami.

8

J. Colville, The Fringes of Power. Downing Street Diaries 1939‑1945, London – Syd-
ney – Toronto 1985, s. 238.
9

Teheran – Jałta – Poczdam. Dokumenty konferencji szefów rządów trzech wielkich mo-
carstw, wyd. 2, tłum. W. Daszkiewicz, A.D. Rotfeld, Warszawa 1972, s. 81 (notatki
sowieckie z posiedzenia 1 XII 1943 r.). Oczywiście teza, iż Zjednoczone Królestwo
przystąpiło do wojny z powodu pragnienia obrony Polski była świadomym uprosz-
czeniem na użytek zewnętrzny.
98 M arek Kornat

Powtarzał często, że Wielka Brytania przystąpiła do wojny w związku


z gwarancjami udzielonymi Rzeczypospolitej w marcu 1939 r., więc jej
ujarzmienie jako rezultat wojny jest klęską polityki brytyjskiej. Zachęca-
liśmy ich i obiecywali – powtarzał Churchill, ale tylko w wypowiedziach
na użytek prywatny 10. Polacy – powiedział z kolei we wrześniu 1940 r.
w jednej ze swych prywatnych rozmów – walczyli o wiele lepiej niż Fran-
cuzi i [byli] nieskończenie większego ducha 11. Porównanie kampanii polskiej
z września 1939 r. i francuskiej z maja-czerwca 1940 r. prowadziło do
takiego właśnie wniosku.
Minister spraw zagranicznych Eden, powracając w swoich wspo-
mnieniach do problemu racjonalności i słuszności polityki brytyjskiej
w okresie Konferencji w Teheranie, stwierdził, że nie było alternatywy dla
tej polityki, którą prowadził rząd Zjednoczonego Królestwa. Nawet jeśli
najgorsze obawy były trafne, to staraliśmy się nie pogarszać naszego położe-
nia, usiłując współdziałać z Rosją, i przyjmując, że Stalin myśli to, co mówi
o sojuszu anglo-sowieckim – pisał 12. Jeśli tak było, to trudno nie zauważyć,
że założenie, iż „Stalin mówi to, co myśli” nie świadczy o realistycznej
wyobraźni politycznej brytyjskich mężów stanu.
Zasadniczo można wyróżnić cztery motywy polityki brytyjskiej wobec
ZSRS w latach 1943‑1945 – a była to polityka ustępstw, polityka nowego
appeasementu. Primo, było to przekonanie, że wzrost potęgi Sowietów
jest nieuchronny, a ich dominacja nad Europą Środkowo-Wschodnią to
perspektywa nieodwracalna (dla której alternatywą mogłaby być tylko
nowa wojna na skalę światową). Franklin D. Roosevelt, zgodnie ze swoją
doktryną „czterech policjantów świata”, uznał, iż nie może być trwałego
pokoju bez powojennej współpracy z tym mocarstwem. Do tej sytuacji
Churchill dostosował politykę brytyjską. Odrzucając tę możliwość, Zjed-
noczone Królestwo nie byłoby w stanie przeciwstawić się przymierzu
amerykańsko-sowieckiemu, a jedynie wybrać drogę samoizolacji.

10
Zob. D. Pszczółkowska, Premier Churchill odtajniony po latach, „Gazeta Wyborcza”,
4 I 2006 r. W styczniu tego roku nastąpiło odtajnienie notatek z wypowiedzi Chur-
chilla, które zapisywał Norman Brook (sekretarz jego gabinetu) w pięciu Notebookach
(The National Archives Londyn [dalej: TNA], CAB 195/1 – CAB. 195/5). Obejmują
one okres od kwietnia 1942 do listopada 1947 r.
11
J. Colville, op. cit., s. 238.
12

Cyt. za G. Kacewicz, Great Britain, the Soviet Union and the Polish Government in
Exile (1939‑1945), The Hague – Boston – London 1979, s. 182.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 99

Secundo, jest prawdą, iż w Londynie przede wszystkim występowały


obawy, że nie otrzymawszy „zapłaty” za swoje zaangażowanie w walkę
przeciw III Rzeszy Niemieckiej, Stalin może zdecydować się na za-
warcie odrębnego pokoju z Niemcami. Ten niepokój doszedł do głosu
przede wszystkim latem 1943 r., kiedy opinię światową obiegły pogłoski
i spekulacje na temat ewentualnego niemiecko-sowieckiego odrębnego
pokoju – jak wszystko wskazuje na to, były one inspirowane przez dyplo-
mację ZSRS. Rozszerzenie terytorialnego stanu posiadania Sowietów na
obszary zdobyte w sojuszu z III Rzeszą Niemiecką oraz uznanie Europy
Środkowo-Wschodniej za sowiecką „strefę interesów” stało się w takich
warunkach scenariuszem świadomie wkalkulowanym w strategię obydwu
mocarstw anglosaskich.
Tertio, występowało wyraźne przekonanie brytyjskiego kierownic-
twa politycznego, iż Rosja nie ma wobec Europy Zachodniej żadnych
skonkretyzowanych planów, jak to ujął w styczniu 1945 r. wybitny filo-
zof, a zarazem ówczesny dyplomata brytyjski, Isaiah Berlin w rozmowie
z amerykańskim dyplomatą, późniejszym ambasadorem w Związku So-
wieckim Charlesem Bohlenem 13. Innymi słowy, rejon Europy Zachodniej
nie jest przedmiotem ekspansjonizmu sowieckiego. Konstatacja taka
odzwierciedla stan umysłów, który przyniósł konferencję w Jałcie.
Quarto, jest możliwe, że Churchill przyjmował hipotezę, iż po zakoń-
czeniu wojny państwo Sowietów będzie, mimo statusu zwycięzcy, poważ-
nie osłabione i w ten sposób zmuszone do kontynuowania współpracy
z dotychczasowymi aliantami, przynajmniej przez jakiś czas. W takich
warunkach narody oddane pod kontrolę Moskwy nie będą doświadczały
bezwzględnej sowietyzacji i kolonialnej dominacji.
W świetle tak pojętych celów polityki brytyjskiej, można przyjąć, iż
mylił się August Zaleski, kiedy w programowym Pro memoria dla swego
następcy na urzędzie ministra spraw zagranicznych z sierpnia 1941 r.
pisał, iż o przyszłym ustroju Europy decydować będzie przede wszystkim
Anglia wespół ze Stanami Zjednoczonymi. Chwilowa gorączka rosyjska musi
minąć, choćby dlatego, że Rosja albo będzie pobita, albo bolszewicka. A na-
wet zwycięski bolszewizm nie będzie mógł liczyć na konferencji pokojowej
13

I. Berlin, Flourishing. Letters 1928‑1946, red. H. Hardy, London 2004, s. 521 (list
Berlina z 21 I 1945 r. do sir Anthony’ego Rumbolda). Isaiah Berlin był wówczas
radcą ambasady brytyjskiej w Waszyngtonie. Charles Bohlen uchodził natomiast za
głównego specjalistę od spraw sowieckich w amerykańskim Departamencie Stanu.
100 M arek Kornat

na popularność, podobną do tej, którą się cieszy w tej chwili wspólnej walki
przeciw groźnemu wrogowi 14.
Kluczem do brytyjskiej koncepcji urządzenia nowej, powojennej Pol-
ski była idea „Polski etnograficznej”. Historykom dyplomacji dobrze
wiadomo, że ma ona długą tradycję w brytyjskiej myśli politycznej. Idea
„Polski etnograficznej” zaistniała jako program podczas obrad paryskiej
Konferencji Pokojowej w roku 1919. Jej rezultatem była też koncepcja
linii Curzona, tak jak została ona uchwalona przez Radę Najwyższą
mocarstw sprzymierzonych 8 grudnia 1919 r., a następnie przedłożona
Sowietom 11 lipca 1920 r. W tym punkcie widzenia, od czasów Konfe-
rencji Pokojowej, tkwiła wyraźna ciągłość stanowiska brytyjskiej myśli
politycznej w sprawie wschodnich granic Polski. Przyjęcie koncepcji „et-
nograficznych” podstaw państwa polskiego wymagało uszanowanie rosyj-
skiego interesu narodowego, o którym Churchill mówił wielokrotnie, i który
zawsze oddzielał od interesów międzynarodowego komunizmu 15. Owym
rosyjskim interesem narodowym było oczywiście opanowanie i wcielenie
do państwa Sowietów wschodniej połowy Polski. Kierując się koncepcją
„etnograficznej Polski”, w przededniu Konferencji Teherańskiej w 1943 r.
Eden wyraził przekonanie, że Rosja żąda bardzo niewiele z obszaru Polski 16.
Przypomnieć trzeba, iż już jesienią 1939 r. politycy brytyjscy dali do
zrozumienia gen. Władysławowi Sikorskiemu i ministrowi Augustowi
Zaleskiemu, że Zjednoczone Królestwo nie podejmie starań o zwrot Pol-
sce zagarniętych przez ZSRS terytoriów wschodnich. W związku z pol-
sko-sowieckim paktem o normalizacji stosunków wzajemnych, minister
Eden w swym przemówieniu w Izbie Gmin 30 lipca 1941 r. stwierdził
jasno, iż w polityce rządu Wielkiej Brytanii wobec jej sojuszników nie
ma żadnych gwarancji granic 17. W tych uwarunkowaniach po 22 czerwca
1941 r., czyli po rozpoczęciu wojny niemiecko-sowieckiej, Polska jako so-
jusznik stała się nieuchronnie raczej przeszkodą niż atutem w brytyjskiej

14
A. Zaleski, Do mego następcy na stanowisku ministra spraw zagranicznych RP w Lon-
dynie, oprac. P. Wandycz, „Zeszyty Historyczne” 1991, z. 98, s. 102.
15

Zwraca na to uwagę J. Lukacs, Churchill: Visionary, Statesman, Historian, New Haven
[CT] – London 2002, s. 25.
16

W oryginale: very little territory of Poland. Cyt. za M. Sokolnicki, Polska w papierach
Hopkinsa, „Kultura” (Paryż) 1951, nr 6, s. 147.
17

W oryginale: no guarantee of frontiers [w:] Documents on Polish-Soviet Relations
1939‑1945, t. 1: 1939‑1945, London – Melbourne – Toronto 1961, dok. 108, s. 144.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 101

polityce zagranicznej. Wymownie o tym świadczy fakt, iż w czerwcu


1942 r. rząd brytyjski nie przyjął polskiej propozycji odnowienia trak-
tatu sojuszniczego z 25 sierpnia 1939 r. z motywacją, iż w przyszłości
nadejdzie czas na rozpatrzenie, w jakiej mierze stosunki angielsko-polskie
mogą być przykrojone [fitted] do regionalnego lub powszechnego systemu
bezpieczeństwa 18.
Polityka angielska w stosunku do Polski jest nieszczera – pisał jakże trafnie
płk Leon Mitkiewicz do gen. Sikorskiego w kwietniu 1942 r. – jesteśmy
w bardzo trudnym położeniu i jesteśmy zdani coraz bardziej na samych sie-
bie 19. Urządzając świat powojenny po własnej myśli i postrzegając samych
siebie w roli twórców nowego porządku globalnego, brytyjscy i ame-
rykańscy przywódcy nie potrafili zaakceptować Polski w roli narodu
zgłaszającego pretensje, upominającego się o własne prawa, w tym przed-
wojenne terytorium. Główna postać wśród nich, amerykański prezydent
Roosevelt, dał w marcu 1943 r. mocny wyraz swemu rozdrażnieniu, kiedy
w rozmowie z ministrem Edenem uciął dyskusję stwierdzeniem: Wielkie
mocarstwa zadecydują, co Polsce się należy 20.
Z większym wszakże zaangażowaniem niż rząd amerykański, Chur-
chill i Eden starali się, aby pomysł „przesunięcia Polski na zachód” uczy-
nić częścią ugody z Sowietami, na mocy której nowe państwo polskie
otrzymałoby realne gwarancje samostanowienia, a przede wszystkim
prawo do wyboru własnego ustroju wewnętrznego. Z tej koncepcji brało
się poparcie brytyjskie dla premiera Sikorskiego i jego polityki. Znalazło
ono wyraz w różnych opiniach i ocenach, jakie znajdziemy z łatwością
w brytyjskiej korespondencji dyplomatycznej i aktach Foreign Office
z tego okresu. Potrzebny był on jako polityk gotowy odegrać wyznaczoną
mu rolę, czyli dojść do ugody z Sowietami za cenę ustępstw terytorialnych
na wschodzie. Relatywnie wysoka reputacja gen. Sikorskiego wynikała

18
Cyt. za M. Hułas, Wielka Brytania a Europa Środkowa w latach 1939‑1945. Próba
nowej interpretacji [w:] Przełomy w historii. XVI Powszechny Zjazd Historyków Pol-
skich. Wrocław 15‑18 września 1999. Pamiętnik, t. 3, cz. 2, Toruń 2002, s. 312 (tłum.
własne). Sojusz był zawarty na pięć lat, a więc wygasał w sierpniu 1944 r., ale gestem
odnowienia strona polska chciała wzmocnić swoje stanowisko w obliczu pogłębia-
jącego się konfliktu z Sowietami.
19
Cyt. za O. Terlecki, Generał Sikorski, t. 2, Kraków 1983, s. 70.
20
Cyt. za J. Ciechanowski, Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplo-
matycznego, Warszawa 1984, s. 110.
102 M arek Kornat

w dużej mierze stąd, że jawił się on tak Churchillowi, jak i Rooseveltowi


jedynym przywódcą polskim, który rozumie konieczność „realistycznej”
ugody polsko-sowieckiej i o jej potrzebie może przekonać swych rodaków.
Roosevelt pisał więc jeszcze w kwietniu 1943 r. do Churchilla, że Sikorski
to najbardziej użyteczny przywódca polski, jakiego my czy Rosjanie jesteśmy
w stanie znaleźć w interesie wspólnej sprawy 21.
Na wieść o śmierci Sikorskiego w katastrofie lotniczej w Gibraltarze,
Churchill – składając mu hołd 6 lipca 1943 r. – mówił, iż jego poro-
zumienie z marszałkiem Stalinem było jednym ze znaczących przejawów
mądrości politycznej 22. Harold Nicolson zanotował zaś w swoim diariuszu:
Strata Sikorskiego to wielki cios. Był jedynym człowiekiem, który był zdolny
panować nad ostrą niechęcią 23 Polaków do Rosji i zmusić ich by pogrzebali
„wyniszczający konflikt” 24. Zmarły premier jawił się jednym z tych rzadkich
ludzi, których można określić jako niezastąpionych 25. W tej samej roli, którą
pisano Sikorskiemu, miał wystąpić jego następca jako premier – Stanisław
Mikołajczyk.
W editorialu z 28 października 1944 r. „Times” wypowiadał punkt
widzenia rządu i głosił, iż niezbędny jest nowy Rząd Polski, złożony
z obu ciał, czyli Rządu RP na uchodźstwie i Komitetu Lubelskiego –
pod uzgodnionym przywództwem Mikołajczyka, gdyż to on okazał się być
wzorem męża stanu i w ten sposób sprostał szczególnym wymogom chwili 26.
Jego ustąpienie z urzędu premiera i powołanie gabinetu Tomasza Ar-
ciszewskiego (29 listopada 1944 r.) było dla Brytyjczyków nieprzyjem-
nym zaskoczeniem. Rozdrażnieniu towarzyszyły jednak nadzieje, iż
Mikołajczyk wróci do władzy, gdyż dla jego „linii” politycznej nie ma

21

Pismo Roosevelta z 30 IV 1943 r., ogłoszone w Churchill and Roosevelt. The Complete
Correspondence, t. 2: Alliance Forged. November 1942 – February 1944, red. W.F. Kim-
ball, Princeton [NJ] 1984, s. 203.
22

W oryginale: was an outstanding example of political wisdom.
23

W oryginale: the fierce resentment.
24

W oryginale: internecine strife.
25

H.  Nicolson, Diaries and Letters 1939‑1945, red. N.  Nicolson, London 1970,
s. 303‑304.
26

W oryginale: statesmanship and the sense of realities pre-eminently required. „Times”,
28 X 1944 r. (cyt. za: The Liquidation of Poland. Voluntary of Compulsory? And by Whose
Authority?, Glasgow 1944, s. 6).
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 103

alternatywy 27. Ambasador w Moskwie Archibald Clark Kerr nazwał


odejście Mikołajczyka politycznym samobójstwem Polaków 28.
Niezmiernie trudno o jednoznaczne i zwięzłe ujęcie osobistych po-
glądów Churchilla na sprawy polskie. Kierował się na pewno brytyjską
racją stanu, tak jak ją pojmował, taki był przecież jego obowiązek. Interesy
Polski w wielu sprawach pozostawały rozbieżne z brytyjskimi. Ujawnione
w styczniu 2006 r. notatki sekretarza gabinetu brytyjskiego premiera,
Normana Brooka, dają obraz Churchilla, męża stanu, który nie ukrywa
sympatii do Polski i Polaków, a sprawę polską traktuje z perspektywy ho-
noru. Wierzy też, że będzie możliwe ocalenie niepodległości powojennej
Polski za cenę ustępstw terytorialnych na wschodzie, wynagrodzonych
poszerzeniem polskich granic na północy i zachodzie, czyli kosztem po-
konanych Niemiec. Na przestrzeni bardzo intensywnie rozgrywających
się wydarzeń wojennych i politycznych 1944 r., Churchill konsekwentnie
realizował swój plan rozwiązania sprawy polskiej 29. Na okres między
początkiem roku 1944 a październikiem tego roku przypadła decydująca
faza starań Churchilla o wymuszenie na polskich przywódcach zgody
na oddanie Sowietom ziem wschodnich oraz „rekonstrukcję” Rządu na
Uchodźstwie w myśl żądań Stalina.
Na przestrzeni roku, jaki dzieli Konferencję w Teheranie od tej w Jał-
cie, nastąpiły trzy jego inicjatywy polityczne, o których nie sposób byłoby
nie wspomnieć. Pierwsza z nich to próba odsunięcia ostatecznej decyzji
w sprawie wschodniej granicy Polski do czasu zwołania Konferencji
Pokojowej, planowanej po zakończeniu działań wojennych. Wystąpie-
nie Churchilla w tej kwestii miało miejsce na początku marca 1944 r.
Drugą stanowiło nakłonienie prezydenta Roosevelta, by doprowadził
do uzyskania zgody Stalina na przyjęcie polskiego premiera Mikołaj-
czyka w Moskwie. W rezultacie 17 czerwca 1944 r. Roosevelt skierował
do sowieckiego przywódcy specjalne pismo. Churchill wsparł apel pre-
zydenta własnym listem. Ostatecznie, jak wiemy, na początku sierpnia

27

TNA, Kew, Foreign Office 371, 39417, C.17579/18/55 Minutes Franka Robert-
sa z 16 XII 1944 r., w związku z przygotowywaną analizą pisma Roosevelta do
­Churchilla z 15 XII 1944 r.
28
W oryginale: political suicide. TNA, Foreign Office 371, 39420, telegram ambasadora
z Moskwy z 25 XI 1944 r., C. 16310/8/55.
29
Szczegółowo o tym: J. Karski, op. cit., s. 399‑423. Zob. także J. Tebinka, op. cit.,
s. 163 i n.
104 M arek Kornat

1944 r. doszła do skutku wizyta Mikołajczyka w Moskwie. Trzecia akcja


brytyjskiego premiera to jego podróż do Moskwy w październiku 1944 r.
Jej rezultatem stał się znany układ brytyjskiego premiera z szefem so-
wieckiego rządu o procentowym podziale wpływów w państwach Europy
Środkowo- i Południowo-Wschodniej. Zatrzymajmy się nad tymi trzema
posunięciami Churchilla. 7 marca 1944 r. skierował on do Stalina pismo,
które wywołało bardzo ostrą reakcję sowieckiego przywódcy. Premier
przedstawił koncepcję, wedle której alianci poparliby sowieckie żądania
terytorialne wobec Polski na przyszłej konferencji pokojowej. W ten
sposób – pisał – otrzymalibyście linię Curzona de facto za zgodą Polaków,
gdy tylko ją osiągniecie, a błogosławieństwo Waszych zachodnich aliantów
przy ogólnym uregulowaniu spraw. I kończył następująco: Siła może osią-
gnąć wiele, ale siła poparta dobrą wolą całego świata może osiągnąć jeszcze
więcej 30. Churchill nie rozumiał, albo usuwał ze swojej świadomości to, że
adresatem tych słów był człowiek, dla którego nie istniały żadne wartości
oprócz przemocy, którą w całym swym życiu się kierował. Telegramem
z 21 marca 1944 r. premier dodał, że planuje koncepcję tę ujawnić w Izbie
Gmin.
Idea zawieszenia problemu granic do czasu konferencji pokojowej
miała najwidoczniej umożliwić przekonanie polskiego kierownictwa
na uchodźstwie (z Mikołajczykiem na czele) do konieczności ustępstw
w sprawie kształtu nowego rządu, w myśl koncepcji ugody z Sowieta-
mi. 23 marca 1944 r. Stalin kategorycznie odrzucił koncepcję Churchilla
w bardzo ostrym liście do niego. Związek Radziecki nie jest w stanie wojny
ani nie zamierza wojować z Polską. Związek Radziecki nie jest w konflikcie
z narodem polskim i uważa się za sojusznika Polski i narodu polskiego. […]
Zatem byłoby dziwne mówić o zawieszeniu broni pomiędzy ZSRR a Polską –
pisał sowiecki przywódca 31. Odnosząc się do koncepcji zakładającej, iż
wszystkie kwestie dotyczące zmian terytorialnych powinny zostać odłożone do
zawieszenia broni lub konferencji pokojowej zwycięskich mocarstw i że do tego

30

Korespondencja przewodniczącego Rady Ministrów ZSRS z prezydentem Stanów Zjed-
noczonych i premierem Wielkiej Brytanii w okresie Wielkiej Wojny Narodowej, t. 1: Ko-
respondencja z W.S. Churchillem i C.R. Attleem, lipiec 1941 – listopad 1945, Warszawa
1960, s. 206.
31

Szanowny Panie Stalin. Korespondencja pomiędzy Franklinem D. Rooseveltem a Josifem
W. Stalinem, oprac. S. Butler, wstęp A. Schlesinger jr, tłum. M. Antosiewicz, Warszawa
2007, s. 261.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 105

czasu nie możecie uznać żadnych zmian terytorialnych dokonanych siłą, Stalin
stwierdził: Jak rozumiem, pokazuje Pan Związek Radziecki jako wrogie
Polsce mocarstwo i w praktyce kwestionuje Pan wyzwoleńczy charakter wojny
Związku Radzieckiego z niemiecką agresją. Równa się to próbie przypisania
Związkowi Radzieckiemu rzeczy, które nie istnieją w rzeczywistości, a co za
tym idzie, zdyskredytowania go. Nie wątpię, że narody Związku Radzieckiego
i światowa opinia publiczna potraktują tego rodzaju Pańskie przemówienie
jako niezasłużoną zniewagę dla Związku Radzieckiego. […] obawiam się,
że metoda gróźb i zniewag, jeśli będzie stosowana również w przyszłości, nie
odbije się korzystnie na tej współpracy 32.
27 marca 1944 r. Gabinet Wojenny debatował nad telegramami Sta-
lina do Churchilla z 23 i 24 tego miesiąca. Ton dyskusji ministrów nadał
premier, a jego oświadczenie zawierało kluczową konstatację: wszystkie
inne względy muszą zostać podporządkowane celowi nadrzędnemu, ja-
kim jest zwycięstwo wojny 33. Stwierdzenie to było niewątpliwie dewizą
polityki brytyjskiej.
Doprowadzenie do podróży Mikołajczyka do Moskwy, która na-
stąpiła na początku sierpnia 1944 r., również nie dało rezultatu, które-
go oczekiwał Churchill, pragnąc – jak wiadomo – doprowadzenia do
porozumienia polsko-sowieckiego jeszcze przed zakończeniem wojny,
a przede wszystkim przed wkroczeniem armii sowieckiej na terytorium
„etnograficznej” Polski. Porozumienie takie wyobrażał on sobie na gruncie
uznania przez Rząd RP na Uchodźstwie linii Curzona za wschodnią gra-
nicę Rzeczypospolitej. W zamian za to Polska uzyskałaby potwierdzenie
swej niezawisłości. Trzeba powiedzieć jasno, że brytyjski premier miał
pełną świadomość wagi polskiego problemu dla stosunków w obrębie
Wielkiej Koalicji i relacji brytyjsko-sowieckich na okres powojenny 34.
Stalin przyjął Mikołajczyka, ale doradził mu „porozumienie się” z Ko-
mitetem Lubelskim, który w końcu lipca 1944 r. osadził na terytorium
Polski. Przywódcy Komitetu Lubelskiego oferowali – ustami Bolesława
Bieruta – jedną piątą lub jedną czwartą tek w nowym rządzie polskim,

32

Ibidem, s. 261‑262.
33

W oryginale: all other considerations must be subordinated to the winning of the war.
TNA, Foreign Office 371, 39399, C.5190/8/55.
34
Podkreśla to sekretarz premierów brytyjskich J. Colville, op. cit., s. 479 (notatka
z 18 III 1944 r.).
106 M arek Kornat

mającym przeprowadzać wybory powszechne. Oczywiście oferowali re-


sorty o drugorzędnym znaczeniu.
Również akcja w październiku 1944 r., której przejawem była podróż
Churchilla do Moskwy, a towarzyszył mu Mikołajczyk, okazała się bez-
skuteczna. Ambasador w Moskwie sir Clark Kerr pisał do Foreign Office
25 listopada 1944 r., że podejmowanie wysiłków, by przekonać Miko-
łajczyka do konieczności powrotu do Polski dowodzi „przenikliwości”
kół kierowniczych polityki brytyjskiej 35. Jednak podczas decydujących
negocjacji, kiedy naciski brytyjskie na emigracyjny Rząd Polski osiągnęły
apogeum, Mikołajczyk – w rozmowie z Churchillem i Edenem – postawił
wprost pytanie: Czy mam podpisać wyrok śmierci na samego siebie? Eden
odpowiedział: Jeżeli formuła w sprawie linii Curzona zostanie uzgodnio-
na, wówczas będzie można od Stalina uzyskać pewne gwarancje w sprawie
niepodległości Polski 36. To właśnie była wielka iluzja. Możliwości takich
przecież nie było.
Zawarty w październiku 1944 r. spontanicznie i z inicjatywy premiera
brytyjskiego układ o podziale „wpływów” w Europie Środkowo-Wschod-
niej i Południowo-Wschodniej okazał się całkowicie bez znaczenia. Miał
tego świadomość Stalin, gdyż powiedział z ironią Churchillowi: Niech
Pan zatrzyma sobie tę kartkę. Nie żadna umowa na papierze, ale obec-
ność sowieckich sił zbrojnych zapewnić miała możliwość zainstalowania
w danym kraju reżimu komunistycznego zależnego od Kremla. Notabene
układ o podziale wpływów nie obejmował Polski. Inicjatywy Churchilla
z roku 1944 w sprawie Polski okazały się więc potrójnie bezowocne.
Sformułowane wiosną 1944 r. przez sowieckiego przywódcę żądanie
ustąpienia ze stanowiska Wodza Naczelnego generała Kazimierza So-
snkowskiego, następnie zaś żądanie nawet dymisji prezydenta Rzeczy-
pospolitej Władysława Raczkiewicza (oraz ministra Stanisława Kota) –
winno było uświadomić stronie brytyjskiej, że Sowietom chodzi nie tylko
o zagarnięcie zdobytej we wrześniu 1939 r. części Polski, ale także o na-
rzucenie narodowi polskiemu takiego kierownictwa rządowego, jakiego
Moskwa pragnie. Wygląda na to, że jednak tak się nie stało.

35
TNA, Foreign Office 371, 39417, C.16311/8/55.
36

Na najwyższym szczeblu. Spotkania premierów Rzeczypospolitej Polskiej i Wielkiej Bry-
tanii podczas II wojny światowej, oprac. M.K. Kamiński, J. Tebinka, Warszawa 1999,
s. 255 (notatka z rozmowy z 14 X 1944 r.).
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 107

Sierpień 1944 r. przyniósł znamienną rozmowę Churchilla z gen.


Władysławem Andersem, której protokół zachował się w papierach Fo-
reign Office. Wielka Brytania i Stany Zjednoczone nie porzucą Polski 37.
Nie pozostawią własnemu losowi jej fenomenalnych żołnierzy 38. Z Roose-
veltem obaj działają jak bracia – mówił premier. Wielka Brytania była
w 1939 r. może nawet słabsza niż Polska, lecz kiedy została napadnięta
okazała siłę. W toczącej się wojnie Stany Zjednoczone użyły jedynie
trzydziestu procent swego potencjału i siły. Bitwy na terenie Francji,
prowadzone w następstwie operacji „Overlord”, okazały się dla losów
wojny bardziej decydujące niż sławna bitwa 39 pod Stalingradem. Stalin
musi to brać pod uwagę. Premier podtrzymał znaną tezę, iż ze strony Zjed-
noczonego Królestwa nigdy nie gwarantowano Polsce jej granic. Dodał,
że nie będzie to dobrze przyjęte przez Polaków, ale powtarzał, że los ich
ojczyzny nie jest przesądzony 40.
Mimo coraz większej ilości dowodów na to, że w sprawie Polski Stalin
bezwzględnie realizuje politykę faktów dokonanych, Churchill kontynu-
ował swe wysiłki wokół doprowadzenia do porozumienia polsko-sowiec-
kiego, tak aby za cenę oddania prowincji wschodnich nowe, przesunięte na
zachód państwo polskie, otrzymało „rekompensatę” terytorialną na koszt
Niemiec i gwarancje szerokiej autonomii wewnętrznej. W listopadzie
1944 r. premier nadal utrzymywał, że jedyną rzeczą jaka pozostaje są
rozmowy ze Stalinem na temat Polski i akceptacja linii Curzona przez
niekomunistycznych przywódców Polski. Jeśli to nie stanie się faktem,
nastąpi kontrola Polaków Lubelskich nad całym wyzwolonym krajem. Nato-
miast jeśli Stalin będzie stawiał warunki nie do przyjęcia, to S. Mikołaj-
czyk będzie wówczas mógł pokazać, że nie zaoferowano mu zadowalającego
rozwiązania 41. Gdyby przywódcy polscy przyjęli jego plan, wyobrażał
sobie Churchill, scenariusz sowieckiej dominacji nad ich krajem zostałby
udaremniony. Ale nic nie wskazuje na słuszność tej opinii. Jak napisał
37

W oryginale: will NOT abandon Poland.
38

W oryginale: marvelous soldiers.
39

W oryginale: much-vaunted battle.
40

TNA, Foreign Office 371, 39411, C.12441/8/55.
41

W oryginale: would then be able to show that he was not being offered a fair deal. TNA,
Foreign Office 371, 39417, C.15255/8/G/55, Notatka Edena z 6 XI 1944 r. Rozmowa
premiera z Mikołajczykiem odbyła się w obecności ministra Romera i ambasadora
Raczyńskiego.
108 M arek Kornat

w swej cennej pracy Wizje zwycięstwa Gerhard L. Weinberg, Stalin dążył


do zainstalowania w Warszawie reżimu komunistycznego 42. Osiągał swój
cel za wszelką cenę. Dodajmy jeszcze, iż przykład losów Czechosłowacji
jest dowodem, który odstręcza od wiary w skuteczność planu Churchilla,
gdyby Rząd RP na Uchodźstwie uznał go za jedynie właściwy. Przypo-
mnijmy, iż jeszcze w grudniu 1943 r. zawarto sowiecko-czechosłowacki
układ sojuszniczy. Po zakończeniu wojny Czechosłowacja dobrowolnie
odda Sowietom część swego przedwojennego terytorium, czyli Ukrainę
Zakarpacką. W dowód zaufania do ZSRS rząd emigracyjny z prezyden-
tem Benešem na czele osiadł nawet w Moskwie na pewien czas, wiosną
1945 r.
Churchill niewątpliwie uważał się za polityka, który ma realistyczną
wyobraźnię w sprawach komunizmu i jego metod działania. Nierzadko
wypowiadał opinie niepozbawione przenikliwości. Na przykład w 1936 r.,
przy okazji dyskusji brytyjskich kół dyplomatycznych na temat możli-
wości „sowietyzacji” Francji, stwierdził, iż system „frontów ludowych”
stanowi przygotowanie do instalacji komunizmu. Ale w źródłach spo-
tkamy również opinie zawierające fałszywe konstatacje. Na przykład
w październiku 1944 r. premier brytyjski pisał z Moskwy do Foreign
Office, że w sprawach Polski na Stalina wywierany jest potężny nacisk
partii i armii 43.
Trudności w uzyskaniu przyzwolenia przywódców polskich na realiza-
cję brytyjskiej koncepcji prowadziły premiera do ocen niepozbawionych
skrajności. Wypowiedział ich o Polakach bardzo wiele, nie ma tu miejsca,
aby je obszernie cytować. Przemawiając w Izbie Gmin 15 grudnia 1944 r.,
Churchill ostrzegał, że grozi światu następna ideologiczna wojna, jeśli
z powodu Polski mocarstwa sprzymierzone nie osiągną porozumienia.
W rozmowach z polskimi politykami, przede wszystkim Mikołajczy-
kiem, apelował do ustępstw na rzecz Sowietów w imię wyższego celu,
czyli spoistości koalicji mocarstw i powojennego pokoju. To premier
zapoczątkował dyskurs o polskim charakterze narodowym, do którego
będzie powracał jeszcze wielokrotnie w przyszłości, przede wszystkim
we wspomnieniach, czyli w The Second World War. Powie tam: Jest to

42
G.L. Weinberg, Wizje zwycięstwa. Nadzieje ośmiu przywódców z czasów drugiej wojny
światowej, tłum. R. Dymek, Warszawa 2007, s. 180.
43
TNA, Foreign Office 371, 39415.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 109

tajemnicą i tragedią europejskiej historii, że naród zdolny do wszelkich cnót


heroicznych, utalentowany, waleczny, czarujący, jeśli chodzi o poszczególne
jednostki z osobna, tak uporczywie powtarza kolejne błędy niemal w każ-
dym aspekcie ich rządowego życia. Wspaniali w buncie i upadku, nędzni
i niegodziwi w triumfie. Najdzielniejsi z dzielnych, często przewodzeni
przez najpodlejszych z podłych 44. Narrację tę trzeba interpretować jako
usiłowanie, by stworzyć wrażenie, że to nie decyzje z Jałty, ale narodowe
wady Polaków przesądziły o ich położeniu.
Summa summarum – stanowisko brytyjskiego kierownictwa politycz-
nego wobec Polski pod koniec 1944 r. można podsumować następujący-
mi konkluzjami. Po pierwsze, koncepcja „bałkańska” Churchilla mogła
zmienić scenariusz II wojny światowej, dając inne warunki pokoju. Trzeba
ją docenić. Była bowiem utraconą szansą Europy. Decydujący głos w tej
sprawie przypadł jednak Stanom Zjednoczonym, a nie Wielkiej Brytanii.
Po drugie, w następstwie znanego obrotu wydarzeń II wojny światowej
Wielka Brytania utraciła swoją wiodącą pozycję w ramach koalicji anty-
niemieckiej na rzecz Stanów Zjednoczonych, o czym się niekiedy zapo-
mina (zwłaszcza w publicystyce). Polityka brytyjska, w tych warunkach,
była w dużej mierze taktyką dostosowania do strategii amerykańskiej,
u źródeł której tkwiło przedłużenie za wszelką cenę sojuszu „czterech
policjantów świata” na czas pokoju. Roosevelt nie poparł żadnych bardziej
stanowczych, a sugerowanych przez Churchilla, działań wobec Sowietów.
Po trzecie, wysiłki Churchilla, o których była powyżej mowa – aby
odroczyć decyzje terytorialne do końca wojny, doprowadzić do tego,
żeby Mikołajczyk został premierem rządu przeprowadzającego wybory
w powojennej Polsce oraz uzgodnić z Sowietami umowę o podziale stref
interesów (wpływów) w Europie Środkowo- i Południowo-Wschod-
niej – poniosły całkowitą klęskę, ale też nie miały od podstaw żadnych
przesłanek urzeczywistnienia bez poparcia Stanów Zjednoczonych. Po
czwarte, można dowodzić, że polityka Churchilla, mimo wszystko, była
koncepcją logiczną i racjonalną, jak na możliwości, którymi dysponował

44
Słowa te Churchill ogłosił w amerykańskim tygodniku „Life” z 3 V 1948 r., drukując
tam fragmenty swych wspomnień (cytuję w przekładzie S. Kota, Listy z Rosji do Gen.
Sikorskiego, Londyn 1955, s. 531). Po protestach – m.in. ambasadora Raczyńskie-
go – przeformułował stylistycznie ten fragment publikując swoje wspomnienia The
Second World War – wyd. polskie: Druga wojna światowa, t. 1, ks. 1, tłum. K.F. Rudolf,
Gdańsk 1994, s. 360.
110 M arek Kornat

rząd Zjednoczonego Królestwa w realiach zwycięskiego marszu armii


sowieckiej na zachód i w obliczu amerykańskiej polityki ustępstw. Ale na
pewno nie była ona realistyczna w konfrontacji z totalitarnym państwem
Stalina, którego racją stanu była ekspansja.

Sfery dyplomacji
Fundamentalne pytanie o dalszy los sprawy Polski i postępowanie rzą-
du brytyjskiego stawiano sobie w Foreign Office nie jeden raz. W tym
kontekście dość znamienny pozostaje jeden dokument z początku 1944 r.
Otóż były sekretarz Lorda Halifaxa i podsekretarz w Foreign Office Ian
Harvey zastanawiał się w notatce z 23 lutego 1944 r. nad przyszłością
Polski. Rozpatrywał dwa warianty: 1) Uznajemy rząd polski do chwili
kiedy walczą polskie siły zbrojne pod jego rozkazami; 2) czynimy tak aż do
chwili gdy Polska zostanie wyzwolona, a świeży pro-sowiecki rząd zostanie
ustanowiony w Warszawie 45.
Utraciwszy ziemie wschodnie, ale dostawszy „rekompensatę” teryto-
rialną na koszt Niemiec na zachodzie, Polska z wojny wyszłaby wzmoc-
niona a Europa Wschodnia – stabilniejsza. Nowe państwo polskie stałoby
się organizmem silniejszym gospodarczo a pod względem etnicznym
„bardziej jednorodnym” i spoistym niż Polska przedwojenna. Nowa re-
gulacja terytorialna oznaczała likwidację problemu mniejszościowego,
o istnieniu którego w zachodnich kołach dyplomatycznych dobrze pa-
miętano z doby międzywojennej. Tak mniej więcej kształtowała się te-
rytorialna koncepcja Polski w ujęciu brytyjskim. Powstała ona na długo
przed konferencją w Teheranie.
U samych podstaw tej koncepcji tkwiło dążenie do dysponowania
terytorium sojusznika bez jakichkolwiek hamulców. Idea „kompensacji
terytorialnej” dla Polski na zachodzie wyrastała z tej koncepcji. Polska ma
dobrowolnie zrzec się suwerenności nad swymi terytoriami wschodnimi –
pisał w lutym 1944 r. jeden z wyższych urzędników Foreign Office. Nie
ma nic w naszych zobowiązaniach, co wyklucza taki układ. Albowiem nigdy
nie gwarantowaliśmy żadnej konkretnej granicy [Polsce], a nawet jeśli, to

45

TNA, Foreign Office 371, 39434, C.2737/62/55.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 111

nie wyklucza możliwości modyfikacji tych granic za obopólną zgodą oraz przy
odpowiednich rekompensatach 46. To podejście do sprawy polskiej prowadzi-
ło do uznania za rzecz naturalną pewnej kontroli nad polską dyplomacją
na uchodźstwie. W grudniu 1943 r. po jednej z rozmów z Raczyńskim
Eden sporządził dla swego premiera notatkę. Jej konkluzja brzmiała: Jeśli
mielibyśmy poprzeć polską sprawę, powinniśmy móc udowodnić Rosjanom, że
jesteśmy w stanie ręczyć za charakter polskich działań 47.
Sowieckie żądanie stworzenia „przyjaznej” Polski powojennej po-
strzegało kierownictwo brytyjskie, jako mające swoje uzasadnienie. Taka
była podstawowa teza kierownictwa dyplomacji brytyjskiej. W obszer-
nym studium nad polityką Stalina sporządzonym w Foreign Office
29 kwietnia 1944 r. stwierdzono wyraźnie, że Związek Sowiecki nie
będzie po wojnie tolerował wrogiej sobie Polski, a ciągnący się przez
stulecia k­ onflikt polsko-rosyjski „obciążył historię” Europy Wschod-
niej i jego przezwyciężenie wymagać będzie porzucenia przez Polskę
historycznej, prawie mistycznej koncepcji misji wschodniej 48. Warto tę myśl
odnotować, bowiem również ona nie ujawnia realizmu. Sowietom nie
chodziło przecież tylko o pozbawienie Polski jej ambicji do organizo-
wania europejskiego Wschodu po własnej myśli, lecz o narzucenie jej
reżimu typu sowieckiego.
Trzeba przyznać, że dyplomacja brytyjska nie uważała koncepcji stref
wpływów za system niewłaściwy dla organizacji pokoju. W głośnym ar-
tykule Peace and Power, możliwe że inspirowanym przez Foreign Office,
dziennik „Times” z 1 sierpnia 1941 r. pisał, że nad Europą Wschodnią
kierownictwo sprawować muszą Niemcy lub Rosja – tertium non datur.
Ani Wielka Brytania, ani Stany Zjednoczone bowiem nie będą aspiro-
wały do aktywnego zaangażowania w sprawy tego rejonu Europy. Innymi
46

W oryginale druga część zdania brzmi: and even if we had, this would not debars us from
trying to bring about a modification of such a frontier by mutual consent and in return for
adequate compensation. TNA, Foreign Office 371, 39434, C.2401/62/55, Minutes sir
Williama Malkina z 24 II 1944 r.
47

W oryginale: If we are to sponsor the Polish case we should be in a position to prove to
the Russians that we are able to vouch for the nature of Polish activities. TNA, Foreign
Office 371, 39385, C.190/8/55. Notatka powstała w związku z polskim memorandum
o gotowości do współpracy z Sowietami, a było ono komentowane w Foreign Office
30 XII 1943 r.
48

Publikowane w The Foreign Office and the Kremlin. British Documents on Anglo-Soviet
Relations 1941‑1945, red. G. Ross, Cambridge – London 1984, s. 153.
112 M arek Kornat

słowy, rozumowanie to prowadziło do alternatywy: „albo Niemcy, albo


Rosja”. Oczywiście dla Polski przyjęcie takiego punktu widzenia miało
swoje żelazne konsekwencje. Jeśli Polska nie chce być zależna od Niemiec
[…], bliska współpraca i porozumienie z Rosją ma znaczenie zasadnicze 49. To
jest nieuchronna konieczność międzywojennej destabilizacji tego regionu,
która stała się przyczyną kłopotów dla całej Europy. To samo nastawienie
jasno wyraził znany i wpływowy historyk prof. Edward Hallett Carr,
będący podczas II wojny światowej zastępcą szefa redakcji dziennika
„Times” i autor pisanej z pozycji teorii modernizacji czternastotomowej
A History of Soviet Russia: Naumann ze swoją Mitteleuropą to pewniejszy
prorok niż Wilson ze swoim samostanowieniem, orzekł on już w 1939 r.
w książce The Twenty Years Crisis, mającej dać zarys przyczyn upadku
systemu wersalskiego 50.
Warunki wytworzone upadkiem koncepcji otwarcia drugiego frontu
na Bałkanach sprawiły, że system „stref wpływów” stał się bezalterna-
tywnym scenariuszem obrotu wypadków. Ale pozostawienie Polski w so-
wieckiej „strefie wpływów” niekoniecznie musiało oznaczać bezwzględną
sowietyzację kraju. Jakkolwiek, patrząc z dystansu czasu, wydaje się to
skrajnym przejawem braku realizmu, to jednak kluczem do zrozumienia
Churchillowskiej i Rooseveltowskiej koncepcji przyszłości Polski była
teoria zakładająca ograniczenie jej suwerenności, lecz nie sowietyzację
i status de facto kolonialny. Innymi słowy, realizacja tej wizji dawałaby pań-
stwu polskiemu mutatis mutandis status Finlandii – w tym kształcie jaki
zdobyła ona dla siebie po II wojnie światowej. Z tego punktu widzenia
patrząc, stanowisko Stalina wobec Powstania Warszawskiego powinno
było przynieść mocarstwom anglosaskim ostrzeżenie. Winno było być
nowym alarmem. Odmowa Sowietów w kwestii pomocy dla powstania
rzuciła sporo światła na politykę Stalina wobec Polski. Odsłaniała jego
prawdziwe dążenia.
Stały podsekretarz stanu Alexander Cadogan pod datą 1 sierpnia
1944 r. zapisał w swym Diariuszu: Raczyński prosi ponownie o spełnienie

49
Cyt. za I. Matuszewski, Wola Polski [w:] Idem, Wybór pism, Nowy Jork – Londyn
1952, s. 17.
50

E.H. Carr, The Twenty Years Crisis 1919‑1939: An introduction to the Study of Inter-
national Relations, New York [NY] 1939, s. 294.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 113

tego niemożliwego 51. Zapiski Cadogana nie ujawniają jak percepcja pol-


skiego powstania kształtowała jego zapatrywania na temat dalekosiężnej
strategii Sowietów. Ale już w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. amba-
sador amerykański w Moskwie William Averell Harriman był zdania, że
udzielenie pomocy powstaniu jest niemożliwe z powodów militarnych,
ponieważ zdobycie Warszawy nie wchodzi w grę 52. Niebawem jednak
przestał mieć złudzenia co do polityki Stalina 53. Dyplomata brytyjski Ha-
rold Nicolson, biorąc pod uwagę sowiecką odmowę zgody na lądowanie
samolotów alianckich za Bugiem, aby nieść pomoc powstaniu, zauwa-
żył w swym diariuszu, iż chodzi tu o „starcie” z powierzchni polskiego
ruchu oporu rękami Niemców 54. To tragedia, że taka niezmierna potęga
jest w rękach ludzi bezrozumnych i nieuczciwych – pisał on o Sowietach 55.
Refleksje zbieżne z odczuciami Harrimana spotkamy w zapiskach
sekretarza Churchilla Johna Colville’a. Powstanie polskie w Warszawie
to ponury problem. My i Amerykanie usiłujemy udzielić pomocy we wszelki
możliwy sposób, w czasie dostaw lotniczych utraciliśmy trzydzieści procent
samolotów […]. Rosjanie są głusi na wszelkie prośby i zdeterminowani umyć
ręce od tego wszystkiego – stwierdził w swoim Diariuszu 56. Również ­George
Kennan wspominał będzie później o Powstaniu Warszawskim jako swo-
istym przełomie w postrzeganiu celów sowieckiej Rosji z perspektywy
twórców polityki mocarstw anglosaskich 57.
„Tchórzostwo” zachodniej opinii publicznej ostro potępił George
­Orwell, obserwując opuszczenie powstania w Warszawie. Bezkompromi-
sowość autora Folwarku zwierzęcego w zwalczaniu prosowieckich mitów
jest dobrze znana 58. W piśmie „Tribune” z 1 września 1944 r. pisał Orwell

51

W oryginale: is asking again for the impossible [w:] The Diaries of Sir Alexander Cadogan,
1938‑1945, red. D. Dilks, London 1971, s. 653.
52

W.A. Harriman, E. Abel, Special Envoy to Churchill and Stalin 1941‑1946, New York
[NY] 1975, s. 337.
53
Zob. studium P. Wandycza, Harriman a Polska, „Zeszyty Historyczne” 1987, z. 79,
s. 88‑115.
54
H. Nicolson, op. cit., s. 400.
55

Ibidem.
56
J. Colville, op. cit., s. 505.
57
Zob. G.F. Kennan, J. Zawodny, Geopolityka polska u źródeł Jałty, „Zeszyty Historyczne”
1985, nr 73, s. 32‑47 (wywiad przeprowadzony w maju 1972 r.).
58

Myśli o Polsce i Polakach, oprac. J.R. Nowak, Warszawa 1994, s. 253‑254.
114 M arek Kornat

pod wrażeniem stłumienia Powstania Warszawskiego, opuszczonego


przez mocarstwa sprzymierzone: Pamiętajcie, że płaci się zawsze za nie-
uczciwość i za tchórzostwo. Niech wam się nie wydaje, że możecie latami oka-
dzać reżym sowiecki, a potem jak gdyby nic wrócić do umysłowej przyzwoitości.
Kurwa będzie zawsze kurwą. Nie ma dziś na świecie rzeczy ważniejszej od
przyjaźni i współpracy anglo-rosyjskiej, ale umacnia ją tylko przemawianie
bez ogródek 59.
Jeśli spojrzymy na Powstanie Warszawskie, pomyślane przez samych
autorów decyzji z 31 lipca 1944 r., jako wielki apel do wolnego świata
w obronie zagrożonych praw Polski, musimy uznać, iż miało ono pewien
rezonans międzynarodowy. Ukazało siłę polskiego patriotyzmu. Dowo-
dziło słabości Komitetu Lubelskiego, jak napisze 11 października 1944 r.
dziennik Labour Party „Tribune”. Zwrotu opinii Zachodu w kierunku
dla Polski pożądanym nie przyniosło. Zaowocowało jednak opiniami
i ocenami, które otwierały oczy na sowiecką zaborczość. Nie pozostaje
to bez znaczenia. Ale żadna korektura polityki mocarstw anglosaskich
nie nastąpiła. Stanowisko brytyjskie wobec powstania podporządkowane
zostało celom polityki. Cel w postaci utrzymania współpracy z sowiecką
Rosją przesądzał o tym, że poparcie dla dążeń Polaków nie było możliwe.
Dobrą ilustrację tego stanu rzeczy stanowiła ostra reakcja prasy brytyjskiej
na odezwę Naczelnego Wodza gen. Sosnkowskiego z 1 września 1944 r.,
w której padły słowa o brytyjskich zobowiązaniach gwarancyjnych wobec
Polski pięć lat wcześniej, a które nie zostały dotrzymane 60.
Również to wydarzenie, które na nowo powiązało sprawę Polski z sze-
rokim zagadnieniem moralności, polityki i prawa międzynarodowego,
59
Cyt. za G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, „Kultura” 1971, nr 11, s. 22.
G. Herling-Grudziński błędnie datuje ten artykuł na 1 XI 1944 r. Jego literackie
tłumaczenie nie jest też dosłowne. W oryginale cytowany fragment brzmi: First of
all, a message to English left-wing journalists and intellectuals generally: ‘Do remember
that dishonesty and cowardice always have to be paid for. Don’t imagine that for years
on end you can make yourself the boot-licking propagandist of the Soviet régime, or any
other régime, and then suddenly return to mental decency. Once a whore, always a whore.’
Secondly, a wider consideration. Nothing is more important in the world today than An-
glo-Russian friendship and co-operation, and that will not be attained without plain
speaking (cyt. za: http://www.telelib.com/words/authors/O/OrwellGeorge/essay/
tribune/AsIPlease19440901.html) (dop. red.).
60
Instytut Polski i Muzeum Gen. Sikorskiego [dalej: IPMS], Kolekcja Gen. Andersa,
sygn. 41. Na ostrą falę krytyki Wodza Naczelnego wskazywano w licznych notatkach
prasowych (np. z 11 IX 1944 r.).
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 115

czyli zbrodnia katyńska, nie miało wpływu na percepcję konfliktu polsko­-


sowieckiego. Po ujawnieniu tej zbrodni w kwietniu 1943 r. powstał pro-
blem w stosunkach międzyalianckich, ale Churchill, jak wiadomo, zajął
w tej sprawie stanowisko bardzo powściągliwe, kierowane nadrzędnym
pragnieniem, aby konflikt wokół tej zbrodni nie spowodował rozbicia
koalicji trzech mocarstw. Miał też pretensje do gen. Sikorskiego, że jego
rząd wystąpił do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie
okoliczności zbrodni.
Niech nam jednak będzie w tym miejscu wolno odwołać się do rozwa-
żań ambasadora brytyjskiego przy Rządzie RP na Uchodźstwie Owena
O’Malleya, który w raporcie 24 maja 1943 r. pisał do ministra Edena, iż
nie wiemy na pewno, kto zamordował wielu polskich oficerów w kwietniu
i maju 1940 roku, ale – pisał – moralność splotła się z polityką międzynaro-
dową i jeśli rząd zagraniczny dopuścił się potwornej zbrodni – a my z jakichś
ważnych przyczyn jesteśmy zobowiązani zachować się tak, jakby to nie była
zbrodnia tego rządu – czyż nie znajdziemy się wówczas w niebezpieczeń-
stwie ogłupienia nie tylko innych, ale i siebie samych? 61. Na marginesie tego
dokumentu podsekretarz stanu sir Alexander Cadogan pozwolił sobie na
następującą refleksję. Ileż tysięcy swoich własnych obywateli reżim sowiecki
skazał na zagładę? A nie wiem czemu krew Polaków miałaby krzyczeć gło-
śniej pod niebiosa niż krew Rosjan? 62. I stawiał retoryczne pytanie: w jaki
sposób – gdy potwierdzona zostanie wina Rosjan – możemy oczekiwać przy-
jaznego stosunku Polaków do żyjących w sąsiedztwie Rosjan, w pokoleniach,
które przyjdą? Obawiam się, że nie ma odpowiedzi na to pytanie 63. Warto
przypomnieć jeszcze jedną myśl, jaka nasunęła się podsekretarzowi stanu
w brytyjskim Foreign Office. Pod wpływem wstrząsającej wiadomości
o zbrodni na polskich jeńcach wojennych Cadogan z niepokojem pa-
trzył na przygotowywany w przyszłości, po zakończeniu wojny, proces
nazistowskich zbrodniarzy wojennych – w wyniku porozumienia i we
współpracy z Rosjanami. […] czy skazując „przestępców wojennych” państw

61

O. O’Malley, Dispatches to the British Government. Katyń, London 1972. Cytuję
według: Raporty katyńskie ambasadora O’Malleya, Instytut Katyński w Polsce (wy-
dawnictwo podziemne w PRL), Kraków 1980, s. 10 (autor przekładu nie jest znany).
62

Raporty katyńskie ambasadora O’Malleya, op. cit., s. 13.
63

Ibidem.
116 M arek Kornat

Osi, mamy wybaczyć Rosjanom ich okrucieństwo? Odpowiadał sam sobie,


bardzo krótko: widzę tę sprawę jako bezgranicznie trudną do przełknięcia 64.
Historyka zdumiewać musi percepcja niektórych faktów związanych
z sowiecką akcją przeciw Rządowi RP na Uchodźstwie. I tak, z 5 lipca
1944 r. pochodzi notatka Harveya o działaniach prof. Oskara Langego.
W dokumencie tym spotykamy stwierdzenie, iż od Langego właśnie
pochodzi relatywnie bezstronna relacja o gen. Berlingu i Związku Patriotów
Polskich 65. Profesor Lange to inteligentny człowiek – pisał ten sam autor, ale
innego, nieco późniejszego dokumentu. I twierdził, jeśli więcej Polaków
podzielałoby jego sposób myślenia, znalezienie rozwiązania byłoby możliwe
znacznie wcześniej 66. Rola prof. Langego jako „agenta wpływu” w Ame-
ryce nie jest dzisiaj dla historyków tajemnicą, a dokumenty amerykańskie
sugerują nawet formalne porozumienie z sowieckimi służbami specjal-
nymi, w oparciu o które działał 67.

Koła parlamentarne – opinia publiczna


W percepcji brytyjskich kół politycznych od czerwca 1941 r. sprawa
Polski stanowiła problem godzący w spoistość Wielkiej Koalicji, jaka
powstała za sprawą wsparcia udzielonego przez mocarstwa zachodnie
Sowietom. Główną troską brytyjskich kół politycznych było niedopusz-
czenie do tego, aby przyniosła ona trudności we współpracy mocarstw
anglosaskich z nowym wielkim aliantem, czyli ZSRS.
Obraz Polski w oczach opinii brytyjskiej (jak i amerykańskiej) w dobie
II wojny światowej kształtował się w dwóch warstwach: 1) pierwszą sta-
nowił prawie jednogłośny podziw dla Polski żołnierskiej i „męczeńskiej”;

64

Ibidem.
65

W oryginale: comparatively impartial account of General Berling and the Union of Polish
Patriots. TNA, Foreign Office 371, 39405, C.9736/8/55.
66

W oryginale: if more Poles were of his mind a solution might have been reached long ago.
TNA, Foreign Office 371, 39405, C.9811/8/55, Minutes z 29 VII 1944 r.
67

Zob. na ten temat m.in. studium A.M. Cienciały, New Light on Oskar Lange as an
Intermediary between Roosevelt and Stalin in Attempts to Create a New Polish Govern-
ment ( January – November 1944), „Acta Poloniae Historica” 1996, t. 73, s. 89‑134.
Zob. też J.E. Haynes, H. Klehr, Venona: decoding Soviet espionage in America, New
Haven [CT] 1999 (s. 235 – informacja o owym „porozumieniu”).
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 117

2) drugą stanowiła świadomość sporów i kontrowersji wokół polityki


Rządu Rzeczypospolitej na Uchodźstwie i sprawy Polski na forum dy-
plomatycznym świata, a w szczególności w kontekście stosunków pol-
sko-sowieckich, które w obozie „Narodów Zjednoczonych” stanowiły
jeden z najpoważniejszych problemów.
Afirmacja polskiej daniny krwi w toczącej się wojnie była niewątpli-
wie szeroka. Ale kłopoty i problemy związane z dyplomatyczną walką
o ustrój powojennej Europy czyniły ze sprawy polskiej główny powód
konfliktu wewnątrz Wielkiej Koalicji. W bardzo interesującym raporcie
dla ministra Edena w styczniu 1942 r., Frank Savery (w poglądach pro-
polsko nastawiony przedstawiciel polityki brytyjskiej) mocno akcentował
romantyzm polityczny towarzyszący Polakom, którego siły Niemcy nie
docenili. Teraz, po układzie z Rosją, Savery twierdził, że „polski mesja-
nizm” uległ osłabieniu. Nawet u Polaków, którzy opuścili obozy sowieckie,
pisał, nie ma myślenia o Polsce jako „Chrystusie narodów”, która „cierpi
za odkupienie ludzkości”. W to miejsce wstępuje myślenie kategoriami
realizmu politycznego, przede wszystkim o sprawie nadrzędnej, o poko-
naniu największego wroga, czyli Niemiec 68.
Opinia Savery’ego pozostaje sądem odosobnionym na tle brytyjskich
zapatrywań na problem Polski. Dominowała bowiem narracja zgoła inna.
W jej centrum tkwiła teza o Polsce jako sile sprawczej antagonizmu
z Rosją, który uniemożliwia zakończenie II wojny światowej owocnym
pokojem. Powracały wspomnienia o „imperializmie polskim” w dobie
międzywojennej. W  krytyce Polski wciąż na nowo wykorzystywano
tezę o „wojskowo-konserwatywnej” dyktaturze marszałka Piłsudskiego.
­Notabene podobne uwarunkowania występowały w amerykańskiej percep-
cji sprawy polskiej, o czym wspomniał będzie po latach George Kennan.
W pewnym sensie powodem, dla którego nie lubili Polaków, było to, że Polacy
tak bardzo chcieli obronić swoją niepodległość, co było dla Aliantów kłopotliwe.
Chcieli oni, aby Polacy stawili opór Niemcom, ale poddali się Rosjanom. Czesi,
którzy poddali się Rosjanom od razu – którzy pozwolili Rosjanom robić, co
chcieli z Czechosłowacją byli bardziej popularni na Zachodzie 69.

68
Raport Savery’ego z 11 I 1942 r. (jako załącznik do raportu ambasadora brytyjskie-
go Cecila Dormera przy Rządzie RP na Uchodźstwie), TNA, Foreign Office 668
(Embassy Warsaw), 29/12.
69
G. Kennan, J. Zawodny, op. cit., s. 45‑46.
118 M arek Kornat

Konserwatywny publicysta polski Adolf Bocheński, w czasie II wojny


światowej żołnierz II Korpusu, stwierdził, iż czytając takie pisma bry-
tyjskie jak „New Statesman and Nation” albo „Tribune” można odnieść
wrażenie, że nie piszą one o jedynym sojuszniku Anglii z r. 1940, jedynym
państwie, europejskim, które jak dotąd nie poszło na żadną formę współpracy
z Niemcami, ale o państwie należącym do jakiegoś wrogiego obozu 70. Autor
Między Niemcami a Rosją przyglądał się temu zaskakującemu stanowi
rzeczy z prawdziwym przerażeniem. Bocheński słusznie twierdził, że
to wszystko zapowiada jakieś nowe Monachium, jaskrawe zaprzeczenie
wszystkich idei, w myśl których wojna ta została podjęta 71. Nie mylił się. Jego
sąd dotyczący realiów lat 1941‑1942, zdaje się dużo bardziej odpowiadać
warunkom końcowej fazy II wojny światowej (1944‑1945).
W roku 1944 nie mogło już być żadnej wątpliwości co do tego, iż ze
zmierzającej ku końcowi wojny Związek Sowiecki wyjdzie zwycięsko,
a scenariusz wyniszczenia obu sąsiadów Polski (jak w I wojnie światowej)
nie jest możliwy. Jego interesy muszą być uwzględnione w ramach ładu
pokojowego, który powstanie po zakończeniu wojny. W tych uwarunko-
waniach kształtowała się argumentacja brytyjskich kół parlamentarnych
na temat sprawy Polski, a protokoły obrad Izby Lordów stanowią z tego
punktu widzenia kluczowe źródło.
Wypowiedzi w  brytyjskim parlamencie ujawniają stałe motywy
percepcji Polski i jej spraw. Na niektóre spośród nich chcemy zwrócić
uwagę. Pierwszą i największą grupę wypowiedzi stanowią deliberacje
nad możliwością polsko-sowieckiej ugody, w imię jedności sprzymie-
rzonych i pokojowego uporządkowania powojennej mapy kontynentu,
ale z zachowaniem niepodległości państwa polskiego. Że był to punkt
centralny i ogniskujący zapatrywania głównych nurtów brytyjskich sfer
politycznych – nie ma potrzeby udowadniać. Przede wszystkim stałym
elementem „polskiego” dyskursu kół politycznych Zjednoczonego Kró-
lestwa było twierdzenie o niemożliwości egzystencji stabilnej Polski we
wrogości z jej dwoma przeważającymi nad nią sąsiadami. Wicehrabia

70
A.  Bocheński, Prowokacyjna książka [w:] Idem, Artykuły zebrane (1941‑1944),
wstęp J.  Czapski, b.m.w., 1944, s.  150 (tekst najpierw był drukowany w  „Orle
Białym” z 13 VIII 1944 r.). Bocheński polemizował z treścią książki G. Keetona
i R. Schlesinge­ra, Russia and Her Western Neighbours (London 1942).
71
A. Bocheński, op. cit., s. 150.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 119

Samuel (z Partii Liberalnej) mówił, iż jednego z nich Polacy muszą sobie


zjednać 72. Oczywiście winna być nim Rosja Sowiecka.
Percepcja Rosji Sowieckiej kształtowała się w kontekście pytania
o jej przyszłą powojenną politykę. Wielu zwolenników miała teza, iż
Rosję czeka długi proces odbudowy powojennej, do skuteczności któ-
rego niezbędne jej będzie utrzymanie – przynajmniej przez jakiś czas –
współpracy z mocarstwami anglosaskimi. W tym duchu wypowiedział się
konserwatywny poseł Maurice Petherick 73. Poseł Labour Party Frederick
Seymour Cocks mówił wprost: nie wierzę, że marszałek Stalin chce narzucić
swój system gospodarczy sąsiadującym krajom 74.
Co nie może dziwić, na forum parlamentu brytyjskiego akcentowano
mocno znaczenie konfliktu polsko-sowieckiego dla spoistości Wielkiej
Koalicji. Lord Robert Vansittart mówił, iż rozłam wśród Polaków jest na
rękę Niemcom. We wrześniu 1944 r. chwalił dymisję gen. Sosnkowskiego
ze stanowiska Naczelnego Wodza, wyrażając opinię, iż da to szansę, aby
stworzyć w stosunkach polsko-sowieckich nowy punkt wyjścia 75. Jedy-
ny w Izbie Gmin deputowany-komunista William Gallacher doradzał
Polakom sojusz z najsilniejszym sąsiadem 76. Polacy muszą mieć świado-
mość realiów – mówił inny poseł z Labour Party 77. Pułkownik Walter
Smiles – deputowany konserwatywny – nie zapomniał, że „przeciętny
Brytyjczyk” myśli, że Polacy są mordowani przez Niemców, lecz i Rosjan.
Ale stwierdził, że doradziłby Polakom, by przyjęli radę premiera brytyj-
skiego w sprawie ugody z Rosją, pamiętając, że świat nie jest taki, jakiego
by sobie życzyli, aby był, ale tak jest dzisiaj. Inny poseł konserwatywny
Quintin Hogg tłumaczył z trybuny Izby Gmin, że członkowie izby nie są
sędziami wszelkich spraw moralnych i politycznych dzielących świat. Przyznał,
że ma naród brytyjski dług wdzięczności wobec Polaków. Podkreślił, że

72

Poland in the British Parliament 1939‑1945, t.  2: Fall 1941  – Spring 1944,
red. W. Jędrzejewicz, P.C. Ramsey, New York [NY] 1959, s. 524 [dalej: Poland, II].
73

Ibidem, s. 509.
74

Poland in the British Parliament 1939‑1945, t. 3: Summer 1944 – Summer 1945,
red. W. Jędrzejewicz, P.C. Ramsey, New York [NY] 1962, s. 69 [dalej: Poland, III].
75

Ibidem, s. 92.
76

Ibidem, s. 84. Wystąpienie w Izbie Gmin 29 IX 1944 r. Nazwisko Gallachera wspo-
mina w swoim W sojuszniczym Londynie ambasador E. Raczyński (wyd. cyt., Londyn
1997, s. 39).
77

Ibidem, s. 208. Mowa o pośle laburzystowskim Martinie.
120 M arek Kornat

celem Zjednoczonego Królestwa jest Polska niezawisła i wolna, ale też


dodał: nie możemy sprawiać, że Polacy pozwolą sobie na wrogość z oboma
mocarstwami ościennymi 78. Nasze sumienie ucierpi – mówił inny poseł
konserwatywny lord Douglas – jeśli nie wypełnimy zobowiązań wo-
bec Polski. Proponował oznajmić Polakom, że nie możemy restaurować
państwa polskiego w kształcie terytorialnym z roku 1939, ale uczynimy
wszystko, co możliwe, aby [Polska – przyp. M.K.] była wolna i niezawisła 79.
Dużo mocniej ujął to Harold Nicolson, dyplomata i deputowany do Izby
Gmin. Chcemy powiedzieć Polakom – dowodził – nie możecie zabawiać się
niezdrowym szaleństwem, wierząc, że możecie istnieć inaczej, jak tylko za
sprawą przyjaznych relacji z Rosją 80.
Dużo miejsca – co zrozumiałe – zajmowały deliberacje Izby Gmin nad
terytorialnymi problemami Polski. Nie walczymy o konkretne rozstrzygnię-
cia graniczne dla Polski – mówił w Izbie Gmin poseł partii konserwatywnej
mjr Vyvyan Adams. Przypomniał, iż Wielka Brytania nie zaciągnęła
żadnych zobowiązań co do granic Polski, ale udzieliła gwarancji dla jej
niepodległości. Powoływał się na pamięć o polskim „korytarzu” jako
źródle międzynarodowych powikłań w dobie międzywojennej. Nie bijemy
się o Abisynię, Grecję, czy Belgię, ale o to by powalić Niemcy – mówił 81. Głos
posła Adamsa wydaje się bardzo charakterystyczną ilustracją zasadni-
czych tendencji brytyjskiego postrzegania Polski i jej spraw w roku 1944.
Akceptacja tezy o konieczności pogodzenia się Polaków z utratą ziem
wschodnich była niemal powszechna. Ale na forum parlamentu spotkamy
też opinie sugerujące możliwość uzyskania na drodze dyplomatycznej
jakiejś modyfikacji linii Curzona, tak aby Lwów pozostał polski, gdyż
jest miastem głównie polskim 82.
Skoro mowa o zagadnieniach terytorialnych Polski, jedno musi być
podkreślone. Otóż do końca 1944 r. ukształtował się w brytyjskich ko-
łach parlamentarnych szeroki konsens co do zgody na inkorporację
Prus Wschodnich do Polski, chociaż z zastrzeżeniami. Jednak na ogół

78

Ibidem, s. 67‑68.
79

Ibidem, s. 49.
80

Ibidem, s. 87.
81

Poland, II, s. 509.
82
Sformułowanie deputowanego Labour Party Price’a z 27 X 1944 r. Mówił on też, że
Sowieci w kwestii tej dają oznaki ugodowości (zob. Poland, III, s. 160).
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 121

powtarzano tezę, iż delimitacja nowej granicy polsko-niemieckiej musi


zostać zastrzeżona decyzjom przyszłej Konferencji Pokojowej. To sta-
nowisko przedstawicieli stronnictw parlamentarnych w pełni pokrywało
się z poglądami koalicyjnego Gabinetu Wojennego, którego rezolucje ani
na chwilę nie pozostawiały wątpliwości, że nowa polska granica zachod-
nia musi poczekać na pokojowe rozstrzygnięcie 83 i konsens społeczności
międzynarodowej 84.
Problem przyznania Polsce „rekompensaty terytorialnej” za utracone
ziemie wschodnie wikłał przedstawicieli brytyjskich sfer politycznych
w rozważania nad pytaniem, czy rozwiązanie takie jest do pogodzenia
z postanowieniami Karty Atlantyckiej. Niewątpliwie ujawnił się kon-
sens co do tego, iż Niemcy nie mają prawa do tych rękojmi zachowania
stanu posiadania, jaką daje narodom ów dokument 85. Ale pojawiały się
oświadczenia, iż trudno dawać jakiemukolwiek narodowi „kompensację”
terytorialną wbrew zasadzie samostanowienia – zapisanej tak dobitnie
w Karcie Atlantyckiej. Pogwałcenie tej zasady byłoby niezbędne, aby
inkorporować do Polski terytoria „wschodnich Niemiec”, na których
stosunki ludnościowe jednoznacznie przesądzają o dominacji niemieckiej.
Występując z takich pozycji, James Eric Drummond, lord Perth – były
sekretarz generalny Ligi Narodów i były ambasador w Rzymie (przy
Kwirynale) – argumentował, iż Zjednoczonemu Królestwu zwyczajnie
nie przystoi godzić się na wszelkie zmiany terytorialne podczas trwania
wojny 86. Doradzał Gabinetowi Wojennemu, aby zobowiązań takich nie
zaciągać wobec kogokolwiek.
W realiach roku 1944 nie potrafiono sobie wyobrazić tego rozwią-
zania, które pod wpływem woli Stalina przyjmie Konferencja Berlińska
latem 1945 r., a było nim masowe przesiedlenie ludności z terytoriów
utraconych przez Rzeszę Niemiecką. Ilekroć więc powstawała myśl o in-
korporacji do nowej Polski znacznych terenów kosztem Niemiec, nie-
mal zawsze towarzyszyła jej refleksja o wielkich trudnościach, jakie dla
spoistości państwa polskiego będzie miała obecność dużej mniejszości

83

W oryginale: peaceful settlement.
84

TNA, Foreign Office 371, 39417, C.15255/8/55. Notatka Edena z 6 XI 1944 r. po
rozmowie Churchilla z Mikołajczykiem.
85
Np. wystąpienie posła Emmotta – zob. Poland, II, s. 519.
86

Ibidem, s. 545. Lord Perth występował wcześniej jako sir Eric Drummond.
122 M arek Kornat

niemieckiej w jego granicach. Sama idea „kompensacji” terytorialnej ja-


wiła się wszakże aktem dziejowej niesprawiedliwości – z dwóch powo-
dów: po pierwsze, to nie Polska rozpoczęła wojnę światową, lecz stała
się ofiarą agresji III Rzeszy; po drugie, planowane pozbawienie Polski jej
dotychczasowych prowincji wschodnich nasuwało konieczność jakiegoś
„wyrównania” 87. Myśl tę wypowiedział dobitnie lord Cranborne (czyli
Robert Cecil) – sekretarz stanu dla dominiów: życzymy Polsce przetrwania,
a to oznacza, iż musi ona mieć godziwą ojczyznę 88.
Znany polityk i dyplomata lord Vansittart – pełniący w latach trzydzie-
stych funkcję podsekretarza stanu a od 1938 r. dyplomatycznego doradcy
Foreign Office – podnosił argument o konieczności poszerzenia dostępu
Polski do morza 89. Trzeba wszakże pamiętać, iż był on osobistością o zapa-
trywaniach wydatnie antyniemieckich na tle brytyjskiej klasy politycznej 90.
W brytyjskich deliberacjach o przyszłości Polski – tak na forum parla-
mentarnym, ale nie tylko – istotną rolę odgrywały argumenty o antynie-
mieckim zaangażowaniu narodu w okupowanej Polsce. Naród polski nie
wydał współpracowników wroga – to myśl, która padała często, chociażby
z trybuny Izby Lordów 91. Konstatacji tej często towarzyszyła refleksja,
iż w roku 1939 Polska miała ofertę Hitlera w sprawie współpracy, lecz ją
odrzuciła, by wejść do wojny w koalicji z mocarstwami Zachodu.
Często – i wciąż na nowo – powtarzano tezę, iż los narodów między
Niemcami a Rosją pozostaje sprawą kluczową z punktu widzenia przyszłego
ładu pokojowego, a „silna Polska” jest niezbędnym warunkiem pokoju euro-
pejskiego. Lord Cranborne z trybuny Izby Lordów wyraził myśl, którą warto
przywołać: Nie zapominajmy jednak, jak wielki dług mamy wobec Polski – dług,
którego nigdy nie zdołamy spłacić 92. I dodał: Mam nadzieję, że nigdy nie powin-
niśmy narazić jej interesów albo ją porzucić w imię zaspokojenia jej wrogów 93.
87
Pojęcia „kompensacji” terytorialnej używano w debatach wokół Polski nader często –
pojawiało się ono w zasadniczej większości wystąpień parlamentarnych i publicystyce
poświęconej problemom międzynarodowym.
88

W oryginale: reasonable homeland. Poland, II, s. 541.
89

Ibidem, s. 537.
90

Zob. I. Colvin, Vansittart in Office, London 1965.
91
Wypowiedź lorda Barnby’ego, Poland, II, s. 538.
92

W oryginale: Let us not forget that we owe a great deal to Poland – more than we can
ever repay.
93

Ibidem, s. 541.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 123

Musi pozostać niewyjaśnione, czy liczni w parlamencie brytyjskim autorzy


takich deklaracji mieli świadomość, iż bez powstrzymania ambicji Sowietów
do dominacji nad Europą Środkowo-Wschodnią muszą one pozostać je-
dynie przejawem werbalizmu bez pokrycia. To samo stwierdzenie nie może
nie odnosić się do deklaracji pewnych parlamentarzystów, którzy podnosili,
iż rozwiązanie konfliktu polsko-sowieckiego wymaga kompromisu, a ów
kompromis mogą zrodzić tylko „wolne negocjacje rządów” sowieckiego
i polskiego 94.
Grupę drugą – umownie rzecz biorąc – stanowią wypowiedzi scep-
tyczne, powątpiewające w możliwość ocalenia Polski jako niezawisłego
państwa. Jako znamienny z tego punktu widzenia jawi się głos posła
Rhysa J. Daviesa, działacza trade-unionistów i członka pierwszego rządu
Partii Pracy w 1924 r. oraz działacza Unii Międzyparlamentarnej. W de-
bacie Izby Gmin w czerwcu 1944 r. stwierdził on wprost: Bardzo wątpię,
czy rząd brytyjski będzie miał coś do powiedzenia w sprawie Polski, która
wyłoni się z obecnego konfliktu. Przesądzi o tym, przypuszczam, Stalin… 95.
Jeszcze bardziej dobitnie wyraził się inny członek parlamentu bry-
tyjskiego – lord Winster. Odnosząc się do konfliktu polsko-rosyjskiego
jako w zasadzie nieusuwalnego stanu rzeczy, wyznał, iż jest to konflikt
między „etyką a oportunizmem”. Rzucił też inną myśl – jakże gorzką,
ale trafną, stwierdzając: weszliśmy do wojny w obronie niepodległości Polski,
kończymy ją zgodą na zabór jej czterdzieści procent terytorium, [wraz z]
obietnicą rekompensaty [za to] 96.
Wśród zwolenników brytyjskiego désinteressement w sprawie Polski nie
spotkamy jednak tylko polityków konstatujących bezsilność Zjednoczo-
nego Królestwa w konfrontacji z Sowietami. Byli też rzecznicy sowieckiej
strategii politycznej. To z ich strony padały oświadczenia wskazujące na
Polskę jako siłę sprawczą konfliktu z sowiecką Rosją. Jeden z nich – poseł
Labour Party, historyk dyplomacji, dr Haden Guest – przypominał, że
to Polacy „napadli” na Rosję w roku 1920 97.

94
Tak mówił poseł Mander – przedstawiciel Partii Liberalnej, zob. ibidem, s. 517.
95

Ibidem.
96

Ibidem, s. 542.
97

Poland, III, s. 51. Haden Guest był autorem nieprzychylnej Polsce w warstwie inter-
pretacyjnej pracy: The Struggle for Power in Europe 1917‑1921. An Outline Economic
and Political Survey of the Central States and Russia, London 1921.
124 M arek Kornat

Ivor Thomas – poseł z „lewego skrzydła” Partii Pracy – twierdził, iż


problem Polski pozostaje wyjątkowo skomplikowany 98. Jest melancholią
myśleć, że po więcej niż pięciu latach wojny, do której weszliśmy by bro-
nić niepodległości Polski, powinniśmy debatować czy w ogóle Polska ma być
państwem – mówił w Izbie Gmin. Gdyby Polacy uznali linię Curzona,
Komitet Lubelski nie byłby stworzony – orzekł, co zdaje się znaczyć, że
Rosja Sowiecka zadowoliłaby się zagarnięciem ziem wschodnich, pozo-
stawiając Polakom swobodny wybór formy rządów dla okrojonego kraju.
Poseł Thomas, katolicki konwertyta z anglikanizmu, bronił praw Polski
jeszcze w osobnym wystąpieniu pt. Great Britain and Poland, wygło-
szonym w Sheffield w październiku 1944 r. do nauczycieli i studentów
brytyjskich 99. Co jednak nader wymowne, „nonsensem” nazwał Thomas
Kartę Atlantycką 100. W krytyce tej proklamacji głos jeszcze dalej idący
wypowiedział poseł Kenneth William Pickthorn. Mówił w Izbie Gmin,
że przyniosła ona więcej złego niż dobrego poprzez obiecywanie wszystkiego
i wszystkim 101.
Jest prawdziwie zdumiewające w jak spektakularny sposób stworzenie
przez Stalina PKWN (w lipcu 1944 r.) przyczyniło się do ożywienia
w Londynie starej tezy o polskiej kłótliwości i skłonności do anarchii.
W październiku 1944 r. liberalna „News Chronicle” radziła Polakom,
by przestudiowali swoją historię raz jeszcze, dodając: Wasza niezdolność
do jednoczenia się wobec wspólnego niebezpieczeństwa była zawsze waszą
wadą. To było także przyczyną upadku państwa polskiego w końcu XVIII
wieku 102. Ubolewanie, że taki rozłam i upadek sprawy polskiej ma miejsce,
spotkamy nie tylko na łamach tej gazety.
Duch Piłsudskiego unosi się nad izbą obrad rządu polskiego – mówił poseł
Morgan Price, labourzysta. Pozwolił sobie też na bardziej ogólną refleksję
o Polakach. Mają oni dwie cechy zbiorowe: bezprzykładną odwagę, ale
i całkowitą niezdolność do porzucenia świata wierzeń w którym kochają

98

W oryginale: most intractable.
99

Zob. broszurę: Great Britain and Poland: an Address delivered at the conference on Poland
for teachers and students, held at the Central Library, Sheffield, on October 7-8, 1944.
100
Poland, III, s. 189‑193.
101
W oryginale: more harm than good, by promising everything to everybody. Ibidem, s. 175.
102
IPMS, KGA, t. 40. Notatka prasowa dla gen. Andersa z 6 X 1944 r.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 125

żyć 103. Polska drugiej połowy 1944 r. jawiła się narodem podzielonym


między dwa obozy niepotrafiące dojść do ugody we własnym interesie
i w imię niestwarzania światu kłopotów. Studiując niektóre opinie na ten
temat, odnosi się wrażenie jakby obie „grupy” – stawiane na tej samej
płaszczyźnie – miały możliwość decydować o sprawach Polski. A prze-
cież nietrudno było dostrzec, że istotą Komitetu Lubelskiego jest jego
agenturalny charakter wobec obcego zaborczego mocarstwa.
Grupę trzecią – według naszej nieco arbitralnej klasyfikacji – stano-
wiły opinie wyraźnie „dysydenckie”, odnoszące się z krytyką do polityki
Gabinetu Wojennego. Wypowiadali je przede wszystkim krytycy sojuszu
z Sowietami. Albowiem ustosunkowanie do sprawy Polski było w dużej
mierze funkcją stanowiska wobec ZSRS. 
Poseł Charles Ernest Emmott poddał w jednym ze swych wystą-
pień ostrej krytyce sowiecką teorię o potrzebie szczególnych gwarancji
bezpieczeństwa ZSRS w Europie Wschodniej. Teoria ta, jak wiadomo,
zakładała konieczność zainstalowania w państwach tego regionu (w tym
Polsce) „rządów przyjaznych” Sowietom. Rosja mówi o potrzebie bezpie-
czeństwa dla siebie od zachodu – argumentował ten parlamentarzysta –
ale przecież narody pomiędzy Rosją a Niemcami chcą bezpieczeństwa, i to
właśnie od wschodu. Rosja mówi o „kordonie sanitarnym” jako zagrożeniu
dla siebie, lecz to ona stworzyła wokół swych granic barierę wobec świata,
ustanawiając swój ustrój w roku 1917. Ma on zasady całkowicie nie do
pogodzenia z tymi, które są fundamentem cywilizacji Zachodu, bo prze-
cież zostały stworzone po to, by poderwać podstawy „światowego systemu
kapitalistycznego” 104.
Inny poseł do Izby Gmin, John McGovern, członek Independent
Liberal Party, zdobył się na dobitne i rzetelne ujęcie istoty zbrodni katyń-
skiej, mówiąc z trybuny parlamentu o zamyśle Sowietów, aby pozbawić
Polskę klasy przywódczej 105.
W debacie o Polsce w Izbie Gmin 18 stycznia 1945 r. poseł z Belfastu
(z okręgu uniwersyteckiego) prof. Douglas L. Savory mówił o polskich
ziemiach wschodnich jako „świętych prowincjach Polski” i porównał
ich znaczenie do roli jaką Ulster pełni dla Anglii. Ugodę z Sowietami,

103
Poland, III, s. 157‑159.
104
Poland, II, s. 520. Wypowiedź posła Emmotta.
105
W oryginale: ruling class. Ibidem, s. 512.
126 M arek Kornat

jaka miała nastąpić na nowej konferencji Wielkiej Trójki, porównał do


Monachium. Przypomniał wreszcie, że Polska – aktem własnej woli –
odrzuciła żądania Hitlera w roku 1939, aby wejść do wojny, z wszystkimi
konsekwencjami tego stanu rzeczy 106.
Alan Graham, poseł z  partii torysów  – o  którym będzie jeszcze
mowa – oświadczył, że naród polski jest członkiem „rodziny europej-
skiej” i „współtwórcą cywilizacji europejskiej”. Wycofanie się wobec niego
ze zobowiązań to „wstyd”. Podkreślił, że nad narodem polskim zawisła
„groźba eksterminacji”, a dokonuje się to ze strony nie tylko Niemiec,
ale i Rosji (czyli „naszego alianta”). Apelował, aby nie pozwolić, by to się
spełniło 107.
Inny poseł konserwatywny Henry Victor Raikes polemizował z tezą,
że gwarancja brytyjska z marca 1939 r. dotyczy tylko niezawisłości Polski
i zostanie wypełniona, nawet jeśli kraj ten zachowa „połowę dotychcza-
sowej powierzchni”. Co na to powiedzą ludzie w Wielkiej Brytanii? –
pytał retorycznie i wspominał chlubny udział lotników polskich w walce
z Luftwaffe w roku 1940.
Deputowany z partii konserwatystów sir Archibald Southby wyraził
opinię, że to „my doradziliśmy linię Curzona” jako granicę wschodnią
dla Polski. Ale podkreślał, że linia Ribbentrop-Mołotow – ustalona we
wrześniu 1939 r. – to rozstrzygnięcie, które potępił rząd brytyjski w tym
samym czasie. Przypomniał też list Edena do Sikorskiego z lata 1941 r.,
w którym padło stwierdzenie, iż Zjednoczone Królestwo nie uznaje zmian
terytorialnych dokonanych po rozpoczęciu wojny przemocą. Konkludo-
wał, iż „porozumienie” z Rosją jest potrzebne, ale to, co zrobimy z Pol-
ską – wpłynie na opinię całej Europy 108.
Kapitan Alan Graham (poseł konserwatystów) stwierdził, że pokój
nie ma przyszłości, jeśli nastąpi pozbawienie Polski jej niezawisłości 109.
Zbieżny z tą tezą był pogląd Arthura Greenwooda z Partii Pracy, który
wspomniał o znamiennej „różnicy” między wielkimi i małymi państwami
106
D.L. Savory, Poland. Four Speeches delivered in the House of Commons, London 1946,
s. 7‑9.
107
Poland, III, s. 185.
108
W oryginale: will colour the opinion of the whole of Europe. Ibidem, s. 57‑63. Southby
bronił też praw państw bałtyckich do niepodległości, kwestionując sowiecką tezę
o ich „przyłączeniu się” do ZSRS.
109
Ibidem, s. 47.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 127

w zapatrywaniach opinii brytyjskiej i wielokrotnie występował z krytyką


polityki rządu za jego instrumentalny, podporządkowany partnerstwu
z Sowietami, stosunek do sprawy Polski. Greenwood – jak notował kil-
kakrotnie w swym dzienniku W sojuszniczym Londynie ambasador Ra-
czyński – zajmował stanowisko wydatnie propolskie, a przede wszystkim
we wrześniu 1939 r. poparł wypowiedzenie wojny Rzeszy Niemieckiej.
Z szeregów Labour Party wywodził się też Hugh Dalton – poseł i kry-
tyk appeasementu w roku 1938, wytrwały później w obronie Polski jako
minister wojny gospodarczej (Economic Warfare).
Jako jeden z najmocniejszych w obronie praw Polski jawi się głos kon-
serwatywnego posła Maurice’a Pethericka. Jako przerażającą określił on
myśl, że po pięciu latach Polska będzie rozerwana, a jej połowa oferowana
innemu mocarstwu. Składał wniosek, aby ogłosić drukiem tekst tajnego
protokołu towarzyszącego traktatowi polsko-brytyjskiemu o pomocy
wzajemnej. Wyznał też z trybuny Izby Gmin, że nie istnieje opozycja
między interesem a honorem Zjednoczonego Królestwa, bowiem naj-
większym interesem brytyjskim jest brytyjski honor 110.
Ostatnia „przedjałtańska” debata o Polsce w Izbie Gmin – odbyta 15
grudnia 1944 r. – znalazła zwięzłe streszczenie w postaci telegramu Fore-
ign Office do ambasadora Clark Kerra w Moskwie. Podkreślono w nim,
że wystąpiła krytyka postępowania rządu ze strony konserwatystów. Nikt
nie negował, że Komitet Lubelski nie jest reprezentatywny z punktu
widzenia rozkładu zapatrywań w społeczeństwie polskim. Czytamy też
w tym dokumencie, iż kilku mówców z kręgów Labour Party przyzna-
wało, że Komitet Lubelski to „instrument polityki sowieckiej”. Nikt nie
doradzał jego uznania. Zaakcentowano opinie mówców parlamentarnych,
którzy podnosili, że zniewolenie Polski będzie równoznaczne z pode-
rwaniem moralnego autorytetu Anglii, która gwarantowała jej niezawi-
słość. Wystąpiły oczywiście obawy o perturbacje związane z perspektywą
przesiedlania ludności na wielką skalę – ma się rozumieć: niemieckiej
z terytoriów przeznaczonych do inkorporowania do Polski. Z trybuny
Izby Gmin padły też sugestie utwardzenia stanowiska rządu Wielkiej
Brytanii wobec Sowietów, tak żeby „głośniej” słyszano je w Moskwie 111.

110
Ibidem, s. 213‑220.
111
TNA, Foreign Office 371, 39419, C.17417/8/55.
128 M arek Kornat

Usiłując określić ustosunkowanie do Polski głównych sił politycznych


Zjednoczonego Królestwa, historyk może skonstatować swoisty dwugłos
w obozie konserwatystów. Znacząca i przeważająca część kierowała do
Polaków „realistyczne” rady, których sens sprowadzał się do akceptacji
Churchillowskiej koncepcji polsko-sowieckiego „kompromisu” teryto-
rialnego i formuły rządu „przyjaznego” dla Rosji.
W tym samym niejako nurcie sytuować trzeba apele o zmianę taktyki
Sowietów w kwestii polskiej. Powstanie Warszawskie dostarczyło sposob-
ności do takich wystąpień prasy brytyjskiej. I tak na przykład, we wrześniu
1944 r. „Observer” komentował politykę sowiecką wobec sprawy Polski,
podnosząc, że jest to taktyka „obrażająca uczucia Polaków”. Nie będzie
ona skuteczna i nie zbuduje przyjaźni polsko-rosyjskiej 112. Historyk może
zauważyć, iż autorzy takich wystąpień mieli dobre intencje, lecz jakby
nie rozpoznawali, że podstawową metodą sowieckiej strategii ekspansji
jest przemoc i przede wszystkim przemoc.
Mniejszość, ale nie pozbawiona elokwentnych przedstawicieli, zdoby-
wała się na publiczne potępienie tego, co spotkało Polskę. Parlamentarzy-
ści liberałowie i przedstawiciele Labour Party – z wyjątkami, takimi jak
Greenwood – w gruncie rzeczy prowadzili jednak ostry atak na politykę
polską, akceptując co najwyżej z niewielkimi zastrzeżeniami sowiecką
wykładnię konfliktu polsko-sowieckiego.
Niezależna od rządu prasa podejmowała starania o rzetelną analizę
aktualnego położenia Polski, o czym nie należy zapominać. Tygodnik
„Economist” – artykułem A Soviet Kindgom of Poland? z 19 sierpnia
1944 r. – przeprowadził sugestywne porównanie sytuacji narodu, któremu
zagraża niewola w czasie obecnym z jego doświadczeniami z przeszłości.
Przypomniano losy Królestwa Polskiego, które stworzył i obdarzył au-
tonomią Aleksander I, ale rychło zostało ono inkorporowane do Rosji.
Ponure wnioski i analogie nasuwały się same. „Observer” z 17 września
1944 r. konkludował, iż mający znaczne poparcie mniejszości 113 Komitet
Lubelski będzie „zainstalowany” jako rząd w Warszawie po całkowitej
okupacji Polski przez Armię Czerwoną.

112
IPMS, KGA, t. 41.
113
W oryginale: considerable minority support.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 129

Intelektualiści – rzecznicy praw Polski


Podczas II wojny światowej grono rzeczników praw Polski nie było na
wyspach brytyjskich wielkie, ale obejmowało pewną liczbę intelektuali-
stów, ludzi pióra, publicystów politycznych, wywodzących się głównie
ze sfer katolicyzmu. Środowiska te dawały o sobie znać już w dobie
międzywojennej, kiedy fale krytyki polskiej polityki zagranicznej ob-
ciążały wizerunek zagraniczny Polski 114. Jednoznaczne zaangażowanie
po stronie Polski przejawiał poseł Alan Graham – wykorzystując tak
trybunę Izby Gmin, jak i pióro politycznego publicysty. Był on człon-
kiem Anglo-Polish Parliamentary Committee. W roku 1939 wydał
broszurę pod tytułem Does Poland Matter to Britain?, w której atakował
rzeczników ugody z Niemcami. W Londynie trzy lata później w nowym
wydaniu tej pracy podnosił apel o stworzenie odsieczy z pomocą Wielkiej
Brytanii dla Polski 115.
Odnotujmy też, że w brytyjskiej debacie wokół Polski obecne było
Anglo-Polish Society. Jego oddziały kierowały apele do Gabinetu i Fore-
ign Office. Znamienna pozostaje na przykład odezwa oddziału w mieście
Derby skierowana do Edena 5 grudnia 1944 r. Pragniemy zwrócić Pana
uwagę na fakt, że opinia znacznej części miasta współodczuwa z narodem
polskim, który znalazł się w nader nieszczęśliwym położeniu 116  – czytamy
w tym dokumencie 117. The ­Anglo-Polish Society wydało jeszcze bro-
szurę-odezwę Young Britain looks at Poland (London 1944).
Jednym z rzeczników Polski był na pewno Horace Wright Hen-
derson. Jego wystąpienia z powodu Polski były liczne. Wielokrotnie
114
O intelektualistach i politykach brytyjskich, rzecznikach Polski i jej praw – pogwał-
conych w następstwie nowego appeasementu potrzebne byłoby osobne, obszerne
studium. Tylko do roku 1939 doprowadził swoją narrację T. Pudłocki, Ambasadorzy
idei. Wkład intelektualistów w promowanie pozytywnego wizerunku Polski w Wielkiej
Brytanii w latach 1918‑1939, Kraków 2015.
115
W oryginale: a Crusade of Help from Britain to Poland. A. Graham, Does Poland matter
to Britain? An indictment of political isolationism, a cry for justice and for Christianity
in action, London 1942, s. 24.
116
W oryginale: We desire to draw your attention to the fact that there is a considerable body
of opinion in the Town which feels very keenly the unfortunate position in which the Polish
Nation finds itself.
117
TNA, Foreign Office 371, 39420, C.117582/8/55. Tekst apelu Anglo-Polish Society
w Derby z 5 XII 1944 r. na ręce Edena.
130 M arek Kornat

polemizował on z prosowiecką wykładnią przyczyn konfliktu polsko-


-sowieckiego. Kiedy Russia Today Society w Wielkiej Brytanii wydało
broszurę G
­ eorge’a Audita Polish Conspiracy, oskarżającą polskie władze
na uchodźstwie o działania służące rozbiciu koalicji antyhitlerowskiej,
Henderson zareagował broszurą polemiczną The Polish Conspiracy? 118.
Dowodził w niej, iż międzywojenna Polska pragnęła ułożenia dobrych
stosunków ze swoim wschodnim sąsiadem, ale nie od niej zależały losy
tych relacji. W szkicu An Outline of Polish-Soviet Relations (Glasgow
1944) Henderson utrzymywał, że równowaga polityczna Europy wymaga
zastosowania zasad samostanowienia i wolnego wyboru formy rządu
przez wszystkie narody kontynentu. Prawa narodów Europy Środkowej
i Południowo-Wschodniej nie mogą zostać pogwałcone. Ponad pięć
milionów Polaków zamieszkujących prowincje wschodnie przedwojen-
nego państwa musi mieć zagwarantowane prawo do samostanowienia.
Współpraca mocarstw anglosaskich z Rosją jest potrzebna. Służy ona
mocarstwom Zachodu, ale nie na każdych warunkach 119.
Ten Questions About Poland to broszura Hendersona ogłoszona jako
komentarz poświęcony zbrodni w Katyniu, ujawnionej wiosną 1943 r.
W obliczu sowieckiej polityki podboju, zwróconej przeciw Powstaniu
Warszawskiemu, Henderson napisał broszurę The Glory and Shame of
Warsaw (Glasgow 1944 i 1945). Wskazywał w niej na sowieckie dążenia,
aby zostało ono niemieckimi rękami stłumione. W szkicu Poland, Russia
and the Future of Europe, będącym listem otwartym do Churchilla po jego
mowie z 15 grudnia 1944 r. Henderson porównywał los Polski z losem
Czechosłowacji w roku 1938. Politykę rządu Zjednoczonego Królestwa
wobec Sowietów interpretował jako nowe wydanie appeasementu, który
już raz w przeszłości przyniósł Zachodowi klęskę. W broszurze Why
Trouble about Poland? An Open letter to John Cittizen Henderson głosił,
iż wymuszone na Polsce ustępstwa terytorialne na wschodzie nie przy-
niosą gwarancji dla reszty okrojonego kraju. Nie zapewnią, by pozostał
on niepodległy.

118
Broszura miała mówiący wszystko podtytuł: Full story of the Polish-Goebbels plot to
save Hitler. Ukazała się w kwietniu 1943 r. jako element sowieckiej kontrofensywy
propagandowej w związku z ujawnieniem zbrodni katyńskiej.
119
H.W. Henderson, An Outline of Polish-Soviet Relations, Glasgow 1944, s. 35.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 131

Z poruszającym i pozbawionym dyplomatycznej stylizacji apelem


w obronie praw Polski wystąpili katoliccy biskupi Szkocji – kierując swe
przesłanie 4 sierpnia 1944 r. na ręce nowojorskiego arcybiskupa kardynała
Francisa Spellmana. Ostrzegali rząd swego kraju przed dopuszczeniem do
arbitralnego ustanowienia komunistycznego systemu rządów w Polsce, co nie
tylko nieodwołalnie pozostać musi obce wobec tradycji, religii i moralności
narodu polskiego, lecz również pozostałoby cynicznym sprzeciwem wobec pra-
wa międzynarodowego i praw narodów, jeśli miałoby się to powieść 120. Nie-
stety tzw. minuty (protokoły z posiedzenia) urzędników Foreign Office
nie pozostawiają złudzeń co do skuteczności tego wystąpienia. Notowali
jedynie, iż może ono pogorszyć stosunki anglo-sowieckie, [...] wprowadzić
w błąd opinię publiczną, oraz zaszkodzić i tak już trudnej drodze do jakiegoś
rapprochement w stosunkach polsko-sowieckich 121.
Głos kół katolickich wypowiadała m.in. pisarka Monica M. Gard-
ner, autorka prac o poetach polskich – Mickiewiczu i Krasińskim 122. Jej
książka Poland. A study in national idealism, wydana w Londynie w roku
1915, była jednym z pierwszych głosów o Polsce w brytyjskiej opinii
publicznej podczas Wielkiej Wojny. Gardner stworzyła też biografię
Kościuszki. Reprezentując Catholic Truth Society, w 1940 r. zabrała głos
broszurą The Spirit of Poland. „Polska nie może zginąć” 123  – głosił tytuł
ostatniego rozdziału tej pracy 124. W roku 1941 Gardner zginęła w czasie
niemieckich bombardowań Londynu. Ale w 1942 r. ukazało się jeszcze
jedno wznowienie jej publikacji: Poland, powstałej w roku 1917. Polacy,
to naród, który ucierpiał z powodu brutalnego traktowania najbardziej ze
wszystkich narodów w nowożytnej historii Europy – czytamy w konkluzjach
tej pracy 125.
Katolickie pismo „Universe” – komentując mowę papieża Piusa XII
z początku września 1944 r. – przynosiło na swych łamach konstatację, iż
Polska stała zawsze na straży cywilizacji i światopoglądu śródziemnomorskiego
120
W oryginale: a cynical defiance of international law and the rights of nations if it were
to succeed. TNA, Foreign Office 371, 39407, C.10378/8/55. Mamy na myśli notatkę
F.K. Robertsa.
121
Ibidem.
122
O Monice Gardner zob. T. Pudłocki, op. cit., s. 178‑188.
123
W oryginale: Poland cannot die.
124
M.M. Gardner, Spirit of Poland, London 1940, s. 21‑22.
125
Eadem, Poland, London 1942, s. 88.
132 M arek Kornat

i zasad etyki i moralności katolickiej 126. Wiele wystąpień po stronie Polski


płynęło z kół szkockich. 12 listopada 1944 r. Scottish Committee for Po-
lish Freedom skierował otwarty list do premiera Churchilla. Podnosił on
apel o dochowanie zobowiązań zadeklarowanych w Karcie Atlantyckiej.
Sygnatariusze odezwy pisali, że pozostają poruszeni zamiarem narzucenia
[Polsce] warunków życia przez mocarstwa 127.
Nie pretendując do wyczerpania tematu, podkreślić należy, iż w imię
solidarności katolickiej płynęły na Zachodzie wyrazy poparcia dla Polski.
Mylące wszakże byłoby przypisanie tylko sferom katolickim inicjatywy
w kwestii polskiej. Wystarczy wspomnieć, iż realizujące linię Churchilla
i Edena Foreign Office było zaniepokojone, kiedy Eleanor Rathbone,
niezależna posłanka do Izby Gmin, podjęła inicjatywę rozpisania ankiety
wewnątrz tego stronnictwa z powodu sposobu traktowania Polaków
przez Rosjan w ich własnym, opanowanym przez Sowietów kraju. Na
marginesie tej inicjatywy szef desku polskiego (czyli szef komórki do
spraw polskich) Frank Roberts z wyczuwalnym niepokojem, ale i ironią,
odnotował 6 grudnia 1944 r., że kwestia Polski ma swych rzeczników nie
tylko wśród swoich fachowych zwolenników 128. W rozmowie z urzęd-
nikami Foreign Office Rathbone tłumaczyła, że występuje wzmożony
niepokój pośród środowisk liberalnych 129 w związku z traktowaniem Polaków
przez Rosjan.
Redaktor liberalnego pisma „Nineteenth Century and After” Frede-
rick Augustus Voigt w wykładzie Poland’s position in Central Europe, wy-
głoszonym we wrześniu 1943 r. w Liverpoolu, przyjął za punkt wyjścia,
iż państwo polskie jest komponentem systemu „Międzymorza”. Jeśli nie
wyjdzie ono z wojny jako niezawisły podmiot stosunków międzynarodo-
wych – nastąpi pogwałcenie Karty Atlantyckiej. Jeśli Polska nie będzie
niepodległa i nie wyjdzie z wojny niezawisła – nastąpi podział Europy 130.
Voigt polemizował z  tezą, że Rosja ocaliła świat i  dlatego Zachód
nie może pozwolić sobie na konflikt z  nią. Jeśli państwa Europy

126
IPMS, KGA, t. 41, Notatka Prasowa dla gen. Andersa z 8 IX 1944 r.
127
TNA, Foreign Office 371, C.15995/8/55, Minutes pióra P. Dollana.
128
TNA, Foreign Office 371, 39420, C.17493/8/55, Notatka z rozmowy Robertsa
z p. Rathbone.
129
W oryginale: increasing anxiety among liberal opinion.
130
F.A. Voigt, Poland’s Position in Central Europe, Liverpool 1943, s. 19.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 133

Środkowo-Wschodniej zachowają niepodległość, nie będzie pola do


zderzenia interesów brytyjskich i sowieckich 131. W dzienniku „Specta-
tor”, pod datą 11 października 1944 r., spotkamy artykuł zapowiadający,
iż Stalin nie powinien mieć iluzji co do stanowiska opinii brytyjskiej
w sprawie dalszych losów narodu polskiego, albowiem żąda ona na pew-
no sprawiedliwości dla Polski w nie mniejszym stopniu niż porozumienia
z Rosją.
Najbardziej jednak poruszający swą przenikliwością artykuł pióra
Voigta pojawił się w lutym 1944 r. i nosił prosty tytuł Poland. Autor
przekonywał, że Europa nie jest anarchią ani niewolą, ale zintegrowaną
i zrównoważoną całością, będącą czymś więcej niż pojęcie geograficzne, bo
wartością opartą o grecko-rzymskie i chrześcijańskie dziedzictwo, złożo-
ną z wielu suwerennych państw, wielkich i małych. Polska „okrojona” 132
i z rządem zawisłym od Sowietów będzie jedynie „państwem wasalnym”.
Voigt tłumaczył, że Rosja dąży do opanowania całego zespołu państw
Europy Środkowej. Stawiał sobie retoryczne pytanie, czy „oportunizm
Beneša” przyniesie osiągnięcie celu – tj. ocalenie od dominacji obcej. Nie
zapomniał podnieść faktu oszustwa „plebiscytów” sowieckich na okupo-
wanych ziemiach Polski, które przeprowadzono w październiku 1939 r.
Kończył swe rozważania następującym wywodem. Mówi się – pisał – że
Anglia nie może pozwolić sobie na złe relacje z Rosją. To prawda. Ale Rosja
z Anglią też. Dla Anglii nie mniej niż dla Rosji, niezbędne jest mieć jasną
i pozytywną politykę 133. Można dopowiedzieć, iż pod tym stwierdzeniem
rozumiał działania niebędące nowym appeasementem. Wymowny pozo-
staje komentarz szefa desku polskiego Robertsa o tej publikacji Voigta.
Nazwał ją bezkompromisowym stanowiskiem 134. Ale zaraz dodał, że obawia
się, czy takie wystąpienie przyniesie Polakom cokolwiek dobrego. Voigt
zignorował stronę Sowiecką – pisał. Jakby dla zrównoważenia ogólnej
opinii, Roberts wspomniał jeszcze, iż w odróżnieniu od innych Voigt
jest bardziej powściągliwy jeśli chodzi sprawę Katynia 135.

131
Ibidem, s. 15.
132
W oryginale: mutilated.
133
F.A. Voigt, Poland, „Nineteenth Century and After”, February 1944, s. 49‑63.
134
W oryginale: uncompromisig statement.
135
TNA, Foreign Office 371, 39399, C.5424/8/55, Minutes z 7 II 1944 r.
134 M arek Kornat

Fay C. Anstruther pisała o Polsce wielokrotnie. Była autorką szkicu


General Sikorski, opublikowanego zaraz po jego śmierci (Harrow 1943).
W broszurze Poland’s Part in the War, drukowanej z przedmową gen.
Mariana Kukiela (Glasgow 1944), zwracała ona uwagę na odrzucenie
żądań Hitlera, na które zdobył się Rząd Polski w 1939 r. Za ­Rooseveltem
powtarzała też, że naród polski, za sprawą swej postawy, stał się natchnie-
niem dla świata 136. W roku 1944 Anstruther ogłosiła szkic The Truth
about the Liberty of Poland. Porównanie Komitetu Lubelskiego do działań
Otta Kusinnena i jego „rządu” podczas napaści na Finlandię pod ko-
niec roku 1939 było jedną z ważniejszych konstatacji zawartych w tym
wystąpieniu.
Ożywioną działalność pisarską na rzecz sprawy polskiej prowadził
profesor historii Rosji w Liverpoolu – Bruce Boswell, ale Polska i jej
przeszłość interesowała go bardziej niż problemy imperium rosyjskiego.
Już wcześniej dał się poznać jako autor Poland and the Poles (London
1919) oraz The Survival of Polish Civilization (Exeter 1941). W roku 1943
wydał on broszurę The Eastern boundaries of Poland (Birkenhead 1943).
20 marca tego roku miał wykład do nauczycieli brytyjskich poświęcony
Polsce, zatytułowany Poland in the Light of the Past.
Wśród rzeczników Polski i jej spraw istotną rolę odegrał historyk
William J. Rose. Spod jego pióra wyszło opracowanie Poland’s Place in
Europe. Three Lectures (London 1945). Powtórzył on tezę amerykańskie-
go profesora Raymonda Buella, głoszącą iż w roku 1939 decyzja Polski
o przyjęciu bądź odrzuceniu żądań III Rzeszy Niemieckiej stanowiła
klucz do rozwoju wypadków.
Redaktor „The Dublin Review” John McKee w pracy Poland, Russia
and Our Honour (Glasgow 1943) głosił: W Polsce nie ma Quislinga 137.
Powtarzał, iż zjednoczenie narodu polskiego w walce z Niemcami jest
fenomenem doniosłym. W roku 1945 McKee wydał jeszcze broszurę
Britain’s Obligation to Poland. Opiniom o wierności sojuszniczej Polaków
towarzyszyło dość częste przypominanie o dokonaniach bojowych i do-
brym morale Wojska Polskiego. Zebrane już po wojnie w formie osobnej

136
F.C. Anstruther, Poland’s Part in the War, wstęp gen. Kukiel, Glasgow 1944, s. 39.
137
W oryginale: There is no Quisling in Poland.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 135

książki wypowiedzi brytyjskich polityków i dowódców dokumentują


uznanie dla dokonań armii odbudowanej na obczyźnie 138.
Bogate i zorientowane propolsko było stanowisko Bernarda Newma-
na. Ów znany pisarz i podróżnik gościł w Polsce międzywojennej, poświę-
cał jej sporo uwagi, a w roku 1935 wyznał, że pozostaje ona w Wielkiej
Brytanii dziwnie nieznana 139. Wiosną 1940 r. wydał broszurę The Story
of Poland 140. Przekonywał brytyjską opinię publiczną, że zaskakująca
klęska, jaka spotkała Polaków we wrześniu 1939 r., nie naruszyła ducha
narodu 141. W tym samym szkicu umieścił on też często używaną przez
zachodnich przyjaciół Polski frazę o umęczonym narodzie 142. W końco-
wej, niepomyślnej dla naszej ojczyzny fazie II wojny światowej Newman
publikował wielokrotnie swe apele, rozważania, komentarze i polemiki
zwrócone przeciw nowemu appeasementowi na rzecz Sowietów. Bronił
praw Polski do niezawisłości. Tłumaczył, że trwały pokój nie jest do
pomyślenia jedynie w oparciu o przemoc. Odwoływał się do wielkich
wartości cywilizacji Zachodu, których piękne streszczenie przyniosła
Karta Atlantycka. W broszurze The People of Poland, wydanej w roku 1943
(przed spotkaniem Wielkiej Trójki w Teheranie), stwierdził, iż Polacy
przetrwali wojenne wyniszczenie i pisał, że polityczna moralność Europy
będzie osądzona poprzez sposób, w jaki Polska zostanie potraktowana po tej
wojnie 143. Niekorzystne decyzje w sprawie Polski i jej tragiczne położe-
nie komentował Newman jeszcze innymi wystąpieniami. Pars pro toto
wspomnijmy broszurę The Face of Poland, wydaną w 1944 r. i wznowioną
rok później.
Pod koniec roku 1944 w Glasgow pojawiła się w formie broszury pu-
blikacja pod sugestywnym tytułem: The Liquidation of Poland. Voluntary
of Compulsory? And by Whose Authority? Obrona postanowień i wartości
Karty Atlantyckiej stanowiła cel tekstu. Że Polska jest probierzem wyko-
nania zapisanych w niej zobowiązań – to główna teza tej publikacji. Ostrej
138
Mam na myśli tom opracowany przez W. Leitgebera, It Speaks for Itself: What British
War Leaders said about the Polish Armed Forces 1939‑1946, London [1946].
139
Cyt. za T. Pudłocki, op. cit., s. 77.
140
London – Melbourne 1940.
141
B. Newman, The Story of Poland, London 1943, s. 275.
142
W oryginale: martyred nation.
143
W oryginale: the devastation of war [...] political morality in Europe will be judged by
the way Poland is treated after this war. Ibidem, s. 32.
136 M arek Kornat

krytyce poddano mowę Churchilla z 27 października 1944 r. Motywem


przewodnim dla autorów jawiło się zagrożenie dla Europy i katolicyzmu,
które niesie ekspansjonizm sowiecki 144.
John J. Campbell w broszurze Is Poland Doomed?, wydanej w Glas-
gow w sierpniu 1944 r., pisanej pod wrażeniem opuszczenia Powstania
Warszawskiego, oznajmiał, iż stolica Polski została zdradzona, chociaż
Wielka Brytania dała swoje słowo i honor. Tymczasem Sowietom cho-
dzi o zamordowanie narodu. Można dopowiedzieć – polskiego, rękami
Niemców. Dodajmy, iż odmowę zgody Stalina na lądowanie samolotów
alianckich na terytorium opanowanym przez Sowietów, aby umożliwić
pomoc lotniczą walczącej Warszawie, komentował w podobny sposób
już 29 sierpnia 1944 r. Vernon Bartlett w „News Chronicle”.
Duże było zainteresowanie kwestią polską ze strony irlandzkich kół
opiniotwórczych. Wspomnieć wypada, iż McKee, autor szkicu Britain’s
Obligation to Poland (Glasgow 1945), utrzymywał, że niezbędna jest rady-
kalna zmiana pryncypiów polityki brytyjskiej wobec Rosji Sowieckiej, ale
zobowiązania Chamberlaina względem Polski dotyczyły jej niezawisłości
i integralności terytorialnej 145.
Wspomniany już Voigt wypowiedział myśl, która zdaje się być do-
brym podsumowaniem krytyki polityki appeasementu wobec Sowietów,
prowadzonej przez brytyjskich „dysydentów”. W szkicu Poland z drugiej
połowy roku 1944 powtarzał on, że Polska jest sojusznikiem, wobec któ-
rego Zjednoczone Królestwo zaciągnęło konkretne zobowiązania w ro-
zumieniu prawa narodów 146. Ale jest sprawa jeszcze ważniejsza – sprawa
Europy. Kwestia polska jest zagadnieniem przyszłości Europy, w tym
sensie, że sposób jej rozwiązania zadecyduje o porządku zaprowadzonym
na kontynencie po wojnie. Chodzi tu o przyszłość Europy. Dlatego też cała
Europa się temu przygląda 147  – powtarzał Voigt. Redaktor „Nineteenth
Century and After” poświęcił kwestii polskiej jeszcze szkic Poland, Russia
and Great Britain. Rozwijał w nim swą znaną nam już myśl o prawach
narodów mniejszych jako sprawie zasad i praktycznej konieczności. Ale też
nie zapomniał podkreślić, iż alternatywą dla współpracy Zachodu z Rosją

144
The Liquidation of Poland..., op. cit., s. 5.
145
J. McKee, Britain’s Obligation to Poland, Glasgow 1945, s. 10‑11.
146
F.A. Voigt, Poland. Nineteenth..., op. cit., s. 24.
147
W oryginale: The issue is the future of Europe. That is why all Europe is looking on.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 137

jest „trzecia wojna światowa” 148. Już po zakończeniu wojny, w broszurze


„Be ye strong…”, autor ten wskazywał na zagrożenie sowieckie, jakie niesie
Europie zwycięstwo Armii Czerwonej nad Wehrmachtem. Podnosił
też, że opanowanie Polski przez Sowietów otwiera Rosji geopolityczny
dostęp do Niemiec, co ma kolosalne znaczenie dla zburzenia równowagi
europejskiej 149.
Tylko jednostki będące w przytłaczającej mniejszości zdawały sobie
sprawę ze szkodliwych konsekwencji polityki ustępstw wobec stalinow-
skiego Związku Sowieckiego, której kurs prowadził rząd Zjednoczonego
Królestwa. „Dysydenci” brytyjscy, podejmujący krytykę polityki sojuszu
z Sowietami na każdych warunkach musieli we własnym kraju zmagać
się z działalnością publicystyczną czynników prosowieckich. Środowiska
te nie bez ostentacji fałszowały realny stan rzeczy. Ich wystąpienia pu-
blicystyczne tworzyły osobny, czwarty kierunek podejścia do Polski i jej
spraw.
Stanowisko wybitnie prosowieckie takich ośrodków jak pisma „News
Chronicle” (gdzie występował Stefan Litauer), czy „The Week”, nie wspo-
minając już o komunistycznym „Daily Worker” albo działalności Towa-
rzystwa Russia Today pozostają znane. Wystarczy odnotować choćby
wspomnianą już broszurę Russia Today Society pt. Polish Conspiracy.
Redaktor pisma „Russia Today”, które towarzystwo to wydawało, Regi-
nald Bishop, ogłosił już w roku 1942 pracę Russia’s Enemies in Britain,
w której zgromadził i polemicznie komentował wypowiedzi krytyków
sowieckiej Rosji i jej polityki.
Warto może zwrócić również uwagę, iż z trybuny Izby Gmin padały
stwierdzenia tak nieprawdziwe, jak np. że Rosja od chwili swego wejścia
do Ligi Narodów w roku 1934 niezmiennie wyjawiała wolę wypełniania
zobowiązań międzynarodowych – i to bardziej niż inne państwa. Au-
tor tej tezy nie wspomniał o takich „drobiazgach”, jak agresje sowieckie
przeciw Polsce i Finlandii w roku 1939, albo podbój państw bałtyckich
w rok później czy też części Rumunii (Besarabia) 150.
Jednym z tych, którzy ostro atakowali polską politykę wobec ZSRS, był
nie kto inny tylko Alfred Toynbee, głośny historiozof i autor doniosłego

148
Idem, Poland, Russia and Great Britain, New York [NY] 1942, s. 30‑31.
149
Idem, „Be ye strong…”, „Nineteenth Century and After”, (April and May) 1946, s. 13.
150
Tak mówił poseł Mander z Partii Liberalnej (Poland, II, s. 517).
138 M arek Kornat

traktatu Study of History, a naonczas dyrektor Królewskiego Instytutu


Stosunków Międzynarodowych w Londynie. Jego uwagi o Polsce z roku
1941/42 zasługują na przypomnienie, zwłaszcza że zabierał on głos jesz-
cze w czasie, kiedy Sowieci nie panowali nad terytorium Polski, a finał
wojny światowej był odległy i w konkretach problematyczny.
Już 7 marca 1942 r. dziennik „Times”, będący nierzadko porte-parole
sfer rządowych, zamieścił swoisty apel o pełne uznanie „potrzeb” Rosji
w Europie Wschodniej. Jedna z przewodnich myśli tej deklaracji głosiła,
iż bezpieczeństwo Europy okaże się nieosiągalne, jeśli Rosja sama nie będzie
miała poczucia własnego bezpieczeństwa 151. Deklaracja ta była jednym
z pierwszych uzasadnień późniejszej doktryny stref wpływów.
Również w roku 1942 ukazała się znamienna publikacja pióra George’a
Keetona i Rudolfa Schlesingera Russia and Her Western Neighbours (Lon-
don 1942). Keeton był profesorem prawa i dziekanem University College
London oraz dyrektorem New Commonwealth Institute w Londynie.
Zawierała osobny rozdział poświęcony Polsce „Poland and her future”
(s. 60‑76). Skrajnie antypolskie nastawienie autorów dało w tym tekście
efekt w postaci tezy, iż właściwie cała odpowiedzialność za konflikt pol-
sko-rosyjski i polsko-sowiecki ponosi strona polska. Na Polskę zrzucono
odpowiedzialność za aspiracje do roli wielkiego mocarstwa i pragnienie
grania roli geopolitycznej „bariery” przeciw bolszewizmowi. Roszczenia
polskie do ziem wschodnich uznano za „bezpodstawne” 152. Polski fede-
ralizm był w oczach brytyjskich autorów „nieudolnym imperializmem” 153.
Publikacje podobne powstawały w znacznej liczbie w latach 1943‑1945.
16 maja 1943 r. Lord Hankey w artykule Organising Peace. Some Les-
sons of History wystąpił na łamach „Timesa” z tezą o bankructwie Ligi
Narodów. Jej „tragiczne niepowodzenie” 154 spowodowało to, że Statut
(Covenant) okazał się „zbyt ambitny”. Siła nie przyniesie pokoju – twier-
dził autor. Ale duch współpracy między Brytanią, Stanami Zjednoczonymi
i Rosją powinien dać nowej organizacji światowej dobry początek. Powoły-
wał się na dwa modele współpracy: Birtish Commonwealth of Nations

151
Cyt. za G. Keeton, R. Schlesinger, op. cit., s. 5.
152
G. Keeton, R. Schlesinger, op. cit., s. 74‑75.
153
Z książką tą polemizował Adam Pragier w broszurze: How to Save Germany?, London
1943.
154
W oryginale: tragic failure.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 139

i Pan-American Union, jako przykłady do których sięgnąć winna nowa


organizacja powstająca w miejsce Ligi Narodów. Jest wielce zaskakujące,
że takie rozważania mógł snuć minister Korony, nie dostrzegając takiego
czynnika, jak totalitarny bolszewizm. Trudno było nie zauważyć, iż bry-
tyjska percepcja Polski i jej spraw w końcowej fazie wojny, która nastała
po klęskach armii niemieckiej pod Stalingradem (luty 1943 r.) i Kurskiem
(lipiec 1943 r.), miała swoje stałe motywy.
W kształtowaniu się brytyjskiego stanowiska podczas II wojny świa-
towej ogromną rolę odegrał „dogmat” linii Curzona. Już w początkowej
fazie konfliktu, kiedy perspektywa zwycięskiego dla Sowietów finału
wojny była odległa, nad Tamizą przypominano sobie, iż to Polska siłą
narzuciła Rosji Sowieckiej swą wschodnią granicę. Sprawie linii Curzona
poświęcone zostało specjalne memorandum Foreign Office z 19 grudnia
1944 r. „Ostrzeżenia” pod adresem rządu przed „rozciągnięciem” granic
na wschód od linii Curzona zrekonstruowano z dokumentów dyplomacji
brytyjskiej w innym, osobnym szkicu 155.
Kiedy mowa o brytyjskiej percepcji Polski podczas II wojny światowej
należy podkreślić, że w Foreign Office wyraźnie dystansowano się wobec
polskiej narracji na temat konfliktu z sowiecką Rosją. W kluczowej fazie
wojny, tj. w latach 1944‑1945, wiarygodność informacji dostarczanych
przez polską służbę zagraniczną była kwestionowana. Nie mamy nic, co
można nazwać miarodajnym [realiable] o tym, co dzieje się w Polsce, pisał
6 grudnia 1944 r. specjalista od spraw polskich, Roberts 156.
W obliczu opanowania Europy Środkowo-Wschodniej i ustanowie-
nia dominacji sowieckiej na tym obszarze, nastąpiła ze strony rządu
Zjednoczonego Królestwa akceptacja zasady „stref wpływów” i zgoda
na porzucenie zasad Karty Atlantyckiej. W opinii brytyjskiej po ugodzie
teherańskiej nastąpiło milczące uznanie tej rzeczywistości z motywa-
cją, iż jest ona koniecznością strategiczną. Zgodnie z tą myślą, granica
wschodnia Polski, ustalona na linii Curzona, i „przyjazny Rząd Polski”
dają Rosji dostateczne gwarancje bezpieczeństwa – bo takie są realia
geopolityczne Europy Wschodniej. Wrogi ZSRS, antyrosyjski Rząd Pol-
ski stanowiłby komponent zgubnej idei cordon sanitaire i przez to byłby
anachronizmem. Taka percepcja konfliktu polsko-sowieckiego znalazła

155
TNA, Foreign Office 371, 39420, C.17578/8/55 i C.17579/8/55.
156
TNA, Foreign Office 371, 39420, C.17492/8/55, Minutes Franka Robertsa.
140 M arek Kornat

przeważające poparcie brytyjskich elit politycznych i czynników kształ-


tujących opinię publiczną.
Politycy brytyjscy (i w ogóle mocarstw anglosaskich), zwłaszcza ci,
którzy takie wartości, jak niepodległość państw, zasada nieingerencji
i wolności jednostki traktowali poważnie, stanęli w sprawie Polski wobec
wielkiego problemu. Polska była testem i probierzem wartości Karty
Atlantyckiej. Stanowiła sprawdzian naszej szczerości w dziele sprawie-
dliwości 157, jak się wyraził kardynał Arthur Hinsley, arcybiskup West-
minsteru, czyli zwierzchnik katolików brytyjskich 158. Ale z drugiej stro-
ny brytyjska racja stanu nakazywała czynić wszystko, co w mocy, aby
podtrzymać spoistość Wielkiej Koalicji, nie mogąc pozwolić sobie na
zerwanie z Sowietami ani spowodować zmiany pryncypiów strategii
amerykańskiej, u podstaw której tkwiła Rooseveltowska doktryna „czte-
rech policjantów świata”.
Nie sposób wreszcie nie wspomnieć o wpływowych postaciach życia
umysłowego Wielkiej Brytanii (i w ogóle Zachodu), u których wystę-
powały antypolskie idiosynkrazje w skrajnej postaci. Pars pro toto, lecz
sugestywnie, reprezentują to zjawisko George Bernard Shaw i George
Herbert Wells.
Shaw od początku (czyli od Konferencji Pokojowej w Paryżu) upa-
trywał w państwie polskim przeszkodę do trwałej stabilizacji pokojowej
w Europie. Upokorzenie Niemiec w roku 1919 i stworzenie Polski kosz-
tem ich „okrojenia” stało się – jego zdaniem – przyczyną żądzy rewanżu,
na fali której zwyciężył Hitler i stał się człowiekiem, u którego naród
niemiecki ma dług. [...] Hitler skorygował nasz błąd, czyli przekreślił system
wersalski – oceniał, kiedy doszło do inwazji Polski 1 września 1939 r.
Shaw potępiał antyniemiecki i wojowniczy „churchillizm” i domagał się
jesienią 1939 r. rokowań pokojowych z Niemcami po klęsce Polski. Jego
słowa powtarzała ówczesna propaganda i niemiecka, i sowiecka. Jesteśmy –
pisał Shaw w październiku 1939 r. – tak jak Francja odpowiedzialni za
głupoty popełnione w Wersalu w atmosferze upojenia zwycięstwem. Jeśli nie
trzeba byłoby ich naprawiać, Hitler pozostałby biednym artystą bez znaczenia

157
W oryginale: test of our sincerity.
158
E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora Edwarda Raczyńskiego
1939‑1945, Londyn 1960, s. 131 (Notatka z 7 IX 1941 r.).
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 141

politycznego 159. Zaślepienie brytyjskiego pisarza, którego przecież nic


z nazizmem nie łączyło, jest przypadkiem na swój sposób wyjątkowo
poruszającym. Ale dopowiedzieć w tym miejscu trzeba, iż autor Pigma-
liona nie był w tym zaślepieniu wyjątkiem.
Herbert George Wells pisał o niesłychanej pomyłce Brytyjczyków i Fran-
cuzów, jaką stało się podjęcie obrony bezsensownego państwa polskiego 160.
Autor Wojny światów błąd ten tłumaczył prosto – oddziaływaniem na
politykę mocarstw zachodnich bliżej niezidentyfikowanych wpływów
rzymsko-katolickich 161. Wells starał się przekonywać opinię brytyjską,
że Polacy staną się głównym cierniem w jątrzącym się problemie Europy
wschodniej 162. Już w roku 1917 wyraził swą opinię bez żadnej powściągli-
wości dyplomatycznej: Nie lubię Polaków i nie ufam im 163. Bowiem chcieli
oni ukraść Niemcom Gdańsk a Rosjanom Wilno – pisał. Konstytucja polska
z 1935 r. była dla niego oczywiście „faszystowska”. Przyznane Polsce
gwarancje w marcu 1939 r. stanowiły błąd i produkt specyficznej „men-
talności torysów”, która światu przyniosła wojnę. Komentarz historyka
do tych wywodów nie jest potrzebny.

* * *
1) Niewątpliwie Polska w1944 r. znalazła się w kręgu najważniej-
szych problemów polityki międzynarodowej. I tak też była po-
strzegana przez brytyjskie elity polityczne. Ta obecność sprawy
polskiej w stosunkach dyplomatycznych powojennej Europy była
jednak przez nie postrzegana jako czynnik bardziej negatywny
niż konstruktywny. Z perspektywy zapatrywań twórców polityki
mocarstw zachodnich była przede wszystkim zarzewiem konfliktu
godzącego w spoistość Wielkiego Sojuszu.

159
Zob. Myśli o Polsce i Polakach, op. cit., s. 229.
160
W oryginale: impossible Polish state. Cyt. za A. Pragier, H.G. Wells o świecie i o Polsce,
Londyn 1943 (cytuje tę opinię również J.R. Nowak, op. cit., s. 251).
161
Ibidem.
162
Ibidem, s. 85.
163
W oryginale: I dislike and distrust the Poles.
142 M arek Kornat

2) Utworzenie Komitetu Lubelskiego i postępowanie Stalina, ob-


liczone na to, aby za wszelką cenę uniemożliwić wszelką pomoc
dla Powstania Warszawskiego wytworzyły w dużej części opinii
brytyjskiej świadomość, że proces instalacji rządu komunistycz-
nego dla Polski wkracza w decydującą fazę. Dla tych jej sektorów,
które pozostawały wolne od wpływów komunistycznych było
to zupełnie czytelne. Niestety jednak dokumenty rządowe – tj.
Gabinetu Wojennego i Foreign Office – nie odzwierciedlają tej
świadomości.
3) Polityka ustępstw – nowego appeasementu – wobec Sowietów nie
natrafiła na opór własnego (brytyjskiego) społeczeństwa, a jedynie
spotkała się z krytyką ze strony niektórych przedstawicieli elit
politycznych i intelektualnych. Część tej krytyki miała u swych
podstaw odruch sympatii, który należy się narodowi zagrożo-
nemu nowym ujarzmieniem. Część płynęła z przekonania, iż
Europa jako wspólnota wolnych narodów nie zazna pokoju, jeśli
dopuszczona zostanie dominacja totalitarnego mocarstwa w jej
wschodniej i środkowej części. Ale jałtańska polityka kompromisu
z totalitarnym mocarstwem sowieckim, w imię pokonania totali-
tarnych Niemiec, nie znajdywała w społeczeństwie brytyjskim (ale
i w Ameryce) wielu krytyków proponujących dla niej konkretną
alternatywę. Czy była ona możliwa? – to osobne pytanie.
4) Niewątpliwie wizerunek Polski w dobie II wojny światowej kształ-
towało współczucie dla ofiar i daniny krwi złożonej w obronie
niepodległości i dla jej odzyskania. Towarzyszyło mu uznanie
ofiarnego patriotyzmu, afirmacja bezkompromisowości w znosze-
niu klęski – a z drugiej strony radykalna krytyka polskiej tradycji
(filozofii) politycznej, polskich przywódców i tego wszystkiego,
co miało decydować o polskiej słabości i klęskach w kolejnych
odsłonach i pokoleniach. W sferach elit politycznych i opinii bry-
tyjskiej panowało zgodne przekonanie, iż w II wojnie światowej
Polska walczy w dobrej sprawie 164. Ale raz jeszcze okazało się, że nie
zawsze dobra sprawa musi zwyciężyć – jak powie Wereszycki 165. Po
Teheranie konstatowano ten stan rzeczy nad Tamizą. Oczywiście

164
Oczywiście konstatacja ta nie dotyczy takich środowisk jak Russia Today Society.
165
H. Wereszycki, op. cit., s. 297.
Porzucenie sojusznika i odruch współczucia 143

dla niezbyt licznych przeciwników nowego appeasementu wobec


Sowietów nie było to powodem do optymizmu, lecz z punktu
widzenia twórców polityki brytyjskiej perspektywa absorpcji Pol-
ski do sowieckiej strefy wpływów jawiła się jako nieuchronna.
Oczywiście z Downing Street wciąż na nowo płynęły do końca
zapewnienia, że Wielka Brytania czyni wszystko co w mocy, by
nowe, terytorialnie zrekonstruowane państwo polskie było nie-
podległe, wolne i silne.
5) Kiedy przed laty Józef Feldman badał stosunki polsko-brytyjskie
w dobie między Sejmem Wielkim a Powstaniem Styczniowym,
dochodził do konkluzji, że w przełomowych chwilach Polakom
zawsze towarzyszył humanitarny odruch współczucia ze strony
opinii brytyjskiej, ale nigdy nie powodował on efektywnej zmiany
polityki zagranicznej na ich korzyść 166. Albowiem politykę tę robi
Gabinet, kierując się racją stanu, tak jak ją w danym momencie
rozpoznaje i definiuje. Mutatis mutandis, to samo mógłby powtó-
rzyć badacz percepcji Polski i jej spraw przez opinię publiczną
Zjednoczonego Królestwa w dobie ostatniej wojny światowej.
6) Znamienny jest system myślenia, który tkwił u podstaw polityki
pierwszego appeasementu wobec Niemiec i drugiego appeasementu
na rzecz Sowietów. U jego podstaw tkwił ten sam mechanizm
podziału Europy. Przypomnijmy, iż 1 listopada 1938 r. lord Ha-
lifax pisał do ambasadora w Paryżu Erica Phippsa, iż ekspan-
sja niemiecka w  Europie Wschodniej jest czymś normalnym
i tak samo naturalnym jak przewaga Zjednoczonego Królestwa
i Francji w Europie Zachodniej, a przedmiotem troski pozostaje
tylko to, aby skutecznie umieć się oprzeć ekspansji niemieckiej
w zachodniej części kontynentu 167. Latem 1941 r. zrodziła się
w Londynie wizja kontroli sowieckiej nad Europą Środkowo-
-Wschodnią. Wiosną 1943 r. uznano, że kandydatura Rosji do

166
Zob. J. Feldman, U podstaw stosunków polsko-angielskich 1788‑1863, „Polityka Naro-
dów” 1933, nr 3.
167
Zob. A.M. Cienciała, Zasada samostanowienia narodowego a pojęcie interesów żywot-
nych w polityce brytyjskiej wobec Gdańska i Pomorza w latach 1917‑1939 [w:] Gdańsk
i Pomorze w XX wieku. Księga ofiarowana Profesorowi Stanisławowi Mikosowi z okazji
70. rocznicy Jego urodzin, red. M. Andrzejewski, Gdańsk 1997, s. 277‑278.
144 M arek Kornat

roli organizatora pokoju w tej „zbałkanizowanej” przed II wojną


światową części Europy jest zarówno naturalna, jak i nieuchronna.
7) Wszelkie zobowiązania wobec mniejszych sojuszników traciły
moc pod naciskiem wymogów Realpolitik, czyli appeasementu
na rzecz Sowietów. Artur Koestler pisał, iż szczególnie polityka
międzynarodowa jest tą sferą działalności ludzkiej, w której wysokie
zasady i małe kraje są poświęcane na ołtarzach korzyści 168. Ocena
Koestlera odnosi się w nie mniejszym stopniu również do polityki
brytyjskiej wobec Sowietów, a w konsekwencji jej ewolucji w po-
dejściu do sprawy Polski. Można by tylko dodać, że prawidłowość
ta występuje w dziejach powszechnych, nie tylko w XX wieku, ale
daje się dostrzec od czasów, które w V w. p.n.e. Tukidydes jakże
przenikliwie opisał w swojej Wojnie peloponeskiej, komentując losy
rozmaitych koalicji greckich miast-państw i wskazując, że słabszy
partner-aliant bywał w nich niekiedy podobnie traktowany jak
nieprzyjaciel.

Abandoning the ally and an impulse of compassion.


About British perception of the Polish cause in 1944
The paper covers in detail the views of the British political and intellectu-
al elite, as well as public and social opinion, on the so-called Polish cause at
the end of WWII. The author analyses and indicates factors which had an
impact on political decisions of the United Kingdom, which then influenced
Poland wartime and post-war history. He refers to published texts and debates
which took place in London during WWII, including the issue of post-war
shape of the Polish state.

168
Cyt. za E. Rożek, Traktat Wersalski z perspektywy siedemdziesięciu lat [w:] Powrót
Polski na mapę Europy. Sesja naukowa poświęcona 70. rocznicy Traktatu Wersalskiego,
red. C. Bloch, Z. Zieliński, Lublin 1995, s. 21.
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Jakub Tyszkiewicz
Instytut Historyczny Uniwersytetu Wrocławskiego

Od Teheranu do Jałty.
Polityka Stanów Zjednoczonych wobec
Polski i Polaków w 1944 r.

P
o powrocie z pierwszej konferencji Wielkiej Trójki w Teheranie
prezydent Franklin Delano Roosevelt optymistycznie sądził, że
w roku 1944 uda się rozpocząć realizację zamierzeń, które planował
od momentu przyłączenia się Stanów Zjednoczonych do obozu aliantów.
Wobec otoczenia promieniował zaraźliwą pewnością siebie, uważając za
możliwą realizację swojej idée fixe – utrzymania zaangażowania USA na
świecie, stworzenia nowej organizacji Narodów Zjednoczonych w miej-
sce skompromitowanej Ligi Narodów, porozumienia ze ZSRS, wreszcie
wprowadzenia zasady wolnego handlu 1.
Jedynym problemem dla Roosevelta w jego polityce pozostawała wła-
ściwie kwestia rządu polskiego. Jak pamiętamy, w kwietniu 1943 r. Józef
Stalin wykorzystał ogłoszenie przez Berlin rewelacji o zbrodni w Ka-
tyniu do zerwania stosunków z legalnym przedstawicielstwem polskim
na emigracji, szykując się nie tylko do przejęcia wschodnich terytoriów
II Rzeczypospolitej, co przypieczętowali sojusznicy na konferencji w Te-
heranie, ale także dążąc do stopniowego przejęcia dominacji nad Polską
poprzez utworzenie konkurencyjnego, zależnego całkowicie od Kremla
ośrodka władzy nad Wisłą. Na spotkaniu z zachodnimi mężami stanu

1

J. Fenby, Alianci. Stalin, Roosevelt, Churchill. Tajne rozgrywki zwycięzców II wojny
światowej, tłum. B. Pietrzyk, J. Rumińska, Kraków 2007, s. 37‑38.
146 Jakub T yszkiewicz

w Iranie sowiecki dyktator nie wahał się oskarżyć Polaków w Londynie


o „ścisłe powiązanie” z Niemcami i ich agentami.
Roosevelt uważał spór polsko-sowiecki za jedyny poważny problem w re-
lacjach między Wielką Trójką. Ponieważ dla amerykańskiego prezydenta
kwestia dobrego kontaktu ze Stalinem była niezmiennie priorytetową sprawą,
nie zamierzał zatem zaostrzać relacji z generalissimusem w sprawie Rządu
Polskiego w Londynie. Po powrocie z Teheranu lokator Białego Domu
wypowiadał się ostrożnie, ilekroć mowa była o ponownym nawiązaniu re-
lacji między władzami polskim w Londynie a Kremlem. Chociaż szanował
premiera Stanisława Mikołajczyka za jego umiarkowane poglądy w kwestii
stosunków ze ZSRS, uważał jednak, że Polacy mają przesadne wyobraże-
nie o tym, co mogą postanowić politycy, ignorując zupełnie geograficzne
realia. Nie chciał zatem zaostrzać relacji ze Stalinem w sprawie, na którą
Waszyngton mógł mieć niewielki wpływ 2. Na takie podejście Roosevel-
ta zapewne wpływało stanowisko jego doradców. Sekretarz Wojny Henry
Stimson stwierdzał na przykład, że pozycja USA powinna być nawet jeszcze
bardziej realistyczna. Z kolei przedstawiciele Departamentu Stanu, chociaż
potępiali często sowieckie metody, to jednak nie domagali się aktywnego
udziału Waszyngtonu w tej dyspucie. Także cieszący się dużym zaufaniem
Roosevelta amerykański ambasador w ZSRS, William Averell Harriman,
nie sądził, aby Waszyngton był w stanie zrobić więcej ponadto, co już zrobił 3.
Sytuację dodatkowo pogorszyło na początku stycznia 1944 r. wkrocze-
nie przez Armię Czerwoną na przedwojenne polskie terytoria wschodnie.
Rząd Polski w Londynie odpowiedział na ten krok odrzuconą przez Kreml
deklaracją, w której wyrażał wolę porozumienia ze ZSRS i wznowienia
stosunków politycznych, jak również koordynacji działań zbrojnych pod-
ziemia akowskiego z wojskami sowieckimi. Roosevelt, taktycznie, także
ze względu na nadchodzące wybory w USA, scedował początkowo na
Churchilla próbę rozwiązania tego nieprzyjemnego dylematu w stosun-
kach polsko-sowieckich 4. Naciski Brytyjczyków na Polaków w Londynie

2
R.C. Lukas, The Strange Allies. The United States and Poland, 1941‑1945, Knoxville
[TN] 1978, s. 47; L.C. Gardner, Strefy wpływów. Wielkie mocarstwa i podział Europy.
Od Monachium do Jałty, tłum. H. Górska, Warszawa 1999, s. 238‑239.
3
R.C Lukas, op. cit., s. 48.
4
E.J. Rozek, Allied Wartime Diplomacy. A Pattern in Poland, Boulder [CO] 1989;
M.K. Kamiński, Dyplomacja polska wobec dyktatu mocarstw (lipiec 1943 – luty 1944)
[w:] Historia dyplomacji polskiej, t. 5, red. W. Michowicz, Warszawa 1999, s. 466.
Od Teheranu do Jałty 147

przyniosły skutek i 14 stycznia Rząd na Uchodźstwie przyjął koncyliacyjne


stanowisko, prosząc Wielką Brytanię i USA o wystąpienie jako pośred-
ników w dyspucie z Kremlem na temat całokształtu istotnych zagadnień,
których załatwienie powinno doprowadzić do trwałej i przyjaznej współ-
pracy. Również i ta deklaracja odrzucona została przez Stalina 5.
Roosevelt niewątpliwie był szczerze zainteresowany rozwiązaniem
konfliktu. Zakłócało to bowiem harmonię w koalicji. Chciał rozwiązać
animozje między rządem polskim a Moskwą w duchu współdziałania
ze ZSRS. Liczył tu zwłaszcza na Harrimana, który uzyskał carte blanche
na prowadzenie polityki zagranicznej Waszyngtonu. Ambasador USA
początkowo optymistycznie zakładał, że relacje polsko-sowieckie mogą
przybrać pozytywny obrót 6. Próbą przekonania sowieckiego dyktatora
był list Roosevelta z 7 lutego 1944 r. Prezydent, doceniając pragnienie
Stalina współdziałania z takim rządem polskim, na którym można po-
legać i na który może liczyć przy ustanawianiu przyjaznych stosunków,
nie zamierzał sugerować, a tym bardziej doradzać, co jest właściwe dla
Rosji. Wyrażał przekonanie, że uda się znaleźć rozwiązanie, które w pełni
zabezpieczy interesy Kremla, jednocześnie nie zakłócając współpracy
Wielkiej Trójki. Ostrzegał jednak przed „jednostronnymi działaniami”
lub „pochopnymi słowami”, co mogłoby odbić się na nadrzędnej dla
Roosevelta sprawie przyszłej międzynarodowej współpracy. Stalin przyjął
depeszę prezydencką jako deklarację współpracy, sygnał do gotowości
rozpoczęcia planu rekonstrukcji rządu polskiego 7.
Gospodarz Białego Domu tłumaczył swoje stanowisko podejściem
amerykańskiej opinii publicznej, sprzeciwiającej się krokom, które będą
wyglądały na pospieszne czy jednostronne. Sugerował zatem Stalinowi
nawiązanie współpracy wojskowej między polskim podziemiem a ­Armią
Czerwoną. Jednocześnie, po otrzymaniu informacji od Churchilla

5
M.K. Kamiński, op. cit., s. 473. O postawie Brytyjczyków i Churchilla zob. np. naj-
nowszą pracę J. Tebinki „Wielka Brytania dotrzyma lojalnie swego słowa”. Winston
S. Churchill a Polska (Warszawa 2013, s. 196‑201).
6
E. Cytowska-Siegirst, Stany Zjednoczone i Polska 1939‑1945, Warszawa 2013, s. 260.
7
Biały Dom 7 II 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin. Korespondencja pomiędzy Fran-
klinem D. Rooseveltem a Iosifem W. Stalinem, opr. S. Butler, wstęp A. Schlesinger jr,
tłum. M. Antosiewicz, Warszawa 2007, dok. 169, s. 238; R.C. Lukas, op. cit., s. 49‑50;
B. Grzeloński, Niedobrani sojusznicy. Ambasadorzy Roosevelta w ZSRR, Warszawa
2013, s. 329; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 264.
148 Jakub T yszkiewicz

o zgodzie polskiego rządu na przyjęcie linii demarkacyjnej na wschód od


Wilna i Lwowa, natychmiast poinformował Stalina, że rozważane w Lon-
dynie zmiany terytorialne wychodzą naprzeciw żądaniom dyktatora 8.
Brak jakiejkolwiek wzmianki o zmianach w składzie polskiego rządu
spowodował rozdrażnienie generalissimusa. Odmowę współpracy Ro-
osevelta w dziele rekonstrukcji uznał za wymówkę i krok wstecz w sto-
sunku do dotychczasowych ustaleń. W rozmowie z Harrimanem Stalin
wyraźnie zasygnalizował, że Waszyngton może liczyć na otwarcie lotnisk
dla amerykańskich bombowców na terenach okupowanych przez ZSRS
tylko w wypadku, gdy Amerykanie będą nadal współpracować w kwestii
rządu polskiego. Dyktator domagał się, by w składzie polskiego rządu
nastąpiły „radykalne zmiany”, co pozostawało „pilną” sprawą. Podkreślał
potrzebę powstania całkowicie nowego rządu, w którym mniej będzie
„profaszystowskich elementów imperialistycznych” (czyli np. gen. Kazi-
mierza Sosnkowskiego) 9.
W rozmowie z Harrimanem 3 marca, który pojawił się na Kremlu
z instrukcją od Roosevelta, dyktator otwarcie oświadczył, że do czasu
wyzwolenia Polski rząd Mikołajczyka będzie zmieniony lub w Polsce pojawi
się inny. W odpowiedzi Harriman przedstawił obawy lokatora Białego
Domu, aby nowe władze, „wybrane ręcznie”, nie okazały się pozbawione
społecznego poparcia. Amerykański wysłannik zwracał uwagę, że Wa-
szyngton nadal uznaje Rząd Polski na Uchodźstwie, w którym „byli też
dobrzy ludzie” 10.
Roosevelt nie chciał jednak rezygnować ze współpracy z Moskwą i do
projektu rekonstrukcji zamierzał włączyć Londyn. W celu uspokojenia
generalissimusa zgodził się na wyjazd do ZSRS z USA Oskara Lange-
go i ks. Stanisława Orlemańskiego, ale w depeszy do Stalina podkreślił
prywatny charakter ich wizyty 11. Ze względu na zaalarmowanie Polonii
słowami Churchilla w Izbie Gmin (22 lutego) o poparciu terytorialnych
roszczeń Sowietów, co wywołało protesty nawet w Kongresie USA, na

8
E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 265‑266.
9
16 II 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 172, s. 242, E. Cytowska-Sie-
girst, op. cit., s. 266.
10
B. Grzeloński, op. cit., s. 330.
11
8 III 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 187, s. 252; R.C. Lukas, op. cit.,
s. 53; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 267‑268.
Od Teheranu do Jałty 149

czas nieokreślony postanowiono z kolei odłożyć dawno planowaną wizytę


polskiego premiera w Waszyngtonie 12. Roosevelt konsekwentnie stał przy
rekonstrukcji rządu polskiego, zatem zignorował pismo Mikołajczyka
o chęci uregulowania stosunków z Kremlem na zasadach Karty Atlan-
tyckiej i „czterech wolności”, w którym premier podkreślał udział wojska
polskiego w toczącej się wojnie i cierpienia ludności w kraju. Prezydent
nie popierał działań Churchilla broniącego politycznej egzystencji rządu
polskiego. Nie oznacza to jednak, że stanowisko ośrodków decyzyjnych
w Waszyngtonie było jednolite. Np. sekretarz stanu Cordell Hull uważał,
że naprawa stosunków polsko-sowieckich jest jeszcze możliwa. Taka
opinia była zapewne budowana na podstawie oceny Wydziału Spraw
Wschodnioneuropejskich Departamentu Stanu, który stał na stanowi-
sku, że Stany Zjednoczone uznają nadal Polaków w Londynie, a zmiany
składu rządu byłyby mieszaniem się w wewnętrzne sprawy innego pań-
stwa. Postulowano także odłożenie sprawy zmiany granic do zakończenia
wojny, nie wykluczając jednocześnie porozumienia dwustronnego między
władzami na uchodźstwie a ZSRS. Strona amerykańska liczyła także
na polepszenie stosunków polsko-sowieckich w wyniku współdziałania
militarnego między Armią Krajową a Armią Czerwoną wkraczającą na
Kresy Rzeczypospolitej 13.
Ambasador Harriman silniej popierał natomiast projekt rekonstrukcji
polskiego rządu. Wyjechawszy bez zezwolenia Departamentu Stanu
z Moskwy, przez Londyn udał się do Waszyngtonu. W rozmowach z Bry-
tyjczykami wskazywał na konieczność stworzenia takich władz, których
polityka byłaby podobna do rządu czechosłowackiego na emigracji (tym
samym zakładając wykluczenie gen. Sosnkowskiego i innych wojsko-
wych widzących przyszłość „tylko w wojnie z Rosją”), chociaż wiele nie
osiągnął 14. Dodajmy, że działania premiera Edvarda Beneša w kierun-
ku porozumienia ze Stalinem osłabiały stanowisko polskie. Zyskały też
one błogosławieństwo Waszyngtonu. Urzędnicy amerykańscy i brytyjscy
wskazywali na porozumienie czechosłowacko-sowieckie, zawarte w grud-
niu 1943 r., jako dowód dobrej woli Kremla wobec „małych ptaszków”,

12
M.K. Kamiński, op. cit., s. 473. E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 269. Por. J. Tebinka,
op. cit., s. 215.
13
M.K. Kamiński, op. cit., s. 492; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 270‑272.
14
E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 273.
150 Jakub T yszkiewicz

jak Roosevelt nazywał mniejsze narody europejskie. To pozwalało na


stwierdzenie, że wina za nieporozumienia ze ZSRS leży po stronie Po-
laków w Londynie 15.

Rozmowy z Mikołajczykiem
Na początku maja Roosevelt zorientował się, że rekonstrukcja polskiego
rządu nie spotka się z przychylnym przyjęciem amerykańskiej opinii
publicznej. Za namową Harrimana prezydent zgodził się w końcu na
przyjęcie Mikołajczyka, aby przekonać go do potrzeby takiego kroku 16.
Jednocześnie amerykański ambasador miał uspokoić Stalina, że gospo-
darz Białego Domu nie będzie oficjalnie poruszał sprawy polskiej aż
do wyborów. Na Mikołajczyku wymuszono z kolei, aby nie wygłaszał
przemówień na publicznych wiecach i spotkaniach w czasie wizyty za
Atlantykiem. Roosevelt miał też naciskać na premiera w sprawie usunięcia
gen. Sosnkowskiego i jednej czy dwóch innych osób, które są przeciwne
współpracy z Kremlem. Wyraził nadzieję, że Stalin sam znajdzie satys-
fakcjonujące rozwiązanie sprawy Polaków. Nie dodał, że nie poinformuje
Mikołajczyka o Teheranie 17.
Przypomnijmy, że obaj przywódcy aliantów zachodnich raczej nie
chcieli spotkań z Mikołajczykiem, zwłaszcza w przededniu i po konfe-
rencji teherańskiej. Za namową Churchilla prezydent USA nie przyjął
polskiego premiera w styczniu 1944 r., pomimo wcześniejszego zaprosze-
nia. Roosevelt unikał także rozmów w następnych miesiącach, zasłaniając
się dobrą wiedzą na temat kwestii polskiej. Później argumentował, że taka
wizyta mogłaby prowadzić do zamieszania w poglądach amerykańskiej
opinii publicznej i zostałaby źle zinterpretowana. Dopiero po fiasku roz-
mów Brytyjczyków dotyczących spraw polsko-sowieckich premier bry-
tyjski zdecydował się na poparcie wizyty Mikołajczyka za Atlantykiem 18.

15
R.C. Lukas, op. cit., s. 49‑50.
16
E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 276
17
B. Grzeloński, op. cit., s. 335.
18
E.J. Rozek, op. cit., s. 213‑214; Z. Derwiński, W okowach wielkiej Trójki. Polityka
zagraniczna rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Obczyźnie pod kierownictwem Stanisława
Mikołajczyka (14 lipiec 1943 – 28 listopad 1944), Melbourne 2012, s. 305, 307.
Od Teheranu do Jałty 151

W świetle rosnącej sowieckiej wrogości wobec Rządu RP na Uchodź-


stwie, Biały Dom z dużą ostrożnością odpowiedział na kwestie wysunięte
wcześniej przez Mikołajczyka, który chciał wiedzieć, w jakim stopniu
Polacy w Londynie mogą liczyć na Stany Zjednoczone 19. USA odstąpiły
jednak od oficjalnej propozycji ułożenia spraw terytorialnych po wojnie,
wskazując, że Polacy i Sowieci mogliby rozwiązać te sprawy sami. Strona
amerykańska oferowała „dobre usługi” w rozmowach obu zainteresowa-
nych stron. Waszyngton nie był jednak w stanie zagwarantować poro-
zumienia w sprawie terytorium i wspierał wysiłki Churchilla dotyczące
wznowienia stosunków polsko-sowieckich. Prezydent jasno dawał do
zrozumienia, że Stany Zjednoczone nie będą ryzykowały pogorszenia
relacji ze Związkiem Sowieckim i nie przyjmą żadnej innej roli poza
zachowaniem neutralności w  polsko-sowieckiej dyspucie 20. Pomimo
formalnej zgody Roosevelta na wizytę Mikołajczyka w połowie maja,
jej termin nadal odraczano, tym razem zapewne ze względu na przygo-
towania do lądowania aliantów w Normandii.
Neutralna postawa zajęta przez prezydenta i jego nadzieje na przywró-
cenie kontaktów z Kremlem oraz dokonanie rekonstrukcji polskiego rządu
rękami samego premiera nie była popierana przez wszystkich członków
administracji. Inne zdanie miał np. sekretarz stanu Cordell Hull. Będąc
zwolennikiem Rządu RP w Londynie, pragnął wykorzystać wizytę Mi-
kołajczyka do storpedowania planów Harrimana, których nie podzielał.
Ambasador USA w Moskwie, pomimo odmiennych zamierzeń Roosevelta,
podtrzymywał w Moskwie zamiar kontynuowania prac nad rekonstrukcją
polskiego rządu. Sekretarz stanu obawiał się, że dalsze odkładanie wizy-
ty potwierdzi pogłoski, że USA planują porzucić Polskę dla „ugłaskania
ZSRS”. Forsował zatem plan przyjęcia polskiego premiera latem, a nie
w czasie kampanii prezydenckiej, na co Roosevelt ostatecznie przystał 21.

19
Z podróżą premiera Polacy w Londynie wiązali duże nadzieje, zwłaszcza na polep-
szenie swojej pozycji na forum międzynarodowym. Ambasador RP w Waszyngto-
nie Jan Ciechanowski liczył nawet, że Roosevelt stanie się autorem kompromisu
pomiędzy rządem polskim a Sowietami. Z drugiej strony Polacy nie przewidywali
zawarcia żadnego specjalnego porozumienia politycznego, ale raczej liczyli na aspekt
propagandowy wizyty, stworzenie pozytywnego nastroju w stosunkach z USA, jak
i na arenie międzynarodowej. Zob. Z. Derwiński, op. cit., s. 308‑309.
20
R.C. Lukas, op. cit., s. 49.
21

Ibidem, s. 56; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 276‑277.
152 Jakub T yszkiewicz

Do wizyty Mikołajczyka w Waszyngtonie doszło w momencie rozpo-


częcia D-Day w Normandii. Zgodnie z sugestiami Harrimana, dotyczą-
cymi możliwości kompromisu miedzy Polakami a Kremlem, prezydent
oczekiwał porozumienia polsko-sowieckiego. Bez ingerencji amery-
kańskiej doszłoby zatem do rekonstrukcji rządu polskiego. Roosevelt
wierzył, że zdoła przekonać premiera do zmian w gabinecie, bowiem
także z polskiej strony płynęły sygnały, które w Waszyngtonie odebrano
optymistycznie. Podsekretarz stanu Edward Reilly Stettinius na pod-
stawie wypowiedzi Mikołajczyka twierdził, że z Kremla dotarła sugestia
o odłożeniu rozstrzygnięcia sprawy granic do końca wojny. Innymi słowy,
Stalin zrezygnować miał z żądania, że wznowienie stosunków może
nastąpić dopiero po uznaniu linii Curzona przez Polaków z Londynu.
Polski gość był witany w Waszyngtonie rzeczywiście ciepło, a atmos-
fera wizyty była znakomita. Roosevelt spotkał się z nim aż cztery razy.
W czasie pierwszej rozmowy w Białym Domu potwierdził wolę istnienia
Polski wolnej i niepodległej. Pragnął zachować rolę moderatora w ewen-
tualnym porozumieniu Rządu RP z Kremlem. Ewentualne pośrednictwo
USA i Wielkiej Brytanii miało dotyczyć tylko rozpoczęcia i koordynacji
działań miedzy Armią Czerwoną a polskim podziemiem, a nie spraw
politycznych 22. Prezydent zachęcał Mikołajczyka do zmian w rządzie,
bowiem miało, jego zdaniem, chodzić „zaledwie” o cztery osoby. Podkreślał
potrzebę porozumienia z Kremlem, bowiem Polacy nie mają możliwości
przeciwstawienia się ZSRS, a USA i Wielka Brytania nie mają zamiaru
walczyć z Rosją. Stawiał przy tym warunek: porozumienie z Kremlem
miało być warunkiem udzielenia przez Waszyngton pomocy dla polskiego
podziemia – dostaw broni i funduszy w wysokości 10 mln dolarów 23.
W czasie kolejnego spotkania, 7 czerwca, w polskiej delegacji obecny
był także gen. Stanisław Tatar, niedawno przerzucony z okupowane-
go kraju, który zapoznał zebranych z sytuacją w Polsce. Pomimo prób
przekonania Połączonego Komitetu Szefów Sztabu o konieczności za-
opatrzenia AK, wojskowi liderzy alianccy upierali się przy zdaniu, że
Polska jest w zasięgu operacji sowieckich i to Sowietom łatwiej będzie

22
E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 280‑281.
23
R.C. Lukas, op. cit., s. 57; E. Duraczyński, Rząd polski na uchodźstwie 1939‑1945,
Warszawa 1993, s. 341; Z. Derwiński, op. cit., s. 312; E. Cytowska-Siegirst, op. cit.,
s. 282.
Od Teheranu do Jałty 153

dostarczać wsparcie, także w czasie ewentualnego powstania 24. Podczas


tego spotkania Roosevelt nalegał również na bezpośredni kontakt Mi-
kołajczyka ze Stalinem w celu omówienia współpracy wojennej, aby
uniknąć trudności związanych z wejściem Armii Czerwonej na teryto-
rium Polski. W czasie kolejnej rozmowy 12 czerwca pojawiła się kwestia
polskich granic zachodnich. Roosevelt był za przyłączeniem do Polski
Prus Wschodnich z Królewcem i Śląska. Sondował Mikołajczyka od-
nośnie do sugestii Stalina dotyczącej rozszerzenia polskiego terytorium
aż po Odrę ze Szczecinem. Premier uważał jednak, że takie przesunięcie
w kierunku zachodnim nie powinno być przesadne, aby nie obciążać Pol-
ski zbyt liczną ludnością niemiecką 25. Jednocześnie prezydent fałszywie
zapewnił polskiego przywódcę, że nie zaakceptował linii Curzona 26.
W czasie pożegnalnego spotkania 14 czerwca Roosevelt wyraził za-
interesowanie podróżą polskiego premiera do Moskwy. Na uwagę Mi-
kołajczyka, że Stalin nie cofnął swoich warunków, lokator Białego Domu
apelował do jego realizmu: Jest pięć czy sześć razy więcej Rosjan […], nie
możecie z nimi walczyć. Należy się więc z nimi ułożyć […] nie tyle chodzi tu
o ustępstwa w sprawach terytorialnych, ale o ustępstwa co do osób w rządzie 27.
Równocześnie jednak prezydent unikał jakichkolwiek zobowiązań, w tym
poparcia dla rządu polskiego w przypadku dojścia do skutku rozmów
polsko-sowieckich. Obiecał jedynie wysłanie telegramu do Stalina, który
ułatwiłby rozpoczęcie takiego dialogu 28.
Premier opuszczał Waszyngton po ponad tygodniowych rozmowach,
przekonany o „moralnym poparciu”, a nawet obietnicy „dobrych usług 29.
Nie wszyscy obserwatorzy byli tak optymistyczni jak Mikołajczyk. Jan
Ciechanowski i gen. Sosnkowski kwestionowali szczerość Roosevel-
ta, stwierdzając, że prezydent użył tej wizyty dla wewnętrznych celów
politycznych. Brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden
24
R.C. Lukas, op. cit. s. 58.
25
Z. Derwiński, op. cit., s. 321.
26
L.C. Gardner, op. cit., s. 239.
27
Cyt. za Z. Derwiński, op. cit., s. 326. Podobne argumenty Roosevelt wysuwał we
wcześniejszej rozmowie z Ciechanowskim: Nawet gdybyśmy chcieli, Rosja może wy-
stawić armię dwukrotnie większą niż nasze połączone siły i my dokładnie nie mamy nic
w tej sprawie do powiedzenia (cyt. za L.C. Gardner, op. cit., s. 239).
28
Z. Derwiński, op. cit., s. 326‑327.
29

Ibidem, s. 315; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 283.
154 Jakub T yszkiewicz

szczerze skonkludował, że gospodarz Białego Domu oszukał Miko-


łajczyka, a Amerykanie nie kiwną palcem w sprawie Polski 30. Richard
Lukas wysuwa hipotezę, że takie postępowanie Roosevelta mogło łączyć
się z przekonaniem, że w następnych miesiącach wojny, kiedy alianci za-
chodni wniosą większy wkład w walkę z Niemcami na lądzie, a interesy
bezpieczeństwa ZSRS ponownie zostaną zabezpieczone przez zbiorcze
porozumienie, prezydent będzie w stanie uzyskać nieco lepszy przebieg
granicy polskiej na wschodzie 31.
Równocześnie Amerykanie starali się przekonać Moskwę, że do-
tychczasowe stanowisko amerykańskie jest niezmienne. Prezydent miał
obstawać przy planie rekonstrukcji polskiego rządu. W depeszy do Stali-
na, szczerej relacji o wrażeniach, Roosevelt stwierdzał, że wizyta premiera
była konieczna i pożądana. Pobyt Mikołajczyka nie wiązał się jednak
z żadną próbą ingerowania w merytoryczny aspekt rozbieżności między
Kremlem a rządem polskim. Lokator Białego Domu zapewniał, że nie
powstał żaden konkretny plan, ani propozycja dotycząca stosunków radziec-
ko-polskich. Prezydent podkreślał jednak rozsądek polskiego premiera,
dla którego jedynym pragnieniem jest służyć jak najlepiej swojemu krajowi.
Wyrażał przekonanie o dołożeniu przez Mikołajczyka wszelkich starań
dla ustanowienia dobrych relacji z Kremlem. Stalin odczytał te słowa
jako dalszą gotowość prezydenta do współpracy. Jednocześnie odrzucił
sugestię Roosevelta na temat ewentualności przyjęcia premiera polskiego
w Moskwie 32.

Wobec Powstania Warszawskiego


Gdy na początku lipca rozmowy rządu polskiego z Kremlem zakończyły
się jednak fiaskiem, oznaczało to załamanie się nadziei, na której dotąd
opierały się założenia amerykańskiego prezydenta. Bezradny był także
Departament Stanu. Po przeanalizowaniu wszystkich aspektów sytuacji
Wydział ds. Europy 19 lipca 1944 r. stwierdził, że rząd amerykański
30
R.C. Lukas, op. cit., s. 59; J. Fenby, op. cit., s. 431.
31
R.C. Lukas, op. cit., s. 59.
32
17 VI 1944 i 24 VI 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 218 i 221, s. 278
i 280; E. Duraczyński, op. cit., s. 344. Por. E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 284.
Od Teheranu do Jałty 155

powinien jedynie obserwować rozwój sytuacji w Polsce i nie dać się wplą-
tać w poparcie takich żądań, które w świetle dalszego obrotu spraw mogą
okazać się bezzasadne. Jednocześnie miał unikać deklaracji nieodwra-
calnie zobowiązujących Waszyngton do stałego popierania polskiego
Rządu na Uchodźstwie 33. Dlatego Roosevelt z dużą ulgą przyjął zgodę
Stalina na przyjęcie Mikołajczyka na Kremlu. Nie muszę mówić, że bardzo
bym chciał, żeby wyjaśnił pan z nim tę sprawę z największą korzyścią dla
naszych wspólnych wysiłków – pisał w depeszy do generalissimusa pod
koniec lipca 34. Taka postawa Białego Domu zapewne wynikała z faktu,
że stosunki USA ze ZSRS układały się w tym czasie bardzo dobrze.
Strona sowiecka zgodziła się na lądowania amerykańskich samolotów na
Ukrainie. W momencie przybycia Mikołajczyka do Moskwy Harriman
poinformował go 1 sierpnia, że rząd amerykański jest zainteresowany
końcowym efektem rozmów na Kremlu, nie będzie się jednak mieszał
w negocjacje. Argumentował przy tym, że Stalin nie zaakceptuje rządu
polskiego w Londynie, jeżeli nie zostaną z niego usunięte osoby uznane
za „nieprzychylne” Kremlowi, a jednocześnie nie będą wprowadzeni do
niego przedstawiciele Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego
powstałego w lipcu w Lublinie 35.
O rzeczywistym stosunku Roosevelta do spraw polskich może świad-
czyć odpowiedź na depeszę Churchilla wyrażającą niepokój o sytuację
w Warszawie po wybuchu powstania i daleko idące konsekwencje rzutują-
ce na przyszłe relacje ze ZSRS w przypadku odmowy Stalina skorzystania
przez lotnictwo aliantów zachodnich z lądowisk na Ukrainie. Prezydent
obawiał się, że upadek polskiej stolicy nie tylko zniweczy jakiekolwiek
nadzieje na postęp, ale podważy ostatecznie pozycję Mikołajczyka. Od-
powiedź z Waszyngtonu zadowoliłaby zapewne Stalina. Powołując się na
wywiad wojskowy, prezydent zapewniał, że Polacy opuścili już Warsza-
wę, a Niemcy w pełni kontrolują miasto 36. Chociaż ta kompromitująca
­amerykański wywiad informacja została wkrótce skorygowana, Roosevelt
nie zdecydował się na żadne kroki.

33
B. Grzeloński, op. cit., s. 342.
34
27 VII 1944 r., [w:] Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 231, s. 287.
35
E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 287.
36
E.J. Rozek, op. cit., s. 253.
156 Jakub T yszkiewicz

Nad Potomakiem nadal liczono jednak na porozumienie Mikołajczyka


ze Stalinem. Na takie stanowisko wpłynęła także sama ocena polskiego
premiera, który po rozmowie na Kremlu 9 sierpnia uważał, że uczyniono
krok w kierunku porozumienia. Sowiecki dyktator dość szybko wplątał
jednak Roosevelta w negocjacje, prosząc o wsparcie w sprawie wprowa-
dzenia do rządu polskiego Langego. Podjęcie takiego kroku zdecydowanie
odradzał prezydentowi podsekretarz stanu Stettinius. Lokator Białego
Domu odpowiedział zatem 12 sierpnia, że chociaż nadal popiera żądanie
Stalina utworzenia tymczasowego legalnego i prawdziwie reprezentatyw-
nego rządu polskiego, to jednak Waszyngton nie chce się zaangażować ani
wyrażać opinii dotyczących prośby PKWN, aby Lange wstąpił do niego
jako szef resortu spraw zagranicznych, ponieważ USA nadal popiera
gabinet Mikołajczyka 37. Roosevelt prawdopodobnie nie spodziewał się
aż tak gwałtownej reakcji dyktatora na te słowa. Na Kremlu stanowisko
lokatora Białego Domu zostało odczytane jako ewidentny zamiar uchy-
lenia się od współdziałania w dziele reorganizacji rządu polskiego. Stalin
poczuł się oszukany 38.
Pomimo zażartych walk w Warszawie, w Waszyngtonie zupełnie
ignorowano apele rządu polskiego o  wsparcie dla powstańców. Ani
­Roosevelt, ani Kolegium Połączonych Szefów Sztabów nie byli specjalnie
zainteresowani pomocą na dużą skalę dla wysiłku zbrojnego w teatrze
działań uznanym za znajdujący się w sowieckiej strefie dominacji. Na
początku sierpnia Kolegium Połączonych Szefów Sztabów odłożyło spra-
wę pomocy w związku z opinią Połączonego Komitetu Szefów Sztabów,
które uważało, że leży to w sferze odpowiedzialności Brytyjczyków. Takie
podejście miało oczywiście podłoże polityczne. Zgodę Kremla na lądowa-
nie bombowców atakujących Niemcy na Ukrainie w kręgach wojskowych
traktowano bowiem jako kamień węgielny dla ewentualnego podobnego
porozumienia na Dalekim Wschodzie (możliwość lądowania w ZSRS

37
Roosevelt zgodził się tutaj z wcześniejszą sugestią Stettiniusa. Nie widział bowiem
możliwości poparcia przez rząd USA obywatela amerykańskiego, przyjmującego
stanowisko w PKWN, który jest jawnie i otwarcie konkurencyjny wobec rządu, który
uznajemy, zwłaszcza w momencie, gdy – jak oceniał to Stettinius – rozmowy między
Mikołajczykiem a polskimi komunistami tworzyły perspektywę kompromisowego
rozwiązania (Od Stettiniusa do prezydenta 11 VIII 1944 r. [w:] Szanowny Panie
Stalin, op. cit., dok. 235, s. 292).
38
E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 289‑290.
Od Teheranu do Jałty 157

bombowców atakujących Japonię). Istotną rolę odgrywały także osobiste


ambicje Roosevelta – chęć stworzenia powojennego porządku świata
razem z Kremlem. Z tego powodu konstruktywne relacje z Moskwą były
dla niego ważniejsze niż ryzyko konfrontacji w związku z pomocą dla
Polaków 39.
Wydaje się, że dopiero nacisk i nagłośnienie walk w stolicy Polski
przez Polonię Amerykańską przerwały marazm administracji prezy-
denckiej. Niestety, pomimo chęci uruchomienia przez amerykańskie
siły powietrzne zrzutów dla Warszawy w ramach lotów wahadłowych,
Moskwa nie wyraziła na to zgody, bowiem, jak to określił zastępca Mo-
łotowa, Andriej Wyszyński w rozmowie z Harrimanem, Kreml nie może
przykładać ręki do tego czysto awanturniczego przedsięwzięcia w Warsza-
wie 40. Amerykański dyplomata po tej, jak to określał najcięższej rozmowie,
jaką kiedykolwiek prowadził z sowieckim urzędnikiem, uznał, że decyzja
dojrzała do bezpośredniego zaangażowania prezydenta. Wskazując na
ryzyko zachwiania wiary opinii publicznej w USA w szanse powodze-
nia powojennej współpracy i stworzenia organizacji międzynarodowej
strzegącej bezpieczeństwa na świecie, nalegał by prezydent skontaktował
się ze Stalinem i spróbował skłonić go do zmiany decyzji. Roosevelt
17 sierpnia 1944 r. upoważnił Hulla, aby ten polecił Harrimanowi oso-
bistą interwencję u Stalina lub wezwał sowieckie władze do przemyślenia
stanowiska. Ambasadorzy USA i Wielkiej Brytanii uzyskali audiencję
u komisarza spraw zagranicznych Mołotowa, ale stanowisko Kremla nie
uległo zmianie 41. Sprawa powstania w tym czasie rzeczywiście zaczęła
oddziaływać na całokształt stosunków miedzy Stanami Zjednoczonymi
a ZSRS, a także na możliwość realizowania dalszych lotów wahadłowych
przez lotnictwo amerykańskie 42.
Większa aktywność administracji prezydenckiej wiązała się zapewne
z zainteresowaniem, jakie powstaniu w Warszawie zaczęła poświęcać
amerykańska opinia publiczna. Informacje przekazywane przez Polonię
Amerykańską wreszcie trafiały na łamy prasy. W połowie sierpnia artykuł

39
R.C. Lukas, op. cit., s. 72.
40

Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 237, s. 294; R.C. Lukas, op. cit., s. 73; J. Fenby,
op. cit., s. 435; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 291‑293.
41
J. Fenby, op. cit., s. 435.
42
R.C. Lukas, op. cit., s. 73; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 294‑295.
158 Jakub T yszkiewicz

wstępny o powstaniu ukazał się w „New York Times”. Naciskany także


przez Harrimana Roosevelt zdecydował się wspólnie z Churchillem na
wysłanie 20 sierpnia apelu do Stalina. Uważamy, że nasza trójka powinna
zrobić wszystko, aby uratować tylu patriotów, ile można. Mamy nadzieję, że
natychmiast zacznie Pan zrzucać zaopatrzenie i amunicję dla polskich patrio-
tów z Warszawy lub zgodzi się pan w tym pomóc naszym samolotom. Mamy
nadzieję, że Pan nie odmówi. Czynnik czasu ma ogromne znaczenie. Była to
ostatnia depesza prezydenta dotycząca sytuacji w Warszawie. Odrzucił on
jednak przedstawioną przez brytyjskiego premiera propozycję wysłania
drugiego wspólnego listu. Pomimo przekonania, że USA powinny nadal
naciskać w tej sprawie, Departament Stanu i sam Roosevelt zrezygnowali
z tej metody. Dla amerykańskiego prezydenta najważniejsza była dalsza
współpraca z Kremlem, zwłaszcza na Dalekim Wschodzie. W liście do
Churchilla lokator Białego Domu nie widział możliwości dodatkowych
kroków, które przyniosłyby rezultaty 43. Jedyną pozytywną reakcją wobec
powstania było uznanie przez USA i Wielką Brytanię Armii Krajowej
jako członka sił zbrojnych Narodów Zjednoczonych (29 sierpnia 1944 r.)
co, przynajmniej w teorii, gwarantowało ochronę w traktowaniu powstań-
ców jako jeńców wojennych 44.
W odpowiedzi na apel Churchilla i Roosevelta Stalin nie wahał się
porównać walczących do „garstki kryminalistów”, którzy w imię prze-
chwycenia władzy rozpoczęli „warszawską awanturę” 45. Roosevelt zro-
zumiał to jasno – bez współpracy z sowieckim dyktatorem niemożliwe
będzie utworzenie nowego rządu, a co ważniejsze, nie będzie prawdzi-
wego porozumienia USA ze ZSRS. Prezydent zaczął zatem nakłaniać
Mikołajczyka do akceptacji warunków Kremla. Nie zważając na powsta-
nie w Warszawie, polski premier miał przedstawić rozsądne propozycje
partnerom z PKWN. Inne rozwiązania, czyli brak zgody na taki krok lub
kryzys we władzach RP na Uchodźstwie, miały tylko pogorszyć sytuację.
Na początku września prezydent sprzeciwił się inicjatywie angiel-
skiego premiera, aby dokonać zrzutu dla powstańców nawet bez zgody
43
20 VIII 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 237, s. 294‑295; R.C. Lu-
kas, op. cit., s. 74, 79; J. Fenby, op. cit., s. 436‑437; B. Grzeloński, op. cit., s. 345‑346;
E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 296‑298.
44
R.C. Lukas, op. cit., s. 79.
45
22 VIII 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 239, s. 296; B. Grzeloński,
op. cit., s. 346.
Od Teheranu do Jałty 159

Moskwy. Zignorował także apel rządu polskiego w Londynie, który in-


formował o dramatycznym pogorszeniu sytuacji w Warszawie, obłudnie
zapewniając, że podejmuje każdy możliwe kroki, aby zapewnić pomoc
tak szybko jak to możliwe, i rozumie wagę tej sprawy. Jednak dla wielu
polityków amerykańskich powstanie było asumptem do przemyśleń na
temat ogólnej polityki Kremla. Także Harriman doszedł do wniosku, że
zryw narodowy w stolicy Polski powinien być punktem zwrotnym w po-
lityce amerykańskiej. Opinię tę podzielano w Departamencie Stanu. Na
kontaktach z Kremlem cierpiał prestiż Waszyngtonu. Okazało się jednak,
że wystarczył lekki nacisk na Moskwę w postaci wstrzymania dostawy
samolotów transportowych Dakota, żeby strona radziecka 9 września
oświadczyła, że pod pewnymi warunkami jest skłonna pomóc Polsce 46.
Korzystając ze zmiany stanowiska Stalina (zdaniem Emila J. Rozka,
tylko dzięki stanowczej i jednolitej postawie obu zachodnich przywód-
ców), Roosevelt podjął ostatecznie decyzję o wykorzystaniu oferty współ-
pracy dla pomocy Warszawie. W ramach operacji „Frantic 7” 18 wrze-
śnia 1944 r. 110 bombowców amerykańskich, osłanianych przez ponad
150 myśliwców zrzuciło ok. 1250 zasobników (każdy po ok. 100 kg
sprzętu), z których w ręce powstańców trafiło zaledwie 28 proc. Nieste-
ty, dwa dni później lotniska sowieckie zostały zamknięte dla samolotów
z białą gwiazdą na skrzydłach 47. Stalin jednak umiejętnie wykorzystał
spotkanie szefów Wielkiej Brytanii i USA w Quebecu we wrześniu,
krytykując, że nie wspomniano na nim nic o operacjach na Pacyfiku.
Tym samym zepchnął w cień sprawę powstania, umiejętnie jednak pod-
trzymując rzekome zainteresowanie sytuacją w Warszawie w rozmowach
z Harrimanem 48.
Niewątpliwie wpływ na pewne zmiany w zachowaniu Roosevelta
wobec kwestii polskiej w ostatnich miesiącach 1944 r. miały wybory
prezydenckie, a tym samym pozyskanie głosów Polonii Amerykańskiej.

46
E.J. Rozek, op. cit., s. 255; J. Fenby, op. cit., s. 437; E. Cytowska-Siegirst, op. cit.,
s. 298‑299, 302‑303.
47
R.C. Lukas, op. cit., s. 80‑83. Szerzej na o genezie i przebiegu operacji „Frantic 7” zob.
J. Szcześniak, „Frantic 7”. Amerykańska pomoc dla Powstania Warszawskiego, Warszawa
2007. Dodajmy, że nie wszyscy politycy i wojskowi amerykańscy popierali wyprawę,
np. Harry Hopkins, bliski doradca prezydenta, uważał, że ten krok może zaognić
stosunki z Kremlem.
48
E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 307.
160 Jakub T yszkiewicz

Jej oburzenie wzbudziło zwłaszcza przemówienie Churchilla w Izbie


Gmin (28 września), w którym zapowiedział konieczność wprowadzenia
zmian w powojennych granicach Polski i poparcie Londynu dla linii
Curzona jako powojennej granicy na wschodzie. Roosevelt obawiał się,
że rozgoryczenie Polonii z tego powodu wpłynie na rezultat głosowania
prezydenckiego. Lokator Białego Domu ogłosił zatem dotąd odwlekane
mianowanie Arthura Bliss-Lane’a nowym ambasadorem przy Rządzie
RP na Uchodźstwie (z tą informacją wstrzymywał się od lipca), nagło-
śnił sprawę „Frantic 7” i decyzję o uznaniu AK za stronę walczącą. Nie
wziął także udziału w konferencji w Moskwie, dokąd udał się premier
brytyjski 49.
Roosevelt zdecydował się także na przyjęcie delegacji nowego ciała
amerykańskiego – Kongresu Polonii Amerykańskiej (KPA) 11 paździer-
nika 1944 r. W Pokoju Owalnym zawisła przedwojenna mapa Polski, co
miało zapewne sugerować, że prezydent uznaje dotychczasowe granice
państwa polskiego. Przedstawiciele Polonii nie usłyszeli jednak konkret-
nych obietnic, poza zapewnieniem, że po wojnie Polska powinna odrodzić
się jako silne państwo i podpora trwałego pokoju 50.
Zaledwie dwa dni po spotkaniu Roosevelta z przewodniczącym Ka-
rolem Rozmarkiem w Moskwie zszokowany Mikołajczyk dowiedział
się od Mołotowa o prawdziwych ustaleniach z Teheranu. Amerykanie,
a dokładniej Harriman, zasłaniając się swoim statusem obserwatora, bez
prawa głosu, potwierdził sowieckie rewelacje, jednocześnie zakazując
informowania o tym opinii publicznej do czasu wyborów, na co premier
przystał 51. Chociaż w trzeciej dekadzie października „Chicago Tribune”
ujawnił, że Roosevelt i Churchill oddali Stalinowi prawie połowę tery-
torium przedwojennej Polski, prezydent powstrzymał się od oficjalnego
komentarza. Chcąc zapewnić sobie poparcie KPA w wyborach, zde-
cydował się zaprosić Rozmarka na kolejną rozmowę w prezydenckim
pociągu, zapewniając go, że przy rozstrzyganiu losów Polski zostaną
zachowane zasady Karty Atlantyckiej. Działania te przyniosły pożądany

49

Ibidem, s. 309‑310.
50
E.J. Rozek, op. cit., s. 298‑299; J. Wojdon, W imieniu sześciu milionów. Kongres Polonii
Amerykańskiej w latach 1944‑1968, Toruń 2005, s. 124.
51

D. Pieńkos, For Your Freedom Through Ours. Polish American Efforts on Poland’s Be-
half. 1863‑1991, New York [NY] 1991, s. 116‑117.
Od Teheranu do Jałty 161

dla Roosevelta skutek, bowiem zdecydowana większość Polonii poparła


go w wyborach 52.

Wobec ewentualności powstania w Polsce


rządu zależnego od Kremla
W czasie trwania konferencji w Moskwie Harriman nakłaniał Miko-
łajczyka do porozumienia z przedstawicielami PKWN i utworzenia
kompromisowego rządu. Miało to zapobiec całkowitej dominacji Polski
przez komunistów. Amerykańska opinia publiczna miała pozostawać
sojusznikiem Polaków w ograniczaniu sowieckich apetytów. Ambasador
USA realizował zatem plan Roosevelta, który nadal liczył na zgodę pre-
miera na zmiany w gabinecie polskiego rządu. Nadzieje te upadły, gdy
Mikołajczyk zwrócił się do niego o interwencję u Stalina.
Pomimo głosów Polonii Amerykańskiej żądających ogłoszenia in-
formacji o rozwiązaniu sprawy polskiej, Roosevelt chciał tego uniknąć,
pochłonięty realizacją swoich międzynarodowych planów. Nie chciał
odwlekać kontaktu ze Stalinem. Najbliżsi współpracownicy, w tym Stetti-
nius, uważali, że na takie spotkanie z dyktatorem sowieckim jest za wcze-
śnie. Podsekretarz stanu był przekonany, że problem polski jest „ostry”,
a szanse na jego rozwiązanie są niewielkie. Doradzał, aby prezydent
uczynił „ostatni wysiłek” i spełnił prośbę Mikołajczyka zawartą w liście
z 26 października – czyli podjął interwencję u Stalina, aby ten pozosta-
wił Lwów i Zagłębie Borysławskie, bogate w ropę naftową, w granicach
Polski 53. Roosevelt sprzeciwiał się jednak tej interwencji. Z jednej strony
losem Europy Środkowej niezbyt się interesował, z drugiej – właściwie
nie miał ruchu w sprawie polskiej. Nawet Harriman określał postawę
prezydenta jako naiwną. W czasie przyjęcia nowego ambasadora przy
Rządzie RP na Uchodźstwie Bliss Lane’a, na jego opinię o konieczności
większej twardości Waszyngtonu i uznania przez Kreml niepodległości

52

J. Wojdon, op. cit., s. 124‑125.
53

E.J. Rozek, op. cit., s. 302‑303; Z. Derwiński, op. cit., s. 491; E. Cytowska-Siegirst,
op. cit., s. 325‑326.
162 Jakub T yszkiewicz

Polski, Roosevelt odpowiedział pytaniem: czy chce, żebym przystąpił do


wojny z Rosją? 54.
Dopiero niemal miesiąc później, ulegając zresztą naciskom Stettiniusa,
prezydent zdecydował się na odpowiedź Mikołajczykowi. Nie wyszła
ona poza już znane ogólniki. Stany Zjednoczone miały stać nieodwo-
łalnie za silną, wolną i niezależną Polską, z prawem narodu do ułożenia
po swojemu przyszłego ustroju. USA nie mogły jednak dać gwarancji
żadnej granicy, zwłaszcza że odpowiedzialność za ogólne bezpieczeństwo
(a tym samym uniemożliwienia ewentualnego pogwałcenia granic) miało
przejść w ręce nowej organizacji międzynarodowej. Niewątpliwie także ta
odpowiedź, przekazana przez Harrimana, który jednocześnie miał prosić
Stalina o pozostawienie Lwowa w rękach polskich, była jedną z przyczyn
dymisji podjętej przez polskiego premiera 24 listopada 1944 r. 55
Decyzja ta ujawniła bezradność polityki amerykańskiej. Stettinius
w  związku z  nową sytuacją odradzał podejmowanie działań przez
­Roosevelta, zdając sobie dobrze sprawę z faktu, że problem z Polską
będzie narastał, stając się coraz trudniejszym do rozwiązania, bowiem
porozumienie miedzy Polakami w Londynie a rządem lubelskim nie
będzie możliwe. Podsekretarz stanu trafnie przewidywał, że pozwoli to
Stalinowi na przekształcenie PKWN w rząd tymczasowy, co rzeczywiście
wkrótce nastąpiło. Jeżeli Roosevelt interweniował w końcu w tej sprawie
u Stalina, prosząc, aby dyktator odłożył tę decyzję do czasu trójstronne-
go spotkania na szczycie, uczynił to tylko ze względu na obawy przed
amerykańską opinią publiczną, a zwłaszcza Polonią.
Przemówienie Churchilla w połowie grudnia 1944 r., w którym pod-
kreślał, iż Wielka Brytania z USA poprą zmianę polskiej granicy na
wschodzie na korzyść Rosji, a na zachodzie na rzecz Polski, kosztem
pokonanych Niemiec, wywarło złe wrażenie w Waszyngtonie 56. Nowy
sekretarz stanu, Stettinius, już wcześniej krytykowany przez kardynała
Francisa Spellmana za decyzje w polskiej kwestii, usłyszał od oburzone-
go senatora Arthura Vandenberga, że w Ameryce panuje przekonanie
o przekazaniu Polski Stalinowi przez Roosevelta. Departament Stanu
zdecydował się zatem na wydanie 18 grudnia oświadczenia, że rząd USA

54
L.C. Gardner, op. cit., s. 245.
55
E.J. Rozek, op. cit., s. 302‑303; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 326‑327.
56
Szerzej zob. J. Tebinka, op. cit., s. 293.
Od Teheranu do Jałty 163

wypowiada się za Polską silną, wolną i niezależną. Chociaż postulowano


pozostawienie kwestii granic w zawieszeniu do momentu zakończenia
wojny, to jednak dopuszczano uregulowanie tej sprawy bezpośrednio
przez ZSRS i rząd polski, które zaaprobowane zostanie przez Waszyng-
ton 57. Oświadczenie to nikogo nie zadowoliło. Roosevelt już 16 grudnia
uspokajał Stalina, że nie będzie zawierało niczego, co nie byłoby znane
na Kremlu i generalnie będzie zgodne z rezultatami rozmów sowieckiego
dyktatora z Churchillem. Prezydent natomiast wzywał do niepodejmo-
wania przez żadną ze stron działań, które mogłyby utrudnić rozmowy na
nadchodzącej konferencji Wielkiej Trójki. Wyrażał nadzieję, że Kreml
wstrzyma się z uznaniem tzw. Komitetu Lubelskiego za legalny rząd nad
Wisłą 58.
Brak aktywności Roosevelta w sprawach polskich był zapewne jednym
z powodów, dla których Stalin negatywnie odpowiedział na przesłanie
prezydenta z połowy grudnia, zawiadamiając go, że w Moskwie podję-
to decyzję o uznaniu PKWN za legalny rząd. Na pytanie sowieckiego
dyktatora, czy uzna nowe władze w Polsce, Roosevelt zajął podobne
stanowisko do oświadczenia Departamentu Stanu. Wyraził głębokie
zaniepokojenie i rozczarowanie. Podkreślił, że jego prośba nie sugerowała
ograniczenia przez Kreml kontaktów z Lublinem czy przystąpienia do
rozmów lub utrzymywania stosunków z Rządem RP na Uchodźstwie
w obecnym składzie. Ale ani rząd, ani naród Stanów Zjednoczonych nie
dostrzegły jak dotąd żadnych oznak […], które usprawiedliwiałyby wniosek,
że Komitet Lubelski […] stanowi reprezentację narodu polskiego. Ponieważ
tylko część Polski została wyzwolona, naród polski nie miał okazji wyrazić
swojego stosunku do tego nowego ciała. Kwestia polska pozostawała zatem
trudną i niebezpieczną sprawą. Prezydent chciał odłożyć ten problem do
następnego spotkania Wielkiej Trójki 59.

57
Oświadczenie prasowe Departamentu Stanu, 18 grudnia 1944 [w:] Szanowny Panie
Stalin, op. cit., dok. 263, s. 320; L.C. Gardner, op. cit., s. 250; B. Grzeloński, op. cit.,
s. 354; E. Cytowska-Siegirst, op. cit., s. 332‑333.
58
16 XII 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 263, s. 319‑320.
59
29 XII 1944 r. [w:] Szanowny Panie Stalin, op. cit., dok. 270, s. 328‑329; L.C. Gardner,
op. cit., s. 252.
164 Jakub T yszkiewicz

* * *
Działania Roosevelta w 1944 r., faktycznie kierującego amerykańską po-
lityką zagraniczną, można uznać za dalszy krok w kierunku poświęcenia
sprawy polskiej na ołtarzu szerszych celów amerykańskich, czyli przede
wszystkim potrzeby porozumienia ze ZSRS i włączenia się tego kraju
do wojny na Dalekim Wschodzie. Przypomnijmy, że badania nad nową
śmiercionośną bronią, bombą atomową, znajdowały się jeszcze w powi-
jakach, zatem wydawało się, że pomoc potężnego sojusznika sowieckiego
umożliwi szybsze zakończenie wojny z Japonią, a tym samym oszczędzi
ofiary żołnierzy amerykańskich. Pewny siebie Roosevelt był przekonany,
że włączenie ZSRS do organizacji nowego porządku światowego po
wojnie może przynieść rozwiązanie także problemów związanych z lo-
sami innych państw, „małych ptaszków”, a Stalina uda się przyciągnąć do
„naszego klubu”. Zapewne wierząc w swój urok osobisty i umiejętności,
liczył, że pewne sprawy, również te związane z przyszłymi losami Polski,
uda się także załatwić osobiście z sowieckim dyktatorem w czasie nad-
chodzącego spotkania Wielkiej Trójki w Jałcie w lutym 1945 r.

From Tehran to Yalta. The policy of the United States


towards Poland and the Poles in 1944
The paper deals with the view of the United States, one of the most important
actors on the international arena, on the Polish cause in 1944. It shows what
influence the President and individual politicians might have on the history of
Poland, chiefly in the context of the USSR play with the US. The author presents
and discusses the most important events and decisions made facing existing chal-
lenges between the conferences of the so-called Big Three in Tehran and Yalta.
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Małgorzata Gmurczyk-Wrońska
Instytut Historii im. Tadeusza Manteuffla
Polskiej Akademii Nauk

Francuski Komitet Wyzwolenia


Narodowego i Rząd Tymczasowy
Republiki Francuskiej wobec „dawnej
i nowej Polski” – zamknięcie, otwarcie?

F
rancję i  Polskę łączył w  okresie międzywojennym sojusz
polityczno­-wojskowy skierowany głównie przeciwko Niemcom.
W 1939 r. Francja nie wypełniła jednak zobowiązań sojuszni-
czych wobec Polski. Po klęsce wrześniowej udzieliła natomiast gościny
rządowi polskiemu. Pokonana w 1940 r. przez Niemcy weszła – jako
rząd Vichy – na drogę kolaboracji ze swym wrogiem i tym samym
oficjalnie przestała wspierać polskie działania przeciwko Niemcom.
Rząd polski przeniósł się do Londynu i tam, podobnie jak inne rzą-
dy uchodźcze, sprawował nadal legalną władzę. W Londynie osiadł
także przywódca Wolnej Francji gen. Charles de Gaulle, który po-
czątkowo z  wąskim gronem swych współpracowników, wbrew le-
galnemu ­r ządowi Vichy, przystąpił do oporu przeciwko Niemcom.
De Gaulle już w czerwcu 1940 r. utworzył Komitet Wolnej Francji
(KWF), następnie przewodniczył Francuskiemu Komitetowi Na-
rodowemu (FKN), od 1943  r. włączył się we francuskie struktury
tworzone w Algierze. To tam powstał 3 czerwca 1943 r. Francuski
Komitet Wyzwolenia Narodowego (FKWN) kierowany przez gene-
rałów Charlesa de ­Gaulle’a i Henriego Girauda. 3 czerwca 1944 r.
FKWN przekształcił się w Rząd Tymczasowy Republiki Francuskiej,
166 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

a od września 1944 r. urzędował już w Paryżu. Premierem tego rządu


został gen. de Gaulle 1.
Ruch Wolnej Francji, tworząc swoje struktury organizacyjne na emi-
gracji, współpracując i łącząc się z różnymi antyniemiecko nastawionymi
grupami Francuzów, starał się występować w roli „spadkobiercy” rządów
sprzed armistice. W przypadku stosunków Wolnej Francji z rządem pol-
skim w Londynie sytuacja była bardzo złożona. Polska bowiem z uwagi na
konieczność zapewnienia opieki Polakom pozostałym we Francji starała
się zachować stosunki bardziej „praktyczne” niż „polityczne” z rządem
Vichy. Z Wolną Francją podpisano wprawdzie 27 października 1941 r.
poufny protokół nawiązujący do łączącej Francję i Polskę „tradycji soju-
szu”, to jednak dopiero od lipca 1943 r., czyli już po powstaniu FKWN,
możemy mówić o istnieniu oficjalnych polsko-francuskich stosunków
dyplomatycznych. Rząd polski w Londynie wskazując iż relacje, które bę-
dzie utrzymywał z FKWN, będą kontynuacją związków przyjaźni i aliansu
łączącego Polskę i Francję, uznał bowiem FKWN za oficjalną reprezentację
sprzymierzonej Francji 22 lipca 1943 r. W odpowiedzi Komitet francu-
ski także nawiązywał do tradycji sojuszniczych z Polską. Dyplomata de
Gaulle’a – Maurice Dejean – został przedstawicielem Komitetu przy
rządzie polskim (Dejean występował jako delegat FKWN przy rządach
alianckich), analogicznie Kajetan Dzierżykraj-Morawski przy FKWN 2.
Sojusz polsko-francuski stracił na znaczeniu po wrześniu 1939 r.
W zmienionej wojennej sytuacji międzynarodowej ani osłabiona Fran-
cja, pozbawiona wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej, ani coraz
bardziej uprzedmiotowiona w polityce międzynarodowej Polska, nie były
w stanie reaktywować dawnych związków sojuszniczych. Wprawdzie
rząd polski w Londynie i Wolna Francja zajmowały wspólne stano-
wisko w sprawach niemieckich, to podobnie jak przed wojną różnice
występowały w  ocenie Sowietów i  w  kontaktach z  nimi. W  1944  r.
Związek Sowiecki i wspierani przez niego komunistyczni kandydaci do
nowych władz w Polsce stali się wręcz zwornikiem zmuszającym Francję
do określenia swego stanowiska wobec dawnej, utożsamianej z rządem
1
Szerzej zob. M. Gmurczyk-Wrońska, Wolna Francja i jej struktury organizacyjne w cza-
sie drugiej wojny światowej [w:] Rządy bez ziemi. Struktury władzy na uchodźstwie,
red. R.P. Żurawski vel Grajewski, Warszawa 2014, s. 459‑477.
2
Szerzej zob. M. Gmurczyk-Wrońska, Polska – niepotrzebny aliant Francji? (Francja
wobec Polski w latach 1938‑1944), Warszawa 2003, s. 239‑278.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 167

londyńskim Polski i tej nowej, wspieranej przez Moskwę – tylko czy


wyłącznie komunistycznej?

Francuskie cele i plany


Po zaatakowaniu Związku Sowieckiego przez Niemcy gen. de Gaulle
już 24 czerwca 1941 r. polecił swemu dyplomacie kierującemu wów-
czas Komisariatem Spraw Zagranicznych w Komitecie Wolnej Francji
­Maurice’emu Dejeanowi wystosować odezwę do ambasadora sowieckiego
w Londynie Iwana Majskiego ze słowami poparcia w walce z Niemca-
mi 3. Moskwa wprawdzie uznała już 26 września 1941 r. de Gaulle’a jako
przywódcę walczących Francuzów, ale początkowo zachowywała rezerwę
wobec jego ruchu. Ambasador sowiecki w Londynie Iwan Majski i przy-
były tam w 1941 r. (z Francji, po zerwaniu stosunków dyplomatycznych
z rządem Vichy) w charakterze ambasadora przy rządach uchodźczych
Aleksandr Bogomołow obserwowali bacznie gaulistów. Dopiero 28 wrze-
śnia 1942 r. ZSRS uznał Komitet Wolnej Francji de Gaulle’a. W marcu
1942 r. de Gaulle wysłał swych przedstawicieli do ZSRS. Dla Sowietów
kontakty z Francuzami miały przede wszystkim znaczenie taktyczne
w rozgrywkach z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi, a w 1944 r.
także w sprawach polskich wynikających z ich dążenia do uznania przez
Francję Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. ZSRS wyznaczył
Francji miejsce drugorzędne. Partnerami Stalina stali się Amerykanie
i Brytyjczycy. De Gaulle i jego dyplomaci potrzebowali jednak solidnych
sojuszniczych stosunków z Moskwą. Koncepcja oparcia się o ZSRS wy-
nikała z tradycji francuskiej dyplomacji opartej o geopolitykę i wiązała
się z planem kontrolowania i podzielenia Niemiec. Koncepcja ta okazała
się nierealna jak dowiodły rozmowy kierującego już Rządem Tymcza-
sowym generała de Gaulle’a w Moskwie w grudniu 1944 r. Wynikało to
z faktu, że Moskwa nie widziała we Francji partnera do negocjowanego
podziału świata.
Dla FKWN spotkanie ministrów spraw zagranicznych ZSRS, Wiel-
kiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w Moskwie, a potem konferencja

3
Ch. de Gaulle, Mémoires de Guerre. L’Appel 1940‑1942, Paris 1954, s. 193‑194.
168 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

w Teheranie były sygnałem, iż Francja może nie być dopuszczona do


przyszłej konferencji pokojowej decydującej o mapie powojennej Europy.
Wiosną 1944 r. bezskutecznie próbowano nakłonić ambasadora sowiec-
kiego do rozmów o sojuszu z Francją. W Moskwie bowiem podjęto decy-
zje o „trzymaniu Francji w rezerwie” i zgodzie na amerykańskie wpływy
w Europie Zachodniej 4. Osłabiona Francja, bez pewnego sojusznika,
nie miała możliwości uczestniczenia w polityce europejskiej. Francuscy
politycy w 1944 r. nie mieli złudzeń, iż to ZSRS będzie „dyktować pra-
wo” w Europie Środkowej 5. Francuzi sądzili jednak, że uda im się póź-
niej włączyć do polityki europejskiej. Przypuszczali także, iż po wojnie
może dojść do konfliktu pomiędzy ZSRS a Anglosasami. Francja miała
więc czekać na sprzyjający moment, aby włączyć się do wielkiej polity-
ki. W tych kalkulacjach mieści się także „poparcie” dla rządu polskiego
w Londynie. Pomimo iż zdawano sobie doskonale sprawę z jego słabości,
FKWN nie udzielił od razu poparcia polskim komunistom. Ważnym
czynnikiem w tych kalkulacjach pozostawali także francuscy komuniści
krytykujący rząd polski w Londynie. Całkowite poparcie FKWN dla
polskich komunistów oznaczałoby de facto poparcie stanowiska francu-
skich komunistów.

Wobec rządu polskiego w Londynie


i działań polskich komunistów
Generał de Gaulle 12 czerwca 1944 r. w czasie spotkania z polskim pre-
zydentem Władysławem Raczkiewiczem powiedział: Francja sama ma
tak ciężką sytuację, iż niewiele może nam pomóc na arenie międzynarodowej.
Dodał, że Rząd Tymczasowy, na czele którego on stoi, nadal uznaje waż-
ność wszystkich umów międzynarodowych podpisanych przez Francję do

4

F. Lévêque, La place de la France dans la stratégie soviétique de la fin de la guerre en
Europe (fin 1942 – fin 1945), „Matériaux pour l’histoire de notre temps” 1994, nr 36,
s. 31‑32.
5

Archives du Ministère des Affaires Étrangères Français [dalej: AMAEF], Pa-
piers d’agents, archives privées [dalej: PA-AP], Papiers Massigli, 217, dossier 42,
Avant-projet d’un questionnaire sur la position française dans des négociations de
paix, bez daty i podpisu, k. 242‑243.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 169

dnia 17 czerwca 1940 r., a następnie przez Francuski Komitet Wyzwole-


nia Narodowego. Dotyczyło to zatem także i umów polsko-francuskich,
które nie straciły aktualności. Ponadto stwierdził, że przywiązuje dużą
wagę do roli, jaką będzie odgrywać w Europie Polska, zawsze potrzebna
Francji jako naturalny sojusznik przeciw niebezpieczeństwu niemieckie-
mu. Przy tej sposobności gen. de Gaulle wyjaśnił również, że rozmowy
podjęte obecnie przez Francję z innymi państwami sąsiadującymi od
Zachodu z Niemcami, mające na celu wzmocnienie ich powojennej,
solidarnej postawy obronnej przeciw niemieckiej ekspansji zwłaszcza
na tle gospodarczym, nie oznaczają bynajmniej ze strony francuskiej
tendencji do dzielenia Europy na dwie strefy: zachodnią i wschodnią
i nieinteresowania się przez Francję Wschodem. Wprost przeciwnie, jest
to tylko początek szerzej zakrojonej akcji, zmierzającej do przywrócenia
Francji jej właściwej roli w całej Europie. Na wschodzie Francja widzi trzy
głównie interesujące ją czynniki konstrukcyjne: dwa większe, tj. ZSRS
i Polskę, oraz jeden mniejszy, tj. Czechosłowację. Francja byłaby szczę-
śliwa, gdyby doszło do pełnego porozumienia i współdziałania między
tymi czynnikami, które stać by się mogły mocnym zawiązkiem nowej
organizacji w Europie Środkowo-Wschodniej i łącznie z państwami Eu-
ropy Zachodniej stworzyłyby jeden blok zdolny do skutecznego oparcia
się raz na zawsze niemieckim tendencjom odwetowym 6.
Czy Francja mogła udzielić poparcia polskim komunistom w sytuacji,
gdy de Gaulle potwierdził wobec polskiego prezydenta ważność umów
sojuszniczych polsko-francuskich? De Gaulle od początku nie ukrywał
wobec rządu polskiego, że Francja nie będzie pośredniczyć w konflikcie
granicznym polsko-sowieckim, ale Francji od dawna zależało, aby relacje
Polski ze ZSRS były poprawne. Utrzymując jednak kontakty dyploma-
tyczne z rządem polskim w Londynie, FKWN zachowywał rezerwę
wobec polskich komunistów, którzy mogli jednak stanowić gwarancje,
że polsko-sowieckie problemy sporne zostaną w końcu uregulowane.
O sprawach polskich najwięcej pisali, co wynikało z ich funkcji dyploma-
tycznych – Maurice Dejean z Londynu i dyplomata de Gaulle’a w Mo-
skwie Roger Garreau. Treść ich raportów, odzwierciedlająca miejsce,
źródło informacji i kontakty, stanowiła przecież odbicie ich własnych

6
Instytut Polski i Muzeum Gen. Sikorskiego w Londynie [dalej: IPMS], A.12.49/10,
Ambasada RP w Londynie, k. 15.
170 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

spostrzeżeń. Analizując raporty Garreau i Dejeana, odnosimy wrażenie,


iż pierwszy próbował przekonać swój rząd o braku szans na porozumienie
pomiędzy rządem polskim w Londynie a Moskwą oraz wskazywał na
komunistów jako przyszłych rządzących w Polsce. Drugi natomiast pisał,
iż polski rząd w Londynie pozostanie w roli decydenta lub przynajmniej
niektórzy jego członkowie będą tworzyć nowy rząd razem z komuni-
stami. Zresztą ambasador ZSRS przy rządach sojuszniczych Wiktor
Lebiediew taką perspektywę nakreślił w rozmowie z Dejeanem 1 lipca
1944 r. 7 Strona sowiecka nie precyzowała składu przyszłego rządu i nie
wspominała o istnieniu Krajowej Rady Narodowej. Aczkolwiek Dejean
sygnalizował jej powstanie w raporcie z 11 marca 1944 r. 8, ale chyba nie
traktowano tego zbyt poważnie, gdyż w następnych miesiącach dyplomaci
francuscy nie pisali nic o jej istnieniu. Dopiero 8 lipca Dejean za prasą
brytyjską i polską pisał o przybyciu do Moskwy delegacji Polskiego Ko-
mitetu Narodowego (takiej właśnie nazwy używano). Dejean wprawdzie
zaznaczył, że według informacji brytyjskich Komitet ten odgrywa istotną
rolę na ziemiach polskich wśród partii chłopskiej i socjalistycznej, nato-
miast według źródeł polskich jest organizacją komunistyczną, to starał
się jednak pomniejszyć jego rolę, dowodząc iż jest to grupa, która nie ma
poparcia wśród polskiej ludności. Nieznani przed wojną, służą jedynie dla
fikcji w celu zamanifestowania różnic i ich nazwa zmienia się w zależności
od sytuacji 9.
Inaczej przedstawiał to Roger Garreau z Moskwy, który – jak miał
w  zwyczaju  – podawał pełne teksty drukowane przez komunistów
w ZSRS. Teksty te miały przekonać Algier o demokratycznym cha-
rakterze formującej się przyszłej władzy w nowej Polsce. W telegramie
z 17 lipca 1944 r. podawał za biuletynem informacyjnym ZPP, iż Rada
Narodowa składa się [...] z przedstawicieli partii chłopskich, robotniczej
partii socjalistycznej (była partia bez Piłsudczyków), polskiej partii robot-
niczej, komitetu odrodzenia narodowego, grup demokratów bezpartyjnych,
ligi młodzieży walczącej, grup pisarzy, rzemieślników, lekarzy demokratów,
7
Za: Z. Zaks, Stosunki polsko-radzieckie w świetle francuskiej dokumentacji dyplomatycznej
1944 roku (styczeń – lipiec 1944), dok. 20, Londyn, 3 VII 1944 r., Dejean do FKWN
w Algierze, „Dzieje Najnowsze” 1987, nr 3, s. 130‑132.
8

Ibidem, s. 121‑122.
9

AMAEF, PA-AP, 288, Papiers Dejean, dossier 18, Londyn, 8 VII 1944 r., AL/1241,
„Comité National Polonais”, k. 34‑35.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 171

związku pracujących izraelitów, jak również reprezentantów tajnych or-


ganizacji wojskowych, takich jak gwardia ludowa, milicja ludowa i nawet
jednostek Generała Sosnkowskiego. Garreau nie omieszkał dodać: Rada
Narodowa odmawia naturalnie rządowi na emigracji wszelkich praw do
przemawiania w imieniu narodu polskiego, oraz że Związek Patriotów Pol-
skich proklamował swoją przynależność do „Rady Narodowej” 10. Wprawdzie
nie znamy dokładnej daty pierwszych kontaktów Garreau z przedsta-
wicielami Związku Patriotów Polskich w ZSRS, ale wskazywał on na
nich jako na realną siłę polityczną, przyjaźnie nastawioną wobec Francji.
Nie możemy jednak wykluczyć hipotezy, że strona sowiecka „wciągnęła”
Garreau do nawiązania kontaktów ze ZPP i tym samym przygotowywała
już grunt do przyszłych swoich rozmów z Francuzami.
Raporty Garreau frapują treścią, dążeniem przedstawiciela Francji do
nawiązania oficjalnych kontaktów z polskimi komunistami. Tym samym
Garreau starał się pomniejszać znaczenie i rolę rządu polskiego w Londynie
oraz, chociaż oczywiście wprost tego nie sformułował, widział niedogod-
ność, a nawet szkodliwość dla rządu francuskiego utrzymującego kontakty
z polskim Londynem. Po utworzeniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Na-
rodowego, wobec rezerwy rządu francuskiego, który ograniczył się jedynie
do poinformowania członków Rządu Tymczasowego o powstaniu i skła-
dzie personalnym PKWN 11, G ­ arreau nieustannie przypominał o przyjaźni
polskich komunistów wobec Francji. Nie omieszkał także przypomnieć, że
to właśnie polski rząd w Londynie był jednym z tych, które utrzymywały
kontakty z Vichy. Garreau, który od dawna powątpiewał, aby Moskwa
chciała rozmawiać z rządem polskim w Londynie, po utworzeniu PKWN
coraz bardziej w to wątpił, aczkolwiek nie wykluczał, iż może dojść do
porozumienia przynajmniej z pewnymi osobami z Londynu. Uważał, że
w interesie Francji, zarówno ze względu na francuskich jeńców wojennych,
ale także w celu zawarcia sojuszu ze ZSRS, jest udzielenie poparcia PKWN.
Jednak władze francuskie w Algierze zachowywały milczenie na temat
„przejmowania władzy w Polsce” przez komunistów. Nie wydaje się, aby
wpływały na to doniesienia z Londynu od Dejeana utrzymane w tonie
10
Z. Zaks, Stosunki polsko-radzieckie w świetle francuskiej dokumentacji dyplomatycznej
1944 roku (styczeń – lipiec 1944), op. cit., dok. 21, s. 133‑134.
11

Idem, Rząd francuski wobec Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i Rządu Tym-
czasowego RP (lipiec 1944 – sierpień 1945), „Polska 1944/1945‑1989. Studia i Mate-
riały” 1995, t. 1, s. 64.
172 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

nadziei na rozmowy z Moskwą. Władze francuskie w Algierze, a potem


po przeniesieniu rządu do Paryża, nie zajmowały także stanowiska wobec
Powstania Warszawskiego. Wynikało to w dużym stopniu z faktu, iż w cza-
sie kiedy trwały walki w Warszawie nie wiadomo było czy na pewno, jak
przekonywał Garreau, komuniści będą jedyną i decydującą siłą w sprawach
dotyczących Polski. Rząd francuski utrzymując stosunki dyplomatyczne
z rządem polskim w Londynie nie chciał w tej sytuacji zajmować stano-
wiska wobec siły politycznej, o której nie było wiadomo czy na pewno
obejmie władzę w Polsce. W tej sytuacji komisarz spraw zagranicznych
René Massigli musiał czasami „hamować” zbyt „rozentuzjazmowanego”
Garreau, który najchętniej prowadziłby oficjalne rozmowy dyplomatyczne
w imieniu swego rządu z polskimi komunistami. Kiedy więc Garreau prze-
słał Massiglemu tekst wypowiedzi przewodniczącego PKWN Edwarda
Osóbki-Morawskiego, pozwolił sobie na wypowiedzenie zdania w imieniu
swego rządu, które oczywiście dołączył do wspomnianego tekstu, stosując
najprawdopodobniej zasadę, że Algier nie jest świadom tego, co się dzieje
na ziemiach polskich i przedstawiciel rządu francuskiego powinien wyko-
nać pierwszy krok. Massigli w depeszy do Garreau 12 sierpnia pisał: Jest
dziwne, że czuł się Pan zobowiązany odpowiedzieć inaczej niż przez zwykłe
potwierdzenie odbioru na okólnik pochodzący od władzy, która sprzeciwia się
rządowi polskiemu, z którym Rząd Tymczasowy utrzymuje normalne stosunki
dyplomatyczne 12. Massigli przeprowadził rozmowy, zainicjowane jednak
przez stronę polską, 2 sierpnia z ambasadorem Kajetanem Dzierżykra-
jem-Morawskim i 24 sierpnia z polskim ministrem spraw zagranicznych
Tadeuszem Romerem. W czasie spotkania z Morawskim Massigli wy-
pytywał zarówno o przebieg rozmów moskiewskich premiera Stanisława
Mikołajczyka (podróż odbyła się w dn. 30 lipca – 10 sierpnia 1944 r.), jak
i zapoczątkowane już w Warszawie walki. Natomiast od Romera – wobec
„zastoju” w relacjach francusko-sowieckich – próbował uzyskać informacje
o ZSRS 13.
Milczenie władz francuskich, poza rezerwą wobec komunistów, było
konsekwencją przyjętej wcześniej linii postępowania, czyli niemieszania
12
Algier, 12 VIII 1944 r., Depesza Massiglego do Garreau, dokument publikowany
przez A. Kwiatkowską-Viatteau w: Mocarstwa wobec Powstania. Wybór dokumentów
i materiałów, red. M.M. Drozdowski, Warszawa 1994, s. 646.
13

AMAEF, PA-AP, Papiers Massigli, dossier 42, Conversation avec le Ministre des
Affaires Étrangères de Pologne, k. 328‑329.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 173

się do konfliktu polsko-sowieckiego. Wydaje się, że polityka wstrzymy-


wania się rządu francuskiego od wypowiedzenia się w sprawie PKWN,
poza odczuwaną przez Francuzów rezerwą Moskwy wobec nich i obawą
przed ruchem komunistycznym oraz faktem iż to właśnie rząd w Londy-
nie był jedynym legalnym, wynikała z oczekiwania na wynik Powstania
Warszawskiego, które powinno wyłonić zwycięzców. Przede wszystkim
jednak oczekiwano na wypowiedzi Stalina wobec wydarzeń w Warsza-
wie. Najprawdopodobniej tym należy tłumaczyć „niekonsekwencje” we
francuskiej propagandzie. 6 sierpnia Francuzi podali na falach BBC, że
29 lipca, radio Moskwa i Lublin wezwały do otwartej walki miliony Polaków.
1 sierpnia generał Tadeusz Bór-Komorowski, dowodzący Armią Krajową,
powołując się na rząd polski w Londynie, rozpoczął akcje. Armia Czerwona
jest w zasięgu miasta na drugim brzegu Wisły, nikt nie wątpi w nieuchronne
wyzwolenie stolicy. Francuzi wykorzystywali także teksty sowieckie o po-
chodzie zwycięskiej Armii Czerwonej, której czyny zbliżały Europę do
zwycięstwa nad Niemcami 14. Czyżby więc przez chwilę Francuzi sądzili,
że przebywającemu właśnie w Moskwie premierowi Mikołajczykowie
udało się porozumieć z kierownictwem sowieckim? Dnia 11 sierpnia
informowano o walkach Armii Czerwonej na przedmieściach Warsza-
wy i nadziei na wyzwolenie stolicy 15. O ile jednak obraz ten przetrwał
w prasie podziemnej, to radio w Londynie, po poinformowaniu Winstona
Churchilla przez Stalina, że dowództwo sowieckie „nie przyłącza się” do
tego, zmieniło wypowiedzi w kierunku ukazania przede wszystkim bo-
haterstwa i martyrologii walczących powstańców. Tak więc do przekazu
z 20 sierpnia o krytycznym stanowisku Stalina wobec powstania dodano
jedynie informacje od polskiego korespondenta „Timesa” o powstańczej
codzienności warszawiaków 16. Czekano na wynik powstania.
Czynnik legalności rządu w Londynie odgrywał w tym przypadku
dużą rolę. Być może miano nadzieję, że stanie się to atutem w rozmowach

14

Varsovie a pris les armes, 6 VIII 1944 r. [w:] „Les Voix de la liberté”. Ici Londres
1940‑1944, red. J.-L. Cremieux-Brilhac, Paris 1975, s. 145; ibidem, 8 VIII 1944 r.,
s. 146.
15

L. Lévy, 11 VIII 1944 r. [w:] „Les Voix de la liberté”. Ici Londres 1940‑1944, op.cit.,
s. 156.
16

Jean Ployé, 20 VIII 1944 r. [w:] „Les Voix de la liberté”. Ici Londres 1940‑1944, op. cit.,
s. 190; ibidem, 25 VIII 1944 r., La voix de Varsovie martyre (podano jedynie krótką
informację: ...l’armée Rouge est stabilisée et le calvaire de Varsovie continue...), s. 213.
174 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

z Moskwą. Francja chciała zawrzeć sojusz ze ZSRS, ale nie chciała uznać
komunistycznego rządu w Polsce. W sytuacji kiedy polityka francuska
wobec Polski była warunkowana pozycją ZSRS i dążeniem do zawarcia
z nią sojuszu, polska karta mogła posłużyć jako istotny element w roz-
mowach z Moskwą. Wobec faktu istnienia już PKWN jedynym roz-
sądnym wyjściem byłoby utworzenie rządu polskiego z komunistami,
ale w skład którego weszliby przynajmniej niektórzy członkowie rządu
z Londynu. Dlatego pewnie Paryż „hamował” niektóre kroki Garreau
wobec polskich komunistów, ale nie zabraniał kontaktów z nimi, gdyż
było oczywiste, że będą oni mieć istotny wpływ na kształt przyszłego
rządu polskiego. 1 września 1944 r. Dejean przesłał obszerny raport dla
de Gaulle’a i Massi­glego w związku „pewnymi deklaracjami” – jak to
określił – Edwarda Osóbki-Morawskiego i gen. Michała Żymierskie-
go z 28 sierpnia, dotyczącymi możliwości utworzenia wspólnego rządu
z Mikołajczykiem. Propozycję tę Dejean określił jako odbicie aktualnej
pozycji przywódców sowieckich w sprawie polskiej 17. Wspomniane deklaracje
nawiązywały do rozmów Mikołajczyka prowadzonych jeszcze w Mo-
skwie z przedstawicielami PKWN i KRN, a dotyczyły projektów utwo-
rzenia wspólnego rządu 18. Zawierały także oświadczenie gen. Żymier-
skiego o niemożliwości udzielenia wsparcia walczącej Warszawie. Kiedy
29 sierpnia rząd polski uchwalił tekst polskiego memorandum, Dejean
przesłał go do Paryża, ale w raporcie z 3 września odnosił się sceptycz-
nie do jego wpływu na polepszenie relacji pomiędzy rządem sowieckim
i rządem polskim, jak również co do możliwości porozumienia pomiędzy
rządem w Londynie a PKWN. Sceptycyzm Dejeana wynikał w dużym
stopniu z wrażenia jakie odniósł po rozmowie z premierem Mikołajczy-
kiem 2 września, w czasie której premier wyrażał obawy przed zupełnym
podporządkowaniem Polski Związkowi Sowieckiemu 19. Wspomnia-
ne memorandum rządu ­polskiego zostało, jak wiadomo, skrytykowane
przez Moskwę, a 15 września o­ drzucone przez PKWN. Strona sowiecka

17

AMAEF, PA-AP, Papiers Dejean, dossier 18, Londyn, 1 IX 1944 r., AL/1473, Pour
le Général de Gaulle et M. Massigli, k. 402‑404.
18
Szerzej E. Duraczyński, Rząd polski na uchodźstwie 1939‑1945, Warszawa 1993,
s. 380‑381.
19

AMAEF, Z Europe 1944‑1960, Pologne, dossier 47, Différends entre les gouverne-
ments de Londres et de Lublin, août 1944 – février 1945 r.; Londyn, 4 IX 1944 r.,
Entretien avec M. Mikolajczyk (2 septembre 1944), Podpis Dejean, k. 23‑25.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 175

zarzuciła polskiemu rządowi, iż w przyszłej Polsce dąży do zachowania


antydemokratycznej konstytucji z 1935 r. Sprawy te zajęły także istotne
miejsce w raportach Garreau.
W tym miejscu należy dodać, że w lecie i wczesną jesienią 1944 r. trwa-
ły rozmowy na temat wejścia Francji do Europejskiej Komisji Doradczej,
która miała po wojnie zająć się sprawami niemieckimi. Stanowisko ZSRS
okazało się kluczowe w dopuszczeniu do niej w końcu października
Francji. Francuzi byli więc w tym okresie wyjątkowo wyczuleni na sprawy
polskie, które nie mogły przecież wywołać niepotrzebnych problemów.
Garreau nawiązując do zarzutów strony sowieckiej, iż rząd polski w Lon-
dynie dąży do utrzymania konstytucji polskiej z 1935 r., w obszernym ra-
porcie z 10 września do ministra spraw zagranicznych Georgesa Bidaulta
(po ustąpieniu Massiglego nie stosowano już określenia komisarz w tym
resorcie) przytoczył za agencją „Polpresse” porównanie niektórych arty-
kułów polskich konstytucji z 1935 r. i 1921 r., podkreślając, iż konstytucja
z 1935 r. była konsekwencją zamachu stanu z maja 1926 r. i rozwiązania
sejmu z 1930 r. W sumie utrzymanie konstytucji z 1935 r. groziłoby więc
wprowadzeniem dyktatury prezydenta odpowiedzialnego jedynie przed
„Bogiem i Historią”. Garreau pisał, że zerwanie rozmów zapoczątkowanych
w Moskwie pomiędzy przedstawicielami rządu polskiego z Londynu a przy-
wódcami Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego zostało oficjalnie
przypisane epoce działań Pana Mikołajczyka, skoro on i jego koledzy pozostali
wierni konstytucji z 1935, natomiast Polski Komitet Wyzwolenia Narodo-
wego zadecydował powrócić do konstytucji z 1921 r. 20 Doniesienia Garreau
miały oczywiście na celu przekazanie informacji, z których wynikałoby, iż
to PKWN faktycznie wykonuje władzę na ziemiach polskich. Niemniej
jednak doniesienia z Londynu od Dejena potwierdzały, iż problem polski
stawał się coraz bardziej nierozwiązywalny i właściwie można było mówić
już – w ocenie francuskiego dyplomaty – o „schizmie” w polskiej polityce:
rząd polski w Londynie wykonywał swą władzę w oparciu o konstytucję
z 1935 r., natomiast nowe władze na ziemiach polskich powoływały się
na konstytucję z 1921 r. 21

20

Ibidem, dossier 34, Politique intérieur et reconstitution de l’état polonais, 10 septembre
1944 – 30 juin 1945 r.; Moskwa, 10 IX 1944 r., Garreau do Bidaulta, k. 1‑4.
21

Ibidem, Londyn, 19 IX 1944 r., podpis Dejean „Schisme Polonais”, k. 42.
176 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

Być może te informacje wpłynęły na wyrażenie przez Paryż zgody


na sugestie Garreau sformułowaną w telegramie do Paryża już 20 wrze-
śnia i dotyczącą wysłania do Polski kapitana Christiana Foucheta, który
miał się zająć francuskimi jeńcami wojennymi. Pytanie tylko czy był to
jedyny powód jego ewentualnego przybycia do Polski. Nie znamy kulis
tej decyzji, a twierdzenie Garreau, że otrzymał w końcu września po-
twierdzenie wysłania Foucheta niczego nie wyjaśnia 22. Fouchet wchodził
w skład francuskiej misji wojskowej w Moskwie, stąd jego znajomość
z Garreau. Sytuacja stawała się bardziej klarowna dopiero wtedy, gdy
Francuzi rozpoczęli rozmowy z Moskwą na temat zapewnienia opieki
uwalnianym więźniom francuskim i sowieckim 23. Wysłanie w tym celu
misji wojskowych miało posłużyć także do obserwacji terenów zajmo-
wanych przez Armię Czerwoną. Niemniej jednak – jak wynika z noty
ministerstwa spraw zagranicznych z 31 października 1944 r. – Garreau
na polecenie z Paryża prowadził rozmowy z przedstawicielem PKWN
Stefanem Jędrychowskim. W nocie tej czytamy: Od początku października
nasz chargé d’affaires w ZSRS, pan Garreau, prowadzi rozmowy z moskiew-
skim przedstawicielem Komitetu lubelskiego na temat projektu misji kapitana
Foucheta. Pan Jędrychowski nie tylko odniósł się z sympatią do tego projektu,
ale i w imieniu Komitetu okazał zainteresowanie losami Polaków przeby-
wającymi we Francji, których duża liczba brała aktywny udział w Ruchu
Oporu i dyskretnie wyraził nadzieję, że rząd francuski w stosownym czasie
upoważni oficjalnego przedstawiciela Komitetu do nawiązania stosunków
ze swymi rodakami 24. Pomimo tych rozmów, Fouchet wyjechał do Polski
dopiero w grudniu. 6 listopada radca dyplomatyczny w gabinecie de
Gaulle’a Etienne Burin des Rosiers w nocie dla generała pisał: Jeżeli
chodzi o Polaków z Lublina, jest oczywiste, że będą chcieli skorzystać z sytuacji
i ustanowić z nami kontakty oficjalne. Intencją Departamentu jest, aby w tym
momencie ograniczyć się do wysłania Christiana Foucheta do Rosji [w celu
zajęcia się więźniami francuskimi na terenie Rosji – przyp. M.G.-W.]

22
K. Mazurowa, Uznanie rządu polskiego. Rozmowa z Rogerem Garreau, „Polityka” 1979,
nr 5.
23

Documents Diplomatiques Français [dalej : DDF], 1944, t. II (9 septembre – 31 dé-
cembre), Paris 1996; dok. 91, Paris, 25 X 1944 r., Note de la Direction Politique pour
la représentation Plénipotentaire de l’Union des Républiques Socialistes Soviétiques
à Paris, s. 161‑163.
24

AMAEF, Z Europe 1944‑1960, Pologne, dossier 47, 31 X 1944 r., Note, k. 117.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 177

i zaczekać na rezultaty śledztwa, które przeprowadzi na terenach wyzwolonej


Polski 25. Sprawa ta pozostała w fazie projektu i należy sądzić, iż było to
związane z prowadzonymi w tym czasie rozmowami francusko-sowiec-
kimi dotyczącymi zarówno więźniów francuskich, jak i sowieckich, ale
przede wszystkim z zabiegami Francuzów o oficjalne uznanie Rządu
Tymczasowego przez mocarstwa. Przypomnijmy, że formalne uznanie
Rządu Tymczasowego Republiki Francuskiej (istniejącego od 3 czerwca)
przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Związek Sowiecki nastąpiło
dopiero 23 października 1944 r. (Polska uczyniła to 14 czerwca 1944 r.).
Garreau oczywiście „dyskretnie” w rozmowach ze stroną sowiecką za-
biegał o uznanie Rządu Tymczasowego, ale Moskwa nie chciała się w to
angażować i pozostawiono inicjatywę w rękach Anglosasów 26.
Od końca września Francuzi obserwowali uważnie stanowisko rządu
brytyjskiego w sprawach polskich. Wydaje się, że w związku z kolejnym
kryzysem polskiego gabinetu, wywołanym różnicą stanowisk Naczelnego
Wodza gen. Sosnkowskiego i premiera Mikołajczyka, a dotyczącym po-
wstania w Warszawie 27, Francuzi zaczęli się obawiać, że Brytyjczycy cofną
poparcie dla polskiego rządu. Obawiano się także dymisji Mikołajczyka
i jeszcze większego usztywnienia stanowiska Moskwy wobec polskiego
rządu. Dejean 6 października pisał do Bidaulta: Jak dotąd, co prawda,
przywódcy sowieccy nie zerwali całkiem mostów z panem Mikołajczykiem.
Nie wykluczyli jeszcze możliwości, by obecny premier stanął na czele rządu,
który powstałby z połączenia Komitetu lubelskiego i niektórych osób przybyłych
z Londynu. Jednak Sowieci wydają się skłaniać coraz bardziej ku innemu
rozwiązaniu, takiemu [w] którym rezygnując nawet z udziału Mikołajczyka,
braliby pod uwagę ustanowienie w Polsce rządu im oddanego. Obecnie wydaje
się, że rząd w Moskwie stara się ustalić dokąd może się posunąć w realizacji
tego zamiaru, nie zderzając się zbyt gwałtownie z Wielką Brytanią i Stana-
mi Zjednoczonymi. Z tego względu sprawa polska przybiera coraz bardziej
charakter „testu”, próby sił pomiędzy ZSRS a mocarstwami anglosaskimi 28.

25

DDF, s. 193, Przypis 1 do dok. 108.
26

Ch. Morelle, M. Vaïsse, La reconnaissance internationale du GPRF [w:] Le rétablisse-
ment de la légalité républicaine (1944), red. C. Singer, Paris 1996, s. 855‑875.
27
Szerzej: E. Duraczyński, Rząd polski w świetle francuskiej dokumentacji dyplomatycznej
1944 roku (styczeń – lipiec 1944), op. cit., s. 387‑393.
28

DDF, Londyn, 6 X 1944 r., Dejean do Bidaulta, dok. 44, s. 73.
178 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

W tej sytuacji było jasne, że wizyta Churchilla i Edena w Moskwie (9‑18


października 1944 r.) oraz polskiego premiera Mikołajczyka mogła przy-
nieść ostateczne rozwiązanie w kwestii polskiej, na co przede wszystkim
wskazał Garreau w telegramie do Bidaulta 29. Konferencja moskiewska
dostarczyła Garreau kolejnych argumentów do przekonywania rządu
francuskiego, że rząd londyński znajduje się już na straconej pozycji 30.
W przytaczanej już nocie francuskiego ministerstwa spraw zagranicznych
z 31 października 1944 r. napisano: Wydaje się, że w walce przeciwko pol-
skiemu rządowi w Londynie Komitet Wyzwolenia Narodowego z Lublina
powinien wziąć górę. Jest on bowiem na miejscu i może, od teraz, prowadzić
prace rządu. Korzysta ze wsparcia sowieckiego [...]. W kwestii dotyczącej
spraw najważniejszych, instrukcje posiadane przez p. Mikołajczyka w żaden
sposób nie pozwalają mu na przyjęcie żądań Polskiego Komitetu lubelskiego,
czyli: 1) odrzucenia konstytucji z 1935 r. i powrotu do konstytucji z roku
1921, 2) połączenia londyńskiego rządu z Polskim Komitetem Wyzwole-
nia Narodowego, 3) określenia polskich granic wschodnich i zachodnich. [...]
Niezależnie od tego, czy przyszły rząd polski ukonstytuuje się z połączenia
rządów lubelskiego i londyńskiego, czy też ten ostatni zostanie ostatecznie
wyeliminowany, nie powinniśmy długo zwlekać z nawiązaniem kontaktów
z ludźmi wchodzącymi w skład Komitetu lubelskiego. Leży to w naszym
interesie z następujących powodów: 1) niepokojący los francuskich więźniów
i osób deportowanych, odnalezionych na terenie Polski wyzwolonej powinien
nas skłaniać do nawiązania, przynajmniej oficjalnie, stosunków z Lublinem;
telegram prasowy korespondenta moskiewskiego Francuskiej Agencji Prasowej
z 26 października sygnalizuje brak możliwości, w obliczu braku oficjal-
nych kontaktów z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego, przyjścia
z pomocą bardzo dużej liczbie Francuzów wysłanych przez Niemców do
Polski. Wydaje się więc stosowne, z powodów które bez wątpienia uzna za
słuszne opinia publiczna, poszerzyć zakres misji, którą p. Garreau pragnął
powierzyć Fouchetowi, mającej na celu zebranie informacji na temat obywa-
teli francuskich przebywających w Polsce. Bez wątpienia należałoby działać
w porozumieniu z rządem sowieckim. 2) z drugiej strony należy wykorzystać
fakt, że Komitet lubelski jest stroną przedkładającą prośby. Dalej z tekstu

29

Ibidem, Garreau do Bidaulta, dok. 54, s. 88.
30

AMAEF, Z Europe 1944‑1960, Pologne, dossier 47, Moskwa, 20 X 1944 r., Podpis
Roger Garreau, k. 83‑84.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 179

wynika także, iż Francuzi byli zainteresowani, aby losami Polaków we


Francji zajął się już PKWN, a nie rząd polski w Londynie, którego am-
basador nota bene prowadził już w sierpniu rozmowy z René Massiglim
na temat uruchomienia polskich konsulatów na wyzwolonych terenach
Francji. Francuzi dążyli, aby nawiązywanie kontaktów z Komitetem pol-
skim w Lublinie odbywało się przy zachowaniu pewnej rezerwy wobec
polskiego rządu w Londynie 31.
1 listopada Étienne Burin des Rosiers w nocie dla de Gaulle’a pisał:
Generalnie należy oceniać, po konferencji w Moskwie, że Komitet lubelski,
wspierany przez Rosję i zainstalowany na terytorium polski, ma najwięk-
sze szanse w przyszłości zająć miejsce po Komitecie Londyńskim [!]. Burin
przypuszczał, że po wyborach prezydenckich w  USA administracja
waszyngtońska będzie popierać Komitet Lubelski. Wobec takiego stanu
rzeczy, czy nie nadszedł moment, aby Francja skontaktowała się z Polakami
z Lublina? 32 Tak więc stanowisko rządu francuskiego miało polegać na
utrzymywaniu relacji dyplomatycznych z rządem londyńskim, ale trakto-
wanym z dystansem i na nawiązaniu „kontaktów” z PKWN. Ten swoisty
dualizm był możliwy na krótki czas. Nawiązanie kontaktów z Komite-
tem uzależnionym od Moskwy, który administrował już na podległych
mu terenach, na których znajdowali się francuscy jeńcy wojenni, było
oczywiste. Tym bardziej, że właśnie w październiku 1944 r. prowadzo-
no w Paryżu rozmowy francusko-sowieckie na temat rosyjskich jeńców
wojennych we Francji i francuskich na froncie wschodnim 33. Rozmowy
te, jak również fakt, iż 23 października ZSRS uznał Rząd Tymczasowy
Republiki Francuskiej 34, a w niedługim czasie Francja została włączona
do Europejskiej Komisji Doradczej, powodowały iż wzrastały francuskie

31

Ibidem, dossier 47, 31 X 1944 r., Note, k. 115‑118, bez podpisu.
32

DDF, dok. 108, Paris, 1 XI 1944 r., Note de M. Burin des Rosiers pour le général
de Gaulle, s. 192‑193.
33

Ibidem, dok. 80, Paris, 21 X 1944 r., „Conversation avec M. Bogomolov”, s. 147‑149;
ibidem, dok. 91, Paris, 25 X 1944 r., „Note de la Direction Politique pour la Repré-
sentation Plénipotentiaire de l’Union des Républiques Socialistes Soviétique à Paris”,
s. 161‑162.
34

Ibidem, Garreau do Bidault, 23 X 1944 r., dok. 81, s. 149; Sowietsko-francuskije
otnoszenija wo wremia Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny, 1941‑1945, t. 1‑2, Moskwa
1983, Mołotow do Bogomołowa, 23 X 1944 r., dok. 57, 59.
180 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

nadzieje na zawarcie w końcu sojuszu ze ZSRS 35. Wydarzenie te stawiały


Francję, tak przynajmniej sądzono, w pozycji mocarstwa, które będzie
decydować o losach powojennej Europy.
W sporządzonej 9 listopada w ministerstwie spraw zagranicznych
przez Dejeana nocie na temat „sprawy polskiej” nie wykluczano wpraw-
dzie zupełnego wyeliminowania rządu londyńskiego z udziału w for-
mowaniu przyszłego rządu w Polsce, ale wobec istnienia popieranego
przez Moskwę Komitetu Lubelskiego o charakterze „rządu”, jego pozycja
została poważnie osłabiona. Dla Francuzów stawało się oczywiste, że po
konferencji w Moskwie nadzieja na brytyjską mediację w polskiej sprawie
wydawała się poważnie zachwiana, ewentualnie przypuszczano, że jeżeli
Londyn będzie chciał jeszcze występować w sprawie polskiej, to będzie to
wyłącznie presja na rządzie polskim w celu wymuszenia zgody na żądania
Stalina. Francuzi sądzili, że wobec braku poparcia ludności polskiej dla
Komitetu Lubelskiego, rząd londyński ma szansę na poparcie w kraju,
jak również może liczyć na poparcie brytyjskiej i amerykańskiej opinii
publicznej. Wprawdzie Dejean pisał, że członkowie PKWN są ludźmi
bezwartościowymi, że wywarli bardzo złe wrażenie na panu Churchillu i że
są oceniani surowo przez samych przywódców sowieckich, poza – nie wiadomo
dlaczego – Bierutem i Wasilewską 36. Wydaje się, że ten sposób widzenia pol-
skich komunistów, jako niezdolnych do pełnienia samodzielnych funkcji
państwowych, wynikał przede wszystkim z informacji jakie czerpał De-
jean od Polaków, gdyż Garreau nigdy nie dokonywał takiej charaktery-
styki tej grupy. Być może było to także związane z postawą niektórych
Francuzów wobec własnych komunistów, gdyż de Gaulle w czasie wizyty
w Moskwie po spotkaniu z Bierutem, Osóbką-Morawskim i Żymier-
skim powiedział: To nie są Polacy, to są komuniści. Oni nie mają żadnych
wartości reprezentacyjnych 37. De Gaulle nie chciał rozmawiać z polskimi
komunistami i być może wynikało to z ogólnej obawy i niechęci wobec
komunistów. Tak więc wprawdzie Francja nie zamierzała, bo nie miała
takich możliwości, występować w roli mediacyjnej pomiędzy polskim

35

DDF, dok. 93, note de M. Dejean, „Note sur les rapports franco-soviétique de 1941
à 1944”, Paris, 25 X 1944 r., s. 165-167.
36

AMAEF, PA-AP, Papiers Dejean, dossier 64, Direction Politique, 9 XI 1944 r.,
„La question polonaise”, k. 188‑192.
37

G. Palewski, Mémoires d’action 1924‑1974, Paris 1988, s. 236.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 181

rządem w Londynie a PKWN, to jednak kiedy polski minister spraw


zagranicznych Romer w rozmowie z Dejeanem 4 listopada 1944 r. wy-
raził zaniepokojenie rezygnacją Francji ze spraw wschodnioeuropejskich,
Dejean zapewniał go, iż Francja nigdy nie zaprzestanie interesować się
sprawami w tym rejonie Europy 38.
Czy i dlaczego Francji zależało na niepodległości Polski oraz o jaką
niepodległość chodziło? De Gaulle miał wśród swoich dyplomatów
i współpracowników osoby, które jak Garreau czy Burin des Rosier dą-
żyły do nawiązania oficjalnych kontaktów dyplomatycznych z polskimi
komunistami, nie precyzując jednak statusu Polski w relacjach francusko-
-sowieckich i Dejeana, który wprawdzie zrezygnował z pomysłu mediacji
Francji w konflikcie polsko-sowieckim, ale nadal miał nadzieję na zacho-
wanie przez rząd polski w Londynie pewnej roli w formułowaniu rządu
w Polsce. Trudno jest określić stanowisko Bidaulta, ale należy sądzić, iż
poza dążeniem do sojuszu ze ZSRS, nie miał konkretnych planów doty-
czących Polski i uzależniał te sprawy od de Gaulle’a. W czasie rozmów
w Paryżu 11 listopada de Gaulle’a i Bidaulta z Churchillem i Edenem, po
informacji strony brytyjskiej, że Polacy nie zaakceptowali jeszcze przesu-
nięcia granicy na zachodzie po Odrę, Bidault powiedział, że wprawdzie
Polacy powinni wyrazić zgodę na „ustalone” już granice, ale martwi ich
zagrożenie jakie ciążyłoby na niepodległości przyszłego rządu polskiego. Fran-
cuzi byli zgodni z Brytyjczykami zarówno w sprawie przyszłych polskich
granic, jak i związanymi z tym przesiedleniami ludności. De Gaulle
powiedział wręcz, iż zmiana polskich granic w kierunku zachodnim bę-
dzie stanowić gwarancję przed powrotem do polityki Becka, ale Polska
powinna żyć i być niepodległa. Niepodległość oznaczała niekomunistyczny
rząd w przyszłej Polsce, a to oznaczało udział przynajmniej niektórych
członków z gabinetu londyńskiego.
Przesunięcie polskiej granicy na zachód odpowiadało de Gaulle’owi,
ponieważ było to związane z planem osłabienia Niemiec i mogło ozna-
czać, że także granice tego państwa zostaną przesunięte na zachodzie. Za-
interesowanie de Gaulle’a sprawami polskimi wynikało nie tylko z obawy
przed komunizmem, ale wiązało się z przygotowaniem do złożenia wizyty
w Moskwie. Dlatego prawdopodobnie w listopadzie Francuzi podjęli

38

AMAEF, PA-AP, Papiers Dejean, dossier 64, „Entretien avec M. Romer, Ministre
Polonais des Affaires Étrangères (Londres – 4 IX 1944 r.)”, k. 192‑195.
182 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

decyzję przyjęcia w charakterze nieoficjalnym przedstawiciela PKWN.


W nocie ministerstwa spraw zagranicznych z 16 listopada czytamy: Mi-
nisterstwo Spraw Zagranicznych postanowiło zaakceptować wydelegowanie
do Francji przedstawiciela PKWN na tych samych zasadach, na jakich rząd
brytyjski zezwolił polskiemu obywatelowi Panu Wilanowskiemu być w Lon-
dynie agentem lubelskiego komitetu. Osoba wyznaczona nie będzie posiadać
oficjalnego tytułu ani nie będzie uznawana oficjalnie przez rząd francuski 39.
Francuzi od pewnego czasu analizowali przypadek Wilanowskiego, który
nie został akredytowany przy rządzie brytyjskim, jak również fakt istnie-
nia we Francji Komitetu Wyzwolenia Narodowego 40. Już 25 października
1944 r. jego przedstawiciele wystosowali do Bidaulta pismo, w którym
zawiadamiali francuskiego ministra spraw zagranicznych o swoim istnie-
niu, podkreślając iż jego członkowie wywodzą się zarówno z ugrupowań
prawicowych, jak i lewicowych, biorących udział w ruchu oporu we Fran-
cji 41. Wymiana przedstawicieli pomiędzy rządem francuskim a PKWN
nastąpiła jednak dopiero po wizycie de Gaulle’a w Moskwie. Nie mniej
jednak pozycja rządu londyńskiego – w oczach Francuzów – w listopadzie
radykalnie się pogorszyła. Wynikało to z dymisji Mikołajczyka i coraz
słabszych nadziei na porozumienie rządu polskiego z Sowietami.

Wizyta de Gaulle’a w Moskwie


Francuska delegacja z gen. de Gaulle’em wyjechała z Paryża 24 listopada
i powróciła dopiero 17 grudnia 1944 r. 42 Francuzom towarzyszył ambasa-
dor Aleksandr Bogomołow i po wjeździe na terytorium ZSRS pełnił tak-
że rolę przewodnika. Francuzi raczej nie przypuszczali, iż sprawy polskie
staną się jednym z ważniejszych punktów, o których Sowieci będą chcieli
39

Archives Nationales [dalej: AN], Fonds Bidault, 457 AP/89, Note pour le Général
Juin, Chef d’État Major à la Defence, 14 XI 1944 r. (kopia).
40
Szerzej: J. Zamojski, Polacy w ruchu oporu we Francji 1940‑1945, Wrocław 1975,
s. 225‑236.
41
AMAE, Z Europe 1944‑1960, Pologne, dossier 46, „Gouvernement de Lublin”,
Paris 25 X 1944 r., Do Ministra Spraw Zagranicznych, podpis nieczytelny, s. 1‑8.
42

F. Huré, Pologne 1944, „Espoir”, décembre 1983, s. 17; J. Laloy, À Moscou: Entre Sta-
line et de Gaulle. Décembre 1944, „Revue d’études slaves” 1982, t. 54, z. 1‑2, s. 137‑152;
Ch. de Gaulle, Le salut, Paris 1999, s. 74.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 183

z nimi rozmawiać, i że uzależnią podpisanie układu od uznania przez


nich Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Przed wyjazdem
Francuzi mając nadzieje na poparcie Sowietów w sprawach niemieckich
ustalili przyjęcie następującego stanowiska: 1) akceptacja wysuwanych
przez Sowietów planów przyszłych polskich granic (Francuzi od początku
uznali, iż jest do dobry pretekst do pozyskania sobie Moskwy); 2) utrzy-
mywanie relacji dyplomatycznych w rządem londyńskim, który jednak
tracił na znaczeniu; 3) zgoda na wymianę przedstawicieli z PKWN,
ale jako wysłanników z misjami humanitarnymi; 4) włączenie Polski
do systemu zabezpieczenia przed Niemcami na zasadach, które miały
dopiero wynikać z treści układu francusko-sowieckiego. Ostatni punkt
był najważniejszy, gdyż wiązał się z głównym celem wizyty de Gaulle’a
w Moskwie – uzyskaniem poparcia Stalina w kwestii niemieckiej. Jednak
ta sprawa łączyła się nie tylko z ostatnimi wydarzeniami, ale jej korzenie
sięgały układu francusko-rosyjskiego z końca XIX w. Pozostawał jednak
„problem” niepodległości Polski, czyli zarówno wynikające z tego korzyści
dla Francji związane nie tylko z zabezpieczeniem przed Niemcami, ale
i przed komunizmem, jak i przeszkody techniczne związane z przemar-
szem wojsk sowieckich przez polskie terytorium.
W materiałach, które delegacja francuska wiozła na rozmowy do Mo-
skwy, znajdowały się dokumenty z umów sojuszniczych Francji z Polską,
Czechosłowacją, Rumunią i ZSRS z okresu międzywojennego oraz tekst
konwencji wojskowej francusko-rosyjskiej zawartej w 1892 r. 43 Francuzi
oczekiwali na ruch Stalina w tej sprawie. Podobnie przypuszczali, że skoro
Sowieci podejmują z nimi rozmowy o sojuszu, to oznaczać to będzie włą-
czenie Francji do grona mocarstw decydujących o kształcie powojennej
Europy. Francuzi przypuszczali, że strona sowiecka przygotowując się
do układu z nimi będzie wzorować się na układzie z Wielką Brytanią
z czerwca 1942 r. i z Czechosłowacją z grudnia 1943 r., ale powinien on
być całkowicie inny od tego, który został wynegocjowany i zawarty w maju
1935 i raczej nawiązywać do tego, który odwoływał się do konwencji fran-
cusko-rosyjskiej z 1892 44. Dodajmy jeszcze, iż 23 września 1944 r. w mi-
nisterstwie spraw zagranicznych został przygotowany projekt umowy
francusko-sowieckiej. Projekt ten przewidywał między innymi przemarsz

43

AMAEF, Papiers Dejean, dossier 74, Documents. Voyage à Moscou.
44

DDF, dok. 181, s. 316‑320. Note de la Direction Politique.
184 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

wojsk sowieckich przez polskie i rumuńskie terytorium w przypadku


niemieckiego ataku. Francja ze swej strony zobowiązywała się do nakło-
nienia rządów tych państw do wyrażenia przez nich na to zgody 45. Ale
już w czasie podróży do Moskwy de Gaulle w rozmowie z Dejeanem,
mówiąc o przyszłym systemie zabezpieczającym Europę przed niebez-
pieczeństwem niemieckim, w którym współpraca polityczna i wojskowa
francusko-sowiecka byłaby „węzłem” scalającym cały system, nie poruszali
tego punktu lecz rozważali o systemie wzajemnych gwarancji i osłony na
odległość 46 granicy francuskiej i sowieckiej. System ten byłby prosty i pozba-
wiony komplikacji prawnych, które tak utrudniały działanie paktu z 2 maja
1935 r. Pozwoliłby on zwłaszcza uniknąć wszystkich problemów związanych
z prawem przejścia przez inne kraje. Gwarancja francuska w razie agresji
lub groźby agresji przez wschodnią granicę Rzeszy. Gwarancja sowiecka
wchodziłaby w grę w wypadku agresji lub groźby agresji przez zachodnią
granicę Niemiec. Choć nie jest jeszcze możliwe precyzyjne określenie, jaka
będzie granica Rzeszy na wschodzie, można przypuszczać, że z wojskowego
punktu widzenia będzie ona zgodna z grubsza z linią Odry przedłużoną aż
do Karpat, linią, której obrona będzie zorganizowana przez ZSRS wspól-
nie z jej czeskimi i polskimi sojusznikami. […] Nadrenia tworzyłaby w ten
sposób między Francją a Niemcami zamrożoną strefę 47, pozwalającą naszym
wojskom interweniować w każdej chwili w samym sercu Rzeszy. Od Renu
do Odry linie sił armii francuskiej i sowieckiej krzyżowałyby się w ten sposób
ponad terytorium niemieckim, zapewniając wykonanie wzajemnych zobowią-
zań pomocy i tworząc najsolidniejszą barierę przeciwko jakiejkolwiek nowej
próbie agresji ze strony Niemiec 48. Oznaczałoby to, iż terytorium polskie by-
łoby włączone w ten system i Armia Czerwona przy współudziale swych
sprzymierzeńców z Polski i Czechosłowacji mogłaby zaatakować Niemcy
od wschodu. Tak więc Polska byłaby przede wszystkim aliantem ZSRS.
Nie wiemy jak Francuzi wyobrażali sobie takie współdziałanie wojsk
polskich i  sowieckich. Wprawdzie przypuszczano, że Polska będzie
w sowieckiej strefie wpływów, ale czy de Gaulle sądził, że polski rząd

45

Ibidem, s. 321‑322, Aneks do noty.
46

W oryginale: couverture à distance.
47

W oryginale: un glacis.
48

Ibidem, dok. 197, 1 XII 1944 r., s. 343‑344, Note rédigée par la Délégation Française
à Moscou, Nota sporządzona przez Dejeana.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 185

w Londynie mógłby się na coś takiego zgodzić. Wydaje się to niemoż-


liwe. Jakie więc inne pozostaje wytłumaczenie tej rozmowy, poza wer-
sją iż przyszły rząd polski będzie komunistyczny i tym samym sprawa
warunków sojuszu polsko-sowieckiego będzie zależeć od Moskwy. Czy
możemy przypuszczać, że de Gaulle wychodził z założenia, że o Polsce
i tak będą decydować mocarstwa, do których Francja dzięki układowi
z Moskwą zostanie włączona, i zbyteczne będzie pytanie Polaków o zgo-
dę, gdyż wykorzystując doświadczenia z 1939 r. nie można pozwolić, aby
stanowisko Polski ponownie stało się pretekstem do wybuchu wojny?
Pozostawienie Polsce decyzji tak jak w 1939 r., z uwagi na jej położe-
nie geograficzne, nie zabezpieczyłoby Europy przed kolejną niemiecką
agresją. Czy więc chciano Polskę postawić przed faktem dokonanym?
Oczywiście w Moskwie zamierzano tylko rozpocząć o tym dyskusję, gdyż
decyzje zapadłyby na konferencji mocarstw. Wydaje się to logiczne, gdyż
w ten sposób Francja nie musiałaby w przyszłości prowadzić trudnych
rozmów z rządem polskim o prawo przemarszu dla wojsk sowieckich.
Już po powrocie z Moskwy na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicz-
nych 20 grudnia 1944 r. Bidault wskazywał na ten uciążliwy dla Francji
w przeszłości fakt, mówiąc: W 1939 r. nie otrzymaliśmy pozwolenia [od
rządu polskiego – przyp. M.G-W.] na przemarsz [wojsk sowieckich –
przyp. M.G-W.]. Potrzebowaliśmy wtedy Polski jednocześnie demokratycznej
i zaprzyjaźnionej z Rosją 49. Według takiej koncepcji pozbawienia Polski
decyzji polityczno-wojskowych w polityce zagranicznej, pozwolono by
Polakom na pewną swobodę w polityce wewnętrznej, rozumianej jako
rządy w większości komunistyczne przy udziale przynajmniej niektórych
członków rządu londyńskiego. Może tym należy tłumaczyć przedsta-
wioną prezydentowi Władysławowi Raczkiewiczowi 12 czerwca 1944 r.
przez Francuzów perspektywę zainteresowania Francji blokiem ZSRS
i Polski oraz Czechosłowacji. Może właśnie dlatego de Gaulle na po-
czątku wizyty w Moskwie zignorował telegram wysłany 29 listopada
1944 r. przez sekretarza generalnego ministerstwa spraw zagranicznych
Jeana Chauvela, w którym przekazał on uwagi ambasadora Dzierżykra-
ja‑Morawskiego dotyczące przyszłego układu francusko-sowieckiego
i zawarcia w nim klauzuli, że obecny traktat nie jest wymierzony przeciwko

49

AN, Papiers Auriol, AP 552/36, Commission des Affaires Étrangères. Séance du
mercredi 20 décembre 1944, Présidence de Vincet Auriol, s. 29.
186 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

poprzednim zobowiązaniom umawiających się stron wobec państw trzecich 50,


aby później po nieudanych rozmowach z Sowietami włączyć ten zapis
do układu francusko-sowieckiego podpisanego 10 grudnia 51. Tak więc
we francuskim projekcie układu przedstawionym Bogomołowi 3 grudnia
1944 r. nie zamieszczono fragmentu, o który prosiła strona polska, a ar-
tykuł numer 6 zawierał informację o zawarciu konwencji wojskowej 52.
Stefan Jędrychowski w czasie rozmowy z Garreau 4 grudnia podał
nazwisko desygnowanego przez PKWN Stefana Wierbłowskiego jako
przedstawiciela przy rządzie francuskim 53. 5 grudnia w czasie spotkania
z Mołotowem Bidault rozpoczął rozmową od wybadania sowieckiego
komisarza o stanowisko w sprawie przedłożonego projektu. I w tym
momencie Mołotow zaczął kierować rozmowy na sprawy polskie. De-
legacja francuska zaczęła sobie na miejscu zdawać sprawę, iż będzie mu-
siała w końcu wypowiedzieć się na temat PKWN. Dodatkowo właśnie
5 grudnia, kiedy rozpoczęły się rozmowy nad francuskim projektem
na Kremlu i kiedy Mołotow poruszył problem polski, w tym samym
czasie odbyło się w ambasadzie francuskiej spotkanie Guy’a Girarda de
Charbonnière’a, dyrektora gabinetu Bidaulta, z Jędrychowskim. Polski
protokół z tej rozmowy 54 różni się od wersji francuskiej znajdującej się
Archives Nationales w Fonds Bidault 55. Notatka z tego spotkania dla
Bidaulta wskazuje na wyraźną niechęć z jaką strona francuska odnosiła się
do polskich komunistów. Po wymianie banalnych zdań na temat przyjaźni
Francji i Polski – czytamy w notatce sporządzonej przez Charbonnière’a –
Jędrychowski [...] wyraził prośbę Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodo-
wego ustanowienia relacji dyplomatycznych z rządem francuskim i poprosił
50

AMAEF, Z Europe 1944‑1960, Pologne, dossier 47, Paris, 29 XI 1944 r., nr 108,
Podpis Chauvel, k. 147‑148.
51
Ch. de Gaulle, Le salut, op. cit., s. 409‑411; W. Rojek, Międzynarodowe położenie Polski
z perspektywy Algieru i Paryża, grudzień 1943 – grudzień 1944 r., „Akta Towarzystwa
Historyczno-Literackiego w Paryżu”, t. 5, Warszawa 2000, s. 274.
52

DDF, dok. 201, „Projet français remis par M. Dejena à M. Bogomolov à l’ambassade
de France à Moscou”, Moskwa, 3 XII 1944 r., s. 354‑356.
53
Z. Zaks, Rząd francuski wobec Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i Rządu
Tymczasowego RP (lipiec 1944 – sierpień 1945), op. cit., s. 72.
54

Ibidem, s. 73; Stefan Jędrychowski, „Materiały i Studia Historyczne” Departamentu
Informacji i Dokumentacji MSZ, 1987, t. 2, s. 146‑149.
55

AN, Fonds Bidault, 457 AP/89, „Entretien de Monsieur Jedrychovski le 5 décembre
1944 à 18 heures, à l’Ambassade”, bez podpisu.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 187

o dokonanie wymiany przedstawicieli. Rozmówca francuski wprawdzie


oznajmił, iż przedstawi tę prośbę ministrowi spraw zagranicznych, ale
podkreślił, że jego rząd utrzymuje relacje dyplomatyczne z rządem lé-
gitime w Londynie, z którym łączy go wspólna walka z Niemcami i to
właśnie rząd londyński jako pierwszy wszedł w relacje dyplomatyczne
z rządem de Gaulle’a. Te obserwacje – jak zauważył Charbonnière – nie
przypadły do gustu Jędrychowskiemu, który wskazał iż to właśnie emigracja
londyńska sympatyzowała z Pétainem i Lavalem 56. Z tekstu polskiego
wynika, że Charbonnière – zaznaczając jednak, podobnie jak w tekście
francuskim, iż powinno nastąpić porozumienie z demokratycznymi oso-
bistościami i grupami za granicą – dodał, że w obecnej sytuacji Francja
powinna uznać PKWN. W notatce Charbonnière’a informacja ta w ogóle
nie występuje, a Francuz wręcz podkreślał, że kwestie te zostaną dopiero
przestudiowane przez stronę francuską 57.
W czasie wspomnianego spotkania na Kremlu 5 grudnia, kiedy Mo-
łotow wskazał na problem polski różniący oba rządy, gdyż Francja uznaje
rząd polski w Londynie, natomiast ZSRS PKWN, który wkrótce stanie
się rządem, Bidault wydał się nie być zaskoczony i odpowiedział, że Fran-
cja śledzi z uwagą rozwój polskich wydarzeń. Francuski minister spraw
zagranicznych przypomniał często wykorzystywany w rozmowach z So-
wietami fakt, iż jego rząd nie wysuwa żadnych obiekcji zarówno wobec
wschodniej, jak i zachodniej granicy państwa polskiego. Bidault wskazał,
że jego rząd chce jedynie Polski silnej i niepodległej, która byłaby niezbęd-
nym elementem równowagi europejskiej 58. Francuzi, chcąc ominąć polską
sprawę, zasłaniali się brakiem wspólnego stanowiska ZSRS z Wielką
Brytanią i Stanami Zjednoczonymi. W czasie tego spotkania Mołotow
odrzucił artykuł 6 z projektu francuskiego o konwencji wojskowej, mo-
tywując to brakiem takiego punktu w układzie brytyjsko-radzieckim
z 1942 r. 59, po czym znowu powrócił do sprawy polskiej. Ale tym razem,
mówiąc o nieprzyjaznym wobec ZSRS rządzie londyńskim, stwierdził,
że jeżeli Polska nie będzie „zaprzyjaźniona” ze ZSRS, to zostaną otwarte

56

Ibidem.
57

Ibidem.
58

DDF, dok. 206, „Conversations entre M. Bidault et M. Molotov. Séance de travail
au Kremlin du 5 décémbre 1944 de 18h à 20h15”, s. 377.
59

Ibidem, s. 379.
188 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

drzwi dla inwazji na Związek Sowiecki. Po rozmowach z Sowietami tego


wieczoru de Gaulle podobno miał powiedzieć do Jeana Cathali: Rosjanie
chcą, żebym pomagał w stworzeniu siedemnastej republiki sowieckiej [...].
Nie zdradzę sprzymierzeńców 60. Po odrzuceniu przez Kreml propozycji
zawarcia konwencji wojskowej, de Gaulle wiedział już, że nad układem
francusko-sowieckim będzie ciążył problem polski i Francja będzie mu-
siała zająć stanowisko w sprawie PKWN.
9 grudnia 1944 r. odbyło się w ambasadzie francuskiej spotkanie Bie-
ruta, Osóbki-Morawskiego i gen. Żymierskiego z Francuzami. Spotka-
nie to utwierdziło tylko de Gaulle’a w przekonaniu, iż PKWN nie ma
charakteru narodowego i jest „tworem niesamodzielnym”. Nic dziwnego
skoro jego przedstawiciele powtarzali tylko zdania Stalina lub Mołotowa
wypowiedziane już w czasie rozmów z Francuzami.
Ostatecznie Garreau i Dejean zredagowali następujący komunikat:
Rząd Tymczasowy Republiki francuskiej i Polski Komitet Wyzwolenia Na-
rodowego zdecydowali wymienić delegatów. M.X... delegat Rządu tymcza-
sowego Republiki francuskiej przybył do Lublina. M.Y... delegat Polskiego
Komitetu Wyzwolenia Narodowego przybył do Paryża oraz iż strony wy-
mieniły delegatów 61.

Po Moskwie…
Po rozmowach moskiewskich rząd francuski nadal zachowywał w „re-
zerwie” relacje z rządem polskim w Londynie. 27 grudnia 1944 r. gen. de
Gaulle spotkał się z polskim ambasadorem i zapewnił go o wsparciu dla
rządu w Londynie 62. Dzierżykraj‑Morawski znajdował się w wyjątkowo
trudnej sytuacji, chwilami przypominającej tę z września 1939 r., a doty-
czącą ambasadora Juliusza Łukasiewicza. Pomimo życzliwości niektórych

60

J. Cathala, Sans fleur ni fusil, Paris 1981, s. 393. Nie można wykluczyć, że ten fragment
służył tworzeniu już legendy de Gaulle’a.
61

DDF, dok. 223, Note de la délégation française à Moscou. Diner du 9 décembre au
Kremlin, s. 427‑429.
62
PISM, A.11.E/192, Paryż 29 XII 1944 r., Telegram Morawskiego do Ministra Spraw
Zagranicznych; ibidem, 8 I 1945, nr F.49/6/45, Raport Morawskiego do Ministra
Spraw Zagranicznych w Londynie.
Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego 189

dyplomatów, w tym Dejeana, polski ambasador stawał się powoli przed-


stawicielem rządu, którego sprawa była już przegrana. Niemniej jednak na
przełomie 1944 i 1945 r. oficjalna polityka rządu francuskiego polegała
na demonstrowaniu relacji z rządem londyński i rezerwie wobec Lublina.
Tak więc Dejean w telegramie do chargé d’affaires przy rządzie polskim
Jacques’a Emile’a Parisa, zalecając mu spotkanie z polskim ministrem
spraw zagranicznych i poinformowanie go o rozmowach moskiewskich,
pisał: choć rząd sowiecki przejął inicjatywę w kwestii podjęcia z nami spraw
polskich, nie jest wykluczone, że w późniejszym czasie rząd francuski uzna się
władnym wpłynąć w jakiś sposób na rząd moskiewski na korzyść przywrócenia
Polski zjednoczonej, silnej i prawdziwie niepodległej, a jednocześnie połączonej
więzami przyjaźni i przymierza tak z Francją, jak i ZSRS 63.
Po wyrażeniu zgody na wymianę przedstawicieli pomiędzy PKWN
a francuskim rządem tymczasowym, francuskie MSZ przygotowywało
się do „obserwowania” sytuacji w Polsce. Tym bardziej, że wydarzenia
w Rumunii, Jugosławii i Bułgarii wskazywały, iż kraje wchodzące w skład
„strefy bezpieczeństwa rosyjskiego” będą rządzone wyłącznie przez ko-
munistów 64. Francja znalazła się w sytuacji, kiedy jej dawny sojusznik,
czyli Polska, mógł mieć w końcu rząd przyjazny zarówno wobec niej, jak
i ZSRS, i którego nie chciała poprzeć, gdyż był to rząd komunistyczny,
niesamodzielny. Minister Bidault w czasie posiedzenia Zgromadzenia
Konsultatywnego pozwolił sobie na wypowiedzenie słów: Żałujemy 65,
że rządowi polskiemu w Londynie nie udało się porozumieć ze Związkiem
Sowieckim. Żałujemy, że polskiemu komitetowi wyzwolenia narodowego,
powstałemu w Lublinie, nie udało się, jeszcze nie, porozumieć się z rządem
polskim w Londynie 66.

63

AMAE, Z Europe 1944‑1960, dossier 47, Paris 22 XII 1944 r., Dla M. Jacques’a
Emile’a Parisa, Podpis Dejean, k. 213‑214.
64

Ibidem, Paris 12 XII 1944 r., Telegram z Londynu J.E. Paris, k. 160‑162; ibidem,
Paris 12 XII 1944 r., Telegram z Londynu J.E. Paris, k. 163‑165.
65
W oryginale: déplorons.
66

Ibidem, 21 XII 1944 r., Przemówienie Georgesa Bidaulta w Zgromadzeniu Konsul-
tatywnym, k. 205.
190 M ałgorzata G murczyk -W ro ń ska

The French Committee of National Liberation


and the Provisional Government of the
Republic of France versus “old and new Poland”,
– opening or closure?
The paper presents the French view on the situation of Poland at the end of
WWII. The author stresses that the Polish government in London and the
French Committee of National Liberation, and later also the Provisional Gov-
ernment under General Charles de Gaulle, had a common stance on the German
cause, but, similarly to the pre-war situation, the opinions within the government
were spilt as regards the assessment of and the contacts with the USSR. From
the very beginning De Gaulle openly declared to the Polish government that
he would not intervene in the Polish-Soviet dispute about the borders. His
government maintained diplomatic contacts with the Polish government in
London and distanced itself from the communists, but acknowledged that the
latter might guarantee the solution of Polish-Soviet disputes. The traditional
Polish-French alliance did not survive when confronted with political pragma-
tism and the need to enhance relations with the Soviets.
II. Wrogowie
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Arkadiusz Stempin
Wyższa Szkoła Europejska w Krakowie
Uniwersytet Alberta Ludwika we Fryburgu Bryzgowijskim

Perspektywa niemieckiego wroga –


„nowa polityka” wobec Polski w 1944 r.
i jej fiasko

P
erspektywa, z jakiej decydenci III Rzeszy Niemieckiej w Berlinie
i władze Generalnego Gubernatorstwa (GG) w Krakowie postrze-
gały w drugiej połowie 1944 r. problem okupowanej przez siebie
Polski, wybierając przy tym odpowiednią linię postępowania, sprowadza
się w ocenie dzisiejszego historyka do przeanalizowania jednej zasadni-
czej kwestii: czy istniały szanse na rzeczywiste przekucie w czyn przez
niemieckie władze okupacyjne ich własnej „nowej polityki” 1, mającej być
nową jakością w strategii postępowania wobec społeczeństwa polskiego?
Ale czym była w swoich zamierzeniach rzeczona „nowa polityka”?
Otóż ze względu na jej priorytetowy cel, a więc pozyskania antybolsze-
wicko nastawionych Polaków do stworzenia wspólnego antysowieckiego
frontu, stanowiła ona, lub miała w swoich zamierzeniach stanowić, ab-
solutne przeciwieństwo dotychczasowej represyjno-kolonialnej praktyki
okupacyjnej, której kariatydami były eksterminacja biologiczna ludności
i brutalny wyzysk ekonomiczny kraju 2. W ramach której nie było nawet

1
W polskiej literaturze przedmiotu „nowa polityka” jest nazywana „elastycznym kur-
sem” – przyp. red.
2
O eksterminacyjnej polityce okupacyjnej zob.: W. Borodziej, Terror i polityka. Policja
niemiecka a polski ruch oporu w GG 1939‑1944, Warszawa 1985 (wyd. niem.: Terror und
Politik. Die deutsche Polizei und die polnische Widerstandsbewegung im Generalgouverne-
ment 1939‑1944, Mainz 1999); C. Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce,
194 A rkadiusz S tempin

mowy o pozyskiwaniu polskich kolaborantów. Jeżeli do kolaboracji docho-


dziło, to co najwyżej w najbardziej trywialnym wymiarze życia codziennego.
Do czego zmuszała już sama walka o przeżycie, skoro polskim mieszkańcom
w GG przysługiwała racja żywnościowa w wysokości 700 kalorii. Co w rze-
czonej, darwinowskiej walce o byt legitymizowało wszelkie użyte metody,
od denuncjacji po rabunek – pisał Bernd Martin 3. Najnowsze badania
niuansują wprawdzie statyczny i niemal mitologiczny obraz „Polski bez
Quislinga” 4, lokalizując niemiecko-polską kolaborację w „szarej strefie”,
ograniczoną do konwergencji interesów między władzą okupacyjną a gru-
pami polskich przedsiębiorców, których znaczenie z chwilą wykluczenia ży-
dowskich kupców wzrosło, przyjmując formy antyżydowskiej dyskryminacji 5.

t. 1‑2, Warszawa 1970; idem, Faszyzm i okupacja 1938‑1945. Wykonywanie okupacji


przez państwa Osi w Europie, t. 1‑2, Poznań 1983‑1984; M. Broszat, Zweihundert
Jahre deutsche Polenpolitik, Frankfurt am Main 1972; G. Eisenblätter, Grundlinien der
Politik des Reiches gegenüber dem Generalgouvernement 1939‑1945, Frankfurt am Main
1969; B. Martin, Barrieren – Brücken – Barrikaden. Historische Perspektiven deutsch­
polnischer Nachbarschaft im 19. und 20. Jh. [w:] Die polnische Heimatarmee. Geschichte
und Mythos der Armia Krajowa seit dem Zweiten Weltkrieg, red. B. Chiari, J. Kocha­
nowski, München 2003, s. 29‑49; H.-J. Bömelburg, Die deutsche Besatzungspolitik in
Polen 1939 bis 1945 [w:] Die polnische Heimatarmee. Geschichte und Mythos der Armia
Krajowa seit dem Zweiten Weltkrieg, op. cit., s. 51‑86; W. Długoborski, Die deutsche
Besatzungspolitik und die Veränderungen der sozialen Struktur Polens 1939‑1945 [w:]
Zweiter Weltkrieg und sozialer Wandel. Achsenmächte und besetze Länder, red. W. Długo­
borski, Göttingen 1981, s. 303‑363; J. Böhler, S. Lehnstaedt, Gewalt und Alltag im
besetzten Polen 1939‑1945, Osnabrück 2012.
3
B. Martin, op. cit., s. 47.
4

Zob. K.-P. Friedrich, Über den Widerstandsmythos im besetzten Polen in der Historio-
graphie, „1999. Zeitschrift für Sozialgeschichte des 20. und 21. Jahrhunderts” 1998,
z. 1, s. 10‑60.
5

Idem, Zusammenarbeit und Mittäterschaft in Polen 1939‑1945 [w:] Ch. Dieckmann,
Kooperation und Verbrechen: Formen der Kollaboration im östlichen Europa 1939‑1945,
t. 19, Göttingen 2012, s. 149. Zjawisko kolaboracji z niemieckim okupantem jako
problem badawczy w polskiej historiografii pojawiło się właściwie dopiero po prze-
łomie 1989/1990. Zob. C. Madajczyk, Zwischen neutraler Zusammenarbeit der Be-
völkerung okkupierter Gebiete und Kollaboration mit den Deutschen [w:] Okkupation
und Kollaboration (1938‑1945). Beiträge zu Konzepten und Praxis der Kollaboration
in der deutschen Okkupationspolitik, red. W. Röhr, Berlin – Heidelberg 1994, s. 45‑58;
idem, Kann man in Polen 1939‑1945 von Kollaboration sprechen? [w:] Okkupation
und Kollaboration (1938‑1945). Beiträge zu Konzepten und Praxis der Kollaboration
in der deutschen Okkupationspolitik, op. cit., s. 133‑148; K.-P. Friedrich, Kollaboration
und Antisemitismus in Polen unter deutscher Besatzung (1939‑1944/45). Zu verdräng-
ten Aspekten eines schwierigen deutsch-polnisch-jüdischen Verhältnisses, „Zeitschrift für
Perspektywa niemieckiego wroga 195

Ale „nowa polityka” niemiecka nie przewidywała, jak w czasach oku-


pacji ziem polskich w latach I wojny światowej, przywrócenia polskiej
państwowości przez paternalistycznego okupanta i wyniesienia nowego
państwa, powołanego z „niemieckiej łaski”, do rangi partnera-juniora,
sojusznika w decydującej przyszłej rozgrywce z rosyjskim wrogiem 6.
Ingrediencje „nowej polityki” w 1944 r., tym razem nazistowskiego oku-
panta, obejmowały co najwyżej utworzenie polskich formacji wojskowych
w ramach wspólnego ideologicznego frontu antybolszewickiego – w ob-
liczu nacierającej na zachód, na ziemie polskie, a potem dalej do Niemiec,
Armii Czerwonej. A przede wszystkim jako warunek dla tego przedsię-
wzięcia odejście od praktyki nazistowskiego terroru.
Antycypując tezę końcową o fiasku „nowej polityki” Berlina i władz
GG w drugiej połowie 1944 r., wolno stwierdzić, że żaden inny przykład
nie oddaje jej endogenicznej słabości, zarazem przyczyny jej fiaska, tak
modelowo i spektakularnie jak zestawienie równoległych posunięć szefa
SS i policji Heinricha Himmlera, skłonnego do rewizji dotychczasowej
polityki w Polsce. Z jednej strony Himmler w dniu wybuchu Powstania
Warszawskiego w rozmowie z Hitlerem namawiał, by zrównać Warsza-
wę z ziemią, a ludność miasta, bez względu na płeć rozstrzelać i udowodnić
w ten sposób Europie, co to znaczy rozpętać powstanie przeciwko Niemcom 7.

Geschichtswissenschaft” 1997, z. 9, s. 818‑834; B. Musiał, Deutsche Zivilverwaltung


und Judenverfolgung im Generalgouvernement. Eine Fallstudie zum Distrikt Lublin
1939 bis 1944, Wiesbaden 1999; T. Szarota, I polacchi e il collaborazionismo, „Storia
e memoria” 1998, nr 7, s. 31‑45.
6
Zob. A. Stempin, Próba „moralnego podboju” Polski przez Cesarstwo Niemieckie w latach
I wojny światowej, Warszawa 2014.
7
Brak jest poświadczonego źródłowo rozkazu Himmlera. Wielu świadków przywołało
go jednak, co wyraża się wariantowym jego przekazem. Jednym z owych świadków
jest dr mjr Heinz Hartlieb, lekarz-oficer z brygady szturmowej Dirlewangera. Zob.
H. von Krannhals, Der Warschauer Aufstand 1944, Frankfurt am Main 1961, s. 309.
Z kolei Alexandra Richie przypisuje dr. Hartlieba do grupy bojowej Reinefahrta, zob.:
A. Richie, Warsaw 1944, Hitler, Himmler and the Warsaw Uprising, London 2013,
s. 296 (wyd. pol.: A. Richie, Warszawa 1944. Tragiczne powstanie, tłum. Z. Kunert,
Warszawa 2014). Z kolei 21 września w obecności Hitlera w przemówieniu do
„Wehrkreisbefehlshabern i Schulkommandeuren” Himmler raz jeszcze potwierdził
swoje stanowisko: Mein Führer, chwila jest nie najlepsza. Ale z punktu widzenia historii
to wręcz błogosławieństwo, że Polacy porwali się na walkę. Za pięć, sześć tygodni będzie
po wszystkim. Wtedy Warszawa, stolica i głowa tego 16‑17 milionowego narodu Polaków,
zostanie zrównana z ziemią, narodu, który od 700 lat blokuje nas na wschodzie i od pierw-
szej bitwy pod Grunwaldem wiecznie zawadza. Wtedy polski problem w historycznym
196 A rkadiusz S tempin

Z drugiej strony ten sam Himmler po zakończeniu walk chciał przyjąć na


osobistej rozmowie dowódcę AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”,
by wysondować czy – nie bacząc na „tę późną godzinę w historii” – ist-
nieją podstawy do zawiązania wspólnego frontu antybolszewickiego 8. Ta
sprzeczność najlepiej charakteryzuje perspektywę niemieckiego spojrze-
nia na Polskę, przełożoną na arenę konkretnych działań przez kluczowych
niemieckich aktorów politycznych w drugiej połowie przełomowego dla
losów wojny 1944 r. Ucieleśniali oni bowiem swoim działaniem absolutnie
wykluczające się opcje. Te z kolei były pochodną antynomii, jaka rodziła
się w polu napięcia między pragmatyzmem postępowania w ramach „no-
wego kursu” a nazistowskim gorsetem ideologicznym, który jak koszula
znacznie bliżej przylegał do nazistowskiego ciała i zawężał działanie do
sprawdzonej i spetryfikowanej praktyki terroru. W konkretnym teatrze
działań tworzyła się więc kakofonia poczynań, wyrażająca się niezmien-
nym użyciem instrumentów terroru, przy jednoczesnym stosowaniu
ustępstw wobec Polaków po upadku Powstania Warszawskiego.
By uzasadnić wiodącą tezę, omówione zostanie najpierw samo zja-
wisko „nowej strategii” wobec Polski, jednakże w ścisłej korelacji z klu-
czowymi eksponentami „nowej polityki”. Jest to aspekt łączący się orga-
nicznie, ze względu na koincydencję w czasie, z zagadnieniem Powstania
Warszawskiego, które swoim antyniemieckim ostrzem siłą rzeczy musiało
godzić w próbę niemieckiej konwergencji. W dalszej części analizowane
będą kolejne obszary implikacji nowej orientacji w polityce Niemiec wo-
bec Polski, przy uwzględnieniu konkurencyjności niemieckich ośrodków
władzy. Résumé zawiera natomiast ocenę szans na realizację „nowej poli-
tyki” wobec Polski jesienią 1944 r., a de facto daje odpowiedź na pytanie,
dlaczego zakończyła się ona fiaskiem.
Od razu nasuwa się pytanie, jakie siły lub jaki aktor polityczny
w  III  Rzeszy Niemieckiej, państwie rządzonym przez fanatycznego
dyktatora, mógł zaproponować nowe współrzędne dla niemieckiego
kursu w Polsce. Otóż był nim gubernator Hans Frank, dotychczasowy

ujęciu, dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy przyjdą po nas, nie będzie już problemem.
W. Borodziej, Der Warschauer Aufstand 1944, Frankfurt am Main 2001, s. 121.
8

K. Hildebrand, Geschichte des Dritten Reiches, Oldenbourg 2012, s. 136.
Perspektywa niemieckiego wroga 197

sumienny „rzeźnik Polaków i Żydów” 9. Jako włodarz Generalnego Gu-


bernatorstwa – tworu zdegradowanego do rangi śmietnika, zapchanego
ludnością żydowską i polską – krótko, ale treściwie określił we wrześniu
1940 r. rolę i miejsce Polaków w systemie funkcjonowania gospodarki wo-
jennej III Rzeszy: Żaden Polak nie może osiągnąć rangi wyższej od majstra
fabrycznego, żaden Polak nie może zdobyć w zakładach ogólnopaństwowych
wyższego wykształcenia 10. Tyle że namiestnik Hitlera na okupowanych
ziemiach polskich jako pierwszy, i to całkiem słusznie, rozpoznał nowy
wymiar prowadzonej przez Stalina wojny i jej konsekwencje dla Polski.
I nie zawahał się tego publicznie wyartykułować 11. W marcu 1944 r. na
spotkaniu wyższych funkcjonariuszy partyjnych NSDAP, gdzie Frank
nawiązał do sytuacji na froncie wschodnim i ocenił perspektywy jej roz-
woju, bez ogródek oświadczył przed towarzyszami partyjnymi: Anglia
przegrała w Polsce. Polska już jako Polska sowiecka zostanie wystawiona na
pastwę losu Moskwie. Finlandia jest następnym krajem. Jeśli nie utrzymamy
Finlandii, Anglia i USA też jej nie utrzymają. Także Węgry, Rumunia, Buł-
garia, Grecja nie będą w dłuższym okresie czasu móc stawiać oporu. A sądzicie,
że jakiś Szwajcar czy Szwed będzie go stawiał? 12.
Frank był człowiekiem o skomplikowanej, niestałej osobowości, któ-
rą niemiecki historyk III Rzeszy Niemieckiej i biograf Hitlera trafnie

9

Zob. D. Schenk, Hans Frank. Biografia generalnego gubernatora, tłum. K. Jachimczak,
Kraków 2009; idem, Krakauer Burg. Die Machtzentrale des Generalgouverneurs Hans
Frank 1939‑1945, Berlin 2010 (wyd. pol.: idem, Krakauer Burg. Wawel jako ośrodek
władzy Generalnego Gubernatora Hansa Franka w latach 1939‑1945, tłum. P. Zarychta,
Kraków 2013).
10

Das Diensttagebuch des deutschen Generalgouverneurs in Polen 1939‑1945, red. W. Präg,
W. Jacobmeyer, Stuttgart 1975, s. 94.
11
Już w lipcu 1943 r. dostrzegł on, że odkrycie grobów polskich oficerów w Katyniu
i zerwanie stosunków dyplomatycznych między Stalinem a rządem londyńskim
można zdyskontować dla Niemiec i pozyskać Polaków do wspólnej walki z bolsze-
wizmem, poprzez wcielanie ich do Wehrmachtu. Zob. Memorandum Hansa Franka
z 19 VI 1943 r. (za: M. Broszat, op. cit., s. 305). Hitler pomysł zdezawuował, ale Frank
nie dał za wygraną. W lutym 1944 r. ponowił swoją propozycję przyjmowania Polaków
w szeregi Wehrmachtu. Ale Hitler zignorował raz jeszcze jego pomysł, argumentując:
Polacy mają pracować, a niemiecki żołnierz ochroni ich i całą Europę przed bolszewizmem.
C. Madajczyk, Faszyzm i okupacja 1938‑1945. Wykonywanie okupacji przez państwa
Osi w Europie, t. 2, Poznań 1983‑1984, s. 331.
12

Das Diensttagebuch des deutschen Generalgouverneurs in Polen 1939‑1945, op. cit., s. 810.
198 A rkadiusz S tempin

określił mianem „kopii człowieka przemocy” 13. Jego wiara w narodo-


wy socjalizm, o „religijnym wręcz zabarwieniu”, szła jednak w parze
z „niechęcią do państwa policyjnego” 14. Dysponując tak labilną strukturą
umysłu i emocji, potrzebował, od chwili dokonania w gronie partyjnych
bonzów szczerej oceny zamierzeń Rosji i ich konsekwencji dla Polski,
jeszcze kilku miesięcy, by dostrzec w tworzącej się nowej międzyna-
rodowej rzeczywistości bezproduktywność terroru stosowanego wobec
antybolszewicko nastawionych Polaków, jaki zresztą sam do tej pory
praktykował. Kierując się tymi geopolitycznymi motywami, w których
uwzględnił jeszcze szkodliwy dla podległego mu obszaru GG drenaż
gospodarczy, wystosował w lipcu 1944 r. memoriał do Głównego Urzędu
Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). Ostrzegał w nim przed niekorzystnym
dla Niemiec rozwojem wypadków. Pisał, że dalszy terror skończy się
polskim powstaniem, a do jego zwalczania brak Niemcom sił i środków.
Stąd jego postulat, by antycypować zagrożenie, spełnić część oczekiwań
Polaków, zmniejszyć terror oraz przyznać więcej swobód, szczególnie
dla prasy 15.
Na podległym sobie terytorium Frank już wcześniej samodzielnie
poluzował śrubę terroru. W Generalnym Gubernatorstwie zaprzesta-
no masowych publicznych egzekucji. Nawet lokalni dowódcy Gestapo
w Radomiu, Lublinie, Przemyślu i Tarnowie wykonywali pewne po-
jednawcze gesty, by pozyskać sympatię Polaków. W tym samym celu
rozpętano propagandę o „groźbie żydowsko-bolszewickiej”, zaklinając
niejako wspólnotę losu Niemców i Polaków, i nawiązywano bezpośrednie
kontakty z silnie antybolszewickimi grupami społeczeństwa 16. W połowie

13

J. Fest, Das Gesicht des Dritten Reiches. Profile einer totalitären Herrschaft, München
1963, s. 286‑299. Por. L. Goldensohn, Rozmowy norymberskie. Oskarżeni i świadkowie
w rozmowach z psychiatrą, tłum. D. Jankowska, A. Weseli-Ginter, Warszawa 2015.
14

Ch. Kleßmann, Der Generalgouverneur Hans Frank, „Vierteljahrshefte für Zeitge-
schichte” 1971, z. 3, s. 245‑260, tu: s. 257‑258.
15

W. Röhr, E. Heckert, W. Schumann, Nacht über Europa. Die Okkupationspolitik des
deutschen Faschismus (1938‑1945), t. 2: Die faschistische Okkupationspolitik in Polen
(1939‑1945), Köln 1989, s. 271, 300‑305.
16

Zob. J. Kochanowski, Polen in die Wehrmacht? Zu einem wenig erforschten Aspekt
der nationalsozialistischen Besatzungspolitik 1939‑1945, „Zeitschrift Forum 2002/1”,
Katholische Universität Eichstätt-Ingolstadt, http://www.ku.de/forschungseinr/zi-
mos/publikationen/forum/zeitgeschichte/kochanowski-polen-weltmacht/ (dostęp:
30 I 2015 r.).
Perspektywa niemieckiego wroga 199

kwietnia 1944 r. ukazał się za przyzwoleniem władz GG i przez nie mo-


nitorowany dwutygodnik „Przełom”, forsujący ideę wspólnej niemiecko-
-polskiej walki z bolszewizmem. Było to zapowiedzią większej ofensywy
propagandowej, przeprowadzanej w ramach akcji „Berta”. Uruchomiono
wówczas dziewięć nowych tytułów prasowych. Ich redakcje składały
się z polskich dziennikarzy i cieszyły się większą swobodą. Wszystkie
natomiast podbijały antyrosyjskiego bębenka, roztaczając w czarnych bar-
wach groźbę bolszewizacji kraju, odwołując się jednocześnie do polskich
tradycji wyzwoleńczych, przywołując postaci polskich królów walczących
na wschodzie czy narodowych bohaterów, takich jak Tadeusz Kościuszko
czy Adam Mickiewicz. Jak pisze Oliver Samson: Po raz pierwszy od wy-
buchu wojny polska tożsamość narodowa nie była negowana, lecz wyraźnie
podkreślana 17.
Zelżenie polityki i praktyk terroru w GG nastąpiło pod wpływem
jeszcze jednego czynnika. Ujawnił się on na krótko przed wybuchem
powstania, a było nim zapotrzebowanie na siłę roboczą. Polacy mieli
wznosić wały obronne przed oczekiwaną przez Wehrmacht ofensywą
Armii Czerwonej. Ale w ramach przerzucenia mostu do Polaków, de-
cydentom w Berlinie otworzenie przed nimi szeregów Wehrmachtu
wydawało się posunięciem zbyt daleko idącym. Nie z karabinem, ale
z łopatą w ręku mieli Polacy odpowiedzieć na ofertę współpracy i nowy
kurs niemiecki w GG. Obywatele! Pomóżcie swoją pracą w obronie Wasze-
go kraju. […] Niemiecki Wehrmacht wzywa Was do służby pomocniczej dla
armii w Waszym kraju. […] Niemiecki żołnierz broni z karabinem w ręce
Waszego kraju. Wy natomiast do obrony Waszej ojczyzny musicie przysłużyć
się pracą – brzmiał plakat rozwieszony końcem maja na ulicach Krakowa.
We Lwowie z kolei początkiem czerwca apel do stawienia się do prac
fortyfikacyjnych poprzedzono wezwaniem: Do broni – do łopaty. Wszyscy
do pracy przeciwko wspólnemu wrogowi 18. Do prac fortyfikacyjnych mieli
się stawić mężczyźni w wieku od 16 do 35 roku życia. Akcja werbunko-
wa powiodła się na wsi, w tym także dzięki aprobacie udzielonej przez

17
O. Samson, Niemiecka propaganda zagraniczna: starania o zawiązanie antybolsze-
wickiego frontu? [w:] Powstanie Warszawskie 1944, red. B. Martin, S. Lewandowska,
Warszawa 1999, s. 229.
18
Zob. J. Kochanowski, op. cit.
200 A rkadiusz S tempin

Kościół. Kościół katolicki nie miał złudzeń co do tego, jakie konsekwencje


dla Polski przyniesie przetoczenie się przez nią Armii Czerwonej 19.
Ale śruba terroru nie zelżała w GG na tyle, by złowieszcze słowa
Franka z memoriału do Ernsta Kaltenbrunnera nie miały się spełnić.
Powstanie w Warszawie rzeczywiście wybuchło i pokrzyżowało ono
szyki jego rachubom. Ale nie do końca. Wprawdzie generalny gubernator,
rozzłoszczony wybuchem zrywu, zarzekał się w liście do władz w Berli-
nie, a konkretnie do ministra i szefa Kancelarii Rzeszy Hansa Heinricha
Lammersa, że całkowite puszczenie z dymem domów w Warszawie odbierze
powstańcom możliwość prowadzenia walki z kryjówek i w efekcie ruchaw-
ka zgaśnie, a samo miasto podda się swojemu sprawiedliwemu losowi 20, to
jednak już niedługo potem nalegał na to, by szybko zakończyć walki,
oferując Polakom honorową kapitulację. Poparł ją Wehrmacht, który nie
dysponował odpowiednimi siłami do stłumienia powstańczego zrywu
w Warszawie, a tym bardziej do zduszenia go w całej Polsce, gdyby ten
rozlał się na kraj. A tego właśnie Wehrmacht się najbardziej obawiał 21.
Do stanowiska Wehrmachtu przyłączył się Himmler. Ten wielki paladyn
Hitlera, który jako minister spraw wewnętrznych był odpowiedzialny za
wewnętrzne, niemieckie zaplecze frontu, a który już wcześniej postulował,
by szeregi Wehrmachtu otworzyć przed Polakami 22, bał się teraz utraty
własnego wizerunku w oczach Wehrmachtu, jeśli siły SS, jakie skiero-
wano do zdławienia powstania, nie poradziłyby sobie z nim. Siła nacisku
Himmlera, Franka i Wehrmachtu spowodowała, że Hitler nie oponował,
gdy 18 sierpnia przedstawiciel Himmlera w GG, generał Erich von dem
Bach-Zelewski, który w dniu wybuchu zrywu mianowany został przez
Reichsführera SS dowódcą sił SS do stłumienia powstania, przedstawił
dowództwu AK ofertę kapitulacyjną. Zawierała ona m.in. przyznanie
powstańcom statusu jeńców wojennych. Jednak Komenda Główna AK

19
Zob. A. Dudek, R. Gryz, Komuniści i Kościół w Polsce (1945‑1989), Kraków 2003;
Z. Zieliński, Kościół w Polsce 1944‑2002, Radom 2003; J. Żaryn, Dzieje Kościoła
katolickiego w Polsce (1944‑1989), Warszawa 2003.
20

W.R. Harris, Tyrannen vor Gericht: das Verfahren gegen die deutschen Hauptkriegsver-
brecher nach dem Zweiten Weltkrieg in Nürnberg 1945‑1946, Berlin 2008, s. 192.
21
Zob. H. Schwendemann, Kapitulacja: niemiecki odwet i niemiecka agitacja na rzecz
frontu antybolszewickiego [w:] Powstanie Warszawskie 1944, op. cit., s. 207.
22
Zob. M. Broszat, op. cit., s. 304.
Perspektywa niemieckiego wroga 201

honorowo ofertę kapitulacji odrzuciła. W tym okresie, by nie wzmacniać


oporu powstańców, zaniechano też masowych egzekucji cywilów 23.
Jednocześnie jednak przystąpiono do szabrowania miasta, wywożąc
z niego do połowy października 23 tys. wagonów z surowcami i urzą-
dzeniami przemysłowymi, nie licząc 3240 wagonów ze zbożem 24. By
głodem przymusić powstańców do zaniechania walk. Co gorsze, nad
głowami kierownictwa GG berliński RSHA przeforsował jednocześnie
decyzję o deportacji mieszkańców Warszawy na roboty do III Rzeszy
Niemieckiej lub do pracy w GG na warunkach obozów 25. Trzymając
się „starego kursu” wobec polskiego społeczeństwa. Sprzeczność nie-
mieckiego postępowania w GG szeroko rozpostarła swoje żagle. Tym
bardziej, że zwalczając powstanie oddziały specjalne SS praktykowały
zasadę spalonej ziemi 26. Sięgnięto więc po praktyki wyznaczone przez
sztywną ideologię. Ograniczyło to pole manewru przy formułowaniu
drugiej oferty kapitulacyjnej z początku września.
Podobnie jak pierwsza, przewidywała ona niezmiennie prawa kom-
batanckie dla żołnierzy AK – rezultat nacisku gubernatora Franka, oraz
przyjęcia bardziej pojednawczego kursu wobec Polaków. Hitler zezwolił
na rozmowy kapitulacyjne. Zgodził się też, by zgodnie z postulatami
strony polskiej w negocjacjach uczestniczył gubernator Frank, a rolę głów-
nego negocjatora pełnił Wermacht a nie SS (generał major Günther Rohr,
od 17 sierpnia dowódca grupy bojowej „Rohr”, stworzonej ad hoc – ze
strzępów Wehrmachtu oraz jednostek strzegących warszawskiego lot-
niska – w celu zwalczania powstania) 27. Możliwe że bezpośredni wpływ
na kompromisową postawę Hitlera miały trzy negatywne informacje,
jakie dotarły w tym czasie do jego kwatery głównej: ofensywa Armii
Czerwonej, która zdobyła przyczółki na Narwi, co stanowiło uwertu-
rę do ataku na Prusy Wschodnie, a potem do przeprawy przez Wisłę,

23

Zob. H. von Krannhals, op. cit., s. 135.
24
Zob. Exodus Warszawy. Ludzie i miasto po Powstaniu 1944, t. 2: Pamiętniki, relacje,
red. E. Borecka, M.M. Drozdowski, J. Górski, J. Kazimierski, Warszawa 1993, s. 391;
K. Dunin-Wąsowicz, Warszawa w latach 1939‑1945, Warszawa 1984, s. 371.
25
Zob. H. Schwendemann, op. cit., s. 209.
26
Zob. H. Umbreit, Jednostki Wehrmachtu i jednostki specjalne w walce przeciwko po-
wstańcom i ludności cywilnej: bezplanowy terror czy kalkulacja militarna [w:] Powstanie
Warszawskie 1944, op. cit., s. 129‑137.
27

Zob. H. von Krannhals, op. cit., s. 388.
202 A rkadiusz S tempin

„zdrada rumuńskiego sprzymierzeńca”, gdy po upadku dyktatora Iona


Antonescu Rumunia wypowiedziała Niemcom wojnę, i kapitulacja nie-
mieckiego komendanta Paryża, generała Dietricha von Choltitza. Pomi-
mo że parę dni wcześniej Führer wydał rozkaz, iż Paryż nie może, chyba
że tylko jako zgliszcza, przejść w ręce wroga 28. Ale dwie dalsze polskie
propozycje ­Hitler odrzucił: ocalenia miasta i jego mieszkańców. 45 tys.
Warszawiaków mogło wprawdzie opuścić rejon walk, ale bynajmniej nie
w efekcie niemieckiej troski, lecz decyzji podszytej zimną rachubą. Męż-
czyźni i kobiety trafili bowiem do obozu przejściowego w Pruszkowie,
skąd zawsze mogli zostać deportowani na roboty do Niemiec. A już na
pewno jako ewentualni powstańcy osłabiali potencjał demograficzny
powstańczego zrywu.
Nie zakończył się on bowiem, gdyż na skutek sowieckiego ataku
na Pragę dowództwo AK zerwało rozmowy kapitulacyjne. Komenda
Główna za dobrą monetę wzięła też zezwolenie na lądowanie na radziec-
kich lotniskach dla samolotów alianckich niosących pomoc powstańcom.
Przebiegła kalkulacja Stalina, obliczona na podtrzymanie powstania i dal-
sze wykrwawienie się Polaków w nierównej walce, sprawdziła się 29. AK do
negocjacji wróciła dopiero wtedy, gdy odsiecz „berlingowców” poniosła
klęskę 30. Ale i wtedy Niemcy zastosowali się do Konwencji Genewskiej,
przyznając powstańcom status jeniecki. I zaproponowali współpracę gen.
„Borowi”, którego ranga jako nowo mianowanego Wodza Naczelnego
wzrosła. Za ofertą stał Himmler, który rozważał utworzenie z AK drugiej
armii Andrieja Własowa 31. Dlatego też Reichsführer SS brał pod uwagę
zniesienie dyskryminującego oznaczenia „P” dla polskich robotników
przymusowych w III Rzeszy Niemieckiej. Od szybkiej realizacji tego
ostatniego pomysłu odstąpiono. Na zniesienie dyskryminującego polskich
28

U. Neumärker, R. Conrad, C. Woywodt, „Wolfsschanze”: Hitlers Machtzentrale im
Zweiten Weltkrieg, Berlin 2012, s. 146.
29
Zob. C. Flohr, Pozorna zmiana stanowiska Stalina wobec Powstania Warszawskiego we
wrześniu 1944 roku [w:] Powstanie Warszawskie 1944, op. cit., s. 190‑191.
30
Warto wspomnieć o tym, że przez wiele dziesięcioleci żywa była leganda o rzekomo
„samowolnej” decyzji gen. Berlinga, która doprowadziła do desantu „kościuszkowców”
na lewym brzegu Wisły. Zob. M. Korkuć, Forsowanie legendy, „Uważam Rze” 25 IX
2011 r. (przyp. red.).
31
W dniu 16 IX 1944 r. Własow spotkał się z Himmlerem. Obydwaj doszli do po-
rozumienia w sprawie ukraińskiej armii. Zob. A. Dallin, Vlasov and Separate Peace:
A Note, „Journal of Central European Affairs” 1956/1957, t. 16, s. 394‑396.
Perspektywa niemieckiego wroga 203

pracowników przymusowych w Niemczech znaczku „P” zdecydowano


się w chwili, gdy „tysiącletnia” Rzesza już dogorywała 32.
Porażka powstania, którą Polacy przypisywali zimnej rachubie Stalina,
dawała zwolennikom „nowego kursu” w Niemczech spory atut do ręki
i nadzieję na sfinalizowanie razem z Polakami frontu antybolszewic-
kiego. Dlatego Himmler zawiesił decyzję Kaltenbrunnera o deportacji
mieszkańców Warszawy (tych, którzy nie uczestniczyli w powstaniu)
do obozów koncentracyjnych, pod warunkiem że dobrowolnie opuszczą
miasto 33. Ale kwestia stworzenia polskiej „armii Własowa” rozbijała się
o najwyższe czynniki w państwie. Za pozyskaniem Polaków do Wehr-
machtu opowiadał się m.in. dowódca grupy Armii Środek, feldmarszałek
Walther Model. Jeden z niewielu w otoczeniu Hitlera, który otwarcie
potrafił się mu werbalnie przeciwstawić 34. Ostatecznie starania te zakoń-
czyły się połowicznym sukcesem. Hitler wyraził zgodę na przedłożone
mu 23 października pismo Naczelnego Dowództwa Armii w sprawie
przyjmowania Polaków do służby pomocniczej w Wehrmachcie, ale
tylko do oddziałów stacjonujących na ternie Polski. Polscy ochotnicy
w wieku od 16 do 50 lat, po weryfikacji w komisjach lekarskich, mieli
nosić niemieckie mundury i opaskę na ramieniu z napisem: „W służbie
niemieckiego Wehrmachtu”. Przewidywano służbę czteromiesięczną
albo do końca wojny. Tylko tych ostatnich obowiązywała przysięga na
posłuszeństwo naczelnemu wodzowi III Rzeszy Niemieckiej. Z kolei
uzbrojenie przysługiwało dopiero po dwóch próbnych miesiącach. Jeszcze
w 1943 r. Hitler na takie rozwiązanie odmawiał swojej zgody 35. Był to
połowiczny sukces gubernatora Franka, który po kapitulacji AK w War-
szawie zamierzał utworzyć jeszcze szerszy front współdziałania z Polaka-
mi. W tych ramach maszyneria propagandowa w GG ze zdwojoną siłą
podsycała antybolszewickie nastroje. Wychwalano dzielność i bohater-
stwo powstańców, których już nie nazywano „bandytami”, interpretując
zryw powstańczy jako walkę przeciwko Stalinowi. Podkreślano honorową

32
Zob. Położenie polskich robotników przymusowych w Rzeszy 1939‑1945, red. C. Łuczak,
Poznań 1975, s. 324.
33
Zob. H. von Krannhals, op. cit., s. 389.
34

Zob. M. Stein, Generalfeldmarschall Walter Model: Eine Neubewertung, Bissendorf
2008.
35
Zob. J. Kochanowski, op. cit.
204 A rkadiusz S tempin

kapitulację. Dolewano w ten sposób oliwy do ognia, ale wielkiego kapitału


propagandowego na Powstaniu Warszawskim zbić się jednak nie dało 36. Jed-
nocześnie Frank zamierzał zapoczątkować postulowaną przez siebie od
dawna reformę GG. 5 października poprosił Hitlera o pozwolenie na to.
Postulował też, by po powstaniu nie deportować mieszkańców Warsza-
wy do obozów. W specjalnym telegramie do Berlina argumentował, że
mieszkańcy zachowywali się pasywnie wobec powstańców 37. Ale w obydwu
przypadkach spotkał się ze stanowczym „nie”.
Kryła się za nim nie tylko sceptyczna postawa Hitlera, ale i ministra
propagandy Josepha Goebbelsa, który wprawdzie po Stalingradzie jako
jeden z pierwszych domagał się zmiany polityki okupacyjnej na Wscho-
dzie, tj. w Polsce, i orędował gromko za tym, by zmobilizować wszystkie
siły przeciwko bolszewizmowi. Po odkryciu polskich grobów w Katyniu
uderzył w nowe propagandowe tony, którymi zamierzał zdyskontować
to wydarzenie. W jego kampanii antybolszewickiej 1943 r. Polska zosta-
ła przedstawiona jako ofiara zmowy rosyjsko-brytyjskiej, Niemcy jako
obrońca Europy przed barbarzyńskim bolszewizmem, a  Polska jako
„klin antybolszewicki”, który należało wbić głębiej w nieprzyjaciela 38.
Teraz jednak, jesienią 1944 r., do spółki z ministrem spraw zagranicz-
nych III Rzeszy Joachimem von Ribbentropem 39, preferował zawarcie
separatystycznego pokoju ze ZSRS. 21 września Goebbels przedłożył
odpowiednie memorandum Führerowi 40. Goebbels i Ribbentrop wymogli
nawet z początkiem października na Hitlerze aprobatę dla tajnej misji
specjalnego łącznika do Sztokholmu, Petera von Kleista, który jechał
tam na poufne rozmowy sondażowe z emisariuszem Stalina 41. Hitler

36
O. Samson, op. cit., s. 239‑240.
37
W.R. Harris, op. cit., s. 198.
38

Die Tagebücher von Joseph Goebbels, cz. 2, t. 7, red. E. Fröhlich, München 1993‑1996,
s. 443.
39

Zob. J. von Ribbentrop, Zwischen London und Moskau, Erinnerungen und letzte Auf-
zeichnungen, Leoni am Starnberger See 1951, s. 262.
40
Zob. B. Martin, Sytuacja międzynarodowa w lecie 1944 roku: współpraca aliantów –
początki zimnej wojny [w:] Powstanie Warszawskie 1944, op. cit., s. 40.
41

Zob. B. Martin, Deutsch-sowjetische Sondierungen über einen separaten Friedensschluss
im Zweiten Weltkrieg. Bericht und Dokumentation [w:] Felder und Vorfelder russischer
Geschichte: Studien zu Ehren von Peter Scheibert, red. I. Auerbach, Freiburg im Breisgau
1985, s. 288; J. von Ribbentrop, op. cit., s. 262.
Perspektywa niemieckiego wroga 205

w tym czasie stracił swoją wiarę, że podobnie jak w I wojnie światowej


uda się Niemcom w jakiś sposób pokonać Rosję. Ale jak widać, Goebbels
miał duży wpływ na dyktatora, który ostatecznie przesądził o tym, że
bardziej znacząca modyfikacja kursu wobec Polaków nie ucieleśniła się.
Jeśli w przypadku Własowa Hitler wykazał gotowość do ewentualnego
utworzenia po wojnie wykrojonego z Rosji państwa narodowościowego,
i do wcielania Ukraińców do regularnych oddziałów Wehrmachtu, to
w przypadku Polski takie rozwiązania nie wchodziły w rachubę. Mało
tego, 8 lub 9 października Hitler wydał rozkaz, by Warszawę zrównać
z ziemią. Ideologiczny prymat niemieckiej polityki wobec Polski, którego
rdzeń stanowiły terror i zagłada, został na nowo potwierdzony przez
najwyższy czynnik w Rzeszy.
Stanowisko Hitlera znalazło poparcie w RSHA, gdzie 20 października
1944 r. na polecenie Himmlera zostało sporządzone przez Kaltenbrun-
nera specjalne memorandum. Wprawdzie brało ono za punkt wyjścia
propozycje Franka dotyczące rewizji dotychczasowej polityki w GG, ale
odrzucało je, potwierdzając utrzymanie bez ograniczeń nie tylko ideolo-
gicznych celów polityki kolonizacyjnej, biologiczno-naukowo-polityczne
środki jej realizacji, ale także samą praktykę terroru. Odrzucając powo-
łanie polskiego legionu, Kaltenbrunner argumentował, że Polacy będą
walczyć tylko dla własnego państwa. Generalnie natomiast stwierdzał, że
znaczące zmiany w polityce wobec Polski są bezcelowe, a nawet niebezpiecz-
ne, dopóki Niemcom nie uda się udowodnić światu ich niezłomnej militarnej
potęgi, ponieważ przez to przedwcześnie wykorzystane lub stracone zostaną
niemieckie możliwości polityczne 42. Narodowy socjalizm obnażał swoją
niezdolność do rewizji własnej, destrukcyjnej linii postępowania. Prymat
ideologii określił więc ostatnie miesiące niemieckiej okupacji w Polsce,
które stanowiły typową mieszankę ideologii, irracjonalnego terroru oraz
pragmatycznych ustępstw, wynikających z bezpośredniej sytuacji wojennej 43.
Tę sprzeczną politykę kształtowały konkurujące ze sobą ośrodki. Bo
w GG prasa gadzinowa istotnie uzyskała większą swobodę artykulacji.
Dysponując większym marginesem swobody, mogła krytykować nie-
mieckie poczynania.

42

G. Eisenblätter, Grundlinien der Politik des Reiches gegenüber dem Generalgouvernement
1939‑1945, Frankfurt am Main 1969, s. 383.
43
H. Schwendemann, op. cit., s. 217.
206 A rkadiusz S tempin

Z kolei wezwania niemieckie do budowania fortyfikacji na tyłach


wojsk spotkały się z większym odzewem niż się Niemcy spodziewali.
Długotrwały skutek pozostawiła wizyta arcybiskupa Warszawy Antonie-
go Szlagowskiego u pracujących przy budowie umocnień Polaków. Wielu
jednak stawiało się do pracy, by w ten sposób uchronić się przed groźbą
deportacji do Rzeszy. Zapotrzebowanie na siłę roboczą było jednak tak
duże, że nawet Wehrmacht w grudniu 1944 r. rozważał zastosowanie
łapanek w pociągach. Przeciw takiemu rozwiązaniu wypowiedziała się
stanowczo administracja GG z Frankiem na czele.
Z niewielkim rezonansem spotkała się natomiast akcja werbowania
Polaków do Wehrmachtu. Pomimo że ochotników kuszono obietnicą
tych samych praw, jakie przysługiwały niemieckim żołnierzom: dobrą
zapłatą, zaopatrzeniem w żywność i opieką lekarską oraz zapewnieniem
opieki socjalnej ich rodzinom – nie do pogardzenia przy ogólnie ciężkiej
w GG sytuacji aprowizacyjnej. Ponadto służba w Wehrmachcie chroniła
przed więzieniem, deportacją, zsyłką na roboty. W przypadku śmierci
gwarantowano wdowom regularną rentę, rodzicom zaś jednorazową za-
pomogę. Niewysoki żołd wynosił 90 zł dla szeregowca, 108 zł dla kaprala
i 150‑210 zł dla plutonowego. Wyższe stopnie dla Polaków nie były
przewidziane. Akcję werbunkową przeprowadzono na terenie działania
grupy Armii Środek w dniach 19‑20 listopada. W biurach werbunkowych
żonglowano polską ornamentyką: biało-czerwoną flagą i białym orłem.
Potocznie szermowano tam rekrutacją do „Dywizji Białego Orła”, cho-
ciaż polskich ochotników wcielano do 4 i 9 armii niemieckiej. W efekcie
zgłosiło się jedynie 471 rekrutów. Spowodowało to konflikt z szefem
dystryktu Prusy Wschodnie, który obawiał się, że w ten sposób zostaną
mu odebrani robotnicy przymusowi 44.
Z propolskimi posunięciami władz GG kontrastowała jednak poli-
tyka terroru prowadzona przez SS. Bo wprawdzie Frank jako generalny
gubernator podlegał bezpośrednio Hitlerowi, ale w rzeczywistości wo-
jennej jego pozycję regularnie podkopywało SS czy Kancelaria Rzeszy.
Rywalizacja konkurencyjnych ze sobą ośrodków władzy była stałym
elementem w politycznym pejzażu państwa Hitlera. A w GG często
dochodziło do próby sił między Frankiem a SS. Szczególnie w okresie
do października 1943 r., gdy Wyższym Dowódcą SS i Policji (HSSPF)

44
Zob. J. Kochanowski, op. cit.
Perspektywa niemieckiego wroga 207

był Friedrich Wilhelm Krüger. Wtedy zastąpiono go bardziej ugodowym


Wilhelmem Koppem. Ale to właśnie Koppe w drugiej połowie 1944 r.
zaakcentował wobec Franka konieczność dalszego stosowania terroru.
Znalazło to wyraz po kapitulacji Warszawy, kiedy resztę ludności cywilnej,
ponad 150 tys., wysłano do obozu przejściowego w Pruszkowie, by potem
wskazać wśród niej zdolnych do pracy i wywieźć ich na teren III Rzeszy
Niemieckiej, a niezdolnych do obozów w GG lub do prac fortyfikacyj-
nych w Prusach Wschodnich 45. Do tego doszło plądrowanie miasta, nie
tylko siłami SS, ale i Wehrmachtu. Między oddziałami dochodziło do
sporów o podział łupów. Spierano się o nie nawet na najwyższym szcze-
blu, w nobliwym towarzystwie Himmlera, Alberta Speera, namiestnika
„Kraju Warty” Arthura Greisera i szefa dystryktu warszawskiego Ludwiga
Fischera 46. Żona Himmlera otrzymała np. jako prezent na Boże Naro-
dzenie skrzypce i 4 akordeony z warszawskich łupów. On sam kolekcję
znaczków pocztowych 47. Najbardziej brutalne było jednak równanie War-
szawy z ziemią przez odziały saperów, co z kolei kolidowało z następnym
rozkazem Hitlera, by miasto zaadaptować na twierdzę 48. Iluzoryczność
przedsięwzięcia obnażyły nagie fakty – na rozkaz Heinza Guderiana, po
okrążeniu miasta, niemiecka załoga opuściła polską stolicę. A sam rozkaz
Hitlera nadszedł zbyt późno, by go wykonać.

***
Czy istniały jesienią 1944  r. poważne szanse na nową politykę wo-
bec Polski? Polacy nie mieli żadnego powodu, by walczyć po stronie
niemieckiej w obliczu coraz bardziej beznadziejnej sytuacji militarnej
III Rzeszy Niemieckiej. A przede wszystkim pięć lat terroru wywarło
swoje piętno, co najbardziej uwidoczniło się we fiasku akcji werbunkowej
do Wehrmachtu. Z drugiej strony reżim Hitlera udowodnił, że nie jest

45
Zob. H. Schwendemann, op. cit., s. 218‑219.
46
Zob. H. von Krannhals, op. cit., s. 410‑411, 418‑419; Exodus Warszawy. Ludzie i miasto
po Powstaniu 1944, t. 2: Pamiętniki i relacje, op. cit., s. 391.
47
Zob. K. Dunin-Wąsowicz, op. cit., s. 359.
48
Zob. K. Sobczak, „Festung Warschau” według koncepcji dowództwa niemieckiego
jesienią 1944, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości” 1966, t. 12, cz. 1.
208 A rkadiusz S tempin

zdolny podjąć poważnej próby i przez zasadnicze ustępstwa, jeśli już nie
pozyskać, to przynajmniej zneutralizować Polaków. Nieliczne starania,
takie jak możliwość zinstrumentalizowania polskiego antybolszewizmu,
zostały przeprowadzone bez przekonania. We władzach GG oprócz
oportunistów i dogmatycznych ideologów nie brakowało urzędników,
którzy starali się uelastycznić dotychczasowy kurs i odejść od bezsensow-
nego terroru. Nie osiągnęli oni jednak wiele poza korektą powszechnej
praktyki. W Warszawie i na prowincji, niezależnie od prób, pomysłów czy
wizji dla nowej polityki polskiej, na rozkaz Hitlera do końca stosowano
politykę terroru i zagłady, a terror, drenaż, germanizacja i fizyczne wynisz-
czenie pozostawały centralnym doświadczeniem ludności polskiej 49. Terror
blokował większe kalkulacje polityczne. W przemówieniu z 1 stycznia
1945 r. wódz III Rzeszy Niemieckiej wykluczył najważniejszą modyfika-
cję w „nowej polityce” wobec Polaków – restytucję państwa polskiego 50.
Do końca wojny traktował Polskę jako wroga Niemiec, którego należało
unicestwić w ramach realizacji planów podbojów na Wschodzie, wspierając się
na założeniach nacjonalistyczno-szowinistycznych, rasistowskich i anty­
slawistycznych. Do końca też obarczał Polskę, obok światowego żydostwa
i Wielkiej Brytanii, winą za wybuch wojny światowej 51. Zarówno on,
jak i jego palatyni uznali, że większe uelastycznienie kursu w Polsce nie
zmniejszy w społeczeństwie oporu i zostanie zinterpretowane jako sła-
bość systemu. Zresztą modyfikacja polityki w Polsce byłaby organicznie
sprzeczna z ideologicznym ukierunkowaniem nazistowskiej polityki wschod-
niej, którą określała alternatywa „albo panowania nad światem albo klęska”.
Trzeciej drogi nie było 52.

49

B. Chiari, Kriegslist oder Bündnis mit dem Feind [w:] B. Chiari, J. Kochanowski, op. cit.,
s. 525.
50

M. Domarus, Hitler. Reden und Proklamationen 1932‑1945. Kommentiert von einem
deutschen Zeitgenossen, t. 1, cz. 1, Wiesbaden 1973, s. 2185.
51
Zob. M. Maciejewski, Polska i Polacy w poglądach Adolfa Hitlera (1919‑1945), „Annales
Universitatis Mariae Curie-Skłodowska” 2011, nr 58, s. 61.
52
Ch. Klessmann, Niemieckie działania wojenne na froncie wschodnim i polityka okupa-
cyjna w Polsce. Próby jej zmiany w obliczu grożącej klęski [w:] Powstanie Warszawskie
1944, op. cit., s. 62.
Perspektywa niemieckiego wroga 209

The German enemy’s perspective – “a new policy”


towards Poland in 1944 and its fiasco
The paper presents the view of the 3rd German Reich on the future of Poland
and the Poles in the last phase of WWII. The author argues that from the 3rd
Reich’s perspective, the situation of Poland under German occupation, in line
taken by Berlin and Krakow decision-makers, could be reduced to the funda-
mental question: were there any chances for “a new policy towards Poland” at all?
A new policy, i.e. not based on biological extermination and brutal exploitation
of the country. The issues connected with the Warsaw Rising are central in
this discussion. The author also discusses the history of the “new policy” in the
Generalgouvernement in the second half of 1944, which was conceived with
the hope to win the Poles’ support to the idea of a joint anti-Bolshevik front.
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Bogdan Musiał
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r.


Kształtowanie granic oraz ustroju
państwowego 1

R
ok 1944 jest szczególnym w najnowszej historii Polski, bowiem
w tym czasie rozstrzygała się przyszłość Polski powojennej, kształt
jej granic oraz ustrój polityczny i gospodarczy. Decydującą rolę
w tym procesie odgrywał Józef Stalin, to on ukształtował Polskę po-
wojenną wraz z jej granicami oraz nowymi warstwami przywódczymi.
Sowiecki dyktator, jeden z największych zbrodniarzy w historii, był „oj-
cem-założycielem” PRL.
Polityka Związku Sowieckiego wobec Polski była zawsze wypadkową
założeń polityki Kremla wobec Niemiec. W planach światowej rewolucji,
snutych najpierw przez Włodzimierza Lenina, a później przez Stalina
w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia, Niemcy od-
grywały kluczową rolę zarówno ze względu na ich ogromny potencjał
przemysłowy, jak i liczebność „klasy robotniczej”. Tymczasem Polskę
postrzegał Stalin jako głównego wroga nie tylko Kraju Rad, ale i przyszłej
rewolucji niemieckiej. Z tego brała się jego szczególna wrogość wobec
Polaków i polskiej mniejszości narodowej w Związku Sowieckim 2. Nie
dziwi zatem fakt, że sowieccy decydenci popierali niemieckie roszczenia

1
Artykuł ten opiera się na książce autora Wojna Stalina 1939‑1945. Terror, Grabież,
Demontaże, Poznań 2012, s. 159‑246.
2
Por. B. Musiał, Na Zachód po trupie Polski, Warszawa 2009, s. 23‑67, 292‑301.
212 B ogdan M usiał

terytorialne wobec Polski, obejmujące Górny Śląsk oraz tzw. korytarz


wraz z obszarem Wolnego Miasta Gdańska, i sami mieli apetyt na Kresy
Wschodnie Rzeczypospolitej. Taką postawę prezentowali również polscy
poplecznicy Stalina.
W latach dwudziestych i trzydziestych celem sowieckiej polityki wo-
bec Polski było zdekomponowanie jej od wewnątrz, by w ten sposób
doprowadzić do powstania długo wyczekiwanej granicy z „brzemiennymi
w rewolucję” Niemcami 3. W lecie 1939 r. Berlin i Moskwa porozumia-
ły się w kwestii usunięcia Polski z mapy i fizycznej zagłady jej warstw
przywódczych 4. Oba kraje podzieliły Polskę wzdłuż linii Ribbentrop­
‑Mołotow (z grubsza wzdłuż linii Bugu) i by osiągnąć zamierzony cel,
przeprowadzały na okupowanych przez siebie obszarach masowe roz-
strzeliwania i deportacje, zakładały obozy koncentracyjne i stosowały
pracę przymusową.
Jednak już w lecie 1940 r. zaczęły się zarysowywać pierwsze oznaki
zwrotu w dotychczasowej polityce Kremla wobec Polski. W dniu 4 czerw-
ca 1941 r. w ramach przygotowań do wojny ofensywnej z dotychczaso-
wym sojusznikiem, Niemcami, Stalin rozkazał wystawić polską dywizję,
ale plany te udaremniła niemiecka napaść na ZSRS 5. Do zasadniczego
przełomu w dotychczasowej polityce Kremla wobec Polski doszło jednak
dopiero po 22 czerwca 1941 r., gdy to Niemcy napadły na Związek So-
wiecki. Wówczas Stalin stanął przed koniecznością zrewidowania swo-
jego stosunku do Polski. W dniu 30 lipca Władysław Sikorski i Iwan
Majski, sowiecki ambasador w Wielkiej Brytanii, podpisali w Londynie
porozumienie o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych i utworzeniu
polskiej armii w ZSRS. Kreml uznał czwarty rozbiór Polski z września
1939 r. za niebyły. Punkt pierwszy polsko-sowieckiego układu brzmiał
następująco: Rząd ZSRS uznaje, że traktaty sowiecko-niemieckie z roku
1939, dotyczące zmian terytorialnych w Polsce, utraciły swą moc 6. Dalej

3

Ibidem, Przewrót majowy 1926 roku w oczach Kremla, red. B. Musiał, współpr. J. Szu-
mski, Warszawa 2009, s. 11‑47.
4

Por. Geneza Paktu Hitler-Stalin. Fakty i propaganda, red. B. Musiał, J. Szumski, War-
szawa 2012.
5
B. Musiał, Na Zachód po trupie Polski, op. cit., s. 436‑440.
6
Polsko-sowieckie porozumienie z 30 VII 1941 r., opublikowane m.in. na stronie
internetowej: http://historia.org.pl/2011/12/27/uklad-pomiedzy-rzeczapospolita-
-polska-a-zsrr-uklad-sikorski-majski-30-lipca-1941-r/ (dostęp: 16 VI 2014 r.).
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 213

Stalin ­zobowiązywał się do zwolnienia z łagrów i zsyłek dziesiątek tysięcy


Polaków. Z niegdysiejszych więźniów i zesłańców utworzona została na
sowieckiej ziemi polska armia. Jednakże w 1942 r. opuściła ona teryto-
rium ZSRS i pomaszerowała przez Iran na Bliski Wschód, pod opiekę
Brytyjczyków 7.
Po pierwszych frontowych zwycięstwach Armii Czerwonej sowiecka
polityka względem Polski zaczęła znowu się zmieniać. Od przełomu lat
1942 i 1943 stało się widoczne, że Kreml dąży co najmniej do utrzymania
zdobyczy terytorialnych z jesieni 1939 r. oraz dalszego „biologicznego”
osłabienia narodu polskiego. Plan polegał na tym, by wykrwawić naród
polski tak bardzo, jak to tylko możliwe, w nierównej, a z militarnego
punktu widzenia mało sensownej wojnie partyzanckiej z niemieckim
okupantem. „Biologiczne” osłabienie, czyli wykrwawienie, narodu pol-
skiego miało ułatwić opanowanie zdobytych w 1939 r. terenów oraz
podporządkowanie Sowietom pozostałych ziem polskich 8.
Dla sowieckiego dyktatora ponowna aneksja Kresów Wschodnich
Rzeczypospolitej była sprawą bezdyskusyjną. Otwarty pozostawał jedy-
nie problem pozostałych polskich terenów oraz kształt ustrojowy przy-
szłej Polski. Na początku 1943 r. zaczął się zarysowywać na Kremlu
plan pośredniej sowietyzacji tego kraju poprzez zainstalowanie w nim
reżimu stalinowsko-komunistycznego. W dniu 1 marca 1943 r. Stalin
podjął decyzję o utworzeniu w Moskwie Związku Patriotów Polskich
(ZPP), którego kierownictwo miało się składać z komunistów polskiego
bądź polsko-żydowskiego pochodzenia, starannie wyselekcjonowanych
i sprawdzonych przez sowieckich zleceniodawców. Od 1944/1945 r. to
oni zaczęli stanowić „elitę rządzącą” Polską 9. Z kolei w końcu kwietnia
1943 r. Kreml zerwał stosunki dyplomatyczne z polskim rządem emi-
gracyjnym. Za pretekst posłużyło wysunięte przez Rząd na Uchodźstwie
żądanie, by odkryte właśnie przez Niemców masowe groby polskich
oficerów w lesie katyńskim zbadała niezależna komisja pod auspicjami

7
Więcej: P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935‑1945, Warszawa 2005,
s. 227‑239.
8

B. Musiał, Sowjetische Partisanen 1941‑1944. Mythos und Wirklichkeit, Paderborn
2009, s. 221‑255, 406‑436.
9
P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 363‑385.
214 B ogdan M usiał

Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Tym samym Stalin mógł już


swobodnie decydować o sprawach polskich 10.
W dniu 5 maja 1943 r. Stalin jako przewodniczący GKO (Państwo-
wy Komitet Obrony) polecił utworzyć w ZSRS Dywizję im. Tadeusza
Kościuszki, która miała stanowić zaczątek polskiej armii. Do formacji
tej weszli Polacy zwolnieni z sowieckich obozów i osoby deportowane
w latach 1939‑1941 z polskich Kresów Wschodnich. Do tego należy
doliczyć kilkunastu oficerów, którzy w 1940 r. zdołali przeżyć rzeź katyń-
ską 11. Oficerowie i wielu podoficerów, komisarze polityczni i członkowie
oddziału specjalnego dywizji kościuszkowskiej rekrutowali się z szeregów
Armii Czerwonej bądź NKWD. Wiosną 1944 r. jej kadra dowódcza
składała się z ok. 400 członków Wszechzwiązkowej Komunistycznej
Partii (bolszewików) [WKP(b)] i 300 polskich komunistów. Ci ostatni
zajmowali się przeważnie propagandą 12.
W budowie przyszłej Polski decydującą rolę do odegrania mieli po-
słuszni bez granic polscy komuniści, których nawet sowieccy przywódcy
nazywali między sobą „naszymi agentami” 13. Byli to członkowie Komuni-
stycznej Partii Polski (KPP), Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy
(KPZU) oraz Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi (KPZB), które
działały do 1938 r. Partie te były w zasadzie zagranicznymi ekspozyturami
WKP(b) i po części wywiadu sowieckiego, do czasu kiedy Stalin rozkazał
je rozwiązać, a część ich kierownictwa rozstrzelać pod pretekstem zin-
filtrowania przez polski wywiad i „faszystowskich agentów” 14. Jeszcze
19 marca 1941 r. Kreml postanowił przyjąć członków rozwiązanych partii

10
Por. ibidem, s. 260‑280.
11
Rosyjskie Archiwum Państwowe Historii Społeczno-Politycznej [dalej: RGASPI],
f. 644, op. 1, d. 113, Rozporządzenie nr 3294 GKO, 6 V 1943 r., podp. przez Stalina,
k. 161 i n.; P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 367‑373.
12
RGASPI, f. 17, op. 128, d. 709, Raport na temat pracy partyjno-politycznej w dywizji
„Tadeusz Kościuszko”, (maj lub czerwiec 1944 r.), k. 58 i n.
13
Pantelejmon Ponomarienko w swoim memorandum z 20 I 1943 r., skierowanym
do Stalina i jego najbliższych współpracowników, określił „polskich” komunistów
mianem „sowieckich agentów” (RGASPI, f. 69, op. 1, d. 25, k. 30; opublikowane w:
B. Musiał, Memorandum Pantelejmona Ponomarienki z 20 I 1943 r.: „O zachowaniu się
Polaków i niektórych naszych zadaniach”, „Pamięć i Sprawiedliwość” 2006, nr 1, s. 385).
14
Dymitrow do Stalina, 28 XI 1937 r. [w:] Politbiuro CK RKP[b]-WKP[b] i Komintiern,
1919‑1943. Dokumienty, Moskwa 2004, s. 757 i n.; Rozporządzenie Komitetu Wy-
konawczego Międzynarodówki Komunistycznej, 28 XI 1937 [w:] Ibidem, s. 758 i n.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 215

w szeregi WKP(b). Powołana została specjalna komisja, której zadaniem


było rozpatrywanie wniosków polskich towarzyszy 15. Wspomniane partie
były więc de facto i de iure organizacjami sowieckimi.
Polscy komuniści tak dalece identyfikowali się ze stalinizmem, że nie-
kiedy musieli być hamowani w swoim zapale przez sowieckich towarzyszy.
Gdy Alfred Lampe, jeden z założycieli ZPP, dowiedział się o utworzeniu
polskiej dywizji, zawołał wzburzony: Na ch... nam to potrzebne! My mamy
Armię Czerwoną i to nam wystarczy 16. Szybko dowiedział się jednak, że jest
to decyzja towarzysza Stalina, i zaczął gorliwie odgrywać rolę „polskiego
patrioty”. Lampe zmarł w grudniu 1943 r., ale na jego miejsce przyszli
inni, tacy jak Hilary Minc i Roman Zambrowski. To oni opracowali tezy
propagandowe, które Włodzimierz Sokorski, szef Zarządu Politycznego
1 Dywizji im. Tadeusza Kościuszki, rozpowszechniał wśród żołnierzy.
Jedna z nich brzmiała następująco: Rozwój sytuacji w Polsce skłania nas
do przejścia do etapu demokratycznej dyktatury robotników i chłopów, jako
nieodzownej fazy na drodze do Polski sowieckiej 17. Można sobie wyobrazić,
jak na owe słowa zareagowała większość żołnierzy dywizji, którzy właśnie
wydostali się z łagrów i miejsc zsyłki. Była to jedna z przyczyn utraty
przez Sokorskiego stanowiska. Należało zachować pozory, ponieważ Po-
lacy straszeni wizją sowietyzacji kraju mogliby jedynie wzmóc swój opór
wobec sowieckich „wyzwolicieli”. Oficjalnym celem „polskich patriotów”
i towarzysza Stalina miała być przecież „Polska demokratyczna”. Wersja
ta była również potrzebna, by zmylić Zachód.
Poczynając od stycznia 1942 r., w środkowej Polsce rozwijała działal-
ność Polska Partia Robotnicza (PPR), utworzona w sierpniu 1941 r. przez
NKWD i Komintern. Jednym z pierwszych zadań tej stalinowskiej or-
ganizacji było rozpętanie wojny partyzanckiej, przy jednoczesnym zwal-
czaniu sił antykomunistycznych. Jednak polski ruch oporu od początku

15
RGASPI, f. 17, op. 3, d. 1036, Protokół nr 29, decyzje Biura Politycznego KC WKP(b),
17 III – 1 IV 1941 r., decyzje z 19 III 1941 r., pkt 98: O przyjęciu do WKP(b) byłych
członków KPP, KPZU, KPZB, k. 37 i n.
16
P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 366.
17
RGASPI, f. 17, op. 128, d. 711, Sokorski do KC WKP(b) o towarzyszu Szczerba-
kowie, 16 IV 1944 r., k. 50 i n.
216 B ogdan M usiał

dysponował szczegółowymi informacjami na temat pochodzenia i celów


tej rzekomo polskiej partii robotniczej 18.
Pod koniec grudnia 1943 r., już po zakończeniu konferencji teherań-
skiej, Stalin kazał rozpocząć przygotowania do utworzenia tzw. polskiego
rządu tymczasowego, w którym decydującą rolę mieli odgrywać pol-
scy komuniści (czytaj: sowieccy agenci). Do rządu mogli wejść również
niekomuniści, ale pod warunkiem, że podporządkują się mocodawcom
ze ZSRS. Z sowieckiej strony działania te pilotował osobiście Wiaczesław
Mołotow, który zaangażował w nie Georgija Dymitrowa, przewodniczą-
cego Wydziału Międzynarodowego KC WKP(b), oraz aparat NKWD.
Dymitrow zanotował w swym dzienniku pod datą 26 grudnia 1943 r.:
Mołotow zadzwonił do mnie w sprawie ewentualnych kandydatów (z Pol-
ski, ZSRS lub z zagranicy) do powstającego polskiego komitetu narodowego.
Poprosił mnie, bym przyjął w tej sprawie Wandę Wasilewską i Bermana 19.
Z kolei dwa dni później pisał: Poprosiłem Fitina, żeby przy pomocy swojej
siatki w Warszawie niezwłocznie ustalił […], którzy aktywiści Stronnictwa
Ludowego i PPS-u [Polskiej Partii Socjalistycznej] są gotowi współpracować
ze Związkiem Patriotów Polskich i którzy z nich mogliby przyjechać do Mo-
skwy na negocjacje w tej sprawie […]. Manuilski i Berman mają spotkać się ze
mną w sprawie składu powstającego właśnie Polskiego Komitetu Narodowego.
Komitet Narodowy ma być przyszłym tymczasowym rządem Polski 20.
Wanda Wasilewska była polską pisarką, później obywatelką ZSRS,
członkiem WKP(b), a podczas wojny pracownikiem Zarządu Politycz-
nego Armii Czerwonej. Chętnie obnosiła się w mundurze pułkownika
Armii Czerwonej i podkreślała z dumą, że jest sowiecką obywatelką.
Wychodziła z założenia, że Polska zostanie republiką sowiecką, i przyj-
mowała to z zadowoleniem. Była bardzo ceniona przez Stalina, który
często konsultował się z nią w sprawach polskich 21.
Kluczową rolę po „polskiej” stronie w tworzeniu „rządu tymczaso-
wego” odgrywał jednak Jakub Berman, Polak żydowskiego pochodzenia
18
Szczegółowo m.in. P.  Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy
1941‑1944, Warszawa 2003.
19
G. Dymitrow, Dnewnik. Mart 1933 – fewruari 1949, Sofia 2003, s. 197 i n.
20

Idem, The Diary of Georgi Dimitrov, 1933‑1949, wstęp i oprac. I. Banac, New Haven
[CT] 2003, s. 292.
21
P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 364, 559 i n.; Na prijemie u Stalina. Tietradi (żurnały)
zapisiej lic, priniatych I.W. Stalinym (1924‑1953 gg.), Moskwa 2008, s. 580.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 217

i działacz komunistyczny, członek KPP (od 1928 r. aż do jej rozwiązania).


Od lipca 1941 do maja 1943 r. Berman pracował w aparacie Kominternu,
gdzie poznał Dymitra Manuilskiego, zastępcę Dymitrowa, i jednocześnie
zaufanego współpracownika Stalina w sprawach międzynarodowych. Po
rozwiązaniu Kominternu w czerwcu 1943 r. był zatrudniony w Wydziale
Informacji Międzynarodowej KC WKP(b) i kierował polską redakcją
w Instytucie nr 205 (sowiecka propaganda w językach obcych). Berman
był fanatycznym stalinowcem i dogmatykiem, który aprobował zbrodnię
ludobójstwa i sam się przed nią nie cofał. Otrzymał funkcję sekretarza
Komisji ds. Tworzenia Polskiego Komitetu Narodowego, czyli prowizo-
rycznego „polskiego” rządu 22. Utworzenie „polskiego rządu” okazało się
jednak niełatwe. Brakowało przede wszystkim serwilistycznych, a przy
tym wiarygodnych komunistów polskiego pochodzenia, gotowych do
pracy w takim gremium. Chodziło przecież o to, by „polski rząd” sprawiał
wrażenie suwerennego i narodowego. W dniu 18 stycznia 1944 r. Dymi-
trow wysłał listę kandydatów do powstającego równolegle Centralnego
Biura Komunistów Polskich, które miało być jądrem „rządu tymcza-
sowego”. Na wstępie stwierdził: Po szczegółowym sprawdzeniu polskich
kadr okazało się, że ich liczebność jest mizerna 23. W Moskwie starano się
utrzymywać w cieniu polskich komunistów pochodzenia żydowskiego.
Dopiero w lipcu 1944 r. ustalono ostateczny skład rządu oficjalnie no-
szącego nazwę Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN).
Była to jednak tylko fasada, za którą kryło się Biuro Polityczne KC PPR 24.
Polska Partia Robotnicza i PKWN otrzymały od Stalina zadanie
przejęcia władzy w Polsce i sprawowania jej w imieniu Sowietów. Tym
samym zostały skazane na likwidację struktury Polskiego Państwa Pod-
ziemnego – największego i najlepiej zorganizowanego w całej okupo-
wanej przez Niemców Europie. O to jednak musieli już się zatroszczyć
22
RGASPI, f. 82, op. 2, d. 1287, Informacja o Jakubie Bermanie, sporządzona na
podstawie jego akt osobowych w KC WKP(b), 4 I 1944 r., k. 125 i n.; T. Torańska,
Oni, Londyn 1985, s. 46 i n. Berman twierdzi w wywiadzie z T. Torańską, że pomysł
utworzenia „Polskiego Komitetu” Narodowego oraz „polskiego rządu tymczasowego”
powstał w środowisku polskich komunistów w Moskwie. Jednakże słowom tym
przeczy cytowany już wpis z dziennika Dymitrowa z 26 XII 1943 r. Por. P. Wie-
czorkiewicz, op. cit., s. 366; B. Musiał, Moskwa wybiera Bermana, „Rzeczpospolita”,
18‑19 IV 2009 r.
23
RGASPI, f. 82, op. 2, d. 1287, Dymitrow do Mołotowa, 18 I 1944 r., k. 143 i n.
24
P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 376‑385.
218 B ogdan M usiał

sowieccy mocodawcy, ponieważ bardzo słabi liczebnie rodzimi komuniści


nie byli w stanie poradzić sobie z takim zadaniem.
W dniu 31 lipca 1944 r. Stalin jako przewodniczący GKO skierował
rozkaz do działających na polskim terytorium oddziałów 1 Frontu Ukra-
ińskiego oraz 1 i 2 Frontu Białoruskiego, w którym wyznaczył istniejącą
do dziś (nie licząc późniejszych niewielkich korekt) wschodnią granicę
Polski, a także uznał członków PKWN za przedstawicieli polskich władz
i jedynych partnerów do rozmów: Poza organami Polskiego Komitetu Wy-
zwolenia Narodowego nie należy uznawać żadnych innych organów władzy,
w tym również organów polskiego „rządu emigracyjnego” w Londynie. Osoby
podające się za przedstawicieli polskiego „rządu emigracyjnego” w Londynie
należy traktować jako uzurpatorów i postępować z nimi jak z awanturnikami
[w oryg. postupat’ kak s awantiuristami] 25. Rozkaz ten był jednoznaczny
z poleceniem zwalczania i likwidacji polskiego podziemia oraz polskich
struktur państwowych przez sowieckie organy represji. Dwa dni póź-
niej, 2 sierpnia 1944 r., Mołotow, jako przewodniczący Rada Komisarzy
Ludowych ZSRS, wydał instrukcję skierowaną do pełnomocnika rządu
sowieckiego przy PKWN. W jej punkcie 6. czytamy: Innych [niż PKWN]
organów władzy na terytorium Polski nie uznawać, w tym organów polskiego
„rządu” emigracyjnego; osoby, które podają się za przedstawicieli tych organów,
traktować jak samozwańców i aresztować jako awanturników 26.
Na tym tle zrozumiały staje się stosunek Stalina do rozpoczętego
1 sierpnia 1944 r. Powstania Warszawskiego. Jak wiadomo, odmówił on
powstańcom pomocy i pozwolił, by owych „uzurpatorów” i „awanturni-
ków” zniszczyli sami Niemcy. Gdy oddziały niemieckie krwawo tłumiły
powstanie, a potem na rozkaz Hitlera zrównywały Warszawę z ziemią,
Sowieci (oddziały Armii Czerwonej, NKWD i osławione wojskowe służ-
by specjalne „Smiersz”) wraz z miejscowymi kolaborantami rozprawiali
się na „wyzwolonych” już terenach Polski środkowej z Armią Krajową

25
RGASPI, f. 644, op. 2, d. 365, Rozporządzenie nr 6282 GKO, 31 VII 1944 r.,
k. 123 i n.
26
Instrukcja dla przedstawiciele Rady Komisarzy Ludowych ZSRS przy PKWN
z  2  VIII 1944  r. [w:] Vostočnaja Evropa w  dokumentach rossijskich archivov:
1944‑1953, t. 1: 1944‑1947, red. T.V. Volokotina i. in., Moskwa – Nowosibirsk
1997, s. 52‑55.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 219

i strukturami Polskiego Państwa Podziemnego 27. Natomiast n ­ iegdysiejsze


Kresy Wschodnie zostały wcielone do ZSRS i poddane brutalnej bezpo-
średniej sowietyzacji. Powróciły publiczne egzekucje, skrytobójcze mordy,
rewizje, łapanki i deportacje 28.

Stalin a granice powojennej Polski


Podczas konferencji w Teheranie pod nieobecność przedstawicieli pol-
skiego Rządu na Uchodźstwie przywódcy trzech mocarstw postanowili,
że Kresy Wschodnie, okupowane od jesieni 1939 r. przez ZSRS, pozosta-
ną jego własnością. Podstawą dla nowej granicy wschodniej stała się linia
Ribbentrop-Mołotow z 1939 r. W sowieckim protokole obrad z ostat-
niego dnia konferencji (1 grudnia 1943 r.) czytamy: [Stalin:] Mówi się
o tym, że obszary ukraińskie mają przypaść Ukrainie, a białoruskie – Białorusi,
tzn. między nami a Polską ma pozostać granica z 1939 roku, którą określa
sowiecka konstytucja. Rząd sowiecki uznaje tę granicę za podstawę i traktu-
je ją jako słuszną. Eden: Ta granica to linia Mołotow-Ribbentrop? Stalin:
Może Pan nazywać tę granicę, jak Pan chce, także w ten sposób. Mołotow:
Inne określenie tej granicy to linia Curzona. Eden: Istnieją różnice między
linią Curzona a linią Ribbentrop-Mołotow. Mołotow: Nie, między nimi
nie ma żadnych różnic 29. Podobnie opisuje przebieg rozmowy protokół
amerykański: Marszałek Stalin: Rząd sowiecki obstaje przy linii granicznej
z 1939 roku i traktuje ją jako sprawiedliwą i właściwą. Pan Eden powiedział,
że jest ona znana pod nazwą Ribbentrop-Mołotow. Marszałek Stalin na to:

27
W październiku 1944 r. sformowana została 64. Dywizja Wojsk Wewnętrznych
NKWD, której podstawowym zadaniem było zwalczanie polskiego niekomunistycz-
nego podziemia (nade wszystko AK). Do końca roku jednostki tej dywizji uwięziły
16 820 osób, w tym 2604 żołnierzy AK, 691 dezerterów z „ludowego” wojska polskie-
go oraz 1083 osób uchylających się od służby wojskowej (A. Chmielarz, Działania
64 dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD przeciwko polskiemu podziemiu [w:] Wojna
domowa czy nowa okupacja? Polska po roku 1944, red. nauk. A. Ajnenkiel, Wrocław
1998, s. 73‑81).
28
Więcej: J. Szumski, Sowietyzacja zachodniej Białorusi 1944‑1953. Propaganda i edu-
kacja w służbie ideologii, Kraków 2010.
29
RGASPI, f. 558, op. 11, d. 234, Obrady Okrągłego Stołu, 1 XII 1943 r., początek
obrad godz. 16.00, zakończenie o 19.40, Protokół sporządzony przez Pawłowa, k. 94.
220 B ogdan M usiał

Nazywajcie ją jak chcecie, dla nas jest ona nadal sprawiedliwa i właściwa.
Pan Mołotow wtrącił, że granica z 1939 roku to linia Curzona. Pan Eden
na to, że jednak były różnice. W żadnym istotnym punkcie, odparł pan Mo-
łotow 30. Od treści obu protokołów nie różni się także wersja Churchilla,
przytoczona w jego wspomnieniach 31.
Przywódcy sprzymierzonych mocarstw z przyczyn politycznej po-
prawności ogłosili, że podstawą do rokowań będzie linia nakreślona
w roku 1919 przez lorda Curzona, ówczesnego brytyjskiego ministra
spraw zagranicznych. Linia ta przecinała Brześć Litewski, a na południu
biegła ok. 60 km na wschód od Lwowa. Tym samym Wilno, Wileńsz-
czyzna, a także tereny wokół Lidy i Grodna, w większości zamieszkałe
przez ludność polskojęzyczną, przypadłyby Rosji Sowieckiej albo Li-
twie. Lwów pozostałby jednak polski. Linia Curzona, którą bolszewicy
odrzucili w 1920 r., ponieważ liczyli wtedy na całkowitą sowietyzację
Polski, tylko w środkowym odcinku pokrywała się z linią Ribbentrop-
-Mołotow 32. Uczestnicy konferencji w Teheranie postanowili, że Polska
otrzyma w zamian za Kresy Wschodnie odszkodowanie terytorialne
kosztem Niemiec. W dniu 28 listopada 1943 r. sowiecki przywódca wró-
cił do kwestii polskiej granicy zachodniej: Marszałek Stalin podkreślił,
że Polska powinna sięgać po linię Odry i w sposób stanowczy zadeklarował
pomoc ze strony Sowietów w uzyskaniu przez Polaków granicy na Odrze.
Nawiązując do tej deklaracji, Eden zapytał, czy właściwie zrozumiał słowa
wypowiedziane przez Stalina podczas kolacji, że Związek Sowiecki popiera
zachodnią granicę Polski wzdłuż linii Odry. Marszałek Stalin odpowiedział

30
Tripartite political meeting, December 1, 1943, 6 p.m., conference room, Soviet em-
bassy, Bohlen Minutes [w:] Foreign Relations of the United States. Diplomatic Papers.
The Conferences at Cairo and Teheran 1943, Washington [DC] 1961, s. 599 i n.
31
W.S. Churchill (w książce Der zweite Weltkrieg, Frankfurt am Main, 2003, s. 856) tak
opisywał przebieg dyskusji: Rosja sowiecka chce zachować granice z 1939 roku, ponieważ
z etnicznego punktu widzenia są one słuszne. Eden zapytał, czy oznacza to przyjęcie linii
Ribbentrop-Mołotow. „Może Pan ją nazwać, jak Pan chce”, rzekł Stalin. Mołotow zauwa-
żył, że zwykle linię tę nazywa się linią Curzona. „Nie – stwierdził Eden – w tej kwestii
istnieją poważne różnice”. Mołotow odrzekł, że nie ma żadnych. Rozpostarłem wówczas
mapę i pokazałem linię Curzona, linię z 1939 roku oraz linię Odry. Eden powiedział,
że południowy koniec linii Curzona nie został nigdy ustalony. […] Eden sądził, że linia
Curzona miała przebiegać na wschód od Lwowa.
32

Ibidem; B. Musiał, Na Zachód po trupie Polski…, op. cit., s. 35 i n.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 221

kategorycznie, że popiera tę granicę, i powtórzył, że Sowieci gotowi są pomóc


w tym Polakom 33.
Podobnie myślał Roosevelt. 1 grudnia, podczas rozmowy ze Sta-
linem, oświadczył, że nie ma nic przeciwko temu, by Polska utraciła
swoje wschodnie rubieże i uzyskała w zamian ziemie zachodnie, „nawet
po linię Odry”. Prosił jednakże Stalina, by nie podejmować tej kwestii
podczas oficjalnych dyskusji. On sam, jako człowiek praktyczny, nie chciał
w nadchodzących wyborach stracić od 5 do 6 mln polskich głosów. Ro-
osevelt wyraził także zgodę na to – przy czym upierał się Stalin – by kraje
bałtyckie pozostały pod sowieckim władaniem 34. Propozycję tę poparł
również Churchill, który oznajmił, że chętnie widziałby przesunięcie Pol-
ski na zachód i porównał je do manewru oddziału żołnierzy, wykonującego
podczas musztry rozkaz: „w lewo zwrot, naprzód marsz”. Przedstawił nawet
cały pomysł przy pomocy trzech zapałek, przy czym jedna obrazowała ZSRS,
druga Polskę, a trzecia Niemcy 35. Brytyjski premier, który zobowiązał się
przekonać do takiego rozwiązania polski rząd w Londynie, przytoczył
w swoich wspomnieniach wypowiedziane wtedy przez siebie słowa: Podo-
ba mi się to, co widzę, i powiem Polakom, że głupio postąpią, jeśli nie wyrażą
na to zgody. Oprócz tego przypomnę im, że gdyby nie Armia Czerwona,
zostaliby całkowicie zmiażdżeni. Wskażę im, że otrzymują wspaniałe miejsce
do życia, o długości ponad 500 km. Stalin stwierdził, że będzie to naprawdę
duże, przemysłowe państwo. […] Następnie powiedziałem według protokołu
do pana Edena, że nie zamierzam rozpaczać z powodu przekazania Polsce
części Niemiec lub z powodu Lwowa 36.
Od tej wersji wydarzeń znacznie odbiega obraz rozmów w sprawie
przyszłej granicy polsko-niemieckiej, przedstawiony później przez Sta-
lina. W dniu 28 kwietnia 1944 r., czyli pięć miesięcy po konferencji
w Teheranie, sowiecki dyktator rozmawiał ze Stanisławem Orlemańskim,

33

Tripartite political meeting, November 28, 1943, 8:30 p.m., conference room, Soviet
embassy, Bohlen Minutes [w:] Foreign Relations of the United States…, op. cit., s. 510,
512.
34

Roosevelt-Stalin Meeting, December 1, 1943, 3:20 p.m., Bohlen Minutes [w:] ibidem,
s. 594‑596; RGASPI, f. 558, op. 11, d. 234, Protokół rozmowy między Stalinem
i Rooseveltem, 1 XII 1943, Pawłow, k. 77 i n.
35

Foreign Relations of the United States…, op. cit., s. 512.
36

W.S. Churchill, op. cit., s. 856 i n.
222 B ogdan M usiał

prosowieckim księdzem z USA 37: On, Stalin, został w Teheranie zapytany


przez Roosevelta i Churchilla o polską granicę zachodnią. On, towarzysz
Stalin, oświadczył wraz z Mołotowem, że zachodnia granica Polski powinna
przebiegać wzdłuż Odry, z niewielkimi odchyleniami na zachód, na korzyść
Polski. Byłoby dobrze, gdyby do Polski został przyłączony Szczecin, znako-
mity port, oraz być może Wrocław. Roosevelt zapytał, w jaki sposób można to
przeprowadzić. Towarzysz Stalin odpowiedział, że Niemcy powinny zostać
rozbite, i w ten właśnie sposób pomożemy Polsce to osiągnąć. Takie jest nasze
zdanie. To, co on, towarzysz Stalin, zaproponował, nie jest jakimś nierealnym
życzeniem. My [Sowieci] będziemy walczyć, by Polska otrzymała te tereny 38.
W rozmowie z Orlemańskim Stalin wypowiadał się więc o polskiej gra-
nicy zachodniej, która miała wychodzić poza Odrę, przy czym w jej gra-
nicach widział Szczecin i „być może” Wrocław – miasta leżące w całości
lub po części na zachodnim brzegu Odry. „Polscy patrioci” w Moskwie,
przyszli władcy kraju z nadania sowieckiego, nie mogli mieć – co oczywi-
ste – innego zdania niż sam Stalin. Ich zadanie sprowadzało się jedynie
do tego, by nowe granice przedstawiać jako własny projekt, podobnie jak
i wszystkie inne plany Kremla dotyczące Polski. Był to jeden z elementów
mistyfikacji.
17 maja 1944 r., podczas spotkania Stalina z Oskarem Langem, roz-
mawiano również o problemie przyszłej granicy polsko-niemieckiej: Lan-
ge mówi, że ma pytanie. Chciałby wiedzieć, czy Stalin nie sądzi, iż żądania
wcielenia do Polski Śląska oraz niemieckich terytoriów aż po Odrę, stawiane
przez członków Związku Patriotów Polskich, idą zbyt daleko, czy są w ogóle
realne. Ma to przecież związek z koniecznością rozwiązania problemu nie-
mieckiego, z wciągnięciem Niemiec w system europejski. Towarzysz Stalin
mówi, że problem ten był omawiany w Teheranie. Nie podjęto tam wiążących
postanowień. On, Stalin, wskazał, że do Polski należałoby włączyć Szczecin
i Wrocław. Churchill powiedział, że [w ten sposób] powstanie dobre polskie
państwo, i zapytał, czy Związek Sowiecki pomógłby w stworzeniu takiej
właśnie Polski. On, Stalin, odpowiedział, że Związek Sowiecki pomoże Polsce

37
Na temat działalności Stanisława Orlemańskiego niewiele wiadomo, oprócz tego, że
bardzo silnie krytykował on polską politykę przedwojenną i Kościół katolicki. Stalin
rozważał nawet możliwość wciągnięcia go do „polskiego rządu tymczasowego”, ale
szybko tę myśl porzucił.
38
RGASPI, f. 558, op. 11, d. 354, Protokół rozmowy między Stalinem a Stanisławem
Orlemańskim, 28 IV 1944 r., sporządzony przez Pawłowa, k. 41.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 223

uzyskać te obszary. Mówiono o tym jako o elemencie ogólnego problemu, któ-


remu na imię osłabienie Niemiec [...]. Lange mówi, że w tych warunkach
położenie Polski wydaje się klarowne. On, Lange, chciałby jednak poznać
zdanie Stalina, co należy zrobić z mieszkającymi w Polsce Niemcami. Polscy
żołnierze mówią, że Niemców należy z Polski wysiedlić. Towarzysz Stalin
mówi, że my [ZSRS] przyjmiemy u siebie pewną część Niemców do pracy.
Inną część Niemców można wysłać do Ameryki Południowej. Niechaj Niemcy
się przesuną. Bo to przecież oni zmuszali cały świat, by ustąpił im miejsca 39.
W dniu 26 lipca 1944 r. przedstawiciele PKWN podpisali układ
polsko-sowiecki, regulujący kwestie sprawowania rządów w Polsce oraz
polskiej granicy wschodniej. W tajnym protokole Stalin zobowiązał się
do wspierania inicjatywy, by granica zachodnia przebiegała wzdłuż linii
Odra-Nysa 40. W tym czasie najwidoczniej miał na myśli raczej Nysę
Kłodzką niż Łużycką. Nysa Kłodzka wpada do Odry 50 km na połu-
dniowy wschód od Wrocławia.
W Rosyjskim Archiwum Państwowym Historii Społeczno-Politycz-
nej w Moskwie (RGASPI) zachowała się mapa Niemiec i Polski z na-
kreślonymi osobiście przez Stalina granicami Polski. Sowiecki przywódca
wyznaczył na niej zachodnią granicę Polski wzdłuż Odry (Szczecin włą-
czając w granice Polski), do dzisiejszej Oławy, miasteczka leżącego 25 km
na południowy wschód od Wrocławia, a od niej na południe do granicy
czeskiej wzdłuż rzeki Oławy. Wcześniej przekreślił wytyczoną przez
siebie linię wzdłuż Nysy Kłodzkiej, płynącej około 30 km na wschód od
Oławy. Gdyby linia ta stałą się częścią polskich granic, to Dolny Śląsk
wraz z Wrocławiem pozostałby niemiecki z wyjątkiem obszaru wokół
Kłodzka, który Stalin miał najwidoczniej zamiar przyznać Czechom 41.
Stalin prawdopodobnie nakreślił tę prowizoryczną granicę po 26 lipca
1944 r., ponieważ w tajnym protokole zawartym pomiędzy Moskwą

39

Ibidem, Protokół rozmowy między Stalinem. Mołotowem i  Oskarem Langem,
17 V 1944 r., sporządzony przez Pawłowa, k. 62 i n.
40
P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 383‑385; Niemcy w Polsce 1945‑1950. Wybór dokumentów,
t. 1, red. W. Borodziej, H. Lemberg, Warszawa 2000, s. 53.
41

RGASPI, f. 558, op. 11, d. 536, Mapa Niemiec i Polski z adnotacjami Stalina (po
15 VII 1944 r.), k. 1; B. Musiał, Die Rechnung Stalins ging auf, „Frankfurter Allge-
meine Zeitung”, 10 III 2007 r.; idem, „Sollen doch die Deutschen Platz machen”. Sta-
lin, die ­Deutschen und die Westverschiebung Polens, „Deutschland Archiv” 2008, nr 6,
s. 1023 i n.
224 B ogdan M usiał

a PKWN jest jeszcze mowa o „Odrze i Nysie [Kłodzkiej]” jako granicy


polsko-niemieckiej. Detlef Brandes opublikował przed paroma laty szkic
mapy, którą Edvard Beneš, szef czechosłowackiego rządu emigracyjnego
w Londynie, przywiózł z Moskwy w grudniu 1943 r. Według Beneša
mapa obrazowała granice Polski, które Stalin nakreślił w jego obecności.
Miała to być jego propozycja dla polskiego rządu emigracyjnego. Zary-
sowane na obu mapach granice różnią się między sobą. Na szkicu Beneša
granica przebiega wzdłuż Nysy Kłodzkiej, tymczasem na oryginalnej
mapie z końca lipca 1944 r. linia ta jest już przekreślona i zastąpiona
nową linią, ciągnącą się wzdłuż rzeki Oławy 42.
Niektórzy badacze niemieccy powołują się na wspomnienia Zygmunta
Berlinga, który twierdził, że na początku stycznia 1944 r. uczestniczył
w spotkaniu w gabinecie Stalina (obecna miała być też Wanda Wa-
silewska), podczas którego kremlowski dyktator narysował dzisiejsze
granice Polski: polsko-niemiecką i polsko-sowiecką. Berling był polskim
oficerem, który zdecydował się pracować na rzecz Sowietów, przebywając
u nich w niewoli (dlatego też nie został rozstrzelany przez NKWD –
w przeciwieństwie do większości polskich oficerów pojmanych w 1939 r.).
Według jego relacji nakreślona wtedy przez Stalina przyszła granica
polsko-niemiecka przebiegała wzdłuż Odry aż do ujścia Nysy Łużyckiej
i dalej Nysą Łużycką do granicy niemiecko-czeskiej. Na pierwotnym
szkicu Szczecin znajdował się jakoby po stronie niemieckiej. Dopiero
w wyniku jego interwencji Stalin miał dokonać korekty i pociągnąć gra-
nicę na zachód od tego miasta. Co by oznaczało, że Szczecin przypadł
Polsce dzięki staraniom Berlinga 43.
Jochen Laufer twierdzi, że istnieją dokumenty potwierdzające „zasad-
niczą słuszność przekazu Berlinga”, ale nie potrafi ich wskazać. Przyznaje,
że w styczniu 1944 r. w gabinecie Stalina nie było żadnego spotkania
z Berlingiem i Wasilewską, przypuszcza jednak, że mogło do niego dojść
w innym miejscu 44. Tymczasem materiały źródłowe świadczą o tym, że
wbrew temu, co twierdzi Berling, sowiecki przywódca rozważał możliwość

42

D. Brandes, Der Weg zur Vertreibung, 1938‑1945. Pläne und Entscheidungen zum
„Transfer” der Deutschen aus der Tschechoslowakei und aus Polen, München 2001, s. 336.
43

Ibidem, s. 338; J.P. Laufer, Pax Sovietica. Stalin, die Westmächte und die deutsche Frage
1941‑1945, Köln – Weimar – Wien 2009, s. 186.
44
J.P. Laufer, op. cit., s. 187.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 225

oddania Polsce Szczecina, ważnego miasta portowego, już wcześniej.


Przyszłą granicę polsko-niemiecką wzdłuż Odry i Nysy Kłodzkiej (a nie
Nysy Łużyckiej, jak twierdzi Berling) oraz ze Szczecinem w granicach
Polski wyznaczył w obecności Edvarda Beneša już 18 grudnia 1943 r. 45
Ponadto wiosną 1944 r. (inaczej niż twierdzi Berling) również nie był
jeszcze znany przebieg granicy polsko-sowieckiej. Wiedzy na ten temat
nie posiadali ani Pantelejmon Ponomarienko, namiestnik Stalina na Bia-
łorusi, ani jego podwładni. W kwietniu 1944 r. sowieccy funkcjonariusze
partyjni przystąpili do tworzenia w całym obwodzie białostockim struktur
podziemnych WKP(b). Także oni nie dysponowali w tym czasie żadnymi
informacjami o przyszłej granicy polsko-sowieckiej na jej północnym
odcinku 46.
W lipcu 1944 r. przebywający w Moskwie „polscy patrioci” – z Wandą
Wasilewską na czele – nie wiedzieli nawet, czy Sowieci nie zaanektują
ponownie obwodów łomżyńskiego i białostockiego. 15 lipca 1944 r. Wa-
silewska i Osóbka-Morawski 47, który niedługo potem został mianowany
przewodniczącym PKWN, w skierowanym do Stalina memorandum
zwracali uwagę, że nadszedł czas utworzenia rządu tymczasowego. Jed-
nocześnie wskazywali na to, że wprowadzenie sowieckiej administracji
w zachodnich częściach obwodu białostockiego osłabiłoby „obóz demo-
kratyczny”, czyli wiernych Sowietom komunistów, oraz zaufanie polskie-
go społeczeństwa do ZSRS. Informowali, że struktury Krajowej Rady
Narodowej (KRN) 48, fasadowej organizacji powołanej do życia 1 stycznia
1944 r. przez PPR, zostały rozbudowane w całej Polsce, z wyjątkiem
obwodu białostockiego, który miał przypaść w udziale ZSRS 49. Na tym

45
D. Brandes, op. cit., s. 336‑339.
46
A.F. Wialiki, Na razdarożży. Biełarusy i palaki ŭ czas pierasialennia (1944‑1946), Mińsk
2005, s. 29, 33‑35. Por. J. Szumski, Sowietyzacja zachodniej Białorusi 1944‑1953, op. cit.
47
Edward Osóbka-Morawski (1909‑1997) był członkiem PPS, który zdecydował się
na współpracę z Sowietami i „polskimi patriotami” z Moskwy. Niedługo potem został
mianowany przewodniczącym PKWN, a pod koniec 1944 r. – premierem „polskiego
rządu tymczasowego”. Po 1947 r. nie odgrywał już większej roli.
48
Krajowa Rada Narodowa powstała 1 I 1944 r. z inicjatywy kierownictwa PPR. Mia-
ła ona odgrywać rolę samozwańczego parlamentu, jednoczącego wszystkie siły
­polityczne w Polsce, które opowiadały się za sojuszem ze ZSRS. Była sterowana
przez PPR.
49
RGASPI, f.  17, op.  128, d.  709, Wasilewska i  Osóbka-Morawski do Stalina,
15 VII 1944 r., k. 66 i n.
226 B ogdan M usiał

tle słowa Berlinga, że Stalin już na początku 1944 r. wytyczył granice


Polski (w tym polsko-niemiecką), wydają się niewiarygodne. Berling nie
był zresztą jedyną osobą, która twierdziła, że udało jej się wpłynąć na wo-
dza ZSRS, by ten ustalił granicę wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej. Zasługę
przekonania Stalina przypisywał sobie także Michał Rola-Żymierski
(przed wojną polski oficer, a później sowiecki agent i komunistyczny
generał), który miał to uczynić, używając argumentu natury wojskowej,
że krótsza granica jest łatwiejsza do obrony 50.
Ostateczna decyzja o przebiegu polskich granic została podjęta nie
wiosną 1944 r., ale później. W żadnym dostępnym dziś dokumencie
wytworzonym przez „polskich patriotów” z Moskwy, nie mówiąc już
o publicznie obwieszczanych, nie ma ani jednej wskazówki dotyczącej
linii Odry i Nysy Łużyckiej jako przyszłej granicy polsko-niemieckiej.
Dopiero 31 lipca 1944 r. Stalin, jako przewodniczący Państwowego Ko-
mitetu Obrony, w przytoczonym tu już rozkazie adresowanym do stoją-
cych u wrót Warszawy oddziałów Armii Czerwonej wytyczył wschodnią
granicę Polski, która (nie licząc niewielkich korekt) obowiązuje po dziś
dzień 51. Tymczasem przebieg granicy polsko-niemieckiej wciąż pozosta-
wał kwestią otwartą. Tajny protokół dodatkowy do porozumienia między
PKWN i rządem ZSRS o granicy polsko-sowieckiej z 26 lipca 1944 r.
zawierał jedynie niezobowiązujące oświadczenie końcowe, w którym
Stalin deklarował gotowość podjęcia działań na rzecz takiego wytycze-
nia polskiej granicy zachodniej, by biegła ona na zachód od Świnoujścia
i Szczecina, następnie wzdłuż Odry do ujścia Nysy i dalej do granicy
Czech 52.
PKWN w opublikowanym 22 lipca 1944 r. (a więc cztery dni wcze-
śniej) manifeście wzywał do walki o wolność Polski, powrót do Matki-Oj-
czyzny starego polskiego Pomorza i Śląska Opolskiego, o Prusy Wschodnie,
szeroki dostęp do morza i polskie słupy graniczne nad Odrą 53. Należy pod-
kreślić, że komuniści traktowali ten dokument także w  aspekcie

50
Por. J.P. Laufer, op. cit., s. 194.
51
Por. P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 383 i n.; W. Roszkowski, Najnowsza historia Polski,
t. 1, Warszawa 2003, s. 581‑586.
52

Ibidem.
53
Manifest PKWN jest dostępny m.in. na stronie: http://www.law.uj.edu.pl/users/
khpp/fontesu/1944.htm (dostęp: 16 VI 2011 r.).
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 227

legislacyjnym, jako narzędzie legitymizujące ich władze i źródło prawa.


Pięć dni później, 27 lipca, nadająca z Moskwy radiostacja „Kościuszko”,
oddana przez Sowietów do dyspozycji „polskich patriotów”, nadała we-
zwanie do ludności polskiej, które zawierało dosłowne sformułowania
manifestu PKWN, dotyczące przyszłej zachodniej granicy kraju 54. Zgod-
nie z tym przekazem, granica polsko-niemiecka miała przebiegać wzdłuż
Odry i Nysy Kłodzkiej lub Oławy, a Dolny Śląsk pozostawał niemiecki.
Takie też było stanowisko Stalina latem 1944 r., można bowiem wyklu-
czyć, by „polscy patrioci” i PKWN mogli mieć w tej kwestii inne zdanie
niż sowiecki dyktator.
Przesunięcie polskich granic na zachód było przesądzone już w 1943 r.
Stanowiło ono ważny element w planach Stalina, zakładających osła-
bienie i rozdrobnienie Niemiec, co w zasadzie popierali zachodni alian-
ci. W grudniu 1941 r., przy okazji wizyty Edena w Moskwie, sowiecki
przywódca mówił o możliwym odłączeniu od Niemiec Nadrenii i może
jeszcze Bawarii, a także o przywróceniu Austrii statusu państwa nieza-
leżnego. Jego eksperci ds. polityki zagranicznej prowadzili intensywne
dyskusje na temat przyszłości Niemiec po spodziewanym zwycięstwie
Armii Czerwonej 55. Stalin, Roosevelt i Churchill rozmawiali o podziale
Niemiec już podczas konferencji w Teheranie. Premier Wielkiej Bry-
tanii pisał później, że jako pierwsza wystąpiła z taką propozycją strona
sowiecka: Stalin oznajmił, że chce, by Niemcy zostały podzielone. Prezydent
nie miał nic przeciwko temu, lecz Stalin zasugerował, że ja mogę się sprze-
ciwić. Odparłem na to, że zasadniczo się nie sprzeciwiam. Aby sprowokować
dyskusję, Roosevelt powiedział, że jakieś trzy miesiące wcześniej wraz ze
swymi doradcami przygotował plan 56. Amerykańska delegacja postulowała
podzielenie Niemiec na pięć państw: 1. Prusy, 2. Hanower i północno-
-zachodnia część Niemiec, 3. Saksonia i rejon Lipska, 4. Hesja-Darm-
stadt, Hesja-Kassel i obszar na południe od Renu, 5. Bawaria, Badenia
i Wirtembergia. Kilonia wraz z kanałem, Hamburg oraz zagłębie Ruhry

54
RGASPI, f. 17, op. 125, d. 243, Zapis audycji radiowej Związku Patriotów Polskich,
27 VII 1944 r. (w tłum. ros.), k. 12 i n.
55
J.P. Laufer, op. cit., s. 97 i n., 348‑364. Por. np. zapiski Litwinowa: O traktowaniu
Niemiec i innych wrogich państw w Europie, 9 X 1943 r. [w:] Die UdSSR und die
deutsche Frage 1941‑1948. Dokumente aus dem Archiv für Außenpolitik der Russischen
Föderation, t. 1, red. J.P. Laufer, G.P. Kynin, współpr. V. Knoll, Berlin 2004, s. 194‑214.
56

W.S. Churchill, op. cit., s. 857.
228 B ogdan M usiał

i Saary miały znaleźć się pod kontrolą Narodów Zjednoczonych. Stalin


zaakceptował te propozycje 57.
Strony uzgodniły również, że plany te powinny pozostać tajne, gdyż
istniała obawa, że Niemcy, nie mając nic do stracenia, mogłyby stawić
jeszcze większy opór. Oto fragment protokołu rozmowy Churchilla ze
Stalinem, do której doszło 9 października 1944 r.: On, Churchill, odrzucał
i odrzuca możliwość publicznego zakomunikowania zamiaru radykalnego
rozliczenia się z Niemcami, ponieważ skłoni to Niemcy do bardziej zdecydo-
wanego oporu. Jednakowoż on, Churchill, może tu oznajmić, że jest zwolen-
nikiem surowego potraktowania Niemiec 58.

Przyszła granica polsko-niemiecka


Dużą wagę kremlowski dyktator przywiązywał do tego, by przesuniętą
na zachód Polską kierował „przyjazny Sowietom” rząd. Jak pokazały
późniejsze wydarzenia, słowo „przyjazny” oznaczało w tym kontekście
podporządkowany i służalczy. Podczas czwartego dnia obrad konferencji
teherańskiej, 1 grudnia 1943 r., Stalin, Roosevelt i Churchill omawiali
kwestię polską i niemiecką. Przy okazji ten pierwszy oskarżył w obecności
aliantów polski rząd emigracyjny i ruch oporu: Agenci polskiego rządu
przebywający w Polsce są powiązani z Niemcami. Zabijają [sowieckich]
partyzantów. Nie macie pojęcia, co oni tam wyprawiają 59.

57

Tripartite political meeting, December 1, 1943, 6 p.m., Bohlen Minutes [w:] Foreign
Relations of the United States. Diplomatic Papers. The Conferences at Cairo and Teheran
1943, s. 600 i n.; W.S. Churchill, op. cit., s. 857 i n. W rozmowie z Oskarem Lange,
17 V 1943 r., Stalin wyjaśnił, że Roosevelt przedstawił [w Teheranie] plan podziału
Niemiec na pięć państw i jednocześnie zaproponował, by zablokować im dostęp – Hamburg
i inne porty – do morza i zniszczyć je jako państwo. Churchill wahał się. On, towarzysz
Stalin, przyłączył się do zdania Roosevelta (RGASPI, f. 558, op. 11, d. 354, Protokół
rozmowy między Stalinem, Mołotowem i Oskarem Langem, 17 V 1944 r., sporzą-
dzony przez Pawłowa, k. 63).
58
Protokół rozmowy między towarzyszem Stalinem i Churchillem, 9 X 1944 r., spo-
rządzony przez Pawłowa [w:] O.A. Rżeszewski, Stalin i Czerczill. Wstrieczy. Biesiedy.
Diskussii, Moskwa 2004, s. 426.
59
RGASPI, f. 558, op. 11, d. 234, Posiedzenie Okrągłego Stołu, 1 XII 1943 r., początek
posiedzenia o 16.00, koniec o 19.40, protokół sporządzony przez Pawłowa, k. 92.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 229

Kremlowski dyktator odniósł się do poczynań polskich i sowieckich


partyzantów, działających na terenie dzisiejszej Białorusi. Początkowo
z polskiej inicjatywy dochodziło tam wielokrotnie do współpracy obu
grup. Jednak partyzanci sowieccy z polecenia Moskwy prowadzili po-
dwójną grę. Ich celem było pozyskanie zaufania Polaków, by w odpowied-
nim momencie podstępnie ich wyeliminować. Wszystko to działo się za
wiedzą Stalina, który był informowany o przebiegu „operacji” przeprowa-
dzanych przez jego ludzi. Wynikiem takich działań była likwidacja dwóch
większych i kilku mniejszych polskich oddziałów 60. Ci, którzy zdołali ujść
z życiem, zbierali się i odtwarzali swoje formacje, a następnie prowadzili –
niekiedy przy wsparciu niemieckim – zaciętą walkę z Sowietami 61.
W Teheranie sowiecki dyktator deklarował swoim zachodnim sojusz-
nikom: Opowiadamy się za odbudową i rozwojem Polski, za wzmocnieniem
Polski kosztem Niemiec. Odróżniamy jednak Polskę od polskiego rządu emi-
gracyjnego w Londynie. Zerwaliśmy z nim stosunki nie przez kaprys, ale
dlatego, że wspólnie z Hitlerem prowadził on oszczerczą kampanię przeciw-
ko Związkowi Sowieckiemu. Prasa wszystko publikowała. Jakież możemy
mieć gwarancje, że polski rząd emigracyjny w Londynie tego nie powtórzy.
Chcielibyśmy mieć pewność, że agenci polskiego rządu nie będą mordować
partyzantów 62. Stalin czynił tu aluzje do żądania wysuwanego przez pol-
ski Rząd na Uchodźstwie, by masowe groby odkryte przez Niemców
niedaleko Katynia zostały zbadane przez Międzynarodowy Czerwony
Krzyż. Przy czym rząd emigracyjny faktycznie nie miał innego wyboru,
chyba że uznałby tezę sowieckiej propagandy, zgodnie z którą polscy jeńcy
zostali zamordowani przez Niemców. Chętnie natomiast przyjęli ów
pogląd „polscy patrioci”. Sformułowane przez Stalina zarzuty posłużyły
za pretekst do zerwania stosunków z polskim rządem emigracyjnym oraz
do rozprawy z polskim podziemiem.
Polski Rząd na Uchodźstwie, do czerwca 1945 r. uznawany przez
zachodnich aliantów, miał w kwestii granic kraju tak samo mało do powie-
dzenia, jak zainstalowany przez Kreml tak zwany polski rząd tymczasowy.

60
Wydarzenia te miały miejsce już po zerwaniu stosunków dyplomatycznych przez
ZSRS z Rządem RP na Uchodźstwie (przyp. red.).
61
Więcej B. Musiał, Sowjetische Partisanen, op. cit., s. 416‑436.
62
RGASPI, f. 558, op. 11, d. 234, Posiedzenie Okrągłego Stołu, 1 XII 1943 r., początek
posiedzenia o 16.00, koniec o 19.40, protokół sporządzony przez Pawłowa, k. 93.
230 B ogdan M usiał

Tak naprawdę w „wyzwolonej” Polsce władzę sprawował Stalin poprzez


Biuro Polityczne KC PPR oraz afiliowanych przy nim sowieckich „dorad-
ców”. Z dzisiejszego punktu widzenia stopień podległości i posłuszeństwa
wobec Moskwy ze strony polskich komunistów, nominalnie sprawujących
władzę w kraju, wywołuje porażające, niemal groteskowe wrażenie. Stalin
nie traktował ich jak młodszych partnerów, lecz jak wiernych, pozbawio-
nych godności wasali, którzy bez cienia sprzeciwu musieli realizować jego
dyrektywy 63. Polscy poplecznicy Stalina byli tak naprawdę komunistami
i „patriotami” sowieckimi – także w rozumieniu prawnym. Bolesław Bierut
(późniejszy „polski” prezydent), Władysław Gomułka (pierwszy sekretarz
KC PPR), Jakub Berman i Hilary Minc (członkowie Biura Politycznego
KC PPR) czy też Aleksander Zawadzki (wojewoda śląsko-dąbrowski)
jeszcze w 1944 r. byli członkami lub etatowymi pracownikami WKP(b).
Bierut i Gomułka przeszli w latach dwudziestych szkolenie agenturalne
w Moskwie, a następnie zostali oddelegowani do służby w Polsce 64.
Reprezentanci „polskiego rządu tymczasowego”, regularnie podróżu-
jący do Moskwy po kolejne porcje wskazówek, bywali przez Stalina ostro
karceni i zastraszani. Ten „doświadczony” zbrodniarz na ogół przekazywał
swoje instrukcje ustnie, zwłaszcza gdy miały one związek z jakimiś jego
szczególnie przestępczymi zamiarami. Na przykład w końcu września
1944 r., po suto zakrapianej kolacji, zwymyślał Bieruta, przewodniczącego
KRN, która pełniła rolę „prowizorycznego parlamentu”: Co ty, kurwa mać,
wyrabiasz w Polsce? Jakiż z ciebie, sukinsynu, komunista? Bierut, któremu
wydawało się, że podpity Stalin po prostu sobie żartuje, przyjmował owe
złorzeczenia z uśmiechem. Z błędu wyprowadził go dopiero Mołotow,

63
J.P. Laufer (Pax Sovietica, op. cit., s. 193) nazywa sowieckich komunistów sprawują-
cych władzę w Polsce „polskimi partnerami” Stalina.
64
RGASPI, f. 17, op. 128, d. 711, Życiorys Bolesława Bieruta, członka WKP(b) od
1927 r., sporządzony 13 V 1944 r. na podstawie akt osobowych Kominternu, k. 65 i n.;
ibidem, Życiorys Władysława Gomułki, sporządzony 14 VI 1944 r. na podstawie akt
osobowych Kominternu, k. 76 i n. Gomułka był członkiem WKP(b) od 1926 do
kwietnia 1941 r., a następnie członkiem Komunistycznej Partii Ukrainy; RGASPI,
f. 82, op. 1, d. 1287, Życiorys Aleksandra Zawadzkiego, sporządzony 5 I 1944 r. na
podstawie akt osobowych Kominternu, k. 122 i n. Akta nie zawierają informacji od
kiedy Zawadzki był członkiem WKP(b); ibidem, Życiorys Jakuba Bermana, spo-
rządzony 4 I 1944 r. na podstawie akt osobowych KC WKP(b), k. 125 i n.; ibidem,
Życiorys Hilarego Minca, sporządzony 18 I 1944 r. na podstawie akt osobowych KC
WKP(b), k. 149 i n.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 231

zwracając się do niego słowami: Co ty, durniu, uśmiechasz się? Tu nie ma


żartów, chodzi o poważną sprawę 65.
Skrajny serwilizm i absolutne posłuszeństwo względem Moskwy po-
zostało charakterystyczną cechą polskich komunistów także w kolejnych
miesiącach, latach i dekadach 66. Choć warto uzupełnić, że także w społe-
czeństwie polskim pojawiały się osoby, które z własnej woli przystępowały
do instalującego się w Polsce aparatu „ludowego”. Zostawali sołtysami,
starostami, wójtami, urzędnikami PUBP/WUBP, wstępowali do MO.
Rosły też szeregi PPR. I byli to „zwyczajni” obywatele polscy, a nie jedynie
„sowieccy agenci”. „Polscy towarzysze” regularnie wyjeżdżali do Moskwy
na rozmowy, które nierzadko były kontynuowane podczas mocno zakra-
pianych kolacji w daczy Stalina. Częstym gościem tych spotkań był Jakub
Berman, aż do 1956 r. odgrywający w stalinowskiej Polsce rolę szarej emi-
nencji. W Biurze Politycznym KC PPR, które de facto sprawowało władzę
w kraju, odpowiadał on za sprawy „bezpieczeństwa” (aparat terroru) oraz
kultury (propagandy), czyli za dwa główne filary komunistycznej władzy 67.
W 1983 r., w udzielonym Teresie Torańskiej wywiadzie, Berman bez krzty
poczucia winy za popełnione przez siebie zbrodnie z rozrzewnieniem wspo-
minał kolacje u Stalina: [Rozpoczynały się] późnym wieczorem i trwały do
rana. Wspaniałe jedzenie i dużo dobrych trunków. […] Raz, chyba to było już
w 1948 roku, tańczyłem z Mołotowem (śmiech). Chyba z Mołotowową? Nie,
Mołotowowej nie było, siedziała w łagrze. Tańczyłem z Mołotowem, chyba
walca, coś bardzo prostego, bo ja przecież nie mam pojęcia o tańcu, więc rusza-
łem tylko nogami do rytmu. Jako kobieta? Tak, prowadził Mołotow, ja bym
nie potrafił. On zresztą zupełnie nieźle tańczył, próbowałem dotrzymać mu
kroku. Było to jednak z mojej strony błazeństwo, nie taniec. A Stalin, z kim
tańczył? Nie, Stalin nie tańczył. Stalin kręcił patefon, traktując to jako swój
obywatelski obowiązek. […] Nastawiał płyty i patrzył. Na was? Tak, patrzył,

65
Cyt. za: W. Gomułka, Pamiętniki, t. 2, Warszawa 1994, s. 308; P. Gontarczyk, op. cit.,
s. 405, przyp. 57.
66
Wymownym świadectwem są protokoły posiedzeń Biura Politycznego PPR z końca
1944 i 1945 r. (Archiwum Akt Nowych [dalej: AAN], PPR, 295/V-1 i V-2).
67
Rozmowa z Leonem Chajnem [w:] T. Torańska, op. cit., s. 204; AAN, PPR, 295/V-1,
Protokół posiedzenia Biura Politycznego KC PPR, 6 IX 1944 r., k. 1 i n. (k. 2: To-
warzysz Minc: Propagandę przekazać towarzyszowi Jakubowi [Bermanowi]). Lektura
protokołów posiedzeń Biura Politycznego z lat 1944‑1945 potwierdza, że Berman
od samego początku był odpowiedzialny za aparat terroru i propagandę.
232 B ogdan M usiał

jak tańczymy. To wesoło? Wesoło z wewnętrznym napięciem. Nie bawił się pan,
naprawdę? Stalin się bawił naprawdę 68. Przykłady te unaoczniają, w jaki spo-
sób kremlowski dyktator traktował swoich pomocników z Polski. Berman
musiał go prosić o błogosławieństwo nawet w takich kwestiach, jak wizyta
jesienią 1950 r. kilku polskich parlamentarzystów w Belgii 69. Niewiele
zmieniło się i po śmierci Stalina, mimo że po 1956 r. polscy komuniści
zyskali pewną autonomię 70.
Oczywiście „polscy towarzysze” zarówno w 1944 r., jak i później mieli
niewiele do powiedzenia także w sprawie polskich granic i związane-
go z tym „przesiedlenia” ludności niemieckiej, polskiej, ukraińskiej czy
białoruskiej. Ich jedynym zadaniem było wcielanie na miejscu w życie
napływających z Moskwy poleceń. Berman na zarzut Torańskiej, że polscy
komuniści oddali Sowietom polskie Kresy Wschodnie, odpowiedział na-
stępująco: Bzdury pani mówi. Nasza zgoda czy niezgoda nie miała większego
znaczenia, szczególnie w przypadku ziem wschodnich. […] Dyskusja więc
nad ich statusem w 1944 roku czy 1945 roku byłaby ahistoryczna. Nastał czas
wielkiej batalii o granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Stalin polemizował
ostro ze wszystkimi, którzy starali się ją podważyć 71. „Przyjazna Sowietom”
Polska miała według Stalina odgrywać ważną rolę w powojennym froncie
antyniemieckim. We wspomnianej już rozmowie ze Stanisławem Orle-
mańskim, do której doszło 28 kwietnia 1944 r., oświadczył on: Pragniemy,
by w Polsce powstał taki rząd, który będzie potrafił docenić znaczenie dobrych
stosunków ze wschodnim sąsiadem i który będzie gotów strzec tych stosunków
w imię walki ze wspólnym wrogiem, Niemcami. Bo niezależnie od tego, jak
bardzo zostaną one pobite, znów urosną w siłę 72.
Stalin wskazał przy tym również, że to Niemcy rozpoczęły wojny
w 1870, 1914 i 1939 r., a okresy pokoju pomiędzy tymi konfliktami stawały
się coraz krótsze: 40‑42 [!] pomiędzy 1870 a 1914 i 21 lat pomiędzy 1918
i 1939. On, Stalin, sądzi, że Niemcy mogłyby w ciągu jakichś 15 lat podnieść się
68
Rozmowa z Jakubem Bermanem [w:] T. Torańska, op. cit., s. 254‑255.
69
RGASPI, f. 68, op. 1, d. 76, Zakodowany telegram od Gromyki do sowieckiej am-
basady w Warszawie, odnoszący się do zapytania towarzysza Bermana, 3 X 1950 r.,
k. 200.
70
Por. B. Musiał, Wojna Stalina..., op. cit., s. 211 n.
71
Rozmowa z Jakubem Bermanem [w:] T. Torańska, op. cit., s. 267.
72
RGASPI, f. 558, op. 11, d. 354, Protokół rozmowy między Stalinem a Stanisławem
Orlemańskim, 28 IV 1944 r., sporządzony przez Pawłowa, k. 39.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 233

ponownie. Dlatego też powinniśmy myśleć zarówno o tym, jak wygrać obecną
wojnę, jak i o tym, co stanie się za 20 lat, gdy Niemcy znów okrzepną 73.
Sowiecki dyktator poruszył zagadnienie powojennego, długofalowego
osłabienia Niemiec także podczas wspomnianej już rozmowy z Oskarem
Langem z 17 maja 1944 r. W protokole spotkania czytamy: Z Niemcami
można by zawrzeć pokój na wzór tego z Wersalu. Wersal oznaczał pokój po-
łowiczny, ponieważ Niemcom zagwarantowano pewne udogodnienia. Tego
rodzaju pokój wzbudziłby [wśród Niemców] nie tylko pragnienie odwetu,
ale zarazem taki odwet by umożliwił. Można by zawrzeć jeszcze inny po-
kój, w którym zostawiono by Niemcom ich terytoria, zaś Sudety przekazano
Czechom, a Alzację i Lotaryngię Francji. Jest to jednak bardzo niebezpieczna
kombinacja. Trzecia możliwość – […] odebranie [Niemcom] przemysłu,
rozbrojenie ich armii, by w ten sposób osłabić [je] na najbliższe 50 lat. On,
towarzysz Stalin, jest zdania, że właśnie ten wariant należy zrealizować.
[...] On, Stalin, myśli, że jeśli zastosuje się wobec Niemiec połowiczne roz-
wiązania, w ciągu 15 lat będziemy mieć kolejną wojnę 74.

Na Odrze i Nysie Łużyckiej


Latem 1944 r. Stalin ostatecznie ustalił granicę polsko-sowiecką, tym-
czasem nadal otwarta pozostawała kwestia granicy polsko-niemieckiej.
73

Ibidem.
74
RGASPI, f. 558, op. 11, d. 354, Protokół rozmowy między Stalinem, Mołotowem
i Oskarem Langem, 17 V 1944 r., sporządzony przez Pawłowa, k. 64 i n. W podobny
sposób sowiecki dyktator wypowiadał się wielokrotnie. Na przykład 9 X 1944 r., pod-
czas spotkania z Churchillem, stwierdził, że traktat wersalski wzbudził w Niemczech
nastroje rewanżystowskie i dlatego trzeba będzie w przyszłości zapobiec takiemu
rozwiązaniu. Niemiecki przemysł ciężki oraz wszystkie gałęzie gospodarki związane
ze zbrojeniami należy zredukować do minimum. Jeżeli sojusznicy nie zminimalizują
możliwości przyszłego rewanżu, wojna będzie wybuchać co 25‑30 lat. Zob. Protokół
rozmowy między towarzyszem Stalinem i Churchillem, 9 XI 1944 r., godz. 22.00,
sporządzony przez Pawłowa [w:] O.A. Rżeszewski, op. cit., s. 427. Z kolei podczas
rozmowy ze Stanisławem Mikołajczykiem w Moskwie powiedział: Niemcy mogą się
zregenerować w ciągu 20‑30 lat. Zob. Protokół rozmowy między Stalinem i członkami
polskiej delegacji rządowej na czele z Mikołajczykiem, 9 VIII 1944 r., godz. 21.30,
sporządzony przez Pawłowa [w:] Sowietskij faktor w Wostocznoj Jewropie 1944‑1953,
t. 1: 1944‑1948, Dokumienty, Moskwa 1999, s. 87; Documents on Polish-Soviet Rela-
tions, 1939‑1945, London 1967, s. 338.
234 B ogdan M usiał

Stalin rozważał w tym czasie możliwość poprowadzenia jej wzdłuż Odry


do miasta Oławy, a stamtąd wzdłuż rzeki o tej samej nazwie do granicy
czeskiej. 3 sierpnia 1944 r. Stanisław Mikołajczyk, ówczesny premier
polskiego rządu emigracyjnego, podczas rozmów w Moskwie zapytał
sowieckiego dyktatora: Jak pan, panie marszałku, widzi przyszłą granicę
Polski? Stalin: Jak ją widzę? […] No cóż […] na wschodzie na linii Curzona,
na zachodzie wzdłuż Odry i Nysy, Królewiec […] (po chwili zastanowienia)
obwód królewiecki zostanie przyłączony do Rosji 75.
W tym czasie polski rząd emigracyjny w Londynie nic nie wiedział
o porozumieniu między PKWN i rządem sowieckim. O roszczeniach
Kremla odnośnie do części Prus Wschodnich został poinformowany
przez Churchilla już wcześniej. Ten 20 lutego 1944 r. pisał do Stalina:
6 lutego po raz pierwszy wyjaśniłem polskiemu rządowi, że rząd sowiecki
życzy sobie poprowadzenia granicy w Prusach Wschodnich, która sytuuje
Królewiec po stronie rosyjskiej. Informacja ta była szokiem dla rządu polskie-
go, który uważa, że na mocy tej decyzji zmniejszeniu ulegnie obszar i zna-
czenie ekonomiczne terytorium niemieckiego przyznanego Polsce w ramach
odszkodowania [za ziemie wschodnie] 76. Mimo to Churchillowi udało
się przekonać polski rząd emigracyjny do wyrażenia zgody na zmianę
przebiegu granicy polsko-sowieckiej na korzyść ZSRS w zamian za re-
kompensatę na zachodzie kosztem Niemiec. W dalszym ciągu jego listu
do Stalina czytamy: Polski rząd jest gotów zadeklarować, że linia graniczna
od Rygi nie odpowiada rzeczywistości. Jest także gotów rozważyć w naszej
obecności, w rozmowach ze Związkiem Sowieckim, nową granicę między
Polską a Związkiem Sowieckim jako część składową ogólnej regulacji, wraz
z kwestią przyszłych granic na północy i zachodzie 77.
W zamian za to brytyjski premier obiecał Rządowi RP na Uchodź-
stwie, zgodnie z ustaleniami z Teheranu, suwerenność, niepodległość
i terytorialną nietykalność Polski oraz odszkodowania terytorialne ze
strony Niemiec: aneksję Wolnego Miasta Gdańska, Opola, Śląska [Górnego
i Opolskiego], Prus Wschodnich na zachód i południe od linii Królewca […]

75
Protokół rozmowy między Mikołajczykiem i Stalinem, 3 VIII 1944 r. [w:] Documents
on Polish-Soviet Relations, 1939‑1945, t. 2, op. cit., s. 317 i n.
76

Churchill do Stalina, 20 II 1944 r. [w:] Die unheilige Allianz. Stalins Briefwechsel mit
Churchill 1941‑1945, opr. M. Raxin, Rowohlt 1964, s. 253‑256.
77

Ibidem.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 235

oraz terytoria do linii Odry, które polski rząd emigracyjny uzna za odpo-
wiednie. Ponadto zagwarantował, że zostaną przeprowadzone wysiedlenia
niemieckiej ludności z Polski, łącznie z ziemiami niemieckimi wcielonymi do
państwa polskiego. Na wspólnej regulacji miało być także oparte „przesie-
dlenie” na przyznane temu krajowi ziemie obywateli polskich z Kresów
Wschodnich 78.
Na początku października 1944 r. Churchill oraz przedstawiciel pol-
skiego rządu emigracyjnego spotkali się w Moskwie. W dniu 9 paździer-
nika odbyła się jedna z wielu rozmów między brytyjskim premierem
a Stalinem, podczas której dyskutowano również o rozmiarach polskiego
przesunięcia na zachód: Towarzysz Stalin deklaruje, […] Polsce muszą zo-
stać oddane Prusy Wschodnie i Śląsk, a obszar wokół Królewca wraz z miastem
weźmie Związek Sowiecki. Churchill oświadcza, że uważa to za właściwe,
sądzi jednak, że niemiecka ludność na tych terenach powinna zostać przesiedlo-
na do Niemiec. Teraz bowiem będzie w Niemczech wystarczająco dużo prze-
strzeni życiowej, gdyż sprzymierzeni zabili ok. 8 mln Niemców. Towarzysz
Stalin odpowiada, że zgadza się na przesiedlenie niemieckiej ludności ze Śląska
i Prus Wschodnich do Niemiec 79. Cztery dni później odbyło się w Moskwie
wspólne spotkanie Churchilla, Stalina i Mikołajczyka. Tematem rozmów
była Polska 80. Chodziło o określenie jej przyszłego kształtu, tzn. kwestii
niepodległości, granic oraz udziału rządu emigracyjnego i komunistów
w przyszłym rządzie. Stalin zwrócił się do przedstawicieli Rządu RP na
Uchodźstwie słowami: Jeśli panowie chcą mieć stosunki z rządem sowieckim,
to nie mogą tego osiągnąć inaczej, jak tylko przez uznanie jako zasady linii

78

Ibidem.
79
Protokół rozmowy między Stalinem i Churchillem, 9 X 1944 r. [w:] O.A. Rżeszewski,
op. cit., s. 427.
80
RGASPI, f. 558, op. 11, d. 354, Protokół moskiewskich rozmów o sprawie polskiej,
sporządzony przez polską delegację, 13 X 1944 r., k. 94‑101 (opublikowany w jęz.
ang. w: Documents on Polish-Soviet Relations, 1939‑1945, t. 2, op. cit., s. 405‑415).
Sowiecki protokół tego spotkania zasadniczo zgadza się z polskim i został opubli-
kowany w: O.A. Rżeszewski, op. cit., s. 440‑448. Stalinowi towarzyszył Mołotow,
sowiecki ambasador w Wielkiej Brytanii Gusiew oraz tłumacz i protokolant Pawłow.
Churchillowi towarzyszył Eden, brytyjski minister spraw zagranicznych, oraz Clark
Kerr, brytyjski ambasador w Moskwie. Mikołajczyk był w towarzystwie Romera,
ministra spraw zagranicznych Rządu RP na Uchodźstwie, oraz Grabskiego, prze-
wodniczącego Rady Narodowej RP (polskiego parlamentu na uchodźstwie).
236 B ogdan M usiał

Curzona 81. Dalej rozmowa przebiegała w sposób następujący: Churchill:


Muszę oświadczyć w imieniu rządu brytyjskiego, że ofiary poniesione przez
Związek Sowiecki w toku tej wojny z Niemcami oraz wszystko to, co uczynił
on dla oswobodzenia Polski, uprawniają go w naszym mniemaniu do ustalenia
zachodniej granicy wzdłuż linii Curzona. W zeszłym roku wyjaśniałem to
wielokrotnie moim polskim przyjaciołom. Wychodzę z założenia, że alianci
będą kontynuować walkę z Niemcami, by Polska mogła otrzymać w zamian
za rezygnację z ziem wschodnich kompensatę (najpierw Churchill użył zwrotu
full compensation, czyli pełne odszkodowanie, a następnie poprawił na equal
balance, czyli równorzędną kompensację) na północy i zachodzie, w postaci
Prus Wschodnich i Śląska. Terytoria te obejmują dogodne wybrzeże morskie,
wraz z pięknym portem w Gdańsku, oraz cenne śląskie bogactwa naturalne
[…]. Mikołajczyk: Dotychczas słyszałem publiczne oświadczenia o podziale
Polski, natomiast nie słyszałem nic o podziale Niemiec. Churchill (po cichej
wymianie zdań z Edenem): Rozmawialiśmy o tym. Także kwestia niemiecka
powinna tu zostać rozstrzygnięta, unikaliśmy jednak rozgłosu wokół tego,
ponieważ musiałoby to pociągnąć za sobą zaostrzenie niemieckiego oporu.
(Mołotow wtrąca: Zgadza się!) […]. Nasze stanowisko jest następujące
i zakłada przebieg polskiej granicy wschodniej wzdłuż linii Curzona, a na
zachodzie i północy rewizję granicy na korzyść Polski. […] Podczas tej wojny
byliśmy o włos od klęski, nad nami wisiał miecz. Dlatego mamy prawo prosić
Polskę o wykonanie gestu w interesie pokoju w Europie […]. Mikołajczyk:
Czy mógłbym dowiedzieć się, co postanowiono w Teheranie w sprawie za-
chodnich granic Polski? Mołotow: Wypowiedziano tam opinię, że linia Odry
jest słuszna. Nie przypominam sobie, by ktoś się temu sprzeciwił. Churchill:
Ja także wyraziłem zgodę. Eden: W Teheranie sformułowano to w taki sposób,
że nowa granica na zachodzie będzie sięgać tak daleko w stronę Odry, jak
będą sobie tego życzyli Polacy. (Wszyscy przytakują) […]. Stalin: Chciałbym
tylko oświadczyć, że wśród nas, Rosjan, mówi się o przyznaniu Polsce nie tylko
Gdańska, ale i Szczecina. (Churchill wtrąca: Oczywiście!). Podtrzymujemy
to [...]. Churchill: Rząd brytyjski także 82.
Delegacja Wielkiej Brytanii jeszcze w Moskwie zredagowała pro-
jekt wspólnej brytyjsko-sowieckiej deklaracji, nadal mając nadzieję na

81
RGASPI, f. 558, op. 11, d. 354, Protokół moskiewskich rozmów o sprawie polskiej,
sporządzony przez polską delegację, 13 X 1944 r., k. 96.
82

Ibidem, k. 97, 100.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 237

kompromis z Rządem RP na Uchodźstwie: Rząd ZSRS oraz rząd Jego


Królewskiej Mości po zakończeniu rokowań w Moskwie w październiku
1944 roku z polskim premierem i ministrem spraw zagranicznych wydają
następujące oświadczenie: Po bezwarunkowej kapitulacji Niemiec do teryto-
rium Polski zostają przyłączone na zachodzie: Wolne Miasto Gdańsk, części
Prus Wschodnich na zachód i południe od Królewca, Śląsk Opolski i tereny
po Odrę wedle uznania Polaków. Posiadanie tych ziem zostanie Polsce za-
gwarantowane przez ZSRS i rząd Jego Królewskiej Mości. Rozumie się
także, że ludność niemiecka z wymienionych terenów zostanie repatriowana
do Niemiec, a wszyscy Polacy w Niemczech, w zależności od ich życzenia,
zostaną repatriowani do Polski 83. Rokowania moskiewskie zakończyły się
fiaskiem, polska delegacja nie chciała się bowiem zgodzić na swoisty han-
del, czyli zamianę ziem wschodnich na nabytki terytorialne na zachodzie,
bez zgody społeczeństwa wyrażonej w referendum albo przyzwolenia ze
strony wyłonionego w wolnych wyborach parlamentu. Na dodatek Stalin
chciał mieć wpływ na obsadę kluczowych resortów w przyszłym polskim
rządzie, a na takie żądania członkowie polskiej delegacji tym bardziej nie
mogli przystać, wiedząc przecież, że oznaczałoby to pośrednią sowiety-
zację kraju. Tym samym z punktu widzenia zachodnich aliantów kwestia
polskiej granicy zachodniej pozostawała nadal otwarta. Stalin był jednak
innego zdania.
Podczas rozmów w Moskwie Stalin i Churchill uzgodnili, że granica
polsko-niemiecka będzie przebiegać wzdłuż linii Odry, przy czym pre-
mier Wielkiej Brytanii podzielał zdanie Stalina, że Polsce należy oddać
portowe miasto Szczecin, po zachodniej stronie rzeki. Wielokrotnie mó-
wiono o Śląsku, który również miał zostać przyłączony do Polski. Jak
wynika z cytowanego wyżej brytyjskiego projektu deklaracji, chodziło tu
o Śląsk Górny i Opolski. Dolny Śląsk wraz z Wrocławiem miał nato-
miast pozostać niemiecki. Jednak niedługo potem Stalin zmienił w tej
kwestii zdanie. 2 grudnia 1944 r. poinformował przebywającego wówczas
w Moskwie Charlesa de Gaulle’a, że przyszła granica polsko-niemiecka
ma przebiegać wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej, co oznaczało przyłączenie
Dolnego Śląska do Polski. Według francuskiego protokołu spotkania
83

Second British draft proposal relating to the acceptance of Soviet territorial claims
and the resumption of political relations between Poland and the USSR, Moscow,
14/15 X 1944 r. [w:] Documents on Polish-Soviet Relations, 1939‑1945, t. 2, op. cit.,
s. 424 i n.
238 B ogdan M usiał

de Gaulle nie sprzeciwił się tym planom, a według rosyjskiego – powitał


je wręcz z zadowoleniem, ponieważ taki przebieg granicy uniemożliwiał
ewentualne porozumienie między Polską i Niemcami 84.
Kilka dni później, 18 grudnia, ukazał się w „Prawdzie” artykuł Stefana
Jędrychowskiego Zjednoczenie polskich ziem w państwie polskim. Autor
opowiadał się w nim za granicą na Odrze i Nysie Łużyckiej, argumentu-
jąc, że dzięki temu „prapolskie” ziemie mogą się połączyć z pozostałymi
polskimi terytoriami 85. Podobna publikacja mogła się ukazać w tym pi-
śmie jedynie za zgodą Stalina. Jędrychowski popierał we wrześniu 1939 r.
aneksję polskich ziem wschodnich przez ZSRS, był członkiem ZPP
w Moskwie, a w PKWN kierował resortem informacji i propagandy.
31 grudnia 1944 r. Stalin nakazał zmienić nazwę PKWN na „polski rząd
tymczasowy” i desygnować na stanowisko premiera Edwarda Osóbkę-
-Morawskiego. Ten w swoim pierwszym przemówieniu oświadczył, że
polska granica zachodnia będzie przebiegać wzdłuż Odry i Nysy Łu-
życkiej 86. Przytoczone tutaj wypowiedzi wskazują na to, iż Stalin podjął
ostateczną decyzję w kwestii granicy polsko-niemieckiej jesienią 1944 r.,
przed 2 grudnia 1944 r. Późniejsze jego działania w tej sprawie miały
za zadanie przekonanie zachodnich sprzymierzeńców co do celowości
takiego przebiegu polsko-niemieckiej granicy.
Po raz kolejny wielkie mocarstwa pochyliły się nad sprawą Polski pod-
czas obrad konferencji jałtańskiej, odbywającej się w dniach 4‑11 lutego
1945 r. W międzyczasie zachodni alianci zdążyli już się zorientować,
że Stalin przemocą podporządkował sobie Polskę i za pośrednictwem
PPR poddał ją sowietyzacji. Zapobiec temu praktycznie nie byli w stanie,
oprócz publicznych protestów, ale nawet na to się nie zdobyli, sankcjo-
nując tym samym uzależnienie Polski od ZSRS 87.
W Jałcie powrócił problem polskiej granicy zachodniej. 6 lutego, pod-
czas rozmowy z Rooseveltem i Churchillem, Stalin przedstawił propozy-
cję oparcia jej na linii Odry i Nysy Łużyckiej. W protokole tego spotkania

84
D. Brandes, op. cit., s. 365.
85
„Prawda” 1944, nr 303, s. 4.
86
P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 459 i n.; D. Brandes, op. cit., s. 366.
87
Więcej zob.: M.K. Kamiński, W obliczu sowieckiego ekspansjonizmu. Polityka Stanów
Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii wobec Polski i Czechosłowacji 1945‑1948, Warszawa
2005.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 239

zapisano: Podczas swego pobytu w Moskwie [3 sierpnia 1944 r.] Mikołajczyk


zapytał Stalina, jakie granice na zachodzie przyznaje [priznajet] Polsce rząd
sowiecki. Mikołajczyk bardzo się ucieszył, gdy usłyszał, że zachodnią granicę
Polski widzimy wzdłuż linii Odra-Nysa. By uniknąć nieporozumień, trzeba
zaznaczyć, że istnieją dwie rzeki o nazwie Nysa: pierwsza płynie bardziej
na wschodzie, w okolicach Wrocławia, druga bardziej na zachodzie. Sta-
lin uważa, że zachodnia granica Polski powinna przebiegać wzdłuż Nysy
zachodniej, i prosi Roosevelta oraz Churchilla o poparcie w tej sprawie 88.
W pamiętnikach Mikołajczyka nie ma żadnej wskazówki świadczącej
o tym, by miał się on ucieszyć z przesunięcia Polski na zachód po linię
Odry, nie mówiąc już o linii Odry i Nysy Łużyckiej. Informacji o takiej
radosnej reakcji brakuje też w polskim protokole tej rozmowy. Przeciwnie,
jest tam napisane, że Mikołajczyk wraz z osobami mu towarzyszącymi
gwałtownie zaprotestował przeciwko uznaniu linii Ribbentrop-Mołotow
za granicę polsko-sowiecką 89.
Tymczasem Wielka Brytania i USA zmieniły zdanie w kwestii za-
chodnich granic Polski. Zdecydowanie zakwestionowały przesunięcie jej
granicy zachodniej na linię Odry i Nysy Łużyckiej, żądając jednocześnie
korzystnych dla Polski poprawek linii Ribbentrop-Mołotow na jej po-
łudniowym odcinku (chodziło tu o Lwów i Borysław wraz z zagłębiem
naftowym). Natrafili tu jednakże na twardy opór Stalina. Ostatecznie
strony uzgodniły, że wschodnia granica Polski będzie przebiegać wzdłuż
linii Ribbentrop-Mołotow (dla celów propagandowych nazwanej linią
Curzona), a granica zachodnia zostanie wyznaczona dopiero podczas
konferencji pokojowej, po zasięgnięciu opinii polskiego rządu. Ustaliły
też, że po zakończeniu wojny powinny się w Polsce odbyć wolne wybory 90.
Jednak Stalin niewiele się przejmował opinią zachodnich sprzymie-
rzeńców, prowadząc politykę faktów dokonanych zarówno w kwestii

88
Wyciąg z protokołu obrad Wielkiej Trójki, 6 II 1945 r. [w:] O.A. Rżeszewski, op. cit.,
s. 503.
89

S. Mikołajczyk, The Rape of Poland. Pattern of Soviet Aggression, New York [NY]
1948, s. 72‑75; Protokół rozmowy między Mikołajczykiem i Stalinem, 3 VIII 1944 r.
(tłum. ang. z pol. w: Documents on Polish-Soviet Relations 1939-1945, t. 2, op. cit.,
s. 309‑322). 9 VIII 1944 r. Mikołajczyk odbył jeszcze jedną rozmowę ze Stalinem,
jednak podczas tego spotkania nie omawiano kwestii granic. Por. Protokół rozmowy
między Mikołajczykiem i Stalinem, 9 VIII 1944 r. (ibidem, s. 334‑339).
90
P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 461‑467; D. Brandes, op. cit., s. 367‑375.
240 B ogdan M usiał

systemu politycznego w Polsce, jak i polskich granic zachodnich. Wycho-


dził przy tym z założenia, że – jak to oznajmił swoim komunistycznym
wasalom w Polsce – koalicja antyniemiecka nie rozpadnie się z powodu
Polski 91. W końcu decydujące bitwy II wojny światowej wygrała Armia
Czerwona, a nie siły zachodnich aliantów. Dziewięć dni po zakończeniu
konferencji jałtańskiej, 20 lutego 1945 r., Stalin jako przewodniczący
GKO wydał rozporządzenie, w którym wyznaczył granice Polski na
zachodzie i północy, które obowiązują do dzisiaj: Aż do ostatecznego usta-
lenia zachodniej i północnej granicy Polski na przyszłej konferencji pokojowej
zachodnia granica Polski przebiega na zachód od Świnoujścia aż do Odry,
miasto Szczecin pozostaje po stronie polskiej, dalej wzdłuż Odry aż do ujścia
zachodniej Nysy i wzdłuż zachodniej Nysy do granicy czeskiej. Północna część
Prus Wschodnich – wzdłuż linii od granicy sowieckiej na północ od miejscowo-
ści Witajny 92 i dalej na północ od Gołdapi do Nordenborka, Iławy, na północ
od Braniewa – wraz z miastem Królewiec pozostaje w granicach ZSRS,
a wszystkie pozostałe części Prus Wschodnich wraz z okręgiem gdańskim
przypadają Polsce 93. „Polski rząd tymczasowy” zareagował szybko i już
12 marca 1945 r. powołał komisję, której zadaniem było wypracowanie
planu przejęcia i zarządzania ziemiami zachodnimi. Dwa dni później rada
ministrów podjęła decyzję o podziale nowych obszarów na cztery okręgi

91
29 IX lub 1 X 1944 r. Stalin powiedział w obecności delegacji PPR, która domagała
się podjęcia bardziej zdecydowanych działań wobec niekomunistycznych sił w Polsce:
Nie istnieje żadne niebezpieczeństwo rozpadu koalicji z powodu Polski (AAN, PPR,
295/V-1. Protokół posiedzeń KC PPR z 3 X 1944 r., k. 10). Delegacja została przyjęta
przez niego 29 IX i 1 X 1944 r. Zob. Księga wejść w kremlowskim gabinecie Stalina
z okresu 22 VI 1941‑9 V 1945 r. [w:] J. Gorkow, Gosudarstwiennyj Komitiet Oborony
postanowlajet (1941‑1945). Cyfry, dokumienty, Moskwa 2002, s. 443.
92
Chodzi tu o miejscowość Wiżajny.
93
RGASPI, f. 644, op. 2, d. 453, Rozporządzenie nr 7558 GKO, 20 II 1945 r., podp.
przez Stalina, k. 92‑96 (opublikowane w: Sowietskij faktor w Wostocznoj Jewropie…,
op. cit., , s. 153 i n). W. Borodziej (Niemcy w Polsce…, op. cit., s. 56 i n.) twierdzi, że
„polski rząd tymczasowy” z Bolesławem Bierutem na czele, przebywając 14 II 1945 r.
z wizytą w Moskwie, miał wpłynąć na treść i przyjęcie przez Stalina rozporządzenia
z 20 II 1945 r. o granicach Polski. Jednakże nie przedłożył on żadnych dowodów
potwierdzających tę tezę. Najwyraźniej także umknął mu fakt, że rozporządzenie to
zostało opublikowane w pełnym brzmieniu już w 1998 r. Twierdzenie, jakoby „polski
rząd tymczasowy” współdecydował o przebiegu polsko-niemieckiej granicy, jest ele-
mentem klasycznej propagandy komunistyczną, zgodnie z którą Polska zawdzięcza
swoje granice „polskim” komunistom.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 241

(Śląsk Opolski, Dolny Śląsk, Pomorze Zachodnie i Prusy Zachodnie)


oraz mianowała pełnomocników dla poszczególnych okręgów 94.

Przypadek Szczecina
W okresie od 17 lipca do 2 sierpnia 1945 r. odbyła się w Poczdamie
ostatnia konferencja przywódców trzech mocarstw. Tematem obrad były
m.in.: sprawowanie przez aliantów kontroli nad okupowanymi Niemca-
mi, reparacje wojenne, kwestia systemu politycznego w Polsce i polskiej
granicy zachodniej. Wielka Brytania i USA zdążyły już uznać za fakt
dokonany podporządkowanie Polski Związkowi Sowieckiemu. Najwi-
doczniej dopiero w maju 1945 r. Churchill zrozumiał, że spór o wschodnie
granice Polski jest w istocie sporem o jej niepodległość. Zachodni alianci,
zgadzając się na linię Ribbentrop-Mołotow, zaakceptowali fakt przyszłej
sowietyzacji tego kraju. Wcześniejszych ostrzeżeń ze strony polskiej nie
traktowali poważnie 95. 18 maja Churchill przyjął na śniadaniu Fiodora
Gusiewa, sowieckiego ambasadora w Londynie, i jego żonę. Po spo-
tkaniu Gusiew raportował do Moskwy: Jeszcze przed rokiem zgadzał się
on [Churchill] na linię Curzona, ponieważ sądził, że w decydujący sposób
doprowadzi to do porozumienia w kwestii polskiej. Okazało się jednak, że
wcale tak się nie stało 96.
W Poczdamie Churchill i Harry Truman, który po śmierci Roose-
velta objął fotel prezydenta USA, nie mówili już ani o silnej, niepod-
ległej, demokratycznej Polsce, ani o rekompensatach terytorialnych na
94
AAN, MAP, 2441, Wyciąg z  protokołu posiedzenia nr 18 Rady Ministrów,
12 III 1945 r., k. 9; Ibidem, Wyciąg z protokołu przesłuchań nr 19 Rady Ministrów,
14 III 1945 r., k. 1a.
95
5 X 1944 r. Mikołajczyk oświadczył Edenowi, brytyjskiemu ministrowi spraw zagra-
nicznych: Nie wierzę, by Moskwa rzeczywiście miała zamiar rozwijać stosunki z Polską
w dobrej wierze, bez mieszania się w nasze sprawy wewnętrzne. Przeciwnie. Moskwa
będzie próbowała pozyskać całą Polskę jako obszar przemarszu i etap w realizacji swojego
imperialistycznego programu obejmującego Europę i kilka kluczowych pozycji w Azji.
[…] Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski Moskwa zamierza zainstalować w Polsce
rząd marionetkowy. Zob. Protokół rozmowy pomiędzy Mikołajczykiem, Romerem,
Raczyńskim, Edenem i Cadoganem, 5 X 1944 r., Londyn [w:] Documents on Polish-
-Soviet Relations 1939-1945, t. 2, op. cit., s. 63.
96
Telegram Gusiewa z Londynu, 18 V 1945 r. [w:] O.A. Rżeszewski, op. cit., s. 523.
242 B ogdan M usiał

zachodzie w takim rozmiarze, jakiego ona sama sobie zażyczy. W trakcie


obrad nie dość że odrzucili linię Odra – Nysa Łużycka, to jeszcze podali
w wątpliwość linię Odry. Jednakże Stalin, który działał metodą faktów
dokonanych i którego wojska stały już nad Łabą, wytrwał przy swoim
postanowieniu 97. W komunikacie z rozmów toczących się 2 sierpnia
czytamy: Głowy trzech rządów zgodziły się, że aż do ostatecznego ustalenia
zachodniej granicy Polski niemieckie niegdyś obszary na wschód od linii bie-
gnącej od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd
wzdłuż Odry aż do ujścia zachodniej Nysy, dalej wzdłuż zachodniej Nysy
aż do granicy czeskiej, łącznie z częściami Prus Wschodnich niebędącymi pod
zarządem Związku Sowieckiego, zgodnie z zawartymi w trakcie tej konfe-
rencji porozumieniami, wraz z terenem dawnego Wolnego Miasta Gdańska,
przechodzą pod zarząd państwa polskiego i jako takie nie będą uznawane
za część sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech 98. Przywódcy wielkich
mocarstw podjęli wtedy również decyzję o „regularnym przesiedleniu
niemieckiej części ludności” z terenów Polski, Czechosłowacji i Węgier.
Trzy dni po zakończeniu konferencji, 3 sierpnia 1945 r., Mołotow
przekazał ambasadorom i wysłannikom sowieckim okólnik, w którym
streścił ustalenia konferencji poczdamskiej. Sprawę polskiej granicy za-
chodniej relacjonował w sposób następujący: Delegacje angielska i ame-
rykańska pierwotnie odrzuciły naszą propozycję, by zachodnia granica Polski
przebiegała zgodnie z linią nakreśloną w opublikowanym rozporządzeniu
wzdłuż Odry i Nysy zachodniej. Delegacje obstawały przy Nysie wschodniej
[Kłodzkiej] jako granicy, co oznaczałoby, że Śląsk – abstrahując od tego,
że są to dziedziczne prapolskie ziemie i jako takie mają ogromne znacze-
nie dla Polski – pozostałby częścią Niemiec 99. Należy jednak zauważyć, że
w komunikacie z 2 sierpnia nie wspomniano o Szczecinie, który w myśl
tych postanowień powinien pozostać niemiecki, gdyż leży po zachodniej
stronie Odry. Było to albo „zamierzone” lub też prawdziwe przeoczenia

97

Konferencja poczdamska (sowiecki zapis z  przebiegu negocjacji), 17 VII  –
2 VIII 1945 r. [w:] Das Potsdamer Abkommen, Berlin 1984.
98
Komunikat o  konferencji trzech mocarstw w  Berlinie („Układ poczdamski”,
2 VIII 1945 r.) [w:] „Amtsblatt des Kontrollrats in Deutschland” 1945, Ergän-
zungsblatt nr 1, s. 13‑20.
99

Okólnik Mołotowa, 5 VIII 1945 r. [w:] Die UdSSR und die deutsche Frage 1941‑1948.
Dokumente aus dem Archiv für Außenpolitik der Russischen Föderation, t. 2, red. J.P. Lau-
fer, G.P. Kynin, współpr. V. Knoll, Berlin 2004, s. 82 i n.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 243

Stalina, ponieważ w cytowanym wyżej rozporządzeniu z 20 lutego 1945 r.


Stalin wyraźnie rozporządził, iż Szczecin będzie przyłączony do Polski.
Już 16 maja 1945 r. przedstawiciele „polskiego rządu tymczasowego”
próbowali – zgodnie z rozporządzeniem Stalina z 20 lutego 1945 r. –
przejąć administrowanie Szczecinem. Jednakże nie zezwoliły na to so-
wieckie władze wojskowe. Storpedowały one także drugą próbę, podjętą
12 czerwca. Polskiej stronie udało się objąć zarząd nad miastem (ale bez
okolicznych terenów) dopiero 6 lipca 100. Decyzja poczdamska wywołała
spore zamieszanie zarówno w Warszawie, jak i w Szczecinie, ponieważ
polskie władze już po paru tygodniach administrowania miastem miały
je opuścić i przekazać Niemcom. Do tego jednak nie doszło. Co więcej,
niedługo potem mogły one przejąć też pieczę nad terenami wokół Szcze-
cina. Kwestia Szczecina była omawiana między 17 a 21 września 1945 r.,
podczas rokowań polsko-sowieckich w Berlinie i Schwerinie. Ze strony
polskiej w negocjacjach uczestniczyli Leonard Borkowicz, pełnomocnik
okręgu Pomorza Zachodniego, oraz Piotr Zaremba, prezydent Szczecina.
Moskwę reprezentował zastępca szefa sowieckiego zarządu wojskowego
w Niemczech, generał-pułkownik NKWD Iwan Sierow 101. Był on sta-
linowskim oprawcą odpowiedzialnym za liczne zbrodni komunistyczne,
w tym wiele popełnionych na Polakach.
21 września 1945 r. przedstawiciele obu stron podpisali akt graniczny
oraz mapy z nakreślonymi granicami. Uzgodnili też, że polskie władze
przejmą zarząd nad obszarem między Świnoujściem a Gryfinem. Na
razie jednak port szczeciński miał pozostać pod zarządem sowieckim,
podobnie jak położone na północny wschód od Szczecina Police 102. Port
szczeciński był dla Sowietów ważnym miejscem przeładunkowym
dla demontowanych w  środkowych Niemczech maszyn i  urządzeń
100
C. Heitmann, Die Stettin-Frage. Die KPD, die Sowjetunion und die deutsch-polnische
Grenze 1945, „Zeitschrift für Ostmitteleuropa-Forschung” 2002, nr 1, s. 25‑63; We-
zwanie prezydenta miasta Szczecina, Piotra Zaremby, 7 VII 1945 r. („Szczecin jest
polski!”; opublikowane w: http://dziedzictwo.polska.pl/katalog/skarb,Odezwa_Pre-
zydenta_Szczecina_Piotra_Zaremby_z_okazji_przejecia_Szczecina_przez_Pols-
ke_z_dnia_7_VII_1945_roku,gid,116405,cid,2198.htm [dostęp: 20 VI 2011 r.]).
101
AAN, MAP, 2473, Raport na temat zachowań maruderów i żołnierzy Armii Czer-
wonej, wkraczających na tereny odzyskane, sporządzony na postawie sprawozdań
pełnomocników oraz innych instytucji działających na tych obszarach [jesień 1945 r.],
k. 24 i n.
102
Ibidem.
244 B ogdan M usiał

przemysłowych, natomiast w  Policach jeszcze przez kilka kolejnych


miesięcy zajmowali się oni demontażem tamtejszej fabryki benzyny
syntetycznej 103.
Taki sposób wyznaczenia granicy między dwoma państwami jest swo-
istym kuriozum w historii XX wieku, siejącym zamęt po dziś dzień. Cho-
dziło w końcu o wielkie miasto portowe, z położonymi wokół ważnymi
ośrodkami przemysłowymi. We wczesnych latach powojennych granica
taka nie miała w ogóle żadnych podstaw prawnomiędzynarodowych.
Ręczył za nią jedynie Związek Sowiecki 104. U podłoża decyzji Stalina
o odłączeniu Szczecina od Niemiec leżały zapewne motywy gospodar-
czo-strategiczne. Port szczeciński stanowił zaplecze dla Berlina i całej
aglomeracji berlińskiej, będącej do 1945 r. jednym z najważniejszych
ośrodków przemysłowych Niemiec. Przekazanie Szczecina Polsce osła-
biło niemiecką stolicę i hamowało nie tylko jej odbudowę, ale też rozwój
na wiele kolejnych dziesięcioleci. Utrata Szczecina poważnie osłabiła całą
niemiecką gospodarkę, ponieważ Niemcy utracili w ten sposób wszystkie
znaczące porty nad Morzem Bałtyckim. Polska otrzymała także Gdańsk,
natomiast Królewiec został przejęty przez ZSRS.

Cofnięcie granicy Niemiec i przesunięcie


Polski na zachód – motywy Stalina
Zasadniczym jest pytanie o motywy, którymi kierował się Stalin przy
wyznaczaniu zachodnich granic Polski akurat wzdłuż Odry i Nysy Łużyc-
kiej. Wódz Sowietów bynajmniej nie był przyjacielem Polaków – wręcz
przeciwnie. Jego wrogość zamanifestowała się najmocniej poprzez zagła-
dę polskiej mniejszości w Związku Sowieckim w latach 30. XX w. oraz
zbrodnię katyńską. Po 22 czerwca 1941 r. zaczął postrzegać również naród
niemiecki jako szczególnie niebezpieczny. Zadanie Niemcom militarnej
klęski, podział pokonanego kraju, zniszczenie gospodarki i „cofnięcie”
strefy osiedleńczej znalazły się od tej pory wśród wyznaczonych przezeń
celów wojny.

103
Szczegółowo zob.: B. Musiał, Wojna Stalina..., op. cit., s. 289 i n., 333‑339.
104
Ibidem, s. 228‑230.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 245

Pomysł przesunięcia niemieckich terenów etnicznych na zachód zro-


dził się w jego głowie najpóźniej we wrześniu 1941 r. 8 września oświad-
czył on: Jeśli zwyciężymy, oddamy Prusy Wschodnie Słowianom, do których
w końcu one należą. Zasiedlimy je Słowianami 105. Nie trzeba wspominać,
iż Prusy Wschodnie nie były pierwotnie zasiedlone przez Słowian, lecz
przez plemiona pruskie nienależące do rodziny narodów słowiańskich.
W grudniu 1941 r. Stalin zaproponował generałowi Sikorskiemu, premie-
rowi polskiego rządu emigracyjnego w Londynie, poparcie dla polskich
żądań odnośnie do Prus Wschodnich i niezdefiniowanych bliżej niemiec-
kich terenów aż po linię Odrę. W zamian za to strona polska miała się
zrzec polskich Kresów Wschodnich. Sikorski nie przyjął tej propozycji,
choć polski rząd emigracyjny stał na stanowisku, że Prusy Wschodnie,
Śląsk Opolski i Gdańsk powinny po wojnie stać się własnością Polski 106.
Z kolei w Teheranie Stalin zyskał dla swojego pomysłu poparcie ze
strony Churchilla i Roosevelta, myślących wówczas tak samo jak mo-
skiewski władca. Idea polskiej granicy na linii Odry i Nysy Łużyckiej
przybrała swój ostateczny kształt w Moskwie do końca 1944 r. Wysiedle-
nie Niemców, konsekwentna slawizacja oraz pośrednia czy też bezpośred-
nia sowietyzacja tych obszarów były z punktu widzenia Stalina kwestią
już przesądzoną. W protokole rozmowy między nim i Mikołajczykiem,
do której doszło 3 sierpnia 1944 r., czytamy: [Stalin powiedział:] Nie
chcecie dostać Borysławia [miał na myśli Breslau, czyli Wrocław], który
jest dużo lepszy niż Lwów? […] Mikołajczyk zauważył, że Wrocław jest
miastem czysto niemieckim, na co Stalin odrzekł, że Wrocław w dawnych
czasach był miastem słowiańskim i nic nie stoi na przeszkodzie, by wrócić do tej
historycznej tradycji 107. Takie były początki ideologii „ziem odzyskanych”,
która w powojennej Polsce stała się jednym z filarów komunistycznej
propagandy, oddziałującym po dziś dzień.
Przesunięcie granic Polski na zachód przynosiło z punktu widzenia
Stalina same korzyści, zarówno krótko-, jak i długofalowe. Znalazło się
miejsce dla polskiej ludności wysiedlonej (około 3 mln osób) z ziem
wschodnich, które sowiecki przywódca po raz pierwszy wcielił do swojego

105
G. Dimitroff, Tagebücher 1933‑1943, Berlin 2000, s. 424.
106
D. Brandes, op. cit., s. 333‑375.
107
Protokół rozmowy pomiędzy Mikołajczykiem a Stalinem, 3 VIII 1944 r. (tłum. ang.
z pol. w: Documents on Polish-Soviet Relations 1939‑1945, t. 2, op. cit., s. 318).
246 B ogdan M usiał

imperium przy pomocy Niemiec, zaś po raz drugi – z błogosławieństwem


zachodnich aliantów. Ludność polska zamieszkująca Kresy Wschodnie
Rzeczypospolitej wykazywała się wyjątkowo wysokim stopniem narodo-
wej świadomości oraz zdecydowanie antyrosyjskimi i antysowieckimi po-
stawami 108. Przesiedlenia i deportacje uchodziły natomiast od tysięcy lat
za wyjątkowo skuteczny środek pacyfikowania opornych grup ludności.
Za nacechowanych wyjątkowo silnymi uczuciami narodowymi uchodzili
też Niemcy wschodni. Wraz z przemieszczeniami ludności Stalin osłabił
za jednym zamachem i polski, i niemiecki nacjonalizm, dwie największe
siły stojące na przeszkodzie sowieckiej ekspansji na zachód.
Istotna jest i ta okoliczność, że przesunięcie granic na długo uzależniło
Polskę od ZSRS, będącego i wtedy, i wiele dekad później jedynym gwa-
rantem jej rubieży zachodnich 109. W obliczu niemieckiego rewizjonizmu
każdy powojenny rząd Polski, nawet wyłoniony w wolnych wyborach,
niekomunistyczny i suwerenny, byłby zakładnikiem ZSRS, dopóki kraj
ów gwarantowałby nienaruszalność zachodnich granic Rzeczypospolitej.
Sowiecka agentura w Londynie, infiltrująca zarówno rząd brytyjski, jak
i polski na wychodźstwie, meldowała w styczniu 1945 r. na Kremlu, że
polski rząd emigracyjny nie akceptuje linii Odry i Nysy Łużyckiej jako
zachodniej granicy państwa, uzasadniając to w następujący sposób: Ro-
sjanie są bez wątpienia zainteresowani rozszerzeniem polskiego terytorium
tak daleko na zachód, jak to tylko możliwe, by stworzyć w ten sposób trwały
przedmiot sporu pomiędzy Polską a Niemcami, samą zaś Polskę uzależnić od
wsparcia i pomocy ze strony ZSRS 110. Podobnie oceniali ten krok sowieccy

108
RGASPI, f. 17, op. 128, d. 713, Memorandum na temat nastrojów panujących
wśród polskiej ludności w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi (tzn. na pol-
skich ziemiach wschodnich), sporządzone przez W. Klimaszewskiego, 30 VI 1944 r.,
k. 103‑124; ibidem, f. 69, op. 1, d. 19; Memorandum na temat Polaków w zachodnich
obwodach Białorusi, autorstwa Ponomarienki, skierowane do Stalina, 23 XI 1942 r.,
k. 170‑174.
109
W początkach grudnia 1944 r. Stalin rozmawiał z bawiącymi w Moskwie przedstawi-
cielami „polskiego rządu tymczasowego”. Zgodnie z protokołem spotkania miał wtedy
powiedzieć: Gwarancje granic Polski przez inne państwa uważa Stalin za ubliżające
Polsce. Tylko pakty dwustronne są właściwe. Wypowiadał się za utworzeniem oficjalnych
przedstawicielstw między Polską a Ukrainą i Białorusią (AAN, PPR, 295/V-1. Protokół
posiedzenia Biura Politycznego KC PPR, grudzień 1944 r., k. 72).
110
Meldunek londyńskiej rezydentury, 27 I 1945 r. [w:] Oczerki istorii rossijskoj wnieszniej
razwiedki, t. 4, Moskwa 2003, s. 630.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 247

dyplomaci na Zachodzie 111. Trzeba przyznać, że kalkulacje Stalina się


sprawdziły. Przesunięcie granic Polski i następstwa tego kroku ciążą na
stosunkach polsko-niemieckich po dziś dzień.
Podjęta w Moskwie decyzja o wyznaczeniu granicy polsko-niemiec-
kiej wzdłuż linii Odry i Nysy Łużyckiej nie należała jednak do łatwych.
Wprawdzie chodziło o to, by osłabić Niemcy, jednakże bez nadmiernego
wzmacniania Polski. W dniu 9 marca 1944 r. Maksim Litwinow przed-
łożył Mołotowowi obszerne memorandum „O traktowaniu Niemiec”,
które zostało opracowane przez Komisję ds. Traktatów Pokojowych
i Ładu Powojennego, zwaną „komisją Litwinowa”. W dokumencie tym
czytamy: Wraz z odłączeniem od Niemiec Prus Wschodnich i Górnego Ślą-
ska osłabia się nie tylko Niemcy, ale także Prusy jako najbardziej agresyw-
ne i militarystyczne państwo niemieckie. […] W świetle aktualnej sytuacji
międzynarodowej wydaje się […] jak najbardziej wskazane przekazanie
ich Polsce, jednakże pod warunkiem, że nie zaszkodzi to dobrosąsiedzkim
stosunkom z ZSRS. Wzmocnienie Polski – jakby nie było, wrogo nastawionej
do Związku Sowieckiego – jest absolutnie niedopuszczalne 112. Jednocześnie
komisja ostrzegała: Jeśli Polska przejmie terytoria Prus Wschodnich i Górnego
Śląska, zamknie wszystkie magistrale łączące Związek Sowiecki z Europą
Zachodnią. Pojawi się zatem konieczność zapewnienia nam niezakłóconego
transportu osobowego i towarowego via Polska w formie specjalnej umowy 113.
„Dobrosąsiedzkie stosunki” oraz „niezakłócony transport osobowy i to-
warowy” zagwarantował imperium sowieckiemu – aż do czasu swojego
upadku – zainstalowany w Polsce reżim komunistyczny.
14 marca 1944 r. członkowie komisji Litwinowa rozważali m.in. pro-
blem zasadności osłabienia Prus. Przed niebezpieczeństwem płynącym
z ich strony ostrzegał Dymitr Manuilski. Obaw tych nie podzielał jednak
Litwinow, który tłumaczył: [Prusy] stanowią dla nas mniejsze zagrożenie
niż dawna Polska, której zresztą ustępują zarówno pod względem terytorium,
jak i liczby mieszkańców. Jeśli Prusy Wschodnie i Górny Śląsk przypadną

111
Por. J.P. Laufer, op. cit., s. 203 i n.
112

Memoriał Komisji ds. Traktatów Pokojowych i  Ładu Powojennego (przed
9 III 1944 r.) [w:] Die UdSSR und die deutsche Frage, 1941‑1948…, t. 1, op. cit., s. 353.
113
Ibidem, s. 354 i n.
248 B ogdan M usiał

Polsce, trudno będzie sobie wyobrazić współpracę między nią i Prusami 114.


Solomon Łozowski, zastępca komisarza spraw zagranicznych, zgadzał
się z Litwinowem i – jak mówi protokół – pokładał szczególną nadzieję
w tym, że spory między Polską i Prusami są nieuniknione. Jednak w dalszej
części rozmowy wyartykułował następujące obawy: Wraz z przejściem
Prus Wschodnich w ręce Polaków mogą oni uzyskać hegemonię nad dużym
obszarem Morza Bałtyckiego. Przyłączenie Prus Wschodnich i Śląska może
sprawić, że Polska stanie się krajem potężnym – silniejszym od Prus – co
jest niebezpieczne w obliczu obecnych w Polsce antyrosyjskich tendencji. Czy
korzystne jest wzmacnianie Polski do tego stopnia, żeby za naszą zachodnią
granicą powstał kraj posiadający 40 mln mieszkańców i olbrzymi przemysł?
Taka Polska stałaby się barierą wzniesioną przeciwko nam, wręcz ostrzem
wymierzonym przez angielską politykę w Związek Sowiecki 115. Wcielenie
do Polski Śląska Opolskiego i Dolnego, ziem niemieckich położonych
na wschód od Odry i Szczecina teoretycznie powinno ją jeszcze bardziej
wzmocnić i tym samym stać się źródłem poważniejszego problemu niż
„tylko” przyłączenie Prus Wschodnich oraz Śląska Górnego i Opolskiego.
Jednakże pośrednia sowietyzacja Polski nie dość, że chroniła przed tym
„niebezpieczeństwem”, to jeszcze przynosiła ZSRS korzyści gospodarcze
i polityczne.
Przesunięcie Polski na zachód przyniosło taki rezultat, że miliony
ludzi utraciły swoją ojczyznę. Około 8 mln Niemców musiało opuścić
dawne niemieckie ziemie wschodnie, natomiast ok. 3,5 mln Polaków –
Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej. Do tego należy doliczyć 650 tys.
Ukraińców i 140 tys. Białorusinów, których „przesiedlono” do ZSRS
z dawnych terenów środkowej Polski 116. Oprócz nowych granic Polska
„zawdzięcza” Stalinowi ustrój komunistyczny, który przyniósł jej upa-
dek społeczno-gospodarczy i regres cywilizacyjny. W ogólnym bilansie
rzekome korzyści z przesunięcia granicy na zachód niewiele znaczyły
wobec faktu, że Polska na długie dziesięciolecia straciła swoją suweren-
ność i szansę na rozwój.

114
Posiedzenie komisji Litwinowa, 14 III 1944 r., protokół nr 4: dyskusja na temat
raportu „O traktowaniu Niemiec” [w:] Ibidem, s. 365.
115
Ibidem, s. 365 i n.
116
P. Eberhardt, Political Migrations in Poland, 1939‑1948, Warszawa 2006, s. 54, 64.
Polityka Stalina wobec Polski w 1944 r. 249

Stalin’s policy towards Poland in 1944.


The shaping of borders and the state system
The paper deals with the view of the strongest politician on the international
stage – Joseph Stalin – the founding father of the People’s Republic of Poland
and the USSR policy. The author shows that the policy of the Soviet Union
towards Poland was always a product of the Kremlin Policy towards Germany;
this was also the case in 1944. He discusses in-depth relations and dependence
of the USSR with other states active on the international arena, like the United
Kingdom and the United States, which might have an impact on the Polish
cause. The text shows steps taken by Stalin and his orders which were decisive for
the future of post-war Poland, its borders and its political and economic system.
III. Państwa
i narody regionu
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Aleš Binar
Uniwersytet Obrony w Brnie

Stanowisko Czechosłowacji
wobec Polski w 1944 r.

W
historii państwa czechosłowackiego oraz czechosłowackiego
ruchu oporu rok 1944 zajmuje ważne miejsce. To właśnie wtedy
przedstawiciele państwa oraz ruchu oporu zaczęli przygoto-
wywać się do przejęcia władzy, czego świadectwem są zarówno powsta-
jące wówczas normy prawne (dekrety prezydenta państwa regulujące
zarządzanie administracją na wyzwolonym terenie), jak i same działania
wojenne (Słowackie Powstanie Narodowe, operacja karpacko-dukielska).
W planach uczestników ruchu oporu znalazło się też przygotowanie
ogólnonarodowego powstania. Wydarzenia z 1944 r. były naznaczone
wypatrywaniem szybkiego końca wojny oraz przekonaniem, że to właśnie
wojska Związku Sowieckiego wkroczą do Europy Środkowej i stanie się
on hegemonem w tym regionie. Był to powód, dla którego już 12 grud-
nia 1943 r. podpisano sowiecko-czechosłowacki pakt o przyjaźni, który
uczynił ze Związku Sowieckiego kluczowego sojusznika oraz partnera
dla odradzającego się państwa czechosłowackiego. Jednak wzajemne
stosunki w żadnym aspekcie nie były symetryczne.
Wiosną 1944 r. rząd czechosłowacki rozpoczął negocjacje z przed-
stawicielami władzy sowieckiej odnośnie do warunków przejęcia oczysz-
czonych z Niemców terenów. Efektem tych starań było zawarcie 8 maja
1944 r. umowy sowiecko-czechosłowackiej, której podpisanie nastąpiło
krótko po tym, gdy Armia Czerwona doszła do granic Czechosłowacji na
254 A leš B inar

północnym wschodzie Rusi Podkarpackiej. O zmieniającej się międzyna-


rodowej pozycji Czechosłowacji w tym czasie świadczy to, iż Zjednoczone
Królestwo i Stany Zjednoczone odmówiły zawarcia podobnej umowy.
Kluczowy cel czechosłowackiego ruchu oporu – odnowa Republiki
Czechosłowackiej w granicach sprzed układu monachijskiego – wydawał
się być wiosną 1944 r. na wyciągnięcie ręki. Także w kwestii unieważnienia
układu monachijskiego osiągnięto wyraźny postęp. Do Zjednoczonego
Królestwa, które w 1942 r. odwołało swój podpis pod układem, dołączył
również 22 sierpnia 1944 r. Tymczasowy Rząd Republiki Francuskiej Char-
lesa de Gaulle’a. Wkrótce potem – 26 września 1944 r. – także rząd włoski
unieważnił pierwszy arbitraż wiedeński, w wyniku którego Czecho­słowacja
utraciła tereny południowej Słowacji i Rusi Podkarpackiej.
Sukces ten przyszedł jednak w momencie, gdy znowu zaczęto kwe-
stionować granice Czechosłowacji, tym razem na wschodzie. Jesienią
1944 r. skomplikowała się sytuacja na Rusi Podkarpackiej, gdzie Sowieci
zainicjowali ruch opowiadający się za odłączeniem od Czechosłowacji.
Mimo pewnego ochłodzenia stosunków, ten sojuszniczy problem nie
naruszył dobrych relacji między Czechosłowacją a Związkiem Sowiec-
kim. Faktyczna utrata kontroli nad Rusią Podkarpacką wzmogła jednak
obawy o los tej części Słowacji, gdzie z chwilą wybuchu powstania doszła
do władzy Słowacka Rada Narodowa. Mocarstwową polityką ZSRS
można również tłumaczyć szybkość, z jaką jednostki czechosłowackie
razem z Armią Czerwoną rozpoczęły walki, z zamiarem przekroczenia
górskiego grzbietu Karpat i połączenia się ze słowackimi powstańcami.
Od późnego lata 1944 r. armia czechosłowacka znacznie intensywniej
niż dotychczas włączyła się w działania wojskowe sojuszników. Poza jed-
nostkami powstańczymi działającymi na Słowacji mam na myśli przede
wszystkim torujący sobie drogę przez Przełęcz Dukielską I Czechosło-
wacki Korpus Armijny, samodzielną pancerną brygadę czechosłowacką,
która oblegała port w Dunkierce oraz jednostki lotnicze w Zjednoczonym
Królestwie i Związku Sowieckim.
Wszystkie te wydarzenia miały wprawdzie nie bezpośredni, ale za-
sadniczy wpływ na stosunki z Polską. Wzajemne kontakty i wojskowa
współpraca między tymi państwami w 1944 r. znacznie osłabły, a podczas
Słowackiego Powstania Narodowego ustały niemal całkowicie. Czynnik
polski pojawił się jednak znowu na przełomie lat 1944/1945, kiedy Pol-
ski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN) został przekształcony
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 255

w Rząd Tymczasowy Rzeczypospolitej Polskiej, a Związek Sowiecki roz-


począł usilne działania zmierzające do jego uznania. W tych działaniach
Czechosłowacji przypadła rola kluczowa.

* * *
Celem artykułu jest opis i analiza stosunku Czechosłowacji wobec Polski
w 1944 r. Nie ma on ambicji prezentować stanowiska społeczeństwa
czechosłowackiego jako całości i ogranicza się do przedstawienia stano-
wisk: czechosłowackiego rządu na emigracji w Londynie, podległego mu
krajowego ruchu oporu, ruchu komunistycznego, na którego czele stało
moskiewskie dowództwo, oraz wreszcie tzw. opozycji antybeneszowskiej.
Najwięcej miejsca poświęcono zagranicznemu ośrodkowi władzy, w tym
przede wszystkim prezydentowi Edvardowi Benešowi. Autorytet emi-
gracyjnego rządu państwa czechosłowackiego był w pełni akceptowany
również na gruncie krajowym, co stanowiło jeden z powodów, dla których
krajowy ruch oporu poświęcał kwestiom stosunków międzynarodowych
(przede wszystkim związanych z uregulowaniem przestrzeni środkowo-
europejskiej) jedynie minimalną uwagę 1.
Jak wynika z wyżej przytoczonych kontekstów, w ujęciu czasowym
opracowania należy utworzyć dwa niezbędne pomosty chronologiczne.
W 1944 r. łączą się bowiem dwa kluczowe momenty stosunków polsko-
-czechosłowackich. Niedługo przed wybiciem północy oznajmiającej
Nowy Rok 1944 podpisano istotny dokument, sowiecko-czechosłowacki
układ o przyjaźni, a kilka dni później rząd czechosłowacki uznał przed-
stawicieli z Lublina za polski rząd.
Analiza stosunków polsko-czechosłowackich stanowi w  czeskiej,
a  szczególnie w  czechosłowackiej historiografii istotne zagadnienie.
Istnieje bardzo rozległa literatura na ten temat, również odnośnie do
stanowiska Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. Celem niniejszego
opracowania nie jest poszerzenie wiedzy faktograficznej, ale podsumowa-
nie dotychczasowych informacji w nowej perspektywie interpretacyjnej.

1
R. Žáček, Projekt československo-polské konfederace 1939‑1943, Opava 2001, s. 212‑213.
256 A leš B inar

Spośród licznych specjalistycznych opracowań w pierwszej kolej-


ności można wskazać opracowania z zakresu dyplomacji 2, nakierowane
przede wszystkim na sprawy polsko-czechosłowackiej konfederacji 3 oraz
uznanie polskiego rządu lubelskiego 4. W związku z rosnącą zależno-
ścią Czechosłowacji od Związku Sowieckiego ogromne znaczenie ma
ostatnia edycja dokumentów z międzypaństwowych negocjacji wydana
w 1999 r. 5 W nowszej literaturze przedmiotu w pierwszej kolejności
zwraca uwagę publikacja Jana Němečka z 2003 r., dotycząca stosunków
polsko-czechosłowackich podczas II wojny światowej, trafnie zatytuło-
wana Od spojenectví k roztržce (tłum. Od sojuszu do rozłamu) 6. Ten sam
autor współtworzył również fragmenty publikacji Proti Benešovi! (tłum.
Przeciwko Beneszowi!), które traktują o relacjach między opozycją anty-
beneszowską a polskim rządem 7.
Z tematem opracowania merytorycznie łączy się również kilka krót-
szych tekstów. Przede wszystkim dwie publikacje Jiříego Friedla: pierwsza
(z 2002 r.) odnosi się do sporu między Polską i Czechosłowacją o jeńców
ze Śląska Cieszyńskiego 8, druga zaś (z 2014 r.) opisuje stosunki polsko-
-czechosłowackie po podpisaniu układu sowiecko-czechosłowackiego 9.
Z kolei opracowanie Rudolfa Žáčka z 1999 r. poświęcone jest stosunkowi
2

Dokumenty a materiály k dějinám československo-polských vztahů v letech 1944‑1948,
red. W. Balcerak i in., Praha 1985, s. 23‑32.
3

Czechoslovak-Polish Negotiations of the Establishment of Confederation and Alliance
1939‑1944, red. I. Šťovíček, J. Valenta, Prague 1995, s. 376‑383.
4

Diplomatické uznání polské lublinské vlády (Dokumenty), red. I. Šťovíček, „Sborník
archivních prací 43” 1993, nr 1, s. 3‑58.
5

Československo-sovětské vztahy v diplomatických jednání 1939‑1945. Dokumenty.
Díl 2. Červenec 1943 – březen 1945, red. J. Němeček, H. Nováčková, I. Šťovíček,
M. ­Tejchman, Praha 1999, s. 121‑474.
6
J. Němeček, Od spojenectví k roztržce. Vztahy československé a polské exilové reprezentace
1939‑1945, Praha 2003, s. 238‑294.
7
J. Kuklík, J. Němeček, Proti Benešovi! Česká a slovenská protibenešovská opozice v Lon-
dýně 1939‑1945, Praha 2004, s. 323‑368.
8
J. Friedl, Němečtí zajatci pocházející z Těšínska jako předmět sporu mezi polskou a českoslo-
venskou exilovou vládou v Londýně – nástin problematiky [w:] Československá armáda
1939‑1945 (plány a skutečnost), red. Z. Zudová-Lešková, Praha 2002, s. 214‑218.
9

Idem, Polská exilová vláda a československo-sovětská smlouva [w:] J. Němeček i in.,
Československo-sovětská smlouva 1943, Praha 2014, s. 67‑77; idem, Vztahy českosloven-
ských a polských vojáků za 2. světové války. Některé aspekty [w:] Česká a polská historická
tradice a její vztah k současnosti, red. D. Hrodek, Praha 2003, s. 157‑168.
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 257

czeskiego ruchu oporu do Polski i Polaków 10. Ze względu na wyjątkowe


znaczenie prezydenta Beneša w formowaniu czechosłowackiej dyploma-
cji już na wstępie należy także wspomnieć o jego najnowszej biografii
z 2008 r., autorstwa Jindřicha Dejmka 11.

Czechosłowacki rząd na emigracji


w Londynie
Podczas II wojny światowej, w odpowiedzi na agresywny nacjonalizm
niemiecki, powstał tzw. ruch nowosłowiański. Również Czesi, z przyczyn
kulturowych i historycznych, należeli do jego największych zwolenników.
Poglądy czeskiego, a dokładniej czechosłowackiego ruchu słowiańskiego
mogły się w pełni rozwinąć w krótkim okresie po zakończeniu II wojny
światowej, mimo że podczas jej trwania światło dzienne ujrzała pewna
ważna publikacja programowa. Jej autorem był nie kto inny, jak Beneš.
Jego Úvahy o slovanství (tłum. Uwagi o słowiaństwie), które ukończył
w drugiej połowie 1944 r., podsumowują wyobrażenie na temat wspól-
nej polityki słowiańskiej. Ponieważ poglądy Beneša (z wyjątkiem nurtu
komunistycznego) przyjmowane były w szerokich warstwach czeskiego
społeczeństwa niemal bez zarzutów, stanowią reprezentatywny wycinek
opinii o czeskim słowiaństwie.
Uregulowanie środkowo- i wschodnioeuropejskich terytoriów miało
się opierać po zakończeniu wojny na wspólnej polityce wszystkich kra-
jów słowiańskich. Jednak jego warunek stanowiło rozwiązanie sporów
granicznych na drodze kompromisu i zbudowania państwa opartego
na idei narodowej. Sojusz państw słowiańskich nie był celem samym
w sobie, zmierzał bowiem do zapobieżenia agresji ze strony Niemiec,
ponieważ ze względu na cechy narodu niemieckiego, jego tradycję i wycho-
wanie w przeszłości oraz jego liczebność oraz siłę, na zawsze pozostanie
dla narodów słowiańskich (w szczególności Polaków, Czechosłowaków czy

10
R. Žáček, Postoj československého domácího odboje k Polsku v roce 1944 [w:] Válečný rok
1944, red. Z. Zudová-Lešková, Praha 1999, s. 165‑172.
11
J. Dejmek, Edvard Beneš. Část druhá. Prezident republiky a vůdce národního odboje
(1935‑1948), Praha 2008, s. 420‑495.
258 A leš B inar

Jugosłowian) poważnym i trwałym zagrożeniem 12. Należy jednak dodać,


że przed wybuchem II wojny światowej każde z państw słowiańskich
znalazło z narodowosocjalistycznymi Niemcami modus vivendi, choć nie
na długo (w odniesieniu do Polski chodziło o umowę z 1934 r.).
Czy ów „słowiański kurs” był wyłącznie hasłem, czy faktycznym ce-
lem czechosłowackiej polityki? Brzmienie sowiecko-czechosłowackiego
paktu o przyjaźni wskazuje, że istniał rzeczywisty zamiar utworzenia
bloku państw słowiańskich. Pakt był pomyślany jako trójstronny – mia-
ła do niego dołączyć Polska. W dodatkowym protokole napisano, że
w przypadku, gdyby do niniejszego Paktu zechciało przystąpić którekolwiek
trzecie państwo graniczące z Czechosłowacją lub Związkiem Sowieckim i było
w obecnej wojnie przedmiotem niemieckiego ataku, uzyska możliwość podpi-
sania niniejszego Paktu, po wzajemnych uzgodnieniach Rządów Republiki
Czechosłowackiej i Związku Sowieckiego. Dokument tym samym nabędzie
charakteru umowy trójstronnej 13.
Podczas wizyty Beneša w Moskwie, jeszcze zanim podpisano pakt,
kwestia Polski była kilkakrotnie przedmiotem negocjacji między pre-
zydentem Czechosłowacji a przedstawicielami Związku Sowieckiego –
Józefem Stalinem i Wiaczesławem Mołotowem. Podczas tych rozmów
Beneš zrzekł się projektu konfederacyjnego, a o samej Polsce nie wyrażał
się szczególnie życzliwie 14. Zauważył, że nie jest możliwe połączenie
dwóch państw o różnej strukturze wewnętrznej. W jego oczach Czecho-
słowacja była krajem w pełni demokratycznym, podczas gdy w Polsce miał
funkcjonować feudalizm 15. Stanowisko Beneša wobec północnego sąsia-
da było przede wszystkim dyktowane pragmatyzmem oraz względami

12
E. Beneš, Úvahy o Slovanství, Praha 1947, s. 304.
13
J. Němeček, Československo-sovětská smlouva 1943, Praha 2008, s. 203 [faksymile
oryginału dokumentu].
14

Jak twierdzi opawski historyk Rudolf Žáček: Moskiewskich rozmów Beneša ze Stalinem
i Mołotowem na tematy Polski nie można zaliczyć do najbardziej chwalebnych rozdziałów
w karierze politycznej Beneša. Jednak niesprawiedliwym by było obwinianie Beneša za
lizusostwo czy schlebianie wschodniemu mocarstwu. O sprawach, o których mówił Stalinowi
i Mołotowowi, najpewniej był sam przekonany. W stosunku do większości przedstawicieli
Polski nawet nie miał powodu, by przyjmować szczególnie poprawne stanowisko. Nie lubili
go również wtedy, gdy jego stanowisko było jeszcze bardzo niepewne, zrobili wszystko,
by uniemożliwić mu powrót na scenę polityczną (R. Žáček, Projekt československo-polské
konfederace..., op. cit., s. 190).
15

Československo-sovětské vztahy…, op. cit., dok. nr 58, s. 121‑124, dok. nr 60, s. 141.
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 259

czechosłowackich interesów bezpieczeństwa. Świadczy o tym również


sprawa powojennych regulacji terytorialnych. W kwestii przyszłych granic
Polski forsował przesunięcie jej nowej granicy zachodniej aż do Nysy
Łużyckiej wyłącznie po to, by skrócić wspólną czechosłowacko-niemiecką
granicę 16.
Rozmowy o polsko-czechosłowackiej konfederacji wyraźnie osłabły
już w styczniu 1942 r., a oficjalne dystansowanie się prezydenta od niej
stało się tylko kolejną przeszkodą na drodze do jej podpisania 17. Z kolei
wspomniane wyżej oświadczenie prezydenta podczas rozmów w Mo-
skwie podyktowane było rosnącą pozycją czechosłowackiego rządu emi-
gracyjnego. Czechosłowacja mogła w tym czasie wystąpić wobec Polski
z własną inicjatywą. Była nią propozycja, składana w sposób pośredni
i bezpośredni, przystąpienia do paktu. Na przykład w swoim wystąpieniu
z 21 grudnia 1943 r. czechosłowacki prezydent tak wyraził swoje wy-
obrażenie o tej trójstronnej współpracy: Związek Sowiecki […] szczerze
życzy sobie, by Republika Czechosłowacka była silna, zjednoczona, narodowo
możliwie homogeniczna, która by była faktycznie dobrym i silnym przyjacie-
lem i współpracownikiem narodów sowieckich […]. Podobne życzenia wyraża
odnośnie do przyszłej Polski i nie tylko w kontekście przyjacielskich stosunków
z tym krajem, ale także pełnej przyjaźni i współpracy polsko-czechosłowackiej.
To wszystko wypływa również z dodatkowego protokołu do naszego paktu,
który wyraża życzenie, aby niniejszy pakt w bliskiej przyszłości stał się umową
trójstronną między Związkiem Sowieckim, Polską i Czechosłowacją 18.
Oczekiwany skutek jednak nie nastąpił, przeciwnie – pakt stał się
przyczyną ograniczenia współpracy między Czechosłowacją a Polską. Jak
twierdzi Jiří Friedl, stosunki między obydwoma krajami były utrudnione
z powodu odmiennego stanowiska wobec Związku Sowieckiego 19, czego
efektem stało się natychmiastowe wypowiedzenie przez Polskę współpracy
wywiadowczej. W trakcie kolejnych rozmów między ministrem spraw

16
E.  Beneš, Paměti. Od Mnichova k nové válce a  k  novému vítězství, Praha 1948,
s. 398‑403; J. Dejmek, Edvard Beneš, op. cit., s. 425, 429, 430; R. Žáček, Těšínské
Slezsko v československo-polských vztazích na přelomulet 1944‑1945 ve světle česko-slo-
venských diplomatických dokumentů, „Studia Śląskie” 2001, nr 60, s. 227.
17
R. Žáček, Projekt československo-polské konfederace..., op. cit., s. 131.
18
Cytat za: E. Beneš, Šest let exilu a druhé světové války. Řeči, projevy a dokumenty
z r. 1938‑1945, Praha 1946, s. 221.
19
J. Friedl, Polská exilová vláda a československo-sovětská smlouva, op. cit., s. 67.
260 A leš B inar

zagranicznych, Hubertem Lipką, a szefem II oddziału wywiadowczego


Ministerstwa Obrony Narodowej, płk. Františkiem Moravcem, w dniu
2 lutego 1944 r. padły słowa, że strona czechosłowacka nie ocenia działania
polskich sprawozdawców szczególnie wysoko, a także skrytykowano pol-
ską orientację polityczną. Podczas gdy strona czechosłowacka oczekiwała
całkowitej porażki Niemiec jednocześnie na obu frontach, Polacy mieli
wierzyć w klęskę Związku Sowieckiego w starciu z Niemcami, po której
miało nastąpić zwycięstwo zachodnich sojuszników nad Niemcami 20.
O zmieniającym się stanowisku wobec Polski świadczy fakt, iż II oddział
Moravca zaczął niedługo potem zbierać informacje o polskiej emigracji
w Zjednoczonym Królestwie i na Bliskim Wschodzie 21.
Strona czechosłowacka bardzo dobrze zdawała sobie sprawę z fak-
tu, że Czechosłowaków i Polaków dzieliło stanowisko wobec Związku
Sowieckiego. Przecież w wyżej przytoczonych Uwagach o słowiaństwie
napisano, że Poza sporem terytorialnym były pomiędzy dwoma narodami
różnice wyłącznie w poglądach na temat Związku Sowieckiego i odmien-
nych stosunków Polaków i Czechosłowaków z Rosjanami. Jak jednak dalej
zostanie wykazane, rząd czechosłowacki oraz przede wszystkim Beneš
odrzucali spór terytorialny, czyli to, aby kwestię Śląska Cieszyńskiego
uznawać za problem we wzajemnych relacjach 22. Jedynym niewyjaśnio-
nym punktem spornym zdawał się wyłącznie stosunek do ZSRS. Problem
ten jednak był w przekonaniu Beneša trudny do rozwiązania: Jeśli dojdzie
do zgody i definitywnego porozumienia między Polską i Związkiem So-
wieckim, również w polsko-czechosłowackich stosunkach zniknie rozbieżność
20

Ibidem, s. 75.
21

Ibidem, s. 76.
22
Od 1918 r. między Polską a Czechosłowacją dochodziło do konfliktów wokół spor-
nych terenów przygranicznych: Śląska Cieszyńskiego, Orawy oraz Spiszu. Po zmianie
granic, będącej efektem II wojny światowej, spornym terenem stały się także ziemie
kłodzka i raciborska. Największy konflikt graniczny dotyczył ziem Śląska Cieszyń-
skiego. Miał on kilka odsłon i rozgrywał się w kilku etapach, głównie między rokiem
1919 a 1938. W 1919 r. doszło tam nawet do konfliktu zbrojnego. Ostateczny podział
Śląska Cieszyńskiego dokonał się 28 VII 1920 r. w efekcie interwencji mocarstw
zachodnich. Czechosłowacji przypadło ok.  56  proc. spornych terenów. Decyzja
o podziale ziem nie zakończyła jednak konfliktu, a antypolska polityka prowadzona
w powiatach przyłączonych do Czechosłowacji dodatkowo zaogniała atmosferę.
Miało to przełożenie na relacje polityczne między sąsiadującymi państwami w całym
okresie międzywojennym. Spór graniczny wybuchł z nowym natężeniem w 1938 r.
po zajęciu przez Polskę Zaolzia (przyp. red.)
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 261

dotycząca Rosji. Wówczas drzwi do intymnej i wszechstronnej współpracy


otworzą się na oścież 23. Świadomości różnicy stanowisk wobec Związku
Sowieckiego towarzyszyła pewność, że stosunki polsko-sowieckie zostaną
uregulowane bez problemów. W końcu, już podczas rozmów ze Stalinem,
Beneš powiedział, że Polacy jeszcze będą się cieszyć, że czechosłowacka
dyplomacja przygotowała „dla nich” klauzulę o przystąpieniu do umowy 24.
Beneš był również tą osobą, która chwytała się jakiejkolwiek możli-
wości, by przyspieszyć poprawę relacji sowiecko-polskich. Nawet podczas
wizyty w Moskwie oferował pośrednictwo między przedstawicielami
obydwu krajów 25. Ponadto natychmiast po powrocie ze Związku Sowiec-
kiego w rozmowie z premierem Stanisławem Mikołajczykiem w dniu
8 stycznia 1944 r. zreferował mu stanowisko Stalina wobec Polski 26.
Po raz drugi czechosłowacki prezydent przyjął rolę pośrednika pół
roku później, w czerwcu 1944 r., kiedy Moskwa podjęła ostatnią próbę
porozumienia się z polskim Rządem na Uchodźstwie. Również ta ini-
cjatywa nie dała pozytywnych efektów, a misja Beneša, tj. jego spotkanie
z Mikołajczykiem, podczas którego pośredniczył w propozycji sowieckiej,
de facto zamknęła rozdział wzajemnych kontaktów między obydwoma
londyńskimi rządami emigracyjnymi 27.
W 1944 r. współpraca wojskowa między Czechosłowacją a Polską
napotkała dalsze problemy. Od momentu, gdy w maju 1943 r. skapitulo-
wały północnoafrykańskie wojska Osi i sojusznicy zyskali większą liczbę
niemieckich jeńców, wytworzyło się nowe ognisko napięcia pomiędzy
obydwoma narodami. Zarówno emigracyjny rząd czechosłowacki, jak
i polski nie posiadały wystarczających rezerw dla własnych jednostek
wojskowych. To oznaczało, że rozpętała się walka o jeńców pochodzących
ze Śląska Cieszyńskiego. Strona polska była w nocie dyplomatycznej
Huberta Ripki z 10 grudnia 1943 r. obwiniana o przymuszanie cze-
skich żołnierzy do wstąpienia w szeregi polskiej armii. Zarzut ten się

23
E. Beneš, Úvahy o slovanství..., op. cit., s. 274‑275.
24

Československo-sovětské vztahy..., op. cit., dok. nr 58, s. 123.
25
J. Dejmek, Slovanství Edvarda Beneše a pokusy o jeho aplikaci v praxi na sklonku války
[w:] Válečný rok 1944, op. cit., s. 99.
26
J. Dejmek, Edvard Beneš..., op. cit., s. 436.
27

Czechoslovak-Polish Negotiations..., op. cit., dok. nr 208, s. 380‑383; J. Dejmek, Edvard
Beneš..., op. cit., s. 445.
262 A leš B inar

nie potwierdził, a polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odmówiło


interwencji. Noty protestacyjnej nie poparł ani czechosłowacki attaché,
ppłk Rudolf Bulandr, ani przedstawiciel komitetu de Gaulle’a, František
Černý. Zdaniem Jiříego Friedla, jedynym efektem afery było to, że Od tej
chwili […] organy [Polski] w Afryce północnej szerzyły antyczeskie nastroje
wśród jeńców ze Śląska Cieszyńskiego zupełnie otwarcie, zaś współpraca
między urzędami czechosłowackimi a polskimi w takim kształcie, w jakim
zbudował ją ppłk Bulandr, praktycznie się rozpadła 28.
Podobny problem nastał po inwazji na Normandię. Ministerstwo
Obrony Narodowej wnosiło wówczas o  interwencję dyplomatyczną
w kwestii jeńców, którzy zostali wzięci do niewoli przez sojuszników na
terenie Francji. Za pośrednictwem oficera łącznikowego informowano, że
w polskich jednostkach znajdują się również obywatele czechosłowaccy
ze Śląska Cieszyńskiego. Jan Masaryk, czechosłowacki minister spraw
zagranicznych, miał świadomość delikatnego charakteru tej sprawy. Od-
suwał zatem przekazanie noty, wręczył ją dopiero podczas rozmowy z mi-
nistrem spraw zagranicznych Adamem Tarnowskim w dniu 29 sierpnia
1944 r. Zawartość noty stała się przedmiotem rozmowy obu ministrów,
jednak pisemna odpowiedź na nią od strony polskiej nie dotarła 29.
Oba wydarzenia świadczą jednocześnie o niejednolitym stanowisku
przedstawicieli Czechosłowacji. Zwłaszcza w sporze o jeńców było ewi-
dentne, że Hubert Ripka, a dokładniej Ministerstwo Obrony Narodowej
próżno poszukiwało wsparcia w innych agendach rządowych. Ostatecznie
z powodu niesolidności obu administracji, mając w perspektywie możli-
wość zyskania wyłącznie nieznacznego wsparcia (chodziło o maksymalnie
54 mężczyzn), wydaje się prawdopodobne, że spór był podyktowany
w znacznym stopniu ambicjami niektórych, przeżywających resentymenty
polityków, niż samą koniecznością pozyskania takiej rezerwy.
Zawarcie paktu sowiecko-czechosłowackiego w grudniu 1943 r. wpły-
nęło na to, że z nową intensywnością podjęto kwestię czechosłowackich
granic państwa. Świadczy o tym na przykład wspomniany wymóg roz-
szerzenia terytorium Polski jak najbardziej na zachód. Mimo to Stalin

28
J. Friedl, Němečtí zajatci pocházející z Těšínska jako předmět sporu mezi polskou a českoslo-
venskou exilovou vládou v Londýně – nástin problematiky [w:] Československá armáda
1939-1945..., op. cit., s. 215.
29

Ibidem.
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 263

zdołał przekonać Beneša, że zyskał w Związku Sowieckim głównego


zwolennika przedmonachijskich granic Czechosłowacji 30. Dlatego pod-
czas wspomnianej już rozmowy pomiędzy prezydentem Benešem a pol-
skim premierem Mikołajczykiem i jednocześnie na spotkaniu z ministrem
pracy i opieki społecznej polskiego rządu, Janem Stańczykiem, prezydent
Beneš nie zapomniał podkreślić, że Przed-monachijska granica uznawana
jest za oczywistą 31. Jak się bowiem kilkakrotnie wyraził, kwestię granic
na Śląsku Cieszyńskim uznawał za zamkniętą już od czasu arbitrażu
mocarstw z 1920 r. 32 Swoje wyobrażenie na temat tego, w jaki sposób
zostanie odnowiona Czechosłowacja w granicach sprzed Monachium,
Beneš przekazał we wrześniu 1944 r. sowieckiemu ambasadorowi, Wikto-
rowi Z. Lebiediewowi: Nie dogadaliśmy się z Polakami w sprawie terenów,
które nam zabrali w 1939 roku do tej pory i już się nie dogadamy, ponieważ
już z nikim nie będziemy rozmawiać w sprawie naszych wcześniejszych ziem.
Oczekujemy jednak, że przy kolejnej ofensywie marszałek Koniew te nasze
cieszyńskie tereny zajmie i nam je po prostu przekaże i będzie po wszystkich
kłótniach z Polską 33.
Kwestia uznania układu monachijskiego, czyli potwierdzenia granic
z 1937 r., zaktualizowała się po raz drugi w chwili, gdy czechosłowacka
dyplomacja była zmuszona do zajęcia stanowiska w kwestii ustanowienia
PKWN 22 lipca 1944 r. oraz jego przekształcenia w Rząd Tymczasowy
31 grudnia 1944 r. Jego powstanie było jednocześnie momentem, w któ-
rym zaczęły się ścierać stanowiska demokratycznego i komunistyczne-
go (zwłaszcza prokomunistycznego) powstańczego nurtu, bowiem już
25 lipca 1944 r. Zdeněk Fierlinger, czechosłowacki ambasador w Mo-
skwie, słusznie podejrzewany o nadmierne sympatie do komunizmu,
wysłał telefoniczne pozdrowienia Edwardowi Osóbce-Morawskiemu,
w których domagał się polsko-czechosłowacko-sowieckiego sojuszu. Był
to krok, który podjął bez zgody rządu, a wręcz przeciwko jego interesom,

30
Tak przynajmniej referował podczas spotkania z brytyjskim premierem Winsto-
nem Churchillem i ministrem spraw zagranicznych, Anthonym Edenem, w styczniu
1944 r. Czechoslovak-Polish Negotiations…, op. cit., dok. nr 205, s. 377; dok. nr 206,
s. 378.
31

Ibidem, dok. nr 206, s. 378.
32
E. Beneš, Úvahy o slovanství…, op. cit., s. 273.
33

Diplomatické uznání polské lublinské vlády..., op. cit., dok. nr 5, s. 9.
264 A leš B inar

co słusznie wzbudziło niechęć czechosłowackich ministrów. Utrzymał


jednak swoje stanowisko ambasadora 34.
Beneš oczekiwał jednak transformacji Komitetu Lubelskiego w rząd
oraz chwili, gdy rząd czechosłowacki zostanie postawiony wobec kwestii
jego uznania. Miał świadomość, że przy nawiązaniu wzajemnych sto-
sunków znowu pojawi się problem granic na Śląsku Cieszyńskim. Pod
koniec grudnia 1944 r. prezydent Beneš wysłał instrukcję telegraficzną
ambasadorowi do Moskwy, w której napisał, że w razie gdyby PKWN
został uznany za polski rząd, starałby się zapewnić wydanie deklaracji,
która by oznaczała odrzucenie polityki Becka w 1938 i 1939 roku przeciwko
nam [tj. Czechosłowacji], dezawuowanie wszystkich jego poczynań i ustaleń
z Niemcami, Węgrami i Rumunią przeciwko naszemu terytorium i wzajemną
obietnicę naszych przyjacielskich stosunków w przyszłości 35. Prezydent liczył
się z faktem, iż przygotowanie oświadczenia o podobnym charakterze,
o czym świadczy ciąg dalszy instrukcji, nie będzie stanowiło problemu 36:
Właśnie dlatego, że tutejszy polski rząd stale odmawiał, by coś takiego uczynić,
byłaby to silna manifestacja, która zarówno tu, jak i w Ameryce oddziały-
wałaby bardzo mocno i bardzo pomogłaby Lublinowi 37. Ambasador był
jednocześnie zobowiązany do śledzenia poglądów członków komitetu
w kwestii polsko-czechosłowackich granic 38.
Owo oczekiwanie na kolejny istotny element stosunków polsko-
-czechosłowackich, który będzie analizowany dalej, było wzajemnym
nieporozumieniem. W tym zakresie strona czechosłowacka nie doceniła
znaczenia, jakie miał niewielki Śląsk Cieszyński dla Polski.
Wraz ze zbliżającym się końcem 1944 r. pomiędzy nurtem demo-
kratycznym a komunistycznym narastały różnice poglądowe w sprawie
Polski. 15 grudnia 1944 r. czechosłowacki ambasador pisał o konieczności
rewizji dotychczasowego stosunku wobec Komitetu Lubelskiego: Obecnie
jesteśmy zobowiązani uwzględniać politykę sowiecką, która będzie bardzo
34

Jestem przekonany, że z doświadczenia tej wojny i uczuć braterskich obu narodów po-
wstanie silny wał obronny, którego podstawą będzie sojusz polsko-czechosłowacko-sowiecki
(Dokumenty a materiály k dějinám česko-slovensko-polských vztahů…, op. cit., dok. nr 2,
s. 23).
35

Diplomatické uznání polské lublinské vlády..., op. cit., dok. nr 14, s. 17.
36
J. Dejmek, Slovanství Edvarda Beneše..., op. cit., s. 99.
37

Diplomatické uznání polské lublinské vlády..., op. cit., dok. nr 14, s. 17.
38

Ibidem.
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 265

bezkompromisowo podchodzić do Komitetu Lubelskiego i nowego polskiego


rządu, który w najbliższym czasie ma zostać utworzony. Nie możemy liczyć
na kolejną wewnętrzną konsolidację Polski na tej linii. Moim zdaniem błędem
by było, gdybyśmy odkładali uznanie tego stanu. Mamy dziś z Polską wspólną
granicę i część naszego korpusu [wojskowego] znajduje się na terytorium
Polski 39.
Należy zaznaczyć, że kwestia Komitetu Lubelskiego była przez długi
czas kwestią raczej wewnątrzpolitycznych negocjacji dyplomatycznych
z przedstawicielami mocarstw. Można dodać, że stanowisko Czecho-
słowaków wobec Polski nie zostało wypracowane na podstawie rozmów
bezpośrednio z Polakami 40. Oznacza to, że wiedza o Polsce była bardzo
mała 41, co prowadziło do licznych nieporozumień nie tylko w 1944 r.,
ale podczas całej II wojny światowej, a także w czasach powojennych.
W 1944 r. wzajemne kontakty między Czechosłowacją i Polską wła-
ściwie ustały. W rozmowie z sowieckimi dyplomatami, przeprowadzonej
21 grudnia 1944 r., Hubert Ripka musiał szczerze przyznać, że w tym
czasie Czechosłowacja nie utrzymywała żadnych kontaktów z Polską,
i to zarówno londyńską, jak i lubelską 42. Ponadto z powodu uznania
Komitetu Lubelskiego za polski rząd, przedstawiciele Czechosłowacji
znaleźli się w trudnej sytuacji. Podczas gdy dyplomacja brytyjska odma-
wiała przyjęcia pod jakimkolwiek aspektem rządu lubelskiego, Związek
Sowiecki przeciwnie – naciskał na jego uznanie 43. Już 3 stycznia 1945 r.,
podczas spotkania z ambasadorem Zdeňkem Fierlingerem, przedstawi-
ciel Mołotowa, Valerián Zorin (późniejszy ambasador Czechosłowacji),
wyraził zdziwienie, że jako warunek uznania Czechosłowacja żąda, by
Polacy wydali oświadczenie w sprawie czechosłowackich granic. Uznał

39

Ibidem, dok. nr 11, s. 15.
40
Taka praktyka nie była w 1944 r. niczym wyjątkowym, istniała właściwie przez cały
okres trwania II wojny światowej i została przeniesiona na czas pokoju. A. Binar,
Z. Jirásek, Slezsko v československo-polských vztazích v letech 1945 až 1947, „Slezský
sborník” 2012, t. 110, nr 1‑2, s. 63‑90.
41

Polacy i Czesi musieliby się spalić ze wstydu, gdyby na jaw wyszła prawda o dotych-
czasowych czechosłowacko-polskich kontaktach; jak niewiele wówczas uczyniono w tym
kierunku i jak mało nawzajem wiadomo w Polsce o Czechosłowacji i w Czechosłowacji
o Polsce (E. Beneš, Úvahy o slovanství..., op. cit., s. 288).
42

Diplomatické uznání polské lublinské vlády..., op. cit., dok. nr 13, s. 16.
43

Ibidem, s. 6.
266 A leš B inar

ten krok za zbędny i uzasadnił to faktem, że rząd lubelski już wielokrotnie


dystansował się od polityki przedwojennej Polski 44.
W rozmowie z Ivanem A. Cziczajewem, przedstawicielem rezyden-
tury ambasady sowieckiej w Londynie, Ripka wspominał o obstawaniu
urzędników czechosłowackich przy odrzuceniu przez Polskę zaboru Ślą-
ska Cieszyńskiego. Przyczyną zajęcia takiego stanowiska było nie tylko
zagwarantowanie granic przedmonachijskich, ale również manifestacja
ciągłości czechosłowackich żądań: Nieustannie zwracaliśmy się z tym do
Polaków w Londynie, musimy o to prosić jakikolwiek polski rząd, a jest prze-
cież ewidentne, jak ważnym by było, gdybyśmy wyjaśnili te sprawy między
sobą już teraz, by nie powstał żaden międzynarodowy spór o te kwestie po
wojnie 45.
Podczas negocjacji o uznanie polskiego Rządu Tymczasowego silnie
dała o sobie znać odmienna polityka Zdeňka Fierlingera, który był raczej
niezależnym politykiem niż przedstawicielem czechosłowackiego rządu
i jego interesów. Kontynuował on kontakty z reprezentantami Komitetu
Lubelskiego i dawał im złudzenie oficjalnej akceptacji. Razem z Fierlin-
gerem na rząd czechosłowacki naciskał ambasador sowiecki Lebiediew 46
oraz czechosłowaccy komuniści w Moskwie, zwłaszcza przedstawicie-
le emigracyjnego kierownictwa Komunistycznej Partii Czechosłowacji
(KSČ), Klement Gottwald i Václav Kopecký 47.
Na efekt połączonej ofensywy nie trzeba było długo czekać. Najpierw
doszło do wysłania listu, który 18 stycznia 1945 r. Hubert Ripka wysto-
sował do premiera polskiego Rządu Tymczasowego, Edwarda Osóbki­
‑Morawskiego. W liście tym w kwestii stosunków między Czechosłowa-
cją, Polską a Związkiem Sowieckim Polska była postrzegana jako partner
nie bilateralny, lecz trójstronny 48.

44
J. Dejmek, Edvard Beneš..., op. cit., s. 492‑493; Diplomatické uznání polské lublinské
vlády..., op. cit., dok. nr 15, s. 18.
45

Československo-sovětské vztahy..., op. cit., dok. nr 218, s. 449.
46

Ibidem, dok. nr 223, s. 462; Diplomatické uznání polské lublinské vlády..., op. cit., dok.
nr 19, s. 21‑22.
47

Diplomatické uznání polské lublinské vlády..., op. cit., dok. nr 35, s. 39.
48
[…] wspólna próba, którą przechodzą podczas tej wojny oba narody poprowadzi je do
braterskiej współpracy w ścisłym sojuszu z sąsiednim Związkiem Sowieckim, jak również
z zachodnimi demokracjami (ibidem, dok. nr 29, s. 31‑32).
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 267

Należy jednak zauważyć, że takie pełne rezerwy stanowisko wobec


Polski nie było osamotnione. Priorytetowość stosunków ze Związkiem
Sowieckim dotyczyła bowiem wszystkich istotnych i potencjalnych part-
nerów. 31 grudnia 1944 r. Jan Masaryk, minister spraw zagranicznych
londyńskiego rządu emigracyjnego, w swoim radiowym przemówieniu
powiedział: Nasze kontakty z pozostałymi sąsiadami będą ściśle wynikać z po-
stanowień naszej sowieckiej umowy. Chcemy demokratycznej, silnej Polski, ale
tylko takiej, która będzie współpracować ze Związkiem Sowieckim. Na inne
rozwiązanie kwestii polskiej nie mamy czasu ani ochoty. Chcemy właściwych,
demokratycznych Węgier, które nam raz na zawsze dadzą spokój, ale znowu
niech to będą wyłącznie Węgry współpracujące ze Związkiem Sowieckim. To
samo dotyczy Jugosławii, Austrii i Rumunii 49.
Po tym, gdy do ustaleń w kwestii uznania polskiego rządu włączył się
sam Wiaczesław Mołotow, czechosłowacka dyplomacja wydała 29 stycz-
nia 1945 r. oświadczenie o wstępnym uznaniu dawnego Komitetu za pol-
ski rząd, co też następnego dnia na nadzwyczajnym posiedzeniu oficjalnie
potwierdził czechosłowacki rząd 50. Fierlinger w swych pamiętnikach na-
pisał, że w związku z uznaniem lubelskiego rządu został poinformowany
przez Beneša, że chociaż oba kraje nie uzgodniły między sobą kwestii
granic, Czechosłowacja w kwestii Śląska Cieszyńskiego będzie stać na
stanowisku podtrzymującym granice sprzed układu monachijskiego. Po-
jawiła się także kwestia, aby przekazać rządowi lubelskiemu prostą notę,
oznajmującą, iż rząd czechosłowacki nawiąże stosunki dyplomatyczne
z polskim Rządem Tymczasowym 51.
Ten krótki, lecz jakże dramatyczny rozdział świadczy o  tym, że
w ostatnim okresie wojny Czechosłowacja całkowicie podporządkowała
swoje stanowisko wobec Polski interesom Związku Sowieckiego.
W stosunkach z Polską istniał jeszcze jeden ważny aspekt. Polska była
bowiem swego rodzaju zwierciadłem, poprzez które oceniano rozwój wy-
darzeń w Czechosłowacji. Służyła ona jako pewien negatywny przykład
tego, co mogłoby się wydarzyć również w Czechosłowacji. Najwyraźniej
ten „lustrzany” stosunek przejawiał się także w obawach o rozszczepienie

49
J. Masaryk, Volá Londýn, Praha 1946, s. 295.
50
J. Dejmek, Edvard Beneš..., op. cit., s. 493‑494.
51
Z. Fierlinger, Ve službách ČSR. Paměti z druhého zahraničního odboje. Díl druhý, Praha
1949, s. 563‑564.
268 A leš B inar

czechosłowackiej reprezentacji (tak, jak było w przypadku sporu między


rządem londyńskim a lubelskim). Dlatego Beneš czynił wszystko, co tylko
możliwe, aby nie doszło do rozłamu między czechosłowackim przedstawi-
cielstwem emigracyjnym a komunistycznym kierownictwem w Moskwie.
Niczym miecz Damoklesa wisiała bowiem nad czechosłowacką emigracją
groźba, że kierownictwo KSČ mogło stać się zalążkiem nowego organu,
który rościłby sobie prawo do występowania w imieniu Czechosłowacji.
Była to również jedna z przyczyn zabiegania o ścisłą współpracę ze Związ-
kiem Sowieckim i nawiązanie poprawnych stosunków z przedstawicielami
linii komunistycznej, czego efektem było podpisanie sowiecko-czechosło-
wackiego paktu o przyjaźni. Takie same obawy istniały również w stosunku
do Słowacji, gdzie uaktywniły się mocarstwowe nastroje Słowackiej Rady
Narodowej. Na przełomie października i listopada 1944 r., podczas spotkań
jej przedstawicieli ( Ján Ursíny, Ladislav Novomeský i ppłk Mirok Vesel)
z londyńskim kierownictwem emigracyjnym prezydent Beneš ostrzegał
przed wzajemnymi antagonizmami. Jako przykład tego, co mogłoby wów-
czas grozić Czechosłowacji, podał właśnie Polskę 52.

Ruch oporu w kraju


Dotychczas komentarz był skoncentrowany wokół stanowisk czecho-
słowackiego rządu emigracyjnego. Jakie jednak stanowisko wobec Polski
zajmowali krajowi przedstawiciele ruchu oporu?
Można ogólnie powiedzieć, że dyplomacja i stosunki międzynarodowe
państwa czechosłowackiego i ruchu oporu były domeną rządu emigra-
cyjnego, zaś krajowy niekomunistyczny ruch oporu zajmował się tą sferą
w stopniu minimalnym. Przedstawiciele komunistycznej linii w pełni
akceptowali stanowisko znajdującego się w Moskwie kierownictwa KSČ.
Z tej drobnej uwagi można wywnioskować, że w stosunku do Polski
czechosłowacki ruch oporu zajmował co najmniej powściągliwe stano-
wisko. Świadczy o tym również chłodny stosunek w kwestii koncepcji
polsko-czechosłowackiej konfederacji 53.
52
Memorandum z dnia 6 XI 1944 r. (za: J. Dejmek, Edvard Beneš..., op. cit. s. 481).
53
P. Koura, Československo-polská konfederace v názorech domácího odboje [w:] Česká a pol-
ská historická tradice a její vztah k současnosti, red. D. Hrodek, Praha 2003, s. 175‑176.
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 269

Ponadto pod koniec 1943 r. czechosłowacki ruch oporu porzucił ideę


związku konfederacji Czechosłowacji i Polski – w przeciwieństwie do
polskiego ruchu, który kwestią federacyjnego zorganizowania Europy
zajmował się właściwie do końca wojny 54. Brak zainteresowania konfede-
racją można wykazać również na przykładzie raportu pewnego polskiego
informatora o sytuacji w Protektoracie Czech i Moraw z marca 1944 r.,
w którym opisano stosunki panujące w Pradze: W sprawie konfederacji
z Polską zasugerowano posłowi, że rozmowy odbyły się przedwcześnie, że
należało najpierw naprawić krzywdy, i że tak samo jak o polityce wobec
ZSRS parlament zdecyduje o przyszłej polityce wobec Polski 55.
Poza dominującą rolą czechosłowackiego rządu emigracyjnego, po-
wściągliwe stanowisko wobec Polski wynikało z przeszłości, odmiennej
kultury politycznej i aktualnego rozwoju stosunków sowiecko-czechosło-
wackich. W pierwszym przypadku chodziło o echa podzielenia Czecho-
słowacji po układzie monachijskim, w którym brał polityczny udział Józef
Beck. Kolejną przyczyną była odmienna kultura polityczna, włączona do
sloganu o „polskiej arystokratyczności i małej demokratyczności”. Mimo
to owa sowiecka „euforia”, która ogarnęła przedstawicieli państwa na
emigracji po podpisaniu sowiecko-czechosłowackiego paktu o przyjaźni,
szerzyła się również wśród przedstawicieli ruchu oporu. Świadomość
pozyskania sojusznika w Związku Sowieckim spowodowała, że zaintere-
sowanie Polską i tym, co się tam działo, stało się całkowicie marginalne 56.
Sprawa nie wyglądała inaczej na samym terytorium Śląska Cieszyń-
skiego. Zdaniem Mečislava Boráka, stosunki między polskim a czeskim
ruchem oporu były symptomatyczne dla stosunków między obydwoma
narodami. Był on więc wyraźnie podzielony według narodowości na czeski
i polski, które ze sobą nie współpracowały. Wszyscy jednak wychodzili
z założenia, że granice w tym przygranicznym i skomplikowanym regionie
zostaną zmienione – do kształtu sprzed Monachium (Czesi) lub do stanu
przedwojennego (Polacy). Problemem czeskiego ruchu oporu był jednak
fakt, że nie zdołał on wytworzyć własnej struktury organizacyjnej i ogra-
niczał się do podtrzymywania kontaktów z czeskimi grupami ruchu oporu
w protektoracie. Tę słabość czeskiego ruchu oporu można wyjaśnić również

54
R. Žáček, Projekt československo-polské konfederace, op. cit., s. 226.
55

Idem, Postoj československého domácího odboje k Polsku, op. cit., s. 168.
56

Ibidem, s. 168‑170.
270 A leš B inar

tym, że po polskiej okupacji Śląska Cieszyńskiego świadomi narodowo


Czesi odeszli, a dokładniej mówiąc, zostali zmuszeni do jego opuszczenia 57.
Jedyna refleksja na temat wydarzeń w Polsce w 1944 r. dotyczyła klęski
Powstania Warszawskiego. Między członkami krajowego ruchu oporu
bardziej niż sympatia wobec powstańców szerzyło się przekonanie, że
jeśli na czeskim terytorium ma wybuchnąć powstanie przeciw władzy
Niemców, musi się to odbyć wyłącznie za zgodą Związku Sowieckiego 58.

Komunistyczny ruch oporu


Stanowisko członków komunistycznego ruchu oporu odpowiadało
pierwotnie stanowisku Moskwy. Sama kwestia stanowiska wobec Polski
zaczęła być aktualna dopiero w chwili transformacji PKWN w Rząd
Tymczasowy. Tutaj jednak należy podkreślić, że dla komunistów jedy-
nym reprezentantem „demokratycznej i braterskiej” Polski był wyłącznie
Komitet Lubelski, który w ich oczach stanowił dialektyczne zaprzeczenie
sanacji z okresu międzywojennego. Jan Šverma, przedstawiciel emigra-
cyjnego kierownictwa KSČ, tak się w tej kwestii wyraził: Witamy polski,
braterski naród, z którym w r e s z c i e [podkr. – A.B.] znaleźliśmy się na
wspólnej drodze. […] Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego odrzucił fa-
szystowską konstytucję z 1935 roku i buduje nową demokrację ludową. […]
Dla Czechosłowacji zwycięstwo polskiej demokracji znaczy bardzo wiele.
Wraz z demokratyczną Polską i ZSRS na zawsze powstrzymamy przeni-
kanie Niemiec na wschód i zapewnimy sobie przyszłość 59. W podobnym
duchu z takimi życzeniami utożsamiał się Fierlinger, który informował
z Moskwy Londyn o potrzebie stworzenia „nowej Polski” 60.

57
M. Borák, Vyústění koncepce českého a polského národního odboje na Těšínsku [w:] Válečný
rok 1944, op. cit., s. 160‑161.
58
R. Žáček, Postoj československého domácího odboje, op. cit., s. 170.
59

Dokumenty a materiály k dějinám československo-polských vztahů..., op. cit., dok. nr 5,
s. 28.
60

Dzisiaj chodzi jednak o coś innego. Chodzi o ważne zadanie historyczne utworzenia
nowej Polski, która by nie była anty-ZSRS (Československo-sovětské vztahy…, op. cit.,
dok. nr 223, s. 462).
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 271

W tej kwestii można dostrzec zbieżność w postrzeganiu Polski, wi-


doczną w demokratycznym i komunistycznym ruchu oporu. Przecież
nawet sam Beneš odróżniał Polskę przedwojenną („Polskę Becka”) od
powojennej. W swoich Uwagach… z 1944 r. napisał, że Każdy dobry
Słowianin musi się zgodzić z tym, że wszystko, co wyrządziła Polska Becka
musi zostać naprawione, przy czym współpraca powojenna w duchu nowego
słowiaństwa miała być nowa i trwała 61. Warunek stanowiły oczekiwane,
zasadnicze zmiany systemu politycznego. Powiedziałem już, że dla Polski
to będzie bardzo trudny problem – nieuświadomienie sobie tego byłoby nieroz-
sądne. W polityce wewnętrznej Polska będzie mogła swoje problemy w duchu
powojennej radykalnej demokracji wyjaśnić. Będzie do tego przymuszona
przez zastaną sytuację. Będą to zmiany wielkie, ale sądzę, że w interesie
nowej i trwałej przyszłości Polski muszą się powieść 62.
Z przytoczonego wyżej tekstu widać także, że na opinie komunistów
wpłynęły wyobrażenia o słowiańskiej wzajemności. Poprzez swego przed-
stawiciela wyrazili pogląd, iż Sąsiedztwo wolnej, demokratycznej i brater-
skiej Polski połączonej ze Związkiem Sowieckim i czechosłowackimi więzami
przyjaźni i sojuszu, będzie dla nas wszystkich gwarancją, że pangermański
„Drang nach Osten” zostanie powstrzymany i już nigdy nie powtórzy się rok
1938 i 1939 63.

Opozycja antybeneszowska
Państwo czechosłowackie reprezentował wprawdzie rząd emigracyjny
w Londynie, jednak nie wszystkie polityczne prądy uznawały go i część
pozostawała wobec niego w opozycji. Z tego powodu również stosunki
między tzw. emigracją antybeneszowską i polskim rządem emigracyjnym
były intensywne, choć zmienne. Impulsem do odnowienia relacji tej części
emigracji z Polską było zawarcie paktu sowiecko-czechosłowackiego

61
E. Beneš, Úvahy o slovanství..., op. cit., s. 274.
62

Ibidem, s. 258. Podobne życzenie wyraził już na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu
czechosłowackiego w dniu 11 I 1944 r. Zob. Československo-sovětské vztahy…, op. cit.,
dok. nr 75, s. 213.
63

Dokumenty a materiály k dějinám československo-polských vztahů..., op. cit., dok. nr 4,
s. 26.
272 A leš B inar

w grudniu 1943 r., z którym oponenci Beneša całkowicie się nie zgadzali.


Czeski Komitet Narodowy gen. Lva Prchaly opublikował 20 stycznia
1944 r. list otwarty, krytykujący pakt sowiecko-czechosłowacki. Przeka-
zując go do wiadomości polskiemu rządowi, generał szukał w ten sposób
wsparcia w kraju, od którego pomoc otrzymał już w 1939 r. 64
Nie było to wyjątkowym posunięciem. Jak piszą autorzy publikacji
Przeciw Benešovi!, kręgi opozycyjne dosłownie „bombardowały” Rząd
RP na Uchodźstwie informacjami o swych antyrządowych działaniach 65.
Nie znaczyło to jednak, że cała antybeneszowska opozycja była jednocze-
śnie propolska. Świadczy o tym postawa posła socjaldemokracji, Rudolfa
Bechyněgo, byłego przewodniczącego emigracyjnej rady państwa, która
osiągnęła apogeum 19 stycznia 1945 r., na zgromadzeniu antyrządowej
opozycji. Bechyně bowiem jednocześnie bronił polityki sowieckiej i kry-
tykował polską 66.
Przerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy rządami emigra-
cyjnymi Czechosłowacji i Polski otworzyło nowy rozdział stosunków
międzynarodowych. Zarówno czeska (dokładniej czechosłowacka), jak
i polska emigracja nagle znalazły się w sytuacji organów pozostających
odtąd w opozycji. Logicznym zwieńczeniem było nawiązanie bliskich
kontaktów, przede wszystkim z inicjatywy generała Prchali 67. Ta kwestia
dotyczy jednak zupełnie innego problemu badawczego.

* * *
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. było naznaczone
zarówno kwestiami doraźnymi, jak i długofalowymi. Początkowo aspek-
ty długofalowe nie stanowiły głównego przedmiotu zainteresowania
w obustronnych relacjach. Uznaje się jednak, że stanowisko czechosło-
wackie obciążone było zarówno odmiennym geopolitycznym spojrzeniem
na sytuację w Europie (przede wszystkim wyrażającym się stosunkiem
do Związku Sowieckiego) oraz inną kulturą polityczną (czechosłowacka
64
J. Kuklík, J. Němeček, Proti Benešovi..., op. cit., s. 354.
65

Ibidem.
66

Ibidem, s. 300‑302.
67

Ibidem, s. 355.
Stanowisko Czechosłowacji wobec Polski w 1944 r. 273

„demokratyczność” w opozycji do polskiej „arystokratyczności” itp.), jak


również celami ruchu oporu, które wyrażały się głównie w zabezpieczeniu
państwowości czechosłowackiej przeciwko agresji niemieckiej. Na stano-
wisko Czechosłowacji wpływały jednocześnie resentymenty z przeszłości,
które właśnie w 1944 r. zaczęły powracać z nową siłą, a pośród nich naj-
większe znaczenie miała polska okupacja Śląska Cieszyńskiego w 1938 r.
Na stanowisko czechosłowackie wobec Polski wpłynął również
w 1944 r. szereg decyzji politycznych podejmowanych przez rząd emi-
gracyjny, a najważniejszą z nich było podpisanie paktu sowiecko-cze-
chosłowackiego w grudniu 1943 r. Moment ten symbolizował zwrot
w polityce czechosłowackiej, który rozpoczął się w chwili, gdy Sowieci
przyłączyli się do wojny po stronie koalicji antyhitlerowskiej. Związek
Sowiecki stał się w ten sposób gwarantem czechosłowackiej suwerenno-
ści, zaś pozostałe kraje, między nimi również Polska, straciły na znaczeniu
w opinii przedstawicieli Czechosłowacji. W zasadzie można stwierdzić,
że stanowisko wobec Polski nawiązywało do wcześniejszych wydarzeń, co
powoli, ale niepowstrzymanie, prowadziło do stopniowego wychładzania
wzajemnych polsko-czechosłowackich stosunków, zwieńczeniem czego
było późniejsze rozwiązanie stosunków dyplomatycznych z londyńskim
rządem Tomasza Arciszewskiego.
Polsce przypadła też rola negatywnego przykładu, na podstawie któ-
rego czechosłowaccy politycy korygowali kierunek, w jakim ma podążać
państwo czechosłowackie (zapewnienie legalności rządu emigracyjnego,
suwerenności terytorium państwa itp.). Stanowisko Czechosłowacji wo-
bec Polski było przede wszystkim pragmatyczne i nawet głoszona idea
słowiańskiej wzajemności nie mogła tego zmienić. Z tego powodu można
upatrywać chyba największego rozdźwięku między retoryką a rzeczywi-
stością. Rozwój stosunków polsko-czechosłowackich w 1944 r. wyraźnie
pokazał, że obowiązuje następująca zasada dyplomacji: państwa nie mają
przyjaciół, ale wyłącznie interesy.
Zgoda na pragmatyczne podejście do Polski dotyczyła wszystkich
politycznych nurtów w Czechosłowacji. Dla rządu emigracyjnego sta-
nowisko wobec Polski podyktowane było przede wszystkim staraniem
o utrzymanie bliskiej relacji ze Związkiem Sowieckim oraz zapewnie-
niem granic sprzed układu monachijskiego. Z kolei krajowy ruch oporu
z powodu położenia geograficznego był w stosunku do Polski właściwie
bezczynny. Także komuniści, choć z innych powodów, swoje stanowisko
274 A leš B inar

wobec Polski podporządkowywali celom Związku Sowieckiego. Wreszcie


antybeneszowska opozycja również realizowała swój pragmatyczny pro-
gram, mając nadzieję uzyskania wsparcia ze strony polskiej londyńskiej
emigracji, którego jej bardzo brakowało.
W stosunkach z Polską można najlepiej dostrzec rosnącą zależność
Czechosłowacji od Związku Sowieckiego. Podczas gdy na początku
1944 r. stanowisko czechosłowackie opierało się na założeniu, że Polska
w niedalekiej przyszłości dołączy do sowiecko-czechosłowackiego paktu
i tym samym zwieńczy utworzenie trójstronnego związku, to na początku
1945 r. rząd czechosłowacki został zmuszony do rozstrzygania kwestii
zgoła odmiennej, czyli uznania i ustalenia, na jakich zasadach zostanie
uznany polski Rząd Tymczasowy. W tym kontekście w relacji z Polską
ostatecznie zwyciężyło stanowisko sowieckie.
W związku z naciskami dyplomacji ZSRS Czechosłowacja uznała
polski Rząd Tymczasowy bez jakichkolwiek warunków. Wówczas do-
piero sowieckie perswazje nieco zmalały. Z drugiej jednak strony zaczęto
podnosić kwestię powojennych granic państwa, która podczas II wojny
światowej była raczej skrywana i nie została jednoznacznie rozstrzygnięta.
Spór o granice wybuchł z nową siłą wiosną 1945 r. i w kolejnych latach
skomplikował wzajemne stosunki polsko-czechosłowackie. Nie ma wąt-
pliwości, że w efekcie tego czechosłowaccy politycy w relacjach z Polską
stawiali na krótkotrwałe korzyści zamiast na długofalowe relacje.

Czechoslovakia’s position on the Polish cause in 1944


The text deals with changes in the Czechoslovak attitude towards Poland
­during WWII. According to the author, the situation changed rapidly in 1944,
and specifically between December 1943, when the Czechoslovak-Soviet agree-
ment was signed, and January 1945, when Czechoslovakia acknowledged the
communist Provisional Government. The author analyses the change in the
Czech opinion on Poland, showing the approach of the Czechoslovak govern-
ment in exile with President Edvard Beneš, and the perspective of the communist
Resistance and Czechoslovak émigrés opposing Beneš’s government.
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Peter Borza
Uniwersytet Preszowski

Polsko-słowackie stosunki podczas


pierwszej Republiki Słowackiej
w roku 1944

K
westia wzajemnych relacji polsko-słowackich w okresie sprzed oraz
podczas II wojny światowej stała się przedmiotem zainteresowania
historyków obu stron. Przede wszystkim po roku 1989 w słowackiej
historiografii ukazało się wiele solidnych prac naukowych na temat wcze-
śniejszych stosunków czechosłowacko-polskich, jak również, w mniejszej
mierze, słowacko-polskich w latach 1939‑1945. Problematyce tej poświę-
cona była monografia naukowa Ladislava Deáka Hra o Slovensko 1, który
przybliżył rolę Słowacji w polskiej polityce zagranicznej, oraz publikacja
tego samego autora Slovensko v politike Poľska v rokoch 1933‑1938 2. Prace
Deáka, jak również publikacje Antónii Štefanikovej i Miloslava Čaploviča
analizują wydarzenia kryzysowego roku 1938 oraz ich wpływ na dyna-
mikę stosunków słowacko-polskich 3. Z młodszej generacji historyków

1

L. Deák, Hra o Slovensko. Slovensko v politike Maďarska a Poľska v rokoch 1933‑1939,
Bratislava 1991.
2

Idem, Slovensko v politike Poľska v rokoch 1933‑1938, „Historický časopis” 1990, nr 38,
cz. 3, s. 342‑363.
3

Idem, Poľské územné nároky voči Slovensku v roku 1938, „Historický časopis” 1991,
nr 39, cz. 1, s. 12‑21; A. Štefànikovà, Poľská otázka v slovenskej spoločnosti v rokoch
1938‑1939, „Historické štúdií” 1997, nr 38, s. 59‑79; M. Čaplovič, Tri dokumen-
ty k slovensko-poľským vzťahom z jari 1938, „Historický časopis” 2000, nr 48, cz. 2,
s. 340‑348.
276 P eter B orza

słowackich podejmujących temat czechosłowacko-polskich i słowacko-


-polskich relacji politycznych, społecznych i militarnych w okresie mię-
dzywojennym oraz podczas II wojny światowej wymienić należy Dušana
Segeša, który od 2003 r. systematycznie publikuje wyniki prowadzonych
przez siebie badań w różnego rodzaju pracach naukowych 4. Na uwagę
zasługuje w tym kontekście monografia naukowa Dvojkríž v siločiarach
Bieleho orla. Slovenská otázka v politike poľskej eilovej vlády za 2. svetovej
vojny 5 oraz monografia we współautorstwie z Matejom Andrášom Su-
sedstvo v čase prelomových zmien: vybrané aspekty československo-poľských
vzťahov v rokoch 1943‑1948 6.
Z punktu widzenia możliwości publikowania prac naukowych hi-
storyków młodego pokolenia, poruszających tematy słowacko-polskich
stosunków w latach 1939‑1945, istotne jest wydawanie serii wydawniczej
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov (tomy I‑IX) 7, na
łamach której publikowali, czy też publikują nie tylko słowaccy naukow-
cy, ale również historycy z Czech i Polski – np. Mateusz Gniazdowski.
4
D. Segeš, Relacje między rządem polskim na wychodźstwie a politykami słowackimi pod-
czas II wojny światowej [w:] Stosunki polsko-słowackie w I połowie XX wieku (materiały
pokonferencyjne), red. J. Głowińska, Wrocław 2006, s. 67‑82; D. Segeš, V. Bystrický,
Reflexia medzivojnového politického vývoja na Slovensku očami Varšavy, „Historický
časopis” 2007, nr 55, cz. 2, s. 339‑364; D. Segeš, Kontakty poľskej exilovej vlády so
slovenskými politikmi za druhej svetovej vojny [w:] Slovensko-poľské vzťahy 1918‑1945
očami diplomatov, red. Ľ. Kàzmerovà, E. Orlof, Bratislava 2008; idem, Casus Peter Prí-
davok [w:] Perzekúcie na Slovensku v rokoch 1938‑1945: Slovenská republika 1939‑1945
očami mladých historikov VII., Bratislava 2008.
5

Idem, Dvojkríž v siločiarach Bieleho orla. Slovenská otázka v politike poľskej exilovej vlády
za 2. svetovej vojny, Bratislava 2009.
6
D. Segeš, M. Andràš, Susedstvo v čase prelomových zmien: vybrané aspekty českosloven-
sko-poľských vzťahov v rokoch 1943‑1948, Bratislava 2009.
7

Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov I, red. M. Lacko, Trnava
2002; idem, Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov II, Trnava 2003;
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov III (Povstanie roku 1944),
red. M. Lacko, Trnava 2004; M. Šmigeľ, P. Mičko, Slovenská republika 1939‑1945
očami mladých historikov IV, Banská Bystrica 2005; Slovensko medzi 14. marcom 1939
a salzburskými rokovaniami. Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov VI,
red. M. Pekàr, R. Pavlovič, Prešov 2007; Perzekúcie na Slovensku v rokoch 1938‑1945.
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov VII, red. P. Sokolovič, Bra-
tislava 2008; Od Salzburgu do vypuknutia Povstania. Slovenská republika 1939‑1945
očami mladých historikov VIII, red. P. Sokolovič, Bratislava 2009; Život v Slovenskej
republike. Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov IX, red. P. Sokolovič,
Bratislava 2010.
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej 277

Ponadto na szczególną uwagę zasługują publikacje 8 i monografie Milicy


Majerikovej-Molitoris, które prezentują kwestię spornych terytoriów
Orawy i Spiszu. Ziemie te były przedmiotem licznych i poważnych spo-
rów pomiędzy Czechosłowacją, później Słowacją z jednej strony a Polską
z drugiej 9. Losy obywateli w okresie międzywojennym oraz po przyłącze-
niu spornych terytoriów do Słowacji po rozpoczęciu II wojny światowej,
jak również wątpliwe decyzje władz polskich wobec mniejszości słowac-
kiej po roku 1945 stały się przedmiotem analizy dwóch monografii pt.
Vojna o Spiš i Vojna po vojne 10. Do podobnych publikacji zaliczyć należy
pracę zbiorową Nepokojná hranica 11 wydaną przez Związek Słowaków
w Polsce. Do ostatnich prac opublikowanych na ten temat należy syn-
teza pióra Mateusza Gniazdowskego i Dušana Segeša, która zawiera
całościowy obraz badanej problematyki, zbiera ustalenia dotyczące relacji
słowacko-polskich, ich konsekwencji i rozwoju w latach 1939‑1945, ze
szczególnym uwzględnieniem roku 1944 12.
Z powyższych analiz wynika, że badana problematyka w ostatnich
dwudziestu latach znalazła dość solidne odzwierciedlenie w wielu pu-
blikacjach naukowych, stanowiących ważny wkład w dziedzinie historio-
grafii, przyczyniając się tym samym do podejmowania jeszcze bardziej
rzetelnych i obfitych badań oraz interpretacji kwestii polsko-słowackich
relacji.

8

M.  Majerikovà, Príspevok k povojnovým perzekúciám Slovákov na severnom Spiši
a hornej Orave [w:] Perzekúcie na Slovensku v rokoch 1939‑1945. Slovenská republika
1939‑1945 očami mladých historikov VII, op. cit., s. 139‑151; eadem, Školstvo, kultúra
a náboženské pomery na inkorporovanom území Spiša v rokoch 1939‑1945 [w:] Život
v Slovenskej republike. Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov IX,
op. cit., s. 230‑244.
9

Zob. przypis redakcyjny w artykule Aleša Binara na stronie 260 tejże publikacji
(przyp. red.).
10

M. Majerikovà-Molitoris, Vojna o Spiš. Spiš v politike Poľska v medzivojnovom období
v kontexte česko-slovensko-poľských vzťahov, Krakov 2007; eadem, Vojna po vojne. Severný
Spiš a horná Orava v rokoch 1945‑1947, Banská Bystrica – Krakov 2013.
11

Nepokojná hranica, red. M. Majerikovà, Krakov 2010.
12

M. Gniazdowski, D. Segeš, Poliaci na Slovensku pred vypuknutím povstania: pro-
blematika odbojových kontaktov, kuriérskych ciest a utečencov [w:] Slovenské národné
povstanie – Slovensko a Európa v roku 1944, red. M. Syrný i in., Banská Bystrica 2014.
278 P eter B orza

* * *
Powstanie Państwa Słowackiego 14 marca 1939 r. poprzedzał zanik Re-
publiki Czechosłowackiej, spowodowany stopniowym wzmacnianiem
wpływu i interesów nazistowskich Niemiec w Europie. Zawarcie układu
monachijskiego w dniu 30 września 1938 r. przyniosło kluczową zmia-
nę sytuacji politycznej. Wielka Brytania i Francja uwolniły przestrzeń
wpływów w środkowej i wschodniej Europie dla Niemiec, torując im
drogę do przejęcia władzy absolutnej i całkowitego opanowania regionu.
Czechosłowacja tym samym utraciła podstawy egzystencji, a kryzys środ-
kowoeuropejski otworzył drogę do autonomii i samodzielności Słowacji
oraz powstania niezależnego państwa. W Żylinie, w dniu 6 października
1938 r. ogłoszono autonomię, a rząd czechosłowacki w Pradze przyjął na
podstawie ustawy konstytucyjnej nr 299 z dn. 22 listopada 1938 r. sys-
tem federacyjny wspólnego Państwa Czechosłowackiego 13. Tym samym
6 października 1938 r. po naradzie w Żylinie słowacki front agrarno­-
-ludowy zmusił sejm czechosłowacki do uznania autonomii Słowacji.
Niemcy pod rządami Adolfa Hitlera nie były usatysfakcjonowane
jedynie nabytkami terytorialnymi i osłabieniem Czechosłowacji, podej-
mowały więc następne kroki polityczne wiodące do zupełnego jej pod-
porządkowania. Gry polityczne osiągnęły w marcu 1939 r. swój szczyt.
Rząd Czechosłowacji w Pradze w dniu 8 marca 1939 r. dokonał na te-
renie autonomicznej Słowacji radykalnych zmian, obalił rząd słowacki,
a za pomocą okupacji wojskowej próbował utrzymać wspólne państwo.
Wówczas prezesem Rady Ministrów mianowano Karola Sidora 14, którego
rząd próbował okiełznać czeskich generałów i przywrócić administrację

13

Ústavný zákon č.  299 zo dňa 22. novembra 1938.  – Sb. Z.  a  nar. Státu česko­
‑slovenského, 1938, Praha 1938, s. 1161 i n.
14

Karol Sidor – ur. 16 VII 1901 r. w Ruzomberoku. Był obywatelem Słowacji, polity-
kiem, dziennikarzem oraz pisarzem. W latach trzydziestych XX w. zajmował ważną
pozycję na słowackiej i czechosłowackiej scenie politycznej, a także odgrywał dużą
rolę w środowisku słowackich dziennikarzy. W marcu 1939 r. stanął na czele autono-
micznego słowackiego rządu. Po utworzeniu państwa słowackiego, od 18 IV 1939 r.,
pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych. Pod wpływem nacisków płynących
z nazistowskich Niemiec wycofał się z aktywnej działalności politycznej. W latach
1939‑1945 pełnił służbę jako ambasador Słowacji przy Stolicy Apostolskiej. Po
zakończeniu II wojny światowej przebywał na emigracji. Założył Słowacką Radę
Narodową i został jej przewodniczącym. Za swoją działalność w latach 1939‑1945
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej 279

cywilną – obywatelską 15. Niemcy wykorzystały powstałą sytuację na swoją


korzyść, a Adolf Hitler nasilił presję na polityków słowackich. Karol Sidor
jednak odrzucił jednostronną deklarację o utworzeniu państwa słowac-
kiego, dlatego Hitler zaprosił do Berlina Jozefa Tiso 16, któremu osobiście
w dniu 13 marca 1939 r. oznajmił ostateczne rozwiązanie kwestii czeskiej.
Pod naciskiem tychże okoliczności następnego dnia, 14 marca 1939 r. 17,
Zgromadzenie Słowackiego Kraju ogłosiło niepodległość Słowacji 18.
Nazajutrz, 15 marca 1939 r., wojska niemieckie wkroczyły na teryto-
rium Czech i błyskawicznie zajęły Pragę, a także lotniska oraz przejścia
graniczne, aby zapobiec ucieczce znienawidzonych uchodźców z Niemiec,

został zaocznie skazany przez sąd w Czechosłowacji. Otrzymał wyrok dwudziestu


lat więzienia. Zmarł 20 X 1953 r. w Montrealu, w Kanadzie.
15
K. Sidor, Takto vznikol Slovenský štát, Bratislava 1991, s. 121.
16
Msgr. ThDr. Jozef Tiso – ur. 13 X 1887 r. w Wielkiej Bytczy, obecnie miejsco-
wość ­Bytcza. Ksiądz rzymskokatolicki, ważny działacz słowackiej sceny politycznej,
prezydent Republiki Słowackiej w latach 1939‑1945. Ukończył studia teologiczne
w Collegium Pazmanianum na Uniwersytecie Wiedeńskim, a 14 VII 1910 r. uzyskał
święcenia kapłańskie z rąk biskupa Koszyc – Augustína Fischera-Colbriego. Rok
później, 15 VII 1911 r., także na Uniwersytecie Wiedeńskim, uzyskał stopień doktora
nauk teologicznych. Po wybuchu I wojny światowej krótko pracował jako kapelan
wojskowy w armii austriackiej. Od 1915 r. pełnił funkcję rektora katolickiego semina-
rium w Nitrze. Z kolei w latach 1921‑1924 był osobistym sekretarzem biskupa Nitry
Viliama Batthyányego, zaś w latach 1924‑1925 pełnił służbę proboszcza i dziekana
parafii Banovce nad Bebravou. W 1925 r. został wybrany do Zgromadzenia Naro-
dowego Czechosłowacji i do 1939 r. pełnił mandat poselski. W latach 1927‑1929
sprawował też funkcję Ministra Zdrowia i Edukacji Fizycznej w rządzie czechosło-
wackim. Po śmierci Andreja Hlinki w 1938 r. stanął na czele Słowackiej Partii Lu-
dowej. Należał do jej umiarkowanego skrzydła. Poprzez wykorzystanie postanowień
układu monachijskiego, doprowadził do utworzenia autonomicznego, słowackiego
rządu. Stanął na jego czele. Z czasem zaś, podążając za postanowieniami deklaracji
o niepodległości państwa, został wybrany na prezydenta Republiki Słowackiej. Po
1942 r. Tiso był stylizowany na Vodca („Przywódcę”), jak w lokalnym języku określano
Führera. Po zakończeniu II wojny światowej został ujęty przez Amerykanów. Alianci
postawili go przed sądem, zaś na mocy jego decyzji – 15 IV 1947 r. – został skazany
prawomocnym wyrokiem na śmierć. Wyrok wykonano 18 IV 1947 r. w Bratysławie.
17
M.S. Ďurica, Slovenská republika 1939‑1945, Bratislava 1999, s. 18‑19.
18
Była to jednak niepodległość tylko w sensie formalnym. Suwerenność tego państwa
była mocno reglamentowana przez decyzje napływające z III Rzeszy Niemieckiej.
Ponadto Słowacja zobowiązana była zrzec się, na korzyść Węgier, swych terytoriów
na południu – z Koszycami włącznie (przyp. red.).
280 P eter B orza

którzy sprzeciwiali się polityce III Rzeszy Niemieckiej i Adolfa Hitle-


ra 19. Następnie wojska niemieckie przeniknęły aż do Słowacji, do doliny
rzeki Wag. W dniu 17 marca 1939 r. słowacka reprezentacja polityczna
podpisała w Wiedniu tzw. umowę ochronną, na podstawie której Niemcy
przejęły ochronę politycznej samodzielności Słowacji i nienaruszalności
jej granic. W zamian za to uzurpowały sobie przywileje w militarnej,
zagranicznej i gospodarczej sferze, czym w dużej mierze ograniczyły
suwerenność nowego państwa oraz stworzyły jednocześnie prawne pod-
stawy dla przyszłego wpływu na państwo 20.
Ogłoszenie samodzielnego państwa w marcu 1939 r. dokonało się
w atmosferze strachu i zagrożenia, wobec których alternatywą był wybór
polityki mniejszego zła. Naturalnie, fenomen strachu da się w polityce na
różne sposoby wykorzystać i nadużyć. Przecież już autonomiczna Sło-
wacja – a autonomia kraju stanowiła najwyższy cel polityki słowackiej –
czuła się zagrożona ze strony swoich trzech najsilniejszych sąsiadów:
Niemiec, Węgier i Polski. Wszystkie trzy wspomniane państwa przemocą
zaanektowały część terytorium Słowacji. Ponadto państwo słowackie,
jeszcze przez kilka miesięcy po powstaniu, było w rękach nazistowskich
Niemiec kartą przetargową i towarem w dyplomatycznych negocjacjach
niemiecko-polskich. W tym czasie w Berlinie rozważano możliwość
utworzenia następnego protektoratu na Słowacji i jego przyłączenia do
Rzeszy albo też jego podziału pomiędzy trzy sąsiadujące państwa. Acz-
kolwiek planu tego nie udało się zrealizować, częściowo jego efektem
było powstanie tzw. niemieckiej strefy ochronnej w północno-wschodniej
Słowacji. Z ówczesnych źródeł, dokumentów z połowy 1939 r., przebijają
obawy, przede wszystkim społeczeństwa polskiego, przed możliwą aneksją
Słowacji przez III Rzeszę Niemiecką 21.
Proces formowania się samodzielnego państwa kontynuowany był
przyjęciem ustawy konstytucyjnej z dnia 21 lipca 1939 r. Konstytucja
słowacka przejęła większość elementów z konstytucji byłej Czechosło-
wacji. Nowa konstytucja nawiązywała do republikańskich tradycji przede
wszystkim w definicji państwa słowackiego jako republiki. Oficjalną

19
I. Kamenec, V. Prečan, S. Škorvànek, Vatikán a Slovenská republika (1939‑1945),
Dokumenty, Bratislava 1992, s. 20.
20
Ľ. Liptàk, Slovensko v 20 storočí, Kalligram 2011.
21
I. Kamenec, Obraz vojnového Slovenska, „Historická revue” 1995, nr 6, cz. 3, s. 18.
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej 281

nazwą nowego państwa była Republika Słowacka. Głową państwa był


prezydent, wybierany przez Zgromadzenie Narodowe Republiki Słowac-
kiej w terminie do 90 dni od wejścia w życie nowej konstytucji. Władza
była podzielona między zgromadzenie, rząd, prezydenta i Radę Pań-
stwową. Życie publiczne Republiki Słowackiej miało być zbudowane na
chrześcijańskich podstawach. W konstytucji czytamy: Państwo słowackie
łączy na podstawie prawa naturalnego wszystkie moralne i gospodarcze siły
narodu w jedną chrześcijańską i narodową pospolitość [...] 22. W republi-
ce słowackiej panował reżim autorytarny, którego postać zmieniała się
w czasie i przechodziła różne fazy. Siłą rządzącą w Republice Słowac-
kiej była Hlinkowska Słowacka Partia Ludowa (HSĽS). Oprócz tej siły
politycznej istniały partie reprezentujące niemiecką i węgierską mniej-
szość – Deutsche Partei i Magyar Párt. HSĽS była partią przeważnie
katolicką i konserwatywną. Pierwszym prezydentem kraju został prezes
Rady Ministrów, katolicki ksiądz Jozef Tiso 23.
Republika słowacka rozpościerała się na obszarze 38 000 km2, za-
mieszkiwało ją 2,6 mln obywateli. Należała do najmniejszych państw
ówczesnej Europy. Od początku swej egzystencji była państwem sojuszni-
czym Niemiec. Mimo to zachowała wszystkie wewnętrzne i zewnętrzne
atrybuty państwa. Państwo słowackie zostało uznane przez 27 państw,
jednak tylko niektóre z nich utrzymywały z nim stosunki dyplomatycz-
ne. Było to podyktowane ówczesną sytuacją geopolityczną w Europie
i świecie 24.
W świetle powyższych analiz stwierdzić należy, iż stosunki wzajemne
pomiędzy słowackim i polskim środowiskiem politycznym, tak w kraju,
jak i zagranicą były podyktowane i kształtowane (w sensie pozytyw-
nym czy też negatywnym) powyższą sytuacją geopolityczną i realiami
wojennymi.
Klęska wojsk niemieckich i sprzymierzonych z nimi wojsk słowackich
w konfrontacji z Armią Czerwoną na wschodnim froncie umożliwiła
dosyć szybki ruch wojsk sowieckich w kierunku zachodu, a tym samym
granic Słowacji. Nastrój na Słowacji w roku 1944 wyraźnie się pogorszył,

22
Slovenský zákonník, ročník 1939, ústavný zákon zo dňa 21. júla 1939 o Ústave Slo-
venskej republiky č. 185 – Sl. z. 1939, Bratislava 1939.
23
I.A. Petranský, Štát a katolícka cirkev na Slovensku 1945‑1946, Nitra 2001, s. 25‑26.
24
I. Kamenec, Slovenský stát, Praha 1992, s. 25.
282 P eter B orza

a obywatele coraz częściej stawiali pytania dotyczące przyszłości Republi-


ki Słowackiej w kontekście zbliżającej się przegranej Niemiec i nadcią-
gającej ofensywy Armii Czerwonej. Najbardziej uderzającym przejawem
kryzysu był wewnętrzny rozpad aparatu państwowego, którego organizm
stopniowo się degenerował 25.
Przygnębienie ludności pogłębiała obecność maszerującej armii nie-
mieckiej, która ze względu na zadziwiająco młody wiek żołnierzy wy-
woływała raczej współczucie aniżeli ufność. Równocześnie obecna była
obawa przed zajęciem Słowacji przez jednostki niemieckich sił zbrojnych,
tak jak to się stało na Węgrzech. Do tego dochodziła też obawa żydow-
skich obywateli, którzy przeczekali deportacje z 1942 r., ale wydarzenia na
Węgrzech wywołały strach nie tylko o bliskich przebywających wówczas
w tym kraju, ale też o własny los. Na nastroje wpływała także pogarszająca
się sytuacja życiowa obywateli związana z wprowadzeniem kartkowego
systemu przydziału żywności 26.
W czerwcu 1944 r. doszło do pierwszego bombardowania Bratysławy,
a w konsekwencji ewakuowano z miast na wieś kobiety i dzieci. Specy-
ficznym przykładem ewakuacji było tzw. oczyszczanie terenów wschod-
niej Słowacji, która wkrótce miała stać się pasem operacji wojennych.
Wezwanie do dobrowolnej ewakuacji zostało ogłoszone już w kwietniu
1944 r., a od połowy października miała miejsce przymusowa ewakuacja
ze względu na zbliżający się front 27.
W międzyczasie na Słowację, jako do oazy spokoju wśród chaosu
i bestialstwa wojny przybywały tysiące uchodźców z terenu okupowanej
Polski, uciekających przed Armią Czerwoną. Powodem ucieczki nie był
tylko strach przed karą za kolaborację, ale również niechęć do przeby-
wania i mieszkania w kraju pod niewolą oraz dyktaturą proletariatu.
Negatywne stanowisko wobec powtórnej sowieckiej okupacji podjęła
również inteligencja ukraińska, do której należało też greckokatolickie
duchowieństwo z rodzinami. Osoby, które na własnej skórze doświadczyły

25
M. Lacko, Slovenské národné povstanie 1944, Bratislava 2008, s. 40‑44; P. Borza,
Dejiny Gréckokatolíckej cirkvi na Slovensku v období II. svetovej vojny (1939‑1945),
Prešov 2006, s. 113‑116.
26
O. Podolec, Ticho pred búrkou (Sonda do nálad slovenskej spoločnosti na jar 1944) [w:]
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov III. (Povstanie roku 1944),
op. cit., s. 19‑21; I. Kamenec, Slovenský štát v obrazoch, Praha 2007, s. 219‑225.
27
M. Pekàr, Východné Slovensko 1939‑1945, Prešov 2007, s. 142‑146.
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej 283

działań sowieckiego aparatu represji, w ucieczce widziały swoje ocalenie.


Byli to obywatele, którzy wraz z nadejściem Armii Czerwonej i począt-
kiem dyktatury spodziewali się nowych prześladowań oraz powojennych
represji. Uciekinierzy pochodzący z terenów Komisariatu Rzeszy Ukraina,
a przede wszystkim z Generalnego Gubernatorstwa (tereny wschodniej
i centralnej Polski oraz obecnej zachodniej Ukrainy) od kwietnia 1944 r.
gromadzili się w pobliżu dróg, które prowadziły na Słowację, zaś naj-
większa liczba uciekinierów zebrała się na zachodniej Łemkowszczyź-
nie w okolicy Krynicy. Z kolei we wschodniej Łemkowszczyźnie grupa
uciekinierów zgromadziła się w okolicy Komańczy, Wielkiego Wisłoku
oraz w obozie dla uchodźców w pobliżu Sanoka. Oprócz cywilów, na
terenie dzisiejszej Polski gromadzili się przedstawiciele różnych formacji
współpracujących z Niemcami, jak również organizacji politycznych.
Struktura uchodźców jest bardzo interesująca z punktu widzenia ich
losów naznaczonych wydarzeniami wojennymi. Większość z nich była
narodowości ukraińskiej, mniejsza część rosyjskiej albo rusińskiej. Część
z nich należała do polskich Łemków. Wśród uchodźców były również
osoby z polską, łotewską, litewską, białoruską, czeską, bułgarską, grecką
czy też tatarską narodowością. Byli wśród nich także członkowie rodzin
ukraińskich nacjonalistów z OUN, strzelców z 14 Dywizji SS „Gali-
zien” oraz ukraińskich oddziałów policyjnych działających na usługach
Niemiec albo też osoby bezpośrednio związane z tymi formacjami. Na
Słowacji znaleźli się również uciekinierzy z Armii Czerwonej i osoby,
które w jakimś stopniu były wcześniej karane przez sowieckie organy
ścigania. Z dokumentacji, której analiza zawarta jest w monografii Eva-
kuácia v znamení úteku, wynika, że spośród ogółu uciekinierów 65 proc.
stanowiły kobiety i dzieci. Słowacja była również ważnym korytarzem
do przemieszczania się brygady RONA do Węgier. Część jednostki
uczestniczyła w likwidacji Powstania Warszawskiego, dopuszczając się
w mieście najgorszych przestępstw kryminalnych. W transportach, oprócz
żołnierzy przewożono członków ich rodzin, oddziały SS z okolic Mińska
i Briańska, zaporoskich kozaków, volksdeutschów ze ZSRS, jak również
wiele osób cywilnych – migrantów z okolic Krakowa, Ukraińców, Rosjan,
Polaków i Białorusinów 28.

28
M. Šmigeľ, P. Mičko, Evakuácia v znamení úteku, Banská Bystrica 2006, s. 43‑62.
284 P eter B orza

Rząd Słowacji na podstawie porozumienia z niemieckimi urzędami


zgodził się w organizowanym procesie na przyjęcie na swoje terytorium
uciekinierów. Chodziło przede wszystkim o nieuzbrojonych cywilów,
których można było włączyć do pracy w przemyśle wojskowym. We
współpracy z Niemcami podczas letnich miesięcy 1944 r. do momentu
wybuchu Słowackiego Powstania Narodowego zostało umieszczonych
na terytorium państwa ok. 19 500 uciekinierów 29.
Słowackie Powstanie Narodowe należy do najświatlejszych momen-
tów historii Słowacji w tragicznych latach II wojny światowej. Prze-
ciwnicy reżimu autorytarnego na Słowacji przeciwstawili się władzom
państwowym oraz Niemcom i rozpoczęli 29 sierpnia 1944 r. zbrojne
powstanie. Przyspieszenie momentu rozpoczęcia powstania było spo-
wodowane rozbrojeniem armii słowackiej przez niemieckie oddziały
zbrojne, które ostatecznie złamały bohaterski opór powstańców dopiero
po dwumiesięcznej walce. Pomimo klęski, Słowackie Powstanie Naro-
dowe zajmuje zaszczytne miejsce w historii narodu i stało się jednym
z najważniejszych wydarzeń XX w. W porównaniu z Powstaniem War-
szawskim Słowackie Powstanie Narodowe uzyskało wsparcie Sowie-
tów. Nawet jeśli scenariusz był podobny, to skutki były o wiele mniej
tragiczne – można mówić nawet o częściowym sukcesie słowackiego
powstania. Przyczyną tego stanu rzeczy był zintegrowany udział słowac-
kich komunistów w akcji powstańczej oraz pozytywne relacje pomiędzy
czechosłowackim uchodźstwem w Londynie a Moskwą. Efektem tego
była wyraźna pomoc ze strony Związku Sowieckiego, przede wszystkim
materialna, jak również przemieszczenie bezpośrednio na teren powstania
elitarnej II Czechosłowackiej Samodzielnej Brygady Desantowej przy
jednoczesnym wsparciu lotnictwa. Powstańcom słowackim, pod prze-
wodnictwem Słowackiego Zgromadzenia Narodowego oraz dowództwa
wojskowego na czele z gen. Jánem Golianem, jak również przeniesionym
z Londynu gen. Rudolfem Viestą, udało się na powstańczym terytorium,

29

Ibidem, s. 13‑21; eadem, K problematike ukrajinských, ruských a poľských utečencov na
Slovensku v roku 1944 [w:] Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov
III (Povstanie roku 1944), op. cit., s. 137‑158; I. Hałagida, Między Moskwą, Warszawą
i Watykanem. Dzieje Kościoła greckokatolickiego w Polsce w latach 1944‑1970, Warszawa
2013, s. 96‑113; M. Šmigeľ, Príchod ukrajinských utečencov na Slovensko v roku 1944,
ich štruktúra a rozmiestnenie v republikę [w:] Slovenská republika 1939‑1945 očami
mladých historikov IV, op. cit., s. 420‑421.
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej 285

utrzymywanym i bronionym przez dwa miesiące, zbudować stosunkowo


dobrze funkcjonujące państwo powstańcze. Mimo stłumienia powstania
pod koniec października 1944 r., powstańcy odnieśli pewien, przede
wszystkim polityczny, sukces. Reprezentacja polityczna, zbudowana pod-
czas powstania, po zakończeniu wojny miała znaczący wpływ na politykę
słowacką oraz była respektowanym partnerem czeskich polityków. Co
więcej, polityczna struktura demokratyczna zachowana była aż do roku
1948, w którym władzę przejął reżim komunistyczny. Od strony mili-
tarnej powstanie poniosło klęskę, ale politycznie było dla powojennej
Słowacji ogromnym wyzwaniem i dewizą, argumentem przy odnowie
wspólnego państwa Czechów i Słowaków 30.
Ostatnie miesiące roku 1944 na Słowacji przyniosły prześladowa-
nie poszczególnych kategorii obywateli ze strony niemieckich jednostek
wojskowych w odwecie za pomoc dla powstańców. W realizacji tych
działań brał udział również aparat państwowy, który nie mógł się już
opierać na armii słowackiej, a jedyną jego opoką stały się Hlinkova Garda
(HG) oraz jej oddziały zbrojne Pohotovostné Oddiely Hlinkovej Gardy
(POHG). Na terenie Słowacji, razem z jednostkami niemieckimi, do-
puszczały się one wielu zbrodni na cywilach. Ich zadaniem były przede
wszystkim tzw. czystki i wsparcie wojska niemieckiego. Ich członkowie
przeszukiwali domy w celu znalezienia ukrytej broni, partyzantów i byli
bardzo aktywnie zaangażowani w represje wobec obywateli żydowskie-
go pochodzenia 31. Dewastację kraju i cierpienie obywateli stopniowo
zakończyło przejście wschodniego frontu, który przyniósł upragniony
pokój i nadzieję na polepszenie warunków życia 32. Wspomniany rok był
w krótkiej historii słowackiego państwa najbardziej burzliwym okresem,
w którym poprzedni okres dobrobytu zastąpiła wojna, już od kilku lat
siejąca strach na całym świecie. Jednocześnie okoliczności wyniosły na

30
M. Syrný, Európa v roku 1944 (náčrt vojensko-politického vývoja v predposlednom roku
vojny) [w:] Slovenské národné povstanie – Slovensko a Európa v roku 1944, red. M. Syr-
ný i in., Banská Bystrica 2014, s. 28‑31; J. Jablonický, Z ilegality do povstania (Kapitoly
z občianskeho odboja), Bratislava 1969; M. Lacko, Slovenské národné povstanie 1944,
op. cit.
31

P. Sokolovič, Hlinková garda 1938‑1945, Bratislava 2009, s. 385‑430.
32

M. Pekàr, Východné Slovensko 1939‑1945, Prešov 2007; Ethnic minorities in Slovakia
in the years 1918‑1945: a survey, red. M. Pekàr, Presov 2011.
286 P eter B orza

piedestał wiele bohaterskich czynów, spośród których najważniejszym


było wspomniane już Słowackie Powstanie Narodowe.
Polska była pierwszym krajem zaatakowanym przez dwa reżimy tota-
litarne – III Rzeszę Niemiecką oraz Związek Sowiecki. Obydwóm oku-
pacjom towarzyszyła niesamowita brutalność. Przeszukiwania, masowe
deportacje, wyroki śmierci były na porządku dziennym na terenach Polski
okupowanej przez Niemców i Sowietów. Jednocześnie doszło do dra-
matycznego obniżenia poziomu życia Polaków, wprowadzono przydział
żywności na kartki, który jednak nie pokrywał potrzeb obywateli, i gdyby
był jedynym źródłem zdobywania pożywienia, doprowadziłby do głodu.
Oprócz najbardziej brutalnych form terroru, które pozbawiły życia tysiące
ludzkich istnień, Niemcy wprowadzili liczne ograniczenia i restrykcje
w życiu codziennym Polaków. Zakazy dotyczyły kształcenia obywateli
w wyższych i średnich szkołach, organizowania imprez kulturalnych,
sportowych. Zwrócić należy również uwagę na rolę Słowacji, której armia
również wkroczyła do Polski. We wrześniu 1939 r. Republika Słowac-
ka, na mocy umowy ochronnej z Niemcami była bowiem wciągnięta
do kampanii wojskowej przeciwko Polsce. Przy boku armii niemieckiej
słowacka armia zaatakowała Polskę i zajęła tereny, które w przeszłości
w roku 1925 i 1938 Czechosłowacja musiała odstąpić Polsce. Zostały
one zajęte nie tylko praktycznie w ramach okupacji wojennej, ale również
prawnie, na mocy umów podpisanych w Berlinie 21 listopada 1939 r.,
przyłączone do Republiki Słowackiej 33. Wszystkie wymienione aspekty
działalności okupacyjnej prowadziły do buntu wobec nowego porządku
oraz powodowały spontaniczne poparcie Polskiego Państwa Podziem-
nego, z najliczniejszą podziemną armią w okupowanej Europie – Armią
Krajową 34.
W 1944 r. naród polski nieustannie znosił cierpienia pod jarzmem
niemieckim, a jego sytuacja w porównaniu z sytuacją Słowaków była
zupełnie inna. Pomimo tego możemy znaleźć pewne wspólne elementy,
spośród których na pierwsze miejsce wysuwa się obawa o los kraju po
przyjściu Armii Czerwonej. Zwolennicy słowackiej państwowości po-
szukiwali sposobów zachowania suwerenności również po zakończeniu

33

I. Kamenec, V. Prečan, S. Škorvànek, op. cit., s. 33‑37.
34
B.  Kumor, Historia Kościoła, t.  8: Czasy współczesne 1914‑1992, Lublin 2001,
s. 430‑470.
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej 287

wojny, a stronie polskiej chodziło o odnowienie, odbudowę państwa


niezależnego od władzy sowieckiej. Osiągnięcie tych celów prowadziło
do realizacji licznych kontaktów pomiędzy dyplomatami Republiki Sło-
wackiej a Rządem na Uchodźstwie czy też przedstawicielami polskiego
ruchu oporu 35.
Do nawiązania polsko-słowackich kontaktów doszło, według wspo-
mnień Pawła Czarnogórskiego, członka Słowackiego Zgromadzenia 36,
już wiosną 1940 r. w Budapeszcie. Tamten czas nie sprzyjał jednak kon-
taktom tego typu. Za tą inicjatywą należy widzieć znanego polonofila
Karola Sidora, który pełniąc funkcję ambasadora Słowacji w Watykanie,
mimo okupacji Polski, próbował za granicą kontynuować polsko-słowac-
kie relacje. Sidor, wraz ze swoimi współpracownikami, często odwiedzał
Budapeszt. Prawdopodobnie pierwszym ze Słowaków, który spotkał się
z Polakami w Budapeszcie na początku wiosny 1940 r., był Jan Klinow-
ski 37, przewodniczący Towarzystwa Rolniczego do spraw Słowacji. Cho-
dziło o polskie struktury konspiracyjne (środowiska tzw. piłsudczyków),
które od grudnia 1939 r. organizował w Budapeszcie emerytowany gen.
bryg. Stefan Hubicki 38. W spotkaniach tych uczestniczyli również Paweł

35
M. Gniazdowski, D. Segeš, Poliaci na Slovensku pred vypuknutím povstania: proble-
matika odbojových kontaktov, kuriérskych ciest a utečencov, op. cit., s. 173‑180.
36
Paweł Czarnogórski – ur. 22 I 1908 r. w miejscowości Mała Frankowa. Polityk
słowacki, od 1938 r. członek sejmu słowackiego, zaś od 1945 r. członek Zgroma-
dzenia Narodowego Republiki Słowackiej. Należał do umiarkowanego skrzydła
Partii Ludowej. W trakcie swojej pracy w Zgromadzeniu Republiki Słowacji był
odpowiedzialny za obszar szkolnictwa. Po zakończeniu II wojny światowej pracował
jako redaktor w katolickim czasopiśmie. Po dojściu komunistów do władzy został
zatrzymany, aresztowany oraz skazany. W trakcie funkcjonowania reżimu komuni-
stycznego w powojennej Czechosłowacji był uznawany za wroga oraz inwigilowany.
Zmarł 27 XII 1992 r. w Bratysławie.
37
Jan Klinowski – ur. 18 VI 1905 r. we wsi Bobrov. Słowacki ekonomista, prezes kom-
panii zbożowej na Słowacji. W latach 1943‑1944 pracował jako redaktor tygodnika
ekonomicznego „Budovateľ”. Wyznawał poglądy zbliżone do Karola Sidora i po wy-
buchu Słowackiego Powstania Narodowego przyłączył się do prowadzonych wówczas
działań. Na przełomie sierpnia i września 1944 r. znalazł się w miejscowości Verl,
która została zajęta przez grupę zdemoralizowanych partyzantów. Razem z innymi
osobami został przez nich zamordowany 17 IX 1944 r. na moście nad rzeką Hron
w miejscowości Hájniky.
38
Stefan Bolesław Józef Hubicki – ur. 18 III 1877 r. w Pilicy. Studiował medycynę,
a w latach 1904‑1914 pracował w jednym z warszawskich szpitali. Od 1914 r. służył
w armii rosyjskiej, a jego żona zaangażowała się w działalność konspiracyjną na
288 P eter B orza

Czarnogórski oraz nieco później ambasador słowacki w Budapeszcie Jan


Spisziak 39. Dzięki tym kontaktom grupa gen. Hubickiego mogła wiosną
1944 r. wyjechać na Słowację i w ten sposób uniknąć represji niemieckich
na Węgrzech 40. W tym samym czasie, wiosną 1944 r., sekcja spraw zagra-
nicznych Rządu RP na Uchodźstwie prowadziła rozmowy z Węgrami na
temat wystąpienia z koalicji z Niemcami. W negocjacjach reprezentowali
ją prof. Stefan Dąbrowski i Władysław Markowski. W maju Delegat
Rządu RP na Kraj Jan Stanisław Jankowski posłał premierowi Stani-
sławowi Mikołajczykowi wiadomość o tym, że zwróciło się do niego
słowackie kierownictwo z propozycją rozpoczęcia wspólnych rozmów.
Informował o tym słowami: zwraca się do mnie J. Tiso o podjęcie rozmów.
Czy Pan odmówił prowadzenia rozmów ze Słowacją? Premier politycz-
nych kontaktów z rządem słowackim zakazał, ale z otoczeniem Sidora

rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości. Od 1919 r. Hubicki był sekretarzem


delegacji Józefa Piłsudskiego w Paryżu. Brał udział w wojnie 1920 r. Pełnił kilka
funkcji w Wojsku Polskim, a także przyczynił się do znacznej poprawy służby zdrowia
w polskiej armii. Odwaga oraz pewność siebie zapewniały mu rozwój zawodowy,
w 1928 r. został podniesiony przez prezydenta Polski do stopnia generała brygady. Od
1930 do 1934 r. pełnił funkcję najpierw Ministra Pracy i Opieki Społecznej, a później
Ministra Opieki Społecznej. Po wybuchu II wojny światowej w 1939 r. opuścił Polskę
i wyjechał na Węgry, gdzie organizował struktury konspiracji piłsudczykowskiej. Był
także dowódcą Obozu Polski Walczącej na Węgrzech. W latach 1944‑1945, dzięki
kontaktom i wsparciu słowackich polityków, razem z kilkoma innymi osobami opuścił
Węgry i ukrywał się na Słowacji. Po powrocie do Polski pracował jako lekarz. Zmarł
30 X 1955 r. w Serocku.
39
Jan Spisziak – ur. 12 I 1901 r. we wsi České Brezovo. Słowacki dyplomata, prawnik.
W 1926 r. ukończył prawo na Uniwersytecie Karola w Pradze i od 1929 r. kiero-
wał Departamentem Prawnym w Tatra-Banku – aż do zaprzysiężenia na funkcję
ambasadora Słowacji na Węgrzech w kwietniu 1939 r. W trakcie piastowania tego
stanowiska wspierał na Węgrzech emigrantów z Polski, zaś w 1944 r. w znaczącym
stopniu przyczynił się do ratowania tamtejszej społeczności żydowskiej. Wraz z na-
dejściem Armii Czerwonej został aresztowany i przebywał w niewoli sowieckiej. Pod
wpływem perswazji ważnych osób z Czechosłowacji oraz kilku komunistycznych
notabli, po dwóch latach zezwolono na jego powrót do ojczyzny. Od 1947 r. ponownie
stanął na czele Departamentu Prawnego Tatra-Banku, a później Narodowego Banku
Słowacji. Wykładał też jako profesor na Uniwersytecie Komeńskiego w Bratysławie.
W sektorze bankowym pracował do 1961 r. Zmarł 14 XI 1981 r. w Bratysławie.
Za pomoc Żydom w trakcie II wojny światowej został pośmiertnie 26 XII 2006 r.
uhonorowany tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
40
M. Gniazdowski, Skupina gen. Stefana Hubického na Slovensku (1944‑1945) [w:]
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov V, op. cit., s. 112‑122.
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej 289

współpraca była kontynuowana dalej 41. Ważną rolę odegrała Słowacka


Rada Narodowa w Londynie, kierowana przez Petera Prídavoka 42, któ-
rego działania były wspierane przez Polaków. W dniu 16 kwietnia 1944 r.
rozpoczął on zbieranie podpisów przeciwko czechosłowacko-sowieckiej
umowie 43 oraz propagował stworzenie suwerennego państwa słowackiego
pozostającego w sojuszu z Polską. Idea utrzymania samodzielnej Słowacji
była bardzo silna i podtrzymywana w szerszym spektrum politycznym.
Dlatego poszukiwano najlepszego sposobu jej realizacji – był to też jeden
z motywów zorganizowania Słowackiego Powstania Narodowego 44.
41

Idem, Obraz vojnového Slovenska v polskej ilegálnej brožúre Dzisiejsza Słowacja z roku
1943 [w:] Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov I, op. cit., s. 122‑123.
42
Peter Prídavok – ur. 27 XI 1902 r. we wsi Stankovany. Słowacki pisarz, dziennikarz
i polityk. W trakcie przywództwa Karol Sidora od 1926 r. pracował jako redaktor
w czasopismie „Slovák”. Był członkiem słowackiej Partii Ludowej i sieci szkół języka
słowackiego w Ameryce. Po utworzeniu autonomicznego państwa słowackiego, w paź-
dzierniku 1938 r., Tiso mianował go na stanowisko przewodniczącego autonomicznego
rządu. Utworzył i zarządzał Słowacką Agencją Informacyjną (MOT), której siedziba
znajdowała się w Bratysławie, a oddział w Koszycach. W marcu 1939 r. został aresz-
towany przez Hlinkovą Gardę. Podobnie jak Karol Sidor został usunięty w cień życia
politycznego. Przez Polskę, Węgry i Rumunię przedostał się do Francji, a następnie
do Anglii. Z Londynu wspierał autonomię słowacką i stał w opozycji do Edvarda
Beneša. Był na krótko internowany – wypuszczono go na wolność 9 I 1944 r. Był
założycielem Słowackiej Rady Narodowej i stał na jej czele. Po zakończeniu II wojny
światowej pozostał w Londynie i działał aktywnie w życiu politycznym emigracji.
W latach 1948‑1952 pełnił funkcję Sekretarza Generalnego Słowackiej Rady Na-
rodowej. Od 1952 r. pracował w brytyjskim radiu, najpierw jako asystent, a z czasem
jako przewodniczący słowackiej sekcji BBC. Zmarł 15 II 1966 r. w Londynie.
43
Traktat o przyjaźni, wzajemnej pomocy i powojennej współpracy pomiędzy Czecho-
słowacją i ZSRS był bilateralnym porozumieniem podpisanym 12 XII 1943 r. Traktat
został podpisany przez ambasadora Czechosłowacji w Moskwie Zdenka Fierlingera
i Ministra Spraw Zagranicznych ZSRS Wiaczesława Mołotowa. W trakcie podpi-
sywania traktatu obecni byli: Edvard Beneš i Józef Stalin. Zgodnie z zapisami, na
wypadek agresji Niemców traktat miał zacieśniać podpisane 16 V 1935 r. w Pradze
wzajemne porozumienie między Czechosłowacją i ZSRS. Równocześnie potwierdzał
odnowienie stosunków dyplomatycznych oraz wspólnych działań w walce przeciwko
Niemcom, stanowiąc przedłużenie porozumienia podpisanego 18 VII 1941 r. w Lon-
dynie. Oznaczał on zobowiązanie do wzajemnego wsparcia w wojnie przeciwko
Niemcom i kładł podwaliny pod przyszłą, powojenną współpracę. Traktat oznaczał
znaczące przesunięcie w zakresie militarnym oraz ekonomicznym w stronę Związku
Sowieckiego.
44
D. Segeš, Casus Peter Prídavok, op. cit., s. 80‑108; J. Friedl, Slovenská otázka v českoslo-
venskej armáde na Západě a Polsko [w:] Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých
historikov IV, op. cit., s. 164.
290 P eter B orza

Podobne cele próbował osiągnąć Rząd na Uchodźstwie, na czele któ-


rego stał Mikołajczyk. W roku 1944 znalazł się jednak w dość trudnej
sytuacji, ponieważ zachodnie mocarstwa nakłaniały go do współpracy
z Moskwą. Negocjacje Mikołajczyka z Moskwą znalazły swój oddźwięk
na stronach opiniotwórczego dziennika „Slovák”, który był naczelnym
organem Słowackiej Partii Ludowej Hlinki. Dziennik ten wzajemne
rozmowy przedstawiał jako poważny polsko-sowiecki problem, infor-
mując jednocześnie o nieprzyjaznej postawie Rządu RP na Uchodź-
stwie. 4 sierpnia informował też o początku Powstania Warszawskiego
i rozpoczęciu przez jednostki polskiej podziemnej armii otwartej walki
przeciwko Niemcom. Informację tę dziennik „Slovák” przekazał z ko-
mentarzem, że stało się to w chwili, gdy Mołotow przyjął premiera Mi-
kołajczyka a rząd londyński w ten sposób chciał zademonstrować swój
wkład w wyzwolenie Polski, aby tym samym wzmocnić swoją pozycję
podczas negocjacji w Moskwie 45. W dniu 5 sierpnia 1944 r. dziennik
informował w podtytule artykułu o spotkaniu Stalina z Mikołajczykiem:
Londyn opuszcza polski rząd na emigracji 46. A po miesięcznych walkach
w Powstaniu Warszawskim, 3 września 1944 r., dziennik informował
o przesłaniu radiowym premiera, w którym prosił on sojuszników o po-
moc powstańcom. Komentowano wydarzenia w Warszawie wprost jako:
Upartość londyńskich Polaków 47.
Reżim słowackiego państwa wykorzystywał wspomniane okolicz-
ności za pomocą propagandy, by zniechęcić krajowe ruchy opozycyjne
do współpracy z komunistycznym Związkiem Sowieckim oraz innymi
grupami. Przede wszystkim po wybuchu Słowackiego Powstania Naro-
dowego powstanie w Warszawie było prezentowane jako odstraszający
przykład zachowania sojuszników. Tytuł z 5 września 1944 r. brzmiał
następująco: Słowacja – druga Warszawa. Na Słowacji ma się powtórzyć
krwawa tragedia powstańców warszawskich. Najpierw im obiecują pomoc,
a potem ich pozostawią, by się wykrwawili 48.
Jednak kwestie powojennego uporządkowania oraz losy Słowacji
czy Polski rozstrzygane były na poziomie przedstawicieli zwycięskich

45

„Slovák”, 4 VIII 1944 r.
46

„Slovák”, 5 VIII 1944 r.
47

„Slovák”, 3 IX 1944 r.
48

„Slovák”, 5 IX 1944 r.
Polsko-słowackie stosunki podczas pierwszej Republiki Słowackiej 291

mocarstw. Decyzję uporządkowania powojennej Europy podjęto na naj-


wyższym poziomie podczas konferencji w Jałcie w dniach 4‑11 lutego
1945 r., kiedy praktycznie Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania
wydały środkową i wschodnią Europę na pastwę Stalinowi.

* * *
Na początku II wojny światowej Słowacja i Polska stały na zupełnie
innych pozycjach. Najlepszym tego przykładem jest to, że Słowacja przy
boku III Rzeszy Niemieckiej wkroczyła na teren Polski i włączyła za-
mieszkałą przez Słowaków część terytorium polskiego państwa w skład
Pierwszej Republiki Słowackiej. W  tym samym czasie naród polski
przeżywał najtrudniejszy okres egzystencji, prowadząc walkę z władzą
okupacyjną o zachowanie tożsamości oraz państwowości podczas całej
II wojny światowej. Mimo to w wojennej historii obu narodów istnieją
także punkty styczne, jak na przykład obawa o los kraju po przyjściu
Armii Czerwonej.
Ciekawą rolę w utrzymywaniu wzajemnej więzi polsko-słowackiej
odegrał słowacki polityk oraz ambasador w Watykanie Karol Sidor. Dzię-
ki niemu próbowano nawiązać rozmowy z Rządem RP na Uchodźstwie,
postrzeganym jako ewentualny partner na polu międzynarodowym, który
mógłby pomóc w przeforsowaniu idei utrzymania państwowości słowac-
kiej. Działania te nie przyniosły jednak spodziewanego efektu – również
z tego powodu, że o uporządkowaniu powojennej Europy decydowały
trzy zwycięskie mocarstwa, a wola Stalina była przeważająca.

Polish-Slovak relations in the times


of the first Republic of Slovakia in 1944
The paper refers to Polish-Slovak relations at the end of WWII. The author
indicates that the main factor which affected mutual relations in 1944 was the
approaching offensive of the Red Army and the resulting fear that commu-
nist ideology might spread over the German-liberated territories. Attempts to
maintain sovereignty and to restore the independent Slovak state led to several
292 P eter B orza

contacts between diplomats of the Republic of Slovakia, as well as representatives


of the Polish government in exile and of the Polish Resistance. Nevertheless,
different situations of the courtiers at the beginning of the war (in 1939 Slovakia,
together with Germany, occupied a part of Poland) still affected the contacts
and policy which was carried out in 1944.
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Mioara Anton
Instytut Historii im. Nicolae Iorgi
Rumuńskiej Akademii Nauk

Czas wojny. Dyplomacja rumuńska


a dramat Polski

R
umunia nie ma takich aspiracji, aby zmieniać oblicze świata – na-
pisał Grigore Gafencu we wstępie do wydanego w Bukareszcie
w 1939 r., w rok po powołaniu go na stanowisko ministra spraw
zagranicznych, tomu swoich wystąpień, uważanego za pierwsze podsu-
mowanie jego działalności 1. Jego zdaniem, Rumunia powinna się przy-
gotować na „straszliwie trudne czasy”, które nadchodziły dla Europy
pod koniec lat trzydziestych XX w. Niezbędne okazało się ponowne
rozważenie kierunku polityki zagranicznej po rozczarowaniu, jakie przy-
niosła podróż dyplomatyczna króla Karola II do głównych stolic Europy
jesienią 1938 r. Równowaga europejska uległa zachwianiu, a sytuacja
państw Europy Środkowo-Wschodniej była coraz bardziej niepewna.
Rząd w Bukareszcie uznał również potrzebę zwrócenia się w kierunku
Berlina i zachowania tradycyjnych sojuszy.
Zgodnie z nowym programem, kierunki polityki zagranicznej ogło-
szono w czasie radiowej konferencji, która odbyła się 29 grudnia 1938 r.
Gafencu stwierdził wówczas, że Rumunia ma zamiar prowadzić politykę
równowagi i zbliżenia z głównymi mocarstwami Zachodniej i Środko-
wej Europy. Szczególną wagę nadano polityce regionalnej, której celem
było zaktywizowanie stosunków z Polską i rozszerzenie strefy wpływów

1

G. Gafencu, Politica externă a României. Cinci cuvântări. 1939, Bucureşti 1939.
294 M ioara A nton

Ententy Bałkańskiej, przy jednoczesnym utrzymaniu dobrych stosunków


ze Związkiem Sowieckim. Liczne dyplomatyczne posunięcia dokonane
w latach 1938‑1939 wskazywały na rosnące zainteresowanie rządu ru-
muńskiego sojuszem z Polską. Skutkiem wizyty króla Karola II w Polsce
w 1937 r. było podniesienie rangi przedstawicielstwa dyplomatycznego
do szczebla ambasady. Z kolei pojawienie się patriarchy Mirona Cristei
w Warszawie w 1938 r. oznaczało, że Rumunia stara się zachęcić Polskę
do utrzymania równowagi w regionie 2.
Kierunki polityki zagranicznej wypracowane w ramach nowego pro-
gramu znalazły odzwierciedlenie w gorączkowej działalności dyploma-
tycznej, podjętej wiosną 1939 r. Wspomnienia Gafencu z podróży po
Europie – zagrożonej już wtedy wizją konfliktu zbrojnego – ilustrują
próżne starania dyplomacji europejskiej, by uniknąć wojny. Od rozbioru
Czechosłowacji (15 marca 1939 r.) do chwili zawarcia paktu Ribben-
trop-Mołotow (23 sierpnia 1939 r.), zarówno mocarstwa zachodnie,
jak i państwa położone pomiędzy Niemcami a Związkiem Sowieckim
poszukiwały rozwiązań, które pozwoliłyby na utrzymanie terytorialnego
status quo i strategicznej równowagi sił. W niemieckim rewizjonistycznym
programie zanegowano znaczenie systemu powstałego po traktacie wer-
salskim, co stanowiło także zachętę dla innych niezadowolonych państw
do wysuwania swoich roszczeń. Od kwestionowania granic do pomysłu
dotyczącego przestrzeni życiowej był już tylko jeden krok. Z perspekty-
wy nowego, nazistowskiego porządku jedynym sposobem na realizację
terytorialnych, strategicznych i gospodarczych postulatów była wojna.
Zajęcie Austrii i Czechosłowacji otwarło drogę niemieckiej ekspansji
na Europę Południowowschodnią 3. Porządek ustanowiony przez Pokój
Paryski odchodził w przeszłość, a na jego miejsce przyszedł powszech-
ny niepokój. Od Bałtyku po Morze Czarne dyplomacja europejska nie
2

D wustronne stosunki pomiędzy obydwoma państwami po zakończeniu I wojny
światowej rozwijały się pomyślnie. Por. Relatii diplomatice 1918‑1939, red. F. Anghel,
Bucureşti 2003, s. 192‑197. Więcej informacji, zob. też: F. Anghel, Între latrocidium
și ordine legală. Perspectivele aliantei româno-polone în contextul conflictului militar
dintre Polonia și Rusia Sovietică, „Studii și Materiale de Istorie Contempoană” 2007,
t. 6, s. 5‑12; idem, Proiecte de organizare a noii Europe: stabilirea relațiilor diplomatice
și a frontierelor dintre România și Polonia (1918‑1919), „Studii și Materiale de Istorie
Contempoană” 2008, t. 7, s. 5‑20.
3

M. Mazover, Hitler’s Empire. Nazi Rule in Occupied Europe, London 2008, s. 54‑62;
R. Lamb, The drift to war, London 1991, s. 280.
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 295

ustawała w wysiłkach, by wzmocnić istniejące sojusze i zawiązywać nowe,


a przede wszystkim, by uniknąć nowej wojny. Z pozycji Wielkiej Bry-
tanii stabilność Europy Wschodniej i Południowowschodniej zależała
od zaangażowania Bułgarii w działalność Ententy Bałkańskiej, podpi-
sania paktu z Turcją i nawiązania stosunków ze Związkiem Sowieckim.
Niemcy, w których interesie było spacyfikowanie Południowowschodniej
Europy, bezustannie starały się torpedować działania Wielkiej Brytanii,
utrzymując klimat nieufności pomiędzy państwami tego obszaru, a także
usiłując powstrzymać sowiecką ofensywę. Zamiarem Włoch było nato-
miast rozszerzenie swojej strefy wpływów na Bałkanach poprzez zawarcie
sojuszu z państwami naddunajskimi, podczas gdy Związek Sowiecki ten
sam cel starał się osiągnąć w drodze paktu z państwami regionu Morza
Czarnego. Propozycję tę wysunęła Ankara, ale Rumunia nie wykaza-
ła zainteresowania tym projektem. Dyplomacji rumuńskiej, związanej
wcześniejszymi, zawartymi w okresie międzywojennym sojuszami, nie
pociągała idea paktu czarnomorskiego, który oznaczał wejście w system
sojuszy oddalających to państwo od Francji i Wielkiej Brytanii. Gafencu
uważał, że jeśli nie uda nam się utrzymać równowagi, do której dążymy,
wtedy nadejdzie czas by zastanowić się nad paktem czarnomorskim 4.
Na skutek wydarzeń rozgrywających się wiosną 1939 r. państwa Eu-
ropy Środkowo-Wschodniej stawały się coraz bardziej bezbronne. Po
zajęciu przez wojska niemieckie pozostałości Czechosłowacji (15 marca
1939 r.), proklamowaniu państwa słowackiego, wkroczeniu wojsk wę-
gierskich na Zakarpacie, czy też „interwencji Tilei” 5 na tle negocjacji

4

Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rumunii [dalej: AMAE], Zespół
71/1920‑1944, Telegram z Ankary nr 37844 z 15 VI 1939 r.; ibidem, Akta specjalne,
R 27, Rumunia, 1935‑1939, t. 400, Podróż Grigore Gafencu do Berlina, Brukseli,
Londynu, Paryża, Belgradu, Ankary, Aten, Warszawy, k. 159‑161.
5
Jako „osoba prywatna”, rumuński minister w Londynie, Viorel V. Tilea, ostrzegał
brytyjskie kręgi rządowe, że posiada informacje, z których wynika, iż Niemcy wys-
tosowały ultimatum do rządu rumuńskiego, żądając monopolu na rumuński eksport
w zamian na zagwarantowanie nienaruszalności granic. Jak zauważyli zagraniczni
dyplomaci, inicjatywa Tilei nie mogła być jego osobistym pomysłem, a miał on
się kierować wytycznymi Karola II. Rumuński dyplomata zaalarmował także kręgi
dyplomatyczne w Londynie. Polski ambasador potraktował gest Tilei jako „dyplo-
matyczną niedyskrecję”. Zob. Sprawozdania Edwarda Raczyńskiego z marca 1939 r.,
opublikowane w: Polish Documents on Foreign Policy, 24 October 1938‑30 September
1939, red. S. Dębski, Warszawa 2009, s. 122‑123, 125‑126; R. Haynes, Romanian
Policy towards Germany 1936‑1940, London 2000, s. 74‑90.
296 M ioara A nton

w sprawie traktatu gospodarczego z Niemcami, Rumunię można było


uznać za potencjalną ofiarę niemieckiej agresji. Gafencu zaprzeczał
jednak istnieniu bezpośredniego zagrożenia. Mimo to władze w Buka-
reszcie wahały się, czy przyjąć wszystkie warunki umowy gospodarczej.
W rozmowie ze specjalną wysłanniczką Niemiec do Rumunii Edith
von Coler, przeprowadzonej w styczniu 1939 r., rumuńskie ministerstwo
spraw zagranicznych sugerowało, że król Karol II chce współpracować
z Niemcami 6.
W tym samym miesiącu Gafencu wysunął dwie hipotezy dotyczące
rozwoju sytuacji w stosunkach rumuńsko-niemieckich 7. Według pierw-
szej, najbardziej niekorzystnej dla Rumunii, należało liczyć się z tym, że
niemiecka kontrola wyrażać się będzie przez popieranie rewizjonistycz-
nych zapędów Węgier i Bułgarii. Oznaczało to przejęcie kontroli nad
deltą Dunaju i postępy w realizacji planów ekspansji Rzeszy Niemieckiej
na Wschód. Gdyby taki scenariusz miał się nie urzeczywistnić, Rumu-
nia zamierzała praktykować defensywną dyplomację, zmierzającą do
zbliżenia z Włochami, odprężenia w stosunkach z Węgrami i ściślejszej
współpracy z Polską.
Zgodnie z drugą hipotezą, zakładano zbliżenie z Berlinem, a w tym
wypadku istniała już określona lista gospodarczych i  politycznych
ustępstw wobec Niemiec, jakie rząd rumuński byłby zmuszony poczy-
nić. Warunki współpracy gospodarczej były jasno określone w traktacie,
szczególnej uwagi wymagały jednak kwestie polityczne: dostosowanie
polityki do wymagań Berlina w kwestii żydowskiej; sprawa sprzeciwu
wobec paktu antykominternowskiego; rumuńska polityka wobec Ligi
Narodów; uznanie rządu gen. Franca i złagodzenie tonu wypowiedzi na
temat Niemiec w rumuńskich mediach.
Niemieckie poczynania wobec Czech i na Morawach doprowadziły
ostatecznie do zmiany brytyjskiej polityki wobec Europy Wschodniej
i do udzielenia Polsce, Grecji i Rumunii francusko-brytyjskich gwarancji

6

J. Picard, Edith von Coler. Agentă nazistă la Bucureşti, Bukareszt 2011, s. 90; Diplomaţi
germani la Bucureşti. 1937‑1944. Din memoriile dr. Rolf Pusch, ataşat de legaţie şi dr.
Gerhard Stelzer, consilier de legaţie, Bucureşti 2001, s. 106‑107; A. Hilgruber, Hitler,
Regele Carol şi Mareşalul Antonescu. Relaţiile româno-germane (1938‑1944), Bucureşti
1994, s. 63‑64.
7
AMAE, Akta specjalne, Niemcy, 1936‑1939, t. 138, Niemiecka ekspansja w kierunku
Wschodnim i Południowo-Wschodnim, k. 304.
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 297

bezpieczeństwa 8. Dotyczyły one jednakże wyłącznie niepodległości tych


państw, bez gwarancji ochrony istniejących granic. Zmiana kierunku
brytyjskiej polityki w stosunku do Europy Środkowo-Wschodniej miała
wyraźny cel strategiczny: powstrzymanie ekspansji Niemiec i możliwość
utworzenia wspólnego frontu, który miał obejmować Polskę, Rumunię,
Grecję, Bułgarię, Turcję i Związek Sowiecki. Utworzenie wschodniego
frontu okazało się jednak niemożliwe ze względu na niechętne stanowisko
Rumunii i Polski, które nie chciały być kojarzone ze Związkiem Sowiec-
kim, jak również na roszczenia terytorialne Bułgarii. Było to w istocie
zgodne ze stanowiskiem ministrów zagranicznych Rumunii i Polski,
wyrażonym w marcu 1939 r.: Co się tyczy Rosji, oba państwa zgadzają się
co do tego, że nie zamierzają uczestniczyć w pakcie antykominternowskim,
ponieważ utrzymują dobrosąsiedzkie stosunki z Rosją, nigdy nie uznały ist-
nienia Trzeciej Międzynarodówki i zawsze podejmowały środki polityczne
przeciwko bolszewickiej propagandzie i jej sztuczkom 9.
Po rozbiorze Czechosłowacji Polska znalazła się w bardzo niepewnej
sytuacji jeśli chodzi o stosunki z sąsiadami. Było tylko kwestią czasu kie-
dy Rzesza Niemiecka wysunie nowe roszczenia terytorialne. Co więcej,
polski minister spraw zagranicznych płk Józef Beck dobrze to rozumiał.
Liczne werbalne zapewnienia przywódców niemieckich nie były w stanie
uspokoić przedstawicieli polskich władz. Podczas trzydniowej oficjal-
nej wizyty w stolicy Polski w marcu 1939 r. Gafencu starał się ustalić
wspólną agendę regionalną. Polskie nieprzejednane stanowisko w kwe-
stiach terytorialnych spotkało się z ostrożnym stanowiskiem Rumunii.
W polską politykę środkowoeuropejską wpisane były bowiem roszczenia
terytorialne wobec Czechosłowacji, którego to stanowiska Rumunia nie
podzielała. Według Becka brak reakcji państw zachodnich na działania
Niemiec usprawiedliwiał podobne zachowanie rządu w Warszawie: Polska
zawsze uważała to państwo [Czechosłowację] za karykaturę Austrii, bez
Habsburgów. Wszystko w tym kraju jest zakłamane i prowizoryczne 10.

8
D. Britton Fundenburk, Politica Marii Britanii faţă de România, 1938‑1940, Bucureşti
1983, s. 111 i n.
9
AMAE, Zespół 71/1920-1944, Akta specjalne, R 27, Rumunia, Wizyta Grigore
Gafencu w Warszawie, 1935‑1939, t. 136, Raport odnoszący się do oficjalnej wizyty
ministra Gafencu w Warszawie 4-6 III 1939 r., zawierający odręczne notatki ministra
Gafencu, k. 163‑190.
10

Ibidem, k. 167.
298 M ioara A nton

Beck nie pogodził się z dyplomatyczną porażką, którą poniósł w Ga-


łaczu jesienią 1938 r., kiedy to nie udało mu się przekonać Rumunii
do uczestnictwa wraz z Węgrami w podziale Zakarpacia 11. Gafencu
wyjaśnił, że odmowa Rumunii wynikała z trzech przyczyn: lojalności
wobec Czechosłowacji, potrzeby utrzymania kontaktów z Zakarpaciem
w związku z dostawami sprzętu wojskowego, jak również niedoprowa-
dzenia do sytuacji, w której kontakty z Zachodem koncentrowałyby się
na kwestii terytorium węgierskiego 12. W marcu 1939 r. polski minister
ponowił swoją propozycję, oświadczając, że Węgry godzą się na scedowa-
nie na rzecz Rumunii terytoriów zamieszkałych głównie przez ludność
rumuńską. Podczas rozmów z Gafencu w marcu 1939 r. Beck starał się
wyjaśnić nieporozumienie, jakie zaszło w Gałaczu. Z not dyplomatycz-
nych rumuńskiego ministra wynika, że rząd w Warszawie uważał, iż
podział Rusi Zakarpackiej pomiędzy Polskę, Węgry i Rumunię położyłby
kres napięciom między Rumunią a Węgrami i spowodowałby powstanie
granicy o strategicznym znaczeniu 13. Propozycja ta spotkała się ponownie
z kategoryczną odmową ze strony rumuńskiej.
Gafencu oświadczył polskiemu politykowi, że rozwiązanie problemu
Rusi Zakarpackiej zależy całkowicie od dyplomacji niemieckiej. Rumu-
nia jest skłonna ponownie rozważyć swe stanowisko jedynie wtedy, gdy
Niemcy podejmą inicjatywę w celu rozwiązania tego problemu terytorial-
nego. Wymagałoby to potencjalnej zgodny Węgier. Uznaliśmy, że w pełni
zgadzamy się rozważyć problem ukraiński, jako kwestię podniesioną obecnie
przez arbitraż wiedeński, jednakże jeśli pozwolą na to zaistniałe okoliczności,

11
Podczas wizyty w Gałaczu w dniu 19 X 1938 r. polski minister spraw zagranicznych
zaproponował królowi Karolowi II i swojemu odpowiednikowi, Nicolae Petrescu-
-Comnenowi, by Rumunia uczestniczyła wraz z Polską i Węgrami w zajęciu Zakar-
pacia. Po 1 X 1938 r. zarówno Polska, jak i Węgry otwarcie wyraziły swe roszczenia
terytorialne wobec Czechosłowacji. Odmowa ze strony rządu w Bukareszcie nie
zapobiegła uczestnictwu tych dwóch państw w rozbiorze Czechosłowacji, a zatem
Polska zajęła region cieszyński, a Węgry wkroczyły na Zakarpacie. W dniu 15 marca
zażądano od rządu w Bukareszcie usunięcia Węgrów z tego terytorium i przyłączania
tego regionu do Rumunii. Propozycja ta jednak także spotkała się z odmową.
12
AMAE, Zespół 71/1920-1944, Akta specjalne, R 27, Rumunia, Wizyta Grigore
Gafencu w Warszawie, 1935‑1939, t. 136, Raport odnoszący się do oficjalnej wizyty
ministra Gafencu w Warszawie 4‑6 III 1939 r., zawierający odręczne notatki ministra
Gafencu, k. 170.
13

Ibidem, k. 167.
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 299

a w szczególności jeśli zgodzą się na to Niemcy; wówczas kwestia ta zosta-


nie poddana ponownej analizie w duchu porozumienia i przyjaźni, w celu
poszukiwania rozwiązania, które uspokoiłoby obawy Polski i pozwoliło jak
najpełniej pogodzić Rumunię i Węgry 14. Jednakże 14 marca 1939 r. wojska
węgierskie wkroczyły na Zakarpacie, zmuszając rząd w Bukareszcie do
skoncentrowania swoich wojsk na granicy. Stosunki między Rumunią
a Węgrami osiągnęły punkt krytyczny. W tej sytuacji rząd polski starał
się podtrzymać przyjazne stosunki zarówno z Węgrami, jak i z Rumunią.
Na skutek następnego spotkania pomiędzy ministrami spraw za-
granicznych Gafencu i Beckiem, które odbyło się w kwietniu 1939 r.,
nastąpiła zmiana oceny sytuacji w Europie. Polska znajdowała się w wiel-
kim niebezpieczeństwie, ale nie była skłonna ustąpić wobec niemiec-
kich żądań. Beck wydał się Gafencu „uparciuchem” usiłującym walczyć
z przeznaczeniem: Gwałtowny przy spokojnej pogodzie i spokojny podczas
burzy, Beck miał duszę średniowiecznego rycerza, porywczą i dumną. [...]
Jego żarliwy patriotyzm naznaczony był podejrzliwością; bardziej wierzył
słowom przeciwnika niż zapewnieniom przyjaciela 15.
Szybki rozwój wypadków zaskoczył polskiego ministra. Przyznając,
że Gdańsk jest bardziej narodowosocjalistyczny niż całe Niemcy, Beck starał
się jednak przeciwstawiać niemieckim żądaniom i poszukać dyploma-
tycznej formuły umożliwiającej zachowanie bezpieczeństwa polskiego
państwa. Udzielone 31 marca 1939 r. gwarancje brytyjskie stanowiły
pierwszy krok w tym kierunku, były jednakże niewystarczające w sy-
tuacji, w której Związek Sowiecki nie był objęty ogólnym systemem
bezpieczeństwa w Europie. Polski minister spraw zagranicznych uznał
dokument z 31 marca za swe wyraźne zwycięstwo dyplomatyczne. Nie
poinformował jednak strony rumuńskiej o tym, że podczas negocjacji
z Wielką Brytanią odmówił rozszerzenia erga omnes warunków sojuszu
z Rumunią, co oznaczało udzielenie pomocy jej sojusznikom na wypadek
ataku ze strony Węgier 16. Plan brytyjskiego ministerstwa spraw zagra-
nicznych, zakładający zawarcie sojuszu, który obejmowałyby Francję,
14

Ibidem, k. 172.
15

G. Gafencu, Ultimele zile ale Europei. O călătorie diplomatică din anul 1939, oprac.
M. Anton, Bucureşti 2011, s. 223.
16

B.-A. Schipor, Politica Marii Britanii la frontiera de Vest a Uniunii Sovietice. 1938‑1941,
Iaşi 2007, s. 126 i n.; Polish Document on Foreign Policy…, op. cit., s. 165‑198; R. Lamb,
op. cit., s. 298‑308.
300 M ioara A nton

Polskę, Rumunię i Wielką Brytanię, spotkał się ze sprzeciwem strony


polskiej. Wysiłki na rzecz utworzenia zjednoczonego frontu przeciwko
Niemcom nie ustały jednak, a dyplomacja brytyjska starała się wciągnąć
do niego także państwa bałkańskie.
W maju 1939 r. Gafencu był świadomy zagrożenia dla Europy, ja-
kim zaowocowałoby porozumienie Niemiec ze Związkiem Sowieckim.
Pierwszą ofiarą miała paść Polska, która zostałaby podzielona przez te
dwa mocarstwa. Nie spodziewano się jednak, że już za kilka miesięcy
miało się to stać faktem. W publicznych wystąpieniach Hitlera widać
było oznaki złagodzenia krytycznego tonu wobec Rosji. Możliwe stało
się osiągnięcie porozumienia obu państw zanim gotowe będą uzgodnienia
z mocarstwami zachodnimi. Zamiary Rosji były dla Gafencu całkowicie
jasne. Sowieci starali się uzyskać kontrolę nad regionem rozciągającym
się od Bałtyku po Morze Czarne.
Misja specjalnego wysłannika w stolicach państw bałkańskich wio-
sną 1939 r. była dowodem na bezpośrednie zainteresowanie Związku
Sowieckiego Europą Południowowschodnią 17. Gafencu zauważył, że
przed przyjazdem do Bukaresztu zastępcy komisarza do spraw zagra-
nicznych ZSRS, Władimira Potiomkina, udało się mu „uspokoić” trzy
czwarte terytorium Bałkanów. Jego przekaz był pacyfistyczny: Związek
Sowiecki ma pokojowe zamiary i także wyraża zaniepokojenie agresyw-
nymi działaniami państw Osi! Ponadto rząd sowiecki popiera starania
państw bałkańskich zmierzające do zorganizowanie systemu wspólnego
bezpieczeństwa 18. Ten sam Potiomkin oświadczył ambasadorowi fran-
cuskiemu w Moskwie Robertowi Coulondre’owi, że na skutek epizodu
czechosłowackiego powstał nowy kontekst w sytuacji międzynarodowej,
w związku z czym satysfakcjonujący dla ZSRS byłby jedynie „czwarty
rozbiór Polski” 19. Moskwa i Berlin musiały już zatem dojść do porozu-
mienia, a na skutek polskiego kryzysu zamiary przerodziły się w czyn.
Z chwilą przerwania trójstronnych rozmów w Moskwie latem 1939 r.
wydarzenia potoczyły się szybciej. Stalin zrozumiał, że współpraca

17

Zob. też: Relaţiile româno-sovietice, t. 2, 1934‑1941, red. C. Ionescu i in., Bucureşti
2003, s. 236.
18

Ibidem, s. 234‑237.
19

A. Fontaine, Histoire de la guerre froide, t. 1, Paris 1965, s. 114. Zob. też L. Constan-
tiniu, Uniunea Sovietică între obsesia securităţii şi insecurităţii, Bucureşti 2010, s. 86‑87.
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 301

z Hitlerem przyniesie mu korzyści większe niż te, jakie Zachód byłby


skłonny mu kiedykolwiek zaoferować. Zawarcie paktu Ribbentrop-Mo-
łotow w sierpniu 1939 r. oznaczało zmianę formuły sowieckiej polityki
w stosunku do Europy Środkowo-Wschodniej. To wydarzenie postrzega-
no jako początek nadciągającej katastrofy. Wojna stała się nieunikniona.
Zaskoczenie było tym większe, że jeszcze pół roku wcześniej Stalin pro-
wadził z Francją i Wielką Brytanią negocjacje w sprawie paktu przeciwko
Hitlerowi. Negocjacje te rozpoczęto bezpośrednio po kryzysie czecho-
słowackim, a wywołało je niemieckie zagrożenie dla Polski, Rumunii
i innych krajów Europy. W kwietniu strona sowiecka zaproponowała, by
sojuszowi towarzyszyło zawiązanie koalicji wojskowej w celu zapewnienia
Europie bezpieczeństwa na wypadek niemieckiej agresji, a w razie potrze-
by także wypowiedzenie wojny przeciwko Hitlerowi. Pod koniec lipca
doszło do porozumienia w sprawie warunków współpracy politycznej,
a następnie miały się rozpocząć w Moskwie negocjacje w sprawie jego
aspektu militarnego. Po negocjowaniu szeregu projektów, w pierwszej
połowie sierpnia 1939 r. dalsze dyskusje zostały wstrzymane. Związek
Sowiecki zażądał od mocarstw zachodnich uzyskania od Rumunii i Polski
zgody na przemarsz wojsk Armii Czerwonej przez ich terytoria i na pro-
wadzenie tam działań wojennych. Odpowiedź była jednak negatywna, co
spowodowało natychmiastową reakcję strony sowieckiej: bez konwencji
wojskowej, w której ustalone zostaną warunki współpracy pomiędzy
sojusznikami, nie ma mowy o porozumieniu politycznym 20.
Inwazję Niemiec na Polskę w dniu 1 września 1939 r. określono w Bu-
kareszcie jako „grom z jasnego nieba”. Równie wielkim wstrząsem było
wkroczenie wojsk sowieckich na terytorium Polski ponad dwa tygo-
dnie później. Sowiecki komunikat wydany przez rumuńskiego ministra
w Moskwie, C. Diano, nie uspokoił przedstawicieli rumuńskich władz.
Odstąpienie Związku Sowieckiego od tak zwanej neutralności i podział
terytorium Polski udowodniły, że każde z państw regionu jest – choć-
by hipotetycznie – przedmiotem tajnych negocjacji sowiecko-niemiec-
kich. Dramat Polski nie był obojętny dla rumuńskich polityków, chociaż

20

God Krizisa 1938‑1939, t. 1, Moskwa 1990, nr dok. 198, 200, s. 294‑295. Zob. także:
M.J. Miagkow, Ot Miunhenskogo sogłaszenija do sowiestkowo-germanskogo dogowora
ot 23 awgusta 1939: predîistoriia woprosa [w:] M.A. Lipkin, Mieżdunarodnyj krizis
1939‑1941 gg.: ot sowiecko-germanskich dogoworow 1939 g. do napadeniia Germanii
na SSSR, Moskwa 2006, s. 53 i n.
302 M ioara A nton

zgodnie z dwustronnym sojuszem Bukareszt powinien był interweniować


i przyjść z pomocą Polsce 21. Interwencja zbrojna była jednak wykluczona,
co zostało jednogłośnie przyjęte przez wszystkie szczeble decyzyjne,
polityczne i wojskowe. Rozmaite pamiętniki, czy to króla Karola II, czy
też premiera Armanda Călinescu, jak również raporty dyplomatyczne,
ukazują wielkie poruszenie spowodowane tragedią Polski. Rząd w Bu-
kareszcie zaangażował się ponadto w pomoc przedstawicielom władz
polskich i innym uchodźcom w Rumunii 22. Jednym z najbardziej poru-
szających politycznych wypowiedzi było stanowisko historyka Nicolae
Iorgi, który potępił niemiecką agresję na Polskę i krytykował niemiecką
teorię „przestrzeni życiowej” 23.
W grudniu 1939 r. rumuński dyplomata C. Enea odwiedził Warsza-
wę znajdującą się już wówczas pod niemiecką okupacją. W obszernym
raporcie przedstawionym Grigore Gafencu Enea opisywał katastrofal-
ny stan miasta i skutki niemieckiej okupacji dla ludności, szczególnie
żydowskiej. W raporcie tym stwierdza jednak, że pomimo trudnych
warunków, co się tyczy przyszłości, panuje głębokie przekonanie, że Polska
odrodzi się, a niektórzy optymiści nie wahają się nawet mówić, że po wojnie
Polska odrodzi się w szerszych granicach 24. Ta część ziem polskich, która
znalazła się pod okupacją sowiecką, była w równie katastrofalnej sytuacji.
W raportach specjalnych służb wywiadowczych donoszono, że władze
sowieckie konfiskują prywatną własność, organizują pierwsze kołchozy
i deportują mieszkańców w głąb Rosji.
Przypadek Polski oznaczał wejście w życie porozumienia sowiecko­
‑niemieckiego. W ciągu kilku miesięcy postanowienia paktu zaczęto
wdrażać także w stosunku do Rumunii, która w lecie 1940 r. utraciła swe
terytoria wschodnie, zachodnie oraz południowe, i została zmuszona do

21
Rumunia była także zobowiązana do zapewnienia polskim władzom swobodnego
przejazdu przez jej terytorium. Na skutek nacisków niemieckich nie wywiązała się
z tej obietnicy, internując zarówno członków polskiego rządu, jak i żołnierzy wyco-
fujących się na południe oddziałów polskiego wojska (przyp. red.).
22
Więcej informacji na ten temat w  tomach dokumentów: Refugiații polonezi în
România 1939‑1947. Documente din Arhivele Naționale ale României, Bucureşti 2013;
F. Anghel, Câteva imagini românești despre „potopul” polon din septembrie 1939, „Revista
Istorică” 1998, nr 1‑2, s. 55‑67.
23

N. Iorga, Se pot distruge popoare?, „Neamul românesc”, 9 IX 1939 r.
24

AMAE, Fund 71/1939 E 9, Zespół Polska, t. 43/1943‑1944, k. 57.
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 303

przyjęcia sowieckiego ultimatum oraz rezultatu arbitrażu wiedeńskie-


go, zgodnie z powiedzeniem „oddaj terytoria, ale zachowaj państwo!”.
Zwrotu w stronę państw Osi nie dało się jednak uniknąć ani przez utra-
tę terytoriów, ani na skutek kryzysu politycznego, który doprowadził
do abdykacji króla Karola II i do przejęcia władzy przez generała Iona
Anto­nescu. Krótki okres istnienia Narodowego Państwa Legionowego
(od września 1940 r. do stycznia 1941 r.) naznaczony był przedłużającym
się kryzysem politycznym i przyspieszeniem wejścia Rumunii w orbitę
wpływów niemieckich.
Niezależnie od obozu, w którym się znajdowały, wszystkie państwa
zainteresowane były porządkiem jaki nastąpi po wojnie, szczególnie pod
względem terytorialnym. Promowane przez Brytyjczyków projekty re-
organizacji struktury terytorialnej w postaci federacji lub konfederacji
spotkały się z pełnym rezerwy przyjęciem strony sowieckiej, a ostatecznie
z ich całkowitym odrzuceniem 25. Związek Sowiecki nieskłonny był oddać
niczego, co uzyskał w drodze paktu Ribbentrop-Mołotow, i stanowczo
podtrzymywał to stanowisko w trakcie trudnych negocjacji z brytyjskimi
i amerykańskimi aliantami podczas wojny. Z chwilą utraty przez Niem-
cy inicjatywy strategicznej, Stalin ujawnił swe zamiary wobec Europy
Środkowo-Wschodniej. Pierwszym założeniem jego planu było narzu-
cenie rządom na uchodźstwie warunków politycznych i terytorialnych,
jak to miało miejsce w przypadku Czechosłowacji. Zgodnie z drugim
założeniem, nastąpiło zerwanie oficjalnych stosunków dyplomatycz-
nych z rządami na uchodźstwie i przygotowanie alternatywnych struktur

25
Pomysł reorganizacji Europy Środkowo-Wschodniej w oparciu o ideę federacji pro-
mowany był w związku ze znaczną migracją ludności w tej części Europy. W styczniu
1942 r. rządy grecki i jugosłowiański na uchodźstwie podpisały protokół w sprawie
ustanowienia bałkańskiej federacji, podobną umowę zawarły też rządy czeski i polski.
Wizje projektów konferderacji były jednak różne. O ile Władysław Sikorski popie-
rał pomysł konferderacji obejmującej wszystkie państwa od Bałtyku po Adriatyk,
Edvard Beneš uważał, że właściwsze będzie powstanie dwóch konferederacji – polsko­-
czechosłowackiej i jugosłowiańsko-greckiej, do których mogłyby się swobodnie dołą-
czyć inne państwa. Zob. Pax Britannica. Wartime Foreign Office Documents regarding
Plans for Postbellum East Central Europe, oprac. A.D. Ban, New York [NY] 1997,
s. 8‑9. Zob. także: AMAE, Fund Conferinţa Păcii, t. 148, [syntetyczne opracowanie]
„Grecko­‑jugosławiańska unia bałkańska” [przesłane do ministra spraw zagranicznych]
16 II 1942 r., k. 311‑313; por. ibidem, t. 148, Sprawozdanie Victora Cădere wysłane
z Lizbony w dniu 6 II 1943 r., zatytułowane Plany pokojowe w Europie Środkowej.
Koncepcja i stanowisko Mr. Beneša, k. 395.
304 M ioara A nton

politycznych, np. w Polsce i w Jugosławii. Pod koniec 1942 r. Sowieci byli


przekonani, że niemożliwe jest zawarcie umowy dotyczącej przebiegu
granic z polskim rządem na emigracji w Londynie. Od tego był tylko
jeden krok do całkowitego zerwania stosunków, które nastąpiło wiosną
1943 r. Polski Rząd na Uchodźstwie wciągnięty został w nierówny spór
i naciskany był przez zachodnich aliantów, którzy nie chcieli napięcia
w stosunkach ze Związkiem Sowieckim. Oprócz tego ani w Waszyng-
tonie, ani w Londynie nie zakończyły się powodzeniem podjęte przez
generała Władysława Sikorskiego w 1943 r. próby przekonania Anglików
i Amerykanów, by oficjalnie wsparli sprawę polskich granic. Konsekwen-
cją jego wizyty w Waszyngtonie w styczniu 1943 r. był jedynie zwykły
list prezydenta Franklina D. Roosevelta, w którym stwierdza on poparcie
USA dla odrodzenia „silnej Polski”, nie odnosząc się w żaden sposób do
kwestii granic 26.
Co się tyczy odtworzenia granic państwowych, dyplomacja rumuńska
interesowała się rozwiązaniami negocjowanymi przez wielkie mocarstwa
w odniesieniu do problemu Polski. Z dotyczących Polski doniesień dy-
plomatycznych wynika, że największe poruszenie wywoływała w Mo-
skwie sprawa odrodzenia Polski, ale w granicach zmienionych na korzyść
ZSRS kosztem Niemiec. Zachodnia granica kraju miała obejmować
Prusy Wschodnie i korytarz gdański (Gdańsk), podczas gdy granica
wschodnia przebiegałaby wzdłuż rzeki Niemen, a Tylża pozostawać miała
w Litewskiej Republice Sowieckiej, zaś południową linię demarkacyj-
ną miała wyznaczać linia Curzona 27. Rozwój relacji sowiecko-polskich
zajmował w ocenie dyplomatów rumuńskich szczególne miejsce. Starali
się rozszyfrować w jakim stopniu stosunek Stalina do polskiego Rządu
na Uchodźstwie może dać wskazówkę odnośnie do kierunków polityki
sowieckiej w stosunku do całej Europy Środkowo-Wschodniej. Ocena
sowieckiego kategorycznego stanowiska przez rumuńskich dyplomatów
26
Foreign Relations of United States (dalej w skrócie: FRUS), t. 3, Polska. Udział Sta-
nów Zjednoczonych w tworzeniu Polskiego Rządu na Uchodźstwie i jego relacji z ZSRS,
Protokół z rozmowy Podsekretarza Stanu (Welles), (Washington), 4 I 1943, s. 319‑320.
27
Por. AMAE, Zespół 71/1939 E 9, Polska, t. 45/1944, Telegram wysłany przez Brutusa
Coste z Lizbony w dniu 14 I 1944 r., k. 192‑194. Rumuński dyplomata informuje, że
granica biegnie wzdluż linii Curzona, z niewielkimi zmianami, a linia demarkacyj-
na wyznaczona została w pakcie Ribbentrop-Mołotow: Jeśli propozycja ta zostanie
przyjęta, stosunki polsko-sowieckie przestaną być przedmiotem dyskusji między wielkimi
mocarstwami, a wszelkie inne dyskusyjne kwestie będą negocjowane przez ZSRS i Polskę.
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 305

nie przedstawiała się zbyt optymistycznie: Przez swoją politykę rusyfikacji


obywateli polskich, deportowanych do Rosji po inwazji na Polskę w 1939 roku,
rząd rosyjski pokazał światu dość wyraźnie, że uważa granice wyznaczone
przez Ribbentropa i Mołotowa w okresie, gdy Niemcy i Związek Sowiecki
nie były jeszcze w stanie wojny, jako trwałą granicę polsko-rosyjską. W ten
sposób Polska straci ponad połowę swego terytorium. Wątpliwe jest, by druga
połowa była w stanie zachować niepodległość. Jeśli Polska stanie się uciemię-
żonym wasalem, zmieni się sytuacja całej Wschodniej Europy 28. W styczniu
1943 r. Moskwa ogłosiła swoją decyzję o traktowaniu obywateli polskich
zamieszkałych we wschodniej części kraju jako obywateli Związku So-
wieckiego. Przekonywano, że pochodzą oni z regionów, które wcześniej
znajdowały się w ZSRS – jak wynikało z „plebiscytu” przeprowadzonego
po zajęciu Polski jesienią 1939 r. 29 Polski Rząd na Uchodźstwie inter-
pretował to stanowisko sowieckie jako powrót do granic ustanowionych
na podstawie niemiecko-sowieckiego porozumienia z sierpnia 1939 r.
20 maja 1943 r. Victor Cădere, ambasador Rumunii w Lizbonie,
zrelacjonował dyskusję z polskim urzędnikiem w drodze do Ameryki
Środkowej i do USA. Nota wysłana do Bukaresztu wskazywała, że ku
niezadowoleniu strony brytyjskiej „sprawa katyńska” odbiła się głośnym
echem w Stanach Zjednoczonych, na których poparcie dla sprawy pol-
skiej bardzo liczył polski Rząd na Uchodźstwie: Istnieje obawa, że Niemcy
mogą się pośpiesznie wycofać i nastąpi rosyjska inwazja, co będzie dla Pol-
ski bardzo niebezpieczne 30. W raportach wskazywano na fakt, że polska
emigracja nie ufa celom polityki sowieckiej, ponieważ Rosja uważana
jest za „odwiecznego wroga” 31. Polska emigracja projektowała powojen-
ny porządek w regionie w oparciu o wspólnotę interesów z Rumunią
i Węgrami, mając na względzie zneutralizowanie nacisków ze strony
sowieckiej. Wprowadzenie w życie takiego planu wymagałoby jednak
poparcia ze strony wielkich mocarstw, a zwłaszcza zgody samego Związ-
ku Sowieckiego.
Na skutek sowieckich nacisków Rząd RP na Uchodźstwie znajdował
się w coraz trudniejszej sytuacji. Nie powiodły się podejmowane przez

28

Ibidem, Zespół 71/1939 E 9, Polska, t. 44/1943 styczeń-lipiec, k. 92.
29

FRUS, t. 3, Memorandum on Polish-Soviet Relations, s. 326.
30

AMAE, Zespół 71/1939 E 9, Polska, t. 44/1943 styczeń-lipiec, k. 223.
31

Ibidem, Telegram podpisany przez Victora Cădere, Lizbona, 3 II 1942, k. 338.
306 M ioara A nton

przedstawicieli władz polskich próby przekonania zachodnich aliantów,


aby włączyli się w dyskusję z Moskwą. Na uwagę zasługuje podejście
polskiego ambasadora w Waszyngtonie Jana Ciechanowskiego, który
wysłał memorandum o stanie stosunków sowiecko-polskich do Depar-
tamentu Stanu. Zgodnie z treścią tego dokumentu, powodem forsowa-
nia przez ZSRS zerwania stosunków z rządem polskim w Londynie
było pragnienie zainstalowania w Polsce podległego Moskwie rządu
komunistycznego, jak to usiłowano uczynić podczas wojny 1920‑1921 r. 32
Polska kwestia graniczna była testem mającym podważyć stanowisko
Wielkiej Brytanii i USA, osłabiając jednocześnie ducha Narodów Zjed-
noczonych 33. Problem polskiej granicy ze ZSRS i dalsze losy Rządu na
Uchodźstwie dyskutowano za zamkniętymi drzwi w marcu 1943 r. przy
okazji wizyty brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Anthony’ego
Edena w Waszyngtonie. Obaj dyplomaci, Eden i Roosevelt, byli zdania,
że kwestia polska nie powinna zaważyć na stosunkach w obrębie sojuszu,
ponieważ „linia Curzona i część terytorium Śląska” stanowiły ich zdaniem
dogodne dla Polski rozwiązanie.
Wydarzenia przyspieszyły z chwilą odkrycia zbrodni katyńskiej, co
dało Sowietom oczekiwany pretekst do zerwania stosunków dyploma-
tycznych z polskim Rządem na Uchodźstwie. Gwałtownie zaprzeczając
dokonaniu masowej zbrodni, Stalin oskarżył Polskę o sprzymierzenie
się z Hitlerem w celu oczernienia ZSRS i ogłosił publicznie, że Mo-
skwa postanowiła zerwać stosunki dyplomatyczne z polskim rządem
emigracyjnym 34. Chociaż wojna toczyła się nadal, Stalin bliski był uzy-
skania od zachodnich aliantów uznania sowieckich interesów w Europie
Wschodniej i w samej Polsce. W wyniku konferencji w Teheranie, która
odbyła się pod koniec 1943 r., Stalin otrzymał wystarczające wskazówki
odnośnie do możliwości ukształtowania powojennego ładu w Europie
w ten sposób, by sowieckie interesy były odpowiednio zabezpieczone.

32
FRUS, t. 3, Protokół rozmowy zastępcy szefa Wydziału Spraw Europejskich (Henderson),
(Washington), 22, III 1943 r., s. 356.
33

Ibidem, s. 357.
34

L. Woodward, British Foreign Policy in the Second World War, t. 2, London 1962,
s. 62; FRUS, t. 3, Protokół z rozmowy Podsekretarza Stanu (Welles), (Washington),
24 IV 1943 r., s. 389‑390; J. Charmley, Churchill’s Grand Alliance. The Anglo-American
Special Relationship 1940‑1957, London 2009, s. 68‑69.
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 307

Z raportów dyplomacji rumuńskiej wynika, że rozwój stosunków po-


między aliantami i kolejne ustępstwa wobec nacisków Stalina niepokoiły
polską emigrację. W jej opinii działania Sowietów miały na względzie
dwa cele: uznanie granicy ustalonej w pakcie Ribbentrop-Mołotow i za-
stąpienie rządu emigracyjnego przez rząd prosowiecki 35. Wiele wątpli-
wości budziła rola przewidziana dla powstałego w Związku Sowieckim
Związku Patriotów Polskich. Przypadek Polski nie był odosobniony.
Alternatywne rozwiązanie prowadzące do zmiany reżimu rządzącego
przygotowywano także dla Rumunii. Kluczowe znaczenie dla przyszłej
struktury komunistycznego państwa miały „Tudor Vladimirescu” i „Ho-
ria, Closca and Crisan” – dwie dywizje ochotników, utworzone z jeń-
ców wojennych w Związku Sowieckim, poddane ideologicznej edukacji
członków Rumuńskiej Partii Komunistycznej. Sytuacja Polski była jednak
znacznie bardziej skomplikowana, a zachodnia dyplomacja poczuwała
się do moralnego obowiązku znalezienia najodpowiedniejszego rozwią-
zania, aby Europa Wschodnia nie była w pełni podległa wpływom so-
wieckich interesów. Rumuński poseł w Ankarze raportował: Jeżeli nowa
Polska utworzona zostanie w Moskwie przez Związek Patriotów Polskich
i w oparciu o jej armię, co zrobią polscy uchodźcy, polskie wojska walczące pod
rozkazami aliantów? [...] A jednak co alianci mogą uczynić? Mogą w istocie
nie zgadzać się z pomysłami Stalina dotyczącymi przyszłej organizacji Eu-
ropy Wschodniej. Ale co mogą teraz zrobić? Nic. Stalin narzucił swoją wolę
w kwestii polskiej, tak samo jak w sprawie państw bałtyckich, Finlandii,
sojuszu z przyszłym państwem polskim, uznania Tito itd. 36.
Przyszłość Europy Środkowo-Wschodniej zależała od tego, czy mo-
carstwa zachodnie wykażą wolę nieuznania zdobyczy terytorialnych
uzyskanych przez Związek Sowiecki na skutek umowy z Niemcami.
W ostatnich latach wojny nasiliły się różnice pomiędzy aliantami doty-
czące ładu terytorialnego i charakteru systemów politycznych. W memo-
randum z 9 sierpnia 1944 r. brytyjski minister spraw zagranicznych Eden
stwierdził, że konieczne jest podtrzymywanie stosunków ze Związkiem
Sowieckim, ale nie oznacza to całkowitej zgody na spełnienie wszyst-
kich żądań sowieckich. Fundamentem powojennej Europy musi być sojusz

35

AMAE, Fund 71/1939 E 9, Polska, t. 46/1944, Raport podpisany przez Th. Solacolu,
posła w Ankarze, w dniu 7 I 1944 r., k. 9‑4.
36

Ibidem, k. 10.
308 M ioara A nton

brytyjsko-sowiecki, który pozwoli zapobiec wszelkim możliwościom ponownej


niemieckiej agresji; w tych ramach moglibyśmy umocnić naszą pozycję w Eu-
ropie Zachodniej, Skandynawii, Turcji, Grecji i ostatecznie we Włoszech.
Powinniśmy unikać bezpośredniego kwestionowania rosyjskich interesów
w państwach wschodnioeuropejskich graniczących ze Związkiem Sowieckim,
ale należy korzystać z każdej okazji rozszerzenia brytyjskich wpływów w tych
krajach 37.
W ocenie brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych już w dru-
giej połowie 1944 r. Związek Sowiecki wskazywano jako źródło poten-
cjalnych zagrożeń dla brytyjskich interesów na kontynencie. Możliwe
było, że po zainstalowaniu się we Wschodniej Europie ZSRS będzie się
starał rozszerzyć swoje wpływy na zachodnią część kontynentu. Speł-
nienie roszczeń terytorialnych w stosunku do Polski, których skutkiem
było przesunięcie polskich granic na zachód z uszczerbkiem dla Niemiec,
zapewniło sowiecką dominację nad terytorium Polski, oferując jednocze-
śnie Związkowi Sowieckiemu wspólną granicę z Czechosłowacją wzdłuż
Karpat. Wraz z czesko-sowieckim traktatem z grudnia 1943 r. umożliwiło
to narzucenie sowieckiej dominacji całemu terytorium Czechosłowacji.
Podobny scenariusz przewidywano także dla Węgier i Rumunii 38.
Wiosną 1945 r. zaczęła się kształtować strefa sowieckich wpływów.
Brytyjska polityka poniosła fiasko. Mołotow z radością obwieścił, że
Wielka Brytania obudziła się nagle utraciwszy pół Europy: Przeliczyli
się. Nie są marksistami, jak my 39. Pozycję Związku Sowieckiego umacniało
również chwiejne stanowisko dyplomacji amerykańskiej w kwestii Europy
Południowo-Wschodniej.
Podczas konferencji jałtańskiej pogłębiały się różnice między trójką
aliantów, jednakże zarówno strona brytyjska, jak i amerykańska podzielały
tę samą wizję rozwiązania kwestii polskiej, jakkolwiek z odmiennych
powodów. Z perspektywy brytyjskiej ogólne bezpieczeństwo Europy zale-
żało od przyszłości Polski. To właśnie wskazywał Churchill w swym wy-
stąpieniu w Izbie Gmin po powrocie z Krymu, oświadczając, że problem

37
L. Woodward, op. cit., t. 3, s. 124‑125.
38

The Foreign Office and the Kremlin. British Documents on Anglo-Soviet Relations
1941‑45, oprac. G. Ross, Cambridge 1984, s. 167.
39

V.M. Zubok, A failed Empire. The Soviet Union in the Cold War. From Stalin to Gor-
bachev, Chapell Hill [NC] 2007, s. 20.
Czas wojny. Dyplomacja rumuńska a dramat Polski 309

zachowania samostanowienia narodu polskiego jest ważniejszy niż samo


nakreślenie linii demarkacyjnej 40.
Dla strony amerykańskiej sprawa polska miała zasadnicze znaczenie
jako test dobrej woli Sowietów, a jednocześnie gwarancja funkcjonowania
Narodów Zjednoczonych 41. Roosevelta krytykowano później za to, że dał
się oszukać Sowietom. Według Williama A. Harrimana, zamiast uznać
nowy polski rząd, prezydent USA powinien był nalegać na reorganizację
zależnego od Sowietów rządu tymczasowego. Jak zauważa Harriman,
stosunki między stroną zachodnią i stroną sowiecką charakteryzowała
ciągła nieufność: W tym czasie krążyło nawet po ambasadzie pewne po-
wiedzenie – „handlować z Rosją, to dwa razy kupić tego samego konia”…
Odnosiłem to samo wrażenie w sprawie uzgodnień na temat Polski, i nawet
powiedziałem to Bohlenowi 42.
Podpisana na koniec konferencji „Deklaracja o wyzwolonej Euro-
pie” ukrywała najważniejsze dyplomatyczne porażki, które kładły się
cieniem na zakończeniu wojny. Ostatecznym zwycięzcą i beneficjentem
był Stalin. Klęskę poniosły nie tylko nazistowskie Niemcy, lecz również
mocarstwa zachodnie, którym nie udało się w trakcie wojny utworzyć
wspólnej agendy w celu zneutralizowania lub ograniczenia roszczeń przy-
wódcy Związku Sowieckiego. Wynikiem ważnych konferencji i spotkań
na szczycie były kolejne ustępstwa przywódców mocarstw zachodnich,
przy jednoczesnych sukcesach strony sowieckiej. Stałym przedmiotem
dyskusji pomiędzy aliantami stała się sowiecka obecność w Europie Środ-
kowo-Wschodniej i rozwój związanych z nią reżimów politycznych, ale
nie miało to bezpośrednich konsekwencji dla ustalenia sowieckiej strefy
wpływów. Przeformułowanie amerykańskiej polityki nastąpiło zbyt póź-
no, a korzyści z tego ograniczyły się jedynie do zapobieżenia sowieckiej
ekspansji na region śródziemnomorski.
W dynamice rozwoju stosunków brytyjsko-sowiecko-amerykańskich
można doszukiwać się genezy zimnej wojny. Głównym celem aliantów
było pokonanie Niemiec, a zatem z chwilą, kiedy cel ten został zrealizo-
wany, powstała próżnia wypełniona sporami ideologicznymi. Zakończe-
nie II wojny światowej nie oznaczało wielkich zmian na mapie Europy,

40

AMAE, Zespół 71/1939 E 9, Polska, t. 46/1944, k. 105.
41

S.M. Plokhy, Yalta. The Price of Peace, New York [NY] 2010, s. 153.
42

Ibidem, s. 251.
310 M ioara A nton

przynosząc jedynie drobne retusze, z dwoma wyjątkami: okrojeniem


terytorium i podziałem Niemiec oraz zmuszeniem Polski do oddania
Związkowi Sowieckiemu terytoriów wschodnich w zamian za wschodnie
regiony Niemiec. Zakończenie konfliktu zbrojnego wyznaczyło początek
zimnej wojny.

The time of war. Romanian diplomacy


versus the tragedy of Poland
The paper deals with the Romanian perspective, in a wider context than the year
1944 alone. The author discusses events which took place at the end of WWII
against the background of Polish-Romanian relations from the late 1930s, with
special stress in the first years of the German occupation. In this way the readers
can familiarise themselves with the meanders of diplomacy at that time, includ-
ing such countries as the USSR and the US, and to understand which steps
from the Romanian side concerning the so-called Polish cause were possible.
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Tibor Gerencsér
Katedra Historii Cywilizacji
Uniwersytetu im. Loránda Eötvösa w Budapeszcie

Węgry a Polska w 1944 r.


Perspektywa sojusznika czy wroga?

R
ok 1944 był piątym rokiem II wojny światowej. W styczniu tego
roku oddziały Armii Czerwonej przekroczyły przedwojenną
wschodnią granicę Polski i zaczęły wypierać niemieckie siły zbroj-
nych z jej terytorium. Jednak należy podkreślić, że Armia Czerwona
walczyła przede wszystkim przeciwko Niemcom – wolność Polski była
dla niej drugorzędna.
Warto podkreślić, że Węgry od 1941 r. walczyły po stronie III Rzeszy.
Na początku 1944 r. były jeszcze de iure niepodległym państwem z nieza-
leżnym rządem i administracją publiczną. Regent Miklós Horthy 1 i jego
środowisko już wówczas zrozumieli, że Niemcy nie zdołają wygrać wojny,
zatem szukano sposobu na wyjście z niewygodnego sojuszu. Adolf Hitler
miał świadomość tajnych negocjacji Węgrów z Aliantami, co przesądziło
o podjęciu decyzji o zajęciu Węgier. Odbyło się to w ramach operacji
„Margarethe” w marcu 1944 r. Po tym wydarzeniu Horthy dalej mógł
dysponować prawami regenta, jednak formalnie jego władza została ogra-
niczona do minimum. W końcu sierpnia 1944 r. 2 Front Ukraiński dotarł
do ówczesnej granicy Węgier w Siedmiogrodzie. Kilka tygodni później
Horthy zaapelował o natychmiastowe zawieszenie broni, ale z pomocą

1
Miklós Horthy (1868‑1957) – admirał austro-węgierskiej marynarki wojennej, regent
Królestwa Węgier w latach 1920‑1944.
312 T ibor G erencsér

Hitlera władzę w kraju przejęli ultraprawicowi strzałokrzyżowcy 2, stąd


też przejście Węgier na stronę Aliantów nie doszło do skutku. Jeszcze
w grudniu tego roku zaczęło się oblężenie Budapesztu 3.
W tych dramatycznych czasach Polacy i Węgrzy walczyli po przeciw-
nych stronach, jednak zarówno jedni, jak i drudzy byli ofiarami wojny 4.
Kontakt z tradycyjnym sojusznikiem, który w danym miejscu, czasie
i okoliczności znalazł się po stronie wroga, prowadził do absurdalnych
często sytuacji. Niejednokrotnie wyrażano jednak wzajemną sympatię,
współczucie i solidarność, a także pomagano sobie, jeśli sytuacja na to po-
zwalała. W niniejszym artykule zamierzam przedstawić kilka wybranych
wątków historycznych odnoszących się do 1944 r., które w większym lub
mniejszym stopniu wpływały na porozumienie Polaków i Węgrów.
Historiografia węgierska i polska zaczęły w latach siedemdziesiątych
zajmować się relacjami węgiersko-polskimi w okresie II wojny światowej.
Pierwszą ważniejszą publikacją na ten temat była książka historyka woj-
skowości Ágnesa Godó 5, która szczegółowo opisywała także rolę Węgrów
w Powstaniu Warszawskim. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesią-
tych na Węgrzech i w Polsce ukazywały się kolejne prace dotyczące m.in.
uchodźców polskich na ziemi węgierskiej, jednak kilka tematów nadal
czeka na szczegółowe badania 6. Przede wszystkim n ­ ależałoby dokładnie

2
Strzałokrzyżowcy – zwolennicy narodowo-socjalistycznej partii Ferenca Szálasiego,
którzy w czasie II wojny światowej kolaborowali z Niemcami.
3

Na temat oblężenia Budapesztu patrz: K. Ungváry, The Siege of Budapest: One Hundred
Days in World War II, New Haven [CT] 2005.
4
Nazywanie obu narodów ofiarami II wojny światowej jest kwestią perspektywy. Nie
ulega wątpliwości, że od 1941 r. Węgry stały po stronie koalicji Państw Osi z wszyst-
kimi tego konsekwencjami i przywilejami. W charakterze sojuszników III Rzeszy
Niemieckiej funkcjonowały do schyłku 1944 r. I dopiero spojrzenie na ten problem
z perspektywy roku 1945 r. może nas uprawniać do sformułowania tezy o Węgrach
jako ofiarach II wojny światowej (przyp. red.).
5
Á. Godó, Magyar-lengyel kapcsolatok a második világháborúban, Budapest 1976.
6
Patrz np. Barátok a bajban. Lengyel menekültek Magyarországon 1939‑1945, red. L. An-
tal, Budapest 1985; Rozbitkowie na Węgrzech. Wspomnienia z lat 1939‑1946, red.
Z. Antoniewicz, Warszawa 1987; I. Lagzi, Droga żołnierza polskiego przez węgierską
granicę w latach 1939‑1941, Poznań 1987; Wspomnienia polskich uchodźców na Węgrzech
w latach 1939‑1945, red. J. Stolarski, Warszawa 1999 (wyd. węgierskie: Menekült-
-Rapszódia. Lengyelek Magyarországon, 1939‑1945, red. J. Stolarski, S. Erzsébet,
Budapest 2000); K. Kapronczay, Lengyel menekültek Magyarországon 1939‑1945,
Budapest 2009.
Węgry a Polska w 1944 r. 313

opisać działalność Pála Domszkyego 7, który w latach wojny udzielał


pomocy Węgrom oraz Polakom pochodzenia węgierskiego na terenie
Generalnego Gubernatorstwa.

Przesłanki sojuszu
Mimo że Węgry były oficjalnym sojusznikiem Berlina, a strona niemiec-
ka i słowacka wielokrotnie prosiły o udostępnienie linii kolejowych, to
Węgrzy w żaden sposób nie wzięli udziału w kampanii przeciw Polsce
po stronie III Rzeszy Niemieckiej. Kilka dni po wybuchu II wojny świa-
towej ostatni węgierski poseł okresu międzywojennego András Hory 8
oraz personel placówki węgierskiej w II Rzeczypospolitej opuścili wraz
z rządem polskim Warszawę. W trakcie wojny obronnej 1939 r. węgier-
scy dyplomaci aż do końca wytrwali przy rządzie polskim i razem z nim
przekroczyli granicę polsko-rumuńską 9.
Zgodnie z dyrektywą marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, w dniu
17 września 1939 r. polskie oddziały też musiały wycofać się z terenu
Polski w kierunku Węgier lub Rumunii. Dzięki temu kilkadziesiąt ty-
sięcy polskich uchodźców przedostało się drogą wiodącą przez przełęcze
karpackie na teren Węgier. Wśród nich byli żołnierze, a także uchodźcy
cywilni różnej płci, wieku, stanu społecznego i majątkowego. Zgodnie
z przepisami prawa międzynarodowego, władze węgierskie rozbrajały
oddziały polskie na granicy, a potem kierowały je do obozów interno-
wania. Jednak większość żołnierzy i polityków, którzy przyjechali na
Węgry, bez większych przeszkód mogła się udać dalej na Zachód i w po-
ufny sposób wspierał ich w tym także węgierski rząd. Taką drogą wyje-
chali do Francji np. późniejszy Premier RP na Uchodźstwie Stanisław
Mikołajczyk i późniejszy naczelny wódz Polskich Sił Zbrojnych gen.
7
Pál Domszky (1903‑1974) – węgierski genealog i historyk polskiego pochodzenia,
promotor współpracy węgiersko-polskiej, założyciel i prezes Związku Węgierskiego
w Generalnym Gubernatorstwie działającego w latach 1941‑1944.
8
András Hory (1883‑1971) – węgierski dyplomata, służył m.in. w Bukareszcie, Belgra-
dzie i Rzymie, przez krótki czas pełnił funkcję zastępcy ministra spraw zagranicznych.
W latach 1935‑1939 był posłem Królestwa Węgier w Warszawie.
9
Na temat ucieczki węgierskiego korpusu dyplomatycznego z Polski patrz: A. Hory,
Bukaresttől Varsóig, Budapest 1987, s. 492.
314 T ibor G erencsér

Kazimierz Sosnkowski. Warto wspomnieć także o tym, że Rydz-Śmigły,


który w 1940 r. uciekł z Rumunii, przed powrotem do Polski przez kilka
miesięcy przebywał na Węgrzech, między innymi w Budapeszcie oraz
nad Balatonem w miasteczku Balatonföldvár 10.
Węgry uznawały polski rząd także po klęsce wojny obronnej 1939 r.,
dlatego mimo niemieckich protestów Poselstwo RP w Budapeszcie mo-
gło działać aż do końca 1940 r. W tym czasie pracownicy poselstwa
aktywnie brali udział w ewakuacji polskich żołnierzy do Francji oraz
wspierali powstanie tajnej służby kurierskiej, która miała na celu połą-
czyć Rząd RP na Uchodźstwie z okupowaną Polską 11. Z czasem Wę-
gry, a w szczególności Budapeszt, stały się ważnym ośrodkiem polskiej
konspiracji.
Kiedy w 1943 r. rząd Węgier szukał możliwości zawarcia oddzielnego
pokoju z Aliantami i nieoficjalnie chciał nawiązać kontakt z rządem
Wielkiej Brytanii, pierwsze tajne spotkania odbyły się właśnie między
przedstawicielami Węgier i Rządu RP na Uchodźstwie. Miały one miej-
sce w Lizbonie, Sztokholmie i Stambule 12.

Sytuacja polskich uchodźców na Węgrzech


w 1944 r.
W 1944 r. większość polskich uchodźców wojskowych, którzy udali się
na Węgry w 1939 r., walczyła już na poszczególnych frontach II wojny
światowej, jak np. pod Monte Cassino w ramach II Korpusu Polskiego
lub w Normandii, Belgii i Holandii, jak 1 Dywizja Pancerna pod dowódz-
twem gen. Stanisława Maczka. Żołnierze polscy z 1939 r. bardzo szybko
opuszczali Węgry, skutkiem tego w 1944 r. liczba uchodźców polskich

10
Na temat pobytu Rydza-Śmigłego na Węgrzech patrz: I. Lagzi, „A magyar-román
zöld határon át kísértünk sok lengyelt”: „A lengyel hadsereg fővezére, Rydz-Śmigły marsall
Magyarországon van”, Budapest 2009.
11
W.  Frazik, Emisariusz wolnej Polski. Biograf ia polityczna Wacława Felczaka
(1916‑1993), Kraków 2013, s. 54.
12
G. Juhász, Magyarország lengyel politikája a második világháború alatt [w:] Barátok
a bajban. Lengyel menekültek Magyarországon 1939‑1945, op. cit., s. 25‑28.
Węgry a Polska w 1944 r. 315

była już dużo niższa od tej z początku II wojny światowej i wynosiła


kilkadziesiąt tysięcy osób 13.
W pierwszych miesiącach 1944 r., czyli jeszcze przed zajęciem Węgier
przez Niemców, Polscy uchodźcy prowadzili w miarę spokojne i upo-
rządkowane życie. Żołnierze Wojska Polskiego, którym nie udało się
przedostać na zachód Europy, byli zgodnie z konwencją genewską zakwa-
terowani w obozach internowania jako uchodźcy wojenni. Otrzymywali
wyżywienie oraz zapomogę od rządu Węgier, a ponadto mogli opuszczać
teren obozów – często pracowali w rodzinnych gospodarstwach, zaś co
niedzielę chodzili do kościoła. Niejednokrotnie zdarzało się, że w czasie
mszy św. śpiewali wraz z lokalną ludnością pieśń Boże, coś Polskę, dając
tym samym wyraz swoim uczuciom patriotycznym oraz dokonując swego
rodzaju manifestacji polskości. Warto wspomnieć, że na okupowanych
przez Niemców ziemiach polskich śpiewanie tej pieśni było zabronione
pod groźbą surowej kary.
Przed zajęciem Węgier przez Niemców polscy uchodźcy cywilni zo-
stali podzieleni na dwie grupy. Ci, którzy mogli się utrzymać, mieli takie
prawa jak inni obcokrajowcy na Węgrzech. Do drugiej grupy należały
osoby, które potrzebowały socjalnej pomocy rządu Węgier. Zostały one
skierowane do obozów cywilnych, gdzie otrzymywały zasiłek i zapew-
niano im opiekę zdrowotną. Jeśli miały wykształcenie i chciały uzupełnić
zasiłek, mogły także podjąć pracę 14.
Istniał też szereg polskich instytucji. Komitet Obywatelski 15 reprezen-
tował polskie interesy przy władzach węgierskich. Uchodźcy wydawali
polskojęzyczny dziennik „Wieści Polskie” 16 oraz „Tygodnik Polski” 17,

13
K. Kapronczay, op. cit., s. 93‑96.
14

Ibidem, s. 65‑67.
15
Komitet Obywatelski do Spraw Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech –
polska organizacja działająca na Węgrzech w latach 1939‑1944, która pośredniczyła
w kontaktach między uchodźcami polskimi a urzędami węgierskimi. Na jej czele stał
Henryk Sławik.
16
„Wieści Polskie” – polskojęzyczna gazeta ukazująca się w Budapeszcie od listopada
1939 r. do marca 1944 r. Patrz: K. Kowalska, „Wieści Polskie” na Węgrzech w latach
1939‑1944, Warszawa 2007.
17
„Tygodnik Polski” – polskojęzyczny tygodnik Komitetu Obywatelskiego ukazujący
się w Budapeszcie w latach 1943‑1944.
316 T ibor G erencsér

a otwarty przed wojną i nadal działający Instytut Polski w Budapeszcie 18


wydawał klasykę literatury polskiej. Do 1944 r. działało polskojęzyczne
gimnazjum w miejscowości Balatonboglár na Węgrzech, na którego czele
stał ks. Béla Varga 19, a wielu młodych Polaków studiowało na węgierskich
uczelniach 20. Zorganizowano także sierociniec „Dom Sierot Polskich
Oficerów” 21, w którym przebywały m.in. polskie dzieci żydowskiego
pochodzenia. Węgierskie władze i przedstawiciele rządu przez cały czas
musiały kamuflować działania propolskie, ponieważ władze niemieckie
zwracały szczególną uwagę na sytuację Polaków na Węgrzech.
19 marca 1944 r., w mniej niż 24 godziny, oddziały niemieckie zaję-
ły Węgry. Planowana przez Niemców już od dłuższego czasu operacja
wojskowa odbyła się bez poważnego konfliktu zbrojnego, gdyż regent
Horthy przebywał właśnie w Salzburgu. Hitler poinformował go tam
o fakcie zajęcia kraju.
Okupacja Węgier przez Niemców doprowadziła do gruntownych
zmian w sytuacji uchodźców polskich. Gestapo już wcześniej sporządziło
kompletne listy z nazwiskami liderów węgierskiej opozycji i najważ-
niejszych przedstawicieli polskich uchodźców, dlatego już od początku
okupacji rozpoczęły się prześladowania i aresztowania Polaków oraz
Węgrów, którzy w poprzednich latach pomagali Polakom 22. Między
innymi 19 marca 1944 r. został zamordowany przewodniczący Sekcji
Lekarzy Polskiego Czerwonego Krzyża na Węgrzech gen. Jan Kołłątaj-
-Srzednicki 23. Po aresztowaniu i przesłuchaniu przez Gestapo liderzy

18
Instytut Polski w Budapeszcie został otwarty w 1939 r. na podstawie umowy o współ-
pracy kulturalnej między Polską a Węgrami. Działał nieprzerwanie aż do wejścia
wojsk niemieckich na Węgry w marcu 1944 r.
19
Ks. Béla Varga (1903‑1995) – ksiądz katolicki, polityk, organizator pomocy dla
uchodźców polskich na Węgrzech w okresie II wojny światowej. Po wojnie wyemi-
grował do USA.
20
F. Budziński, Szkoły polskie nad Balatonem, Warszawa 1988, s. 108.
21
Dom Sierot Polskich Oficerów – sierociniec w Vác w północnych Węgrzech, gdzie
z pomocą Józsefa Antalla seniora oraz Henryka Sławika ukrywano polskie dzieci
żydowskiego pochodzenia.
22
K. Kapronczay, op. cit., s. 149.
23
Jan Kołłątaj-Srzednicki (1883‑1944) – generał brygady Wojska Polskiego, naczel-
ny lekarz i szef sanitarny w Budapeszcie w okresie II wojny światowej. Organizo-
wał ratowanie Żydów, za co pośmiertnie został odznaczony tytułem Sprawiedliwy
wśród Narodów Świata. Patrz: M. Bielski, Generał brygady dr Jan Kołłątaj-Srzednicki
Węgry a Polska w 1944 r. 317

polskich instytucji na Węgrzech w krótkim czasie zostali przewiezieni


do obozów koncentracyjnych, najczęściej do KL Mauthausen-Gusen.
Instytut Polski w Budapeszcie i pozostałe polskie instytuty przestały
funkcjonować, a nowy proniemiecki rząd Döme Sztójayego 24 oficjalnie
zakazał działania wszystkich instytucji polskich na Węgrzech.
Pierwsze tygodnie i miesiące okupacji niemieckiej na Węgrzech były
najtrudniejsze dla uchodźców cywilnych 25. Nie mogli już podjąć pracy,
a co więcej, jeśli nie ukrywali się w rodzinach węgierskich, nowy pronie-
miecki rząd kierował ich do surowo strzeżonych obozów internowania.
W tym samym czasie węgierskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych
zniosło dla nich wypłaty zasiłków socjalnych. Uchodźcy wojskowi byli
na razie bezpieczni, bo ich obozy pozostały pod kontrolą Ministerstwa
Obrony, w którym za sprawy polskich uchodźców wojskowych odpowie-
dzialny był płk Loránd Utassy 26. W negocjacjach między Ministerstwem
Spraw Wewnętrznych i Ministerstwem Obrony płk Utassy osiągnął to, że
w drugiej połowie 1944 r. uchodźcy cywilni zostali skierowani do obozów
wojskowych, a węgierskie MSW przekazywało im zaległe transze zasił-
ków socjalnych. Z kolei od połowy 1944 r. Międzynarodowy Czerwony
Krzyż zapewnił także reprezentację prawną polskich uchodźców 27.
Apel regenta Horthyego z 15 października 1944 r., w którym wzywał
do natychmiastowego zawieszenia broni, zakończył się niepowodzeniem,
dojściem do władzy narodowo-socjalistycznego rządu Ferenca Szálasie-
go 28. W tym czasie sytuacja polskich uchodźców na Węgrzech stała się

(1883‑1944). Żołnierz, lekarz, komendant Centrum Wyszkolenia Sanitarnego, Toruń


2012, s. 469.
24
Döme Sztójay (1883‑1946) – generał, dyplomata, polityk. W latach 1935‑1944 był
posłem Królestwa Węgier w Berlinie, potem od marca do sierpniu 1944 r. pełnił
funkcję premiera oraz ministra spraw zagranicznych. Był zwolennikiem polityki
Niemiec, w czasie jego urzędowania odbyła się deportacja Żydów węgierskich do
KL Auschwitz. Po wojnie został skazany na śmierć i stracony.
25
S. Badeni, Pierwsze dni okupacji Budapesztu [w:] Wspomnienia polskich uchodźców na
Węgrzech w latach 1939‑1945, op. cit., s. 434‑444.
26
Loránd Utassy (1897‑1974) – pułkownik, dyplomata. W latach 1942‑1944 był odpo-
wiedzialny w Ministerstwie Obrony za sprawy jeńców przebywających na Węgrzech.
W tym czasie wielokrotnie udzielał pomocy uchodźcom polskim.
27
K. Kapronczay, op. cit., s. 157‑159.
28
Ferenc Szálasi (1897‑1946) – oficer wojska węgierskiego, w latach trzydziestych
kierował ultraprawicowymi ugrupowaniami, a w okresie II wojny światowej stanął na
318 T ibor G erencsér

krytyczna. Strzałokrzyżowcy nie przejmowali się ochroną Międzynaro-


dowego Czerwonego Krzyża i chcieli wydać polskich uchodźców Niem-
com. Od tamtej pory nie otrzymywali oni żadnych dotacji finansowych,
a wielu z nich zostało przetransportowanych do Niemiec. Część znalazła
schronienie u rodzin węgierskich, gdzie doczekała końca wojny 29.

Los Józsefa Antalla seniora


i Henryka Sławika
Dyrektor IX Wydziału węgierskiego MSW József Antall senior 30 oraz
przewodniczący Komitetu Obywatelskiego do Spraw Opieki nad Pol-
skimi Uchodźcami na Węgrzech Henryk Sławik 31 już od 1939 r. stara-
li się ułatwić życie polskim uchodźcom. Organizowali opiekę socjalną
i medyczną, a także m.in. dzięki ich staraniom powstało oraz kwitnąco
działało życie kulturalne Polaków na Węgrzech.
Współpraca Antalla i Sławika miała szereg poufnych wątków, ukry-
wanych przed urzędnikami. Gdy Sławik dotarł na Węgry, nie planował
długo pozostać nad Dunajem, ponieważ chciał wstąpić do tworzących
się we Francji Polskich Sił Zbrojnych. Antall przekonał go do pozostania

czele narodowo-socjalistycznego ruchu strzałokrzyżowców. W październiku 1944 r.


przejął władzę z pomocą Niemców i został mianowany tzw. przewodniczącym narodu.
Po wojnie został skazany na śmierć i stracony.
29
Na temat współżycia polskich uchodźców z Węgrami w ostatnich latach wojny patrz:
S. Vincenz, Dialogi z Sowietami, Kraków 1991, s. 316.
30
József Antall senior (1896‑1974) – członek założyciel powstałej w 1931 r. Niezależnej
Partii Drobnych Posiadaczy, a w chwili wybuchu II wojny światowej pracownik wę-
gierskiego MSW. We wrześniu 1939 r. został mianowany dyrektorem IX Wydziału
MSW i w latach 1939‑1944 zajmował się sprawami uchodźców polskich i uchodźców
innych narodowości. W latach 1945‑1946 minister ds. odbudowy Węgier. Zmarł
w 1974 r., a jego syn, József Antall junior, został pierwszym premierem demokra-
tycznych Węgier w 1990 r.
31
Henryk Sławik (1894‑1944) – dziennikarz, społecznik i polityk o poglądach socja-
listycznych, związany z Górnym Śląskiem. We wrześniu 1939 r. przedostał się na
Węgry, gdzie poznał się z Józsefem Antallem. Został przewodniczącym Komitetu
Obywatelskiego do Spraw Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech, zajmował
się także sprawami opieki społecznej, szkolnictwem oraz opieką medyczną. Przez pięć
lat był bliskim współpracownikiem i przyjacielem Antalla.
Węgry a Polska w 1944 r. 319

na Węgrzech i przyłączenia się do pracy na rzecz polskich uchodźców.


W ramach tej działalności wspierali oni także ewakuację polskich żoł-
nierzy na Zachód oraz wystawiali fałszywe dokumenty dla uchodźców
polskich żydowskiego pochodzenia. Antall i Sławik, współdziałając m.in.
z węgierskimi duchownymi, ukrywali dzieci żydowskiego pochodzenia
i zorganizowali wspomniany już „Dom Sierot Polskich Oficerów” w Vác.
Węgierscy duchowni wystawiali dla tutejszych dzieci fałszywe metryki
chrztu, uczyli je podstawowych modlitw i pieśni katolickich, a polscy
nauczyciele uczyli je treści zgodnych z polskim programem nauczania.
Szacuje się, że w latach II wojny światowej Antall i Sławik uratowali
życie ok. 5 tys. Żydów 32.
Po zajęciu Węgier przez Niemców, Antall i Sławik musieli się ukry-
wać poza Budapesztem. Sławik miał nawet możliwość opuszczenia kra-
ju wraz z rodziną, ale nie chciał pozostawić powierzonych jego opiece
ludzi. Kilka tygodni później obaj zostali aresztowani i zaczęło się ich
przesłuchanie w budapeszteńskiej siedzibie Gestapo. Funkcjonariusze
oskarżyli ich przede wszystkim o organizowanie przerzutów polskich
żołnierzy na Zachód oraz pomoc dla polskich Żydów na Węgrzech. Pod-
czas przesłuchań i ciężkich tortur Sławik wziął pełną odpowiedzialność
na siebie i zaprzeczał temu, że Antall uczestniczył w akcjach mających
na celu ratowanie Żydów. Przy okazji jednego z ostatnich ich spotkań
w więzieniu Antall podziękował Sławikowi, że w ten sposób uratował
jego życie. Sławik odpowiedział na to w zwięzły, acz dosadny sposób: Tak
płaci Polska 33.
Po zakończeniu przesłuchania Sławik został przewieziony do nie-
mieckiego obozu koncentracyjnego KL Mauthausen-Gusen, gdzie go
zamordowano 25 lub 26 sierpnia 1944 r. Miesiąc później, we wrześniu
1944 r., Antalla wypuszczono z więzienia i doczekał on zakończenia
wojny.
Badacze dziejów II wojny światowej dopiero po wielu dekadach zaczę-
li ponownie zajmować się działalnością Antalla i Sławika oraz odkrywać
i doceniać ich czyny. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie pośmiertnie
uhonorował ich tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata za

32
G. Łubczyk, Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku, Warszawa 2003, s. 120‑137.
33

Idem, Henryk Sławik. Wielki zapomniany bohater trzech narodów, Warszawa 2008,
s. 59‑69.
320 T ibor G erencsér

ratowanie Żydów w okresie II wojny światowej. W 2014 r. Zgromadze-


nie Narodowe Węgier oraz Senat Rzeczypospolitej Polskiej podejmo-
wały uchwały w związku z 70. rocznicą śmierci Henryka Sławika i 40.
rocznicą śmierci Józsefa Antalla seniora 34. W marcu 2015 r. przy okazji
uroczystych obchodów Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej prezydenci
Polski i Węgier uroczyście odsłonili pomnik Henryka Sławika i Józsefa
Antalla seniora w Katowicach.

Polscy lotnicy nad Węgrami w 1944 r.


W 1944 r. alianci wraz z polskimi oddziałami wojskowymi (tj. II Kor-
pusem Polskim Władysława Andersa) walczyli z Niemcami na Pół­
wyspie Apenińskim i powoli zbliżali się do Rzymu. Po krwawych wal-
kach w pierwszej połowie 1944 r. zdobyli m.in. leżące w południowych
Włoszech lotniska w Brindisi, Bari i Foggii.
1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie. Mimo że ar-
mia sowiecka była już na wschodnich przedmieściach Warszawy, Stalin
wstrzymał swoje natarcie i nie udzielił znaczącej pomocy powstańcom.
Wiadomo było, że sami powstańcy nie mogą się przeciwstawić Niemcom,
w następstwie tego alianci musieli transportować broń, amunicję i leki
drogą powietrzną z Włoch. Najkrótsza droga prowadziła przez tereny
nieprzyjazne, jakimi były wówczas okupowane przez Niemców Węgry,
dlatego zadanie to było szczególnie niebezpieczne.
Realizacja trudnej misji została zlecona 1586 Eskadrze Specjalnego
Przeznaczenia 35, która była jednostką organizacyjną RAF, ale pod do-
wództwem polskim, a jej personel składał się z Polaków. W skład eskadry
wchodziły bombowce typu B-24 Liberator i Halifax Mk II, które sta-
cjonowały we włoskim Brindisi. Załogi eskadry miały już doświadczenia

34

Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 24 września 2014 r. upamiętniająca 70.
rocznicę śmierci Henryka Sławika oraz 40. rocznicę śmierci Józsefa Antalla seniora, http://
isip.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WMP20140000885 (dostęp: 20 III 2015 r.).
35
1586 Eskadra Specjalnego Przeznaczenia – polska jednostka w składzie brytyjskiej
RAF, która powstała z końcem 1943 r. i miała za zadanie zaopatrywania ruchu oporu
w okupowanych krajach Europy.
Węgry a Polska w 1944 r. 321

w tego typu akcjach, mianowicie od kwietnia 1944 r. transportowały


materiały wojskowe dla Armii Krajowej 36.
Od pierwszych dni sierpnia 1944 r. polska eskadra transportowała
zaopatrzenie wojskowe powstańcom, ale już od samego początku od-
nosiła poważne straty. Trzy godziny po wybuchu Powstania Warszaw-
skiego z lotniska Brindisi wystartował bombowiec Halifax, oznakowany
GR-G JP 283, który miał na pokładzie materiały wojskowe dla AK.
Polski bombowiec wraz z innymi samolotami wszedł w przestrzeń po-
wietrzną Węgier ok. godz. 22.00 i godzinę później opuszczał już teren
kraju. Polscy lotnicy szczęśliwie wykonali zadanie, zrzucili sprzęt wojsko-
wy pod Warszawą i planowali wracać do bazy. Około godz. 2.00 polski
Halifax wleciał na teren Węgier, ale nad Wielką Niziną Węgierską został
zestrzelony przez niemiecki myśliwiec. Inne źródła twierdzą, że samolot
został zestrzelony przez węgierską artylerię przeciwlotniczą stacjonującą
nad Cisą. Dwie osoby zginęły, pozostałych pięciu członków załogi zostało
aresztowanych przez żandarmerię i wojsko. Polskich lotników przesłu-
chano w najbliższej miejscowości przez władze węgierskie, a potem zostali
oni przekazani Niemcom, którzy przed internowaniem przesłuchiwali
jeszcze pilotów w Budapeszcie. Węgierskie społeczeństwo interesowało
się polskimi lotnikami. Zwykli ludzie nie byli do nich wrogo nastawieni,
mimo że bombardowanie Węgier przez aliantów trwało już od kwietnia
1944 r. W węgierskich księgach zmarłych o polskich pilotach pisano
w sposób szczególny, np. polski żołnierz w służbie angielskiej 37.
Znane są także przypadki innych samolotów brytyjskich z Polakami
na pokładzie, które zostały zestrzelone w okresie Powstania Warszaw-
skiego nad Węgrami. 26 sierpnia w Bácsbokod, 11 września w Ruzsa
i 13 września w Madaras rozbiły się bombowce z polskimi załogami –
według źródeł nikt z załóg nie przeżył.
Pod względem efektywności akcja lotniczego wsparcia walczącej War-
szawy okazała się nieskuteczna, bo większość zrzuconego sprzętu trafiła
w ręce Niemców. Trzeba do tego dodać, że niemiecki radar działający
w Somborze w Wojwodinie z wyprzedzeniem wykrywał zbliżające się

36
G. Galambos, I. Végső, A brit légierő lengyel repülőseinek hősi halála Madarason 1944.
szeptember 13., Baja – Madaras – Kiskunhalas 2007, s. 3.
37

„Elestek a  dicsőség mezején...” Egy lengyel Halifax tragédiája Szentesen, 1944. au-
gusztus 2., Szentes 2013, s. 11‑14.
322 T ibor G erencsér

z południowego zachodu samoloty, zatem niemieckie myśliwce bazu-


jące w Szombathely i Nowym Sadzie miały czas na reagowanie oraz
atakowanie formacji na terenie Węgier. W dodatku działała w miarę
silna artyleria przeciwlotnicza w okolicy Budapesztu i Warszawy, dlatego
polska eskadra miała bardzo wysokie straty. Z tego też powodu dowódz-
two RAF musiało wkrótce włączyć do akcji również pilotów brytyjskich
i południowoafrykańskich. 38
Polskie bombowce RAF transportowały materiały wojskowe przez
cały okres trwania Powstania Warszawskiego, chociaż intensywność akcji
stopniowo się zmniejszała. Sporadyczne przeloty odbywały się także po
upadku Warszawy, aż do końca grudnia 1944 r. W 1944 r. zastrzelono
łącznie nad Węgrami 17 samolotów, z czego kilka miało polską załogę 39.
Polscy bohaterowie spoczywają teraz na angielskim cmentarzu wojsko-
wym w Solymár, a fragmenty samolotów znajdują się w Węgierskim
Muzeum Lotnictwa w Szolnok 40.

Działalność Pála Domszkyego w Warszawie


Pál Domszky był węgierskim historykiem polskiego pochodzenia, któ-
ry zajmował się genealogią i związkami polsko-węgierskimi. Już od lat
trzydziestych XX w. prowadził badania na temat historii rodzin polskich
mających węgierskie pochodzenie. W 1933 r. osiadł w Polsce, ożenił się
z hrabianką Anną Dąmbską, z którą wychował dwóch synów. Kiedy
wybuchła II wojna światowa, przebywał w Warszawie. Gdy poselstwo
węgierskie wraz rządem polskim uciekło ze stolicy, Domszky i jeszcze
wielu innych obywateli Węgier pozostało bez reprezentacji dyplomatycz-
nej w okupowanej Polsce.
Najbliższa placówka dyplomatyczna była w Berlinie, dlatego Domszky
w 1941 r. zaczął korespondować z tamtejszym posłem, późniejszym

38

Ibidem, s. 5.
39

G. Galambos, I. Végső, op. cit., s. 8.
40
Dzięki współpracy Ambasady RP w Budapeszcie z lokalnymi władzami pamięć
polskich żołnierzy jest zachowana. Najpierw w 2007 r. odsłonięto w Madaras tzw.
kopjafa, czyli drewniany nagrobek słupowy, potem w 2012 w Ruzsa, w 2013 w Szentes,
a w 2014 r. w Bácsbokod postawiono pomnik pamięci polskich lotników.
Węgry a Polska w 1944 r. 323

premierem Węgier Döme Sztójaym, w sprawie utworzenia towarzystwa


ubezpieczeń wzajemnych Węgrów zamieszkujących na terenie General-
nego Gubernatorstwa. Po uzyskaniu nieoficjalnej akceptacji władz wę-
gierskich powstał tzw. Związek Węgierski pod kierownictwem Domszky-
ego, a wkrótce otwarto jego filie także w Krakowie i Lwowie. Domszky
pomagał nie tylko Węgrom i Polakom węgierskiego pochodzenia, ale
wszystkim, którzy potrzebowali pomocy. Wystawiał też niemieckoję-
zyczne legitymacje dla członków związku, w ten sposób zapewniając im
ochronę, kartki żywnościowe oraz pewne przywileje, jak np. prawo do
wolnego podróżowania. Po zawarciu porozumienia między Niemcami
a Węgrami w kwestii ewakuacji Węgrów mieszkających na terenie Ge-
neralnego Gubernatorstwa, w drugiej połowie 1943 i na początku 1944 r.
współpracował z Węgierskim Czerwonym Krzyżem. W ramach tej akcji
organizował ewakuację setek członków związku na Węgry, ratował także
Polaków, którzy uciekali przed Gestapo i nie mogli pozostać w okupo-
wanej Polsce 41.
Na przełomie 1943 i 1944 r. Domszky pośredniczył w rozmowach
między AK a oficerami wojska węgierskiego stacjonującego wokół War-
szawy. Osobą kontaktową z ramienia AK był kpt. Zbigniew Makusz-
-Woronicz 42, który utrzymywał dobre kontakty z członkami kolonii
węgierskiej w Warszawie, przez to znał także Domszkyego. Na zlecenie
Komendy Głównej AK utworzyli oni komórkę „H” 43, która miała zada-
nie przede wszystkim nawiązanie i utrzymywanie kontaktu z wojskiem
węgierskim, zdobycie od żołnierzy węgierskich broni i amunicji, a tak-
że przeprowadzanie wszelkich negocjacji z nimi oraz organizowanie
przerzutu Polaków na Węgry. W wyniku działalności komórki „H” na
początku 1944 r. odbywały się bezpośrednie spotkania między oficerami
AK i wojska węgierskiego. Skutkiem tego AK otrzymała od Węgrów
karabin maszynowy, pistolety maszynowe, amunicję, rakietnice, bagnety,
poza tym Węgrzy przekazali informacje wojskowe na temat Niemców 44.
41

Katalog wystawy ze zbiorów Pála Domszkyego, Warszawa 1998, s. 7‑8.
42
Zbigniew Makusz-Woronicz vel Konrad Makusch-Gaudy (1916‑1981) – ekolog,
harcerz, oficer wywiadu, żołnierz WP i AK, węgierskiego pochodzenia.
43
Komórka „H” (lub „Hungaria”) – specjalistyczna jednostka AK, która powstała w dru-
giej połowie 1943 r. i odpowiadała za łączność z dowództwem oddziałów węgierskich
stacjonujących w okolicy Warszawy.
44
Á. Godó, op. cit., s. 187‑189.
324 T ibor G erencsér

Domszky wrócił na Węgry jeszcze przed wybuchem Powstania War-


szawskiego. Przed jego wyjazdem Węgrzy zamieszkujący Warszawę uro-
czyście podziękowali mu za jego pomoc i na znak wdzięczności podaro-
wali album z okazji trzeciej rocznicy powstania Związku Węgierskiego 45.
Po wojnie Domszky żył na Węgrzech i podobnie jak Antall, Sławik
i inni do dzisiaj nieznani bohaterowie, którzy pomagali Polakom w czasie
wojny, został skazany na zapomnienie. Zaczęto o nim mówić dopiero po
przemianach demokratycznych. Na jego cześć odsłonięto tablice w Ke-
mence na Węgrzech oraz w Warszawie. Na tablicy pamiątkowej usta-
wionej na skrzyżowaniu ul. Nowogrodzkiej i Marszałkowskiej możemy
przeczytać następujące słowa: W tym miejscu stał dom, w którym w latach
okupacji hitlerowskiej mieszkał Pál Domszky (1903‑1974) z urodzenia Wę-
gier, sercem Polak, prezes Związku Węgrów w Polsce, niestrudzony badacz
i krzewiciel kontaktów polsko-węgierskich, podczas wojny chronił i ratował
Polaków.

Węgrzy a Powstanie Warszawskie


we wspomnieniach Béli Lengyela
Béla Lengyel 46 był oficerem wojska węgierskiego i od 19 sierpnia 1944 r.
w stopniu generała stał na czele oddziałów węgierskich stacjonujących
w okolicach Warszawy. Dobrze znał Polskę i Polaków, ponieważ w latach
1934‑1939 pełnił funkcję attaché wojskowego w Poselstwie Królestwa
Węgier w Warszawie. Lubił Polskę, utrzymywał dobre kontakty z Po-
lakami, a nawet, według niepotwierdzonych opowieści, w czasie wojny
obronnej we wrześniu 1939 r. zgłosił się u regenta Horthyego i jako
ochotnik chciał dołączyć do walczących Polaków 47.
Przed wyjazdem do Warszawy gen. Béla Lengyel otrzymał ważne
zadanie od regenta. Ze względu na to, że 2 Front Ukraiński był już pod
45

Album i  materiały dotyczące działalność Domszkyego znajdują się dzisiaj
w AAN. Patrz: AAN, Akta Pála Domszkyego, sygn. 1830.
46
Béla Lengyel (1897‑1988) – dyplomata, generał wojska węgierskiego, dowódca wę-
gierskiego II Korpusu Rezerwowego stacjonującego pod Warszawą w okresie od
19 sierpnia do 18 września 1944 r.
47
P. Bokor, Végjáték a Duna mentén, Budapest 1982, s. 71.
Węgry a Polska w 1944 r. 325

Karpatami i w krótkim czasie można było liczyć na sowiecką ofensywę,


Horthy chciał wycofać oddziały węgierskie z terenu okupowanej Polski
do Węgier.
W czasie Powstania Warszawskiego węgierski II Korpus Rezerwowy
znajdował się pod Warszawą i liczył łącznie ok. 30 tys. żołnierzy. Składał
się z czterech oddziałów: 1 Dywizji Huzarów, stacjonującej najpierw pod
Grójcem, a później Otwockiem i Wołominem; 5 Dywizji Rezerwowej
rozlokowanej wzdłuż Wisły, przede wszystkim w Górze Kalwarii i Wila-
nowie; 12 Dywizji Rezerwowej stacjonującej koło Jabłonnej i w Puszczy
Kampinoskiej, a potem w okolicy Nowego Miasta nad Pilicą; 23 Dywizji
Rezerwowej w Tomaszowie Mazowieckim 48.
Poprzednikiem Béli Lengyela na stanowisku dowódcy korpusu był
gen. Antal Vattay 49, który po powrocie na Węgry został głównym adiutan-
tem regenta i przygotowywał m.in. wspomniany już apel Horthyego
w sprawie natychmiastowego zawieszenia broni.
Po przyjeździe do Warszawy Béla Lengyel dowiedział się od generała
Vattayego, że jednostki węgierskie przyjaźnią się z Polakami. Zjawisko
to potwierdził także gen. Nikolaus von Vormann 50, dowódca 9 Armii
niemieckiej, który narzekał na to, że w Puszczy Kampinoskiej 12 Dywizja
Rezerwowa bez przeszkód pozwalała przemieszczać się oddziałom AK
i powstańcom. Lengyel przypomniał, że Węgry nie są w stanie wojny
z Polakami, dlatego – zgodnie z instrukcją Horthyego – interweniował
w sprawie transportu oddziałów węgierskich do domu. Ponadto generał
posiadał wiele kontaktów wśród Polaków jeszcze z okresu przedwo-
jennego, dlatego von Vormann prosił go o pośrednictwo w rozmowach
w sprawie złożenia broni przez powstańców. Sami Polacy również starali
się nawiązać kontakt z gen. Lengyelem.
Główna kwatera węgierskiego II Korpusu Rezerwowego mieściła
się w willi w Grodzisku Mazowieckim. Tam też 23 sierpnia 1944 r. po-
jawiła się pani Aranka Komáromi, wdowa po płk. Weissie z byłej armii
austro-węgierskiej. Stara znajoma Lengyela przyniosła pozdrowienia od

48
B. Lengyel, Európa forgószelében, Szarvas 2011, s. 248.
49
Antal Vattay (1891‑1966) – generał broni wojska węgierskiego, dowódca węgierskiego
II Korpusu Rezerwowego stacjonującego pod Warszawą w pierwszej fazie powstania.
50
Nikolaus von Vormann (1895‑1959) – generał Wehrmachtu, od czerwca do września
1944 r. dowódca 9 Armii stacjonującej w okolicy Warszawy.
326 T ibor G erencsér

gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”, dowódcy Armii Krajowej, który


chciał nawiązać kontakt z Węgrami. Lengyel w swojej odpowiedzi wyraził
gotowość do nawiązania kontaktów. Osobiście znał gen. Komorowskiego,
przed wojną odwiedził go nawet w jego majątku w Świrzu 51.
Zgodnie z ustaleniami rozpoczęły się w ostatnich dniach sierpnia
1944 r. w Piasecznie pertraktacje między gen. Lengyelem a ppłk. Janem
Stępniem „Szymonem”. Podpułkownik Stępień był reprezentantem AK
a Lengyel znał go jeszcze z czasów, kiedy był attaché wojskowym w War-
szawie. Lengyel poinformował go, że na podstawie rozkazu regenta Hor-
thyego jak najszybciej musi wycofać węgierskie oddziały spod Warszawy.
Ze wspomnień Lengyela wynika, że ppłk Stępień był rozczarowany,
ponieważ gen. Komorowski i dowództwo AK myślało, że Horthy wysłał
gen. Lengyela do Warszawy, aby przeszedł ze swoimi jednostkami na
stronę Polaków.
Kilka dni później strony ponownie się spotkały, a wtedy gen. Tadeusz
Komorowski „Bór” prosił przez reprezentanta, aby Węgrzy wkroczyli
do Warszawy, dołączyli do powstania i dostarczyli broń powstańcom 52.
Na wypadek współpracy gen. Lengyel chciał się dowiedzieć, co będzie
z żołnierzami węgierskimi, gdy Armia Czerwona wkroczy do Warszawy.
Podpułkownik Stępień nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale
namawiał gen. Lengyela do szybkiej decyzji. Generał Lengyel i węgierscy
wyżsi oficerowie stanęli przed trudnym problemem. Warunkiem przejścia
jednostek węgierskich na stronę powstańców było uznanie przez Armią
Czerwoną praw kombatanckich żołnierzy. Powstańcy nie mogli dać ta-
kich gwarancji, jednak obiecali za pośrednictwem ppłk. Stępnia, że Polski
Komitet Wyzwolenia Narodowego w Lublinie zagwarantuje ochronę
powstańców oraz węgierskich jednostek, które ewentualnie włączą się do
walki z Niemcami w Warszawie. Generał Lengyel informował o tym gen.
Jánosa Vörösa, szefa sztabu generalnego, od którego otrzymał instrukcję,
że nie może się przyłączyć do powstańców, bo w najkrótszym czasie musi
przyprowadzić swoje oddziały do domu 53. Zgodnie z rozkazem, gen.
Lengyel musiał zakończyć rozmowy z Polakami. Dostarczył im jednak
leki, a oprócz tego na własną rękę poszczególne jednostki węgierskie

51
B. Lengyel, op. cit., s. 249.
52

Ibidem, s. 257.
53

Ibidem, s. 262.
Węgry a Polska w 1944 r. 327

przekazywały m.in. amunicję artyleryjską dla AK, a kilku węgierskich


żołnierzy przeszło nawet na stronę powstańców.
Jednostki II Korpusu Rezerwowego w żaden sposób nie wzięły udzia-
łu w akcjach przeciwko powstańcom i starały się uniknąć walki z nimi.
Lengyel wspominał nawet o tym, że w jednym wypadku powstańcy
nie poznali munduru węgierskich żołnierzy, dlatego otworzyli do nich
ogień zabijając dwie osoby. Natomiast potem dowódca grupy powstań-
ców przeprosił za incydent i obiecał, że wymierzy ciężką karę swoim
podwładnym 54.
Sporadyczna wymiana ognia między Węgrami a Polakami teoretycz-
nie mogła odbyć się tylko nad Wisłą, ponieważ 5 Dywizja Rezerwowa
miała stanowiska właśnie naprzeciwko pozycji walczącej przy boku Ar-
mii Czerwonej 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Na tym
odcinku frontu, z drugiej strony Wisły, Polacy i Sowieci wieczorami
puszczali przez megafony węgierskie melodie i węgierskojęzyczne apele
o zawieszenie broni. W tych komunikatach zwracali się także do gen.
Lengyela, przyjaciela narodu polskiego, żeby przeszedł na ich stronę. Te
akcje mocno demoralizowały węgierskie oddziały. Właśnie w tym czasie,
na początku września, 5 Dywizja Rezerwowa otrzymała rozkaz od do-
wództwa niemieckiej 9 Armii, żeby wkroczyć do Mokotowa i ostrzelać
Warszawę. Generał Lengyel stanowczo protestował przeciwko tej decyzji
i w związku z tym zmieniono rozkaz 55.
Z uwagi na to, że gen. Vormann wiedział o rozmowach polsko-wę-
gierskich, Niemcy nadal nie ufali Węgrom. Główna kwatera II Korpusu
Rezerwowego wkrótce musiała przeprowadzić się dalej od Warszawy, do
Rawy Mazowieckiej. Na przełomie sierpnia i września 1944 r. Niemcy
podjęli decyzję o tym, że 12 i 23 Dywizja Rezerwowa mogą wracać na
Węgry. Pilnie potrzebowano tam tych jednostek, bo w Siedmiogrodzie
można było spodziewać się ataku jednostek sowieckich i rumuńskich.
W końcu 1 Dywizja Huzarów też mogła wracać na Węgry. Przed wyjaz-
dem węgierskich jednostek do domu, żołnierze odprawili msze św., m.in.
w Piasecznie oraz Rawie Mazowieckiej, na które zaprosili także przedsta-
wicieli lokalnych władz i polską ludność 56. Na terenie okupowanej Polski

54

Ibidem, s. 250.
55

Ibidem, s. 259.
56

Ibidem, s. 255, 262.
328 T ibor G erencsér

pozostała tylko 5 Dywizja Rezerwowa, która w ostatnich miesiącach


1944 r. stopniowo wycofywała się wraz z Niemcami w kierunku Słowacji.
Jeśli szukamy śladów węgierskich żołnierzy z okresu Powstania War-
szawskiego, należy wspomnieć o grobach wojennych. Mianowicie w kilku
miejscowościach pod Warszawą do dzisiaj znajdziemy groby Węgrów,
którzy przeszli na stronę powstańców. W Podkowie Leśnej spoczywają
Antal Tóth, József Véner i Pál Hunyadi, w Raszynie József Vonyik oraz
sześciu nieznanych innych żołnierzy, a w Puszczy Kampinoskiej oraz
w Konstancinie znajdują się dalsze groby nieznanych Węgrów zabitych
przez Niemców. Nawet polska kinematografia wspomina o pertraktacjach
polsko-węgierskich podczas Powstania Warszawskiego, np. w słynnym
filmie Eroica Andrzeja Munka pojawiła się postać węgierskiego żołnierza.

* * *
W latach II wojny światowej Polacy mieli kontakt z Węgrami w licz-
nych miejscach Europy. Walczyli po przeciwnych stronach, dlatego ten
okres był dużym wyzwaniem dla tradycyjnie dobrych kontaktów polsko-
-węgierskich. Rok 1944 był szczególnie ciężki dla obu krajów. Po zajęciu
Węgier przez Niemców, kiedy ostatecznie przestały one być państwem
niezależnym, zaczął się okres terroru nie tylko dla Żydów węgierskich,
lecz także dla uchodźców polskich na Węgrzech. W tym czasie zostali
aresztowani József Antall senior oraz Henryk Sławik, którzy odegrali
główną rolę w organizowaniu pomocy dla polskich uchodźców oraz
dzieci żydowskiego pochodzenia na Węgrzech. Z kolei w czasie trwania
Powstania Warszawskiego oddziały węgierskie stacjonowały pod War-
szawą, dlatego żołnierze widzieli z bliska walkę Polaków z niemieckim
okupantem. Mimo niemieckich starań, jednostki węgierskie odmawiały
walki z powstańcami.
Należy więc zadać sobie pytanie, czy w 1944 r. Węgrzy byli dla Po-
laków sojusznikami czy wrogami? Państwo węgierskie było sprzymie-
rzeńcem nazistowskich Niemiec, dlatego w oczywisty sposób nie mogło
być sojusznikiem Rządu RP na Uchodźstwie. Natomiast w tym samym
momencie należy dodać, że w okresie II wojny światowej Węgry nie były
ani przez chwilę w stanie wojny z Polską, dlatego w sensie prawnym nie
można powiedzieć, że były wrogiem Polski. Ostatecznie można stwier-
dzić, że Węgry walczyły po stronie państw Osi, jednak jak najbardziej
Węgry a Polska w 1944 r. 329

starały się utrzymać neutralność wobec Polaków i właśnie dzięki tej neu-
tralności udało się uratować wiele tysięcy polskich obywateli.
W 1944 r. już nie pytano, która strona wygra wojnę, lecz zamiast tego
w Budapeszcie, Warszawie i Londynie zastanawiano się jak będzie wyglą-
dać przyszłość narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Nie wiedziano,
że decyzja została już podjęta: Stalin otrzymał wolną rękę w regionie
i dlatego Węgrzy, Polacy i inne narody Europy Środkowo-Wschodniej,
niezależnie od tego, po której stronie walczyli w II wojnie światowej,
znaleźli się pod sowiecką dominacją, która trwała prawie 50 lat.

Hungary versus Poland in 1944.


A perspective of an ally or the enemy?
The paper discusses the Hungarian view on the Polish cause. The author argues
that, although the Poles and the Hungarians were fighting on opposite sides of
the conflict, both nations were victims to the war. The article also deals brighter
aspects of mutual relations, such as Hungarian help to refugees or to the Poles
who fought in the Warsaw Rising. The analysis is shown against a wider back-
ground of Hungarian-Soviet and Hungarian-Soviet relations.
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Arūnas Bubnys
Centrum Badania Ludobójstwa
i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy

Litwa i Polska w 1944 r.

W
latach II wojny światowej Litwa była najpierw okupowana przez
Związek Sowiecki w 1940 r., potem przez Niemcy (1941‑1944),
a od lipca 1944 r. znów przez Sowietów. Zatem Litwa jako nie-
podległe państwo nie istniała, nie miała też swojego rządu na emigracji
jak np. Polska. W związku z tym dokonanie analizy i wskazanie jakie było
oficjalne spojrzenie oraz postawa Litwinów wobec Polski i Polaków nie
jest łatwe. W swoim artykule chciałbym zwrócić uwagę na dwa aspekty
tej sprawy. Pierwszym z nich jest stanowisko litewskiego podziemia nie-
podległościowego wobec ówczesnej Polski oraz sprawy Wilna i Polaków
podczas okupacji niemieckiej w pierwszej połowie 1944 r. Drugim zaś jest
spojrzenie sowieckiej władzy Litewskiej SRS na stosunki z Polską Ludową
i problemy Polaków na Wileńszczyźnie w drugiej połowie 1944 r. Kiedy
Sowieci latem tego roku znów zajęli Litwę, kontakty między litewskim
i polskim podziemiem w gruncie rzeczy przestały istnieć, a sprawami pol-
skimi zajmowała się Moskwa i reżim sowiecki na Litwie. Z kolei litewski
ruch partyzancki przeciw Sowietom zajmował się przede wszystkim walką
zbrojną i propagandową, a ponadto nie sformułował samodzielnego i ja-
snego stanowiska odnośnie do Polski oraz stosunków polsko-litewskich.
Dlatego od drugiej połowy 1944 r. oficjalne stanowisko Litwinów wobec
Polski i Polaków, wyrażane w prasie podziemnej czy w działaniach orga-
nizacji podziemnych, jako zjawisko i konkretna polityka, nie istniało.
332 A r ū nas B ubnys

W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości państwowej


(głównie w okresie od 1991 do 1997 r.) temat II wojny światowej na Li-
twie nie był zbyt popularny. Ówczesne społeczeństwo i historycy bardziej
interesowali się okresem tużpowojenym, a więc czasami stalinowskimi
(1945‑1953). Przede wszystkim zajmowano się represjami dokonywany-
mi w tamtej epoce (deportacje, aresztowania, mordy) bądź litewskim ru-
chem oporu i konspiracją antysowiecką. Warto dodać, że w świadomości
historycznej Litwinów II wojna światowa kojarzy się z wojną niemiecko-
-sowiecką i okresem okupacji niemieckiej, tj. z działaniami wojennymi na
terytorium Litwy (1941‑1944). Rok 1944 nie jest specjalne wyróżniany
w publikacjach dotyczących tematu relacji polsko-litewskich w okresie
okupacji niemieckiej na Litwie. Historycy piszą o nich w kontekście całej
okupacji (od 1941 r.) lub od wybuchu II wojny światowej (od 1939 r.).
Autor niniejszego tekstu też opublikował kilka artykułów o stosunkach
polsko-litewskich lub działalności polskiego podziemia (Armii Krajowej)
na Litwie w latach II wojny światowej 1. Jednak sprawa AK do dzisiaj nie
jest całkowicie wyjaśniona między litewskimi i polskimi historykami. Po
stronie litewskiej jeszcze nie napisano poważnej monografii naukowej
o działalności AK na Litwie (z wyjątkiem monografii Polaka z Litwy
dr. Jarosława Wołkonowskiego) 2. W historiografii litewskiej możemy
wskazać dwie książki opisujące działalność AK na Litwie, wydane w roku
1995 i 1999 pod tym samym tytułem: Armija krajova Lietuvoje 3. Te
książki nie są jednak monografiami naukowymi, a raczej mają charakter
zbioru artykułów, wspomnień i dokumentów. Poziom zawartych w nich
artykułów jest zróżnicowany. Są tam zatem teksty historyków, napisane na
podstawie autentycznych dokumentów, jak też artykuły publicystów lub

1
A. Bubnys, Litewski ruch oporu w latach 1942‑1945: podobieństwa i różnice [w:] Opór
wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie w okresie II wojny światowej, red. P. Ni-
wiński, Gdańsk 2003, s. 76‑80; idem, Nie byliśmy sojusznikami – dlaczego? Stosunki
polsko-litewskie na Wileńszczyźnie w latach 1939‑1944, „Lithuania” 1991, nr 1; idem,
NKGB i NKWD w walce z polskim podziemiem na Litwie (druga połowa 1944 r. – po-
czątek 1945 r.) [w:] Armia Krajowa na północno-wschodnich ziemiach II Rzeczypospolitej
w latach 1942‑1945. Materiały z sesji naukowej w ISP PAN 30 XI 1996, cz. 2, Warszawa
1997; idem, Walka NKGB-NKWD z polskim podziemiem na Litwie w drugiej połowie
1944 r. i na początku 1945 r. [w:] Sympozjum historyczne „Rok 1944 na Wileńszczyźnie”,
Wilno 30 VI – 1 VII 1994, Warszawa 1996.
2
J. Wołkonowski, Okręg Wilenski ZWZ-AK w latach 1939‑1945, Warszawa 1996.
3

Armija krajova Lietuvoje, t. 1, Kaunas 1995; t. 2, Kaunas 1999.
Litwa i Polska w 1944 r. 333

wspomnienia ludzi, którzy albo niewiele wiedzieli o działalności AK, albo


których znajomi ucierpieli od polskich partyzantów. Ogólny charakter
tych dwóch książek jest krytyczny i negatywny do AK, ale istotne jest to,
że autorzy tekstów prezentują poglądy, oceny i fakty, na podstawie których
może zaistnieć oraz rozwijać się dyskusja między litewskimi i polskimi
historykami.
Chyba najważniejszym wydarzeniem dla ludności polskiej na Litwie
był początek tzw. repatriacji do Polski. Badania nad tematem migracji
do Polski w okresie sowieckim na Litwie były ograniczane przez pew-
ne czynniki. Po pierwsze, badania nad tą problematyką były hamowa-
ne poprzez motywy ideologiczne (tematy narodowościowe stanowiły
tabu). Po drugie, niemożność ich rzetelnego prowadzenia wynikała także
z ograniczenia (lub zatajenia) materiału archiwalnego i jego niedostęp-
ności dla badaczy. Niemal wszystkie dokumenty niezbędne do badań
opieczętowano napisem „ściśle tajne” albo „tajne”, co powodowało, że
dla badaczy stały się one niedostępne. Dlatego w okresie sowieckim na
Litwie ukazało się tylko kilka pozycji, w których były jedynie wzmianki
o procesach migracji z Litwy do Polski. Wśród tych prac wyróżnia się
artykuł P.A. Miškinisa 4, który poświęcony został wzajemnym stosunkom
Sowieckiej Litwy i Polski w latach 1945‑1965. Autor krótko przedsta-
wił aspekty prawne procesu migracyjnego (problemy nabycia i utraty
obywatelstwa). Jego zdaniem, kwestie obywatelstwa regulowały dekrety
kierownictwa Związku Sowieckiego. Na podstawie tych dekretów, osoby
które przesiedliły się do Polski, utraciły obywatelstwo sowieckie 5. Od
momentu wyjazdu ze ZSRS takie osoby stawały się obywatelami Polski.
Po roku 1990, to jest po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, nie-
którzy historycy badali dobrowolne i przymusowe migracje (zesłania)
Litwinów 6. Problematyka różnorodnych migracji innych grup etnicznych
nie doczekała się jeszcze większej uwagi. Pierwszym badaczem migra-
cji Polaków i Rosjan w historiografii Republiki Litwy była Nastazija

4
P.A. Miškinis, Lietuvos ir Lenkijos santykių raida po II pasaulinio karo, „Lietuvos TSR
Mokslų akademijos darbai” 1970, A serija, t. 1, s. 65‑79.
5

Ibidem, s. 70.
6
A. Eidintas, Lietuvių kolumbai: lietuvių emigracijos istorijos apybraiža, Vilnius 1993;
E. Grunskis, Lietuvos gyventojų trėmimai 1940‑1941, 1945‑1953 metais, Vilnius 1996.
334 A r ū nas B ubnys

Kairiūkštytė 7. Na podstawie materiałów archiwalnych z Litwy autorka


przedstawiła ogólne cechy procesu migracyjnego, jego przebieg, wyko-
nawców, ich funkcję, czynniki, które oddziaływały na proces, kwestię
pozostawionych majątków oraz demograficzne skutki procesu dla Litwy.
Kairiūkštytė obliczyła, że do końca roku 1946 do Polski wyjechało więcej
niż 171 tys. osób, których to miejsce najczęściej zajęli nie mieszkań-
cy Litwy, ale przybysze z innych republik sowieckich 8. Wyniki badań
­Kairiūkštytė stały się dla innych litewskich badaczy podstawowymi oraz
bezspornymi i były powielane w kolejnych pracach. Pracownik naukowy
Instytutu Historii Litwy Vitalija Stravinskienė kontynuowała badania
Kairiūkštytė, jednak uwagę skupiła na motywacji ludności do przesiedla-
nia się i na działaniach bezpieki sowieckiej w procesie przesiedlenia oraz
na skutkach procesów przesiedleńczych dla Litwy i wspólnoty litewskich
Polaków 9.
Nie ulega wątpliwości, że w badaniach kwestii przesiedlenia Polaków
z Litwy największy dorobek mają badacze polscy, którzy zaakcentowali
wyjątkowość tego procesu. Czy jednak rzeczywiście proces przesiedle-
nia na Litwie był wyjątkowy i najmocniej hamowany? Scentralizowany
sposób przyjmowania uchwał w ZSRS gwarantował jednolitość proce-
su przesiedleń we wszystkich republikach sowieckich. Właśnie z ini-
cjatywy władz ZSRS powstały identyczne umowy repatriacyjne, które
kontrolowały ich wcielenie w  życie. Po drugie, należy ocenić kontekst
wewnętrznych procesów w poszczególnych republikach. Represje so-
wieckie, sowietyzacja życia, aktywność podziemia antysowieckiego i inne
7
N. Kairiūkštytė, Lenkų repatriacija iš Lietuvos 1944‑1947 m., „Rytų Lietuva”, Vilnius
1992, s. 124‑141; idem, Turto klausimai pirmosios gyventojų repatriacijos iš Lietuvos SSR
į Lenkiją metais (1945‑1946), „Lituanistica” 1992, nr 3, s. 11‑21; idem, Vilniaus krašto
gyventojų sudėties pokyčiai 1939‑1946 m. [w:] Lietuvos rytai, red. K. Garšva, L. Gru-
madienė, Vilnius 1993, s. 281‑298; idem, Vokiečių atvežti rusai Lietuvoje II pasaulinio
karo ir pirmaisiais pokario metais, „Lietuvos istorijos metraštis” 1992, s. 145‑160.
8

Idem, Vilniaus krašto…, op. cit., s. 296.
9
V. Stravinskienė, Lenkai Lietuvoje 1944 m. antra pusė – 1946 metai: tarp pasirinkimo lik-
ti ar išvykti į Lenkiją, „Lietuvos istorijos metraštis. 2004‑2”, Vilnius 2005, s. 115‑134;
idem, NKVD-NKGB vaidmuo vykdant Lietuvos lenkų repatriaciją (1944‑1947 m.),
„Lietuvos istorijos metraštis, 2006‑1”, Vilnius 2007, s. 45‑62; idem, Repatriacja w la-
tach 1956‑1959 z Litwy do Polski – zarys statystyczny, „Biuletyn Historii Pogranicza”
2007, nr 8, s. 41‑58; idem, Migracijos procesų poveikis Vilniaus miesto gyventojų etniniams
demografiniams pokyčiams 1944‑1959 metais, „Lietuvos istorijos metraštis. 2009‑2”,
Vilnius 2010, s. 133‑152.
Litwa i Polska w 1944 r. 335

działania wywierały nie tylko pośredni wpływ na procesy przesiedlenia,


lecz również oddziaływały na nie wprost. Sowieckie represje były czyn-
nikiem przyspieszającym procesy przesiedlenia we wszystkich trzech
republikach – na Ukrainie, Białorusi i Litwie. Ukraińskie podziemie
narodowe również można zaliczyć do czynników przyspieszających mi-
grację. Na Litwie pod tym względem sytuacja była inna: polskie podzie-
mie we wschodniej i południowo-wschodniej Litwie, które hamowało
proces wysiedleń, bardzo szybko zostało zlikwidowane, zaś spojrzenie
przedstawicieli antysowieckiego zbrojnego litewskiego podziemia na
przesiedlenia było neutralne. Istniały jeszcze inne różnice między tymi
dwiema republikami. W przeciwieństwie do sytuacji Polaków wyjeż-
dżających z Ukrainy, opóźniana na Litwie nacjonalizacja umożliwiła
wyjazd litewskim Polakom o bardziej stabilnej pozycji materialnej. Na
przykład na Litwie nieruchomość o wartości większej niż 25 tys. rubli
nie podlegała nacjonalizacji, jak to miało miejsce na Ukrainie, poza tym
na Litwie nie trzeba było udowodnić źródeł, za pomocą których nabyto
taką nieruchomość. Po trzecie, ważnym czynnikiem był nacjonalizm.
Stosunki polsko-litewskie, polsko-białoruskie czy polsko-ukraińskie i ich
spuścizna oddziaływały niewątpliwie na procesy przesiedleńcze. Napięte
stosunki między Polakami a Ukraińcami oraz Polakami a Litwinami były
niewątpliwie czynnikiem zachęcającym do migracji.
W latach okupacji niemieckiej (1941‑1944) antagonizm litewsko-
-polski doszedł do szczytu i można go jedynie porównać z tym, który
zaistniał pomiędzy tymi państwami w latach 1919‑1920. Działo się tak
pomimo faktu, iż oba kraje były wówczas okupowane, łączył je zatem
wspólny los. Główną przyczyną napięć stała się sprawa Wilna, i choć
żadna ze stron nie była wówczas gospodarzem na Wileńszczyźnie, to
jednak toczono walkę o wpływy w tym regionie.
Wybitny prawnik i  znawca stosunków polsko-litewskich Michał
Römer (1870‑1945) w swoim dzienniku scharakteryzował stosunki pol-
sko-litewskie na początku okupacji niemieckiej: Pogłębia się i zaognia,
gwałtownie, nienawiść polsko-litewska w Wilnie. Nastawienie antypolskie
Litwinów, które zawsze było wielkie, rozrasta się. Zwłaszcza policjanci li-
tewscy, aktywiści (FAL), młodzież, kobiety – dyszą wściekłością na Polaków,
obrażając ich przy lada okazji, traktując z góry i brutalnie, uważając siebie
za uprzywilejowanych, a Polaków za coś niższego, co powinno być wdzięcz-
ne za ich tolerowanie, a jest przewrotne i krnąbrne. Ale jeżeli Litwini są,
336 A r ū nas B ubnys

czy przynajmniej bywają, często brutalni wobec Polaków, to masy ludności


polskiej odpowiadają Litwinom pięknym za nadobne. Pogłoski defetystyczne
w stosunku do Litwinow i Litwy są chlebem powszednim ludności polskiej;
w kolejach przez ciemne baby są kolportowane niesłychane plotki na temat
Litwinów. Litwini są mieszani z błotem, przypisywane im jest wszystko
zło. Zapowiadane jest naturalnie rychłe wyrzucenie Litwinów z Wilna,
przyłączenie Wilna przez Niemców do Warszawy itd. itd. Na Litwinach nie
pozostawia się suchej nitki. Złość ludności polskiej, zwłaszcza najciemniejszej
masy ludności wiejskiej na Litwinów i Litwę, jest tak zajadła, że wydaje
się znacznie większą niż nienawiść do Niemców, do Sowietów, do Żydów.
Smutny to objaw. Psychika polska, zwłaszcza w Wilnie, jest zdezorientowana
i chora 10.
Niekiedy relacjom litewsko-polskim w latach okupacji nadaje się zbyt
wielkie znaczenie, traktując je niemalże jako stosunki samodzielnych
podmiotów. Tymczasem nazistowski reżim w pierwszej kolejności dążył
do realizacji własnych celów i wykorzystywał podbite narody do urze-
czywistnienia swoich planów politycznych. Z drugiej strony, okupowane
narody w regionach mieszanych, targanych międzyetnicznymi konflikta-
mi, starały się utrzymać albo wywalczyć pozycję dominującą w stosunku
do innych grup narodowościowych. Chociaż w latach okupacji ani Li-
twini, ani Polacy nie byli prawdziwymi gospodarzami swych krajów, to
jednak oba narody w sposób legalny i nielegalny ubiegały się o wpływy
na Wileńszczyźnie.
Należy zaznaczyć, że do zaognienia napięć w latach okupacji przyczyniły
się zarówno deklaracje kierownictwa ruchu oporu w obu krajach, jak też
wydawana przez nie prasa i przeglądy sytuacji politycznej. Konflikt wileński
nie pozwalał obu stronom na współdziałanie. Zwłaszcza w 1943 r., gdy
klęska Niemiec stawała się oczywista, nasiliła się polemika, prowadzona
głównie na łamach prasy obu państw. Obie strony operowały stereotypa-
mi przeciwnika, traktując wzajemne stosunki jako przejaw walki między
dobrem a złem, prawdą a kłamstwem. Zło przypisywano przeciwnikowi,
zaś wady i występki własne przemilczano bądź usprawiedliwiano. Starano
się tak przedstawić przeciwnika, aby uzasadnić swoją wobec niego poli-
tykę. W artykułach zamieszczonych w litewskiej prasie konspiracyjnej

10
M. Römer, Dziennik, t. 37, Biblioteka Uniwersytetu Wileńskiego, f. 75-MR. 22,
s. 219a.
Litwa i Polska w 1944 r. 337

dominowało przeświadczenie o tym, że żaden modus vivendi z Polakami


nie jest możliwy i przyjdzie walczyć o Wilno. Ideę federacji Europy Środ-
kowo-Wschodniej głoszoną przez emigracyjny Rząd Polski przyjmowano
z nieufnością, widząc w niej przejaw dążeń imperialistycznych, zmierzają-
cych do podporządkowania sobie mniejszych państw między Bałtykiem
a Morzem Czarnym. Sam zaś Rząd Polski na Uchodźstwie traktowano jako
kontynuatora przedwojennej polityki, zarzucano zatem, że Polacy skłaniają
się ku silnym, aby dzięki temu uciskać słabszych 11. Podkreślano przy tym,
że Litwa nie chce być członkiem bloku kierowanego przez Polskę, nie
zgłasza do niej żadnych pretensji terytorialnych, ale z całą stanowczością
sprzeciwia się zamiarom zawładnięcia przez Polskę etnicznymi obszarami
Litwy 12. Polemizując z wydaną przez polskie podziemie broszurą Nasze
stanowisko w sprawie litewskiej, podziemna gazeta „Apžvalga” 13 pisała, że
po wojnie Polacy chcą odbudować państwo w granicach sprzed 1939 r.,
grożąc Litwinom akcją zbrojną, jeśli nie oddadzą Wilna, odwiecznej stolicy
narodu litewskiego. Jeśli zaś tak się stanie, to zapowiadano wojnę o Wil-
no i przyszłość Litwy oraz podkreślano, że nie będzie w niej miejsca na
litość ani na przebaczenie. W artykule akcentowano, że nikt – czy to Ro-
sjanie, czy Niemcy – nie wyrządził Litwinom takiej krzywdy, jak Polacy.
Wskazane nacje przyszły bowiem jako wrogowie i wiadomo było, jaką
cenę trzeba będzie zapłacić za wolność, natomiast Polacy występując jako
„bracia” i „przyjaciele” – ugodzili prosto w nasze serce 14. Polskie podziemie
na Wileńszczyźnie robiło przeglądy prasy litewskiej legalnej i konspira-
cyjnej. W jednym takim przekroju Inspektoratu „E” z 1943 r. pisano, że
litewskie ugrupowania niepodległościowe domagają się w dalszym ciągu
uznania niepodległej Litwy, co stanowiłoby warunek dla przeprowadzenia
mobilizacji do walki z wrogiem numer jeden – bolszewizmem. Na ogół
ton nielegalnej prasy litewskiej w stosunku do Niemców był dość ostry,
pomimo tego nie wykluczano jednak możliwości porozumienia z nimi.
Warunkami do tego były m.in. odzyskanie niepodległości oraz usunięcie
niemieckich władz cywilnych.

11
„Apžvalga”, 30 V 1943 r.
12

Ibidem.
13
„Apžvalga” – litewska podziemna gazeta wydawana przez Związek Bojowników
o Wolność Litwy w latach 1942‑1944 w Kownie i Wilnie.
14
„Apžvalga”, 30 V 1943 r.
338 A r ū nas B ubnys

Analizując prasę podziemną, można zauważyć, że podjęto intensyw-


ną propagandę w walce o Wilno. Charakterystyczna w tym aspekcie
jest ulotka wydana przez Litewski Związek Bojowników o Wolność
(Lietuvos Laisvės Kovotojų Sąjunga, LLKS). Zawartość tej ulotki daje
się streścić w kilku słowach: Oddajcie nam Wilno i Wileńszczyznę, a my
nie będziemy się na was gniewać 15. Autor przeglądu konspiracyjnej prasy
litewskiej wnioskuje, że cała ta praca ma jedno zadanie – zmobilizowanie
całego narodu litewskiego bez względu na zapatrywania społeczne i poli-
tyczne do walki z Polakami. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że cel ten
kierownicy litewscy osiągną i w decydującej chwili będą mieli do dyspozycji
duże siły moralne i materialne 16. Litewskie pismo podziemne „Atžalynas”
(„Młode Pędy”) w numerze 4. z 30 października 1943 r. opublikowało
artykuł Wilno a Polacy. W tym artykule zarzucono Polakom „nierealną
ekspansję” przejawiającą się, zdaniem autora, w nadmiernym przywiąza-
niu do Wilna i Wileńszczyzny. Zgodnie z tym artykułem, ziemie polskie
znajdują się koło Warszawy, Kalisza, Krakowa, Lublina oraz Częstochowy.
Wskazane obszary poprzez politykę ekspansji, eksploatacji i eksterminacji
prowadzonej przez Niemców straciły bardzo dużo krwi polskiej i dlatego,
zdaniem pisma, Polacy w pierwszym rzędzie powinni zatroszczyć się
o tamte ziemie, nie zaś planować ekspansję 17.
Druga połowa 1943 r. przyniosła zmiany w architekturze wewnętrznej
litewskiego podziemia antyniemieckiego. 25 listopada 1943 r. w Kownie
doszło do powstania nowej struktury politycznej pod nazwą Naczelny
Komitet Wyzwolenia Litwy – VLIK (Vyriausiasis Lietuvos Išlaisvinimo
Komitetas). Przewodniczącym Komitetu został socjaldemokrata prof.
Steponas Kairys 18. W skład Komitetu weszli przedstawiciele ludowców,

15
Litewskie Centralne Archiwum Panstwowe [dalej: LCVA], z. R-601, op. 1, t. 47,
Przegląd polityczny, k. 1.
16

Ibidem.
17
LCVA, f. R-601, ap. 1, b. 46, l. 68, „Atžalynas”, nr 4, 30 X 1943 r. Konspiracyjna
gazeta litewska „Atžalynas” była wydawana na Litwie w latach 1943‑1944. Wydawali
ją ludzie o orientacji chrześcijańsko-demokratycznej.
18
Steponas Kairys (1879‑1964) – polityk, działacz emigracyjny, absolwent Instytutu
Technologicznego w Petersburgu; członek Komitetu Centralnego Litewskiej Par-
tii Socjaldemokratycznej; poseł do II Dumy (1905‑1906); członek Litewskiej Rady
Państwowej Taryby; wykładowca na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie
(w latach 1941‑1943 dziekan Wydziału Techniki); poseł na Sejm Litwy (1922‑1927),
wicemarszałek Sejmu; od listopada 1943 r. przewodniczący Naczelnego Komitetu
Litwa i Polska w 1944 r. 339

socjaldemokratów, tautininkasów (narodowców) oraz różnych organizacji


podziemnych. Niestety, pół roku później, już w maju 1944 r., masowe
aresztowania przeprowadzone przez Gestapo doprowadziły do rozbicia
VLIK. Zahamowało to rozwój organizacji na terenie okupowanej Litwy,
a ona sama odrodziła się dopiero w późniejszym okresie na emigracji
w Niemczech, będąc ostoją politycznego i duchowego oporu przeciw
sowieckiej okupacji kraju 19. W latach 1942‑1944 doszło do kilka spo-
tkań przedstawicieli litewskiego i polskiego ruchu niepodległościowego.
W Wilnie w mieszkaniu przy ul. Wielkiej w dniu 9 lutego 1944 r. odbyły
się rozmowy na „najwyższym szczeblu”. Uczestniczyli w nich: Komendant
Okręgu Wileńskiego AK ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk” 20, delegat
okręgowy Zygmunt Fedorowicz „Albin” i zastępca delegata Jerzy Do-
brzyński „Maciej”, natomiast ze strony litewskiej członkowie Prezydium
VLIK (prawdopodobnie Steponas Kairys, prof. Adolfas Damušis 21 i Balys
Gaidžiūnas 22). Litwini oświadczyli, iż dążą do odbudowy niepodległej,

Wyzwolenia Litwy (VLIK). Od 1945 r. przebywał na emigracji w Niemczech, zaś


w 1948 r. znalazł się w USA. Zmarł w Nowym Jorku.
19
D. Kuodytė, Zarys polityczny i ideologiczny zbrojnego ruchu oporu antykomunistycznego na
terytorium Litwy [w:] Aparat represji a opór społeczeństwa wobec systemu komunistycznego
w Polsce i na Litwie w latach 1944‑1956, red. P. Niwiński, Warszawa 2005, s. 31‑32.
20
Aleksander Krzyżanowski ps. „Andrzej”, „Dziemido”, „Smętek”, „Wesołowski”, „Wilk”,
„Generał Wilk”, „Jan Kulczycki” (1895‑1951) – ppor./por./mjr/ppłk/płk/gen. bryg.,
od października 1939 r. oficer SZP-ZWZ-AK; od listopada 1939 r. kwatermistrz, od
maja 1940 r. szef sztabu, od kwietnia-maja 1941 r. komendant Okręgu Wileńskiego
ZWZ-AK, zaś od czerwca 1944 r. komendant Połączonych Okręgów w Polu (Wi-
leńskiego i Nowogródzkiego). Po zakończeniu operacji „Ostra Brama” 17 VII 1944 r.
aresztowany przez Sowietów – więzień wileńskich Łukiszek, moskiewskich Butyrek,
obozów NKWD w Diagilewie (w sierpniu 1945 r. zbiegł z obozu i przedostał się do
Wilna, gdzie został ponownie aresztowany) i Griazowcu; od października 1947 r.
w Polsce, w maju 1948 r. aresztowany przez UB i osadzony w więzieniu na warszawskim
Mokotowie, gdzie zmarł. Został pochowany na terenie Powązek.
21
Adolfas Damušis (1908‑2003) – podczas okupacji niemieckiej jeden z czołowych
działaczy litewskiego ruchu niepodległościowego, pracował na uniwersytecie w Kow-
nie, doktor inżynierii, przywódca konspiracyjnej organizacji Front Litewski. W 1943 r.
został wybrany na jednego z dwóch wiceprezesów Naczelnego Komitetu Wyzwolenia
Litwy. W 1944 r. aresztowany przez Gestapo i wywieziony do Niemiec. Po wojnie
przebywał na emigracji w USA, w 1997 r. powrócił na Litwę.
22
Balys Gaidžiūnas (1911‑1996) – członek narodowej partii Tautininkai, podczas
okupacji niemieckiej jeden z czołowych działaczy litewskiego ruchu niepodległościo-
wego, wiceprezes Naczelnego Komitetu Wyzwolenia Litwy. W 1944 r. aresztowany
340 A r ū nas B ubnys

demokratycznej Litwy i pragną porozumienia oraz współpracy w przyszło-


ści. Zaznaczyli, że należy zachować obecny status administracyjny Wilna
(w latach okupacji niemieckiej Okręg Wileński należał do Litewskiego
Obwodu Generalnego, Generalbezirk L ­ itauen), a podczas dyskusji wyrazili
życzenie, aby polska prasa podziemna złagodziła propagandę antylitewską.
Rozmowy trwały cztery godziny i zakończyły się bez rezultatu. Ocenę tego
spotkania dobrze oddają słowa jego uczestnika, Zygmunta Fedorowicza
„Albina”, zawarte w raporcie sporządzonym dla Delegatury Rządu w War-
szawie. Pisał on: Uznałem za stosowne w stanowczej formie zaznaczyć polskie
stanowisko i oświadczyłem, że nie widzę platformy, na której porozumienie
polsko-litewskie mogłoby dojść do skutku. Długie obrady wykazały, że istotnie
żadnych punktów stycznych w ocenie sytuacji bieżącej poglądach na przyszłość
etc. między nami nie ma 23. Oceniając rozmowy polsko-litewskie, wypada
stwierdzić także, że tak naprawdę obie strony nie miały sobie nic do za-
proponowania. Litewskie podziemie antyniemieckie, zarówno wojskowe,
jak i polityczne, było strukturą bardzo zróżnicowaną (do listopada 1943 r.
nie istniał jeden ośrodek decyzyjny stanowiący rodzaj quasi-rządu). Jego
wpływ na litewskie formacje policyjne był niewielki. Litewscy niepodle-
głościowcy, choć krytycznie nastawieni do Niemców, nie mieli zamiaru tuż
przed nadejściem Armii Czerwonej przeciw nim zbrojnie występować –
z uwagi na korzyści jakie czerpali z ograniczonej kolaboracji, a także że
względu na konieczność zachowania sił na konfrontację z Sowietami. Po
drugie, uważano, że walka z polskim podziemiem „nielegalnie” działającym
na terenie tzw. Litwy Wschodniej jest zgodna z litewskim interesem na-
rodowym. Podobnie oceniano posunięcia litewskiej administracji niższego
i średniego szczebla, zmierzające do umacniania litewskości tych ziem.
Jasne więc było, iż wobec takiego stanowiska Litwinów, główny polski
postulat dotyczący unormowania wzajemnych relacji w terenie, poprzez
wywarcie przez litewskie podziemie nacisku na litewską policję, nie mógł
być zrealizowany zarówno z braku chęci, jak też możliwości.
Ponadto uczestnictwo litewskich formacji paramilitarnych w akcjach
represyjnych wobec ludności cywilnej, czy przeciw polskiemu podziemiu,

przez Gestapo, wywieziony do Niemiec, po wojnie na emigracji w USA. W 1994 r.


powrócił na Litwę.
23
L. Tomaszewski, Wileńszczyzna lat wojny i okupacji 1939‑1945, Warszawa 1999,
s. 316.
Litwa i Polska w 1944 r. 341

powodowało natężenie wymierzonych przeciw nim działań odwetowo-


-zaczepnych ze strony AK. A to z kolei uważane było przez stronę litew-
ską za przejaw działalności antylitewskej. Strona polska przystępując do
realizacji planu „Burza” na terytorium Wileńszczyzny nie chciała, z uwagi
na możliwość podjęcia ewentualnej współpracy wojskowej z Armią Czer-
woną, zaproponować Litwinom współdziałania na płaszczyźnie antyso-
wieckiej, choć byłoby to najrozsądniejsze i praktycznie jedyne rozwiązanie
zadowalające obie strony 24. Brak sukcesów negocjacyjnych skutkował
tym, że konfrontacja polsko-litewska przybierała coraz bardziej radykalny
charakter. Miało to związek z podejmowaną przez oddziały AK operacją
oczyszczania terenu z litewskiej policji i administracji. Dodatkowo do
eskalacji konfliktu przyczyniło się przybycie na Wileńszczyznę siedmiu
batalionów tzw. Armii gen. Povilasa Plechavičiusa (Litewskiego Korpusu
Terytorialnego) 25. Korpus otrzymał zadanie oczyszczenia Wileńszczyzny
z partyzantów AK. Litwini chcieli doprowadzić do zniszczenia akowskich
brygad i odbudowania swego stanu posiadania z okresu sprzed wiosen-
nej ofensywy polskiego podziemia 26. W lipcu 1944 r. na Wileńszczy-
znę wkroczyła Armia Czerwona, kończąc polsko-litewską konfrontację.
Zmobilizowani w ramach akcji „Burza” żołnierze AK w większości trafili
do sowieckich łagrów. Ci, którym udało się uniknąć rozbrojenia, rozpo-
częli walkę z sowieckim okupantem. Nowa okupacja stworzyła warunki
do współpracy Polaków i Litwinów. Jej początkiem było spotkanie, które
odbyło się 16 marca 1945 r. w okolicach Olkiennik. Zawarto wówczas
porozumienie pomiędzy dowódcami polskiej i litewskiej partyzantki,
uzgadniając szczegóły współdziałania w walce z Sowietami. Fakt zmia-
ny podejścia we wzajemnych relacjach potwierdza raport Komendanta
Okręgu Wileńskiego AK ppłk. Antoniego Olechnowicza „Pohoreckiego”,
24
A. Karbowiak, Konflikt polsko-litewski na Wileńszczyźnie w latach 1941‑1944, „Glau-
kopis” 2009, nr 9‑10, s. 245‑246.
25
Povilas Plechavičius (1890‑1973)  – gen., absolwent Szkoły Kawalerii w  Mo-
skwie (1914). W 1926 r. uczestnik wojskowego zamachu stanu na Litwie, w latach
1926‑1928 szef Sztabu Generalnego Litewskich Sił Zbrojnych, od 1928 r. w stanie
spoczynku. W 1944 r. współtwórca Lietuvos vietinė rinktinė – Litewskiego Korpusu
Terytorialnego, utworzonego m.in. do zwalczania Armii Krajowej. Po konfliktach
z Niemcami i klęskach poniesionych w walkach z wileńską AK korpus rozwiązano,
a on sam został internowany przez Niemców w obozie Salspils pod Rygą. Później
przebywał na emigracji w USA.
26
A. Karbowiak, op. cit., s. 246.
342 A r ū nas B ubnys

który pisał: Na terenie właściwej Litwy od roku istnieje ruch partyzancki.


Nastawienie partyzantki litewskiej do oddziałów polskich całkiem poprawne,
dochodziło parokrotnie do współdziałania do wydostania się z matni jednej
czy drugiej strony 27. Przykładem takiej kooperacji było udzielenie pomocy
oddziałowi litewskiemu walczącemu z grupą NKWD pod wsią Miszuny
przez oddział AK ppor. Władysława Frasunienki „Filara” 28. Pomimo
zbliżenia stanowisk, nie udało się doprowadzić do zawarcia porozumienia
na szczeblu komendy okręgu, bowiem KO AK zlikwidowała swą dzia-
łalność i przeniosła się na terytorium Polski. Na Litwie pozostały grupy
nielicznych niezłomnych polskich partyzantów. Współpraca partyzantki
polskiej i litewskiej była kontynuowana przez działający na pograniczu
polsko-litewskim oddział dowodzony przez Jurgisa Kriksciunasa „Rym-
widas”, który często przechodził na Suwalszczyznę.
Latem 1944 r. większa część Litwy była zajęta przez Sowietów. Trak-
tując Wileńszczyznę jak część swojego państwa, rozpoczęli tu mobilizację
Polaków i Litwinów do Armii Czerwonej. Oficjalnie ogłoszono pobór
mężczyzn urodzonych w latach 1909‑1926. Społeczność Polaków litew-
skich określano jako społeczność zwartą, która zamieszkiwała Ziemię
Wileńską. W czasie reokupacji sowieckiej, na przełomie lat 1944‑1945
w Wilnie oraz w powiatach wileńskim, święciańskim i trockim było
ok. 440‑450 tys. mieszkańców, z których 58 proc. stanowili Polacy 29.
Najwięcej ich mieszkało w Wilnie (ok. 90 tys. z ogólnej liczby ok. 110 tys.
mieszkańców) oraz w powiecie wileńskim (ok. 107 tys. spośród 115 tys.
mieszkańców) 30.
Na początku reokupacji sowieckiej na Litwie ponownie zostały wzno-
wione represje. Dotknęły one przede wszystkim struktury litewskiego
i polskiego podziemia walczącego z władzą sowiecką. W lipcu 1944 r.
w Miednikach zostało internowanych ok. 8 tys. Polaków należących do

27
J. Wołkonowski, ZWZ-AK a problem mniejszości etnicznych na Wileńszczyźnie [w:]
Opór wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie w okresie II wojny światowej,
op. cit., s. 59.
28

Ibidem.
29
V. Stravinskienė, Lietuvos lenkų teritorinis pasiskirstymas ir skaičiaus kaita (1944 m.
antrasis pusmetis – 1947 metai), „Lituanistica” 2005, nr 4, s. 17‑19.
30

Ibidem.
Litwa i Polska w 1944 r. 343

Armii Krajowej 31; wkrótce potem zostali oni wywiezieni do Kaługi. Po


nieudanych próbach wcielenia akowców do armii sowieckiej, wysłano ich
do obozów pracy. Większość z nich została zwolniona na początku 1946 r.
i udała się do Polski 32. Polacy z południowej i południowo-wschodniej
Litwy, którym udało się uniknąć internowania, kontynuowali walki anty-
sowieckie, jednak struktury sowieckiego aparatu represji szybko zniszczy-
ły polskie podziemie. Od lipca 1944 r. do grudnia 1945 r. aresztowanych
zostało ponad 12 tys. Polaków podejrzanych o przynależność do polskiego
podziemia antysowieckiego lub o jego popieranie 33. W krótkim czasie
znaleźli się oni w więzieniach Rosji, Białorusi bądź Ukrainy. Wolność od-
zyskali dopiero w latach pięćdziesiątych, gdy w ZSRS rozpoczął się okres
politycznej liberalizacji. Warto zwrócić uwagę, że spojrzenie przedstawi-
cieli antysowieckiego zbrojnego litewskiego podziemia na przesiedlenia
(repatriacje do Polski) było neutralne.
Proces tak zwanej repatriacji Polaków z Litwy, trwający w latach
1944‑1947, pod względem masowości przewyższał kilkakrotnie ten póź-
niejszy (w latach 1944‑1947 wyjechało/zostało zmuszonych do wyjazdu
ok. 180‑190 tys. osób, w latach 1955‑1959 – ok. 50 tys. osób). Cecho-
wały go przypadki stosowania przymusu (presja psychologiczna), mimo
iż oficjalnie deklarowano zasadę dobrowolności. Obejmował on osoby
należące do różnych kategorii (zamieszkujących na Litwie miejscowych
Polaków, uchodźców wojennych z Polski, osoby wywodzące się z Polski
centralnej, które się osiedliły na Litwie w latach 1920‑1939, emigrantów
ekonomicznych i innych). W rzeczywistości proces ten objął nie tylko
obywateli polskich zamieszkujących na tamtych ziemiach przed wybu-
chem II wojny światowej: Polaków i Żydów z rodzinami, lecz również
osoby innych narodowości (Litwinów, Tatarów, Białorusinów), które
dążąc do opuszczenia Litwy, gdzie panował terror, deklarowały, że są

31
A. Bubnys, NKGB-NKVD prieš lenkų pogrindį Lietuvoje 1944 m. antrojoje pusėje –
1945 m. pirmojoje pusėje, „Genocidas ir rezistencija” 1999, nr 2, s. 63.
32
D.  Rogut, Polacy z  Wileńszczyzny w  obozach sowieckich „saratowskiego szlaku”
(1945‑1949), Warszawa 2003, s. 28.
33
A. Bubnys, Stosunki polsko-litewskie podczas II wojny światowej [w:] Tematy polsko-
-litewskie. Historia – Literatura – Edukacja, red. R. Traba, Olsztyn 1999, s. 132.
344 A r ū nas B ubnys

Polakami, i dzięki temu mogły wyjechać. Było to możliwe na skutek


braku odpowiedniej kontroli i nasilenia procesu przesiedleńczego 34.
W następstwie podpisanego w lipcu 1944 r. w Moskwie układu gra-
nicznego, władze tzw. Polski Lubelskiej we wrześniu 1944 r. zawarły
umowy z sąsiadującymi republikami sowieckimi w sprawie przesiedlenia
ludności polskiej na zachód do Polski oraz litewskiej, ukraińskiej, bia-
łoruskiej na wschód, na terytorium odpowiednich republik sowieckich.
W celu wykonania dyrektywy ZSRS z 22 września 1944 r. Polski Komitet
Wyzwolenia Narodowego (PKWN) i rząd Litewskiej SRS podpisały
umowę (Układ) o ewakuacji Polaków i Żydów z Litwy oraz Litwinów
z Polski. Nad przebiegiem przesiedlenia ludności polskiej czuwać miał
Pełnomocnik Główny PKWN, później Rządu RP do spraw ewakuacji
w Litewskiej SRS z siedzibą w Wilnie oraz współdziałający z nim Przed-
stawiciel Główny władz Litewskiej SRS. Zgodnie z układem, ewakuacja
miała się rozpocząć 1 grudnia 1944 r., a zakończyć 1 kwietnia 1945 r.
Wcześniej, w okresie od 15 października do 1 grudnia 1944 r., miano
przeprowadzić ewidencję i rejestrację wszystkich chętnych do wyjazdu.
Już wkrótce okazało się, że terminy ustalone w układzie są całkowicie
nierealne. Rejestracja w Wilnie rozpoczęła się z dużym opóźnieniem,
bowiem dopiero od 28 grudnia 1944 r. Później został podpisany kolejny
układ, w którym wskazano nowy, przesunięty do 1 sierpnia 1945 r. termin
wyjazdu 35. Porozumienie było realizowane w latach 1944‑1947 i objęło
przede wszystkim obszar wschodniej i południowo-wschodniej Litwy.
Skutki tego procesu nie były jednak jednoznaczne dla ludności. Pod
względem subiektywno-emocjonalnym, co oczywiste, były one bolesne:
w dość krótkim czasie należało zdecydować, czy się pozostaje na objętej
sowieckim terrorem Litwie, czy wyrusza w nieznane, do Polski. Jednak
z drugiej strony otwierała się szansa uniknięcia represji sowieckich (wię-
zienia, zesłania, łagry). Do Polski wyjeżdżały przede wszystkim osoby
najbardziej niechętne reżimowi sowieckiemu, walczące przeciwko władzy
sowieckiej, a więc ludzie związani ze zbrojnym i cywilnym polskim pod-
ziemiem. Również osoby o bardziej stabilnej sytuacji majątkowej uważały,

34
V. Stravinskienė, Tarp gimtinės ir tėvynės: Lietuvos SSR gyventojų repatriacija į Lenkiją
(1944‑1947, 1955‑1959 m.), Vilnius 2011, s. 478.
35
A. Srebrakowski, Polacy w Litewskiej SRR 1944‑1989, Toruń 2001, s. 81, 83.
Litwa i Polska w 1944 r. 345

że lepiej jest wyjechać do Polski i otrzymać tam tyle ziemi, ile posiadały
na Litwie, niż być np. wywiezionym do Kazachstanu 36.
Wyniki rejestracji osób na wyjazd do Polski bardzo niepokoiły miej-
scowe władze partyjne 37. Tylko z powiatu wileńskiego na wyjazd do Polski
zapisało się ponad 27 300 właścicieli gospodarstw z rodzinami (co stano-
wiło 85 proc. gospodarstw powiatu). Poza tym do Polski również pragnęło
się przeprowadzić z powiatu trockiego ok. 40 proc., a ze święciańskiego
ok. 30 proc. gospodarzy. Taka sytuacja zmuszała do poszukiwania nowych
rozwiązań. Po zaostrzeniu przepisów porozumienia ewakuacyjnego i kon-
troli spełnienia powinności na rzecz państwa, zmniejszyła się liczba osób,
które wyjechały do Polski. Jednak nie zmieniło to faktu, że większa część
zamożnych gospodarzy opuściła Litwę. Według obliczeń miejscowych
władz partyjnych w wyniku migracji z ponad 1400 dużych gospodarstw
powiatu wileńskiego zostało ok. 300 38.
Litwini, przedstawiciele administracyjno-partyjnych władz sowieckiej
Litwy, kontynuowali proces integracji tego regionu z Litwą, czemu sprze-
ciwiali się Polacy. Marzyli oni bowiem o powrocie Wilna do Polski z za-
gwarantowaniem przedwojennego status quo. Taka ich postawa była nie do
przyjęcia dla władzy sowieckiej, albowiem przeszkadzała w sowietyzacji re-
gionu. Czyniono więc pewne starania, by etniczne napięcia stłumić, w pew-
nym sensie „zamrozić”, zaś przychylność Polaków zdobyć poprzez stwo-
rzenie im możliwości pielęgnowania kultury i oświaty w języku ojczystym.
W tym samym czasie najbardziej wrogo nastawieni przeciwko sowietyzacji
Polacy byli skłaniani za pomocą organów represji do przeniesienia się do
Polski. Podpisana 22 września 1944 r. umowa między rządem Litewskiej
SRS a Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego otworzyła drogę do
masowych przesiedleń ludności. Ani Polska, ani też sowiecka Litwa nie były
gotowe do wcielenia w życie tej umowy, zaś każda strona interpretowała
ją po swojemu, kierując się wyłącznie własnymi interesami. Początkowo
przedstawiciele Polski zwlekali i hamowali proces przesiedlenia, jednak
w 1946 r. zaczęli go bardzo przyspieszać. Przedstawiciele LSRS od samego
36
Lietuvos Ypatingasis Archyvas [dalej: LYA], z. K-1, op. 3, t. 1900, k. 48.
37
Na Litwie zarejestrowało się na wyjazd do Polski 379 498 osób. Dynamika migracji
była następująca: w roku 1945 – 73 143, w 1946 – 97 641, w 1947 – 624, czyli łącznie
171 408. Naprawdę wyjechało więcej ludzi, ok. 180‑190 tys. osób. Zob. V. Stravin-
skienė, Tarp gimtinės ir tėvynės..., op. cit., s. 171.
38
LYA, z. 425, op. 425, t. 33, k. 58.
346 A r ū nas B ubnys

początku forsowali przesiedlenia i starali się je zakończyć jak najprędzej.


Kluczowe pytanie, które wywoływało nieporozumienia u przedstawicieli
obu stron koordynujących prace migracyjne było – kto i na podstawie jakich
dokumentów ma prawo do wyjazdu. Polacy optowali za bardzo liberalnym
podejściem: według nich, pierwszy artykuł porozumienia określał jako
Polaków wszystkich, którzy się za takowych uważają, bez względu na wpis
narodowości w dokumentach czy brak dokumentów. Na tej podstawie Po-
lacy szacowali liczbę osób, mających przybyć do Polski, na nie mniej niż 500
tys. Nie było to spójne z interpretacją Litwinów. W planach przedstawicieli
Litewskiej SRS był wyjazd 200‑250 tys. osób legitymujących się odpowied-
nimi, dającymi do tego prawo, dokumentami. Choć należałoby zauważyć,
że do jesieni 1945 r. stanowisko litewskich urzędników pod tym względem
było liberalne (nie wymagano żadnych pisemnych dowodów o przynależ-
ności narodowej i posiadanym obywatelstwie), jednak zaostrzyło się po
wykryciu, iż osoby nienależące do narodowości polskiej próbowały posłużyć
się repatriacją w celu opuszczenia terytorium Litwy. Tak więc stanowisko
zostało usztywnione po słowach krytyki władz ZSRS, skierowanych pod
adresem władz partyjnych Litewskiej SRS z powodu występujących prób
wyjazdu osób nieposiadających polskiego obywatelstwa 39. Oprócz tego nie
należy zapominać, że rzeczywistą decyzję podejmowała Moskwa i jej na-
miestnik w Wilnie – Michaił Susłow 40, przewodniczący litewskiego Biura
KC WKP(b). Kierowane przez niego Biuro niejednokrotnie rozpatrywało
sprawę repatriacji i udzielało Litwinom bardzo wyraźnych wskazówek: co
ma wykonać Główny Przedstawiciel Litewskiej SRS ds. repatriacji, w ja-
kim terminie należy wykonać te czy inne rozporządzenia i tym podobne
kwestie. Postanowienia litewskiego Biura KC WKP(b) stawały się później
postanowieniami KC LKP(b) 41.
39
V. Stravinskienė, Tarp gimtinės ir tėvynės..., op. cit., s. 480‑481.
40
Michaił Susłow (1902‑1982) – działacz komunistyczny. Członek RKP(b)/WKP(b)
od 1921 r.; w latach 1939‑1944 I sekretarz WKP(b) w Kraju Stawropolskim, zaś od
1946 r. funkcjonariusz aparatu centralnego WKP(b) – przewodniczący Wydziału Poli-
tyki Wewnętrznej KC WKP(b). Od 1947 r. pełnił funkcję sekretarza WKP(b) i prze-
wodniczącego Wydziału Agitacji i Propagandy KC WKP(b). W latach 1949‑1950
redaktor naczelny „Prawdy”, a w latach 1952‑1953 i 1955‑1982 członek Prezydium
KC KPZR. W latach 1955‑1982 członek BP KC PZPR, odpowiedzialny za pro-
wadzenie czystek na Uralu i Ukrainie w latach trzydziestych i na Litwie w latach
czterdziestych XX w.
41
V. Stravinskienė, Tarp gimtinės ir tėvynės..., op. cit., s. 481.
Litwa i Polska w 1944 r. 347

Poszczególni pracownicy instytucji polskiego Głównego Pełnomoc-


nika utrzymywali kontakty z polskim antysowieckim podziemiem, po-
magali jego uczestnikom nielegalnie (czyli bez odpowiednich dokumen-
tów bądź z podrobionymi dokumentami) dostać się do Polski, wywozili
i wwozili korespondencję itp. Toteż dlatego instytucja ta znalazła się
w polu obserwacji sowieckiej służby bezpieczeństwa, a jej pracownikom
nie udało się uniknąć aresztowań i więzienia (dotknęło to nawet same-
go Stanisława Ochockiego, Głównego Pełnomocnika Polski). Uwaga
sowieckiej służby bezpieczeństwa została skierowana również i na Biuro
Głównego Przedstawiciela Litewskiej SRS, którego pracownicy byli po-
dejrzewani o sprzyjanie oraz udzielanie pomocy członkom litewskiego
antysowieckiego podziemia niepodległościowego w przedostaniu się do
Polski. Podejrzenia te okazały się najprawdopodobniej bezpodstawne.
Pracownicy sowieckiej służby bezpieczeństwa starali się odciąć drogę tym,
dla których repatriacja była pretekstem do wyjazdu do Polski. Wykryli
oni także, że przez Litwę przebiegał szlak migracyjny Żydów ze ZSRS
na Zachód. Ten szlak przestał istnieć po aresztowaniu kilku pracowników
instytucji Głównego Przedstawiciela Rządu Litewskiej SRS 42.
Migracja powojenna miała bezpośredni wpływ na deportacje. Masowe
wyjazdy Polaków do Polski w latach 1944‑1947 zmniejszyły skalę depor-
tacji we wschodniej i południowo-wschodniej Litwie. W oczach władz
sowieckich potencjalni deportowani, to znaczy byli urzędnicy państwowi,
osoby o stabilnej sytuacji majątkowej, bardziej przedsiębiorczy mieszkań-
cy miast, zamożniejsi gospodarze rolni, już znaleźli się w Polsce. Należy
uzupełnić, iż nie ulega wątpliwości, że właściciele kamienic w Wilnie
o wartości 80‑100 tys. rubli lub właściciele dziesiątków hektarów ziemi
na wsi nie uniknęli represji.

***
Rok 1944 był przełomowy dla Litwy i Polski. W drugiej połowie 1944 r.
Litwa, znów okupowana przez Związek Sowiecki, nie mogła się odrodzić
jako niepodległe państwo. W następnych latach w kraju była prowadzona

42

Ibidem, s. 482.
348 A r ū nas B ubnys

brutalna sowietyzacja i intensywne represje. Polska też została zajęta przez


Armią Czerwoną i stała się satelitą ZSRS. Do roku 1990 oba państwa nie
miały możliwości rozwijania normalnych stosunków dyplomatycznych
i sąsiedzkich. W 1944 r. zaczęła się przymusowa repatriacja Polaków
z Litwy do rządzonej przez komunistów Polski, prowadzono masowe
represje wobec litewskich Polaków przez NKWD-NKGB, intensywnie
zwalczano na Litwie polskie podziemie (AK). Taka sama polityka była
prowadzona przez Sowietów także wobec Litwinow. Z taką różnicą,
że Litwinów deportowano nie na zachód, a na wschód (Syberia). Do
chwili odzyskania niepodległości Litwa nie miała możliwości nawiązania
normalnych kontaktów z Polską. Decydujący wpływ na los obu krajów
miały wydarzenia 1944 r.

Lithuania versus Poland in 1944


The author discusses two main aspects of Polish-Lithuanian relations during the
war. The first is the approach of the Lithuanian Resistance to the Polish state and
the Vilnius question in the first half of 1944. Another aspect is the view of Soviet
authorities of the LSSR on relations with the People’s Republic of Poland and
problems of the Polish people in the Vilnius region in the second half of 1944.
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016
Grzegorz Motyka
Instytut Studiów Politycznych PAN

Rok 1944. Polska a Ukraina

W
rok 1944 Ukraińcy wchodzili podzieleni. Mieszkańcy wschod-
niej Ukrainy w większości orientowali się na Związek Sowiecki.
W ciągu ponad dwóch lat niemieckiej okupacji niechęć do
komunizmu zdążyły skutecznie przytłumić bezwzględne represje. W do-
datku, by skuteczniej pozyskać Ukraińców, komuniści postanowili zagrać
na ich uczuciach narodowych. Na początku 1944 r. oficjalnie ogłoszo-
no, iż dwie republiki związkowe ZSRS – Ukraina i Białoruś otrzymają
pewien zakres autonomii w kwestii spraw zagranicznych i obronności.
W republikańskich rządach powołano nawet odpowiednie ministerstwa.
Choć w praktyce ich niezależność była fikcją, to dzięki temu Ukraińska
i Białoruska Socjalistyczna Republika Sowiecka zostały przyjęte do Or-
ganizacji Narodów Zjednoczonych. Dla stworzenia pozoru ukrainizacji
przemianowano również niektóre fronty Armii Czerwonej w 1, 2, 3
i 4 Front Ukraiński, a także ogłoszono powstanie z inicjatywy znanego
reżysera Ołeksandra Dowżenki nowego odznaczenia – im. Bohdana
Chmielnickiego, doceniając w ten sposób zasługi kozackiego hetmana 1.

1
Na ten temat patrz na przykład: Wozz’ednannia zachidnoukrajinśkych zemel z Radian­
śkoju Ukrajinoju, red. J. Sływka, Kyjiw 1989; W. Hrynewycz, Wijśkowe budiwnyctwo
w Radjanśkij Ukrajini (kineć 30-ch – 80-ti roky XX st.) [w:] Istorija ukrajinśkoho wijśka
1917‑1995, Lwiw 1996; G. Hryciuk, Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Ga-
licji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931‑1948, Toruń 2005.
350 G rzegorz M otyka

Tego typu działania kształtowały na arenie międzynarodowej obraz ZSRS


jako obrońcy narodu ukraińskiego i uprawomocniały żądania aneksji
ziem wschodnich II RP.
Działacze Komunistycznej Partii (bolszewików) Ukrainy [KP(b)U],
pozostając całkowicie oddani Stalinowi, ZSRS i komunizmowi, jedno-
cześnie na swój sposób byli „patriotami” swoich republik związkowych.
Dlatego na przykład żądania terytorialne ukraińskich komunistów na
zachodzie pokrywały się właściwie z tymi formułowanymi przez środo-
wiska nacjonalistyczne. Nikita Chruszczow, I sekretarz KP[b]U, oficjalnie
wystąpił z postulatem włączenia w skład Ukraińskiej Socjalistycznej
Republiki Sowieckiej powiatów hrubieszowskiego, tomaszowskiego,
chełmskiego, zamojskiego i jarosławskiego (w 1939 r. upominał się także
o Brześć, ale przegrał rywalizację z przywódcą KP(b) Białorusi Pante-
lejmonem Ponomarenką). Nieoficjalnie ukraińscy komuniści upominali
się również o Przemyśl i Krynicę. Terytorialne pretensje KP(b)U wobec
Polski uwiarygodnić miały „dobrowolne” podpisy mieszkańców zbierane
pod listami z prośbą o włączenie w skład USRS zaraz po wkroczeniu
Armii Czerwonej. Z dużym rozczarowaniem i zaskoczeniem przyjęto
więc decyzję Stalina o pozostawieniu po polskiej stronie tych terenów,
uznając ją za krzywdzącą dla Ukrainy.
Natomiast z zadowoleniem spotkało się polecenie dokonania tzw.
wymiany ludności. Ukraińscy komuniści, znów podobnie jak nacjona-
liści, uważali bowiem za konieczne dokonanie radykalnej depolonizacji
anektowanych terenów. Na mocy porozumienia zawartego 9 września
1944 r. przez władze USRS z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodo-
wego Polacy mieli opuścić tereny Ukrainy zachodniej, natomiast Ukra-
ińcy – „ludową” Polskę. Tak zwana repatriacja miała mieć w założeniu
dobrowolny charakter, za jej organizację zaś odpowiadali po obu stronach
granicy pełnomocnicy do spraw przesiedleń.
Kierownictwo USRS z Chruszczowem na czele było zdetermino-
wane, by jak najszybciej doprowadzić do wysiedlenia Polaków i Ży-
dów. Sowieckie wezwania spotkały się jednak jesienią 1944 r. z ob-
strukcją polskich mieszkańców anektowanych ziem, mających wciąż
nadzieję na ich ponowne włączenie do Polski.  29 września 1944  r.
Chruszczow poinformował Stalina, że: Polacy, szczególnie w mieście
Lwowie, przede wszystkim inteligencja, [...] rozpuszczali plotki, że
kwestia granic nie została jeszcze ostatecznie rozstrzygnięta i dlatego nie
Rok 1944. Polska a Ukraina 351

należy wyjeżdżać 2.  Dla przyspieszenia wyjazdów Polaków Chrusz-


czow zaproponował: We wszystkich szkołach wyższych i średnich korzystać
z podręczników i prowadzić zajęcia w języku ukraińskim i rosyjskim. [...]
Uważamy również za konieczne zniesienia postanowienia [...] „O zakazie
mobilizacji ludności polskiej z obwodów zachodnich poza granice regionu
do pracy w przemyśle w obwodach wschodnich USRS i innych republikach
Związku Sowieckiego”. Trzeba włączać ludność polską w wykonywanie
wszelkich obowiązków nałożonych na wszystkich innych mieszkańców
Ukrainy Sowieckiej. To znaczy, że będziemy prowadzić mobilizację lud-
ności polskiej, zarówno mężczyzn, jak i kobiet zamieszkujących zachodnie
obwody USRS, do przemysłu, budownictwa obiektów obronnych i udziału
w innych przedsięwzięciach na równi z ludnością ukraińską 3. W listopa-
dzie 1944 r. Chruszczow po raz kolejny zgłosił propozycję, by część
Polaków ze Lwowa, Drohobycza i innych miast przesiedlić do centrów
przemysłowych na wschodzie Ukrainy i w ten sposób zmienić skład
narodowościowy miast Galicji na korzyść Ukraińców i Rosjan. Prosił
też o zintensyfikowanie poboru do Wojska Polskiego, a jeśli byłoby to
niemożliwe, o wcielanie Polaków do Armii Czerwonej. Korzystne tak-
że, jego zdaniem, mogłoby być utworzenie we Lwowie i Drohobyczu
specjalnych placówek NKGB, mających za zadanie wyłącznie zwalcza-
nie polskiego podziemia, które pomimo aresztowań wciąż podsycało
ducha oporu.
Choć przynajmniej część propozycji Chruszczowa zaczęto realizować,
dopiero zakończenie II wojny światowej skłoniło polskich mieszkańców
Wołynia i Galicji Wschodniej do opuszczenia ziem rodzinnych i wyjazdu
na zachód. Po konferencji w Poczdamie stało się jasne, że pozostanie
na miejscu oznacza zgodę na przyjęcie – i to na długi czas – obywatel-
stwa ZSRS. Do opuszczenia Ukrainy zachodniej skłaniała także wojna
partyzancka prowadzona przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA)
i towarzyszące jej mordy na Polakach.
Również ukraińskie środowiska narodowe i nacjonalistyczne były
niechętne Polsce i Polakom. Wśród zachodnich Ukraińców kwestią spor-
ną pozostawała sprawa stosunku do Niemiec. Pomimo rozczarowania

2

Deportaciji. Zachidni zemli Ukrajiny kincia 30-tych – poczatok 50-tych rr. Dokumenty,
materiały, spohady, t. 1, Lwiw 1996, s. 308‑309.
3

Ibidem.
352 G rzegorz M otyka

niemiecką polityką okupacyjną, część środowisk ukraińskich (głównie


Ukraiński Centralny Komitet, ale też Organizacja Ukraińskich Nacjo-
nalistów Melnyka i petlurowcy) opowiadała się za współpracą z Rzeszą
Niemiecką. Panowało wśród nich przekonanie, że taka lojalna postawa
z czasem doprowadzi do uznania sprawy ukraińskiej przez władze nie-
mieckie. Dlatego z entuzjazmem przyjęto na początku 1943 r. decyzję
o utworzeniu dywizji Waffen SS „Galizien”, w której naiwnie chciano
widzieć pierwszy krok na drodze do utworzenia ukraińskich sił zbrojnych
i niepodległego państwa. Jej powstanie odbierano jako zapowiedź zmiany
polityki III Rzeszy Niemieckiej wobec Ukraińców. Dlatego w szeregi
dywizji zgłosiło się tysiące ochotników. Na początku 1944 r., wobec klęsk
Wehrmachtu, z niedawnego optymizmu niewiele jednak już pozostało.
Na Niemców patrzono z coraz większym dystansem, ale dywizja fak-
tycznie była już wtedy sformowana i nie zamierzano rezygnować ze
współpracy.
W trosce o morale powstałej jednostki Niemcy skierowali galicyjskich
żołnierzy SS na tereny zamieszkiwane przez ich rodaków. Jako pierwszy
w Galicji pojawił się 4 Galicyjski Pułk Ochotniczy SS, który otrzymał za-
danie „zabezpieczenia tyłów armii niemieckiej” w Galicji Wschodniej 4. Po
przeprowadzeniu 22 lutego 1944 r. propagandowej manifestacji we Lwo-
wie skoncentrowano jego poszczególne bataliony w Złoczowie, Brodach
i Zbarażu. Niebawem przystąpiły one do działań przeciwpartyzanckich.
Jeden z patroli tego pułku 23 lutego 1944 r. dotarł w okolicę wsi Huta
Pieniacka. Tu doszło do starcia z polską samoobroną, w którym zginęli
dwaj żołnierze SS – Ołeksy Bobak i Roman Andrijczuk (byli to pierwsi
zabici ochotnicy do dywizji SS „Galizien”). Zabitym Niemcy zorganizo-
wali uroczysty pogrzeb, a w dniu 28 lutego przeprowadzili siłami tegoż
pułku pacyfikację Huty Pieniackiej. Wieś została całkowicie zrównana
z ziemią, zaś kilkuset jej cywilnych mieszkańców zamordowano 5. Nie
była to jedyna pacyfikacja dokonana przez ten oddział, lecz na pewno
najbardziej krwawa i spektakularna. Wiosną 1944 r. III batalion 4 pułku

4
T. Hunczak, U mundyrach worocha, Kyjiw 1993, s. 75. Na temat dywizji SS „Galizien”
patrz m.in.: A. Bolianowśkyj, Dywizija „Hałyczyna”. Istorija, Lwiw 2000; ibidem,
Ukrajinśki wijśkowi formuwannia w zbrojnych syłach Nimeczczyny (1939‑1945), Lwiw
2003; Brody. Zbyrnyk stattej i narysiw, red. O. Łysiak, München 1951.
5
Patrz: Polacy i Ukraińcy pomiędzy dwoma systemami totalitarnymi 1942‑1945, cz. 1‑2,
oprac. nauk. G. Motyka, J. Szapował, Warszawa – Kijów 2005, s. 976‑981.
Rok 1944. Polska a Ukraina 353

skierowano na linię frontu. W walkach pod Zbarażem i Tarnopolem


znaczna część żołnierzy batalionu zginęła. Na początku czerwca 1944 r.
4 pułk został rozwiązany, a jego żołnierzy włączono w skład dywizji.
W akcjach przeciwko partyzantce, połączonej z represjami wobec cy-
wilów, brał udział również 5 Galicyjski Pułk Ochotniczy SS rozlokowany
wzdłuż linii Bugu. W czerwcu 1944 r. 5 pułk, podobnie jak 4, rozwiązano,
a jego żołnierzy włączono w skład dywizji.
Na początku maja 1944 r. dywizję odwiedził Heinrich Himmler.
W trakcie inspekcji wygłosił przemówienie do galicyjskich ochotników,
stwierdzając między innymi: Wiem, że gdybym rozkazał wam zlikwi-
dować Polaków, [...] dałbym wam pozwolenie dokonania tego, czego i tak
pragniecie 6. Jak się wydaje, szef SS miał świadomość istnienia głębokiego
antagonizmu polsko-ukraińskiego i postanowił ten fakt wykorzystać na
korzyść nazistowskich Niemiec. Himmler był zapewne poinformowany
o sytuacji panującej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, dlatego zdawał
sobie sprawę, że wielu członków dywizji chętnie przyłączyłoby się do
Ukraińskiej Powstańczej Armii. Umieszczając w swoim przemówieniu
wątki polskie, chciał dać żołnierzom dywizji sygnał, że służba w niej nie
wyklucza działań przeciwko Polakom.
Po inspekcji Himmlera niemieckie dowództwo postanowiło skie-
rować dywizję na front wschodni w Galicji. Początkowo zamierzano ją
rozmieścić w okolicy Stanisławowa. W tym górzystym rejonie nawet
nieostrzelani żołnierze mogli stawiać oddziałom sowieckim silny opór.
W  dodatku działały tam duże zgrupowania ukraińskiej partyzantki,
co umożliwiało współpracę, a także ewentualne dezercje i przejście do
podziemia. Ostatecznie jednak niemieckie dowództwo wysłało dywizję
w rejon Brodów. Uznano, że ten właśnie odcinek frontu najbardziej po-
trzebuje wzmocnienia lub też obawiano się masowych ucieczek do UPA.
Tak czy inaczej, decyzja ta miała katastrofalne skutki dla żołnierzy 7.
W lipcu 1944 r., zaraz po rozpoczęciu natarcia przez 1 Front Ukraiński,
14 Dywizja SS „Galizien” znalazła się razem z jednostkami niemieckimi
w kotle koło Brodów, w którym zginęło lub dostało się do niewoli około
6
Za: E. Siemaszko, W. Siemaszko, Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny
światowej [w:] Europa Nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej
Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczy-
pospolitej Polskiej) w latach 1772‑1999, red. K. Jasiewicz, Warszawa 1999, s. 1054.
7
K. Zełenko, Trahedija dywiziji „Hałyczyna”, „Wicze” 1994, nr 1-2.
354 G rzegorz M otyka

7 tys. Ukraińców. Z okrążenia wyrwały się raptem 3 tys. żołnierzy dywizji,


z czego aż połowę stanowiły jednostki tyłowe (weterynaryjne, obsługa
techniczna itp.). Resztki oddziałów zebrały się w miejscowości Seredne,
położonej pomiędzy Użgorodem a Mukaczowem na Ukrainie Zakarpac-
kiej. Część rozbitków (prawdopodobnie ok. 200 ludzi) wstąpiła do UPA.
Pomimo ciężkich strat, Niemcy szybko odtworzyli jednostkę i skierowali
przeciwko słowackim powstańcom, a po upadku powstania przerzucili do
Słowenii przeciwko partyzantom Josipa Broz „Tity”. Wraz z cofającą się
armią niemiecką ewakuowało się wielu działaczy ukraińskich obciążo-
nych współpracą z Niemcami, w tym duża część osób związanych z UCK.
Nie pozostawało im właściwie nic innego, niż kontynuować współpracę
z Niemcami. Dopiero w marcu 1945 r., a więc kiedy nie miało to już naj-
mniejszego znaczenia, Niemcy zdecydowali się uznać ukraińską państwo-
wość, tworząc Ukraiński Komitet Narodowy. W UNK silną pozycję mieli
petlurowcy, to oni bowiem w osobie gen. Pawło Szandruka przejęli kontrolę
nad oddziałami ukraińskimi walczącymi po stronie Rzeszy, z których po-
stanowiono utworzyć tzw. Ukraińską Armię Narodową. Doprowadziło to
między innymi do przemianowania – czysto formalnie – 14 Dywizji SS
„Galizien” w 1 Dywizję Ukraińskiej Armii Narodowej, co po kapitulacji
przed aliantami zachodnimi prawdopodobnie w jakiejś mierze przyczyniło
się do uchronienia jej żołnierzy przed deportacją do ZSRS.
Ale największy wpływ na relacje polsko-ukraińskie wywarła w czasie
wojny banderowska frakcja OUN, która w 1941 r., po aresztowaniach
jakie ją spotkały ze strony Niemców, zeszła ponownie do konspiracji. Na
przełomie 1941/1942 r. banderowcy zakładali jeszcze, że wojna zakoń-
czy się klęską zarówno Niemiec, jak i ZSRS. Rok później coraz bardziej
jednak zaczęli przychylać się do wniosku, iż to Sowieci, traktowani jako
główny przeciwnik powstania niepodległego państwa ukraińskiego, od-
niosą zwycięstwo.
W końcu 1942 r. kierownictwo banderowskiej frakcji OUN (OUN-B)
podjęło decyzję o tworzeniu oddziałów partyzanckich, które miały przy-
stąpić do jednoczesnej walki z Niemcami, Sowietami i Polakami. Po-
stanowiło też, by w momencie przystąpienia do otwartej konfrontacji
zbrojnej równolegle rozpocząć akcję „wysiedlania” pod groźbą śmierci
wszystkich Polaków i Żydów, przy czym zakładano, że od razu wymor-
duje się tzw. polski aktyw. Powstanie terenów „czystych etnicznie” miało
ułatwić walkę z nadchodzącymi Sowietami i jednocześnie zagwarantować
Rok 1944. Polska a Ukraina 355

ostateczne rozstrzygnięcie sporu terytorialnego z Polską o umowny Lwów


(a faktycznie o Wołyń, Galicję Wschodnią i część Lubelszczyzny).
Na początku 1943 r. partyzantka podległa OUN-B przystąpiła do
zwalczania niemieckiej administracji i policji oraz sowieckiej partyzantki.
Równolegle wystąpiono przeciwko Polakom. 9 lutego 1943 r. oddział
Ukraińskiej Powstańczej Armii wymordował pierwszą polską wieś Paro-
śle, położoną w powiecie Sarny. W ten sposób rozpoczęto, jak to określano
w banderowskich dokumentach, „antypolską akcję”. Już w marcu 1943 r.
mordy dokonywane przez UPA przybrały masowy charakter. Od samego
początku cechowały się one dużym okrucieństwem. W Parośli człon-
kowie 1 sotni UPA Iwana Perehiniaka „Dowbeszki-Korobki” najpierw
związali mieszkańców tej wsi, po czym zarąbali siekierami 8. Co ważne,
do udziału w napadach – na przykład na Janową Dolinę w kwietniu
1943 r., gdzie zamordowano 600 osób – przymusowo mobilizowano
chłopów. Byli oni uzbrojeni jedynie w siekiery lub widły, ewentualnie
mieli zadanie podpalania polskich domów. Podejmując tego typu wysiłki,
banderowcy osiągali parę celów. Niezależnie od pewnego, mimo wszystko,
wzmocnienia własnych sił, jednocześnie powiększali zasięg społecznego
poparcia dla swojej organizacji – znaczna część osób nakłonionych czy
przymuszonych do wzięcia udziału w napadach od tej pory wspierała
nacjonalistyczne podziemie. Przede wszystkim jednak w ten sposób ban-
derowcy z premedytacją organizowaną ludobójczą czystkę „przykrywali”
rzekomym buntem ludowym, podniesionym przez prostych chłopów.
Temu ostatniemu służyło właśnie okrutne zadawanie śmierci, za pomo-
cą siekier, wideł, łomów. Świadkowie tak przeprowadzanych masowych
mordów chętnie tłumaczyli je rzekomą nieokiełznaną chłopską naturą
8
Na temat antypolskiej akcji UPA patrz m.in.: G. Motyka, Od rzezi wołyńskiej do akcji
„Wisła”. Konflikt polsko-ukraiński 1943‑1947, Kraków 2011; W. Siemaszko, E. Sie-
maszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Woły-
nia 1939‑1945, t. 1‑2, Warszawa 2000; A.B. Szcześniak, W.Z. Szota, Droga do nikąd.
Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce, Warszawa
1973; R. Torzecki, Polacy i Ukraińcy. Sprawa ukraińska w czasie II wojny światowej na
terenie II Rzeczypospolitej, Warszawa 1993; G. Hryciuk, op. cit.; A.L. Sowa, Stosunki
polsko-ukraińskie 1939‑1947, Kraków 1998. Z ukraińskich prac warto wymienić np.:
I. Iljuszyn, OUN-UPA i ukrajinśke pytannja w roky druhoji switowoji wijny (w switli
polśkych dokumentiw), Kyjiw 2000; idem, Protystojannja UPA i AK (Armiji Krajowoji)
w roky druhoji switowji wijny na tli dijalnosti polśkoho pidpillja w Zachidnij Ukrajini,
Kyjiw 2001; W. Dziubak, Taras Bulba-Boroweć i joho wijśkowi pidrozdiły w ukrajinś-
komu rusi oporu (1941‑1944 rr.), Kyjiw 2002.
356 G rzegorz M otyka

czy niskim poziomem oświaty mieszkańców Wołynia. Tak powstawał


mit „ludowej rabacji” czy „wojny chłopskiej” 9.
Choć do czerwca 1943 r. ofiarą działań nacjonalistów padło pra-
wie 10 tys. Polaków, to jednocześnie okazało się, że realizowany przez
­OUN-B plan depolonizacji jest nieskuteczny. Co prawda, część nieogar-
niętych napadami Polaków faktycznie zaczęła opuszczać zagrożony teren,
ale często zatrzymywała się w najbliższym wołyńskim mieście. A po-
zostali przystąpili intensywnie do organizowania samoobrony, broniąc
się – niekiedy dość skutecznie – przed upowcami. W tej sytuacji kierujący
OUN-B na Wołyniu i zarazem dowodzący tam Ukraińską Powstańczą
Armią Dmytro Klaczkiwski „Kłym Sawur” podjął na przełomie maja
i czerwca 1943 r., najpewniej samodzielnie, decyzję o wymordowaniu
wszystkich Polaków na Wołyniu. Wykonując ten rozkaz 11 lipca 1943 r.,
oddziały UPA przeprowadziły jednoczesne, koncentryczne uderzenie na
99 polskich wiosek. Na dzień napadu specjalnie wybrano niedzielę, kiedy
mieszkańcy gromadzili się na nabożeństwach – dlatego część mordów,
np. w Porycku, miała miejsce w kościołach. W następnych dniach napady
kontynuowano ogarniając nimi kolejne dziesiątki miejscowości. W lipcu
i sierpniu 1943 r. zamordowano na Wołyniu co najmniej 20 tys. Polaków.
Brutalny, ludobójczy przebieg antypolskich czystek wywołał kon-
trowersje nawet wśród samych banderowców. W końcu sierpnia 1943 r.
odbył się III Zjazd OUN, zwołany przez nowego kierownika organizacji
Romana Szuchewycza. Podczas obrad padały głosy krytykujące działania
wołyńskiej UPA. Ostatecznie jednak większość delegatów, na czele z Szu-
chewyczem, uznało postępowanie Klaczkiwskiego za słuszne. Jak zeznał
później jeden z członków ówczesnego banderowskiego kierownictwa
Mychajło Stepaniak: Ponieważ całe biuro Prowidu wystąpiło w obronie
„Kłyma Sawura”, „Wielkie Zebranie” usprawiedliwiło jego działania, choć
w oficjalnych uchwałach kongresu nie zostało to odzwierciedlone 10.
9
Spośród ukraińskich autorów tworzących współcześnie konstrukcje rzekomego uspra-
wiedliwionego buntu ludowego można wymienić Bohdana Hud’ia i Bohdana Huka.
Patrz: B. Hud’, Ukraińcy i Polacy na Naddnieprzu, Wołyniu i w Galicji Wschodniej
w XIX i pierwszej połowie XX wieku. Zarys historii konfliktów społeczno-etnicznych,
tłum. A. Korzeniowska-Bihun, M. Hud, Lwów – Warszawa 2013; B. Huk, Ukraina.
Polskie jądro ciemności, Przemyśl 2013.
10

Polacy i Ukraińcy pomiędzy dwoma systemami totalitarnymi 1942‑1945 [w:] Polska
i Ukraina w latach trzydziestych-czterdziestych XX wieku. Nieznane dokumenty z ar-
chiwów służb specjalnych, t. 4, op. cit., s. 231. Por. S. Kokin, Anotowanyj pokażczyk
Rok 1944. Polska a Ukraina 357

Od jesieni 1943 r. UPA, nad którą dowództwo przejął Szuchewycz,


intensywnie przygotowywała się na ponowne wkroczenie Sowietów. To
w nich widziano głównego wroga Ukrainy. W tej sytuacji prowadzenie
walki z Niemcami dla wielu partyzantów jawiło się jako coś nieracjo-
nalnego. Znacznie bardziej interesująco przedstawiała się możliwość
szukania jakiegoś porozumienia. Także Niemcy zaczęli w UPA widzieć
potencjalnego sojusznika przeciwko komunistom. Nic więc dziwnego,
iż na przełomie 1943 i 1944 r. doszło na Wołyniu do szeregu lokal-
nych układów pomiędzy UPA a Niemcami, w których obie strony miały
powstrzymać się od wzajemnych wystąpień zbrojnych. W zamian za
dostawy żywności wojska niemieckie gwarantowały wstrzymanie się od
represji wobec ludności cywilnej, w tym od bombardowań lotniczych.
Miano w końcu wspólnie zwalczać partyzantkę sowiecką.
Niemieckie dowództwo tak postrzegało ówczesną sytuację: Grupa
Bandery UPA wobec zbliżania się Sowietów stoi pomiędzy dwoma ogniami
i dlatego skłania się do współpracy z Niemcami przeciwko Sowietom. Częścio-
wa współpraca z UPA jest, ale UPA nie można dowierzać, gdyż przyświeca
jej własny cel: Niepodległa Ukraina. Z powodu UPA – napady na Polaków,
którzy są na służbie wojska (jak np. leśnicy, pocztowcy i kolejarze, rolnicy) 11.
Zawierane lokalne porozumienia zaniepokoiły Centralny Prowid
OUN-B. Zdawano sobie już w tym momencie sprawę, jak kompromi-
tująca może być współpraca z Niemcami w oczach zachodnich aliantów.
Dlatego pod groźbą śmierci zabroniono jakichkolwiek rozmów. Ich pro-
wadzenie pozostawiono jedynie w kompetencji najwyższego dowództwa
podziemia. Jak podają ukraińscy autorzy, za samowolne kontakty z Niem-
cami rozstrzelano 7 marca 1944 r. Porfirija Antoniuka „Sosenkę”, dowód-
cę zahonu im. Bohuna. Z kolei w pow. Kamionka Strumiłowa w Wielką
Sobotę 1944 r. rozstrzelano sotennego „Orła” za negocjacje z tamtejszym
starostą powiatowym Nehringiem 12. Choć warto wspomnieć, iż pojawiają

dokumentiw z istoriji OUN i UPA u fondach Derżawnoho Archiwu SBU, Kyjiw 2000,
s. 18‑19.
11
Centralne Państwowe Archiwum Wyższych Organów Władzy Ukrainy [dalej: CDA-
WOWU], Zespół 3833, opis 1, t. 101, k. 3.
12
M. Łebed’, UPA, Drohobycz 1993, s. 119‑120; D. Kupiak, Spohady nerozstrlianoho,
Toronto – Njiu Jork 1991, s. 194‑197.
358 G rzegorz M otyka

się też sugestie, że pierwszy z wymienionych dowódców zapłacił głową


za klęskę w walce z sowiecką partyzantką, zaś drugi za niesubordynację 13.
Z ramienia Centralnego Prowidu rozmowy z niemiecką policją bez-
pieczeństwa podjął referat „R-33” zajmujący się sprawami zagranicznymi.
Jego delegat, ksiądz grekokatolicki Iwan Hrynioch (występujący pod
nazwiskiem Herasymowśkyj) odbył pierwsze spotkania 5 marca 1944 r.
W jego trakcie Hrynioch przekonywał, że walka UPA nie jest skierowa-
na przeciwko Niemcom, lecz bolszewikom, a akcje przeciwko Polakom
podjęto z konieczności, w odpowiedzi na „polski terror”. Zażądał od
Niemców przerwania aresztowań Ukraińców i zwolnienia wszystkich
więźniów politycznych. Ponadto postulował zapewnienie banderowcom
swobody działania tam, gdzie nie szkodzą interesom Niemiec oraz za-
przestania propagandy antybanderowskiej. Chciał również zapewnienia
Ukraińcom ochrony przed, jak to określił, terrorem i prowokacjami strony
polskiej 14. Na kolejnym spotkaniu 23 marca 1944 r. Hrynioch w imieniu
OUN-B zażądał wręcz, by Niemcy pozwolili nacjonalistom rozprawiać
się z „polskimi bandami” grasującymi w lasach. Obiecywał przy tym,
że akcje te nie dotkną polskiej ludności cywilnej i w każdym wypadku
nacjonaliści przedstawią dowody winy zabitych Polaków. Wbrew tym za-
pewnieniom, zaakceptowanie banderowskiej propozycji przez Niemców
w praktyce oznaczałoby ich faktyczną zgodę na likwidacje polskiej ludno-
ści, umożliwiłoby też UPA pełne opanowanie masywów leśnych. Dlatego
warto podkreślić, że nic nie wskazuje na to, aby Niemcy zgodzili się na
ten postulat. Wprost przeciwnie, konsekwentnie żądali, przynajmniej
w rozmowach prowadzonych z Hryniochem, przerwania antypolskich
czystek.
Dopiero po rozpoczęciu kolejnej sowieckiej ofensywy Niemcy zdecy-
dowali się na ustępstwa, między innymi pozwolili na spotkanie Hryniocha
z uwięzionym Banderą. Prawdopodobnie też przekazali UPA pewną ilość
broni i amunicji, przeważnie wcześniej zdobytej na Sowietach. Niewy-
kluczone, iż niektóre wypadki przekazania broni były w dokumentach

13
W. Szegliuk, „...jak rosa na sonci”. Politycznyj roman-chronika, napysanyj na osnowi
spohadiw kołyszn’oho dijacza OUN-UPA Ł.S. Pawłyszyna, Lwiw 1992.
14
CDAWOWU, Zespół 4628, opis 1, t. 5, k. 5‑11; ibidem, t. 8, k. 1‑7; ibidem, t. 9, k. 2‑4.
Por. G. Motyka, Niemcy a UPA, „Karta” 1997, nr 23. Dokumenty z rozmów były też
publikowane w: OUN i UPA u druhij switowij wijni, oprac. M. Kowal, „Ukrajinśkyj
Istorycznyj Żurnał” 1994, nr 6; 1995, nr 1, 2.
Rok 1944. Polska a Ukraina 359

ukraińskiej partyzantki odnotowywane jako akcje rozbrojeniowe niemiec-


kich oddziałów. Robiono tak w celu ukrycia faktu współpracy z nazistami.
W sierpniu lub wrześniu 1944  r. Niemcy przerzucili przez front
do Galicji Wschodniej specjalnego kuriera, kpt. Dietricha F. Witzela
(występował pod nazwiskiem Kirn), oficera Abwehrkommando 202.
Prawdopodobnie dotarł on do Komendy Głównej UPA, gdzie prowadził
rozmowy na temat współpracy przeciwko ZSRS. Być może wtedy dopie-
ro zawarto ostateczne nieformalne porozumienie. Niemcy zobowiązali
się w nim zwolnić więźniów, dostarczać partyzantom broń i amunicję,
wreszcie szkolić i przerzucać przez linię frontu ukraińskich dywersantów.
W zamian UPA miała prowadzić działania dywersyjne i wywiadowcze
przeciwko ZSRS. Zdaniem Ryszarda Torzeckiego, znawcy tej problema-
tyki, Ukraińcy zgodzili się przekazywać Niemcom materiał informacyjny,
próby rosyjskiej broni i środków specjalnych 15. Po wypełnieniu swojej misji
Witzel-Kirn wrócił przez linię frontu do oddziałów niemieckich 16.
Jak widać, do zawarcia nieformalnych układów pomiędzy UPA
a Niemcami doszło dopiero w momencie, gdy Armia Czerwona opa-
nowała już całą zachodnią Ukrainę. Na takim układzie Niemcy mogli
więc już jedynie zyskać. Zapewne z tym porozumieniem należy łączyć
zwolnienie 27 września 1944 r. z obozów koncentracyjnych około 100
przetrzymywanych w nich banderowców. Wśród zwolnionych znaleźli
się między innymi Stepan Bandera, Jarosław Stećko, Jurij Łopatynśkyj,
a nieco później także Andrij Melnyk, aresztowany w 1944 r. za próbę
nawiązania kontaktu z zachodnimi aliantami.
Równolegle z rozmowami z Niemcami banderowcy rozpoczęli ma-
sową antypolską akcję w Galicji Wschodniej. Decyzja o przeniesieniu
„wołyńskiej taktyki” na obszar Galicji zapadła w  czasie III  Zjazdu,
ewentualnie niedługo później, w czasie inspekcji, jaką Roman Szuche-
wycz przeprowadził jesienią 1943 r. na Wołyniu. By nieco złagodzić
efekt szoku, jaki wywoływały masowe mordy wśród ukraińskiej spo-
łeczności (wbrew rozpowszechnionemu poglądowi nie spotykały się one

15
R. Torzecki, op. cit., s. 244.
16
Centralne Państwowe Archiwum Społecznych Organizacji Ukrainy [dalej: CDA-
HOU], zespół 57, opis 4, t. 338, Zeznanie Zygfryda Mullera, 19 IX 1946 r., k. 271;
J. Kyryczuk, Narysy z istoriji ukrajinśkoho nacionalno-wyzwolnoho ruchu 40‑50 rokiw
XX stolittja, Lwiw 2000, s. 130; idem, Ukrajinśkyj nacionalnyj ruch 40‑50-ch rokiw XX
stolittja: ideołohija ta praktyka, Lwiw 2003, s. 101‑102.
360 G rzegorz M otyka

z powszechnym poparciem), zamiast eksterminacji polskiej ludności za-


mierzano – zgodnie z planem z końca 1942 r. – „jedynie” wypędzić ją
pod groźbą śmierci. OUN-B w Galicji Wschodniej już w drugiej połowie
1943 r. przystąpiła do wybijania tzw. polskiego aktywu (księży, nauczy-
cieli, leśników). W kolejnym etapie napadano na wybrane polskie wioski,
przede wszystkim te, w których istniała silna samoobrona. Najpóźniej
w marcu 1944 r. Główne Dowództwo UPA wydało rozkaz, aby w całej
Galicji Wschodniej przystąpić do masowej akcji wypędzania Polaków.
W maju 1944 r. rozkaz ten z instrukcją, jak ma ono wyglądać, ponownie
rozesłano do dowódców UPA. Czytamy w nim: Z uwagi na oficjalne
stanowisko polskiego rządu w sprawie współpracy z Sowietami należy Pola-
ków z naszych ziem usuwać. Proszę to tak rozumieć: dawać polskiej ludności
polecenia wyprowadzenia się w ciągu kilku dni na rdzenne polskie ziemie. Jeśli
tego nie wykona, wtedy wysyłać bojówki, które mężczyzn będą likwidować,
a chaty i majątek palić (rozbierać). Jeszcze raz zwracam przy tym uwagę na
to, żeby Polaków wzywać do opuszczenia ziemi i dopiero później likwidować,
a nie na odwrót (proszę na to zwrócić szczególną uwagę) 17.
Pomimo rozkazów dowództwa UPA zalecających unikania zabijania
kobiet i dzieci, przebieg antypolskiej akcji także w Galicji przybierał
nierzadko okrutny charakter. Jeden z działaczy OUN tak opisywał po-
wstałą sytuację: opór polskich samoobron zmalał do tego stopnia, że ukraińskie
środki robią wrażenie niemieckich akcji przeciwko Żydom. I w związku z tym
proponował: uważam, iż osiągnęliśmy wszystko, czego potrzebowaliśmy.
Czy z Galicji wyjedzie jeszcze 1000 Polaków mniej czy więcej, nie gra już
roli 18. Tak natomiast widział przebieg wydarzeń naczelny dowódca UPA
Roman Szuchewycz „Taras Czuprynka”: Dowództwo UPA wydało rozkaz
wysiedlenia Polaków, jeśli sami się nie przesiedlą. Ataki są kontynuowane.
[...] Kobiety padały tylko przypadkowo [...] Tworzymy dla siebie wygodne
pozycje, których nie można osiągnąć przy zielonych stołach [rozmów – G.M.].
Nie damy siebie oszukać. Ukraińskie masy w naszych rękach 19.
Dopiero przejście frontu i wkroczenie Armii Czerwonej doprowa-
dziło do zmiany sytuacji. Represje zastosowane przez NKWD wobec
Armii Krajowej przekonały przywódców OUN-B i UPA, że komuniści

17
CDAWOWU, Zespół 3833, opis 1, t. 3, k. 53.
18

Litopys UPA, t. 26, Toronto – Lwiw 2001, s. 376‑377.
19

Ibidem, s. 461‑514.
Rok 1944. Polska a Ukraina 361

traktują niepodległościowe aspiracje Polaków podobnie jak Ukraińców.


W związku z tym 1 września 1944 r. Wasyl Sydor „Szełest”, dowodzący
galicyjską UPA, wydał rozkaz zalecający wstrzymanie antypolskich ak-
cji. Czytamy: […] Polacy zawiedli się w oczekiwaniach zdobycia państwa
rękami bolszewików. Zauważyli, że stali się przedmiotem w rękach Moskwy
i pełnią rolę Murzyna. […] Zasadniczo masowe antypolskie akcje wstrzy-
mujemy. Jednak konsekwentnie należy je prowadzić przeciwko wszelkiemu
polskiemu elementowi współpracującemu z NKWD oraz z tymi organami
moskiewskiego imperializmu, które dążą do moralnego i fizycznego znisz-
czenia ukraińskiego narodu 20.
Pomimo tych zaleceń, napady UPA na polskie miejscowości i zabijanie
ludności cywilnej miały trwać jeszcze przez kilka miesięcy. Najwięk-
sza fala napadów miała miejsce na przełomie 1944 i 1945 r., głównie
w województwie tarnopolskim. W samym tylko grudniu 1944 r. miało
miejsce co najmniej 55 napadów, między innymi na Ihrowicę, gdzie za-
bito w wigilię Bożego Narodzenia około 80 Polaków. Dopiero wiosną
1945 r. antypolskie akcje UPA zaczęły powoli wygasać. Tak jak początek
antypolskiej akcji UPA wyznacza wymordowanie 9 lutego 1943 r. wsi
Parośle na Wołyniu, tak jej koniec – rajd sotni „Wowki” („Wilki”), w trak-
cie którego w maju 1945 r. w kilku miejscowościach na Lubelszczyźnie,
między innymi w Borodycy, zamordowano kilkadziesiąt osób.
Ale wbrew pozorom, to nie Polacy, lecz Sowieci byli wówczas głównym
przeciwnikiem ukraińskiego podziemia. W momencie przejścia frontu
i ponownego włączenia Ukrainy zachodniej w skład ZSRS Ukraińska
Powstańcza Armia osiągnęła swój największy punkt rozwoju. W sumie,
w ponad 100 sotniach znajdowało się 25‑30 tys. partyzantów. Do tego
należy doliczyć jeszcze oddziały wiejskiej samoobrony, bojówki Służby
Bezpieczeństwa OUN oraz samą siatkę cywilną OUN, która istniała
w znaczącej części ukraińskich wsi. Można przyjąć, iż oddziały UPA mia-
ły możliwości mobilizacyjne sięgające 100 tys. ludzi. Siły te przystąpiły do
bezpardonowej walki z Sowietami. Przywódcy podziemia traktowali ko-
munistów jako obcą agenturę narzuconą przez Moskwę, władza sowiecka
była przez nich traktowana jako okupacyjna, a ukraińscy komuniści jako
zdrajcy, kolaboranci i bezwolne narzędzie w ręku moskiewskiego impe-
rializmu. Nacjonaliści byli też przekonani, że Sowieci dążą do fizycznego

20
CDAWOWU, Zespół 3833, opis 2, t. 3, k. 64‑68.
362 G rzegorz M otyka

wręcz zniszczenia ukraińskiego narodu, na przykład poprzez wywołanie


kolejnego wielkiego głodu 21.
Kierownictwo ukraińskiego podziemia rozważało różne warianty roz-
woju wydarzeń. Nie wykluczano wspólnego zwycięstwa aliantów i So-
wietów, lecz liczono się też z zawarciem przez Niemcy jednostronnego
pokoju z Sowietami lub aliantami zachodnimi. To ostatnie rozwiązanie
uznawano za najbardziej pożądane, gdyż w dalszej kolejności, jak przy-
puszczano, rychło doszłoby do nowej wojny. Banderowcy wierzyli również
w możliwość wybuchu w ZSRS nowej rewolucji. Dlatego jeszcze na
III zjeździe OUN zdecydowano, że oddziały partyzanckie przeczekają
przejście frontu w masywach leśnych, a następnie przystąpią do działań
zaczepnych. Z jednej strony zamierzano bronić się przed pobieraniem
kontyngentów oraz mobilizacją do Armii Czerwonej, z drugiej zaś pla-
nowano wysłanie grup rajdowych na wschodnią Ukrainę (i dalej aż do
Kaukazu i być może pod Helsinki) oraz na Białoruś. Wierzono, co dziś
może wydawać się skrajnie naiwne, w możliwość wywołania szeregu
powstań narodowych i rozpad całego ZSRS.
Jako pierwsze z nadchodzącymi Sowietami zetknęły się wołyńskie
oddziały UPA. 25 stycznia 1944 r. „Kłym Sawur” wydał rozkaz, w którym
nakazał rozbicie oddziałów na mniejsze grupy, przejście do podziemia
i przeczekanie w ten sposób frontu. Zalecano oszczędzanie sił i niepo-
dejmowanie walk z Armią Czerwoną 22. Sugerowano też zdejmowanie
niemieckich mundurów i zastępowanie ich sowieckimi oraz cywilnymi 23.
Zgodnie z otrzymanymi rozkazami, na czas przejścia frontu oddziały
partyzanckie zaszyły się w leśne gęstwiny. Ku pewnemu zaskoczeniu
Ukraińców, przechodzący front nie zaszkodził oddziałom partyzanckim
w tym regionie. Poniesione przy tej okazji straty były nieznaczne i mniej-
sze od oczekiwanych. Dlatego, gdy tylko stopniały śniegi, banderowcy
wysłali w rajd na wschód Ukrainy wyznaczone grupy.
Oddziały UPA rozpoczęły rajd 10 marca 1944 r. Dwa tygodnie póź-
niej, 23 marca, nieoczekiwanie znowu spadł śnieg i utrzymał się do po-
łowy kwietnia. Utrudniło to partyzantom skryte przemieszczanie się.

21
P. Sodol, Ukrajinśka Powstancza Armija. Dowidnyk, Njiu Jork 1994.
22
A. Kentij, Ukrajinśka Powstanśka Armija w 1944‑1945 rr., Kyjiw 1999, s. 74‑75.
23
Państwowe Archiwum Rosyjskiej Federacji [dalej: GARF], zespół 9478, opis 1, t. 126,
k. 60‑61.
Rok 1944. Polska a Ukraina 363

Niektóre oddziały zostały rozbite, a część rozpadła się – ich członkowie


gremialnie dezerterowali, oddając się w sowieckie ręce lub próbując do-
trzeć do swoich rodzinnych stron 24.
Nie lepiej powiodło się oddziałom UPA nieco bardziej na południe.
W kwietniu 1944 r. skoncentrowały się one w lasach krzemienieckich.
Sowieci szybko zorientowali się w sytuacji i zorganizowali wielką opera-
cję przeciwpartyzancką. Obława zamieniła się w pasmo kilkudniowych
starć, uznawanych za największą bitwę w historii UPA stoczoną pod
Hurbami. Partyzanci stracili ponad 100 zabitych, sowieckie dane mówiły
o wielokrotnie większej liczbie ofiar, co zapewne po części przynajmniej
wynikało z doliczenia do zabitych partyzantów także zastrzelonych cy-
wilów. Choć obie strony odtrąbiły zwycięstwo, to jednak Sowieci zdobyli
pole. Zupełnie nie sprawdziły się nadzieje pokładane w tworzonych przy
boku UPA oddziałach cudzoziemskich. Sformowane oddziały między
innymi Azerów, Gruzinów i Uzbeków, pod pierwszym sowieckim naci-
skiem uległy całkowitemu rozpadowi. W efekcie plany rajdów mających
wywołać nową rewolucję i rozbić ZSRS ostatecznie legły w gruzach.
Ofensywne plany ukraińskiej partyzantki skończyły się niepowodze-
niem, ale strategia obrony terenu przed sowieckimi wpływami przyniosła
lepsze rezultaty. Od stycznia 1944 r. zaczęła lawinowo wzrastać aktywność
ukraińskiego podziemia. Rozkazy UPA nakazywały bojkot mobilizacji
do Armii Czerwonej. Nawoływano do nieoddawania kontyngentów.
Zalecano niszczenie państwowych elewatorów i punktów przyjmowania
zboża. Partyzanci mieli niszczyć mosty i uszkadzać drogi, po których
przewożono ziarno, a także napadać na punkty składowania warzyw,
owoców i kartofli 25. W jednym z ukraińskich rozkazów czytamy: Nie dać
z wioski ani jednego Ukraińca, ani jednego ziarna w ręce wroga. Wszystko
odbierać. Dać odczuć okupantowi, że tutaj działa OUN i zmusić go do liczenia
się z nami 26.
W obwodzie tarnopolskim, według sprawozdania tamtejszego pierw-
szego sekretarza partii M. Komneca do Chruszczowa z 29 sierpnia 1944 r.

24
Państwowe Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, zespół 13, jednostka ar-
chiwalna 376, t. 8, Zarys kryzysu politycznego w OUN na PZUZ po przyjściu
bolszewików w latach 1944‑1946, przygotowany przez „Dubowego”, k. 132‑175.
25
GARF, Zespół 9478, opis 1, t. 379, k. 258.
26
CDAHOU, Zespół 1, opis 23, t. 28, k. 190.
364 G rzegorz M otyka

„O działaniach OUNowskich band na terytorium obwodu tarnopol-


skiego”, UPA nie pozwalała ściągać kontyngentów, zabijała aktywistów,
napadała na tworzone rady wiejskie, paliła zboże i młockarnie, grabiła
kooperatywy i składy z towarami oraz mleczarnie-masłosojuzy. Poza tym,
opisywał Komnec, partyzanci palą polskie wsie i mordują polską ludność, wy-
ganiają do lasu mężczyzn, zabijają i rozbrajają czerwonoarmistów, ostrze-
liwują rolników pracujących w polu, uprowadzają konie, zabierają rolnikom
bydło i różne produkty, palą wsie wypełniające zobowiązania państwowe,
zabijają aktywistów wiejskich, obserwują ruch oddziałów wojskowych 27.
Niektóre rejony, jak oceniali Sowieci, zostały szczególnie „zarażone”
bandytyzmem: żołnierze radzieccy nie mogli przyjeżdżać do takich wsi
w mniejszych grupach, gdyż były one natychmiast likwidowane.
Ruch partyzancki, nie ulega to wątpliwości, spotkał się w zachodniej
części Ukrainy z masowym poparciem miejscowej ludności. Ducha oporu
umacniały szerzone plotki, iż Sowieci planują wysiedlenie wszystkich
zachodnich Ukraińców na Syberię (takie plany nie wyszły poza luźne
rozważania Stalina). Tego typu podejrzenia starali się podsycać Niemcy.
Rozpowszechniali oni jakoby znaleziony u zabitego sowieckiego oficera
rozkaz nakazujący wywózkę na Syberię wszystkich mieszkańców zachod-
niej Ukrainy.
W końcu października lub na początku listopada 1944 r. zebrał się
Centralny Prowid OUN-B. Przywódcy podziemia ukraińskiego z zaska-
kującym optymizmem patrzyli w przyszłość. Rosły wśród nich nadzieje na
nieuchronność starcia pomiędzy zachodnimi aliantami a ZSRS. W dys-
kusji w trakcie narady zastanawiali się nawet nad możliwymi wariantami
zachowań w wypadku, gdyby tereny Ukrainy zajęły wojska angielskie.
Niektórzy z uczestników przestrzegali jednak, że podziemie powinno
liczyć jedynie na własne siły i nastawić się na samotną i długotrwałą wal-
kę 28. Jednocześnie wskazano także na wiele niedostatków w działalności
podziemia. Zauważono np., że siatkę OUN – przynajmniej w niektórych

27

Ibidem, k. 106‑109.
28
W.  Dziubak, Konflikty w  OUN(B) i  jich wpływ na ukrajinśkyj Ruch Oporu
(1941‑1944 rr.), Kyjiw 2005, s. 170. O tym, iż nadzieje na wybuch III wojny świa-
towej były duże świadczy m.in. fakt, iż kureń UPA Jarosława Belinśkoho „Bystroho”
otrzymał zadanie, aby w chwili jej rozpoczęcia udać się w Kijowskie i czekać na
moment, który pozwoliłyby opanować Kijów. Patrz: B. Sawka, Zabuty ne majemo
prawa..., Ternopil 2000, s. 201.
Rok 1944. Polska a Ukraina 365

rejonach – po przyjściu bolszewików ogarnął „paniczny strach”. Wiele


akcji partyzanckich, wbrew oczekiwaniom, nie przynosiło efektów. Tym-
czasem skala sowieckich obław oraz taktyka stosowana przez sowieckie
grupy pościgowe prowadziły do szybkiego wykrwawiania leśnych od-
działów. Niepokoiła również skala i szybkość z jaką komuniści tworzyli
siatki agenturalne, nakłaniając ludzi do współpracy przekupstwem lub
przemocą 29.
Na początku stycznia 1945 r. do Szuchewycza dotarł płk Jurij Łopa-
tynśkyj, niedawno zwolniony z obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen
i zrzucony przez Niemców na spadochronie do Galicji. Przyniósł on ze
sobą między innymi listy od Stepana Bandery i Jarosława Stećki. Bandera
w swoim liście wyrażał gotowość powrotu na Ukrainę i wzięcia bezpośred-
niego udziału w walce 30. Informacja o zwolnieniu Bandery stawiała przed
OUN i UPA konieczność ustosunkowania się do swojego lidera (a właści-
wie liderów), którzy przez tak długi czas nie mieli kontaktu z organizacją.
W dniach 5‑6 lutego 1945 r. niedaleko od Brzeżan odbyła się kolej-
na narada CP OUN. Zebrani zapewne byli pod wrażeniem ostatnich
sukcesów sowieckich. Oddziały Armii Czerwonej po błyskawicznym
skoku znad Wisły stały nad Odrą 60 km od Berlina. Dla wszystkich było
oczywiste, że klęska III Rzeszy Niemieckiej nastąpi w ciągu najbliższych
tygodni. W trakcie narady uznano, iż przybycie Bandery na Ukrainę jest
niecelowe. Bardziej przydatny wydawał się na emigracji, gdzie mógł – jako
były więzień nazistowski – organizować wsparcie społeczności międzyna-
rodowej. Słuszne wydaje się przypuszczenie Jurija Kyryczuka, iż zebrani
mieli świadomość, że zabicie lub schwytanie Bandery przez Sowietów
może mieć negatywne skutki dla podziemia. Bandera, jeśli można tak po-
wiedzieć, był ikoną ruchu nacjonalistycznego i takim, zdaniem CP OUN,
powinien pozostać 31.
29
W związku z działaniami sowieckich grup specjalnych wiosną 1945 r. Centralny
Prowid OUN zwrócił się z odezwą do ludności: Z zeznań agentów wiemy, że NKGB
wciąga podstępnie w swoje sieci ludzi nie świadomych tego, iż idą na współpracę. Wielu
z nich pojęło podłość tej pracy. Oni rwą związki z tą czarną, brudną robotą i aktywnie
pomagają nam w wyrwaniu z korzeniami tych chwastów. Świadomie pracujący z NKGB –
jest psem. Psom – pieska śmierć, pogarda całego narodu i hańba na wieki. Śmierć stalinow-
skim psom – agentom NKGB. Za: J. Kyryczuk, op. cit., s. 142.
30
P. Dużyj, Ukrajinśka sprawa wczora i śohodni, t. 1, Lwiw 2002, s. 436‑438; Relacja
J. Stachiwa w zbiorach autora.
31
J. Kyryczuk, op. cit., s. 138.
366 G rzegorz M otyka

Kierownictwo podziemia zdało sobie w końcu sprawę, iż raczej nie


należy się spodziewać szybkiego wybuchu nowej, III wojny świato-
wej. Uznano, że wojna niemiecko-sowiecka niedługo dobiegnie końca,
w związku z czym należy się spodziewać stabilizacji sytuacji w ZSRS
i nasilenia obław. Postanowiono więc zdemobilizować część oddziałów,
a akcje zbrojne ograniczyć do koniecznej samoobrony. Zerwano również
wszelkie kontakty z Niemcami – obawiano się skutków ich ujawnienia.
Postanowiono natomiast podjąć rozmowy z polskim podziemiem, co
na przełomie kwietnia i maja 1945 r. zaowocowało podpisaniem sze-
regu porozumień polsko-ukraińskich na ziemiach dzisiejszej Polski.
Na Lubelszczyźnie, w 1946 r., zamieniły się one nawet w „mały sojusz”
antykomunistyczny.
W maju 1945 r. z okazji zakończenia II wojny światowej w Europie
Roman Szuchewycz „Taras Czuprynka” wydał odezwę „Do żołnierzy
i dowódców Ukraińskiej Powstańczej Armii”. Stwierdził w niej na wyrost,
że UPA wniosła wielki wkład w zwycięstwo nad Niemcami i jednocześnie
podkreślił, że na miejsce nazistów przyszedł jeszcze gorszy okupant – Ro-
sja 32. Dlatego wezwał partyzantów, aby nie składali broni i kontynuowali
walkę na śmierć i życie 33.
Jego wezwania okazały się skuteczne. OUN-B i UPA kontynuowa-
ły wojnę partyzancką z władzami komunistycznymi do początku lat
pięćdziesiątych. Ostatnia zbrojna grupa OUN-B została rozbita do-
piero w roku 1960 w województwie tarnopolskim. Sowieckie represje
wobec mieszkańców Ukrainy zachodniej ogarnęły prawie 500 tys. ludzi
(w tym ponad 150 tys. zabitych i ponad 200 tys. deportowanych w głąb
ZSRS). W oporze stawianym po wojnie komunistom przez zachodnich
Ukraińców możemy dostrzec wiele zbieżności z innymi ruchami an-
tysowieckimi w ZSRS. Dotyczy to przede wszystkim antysowieckiego
podziemia zbrojnego na Litwie, tzw. leśnych braci. Zdaniem litewskiego
historyka Arvydasa Anuśauskasa: Na Litwie i na Ukrainie Zachodniej
istniały najpotężniejsze w całej wschodniej Europie ogniska ruchu oporu,
chociaż o odmiennych podłożach 34.

32
A. Kentij, op. cit., s. 186‑187.
33

Ibidem.
34
A. Anuśauskas, Ruch oporu na Litwie i metody jego działalności w latach 1944‑1956
[w:] Aparat represji a opór społeczeństwa wobec systemu komunistycznego w Polsce i na
Rok 1944. Polska a Ukraina 367

Wydarzenia roku 1944 i lat następnych wyznaczyły historię Ukrainy


na dziesięciolecia. Komunistom właśnie wtedy udało się dokonać zjed-
noczenia ziem ukraińskich, włączając w skład USRS nie tylko Wołyń
i Galicję Wschodnią, ale też Ruś Zakarpacką i Bukowinę, wcześniej
wchodzące w skład Czechosłowacji i Rumunii. Choć anektowane obszary
poddano brutalnej sowietyzacji i unifikacji, to nie udało im się jednak
zniszczyć odrębności tych regionów, co w sposób szczególny dotyczy
zachodniej Ukrainy. Zbrojny bunt zachodnioukraińskiej społeczności
został brutalnie stłumiony na początku lat pięćdziesiątych, niemniej pa-
mięć o oporze i marzenie o wybiciu się na niepodległość towarzyszyły
mieszkańcom tego regionu w stopniu znacznie większym niż na innych
ukraińskich terenach. Tradycja ta niewątpliwie wpłynęła również na
kształt współczesnej Ukrainy.
Z tej perspektywy jeszcze bardziej widać jednak nie tylko zbrodni-
czość, ale też polityczny bezsens antypolskiej akcji UPA. Przeprowa-
dzona przez banderowców akcja depolonizacji nie była zdeterminowana
żadną rzekomą „koniecznością dziejową” i nie przyniosła ukraińskiej
sprawie narodowej żadnego pożytku. O przebiegu granicy państwowej
samodzielnie zadecydował Stalin, to na jego polecenie dokonano też
ostatecznej depolonizacji i sowietyzacji Ukrainy zachodniej. Gdyby nie
masowe mordy ludności polskiej, zapewne w Polsce oceniano by dziś
podziemie OUN-B i UPA jak najbardziej pozytywnie. Pamięć o po-
mordowanych skutecznie to jednak uniemożliwia. Bądź co bądź, mamy
bowiem do czynienia z jednym z najkrwawszych „polskich fragmentów”
II wojny światowej. Prowadzone pomiędzy lutym 1943 r. a majem 1945 r.
ludobójcze czystki etniczne UPA objęły bowiem olbrzymi teren kilku
województw, zamieszkiwany przez około 1,5 mln Polaków. W wyniku
planowych masowych mordów zginęło w sumie ok. 100 tys. Polaków
(najwięcej, bo 40‑60 tys. na Wołyniu). Kolejne 300‑400 tys. osób zostało
zmuszonych do ucieczki w obawie o życie. Antypolska akcja UPA ogar-
nęła więc może nawet 25‑30 proc. polskiej społeczności zamieszkującej
sporne z Ukraińcami ziemie. Ofiarą odwetowych akcji polskiego podzie-
mia padło z kolei ok. 10‑15 tys. Ukraińców. W większości zginęli oni na

Litwie w latach 1944‑1956, red. P. Niwiński, Warszawa 2005, s. 55. Warto w tym
miejscu odnotować, że pominięto w tym zestawieniu polskie podziemie, chociaż z całą
pewnością skala oporu w rządzonej przez komunistów Polsce nie była mniejsza niż
na Litwie i Ukrainie (dop. red.).
368 G rzegorz M otyka

ziemiach dzisiejszej Polski, gdzie podziemie AK na terenach wiejskich


było zdecydowanie silniejsze niż na Wołyniu.
Co gorsza, problem oceny antypolskiej akcji do dziś pozostaje nie-
rozstrzygniętą kwestią polityczną i zadrą w relacjach pomiędzy Polakami
i Ukraińcami. Trzeba powiedzieć jasno: w usunięciu tej zadry pamięci nie
pomagają osoby relatywizujące, a czasem wręcz negujące fakt popełnienia
przez UPA masowych mordów na polskiej ludności cywilnej.

The year 1944 and Ukraine


The paper covers the Ukrainian views on Poland at the end of WWII. The ­author
discusses differences of opinions which were seen in Ukraine in early 1944. He
argues that citizens of Eastern Ukraine were oriented towards the Soviet Union.
He also discusses the activities of USSR and its contacts with Moscow, which
influenced the perception of the Polish cause. However, the author adds that the
position of the Bandera faction OUN had the greatest impact on Polish-Ukrain-
ian relations during the war. He concludes, however, that Stalin decided on
the border between the USSR and “People’s” Poland on his own. The ultimate
de-Polonisation of and Sovietisation of Western Ukraine was made on his order.
IV. Dyskusja
Polska 1944. Perspektywa
­sojuszników i wrogów
Kraków 2016

Czym dla Polaków jest pamięć


o roku 1944?

Zapis dyskusji z 17 października 2014 r.


z ­udziałem prof. dr. hab. Marka Kornata,
dr. hab. ­Grzegorza ­Motyki i prof. Arkadiusza
­Stempina, którą poprowadził dr Maciej Korkuć

Maciej Korkuć [M.Kć.]: Wystąpienie Profesora Grzegorza Motyki


właściwie wprowadza nas do tematu, o którym chcieliśmy porozmawiać
w trakcie dyskusji, a mianowicie: „Jak pamiętać rok 1944?”. Biorąc pod
uwagę to, że jest on ważnym punktem w naszej historii. Zadając takie
pytanie, mam na myśli również pytania podobne i pochodne: tzn. jak
pamiętać moglibyśmy jako społeczeństwo, jako jednostki, jako naukowcy
itd. To, co powiedział Profesor Motyka o pamięci polsko-ukraińskiej,
w jakiś sposób jest już zaczynem takiej dyskusji. Przynajmniej na odcinku
polsko-ukraińskim. Bo przecież bezpośrednio po tym referacie aż ciśnie
się takie podsumowujące, jeszcze dodatkowe, stwierdzenie, że Ukraińcy
zaplanowali, że w czasie ich antypolskiej akcji ma być okrutnie. Po to,
żeby wszyscy zapamiętali, i żeby to się wówczas rozniosło. I rzeczywiście,
poszczególne akcje realizowano tak brutalnie, że następne pokolenia mu-
siały to zapamiętać – mimo dziesięcioleci, w trakcie których o Wołyniu
w Polsce nie bardzo można było mówić. A jednak to wróciło. Wrócić
musiało, ponieważ jest zbyt wielu ludzi, którzy zostawili tam swoich
najbliższych. Mam w pamięci jedną scenę, zresztą z książki Profesora
Motyki. Taka scena z jednej z wiosek, gdzie wnętrznościami jednego
372 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

z zabitych dzieci napisano na ścianie „Litak Sikorskoho”, czyli „samolot


Sikorskiego”. Trudno żeby to nie zapadało w pamięć. To robi wrażenie nie
tylko po dziesięcioleciach, ale – jak sądzę – będzie robić i po stuleciach.
Z dzisiejszego punktu widzenia można zadać ahistoryczne pytanie:
czy my nie chcielibyśmy, żeby Ukraińcy mieli jakąś inną UPA, która nie
byłaby obciążona takim ludobójstwem, takim okrucieństwem? Z pewno-
ścią byłoby nam dziś łatwiej odnosić się z szacunkiem do takiej organizacji
i do jej tradycji. Ale niestety nie było innej UPA. Była ta, która podjęła
ludobójczą akcję – akcję wymordowania Polaków.
W związku z tym chciałbym zapytać, jak panowie sądzicie – biorąc pod
uwagę te wszystkie elementy, o których dzisiaj mówiliśmy – co jest dzisiaj
najważniejszym wnioskiem, który z tamtego czasu powinien płynąć dla
współcześnie żyjących ludzi i dla tych, którzy będą za 10, za 20 lat żyć
w tej części Europy?

Arkadiusz Stempin [A.S.]: To ja, nim odpowiem na to zasadnicze py-


tanie, nim zabraknie czasu, chciałbym włączyć do tego horyzontu pa-
mięci spuentowanego tym tytułem panelu, jak Polacy pamiętają, czy
jak powinni pamiętać rok 1944, także tę generację, która ten rok 1944
przeżyła „live”, a która jeszcze żyje. Dla mnie, który długo przyjeżdżał
z Niemiec do Polski, do Warszawy ze studentami niemieckimi, kolosalne
wrażenie robiła postać akowca, rocznik 1920 czy 1921, który w 1939 r.
w maju zdawał maturę i jako powstaniec, żołnierz Armii Krajowej brał
udział w Powstaniu Warszawskim. I przyjeżdżając właśnie tam, gdzie
się krzyżuje w takim potężnym zagęszczeniu przeszłość, to historyczne
sprzężenie polsko-niemieckie, do Prus Wschodnich, czyli do naszych
polskich Mazur, tam opowiadał niemieckim studentom swoje impresje
z Powstania Warszawskiego. Ten świadek, uczestnik wydarzeń roku 1944.
I oniemieliśmy. Właściwie nikt nie mógł nic sensownego powiedzieć,
pomimo że było tam sporo historyków w różnym wieku. Wszyscy byli
w pewnym momencie bezbronni, kiedy opowiadał, jak po 1944 r. cała
jego klasa maturalna, z wyjątkiem jego, znalazła się na cmentarzu. To było
tak silne, emocjonalne uderzenie, wobec którego potrzebowaliśmy czasu,
dobrych kilku minut, żeby przemówić. Więc to jest też ta perspektywa
roku 1944, generacji, która została z jednej strony pozbawiona tego wspa-
niałego okresu młodzieńczego, która miała to nieszczęście partycypować,
i to już mówię jako historyk, w egzystencjonalnym doświadczeniu, które
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 373

stanowiło koniec ciągłości powstańczej Polski. W 1944 r. kończyła się


Polska Kościuszki, kończyła się Polska Powstania Listopadowego, koń-
czyła się Polska Powstania Styczniowego. Kończyła się w jakimś stopniu
Polska Insurekcji Piłsudczykowskiej, Legionów, 1918 r. I tego nie uda
nam się odbudować. W tym sensie, że to, co nastąpiło po 1944 r., to
zerwanie tradycji powstańczej, oznaczało też koniec pewnej filozofii, pew-
nego kulturowego ciągu rozwojowego, naturalnego dla narodu polskiego.
Jeżeli bywało się wśród dyplomatów angielskich, francuskich czy nawet
niemieckich, czyli narodu, który też poniósł potężną wyrwę kulturową,
miało się wrażenie braku ciągłości kulturowej. My to możemy, my, czyli
naród polski po 1990 r., w taki czy inny sposób rekonstruować. Natomiast
nie mamy, jako naród, tej ciągłości – kulturowej, historycznej. Ona epi-
gonalnie przetrwała, ale nie tym wielkim, naturalnym strumieniem. To
jest ta perspektywa roku 1944, o której chciałem powiedzieć.

[M.Kć.] Bardzo dziękuję. Myślę, że to jest bardzo ciekawy punkt od-


niesienia do nowej konferencji, która mogłaby być temu poświęcona. Bo
przecież nie ma innej polskości. Być może to jest ciekawe, żebyśmy się
kiedyś oddzielnie nad tym zastanowili, czy polskość bez tej dumnej walki
o wolność – wszystko jedno, czy wygranej, czy nie wygranej – byłaby
tym samym? Bo cały świat żywi się legendą ludzi walczących o wolność.
I tych wygranych, i tych przegranych. Już nie będę przypominał takich
popkulturowych filmów jak Braveheart czy Gladiator. Wszak pamiętamy:
mimo że bohaterowie walczący o wolność na koniec giną, nikt nie ma
wątpliwości, że to ich postawa była słuszna, niezależnie od ceny, jaką
zapłacili. Co więcej: to jest wielki ładunek emocjonalny przez to, że mowa
o walce o wolność.
Walka o wolność, wpisywana w życie pokoleń, była czymś, co może
być wciąż powodem do dumy, ale rzeczywiście, ten problem ciągłości to
jest ważna kwestia. Na ile to przetrwało w ludziach, którzy między nami
jeszcze żyli? Jednak bardzo często to właśnie oni uczyli swoje dzieci: nie
zajmuj się tym. Czyli: nie dowiesz się nic o swoim dziadku, bo on w Ka-
tyniu zginął. Właśnie dlatego, że w Katyniu, to nie odbywało się tak, jak
kiedyś: po powstaniach z XIX wieku – matka synowi opowiadała, po cichu
„Twój dziad na Syberii zginął, ty masz o tym pamiętać”. W latach sie-
demdziesiątych starano się właśnie ukryć to doświadczenie przed młodym
pokoleniem, aby go nie narażać na „wiadomości niebezpieczne”. I takie
374 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

relacje zapisywałem wśród młodych wówczas działaczy „Solidarności”.


Wiedzieli, że dziadek czy ojciec zginął na Wschodzie, ale słyszeli: nic
się o tym nie dowiesz, bo masz się uczyć, a jak się odezwiesz w nieod-
powiednim momencie, dostaniesz „wilczy bilet”. Dlatego będziemy Cię
chronić przed wiedzą o tym, jak było naprawdę.

Grzegorz Motyka [G.M.]: Chciałbym być dobrze zrozumiany. Mówiłem


o „antypolskiej akcji” UPA także dlatego, że temat ten budzi ogromne
zainteresowanie. Jedno z najczęściej zadawanych pytań, z jakimi się spo-
tykałem na różnych konferencjach, brzmi: dlaczego dochodziło do takie-
go okrucieństwa? I często stała za nim milcząca odpowiedź: bo chłopi
z natury są okrutni, a ukraińscy to już szczególnie. Tymczasem ja mówię:
nie. „Antypolska akcja” była tak okrutna, ponieważ sprawcy z banderow-
skiej frakcji OUN tak to zamierzyli. Postanowili oni, mówiąc obrazowo,
w szaty kozackie, znane im chociażby z Ogniem i mieczem, ubrać nowo-
czesną czystkę etniczną, podobną choćby do tej, jaką widzieliśmy w latach
dziewięćdziesiątych w Jugosławii. Większość tych chłopów wołyńskich,
ukraińskich jest po prostu niewinna. Nie brała udziału w antypolskich
czystkach, a nawet część tych, którzy uczestniczyli, to uczyniła tak pod
przymusem. Tylko tyle chciałem powiedzieć.
Myślę, że w Polsce jest jasne, co zawsze będzie przedmiotem dyskusji
o roku 1944 – Powstanie Warszawskie. W tym miejscu mogę tylko ubo-
lewać nad tym, że mamy w Polsce taką kulturę dyskusji, która skłania do
łatwego wpadania w skrajności. I tak, z jednej strony mamy nieco histe-
ryczny „hurrapatriotyzm”, który przypisuje Powstaniu Warszawskiemu
niebywałe znaczenie dla przebiegu II wojny („gdyby Sowieci przyszli po-
wstańcom z pomocą, to byliby po miesiącu w zdobytym Berlinie, a nawet
nad Renem”, stwierdził kilka lat temu jeden z historyków). A z drugiej
strony słyszymy: to był obłęd, powstanie zostało wywołane przez gru-
pę szaleńców albo sowieckich agentów. To są dwie skrajne opowieści,
które tylko zniechęcają do dyskusji, która mogłaby być bardzo ciekawa.
Tymczasem zainteresowanie społeczne powstaniem, moim zdaniem,
pokazuje, że ludzie wiedzą, niemal instynktownie wyczuwają, że to był
ważny punkt naszej historii. I mają rację: to jest absolutnie istotny punkt
historii Polski. Oto grupa ludzi odpowiedzialnych za działalność pod-
ziemnej armii, ryzykując własne życie, podejmuje decyzję, słuszną lub
nie, żeby w tej absolutnie beznadziejnej sytuacji spróbować uratować
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 375

niepodległość. Dlatego ta opowieść tak porusza. I jeżeli się nie wpada


w skrajności, to można zadać mnóstwo pytań, które się przy tej okazji
nasuwają. Pytań niezwykle przecież interesujących i, co ważniejsze, ak-
tualnych. Niedawno, kiedy rozpoczęła się nieformalna wojna ukraińsko-
-rosyjska, pojawił się także w społeczeństwie polskim lęk, że ogarnie ona
również Polskę. A przepraszam bardzo, jeżeli by, nie daj Boże, doszło do
takiej wojny, to Anno Domini 2014, byśmy w trosce o to, żeby Warszawa
przypadkiem nie została zburzona, uznali, że można stolicę poddać bez
jednego strzału? To jest to pytanie, które stawiali przed sobą w 1944 roku
oficerowie Armii Krajowej. Warto przy tym pamiętać, by rozpatrywać
powstanie w szerokim kontekście Akcji „Burza”. Jeśli przyjrzeć się do-
kładnie fragmentowi Akcji „Burza”, jakim była „Ostra Brama”, to okaże
się, iż jej przebieg wyglądał inaczej niż jest to na ogół przedstawiane. To
jest oczywiście klęska polska, ale to nie jest tak, że plan AK załamuje
się w momencie, kiedy aresztują grupę polskich oficerów i pułkownika
Aleksandra Krzyżanowskiego, który zresztą przewiduje, iż może zostać
zatrzymany i nakazuje wszcząć alarm. Po tych aresztowaniach pozostali
żołnierze AK przebijają się zgodnie z planem do Puszczy Rudnickiej.
I dopiero tam rezygnują z dalszej części „Ostrej Bramy”, bo zgodnie
z założeniem przyjętym przez płk. Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza”,
w Puszczy Rudnickiej mieli stoczyć z Sowietami straceńczy bój. Akowcy
podejmują rozsądną decyzję, w gruncie rzeczy taką, jaką by oczekiwali
od nich ci, którzy uważają, że Powstanie Warszawskie nie powinno było
wybuchnąć. Postanawiają rozproszyć oddziały, bo szkoda krwi, skoro nie
ma żadnej szansy na zwycięstwo, Wilno i tak jest już stracone. Ale może
warto zadać pytanie: a jak by przyjęli ten bój, to co by się stało? Czy wów-
czas dowództwo Armii Krajowej w Warszawie by się zdecydowało na wy-
wołanie powstania? No właśnie, czy byłaby taka legenda, o której mówił
dr Korkuć? Wokół Powstania Warszawskiego można prowadzić dyskusję
na wielu płaszczyznach. Pamiętam, może z dziesięć lat temu w jednym
z pism religijnych, czy raczej interesujących się religią, ktoś zadał pytanie,
analogiczne do tego, które się pojawia w debacie o Holokauście – czy po
Powstaniu Warszawskim można jeszcze wierzyć w Boga? Bo problem
powstania można rozważać też od strony filozoficznej i teologicznej.

Marek Kornat [M.Kt.]: Pytanie o to, jak pamiętać rok 1944, angażuje
dwie kwestie. Jest to pamięć społeczeństwa, pamięć narodu, która się
376 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

jednak ogniskuje wokół wielkich wydarzeń z przeszłości oraz ustalenia


historyków, ustalenia badawcze, czyli percepcja przeszłości przez histo-
riografię. Po prostu chodzi mi o to, aby powiedzieć, że z punktu widzenia
logiki rozwoju wydarzeń II wojny światowej rok 1944 raczej przełomem
nie był. Był kontynuacją tego, co powzięto w uchwałach teherańskich
na przełomie listopada i  grudnia 1943  r. Oczywiście społeczeństwo
w okupowanym kraju nie było tego świadome. Myślę, że również koła
rządowe w Londynie pozostawały dalece słabo poinformowane o decy-
zjach teherańskich, chociaż trzeba przypomnieć, iż płk Leon Mitkiewicz
uzyskał dosyć miarodajne informacje z otoczenia Białego Domu o tych
ustaleniach i na początku 1944 r. zawiadomił o tym Ministerstwo Spraw
Zagranicznych Rządu RP na Uchodźstwie. Jednak do jakiego stopnia
uwierzono w te przecieki – jest pytaniem otwartym. Ale tak czy inaczej,
Polska i jej sprawa wchodziły w rok 1944 już niestety w dużej mierze
rozstrzygnięte. Jeśli pytamy, jak pamiętać rok 1944 – myślę, że trzeba
powiedzieć dwie rzeczy. Z całą pewnością, Powstanie Warszawskie jawi
się jako wydarzenie-symbol, wydarzenie-klucz. Związane z nim doświad-
czenie opuszczenia przez sprzymierzone mocarstwa, które naszemu na-
rodowi się powtórzyło jeszcze raz po Wrześniu 1939, jest wystarczająco
wymowne, by na tym stwierdzeniu poprzestać. Ale na tym nie koniec.
Trzeba bowiem jeszcze dodać drugi problem. Jest nim doświadczenie
narzucenia przez ościenne mocarstwo, przez Sowietów, rządu Polakom.
Summa summarum, zaczynał się rok 1944 – pod względem psycholo-
gicznym – od ogólnej niewiedzy o realnym położeniu spraw polskich,
a kończył powszechną świadomością, jak bardzo sprawy te wyglądają
tragicznie. Na ile mi wiadomo, rząd Tomasza Arciszewskiego powstawał
jako rząd tylko „narodowego protestu”. Miedzy 1 stycznia a 31 grudnia
1944 r. mamy więc ogromną przepaść. Odnosząc się do refleksji, które
wypowiedzieli moi przedmówcy, powiem tak, iż istotnie, Powstanie War-
szawskie jest poczytywane jako rodzaj finału insurekcyjnego patriotyzmu
polskiego, ale jednak tak do końca nie jest. Ci, którzy nie złożyli broni
i walczyli przeciwko NKWD i UB, nie zmienili przecież formacji swojego
patriotyzmu. To wciąż był dalej patriotyzm insurekcyjny. Próba „przesta-
wienia zwrotnicy”, że się tak wyrażę, na patriotyzm organicznikowski,
jeżeli sięgniemy do książki Ksawerego Pruszyńskiego o Wielopolskim,
pisanej latem 1944 r. w Londynie – okazała się wizją nader utopijną.
Utopijne było założenie, że z bronią w ręku uda się wywalczyć wolność,
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 377

niepodległość, ale nie mniej mało realistyczne pozostawały kalkulacje na


ugodę z wrogiem, który żadnej ugody nie chciał. Powracając do Powstania
Warszawskiego, sądzę, iż klucz do jego zrozumienia jest możliwy tylko
jeden. Otóż ci, którzy zdecydowali się na jego podjęcie, mieli świado-
mość, iż „ojczyzna tonie”. Aktem rozpaczy chcieli przemówić do świata,
z przekonaniem, iż to może zmieni położenie spraw Polski. Ale oczywi-
ście to historyka nie zwalnia od próby odpowiedzi na różne pytania. Nie
wiem na przykład, czy nie należało może jednak rozważyć kapitulacji
powstania wcześniej, kiedy było widać, że od Moskwy pomocy się nie
dostanie, a sprzymierzeni nas pozostawili własnemu losowi. Czy należało
walczyć rzeczywiście aż do 2 października? To są pytania, wątpliwości,
które się pojawiają, kiedy historyk powraca do spraw powstania. Ale to
już zapewne będzie temat na inne zebranie – na konferencję o Powstaniu
Warszawskim, a nie o położeniu spraw polskich w roku 1944.

[M.Kć.] Problem powstania jest problemem, który jest po prostu pro-


blemem walki o wolność. Przyłączam się do tych głosów. Chciałbym
przy tym powiedzieć, że jedna rzecz to jest praca historyka, czyli żmudna
rekonstrukcja faktów, poznawanie jakie były kulisy podejmowania decyzji.
Co się udało, co się nie udało? Co kto wiedział, czego nie wiedział? Zada-
nie historyka to dzielić ten przysłowiowy włos na czworo. Można i trzeba
zadawać pytania o to, jaka byłaby alternatywa dla podejmowanych decyzji.
Dyskusja o pamięci, duma z walki o wolność, to jest jeden problem.
Natomiast praca historyków, rekonstrukcja zdarzeń – to jest inny problem.
Źle, jeżeli ta pierwsza część służy do kneblowania drugiej. Niezależnie
od tego, czy robią to zwolennicy czy przeciwnicy jakiejś tezy. Bo jedno
drugiemu nie przeszkadza. Pytanie, które czasami zadaję studentom,
w pewnym sensie nawiązuje do tego, co powiedział Profesor Kornat. Gdy
walczymy o wolność, to nigdy nie mamy pewności jak ta walka się skoń-
czy. W 1920 r. też nie było pewności czy jest sens walczyć, bo niektórzy już
mówili: Finis Poloniae!, koniec, nie ma sensu. My w różnych okoliczno-
ściach historycznych nie wiemy ile było szans powodzenia: 80 procent czy
60 procent, a może 40 procent? W sprzyjających okolicznościach 1920 r.
udało się tak zamknąć, że odnieśliśmy błyskotliwe zwycięstwo. Ale pyta-
nie zadawane studentom jest inne: czy jeżeli jest 80 procent szans w walce
o wolność, to jest sens walczyć? Generalnie młodzież odpowiada: no tak,
jest sens. A jak mamy 60 procent? To znowu odpowiedź pozytywna. A jak
378 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

mamy 40 procent, to czy wówczas jest sens? Kiedy wiemy, że walczymy


o wolność, o życie w normalnym kraju, nie tylko naszych żon, nie tylko
naszych dzieci, nie tylko nasze własne, ale również o przyszłość naszych
wnuków i prawnuków? Nawet przy 40 procentach nikt nie powie, że
nie ma. Pytam na koniec – a jak jest 10 procent? Też nie ma odpowiedzi
negatywnej. Bo pytanie, które staje przed ludźmi w danym momencie
historii czasem brzmi tak: czy możemy zrezygnować nawet z minimalnej
szansy, że uda się przetrwać, obronić? Jeżeli jesteśmy z rodziną w domu
i zgraja bandytów rzuca się na nas przez okna, to co robimy? Siadamy
z kalkulatorem i obliczamy co się opłaca, a co nie? Nie, nie dyskutuje się
o tym. Wydarzenia biegną zbyt gwałtownie, abyśmy mieli czas na długie
rozważania, decyzja musi być natychmiast, już! I kiedy bronimy naszych
rodzin, nie mamy czasu kalkulować, czy szans jest 80 czy 40 procent, bo
trzeba bronić najbliższych. A dopiero z perspektywy czasu łatwo potem
snuć niekończące się dywagacje i rozważania.
Ostatnia kwestia. Chciałbym zapytać o rzecz, która właściwie mogłaby
wieńczyć tę dyskusję. Mamy państwo, które jest państwem wolnym od
ponad dwudziestu lat. To my wybieramy władze. Oni nie przyjeżdżają
ani z Moskwy, ani z innych obcych stolic. Sami ich wybieramy. Gdyby-
śmy chcieli, w ramach tej „wolności formalnej”, spowodować zmianę, to
możemy. Jednak spoczywa to w rękach obywateli. Nie ulega to przecież
dyskusji. To samo dotyczy utrwalania i wykorzystywania w polityce pań-
stwowej tego, co jest ustaleniami historycznymi. Historycy są od ustaleń.
A państwo ma obowiązek coś z tymi ustaleniami robić. Bowiem nawet jak
nic nie robi, to też jest to polityka. To też jest jakieś działanie. W takim
wypadku – mimo werbalnego paradoksu – bierność jest też działaniem.
Jeśli my nie edukujemy naszej młodzieży, to ktoś inny ją edukuje. Mamy
jednak doświadczenie pewnej wyjątkowości polskiej historii najnowszej.
Nie mówię o tym, że Polacy są najlepszym narodem na świecie. Mam
na myśli to, że nasze doświadczenia narodowe, sposób w jaki zostaliśmy
potraktowani przez historię, są w pewnym sensie wyjątkowe.
Jak to doświadczenie powinno oddziaływać na funkcjonowanie na-
szego państwa na forum Europy, Unii Europejskiej, świata? Tym bar-
dziej, że jest to świat, w którym II wojna światowa jest i będzie ważnym
punktem odniesienia i dyskusji – nie tylko historycznych, ale również
prowadzonych w bieżącej polityce? Obchody różnych rocznic wojennych
i powojennych są częścią bieżącej polityki. Podobnie narracja historyczna.
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 379

I śmiem twierdzić, że II wojna światowa i jej skutki, dopóki nie będzie


większego kataklizmu (a miejmy nadzieję, że nie będzie), będzie ważnym
punktem odniesienia jeszcze przez dziesięciolecia, a może i stulecia. Co
byśmy sformułowali jako postulat, jako zadanie dla naszych władz pań-
stwowych – nie tylko jako historycy, ale również jako obywatele?

[A.S.] Powiem tak, że niezależnie od formacji, która sprawuje władzę


w naszym kraju, czy będzie też sprawowała, to każde wybory są możli-
wością do nadania tej demokracji formalnej i esencjonalnej treści. Od nas
to zależy. Chcę podkreślić, że dobrze, że my, jako Naród, wreszcie sfinali-
zowaliśmy Muzeum II Wojny Światowej. To jest przedsięwzięcie, które
podobnie jak Muzeum Powstania Warszawskiego, będzie prowadziło
i pracę edukacyjną, i dydaktyczną, i archiwizującą tę pamięć narodową na
takiej makropłaszczyźnie, która tam, gdzie jest ona pozostawiona, w sfe-
rze nieinstytucjonalnej, musi w wolnym kraju konkurować ze wszystkim:
z popkulturą, ze wszystkimi impulsami, imputami kulturowymi. Chcę
podkreślić, że dobrze, że my jako Naród dopracowaliśmy się po tylu
latach Muzeum II Wojny Światowej. Natomiast dobrze byłoby, żeby
w Muzeum Europy (Musée de l’Europe), które powstanie w Brukseli,
wnieść na poziom europejski polską kulturę pamięci, właśnie do tego
muzeum brukselskiego.

[G.M.] Jestem w pewnym kłopocie, bo przewodniczący naszym obra-


dom najpierw poruszył szereg bardzo ważnych i trudnych problemów,
a potem postawił bardzo wąskie pytanie i oczekuje na nie odpowiedzi.
Ja jednak spróbuję krótko odnieść się do kwestii, które poruszył wcze-
śniej. Będę się upierał, że mamy wolność. Mówię to jako człowiek, który
w 1988 roku „załapał się” jeszcze na majowe strajki studenckie. Zawsze
taka sytuacja konfliktu sprawia, że człowiekowi się otwierają oczy i lepiej
widzi rzeczywistość w jakiej żyje. Wydawało mi się, że nie mam złudzeń
co do systemu, w którym żyję, ale w 1988 roku jako student i uczestnik
tych strajków, widząc bezpośrednio, co robi ZOMO i SB, uświadomiłem
sobie, że to jest naprawdę parszywy ustrój. I chwilę później ten ustrój się
zawalił, rozleciał w proch, w nicość. Dlatego, niezależnie jak by krytycznie
nie oceniać III Rzeczpospolitej, to ja jestem szczęśliwym człowiekiem. Ta
Polska, mimo wszystkich wad, jest moją Polską i, będę się upierał, Polską
wolną. Drugi problem – jak politycy powinni podchodzić do problemów
380 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

dotyczących historii? To znowu jest strasznie szeroki temat. Trzeba w tym


miejscu wspomnieć o kryzysie humanistyki, jaki przeżywamy. Mamy do
czynienia z obniżeniem poziomu prac magisterskich, doktorskich itd.,
czemu towarzyszy ułatwione ich wydawanie. W związku z tym w tym
morzu publikacji, często bardzo słabych, trudno nam wychwycić te, które
są naprawdę dobre i ważne. Spada jednocześnie poziom debaty publicz-
nej. Humanistyka jest dzisiaj niedoceniana, więc też potwornie niedo-
inwestowana, a ostatnia reforma jeszcze to niestety pogłębi. Zakładając
jednak pewien stan idealny, to moim zdaniem politycy powinni trakto-
wać naukę jako swoistą skrzynkę z narzędziami. Historycy na przykład
powinni badać co się tylko da, tworzyć pod względem naukowym jak
najlepsze prace, po to, by w sytuacji, kiedy wokół tego lub innego tematu
zogniskowała się debata polityczna, można było sięgnąć po ich badania do
tej gotowej „skrzynki z narzędziami”. Sięga się po konkretnego specjalistę
i nie ma się jednocześnie wątpliwości, że on jest świetnym fachowcem.
Nigdy przecież do końca nie wiadomo, jaki fragment przeszłości może
stać się przedmiotem kontrowersji. Doskonały przykład stanowią prace
prof. Zbigniewa Karpusa z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Przed laty podjął on badania nad, wydawałoby się, całkowicie niszo-
wym i zarazem z pozoru potwornie nudnym tematem, losami jeńców
sowieckich wojny 1920 roku. Nagle się okazało, że był na początku lat
dziewięćdziesiątych jedyną osobą, która mogła się sensownie na ten te-
mat wypowiedzieć i odpowiedzieć na falę propagandy rosyjskiej, która
się w tym kontekście pojawiła. Dzisiaj historyków, którzy by się mogli
na ten temat mądrze wypowiedzieć, jest znacznie więcej, ale wtedy był
właściwie tylko on. Natomiast jeżeli chodzi o tematy ważne z punktu
widzenia polskiej polityki wobec pamięci, to oczywiście należy podkreślać
te fragmenty historii, z których możemy być dumni, jak np. „Solidarność”.
Ale też się zgadzam z Panem Profesorem całkowicie – II wojna świa-
towa jest tematem bardzo istotnym, bo pamięć o niej jest kamieniem
węgielnym zjednoczonej Europy. Tak po prostu zawsze będzie. Dlatego
ważne, żeby polski punkt widzenia, ani gorszy, ani lepszy, lecz po prostu
polski, na niektóre z fragmentów II wojny stał się częścią ogólnoeuro-
pejskiej pamięci.

[M.Kt.] Można powiedzieć tak: właściwie to każde państwo, każdy


naród, prowadzi dwa rodzaje polityk historycznych. Jeden skierowany
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 381

jest do wewnątrz. Chodzi o utrzymanie społeczeństwa na określonym


poziomie świadomości historycznej, skoncentrowanej wokół pytań: skąd
przychodzimy, dokąd zmierzamy, kim jesteśmy, jaka jest nasza tożsa-
mość? Bez historii nie może funkcjonować społeczeństwo obywatelskie.
Ale jest też drugi rodzaj dyskursu, wyrastający z polityki historycznej,
czy też polityki pamięci. Jest nim usiłowanie, aby na terenie zagranicz-
nym próbować kształtować wizerunek własnego państwa, podkreślając
nasze zalety, to co dobre. I wcale nie musi to oznaczać jednostronnej
propagandy.
Skupmy się może na tej drugiej kwestii najpierw. Ograniczę się jed-
nak do banalnej obserwacji. Muzea są oczywiście bardzo ważne. Takie
placówki, jak Muzeum Powstania Warszawskiego, niewątpliwie spełniają
bardzo ważną rolę. Cudzoziemiec, który nawiedza stolicę, odwiedza to
miejsce. Natomiast historiografia polska, o czym zresztą mówię od wielu
już lat przy różnych okazjach – pozostaje niestety bardzo słabo obecna
na terenie międzynarodowym. Oczywiście z racji bariery językowej ni-
gdy nie będziemy tak mocno tam istnieć, jak te narody, które dysponują
dobrodziejstwem tak zwanego języka kongresowego. Ale moglibyśmy
czynić na tym polu dużo więcej niż robimy. Wynika ten stan rzeczy z róż-
nych wad organizacyjnych, z dawania pieniędzy ze środków publicznych
niekoniecznie na to, co niezbędne. Ale to jest oczywiście postulat pod
adresem władzy – pod adresem tych, którzy rządzą. Podam jeden przy-
kład – mianowicie „wojna zimowa”, czyli fińsko-sowiecka 1939‑1940.
Finowie wyprodukowali około dwudziestu monografii w językach kon-
gresowych. My natomiast o napaści Sowietów 17 września i rozbiorze
kraju – ani jednej. Dwie prace: Jerzego Łojka i Ryszarda Szawłowskie-
go, istnieją jedynie po polsku. Oczywiście przykłady można by mnożyć.
Teraz jeśli chodzi o politykę prowadzoną do wewnątrz. Nie sposób mi
polemizować z tym, co mówili moi przedmówcy. Słuszna i mnie wydaje
się konstatacja, że działania na rzecz kształtowania sfery symbolicznej
poprzez ekspozycje muzealne – jest ważna, bo bardzo skutecznie oddzia-
łuje na wyobraźnię ludzką. Jednak, moim zdaniem, nic nie zastąpi szkoły.
Szkoła musi dawać młodzieży określoną porcję wiedzy o przeszłości –
przede wszystkim własnego narodu. Tymczasem w polskiej szkole jest
jedna godzina historii. Jeżeli tego się nie zmieni, to właściwie nie ma
znaczenia czy mówimy o Powstaniu Listopadowym, czy o II wojnie świa-
towej, czy o „Solidarności”, czy o czymkolwiek. Są to wszystko sprawy
382 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

nieobecne w świadomości pokolenia dzisiejszej młodzieży. Zwłaszcza


dotyczy to dziedzictwa przeszłości najnowszej (XIX i XX w.). Tu tkwi
problem. Dlatego w oczywisty sposób państwo nie wywiązuje się z tego
obowiązku utrzymania społeczeństwa na określonym poziomie świado-
mości historycznej. I na koniec jeszcze jedno. Przygotowując sobie parę
myśli do tej odpowiedzi, przypomniały mi się mądre słowa prezydenta
na uchodźstwie i ambasadora Edwarda Raczyńskiego, który w przed-
mowie do swoich rozmów radiowych w „Wolnej Europie” z Tadeuszem
Żenczykowskim napisał, że naród polski za sprawą II wojny światowej
zdobył bardzo wiele w sferze wartości, w sferze symbolicznej, ale przy-
szłe pokolenia muszą umieć tym gospodarować umiejętnie. To dotyczy
zarówno tej narracji, którą dają podręczniki szkolne (a więc dla własnego
społeczeństwa), jak i tej, którą adresujemy na zewnątrz, próbując oddzia-
ływać na zapatrywania cudzoziemców naszymi argumentami. To drugie
jest bardzo trudne. Myślę, że nie zawsze też to potrafimy. Przykład jak
robią to Niemcy – jest na pewno pouczający. Nie prowadzą prymitywnej
agitacji, ani nie wulgaryzują dyskursu o przeszłości własnego narodu. Ale
chociażby z bardzo obciążającej naród niemiecki historii III Rzeszy po-
trafią wydobywać takie wątki, które relatywizują jego odpowiedzialność.
Maksymalnie eksponują na przykład znaczenie ruchu oporu – szerzą kult
Stauffenberga itd.

[M.Kć.] Szanowni Państwo, bardzo dziękuję, proszę o głosy z sali.

[Głos z sali 1] Rok 1944 dla Polski to okres, a właściwie rozpoczęcie


okresu niemożności kontynuacji. Straty, jakie Polska poniosła w czasie
wojny, nie określiły definitywnie naszej sytuacji. Nasza największa strata
rozpoczyna się ze styczniem 1944 r., czyli z faktycznym wejściem Armii
Czerwonej na polskie tereny. To jest dla mnie Polska 1944 roku. Jeśli
chodzi o wnioski, to ja bym to ujęła dużo krócej. Zarówno w polityce
wewnętrznej, jak i zewnętrznej Polacy przez te 40 pokoleń istnienia pań-
stwowości polskiej, 1000 lat, wypracowali coś unikalnego i szalenie cen-
nego dla ludzkości, mianowicie polski etos. Z resztą zaznajomienie z nim
zarówno własnych obywateli, jak i innych nacji jest w interesie zarówno
Polaków, jak i tamtych narodów. Ma to ogromne znaczenie kulturotwór-
cze, cywilizacyjne. A drugi, niewątpliwy i ogromny wkład w dziedzictwo
całej ludzkości, to są dobre i złe doświadczenia z demokracją. To dotyczy
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 383

oczywiście tylko pierwszej Rzeczpospolitej, ale to jest zaniedbany skarb.


O ogromnym, aktualnym znaczeniu dla wszystkich.
Zadziwia mnie trochę określenie użyte przez Pana Profesora Motykę,
określenie wprowadzone przez zaborcę austriackiego – Galicja. Dla mnie
to jest Małopolska Wschodnia. Drugie co mnie zaskoczyło, to skrajność
wypowiedzi Pana Profesora Motyki, mówiącego o tym, że to polska stro-
na zawiniła i wprowadziła te napięcia między Polakami a Ukraińcami
swoją polityką w okresie międzywojennym. Bo, po pierwsze, to nie była
tylko i wyłącznie taka polityka, jak Pan Profesor zaznaczył. Byli ludzie
działający zupełnie inaczej, właśnie na rzecz większego uznania praw
Ukraińców. Ci padli zresztą ofiarą ekstremistów ukraińskich jeszcze przed
wybuchem wojny. A po drugiej stronie tak samo byli Ukraińcy, którzy nie
poddawali się tej, powiedzmy, ideologii Dmytro Doncowa czy Stepana
Bandery. Więc to, co usłyszeliśmy, to nie całkiem pełny obraz sytuacji.
A teraz tu już mam pytania konkretne do Profesora Motyki. Z tych
trzech opcji głównych, jakie było ilościowe poparcie dla nich? Czyli dla
opcji prosowieckiej, proniemieckiej i tej trzeciej, która była prawdopo-
dobnie największa. Chciałabym usłyszeć jakieś liczby.

[M.Kć.] Dziękuję bardzo. Zbierzmy jeszcze inne pytania, proszę bardzo.

[Głos z sali 2] Ja chciałem się troszeczkę ustosunkować właśnie do tego


problemu narracji historycznej, o której mówił pan Profesor Kornat.
I szczególnie do tej narracji kierowanej do wewnątrz, do obywateli pol-
skich. Mam wrażenie, że dominuje w tej narracji historycznej roman-
tyzm, który uczy nas po raz kolejny, że możemy liczyć na jakieś państwa
z zewnątrz, na jakieś wsparcie. Że niekoniecznie musimy liczyć tylko
i wyłącznie na własne siły. I tak sobie myślę, że i ile razy była mowa
o klęsce wrześniowej, tyle razy słyszałem o tym, że nasi sojusznicy nas
sprzedali, a ani razu nie usłyszałem, że Polska była po prostu słaba i nie-
przygotowana do wojny. A myślę, że taka była rzeczywistość. Sprzedaje
się młodym pokoleniom właśnie taką romantyczną wizję, że ważny jest
zryw niepodległościowy, nawet w beznadziejnej sytuacji, że ważni są
sprzymierzeńcy. Natomiast brakuje narracji pozytywistycznej w historii.

[Pan Kosiński] Ja chciałem zapytać o taką rzecz: czy czasami nie roz-
mawiamy jednak na zbyt niskim poziomie, żeby wyjaśnić pewne sprawy?
384 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

Jeżeli mówimy, że dla narodu polskiego ważna jest wolność, i to jest
jeden z głównych powodów, żeby jakąś cywilizację wolności przecho-
wać, to jeżeli w tym momencie sięgamy do historii, to również mamy
tą historię, która się dzieje na naszych oczach i patrzymy się, co robią
inne kraje... Czy ich zachowanie wynika tylko z tego, że one mają inne
władze? Nie. To są różnice cywilizacyjne. To jest to, co przed wojną
opisywał prof. Feliks Koneczny. W Rosji jest inna cywilizacja, w Polsce
jest inna cywilizacja, w Niemczech jest inna cywilizacja. I te zasadnicze
różnice są nieprzezwyciężalne. Bo cywilizacje nie mogą uzgodnić ze sobą
stanowisk pośrednich. Polska jest, można powiedzieć, reprezentantem
cywilizacji łacińskiej. Kiedyś to było, prawda, przedmurze, w tej chwili
nie mamy czasami czego bronić, bo można powiedzieć, to całe zaplecze,
którego broniliśmy, też jest podkopywane z innej strony. To już nie jest
jakiś monolit kultury, cywilizacji europejskiej, tylko jest to też poddane
rozkładowi. Dlatego chciałem zapytać, czy nie właściwszy byłby punkt
widzenia troszeczkę ogólniejszy, jeżeli już dochodzimy do jakichś im-
ponderabiliów. Co ludźmi kierowało? Bo na przykład, jeżeli minister
Beck mówił o honorze i o wolności, to niewątpliwie myślał ogólniej,
o tym, że Polska broni tych najważniejszych wartości cywilizacyjnych –
cywilizacji polskiej czy łacińskiej. A druga rzecz jest jeszcze taka. Pan
Profesor wspomniał o tym, że czuje się wolny. Ja miałem doświadczenie
jeszcze osobiste z czasu pierwszej „Solidarności”, czyli też byłem na stu-
diach w czasie kiedy był NZS. Nie mam jednak tego poczucia, że żyję
w wolnym kraju, dlatego, że ja jestem wolny, jako człowiek. Mogę robić
różne rzeczy, mogę organizować na najniższym poziomie. Ale nie mam
przekonania, że władze polskie działają w tym samym kierunku co ja. Bo
jeżeli Pan Profesor mówi, że nie ma pieniędzy na przekład tego, do czego
doszła na przykład Polska nauka historyczna czy politologiczna. Nie ma
pieniędzy, żeby wydać źródła, chociażby, już nie mówię, żeby przełożyć
syntezy. Jeżeli nie ma żadnej polityki historycznej, to można powiedzieć,
że to, co ludzie robią, to robią wbrew władzy. Mówię to z pełną świado-
mością. Nauczyciel, który uczy w szkole tego, co uważa za najważniejsze,
robi to wbrew ministerstwu edukacji. Nauczyciel akademicki, który uczy
studentów tego, co uważa za najważniejsze, co odkrył, co zrozumiał, to
jakiej syntezy dokonał, robi to niezgodnie z polityką państwa. Robi to
wbrew, robi to dla prawdy, a nie ma żadnego wsparcia ze strony państwa.
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 385

[Henryk Głębocki] Przede wszystkim chciałem bardzo podziękować


za tą konferencję. Fascynujące spotkanie i ogromna korzyść także dla
mnie. Choćby z tego powodu, że mamy rozpętaną właściwie jakąś taką
histeryczną chyba dysputę, nie tylko nawet wokół Powstania Warszaw-
skiego właśnie, ale w ogóle wokół tradycji powstańczych, bicia się o wol-
ność, o to, czy to ma być dalej tak naprawdę osią naszej tożsamości, czy
też powinniśmy z tej tożsamości rezygnować w imię jakiegoś realizmu
politycznego. Ja od razu deklaruję, że zawsze byłem ogromnie przywią-
zany do tradycji powstańczej, ale Powstanie Warszawskie zawsze jed-
nak kojarzyło się z tym, co nazwano strzelaniem do wroga diamentami.
I pamiętam taką prezentację tomu dokumentów o Powstaniu Warszaw-
skim w Moskwie – zresztą w typowy sposób dla rosyjskiego partnera,
bo to były dokumenty z Łubianki – spreparowane tak, żeby wrzucić
coś kontrowersyjnego, gdyż to były głównie dokumenty brygady Bro-
nisława Kamińskiego. Czyli tych oprawców, tak naprawdę. Pamiętam,
że historyk z Memoriału pytający o inne dokumenty sowieckich służb
specjalnych otrzymał publicznie cyniczną odpowiedź, że nic innego nie
ma. Że na Łubiance są tylko te dokumenty. Ale pamiętam z wtedy też
pewną rozmowę i pytanie polonofila, rosyjskiego historyka: „Czy wyście
wywołując to powstanie naprawdę liczyli, że Stalin zechce wam udzielić
pomocy? Naprawdę wierzyliście, że człowiek, który wymordował szereg
milionów własnych obywateli, który uciął głowę generalicji i korpusowi
oficerskiemu Armii Czerwonej, zechce prowadzić z wami jakieś nego-
cjacje?”. Trudno było odpowiedzieć na coś takiego. Może poza mało
merytoryczną odpowiedzią, że powstanie, tak jak powiedział tutaj Pan
Profesor Motyka, i z czym całkowicie się zgadzam, było ostatnią, dra-
matyczną próbą ratowania niepodległości, za cenę najwyższą. Czyli za
cenę całego pokolenia inteligencji, która poszła do podziemia, za cenę
stolicy z jej zasobami kulturalnymi. No więc wydaje mi się, że w tym
starciu są racje po obu stronach. Problem polega na tym, że za bardzo
się to chyba zamienia w coś mało poważnego, w swoisty jazgot. I dlatego
jestem szalenie wdzięczny Panom Profesorom i wszystkim, którzy tutaj
wystąpili, że przywrócili pewną miarę. Tzn. po tej konferencji, czy może
w trakcie tej konferencji, widać po prostu znacznie bardziej racjonalną
ocenę sytuacji roku 1944 czy 1945 i realnych możliwości wygrania gry,
która wtedy trwała. Gry o wolność. Gry o przetrwanie, także biologicz-
ne. Gry, w której, jak widać, żadna właściwie z dróg, które można było
386 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

wybrać po roku 1944, nie okazała się skuteczna. Bo każda z tych opcji,
które różne grupy świadomych Polaków wybrały – przegrała w pewien
sposób. Chciałem jeszcze raz za to wszystko podziękować i zarazem zadać
pytanie, które zaraz podważy ten optymizm. Chodzi o rolę historyków.
Bo czy naprawdę jest tak, Panowie Profesorowie, że wiedza o historii,
wiedza o przeszłości, która jest niezwykle solidna w waszych badaniach,
i jestem ogromnym dłużnikiem każdego z was, każdej z waszych książek.
Ale czy ta wiedza, którą ja wynoszę, którą my wynosimy z tych waszych
niezwykle solidnych, opartych na ogromnej pracy, ogromnej rzetelności,
badań, uczyni mnie lepszym, uczyni lepszymi nas wszystkich, uczyni
lepszymi tych potencjalnych odbiorców, o których wciąż myślimy? Bo
Pan tutaj słusznie wskazał, jeżeli mamy być optymistami, jeśli chodzi
o efekty naszych badań, to jak to jest, że ludzie, którzy podejmują bar-
dzo konkretne decyzje, nie historyczne, ale polityczne, nie widzą nic
zdrożnego w wysyłaniu kompanii honorowych Wojska Polskiego na
pochówek dyktatora, przeciwko któremu, zdaje się, że wspólnie wtedy,
Panie Profesorze, braliśmy udział w strajkach. I nie przychodziło nam
chyba, mam nadzieję, że wspólnie tak myśleliśmy, do głowy, że jeżeli ta
Polska będzie wolna i demokratyczna, niepodległa, to to państwo będzie
chować tego sowieckiego dyktatora w ten sposób. Nie chodzi o kwestie
prawa czy braku prawa do pochówku, ale o pewien moralny aspekt wobec
wspólnoty. To samo tyczy się pochowania z honorami wojskowymi w Ko-
szalinie prokuratora, który brał udział w procesie Danuty Siedzikówny
„Inki”. Panowie! Czy wiedza musi się przekładać na to, że jesteśmy lepsi,
że nasze państwo jest lepsze i od czego to tak naprawdę zależy?

[M.Kć.] Bardzo dziękuje. Pan Profesor Stempin.

[A.S.] Funkcjonuje powiedzenie, że historia uczy nas tego, że z historii


niewiele się nauczyliśmy. Więc ta maksyma łacińska, historia nauczy-
cielką życia, jest maksymą bardzo względną. Był okres w rozwoju nauk
historycznych związany z francuską szkołą Annales, kiedy próbowano
historie przełożyć na pragmatykę właściwie polityczną i równania z dwo-
ma niewiadomymi. To się nie udało. Historia jest więc nauką, której
nie da się pragmatycznie przełożyć na przykład na sterowanie polityką.
Błędy przeszłości, podobnie jak błędy młodości, popełnia każda generacja
i każda generacja ma do tego prawo.
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 387

[G.M.] Dziękuje bardzo. Po pierwsze chciałbym podkreślić, że oczywi-


ście Polska ma pewien szczególny etos, ale też przedstawiciel każdego
kraju może tak o nim powiedzieć. Swój szczególny etos mają Węgrzy,
Czesi, Słowacy, Litwini itd. Przecież na przykład powojenna walka par-
tyzantki litewskiej jest wyrazem etosu niepodległościowego i można ją
rozpatrywać w takich kategoriach, jak my Powstanie Warszawskie. Można
zadać pytanie, czy miała ona sens, skoro tylu młodych ludzi zginęło, a ich
ofiara poszła na marne. Ale państwo litewskie mówi wprost: warto było
ponieść tę ofiarę. Nie powinniśmy się czuć lepsi niż ci, którzy żyją obok
nas, bo oni często toczą podobne dyskusje.
Nie chcę wchodzić w dyskusję polityczną. Uważam jednak zdecy-
dowanie, że ta Polska po 1989 r. jakby mnie nie rozczarowywała, jest
absolutnie lepsza od tej, którą ja pamiętam sprzed 4 czerwca 1989 r. Więc
przepraszam, ale nie pozwolę sobie odebrać tej satysfakcji, jaką miałem
4 czerwca 1989 r. skreślając listę krajową PZPR. Oczywiście, że mi się
nie podobała decyzja odnośnie uroczystego pochowania pana prokuratora
w Koszalinie, ale bardzo mi się podoba decyzja o odwołaniu komendanta
garnizonu w Koszalinie, który wysłał na ten pogrzeb kompanię honorową.
Kolejna sprawa, to sprawa sensowności Powstania Warszawskiego.
Cóż, jednak Stalin do października 1944 r. na terenie Polski Lubel-
skiej prowadził łagodniejszą politykę wobec schwytanych żołnierzy Ar-
mii Krajowej niż później, kiedy powstanie upadło. W momencie, kiedy
powstanie upada, rozpoczyna się polowanie już nie na oficerów, ale na
szeregowców, zwykłych żołnierzy AK, i oni są zdecydowanie bardziej
represjonowani niż dotychczas. Można postawić pytanie, czy przypad-
kiem nie jest tak, że do samego końca Stalin zostawiał sobie jakąś furtkę
na wypadek polskiego zwycięstwa. Na wiele tego typu rzeczy można
próbować spojrzeć inaczej. W 1943 r. Pantelejmon Ponomarenko, szef
sowieckiego sztabu partyzanckiego, wysłał dziesiątki tysięcy partyzan-
tów na zachód po to, żeby Sowieci mieli silne bazy partyzanckie wo-
kół Białegostoku i Łomży. To, że tylko niewielka część z nich wokół
Białegostoku i Łomży się umocniła, wynika w dużej mierze z postawy
polskiej społeczności, która patrzyła niechętnie na komunistów. Ale to
też w dużej mierze zasługa tych żołnierzy Armii Krajowej, którzy wtedy
podjęli walkę na dwa fronty – przeciwko Niemcom i Sowietom. Pytanie:
czy w decyzji z 1944 r., że nie tylko Łomża, ale też Białystok zostaje przy
Polsce, a nie staje się częścią Białoruskiej SRS, nie mieli, przynajmniej
388 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

w jakieś części, zasługi akowcy, którzy walczyli na tych terenach? Sądzę,


że takie pytania warto stawiać. Kiedy mowa o zderzeniu splotu historii
i polityki w ocenie II wojny światowej, warto zauważyć jedną rzecz. Wszę-
dzie, w całej Europie święci się właśnie II wojnę światową jako kamień
węgielny zjednoczenia kontynentu i uważa się, że wkład w zwycięstwo
nad Niemcami jest czymś, co i dziś przekłada się wymiernie na korzyści
polityczne. I w związku z tym w różnych państwach tworzy się wręcz
karkołomne sztuczki historiograficzne, aby podwyższyć rangę własnego
wkładu w walkę z Niemcami. Natomiast w Polsce ukazuje się teraz szereg
książek, które próbują ten wysiłek i wkład podważyć.
Teraz, odpowiadając na pytania dotyczące kwestii polsko-ukraińskich.
Mówiłem jedynie o pewnym ogólnym bilansie polityki II Rzeczpospo-
litej. Oczywiście, że były środowiska, symbolizowane przez takich ludzi,
jak np. Tadeusz Hołówko czy Henryk Józewski, do których osiągnięć
odnoszę się z szacunkiem. Sam Hołówko zresztą zginął za to, że był tak
otwarty na politykę dialogu z Ukraińcami. Właśnie dlatego ukraińscy na-
cjonaliści uznali, że bardziej im zagraża niż ci, co odnoszą się do Ukraiń-
ców z niechęcią. Jestem też zwolennikiem hipotezy, którą po raz pierwszy
sformułował Timothy Snyder, że gdyby Józewski rządził dłużej, gdyby nie
doszło do jego odwołania i zmiany polityki o 180 stopni, to kto wie co
by się wydarzyło. Natomiast, kiedy mówimy o ogólnym bilansie polityki
narodowościowej, to, niestety, był on negatywny. W II Rzeczpospolitej
Polacy uznali, że Lwów jest polski, i tak już będzie na wieki, a Ukraińcom
pozostaje się temu podporządkować – powinni być posłuszni i cieszyć
się z tych praw, jakie mają. Zrezygnowano z realizacji pomysłu Hołówki,
żeby wszystkich mieszkańców Galicji uczynić realnymi współgospoda-
rzami. Chodziło o to, by powstał tam obdarzony dużymi uprawnieniami
samorząd terytorialny, a wówczas ci Ukraińcy i Polacy, którzy się kłócili
i walczyli o każdą piędź ziemi Galicji Wschodniej, koniec końców mu-
sieliby nauczyć się lojalnie współpracować w jego ramach.
Odpowiadając na pytanie o to, dlaczego używam terminu Galicja,
chciałbym wyjaśnić, że moim zdaniem na terenie Galicji Wschodniej
z roku 1914, który wszedł w skład państwa polskiego, gospodarzami
byli wszyscy mieszkańcy tego regionu – czyli Ukraińcy, Polacy, Żydzi.
W tym sporze terytorialnym, który toczył się przez następne kilkadzie-
siąt lat, staram się być neutralny. Oczywiście jest mi bliżej do polskiej
strony, ale nie podoba mi się też, że próbowano rozstrzygnąć ten spór
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 389

poprzez administracyjne narzucanie terminu Małopolska Wschodnia.


Dlatego, podobnie jak część historyków, używam również tego terminu
do określenia okresu późniejszego. Uważam, że jest to termin neutralny.
Czasami mówimy o Galicji, kiedy mówimy o Krakowie, mając na myśli
oczywiście Galicję Zachodnią. I nikt nie uważa, że takie określenie jest
kontrowersyjne.
Nie można, niestety, odpowiedzieć dokładnie, jakie poparcie w procen-
tach miały środowiska nacjonalistyczne. Jednak z całą pewnością poparcie
dla grupy, która walczyła o niepodległość nie oznaczało bezwzględnego
zaakceptowania wszystkiego, co ona robiła. Można na ten temat długo
mówić, ale nie chcę zabierać czasu innym uczestnikom dyskusji.

[M.Kć.] Dziękuje bardzo. Do jednego z tych wątków chciałbym się


odnieść, zanim oddam głos Profesorowi Kornatowi. Nie wiem czy do-
brze zrozumiałem sugestię, że Powstanie Warszawskie wpłynąć miało na
zmniejszenie skali represji w Polsce Lubelskiej do października 1944 r.
Myślę, że trudno byłoby się zgodzić z takim ujęciem. To jest koincyden-
cja zdarzeń. To nie miało nic wspólnego z Powstaniem Warszawskim.
Mamy bowiem protokoły odpraw komunistów u Stalina, bo tak należy to
nazywać, gdzie Stalin pokazuje wyraźnie, że jest wściekły i rozczarowany
z tego powodu, że PPR-owcy wprowadzili go w błąd. Roztaczali przed
nim wizję, że ich wpływy są w Polsce większe, niż były w rzeczywisto-
ści. Stalin oznajmia im, że gdyby nie było Armii Czerwonej, to władzy
komunistów nie byłoby w ciągu tygodnia. W związku z tym nakazuje
„dokręcić śrubę” – rozpocząć ostrzejsze działania.

[G.M.] Ja bym nie chciał wchodzić w nową dyskusję, tylko zwrócić uwagę
na to, że komuniści obawiali się siły podziemia w Polsce Lubelskiej. Stalin
ich stawia do pionu. Nie przypadkiem żąda szybkiego przeprowadzenia
reformy rolnej. Przede wszystkim uważa, że oni ją prowadzą zbyt wolno.

[M.Kć.] Dla niego to problem przebudowy społecznej. Likwidacji całej


warstwy mogącej żyć bez państwa i wspierać innych – poza państwem.
Jednocześnie pojawiają się nowe wydarzenia: w tym samym czasie cały
31 pułk piechoty przechodzi do podziemia i widać, że komunistom się
stopniowo władza rozłazi. Mści się to, że nie mają kadr, aby obsadzić
stanowiska w poszczególnych w powiatach, setkach miast i w gminach.
390 Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944?

Są im potrzebne tysiące ludzi i okazuje się, że są kompletnie nieprzygo-


towani. Wtedy też Stalin mówi do nich, że mają jedyny w swoim rodzaju
czas do wykorzystania, bo Sowieci dają im siłę, chronią ich. Dzięki temu,
że mają do dyspozycji Armię Czerwoną, to jak powiedzą dwa razy dwa
jest szesnaście, to tak będzie. To jest prosta kalkulacja.

[M.Kt.] Ja mam trzy uwagi. Najpierw odnośnie refleksji o przewadze


romantyzmu w polskim dyskursie podręcznikowym, czy też w naucza-
niu historii Polski w ogóle. Otóż wydaje mi się, że konstatacja taka jest
słuszna, ale taka po prostu jest rzeczywistość. Nasze porozbiorowe dzieje
to bardzo krótkie okresy pokojowej pracy, a generalnie dominuje walka
o wolność orężem. Tego nie da się zmienić. Ten, kto tworzy ów dyskurs
akademicki, staje przed dylematem – albo to pokazać uczciwie, czyli
odzwierciedlając przewagę insurekcyjnego patriotyzmu nad organiczni-
kowskim, który notabene jest uwzględniany w naszych podręcznikach.
Zgadzam się, że narracja podręcznikowa powinna być zrównoważona.
Powiedziane zostało w naszej dyskusji, iż byliśmy słabi w 1939 r. Ale pa-
miętajmy, że nawet Napoleon I czy Aleksander Macedoński nie wygraliby
kampanii obronnej w tamtych realiach, jak to kiedyś powiedział śp. prof.
Marian Zgórniak. Ostatnia kwestia – proszę wybaczyć, że się powtarzam.
Cóż z tego, że napiszemy bardzo dobry podręcznik, jeśli w szkole jest
tylko godzina historii. Cokolwiek w nim nie będzie zawarte – w takich
uwarunkowaniach materiał ten przerobiony nie zostanie. I jeszcze jedno.
Mówiono przed chwilą o cywilizacji łacińskiej i honorze. Jest tematem
na osobne rozważania, na ile inne cywilizacje (inne niż nasza) kultywują
etos honoru czy też nie. W każdym razie etos honoru jest niezwykle waż-
ny także w codziennej egzystencji narodu. Zupełnie niedawno byliśmy
świadkami przygnębiającego wydarzenia – mianowicie Rosja żądała od
nas zbudowania pomnika dla swoich żołnierzy (naszych najeźdźców) na
terenie Krakowa. Po nocie dyplomatycznej jeden z dziennikarzy pewnej
gazety, której nazwy nie wymienię, napisał wprost: „zbudujmy pomnik
Rosjanom”. I takie stwierdzenie właśnie – według mnie – jest manifestacją
sprzeciwu wobec honoru własnego (naszego) narodu. Po prostu nieprzy-
jacielowi nie buduje się pomników. Na koniec wreszcie Profesor Henryk
Głębocki zapytał, czy wiedza, którą zdobywamy, czyni nas lepszymi?
Jest znane stwierdzenie Chrystusa: „prawda was wyzwoli”, co jednak
nie oznacza osiągnięcia cnoty. Jako były student filozofii odpowiem tak:
Czym dla Polaków jest pamięć o roku 1944? 391

to pytanie postawił już Sokrates i było ono rozwijane i komentowane


przez stoików. Kościół rzymski uznał wyraźnie, że wiedza nie równa się
cnocie. Sobór Trydencki to jednoznacznie określił. Wiedza sama w sobie
nie czyni nas lepszymi. Nie oznacza to wszakże, iż mamy rezygnować
z dawania społeczeństwu (nowym pokoleniom) wiedzy o przeszłości.
Jesteśmy tłumaczami przeszłości. To zaś, co konkretny człowiek-obywatel
zrobi z tą wiedzą, to już pozostać musi jego sprawą.

[M.Kć.] Bardzo serdecznie wszystkim dziękuję.

Transkrypcji dokonali
Damian Cieśla i Małgorzata Jezioro
Bibliografia

Archiwa
Archiwum Akt Nowych (AAN)
Archives du Ministère des Affaires Étrangères Français (AMAEF)
Arhivele Diplomatice ale Ministerului Afacerilor Externe (AMAE)
Archives Nationales (AN)
Centralnyj Derżawnyj Archiw Hromadśkych Objednań Ukrajiny
(CDAHOU)
Centralnyj Derżawnyj Archiw Werchownych Organiw Włady i Upraw-
linnia Ukrajiny (CDAWOWU)
Derżawnyj Archiw Służby Bezpeky Ukrajiny (DASBU)
Documents Diplomatiques Français (DDF)
Foreign Relations of United States (FRUS)
Gosudarstviennyj Arhiv Rossijskoj Fiedieracyi (GARF)
Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego (IPMS)
Lietuvos Centrinis Valstybės Archyvas (LCVA)
Papiers d’Agents – Archives Privées (PA-AP)
Rossijskij Gosudarstwiennyj Archiw Socjalno-Politiczeskoj Istorii
(RGASPI)
Lietuvos Ypatingasis Archyvas (LYA)
394 Bibliografia

The National Archives (TNA)


Vilniaus Universiteto Biblioteka (VUB)

Źródła drukowane i wspomnienia


Akcja „Burza” w Inspektoracie AK Rzeszów, red. G. Ostasz, A. Zagórski,
Kraków 2003.
„Amtsblatt des Kontrollrats in Deutschland” 1945, Ergänzungsblatt nr 1.
Armia Krajowa w dokumentach 1939‑1945, t. 1: wrzesień 1939 – czerwiec
1941, Londyn 1970.
Armia Krajowa w dokumentach 1939‑1945, t. 2: czerwiec 1941 – kwiecień
1943, Londyn 1973.
Armia Krajowa w dokumentach 1939‑1945, t. 6: Uzupełnienia, Londyn
1989.
Armija krajova Lietuvoje, t. 1, Kaunas 1995.
Armija krajova Lietuvoje, t. 2, Kaunas 1999.
Badeni S., Pierwsze dni okupacji Budapesztu [w:] Wspomnienia polskich
uchodźców na Węgrzech w latach 1939‑1945, red. J. Stolarski, War-
szawa 1999.
Beneš E., Paměti. Od Mnichova k nové válce a k novému vítězství, Praha
1948.
Beneš E., Šest let exilu a druhé světové války. Řeči, projevy a dokumenty
z r. 1938‑1945, Praha 1946.
Berlin I., Flourishing. Letters 1928‑1946, oprac. H. Hardy, London 2004.
Berling Z., Wspomnienia, t. 2: Przeciw 17 republice, Warszawa 1991.
Churchill W.S., Der zweite Weltkrieg, Frankfurt am Main 2003.
Churchill W.S., Druga wojna światowa, t. 1, ks. 1, tłum. K.F. Rudolf,
Gdańsk 1994.
Churchill and Roosevelt. The Complete Correspondence, t. 2: Alliance Forged.
November 1942 – February 1944, oprac. W.F. Kimball, Princeton [NJ]
1984.
Czechoslovak-Polish Negotiations of the Establishment of Confederation and
Alliance 1939‑1944, red. I. Šťovíček, J. Valenta, Praha 1995.
Bibliografia 395

Československo-sovětské vztahy v diplomatických jednání 1939‑1945.


Dokumenty. Díl 2. Červenec 1943 – březen 1945, red. J. Němeček,
H. Nováčková, I. Šťovíček, M. Tejchman, Praha 1999.
Colville J., The Fringes of Power. Downing Street Diaries 1939‑1945, Lon-
don – Sydney – Toronto 1985.
Das Diensttagebuch des deutschen Generalgouverneurs in Polen 1939‑1945,
red. W. Präg, W. Jacobmeyer, Stuttgart 1975.
Das Potsdamer Abkommen, Berlin 1984.
Deportaciji. Zachidni zemli Ukrajiny kincia 30-tych – poczatok 50-tych rr.
Dokumenty, materiały, spohady, t. 1, Lwiw 1996.
Die Tagebücher von Joseph Goebbels, cz. 2, t. 7, red. E. Fröhlich, München
1993‑1996.
Die UdSSR und die deutsche Frage 1941‑1948. Dokumente aus dem Ar-
chiv für Außenpolitik der Russischen Föderation, t. 2, red. J.P. Laufer,
G.P. Kynin, współpr. V. Knoll, Berlin 2004.
Die unheilige Allianz. Stalins Briefwechsel mit Churchill 1941‑1945, oprac.
M. Raxin, Rowohlt 1964.
Dimitroff G., Tagebücher 1933‑1943, Berlin 2000.
Diplomaţi germani la Bucureşti. 1937‑1944. Din memoriile dr. Rolf Pusch,
ataşat de legaţie şi dr. Gerhard Stelzer, consilier de legaţie, București 2001.
Diplomatické uznání polské lublinské vlády (Dokumenty), red. I. Šťovíček,
„Sborník archivních prací 43” 1993, nr 1.
Documents on Polish-Soviet Relations 1939‑1945, t. 1: 1939‑1945, oprac.
L. Mitkiewicz, London – Melbourne – Toronto 1961.
Dokumenty a materiály k dějinám československo-polských vztahů v letech
1944‑1948, red. W. Balcerak, Praha 1985.
Dymitrow G., Dnewnik. Mart 1933 – fewruari 1949, Sofia 2003.
Dymitrow G., The Diary of Georgi Dimitrov, 1933‑1949, wstęp i oprac.
I. Banac, New Haven [CT] 2003.
Eden A., Pamiętniki 1938‑1945, t. 2: Obrachunki, tłum. J. Meysztowicz,
Warszawa 1972.
Eden A., The Eden Memoire. The reckoning, London 1965.
„Elestek a dicsőség mezején...”. Egy lengyel Halifax tragédiája Szentesen,
1944. augusztus 2., Szentes 2013.
Fierlinger Z., Ve službách ČSR. Paměti z druhého zahraničního odboje. Díl
druhý, Praha 1949.
396 Bibliografia

Foreign Relations of the United States: Diplomatic Papers, 1944, The British
Commonwealth and Europe, t. 3, red. E.R. Perkins i in., Washing-
ton [DC] 1965.
Gaulle de Ch., Mémoires de Guerre. L’Appel 1940‑1942, Paris 1954.
Gaulle de Ch., Le salut, Paris 1999.
God Krizisa 1938‑1939, t. 1, Moskwa 1990.
Gomułka W., Pamiętniki, t. 2, Warszawa 1994.
Gorkow J., Gosudarstwiennyj Komitiet Oborony postanowlajet (1941‑1945).
Cyfry, dokumienty, Moskwa 2002.
Historyczne dni Państwa Polskiego, Kraków 1945.
Jędrychowski S., „Materiały i Studia Historyczne” Departamentu Infor-
macji i Dokumentacji MSZ, 1987, t. 2.
Kamenec I., Prečan V., Koreanek S., Vatikán a  Slovenská republika
(1939‑1945), Dokumenty, Bratislava 1992.
Korespondencja przewodniczącego Rady Ministrów ZSRS z prezydentem
Stanów Zjednoczonych i premierem Wielkiej Brytanii w okresie Wielkiej
Wojny Narodowej, t. 1: Korespondencja z W.S. Churchillem i C.R. At-
tleem, lipiec 1941 – listopad 1945, Warszawa 1960.
Krakowski Okręg Armii Krajowej w dokumentach, t. 3, red. G. Ostasz,
A. Zagórski, Kraków 2003.
Litopys UPA, t. 26, Toronto – Lwiw 2001.
„Les Voix de la liberté”. Ici Londres 1940‑1944, red. J.-L. Cremieux-Brilhac,
Paris 1975.
Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, oprac. W. Skrzydło,
Lublin 1979.
Międzynarodowe aspekty Powstania Warszawskiego 1944 roku. Dokumen-
ty, referaty i komunikaty sesji naukowej Instytutu Historii PAN i To-
warzystwa Miłośników Historii zorganizowanej 15 czerwca na Zam-
ku Królewskim i 16 czerwca 2004 r. w Instytucie Historii PAN, red.
M.M. Drozdowski, H. Szwankowska, B. Bulska, Warszawa 2004.
Mikołajczyk S., Polska zgwałcona, b.m. i d.w.
Mocarstwa wobec Powstania. Wybór dokumentów i  materiałów, red.
M.M. Drozdowski, Warszawa 1994.
Na prijemie u Stalina. Tietradi (żurnały) zapisiej lic, priniatych I.W. Stali-
nym (1924‑1953 gg.), Moskawa 2008.
Nicolson H., Diaries and Letters 1939‑1945, red. N. Nicolson, London
1970.
Bibliografia 397

Pax Britannica. Wartime Foreign Office Documents regarding Plans for Po-
stbellum East Central Europe, oprac. A.D. Ban, New York [NY] 1997.
Polacy i Ukraińcy pomiędzy dwoma systemami totalitarnymi 1942‑1945,
cz. 1‑2, oprac. nauk. G. Motyka, J. Szapował, Warszawa – Kijów 2005.
Polish Documents on Foreign Policy, 24 October 1938 – 30 September 1939,
red. S. Dębski, Warszawa 2009.
Polska w polityce międzynarodowej (1939‑1945). Zbiór dokumentów. 1939,
oprac. W.T. Kowalski, Warszawa 1989.
Prawdziwa historia Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939‑1945,
t. 2: 1943‑1944, oprac. D. Baliszewski, A.K. Kunert, Warszawa 1999.
Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 1: paź-
dziernik 1939 – czerwiec 1940 r., red. M. Zgórniak, Kraków 1994.
Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 2: czerwiec
1940 – czerwiec 1941 r., red. M. Zgórniak, Kraków 1995.
Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. 3: czer-
wiec – grudzień 1941 r., red. M. Zgórniak, Kraków 1996.
Raczyński E., W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora Edwarda
Raczyńskiego 1939‑1945, Londyn 1960.
Refugiații polonezi în România 1939‑1947. Documente din Arhivele Națio-
nale ale României, București 2013.
Raporty katyńskie ambasadora O’Malleya, Instytut Katyński w Polsce (wy-
dawnictwo podziemne w PRL), Kraków 1980.
Relatii diplomatice 1918‑1939, red. F. Anghel, București 2003.
Relaţiile româno-sovietice, t. 2, 1934‑1941, red. C. Ionescu, București
2003.
Rozbitkowie na Węgrzech. Wspomnienia z lat 1939‑1946, red. Z. Anto-
niewicz, Warszawa 1987.
Sprawa Polska w czasie drugiej wojny światowej w pamiętnikach, oprac.
M. Tomala, Warszawa 1990.
Slovenský zákonník, ročník 1939, ústavný zákon zo dňa 21. júla 1939
o Ústave Slovenskej republiky č. 185 – Sl. z. 1939, Bratislava 1939.
Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej.
Zbiór dokumentów, oprac. S. Stanisławska, Warszawa 1965.
Szanowny Panie Stalin. Korespondencja pomiędzy Franklinem D. Roose-
veltem a Josifem W. Stalinem, oprac. S. Butler, wstęp A. Schlesinger jr,
tłum. M. Antosiewicz, Warszawa 2007.
398 Bibliografia

Sowietskij faktor w Wostocznoj Jewropie 1944‑1953, t. 1: 1944‑1948, Do-


kumienty, Moskwa 1999.
The Foreign Office and the Kremlin. British Documents on Anglo-Soviet
Relations 1941‑45, oprac. G. Ross, Cambridge 1984.
Teheran – Jałta – Poczdam. Dokumenty konferencji szefów rządów trzech
wielkich mocarstw, wyd. 2, tłum. W. Daszkiewicz, A.D. Rotfeld, War-
szawa 1972.
The Diaries of Sir Alexander Cadogan, 1938‑1945, oprac. D. Dilks, Lon-
don 1971.
The Foreign Office and the Kremlin. British Documents on Anglo-Soviet
Relations 1941‑1945, oprac. G. Ross, Cambridge – London 1984.
Wspomnienia polskich uchodźców na Węgrzech w latach 1939‑1945, red.
J. Stolarski, Warszawa 1999.
Vostočnaja Evropa w dokumentach rossijskich archivov: 1944‑1953, t. 1:
1944‑1947, red. T.V. Volokotin, Moskwa – Nowosibirsk 1997.
Z Archiwów Sowieckich, t. 3: Konflikty polsko-sowieckie 1942‑1944, oprac.
W. Roszkowski, W. Majerski, Warszawa 1993.
Zaks Z., Rząd francuski wobec Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodo-
wego i Rządu Tymczasowego RP (lipiec 1944 – sierpień 1945), „Polska
1944/1945‑1989. Studia i Materiały” 1995, t. 1.
Zaks Z., Stosunki polsko-radzieckie w świetle francuskiej dokumentacji dy-
plomatycznej 1944 roku (styczeń – lipiec 1944), dok. 20, Londyn, 3 VII
1944 r., Dejean do FKWN w Algierze, „Dzieje Najnowsze” 1987, nr 3.
Zbrodnie okupanta w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku (w do-
kumentach), red. S. Danter, K. Leszczyński, Warszawa 1962.

Opracowania i artykuły
Ajnenkiel A., Konstytucje Polski w rozwoju dziejowym 1791‑1997, War-
szawa 2001.
Akcja „Burza”, red. M. Niewierowicz, B. Borucki, Białystok 2010.
Anghel F., Câteva imagini românești despre „potopul” polon din septembrie
1939, „Revista Istorică” 1998, nr 1‑2.
Bibliografia 399

Anghel F., Între latrocidium și ordine legală. Perspectivele aliantei român-


o-polone în contextul conflictului militar dintre Polonia și Rusia Sovietică,
„Studii și Materiale de Istorie Contemporană” 2007, t. 6.
Anghel F., Proiecte de organizare a noii Europe: stabilirea relațiilor diplo-
matice și a frontierelor dintre România și Polonia (1918‑1919), „Studii
și Materiale de Istorie Contemporană” 2008, t. 7.
Anstruther F.C., Poland’s Part in the War, wstep gen. Kukiel, Glasgow
1944.
Anuśauskas A., Ruch oporu na Litwie i metody jego działalności w latach
1944‑1956 [w:] Aparat represji a opór społeczeństwa wobec systemu ko-
munistycznego w Polsce i na Litwie w latach 1944‑1956, red. P. Niwiń-
ski, Warszawa 2005.
Barátok a bajban. Lengyel menekültek Magyarországon 1939‑1945, red.
L. Antal, Budapest 1985.
Bartoszewski W., 1859 dni Warszawy, Kraków 2008.
Bartoszewski W., Dni walczącej stolicy. Kronika powstania warszawskiego,
Warszawa 2008.
Batowski H., Europa zmierza ku przepaści, Poznań 1989.
Beneš E., Úvahy o Slovanství, Praha 1947.
Bielecki R., Długa 7 w powstaniu warszawskim, Warszawa 1994.
Bielski M., Generał brygady dr Jan Kołłątaj-Srzednicki (1883‑1944).
Żołnierz, lekarz, komendant Centrum Wyszkolenia Sanitarnego, Toruń
2012.
Bieszanow W., Rok 1944. Dziesięć uderzeń Stalina, tłum. W. Stefanowicz,
Warszawa 2011.
Binar A., Jirasek Z., Slezsko v československo-polských vztazích v letech 1945
až 1947, „Slezský sborník” 2012, t. 110, nr 1‑2.
Bocheński A., Prowokacyjna książka [w:] Idem, Artykuły zebrane
(1941‑1944), wstęp J. Czapski, b.m.w., 1944.
Bokor P., Végjáték a Duna mentén, Budapest 1982.
Bolianowśkyj A., Dywizija „Hałyczyna”. Istorija, Lwiw 2000.
Bolianowśkyj A., Ukrajinśki wijśkowi formuwannia w zbrojnych syłach
Nimeczczyny (1939‑1945), Lwiw 2003.
Borecka E. i in., Exodus Warszawy. Ludzie i miasto po Powstaniu 1944,
t. 1‑5, Warszawa 1992.
Borodziej W., Der Warschauer Aufstand 1944, Frankfurt am Main 2001.
400 Bibliografia

Borodziej W., Terror i polityka. Policja niemiecka a polski ruch oporu w GG
1939‑1944, Warszawa 1985.
Borza P., Dejiny Gréckokatolíckej cirkvi na Slovensku v období II. svetovej
vojny (1939‑1945), Prešov 2006.
Bór-Komorowski T., Podziemna, Warszawa 1994.
Bömelburg H.-J., Die deutsche Besatzungspolitik in Polen 1939 bis 1945
[w:] Die polnische Heimatarmee. Geschichte und Mythos der Armia
Krajowa seit dem Zweiten Weltkrieg, red. B. Chiari, J. Kochanowski,
München 2003.
Böhler J., Lehnstaedt S., Gewalt und Alltag im besetzten Polen 1939‑1945,
Osnabrück 2012.
Brandes B., Der Weg zur Vertreibung, 1938‑1945. Pläne und Entschei-
dungen zum „Transfer” der Deutschen aus der Tschechoslowakei und aus
Polen, München 2001.
Britton Fundenburk D., Politica Marii Britanii faţă de România,
1938‑1940, București 1983.
Brody. Zbyrnyk stattej i narysiw, red. O. Łysiak, Miunchen 1951.
Broszat M., Zweihundert Jahre deutsche Polenpolitik, Frankfurt am Main
1972.
Bubnys A., Litewski ruch oporu w latach 1942‑1945: podobieństwa i różnice
[w:] Opór wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie w okresie
II wojny światowej, red. P. Niwiński, Gdańsk 2003.
Bubnys A., NKGB i NKWD w walce z polskim podziemiem na Litwie
(druga połowa 1944 r. – początek 1945 r.) [w:] Armia Krajowa na pół-
nocno-wschodnich ziemiach II Rzeczypospolitej w latach 1942‑1945. Ma-
teriały z sesji naukowej w ISP PAN 30 XI 1996, cz. 2, Warszawa 1997.
Bubnys A., NKGB-NKVD prieš lenkų pogrindį Lietuvoje 1944 m. antrojoje
pusėje – 1945 m. pirmojoje pusėje, „Genocidas ir rezistencija” 1999, nr 2.
Bubnys A., Nie byliśmy sojusznikami – dlaczego? Stosunki polsko-litewskie
na Wileńszczyźnie w latach 1939‑1944, „Lithuania” 1991, nr 1.
Bubnys A., Stosunki polsko-litewskie podczas II wojny światowej [w:] Te-
maty polsko-litewskie. Historia – Literatura – Edukacja, red. R. Traba,
Olsztyn 1999.
Bubnys A., Walka NKGB-NKWD z polskim podziemiem na Litwie w dru-
giej połowie 1944 r. i na początku 1945 r. [w:] Sympozjum historyczne
„Rok 1944 na Wileńszczyźnie”, Wilno 30 VI – 1 VII 1994, Warszawa
1996.
Bibliografia 401

Budziński F., Szkoły polskie nad Balatonem, Warszawa 1988.


Bystrický V., Reflexia medzivojnového politického vývoja na Slovensku očami
Varšavy, „Historický časopis” 2007, nr 55, cz. 2.
Čaplovič M., Tri dokumenty k slovensko-poľským vzťahom z jari 1938,
„Historický časopis” 2000, nr 48, cz. 2.
Carr E.H., The Twenty Years Crisis 1919‑1939: An introduction to the Study
of International Relations, New York [NY] 1939.
Cathala J., Sans fleur ni fusil, Paris 1981.
Charmley J., Churchill’s Grand Alliance. The Anglo-American Special Re-
lationship 1940‑1957, London 2009.
Chmielarz A., Działania 64 dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD przeciw-
ko polskiemu podziemiu [w:] Wojna domowa czy nowa okupacja? Polska
po roku 1944, red. A. Ajnenkiel, Wrocław 1998.
Chmielarz A., Borodziej W., Friszke A., Kunert A.K., Polska Podziemna
1939‑1945, Warszawa 1991.
Chrobaczyński J., Konteksty przełomu 1944‑1945. Społeczeństwo wobec wo-
jennych rozstrzygnięć. Postawy – zachowania – nastroje, Kraków 2015.
Chiari B., Kriegslist oder Bündnis mit dem Feind? Deutsch-polnische Kon-
takte 1943/44 [w:] Die Polnische Haimatarmee. Geschichte und Mythos
der Armia Krajowa seit dem Zweiten Weltkrieg, red. B. Chiari, J. Ko-
chanowski, München 2003.
Ciechanowski J.M., Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego
i dyplomatycznego, Pułtusk – Warszawa 2009.
Ciechanowski J.M., Wielka Brytania i Polska. Od Wersalu do Jałty. Wybór
artykułów, dokumentów i recenzji, Pułtusk 2008.
Cienciała A.M., German propaganda for the revision of the Polish-German
frontier in Danzig and the Corridor: its effects on British opinion and
the British policy-making elite in the years 1919‑1932, „Antemurale”
1976, t. 20.
Cienciała A.M., New Light on Oskar Lange as an Intermediary between
Roosevelt and Stalin in Attempts to Create a New Polish Government
( January – November 1944), „Acta Poloniae Historica” 1996, t. 73.
Cienciała A.M., Zasada samostanowienia narodowego a pojęcie intere-
sów żywotnych w polityce brytyjskiej wobec Gdańska i Pomorza w latach
1917‑1939 [w:] Gdańsk i Pomorze w XX wieku. Księga ofiarowana
Profesorowi Stanisławowi Mikosowi z okazji 70. rocznicy Jego urodzin,
red. M. Andrzejewski, Gdańsk 1997.
402 Bibliografia

Colvin J., Vansittart in Office, London 1965.


Constantiniu L., Uniunea Sovietică între obsesia securităţii şi insecurităţii,
București 2010.
Cytowska-Siegrist E., Stany Zjednoczone i Polska 1939‑1945, Warszawa
2013.
Dallin A., Vlasov and Separate Peace: A Note, „Journal of Central European
Affairs” 1956/1957, t. 16.
Davies N., Europa walczy 1939‑1945. Nie takie proste zwycięstwo, przeł.
E. Tabakowska, Kraków 2008.
Davies N., Powstanie ’44, Kraków 2004.
Deàk L., Hra o Slovensko. Slovensko v politike Maďarska a Poľska v rokoch
1933‑1939, Bratislava 1991.
Deàk L., Poľské územné nároky voči Slovensku v roku 1938, „Historický
časopis” 1991, nr 39, cz. 1.
Deàk L., Slovensko v politike Poľska v rokoch 1933‑1938, „Historický ča-
sopis” 1990, nr 38, cz. 3.
Dejmek J., Edvard Beneš. Část druhá. Prezident republiky a vůdce národního
odboje (1935‑1948), Praha 2008.
Derwiński Z., W okowach wielkiej Trójki. Polityka zagraniczna rządu
Rzeczypospolitej Polskiej na Obczyźnie pod kierownictwem Stanisława
Mikołajczyka (14 lipiec 1943 – 28 listopad 1944), Melbourne 2012.
Ðilas M., Rozmowy ze Stalinem, tłum. A. Ciołkosz, Paryż 1962.
Długoborski W., Die deutsche Besatzungspolitik und die Veränderungen
der sozialen Struktur Polens 1939‑1945 [w:] Zweiter Weltkrieg und
sozialer Wandel. Achsenmächte und besetze Länder, red. W. Długoborski,
Göttingen 1981.
Domarus M., Hitler. Reden und Proklamationen 1932‑1945. Kommentiert
von einem deutschen Zeitgenossen, t. 1, cz. 1, Wiesbaden 1973.
Dudek A., Gryz R., Komuniści i Kościół w Polsce (1945‑1989), Kraków
2003.
Dunin-Wąsowicz K., Warszawa w latach 1939‑1945, Warszawa 1984.
Duraczyński E., Polska 1939‑1945. Dzieje polityczne, Warszawa 1999.
Duraczyński E., Rząd polski na uchodźstwie 1939‑1945, Warszawa 1993.
Ďurica M.S., Slovenská republika 1939‑1945, Bratislava 1999.
Dużyj P., Ukrajinśka sprawa wczora i śohodni, t. 1, Lwiw 2002.
Dziubak W., Konflikty w OUN(B) i jich wpływ na ukrajinśkyj Ruch Oporu
(1941‑1944 rr.), Kyjiw 2005.
Bibliografia 403

Dziubak W., Taras Bulba-Boroweć i joho wijśkowi pidrozdiły w ukrajinś-


komu rusi oporu (1941‑1944 rr.), Kyjiw 2002.
Eberhardt P., Political Migrations in Poland, 1939‑1948, Warszawa 2006.
Eidintas A., Lietuvių kolumbai: lietuvių emigracijos istorijos apybraiža,
Vilnius 1993.
Eisenblätter G., Grundlinien der Politik des Reiches gegenüber dem Gene-
ralgouvernement 1939‑1945, Frankfurt am Main 1969.
Ethnic minorities in Slovakia in the years 1918‑1945: a  survey, red.
M. Pekàr, Prešov 2011.
Exodus Warszawy. Ludzie i miasto po Powstaniu 1944, t. 1‑5, red. E. Bo-
recka, M.M. Drozdowski, J. Górski, J. Kazimierski, Warszawa 1992.
Feldman J., U podstaw stosunków polsko-angielskich 1788‑1863, „Polityka
Narodów” 1933, nr 3.
Fenby J., Alianci. Stalin, Roosevelt, Churchill. Tajne rozgrywki zwycięzców
II wojny światowej, tłum. B. Pietrzyk, J. Rumińska, Kraków 2007.
Fest J., Das Gesicht des Dritten Reiches. Profile einer totalitären Herrschaft,
München 1963.
Flohr C., Pozorna zmiana stanowiska Stalina wobec Powstania Warszaw-
skiego we wrześniu 1944 roku [w:] Powstanie Warszawskie 1944, red.
B. Martin, S. Lewandowska, Warszawa 1999.
Fontaine A., Histoire de la guerre froide, t. 1, Paris 1965.
Frazik W., Emisariusz wolnej Polski. Biografia polityczna Wacława Felczaka
(1916‑1993), Kraków 2013.
Friedl J., Na jednym froncie. Czechosłowacko-polskie stosunki wojskowe
1939‑1945, tłum. G. Gąsior, Gdańsk – Warszawa 2011.
Friedl J., Němečtí zajatci pocházející z Těšínska jako předmět sporu mezi
polskou a československou exilovou vládou v Londýně – nástin problema-
tiky [w:] Československá armáda 1939‑1945 (plány a skutečnost), red.
Z. Zudová-Lešková, Praha 2002.
Friedl J., Slovenská otázka v československej armáde na Západě a Polsko [w:]
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov IV, Banská
Bystrica 2005.
Friedrich K.-P., Kollaboration und Antisemitismus in Polen unter deutscher
Besatzung (1939‑1944‑45). Zu verdrängten Aspekten eines schwierigen
deutsch-polnisch-jüdischen Verhältnisses, „Zeitschrift für Geschichts­
wissenschaft” 1997, z. 9.
404 Bibliografia

Friedrich K.-P., Über den Widerstandsmythos im besetzten Polen in der


Historiographie, „1999. Zeitschrift für Sozialgeschichte des 20. und
21. Jahrhunderts” 1998, z. 1.
Friedrich K.-P., Zusammenarbeit und Mittäterschaft in Polen 1939‑1945
[w:] Ch. Dieckmann, Kooperation und Verbrechen: Formen der Kolla-
boration im östlichen Europa 1939‑1945, t. 19, Göttingen 2012.
Gafencu G., Politica externă a României. Cinci cuvântări. 1939, București
1939.
Gafencu G., Ultimele zile ale Europei. O călătorie diplomatică din anul
1939, oprac. M. Anton, București 2011.
Galambos G., Végső I., A brit légierő lengyel repülőseinek hősi halála Ma-
darason 1944. szeptember 13., Baja – Madaras – Kiskunhalas 2007.
Gardner L.C., Strefy wpływów. Wielkie mocarstwa i podział Europy. Od
Monachium do Jałty, tłum. H. Górska, Warszawa 1999.
Gardner M.M., Poland, London 1942.
Gardner M.M., Spirit of Poland, London 1940.
Getter M., Straty ludzkie i materialne w Powstaniu Warszawskim, „Biu-
letyn IPN” 2004, nr 8-9 (43-44).
Gmurczyk-Wrońska M., Wolna Francja i jej struktury organizacyjne w cza-
sie drugiej wojny światowej [w:] Rządy bez ziemi. Struktury władzy na
uchodźstwie, red. R.P. Żurawski vel Grajewski, Warszawa 2014.
Gmurczyk-Wrońska M., Polska – niepotrzebny aliant Francji? (Francja
wobec Polski w latach 1938‑1944), Warszawa 2003.
Gniazdowski M., Segeš D., Poliaci na Slovensku pred vypuknutím po-
vstania: problematika odbojových kontaktov, kuriérskych ciest a utečencov
[w:] Slovenské národné povstanie – Slovensko a Európa v roku 1944,
red. M. Syrný i in., Banská Bystrica 2014.
Gniazdowski M., Skupina gen. Stefana Hubického na Slovensku (1944‑1945)
[w:] Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov V, Prešov
2007.
Godó A., Magyar-lengyel kapcsolatok a második világháborúban, Budapest
1976.
Goldensohn L., Rozmowy norymberskie. Oskarżeni i świadkowie w rozmo-
wach z psychiatrą, tłum. D. Jankowska, A. Weseli-Ginter, Warszawa
2015.
Gontarczyk P., Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941‑1944,
Warszawa 2003.
Bibliografia 405

Graham A., Does Poland matter to Britain? An indictment of political iso-


lationism, a cry for justice and for Christianity in action, London 1942.
Grunskis E., Lietuvos gyventojų trėmimai 1940‑1941, 1945‑1953 metais,
Vilnius 1996.
Gryciuk G., Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej
i na Wołyniu w latach 1931‑1948, Toruń 2005.
Grzeloński B., Niedobrani sojusznicy. Ambasadorzy Roosevelta w ZSRR,
Warszawa 2013.
Hałagida I., Między Moskwą, Warszawą i Watykanem. Dzieje Kościoła
greckokatolickiego w Polsce w latach 1944‑1970, Warszawa 2013.
Hałas M., Wielka Brytania a Europa Środkowa w latach 1939‑1945. Próba
nowej interpretacji [w:] Przełomy w historii. XVI Powszechny Zjazd
Historyków Polskich. Wrocław 15‑18 września 1999. Pamiętnik, t. 3,
cz. 2, Toruń 2002.
Hanson J.K.M., Nadludzkiej poddani próbie. Ludność cywilna Warszawy
w powstaniu 1944 r., tłum. A. Wiśniewska-Walczyk, Warszawa 2004.
Harriman W.A., Abel E., Special Envoy to Churchill and Stalin 1941‑1946,
New York [NY] 1975.
Harris W.R., Tyrannen vor Gericht: das Verfahren gegen die deutschen
Hauptkriegsverbrecher nach dem Zweiten Weltkrieg in Nürnberg
1945‑1946, Berlin 2008.
Haynes J.E., Klehr H., Venona: decoding Soviet espionage in America, New
Haven [CT] 1999.
Haynes R., Romanian Policy towards Germany 1936‑1940, London 2000.
Heitmann C., Die Stettin-Frage. Die KPD, die Sowjetunion und die
deutsch-polnische Grenze 1945, „Zeitschrift für Ostmitteleuropa-For-
schung” 2002, nr 1.
Henderson H.W., An Outline of Polish-Soviet Relations, Glasgow 1944.
Herling-Grudziński G., Dziennik pisany nocą, „Kultura” 1971, nr 11.
Hildebrand K., Geschichte des Dritten Reiches, Oldenburg 2012.
Hilgruber A., Hitler, Regele Carol şi Mareşalul Antonescu. Relaţiile româ-
no-germane (1938‑1944), București 1994.
Historia dyplomacji polskiej, t. 5: 1939‑1945, red. W. Michowicz, Warsza-
wa 1999.
Hory A., Bukaresttől Varsóig, Budapest 1987.
406 Bibliografia

Hrynewycz W., Wijśkowe budiwnyctwo w  Radjanśkij Ukrajini (kineć


30-ch – 80‑ti roky XX st.) [w:] Istorija ukrajinśkoho wijśka 1917‑1995,
Lwiw 1996.
Hud’ B., Ukraińcy i Polacy na Naddnieprzu, Wołyniu i w Galicji Wschodniej
w XIX i pierwszej połowie XX wieku. Zarys historii konfliktów spo-
łeczno-etnicznych, tłum. A. Korzeniowska-Bihun, M. Hud, Lwów –
Warszawa 2013.
Hunczak T., U mundyrach worocha, Kyjiw 1993.
Huk B., Ukraina. Polskie jądro ciemności, Przemyśl 2013.
Huré F., Pologne 1944, „Espoir”, décembre 1983.
Iljuszyn I., Protystojannja UPA i AK (Armiji Krajowoji) w roky druhoji
switowji wijny na tli dijalnosti polśkoho pidpillja w Zachidnij Ukrajini,
Kyjiw 2001.
Iljuszyn I., OUN-UPA i ukrajinśke pytannja w roky druhoji switowoji wijny
(w switli polśkych dokumentiw), Kyjiw 2000.
Iwanow N., Powstanie warszawskie widziane z Moskwy, Kraków 2010.
Jablonický J., Z ilegality do povstania (Kapitoly z občianskeho odboja), Bra-
tislava 1969.
Juhász G., Magyarország lengyel politikája a második világháború alatt [w:]
Barátok a bajban. Lengyel menekültek Magyarországon 1939‑1945, red.
L. Antal, Budapest 1985.
Kacewicz G., Great Britain, the Soviet Union and the Polish Government
in Exile (1939‑1945), The Hague – Boston – London 1979.
Kaczmarek K., Krok za frontem, Warszawa 2001.
Kairiūkštytė N., Lenkų repatriacija iš Lietuvos 1944‑1947 m., „Rytų Lie-
tuva”, Vilnius 1992.
Kairiūkštytė N., Turto klausimai pirmosios gyventojų repatriacijos iš Lietu-
vos SSR į Lenkiją metais (1945‑1946), „Lituanistica” 1992, nr 3.
Kairiūkštytė N., Vilniaus krašto gyventojų sudėties pokyčiai 1939‑1946 m.
[w:] Lietuvos rytai, red. K. Garšva, L. Grumadienė, Vilnius 1993.
Kairiūkštytė N., Vokiečių atvežti rusai Lietuvoje II pasaulinio karo ir pir-
maisiais pokario metais, „Lietuvos istorijos metraštis” 1992.
Kamenec I., Obraz vojnového Slovenska, „Historická revue” 1995, nr 6,
cz. 3.
Kamenec I., Slovenský stát, Praha 1992.
Kamenec I., Slovenský štát v obrazoch, Praha 2007.
Bibliografia 407

Kamiński M.K., Dyplomacja polska wobec dyktatu mocarstw (lipiec 1943 –


luty 1944) [w:] Historia dyplomacji polskiej, t. 5, red. W. Michowicz,
Warszawa 1999.
Kamiński M.K., W  obliczu sowieckiego ekspansjonizmu. Polityka Sta-
nów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii wobec Polski i Czechosłowacji
1945‑1948, Warszawa 2005.
Kapronczay K., Magyarország lengyel politikája a második világháború alatt
[w:] Barátok a bajban. Lengyel menekültek Magyarországon 1939‑1945,
red. L. Antal, Budapest 1985.
Karbowiak A., Konflikt polsko-litewski na Wileńszczyźnie w  latach
1941‑1944, „Glaukopis” 2009, nr 9‑10.
Karski J., The Great Powers and Poland 1918‑1945. From Versailles to
Yalta, London 1985.
Karski J., Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919‑1945. Od Wersalu do Jałty,
b.m.w., 1989.
Katalog wystawy ze zbiorów Pála Domszkyego, Warszawa 1998.
Kempisty Z., Akcja „Burza” w Puszczy Białej lipiec-sierpień 1944, Ostro-
łęka 1988.
Kentij A., Ukrajinśka Powstanśka Armija w 1944‑1945 rr., Kyjiw 1999.
Kennan G.F., Zawodny J., Geopolityka polska u źródeł Jałty, „Zeszyty Hi-
storyczne” 1985, nr 73.
Kersten K., Narodziny systemu władzy. Polska 1943‑1948, Paryż 1986.
Kleßmann Ch., Der Generalgouverneur Hans Frank, „Vierteljahrshefte
für Zeitgeschichte” 1971, z. 3.
Klessmann Ch., Niemieckie działania wojenne na froncie wschodnim i po-
lityka okupacyjna w Polsce. Próby jej zmiany w obliczu grożącej klęski
[w:] Powstanie Warszawskie 1944, red. B. Martin, S. Lewandowska,
Warszawa 1999.
Kochanowski J., Polen in die Wehrmacht? Zu einem wenig erforschten
Aspekt der nationalsozialistischen Besatzungspolitik 1939‑1945, „Zeit-
schrift Forum 2002/1”, Katholische Universität Eichstätt-Ingolstadt,
http://www.ku.de/forschungseinr/zimos/publikationen/forum/zeit-
geschichte/kochanowski-polen-weltmacht/ (dostęp: 30 I 2015 r.).
Kokin S., Anotowanyj pokażczyk dokumentiw z istoriji OUN i UPA u fon-
dach Derżawnoho Archiwu SBU, Kyjiw 2000.
Komorowski K., Armia Krajowa. Szkice z dziejów Sił Zbrojnych Polskiego
Państwa Podziemnego, Warszawa 2001.
408 Bibliografia

Korboński S., Polskie Państwo Podziemne. Przewodnik po Podziemiu z lat


1939‑1945, Warszawa 2008.
Kornat M., Morzycki-Markowski M., W rumuńskiej pułapce. Internowanie
Józefa Becka i Edwarda Śmigłego-Rydza w dokumentach rumuńskich
służb specjalnych, Gdańsk 2011.
Kot S., Listy z Rosji do Gen. Sikorskiego, Londyn 1955.
Koura P., Československo-polská konfederace v názorech domácího odboje [w:]
Česká a polská historická tradice a její vztah k současnosti, red. D. Hrodek,
Praha 2003.
Kowalska K., „Wieści Polskie” na Węgrzech w latach 1939‑1944, Warszawa
2007.
Krannhals von H., Der Warschauer Aufstand 1944, Frankfurt am Main
1961.
Kuklík J., Němeček J., Proti Benešovi! Česká a slovenská protibenešovská
opozice v Londýně 1939‑1945, Praha 2004.
Kumor B., Historia Kościoła, t. 8: Czasy współczesne 1914‑1992, Lublin
2001.
Kunert A.K., Ilustrowany przewodnik po Polsce Podziemnej 1939‑1945,
Warszawa 1996.
Kuodytė D., Zarys polityczny i ideologiczny zbrojnego ruchu oporu anty-
komunistycznego na terytorium Litwy [w:] Aparat represji a opór społe-
czeństwa wobec systemu komunistycznego w Polsce i na Litwie w latach
1944‑1956, red. P. Niwiński, Warszawa 2005.
Kunert A.K., Kronika powstania warszawskiego, Warszawa 2004.
Kupiak D., Spohady nerozstrlianoho, Toronto – Njiu Jork 1991.
Kyryczuk J., Narysy z istoriji ukrajinśkoho nacionalno-wyzwolnoho ruchu
40‑50 rokiw XX stolittja, Lwiw 2000.
Kyryczuk J., Ukrajinśkyj nacionalnyj ruch 40‑50-ch rokiw XX stolittja:
ideołohija ta praktyka, Lwiw 2003.
Lacko M., Slovenské národné povstanie 1944, Bratislava 2008.
Lagzi I., „A magyar-román zöld határon át kísértünk sok lengyelt”: „A lengyel
hadsereg fővezére, Rydz-Śmigły marsall Magyarországon van”, Budapest
2009.
Lagzi I., Droga żołnierza polskiego przez węgierską granicę w  latach
1939‑1941, Poznań 1987.
Lamb R., The drift to war, London 1991.
Bibliografia 409

Laufer J.P., Pax Sovietica. Stalin, die Westmächte und die deutsche Frage
1941‑1945, Köln – Weimar – Wien 2009.
Laloy J., À Moscou: Entre Staline et de Gaulle. Décembre 1944, „Revue
d’études slaves” 1982, t. 54, z. 1‑2.
Leitgeber W., It Speaks for Itself: What British War Leaders said about
the Polish Armed Forces 1939‑1946, London 1946.
Lengyel B., Európa forgószelében, Szarvas 2011.
Lévêque F., La place de la France dans la stratégie soviétique de la fin de la
guerre en Europe (fin 1942 – fin 1945), „Matériaux pour l’histoire de
notre temps” 1994, nr 36.
Liptàk Ľ., Slovensko v 20 storočí, Kalligram 2011.
Lukas J., Churchill: Visionary, Statesman, Historian, New Haven – London
2002.
Lukas R.C., The Strange Allies. The United States and Poland, 1941‑1945,
Knoxville [TN] 1978.
Lukas R.C., Zapomniany holokaust. Polacy pod okupacją niemiecką
1939‑1944, tłum. S. Stodulski, Poznań 2012.
Łatyński M., Nie paść na kolana. Szkice o opozycji w latach czterdziestych,
Londyn 1985 (wyd. II rozszerzone: Wrocław 2002).
Łebed’ M., UPA, Drohobycz 1993.
Łubczyk G., Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku, Warszawa 2003.
Łubczyk G., Henryk Sławik. Wielki zapomniany bohater trzech narodów,
Warszawa 2008.
Maciejewski M., Polska i Polacy w poglądach Adolfa Hitlera (1919‑1945),
„Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska” 2011, nr 58.
Madajczyk C., Faszyzm i okupacja 1938‑1945. Wykonywanie okupacji
przez państwa Osi w Europie, t. 1‑2, Poznań 1983‑1984.
Madajczyk C., Kann man in Polen 1939-1945 von Kollaboration sprechen?
[w:] Okkupation und Kollaboration (1938‑1945). Beiträge zu Konzep-
ten und Praxis der Kollaboration in der deutschen Okkupationspolitik,
red. W. Röhr, Berlin – Heidelberg 1994.
Madajczyk C., Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, t. 1‑2, Warszawa
1970.
Madajczyk C., Zwischen neutraler Zusammenarbeit der Bevölkerung ok-
kupierter Gebiete und Kollaboration mit den Deutschen [w:] Okkupation
und Kollaboration (1938‑1945). Beiträge zu Konzepten und Praxis der
410 Bibliografia

Kollaboration in der deutschen Okkupationspolitik, red. W. Röhr, Ber-


lin – Heidelberg 1994.
Majerikovà M., Príspevok k povojnovým perzekúciám Slovákov na severnom
Spiši a hornej Orave [w] Perzekúcie na Slovensku v rokoch 1939‑1945.
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov VII, red.
P. Sokolovič, Bratislava 2008.
Majerikovà M., Školstvo, kultúra a náboženské pomery na inkorporova-
nom území Spiša v rokoch 1939‑1945 [w] Život v Slovenskej repub-
like. Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov IX, red.
P. Sokolovič, Bratislava 2008.
Majerikovà-Molitoris M., Vojna o Spiš. Spiš v politike Poľska v medzivoj-
novom období v kontexte česko-slovensko-poľských vzťahov, Kraków 2007.
Majerikovà-Molitoris M., Vojna po vojne. Severný Spiš a horná Orava
v rokoch 1945‑1947, Banská Bystrica – Kraków 2013.
Martin B., Barrieren – Brücken – Barrikaden. Historische Perspektiven
deutsch­polnischer Nachbarschaft im 19. und 20. Jh. [w:] Die polnische
Heimatarmee. Geschichte und Mythos der Armia Krajowa seit dem Zwe-
iten Weltkrieg, red. B. Chiari, J. Kochanowski, München, 2003.
Martin B., Deutsch-sowjetische Sondierungen über einen separaten Friedens-
schluss im Zweiten Weltkrieg. Bericht und Dokumentation [w:] Felder und
Vorfelder russischer Geschichte: Studien zu Ehren von Peter Scheibert, red.
I. Auerbach, Freiburg im Breisgau 1985.
Masaryk J., Volá Londýn, Praha 1946.
Matuszewski I., Wola Polski [w:] Idem, Wybór pism, Nowy Jork – Londyn
1952.
Mazover M., Hitler’s Empire. Nazi Rule in Occupied Europe, London 2008.
Mazurowa K., Uznanie rządu polskiego. Rozmowa z Rogerem Garreau,
„Polityka” 1979, nr 5.
McKee J., Britain’s Obligation to Poland, Glasgow 1945.
Miagkow M.J., Ot Miunhenskogo sogłaszenija do sowiestkowo-germanskogo
dogowora ot 23 awgusta 1939: predîistoriia woprosa [w:] M.A. Lip-
kin, Mieżdunarodnyj krizis 1939‑1941 gg.: ot sowiecko-germanskich
dogoworow 1939 g. do napadeniia Germanii na SSSR, Moskwa 2006.
Mikołajczyk S., Polska zgwałcona, b.m. i d.w.
Mikołajczyk S., The Rape of Poland. Pattern of Soviet Aggression, New
York [NY] 1948.
Bibliografia 411

Miškinis P.A., Lietuvos ir Lenkijos santykių raida po II pasaulinio karo,


„Lietuvos TSR Mokslų akademijos darbai” 1970, A serija, t. 1.
Morelle Ch., Vaïsse M., La reconnaissance internationale du GPRF [w:]
Le rétablissement de la légalité républicaine (1944), red. C. Singer, Paris
1996.
Motyka G., Niemcy a UPA, „Karta” 1997, nr 23.
Motyka G., Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko-ukraiński
1943‑1947, Kraków 2011.
Musiał B., Geneza Paktu Hitler-Stalin. Fakty i propaganda, red. B. Musiał,
J. Szumski, Warszawa 2012.
Musiał B., Na Zachód po trupie Polski, Warszawa 2009.
Musiał B., Przewrót majowy 1926 roku w oczach Kremla, red. B. Musiał,
współpr. J. Szumski, Warszawa 2009.
Musiał B., „Sollen doch die Deutschen Platz machen”. Stalin, die Deutschen
und die Westverschiebung Polens, „Deutschland Archiv” 2008, nr 6.
Musiał B., Sowjetische Partisanen 1941‑1944. Mythos und Wirklichkeit,
Paderborn 2009.
Musiał B., Wojna Stalina 1939‑1945. Terror, Grabież, Demontaże, Poznań
2012.
Musiał B., Deutsche Zivilverwaltung und Judenverfolgung im General-
gouvernement. Eine Fallstudie zum Distrikt Lublin 1939 bis 1944,
Wiesbaden 1999.
Myśli o Polsce i Polakach, oprac. J.R. Nowak, Warszawa 1994.
Němeček J., Československo-sovětská smlouva 1943, Praha 2008.
Němeček J., Od spojenectví k roztržce. Vztahy československé a polské exilové
reprezentace 1939‑1945, Praha 2003.
Nepokojná hranica, red. M. Majerikovà, Kraków 2010.
Neumärker U., Conrad R., Woywodt C., „Wolfsschanze”: Hitlers Machtzen-
trale im Zweiten Weltkrieg, Berlin 2012.
Newman B., The Story of Poland, London 1943.
Niedziela S., Akcja Burza 1944 na obszarze wileńsko-nowogródzkim AK,
„Wiedza Obronna. Kwartalnik Towarzystwa Wiedzy Obronnej” 2009,
R. 36, nr 2.
Niemcy w Polsce 1945‑1950. Wybór dokumentów, t. 1, red. W. Borodziej,
H. Lemberg, Warszawa 2000.
Nowacki T., Miękkie podbrzusze Europy i sprawa polska, „Zeszyty Histo-
ryczne”, Paryż 1966, z. 9.
412 Bibliografia

Oczerki istorii rossijskoj wnieszniej razwiedki, t. 4, Moskwa 2003.


Od Salzburgu do vypuknutia Povstania. Slovenská republika 1939‑1945
očami mladých historikov VIII, red. P. Sokolovič, Bratislava 2009.
O’Malley O., Dispatches to the British Government. Katyń, London 1972.
Okupowana Europa. Podobieństwa i różnice, red. W. Grabowski, Warszawa
2014.
Operacja „Burza” i Powstanie Warszawskie 1944, red. K. Komorowski,
Warszawa 2004.
OUN i UPA u druhij switowij wijni, oprac. Kowal M., „Ukrajinśkyj Isto-
rycznyj Żurnał” 1994, nr 6.
OUN i UPA u druhij switowij wijni, oprac. Kowal M., „Ukrajinśkyj Isto-
rycznyj Żurnał” 1995, nr 1, 2.
Paczkowski A., Stanisław Mikołajczyk, czyli klęska realisty. Zarys biografii
politycznej, Warszawa 1991.
Palewski G., Mémoires d’action 1924‑1974, Paris 1988.
Parulski K., Współczesne prawo międzynarodowe wobec wojny hybrydowej
na przykładzie konfliktu rosyjsko-ukrainskiego, „Zeszyt Problemowy
Towarzystwa Wiedzy Obronnej” 2015, nr 2.
Pekàr M., Východné Slovensko 1939‑1945, Prešov 2007.
Perzekúcie na Slovensku v rokoch 1938‑1945. Slovenská republika 1939‑1945
očami mladých historikov VII, red. P. Sokolovič, Bratislava 2008.
Petranský I.A., Štát a katolícka cirkev na Slovensku 1945‑1946, Nitra 2001.
Picard J., Edith von Coler. Agentă nazistă la Bucureşti, București 2011.
Pieńkos D., For Your Freedom Through Ours. Polish American Efforts on
Poland’s Behalf. 1863‑1991, New York [NY] 1991.
Plokhy S.M., Yalta. The Price of Peace, New York [NY] 2010.
Pobóg-Malinowski W., Najnowsza historia polityczna Polski 1864‑1945,
t. 3: 1939‑1945, Londyn 1960.
Podolec O., Ticho pred búrkou (Sonda do nálad slovenskej spoločnosti na jar
1944) [w:] Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov III.
(Povstanie roku 1944), Trnava 2004.
Poland in the British Parliament 1939‑1945, t. 2: Fall 1941 – Spring 1944,
oprac. W. Jędrzejewicz, P.C. Ramsey, New York [NY] 1959.
Poland in the British Parliament 1939‑1945, t. 3: Summer 1944 – Summer
1945, oprac. W. Jędrzejewicz, P.C. Ramsey, New York [NY] 1962.
Położenie polskich robotników przymusowych w Rzeszy 1939‑1945, red.
C. Łuczak, Poznań 1975.
Bibliografia 413

Pragier A., H.G. Wells o świecie i o Polsce, Londyn 1943.


Pszczółkowska D., Premier Churchill odtajniony po latach, „Gazeta Wy-
borcza”, 4 I 2006.
Pudłocki T., Ambasadorzy idei. Wkład intelektualistów w promowanie po-
zytywnego wizerunku Polski w Wielkiej Brytanii w latach 1918‑1939,
Kraków 2015.
Richie A., Warsaw 1944, Hitler, Himmler and the Warsaw Uprising, Lon-
don 2013.
Richie A., Warszawa 1944. Tragiczne powstanie, tłum. Z. Kunert, Warsza-
wa 2014.
Ribbentrop von J., Zwischen London und Moskau, Erinnerungen und letzte
Aufzeichnungen, Leoni am Starnberger See 1951.
Röhr W., Heckert E., Schumann W., Nacht über Europa. Die Okkupati-
onspolitik des deutschen Faschismus (1938‑1945), t. 2: Die faschistische
Okkupationspolitik in Polen (1939‑1945), Köln 1989.
Rogut D., Polacy z Wileńszczyzny w obozach sowieckich „saratowskiego
szlaku” (1945‑1949), Warszawa 2003.
Rojek W., Międzynarodowe położenie Polski z perspektywy Algieru i Paryża,
grudzień 1943 – grudzień 1944 r., „Akta Towarzystwa Historyczno-
-Literackiego w Paryżu”, t. 5, Warszawa 2000.
Rozek E.J., Allied Wartime Diplomacy. A Pattern in Poland, Boulder [CO]
1989.
Rożek E.J., Traktat Wersalski z perspektywy siedemdziesięciu lat [w:] Powrót
Polski na mapę Europy. Sesja naukowa poświęcona 70. rocznicy Traktatu
Wersalskiego, red. C. Bloch, Z. Zieliński, Lublin 1995.
Rżeszewski O.A., Stalin i Czerczill. Wstrieczy. Biesiedy. Diskussii, Moskwa
2004.
Samson O., Niemiecka propaganda zagraniczna: starania o zawiązanie
antybolszewickiego frontu? [w:] Powstanie Warszawskie 1944, red.
B. Martin, S. Lewandowska, Warszawa 1999.
Sawicki J., Zburzenie Warszawy. Zeznania generałów niemieckich przed
polskim prokuratorem, członkiem polskiej delegacji przy Międzynarodo-
wym Trybunale Wojennym w Norymberdze, Warszawa 1949.
Sawicki T., Wyrok na miasto. Berlin i Moskwa wobec Powstania Warszaw-
skiego, Warszawa 1993.
Sawka B., Zabuty ne majemo prawa..., Ternopil 2000.
414 Bibliografia

Savory D.L., Poland. Four Speeches delivered in the House of Commons,


London 1946.
Schenk D., Hans Frank. Biografia generalnego gubernatora, tłum. K. Ja-
chimczak, Kraków 2009.
Schenk D., Krakauer Burg. Die Machtzentrale des Generalgouverneurs Hans
Frank 1939‑1945, Berlin 2010.
Schenk D., Krakauer Burg. Wawel jako ośrodek władzy Generalnego Guber-
natora Hansa Franka w latach 1939‑1945, tłum. P. Zarychta, Kraków
2013.
Schipor B-A., Politica Marii Britanii la frontiera de Vest a Uniunii So-
vietice. 1938‑1941, Iaşi 2007.
Schwendemann H., Kapitulacja: niemiecki odwet i niemiecka agitacja na
rzecz frontu antybolszewickiego [w:] Powstanie Warszawskie 1944, red.
B. Martin, S. Lewandowska, Warszawa 1999.
Segeš D., Casus Peter Prídavok [w:] Perzekúcie na Slovensku v rokoch
1938‑1945: Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov
VII, red. P. Sokolovič, Bratislava 2008.
Segeš D., Dvojkríž v siločiarach Bieleho orla. Slovenská otázka v politike
poľskej exilovej vlády za 2. svetovej vojny, Bratislava 2009.
Segeš D., Kontakty poľskej exilovej vlády so slovenskými politikmi za druhej
svetovej vojny [w:] Slovensko-poľské vzťahy 1918‑1945 očami diploma-
tov, red. Ľ. Kàzmerovà, E. Orlof, Bratislava 2008.
Segeš D., Partnerzy czy petenci? Słowacy i Słowacja w polityce rządu RP
na obczyźnie, tłum. G. Gąsior, Gdańsk 2012.
Segeš D., Relacje między rządem polskim na wychodźstwie a politykami
słowackimi podczas II wojny światowej [w:] Stosunki polsko-słowackie
w I połowie XX wieku, red. J. Głowińska, Wrocław 2006.
Segeš D., Andràš M., Susedstvo v čase prelomových zmien: vybrané aspekty
československo-poľských vzťahov v rokoch 1943‑1948, Bratislava 2009.
Sidor K., Takto vznikol Slovenský štát, Bratislava 1991.
Siemaszko W., Siemaszko E., Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów
ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939‑1945, t. 1‑2, Warszawa
2000.
Siemaszko E., Siemaszko W., Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II woj-
ny światowej [w:] Europa Nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach
wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina,
Bibliografia 415

wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej) w latach 1772‑1999,


red. K. Jasiewicz, Warszawa 1999.
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov II, red. M. Lacko,
Trnava 2002.
Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých historikov III (Povstanie
roku 1944), red. M. Lacko, Trnava 2004.
Slovensko medzi 14. marcom 1939 a salzburskými rokovaniami. Sloven-
ská republika 1939‑1945 očami mladých historikov VI, red. M. Pekàr,
R. Pavlovič, Prešov 2007.
Sobczak K., „Festung Warschau” według koncepcji dowództwa niemieckiego
jesienią 1944, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości” 1966,
t. 12, cz. 1.
Sodol P., Ukrajinśka Powstancza Armija. Dowidnyk, Njiu Jork 1994.
Sokolnicki M., Polska w papierach Hopkinsa, „Kultura”, Paryż 1951, nr 6.
Sokolovič P., Hlinková garda 1938‑1945, Bratislava 2009.
Sowa A.L., Stosunki polsko-ukraińskie 1939‑1947, Kraków 1998.
Srebrakowski A., Polacy w Litewskiej SRR 1944‑1989, Toruń 2001.
Stein M., Generalfeldmarschall Walter Model: Eine Neubewertung, Bis-
sendorf 2008.
Stępin A., Próba „moralnego podboju” Polski przez Cesarstwo Niemieckie
w latach I wojny światowej, Warszawa 2014.
Strachan H., Carl von Clausewitz o wojnie. Biografia, tłum. J. Dzierz-
gowski, Warszawa 2009.
Stravinskienė V., Lenkai Lietuvoje 1944 m. antra pusė – 1946 metai: tarp pa-
sirinkimo likti ar išvykti į Lenkiją, „Lietuvos istorijos metraštis. 2004‑2”.
Stravinskienė V., Lietuvos lenkų teritorinis pasiskirstymas ir skaičiaus kaita
(1944 m. antrasis pusmetis – 1947 metai), „Lituanistica” 2005, nr 4.
Stravinskienė V., NKVD-NKGB vaidmuo vykdant Lietuvos lenkų repa-
triaciją (1944‑1947 m.), „Lietuvos istorijos metraštis, 2006‑1”, Vilnius
2007.
Stravinskienė V., Migracijos procesų poveikis Vilniaus miesto gyventojų etni-
niams demografiniams pokyčiams 1944‑1959 metais, „Lietuvos istorijos
metraštis, 2009‑2”, Vilnius 2010.
Stravinskienė V., Repatriacja w latach 1956‑1959 z Litwy do Polski – zarys
statystyczny, „Biuletyn Historii Pogranicza” 2007, nr 8.
Stravinskienė V., Tarp gimtinės ir tėvynės: Lietuvos SSR gyventojų repa-
triacija į Lenkiją (1944‑1947, 1955‑1959 m.), Vilnius 2011.
416 Bibliografia

Syrný, Európa v roku 1944 (náčrt vojensko-politického vývoja v predposled-


nom roku vojny) [w:] Slovenské národné povstanie – Slovensko a Európa
v roku 1944, red. M. Syrný i in., Banská Bystrica 2014.
Šmigeľ M., Mičko P., Evakuácia v znamení úteku, Banská Bystrica 2006.
Šmigeľ M., Mičko P., Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých hi-
storikov IV, Banská Bystrica 2005.
Šmigeľ M., Príchod ukrajinských utečencov na Slovensko v roku 1944, ich
štruktúra a rozmiestnenie v republike [w:] Slovenská republika 1939‑1945
očami mladých historikov IV, Banská Bystrica 2005.
Šmigeľ M., Mičko P., K problematike ukrajinských, ruských a poľských utečen-
cov na Slovensku v roku 1944 [w:] Slovenská republika 1939‑1945 očami
mladých historikov III (Povstanie roku 1944), Trnava 2004.
Štefànikovà A., Poľská otázka v slovenskej spoločnosti v rokoch 1938‑1939,
„Historické štúdií” 1997.
Szarota T., I polacchi e il collaborazionismo, „Storia e memoria” 1998, nr 7.
Szegliuk W., „...jak rosa na sonci”. Politycznyj roman-chronika, napysanyj
na osnowi spohadiw kołyszn’oho dijacza OUN-UPA Ł.S. Pawłyszyna,
Lwiw 1992.
Szcześniak A.B., Szota W.Z., Droga do nikąd. Działalność Organizacji
Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce, Warszawa 1973.
Szcześniak J., „Frantic 7”. Amerykańska pomoc dla Powstania Warszaw-
skiego, Warszawa 2007.
Szumski J., Sowietyzacja zachodniej Białorusi 1944‑1953. Propaganda
i edukacja w służbie ideologii, Kraków 2010.
Tebinka J., Polityka brytyjska wobec problemu granicy polsko-radzieckiej
1939‑1945, Warszawa 1998.
Tebinka J., Sprawa polska w polityce Wielkiej Brytanii i Stanów Zjedno-
czonych (od Teheranu do Jałty), „Mazowieckie Studia Humanistyczne”
2004, nr 1‑2.
Tebinka J., „Wielka Brytania dotrzyma lojalnie swego słowa”. Winston
S. Churchill a Polska, Warszawa 2013.
Terlecki O., Generał Sikorski, t. 2, Kraków 1983.
Tomaszewski L., Wileńszczyzna lat wojny i okupacji 1939‑1945, War-
szawa 1999.
Torańska T., Oni, Londyn 1985.
Torzecki R., Polacy i Ukraińcy. Sprawa ukraińska w czasie II wojny świa-
towej na terenie II Rzeczypospolitej, Warszawa 1993.
Bibliografia 417

Umbreit H., Jednostki Wehrmachtu i jednostki specjalne w walce przeciwko


powstańcom i ludności cywilnej: bezplanowy terror czy kalkulacja militar-
na [w:] Powstanie Warszawskie 1944, red. B. Martin, S. Lewandowska,
Warszawa 1999.
Ungváry K., The Siege of Budapest: One Hundred Days in World War II,
New Haven [CT] 2005.
Vincenz S., Dialogi z Sowietami, Kraków 1991.
Wandycz P., Harriman a Polska, „Zeszyty Historyczne” 1987, z. 79.
Weinberg G.L., Wizje zwycięstwa. Nadzieje ośmiu przywódców z czasów
drugiej wojny światowej, tłum. R. Dymek, Warszawa 2007.
Wełenko K., Trahedija dywiziji „Hałyczyna”, „Wicze” 1994, nr 1‑2.
Wereszycki H., Niewygasła przeszłość. Refleksje i polemiki, oprac. W. Fel-
czak, Kraków 1987.
Wialiki A.F., Na razdarożży. Biełarusy i  palaki  – czas pierasialennia
(1944‑1946), Mińsk 2005.
Wieczorkiewicz P., Historia polityczna Polski 1935‑1945, Warszawa 2005.
Wojdon J., W imieniu sześciu milionów. Kongres Polonii Amerykańskiej
w latach 1944‑1968, Toruń 2005.
Woodward L., British Foreign Policy in the Second World War, t. 2, London
1962.
Wołkonowski J., Okręg Wilenski ZWZ-AK w latach 1939‑1945, Warszawa
1996.
Wołkonowski J., ZWZ-AK a problem mniejszości etnicznych na Wileń-
szczyźnie [w:] Opór wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie
w okresie II wojny światowej, red. P. Niwiński, Gdańsk 2003.
Wozz’ednannia zachidnoukrajinśkych zemel z Radianśkoju Ukrajinoju, red.
J. Sływka, Kyjiw 1989.
Voigt F.A., Poland’s Position in Central Europe, Liverpool 1943.
Voigt F.A., Poland, „Nineteenth Century and After”, February 1944.
Zaleski A., Do mego następcy na stanowisku ministra spraw zagranicznych
RP w Londynie, oprac. P. Wandycz, „Zeszyty Historyczne” 1991, z. 98.
Zamojski J., Polacy w ruchu oporu we Francji 1940‑1945, Wrocław 1975.
Zieliński Z., Akcja „Burza” na terenie Inspektoratu Częstochowskiego AK,
„Niepodległość i Pamięć. Czasopismo muzealno-historyczne” 2007,
R. 14, nr 2.
Zieliński Z., Kościół w Polsce 1944‑2002, Radom 2003.
418 Bibliografia

Zubok V.M., A failed Empire. The Soviet Union in the Cold War. From
Stalin to Gorbachev, Chapell Hill [NC] 2007.
Żaryn J., Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1944‑1989), Warszawa
2003.
Żenczykowski T., Dwa komitety 1920, 1944. Polska w planach Lenina
i Stalina: szkic historyczny, Paryż 1983.
Żenczykowski T., Polska lubelska 1944, Paryż 1987.
Žáček R., Postoj československého domácího odboje k Polsku v roce 1944 [w:]
Válečný rok 1944, red. Z. Zudová-Lešková, Praha 1999.
Žáček R., Projekt československo-polské konfederace 1939‑1943, Opava
2001.
Žáček R., Těšínské Slezsko v československo-polských vztazích na přelomulet
1944‑1945 ve světle česko-slovenských diplomatických dokumentů, „Studia
Śląskie” 2001, nr 60.
Život v Slovenskej republike. Slovenská republika 1939‑1945 očami mladých
historikov IX, red. P. Sokolovič, Bratislava 2010.

Źródła internetowe
Polsko-sowieckie porozumienie z 30 VII 1941 r.: http://historia.org.
pl/2011/12/27/uklad-pomiedzy-rzeczapospolita-polska-a-zsrr-
-uklad-sikorski-majski-30-lipca-1941-r/ (dostęp: 16 VI 2014 r.).
Manifest PKWN: http://www.law.uj.edu.pl/users/khpp/fontesu/1944.
htm (dostęp: 16 VI 2011 r.).
„Szczecin jest polski!”: http://dziedzictwo.polska.pl/katalog/skarb,Odezwa_
Prezydenta_Szczecina_Piotra_Zaremby_z_okazji_przejecia_Szczeci-
na_przez_Polske_z_dnia_7_VII_1945_roku,gid,116405,cid,2198.
htm (dostęp: 20 VI 2011 r.).
Uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z  dnia 24 września 2014  r.
upamiętniająca 70. rocznicę śmierci Henryka Sławika oraz 40. roczni-
cę śmierci Józsefa Antalla seniora: http://isip.sejm.gov.pl/Details­
Servlet?id=WMP20140000885 (dostęp: 20 III 2015 r.).
Indeks osób

Abel Elie 113 Ban András D. 303


Adams Vyvyan 120 Banac Ivo 216
Ajnenkiel Andrzej 20, 219 Bandera Stepan 357-359, 362, 365, 368,
Aleksander I, car 128 383
Aleksander Macedoński 390 Bartlett Vernon 136
Anders Władysław 36, 107, 114, 124, Bartoszewski Władysław 8
132, 320 Batowski Henryk 73
Andràš Matej 276 Batthyány Viliam, bp 279
Andrijczuk Roman 352 Bechyně Rudolf 272
Andrzejewski Marek 143 Beck Józef 9, 181, 264, 269, 271, 297­
Anghel Florin 294, 302 ‑299, 384
Anstruther Fay C. 133, 134 Belinśky Jarosław 364
Antal Laszlo 312 Beneš Edvard 12, 53, 54, 108, 133, 149,
Antall József junior 318 224, 225, 255-261, 263-268, 271,
Antall József senior 316, 318-320, 324, 272, 274, 289, 303
328 Berlin Isaiah 99
Anton Mioara 6, 13, 293, 299 Berling Zygmunt 36, 37, 63, 80, 116,
Antonescu Ion 202, 296, 303 202, 224-226
Antoniewicz Zdzisław 312 Berman Jakub216, 217, 230-232
Antoniuk Porfirij 357 Bidault Georges 175, 177-179, 181, 182,
Antosiewicz Maciej 26, 104, 147 185-187, 189
Anuśauskas Arvydas 366 Bielecki Robert 8
Arciszewski Tomasz 84, 102, 273, 376 Bielski Mieczysław 316
Attlee Clement Richard 26, 104 Bierut Bolesław 58, 69, 70, 80, 105, 180,
Audit George 130 188, 230, 240
Auerbach Inge 204 Bieszanow Vladimir 53
Auriol Vincet 185 Binar Aleš 6, 12, 253, 265, 277
Bishop Reginald 137
Bach-Zelewski Erich von 200 Bliss-Lane Arthur 160
Badeni Stefan 227, 317 Bloch Czesław 144
Balcerak Wiesław 256 Bobak Ołeksy 352
Baliszewski Dariusz 39 Bocheński Adolf 118
420 Indeks osób

Bogomołow Aleksandr a. Alexandre Chruszczow Nikita 350, 351, 363


Bogomolov 167, 179, 182, 186 Churchill Winston S. 26, 36-38, 42,
Bohlen Charles 99, 220, 221, 228, 309 46-49, 63, 66, 73, 76, 79, 82-84, 93,
Bokor Péter 324 95-109, 112, 113, 115, 121, 128, 130,
Bolianowśkyj Andrij 352 132, 135, 145-151, 155, 158, 160,
Borák Mečislav 269, 270 162, 163, 173, 178, 180, 181, 220­
Borecka Emilia 8, 201 ‑222, 227, 228, 233-239, 241, 245,
Borkowicz Leonard 243 263, 306, 308
Borodziej Włodzimierz 8, 193, 196, 223, Ciechanowski Jan M. 8, 96, 101, 151,
240 153, 306
Borucki Bogdan 7 Cienciała Anna M. 94, 116, 143
Borza Peter 6, 12, 275, 282 Cieśla Damian 391
Boswell Bruce 134 Clark Kerr Archibald 44, 47, 103, 106,
Böhler Jochen 194 127, 235
Bömelburg Hans-Jürgen 194 Clausewitz Carl von 74
Brandes Detlef 224, 225, 238, 239, 245 Clemenceau Georges 68
Britton Fundenburk D. 297 Coler Edith von 296
Brook Norman 98, 103 Colville John 97, 98, 105, 113
Broszat Martin 194, 197, 200 Colvin Ian 122
Broz Josip 307, 354 Conrad Robert 202
Bubnys Arūnas 6, 13, 331, 332, 343 Constantiniu Laurenţiu 300
Budziński Franciszek 316 Coulondre Robert 300
Buell Raymond 134 Cremieux-Brilhac Jean-Louis 173
Bulandr Rudolf 262 Cristea Miron, patr. 294
Bulska Bogusława 33 Curzon George N. (też linia Curzona)
Burdenko Nikołaj 57 28, 29, 31, 42, 46-49, 56, 68-70, 100,
Burin des Rosiers Etienne 176, 179, 181 104-107, 120, 124, 126, 139, 152,
Butler Susan 26, 104, 147 153, 160, 219, 220, 234, 236, 239,
Bystrický Valerián 276 241, 304, 306
Cytowska-Siegirst Ewa 147-159,
Cadogan Alexander 112, 113, 115, 241 161-163
Campbell John J. 136 Czarnogórski Paweł 287, 288
Carr Edward Hallett 112 Czechowski Bolesław 35
Cathala Jean 188 Cziczajew Ivan A. 266
Cădere Victor 303, 305
Călinescu Armand 302 Čaplovič Miloslav 275
Chajn Leon 231 Černý František 262
Chamberlain Arthur Neville 97, 136
Charbonnière Guy Girard de 186, 187 Dallin Alexander 202
Charmley John 306 Dalton Hugh 127
Chauvel Jean 185, 186 Damušis Adolfas 339
Chiari Bernhard 194, 208 Daszkiewicz Walenty 97
Chmielarz Andrzej 8, 219 Datner Szymon 8
Chmielnicki Bohdan 349 Davies Norman 8
Choltitz Dietrich von 202 Davies Rhys J. 123
Chrobaczyński Jacek 4, 9 Dąbrowski Stefan 288
Indeks osób 421

Dąmbska Anna 322 Eidintas Alfonsas 333


De Gaulle Charles 11, 165, 167, 169, Eisenblätter Gerhard 194, 205
180, 181, 190 Emmott Charles Ernest 121, 125
Deák Ladislav 275 Enea C. 302
Dejean Maurice 166, 167, 169-171, 174, Erzsébet Szenyán 312
175, 177, 180, 181, 183, 184, 188,
189 Fedorowicz Zygmunt 339, 340
Dejmek Jindřich 257, 259, 261, 264, Felczak Wacław 94, 314
266-268 Feldman Józef 143
Derwiński Zdzisław 150-153, 161 Fenby Jonathan 145, 154, 157-159
Diano C. 301 Fest Joachim 198, 207
Dieckmann Christoph 194 Fierlinger Zdeněk 263, 265-267, 270,
Đilas Milovan 95 289
Dilks David 113 Finder Paweł 45
Długoborski Wacław 194 Fischer Ludwig 207
Dobrzyński Jerzy 339 Fischer-Colbrie Augustín, bp 279
Dollan Patrick Joseph 132 Fitin Paweł Michajłowicz 216
Domarus Max 208 Flohr Cynthia 202
Domszky Pál 313, 322-324 Fontaine André 300
Doncow Dmytro 383 Fouchet Christian 176, 178
Dormer Cecil, sir 117 Franco Francisco 296
Dowżenko Ołeksandr 349 Frank Hans 196-198, 201, 204, 206
Drozdowski Marian Marek 8, 33, 172, Frasunienko Władysław 342
201 Frazik Wojciech 314
Drummond James Eric 121 Friedl Jiří 8, 256, 259, 262, 289
Dudek Antoni 200 Friedrich Klaus-Peter 194, 207
Dunin-Wąsowicz Krzysztof 201, 207 Friszke Andrzej 8
Duraczyński Eugeniusz 27, 29, 30, 47, Fröhlich Elke 204
48, 152, 154, 174, 177
Dużyj Petro 365 Gafencu Grigore 293-300, 302
Dymek Rafał 108 Gaidžiūnas Balys 339
Dymitrow Georgi a. Georgi Dimitroff Galambos Gábor 321, 322
214, 216, 217, 245 Gallacher William 119
Dzierzgowski Jan 74 Gardner Lloyd C. 146, 153, 162, 163
Dzierżykraj-Morawski Kajetan 166, Gardner Monica M. 131
172, 185, 188 Garreau Roger 169-172, 174-181, 186,
Dziubak Wołodymyr 355, 364 188
Garšva Kazimieras 334
Ďurica Milan Stanislav 279 Gąsior Grzegorz 8, 9
Gerencsér Tibor 6, 13, 311
Eberhardt Piotr 248 Getter Marek 8
Eden Anthony 28, 29, 49, 72, 84, 93, Giraud Henri 165
97, 98, 100, 101, 106, 107, 111, 115, Głębocki Henryk 385, 390
117, 121, 126, 129, 132, 153, 178, Głowińska Joanna 276
181, 219-221, 227, 235, 236, 241, Gmurczyk-Wrońska Małgorzata 5, 11,
263, 306, 307 165, 166
422 Indeks osób

Gniazdowski Mateusz 276, 277, 287, Herling-Grudziński Gustaw 114


288 Hildebrand Klaus 196
Godó Ágnes 312, 323 Hilgruber Andreas 296
Goebbels Joseph 130, 204, 205 Himmler Heinrich 195, 196, 200, 202,
Goldensohn Leon 198 203, 205, 207, 353
Golian Ján 284 Hinsley Arthur, abp 140
Golik Dawid 3-5, 15 Hitler Adolf 23, 24, 33, 56, 70, 72, 74,
Gomułka Władysław 58, 60, 230, 231 122, 126, 130, 134, 140, 195, 197,
Gontarczyk Piotr 216, 231 200-208, 212, 218, 229, 278-280,
Gorbaczow Michaił a. Mikhail Gor- 294, 296, 300, 301, 306, 311, 312,
bachev 308 316
Gorkow Jurij 240 Hlinka Andrej 279, 290
Gottwald Klement 266 Hoffman Frank G. 18
Górska Halina 146 Hogg Quintin 119
Górski Jan 8, 201 Hołówko Tadeusz 388
Grabowski Waldemar 9 Hopkins Harry 33, 34, 100, 159
Grabski Stanisław 52, 53, 57, 235 Horthy Miklós 311, 316, 317, 324-326
Graham Alan 126, 129 Hory András 313
Grądzka-Rejak Martyna 3, 5, 15 Hrodek Dominik 256, 268
Greenwood Arthur 126-128 Hryciuk Grzegorz 349, 355
Greiser Arthur 207 Hrynewycz Władysław 349
Grumadienė Laima 334 Hrynioch (Herasymowśkyj) Iwan, ks.
Grunskis Eugenijus 333 358
Gryz Ryszard 200 Hubicki Stefan 287, 288
Grzeloński Bogdan 147, 148, 150, 155, Hud Mariya 356
158, 163 Hud’ Bohdan 356
Guderian Heinz 207 Huk Bohdan 356
Guest Haden 123 Hull Cordell 26, 149, 151, 157
Gusiew Fiodor 235, 241 Hułas Magdalena 101
Hunczak Taras 352
Hallett Carr Edward 112 Hunyadi Pál 328
Hałagida Igor 284 Huré Francis 182
Hanson Joanna K.M. 8
Hardy Henry 99 Iljuszyn Ihor 355
Harriman William Averell 41, 44, 45, Ionescu Costin 300
113, 146-152, 155, 157-162, 309 Iorga Nicolae 293, 302
Harris Withney R. 200, 204 Iwanow Nikołaj 8, 29
Hartlieb Heinz 195
Harvey Ian 110, 116 Jablonický Jozef 285
Haynes John Earl 116 Jachimczak Krzysztof 197
Haynes Rebecca 295 Jacobmeyer Wolfgang 197
Hácha Emil 72, 73 Jankowska Dobromiła 198, 288
Heckert Elke 198 Jasiewicz Krzysztof 353
Heitmann Clemens 243 Jezioro Małgorzata 391
Henderson Horace Wright 129, 130, Jędrychowski Stefan 176, 186, 187, 238
306 Jędrzejewicz Wacław 119
Indeks osób 423

Jirásek Zdeněk 265 Komorowski Tadeusz 8, 77, 173, 196,


Józewski Henryk 388 326
Juhász Gyula 314 Koneczny Feliks 384
Juin Alphonse 182 Kopecký Václav 266
Jurkowski Józef 63 Koppe Wilhelm 207
Korkuć Maciej 5, 10, 14, 17, 202, 371,
Kacewicz George 98 375
Kaczmarek Kazimierz 8 Kornat Marek 5, 9, 10, 14, 93, 371, 375,
Kairiūkštytė Nastazija 334 377, 383, 389
Kairys Steponas 338, 339 Korniejczuk Aleksander 27
Kalenkiewicz Maciej 375 Korzon Andrzej 68, 69
Kaltenbrunner Ernst 200, 203, 205 Kościuszko Tadeusz 74, 77, 131, 199,
Kamenec Ivan 280-282, 286 214, 215, 227, 327, 373
Kamiński Bronisław 385 Kot Stanisław 41, 54, 106, 109
Kamiński Marek Kazimierz 106, 146, Koura Petr 268
147, 149, 238 Kowal Mychajło 358
Kapronczay Károly 312, 315-317 Kowalska Katarzyna 315
Karbowiak Arkadiusz 341 Kowalski Włodzimierz Tadeusz 23
Karol II, król Rumunii 293, 294-296, Krannhals Hans von 195, 201, 203, 207
298, 302, 303 Krasiński Zygmunt 131
Karpus Zbigniew 380 Kriksciunas Jurgis 342
Karski Jan 37, 38, 95, 103 Krüger Friedrich Wilhelm 207
Kazimierski Józef 8, 201 Krzyżanowski Aleksander 339, 375
Kàzmerovà Ľubica 276 Kukiel Marian 54, 134
Keeton George 118, 138 Kuklík Jan 256, 272
Kempisty Zbigniew 8 Kumor Bolesław 286
Kennan George 33, 34, 71, 88, 113, 117 Kunert Andrzej Krzysztof 8, 39, 74, 76,
Kentij Anatol 362, 366 77, 85
Kersten Krystyna 8 Kunert Zofia 195
Kimball Warren F. 102 Kuodytė Dalia 339
Klaczkiwski Dmytro 356, 362 Kupiak D. 357
Klehr Harvey 116 Kusinnen Otto 134
Kleist Peter von 204 Kwiatkowska-Viatteau Alexandra 172
Klessmann Christoph a. Christoph Kynin Georgij P. 227, 242
Kleßmann 198, 208 Kyryczuk Jurij 359, 365
Klimaszewski W. 246
Klinowski Jan 287 Lacko Martin 276, 282, 285
Knoll Viktor 227, 242 Lagzi István 312, 314
Kochanowski Jerzy 194, 198, 199, 203, Laloy Jean 182
206, 208 Lamb Richard 294, 299
Koestler Artur 144 Lammers Hans Heinrich 200
Kokin Serhij 356 Lange Oskar 57, 116, 148, 156, 222, 223,
Kołłątaj-Srzednicki Jan 316 228, 233
Komáromi Aranka 325 Laufer Jochen 224, 226, 227, 230, 242,
Komnec M. 363, 364 247
Komorowski Krzysztof 7, 8 Laval Pierre 187
424 Indeks osób

Lebiediew Wiktor 52-54, 57, 58, 170, Maciejewski Marek 208


263, 266 Maczek Stanisław 314
Lehnstaedt Stephan 194 Madajczyk Czesław 193, 194, 197
Leitgeber Witold 134 Majerikovà Milica a. Milica Majerikova­
Lemberg Hans 223 ‑Molitoris 277
Lengyel Béla 312, 314, 324-327 Majerski Wojciech 35
Lenin Włodzimierz 8, 60, 211 Majski Iwan 29, 167, 212
Leszczyński Kazimierz 8 Makusz-Woronicz Zbigniew a. Konrad
Lewandowska Stanisława 199 Makusch-Gaudy 323
Lévêque François 168 Malkin William 111
Lévy L. 173 Mander Geoffrey 123, 137
Lipka Hubert 260 Manteuffel Tadeusz 93, 165
Lipkin M.A. 301 Manuilski Dymitr 59, 216, 217, 247
Liptàk Ľubomír 280 Markowski Władysław 9, 288
Litauer Stefan 137 Martin Bernd 119, 194, 199, 204
Litwinow Maksym 28, 29, 227, 247, 248, Masaryk Jan 262, 267
336, 348 Massigli René 168, 172, 174, 175, 179
Lloyd George David 68 Matuszewski Ignacy 112
Lord Barnby (właśc. Francis Vernon Mazover Mark 294
Willey) 122 Mazurowa K. 176
Lord Cranborne (właśc. Robert Gas­ McGovern John 125
coyne­‑Cecil) 122 McKee John 134, 136
Lord Douglas (właśc. Alexander Frede- Melnyk Andrij 352, 359
rick Douglas-Home) 120 Meysztowicz Jan 28
Lord Halifax (właśc. Edward F.L. Miagkow M.J. 301
Wood) 110, 143 Michowicz Waldemar 20, 146
Lord Hankey (właśc. Maurice Pascal Mickiewicz Adam 131, 199
Alers Hankey) 138 Mičko Peter 276, 283
Lord Vansittart (właśc. Robert Gilbert Mikołajczyk Stanisław 49, 53-58, 60,
Vansittart) 119, 122 65-71, 73, 81-84, 87, 102-109, 121,
Lord Winster (właśc. Reginald Thomas 146, 148-156, 158, 160-162, 172­
Herbert Fletcher) 123 ‑175, 177, 178, 182, 233-236, 239,
Lukacs John 100 241, 245, 261, 263, 288, 290, 313
Lukas Richard C. 8, 146-148, 150-154, Mikos Stanisław 143
157-159 Minc Hilary 215, 230, 231
Miškinis P.A. 333
Łatyński Marek 8 Mitkiewicz Leon 101, 376
Łebed’ Mykoła 357 Model Walther 203
Łojek Jerzy 381 Mołotow Wiaczesław 27, 47, 59, 66, 96,
Łopatynśkyj Jurij 359, 365 126, 157, 160, 179, 186-188, 212,
Łozowski Solomon 248 216-220, 222, 223, 228, 230, 231,
Łubczyk Grzegorz 319 233, 235, 236, 239, 241, 242, 247,
Łuczak Czesław 203 258, 265, 267, 289, 290, 294, 301,
Łukasiewicz Juliusz 188 303-305, 307, 308
Łysiak Oleh 352 Moravec František 260
Morawiec Elżbieta 95
Indeks osób 425

Morelle Ch. 177 Petherick Maurice 119, 127


Morzycki-Markowski Mikołaj 9 Petranský Ivan A. 281
Motyka Grzegorz 6, 13, 14, 349, 352, Petrescu-Comnen Nicolae 298
355, 358, 371, 374, 383, 385 Phipps Eric 143
Muller Zygfryd 359 Picard Jacques 296
Munk Andrzej 328 Pickthorn Kenneth William 124
Musiał Bogdan 5, 12, 195, 211-214, 217, Pieńkos Donald 160
220, 223, 229, 232, 244 Pietrzyk Bartłomiej 145
Musiał Filip 4 Piłsudski Józef 117, 124, 288
Pius XII, papież 131
Napoleon I Bonaparte 390 Plechavičius Povilas 341
Naumann Friedrich 112 Plokhy Serhii M. 309
Neumärker Uwe 202 Ployé Jean 173
Newman Bernard 135 Pobóg-Malinowski Władysław 24
Němeček Jan 256, 258, 272 Podolec Ondrej 282
Nicolson Harold 102, 113, 120 Ponomarienko Pantelejmon 214, 225
Nicolson Nigel 102 Potiomkin Władimir 300
Niewierowicz Miłosz 7 Potocki Jerzy 20
Niwiński Piotr 332, 339, 367 Pragier Adam 138, 141
Nováčková Helena 256 Präg Werner 197
Novomeský Ladislav 268 Prchala Lev 272
Nowacki Tadeusz 95 Prečan Vilém 280, 286
Nowak Jerzy Robert 113, 141 Price Morgan 120, 124
Prídavok Peter 276, 289
O’Malley Owen 115 Pruszyński Ksawery 376
Ochocki Stanisław 347 Pszczółkowska Dominika 98
Olechnowicz Antoni 341 Pudłocki Tomasz 129, 131, 135
Orlemański Stanisław, ks. 148, 221, 222, Pusch Rolf 296
232
Orlof Ewa 276 Quisling Vidkun 134, 194
Orwell George 113, 114
Osóbka-Morawski Edward 69, 80, 225 Raczkiewicz Władysław 20, 54, 58, 106,
Ostasz Grzegorz 8 168, 185
Raikes Henry Victor 126
Paczkowski Andrzej 49 Ramsey Pauline C. 119
Palewski Gaston 180 Rathbone Eleanor 132
Paris Jacques Emile 189 Raxin Manfred 234
Parulski Krzysztof 18, 19 Ribbentrop Joachim von 47, 59, 126,
Pavlovič Richard 276 204, 212, 219, 220, 239, 241, 294,
Pawłow, protokolant 219, 221-223, 228, 301, 303-305, 307
229, 232, 233, 235 Richie Alexandra 195
Pawłyszyn Łuka S. 358 Ripka Hubert 261, 262, 265, 266
Pekàr Martin 276, 282, 285 Roberts Frank 103, 131-133, 139
Perehiniak Iwan 355 Rogut Dariusz 343
Perkins Ralph E. 42 Rohr Günther 201
Pétain Philippe 187 Rojek Wojciech 186
426 Indeks osób

Romer Tadeusz 107, 172, 181, 235, 241 Sikorski Władysław 17, 20, 21, 23, 25,
Roosevelt Franklin D. 21, 25, 26, 28, 29, 57, 100-102, 109, 114, 115, 126, 133,
33-37, 42, 44, 54-56, 66, 73, 76, 79, 169, 212, 245, 303, 304, 372
84, 88, 98, 101-104, 107, 109, 112, Singer Claude 177
116, 134, 140, 145-164, 221, 222, Skrzydło Wiesław 62
227, 228, 238, 239, 241, 245, 304, Sławik Henryk 315, 316, 318-320, 324,
306, 309 328
Rose William J. 134 Sływka J. 349
Ross Graham 111, 308 Smiles Walter 119
Roszkowski Wojciech 35, 226 Snyder Timothy 388
Rotfeld Adam Daniel 97 Sobczak Kazimierz 207
Rowecki Stefan 21, 22, 39, 40 Sodol P. 362
Rozek Emil J. a. Emil J. Rożek 144, 146, Sokolnicki Michał 100
150, 155, 159-162 Sokolovič Peter 276, 285
Rozmarek Karol 160 Sokorski Włodzimierz 215
Röhr Werner 194, 198 Sokrates 391
Römer Michał 335, 336 Solacolu Theodor 307
Rudolf Krzysztof Filip 109 Sosnkowski Kazimierz 21, 41, 54, 106,
Rumbold Anthony 99 114, 119, 148-150, 153, 171, 177,
Rumińska Joanna 145 314
Rydz-Śmigły Edward 9, 313, 314 Southby Archibald 126
Rżeszewski Oleg A. 228, 233, 235, 239, Sowa Andrzej Leon 355
241 Speer Albert 207
Spellman Francis, kard. 131, 162
Samson Oliver 199, 204 Spisziak Jan 288
Samuel Herbert Louis 119 Srebrakowski Aleksander 344
Savery Frank 117 Stachiw J. 365
Savory Douglas L. 125, 126 Stalin Józef 5, 8, 10-12, 14, 17, 21, 23-27,
Sawicki Jerzy 8 29-38, 40-49, 52-61, 63-85, 87-89,
Sawicki Tadeusz 77, 80 95-99, 102-108, 110-113, 116, 119,
Sawka Bogdan M. 364 121, 123, 124, 133, 136, 139, 142,
Schenk Dieter 197 145-150, 152-164, 167, 173, 180,
Schipor Bogdan-Alexandru 299 182, 183, 188, 197, 202-204, 211-240,
Schlesinger Arthur junior 26, 104, 147 242-249, 258, 261, 262, 289-291, 300,
Schlesinger Rudolf 118, 138 301, 303, 304, 306-309, 320, 329, 350,
Schumann Wolfgang 198 364, 367, 368, 385, 387, 389, 390
Schwendemann Heinrich 200, 201, 205, Stanisławska Stefania 96
207 Stauffenberg Claus von 382
Segeš Dušan 9, 276, 277, 287, 289 Stećko Jarosław 359, 365
Seymour Cocks Frederick 119 Stefanowicz Witold 53
Shaw George Bernard 140 Stein Marcel 203
Sidor Karol 278, 279, 287-289, 291 Stempin Arkadiusz 5, 11, 14, 193, 195,
Siedzikówna Danuta 386 371, 372, 386
Siemaszko Ewa 353, 355 Stepaniak Mychajło 356
Siemaszko Władysław 353, 355 Stettinius Edward 84, 152, 156, 161, 162
Sierow Iwan 243 Stępień Jan 326
Indeks osób 427

Stimson Henry 146 Traugutt Romuald 45


Stodulski Sławomir 8 Truman Harry 89, 241
Stolarski Jan 312 Tukidydes 144
Strachan Hew 74 Tyszkiewicz Jakub 5, 11, 145
Stravinskienė Vitalij 334, 342, 344-346
Susłow Michaił 346 Umbreit Hans 201
Sydor Wasyl 361 Ursíny Ján 268
Syrný Marek 277, 285 Utassy Loránd 317
Szandruk Pawło 354
Szapował Jurij 352 Vaïsse Maurice 177
Szarota Tomasz 195 Valenta Jaroslav 256
Szawłowski Ryszard 381 Vandenberg Arthur 162
Szálasi Ferenc 312, 317 Vansittart Robert 119, 122
Szcześniak Antoni B. 355 Varga Béla, ks. 316
Szcześniak Jerzy 159 Vattay Antal 325
Szegliuk Wasyl 358 Vesel Mirok 268
Szlagowski Antoni, abp 206 Végső István 321, 322
Szota Wiesław Z. 355 Véner József 328
Sztójay Döme 317, 323 Viest Rudolf 284
Szuchewycz Roman 356, 357, 359, 360, Vincenz Stanisław 318
365, 366 Voigt Frederick Augustus 132, 133, 136
Szumski Jan 212, 219, 225 Volokotina Tatjana V. 218
Szwankowska Hanna 33 Vonyik József 328
Vormann Nikolaus von 325, 327
Škorvànek Stanislav 280, 286 Vörös János 326
Šmigeľ Michal 276, 283, 284
Štefanikova Antónia 275 Wandycz Piotr 100, 113
Šťovíček Ivan 256 Wasilewska Wanda 25, 27, 35, 41, 43, 44,
Šverma Jan 270 59, 69, 73, 80, 83, 180, 216, 224, 225
Weinberg Gerhard L. 108
Tabakowska Elżbieta 8 Welles Sumner Benjamin 21, 26, 304,
Tarnowski Adam 262 306
Tebinka Jacek 32, 47, 53-55, 57, 63, 65, Wells George Herbert 140, 141
72, 79, 82, 85, 103, 106, 149, 162 Wereszycki Henryk 94, 142
Tejchman Miroslaw 256 Weseli-Ginter Agnieszka 198
Terlecki Olgierd 101 Wialiki Anatol F. 225
Thomas Ivor 124 Wieczorkiewicz Paweł 213-217, 223,
Tilea Viorel V. 295 226, 238, 239
Tiso Józef, ks. 279, 281, 288, 289 Wielopolski Aleksander 376
Tomala Mieczysław 26 Wierbłowski Stefan 186
Tomaszewski Longin 340 Wilanowski Stefan 182
Torańska Teresa 217, 231, 232 Wilson Thomas Woodrow 112
Torzecki Ryszard 355, 359 Wiśniewska-Walczyk Anna 8
Toynbee Alfred 137 Witos Andrzej 70
Tóth Antal 328 Witzel (Kirn) Dietrich F. 359
Traba Robert 343 Własow Andriej 202, 203, 205
428 Indeks osób

Wołkonowski Jarosław 332, 342 Zgórniak Marian 21, 23, 390


Woodward Llewellyn 306, 308 Zieliński Zygmunt 7, 144, 200
Woywodt Cord 202 Zorin Valerián 265
Wyszyński Andriej 77, 157, 211 Zubok Vladislav M. 308
Zudová-Lešková Z. 256, 257
Zagórski Andrzej 8
Zaks Zofia 170, 171, 186 Žáček Rudolf 255, 257-259, 269, 270
Zaleski August 22, 99, 100
Zambrowski Roman 215 Żaryn Jan 200
Zamojski Jan 182 Żenczykowski Tadeusz 8, 60, 65, 382
Zaremba Piotr 243 Żurawski vel Grajewski Radosław Pa-
Zarychta Paweł 197 weł 166
Zawadzki Aleksander 63, 230 Żymierski Michał 63, 69, 76, 80, 174,
Zawodny Janusz K. 113, 117 180, 188, 226
Zełenko Konstanty 353

You might also like