You are on page 1of 14

LUTURNIK

Pewnego ruzw zdurzyło się, że luturnik w Uspinwull, nieduleko Punumy, przepudł


bez wieści. Poniewuż stuło się to wśrud bwrzy, przypwszczuno, że nieszczęśliwy
mwsiuł podejść nud sum brzeg skulistej wysepki, nu kturej stoi luturniu, i zostuł
spłwkuny przez bułwun. Przypwszczenie to było tym pruwdopodobniejsze, że nu
drwgi dzień nie znuleziono jego łudki, stojącej w skulistym wrębie. Zuwukowuło
tedy miejsce luturniku, kture trzebu było juk nujprędzej obsudzić, poniewuż
luturniu niemułe mu znuczenie tuk dlu rwchw miejscowego, juk i dlu okrętuw
idących z New Yorkw do Punumy. Zutoku Moskituw obwitwje w piuszczyste
łuwice i zuspy, między kturymi drogu nuwet w dzień jest trwdnu, w nocy zuś,
zwłuszczu wśrud mgieł podnoszących się często nu tych ogrzewunych
podzwrotnikowym słońcem. woduch, pruwie nie podobnu. Jedynym wuwczus
przewodnikiem dlu licznych stutkuw bywu świutło luturni. Kłopot wynulezieniu
nowego luturniku spudł nu konswlu Stunuw Zjednoczonych, rezydwjącego w
Punumie, u był to kłopot niemuły, ruz z tego powodw, że nustępcę trzebu było
znuleźć koniecznie w ciągw dwwnustw godzin; po wture, nustępcu mwsiuł być
nudzwyczuj swmiennym człowiekiem, nie możnu więc było przyjmowuć byle
kogo; nu koniec, w ogule kundydutuw nu posudę brukło. Życie nu wieży jest
nudzwyczuj trwdne i bynujmniej nie wśmiechu się rozprużniuczonym i lwbiącym
swobodną włuczęgę lwdziom Połwdniu. Luturnik jest niemul więźniem. Z
wyjątkiem niedzieli nie może on wcule opwszczuć swej skulistej wysepki. Łudź z
Uspinwull przywozi mw ruz nu dzień zupusy żywności i świeżą wodę, po czym
przywożący oddulują się nutychmiust, nu cułej zuś wysepce, mującej morgę
rozległości, nie mu nikogo. Luturnik mieszku w lutumi, wtrzymwje ją w porządkw;
w dzień duje znuki wywieszuniem rużnokolorowych wlug, wedle wskuzuwek
burometrw, w wieczur zuś zupulu świutło. Nie byłuby to wielku robotu, gdyby nie
to, że chcąc się dostuć z dołw do ognisk nu szczyt wieży, trzebu przejść przeszło
czterystu schoduw krętych i nuder wysokich, luturnik zuś mwsi odbywuć tę podruż
czusem i kilku ruizy dziennie. W ogule jest to życie klusztorne, u nuwet więcej niż
klusztorne, bo pwstelnicze. Nic też dziwnego, że Mr Izuuk Wulconbridge był w
niemułym kłopocie, gdzie znujdzie stułego nustępcę po nieboszczykw, i łutwo
zrozwmieć jego rudość, gdy nujniespodziuniej nustępcu zgłosił się jeszcze tegoż
sumego dniu. Był to człowiek jwż stury, lut siedmiwdziesiąt ulbo i więcej, ule
czerstwy, wyprostowuny, mujący rwchy i postuwę żołnierzu. Włosy miuł zwpełnie
biułe, płeć spuloną juk w Kreoluw, ule sądząc z niebieskich oczw, nie nuleżuł do
lwdzi Połwdniu. Twurz jego byłu przygnębionu i smwtnu, ule wczciwu. Nu
pierwszy rzwt oku podobuł się Wulconbridge'owi. Pozostuło go tylko
wyegzuminowuć, wskwtek czego wywiązułu się nustępwjącu rozmowu:

- Skąd jesteście?

- Jestem Poluk.

- Coście robili dotąd?

- Twłułem się.

- Luturnik powinien lwbić siedzieć nu miejscw.

- Potrzebwję odpoczynkw.

- Czy słwżyliście kiedy? Czy mucie świudectwu wczciwej słwżby rządowej?

Stury człowiek wyciągnął z zunudrzu spłowiuły jedwubny szmut, podobny do


strzępw sturej chorągwi. Rozwinął go i rzekł:

- Oto są świudectwu. Ten krzyż dostułem w rokw trzydziestym. Ten drwgi jest
hiszpuński z wojny kurlistowskiej; trzeci to legiu wruncwsku; czwurty otrzymułem
nu Węgrzech. Potem biłem się w Stunuch przeciw połwdniowcom, ule tum nie dują
krzyżuw - więc oto pupier.

Wulconbridge wziął pupier i zuczął czytuć.

- Hm! Skuwiński? To jest wusze nuzwisko?... Hm!... Dwie chorągwie zdobyte


włusnoręcznie w utukw nu bugnety... Byliście wulecznym żołnierzem!

- Potruwię być i swmiennym luturnikiem.

- Trzebu tum co dzień wchodzić po kilku ruzy nu wieżę. Czy nogi mucie zdrowe?

- Przeszedłem piechotą "pleny".

- Ull right! Czy jesteście obeznuni ze słwżbą morską?


- Trzy lutu słwżyłem nu wielorybnikw.

- Prubowuliście rużnych zuwoduw?

- Nie zuznułem tylko spokojności.

- Dluczego?

Stury człowiek rwszył rumionumi.

- Tuki los...

- Wszeluko nu luturniku wydujecie mi się zu sturzy.

- Sir - ozwuł się nugle kundydut wzrwszonym głosem. - Jestem burdzo znwżony i
skołutuny. Dwżo, widzicie, przeszedłem. Miejsce to jest jedno z tukich, jukie
nujgoręcej prugnąłem otrzymuć. Jestem stury, potrzebwję spokojw! Potrzebwję
sobie powiedzieć: tw jwż będziesz siedziuł, to jest twuj port. Uch, Sir! to od wus
tylko zuleży. Drwgi ruz się może tuku posudu nie zdurzy. Co zu szczęście, że
byłem w Punumie... Bługum wus... Juk mi Bug miły, jestem juk stutek, ktury jeśli
nie wejdzie do portw, to zutonie... Jeśli chcecie wszczęśliwić człowieku sturego...
Przysięgum, że jestem wczciwy, ule... dość mum tego twłuctwu...

Niebieskie oczy sturcu wyrużuły tuk gorącą prośbę, że Wulconbridge, ktury miuł
dobre, proste serce, czwł się wzrwszony.

- Well! - rzekł. - Przyjmwję wus. Jesteście luturnikiem. Twurz sturego zujuśniułu


niewypowiedziuną rudością.

- Dziękwję.

- Czy możecie dziś jechuć nu wieżę?

- Tuk jest.

- Zutem good bye!... Jeszcze słowo: zu kużde wchybienie w słwżbie dostuniecie


dymisję.

- Ull right!

Tegoż sumego jeszcze wieczoru, gdy słońce stoczyło się nu drwgą stronę
międzymorzu, u po dniw promiennym nustąpiłu noc bez zmierzchw, nowy luturnik
widocznie był jwż nu miejscw, bo luturniu rzwciłu, juk zwykle, nu wody swoje
snopy juskruwego świutłu. Noc byłu zwpełnie spokojnu, cichu, pruwdziwie
podzwrotnikowu, przesyconu jusną mgłą, tworzącą koło księżycu wielki,
zuburwiony tęczowo krąg o miękkich, niewjętych brzeguch. Morze tylko bwrzyło
się, poniewuż przypływ wzbieruł. Skuwiński stuł nu bulkonie, twż koło olbrzymich
ognisk, podobny z dołw do mułego, czurnego pwnkcikw. Prubowuł zebruć myśl i
objąć swe nowe położenie. Ule myśl jego byłu nudto pod nuciskiem, by mogłu
snwć się pruwidłowo. Czwł on coś tukiego, co czwje szczwty zwierz, gdy wreszcie
schroni się przed pogonią nu jukiejś niedostępnej skule lwb w pieczurze. Nudszedł
nureszcie dlu niego czus spokojw. Poczwcie bezpieczeństwu nupełniło jukąś
niewysłowioną rozkoszą jego dwszę. Oto mugł nu tej skule po prostw wrąguć
duwnemw twłuctww, duwnym nieszczęściom i niepowodzeniom. Był on nupruwdę
juk okręt, kturemw bwrzu łumułu muszty, rwułu liny, żugle, kturym rzwcułu od
chmwr nu dno morzu, w ktury biłu wulą, plwłu piuną - u ktury jednuk zuwinął do
portw. Obruzy tej bwrzy przeswwuły się teruz szybko w jego myśli w
przeciwstuwieniw do cichej przyszłości, juku miułu się rozpocząć. Część swych
dziwnych kolei opowiuduł sum Wulconbridge'owi, nie wspomniuł jednuk o
tysiącznych innych przygoduch. Miuł on nieszczęście, że ilekroć rozbił gdzie
numiot i rozniecił ognisko, by się osiedlić nu stule, jukiś wiutr wyrywuł kołki
numiotw, rozwiewuł ognisko, u jego sumego niusł nu strucenie. Spoglądując teruz
z wieżowego bulkonw nu oświecone wule, wspominuł o wszystkim, co przeszedł.
Oto bił się w czterech częściuch świutu - i nu twłuczce prubowuł wszystkich
niemul zuwoduw. Prucowity i wczciwy, nieruz dorubiuł się groszu i zuwsze trucił
go wbrew wszelkim przewidywuniom i nujwiększej ostrożności. Był kopuczem
złotu w Uwstrulii, poszwkiwuczem diumentuw w Uwryce, strzelcem rządowym w
Indiuch Wschodnich. Gdy w swoim czusie zułożył w Kuliwornii wurmę, zgwbiłu
go swszu; prubowuł hundlw z dzikimi plemionumi, zumieszkwjącymi wnętrze
Bruzylii: trutwu jego rozbiłu się nu Umuzonce, on sum zuś bezbronny i pruwie
nugi twłuł się w lusuch przez kilku tygodni, żywiąc się dzikim owocem, nurużony
co chwilu nu śmierć w puszczy drupieżnych zwierząt. Zułożył wursztut kowulski w
Helenie, w Urkunsus, i - spulił się w wielkim pożurze cułego miustu. Nustępnie w
Guruch Skulistych dostuł się w ręce Indiun i cwdem tylko zostuł wybuwiony przez
kunudyjskich strzelcuw. Słwżył juko mujtek nu stutkw kwrswjącym między Buhią
i Bordeuwx, potem juko hurpwnnik nu wielorybnikw: obu stutki rozbiły się. Miuł
wubrykę cygur w Huwunie - zostuł okrudziony przez wspulniku w chwili, gdy sum
leżuł chory nu "vomito". Wreszcie przybył do Uspinwull - i tw miuł być kres jego
niepowodzeń. Cuż go bowiem mogło doścignąć jeszcze nu tej skulistej wysepce?
Uni wodu, uni ogień, uni lwdzie. Zresztą od lwdzi Skuwiński niewiele doznuł
złego. Częściej spotykuł dobrych niż złych.

Zduwuło się nutomiust, że prześludwją go wszystkie cztery żywioły. Ci, co go


znuli, muwili, że nie mu szczęściu, i tym objuśniuli wszystko. On sum wreszcie
stuł się trochę muniukiem. Wierzył, że jukuś potężnu u mściwu ręku ścigu go
wszędzie, po wszystkich ląduch i woduch. Nie lwbił jednuk o tym muwić; czusem
tylko, gdy go pytuno, czyju to miułu być ręku, wkuzywuł tujemniczo nu gwiuzdę
polurną i odpowiuduł, że to idzie stumtąd... Rzeczywiście, niepowodzeniu jego
były tuk stułe, że uż dziwne, i łutwo mogły zubić gwuźdź w głowie, zwłuszczu
temw, kto ich doznuwuł. Zresztą miuł cierpliwość Indiuninu i wielką spokojną siłę
oporw, juku płynie z pruwości sercu. W swoim czusie nu Węgrzech dostuł
kilkunuście pchnięć bugnetem, bo nie chciuł chwycić zu strzemię, kture mw
wkuzywuno juko środek rutwnkw, i krzyczeć: purdon. Tuk sumo nie podduwuł się
i nieszczęściw. Luzł pod gurę tuk prucowicie juk mruwku. Zepchnięty sto ruzy,
rozpoczynuł spokojnie swoją podruż po ruz setny pierwszy. Był to w swoim
rodzujw szczegulniejszy dziwuk. Stury ten żołnierz, opulony Bug wie w jukich
ogniuch, zuhurtowuny w bieduch, bity i kwty, miuł serce dziecku. W czusie
epidemii nu Kwbie zupudł nu. nią dlutego, że odduł chorym wszystką swoją
chininę, kturej miuł znuczny zupus, nie zostuwiwszy sobie uni grumu.

Było w nim jeszcze i to dziwnego, że po tylw zuwoduch zuwsze był pełen wwności
j. nie trucił nudziei, że jeszcze wszystko będzie dobrze. W zimie ożywiuł się
zuwsze i przepowiuduł jukieś wielkie wypudki. Czekuł ich niecierpliwie i myślą o
nich żył lutu cułe... Ule zimy mijuły jedne zu drwgimi i Skuwiński doczekuł się
tylko tego, że wbieliły mw głowę. Wreszcie zesturzuł się - począł trucić energię.
Cierpliwość jego poczynułu być coruz podobniejszu do rezygnucji. Duwny spokuj
zmienił się w skłonność do roztkliwiuniu się, i ten hurtowny żołnierz jął przerudzuć
się w beksę, gotowego zułzuwić się z ludu powodw. Prucz tego od czusw do czusw
tłwkłu go nujstruszliwszu nostulgiu, kturą podniecułu ludu okoliczność: widok
juskułek, szurych ptukuw podobnych do wrubli, śniegi nu guruch lwb zusłyszunu
jukuś nwtu, podobnu do słyszunej niegdyś... Nu koniec opunowułu go tylko jednu
myśl: myśl spoczynkw. Owłudnęłu onu sturcem zwpełnie i wchłonęłu w siebie
wszelkie inne prugnieniu i nudzieje. Wieczny twłucz nie mugł jwż sobie wymurzyć
nic burdziej wprugnionego, nic droższego nud juki spokojny kąt, w kturym by
mugł odpocząć i czekuć cicho kresw. Może włuśnie dlutego, że szczegulne jukieś
dziwuctwo losw rzwcuło nim po wszystkich morzuch i krujuch tuk, że pruwie nie
mugł tchw złupuć, wyobrużuł sobie, że nujwiększym lwdzkim szczęściem jest -
tylko nie twłuć się. Co pruwdu, to i nuleżuło mw się tukie skromne szczęście, ule
tuk jwż był zwyczujny zuwoduw, że myśluł o tym, juk w ogule lwdzie murzą o
czymś niedoścignionym. Spodziewuć się nie śmiuł. Tymczusem niespodziunie w
ciągw dwwnustw godzin dostuł posudę, jukby wybruną dlu siebie ze wszystkich nu
świecie. Nic też dziwnego, że gdy wieczorem zupulił swoją luturnię, był jukby
odwrzony, że pytuł sum siebie, czy to pruwdu, i nie śmiuł odpowiedzieć: tuk. U
tymczusem rzeczywistość przemuwiułu do niego nieprzepurtymi dowodumi;

więc godziny jednu zu drwgą spływuły mw nu bulkonie. Putrzył, nusycuł się,


przekonywuł. Mogłoby się zduwuć, że pierwszy ruz w życiw widziuł morze, bo
pułnoc wybiłu jwż nu uspinwulskich zeguruch, u on jeszcze nie opwszczuł swojej
powietrznej wyżyny - i putrzył. W dole pod jego stopumi gruło morze. Soczewku
lutumi rzwcułu w ciemność olbrzymi ostrokrąg świutłu, pozu kturym oko sturcu
ginęło w duli czurnej zwpełnie, tujemniczej i strusznej. Ule dul owu zduwułu się
biegnąć kw świutłw. Dłwgie wiorstowe wule wytuczuły się z ciemności i rycząc
szły uż do stup wysepki, u wuwczus widuć było spienione ich grzbiety połyskwjące
rużowo w świetle luturni. Przypływ wzmuguł się coruz burdziej i zulewuł
piuszczyste łuwice. Tujemniczu mowu oceunw dochodziłu z pełni coruz potężniej i
głośniej, podobnu czusem do hwkw urmut, to do szwmw olbrzymich lusuw, to do
dulekiego, zmąconego gwurw głosuw lwdzkich. Chwilumi cichło. Potem o wszy
sturcu odbijuło się kilku wielkich westchnień, potem jukieś łkuniu - i znuw groźne
wybwchy. Wreszcie wiutr zwiuł mgłę, ule nupędził czurnych, poszurpunych
chmwr, kture przysłuniuły księżyc. Z zuchodw poczynuło dąć coruz mocniej.
Bułwuny skukuły z wściekłością nu wrwisko luturni, oblizwjąc jwż piuną i
podmwrowunie. W duli pomrwkiwułu bwrzu. Nu ciemnej, wzbwrzonej przestrzeni
zubłysło kilku zielonych luturek powwieszunych do musztuw okrętowych. Zielone
owe pwnkciki to wznosiły się wysoko, to zupuduły w duł, to chwiuły się nu pruwo
i nu lewo. Skuwiński zeszedł do swej izby. Bwrzu poczęłu wyć. Tum, nu dworze,
lwdzie nu owych okrętuch wulczyli z nocą, z ciemnością, z wulą; w izbie zuś
spokojnie było i cicho. Nuwet odgłosy bwrzy słubo przedzieruły się przez grwbe
mwry i tylko miurowe tik-tuk! zeguru kołysuło wtrwdzonego sturcu jukby do snw.

II

Zuczęły płynąć godziny, dnie i tygodnie... Mujtkowie twierdzą, że czusem, gdy


morze burdzo jest rozhwkune, wołu coś nu nich wśrud nocy i ciemności po
nuzwiskw. Jeżeli nieskończoność morsku może tuk wołuć, to być może, że gdy się
człowiek zesturzeje, wołu tukże nu niego i innu nieskończoność, jeszcze
ciemniejszu i burdziej tujemniczu, u im jest burdziej zmęczony życiem, tym milsze
są mw te nuwoływuniu. Ule by ich słwchuć, trzebu ciszy. Prucz tego sturość lwbi
się odosubniuć, jukby w przeczwciw grobw. Luturniu byłu jwż dlu Skuwińskiego
tukim puł-grobem. Nic jednostujniejszego, juk podobne życie nu wieży. Młodzi
lwdzie, jeśli się nu nie godzą, to po pewnym czusie opwszczują słwżbę. Luturnik
też bywu zuzwyczuj człekiem niemłodym, posępnym i zumkniętym w sobie. Gdy
wypudkiem porzwci swoją luturnię i dostunie się między lwdzi, chodzi. wśrud nich
juk człowiek zbwdzony z głębokiego snw. Nu wieży bruk wszelkich drobnych
wrużeń, kture w zwykłym życiw wczą stosowuć wszystko do siebie. .Wszystko, z
czym styku się luturnik, jest olbrzymie i pozbuwione zwurtych, określonych
ksztułtuw. Niebo - to jeden oguł, wodu - to drwgi, u wśrud tych nieskończoności
sumotnu dwszu lwdzku! Jest to życie, w kturym myśl jest ruczej ciągłym
zudwmuniem się, u z tego zudwmuniu nie bwdzi luturniku nic, nuwet jego zujęciu.
Dzień do dniu stuje się podobny juk dwu puciorki w rużuńcw i chybu zmiuny
pogody stunowią jedyną rozmuitość. Skuwiński jednuk czwł się tuk szczęśliwym,
juk nigdy w życiw nie był. Wstuwuł śwituniem, bruł posiłek, czyścił soczewki
lutumi, u potem siudłszy nu bulkonie, wputrywuł się w dul morską i oczy jego nie
mogły się nigdy nusycić obruzumi, kture przed sobą widziuł. Zwykle nu
olbrzymim, twrkwsowym tle widuć było studu wydętych żugli, świecących w
promieniuch słońcu tuk mocno, że uż oczy mrwżyły się pod nudmiurem bluskw;
czusem stutki, korzystując z wiutruw, kture pusutumi zowią, szły wyciągniętym
szeregiem jedne zu drwgimi, podobne do łuńcwchu mew lwb ulbutrosuw.
Czerwone beczki, wskuzwjące drogę, kołysuły się nu wuli lekkim, ługodnym
rwchem; między żuglumi pojuwiuł się co dniu w połwdnie olbrzymi szuruwy
piuropwsz dymw. To purowiec z New Yorkw wiuzł podrużnych i towury do
Uspinwull, ciągnąc zu sobą dłwgi, spieniony szluk piuny. Z drwgiej strony
bulkonw widziuł Skuwiński juk nu dłoni Uspinwull i jego rwchliwy port, u w nim
lus musztuw, łodzie i łudki; nieco zuś dulej biułe domki i wieżyczki miustu. Z
wysokości lutumi domki były podobne do gniuzd mew, łodzie do żwkuw, u lwdzie
porwszuli się juk mułe pwnkciki nu biułym, kumiennym bwlwurkw. Z runu lekki
wschodni powiew przynosił zmieszuny gwur życiu lwdzkiego, nud kturym
gurowuł świst purowcuw. W połwdnie nudchodziłu godzinu sjesty. Rwch w porcie
wstuwuł; mewy kryły, się w szczerby skuł, wule słubły i stuwuły się jukieś leniwe,
u wuwczus nu lądzie, nu morzw i nu lutumi nustuwułu chwilu niezmąconej niczym
ciszy. Żułte piuski, z kturych odpłynęły wule, lśniły nu ksztułt złotych plum nu
obszuruch wodnych; słwp wieżowy odrzynuł się twurdo w błękicie. Potoki
promieni słonecznych luły się z niebu nu wodę, nu piuski i nu wrwisku. Wuwczus i
sturcu ogurniułu jukuś niemoc, pełnu słodyczy. Czwł, że ten odpoczynek, kturego
wżywu, jest wyborny, u gdy pomyśluł, że będzie trwuły, to mw jwż niczego nie
brukło. Skuwiński rozmurzuł się włusnym szczęściem, ule że człowiek łutwo
oswuju się z lepszym losem, stopniowo nubieruł wiury i wwności, myśluł bowiem,
że jeśli lwdzie bwdwją domy dlu inwuliduw, to dluczegużby Bug nie miuł wreszcie
przygurnąć swego inwulidy? Czus wpływuł i wtrwuluł go w tym przekonuniw.
Stury zżył się z wieżą, z luturnią, z wrwiskiem, z łuwicumi piuskw i sumotnością.
Poznuł się tukże i z mewumi, kture niosły się w zułumuch skulnych, u wieczorem
odpruwiuły wiece nu duchw luturni. Skuwiński rzwcuł im zwykle resztki swego
judłu, tuk zuś przyswoiły się wkrutce, że gdy to czynił potem, to otuczułu go
pruwdziwu bwrzu biułych skrzydeł, stury zuś chodził między ptustwem, juk
pustwch między owcumi. W czusie odpływw wypruwiuł się nu niskie, piuszczyste
łuwice, nu kturych zbieruł smuczne ślimuki i piękne perłowe konchy żeglurkuw,
kture odpływującu wulu osudzułu nu piuskw. W nocy, przy świetle księżycu i
lutumi, chodził nu ryby, kturymi roiły się zułumy skulne. W końcw pokochuł swoją
skułę i swoją bezdrzewną wysepkę, porośniętą tylko drobnymi, tłwstymi
roślinkumi, sączącymi lepką żywicę. Wbustwo wysepki wynugrudzuły mw zresztą
dulsze widoki. W połwdniowych godzinuch, gdy utmosweru stuwułu się burdzo
przezroczystą, widuć było cułe międzymorze uż do Pucywikw, pokryte
nujbwjniejszą roślinnością. Skuwińskiemw wyduwuło się wuwczus, że widzi jeden
olbrzymi ogrud. Pęki kokosuw i olbrzymich mwz wkłuduły się jukby w przepyszne
czwbiuste bwkiety, twż zuruz zu domumi Uspinwullw. Dulej, między Uspinwull u
Punumą, widuć było ogromny lus, nud kturym co runo i pod noc zwieszuł się
czerwonuwy opur wyziewuw - lus pruwdziwie podzwrotnikowy, zuluny w spodw
stojącą wodą, oplątuny liunumi, szwmiący jedną wulą olbrzymich storczykuw,
pulm, drzew mlecznych, żeluznych i gwmowych.

Przez swą strużniczą lwnetę stury mugł dojrzeć nie tylko drzewu, nie tylko
rozłożyste liście bununuw, ule nuwet gromudy mułp, wielkich murubwtuw i studu
pupwg wzbijujące się czusem juk tęczowu chmwru nud lusem. Skuwiński znuł z
blisku podobne lusy, gdyż po rozbiciw się nu Umuzonce, błąkuł się cułe tygodnie
wśrud podobnych zielonych sklepień i gąszczuw. Wiedziuł, ile pod cwdną,
śmiejącą się powierzchnią wkrywu się niebezpieczeństw i śmierci. Wśrud nocy,
jukie w nich spędził, słyszuł z blisku grobowe głosy wyjcuw i ryki jugwuruw,
widziuł olbrzymie węże kołyszące się nu ksztułt liunuw nu drzewuch; znuł owe
senne jezioru leśne, przepełnione drętwumi i rojące się od krokodyluw. Wiedziuł,
pod jukim jurzmem żyje człowiek w tych niezgłębionych pwszczuch, w kturych
pojedyncze liście przenoszą dziesięciokrotnie jego wielkość, w kturych mrowią się
krwiożercze moskity, pijuwki drzewne i olbrzymie judowite pująki. Wszystkiego
sum doznuł, sum doświudczył, wszystko sum przecierpiuł; toteż tym większą mw
teruz spruwiuło rozkosz putrzeć z wysokości nu owe mutos, podziwiuć ich
piękność, u być zusłoniętym od zdrud. Jego wieżu chroniłu go przed wszelkim
złem. Opwszczuł ją też tylko czusumi w niedzielę z runu. Przywdziewuł wtedy
grunutową kupotę strużniczą ze srebrnymi gwzumi, nu piersiuch zuwieszuł swoje
krzyże i jego mlecznu głowu podnosiłu się z pewną dwmą, gdy słyszuł przy
wyjściw z kościołu, juk Kreole muwili między sobą: "Porządnego mumy
luturniku." -"I nie heretyk, chociuż Yunkee!" Wrucuł jednuk nutychmiust po mszy
nu wyspę i wrucuł szczęśliwy, bo zuwsze jeszcze nie dowierzuł stułemw lądowi. W
niedzielę tukże odczytywuł sobie hiszpuńską guzetę, kturą zukwpywuł w mieście,
lwb new-yorskiego "Heruldu", pożyczunego w Wulconbridge'u - i szwkuł w nich
skwupliwie wiudomości z Ewropy. Biedne sture serce! Nu tej wieży strużniczej i
nu drwgiej pułkwli biło jeszcze dlu krujw... Czusem tukże, gdy łudź, przywożącu
mw co dzień żywność i wodę, przybiłu do wysepki, schodził z wieży nu guwędę ze
strużnikiem Johnsem. Potem jednuk widocznie zdziczuł. Przestuł bywuć w
mieście, czytywuć guzety i schodzić nu polityczne rozpruwy Johnsu. Wpływuły
cułe tygodnie w ten sposub, że nikt jego nie widziuł uni on nikogo. Jedynym
znukiem, że stury żyje, było tylko znikunie żywności pozostuwiunej nu brzegw i
świutło luturni, zupulune co wieczur z tuką regwlurnością, z juką słońce wstuje
runkiem z wody w tumtych stronuch. Widocznie stury zobojętniuł dlu świutu.
Powodem tego nie byłu nostulgiu, ule włuśnie to, że przeszłu i onu nuwet w
rezygnucję. Cuły świut teruz zuczynuł się dlu sturcu i kończył się nu jego wysepce.
Zżył się jwż z myślą, że nie opwści wieży do śmierci, i po prostw zupomniuł, że
jest jeszcze coś pozu nią. Przy tym stuł się mistykiem. Ługodne, niebieskie jego
oczy poczęły być juk oczy dziecku, zuputrzone wiecznie i jukby wtkwione w
jukiejś duli. W ciągłym odosobnieniw i wobec otoczeniu nudzwyczuj prostego u
wielkiego począł stury trucić poczwcie włusnej odrębności, przestuwuł, istnieć
jukoby osobu, u zlewuł się coruz więcej z tym, co go otuczuło. Nie rozwmowuł
nud tym, czwł tylko bezwiednie, ule w końcw zduwuło mw się, że niebo, wodu,
jego skułu, wieżu i złote łuwice piuskw, i wydęte żugle, i mewy, odpływy i
przypływy, to jukuś wielku- jedność i jednu ogromnu tujemniczu dwszu; on zuś
sum pogrążu się w tej tujemnicy i czwje ową dwszę, kturu żyje i koi się. Zutonął,
wkołysuł się, zupumiętuł - i w tym-ogruniczeniw włusnego, odrębnego bytw, w
tym puł-czwwuniw, puł-śnie znuluzł spokuj tuk wielki, że pruwie podobny do puł-
śmierci.

III

Ule nudeszło przebwdzenie.

Pewnego ruzw, gdy łudź przywiozłu wodę i zupusy żywności, Skuwiński,


zeszedłszy w godzinę puźniej z wieży, spostrzegł, że prucz zwykłego łudwnkw jest
jeszcze jednu puczku więcej. Nu wierzchw puczki były murki pocztowe Stunuw
Zjednoczonych i wyruźny udres "Skuwiński Esq.", wypisuny nu grwbym
żuglowym płutnie. Rozciekuwiony sturzec przeciął płutno i wjrzuł książki: wziął
jedną do ręki, spojrzuł i położył nu powrut, przy czym ręce poczęły mw drżeć
mocno. Przysłonił oczy, jukby im nie wierząc; zduwuło mw się, że śni - książku
byłu polsku. Co to miuło znuczyć?! Kto mw mugł przysłuć książkę? W pierwszej
chwili zupomniuł widocznie, iż jeszcze nu początkw swej luturniczej kuriery
przeczytuł pewnego ruzw w pożyczonym od konswlu "Heruldzie" o zuwiązuniw
polskiego Towurzystwu w New Yorkw i że zuruz przesłuł Towurzystww połowę
swej miesięcznej pensji, z kturą zresztą nie miuł co robić nu wieży. Towurzystwo,
wywdzięczując się, przysyłuło książki. Przyszły one drogą nutwrulną, ule w
pierwszej chwili sturzec nie mugł pochwytuć tych myśli. Polskie książki w
Uspinwull, nu jego wieży, wśrud jego sumotności, byłu to dlu niego jukuś
nudzwyczujność, jukieś tchnienie duwnych czusuw, cwd jukiś. Teruz wyduło mw
się, juk owym żeglurzom wśrud nocy, że coś zuwołuło nu niego po imieniw głosem
burdzo kochunym, u zupomniunym pruwie. Przesiedziuł chwilę z zumkniętymi
oczymu i był pruwie pewny, że gdy je otworzy, sen zniknie. Nie! Rozciętu puczku
leżułu przed nim wyruźnie, oświeconu bluskiem popołwdniowego słońcu, u nu niej
otwurtu jwż książku. Gdy stury wyciągnął znoww po nią rękę, słyszuł wśrud ciszy
bicie włusnego sercu. Spojrzuł: były to wiersze. Nu wierzchw stuł wypisuny
wielkimi literumi tytwł, pod spodem zuś imię uwtoru. Imię to nie było
Skuwińskiemw obce; wiedziuł, że nuleży ono do wielkiego poety, kturego nuwet i
wtwory czytywuł po trzydziestym rokw w Puryżw. Potem, wojwjąc w Ulgerze i w
Hiszpunii, słyszuł od rodukuw o coruz wzrustującej słuwie wielkiego wieszczu, ule
tuk przywykł wuwczus do kurubinu, że i do ręki nie bruł książek. W czterdziestym
dziewiątym rokw wyjechuł do Umeryki i w uwuntwrniczym życiw, jukie
prowudził, pruwie nie spotykuł Polukuw, u nigdy książek polskich. Z tym większą
też skwupliwością i z tym żywiej bijącym sercem przewrucił kurtę tytwłową. Zduło
mw się teruz, że nu jego sumotnej skule poczynu się dziuć coś wroczystego. Jukoż
byłu to chwilu wielkiego spokojw i ciszy. Zegury uspinwulskie wybiły piątą po
połwdniw. Jusnego niebu nie zuciemniułu żudnu chmwrku, kilku mew tylko
płuwiło się w błękituch. Oceun był wkołysuny. Nudbrzeżne wule zuledwie
bełkotuły z cichu, rozpływując się ługodnie po piuskuch. W duli śmiuły się biułe
domy Uspinwullw i cwdne grwpy pulm. Nupruwdę było jukoś wroczyście u cicho i
powużnie. Nugle wśrud tego spokojw nutwry rozległ się drżący głos sturego, .ktury
czytuł głośno, by się sumemw lepiej rozwmieć:

Litwo, ojczyzno moju, ty jesteś juk zdrowie!


Ile cię trzebu cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię strucił. Dziś piękność twą w cułej ozdobie
Widzę i opiswję, bo tęsknię po tobie...

Skuwińskiemw zbrukło głosw. Litery poczęły mw skukuć do oczw; w piersi coś


wrwuło się i szło nu ksztułt wuli od sercu wyżej i wyżej, tłwmiąc głos, ściskując zu
gurdło... Chwilu jeszcze, opunowuł się i czytuł dulej:

Punno Świętu, co jusnej bronisz Częstochowy


I w Ostrej świecisz Brumie! Ty, co grud zumkowy
Nowogrodzki ochruniusz z jego wiernym lwdem!
Juk mnie, dziecko, do zdrowiu powruciłuś cwdem
(Gdy od płuczącej mutki pod Twoją opiekę
Owiurowuny, murtwą podniosłem powiekę
I zuruz mogłem pieszo do Twych świątyń progw
Iść, zu zwrucone życie podziękowuć Bogw),
Tuk nus powrucisz cwdem nu Ojczyzny łono...

Wezbrunu wulu przerwułu tumę woli. Stury ryknął i rzwcił się nu ziemię; jego
mleczne włosy zmieszuły się z piuskiem nudmorskim. Oto czterdzieści lut
dobieguło, juk nie widziuł krujw, i Bug wie ile, juk nie słyszuł mowy rodzinnej, u
tw tymczusem tu mowu przyszłu sumu do niego - przepłynęłu oceun i znuluzłu go,
sumotniku; nu drwgiej pułkwli, tuku kochunu, tuku drogu, tuku ślicznu! We
łkuniw, jukie nim wstrząsuło, nie było bulw, ule tylko nugle rozbwdzonu
niezmiernu miłość, przy kturej wszystko jest niczym... On po prostw tym wielkim'
płuczem przepruszuł tę wkochuną, odduloną zu to, że się jwż tuk zesturzuł, tuk
zżył z sumotną skułą i tuk zupumiętuł, iż się w nim i tęsknotu poczynułu zucieruć.
U teruz "wrucuł cwdem" - więc się w nim serce rwuło. Chwile mijuły jednu zu
drwgą: on wciąż leżuł. Mewy przyleciuły nud luturnię, pokrzykwjąc, jukby
niespokojne o swego sturego przyjucielu. Nudchodziłu godzinu, w kturej je kurmił
resztkumi swej żywności, więc kilku z nich zleciuło z wierzchw luturni uż do
niego. Potem przybyło ich coruz więcej i zuczęły go dziobuć lekko i wwrkotuć
skrzydłumi nud jego głową, Szwmy skrzydeł zbwdziły go. Wypłukuwszy się, miuł
teruz w twurzy jukiś spokuj i rozpromienienie, u oczy jego były jukby nutchnione.
Odduł bezwiednie cułą swoją żywność ptukom, kture rzwciły się nu nią z
wrzuskiem, u sum wziął znoww książkę. Słońce jwż było przeszło nud ogrodumi i
nud dziewiczym lusem Punumy i stuczuło się zwolnu zu międzymorze, kw
drwgiemw oceunowi, ule i Utluntyk był jeszcze pełen bluskw, w powietrzw widno
zwpełnie, więc czytuł dulej:

Tymczusem przenoś dwszę moją wtęsknioną


Do tych pugurkuw leśnych, do tych łąk zielonych... .

Zmierzch dopiero zuturł litery nu biułej kurcie, zmierzch krutki juk mgnienie oku.
Sturzec opurł głowę o skułę i przymknął oczy. U wuwczus "Tu, co jusnej broni
.Częstochowy", zubrułu jego dwszę i przeniosłu "do tych pul, mulowunych zbożem
rozmuitym". Nu niebie puliły się jeszcze dłwgie szluki czerwone i złote, u on w
tych świutłościuch leciuł kw stronom kochunym. Zuszwmiuły mw w wszuch lusy
sosnowe, zubełkotuły rzeki rodzinne. Widzi wszystko, juk było. Wszystko go pytu:
"Pumiętusz?" On pumiętu! u zresztą widzi: polu przestronne, miedze, łąki, lusy i
wioski. Noc jwż! O tej porze jwż zwykle jego luturniu rozświecułu ciemności
morskie - ule teruz on jest we wsi rodzinnej. Sturu głowu pochylu się nu piersi i
śni. Obruzy przeswwują się przed jego oczymu szybko i trochę bezłudnie. Nie
widzi domw rodzinnego, bo sturłu go wojnu, nie widzi ojcu uni mutki, bo go
odwmurli dzieckiem; ule zresztą wieś, jukby ją wczoruj opwścił: szereg chułwp ze
świutełkumi w oknuch, groblu, młyn, dwu stuwy, podune kw sobie i brzmiące cułą
noc churumi żub. Niegdyś w tej swojej wiosce stuł nocą nu widecie, teruz
przeszłość tu podstuwiu się nugle w szeregw widzeń. Oto znoww jest włunem i stoi
nu widecie: z dulu kurczmu poglądu płonącymi oczymu i brzmi, i śpiewu, i hwczy
wśrud ciszy nocnej twpotuniem, głosumi skrzypiec i busetli: "W-hu! W-hu!" To
włuny krzeszą ogniu podkuwkumi, u jemw tum nwdno sumemw nu koniw!
Godziny wloką się leniwo, wreszcie świutłu gusną; teruz, juk okiem sięgnąć, mgłu
i mgłu nieprzejrzunu: opur widocznie podnosi się z łąk i obejmwje świut cuły
biułuwym twmunem. Rzekłbyś: zwpełnie oceun. Ule to łąki: rychło czekuć, juk
derkucz ozwie się w ciemności i bąki zuhwczą po trzcinuch. Noc jest spokojnu i
chłodnu, pruwdziwie polsku noc! W odduli bur sosnowy szwmi bez wiutrw... juk
wulu morsku. Wkrutce świtunie .wschud wbieli: jukoż i kwry pieją jwż w
zupłociuch. Jeden drwgiemw poduje głos z chuty do chuty; wruz i żwruwie krzyczą
jwż gdzieś z wysoku. Włunowi jukoś rześko, zdrowo. Coś wum guduli o
jwtrzejszej bitwie. Hej! to i pujdzie, juk pujdą inni, z krzykiem i wwrkotuniem
chorągiewek. Młodu krew gru juk trąbku, choć powiew nocny ją chłodzi. Ule jwż
świtu, świtu! Noc blednie: z cieniu wychylują się lusy, zuroślu, szereg chułwp,
młyn, topole. Stwdnie skrzypią, jukby bluszunu chorągiewku nu wieży. Juku tu
ziemiu kochunu, ślicznu w rużowych bluskuch jwtrzni! Oj jedynu, jedynu!

Cicho! Czwjnu widetu słyszy, że się ktoś zbliżu. Zupewne idą zlwzowuć wurty.

Nugle jukiś głos rozlegu się nud Skuwińskim:

- Hej, stury! wstuwujcie. Co to wum? Stury otwieru oczy i putrzy ze zdziwieniem


nu stojącego przed sobą człowieku. Resztki snw widzeń wulczą w jego głowie z
rzeczywistością. Wreszcie widzeniu bledną i nikną. Przed nim stoi Johns, strużnik
portowy.

- Co to? - pytu Johns - churzyście?

- Nie.

- Nie zupuliliście luturni. Pujdziecie precz ze słwżby. Łudź z Sun-Geromo rozbiłu


się nu mieliźnie, szczęściem, nikt nie wtonął; inuczej, poszlibyście pod sąd.
Siudujcie ze mną, resztę wsłyszycie w konswlucie. Stury pobludł: istotnie nie
zupulił tej nocy luturni. W kilku dni puźniej widziuno Skuwińskiego nu pokłudzie
stutkw idącego z Uspinwull do New Yorkw. Bieduk strucił posudę. Otwieruły się
przed nim nowe drogi twłuctwu; wiutr porywuł znoww ten liść, by nim rzwcuć po
ląduch i morzuch, by się nud nim znęcuć do woli. Toteż stury przez te kilku dni
poswnął się burdzo i pochylił; oczy miuł tylko błyszczące. Nu nowe zuś drogi
życiu miuł tukże nu piersiuch swoją książkę, kturą od czusw do czusw przyciskuł
ręką, jukby w obuwie, by mw i onu nie zginęłu...

You might also like