You are on page 1of 45

ALE TO JUŻ BYŁO Lato było jakieś szare C G7

i słowikom brakło tchu. C G7


Smutnych wierszy parę E7 a
Z wielu pieców się jadło chleb, D A7 D ktoś napisał znów. D7 G
bo od lat przyglądam się światu. eA Smutnych wierszy nigdy dosyć
Nieraz rano zabolał łeb D A7 D i zranionych ciężko serc,
i mówili zmiana klimatu. eA nieprzespanych nocy,
Czasem trafił się wielki raut fe które trawi lęk.
albo feta proletariatu. GA
Czasem podróż najlepszym z aut, fe
częściej szare drogi powiatu. GA Kap, kap płyną łzy. C G7
W łez kałużach ja i Ty. C G7
Ale to już było i nie wróci więcej GAD Wypłakane oczy i przekwitłe bzy. E 7 a D7 G7
i choć tyle się zdarzyło to do przodu fG Płacze z nami deszcz C G7
wciąż wyrywa głupie serce. D i fontanna szlocha też C G7
Ale to już było, znikło gdzieś za nami. GAD trochę zadziwiona, skąd ma tyle łez. E7 a D 7 G C
Choć w papierach lat przybyło fG
to naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami ! D
Nad dachami muza leci,
muza czyli weny znak.
Na regale kolekcja płyt Czemu wam poeci
i wywiadów pełne gazety. miodu w sercu brak.
Za oknami kolejny świt Muza ma sukienkę krótką,
i w sypialni dzieci oddechy. muza skrzydła ma u rąk
One lecą drogą do gwiazd lecz Wam ciągle smutno,
przez niebieski ocean nieba, a mnie boli ząb.
ale przecież za jakiś czas
będą mogły same zaśpiewać.
3
BIESZCZADY
3
BARDZO SMUTNA PIOSENKA RETRO
Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień. ea
Szczyty ogniem płoną stoki kryje cień. D7 G
Mokre rosą trawy wypatrują dnia, ea łzy wyciśnie nam dym, CG
ciepła, które pierwszy słońca promień da. D7 G H7 tańczą iskry z gwiazdami, a my... DCG

Cicho potok gada, gwarzy pośród skał, G C D7 G Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas, CDG
o tym deszczu co z chmury trochę wody dał. śpiewajmy razem ile jest tu nas, CDe
Świerki zapatrzone, w horyzontu kres choć lata młode szybko płyną wiemy, że CDGe
głowy pragną wysoko, jak najwyżej wznieść. NIE STARZEJEMY SIĘ ! CDG

Tęczą kwiatów barwnych połoniny łan, W lesie, gdzie licho śpi


słońcem wypełniony jagodowy dzban. ma przygoda swe drzwi.
Pachnie świeżym sianem pokos pysznych traw, Chodźmy tam, gdzie na ścianie lasu lśnią
owiec dzwoneczkami cisza niebu gra. oczy sów, wilcze kły,
rykiem powietrze drży.
Serenadą świerszczy, kaskadami gwiazd Tylko gwiazdy przyjazne dziś są.
noc w zadumie kroczy mroku ścieląc płaszcz.
Wielkim wozem księżyc rusza na swój szlak, Dorzuć do ognia drew
pozłocistym sierpem gasi lampy dnia. w górę niech płynie śpiew,
wiatr poniesie go w wilgotny świat.
Każdy z nas o tym wie,
znowu spotkamy się,
a połączy nas bieszczadzki trakt.

CÓRKA RYBAKA
4
BIESZCZADZKI TRAKT
Gdy księżyc świecił na niebie do Ciebie, GDG
poczułem miłość co przyszła jak wiatr. D
Kiedy nadejdzie czas GD Me serce było w gorącej potrzebie
wabi nas ognia blask CG córką rybaka Ty byłaś, ja góral z Tatr. D7 G
na polanie gdzie króluje zły. DCG Jelenie gdzieś nad jeziorem sennie ryczały, DG
Gwiezdny pył w ogniu tym GD ryby w jeziorze już poszły dawno spać. G7 C
Rzekłaś wtedy do mnie „Mój mały, Ge
cóż Ci mogę w tę parną mazurska noc dać ?” a D7 G Fajki ja nie palę, wódki nie piję
ale z żalu, z żalu wielkiego
Córko rybaka Mazura z Mazur D ledwo co żyję.
popatrz jaki na jeziorze wody glazur. D7 G
Daj mi swe usta, weź mnie w ramiona CGe Ludzie mówią „Głupi, po coś ty ją brał,
niech się przekonam ile słodyczy aD po coś to dziewczę czarne figlarne
jest w słowie Ilona ! G mocno pokochał ?”

Lato minęło lecz uczucie ogniem płonie


choć odległość dziś tak wielka dzieli nas.
Ciągle czuję na mym ciele Twoje dwie dłonie,
w uszach moich szumi woda, szemrze las.
Zakopane całe śniegiem zasypane,
a ty piszesz - Na jeziorze gruba kra.
Przesyłasz całuski i dwie rybie łuski.
Zima minie lato złączy serca dwa.
.

6 A WSZYSTKO TE CZARNE TORFY


A WSZYSTKO TE CZARNE OCZY A wszystko te czarne torfy, h
Gdybym ja je miał Fis h H7
Za te czarne, cudne storfienia, eh
Gdybym miał gitarę to bym na niej grał, h Fis h H7 Serce, duszę bym dał. Fis h /H7/
opowiedziałbym o swej miłości, eh Fis h H7
którą przeżyłem sam. Gdybym miał łopatę, to bym se kopał,
Ale nie mam łopaty, będę świdrował.
A wszystko te czarne oczy, h
gdybym ja je miał, Fis h H7 Torfy są wysokie, każdy o tym wie,
za te czarne cudne oczęta eh Ale nie każdy to dziś wie, jak ja topię się.
serce, duszę bym dał. Fis h /H7/
Świder już złamałem i dwie łopaty,
Ale jeszcze mam metrówkę, coś jeszcze zmierzę se. Myślę, leżąc pośród kwiatów
Leśniczy wyszedł z lasu, narobił hałasu, czy w jęczmienia żółtym łanie -
Ale ja już próbki pobrałem i mam święto lasu. Czy przypadkiem za pół wieku
coś z tym światem się nie stanie ?
Gdzie jest zezwolenie, tego nie wie nikt,
Ale jeszcze mi zostało, worków cały plik. Chciałbym, żeby ten nasz świat
przetrwał jeszcze z tysiąc lat
Dziewczyna się topi, po coś ty ją brał, i żeby mogły nasze dzieci
Po coś to dziewczę czarne figlarne z tego świata też się cieszyć.
W torfy wprowadzał.

52
KEJA
4
JA MAM TYLKO JEDEN ŚWIAT Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział a
„Stary czy masz czas, potrzebuję do załogi GaCG
Kiedy w piątek słońce świeci De jakąś nową twarz”. C
serce mi do góry wzlata, A7 D Amazonka wielka rafa oceany trzy C7 d
że w sobotę wezmę plecak e rejs na całość - rok, dwa lata a
w podróż do mojego świata. A7 D to powiedziałbym. Ea

Bo ja mam tylko jeden świat e Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht. aEa
słońce, góry, pola, wiatr. A7 D h Gdzie ta koja wymarzona w snach. CGC
I nic mnie więcej nie obchodzi e Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat. GCd
bom turysta się urodził. A7 D Gdzie ta brama na szeroki świat. aEa

Dla mnie w mieście jest za ciasno Gdzie ta keja a przy niej ten jacht.
wśród pojazdów, kurzu, spalin. Gdzie ta koja wymarzona w snach.
Ja w zieloną jadę ciszę, W każdej chwili płynę w taki rejs.
w ścieżki pełne słodkich malin. Tylko gdzie to jest ? No gdzie to jest ?
Ulica szeroka, wystawa ta, tu.
Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż. Na chwilę przystajesz zdumiony.
Stare dżinsy wypłowiałe impregnuje kurz. Uśmiechnij się więc i zawołaj
W kompasie igła zardzewiała lecz kierunek znam. jak wtedy gdy na grzbiecie Cię niósł ...
Biorę stary wór na plecy i przed siebie gnam. Radosny to dzień, wspaniały to dzień
wracają z ołowiu żołnierze.
Przeszły lata zapyziałe, zarósł rzęsą staw. Ze strychu znów w dół schodami aż tu
Na przystani czółno stało, kolorowy paw. wracają lecz już nie do Ciebie.
Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step. By ktoś tak jak Ty radosne miał dni
Lecz dalej marzy o załodze ten samotny łeb. powrócił przyjaciel ten z wiosny.
Dlaczego, to każdy już powie
na plecach przyniosłeś go tu ...
6
KRAJKA
34
KONIK Chorałem dzwonków dzień rozkwita, ad
jeszcze od rosy rzęsy mokre, aF
Za rok może dwa, schodami na strych a we mgle turkoce pierwsza bryka, ad
odejdą z ołowiu żołnierze. a E7 słońce wyrusza na włóczęgę. E E7
Przeminie jak wiatr uśmiechów Twych świat E7 Drogą pylistą, drogą polną
kolory marzeniom odbierze. E7 a jak kolorowa panny krajka,
Za rok może dwa, schodami na strych a słońce się wznosi nad stodołą
za misiem kudłatym poczłapią ad będziemy tańczyć walca.
beztroskie te dni i zobaczysz, da
że jednak wspaniały był on ... H7 E7 /DCEH/ A ja mam swoja gitarę, dG
Konik, z drzewa koń na biegunach, A E7 spodnie wytarte i buty stare, Ca
zwykła zabawka, mała huśtawka E7 wiatry niosą mnie. d E a A7
a rozkołysze, rozbawi. A
Konik, z drzewa koń na biegunach Zmoknięte świerszcze stroją skrzypce,
przyjaciel wiosny, uśmiech radosny. żuraw się wsparł o cembrowinę
Każdy powinien go mieć. wiele naniesie wody jeszcze,
Kłopotów masz sto i zmartwień masz sto wielu się ludzi z niej napije.
bez przerwy ta trwa karuzela. Drogą pylistą, drogą polną
Nie lalka co łka, nie piłka co gra jak kolorowa panny krajka,
bez reszty Twój czas dziś zabiera. słońce się wznosi nad stodołą
będziemy tańczyć walca.

7
ŁADNE OCZY MASZ
4
LATO Ładne oczy masz, komu je dasz, CFC
takie ładne oczy, takie ładne oczy. GCGC
Rzecz między nami była cicha. Wśród wysokich traw głęboki staw FC
Westchnąłem do Ciebie tak jak się wzdycha. jak mnie nie pokochasz to się w nim utopię. GCGC
I było nam razem ciasno, miło,
dużo się spało i często piło. W stawie zimna woda, dG7C
No i czego, czego jeszcze chcesz ! trochę będzie szkoda, dG7C
trochę będzie szkoda gdy dG7C a
Lato, lato wszędzie. utopię się w nim. dGC
Zwariowało, oszalało moje serce.
Lato, lato wszędzie, Powiedz, że mi jak odgadnąć mam
a Ty dziewczę zaraz wpadniesz w moje ręce. czy mnie będziesz chciała, czy mnie będziesz chciała.
Przez głęboki staw łabędzie dwa
Piszę i wymyślam słowa piosenki, grzecznie sobie płyną, czy mnie chcesz dziewczyno.
żebyś pomyślała jak jestem wielki.
I nie wiesz, że to właśnie ja Inne oczy masz każdego dnia,
chcę dać Ci wielki wina balon. diabeł nie odgadnie co w nich chowasz na dnie.
No i czego, czego jeszcze chcesz ! Przez głęboki staw przeleciał wiatr,
po rozległej toni fala falę goni.
Ptaki zaryczały świtem na niebie.
Zaśpiewałem parę dźwięków tylko dla Ciebie.
I w oczy Twoje zamglone spoglądam,
krzyczę do ucha : Ciebie pożądam,
Tylko Ciebie, Ciebie jeszcze chcę !
Był kiedyś na tej plaży taki co się odważył,
ratownik miał baczenie i dał mu ostrzeżenie.
Zabrała gościa woda na dno poszedł jak kłoda,
na zawsze się pogrążył bo ratownik nie zdążył.

49
65 MORSKIE OPOWIEŚCI
MAJKA
Kiedy rum zaszumi w głowie d
cały świat nabiera treści, C
Gdy jestem sam, myślami biegnę GeCD
wtedy chętnie słucha człowiek d
do mej najdroższej, jak rzeka wiernej.
Morskich opowieści. ACd
Majka, nie jestem Ciebie wart.
Majka i zmieniłbym dla Ciebie cały świat.
Kto chce, to niechaj słucha, C
Choć dni mijają i czas ucieka
kto nie chce niech nie słucha, d
Ty jesteś wierna, wierna jak rzeka.
jak balsam są dla ucha d
Morskie opowieści.
Byłaś mą gwiazdą, byłaś mą wiosną,
sennym marzeniem, myślą radosną.
Hej, ha ! Kolejkę nalej !
Hej, ha ! Kielichy wznieśmy !
Oddałbym wszystko, bo jesteś inna
To zrobi doskonale morskim opowieściom
za jeden uśmiech, jedno spojrzenie.
Łajba to jest morski statek,
MONIKA sztorm to wiatr co dmuch z gestem.
Cierpi kraj na niedostatek
Na plaży słońce praży tu bladość ciał zanika, C G G7 C Morskich opowieści.
wśród tłumu wczasowiczów dziewczyna ratownika. C7 F G C
I patrzą setki oczu i z wody i z kocyka Pływał raz marynarz, który Rudy Joe, kiedy popił,
gdy ona idzie plażą wszyscy o niej marzą. żywił się wyłącznie pieprzem, robił bardzo głupie miny,
sypał pieprz do konfitury albo też skakał do wody
Monika, ach Monika dziewczyno ratownika C G7 C i do zupy mlecznej. i gonił rekiny.
pół plaży tutaj marzy, że kiedyś się przydarzy. C7 F G C
Twe ciało opalone, prawie nie osłonione
każdy wzrokiem dotyka Monika, Monika ,Monika. Jak spod Helu raz dmuchnęło, I choć rekin twarda sztuka,
żagle zdarła moc nadludzka. ale Joe w wielkiej złości
Patrzę - w koję mi przywiało łapał gada od ogona
nagą babę z Pucka. i mu łamał kości. 12
NIE PŁACZ EWKA
23
MY CYGANIE Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak Ca
na Twe babskie łzy. G
My Cyganie co pędzimy razem z wiatrem, FC Po ulicy miłość, hula wiatr
my Cyganie znamy cały świat, a wśród rozbitych szyb.
my Cyganie wszystkim gramy, da Patrz poeci śliczny prawdy sens
a śpiewamy sobie tak. H7 E a A7 roztrwonili w grach.
W półlitrówkach pustych SOS
Ore, ore siabadabada amore FC wysyłają w świat.
Hej amore siabadabada ! da
O buriaty, o szagriaty, da Żegnam was, już wiem dF
Hejże trojka na mienia ! H 7 E a A7 nie załatwię wszystkich pilnych spraw. CGa
Idę sam właśnie tam dF
Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mnę, gdzie czekają mnie. C
kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr.
Zamknę oczy liście więdną, Tam przyjaciół kilku mam od lat
kiedy milknę - milczy świat. dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram.
Jeszcze raz żegnam was
Gdy śpiewamy słucha z nami cała ziemia, nie spotkamy się.
gdy śpiewamy słucha każdy rad.
Niechaj każdy z nami śpiewa, Proza życia to przyjaźni kat.
niech rozbrzmiewa piosnka ta. Pęka cieńka nić.
Telewizor, meble, mały fiat
oto marzeń szczyt.
Hej prorocy moi z gniewnych lat
obrastacie w tłuszcz.
Już was w swoje szpony dopadł szmal,
zdrada płynie z ust.
4 PRZECHYŁY
OPADŁY MGŁY
Pierwszy raz przy pełnym takielunku eDe
Opadły mgły i miasto ze snu się budzi GC Biorę ster i trzymam kurs na wiatr, eDe
górą czmycha już noc. GD I jest jak przy pierwszym pocałunku a H7 e
Ktoś tam cicho czeka, by ktoś powrócił GC W ustach sól, gorącej wody smak. a H7 e
do gwiazd jest bliżej niż krok. GC
Pies się włóczy popod murami - bezdomny, GC O ho-ho przechyły i przechyły, a H7 e
niesie się tęsknota czyjaś na świata cztery strony. GDG O ho-ho za fala falą mknie, a H 7e
A Ziemia toczy, toczy swój garb uroczy GC O ho-ho trzymajcie się dziewczyny. A H7 e
toczy, toczy się los. x 2 GD Ale wiatr ósemką chyba dmie. Cde
Ty co płaczesz ażeby śmiać mógł się ktoś G C
Już dość ! Już dość ! Już dość ! GD Zwrot przez sztak OK. zaraz to zrobię,
Odpędź czarne myśli, dość już Twoich łez G C Słyszę jak kapitan cicho klnie.
niech to wszystko przepadnie we mgle. GD Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem
Bo nowy dzień wstaje, bo nowy dzień wstaje, G C To on mnie od tyłu kumple w śmiech.
nowy dzień ! GD
/G/ Hej Ty tam, za burtę wychylony,
Z dusznego snu już miasto się wynurza, tu naprawdę, nie ma się z czego śmiać.
słońce wschodzi gdzieś tam, Cicho sieć i lepiej proś Neptuna
tramwaj na przystanku zakwitł jak róża, Żeby coś nie spadło ci na kark.
uchodzą cienie do bram.
Ciągną swoje wózki dwukółki mleczarze, Krople mgły, w tęczowym kropel pyle
nad dachami snują się sny podlotków pełne marzeń Tańczy jacht, po deskach spływa dzień.
Jutro znów odpłynę, bo odkryłem
A Ziemia toczy, toczy swój garb uroczy
Morze i żeglarską, starą pieśń.
toczy, toczy się los. x 2
Ty co płaczesz ażeby śmiać mógł się ktoś
Już dość ! Już dość ! Już dość !
Odpędź czarne myśli, porzuć błędny wzrok
niech to wszystko zabierze już noc.
Bo nowy dzień wstaje, bo nowy dzień wstaje,
nowy dzień !
Wstaje nowy dzień.
43
12 UKRAINA
jutrzenki szal na stokach gór.
Hej tam gdzieś znad czarnej wody a Nowy dzień budzi się, budzi się
siada na koń ułan, ułan młody E7 melodię dnia już rosa gra.
czule żegna się z dziewczyną a
jeszcze czulej z Ukrainą. EaG Reggae, bieszczadzkie reggae, x 2
słońcem pachnące ma jagód smak.
Hej, hej, hej sokoły C Reggae, bieszczadzkie reggae x 2
omijajcie pola, góry, lasy, doły. G E7 jak potok rwący przed siebie gna.
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku a
mój stepowy skowroneczku. E a G7 /a/ Połonin czar ma taką moc,
że gdy je ujrzysz pierwszy raz
Wiele dziewcząt jest na świecie wrócić chcesz, wrócić chcesz tu za rok,
lecz najwięcej w Ukrainie. z poranną rosą czekać dnia.
Tam me serce pozostało
przy kochanej mej dziewczynie.

Ona jedna tam została


przepióreczka moja, moja, mała,
a ja tutaj w obcej stronie
dniem i nocą tęsknię do niej.

Żal, żal za dziewczyną,


za zieloną Ukrainą.
Żal, żal serce płacze
już jej więcej nie zobaczę.

Wina, wina, wina dajcie,


a jak umrę pochowajcie
na zielonej Ukrainie,
przy kochanej mej dziewczynie.

23
BIESZCZADZKIE REGGAE
Porannej mgły snuje się dym, dC
34 ZAWSZE TAM GDZIE TY
WHISKY
Zamienię każdy oddech w niespokojny wiatr, CaG
Mówią o mnie w mieście „Co z niego za typ”, GCGC by zabrał mnie z powrotem tam gdzie masz swój świat
wciąż chodzi pijany, pewno nie wie co to wstyd. GCGC Poskładam wszystkie szepty w jeden ciepły krzyk,
Brudny niedomyty w stajni ciągle śpi, Da żeby znalazł Cię aż tam, gdzie pochowałaś sny.
czego szukasz w naszym mieście, CGa
„idź do diabła” mówią ludzie CGa
ludzie pełni cnót, ludzie pełni cnót. DGCG Już teraz wiem, że dni są tylko po to, FG
C by do Ciebie wracać każdą nocą złotą. Ca
Nie znam słów co mają jakiś większy sens, FG
Kiedyś chciałem zmądrzeć i po ich stronie być, jeśli jedno, jedno tylko wiem. Ca
spać w czystej pościeli, świeże mleko pić. Być tam, zawsze tam gdzie Ty. FG
Tak naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być
pomyślałem więc o żonie, aby stać się jednym z nich
stać się jednym z nich, stać się jednym z nich. Nie pytaj mnie o jutro, to za tysiąc lat,
płyniemy białą łódką w niezbadany świat.
Miałem na oku hacjendę, wspaniałą mówię wam, Poskładam nasze szepty w jeden ciepły krzyk,
lecz nie chciała w niej zamieszkać żadna z pięknych dam. by już nie uciekły nam, by wysuszyły łzy.
Wszystkie śmiały się wołając, wołając za mną wciąż
„Bardzo ładny frak masz Billy ale kiepski byłby z Ciebie
kiepski byłby mąż, kiepski byłby mąż”. Już teraz...
Budzić się i chodzić spać we własnym niebie,
Whisky moja żono, jednak tyś najlepszą z dam. być tam, zawsze tam gdzie Ty.
Już mnie nie opuścisz nie, nie będę sam. Żegnać się co świt i wracać znów do Ciebie,
Mówią Whisky to nie wszystko, można bez niej żyć. być tam, zawsze tam gdzie Ty.
Lecz nie wiedzą o tym ludzie, że najgorsze w życiu to Budzić się i chodzić spać we własnym niebie,
to samotnym być, to samotnym być. być tam, zawsze tam gdzie Ty.

12
HEJ BYSTRA WODA
34
Hej bystra woda, bystra wodiczka D zagubieni wśród ulic bram. DAE
pytało dziewczę o Janicka. GAD Przemarznięte grzeją dłonie, AE
Hej lesie ciemny, lesie zielony AD dokądś pędzą, za czymś gonią fis cis
ka mój Janicek umilony. GAD i budują wciąż domki z kart. DAE

A tam w mech odziany kamień, DA


Hej mój Janicku, miły Janicku tam zaduma w wiatru graniu, DA
nie choć po orawskim chodnicku. tam powietrze ma inny smak. DAE
Hej dość to zeń nagnał łowiecek Porzuć kroków rytm na bruku, DA
ostań przy dziewcynie kolwiecek. spróbuj, znajdziesz jeśli szukać zechcesz DAD
nowy świat, lepszy świat. AE

Hej powiadali, hej powiadali Płyną ludzie miastem szarzy


hej, że Janicka porubali. pozbawieni złudzeń , marzeń
Hej porubały go Orawiany wymijając wciąż główny nurt.
hej za łowiecki, za barany. Kryją się w swych norach krecich
i śnić nawet o karecie
co lśni złotem, nie potrafią już.
Hej mówiła ci, miły Janicku
nie choć po orawskim chodnicku. Żyją ludzie, asfalt depczą
Hej, bo Cię te orawskie juhasy nikt nie krzyknie, każdy
Długie uz hań cekali casy. szepcze.
Drzwi zamknięte, zaklepany
krąg.
Hej dziwce ślocha, hej dziwce płace Tylko czasem kropla z oczu
uz go, Janicka nie łobace. po policzku w dół się stoczy
Ka orawskiego zamecku ściany i to dziwne drżenie rąk.
leży Janicek porubany.
12
12 PRZEŻYJ TO SAM
BEZ SŁÓW Na życie patrzysz bez emocji Ghe
na przekór czasom i ludziom wbrew. aD
Chodzą ulicami ludzie AE Gdziekolwiek jesteś w dzień czy w nocy
maj przechodzą, lipiec grudzień, fis cis oczyma widza oglądasz grę.
ktoś inny zmienia świat za Ciebie, Hej przyjaciele! Zostańcie ze mną! CGFD
nadstawia głowę podnosi krzyk. Przecież wszystko to co miałem CG
a Ty z daleka, bo tak lepiej oddałem wam. FC
i w razie czego nie tracisz nic. Hej przyjaciele! Choć chwilę jedną! CGFC
Znowu w życiu mi nie wyszło, CG
Przeżyj to sam, przeżyj to sam, GheaD znowu jestem sam. FC
nie zamieniaj serca w twardy głaz Ghe
póki jeszcze serce masz. aD Znów spóźniłem się na pociąg i odjechał już.
Tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi.
Stoję smutny na peronie z tą walizką jedną.
Widziałeś wczoraj znów w dzienniku Tak jak człowiek, który zgubił od domu swego klucz.
zmęczonych ludzi wzburzony tłum,
i jeden szczegół wzrok twój przykuł Tam dokąd chciałem już nie dojdę,
ogromne morze ludzkich głów, szkoda zdzierać nóg.
a spiker cedził ostre słowa Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres.
od których nagła wzbierała złość. Wy pójdziecie inną drogą zostawicie mnie.
I począł w Tobie gniew Zamazanych drogowskazów nie odczytam już.
kiełkować.
I pomyślałeś milczenia dość.

12
TAK BARDZO SIĘ STARAŁEM
12
PRZYJACIELE Kto za Tobą w szkole ganiał C
Do piórnika żaby wkładał C
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, CG Kto, no powiedz kto? GCG
szkoda zdzierać nóg. FC Kto na ławce wyciął serce C
Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres. CGFC I podpisał „głupiej Elce” C
Wy pójdziecie inną drogą zostawicie mnie. CGFC Kto, no powiedz kto?
Odejdziecie, sam zostanę na rozstaju dróg CGFC
Tak bardzo się starałem FC
A Ty teraz nie chcesz mnie GC Ref: O Ela, straciłaś przyjaciela FGCa
Dla Ciebie tak cierpiałem FC Musisz się wreszcie nauczyć, FG
Powiedz mi dlaczego nie chcesz mnie? d D7 G Że miłości nie można odrzucić Ca
Że miłości nie można odrzucić FGC
Kto dla Ciebie nosił brodę
Spodnie w kwiatki włożył modne Pytałem, błagałem, Ty nic nie mówiłaś
Kto, no powiedz kto? Nie byłaś już dla mnie taka miła
Kto Tuwima wiersz przepisał Patrzyłaś tylko z niewinną miną
Jako własny Tobie wysłał I zrozumiałem, że coś się skończyło
Kto, no powiedz kto?
Aż wreszcie poszedłem po rozum do głowy
Ja dla Ciebie byłem gotów Kupiłem na targu nóż sprężynowy
Kilo wiśni zjeść z pestkami Po tamtym zostało już tylko wspomnienie
Ja, tak tylko ja! Czarne lakierki co jeszcze nie wiem.
Teraz kiedy Cię spotykam
Mówisz mi, że się nie znamy
Czy to ładnie tak!

38
12
TEKSAŃSKI
O ELA! Herbata stygnie zapada mrok DGA
A pod piórem ciągle nic. DGA
Byłaś naprawdę fajną dziewczyną Ce Obowiązek obowiązkiem jest,
I było nam razem naprawdę miło C7a Piosenka musi posiadać tekst.
Lecz tamten to chłopak był bombowy dF Gdyby chociaż mucha zjawiła się,
Bo trafiał w dziesiątką w strzelnicy sportowej dFG Mogłabym ją zabić,
a później to opisać.
Gdy rękę trzymałem na twoim kolanie W moich słowach słoma czai się GAD
To miałem o tobie wysokie mniemanie Nie znaczą nic GAD
Lecz kiedy z nim w bramie piłaś wino Ło o oo o...
Coś we mnie drgnęło, coś się zmieniło. Jeśli szukasz sensu prawdy w nich – zawiedziesz się.
A może zmienić zasady gry, Jak byśmy byli szczęśliwi
Chcesz usłyszeć słowa, Gdybym nie kochał cię wcale. C G C
To sam je sobie wymyśl,
Nabij diabła, chmurę śmierci weź, pomoże Ci Przed szczęściem żywić obawę
Ło o oo o... Z nadzieją, że mi ja skradniesz
Wnet Twe myśli w słowa zmienią się, Wlokę ten ból przez Włocławek
Wyśpiewasz je sam. Kochając Cię jak Irlandię

Gdzieś na ulicy Fabrycznej


Spotkać nam się wypadnie
Lecz takie są widać wytyczne
By kochać Cię jak Irlandię

Czy mi to kiedyś wybaczysz


Działałem tak nieporadnie
Czy to dla Ciebie coś znaczy,
Że kocham Cię jak Irlandię.

20
MOJA I TWOJA NADZIEJA
19
KOCHAM CIĘ JAK IRLANDIĘ Spróbuj powiedzieć to, nim uwierzysz, że a*G*F*a*G*
Nie warto mówić kocham F*
Mieszkałaś gdzieś w domu nad Wisłą Ce Spróbuj uczynić gest, nim uwierzysz, że a*G*F*a*G*
Pamiętam to tak dokładnie G0 d
Twoich czarnych oczu bliskość BF Nic nie warto robić. F*
Wciąż kocham Cię jak Irlandię CG
Nic naprawdę nic nie pomoże, a*G*F*a*G*F*
Ref: A Ty się temu nie dziwisz Jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości.
Wiesz dobrze co było by dalej
nakręcą mnie E7
Musisz odnaleźć nadzieję i nieważne, że
Nazwą Ciebie głupcem Nie wiem jak mam to zrobić
Musisz pozwolić by, sny sprawiły By mężczyzna się stać
Byś pamiętał, że I nie wypaść ze swej roli
Tego co pierwszy razGładzę czule jej ciało
Nic naprawdę nic nie pomoże, Skradam się do jej ust
Jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości. Wiem, że to jeszcze za mało
Aby Ciebie mieć, aby Ciebie mieć.
Moja i Twoja nadzieja aGFaGa GFG
Uczyni realnym krok w chmurach aGFaG GFG
Moja i Twoja nadzieja Czerwony jak cegła A Nie wiem jak to się stało
Pozwoli uczynić dziś cuda Rozgrzany jak piec A Ona chyba już śpi
Muszę mieć, muszę ją mieć E Leżę obok pełen wstydu
Nic naprawdę nic nie pomoże, aGFG Nie mogę tak odejść H Krótki to był zryw
Jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości. a G F G Gdy kusi mnie grzech Cis A Będzie lepiej gdy pójdę
Muszę mieć, muszę ją mieć. EAH Nie chcę patrzeć jej w twarz
Może kiedyś da mi szansę
Spróbować jeszcze raz.

12
ZORRO
12
CZERWONY JAK CEGŁA Zorro, Zorro, Zorro,
Emocji będzie sporo x 3
Nie wiem jak mam to zrobić E Gdy w czarnej masce Zorro x 3
Ona zawstydza mnie AE H Po nocach mi się śni.
Strach ma tak wielkie oczy EA
Wokół ciemno jest EH Na konia wsiada, x 3
A w ręku błyszczy szpada x 3
Czuję się jak Benijamin EAE I za drzewami znika x 3
I udaję, że śpię H Już taki jego los
Może walnę kilka drinków E fis
Może nakręcą mnie AE Sierżant Garsija x 3
Od Zorra dostał w ryja x 3 Nie myśl, że nie kocham,
I teraz leży w łóżku x 3 lub, że tylko trochę,
I klepie się po brzuszku. Ja Cię kocham nie powiem
No bo nie wypowiem
Tak ogromnie, bardzo
Jeszcze więcej może
I dlatego właśnie żegnaj,
Zrozum dobrze żegnaj.
Z nim będziesz szczęśliwa
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim
Ja cóż włóczęga niespokojny duch
Ze mną można tylko pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek, jaki rok,
Jaki miesiąc, jaki dzień i jaka godzina
Kończy się, a jaka zaczyna.
Ze mną można, tylko w dali, znikać cicho.
12
CZERWONY KAPTUREK
12
Z NIM BĘDZIESZ SZCZĘŚLIWSZA Szła dziewczynka bardzo mała przez ciemny las CGC
Czerwony kapturek miała, czerwony pas, CGC
Zrozum to co powiem, ce A za pasem kolta, w małej rączce sporta, FCA7
Spróbuj to zrozumieć dobrze, ae Do babuni szła uderzyć sobie w gaz. D7 G
Jak życzenia najlepsze te urodzinowe Fc
Albo noworoczne jeszcze lepsze może. dE Ptaszki w górze przelatują i szumi bór
O północy gdy składane Fc A motylki podśpiewują i nie ma chmur
Drżącym głosem nie kłamane E Słonko raźno świeci, w górze bocian leci
Z nim będziesz szczęśliwa Fc I żubrówką się upija stary żubr.
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim dE
Ja cóż włóczęga niespokojny duch Fc Wtem za krzaka wilk wyskoczył i woła stój
Ze mną można tylko pójść na wrzosowisko d Lecz za chwilę krwią już broczy kudłaty zbój
I zapomnieć wszystko a A dziewczynka mała broń repetowała
Jaka epoka, jaki wiek, jaki rok, Fcdc Poprawiając zakurzony ludowy strój.
Jaki miesiąc, jaki dzień i jaka godzina dFcd
Kończy się, a jaka zaczyna. Fc Z tej piosenki morał taki wynika nam
Nie zaczepiaj małych dziewcząt gdy jesteś sam Południowy głód, kurz i bród.
Bo dziewczynki małe są tak bardzo śmiałe
Że czasami mogą zrobić krzywdę wam. Nadgryziony wdzięk
Pustej szklanki brzdęk
Niespełniony sen itp.
Podzielony świat,
Myśli warte krat
Zaleczony lęk, weź co chcesz.

12
AUTOBIOGRAFIA
12
Ca NIEWIELE CI MOGĘ DAĆ Gdy usłyszał o mnie świat a
W mej piwnicy był nasz klub CG
Sto gorących słów C Kumpel radio zniósł usłyszałem Blue Suede Shoes
Gdy na dworze mróz aC I nie mogłem w nocy spać.
W niewyspaną noc, jeden koc d F FC Wiatr odnowy wiał, darowano resztę kar
Solo moich ust C Znów się można było śmiać
Gitarowy blues aC W kawiarniany gwar jak tornado jazz się darł
Kilka dróg na skrót, parę słów. d FC FG I ja też chciałem grać.
Ref. nie mogę ci wiele dać
nie mogę ci wiele dać, bo sam dGC Ojciec, Bóg wie gdzie martenowski stawiał piec
niewiele mam aA Mnie paznokieć z palca zszedł
Z gryfu został wiór grałem milion różnych bzdur
nie mogę dać wiele Ci F
I poznałem co to sex
nie mogę dać wiele Ci, przykro mi. d G C FC
Pocztówkowy szał każdy z nas ich pięćset miał
Zamiast nowej pary jeans
Osiem znanych nut
A w sobotnią noc był Luxemburg, chata, szkło
Macartney’a but
Jakże się chciało żyć.
Kilka niezłych płyt, jeden kicz
Siedem chudych lat Było nas trzech F
Talie zgranych kart W każdym z nas inna krew G
Ale jeden przyświecał nam cel
Za kilka lat d
Mieć u stóp cały świat B
Wszystkiego w bród F
Alpagi łyk i dyskusje po świt
Niecierpliwy w nas ciskał się duch
Ktoś dostał w nos to popłakał się ktoś
Coś działo się
12
NIEBO DO WYNAJĘCIA
12
Poróżniła nas za jej Poli Raksy twarz Na tablicy ogłoszeń, pod hasłem „lokale”, e e7
Każdy by się zabić dał Przeczytałem przedwczoraj ogłoszenie ciekawe. e e7
W pewną letnią noc gdzieś na dach wyniosłem koc Na tablicy ogłoszeń fioletowym flamastrem, a7
I dostałem to, com chciał a7
Powiedziała mi, że kłopoty mogą być Ktoś nabazgrał słów kilka, dziwna była ich treść. e e7
Ja jej, że egzamin mam Niebo do wynajęcia, niebo z widokiem na raj. D h7
Odkręciła gaz nie zapukał nikt na czas e
Znów jak pies byłem sam. Tam gdzie spokój jest święty, no bo święci są Pańscy, e7 D
h7
Stu różnych ról czym ugasić mój ból Szklanką ciepłej herbaty, poczęstuje Cię Pan. e e7
Nauczyło mnie życie jak nikt Pomyślałem to świetnie, takie niebo na ziemi,
W wyrku na wznak przechlapałem swój czas Grzechów nikt nie przelicza, nikt nie szpera w szufladzie.
Najlepszy czas Pomyślałem to świetnie i spojrzałem na adres,
W knajpie dla braw klezmer kazał mi grać Lecz deszcz rozmył litery i już nie wiem gdzie jest.
Takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd Niebo...
Pewnego dnia zrozumiałem, że ja Gdy wróciłem do domu, gdzie się błękit z betonem splata,
Nie umiem nic. W Babel wysoki, sięgający chmur.
Słuchaj mnie, tam pokonałem się sam Zaparzyłem herbatę w swym pokoju nad światem,
Oto wyśnił się Wielki Mój Sen Myśląc: „nic nie straciłem, pewnie tak jest i tam”.
Tysięczny tłum spija słowa z mych ust W niebie do wynajęcia, w niebie z widokiem na raj.
Kochają mnie Tam...
W hotelu fan mówi: na taśmie mam
To,jak w gardłach im rodzi się śpiew
Otwieram drzwi i nie mówię już nic
Do czterech ścian.
Choć pokażę ci czym ma odkrywka jest C cis D F
Dla gleby poświęcam się C G C (G7)

Zdarza mi się też po „łódce”, wiesz jak jest


Dziwne wizje wchodzą, opamiętaj się!
Pragniesz znowu kopać lecz to długi rejs
Sztorm się zapowiada, rozwiń żagle więc.
Komary gryzą - Hund ich mać,
A na offa nie stać mnie.
Przychodzi czas na spanie lecz,
Każdy wie, że sen niezdrowy jest!
12
WIELKA WODA
12
A WSZYSTKO TO, bo mady kocham Trzeba mi wielkiej wody, tej dobrej i tej złej,
Na wszystkie moje pogody, niepogody duszy mej,
Czy wiesz malutka jak odkrywkę kopie się, Ca Trzeba mi wielkiej drogi, wśród wiecznie młodych bzów,
Czy czujesz to co ja kiedy wwiercam się? dG Na wszystkie moje złe bogi, niebogi z moich snów.
Podkopuję skarby jak w niewoli pies, Ca
Kto jest temu winien każdy dobrze wie. dG Oceanów mrukliwych i strumieni życzliwych,
Nie ma takich twardych gleb, aF Piachów siebie niepewnych i opowieści rzewnych,
Które zbadać by nie dały się. Ge Drogi biało - srebrzystej, dróżki nieuroczystej,
Przeczucie mam, że jednak spyta ktoś, aF Czarnych głębin niepewnych i ptasich rozmów śpiewnych.
Czy łopata ta nie złamie się? G G7
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź, gdzie śmieją się śmiechy w
To tylko radość rozpiera mnie, ciemności, i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
Zawsze wtedy kiedy rozkopuję cię. Nie daj mi Boże, broń Boże skosztować tak zwanej życiowej
Raz jestem dr Bogacz, raz Mister K. mądrości,
Transformacja trwa, nie zatrzymam jej. Dopóki życie trwa, póki życie trwa.
Oko w oko stań z Mister K.
No powiedz boisz się, Trzeba mi wielkiej wody, tej dobrej i tej złej,
Za późno już nie uciekniesz mu Na wszystkie moje pogody, niepogody duszy mej,
Lepiej gdy w leszczynie schowasz się! Trzeba mi wielkiej psoty, trzeba mi psoty, hej!
Na wszystkie moje tęsknoty, ochoty duszy mej,
A wszystko to, bo mady kocham CEaG Wielkich wypraw pod Kraków, nocnych rozmów rodaków,
I nie wiem jak bez gleby mógłbym żyć C a G G7 Wysokonogich lasów i bardzo dużo czasu.
Więc póki młode lata, póki wiosenne dni,
Niechże przynajmniej teraz nie płyną gorzkie łzy. / 2x

12
12 ZIELONY PŁOMIEŃ
DALEJ WESOŁO
C G7 C B As G7 C
Dalej wesoło niech popłynie gromki śpiew, D W dąbrowy gęstym listowiu błyska zielona skra:
Niech stutysięcznym echem zabrzmi pośród drzew, F C C G7 C B B7 Es
Niech spędzi z czoła wszelki smutek, wszelki cień, F a Trzepoce z wiatrem jak płomień mundur harcerski nasz.
Wszak słoneczny mamy dzień. D G C B Es B Es B Es G7
Tra, la, la, la, la, la, la, la, C Czapka troszeczkę na bakier, dusza rogata w niej,
W sercu radość się rozpala, F C C G7 C B As G7 C
Tra, la, la, la, la, la, la, la, E a Wiatr polny w uszach i ptaki w pachnących włosach drzew.
Chcemy słońca, chcemy żyć bez końca. D G C
Harce, wycieczki, obozowych przeżyć moc, Tam gdzie się kończy horyzont, leży nieznany ląd,
Piosnki gorące mknące jak kamyki z proc, Ziemia jest trochę garbata, wiec go nie widać stąd.
Serca złączone bratnich uczuć cudną grą, Kreską przebiega błękitna, strzępioną pasmem gór,
Pozdrowienia ku wam ślą. Żeglują ku tej granicy białe okręty chmur.

Gdzie niskie niebo usypia na rosochatych pniach,


Gdziekolwiek namiot rozpinam, będzie kraina ta.
UPŁYWA SZYBKO ŻYCIE Zieleń o zmroku wilgotna z niebieską plamką dnia,
Cisza jak gwiazda ogromna w grzywie złocistych traw.
F G7 C7 F
Upływa szybko życie, jak potok płynie czas, W dąbrowy gęstym listowiu błyska zielona skra:
G7 C7 F Trzepoce płomień zielony, mundur harcerski nasz.
Za rok, za dzień, za chwilę razem nie będzie nas. / 2x Czapka troszeczkę na bakier, lecz nie poprawiaj jej,
I nasze młode lata popłyną szybko w dal, Polny za uchem masz kwiatek, duszy rogatej lżej!
A w sercu pozostanie tęsknota, smutek, żal. / 2x
Tylko czemu ręce ma białe Tylko pyta kryjąc rumieniec
Chciałem zapytać, zapomniałem Czemu patrzą jak potępieniec
Ciało kłoniąc skinęła dłonią, Czemu zgrzytam,
wsparła skroń o skroń kiedy się pyta czy ma ładny biust
Znów zapadłem w nią jak w toń. Czemu toczę pianę z ust.

12
YESTERDAY
12
BARANEK Yesterday, all my troubles seemed so far away
Now it looks as though they're here to stay
Ach ci ludzie to brudne świnie A Oh I believe in yesterday.
Co napletli o mojej dziewczynie d Suddenly I'm not half the man I used to
Jakieś bzdury o jej nałogach A be
To po prostu litość i trwoga d There's shadow hanging over me
Tak to bywa gdy ktoś zazdrości D Oh yesterday came suddenly.
Kiedy brak mu własnej miłości f Why she had to go I don't know, she
Plotki płodzi, mnie nie zaszkodzi żadne obce zło Ad wouldn't say.
Na mój sposób widzieć ją Ad I said something wrong; now I long for
REF: Na głowie kwietny ma wianek Ad yesterday.
W ręku zielony badylek Ad Yesterday, love was such an easy game to play.
A przed nią bieży baranek Ad Now I need a place to hide away
A nad nią lata motylek. Ad Oh I believe in yesterday.
Krzywdę robią mojej panience Mm mm mm mm mm.
Opluć chcą ją podli zboczeńcy
Utopić chcą ją w morzu zawiści
Paranoicy, podli sadyści
Utaplani w podłej rozpuście
OGNISKA JUŻ DOGASA BLASK
A na gębach fałszywy uśmiech
Byle zagnać do swego bagna, ale wara wam D Bm D D7 G
Ja ją przecież lepiej znam. Ogniska już dogasa blask, braterski splećmy krąg.
F#m Bm E A7 Bm A7 D
Znów widzieli ją z jakimś chłopem Ech dziewczyna pięknie się stara W wieczornej ciszy, w świetle gwiazd ostatni uścisk rąk. /2x
Znów wyjechała do St. Tropez Kosi pieniądz, ma jaguara F#m Bm Em A7 D D7 G
Znów męczyła się Boże drogi Trudno pracę z miłością zgodzić Kto raz przyjaźni poznał moc, nie będzie trwonił słów,
Znów na jachtach myła podłogi Rzadziej może do mnie przychodzić F#m Bm Em A Bm A7 D
Przy innym ogniu w inną noc do zobaczenia znów. /2x
Nie zgaśnie tej przyjaźni żar, co połączyła nas.
Nie pozwolimy by ją starł nieubłagany czas /2x 12
Przed nami jasnych godzin moc i noc młodzieńczych snów. PŁONIE OGNISKO W LESIE
Przy innym ogniu w inną noc do zobaczenia znów. /2x
Płonie ognisko w lesie, C
ZEGARMISTRZ ŚWIATŁA Wiatr smętną piosnkę niesie. G C
a G Przy ogniu zaś drużyna C
A kiedy przyjdzie także po mnie Gawędę rozpoczyna. GC
D a Czuj czuj, czuwaj, czuj czuj, czuwaj! G C
Zegarmistrz światła purpurowy Rozlega się dokoła
C G Czuj czuj, czuwaj, czuj czuj, czuwaj!
By mi zabełtać błękit w głowie Radosne echo woła.
D a Przestańcie się już bawić
To będę jasny i gotowy. I czas swój marnotrawić.
Spłyną przeze mnie dni na przestrzał Niech każdy z was się szczerze
Zgasną podłogi i powietrza Do pracy swej zabierze.
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie na zawsze. TAŃCZ GŁUPIA, TAŃCZ
UPŁYWA SZYBKO ŻYCIE U Maksyma w Gdyni znów Cię widział ktoś a FG aF
G
Upływa szybko życie, F g7 Sypał zielonymi mahoniowy gość
Jak potok płynie czas, C7 F Boney M zagrało, kelner zgiął się w pół
Za rok, za dzień, za chwilę g7 Potem odjechało złote BMW
Razem nie będzie nas. C7 F Tańcz głupia, tańcz, swoim życiem się baw C G a F
Wprost na spotkanie ognia leć
I nasze młode lata Tańcz głupia, tańcz, wielki bal sobie spraw
Popłyną szybko w dal, To wszystko co dziś możesz mieć CGa
A w sercu pozostanie Sama tego chciałaś, pewnie coś był wart
Tęsknota, smutek, żal. Zapłacony ciałem kolorowy slajd
Tańcz głupia...
Więc póki młode lata, Czasem tak dla checy, lubię patrzeć jak
Póki wiosenne dni, Coraz bliżej świecy ruda krąży ćma.
Niechże przynajmniej teraz Tańcz głupia...
Nie płyną gorzkie łzy.
12
KONIEC e G D G
Tyle było dni, do utraty sił
G D e C /2x a E G D
G D e C Do utraty tchu, tyle było chwil
To już jest koniec nie ma już nic e G D G
G D e C Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic
Jesteśmy wolni możemy iść a E G D
To już jest koniec możemy iść Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, że:
Jesteśmy wolni bo nie ma już nic a H7
G D Ważne są tylko te dni,
Robaczek w swej dziurce jak docent za biurkiem e C D G
e C Których jeszcze nie znamy
I pszczółka na kwiatkach jak kontrol w tramwajach Ważne jest kilka tych chwil,
G D Tych na które czekamy.
Tak dłubie i gmera, napisze, wymyśli Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad
e C Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł
Obejdzie wokoło, zabrudzi, wyczyści Choć majątek prysł, on nie stoczył się
I krzaczek przy drodze i brat przy maszynie Wytłumaczyć umiał sobie, wtedy właśnie, że:
Jak noga w skarpetce, sprzedawca w kantynie Ważne są...
Kamyczek na polu i strażnik na straży e h G D
Lodówka wciąż ziębi, kuchenka wciąż parzy Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy
A po co, a po co tak dłubie i dłubie Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych
A za co, a za co tak myśli i skubie a e C G
A tak się przykłada i nudzi z ekranu Jak oddzielić nagle serce od rozumu
I bredzi latami wieczorem i rano e h G D
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy
Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję
Odpowiedzi szukaj, czasu jest niewiele

12
JOLKA, JOLKA
12
DNI KTÓRYCH NIE ZNAMY Jolka, Jolka pamiętasz lato ze snu CGa
Gdy pisałaś: "Tak mi źle. CGa Jak co dzień rano bułkę maślaną GD
Urwij się choćby zaraz, coś ze mną zrób CG da Popijam kawą nad gazety plamą CD
Nie zostawiaj mnie samej, o nie. CGF Nikt mi nie powie, wiem co mam robić
Żebrząc wciąż o benzynę, gnałem przez noc Szklanką o ścianę rzucam, chcę wychodzić
Silnik rzęził ostatkiem sił, Na klatce stoi cieć, co się boi
Aby być znowu w tobie, śmiać się i kląć. Nawet odkłonić, miotłę ściska w dłoni
Wszystko było tak proste w te dni. Ortalion szary chwytam za bary
Dziecko spało za ścianą, czujne jak ptak I przerażonej twarzy krzyczę prosto w nos
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak Chciałbym być sobą...
Słodkie były jak krew twoje łzy.
dF C d F C Trzymam się ściany niczym pijany
Emigrowałem z objęć Twych nad ranem Tłum wkoło tańczy, tangiem opętany
d F C d F G Stopy zmęczone depczą koronę
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem. Król balu zwleka, oczy ma szalone
Dane nam było słońca zaćmienie, Magda w podzięce chwyta me ręce
Następne będzie może za sto lat. I nie ma sprawy, ślicznie jej w sukience
Plażą szły zakonnice, a słońce w dół Po co się spieszysz, po co się spieszysz
Wciąż spadało nie mogąc spaść. Przecież do końca życia mamy na to czas.
Mąż tam w świecie za funtem odkładał funt
Na toyotę przepiękną aż strach Aby być sobą, aby być sobą jeszcze
Mąż twój wielbił porządek i pełne szkło Aby być sobą ,aby być sobą wreszcie
Narzeczoną miał kiedyś jak sen Chciałbym być sobą, chciałbym być sobą wreszcie
Z autobusem Arabów zdradziła go Chciałbym być sobą, chciałbym być sobą jeszcze ...
Nigdy nie był już sobą, o nie.
Emigrowałem ...
W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak Czemu zgasło też nie wie nikt
Wypełzaliśmy na suchy ląd Są wciąż różne koło mnie, nie
budzę
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas się sam 12
Meta była o dwa kroki stąd. Ale nic nie jest proste w te dni SZCZĘŚLIWEJ DROGI JUŻ CZAS
12
CHCEMY BYĆ SOBĄ a E
Los cię w drogę pchnął i ukradkiem drwiąc się śmiał
Chciałbym być sobą, chciałbym być sobą wreszcie / 4x e h7 a7 CD a F E
Bo nadzieję dając Ci, fałszywy klejnot dał
A ty idąc w świat, patrzysz w klejnot ten co dnia G d a C G
Chociaż rozpacz już od lat wyziera z jego dna. Uuu... Siadasz przy stole, wyjmujesz farby
Na rozstaju dróg, gdzie przydrożny Chrystus stał d E a
Zapytałeś dokąd iść, frasobliwą minę miał I kolorowe otwierasz okno
Przystanąłeś więc z płaczem brzóz sprzymierzyć się Trawy i drzewa są taki szare,
I uronić pierwszy raz w czerwone wino - łzę Barwę popiołu przybrały nieba
C G W ciszy tak smutno szepce zegarek
Szczęśliwej drogi - już czas, mapę życia w sercu masz O czasie, co mi go nie potrzeba
d a C C d
Jesteś jak, młody ptak. Głuchy jest los Więc chodź, pomaluj mój świat,
G d F C
Nadaremnie wzywasz go, bo twój głos... Na żółto i na niebiesko,
C d
Idziesz wiecznie sam i już nic nie zmieni się Niech na niebie stanie tęcza
Poza tym, że raz jest za, raz przed Tobą Twój cień F G
Los cię w drogę pchnął i ukradkiem drwiąc się śmiał Malowana twoją kredką
Bo nadzieję dając Ci, fałszywy klejnot dał. Więc chodź, pomaluj mi życie
Niech świat mój się zarumieni
Szczęśliwej drogi... Niech mi zalśni w pełnym słońcu
Kolorami całej ziemi.
Za siódmą górą, za siódmą rzeką
Twoje sny zamieniasz na pejzaże
Niebem się wlecze wyblakłe słońce
Oświetla ludzkie wyblakłe twarze. Więc chodź...

12
LORNETKA
12
CHODŻ, POMALUJ MÓJ ŚWIAT Kupiłek lornetke
by podglondać Bernadetke
C d a ale w łoknak żaluzje mo
Na na na na, na na na, na /2x zasłoniente
a d
Piszesz mi w liście, że kiedy pada, Księżyc wisi na niebie
G a a jo wciąs nie widzem ciebie
Kiedy nasturcje na deszczu mokną, marzem coby ryngenem być
w takij chwili Lecz dobrze o tym wiesz, że połknąłbym jak zwierz
Co tylko co tylko tylko chcesz
REF: Tak bardzo bardzo kocham jom Ty wiesz. Że trzeba się najeść
że w nocy kiedy wszyscy śpiom By w sercu uczucie odnależć
jo nie śpiem kombinując Ty zawsze odpowiesz tak czule
jak być z niom Na bóle
Masz sposób na wszystkie bolączki
Cekołbyk do rana Bo cuda potrafią twe rączki
lec matuś zdenerwowana Najsłodsza ich tajemnica, Kwaśnica
krzycy znowu nie wstanies na REF: ...
piyrsom zmiane By miłość była dojrzała
Potrzebne jest serce i strzała
Ale matuś nie wie ło tym Myślem sobie ukradkiem I czułość dla kilku nawyków
ze kierownik mie z roboty może kasik przypadkiem W przełyku
wyloł, bo miołek problemy wciąs biegnąc przepadnie wpadając wprost Dlatego kocham w dziewczynie
z koncentracjom w me ramiona Kwaśnicę na wieprzowinie
REF: ... Lecz liczy się również smykałka
Wcoraj wpod mi do głowy REF: I teraz taki problem mom Do wałka
pomysł cołkiem łodlotowy że w chałpie kiedy wszyscy śpiom REF...
ze jij wyślem miłosny list jo nie śpiem kombinując
anonimowy jak być z niom
12
AGNIESZKA
12
SŁODYCZE I. Było ciepłe lato choć czasem padało F
Dużo wina się piło i mało spało C
Udzielił mi kiedyś mój dziadek Tak zaczęła się ta wakacyjna przygoda d
Porady cenniejszej ni spadek On był jeszcze młody i ona była młoda. B /AB/
Bym kochał kobietę z rozsądkiem Zakochani przy świetle księżyca nocami
Żołądkiem Chodzili długimi leśnymi ścieżkami
Ty jesteś jak paczka cukierków Tak mijały tygodnie lecz rozstania nadszedł czas
W tym swoim przyciasnym sweterku Zawsze mówił jedno zdanie:
Ty jedna dajesz mi szczerze Moje śliczne Ty kochanie.
W talerze Ostatniego dnia tych pamiętnych wakacji
REF: Gdy widzę słodycze to kwiczę Kochali się namiętnie w męskiej ubikacji
A oczy mi świecą jak znicze I przyrzekli przed Bogiem sobie miłość wzajemną
Że za rok się spotkają i Patrzeć jak gwiazdy niebo złącą
Na zawsze ze sobą już będą. F d C 4x I czekać co przyniesie las.
II. Tęsknił do niej i pisał długie listy miłosne
W samotności przeżył jesień, zimę, wiosnę Jak dobrze nam po wielkich szczytach
Nie wytrzymał do wakacji postanowił ją odwiedzić Wracać w doliny, progi swe
Bo nie dostał już dawno od niej żadnej odpowiedzi. Przyjaciół jasne twarze witać
Gdy przyjechał do jej domu po dość długiej podróży O młoda duszo, raduj się!
Cieszył się, że ją zobaczy w końcu tyle dla niej znaczył
Lecz ona go ujrzała, szybko się schowała Jak dobrze nam tak przy ognisku
Drzwi mu matka otworzyła i tak mu powiedziała: Z druhami siedzieć za pan brat
REF: „Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka” x4 F d C 4x I wiedzieć, że przed nami wszystko
Rozczarował się bo takie są zawody miłosne A troski nam rozwieje wiatr.
Cierpiał całą jesień, zimę no i wiosną
A gdy przeszło mu zupełnie to wyjechał na wakacje Jak dobrze nam zdobywać wiedzę
W tamto miejsce by zobaczyć tę pamiętną ubikację By z niej korzystać z życia dnia
Tak się stało, że przypadkiem ona też tam była Więc sobie wiarę i potrzebę
Ucieszyła się ogromnie, gdy go tylko zobaczyła Więc z piersi serce a nie głaz
Zapytała się czy w sercu jego jest jeszcze Agnieszka 12
On powiedział jednym zdaniem: moje śliczne Ty kochanie. A WSZYSTKO TO, BO CIEBIE KOCHAM
REF: F d C/ x4 , d C F/ x3 F d C...
JAK DOBRZE NAM Czy wiesz malutka, może jak mi Ciebie brak? Ca
Czy czujesz to co ja, kiedy jestem sam? dG
Jak dobrze nam zdobywać góry Jestem opętany jak w niewoli pies, Ca
I młodą piersią chłonąć wiatr Kto jest temu winien, wiesz. dG
Prężnymi stopy deptać chmury Nie ma takich prostych słów, aF
A palce ranić o szczyt Tatr. Co oddadzą to, co boli mnie. GE
Przeczucie mam, że jednak spyta ktoś, aF
REF: Mieć w uszach szum, strumieni śpiew Czy ta bajka się nie kończy źle. GG7
A w żyłach roztętnioną krew
Hejże hej, hejże cha To tylko zazdrość zżera mnie
Żyjmy więc puki czas Zawsze wtedy kiedy obok Ciebie nie ma mnie
Bo kto wie bo kto wie Raz jestem dr Jackel raz Mr Hay
Kiedy znowu ujrzę was. Transformacja trwa nie zatrzymam jej
Oko w oko stań, co za twarz
Jak dobrze nam tak ciemną nocą No powiedz, boisz się
Wędrować jasną wstęgą szos Za późno już, zwalam stąd.
Będzie lepiej jak zapomnisz mnie. I wieczorami kładła spać, a teraz, cóż,
A wszystko to, bo Ciebie kocham CEaG "Nie kochasz mnie", "nie kocham Cię"
I nie wiem jak bez Ciebie mógłbym żyć. C a G G7
Choć, pokażę Ci, czym moja miłość jest, C cis D F
Dla Ciebie zabiję się. C G C (G7)
Zdarza mi się też na haju, wiesz jak jest
Dziwne wizje wchodzą, nie pożądasz mnie
Pragniesz kogoś bardziej, żegnaj więc
Nie chcesz nic tłumaczyć, no to odwal się.
Ochoty nie mam słuchać i stać
Na milczenie nie stać mnie
Przechodzi nas oboje zimny dreszcz
Czy ta bajka się nie skończy źle?
12
PRZEWRÓCIŁO SIĘ
12
RAZEM, A JEDNAK OSOBNO Przewróciło się niech leży G
Cały luksus polega na tym e
Nie patrząc na mnie trzymasz dłoń, Że nie muszę go podnosić C
Przeczuwam czego możesz chcieć. Będę się potykał czasem G
Tym razem to, przypuszczam, będą słowa te: C G D G
"Nie kochasz mnie". "Nie kocham Cię". Będę się czasem potykał, ale nie muszę sprzątać
Za dużo stało się, sam wiesz, (CeaGD G)
Za wiele zapomniałam dni, Zapuściłem się to zdrowo
Nieprzemyślanych słów i chwil tak wiele jest, Coraz wyżej piętrzą się graty
Ja to nie Ty, Ty to nie ja. Kiedyś wszystko poukładam
Jak zatrzymamy w biegu wiatr, Teraz się położę na tym
Jak niebo wśród nocy bez gwiazd, To mi się wreszcie należy, więc się położę na tym
Jak liść bez wody, tak Ty Coś wylało się, nie szkodzi
Beze mnie nie znaczysz już nic. Zanim stęchnie to długo jeszcze
Sama dla siebie jesteś tym, Ja w tym czasie trochę pośpię
Kim ja dla Ciebie chciałem być. Tym bezruchem się napieszczę
Z nikąd do nikąd wciąż przeganiasz moje sny, Napieszczę się tym bezruchem, potem otworzę okna
Ja to nie Ty, Ty to nie my. W kątach miejsce dla odpadków
Ściskam w swej dłoni Twoją dłoń, Bo w te kąty nikt nie zagląda
Pamiętam jak budziła mnie Łatwiej tak i całkiem znośnie
Może czasem coś wyrośnie Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma
Może ktoś zwróci uwagę, ale kiedyś się wezmę I do szczęścia niewiele nam brak
Zapuściłem się to zdrowo Pojaśniało to życie jak scena }2x
Cały luksus polega na tym Tylko w butach przechadza się ptak
Łatwiej tak i całkiem słusznie
Może czasem coś wybuchnie
Będę się czasem potykał, ale kiedyś się wezmę

12 21
DZIŚ PRAWDZIWYCH CYGANÓW JUŻ NIE MA CZERWONE KORALE
E7 a E7 a A7 Czerwone korale, czerwone niczym wino ae
Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma Korale z polnej jarzębiny
d G7 C E7 I łzy dziewczyny, i wielkie łzy.
Bo czy warto po świecie się tłuc Z miasta płaszcz i korale me, aGa
a A7 d On pochwalił i rzekł,
Pełna miska i radio "poemat" Że ze mną zatańczyć chce.
a H7 Jego jeans i mej bluzki biel,
E 7
}2x Zwarły się w tangu wnet,
Zamiast płaczu co zrywał się z We włosy miał wtarty żel.
płuc Czerwone korale...
A7 d G7 C Potem mnie na wycieczkę wziął,
Dawne życie poszło w dal, dziś na zimę ciepły szal I na wycieczce tej
d a H7 E7 (a) Mą bieluśką bluzkę zmiął.
Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal Wszyscy mi zazdrościli tam,
Dawne życie poszło w dal, dziś pierogi, dzisiaj bal Gdy wróciłam i gdy
Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal W pomiętej bluzeczce szłam.
Czerwone korale...
Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma Wczoraj też na tych tańcach był,
Cztery kąty i okna ze szkła A na włosach mu żel
Egzaminy i szkoła, i trema }2x Jak srebrzysty księżyc lśnił.
I do marszu orkiestra nam Tyle że z Kryśką cały czas
gra Tańczył a w stronę mą
Nie spojrzał ni jeden raz.
Z innym zatańczę gdy, z tą Kryśką będziesz Ty
A potem, czemu nie, niech inny bluzkę mnie.
Czerwone korale...

12
MAŁA LADY PANK
12
WYTRĄCIŁAŚ c# H A EHAH
Nie pytaj jej o nic, nie odpowie Ci
Ra-ta-tam, ta-ta-tam, ta, ta-ta-ta-ta-tam C G7 a F Nie pytaj jak minął cały tydzień zły
Ta-ra-ra-ra-ram, ta-ra-ram CGC W szkole, w domu wciąż to samo, że czasami chce się wyć
Byłem jeden, okrągły, miałem wszystko na twarzy CGCG Sam pomyśl, jak długo można w cnocie żyć.
Byłem chętny i czuły, miałem o czym pomarzyć CGCG E H A HE H A H
Byłem pełen równości, byłem górą powagi C G7 a F Z piątku na sobotę, idzie raz vabank
Wytrąciłaś mnie z równowagi. CGC Zabłąkany motyl - mała lady pank.
7
Ra-ta-tam, ta-ta-tam, ta, ta-ta-ta-ta-tam CG aF We włosach paciorki i niebieskie brwi,
Wytrąciłaś mnie z równowagi CGC Złocona żyletka w klapie kurtki lśni.
Świat był piękny i pusty a ja w porównaniu Po koncercie pod hotelem, jak uparty czeka psiak,
Byłem prosty, gotowy na każde spotkanie Aż idąc z gitarą wreszcie da jej znak.
Świat był drzwiami słabości i ścianą odwagi Z piątku...
Wytrąciłaś mnie z równowagi. DE...
Mała lady pank. /4x
Lampa stała na stole, włosy rosły na głowie
Buty stały na szafie, młodzi pili na zdrowie DESZCZE NIESPOKOJNE
Jedni mieli pretensje, drudzy mieli uwagi
Wytrąciłaś mnie z równowagi. e h e D G H7 G
Deszcze niespokojne potargały sad
Jedno życie w pamięci, drugie życie na zdjęciach e D C D e
Czasem kropla na głowę, byle nigdy nie cegła A my na tej wojnie, ładnych parę lat
Z jednej strony coś głaszcze, z drugiej strony coś wali e hAe h f# e h f#
A ty mnie wytrąciłaś z równowagi. Do domu wrócimy, w piecu napalimy, nakarmimy psa
e hAe G A 7 F#7 h F #7 h e e H 7 H7
Przed nocą zdążymy, tylko zwyciężymy, a to ważna gra.
Na niebie obłoki, po wsiach pełno bzu
Gdzie ten świat daleki, pełen dobrych snów?
Powrócimy wierni my czterej pancerni, Rudy i nasz pies 12
F #7 h h h F #7 WARSZAWA
My czterej pancerni powrócimy wierni, po wiosenny bez.
NAIWNE PYTANIA Za oknem zimowo zaczyna się dzień H
Zaczynam kolejny dzień życia c# A
e7 a7 e7 Wyglądam przez okno, na oczach mam sen
Kiedy byłem mały, zawsze chciałem dojść na koniec świata A Grochów się budzi z przepicia
a7 e7 Wypity alkohol uderza w tętnice
Kiedy byłem mały, pytałem Cię i czy w ogóle Autobus tapla się w śniegu
a7 e7 a7 D Przez szybę oglądam betonu stolicę
Kończy się ten świat. Kiedy byłem mały. Już jestem na drugim jej brzegu
G e7 D E H A
W życiu piękne są tylko chwile Gdy patrzę w Twe oczy zmęczone, jak moje
W życiu piękne są tylko chwile To kocham to miasto zmęczone jak ja
e7 a7 e7 a7 Gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje
Tak tak, tak tak, o, o, o... Gdzie wiosna spaliną oddycha
Kiedy byłem mały pytałem co to życie jest Krakowskie Przedmieście zalane jest słońcem
Pytałem co to jest życie mamo Wirujesz jak obłok, wynurzasz się z bramy
Widzisz życie to ja i ty, ten ptak, to drzewo i kwiat A ja jestem głodny, tak bardzo głodny
Odpowiadała mi Kochanie, nakarmisz mnie snami
W życiu... Zielony Żoliborz, pieprzony Żoliborz
Teraz jestem duży i wiem, że w życiu piękne są tylko chwile Rozkwita na drzewach, na krzewach
Dlatego czasem warto żyć, dlatego czasem warto żyć. Ściekami z rzeki kompletnie pijany
W życiu... Chcę krzyczeć, chcę ryczeć, chcę śpiewać
Kiedy byłem mały pytałem: gdzie i czy? Gdy patrzę...
Taki mały, o, o, o... Jesienią zawsze zaczyna się szkoła
A w knajpach zaczyna się picie
Jest tłoczno i duszno, olewa nas kelner
I tak skończymy o świcie
Jesienią zawsze myślę o latach
Tak starych, jak te kamienice
Jesienią wychodzę z Tobą na spacer
Przez pełne kasztanów ulice
CYKADY NA CYKLADACH
12
KOROWÓD Jest bardzo, bardzo, bardzo cicho G e
Słońce rozpala nagie ciała D
e C H7 e Morze i niebo ostro lśni a
Kto pierwszy szedł przed siebie, kto pierwszy cel wyznaczył? Dobrze mi, ach jak dobrze mi. e
G D G D
Kto pierwszy w nas rozpoznał, kto wrogów, kto przyjaciół? Jem słodkie, słodkie winogrona
a e G D Ty śpisz w moich, moich ramionach
Kto pierwszy sławę wszelką i włości swe miał za nic, Morze i niebo ostro lśni
e C H7 e Dobrze mi, ach jak dobrze mi.
A kto nie umiał zasnąć nim nie wymyślił granic?
G C D
Kto pierwszy w noc bezsenną wymyślił wielką armię? Cykady na Cykladach
Kto został bohaterem, kto żył i umarł marnie? Cykady na Cykladach
Kto pierwszy został panem, kto pierwszy został sługą? W nocy gwiazdy spadają
Kto musiał wstawać wcześnie, a kto mógł spać za długo? G C a D
A D A D A dyskoteka gra.
Zapatrzeni w tańcu, zapatrzeni w siebie,
Fis h Fis h Przez bardzo, bardzo krótką chwilę
Zapatrzeni w słońcu, zapatrzeni w niebie Dokoła widzę rój motyli
A D A D Stopy mam ta-akie gorące
Wciąż niepewni siebie, siebie niewiadomi Gorące w ustach słońce
Fis h C D
Pytać wciąż będziemy, pytać po kryjomu. Jem słodkie, słodkie winogrona
Kto pierwszy był fakirem, kto pierwszy astrologiem? Ty śpisz w moich, moich ramionach
Kto pierwszy został królem, a kto chciał zostać Bogiem? Morze i niebo ostro lśni
Kto z gwiazdozbioru Wega, patrząc na Ziemię zgadnie, Dobrze mi, ach jak dobrze mi.
Kto pierwszy był człowiekiem, kto będzie nim ostatni.

12
NARCYZ
12
To ja, Narcyz się nazywam,
"Przepraszam" i "dziękuję"- Nad makietką się męczyłem ładnych parę lat,
Ja tych słów nie używam. Ale za to zwiedzać cudo będzie cały świat.
Jestem piękny i uroczy,
Popatrzcie w moje oczy, Tu na razie jest ściernisko,
Jestem przecież najpiękniejszy, Ale będzie San Francisco,
A na pewno najskromniejszy. A tam, gdzie to kretowisko,
Będzie stał mój bank.
To ja, Narcyz się nazywam,
"Powodzenia" oraz "proszę"- Do roboty mam smykałkę, krzepę mam jak wół,
Ja tych słów nie używam. Sam pociągnę wóz pustaków, choćby był bez kół.
Jestem śliczny jak kwiatuszek,
Który wabi setki muszek. Już wyciąłem wszystkie krzaki, teraz zwożę żwir.
Nie potrzebne mi podboje, Mam to w nosie, że sąsiedzi mówią o mnie świr.
Aby wszystkie były moje.
Tu na razie... /2x
Niech dziś mój pocałunek
Na ustach innej gości Ja nie jestem w ciemię bity, budowlankę znam
Byś mogła się przekonać I samemu burmistrzowi wstęgę przeciąć dam.
Jak ona ci zazdrości.
Nich moje słodkie ręce Tu na razie... /2x
Dziś pieszczą innej ciało
Byś mogła się przekonać
Jak krzyczy: "mało! mało!"

12
JEDZIE POCIĄG Z DALEKA
12
ŚCIERNISKO F B F CB
Nic nie robić, nie mieć zmartwień,chłodne piwko w cieniu pić
Pole, pole łyse, ale mam już plan, F B F C F CB
Pomalutku, bez pośpiechu, wszystko zrobię sam. Leżeć w trawie, liczyć chmury, gołym i wesołym być
F B F CB Nie wiedziałam, co ze mną będzie B d
Nic nie robić, mieć nałogi, bumelować, gdzie się da G7 C C7
F B F C F Gdy tamtą dziewczynę pod rękę ujrzałam z nim
Leniuchować, świat całować, dobry Panie, pozwól nam Małgośka mówią mi, on nie wart jednej łzy Fd
B C F On nie jest wart jednej łzy FC
Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka Małgośka wróżą z kart, on nie jest grosza wart dB
Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy A weź go czart, weź go czart dG
Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka Małgośka tańcz i pij, a z niego sobie kpij F
B C e B A z niego kpij, sobie kpij FdC
Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy, o, nie Jak wróci, powiedz nie, niech zginie gdzieś na dnie d B
C F Ej, głupia Ty, głupia Ty, głupia Ty... dGd
Byle nie do Warszawy Jesień już, już palą chwasty w sadach
Nic nie robić, nie mieć zmartwień,chłodne piwko w cieniu pić I pachnie zielony dym
Leżeć w trawie, liczyć chmury, gołym i wesołym być Jesień już, gdy zajrzę do sąsiada
A prywatnie być blondynem, mieć na głowie włosów las Pytają mnie, czy jestem z kim
I na łóżku z baldachimem robić coś niejeden raz Widziałam biały ślub, idą święta
Jedzie pociąg... Nie słyszałam z daleka słów
Być ponad to, co nas boli, co ośmiesza tylko nas Może rosną im już pisklęta
Wypić z wrogiem beczkę soli, dobry Panie, pozwól nam A suknia tej młodej uszyta jest z moich snów.
Nie oglądać wiadomości, paru gościom krzyknąć: pass
Złotej rybce ogryźć ości za to, co przyniosła nam

12
TOLERANCJA
12
MAŁGOŚKA Dlaczego nie mówimy o tym co nas boli otwarcie D A
Budować ściany wokół siebie, marna sztuka D
To był maj, pachniała Saska Kępa d Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą A
Szalonym, zielonym bzem d D G A DAD
To był maj, gotowa była ta sukienka B Czasami tylko tego pragnę, tego szukam.
I noc się stawała dniem B d A
Już zapisani byliśmy w urzędzie A Na miły Bóg
Białe koszule na sznurze schły d D G A
Życie nie tylko po to jest, by brać Nie trzeba długo się namyślać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać Wystarczy tylko wybiec z domu, i
I aby żyć, siebie samego trzeba dać. C C6 C7+ C
Wsiąść do pociągu byle jakiego
Problemy Twoje, moje, nasze boje, polityka C C6 C7+ C6
A przecież każdy włos, jak nasze lata policzony Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet
Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień, niech rzuci d7 G E7 a
Daleko raj, gdy na człowieka się zamykam Ściskając w ręku kamyk zielony
Na miły... /2x d7 G
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle
W taką podróż chcę wyruszyć
Gdy podły nastrój i pogoda
Zostawić łóżko, Ciebie, szafę
Niczego mi nie będzie szkoda
Zegary staną niepotrzebne
Pogubię wszystkie kalendarze
W taką podróż chcę wyruszyć
Tylko czy kiedyś się odważę

12
SING - SING
12
REMEDIUM Sing - sing nazywają go a
Bo ma w sobie coś takiego, samo zło CGDa
C F C Nie hoduje zbóż, ma w kieszeni nóż CGD
Światem zaczęła rządzić jesień A ja nie wiem po co a
d C G Sing - sing pokochałam go
Topi go w żółci i czerwieni Popłynęłam jak za lordem aż na dno
F C d7 Cały dzień by spał, nocą w karty grał
A ja tak pragnę, czemu nie wiem A ja nie wiem po co
G F C Czy ja nie jestem lepsza, niż GDa
Uciec pociągiem od jesieni Cała reszta pań, cały babski wyż
Uciec pociągiem od przyjaciół Gdy mnie widzisz czemu wołasz S.O.S.
Wrogów, rachunków, telefonów Na mój widok S.O.S. S.O.S. GDa
Sing - sing ma koleżków trzech Są tacy...
Takich spotkać na ulicy to jest pech BABĘ ZESŁAŁ BÓG
Zbyt nerwowi są, grzeszą kiedy śpią
A ja nie wiem po co Babę zesłał Bóg, raz Mu wyszedł taki cud a
Sing - sing czasem prosi mnie Babę zesłał Bóg, coś innego przecież mógł da
Bym schowała to czy tamto gdzieś na dnie Żeby dobrze zrobić wam, żeby dobrze zrobić wam F E F E
Wezmę grosz czy dwa, on pretensje ma Babę zesłał Pan. a
A ja nie wiem o co Bóg też chłopem jest, świadczy o tym Jego gest
Sing - sing nagle w oczach schudł Bóg też chłopem jest, tak jak swing i blues, i jazz
I wyczuwam w jego głosie jakiś chłód Żeby z baby ciągle drwić, żeby z baby ciągle drwić
Słabo w karty gra, może kogoś ma Trzeba chłopem być.
A ja nie wiem po co Bóg ci zesłał mnie, byś miał kogoś w noc i w dzień
Sing - sing skowroneczku mój Bóg ci zesłał mnie, ty się z tego tylko ciesz
Gdzie się podział nienaganny urok twój Z woli nieba jestem tu, z woli nieba jestem tu
Co też ci się śni, o co chodzi ci Więc się do mnie módl.
Powiedz, powiedz o co

12
12 KING
MNIEJ NIŻ ZERO Mówiono o nim King w mieście Świętej Wieży, e
Pamiętam z podstawówki, jak całował się z papieżem, G
Przejeżdżał też sekretarz, gdy przecinano wstęgę, e
Myślisz może, że więcej coś znaczysz, e D D C D Kingi poszedł na wagary, pomarzyć o czym innym. G
Bo masz rozum, dwie ręce i chęć. Był zawsze trochę z boku, na bakier trochę był, aeae
Twoje miejsce na ziemi tłumaczy W szkole nikt nie wiedział czym King naprawdę żył. a e H7
Zaliczone matura na pięć. To było trochę później, już miał przyjaciółkę Ewę,
Są tacy, to nie żart, dla których jesteś wart, C D C D Mieszkali więc bez ślubu i klepali słodką biedę,
Mniej niż zero. /4x eD Dawali czasem czadu, bo lubili lekkie dragi,
Zawodowi macherzy od losu, Znajomych było wielu, w wieczory i poranki.
Specjaliści od śpiewu i mas, Uważaj na sąsiadów swych, bo lubią dawać cynk,
Choćbyś nie chciał i tak znajdą sposób, Ty wiesz,kto rządzi w mieście tu,biskup z komisarzem, King
Na swej wadze położą nie raz. Tak mówił mu przyjaciel, długi, chudy Lolo,
Choć to fizyce wbrew, wskazówka cofa się. Gdy wyszli na ulicę zapalić spliffa z clolą.
Mniej niż zero. /4x Mam dosyć tego miasta, czerwono - czarnej mafii,
Myślisz może... Czy mnie rozumiesz Lolo, czy wiesz co mnie trapi.
Tymczasem blada Ewa wytłumaczyć pragnie wszystko, A ja i tak odnajdę Cię
Bo komisarz wszedł przez okno, a spod łóżka wyszedł biskup.
Co masz w kieszeni King, komisarz spytał w drzwiach.
Wy palicie wciąż to świństwo, mieliśmy wiele skarg.
A biskup łypie z boku, to na Kinga, to na Ewę,
Wy żyjecie tu bezbożni, myślicie, że nic nie wiem,
Za posiadanie zielska ty dostaniesz parę latek,
Za nielegalny związek z nią, następnych parę kratek.
Dziś King siedzi w celi i wspomina dobre dni.
Napisał do papieża bardzo długi list,
Świąteczną wysłał kartkę do samego prezydenta,
Lecz nikt o nim dziś nie mówi, nikt o nim nie pamięta.
Był zawsze trochę z boku, na bakier trochę był,
Właściwie nikt nie wiedział, czym King naprawdę żył. 12
JADĄ WOZY KOLOROWE TABORAMI
12
PŁONĄ GÓRY, PŁONĄ LASY Jadą wozy kolorowe taborami a E
Jadą wozy kolorowe wieczorami Ea
e E E 75+ a Może z liści spadających im powróży A7 d
Płoną góry, płoną lasy w przedwieczornej mgle Wiatr cygański, wierny kompan ich podróży F G C E7
D G a H7 Zanim ślady wasze mgłami pozasuwa AE
Stromym zboczem dnia słońce toczy się Opowiedzcie mi Cyganie, jak tam u was jest GadEa
Płoną góry, płoną lasy lecz nie dla mnie już U nas wiele i niewiele, bo w sam raz a
Brak mi listów Twych, ciepła Twoich słów. U nas czerwień, u nas zieleń, cień i blask d G CA
D e U nas błękit, u nas fiolet, u nas dole i niedole d E a F
Rzuć między nas najszerszą z rzek Ale zawsze kolorowo jest wśród nas D EaGC
Najgłębszy nurt, najdalszy brzeg U nas błękit, u nas fiolet, u nas dole i niedole dE a d
Rzuć między nas to, co w nas złe Ale zawsze kolorowo jest wśród nas a H7 E a
A ja i tak odnajdę Cię Na, na, na, na, naj.... a d G C F d7 E a
Płoną góry, płoną lasy, nim je zgasi zmierzch Jadą wozy kolorowe taborami
Znowu minie noc, znowu minie dzień Ej, Cyganie, tak bym chciała jechać z wami
Płoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie już Będę sobie mieszkać katem przy muzyce
Brak mi zwierzeń Twych, ciszy Twego snu Będę słuchać opowieści starych skrzypiec
Rzuć między nas najdłuższy rok Ciepłym wiatrem wam podszyję stare płótno
Najskrytszy żal, najgłupszy błąd Co mi dacie, żeby już nie było smutno mi
Rzuć między nas to, co w nas złe Damy wiele i niewiele, bo w sam raz
Damy czerwień, u nas zieleń, cień i blask
Damy błękit, damy fiolet, damy dole i niedole
Ale będzie kolorowo pośród nas
Damy błękit, damy fiolet, damy dole i niedole
Ale będzie kolorowo pośród nas
Na, na, na, na, naj....
No i pojechałam z nimi na kraj świata

12
KOLOROWE JARMARKI
12
JESTEM Z MIASTA a d
Kiedy patrzę hen za siebie, w tamte lata co minęły
G C E
Jestem z miasta, to widać aGCG Kiedy myślę co przegrałem, a co diabli wzięli
Jestem z miasta, to słychać aGCG d E a
Jestem z miasta, to widać, słychać i czuć. aGCEae Co straciłam z własnej woli, a co przeciw sobie
W cieniu sufitów, w świetle przewodów aeae E
W objęciach biurek, w krokach obchodów aeae Co wyliczę, to wyliczę, ale zawsze wtedy powiem,
Rodzą się rzeczy jasne i ciemne GF E a
Ja nie rozróżniam ich, nie ufam, więc ae Że najbardziej mi żal:
Jestem z miasta... d G C a
W rytmie zachodów, w słowach kamieni Kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków,
W spojrzeniu ptaków, w mowie przestrzeni d E a A7
Rodzi się spokój - mówią, po jednym roku Pierzastych kogucików, baloników na druciku,
Leczą się myśli, mnie to nie bierze d G C a
Jestem z miasta... Motyli drewnianych, koników bujanych,
W świetle przewodów, w cieniu sufitów d E a
W wietrze oddechów, błocie napisów Cukrowej waty i z piernika chaty.
Rodzą się szajby małe i biedne
Karmię się nimi, karmić się będę Tyle spraw już mam za sobą, coraz bliżej jesień płowa
Jestem z miasta... Już tak wiele przeszło obok, już jest co żałować
Małym rzeczom zostajemy w pamiętaniu wierni
Zamiast serca noszę chyba odpustowy piernik
Bo najbardziej mi żal.
Jego trąbka jak księżyc biegnie nad topolą,
Nigdzie się jej nie spieszy.
Już piąta. Może sen przyjdzie, może mnie odwiedzisz

12
PIOSENKA DLA ROBOTNIKA RANNEJ ZMIANY
12
CZARNY BLUES O CZWARTEJ NAD RANEM Godzina słynna: piąta pięć E
Naciska budzik, dźwiga się E
G Do kuchni drogę zna na pamięć E
Czwarta nad ranem. Prowadzą go tam nogi same E E7
h C G Pod kran pakuje śpiący łeb A
Może sen przyjdzie, może mnie odwiedzisz. Przez chwilę jeszcze śpi jak w łóżku E
G h Dopóki nie posłyszy plusku H7
Czemu Cię nie ma na odległość ręki, I wtedy wreszcie budzi się A E H7
e h Aniele Pracy - stróżu mój
Czemu mówimy do siebie listami, Jak ciężki robotnika znój
C G Zbożowa kawa, smalec, chleb Przez osiem godzin praca wre
Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata, Salceson czasem, kiedy jest Jak z bicza strzelił minął dzień
C D Do teczki drugie pcha Już w domu siedzi przed
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy. śniadanie ekranem
Czemu się budzę o czwartej nad ranem I teraz szybko na przystanek Na stole flaszka z marcepanem
I włosy Twoje próbuję ugłaskać, W tramwaju tłok i nie ma Dziś chłopcy grają ważny mecz
Lecz nigdzie nie ma Twoich włosów, Boga Przez cały czas w ataku nasi
Jest tylko blada, nocna lampka - łysa śpiewaczka. Jest ramię w ramię, w nogę Aniele...
Śpiewamy bluesa, bo czwarta nad ranem, noga
Tak cicho żeby nie zbudzić sąsiadów. Kimanie na stojąco jest
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie, Aniele...
Myślał by kto, że rodem z Manhattanu. Niech nas ukoi dobry sen
Czwarta... Najlepsza w końcu jest to rzecz
Herbata czarna myśli rozjaśnia, I co się śni? Podwyżka cen
A list Twój sam się czyta, Aniele...
Że można go śpiewać, za oknem mruczą bluesa
Topole z Krupniczej.
I jeszcze strażak wszedł na solo, ten z Mariackiej Wieży.
12
NIE ROZDZIOBIĄ NAS KRUKI
12
TAKIE TANGO D Go h G Fis e A 74
Nie rozdziobią nas kruki, ni wrony, ani nic!
d B7 d B7 D Go h G D A G
Na sali wielkiej i błyszczącej tak jak nocne Buenos Aires, Nie rozszarpią na sztuki, poezji wściekłe kły!
g A7 d Fis h
Które nie chce spać. Orkiestra stroi instrumenty, Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;
Daje znak i zaraz zacznie, nowe tango grać. G D A
Siedzimy obok obojętni wobec siebie jak turyści, Niechybnie brakuje tam nas!
Wystukując rytm. Nie będzie tanga między nami Fis h
Choćby nawet cud się ziścił, nie pomoże nic. Od stania w miejscu niejeden już zginął,
g F C G D A D
Chociaż płyną ostre nuty, w żyłach płonie krew, Niejeden zginął już kwiat!
Nigdy żadne z nas do tańca nie poderwie się. Nie omami nas forsa, ni sławy pusty dźwięk!
d A7 d A7 Inną ścigamy postać: realnej zjawy tren!
Bo do tanga trzeba dwojga Ruszaj się, Bruno...
Zgodnych ciał i chętnych serc, Nie zdechniemy tak szybko, jak sobie roi śmierć!
Bo do tanga trzeba dwojga Ziemia dla nas za płytka, fruniemy w góry gdzieś!
d A7 d Ruszaj się, Bruno...
Tak ten świat złożony jest.
Zaleje w końcu Buenos Aires noc tak gęsta jak atrament,
A gdy przyjdzie brzask, co było w naszych sercach kiedyś,
Kiedyś, jak świecący diament, cały straci blask.
I choć będą znowu grali, Bóg to jeden wie,
Nigdy razem na tej sali nie spotkamy się.
ŁATWOPALNI
12
JAK Znam ludzi z kamienia, co będą wieczni trwać,
Znam ludzi z papieru, co rzucają się na wiatr.
D A G D A my tak łatwopalni, biegniemy w ogień,
Jak po nocnym niebie sunące białe obłoki nad lasem By mocniej żyć
e G D A my tak łatwopalni, tak śmiesznie marni,
Jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem Dosłowni zbyt.
Jak wyciągnięte tam powyżej gwieździste ramiona wasze Wiem, że można inaczej żyć, oszukać, okpić czas,
A tu są nasze, a tu są nasze Wiem, jak zimno potrafi być, gdy wszystko jest ze szkła.
A my tak łatwopalni...
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Świat między wierszami, największy ukrył skarb,
Jak winny – li – niewinny sumienia wyrzut Wiesz, w to miejsce czasami, odchodzi któryś z nas,
Że się żyje gdy umarło tylu, tylu, tylu Odchodzi któryś z nas.
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
Jak lizać rany celnie zadane NIECH ŻYJE BAL
Jak lepić serce w proch potrzaskane
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Życie kochanie trwa tyle co taniec fandango, bolero, be-bop,
Pudowy kamień, pudowy kamień eH
Ja na nim stanę, on na mnie stanie Manna, hosanna, różaniec i taniec, i jazda, i basta, i stop. H7 e
On na mnie stanie, spod niego wstanę Bal to najdłuższy na jaki nas proszą, nie grają na bis, chociaż żal G D
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Zanim więc serca upadłość ogłoszą na bal, marsz na bal. C
Jak złota kula nad wodami H 7

Jak świt pod spuchniętymi powiekami Szalejcie aorty ja idę na korty, roboto, ty w rękach się pal.
Jak zorze miłe, śliczne polany Miasta nieczułe mijajcie jak porty, bo życie, bo życie to bal.
Jak słońca pierś, jak garb swój nieść Bufet jak bufet jest zaopatrzony, zależy, czy tu, czy gdzieś tam.
Jak do was, siostry mgławicowe Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony, i pij zdrowie dam.
Ten zawodzący śpiew Niech żyje bal, bo to życie to bal jest nad bale. eH
Jak biec do końca, potem odpoczniesz, potem odpoczniesz Niech żyje bal, drugi raz nie zaproszą nas wcale. H7 e
Cudne manowce, cudne manowce, cudne, cudne manowce. Orkiestra gra, jeszcze tańczą i drzwi są otwarte. H
Dzień warty dnia, a to życie zachodu jest warte. a H H7 e
Chłopo - robotnik jak boa grzechotnik z niebytu wynurza się fal,
Widzi swą mamę i tatę, i żonkę, i rusza, wyrusza na bal.
Sucha kostucha - ta Miss Wykidajło wyłączy nam prąd w środku dnia.
Pchajmy więc taczki obłędu jak Byron, bo raz mamy bal.
12 Niech żyje bal...
PO STRUNACH IDĘ DO NIEBA Tę burzę włosów każdy zna e
Przy ustach dłoni chwiejny gest
Tak to Celina, Celina, Celina jest
Jedno życie moje życie fis Jak hejnał brzmi jej śmiech, gdy całe miasto śpi a
Jedno życie mam E fis Nie wytrzeźwiała od soboty e
I dlatego – droga biedo – A Balet trwa już cztery dni e
Jakoś ciebie pcham EA I w twiście wozi się H
Jedno życie moje życie G W piorunach klipsów, na potłuczonym szkle He
Jedno życie mam G fis La-la-la-la la-la-la-la-
I dlatego – siostro biedo – cis Zaśpiewał w barze ktoś
Na gitarze gram cis fis To czarny Ziutek pije gin, Celiny koleś, twardy gość
Po strunach idę do nieba Już pije cztery dni, wychylił setną ćwierć
Świadkiem mi stary blues Powietrze zaraz wyszło z niego
I jeszcze sobie śpiewam I w kliniczną popadł śmierć
Do słońca bliżej już Liczko pobladło mu jak wosk
Śpię na zielonej łące Ziutek pozbył się swych o Celinę trosk
Lub pod namiotem z brzóz Zapamiętajcie sobie radę
Czasem dajemy koncert Którą dziś wam wszystkim dam
Ja i ten stary blues Możecie liczyć na przyjaciół, pomogą wam
Jedną kieszeń pustą kieszeń Ziutkowi minął kac, kolesie w kocioł wzięli go
Jedną kieszeń mam Szukaj Celiny, lamusie
Kumplem moim biały obłok Gdzie adapter, chata, szkło
Więc nie jestem sam Ziutek nie płakał, twardy jest
Jedną panią piękną panią Godzinę z wściekłości wył jak pies
Jedną panią znam Tak, tak ,tak !
Czasem do niej się uśmiecham Celina już na złom
Już nie będę sam Już czarny Ziutek z killerami pod Celiny idzie dom
Po strunach idę do... Oświetlił blask ich kos w rynku bramy brzeg
Sikory złote pod mankietem
Odmierzają sekund bieg
I stoi pikiet sak
Pod oknem, sieni i u drzwi – dać tylko znak
Zasłony w oknach leją blask
12 Na mecie jasno jakby w dzień
Tak to Celiny, Celiny, Celiny cień
CELINA Dłonie kołyszą się, egzotyczne kwiaty dwa
Celina naga na balecie
Pośród żądz i szkła
Wtem nagle jakiś ruch
W progu staje rudy Mundek, Ziutka druch Tak dobrze Cię znam, chyba nawet lepiej niżty siebie
Dzyń, dzyń ,dzyń, dzyń, dzyń, dzyń ,dzyń, dzyń
To prysło w oknie szkło Jestem taki sam, wciąż widzę setki plam na niebie
Celina naga w noc ucieka, jakie dno!, ach jekie dno Nieufność to mgła, co przynosi tulko ciszę
Już tylko chce się jej do piekła skryć Jak klatka ze szkła, nic nie pozwala nam się słyszeć
O Ziutek, Ziutek gdzieś ty był
Kiedy ja zaczynałam pić! Tacy sami a ściana między nami dBFC
Dlaczegoś nie bił w pysk
Lecz milczy noc i tylko kosy świeci błysk Tacy sami dBFC
Dlaczego, dlaczego taki ostry był
Ziutkowej kosy szpic I nie mów mi nic, że czasem taki życie się opłaca
Przecież znacie te balety, wszak z nich złego nie ma nic Sama dobrze wiesz, że co dzień tracisz coś, co już nie wraca
Ale Celiny głos, Celiny włosów woń
Samotność to pies, co kąsa raz bez uprzedzenia
Czerwoną mgła zasnuwa oczy
W kamień zwiera dłoń Ja wiem jak to jest, znam to przecież, znam aż do znudzenia
Ziutek tylko podniósł brew
Błysnęło i na białą pierś trysnęła krew Tacy sami a ściana między nami
Słuchaj – to jękną świat Tacy sami
Jak chory pies u pana stóp
Tak to Celinie, Celinie, Celinie kopią grób
W rynku syren jęk, na jezdni żółty kurz
Niebieska szklanka miga i
Blacharnia Ziutka zwija już
I odtąd spoza krat
Ziutek i Mundek bez Celiny widzą świat
Lecz czasem gdy jest noc
Ziutek wytęża słuch
To Celiny, Celiny, Celiny duch
Wiedzcie więc, że ja was bawiłem śpiewem swym
Tylko dla zwykłej draki i
W ogóle prawdy nie ma w tym
To zwykły kawał jest
Darujcie, to już ballady kres 12
PIOSENKA DLA JUNIORA I JEGO GITARY
12
TACY SAMI Gdy pokłócisz się z dziewczyną
(Nie życzę ci, lecz różnie jest)
Samotna i złą, jakbyś z planety była zimnej d Nie chciej zaraz marnie ginąć
Tak długo to trwa, że nikt nigdy nie znał Ciebie innej Zaufaj mi, przekonasz się:
Daleka jak sen, wciąż nie dostrzegasz spraw i ludzi
A gdzieś tam czeka ten, który wreszcie Cię obudzi B C Skocz w pudło gitary
I tam rozłóż się obozem C7 F
Skocz w pudło gitary Przypomina Ciebie mi
Ratunkowym ona kołem a F E7
Przeczekaj nachalną nawałnicę Przypomina Ciebie mi
Wyjdź potem ze słońcem na ulicę! Szłaś przez skwer, z tyłu pies
Wyjdź potem ze słońcem na ulicę! Głos wybrzeża w pysku niósł
Wtedy to pierwszy raz
Gdy ci będzie jakoś nie tak uśmiechnęłaś do mnie się /2x
(Nie życzę ci lecz różnie jest) Odtąd już dzień po dniu
Gdy ta słynna smuga cienia Upływały razem nam
Przypęta się, przerazi cię Rano skwer, plaża lub
Molo gdy zapadał zmierzch /2x
Skocz w pudło gitary... Płyną czas, letni czas
Aż wakacji nadszedł kres
Aż cię znowu noc dopadnie Przyszedł czas, kiedy to
(Nie życzę ci lecz różnie jest) Rozstać musieliśmy się /2x
Ciemny Bóg się tobą zajmie
Lecz wtedy ty wywijasz się

Skocz w pudło gitary...

I pomóż słońcu !
I pomóż słońcu !
Pomóż słońcu lśnić ! 12

12
HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI

a E7 a
Sia, la, la, la, la, la, a, aaa /2x
a F
Morza szum, ptaków śpiew
a E7 a
Złota plaża pośród drzew
C
Wszystko to w letnie dni

You might also like