Professional Documents
Culture Documents
For Dummies® trademark is the exclusive property of Wiley and is used under license.
Original English language edition Copyright © 2005 by Wiley Publishing, Inc.
All rights reserved including the right of reproduction in whole or in part in any form.
This translation published by arrangement with Wiley Publishing, Inc.
Oryginalne angielskie wydanie © 2005 by Wiley Publishing, Inc. Wszelkie prawa, włączając prawo
do reprodukcji całości lub części w jakiejkolwiek formie, zarezerwowane. Tłumaczenie opublikowane
na mocy porozumienia z Wiley Publishing, Inc.
Wiley, the Wiley Publishing Logo, For Dummies, the Dummies Man and related trade dress are trademarks of John Wiley
and Sons, Inc. and/or its affiliates in the United States and/or other countries. Used under license.
Wiley, the Wiley Publishing Logo, For Dummies, the Dummies Man i związana z tym szata graficzna
są markami handlowymi John Wiley and Sons, Inc. i/lub firm stowarzyszonych w Stanach Zjednoczonych
i/lub innych krajach. Wykorzystywane na podstawie licencji.
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form or by any means, electronic
or mechanical, including photocopying, recording or by any information storage retrieval system, without permission
from the Publisher.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji
w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie
książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były kompletne
i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw
patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne
szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://dlabystrzakow.pl/user/opinie?astron_ebook
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail: dlabystrzakow@dlabystrzakow.pl
WWW: http://dlabystrzakow.pl
Printed in Poland.
• Oceń książkę
Moim najdroższym: Sally, Michaelowi, Enidowi i Elissie
Spis treści
O autorze ................................................................................................................................. 13
Podziękowania od autora ........................................................................................................ 15
Wstęp ...................................................................................................................................... 17
O książce ..................................................................................................................................................... 18
Konwencje zastosowane w książce .................................................................................................................. 18
Czego nie czytać ........................................................................................................................................... 18
Naiwne założenia .......................................................................................................................................... 18
Jak podzielona jest książka ............................................................................................................................. 19
Część I: Ogarnąć wszechświat ................................................................................................................... 19
Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym ............................................................................................ 19
Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy ............................................................................................. 20
Część IV: Nasz niezwykły wszechświat ...................................................................................................... 20
Część V: Dekalogi .................................................................................................................................... 20
Część VI: Dodatki .................................................................................................................................... 20
Ikony użyte w książce ..................................................................................................................................... 21
Co dalej ....................................................................................................................................................... 21
Rozdział 4: Rozpędzeni goście na nocnym niebie: meteory, komety i sztuczne satelity ......... 71
Meteory: „spadająca gwiazda” ....................................................................................................................... 71
Wypatrujemy meteorów sporadycznych i bolidów ........................................................................................ 73
Oczy utkwione w radiant: deszcz meteorów ................................................................................................ 74
Komety: brudne kule lodu ............................................................................................................................. 77
Głowa i warkocz — budowa komety .......................................................................................................... 78
Oczekiwanie na „kometę stulecia” ............................................................................................................. 81
Polujemy na „grubego zwierza” ................................................................................................................. 82
Sztuczne satelity: miłość i nienawiść ............................................................................................................... 85
Wypatrujemy sztucznych satelitów ............................................................................................................. 85
„Rozkład jazdy” satelitów — gdzie szukać ................................................................................................. 87
Rozdział 12: Galaktyki: Droga Mleczna i jej kosmiczne towarzyszki ..................................... 203
W Drogę! (Mleczną) .................................................................................................................................. 203
Droga Mleczna i jej prapoczątki .............................................................................................................. 204
Jaki kształt ma Droga Mleczna? ............................................................................................................... 205
Droga Mleczna — gdzie jej szukać? ........................................................................................................ 206
Gromady gwiazd: galaktyczni przyjaciele ...................................................................................................... 207
Na luzie, czyli gromady otwarte ............................................................................................................... 207
Jak sardynki w puszce: gromady kuliste .................................................................................................... 209
Było miło: asocjacje typu OB .................................................................................................................. 210
Mgławice dają się lubić ................................................................................................................................ 210
Rozpoznajemy mgławice planetarne ......................................................................................................... 212
Wspomnienie po supernowej ................................................................................................................... 213
Najpiękniejsze mgławice — gdzie ich szukać? .......................................................................................... 213
Sięgaj dalej — pora na galaktyki .................................................................................................................. 215
Galaktyka niejedno ma imię ..................................................................................................................... 216
Galaktyki eliptyczne ................................................................................................................................ 217
Rzut oka na galaktyki nieregularne, karłowate i o niskiej absolutnej jasności powierzchniowej ....................... 218
Duuuuże galaktyki .................................................................................................................................. 219
Odkryj Grupę Lokalną Galaktyk ............................................................................................................. 221
Gromady galaktyk .................................................................................................................................. 222
Wielkości na miarę kosmosu: supergromady, pustki i Wielkie Ściany .......................................................... 222
Dr Maran jest redaktorem The Astronomy and Astrophysics Encyclopedia, zredagował również bądź
współtworzył osiem książek ze wspominanych dziedzin, w tym podręcznik uniwersytecki,
New Horizons in Astronomy, oraz dwa kompendia poświęcone odkryciom w przestrzeni kosmicznej:
A Meeting with the Universe i Gems of Hubble. Jest autorem wielu artykułów do magazynów
„Smithsonian” i „Natural History”, pisał również dla National Geographic Society
oraz Time-Life Books, dla których pracował także jako konsultant.
14 Astronomia dla bystrzaków
Dr Stephen Maran jest absolwentem Brooklyn College oraz Stuyvesant High School w Nowym
Jorku, w której przez pełny sezon grał jako zawodnik Math Team, szczęśliwie nie przyprawiając
nikogo o kalectwo. Stopień magistra, a następnie doktora astronomii uzyskał już na uniwersytecie
w Michigan. Jego żona to dziennikarka Sally Scott Maran. Ma z nią troje dzieci.
Wstęp 15
Podziękowania od autora
W pierwszym rzędzie chciałbym podziękować mojej rodzinie i przyjaciołom, którzy
musieli znosić moje humory w trakcie pisania tej książki. Dziękuję również Skipowi
Barkerowi, mojemu agentowi z Wilson-Devereaux Company, który prowadził mnie i inspirował
w czasie pracy, a także Stacy Collins za nieustającą wiarę w oryginalny projekt.
Pragnę złożyć najszczersze wyrazy wdzięczności Ronowi Cowenowi i dr. Sethowi Shostakowi
za ich wkład w powstanie tej książki; Kathy Cox, Georgette Beatty i Joshowi Dialsowi, którzy
uporządkowali ją i zredagowali, oraz ich utalentowanym kolegom z działów: redakcyjnego
i produkcji Wiley Publishing, za których sprawą książka ma lepszą i bardziej przejrzystą postać.
Specjalne podziękowania należą się dr. Matthew Listerowi z Purdue University. Dzięki jego
sugestiom książka zyskała na dokładności i ścisłości.
Composition Services
Gerry Fahey, Vice President of Production Services
Debbie Stailey, Director of Composition Services
Wstęp 17
Wstęp
A stronomia to zgłębianie tajemnic nieba, nauka o obiektach w kosmosie i zachodzących
w nim zdarzeniach. To nic innego jak badanie natury wszechświata, w którym żyjemy.
Astronomowie dokonują tego za pomocą obserwacji oraz — w przypadku radioastronomii
— nasłuchu. Badacze kosmosu mają do dyspozycji szereg specjalistycznych przyrządów:
począwszy od małych teleskopów przeznaczonych do użytku domowego, na olbrzymich
obserwatoriach i krążących wokół Ziemi bądź zawieszonych nad określonymi jej (lub innego
ciała niebieskiego) punktami satelitach kończąc. Teleskopy są wystrzeliwane w kosmos
na pokładach statków kosmicznych, bezzałogowych balonów, sondy kosmiczne przenoszą je
w najdalsze rejony Układu Słonecznego; część z sond wraca na Ziemię z próbkami materiałów
pobranych w określonym miejscu.
Astronomowie amatorzy mają z pewnością wszystkie konstelacje w małym palcu. Łączy ich
niezwykłe, pasjonujące hobby. Część z nich wpatruje się w niebo samotnie, wielu jednak
wstępuje do różnego rodzaju klubów i organizacji zrzeszających miłośników astronomii.
Dzięki temu, opierając się na doświadczeniach starszych kolegów, mają okazję pogłębić swoją
wiedzę, mogą również skorzystać z klubowych teleskopów i innego, niezbędnego sprzętu.
Podczas cyklicznych spotkań prezentowane są wyniki najnowszych obserwacji, bywa, że pojawiają
się z wykładami uznani naukowcy i specjaliści.
Pasjonaci astronomii umawiają się także na wspólne obserwowanie nieba — spotykają się
w ustalonym wcześniej miejscu, a każdy przynosi ze sobą własny teleskop (lub zerka w gwiazdy
przez teleskop kolegi). Tego typu spotkania mogą mieć charakter stały (np. pierwsza sobotnia
noc miesiąca) bądź okazjonalny (pojawienie się któregoś z większych rojów meteorów bądź
jasnej komety, np. Hale-Boppa). Niektórzy systematycznie oszczędzają, aby w momencie
pojawienia się na niebie naprawdę spektakularnych zjawisk (np. całkowitego zaćmienia Słońca)
móc, wraz z tysiącami amatorów i dziesiątkami specjalistów, obserwować je tam, gdzie natura
pozwala doświadczyć je w pełni.
18 Astronomia dla bystrzaków
O książce
Z tej książki dowiesz się wszystkiego, czego potrzebujesz, aby zagłębić się w pasjonujący świat
astronomii. Dzięki niej zaczniesz pojmować, jak funkcjonuje wszechświat, w którym żyjemy.
Uświadomisz sobie, jaki sens mają najnowsze operacje NASA i innych organizacji wysyłających
sondy kosmiczne na planety takie jak Saturn, zrozumiesz, po co próbniki lądują na Marsie
i w jakim celu naukowcy pobierają próbki pyłu z warkoczy komet. Dowiesz się, dlaczego
Kosmiczny Teleskop Hubble’a został umieszczony na orbicie i gdzie szukać informacji
o dokonaniach innych misji kosmicznych. A gdy któryś z uznanych astronomów pojawi się
w telewizji bądź opublikuje artykuł, by obwieścić o najnowszych odkryciach — dokonanych
bądź to z kosmosu, bądź za pomocą któregoś z potężnych teleskopów naziemnych w Arizonie,
Chile, Kalifornii czy na Hawajach, albo z któregoś z licznych obserwatoriów rozsianych
na całym świecie — znając tło i podstawy, będziesz w stanie docenić rangę wydarzenia i, co więcej,
wytłumaczyć rzecz przyjaciołom.
Naiwne założenia
Być może sięgnąłeś po tę książkę dlatego, że pragniesz wiedzieć, co dzieje się ponad Twoją
głową lub czym zajmują się naukowcy pracujący w ramach programów kosmicznych.
Wstęp 19
Niewykluczone, iż usłyszałeś, że astronomia to zajmujące hobby, i chcesz przekonać się,
na ile to prawda. Kto wie, może usiłujesz się dowiedzieć, jakiego potrzebujesz sprzętu?
Nie jesteś naukowcem. Radość sprawia Ci samo spoglądanie w rozgwieżdżone, nocne niebo, ma
ono dla Ciebie magiczny czar. Pragniesz dostrzec i zrozumieć prawdziwe piękno wszechświata.
Chcesz obserwować gwiazdy, pragniesz jednak również wiedzieć, co widzisz. Być może w głębi
ducha sam życzysz sobie dokonać jakiegoś odkrycia. Nie trzeba bynajmniej być wybitnym
astronomem, aby wypatrzyć nową kometę; możesz również mieć swój wkład w poszukiwania
życia pozaziemskiego. Niezależnie od tego, jaki jest Twój cel, ta książka pomoże Ci go osiągnąć.
W tej części poznasz odpowiedzi, jakie na niektóre z tych pytań udzielili profesjonalni
astronomowie. Tysiące astronomów amatorów pomagają sobie wzajemnie i dzielą się wynikami
swoich obserwacji. Astronomia dostarcza rozrywki, ma również wymiar praktyczny (o walorach
edukacyjnych nie wspominając).
W tej części udzielę Ci wskazówek, jak obserwować niebo za pomocą przyrządów optycznych
i bez nich, doradzę Ci, jak wybrać najodpowiedniejszą dla siebie lornetkę i teleskop, a także
w jaki sposób najlepiej przygotować się do obserwacji. Przedstawię Cię kilku kosmicznym
gościom; podam Ci również szereg źródeł, dzięki którym przygotujesz się do dalszej podróży
po kosmosie.
Skupimy się tu przede wszystkim na aspekcie obserwacyjnym. Mając świadomość tego, co widzisz,
będziesz mógł pełniej sycić oczy widokiem.
20 Astronomia dla bystrzaków
Zmarły w 1996 roku wielki astronom Carl Sagan powiedział: „Wszyscy wywodzimy się od
gwiazd”. Zrozumienie istoty gwiazd i ich ogromnej różnorodności wzmacnia więc Twoją
więź z materią wszechświata.
Część V: Dekalogi
W tej części znajdziesz 10 zaskakujących ciekawostek na temat kosmosu, przeczytasz też
o 10 przekłamaniach, jakie najczęściej pojawiają się w rozmowach na temat astronomii
w mediach i na co dzień. Przeczytaj, jeśli sam nie chcesz ich powielać.
Podobizna tego mało rozgarniętego chłopca oznacza informacje, które bez obaw możesz
pominąć, jeśli chcesz poznać jedynie podstawy i w fascynującym świecie astronomii stawiasz
dopiero pierwsze kroki. Dobrze jest czasem znać naukową otoczkę, jednak na szczęście wielu
pasjonatów nocnego nieba doskonale obywa się bez znajomości fizycznych uwarunkowań
istnienia supernowych, praw matematyki rządzących ucieczką galaktyk czy zagadnień dotyczących
ciemnej energii.
Czy zwyczajne wpatrywanie się w niebo może wpędzić nas w kłopoty? Raczej nie, o ile zachowa
się ostrożność. Niektórych rzeczy nie sposób jednak przewidzieć. Widząc „bombę”, miej się
na baczności, aby samemu nie wylecieć w powietrze.
Co dalej
Zacznij lekturę od dowolnego rozdziału. Niepokoisz się o losy wszechświata? Rozpocznij
przygodę od Wielkiego Wybuchu (zajrzyj do rozdziału 16., o ile rzeczywiście jesteś
zainteresowany).
A może wolałbyś dowiedzieć się, co czekałoby Cię, gdyby Twoja namiętność do gwiazd zawiodła
Cię na którąś z nich?
Niezależnie od tego, od której strony rozpoczniesz swoją przygodę, mam nadzieję, że Twoja
eksploracja kosmosu będzie trwać, a Ty sam doświadczysz radości, ekscytacji i zachwytu,
jakie ludzie od wieków znajdowali, wpatrując się w nocne niebo.
22 Astronomia dla bystrzaków
Część I
Ogarnąć wszechświat
24 Część I: Ogarnąć wszechświat
W tej części…
C iała niebieskie i zachodzące w kosmosie zdarzenia zawsze fascynowały
nas, ludzi. Na przestrzeni wieków stosunek człowieka do astronomii
cechował się swego rodzaju dwoistością — miał on zarówno wymiar
praktyczny, jak i emocjonalny, duchowy. Żeglarze przemierzali oceany,
kierując się położeniem gwiazd, a rolnicy dokonywali (i w dalszym ciągu
dokonują) zasiewów w oparciu o fazy Księżyca. Powstawały budowle,
w których obserwacjom nieba towarzyszyły różnego rodzaju rytuały
(Stonehenge), czas odmierzany był zgodnie z rytmem ruchów Słońca
i gwiazd. Natura obiektów w kosmosie wciąż pozostaje dla nas niezgłębiona.
I Ty możesz włączyć się w nurt tej wielkiej, ludzkiej tradycji. W tej części
wprowadzę Cię w świat astronomii. Przybliżę Ci techniki i zdradzę
praktyczne wskazówki dotyczące obserwacji planet, komet, meteorów
i innych wędrowców przemierzających nasze nocne niebo.
Rozdział 1: Światło: sztuka i nauka astronomii 25
Rozdział 1
Światło:
sztuka i nauka astronomii
W tym rozdziale:
► Obserwacyjny charakter astronomii.
► Światło — język astronomii.
► W sidłach grawitacji.
► Ruchy ciał niebieskich.
W yjdź z domu którejś z bezchmurnych nocy i zadrzyj głowę ku niebu. Jeśli mieszkasz
w centrum miasta bądź na jego zatłoczonych peryferiach, zobaczysz dziesiątki, a kto wie,
może nawet i setki migoczących gwiazd. W zależności od pory miesiąca na niebie może pojawić
się również Księżyc w pełni, dostrzec można również pięć z dziewięciu planet krążących
wokół Słońca.
Nad Twoją głową może przemknąć „spadająca gwiazda” albo „meteor”. W rzeczywistości
świecący ślad, jaki widzisz, to odbłysk emitowany przez spalające się w górnej warstwie atmosfery
niewielkie okruchy skalne pochodzące z komet.
Powoli i jednostajnie przesuwa się po niebie kolejny świetlny punkt. Czy to sztuczny satelita,
taki jak Kosmiczny Teleskop Hubble’a, czy też jedynie lecący wysoko odrzutowiec? Jeśli masz
pod ręką dobrą lornetkę, być może uda Ci się to sprawdzić: większość samolotów pasażerskich
ma światła pozycyjne, a charakterystyczny kształt rozwiewa wszelkie wątpliwości.
9 widzisz z daleka;
9 odkrywasz poprzez analizę światła, które dobiega z obiektów w przestrzeni kosmicznej;
9 porusza się w przestrzeni kosmicznej pod wpływem grawitacji.
W tym rozdziale dowiesz się więcej na te tematy (i kilka innych).
Rysunek 1.1.
Wielki Wóz
w gwiazdozbio-
rze Wielkiej
Niedźwiedzicy
to asteryzm
W czasach starożytnych ludzie nie zaprzątali sobie głów rządzącymi gwiazdami prawami fizyki
i chemii, przyswajali sobie jedynie i przekazywali swoim potomkom opowieści i mity związane
z określonymi obiektami na niebie: Wielka Niedźwiedzica, Głowa Diabła, Człowiek na Księżycu
czy smok pożerający słońce w czasie całkowitego zaćmienia to tylko niektóre z nich. W różnych
kulturach opowieści miały różną postać. Jednak całkowicie od siebie niezależnie ludzie sami
dostrzegali w gwiazdach pewne wzory i układy: na wyspach Polinezji wprawni żeglarze
przemierzali tysiące kilometrów otwartego oceanu bez kompasu i jakichkolwiek punktów
orientacyjnych. Płynęli według słońca i gwiazd, wspomagając się wyborną znajomością
wiatrów i prądów wodnych.
Obserwując światło gwiazdy, starożytni zwracali uwagę na jej jasność, pozycję na niebie oraz
barwę. Pozwalało to odróżnić dane ciało niebieskie od innego i z czasem nasi przodkowie
(podobnie jak my teraz) nauczyli się bezbłędnie odnajdywać na nieboskłonie żądany obiekt.
W pierwszej kolejności powinieneś sobie przyswoić:
Astronomowie wiedzą dziś, że planety bywają mniejsze bądź większe od Ziemi, wszystkie są
jednak zdecydowanie mniejsze od Słońca. Planety wchodzące w skład Układu Słonecznego
znajdują się na tyle blisko Ziemi, że jesteśmy w stanie dostrzec ich tarcze (jeśli nie gołym
okiem, to za pomocą teleskopu), a tym samym ustalić ich kształt i rozmiary. Gwiazdy są
jednak już tak odległe, iż nawet spoglądając przez silny teleskop, nie zobaczymy niczego ponad
świetlny punkt (więcej informacji na temat planet Układu Słonecznego znajdziesz w części II).
Największym pod względem powierzchni gwiazdozbiorem jest konstelacja Hydry (łac. Hydra);
najmniejszym z kolei jest Krzyż (zwany również Krzyżem Południa; łac. Crux), widoczny
jedynie na półkuli południowej. Istnieje również Krzyż Północy, choć nie znajdziesz go na liście
Rozdział 1: Światło: sztuka i nauka astronomii 29
Rysunek 1.2.
Andromeda
znana jest
w niektórych
krajach jako
Kobieta w Łań-
cuchach
Co za tym idzie, Syriusz — najjaśniejsza gwiazda nocnego nieba, położona w konstelacji Wielkiego
Psa (łac. Canis Maior) — określany jest również nazwą alfa Canis Maioris (nie powinien niepokoić
przyrostek -is w nazwie gwiazdozbioru — to nic innego, jak oznaczenie łacińskiego dopełniacza.
Jak wiadomo, naukowcy zawsze lubowali się w łacinie).
W tabeli 1.1 przedstawiony został klasyczny alfabet grecki wraz z nazwami liter i odpowiadającymi
im symbolami.
Jeśli zajrzysz do atlasu nieba, stwierdzisz, że poszczególne gwiazdy nie noszą bynajmniej nazw
utworzonych według przedstawionego wcześniej wzorca: α Canis Maioris, β Canis Maioris itd.
Autor atlasu oznacza zazwyczaj łacińską nazwą cały gwiazdozbiór, a symbolami α, β itd. opatruje
poszczególne gwiazdy. Czytając (dajmy na to w czasopiśmie poświęconym astronomii; zajrzyj
do rozdziału 2.) o określonej gwieździe, nie spotkasz się z reguły z oznaczeniami typu Alfa
Canis Maioris czy nawet α Canis Maioris. W celu zmniejszenia objętości tekstu zastosowany
zostanie najprawdopodobniej zapis α CMa; CMa to trzyliterowy skrót od Canis Maioris (forma
genetivu od Canis Maior). W tabeli 1.2 przedstawiłem skróty dla wszystkich 88 konstelacji.
30 Część I: Ogarnąć wszechświat
Astronomowie rzecz jasna nie byli w stanie wymyślić nazw (w rodzaju „Syriusz”) dla każdej
gwiazdy w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa, oznaczali je więc literami greckiego alfabetu bądź
innymi symbolami. Istnieją konstelacje, w których nie występuje ani jedna gwiazda mogąca
poszczycić się własną, charakterystyczną nazwą (nie daj się nabrać na ogłoszenia obiecujące za
opłatą możliwość nadania gwieździe imienia — Międzynarodowa Unia Astronomiczna nie
uznaje wykupionych nazw). Z kolei w innych konstelacjach gwiazd jest tak wiele, że grecki
alfabet okazał się niewystarczający: astronomowie nadali więc poszczególnym obiektom nazwy
złożone z cyfr i liter alfabetu łacińskiego, takie jak 236 Cygni, b Vulpeculae, HR 1516, a bywa,
że i bardziej wymyślne. W swoich kosmicznych peregrynacjach możesz natknąć się np. na RU
Lupi albo SX Sex (nie zmyślam). Prócz nazwy każda gwiazda posiada szereg innych
charakterystycznych parametrów: położenie na niebie (podane w specjalnych wykazach gwiazd),
jasność, barwę i kilka innych.
Rozdział 1: Światło: sztuka i nauka astronomii 31
Przyjrzawszy się konstelacjom, jakie znamy dziś, uważny obserwator z pewnością zauważy kilka
odstępstw od reguły nakazującej nadawanie najjaśniejszym gwiazdom danego gwiazdozbioru
greckich symboli. Odstępstwa wynikają z kilku przyczyn:
Dobrym (a ściślej rzecz biorąc złym) przykładem jest gwiazdozbiór Liska (łac. Vulpecula),
w którym zaledwie jedna gwiazda nosi oznaczenie w postaci litery greckiego alfabetu.
Jako że gwiazda z alfą w nazwie niekoniecznie musi być najjaśniejsza w danej konstelacji,
astronomowie jęli zastanawiać się, w jaki sposób uwypuklić ów zaszczytny przecież status.
Wspólnym wysiłkiem opracowano rozwiązanie, a jest nim słowo lucida (od łacińskiego lucidus
— jasny lub świecący). I tak lucidą Wielkiego Psa jest co prawda gwiazda alfa (Syriusz), jednak
najjaśniejszą gwiazdą Oriona (łac. Orion) jest już Rigel — oznaczany na mapach nieba literą
beta. Lucidą Małego Lwa (łac. Leo Minor; notabene wyjątkowo niepozorny gwiazdozbiór)
jest 46 Leo Minoris.
Rozpoznawanie gwiazd byłoby z pewnością o wiele łatwiejsze, gdyby miały one choćby małą
etykietkę z nazwą, którą można byłoby dostrzec przez teleskop. Pocieszające jest jednak, że nie
mają one zastrzeżonych „numerów telefonu”, jak niektórzy ze starych znajomych, z którymi
rozpaczliwie próbujesz odnowić kontakt (o gwiazdach napiszę szerzej w III części tej książki).
Co szpieguję?
Katalog Messiera i inne obiekty na niebie
Opracowanie zasad dotyczących nazewnictwa gwiazd nie przysporzyło astronomom większych
trudności, co jednak uczynić z całą resztą istniejących we wszechświecie ciał niebieskich:
galaktyk, mgławic, gromad gwiazd i innego kosmicznego towarzystwa (o którym powiem
więcej w części III). W roku 1774 francuski astronom Charles Messier opublikował listę około
100 niewyraźnych obiektów widzianych na niebie przez ówczesne teleskopy i przyporządkował
im numery. Jego wykaz znany jest jako Katalog Messiera. Jeśli usłyszysz dziś, że Galaktyka
Andromedy jest oznaczona symbolem M31, będziesz doskonale wiedzieć, w czym rzecz.
Dziś na standardowy Katalog Messiera składa się 110 obiektów.
Kompletną listę oraz zdjęcia ciał niebieskich ujętych w Katalogu Messiera znajdziesz na stronie
internetowej międzynarodowej organizacji Students for the Exploration and Development of
Space: http://www.seds.org/messier/. Jeśli zaś pragniesz udekorować swoją ścianę dyplomem uznania
za obserwacje obiektów z Katalogu Messiera, na stronie http://www.astroleague.org/al/obsclubs/
´messier/mess.html dowiesz się, jak go zdobyć.
Rozdział 1: Światło: sztuka i nauka astronomii 35
Doświadczeni astronomowie amatorzy biorą często udział w „maratonach messierowskich”,
w czasie których w ciągu jednej, długiej nocy usiłują zaobserwować wszystkie obiekty ujęte
w katalogu. Nie ma się jednak co oszukiwać — podczas tego typu zawodów kontemplowanie
piękna obserwowanych galaktyk, mgławic i gromad schodzi na dalszy plan. Najlepiej bez
pośpiechu sycić oczy ich urodą. Obiektom z Katalogu Messiera poświęcona jest wspaniała
książka Stephena J. O’Meary The Messier Objects (Cambridge University Press and Sky Publishing,
1998); znajdziesz w niej m.in. wskazówki dotyczące obserwacji poszczególnych obiektów.
Prócz gwiazd i planet naukowcy potwierdzają istnienie tysięcy innych ciał niebieskich
zlokalizowanych w kosmosie: gromad gwiazd, mgławic i galaktyk. Ponieważ Messier nie
umieścił ich w swoim katalogu i nie nadał im nazw, uczynili to astronomowie działający
w czasach późniejszych. Wyszukanie tych ciał niebieskich w spisach i na mapach nieba ułatwiają
nadane im oznaczenia NGC (New General Catalogue) i IC (Index Catalogue). Dla przykładu
przepiękna podwójna gromada otwarta w gwiazdozbiorze Perseusza składa się z dwóch gromad:
NGC 869 i NGC 884.
Znanych jest bowiem kilka gwiazd o magnitudo 0 bądź nawet ujemnym. Syriusz — dla przykładu
— ma jasność –1,5, a jasność Wenus, najjaśniejszej planety na niebie, wynosi niekiedy –4
(dokładna wartość jest zmienna i zależy od kilku czynników, m.in. odległości Wenus od Ziemi
i jej usytuowania względem Słońca).
Kolejne przeoczenie: Hipparchos nie stworzył klasy dla gwiazd, których nie dostrzegał.
Naturalnie w swoim czasie nie mogło to być uznane za niedopatrzenie, jako że nikt nie miał
najmniejszego pojęcia, że istnieją jeszcze gwiazdy inne poza obserwowanymi. Współczesna
astronomia zna jednak miliardy gwiazd niepoddających się obserwacji nieuzbrojonym okiem,
a przecież wszystkie one mają określoną wielkość gwiazdową. Wchodzimy tu już w nieco
wyższe magnituda: jasność 7 i 8 mają gwiazdy obserwowane bez problemu przez lornetkę;
dobry, przeznaczony do domowego użytku teleskop pozwala dostrzec obiekty 10 i 11
wielkości gwiazdowej. Jasność (kto wie, czy bardziej na miejscu nie byłoby „ciemność”)
najsłabszych obiektów obserwowanych w obserwatorium projektu badawczego Palomar
Observatory Sky Survey wynosi 21 magnitudo; jeszcze słabsze są ciała niebieskie fotografowane
przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a, sięgające niemal niewyobrażalnej wielkości gwiazdowej 30,
a nawet 31.
36 Część I: Ogarnąć wszechświat
Co za tym idzie, obserwując obiekt w kosmosie, widzisz go takim, jakim był, gdy opuszczało go
emitowane przez niego światło. Rozważ poniższe przykłady:
9 Proxima Centauri, najbliższa Ziemi (po Słońcu) gwiazda, znajduje się w odległości
około czterech lat świetlnych. Astronomowie nie obserwują jej takiej, jaka jest obecnie,
lecz jaką była mniej więcej cztery lata temu.
9 Jesienią, przy bezchmurnym, nocnym niebie odszukaj na firmamencie Galaktykę
Andromedy, najodleglejszy obiekt, jaki można zaobserwować nieuzbrojonym okiem.
Światło, które dostrzeżesz, opuściło galaktykę około 2,6 miliona lat temu. Gdyby za
sprawą jakichś dziwnych zdarzeń galaktyka nagle zniknęła, stwierdzilibyśmy to dopiero
grubo ponad 2 miliony lat po fakcie (zajrzyj do rozdziału 12., gdzie znajdziesz więcej
porad dotyczących obserwacji galaktyk).
Podsumowując:
Obserwując niektóre wielkie, jasne gwiazdy położone w odległych galaktykach, musisz zdawać
sobie sprawę, że być może od dawna już nie istnieją. Niektóre duże gwiazdy „żyją”
jedynie 10 – 20 milionów lat. Jeśli znajdują się w galaktyce odległej od Ziemi o — dajmy
na to — 50 milionów lat świetlnych, spoglądasz w rzeczywistości na obiekty zbliżające się
do swojego kresu bądź wręcz już nieistniejące. Nie świecą już w tej galaktyce, są martwe.
Kilka prostych zasad pozwoli Ci zrozumieć zasady rektascensji i deklinacji i bezbłędnie czytać
mapy nieba (zobacz rysunek 1.3):
Rysunek 1.3.
Pojęcia, które
musisz znać,
aby właściwie
lokalizować
obiekty
na niebie
Załóżmy, że chcesz odnaleźć północny biegun nieba widoczny z Twojego podwórka. Zwróć
twarz dokładnie w kierunku północnym, a następnie spójrz w punkt leżący na wysokości x
stopni, gdzie x to długość geograficzna miejsca, w którym się znajdujesz. Przyjmuję, że
mieszkasz w Stanach Zjednoczonych, Europie bądź innym miejscu na półkuli północnej.
40 Część I: Ogarnąć wszechświat
Jeśli bowiem mieszkasz na półkuli południowej, nie masz szans na zobaczenie północnego
bieguna nieba. Ale nie martw się, jest jeszcze południowy! Ustaw się dokładnie w kierunku
południowym, a następnie wyszukaj na niebie punkt, którego wysokość, mierzona w stopniach,
będzie identyczna z szerokością geograficzną, na jakiej się znajdujesz.
W niemal każdym podręczniku astronomii symbol '' oznacza NIE cal, lecz sekundę kątową.
Pomimo tego na każdym bez wyjątku uniwersytecie amerykańskim słuchacze wstępnego
kursu Astronomy 101 nieodmiennie piszą na egzaminie: „Obraz gwiazdy miał około jednego
cala średnicy”. Zawsze powtarzałem, że zrozumienie jest tysiąc razy skuteczniejsze niż bezmyślne
wkucie na pamięć, niektórzy jednak nie są w stanie tego pojąć.
A jeśli kupisz do tego jeden z tych (nomen omen) kosmicznych, „wypasionych” i zaskakująco
niedrogich teleskopów sterowanych komputerem (zajrzyj do rozdziału 3.), wystarczy, że
wprowadzisz współrzędne RA i Dec odkrytej niedawno komety, a urządzenie samo skieruje
się na żądany obiekt (wraz z ogłoszeniem informacji o nowej komecie podawana jest z reguły
jej przewidywana deklinacja i rektascensja w czasie kolejnych nocy, gdy przemierza ona niebo).
Rozwinięta i udoskonalona przez Alberta Einsteina teoria grawitacji pomyślnie przeszła próby,
którym nie sprostała jej newtonowska poprzedniczka. Teoria Newtona doskonale sprawdzała
się w przypadku zjawiska grawitacji doświadczanego na co dzień, jak słynne jabłko, które (o ile
to prawda) spadło uczonemu na głowę. Teoria Einsteina trafnie przewidziała jednak efekty
zdarzeń, jakie zachodzić będą w pobliżu obiektów o dużej masie, gdzie grawitacja jest bardzo
silna. Einstein nie przedstawiał grawitacji jako siły, widział ją raczej jako zakrzywienie
czasu i przestrzeni spowodowane samą obecnością ciała o dużej masie, np. gwiazdy. Sam aż
się skręcam na samą myśl o tym.
9 przyczyny, dla których Księżyc krąży wokół Ziemi, Ziemia wokół Słońca, Słońce wokół
centrum Drogi Mlecznej; ogólnie rzecz biorąc, dlaczego określone obiekty we wszechświecie
krążą wokół innych;
9 dlaczego określona gwiazda bądź planeta ma okrągły kształt;
9 dlaczego gazy i pył kumulują się w przestrzeni, tworząc nowe gwiazdy.
Rozdział 1: Światło: sztuka i nauka astronomii 41
Ogólna Teoria Względności, koncepcja zaproponowana przez Einsteina, tłumaczy ponadto:
9 dlaczego gwiazdy widoczne w pobliżu Słońca podczas całkowitego zaćmienia wydają się
być nieco „przesunięte”;
9 dlaczego istnieją czarne dziury;
9 dlaczego Ziemia, obracając się wokół własnej osi, przeciąga zakrzywioną przestrzeń
i czas wokół siebie (fakt potwierdzony za pomocą satelitów krążących wokół Ziemi).
Więcej na temat czarnych dziur (i to bez konieczności przyswojenia sobie Ogólnej Teorii
Względności) możesz przeczytać w rozdziałach 11. i 13. Znajomość wszystkich rozdziałów tej
książki z pewnością uczyni Cię mądrzejszym, pamiętaj jednak, że na miano Einsteina zasłużysz
wśród przyjaciół i tak jedynie wtedy, gdy zapuścisz włosy, zaczniesz chodzić w starym,
brudnym swetrze, a fotografowany, będziesz wystawiał język.
9 …obraca się wokół własnej osi — zjawisko, które astronomowie nazywają rotacją.
Pełny obrót wokół własnej osi zajmuje naszej planecie jeden dzień,
9 …krąży wokół Słońca ruchem obiegowym. Zatoczenie pełnego okręgu wokół naszej
gwiazdy zajmuje Ziemi równy rok,
9 …obraca się wraz ze Słońcem po olbrzymiej orbicie wokół centrum Drogi Mlecznej;
jeden pełny obrót trwa — bagatela — 226 milionów lat i dość dowcipnie nazywany jest
rokiem galaktycznym,
9 …krąży wraz ze Słońcem i Drogą Mleczną wokół centrum Układu Lokalnego Galaktyk,
grupy ponad 30 galaktyk usytuowanych w „naszym” zakątku wszechświata,
9 …mknie przez kosmos wraz z galaktykami Układu Lokalnego. To efekt opisanej
prawem Hubble’a ogólnej ekspansji wszechświata, trwającej od chwili Wielkiego Wybuchu.
Wielki Wybuch (ang. Big Bang) to zdarzenie, które dało początek wszechświatowi,
tworząc jednocześnie przestrzeń rozszerzającą się w zawrotnym tempie. Szczegółowe
teorie na temat Wielkiego Wybuchu tłumaczą wiele zaobserwowanych fenomenów
i z powodzeniem przewidziały kilka innych, hipotetycznych zjawisk, których nie
obserwowano do momentu pojawienia się danej teorii (więcej na temat Big Bang
i innych aspektów wszechświata w części IV).
Również i Ty, jako mieszkaniec naszej planety, uczestniczysz w nieustannym obracaniu się,
krążeniu, galaktycznym orbitowaniu, wędrówce Lokalnej Grupy Galaktyk, wreszcie w ekspansji
wszechświata. Robisz to bezwiednie, choćby jadąc co dzień do pracy. Następnym razem,
gdy spóźnisz się kilka minut, poproś szefa, aby wziął to pod uwagę.
Rozdział 2
Dołącz do tysięcy
— formy aktywności,
źródła i materiały
W tym rozdziale:
► Wstępujemy do klubu astronomicznego — Internet i nie tylko.
► Magiczny świat planetariów i obserwatoriów.
► Zloty miłośników astronomii, wyprawy i rejsy na zaćmienia, motele dla astronomów.
A stronomia fascynuje ludzi na całym świecie. Gwiazdy i wszechświat pociągały już naszych
praprzodków u zarania dziejów podobnie jak nas dziś. Wczesne obserwacje kosmosu
doprowadziły do powstania najróżniejszego typu teorii na temat istoty wszechświata oraz
przyczyn i celu nieustannego ruchu planet, gwiazd i komet. Gdy kierujesz wzrok ku niebu,
wiedz, że razem z Tobą robią to setki tysięcy innych pasjonatów na całym świecie. W swym
odkrywaniu zagadek kosmosu nie jesteś pozostawiony sam sobie — masz do dyspozycji pomoc
specjalistów, publikacje i szereg innych źródeł, które pomogą Ci uczestniczyć w wielkim
dziele zgłębiania tajemnic wszechświata.
W tym rozdziale przybliżę Ci te źródła oraz udzielę wskazówek, jak z nich korzystać i jak robić
to efektywnie. Reszta zależy wyłącznie od Ciebie. Zatem — do dzieła!
Kluby astronomiczne
Najlepszym sposobem, aby bez zbędnych wysiłków i niepotrzebnych wydatków zanurzyć się
w świat astronomii, jest wstąpienie do któregoś z kół miłośników astronomii i bezpośredni
kontakt z osobami bardziej zaawansowanymi w temacie. Podczas cyklicznych spotkań starsi,
doświadczeni „klubowicze” dzielą się swoją wiedzą ze stawiającymi dopiero pierwsze kroki
w dziedzinie astronomii kolegami i udzielają im praktycznych wskazówek; co jakiś czas
pojawia się z prelekcją lub pokazem slajdów działający w lokalnym ośrodku bądź występujący
gościnnie naukowiec. Członkowie klubu wymieniają porady dotyczące sprzętu: gdzie i jak
kupić dobry, używany teleskop lub lornetkę i które produkty na rynku warte są tego, by wydać
na nie pieniądze.
Jeśli mieszkasz w dużym mieście lub na jego przedmieściach, istnieje duże prawdopodobieństwo,
że w obserwacji nocnego nieba będą Ci przeszkadzać dobiegające z okolicy światła. O wiele
lepsze warunki do kontemplacji uroków nieba znajdziesz, jeśli wybierzesz się na wieś. Twoje
lokalne koło miłośników astronomii ma prawdopodobnie swoje wytypowane, ulubione
miejsca, w których zbiera się, by wspólnie prowadzić obserwacje. Będąc w tak licznej grupie,
zupełnie nie musisz obawiać się o bezpieczeństwo.
1
Strona ma, niestety, problemy z obsługą polskich znaków diakrytycznych — przyp. tłum.
Rozdział 2: Dołącz do tysięcy — formy aktywności, źródła i materiały 45
Wydawcy magazynu „Sky & Telescope” stworzyli jedną z najlepszych stron internetowych
poświęconych astronomii: www.skyandtelescope.com. Zacznij swoją eksplorację nieba od
sprawdzenia działu „This Week’s Sky at a Glance” („Rzut oka na niebo w tym tygodniu”)
na stronie www.skyandtelescope.com/observing/ataglance/ (w języku angielskim). Znajdziesz tam
informacje dotyczące widocznych w najbliższym czasie z Ziemi ciał niebieskich oraz zjawisk
zachodzących na niebie.
Jako początkujący astronom masz pytania, na które nie znasz odpowiedzi? Istnieją strony
internetowe, na których naukowcy z NASA lub innych organizacji i ośrodków badawczych
chętnie zaspokoją Twoją ciekawość. Najmłodsi mogą dla przykładu zajrzeć na stronę (w języku
angielskim) www.windows.ucar.edu/tour/link=/kids_space/ask.html, gdzie specjaliści chętnie
odpowiedzą na dręczące ich pytania dotyczące astronomii. Ciekawą stroną tego typu w języku
polskim jest http://baza.polsek.org.pl/.
W Polsce główną witryną internetową, od której warto zacząć podróż w świat astronomii,
jest portal Astronomia.pl www.astronomia.pl.
…i czasopisma
W salonach prasowych dostępnych jest wiele fachowych, poświęconych astronomii magazynów,
dzięki którym poszerzysz swoją wiedzę i rozwiniesz umiejętności praktyczne. Dobrym
rozwiązaniem jest prenumerata wybranego czasopisma; większość astronomów amatorów
subskrybuje co najmniej jedno pismo. Co więcej, jeśli wstąpisz do lokalnego koła miłośników
astronomii, możesz w niektórych przypadkach liczyć na specjalne zniżki na prenumeratę
któregoś z ogólnokrajowych magazynów (więcej na ich temat w „Klubach astronomicznych”
we wcześniejszej części rozdziału).
Warto sięgnąć po „Night Sky” (w języku angielskim), które w założeniu twórców ma być
pismem skierowanym do osób całkowicie początkujących w dziedzinie astronomii. Ukazuje
się sześć razy w roku, masz zatem czas, by przed pojawieniem się kolejnego wydania gruntownie
przyswoić sobie informacje zawarte w poprzednim. Czasopismo możesz znaleźć także
w księgarniach przy planetariach i muzeach.
Gdy Twoja wiedza i umiejętności trochę okrzepną i poczujesz apetyt na publikacje dla nieco
bardziej zaawansowanych, sięgnij po jeden z magazynów „wielkiej dwójki” (i to dosłownie,
biorąc pod uwagę ich rozmiary): „Sky & Telescope” (które publikowało „Night Sky”) lub
„Astronomy” — oba w języku angielskim. Zamów egzemplarz próbny, zastanów się, które
z czasopism uważasz za bardziej przydatne dla siebie, i zaprenumeruj je. Oba magazyny
możesz zaprenumerować również online, na stronach: www.skyandtelescope.com oraz
www.astronomy.com.
Miłośnicy nocnego nieba mieszkający w Kanadzie mogą zajrzeć do „SkyNews: The Canadian
Magazine of Astronomy & Stargazing” — przyjemny dla oka, kolorowy periodyk do nabycia
poprzez Narodowe Muzeum Nauki oraz Technology Corporation. Zadzwoń pod numer
1-866-759-0005 lub zajrzyj na stronę www.skynewsmagazine.com, gdzie znajdziesz więcej
informacji na temat prenumeraty.
46 Część I: Ogarnąć wszechświat
Programy tego typu są dostępne w zróżnicowanych cenach, różnią się też wbudowanymi
funkcjami. Regularnie uaktualniane wersje programów możesz znaleźć na płytach dołączanych
do czasopism astronomicznych i naukowych, a także na stronach internetowych (kilka z nich
wymieniłem wcześniej). Aby zacząć, wystarczy Ci jeden program — być może będzie to jedyny
program, jakiego będziesz w ogóle potrzebować. Jeśli nie masz pewności, który z programów
planetarium będzie najlepiej odpowiadał Twoim potrzebom, zapytaj bardziej doświadczonych
kolegów astronomów w Twoim lokalnym klubie. Co sprawdziło się w ich przypadku, powinno
sprawdzić się i w Twoim.
Oto kilka programów, które moim zdaniem mogą okazać się przydatne. Twój komputer musi
być wyposażony w napęd CD-ROM:
9 Choć różnego rodzaju komercyjne programy typu planetarium kosztowały mnie niekiedy
300 dolarów i więcej, najbardziej zadowolony jestem z tego, za który zapłaciłem niecałe
60 dolarów — najtańszą i najprostszą wersję Starry Night, dostępną na www.space.com.
Po zakończeniu instalacji kliknij ikonę Starry Night — na ekranie Twojego komputera
pojawi się kolorowy obraz nieba (nie będzie to obraz „na żywo”, a jedynie symulacja),
który dopełniać będzie linia horyzontu i kilka drzew.
Jeśli uruchomisz program w nocy, Twoim oczom ukaże się obraz gwiazd, planet i Księżyca
odwzorowanych w taki sposób, jak gdyby były oglądane nieuzbrojonym okiem w Twojej
lokalizacji (naturalnie przy przejrzystym niebie). Jeśli zaś skorzystasz z programu w dzień,
zobaczysz obraz błękitnego nieba z naniesionym na nie Słońcem oraz elewacją (wysokość
Słońca nad powierzchnią horyzontu wyrażona w stopniach). Gdy uruchomisz Starry
Night krótko po zachodzie słońca, na ekranie pojawi się ciemniejące stopniowo niebo
i wyłaniające się z niego jasne punkciki gwiazd. Oglądasz realistyczny obraz świata na
zewnątrz bez konieczności wychodzenia z domu! Po „komputerowym” zachodzie
Rozdział 2: Dołącz do tysięcy — formy aktywności, źródła i materiały 47
słońca nie spodziewaj się jednak zbyt wiele romantyzmu, wszak to program naukowy.
Wypróbuj poszczególne opcje, przeciągaj obiekty myszą po niebie na ekranie lub zmień
niektóre ustawienia, a przekonasz się, jak wygląda firmament w dowolnym miejscu na
świecie o dowolnej porze.
9 The Sky jest uznanym wśród znawców tematu programem typu planetarium z całym
mnóstwem dodatkowych funkcji i opcji. W sprzedaży jest szereg wersji programu,
zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych astronomów, w cenie od 49 do 279
dolarów. Producentem programu jest firma Software Bisque z Golden w stanie Kolorado;
na stronie www.bisque.com możesz zapoznać się z możliwościami, jakie oferuje program.
9 Prosty i — co ważne — darmowy program-planetarium znajdziesz na stronie
www.skyandtelescope.com. Interactive Sky Chart wyświetla na monitorze Twojego
komputera bieżący obraz nieba nad Greenwich w Londynie. Wystarczy jednak
zmodyfikować nieco ustawienia, a uzyskasz obraz nieba charakterystyczny dla Twojej
lokalizacji i pory, o jakiej zamierzasz prowadzić obserwacje. Konieczna rejestracja.
Kierunek — obserwatorium!
Dziesiątki profesjonalnych obserwatoriów możesz znaleźć w samych Stanach Zjednoczonych
i o wiele więcej poza nimi. Niektóre pełnią funkcję centrów badawczych kierowanych przez
uczelnie wyższe bądź agencje rządowe. Za przykład niech posłuży Obserwatorium Marynarki
Wojennej Stanów Zjednoczonych (zlokalizowane w centrum Waszyngtonu i strzeżone przez
Secret Service; www.usno.navy.mil; na jego terenie mieści się rezydencja wiceprezydenta kraju)
oraz placówki położone w dalekich, trudno dostępnych górach (jak choćby usytuowane na
wysokości 4312 metrów, prowadzone przez uniwersytet w Denver obserwatorium na górze
Mt. Evans Meyer-Womble, które reklamowane jest jako „najwyżej położone, czynne
obserwatorium astronomiczne na świecie”; zajrzyj na stronę www.du.edu/~rstencel/MtEvans).
Inne obserwatoria, zarządzane przez władze miejskie, szkoły czy organizacje typu non-profit,
nastawiają się na działalność edukacyjną i propagowanie astronomii wśród społeczeństwa.
Niektóre obserwatoria znajdują się w pobliżu dużych miast, jak choćby obserwatorium
i planetarium Griffith (www.griffithobs.org) położone na terenie ogólnodostępnego parku
Griffith w Los Angeles (Kalifornia) czy obserwatorium Mt. Wilson (www.mtwilson.edu)
działające w górach San Gabriel, wznoszących się nad „Miastem Aniołów”. Szczyt Mount
Wilson, na którym została odkryta ekspansja wszechświata oraz pole magnetyczne Słońca,
to cel wart wycieczki sam w sobie.
Wycieczka do planetarium
Planetaria to wymarzone miejsca dla osób zdobywających dopiero pierwsze szlify w dziedzinie
astronomii. Na miłośników nocnego nieba czekają tam pokazy instruktażowe, a przede
wszystkim wspaniałe projekcje, wyświetlane na kopule planetarium lub umieszczonym
w jego wnętrzu dużym ekranie. Wiele z nich organizuje również nocne sesje obserwacyjne,
odbywające się w najróżniejszych miejscach: przyległym parkingu, pobliskim parku,
należącym do kompleksu obserwatorium itd. Tego typu placówki posiadają zazwyczaj dobrze
zaopatrzony sklep, gdzie pasjonaci mogą zaopatrzyć się w poświęcone astronomii czasopisma
i publikacje, mapy i atlasy nieba itp. Obsługa planetarium chętnie udzieli Ci informacji na
temat działalności lokalnego koła miłośników astronomii, bywa, że jego spotkania odbywają
się w samym planetarium, naturalnie poza godzinami otwarcia.
Nie przesadzę, jeśli powiem, że niemal wychowałem się w planetarium Hayden przy
amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. Przyznaję w sekrecie, że nie
raz zdarzało mi wśliznąć tam bez biletu. Kierownictwo placówki było jednak na tyle miłe, że
pozwoliło mi wygłosić przemówienie z okazji 50-lecia istnienia instytucji (również za darmo).
I choć stare planetarium zostało zburzone, to w jego miejsce powstał nowy, wspaniały obiekt.
Nie zapomnij odwiedzić Hayden podczas pobytu w Wielkim Jabłku. Wstęp jest dość drogi,
jednak w dalszym ciągu tańszy niż bilet na rewię na Broadwayu, a „występujące” w Hayden
gwiazdy nigdy nie zapominają roli ani nie fałszują (nie próbuj tylko wchodzić bez biletu jak ja).
Wakacje z gwiazdami:
spotkania obserwacyjne, wyprawy
na zaćmienia, motele dla astronomów
Wakacje z astronomią to przyjemność dla ducha i uczta dla oczu. Do tego dochodzi koszt,
który w przypadku wypraw śladem gwiazd bywa często znacząco niższy aniżeli konwencjonalne
formy wypoczynku. Nie musisz wcale odwiedzać najmodniejszych kurortów, aby zobaczyć
naszych „wyniosłych” sąsiadów. Wyprawa tropem gwiazd może okazać się podróżą Twojego
życia, a Ty sam, powróciwszy do domu, będziesz jeszcze długo przeżywał nie to, co jadłeś
i w jakim hotelu spałeś, ale co zobaczyłeś i robiłeś.
Na tych, którzy mogą sobie na to pozwolić, czekają rejsy szlakiem zaćmienia Słońca. Jeśli lubisz
oceaniczne wyprawy, nie powinieneś się wahać: tego typu podróż nie uszczupli Twojego
portfela bardziej niż zwykły rejs, który nie oferuje bynajmniej „niebiańskiej” nagrody. Warto
zorientować się w ofertach firm organizujących tego rodzaju podróże — być może uda Ci się
50 Część I: Ogarnąć wszechświat
znaleźć rejs w okazyjnej, zniżkowej cenie. Różnego rodzaju zloty, imprezy obserwacyjne,
obozy astronomiczne, jak również hotele ukierunkowane głównie na gości z teleskopami to
dodatkowe opcje spędzenia wolnego czasu, o których opowiem o nieco więcej w dalszej części
rozdziału. Nie zwlekaj więc — poproś sąsiadów o opiekę nad psem i pakuj walizy!
Również i polscy miłośnicy nocnego nieba mają swoje cykliczne spotkania: zbierają się m.in.
na Ogólnopolskich Spotkaniach Astronomicznych (http://osa.teleskopy.net/) oraz Ogólnopolskim
Zlocie Miłośników Astronomii (http://ozma.astronomia.pl/).
Zachęcam Cię, abyś wybrał się kiedyś na przynajmniej jedno ze wspomnianych, najbardziej
rozpoznawalnych w środowisku astronomów spotkań. Za pomocą formularza wyszukiwania
na stronie www.skyandtelescope.com/community/calendar znajdziesz tymczasem spotkanie miłośników
gwiazd lub inną tego typu imprezę w Twojej okolicy.
Dlaczego warto
Jeśli zaćmienie będzie widoczne w okolicy leżącej blisko Twojego miejsca zamieszkania,
naturalnie nie ma potrzeby zapisywania się na zorganizowaną wyprawę. Co więcej, jeśli jesteś
doświadczonym globtroterem, większych trudności nie powinna sprawić Ci również podróż
w dalsze rejony świata. Rozważ jednak następującą rzecz: specjaliści w dziedzinie meteorologii
i astronomii potrafią z dużym wyprzedzeniem przewidzieć i wskazać miejsca, w których
zjawiska będzie można doświadczyć najpełniej. Z reguły są one położone z dala od wielkich
metropolii i siłą rzeczy oferta noclegowo-gastronomiczna będzie tam ograniczona. Czeka Cię
podróż do zupełnie przypadkowych miejsc na naszym globie. Miej na uwadze, że agencje
turystyczne i przedsiębiorcze jednostki natychmiast, całe lata wcześniej, rezerwują większość
(jeśli nie wszystkie) miejsc noclegowych w rejonie najlepszej widzialności przyszłego zaćmienia,
gdy informacja o tym zostanie ogłoszona przez specjalistów. Nowicjusze i zapominalscy,
zwłaszcza ci, którzy przybywają tam na własną rękę, raczej nie mają co liczyć na szczęście.
Jeśli nie jesteś jeszcze przekonany o zaletach zorganizowanej wyprawy na zaćmienie, być może
przekona Cię argument finansowy: zagraniczny wyjazd grupowy będzie zawsze tańszy od
podróży zorganizowanej na własną rękę (i o wiele bardzie satysfakcjonujący aniżeli bezczynne
czekanie przez 125 lat).
W swojej karierze astronoma widziałem już wiele zaćmień Słońca. Moje doświadczenia
pozwoliły mi na pewną obserwację: jeśli pozostaniesz na lądzie, zaćmienie uda Ci się
obejrzeć mniej więcej w połowie przypadków. Jeśli jednak zdecydujesz się na wyprawę
morską — zaćmienie Słońca masz gwarantowane.
Motele astronomiczne
Motele astronomiczne to instytucja w Polsce stosunkowo nieznana: to nic innego jak miejsce,
którego główną atrakcją jest ciemne, rozgwieżdżone niebo, doskonała lokalizacja i możliwość
rozstawienia własnego teleskopu. Zazwyczaj w tego rodzaju miejscach można (z reguły
za dodatkową opłatą) również sprzęt wypożyczyć.
Rozdział 2: Dołącz do tysięcy — formy aktywności, źródła i materiały 53
Niektóre warte odwiedzenia motele astronomiczne w Stanach Zjednoczonych:
9 Star Hill Inn w położonym na wysokości prawie 2200 metrów Sapello w Nowym
Meksyku — pionier w dziedzinie oferty noclegowej skierowanej do miłośników
astronomii;
9 Astronomers Inn w Benson (Arizona), gdzie znajdziesz dwudziestocalowy teleskop.
Możesz zatrzymać się w Galaxy Room (www.astronomersinn.com), które ma własne
planetarium i sufit w kształcie kopuły;
9 The Observers’s Inn mieści się w historycznej kopalni złota w Julian (Kalifornia).
Hotel bardzo ucierpiał w trakcie ogromnych pożarów lasów w 2005 roku, jednak
szybko został przywrócony do dawnej postaci (www.observersinn.com);
9 StarGazers Inn & Observatory w kalifornijskim Big Bear Lake to luksusowy hotel typu
bed & breakfast. Do użytku gości są tu teleskopy i lornetki, a po całej nocy „orbitowania”
strudzeni miłośnicy nieba znajdą relaks w oświetlonych światłem świec łazienkach
z gorącą kąpielą (www.stargazersinn.com).
Wyruszamy na łowy:
sprzęt do obserwacji nieba
W tym rozdziale:
► Oswajamy się z nocnym niebem.
► Obserwujemy obiekty okiem nieuzbrojonym.
► Robimy właściwy użytek z lornetki i teleskopu.
► Tworzymy niezawodny plan obserwacji.
J eśli kiedykolwiek zdarzyło Ci się wyjść z domu na zewnątrz i spoglądać w niebo, wiedz,
że uprawiałeś astronomię — obserwowałeś gwiazdy i inne obiekty na niebie. Za pomocą
obserwacji nieuzbrojonym, tj. „gołym” okiem jesteś w stanie odróżnić barwy poszczególnych
ciał (niekoniecznie) niebieskich, jak również stwierdzić zależności przestrzenne pomiędzy
obiektami, np. wyszukać Gwiazdę Polarną, używając „gwiazd-drogowskazów” w Wielkim Wozie.
Zanadto się jednak rozpędziłem. Przede wszystkim powinieneś przez jakiś czas w spokoju
i skupieniu kontemplować piękno i misterium kosmosu. Masz tu do dyspozycji trzy podstawowe
„narzędzia” — co najmniej jedno z nich już znasz.
9 Ludzkie oko jest idealne do obserwacji meteorów, zorzy polarnej, koniunkcji planet
(kiedy dwie lub więcej planet znajduje się blisko siebie na firmamencie) lub planet
i Księżyca.
9 Lornetka doskonale nadaje się do obserwacji jasnych gwiazd zmiennych, które są zbyt
oddalone od swojej gwiazdy porównawczej (gwiazdy o ustalonej, stałej jasności używanej
jako odniesienie w celu określenia jasności gwiazdy zmiennej), aby można było oglądać
je razem za pomocą teleskopu. To również znakomity instrument do przeczesywania
Drogi Mlecznej i wyszukiwania rozrzuconych w niej mgławic i gromad gwiazd.
Niektóre z jaśniejszych galaktyk (np. M31 — Galaktyka Andromedy, Obłoki Magellana
czy M33 w gwiazdozbiorze Trójkąta) najlepiej obserwuje się właśnie za pomocą lornetki.
56 Część I: Ogarnąć wszechświat
Za chwilę powiem Ci więcej o Gwieździe Polarnej, dowiesz się też kilku nowych rzeczy na
temat gwiazdozbiorów.
Dowody na obrót Ziemi dookoła własnej osi pojawiły się dopiero w 1851 roku, tj. ponad dwa
tysiące lat później (należy pamiętać, że ówcześni naukowcy nie mogli liczyć na finansowanie
swoich badań przez państwo, postępy prac były więc niewielkie). Dostarczył ich eksperyment,
w ramach którego u sklepienia Panteonu (świątynia w Paryżu) zawieszona została na
sześćdziesięciometrowym sznurze wielka metalowa kula, od nazwiska pomysłodawcy
przedsięwzięcia, francuskiego fizyka Jeana Bernarda Léona Foucaulta nazwana wahadłem
Foucaulta. Gdybyś poświęcił cały dzień na obserwację wychylającego się w obie strony wahadła,
zauważyłbyś, że kierunek, w jakim wychyla się ono względem podłogi, stopniowo się zmienia,
jak gdyby obracała się ona pod nim. I tak jest w istocie: podłoga obraca się wraz z Ziemią.
Jeśli w dalszym ciągu masz wątpliwości co do faktu rotacji Ziemi (lub po prostu pasjami oglądasz
wahadła), jedno z nich — wahadło Foucaulta — możesz obejrzeć na stronie internetowej Muzeum
Nauki stanu Wirginia w Richmond: http://www.smv.org/aboutus/news/20070806_foucault_
´pendulum.asp1. Jeśli zaś nie wątpisz w teorię heliocentryczną, cóż… Po prostu usiądź i delektuj
się zachodem słońca, popijając swój ulubiony napój.
1
Strona z kamerą internetową pokazującą ruch wahadła znajduje się na witrynie instytutu fizyki
Uniwersytetu w Heidelbergu: http://pendelcam.kip.uni-heidelberg.de/.
Rozdział 3: Wyruszamy na łowy: sprzęt do obserwacji nieba 57
Jak wyjaśniłem w rozdziale 1., za sprawą ruchu obrotowego Ziemi wokół własnej osi, gwiazdy
i inne obiekty znajdujące się na sferze niebieskiej wydają się poruszać na niebie ze wschodu
na zachód. Dodatkowo Słońce przez cały rok (tylko pozornie!) wędruje po niebie po wielkim
okręgu zwanym ekliptyką (gdybyś mógł widzieć gwiazdy w ciągu dnia, zauważyłbyś, że Słońce
porusza się na ich tle w kierunku zachodnim). Płaszczyzna ekliptyki jest nachylona względem
równika niebieskiego pod kątem 23,5°, identycznym jak nachylenie osi Ziemi do płaszczyzny
jej orbity.
Planety wędrujące po niebie znaleźć można właśnie w pobliżu ekliptyki. Przemierzają one
12 usytuowanych na ekliptyce konstelacji, noszących wspólne miano Zodiaku. Są to gwiazdozbiory:
Barana, Byka, Bliźniąt, Raka, Lwa, Panny, Wagi, Skorpiona, Strzelca, Koziorożca, Wodnika
i Ryb (na ekliptyce znajduje się jeszcze 13 gwiazdozbiór — Wężownika — jednak w czasach
starożytnych nie został on włączony w to dostojne grono).
Nieustanny ruch Ziemi na orbicie wokół Słońca powoduje, że wygląd nocnego nieba ulega
w ciągu roku zmianie. Gwiazdy zmieniają swoje położenie względem horyzontu — o różnych
porach nocy, tak samo jak i o różnych porach roku zobaczysz określoną gwiazdę każdorazowo
w innym miejscu. Gwiazdozbiory, które jeszcze miesiąc temu znajdowały się o zmierzchu
stosunkowo wysoko, dziś są widoczne znacznie niżej i znacznie bardziej na zachód, te zaś,
które pojawiają się przed świtem tuż nad wschodnią stroną horyzontu, za kilka miesięcy widoczne
będą o północy.
Aby na bieżąco śledzić szlak wędrówki gwiazdozbiorów, możesz posłużyć się mapami nieba,
które co miesiąc publikowane są w czasopismach astronomicznych bądź zamieszczane na
stronach internetowych (więcej na ich temat w rozdziale 2.). Bywa, że takie mapy pojawiają się
w gazetach codziennych; niewielkim kosztem możesz również zaopatrzyć się w obrotową
mapę nieba, złożoną z właściwej mapy i nałożonej na nią ruchomej nakładki z wyciętym otworem
(to wycinek sfery niebieskiej widoczny w dniu obserwacji), dzięki której odtworzysz wygląd
nieba dla dowolnej godziny każdego dnia roku, a także określisz wschody i zachody ciał
niebieskich. Bez problemu możesz nabyć ją na portalach aukcyjnych czy w sklepach
internetowych prowadzonych przez wydawnictwa naukowe albo w planetariach.
Gwiazdę Polarną zlokalizujesz bez trudu, posługując się jako „drogowskazem” Wielkim Wozem
w konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy (zobacz rysunek 3.1). Wielki Wóz to jeden z najbardziej
charakterystycznych układów gwiazd na niebie. Mieszkając w Polsce, widzisz go przez cały rok.
Dwie najjaśniejsze gwiazdy Wielkiego Wozu — Dubhe i Merak — tworzą jeden z jego boków,
który przedłużony pięciokrotnie wskazuje niemal precyzyjnie położenie Gwiazdy Polarnej.
Wielki Wóz pomaga również w zlokalizowaniu Arktura w gwiazdozbiorze Wolarza: wystarczy,
że wyobrazisz sobie przedłużenie łagodnego łuku gwiazd formujących dyszel Wielkiego Wozu
(zobacz rysunek 3.1).
58 Część I: Ogarnąć wszechświat
Rysunek 3.1.
Wielki Wóz
wskazuje poło-
żenie innych
obiektów na
niebie
Na szerokości geograficznej, na której znajduje się Polska, gwiazdy leżące w sąsiedztwie Polaris
nigdy nie zachodzą za horyzont. To tzw. gwiazdy okołobiegunowe, które pozornie obracają się
wokół Gwiazdy Polarnej. Zasięg obszaru okołobiegunowego nieba zależy od szerokości
geograficznej, na której się znajdujesz: im bliżej bieguna północnego mieszkasz, tym większy
obszar nieba obejmuje strefa okołobiegunowa. Podobnie jest na półkuli południowej: im dalej
na południe, tym większy okołobiegunowy obszar nieba.
Rysunek 3.2.
Orion i jego ja-
sne, przypomi-
nające latarnie
na niebie
gwiazdy:
Rigel
i Betelgeuse
W zaznajamianiu się z nocnym niebem pomocne mogą okazać się zamieszczone w tej książce
mapy sfery niebieskiej (zajrzyj do aneksu B), które porównasz z tym, co widzisz nad głową.
Podobnie jak znajomość ulic Twojego miasta pomaga Ci szybciej dotrzeć do celu, tak znajomość
gwiazdozbiorów ułatwi Ci odnalezienie na niebie żądanych obiektów. Wiedza na temat położenia
poszczególnych gwiazdozbiorów może Ci się przydać w śledzeniu gwiazd i ich ruchów
w przypadku, gdybyś w trakcie nocnej sesji je zagubił.
Rozdział 3: Wyruszamy na łowy: sprzęt do obserwacji nieba 59
Rozpocznij swoje obserwacje od analizy mapy nieba (lub mapy wygenerowanej przez
program-planetarium na ekranie Twojego komputera) i sprawdź, jak wiele spośród najjaśniejszych
gwiazd jesteś w stanie znaleźć danej nocy. Gdy już je zlokalizujesz, spróbuj zidentyfikować
niektóre z mniej wyraźnych gwiazd w tych samych gwiazdozbiorach. Naturalnie nie powinieneś
zapominać o jasnych planetach wspomnianych w rozdziale 1.: Merkurym, Wenus, Marsie,
Jowiszu i Saturnie — spróbuj odnaleźć również i je.
Zimą i latem obserwowana w Polsce Droga Mleczna znajduje się wysoko na firmamencie.
Jeśli dostrzegasz jej rozlewającą się po niebie, pobłyskującą wstęgę, oznacza to, że masz
stanowisko o stosunkowo dobrej widoczności.
Obserwując w 1996 roku jasną kometę Hyakutake w jednym z miasteczek nad Finger Lakes
w pobliżu Nowego Jorku, odkryłem przypadkowo, że już samo schowanie się za zacieniony
róg budynku znacznie poprawia widzialność obserwowanego obiektu.
Idealnie byłoby, gdyby udało Ci się znaleźć punkt obserwacyjny z nieprzesłoniętym horyzontem
(ewentualnie jedynie drzewami i niskimi budynkami w oddali), zdaję sobie jednak sprawę,
że wyszukanie takiego miejsca w strefie miejskiej o gęstej zabudowie jest niemal niemożliwe.
Jeśli nie uda Ci się znaleźć miejsca z widokiem aż po horyzont we wszystkich kierunkach,
skup się na poszukiwaniu punktu z niezasłoniętą stroną południową. Na półkuli północnej
większości obserwacji dokonujesz bowiem, spoglądając właśnie na południe (mając wschód
po lewej i zachód po prawej ręce). Gdy znajdujesz się w takiej pozycji, gwiazdy wschodzą
po Twojej lewej stronie, a zachodzą po prawej. Jeśli mieszkasz bądź przebywasz na półkuli
południowej, odwróć całą procedurę i ustawiaj się twarzą na północ.
Zawsze miej przy sobie zegarek, notes, przybory do pisania i latarkę z przyćmionym bądź
czerwonym światłem. Latarki z czerwonymi żarówkami są w ofercie handlowej, jeśli jednak
nie uda Ci się takiej znaleźć, nic prostszego, jak kupić w sklepie papierniczym kawałek
czerwonej folii i przesłonić nią reflektor. Pamiętaj, że po zaadaptowaniu się wzroku do
panujących ciemności białe światło zmniejsza Twoją zdolność widzenia słabszych gwiazd,
czerwone zaś w najmniejszym stopniu na nią nie wpływa.
Rozdział 3: Wyruszamy na łowy: sprzęt do obserwacji nieba 61
Rysunek 3.3.
Lornetka to pa-
ra małych tele-
skopów dosto-
sowanych do
Twojego oka.
Większe so-
czewki pozwa-
lają obserwo-
wać słabsze
obiekty
9 Pierwsza z liczb oznacza wielkość powiększenia, jakie osiągniemy za pomocą danej lornetki.
Obiekt obserwowany lornetką o parametrach 7 × 35 czy 7 × 50 będzie siedem razy
większy aniżeli obserwowany okiem nieuzbrojonym.
9 Drugie z oznaczeń to apertura, czyli mierzona w milimetrach średnica zbierającej światło
przedniej soczewki obiektywu lornetki. Lornetki o parametrach 7 × 35 i 7 × 50 mają
wprawdzie tę samą moc powiększenia, jednak lornetka 7 × 50 ma większe soczewki,
dzięki którym zbiera więcej światła, a tym samym umożliwia dostrzeżenie słabszych
gwiazd, jakich nie da się zaobserwować lornetką o parametrach 7 × 35.
Bywa, że lornetki o parametrach 7 × 50 kosztują kilkaset lub więcej złotych, jeśli jednak
zadasz sobie trud i rozejrzysz się uważnie, możesz znaleźć model o wiele tańszy (doskonałym
miejscem na tego typu zakupy są sklepy wojskowe i składnice harcerskie). Warto również
wziąć pod uwagę zakup używanej lornetki.
Wśród najbardziej znanych producentów lornetek wymienia się firmy Bausch & Lomb, Bushnell,
Canon, Celestron, Fujinon, Leica, Meade, Nikon, Orion i Pentax. Niektóre modele z najwyższej
półki firmy Canon są wyposażone w stabilizator obrazu — zaawansowaną funkcję redukującą
efekt drżenia rąk podczas obserwacji. Jak znalazł na morską wyprawę łodzią.
Klasyfikacja teleskopów
Zasadniczo wyróżnia się trzy główne typy teleskopów:
9 refraktor to teleskop, którego obiektywem jest soczewka zbierająca (zobacz rysunek 3.4).
W większości przypadków wiązka światła wpada wprost do Twojego oka;
9 w reflektorze (teleskopie zwierciadlanym) światło jest zbierane i odbijane przez lustra
(zobacz rysunek 3.5). Istnieje kilka rodzajów reflektorów:
• w teleskopie Newtona spoglądasz przez okular umieszczony pod kątem prostym
w stosunku do tuby optycznej;
• w teleskopie Cassegraina spoglądasz przez okular pośrodku tuby optycznej;
• teleskop typu Dobsona charakteryzuje się największą aperturą, co pozwala mu zbierać
więcej światła. Obserwacji za jego pomocą nie da się jednak prowadzić inaczej,
aniżeli stojąc na stołku lub drabinie. Teleskopy tego typu są większe niż inne modele
przeznaczone do użytku domowego, okular znajduje się zaś u góry tubusa.
Rysunek 3.4.
W przypadku
refraktorów do
zbierania i sku-
piania światła
służą soczewki
Wśród wymienionych powyżej rodzajów teleskopów wyróżnia się dodatkowo jeszcze wiele
podtypów i odmian. Każdy teleskop przeznaczony do użytku amatorskiego wyposażony jest
w okular, którym jest specjalna soczewka (a raczej układ soczewek osadzanych na zewnątrz
tuby optycznej) powiększająca obraz obserwowanego ciała niebieskiego tworzony przez obiektyw.
Robiąc zdjęcia aparatem fotograficznym, zasadniczo nie używasz okularu.
Rysunek 3.5.
Reflektor,
w którym
do zbierania
i skupiania
światła wyko-
rzystywane są
zwierciadła,
jest dziełem
angielskiego
naukowca
Sir Isaaca
Newtona
Obiekty, które obserwujesz przez teleskop, są zazwyczaj odwrócone do góry nogami; w przypadku
obserwacji za pomocą lornetki zjawisko to nie zachodzi. Naturalnie nie wpływa to znacząco na
wynik obserwacji, dobrze jest jednak mieć świadomość, że coś takiego ma miejsce. Dołączenie
66 Część I: Ogarnąć wszechświat
dodatkowej soczewki, która odwróciłaby obraz, redukuje ilość światła wpadającego do teleskopu,
zaciemniając tym samym obraz. Obserwowane przez teleskop z montażem paralaktycznym
pole gwiazdy zachowuje tę samą orientację od wschodu do zachodu. W przypadku teleskopu
z montażem azymutalnym pole gwiazdy obraca się stopniowo przez całą noc i „przewracają”
się one na bok.
Zakup dobrego, nowego teleskopu może poważnie nadszarpnąć Twój domowy budżet.
Istnieje na szczęście kilka alternatyw:
Standardowy teleskop Meade ETX-90PE można nabyć w Internecie za niecałe 3000 złotych,
warto jednak zadać sobie trud i poszukać go na zagranicznych aukcjach internetowych, gdzie
można go kupić za mniej niż 500 dolarów. Jest on wyposażony w skomputeryzowany
kontroler Autostar pozwalający na wybór kilku prędkości poruszania teleskopu oraz statyw.
Urządzenie automatycznie ustawia się na niemal dowolny żądany obiekt na niebie, oczywiście
o ile tylko jest on w danym momencie widoczny w Twojej lokalizacji. W oparciu o informacje
w bazie danych pilot systemu Autostar pozwala odszukać również ruchome obiekty (np. planety),
oferuje także „wycieczki” szlakiem najpiękniejszych obiektów na niebie.
Nie powinieneś jednak w żadnym razie wydawać takiej sumy, nie obejrzawszy wcześniej
urządzenia „w akcji”, podczas obserwacji w klubie astronomicznym bądź w czasie spotkania
obserwacyjnego w plenerze (zajrzyj do rozdziału 2.). Niewiele mniej zapłacisz jednak za dobry
aparat fotograficzny z dodatkowym obiektywem bądź dwoma. Możesz znaleźć nieco większe
teleskopy za mniejszą sumę — regularnie śledź oferty w bieżących wydaniach czasopism
astronomicznych. Pamiętaj jednak, że nauka ich obsługi będzie trwała dłużej i pochłonie więcej
wysiłku.
9 Astrokrak — www.astrokrak.pl
9 Delta Optical — www.deltaoptical.pl
9 Uniwersał — www.uniwersal.beep.pl
Na każdej z wymienionych stron znajdziesz instrukcje obsługi wielu znajdujących się w sprzedaży
teleskopów tych marek. Warto zapoznać się z nimi jeszcze przed zakupem urządzenia, aby
zorientować się, czy w razie nieprzewidzianych trudności mogą okazać się dla nas pomocne.
Zakłócenia na wizji
Jakość obserwowanego obrazu w dużej mierze zależy sobą. Migotanie gwiazd, wskazujące na turbulencje
od turbulencji występujących w atmosferze. Angielski w atmosferze, jest najsilniejsze w przypadku obiektów
termin seeing określa warunki panujące w atmosferze tuż nad linią horyzontu, gdzie seeing jest najgorszy.
w odniesieniu do stabilności i jakości obrazu — dobry
seeing to zatem stan, gdy powietrze jest przejrzyste, Teleskop wyniesiony z ogrzewanego pomieszczenia na
a jakość obrazu utrzymuje się na stałym poziomie. Na chłodne, nocne powietrze również przyczynia się do
takie warunki można zazwyczaj liczyć w późnych pogorszenia jakości obrazu. Powinieneś odczekać chwilę,
godzinach nocnych, gdy Ziemia odda już nagroma- zanim przyrząd zaadaptuje się do warunków na ze-
dzone w ciągu dnia ciepło. Gdy seeing jest kiepski, wnątrz — widoczność powinna się poprawić. Zależnie od
obraz ma tendencje do załamywania się, a obserwo- okoliczności powinieneś odczekać nie więcej niż 30
wane przez teleskop gwiazdy podwójne zlewają się ze minut.
Jeśli stwierdzisz, że astronomia wciągnęła Cię tak mocno, jak sądzę, po kilku latach powinieneś
„przesiąść się” na teleskop o wymiarach 6 lub 8 cali (15 lub 20 cm). Jego obsługa może być
nieco trudniejsza, jednak po kilku latach doświadczeń nie powinieneś mieć z tym kłopotu.
Wyposażony w urządzenie większego kalibru będziesz mógł obserwować o wiele więcej
gwiazd i innych obiektów.
70 Część I: Ogarnąć wszechświat
Rozdział 4
Rozpędzeni goście
na nocnym niebie: meteory,
komety i sztuczne satelity
W tym rozdziale:
► Podstawowe informacje na temat meteorów, meteoroidów i meteorytów.
► Głowa i warkocz, czyli podziwiamy budowę komety.
► Gdzie one są? Wypatrujemy sztucznych satelitów.
W idzisz poruszający się obiekt na dziennym niebie? Prawdopodobnie bez trudu rozpoznasz,
czy jest to ptak, samolot, a może Superman. Czy jednak potrafisz odróżnić ślad meteoroidu
od śladu pozostawianego w środku nocy przez satelitę komunikacyjnego Iridium? I czy masz
pewność, że wśród poruszających się po nocnym niebie powoli, lecz zauważalnie obiektów to,
co widzisz, to kometa, a nie asteroida?
Ten rozdział poświęciłem obiektom, które buszują po naszym nocnym niebie (Słońce, Księżyc
i planety również poruszają się po firmamencie, jednak w o wiele bardzie stateczny sposób.
Opisałem je szerzej w częściach II i III). Gdy już poznasz owych nocnych gości, nie będziesz
mógł doczekać się kolejnego spotkania z nimi.
Meteoroid wpadający do atmosfery wytwarza jasny ślad meteoru dostrzegalny często gołym
okiem. Jeśli meteoroid jest wystarczająco duży, podczas pokonywania ziemskiej atmosfery nie
spala się całkowicie, lecz uderza o Ziemię, stając się meteorytem. Wielu hobbystów poszukuje
i zbiera meteoryty ze względu na ich wartość, zarówno naukową, jak i kolekcjonerską.
Olśniewająco jasny meteor to bolid. Choć astronomowie nie ustalili jeszcze jego precyzyjnej
definicji, uważa się, że jest to meteor o jasności przekraczającej jasność Wenus1. Co jednak
zrobić w sytuacji, kiedy Wenus nie jest widoczna? W jaki sposób orzec, czy mamy do czynienia
z bolidem?
Oto mój autorski sposób: jeśli ludzie na widok meteoru wydają głośne „ach!” i „och!” (wszyscy
mamy skłonność do wydawania westchnień i okrzyków zachwytu na widok meteoru), jest on
niezaprzeczalnie jasny i piękny. Gdy jednak widzowie, spoglądając w zupełnie inną stronę,
dostrzegają nagle jasny rozbłysk światła na niebie lub na powierzchni ziemi niedaleko siebie
— mamy do czynienia z prawdziwym rarytasem. Innymi słowy: jeśli niespodziewany błysk
sprawia, że natychmiast kierujesz wzrok w jego stronę — oto bolid.
Bolidy pojawiają się na niebie wcale nie tak rzadko. Jeśli regularnie, przez kilka nocnych
godzin obserwujesz niebo (naturalnie przy sprzyjających warunkach), najprawdopodobniej
raz, dwa razy do roku uda Ci się dostrzec bolid. Bardzo rzadkim zjawiskiem są natomiast tego
typu meteory obserwowane w dzień. Jeśli świeci słońce, a Ty pomimo tego widzisz bolid,
możesz uważać się za szczęściarza: udało Ci się zobaczyć wyjątkowo jasny egzemplarz meteoru.
Osoby niemające do czynienia z astronomią, widząc bolidy w dzień, niemal zawsze biorą je za
samolot lub wystrzeloną rakietę.
1
W polskim nazewnictwie bolid to meteor o jasności przekraczającej jasność Wenus (podobnie jest np.
w Rosji). Z kolei w amerykańskiej terminologii taki meteor to „fireball” (co znaczy: kula ognista),
a fireball, który eksploduje, nazywa się bolidem (podobne rozróżnienie jest np. w Niemczech) — przyp. tłum.
2
Zajrzyj na stronę http://pfn.pkim.org/?q=pl/node/424 — przyp. tłum.
74 Część I: Ogarnąć wszechświat
Po pojawieniu się dziennego lub wyjątkowo jasnego nocnego bolidu naukowcy poszukują
zazwyczaj świadków jego przelotu. Zbierają informacje i porównują dane zebrane od osób,
które obserwowały zjawisko z różnych miejsc, próbując w ten sposób ustalić potencjalne
miejsce uderzenia obiektu w ziemię. Nawet najbardziej efektowny meteor może być „dziełem”
niewielkiej bryły skalnej, takiej, która z łatwością zmieściłaby się w zaciśniętej dłoni. Chcąc
odnaleźć obiekt, naukowcy zmuszeni są więc maksymalnie zawęzić obszar poszukiwań. Jeśli
nie zauważyłeś w lokalnych mediach apelu o zgłaszanie się świadków wydarzenia, zgłoś się
do najbliższego planetarium lub muzeum historii naturalnej. Jego pracownicy będą wiedzieć,
jak właściwie wykorzystać Twoją obserwację.
W amerykańskiej terminologii obiekt nazywany w Polsce bolidem to fireball (co znaczy „kula
ognista”), a bolidem nazywa się eksplodujący fireball, bądź taki, którego spadaniu towarzyszą
efekty akustyczne (przynajmniej ja definiuję go w taki sposób). Pojęć „bolid” i „fireball” niektórzy
Amerykanie używają wymiennie (w środowisku naukowym nie ma zgody co do definicji obu
tych obiektów; nazewnictwo jest niejednolite nawet w specjalistycznych publikacjach, kwestia
rozróżniania lub nie tych dwóch pojęć zależy też od kraju, np. w Polsce i Rosji występuje tylko
bolid, a w Stanach Zjednoczonych i Niemczech bolid i fireball). Hałas, jaki słyszysz, to odgłos
przełamywania bariery dźwięku przez spadający na ziemię meteoroid.
Eksplodujący bolid rozpada się na dwa bądź więcej meteorów, poruszających się blisko
siebie i w tym samym kierunku. Meteoroid wytwarzający bolid rozpada się (prawdopodobnie
pod wpływem sił aerodynamicznych) tak samo, jak rozpada się spadający z dużej wysokości,
pozbawiony kontroli samolot, pomimo tego, że na jego pokładzie nie miała miejsca żadna
eksplozja.
Jasny meteor często pozostawia za sobą świecący ślad. Przelot meteoru trwa zaledwie kilka
sekund lub nawet krócej, jednak jasny ślad — tzw. ślad meteorowy — potrafi utrzymywać się
na niebie nawet kilka minut. Po jakimś czasie wiejące w górnej warstwie atmosfery wiatry
rozpraszają go, tak samo jak rozpraszają ślad pozostawiony przez przelatujący nad naszymi
głowami samolot.
Po północy obserwuje się więcej meteorów aniżeli przed. Od północy do południa znajdujesz
się bowiem na „przedniej” stronie naszej planety, która — krążąc wokół swojej osi — „zamiata”
meteory do siebie. Od południa do północy jesteś zaś po tylnej stronie Ziemi, a meteoroidy
muszą ją „gonić”, by wpaść w atmosferę i cieszyć Twoje oczy. Meteory są niczym owady,
które rozbijają się na przedniej szybie Twojego samochodu podczas jazdy nocą: jest ich
znacznie więcej na przedniej szybie aniżeli na tylnej. Doskonale wiesz dlaczego: przednia
szyba niejako „wybiega” im na spotkanie, podczas gdy tylną omijają.
Rysunek 4.1.
Deszcz meteo-
rów ma miej-
sce w momen-
cie przecięcia
toru ruchu Zie-
mi wokół Słoń-
ca z pasem me-
teoroidów
Kierunek bądź punkt na sklepieniu niebieskim, z którego wydaje się wybiegać deszcz meteorów,
jest nazywany radiantem. Jednym z najbardziej znanych rojów meteorów są Perseidy, których
maksymalna aktywność sięga niekiedy około 100 meteorów na godzinę (nazwa roju pochodzi
od gwiazdozbioru Perseusza, w którym znajduje się jego radiant. Nazwy rojów meteorów
pochodzą zazwyczaj od gwiazdozbiorów, w których leży ich radiant, bądź znajdujących się
w pobliżu jasnych gwiazd, np. eta Aquarii).
Kilka innych rojów dorównuje Perseidom obfitością, nie mogą one jednak marzyć o tak licznej
widowni. Perseidy pojawiają się bowiem podczas ciepłych sierpniowych nocy wymarzonych
na obserwacje nieba. Inne spośród największych rojów — Geminidy i Kwadrantydy — wpadają
w ziemską atmosferę odpowiednio w grudniu i styczniu, gdy przenikliwy mróz skutecznie
powściąga astronomiczne ambicje większości miłośników nocnego nieba.
W tabeli 4.1 wymienione zostały największe coroczne roje meteorów. Podane w tabeli daty
odnoszą się do okresu zwyczajowego maksimum osiąganego przez rój. Czas obserwacji
niektórych z nich waha się od kilku dni do nawet tygodni (choć czas przejścia Ziemi przez rój
Kwadrantydów to zaledwie kilkanaście godzin).
Pochodzenie Geminidów związane jest dla odmiany z planetoidą. Przypuszcza się jednak,
że owa asteroida jest pozostałością rozpadu komety C/1490 Y1, która utraciła zdolność
emitowania gazów i pyłu formujących jej głowę i warkocz.
Dość specyficznym rojem są niepozorne Leonidy, pojawiające się na niebie każdego roku
około 17 listopada. Cechuje je pewna osobliwość: co 33 lata (i najprawdopodobniej przez kilka
następujących po sobie lat) rój jest o wiele bardziej obfity niż zazwyczaj. Zwiększoną aktywność
Leonidów zarejestrowano w wielu miejscach na Ziemi w listopadzie 1966 roku, a następnie
w listopadzie 1999, 2000, 2001 i 2002 roku. Kolejny „pokaz” jest przewidywany na rok 2032.
Najprawdopodobniej nigdy nie uda Ci się zaobserwować tylu meteorów, ile wymieniłem
tabeli 4.1. Podane w niej oficjalnie przyjęte wartości odnoszą się bowiem do ponadprzeciętnych
warunków obserwacyjnych, o które trudno dziś na większości obszarów. Intensywność danego
roju meteorów waha się jednak każdego roku, zupełnie jak ilość opadów: raz zaobserwujemy
ich dokładnie tyle, ile wymieniono w tabeli, innym razem rój uraczy obserwatorów o wiele
większą niż zazwyczaj ilością meteorów. Oto dlaczego prowadzona przez Ciebie statystyka
obserwacji meteorów jest tak ważna dla naukowców i badaczy.
Wszystko, czego potrzebuje „łowca” meteorów, to zegarek, notes, pióro lub ołówek (do notowania
wyników obserwacji) oraz latarka z czerwonym filtrem — aby widzieć, co się pisze.
Meteory na nocnym niebie najlepiej obserwuje się i liczy będąc wyciągniętym wygodnie
na leżaku (równie dobrze robi się to na leżąco, z poduszką pod głową, istnieje jednak
niebezpieczeństwo, że zaśniesz tuż przed rozpoczęciem „show” i przegapisz wszystkie
atrakcje). Oprzyj się tak, aby spoglądać nieco powyżej punktu leżącego w połowie drogi
pomiędzy linią horyzontu a zenitem (zobacz rysunek 4.2) — to optymalna pozycja do obserwacji
meteorów. Dopilnuj też, by mieć pod ręką termos z gorącą kawą, herbatą albo kakao.
Oglądając deszcz meteorów, wcale nie musisz wpatrywać się w sam radiant, choć niektórzy
preferują taki sposób obserwacji. Meteory rozbiegają się bowiem po całym niebie, a widzialne
tory ich lotu mogą zaczynać się i kończyć daleko od radiantu.
Rysunek 4.2.
Optymalna
pozycja do ob-
serwacji me-
teorów to wy-
godne oparcie
się i wzrok
skierowany
w punkt poło-
żony mniej
więcej 45° nad
horyzontem
Wiele osób myli komety z meteorami. Wystarczy jednak kilka prostych wskazówek, a nie będziesz
miał trudności z odróżnieniem obu tych zjawisk:
9 Przelot meteoru trwa zaledwie kilka sekund; kometa jest widoczna przez kilka dni,
tygodni lub nawet miesięcy.
9 Błysk pędzącego w kierunku Ziemi meteoru jest widoczny z odległości około 150
kilometrów; komety przemierzają kosmos w odległości wielu milionów kilometrów
od naszej planety.
9 Meteory są zjawiskiem dość powszechnym w odróżnieniu od widocznych okiem
nieuzbrojonym komet, które pojawiają się przeciętnie rzadziej niż raz na rok.
Rysunek 4.3.
Kometa to
w rzeczywisto-
ści brudna kula
uformowana
z lodu,
odłamków
skalnych
i zestalonych
gazów
w odległości około 50 j.a. od Słońca, tj. 10 j.a. od Plutona. Poruszające się w pobliżu pasa
nieodległe gwiazdy zakłócają niekiedy grawitację i wypychają obiekty na nowe orbity, które
mogą zaprowadzić je w pobliże Ziemi i Słońca.
Znajdująca się w dużej odległości od Słońca kometa składa się z samego jądra, brak jej jeszcze
głowy i warkocza. Będąca owym jądrem kula lodowa ma zróżnicowaną średnicę: od
kilkudziesięciu metrów do nawet kilkunastu kilometrów. Jak na kosmiczne standardy są
to bardzo małe rozmiary. Jeśli dodamy do tego, że jądro świeci jedynie odbitym światłem
słonecznym, zrozumiemy, dlaczego odległe komety są niewyraźne i trudne do wypatrzenia.
Zdjęcia jądra komety Halleya, wykonane w 1986 roku przez wystrzelony w jej kierunku
próbnik Europejskiej Agencji Kosmicznej, ujawniły, że nierówną, guzowatą powierzchnię
obracającej się wokół własnej osi lodowej kuli pokrywa ciemna skorupa przypominająca
polewę deseru tartufo, serwowanego w wykwintnych restauracjach. Nie sądzę, aby komety
były aż tak smaczne, dla oczu są jednak prawdziwym rarytasem. Na zdjęciach przesłanych
przez sondę widzimy tu i ówdzie rozświetlające powierzchnię jądra komety pióropusze gazów
i pyłu, przypominające erupcje gejzerów i wystrzeliwujące z otworów i szczelin powstałych
w wyniku rozpuszczania przez ciepło Słońca pokrywającej obiekt skorupy. Ładna mi skorupa!
Z kolei w roku 2004 próbnik Stardust wysłany przez NASA dostarczył dokładnych zdjęć jądra
komety Wild-2. Jego powierzchnia nosi wyraźne ślady kraterów uderzeniowych i usiana jest
zbudowanymi z lodu formacjami, przypominającymi niewielkie wierzchołki. Takie są —
chciałoby się powiedzieć — „zimne fakty”.
W miarę zbliżania się komety do Słońca emitowane przez nie ciepło rozpuszcza zamrożone
gazy, które tryskają w przestrzeń, wydmuchując również drobiny skalne. Gaz i cząsteczki pyłu
formują wokół jądra mglisty, świecący obłok zwany komą (pochodzące z języka łacińskiego
słowo oznaczające włosy; terminu nie należy mylić ze spotykanym niekiedy określeniem śpiączki).
Niemal każdy myli komę z głową komety — aby być ścisłym, głowa składa się z jądra i z komy
właśnie.
Źródłem poświaty, jaką emituje koma komety, jest częściowo światło słoneczne, odbite od
milionów maleńkich drobinek pyłu, a częściowo własne, blade światło emitowane przez
atomy i cząsteczki, z których zbudowana jest koma.
Wchodzące w skład komy gazy i drobinki pyłu podlegają działaniu różnego rodzaju sił, czego
konsekwencją jest uformowanie się warkocza (warkoczy) komety.
Rysunek 4.4.
Warkocz
kometarny
skierowany
jest w stronę
przeciwną do
Słońca
Kometa zmierzająca w kierunku Słońca ciągnie swój warkocz (lub warkocze) za sobą, zgodnie
z trajektorią lotu. Tymczasem po zatoczeniu przez kometę łuku wokół Słońca i obraniu przez
nią kierunku powrotnego w stronę planet zewnętrznych naszego Układu Słonecznego jej
warkocz w dalszym ciągu wskazuje kierunek przeciwny do Słońca. Mówiąc w sposób bardziej
obrazowy, kometa ściga teraz własny ogon! W stosunku do Słońca „zachowuje się” niczym
średniowieczny dworzanin, który nigdy nie ośmieliłby się pokazać swojemu suwerenowi
pleców. Przedstawiona na rysunku 4.4 kometa może poruszać się zgodnie lub w kierunku
przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, jednak jej warkocz gazowy będzie zawsze wskazywać
kierunek dokładnie przeciwny do Słońca.
Koma i warkocze komety zwyczajnie ulatniają się w próżnię. Uwolnione przez jądro gazy
i drobiny pyłu, z których zbudowane są koma i warkocze, są dla komety bezpowrotnie stracone.
W momencie, w którym oddalająca się od Słońca kometa znajdzie się daleko za orbitą Jowisza
(skąd pochodzi ich większość), ponownie składać się będzie jedynie z jądra. Rozsiane przez
kometę pył i drobiny skalne mogą natomiast stać się deszczem meteorów (więcej na ten temat
we wcześniejszej części tego rozdziału), pod warunkiem że ich orbita przetnie się z orbitą
Ziemi.
Jedyną jasną kometą, której czas nadejścia daje się dokładnie przewidzieć, jest kometa Halleya.
Nie zaszczyca nas ona jednak częstymi wizytami. Jej pojawienie się w 1910 roku było szumnie
zapowiadane i milionom obserwatorów udało się jej przyjrzeć. Tymczasem tego samego roku
zameldowała się na niebie jeszcze jaśniejsza kometa — Wielka Kometa Dzienna z 1910 r.,
której pojawienia się nie przewidział żaden z astronomów. Jedyne, co Ci pozostaje, to nieustanna
obserwacja nieba. Śledź na bieżąco zamieszczane w czasopismach astronomicznych i na podanych
w tym rozdziale stronach internetowych doniesienia o nowych kometach i stosuj się do wskazówek
dotyczących ich obserwacji. Jeśli dopisze Ci szczęście, być może jako pierwszy wypatrzysz
nową kometę i poinformujesz o niej. W takim przypadku Międzynarodowa Unia Astronomiczna
nada jej jako nazwę Twoje nazwisko — nazwisko odkrywcy.
82 Część I: Ogarnąć wszechświat
Co 5 – 10 lat pojawia się na niebie kometa tak jasna, że astronomowie natychmiast nadają jej
przydomek „komety stulecia”. Ludzie mają, jak widać, krótką pamięć. Warto śledzić na bieżąco
informacje prasowe, a być może uda nam się zaobserwować którąś ze spektakularnych komet:
9 W roku 1967 kometa Ikeya-Seki była widoczna w pełnym świetle dziennym tuż obok
Słońca — wystarczyło jedynie zasłonić kciukiem słoneczną tarczę. Nigdy nie zapomnę
tego widoku ani poparzonego promieniami słonecznymi kciuka.
9 W roku 1976 kometę Westa można było obserwować gołym, nieuzbrojonym okiem nad
nocnym niebem Los Angeles — najgorszym, jakie znam, miejscem do obserwacji ciał
niebieskich.
9 W roku 1983 można było podziwiać przechodzącą w pobliżu Ziemi kometę IRAS-Iraki-
Alcock, której ruch był wyraźnie dostrzegalny na tle nocnego nieba (większość komet
porusza się na tyle powoli, że trzeba kilku godzin obserwacji, aby dostrzec zmianę położenia).
9 W roku 1996 oraz 1997 niezwykle jasne komety Hyakutake oraz Hale-Boppa wynurzyły
się z czeluści kosmosu, ciesząc oczy milionów obserwatorów.
Jak do tej pory astronomom — zarówno tym profesjonalnym, jak i amatorom — nie udało się
w nowym millennium dostrzec równie widowiskowej komety. Wcześniej czy później taka
musi się jednak pojawić, a tym, kto ją odkryje, będziesz być może Ty!
Do poszukiwań komet najlepiej nadaje się teleskop o krótkiej ogniskowej, tj. o niskiej wartości
przesłony (f) (analogicznym do f soczewek aparatów fotograficznych). Optymalna wartość
przesłony do tego typu zastosowań to f/5.6, a jeszcze lepiej f/4; okular teleskopu nie powinien
mieć zbyt dużego powiększenia: maksymalnie 20 – 30x (zajrzyj do rozdziału 3.). Niskie
Rozdział 4: Rozpędzeni goście na nocnym niebie: meteory, komety i sztuczne satelity 83
parametry przesłony oraz mała siła powiększenia okularu umożliwiają przeczesywanie teleskopem
znacznego obszaru nieba. Jasnych komet, które jako amator jesteś w stanie odkryć, jest bowiem
bardzo mało.
Poszukiwania nieodkrytych jeszcze komet możesz prowadzić na dwa różne sposoby: nazwijmy
je „spontanicznym” oraz „systematycznym”. Czytaj dalej, a dowiesz się, na czym polega każdy
z nich oraz co przedsięwziąć, gdy uda Ci się wypatrzysz nową, nieznaną kometę.
Istnieje rozwiązanie „kompromisowe”: wypatruj komet we wschodniej części nieba, tuż przed
świtem, na obszarze, który
Zdradzę Ci pewien sekret: o wiele łatwiej zaimponujesz swoim przyjaciołom, informując ich,
że realizujesz projekt poszukiwawczy komet systemem „bustrofedonicznym” aniżeli faktycznym
odkryciem nowej komety. Niewątpliwie pobudzi to Twoje ego, o ile tylko Twoi znajomi nie
uznają, że jakaś kometa musiała spaść Ci prosto na głowę!
Biuro nie zna się na żartach i fałszywe alarmy go nie bawią, zanim więc wszem i wobec
odtrąbisz swój wiekopomny sukces, poproś o pomoc jakiegoś z Twoich kolegów-astronomów,
który potwierdzi Twoje odkrycie. Jeśli okaże się ono prawdziwe, jako amator-odkrywca
komety możesz ubiegać się o Nagrodę Edgara Wilsona. Warunki, jakie musisz spełnić,
znajdziesz na stronie wspomnianego Centralnego Biura Telegramów Astronomicznych:
http://www.cfa.harvard.edu/iau/special/EdgarWilson.html.
3
Zajrzyj na stronę http://www.poszukiwanieskarbow.com/artykuly/meteoryty/meteoryty.html, gdzie kwestia ta jest
omówiona nieco szerzej — przyp. tłum.
Rozdział 4: Rozpędzeni goście na nocnym niebie: meteory, komety i sztuczne satelity 85
Jednak nawet jeśli nigdy nie uda Ci się odkryć nowej komety (podobnie jak większości
astronomów), nic nie stoi na przeszkodzie, abyś zachwycał się kometami wyśledzonymi
przez innych.
Sztuczne satelity odbijają jednak promienie zachodzącego Słońca, a nawet Słońca, które dla
obserwatora na powierzchni Ziemi już zaszło. Tym samym stanowią punkty świetlne, które
poruszając się po określonym obszarze nieba, niweczą wysiłek astronomów wykonujących
zdjęcia o długim czasie naświetlania słabszych gwiazd w tym rejonie. Astronomów, co
zrozumiałe, nie cieszą tego rodzaju „niespodzianki”. To jednak nie wszystko: niektóre satelity
nadają na częstotliwościach radiowych wykorzystywanych przez „wielkie talerze” lub inne
anteny i odbiorniki wykorzystywane przez naukowców do przechwytywania naturalnych
sygnałów radiowych dobiegających z kosmosu. Nie można wykluczyć, że w fali radiowej,
pędzącej do Ziemi z kwazara przez 5 miliardów lat, lub takiej, która 5 tysięcy lat temu opuściła
podobną do naszej planetę w innym układzie gwiezdnym w Drodze Mlecznej, znajdują się
pozdrowienia od życzliwych nam Obcych pragnących przekazać Ziemianom sposób leczenia
raka. Tymczasem dokładnie w chwili, kiedy odbiornik przechwytuje falę radiową, ostre
zgrzyty i przeraźliwe zakłócenia wywołane przez przelatującego akurat nad obserwatorium
satelitę uniemożliwiają właściwy odbiór sygnału. Bezcenna informacja z systemu gwiezdnego
Alfa Centauri przepada bezpowrotnie.
Mówiąc krótko, astronomowie uwielbiają sztuczne satelity, gdy te są dla nich pożyteczne,
lecz gotowi są do nich strzelać, gdy zakłócają prowadzone przez nich obserwacje. Aby jednak
osłodzić sobie nieco tę gorycz, astronomowie wymyślili inne użyteczne zastosowanie dla
sztucznych satelitów, czyniąc je same wdzięcznym obiektem obserwacji i fotografowania.
Słowo „satelita” jest w języku polskim rodzaju męskiego. Mówimy zatem „ten satelita”,
a nie „ta satelita”. To dość często spotykany błąd językowy.
Światło odbite od dużych sztucznych satelitów i krążących wokół Ziemi większych gabarytowo
kosmicznych odpadków jesteś w stanie sam dostrzec bez problemu. Radary o dużej mocy,
wchodzące w skład wojskowych systemów obrony, są w stanie śledzić tor lotu najmniejszego
nawet kosmicznego śmiecia.
Być może zadajesz sobie pytanie, na co tak właściwie powinieneś zwrócić uwagę, wypatrując
sztucznych satelitów? Przygotowałem dla Ciebie małą ściągawkę. Oto jak szukać zarówno tych
jasnych, jak i tych mniej wyraźnych:
9 Na orbicie znajduje się 66 satelitów Iridium. Ich obecność zakłóca przebieg obserwacji
astronomicznych i niejeden astronom chętnie usunąłby je z nocnego nieba. Cóż, na osłodę
pozostają nam przynajmniej te wspaniałe rozbłyski…
Jeśli uda Ci się „upolować” kilka z jaśniejszych sztucznych satelitów, możesz pójść krok
dalej i spróbować uwiecznić je na zdjęciach. Przestrzegaj zaleceń zawartych w zakładce
„Fotografowanie meteorów i deszczów meteorów” we wcześniejszej części tego rozdziału.
Wszystko, czego potrzebujesz, to aparat przystosowany do zdjęć o długim czasie ekspozycji,
stabilnego statywu i kilku rolek filmu o dużej czułości.
88 Część I: Ogarnąć wszechświat
Część II
Wycieczka
po Układzie Słonecznym
90 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
W tej części…
W iesz co? Zdradzę Ci pewien sekret: mężczyźni wcale nie pochodzą
z Marsa, a kobiety z Wenus. W rzeczywistości na żadnej z tych
planet nie może istnieć życie w formie, jaką znamy. Wenus jest zbyt gorąca,
a Mars zbyt zimny, ponadto na żadnej z nich naukowcy nie stwierdzili
istnienia wody w postaci ciekłej.
W tej części postawiłem sobie za zadanie objaśnić Ci, jakie tak naprawdę
są planety naszego Układu Słonecznego. Czy na Marsie istniały
kiedykolwiek formy życia? A co z Europą, jednym z satelitów Jowisza?
Opowiem Ci, co dzisiaj wiadomo na ten temat.
Rozdział 5
Dziś nasza wiedza jest znacznie większa. Ziemia wcale nie jest centrum wszechświata, nie
jest nawet środkiem naszego układu planetarnego — ten zaszczytny tytuł przypadł bowiem
Słońcu. Musi wystarczyć nam krążący wokół Ziemi Księżyc i setki sztucznych satelitów
(więcej na ten temat w rozdziale 4.). Wraz z Ziemią swoją wędrówkę wokół Słońca odbywa
siedem innych planet, dziesiątki ich satelitów, pas planetoid, miliony komet i mnóstwo innych
obiektów. Pomimo tego, według stanu naszej wiedzy na dziś, życie w Układzie Słonecznym
istnieje tylko na Ziemi.
Pozbawiona zaszczytnego statusu środka wszechświata Ziemia zajęła właściwą, równie istotną
pozycję: naszej rodzimej planety. Możesz mi wierzyć, że w całym Układzie Słonecznym nie
znalazłbyś ani jednego miejsca, w którym chciałbyś zamieszkać.
Według sporządzonej przez astronomów klasyfikacji nasza planeta należy do planet typu ziemskiego.
„Bardzo odkrywcze” — mógłby z ironią wzruszyć ramionami ktoś nieobeznany z tematem.
Tymczasem naukowcy określają tym terminem krążące wokół Słońca planety zbudowane
ze skał. W kolejności od Słońca są to: Merkury, Wenus, Ziemia i Mars.
Niektórzy badacze za planetę typu ziemskiego uważają również naszego satelitę, a układ
Ziemia – Księżyc postrzegają jako planetę podwójną. Takie rozróżnienie byłoby bardzo
wygodne dla Obcych planujących złożyć nam wizytę: „Bierzcie kurs na żółto-białą gwiazdę
w sektorze 49,832 Ramienia Oriona w Drodze Mlecznej i kierujcie się w stronę trzeciej skalistej
planety od gwiazdy. To planeta podwójna, nie sposób jej przeoczyć”.
92 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Naukowcy są przekonani, że główną przyczyną tak bujnego rozwoju życia na Ziemi jest
obecność na jej powierzchni wody w postaci ciekłej. Nietrudno wyobrazić sobie, jak mogłyby
wyglądać zaawansowane formy życia w kosmosie, oglądasz je w telewizji i na kinowym
ekranie. Są to jednak w dalszym ciągu jedynie wyobrażenia. Naukowcy nie znaleźli jeszcze
żadnego przekonującego dowodu na istnienie jakiejkolwiek formy życia — dawnej bądź
współczesnej — w innym, niż Ziemia, miejscu w kosmosie.
Rozdział 5: Ziemia i Księżyc — dobrana para 93
Rysunek 5.1.
Cztery ujęcia
zmieniającego
się obrazu po-
wierzchni Ziemi
Jesteś więc częścią biosfery. Żyjesz na litosferze, pijesz z hydrosfery, a tlen czerpiesz z atmosfery
(jeśli przyjdzie Ci do głowy taki kaprys, możesz również wybrać się na wyprawę do kriosfery).
Nie znam żadnego innego miejsca we wszechświecie, gdzie mógłbyś robić to wszystko.
Do stref wymienionych przed chwilą należałoby dodać jeszcze magnetosferę, której zadaniem
jest ochrona naszej planety przed szkodliwym działaniem aktywności słonecznej. Nazywana
niekiedy pasami radiacyjnymi (lub pasami radiacyjnymi Van Allena, od nazwiska amerykańskiego
fizyka Jamesa van Allena, który odkrył je za pomocą pierwszego amerykańskiego sztucznego
satelity — Explorera 1), magnetosfera składa się z elektrycznie naładowanych cząstek (w większość
protonów i elektronów), które nieustannie zderzają się ze sobą, „uwięzione” przez ziemskie
pole magnetyczne.
Od czasu do czasu niektórym elektronom udaje się wyrwać z „pułapki”. Wpadają one w położoną
niżej atmosferę, pobudzając znajdujące się tam atomy i cząsteczki do świecenia. Zjawisko to
nosi nazwę zorzy polarnej (więcej na ten temat przeczytasz w ramce „Zorza polarna — rarytas
dla oczu” w poprzednim podrozdziale).
Rozdział 5: Ziemia i Księżyc — dobrana para 95
Lita, zwarta powierzchnia Ziemi — ta, na której stoisz — nosi nazwę skorupy ziemskiej. Pod
nią rozciąga się płaszcz ziemski, pod którym z kolei znajduje się jądro. Jądro zbudowane jest
ze stopu żelaza (Fe) i niklu (Ni; stąd inna nazwa jądra — nife), zawierającego prawdopodobnie
również niewielkie ilości krzemu, potasu i siarki. Temperatura w jego centrum dochodzi do
7000ºC. Jądro nie jest jednolite: jego zewnętrzna warstwa jest płynna, wewnętrzna zaś
wykazuje właściwości ciała stałego.
Ziemskie jądro jest na chwilę obecną poza zasięgiem jakichkolwiek odwiertów, wywołuje ono
jednak efekt, który każdy może zaobserwować. Wędrujące prądy płynnego żelaza znajdującego
się w zewnętrznej warstwie jądra wytwarzają pole magnetyczne, które rozciąga się daleko poza
Ziemię i sięga głęboko w przestrzeń kosmiczną. Jest to zjawisko tzw. pola geomagnetycznego.
Pole geomagnetyczne:
Pole geomagnetyczne jest polem globalnym, co oznacza, że przenika wszystkie warstwy Ziemi
i jest generowane bez przerwy. Takiego pola nie ma mają ani Mars, ani Wenus, ani nasz satelita
Księżyc, co dla naukowców stanowi istotną informację na temat budowy jąder tych obiektów.
Więcej informacji na temat jądra Księżyca znajdziesz w podrozdziale „Teoria Wielkiego
Zderzenia, czyli jak narodził się Księżyc” w dalszej części tego rozdziału.
Wieczne orbitowanie
Zegary atomowe, którymi dysponują dziś naukowcy, pozwalają mierzyć czas z ogromną
precyzją. Do nie tak dawna jednak system pomiaru czasu opierał się na ruchu obrotowym Ziemi.
96 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Długość dnia, mierzona według czasu słonecznego, wynosi więc 24 godziny. Rok — czas
potrzebny Ziemi do wykonania pełnego obiegu wokół Słońca — to w przybliżeniu 365 dni.
Ruch obiegowy Ziemi sprawia, że czas wschodu Słońca zależy zarówno od rotacji Ziemi,
jak i jej ruchu obiegowego.
Tymczasem w odniesieniu do prędkości rotacji sfery niebieskiej Ziemia wykonuje pełny obrót
w ciągu 23 godzin, 56 minut i 4 sekund. Ten okres to tzw. doba gwiazdowa. Zauważ, że różnica
pomiędzy dobą 24-godzinną a tą trwającą 23 godziny, 56 minut i 4 sekundy wynosi 3 minuty
i 56 sekund, tj. 1/365 część dnia. Rozbieżność nie jest przypadkowa: ma miejsce, gdyż w ciągu
jednego dnia Ziemia przemierza 1/365 swojej drogi wokół Słońca.
Rozdział 5: Ziemia i Księżyc — dobrana para 97
Astronomowie posługują się specjalnymi, odmierzającymi czas gwiazdowy zegarami (tzw.
zegarami gwiazdowymi), które odmierzają 24 gwiazdowe godziny w czasie 23 godzin, 56 minut
i 4 sekund średniego czasu słonecznego. Liczone według tej rachuby gwiazdowe godziny,
minuty i sekundy są nieco krótsze aniżeli odpowiadające im jednostki miary czasu słonecznego.
Zastosowanie czasu gwiazdowego umożliwiło naukowcom precyzyjne śledzenie ruchów
gwiazd, niezbędne do właściwego ustawienia teleskopów. Sterujące teleskopami programy
komputerowe lub programy typu planetarium kreślące obraz nieba na monitorze Twojego
komputera (opisałem je w rozdziale 1.) wykonają wszystkie obliczenia za użytkownika,
możesz więc bez obaw wprowadzać do programu dane w oparciu o czas standardowy,
właściwy dla Twojej lokalizacji.
Z drugiej jednak strony astronomowie w dalszym ciągu mają zwyczaj podawania wyników
swoich obserwacji przy zastosowaniu powszechnie znanego systemu pomiaru czasu zwanego
czasem uniwersalnym (ang. universal time, UT, Greenwich Mean Time, GMT). Czas uniwersalny
to po prostu czas standardowy dla dzielnicy Londynu Greenwich. Polski czas strefowy
wyprzedza czas UT o jedną godzinę.
Oficjalnie uznanym, międzynarodowym standardem pomiaru czasu jest tzw. uniwersalny czas
koordynowany (ang. Coordinated Universal Time, UTC), dla większości zastosowań praktycznych
niemal identyczny z czasem UT.
Aby określić standardową strefę czasową właściwą dla określonego miejsca na Ziemi, a następnie
przeliczyć ją na czas uniwersalny, zerknij na mapę światowych stref czasu na stronie Biura
Roczników Morskich Jej Królewskiej Mości: http://aa.usno.navy.mil/faq/docs/world_tzones.php.
Czas letni (ang. Daylight Saving Time, DST lub dla krajów stosujących czas środkowoeuropejski:
Central European Summer Time, CEST), którego wprowadzenie ma na celu efektywniejsze
wykorzystanie światła dziennego, różni się o godzinę od charakterystycznego dla danej
lokalizacji czasu standardowego. Jednak nie we wszystkich miejscach na świecie stosowanie
czasu letniego jest uzasadnione: dla przykładu w amerykańskim stanie Arizona, który na brak
słońca nigdy nie mógł narzekać, stosowanie czasu letniego zostało w 1967 roku zawieszone
i do dziś (z wyjątkiem położonego w północno-wschodnim zakątku stanu rezerwacie Indian
Navajo) nie jest praktykowane.
Studenci zapominają jednak o fakcie, że gdy na półkuli północnej panuje słoneczne lato, na
południowej hulają zimowe zamiecie. A gdy Australijczycy szaleją na deskach surfingowych,
Polacy wyciągają z szaf grube płaszcze. A przecież i Polska, i Australia leżą na tej samej planecie!
Ziemia nie może być jednocześnie najbliżej i najdalej Słońca. To wszak ciało niebieskie, a nie
David Copperfield.
Prawdziwą przyczyną, jaka kryje się za zmianami pór roku, jest nachylenie osi Ziemi (zobacz
rysunek 5.2). Oś ziemska, linia łącząca bieguny północny z południowym, nie jest prostopadła
w stosunku do płaszczyzny orbity Ziemi krążącej wokół Słońca. Ściślej rzecz ujmując, oś
Ziemi jest nachylona do płaszczyzny orbity o 231/2 stopnia. Wskazywany przez oś ziemską
kierunek północny znajduje się wśród gwiazd, a dokładniej — w pobliżu Gwiazdy Polarnej,
nazywanej też Polaris (przynajmniej na razie. Oś ziemska stopniowo zmienia swoje nachylenie,
toteż za około 13 tysięcy lat dzisiejsza Gwiazda Polarna przestanie być gwiazdą biegunową na
rzecz Wegi w konstelacji Lutni).
Na chwilę obecną gwiazdą polarną jest alfa Ursae Minoris, zlokalizowana w asteryzmie Małego
Wozu w gwiazdozbiorze Małej Niedźwiedzicy. Jeśli zgubisz się w nocy i zapragniesz odnaleźć
kierunek północny, poszukaj na niebie wspomnianej konstelacji.
Rysunek 5.2.
Za następstwo
pór roku odpo-
wiada nachyle-
nie osi Ziemi
Oś ziemska „przebija” się w górę przez biegun północny i w dół przez biegun południowy.
W określonym momencie wędrówki Ziemi wokół Słońca jej oś skierowana jest ku górze
i nachylona (z grubsza) w kierunku naszej gwiazdy — w tym czasie na półkuli północnej
Słońce w południe świeci wysoko nad horyzontem. Sześć miesięcy później oś Ziemi wciąż
skierowana jest ku górze, lecz w kierunku przeciwnym do Słońca. Oś w dalszym ciągu
wskazuje ten sam kierunek w przestrzeni kosmicznej, jednak Ziemia zmieniła swoje położenie
i znajduje się po przeciwnej stronie Słońca.
Lato występuje na półkuli północnej wtedy, gdy przechodząca przez biegun północny oś
ziemska nachylona jest w kierunku Słońca. Dzięki temu Słońce oświetlające tę część naszej
planety wznosi się w południe wysoko nad horyzontem, wyżej aniżeli w przypadku
pozostałych pór roku. W ten sposób jego promienie padają bezpośrednio na obszary położone
na północnej półkuli naszej planety, dostarczając większych ilości ciepła. W tym samym czasie
skierowana w dół część osi Ziemi odchyla się od Słońca. Na obszarach położonych na półkuli
południowej Słońce dźwiga się w południe nisko ponad horyzont i nie jest w stanie dostarczyć
większej ilości światła. W Australii zima!
Rozdział 5: Ziemia i Księżyc — dobrana para 99
Dzięki temu, że Słońce wznosi się latem wysoko ponad horyzont, możemy dłużej cieszyć się
jego światłem i ciepłem. Wydłuża się bowiem czas, jaki jest potrzebny naszej gwieździe do
osiągnięcia takiej wysokości i „zejścia” z niej.
Krążąc wokół Słońca, widzimy je przemierzające niebo, poruszające się (pozornie) na tle
ogromnego okręgu zwanego ekliptyką (wspomniałem o niej w rozdziale 3.). Płaszczyzna
ekliptyki jest nachylona względem płaszczyzny równika niebieskiego pod kątem 231/2 stopnia
— takim samym, jak oś Ziemi do płaszczyzny jej orbity. Oto kilka najważniejszych
wydarzeń w czasie całorocznej „podróży” Słońca po ekliptyce:
Dzień przesilenia letniego, w którym Słońce osiąga maksymalną wysokość nad horyzontem,
to na półkuli północnej najdłuższy dzień w roku: dźwignięcie się na taką wysokość, a następnie
zejście z niej zajmuje mu tego dnia najwięcej czasu. Analogicznie dzień przesilenia zimowego
to dzień, kiedy mieszkańcy półkuli północnej światłem Słońca cieszą się najkrócej w roku.
I tak w ogólnym zarysie przedstawia się kwestia pomiaru czasu i zmian pór roku.
Jeśli określony, interesujący nas obiekt (np. meteoryt) wykazuje zawartość zarówno atomów
pochodzących z rozpadu, jak i właściwych, pierwotnych atomów radioizotopu, naukowcy,
mierząc proporcje pomiędzy nimi, są w stanie ustalić wiek obiektu. Jest to tzw. metoda datowania
izotopowego.
powstawanie nowych wulkanów) stopniowo niszczą skały znajdujące się na powierzchni naszej
planety. Po skałach, które pierwotnie przykrywały powierzchnię Ziemi, dawno nie pozostał
najmniejszy nawet ślad.
Poddane datowaniu izotopowemu meteoryty wykazują jednak wiek 4,6 miliarda lat. Meteoryty
są przez naukowców uważane za szczątki asteroid, a te z kolei za pozostałości po bardzo wczesnym
etapie rozwoju Układu Słonecznego, kiedy planety dopiero się formowały (więcej szczegółów
na temat asteroid znajdziesz w rozdziale 7.).
Naukowcy wysnuli więc wniosek, że zarówno Ziemia, jak i pozostałe planety naszego układu
gwiezdnego liczą sobie mniej więcej 4,6 miliarda lat. Księżyc — jedyny naturalny ziemski
satelita — jest nieco młodszy. Wyjaśnię to za chwilę.
Zrozumieć Księżyc
Księżyc ma 3476 kilometrów średnicy — to nieco więcej niż ¼ średnicy Ziemi. Jego atmosfera
jest bardzo rozrzedzona i zawiera jedynie niewielkie ilości atomów wodoru, helu, neonu i argonu
oraz kilku związków chemicznych w śladowych ilościach. Księżyc zbudowany jest z tych samych
skał co Ziemia (zobacz rysunek 5.3). Jego masa stanowi jedynie 1/81 masy naszej planety, a gęstość
jest 3,3 razy większa od gęstości wody. To dość niewiele w porównaniu z Ziemią, której gęstość
wynosi 5,5 razy więcej od gęstości wody.
Nów to początek miesięcznego cyklu Księżyca, zwanego lunacją. W tej fazie widoczna strona
Księżyca znajduje się po stronie nieoświetlonej przez Słońce, co sprawia, że panują na niej
ciemności. Po kilku godzinach (lub dniach) nasz satelita wchodzi w fazę wzrastającego sierpa.
Oznacza to, że Księżyc zaczyna przybierać postać sierpa, którego jasny obszar systematycznie
się powiększa. Dzieje się tak dzięki temu, że krążący wokół Ziemi Księżyc oddala się od linii
łączącej Słonce i naszą planetę. Co prawda jego połowa jest stale oświetlona przez Słońce,
ponieważ jednak jest odwrócona od Ziemi, nie jesteśmy w stanie jej obserwować.
Wędrując dalej wokół Ziemi, Księżyc osiąga punkt, w którym linia łącząca go z naszą planetą
jest prostopadła do linii Ziemia – Słońce. W tej fazie cyklu księżycowego widzimy całą
wschodnią połowę jego tarczy, dla której astronomowie ukuli nazwę pierwszej kwadry.
Rozdział 5: Ziemia i Księżyc — dobrana para 101
Rysunek 5.3.
Księżyc zbudo-
wany jest ze
skał, pokryty
bruzdami i kra-
terami wypeł-
nionymi zasty-
głą lawą
bazaltową —
śladów sera nie
stwierdzono
Rysunek 5.4.
Fazy Księżyca.
Do zobaczenia
po drugiej
stronie!
W jaki sposób „połowa” może równać się „kwadrze” (ćwierci)? Jak widać dla astronomów nie
stanowi to większego problemu. Zastanówmy się: naszym oczom ukazuje się jedynie połowa
— oświetlona część — widocznej, skierowanej ku Ziemi półkuli Księżyca. Należy jednak pamiętać,
że jest jeszcze półkula niewidoczna, oświetlana tak samo jak ta, którą widzimy z Ziemi. Jak
więc łatwo obliczyć, połowa widocznego Księżyca to zaledwie jego ćwiartka. Proponuję Ci
zakład z przyjaciółmi o to, że połowa równa się ćwierci. Zwycięstwo masz w kieszeni.
Widoczna z Ziemi jasna, oświetlona część Księżyca stale się zwiększa. Faza pomiędzy pierwszą
kwadrą a pełnią jest przez astronomów nazywana poszerzonym Księżycem.
Gdy Księżyc osiągnie najdalszy punkt swojej orbity i znajdzie się po przeciwnej względem
Słońca stronie Ziemi, widoczna z powierzchni naszej planety strona jest całkowicie oświetlona
— mówimy wtedy o pełni. Jego wędrówka wokół Ziemi trwa dalej. Oświetlona powierzchnia
102 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
naszego satelity stopniowo zmniejsza się, osiągając fazę przejściową pomiędzy pełnią a kwadrą
— garbaty Księżyc. Po krótkim czasie na niebie ponownie ujrzymy Księżyc w kwadrze,
a dokładniej — w ostatniej kwadrze. Zbliżając się do (naturalnie wyimaginowanej) linii łączącej
Słońce z Ziemią, Księżyc przybiera kształt ubywającego sierpa. Po niedługim czasie wchodzi
w fazę nowiu i cały cykl księżycowy rozpoczyna się… od nowa.
Często słyszę pytanie, dlaczego zaćmienie Słońca nie ma miejsca co miesiąc, w trakcie nowiu.
Odpowiedź jest prosta: Ziemia, Słońce i Księżyc nie ustawiają się wtedy zazwyczaj w jednej
linii. Gdy im się to udaje, obserwujemy zaćmienie Słońca. Z kolei gdy wszystkie te trzy ciała
niebieskie zgrupują się na jednej linii w czasie pełni, obserwujemy zaćmienie Księżyca.
Być może zdziwi Cię fakt, że Ziemia, podobnie jak Księżyc, ma swoje fazy. Aby je zaobserwować,
musiałbyś jednak wybrać się w kosmos i spojrzeć na naszą planetę z dużej odległości. W czasie,
gdy obserwatorzy na Ziemi zachwycają się urzekającą pełnią Księżyca, stojący na nim Obcy
podziwia nów Ziemi. Tymczasem gdy to Ziemianie wypatrują księżycowego nowiu, obserwator
znajdujący się na powierzchni naszego satelity syci oczy ziemską pełnią.
Rysunek 5.5.
Całkowite
zaćmienie
Księżyca
Całkowite zaćmienia Księżyca mają miejsce równie często jak całkowite zaćmienia Słońca, są
jednak widoczne z o wiele większej części Ziemi. Całkowite zaćmienie Słońca obserwować
można bowiem jedynie z terenów położonych na wąskim pasie naszej planety, zwanym pasem
zaćmienia całkowitego. Gdy jednak Księżyc skryje się w cieniu Ziemi, jego zaćmienie można
podziwiać na całej połowie naszej planety, na której panuje noc.
Zaćmienia częściowe nie są już aż tak ekscytujące. Podczas częściowego zaćmienia Księżyca cień
Ziemi pada jedynie na część naszego satelity. Wygląda on po prostu tak, jak gdyby był
w innej fazie. Jeśli nie wiesz, że właśnie ma miejsce zaćmienie lub że Księżyc jest w pełni,
najprawdopodobniej przegapisz to intrygujące zjawisko, biorąc je za nów lub kwadrę Księżyca.
Wystarczy jednak, że cierpliwie przyjrzysz mu się przez godzinę lub dwie, a zobaczysz, jak
Księżyc wynurza się z ziemskiego cienia.
Na Księżycu miały miejsce procesy wulkaniczne, przybrały one jednak zupełnie inną postać
aniżeli te, jakie znamy z Ziemi. Nasz satelita nie ma ani wulkanów, ani dużych gór wulkanicznych,
z rozległymi kraterami na wierzchołkach. Można na nim jednak zaobserwować niewielkie
kopuły wulkaniczne oraz zaokrąglone pagórki, jakie spotyka się w rejonach aktywności
wulkanicznej na Ziemi. Co więcej, kręte bruzdy żłobiące powierzchnię Księżyca wydają się
być kanałami lawowymi, typowymi dla obszarów wulkanicznych na naszej planecie (jak
choćby Lava Beds National Monument w północnej Kalifornii). Najbardziej charakterystycznym
elementem powierzchni Księżyca są rozległe pola zastygłej lawy, wypełniające dna ogromnych
kraterów uderzeniowych, noszące nazwę mórz (łac. mare). Jeśli spojrzysz w górę i zobaczysz
Człowieka na Księżycu, ciemne plamy składające się na część rysów jego twarzy to właśnie morza.
W dawnych czasach niektórzy astronomowie sądzili, że ciemne plamy na Księżycu mogą być
morzami lub oceanami. Gdyby jednak tak było, musielibyśmy dostrzegać rozbłyski odbijających się
od nich promieni słonecznych (takie, jakie widzimy, lecąc w dzień samolotem ponad morzem).
104 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Jasne, rozległe obszary na Księżycu, gęsto pokryte kraterami, nazywane są wyżynami lub górami
(gdyż leżą wyżej niż morza). Kratery znajdują się również i na powierzchni mórz, jednak
w przeliczeniu na jednostkę powierzchni jest ich mniej niż w górach. Wynika stąd wniosek,
że morza są młodsze. Rozległe baseny, w których znajdują się morza, są efektem uderzeń
potężnych ciał niebieskich o powierzchnię srebrnego globu. Uderzenia te zniszczyły istniejące
tam wcześniej kratery. Baseny wypełniły się następnie napływającą z wnętrza Księżyca lawą,
która zacierała powstałe w wyniku uderzenia nowe kratery. Wszystkie kratery, które obserwujemy
na powierzchni mórz, powstały już po zestaleniu się lawy.
Pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia próbnik Lunar Prospector, wysłany przez NASA,
dostarczył pośrednich dowodów potwierdzających hipotezę o istnieniu zamarzniętej wody
na dnie kilku kraterów w pobliżu biegunów Księżyca — miejscach, do których nie dociera
Słońce. Jednym ze zbadanych obszarów był Basen Biegun Południowy-Aitken, potencjalny
cel przyszłych misji załogowych. Słońce nigdy nie wznosi się tam wysoko ponad horyzont,
a krawędzie krateru zatrzymują promienie słoneczne, uniemożliwiając im dotarcie do dna
zagłębienia. Lód pochodzi najprawdopodobniej z komet, które w zamierzchłych czasach
zderzyły się z Księżycem (komety składają się głównie z lodu i od czasu do czasu zderzają
się z innymi ciałami niebieskimi). Brak jest, niestety, dowodów na obecność wody na innych
obszarach Srebrnego Globu.
Za chwilę przyjrzymy się bliżej widocznej stronie Księżyca i opowiemy o jej niewidocznej
sąsiadce. Gotów? Jeśli tak, zapraszam do lektury.
Mapa Księżyca może okazać się niezbędna, jeśli w trakcie swoich obserwacji chcesz odróżnić
poszczególne kratery, bruzdy i góry od innych. Szczegółowe mapy powierzchni naszego
satelity to niewielki wydatek; możesz je nabyć w sklepach dla hobbystów lub w księgarniach
z mapami. Możesz również spróbować kupić je przez Internet. Oto kilka przydatnych adresów:
Rysunek 5.6.
Zbliżenie na
księżycowy
krater Kopernik.
Zdjęcie wyko-
nane przez Ko-
smiczny Tele-
skop Hubble’a
Dzięki uprzejmości Johna Caldwella (York University, Ontario), Aleksa Storrsa (STScl) oraz NASA
Niemal wszystkie interesujące obiekty na Księżycu najlepiej jest oglądać wtedy, gdy znajdują
się one w pobliżu terminatora — linii oddzielającej oświetloną i ciemną część księżycowej
tarczy. Szczegóły powierzchni naszego satelity są najlepiej widoczne, gdy znajdują się
nieznacznie po jasnej stronie wspomnianej linii (o ile nie wybierasz się do Kalifornii na
spotkanie z gubernatorem stanu — Arnoldem Schwarzeneggerem — lub nie zamierzasz
dołączyć do zespołu astronautów NASA, pozostaje Ci obserwacja terminatora za pomocą
teleskopu).
Podczas miesiąca księżycowego (tj. czasu, jaki upływa między dwiema kolejnymi pełniami)
terminator stopniowo przemieszcza się po powierzchni widocznej strony Księżyca, zatem
wcześniej czy później interesujący Cię obiekt musi znaleźć się w jego pobliżu. W zależności
od pory miesiąca terminator znajduje się w miejscu, gdzie wschodzi Słońce, bądź tam, gdzie
zachodzi. Podobnie jak ma to miejsce na Ziemi, cienie rzucane przez obiekty na Księżycu są
najdłuższe podczas wschodu i zachodu Słońca i stopniowo maleją w miarę jak osiąga ono
coraz większą wysokość. Długość cienia zależy od wysokości obiektu, który go rzuca: im
dłuższy cień, tym wyższy obiekt.
Pełnia to chyba najgorszy czas na jakiekolwiek obserwacje Księżyca. W czasie pełni Słońce
znajduje się wysoko na niebie na większej części jego widocznej strony, skutkiem czego cieni
jest mało i są one krótkie. Cienie rzucane przez obiekty na Księżycu ułatwiają Ci zapoznanie
się z rzeźbą powierzchni — formą, jaką przybierają struktury geologiczne nad i pod powierzchnią
Księżyca. W czasie pełni dostrzeżesz jednak niewiele.
106 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
W ofercie handlowej znajdują się globusy przedstawiające całą powierzchnię Księżyca, w tym
również obszary położone po jego odwrotnej stronie. Obraz niewidocznej strony Księżyca nie
jest wymysłem kreatywnego autora kreskówek, lecz zawdzięczamy go Rosjanom. Pierwsze
zdjęcia tej strony naszego satelity otrzymaliśmy za sprawą radzieckiego programu kosmicznego,
a ściślej rzecz ujmując, bezzałogowej sondy kosmicznej Łuna 3, wystrzelonej przez Związek
Radziecki w 1959 roku — niemal na samym początku ery podboju kosmosu. Od tego czasu
materiały zgromadzone dzięki misjom amerykańskich sond bezzałogowych (w tym Lunar
Orbiters i Clementine) pozwoliły opracować szczegółową mapę „tamtej” strony Księżyca.
W ostatnim czasie Księżyc badały też sondy takie jak europejska SMART-1 czy indyjska
Chandrayaan-1.
W czasach poprzedzających program misji Apollo wielu światowej sławy specjalistów widziało
w Księżycu niemal kamień z Rosetty naszego Układu Słonecznego. Sądzono, że na powierzchni
pozbawionej wody, która powodowałaby erozję gruntu, gdzie brak jest znaczącej atmosfery,
wreszcie gdzie nie miały miejsca niemal żadne procesy wulkaniczne, musiały zachować się
niezliczone ilości pierwotnego materiału pochodzącego jeszcze z czasów formowania się
Księżyca i planet. Próbki dostarczone przez sondy rozwiały jednak wszelkie złudzenia.
Gdy skała roztapia się, stygnie, a następnie krystalizuje, wszelkie ukryte w niej radioaktywne
„zegary” zostają wyzerowane. Promieniotwórcze izotopy zaczynają wytwarzać całkowicie
nowe produkty rozpadu, które zostają „uwięzione” w strukturze nowo uformowanych kryształów.
Próbki przywiezione przez misje Apollo dowodzą, że cały Księżyc (lub przynajmniej znacząca
część jego skorupy) były płynne co najmniej 4,6 miliarda lat temu. Tymczasem najstarsze
Rozdział 5: Ziemia i Księżyc — dobrana para 107
skały na Księżycu liczą sobie zaledwie 4,5 miliarda lat. Różnica wynosi więc 100 milionów lat.
Dodatkowo, w odróżnieniu od skał na Ziemi, które zawierają wodę związaną w budujących je
minerałach, skały na Księżycu są suche jak pieprz.
Biorąc pod uwagę zgromadzony materiał, a także uwzględniając wątpliwości, jakie budziły
poprzednie teorie dotyczące powstania Księżyca, naukowcy sformułowali tzw. Teorię Wielkiego
Zderzenia. Mówi ona, że Księżyc uformował się z materiału wyrzuconego z płaszcza młodej,
niedawno ukształtowanej Ziemi w następstwie jej zderzenia z dużym obiektem — do trzech
razy większym od Marsa. Według powyższej teorii w skład skał Księżyca wchodzi część skał
pochodzących z płaszcza owego kosmicznego intruza, po którym już dawno nie pozostał
najmniejszy nawet ślad.
Wszystkie uderzenia ciał niebieskich w powierzchnię Księżyca, które wyryły widoczne dziś kratery,
miały miejsce już w okresie późniejszym; większość z nich datuje się na 3 miliardy lat wstecz.
Księżyc cechuje się mniejszą gęstością niż Ziemia jako całość, lecz jest tak samo gęsty jak
płaszcz Ziemi (warstwa pomiędzy skorupą ziemską a jądrem zewnętrznym). Potwierdzałoby
to Teorię Wielkiego Zderzenia, zgodnie z którą Księżyc uformował się z materii pochodzącej
właśnie z płaszcza Ziemi (gęstość jest cechą substancji, wyrażaną stosunkiem jej masy do
objętości. Jeśli porównasz dwie kule armatnie tej samej wielkości i kształtu — jedną z ołowiu,
a drugą z drewna — stwierdzisz, że kula ołowiana jest cięższa, a co za tym idzie, ma większą
gęstość). Teoria wyjaśnia też posiadanie przez Księżyc niewielkiego żelazowego jądra (jeśli
w ogóle takowe istnieje). Niewielkie jądro niewielkiego obiektu, nawet jeśli kiedykolwiek
zawierało płynne żelazo, musiało z całą pewnością dawno ostygnąć i zestalić się, a co za tym
idzie, Księżyc z pewnością nie jest w stanie wytwarzać wokół siebie pola magnetycznego. Ta
hipoteza znalazła zresztą potwierdzenie w przeprowadzonych pomiarach. Lunar Prospector,
satelita umieszczony na orbicie Księżyca pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, wykrył wprawdzie
szczątkowe pole magnetyczne, jednak tylko na pojedynczych obszarach. Naukowcy pracujący
w ramach projektu doszli do wniosku, iż jest to pole magnetyczne uwięzione w skałach,
powstałe dawno temu w nieznany jeszcze sposób.
Gdyby udało się tego dokonać, byłby to naprawdę „wielki krok” w dziejach nauki.
108 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Rozdział 6
S ąsiadujące z naszą planety grupy ziemskiej (tj. zbudowane ze skał) możesz z łatwością
wypatrzyć okiem nieuzbrojonym i badać teleskopem. Wiedz jednak, że to, co poddaje się
obserwacji, pozwala rozwikłać zaledwie część zagadek związanych ze środowiskiem i budową
tych planet. Oto dlaczego większość informacji na temat właściwości fizycznych, form
geologicznych oraz dawnych i obecnych zdarzeń zachodzących na nich została uzyskana
niejako pośrednio, na drodze analizy zdjęć i wyników pomiarów przesyłanych na Ziemię
przez międzyplanetarne próbniki kosmiczne.
Jak do tej pory Merkury zaledwie dwa razy gościł sondę kosmiczną. W latach 1973 – 74 Mariner 10
trzykrotnie wykonał przelot obok planety, po czym odleciał w przestrzeń kosmiczną. Obecnie
Merkurego bada sonda MESSENGER. Kilka sond fotografowało Wenus, orbitowało wokół
niej lub nawet na niej wylądowało. Mars był celem wypraw wielu próbników i lądowników,
jego powierzchnię eksplorowały roboty-łaziki. Sporządzone na podstawie zebranych materiałów
mapy Wenus i Marsa są bardzo dokładne, wciąż jednak brakuje nam wiedzy na temat znacznych
połaci Merkurego.
zbliżenia skryła się w ciemnościach. 3 sierpnia 2004 roku NASA wystrzeliła próbnik, którego
zadaniem jest uzupełnienie naszej — skąpej jak do tej pory — wiedzy na temat Merkurego.
W roku 2008 sonda dwukrotnie zbliżyła się do planety, kolejne zbliżenie miało miejsce we
wrześniu roku 2009. W roku 2011 sonda wejdzie na orbitę Merkurego. Na stronie internetowej
http://messenger.jhuapl.edu możesz na bieżąco śledzić położenie MESSENGERa (akronim
od MErcury Surface, Space ENvironment, GEochemistry, and Ranging — dosłownie
„Powierzchnia, Środowisko, Geochemia i Pomiary Merkurego”).
Zgromadzone do tej pory informacje na temat Merkurego opierają się przede wszystkim
na danych przesłanych przez Marinera 10 oraz na dokonywanych z Ziemi obserwacjach
radioastronomicznych i analizie odbitych od powierzchni Merkurego fal radiowych:
Basen Caloris to ślad po najpotężniejszym zderzeniu z ciałem niebieskim, jakie miało miejsce
na powierzchni Merkurego. Jak do tej pory nie udało się sporządzić jego szczegółowej mapy,
gdyż w momencie przelotu Marinera 10 znaczna część zagłębienia kryła się w ciemnościach.
Astronomowie ostrożnie szacują, że jego średnica może wynosić 1340 kilometrów, co stawiałoby
Caloris w szeregu największych tego rodzaju formacji terenowych w całym Układzie Słonecznym.
Basen uderzeniowy to olbrzymi krater przypominający wypełnione lawą struktury na Księżycu,
nazywane morzami. Dokładnie po przeciwnej stronie planety — na antypodach Caloris — znajduje
się osobliwy rejon poszarpanych wzgórz i dolin. Kosmiczna kolizja, która jest odpowiedzialna
za powstanie Caloris, wywołała fale sejsmiczne o ogromnej sile. Przemierzywszy planetę
zarówno w poprzek, jak i po jej powierzchni, fale te skumulowały się dokładnie po przeciwnej
stronie planety, siejąc katastrofalne spustoszenie.
Merkury ma gęstość 5,4 razy większą od gęstości wody. Tak wysoka gęstość oznacza, że
planeta ma duże, żelazne jądro stanowiące większą jej część. Zewnętrzna warstwa skalna,
nazywana płaszczem, ma co najmniej 610 kilometrów grubości. Obecność globalnego pola
magnetycznego, wykrytego wokół Merkurego przez Marinera 10, skłoniła wielu naukowców
do wniosku, że część pokaźnego żelaznego jądra Merkurego znajduje się wciąż w stanie
płynnym, choć proste wyliczenia wskazują jednoznacznie, że jądro musiało ostygnąć już
na tyle, by przybrać postać stałą.
Rozdział 6: Merkury, Wenus i Mars — najbliżsi sąsiedzi Ziemi 111
Merkury praktycznie pozbawiony jest atmosfery — niewielka, pozbawiona tlenu warstwa
gazów jest nieprzydatna do jakichkolwiek celów praktycznych. Na planecie występują skrajne
różnice temperatur: w ciągu dnia sięga ona maksymalnie 465,5ºC, by w nocy spaść do –184,4ºC.
Strefy w pobliżu biegunów planety, charakteryzujące się niezwykle wysokim współczynnikiem
odbicia radarowego, mogą wskazywać na znajdujące się tam duże ilości lodu leżącego na
wiecznie zacienionych dnach kraterów. Jednym z zadań MESSENGERa jest weryfikacja tej
hipotezy.
To nie koniec złych wieści dotyczących pogody na Wenus: na całej planecie możesz spodziewać
się nieustannego kwaśnego deszczu, spowodowanego obecnością kwasu siarkowego w warstwie
chmur okrywających planetę. Są i dobre wiadomości: ten deszcz to virga, co oznacza,
że wyparowuje, nim spadnie na powierzchnię.
Niemal wszystkie urzekające obrazy powierzchni Wenus, jakie możesz znaleźć na stronach
internetowych NASA (i nie tylko), nie są rzeczywistymi fotografiami. To, co widzisz,
to szczegółowe mapy radarowe, wykonane głównie przez bezzałogową sondę Magellan,
wystrzeloną przez NASA. Chmury przykrywające planetę uniemożliwiają jakiekolwiek
obserwacje zarówno z Ziemi, jak i przez krążące wokół Wenus satelity. Najwyższa warstwa
chmur znajduje się na wysokości około 65 kilometrów — to o wiele za nisko, aby jakikolwiek
satelita mógł dostrzec cokolwiek na powierzchni.
Kilka pierwszych zdjęć Wenus, jakie udało się wykonać radzieckiemu lądownikowi Wenera 9
w 1976 roku, przedstawia obszar zasłany płaskimi płytami skalnymi, pomiędzy którymi
widoczne są niewielkie fragmenty wenusjańskiego gruntu. Płyty przypominają obszary wylewów
lawy bazaltowej z tą różnicą, że na Wenus, oświetlone światłem słonecznym filtrowanym
przez grubą warstwę chmur, przybierają one barwę pomarańczową. Te oraz inne wykonane
przez satelity radarowe zdjęcia Wenus możesz obejrzeć na stronie internetowej Views of the
Solar System — projekcie Calvina J. Hamiltona, będącym swego rodzaju przewodnikiem po
Układzie Słonecznym. Jest on dostępny pod adresem www.solarviews.com/eng/homepage.htm
(zdjęcia Wenus znajdziesz również w kolorowej wkładce fotograficznej tej książki).
Powierzchnię Wenus znaczą wielkie wulkany i rozległe łańcuchy górskie, te jednak w niczym
nie przypominają znanych nam z Ziemi gór pochodzenia niewulkanicznego (jak choćby Góry
Skaliste na zachodzie Stanów Zjednoczonych i Kanady czy Himalaje w Azji), których powstanie
jest efektem napierania na siebie płyt tektonicznych. Na Wenus nie stwierdzono również
istnienia łańcuchów wulkanicznych (takich jak pacyficzny Pierścień Ognia), wznoszących się
na krawędziach płyt. Procesy tektoniczne i dryf kontynentalny w postaci, jaką znamy z Ziemi,
na Wenus nie mają miejsca.
W październiku 2001 roku do monitorującego Marsa MGS dołączył kolejny próbnik NASA,
Mars Odyssey. Efekty jego pracy możesz podziwiać w Internecie na stronie http://mars.jpl.nasa.gov/
´odyssey/.
Europejska Agencja Kosmiczna nie reklamuje wprawdzie swoich osiągnięć tak szeroko jak
NASA, powinieneś jednak wiedzieć, że 25 września 2003 roku na orbitę Czerwonej Planety
weszła bezzałogowa sonda Mars Express. Na stronie www.esa.int/SPECIALS/Mars_Express
znajdziesz wspaniałe zdjęcia przesłane przez satelitę.
Choć naukowcy dysponują precyzyjnymi mapami Marsa, wciąż kryje on wiele tajemnic, które
pragniemy poznać. W kolejnych podrozdziałach przybliżę Ci teorie na temat wody i życia na
Marsie (koniecznie zajrzyj też do kolorowej wkładki niniejszej książki).
Mars jest obecnie zimny i jałowy, z rozległymi czapami lodowymi na biegunach. Według
niektórych szacunków ilość wody powstała po ich stopieniu wystarczyłaby na przykrycie całej
planety ponad trzydziestometrową warstwą. Niektóre kaniony na Marsie wyglądają tak, jak
gdyby rzeczywiście wyrzeźbiła je wielka powódź, choć niekoniecznie musiała ona objąć swoim
zasięgiem całą planetę. To jednak czysto teoretyczne dywagacje: lód na Marsie nie stopnieje,
gdyż jest tam po prostu za zimno. Atmosfera planety składa się głównie z dwutlenku węgla,
a w czasie marsjańskiej zimy zamarznięty gaz tworzy cienką warstewkę lodu na powierzchni
całej planety. Na biegunach, gdzie zima trwa właściwie bez przerwy, cienka pokrywa suchego
lodu odkłada się na stałej lodowej czapie. Wyschłe łożyska rzek z „wysepkami” o opływowych
kształtach, a także otoczaki, które wyglądają jak uformowane w górskim potoku, to kolejne
dowody na istnienie w przeszłości na Marsie wody w postaci ciekłej. Zdjęcia zaokrąglonych
i wygładzonych kamieni zostały wykonane przez sondę kosmiczną Mars Pathfinder (wylądowała
ona na powierzchni planety) oraz wchodzącego w jej skład robota Sojourner. Mars Odyssey,
dokonujący pomiarów z orbity, znalazł potwierdzenie obecności dużych ilości wody
(najprawdopodobniej w postaci lodu), kryjącej się na znacznych połaciach planety tuż pod
powierzchnią.
Z biegiem lat teoria „kanałów”, jak i inne, dowodzące rzekomo życia na Marsie (dawniej,
jak i współcześnie) „przesłanki”, były traktowane z coraz większym przymrużeniem oka:
Poszukiwanie skamieniałości
W roku 1996 naukowcy zbadali próbki meteorytu, który, jak sądzili, był fragmentem
marsjańskiej skały wyrzuconej z powierzchni planety na skutek upadku niewielkiej asteroidy
lub komety. Znaleziono w nim związki chemiczne i ślady minerałów, które w opinii badaczy
zostały uznane za produkty przemiany materii i prawdopodobne skamieniałości dawnych
mikroorganizmów. Wiele późniejszych badań zaprzeczyło jednak tej kontrowersyjnej
konkluzji. Biorąc pod uwagę stan naszej dzisiejszej wiedzy, naukowcy nie są w stanie ani
jednoznacznie wykluczyć, ani w przekonujący sposób potwierdzić słuszności teorii o istnieniu
w przeszłości życia na Marsie.
Planetologia porównawcza,
czyli Ziemia — miejsce inne niż wszystkie
Merkury to mały świat ekstremalnych temperatur, ma jednak — podobnie jak Ziemia —
globalne pole magnetyczne, wskazujące na obecność w jądrze planety płynnego żelaza. Wenus
i Mars nie mają wprawdzie pola magnetycznego o globalnym zasięgu, przypominają jednak
Ziemię pod kilkoma innymi względami. Według naszej dzisiejszej wiedzy woda w postaci
ciekłej oraz formy życia występują jedynie na Ziemi. Co sprawia, że jest ona tak wyjątkowa?
Na Wenus panują nieznane na Ziemi piekielne temperatury. Wenus krąży wokół Słońca
w odległości większej niż Merkury, a pomimo tego jest na niej goręcej. Za wysoką temperaturę
na Wenus jest odpowiedzialny efekt cieplarniany — zjawisko polegające na zatrzymywaniu
emitowanego przez planetę ciepła przez gazy obecne w atmosferze. Atmosfera Ziemi mogła
niegdyś zawierać tak duże ilości dwutlenku węgla, jakie dziś znajdują się w atmosferze Wenus.
W odróżnieniu od niej ziemskie oceany są w stanie wchłonąć znaczne ilości tego gazu, dzięki
czemu ciepło nie zostaje „uwięzione” w atmosferze, jak ma to miejsce na Wenus.
Mars jest z kolei zbyt zimny, aby mogło na nim istnieć jakiekolwiek życie. Planeta utraciła większą
część swojej atmosfery, a jej pozostałości nie są wystarczające, aby wywołać efekt cieplarniany,
który ogrzałby powierzchnię planety do temperatury powyżej punktu zamarzania wody.
Trzy duże planety typu ziemskiego są niczym trzy miseczki z owsianką w bajce o Złotowłosej
i trzech niedźwiedziach: Merkury i Wenus są zbyt gorące, Mars jest zbyt zimny, lecz Ziemia
jest w sam raz, by mogła istnieć na niej woda w postaci płynnej i życie, jakie znamy. Zebrawszy
informacje na temat zasadniczych właściwości planet grupy ziemskiej, dzielących ich różnic
i łączących podobieństw, naukowcy są zdania, że:
116 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Planetą krążącą najbliżej Słońca jest Merkury, a zaraz po nim Wenus. Orbita obu tych planet
leży wewnątrz orbity Ziemi, są one zatem zawsze widoczne mniej więcej w tym samym
rejonie nieba co Słońce. Szukaj ich więc po zachodniej stronie nieba tuż po zachodzie Słońca
lub po wschodniej na chwilę przed jego wschodem, gdy Słońce znajduje się tuż pod linią
horyzontu. W przypadku obserwacji porannych (przed wschodem Słońca) wypatruj Merkurego
i Wenus na zachód od niego, jeśli zaś preferujesz obserwacje wieczorne (po zajściu Słońca),
oba obiekty dostrzeżesz na wschód od naszej gwiazdy. Twoim mottem niech będzie „patrz
na wschód dziewczyno” lub „spójrz na zachód młodzieńcze” — wszystko zależy od tego,
czy swoje obserwacje prowadzisz o świcie czy o zmierzchu, jak również od tego, czy jesteś
miłośnikiem starych westernów.
Jasna planeta ukazująca się po wschodniej stronie nieba tuż przed świtem nazywana jest
popularnie Gwiazdą Poranną lub Jutrzenką, ta sama planeta świecąca po zachodniej stronie
nieboskłonu po zmroku określana jest jako Gwiazda Wieczorna. Szybki ruch Merkurego
i Wenus wokół Słońca sprawia, że dzisiejsza Gwiazda Poranna może za miesiąc stać się
Wieczorną, choć w dalszym ciągu jest to ten sam obiekt (zobacz rysunek 6.1).
Rysunek 6.1.
Wenus, choć
jest planetą,
bywa nazywa-
na również
Gwiazdą
Poranną
lub Wieczorną
9 O opozycji mówimy wtedy, gdy obserwowana planeta znajdzie się po przeciwnej niż
Słońce stronie Ziemi. W opozycji nigdy nie znajdą się Merkury i Wenus; Mars ustawia
się w niej co 26 miesięcy. To najlepszy czas na jego obserwację, gdyż widziany w teleskopie
jest największy. Dodatkowo w czasie opozycji, około północy, zajmuje najwyższe
położenie na sferze niebieskiej (góruje), możesz więc przyglądać mu się niemal do rana.
9 Koniunkcja zachodzi wtedy, gdy dwa obiekty naszego Układu Słonecznego ustawiają
się w jednej linii względem obserwatora na Ziemi, np. Księżyc nachodzący na Wenus.
W rzeczywistości są one daleko od siebie, nie zmienia to jednak faktu, że widzimy je
w koniunkcji.
Aby zrozumieć zjawisko koniunkcji i opozycji, powinieneś opanować jedynie kilka groźnie
brzmiących terminów: musisz wiedzieć, czym jest koniunkcja górna i dolna, a także co
oznacza fakt, że górna (bądź dolna) jest planeta. Planeta górna to taka, której orbita leży poza
orbitą Ziemi (planetą górną jest więc np. Mars). Planeta dolna krąży wokół Słońca wewnątrz
orbity Ziemi — planetami dolnymi, de facto jedynymi, są Merkury i Wenus.
Kiedy któraś z planet górnych znajdzie się na tej samej długości ekliptycznej co obserwowane
z Ziemi Słońce, mówimy o koniunkcji — planeta znajduje się dokładnie po przeciwnej stronie
naszej gwiazdy niż Ziemia (zobacz rysunek 6.2). Gdy ta sama planeta znajdzie się po przeciwnej
niż Słońce Ziemi (obejrzyj ponownie rysunek 6.2), mówimy o opozycji.
Rysunek 6.2.
Planety górnej
w koniunkcji
należy szukać
w tym samym,
co Słońce, kie-
runku na płasz-
czyźnie wschód
– zachód
Koniunkcja to nienajlepszy czas na obserwację planety górnej, gdyż znajduje się ona
w maksymalnej odległości od Ziemi, po przeciwnej stronie Słońca. Nie próbuj więc obserwować
Marsa w koniunkcji — nie uda Ci się go wypatrzyć. Najlepszy czas na obserwację Czerwonej
Planety to moment, gdy znajdzie się ona w opozycji.
Planeta górna może ustawić się względem Ziemi zarówno w koniunkcji, jak i w opozycji.
Planeta dolna nigdy nie znajdzie się w opozycji, w jej przypadku wyróżniamy jednak aż dwa
typy koniunkcji (patrz rysunek 6.3). Gdy planeta dolna znajdzie się na tej samej długości
ekliptycznej co Słońce, astronomowie mówią o koniunkcji dolnej, gdy zaś ta sama planeta
znajdzie się na identycznej co Słońce długości ekliptycznej, lecz po jego przeciwnej (patrząc
z Ziemi) stronie, ma miejsce koniunkcja górna.
Rysunek 6.3.
Koniunkcja
dolna to zgru-
powanie plane-
ty i Słońca na
linii wschód –
zachód
Rozdział 6: Merkury, Wenus i Mars — najbliżsi sąsiedzi Ziemi 119
Jeśli uda Ci się wyjaśnić to wszystko swoim przyjaciołom, możesz uznać się za eksperta.
Możesz bez obaw wzbogacić swój wykład rysunkami 6.2 i 6.3.
Najdogodniejsza pozycja do obserwacji Wenus to jej koniunkcja dolna — planeta osiąga wtedy
maksymalną wielkość i jasność. Merkury dla odmiany znajduje się zbyt blisko Słońca, aby można
go było obserwować podczas którejś z koniunkcji. Najlepsze warunki do jego podziwiania są
wtedy, gdy znajdzie się on w maksymalnej elongacji.
Gdy już zaznajomisz się z Wenus nieco lepiej, być może uda Ci się ją wypatrzyć w pełnym
świetle dnia. Dość często bywa ona wystarczająco jasna, aby dostrzec ją za dnia przy użyciu
techniki patrzenia nazywanej „zerkaniem”. Polega ona na spoglądaniu na interesujący nas obiekt
nie na wprost, ale nieco obok niego. Za sprawą określonych uwarunkowań anatomicznych łatwiej
uda Ci się dostrzec ciało niebieskie, „zerkając” na nie kątem oka, aniżeli wpatrując się w wybrany
rejon nieba bezpośrednio. Może to być cecha, jaka pozostała nam jeszcze z pradawnych
czasów: dzięki temu byliśmy w stanie wcześnie dostrzec zagrażający nam atak wroga bądź
drapieżnika.
Już za pomocą niewielkiego teleskopu możesz obserwować charakterystyczne dla Wenus fazy
i zmiany jej obserwowanej wielkości. Wenus, podobnie jak ziemski Księżyc (i z tych samych
przyczyn), przejawia fazy: czasami część półkuli Wenus, która jest skierowana ku Słońcu (i dlatego
jasna), jest jednocześnie odwrócona od Ziemi, w teleskopie dostrzeżemy więc częściowo
oświetlony, a częściowo ciemny dysk.
Linia rozgraniczająca jasną i ciemną stronę Wenus nazywana jest (podobnie jak w przypadku
Księżyca) terminatorem. Bez obaw: to tylko całkowicie wyimaginowana linia na powierzchni
planety (patrz rozdział 5.).
Dystans pomiędzy krążącymi wokół Słońca Wenus i Ziemią zmienia się znacznie. W czasie
maksymalnego zbliżenia odległość między obiema planetami wynosi „jedynie” 39 milionów
kilometrów; w chwili maksymalnego oddalenia wzrasta do 260 milionów kilometrów. Co jest
tu istotne, to proporcjonalny charakter zmiany: w czasie maksymalnego oddalenia Wenus
dzieli od Ziemi odległość około 6 razy większa niż w chwili maksymalnego zbliżenia.
Oglądana przez teleskop Wenus jest wtedy również 6 razy mniejsza.
Tym, czego nie zobaczysz, obserwując Wenus przez lunetę, są charakterystyczne dla niej
elementy rzeźby powierzchni, takie jak wspominane wcześniej Człowiek na Księżycu czy
„marsjańska twarz”. Planeta jest całkowicie przykryta chmurami i wszystko, co jesteś w stanie
dostrzec, to wierzchnia warstwa chmur. Wenus zawdzięcza swoją jasność temu, że znajduje się
blisko zarówno Słońca, jak i Ziemi, a także pokrywie odbijających światło chmur. Czasem
120 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
jednak możesz wypatrzyć rogi sierpa Wenus sięgające na jej ciemną stronę dalej, aniżeli
można byłoby to wnioskować po tej fazie. To, co widzisz, to odbijające się w wenusjańskiej
atmosferze światło słoneczne. Przeszło ono poza terminator na stronę, na której zapadła już noc.
Rzadkim zjawiskiem, jakie można zaobserwować na Wenus, jest widoczna na ciemnej stronie
planety poświata. Poświata, nazywana światłem popielatym, to zazwyczaj rzeczywiste zjawisko,
czasem bywa jednak wytworem wyobraźni obserwatora. Po kilku wiekach badań naukowcy
Mars jest niezwykle wdzięcznym obiektem obserwacji: pojawiwszy się na nocnym niebie, jest
na nim widoczny niemal przez całą resztę nocy, w odróżnieniu od Merkurego i Wenus, które
bądź to zachodzą wkrótce po zachodzie Słońca, bądź wschodzą na chwilę przed jego wzejściem.
Tymczasem zanim wyjdziesz na balkon, by obserwować Marsa, zdążysz jeszcze zjeść kolację
i obejrzeć wieczorne wiadomości.
Już za pomocą niewielkiego teleskopu jesteś w stanie dostrzec co najmniej kilka charakterystycznych
elementów (plam) na powierzchni Marsa. Najlepsze warunki do jego obserwacji panują, gdy
znajduje się on w opozycji. Ma to miejsce zaledwie raz na 26 miesięcy, jednak wtedy możesz
sycić oczy pysznym widokiem Czerwonej Planety przez okres nawet kilkudziesięciu dni.
W czasie opozycji Mars jest najjaśniejszy i największy; z łatwością daje się dostrzec wiele
szczegółów jego powierzchni.
Podczas tzw. wielkiej opozycji Marsa, gdy Czerwona Planeta zbliży się do Ziemi na minimalną
odległość, a obserwowana przez teleskop osiąga największą jasność i wielkość, Mars znajduje
się na południe od równika niebieskiego. Wciąż jednak możesz go obserwować z umiarkowanych
szerokości geograficznych na półkuli północnej.
Zdjęcia powierzchni Marsa wykonane przez próbniki NASA oraz Kosmiczny Teleskop
Hubble’a są zbyt szczegółowe, abyś mógł posługiwać się nimi w roli drogowskazu w trakcie
obserwacji amatorskim teleskopem. Potrzebujesz zwykłej mapy albedo Marsa z naniesionymi
na nią jasnymi i ciemnymi obszarami na powierzchni planety oraz ich nazwami. Tego typu
mapa obejmuje zazwyczaj i tak więcej detali, aniżeli przeciętny astronom-amator jest w stanie
dostrzec. To prawdziwe wyzwanie dla Twoich umiejętności obserwacyjnych. Mapy albedo
Marsa znajdziesz w Norton’s Star Atlas and Reference Handbook (wspomniałem o nim w rozdziale 3.)
lub na stronie internetowej planetarium Ralpha Aeschlimana: http://ralphaeschliman.com/mars/
´Alb-lamasm.pdf. Polecam również A Traveler’s Guide to Mars (Workman Publishing), pozycję
napisaną przez Williama K. Hartmanna, jednego z najwybitniejszych na świecie planetologów,
z doskonałą mapą w postaci wyklejki.
Astronomowie oceniają warunki obserwacji na podstawie szeregu parametrów: ważny jest seeing,
czyli stabilność atmosfery ponad teleskopem, przejrzystość (rozumiana jako brak zachmurzenia
i mgieł) oraz ciemność nieba (brak zanieczyszczenia sztucznym światłem bądź światłem Księżyca
lub Słońca). Podczas obserwacji tak jasnych obiektów jak Mars najważniejszym czynnikiem
jest dobry seeing, najmniej istotnym zaś ciemność nieba. Istnieje jednak relacja: im ciemniejsze
niebo, tym stabilniejsza atmosfera, a im większa przezroczystość, tym bardziej rozkoszujesz się
obserwacją.
Dobry seeing oznacza, że gwiazdy nie migoczą zbyt silnie, a Ty możesz sięgnąć po silniejszy
okular, który pozwoli Ci wydobyć więcej szczegółów z Marsa czy innej obserwowanej
planety. Gdy seeing nie jest najlepszy, obraz w teleskopie wygląda jak rozmazany i wydaje się
„podskakiwać”. W tak niekorzystnych warunkach duże powiększenie okularu i tak nie zda się
na nic, powiększysz jedynie nieostry i rozedrgany obraz. Najlepiej sięgnąć wtedy po okular
o niedużej sile powiększenia.
Istnieje, niestety, prawdopodobieństwo, że pomimo doskonałych warunków atmosferycznych
i mającej właśnie miejsce opozycji Marsa zdarzy się katastrofa: okresowa burza pyłowa, obejmująca
swoim zasięgiem całą planetę i skutecznie przesłaniająca wszystkie szczegóły na jej powierzchni.
Zapomnij wtedy o widokach Marsa.
Rozdział 6: Merkury, Wenus i Mars — najbliżsi sąsiedzi Ziemi 123
Profesjonalni astronomowie korzystają nierzadko z wyników obserwacji swoich kolegów-
amatorów. Pomagają oni monitorować Czerwoną Planetę, ustalać czasy rozpoczęcia burz
pyłowych, raportują również o innych, wyraźnych zmianach wyglądu planety. Informacje
na temat programu znajdziesz na stronie internetowej International Mars Watch 2003
pod adresem http://elvis.rowan.edu/marswatch/news.php. Oczywiście przyjemnie jest widzieć
w teleskopie ostry jak brzytwa obraz Marsa, gdy jednak spłata Ci on figla, możesz przynajmniej
liczyć na uznanie za odkrycie rozpoczynającej się właśnie burzy pyłowej. Bądź pewny,
że naukowców ucieszy Twoje doniesienie.
Potrzeba doświadczenia, aby stać się wiarygodnym obserwatorem Czerwonej Planety. Fakt, że
nie jesteś w stanie dostrzec żadnego szczegółu na powierzchni Marsa, nie oznacza koniecznie,
że szaleje na nim potężna burza pyłowa. Przyzwyczajaj się do szczegółów na powierzchni
Marsa. Tylko wtedy, gdy pewnej nocy nie dojrzysz na niej niczego, będziesz mógł stwierdzić,
że jest to wina nie tyle Twojego niedoświadczenia, co zdarzeń mających właśnie miejsce na
planecie. Kieruj się mottem: „brak dowodów nie dowodzi jeszcze braku”. Być może w czasie
Twojej pierwszej sesji obserwacyjnej nie dostrzeżesz żadnych szczegółów na powierzchni
Czerwonej Planety, to jednak nie dowód, że winę za to ponosi burza pyłowa. Musisz wprawiać
się i doskonalić swoje umiejętności obserwacyjne, tak samo jak smakosze i koneserzy win
„trenują” swoje podniebienia.
Dla Twojej wiadomości: znane są jedynie dwa naturalne satelity Marsa: Phobos i Deimos.
Są tak małe, że wypatrzyć można je tylko przy użyciu silniejszych teleskopów.
Musimy sobie jednak uzmysłowić, że Kopernik nie korzystał z całego szeregu znanych
współcześnie udogodnień, takich jak programy komputerowe typu planetarium, strony
internetowe poświęcone tematyce astronomicznej, i prasy astronomicznej (zajrzyj do
rozdziału 2.). Jesteś w o wiele bardziej komfortowej sytuacji: jeśli chcesz ustalić najlepszy do
obserwacji Merkurego czas, tj. moment jego maksymalnej zachodniej i wschodniej elongacji
(co ma miejsce mniej więcej sześciokrotnie w ciągu roku; objaśnień tych terminów szukaj
we wcześniejszym podrozdziale „Czym jest elongacja, koniunkcja i opozycja”), pomoc jest
w zasięgu ręki.
Na umiarkowanej szerokości geograficznej (na której leży m.in. Polska) Merkurego zasadniczo
nie da się obserwować inaczej jak w półmroku. W momencie, gdy niebo po zachodzie Słońca
wystarczająco się zaciemni, Merkury właśnie zachodzi. Z kolei rankiem nie da się go dostrzec
inaczej niż w promieniach coraz wyraźniejszego świtu. Merkury przypomina jasną gwiazdę,
od Wenus jest jednak znacznie słabszy.
Zapomnij o widokach
Dostrzeżenie szczegółów powierzchni Merkurego amatorskim teleskopem (i jakimkolwiek
innym na Ziemi) jest skrajnie trudne. Maksymalna wielkość obserwowana planety, notowana
w czasie największej elongacji, wynosi zaledwie 6 do 8 sekund kątowych (więcej szczegółów
znajdziesz w zakładce „Zaczekaj minutkę (kątową)”.
Nie zmienia to jednak faktu, że gdy nauczysz się odszukiwać Merkurego nieuzbrojonym
okiem, a następnie zbadasz jego fazy swoim teleskopem, zdystansujesz samego Kopernika!
Rozdział 6: Merkury, Wenus i Mars — najbliżsi sąsiedzi Ziemi 125
Pas planetoid
i obiekty bliskie Ziemi
W tym rozdziale:
► Podstawowe wiadomości na temat asteroid.
► Ryzyko kolizji z asteroidą — czy zagrożenie jest realne?
► Obserwujemy asteroidy na nocnym niebie.
A steroidy (planetoidy) to olbrzymie bryły skalne krążące wokół Słońca. Znaczna ich większość
znajduje się w bezpiecznej odległości, daleko za orbitą Marsa, w rejonie Układu
Słonecznego zwanym pasem planetoid, są jednak i takie, których orbity zbliżają się do orbity
Ziemi, a niekiedy nawet ją przecinają. Wielu naukowców uważa, że przyczyną wyginięcia
dinozaurów i wielu gatunków innych prehistorycznych zwierząt była kolizja Ziemi z asteroidą,
do jakiej doszło 65 milionów lat temu.
W tym rozdziale zaznajomię Cię bliżej z tymi wielkimi skałami i wyjaśnię, w jaki sposób
najlepiej je obserwować. Jeśli zaś boisz się zderzenia którejś z nich z Ziemią, postaram się
rozproszyć Twoje obawy; opowiem Ci więcej na temat badań naukowych, których celem
jest wyeliminowanie takiego zagrożenia.
Jedyna definicja, jakiej do tej pory doczekały się asteroidy, brzmi, że jest to niewielkich
rozmiarów ciało niebieskie zbudowane z żelaza i skał. To dość pojemna definicja obejmująca
również meteoroidy. Największe meteoroidy i najmniejsze asteroidy zasadniczo są więc nie
do odróżnienia.
128 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Rysunek 7.1.
Planetoida Ida
ma swojego
własnego sate-
litę — Daktyla
W tabeli 7.1. wyszczególniłem cztery największe obiekty w pasie planetoid. Dwa największe
— Ceres i Pallas — znajdują się niemal w takiej samej odległości od Słońca, orbita Pallas jest
jednak bardziej eliptyczna.
Na 2 lutego 2010 roku znanych jest 491 741 planetoid, spośród których własnej nazwy doczekało
się 15 524 obiektów, spośród których własnej nazwy doczekało się 14 807 obiektów (w tym jeden,
który Międzynarodowa Unia Astronomiczna była łaskawa nazwać moim imieniem). Większość z
nich została odkryta w ostatnich latach przez specjalnie w tym celu zaprojektowane automatyczne
teleskopy, odkryciami — dokonanymi przy użyciu aparatów fotograficznych zamontowanych
na lunetach — mogą jednak pochwalić się również doświadczeni astronomowie amatorzy.
Największe spośród planetoid, takie jak Ceres czy Vesta, możesz bez większych trudności
wypatrzyć już przez niewielki teleskop (więcej informacji na temat obserwacji asteroid
znajdziesz w podrozdziale „W poszukiwaniu małych świetlnych punktów” w dalszej części
rozdziału).
Ceres i Vesta są na tyle duże, że pod wpływem własnej grawitacji uformowały się w kule.
Małe planetoidy mają zazwyczaj nieregularny kształt przypominający ziemniaka (zobacz
rysunek 7.2) i wyglądają nierzadko tak, jak gdyby na ich powierzchni miał miejsce wybuch.
1
Od roku 2006 Ceres jest też zaliczana do nowej kategorii ciał Układu Słonecznego, tzw. planet karłowatych
(uwaga: wbrew nazwie nie są to planety) — przyp. tłum.
Rozdział 7: Pas planetoid i obiekty bliskie Ziemi 129
Rysunek 7.2.
Niektóre plane-
toidy przypo-
minają wielkie
ziemniaki
Co jakiś czas małe asteroidy (lub jak kto woli duże meteoroidy) uderzają w powierzchnię
Ziemi (więcej na ten temat przeczytasz w kolejnym podrozdziale). Niezliczone kratery
po uderzeniach asteroid (i komet) znaleźć można również na Księżycu.
Kratery pokrywają również i asteroidy, jednak ze względu na małe rozmiary tych ciał wypatrzenie
ich przez teleskop jest niezwykle trudne. W przypadku większości teleskopów asteroidy to
zaledwie niewielkie, przypominające gwiazdy punkty świetlne na niebie. Krater na Veście możesz
obejrzeć na animacji wykonanej ze zdjęć planetoidy przesłanych przez Kosmiczny Teleskop
Hubble’a. Znajdziesz ją na stronie internetowej http://hubblesite.org/newscenter/archive/releases/
´1997/27/video/a/.
Obecnie żaden ze znanych obiektów w przestrzeni kosmicznej nie stanowi realnego zagrożenia
dla naszej planety. Zwolennicy teorii spiskowych są jednak przekonani, że nawet gdyby w kierunku
Ziemi pędziła śmiercionośna asteroida, astronomowie i tak nie poinformowaliby nas o tym.
Spójrzmy jednak prawdzie w oczy: czy gdybym wiedział, że Ziemia jest w śmiertelnym
niebezpieczeństwie, zarywałbym noce, pisząc ten rozdział? Nie! Wolałbym uporządkować
swoje sprawy i wyjechać nad morza południowe!
W roku 1998 na ekrany amerykańskich kin weszły dwa filmy katastroficzne. Zrealizowane
w Hollywood, znane w Polsce jako Armagedon i Dzień zagłady w sensacyjny, szokujący sposób
uzmysłowiają widzom, jakie mogłyby być konsekwencje zderzenia Ziemi z asteroidą.
Inspiracją dla szeregu tego rodzaju filmów jest szeroko rozpowszechniona teoria o uderzeniu
w Ziemię szerokiej na 10 kilometrów asteroidy, do jakiego miało dojść około 65 milionów lat
temu. Pozostałością po „kosmicznej” kolizji jest krater Chixculub, zagłębienie o 180-kilometrowej
średnicy, rozciągające się na półwyspie Jukatan i częściowo pod wodami Zatoki Meksykańskiej.
W mniemaniu niektórych katastrofa, jaka miała wtedy miejsce, doprowadziła do wyginięcia
dinozaurów (w najlepszym razie nie wyszła im zbytnio na dobre; jeśli chcesz zobaczyć dziś
„żywego” dinozaura, najlepszym rozwiązaniem wydaje się wypożyczenie Parku jurajskiego
Stevena Spielberga).
Słynny Meteor Crater (który powinien nazywać się raczej Meteoroid Crater albo Asteroid
Crater) niedaleko Flagstaff w północnej Arizonie to „dzieło” stosunkowo niedużej planetoidy.
Warto się tam wybrać, gdyż jest to najlepiej zachowany krater uderzeniowy na Ziemi.
W marcu 1998 roku świat zelektryzowała wiadomość o możliwości zderzenia się nowo
odkrytego NEO (obiektu bliskiego Ziemi) z naszą planetą, do jakiego miałoby dojść w roku
2028. Wystarczył dzień dodatkowych obserwacji, aby astronomowie jednoznacznie wykluczyli
prawdopodobieństwo przecięcia się orbit obu obiektów. Część ekspertów w ogóle wykluczyła,
jakoby choć przez chwilę istniało jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Co w przypadku ekspertów
akurat nie dziwi.
Obecnie Ziemia jest bezpieczna, jednak nie można wykluczyć, że pewnego dnia naukowcy
wypatrzą obiekt na torze kolizyjnym z naszą planetą. Dlatego też opracowywane są scenariusze
działania w takiej sytuacji.
Jeśli zdecydujemy się zniszczyć asteroidę przy użyciu ładunku jądrowego, zamiast jednej
wielkiej bryły skalnej pędzącej ku Ziemi tym samym śmiercionośnym torem podąży rój
mniejszych odłamków, z których niszczącą mocą rażenia nie mogłyby się równać wszystkie
bomby Pentagonu razem wzięte. Lepszym rozwiązaniem wydaje się użycie broni nuklearnej
(lub jakiejkolwiek innej) w celu jedynie zakłócenia ruchu feralnej asteroidy — tak, by punkt
przecięcia się orbit obu ciał osiągnęła w momencie, w którym Ziemia jeszcze do niego nie
dotarła, bądź zdążyła się już od niego oddalić. Uff!
Zasadniczy problem, jaki wiąże się z tego typu przedsięwzięciem, polega na tym, iż naukowcy
nie mają pojęcia, jakiej mocy należałoby użyć. Nie chcemy rozłupać asteroidy, ponieważ jednak
jej mechaniczna siła jest dla nas zagadką, nie wiemy też, z jaką siłą należałoby ją uderzyć.
Zagrażająca nam planetoida może być zbudowana zarówno z litej skały, jak i kruchego
materiału. Bywają i takie, które złożone są w większości z twardego metalu. Jeśli nie znamy
przeciwnika, atakując go w niewłaściwy sposób, możemy wyrządzić sobie samym jeszcze
większe szkody.
We wspomnianej przed chwilą Fantazji to sam czarnoksiężnik musiał zdjąć czar z zaklętych
mioteł. My, mieszkańcy Ziemi, nie mamy aż tak komfortowej sytuacji: nie znamy zaklęcia,
które sprawiłoby, że zagrażająca nam asteroida zniknie. Potrzebujemy zatem pewnych,
wiarygodnych informacji, w oparciu o które zbudujemy system chroniący Ziemię przed
zagrożeniem z zewnątrz.
Spaceguard Foundation, prywatna organizacja, również postawiła sobie za cel ochronę Ziemi
przed zabójczymi asteroidami. Mam jednak wrażenie, że porwała się na coś, co ją przerasta —
wystarczająco trudnym wyzwaniem jest już ochrona wielorybów czy puszczyków plamistych,
nie mówiąc o ratowaniu całej planety. Pomimo tego przyjrzyj się dokonaniom organizacji na
stronie http://www.cfa.harvard.edu/~marsden/SGF/.
Spis potencjalnie niebezpiecznych planetoid można znaleźć na stronie Minor Planet Center
http://www.cfa.harvard.edu/iau/lists/Dangerous.html. Prawdopodobnie zaledwie kilka z nich (jeśli
w ogóle) ma więcej niż 15 kilometrów średnicy. Wystarczy jednak wyobrazić sobie, że skała
o średnicy kilku kilometrów, uderzająca w powierzchnię Ziemi z prędkością 11 kilometrów
na sekundę, spowodowałaby o wiele większą katastrofę aniżeli jednoczesna detonacja całego
zgromadzonego na Ziemi arsenału nuklearnego. Byłby to zarazem jeden z niewielu przypadków,
kiedy astronomii nie dałoby się nazwać wesołą.
Największe asteroidy, takie jak Ceres czy Vesta, możesz wyśledzić już za pomocą niewielkiego
teleskopu. W magazynach astronomicznych znajdziesz artykuły i mapy nieba, które pozwolą
Ci z wyprzedzeniem zaplanować sesję obserwacyjną (choć prawdą jest, że nie sposób przewidzieć
najodpowiedniejszej pory do obserwacji planetoid). Również większość dobrych programów
typu planetarium wskazuje lokalizację asteroid (więcej informacji na temat czasopism
astronomicznych i programów typu planetarium znajdziesz w rozdziale 2.; na temat teleskopów
— w rozdziale 3.).
W kolejnym podrozdziale opowiem Ci, w jakim celu wyznaczać czasy zakryć asteroidalnych
i jak je obserwować.
Jeśli chcesz, aby Twoje obserwacje miały wartość naukową i zostały wykorzystane przez
specjalistów, powinieneś oznaczyć dokładny czas, jak i miejsce (długość i szerokość geograficzną
oraz wysokość), w którym obserwowałeś zakrycie. Dawniej astronomowie ustalali miejsce
obserwacji, sczytując je z map topograficznych. W dzisiejszych czasach jest to o wiele prostsze
— jeśli prowadzicie obserwacje w grupie, ktoś z Was z pewnością będzie miał przy sobie odbiornik
systemu nawigacji satelitarnej (GPS), używany m.in. przez pilotów łodzi i prywatnych
samolotów.
I Ty możesz pomóc
Zakrycia asteroidalne to dla astronomów o wiele większe wyzwanie aniżeli np. księżycowe,
gdyż naukowcy zazwyczaj nie są w stanie precyzyjnie wyznaczyć czasu ich wystąpienia.
Astronomowie zajmują pozycje obserwacyjne usytuowane na wąskich pasach zakrycia, gdzie
— według przewidywań — zjawisko będzie widoczne (analogicznie jak w przypadku zaćmień
Słońca, obserwowanych jedynie z niewielkich pasów zaćmienia). Ponieważ jednak rozmiary,
kształty asteroid i tory ich orbit nie są dostatecznie zbadane, prognozy bywają często nietrafione.
Jak wspomniałem, zakrycia są widoczne jedynie z określonych miejsc na kuli ziemskiej,
profesjonalni astronomowie chętnie korzystają więc z pomocy ochotników, którzy monitorują
przebieg okultacji rozsiani w wielu miejscach. Obserwacje przeprowadzane przez amatorów
pomagają w ustaleniu rozmiarów i kształtów asteroid zakrywających gwiazdę. Również i Ty
możesz dołączyć do tego grona entuzjastów. Skontaktuj się z IOTA poprzez formularz na
stronie www.lunar-occultations.com/iota/iotandx.htm.
134 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Możesz też skontaktować się z Sekcją Obserwacji Pozycji i Zakryć Polskiego Towarzystwa
Miłośników Astronomii, która ma siedzibę w Łodzi. Adres jej witryny internetowej to
www.sopiz-ptma.astronomia.pl.
Specjaliści z IOTA zalecają, abyś swoje obserwacje rozpoczął z kimś bardziej zaawansowanym,
kto wtajemniczy Cię w arkana. Założę się, że gdy już je poznasz, wszystko, co do joty, sprawiać Ci
będzie wielką satysfakcję.
Rozdział 8
J owisz i Saturn, leżące poza orbitą Marsa i pasem planetoid, doskonale nadają się do
obserwacji za pomocą zwykłego, amatorskiego teleskopu, a co najważniejsze, co najmniej
jedna z tych planet zawsze znajduje się w pozycji dogodnej dla potencjalnych obserwatorów.
Cztery wielkie księżyce Jowisza i słynne pierścienie Saturna to obiekty, jakie zazwyczaj
prezentują młodzi miłośnicy astronomii, chcący pochwalić się bliskim i przyjaciołom swoim
pasjonującym hobby — astronomią. Równie fascynujące są fakty na temat tych olbrzymów
i ich satelitów. W tym rozdziale opiszę Ci wspaniałości, którymi będziesz mógł sycić oczy za
sprawą swojego teleskopu, podam Ci również podstawowe wiadomości na temat tych dwóch
największych planet naszego Układu Słonecznego.
Ciśnienie rośnie
— wyprawa do wnętrza Jowisza i Saturna
Jowisz i Saturn są niczym hot-dogi z niedozwolonymi barwnikami. Doskonale wiemy, z czego
zrobiona jest parówka, cały szkopuł tkwi w dodatkach. To, co widzisz na zdjęciach Jowisza
i Saturna wykonanych za pomocą teleskopów, to chmury złożone z zestalonego amoniaku,
lodu wodnego (podobnie jak ziemskie chmury typu cirrus) oraz związku chemicznego
zwanego wodorosiarczkiem amonu. W skład tej mieszanki wchodzą również prawdopodobnie
cząsteczki wody. Nie należy jednak oceniać całości po opakowaniu — chmury złożone są ze
śladowych ilości wspomnianych substancji. Jowisz i Saturn — podobnie jak Słońce — to bowiem
przede wszystkim wodór i hel. Ponadto, pomimo licznych teorii, naukowcom nie udało się jak
do tej pory ustalić, co sprawia, że jowiszowa Wielka Czerwona Plama ma taki, a nie inny kolor,
ani przyczyn, dla których część chmur okrywających obie te planety ma odcień złamanej bieli.
Średnica Jowisza wynosi około 143 tysięcy kilometrów. Gazowy olbrzym obraca się wokół
własnej osi ze zdumiewającą prędkością, wykonując pełny obrót w ciągu 9 godzin, 55 minut
i 30 sekund. Rotacja Jowisza jest tak szybka, że planeta na równiku nieco się „rozciąga”, a na
biegunach „spłaszcza”. Przy dobrej przejrzystości powietrza nie powinieneś mieć trudności
z dostrzeżeniem zauważalnie spłaszczonego kształtu Jowisza.
Niezwykle szybki ruch wirowy Jowisza przyczynia się do powstania stale zmieniających swój
kształt pasm chmur, układających się równolegle do równika planety. To, co widzimy, oglądając
Jowisza przez teleskop, to w rzeczywistości jedynie górna warstwa chmur. W zależności od
warunków obserwacyjnych, rozmiarów i parametrów Twojego teleskopu, jak i warunków
panujących w danym momencie na samym Jowiszu można dostrzec od jednego do aż dwudziestu
pasm chmur (zobacz rysunek 8.1).
Jowisz jest łatwy do wyśledzenia, gdyż — podobnie jak Wenus — świeci jaśniej niż jakakolwiek
gwiazda na niebie (z małym zastrzeżeniem: obserwowany po przeciwnej stronie Słońca jest
nieco słabszy niż najjaśniejsza gwiazda nieba, Syriusz). Jeśli dysponujesz automatycznie
sterowanym teleskopem, który sam naprowadzi się na podany obiekt, możesz spróbować
obserwacji Jowisza w świetle dnia. Jeśli znasz pozycję planety i wiesz, gdzie jej szukać,
spróbuj również wyśledzić go lornetką lub okiem nieuzbrojonym.
Rozdział 8: Jowisz i Saturn: wielkie kule gazu 137
Rysunek 8.1.
Jowisz i wi-
doczne na jego
powierzchni
pasma chmur,
wzbudzane ru-
chem wirowym
planety
Gdy nabierzesz już wprawy w odnajdywaniu Jowisza, pora zagłębić się w obserwacje nieco
bardziej zaawansowanej natury. W dalszej części rozdziału udzielę Ci wskazówek dotyczących
obserwacji szczegółów powierzchni planety oraz jej księżyców.
Jeśli za pierwszym razem nie udało Ci się dostrzec Wielkiej Czerwonej Plamy, oznaczać to
może, że właśnie przybrała bledszy odcień, lub — co bardziej prawdopodobne — znajduje
się w tym momencie po przeciwnej stronie Jowisza. Musisz odczekać jakiś czas, aż planeta
wykona obrót i zwróci się do Ciebie drugą stroną. Jeśli swoje obserwacje przeprowadzasz
w odstępach jedno- lub dwugodzinnych, bez większych trudności zauważysz Plamę i inne
szczegóły powierzchni Jowisza „wędrujące” w ślad za ruchem obrotowym planety.
We wczesnych latach 90. jeden z pasów na Jowiszu zanikał na noc, by rankiem pojawić się
ponownie. Zakładając, że zjawisko to znów zacznie kiedyś występować, całkiem możliwe,
że jako pierwszy dostrzeże je któryś z astronomów amatorów. To oni bowiem należą do
największych entuzjastów obserwacji dynamicznego spektaklu, jaki rozgrywa się wśród
pasów i plam na Jowiszu.
138 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Rysunek 8.2.
Wielka
Czerwona Pla-
ma — cyklon
na południowej
półkuli Jowisza
Księżyce galileuszowe
Gdy widoczność jest odpowiednia, nie powinieneś mieć trudności z dostrzeżeniem szczegółów
struktury warstwy chmur okrywających Jowisza — pasów, stref, plam itd. Być może uda Ci
się również wypatrzyć któryś z czterech dużych obiegających planetę księżyców: Io, Europę,
Ganimedesa lub Kallisto (zdjęcia Jowisza i czterech jego największych satelitów znajdziesz
w części fotograficznej książki).
Cztery największe księżyce Jowisza (według stanu wiedzy na wrzesień 2008 roku wokół
planety krążą 63 naturalne satelity) są znane jako księżyce galileuszowe, nazwane tak na cześć
ich odkrywcy, florenckiego astronoma Galileusza. Wszystkie poruszają się niemal dokładnie
w płaszczyźnie równika planety i w dowolnym momencie któryś z nich zawsze znajdzie się
w polu widzenia. Galileuszowe księżyce wypatrzysz każdym porządnym teleskopem, wielu
obserwatorom udało się dostrzec dwa lub trzy z nich także za pomocą dobrej lornetki.
Najtrudniejszy do „upolowania” jest najbardziej wewnętrzny Io, gdyż krąży on blisko jasnej
powierzchni planety.
Amatorski teleskop jest zbyt słaby, aby dostrzec szczegóły ukształtowania powierzchni na
którymkolwiek z księżyców galileuszowych, jesteś jednak w stanie za jego pomocą odnotować
różnice w jasności poszczególnych obiektów, a także — przyjrzawszy się nieco uważniej — różnice
w barwie poszczególnych księżyców.
Oglądając wykonane przez sondy kosmiczne zdjęcia księżyców galileuszowych, nie sposób
oprzeć się wrażeniu, że każdy z nich to świat sam w sobie, z charakterystyczną wyłącznie dla
siebie budową i ukształtowaniem powierzchni (zajrzyj do podrozdziału „Obserwować. Ale kiedy?”
w dalszej części tego rozdziału, gdzie znajdziesz adresy stron internetowych ze zdjęciami
księżyców).
Rozdział 8: Jowisz i Saturn: wielkie kule gazu 139
Ciągle w ruchu
Io, Europa, Ganimedes i Kallisto znajdują się w nieustannym ruchu. Obiegając Jowisz, stale
zmieniają pozycje względem siebie, na przemian to pojawiając się, to znikając z pola widzenia.
Czasem jesteś w stanie je dostrzec, a czasem nie. Jeśli w danym momencie nie możesz
wypatrzyć któregoś z galileuszowych satelitów, przyczyn tego należy szukać w jednym z kilku
zjawisk, jakie akurat mogą mieć miejsce:
140 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
9 O okultacji (zakryciu) mówimy, gdy któryś z księżyców przejściowo skryje się za tarczą
Jowisza.
9 W danej chwili może mieć właśnie miejsce zaćmienie księżyca — moment, w którym
satelita kryje się w cieniu Jowisza. Ponieważ Ziemia często znajduje się daleko od linii
łączącej Słońce z Jowiszem, cień planety, obserwowany z Ziemi, może rozciągać się
bardzo daleko na bok. Jeśli widzisz jeden z satelitów Jowisza, który znajdując się daleko
od skraju planety, nagle ciemnieje i znika, oznacza to, że właśnie wchodzi w rzucany
przez nią cień.
9 Jak sama nazwa wskazuje, tranzyt (przejście) ma miejsce wtedy, gdy księżyc przesuwa się
na tle tarczy Jowisza. W tym przypadku satelita będzie szczególnie trudny do wypatrzenia
— jasny, o bladawej barwie, przechodzić będzie na tle pokrytej chmurami atmosfery
Jowisza. W takim przypadku o wiele łatwiej. Jest wyśledzić padający na planetę cień
satelity, niż wyśledzić sam księżyc.
Niewykluczone, że uda Ci się zaobserwować cień księżyca, rzucany przez któryś z satelitów
w chwili, gdy znajduje się pomiędzy Słońcem a Jowiszem. Cień przybiera postać ciemnej
plamy przesuwającej się po powłoce chmur okrywających planetę i jest o wiele ciemniejszy
aniżeli którakolwiek z chmur w atmosferze planety.
Rzucający cień księżyc może akurat znajdować się w tranzycie, nie jest to jednak regułą. Gdy
Ziemia znajdzie się w odpowiednim oddaleniu od linii Słońce – Jowisz, cień na powierzchnię
planety może rzucać również satelita, który obserwowany z Ziemi znajduje się daleko poza
krawędzią planety.
Przed przystąpieniem do obserwacji księżyców Jowisza warto zapamiętać kilka faktów na ich temat:
Jeśli jesteś wyposażony w teleskop o średnicy 15 centymetrów lub więcej, przy sprzyjających
warunkach pogodowych być może uda Ci się zaobserwować plamy na Ganimedesie
(informacji na temat teleskopów szukaj w rozdziale 3.). Jeśli jednak interesują Cię subtelności
na powierzchni księżyców, nie pozostaje Ci nic innego, jak zajrzeć do przepastnych zasobów
Internetu i poszukać zdjęć satelitów wykonanych przez którąś z międzyplanetarnych sond
goszczących kiedyś w systemie Jowisza.
Rozdział 8: Jowisz i Saturn: wielkie kule gazu 141
Według wielu obserwatorów nocnego nieba Saturn jest najpiękniejszą planetą Układu
Słonecznego. Wystarczy bowiem całkiem przeciętny teleskop, a prócz pierścieni naszym
oczom ukaże się Tytan, gigantyczny satelita planety. I choć wielu astronomów uważa, że to
pierścienie są tym, co wywiera największe wrażenie na osobach niemających na co dzień do
czynienia z astronomią, Tytan sam w sobie jest godną polecenia atrakcją.
142 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
W dalszej części rozdziału znajdziesz moje wskazówki dotyczące obserwacji pierścieni, księżyców
i burz na Saturnie. Koniecznie obejrzyj zdjęcia planety w fotograficznej części książki.
Władca pierścieni
Wypatrzenie pierścieni Saturna z reguły nie nastręcza większych trudności: mają one znaczne
rozmiary i zbudowane są z fragmentów lodu i skał o jasnej barwie. To miliardy krążących
wokół planety brył materii o zróżnicowanych wymiarach, począwszy od niewielkich lodowych
odłamków na potężnej wielkości głazach skończywszy. Już za pomocą niewielkiego teleskopu
możesz sycić oczy widokiem pierścieni i cienia rzucanego na powierzchnię planety (zobacz
rysunek 8.3). Przy wyjątkowo sprzyjających warunkach obserwacyjnych być może uda Ci się
dostrzec przerwę Cassiniego — lukę pomiędzy pierścieniami, nazwaną na cześć uczonego, który
jako pierwszy informował o jej istnieniu.
Rysunek 8.3.
Pierścienie
Saturna
są zbudowane
z lodu i skał
Mierzące ponad 200 tysięcy kilometrów średnicy pierścienie Saturna mają zaledwie kilka
kilometrów grubości. Profesor Joseph Burns z Cornell University porównał je do „bibułki
przykrywającej boisko piłkarskie”. Nawet jednak jeśli pierścienie Saturna są proporcjonalnie
do jego wymiarów tak cienkie jak chusteczka jednorazowa, prawdopodobnie nie chciałbyś
wytrzeć nimi nosa.
Saturn wykonuje jeden pełny obrót w czasie 10 godzin, 39 minut i 22 sekund. Jest on jeszcze
silniej spłaszczony w okolicach bieguna niż Jowisz. Dostrzeżenie tego zjawiska może być
jednak dość trudne, a to za sprawą systemu pierścieni, mylących nieco oko i zmieniających
perspektywę planety.
Niech nie zaskoczy Cię fakt, że przez ten sam teleskop, za pomocą którego jeszcze kilka
miesięcy temu podziwiałeś pierścienie w całym ich splendorze, pewnego dnia sporo się
namęczysz, aby je dojrzeć. Oglądając je w płaszczyźnie poziomej przez niewielki teleskop,
możesz nawet niekiedy odnieść wrażenie, że… znikły.
Rozdział 8: Jowisz i Saturn: wielkie kule gazu 143
Pierścienie Saturna są niezwykle rozległe, jednak przy tym bardzo cienkie. Ich położenie
względem planety jest stałe, a one same zwrócone są wierzchem w tym samym kierunku
w przestrzeni. W zależności od wzajemnego położenia Saturna i Ziemi zmienia się ich
względne położenie w stosunku do naszej planety: każdego roku przez pewien czas widzimy je
silniej nachylone wierzchem w naszą stronę, by po trzech miesiącach zwróciły się do nas
niemal krawędzią.
W określonym momencie swojej trwającej 30 lat wędrówki wokół Słońca Saturn przyjmuje
położenie, w którym jego pierścienie ustawiają się w stosunku do obserwatorów na Ziemi
niemal krawędzią. Obserwowane przez niewielkie (a bywa, że i duże) teleskopy pierścienie są
prawie niedostrzegalne. Nie sposób ich wtedy zauważyć, gdyż są niezwykle cienkie. Dysponując
silnym teleskopem, możesz zobaczyć wtedy ciemną linię cienia rzucanego przez pierścienie
na powierzchnię planety. Po raz ostatni „znikły” one w 2009 roku, a kolejny raz zjawisko to
wystąpi dopiero w marcu 2025.
Raz na 30 lat na północnej półkuli Saturna pojawia się ogromna biała plama będąca
w rzeczywistości gigantyczną burzą. Wiejące z wielką prędkością wiatry rozpraszają ją, dopóki
nie przybierze postaci szerokiego, jasnego pasa ciągnącego się wokół całej planety. Zazwyczaj
po kilku miesiącach zjawisko zanika. Ostatnia wielka burza miała tam miejsce w roku 1990,
jeśli więc chcesz zobaczyć kolejną, musisz uzbroić się w cierpliwość. W międzyczasie wypatruj
mniejszych białych plam, pojawiających się tu i ówdzie na całej powierzchni planety.
Kierunek: Tytan
Tytan, największy z satelitów Saturna, jest większy od Merkurego będącego bądź co bądź
planetą. Średnica Tytana wynosi 5150 kilometrów. Niektóre większe księżyce w Układzie
Słonecznym otacza cienka, rozrzedzona otoczka gazowa, tymczasem Tytan może poszczycić
się grubą, gęstą atmosferą złożoną głównie z azotu oraz gazów śladowych, takich jak metan.
Jest ona niemal nieprzezroczysta. W roku 2004 w ramach misji kosmicznej sonda Cassini
podjęła próby mapowania powierzchni Tytana za pomocą zdjęć w podczerwieni (doskonałej
do wykonywania zdjęć we mgle), a także zdjęć radarowych (jeszcze lepsze). Powierzchnia
księżyca jest płaska, stwierdzono niemal całkowity brak kraterów.
14 stycznia 2005 roku na Tytanie wylądował próbnik Huygens skonstruowany przez Europejską
Agencję Kosmiczną. Przesłane na Ziemię zdjęcia ujawniają na powierzchni księżyca obecność
struktur terenowych przypominających wąwozy, a w oddali majaczy coś, co przypomina linię
brzegową. Naukowcy przypuszczają, że na Tytanie mogą istnieć jeziora wypełnione jednak nie
wodą, lecz ciekłymi węglowodorami, np. etanem. I choć pierwsze odkrycia dokonane przez
Huygensa nie dowiodły jednoznacznie słuszności tej teorii, wpisują się jednak w jej założenia.
144 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Dysponując dobrym teleskopem, możesz pokusić się o odnalezienie dwóch innych satelitów
Saturna — Rhei i Dione — gdy tylko znajdą się w największej elongacji. We wspomnianym
magazynie „Sky&Telescope” znajdziesz publikowane co miesiąc mapy ilustrujące położenie
wszystkich księżyców względem Saturna. Wykorzystaj je, planując swoje obserwacje Tytana,
a być może i Rhei oraz Dione. Najlepszy czas na obserwację księżyców to zazwyczaj moment,
gdy znajdują się one w maksymalnej elongacji względem Saturna (więcej na temat elongacji
przeczytasz w rozdziale 6.). W grudniu 2007 roku naukowcy informowali o 53 potwierdzonych
satelitach tej planety.
Choć oficjalnie sonda Cassini zakończyła już swoją misję na Saturna, została ona jednak
przedłużona o dwa lata. Wykonane przez sondę zdjęcia i przesłane na Ziemię dane naukowe
znajdziesz na multimedialnej stronie Cassini-Huygens pod adresem http://saturn.jpl.nasa.gov/
´multimedia/images/index.cfm, a także na http://ciclops.org/index.php, internetowej witrynie
Centralnego Operacyjnego Laboratorium Zdjęciowego Cassini (ang. Cassini Imaging Central
Laboratory for Operations, CICLOPS) — zespołu zajmującego się obróbką zdjęć spływających
z sondy.
Rozdział 9
Odlot na całego:
Uran, Neptun, Pluton i dalej
W tym rozdziale:
► Zgłębiamy skaliste, wodniste, gazowe planety: Uran i Neptun.
► Kontrowersyjna „planeta” Pluton.
► Rzut oka na pas Kuipera.
► Wyprawa w zewnętrzne obszary Układu Słonecznego.
M ars i Wenus znajdują się blisko Ziemi, Jowisz i Saturn to z kolei jasne, lecz „niewymagające”
planety. Dopiero obserwacja odległych, pełnych tajemnic, dalekich planet Układu
Słonecznego przynosi prawdziwą satysfakcję. W tym rozdziale przeczytasz o Uranie, Neptunie
— dwóch skrajnych planetach naszego systemu gwiezdnego — oraz o ich księżycach, a także
o Plutonie, który jeszcze do niedawna był zaliczany do grona planet. Udzielę Ci praktycznych
wskazówek, jak obserwować te odległe światy, zdradzę Ci również kilka szczegółów na temat
pasa Kuipera.
Przełamujemy lody
w kontaktach z Uranem i Neptunem
Oto kilka najważniejszych informacji na temat Urana i Neptuna:
Masa Urana jest 14,5 razy większa od masy Ziemi, a masa Neptuna przewyższa masę naszej
planety 17,2 razy. Lżejszy Uran jest czterokrotnie większy — jego średnica równikowa wynosi
51 118 kilometrów. Średnica równikowa Neptuna to 49 532 kilometry.
Dzień na Uranie trwa w przybliżeniu 17 godzin i 14 minut, na sąsiednim Neptunie zaś 16 godzin
i 7 minut. Jak więc widać, podobnie jak Jowisz i Saturn, również i te dwa lodowe olbrzymy
obracają się szybciej niż Ziemia. Jeden pełny obieg wokół Słońca zajmuje Uranowi 84 lata,
Neptun potrzebuje na to około 165 lat.
Rezultat tego taki, że przez określony czas w naszą — Ziemi i Słońca — stronę skierowany jest
biegun północny planety, innym znów razem widzimy południową część Urana. Przez mniej
więcej ¼ 84-letniego „roku” na Uranie ku Słońcu „patrzy” północny biegun planety, potem
kolejne jej równoleżniki, równik, a na końcu, przez ostatnią ćwierć „roku”, w świetle słonecznym
skąpany jest biegun południowy. W roku 2008 Słońce znajdowało się niemal dokładnie nad
równikiem Urana — to najodpowiedniejszy moment, aby wybrać się tam na plażę, o ile takie
na Uranie istnieją. Na Ziemi Słońce nigdy nie wzniesie się tak wysoko, aby górować na biegunem
północnym lub południowym. Na Uranie normalnym zjawiskiem jest, że „przetacza” się ono
przez bieguny.
Według stanu naszej dzisiejszej wiedzy wokół Urana krąży 27 satelitów, których istnienie
zostało potwierdzone. Uran ma również pierścienie zbudowane z bardzo ciemnych okruchów
skalnych. Złożone głównie z węgla przypominają jeden z typów meteorytów, zwanych
chondrytami węglowymi. Księżyce i pierścienie Urana krążą wokół planety po prawie
kołowych orbitach nad jej równikiem, zupełnie tak samo jak cztery księżyce galileuszowe
orbitują wokół Jowisza na płaszczyźnie jego równika (więcej szczegółów w rozdziale 8.).
Co za tym idzie, orbity księżyców oraz pierścienie znajdują się niemal pod kątem prostym
w stosunku do płaszczyzny okołosłonecznej orbity Urana.
Zasadniczo Urana i orbity gromady jego satelitów można wyobrazić sobie jako wielką tarczę
strzelniczą, która raz zwraca się przodem w kierunku Ziemi, a innym razem jest od niej
odwrócona. Wiele lat temu musiał w nią trafić wielki obiekt, który całkowicie zmienił jej
pierwotną pozycję.
Rozdział 9: Odlot na całego: Uran, Neptun, Pluton i dalej 147
Tryton składa się z lodu i skał, budową przypomina więc bardziej Plutona (zajrzyj do kolejnego
podrozdziału) aniżeli Urana czy Neptuna. Jego powierzchnię ukształtowały zjawiska
kriowulkaniczne: erupcje i wypływy nie gorącej, płynnej skały, lecz zamarzniętych substancji.
Lód wodny, tlenek węgla i metan w stanie stałym, suchy lód, zestalony azot — to wszystko
można znaleźć na Trytonie. Liczba kraterów uderzeniowych zaobserwowanych na księżycu
nie jest duża; wynika to prawdopodobnie z faktu, że na przestrzeni lat były one zalewane lodem.
Obrońcy przyrody głoszą tezę o zagrożeniu, jakie dla parków narodowych niesie ze sobą
turystyka masowa. Rozważ więc wyprawę na Trytona. Jego sceneria jest równie niezwykła,
ale i równie piękna co parku Yellowstone. Jeśli jednak zdecydujesz się na taką wyprawę, spodziewaj
się tam tęgiej zimy: na powierzchni zamiast gorących źródeł znajdziesz zamarznięte morza
lodu, zamiast strumieni syczącej pary wydobywającej się z ziemi — gejzery wyrzucające
lodowaty azot. Pamiętaj o skafandrze kosmicznym i parze ciepłych butów.
Pluton znajduje się w tak ogromnej odległości, że naukowcy nie wiedzą niemal nic na temat
ukształtowania jego powierzchni. Krąży on wokół Słońca po wydłużonej, eliptycznej orbicie,
która w czasie maksymalnego oddalenia (aphelium) wynosi go na odległość 49,5 j.a. (7,4 miliarda
kilometrów) od Słońca. W peryhelium, tj. gdy znajduje się najbliżej naszej gwiazdy, Pluton od
Słońca dzieli dystans 29,7 j.a., tj. około 4,4 miliarda kilometrów.
148 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Rysunek 9.1.
Pluton
— tajemniczy,
skalisty, lodo-
waty
Na powierzchni Plutona nie gościła jeszcze żadna sonda, jednak astronomowie niecierpliwe
wyczekują tej wyprawy. Jeśli wszystko pójdzie po myśli naukowców, w 2015 roku obok
Plutona przeleci wyniesiona w przestrzeń kosmiczną w 2006 roku sonda New Horizons.
Po wykonaniu zaplanowanych zadań w pobliżu Plutona sonda badać będzie pas Kuipera
— położony za orbitą Neptuna zbiór niewielkich ciał niebieskich (więcej informacji na jego
temat w dalszej części rozdziału w podrozdziale „Zapnij pasy: wyprawa na pas Kuipera”).
Na wykonanie jednego obrotu wokół własnej osi Plutonowi potrzeba 6 dni, 9 godzin i 17 minut;
w identycznym czasie obiega go Charon. Wynika stąd wniosek, że stale te same półkule Plutona
i Charona zwrócone są do siebie. W systemie Ziemia-Księżyc w stronę Ziemi ustawiona jest
niezmiennie ta sama półkula naszego satelity, jednak już nie na odwrót. Obserwator stojący
na widocznej stronie Księżyca mógłby, w miarę upływu dnia na Ziemi, przyjrzeć się całej jej
powierzchni. Tymczasem ktoś, komu udałoby się stanąć na Charonie, nie zobaczy nigdy więcej
aniżeli połowa Plutona.
Pluton i jego satelita Charon to mroźne, skaliste światy, a w odróżnieniu od Urana czy Neptuna
skuwający je lód jest nie ciekły, lecz prawdziwy. Temperatura rzędu –233ºC sprawia, że na
Plutonie zamarza wszystko. Jego powierzchnię pokrywa najprawdopodobniej lód wodny,
zamarznięty metan, zamarznięty azot, zamarznięty amoniak, a nawet zamarznięty tlenek
Rozdział 9: Odlot na całego: Uran, Neptun, Pluton i dalej 149
węgla. Na samą myśl o tym przechodzi mnie lodowaty dreszcz! Naukowcom udało się już
potwierdzić obecność niektórych (choć nie wszystkich) z tych substancji na powierzchni
„planety”.
Temperatura na powierzchni Plutona i Charona nie jest jednolita — specjaliści odkryli obszary,
na których temperatura wzrasta do –213ºC. Jak na warunki panujące na obu tych obiektach są
to wręcz tropiki.
W roku 1999 usiłowano zmienić nazwę Plutona na asteroidę o „honorowym” numerze 10 000.
Ci, którzy opowiadali się za usunięciem go z grona planet, widzieli w nim przede wszystkim
największy obiekt pasa Kuipera (zajrzyj do kolejnego podrozdziału). Obrońcy statusu planety,
jakim cieszył się Pluton, a także zwykli miłośnicy nieba, stanowczo sprzeciwiali się zmianom.
Argumentowano, że za pozostawieniem Plutona w gronie planet przemawia m.in. jego kulisty
kształt (większość planetoid ma kształt nieregularny), obecność atmosfery, a także jego
powszechne postrzeganie jako planety od momentu odkrycia przez Clyde’a Tombaugha
w 1930 roku. Sceptykom udało się jednak ostatecznie przeforsować swoje zdanie: 24 sierpnia
2006 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna wprowadziła nową kategorię planet karłowatych,
a jedną z nich stał się odtąd Pluton.
Astronomom nie udało się dotychczas dokładnie zbadać obszaru pasa Kuipera. Odkrywane
tam duże obiekty stopniowo podważały status Plutona jako planety. Przełom nastąpił w 2005
roku, kiedy to odkryto największy i najmasywniejszy jak do tej pory obiekt pasa Kuipera,
nazwany później Eris. Osłabiło to ostatecznie pozycję Plutona jako planety i przyspieszyło
bieg wypadków, które doprowadziły do słynnej praskiej konferencji Międzynarodowej Unii
Astronomicznej w 2006 roku. Sformułowano na niej nową definicję planety oraz opracowano
kilka nowych, w tym planety karłowatej, którą ogłoszony został m.in. Pluton (był on uważany
za planetę jeszcze przed swoim odkryciem, kiedy Percival Lowell, obserwując zakłócenia ruchu
Urana i Neptuna, wysunął hipotezę o istnieniu położonego poza nimi obiektu odpowiedzialnego
za zaburzenia). Obiektami pasa Kuipera są również duże komety, a sam pas jest postrzegany
jako obszar silnej ich koncentracji (zajrzyj do rozdziału 4.).
150 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Kilka spośród setek znanych obiektów pasa Kuipera łączy z Plutonem szereg podobieństw:
Plutonowi nie grożą zakłócenia orbity wywołane przez silne oddziaływanie grawitacyjne o wiele
większego Neptuna, podobnie jak nie grożą one obiektom pasa Kuipera charakteryzującym się
wymienionymi właściwościami. Obiekty te noszą wspólną nazwę plutonków.
Na obszarze rozciągającym się za Neptunem i Plutonem krążą również inne obiekty, jednak
— podobnie jak obiekty pasa Kuipera — nie mogą być zbyt masywne, gdyż zdradziłoby je już
oddziaływanie grawitacyjne na inne, znane ciała niebieskie. Jeden z takich obiektów, nazwany
Sedną, został odkryty w marcu 2004 roku w odległości 90 j.a. od Słońca — daleko poza
granicznym punktem 50 j.a., na którym pas Kuipera wydaje się kończyć. Rozmiary Sedny nie
są dokładnie znane, jednak wydaje się, że jest ona o wiele mniejsza niż Pluton. Niektórzy
astronomowie zaliczają Sednę do Chmury Oorta (którą opisałem w rozdziale 4.). Jedynymi
dużymi planetami położonymi poza orbitami Neptuna i Plutona są planety innych gwiazd
(szerzej w rozdziale 14.).
Podziwiamy Urana
Choć Uran został odkryty za pomocą teleskopu, czasami, przy wyjątkowo sprzyjających
warunkach obserwacyjnych, świeci na tyle jasno, by móc dostrzec go okiem nieuzbrojonym.
Spoglądając na niego przez teleskop, odróżnisz go od gwiazd dzięki:
Rozdział 9: Odlot na całego: Uran, Neptun, Pluton i dalej 151
Według dzisiejszej wiedzy wokół Urana krąży 27 satelitów. Choć za pomocą dużych amatorskich
teleskopów jesteś w stanie dostrzec kilka największych satelitów planety, to o wiele lepiej jest
przyglądać się im przez silne teleskopy umieszczone w obserwatoriach. Pierścienie Urana są
widoczne właściwie jedynie przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a i największe teleskopy,
jakimi dysponują uczeni; miłośnicy nieba dysponujący amatorskim sprzętem nie mają
najmniejszych szans, aby je dostrzec.
Wielkość rzeczywista Neptuna jest niemal taka sama jak Urana, ponieważ jednak krąży on
wokół Słońca w o wiele większej odległości, jego dysk, obserwowany przez teleskop, będzie
znacznie mniejszy. Aby odróżnić go od gwiazd, na których tle się porusza, będziesz potrzebować
silnego amatorskiego teleskopu. Gdy nabędziesz już nieco wprawy i zaczniesz odróżniać
niewyraźne, blade odcienie barw obiektów obserwowanych przez teleskop, z pewnością
zauważysz, że Neptun ma lekko błękitne zabarwienie.
Neptun, krążący wokół Słońca w o wiele większej odległości aniżeli Uran, o wiele wolniej
przemieszcza się też na niebie. Mniejsza prędkość połączona z większą odległością od Ziemi
oznacza, że prędkość kątowa — wyrażana w sekundach kątowych na dzień (zajrzyj do
rozdziału 6.) — jest w przypadku Neptuna zazwyczaj mniejsza aniżeli Urana. Być może
konieczne okaże się odczekanie nocy bądź dwóch, aby na podstawie ruchu na tle gwiazd
upewnić się, że zaobserwowany obiekt to faktycznie Neptun.
Napisałem „zazwyczaj” nie bez powodu. Ruch Urana i Neptuna po niebie, podobnie jak całej
reszty planet górnych, od czasu do czasu charakteryzuje retrogradacja (opis zjawiska w rozdziale 6.)
— planety pozornie zwalniają i zmieniają kierunek wędrówki na przeciwny. Jeśli uda Ci się
uchwycić Urana akurat w tej fazie jego ruchu, przekonasz się, że tempo jego przemieszczania
się na tle gwiazd znacząco spadło. Neptun, dla porównania, może w tym samym czasie iść
„całą parą”.
152 Część II: Wycieczka po Układzie Słonecznym
Zdjęcia Neptuna i jego satelitów, przesłane przez sondę Voyager 2, znajdziesz na stronie
Fotoalbumu Planetarnego http://photojournal.jpl.nasa.gov/, klikając obrazek Neptuna na
schematycznej mapce Układu Słonecznego. Zajrzyj również na stronę Kosmicznego Teleskopu
Hubble’a http://hubblesite.org/newscenter/archive/.
Znajdujący się w bliskiej odległości od Plutona jego księżyc Charon obiega planetę w 6 dni,
9 godzin i 17 minut. Dostrzec go można jedynie przez najpotężniejsze teleskopy pracujące
w obserwatoriach astronomicznych.
Część III
W tej części…
W części III przedstawię Ci gwiazdy. Nie, bynajmniej nie chodzi mi
o majętnych rezydentów luksusowych apartamentów w Hollywood
— mam na myśli Słońce i gwiazdy w Drodze Mlecznej oraz daleko poza
nią. Dowiesz się więcej na temat typów gwiazd oraz ich cykli życiowych,
począwszy od narodzin aż do wygaśnięcia. Gdy nikt nie będzie już
pamiętał Jennifer Lopez ani Bena Afflecka, Alfa Centauri wciąż będzie
mienić się na nocnym niebie. Jeśli jesteś znużony zalewem plotek z życia
gwiazd, których pełne są kolorowe magazyny, pamiętaj, że prawdziwe
gwiazdy, te na nocnym niebie, zawsze będą na Ciebie czekać.
Rozdział 10
C hoć wielu z nas astronomia kojarzy się przede wszystkim z rozgwieżdżonym, zalanym
światłem Księżyca nocnym niebem, wszystko, czego potrzeba, aby bezpośrednio
doświadczyć kontaktu z ciałem niebieskim, to zwykły, słoneczny dzień. Słońce jest bowiem
najbliższą Ziemi gwiazdą i źródłem energii, dzięki któremu na naszej planecie możliwe jest
życie.
Słońce świecące na niebie jest tak zwyczajnym widokiem, że uważamy je za rzecz oczywistą.
Zabezpieczamy się przed oparzeniami słonecznymi i szkodliwym działaniem promieni
ultrafioletowych na naszą skórę, mało kto jednak widzi w Słońcu podstawowe źródło
informacji o naturze otaczającego nas wszechświata. W rzeczywistości Słońce — obserwowane
czy to przez teleskopy naziemne, czy urządzenia badawcze umieszczone w kosmosie — jest
jednym z najbardziej fascynujących i zajmujących obiektów na niebie, a jego obserwacja
przynosi mnóstwo satysfakcji. Jego wygląd nieustannie się zmienia, a co więcej, możesz
pokazać je dzieciom bez konieczności wyciągania ich z łóżek!
w wyniku fuzji jądrowej we wnętrzu Słońca, zasila nie tylko je same, lecz podtrzymuje również
większość procesów zachodzących na planetach i innych obiektach krążących wokół Słońca
— Układu Słonecznego, którego jedną ze składowych jest również nasza Ziemia (zobacz
rysunek 10.1 — wykonany bez zachowania skali).
Rysunek 10.1.
Planety krążące
wokół Słońca
są częścią na-
szego Układu
Słonecznego
(uwaga: Pluton
nie jest już
uznawany za
planetę)
Słońce wytwarza gigantyczną ilość energii — jej dawka wyemitowana w ciągu jednej sekundy
odpowiada jednoczesnej eksplozji 92 miliardów bomb jądrowych o sile 1 megatony.
Produkowana energia pochodzi ze spalanego paliwa. Obliczono, że gdyby Słońce składało się
wyłącznie z węgla, wypaliłoby się doszczętnie po zaledwie 4600 latach. Znalezione na Ziemi
skamieniałości dowodzą jednak, że świeci ono już od ponad 3 miliardów lat i, zdaniem
naukowców, będzie świecić jeszcze grubo ponad drugie tyle. Słońce, którego wiek szacuje się
na 4,6 miliarda lat, ma się doskonale i wciąż pracuje „pełną mocą”.
Nieprzerwaną od miliardów lat produkcję tak olbrzymich ilości energii — tzw. dzielność
promieniowania Słońca (ang. luminosity) — może zapewnić jedynie fuzja termojądrowa.
W pobliżu jądra gwiazdy, gdzie panuje olbrzymie ciśnienie, a temperatura osiąga niewyobrażalną
dla nas wartość niemal 16 milionów stopni Celsjusza, atomy wodoru przekształcają się w hel
— proces wyzwalający niezwykłe ilości energii, warunkujący istnienie Słońca.
Każdej sekundy we wnętrzu naszej gwiazdy w hel przemienia się 700 milionów ton wodoru.
Kolejne 5 milionów wyparowuje, przekształcając się w czystą energię.
Gdybyśmy za pomocą fuzji termojądrowej potrafili wytwarzać energię tu, na Ziemi, wszelkie
problemy z kurczącymi się zasobami paliw kopalnych, zanieczyszczeniem powietrza i zużyciem
surowców nieodnawialnych odeszłyby w niebyt. Jednak pomimo całych dziesięcioleci badań
naukowcy wciąż nie potrafią dokonać tego, co potrafi natura. Jak zatem widać, Słońce nie
odkryło jeszcze przed nami wszystkich swoich tajemnic i zasługuje na dalsze studia.
Tu jednak pojawia się kolejne pytanie: skoro grawitacja ściąga gaz z taką siłą, dlaczego nie
skompresuje go do kuli o wiele mniejszych rozmiarów? Sprawa jest prosta: wysokie ciśnienie.
Im gorętszy gaz i silniejsza ściskająca go grawitacja (lub inna siła), tym większe jego ciśnienie.
Ciśnienie gazów rozdyma Słońce, podobnie jak powietrze rozdyma dętkę w kole samochodu.
Z tej samej przyczyny Słońce zachowuje okrągły kształt: grawitacja przyciąga materię do
środka ze wszystkich kierunków, zmagające się z grawitacją ciśnienie we wszystkich kierunkach
ową materię zaś wypycha. Gdyby prędkość rotacji Słońca była odpowiednio duża, w efekcie
działania siły nazywanej siłą odśrodkową wybrzuszyłoby się ono w okolicach równika, a spłaszczyło
na biegunach. Słońce jednak bardzo wolno obraca się wokół własnej osi. Czas obrotu wynosi
25 dni na równiku i nieco więcej w pobliżu biegunów. Żadna wypukłość nie jest niezauważalna.
Jądro Słońca dzieli się na dwie części. Obszar położony głębiej — jądro generujące energię
— rozciąga się w odległości około 174 tysięcy kilometrów od centrum gwiazdy. Pozostała część
jądra, otaczająca ów termojądrowy „piec”, nosi nazwę strefy radiacji.
W odległości około 494 tysięcy kilometrów od centrum (to mniej więcej 71% dystansu, jaki
dzieli środek Słońca od widzialnej już fotosfery) jądro zaczyna przekształcać się w kolejną
warstwę — strefę (otoczkę) konwekcyjną. Gorąca materia w postaci strumieni gazu unosi się,
by oddawszy energię fotosferze, ostygnąć i ponownie opaść. Ten sam proces ma miejsce
w trakcie gotowania wody, kiedy ciepło z dna naczynia przenoszone jest ku powierzchni.
Specjaliści zajmujący się fizyką Słońca uważają, że pole magnetyczne, wywołujące plamy
słoneczne i wyzwalające w górnych rejonach atmosfery różnego typu eksplozje, generowane jest
głównie w dolnej części strefy konwekcyjnej.
158 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Rysunek 10.2.
Słońce
— fundament
życia i źródło
energii naszego
wycinka
wszechświata
Temperatura w strefie konwekcyjnej spada z 2,2 miliona stopni Celsjusza w jej centrum
do „zaledwie” 5500ºC w rejonie, w którym przechodzi ona w kolejną warstwę — fotosferę.
Fotosfera jest odpowiedzialna za emisję niemal całości widzialnego światła słonecznego
(z wyjątkiem zjawisk widocznych w czasie zaćmienia Słońca lub za pomocą specjalnych
instrumentów). Ciemne plamy widoczne na fotosferze (tzw. plamy słoneczne) to najbardziej
charakterystyczny element jej powierzchni.
Jeśli zamierzasz oddać się obserwacjom jasnego słonecznego dysku, w pierwszej kolejności
powinieneś bezwarunkowo zastosować środki bezpieczeństwa opisane dalszej części tego
rozdziału w podrozdziale „Oślepiające piękno — bezpieczne techniki obserwacji Słońca”.
Ponad chromosferą rozciąga się korona — warstwa tak rozrzedzona i naładowana elektrycznie,
że o jej kształcie decyduje pole magnetyczne. Tam, gdzie linie pola magnetycznego przenikają
koronę i biegną w przestrzeń kosmiczną, warstwa koronalnego gazu jest cienka i ledwie
widoczna, a on sam z łatwością ucieka w postaci wiatru słonecznego (zajrzyj do podrozdziału
Rozdział 10: Słońce — nasza ziemska gwiazda 159
„Wiatr słoneczny kontra ziemska magnetosfera”). W miejscach, gdzie linie pola docierają
jedynie do górnej warstwy korony, by następnie — tworząc swego rodzaju pętlę — „zawrócić”
w kierunku powierzchni Słońca, odpływ gazu nie zachodzi, a korona jest tam grubsza i jaśniejsza.
Temperatura korony osiąga niewyobrażalną wartość miliona stopni Celsjusza, choć bywają na
niej miejsca, gdzie jest jeszcze wyższa. Interesującym zjawiskiem są tzw. protuberancje, struktury
składające się z gazu o temperaturze znacznie niższej aniżeli otaczająca je materia korony.
Tor ich ruchu jednoznacznie wskazuje na wpływ pola magnetycznego. Można je obserwować
w trakcie całkowitego zaćmienia Słońca lub za pomocą filtra H-alfa.
Aktywność słoneczna
— co tam się właściwie dzieje?
Termin aktywność słoneczna odnosi się do wszelkiego rodzaju zmian i anomalii zachodzących
każdej sekundy i każdego dnia na powierzchni Słońca oraz w jego atmosferze. Decydujący
wpływ na wszystkie formy aktywności słonecznej, w tym jedenastoletni cykl plam na Słońcu
oraz kilka innych, niekiedy dłuższych cykli, wydaje się mieć magnetyzm Słońca. Głęboko
we wnętrzu naszej gwiazdy naturalne dynamo nieustannie wytwarza coraz to nowe pole
magnetyczne. Jego linie przenikają ku powierzchni i dalej, w wyższe warstwy atmosfery
Słońca, gdzie formują pętle i przyczyniają się do powstania wszelkiego rodzaju anomalii.
Najnowsze obserwacje pozwoliły odkryć w wyższych warstwach słonecznej atmosfery
dodatkowe źródła pola magnetycznego.
Współcześni badacze wiedzą już, że byli niczym ów ślepiec, który namacawszy trąbę słonia,
miał pewność, że posiadł całość wiedzy o zwierzęciu, podczas gdy w rzeczywistości poznał
jedynie jedną z najmniej ważnych części ciała kolosa. Obserwacje przeprowadzane z kosmosu
160 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Przez długie lata naukowcy nie zdawali sobie sprawy z występowania koronalnych wyrzutów
masy, gdyż te są po prostu niewidoczne. Okazja przypatrzenia się koronie słonecznej w dobrych
warunkach obserwacyjnych przytrafiała się rzadko, podczas niezbyt długich momentów
całkowitego zaćmienia Słońca (zajrzyj do podrozdziału „Zaćmienie Słońca” w dalszej części
tekstu). Tymczasem doskonale widoczne rozbłyski badane były przez naukowców wyjątkowo
intensywnie i nie dziwi fakt, że przeceniali oni ich znaczenie.
Postać erupcji mogą przyjąć również niektóre typy protuberancji (opisane we wcześniejszej
części rozdziału), widoczne na krawędzi tarczy słonecznej za pomocą filtra H-alfa.
Jeśli obserwowane na zdjęciach satelitarnych koronalne wyrzuty masy nie rozpraszają się
w przestrzeni międzyplanetarnej, lecz tworzą wokół Słońca ogromną, rozprzestrzeniającą się
aureolę (halo), są powody do niepokoju. Uformowanie się halo oznacza, że wyrzut masy —
niekiedy miliardy ton zjonizowanej i namagnetyzowanej plazmy — pędzi w kierunku Ziemi
z prędkością przekraczającą półtora miliona kilometrów na godzinę. Efekty jej zderzenia z ziemską
magnetosferą (więcej w rozdziale 5.) bywają czasem katastrofalne w skutkach. Przeczytasz o tym
w podrozdziale „Wiatr słoneczny kontra ziemska magnetosfera”.
Jeśli na którymś z najnowszych zdjęć satelitarnych Słońca dostrzeżesz zarysowującą się wokół
niego aureolę, zajrzyj na stronę internetową www.sec.noaa.gov/today.html, prowadzoną przez
Centrum Badań nad Przestrzenią Kosmiczną (ang. Space Environment Center) amerykańskiej
Narodowej Administracji Oceanu i Atmosfery (ang. National Oceanic and Atmospheric Administration,
NOAA). Kto wie, być może pojawiła się tam już niepomyślna… kosmiczna prognoza pogody?
Występowanie plam na Słońcu cechuje periodyczność, a ich liczba zmienia się w ramach
jedenastoletniego cyklu — słynnego cyklu plam słonecznych. W przeszłości zwykło się obwiniać
je niemal o wszystko: począwszy od złej pogody, na krachach na giełdach skończywszy. Dwa
maksima tego cyklu (momenty największej aktywności Słońca) dzieli zazwyczaj 11 lat, okres ten
niekiedy jednak waha się. Co więcej, liczba plam podczas maksimum może znacznie różnić się
od liczby plam podczas kolejnego. Jak do tej pory nie udało się odkryć przyczyny tego zjawiska.
Ruch obrotowy Słońca wywołuje wrażenie przemieszczania się grup plam z zachodu na
wschód jego tarczy. Największa z plam położonych po zachodniej stronie grupy nosi nazwę
się plamy prowadzącej; największa z przeciwległych, wschodnich, to plama postępująca.
Rysunek 10.3.
Grupa plam
słonecznych
dwunastokrot-
nie większa od
Ziemi, sfoto-
grafowana
23 września
2000 roku
Oto jak należy rozumieć biegunowość Słońca: igła kompasu, która na Ziemi wskazywać
będzie magnetyczną północ, również i na Słońcu skierowałaby się w stronę polaryzacji
północnej. Południowa polaryzacja magnetyczna Słońca to ta, od której igła „ziemskiego”
kompasu odchyliłaby się.
Owe zaskakujące anomalie tłumaczy sformułowana przez astronomów definicja cyklu magnetycznego
Słońca. Trwa on 22 lata i obejmuje 2 pełne cykle plam słonecznych. Co 22 lata „procedura”
zmiany polaryzacji pól magnetycznych na Słońcu rozpoczyna się od nowa.
Pomiary wykonane przez satelity słoneczne i meteorologiczne NASA w latach 80. ubiegłego
wieku ujawniły niewielkie zmiany wartości stałej słonecznej, będące skutkiem ruchu
obrotowego Słońca, a ściślej rzecz biorąc, przejść dużych grup plam słonecznych. Wydawać
by się mogło, że w czasie pojawienia się na powierzchni słonecznego dysku ciemnych plam
Ziemia otrzymuje mniej energii niż zazwyczaj. Otóż jest dokładnie na odwrót: im więcej plam
na Słońcu, tym większe promieniowanie przyjmowane przez Ziemię. To kolejna z tajemnic
Słońca, nad którą łamią sobie głowy astronomowie.
Według teorii sformułowanych przez astrofizyków Słońce w latach swojej „młodości” było nieco
jaśniejsze aniżeli przez ostatnich kilka miliardów lat. Ponadto, gdy za około 5 – 6 miliardów lat
przekształci się ono w czerwonego olbrzyma, emitować będzie w kierunku Ziemi dużo więcej
energii niż dziś (więcej w rozdziale 11.).
Jak więc widać, „stała” słoneczna to pojęcie dość umowne i raczej przejaw myślenia życzeniowego.
Na szczęście miłośnicy astronomii nie muszą martwić się jej fluktuacjami, są one bowiem
niewykrywalne w krótkich interwałach czasowych.
Jednym z typów plazmy słonecznej jest wiatr słoneczny — strumień emitowanych przez koronę
Słońca cząsteczek, pędzący w przestrzeni kosmicznej z ogromną prędkością, której średnia
wartość wynosi 470 km/s (około 170 tysięcy km/h).
Neutrino jest niczym gorący nóż włożony w masło — z łatwością pokonuje każdą przeszkodę.
Wydostanie się z głębin słonecznego pieca na zewnątrz gwiazdy nie sprawia mu najmniejszych
trudności. Te, które pędzą w kierunku Ziemi, przeszywają ją na wylot i „wydostają” się po
drugiej stronie naszej planety. Różnica pomiędzy neutrino a nożem polega na tym, że nóż
powoduje roztopienie masła, z którym wchodzi w kontakt. Neutrino przenika jedynie ciało,
które stanęło mu na przeszkodzie, w zdecydowanej większości przypadków nie powodując
jakichkolwiek zmian w jego strukturze.
Liczenie neutrin słonecznych nie jest sprawą łatwą, jednak pomimo to przeprowadzone w latach
60. XX w. eksperymenty wykazały znaczny ich niedobór: liczba neutrin docierających do
Ziemi była znacznie niższa, aniżeli można byłoby się spodziewać po obserwowanej w czasie
badań aktywności Słońca i ilości emitowanej przez nie energii.
Niedobór neutrin słonecznych nie jest z pewnością bolączką, która spędza nam sen z powiek.
Mamy o wiele gorsze zmartwienia: AIDS, wyniszczające niektóre części naszego globu wojny,
głód, wycinka lasów tropikalnych, rosnąca liczba gatunków fauny i flory zagrożonych wyginięciem,
kurczenie się zasobów nieodnawialnych źródeł energii itd. Jednak owa rozbieżność nie dawała
spokoju naukowcom, zmuszając ich do rewizji dotychczasowych teorii fizyki cząstek
elementarnych, jak i modyfikacji teoretycznego modelu wnętrza Słońca.
Przeczytaj uważnie poprzedni akapit: nie napisałem, że oceany zamarzną, stwierdzam jedynie,
że mogłyby, gdyby pozbawić Ziemię energii dostarczanej przez Słońce. W rzeczywistości ilość
energii, jaka zacznie docierać do naszej planety tuż przed „śmiercią” Słońca, wzrośnie tak
bardzo, że Ziemia zmieni się w wielką szklarnię, a ludzkość (o ile jeszcze będzie istnieć)
wyginie z gorąca, nie z zimna. Jeśli zaś chodzi o morza, prędzej należy spodziewać się gotowanego
tuńczyka niż mrożonego dorsza. A my przebąkujemy coś o globalnym ociepleniu!
W końcowej fazie „życia” czerwony olbrzym, którym stanie się Słońce, odrzuci zewnętrzne
powłoki, tworząc charakterystyczny, przepiękny kształt rozprzestrzeniającego się świecącego
obłoku gazowego, nazywanego przez astronomów mgławicą planetarną. Tymczasem po
ludzkości nie będzie już najmniejszego śladu i nie znajdzie się nikt, kto doceniłby piękno tego
zjawiska. Aby więc zobaczyć atrakcje, jakie z pewnością nas ominą, warto przyjrzeć się innym
mgławicom tego typu, uformowanym wokół wygasłych już gwiazd (zajrzyj do rozdziału 12.).
Na szczęście mamy jeszcze około 5 miliardów lat do spełnienia się tego ponurego scenariusza.
Będzie to już zmartwienie przyszłych pokoleń, równie ważne, jak pozostawiony przez nas
dług narodowy i trudność w zdobyciu pierwszego wydania tej książki.
Oślepiające piękno
— bezpieczne techniki obserwacji Słońca
Pierwsze ważne odkrycie dotyczące Słońca, dokonane za pomocą teleskopu, ma na swoim koncie
żyjący na przełomie XVI i XVII w. włoski astronom Galileusz. Obserwując przemieszczanie
się plam słonecznych po powierzchni gwiazdy, doszedł do wniosku, że Słońce obraca się
wokół własnej osi. Według niektórych relacji Galileusz przypłacił obserwacje Słońca znaczną
ślepotą. Owe opowieści mogą równie dobrze być zmyślone, potraktuj to jednak jako ostrzeżenie:
spoglądanie na Słońce za pomocą teleskopu bądź jakiegokolwiek innego przyrządu optycznego
jest niebezpieczne. Teleskop (bądź lornetka) zbiera o wiele większą ilość światła niż oko
nieuzbrojone i skupia je na niewielkim fragmencie siatkówki Twojego oka, co może wywołać
natychmiastowe i poważne jej uszkodzenie. Czy widziałeś kiedyś, jak skupiane za pomocą
soczewki promienie słoneczne zapalają kawałek papieru? W przypadku teleskopu rzecz ma się
mniej więcej podobnie.
Rozdział 10: Słońce — nasza ziemska gwiazda 165
Oglądanie Słońca okiem nieuzbrojonym jest złym pomysłem, a w niektórych przypadkach
może grozić wręcz trwałą utratą wzroku! Nawet najkrótsza obserwacja Słońca przez teleskop,
lornetkę bądź jakikolwiek inny instrument optyczny (Twój własny czy należący do kogoś
innego) jest bardzo niebezpieczna, o ile sprzęt nie jest wyposażony w przeznaczone specjalnie
do obserwacji Słońca wysokiej jakości filtry renomowanego producenta. Możesz jednak
przypatrywać się Słońcu przy zastosowaniu techniki zwanej projekcją (czytaj dalej). Jeśli
będziesz skrupulatnie przestrzegać wskazówek zamieszczonych w dalszej części tekstu, niemal
zupełnie zminimalizujesz ryzyko. Początkującym sugerowałbym jednak przeprowadzanie
pierwszych obserwacji Słońca pod czujnym okiem bardziej doświadczonego miłośnika
astronomii lub profesjonalisty (informacje na temat klubów astronomicznych i innych
przydatnych źródeł znajdziesz w rozdziale 2.).
Metoda projekcyjna
Metodą projekcyjną jako pierwszy posłużył się Galileusz: ustawił on swój teleskop tak, by ten
rzucał obraz Słońca na ekran w sposób przypominający wyświetlanie pokazu slajdów z rzutnika.
Metoda projekcji jest jednak polecana wyłącznie posiadaczom prostych modeli teleskopów,
takich jak reflektor Newtona czy refraktor.
Oto, w jaki sposób bezpiecznie obserwować Słonce przy użyciu metody projekcyjnej:
1. Ustaw refraktor/reflektor Newtona na stelażu.
2. Zainstaluj okular o możliwie najmniejszym powiększeniu.
3. Skieruj obiektyw teleskopu w kierunku, z którego w przybliżeniu dobiega światło
słoneczne. Pod żadnym pozorem nie spoglądaj przez przyrząd bądź wzdłuż osi
jego tuby. Nie zbliżaj się do okularu i nie stawaj za nim, gdyż w momencie
pojawienia się wiązki skupionego światła słonecznego może to grozić poważnym
oparzeniem. Dopilnuj, aby osoby postronne odsunęły się na bezpieczną
odległość.
4. Odszukaj cień teleskopu padający na ziemię.
5. Metodą „prób i błędów”, poruszając teleskopem we wszystkich kierunkach,
staraj się nadać mu położenie, w którym jego padający na ziemię cień będzie
tak mały, jak to tylko możliwe.
Pod lub za teleskopem, prostopadle do jego osi optycznej, należy podłożyć kawałek
sztywnego kartonu tak, by rzucany przez teleskop cień padał dokładnie na niego.
Możesz to zrobić Ty bądź ktoś Ci towarzyszący. Poruszaj teleskopem do momentu,
w którym rzucany na karton-ekran cień tubusa nie przybierze pełnego, ciemnego,
okrągłego kształtu.
166 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Rysunek 10.4.
Projekcja obra-
zu Słońca na
jasną po-
wierzchnię
chroni Twój
wzrok
Nawet jeśli będziesz unikać spoglądania przez teleskop, musisz być świadomy innych
niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą metoda projekcyjna. Pewnego razu, będąc uczestnikiem
projektu w jednej z brooklyńskich szkół, widziałem młodzieńca, który dokonywał projekcji
obrazu Słońca przez 18-centrymetrowy teleskop. Zgodnie z zaleceniami nie zbliżał on twarzy
do okularu, jednak w pewnym momencie nieopatrznie przybliżył do niego swoją rękę.
Gorąca, skupiona wiązka słonecznego światła w mgnieniu oka wypaliła dymiącą dziurę
w rękawie jego skórzanej kurtki.
Posługując się teleskopem jako projektorem obrazu Słońca, musisz zachować szczególne
środki ostrożności. Pod żadnym pozorem nie wolno dopuszczać w pobliże przyrządu dzieci,
nie wolno też pozwalać, by teleskop obsługiwały osoby nieprzeszkolone w zakresie metody
projekcyjnej. Absolutnie niedopuszczalne jest spoglądanie przez teleskop na Słońce, nie wolno
również spoglądać na nie przez lunetę ani celownik, w który może być wyposażony Twój
teleskop. Aby wyeliminować groźbę obrażeń, dopilnuj, by żadna z części ciała, ubrania bądź
jakiegokolwiek przedmiotu (z wyjątkiem kartonowego ekranu) nie znalazła się na drodze
wiązki skupionego światła słonecznego.
Rozdział 10: Słońce — nasza ziemska gwiazda 167
Gdy nabierzesz wprawy w posługiwaniu się metodą projekcyjną, pora rozpocząć poszukiwania
plam na Słońcu. Wypatrzywszy je, ponawiaj obserwacje przez kolejne dni, a przekonasz się,
że poruszają się one na tle słonecznego dysku. W rzeczywistości, choć plamy wykazują pewne
ruchy własne, ich zauważalna zmiana położenia na powierzchni Słońca spowodowana jest
przede wszystkim ruchem obrotowym naszej gwiazdy — rotacją słoneczną. W bezpieczny sposób
odkrywasz to samo, co odkrył Galileusz.
Jeśli metoda projekcyjna nie trafia Ci do przekonania lub dysponujesz teleskopem, w którym
zastosowane zostały zarówno lustra, jak i soczewki (nieodpowiedni w przypadku tej metody
obserwacji Słońca), w dalszym ciągu możesz bezpiecznie przyglądać się naszej gwieździe,
potrzebować będziesz jednak specjalnego filtra słonecznego. Obserwacja Słońca za pomocą
filtra (więcej szczegółów w kolejnym podrozdziale) wymagać będzie od Ciebie znaczących
nakładów, wiedz jednak, że będzie to cena warta zarówno oczekujących Cię widoków,
jak i bezpieczeństwa. Czytaj dalej, Galileuszu!
Filtry umieszczane na okularze bądź zamiast niego nie są bezpieczne. Wysoka temperatura
skupionej wiązki światła może je uszkodzić, powodując w konsekwencji poważne obrażenia
oka. Filtry słoneczne należy montować wyłącznie z przodu przyrządu optycznego.
Filtry słoneczne ma swojej ofercie wielu producentów i ich zakup nie powinien przysporzyć
Ci większych trudności. Poniżej dwaj wytwórcy słynący z najwyższej jakości oferowanych
wyrobów:
9 Rainbow Symphony, mający swoją siedzibę w Reseda (Kalifornia) oferuje Solar Viewing
Film, wykonany z aluminizowanego poliestru optical grade i sprzedawany w arkuszach
o rozmiarach 11×12 cali (w przybliżeniu 28×30,5 cm) w cenie 30 dolarów za sztukę.
Arkusz możesz owinąć wokół obiektywu Twojego teleskopu (lub obiektywów lornetki),
zabezpieczając go przez zsunięciem się taśmą klejącą lub gumką recepturką. Zapoznaj się
z ofertą firmy na jej stronie internetowej pod adresem www.rainbowsymphony.com.
9 Thousand Oaks Optical w kalifornijskim Thousand Oaks wytwarza zarówno filtry
słoneczne, obejmujące całą aperturę teleskopu, jak i tzw. pozaosiowe, których obszar
czynny położony jest nieco z boku lustra wtórnego. Oba typy filtrów noszą wspólne
oznaczenie Type 2 Plus i dobrze sprawdzają się w obserwacji Słońca.
Rozdział 10: Słońce — nasza ziemska gwiazda 169
Filtry Type 3 Plus produkcji Thousand Oaks używane są przez astronomów do
wykonywania zdjęć Słońca za pomocą teleskopów, nie są jednak wystarczająco ciemne,
by polecić je do typowej obserwacji.
Thousand Oaks, podobnie jak Rainbow Symphony, również ma w ofercie filtry słoneczne
w postaci błony (nakładanej na obiektyw), wykonane na bazie czarnej plastikowej kliszy
polimerowej i sprzedawane pod nazwą Black Polymer (i bądź tu człowieku mądry). Oferta
firmy jest dostępna na jej witrynie internetowej pod adresem www.thousandoaksoptical.com.
Ale plama!
Gdy Twoje umiejętności nieco okrzepną i nabierzesz już wprawy w bezpiecznej obserwacji
Słońca — bądź to metodą projekcyjną, bądź przy zastosowaniu specjalnych filtrów słonecznych
— możesz spróbować swoich sił w śledzeniu plam na powierzchni Słońca. Przestrzegaj
następujących zasad:
9 Obserwuj Słońce tak często, jak tylko możesz (obwieść szefowi, że przyczyną Twojego
spóźnienia nie było bynajmniej zaspanie, liczyłeś bowiem nie owce, a…plamy na Słońcu).
9 Rejestruj rozmiary i pozycje plam oraz grup plam zaobserwowanych na powierzchni
dysku słonecznego.
Niektóre plamy mają postać niewielkich, ciemnych punktów. Obserwowane przez
potężne instrumenty optyczne w obserwatoriach plamy o niewielkich rozmiarach to
„pory” w powierzchni Słońca. Gdy jednak plama jest odpowiednio duża, jesteś w stanie
dostrzec jej zróżnicowaną budowę. Położona w jej centrum najciemniejsza część nosi
nazwę umbry, otaczające ją zaś struktury, jaśniejsze niż umbra, lecz o wiele ciemniejsze
niż powierzchnia Słońca, to penumbra.
9 Sporządź szkic, na którym będziesz zaznaczał zmianę położenia plam w trakcie ruchu
obrotowego Słońca. W okolicach równika słonecznego jeden pełny obrót następuje
w ciągu 25 dni, na biegunach potrzeba na to około 35 dni (to nie pomyłka: Słońce obraca
się z różną prędkością na różnych szerokościach — to kolejna z jego nierozwikłanych
do dziś tajemnic).
Na stronie internetowej Stowarzyszenia Obserwatorów Księżyca i Planet (ang. Association
of Lunar and Planetary Observers), www.alpo-astronomy.org/, w dziale Solar Section, możesz
pobrać formularze przydatne do rejestrowania wyników obserwacji. Być może wykorzystasz
je, gdy ich efektami zechcesz podzielić się z profesjonalnymi instytucjami badawczymi.
170 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Załóżmy, że określonego dnia naliczyłeś pięć plam: trzy zlokalizowane blisko siebie oraz dwie
pojedyncze, każda leżąca z dala od pozostałych. Masz zatem trzy grupy (jedną „normalną”
i dwie składające się z pojedynczych plam). Wartość g wynosi więc 3. Całkowita liczba
dostrzeżonych plam to pięć, i tyle wynosi zatem wskaźnik s. Czy zRozumiałeś już, o co chodzi
z liczbą Wolfa?
R = (10 × 3) + 5
R = 30 + 5
R = 35
Zaćmienie Słońca
Na co dzień najlepszym sposobem obejrzenia skrajnego, najpiękniejszego i stale zmieniającego
się obszaru Słońca, jakim jest korona, jest odwiedzenie stron internetowych (które wymienię
za chwilę) z zamieszczonymi na nich zdjęciami Słońca, wykonanymi przez satelity. Jednak
wyjątkowy spektakl, jakim jest słoneczna korona, koniecznie należy obejrzeć również na żywo
i na własne oczy. Korona w czasie całkowitego zaćmienia Słońca to jeden z najbardziej
oszałamiających widoków, jakie sprezentowała nam natura. Oto dlaczego wielu miłośników
astronomii cierpliwie odkłada pieniądze, aby pewnego dnia spakować się i wyruszyć na wielką
wyprawę szlakiem zaćmienia Słońca (więcej szczegółów w rozdziale 2.). To wielka gratka
również i dla profesjonalistów, co może wydać się dziwne, biorąc pod uwagę, że mają oni do
dyspozycji najbardziej zaawansowane satelity i teleskopy.
Rysunek 10.5.
Schemat
zaćmienia
Słońca
172 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Całkowite zaćmienie Słońca rozpoczyna się zazwyczaj fazą zaćmienia częściowego, a ściślej
rzecz ujmując — pierwszym kontaktem, kiedy krawędź Księżyca (pozornie) styka się po raz
pierwszy z krawędzią dysku słonecznego. W tym momencie jesteś świadkiem częściowego
zaćmienia Słońca, zakładając, że znajdujesz się w penumbrze — strefie półcienia.
W momencie drugiego kontaktu tarcza Księżyca przykrywa całkowicie tarczę Słońca. To początek
całkowitego zaćmienia. Jeśli je widzisz, oznacza to, że znajdujesz się w strefie umbry — pełnego
cienia rzucanego przez Księżyc. Możesz teraz odłożyć wyposażone w filtr słoneczny ochronne
okulary lub lornetkę i w pełni rozkoszować się zapierającym dech w piersiach widowiskiem,
jakim jest całkowite zaćmienie Słońca (całkowite bezpieczeństwo zapewni Ci wyłącznie
podziwianie tego zjawiska na zdjęciach zamieszczonych w fotograficznej wkładce tej książki).
Gdy faza zaćmienia całkowitego dobiegnie końca, wystrzegaj się spoglądania na Słońce.
Korona ma postać jaskrawej, białej aureoli wokół Księżyca, z długimi smugami gazów
rozciągającymi się w kierunku wschód – zachód. Przypatrzywszy się dokładnie, można
zaobserwować cienkie, jasne promienie wybiegające zza północnego i południowego bieguna
Księżyca. Wypatruj małych, jasnych, czerwonych punktów — to słoneczne protuberancje,
widoczne okiem nieuzbrojonym jedynie w rzadkich momentach całkowitego zaćmienia
Słońca. W okolicach maksimum jedenastoletniego cyklu słonecznego korona ma zwykle
okrągły kształt, w czasie minimum jest rozciągnięta na osi wschód – zachód. Nie zmienia
to faktu, że podczas każdego zaćmienia korona przybiera nieco inny kształt.
Moje doświadczenia w tym względzie są dość bolesne. Doskonale zdaję sobie sprawę, że
najprostszym sposobem, aby wyrządzić sobie krzywdę, jest przedłużanie obserwacji „jeszcze
tylko o jedną sekundę” w momencie, gdy jasny słoneczny dysk zaczyna wychylać się już zza
krawędzi Księżyca. Ów niewielki i niezbyt jaskrawy fragment powierzchni Słońca z początku
nie przeszkadza nam w obserwacji. Tymczasem promieniowanie podczerwone, emitowane
przez odsłonięty już fragment tarczy słonecznej, czyni spustoszenie w oku. Podczerwień jest
wyjątkowo zdradliwa: nie oślepia Cię ani nie wywołuje natychmiastowego bólu. Ten zaczniesz
odczuwać dopiero po kilku minutach, gdy uszkodzenia będą już nieodwracalne.
Podczas całkowitego zaćmienia Słońca możesz spodziewać się szeregu ciekawych zjawisk:
9 Na chwilę przed nastaniem fazy całkowitej zaćmienia po ziemi (lub po pokładzie statku,
jeśli znajdujesz się na morzu) przebiegają naprzemiennie pasy jasnego i ciemniejszego
światła o niskim kontraście (pasma cienia). Pasma to efekt optyczny powstający w ziemskiej
atmosferze, wywołany przez „resztki” Słońca kryjącego się za księżycową tarczą.
9 Perły Baileya pojawiają na chwilę przed lub po całkowitym zaćmieniu. To nierówności
na powierzchni Księżyca (góry, zbocza kraterów), które widzimy w postaci świecących
punktów na krawędzi tarczy Słońca.
9 W czasie całkowitego zaćmienia zarówno domowe, jak i dzikie zwierzęta zachowują się
w inny niż zazwyczaj sposób. Ptaki wracają do gniazd, bydło do obory itd. Znana jest
historia kilku znanych XIX-wiecznych astronomów, który przygotowując się do obserwacji
zaćmienia, rozstawili swój sprzęt w oborze, wycelowując teleskop w niebo przez wrota.
Jakież było ich zdziwienie, gdy po rozpoczęciu zaćmienia cały inwentarz ruszył na
złamanie karku z powrotem do obory!
Gdy Księżyc całkowicie zakryje słoneczną tarczę, rozejrzyj się po ciemnym niebie wokół
Słońca. To rzadka okazja, aby obserwować gwiazdy w ciągu dnia. Informacji na temat gwiazd
i planet, jakie masz szansę wtedy ujrzeć, szukaj w magazynach astronomicznych i na ich
stronach internetowych. Możesz je również uzyskać sam, wprowadzając odpowiednie dane
— czas i miejsce planowanej obserwacji — do Twojego programu-planetarium. Uzyskany
obraz nieba powinien odpowiadać temu, jakiego możesz się spodziewać w dniu obserwacji.
174 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Całe zaćmienie, od momentu pierwszego do ostatniego kontaktu, może trwać kilka godzin,
jednak najciekawszą jego częścią — fazą całkowitą — możemy cieszyć się zaledwie od
kilkudziesięciu sekund do siedmiu minut bądź nieznacznie więcej.
W pasie zaćmienia całkowitego — paśmie położonym pośrodku cienia Księżyca poruszającego się
po powierzchni Ziemi — istnieje miejsce, w którym zaćmienie trwa najdłużej. Wszędzie
indziej w pasie zaćmienia trwa ono krócej. Naturalnie w miejscu, w którym będziesz mógł
cieszyć się zaćmieniem najdłużej, niekoniecznie musi dopisać pogoda lub też jest to punkt,
do którego żadnym sposobem nie da się dotrzeć, lub pobyt tam może okazać się niebezpieczny.
Ważne jest więc, aby z dużym wyprzedzeniem zaplanować swoją podróż na zaćmienie. W okolicy
o dogodnym położeniu miejsca noclegowe, samochody do wynajęcia itd. są zazwyczaj
rezerwowane z co najmniej rocznym, a bywa, że i dwuletnim wyprzedzeniem.
Zacznij więc swoje przygotowania już dziś. Znajdź w tabeli 10.1 odpowiadające Ci zaćmienie
i zacznij organizować wyprawę.
Już na kilka lat przed zaćmieniem w prasie astronomicznej zaczynają pojawiać się artykuły
dotyczące zarówno przewidywanych warunków obserwacyjnych, jak i logistyki w miejscach
najlepszej widzialności zjawiska. Zaglądaj regularnie na strony internetowe magazynów „Sky
& Telescope” i „Astronomy” (więcej szczegółów w rozdziale 2.). Szukaj w prasie i Internecie
ogłoszeń organizatorów wypraw na zaćmienie. Systematycznie sprawdzaj najbardziej wiarygodne
prognozy zaćmień na dedykowanej stronie NASA http://eclipse.gsfc.nasa.gov/eclipse.html. W rozdziale 2.
znajdziesz więcej szczegółów na temat wypraw szlakiem zaćmień. Udanej zabawy!
Rozdział 10: Słońce — nasza ziemska gwiazda 175
Słońce w Sieci
Internet to miejsce, w którym znajdziesz mnóstwo profesjonalnych zdjęć Słońca i plam
słonecznych, zarówno wykonanych współcześnie, jak i dawniej (specjaliści od fotografii
słonecznej nazywają je fotografiami w świetle białym). Warto zajrzeć na stronę włoskiego
Obserwatorium Astrofizycznego Katanii pod adresem http://web.ct.astro.it/sun/, gdzie znajdziesz
aktualne zdjęcie Słońca, wykonane w świetle białym. Oznaczone jest ono jako „Continuum”
— techniczny termin oznaczający, że przy wykonywaniu fotografii nie został użyty filtr kolorowy.
To doskonały materiał, aby wprawiać się w rozpoznawaniu grup plam słonecznych i liczeniu
pojedynczych plam.
Bywa jednak, że pogoda we Włoszech zawodzi, zdjęć słonecznego dysku wykonanych w świetle
białym należy więc szukać gdzie indziej. Odwiedź stronę Australijskiej Agencji ds. Pogody
Kosmicznej: www.ips.gov.au (zdjęcia Słońca są dostępne po kliknięciu linku „Solar”).
Astronomowie prowadzą badania Słońca nie tylko w świetle białym, ale we wszystkich
możliwych zakresach światła. W ramach eksperymentów nasza gwiazda fotografowana jest
w niewidzialnym dla ludzkiego oka promieniowaniu ultrafioletowym oraz rentgenowskim,
oba blokowane są zresztą przez ziemską atmosferę. Zdjęcia wykonywane są za pomocą
teleskopów umieszczonych na orbitujących na dużych wysokościach satelitach bądź przez
międzyplanetarne sondy kosmiczne, podobnie jak Ziemia krążące na orbicie okołosłonecznej.
Na stronie internetowej http://umbra.nascom.nasa.gov/images/latest.html znajdziesz najnowsze
zdjęcia Słońca, wykonane przez satelity krążące w przestrzeni kosmicznej, jak i za pomocą
teleskopów naziemnych. Strona prowadzona jest przez ekspertów z NASA.
Wycieczka do gwiazd
W tym rozdziale:
► Cykle ewolucyjne gwiazd.
► Właściwości gwiazd.
► Gwiazdy podwójne, wielokrotne i zmienne.
► Na spotkanie z gwiezdnymi znakomitościami.
► Obserwacja gwiazd — zabawa i nauka w jednym.
S etki miliardów gwiazd, takich jak Słońce, składają się na Drogę Mleczną — galaktykę,
w której znajduje się m.in. nasza Ziemia. Prócz Drogi Mlecznej w czeluściach kosmosu
krążą miliardy innych galaktyk, każda złożona z miliardów gwiazd. Gwiazdy są niczym ludzie
— dzielą się na dziesiątki różnych typów, przy czym znakomita ich większość reprezentuje
zaledwie kilka głównych, najczęściej występujących kategorii. To, do jakiej kategorii zaliczymy
gwiazdę, zależy od aktualnej fazy jej cyklu życiowego. Podobnie jest z ludźmi: jednym
z najpowszechniejszych kryteriów ich podziału jest wszak wiek.
Gdy już zrozumiesz, czym jest gwiazda i jak przebiega jej cykl życiowy, zupełnie inaczej
spojrzysz na te jarzące się na nocnym niebie latarnie, jak i na te, które nie są aż tak wyraźne.
O czym przeczytasz w tym rozdziale? Na początku staram się uwypuklić znaczenie początkowej
masy gwiazdy — masy, jaką dany obiekt miał w momencie swojego powstania. To główny
czynnik, jaki decyduje o dalszych losach gwiazdy. Następnie przeczytasz o zasadniczych
właściwościach gwiazd, poznasz również charakterystykę gwiazd podwójnych, wielokrotnych
i zmiennych, będących jednymi z najciekawszych do obserwacji obiektów nocnego nieba.
Dyskusja na temat gwiazd będzie niepełna, jeśli nie pojawi się w niej choćby wzmianka
o znakomitościach. Przedstawię Ci więc kilka sław nocnego nieba, które koniecznie
powinieneś znać — zapewne nie spodziewałeś się, że masz tak olśniewających sąsiadów.
Poniżej przedstawiam cykl życiowy typowej gwiazdy o masie zbliżonej do masy naszego Słońca:
1. Gaz i pył znajdujące się w chłodnej, ciemnej mgławicy kondensują się, tworząc
młody obiekt gwiazdowy (YSO).
2. Pod wpływem własnej grawitacji młody obiekt gwiazdowy zapada się i gęstnieje.
Pierwotny obłok ulega rozproszeniu; we wnętrzu gwiazdy następuje „zapłon”
wodoru.
Inaczej mówiąc, zostają zainicjowane procesy syntezy jądrowej (zajrzyj do rozdziału 10.).
3. Proces spalania wodoru stabilizuje się; gwiazda wchodzi w stadium ciągu
głównego.
Więcej na temat tej fazy cyklu życiowego gwiazd przeczytasz w dalszej części tekstu,
w podrozdziale „Gwiazdy ciągu głównego — długi wiek dojrzały”.
4. Zużywszy zapas paliwa znajdujący się w jądrze, gwiazda zaczyna syntezę
wodoru znajdującego się w otoczce (warstwach położonych bliżej jej
powierzchni).
5. Energia uwolniona w wyniku spalania wodoru z otoczki sprawia, że gwiazda
rozszerza się, wzrasta również jej jasność. Powierzchnia gwiazdy zwiększa się,
ochładza i przybiera barwę czerwoną. Gwiazda przekształca się w czerwonego
olbrzyma.
6. Wiatry gwiazdowe stopniowo rozwiewają zewnętrze powłoki czerwonego
olbrzyma. Wokół pozostałego gorącego jądra gwiazdy formuje się mgławica
planetarna.
7. Mgławica rozszerza się, by po pewnym czasie zaniknąć, pozostawiając jedynie
gorące jądro.
8. Biały karzeł — dawne jądro gwiazdy — stygnie i ostatecznie przestaje być
widoczny.
Cykl życiowy gwiazd o masie znacznie większej od Słońca przedstawia się nieco inaczej:
nie tworzą one mgławic planetarnych i nie gasną jako białe karły, lecz eksplodują w postaci
supernowych, przekształcając się ostatecznie w gwiazdy neutronowe bądź czarne dziury.
Cykl życiowy masywnych gwiazd jest krótki i gwałtowny: według prognoz naukowców nasze
Słońce osiągnie prawdopodobnie wiek 10 miliardów lat. Tymczasem gwiazda, która w chwili
narodzin miała masę 20-, 30-krotnie przewyższającą masę Słońca, przetrwa zaledwie kilka
milionów lat.
W momencie, gdy Słońce zużyje całe zgromadzone w jego wnętrzu zapasy wodoru, będzie
ono miało około 9 miliardów lat. Tymczasem czerwone karły spalają wodór tak wolno,
że praktycznie zawsze świecić będą jako gwiazdy ciągu głównego.
Rysunek 11.1.
Mgławica Orio-
na to miejsce
narodzin wielu
gwiazd
Najmniejsze gwiazdy ciągu głównego, o masie znacznie mniejszej aniżeli masa Słońca, są
nazywane czerwonymi karłami. Czerwone karły świecą słabym, przyćmionym, czerwonym
światłem, stanowiąc większość wśród gwiazd ciągu głównego. Niczym komary na podmokłym
terenie roją się wokół Ciebie, choć ledwie jesteś je w stanie dostrzec. Są tak niewyraźne, że bez
pomocy przyrządów optycznych nie jesteś w stanie dojrzeć nawet znajdującej się najbliżej
Ziemi gwiazdy tego typu — Proximy Centauri, będącej najbliższą po Słońcu gwiazdą naszej
planety.
Wielcy samotnicy
Obserwatorzy kosmosu zrzeszeni w ramach projektu czerwonych karłów, które świecić będą niemal bez
poszukiwań pozaziemskiej inteligencji SETI (ang. Searchkońca, oraz stopniowo gasnących białych karłów. Co
for Extra-Terrestrial Intelligence) wiedzą, że nasłuchiwanie
prawda w niektórych rejonach naszej galaktyki niczym
sygnałów radiowych z okolic masywnych gwiazd jest rodzynki w cieście kryć się będą gwiazdy neutronowe
pozbawione sensu. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: i czarne dziury, jednak ze względu na to, że są to pozo-
ich cykl życiowy jest tak krótki, że rozwinięcie się nastałości po znacznie rzadziej występujących gwiazdach
krążących wokół nich planetach jakiejkolwiek formy o dużej masie, ich liczba będzie nieporównywalnie mniej-
życia jest wręcz niemożliwe. sza od liczby czerwonych i białych karłów, reprezentują-
cych schyłkową fazę ewolucji pospolitych, rzec by moż-
Masywne gwiazdy mają gęstość o wiele mniejszą aniżeli na, gwiazd ciągu głównego.
gwiazdy o niższej masie: im gwiazda większa, tym bar-
dziej jest ona rozrzedzona. Ostatecznie więc, gdy ist- Gwiazdy nie różnią się pod tym względem od ludzi:
niejące już gwiazdy zestarzeją się, a wszystkie obłoki najwyżsi stanowią niewielki odsetek. Nie na co dzień spo-
gazu zostaną już „zużyte” do budowy nowych gwiazd, tyka się przecież na ulicy koszykarza o wzroście przekra-
Droga Mleczna składać się będzie w przeważającej mie- czającym 220 centymetrów.
rze z obiektów gwiazdowych zaledwie dwóch typów:
Rozdział 11: Wycieczka do gwiazd 181
Gwiazdy o wiele bardziej masywne niż nasze Słońce nie przekształcają się w czerwone
olbrzymy, lecz rozdymają się do tego stopnia, że astronomowie nazywają je czerwonymi
nadolbrzymami. Typowy czerwony nadolbrzym jest 1000 – 2000 razy większy niż Słońce.
To wystarczająco dużo, by sięgnąć orbity Jowisza lub nawet Saturna.
Białe karły
Nazwa „biały karzeł” może być nieco myląca, bowiem obiekty tego typu równie dobrze mogą
być barwy białej, żółtej, jak i czerwonej, w zależności od ich temperatury. Białe karły to pozostałości
gwiazd o masie zbliżonej do masy Słońca. Przypominają one starych żołnierzy, którzy — jak
mawiał generał Douglas MacArthur — „nigdy nie umierają, jedynie odchodzą w cień”.
Biały karzeł jest niczym rozżarzony węgielek w dopiero co zgasłym ognisku. Przestał już
płonąć, jednak wciąż daje ciepło i będzie stygnąć przez całą nieskończoność. Gwiazda tego
typu jest po czerwonych karłach najpowszechniej występującym w kosmosie obiektem, jednak
nawet najbliższy Ziemi biały karzeł jest zbyt słaby, by dostrzec go bez pomocy teleskopu.
Białe karły charakteryzują się niewielkimi rozmiarami i dużą gęstością. Typowy biały karzeł
ma masę porównywalną z masą Słońca, wielkością dorównuje zaś Ziemi bądź nieznacznie ją
przewyższa. Gęstość materii skoncentrowanej na tak niewielkim obszarze jest ogromna: oblicza się,
że łyżeczka materii, z której zbudowany jest biały karzeł, ważyłaby w ziemskich warunkach około
tony. Nie próbuj czerpać jej łyżeczką z Twojej rodowej srebrnej zastawy: wygnie się.
182 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Supernowe
Supernowe (nazywane w języku angielskim przez udających znajomość łaciny przemądrzałych
ekspertów supernovae1) to olbrzymie eksplozje, w których wyniku unicestwieniu ulegają całe
gwiazdy (zobacz rysunek 11.2).
Rysunek 11.2.
Supernowa
w galaktyce
spiralnej M51
Pierwszy z typów supernowych, o których powinieneś wiedzieć, to… typ II (wierz mi, ja tego
nie wymyśliłem). Typ II supernowej to olśniewająca, spektakularna eksplozja gwiazdy o wiele
większej, jaśniejszej i masywniejszej aniżeli Słońce. Przed przejściem w etap supernowej
gwiazda bywa najczęściej czerwonym, a w nielicznych przypadkach gorącym, błękitnym
nadolbrzymem. Jednak niezależnie od barwy gwiazdy pozostałością wybuchu supernowej
typu II jest gwiazda neutronowa, która — w niektórych przypadkach — nie wytrzymuje
naporu własnej masy, przekształcając się w osobliwy twór zwany czarną dziurą.
Drugi typ eksplozji supernowej nosi oznaczenie Ia. Wybuch supernowej typu Ia jest jeszcze
jaśniejszy niż eksplozja typu II, a co więcej, ma on pewną charakterystyczną właściwość:
jasności absolutne tego typu eksplozji są zazwyczaj zbliżone. Obserwując supernową Ia,
astronomowie są w stanie ustalić jej odległość od Ziemi na podstawie parametrów jej jasności:
im mniej jest ona wyraźna i jasna, tym większa odległość dzieli ją od Ziemi. Badacze
wykorzystują właściwości supernowych typu Ia do pomiarów prędkości rozszerzania się
wszechświata. W roku 1998 dwie badające supernowe typu Ia grupy astronomów
nieoczekiwanie doszły do wniosku, że postępująca ekspansja wszechświata bynajmniej nie
zwalnia, ale wręcz przyspiesza. Odkrycie zmusiło naukowców do rewizji dotychczasowej
teorii kosmologii i koncepcji Wielkiego Wybuchu (więcej na ten temat w rozdziale 16.).
1
Chodzi o różnicę pomiędzy typową formą słowa angielskiego w liczbie mnogiej, z literą „s” na końcu, czyli
supernovas, a formą supernovae. W języku polskim występuje jedynie forma „supernowe” — przyp. tłum.
Rozdział 11: Wycieczka do gwiazd 183
Udało się również odkryć przyczynę, dla której supernowe Ia osiągają zbliżoną jasność
absolutną. Gwiazdy tego typu eksplodują wyłącznie w układach podwójnych (opisanych
w dalszej części rozdziału), złożonych z białego karła oraz będącej dla niego źródłem energii
(gazu) gwiazdy ciągu głównego. Eksplozja następuje, gdy masa „pasożyta” osiągnie wartość
krytyczną. Poniżej tej wartości do wybuchu nie dochodzi. Gdy wartość zostaje osiągnięta,
supernowa eksploduje. Gdy natomiast masa białego karła przekroczy wartość krytyczną… zaraz!
Nie może jej przekroczyć, gdyż gwiazda już eksplodowała! Jak widzisz, astrofizyka nie jest taka
trudna.
Gwiazdy neutronowe
Gwiazdy neutronowe są tak małe, że białe karły wydają się przy nich gigantami, jednak pomimo
niewielkich rozmiarów zdecydowanie górują nad nimi ciężarem (należałoby tu raczej użyć
słowa „masa”, gdyż ciężar to siła, z jaką planeta bądź inne ciało niebieskie oddziałuje na obiekt
o określonej masie. Gdybyś zmierzył swój ciężar na Księżycu, Marsie, Jowiszu i Ziemi,
uzyskałbyś każdorazowo inny rezultat).
Rysunek 11.3.
Gwiazda neu-
tronowa (ozna-
czona strzałką),
sfotografowana
przez Kosmicz-
ny Teleskop
Hubble’a
Dzięki uprzejmości Freda Waltera (Uniwersytet Stanowy Nowego Jorku, Stony Brook) i NASA
Część gwiazd neutronowych znana jest pod nazwą pulsarów. Pulsar to niezwykle szybko obracająca
się wokół własnej osi gwiazda neutronowa o silnej magnetosferze, emitująca w regularnych
odstępach czasu impulsy promieniowania (mogą to być fale radiowe, promieniowanie
rentgenowskie, promienie gamma i (lub) światło widzialne). Gdy tego typu impuls omiata
184 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Czarne dziury
Czarne dziury są obiektami tak gęstymi i skondensowanymi, że białe karły, a nawet gwiazdy
neutronowe wyglądają przy nich jak wata cukrowa. Na niezwykle małym obszarze mieści się
tak wiele materii, że siła grawitacji czarnej dziury nie pozwala opuścić jej żadnemu obiektowi,
nawet promieniowi światła! Fizycy snują teorie, według których zawartość czarnych dziur
opuszcza nasz wszechświat. Jeśli więc w nią wpadniesz, pomachaj kosmosowi, jaki znasz,
na pożegnanie.
Światła emitowanego przez czarną dziurę obserwować się nie da, gdyż jako takie po prostu nie
istnieje. Astronomowie są jednak w stanie wykrywać czarne dziury, obserwując wpływ, jaki
wywierają one na otaczające je obiekty: materia znajdująca się w pobliżu czarnej dziury
nagrzewa się i zaczyna wirować w szalonym tempie. Zamiast jednak przybrać określoną formę,
wpada do czarnej dziury i… „po herbacie”. A wszystko to za sprawą niewyobrażalnej grawitacji
czarnej dziury.
Zasadniczo uprościłem nieco sprawę: niewielkim ilościom wirującej wokół czarnej dziury
materii udaje się umknąć tuż przed wpadnięciem w pułapkę. Część otaczającej ją materii
czarna dziura wystrzeliwuje bowiem w postaci uwalnianych ze znaczną prędkością ogromnych
dżetów.
Aż do kwietnia 1999 roku, kiedy to naukowcy obwieścili odkrycie trzeciego rodzaju tego typu
obiektu — średniomasywnej czarnej dziury — wyróżniano dwa ich typy:
9 Gwiazdowa (małomasywna) czarna dziura ma (jak wskazuje nazwa) masę gwiazdy. Ściślej
rzecz ujmując, jej masa może wahać się w przedziale od 3 do kilkuset mas Słońca, jednak
jak do tej pory nie udało się jeszcze wykryć tak dużego obiektu. Gwiazdowa czarna
dziura osiąga rozmiary gwiazdy neutronowej: obiekt o masie dziesięciokrotnie
przewyższającej Słońce ma średnicę 60 kilometrów. Gdybyś potrafił ścisnąć Słońce
z taką siłą, że przekształciłoby się ono w czarną dziurę (to na szczęście niemożliwe),
miałoby ono 6 kilometrów średnicy. Ten typ czarnych dziur powstaje w wyniku
eksplozji supernowych, a prawdopodobnie także w inny, nieznany jeszcze sposób.
9 Supermasywne czarne dziury mają masę rzędu setek tysięcy, a nawet kilku miliardów mas
naszej gwiazdy i znajdują się zasadniczo w centrach galaktyk. „Swoją” czarną dziurę ma
również Droga Mleczna, a jest nią Sagittarius A* (uwaga: gwiazdka bynajmniej nie
odsyła Cię do przypisu. Nazwę wymawiasz jako „Sagittarius A gwiazda”). Jej masa
Rozdział 11: Wycieczka do gwiazd 185
równa jest około 2,5 miliona mas Słońca. Najnowsze pomiary wykonane przez sieć
radioteleskopów VLBA (Very Long Baseline Array), której komponenty są rozsiane na
obszarze od Wysp Dziewiczych po Hawaje, pozwoliły ustalić, że wirujemy wokół niej
wraz z Ziemią i Układem Słonecznym, wykonując pełen obrót raz na 226 milionów lat.
Astronomowie przypuszczają, że supermasywna czarna dziura formuje się w każdej
galaktyce, a przynajmniej w galaktykach pełnowymiarowych. Nie mamy pewności co do
galaktyk karłowatych (więcej informacji na temat galaktyk znajdziesz w rozdziale 12.).
Mówiąc o rozmiarach czarnej dziury, mam na myśli średnicę jej horyzontu zdarzeń. Horyzont
zdarzeń to otaczająca czarną dziurę sfera, w której prędkość konieczna do ucieczki jakiegokolwiek
obiektu jest równa prędkości światła. Poza horyzontem zdarzeń prędkość ucieczki jest niższa,
z czego skwapliwie korzysta umykające z pułapki światło, a nawet wysokoenergetyczne
cząsteczki materii.
Masa średniomasywnych czarnych dziur waha się w przedziale 500 – 1000 mas Słońca. Swoją dość
przebiegłą nazwę zawdzięczają naukowcom, którzy odkrywszy je, nie byli pewni, z czym mają
do czynienia. Niektórzy badacze uważają je za „młodzieńcze” stadium ewolucji przyszłych
supermasywnych czarnych dziur, inni utrzymują z kolei, że dziury są czymś zupełnie innym,
lecz jeśli tak, to czym? Pytań jest mnóstwo. Aby na nie odpowiedzieć, niewątpliwie potrzebne
są dalsze, wnikliwe badania.
Prawdę mówiąc, supermasywne czarne dziury nie są gwiazdami, prawdopodobnie nie są nimi
również ich „pośrednie” koleżanki. Musiałem jednak wspomnieć o nich w którymś miejscu!
Kiepski byłby z Ciebie pasjonat nieba, gdybyś nie znał podstawowych faktów na temat
czarnych dziur (w rozdziale 13. znajdziesz więcej informacji na ich temat). Gdy zaczniesz już
mienić się astronomem, bądź pewny, że Twoi znajomi zarzucą Cię gradem pytań na temat
czarnych dziur. Nie sądziłeś chyba, że będą żądni wiedzy na temat gwiazd ciągu głównego
i młodych obiektów gwiazdowych?
Jako wykładowca zawsze jestem w stanie powiedzieć, który ze słuchaczy przygotował się do
zajęć. Studenci, którzy na pytanie o dane ujęte na diagramie H-R odpowiedzieli „oznaczone
symbolami H i R”, z pewnością nie zajrzeli do podręcznika.
Rysunek 11.4.
Diagram
Hertzsprunga-
Russella ilu-
struje zależność
pomiędzy ja-
snością a tem-
peraturą
gwiazd
Nadolbrzymy reprezentują I i II klasę jasności, olbrzymy należą do III klasy, podolbrzymy zaś
(faza pomiędzy ciągiem głównym a czerwonymi olbrzymami) — do IV klasy jasności. Wszystkie
czerwone karły oraz inne gwiazdy ciągu głównego to klasa V, białe karły przyporządkowano
do klasy D.
Spotykane dziś diagramy H-R nierzadko kompletnie różnią się od siebie formą graficzną,
na wszystkich jednak zostały ujęte te same dane: właściwości gwiazd wynikające z ich
temperatury i jasności.
Przyjrzyj się diagramowi H-R na rysunku 11.4. Na osi pionowej odłożone są obiekty w kolejności
ich rosnącej jasności obserwowanej, na osi poziomej widzimy zaś gwiazdy uszeregowane
według temperatury ich powierzchni. Innymi słowy, obiekty odłożone u góry osi pionowej
są najjaśniejsze, na dole — najmniej wyraźne. Gwiazdy po lewej stronie osi poziomej mają
najwyższą temperaturę, która maleje wraz z przesuwaniem się po osi w prawą stronę.
188 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Na diagramie H-R każdy punkt to pojedyncza gwiazda. Uważny i znający się na rzeczy
obserwator wyczyta z niego mnóstwo interesujących informacji:
Zastanówmy się: co sprawia, że dana gwiazda jest jaśniejsza bądź słabsza niż inna? O jasności
gwiazdy decydują dwa proste czynniki: rozmiary jej powierzchni oraz temperatura. Im
gwiazda większa, tym większą ma powierzchnię, a przecież każdy jej centymetr kwadratowy
jest źródłem światła. Rachunek jest więc prosty: im większa powierzchnia, tym większa
produkcja światła. Jak jednak ma się to do ilości światła wytwarzanego przez daną jednostkę
powierzchni? Gorętsze obiekty świecą jaśniej niż gwiazdy o niższej temperaturze, zatem im
wyższa temperatura gwiazdy, tym więcej wytwarza ona światła w przeliczeniu na jednostkę
powierzchni.
9 Powodem, dla którego białe karły znajdują się w dolnej części diagramu, są ich niepokaźne
rozmiary. Gwiazdy o tak niewielkiej powierzchni (w porównaniu do Słońca) nie są po
prostu w stanie świecić jasno. W miarę jak bledną i gasną (niczym starzy żołnierze),
Rozdział 11: Wycieczka do gwiazd 189
przesuwają się w dolną stronę diagramu (gdyż stają się coraz mniej wyraźne) oraz —
ochładzając się — w prawo. Nie zobaczysz zbyt wielu białych karłów w prawej części
diagramu — chłodne gwiazdy są zazwyczaj tak niewyraźne, że nie mieszczą się na jego
skali. Co więcej, wielu słabych białych karłów nie jesteśmy w stanie dostrzec, a tym
samym ich sklasyfikować.
9 Nadolbrzymy usadowiły się w górnej części diagramu za sprawą swoich ogromnych
rozmiarów. Niektóre czerwone nadolbrzymy swoją wielkością przewyższają Słońce
tysiąckrotnie (gdyby umieścić je obok Słońca, sięgałyby poza orbitę Jowisza). Nic więc
dziwnego, że ciało o takiej wielkości świeci bardzo jasno.
Z faktu, iż nadolbrzymy zajmują na diagramie H-R niemal całą jego górną część, można
wysnuć wniosek, że nadolbrzymy błękitne (po lewej stronie wykresu) są mniejsze od
czerwonych (po prawej). Skąd ta pewność? Błękitne nadolbrzymy zawdzięczają swoją
barwę niezwykle wysokiej temperaturze w ich wnętrzu. Idźmy dalej: wysoka temperatura
oznacza, że w przeliczeniu na jednostkę powierzchni wytwarzają one więcej energii niż
nadolbrzymy o barwie czerwonej. Ponieważ zaś jasność nadolbrzymów jest w przybliżeniu
taka sama (zajmują miejsce w pobliżu górnej krawędzi diagramu), te typu czerwonego
muszą mieć większe rozmiary, aby zniwelować „przewagę”, jaką daje błękitnym ich
temperatura, i wyprodukować zbliżoną do nich ilość światła.
Gwiazdy na dnie
Brązowe karły — odkryte w połowie lat 90. XX w. — czas. Gdy nuklearny „piec” w ich wnętrzu wygasa, prze-
to najnowsze uzupełnienie na mapie kosmicznego in- stają one wytwarzać energię i stygną. Ich typ widmowy
wentarza. Są mniejsze niż gwiazdy, osiągając zazwy- — L i T — oznacza obiekty chłodniejsze niż gwiazdy
czaj rozmiary gazowych planet-olbrzymów (np. Jowisza), o typie widmowym M, a tym samym chłodniejsze niż
zdecydowanie jednak górują nad planetami masą. czerwone karły. Na diagramie Hertzsprunga-Russella
W odróżnieniu od planet świecą nie światłem odbi- (zobacz rysunek 11.4) brązowe karły znalazłyby się
tym, lecz własnym. Brązowe karły nie są jednak gwiaz- w skrajnym dolnym prawym rogu wykresu bądź nawet
dami w ścisłym znaczeniu tego słowa, gdyż fuzja ter- niżej, już poza diagramem.
mojądrowa w ich jądrach trwa jedynie przez krótki
190 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Jak sama nazwa wskazuje, gwiazda podwójna składa się z dwóch gwiazd krążących wokół
wspólnego środka masy (zwanego również barycentrum). W przypadku gwiazd, których masa jest
jednakowa, barycentrum znajduje się dokładnie w połowie odległości pomiędzy nimi. Jeśli
jednak założymy, że któraś z gwiazd układu ma masę dwukrotnie większą niż druga, punkt
ten przemieści się w stronę masywniejszego obiektu. Gdybyśmy w tym momencie dokonali
odpowiednich pomiarów, okazałoby się, że odległość dzieląca środek masy i lżejszą gwiazdę
jest dwukrotnie większa niż odległość pomiędzy barycentrum a ciałem bardziej masywnym.
Jeśli któryś z obiektów ma masę odpowiadającą 1/3 masy swojego towarzysza, krąży on wokół
wspólnego środka trzy razy dalej aniżeli tamten itd. Gwiazdy formujące układ podwójny
przypominają dzieci bawiące się na huśtawce: aby zachować równowagę, cięższe z nich musi
siedzieć bliżej osi.
Orbity wchodzących w skład układu podwójnego gwiazd o jednakowej masie mają takie same
rozmiary. Zakładając, że gwiazdy różnią się masą, również ich orbity będą różne. Generalna
zasada brzmi: duży ma do przebycia krótszą drogę. Łatwo tu o skojarzenie z naszym systemem
słonecznym, w którym im bliżej Słońca orbituje określona planeta, tym szybciej się porusza
i wykonanie pełnego obiegu wokół gwiazdy zajmuje jej mniej czasu. To interesująca koncepcja,
aczkolwiek w przypadku gwiazd podwójnych nie ma zastosowania.
Fakt, iż prędkości orbitalne składników gwiazdy podwójnej są uzależnione od ich mas, sprawia,
że tego rodzaju układy cieszą się szczególnym zainteresowaniem naukowców. I choć być może
rzeczywiście istnieje 50 sposobów na opuszczenie kochanka, to jednak metod ustalenia masy
gwiazdy astronomowie znają zaledwie kilka. Jedną z nich jest analiza systemów gwiazd podwójnych
za pomocą narzędzia, jakim jest zjawisko efektu Dopplera.
Gdy któraś z gwiazd formujących układ podwójny trzykrotnie przewyższa masą drugą,
orbituje wokół wspólnego środka masy z prędkością równą 1/3 prędkości swojej mniejszej
towarzyszki. Aby więc ustalić proporcje mas obu składników układu (tj. to, o ile większa
gwiazda jest masywniejsza od mniejszej), astronomom wystarczy jedynie zmierzyć ich
prędkość. Tymczasem możliwość zaobserwowania ich ruchów przytrafia się niezwykle
rzadko, zazwyczaj nie pozwala bowiem na to zbyt wielka odległość dzieląca je od Ziemi.
Jednak nawet olbrzymi dystans nie przeszkadza nam w obserwacji światła gwiazd podwójnych
i analizie jego widma. Trudność polega na tym, że to, co widzimy, to najczęściej zlewające się
światło obu gwiazd układu.
Rozdział 11: Wycieczka do gwiazd 191
Nieocenioną pomocą dla astronomów okazał się w tym przypadku tzw. efekt Dopplera, zjawisko
nazwane tak na cześć XIX-wiecznego austriackiego fizyka Christiana Andreasa Dopplera,
który zaobserwował je i opisał jako pierwszy. Oto co powinieneś wiedzieć o tym zjawisku.
Częstotliwość lub długość fali dźwięku bądź światła odbieranego przez obserwatora zmienia
się w zależności od prędkości emitującego je źródła względem tegoż obserwatora. W przypadku
dźwięku takim źródłem może być np. gwizd lokomotywy pociągu, w przypadku światła —
gwiazda (dźwięki o wyższej częstotliwości charakteryzują się wyższym tonem: np. sopran ma
wyższy ton niż tenor). Fale świetlne o wysokiej częstotliwości cechują się mniejszą długością,
a fale, których częstotliwość jest niższa, mają długość większą. W przypadku znanego nam
doskonale światła widzialnego najmniejszą długością fali charakteryzuje się światło niebieskie,
największą zaś — czerwone.
9 Gdy źródło fali (dźwiękowej lub świetlnej) zbliża się do Ciebie, częstotliwość, którą
odbierasz lub rejestrujesz, wzrasta, zatem
• ton gwizdka lokomotywy wydaje się być wyższy;
• światło gwiazdy wydaje się być bardziej niebieskie.
Analizując widmo światła emitowanego przez gwiazdę, dostrzeżesz na jego tle ciemne prążki
— tzw. linie Fraunhofera. Odpowiadają one miejscom (długości fali lub barwy światła),
w których gwiazda emituje znacznie mniejszą ilość światła aniżeli w sąsiednich fragmentach
widma. Zmniejszona emisja światła w tych długościach fali to efekt jego absorpcji przez atomy
określonych pierwiastków znajdujące się w atmosferze gwiazdy. Linie tworzą charakterystyczne
układy, które za sprawą efektu Dopplera przemieszczają się w rejestrowanym na Ziemi
widmie światła gwiazdy w miarę jej oddalania się i przybliżania względem naszej planety.
Jeśli wiemy, że czas potrzebny gwieździe na wykonanie jednego pełnego obiegu wokół środka
masy wynosi, dla przykładu, 60 dni, jak również znana jest nam jej prędkość, potrafimy obliczyć
długość orbity gwiazdy, a co za tym idzie, promień tej orbity. Poza tym, jeśli wyruszysz z Nowego
Jorku i bez zatrzymywania się będziesz jechał przez trzy godziny z prędkością 90 kilometrów
na godzinę (życzę powodzenia w korkach), z łatwością obliczysz, że przebyty przez Ciebie
dystans to 3 × 90, czyli 270 kilometrów.
Gwiazda potrójna to — jak łatwo się domyślić — trzy gwiazdy znajdujące się w swoim
bezpośrednim sąsiedztwie. Podobnie jednak jak w przypadku gwiazd podwójnych mogą one
znajdować się blisko siebie jedynie pozornie, obserwowane z Ziemi. Układ gwiazdy potrójnej
składa się z trzech gwiazd powiązanych ze sobą grawitacyjnie i orbitujących wokół wspólnego
środka masy.
Porównanie do pary (niekoniecznie małżeńskiej) jest tu jak najbardziej na miejscu: ten (ta)
trzeci (trzecia) to niekoniecznie pożądane towarzystwo w przypadku dwojga zaangażowanych
uczuciowo ludzi. Podobnie ma się rzecz w przypadku układów gwiazdy potrójnej: składają się
one z „bliskiej” pary gwiazd tworzących układ podwójny oraz trzeciej, krążącej po znacznie
większej orbicie. Gdyby wszystkie trzy gwiazdy poruszały się po bliskich orbitach, ich wzajemne
oddziaływanie grawitacyjne nieuchronnie spowodowałoby rozpad układu, czego konsekwencją
byłoby wypchnięcie i bezpowrotna „ucieczka” któregoś z jego składników. Zatem układ
gwiazdy potrójnej to w rzeczywistości „gwiazda podwójna”, której jednym ze składników
jest związana blisko ze sobą para gwiazd.
Gwiazda wielokrotna to wspólny termin oznaczający układy gwiazd większe niż podwójne:
potrójne, poczwórne itd. W niektórych przypadkach dość trudno jest wskazać różnicę
pomiędzy dużymi układami wielokrotnymi gwiazd a niemal identycznymi niewielkimi
gromadami. Zwykło się jednak przyjmować, że gromada to system, którego liczebność
przekracza 10 gwiazd.
• gwiazdy pulsujące,
• gwiazdy rozbłyskowe,
• gwiazdy wybuchowe.
Gwiazdy pulsujące
Gwiazdy pulsujące to puchną, to zapadają się, raz zwiększając swoje rozmiary, raz zmniejszając
się. Podobnym fluktuacjom ulega również ich temperatura i jasność. Nie sposób oprzeć się
wrażeniu, że przypominają pulsujące w powietrzu nadmuchiwane serduszka.
Cefeidy
Z naukowego punktu widzenia najistotniejszą kategorią gwiazd zmiennych pulsujących są
cefeidy zawdzięczające swoją nazwę pierwszemu odkrytemu obiektowi tego typu, gwieździe δ
w konstelacji Cefeusza (delta Cephei).
W roku 1912 amerykańska astronom Henrietta Leavitt odkryła, że gwiazdy tego typu cechuje
zależność okres-jasność. Oznacza to, że im dłuższy jest okres pulsacji (tj. odstęp pomiędzy
kolejnymi maksimami jasności), tym większa średnia jasność absolutna gwiazdy. W oparciu
o zachodzące cyklicznie zmiany jasności obserwowanej naukowcy obliczają okres pulsacji danej
cefeidy. Dysponując tym wskaźnikiem, mogą już z łatwością — posługując się zależnością
dostrzeżoną przez Leavitt — ustalić jasność absolutną obiektu.
Ale właściwie dlaczego tak bardzo interesuje to astronomów? Odpowiedź jest prosta: znając jasność
absolutną gwiazdy, jesteśmy w stanie obliczyć odległość dzielącą nas od niej. Ostatecznie im
odleglejsza gwiazda, tym słabszą ją widzimy, a przecież jej jasność absolutna jest wciąż taka sama.
Zgodnie z prawem odwrotności kwadratu jasność gwiazdy maleje wraz z odległością: jeśli
odległość pomiędzy Ziemią a gwiazdą zwiększy się dwukrotnie, jej jasność obserwowana
zmniejszy się czterokrotnie; gdy odległość potroi się, jasność gwiazdy zmaleje dziewięciokrotnie.
Gdyby zaś dystans dzielący nas i określoną gwiazdę zwiększył się dziesięciokrotnie, jej jasność
obserwowana zmaleje o sto razy.
Przeglądając prasę lub oglądając wiadomości telewizyjne, być może natknąłeś się na doniesienia
o sukcesie w postaci ustalenia za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a wieku wszechświata
i jego rozmiarów. Owe dokonania to pokłosie badań właśnie cefeid znajdujących się
w odległych galaktykach. Wyznaczywszy okres zmian ich blasku, naukowcy, przy zastosowaniu
zależności okres-jasność, są w stanie obliczyć odległość, w jakiej znajdują się galaktyki.
Dlaczego wiedza o odległości gromady kulistej jest tak ważna? Odpowiadam: wszystkie
gwiazdy określonej gromady kulistej powstały w zbliżonym czasie, zrodzone z tego
samego obłoku gazu, wszystkie też znajdują się w zbliżonej odległości od Ziemi. Diagram
Hertzsprunga-Russella dla gwiazd w gromadzie kulistej jest więc pozbawiony błędów
mogących wynikać z różnic w odległościach pomiędzy Ziemią a gwiazdami. Znając odległość,
w jakiej znajduje się dana gromada kulista, naukowcy na podstawie obserwowanej jasności
(magnitudo) są w stanie obliczyć świetlność gwiazdy, tj. ilość emitowanej przez nią
energii w określonym przedziale czasowym. Uzyskane wskaźniki można zweryfikować
za pomocą teorii astrofizycznych. Jak widzisz, astrofizycy nie narzekają na brak zajęć.
Mirydy pulsują podobnie jak cefeidy, jednak w odróżnieniu od nich ich okresy pulsacji są
znacznie dłuższe, sięgające 10 lub więcej miesięcy, również skala zmian ich jasności jest
zdecydowanie większa aniżeli w przypadku cefeid. W czasie swojego maksimum jasności Mira
jest widoczna okiem nieuzbrojonym, podczas minimum do jej wypatrzenia niezbędny jest
teleskop. Zmiany jasności gwiazd zmiennych długookresowych są nieprzewidywalne: magnitudo
takiej gwiazdy, rejestrowane w momencie kolejnego maksimum jej blasku, może znacznie
różnić się od poprzedniego. Tego typu zmiany są łatwe do zaobserwowania. Również i Ty
możesz mieć swój wkład w badania gwiazd zmiennych. Więcej na ten temat powiem w końcowej
części tego rozdziału.
Nowe
Eksplozja nowej to efekt skomplikowanego procesu akumulacji materii przez wchodzącego
w skład układu podwójnego białego karła i przypomina wybuch supernowej typu Ia, opisany
we wcześniejszej części rozdziału. Różnica polega na tym, że eksplozja nowej nie ma aż tak
destrukcyjnych następstw. Biały karzeł nie ulega zniszczeniu, wyrzuca jedynie materię
zalegającą w jego zewnętrznych powłokach, a następnie stygnie, rozpoczynając na nowo proces
pozyskiwania wodoru od swojej gwiezdnej towarzyszki (zjawisko to nosi nazwę wychwytu
masy). Ogromna grawitacja panująca na powierzchni gwiazdy ściska gaz z wielką siłą, jego
temperatura wzrasta i po upływie kilkuset lat bądź kilku tysiącleci po raz kolejny obserwujemy
imponującą eksplozję. Tyle teoria. Czy jest prawdziwa — nie wiadomo. Żaden z naukowców
nie miał bowiem okazji dwukrotnie oglądać typowej (nazywanej klasyczną) eksplozji nowej.
Istnieją jednak podobne układy podwójne, w których eksplozje nie są być może aż tak
gwałtowne i silne, lecz powtarzają się na tyle często, że stanowią wdzięczny obiekt obserwacji
astronomów amatorów, gotowych w każdej chwili przekazać swoje odkrycia profesjonalistom
i naukowcom. Obiekty tego rodzaju określa się mianem nowych karłowatych lub układami typu
AM Herculis.
Nowe klasyczne, nowe karłowate oraz obiekty o podobnej charakterystyce określane są wspólną
nazwą gwiazd zmiennych kataklizmicznych.
Nowa o jasności pozwalającej na jej obserwację okiem nieuzbrojonym pojawia się mniej
więcej raz na dekadę. Jedną z nich, rozbłysłą w konstelacji Herkulesa w 1963 roku, badałem
w czasie pracy nad moją rozprawą doktorską. Gdyby nie eksplodowała we właściwym czasie,
do dziś mógłbym rozmyślać nad tematem pracy. Jeśli chodzi o czasy bardziej współczesne,
w roku 1999 nowa pojawiła się w gwiazdozbiorze Żagla.
Supernowe
Supernowa to efekt wybuchu i odrzucenia przez gwiazdę jej zewnętrznej otoczki, w wyniku
czego powstaje mgławica nazywana pozostałością po supernowej (zobacz rysunek 11.5). Początkowo
mgławica składa się z materiału, z którego była zbudowana zniszczona gwiazda. W centralnej
części mgławicy znajduje się gwiazda neutronowa lub czarna dziura — pozostałości obiektu,
z którego powstała supernowa (więcej na ich temat przeczytasz w podrozdziale „Pożegnania
nadszedł czas — schyłkowy etap cyklu życiowego gwiazdy” we wcześniejszej części tego
rozdziału). W miarę rozprzestrzeniania się mgławica absorbuje gaz międzygwiazdowy,
przypominając pług śnieżny, na którym osadza się śnieg. Po upływie kilku tysięcy lat po
supernowej pozostaje właściwie jedynie gaz zagarnięty w czasie wędrówki obłoku materii
przez przestrzeń międzygwiezdną.
Rysunek 11.5.
Fragment Pętli
Łabędzia z wi-
docznymi pozo-
stałościami po
supernowej
Hipernowe
Hipernowe to wyjątkowo jasne supernowe, którym towarzyszą potężne, odnotowywane mniej
więcej raz na dobę rozbłyski promieni gamma. Rozbłyski to efekt eksplozji wysokoenergetycznego
promieniowania gamma, emitowanego w postaci strumieni, które można porównać do snopa
światła rzucanego przez reflektor. Wystrzelony przez NASA w listopadzie 2004 roku satelita
Swift być może pozwoli nam lepiej poznać to wciąż kryjące wiele zagadek zjawisko.
Zarejestrowawszy wybuch, sonda natychmiast prześle sygnał na Ziemię, wskazując astronomom
miejsce, gdzie doszło do eksplozji.
Jeśli interesują Cię efekty pracy sondy, zajrzyj na poświęconą jej stronę internetową
pod adresem http://swift.gsfc.nasa.gov/docs/swift/swiftsc.html, a następnie kliknij zakładkę
students/teachers/public. Wszystkie znane hipernowe i eksplozje promieniowania gamma zostały
zarejestrowane w odległych galaktykach. To dobra wiadomość: gdyby do tego typu erupcji
doszło w Drodze Mlecznej, konsekwencje dla naszej planety mogłyby być zabójcze.
Jeśli okres orbitalny gwiazdy podwójnej wynosi cztery dni, równo co cztery dni bardziej
masywny składnik układu (oznaczany zazwyczaj symbolem A) przechodzi dokładnie przez
środek (obserwowanej z Ziemi) drugiej gwiazdy układu. W ten sposób gwiazda A blokuje
całość lub większość docierającego do Ziemi światła gwiazdy B (zależy to od jej rozmiaru
198 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
w stosunku do obiektu A — czasami mniej masywna gwiazda jest większa niż jej towarzyszka),
powodując zauważalny spadek jasności układu. Po upływie dwóch dni gwiazda B przechodzi
na tle gwiazdy A, wywołując kolejne zaćmienie.
Najbardziej znanym układem zaćmieniowym jest beta Persei, znana również jako Algol —
Głowa Diabła. W czasie obserwacji zaćmień Algola nie musisz obawiać się jednak żadnych
piekielnych atrakcji: to jasna gwiazda o dogodnym dla obserwatorów na półkuli północnej
usytuowaniu, zwłaszcza jesienią. Jej zaćmienia możesz obserwować bez pomocy teleskopu,
a nawet bez lornetki. Co 2 dni i 21 godzin na około dwie godziny jasność Algola stopniowo
maleje o ponad 1 magnitudo (więcej, niż 2,5 razy). Musisz jednak wiedzieć, kiedy oczekiwać
zaćmienia. Nie będziesz przecież stał przed domem prawie trzy dni — sąsiedzi (i policja)
z pewnością zainteresowaliby się Tobą. Szczegółowe informacje na temat zaćmień Algola
znajdziesz w magazynie „Sky & Telescope”. Szukaj akapitu zatytułowanego „Minima Algola”.
Znajdziesz tam daty i godziny zaćmień gwiazdy przewidywanych w ciągu kolejnych kilku
miesięcy. Jeśli tego typu wykazu nie ma w bieżącym wydaniu pisma, może to oznaczać,
że gwiazda znajduje się zbyt blisko Słońca i obserwacje w danym miesiącu nie są możliwe.
Minimum to moment, w którym gwiazdy zmienne (zarówno fizycznie, jak i optycznie) osiągają
najniższą jasność w bieżącym cyklu. Maksimum to czas, kiedy jasność gwiazdy jest najwyższa.
Zjawisko mikrosoczewkowania
Przejście odległej gwiazdy na tle gwiazdy jeszcze odleglejszej jest w kosmosie zjawiskiem
powszechnym. Oba ciała, oddalone od siebie często o setki lat świetlnych, zazwyczaj nie mają
ze sobą żadnego związku. Zdarza się jednak, że grawitacja obiektu znajdującego się bliżej
Ziemi zakrzywia światło dobiegające z obiektu dalszego — efektem tego jest zauważalne
pojaśnienie odleglejszej gwiazdy, trwające nierzadko kilka dni lub nawet tygodni. Zjawisko to,
regularnie obserwowane przez astronomów, przewidział w swojej ogólnej teorii względności
Albert Einstein. Zakrzywienie światła przez obiekt o dużych rozmiarach (np. galaktykę) nosi
nazwę soczewkowania grawitacyjnego; mikrosoczewkowanie to szczególny jego przypadek i zachodzi,
gdy światło zakrzywiane jest przez niewielki obiekt (np. gwiazdę).
Być może zastanowił Cię pewien szczegół: jak to możliwe, że udaje się wykryć moment,
w którym dwie całkowicie ze sobą niezwiązane gwiazdy ustawiają się dokładnie na linii
obserwacji z Ziemi? Gratulacje, to rozsądne pytanie. Nie chcąc zdawać się na przypadek,
astronomowie posługują się elektronicznymi kamerami teleskopowymi, które są w stanie
obserwować jednocześnie setki tysięcy, jeśli nie miliony gwiazd. Tak intensywna obserwacja
pozwala im regularnie wykrywać przejścia gwiazd na swoim tle, nawet jeśli wcześniej nie
przewidzieli tego zjawiska.
Rozdział 11: Wycieczka do gwiazd 199
Sztuka polega na tym, aby skierować teleskop w stronę, gdzie w polu widzenia znajdzie się
jednocześnie duża liczba gwiazd. Pod tym względem „ulubionymi” obiektami naukowców są
Wielki Obłok Magellana — nieodległa galaktyka satelitarna naszej Drogi Mlecznej, oraz
centrum samej Drogi Mlecznej, w którym obserwuje się olbrzymie zagęszczenie gwiazd3.
Rysunek 11.6.
Alfa Centauri
— układ po-
trójny znajdują-
cy się w prak-
tycznie
niewidocznym
na naszej sze-
rokości geo-
graficznej
gwiazdozbiorze
Centaura
Układ alfa Centauri znajduje się w odległości około 4,4 lat świetlnych od Ziemi. Proximę
Centauri, skrajny składnik układu, dzielą od naszej planety 4,2 lata świetlne.
Syriusz, znajdujący się w odległości 8,5 lat świetlnych, jest najjaśniejszą gwiazdą nocnego
nieba. Jego „oficjalna” nazwa to alfa Canis Maioris (od gwiazdozbioru Wielkiego Psa, w którym
jest widoczny, zobacz rysunek 11.7), choć znacznie częściej można spotkać się z nazwą Psia
Gwiazda. Położony na południe od równika niebieskiego Syriusz jest doskonale widoczny
3
Do światowej czołówki badań nad mikrosoczewkowaniem grawitacyjnym należą astronomowie
Uniwersytetu Warszawskiego z projektu OGLE. — przyp. tłum.
200 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Rysunek 11.7.
Syriusz —
przywódca
stada
w Wielkim Psie
Podobnie jak znaczna część gwiazd, również i Syriusz — Psia Gwiazda — ma swojego
towarzysza: Syriusza B, białego karła. Nic więc dziwnego, że po jego odkryciu w 1862 roku
przez amerykańskiego wytwórcę teleskopów Alvina Clarka jedną z propozycji nazwy dla
Syriusza B był… Szczeniak.
Według jednej z legend, a także szeregu istniejących do dziś relacji przed kilkoma tysiącami lat
Syriusz miał barwę czerwoną. Pomimo wytężonych starań naukowcom nie udało się zweryfikować
prawdziwości tej tezy pod kątem znanych dziś prawideł astrofizyki, naturalnie uznali więc
opowieść za wymysł.
Znajdującą się w odległości 500 lat świetlnych Betelgezę (alfa Orionis) trudno uznać za
sąsiadkę. Z różnych powodów cieszy się ona jednak niewątpliwą sympatią: amatorzy lubią jej
nazwę, którą wielu wypowiada z angielska jako „Beetle Juice” (sposób zresztą dobry, jak każdy
inny), profesjonaliści dla odmiany delektują się jej głęboką czerwienią. Betelgeza to czerwony
nadolbrzym, około 50 tysięcy razy jaśniejszy od Słońca. Niech nie zmyli Cię „oficjalna” nazwa
gwiazdy: Betelgeza, choć oznaczona symbolem alfa, jest dopiero drugą pod względem jasności
gwiazdą w Orionie, po Rigelu — beta Orionis.
I Ty możesz pomóc
Tysiące gwiazd, bądź to zmiennych, bądź wykazujących inne specyficzne właściwości, znajduje
się polu szczególnego zainteresowania naukowców. Ich liczba jest jednak tak olbrzymia, że
profesjonalni astronomowie nie są po prostu w stanie objąć skuteczną i systematyczną obserwacją
ich wszystkich. Oto, gdzie potrzebna jest Twoja pomoc: także i Ty możesz monitorować kilka
gwiazd, bądź to okiem nieuzbrojonym, bądź za pomocą lornetki i teleskopu.
Rozdział 11: Wycieczka do gwiazd 201
Musisz umieć wskazać określone gwiazdy i oszacować ich jasność. Niektóre gwiazdy
zmieniają swoją jasność tak znacząco (dwu-, dziesięcio- lub nawet stukrotnie), że szacunki
dokonywane okiem nieuzbrojonym w zupełności wystarczą. Powinieneś posłużyć się tu mapą
interesującego Cię obszaru nieba, na której zaznaczysz położenie określonej gwiazdy zmiennej
oraz położenie i jasność tzw. gwiazd porównania. Gwiazdy porównania (wybierz dwie) powinny
mieć stałą, znaną jasność oraz zbliżoną barwę.
AAVSO sprawuje patronat nad programami badawczymi Nova Search oraz Supernova Search,
do których — gdy Twoje umiejętności obserwacyjne nieco okrzepną — możesz dołączyć i Ty.
9 Nova Search: wszystko, czego będziesz potrzebować jako uczestnik tego programu,
to cierpliwość, dokładność i lornetka 7 × 50 lub 10 × 50 (więcej na temat lornetek
i teleskopów przeczytasz w rozdziale 3.). Po przystąpieniu do projektu otrzymasz swój
„odcinek” — fragment nieba, za którego obserwację będziesz odpowiedzialny. Twoim
zadaniem będzie uważne i systematyczne przeczesywanie go za pomocą lornetki tak
często, jak to możliwe (naturalnie jeśli pozwolą na to warunki atmosferyczne), a następnie
porównywanie zaobserwowanego układu gwiazd z układem na Twojej mapie.
W przypadku znalezienia „nowej gwiazdy” (oryginalne znaczenie łacińskiego słowa
nova), nieuwzględnionej jeszcze na mapie, powinieneś niezwłocznie powiadomić o tym
„centralę” projektu, najlepiej drogą e-mailową. Być może rzeczywiście udało Ci się
wypatrzyć nową, eksplozję mającą miejsce w określonym typie układu podwójnego
gwiazd. W takim przypadku powinieneś odczekać kilka godzin, aby przekonać się, czy
„nowa” przemieszcza się na tle innych gwiazd. Jeśli zmienia swoje położenie, Twoje
odkrycie nie jest z pewnością gwiazdą. Może to być asteroida lub słabo widoczna kometa.
Nieopierzonym amatorom nocnego nieba dość często przytrafiają się tego rodzaju
komiczne pomyłki. We wczesnych latach 50. (grubo przed wynalezieniem poczty
elektronicznej) ja i mój kolega Charlie wysłaliśmy telegram do AAVSO, informując
o odkryciu nowej podczas obserwacji przy użyciu teleskopu, przeprowadzonej z jednego
z dachów w Brooklynie. Byliśmy pewni swojego odkrycia: obiekt ani nie przemieszczał
się, ani nie widniał na posiadanej przez nas mapie. Mieliśmy jednak kosmicznego pecha:
„odkryliśmy” gwiazdę, która zupełnie przypadkowo nie znalazła się na mapie. Dla
mojego przyjaciela był to zbyt silny wstrząs: zarzucił astronomię i został prawnikiem.
N asz Układ Słoneczny jest jedynie maleńkim fragmentem galaktyki Drogi Mlecznej,
olbrzymiego systemu setek miliardów gwiazd, tysięcy mgławic i setek gromad gwiazd.
Droga Mleczna jest z kolei jednym z największych składników Grupy Lokalnej Galaktyk.
W odległości 50 milionów lat świetlnych od Ziemi znajduje się Gromada Galaktyk w Pannie
— najbliższa nam duża gromada galaktyk. Zajrzawszy głębiej w czeluść kosmosu, astronomowie
odkryli supergromady — gigantyczne struktury złożone z gromad galaktyk. Jak dotąd nie udało
się jeszcze dowieść istnienia supergromad supergromad, wiemy już jednak o strukturach
nazywanych przez astronomów Wielkimi Ścianami, będących niewyobrażalnie długimi
supergalaktykami. Znaczne połacie kosmosu wydają się być jednak wypełnione gigantyczną
kosmiczną pustką, w której unoszą się jedynie nieliczne galaktyki.
W Drogę! (Mleczną)
Posmakuj Drogi Mlecznej1! O wiele większej niż batonik o tej samej nazwie i zapewne nieco
mniej smacznej (na pocieszenie dodam, że jej centrum wygląda zupełnie jak śmietanka).
Droga Mleczna ma postać szerokiego mieniącego się miriadami gwiazd rozmytego pasa
światła, który najlepiej obserwować z dala od miasta w zimowe lub letnie noce.
Do roku 1610, kiedy to Galileusz zbudował swoją lunetę, obecność świetlistego pasa na niebie
tłumaczono na wiele mniej lub bardziej fantazyjnych sposobów. Starożytni Grecy wierzyli na
przykład, że powstał on z kropel mleka, którym Hera, żona Zeusa, karmiła Heraklesa. Galileusz,
zerknąwszy przez swój teleskop, obalił tę ciekawą teorię: Droga Mleczna to nic innego jak
niezliczona ilość niewyraźnych gwiazd zlewających się na firmamencie w rozległy, rozmyty
1
W oryg.: „Milky Way” — przyp. red.
204 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
kształt pasa. Większość pojedynczych gwiazd składających się na Drogę Mleczną jest niewidoczna
gołym okiem, jednak jako całość świecą. Wynalezienie teleskopu okazało się milowym krokiem
w zakresie obserwacji Drogi Mlecznej (jak zresztą w całej astronomii!).
Mam nadzieję, że Ci smakuje? Idźmy więc dalej: prócz rozrzuconych w kosmosie pojedynczych
gwiazd w Drodze Mlecznej aż roi się od ich gromad, takich jak Plejady i Hiady (w gwiazdozbiorze
Byka), czy widocznych jedynie dla szczęściarzy z Australii, Ameryki Południowej i innych
miejsc na południowej półkuli naszej planety przepięknych gromad NGC 4755 (noszącej
angielską nazwę Jewel Box — Szkatułka Klejnotów) w gwiazdozbiorze Krzyża Południa
lub imponującej Omega Centauri.
Rysunek 12.1.
Droga Mleczna
— galaktyka
spiralna z ra-
mionami oka-
lającymi galak-
tyczne centrum
W środkowej części Drogi Mlecznej znajduje się miejsce określane nazwą… zgadłeś: centrum.
Charakterystyczne dla centrum jest mające kształt soczewki zgrubienie centralne, wpędzające
w kompleksy najtęższych zawodników sumo. Zgrubienie to niemal sferyczna struktura
złożona z milionów, w większości czerwonych i pomarańczowych gwiazd, tkwiąca niczym
gigantyczna kula pośrodku galaktyki i sięgająca daleko powyżej i poniżej jej płaszczyzny. Pośrodku
zgrubienia w naszej galaktyce znajduje się Sagittarius A*, supermasywna czarna dziura. Na
rysunku 12.1 zaprezentowałem model Drogi Mlecznej w całej jej okazałości. Dla zachowania
czytelności rysunku zgrubienie zostało pominięte.
206 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Wielki Obłok Magellana znajduje się w odległości około 169 tysięcy lat świetlnych od naszej
Galaktyki. Od Galaktyki Andromedy dzieli nas w przybliżeniu 2,6 miliona lat świetlnych,
natomiast od najbliższej dużej gromady galaktyk — Gromady w Pannie — około 50 milionów
lat świetlnych. Droga Mleczna leży w samym centrum niewielkiej (jak na kosmiczne wielkości)
Grupy Lokalnej Galaktyk.
2
Przypominają też nieco miniaturowy wóz i przez niektórych bywają błędnie uznawane za Mały Wóz
— przyp. tłum.
208 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
i sprawdź, ile gwiazd jesteś w stanie dostrzec. Najjaśniejszą gwiazdą gromady jest eta
Tauri (3m), nazywana również Alkione (zajrzyj do rozdziału 1., jeśli chcesz przeczytać
więcej na temat jasności gwiazd).
Rysunek 12.2.
Czerwony
olbrzym
Aldebaran
(alfa Tauri)
w gwiazdozbio-
rze Byka
Również miłośnicy nocnego nieba z półkuli południowej nie powinni mieć powodów do narzekań:
Typowa gromada kulista zawiera od stu tysięcy do miliona lub więcej gwiazd, „sprasowanych”
w kształt kuli (stąd nazwa) o średnicy od 60 do 100 lat świetlnych. Charakterystyczną właściwością
tego typu struktur jest rosnąca koncentracja gwiazd w miarę zbliżania się do centrum gromady
(zobacz rysunek 12.3). Duży stopień zagęszczenia gwiazd oraz ogromna ich liczba odróżniają
gromady kuliste od otwartych.
Rysunek 12.3.
Gromada
kulista G1
(Mayall II)
w Galaktyce
Andromedy
Kolejną zasadniczą różnicą pomiędzy oboma typami gromad jest ich położenie w galaktyce:
gromady otwarte znajdują się na w dysku galaktycznym — obszarze o dużej zawartości gazów
międzygwiazdowych. Tymczasem gromady kuliste rozłożone są sferycznie wokół centrum
Drogi Mlecznej. Najwięcej gromad kulistych spotyka się w kierunku ku środkowi Galaktyki,
część z nich jest rozsiana w pewnym oddaleniu od płaszczyzny galaktyki, zarówno powyżej
niej, jak i poniżej, i łatwo poddaje się obserwacji.
210 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Obserwatorzy nieba rezydujący na półkuli północnej mogą poczuć się zawiedzeni: ich koledzy
z antypodów mają bowiem „wyłączność” na dwie zdecydowanie największe i najefektowniejsze
gromady kuliste:
Obszary H II, mgławice ciemne, wielkie obłoki molekularne i znaczna część mgławic refleksyjnych
znajdują się w obrębie dysku galaktycznego Drogi Mlecznej lub w jego pobliżu.
Rysunek 12.4.
Mgławica
Pierścień
w konstelacji
Lutni. Pozornie
sferyczna,
również i ona
jest bipolarna
Ciekawa rzecz: badane intensywnie przez astrofizyków mgławice protoplanetarne wydają się być
jednocześnie spokrewnione i… niespokrewnione z mgławicami planetarnymi. Jednym z typów
mgławicy protoplanetarnej jest wczesna faza mgławicy planetarnej — faza obserwowana
w czasie śmierci gwiazdy (tylko nie pomyl jej z Gwiazdą Śmierci w Gwiezdnych Wojnach).
Diametralnie innym jej rodzajem jest obłok, z którego ukształtowała się centralna gwiazda
naszego systemu planetarnego (Słońce) oraz krążące wokół niej planety. Jak widzisz,
Rozdział 12: Galaktyki: Droga Mleczna i jej kosmiczne towarzyszki 213
astronomowie posługują się tym samym terminem dla określenia dwóch kompletnie od siebie
różnych obiektów. Nikt nie jest doskonały. Obawiam się, że potrzebny nam będzie kolejny
Edwin P. Hubble, który siłą narzuci nam sensowną nomenklaturę.
Wspomnienie po supernowej
Obiekt znany jako pozostałość po supernowej powstaje w wyniku silnej eksplozji gwiazdy
i następującego po wybuchu wyrzucenia w przestrzeń międzygwiazdową ogromnych ilości
materii. W swojej początkowej fazie pozostałość po supernowej składa się niemal wyłącznie
z rozproszonego gazu pochodzącego z zewnętrznych warstw gwiazdy, które eksplodowały.
Jednak w miarę, jak gaz rozszerza się i rozchodzi w przestrzeni, zaczyna zachowywać się jak
kula śniegowa staczająca się z zaśnieżonego zbocza: pcha przed sobą i akumuluje rozrzedzony
gaz międzygwiazdowy unoszący się w przestrzeni. Po upływie kilkudziesięciu tysięcy lat,
gdy pierwotny gaz już się „zestarzeje”, pozostałość po supernowej składa się niemal wyłącznie
z materii zagarniętej w czasie jego wędrówki przez przestrzeń; składowe oryginalnej
supernowej istnieją jedynie w ilościach śladowych. Zjawisko pozostałości po supernowej
obserwować można w płaszczyźnie galaktyki lub jej sąsiedztwie.
Zła wiadomość: tych mgławic dalekiego nieba południowego nie obejrzysz ze swojego domu
w Polsce:
Rysunek 12.5.
Istnieje wiele
zróżnicowa-
nych pod
względem
kształtu i wiel-
kości typów
galaktyk
9 spiralne;
9 spiralne z poprzeczką;
9 soczewkowate;
9 eliptyczne;
9 nieregularne;
9 karłowate;
9 o małej absolutnej jasności powierzchniowej.
W dalszej części rozdziału omówię każdy z wyszczególnionych typów galaktyk, wspomnę
też o najpiękniejszych z nich pod względem obserwacyjnym. Przeczytasz również o Grupie
Lokalnej Galaktyk — „domu” naszej Drogi Mlecznej, a także o jeszcze większych strukturach
w kosmosie, takich jak gromady czy supergromady.
Galaktyki spiralne wypełnia materia (gaz i pył) międzygwiazdowa, a także mnóstwo innych
kosmicznych „atrakcji”: mgławice, asocjacje typu OB, otwarte i kuliste gromady gwiazd.
We wkładce fotograficznej znajdziesz zdjęcie, na którym zostało uwiecznione zderzenie
dwóch galaktyk spiralnych.
Galaktyka spiralna z poprzeczką to odmiana galaktyki spiralnej, której ramiona nie wychodzą
bezpośrednio z centrum (zgrubienia), lecz z przeciwległych końców przechodzącego przez
zgrubienie centralne pasa gwiazd. Ta wydłużona struktura nosi nazwę poprzeczki. Poprzeczka
Rozdział 12: Galaktyki: Droga Mleczna i jej kosmiczne towarzyszki 217
to swego rodzaju „lejek”, którym do centrum galaktyki spływa gaz z jej odleglejszych
zakątków. W wyniku tego procesu powstają nowe gwiazdy, a rozmiary zgrubienia stale się
powiększają. Jak pokazano na rysunku 12.5, galaktyka tego typu nosi oznaczenie SB. Wyróżnia
się kilka jej podtypów, na zasadach analogicznych do „zwykłych” galaktyk spiralnych: galaktyki
spiralne z poprzeczką typu SBa mają masywne zgrubienia centralne, ciasno oplecione słabo
zarysowanymi ramionami, natomiast ich „koleżanki” typu SBd na odwrót: obserwuje się
niepokaźne centra i dominujące ramiona.
Galaktyki eliptyczne
Najprościej byłoby chyba powiedzieć, że galaktyki eliptyczne mają kształt piłki. Szkopuł tkwi
jednak w tym, że może to być piłka zarówno do piłki nożnej, jak i do… rugby. Innymi słowy,
galaktyka eliptyczna może mieć postać elipsy (piłka do rugby), jak i niemal doskonałego koła
(piłka do futbolu). Tego typu obiekty to prawdziwa uczta dla oka i przyznaję, że ich obserwacja
sprawia mi szczególną przyjemność. Galaktyki eliptyczne są zbudowane wyłącznie ze starych
gwiazd i zawierają jedynie śladowe, często trudne do wykrycia, ilości gazu i pyłu. W oparciu
o stopień spłaszczenia klasyfikacja Hubble’a wyróżnia kilka ich podtypów: galaktyki eliptyczne
typu E0 mają niemal idealny kształt koła, oznaczone symbolem E7 są zaś najsilniej spłaszczone
(zobacz rysunek 12.5).
Galaktyki eliptyczne to struktury, w których proces formowania się nowych gwiazd zamarł
całkowicie lub wkrótce zamrze. Próżno szukać tam obszarów H II, młodych gromad gwiazd
czy asocjacji typu OB. Wyobraź sobie, jak nudne musiałoby być życie w tego rodzaju galaktykach,
pozbawionych cieszących oczy przepięknych mgławic takich jak Wielka Mgławica w Orionie
czy miejsc, w których rodzą się nowe gwiazdy. Aż strach pomyśleć, jak nieciekawa byłaby tam
telewizja.
Jedną z możliwych przyczyn ustania procesu formowania się nowych gwiazd w galaktyce
eliptycznej może być wyczerpanie się zasobów gazu międzygwiazdowego, zużytego do
„produkcji” już istniejących gwiazd. Inną z hipotez jest „wydmuchnięcie” lub „wyssanie”
z galaktyki całego zdatnego do budowy nowych gwiazd gazu. Napisałem „zdatnego”, gdyż
niektóre galaktyki eliptyczne, choć pozbawione obszarów H II i skupisk młodych gwiazd,
wykazują obecność ekstremalnie gorącego gazu — tak gorącego i rozrzedzonego, że świeci
on wyłącznie w promieniach rentgenowskich. Z tej mąki, tj. gazu, chleba — gwiazdy
— jednak nie będzie.
W miarę jak nasze obserwacje sięgają coraz odleglejszych rejonów kosmicznych czeluści,
odkrywamy wciąż nowe przykłady wspomnianych kolizji i galaktycznych fuzji. Im bardziej
cofamy się w przeszłość, tym zjawiska te stają się powszechniejsze. Powoli staje się oczywiste,
że na wczesnym etapie ewolucji wszechświata zderzenia galaktyk miały miejsce nieustannie.
Kto wie, jak wiele znanych dziś galaktyk powstało właśnie w ten sposób?
Już sama nazwa galaktyka karłowata sugeruje nam, z jakiego typu obiektem mamy do czynienia:
to „tycie” galaktyki o średnicach nieprzekraczających kilkudziesięciu tysięcy lat świetlnych.
Wśród galaktyk karłowatych naukowcy wyodrębniają kilka podtypów: galaktyki karłowate
eliptyczne, sferoidalne, nieregularne, a także (choć ta klasyfikacja budzi pewne zastrzeżenia)
galaktyki karłowate spiralne. W dawnych czasach karły były niebywałą atrakcją, zarówno na
dworach królewskich, jak i wśród gawiedzi. Wyobraź sobie teraz, że we wszechświecie takich
galaktycznych karłów mogą być miliardy!
Duuuuże galaktyki
Do obserwacji przepysznych widoków galaktyk polecam sprzęt opisany we wcześniejszym
podrozdziale „Najpiękniejsze mgławice — gdzie ich szukać?”. Dużym galaktykom, takim jak
Galaktyka Andromedy czy Galaktyka w Trójkącie, najlepiej jest przyglądać się teleskopem
o dużej światłosile (zajrzyj do rozdziału 3.). W przypadku mniejszych obiektów polecam
teleskopy ze skomputeryzowanym kontrolerem, dzięki któremu instrument niejako samodzielnie
ustawi się na wybrany obiekt na niebie. Położenie żądanej galaktyki na tle gwiazdozbiorów
odczytasz z Norton’s Star Atlas i innych map nieba.
Oto lista najpiękniejszych, moim zdaniem, galaktyk, widocznych z północnej półkuli naszej
planety. Miej na względzie, że podana przeze mnie, najodpowiedniejsza do obserwacji danej
galaktyki, pora roku odnosi się do półkuli północnej (gdy w Polsce panuje jesień, Brazylijczycy
rozkoszują się wiosennym słońcem).
9 Galaktyka Wirowa (Messier 51) w gwiazdozbiorze Psów Gończych (zobacz rysunek 12.6).
Galaktykę Wirową dzieli od Ziemi dystans większy niż Galaktyki Andromedy i w Trójkącie,
jest ona również od nich nieco słabsza. Sięgnij po nieduży teleskop, a zaręczam Ci, że się
nie zawiedziesz. Galaktyka jest zwrócona do nas frontem, co oznacza, że jej dysk leży
niemal dokładnie pod kątem prostym do linii obserwacji z Ziemi, a my możemy podziwiać
jego wierzch (lub spód). Za pomocą silniejszego teleskopu powinieneś dostrzec jej
ramiona. Odległa o 15 milionów lat świetlnych M51 jest pierwszą galaktyką, w której
naukowcy zaobserwowali spiralną strukturę. Najlepsza pora na „łowy” to wiosenna
ciemna noc.
Rysunek 12.6.
Zdjęcie Galak-
tyki Wirowej
w świetle ul-
trafioletowym,
wykonane
przez satelitę
GALEX
9 Wielki i Mały Obłok Magellana to orbitujące wokół Drogi Mlecznej jej galaktyki
satelitarne. Wielki Obłok Magellana (jak sama nazwa wskazuje) nie tylko góruje
rozmiarami nad swoim towarzyszem, lecz również znajduje się bliżej Ziemi niż on.
Szacuje się, że od naszej planety dzieli go dystans 169 tysięcy lat świetlnych. Przez długie
lata naukowcy byli przekonani, że Wielki Obłok Magellana to najbliższy satelita Drogi
Mlecznej (dziś jednak wiemy, że ów tytuł przypada niepozornej i słabo widocznej SagDEG
— eliptycznej galaktyce karłowatej w gwiazdozbiorze Strzelca). Nawet na zdjęciach
wykonanych przy użyciu teleskopu jest ona mało wyraźna, przesłania ją bowiem pył
i gaz Drogi Mlecznej, która dodatkowo powoli wchłania SagDEG. Żegnaj Strzelcu,
choć dopiero co się poznaliśmy!
Zarówno Mały, jak i Wielki Obłok Magellana wyglądają na nocnym niebie jak niewielkie
chmury. Są wyraźne, rozległe i na wysokich południowych szerokościach geograficznych
nigdy nie zachodzą poza horyzont. Oznacza to, że wybrawszy się na południe Ameryki
Rozdział 12: Galaktyki: Droga Mleczna i jej kosmiczne towarzyszki 221
Południowej, możesz obserwować je każdej bezchmurnej nocy. „Przeczesz” je swoją
lornetką i sprawdź, jak wiele mgławic i gromad gwiazd jesteś w stanie dostrzec.
Grupa Lokalna nie jest tak rozległa, jak bywają niektóre inne skupiska galaktyk, jest jednak
domem naszej planety i największą strukturą, z którą Ziemia jest związana grawitacyjnie
(oznacza to, że pomimo nieustannego rozszerzania się wszechświata nie jest ona w stanie
„wyrwać się” z Grupy Lokalnej). Podobnie jak spajany przez grawitację Słońca (uniemożliwiającą
ucieczkę planet) Układ Słoneczny nie zmienia swoich rozmiarów, tak samo, za sprawą siły
grawitacji trzech galaktyk spiralnych i mniejszych obiektów, trzyma się w ryzach Grupa
Lokalna. Tymczasem znajdujące się poza zasięgiem przyciągania grawitacyjnego Grupy
Lokalnej wszystkie inne grupy i gromady galaktyk, a także „samotne”, odległe galaktyki,
oddalają się od nas z prędkością wyznaczoną według formuły zwanej prawem Hubble’a
(od astronoma, nie teleskopu). Więcej na temat ucieczki galaktyk przeczytasz w rozdziale 16.
Grupa Lokalna Galaktyk rozciąga się na obszarze około jednego megaparseka, a jej centrum
znajduje się w pobliżu Drogi Mlecznej. Parsek to jednostka odległości używana w astronomii
i odpowiada 3,26 roku świetlnego. Mega to z kolei przedrostek oznaczający milion. Innymi
słowy, Grupa Lokalna Galaktyk rozciąga się na przestrzeni około 3 milionów 260 tysięcy lat
świetlnych lub, jak kto woli, około 30 860 000 000 000 000 000 km. Rozmiary mogą wydawać
się niewyobrażalne, jednak w porównaniu z wielkością obserwowanego wszechświata jest to
krótki spacer.
Gromady galaktyk
Większość znanych nam galaktyk skupia się w grupach przypominających naszą Grupę
Lokalną. Tymczasem astronomowie, sięgający swymi potężnymi teleskopami coraz dalej
w głąb kosmicznych czeluści, odkryli gromady galaktyk — formacje przerastające rozmiarami
dotychczas znane nam grupy. Największe i szczególnie obfitujące w galaktyki to tzw. gromady
bogate, złożone z setek, jeśli nie tysięcy galaktyk, z których każda liczy sobie miliardy gwiazd.
Najbliższą Ziemi dużą gromadą galaktyk jest Gromada w Pannie, znajdująca się w obrębie
gwiazdozbioru o tej samej nazwie oraz sąsiedniej konstelacji Warkocza Bereniki. Gromada
jest odległa o około 50 milionów lat świetlnych i zawiera setki znanych nam galaktyk.
Gromady galaktyk znajdujemy tak daleko, jak tylko sięgają nasze teleskopy. We wszechświecie,
którego obserwację ograniczają nam przeszkody natury technicznej, znamy kilkaset miliardów
galaktyk. Nikt jednak ich jeszcze nie policzył — a przynajmniej nikt na naszej planecie.
Być może nigdy nie uda Ci się dostrzec przez swój teleskop ani jednej spośród czarnych dziur,
zaręczam Ci jednak, że gdy pochwalisz się swoim zainteresowaniem astronomią, znajomi
zasypią Cię pytaniami o nie. O czarnych dziurach wspomniałem pobieżnie w rozdziale 11.;
w tym rozdziale postaram się nieco poszerzyć temat.
Do czarnej dziury można wpaść, lecz wypaść z niej już nie sposób. Nie wydostaniesz się z niej
o własnych siłach, nawet gdybyś chciał, nie uda Ci się również zadzwonić stamtąd do domu.
E.T. może uważać się za szczęściarza, że wylądował na Ziemi, a nie w czarnej dziurze.
Aby wydostać się z czarnej dziury wszystko, co do niej wpadło, musiałoby mieć o wiele więcej
mocy, aniżeli miało kiedykolwiek. W żargonie naukowców tę „moc” określa się mianem
prędkości ucieczki. Inżynierowie kosmiczni posługują się tym terminem w odniesieniu do
prędkości, jaką należy nadać rakiecie (bądź jakiemukolwiek innemu ciału), aby opuściła ona
ziemskie pole grawitacyjne i znalazła się w przestrzeni międzyplanetarnej. Astronomowie
używają tego terminu na analogicznych zasadach, stosując go do każdego obiektu w kosmosie.
Prędkość ucieczki (nazywana też drugą prędkością kosmiczną) wynosi na powierzchni Ziemi
11,2 km/s. Im słabsza grawitacja, tym niższa prędkość ucieczki: w przypadku Marsa wynosi
ona zaledwie 5 km/s, gdy tymczasem na Jowiszu jej wartość sięga 61 km/s. Niekwestionowanymi
mistrzyniami wszechświata w tej dyscyplinie są jednak czarne dziury: ściskająca je grawitacja
jest tak ogromna, że prędkość ucieczki przekracza w ich przypadku wartość prędkości światła,
bliską 300 tysięcy km/s! Nic, nawet światło, nie jest w stanie wydostać się z czarnej dziury.
Aby tak się stało, obiekt musiałby poruszać się z prędkością większą niż prędkość światła.
Według stanu naszej wiedzy na dziś taki obiekt nie istnieje.
226 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Jak wspomniałem w rozdziale 11., naukowcy rozróżniają dwa zasadnicze typy czarnych dziur:
9 Gwiazdowa (małomasywna) czarna dziura ma masę dużej gwiazdy (od trzech do kilkuset
razy większej od Słońca). Tego typu czarna dziura powstaje po eksplozji supernowej.
9 Supermasywne czarne dziury, o masie od miliona do kilku miliardów razy większej niż
Słońce, istnieją w centrach galaktyk. Przypuszcza się, że mogą powstawać na etapie
formowania się galaktyki w wyniku połączenia się gwiazd znajdujących się blisko siebie.
Teoria ta czeka jednak dopiero na potwierdzenie.
W roku 1999 naukowcy odkryli trzeci, pośredni typ czarnej dziury. Masa takiego obiektu waha
się w przedziale od 500 do 1000 mas Słońca. Niestety, jak dotąd nie udało się ustalić, w jaki sposób
powstaje.
Horyzont zdarzeń
Horyzont zdarzeń to sferyczna powierzchnia otaczająca czarną dziurę (zobacz rysunek 13.1).
Po jego przekroczeniu obiekt nie może już wydostać się z wnętrza czarnej dziury, przestaje też
być widoczny dla obserwatora spoza niej. Analogicznie wydarzenia zachodzące poza obrębem
czarnej dziury nie są widoczne spoza linii horyzontu zdarzeń.
Rozmiar horyzontu zdarzeń ściśle zależy od masy samej czarnej dziury: gdy jej masa ulegnie
podwojeniu, podwoi się również średnica horyzontu zdarzeń. Gdyby naukowcom udało się
ścisnąć Ziemię tak mocno, że przekształciłaby się w czarną dziurę (na szczęście nie potrafimy
tego, a gdybyśmy jakimś sposobem rzeczywiście tego dokonali, raczej nie miałbym okazji,
żeby zdradzić Ci metodę), naszą planetę otoczyłby horyzont zdarzeń o średnicy około 2 cm.
W tabeli 13.1. znajdziesz rozmiary kilku odkrytych czarnych dziur. Może zechcesz
przymierzyć którąś z nich?
Rozdział 13: Skok w czarną dziurę i na kwazary 227
Rysunek 13.1.
Jedna z kon-
cepcji czarnej
dziury. Strzałki
symbolizują
wpadającą
do jej wnętrza
materię
Jak do tej pory naukowcy nie odkryli jeszcze czarnej dziury o masie mniejszej niż trzykrotność
masy Słońca i średnicy 18 km.
Niektórzy matematycy wysuwają tezę, że w pobliżu osobliwości musi znajdować się tunel
czasoprzestrzenny — korytarz łączący czarną dziurę z innym wszechświatem. Teoria tuneli
czasoprzestrzennych stała się inspiracją dla wielu pisarzy i filmowców gatunku science fiction,
jednak ich dzieła to wyłącznie wytwór wyobraźni, niemający potwierdzenia w namacalnych
faktach. Większość naukowców uważa nawet, że tunele czasoprzestrzenne nie istnieją, a nawet
gdyby istniały, nie znamy sposobu, aby do nich zajrzeć.
228 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Kolejna teoria głosi, że w miejscu, w którym hipotetyczny tunel czasoprzestrzenny łączy czarną
dziurę z innym wszechświatem, znajduje się biała dziura — punkt, przez który z osobliwości
do owego innego świata przelewają się ogromne ilości energii i materii. Również i ta koncepcja
wydaje się być jedynie wymysłem, nawet jednak gdyby była prawdziwa, musielibyśmy
przedsięwziąć podróż do innego wszechświata, aby ją zweryfikować (pomyśl tylko, ile punktów
zdobyłbyś w programie „Frequent Flyer”).
Podróże do innych wszechświatów (o ile te w ogóle istnieją) to jak na razie jedynie domena
autorów książek i filmów fantastycznych. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby to w naszym
wszechświecie poszukiwać białych dziur, z którymi łączą się tunele czasoprzestrzenne z innych
kosmosów. Jak do tej pory nie udało się odkryć żadnej.
Jeden z naukowców wysunął kiedyś tezę, że białymi dziurami mogą być kwazary. Współczesna
astronomia doskonale poradziła sobie jednak z wytłumaczeniem tego zjawiska (ja z kolei
wytłumaczę je w podrozdziale „Kwazary: zabawa definicjami”). Szukamy zatem dalej.
Nie możemy więc wypatrzyć czarnej dziury przez teleskop, możemy jednak — za pomocą
teleskopu rentgenowskiego wyniesionego w przestrzeń kosmiczną — wykryć promieniowanie
emitowane przez dysk akrecyjny. Promienie Roentgena nie są w stanie przeniknąć ziemskiej
atmosfery, takie umiejscowienie teleskopu jest więc koniecznością.
Istnieją również „nagie” czarne dziury, pozbawione wirującego wokół siebie dysku
akrecyjnego. Dopóki nie przejdą one na tle poddawanej obserwacji gwiazdy lub galaktyki,
astronomowie nie są w stanie ich dostrzec. O obecności czarnej dziury w przestrzeni świadczy
jednak w tym przypadku wpływ jej grawitacji na światło emitowane przez obiekt w tle (przez
krótki czas może on wydawać się obserwatorowi jaśniejszy; wspominam o tym w rozdziale 11.,
opisując zjawisko mikrosoczewkowania). Taka sytuacja zdarza się jednak niezwykle rzadko
i raczej nie powinieneś spodziewać się, że ujrzysz to zjawisko przez swój domowy teleskop.
Rozdział 13: Skok w czarną dziurę i na kwazary 229
Zakrzywienie czasoprzestrzeni
Czarną dziurę można rozpatrywać również w kategoriach miejsca, w którym deformacji ulegają
czas i przestrzeń. Linia prosta, definiowana przez fizyków jako tor promienia światła poruszającego
się w próżni, ulega w sąsiedztwie czarnej dziury zakrzywieniu. Obserwator znajdujący się w dużej
odległości od czarnej dziury zauważy również w jej pobliżu anomalie czasu.
Biorąc pod uwagę te niezwykłe i fascynujące właściwości czarnych dziur, zapewne nie dziwi Cię
już, dlaczego naukowcy z taką pasją oddają się ich badaniom. Najlepiej z bezpiecznej odległości.
230 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
9 Dawna definicja: kwazar (ang. quasar; akronim od quasi-stellar radio source, dosł. „obiekt
gwiazdopodobny emitujący fale radiowe”) to będące źródłem promieniowania radiowego
ciało niebieskie, które obserwowane przez zwykły, odbierający światło widzialne
teleskop przypomina gwiazdę (zobacz rysunek 13.2). Autorem tej definicji jest mój
przyjaciel, fizyk, dr Hong-Yee Chiu.
9 Powyższa definicja stała się jednak niewystarczająca, ponieważ jej warunki spełnia
najwyżej 10% obiektów nazywanych kwarzami. Pozostałe 90% nie emituje promieniowania
radiowego — astronomowie nazywają je „radiowo cichymi”.
9 Definicja współczesna: kwazar to jasny obiekt usytuowany w centrum galaktyki, emitujący
przeciętnie w czasie 1 sekundy około 10 bilionów razy więcej energii niż Słońce,
a którego emisje charakteryzuje wysoka zmienność we wszystkich długościach fali.
Rysunek 13.2.
Kwazar świeci
10 bilionów
razy jaśniej
od Słońca
Linijkę poproszę
Wszystkie bez wyjątku kwazary emitują promienie rentgenowskie. Co dziesiąty wytwarza silne
fale radiowe, niektóre są również źródłem promieniowania ultrafioletowego, podczerwonego
i światła widzialnego. Emisje promieniowania kwazara charakteryzuje duża zmienność w skali
lat, miesięcy, tygodni, a nawet dni.
Rozdział 13: Skok w czarną dziurę i na kwazary 231
Fakt, iż jasność kwazara zmienia się znacząco nawet w ciągu jednego dnia, nasunął naukowcom
niezwykle ważne spostrzeżenie: kwazar nie może być większy niż 1 dzień świetlny, tj. dystans,
jaki światło przebywa w próżni w czasie 24 godzin. 1 dzień świetlny to „zaledwie” niecałe
26 miliardów kilometrów, a to oznacza, że kwazar, wytwarzający energię równą 10 bilionom
Słońc (lub stukrotnie przewyższającą energię całej Drogi Mlecznej), jest niewiele większy od
naszego systemu planetarnego, będącego zaledwie niewielkim skrawkiem naszej Galaktyki.
Kwazar znacznie większy niż 1 dzień świetlny nie byłby w stanie tak znacząco zmieniać swojej
jasności w tak krótkich odstępach czasu. Czy potrafisz wyobrazić sobie słonia machającego
uszami tak szybko jak koliber skrzydełkami?
Piękne zdjęcia dżetów emitowanych przez kwazary, wykonane przy użyciu radioteleskopów
Narodowego Obserwatorium Radioastronomicznego, znajdziesz na stronie internetowej
http://images.nrao.edu/AGN/Quasars.
Silne linie widmowe są jednak istotnym wyróżnikiem wielu kwazarów i nieomylnie dowodzą
ich związków z innymi obiektami, o których opowiem w kolejnym podrozdziale.
Galaktyki aktywne:
witaj w rodzinie kwazarów
Przez długie lata po odkryciu kwazarów naukowcy spierali się na temat ich położenia: nie
mieliśmy pewności, czy znajdują się one w obrębie galaktyk, czy też poza nimi. Dziś, dzięki
ogromnemu postępowi, jaki dokonał się w dziedzinie astrofotografii, wiemy już, że kwazary
znajdują są w galaktykach. Na zdjęciach wykonywanych przez potężne instrumenty obserwacyjne
widzimy zarówno kwazary, jak i otaczające je galaktyki, zwane galaktykami-gospodarzami (ang.
host galaxy). Ponieważ kwazary osiągają jasność do 100 razy większą od swoich gospodarzy,
ci bledną w blasku swoich olśniewających gości, tak samo jak skromny pan domu wydaje się
być niewidoczny obok zaproszonej na wieczorne przyjęcie znakomitości.
232 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
9 Kwazary radiowo głośne („właściwe” kwazary) oraz radiowo ciche (około 90%
ogółu kwazarów): dwa typy zbliżonych do siebie obiektów różniących się siłą emisji
radiowej. Występują w galaktykach spiralnych, takich jak Droga Mleczna (zajrzyj do
rozdziału 12.). Nie ustalono jeszcze, czy kwazary powstają w galaktykach, czy na odwrót:
to galaktyki formują się wokół kwazarów. Naukowcy nie stwierdzili obecności kwazara
w naszej galaktyce, wiemy natomiast o istnieniu w jej centrum supermasywnej czarnej
dziury o masie 2,5 miliona razy większej od masy Słońca. Znajdziesz ją wyszczególnioną
w tabeli 13.1.
9 Niektórzy naukowcy wrzucają kwazary radiowo głośne i radiowo ciche do jednego
worka, określając je wspólną nazwą obiektów gwiazdopodobnych.
9 Kwazary o silnej zmienności (ang. optically violently variable quasars, OVV) to obiekty,
których strugi (dżety) są skierowane bezpośrednio w stronę Ziemi. Charakterystyczne
dla nich są jeszcze szybsze i gwałtowniejsze zmiany jasności aniżeli w przypadku
„zwykłych”, najczęściej występujących kwazarów. Wyobraź sobie strażaków polewających
wodą z sikawki człowieka, którego ubranie zajęło się ogniem. Choć dla obserwatora
z boku ciśnienie wody w wężu wydaje się stałe, człowiek nią polewany odczuwa każdą,
nawet najmniejszą jego zmianę, każdą fluktuację jej przepływu. Kwazary o silnej
zmienności to „sikawki” wśród kwazarów: „pluskają” najbardziej.
9 Lacertydy: w żargonie astronomów obiekty typu BL Lacertae (nazywane często BL Lac)
od nazwy pierwszego odkrytego obiektu tego typu — BL Lac — znajdującego się
w gwiazdozbiorze Jaszczurki. BL Lac zmienia swoją jasność i pierwotnie był uznawany
za typową gwiazdę zmienną (na fotografiach nieba wygląda jak gwiazda). Dopiero
w 1968 roku amerykański astronom John L. Schmitt zidentyfikował obiekt jako zmienne
radioźródło, dzięki czemu jego klasyfikacja uległa zmianie na aktywne jądro galaktyki.
Dzięki rozwojowi technologicznemu możliwe stało się sfotografowanie jego galaktyki-
gospodarza, która do tej pory niknęła w oślepiającym blasku BL Lac.
W odróżnieniu od innych typów kwazarów lacertydy charakteryzują się słabymi, a bywa,
że i niewidocznymi liniami widmowymi. Również emitowane przez nie fale radiowe
cechują się silniejszym spolaryzowaniem aniżeli w przypadku innych, radiowo głośnych
kwazarów (z wyjątkiem kwazarów o silnej zmienności, będących niekiedy skrajnym
przykładem lacertydów) — polaryzacja oznacza w tym przypadku tendencję do oscylowania
fal w określonym kierunku w miarę, jak przemierzają one przestrzeń. Fale niespolaryzowane,
rozchodząc się w przestrzeni, przesuwają się równomiernie we wszystkich kierunkach.
Jak mówi porzekadło: „w nocy każda kotka szara”. Podobnie w przypadku lacertydów:
aby móc odróżnić je od kwazarów radiowo głośnych, należy sprawdzić ich polaryzację.
Rozdział 13: Skok w czarną dziurę i na kwazary 233
9 Blazary: klasa blazarów obejmuje mające wiele cech wspólnych kwazary o silnej
zmienności oraz lacertydy. Oba te typy obiektów cechują znaczne wahania jasności,
ich dżety skierowane są bezpośrednio w kierunku Ziemi, oba są też radiowo głośne.
Czy rzeczywiście potrzeba nam osobnej klasy na oznaczenie kwazarów o silnej
zmienności oraz obiektów typu BL Lac? Nie jestem o tym do końca przekonany. Mój
przyjaciel, dr Hong-Yee Chiu, stał się sławny w świecie naukowym za ukucie terminu
„kwazar”. Termin „blazar” wymyślił z kolei kilka lat później jego przyjaciel, profesor
Edward Spiegel. Jeśli więc odkryjesz jakiś nowy, nieznany typ obiektu lub napiszesz
jedną z czołowych prac na jego temat, być może dostąpisz zaszczytu nadania mu nazwy.
Pamiętaj: proste dodanie końcówki „-ar” do Twojego nazwiska nie jest uznawane; nazwa
powinna nawiązywać do właściwości fizycznych nowo odkrytego obiektu, a nie opiewać
odkrywcę.
Znajdujące się w sąsiedztwie supermasywnej czarnej dziury gwiazdy krążą wokół centrum
galaktyki macierzystej z ogromnymi prędkościami. Pomiar ich prędkości to jedno z narzędzi,
którymi posługują się astronomowie w celu obliczenia masy czarnej dziury. Ustalenie ich
prędkości, a także prędkości obłoków gazowych orbitujących wokół czarnych dziur, jest
możliwe dzięki pomiarowi przesunięć dopplerowskich w widmie ich światła. Nie byłoby to
możliwe, gdyby nie potężne teleskopy, takie jak teleskop Hubble’a (więcej na temat efektu
Dopplera przeczytasz w rozdziale 11.). Prędkości wskazują nam masę centralnego obiektu.
W pewnej odległości od centrum małomasywnej czarnej dziury gwiazdy orbitują w wolniejszym
tempie.
W przypadku kwazara lub dużych rozmiarów radiogalaktyki mającej postać galaktyki eliptycznej
supermasywna czarna dziura może mieć masę ponad miliard razy większą niż masa Słońca.
W galaktykach Seyferta masa czarnej dziury jest równa masie około miliona Słońc.
234 Część III: Stare, dobre Słońce i inne gwiazdy
Galaktyki aktywne świecą za sprawą czarnych dziur, a raczej zasysanej przez nie materii. Aby
emitować światło, kwazar potrzebuje rocznie materii odpowiadającej masie dziesięciu Słońc.
Gdyby z jakichś przyczyn dopływ materii do czarnej dziury ustał, ona sama przestałaby ujawniać
swoje istnienie poprzez otaczający ją blask, obecność fal radiowych, dżetów o ogromnej prędkości
czy silnego promieniowania rentgenowskiego. Podobnie jak dzieci, które aby zachować
aktywność w czasie dalszych lekcji, potrzebują drugiego śniadania, tak samo otoczenie czarnej
dziury świeci jedynie wtedy, gdy dostarczana jest jej materia w wystarczających ilościach.
Niewykluczone, że supermasywne czarne dziury czają się w centrach znacznej części galaktyk,
jednak w większości przypadków materia nie wpada w ich żarłoczne paszcze. Co za tym idzie,
kwazary i inne typy aktywnych jąder obserwujemy jedynie w niewielkiej części galaktyk.
W tej części…
Z ajrzyj tu, jeśli potrzebujesz odmiany, czegoś, co pobudzi Twój
umysł prowokującymi do myślenia koncepcjami i teoriami. Zaszyj
się w łóżku z czymś na rozgrzewkę i zanurz się w pasjonujący świat
poszukiwań pozaziemskiej inteligencji (SETI). Ciekawi Cię, czy
naukowcom udało się znaleźć jakiekolwiek ślady istnienia małych zielonych
ludzików? Dowiedz się o ciemnej materii, ciemnej energii i antymaterii
(zgadza się, antymateria istnieje w realnym świecie, nie tylko w umysłach
twórców gatunku science fiction). A gdy stwierdzisz, że jesteś już
gotowy, wybierz się w podróż przez czas: poznaj początki wszechświata,
jego teraźniejszość, jak i przyszłość.
Rozdział 14: Czy ktoś tam jest? SETI i pozasłoneczne układy planetarne 237
Rozdział 14
Jaka jest jednak opinia naukowców? Czy życie pozaziemskie rzeczywiście istnieje? Większość
badaczy skłania się ku tej tezie, niektórzy nawet szukają na to dowodów. Jeden z najbardziej
znanych projektów naukowych mających na celu nawiązanie kontaktu z istotami pozaziemskimi
znany jest pod nazwą SETI (rymuje się z „yeti”), od jego angielskiej nazwy Search for
Extra-Terrestrial Intelligence (Poszukiwania Pozaziemskiej Inteligencji). Istnieją również inne
programy, takie jak poszukiwanie prymitywnych form życia na Marsie i niektórych księżycach
planet zewnętrznych, projekt SETI stawia sobie jednak najambitniejsze cele: odnalezienie
pozaziemskich cywilizacji posiadających zdolność emitowania w przestrzeń kosmiczną sztucznie
wytworzonych sygnałów.
Dlaczego tak wielu naukowców bierze za pewnik istnienie inteligentnych form życia poza
Ziemią? To optymistyczne nastawienie bierze się głównie z faktu, iż w skali kosmosu nasza
planeta nie wyróżnia się niczym szczególnym. Również i Słońce jest ważne jedynie z ziemskiej
perspektywy — we wszechświecie jest ono typowym średniakiem. Już w samej Drodze
Mlecznej znajduje się 10 miliardów podobnych gwiazd. Jeśli ta liczba nie robi jeszcze na Tobie
wrażenia, wiedz, że w polu widzenia naszych teleskopów jest ponad 100 miliardów innych
galaktyk. Zmierzam do tego, że w obserwowanym przez nas wszechświecie jest więcej planet
typu słonecznego niż źdźbeł trawy na Ziemi. Założenie, że jedynie na naszym źdźble może
wydarzyć się coś interesującego, jest (by ująć to delikatnie) dość śmiałe. Dla naszego — Ziemian
— poczucia wartości będzie to może mało budujące, ale musimy uzmysłowić sobie, że Ziemia
wcale nie musi być rozumnym pępkiem wszechświata.
238 Część IV: Nasz niezwykły wszechświat
W jaki sposób odnaleźć naszych kosmicznych braci? Nie możesz ot tak, po prostu, odwiedzić
ich w ich odległych domostwach. Podróż statkiem kosmicznym do odległych systemów
planetarnych to sprawa prosta jedynie w studiach filmowych Hollywood. Z naukowego
punktu widzenia jest to wyzwanie, któremu dziś nie jesteśmy w stanie sprostać. Wydajność
konstruowanych obecnie napędów pozwala na osiągnięcie zawrotnej, mogłoby się wydawać,
prędkości ponad 45 tysięcy kilometrów na godzinę. Tymczasem, aby dolecieć napędzanym
nimi wahadłowcem do alfa Centauri, najbliższego „przystanku” na drodze do gwiazd, potrzeba
byłoby tysiącleci. Szybsze rakiety, konstruowane w celach teoretycznych, potrzebowałyby
mniej czasu, jednak kosztem ogromnych ilości zużywanego paliwa.
Minęło już prawie pół wieku, od kiedy amerykański astronom Frank Drake podjął pierwsze
próby nawiązania kontaktu z Obcymi. Jak dotychczas naszym teleskopom nie udało się wychwycić
ani jednego sygnału, który bez najmniejszych wątpliwości pochodziłby od pozaziemskich istot
rozumnych. Miejmy jednak na uwadze, że do tej pory nasze poszukiwania były znacznie
ograniczone. Wraz z postępem technologicznym (i mam nadzieję, że również ze wzrostem
nakładów) nasze szanse na sukces rosną. Niewykluczone, że któregoś dnia astronomowie
odbiorą niezidentyfikowany sygnał z ciemnych głębin kosmosu. Kto wie, może zaszyfrowana
w nim będzie cenna lekcja: sens życia albo przynajmniej wytłumaczenie nieznanych nam praw
fizyki? Jedno jest natomiast pewne: uświadomimy sobie dzięki temu, że nie jesteśmy jedynymi
dziećmi na kosmicznym placu zabaw.
Podczas eksperymentu Drake’owi nie udało się co prawda usłyszeć głosów Obcych, jednak
jego prace wywołały w środowisku naukowym olbrzymi oddźwięk, wzbudzając entuzjazm
do poszukiwań. Rok później, w listopadzie 1961 roku, podczas pierwszej konferencji
w ramach nowego programu SETI Drake zaproponował słynne równanie wyznaczające liczbę
możliwych do zaobserwowania cywilizacji zamieszkujących naszą Galaktykę. Formuła znana
jest jako równanie Drake’a (entuzjaści matematyki znajdą ten nieskomplikowany i krótki wzór
w zakładce „Rozwiąż równanie Drake’a” w dalszej części rozdziału). Jej logika jest prosta.
Chodzi o to, aby obliczyć N — liczbę istniejących w Drodze Mlecznej cywilizacji, z którymi
możliwe jest nawiązanie komunikacji radiowej. N w oczywisty sposób zależy od liczby nowych
gwiazd powstających co roku w Galaktyce, pomnożonej przez liczbę gwiazd posiadających
systemy planetarne, pomnożonej przez liczbę… wystarczy, zainteresowani przeczytają
o tym w zakładce.
Rozdział 14: Czy ktoś tam jest? SETI i pozasłoneczne układy planetarne 239
Rysunek 14.1.
Radioteleskop
to nic innego
jak wyspecjali-
zowana antena.
Za pomocą
czułych odbior-
ników astro-
nomowie na-
słuchują
sygnałów do-
chodzących
z głębin ko-
smosu
Dlaczego jednak wybór padł właśnie na radioteleskopy? Fale radiowe rozchodzą się z prędkością
światła i z łatwością przenikają obłoki gazowo-pyłowe w przestrzeni międzygwiezdnej.
Dodatkowo konstruowane obecnie odbiorniki radiowe charakteryzują się niezwykłą czułością,
a ilość energii niezbędnej do przesłania z gwiazdy do gwiazdy wykrywalnego sygnału radiowego
(przy założeniu, że Obcym udało się zbudować antenę o średnicy co najmniej 30 metrów)
jest nie większa niż ta, jaką pochłaniają nadajniki Twojej lokalnej stacji telewizyjnej.
Jak sama nazwa wskazuje, transmisje wąskopasmowe pojawiają się w wąskim zakresie fal
radiowych, a wytwarzać mogą je jedynie specjalnie skonstruowane nadajniki. Kwazary,
pulsary, a nawet zimny wodór — wszystkie one emitują fale radiowe, te jednak cechują się
szerokim zakresem długości fali. Wąskie strumienie transmisji to stuprocentowy dowód
istnienia nadajnika, obecność nadajnika to zaś bezdyskusyjne potwierdzenie istnienia
zaawansowanej technologicznie cywilizacji. Aby zbudować nadajnik, potrzeba bowiem nie
lada wiedzy (o lutownicy nie wspominając).
Lot feniksa
Jednym z donioślejszych eksperymentów przeprowadzonych dotychczas w ramach SETI był
projekt Phoenix, realizowany w latach 1995 – 2004 przez Instytut SETI w Mountain View
(Kalifornia). Phoenix był następcą programu Congress, prowadzonego w 1993 roku przez
NASA, również w ramach SETI (od tamtego czasu środki na realizację programów SETI
w Stanach Zjednoczonych pochodzą wyłącznie od prywatnych sponsorów).
Rysunek 14.2.
Potężny radio-
teleskop
w Arecibo na
Portoryko —
jeden z tele-
skopów biorą-
cych udział
w projekcie
Phoenix
W ramach projektu Phoenix (oraz szeregu innych projektów w ramach programu SETI)
badacze poszukiwali sygnałów emitowanych w zakresie mikrofalowym promieniowania
elektromagnetycznego. Mikrofale, oprócz najbardziej znanego zastosowania, jakim jest
podgrzewanie posiłków w kuchence mikrofalowej, są — z dwóch powodów — ulubionym
przez naukowców z SETI medium i kanałem łączności:
9 W zakresie mikrofal kosmos jest stosunkowo cichy i występuje w nim mniejsza ilość
naturalnych zakłóceń (E.T. z pewnością o tym wie).
9 Wodór, najpowszechniej występujący w kosmosie pierwiastek, emituje naturalny sygnał
na częstotliwości 1420 MHz, mieszczącej się w zakresie mikrofal. Każdy znający się na
swoim fachu „obcy” radiooperator powinien zdawać sobie sprawę z istnienia takiego
kosmicznego markera. Być może poprzez emisję sygnału o częstotliwości zbliżonej do
wodoru zechce on zwrócić naszą uwagę (bądź uwagę innej cywilizacji we wszechświecie).
Należy mieć jednak świadomość, że naukowcy nie znają dokładnej częstotliwości, na której
może pojawić się transmisja z kosmosu. Obejmując nasłuchem jak najszerszy zakres fal,
naukowcy pracujący w ramach projektu Phoenix skanowali jednocześnie miliony kanałów
(co z biegiem czasu przełożyło się na sprawdzenie miliardów kanałów dla każdej gwiazdy,
w której kierunku skierowano teleskop).
Przeczesujemy kosmos
— inne projekty w ramach SETI
Oto kilka spośród najważniejszych, realizowanych obecnie projektów w ramach SETI:
9 SERENDIP — Search for Extraterrestrial Radio Emissions from Nearby Developed Intelligent
Populations (Poszukiwania Pozaziemskich Emisji Radiowych z Pobliskich Inteligentnych
i Zaawansowanych Technologicznie Cywilizacji) to program działający od 1978 roku
przy Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Naukowcy pracujący przy projekcie
wykorzystują radioteleskop w Arecibo, „podłączając” się do wykonywanych przez instrument
obserwacji. W ten sposób prowadzą oni nasłuch niezależnie od tego, czy teleskop w danej
chwili skierowany jest w kierunku pulsara, kwazara czy innych, naturalnych obiektów.
Pozornie chaotyczne i pozbawione planu poszukiwania mają jednak niepodważalną
korzyść: materiał badawczy jest pozyskiwany bez przerwy, każdego dnia.
9 Southern SERENDIP (SERENDIP Południowy) prowadzony przez australijską
„rezydenturę” programu SETI — SETI Australia Centre w Nowej Południowej Walii.
Centrum wykorzystuje 64-metrowy radioteleskop zlokalizowany w Parkes, kilkaset
kilometrów na zachód od Sydney, w okolicy pełnej komarów i owiec. Zgodnie ze
specjalnością projektu również SERENDIP Południowy korzysta z urządzenia niejako
„przy okazji”, na co dzień radioteleskop jest bowiem użytkowany przez naukowców
innych instytucji badawczych, którzy decydują o wykorzystaniu urządzenia.
Rozdział 14: Czy ktoś tam jest? SETI i pozasłoneczne układy planetarne 243
Rysunek 14.3.
Po zakończeniu
budowy Allen
Telescope
Array ma
składać się
z 350 anten
rozsianych
na 130-hekta-
rowym terenie
w stanie Kali-
fornia
Choć istnieje możliwość, że sygnał świetlny nadany z odległej planety zniknie w blasku jej
gwiazdy, za pomocą zwierciadła można z łatwością skupić promień lasera. Impuls wysłany
za pomocą takiego laserowego nadajnika przez miliardowy ułamek sekundy jest bowiem
jaśniejszy niż gwiazda! Poszukiwanie komunikatów optycznych nadawanych za pomocą
błysków nie jest więc pozbawione sensu. Naukowcy pracujący w ramach Optical SETI
przećwiczyli swoje teleskopy na kilku tysiącach pobliskich gwiazd. Jak dotąd — bez skutku.
Pomimo tych zniechęcających trudności naukowcom udało się odkryć planety poza Układem
Słonecznym. Dokonali tego jednak, nie wypatrując ich na zdjęciach, lecz:
Dzięki tej technice, znanej jako obserwacja tranzytów, udało się potwierdzić istnienie kilkudziesięciu
planet pozasłonecznych, jednak większość tego typu obcych światów, zaobserwowana od 1995
roku, zawdzięcza swoje odkrycie drugiej z metod: pomiarowi niewielkich ruchów gwiazd na
sferze niebieskiej, wywołanych przez krążące wokół nich planety.
Gwiazda i krążąca wokół niej planeta obiegają wspólny środek masy, a to oznacza, że oba
obiekty poruszają się. Orbitując, znajdują się w zasięgu swojego oddziaływania grawitacyjnego.
Jednym słowem, gwiazda przyciąga planetę, powodując jej ruch, i na odwrót: planeta przyciąga
gwiazdę, sprawiając, że ta zmienia swoje położenie, to zbliżając się do Ziemi, to oddalając się
od niej. Masa planety jest o wiele mniejsza aniżeli masa gwiazdy, zatem prędkość przemieszczania
się w przypadku tej ostatniej jest zazwyczaj niewielka i wynosi około 80 km/h (prędkość
planety może przekraczać wartość 16 000 km/h). Wyposażeni w precyzyjne spektroskopy
— urządzenia, które za pomocą wbudowanego pryzmatu rozszczepiają wpadające do nich
światło białe na barwy składowe — astronomowie „polują” na niewielkie anomalie w postaci
efektu Dopplera (więcej szczegółów na jego temat znajdziesz w rozdziale 11.), spowodowane
nieznacznymi zmianami położenia gwiazdy. Dzięki analizie tego leniwego „kołysania się”
gwiazd udało się jak do tej pory odkryć około 300 planet pozasłonecznych.
wykonanie pełnego obiegu wokół swojego słońca zajmuje jej zaledwie dwa dni. Astronomowie
obliczyli następnie, że odległość dzieląca planetę od jej gwiazdy macierzystej to zaledwie około
8 milionów kilometrów (zobacz rysunek 14.4), tj. ponad siedem razy bliżej niż odległość, w jakiej
obiega Słońce Merkury. Według obliczeń temperatura na powierzchni gazowej planety-giganta
wynosi około 1000ºC. Wartość przemieszczania 51 Pegasi wskazuje, że masa planety jest
równa co najmniej połowie masy Jowisza. Planetę, nazwaną oficjalnie 51 Pegasi b, astronomowie
z oczywistych powodów wkrótce zaczęli określać mianem gorącego jowisza.
Rysunek 14.4.
Artystyczna wi-
zja „gorącego
jowisza” orbi-
tującego wokół
51 Pegasi
Większość nowo odkrywanych planet krąży wokół swoich gwiazd po orbicie daleko większej
aniżeli opisywana 51 Pegasi b. To dobra wiadomość dla tych, którzy wierzą, że we wszechświecie
istnieją systemy planetarne podobne do naszego. Wiele z odkrytych wcześnie planet spoza
Układu Słonecznego to właśnie „gorące jowisze”, co skłoniło niektórych do refleksji, iż nasz
układ planetarny (w którym planety olbrzymy takie jak Jowisz znajdują się w dużej odległości
Rozdział 14: Czy ktoś tam jest? SETI i pozasłoneczne układy planetarne 247
od Słońca) jest rzadkością i swego rodzaju ewenementem. Wraz z kolejnymi odkryciami
okazywało się jednak, że planet pozasłonecznych o orbitach podobnych do planet Układu
Słonecznego jest o wiele więcej.
Ypsilon Andromedae, odległa od Ziemi o 44 lata świetlne gwiazda typu widmowego F, stała
się tym samym pierwszą poza Słońcem normalną gwiazdą (tj. emitującą światło i „napędzaną”
na drodze fuzji termojądrowej), posiadającą regularny system planetarny (więcej szczegółów
na temat typów gwiazd znajdziesz w rozdziale 11.). Krążące wokół Ypsilon Andromedae
planety charakteryzują się dużymi masami; wynoszą one odpowiednio: 0,7, 2,1 oraz 4,6 masy
Jowisza. W przeciwieństwie do 51 Pegasi b planety Ypsilon Andromedae obiegają swoją
gwiazdę w znacznej odległości: rozmiary orbit dwóch zewnętrznych z nich mają promień
porównywalny z orbitami Wenus i Marsa.
Taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny. Technika, za pomocą której odkryto
dotychczas większość planet pozasłonecznych (poszukiwanie przemieszczeń gwiazd poprzez
wykorzystanie efektu Dopplera i analizę widma emitowanego przez nie światła), sprawdza się
doskonale w przypadku masywnych obiektów krążących w bliskiej odległości wokół swoich
gwiazd macierzystych. Poszukiwania planet w kosmosie dzisiejszymi metodami można
porównać do przelotu helikopterem nad afrykańską sawanną — bez trudu dostrzeżemy słonie
i nosorożce, jednak moskity i węże z pewnością umkną naszej uwadze. Naukowcy odkrywają
248 Część IV: Nasz niezwykły wszechświat
duże planety, ponieważ tylko takie są w stanie odnaleźć. Mniejsze obce światy są prawdopodobnie
jeszcze bardziej liczne, lecz dopóki nie uda nam się skonstruować całkowicie nowych typów
teleskopów, wypatrzenie mniejszych planet pozasłonecznych będzie arcytrudnym zadaniem.
W marcu 2009 roku NASA umieściła na orbicie sondę Kepler — teleskop orbitalny, którego
zadaniem będzie potwierdzić, czy mniejsze planety pozasłoneczne są we wszechświecie tak
liczne, jak przypuszczamy. W czasie trwania misji (jej długość zaplanowano na co najmniej
trzy i pół roku) urządzenie obserwować będzie obszar nieba zawierający około 100 tysięcy
nieodległych gwiazd, wypatrując ich okresowych zaćmień wywołanych przejściami okrążających
je planet. Oczekuje się, że dzięki technice obserwacji tranzytów uda się odkryć szereg planet
o rozmiarach zbliżonych do Ziemi. Na efekty misji musimy jednak jeszcze poczekać.
Gdyby okazało się, że planety typu ziemskiego występują w kosmosie powszechnie, kolejnym
krokiem będzie próba ustalenia, czy na którejś z nich powstało życie. Odpowiedź na to pytanie
może być o krok, jeśli tylko powiodą się ambitne plany budowy nowych, zdolnych do wykrywania
planet pozasłonecznych wielkością zbliżoną do Ziemi teleskopów orbitalnych: Terrestrial
Planet Findera, projektowanego przez NASA, oraz Darwina Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Szanse na to, że uda się umieścić je na orbicie przed rokiem 2020, są jednak nikłe.
Najnowocześniejsze przyrządy pozwolą wychwycić światło odbijane przez planety pozasłoneczne,
a następnie dokonać analiz składu ich atmosfer. Tlen lub metan, znaleziony w dużych
ilościach na którymś z tych odległych światów, pozwoli nam domniemywać, że może tam
występować życie. Nie trzeba dodawać, że zbudowanie teleskopu orbitalnego jest znacznie
łatwiejsze niż wysłanie statku federacji w misję zwiadowczą.
Dziękuję dr. Sethowi Shostakowi, pełniącemu funkcję Senior Astronomer w Instytucie SETI
w Mountain View, za pomoc w czasie pracy nad tym rozdziałem.
Rozdział 15
G wiazdy i galaktyki, które przydają nocnemu niebu jego urzekającego blasku, to zaledwie
niewielki ułamek wypełniającej wszechświat materii. W kosmicznych czeluściach kryje
się bowiem więcej, o wiele więcej.
W tym rozdziale przedstawię Ci koncepcję ciemnej materii. Opowiem Ci, dlaczego astronomowie
są przeświadczeni o jej istnieniu, opiszę również eksperymenty, które mają za zadanie rzucić
więcej światła na ten tajemniczy, niewidzialny składnik wszechświata. Przyjrzymy się tu także
innemu z egzotycznych typów materii kłębiącej się w kosmosie: antymaterii. Tak, to nie
pomyłka, antymateria istnieje nie tylko w książkach science fiction, ale również i w realnym
świecie. Przekonasz się, że jest to temat tak samo fascynujący jak w powieściach i filmach
z gatunku fantastyki naukowej.
Ów niewidzialny składnik kosmosu, znany jako ciemna materia, pełni funkcję „grawitacyjnego
kleju” spajającego wirującą z olbrzymią prędkością galaktykę. „Klej” nie dopuszcza do
rozproszenia się poszczególnych jej elementów, a jednocześnie wiąże ze sobą poruszające się
w zawrotnym tempie galaktyki w gromadzie. Przypuszcza się, że ciemna materia miała duży
udział w formowaniu się wszechświata, jaki znamy dziś: pajęczej sieci niewyobrażalnie długich
supergromad galaktyk oddzielonych od siebie gigantycznym bezkresem pustek (zajrzyj do
rozdziału 12.). Co więcej, może mieć decydujący wpływ na ostateczne losy naszego uniwersum.
Jeśli założenia przyjęte przez naukowców są słuszne, co najmniej 90% (być może nawet 99%)
materii we wszechświecie stanowi ciemną materię. Cóż za rozczarowanie — świat, który
widzisz, gdy wycelujesz w nocne niebo swój teleskop lub gdy zadrzesz głowę w kierunku
jarzących się w górze gwiazd i galaktyk, to zaledwie ułamek tego, co znajduje się tam
w rzeczywistości. Jeśliby posłużyć się terminologią żeglarską, można by porównać galaktyki
do piany unoszącej się na niezmierzonym oceanie ciemnej materii.
250 Część IV: Nasz niezwykły wszechświat
Zwicky doszedł do wniosku, że w gromadzie musi istnieć jakiś rodzaj niewidzialnej materii,
która zapewnia owo konieczne, a brakujące przyciąganie grawitacyjne.
Naukowcy brali za pewnik, że ruchem gwiazd wokół centrum galaktyki spiralnej rządzą takie
same prawa jak ruchem planet naszego systemu wokół Słońca. Zgodnie z zaproponowaną
przez Newtona teorią grawitacji planety zewnętrzne (np. Uran, Neptun) obiegają Słońce
wolniej aniżeli planety wewnętrzne: Merkury, Wenus i Ziemia. Na takiej samej zasadzie
gwiazdy znajdujące się w galaktykach spiralnych miałyby obiegać ich środki wolniej niż
gwiazdy usytuowane bliżej zgrubienia. Wyniki badań Rubin i Forda świadczą jednak o czymś
zgoła przeciwnym. Galaktyka po galaktyce — za każdym razem ze zdumieniem stwierdzali,
że gwiazdy położone na jej peryferiach poruszają się tak samo szybko jak te w centrum.
Jak to możliwe, że pomimo tak niewielkiej ilości widzialnej materii-spoiwa na galaktycznych
rubieżach udaje im się osiągnąć zadziwiającą prędkość obiegu wokół centrum, a jednocześnie
w dalszym ciągu pozostają grawitacyjnie powiązane z resztą galaktyki? Biorąc pod uwagę
osiąganą przez nie prędkość, już dawno powinny były „dać drapaka”.
W centralnej części galaktyki koncentruje się przede wszystkim materia poddająca się
obserwacji. Na jej obrzeżach znajdują się jednak olbrzymie ilości materii innego typu. Każda
galaktyka spiralna jest otoczona ogromnym halo ciemnej materii. Szacuje się, że aby zapewnić
grawitacyjną spoistość gwiazd na peryferiach galaktyk z jej resztą, masa ciemnej materii musi
przewyższać masę materii widzialnej co najmniej stukrotnie. Otoczkę z ciemnej materii mają
również inne typy galaktyk (eliptyczne i nieregularne).
Rozdział 15: W głąb ciemnej materii i antymaterii 251
Pomimo iż od momentu narodzin wszechświata minęło już ponad 13,7 miliarda lat,
astronomowie są przekonani, że czas, jaki upłynął, jest niewystarczający, aby widzialna materia
samodzielnie zespoliła się w obserwowane dziś w kosmosie gigantyczne struktury.
Czy teoria zimnej ciemnej materii jest słuszna? Z grubsza zgadza się z naszą dzisiejszą wiedzą
na temat wszechświata, pojawiają się jednak również i spore rozbieżności. Dla przykładu:
teoria zakłada istnienie setek niewielkich galaktyk satelickich otaczających duże galaktyki typu
Drogi Mlecznej. Wokół naszej galaktyki próżno jednak szukać tak wielkiej ich liczby. Albo
więc leżące u podstaw teorii przewidywania okażą się prawdziwe, albo… potrzeba nam będzie
nowej teorii, która w bardziej przekonujący sposób objaśni fenomen ciemnej materii.
Niewykluczone przecież, że wokół nas aż roi się od małych, niewyraźnych galaktyk, których
współczesnymi metodami obserwacyjnymi nie jesteśmy w stanie dostrzec. Kto wie, może
niepozorne „przyćmione żarówki” kosmosu czekają wciąż na swojego odkrywcę?
Najogólniej rzecz ujmując, astronomowie wyróżniają dwa rodzaje ciemnej materii: barionową
oraz niebarionową.
Na barionową ciemną materię mogą składać się trudne do wypatrzenia obiekty zbudowane ze
znanych nam typów materii, np. asteroidy, brązowe lub białe karły (o karłach w kosmosie
przeczytasz więcej w rozdziale 11.). Owszem, masz rację: naukowcy bez problemu są w stanie
dostrzec asteroidy przemierzające nasz Układ Słoneczny czy nieodległe białe bądź brązowe
karły. Gdy jednak znajdują się daleko, w obrębie galaktycznego halo, mogą być niewykrywalne
przy użyciu współczesnych metod obserwacyjnych. Tego typu hipotetyczne obiekty
(nazywane MACHO, od ang. massive compact halo objects — masywne zwarte obiekty halo) mogą
wyjaśniać istnienie zjawiska halo wokół pojedynczych galaktyk, w dalszym ciągu nie widzimy
ich jednak wystarczająco dużo, aby uzasadniały powstanie wielkoskalowej struktury wszechświata
(o poszukiwaniach MACHO przeczytasz w dalszej części rozdziału). Osobiście nie jestem
przekonany o słuszności tej teorii.
Inni kandydaci do drużyny niebarionowej ciemnej materii są ciężsi (ich masa to w przybliżeniu
dziesięciokrotność masy protonu), lecz wciąż mało istotni z punktu widzenia ogólnej ilości
ciemnej materii w kosmosie (chyba że uda się dowieść ich występowania w dużych ilościach).
Zalicza się do nich czekających w dalszym ciągu na odkrycie kuzynów znanych już nauce
cząstek subatomowych, takich jak kwarki czy fotony. Owi, póki co hipotetyczni ich partnerzy,
są określani mianem skwarków i fotin. Istnieje wiele teorii na temat tych typów cząstek ciemnej
materii, podobnie jak koncepcji ich nazewnictwa, naukowcy określają je jednak zbiorczo jako
WIMPy, tj. słabo oddziałujące masywne cząstki (ang. Weakly Interacting Massive Particles). Więcej na
ich temat przeczytasz w dalszej części rozdziału.
Po omacku,
czyli poszukiwania ciemnej materii
W laboratoriach całego świata powstają coraz to czulsze detektory, za pomocą których
naukowcy mają nadzieję zarejestrować ulotne ślady dowodzące istnienia ciemnej materii.
Część z tych przyrządów działa na zasadzie analizy subatomowych pozostałości procesu
rozbicia atomu w gigantycznych urządzeniach zwanych akceleratorami. Tego rodzaju
eksperymentom towarzyszy uwolnienie ekstremalnych temperatur, energii i materii
o gigantycznej gęstości, co odpowiadałoby warunkom w chwilę po narodzeniu się wszechświata.
Rozdział 15: W głąb ciemnej materii i antymaterii 253
Techniki poszukiwania muszą być innowacyjne. Naukowcy „polują” przecież na cząstki, które
z definicji są niewidzialne i które (wyjąwszy grawitację) nie wchodzą w interakcję z jakimkolwiek
innym typem materii.
To jednak nie koniec przeciwności, jakim muszą stawić czoła naukowcy. Promienie kosmiczne,
wysokoenergetyczne cząstki bombardujące nas ze wszystkich stron, zachowują się tak samo
jak WIMPy. Aby zminimalizować możliwość zakłóceń wywołanych przez nieustanny napływ
promieni kosmicznych, fizycy umieszczają swoje detektory w tunelach głęboko pod
powierzchnią ziemi. Występujące naturalnie promieniowanie ścian tunelu również może
przyczynić się do podgrzania atomów we wnętrzu detektora, dlatego jest on zazwyczaj
zabezpieczony osłoną z ołowiu i chłodzony do temperatury bliskiej zeru absolutnemu.
Ma to zapobiec wprawieniu atomów w wibracje, co może mieć miejsce w przypadku
podniesienia się temperatury otoczenia.
Soczewkowanie grawitacyjne
— sporządzamy mapę ciemnej materii
W o wiele większej skali naukowcy wykorzystują efekt soczewkowania grawitacyjnego do
sporządzania map rozkładu ciemnej materii w całych galaktykach, a nawet gromadach galaktyk.
Jeśli jakaś gromada znajduje się na linii promieni światła emitowanego przez leżącą w tle
galaktykę, ugina ona i zniekształca światło widocznego za nią obiektu (soczewkowanie grawitacyjne),
czego efektem jest zjawisko pojawienia się pozornych ciał niebieskich, będących obrazami
obiektu znajdującego się w tle. Wokół krawędzi widocznej z Ziemi gromady daje się zaobserwować
halo owych widmowych galaktyk.
Istnienie antymaterii przewidział w 1928 roku angielski fizyk Paul Dirac. Dirac połączył teorie
mechaniki kwantowej, elektromagnetyzmu i względności w formę kilku zgrabnych równań
(jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat jego koncepcji, musisz poszukać ich gdzie indziej.
To książka o astronomii).
Dirac stwierdził, że na każdą cząstkę subatomową powinien przypadać jej lustrzany brat-bliźniak
— identyczny jeśli chodzi o masę, lecz o przeciwnym ładunku elektrycznym. Na tej zasadzie
protonom odpowiadają antyprotony, a elektronom — antyelektrony.
Gdy dochodzi do spotkania cząstki z antycząstką, obie unicestwiają się nawzajem. Ich ładunki
elektryczne ulegają wyzerowaniu, a masy przemieniają się w czystą energię.
Za pomoc w pracy nad rozdziałem dziękuję Ronowi Cowenowi, felietoniście „Science News”
i autorowi artykułów poświęconych astronomii i kosmosowi. Niniejszy rozdział został przeze
mnie uaktualniony na potrzeby tego wydania Astronomii dla bystrzaków. Opinie wyrażone
w rozdziale są wyłącznie osobistymi opiniami autora.
256 Część IV: Nasz niezwykły wszechświat
Rozdział 16
Wielki Wybuch
i ewolucja Wszechświata
W tym rozdziale:
► Koncepcja Wielkiego Wybuchu — wiarygodna czy nie?
► Poznajemy teorie inflacji i ekspansji wszechświata.
► Ciemna energia — czym jest?
► Badamy mikrofalowe promieniowanie tła.
► Obliczamy wiek wszechświata.
K iedyś, dawno temu, mniej więcej przed 13,7 miliardami lat, wszechświat, jaki znamy dziś, nie
istniał. Nie było materii, atomów, światła, fotonów, nie istniały nawet przestrzeń i czas.
Powyższa koncepcja narodzin wszechświata znana jest powszechnie jako teoria Wielkiego Wybuchu
(Big Bang).
Wielkiego Wybuchu nie da się porównać z eksplozją największej nawet bomby, do której
dochodzi zawsze w jakimś określonym otoczeniu. Do momentu Wielkiego Wybuchu nie
istniało bowiem żadne otoczenie — to on zapoczątkował powstanie wszechświata i proces jego
błyskawicznej ekspansji. W ciągu pierwszej niewyobrażalnie małej części sekundy swojego
istnienia kosmos rozrósł się do nieopisanych rozmiarów — z pierwotnej, jednorodnej mieszaniny
cząstek subatomowych i promieniowania powstał zbiór galaktyk, gromad galaktyk i supergromad,
które możemy podziwiać obecnie. Trudno sobie wyobrazić, że największe struktury istniejące
w kosmosie — supergromady galaktyk, rozciągające się w przestrzeni na dystansie setek
milionów lat świetlnych — narodziły się jako niemal niedostrzegalne subatomowe fluktuacje
energii nowo narodzonego wszechświata. Naukowcy są jednak przekonani, że prapoczątek
uniwersum miał taką właśnie postać.
Kluczem do rozwiązania tej zagadki może być sformułowana w 1980 roku przez fizyka Alana
Gutha teoria inflacji. Guth twierdzi, że w ułamku sekundy po Wielkim Wybuchu wszechświat
przeszedł fazę błyskawicznej ekspansji. W ciągu zaledwie 1/1032 sekundy swojego istnienia
kosmos rozszerzył się w znacznie szybszym tempie aniżeli w ciągu następnych 13,7 miliarda lat.
Rysunek 16.1.
„Niemowlęce”
zdjęcie
wszechświata,
wykonane
przez sondę
Wilkinson
Microwave
Anisotropy
Probe (WMAP)
Próżnia charakteryzuje się jeszcze inną intrygującą właściwością: potrafi wytworzyć odpychającą
siłę grawitacyjną. Innymi słowy, zamiast sprawić, że dwa ciała przyciągają się do siebie, siła ta
powoduje ich wzajemne odpychanie, a w konsekwencji oddalanie się od siebie. Niewykluczone,
że to właśnie ona była siłą sprawczą krótkiej, lecz niezwykle gwałtownej fazy ekspansji
wszechświata.
Inaczej miałaby się sprawa, gdyby gęstość wszechświata nie osiągnęła wartości gęstości
krytycznej: w takim przypadku grawitacja nie byłaby w stanie przezwyciężyć postępującej
ekspansji kosmosu, który rozszerzałby się w nieskończoność. Taki model wszechświata
charakteryzowałby się krzywizną ujemną (otwartą) i kształtem przypominałby siodło do jazdy konnej.
Przyjmujemy zatem, że wszechświat jest płaski. Jak jednak wytłumaczyć to zjawisko, skoro
ilość koniecznej do osiągnięcia tego stanu materii jest niewystarczająca? Sytuację (lub raczej
wszechświat) ratuje… energia, co znajduje potwierdzenie w najnowszych badaniach. Analiza
„niemowlęcego” zdjęcia wszechświata (wykonanego przez należącą do NASA sondę
Wilkinson Microwave Anisotropy Probe; zobacz rysunek 16.1), które jest niczym innym
jak mapą rozkładu mikrofalowego promieniowania tła w kosmosie, przekonała większość
naukowców do tezy, że wszechświat jest płaski, a odpowiedzialna za jego kształt jest energia.
Jednak nie energia, jaką znamy — kosmos zawdzięcza swoją postać ciemnej energii. Czytaj
dalej i przejdź ze mną na ciemną stronę mocy.
Obserwacje, które dzięki odkryciu faktu przyspieszającej ekspansji kosmosu pozwoliły pośrednio
ujawnić istnienie ciemnej energii, skoncentrowane były na znajdujących się w odległych
galaktykach supernowych typu Ia (o supernowych typu Ia, jak i innych przeczytasz więcej
w rozdziale 11.). Co prawda wszystkie supernowe są na tyle jasne, że ich obserwacja nie
przysparza większych trudności, jednak supernowe typu Ia cechują się pewną wyjątkową
właściwością: astronomowie są przekonani, że wszystkie eksplozje tego typu mają identyczną
262 Część IV: Nasz niezwykły wszechświat
jasność absolutną (rzeczywistą), będąc niczym żarówki o określonej, znanej mocy (zajrzyj do
podrozdziału „Gdzieś, w odległej galaktyce: stała Hubble’a i świece standardowe” w dalszej
części rozdziału).
Promieniowanie reliktowe
— encyklopedia wiedzy o kosmosie
Promieniowanie reliktowe, zwane również mikrofalowym promieniowaniem tła (słabe
promieniowanie będące pozostałością po Wielkim Wybuchu), to obraz wszechświata z czasu,
gdy stuknęło mu 379 tysięcy lat. Zanim to nastąpiło, chmury elektronów przemierzały młody
kosmos, a promieniowanie elektromagnetyczne (światło) wytworzone w następstwie Wielkiego
Wybuchu — nieustannie pochłaniane i rozpraszane przez owe naładowane ujemnie cząsteczki
— nie mogło swobodnie rozlać się w przestrzeni.
Tymczasem około 379 tysięcy lat po Wielkim Wybuchu kosmos ochłodził się już na tyle, że
elektrony zaczęły łączyć się z jądrami atomów, tworząc neutralny wodór. Oznaczało to ni mniej,
ni więcej, że pochłaniająca światło mgła gorącej plazmy ustąpiła i nic nie stało już na przeszkodzie,
aby oddzieliło się ono od materii i zaczęło rozprzestrzeniać się we wszechświecie. Dziś dociera
do nas światło, jakie wszechświat wyemitował, mając 379 tysięcy lat, na skutek jego rozszerzania
się przesunięte do zakresu mikrofal i dalekiej podczerwieni.
Nieregularności w mikrofalowym
promieniowaniu tła
Odkryte w 1964 roku przez Penziasa i Wilsona mikrofalowe promieniowanie tła wydawało się
mieć doskonale jednolitą temperaturę na całej powierzchni nieba. Nie stwierdzono ani jednego
miejsca, gdzie temperatura byłaby choćby o ułamek stopnia wyższa lub niższa, a przynamniej nie
wykrywały tego ówczesne urządzenia pomiarowe. Było to dla astronomów nie lada zaskoczenie:
byli oni pewni, że tego rodzaju nieregularności muszą występować, gdyż w przeciwnym
wypadku nie sposób było wytłumaczyć, jak wszechświat, z pierwotnego, jednolitego bulionu
cząsteczek i promieniowania, wyewoluował do obecnej postaci zbioru galaktyk, gwiazd i planet.
Zgodnie z teorią „niemowlęcy” wszechświat nie był bowiem jednolicie gładki. Podobnie jak
w niedokładnie rozwałkowanym cieście tworzyły się w nim „grudki” — obszary o większej
(lub mniejszej) gęstości niż otoczenie, zawierające większą (lub mniejszą) liczbę atomów
Rozdział 16: Wielki Wybuch i ewolucja Wszechświata 263
w przeliczeniu na jednostkę objętości. Te miejsca to „nasiona”, do których stopniowo miała
przywierać materia, by ostatecznie uformować się w galaktyki. Zakładano, że różnice w gęstości
poszczególnych obszarów powinny były dać o sobie znać w postaci niewielkich fluktuacji
(anizotropii) temperatury na rozkładzie mikrofalowego promieniowania tła (anizotropia to
występowanie odmiennych własności fizycznych danego ośrodka — w naszym przypadku
przestrzeni kosmicznej — wraz ze zmianą kierunku, w którym wspomniane właściwości są
badane).
W roku 1992 wystrzelona przez NASA sonda Cosmic Background Explorer (COBE), która
z niesłychaną dokładnością już od trzech lat prowadziła pomiary temperatury promieniowania
reliktowego, odkryła coś, co wielu astronomów okrzyknęło jednym z największych osiągnięć
w dziejach nauki: gorące i zimne obszary mikrofalowego promieniowania tła.
Odchylenie było znikome: zaledwie jedna dziesięciotysięczna kelwina więcej (lub mniej) od
mającego temperaturę 2,73 K otoczenia. Idę o zakład, że różnicy nie odczułaby zapewne nawet
księżniczka, którą uwierało ziarnko grochu ukryte pod stertą prześcieradeł. Pomimo to owe
kosmiczne „grudki” okazały się wystarczające, aby odegrać niezwykle istotną rolę w formowaniu
się struktur wszechświata.
W roku 2003 przedstawiciele NASA poinformowali, że wystrzelona dwa lata wcześniej sonda
WMAP (Wilkinson Microwave Anisotropy Probe) dokonała pomiarów temperatury
promieniowania reliktowego oraz sporządziła dokładniejszą niż kiedykolwiek mapę rozkładu
jej fluktuacji na całym niebie. Zespołowi WMAP, kierowanemu przez dr. Charlesa L. Bennetta,
udało się znaleźć odpowiedź na większość pytań dotyczących Wielkiego Wybuchu z wyjątkiem
dwóch, niezwykle istotnych: co zainicjowało Wielki Wybuch i czym jest ciemna energia.
Dzięki badaniom ekipy WMAP wiemy, że
W jaki sposób astronomom udało się dokonać tak precyzyjnego pomiaru? W swoich obliczeniach
naukowcy wykorzystali informacje dotyczące zagadnień ściśle związanych z zjawiskiem
ekspansji wszechświata: stałej Hubble’a i świec standardowych.
Stała Hubble’a:
pomachaj galaktykom na pożegnanie
Szacunki dotyczące wieku wszechświata opierały się na wskaźniku, który przez dekady
zaprzątał uwagę astronomów: stałej Hubble’a, będącej współczynnikiem obecnej prędkości
ekspansji kosmosu. Jako pierwszy próbę jego ustalenia podjął amerykański astronom, Edwin
Hubble, który w roku 1929 znalazł dowody na to, że żyjemy w stale rozszerzającym się
wszechświecie. Zauważył on mianowicie, że wszystkie odległe galaktyki (tj. znajdujące się
poza Grupą Lokalną Galaktyk — piszę o niej w rozdziale 12.) wydają się oddalać od naszej
Drogi Mlecznej z olbrzymią prędkością.
Hubble poczynił intrygujące spostrzeżenie: zauważył on, że im większy dystans dzielący daną
galaktykę od Drogi Mlecznej, tym większa prędkość, z jaką owa galaktyka oddala się od nas.
Owa zależność znana jest dziś jako prawo Hubble’a. Rozważ przypadek dwóch galaktyk,
z których jedna znajduje się w odległości dwa razy większej aniżeli druga. Galaktyka znajdująca
się dwukrotnie dalej wydaje się „uciekać” od Drogi Mlecznej z prędkością dwukrotnie większą
aniżeli bliższy z obiektów (zgodnie z Ogólną Teorią Względności Alberta Einsteina to nie
galaktyki oddalają się od siebie — to przestrzeń, w której są umiejscowione, nieustannie się
rozszerza).
Załóżmy, że jest Ci znana jasność absolutna określonego typu gwiazd. Światło emitowane
przez odległe źródło słabnie proporcjonalnie do kwadratu odległości dzielącej je od Ziemi,
zatem jasność pozorna (obserwowana) znajdującej się w odległej galaktyce gwiazdy tego
samego typu wskazuje, jak daleko znajduje się ta galaktyka.
Jako świece standardowe używane są również supernowe typu Ia (zajrzyj do rozdziału 11.).
Ze względu na swoją jasność, znacznie przewyższającą jasność cefeid, możemy je
obserwować w o wiele odleglejszych galaktykach. Najnowsze obliczenia stałej Hubble’a,
dokonane w oparciu o oba typy świec standardowych oraz dane z sondy WMAP, cechuje
zdumiewająca wręcz zbieżność. Astronomowie dysponują dziś wiarygodnymi informacjami na
temat aktualnej szybkości rozszerzania się wszechświata, wiemy również, że za sprawą ciemnej
energii prędkość ta stale rośnie. Natura ciemnej energii w dalszym ciągu pozostaje jednak dla
nas mroczną tajemnicą.
Za pomoc w pracy nad rozdziałem dziękuję Ronowi Cowenowi, felietoniście „Science News”
i autorowi artykułów poświęconych astronomii i kosmosowi. Niniejszy rozdział został przeze
mnie uaktualniony na potrzeby tego wydania Astronomii dla bystrzaków. Opinie wyrażone
w rozdziale są wyłącznie osobistymi opiniami autora.
266 Część IV: Nasz niezwykły wszechświat
Część V
Dekalogi
268 Część V: Dekalogi
W tej części…
C zy zdarza Ci się czasem desperacko poszukiwać interesującego
tematu do rozmowy w czasie towarzyskich spotkań? Bezskutecznie
zachodzisz w głowę, próbując olśnić swoją elokwencją wszystkich
wokół? Po lekturze „Dekalogów” będziesz gotów na kolejną rundę
zmagań na towarzyskim ringu. Znajomość przytoczonych tu dziesięciu
zaskakujących ciekawostek na temat kosmosu i astronomii sprawi, że
wzbudzisz zainteresowanie, gdziekolwiek się zjawisz. Na koniec opowiem
Ci o dziesięciu najbardziej rozpowszechnionych, lecz błędnych poglądach
na temat astronomii, z jakimi stykasz na co dzień i w doniesieniach
medialnych.
Rozdział 17: Dziesięć ciekawostek z dziedziny astronomii i kosmosu 269
Rozdział 17
Przypływy występują
po obu stronach Ziemi w tym samym czasie
Przypływy oceaniczne po stronie Ziemi zwróconej ku Księżycowi nie są ani o jotę potężniejsze
aniżeli występujące w tym samym czasie przypływy po przeciwległej stronie planety. Może to
przeczyć zdrowemu rozsądkowi, jednak z pewnością nie analizie fizycznej i matematycznej
(analogicznie w przypadku niewielkich przypływów wywoływanych przez Słońce). Więcej na
temat Księżyca przeczytasz w rozdziale 5.
Niewykluczone, że oglądałeś
Wielki Wybuch w swoim starym telewizorze
Śnieżenie (zakłócenia w odbiorze sygnału telewizyjnego, mające postać pasów bądź małych
plamek przypominających płatki śniegu), typowe dla przestarzałych, czarno-białych
telewizorów, to w rzeczywistości odbierane przez telewizor fale radiowe emitowane przez
promieniowanie reliktowe (mikrofalowe promieniowanie tła) — poświata młodego kosmosu,
powstała w następstwie Wielkiego Wybuchu. Odkrycia promieniowania dokonali specjaliści
z Bell Telephone Laboratories, którzy podczas jednego z eksperymentów usłyszeli w odbiornikach
radiowych tajemnicze „szumy”. Analizowano wiele koncepcji pochodzenia zagadkowych
zakłóceń, a jedną z nich były… gołębie odchody zanieczyszczające antenę.
272 Część V: Dekalogi
Rozdział 18
Dziesięć najbardziej
rozpowszechnionych
fałszywych wyobrażeń
na temat astronomii i kosmosu
W tym rozdziale:
► Poznaj najbardziej rozpowszechnione błędne wyobrażenia dotyczące astronomii.
► Najczęściej pojawiające się przekłamania w doniesieniach medialnych i programach rozrywkowych.
C zytając gazety, oglądając wieczorne wiadomości telewizyjne, buszując w Internecie czy choćby
rozmawiając z przyjaciółmi — niemal na co dzień masz okazję zetknąć się z pokutującymi
powszechnie, błędnymi wyobrażeniami i przekonaniami na temat astronomii. W tym rozdziale
przybliżam te najbardziej popularne.
Planetoidy są okrągłe
i wyglądają jak małe planety
Kilka spośród największych asteroid jest rzeczywiście okrągłych, jednak ich większość to bryły
skały lub żelaza o nieregularnym kształcie. Wiele z nich przypomina gigantyczne, zryte kraterami
ziemniaki lub orzeszki ziemne.
Dodatki
278 Część VI: Dodatki
W tej części…
W dodatku A znajdziesz mapy nieba, które pomogą Ci odnaleźć na
niebie interesującą Cię gwiazdę. Zamieszczony na końcu książki
słowniczek podstawowych terminów z zakresu astronomii (dodatek B)
pozwoli Ci zaś sprawniej poruszać się po pasjonującym świecie Twojego
gwiezdnego hobby.
Dodatek A
Mapy nieba
N a kilku kolejnych stronach znajdziesz mapy nieba, opracowane zarówno dla półkuli
północnej, jak i południowej. Niech służą Ci jako przewodnik w trakcie Twoich
pierwszych gwiezdnych eskapad.
280 Część VI: Dodatki
Dodatek A Mapy nieba 281
282 Część VI: Dodatki
Dodatek A Mapy nieba 283
284 Część VI: Dodatki
Dodatek A Mapy nieba 285
286 Część VI: Dodatki
Dodatek B
Słowniczek
Aktywność słoneczna: zmiany zachodzące nieustannie na powierzchni i w atmosferze
słonecznej. Aktywność słoneczna przejawia się m.in. rozbłyskami, koronalnymi wyrzutami
masy, a także cyklicznym pojawianiem się plam na powierzchni gwiazdy.
Antymateria: materia złożona z antycząstek mających identyczną masę jak zwykłe cząstki,
ale przeciwny ładunek elektryczny.
Biały karzeł: stopniowo gasnący niewielki obiekt gwiazdowy o dużej gęstości, emitujący
zgromadzone wcześniej ciepło.
Bolid: wyjątkowo jasny meteor; jego przelotowi może towarzyszyć głośny huk lub dźwięk
przypominający odgłos eksplozji.
Czarna dziura: obiekt o grawitacji tak potężnej, że nic, nawet promień światła, nie jest w stanie
wydostać się z jego wnętrza.
Efekt Dopplera: zjawisko fizyczne, polegające na pozornej zmianie częstotliwości fali światła
lub dźwięku odbieranej przez obserwatora, wywołanej zmianą położenia źródła fal względem
obserwatora.
Gwiazda: skupisko gorącej materii gazowej spajanej siłą własnej grawitacji i napędzane
reakcją termojądrową zachodzącą w jego wnętrzu.
288 Część VI: Dodatki
Gwiazda podwójna: układ dwóch gwiazd, które obserwowane z Ziemi wydają się znajdować
blisko siebie; wyróżnia się gwiazdy fizycznie podwójne (układy podwójne) — w rzeczywistości
położone blisko siebie, oraz gwiazdy optycznie podwójne — niemające ze sobą jakiegokolwiek
związku i położone w różnej odległości od Ziemi.
Krater: okrągłe zagłębienie na powierzchni planety, satelity lub planetoidy, będące następstwem
uderzenia w nią innego ciała niebieskiego, erupcji wulkanicznej lub zapadnięcia się określonego
obszaru.
Kwazar: niewielki, ekstremalnie jasny obiekt w centrum galaktyki; uważa się, że jest
odpowiedzialny za emisję znacznej części energii wypromieniowywanej przez otoczenie
czarnej dziury.
Meteor: błysk światła spowodowany przejściem meteoroidu przez ziemską atmosferę; dość
często błędnie utożsamiany z samym meteoroidem.
Mgławica: unoszący się w przestrzeni obłok gazu i pyłu, emitujący, odbijający i (lub)
absorbujący światło.
Neutrino: cząstka subatomowa mająca zerowy ładunek elektryczny i znikomą masę; przenika
przez całe planety, a nawet przez Słońce.
Obiekt bliski Ziemi: planetoida lub kometa poruszająca się po orbicie na tyle bliskiej orbicie
Ziemi, że istnieje realne niebezpieczeństwo zderzenia obu ciał (ang. NEO – Near Earth Object).
Orbita: tor, po którym ciało niebieskie (lub pojazd kosmiczny) porusza się w kosmosie.
Planetoida: zbudowane ze skały i (lub) metalu niewielkie ciało niebieskie krążące wokół
Słońca.
Przesunięcie ku czerwieni: wzrost długości fali dźwięku lub światła, spowodowany często
efektem Dopplera bądź — w przypadku odległych galaktyk — postępującą ekspansją wszechświata.
Dodatek B Słowniczek 289
Pulsar: rotujące z olbrzymią prędkością, niewielkie i ekstremalnie gęste ciało niebieskie;
źródło światła, fal radiowych i (lub) promieni rentgenowskich, emitowanych w postaci jednej
lub więcej wiązek (przypominających snopy światła wysyłane przez latarnię morską).
SETI: (ang. Search for Extra-Terrestrial Intelligence) wieloletni program naukowy, mający na celu
nawiązanie kontaktu z inteligentnymi cywilizacjami pozaziemskimi poprzez poszukiwanie
wyemitowanych przez nie sygnałów radiowych i świetlnych.
Supernowa: potężna eksplozja gwiazdy, w której wyniku ulega ona całkowitemu zniszczeniu
i przekształca się w gwiazdę neutronową lub czarną dziurę.
Tranzyt: przejście ciała niebieskiego na tle tarczy obiektu o większych rozmiarach (np. tranzyt
Merkurego przez tarczę Słońca).
Typ widmowy: klasyfikacja gwiazd oparta na widmie emitowanego przez nie światła
widzialnego; podstawowym czynnikiem decydującym o postaci widma jest temperatura na
powierzchni gwiazdy.
Magnitudo (mag): miara jasności obserwowanej gwiazdy; im mniejsza jej wartość, tym
jaśniejsza jest obserwowana gwiazda. Dla przykładu: gwiazda o jasności 1 magnitudo (gwiazda
pierwszej wielkości) jest około 100 razy jaśniejsza aniżeli obiekt o jasności 6 mag (gwiazda
szóstej wielkości).
Minuta/sekunda kątowa: jednostka miary kąta na niebie. Pełny okrąg zatoczony wokół sfery
niebieskiej mierzy 360 stopni. 1 stopień dzieli się na 60 minut kątowych (lub minut kąta),
1 minuta kąta to z kolei 60 sekund kątowych (lub sekund kąta).
Rok świetlny: dystans, jaki światło przebywa w próżni w ciągu jednego roku,
równy ok. 9,5 miliarda kilometrów.
Skorowidz
47 Tucanae, 210 asteryzm, 29
51 Pegasi, 245 Astronomers Inn, 53
astronomia, 17, 25, 26
Astronomical Unit, 38
A ATA, 243
AAVSO, 201 atlas nieba, 35
Achernar, 59 atmosfera, 94
Acrux, 60 AU, 38
active galactic nuclei, 232 Auriga, 31
adaptacja, 76 aurora australis, 93
adaptacja oka, 60 aurora borealis, 93
AGN, 232
aksjony, 252 B
aktywne jądra galaktyk, 232, 233
aktywność słoneczna, 159 badania naukowe, 51
Al Tarf, 31 barionowa ciemna materia, 251
Aldebaran, 58, 60 bariony, 251
alfa, 29 barwa gwiazdy, 185
alfa Aurigae — Kapella, 31 barycentrum, 190
Alfa Canis Maioris, 29 Basen Caloris, 110
alfa Centauri, 199 baza danych kraterów uderzeniowych, 130
alfa Centauri C, 199 beta, 29
alfa Lyrae, 200 beta Cancri, 31
alfa Orionis, 200 Betelgeuse, 58, 59
alfabet grecki, 30 Betelgeza, 200
Allen Telescope Array, 243 biała dziura, 228
ALPO, 123 biały karzeł, 164, 181, 188
Altair, 60 biegunowość Słońca, 161
AM Herculis, 196 Big Bang, 41, 257
Andromeda, 28, 29, 37, 219 biosfera, 94
anizotropia, 263 BL Lac, 232
Antares, 60 BL Lacertae, 232
antymateria, 254 blazary, 233
antypody Caloris, 110 bolidy, 73
antyprotony, 254 brązowe karły, 189
apertura, 62 brudna kula lodowa, 78
aphelium, 147
Arktur, 59
asocjacje, 205
C
OB, 207, 210 Caloris, 110
asteroidy, 127, 130 całkowite zaćmienia Księżyca, 103
poszukiwanie, 132 całkowite zaćmienia Słońca, 174
292 Astronomia dla bystrzaków
Cancer, 31
Canis Maior, 29
D
Canis Maioris, 29 datowanie izotopowe, 99
cefeidy, 194 Daylight Saving Time, 97
Centaurus A, 221 Dec, 38, 39
Central European Summer Time, 97 deklinacja, 38, 39, 117
Centralne Biuro Telegramów Astronomicznych, 84 Delta Akwarydy, 75
centrum, 205 Deneb, 60
Ceres, 128 deszcz meteorów, 73, 74
CEST, 97 diagram H-R, 186, 187
chromosfera, 158 Dirac Paul, 254
ciemna energia, 261 długość dnia, 96
ciemna materia, 249, 251, 270 długość ekliptyczna, 117
ciemność nieba, 122 długość galaktyczna, 206
COAA, 53 dno morskie Ziemi, 96
COBE, 263 doba gwiazdowa, 96
Congress, 241 dolina ryftowa, 96
Coordinated Universal Time, 97 Droga Mleczna, 41, 60, 203
Crater Meteor, 130 asocjacje, 205
Crux, 28 centrum, 205
Cygnus, 28, 29 cypel pąkli, 205
cykl magnetyczny Słońca, 161 czerwony prostokąt, 205
cykl plam słonecznych, 160 dysk galaktyczny, 207
cykle ewolucyjne gwiazd, 177 kształt, 205
cypel pąkli, 205 obszary międzyramienne, 205
czarne dziury, 184, 225, 234 płaszczyzna galaktyki, 205
biała dziura, 228 Red Rectangle, 205
budowa, 226 równik galaktyczny, 205
dysk akrecyjny, 226, 228 zgrubienie centralne, 205
gwiazdowe, 184 dryf kontynentalny, 92
horyzont zdarzeń, 185, 226 DST, 97
małomasywne, 184 Dubhe, 57
materia, 226 dysk akrecyjny, 226, 228
osobliwość, 226, 227 dysk galaktyczny, 205
otoczenie, 228 dzielność promieniowania Słońca, 156, 161
rozmiary, 185, 227 dzień, 96
serce, 226 dżet, 231
supermasywne, 184
średniomasywne, 185
tunel czasoprzestrzenny, 227 E
zakrzywienie czasoprzestrzeni, 229 Earth Impact Database, 130
czas, 95 efekt cieplarniany, 115
letni, 97 efekt Dopplera, 190, 191
uniwersalny, 97 efekt Starka, 192
czas połowicznego rozpadu (zaniku), 99 efekt Zeemana, 192
czasopisma, 44, 45 Einstein Albert, 40
czerwony nadolbrzym, 181 ekliptyka, 57, 99, 117
czerwony olbrzym, 177, 180 ekspansja wszechświata, 258
czerwony prostokąt, 205 eksplozja supernowej, 182
częściowe zaćmienia Księżyca, 103 elongacja, 116, 117
częściowe zaćmienie Słońca, 172 Eta Akwarydy, 75
Skorowidz 293
Eta Carinae, 271 Ganimedes, 138, 139
Europa, 138, 139 Geminidy, 75
ewolucja Wszechświata, 257 geografia nieba, 56
geosfery, 93
gęstość krytyczna wszechświata, 251
F głowa komety, 78
fałszywy kolor, 66 Głowa Węża, 29
fazy Księżyca, 100 GMT, 97
fazy Wenus, 119 gorący jowisz, 246
feston, 137 góry księżycowe, 104
Fieldview Guest House, 53 grawitacja, 40
filtry Greenwich Mean Time, 97
H-alfa, 160, 167 gromada galaktyk, 217, 222
o pełnej aperturze, 168 Gromada Galaktyk w Pannie, 203
pozaosiowe, 168 Gromada Żłobek, 208
słoneczne, 67 gromady gwiazd, 207
fireball, 73, 74 asocjacje typu OB, 207, 210
fluktuacje kwantowe, 259 kuliste, 207, 209
Fomalhaut, 60 otwarte, 207
fotina, 252 gromady kuliste, 195
fotografowanie meteorów, 78 Grupa Lokalna Galaktyk, 203, 218, 221
fotosfera, 157 Guth Alan, 259
Foucault Bernard Léon, 56 Gwiazda Polarna, 56, 57
Gwiazda Poranna, 274
G gwiazdowa czarna dziura, 184
gwiazdozbiory, 26, 29
galaktyka-gospodarz, 231 najjaśniejsze gwiazdy, 31
galaktyki, 203, 215 Wężownik, 29
Andromeda, 37, 219 gwiazdy, 27, 28, 29, 155, 177
Centaurus A, 221 alfa, 29
eliptyczne, 217 alfa Centauri, 199
gromada bogata, 222 alfa Centauri C, 199
gromada galaktyk, 217, 222 alfa Orionis, 200
Grupa Lokalna Galaktyk, 221 barwa, 185
karłowate, 218 beta, 29
klasyfikacja morfologiczna, 218 Betelgeza, 200
Mały Obłok Magellana, 220 biały karzeł, 181
NGC 253, 221 brązowe karły, 189
nieregularne, 218 cefeidy, 194
o niskiej absolutnej jasności powierzchniowej, 218 centralne mgławic planetarnych, 181
obserwacja, 219 ciąg główny, 177, 179
pustki, 222 cykle ewolucyjne, 177
Seyferta, 233 czarne dziury, 184
soczewkowate, 217
czerwony nadolbrzym, 181
Sombrero, 220
czerwony olbrzym, 177, 180
spiralne, 216
diagram H-R, 186
spiralne z poprzeczką, 216
efekt Dopplera, 190
supergromady, 222
gęstość, 180
w Trójkącie, 219
gromady kuliste, 195
Wielki Obłok Magellana, 220
hipernowa, 197
Wielkie Ściany, 222
jasność, 185, 186
Wirowa, 220
294 Astronomia dla bystrzaków
gwiazdy Hydra, 28
masa, 185, 187 hydrosfera, 93
Mira, 195 Hygiea, 128
mirydy, 195
młody obiekt gwiazdowy, 177, 178, 179
neutronowe, 183
I
nowe, 196 IC, 35
obiekty Herbiga-Haro, 179 Index Catalogue, 35
okołobiegunowe, 58 inflacja, 259, 260
optycznie podwójne, 56 Io, 138, 139
poczwórne, 193 IOTA, 133
podwójne, 56, 133, 189, 190 IRAS-Iraki-Alcock, 82
porównania, 55, 201 Iridium, 86
potrójne, 193 izotopy promieniotwórcze, 99
protogwiazdy, 179
Proxima Centauri, 199
pulsar, 183 J
pulsujące, 194
j.a., 38
rozbłyskowe, 195
jakość obserwowanego obrazu, 69
schyłkowy etap cyklu życiowego, 181
jasność, 36
supernowa, 182, 196
absolutna, 61
Syriusz, 199
gwiazdy, 185, 186
średniej wielkości, 180
kwazar, 231
T Tauri, 179
obserwowana, 61
typy widmowe, 185, 186, 187
jądro, 78, 157
wielokrotne, 189, 193
jednostka astronomiczna, 38
wybuchowe, 196
jednostki kątowe, 120
YSO, 178
Jowisz, 135, 136
zależność okres-jasność, 194
księżyce galileuszowe, 138, 139
zmienne, 193
obserwacja księżyców, 140
zmienne długookresowe, 195
strefy, 136
zmienne fizycznie, 193
Wielka Czerwona Plama, 137
zmienne kataklizmiczne, 196
zaćmienie księżyca, 140
zmienne RR Lyrae, 194
zmienne z powodu warunków zewnętrznych, 194
zmienne zaćmieniowe, 197 K
gwiezdny zlot, 50
Kallisto, 138, 139
Kanopus, 59
H Kapella, 59
Katalog Messiera, 34
Hadar, 59 KBO, 149
H-alfa, 158, 160, 167
klasy gwiazd, 35
halo, 160, 250 klasyfikacja aktywnych jąder galaktyk, 232
hel, 258 kluby astronomiczne, 44
Heraklides z Pontu, 56
Kobieta w Łańcuchach, 28
Hertzsprung Ejnar, 185
koma, 79, 81
H-H, 179 komety, 77, 141
Hiady, 208 budowa, 78
hipernowa, 197
głowa, 78
Hipparchos z Nikei, 35 Hale-Boppa, 82
horyzont zdarzeń, 185, 226 Halleya, 77, 79
host galaxy, 231
Hyakutake, 60, 82
Hubble Edwin, 258
Skorowidz 295
Ikeya-Seki, 82 księżyce galileuszowe, 138
IRAS-Iraki-Alcock, 82 kształt wszechświata, 260
jądro, 78 Kuiper Belt Objects, 149
nadawanie nazw, 84 kurtyna, 93
poszukiwania, 83 Kwadrantydy, 75
stulecia, 81 kwazar, 230
warkocz, 78, 79 blazary, 233
warkocz gazowy, 80 definicja, 230
warkocz pyłowy, 79 galaktyki Seyferta, 233
Westa, 82 jasność, 231
Wielka Kometa Dzienna, 81 lacertydy, 232
koniunkcja, 116, 117, 118 o silnej zmienności, 232
konstelacje radiogalaktyki, 233
Hydra, 28 radiowo ciche, 232
Łabędź, 29 radiowo głośne, 232
Wielki Pies, 29 widmo, 231
Kopernik Mikołaj, 123
korona, 93, 158
kosmiczny pył, 72
L
Kosmiczny Teleskop Hubble’a, 85, 86, 275 lacertydy, 232
kosmos, 41 Laguna, 214
Koza, 31 lata świetlne, 36
kratery uderzeniowe, 103 latarka z czerwonym filtrem, 76
kriosfera, 94 lato, 274
kriowulkaniczne zjawiska, 147 Levy David, 82
krótka ogniskowa, 82 liczba Wolfa, 170
krzywizna dodatnia, 261 LINEAR, 132
krzywizna ujemna, 261 linia delkinacji, 39
Krzyż, 28 linia prosta, 229
Krzyż Południa, 28, 215 linie Fraunhofera, 191
Krzyż Północy, 28 linie rektascensji, 38, 39
Księżyc, 91, 100 Lirydy, 75
całkowite zaćmienia, 103 Lisek, 31
częściowe zaćmienia, 103 litosfera, 93
fazy, 100 lornetka, 55, 61
geologia, 103 apertura, 62
góry, 104 oznaczenia, 61
kratery uderzeniowe, 103 wielkość powiększenia, 62
lunacja, 100 wybór, 63
mapa, 104 Lucida Małego Lwa, 31
mapa odwrotnej strony, 106 lucida Wielkiego Psa, 31
morza, 103 luminosity, 156
nów, 100 lunacja, 100
obserwacja, 104 Lutnia, 200
pełnia, 101
promienie, 104
rotacja synchroniczna, 106 Ł
rzeźba powierzchni, 105
Łabędź, 29
szczyty centralne, 104
łuk, 93
temperatury, 106
wyżyny, 104
zaćmienie, 102
296 Astronomia dla bystrzaków
W Y
wahadło Foucaulta, 56 young stellar object, 177
warkocz komety, 78, 79 Ypsilon Andromedae, 247
wartości liczby Wolfa, 170 YSO, 177, 178
Wąż, 29
Weakly Interacting Massive Particles, 252
Wega, 59, 200
Z
Wenus, 111, 115 zaćmienie Księżyca, 102
deszcz, 270 zaćmienie Słońca, 50, 171
fazy, 119 całkowite zaćmienia, 174
przejście, 120 częściowe zaćmienie, 172
tranzyt, 120 czwarty kontakt, 174
Wężownik, 29 drugi kontakt, 172
wiatr słoneczny, 80, 162 obserwacja, 172
widmo, 185 pas zaćmienia całkowitego, 174
gwiazdy podwójne, 191 pasma cienia, 173
widoczność graniczna, 61 perły Baileya, 173
Wielka Czerwona Plama, 137 pierścień diamentowy, 174
Wielka Galaktyka Spiralna, 219 pierwszy kontakt, 172
Wielka Kometa Dzienna, 81 trzeci kontakt, 174
Wielka Mgławica Spiralna, 219 zakrycie, 132
Wielka Mgławica w Orionie, 214 zakrzywienie czasoprzestrzeni, 229
Wielka Niedźwiedzica, 27, 28, 37 zakup teleskopu, 66
Wielki Kolaps, 261 zależność okres-jasność, 194
Wielki Obłok Magellana, 206, 207, 220 zegary atomowe, 95
wielki obłok molekularny, 211 zerkanie, 119
Wielki Pies, 29 zgrubienie, 234
Wielki Wóz, 27, 57 zgrubienie centralne, 205
Wielki Wybuch, 41, 252, 257, 271 Ziemia, 91, 92, 115, 270
Wielkie Ściany, 203, 222 atmosfera, 94
wielkość gwiazdowa, 31, 35 biosfera, 94
Wilkinson Microwave Anisotropy Probe, 263 cechy, 92
Wilson Robert Woodrow, 258 czas, 95, 97
WIMPy, 252, 253 długość dnia, 96
WMAP, 263 dno morskie, 96
Wodnik, 37 geosfery, 93
Wolszczan Aleksander, 245 hydrosfera, 93
Worek Węgla, 215 jądro, 95
Woźnica, 31 kriosfera, 94
wspomnienie po supernowej, 213 litosfera, 93
wspólny środek masy, 190 magnetosfera, 94
współrzędne galaktyczne, 206 orbitowanie, 95
wszechświat, 204, 257 pory roku, 95, 97
wulkany, 92 przypływy, 270
wybuch supernowej typu Ia, 182 ruch obiegowy, 96
wychwyt masy, 196 skorupa ziemska, 95
wyimaginowane linie deklinacji, 39 wiek planety, 99
wyprawy na zaćmienie, 50 zimna ciemna materia, 251
wyżyny, 104 zjawiska kriowulkaniczne, 147
zjawisko mikrosoczewkowania, 198
302 Astronomia dla bystrzaków