Professional Documents
Culture Documents
PISMA
FILOZOFICZNE
I POLITYCZNE
2 O naturze bogów O najwyższym dobru i złu 1127
283 O wróżbiarstwie Paradoksy stoików 1407
Redakcja, 2021: A. H.
O NATURZE BOGÓW
Wstęp
Księga pierwsza
Księga druga
Dwa zaś końce tej osi, na której świat się kręci, nazwano
biegunami.
Dokoła jednego z nich obracają się
nigdy nie zachodzące obie Niedźwiedzice.
Księga III
1
(Laktancjusz: Ustanowienia Boże — Institutiones divinae, 2, 3, 4).
owa nieśmiertelna i najdoskonalsza istota jest
podzielona na płci2. Czy opatrzność bogów sprawuje
rządy nad światem dowód, który opiera się na
obfitości przydatnych nam rzeczy dowód, który opiera
się na porządku w kolejnym następowaniu różnych
okresów czasu i na nieodmienności zjawisk
niebieskich3.]
[Brakujący fragment o dowodach Chryzypa, o
porównaniu pięknie urządzonego domu do piękności
świata, o zgodności i harmonii w całym świecie / o
wnioskach Zenona / o sile ognistej i o tym cieple, z
którego wszystko wzięło swój początek / czy
wszechświat jako całość oraz słońce, księżyc i gwiazdy
mają czucie i rozum / o ciałach niebieskich
potrzebujących pożywienia / o naturze postępującej
według zasad sztuki / świat nie jest zbudowany przez
bogów, ale ukształtowany przez naturę]
Najpierw tedy nie można przyjąć, że ową substancję,
z której powstały wszystkie rzeczy, stworzyła boska
opatrzność; trzeba natomiast zgodzić się, że substancja ta
2
(Arnobiusz: Przeciw poganom — Adversus nationes, 3, 6 ).
3
Laktancjusz: Ustanowienia Boże, 2, 5, 10—14)
miała i ma swą własną moc i sobie właściwą naturę. Jak
więc cieśla, mający zamiar coś budować, nie wytwarza
sam potrzebnego mu materiału, a używa już gotowego,
jak rzeźbiarz używa gotowego już wosku, tak i
opatrzność boska musiała posługiwać się nie przez siebie
stworzoną, ale gotową już materią. Jeśli zaś bóstwo nie
stworzyło materii, to nie stworzyło również ani ziemi, ani
wody, ani powietrza, ani ognia.
[Zrekonstruowany fragment: Węże rodzą się z
rdzenia znajdującego się w zwłokach zwierzęcych4]
[Brakujący fragment o Lacedemończyku
Kleomenesie / czy bogowie troszczą się o sprawy
ludzkie]
[Zrekonstruowany fragment: jeśli Bóg stworzył
wszystko dla dobra ludzi to dla czego zarówno w
morzu, jak i na ziemi znajduje się wiele rzeczy
szkodliwych, zgubnych i wprost zabójczych dla nas?
Nie znający rzeczywistości stoicy nierozumnie to
odrzucili. Powiadają oni bowiem, że pośród różnych
stworzeń, a zwłaszcza pośród zwierząt, jest wiele
4
(Weroneńskie scholia do „Eneidy" Wergilego, 5, 95)
takich, których użyteczność, chociaż nie jest — jak
dotąd — znana, będzie jednak z biegiem czasu
odkryta, tak jak z konieczności i potrzeby odkryte
zostały rozliczne rzeczy, w poprzednich wiekach nie
znane. Ale jakąż korzyść uzyskać można od myszy,
moli i żmij, które są przykre i zgubne dla człowieka?
Czy może jest w nich jakiś zbawienny lek? Jeśli tak, to
niechże raz wreszcie będzie odkryty. Chodzi tu, ma się
rozumieć, o lek przeciwdziałający rzeczom
szkodliwym, chociaż to, o co troszczą się stoicy, jest
szkodliwe w samej swojej istocie. Podobno żmija
spalona i rozproszkowana na popiół jest lekiem na
ukąszenie tegoż gadu; lecz o ileż lepiej byłoby, gdyby
żmije w ogóle nie istniały, niż żeby dostarczały środka
leczniczego przeciwdziałającego sobie samym.
Bóg albo chce zniszczyć zło, lecz nie może, albo
może, lecz nie chce, albo nie chce i nie może, albo chce
i może. Jeżeli chce, ale nie może, to jest bezsilny, co nie
odnosi się do Boga. Jeśli może, lecz nie chce, to jest
zawistny, co także jest zupełnie obce Bogu. Jeżeli nie
chce i nie może, to jest i zawistny, i bezsilny, a przeto
nie jest Bogiem. Jeśli zaś chce i może, co jedynie
stosuje się do Boga, to skąd się bierze zło albo dla
czego Bóg go nie wyniszcza?]5
Ludzie przewyższają wszystkie zwierzęta...
Nigdy się tak nie stanie! Wielki się spór tutaj toczy.
Mamże go błagać pokornie i prosić tak przymilnie?
5
(Laktancjusz: O gniewie Bożym — De ira Dei, 13, 9—21).
gdy ojciec w pogoni już zbliża się do niej i prawie gotów ją
schwytać,
Chłopca świadomie zabija, kolejno odcina mu członki
I wokół rozrzuca po polu; a czyni to tylko dla tego,
By ojca zbieraniem tych członków synowskich na polu
zatrzymać,
A samej tymczasem uciekać; by żal mu przeszkodził ją
ścigać
I aby przez brata zabójstwo zyskać dla siebie ratunek.
Księga pierwsza
[Kassandra:]
O , matko! Niewiasto najlepsza z najlepszych! / Jestem ska
zana na głoszenie proroctw i w różb! / Apollo mnie posłuszną
jego woli podnieca w szale do przepowiadania. / Lękam się
dziewic rówieśniczek, czynów swych wstydzę się przed ojcem, /
Najlepszym z ludzi. Matko ma! Żal mi ciebie i wstyd mi
przed tobą. / Zrodziłaś Priamowi tak dobre potomstwo —
oprócz mnie. T o boli. / Oni są pożyteczni, a ja szkodzę; oni
słuchają, ja się przeciwstawiam!
C y e e r o — D z ie ła filo z o fic z n e , t. I 21
314 O w ró ż b ia r stw ie
Q
miotu rozmowy. Jeżeli wszystko dzieje się z wyroku 2#
przeznaczenia, to co mi pomoże wróżbiarstwo? Bo
przecież to, co przepowiada wróżbiarz, i tak musi
niechybnie się stać. I nie wiem doprawdy, co to
znaczy, że nasz przyjaciel Dejotar został zawró
cony z drogi przez orła i że gdyby nie był powrócił,
nocowałby w tej izbie, która najbliższej nocy zawa
liła się i byłaby go przygniotła. Jeżeli takie było
przeznaczenie, nie uniknąłby tego, a jeżeli nie takie,
wypadek ów nie byłby go spotkał. Jakąż tedy ko
rzyść daje wróżenie albo przed czym mogą mnie
ustrzec losy, wnętrzności zwierząt ofiarnych lub ja
kaś przepowiednia? Skoro przeznaczenie chciało, aby
w czasie pierwszej wojny punickiej jedna flota rzym
ska rozbiła się na morzu, a druga została znisz
czona przez Punijczyków, to choćby wieszczba ze
świętych kur wypadła konsulom Lucjuszowi Juniu-
sowi i Publiuszowi Klaudiuszowi pomyślnie, niemniej
jednak floty by zginęły. Ale przypuśćmy, że sta
łoby się przeciwnie: że usłuchano by wróżb i floty oca
lałyby; w takim razie nie zginęły one z wyroku prze
znaczenia. Lecz wy twierdzicie, że wszystko jest prze
znaczone; w takim razie nie ma wróżbiarstwa. Jeśli 2«
to z przeznaczenia wojsko ludu rzymskiego zginęło
podczas drugiej wojny punickiej nad Jeziorem Tra-
zymeńskim, to czyż można byłoby uniknąć tej klęski,
gdyby konsul Flaminiusz usłuchał znaków i wróżb,
które go powstrzymywały od bitwy? „Można było —
mówisz. — Z całą pewnością“ . Albo tedy wojsko
zginęło nie z wyroku przeznaczenia, przeznaczenie
bowiem jest nieodmienne; albo — jeśli z przezna-
318 O w ró żb ia rstw ie
a zaraz potem:
Oto patrzcie...
Ateńczycy odpowiedzieli:
Nie rozumiemy, powiedz nam jasno!
O P R Z E Z N A C Z E N IU
17
Po czym odezwał się Tubero: Czy widzisz, Afry- 26
kańczyku, że to, co przed chwilą przedstawiało ci
się całkiem inaczej...
[¿?aginęla karta druga kwaterniom VIl\.
LUŹNE F R A G M E N T Y K S IĘ G I I
albo...
\Za& neJy trZJ> ostatnie karty kwaternionu XXVII].
... któremu nikt z obywateli arii wrogów / Nie będzie
mógł za czyny jego dość odpłacić.
8*
116 O państwie
Ł U Ż N E F R A G M E N T Y K S IĘ G I I I I
C ycero — D z ie ła f il o z o f ic z n e , t. I I 10
146 O państwie
Sen Scypiona
Księga druga
ty le p rzy je m n e g o , iż m o żn a w n im ro zp o zn a ć
u c z n ia T e o fra sta . J a k w ielk ie p o stęp y j a sam zro
b iłem w je d n e j i d ru giej d zied zin ie, n iech o sąd zą
in n i; p ew n e je st je d n o : ż e m z a jm o w a ł się o b y
d w iem a . O so b iście jeste m z d a n ia , że ta k P la to n , 4
gdyby c h c ia ł p r z y ło ż y ć się d o sztu ki p u b liczn e g o
p rze m a w ia n ia , m ó g łb y z n a d e r w ie lk ą m o cą p o
w ie d z ie ć b a rd z o w ie le , j a k i D em osten es, g d y b y
p o p rzesta ł n a ty m , czeg o n a u c z y ł się o d P la to n a ,
i z e c h c ia ł gło sić tę n au kę, m ó g łb y c z y n ić to p ięknie
i w y b o rn ie . T o sam o sąd zę o A rysto telesie o ra z
Izo kratesie, z k tó ry ch k a ż d y z n a jd u ją c p rzyjem n o ść
w sw o im u lu b io n y m z a w o d zie m a ło cen ił d ru gieg o .
A le skoro p o stan o w iłem skreślić coś niecoś d o cie- 2
b ie j u ż te ra z (gd yż w ięcej m a m z a m ia r n ap isać
w czasie p ó źn iejszy m ), n a jb a rd ziej p ra g n ą łb y m z a
cząć od tego, co b y ło b y n ajstosow niejsze i d la
tw eg o w iek u , i d la m ojej p o w a g i. B o ch o ć je st
w filo zo fii w iele ró żn y ch i p r z y d a tn y c h za g a d n ień ,
któ re m iło śn icy m ąd ro ści d o k ła d n ie i obszern ie
o m a w ia ją , najszersze zastosow anie w y d a ją się m ieć
te ic h ro z p ra w y , w k tó ry ch p rzy p o m in a ją nam
i p o u c z a ją nas o p o w in n o ściach . P rzecież w żad n ej
d zie d zin ie ż y c ia — a n i w z a ję c ia c h u rzę d o w y ch
c z y też z a tru d n ie n ia ch p ry w a tn y ch , an i w sp ra
w a c h p u b lic z n y c h c z y też sp ra w ach d o m u , ani
w c h w ila ch , g d y p o czy n a sz coś sam ze sobą c z y też
m asz do c zy n ie n ia z kim ś in n y m — nie m o żn a
u n ik n ą ć sp ełn ien ia pow in n ości, p r z y c z y m n a w y
ko n an iu je j za sa d za się w szelka cn otliw ość ż y c ia ,
a n a za n ied b a n iu w szelka h an iebn ość. A to je st 5
328 O powinnościach
u strzeże ty ch b łę d ó w , p ra c e i sta ra n ia w ło żo n e
w sp ra w y cn o tliw e i g o d n e p o zn a n ia słusznie spot
k a ją się z p o ch w a łą . W zakresie astrologii słyszym y
to n a p rzy k ła d o G aju sie S u lp icju szu , w zakresie
g eo m etrii m am y w łasn e w ia d o m o ści o Sekstusie
P o m p eju szu , z n a m y w ie lu b ie g ły c h w zakresie dia-
lek ty k i, je sz c z e w ięcej w zakresie p r a w a cyw iln ego ,
a w szystkie te u m iejętn ości z a jm u ją się śled zeniem
p r a w d y . G d y b y je d n a k z a m iło w a n ie d o szu k an ia
p r a w d y o d w io d ło kogoś o d d zia ła ln o ści p ra k ty czn ej,
sp rz e c iw ia ło b y się to p ow in n ości. A lb o w ie m ca ła
w arto ść cn o ty p o leg a n a d zia ła n iu . Z re sztą z d a rz a ją
się w n im częste p rze rw y , u m o żliw ia ją ce n a m w ie
lo kro tn e p o w ra ca n ie do b a d a ń n a u k o w ych . O p ró cz
tego ru ch liw o ść m yśli, któ ra n ig d y nie z a zn a je spo
cz y n k u , m oże sp raw ić, że n a w et b e z p rzy ło że n ia się
z naszej stro n y b ę d zie m y stale z a ję c i p r a c ą u m ysło w ą.
W szelkie zaś m yślen ie, w szelkie o d ru ch y naszej
św iad o m o ści b ę d ą d o ty c z y ły ju ż to p o w zię c ia p o sta
n o w ie ń w z g o d n y c h z cn o tą , a z w ią z a n y c h z d o b ry m
i szczęsn ym ż y c ie m sp ra w ach , j u ż to p o z n a w a n ia
p r a w d y i zd o b y w a n ia w ie d z y o n iej. T y le oto m ie
liśm y do p o w ie d ze n ia o p ierw szym źró d le p o w in
ności.
Z trzech p o zo stały ch n ajszerszy zakres m a ten
czy n n ik , k tó ry u trzy m u je p o ro zu m ien ie m ię d zy
lu d źm i i p ew n eg o ro d za ju w spólność ż y c ia . S k ła d a
się on z d w u części: sp raw ied liw o ści, w której blask
cn o ty o siąga n a jw iększą jasn o ść i d zięk i której lu
d zie zy sk u ją sobie m ia n o p ra w y ch , o ra z złą czo n ej
z n ią d o b ro czyn n o ści, k tó rą m o żn a też n a z w a ć
O pow innościach 337
zn a n e w sk a za n ia : « N ie w z b ra n ia ć n iko m u p ły
nącej w o d y » ; « d o zw a la ć k a żd em u , kto zech ce, b rać
za rze w ie ze sw ego o g n isk a » ; « u d zielać rzeteln ej r a d y
czło w iek o w i, k tó ry o to prosi». P o ży te czn e to za sa d y
d la b io rą cy ch , a nie u cią żliw e w szak d la d a ją c y ch .
D la te g o trzeb a j e stosow ać i zaw sze p r zy c z y n ia ć
się w ja k iś sposób do ogóln ej p om yśln ości. P o n iew aż
je d n a k za so b y jed n o stek są szczu p łe, a p o trz e b u ją
cy c h je st n ieskoń czon e m nóstw o, m u sim y tę z w y k łą
u czyn n o ść u trz y m y w a ć w g ra n ic a ch zak reślo n y ch
p rzez sło w a E n n iu sza « lam p a św ieci m u n a d a l» ,
a b y nie z a b ra k ło n a m śro d kó w u m o ż liw ia ją cy c h
św iad czen ie p rzy słu g n a szym bliskim .
Istn ieje je d n a k w ięcej stopni w sp ó łży cia m ię d zy \ l
lu d źm i. I ż b y odejść j u ż o d ow ej sp o łeczn o ści n ie
o g ra n iczo n ej, ściślejsza je st w sp ó ln o ta p o ch o d zen ia,
p rzy n a leżn o ść do tego sam ego n a ro d u , u ży w a n ie
tego sam ego ję z y k a , k tó ry najsilniej łą c z y lu d zi.
Ś ciślejszy z w ią ze k tw o rzą ró w n ież p rzy n a le żn i do
tego sam ego p a ń s tw a 1 ; b o o b y w a te le m a ją tam
w iele r z e c z y w s p ó ln y c h : foru m , św iątyn ie, kru żga n k i,
u lice, p raw o z w y c z a jo w e i stan ow ion e, sąd y i z g ro
m a d zen ia w y b o rcze , a p o n a d to częste o b co w a n ie
ze sobą, w ę z ły p rzy ja ź n i tu d zież za w ie ra n e p rzez
w ielu p o ro zu m ien ia w za je m n e i w sp óln e sp raw y.
J eszcze ciaśniejsza w ię ź łą c z y gron o lu d z i sp okrew
n io n y ch ze so b ą; w o d ró żn ien iu b o w iem od ow ej
n iezm ierzon ej społeczności, o b ejm u jącej c a ły ro d za j
o ch w a łę , nie p r z y p o m o cy m ęstw a, a le zb ro d n i,
sta n o w iło b y w ie lk ą h a ń b ę i w styd . C z y te d y d la
F a b ry cju sza , k tó ry b y ł w n a szym m ieście ty m , czy m
w A te n a c h A rystyd es, alb o d la sen atu naszego,
k tó ry n ig d y n ie o d łą cz a ł k o rzy ści od p rzy zw o ito ści,
p o ży te czn ie jsza b y ła w a lk a o rężn a z n iep rzyjacielem ,
c z y też w a lk a p r z y p o m o c y tru cizn y ? J eśli m a m y
z a b ie g a ć o w ła d z tw o d la c h w a ły , nie p o w in n iśm y
d o p o m a g a ć sobie zb ro d n ią , w której n ie m o że z a
w ie ra ć się n ic ch lu b n e g o ; a je śli c h ce m y je n o w szel
kim i sposobam i z d o b y ć sobie b o g a c tw o i zn a czen ie,
to w p o łą cze n iu z h a ń b ą nie z d o ła ją on e p rzy n ieść
p o ży tk u . A w ięc n ie b y ł p o ż y te c z n y ta k że ó w w n io
sek L u c ju sz a F ilip p u sa , syn a K w in tu s a , b y śm y
m iasta, u w o ln io n e n iegd yś p rze z L u c ju s z a S u llę n a
p o d staw ie u c h w a ły sen atu o d p ła c e n ia d a n in w z a
m ia n z a u zy sk a n ą o d n ich p e w n ą kw o tę, z n ó w
o b c ią ż y li d a n in a m i n ie z w ra c a ją c p r z y ty m p ie
n ię d z y , k tó re d a li p o d ó w cza s z a zw o ln ien ie. L e c z
sen at p rzy sta ł n a te n w niosek. O , h a ń b o d la n aszego
p a n o w a n ia ! P r zy rz e cz e n ie p ira tó w je s t p ew n iejsze
n iż słow o sen a tu ! « A le p rze cie ż d o c h o d y p a ń stw a
w zro sły, b y ło to w ię c p o ży te czn e » — tw ie rd zą .
J a k d łu g o je s z c z e b ę d ą śm ieli n a z y w a ć p o ż y te c z
n y m coś n iecn o tliw ego ? C z y ż m o że d a le j, n ien a
w iść i h a ń b a p rzy n ieść p o ży te k ja k iem u ś p a n o w a
n iu , któ re p o w in n o w sp iera ć się n a c h w a le tu d zie ż
n a ży czliw o ści sp rzym ierzeń có w ? P o d ty m w z g lę
d e m n ie z g a d z a łe m się czę sto k ro ć ró w n ież z m o im
K a to n e m . Z d a w a ło m i się, ż e z b y t j u ż za cię cie
w a lc z y ł o skarb p a ń stw o w y i d a n in y , o d m a w ia ją c
O powinnościach 519
p o p a d ł w tę sam ą ch o ro b ę, p r z y c z y m n ie m ó gł
u zy sk a ć o d czło w ie k a , z k tó ry m b y ł z a w a r ł u m o w ę,
z e zw o le n ia n a p o w tó rn e u ży c ie leku , co m a w te d y
u czy n ić? P o n iew aż ten, k tó ry n ie ch ce d a ć z e z w o
le n ia , p o stęp u je n ielu d zk o i p o n iew a ż nie d o zn a łb y
ża d n e j k rz y w d y , c h o ry p o w in ien k ie ro w a ć się w z g lę
d a m i n a sw e ż y c ie i zd ro w ie. A j a k o d p o w ie d zie ć
n a p y ta n ie n a stę p u ją ce : g d y b y ktoś c h cia ł u cz y n ić
m ę d rca sw oim sp ad k o b iercą za p isu ją c m u w testa
m en cie w ie le ty sięcy sesterców , a le z a ż ą d a ł od
m ęd rca , b y p rze d o b jęciem sp ad ku p u b lic z n ie z a
ta ń c z y ł w śró d d n ia n a foru m , i g d y b y m ęd rzec
p r z y o b ie c a ł d o p ełn ić to, ja k o że w p rze c iw n y m
w y p a d k u ta m ten n ie u sta n o w iłb y go sw y m d z ie d z i
cem — c z y p o w in ien d o trzy m a ć tej o b ietn icy, c z y
nie d o trzy m a ć? W o la łb y m , żeby racze j n ie był
sk ład ał teg o p rzy rz e cz e n ia ; je ste m zd a n ia , ż e le
p iej b y to o d p o w ia d a ło je g o godn ości. P o n iew a ż
je d n a k p rzy rze k ł, w ię c — je śli ta ń czen ie n a fo ru m
p o c zy tu je z a rze cz u w ła c z a ją c ą — n ie d o trzy m u ją c
sło w a o raz n ie b io rą c n ic z d z ie d z ic tw a p ostąp i
god n iej n iż p rzy jm u ją c sp ad ek ; c h y b a ż e b y p ie
n ięd zm i ty m i c h c ia ł o k a z a ć w ja k ic h ś n iep o m yśl
n y c h o k o liczn o ścia ch p o m o c p ań stw u , g d y ż n a w e t
ta ń cze n ie n ie je s t h an ieb n e, je śli ty m sposobem
m ó g łb y d o p o m ó c swej o jczy źn ie . N ie p o w in n o się
też d o trz y m y w a ć p rzy rze cze ń , je ś lib y d o p ełn ien ie
ic h b y ło n iek o rzystn e d la ty ch , k tó ry m coś p r z y
o b ieca n o . W ró ć m y tu taj d o n a szy ch m itó w . B ó g
sło ń ca S o l o b ie ca ł syn ow i F a eto n o w i, że w y p e łn i
k a żd e je g o życzen ie. T e n z a p ra g n ą ł w zn ieść się n a
O powinnościach 523
d z ia ła ń w o je n n y ch klęskę z a rz e c z z w y c z a jn ą w w o j
n ie, z a trz y m a ć go d n o ść i d ostojeństw o b y łe g o k o n
sula. L e c z kto z a p r z e c z a , iż je s t to ko rzystn e?
K o g o m asz n a m yśli? — Z a p r z e c z a w ielko d u szn o ść
o ra z m ęstw o. C z y żą d a sz je sz c z e p ew n iejszych p o
ręczy cieli? W sza k że to ty c h cn ó t w ła ściw o ścią je s t
n ie b a ć się n iczeg o , z g ó ry p a trz e ć n a w szystkie
czysto lu d zk ie sp raw y, n ie u p a tr y w a ć n ic n iezn oś
n eg o w tym , co m oże p rzy tra fić się czło w ie k o w i.
C ó ż ted y u cz y n ił R egu lu s? P r z y b y ł do sen atu ,
p rzed staw ił, co m u b y ło p o ru czo n e, i o d m ó w ił
o d d a n ia g ło su : j a k d łu g o b y ł z w ią z a n y p rzy się g ą
zło żo n ą n ie p rzy ja cie lo w i, n ie u w a ż a ł się za sen ato ra.
Co w ięcej (o, n ie m ą d ry c zło w iecze — r z e k łb y
ktoś — p rze c iw d z ia ła ją c y w ła sn em u p o ż y tk o w i!),
o św ia d czy ł n a w et, iż z w ro t je ń c ó w b y łb y sz k o d liw y ;
są to b o w iem lu d z ie m ło d zi i d ob rzy dow ódcy,
p o d cza s g d y on sam je s t j u ż sła b ym starcem . P o
n iew a ż r a d a je g o p rze w a ż y ła , je ń c ó w n ie w y d a n o ,
o n zaś w ró c ił do K a r t a g in y , p r z y c z y m n ie p o w strzy
m a ło g o o d teg o a n i p rzy w ią z a n ie d o k ra ju o jczy stego ,
a n i m iłość do sw y ch n a jb liższy ch . A p rze cie ż d o b rz e
w ie d zia ł, ż e u d a je się d o n a d e r o kru tn eg o n ie p rz y
ja c ie la i n a w yszu k a n e m ęcza rn ie, le cz b y ł p rze k o
nany, że p rzy sięgi trze b a d o trzy m a ć. T w ie r d z ę ,
ż e n a w e t w te d y , g d y m o rd o w a n o g o p o zb a w ie n ie m
snu, b y ł w p o ło żen iu lep szym , n iż g d y b y ja k o sta
rze c, je n ie c , k rzy w o p rzy się zca i b y ły kon sul zo stał
101 w d om u . P o w ie d z ia łb y ktoś m oże, iż p o stąp ił n ie
ro zsąd n ie, g d y ż nie ty lk o n ie d o ra d za ł, a le je s z c z e
o d ra d z a ł odesłan ie je ń c ó w . J a k im ż sposobem m o że
O powinnościach 527
to b y ć nierozsąd ne? C z y n a w e t w te d y , k ie d y p r z y
nosiło ko rzyść państw u? A c z y ż m oże b y ć coś p o
ży te czn e g o d la o b y w a te la , co b y n ie p rzyn io sło p o
ż y tk u państw u?
O d łą c z a ją c p o ży te k od cn otliw ości b u r z ą lu d zie 28
to, co stan ow i p o d w a lin y n a tu ry . W szy scy w szak
ż y c z y m y sobie p o ży tk u , sp ieszym y się do n iego
i w ża d e n sposób n ie jesteśm y w stanie p o stęp o w a ć
in a czej. B o i k tó ż u n ik a łb y r z e c z y p o ży te czn y ch ?
A lb o raczej któż n ie u b ie g a łb y się o n ie z n a jw ięk szą
gorliw ością? P o n iew a ż je d n a k p o ż y te k m o że m y z n a
le źć w y łą cz n ie w c z y n a c h c h w a le b n y ch , g o d z iw y c h
i c n o tliw y c h , d la te g o p rzy z n a je m y im p ierw szeń
stw o o ra z w yższość, p o zó r zaś p o ż y tk u u w a ż a m y
nie ty le z a coś św ietn ego, ile z a coś n ęd zn eg o .
J a k ie ż te d y — z a p y ta łb y ktoś — je s t zn a cże n ie 102
p rzysięgi? C z y o b a w ia m y się g n ie w u Jo w isza ? A le
p rzecież w szy scy filo zo fo w ie — n ie ty lk o c i, k tó rz y
d o w o d zą , że b óstw o a n i sam o n ie m a żad n ych
kło p o tó w , a n i n ie p rzy s p a rz a ich in n y m , le c z i ci,
k tó rz y u trzy m u ją , ż e b óstw o za w sze coś ro b i, coś
tw o rzy — z g a d z a ją się c o d o tego, iż n ig d y nie
g n ie w a się ono, an i n ie szkod zi. Z re sz tą c z y ż r o z
g n ie w a n y J o w isz m o że w y r z ą d z ić szkodę w iększą
od tej, ja k ą R e g u lu s w y r z ą d z ił sobie sam ? A w ięc
zo b o w ią za n ie w zg lę d e m bogów z g o ła n ie m ia ło
takiego zn a cze n ia , iż b y m o gło n a k ło n ić d o o d rzu
ce n ia ta k w ielkiej ko rzyści. A m o że R e g u lu s b a ł się,
b y n ie p o p e łn ić h an ieb n ego czyn u ? L e c z p o p ierw sze,
c z y nie n a le ża ło o b ra ć n ajm n iejszego zła? W ta k im r a
zie ten c z y n h a n ie b n y nie za w ie ra ł w sobie ty le zła ,
528 O powinnościach
ile g o b y ło w o w y c h m ękach . P o d ru g ie n a w et
u A k c ju sz a c z y ta m y :
n ia m i w y je d n a ł, że u ch w a ła o w y d a n iu go w ro g o m
nie za p a d ła . U tego p o zo rn y p o ży te k z n a c z y ł w ięcej
n iźli cn otliw ość, u ta m ty ch w arto ść cn o ty zy sk a ła
no p rze w a g ę n a d z łu d n y m p o zo rem korzyści. « A le
w sza k nie n a leża ło u zn a w a ć z a w a żn e tego, co się
z d z ia ła ło p o d p rzym usem » . J a k g d y b y czło w iek a
m ężn ego m o żn a b y ło n a p ra w d ę n a k ło n ić do czeg o ś
p rzy m u sem ! «Po cóż w ięc je c h a ł do senatu, je śli
m ia ł o d ra d za ć w y d a n ie jeń có w ?» O tó ż g a n icie to,
co w n im je st najw zn ioślejsze. N ie p o p rzesta ł on
b o w iem n a sw ym w ła sn ym zd a n iu , ale w z ią ł n a
siebie tę spraw ę, b y sp o w o d o w a ć od p o w ied n ie ro z
strzyg n ięcie je j p rze z senat. B o g d y b y sam n ie d o
r a d z ił ta kieg o ro zstrzy gn ięcia , je ń c y n iech yb n ie z o
sta lib y zw ró cen i P u n ijczyk o m . W te d y R eg u lu s
m ó g łb y b e zp ieczn ie p o zo stać w swej o jczy źn ie . P o
n iew a ż je d n a k u w a ż a ł to z a n iek o rzystn e d la o j
c z y z n y , b y ł p rzek o n a n y , że w ystą p ien ie z o w ą r a d ą
i o d cierp ien ie m ą k je s t d la ń n a k a ze m cn o ty. A lb o
w ie m , je śli c h o d zi o tw ierd zen ie, że w szystko, co
je s t b a rd z o p o ży te czn e , staje się też cn o tliw e, to
p o w in n o się raczej m ó w ić o d w ro tn ie — że w szystko,
co je s t cn o tliw e, staje się ró w n ież b a rd z o p o żyte czn e,
a n a w e t n ie staje się, le cz je st ju ż b a rd z o p o żyte czn e.
J a k o ż e n ie m a n ic p o ży te czn e g o , co z a ra ze m n ie
b y ło b y cn o tliw e ; p r z y c z y m je st cn o tliw e n ie d la tego ,
że p rzyn o si p o ży te k , le cz p rzy n o si p o ż y te k d la tego ,
ż e je s t zg o d n e z cn o tą. Z tej p r z y c z y n y p ośród w ie lu
p o d ziw ie n ia g o d n y c h p rzy k ła d ó w n iełatw o m ó g łb y
Jctoś p rz y to c z y ć coś ch w a leb n iejszego lu b św iet
niejszego od czy n u R eg u lu sa.
O powinnościach 533
o ko liczn o ść n a stęp u ją ca . H a n n ib a l m ia ł w sw ym
rę k u osiem ty sięcy lu d z i — n ie ty ch , k tó ry c h w z ią ł
d o n iew o li w b o ju a lb o k tó rz y z o b a w y p rze d śm ier
c ią u cie k li z p o la w a lk i, a le ty ch , k tó rz y p rze z
ko n su ló w P au lu sa i W a r r o n a p o rzu c e n i zostali
w o b o zie. O tó ż sen at p o stan o w ił n ie w y k u p y w a ć
ty c h je ń c ó w z n iew o li (ch o ciaż m ó g ł to u czy n ić
z a n ie z n a c z n ą k w o tę), a b y w ż o łn ie rz y n a szych
w sz c z e p ić p rzek o n a n ie, ż e n a le ż y a lb o z w y c ię ż y ć ,
a lb o u m rze ć. T e n ż e sam P olib iu sz pisze, że H a n n ib a l,
g d y d o w ie d zia ł się o ty m , straci! w sze lk ą otu ch ę,
sp ostrzegł b o w iem , j a k w ie lk ą w zn iosłość d u szy
w y k a z y w a ł senat i n a ró d rzym ski n a w e t w n ieszczę
sn ym p o ło żen iu . T a k oto r z e c z y n a p o zó r p o ży te czn e
o k a z u ją się w p o ró w n an iu z cn o tą n iższe. In a cze j ns
je d n a k p rze d sta w ił p rze b ie g ty ch w y p a d k ó w A c y -
liu sz, k tó ry spisał nasze d zieje p o g reck u . P o w ia d a
o n , że ta k ich , k tó rz y w p o d stęp n ym za m ia rze u w o l
n ien ia się o d p rzysięgi p o w ró cili n a ch w ilę do o b o zu ,
b y ło w ięcej i że cen zo ro w ie o d są d zili ic h o d w szel
kiej czci. L e c z za k o ń c z m y ju ż ro z w a ż a n ia n a ten
tem at. Jest b o w ie m o czyw iste, że w szystko, co się
rob i z tch ó rzo stw a czy p od łości, pod w p ły w e m
n iskich czy też m ało d u szn ych u czu ć — a takie
b y ło b y p o stęp o w a n ie R eg u lu sa , g d y b y a lb o w sp ra
w ie je ń c ó w d o ra d za ł to, co u w a ż a ł z a korzystn e
n ie d la p a ń stw a, ty lk o d la siebie, a lb o z e c h c ia ł
536 O powinnościach
p o zo stać w d o m u — n ie p rzy n o si p o ży tk u , p o n ie w a ż
je s t b ezecn e, szk a rad n e i h an ieb n e.
Z o sta je je sz c z e c z w a r ty ro d za j cn o ty , p o le g a ją c y
n a p rzestrzeg an iu n a k a z ó w p rzy sto jn o ści, u m ia rk o
w a n ia , skrom ności, w strzem ięźliw o ści i p a n o w a n ia
n a d sobą. C z y ż m o że te d y istn ieć coś p o ży te czn e g o ,
co b y się p rzeciw sta w ia ło tej g ro m a d zie ta k d o n io
słych cnót? J e d n a k o w o ż filo zo fo w ie n a zw a n i od
A r y s ty p a z C y r e n y c yren a ik a m i o ra z z w o le n n icy
A n ice ry sa sp ro w a d zili w szelakie d o b ro do ro zko szy,
cn o tę zaś u w a ż a li z a ch w a le b n ą tylk o d la tego , że
je st sp ra w czy n ią p rzyjem n o ści. A c zk o lw ie k n a u k a
ic h p o szła w zap o m n ien ie, n a d a l cieszy się ro z g ło
sem E p ik u r, w y z n a w c a i r z e cz n ik tego sam ego
n ieo m a l kieru n ku m yślow ego. J e ż e li w ię c m a się
z a m ia r p rzestrzeg a ć i tr z y m a ć się cn o tliw o ści, n a -
n a le ży w a lc z y ć z ta k im i m yśliciela m i p r z y p o m o c y —
j a k się to m ó w i — c a ły c h sił p ie ch o ty i ja z d y . O tó ż
je ś li n ie ty lk o p o ży te k , a le w szelk a szczęśliw ość
ż y c ia sp ro w a d za się d o odporn ości c ia ła i do n ie
za ch w ia n e j ufności w tę od p orn ość, j a k pisze M e -
tro d o r, to n a p ew n o p o ż y te k ten, u w a ż a n y w d o d a tk u
z a p o ż y te k n a jw y ższe g o rz ę d u (takie je s t b o w ie m
ic h m n iem a n ie), b ę d zie się p rze ciw sta w ia ł cn o cie.
Bo p rzed e w szystkim ja k a ż r o la dostanie się tu
roztropn ości? C z y ta , b y zew szą d d o sta rcza ła n a m
rozkoszy? J a k ż e n ę d zn a to słu żb a d la cn o ty skazan ej
n a p o słu giw a n ie p rzy jem n o ści! C ó ż b ęd zie, p o w ta
rzam , z a d a n ie m roztropn ości? C z y u m iejętn e
d o b ieran ie w ła ściw y c h rozkoszy? D a jm y n a to, ż e
nie m a m ilszego z a ję c ia ; ale c z y m o żn a w y o b ra zić
O powinnościach 537
Księga pierwsza
Wstęp
a następnie:
Księga pierwsza
nie odrzucam, jeśli zaś filozof jej nie ma, nie bardzo
jej się też domagam. Nie zadowala mnie Epikur
treścią swoich twierdzeń, i to w rozlicznych miej
scach. Zresztą wszak ilu ludzi, tyle też zdań; a więc
mogę się mylić.
— Dlaczegóż w końcu — zapytał Torkwatus —
on ciebie nie zadowala? Mam cię bowiem za sę
dziego sprawiedliwego, bylebyś tylko dokładnie ro
zumiał, o co mu chodzi.
— Jeśli nie sądzisz — była ma odpowiedź — że
Fedrus i Zenon mnie okłamali, kiedy obydwu ich
słuchałem (choć niczego, zaiste, mi nie dowiedli
oprócz własnej pracowitości), to wszystkie nauki
Epikura rozumiem w stopniu wystarczającym. Dwu
wymienionych filozofów często słuchałem wraz
z moim Attykiem, który podziwiał ich obydwu,
a Fedrusa ponadto kochał. Codziennie rozmawia
liśmy z sobą o wszystkim, cośmy słyszeli, i nigdy
nie było pomiędzy nami sporu oto, cz y ja coś dobrze
zrozumiałem, lecz o to, czy się z czymś zgadzałem.
— Cóż tedy masz na myśli? — zapytał. — Chciał
bym bowiem dowiedzieć się, czego mianowicie nie
uważasz za słuszne.
— Przede wszystkim — odpowiedziałem —
w swojej nauce o przyrodzie, którą najwięcej się
szczyci, jest on całkowicie zależny od kogo innego.
Powtarza twierdzenia Demokryta, niewiele w nich
zmieniając, w dodatku zmieniając tak, iż to, co chce
poprawić, moim przynajmniej zdaniem — psuje.
Tamten sądzi, że tak zwane przezeń atomy, czyli
niepodzielne wskutek swojej jednolitości ciałka, pę
O najwyższym dobru i zlu 173
00
i znajomością przyrody; albowiem zagadnienie naj
wyższego dobra rozpatrzymy, jakem powiedział, po
tem, gdy całe moje rozważanie skieruję ku wyjaśnie
niu tej sprawy. W powyższych tedy dwu dziedzinach
nie było nic takiego, w czym Zenon musiałby do
konać jakichś zmian. Wszystko przecież przedsta
wiało się tutaj znakomicie, i to w obydwu dzie
dzinach. Cóż bowiem dawni myśliciele pominęli
z tego, co ma znaczenie dla sztuki rozprawiania?
Zarówno oznaczyli oni mnóstwo pojęć, jak i zosta
wili po sobie umiejętność określania, co się zaś
tyczy wymogu, który łączy się z określaniem, iżby
mianowicie dzielić zagadnienie na części, to i sami
do niego się stosowali, i nauczyli nas, jak należy
to robić. Nie zapomnieli też o przeciwieństwach,
od których przyszli do rodzajów tudzież ich właści
wości. Następnie za rzecz główną w opartym na ro
zumowaniu dowodzie uznali to, co zwą oczywistym,
aby potem kolejno iść dalej i wreszcie we wniosku
końcowym stwierdzić, co jest w każdym zagadnieniu
prawdą. A jak wielką rozmaitością odznaczają się 9
owe ich oparte na rozumowaniu dowody! Jakże
różne są one od podchwytliwych zapytań! Co po
wiesz na to, iż w tak wielu miejscach jak gdyby
ostrzegają nas, byśmy nie wymagali wiarygodności
ani od zmysłów bez udziału rozumu, ani też od ro
zumu bez pomocy zmysłów i żebyśmy, ich od siebie
nie oddzielali? I cóż? A to, co wykładają i czego:
334 O najwyższym dobru i złu
Paradoks 1
Paradoks I I
Paradoks III
Paradoks IV
Paradoks V
Paradoks VI
''O ti ¡xóvoę ó crocpóę 7tXoucuoę
Tylko mędrzec jest człowiekiem bogatym
Na czym opiera się owa tak niezwykła twoja
chełpliwość, z jaką mówisz o swym majątku? Czy
tylko ty jesteś bogaty? Na bogów nieśmiertelnych!
Czy ja nie mam się cieszyć, żem coś posłyszał i cze
goś się nauczył? Tylko ty więc jesteś bogaty? A co
będzie, jeśli okaże się, że właśnie nie jesteś bogaty,
że jesteś nawet biedny? Kogoż bowiem uważamy
za bogatego, do jakiego człowieka stosujemy to okre
ślenie? Myślę, że do tego, którego majątek jest tak
wielki, iż z łatwością może sobie pozwolić na wy
stawne życie, a który o nic więcej nie zabiega, ni
czego nie pragnie i niczego sobie nie życzy. Trzeba, 43
żebyś za bogatego uważał się w duszy swej, a nie
żeby mianem tym obdarzano ciebie w rozmowach
toczących się pomiędzy ludźmi i określano na pod
stawie twego majątku. Jeżeli ktoś jest przekonany,
że niczego mu nie brakuje, jeżeli nie stara się o nic
470 Paradoksy stoików
Księga pierwsza
Kiedy nareszcie stałem się wolny zupełnie, albo j
przynajmniej w dużej mierze od trudnych zajęć
obrońcy i od obowiązków senatora, zwróciłem się za
twoją, Brutusie, gorącą zachętą ku tym zainteresowa
niom naukowym, jakie przetrwały w mojej duszy,
chociaż bieżące wydarzenia odsunęły je na dalszy plan.
Zainteresowania te, przez długi okres zaniedbane,
odżyły we mnie na nowo. A ponieważ pojęcia i za
sady wszelkich umiejętności, które dotyczą słusznego
postępowania, zawarte są w nauce mądrości zwa
nej filozofią, przeto umyśliłem sobie naukę tę jasno
przedstawić po łacinie. Postanowiłem tak nie dlatego,
iżby nie można było nauczyć się filozofii z pism
greckich i od greckich uczonych, lecz dlatego, iż
zawsze byłem zdania, że ziomkowie nasi we wszyst
kim bądź sami wykazali większą mądrość niż Grecy,
bądź udoskonalili to, co od nich przejęli, oczywiście
jeśli uznali za warte zachodu. Wszak nie ulega 2
wątpliwości, że zarówno pilniej jak i sumienniej od
nich przestrzegamy obyczajów i zwyczajów oraz tro
szczymy się o rodziny i majętności; Rzeczpospolitą
zaś przodkowie nasi kierowali na pewno przy po-
C y c e r o — P is m a f i l o z o f i c z n e t . I I I 31
482 Rozmowy tuskulańskie
czy, które przecież bez ciał ani nie mogą się dziać,
ani nie dają się pojąć. Nie potrafili oni wyobrazić
sobie dusz, które żyją własnym życiem i dlatego
wynajdywali dla nich jakiś kształt i jakąś postać.
Stąd pochodzi ta cała vexuta Homera, stąd ta vs-
xuop.avT£ia, którą praktykował mój przyjaciel Ap-
piusz; stąd też w naszym sąsiedztwie Jezioro Awer-
neńskie,
Skąd przez otwarte ujście głębokiego Acherontu z mrocz
nych ciemności / Wywołuje się przy pomocy słonej krwi du
sze, cienie zmarłych.
I ludzie chcieli, żeby te cienie mówiły, co dziać się
nie może, bez języka i podniebienia ani bez
gardła, klatki piersiowej i płuc o odpowiedniej bu
dowie i sile. Nie potrafili oni bowiem przedstawić
sobie w myślach niczego i wszystko poddawali pró
bie wzroku.
Trzeba głębokiego rozumu, by móc oderwać myśl
od zmysłów i odwrócić umysł od nawyków. Przeto,
choć jestem przekonany, że w ciągu tylu wieków
byli także inni filozofowie, którzy twierdzili, że du
sze ludzkie są wieczne, to jednak z literatury oka
zuje się, że pierwszy powiedział to Ferecydes Sy
ryjczyk. Żył on bardzo dawno, bo w czasie, gdy czło
nek mego rodu sprawował władzę królewską. Pogląd
ten ugruntował najsilniej uczeń Ferecydeśa Pitagoras.
Przybywszy do Italii za panowania Superba, zjednał
sobie Wielką Grecję zarówno dzięki powadze swej
nauki, jak i swym osobistym wpływem; i jeszcze
wiele wieków później imię pitagorejczyków cieszyło
się takim szacunkiem, że nikt spoza ich grona nie
504 Rozmowy tuskulańskie
Gzy nie widzisz, jak ból umilkł? Nie ból ciała przez
uśmierzenie, ale ból duszy, przez poskromienie.
Toteż w końcu tragedii strofuje nawet innych, i to
gdy sam już umiera:
Skarżyć się można na los przeciwny, lecz nie lamentować: /
Taka jest męża powinność; płacz jest naturze kobiecej
właściwy.
Widziałam to wszystko...
Lecz może się już wypłakali. Takie bowiem były
ich oblicza, mowa, ruchy i postawa, że można było
ich wziąć za Argiwów lub Sycjonów; toteż bardziej
wzruszyłem się, gdy nagle ujrzałem ruiny Koryntu,
niż samych Koryntian, których dusze znieczuliły
54 się wskutek długotrwałych rozmyślań. Czytałem
książkę Klitomacha, którą po zburzeniu Kartaginy
posłał swoim rodakom wziętym do niewoli, chcąc
ich pocieszyć: zawiera ona dysputę przeprowadzoną
przez Kameadesa, którą Klitomach jak powiada, za
pisał. Na postawione tam pytanie, czy człowiek mądry
doznaje zmartwienia, gdy ojczyzna jego popadnie
w niewolę, przytoczone są słowa Karneadesa prze
mawiające przeciw temu mniemaniu. Filozof ten
stosuje tak silne lekarstwo na świeże nieszczęście,
jakiego nie wymaga nawet zadawnione; i gdyby
w kilka lat później posłać wziętym do niewoli
tę książkę, nie byłaby ona już lekarstwem na
rany, ale na blizny. Albowiem z upływem czasu
ból powoli i stopniowo maleje. Nie dlatego, by sama
rzecz zwykła lub mogła się zmieniać, lecz dlatego,
że przyzwyczajenie poucza o tym, o czym winien
był pouczyć rozum, mianowicie iż rzeczy, które
wydawały nam się większe, są mniejsze.
53 Na cóż więc jest potrzebna, powie ktoś, owa
nauka, czy też owa pociecha, do której zazwyczaj
uciekamy się, gdy chcemy zmniejszyć ból ludzi po
grążonych w smutku? Wtedy bowiem prawie od razu
nasuwa nam się to, iż niczego nie można uznać za
niespodziewane. Lecz w jaki sposób ma znieść cier-
Rozmowy tuskulańskie 619
i Tezeusz:
Rozmyślałem nad przyszłym nieszczęściem...
C y c e r o — P is m a f i l o z o f i c z n e t. I I I 40
626 Rozmowy tuskulańskie
odpowiedział:
Zapewne, jeśli ktoś w porę stosuje lekarstwo, / I nie roz
jątrza rany dotykając jej ręką.
i Scypiona Afrykańskiego:
Od miejsca, gdzie słońce się wznosi nad meotyjskie błota, /
7*
100 O p r zy ja źn i
Ni
Skoro wszelka teoria dokładnego rozprawiania
składa się z dwu części, jednej polegającej na wy
najdywaniu [dowodów] i drugiej sprowadzającej się
do rozstrzygania sprawy, to twórcą ich obydwu
był, jak mnie się przynajmniej zdaje, Arystoteles.
Stoicy, w przeciwieństwie do niego, pracowali usil
nie nad drugą częścią, gdyż w nauce, którą nazy
wali 8 iaAsxTiX7 ], czyli dialektyką, pilnie dociekali
sposobów rozstrzygania spraw; umiejętność zaś wy
najdywania dowodów, zwaną totcu dj, czyli nauką
0 źródłach dowodów, całkiem zostawili na boku,
choć i dla praktyki miała ona większe znaczenie,
1 w naturalnej kolejności niewątpliwie była pierwsza.
Otóż ja , ponieważ jedna i druga część jest w naj- 7
F R A G M E N T Y «PO CIESZEN IA »
14 *
FRAGMENTY
PRZEKŁADU
O GOSPODARSTWIE
F R A G M E N T Y P R Z E K Ł A D U D Z IE Ł A
«O G O SPO D A R STW IE»
2
Hieronim, Komentarz do listu św. Pawła do Galatów,
5, 26: Jak wiele zaś jest określeń sławy i jak wiele ma
ona znaczeń, dowodzą tego zarówno niezliczone dzieła
innych jilozofów, jak i dwie księgi Cycerona, które napisał
o sławie.
Fragmenty: « 0 staw ie» 251
3 14
Festus, str. 202: (3) Pochodzenie nazwy miast (oppi-
dorum) najlepiej wyjaśnia Cycero w księdze pierwszej
dzieła «0 sławie», wyrażając pogląd, iż nazwa ta na
dana została od tego, że zapewniają one potęgę (opem).
(4) Dorzuca przy tym: By naśladować tu niedorzeczne
rozważania stoików. (Por. też Cycero, O państwie, 1,41;
0 powinnościach, 1, 23 i 2, 41).
Łużne fragmenty
I. T R A D Y C Y J N IE P R Z Y T A C Z A N Y F R A G M E N T Z C H A R Y Z J U S Z A
II. N O W E F R A G M E N T Y
1
Mamy cztery cnoty: roztropność, sprawiedliwość, po
wściągliwość i męstwo. Otóż sprawiedliwość przejawia
się najwyraźniej w trosce o pożytek ludzi’, wiąże się
tedy ze współżyciem rodzaju ludzkiego. Pjatem trzeba
przekładać ją ponad roztropność.
Por. Cycero, O powinnościach I, 153.
544 O cnotach
3
N ajw yższą form ą zastosow ania spraw iedliw ości je s t
sprawowanie rządów w państw ie, p rzy czym cnota n i
niejsza ma znaczenie zw ła szcza dla naczelnika państw a.
P or. Cycero, O państw ie 1 , 2.
4
J est osiem z a le t przysparzających chwały zw ierzchni
kom oraz ludziom sprawującym rządy w państw ie. Z a lety
te niby latorośle cnoty wywodzą się ze spraw iedliwego
i rozważnego sposobu m yślenia, właściwego dla dobrego
i bacznego zw ierzchnika, jednając mu przychylność oby
w ateli. Z d o b reg o b o w ie m usposobienia b io rą p o
c z ą te k d o b re ch ęci, a z d o b ry ch ch ęci r o d z ą się
d o b re p o c zy n a n ia , ze w z g lę d u na które o so b y
rząd zące p a ń stw em cieszą się ż y c z liw o śc ią oby
w ateli.
J e st osiem z a le t — A ntoni de la Sale 2 , 6. «Z a lety te»
itd . — A n ton i de la S a le 2 , g . Z d o b reg o b o w ie m us
p o so bien ia itd . — A n ton i de la Sale 2 , 20. P or. Cycero,
T u sk. 4 , 34 ', Zagadnienie najw yższego dobra i z ła
5 ,4 3 •
O molach 545
5
Aulus: Lecz jakież to są poczynania, przy pomocy
których zwierzchnicy i dostojnicy mogą zadość
uczynić życzeniom obywateli, by nieustannie cie
szyć się ich życzliwością?
Marek: Trzeba i wypada, by osoby sprawujące
władzę w państwach rządziły tymi państwami rze
telnie, by odznaczały się wybitną dzielnością i su
miennością, by miłowały cnoty oraz ludzi obda
rzonych cnotami, by unikały wykroczeń i pochleb
ców. Lecz obecnie większa część rządzących jest
jakby ślepa na to wszystko, ponieważ zatraca swą
godność i świadomość siebie, tak iż nie wie już,
co powinna czynić, a czego zaniechać.
Antoni de la Sale 4,14— 23.
6
Naczelnik państwa musi wytężać wszystkie swe
zdolności umysłowe, by zawsze zostawać wiernym
sprawiedliwości. Bo jedynie ta cnota jest królową
wszystkich cnót. Ale z nią nieodzownie musi łączyć
się łagodność.
Antoni de la Sale 6, g— 12. Wytężać wszystkie swe
zdolności umysłowe — Cycero, Księgi Akademickie II
(Lukullus), 30. Bo jedynie ta cnota — Cycero, 0 po
winnościach 3, 28.
7
Istnieją zaś dwa rodzaje sprawiedliwości (Grecy
zwą je sprawiedliwością teoretyczną i praktyczną),
C y c e r o — D z i e ł a f i l o z o f i c z n e , t- I I 35
546 O cnotach
8
Aulus: Lecz dlaczego łączysz ze sprawiedliwością
łagodność, skoro sprawiedliwość w istocie swej jest
O cnotach 547
9
Zawsze trzeba zabiegać o pokój. Wojnę, zaś należy
wszczynać w ten sposób, ażeby widać było, iż nie chodzi
0 nic innego, jak tylko o zapewnienie pokoju. Pokój bowiem
rodzi wiele dobrego. Natomiast podczas wojny wiele
miast doznało jak najdotkliwszych szkód albo nawet
zupełnej klęski. Świadkami są tu Korynt, Ateny, Teby
1 Kartagina. Także i Rzym doświadczył niejednokrotnie
nieszczęść wojennych.
Por. Cycero, 0 powinnościach 1,35 i 8o\ O państwie
3, 34 i nast.
35*
548 O -cnotach
IO
11
12
Ze wszystkich ogólnie nam grożących niebez
pieczeństw nie należy zapominać czy zaniedbywać
przynajmniej tych, które często przytrafiły się już
nader wielu zwierzchnikom różnych państwowości
w związku ze zbyt nierozważnym obciążaniem swych
ludów podatkami. Albowiem lud ma tę właściwość,
550 O cnotach
13
Ludzie, którzy sprawują rządy w państwie, zanim
ustanowią podatek, winni uprzejmie naradzić się o tym
Z ludem, ażeby wszyscy zrozumieli, żfi muszą podporząd
kować się tej konieczności.
Aulus: Ale jakże wypada temu, kto stoi na czele
państwa, gdziekolwiek chciałby zabiegać o pomoc
lub posiłki ludu, objawiać mu swoje zamysły? Nie
byłby tedy zwierzchnikiem. Bo czyż ten, kto sprawuje
władzę, nie może w każdym wypadku wydać roz
kazu i czyż nie powinien żądać, by okazywano
mu posłuch?
Marek: Istotnie, zwierzchnicy i zarządcy państw
mogą wydawać rozkazy i należy im okazywać po
słuch, lecz naturalnie tylko w sprawach zgodnych
z rozsądkiem. Bo jeśli lud sam wybiera sobie urzęd
nika lub zwierzchnika, to nikt nie będzie z tego
O cnotach 551
14
M arek: Zwierzchnik powinien z całą troskliwością
i starannością zabiegać o to, by zapewnić swojemu
państwu dostatnie zasoby wszystkiego, co jest nie
zbędne do zaspokojenia potrzeb życiowych.
Aulus: Lecz jak się to może stać, by sprawujący
rządy zapewnił obfitość tych rzeczy, skoro udzie
lanie ich pozostaje w mocy bogów? Jako że oni to
kierują zmianą pór roku, przez co uzyskujemy
płody ziemi oraz wszystkie inne konieczne dla nas
rzeczy.
Marek: Nie ma oczywiście nikogo, kto by nie wie
dział, że zwierzchnicy nie są bogami. Lecz zwierzchni
kom przystoi rządzić tak, by w tych rządach przeja
wiała się najwyższa przezorność i pełnia troski o za
pewnienie krajowi żywności. Toteż radzę, by stale
sprowadzali oni zboże i inne niezbędne do zaspokaja
nia potrzeb życiowych środki oraz żeby jak najstaran
niej je składali i przechowywali. Obfitość bowiem
zboża nie zniszczyła, jak dotąd, ani nie naraziła
na niebezpieczeństwo żadnego państwa, podczas
gdy z niedostatku zboża czy w ogóle z braku środ
ków żywności wiele państw znalazło się w groźnym
niebezpieczeństwie, a niektóre z nich nawet zginęły.
Ale znajdzie się może zwierzchnik, który powie:
«Wszyscy wiedzą, że nie jestem bóstwem, które
O cnotach 553
15
Wszyscy kierujący sprawami państwowymi winni zmie
rzać do tego, by należycie zabezpieczyć i pomnażać mienie
554 O cnotach
16
Wszyscy zwierzchnicy i zarządcy państw mogą
i powinni zmuszać obywateli, by z majątku swojego
wpłacali im ustanowione zgodnie z prawem podatki.
Z drugiej strony utrzymuję, że wszyscy obywatele
winni rzetelnie płacić zwierzchnikom i dostojnikom
te podatki. Jeżeli będą tak postępowali, zwierzchnik
ochroni ich, uszanuje ich prawa i wolność. I słusz
nie doprawdy ludzie podporządkowują się z tej
przyczyny zarządcom państw, ci zaś słusznie zyskują
sobie miano sprawiedliwych i wzorowych zwierzch
ników.
Antoni de la Sale 32, 28—34, 6.
17
Pierwsza ustawa rzymska nakazuje chwytać za
broń i być gotowym na śmierć w obronie wolności.
Druga zaś ustawa przepisuje, że zarówno obywatele
powinni gorliwie troszczyć się o pomyślność zwierzch
ników, jak i ci muszą dbać o dobro obywateli,
tak iż jedni i drudzy mają obowiązek walczyć o sie
bie nawzajem, a nawet ponieść w tej walce śmierć.
556 O cnotach
18
Roztropność jest to znajomość rzeczy dobrych i złych
tudzież moralnie obojętnych. Częściami składowymi je j
są: pamięć, zdolność rozumienia i przezorność.
Augustyn, 0 Trójcy 14, 11, 1 4 .(Mignę 42, 1047)..
Por. w zbiorze pt. «Stoicorüm veterum fragmenta» 3, 262.
r9
20
21
22