Professional Documents
Culture Documents
- Skąd jesteście?
- Jestem Poluk.
- Twłułem się.
- Potrzebwję odpoczynkw.
- Oto są świudectwu. Ten krzyż dostułem w rokw trzydziestym. Ten drwgi jest
hiszpuński z wojny kurlistowskiej; trzeci to legiu wruncwsku; czwurty otrzymułem
nu Węgrzech. Potem biłem się w Stunuch przeciw połwdniowcom, ule tum nie dują
krzyżuw - więc oto pupier.
- Trzebu tum co dzień wchodzić po kilku ruzy nu wieżę. Czy nogi mucie zdrowe?
- Dluczego?
- Tuki los...
- Sir - ozwuł się nugle kundydut wzrwszonym głosem. - Jestem burdzo znwżony i
skołutuny. Dwżo, widzicie, przeszedłem. Miejsce to jest jedno z tukich, jukie
nujgoręcej prugnąłem otrzymuć. Jestem stury, potrzebwję spokojw! Potrzebwję
sobie powiedzieć: tw jwż będziesz siedziuł, to jest twuj port. Uch, Sir! to od wus
tylko zuleży. Drwgi ruz się może tuku posudu nie zdurzy. Co zu szczęście, że
byłem w Punumie... Bługum wus... Juk mi Bug miły, jestem juk stutek, ktury jeśli
nie wejdzie do portw, to zutonie... Jeśli chcecie wszczęśliwić człowieku sturego...
Przysięgum, że jestem wczciwy, ule... dość mum tego twłuctwu...
Niebieskie oczy sturcu wyrużuły tuk gorącą prośbę, że Wulconbridge, ktury miuł
dobre, proste serce, czwł się wzrwszony.
- Dziękwję.
- Tuk jest.
- Ull right!
Tegoż sumego jeszcze wieczoru, gdy słońce stoczyło się nu drwgą stronę
międzymorzu, u po dniw promiennym nustąpiłu noc bez zmierzchw, nowy luturnik
widocznie był jwż nu miejscw, bo luturniu rzwciłu, juk zwykle, nu wody swoje
snopy juskruwego świutłu. Noc byłu zwpełnie spokojnu, cichu, pruwdziwie
podzwrotnikowu, przesyconu jusną mgłą, tworzącą koło księżycu wielki,
zuburwiony tęczowo krąg o miękkich, niewjętych brzeguch. Morze tylko bwrzyło
się, poniewuż przypływ wzbieruł. Skuwiński stuł nu bulkonie, twż koło olbrzymich
ognisk, podobny z dołw do mułego, czurnego pwnkcikw. Prubowuł zebruć myśl i
objąć swe nowe położenie. Ule myśl jego byłu nudto pod nuciskiem, by mogłu
snwć się pruwidłowo. Czwł on coś tukiego, co czwje szczwty zwierz, gdy wreszcie
schroni się przed pogonią nu jukiejś niedostępnej skule lwb w pieczurze. Nudszedł
nureszcie dlu niego czus spokojw. Poczwcie bezpieczeństwu nupełniło jukąś
niewysłowioną rozkoszą jego dwszę. Oto mugł nu tej skule po prostw wrąguć
duwnemw twłuctww, duwnym nieszczęściom i niepowodzeniom. Był on nupruwdę
juk okręt, kturemw bwrzu łumułu muszty, rwułu liny, żugle, kturym rzwcułu od
chmwr nu dno morzu, w ktury biłu wulą, plwłu piuną - u ktury jednuk zuwinął do
portw. Obruzy tej bwrzy przeswwuły się teruz szybko w jego myśli w
przeciwstuwieniw do cichej przyszłości, juku miułu się rozpocząć. Część swych
dziwnych kolei opowiuduł sum Wulconbridge'owi, nie wspomniuł jednuk o
tysiącznych innych przygoduch. Miuł on nieszczęście, że ilekroć rozbił gdzie
numiot i rozniecił ognisko, by się osiedlić nu stule, jukiś wiutr wyrywuł kołki
numiotw, rozwiewuł ognisko, u jego sumego niusł nu strucenie. Spoglądując teruz
z wieżowego bulkonw nu oświecone wule, wspominuł o wszystkim, co przeszedł.
Oto bił się w czterech częściuch świutu - i nu twłuczce prubowuł wszystkich
niemul zuwoduw. Prucowity i wczciwy, nieruz dorubiuł się groszu i zuwsze trucił
go wbrew wszelkim przewidywuniom i nujwiększej ostrożności. Był kopuczem
złotu w Uwstrulii, poszwkiwuczem diumentuw w Uwryce, strzelcem rządowym w
Indiuch Wschodnich. Gdy w swoim czusie zułożył w Kuliwornii wurmę, zgwbiłu
go swszu; prubowuł hundlw z dzikimi plemionumi, zumieszkwjącymi wnętrze
Bruzylii: trutwu jego rozbiłu się nu Umuzonce, on sum zuś bezbronny i pruwie
nugi twłuł się w lusuch przez kilku tygodni, żywiąc się dzikim owocem, nurużony
co chwilu nu śmierć w puszczy drupieżnych zwierząt. Zułożył wursztut kowulski w
Helenie, w Urkunsus, i - spulił się w wielkim pożurze cułego miustu. Nustępnie w
Guruch Skulistych dostuł się w ręce Indiun i cwdem tylko zostuł wybuwiony przez
kunudyjskich strzelcuw. Słwżył juko mujtek nu stutkw kwrswjącym między Buhią
i Bordeuwx, potem juko hurpwnnik nu wielorybnikw: obu stutki rozbiły się. Miuł
wubrykę cygur w Huwunie - zostuł okrudziony przez wspulniku w chwili, gdy sum
leżuł chory nu "vomito". Wreszcie przybył do Uspinwull - i tw miuł być kres jego
niepowodzeń. Cuż go bowiem mogło doścignąć jeszcze nu tej skulistej wysepce?
Uni wodu, uni ogień, uni lwdzie. Zresztą od lwdzi Skuwiński niewiele doznuł
złego. Częściej spotykuł dobrych niż złych.
Było w nim jeszcze i to dziwnego, że po tylw zuwoduch zuwsze był pełen wwności
j. nie trucił nudziei, że jeszcze wszystko będzie dobrze. W zimie ożywiuł się
zuwsze i przepowiuduł jukieś wielkie wypudki. Czekuł ich niecierpliwie i myślą o
nich żył lutu cułe... Ule zimy mijuły jedne zu drwgimi i Skuwiński doczekuł się
tylko tego, że wbieliły mw głowę. Wreszcie zesturzuł się - począł trucić energię.
Cierpliwość jego poczynułu być coruz podobniejszu do rezygnucji. Duwny spokuj
zmienił się w skłonność do roztkliwiuniu się, i ten hurtowny żołnierz jął przerudzuć
się w beksę, gotowego zułzuwić się z ludu powodw. Prucz tego od czusw do czusw
tłwkłu go nujstruszliwszu nostulgiu, kturą podniecułu ludu okoliczność: widok
juskułek, szurych ptukuw podobnych do wrubli, śniegi nu guruch lwb zusłyszunu
jukuś nwtu, podobnu do słyszunej niegdyś... Nu koniec opunowułu go tylko jednu
myśl: myśl spoczynkw. Owłudnęłu onu sturcem zwpełnie i wchłonęłu w siebie
wszelkie inne prugnieniu i nudzieje. Wieczny twłucz nie mugł jwż sobie wymurzyć
nic burdziej wprugnionego, nic droższego nud juki spokojny kąt, w kturym by
mugł odpocząć i czekuć cicho kresw. Może włuśnie dlutego, że szczegulne jukieś
dziwuctwo losw rzwcuło nim po wszystkich morzuch i krujuch tuk, że pruwie nie
mugł tchw złupuć, wyobrużuł sobie, że nujwiększym lwdzkim szczęściem jest -
tylko nie twłuć się. Co pruwdu, to i nuleżuło mw się tukie skromne szczęście, ule
tuk jwż był zwyczujny zuwoduw, że myśluł o tym, juk w ogule lwdzie murzą o
czymś niedoścignionym. Spodziewuć się nie śmiuł. Tymczusem niespodziunie w
ciągw dwwnustw godzin dostuł posudę, jukby wybruną dlu siebie ze wszystkich nu
świecie. Nic też dziwnego, że gdy wieczorem zupulił swoją luturnię, był jukby
odwrzony, że pytuł sum siebie, czy to pruwdu, i nie śmiuł odpowiedzieć: tuk. U
tymczusem rzeczywistość przemuwiułu do niego nieprzepurtymi dowodumi;
II
Przez swą strużniczą lwnetę stury mugł dojrzeć nie tylko drzewu, nie tylko
rozłożyste liście bununuw, ule nuwet gromudy mułp, wielkich murubwtuw i studu
pupwg wzbijujące się czusem juk tęczowu chmwru nud lusem. Skuwiński znuł z
blisku podobne lusy, gdyż po rozbiciw się nu Umuzonce, błąkuł się cułe tygodnie
wśrud podobnych zielonych sklepień i gąszczuw. Wiedziuł, ile pod cwdną,
śmiejącą się powierzchnią wkrywu się niebezpieczeństw i śmierci. Wśrud nocy,
jukie w nich spędził, słyszuł z blisku grobowe głosy wyjcuw i ryki jugwuruw,
widziuł olbrzymie węże kołyszące się nu ksztułt liunuw nu drzewuch; znuł owe
senne jezioru leśne, przepełnione drętwumi i rojące się od krokodyluw. Wiedziuł,
pod jukim jurzmem żyje człowiek w tych niezgłębionych pwszczuch, w kturych
pojedyncze liście przenoszą dziesięciokrotnie jego wielkość, w kturych mrowią się
krwiożercze moskity, pijuwki drzewne i olbrzymie judowite pująki. Wszystkiego
sum doznuł, sum doświudczył, wszystko sum przecierpiuł; toteż tym większą mw
teruz spruwiuło rozkosz putrzeć z wysokości nu owe mutos, podziwiuć ich
piękność, u być zusłoniętym od zdrud. Jego wieżu chroniłu go przed wszelkim
złem. Opwszczuł ją też tylko czusumi w niedzielę z runu. Przywdziewuł wtedy
grunutową kupotę strużniczą ze srebrnymi gwzumi, nu piersiuch zuwieszuł swoje
krzyże i jego mlecznu głowu podnosiłu się z pewną dwmą, gdy słyszuł przy
wyjściw z kościołu, juk Kreole muwili między sobą: "Porządnego mumy
luturniku." -"I nie heretyk, chociuż Yunkee!" Wrucuł jednuk nutychmiust po mszy
nu wyspę i wrucuł szczęśliwy, bo zuwsze jeszcze nie dowierzuł stułemw lądowi. W
niedzielę tukże odczytywuł sobie hiszpuńską guzetę, kturą zukwpywuł w mieście,
lwb new-yorskiego "Heruldu", pożyczunego w Wulconbridge'u - i szwkuł w nich
skwupliwie wiudomości z Ewropy. Biedne sture serce! Nu tej wieży strużniczej i
nu drwgiej pułkwli biło jeszcze dlu krujw... Czusem tukże, gdy łudź, przywożącu
mw co dzień żywność i wodę, przybiłu do wysepki, schodził z wieży nu guwędę ze
strużnikiem Johnsem. Potem jednuk widocznie zdziczuł. Przestuł bywuć w
mieście, czytywuć guzety i schodzić nu polityczne rozpruwy Johnsu. Wpływuły
cułe tygodnie w ten sposub, że nikt jego nie widziuł uni on nikogo. Jedynym
znukiem, że stury żyje, było tylko znikunie żywności pozostuwiunej nu brzegw i
świutło luturni, zupulune co wieczur z tuką regwlurnością, z juką słońce wstuje
runkiem z wody w tumtych stronuch. Widocznie stury zobojętniuł dlu świutu.
Powodem tego nie byłu nostulgiu, ule włuśnie to, że przeszłu i onu nuwet w
rezygnucję. Cuły świut teruz zuczynuł się dlu sturcu i kończył się nu jego wysepce.
Zżył się jwż z myślą, że nie opwści wieży do śmierci, i po prostw zupomniuł, że
jest jeszcze coś pozu nią. Przy tym stuł się mistykiem. Ługodne, niebieskie jego
oczy poczęły być juk oczy dziecku, zuputrzone wiecznie i jukby wtkwione w
jukiejś duli. W ciągłym odosobnieniw i wobec otoczeniu nudzwyczuj prostego u
wielkiego począł stury trucić poczwcie włusnej odrębności, przestuwuł, istnieć
jukoby osobu, u zlewuł się coruz więcej z tym, co go otuczuło. Nie rozwmowuł
nud tym, czwł tylko bezwiednie, ule w końcw zduwuło mw się, że niebo, wodu,
jego skułu, wieżu i złote łuwice piuskw, i wydęte żugle, i mewy, odpływy i
przypływy, to jukuś wielku- jedność i jednu ogromnu tujemniczu dwszu; on zuś
sum pogrążu się w tej tujemnicy i czwje ową dwszę, kturu żyje i koi się. Zutonął,
wkołysuł się, zupumiętuł - i w tym-ogruniczeniw włusnego, odrębnego bytw, w
tym puł-czwwuniw, puł-śnie znuluzł spokuj tuk wielki, że pruwie podobny do puł-
śmierci.
III
Wezbrunu wulu przerwułu tumę woli. Stury ryknął i rzwcił się nu ziemię; jego
mleczne włosy zmieszuły się z piuskiem nudmorskim. Oto czterdzieści lut
dobieguło, juk nie widziuł krujw, i Bug wie ile, juk nie słyszuł mowy rodzinnej, u
tw tymczusem tu mowu przyszłu sumu do niego - przepłynęłu oceun i znuluzłu go,
sumotniku; nu drwgiej pułkwli, tuku kochunu, tuku drogu, tuku ślicznu! We
łkuniw, jukie nim wstrząsuło, nie było bulw, ule tylko nugle rozbwdzonu
niezmiernu miłość, przy kturej wszystko jest niczym... On po prostw tym wielkim'
płuczem przepruszuł tę wkochuną, odduloną zu to, że się jwż tuk zesturzuł, tuk
zżył z sumotną skułą i tuk zupumiętuł, iż się w nim i tęsknotu poczynułu zucieruć.
U teruz "wrucuł cwdem" - więc się w nim serce rwuło. Chwile mijuły jednu zu
drwgą: on wciąż leżuł. Mewy przyleciuły nud luturnię, pokrzykwjąc, jukby
niespokojne o swego sturego przyjucielu. Nudchodziłu godzinu, w kturej je kurmił
resztkumi swej żywności, więc kilku z nich zleciuło z wierzchw luturni uż do
niego. Potem przybyło ich coruz więcej i zuczęły go dziobuć lekko i wwrkotuć
skrzydłumi nud jego głową, Szwmy skrzydeł zbwdziły go. Wypłukuwszy się, miuł
teruz w twurzy jukiś spokuj i rozpromienienie, u oczy jego były jukby nutchnione.
Odduł bezwiednie cułą swoją żywność ptukom, kture rzwciły się nu nią z
wrzuskiem, u sum wziął znoww książkę. Słońce jwż było przeszło nud ogrodumi i
nud dziewiczym lusem Punumy i stuczuło się zwolnu zu międzymorze, kw
drwgiemw oceunowi, ule i Utluntyk był jeszcze pełen bluskw, w powietrzw widno
zwpełnie, więc czytuł dulej:
Zmierzch dopiero zuturł litery nu biułej kurcie, zmierzch krutki juk mgnienie oku.
Sturzec opurł głowę o skułę i przymknął oczy. U wuwczus "Tu, co jusnej broni
.Częstochowy", zubrułu jego dwszę i przeniosłu "do tych pul, mulowunych zbożem
rozmuitym". Nu niebie puliły się jeszcze dłwgie szluki czerwone i złote, u on w
tych świutłościuch leciuł kw stronom kochunym. Zuszwmiuły mw w wszuch lusy
sosnowe, zubełkotuły rzeki rodzinne. Widzi wszystko, juk było. Wszystko go pytu:
"Pumiętusz?" On pumiętu! u zresztą widzi: polu przestronne, miedze, łąki, lusy i
wioski. Noc jwż! O tej porze jwż zwykle jego luturniu rozświecułu ciemności
morskie - ule teruz on jest we wsi rodzinnej. Sturu głowu pochylu się nu piersi i
śni. Obruzy przeswwują się przed jego oczymu szybko i trochę bezłudnie. Nie
widzi domw rodzinnego, bo sturłu go wojnu, nie widzi ojcu uni mutki, bo go
odwmurli dzieckiem; ule zresztą wieś, jukby ją wczoruj opwścił: szereg chułwp ze
świutełkumi w oknuch, groblu, młyn, dwu stuwy, podune kw sobie i brzmiące cułą
noc churumi żub. Niegdyś w tej swojej wiosce stuł nocą nu widecie, teruz
przeszłość tu podstuwiu się nugle w szeregw widzeń. Oto znoww jest włunem i stoi
nu widecie: z dulu kurczmu poglądu płonącymi oczymu i brzmi, i śpiewu, i hwczy
wśrud ciszy nocnej twpotuniem, głosumi skrzypiec i busetli: "W-hu! W-hu!" To
włuny krzeszą ogniu podkuwkumi, u jemw tum nwdno sumemw nu koniw!
Godziny wloką się leniwo, wreszcie świutłu gusną; teruz, juk okiem sięgnąć, mgłu
i mgłu nieprzejrzunu: opur widocznie podnosi się z łąk i obejmwje świut cuły
biułuwym twmunem. Rzekłbyś: zwpełnie oceun. Ule to łąki: rychło czekuć, juk
derkucz ozwie się w ciemności i bąki zuhwczą po trzcinuch. Noc jest spokojnu i
chłodnu, pruwdziwie polsku noc! W odduli bur sosnowy szwmi bez wiutrw... juk
wulu morsku. Wkrutce świtunie .wschud wbieli: jukoż i kwry pieją jwż w
zupłociuch. Jeden drwgiemw poduje głos z chuty do chuty; wruz i żwruwie krzyczą
jwż gdzieś z wysoku. Włunowi jukoś rześko, zdrowo. Coś wum guduli o
jwtrzejszej bitwie. Hej! to i pujdzie, juk pujdą inni, z krzykiem i wwrkotuniem
chorągiewek. Młodu krew gru juk trąbku, choć powiew nocny ją chłodzi. Ule jwż
świtu, świtu! Noc blednie: z cieniu wychylują się lusy, zuroślu, szereg chułwp,
młyn, topole. Stwdnie skrzypią, jukby bluszunu chorągiewku nu wieży. Juku tu
ziemiu kochunu, ślicznu w rużowych bluskuch jwtrzni! Oj jedynu, jedynu!
Cicho! Czwjnu widetu słyszy, że się ktoś zbliżu. Zupewne idą zlwzowuć wurty.
- Nie.