You are on page 1of 503

Historia starożytnych Greków

tom I
Do końca wojen perskich
_____________
Benedetto Bravo, Ewa Wipszycka
Historia starożytnych Greków
tom I
Do końca wojen perskich

Państwowe Wydawnictwo Naukowe


Warszawa 1988
Obwolutę i okładkę projektował
Zygmunt Ziemka
Redaktor
Maria Skowronek
Układ typograficzny
Tadeusz Piasecki
Korektorki
Ewa Dąbrowska, Barbara Ostrowska,
Janina Wanat
Redaktor kartograf
Sławomira Jarocińska

Tytuł dotowany przez


Ministra Edukacji Narodowej

© Copyright by
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Warszawa 1988

ISBN 83-01-06653-9 t. 1-2


ISBN 83-01-06654-7 t. 1

Państwowe Wydawnictwo Naukowe


Wydanie I. Nakład 30.000+280 egzemplarzy.
Arkuszy wydawniczych 42,5. Arkuszy drukarskich 25,5
+6,0 ark. wkładek kredowych.
Papier na tekst offsetowy kl. III 65 g, rola 70 cm
na wkładki 2 str. kredowany kl. III 120 g, 70x100 cm z importu.
Oddano do składania w kwietniu 1986 roku.
Podpisano do druku w listopadzie 1987 roku.
Druk ukończono w grudniu 1987 roku.
Zamówienie nr 2444/11/86. K-30. Cena zł 740,-
Drukarnia im. Rewolucji Październikowej
w Warszawie
Wstęp

Słowo wstępne

Zgodnie z tradycją wypada nam zacząć ten podręcznik od wstępnych wyjaśnień. Przede
wszystkim chcemy, aby książka zerwała ze zwyczajowym układem podręcznikowego
wykładu, w którym wszystko (lub prawie wszystko) jest ustalone i podane do
przyswojenia w ostatecznej wersji. Wiedza o starożytności, tak jak cała nauka, jest ciągle
w stanie stawania się, ulega przekształceniom i wzbogaceniu. Badania nad społecznoś­
ciami starożytnymi przeżywają w ostatnich latach głębokie przemiany odnawiające
wizję antyku, wymagające refleksji krytycznej nad tym, co w tej materii zbudowały
poprzednie pokolenia.
Nie chcielibyśmy i nie potrafilibyśmy ukryć przed Czytelnikiem zmiennej natury
naszej dyscypliny. Pragniemy pokazać, w jakich kierunkach idą badania naszych czasów
i jak dochodzi do odnawiania obrazu przeszłości.
Przyjęcie takiej zasady skłoniło nas do ustalenia układu wewnętrznego, który
wyłamuje się z dotychczasowych obyczajów przestrzeganych w polskich podręcznikach.
W zasadzie staraliśmy się, aby treść została przedstawiona w dwóch płaszczyznach,
jedną stanowiłby wykład zdający sprawę z informacji i interpretacji uznanych za
względnie ustalone, drugą-kwestie sporne i niezbędne odwołania do prac specjali­
stycznych. Te dwa typy tekstu w zasadzie były tak układane, aby ,,wykład” był pełny i
zrozumiały bez dyskusyjnych rozważań. Nie wszędzie było to możliwe. Przedstawiając
kwestie wątpliwe, staraliśmy się ograniczać informacje bibliograficzne; historyk
starożytności i tak do nich trafi, niespecjalista rzadko miałby okazję sięgać po trudno
zazwyczaj dostępne prace. Ważniejsze było dla nas takie przedstawienie materii
spornej, aby Czytelnik zrozumiał, dlaczego dane kwestie są dyskusyjne i w jakim
kierunku idą propozycje ich rozwiązań.
Kilka słów wypada powiedzieć o zasadach, którymi się kierowaliśmy przy
opracowywaniu ustępów zawierających bibliografię, umieszczonych po poszczegól­
nych rozdziałach. Znalazły się w nich tytuły prac, które inspirowały nasze wywody. Jest
to więc forma uznania naszych długów, a nie próba zaopatrzenia podręcznika w listy
prac podstawowych. Po bibliograficzne wskazówki odsyłamy do tomu drugiego
Vademecum historyka starożytnej Grecji i Rzymu, w którym znajduje się bardzo
obszerna bibliografia prac polskich i obcych, podająca nie tylko tytuły ale i rady, jak się 5
poruszać w masie prac specjalistycznych i jaką wartos'ć przynajmniej część z nich, te
najważniejsze, przedstawiają.
Dalej chcemy uprzedzić Czytelnika, że ilustracje tej książki nie są pomyślane jako
jej ozdoba (ściślej-nie tylko jako jej ozdoba), lecz jako element integralny, gdyż
zastępują szczegółowy wykład. Nie można ich pomijać przy czytaniu. Jeszcze jedna
rzecz ważna: pod niektórymi z nich zamieściliśmy obszerne podpisy. Zawierają one
informacje, których następnie nie powtarzamy w tekście.
Ortografia nazw geograficznych, imion własnych, nazw instytucji, dla których nie
mamy polskich odpowiedników, jest daleka od konsekwencji, gdyż takowa jest po
prostu niemożliwa. Poza nazwami o formie ustalonej i powszechnie przyjętej, staraliśmy
się chronić greckie formy językowe rezygnując z form zlatynizowanych (piszemy
Ajschylos, nie Eschyl, Tukidydes a nie Tucydydes). Jest to zgodne z tendencją
europejskiej kultury od początków XIX w., starającej się nawiązywać do helleńskich
źródeł bez rzymskiego pośrednictwa. Trzymaliśmy się zasady, aby nie wprowadzać
nadmiernych innowacji. Braliśmy też pod uwagę rozwiązania zaproponowane przez
Annę Świderkównę w jej tłumaczeniu Dziejów Grecji N. G. L. Hammonda. Tak jak ona
stosowaliśmy zasadę oddania greckiej thety przez th (z wyjątkiem słów dobrze
znanych-jak Termopile-gdzie th byłoby przykrym dla oka przejawem pedanterii).
Nazwaliśmy naszą książkę wbrew obowiązującej tradycji, a za trf zgodnie z
antycznym sposobem myślenia, ,,Historią Greków” a nie Grecji, gdyż będzie w niej
mowa o Grekach żyjących i tworzących grecką cywilizację w różnych krainach, których
do Grecji żadną miarą zaliczyć nie można: w Iranie, Syrii, Egipcie, na Sycylii czy na
wybrzeżach Morza Czarnego.
Wszystkie daty-jeśli nie opatrzyliśmy ich osobną wzmianką - odnoszą się do
czasów przed naszą erą.

Charakterystyka środowiska geograficznego

Charakterystyka środowiska geograficznego, tradycyjnie umieszczana na wstępie


podręczników historii, musi być w naszym przypadku potraktowana szczególnie
poważnie i głęboko. Obszary, na których rozwijała się cywilizacja grecka, są bowiem tak
odmienne pod każdym względem od znanych nam krain Europy Środkowej, że
informacje geograficzne o nich trzeba studiować tak, jak studiujemy dzieje wojen czy
wierzeń. Skromna wiedza potoczna o Grecji niewiele się Czytelnikowi przyda, składa
się na nią zbyt wiele błędnych poglądów, sądów powierzchownych, turystycznych
zachwytów i nieporozumień.
W starożytności osady greckie rozsiane były na olbrzymim obszarze - od wschod­
nich wybrzeży dzisiejszej Hiszpanii, po środkową Azję i Pendżab. My jednak skupimy
się we wstępie na charakterystyce ziem, na których cywilizacja grecka się uformowała
do początków VIII wieku. Nowe krainy, w których Grecy osiedlali się w późniejszych
czasach, opisywać będziemy w odpowiednich rozdziałach. W granicach tego pierwot­
nego kręgu znajdzie się południowa część Półwyspu Bałkańskiego, wyspy Morza
Egejskiego oraz jego wschodnie wybrzeża.
6 O geograficznym charakterze Grecji i jej podziale na naturalne krainy, o których
będzie mowa niżej, decyduje bardzo szczególny układ gór. Północna Grecja przecięta
jest wysokim łańcuchem Pindosu biegnącym w zasadzie z północy na południe. Na
zachód od niego, inne, drugorzędne łańcuchy układają się mniej więcej w tym samym
kierunku, docierając niemal do samego morza i zostawiając niewiele miejsca na równiny.
Na wschód od Pindosu niższe już góry układają się ze wschodu na zachód tworząc w ten
sposób krainy geograficzne wyraźnie od siebie oddzielone. Podobny układ zachowują
góry znajdujące się w pobliżu zachodnich wybrzeży Azji Mniejszej. Kompleksy górskie
Peloponezu, wypiętrzające się zwłaszcza w jego spodkowej częs'ci, podporządkowane są
znowu kierunkowi północ-południe.
Wysokos'ci szczytów:
Olimp - 2986 m
Smolikas (= Pindos) - 2630 m
Idi (Kreta) - 2456 m
Tymphrestos (Etolia) - 2319 m
Parnas (Beocja) - 2459 m
Prafitis (Lakonia) - 2407 m
Kyllene (Achaja) - 2374 m.
Rzut oka na to zestawienie uwidacznia nam, że mamy do czynienia z górami
wysokimi (zwłaszcza w łańcuchach biegnących z północy na południe), zachowują one
długo pokrywę s'nieżną. W najwyższych miejscach górskich kompleksów zalega wieczny
śnieg. Daje to szczególne efekty: wiosną i latem z pokrytej typową roślinnością
śródziemnomorską doliny lakońskiej, w której panuje upał, widać oślepiające białe
szczyty Tajgetos. Zanim nauczono się produkować sztucznie lód, zwożono z gór śnieg
dla ochładzania potraw. We wschodniej części Grecji, podobnie jak i na zachodnich
wybrzeżach Azji Mniejszej występują góry niższe (do 1500 m) i pagórki.
Bieg łańcuchów górskich decyduje o podziale półwyspu na naturalne krainy
geograficzne: Macedonię, Tesalię, Epir, Fokidę, Beocję, Attykę, Megarydę, Przesmyk
Koryncki, Achaję, Arkadię, Elidę, Mesenię, Lakonię.
Wysokie łańcuchy górskie zdecydowanie odcinają Grecję od reszty Europy, choć
biegły przez nie szlaki ku północy, ku Dunajowi. Najważniejszy z nich zaczynał się u
Zatoki Salonickiej (od współczesnych Salonik), prowadził na północ wzdłuż Aksejosu
(dziś Wardaru). Kontakty tą drogą nigdy nie były intensywne, a Grecy nie podejmowali
prób kolonizowania północnych obszarów poza wybrzeżami. Równin na terenie Grecji
jest niewiele. Największe tereny równinne znajdują się w Tesalii, mniejsze już w Beocji,
Lakonii i Mesenii. Inne są najczęściej dolinami położonymi między łańcuchami
górskimi.
Wysokość nad poziomem morza określa charakter roślinności i klimat. W
większych masywach górskich można przekroczyć granicę uprawy oliwki i znaleźć
kolejne strefy europejskiej roślinności, aż po linię wiecznego śniegu. Ten kontrast
między roślinnością typu południowego a lasami górskimi jest niezmiernie charaktery­
styczny dla Grecji. W dolinach i na niższych zboczach gór, wszędzie tam, gdzie istnieje
gleba, znajdziemy bardzo intensywną roślinność, na którą składają się zboża (głównie
pszenica, uprawiana nawet do 1200 m, w mniejszym stopniu jęczmień), winna latorośl
(do 1250 m), oliwki (znacznie niżej, do 750 m), drzewa owocowe: jabłonie, grusze, figi,
migdałowce. Pospolite są, typowe dla basenu śródziemnomorskiego, morwy, pistacje, 7
wiecznie zielone dęby, oleandry. Częste dziś' w sadach greckich pomarańcze i cytryny
nie były w starożytnos'ci uprawiane, brzoskwinie rozpowszechniły się dopiero w czasach
rzymskiego panowania.
Współczesny podróżnik przybywający z północy uderzony jest jalowos'cią znacznej
częs'ci niższych łańcuchów górskich. Nagie zbocza, pokryte co najwyżej niskimi
krzewami, skąpymi kępami traw i ziół między głazami, dominują w pejzażu Grecji
s'rodkowej i Peloponezu. Zapewne w starożytnos'ci, przede wszystkim w starszych
epokach, znaczną częs'ć tych gór pokrywała ros'linnos'ć, zniszczona przez ludzi
spinających drzewa na opał, karczujących lasy, aby zdobyć nową ziemię pod uprawę.
Ros'linnos'ć górskich zboczy cierpiała także z powodu powszechnego obyczaju wypa­
sania na nich stad bydła. Zwłaszcza kozy powodowały wielkie szkody obgryzając młode
drzewka i krzewy. Konsekwencją zniszczenia lasów była erozja gleby. W efekcie
powstał niezmiernie frapujący kontrast między bujnością ros'linnos'ci terenów równin­
nych a bezpłodnosPią gór.

Klimat

Grecja należy do strefy klimatycznej śródziemnomorskiej zależnej od wiatrów:


zachodnich (znad Atlantyku), niosących wilgoć i południowych (z Sahary), powodu­
jących suszę. Pewne modyfikacje wprowadzają wiatry wiejące z głębi Bałkanów, znad
chłodnych wód Morza Czarnego i z wnętrza Azji Mniejszej. Od połowy czerwca do
połowy września opady są zupełnie wyjątkowe przy wysokich średnich temperaturach
dobowych (26-28°). Znaczna część krótkich rzek greckich wysycha w tym okresie lub
zostaje ograniczona do niewielkiej nitki wody sączącej się wśród kamieni. Roślinność,
poza drzewami, jeśli nie podtrzymuje jej sztuczne nawadnianie, zostaje wypalona.
Krajobraz przyjmuje charakterystyczny, płowy kolor. Pod koniec września zaczynają
się deszcze, nasilające się zwłaszcza w grudniu. Sezon opadów trwa do marca, rozwija
się wówczas szybko (niemal ,,wybucha”) nowa roślinność. Zboża dojrzewają na
nizinach przed końcem maja. Średnia temperatury dobowej w styczniu wynosi 8,8°.
Oczywiście należy się liczyć z ogromnymi zmianami w zależności od wysokości nad
poziomem morza. W wyższych górach utrzymuje się woda i zieleń nawet w
najgorętszych miesiącach. Łagodnym klimatem odznaczają się wyspy oraz wybrzeża
Azji Mniejszej, zwłaszcza jej środkowa część zwana w starożytności Jonią.
Słodki pozornie klimat (zwłaszcza dla kąpiącego się w morzu turysty, przybywa­
jącego z pochmurnej północy na krótki czas) jest w istocie bardzo uciążliwy. Poza suszą
letnich miesięcy i dotkliwym chłodem zimy, groźne są nagłe ulewy, którym towarzyszy
grad niszczący uprawy, a także wcale częste, ostre wiatry z południa, z pustynnego
wnętrza Afryki, w kwietniu i maju spalające roślinność na polach, rujnujące zwłaszcza,
gdy przypadną na okres bezpośrednio przed żniwami.
Część zachodnia Grecji jest znacznie wilgotniejsza od wschodniej, wyspa Kerkyra
(dawniej Korfu) ma rocznie 1300 mm opadów, gdy Ateny tylko 350 mm.
Czytelnikowi nasunąć się musi pytanie, w jakim stopniu możemy na podstawie
klimatu współczesnego sądzić o klimacie Grecji starożytnej. Odpowiedź niestety nie
wykracza poza hipotezy, źle poddające się sprawdzeniu, gdyż badania nad przekształ- I
8 ceniami klimatycznymi w toku wieków prowadzone są od niedawna i cierpią na brak
wiarygodnych źródeł. Przeważa dziś przekonanie, że nie należy liczyć się z większymi
zmianami, poza tymi, które wynikają ze skutków cywilizacyjnej działalności człowieka.
Prawdopodobnie na przełomie II i I tysiąclecia p.n.e. doszło do pewnego ochłodzenia i
niewielkiego zwiększenia wilgotności (klimat poprzednio był nieco gorętszy, i bardziej
suchy), jednak skutki oddziaływania człowieka na otoczenie:'niszczenie szaty leśnej,
osuszanie bagien, musiały neutralizować efekty obfitszych opadów.

Uprawa roli

Obecnie tylko ok. 18% gleb nadaje się pod uprawę. Wiele wysp Morza Egejskiego,
zwłaszcza tych mniejszych, to nagie skały. Trudno powiedzieć, jak wyglądały w
starożytności. Podobnie jak dziś, część ziem znajdowała się na zboczach. Aby
powstrzymać wypłukiwanie gleby, wznoszono z kamieni murki chroniące pola, tworząc
w ten sposób wąskie tarasy, których uprawa wymagała olbrzymiego wysiłku. Nierzadko
rolnicy nosili ziemię w koszykach na wyższe części. Zaprzestanie pracy oznaczało
szybką degradację takich pól. Urodzajność ich, mimo wielkich wysiłków, była
nienadzwyczajna, podczas gdy grunty na równinach, o wiele mniej wymagające od

1. Malowidło na attyckiej wazie czarnofigurowej (530-510) przedstawia scenę zbioru oliwek. Dwóch
brodatych mężczyzn kijami strąca owoce, na drzewo wdrapał się chłopiec i swym kijem sięga gałęzi
znajdujących się wyżej. Czwarta wreszcie osoba zajęta jest zbieraniem opadłych owoców. Zbiór
oliwek dojrzewających na przełomie listopada i grudnia wymagał znacznej koncentracji siły roboczej
(był to jeden z kulminacyjnych punktów prac rolnych, obok żniw i winobrania). Uczestniczyli w nim
wszyscy mieszkańcy osad, wielu ludzi zatrudnionych w rzemiośle podejmowało wówczas pracę u
właścicieli gajów. Brały w tym udział także kobiety 9
rolnika, przynosiły stosunkowo wyższe plony. Te różnice miały niebagatelne znaczenie
w dziejach greckich społeczności.
Grecy w czasach starożytnych stosowali dwupolówkę. Działki ziemi nieobsiane
danego roku chroniono przed zarastającym je zielskiem. Orano je dwukrotnie, raz na
wiosnę i drugi raz przed siewem. Po raz trzeci przeprowadzano orkę po siewie, aby
pokryć ziarno. W celu zabezpieczenia gruntów przed wysychaniem spulchniano ziemię
motykami, a okresowo poddawano je zabiegowi przekopywania specjalnymi kopaczka­
mi. Dawało to efekt zbliżony do efektu głębokiej orki i zwiększało płodność ziemi.
Motykowano ziemię w winnicach i sadach.
Ogromne znaczenie w rolnictwie greckim miała uprawa drzewa oliwkowego. Jest
ono idealnie przystosowane do klimatu śródziemnomorskiego, nacechowanego letnią
suszą; jego rozgałęzione i głębokie korzenie zapewniają roślinom wilgoć, a wąskie liście
wyparowują stosunkowo niewielką ilość wody. Oliwki dojrzewają późną jesienią, ich
zbiór przypadający na listopad-grudzień mobilizował całą ludność. Większość owoców
przeznaczano do produkcji oliwy, podstawowego tłuszczu o wielorakim zastosowaniu.
Oliwki świeże czy solone były zwykłym dodatkiem do chleba. Między drzewami
oliwnymi na lepszych gruntach wysiewano zboże.
We wrześniu przystępowano do winobrania w licznych winnicach, których plon w
części służył do produkcji wina, w części, wysuszony, przechowywany był na okres
zimowy. Uprawę winnej latorośli często łączono z uprawą drzew owocowych, między
którymi rozpinano łozy.

Hodowla

Hodowla zwierząt odgrywała w życiu Greków istotną rolę, zwłaszcza w gospodarstwach


ludzi bardzo zamożnych. Dla nich stada bydła, zwłaszcza w czasach starszych, stanowiły
jedną z podstawowych form bogactwa.
Hodowano przede wszystkim owce i kozy. Mniejszą wagę przywiązywano do bydła
rogatego. Służyło ono przede wszystkim jako siła pociągowa (do orki używano
najczęściej wołów, zaprzęgano je także do wozów). Warto tu przypomnieć, że w basenie
Morza Śródziemnego, przez całą starożytność, mleczność krów była ograniczona,
wynikało to z braku dobrych pastwisk i trudności ze zgromadzeniem odpowiedniej ilości
zapasów paszy na zimę (niewiele było siana, nie znano roślin pastewnych). Mleko
otrzymywano przede wszystkim od kóz. Owce hodowano dla wełny, w mniejszym
stopniu dla mięsa. Stada owiec i kóz wypasano na terenie nieużytków poza strefą pól
uprawnych, na zboczach gór, na ziemiach niczyich, położonych w pobliżu granic.
Latem, gdy słońce wypalało roślinność na niżej usytuowanych gruntach, przepędzano je
na obszary górskie, gdzie ze względu na wysokość utrzymywała się woda i zielona
roślinność. Nadchodzące u schyłku jesieni zimna i towarzyszące im opady zmuszały
stada i pasterzy do powrotu na równiny, gdzie na polach, po zebranych zbożach,
pozostawały chwasty służące jako pasza. Takie sezonowe przegony, które nazywamy
transumancjami, dobrze godziły interesy pasterzy z interesami rolników, stada owiec i
kóz użyźniały swym nawozem glebę. Jednak intensyfikacja rolnictwa, zwłaszcza
zakładanie winnic, ogrodów owocowych i warzywnych utrudniało naturalnie takie
10 wędrówki.
Mniejszą rolę odgrywały świnie, trzymane tam, gdzie były lasy buczynowe,
dąbrowy dostarczające im żołędzi. Brak dobrych pastwisk ograniczał hodowlę koni.
Starożytni uważali, że niezłe warunki dla tych zwierząt miały Tesaiia, Beocja, Argolida,
Lakonia, Mesenia, ale i tam nie istniała hodowla na wielką skalę. Pospolite były osły
i muły.

Transport i komunikacja lądowa

Rzeźba terenu decydowała przede wszystkim o typie transportu lądowego i komuni­


kacji. Aż po czasy całkiem nam bliskie Grecja była krainą, w której towary przewożono
przede wszystkim na grzbietach osłów i mułów, a więc zwierząt będących w stanie
poruszać się po szlakach trudnych, wymagających od nich wiele zręczności i wyczucia
równowagi. Przewożenie większej liczby ładunków napotykało znaczne trudności.
Koszty transportu lądowego były ogromne. Pewną orientację dają nam informacje
zawarte w Edykcie Cen Maksymalnych Dioklecjana. Wedle tego dokumentu ładunek
600 kg zboża transportowany wozami podwajał swoją cenę po 480 km. Przewiezienie
frachtu statkami z jednego końca Morza Śródziemnego na drugi kosztowało mniej
więcej tyle, ile transport lądowy tej samej masy towarowej na dystansie 120 km. Choć
dane te pochodzą z początku IV w. naszej ery, możemy je uznać za miarodajne dla
czasów wcześniejszych (ewentualnie koszty przewozów były w czasach wcześniejszych
jeszcze wyższe).
Wozy nie stanowiły nigdy groźnej konkurencji dla transportu jucznego z dwóchx
niezależnych od siebie przyczyn: wadliwej konstrukcji uprzęży i niewielkiej liczby
odpowiednich dróg. Miękkie, skórzane szleje, którymi przyczepiano konie i muły do
dyszla, ześlizgiwały się na szyję i uciskały im tchawicę zmniejszając znacznie
efektywność ich pracy. (Dopiero w średniowieczu wprowadzono sztywne chomąto z
miękkim ochraniaczem, które przeniosło punkt ucisku z szyi na pierś zwierzęcia). Nie
dało się więc zaprzęgać koni i mułów do wozów z dużym ładunkiem, mogły je ciągnąć
wyłącznie woły. Jednak taki transport miał poważne wady: był kosztowny (zwierzęta
trzeba było karmić i to obficie) i powolny. Nie stosowano go na większą skalę.
Budowa sieci dróg, zadanie kosztowne i wymagające wielkiego wysiłku organiza­
cyjnego, w świecie greckim napotykało szczególne trudności ze względu na warunki
geograficzne. W wielu miejscach trzeba było wykuwać je w litej skale, przerzucać
mosty, układać nasypy. Na niektórych odcinkach dróg wykuwano dwie równolegle
koleiny w odległości mniej więcej 140 cm o głębokości 9 cm i szerokości 22.
Powierzchnię między nimi można było pozostawić nie wyrównaną. Taki szlak prowadził
z Aten do Eleusis, ze Sparty do Amyklaj, tak przedstawiały się niektóre odcinki z Aten
do Delf i z Elidy do Olimpii. Sporo wiemy o budowie dróg w okresie minojskim i
mykeńskim. Odkryto pozostałości drogi na Krecie (z miasta Knossos do portu), wokół
Myken, Pylos, w Beocji, a nawet w południowej Tesalii. Wydaje się, że w tym czasie
przywiązywano do nich większą wagę niż w wiekach późniejszych. Wynikało to
niewątpliwie ze stosowania rydwanów, które nie mogłyby się poruszać po kamienistych
bezdrożach. Poważny wysiłek w tej dziedzinie podjęły dopiero władze rzymskie, ale i
one nie były w stanie zmienić sytuacji w sposób zdecydowany.
Podróżni dążący lądowymi szlakami, jeśli bieda nie zmuszała ich do pieszych 11
wędrówek, poza niewygodnymi i trzęsącymi się wozami (nie znano jeszcze resorów)
mogli jechać na grzbiecie osła czy muła. Konie nie odgrywały decydującej roli w
komunikacji. Składało się na to kilka przyczyn. Były zwierzętami niesłychanie
kosztownymi, w greckich warunkach trudnymi do wyżywienia, przy tym jazda
wierzchem nie była ani łatwa, ani wygodna. W starożytności na koński grzbiet kładziono
derkę lub płat skóry. Nie znano sztywnego siodła ani strzemion. Nie podkuwano też
koni, na kamienistych ścieżkach i szlakach zwierzęta raniły sobie kopyta i łatwo ulegały
wypadkom. Opanowanie sztuki jeździeckiej wymagało długich ćwiczeń. Oczywiście po
drogach krążyli konni posłańcy, ale przeciętny podróżny szukał innych sposobów
przyśpieszenia swej wędrówki. Aby zdać sobie sprawę z ewentualnej szybkości
podróżowania, warto przytoczyć tu dane z okresu rzymskiego. Biorąc pod uwagę
niewielki postęp w dziedzinie komunikacji, są one miarodajne i dla czasów wcześniej­
szych. Pieszy, w terenie płaskim i bez większych przeszkód mógł zrobić dziennie 25-35
km, na wozie zaprzężonym w muły -40-50 km. Przy większym wysiłku osiągał 68-70
* Jeździec mógł liczyć na przebycie do 120 km. Oczywiście możliwe były rekordy, ale
km
kosztem zdrowia ludzi i zwierząt. Wozy obciążone poruszały się o wiele wolniej.

Morze

Cechą podstawową świata greckiego jest wszechobecność morza. W północnej Grecji


największa odległość od wybrzeży wynosi 140 km, środkowej-70 km, na Pelopone­
zie - 45 km. Współczesne państwo greckie obejmujące jedynie część obszarów, którymi
się zajmujemy, ma 15 000 km wybrzeży (dla porównania polskie wybrzeże liczy 524 km,
przy tym powierzchnia Grecji jest 2,4 raza mniejsza od powierzchni Polski). Linia
brzegowa uległa zmianom w porównaniu ze stanem starożytnym, w wielu miejscach
podnoszące się wody, skutek topniejących na biegunach lodowców, zalały nadbrzeżne
osady; w innych ruchy tektoniczne spowodowały, odwrotnie, wypiętrzenie.
Ogromna liczba wysp tworzy prawdziwy pomost między Półwyspem Bałkańskim a
Azją Mniejszą. Od południa basen Morza Egejskiego zamyka Kreta i archipelag
Dodekanezu (dosłownie: ,,dwanaście wysp”), dalej ku północy znajdują się Sporady i
wyżej, najliczniejsza grupa, Cyklady. Największa odległość między wyspami, lub
wyspami a lądem, wynosi na Morzu Egejskim 40 km. Stwarza to zupełnie szczególne
warunki dla bezpiecznej żeglugi, gdyż przy dobrej pogodzie można płynąć nie tracąc
ziemi z oczu. Żeglugę ułatwiało istnienie systemu wiatrów wiejących o określonych
godzinach ku lądowi czy od lądu. Natomiast poważne niebezpieczeństwo stwarzały (i
stwarzają) nagle zrywające się szkwały, których nic pozornie nie zapowiada, zatapiające
statki zanim zdążyły one poszukać dogodnej przystani.
Dobry do żeglugi sezon trwał od maja do października. W okresie zimy i wiosny
ostre wiatry i deszcze czyniły ją niebezpieczną. Niebo pokryte chmurami pozbawiało
naturalnych punktów orientacji, które stanowiły w dzień słońce, a w nocy gwiazdy.
Morze Egejskie stanowi niemal świat zamknięty. Wyjście z niego na Morze Czarne
było niełatwe, gdyż silne prądy morskie i wiatry w cieśninach utrudniały żaglowcom
wypływanie na północ. Pozornie naturalny szlak ku Italii przez wyspę Kerkyrę (dziś
Kerkira) jest w istocie uciążliwy. Wiatry wiejące latem z północnego wschodu pędzą
bowiem masy wód Adriatyku ku wąskiej gardzieli cieśniny Otranto i mnożą niebezpie-
czeństwa żeglugi. Droga na wschód prowadziła wzdłuż wybrzeży południowych Azji
Mniejszej i Syrii. Bardzo długo trzymano się tej trasy udając się do Egiptu, choć można
było także żeglować z wiatrem wprost do wybrzeży delty Nilu (ale nie odwrotnie).
Żegluga w starożytności odbywała się najczęściej systemem kabotażowym.
Pływano wzdłuż wybrzeży, od portu do portu, starając się zawijać do brzegu na noc,
skracając okres pobytu na morzu. Do przyjęcia takiej taktyki skłaniały kapitanów
względy techniczne. Statki były niewielkie, nie mogły zabierać większej ilości żywności
i wody. Warunki odpoczynku dla załogi były niedobre. Lęk przed nagłymi wiatrami,
trudności w orientacji na morzu skłaniały także do trzymania się lądu, a jeśli ten był
niedaleko, czemuż nie miano skorzystać z bliskiej przystani? Kabotaż był także
racjonalny z punktu widzenia ekonomicznego. Właściciele frachtu lub ich agenci
uprawiali handel w odwiedzanych portach, do których zawijali, kupując i sprzedając
wszystko, co dawało zysk. Przy dłuższych podróżach część towarów mogła być
kilkakrotnie wymieniana. Odpowiadało to naturze greckiej ekonomiki, w której obrót
towarami na większą skalę i przy dużych odległościach był wyjątkiem, a nie regułą.
Choć żegluga nie była ani łatwa, ani bezpieczna, pozwalała na skuteczniejsze,
szybsze i tańsze przewożenie towarów i ludzi niż wszelkie środki transportu lądowego.
Morze łączyło ze sobą krainy, a nie oddzielało. Zazwyczaj większe miasta położone były
nad morzem lub w jego bezpośredniej bliskości, inaczej trudno było zapewnić im
dostawę żywności. Odległość od morza na równi z żyznością okolicznej gleby określała
szanse ich rozwoju.
Poważne niebezpieczeństwo stanowili piraci, atakujący statki i przybrzeżne osady
(stąd w starszych okresach miasta zakładano kilka lub kilkanaście kilometrów w głębi
lądu). Walkę z nimi podejmowały kolejno państwa posiadające większą flotę. Usiłowa­
nia te nigdy nie były uwieńczone tfwalym i pełnym sukcesem, gdyż piractwo pozostało
zjawiskiem endemicznym w świecie śródziemnomorskim aż po wiek XIX. Rozbój
morski przyciągał ludzi marginesu, ale nie tylko. Wiele polis mniej rozwiniętych
obszarów piratów popierało bądź nawet taki proceder organizowało. Tyczy się to
Krety, Etolii, w późniejszych czasach oparcie dla swych poczynań piraci znajdowali na
wybrzeżach iliryjskich i w Cylicji.
Rozwój żeglugi hamował brak odpowiedniego do budowy statków drewna (z
wyjątkiem północnych wybrzeży trackich), trudności w zdobyciu smoły niezbędnej do
uszczelniania statków, wreszcie brak dobrego płótna na żagle, gdyż uprawa lnu była na
terenie Grecji ograniczona.
Przeciętna szybkość statków handlowych w dobrych warunkach wynosiła od 4 do 6
węzłów. Dla orientacji podamy długość żeglugi na różnych trasach w okresie rzymskim,
w epokach nas interesujących statki z pewnością poruszały się nieco wolniej.

Miejscowości Odległość w milach morskich Czas żeglugi w dniach

Aleksandria (w Egipcie) - Mesyna 270 6-7


Korynt - Puteoli 670 4
Rodos - Aleksandria 325 3,5
Kreta - Egipt 310 3 do 4
Bizancjum - Rodos ,445 5
Bizancjum - Gaza (w Palestynie) 885 10
Tessaloniki - Askalon (ob. Aszkelon) 800 12
13
Przeciętny tonaż statków handlowych w czasach hellenistycznych wynosił ok. 130
ton, duże jednostki mogły zabierać 350, a nawet 500 ton. Budowano w tych późnych
czasach i statki znacznie większe (Hieron, władca syrakuzariski, ok. 240 r. kazał
skonstruować statek do przewozu zboża o wyporności 3650-4200 ton, w czasach
rzymskich znamy inny, nieco jednak skromniejszy rekord, należał on do statku zwanego
Izis- 1228 ton).
Rybołówstwo odgrywało bardzo ważną rolę w ekonomice s'wiata greckiego,
mniejszą jednak niż nam się to zazwyczaj wydaje. Morze Egejskie, czarujące przybysza
znad pochmurnego Morza Bałtyckiego czy Atlantyku, nie jest tak rybne jak mniej
gościnne wody północy. W ogóle Morze Śródziemne, geologicznie stare i stosunkowo
głębokie (większość obszaru dna znajduje się na ponad 200 m głębokości, a zdarzają się i
głębie powyżej 2000) jest mało zarybione. Morze Egejskie należy do terenów lepszych z
tego punktu widzenia, daleko mu do obfitości panującej (niegdyś' oczywiście!) na Morzu
Północnym. Mieszkańcy osad rozłożonych nad morzem nie byli w stanie utrzymać się
wyłącznie z pracy na morzu. Łączenie rolnictwa i rybołówstwa było i jest dla tych krain
typowe. Wbrew oczekiwaniom liczba ludzi obeznanych z morzem była ograniczona.
Stąd jednym z poważniejszych problemów trapiących organizatorów dużych flot
wojennych było znalezienie marynarzy.
Każdy historyk przystępujący do studiowania dziejów starożytnych Greków musi
pamiętać, że ma do czynienia ze s'wiatem, w którym informacje przenoszone były bardzo
powoli, a przez poważną część roku w ogóle nie mogły przenikać z krainy do krainy z
powodu zatrzymania żeglugi. W państwach greckich aż po czasy hellenistyczne nie
istniał żaden publiczny system przekazywania wiadomości i pism na dalsze dystanse.
Zarówno listy urzędowe, jak i prywatne były przewożone przez specjalnych posłańców
lub przez okazjonalnych podróżników. Niełatwe warunki podróży tak na lądzie, jak i na
morzu nie odstraszały jednak chętnych. Wędrowali nie tylko kupcy, ale i kibice na
igrzyska. W Grecji późniejszej zrodził się wcale poważny ruch turystyczny. Wszelkie
kłopoty nie były więc dostatecznie duże, aby skłonić ludzi do pozostania we własnych
siedzibach.

Typ osadnictwa

Przybysza z północy, zwłaszcza z Europy Wschodniej, uderza dziś szczupłość


osadnictwa rozproszonego i skupienie ludności w miastach i miasteczkach, również
wtedy, gdy większość ich mieszkańców czerpie środki do życia z uprawy roli. Zdarza
się, że chłopi muszą odbywać kilku- lub nawet kilkunastokilometrową drogę, aby
dotrzeć do swoich pól. Podobny typ osadnictwa uformował się w czasach starożytnych,
ale dopiero u kresu epoki klasycznej, czy jeszcze później. Poprzednio istniały wsie i
osadnictwo rozproszone, a kontrast między miastem a wsią odczuwany był silnie.
Warto pamiętać, że antyczne miasta nie były wyłącznie skupiskami ludzi żyjących z
handlu i rzemiosła, znaczna część ich mieszkańców to właściciele ziemi, bogatsi ale i
biedniejsi, mający swe gospodarstwa często dość daleko od domów. Jest to dla nas fakt
godny podkreślenia, gdyż mamy instynktowną skłonność do traktowania miasta jako
skupiska ludzi żyjących z innych niż rolnictwo zajęć. Prowadzi to do pomyłek istotnych,
14 zwłaszcza do przeceniania roli handlu i rzemiosła.
2. Dom grecki początków I tys. Rekon­
strukcja domostw odkopanych w Sta­
rej Smyrnie. Rozmiary 5x3 m. Ściany
jego wzniesiono z surowej cegły
Wewnątrz, w niewielkiej odlegości od
wejścia, po obu stronach stały wpu­
szczone w grunt dwie drewniane pod­
pory służące do podtrzymywania da­
chu, inna jeszcze podpora znajdowała
się bliżej ściany południowej. Dach był
zapewne' kryty słomą

3. Rekonstrukcja piętrowego domu,


którego ruiny odkryte zostały w Olincie.
Jest to typowy przykład średniozamoż­
nego domu wieku V. Prawdopodobnie
duże domostwa wieków poprzednich-
nie różniły się w sposób istotny od
niego. Zwróćmy uwagę na wewnętrzny
dziedziniec, na którym toczyło się całe
życie rodziny z wyjątkiem okresu desz­
czów i chłodów
Inną rzucającą się w oczy cechą społeczności greckich był kontrast między światem
równin i dolin a światem gór, wyczuwalny tak w sposobie zachowania się mieszkańców,
jak i w kulturze materialnej. Życie w dolinach było łatwiejsze, domy zasobniejsze,
zagrożenie głodem mniejsze, ale też cechował je większy rygor, „ściślejszy” porządek
społeczny, który trudniej było zrzucić czy naruszyć. Mieszkańcy gór byli w stosunku do
swych pobratymców z równin bardziej zacofani, biedniejsi, ale też twardsi i zaradniejsi.
Góry periodycznie pozbywały się ludzi, których nie były w stanie wyżywić, niełatwo im
było przystosować się do życia w nizinnym świecie. Nierzadko mieszkańcy gór łupili
swych sąsiadów, którym zazdrościli względnego dostatku i w których widzieli łatwą
zdobycz. Krainy greckie położone w górach wysokich zachowywały długo swe
archaiczne porządki, pozostając w tyle za przemianami kulturalnymi sąsiadów.
Znaczną część czasu spędzał Grek na powietrzu. Długi okres ciepła i suszy
pozwalał wielu rzemieślnikom na pracę poza domem. Mężczyźni w chwilach wolnych od
pracy spotykali się w miejscach publicznych: na placu, pod świątynią, w porcie.
Kobiety, o których wiemy, iż były trzymane z dala od tych męskich pogwarek, spędzały
czas na wewnętrznych podwórkach, będących podstawową częścią greckiego domos­
twa. Okres zimowego, przymusowego pobytu w zamkniętych pomieszczeniach odczu­
wany był jako wielka dolegliwość. To niemal stałe przebywanie w miejscach, do których
mieli dostęp i inni ludzie spoza rodziny, zwłaszcza w przypadku mężczyzn, modelował
psychikę Greków wzmacniając siłę oddziaływania zbiorowości na jednostkę.

Pożywienie Greków. Kwestia głodu

Pożywienie przeciętnego Greka w porównaniu z pożywieniem mieszkańca Europy na


północ od Alp było, i jest w dalszym ciągu, skąpe. Poza względami ekonomicznymi,
innymi słowy biedą, decyduje o jego charakterze także typ klimatu. Racje, które na
północy spadałyby już poniżej minimum biologicznego, tu mieszczą się jeszcze w
granicach dopuszczalności. Podstawą był chleb w dużych ilościach, z garścią oliwek,
kawałkiem sera i jarzynami. W okresie lata spożywano wiele owoców, na zimę
przygotowywano zapasy fig suszonych i rodzynków. Mniejszą rolę odgrywała strawa
gotowana, pamiętać wypada, że dla wielu obszarów Grecji istniał poważny problem
opału.
Mięso pojawiało się w greckich kuchniach bardzo rzadko, w uboższych grupach
ludności niemal zawsze w związku ze świętami, kiedy to ofiarowywano zwierzęta
bogom, którzy kontentowali się kośćmi i wnętrznościami, tłuszczem, pozwalając
ludziom zatrzymać mięso spożywane w czasie wspólnych posiłków. W czasach, gdy
chrześcijaństwo święciło od niedawna swój tryumf, kler z podejrzliwością przyglądał się
przypadkom uboju wśród chłopów, posądzając ich o pogańskie praktyki.
Nieco większy udział w diecie Hellenów miały ryby, nie tylko świeże, ale i
suszone, a także marynowane. Ponieważ połowy w pobliżu nie wystarczały, sprowa­
dzano ich wiele spoza Morza Egejskiego, nade wszystko znad Morza Czarnego, gdzie U
ujścia wielkich rzek gromadziły się olbrzymie ławice ryb.
W znanych nam społecznościach I tysiąclecia podstawowym tłuszczem była oliwa
wyciskana z oliwek. Służyła ona także do nacierania ciała, zabieg niezbędny w czasie
16 gorących i suchych miesięcy lata (przede wszystkim stosowali go młodzi mężczyźni i
chłopcy uprawiający gimnastykę i sport), oraz do os'wietlania pomieszczeń (zob. rys. 1).
Tłuszcze zwierzęce odgrywały zupełnie drugorzędną rolę, świnie, dziś ich główny
dostawca, pędziły ruchliwe życie i były w konsekwencji chude. Do niedawna uczeni byli
przekonani, że oliwa zaczęła być podstawowym tłuszczem spożywczym stosunkowo
późno, gdyż dopiero w epoce archaicznej, poprzednio miała służyć jedynie do celów
kosmetycznych. U podstaw owego sądu leżało świadectwo Homera, u którego nigdy nie
pojawia się oliwa, gdy jest mowa o jedzeniu. Jednak wypada pamiętać, że Iliada i
Odyseja nie mogą być dobrym źródłem do dziejów pożywienia, przedstawiają nam
bowiem świat wielkich bohaterów, pożerających w czasie uczt ogromne ilości mięsa, z
dodatkiem wyłącznie chleba i wina. O jarzynach też nie ma w poematach mowy...
Archeolodzy coraz silniej akcentują powszechność uprawy oliwki w II tysiącleciu,
świadczą o tym pyłki w warstwach pochodzących z tego okresu. Odnaleziono także
lampki przeznaczone do spalania oliwy.
O maśle dowiadujemy się niemal wyłącznie przy sporządzaniu lekarstw (pamię­
tajmy, że hodowano mało krów, a i te dawały niewiele mleka).
Powszechnie pito wino zmieszane z wodą, najczęściej w proporcji 5 części wody na
2 części wina. Picie czystego trunku spotykało się z potępieniem i uznawane było za brak
kultury i umiarkowania.
Świat grecki zagrożony był nieustannie nie tylko ostrym niedostatkiem, ale i wręcz
głodem. Najgroźniejsze były katastrofy dotykające większe obszary kraju, powodujące
śmierć tysięcy ludzi. Dolegliwe były także głody lokalne wywołane kaprysami pogody,
szarańczą, wojną, epidemiami. Takie ostre niedobory żywności występować mogły
równolegle do niezłych plonów na innych terenach. Stwarzało to szczególną potrzebę i
szczególne warunki handlu artykułami żywnościowymi, zwłaszcza zbożem. Był on
przedmiotem nadzoru ze strony władz, które nie pozwalały na swobodny obrót, jeśli
pojawiały się najmniejsze sygnały trudności w zaopatrzeniu rynku. W Atenach na
przykład, Solon wprowadził zakaz wywozu podstawowych produktów rolnych (z
wyjątkiem oliwy), w IV w. obowiązywał przymus sprzedania na miejscu wwiezionego z
zewnątrz zboża. Nieurodzaj mógł zmuszać do zakupów obcego zboża także i
mieszkańców wsi, na ogół w tym zakresie samowystarczalnych.
Krainy położone w basenie Morza Egejskiego sprowadzały zazwyczaj zboże z
terenów, gdzie istniały lepsze warunki do jego uprawy, a więc z południowej Italii i
Sycylii, Egiptu, wybrzeży zachodnich i północnych Morza Czarnego. Regularne
dostawy z daleka były szczególnie ważne dla miast dużych, którym produkcja zaplecza
nawet w dobrych latach nie mogła wystarczyć. Pamiętać wobec tego należy, że mogły się
one rozwijać dopiero wtedy, gdy powstały możliwości organizowania takich masowych
przewozów.
W źródłach greckich wiele jest mowy o polowaniach, które odbywały się na
terenach położonych poza polami uprawnymi, na zboczach pagórków i gór pokrytych
krzakami lub lasami, na terenach znajdujących się w pobliżu granicy i z tej racji nie
zamieszkanych. Stanowiły one ulubioną rozrywkę elity. Wspomina się o łowach na
niedźwiedzie, dziki, jelenie i sarny, ale częstsze były polowania na drobniejsze
zwierzęta, zające i ptaki.

17
Metale wykorzystywali także złoża znajdujące się właściwie już poza obszarem helleńskiego
świata, gdyż w Ilirii. Metal z nich uzyskany trafiał do miast greckich, zwłaszcza do
Zasoby mineralne Grecji są stosunkowo skromne. Wprawdzie w wielu miejscach Koryntu.
eksploatowano w starożytności pokłady rud metali, ale wydajność ich była niedosta­
teczna na to, by pokryć potrzeby, tak że we wszystkich okresach należy się liczyć 2
koniecznością importu metali z innych, bogatszych regionów.
Rudy miedzi znajdowały się w różnych miejscach w niewielkich ilościach. Na Bibliografia
Krecie znaleziono ślady eksploatacji w południowej części wyspy, gdzie występowała
ruda uboga (1,5-3% zawartości metalu w minerale). Natomiast bogatsze złoża w Najlepszy, najobszerniejszy opis warunków naturalnych Grecji dają prace A. Philippsona, a zwłaszcza jego
środkowej jej części (25%) były wykorzystywane w nieznacznym stopniu. Pokłady na monumentalne dzieło Das Mittelmeergebiet, Berlin-Leipzig 1922 (wiele tomów), dalej Die griechischen
Landschaften (seria dokończona przez E. Kirstena) Berlin 1950-1959 i Das Klima Griechenlands, Bonn 1958.
Syros i Paros zostały szybko wyczerpane. Wydaje się, że brak było miedzi na Eubei,
Bardzo pożyteczna jest lektura pierwszej części dzieła F. Braudela, Morze Śródziemne i świat śródziemno­
sławnej z wcześnie rozwiniętej metalurgii brązu. W Azji Mniejszej ustalono istnienie morski w epoce Filipa II, t. I, Gdańsk 1976. Zawarte tu charakterystyki odnoszą się wprawdzie do epoki
kopalni na wysokości wyspy Samos i w pobliżu Pergamonu. W okresie późniejszym nowożytnej, ale warunki naturalne w porównaniu ze starożytnością nie zmieniły się zasadniczo.
działały kopalnie w górach Othrys położonych w południowej Tesalii. Eksploatowano Dobrą, choć oczywiście pobieżną charakterystykę warunków geograficznych daje we wstępie do swego
rudy metali w Macedonii. Bardzo wcześnie, gdyż ok. 2500 zaczęto wydobywać rudę podręcznika N. G. L. Hammond, Dzieje Grecji, Warszawa 1973.
Spory na temat zmian klimatycznych w dłuższych ciągach czasowych toczone są głównie wśród
miedzi na Cyprze, skąd przez całą starożytność przywożono ten metal do basenu Morza
historyków doby nowożytnej i zazwyczaj nie obejmują czasów starożytnych w sposób systematyczny. Wynika
Egejskiego. Innym ,,zewnętrznym” jego źródłem była Etrurią. Niektórzy historycy to z braku odpowiednich źródeł, które mogłyby dostarczyć danych tworzących serie. Problematyką historii
gotowi są zakładać, że do Grecji trafiała część produkcji ośrodków metalurgicznych klimatu zajmuje się zwłaszcza E. Le Roy Ladurie, Histoire du climat depuis l’An Mil, Paris 1967; tegoż autora
wykorzystujących bogate złoża dzisiejszych południowych Niemiec i Siedmiogrodu. artykuł prezentujący skomplikowaną problematykę metod badań: Le climat'. l’histoire de lapluie et du beau
Jest to czysta hipoteza, prawdopodobna, ale niczym nie poparta. Niestety nie można ^w temps w zbiorze Faire deThistoire, t. III, Paris 1974, s. 3-30. O zmianach klimatu basenu Morza Śródziemnego
przytłaczającej większości przypadków) ustalić źródła metali w drodze chemicznej pisze F. Braudel we wspomnianej wyżej książce, s. 294-303.
Na temat hodowli drobnych zwierząt i ruchów sezonowych istnieje artykuł S. Georgoudis, Quelques
analizy przedmiotów, gdyż powszechny był obyczaj dodawania do stopów ułamków problemes de la transumance dans la Grtce ancienne, ,,Revue des Etudes Grecąues”, 87 (1974), s.
zniszczonych wytworów metalowych.
155-185.
Potrzebna do produkcji brązu cyna musiała być właściwie w całości przywożona z Polecić warto lekturę interesującej i kompetentnie napisanej książki L. Cassona, Komunikacja i
zewnątrz, gdyż w Grecji ustalono istnienie niewielkich pokładów jedynie w Krisie (port transport w starożytności (tłum, z ang.), Wrocław 1981.
Rozmieszczenie rud metali w Grecji i początki metalurgii omawiane są w nowej pracy J. F. Healy’ego,
Delf) i w Volokastro (w Tesalii). Nie jest zupełnie jasne, w jaki sposób zaopatrywano się Mining and Metallurgy in the Greek and Roman World, London 1978, a także w zbiorze studiów o zakresie
w nią. Hipotetycznie zakłada się przywóz z obszarów posiadających złoża bogate i tematycznym szerszym, niż to by wynikało z tytułu: The Corning of the Age oflron, ed. T. A. Wertime and J. D.
dostępne: północno-wschodniej Azji Mniejszej, Hiszpanii i Wysp Brytyjskich (w Muhly, New Haven 1980.
przypadku tych ostatnich na pewno nie istniały systematyczne kontakty bezpośrednie.
Cenny metal trafiał do greckiego rzemieślnika za pośrednictwem wielu osób).
Żelazo wytapiano z często występujących rud o niskiej i średniej zawartości
metalu, magnetyt ze względu na trudności techniczne był eksploatowany tylko Język grecki
sporadycznie. Rudy żelaza występują w wielu miejscach. Większe i bogatsze pokłady
znajdowały się w Lakonii (w górach i na przylądku Tenaron), w Tegei na Peloponezie, Język grecki uformował się w II tysiącleciu w Grecji w wyniku ewolucji nieznanego nam
w Boiai na przylądku Maleas, w Laurion w Attyce. Eksploatowano je także na wyspach języka należącego do rodziny indoeuropejskiej, który przynieśli ze sobą najeźdźcy pod
Syros, Andros, Krecie, Sifnos, Skyros, Rodos. koniec III tysiąclecia. W jakiej mierze wpłynął na tę ewolucję język podbitej ludności
Złoto wydobywano na wyspach Sifnos i Thasos. Bogate złoża tego kruszcu Grecji, który był językiem nieindoeuropejskim i został wyparty przez język najeźdźców,
występowały w południowej Tracji i Macedonii: w Skapte Hyle (między rzekami nie jesteśmy w stanie powiedzieć; pewne jest tylko, że słownictwo greckie zawdzięcza
Strymon a Nestos), w górach Pangajon, w miejscowości Daton nad zatoką Strymońską. językowi podbitej ludności niektóre terminy oznaczające instytucje, przedmioty
Obszary złotonośne znajdujemy na terenie małoazjatyckiej Lidii, gdzie wydobywane codziennego użytku, rośliny, a nawet określenie ,,morza”, nie mówiąc już o licznych
kruszce z ziemi w masywie górskim Thmolos i wypłukiwano ze złotonośnych piasków toponimach.
rzeki Paktolos. Język grecki poświadczony jest po raz pierwszy przez sporą liczbę jednorodnych,
Srebro, metal niezmiernie ważny za względu na bicie monety, występowało ubogich tekstów, napisanych pismem sylabicznym (zwanym linearnym B) na tablicz­
najczęściej razem z ołowiem w postaci galeny. Bogate pokłady tej rudy znajdowały się w kach glinianych pochodzących z początku XIV i z końca XIII wieku. Później,
Laurion w Attyce, użytkowano je od bardzo dawna. Poza tym srebro występowało także począwszy od VIII wieku, a więc po kilkuwiekowej przerwie, poświadczony jest przez
18 w Lakonii koło Kardanyle i w ograniczonych ilościach na wielu wyspach. Grecy rosnącą wraz z upływem czasu masę różnorodnych tekstów, napisanych pismem 19
joński i attycki
BU dialekty północno-zachodnie

arkadyjsko-cypryjski llllllll dOfycki

1..DIALEKTY GRECKIE

alfabetycznym, które znamy bądź to w postaci oryginalnej lub bardzo bliskiej oryginału
(wszelkiego rodzaju inskrypcje, a później, od IV w., i papirusy), bądź to przez kopie
bardzo dalekie w czasie od oryginału (do tej kategorii należą wszystkie teksty literackie
począwszy od Iliady i Odysei).
Teksty drugiej połowy II tysiąclecia są z punktu widzenia językowego zupełnie
jednolite, mimo że powstały w różnych czasach i miejscach. Tę postać języka greckiego
nazywamy umownie dialektem achajskim (od nazwy Achajów, często występującej u
Homera). Nie była to jedyna postać języka greckiego. Badania językoznawcze pozwalają
nam bowiem stwierdzić z całą pewnos'cią, że już w drugiej połowie II tysiąclecia istniała
inna postać, mianowicie ta, od której będą się wywodziły występujące w I tysiącleciu
dialekty doryckie i zbliżone do doryckich, ściślej dialekty zachodnie i pólnocno-
-zachodnie. Można też przypuścić, że w Tesalii zaczęła się tworzyć pewna odmiana
dialektu achajskiego, mianowicie ta, z której potem będą się wywodzić dialekty
eolskie.
Teksty I tysiąclecia wykazują wielką rozmaitość form dialektalnych, które dają się
sprowadzić do dwu grup, mianowicie do grupy obejmującej już wspomniane podgrupy
dialektów zachodnich i północno-zachodnich, oraz do grupy wschodniej, która obej­
muje następujące podgrupy: attycko-jońską, eolską, arkado-cypryjską. W każdej zaś
podgrupie mieści się mniejsza lub większa liczba konkretnych, lokalnych dialektów.
Rozmieszczenie tych dialektów jest następujące:
- Dialekty północno-zachodnie występują w Akarnanii, Lokrydzie, Fokidzie,
Dorydzie oraz w Elidzie.
20 - Dialekty doryckie występują na Peloponezie z wyjątkiem Elidy i Arkadii,
ponadto w Megarze, na wyspach południowych Morza Egejskiego (z których
najważniejsze to Melos, Thera, Kos, Rodos) oraz na Krecie, na południowej części
zachodniego wybrzeża Azji Mniejszej, wreszcie w miastach, które zostały założone
przez miasta doryckie w okresie Wielkiej Kolonizacji (VIII-VI w.).
- Dialekt attycki jest tylko jeden, właśnie ten, którym mówiono w Attyce; bardzo
do niego podobne dialekty jońskie występują na Eubei i innych wyspach Morza
Egejskiego z wyjątkiem południowych, doryckich, oraz eolskiej Lesbos, ponadto w
środkowej części wybrzeży zachodnich Azji Mniejszej, a także w miastach założonych
przez mieszkańców wymienionych tu krain w toku Wielkiej Kolonizacji.
- Dialekty eolskie występują w Tesalii, Beocji, na Lesbos oraz na północno-
-zachodnim wybrzeżu Azji Mniejszej.
- Dialekt arkadyjski występuje tylko w górzystej Arkadii, odciętej od morza i
zacofanej; dialekt cypryjski zaś tylko na Cyprze, wyspie pozostającej na skraju świata
greckiego. Pokrewieństwo między tymi dialektami jest bardzo znamienne, nie mogło
ono wszak wyniknąć z kontaktów między ludnością tych dwóch krain, gdyż takich
kontaktów w ogóle nie było.
Jeśli zestawić język tabliczek z XIV-XIII w. z danymi językowymi I tysiąclecia,
okazuje się, że mieści się on w grupie wschodniej, będąc szczególnie bliski dialektom
arkadyjskiemu i cypryjskiemu; wiele go wiąże również z dialektami eolskimi.
Nie ma wśród językoznawców zgody co do tego, kiedy i jak powstały dialekty
poświadczone w I tysiącleciu (zwłaszcza dialekt joński). Spośród rozmaitych koncepcji
najbardziej przekonująca wydaje się nam ta, którą przedstawił w 1963 r. John Chadwick
i która nawiązuje do pewnych zasadniczych tez wysuniętych przez E. Rischa w 1955 r.
Wedle tej koncepcji, począwszy od XII w., po rozpadzie cywilizacji, której zawdzię­
czamy teksty achajskie, dialekty doryckie rozprzestrzeniły się na część obszarów
Peloponezu i centralnej Grecji, poprzednio zajmowanych przez dialekty typu
achajskiego. Te ostatnie, tam gdzie nie zanikły całkowicie, przekształciły się pod
wpływem doryckiego w nowe dialekty, z których wywodzić się będą attycki i dialekty
jońskie I tysiąclecia. Wielkie przemieszczenia ludności w toku XI-IX w. zaniosły
zarówno dialekty jońskie, jak i doryckie na wyspy i wybrzeża Azji Mniejszej. Odmiana
dialektu achajskiego, która wytworzyła się w Tesalii prawdopodobnie przed XII w., a
którą nazywamy dialektem eolskim, rozprzestrzeniła się na wyspę Lesbos i na północną
część zachodhich wybrzeży Azji Mniejszej. W Beocji dialekt eolski przyjął pewne
wpływy doryckie, w Azji Mniejszej i na Lesbos-jońskie, w stanie najczystszym
zachował się w Tesalii. W Arkadii i na Cyprze rozwinął się, bez większych wpływów z
zewnątrz, dialekt typu achajskiego.
Od czasu kiedy pojawiają się pierwsze napisy w piśmie alfabetycznym, mianowicie
od drugiej połowy VIII w. aż do ostatniej ćwierci IV w., teksty o charakterze
nieliterackim pisane były zawsze w lokalnym dialekcie danego miasta. Inaczej jest z
tekstami literackimi. Pierwsze dzieła, które do nas doszły, Iliada i Odyseja oraz
poematy Hezjoda, stworzone zostały w języku, którym nikt nigdy i nigdzie nie
posługiwał się w życiu codziennym. Jest to język poetycki, będący wytworem
wielowiekowej tradycji ustnej poezji epickiej. Podstawą tego języka poetyckiego są
dialekty jońskie używane w życiu codziennym. Zwrócić należy uwagę na to, że Hezjod
żył w Beocji, w której mówiono dialektem eolskim, a jego ojciec pochodził z Kyme,
miasta w Azji Mniejszej, w którym również mówiono tym dialektem; nie miało to prawie 21
żadnego wpływu na język poematów hezjodejskich, jest on zasadniczo tożsamy z*
językiem Iliady i Odysei. Widać tu zjawisko, które będzie występować przez cale dzieje
literatury greckiej, mianowicie przywiązanie twórcy do postaci języka włas'ciwej
pierwowzorom gatunku literackiego, który uprawiał. Wszyscy ci, którzy pisać będą
poematy epickie, aż do końca starożytnos'ci posługiwać się będą językiem homero-
wym.
Język homerowy wywarł ogromny wpływ na język poetycki innych gatunków
literackich, które powstały po VIII w.: elegię, jamb, różnego rodzaju ,,lirykę”,
tragedię, komedię. Poeci będą pisali w dialekcie joriskim, attyckim, eolskim (ściślej:
lesbijskim) i doryckim (inne dialekty nie wchodzą w grę), zależnie od gatunku
literackiego. Nie będzie to nigdy czysty dialekt rzeczywiście mówiony w jakimś mieście,
można raczej powiedzieć, że język poezji będzie ogólnogreckim językiem poetyckim z
kolorytem jońskim, attyckim, eolskim lub doryckim.
Bliższy dialektom życia codziennego był język prozy literackiej, ale tutaj też
tendencja do oderwania się od partykularyzmu była silna. Pierwsze utwory prozą
zostały napisane przez Jonów w dialekcie joriskim w VI w., z tego powodu przez dłuższy
czas prozaicy przeważnie pisali po jorisku, niezależnie od tego, z jakiego miasta się
wywodzili. Tukidydes jednak, w ostatniej ćwierci V w., napisał swoje dzieło po attycku,
choć miał jako wzór utwór Herodota napisany po jorisku; zapewne był świadomy
zasadniczej nowości swego dzieła, a więc mniej się czuł związany istniejącymi
konwencjami językowymi. Wpłynęło prawdopodobnie na jego decyzję również prze­
konanie o centralnej roli Aten w życiu umysłowym owego czasu. Rozległa twórczość
mówców attyckich pod koniec V i w IV w. nie była - z wyjątkiem mów Izokratesa - po­
myślana jako literatura, miała ona tylko cele doraźne i oczywiście była pisana po
attycku, jednakże dzięki swojej jakości i z racji ogromnej roli retoryki w życiu greckim
stała się potężnym czynnikiem intelektualnym, literackim. Ateny zaś w tym okresie,
dzięki szkołom retorycznym, tragedii i komedii, a począwszy od pewnego momentu i
szkole filozoficznej założonej przez Platona, stały się miastem przodującym w życiu
umysłowym całego świata greckiego. Jednocześnie instytucje polityczne demokracji
ateńskiej stały się wzorem dla wielu innych państw greckich, a typy dokumentów
publicznych opracowane przez państwo ateńskie były naśladowane w całym świecie
greckim. Z tych powodów dialekt attycki zaczął silnie oddziaływać na sposób mówienia i
pisania ludzi wykształconych całej Grecji. Wynikła z tego, już w połowie IV w., nowa
postać języka greckiego o charakterze ogólnogreckim, w której przeważały elementy
attyckie, ale silnie były reprezentowane również elementy pochodzenia jońskiego. W
tym języku pisze już Arystoteles.
Ten język ogólnogreckiej elity intelektualnej stał się wkrótce, od czasu podbojów
Aleksandra Wielkiego, podstawą dla mowy potocznej szerokich mas emigrantów z
bardzo licznych miast greckich, którzy osiedlili się w krajach wschodnich i zmieszali się
ze sobą. Od końca IV w. do końca starożytności w życiu codziennym, w administracji i
polityce posługiwano się jednolitym, naddialektalnym językiem greckim. W starych
krainach greckich współistniał on ze starymi dialektami wypierając je powoli, w reszcie
świata greckiego panował niepodzielnie. W III, II i częściowo w I w. używany był
również w prozie literackiej. Można oczywiście stwierdzić pewne różnice między
językiem prozy tego okresu a językiem używanym przez niższe warstwy społeczne w
22 życiu codziennym, nie są one jednak zbyt wielkie.
Pod koniec I w. zapanowała w prozie greckiej tendencja do naśladowania prozy
attyckiej końca V i IV w. nie tylko pod względem stylu, ale również słownictwa i
morfologii. Tendencja ta, zwana attycyzmem, sprawiła, że cała proza grecka okresu
cesarstwa rzymskiego, jeśli tylko miała ambicje literackie, posługiwała się językiem
częściowo sztucznym, bo wziętym ze starej literatury attyckiej. Ten język literackiej
prozy przeciwstawiano „językowi wspólnemu, pospolitemu” (Jzoine dialektos lub
koine\ czyli językowi codziennego i powszechnego użytku. Filologowie i historycy
zaadoptowali grecki termin koine i zastosowali go również do języka mowy potocznej i
prozy III-I w., a więc czasów, gdy nie istniało jeszcze przeciwieństwo, które go
zrodziło. Używając tego terminu, badacze przeciwstawiają naddialektalny język
ogólnogrecki partykularnym dialektom.

Bibliografia

Wykład najstarszej fazy dziejów języka greckiego oparty jest na pracy J. Chadwicka, The Prehistory of the
Greek Language, w Cambridge Ancient History, t. II, 1963, s. 3—18.
CZĘŚĆ PIERWSZA

Dzieje basenu Morza Egejskiego


do VIII w.
Epoka kamienia

Obecność człowieka w basenie Morza Egejskiego potwierdzona jest od średniego


paleolitu. W okresie od 100 000 do 50 000 lat temu zaludnione były obszary od
Macedonii do Elidy (prawdopodobnie z Argolidą włącznie). Czaszka znaleziona na
Chalkidike wskazuje, że mieszkańcy należeli do typu neandertalskiego. Świadectwa
wcześniejszego osadnictwa, z dolnego paleolitu, są ciągle bardzo skąpe; niewykluczone,
że powiększą się w toku dalszych poszukiwań.
Paleolityczni mieszkańcy Grecji wydają się być raczej związani z Europą niż ze
Wschodem. Ich narzędzia przypominają typy narzędzi lewaluaskich i mustierskich. Gdy
Tesalia i wiele innych terenów w Grecji zostało zalanych przez wody topniejących
lodowców w okresie interglacjalnym (30 000-20 000 lat temu) ludzie przenieśli się na
obszary wyżej położone, z których schodzili w okresach wysychania gruntów.
W górnym paleolicie doszło do przedostania się ludzi na niektóre wyspy, jak
wskazują znaleziska na Skyros (archipelag Sporady), Zakynthos, a może także i
Kefallenii (na Morzu Jońskim). Dla tych samych obszarów, dla których poświadczona
jest obecność ludzi w paleolicie, mamy dowody tworzenia osad w mezolicie.
Pierwsza faza neolitu, w której produkuje się już żywność, ale brak jest jeszcze
ceramiki (tzw. neolit aceramiczny), obejmuje w Grecji siódme tysiąclecie, być może da
się ją cofnąć do ósmego. Ślady osadnictwa występują w Macedonii, Tesalii, Beocji, a
więc tam, gdzie równiny, lasy i duża ilość wody stwarzały szczególnie dogodne warunki.
Wydaje się, że nie istniała ciągłość kulturowa między mezolitem a neolitem aceramicz-
nym. Choć w wielu przypadkach na tych samych miejscach trwały osady, oznacza to
tylko, że przybysze osiedlali się w dogodnych i sprawdzonych punktach. Kultura
aceramiczna Grecji jest skromniejsza od kultury aceramicznej znanej na Bliskim
Wschodzie (choćby ze słynnych wykopalisk w Jerycho); narzędzia są prymitywniejsze,
to samo można powiedzieć o budownictwie; brak ponadto figurek zwierzęcych i
ludzkich.
Zabytki archeologiczne wskazują, że już w tej epoce mieszkańcy Tesalii sporzą­
dzali niekiedy swe narzędzia z obsydianu, minerału pochodzenia wulkanicznego o
niezmiernie charakterystycznym wyglądzie, znajdowanego wyłącznie na wyspie Melos
(obecnie Milos) (Sporady). Jego użycie dowodzi, że opanowano technikę jego
wydobycia i obróbki, a także nauczono się pływać po morzu. To zaś zakłada określony
poziom ciesiołki, o której nic nie wiemy, gdyż jej wyroby nie mogły przetrwać do
26 naszych czasów. Neolityczni mieszkańcy Grecji tej epoki przyswoili sobie także
2. WAŻNIEJSZE STANOWISKA ARCHEOLOGICZNE EPOKI NEOLITYCZNEJ

niezbędne minimum żeglarskich umiejętności. Jes'li rezygnowali z miejscowego,


gorszego wyraźnie, surowca do produkcji narzędzi na rzecz doskonalszego, ale
trudnego do zdobycia, to musieli wznieść się na wysoki stopień rozwoju. Dodać przy
tym trzeba, że na Melos archeolodzy nie znajdują śladów osadnictwa tej epoki. Należy
więc liczyć się z ewentualnością organizowania periodycznych wypraw, w toku których
żeglarze przystępowali do eksploatacji złóż i wstępnej obróbki kamienia, transporto­
wanego następnie do domów.
Podstawą bytu ludzi tej epoki była uprawa roli. Znali pszenicę, jęczmień, proso i
soczewicę. Resztki kostne świadczą o hodowli zwierząt (owce, kozy, świnie, bydło
rogate). Jednak ważne miejsce w dalszym ciągu zajmowało polowanie i zbieractwo.
Najstarsze stanowiska, w których znajdujemy dowody na znajomość ceramiki,
znajdują się w Macedonii w Nea Nikomedia (datowane metodą węgla C14 na 6218 r., z
granicą błędu ± 150), na Krecie-6100 (±150), w środkowej Grecji w Elatei-5520
(± 70). Nie wydaje się, aby umiejętność ta zrodziła się wśród mieszkańców Grecji. Brak
jest bowiem śladów, tak charakterystycznych w takich przypadkach, eksperymentów.
Prawdopodobnie technikę wypalania naczyń przynieśli ze sobą osadnicy przybyli z 27
4. Plan osady w Dimini rozwijającej się intensywnie u schyłku neolitu i w początkach epoki brązu. Jest
to pierwsza znana osada w interesującym nas kręgu geograficznym otoczona murami, dokładniej
sześcioma (a nawet miejscami siedmioma) pierścieniami murów o grubości od 0.60 do 1.40 m.
Zbudowano je z kamieni spajanych gliną. Wewnątrz murów znajdujemy przestrzeń, w której odkryto
ślady małych domów oraz większego budynku zwanego przez archeologów megaronem (pojawia się
on wówczas po raz pierwszy w Grecji). Była to duża sala o stropie wspartym, w tym przypadku, na
dwóch słupach (mogło być ich więcej), z ogniskiem pośrodku i otworem w dachu, przez który
uchodził dym. Inny jeszcze megaron, tym razem bez słupów, zbudowano w jednej z mniejszych
przestrzeni między murami. Fragmenty murów stojące prostopadle do muru obiegającego centralny
plac interpretowane są jako resztki czegoś w rodzaju portyku, możemy je uznać za prototyp
późniejszej stoi. Na zachód do osady przytyka dobrze widoczny na planie grób kopułowy, pochodzi
on z okresu późnohelladzkiego

zewnątrz. Posługiwali się gliną nie tylko do produkcji naczyń, lepili z niej figurki,
przęśliki, ciężarki tkackie. Poczynając od tego okresu ceramika staje się najczęściej
spotykanym archeologicznym materiałem, przemiany jej form i dekoracji, starannie
s'ledzone i klasyfikowane, będą podstawą hipotez na temat zmian osadniczych i
następstwa epok.
Grecja neolityczna jest s'cis'le związana z terenem Anatolii, zdecydowanie bardziej
od niej rozwiniętym. Prawdopodobnie stąd pochodzi najważniejsza w tej epoce
28 innowacja, jaką jest produkcja ceramiki. Wskazują na to szcisłe analogie między
O 5 m
i i.J

5. Plany domów w Grecji okresów neolitycznego i helladzkiego:


a. wczesnoneolityczny z Sesklo; b. późnoneolityszny z Sesklo; c. wczesnohelladzki z Eutresis; d. średniohelladzki z Lerny; e.
późnocykladzki z Therasia; g. późnohelladzki III B z Mouriatada

kształtami naczyń z wczesnoneolitycznej Grecji i niezmiernie bogatej, neolitycznej


osady w Azji Mniejszej w Qatal Huytik. Umiejętność wypalania naczyń przyniesiona
została przez grupy ludzi przemieszczających się na zachód drogą lądową przez
cieśniny, bądź morzem wzdłuż pomostów tworzonych przez wyspy. Grecja zdaje się
odgrywać istotną rolę w rozprzestrzenianiu zdobyczy kultur wschodnich ku północno-
-zachodnim obszarom basenu Morza Śródziemnego. 29
6. Plany domów odkrytych tradycji i lokalnych inwencji zawodowych garncarzy. Jednocześnie jednak wyczuwalny
w Korakou w pobliżu Ko­ jest proces unifikacji, dający Grecji względnie jednolitą kulturę. Jest ona wyczuwalna
ryntu z okresów: zwłaszcza w sferze religii. Tu dominuje kult bóstwa kobiecego (czy bóstw? tego nie
a. średniohelladzkiego, b. późnohel- wiemy), silnie związanego z ziemią, któremu ludzie zawdzięczają plony, płodność
ladzkiego
hodowanych zwierząt i potomstwo. Panowanie tego bóstwa rozciąga się również na
dziką naturę. Kult ten występuje na niezmiernie rozległym obszarze od Mezopotamii,
Syrii, Palestyny po Nizinę Węgierską. Świadczą o nim liczne figurki, które archeolodzy
określają greckim terminem idoli (zob. il. 13). Neolityczna bogini Ziemi (lub boginie)
należy do najtrwalszych elementów wierzeń starożytnych. W nowych kultach powsta­
jących w toku dziejów w wyniku przemian cywilizacyjnych i napływu nowych ludów
pozostało wiele z neolitycznych wyobrażeń o bogini Ziemi. Jej cechy przyjęły boginie
noszące później rozmaite imiona (dotyczy to na pewno Demeter, Persefony, niektórych
postaci Artemidy). Obrzędy mające na celu pobudzenie płodności natury wywodziły się
często z neolitycznych czasów.

Bibliografia i dyskusje
Poprzednio sądzono, że Grecja była jedną z najpóźniej zasiedlonych krain basenu Morza Śródziemnego i nie
miała mieszkańców przed epoką neolityczną. Dopiero znaleziska resztek kostnych i narzędzi kamiennych w
Tesalii (w pobliżu Larissy) w 1958 r., fragmentów czaszki neandertalczyka w 1960, zmieniły w sposób
Trudno ustalić dla tej epoki sekwencje migracji. W tym wczesnym okresie trzeba
zdecydowany poglądy. Od tych sensacyjnych odkryć liczba s'wiadectw paleolitycznego osadnictwa szybko
się liczyć nie tyle z „wędrówkami ludów”, ile z nieustannymi ruchami niewielkich grup rośnie. Warto przy tej okazji uświadomić sobie, że archeolodzy badający stanowiska okresu brązu lub czasów
rolnikpw i hodowców, żyjących na ograniczonym terytorium, które mogli porzucać na późniejszych nie zawsze byli dostatecznie uważni, ani dostatecznie przygotowani, aby ocenić poprawnie
skutek wyjałowienia, klęsk naturalnych czy nacisku sąsiadów. Takie przemieszczenia materiał z najstarszych epok. Ustalenie, i to bez wątpienia, że Grecja była zaludniona za czasów paleolitu,
na niewielką skalę razem z infiltracją grup wędrujących z daleka stwarzały w sumie spowodowało podjęcie badań prowadzonych przez specjalistów. Dały one w krótkim czasie poważne efekty.
Zwięzły zarys dziejów epoki kamienia daje S. S. Weinberg, The Stone Age in the Aegean w I tomie obszernego
znaczny ruch osadniczy i przyczyniały się do przenoszenia innowacji rozmaitego podręcznika The Cambridge Ancient History (1965). Posługiwaliśmy się także wstępnymi rozdziałami
typu. książki E. Vermeule, Greece in the Bronze Age, 2 wyd., Chicago 1972 i J. T. Hookera, Mycenaean Greece,
W toku neolitu, zwłaszcza jego średniej i późnej fazy (V i IV tysiąclecie) powiększa
London 1976.
się ludność Grecji. Zagęszcza się osadnictwo na terenach zajętych już w epoce
paleolitycznej: równinach Tesalii, Beocji i Argolidy, dogodnych nie tylko ze względu na
dobrze nawodnioną ziemię, ale i łatwy dostęp do morza. Ludzie wchodzą ponadto na
tereny puste bądź zasiedlone poprzednio tylko sporadycznie. Gęstość punktów
osadniczych w Tesalii jest uderzająca i niewiele ustępuje gęstości sieci osadniczej
późniejszych wieków. Powiększenie ludności wynika na pewno z niezakłóconego
rozwoju, należy też liczyć się z dopływem niewielkich grup z zewnątrz, głównie z
Anatolii.
Powstają osady o znacznych rozmiarach i lepiej zbudowane od osad starszych (zob.
rys. 4). Rozpowszechnia się typ domostw o kamiennych fundamentach i ścianach ż
suszonej cegły. W połowie IV tysiąclecia spotykamy się w kompleksach domostw z
pomieszczeniami, o których można powiedzieć, że przypominają późniejsze megarony
(„duże sale”, o stropie wspartym na slupach, z paleniskiem w środku, z którego
uchodzi dym przez otwór w dachu). Wzoru ich najprawdopodobniej należy szukać w
Anatolii.
Kultura neolitu ma wiele lokalnych odmian, które szczególnie łatwo uchwycić jest
30 w ceramice. Tu różnice między miejscowościami są znaczne i wynikają z lokalnych
Epoka brązu

A. Uwagi wstępne na temat chronologii i terminologii

W odniesieniu do epoki brązu uczeni posługują się specyficzną periodyzacją. Dla trzech
stref kulturowych w świecie egejskim: Krety, Grecji lądowej i Cyklad przyjęto osobne
nazwy i ustalono podział trójdzielny na okresy: wczesny, średni i późny, rozbijane
następnie na podokresy. Układ ten ilustruje tabela. Nie jest to system wygodny,
odpowiada (i to z pewnymi zastrzeżeniami) potrzebom badaczy historii Krety (został
zaproponowany przez A. Evansa, rozciągnęli go na pozostałe obszary C. W. Blegen i A.
Wace), natomiast sprawia kłopoty specjalistom od innych regionów. Istnieją różnice
między ,,progami” chronologicznymi różnych obszarów, symetria triad jest ponadto
niebezpieczna, gdyż skłaniać może do tworzenia zbyt regularnych schematów i
naginania do nich opornego materiału archeologicznego. Jednak system przyjął się
powszechnie, a próby zastąpienia go innym schematem nie zostały uwieńczone
powodzeniem. Dla niektórych ważnych stanowisk (np. Troi) archeolodzy posługują się
najprostszą i najskuteczniejszą metodą, polegającą na liczeniu warstw od najstarszej do
najmłodszej. Jasne jest jednak, że istnieje silnie wyczuwana potrzeba systemu
obejmującego duże obszary, który ułatwiałby ustalanie synchronizmów.
Nie wiemy jak nazywały siebie ludy tworzące kultury brązu w krainach egejskich.
Terminy, którymi się posługujemy, są czysto konwencjonalne. Za A. Evansem
przywykliśmy określać kulturę kreteńską II tysiąclecia mianem minojskiej. Termin
wyprowadzony został od imienia Minosa, mitycznego władcy, budowniczego Labiryn­
tu. Wedle Evansa nie było to imię własne, lecz tytuł monarchy; przymiotnik ,,minojski”
proponował on na zasadzie analogii z ,,faraońskim”. Kulturę powstałą na lądzie stałym
od XVI w. nazywa się powszechnie mykeńską, gdyż Mykeny były pierwszym terenem
prac wykopaliskowych i niezwykle efektownych odkryć. Były także bez wątpienia
jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym, ośrodkiem państwowym. Używając
tego słowa, należy pamiętać o niebezpieczeństwach, jakie ono w sobie kryje. Sugeruje to
bowiem (a niesłusznie, jak zobaczymy) istnienie jednego państwa ze stolicą w
Mykenach. Często używany termin Achajowie w Iliadzie i Odysei służy do określenia
wszystkich greckich uczestników wyprawy trojańskiej. Termin istniał na pewno w
czasach mykeriskich, ale ustalenie, co wówczas oznaczał, nie jest sprawą prostą
(wrócimy do tego w jednym z następnych paragrafów książki). Choć oba terminy:
Chronologia epoki brązu
1

KRETA LĄD GRECKI CYKLADY


W czesn y

okres minojski okres helladzki okres cykladzki

I 3000-2600 2900-2600 2900-2600


II 2600-2300 2600-2300 2600-2300
III 2300-2000 2300-1900 2300-1900
I I A 2000-1900 I 1900-1800 1900-1800
I B 1900-1800
c
75 II II A 1800-1750 II 1800-1700 1800-1700
4)
»-< II B 1750-1700
'C/3
III III A 1700-1650 III 1700-1580 17Ó0-1580
III B 1650-1580
I I A 1580-1500 I 1580-1500 1580-1500
I B 1500-1450
II 1450-1400 II A 1500-1450 1450-1400
Późny

II B 1450-1400
III III A 1400-1300 1400-1300 1400-1300
III B 1300-1200 1300-1200 1300-1200
III C 1200-1100 1200-11QO 1200-1100

mykeriski i achajski budzą zastrzeżenia, trzeba się nimi posługiwać, gdyż zdobyły sobie
prawo obywatelstwa w literaturze, a ich unikanie zmuszałoby do wprowadzania za
każdym razem zdań omownych. Trzeba jednak, aby czytelnik zdawał sobie sprawę z ich
sensu i charakteru.

Sprawy dyskusyjne. Problemy chronologii epoki brązu

Wypada nam w tym miejscu zwrócić uwagę czytelnikowi na ogromne trudności, jakie
nastręcza ustalenie chronologii dziejów Grecji aż do początków I tysiąclecia. History­
kowi nie trzeba tłumaczyć, jak olbrzymia jest rola chronologii, tu warto jedynie dodać,
że na obszarze tak rozległym, o wielu os'rodkach rozwijających się w rozmaitym rytmie i
w rozmaitych kierunkach, uzyskanie względnie pewnych punktów odniesienia w czasie
jest szczególnie potrzebne.
Historyk krain basenu Morza Egejskiego bardzo długo nie będzie dysponował
takimi źródłami, z których można byłoby wydobyć ściślejsze daty. Pojawienie się
najstarszych źródeł pisanych nie poprawi wcale sytuacji, gdyż nie zawierają one takich
informacji, które pozwoliłyby na ich datowanie. Odwrotnie, aby ustalić z jakiej epoki
pochodzą, musimy odwołać się do kontekstu archeologicznego.
Chronologia kultur w basenie Morza Egejskiego ustalana jest na podstawie
następstw okresów odznaczających się jednolitą ceramiką bądź (w mniejszym stopniu)
jednakowym typem architektury. Pozwala to na stworzenie przybliżonej chronologii
względnej. Przejście do chronologii bezwzględnej umożliwiają przedmioty importo­
wane z Egiptu, należące do typu zabytków dobrze datowanych. Margines błędu przy
takim określaniu dat jest niestety bardzo duży, gdyż przedmiot, zwłaszcza gdy należy do 33
kategorii przedmiotów luksusowych (tych jest ws'ród importów większość), może być w
obiegu przez czas dłuższy (a w każdym razie nieokreślony) zanim trafi do ziemi. Nie da
się także ustalić, jaki jest czas trwania jednego stylu w ceramice, ile lat upływa od jednej
do drugiej istotnej zmiany (najprawdopodobniej okresy te bywają zmienne). Jeśli
dodamy do tego, że lokalne warianty tej samej kultury utrudniają porównywanie ze sobą
zabytków znalezionych w różnych miejscach, to będziemy zdawali sobie sprawę z
rozmiarów trudności przy ustalaniu dat. Pamiętać więc należy, że w żadnym wypadku
nie możemy liczyć na daty precyzyjne i zawsze należy dodawać ,,około”. Wszystkie
ustalenia mają charakter hipotetyczny i mogą być zmienione w wyniku nowych badań
archeologicznych.
Słabości chronologii III i II tysiąclecia dają się szczególnie we znaki, gdy musimy
ustalać synchronizmy, gdy trzeba określać kierunki ewolucji cywilizacji, migracje
ludów, fazy ekspansji terytorialnej. W takich przypadkach brak precyzji i błędy mogą
prowadzić do fałszywych wniosków o poważnych konsekwencjach badawczych.

Sprawy dyskusyjne. Problem migracji

Obok trudności z chronologią, źródłem wielu kontrowersji wśród badaczy jest kwestia
migracji. Nie ulega wątpliwości, że obszary Grecji lądowej i wysp Morza Egejskiego tak
w epoce kamienia, jak i brązu, były zasiedlane przez kolejne grupy osadnicze o różnym
stopniu nasilenia i różnej liczebności. Ludność Grecji formowała się powoli. Poza
dyskusją jest także stwierdzenie, że niejednokrotnie przynosiły one ze sobą istotne
innowacje w dziedzinie kultury, które śledzić możemy w materiale archeologicznym.
Czy oznacza to jednak, że każda zmiana w tej dziedzinie wynika z pojawienia się nowego
ludu? Ponadto, czy każda zmiana osadnictwa musi pozostawiać ślady czytelne dla
współczesnego badacza? Są to oczywiście pytania retoryczne, na które na ogół
odpowiadano w oderwaniu od konkretnych przypadków przecząco. Gdy jednak
przystępowano do rozstrzygania konkretnych problemów, zapominano łatwo o zdro­
wych zasadach metodycznych.
Śledzenie przemian w zakresie technik produkcyjnych i typów przedmiotów
wytwarzanych przez rzemiosło, w tym zwłaszcza sposobów ich zdobienia w czasach
lepiej nam znanych dzięki źródłom pisanym, poucza nas, że innowacje i to bardzo
poważne mogą się rodzić w drodze ewolucji bez najmniejszych przesunięć ludnościo­
wych. Przyjęcie tej zasady w teorii nie chroniło i nie chroni badaczy od skłonności
do nadmiernego wiązania nowych zjawisk w dziedzinie kultury materialnej z pojawie­
niem się nowych ludów. Upraszczając nieco sprawę, możemy powiedzieć, że takie
tendencje występowały częściej wśród badaczy poprzednich generacji, a trzeźwy
stosunek do tej kwestii powszechniejszy jest w pracach publikowanych ostatnio.
Wpływa na to rosnąca świadomość granic wiarygodności własnej wiedzy, sceptycyzm
wobec entuzjastycznej wiary w możność udzielenia odpowiedzi na każde pytanie przy
pomocy informacji dostarczanych przez źródła archeologiczne. Podobnie jak w wielu
innych dziedzinach nauk historycznych, czasy nam współczesne przyniosły ostrzejszą
świadomość wartości materiału źródłowego. Stąd upowszechniające się postawy
sceptyczne, wyrażające się w przekonaniu, iż jeśli nie można czegoś badać w sposób
34 dający względnie pewne wyniki, lepiej jest z takich badań zrezygnować. Tak więc wielu
uczonych uważa dziś, że bezpieczniej jest odrzucić dalej posunięte wnioski, tym
bardziej że prowadzone w przeszłości i teraźniejszości wykopaliska nie dostarczają nam
dostatecznie dużej ilości materiału, aby móc ograniczyć margines błędu. Zniszczenie
jakiejś osady może być wynikiem napadu nowego ludu, ale równie dobrze może nastąpić
na skutek pożaru, trzęsienia ziemi (Grecja jest w regionie sejsmicznie aktywnym!),
izolowanego napadu itp. Dopiero zniszczenia dokonane w tym samym czasie, na dużym
obszarze i potwierdzone dla wielu stanowisk mogą dawać podstawy do sądzenia o
inwazji. Czytelnik pamięta jednak, że niezmiernie trudno jest uzyskać pewność co do
synchronizacji zjawisk, a przebadanych punktów osadniczych jest ciągle stosunkowo
niewiele. Dlatego nowe znaleziska prowadzą niekiedy do prawdziwych przewrotów w
naszych poglądach.
Nad rekonstrukcjami mechanizmów osadnictwa wieków, dla których nie mamy
źródeł pisanych, ciąży wizja migracji z okresu późnego antyku^ szeroko opowiedzianych
przez literaturę epoki. Otóż wędrówki Sarmatów, Gotów, Hunów czy innych plemion
IV-V w. n.e. dają nam obraz tylko jednego z możliwych wariantów przesunięć
ludnościowych. Obok krótkotrwałych przemieszczeń mas ludzkich zdobywających
sobie ziemie siłą, niszczących osady i zabijających poprzednich mieszkańców, istnieje
cała gama wędrówek o różnym stopniu nasilenia, często powolnych, prowadzących do
infiltracji, niekoniecznie znaczących swą drogę ruinami. Dobrze jest też pamiętać, że
nie zawsze te wielkie ruchy, burzące ustalony porządek rzeczy, mogą być identyfiko­
wane przez archeologów. Nie da się, na przykład, udowodnić archeologicznie najazdu
Hunów, a przecież nikt nie ma wątpliwości, że był on naprawdę.
Efektem wszystkich trudności, o których wspominaliśmy, są znaczne rozbieżności
wśród uczonych, szczególnie ostre w kwestii fal osadniczych w ciągu II tysiąclecia.
Tutaj próby korelacji między materiałem archeologicznym a późniejszą o wiele wieków
mapą dialektów (na ten temat zob. s. 20-21, 77) oraz danymi mitów są szczególnie
trudne, a efekty ich kruche.
Wypada zachęcać historyków do zachowania zdrowego sceptycyzmu. Pragnienie
posunięcia się zbyt daleko w wiedzy o przeszłości prowadzi często do gwałcenia źródeł.
Wiele spraw, i to bardzo istotnych, pozostaje poza polem badawczym, lepiej się z tym od
razu pogodzić, niż budować skomplikowane konstrukcje, których nie da się sprawdzić i
które upadają szybko, zastępowane przez równie chimeryczne pomysły.

Wczesna epoka brązu

Sporadyczne przypadki posługiwania się przedmiotami metalowymi występowały w


Grecji już w czasach neolitycznych. Upowszechnienie się umiejętności wytopu miedzi
przy wykorzystaniu miejscowych surowców jest jednak znacznie późniejsze i przypada
na około 3000 lub nawet nieco później. Nie wydaje się, aby ta innowacja była dziełem
lokalnych społeczności, brak jest bowiem śladów eksperymentów nieuchronnie
towarzyszących temu wynalazkowi. Wyraźna odrębność kultur ludów posiadających
umiejętność wytopu miedzi od tych, które żyły tu poprzednio, wskazywałaby na to, że
została ona przeniesiona z zewnątrz, niemal na pewno z Azji Mniejszej, której rozwój we
wszystkich dziedzinach był szybszy i wszechstronniejszy. Archeolodzy jednak nie są
pewni, czy w tej epoce odbywały się migracje o większych rozmiarach. Nie da się 35
7. Plan osady w Lerna, okres wczesnohelladzki (tzw. Lerna III). Otaczają ją grube mury wzmacniane
półokrągłymi wieżami. Liczne naprawy świadczą o tym, że były one długo w użytku. Wyburzono je
jednak, by uzyskać przestrzeń dla obszernego budynku typu pałacowego wzniesionego w okresie
wczesnohelladzkim III. Nazywa się go zazwyczaj Domem Dachówek, gdyż znaleziono ich wiele w
jego pomieszczeniach w czasie wykopalisk. Na naszym planie jest oznaczony czarną, grubą linią. Nie
ma on analogii we współczesnym mu budownictwie. Był zupełnie izolowany od innych zabudowań.
Uległ gwałtownemu zniszczeniu

8. Mury osady w Chalandriani, na wyspie Syros (Cyklady) z II tysiąclecia wzmocnione półokrągłymi


basztami. Zabudowania dotykały wewnętrznej strony murów
wykluczyć, że umiejętności były przenoszone przez niewielkie grupy penetrujące na
zachód powoli, przez wędrujących rzemieślników wyspecjalizowanych w tej właśnie
dziedzinie.
Użycie metali bardzo długo pozostawało ograniczone. Wyrabiano z nich przede
wszystkim broń, ozdoby, naczynia (niewykluczone, że znaczna ich część służyła
potrzebom kultu), rzadziej narzędzia w rodzaju dłut, pil, szydeł, okuć do narzędzi
drewnianych. Metal był cenny, gdyż trudny do zdobycia (przypomnijmy rozważania na
temat bogactw mineralnych basenu Morza Egejskiego w pierwszym rozdziale), nie
mógł więc konkurować skutecznie z kamieniem, rogiem, kością, którymi po dawnemu
szeroko się posługiwano. Zasadniczych zmian spodziewać się możemy dopiero wtedy,
gdy rzemieślnicy zaczną na wielką skalę wytapiać i obrabiać żelazo. Zwłaszcza przy
uprawie roli zastosowanie miedzi lub brązu i zmiany z tego wynikające są skromne.
Uderza natomiast szybkie (oczywiście stosunkowo!) udoskonalenie techniki wytopu i
obróbki. Rzemieślnicy w ciągu III tysiąclecia nauczyli się nie tylko wytwarzać stopy
miedzi z cyną i miedzi z arsenem, ale i nadawać przedmiotom skomplikowane kształty i
ozdoby. Z pewnością część tych technologicznych innowacji pochodziła z zewnątrz,
prawdopodobnie z kręgu kultur mezopotamskich, istotne jest jednak stałe wzbogacanie
możliwości producentów pracujących na terenie Grecji.
Choć w toku wczesnej epoki brązu liczba przedmiotów metalowych rosła bardzo
powoli, to jednak zmiany występujące w związku z ich pojawieniem się są wyczuwalne
nie tylko tam, gdzie nauczono się je produkować, ale i na pozostałych obszarach, gdzie
trzeba było wytworzyć nadwyżki, aby zapewnić sobie możliwość wymiany. W ten
sposób wprowadzenie metalu stało się poważnym bodźcem do aktywizacji społeczności
poprzednio dość zamkniętych i żyjących bardzo powolnym rytmem.
Wczesny okres brązu charakteryzuje się zwiększoną działalnością kolonizacyjną
(dotyczy to zwłaszcza wysp na Morzu Egejskim i Jońskim, Lakonii, Mesenii i Arkadii)
oraz intensyfikacją osadnictwa na terenach już zaludnionych. Obserwować możemy
charakterystyczne przesunięcie miejscowości bliżej morza oraz powstawanie sporych
osad zwartych, otoczonych kompleksem obwarowań. Zachowane z tych czasów resztki
fortyfikacji wskazują na istnienie dużych zorganizowanych grup ludzkich, zdolnych do
długotrwałych wysiłków w celu ochronienia własnych nadwyżek i bydła. Otoczona
potężnymi murami Troja powstaje ok. 2900, Lerna w Argolidzie między 2700 a 2500.
Fortyfikacje chronić mają przede wszystkim przed atakami od strony morza. Zmniejsza
się izolacja, mnożą się przypadki wymiany między różnymi ośrodkami.

Średnia epoka brązu

Przełom III/II tysiąclecia przynosi w Grecji istotne zmiany obrazu stosunków. Jest to
zresztą epoka wyczuwalnych przemian w całym świecie śródziemnomorskim. W
sąsiedniej Azji Mniejszej, tak ściśle związanej z terenem basenu Morza Egejskiego,
pojawiają się Hetyci.
Archeolodzy rejestrują serię zniszczeń wielu skupisk ludzkich (choć bynajmniej
nie wszystkich), zaczynającą się w Grecji ok. 2100 i trwającą kilka pokoleń; nowe
osiedla są wyraźnie skromniejsze od tych, które istniały w III tysiącleciu. Zmniejsza się
zdecydowanie liczba przedmiotów metalowych; metal staje się rzadszy i cenniejszy, 37
9. Grób skrzynkowy z okresu średniohelladzkiego

wyrobów z niego pilnuje się starannie, mieszkańców nie stać już na wkładanie ich do
grobów. Osady mają mniejszą powierzchnię, w krętych uliczkach s'cies'nione są ubogie
domostwa. To, co odnos'nie do poprzedniej epoki nazywamy pałacem, znika. Rozpo­
wszechnia się zwyczaj grzebania zmarłych w indywidualnych grobach skrzynkowych
(forma takiego pochówku znana była już wcześniej, ale teraz zaczyna być dominująca).
Spotykamy się z przypadkami grzebania zmarłych (zwłaszcza dzieci) pod podłogą
domów.
Na ogół sądzi się, że wspomniane tu zniszczenia zostały spowodowane przybyciem
ludów indoeuropejskich na obszary położone nad Morzem Egejskim. W Grecji osiedliły
się plemiona mówiące językiem, z którego w dalszej przyszłości ukształtuje się język
grecki. Najeźdźcy nie usunęli poprzedniej ludności, odwrotnie, zmieszali się z nią, a
nowa kultura tworząca się z biegiem czasu zawierała w sobie dorobek ludów żyjących na
tym obszarze w poprzednim tysiącleciu.
Archeolodzy od dawna zwracają uwagę, że poczynając od 1900 r. zaczyna się nowa
faza w kulturze, którą nam sygnalizuje nowy, bardzo charakterystyczny typ ceramiki,
zwanej powszechnie minijską (od nazwy mitycznego ludu zamieszkującego wedle
tradycji beockie miasto Orchomenos, gdzie znaleziono pierwsze naczynia tego rodzaju).
Robiona na kole, odznacza się ona szarym kolorem, wielką precyzją wykonania,
wysokim poziomem artystycznym (jest to jeden z najpiękniejszych typów ceramiki w
całych dziejach Grecji). Powierzchnia jej wydaje się w dotyku jakby lekko namydlona.
Występuje ona nie tylko w Grecji, ale i na zachodnich terenach Azji Mniejszej (jednym z
ważniejszych miejsc, które dostarczyły minijskich naczyń, jest Troja).
Wbrew starszym teoriom nie ma potrzeby szukać miejsca powstania tej ceramiki
poza światem egejskim i wiązać ją z indoeuropejskimi najeźdźcami. Archeolodzy
bowiem odkryli w ostatnich latach w okresie końcowym wczesnej epoki brązu kolejne jej
stadia rozwojowe, dalekie od późniejszej doskonałości. Innymi słowy mamy ślady
38 eksperymentów, stanowiących potwierdzenie miejscowej genezy danej innowacji.
Ponadto precyzyjniejsze badania ceramologów wskazują na to, że ceramika minijska w
Azji Mniejszej nie jest identyczna z ceramiką minijską Grecji. Nie jest wykluczone, że
należy założyć możliwość równoległego wykształcenia się podobnych typów naczyń na
różnych obszarach, które utrzymywały ze sobą ścisłe kontakty i mogły na siebie
oddziaływać.

Sprawy dyskusyjne. Przybycie Greków

Sprawa pojawienia się Greków w świecie egejskim wywołuje istotne wątpliwości i


rozliczne spory. To, że nowa ludność mówiąca jakimś językiem indoeuropejskim
musiała napłynąć u kresu III tysiąclecia, bądź w toku II tysiąclecia wydaje się być poza
dyskusją. Natomiast nie jest jasne, kiedy to się zdarzyło, ani czy mamy do czynienia z
jedną falą migracji, czy też dwiema lub trzema.
Tradycyjnie zakładano, że każdej grupie dialektalnej odpowiada osobna grupa
ludów przynosząca z zewnątrz dialekt w stanie mniej lub bardziej gotowym. Sądzono
wobec tego, że były trzy migracje: jońska, achajska, dorycka. Archeolodzy ze swej
strony szukali dowodów dla tez sformułowanych na językowej podstawie. Widzieli oni
w dziejach Grecji II tysiąclecia trzy okresy przełomowe („progi”) 2000-1900, 1600,
1200, przy czym pierwszy i trzeci były wyraźne, środkowy o wiele mniej ostry.
Wydawało się, że mamy więc do czynienia z wyraźną zgodnością między danymi
językowymi a archeologicznymi.
Zmiana tego obrazu jest wynikiem nowych badań językoznawczych. Wśród
uczonych zaczął sobie torować drogę pogląd, że należy odrzucić jako anachroniczną i
błędną ideę, według której Grecy przybyli „w stanie gotowym”, jako lud o
uformowanymj znanym nam z czasów późniejszych języku, charakterze itp. Podkreśla
się coraz silniej, że kształtowanie się ,,Greków” dokonało się w Grecji, a rozmaite
grupy ludności wnoszą do przyszłej całości własne elementy tak w zakresie kultury
materialnej, jak religii i języka. Dialekty nie musiały być przeniesione w gotowej postaci
z zewnątrz, mogły powstać już po osiedleniu się przybyszów w basenie Morza
Egejskiego. Uznano więc, że teoria trzech (lub dwóch) migracji jest z punktu widzenia
naukowego zbędna. Zaatakowano, będziemy o tym jeszcze szerzej pisać, zasadność
twierdzenia o trzeciej migracyjnej fali ok. 1200. Także w odniesieniu do pierwszej fazy
(to znaczy, wedle tradycyjnego wyrażenia, „przybycia Greków”) wniesiono poprawki.
Nie jest wcale niezbędne, w świetle materiału archeologicznego, przyjęcie hipotezy, iż
na progu nowej epoki dokonała się gwałtowna, a krótko trwająca inwazja. Nowa
ludność mogła przybyć w kilku falach w ciągu wieku lub dwóch.
Nie wiemy, którędy przybyli ci ludzie, sądzi się zazwyczaj, na zasadzie prawdo­
podobieństwa, że przez Bałkany i północną Grecję. Warto jednak uświadomić sobie, że
archeolodzy nie mają dla takich tez dowodów. W Macedonii i Tesalii brak jest śladów
zmian w kulturze materialnej, występujących na obszarach położonych dalej, na
południe. Nie widać też związków między kulturą materialną Grecji na przełomie III i II
tysiąclecia a kulturami ludów środkowej lub wschodniej Europy. Starsi badacze
powoływali się wprawdzie na występowanie kamiennych siekier bojowych jako, ich
zdaniem, elementu charakterystycznego, ale argumenty ich są w świetle naszej
aktualnej wiedzy bardzo słabe. Broń tego typu była w użyciu w Mezopotamii już w IV 39
tysiącleciu, w Azji Mniejszej i Grecji spotykamy ją w okresie wczesnego brązu. Możemy
co najwyżej stwierdzić, że liczba kamiennych siekier bojowych w okresie zaburzeń
ulega zwiększeniu.

Źródła do dziejów Grecji II tysiąclecia.


Wiarygodność tradycji mitycznej

Badacze II tysiąclecia odtwarzają jego dzieje przede wszystkim na podstawie źródeł


archeologicznych. Dopiero dla XIV w. posiadamy źródła pisane w postaci tabliczek
pisma linearnego B. Pewnych informacji dostarcza język: nazwy geograficzne,
rozmieszczenie i stosunki między greckimi dialektami, które wprawdzie znane nam są z
czasów późniejszych, ale musiały ukształtować się znacznie wcześniej. Idealny badacz
tej epoki powinien być jednocześnie dobrym archeologiem i dobrym językoznawcą.
Niestety rzadko to się zdarza. Wiele kłopotów i nietrafnych hipotez wynika z braku
swobody operowania całym materiałem.
Dla epoki, która nas tu interesuje, zwłaszcza dla jej późniejszej fazy, brany jest
często pod uwagę także i inny typ źródeł, a mianowicie mity.
Grecy byli przekonani, że wydarzenia opowiedziane przez mity były faktami
rzeczywistymi. Również i ci, którzy jak Tukidydes poddawali je krytyce usuwając z nich
elementy cudowne, utrzymywali historyczność postaci i zdarzeń. Wielu uczonych
starożytnych, poczynając od Hekatajosa z Miletu na przełomie VI i V w., aż po czasy
późnej starożytności, podejmowało trud uporządkowania mitów wedle pokoleń, do
których można było przypisać poszczególnych bohaterów. Wysiłek ten jest zresztą
starszy od dziel prozaicznych. W VI w. zrodził się poetycki utwór, dla którego punktem
wyjścia był poemat Hezjoda, Katalog Kobiet (bohaterek różnych mitów). Starano się w
nim ułożyć mity wokół dziejów rodzin, wyróżniając siedem pokoleń do wojny
trojańskiej. Do katalogu włączono także bohaterów, takich jak Io, Ajgyptos, od których
wyprowadzono obce ludy. Genealogie rodów arystokratycznych, zwłaszcza genealogie
dwóch królewskich rodów spartańskich liczących dwadzieścia pokoleń od Heraklesa do
czasu najazdu Kserksesa na Grecję, umożliwiały starożytnym badaczom stworzenie
szkieletu chronologicznego i wyznaczenie dat w pradawnej przeszłości. Otrzymywano
je mnożąc liczbę lat przyjętych za średnią dla pokolenia przez liczbę generacji dzielących
dobrze datowany punkt w historii,,ludzkiej” od danego mitycznego wydarzenia. Grecy
sądzili, że świat bohaterów miał swój kres, który dał się datować. Granicę stanowił
przede wszystkim powrót potomków Heraklesa na Peloponez na czele Dorów;
wydarzeniu temu wyznaczono datę, która się mieści w okresie, będącym dla nas
okresem upadku kultury mykeriskiej. Niewątpliwie upadek świata mykeńskiego musial
zapisać się w pamięci Greków, jeśli rozmaite obliczenia prowadzone na podstawie
mitów wskazują na tę właśnie epokę jako i przełomową. Następował po niej-w
świadomości Greków-okres ciemny, ubogi w wydarzenia. Nowy, już niemityczny
obraz przeszłości sięgał nie głębiej niż wieku IX. Ciekawą obserwację poczynił jeden ze:
starszych wielkich historyków, Eduard Meyer, iż genealogie rodzin arystokratycznych
od IX w. zrobione są z imion rzeczywistych (tj. wyglądających na imiona osóbj
historycznych), imiona starsze są wyraźnie fikcyjne.
40 Badania archeologiczne poczynając od końca XIX w., w tym zwłaszcza badania H.
Schliemanna, skłoniły uczonych do poważnego traktowania mitów. Wykopaliska w
Mykenach i Troi, a później efektowne prace Evansa na Krecie, zdawały się w pełni
potwierdzać wiarygodność historyczną legend. Nastąpiło swoiste zachłyśnięcie się
odkryciami archeologicznymi, które okazało się trwałe, zwłaszcza na poziomie obrazu
przeszłości przeznaczonego dla szerszej publiczności. Wersja tworzona przez kolejnych
autorów ,,romansów o archeologii” (takich jak C. W. Ceram czy u nas Z. Kosidowski)
waży ciężko na współczesnej świadomości historycznej, dla której wiarygodność legend
stała się przesłanką nie wymagającą udowadniania. Wielu historyków epoki mykeńskiej
nie waha się szeroko korzystać z danych pochodzących z mitów. Tak na przykład F. H.
Stubbings w nowym wydaniu The Cambridge Ancient History (serii reprezentatywnej
dla tego, co można nazwać akademicką nauką brytyjską), przedstawiając początki
cywilizacji mykeńskiej twierdził, że władcy rządzący różnymi ośrodkami przybyli do
Grecji z innych obszarów, tak jak to przedstawiają mity. Zdaniem Stubbingsa Danaos,
ojciec zbrodniczych córek, ukaranych w zas'wiatach za mężobójstwo czerpaniem wody z
beczki dziurawymi przetakami, pochodzi z Egiptu, ale nie był Egipcjaninem, lecz
wygnanym stamtąd Hyksosem. Od niego wywodzi się nazwa Danajów. Autor ani przez
chwilę nie ma wątpliwosći, że jest to postać historyczna. Podobnie z Fenicji przybył do
Beocji Kadmos, a Pelops z Azji Mniejszej na Peloponez. Stubbings s'wiadom był, że
takie twierdzenia nie mają oparcia w materiale archeologicznym (oczywisćie nie chodzi
tu o ślady życia jednostek, ale dowody dla twierdzenia ogólnego, które z tych mitów ma
wynikać - mianowicie, że władcy mykeńscy i ich rodziny są obcego pochodzenia), ale to
mu nie przeszkadzało. Czytelnik zdaje sobie sprawę, że jesteśmy w sferze czystej gry
imaginacji, która może fascynować, ale nie poddaje się w żadnej mierze sprawdzeniu,
tym samym umieszcza się poza sferą nauki, dla której możliwość weryfikacji sądów jest
sprawą podstawową.
Związek między mitami a światem mykeńskim jest poza wszelką dyskusją.
Świadczą o tym nie tylko (a może nie tyle) przedmioty znajdowane w toku wykopalisk a
mające swoje odpowiedniki w mitach (do tej kwestii wrócimy jeszcze, zob. s. 125), ale
geografia świata herosów. Ważną rolę w czasach bohaterskich odgrywają miejscowości
mające świetną przeszłość mykeriską, często później nie istniejące bądź wegetujące
(Mykeny, Tyryns, Pylos, Orchomenos, Jolkos). U podstaw mitów leży wspomnienie
wydarzeń z odległych czasów. Ale od tego stwierdzenia do posługiwania się mitami jako
źródłem do dziejów świata mykeńskiego droga jest bardzo skomplikowana.
Po to, aby zdać sobie sprawę z tego, w jakich granicach historyk może zrobić użytek
z wiadomości dostarczanych przez mity, trzeba śledzić ich dalsze losy. Mity znane nam
są z dziel literackich powstałych wiele wieków po epoce, do której się odnoszą.
Najstarsze z nich, Iliada i Odyseja, odlegle są od kresu czasów mykeriskich ponad cztery
stulecia. Wiele mitów znamy z greckich tragedii V w., utworów greckich historyków,
uczonych antykwariuszy, z których część (i to poważna) to ludzie żyjący w dobie
cesarstwa rzymskiego. Rzecz to bardzo ważna, gdyż mity nie były, zwłaszcza w czasach
archaicznych, traktowane jako tradycja, którą należy przekazywać wiernie, autorzy
mogli swobodnie operować materiałem, tworzyć nowe warianty, kombinować już
istniejące. Wiemy na przykład, że tragedie mające za temat dzieje dzieci Agamemnona i
Klitajmestry wprowadziły istotne innowacje w porównaniu z wersjami starszymi. Mity
hyly więc żywą materią rosnącą i przekształcającą się. Ich rozwój nie był tylko wynikiem
gry wyobraźni i inwencji poetyckiej, warunkowały je bieżące wydarzenia. Mity służyły 41
rodom arystokratycznym wywodzącym s.we genealogie od bogów i herosów. Nowe więc
rodziny pnące się ku górze (a arystokracja grecka nie była wcale grupą zamkniętą)
zaczynały od zaopatrzenia się w mityczne metryki. Zwracano się z tym do poetów,
przerabiających dla takich celów stare wątki czy zgoła wymyślających nowe wątki, nowe
przygody i nowych synów znanych bohaterów. Sojusze i wojny między państwami
greckimi odwoływały się często do mitycznych uzasadnień, a jeśli takich brakowało, po
prostu je dorabiano. Jeśli w przeszłości król jakiegoś państwa pomógł władcy drugiego,
zobowiązywało to po wielu pokoleniach jego obywateli do rewanżu (nam to się wydaje
sztuczne i śmieszne, niesłusznie: trzeba bowiem brać pod uwagę mentalność ludzi
starożytności, oni takie motywacje traktowali bardzo poważnie). Nowe cykle świąt,
nowe sanktuaria, nowo założone miasta potrzebowały mitycznych metryk.
Badania nad mitami utrudnia fakt, że historyk współczesny nie może nadmiernie
zwracać uwagi na datę ich spisania. To, że jakaś wersja jest poświadczona w źródle
późnym, wcale nie musi oznaczać, że jest o wiele młodsza od wersji figurującej u autora
starszego. Późniejsze teksty mogły bowiem notować stare warianty, czerpiąc je z nie
istniejącej już dziś literatury, czy nawet z ustnej tradycji.
Jak wydobyć z tej masy ,,mykeriskie” jądro, nie da się powiedzieć, gdyż nie istnieją
kryteria selekcji, nie da się więc z góry zakreślić granicy, do której można mitom ufać.
Postępowanie historyków, którzy, jak cytowany tu Stubbings, odwołują się do nich
swobodnie, budzi zastrzeżenia metodyczne jeszcze innego typu. Wydobywanie z wielu
wariantów mitów jednego, dogodnego, bez dyskusji, w której zostałyby wyłożone
argumenty pozwalające na wybranie tej, a nie innej, wersji, zawsze nosi cechy
manipulowania dokumentacją, a to musi budzić opory u krytyczniejszych specjalistów.
Wśród historyków ostatniej generacji toruje sobie przekonanie o konieczności niezmier­
nie ostrożnego korzystania z mitów. Można byłoby je streścić w następujący sposób:
mity w zasadzie nie mają dla nas wartości, nie należy zwłaszcza akceptować postaci
mitycznych jako postaci historycznych; istnieją przypadki, w których dopuszczalna jest
inna postawa, trzeba jednak analizować mit po micie, z największym krytycyzmem
poszukując dowodów dla wiarygodności wątków.
Zwrot ku krytycyzmowi w tej materii wynika w poważnej mierze z badań
religioznawczych i etnologicznych (w tym zwłaszcza szkoły strukturalistów) nad
mentalnością ludów, które nie wyszły poza krąg mitycznego rozumienia świata.
Zdajemy sobie dziś sprawę, jak skomplikowanym regułom jest ona poddana. Wizja
legendy, której przemiany polegają wyłącznie na tworzeniu się cudownej otoczki wokół
faktów rzeczywistych, wydaje się w świetle współczesnych badań zbyt prosta i naiwna,
aby móc służyć w interpretacji mitów.

Bibliografia

Obraz pierwszych faz epoki brązu przedstawiony w tym rozdziale zawdzięczamy przede wszystkim E.
Vermeule, Greece in the Bronze Age, 2 wyd., Chicago 1972, a także niezmiernie krytycznej (żeby nie
powiedzieć obrazoburczej) książce J. T. Hookera, Mycenaean Greece, London 1976. Posługiwaliśmy się
także pracą J. L. Caskeya, Greece, Crete and the Aegean Islands in the Early Bronze Age [w:] Cambridge
Ancient History, t. II, 1963. Kwestia przybycia Greków poza Hookerem: R. A. Crossland, Immigrants from
42 the North [w:] Cambridge Ancient History, t. I.
B. Kreta

Przełom III i II tysiąclecia przynosi doniosłe przemiany na Krecie. Powstaje tam bardzo
oryginalna kultura, rozwijająca się o wiele szybciej niż kultury sąsiednich obszarów i
uzyskująca swój dojrzały kształt w czasach, w których stosunki Grecji lądowej
ceęhowała głęboka stagnacja. Wpływy kreteńskie będą miały decydujące znaczenie w
formowaniu się nowej, ostatniej fazy kultury brązu, zwanej kulturą mykeriską.
Nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego właśnie Kreta wyprzedziła w tak
znacznym stopniu w swym rozwoju inne krainy świata egejskiego. Ani ukształtowanie
terenu, ani bogactwa naturalne nie predestynowały jej do tego. Na ogól sądzi się, że
czynnikiem decydującym mogło być położenie daleko na południu, ułatwiające
przenikanie wpływów cywilizacji wschodnich: egipskiej i mezopotamskiej, docierającej
tu za pośrednictwem Syrii. Można wątpić, czy jest to trafne wyjaśnienie. Kontakty
między wyspą a krainami wschodnimi pod koniec III tysiąclecia nie były zbyt
intensywne (w przeciwieństwie do okresu 1700-1450). Kultura Krety, choć wykazuje
liczne zapożyczenia wschodnie, jest jednak zdecydowanie oryginalna, różni się także od
kultury powstałej na obszarze Grecji kontynentalnej. Jeśli decydować miała odległość
od Syrii i Egiptu, podobna rola winna była przypaść przede wszystkim Cyprowi lub
Rodos, a tak się przecież nie stało...

Charakterystyka środowiska

Znaczna część wyspy zajęta jest przez pasma bardzo wysokich gór; znajdujące się w nich
jaskinie były często zamieszkane w najdawniejszych czasach, później służyły jako
sanktuaria. Ludność wracała do nich w okresach niepokojów, służyły wówczas jako
schronienie. Dziś na Krecie 70% stanowią grunty zupełnie jałowe (nawet nie nadające
się do wypasu owiec), w starożytności sytuacja mogła być nieco lepsza, gdyż istniały
jeszcze, zniszczone później, kompleksy leśne. Gruntów nadających się pod uprawę zbóż
było zawsze niewiele, poza żyzną równiną Mesara w południowo-środkowej części
wyspy. Od bardzo dawna wielką rolę w gospodarce odgrywały gaje oliwne, ich
produkcja przekraczała na pewno potrzeby ludności, oliwa też była typowym
produktem kreteńskiego eksportu (jest nim zresztą po dzień dzisiejszy). Od bardzo
dawnych czasów rozwinięta była uprawa winorośli i figowców.
Linia brzegowa uległa istotnym zmianom w ciągu wieków, które nas dzielą od
okresu rozkwitu kultury kreteńskiej; południowe wybrzeża podniosły się od czasów
rzymskich o ponad jeden metr. Kreta znajduje się w ważnym punkcie dla żeglarzy
płynących z Syrii i południowych wybrzeży Azji Mniejszej na zachód, oraz z basenu
Morza Egejskiego na południe.

Kreta w mitach greckich

Z Krętą wiąże się kilka wątków mitycznych. Większość z nich dotyczy Minosa, syna
Zeusa i Europy, władającego sprawiedliwie wyspą z łaski swego boskiego ojca, od 43
którego otrzymał tablice z prawami. Wedle wersji pos'wiadczonej w Odysei miał on po
śmierci stać się w Hadesie jednym z sędziów umarłych. Inna grupa mitów przedstawia
nam zgoła odmienną postać Minosa, władcy gwałtownego i bezwzględnego. Gdy jego
małżonka, Pazyfae, córka Heliosa, dała życie potworowi w postaci człowieka z byczą
głową, nazwanego Minotaurem, król kazał zbudować dla niego labirynt, gmach o
powikłanym planie, z którego nie można było wyjs'ć. Wzniósł go dla Minotaura
Ateńczyk Dedał, ten sam, który następnie usiłował wraz z synem Ikarem uciec z wyspy
na skrzydłach zrobionych z piór ptasich sklejonych woskiem. Mity opowiadają także o
wyprawie Minosa na Attykę w odwet za zabicie syna. W jej wyniku Ateńczycy zostali
zmuszeni do dostarczania co rok siedmiu młodzieńców i siedmiu dziewcząt na pożarcie
dla Minotaura. Z tego straszliwego haraczu wyzwolił ich dopiero Tezeusz zabijając
potwora; kłębek nici wręczony przez królewnę Ariadnę, pozwolił mu na znalezienie
drogi powrotnej z głębin labiryntu. Minos miał zakończyć życie na Sycylii w czasie
wyprawy, której celem było schwytanie ukrywającego się po ucieczce Dedala. Ariadna
odpłynęła potajemnie z wyspy z Tezeuszem, ale nie stała się jego małżonką, porzuco­
na, czy pozostawiona na Naksos z rozkazu Dionizosa, który uczynił z niej swą towa­
rzyszkę.
Dyskusje na temat możliwości rekonstrukcji przeszłości na podstawie cyklów
mitów odnoszących się do Krety skomplikowało odnalezienie w Knossos tabliczek z
tekstami greckimi. Panowanie greckie na wyspie rodzi bowiem pytanie: czy mity
zawierają wspomnienia z czasów przed czy po podboju? Kwestia jest szczególnie ważna
dla religioznawców, którzy szerzej niż inni badacze posługują się danymi z nich
zaczerpniętymi.

Neolit na Krecie. Początki epoki brązu

Najstarsze s'lady osadnictwa sięgają początków neolitu. Widzieliśmy już, że na Krecie


mamy dowody istnienia jego fazy aceramicznej. Pierwsze znaleziska ceramiki datowane
są na ok. 6100 (± 150 lat błędu). Nie da się ustalić, skąd przybyła ludność przynosząca
ze sobą udomowione gatunki zwierząt i ros'lin. W grę wchodzą południowe wybrzeża
Azji Mniejszej (Cylicja?) lub Syria-Palestyna. Neolit trwał na Krecie do ok. 3000, były
to czasy nieprzerwanego, pokojowego rozwoju, przygotowujące przyszłą świetnos'ć
wyspy w okresie brązu.
Uczeni nie są zgodni co do pochodzenia najstarszej kultury otwierającej okres
brązu. Większość badaczy przekonana jest, że napłynęła wówczas nowa ludność, która
przyniosła ze sobą znajomość wytopu miedzi, nowy typ ceramiki i pochówków.
Przedmiotem żywych kontrowersji jest obszar, skąd ci przybysze mieli się wywodzić,
bierze się pod uwagę niemal wszystkie krainy położone w pobliżu: Cyklady,
południowe wybrzeża Azji Mniejszej, Syrię, Egipt, a nawet i Libię. Dyskusja na ten
temat nie przyniosła dotąd uchwytnych rezultatów. Reakcję na te niezadowalające
próby stanowi hipoteza o miejscowym rodowodzie kultury brązu (co nie wyklucza
zewnętrznych wpływów, ani infiltracji nowych grup ludności, natomiast znacznie
ogranicza ich rolę). Jej zwolennicy akcentują znaczenie trzeciego tysiąclecia w dziejach
kultury kreteńskiej i przekonani są o zasadniczej ciągłości jej rozwoju. Należy przy tym
pamiętać, że na wyspie znajdują się pokłady miedzi eksploatowane już w czasach neolitu
(na podłodze jednego z neolitycznych domów w Knossos znaleziono miedzianą
siekierę).
Intensywny rozwój metalurgii w początkach III tysiąclecia prowadził do istotnych
zmian i aktywizacji także innych dziedzin życia. Dla epoki tej charakterystyczne jest
powstawanie sporych osad o bardzo specyficznym układzie wewnętrznym. Stanowią
one wlas'ciwie jedno wielkie domostwo składające się ze znacznej liczby podobnych do
siebie pomieszczeń, „posklejanych” ze sobą. Nie widać w nich prób wyodrębnienia czy
akcentowania pewnych części. Taki plan sugerować może istnienie silnych więzi
wewnątrz małych społeczności jeszcze nie zróżnicowanych majątkowo; nie jest
wykluczone, że mieszkańcy takiej osady stanowili grupę ludzi ze sobą spokrewnionych.
Do podobnych wniosków prowadzi obserwacja nekropoli, w których znajdujemy
zbiorowe pochówki. Na terenie niziny Mesara odkryto groby kopułowe, w których
składano setki zmarłych (oczywiście w ciągu wielu lat).
Społeczności III tysiąclecia dysponowały więc nadwyżkami umożliwiającymi im
podjęcie działalności budowlanej na znaczną skalę. Uległy intensyfikacji stosunki Krety
ze światem zewnętrznym. Obserwujemy wyraźny rozwój rzemiosła, wydzielanie się
grup specjalistów przyczyniło się do różnicowania ekonomicznego społeczności.
Warto wreszcie podkreślić, że archeolodzy nie znajdują śladów takich zniszczeń w
warstwach wykopaliskowych III tysiąclecia, jakie zazwyczaj powodowały wojny. Często
wyciąga się z tego wniosek, że Kretę cechował konsekwentny rozwój pokojowy. Biorąc
pod uwagę wszystko to co wiemy o dziejach gatunku ludzkiego (nie tylko w
starożytności!) takie twierdzenie wydaje się mało prawdopodobne. Ostrożniej może
byłoby założyć, że typ wojen toczących się w tej epoce nie prowadził do większych
zniszczeń (wszak nie wszystkie konflikty zbrojne je powodują; w jednym z następnych
rozdziałów będziemy mieli okazję przedstawić czytelnikowi sposób wojowania Greków
okresu archaicznego i klasycznego, najczęściej miasta pozostawiał on nietknięte).
Mamy natomiast ślady zniszczeń spowodowanych trzęsieniami ziemi.

Początki pałaców i dalszy ich rozwój

Zasadnicze zmiany dokonują się około 2000 r. Rozpoczyna się wówczas okres, który
trwać będzie do 1700. Powstają wielkie kompleksy budynków, które przywykliśmy
nazywać pałacami. Dotychczas znamy trzy takie zespoły, które sięgają początków II
tysiąclecia: Knossos, Fajstos, Malia (czwarty, odkryty stosunkowo niedawno w Kato
Zakro, pochodzi z okresu 1650-1450). Istnienie pałaców w innych miejscach, dotąd nie
odkrytych, jest wysoce prawdopodobne.
Pałac wznosił się wśród miejskiej zabudowy, znajdujące się w jego bezpośrednim
sąsiedztwie budynki były zapewne w posiadaniu elity. Wprawdzie nie był on
obwarowany, ale miasto otaczające go posiadało pewne zabezpieczenia w postaci
murów lub zwartej linii zabudowy, pozbawionej w dolnych partiach okien czy drzwi,
zamykającej osadę od zewnątrz. Znaczna część powierzchni pałaców była zajęta przez
warsztaty rzemieślnicze i ogromne magazyny, w których umieszczano w wielkich
ceramicznych zasobnikach {pithosach^ zob. il. 29) wino, oliwę, zboże i inne produkty
rolne. Czynnikiem organizującym te wielkie architektoniczne zespoły są obszerne
dziedzińce, wokół których usytuowane są pomieszczenia o różnych funkcjach i 45
1
■ MM |

III!!
■ F^25^

rv
-TT r in
L
1 laSSł _____
—i—Jl

p=rl
n M « MCM • 1

10. Plan pałacu w Knossos. Stan z okresu końcowego jego istnienia:


1) arena teatralna: 2) droga wiodąca ku zachodniemu wejściu; 3) magazyny; 4) zachodni podwórzec; 5) korytarz biegnący wzdłuż
magazynów; 6) zachodnie wejście kolumnowe; 7) korytarz procesyjny; 8) portyk ze schodami; 9) korytarz południowy; 10) propyleje
południowe; 1 1) westibul; 1 2) schody prowadzące do sal wystawnych; 13) schody prowadzące na centralny dziedziniec; 1 4) Mała Sala
Tronowa; 1 5) przedsionek Małej Sali Tronowej; 1 6) propyleje; 17) sala z kolumnami; 18) rampa prowadząca do centralnego dziedzińca;
19) centralny dziedziniec; 20) klatka schodowa wschodnia; 21) magazyn z wielkim pithosem; 22) wschodni bastion; 23) sala z
kolumną; 24) świetlik; 25) Sala Podwójnych Siekier; 26) ustęp; 27) Megaron Królowej

rozmiarach. Wydaje się, że sale reprezentacyjne lub apartamenty osobiste władcy


lokowano raczej na piętrach, do których prowadziły klatki schodowe o monumentalnym
często charakterze. Ściany pałacowych pomieszczeń pokryte były barwnymi freskami o
bardzo oryginalnym charakterze. Nie ma na nich obrazów bitewnych egzaltujących
potęgę władcy, nie objawia się on w całym majestacie w momentach sprawowania
władzy. Brak scen mitologicznych, postaci bóstw czy demonów. Na s'cianach pojawiają
się wizje nierealnych, baśniowych ogrodów, smukli młodzieńcy i kobiety w niespoty­
kanych gdzie indziej strojach przesuwają się w procesjach lub tworzą barwny, ruchliwy
tłum. Nie tylko tematyka fresków, ale i ich styl daleko odbiega od schematów
współczesnej im sztuki starożytnego Wschodu.
Pałace są nam dobrze znane ze wschodnich cywilizacji, bliskich analogii dostarczają
nam zwłaszcza wykopaliska z Syrii i Mezopotamii. Wielu archeologów sądzi też, że
stamtąd wywodzi się sam pomysł i niektóre elementy kompleksów kreteriskich. Jednak
46 pałace w Knossos, Fajstos czy Malii różnią się zasadniczo od swych domniemanych
3. KRETA
11. Plan pałacu w Malia:
1) dziedziniec centralny; 2) magazyny; 3) część rezydencjonalno-mieszkalna

12. Rekonstrukcja pałacu w Malia


wschodnich pierwowzorów. Brak w nich nade wszystko zewnętrznego muru określa­
jącego kształt całości, inna jest funkcja dziedzińców. Porównanie planów najstarszych
pałaców z planami wcześniejszych osiedli, o których już pisaliśmy, wskazuje na ścisłe
między nimi związki. Mimo istnienia głębokich różnic (daleko posunięta dyferencjacja
funkcji poszczególnych pomieszczeń, a także organizująca rola dziedzińców) można
dostrzec genetyczny związek między nimi. Zwolennicy tezy o lokalnym pochodzeniu
kreteńskich pałaców nie wyłączają bynajmniej ewentualnych wschodnich wpływów i
wschodnich inspiracji o ograniczonym zasięgu.
Nie ulega wątpliwości, że pojawienie się pałaców związane było z głębokimi
przemianami ekonomicznymi i społecznymi. Powiększenie się nadwyżek ekonomicz­
nych, rozwój rzemiosła, postępujące rozwarstwienie ludności stwarzają warunki do
ukształtowania się ośrodka władzy politycznej usytuowanego w pałacu.
Badania archeologiczne na terenie Krety odsłaniały, poza wspomnianymi wyżej
ważnymi ośrodkami, także wiele mniejszych pałacyków czy willi rozsianych na
miejskich terenach oraz pewną liczbę domostw poza zwartą zabudową. W Gurnii
odkryto sporą osadę o wyraźnie miejskim charakterze.
Ok. 1700 zostaje gruntownie zniszczony pałac w Knossos, mniej więcej z tego
samego okresu pochodzą ślady pożaru w Fajstos. Mogą to być zarówno wyniki trzęsienia
ziemi, jak i inwazji. Jeśli przyjąć tę drugą ewentualność (sugerowaną przez pożar w
Fajstos: na ogół sądzi się, że trzęsienia ziemi nie wzniecają pożarów, ale nie należy tego
traktować jako reguły, gdyż ogień może być zaprószony przypadkiem), rodzi się
pytanie, skąd mogli pochodzić napastnicy. Dziś mało już kto myśli o Grekach, natomiast
istnieje grupa uczonych na czele z L. R. Palmerem, która zakłada najazd Luwiów. Był to
lud indoeuropejski, spokrewniony z Hetytami, żyjący w Azji Mniejszej na terenach
późniejszej Licji. Hipoteza ta opiera się głównie na materiale językowym (zabytki
archeologiczne nie dają się użyć w tej dyskusji), ale wobec niepowodzeń przy
odczytywaniu tekstów napisów w języku kreteńskim (będziemy o tym pisać następnie)
jej wartość dowodowa jest naprawdę niewielka, a sceptycyzm wśród pozostałych
badaczy bardzo silny.
Pałace szybko odbudowano, nowe kompleksy były od starszych okazalsze. Na
wieki XVII-XV przypada okres najwyższego rozkwitu kultury kreteriskiej, w którym
przybiera ona swą dojrzałą postać.
Około 1500 doszło do potężnego wybuchu wulkanu na odległej o nieco ponad 100
km wyspie Therze (dzisiejsza Thira). Spowodował on zapadnięcie się środka wyspy i
utworzenie tam kaldery (podwodnego krateru), a także rozerwanie Thery na części.
Wybuch zniszczył istniejącą tam osadę, której część odsłonili w ostatnich czasach greccy
archeolodzy. Pod warstwą popiołu i pumeksu zachowały się domy ze ścianami
pokrytymi freskami. Katastrofa ta miała istotne znaczenie także dla Krety. Zdarzyła się
ona w czasie, gdy wiał wiatr południowo-wschodni spychający w jej kierunku chmury
gazów i pyłów. Opadające popioły (głównie cząsteczki szkliwa wulkanicznego) musiały
spowodować zniszczenie upraw i zatrucie środowiska. Wysoka fala towarzysząca
wybuchowi (tsunami) zalała niżej położone osady wzdłuż wybrzeża. Ślady zniszczeń na
Krecie widoczne są w Knossos, Zakro, Malii, Palaikastro i Psirze. Spowodowało je
zapewne przede wszystkim trzęsienie ziemi poprzedzające wybuch..
Mniej więcej w pięćdziesiąt lat po tamtej katastrofie przyszła inna, tym razem
spowodowana przez ludzi. Wyspa przeżyła inwazję z Grecji lądowej, a najeźdźcy, 49
1 3. Plan osady w Gurnia:
1) świątynia; 2) niewielki pałac, w którym rezydował lokalny władca podporządkowany Knossos lub urzędnik
kierujący życiem osady; 3) dziedziniec

którzy ją opanowali, osiedlili się na stałe w Knossos. Mieszkańcy lądu stałego od dawna
ulegali kreteriskim wpływom (będzie o tym szerzej mowa w rozdziale o kulturze
mykeriskiej). Nie wiemy, co spowodowało zmianę we wzajemnych stosunkach.
Niektórzy uczeni są zdania, że Grecy zdawali sobie sprawę, iż wyspa osłabiona
zniszczeniami wywołanymi wybuchem wulkanu i towarzyszącym mu głodem nie będzie
w stanie bronić się skutecznie. Nie jest też wykluczone, że przesadzamy rozmiary
katastrofy; być może napastnicy skuszeni przez bogactwa wyspy na tyle wzrośli w siłę,
50 że mogli podjąć atak. Z aktualnego stanu naszych źródeł wynika, że nowi władcy osiedli
wyłącznie w Knossos, skąd rządzili resztą wyspy. Najbardziej przekonywającym
dowodem ich pobytu są znalezione tam liczne tabliczki z pismem linearnym B
zawierające teksty greckie. W sąsiedztwie Knossos odkryto też groby, w których
złożono, zgodnie z mykeriskimi obyczajami, wojowników w pełnym uzbrojeniu.
Obserwować można także zmiany w sztuce pałacowej: pojawia się tematyka militarna,
wyczuwalne jest sztywnienie form i wyraźna dążnos'ć do hierarchizacji. Wydaje się
także, że niektóre naczynia wykazują podobieństwo do ceramiki znanej z Grecji
lądowej. Zniszczeniu ulegają os'rodki w Kato Zakro, Mochlos, Psirze. W Malii z ruin
odbudowano miasto, ale pałac pozostał opuszczony. Obserwować można także ślady
zniszczeń wielu domostw i willi poza zwartymi osadami.
Nie wiemy nic o okolicznościach podboju wyspy, ani o stosunkach między jej
pierwotnymi mieszkańcami a Achajami. Około 1380 pałac w Knossos uległ jeszcze raz
zniszczeniu, ale tym razem, inaczej niż w przeszłości, nie został odbudowany. Na
ruinach pałacu odnajdujemy ślady pobytu jego mieszkańców, ale Knossos nigdy nie
powróciło do swych poprzednich politycznych funkcji. Trudno nam powiedzieć, co się
stało. Uczeni na ogół sądzą, że doszło do rewolty miejscowej ludności. Inni badacze
gotowi są zakładać istnienie drugiej inwazji z Grecji lądowej. Nie ma podstaw do
preferowania jednego z tych wyjaśnień.

Systemy pisma na Krecie

Jeszcze w okresie średniominojskim I A (2200-2000) na Krecie posługiwano się


odrębnym pismem hieroglificznym. Był to zapewne twór miejscowej kultury, powstały
pod wpływem bodźców pochodzących z Mezopotamii, działających jednak na Kretę za
pośrednictwem Syrii. Pismo to było dość długo w użyciu, nawet wtedy, gdy wymyślono
doskonalszy sposób zapisu. Znamy je nade wszystko z pieczęci.
W początkach II tysiąclecia utworzono inny system znaków, który nazywamy
pismem linearnym A (linearnym - gdyż niektóre tabliczki liniowano przed dokonaniem
zapisu, A-w odróżnieniu od drugiego typu, występującego później, określanego jako
B). Wszelkie dotychczasowe próby odszyfrowania go nie dały efektów. Nie pomogło
nawet ustalenie wartości fonetycznej niektórych znaków powtarzających się w systemie
pisma B, wywodzących się z A. Pewni jesteśmy tylko, że teksty pisma A należą do
innego języka niż teksty B. Sądząc z liczby znaków, mamy do czynienia z pismem
sylabicznym. Kształty ich wskazują, że pisano przede wszystkim na materiale gładkim,
mogły to być liście palmowe czy importowany z Egiptu papirus. Dla celów podręcznych
używano glinianych tabliczek, na powierzchni których wydrapywano napis ostrym
narzędziem. Nie były one przeznaczane do wypalania (jak w Mezopotamii) i wobec tego
niewiele ich zachowało się do naszych czasów, gdyż trzeba było pożaru, aby zapewnić
im przetrwanie. Poza tabliczkami pismo linearne A znane nam jest z napisów na
naczyniach metalowych, glinianych, kamiennych lub tzw. stołach ofiarnych. Występują
różne inskrypcje na murach. Mimo pewnych wariantów, mamy do czynienia z
jednolitym systemem pisma. Używano go także poza Krętą. Na Cyprze rozwinęło się z
niego pismo cypryjsko-minojskie.
Choć nie potrafimy odczytać napisów, sam typ pisma linearnego A jest w stanie
powiedzieć nam nieco o jego zastosowaniu i zasięgu umiejętności posługiwania się nim. 51
14. Pismo linearne A. Przerys tabliczki znalezionej w
Aja Triada

Podobne systemy pisma służyły w innych cywilizacjach wąskiej grupie zawodowych


skrybów do prowadzenia archiwów pałacowych i s'wiątynnych.
Z Fajstos pochodzi unikalny zabytek w kształcie ceramicznego dysku pokrytego
po obu stronach napisem biegnącym spiralnie. Znaki, wyglądające na piktogramy, były
wyciskane czymś' w rodzaju stempelków. Nie potrafimy odczytać tekstu, pochodzenie
zabytku jest również nieznane. Z racji tajemnicy, która go otacza, dysk z Fajstos jest
ulubionym tematem fantastycznych dociekań amatorów i maniaków.

Struktura społeczna i system władzy

Niezdolność do odczytania pisma linearnego A ogranicza poważnie możliwos'ć rekon­


strukcji obrazu życia gospodarczego i społecznego, a także instytucji politycznych. W
tej dziedzinie jesteśmy w stanie formułować jedynie pytania, nie potrafimy dać na nie
stosownych odpowiedzi. Źródła archeologiczne, jak wiemy, nie najlepiej służą bada­
czom w takich rozważaniach. Ponadto szczególny charakter sztuki kreteńskiej sprawia,
że brak w niej scen ilustrujących życie publiczne i dworskie ceremonie, obrazów bitew i
wojowników, z których moglibyśmy wyciągnąć wnioski na temat charakteru władzy i
elity kreteriskich społeczeństw, jak to się czyni w odniesieniu do tylu innych państw
starożytnego Wschodu.
Nie jesteśmy w stanie wyjść poza stwierdzenie, że w pałacach rezydował i rządził
monarcha. Niektórzy badacze skłonni byli widzieć w nim króla - kapłana, jego władza
polityczna byłaby pochodną funkcji kultowych. Jest to kwestia niezmiernie dyskusyjna.
Rezerwujemy dla niej osobny paragraf, który umieścimy po charakterystyce religii
kreteńskiej.
52 Struktura polityczna wyspy jest dla nas tajemnicą. Jak się układały stosunki między
różnymi ośrodkami, zwłaszcza między czterema wielkimi pałacami w Knossos, Fajstos,
Malii, Kato Zakro? Szczupłość, czy zgoła brak obwarowań zabezpieczających te osady
przemawiają za jakąś formą porozumienia, czy też wzajemnego uznania gwarantującego
spokój wewnętrzny. Bardzo prawdopodobne, że władca Knossos, jako najpotężniejszy,
był w stanie narzucić innym swoje panowanie (ale w jakim trybie? kiedy?).
Sam typ kreteriskiego pałacu zakłada działalność grupy urzędników wyższych i
niższych spełniających swe funkcje w imieniu króla (wynika to z naszej wiedzy o innych,
analogicznych państwach ,,pałacowych”, zwłaszcza wynika to z tekstów pisma
linearnego B). Tabliczki z pismem linearnym A wskazują na istnienie rozwiniętej
księgowości.
Nie da się nic powiedzieć o sposobach formowania się pałacowej elity. Mogła ona
mieć własne posiadłości ziemskie i rezydencje w odkrytych przez archeologów
pałacykach i willach, równie jednak dobrze jej status majątkowy mógł zależeć od
władców, którzy przydzielając jej ziemię w okresowe posiadanie, czy też produkty
żywnościowe i wytwory rzemieślnicze, wynagradzali ją za spełniane funkcje. Same
zabytki archeologiczne nie są w stanie pomóc nam w rozstrzygnięciu takich wątpli­
wości.
W odniesieniu do rolnictwa wiemy co uprawiano i w pewnym stopniu przy pomocy
jakich narzędzi, natomiast nic nie da się powiedzieć o własności ziemskiej. Podobnie jest
z rzemiosłem. Zapewne było ściśle uzależnione od pałacu, na potrzeby którego
przeznaczona być musiała przytłaczająca większość jego produkcji. W takim wypadku
pałac nie tylko był dystrybutorem wytworzonych dóbr, ale i dostarczycielem surowców.
Być może jednak istniało również swobodne rzemiosło.
Źródła ikonograficzne (freski i wizerunki na pieczęciach oraz naczyniach metalo­
wych) wskazują nam, że w życiu pałacowym czynnie uczestniczyły kobiety, biorąc

15. Fresk znaleziony w Knossos (XVI w.) przedstawiający damy dworskie zebrane na uroczystości.
Jest on w znacznym stopniu rekonstruowany, zachowały się, i to tylko w dolnych partiach, dolne
części sceny 53
udział w uroczystościach publicznych, pełniąc rozliczne czynności sakralne. Pierwsi
badacze Krety pod wrażeniem owej sytuacji, różniącej się zasadniczo od późniejszych w
tej materii greckich obyczajów, orzekli, że na wyspie mamy do czynienia z silnymi
pozostałościami matriarchatu (czy nawet z matriarchatem w postaci czystej). Zastana­
wiano się w związku z tym, czy pierwszego miejsca nie zajmowała królowa, a nie król (a
więc Ariadna, a nie Minos, posługując się językiem imion mitycznych). Badacze ci
powoływali się także na tekst praw z Gortyny na Krecie z połowy V w., w którym
pozycja kobiet jest lepsza niż we współczesnym mu świecie greckim; spotykamy w nim
także przepisy wskazujące na istnienie pozostałości rodziny matrylinearnej (liczenie
potomstwa i dziedziczenie w linii żeńskiej). Sądzono, że były to relikty stosunków
kreteńskich II tysiąclecia, które zdołały przetrwać wszelkie, a bardzo gruntowne
zmiany.
Pogląd taki powstał pod wpływem dziewiętnastowiecznej etnologii, która przyjęła
sformułowaną przez J. J. Bachofena (w Das Mutterrecht) teorię o istnieniu epoki
dominacji kobiet. Miała ona poprzedzać epokę dominacji mężczyzn. Termin raz
wprowadzony do dziejów Grecji został szeroko akceptowany i przetrwał wiele
dziesięcioleci, zwłaszcza w pracach archeologów, którzy nie zastanawiali się nad jego
dokładnym sensem ani dopuszczalnością jego stosowania. Współczesna antropologia
wycofała się z teorii matriarchatu jako etapu dziejów społeczeństw prymitywnych.
Wprowadzono natomiast rozróżnienie między matriarchatem a rodziną matrylinearną,
którą znamy z różnych miejsc i epok i która występowała obok rodziny patrylinearnej. O
sytuacji na Krecie powiedzieć możemy jedynie, że kobiety były chętnie przedstawiane
przez artystów, co może oddawać ich rolę w życiu pałacu (ale nie musi), i co na pewno
łączyło się z typem kultu, w którym bóstwa żeńskie odgrywały znaczną rolę. Nota bene
znaleźlibyśmy w świecie starożytnym i inne społeczeństwa o wysokiej pozycji kobiet (na
przykład Egipt), z tego jednak tytułu nie podejrzewano ich o matriarchat. Czy
matrylinearne relikty występujące w kodeksie z Gortyny są pozostałościami stosunków
czasów egejskich, czy też należą do dziedzictwa doryckiego, które tu się zachowało, a
znikło w innych doryckich społecznościach, tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić.
O ,,zwykłych” ludziach nie da się nic powiedzieć. Historycy poprzednich generacji
zakładali zazwyczaj istnienie licznych rzesz niewolników, wychodzili bowiem z
założenia, że wynika to z działalności budowlanej na wielką skalę. Dziś na ogół takich tez
już się nie wygłasza, wspominamy jednak o nich, gdyż czytelnik może się z nimi zetknąć,
zwłaszcza w pracach archeologów mniej orientujących się w badaniach nad formami
starożytnego niewolnictwa. Wznoszenie pałaców wymagało oczywiście skupienia i
swobodnego dysponowania znaczną liczbą ludzi zdolnych do pracy. Nie oznacza to
jednak, że musieli to być niewolnicy, równie prawdopobodne (a może nawet bardziej
prawdopodobne) jest posłużenie się innymi grupami ludności, pozostającymi w stanie
zależności od pałacu i pociąganymi do pracy okresowo lub zmuszanymi do stałego
wyłaniania ekip pracujących dla władców. Samo istnienie niewolnictwa nie budzi
większych wątpliwości, wynika to z analogii z innymi społecznościami tej epoki, lepiej
znanymi nam dzięki istnieniu źródeł pisanych. Jest też prawdopodobne, że mamy do
czynienia z typem niewolnictwa pałacowego poświadczonego w tekstach pisma
linearnego B (o tych kwestiach będzie mowa w dalszym ciągu książki, zob. s. 85).

54
Stosunki Krety ze światem zewnętrznym

Kreta utrzymywała ścisłe stosunki z Cykladami, świadectwem ich jest ceramika


cykladzka znajdowana na Krecie i kreteńska na wyspach. Stały punkt oparcia dla
żeglarzy minojskich stanowiła osada Filakopi na Melos, istniejąca od połowy XVI w.,
pełniąca, być może, funkcje faktorii handlowej. Bliskie kontakty łączyły Kretę z
Cyprem, z którego sprowadzano miedź; złoża tego metalu znajdujące się na Krecie były
zbyt mało wydajne, aby zaspokoić potrzeby rzemiosła. Ceramikę kreteńską odnajdu­
jemy w różnych punktach wybrzeży Azji Mniejszej i na Rodos. Niemal nic nie wiemy o
stosunkach z wnętrzem Anatolii. Rozmaite cechy kultury kreteriskiej (zwłaszcza w
dziedzinie religii) wskazują na bliskie związki, ale uchwycenie dróg kontaktów i ich
form przy obecnym stanie źródeł nie jest możliwe. Okręty kreteńskie musiały zawijać
często do syryjskich portów; w Ugarit i Byblos znajdowały się stale grupy kreteńskich
osadników. Brak jest poważniejszych świadectw archeologicznych, które mogłyby
potwierdzić obecność Kreteńczyków na Sycylii, wydaje się, że żeglarze kreteńscy
trafiali tu sporadycznie, a nieliczne przedmioty minojskie mogły przedostać się także za
pośrednictwem innych. Ściślejsze kontakty między Sycylią i południową Italią oraz
światem egejskim nawiążą dopiero żeglarze achajscy.
Kreteńczycy zjawiali się także w Egipcie. Świadectwem ich obecności są pewne, na
ogól dość niewielkie, ilości ceramiki minojskiej w różnych punktach doliny Nilu, z
drugiej strony egipskie przedmioty na wyspie (naczynia kamienne, skarabeusze,
posążki). Z Krety do Egiptu można było dotrzeć płynąc wprost przez morze, żeglarze
mieli wówczas do pokonania ok. 560 km drogi. Zabierało im to cztery doby. Istniała
także inna nieco trasa prowadząca z Krety na południe ku wybrzeżom Cyrenajki (ok.

16. Fresk z grobowca Menk-


heperssasoneba w Tebach
przedstawiający Kreteńczy-
ka (z prawej) i Syryjczyka (z
lewej) niosących wyroby
rzemiosła kreteńskiego, dary
dla faraona i wielkich jego
dworu. Poza wazami widać
dobrze ryton w kształcie
głowy byka, którego nieco­
dzienny dla Egipcjan kształt
zwrócił uwagę artystów.
Kreteńczyk niesie także płat
tkaniny zakończonej frędz­
lami (XVI w./pierwsza po­
łowa XV w.) 55
300 km) i następnie wzdłuż brzegu do ujs'cia zachodniego ramienia Nilu (ok. 800 km). O
ile z racji szczególnego układu wiatrów podróż na południe była stosunkowo łatwa, o
tyle powrót tą trasą był znacznie trudniejszy. Pływano często inaczej: z Krety do Azji
Mniejszej i wzdłuż jej południowych brzegów do Syrii i dalej już, także nie oddalając się
od lądu do Egiptu (razem 1600 km lub 1440 morzem).
Kontakty między Krętą a Egiptem były częste, ale nie nabrały charakteru wymiany
systematycznej, świadczą o tym znaleziska ceramiki w wielu miejscach, ale z wyjątkiem
dwóch punktów nigdy nazbyt obfite. Wielka różnorodność typów znajdowanych tu
naczyń również wskazuje na znaczne rozproszenie. Nie jesteśmy też pewni, czy
wszystkie przedmioty wykonane na Krecie trafiały tu za pośrednictwem kreteńskich
kupców czy podróżników, wydaje się bowiem, że wiele przywożono z Syrii razem z
syryjskimi przedmiotami.
O obecności Kreteńczyków świadczą także ich wizerunki na freskach kilku
tebańskich grobowców pochodzących z XV w. Pojawiają się oni wśród posłów
rozmaitych ludów przynoszących dary władcom Egiptu. Kreteńczyków rozpoznajemy
po charakterystycznym ubiorze i niesionych przedmiotach (naczynia o tak charaktery­
stycznych kształtach, że możemy dla nich znaleźć ścisłe analogie wśród minojskich
zabytków). Nie ulega wątpliwości, że malarze mieli okazję widzieć owych posłów,
przynajmniej musieli widzieć ci, którzy stworzyli typ „kreteńskiego posła”, następni
mogli już kopiować ustalony model. W każdym razie nie uznano za stosowne
wprowadzić poprawek, gdy miejsce Kreteńczyków w Egipcie zajęli, o czym wiemy ze
znalezisk ceramiki, mieszkańcy Grecji lądowej. Napisy towarzyszące wizerunkom
głoszą, że są to ludzie Keftiu. W grobie Rekhmire, wezyra z czasów Totmesa III
(1504-1450) mówi się o ,,władcy krainy Keftiu i wysp, które są w środku morza”.
Niestety nie zawsze, gdy ten termin się pojawia, możemy być pewni, że jest mowa o
Krecie. Niepokojące jest bowiem, że niekiedy mianem Keftiu określa się także
Syryjczyków noszących charakterystyczne długie ubiory.
Niewątpliwe są wpływy cywilizacji faraoriskiej na kreteńską, uchwytne zwłaszcza
w malarstwie freskowym. Bardziej dyskusyjne są oddziaływania w drugą stronę. Wydaje
się, że Egipcjanie przejęli niektóre motywy dekoracyjne, może także malarstwo
egipskie czerpało z minojskich pomysłów. Wydaje się jednak, że owe zapożyczenia ze
strony egipskiej odbyły się za pośrednictwem Syrii.
Z Krety przywożono do Egiptu malowaną ceramikę, zdobione naczynia metalowe,
zapewne oliwę, może drewno i tekstylia (posłowie na tebańskich freskach niosą zwoje
tkanin). Z Egiptu sprowadzano kość słoniową, papirus, złoto, kamienie półszlachetne, z
których wyrabiano pieczęcie, zapewne i inne przedmioty luksusowe.
Charakter kreteriskiej wymiany ze światem zewnętrznym nie może być określony
w sposób pewny. Ceramika, główna podstawa naszych rozumowań, niestety niewiele
nam może powiedzieć o ludziach, którzy ją sprzedawali, ani o sytuacjach, w których
trafiała poza granice Krety. Biorąc pod uwagę typ stosunków na wyspie, trzeba z góry
założyć, że handel organizowany byl przez ludzi pałacu. Władca dysponował dosta­
teczną liczbą przedmiotów nadających się na wymianę, był w stanie budować statki,
wokół niego skupiona była elita, która razem z monarszą rodziną była głównym odbiorcą
towarów przywożonych z daleka lub wykonanych z egzotycznych surowców. Nie
wydaje się, aby istniał rozwinięty handel uprawiany przez ludzi działających na swój
56 własny rachunek, wykluczyć jednak takiej ewentualności nie można.
d

17. Kształty naczyń używanych w II tysiącleciu:


a-d) naczynia na zupy, papki, kasze; e-g), dzbanki na wodę, wino, oliwę; h-j) czerpaki; k-m) pojemniki; n) cedzidło; o) lejek

Nie możemy być pewni, że wszystkie przedmioty, pochodzące z obcych krain, a


przywożone na Kretę, trafiały tam w drodze handlu. Obieg dóbr w tych odległych
epokach mógł bowiem przyjmować inny charakter. Po pierwsze należy liczyć się z
darami wymienianymi między władcami: poselstwa z tebańskich fresków nie wracały
bynajmniej z pustymi rękami. Ponadto wojna i piractwo przyczyniały się także do
krążenia przedmiotów. Niektórzy uczeni sądzą, że w grę wchodzi także zapłata za
służbę wojskową, głównie w wojskach faraona, chętnie zaciągających cudzoziemców.
Na ogół jednak tę ewentualność rozważa się w odniesieniu do Achajów, będziemy mieli
jeszcze okazję na ten temat pisać.
Akceptacja tezy o skupieniu handlu w rękach ludzi pałacu zmusza nas do
zastanowienia się nad dwoma pytaniami rodzącymi się w jej następstwie: 1) w jakim
stopniu i w jakich formach polityka władcy była determinowana przez interesy
handlowe; 2) czy w ślad za królewskimi statkami, wożącymi w różnych kierunkach
towary, szły formy politycznego uzależnienia i o jakim charakterze. Jesteśmy przeko­
nani, że odpowiedź na oba pytania winna brzmieć przecząco. Wymaga to jednak dłuższej
dyskusji, którą przeniesiemy do następnego paragrafu. 57
Sprawy dyskusyjne. Thalassokracja kreteńska

Czasów starożytnych sięga przekonanie, że Kreta zdobyła sobie panowanie nad


morzem, czyli - jak mówili Grecy - thalassokrację (od thalassa - morze i kratein - pa­
nować). Najstarsze jego świadectwa znajdziemy w dziełach dwóch historyków piszących
w drugiej połowie V w., Herodota i Tukidydesa. Herodot wspomina o thalassokracji
kreteńskiej przy okazji relacjonowania dziejów Polikratesa, tyrana na Samos w latach
537-522. „Ten mianowicie jest pierwszym, o ile wiemy, z Hellenów, który zamierzał
uzyskać panowanie nad morzem - wyjąwszy Minosa z Knossos i jeżeli jeszcze ktoś' inny
przed nim nad morzem panował, ale w czasach, które się zowią ludzkimi, Polikrates jest
pierwszy, mając wielkie nadzieje zawładnięcia Jonią i wyspami” (III, 122, tłum. S.
Hammera). Tukidydes zas' pisze we wstępie do swej historii wojny peloponeskiej:
„Pierwszy, jak słyszymy, miał flotę Minos. Panował nad przeważającą częs'cią morza
zwanego dziś' Helleńskim, sprawował też władzę nad Cykladami, większą ich częs'ć
pierwszy skolonizował wypędziwszy Karów i synów swych ustanowiwszy panami.
Oczywis'cie w miarę swych możliwos'ci tępił również piratów na morzu, aby dochody
tym pewniej do niego płynęły” (I, 4, tłum. K. Kumanieckiego).
Poglądy te zostały podchwycone i rozwinięte w nowoczesnych badaniach histo­
rycznych. Nabrały waloru opinio communis, powtarzanej powszechnie przez opraco­
wania rozmaitego typu.
Zwolennicy tezy o thalassokracji kreteńskiej powoływali się także na mit o
wyprawie Minosa na Attykę (w jej wyniku Atericzycy musieli wysyłać corocznie grupę
chłopców i dziewcząt przeznaczonych na pożarcie przez Minotaura). Legenda ta miała
w zniekształconej postaci zachowywać wspomnienie o podległos'ci politycznej Attyki w
stosunku do władców Knossos. Zwracano także uwagę, że w wielu punktach wybrzeży
wschodniej częs'ci s'wiata greckiego spotkać można nazwy miejscowe Minoa. Uważano je
za s'lady kolonii kreteriskich z pierwszej połowy II tysiąclecia. Dowodem kreteńskiego
panowania miały być również silne wpływy kultury minojskiej w Grecji lądowej,
widoczne zwłaszcza w rodzącej się od XVI w. kulturze mykeńskiej, podobnie jak liczne
znaleziska przedmiotów importowanych z Krety, w różnych punktach krain rozłożo­
nych nad Morzem Egejskim.
Oczywis'cie podstawową rolę w tych rozważaniach odgrywały mity, świadectwa
Herodota i Tukidydesa były także na nich oparte, stanowiły interpretację mitów. Nie
bez znaczenia dla zwolenników tezy o thalassokracji był wielki autorytet Tukidydesa,
historyka krytycznego i genialnego. Natomiast argumenty archeologiczne nie mogły
mieć większej wartos'ci, wszak rozpowszechnianie się wpływów kreteriskich, podobnie
jak i zabytków, nie zakłada samo przez się żadnej formy politycznej zależnos'ci, kultury
mogą oddziaływać na żyjące w sąsiedztwie ludy bez tworzenia politycznych więzi.
Teza o kreteriskim panowaniu na morzach nie jest wcale tak solidnie udowodniona,
jak mogłoby to wynikać z jej powszechnego przyjęcia. Podnoszone przeciwko niej
krytyki wychodzą z kręgów tych badaczy, którzy sceptycznie odnoszą się do wartos'ci
danych zawartych w mitach. Mielis'my już okazję sygnalizować Czytelnikowi istnienie
takiego nurtu we współczesnych badaniach, rezygnującego s'wiadomie z posługiwania
się mitami; będziemy jeszcze kilkakrotnie w tej części podręcznika wracali do tej
kwestii. Zastrzeżenia przeciwko teorii thalassokracji w sposób najbardziej systematycz-
58 ny, a zarazem zwarty, wyłożył G. Ch. Starr w artykule pt. The Myth of Minoan
Thdlassocracy w czasopiśmie „Historia” z 1955 r., a także Starr, K. Branigan,
Minoan Colonialism, „Annual of the British School at Athens”, 76 (1981), s.
23-33.
Po pierwsze, słabość jej tkwi w tym, że zakłada ona istnienie bardzo rozległego
handlu, o tak znacznych rozmiarach, iż staje się on czynnikiem decydującym o
wszystkich dziedzinach gospodarki. Trzeba wtedy przyjąć, że poważna część produkcji
Krety była przeznaczona na zbyt, jej ekonomika w tym samym stopniu musiala być
uzależniona od importu. Nic jednak nie wskazuje, abyśmy taką sytuację mogli odnaleźć
na Krecie w pierwszej połowie II tysiąclecia. Dominuje w niej (podobnie jak we
wszystkich znanych nam dla tej epoki społecznościach) rolnictwo. Rzemiosło, o
znacznym stopniu specjalizacji, zdolne do wytwarzania bardzo skomplikowanych
technicznie i estetycznie doskonałych przedmiotów, produkowało prawdopodobnie
więcej niż wymagały tego lokalne potrzeby, ale na pewno nie tyle, aby owa towarowa
produkcja decydować miała o wszystkim. To samo można powiedzieć o nadwyżkach
rolnictwa (oliwa!). W czasach tak odległych nie istniał też rynek odbiorców dostatecznie
pojemny. W sumie obrót towarowy ze światem zewnętrznym był dla Krety ważny, ale w
całokształcie jej ekonomiki stanowił margines.
Z obserwacji historii późniejszych państw antycznych wynika, że istnienie
rozwiniętego handlu nie oznacza jeszcze, iż jednostki czy grupy sprawujące władzę są
gotowe uzależnić politykę od potrzeb handlu. Niewiele spotkamy podobnych przypad­
ków w całej starożytności. Nie ulega wątpliwości, że poglądy o thalassokracji minojskiej
powstawały pod przemożnym wpływem wyobrażeń o mechanizmach gospodarki
nowożytnej czy nowoczesnej, przenoszonych w odległą przeszłość.
Dodać także trzeba, że nie wydaje się, aby w pierwszej połowie II tysiąclecia
istniały okręty wojenne o innej konstrukcji niż statki służące do transportu towarów i
podróży. Nie jest prawdopodobne, aby w tej sytuacji mogła w ogóle powstać idea floty
strzegącej pokoju na morzu, podejmującej inicjatywy militarne, szukającej przeciwnika.
Trzeba poczekać do V w., aby znaleźć tak właśnie operującą flotę zorganizowaną w
Atenach po wojnach perskich, w znacznej części wysiłkiem ich sprzymierzeńców.
Ekonomika V w. różni się poważnie od ekonomiki II tysiąclecia, stopień rozwoju
produkcji towarowej i wymiany jest z pewnością większy. Mimo to inicjatywy morskie
Aten wynikają w znacznym stopniu nie z chęci ochrony interesów rzemiosła i handlu, ale
z racji uzależnienia miasta od dostaw zboża z zewnątrz.
Zwróćmy uwagę na to, że obaj autorzy naszych przekazów byli związani z Atenami.
Herodot znał Peryklesa i przebywał czas pewien w jego pobliżu. Tukidydes wzrósł w
czasach władania Aten nad Morzem Egejskim. Problemy i pojęcia ich czasów ciążyły nad
nimi, gdy przystępowali do interpretowania mitów, jedynego istniejącego dla nich
źródła dla II tysiąclecia. Nie mieli wszak świadomości (pojawi się ona dopiero w bliskim
nam czasie), że przeszłość różni się od teraźniejszości nie tylko ilościowo (ludzie
biedniejsi, miasta mniejsze itp.), ale nade wszystko jakościowo (zupełnie inne
instytucje, inny sposób myślenia). Ich wiedza o pierwszej połowie II tysiąclecia była
żadna. Dzieli ich od epoki świetności Krety z górą tysiąc lat, nie istniały żadne źródła, z
których mogliby skorzystać, poza tradycją ustną, której wartość była więcej niż
skromna. Nie ulega wątpliwości, że dzięki odkryciom archeologicznym wiemy dziś o
Krecie nieporównanie więcej niż Atericzycy V wieku.
Kretericzycy zakładali zapewne faktorie czy też osadzali się w różnych punktach 59
wybrzeży istotnych dla żeglugi i prowadzenia handlu z miejscową ludnos'cią. Czynili to
prawdopodobnie za jej zgodą. Być może, że nazywano je Minoa. Uzyskanie punktów
oparcia nie oznaczało jednak polityki zagarniania ziemi w odległych krainach. Wpływy
kreteiiskie w kulturach ludów, z którymi mieli do czynienia, mogły być wynikiem
handlu ułatwiającego przenikanie wpływów cywilizacyjnych.

Wierzenia i kult

Nasza znajomość religii kreteńskiej przyrównana została przez historyka religii tej epoki
M. P. Nilssona do oglądania księgi z obrazkami bez tekstu. Posiadamy dużo źródeł
archeologicznych, w tym znaczną liczbę źródeł ikonograficznych w postaci fresków,
wizerunków na pieczęciach, sygnetach, naczyniach kamiennych i metalowych, poka­
zujących nam sceny o treści religijnej. Interpretacja ich nie jest ani łatwa, ani pewna.
Opiera się ona na analogiach z kultami Bliskiego Wschodu i tych elementach późniejszej
religii greckiej, które są uważane za przeżytki wierzeń kreteńskich epoki brązu. Na
podstawie takiego materiału trudno wyciągać wnioski pewne; dodatkowo utrudnia
sprawę grecki podbój wyspy w XV w.; nie wiadomo, czy przeżytki epoki brązu odnieść
trzeba do czasów przed czy po podboju wyspy. Jeśli weźmiemy pod uwagę bardzo
wyraźne różnice między religią kreteriską a mykeriską, zrozumiemy, jak istotną
przeszkodę stanowi nasza ignorancja w tym względzie.
Szczupłość materiału źródłowego powoduje szczególnie silną zależność od ogól­
nych koncepcji religioznawczych, które są punktem wyjścia skromnie udokumentowa­
nych, a często nadmiernie efektownych teorii, łatwo upadających pod wpływem nowej
mody czy nowych zabytków.
Posiadane przez nas źródła archeologiczne wskazują bez najmniejszych wątpliwoś­
ci, że w wierzeniach kreteńskich dominuje żeński element boski. Nie jesteśmy w stanie
ustalić, czy było to bóstwo czczone pod różnymi postaciami, w różnych warunkach, czy
też kilka zbliżonych do siebie. Możemy natomiast określić funkcje owego bóstwa czy
bóstw. Mamy na pewno do czynienia z boginią rządzącą niebem i ziemią, deszczami i
wichurami. Bóstwo żeńskie jest także źródłem władzy królewskiej i pełni rolę opiekunki
pałacu. Ważne miejsce zajmuje bogini płodności, opiekunka stad, dawczyni plonów.
Widzimy także boginię dzikiej części przyrody, panią zwierząt, które jej towarzyszą.
Bogini opleciona wężami opiekowała się domostwem, zapewniała pomyślność jej
mieszkańcom. Z pewnością tak pojęte bóstwo czy bóstwa odziedziczyły pewne cechy
neolitycznej bogini - Matki, znanej nam z wielu krain Bliskiego Wschodu (zwłaszcza z
Anatolii). Z kolei wiele z ich kultu przetrwało w kulcie bóstw na Krecie w I tysiącleciu:
Britomartis i Diktynny (bogiń zbliżonych do Artemidy, a czasami nawet pojętych jako
jej postacie), Ariadny (bogini umierającej i odradzającej się przyrody), Ejlejthyi
(opiekunki kobiet w porodach).
W wierzeniach kreteńskich pojawia się także postać boga, zrodzonego przez
boginię, umierającego w wieku młodzieńczym i następnie zmartwychwstającego.
Wiemy z innych terenów i kultur, że takie bóstwo jest zazwyczaj bóstwem wegetacji,
umierającym i odradzającym się zgodnie z cyklem natury. Opłakiwanie jego zgonu i
święcenie powtórnych narodzin stanowi przedmiot osobnych ceremonii.
60 Warto też wspomnieć o istnieniu mitu, wedle którego Zeus wychował się w jaskini
18. Odcisk pieczęci znalezionej w Knossos. Bogini, której towarzyszą Iwy, objawia się na szczycie
góry czcicielowi. Z lewej widnieje budynek sakralny. Zwróćmy uwagę na charakterystyczny gest
modlitewny mężczyzny: polega on na przyłożeniu zaciśniętej pięści do czoła

kreteńskiej góry Ida (obecnie Idi), a następnie zmarł i został pochowany na Krecie. Jest
to legenda zdumiewająco odbiegająca od greckich przekonań o nieśmiertelności
najwyższego bóstwa. Sądzi się zazwyczaj, że grecką nazwę nadano miejscowemu bogu
wegetacji.
W kilkudziesięciu jaskiniach Krety odnaleziono ślady sprawowania kultu-a
mianowicie przedmioty składane w darze czczonemu w nich bóstwu. Są wśród nich
topory z brązu, szpile, noże, sztylety, ostrza strzał, naczynia, w których przynoszono
zapewne płody rolne. Rozkwit kultu w jaskiniach przypada na lata 1600-1450, w
późniejszych czasach odgrywa on mniejszą rolę. W początkach II tysiąclecia rozwija się
kult w świętych okręgach na szczytach gór. Taki wybór miejsca dla obrzędów wynikał z
przekonania, dość rozpowszechnionego na obszarze Syrii, Palestyny i Anatolii, że
łatwiej jest tam człowiekowi o bliski kontakt z bóstwem rządzącym powietrzem,
niebem, deszczem. Święty teren ogradzano murem oddzielającym przestrzeń sakralną
od pozostałej, wznoszono ołtarze, niekiedy budowano kapliczki. Wierni przybywali tu,
aby składać ofiary i wota, często figurki hodowanych zwierząt, które w ten sposób
oddawali w opiekę bóstwu, oraz modele gliniane części ludzkiego ciała z prośbą o
uzdrowienie (a może w podzięce za nie). Zmierzch sanktuariów na szczytach przypada
na wiek XV; niektórzy sądzą, że jest to wynik klęsk naturalnych wywołanych
wybuchem wulkanu na Therze, przed którymi bóstwa w nich rezydujące nie potrafiły
swych wiernych uchronić.
Najpospolitsze miejsca kultowe, dostępne zwłaszcza dla prostych ludzi, znajdo­
wały się poza osadami, wokół czczonego świętego drzewa, słupa czy kamienia, nad
brzegiem morza czy strumienia. Święty teren oddzielano murem, budowano kapliczki.
W osadach dla celów sakralnych wznoszono niekiedy niewielkie osobne pomieszczenia, 61
1 9. Złota blaszka, wyrób kreteński,
znaleziona w Mykenach. Przedsta­
wia fasadę sanktuarium. Dla celów
kultu Kreteńczycy wznosili niewiel­
kie budynki stojące wolno w komp­
leksach osadniczych. Wewnątrz u-
mieszczano kamienne ławy, na któ­
rych ustawiano wizerunki bóstw,
naczynia ofiarne. Zwróćmy uwagę
na rogi sakralne umieszczone na
dachu, symbol kultowy, którego
treść nie jest jasna, choć nie ma
wątpliwości, że znajdowały się na
najważnieszych, z religijnego pun­
ktu widzenia, miejscach

■ ^£U(tl UH \lllHlll*

20. Sanktuarium wiejskie: scena z kamiennego


naczynia z Knossos. Otacza je mur oddzielający
przestrzeń sakralną od świeckiej. Wewnątrz
okręgu stoi ołtarz ozdobiony rogami sakralnymi

podobnie w pałacach wydzielano sale dla kultu. W takich sanktuariach wokół s'cian
biegnie ława, na której stawiano posążki bóstw, przedmioty im ofiarowane, naczynia do
składania ofiar, symbole bóstwa w postaci rogów sakralnych i podwójnych siekier.
Dość długo panowało w nauce przekonanie, że Kreteńczycy nie znali wizerunków
kultowych. W toku wykopalisk odnaleziono jednak zabytki, które pokazują je nam w
różnych.postaciach: słupów wolno stojących, belek, kamieni, posągów antropomorficz-
nych lub obdarzonych pewnymi cechami antropomorficznymi (np. słup zwieńczony
62 ludzką głową).
21. Złoty sygnet ze sceną kultową. Z prawej strony wiejskie sanktuarium („wiejskość" jest
zaznaczona rysunkiem drzewa). Przed nim znajduje się przedmiot kultu: słup kamienny lub drewniany.
Kapłanka dźwiękami trąby przywoływała bóstwo, które objawiało się jej w powietrzu

Bóstwu składano ofiary: najczęściej płody rolne, kwiaty, cenne przedmioty,


rzadziej zwierzęta.
Rozmaite gesty kultowe mające na celu przywołanie bóstwa, przedstawione na
pieczęciach i sygnetach, dowodzą nam, że wierzono w fizyczne objawienie się bóstwa
wiernym. Służyło temu dęcie w trąby, taniec indywidualny i zbiorowy, w którym
uczestniczyły tak kobiety, jak i mężczyźni. Zabiegi te skłaniają niektórych uczonych do
podkreślenia mistycznego charakteru wierzeń Kreteńczyków, wyrażającego się w
dążeniu do zbliżenia do bóstwa. Jednak wyciąganie takich wniosków wyłącznie ze źródeł
ikonograficznych, bez potwierdzenia w tekstach, które byłyby w stanie powiedzieć
nam, co ludzie czuli i myśleli, jest bardzo ryzykowne.
W czasie ważnych uroczystości urządzano procesje, w których, sądząc z fresków,
uczestniczyli'władcy, ludzie z pałacu, dziewczęta i młodzieńcy.
Kultem zajmowali się kapłanki i kapłani. Niestety nic nie wiemy o ich społecznym
statusie. W osobnym paragrafie zajmiemy się przedstawieniem teorii na temat
sakralnego charakteru władzy królewskiej.
Wspominaliśmy już poprzednio, że w ciągu III tysiąclecia zmarłych grzebano
często w dużych grobach kopułowych, służących przez wiele pokoleń tej samej
społeczności do zbiorowych pochówków. Zwyczaj ten trwał jeszcze w II tysiącleciu,
choć coraz częściej mamy do czynienia z mogiłami przeznaczonymi dla kilku osób, czy
nawet dla jednej. Spotykamy też pochówki w jaskiniach. Proces różnicowania
społecznego znajduje swe odbicie w zróżnicowanym wyposażeniu grobowym. Wydaje
się, że na Krecie silna była wiara w indywidualne przetrwanie po śmierci. Zmarły
udawał się na Wyspy Błogosławionych, położone daleko za morzem, gdzie pędził
szczęśliwy żywot. Pozostałości takich wierzeń znaleźć można w późniejszej religii
greckiej. 63
Sprawy dyskusyjne. Sakralny charakter monarchii na Krecie

Wspominaliśmy już, że odkrywca pałacu w Knossos, Artur Evans, widział w słowie


Minos tytuł władcy, a nie imię własne. Był on także zdania, że na Krecie istniał
szczególny typ monarchii sakralnej. Król rezydujący w pałacu mógł być, wedle niego,
przyrównany do króla - kapłana religijnych ośrodków znanych nam ze znacznie
późniejszych czasów z terenu Azji Mniejszej. Reprezentował on bóstwo na ziemi, nosił
jego szaty, często także i imię, zasiadał na jego tronie i w jego imieniu dzierżył władzę.
Rozróżnienie między pałacem a świątynią w odniesieniu do rzeczywistości kreteriskiej
nie ma wobec tego sensu. W zespole budynków w Knossos żyły nade wszystko kapłanki,
których najważniejszym zadaniem było wywoływanie objawienia bogini.
Koncepcja Evansa została przyjęta przez część uczonych zajmujących się dziejami
Krety. Zgodnie z nią interpretowano pałace jako świątynie, w których odbywały się
religijne uroczystości. Podkreślano, że władca, otrzymujący od bogini periodycznie
odnawianą sankcję, musiał być człowiekiem młodym. Akcentowano sakralny charakter
najważniejszych sal pałacowych, w tym zwłaszcza Sali Tronowej. Oparcie znajdującego
się tam kamiennego tronu w kształcie góry, symbolu bóstwa, podkreślało obecność
boskiego zastępcy. Dwa fantastyczne stwory przypominające nieco gryfy, znane nam z
wizerunków na wazach, namalowane na ścianie po obu stronach tronu miałyby również
ważkie znaczenie religijne. Znajdujący się w sąsiednim pomieszczeniu zbiornik na wodę
przeznaczony byłby do rytualnych ablucji.
Krytyka tych koncepcji wychodziła z dwóch różnych, i w istocie przeciwstawnych,
punktów widzenia. Po pierwsze atakowali ją zwolennicy teorii matriarchatu na Krecie.
Wskazywali, iż nie da się on pogodzić ze sprawowaniem najważniejszej funkcji przez
mężczyznę. Na tronie miała zasiadać Ariadna, a nie Minos. Mieliśmy już okazję mówić o
słabości tych teorii, odsyłamy więc czytelnika do uwag na s. 54. Z drugiej strony wielu
badaczy odcinało się od teorii istnienia króla - kapłana z powodu braku dostatecznych
świadectw. Już sam brak źródeł pisanych stanowi tu istotną przeszkodę w podejmowa­
niu dyskusji. Tego typu problematyka rzadko może być badana wyłącznie na podstawie
zabytków archeologicznych. Nadto brak jest dobrych źródeł ikonograficznych pozwa­
lających wnioskować o miejscu władcy w społeczności i religijnym uzasadnieniu jego
pozycji. Niewiele mamy scen publicznych ceremonii, a na tych, które posiadamy, nie
wyodrębniono postaci króla. Freski w Sali Tronowej i kształt samego tronu, mimo swej
religijnej symboliki, nie muszą wcale wskazywać na sakralny charakter tego pomiesz­
czenia. Istnienie symboli religijnych w salach publicznych jest pospolite w wielu bardzo
epokach, przypomina o związku między bóstwem a władcą. Od boskiej opieki do boskiej
obecności w postaci kapłana - króla droga jest bardzo daleka. Ani plan, ani ozdoby
pałacu nie zmuszają nas do traktowania całości jako kompleksu ,,świętego domu”.
Trzeba wyznać naszą niewiedzę bez niedomówień. Posiadane przez nas źródła nie
pozwalają nam na określenie charakteru monarchii. Podobnie jak w innych kwestiach
życia społecznego, rezygnacja z podejmowania dyskusji, do której brak wiarygodnych
materiałów, jest postawą najbardziej właściwą.

64
Bibliografia

w rozdziale o Krecie wykorzystaliśmy szeroko pracę S. Hooda, The Minoans. Crete in the Bronze Age,
London 1971. Wygodne zestawienie wielu ważkich studiów F. Matza, znanego badacza tego obszaru,
stanowią rozdziały w Cambridge Ancient History, t. II, 1963. Posługiwaliśmy się także monografią R. F.
Willettsa, The Ciwilisation of Ancient Crete, Berkeley 1977. W dyskusji na temat thalassokracji szliśmy za
konkluzjami S. Dowa, The Minoan Thalassocracy, „Proceedings of the Massachusetts Historical Society”,
79 (1968), s. 3-32. Wyniki najnowszych badań na temat stosunków między Krętą a Egiptem zostały
przedstawione w pracy B. J. Kempa, R. S. Meerileesa, Minoan Portery in Second Millenium Egypt, Mainz
1980. W przeciwieństwie do starszych badaczy akcentujących rangę stosunków między tymi cywilizacjami i
ich systematyczny charakter, dziś ocenia się te sprawy z większym sceptycyzmem.
Dla paragrafu o matriarchacie przydatny nam był artykuł C. G. Thomasa, Matriarchy in Early Greece.
The Bronze and Dark Ages, „Arethusa”, 6 (1973), s. 173-195 (nie we wszystkim jednak podzielamy poglądy
tego autora).
Wykorzystaliśmy książkę B. Rutkowskiego, Wyspy wiecznego szczęścia. Zarys religii wczesnogreckiej,
Wrocław 1975.
W języku polskim istnieją dwie dobre prace popularnonaukowe wprowadzające w problematykę epoki:
L. Press, Życie codzienne na Krecie w państwie króla Minosa, Warszawa 1972 oraz B. Rutkowski, Sztuka
egejska, Warszawa 1973.

C. Grecja lądowa i wyspy

Początki kultury mykeńskiej

Pierwsze stulecia II tysiąclecia cechowała stagnacja. Niezbyt liczebne, dość zamknięte


grupy wiejskie nie dysponowały większymi nadwyżkami i niewiele sprowadzały z
zewnątrz. W końcu XVI w. na terenie Grecji kontynentalnej dochodzi do radykalnych
zmian we wszystkich dziedzinach życia, w wyniku których powstaje nowa, niezwykle
żywotna i zdumiewająco jednolita kultura. Przywyklis'my ją nazywać mianem mykeń­
skiej od Myken, jednego z najbardziej efektownych i na pewno najważniejszych jej
ośrodków.
Nowy stan rzeczy objawiają nam przede wszystkim odkryte w Mykenach dwa
zespoły grobów, których zawartość wskazuje na głębokie przekształcenia społeczne, ale
nie jest w stanie nam powiedzieć, jak do nich doszło. (Analogiczne, choć zdecydowanie
mniej efektowne odkrycia w Mesenii świadczą, że nie mamy do czynienia ze zjawiskiem
ograniczonym do Argolidy). Są to dwa okręgi otoczone kamiennymi płytami, wydzie­
lającymi je z otaczającej przestrzeni, wewnątrz których znajdują się groby szybowe
służące do zbiorowych pochówków. Okrąg A, zawierający 6 grobów, odkryty został w
1876 r. przez H. Schliemanna, okrąg B, starszy i uboższy od poprzedniego, odsłonięty
został w latach 1951-1952. W okręgu B znajdują się 24 groby, z których 14 jest
szybowych. Szyb wkopywano mniej więcej na głębokość 4 m, umacniano jego ściany,
wykładano dno warstwą kamyków, na której układano zmarłego wraz z przeznaczonymi
dla niego przedmiotami: ozdobami, bronią, naczyniami metalowymi i ceramicznymi,
dzbanami z pożywieniem. Następnie zakładano rodzaj przykrycia z belek i gałęzi i
zasypywano szyb ziemią ustawiając na jej powierzchni stelę oznaczającą miejsce grobu.
65
22. Scena polowania na Iwy na sztylecie z Myken znalezionym w jednym z grobów szybowych
okręgu A. Zwróćmy uwagę na kształty olbrzymich tarcz zasłaniających całe ciało wojownika.
Noszono je na pasie przechodzącym pod lewą pachą

Przy grzebaniu następnej osoby oczyszczano szyb, odsuwano szczątki z poprzedniego


pochówku na bok, aby uczynić miejsce dla nowego zmarłego.
Bogactwo wyposażenia jest zdumiewające. W jednym z grobów (IV) okręgu A, w
którym pochowano 3 mężczyzn i 2 kobiety, znaleziono: 3 złote maski, 2 złote wieńce, 8
złotych diademów, co najmniej 27 mieczy i 16 gałek od rękojeści mieczy z kości
słoniowej, złota, alabastru i drewna, 11 sztyletów, 16 noży, 5 brzytew, 5 złotych czar, 10
lub 11 waz srebrnych, 22 wazy brązowe, 3 alabastrowe, 2 fajansowe, 8 ceramicznych, 2
złote i 3 srebrne rytony (naczynia do picia), naczynia sporządzone z jaj strusich, 2 złote
pierścienie, 2 srebrne, 3 złote bransolety, 1 złoty naszyjnik, grzebień z kości słoniowej i
złota, dużą tarczę w kształcie ósemki. Na szatach osób pochowanych w tym grobie
znajdowało się 683 złote krążki i różne ozdobne złote blaszki. Dodajmy do tej listy
jeszcze 38 grotów do strzał, płytki z kłów dzika, służące do sporządzania hełmów, 2
osełki do ostrzenia, topór, trójząb, 9 paciorków z ametystu, 290 z bursztynu
bałtyckiego. I nie jest to jeszcze koniec wykazu obiektów jednego grobowca! Przedmioty
znalezione w grobach szybowych są niesłychanie różnorodne. W znacznej części
surowce zużyte do ich produkcji pochodzą z Nubii, Mezopotamii, Krety, Syrii, Azji
Mniejszej. Techniki produkcji najczęściej nie były poprzednio poświadczone dla Grecji
właściwej. Uderza wysoki poziom wykonania i subtelność zdobienia wyrobów metalo­
wych. Większość przedmiotów została wykonana na miejscu i wykazuje związek z
miejscowymi tradycjami dekoracyjnymi. Silne są wpływy minojskie, choć niewiele jest
obiektów, o których możemy powiedzieć, że na pewno zostały importowane z Krety.
Niestety archeologowie nie znaleźli na terenie Myken śladów osadnictwa z tej
epoki, nie wiemy więc nic o pałacach, o osadzie, w której żyć musiala służba. Nie wiemy
nic o władcach grzebiących swych poprzedników i członków rodzin w grobach
szybowych, ponad to, że byli niewiarygodnie bogaci i że w ich życiu odgrywał wielką
rolę rydwan zaprzężony w konie. Wskazuje na to motyw wozu występujący w
ornamentyce, a uderza zwłaszcza pomysł ozdobienia jego wizerunkiem stel sygnalizu-
66 jących na powierzchni miejsce grobów.
Geneza przemian, których urzeczywistnianie się sygnalizują nam groby szybowe, a
które polegają na powstaniu nowej struktury społecznej i nowej kultury, jest trudna do
wyjaśnienia. W literaturze naukowej znaleźć można trzy podstawowe hipotezy na ten
temat.
Część badaczy jest gotowa umieścić nieco przed powstaniem najstarszych grobów
szybowych drugą falę migracji greckich plemion, którym przypisać należy dwie ważne
innowacje w dziedzinie sztuki wojennej: wozy bojowe i długie miecze. Podstawy tej
hipotezy są kruche. W materiale archeologicznym brak jest śladów ruchów ludności na
większą skalę. Pierwsze groby z okręgu B są starsze od wprowadzenia długich mieczy.
Nie jesteśmy wcale pewni, czy rozpowszechnianie się rydwanów nastąpiło w wyniku
napływu nowych plemion (jak Czytelnik widzi, wraca ciągle kwestia mechanizmów
rozpowszechniania się innowacji, charakteru przemieszczeń ludnościowych oraz
przydatności zabytków archeologicznych przy wyjaśnianiu tych problemów).
Zwolennicy drugiej hipotezy są skłonni ograniczyć zasięg zmian ludnościowych.
Miałyby one polegać na pojawieniu się niewielkiej grupy, która narzuciła swe
panowanie tubylcom. Wyjaśnienie to mieści się w granicach prawdopodobieństwa
(znamy analogiczne przypadki z dziejów państw Starożytnego Wschodu tej samej
epoki), ale brak na nie dowodów. Nie wiadomo także, skąd mieliby przybyć owi
najeźdźcy. Heterogeniczność przedmiotów znalezionych w grobach uniemożliwia
wszelkie sensowne wywody na ten temat.
Mamy wreszcie trzecią możliwość. ,,Książęta z grobów szybowych”, jak się ich
często nazywa, wywodzić się mogli z lokalnych społeczności. Długie wieki powolnego,
niemal niewyczuwalnego rozwoju doprowadziły do powiększenia liczby ludności i
posiadanych przez nią środków stwarzając podstawy ekonomicznej dyferencjacji.
Społeczności pozostające przez dłuższy czas w stanie względnej stabilności przeszły
nagle, w toku jednego lub dwóch pokoleń do zupełnie odmiennego układu stosunków.
Dzieje antyczne znają takie skokowe przekształcenia, których pozornie nic nie
zapowiadało, przychodzące po okresie stagnacji. Ustalenie przyczyn tych mutacji jest
poza możliwościami historyka (właśnie w naturze mutacji tkwi niepoznawalność
mechanizmu prowadzącego do gwałtownej zmiany). Harmonijny i bardzo szybki rozwój
nowej kultury utrzymującfej ciągłość od wieku XVI aż po katastrofy wieku XII wskazuje
dowodnie na dojrzałość Grecji kontynentalnej do absorbowania obcych wpływów i
tworzenia dzieł własnych.
Zupełną tajemnicę stanowi źródło złożonego do grobów bogactwa. Nie mogło ono
zostać nagromadzone w drodze danin od poddanych. Zarówno pochodzenie przedmio­
tów (czy surowców potrzebnych do ich wytworzenia), jak i ich liczba to wykluczają.
Trzeba szukać na zewnątrz mykeriskiego świata jego źródeł. Historycy proponują
przynajmniej trzy hipotezy mające wyjaśnić jak ,,książęta grobów szybowych” weszli w
posiadanie oszałamiających bogactw. Wysunięto przypuszczenie, że jest to plon
licznych grabieży dokonanych w krainach Bliskiego Wschodu i przeniesionych do
własnych siedzib. Część badaczy gotowa jest przypuścić, że twórcy grobów szybowych
najmowali się ze swymi oddziałami na służbę wschodnich władców, którzy płacili za ich
wojenne usługi kruszcami szlachetnymi i przedmiotami luksusowymi. Posunięto się
nawet do konkretnego przypuszczenia, że mogli oni pomagać Egipcjanom przy
wypędzaniu Hyksosów (około 1570 r.). Sama hipoteza o wojowaniu na cudzy rachunek
jest na pewno prawdopodobna (znamy analogiczne przypadki w dziejach orientalnych 67
4. GRECJA OKRESU MYKEŃSKIEGO

monarchii), natomiast próby ustalenia, gdzie i kiedy mogło to odbywać się, nie
prowadzą do niczego z racji braku źródeł. Odezwały się też głosy, że podobne
nagromadzenie bogactw byłoby możliwe w wyniku handlu o dalekim zasięgu. Jest
rzeczą prawdopodobną, że wszystkie te trzy wyjaśnienia (rabunek, zapłata za służbę
najemną i handel) mogą być równocześnie do przyjęcia, jako wzajemnie uzupełniające
się, a nie wykluczające.
68
Ośrodki kultury mykeńskiej w Grecji właściwej

Świat mykeriski w pierwszym swym okresie (wedle terminologii archeologicznej okres


późnohelladzki I i II: 1580-1500 i 1500-1450) otwiera się szeroko na wpływy bardziej
od niej rozwiniętej Krety. Wyczuwamy je w ceramice, gdzie pojawiają się typowe dla
niej kształty i rodzaj dekoracji, w której często spotykamy morskie motywy, w gliptyce,
w rozwijającym się nieco później malarstwie freskowym. Nie wydaje się jednak, aby tym
wpływom miały towarzyszyć jakiekolwiek formy politycznej dominacji wyspiarzy na
kontynencie (pisalis'my o tym w poprzednim rozdziale).
Wykopaliska pozwalają nam ustalić wykaz ośrodków kultury mykeńskiej w Grecji
kontynentalnej (zob. mapa 4). Trzeba go traktować jako prowizoryczny, dalsze badania
mogą dopisać do niego nowe stanowiska.
Na pierwszym wśród nich miejscu tradycyjnie umieszczamy Mykeny, które
pozostawiły po sobie najokazalszy kompleks ruin twierdzy, wznoszącej się na wzgórzu i
położony poza nim zespół grobów kopułowych (jeden okręg grobów szybowych, o
których mówiliśmy wyżej, znajdował się wewnątrz murów). Fortyfikacje i pałac są
późne, powstały po 1400 r. Poprzednie zabudowania na wzgórzu nie są nam znane, gdyż
ślady ich uległy zniszczeniu na skutek przebudowy. Zachowały się resztki drogi pro­
wadzącej do cytadeli. Mykeny są często wspominane w różnych wątkach mitycznych.

5. HIPOTETYCZNY ZASIĘG PAŃSTWA PODLEGŁEGO WŁADCY PYLOS 69


23. Mykeny, plan cytadeli wzniesionej na wzgórzu wysokości 280 m. Otoczona była murami o łącznej długości 900 m i grubości od 8 do 1 0 m. Część ich wykonano
techniką poligonalną, w pobliżu bramy spotykamy technikę ciosową, wreszcie część obwarowań to tak zwany mur cyklopi, z wielkich, nieobrobionych głazów. Pałac
wznosił się w najwyższej części cytadeli. Centralnym jego punktem był megaron z kolumnowym przedsionkiem i paleniskiem otoczonym czterema kolumnami.
Wewnątrz murów wydzielono okrąg otoczony niskim murem, wewnątrz niego kopano groby szybowe. Ich obecność na powierzchni oznaczano stelami
kamiennymi
Objaśnienia do planu: a) Brama Lwów; b) prehistoryczna nekropola; c) budynek strażników bramy, zwany także spichlerzem; d) okrąg grobów szybowych; e) rampa prowadząca do górnej części cytadeli; f-k) domy położone
wewnątrz cytadeli; I) pałac; m) fundamenty świątyni czasów późniejszych; n) Dom z Kolumnami; o) odcinek murów zamykających pierwotnie cytadelę; p) brama dodatkowa; q) ujście kanału; r) cysterna z okresu
hellenistycznego; s) kanał prowadzący do cysterny; t) brama północna
25. Pian cytadeli w Tyrynsie wzniesionej, w
przeciwieństwie do Myken, w terenie względ­
nie płaskim, na pagórku o wysokości do 1 8 m
ponad poziom równiny. Zajmuje ogromną
przestrzeń (ok. 20 000 m2). Grube mury cyta­
deli zostały wzniesione z wielkich bloków
wapiennych ważących po ok. 1 2 ton. Najwyż­
szą część cytadeli zajmował pałac wraz z
towarzyszącą mu zabudową. Niżej znajdowały
się także inne budynki (na planie nie są one
oznaczone, gdyż wykopaliska, które je odsłoni­
ły, prowadzone były stosunkowo niedawno)
Objaśnienia do planu: 1) rampa prowadząca do bramy; 3)
główna brama od wschodu; 5) brama zachodnio-południowa
dolnej części cytadeli; 9) główna brama wewnętrzna; 10)
wewnętrzny podwórzec; 12-13) bramy drewniane; 14) pod­
wórzec; 15) podłużna sala ze słupami, z tyłu mniejsze pomiesz­
czenia; 16) zachodnie kazamaty; 17) propylejon; 19) dziedzi­
niec centralny; 20) południowe kazamaty; 21) propylejon; 22)
dziedziniec otoczony kolumnadą; 23) ołtarz, 24) przedsionek
megaronu, za nim właściwy megaron; 26) łazienki; 28) mniej-
. szy wewnętrzny dziedziniec; 29) zachodni, mniejszy megaron;
30) najmniejszy, wschodni megaron; 31) dziedziniec z kolum­
ną; 34) „średnia" cytadela; 35) wieża; 37) brama zachodnia

jak się okazało, słusznie twierdzących, że w Sparcie musiało istnieć mykeńskie


osadnictwo.
W Beocji odkryto dwa ważne zespoły. Jeden z nich mieścił się w Gla, na wysepce
położonej na jeziorze Kopais, które próbowano osuszyć w czasach mykeriskich.
72 Archeolodzy znaleźli resztki olbrzymiej twierdzy (dziesięciokrotnie większej od
26. Rekonstrukcja zabudowań południowej części cytadeli w Tyrynsie

27. Plan pałacu w Pylos


Tyrynsu), bronionej nie tylko przez mury, ale i wody jeziora. Ponadto ważnym
ośrodkiem były w tej epoce Teby, które, niestety, nie są nam dostatecznie dobrze
znane, gdyż ruiny pałacu znajdują się pod współczesną zabudową sporego miasta.
Wedle tradycji Teby miały być założone przez Kadmosa, przybyłego tu z Fenicji (stąd
często archeolodzy nazywają tebański pałac Kadmejonem). Znane nam są dobrze z
mitów (zwłaszcza z cyklu związanego z Edypem). Miasto miało zostać zniszczone przez
wyprawę siedmiu wodzów zorganizowaną przez jednego z synów Edypa.
Akropol w Atenach był terenem osadnictwa w toku całego II tysiąclecia. W
wiekach XIV-XIII znajdowała się tu okazała twierdza. Na jej obszarze znaleziono
przedmioty obcego pochodzenia. W mitach Ateny związane są przede wszystkim z
cyklem Tezeusza, znamy ponadto postacie ich najdawniejszych, mitycznych oczywiś­
cie, władców.
W przeciwieństwie do Krety, szybko urbanizującej się, Grecja mykeriska nie znała
miast. Wokół pałacu mamy domostwa służby, ale nie dają one początku większym
osadom. Wszystko na razie wskazuje na znaczne rozproszenie osadnictwa.
W połowie XV w. Kreta, którą z lądem stałym łączyły poprzednio ścisłe stosunki,
pada ofiarą achajskiej napaści. Najeźdźcy usadawiają się na stałe w Knossos. Kreta staje
się częścią mykeriskiego świata.

Pismo linearne B i język tabliczek

Znamiennym przejawem przemian wewnętrznych mykeńskiego świata było przejęcie


systemu pisma wypracowanego na Krecie i dopasowanie go do potrzeb języka
greckiego. Świadczy ono o uformowaniu się takiego typu administracji, który wymaga
posługiwania się zapisem. Nie wiadomo, gdzie stworzono pismo linearne B (nazywane
tak dla odróżnienia od pisma kreteńskiego, linearnego A): na Krecie czy na Peloponezie.
Nie da się także określić, kiedy dokładnie to nastąpiło. Terminus antę quem stanowi czas
powstania najstarszych tabliczek pochodzących z Knossos datowanych na ok. 1380. W
przeciwieństwie do pisma linearnego A, jego wariant B jest dla nas czytelny od czasu
badań Michaela Ventrisa i Johna Chadwicka, których pierwsze rezultaty zostały
opublikowane w 1953 r. Zaproponowana przez nich interpretacja znaków została
powszechnie przyjęta i stała się podstawą dalszych nad nimi studiów (wprawdzie jeszcze
i dziś spotkać można uczonych, którzy jej nie akceptują, są to jednak przypadki zupełnie
izolowane). Narodziła się szybko dyscyplina, zwana często epigrafiką mykeriską, która
stawia sobie za zadanie publikowanie i interpretację tekstów tabliczek.
Podobnie jak pismo linearne A, jego młodszy wariant B przeznaczony był, jak na to
wskazują kształty znaków, do pisania na materiale gładkim. Tabliczki gliniane służyły
do podręcznych notatek i tekstów przygotowawczych, nie były przeznaczone do
trwałego przechowywania. Wypaliły się przypadkowo, w czasie pożaru pomieszczeń, w
których je trzymano. Tylko dzięki zniszczeniom posiadamy zbiór tabliczek z Knossos
(początek XIV w.) i z Pylos (ok. 1200), a także mniej liczne z innych miejscowości. Jest
to bardzo istotna sprawa, o której nie wolno zapominać. Nie możemy bowiem wobec
tego wyciągać żadnych wniosków z faktu nieistnienia tabliczek na jakimś terenie lub w
jakimś okresie. O miejscach znalezisk zabytków pisma linearnego B, ich rodzaju i liczbie
74 informuje tabela.
Tabela znalezisk tabliczek z pismem linearnym B w Grecji
(wg J- T. Hookera, Mycenaean Greece, London 1976, s. 237)

Fragmenty ceramiki z napisami Tabliczki, pieczęcie, etykietki


Stanowisko
1350-1200 1250-1200

Eleuzis 1 amfora
Mykeny ok. 12 fragmentów ok. 60 tabliczek, 8 pieczęci
Orchomenos 1 dzban
Pylos 1 fragment ponad tysiąc tabliczek, 40 etykietek
i pieczęci pochodzących z pałacu
Teby 70 naczyń i drobne fragmenty ok. 40 tabliczek
Tyryns ok. 30 fragmentów 2-3 tabliczki poza cytadelą

J. Chadwick w 1976 pisał o 1200 tabliczkach w Pylos i 3000 w Knossos. Rozbieżność na temat liczby zabytków z Pylos może wynikać z
fragmentarycznego stanu zachowania tabliczek, przyporządkowanie ułamków może być arbitralne.

Znane nam tabliczki stanowią częs'ć dokumentacji biur pałacowych i dotyczą


wyłącznie roku, w którym zostały sporządzone. Są to rozmaitego typu wykazy i listy.
Serie odnoszące się do tej samej sprawy umieszczano w koszach opatrywanych
etykietkami. Teksty są stosunkowo krótkie, dłuższe obliczenia wymagały posłużenia się
kilkoma tabliczkami.
System przyjęty od Kreteńczyków (wartości fonetyczne znaków i wykaz stosowa­
nych ideogramów podaje tabela) nienajlepiej nadawał się do notowania języka
greckiego. Musiały istnieć istotne różnice między językiem, którym posługiwano się na
Krecie w pierwszej połowie II tysiąclecia, a językiem greckim. Powoduje to pewne
deformacje zapisu i jest najpoważniejszym źródłem trudności, a także niepewności
otrzymywanych rezultatów.
Pismo linearne B zna 5 znaków dla 5 samogłosek (a, e, i, o, u). W dyftongach au,
eu, ou drugi element jest notowany, natomiast w dyftongach ai, ei, oi najczęściej
wypada. Mamy znaki dla sylab złożonych z 12 spółgłosek i samogłosek. Jak Czytelnik
zauważy na podstawie tabeli, są to sylaby otwarte, tj. kończące się samogłoską.
Sprawiało to kłopot przy notowaniu greki, która ma wiele sylab kończących się
spółgłoskami. Radzono sobie nie notując m, n, r, s, gdy występowało na końcu słów (np.
pa-te =pater, ojciec, po-me =poimen, pasterz). Podobnie omijano s na początku słowa
przed spółgłoską. Gdy stykały się dwie spółgłoski, zapisywano je dwoma znakami
sylabicznymi, przy czym powtarzano samogłoskę z sylaby następnej, np. ku-ru-
so = khrusos, złoto; po-ti-ni-ja -potnia, „Pani” (o boginiach); A-mi-ni-so -Amnisos
(miejscowość). Dalsze trudności sprawiał brak znaków dla sylab rozpoczynających się
od spółgłosek b, g, 1, widać nie występowały one w języku mieszkańców Krety,
pojawiają się natomiast często w greckich dialektach. Stąd aby napisać słowo law ag etas,
trzeba było szukać innego znaku i mamy w efekcie rawaketa. Transkrypcje napisów na
il. 40 powinny ułatwić Czytelnikowi zrozumienie funkcjonowania systemu. Przy
wydawaniu tabliczek stosuje się zasadę sygnalizowania znaków w oryginale oddziele­
niem sylab kreskami.
Teksty tabliczek są niezmiernie ważne dla badań językoznawczych, a pośrednio
także dla badań nad układem stosunków ludnościowych i kulturowych w Grecji II
tysiąclecia. Wszystkie tabliczki dotąd znane wykazują - poza drobnymi wahania­
mi - jednakową postać języka greckiego, niezależnie od tego czy napisane zostały w 75
Basic values Homophones
a r c A i V 0 b U a2 {ha)

da F dc di
iT1 i do du ai

jo 0 je X — jo T j" ai2? <


ka ke K ki V ko ku ai3? >
ma mc T mi V mo mu? r *87 {kwe?)

na T ne T ni Y no nu M nwa r
pa ł pc C* pi tfr po ‘T Pu A pa2 ?
Jł-
— qe © qi T qo T — pa3} H
ra I® re T ri TO ł ru T pte M
sa ¥ se r si rt\ SO su E puJ Y
ta K te * ti A 10 T tu Y ra2{ri-ja) n

wa M we 2 wi wo A’ — ra3 {rai) ¥
za I ze I zi zo T zu? ro2 {ri-jo)

*22 T *47 % *49 *63 *64 H *85 >


*65 W *71 *82 % *83 *86 L/ ta2 (ji-ja)
w
28. „Sylabariusz" mykeński. Zestawienie znaków pisma linearnego B. W kolumnach z lewej wartości
fonetyczne

29. Tabliczki z pismem linearnym B pochodzące z Knossos. Zawierają one tekst tyczący się
uzbrojenia (widoczne są ideogramy pancerzy i rydwanów)
Knossos czy Pylos, czy w Tebach, na początku XIV czy pod koniec XIII w. Przyjęto
nazywać ją dialektem achajskim.
Jakie jest miejsce tej postaci języka w ogólnej historii języka greckiego? Zestawiając
dialekt tabliczek mykeńskich z dialektami tekstów I tysiąclecia stwierdzono, że jest on
związany szczególnie bliskim pokrewieństwem z grupą arkadyjsko-cypryjską. Zauwa­
żono ponadto, że zgadza się on z grupą attycko-joriską, dzieląc z nią pewne cechy,
których nie wykazuje grupa dialektów doryckich i północno-zachodnich, ani eolskich
Grecji włas'ciwej (beocki i tessalski). Najważniejszą z tych cech jest innowacja
polegająca na zastąpieniu grupy fonemów ti odziedziczonej z przeszlos'ci indoeuropej-
skiej grupą si. Wynika stąd, że w XIV-XIII w. istniało już jakieś zróżnicowanie
dialektalne i że dialekt tekstów mykeńskich przeszedł ewolucję, którą obserwujemy
wiele wieków później w dialektach gałęzi wschodniej (arkadyjski, cypryjski, attycki,
joriski), a której nie przeszły dialekty gałęzi zachodniej (doryckie, północno-zachodnie,
eolskie z Grecji włas'ciwej).
Nie możemy jednak ustalić, jak dalece posunięte było w XIV-XIII w. zróżnico­
wanie dialektalne. Niektórzy uczeni sądzą, że istniał wtedy z grubsza taki podział na
dialekty, jaki wykazują teksty I tysiąclecia. Inni zaś przypuszczają, że powstał wtedy
jedynie podział na gałąź wschodnią i zachodnią. W ramach tej drugiej hipotezy można w
szczególności przypuścić, że znaczna różnica istniejąca między grupą arkadyjsko-
cypryjską a grupą attycko-joriską powstała po załamaniu się kultury mykeńskiej. To, że
dialekt tekstów mykeńskich bliższy jest grupie arkadyjsko-cypryjskiej, wynika stąd, iż
w Arkadii i na Cyprze, dwóch krainach stosunkowo izolowanych i marginesowych,
rozwój języka był o wiele powolniejszy niż w Attyce i w Jonii.
Jeśli przyjąć hipotezę, że w II tysiącleciu przed załamaniem się kultury mykeńskiej
zróżnicowanie dialektalne było tak samo duże łub większe niż w I tysiącleciu, powstaje
pytanie, jak wyjas'nić jednolitość językową tekstów mykeńskich. Możliwe są tu dwie
odpowiedzi. Pierwsza polega na założeniu, że mamy do czynienia z pewną postacią
języka spetryfikowaną przez skrybów, którzy uczyli się znaków pisma razem z
określonymi formami językowymi. Wedle drugiej kultura mykeńska wytworzyła
nad-dialekt (koine- czyli język wspólny) używany przez warstwy wyższe społeczeńs­
twa we wszystkich państwach mykeńskich. To drugie wyjaśnienie wydaje nam się mniej
przekonywające.
Jeśli natomiast przyjmiemy za słuszną hipotezę, wedle której zróżnicowanie
dialektu w czasach mykeńskich nie posunęło się zbyt daleko, to jednolitość językowa
tekstów tabliczek nie będzie potrzebowała wyjaśnienia. Kłopot stanowić będą jedynie
tabliczki z Teb, ponieważ dialekt beocki I tysiąclecia należy do gałęzi zachodniej.

Obraz społeczeństwa w tabliczkach z pismem linearnym B

Obraz społeczeństwa mykeńskiego odtwarzamy przede wszystkim na podstawie danych


dostarczonych przez teksty tabliczek. Mimo wszelkich kłopotów i ograniczeń odcyf-
rowanie pisma linearnego B otworzyło zupełnie nowy etap w badaniach nad światem
mykeriskim, gdyż nie tylko wzbogaciło zasób posiadanych przez nas informacji, ale i
pozwoliło ujrzeć źródła archeologiczne w innym świetle. Szczególnie wyczuwalne
zmiany nastąpiły w badaniach nad strukturą społeczną i ustrojem politycznym. 77
dzban z trzema uszami

tak zwana
flaszka pielgrzymia

czara z dzióbkiem do karmienia

skyphos z Pylos\
/poziom zniszczeń/ dzban
z trzema
uszami z Myken
/poziom zniszczeń/

waza w stylu naczynie w stylu


„spichlerzowym” „zwartym”
naczynie z okresu
submykeńskiego

30. Kształty naczyń doby mykeńskiej

Przydatność samych źródeł archeologicznych do tej kwestii jest bardzo ograniczona.


Wyposażenie grobów sygnalizuje nam występowanie różnic majątkowych; groby
kopułowe, mury twierdzy mykeńskiej czy ruiny pałacu w Knossos mówią o zdolności
mobilizowania do pracy wielkiej liczby ludzi, ale poza takie stwierdzenia nie da się wyjść
tak długo, jak brak nam źródeł pisanych.
Niestety tabliczki z pismem linearnym B zawierają dane niełatwe do interpretacji.
Zwracaliśmy już uwagę Czytelnika na specjalną naturę tych tekstów. Zrozumienie
pisanych telegraficznym stylem dokumentów, gdy nie znamy podstawowych instytucji i
zasad ich działania, może być bardzo utrudnione. Ograniczona ich wartość wynika nie
tylko z tego, że mamy jedynie materiały do pałacowej księgowości. Większość
informacji nas tu interesujących pochodzi z zespołu odkrytego w Pylos. Nawet jeśli jakiś
fakt poświadczony jest również dla Knossos, nie możemy być pewni jego występowania
w pozostałych krainach mykeriskiego świata. Dodajmy do tego mnóstwo wątpliwości
związanych z trudnością odtworzenia tekstu greckiego i z fragmentarycznym stanem
większości tabliczek, składanych z ułamków, w jakich do naszych czasów przetrwały.
Wszystko to powoduje, że istnieje ogromna luka w naszej wiedzy między licznymi
szczegółowymi faktami, odnotowanymi przez tabliczki, a hipotezami (często kruchymi)
na temat urządzeń społecznych i politycznych. Prace naukowe poświęcone epigrafice
mykeńskiej są na ogól hermetyczne w swej warstwie interpretacyjnej i rażąco
nieporadne w sprawach generalnych.
Nawet jeśli zachowamy silny sceptycyzm co do możliwości proponowania sądów
ogólnych na podstawie danych z tabliczek, poza wszelką dyskusją pozostanie najważ-
niejszy wniosek z nich wypływający: mamy do czynienia z takim typem życia
gospodarczego i społecznego, w którym podstawową rolę odgrywa władca i zespół jego
urzędników. Dla tej grupy przyjęto powszechnie określenie ,,pałac”, i nie jest to nazwa
przypadkowa ani arbitralna, gdyż uderzającą cechą budownictwa tej epoki jest
rozbudowany kompleks pałacowy. Mieściły się w nim magazyny, w których składane
były produkty rolne i rzemieślnicze, warsztaty rzemieślnicze pracujące na potrzeby
ludzi z nim związanych i na wymianę, często o dalekim zasięgu. Pałac był organizatorem
produkcji, handlu ze światem zewnętrznym, dystrybutorem dóbr, w pałacu pracowały
zespoły pisarzy posługujących się rzadką w tej społeczności techniką pisarską (można
poważnie wątpić, czy członkowie elity ją posiedli), prowadząc szczegółowe spisy ziemi,
ludzi, wytworów rolniczych i rzemieślniczych, gdyż system pałacowej ekonomiki nie
mógł się obyć bez działań rejestrujących. Stąd pojawienie się na jakimś terenie tabliczek
z pismem linearnym B jest samo w sobie dowodem istnienia tam pałacu, nawet jeśli
zabytki tego nie potwierdzają.
Taki typ organizacji społeczeństwa przypomina nam stosunki znane z obszarów
wschodnich, z Syrii i Mezopotamii. Znika on w toku zaburzeń po 1200 r. (będziemy o
tym szerzej pisali), i to tak skutecznie, że w świadomości Greków nie zachował się żaden
jego ślad. Stwierdzenie istnienia pałacowych struktur stanowiło największe odkrycie,
jakie zawdzięczamy tabliczkom.
Zapewne większość ludności żyła w społecznościach wiejskich, stosunkowo
zamkniętych, niewiele od świata zewnętrznego wymagających i niewiele mu ze swej
strony dających. Wypełniała ona swe powinności wobec pałacu na warunkach
określonych obyczajem i zaleceniem królewskich urzędników, nie uczestnicząc w jego
życiu. Zniszczenie tego systemu uciążliwego i kosztownego, niezależnie od tego kto to
uczynił, przyniosło ulgę poddanym (choć mogła być ona krótkotrwała, destabilizacja
wewnętrzna mogła okazać się gorsza od poprzedniego wyzysku).
Władca w tabliczkach nosi tytuł wanaks. Jest to termin poświadczony w Iliadzie i
Odysei (w postaci anaks\ w znaczeniu ,,władca”, „pan” (odnosi się do ludzi lub do
bogów). Natomiast termin normalnie używany w późniejszej grece dla oznaczenia króla,
basileus, występujący w tabliczkach w formie ąasireu (= quasileus\ oznacza w dialekcie
tabliczek kogoś stojącego na czele grupy ludzi, ale na znacznie niższym szczeblu
(możemy mieć basileusa kowali). W ręku wanaksa skupiała się niezmiernie rozległa
władza; wskazywaliśmy na to charakteryzując rolę pałacu. Do niego należało także
organizowanie kultu, ale nie wydaje się, aby ta sfera jego działania dominowała nad
innymi (innymi słowy nie był on królem-kapłanem).
Spotykamy także dostojnika o tytule lawagetas^ znaczącym dosłownie „ten, który
prowadzi laoi”-lud uzbrojony, czyli wojowników. Jeśli mielibyśmy polegać na
znaczeniu słowa, powinien być wodzem armii. Teksty tabliczek nie potwierdzają
pełnienia przez niego takiej funkcji, ale także jej nie przeczą (nie należy jednak
nadmiernie ufać dosłownemu znaczeniu nazw, dworskie tytuły mogły z biegiem czasu
tracić pierwotne znaczenie).
Państwo podległe wanaksowi z Pylos podzielone było na dwie rozległe prowincje i
16 mniejszych okręgów, z których każdy podlegał urzędnikowi z tytułem koreter (jego
zastępca nosi tytuł prokoreter).
W tabliczkach z Pylos spotykamy termin zapisany jako damo, a więc damos, w
tekstach greckich późniejszych słowo damos czy demos oznacza „lud”, „zbiorowość 79
obywateli”, ale także obszar przez lud zamieszkały. Być może damos służy do określenia
okręgu i zarazem jego ludności. Damos jest kolektywnym właścicielem pewnej kategorii
ziemi. Dokumenty notują, że otrzymuje się ją paro damo - od ludu. Pojawia się także
wysoki dostojnik o tytule damokoro^ jest jednak mianowany przez władcę.
Obserwacja tekstów tabliczek dotyczących uprawy gruntów pokazuje nam stan
rzeczy bardzo skomplikowany, dla którego charakterystyczne jest występowanie
różnych typów ziemi o różnym statusie; wszystkie one jednak podlegały pałacowi.
Urzędnicy w jego biurach notowali starannie, w czyich rękach znajdują się poszczególne
działki i do jakiej kategorii należą, jakie daniny na nich ciążą i które z nich (i w jakim
stopniu) są od nich wolne. Nie wydaje się, aby istniała kategoria ziemi prywatnej w
takim sensie jaki ten termin przyjmie następnie, cała ziemia była królewska, a jeśli
władca mógł ze swych prerogatyw zrezygnować, to czynił tak w pewnym zakresie i na
czas przez niego ustalony. Najważniejsze (ale nie jedyne!) kategorie ziemi noszą nazwy:
kotona kitimena i kotona kekemena. Kotona - ktoina jest terminem oznaczającym działkę
ziemi. Ktoina kitimena to działka ziemi prywatnej (ale w tym ograniczonym sensie, o
którym była mowa). Otrzymują je z rąk króla rozmaici dostojnicy i ludzie dworu.
Kitimena interpretuje się zazwyczaj jako ktimena^ dosłownie „zasiedlona”. Druga
kategoria, ktoina kekemena (dosłowne znaczenie nie jest jasne, ziemia pozostawiona
poza podziałem?) jest uznawana za ziemię publiczną, w bezpośrednim władaniu króla.
Część jej należy do damos - od którego w dzierżawę biorą ją rozmaici ludzie. Nie wydaje
się, aby zawsze istniała korelacja między statusem ziemi i statusem ludzi ją uprawia­
jących. Ci sami ludzie mogą wchodzić w posiadanie różnych rodzajów gruntów. Różnica
tkwi więc nie w ludziach otrzymujących ziemię, lecz w rodzaju powinności wobec
pałacu.
Wielkie znaczenie w ekonomice pałacowej miała hodowla bydła, zwłaszcza w
Knossos, które dysponowało ogromną liczbą owiec. Znacznie mniejszą rolę odgry­
wały kozy.
O wysokim stopniu rozwoju rzemiosła mykeńskiego świadczą dowodnie jego
wytwory znajdowane licznie w toku wykopalisk. Broń, złote i srebrne naczynia i
ozdoby, malowidła na ścianach pałaców, pieczęcie cięte w półszlachetnych kamieniach,
pierścienie ze skomplikowanymi scenami, znakomita ceramika wskazują na ciągłość
tradycji licznych pokoleń specjalistów przekazujących sobie umiejętności. Doskonałość
techniczna i artystyczna w czasach odległych osiągana była w drodze daleko posuniętego
podziału pracy i wąskiej specjalizacji. Nawet przed odczytaniem tabliczek nie ulegało
wątpliwości, że ci świetni rzemieślnicy musieli być skupieni wokół królewskich
dworów. Teksty pisma linearnego B potwierdziły to przekonanie, poszerzając naszą
wiedzę o pewne informacje na temat organizacji produkcji. Wiadomości dotyczą przede
wszystkim dwóch dziedzin: obróbki brązu (tabliczki z Pylos) i wytwarzania tkanin
(tabliczki z Knossos). Jest wysoce prawdopodobne, że inne dziedziny produkcji
przedmiotów luksusowych oparte były na podobnych zasadach.
Na listach sporządzanych w biurach pałacu w Pylos znajdowało się 400 kowali
pracujących w rozmaitych miejscowościach w grupach. Otrzymywali oni surowiec od
funkcjonariuszy królewskich, niewątpliwie im także musieli oddawać gotowe produkty.
Podejrzewać można, że nie istnieli kowale „swobodni”, a wszelkie potrzeby, również i
ludności wiejskiej, były zaspokajane przez rzemieślników pałacowych. Pamiętajmy, że
80 surowiec potrzebny do produkcji pochodził (w większości) spoza mykeńskiego świata.
Uderza znaczna liczba kowali, produkcja ich musiała być w części przeznaczona na
wymianę ze światem zewnętrznym.
Nieco inaczej przedstawiała się sprawa z tkactwem. Tutaj zmonopolizowanie
produkcji przez pałac było po prostu niemożliwe. Na pewno tkaniny na potrzeby własne
były wykonywane w ramach gospodarstwa domowego, podobnie jak to się działo w
okresie całej starożytności. Natomiast pałac zajmował się organizowaniem produkcji
pewnych ich typów. Domyślać się możemy, że były one przeznaczone dla władcy, jego
otoczenia i pałacowej służby. Niewykluczone, że wytwarzano odzież dla wojowników.
W świetle tabliczek z Knossos widzimy, że w różnych miejscowościach znajdowały się
grupy niewolnych kobiet, dość liczne, wyspecjalizowane w produkcji określonych
gatunków. W Pylos wytwarzano tkaniny z lnu, udającego się dobrze w tych
okolicach.
Nie da się stwierdzić, czy działali garncarze niezależni od administracji pała­
cowej.
Niewątpliwie pałac był także organizatorem handlu ze światem zewnętrznym, co
wynikało stąd, że tylko on dysponował większymi nadwyżkami produktów rolnych
(zbożem, oliwą, winem) i rzemieślniczych (na pewno ceramika, tkaniny, przedmioty z

31. Rekonstrukcja rydwanu bojowego wykonana na podstawie fragmentów fresków z Pylos. Niżej
dla porównania znany nam z Egiptu system umocowania uprzęży 81
32. Typy broni, narzędzi i zapinek mykeńskich. W lewym, górnym rogu znajdują się rysunki brył
miedzi lub brązu, którym nadawano kształt skóry ściągniętej ze zwierzęcia. W takiej postaci
przewożono metal

brązu, ozdoby). Władca i jego otoczenie byli podstawowymi odbiorcami towarów


przywożonych. Potrzeby ludnos'ci, których nie można było zaspokoić w drodze własnej
produkcji, musiały również być zaspokajane za pośrednictwem gospodarczego centrum
państwa. Handlem zajmowali się zapewne królewscy agenci, korzystający z królewskich
statków i wożący królewskie towary. Mało jest prawdopodobne, aby w tym społeczeńs­
twie było miejsce dla wyspecjalizowanej grupy kupców działających na własny rachunek
i ryzyko. Być może jakąś' inicjatywę wykazywali w tej dziedzinie użytkownicy większych
obszarów ziemi, jednak mogła ona mieć tylko ograniczony zasięg.
Nie wiemy jaką drogą członkowie elity wchodzili w posiadanie przedmiotów
luksusowych, klejnotów, broni, sprzętów, szat nieodzownych dla pełnienia przez nich
ich społecznej funkcji. Niewykluczone, że otrzymywali je (przynajmniej w częs'ci) od
monarchy.
Trudnos'ci występujące przy wszystkich zabiegach badawczych, w których za
podstawę służą nam teksty tabliczek, są szczególnie wyczuwalne, gdy przechodzimy do
opisania struktury społecznej.
Wydaje się pewne, że wokół króla mamy grupę, której członkowie okres'lani są
82 mianem heąuetai. Termin dosłownie znaczy ,,ci, którzy za kimś' postępują” (oczywis'cie
33. Typy hełmów późnominojskich i późnomykeńskich. Rysunki sporządzone na podstawie
wizerunków na wazach i freskach

za królem). Uczeni angielscy tłumaczą go thefollowers. Przypomina nam on inny, znany


z Macedonii czasów hellenistycznych: hetairoi- towarzysze. Ich uprzywilejowane
miejsce w społeczeństwie poświadczone jest w różny sposób. Władca przydziela im
spore działy ziemi, być może otrzymują także od niego jakiś specjalny typ szat, są
właścicielami niewolników. Król daje heąuetai rydwany i dba o ich stan (księgowość
pałacowa notowała przydział kół, które ulegały łatwo zniszczeniu). Być może heąuetai
stanowią grupę wojowników walczących na wozach bojowych. Widzimy ich także w roli
dowódców zwykłych oddziałów żołnierzy.
Druga kategoria ludzi nazywana jest w tabliczkach terminem telestai. Jej skład jest
heterogeniczny, obok użytkowników dużych działek ziemi wchodzą do niej rzemieśl­
nicy (folusznik, garncarz, a nawet pasterz). Ziemia im oddawana może należeć do
różnych kategorii gruntów. Musiał istnieć jakiś powód, dla którego połączeni zostali w
jedną grupę. G. F. Polakowa, za innymi uczonymi, kładzie nacisk na to, że telestai
musieli być obciążeni wypełnianiem służby zleconej im przez dwór, która mogła być
rozmaitej natury-od usług rzemieślniczych po funkcje militarne. Powodowała ona
powstanie ścisłej zależności między stronami, nieznanej nam natury (ściślejszej w
każdym razie niż w przypadku innych ludzi, też przecież od pałacu zależnych). J. 83
Chadwick był skłonny w nich widzieć grupę otaczającą koretera, cos' w rodzaju lokalnej
elity na wzór heąuetai u boku króla. Nie jest jednak wtedy jasne, dlaczego to miano
stosowano również do rzemieślników.
Nie wiemy, jakimi zasadami kierował się władca mianując dostojników, nie wiemy
też, jakie były związki między nimi a heąuetai (czy heąuetai jest terminem obejmującym
całą elitę czy też jej część?-tego bez wskazówek zawartych w tekstach nie da się
powiedzieć).
Informacje tabliczek na temat systemu władzy w społeczeństwie mykeriskim są, jak
widzieliśmy, niekompletne i tak rozproszone, że nie składają się na w pełni koherentny
obraz. Skłoniło to uczonych do szukania analogii w innych krainach czy nawet epokach,
których mechanizmy działania społecznego są nam lepiej znane. Porównanie z
biurokratycznymi państwami Bliskiego Wschodu nasuwało się w sposób oczywisty. Jest
w nim wiele prawdy. Jednak warto zauważyć, że nie znajdujemy w królestwach
mykeriskich grupy ściśle urzędniczej; dostojnicy pałacowi są związani z władcą, który
im zleca różne czynności. Wskazuje to na płynność zakresów funkcji, powodującą
zachodzenie na siebie kompetencji ludzi noszących różne tytuły, gdyż pole ich
oddziaływania nie jest określone systemem biurokratycznym lecz osobistą decyzją
monarchy.
Najciekawsze i najszerzej przyjęte są sugestie językoznawcy L. R. Palmera, autora
licznych studiów na temat tekstów tabliczek. Widział on w społeczeństwie mykeriskim
ślady urządzeń znanych nam z państwa hetyckiego. Kładł on zwłaszcza nacisk na
stosunek wiążący króla z elitą. Jej członkowie otrzymywali ziemię za pełnienie
rozmaitych funkcji, przede wszystkim militarnych. W tym systemie bogactwo było
pochodną sprawowanej władzy; choć rodziny dziedziczyły nagromadzone przez
przodków bogactwa (zapewne raczej broń, ozdoby, niewolników niż grunty), to ziemia,
podstawa ich pozycji, była dawana im z racji dostojeństw pałacowych i pozostawała
nominalnie w ręku władcy.
Niektórzy uczeni gotowi są doszukiwać się analogii między ustrojem społecznym i
politycznym świata mykeńskiego a strukturami feudalnymi, dla których typowy jest
układ wladca-wasale dzierżący ziemię z obowiązkierg odbywania służby. Niewątpliwie
w tym samym kierunku działały sugestie materiału archeologicznego, warowne zamki,
zamiłowanie do wojny i polowań przypominały średniowieczne obyczaje. Analogia ta
jest bardzo płytka. Pałac jako ośrodek kierujący całą gospodarką nie mieści się w
strukturach feudalnych, cały typ ekonomiki jest zdecydowanie odmienny od różnych
wariantów feudalizmu i nic nie wskazuje na istnienie zależnego chłopstwa (oczywiście
ludność chłopska w czasach mykeriskich jest zależna od władcy, ale wszyscy są od niego
w jakiś sposób zależni - w tym społeczeństwie nie istnieją ludzie w pełni wolni z tego
punktu widzenia).
Bardzo mało wiemy o innych niż elity grupach społecznych. Widzieliśmy już, że
niemal nic nie da się powiedzieć o ludziach uprawiających bezpośrednio ziemię.
Zazwyczaj zakłada się istnienie chłopów zorganizowanych w wiejskich gminach na
podstawie analogii z innymi obszarami ówczesnego świata śródziemnomorskiego.
Musieli oni być pociągani do prac przymusowych przy budowie fortyfikacji, pałaców,
dróg itp. Źródła nam o tym nie mówią, ale bez tego założenia trudno byłoby nam sobie
wytłumaczyć powstanie architektury tak okazałej i wobec tego czasochłonnej.
Wiemy natomiast, że istnieli niewolnicy, jak tego się spodziewaliśmy, także na
podstawie analogii. Są wśród nich zarówno mężczyźni, jak i kobiety (tych więcej).
Znaczna ich część należy do pałacu, gdzie są zatrudnieni, często w dużych grupach,
przy pracach o charakterze rzemieślniczym. Prawdopodobnie wchodzili także w skład
pałacowej służby. Niewolnicy mogą należeć do prywatnych posiadaczy. W tabliczkach
często pojawia się trzecia kategoria: niewolnicy należący do bóstw. Wiemy, że mogli oni
dzierżyć ziemię publiczną; ciekawe, że w wykazach gruntów są traktowani tak jak inni
nią nadzieleni. Niewykluczone, ze mamy do czynienia z takim układem stosunków, w
którym dzierżenie ziemi należącej do bóstwa pociągało w stosunku do osoby
zainteresowanej przejście do kategorii ludzi „niewolnych”. W tabliczkach określa się
niewolników słowami do-e-ro (mężczyzna) i do-e-ra (kobieta) czyli tymi samymi
terminami, które znamy z czasów późniejszych: doulos^ doule. Identyczność nazw nie
powinna nas wprowadzać w błąd. Instytucja niewolnictwa tej epoki różni się bardzo od
tej, którą znamy z czasów późniejszych. Po pierwsze, podział między ludźmi wolnymi a
niewolnymi nie jest ostry i ma inny sens. Sytuację człowieka, jego status społeczny
określa przede wszystkim stosunek do pałacu, który ustanawia stopień swobody i zakres
świadczonych służb w stosunku do wszystkich poddanych. Istnienie dużej grupy
niewolników bóstw też wskazuje na specyficzność sytuacji. Niewolnicy odgrywali
zapewne istotną rolę w produkcji samego pałacu, w ogólnym bilansie siły roboczej nie
mogli jednak ważyć.
Zasady organizacji armii nie są dla nas jasne. Na pewno istnieje osobna grupa
wojowników posługujących się wozami bojowymi, należącymi do władcy (identyczna z
heąuetai?). Monarcha rezydujący w Knossos dysponował pokaźną siłą około 200
rydwanów. W Pylos było ich wyraźnie mniej. Nie wiemy, na jakiej zasadzie i warunkach
służyli wojownicy piesi znani nam dobrze ze źródeł ikonograficznych. Niewykluczone,
że dla obrony kraju odwoływano się do wszystkich mieszkańców wcielając ich do
oddziałów dowodzonych przez heąuetai. W Pylos utrzymywana była flota. Tabliczki
wspominają o wioślarzach, w grę wchodzą liczby rzędu 600-700. Przy trzydziestowio-
słowym okręcie wojennym oznaczałoby to flotę z 20 jednostek, ale niewykluczone, że
okręty były większe i mogły wymagać 50 wioślarzy. Pylijski pałac zdawał się spodziewać
niebezpieczeństwa wyłącznie od strony morza. Wskazuje na to także brak systemu
fortyfikacji, przypominający analogiczny układ w Knossos. Świadczy o tym także
zorganizowany system nadzoru wybrzeża, podzielonego na 10 sektorów, strzeżonych
przez oddziały dowodzone przez heąuetai. Wiemy, że przygotowania te zawiodły, pałac
został spalony i nigdy go nie odbudowano.
Uczeni zajmujący się badaniem kultury mykeńskiej byli na ogół przekonani o jej
silnie militarystycznym charakterze (w przeciwieństwie do pokojowych Kretericzy-
ków). Świadczyło o tym zamiłowanie do scen walki, częsty motyw rydwanu w
ikonografii (choć nie zawsze w jego militarnym zastosowaniu-zob. rys. 31). Rozmaite
rodzaje broni, składane w takiej obfitości do grobów stanowiły także dowód wojennego
zaangażowania elity. Wielkie wrażenie robiły umocnienia siedzib władców, tym bardziej
godne uwagi, że pałac kreteński obywał się bez nich. Warto jednak skłonić czytelnika do
sceptycznego potraktowania takich sugestii. Ikonografia pokazuje nam to, co ludzie
sobie cenili, jednak nie zawsze motywy należy odnieść do czasów, z których pochodzą
zabytki, gdyż rzemieślnicy mogli powtarzać ustalony poprzednio kanon przedstawień.
Wyciąganie wniosków na temat rzeczywistości wyłącznie na ich podstawie jest zawsze
ryzykowne, gdyż nie są«one prostym odbiciem świata realnego. Ponadto w malarstwie 85
freskowym, i w ogóle w ornamentyce, jest bardzo wiele scen nie mających nic
wspólnego z wojną (może nawet więcej niż scen militarnych). Obwarowane siedziby
powstawały późno, pod wpływem zagrożenia i nie stanowiły stylu życia utrwalonego
przez tradycję. Wskazuje na to przykład nieobwarowanego pałacu w Pylos. Dane
tabliczek nie dają się użyć w ogóle w tej dyskusji, nie świadczą ani za, ani przeciw tezie
(wszak to, że władca organizuje obronę i zajmuje się zaopatrywaniem swoich
wojowników w broń nie może być uznane za znamienne, należy to do normalnych jego
zadań spełnianych w każdych warunkach).
Na koniec uwaga metodyczna. Podkreślając tak silnie rolę pałacu we wszystkich
dziedzinach życia, dobrze byłoby zachować nieco sceptycyzmu. Jest ryzykowne na
podstawie tabliczek wnosić o nieistnieniu takich stref życia gospodarczego i społecz­
nego, które byłyby poza zasięgiem pałacowych decyzji. Natura posiadanych przez nas
źródeł prowadzi do tego, że widzimy wszystko przez pryzmat księgowości pałacowej. W
jej perspektywie, to co nie musi być rejestrowane nie istnieje, choćby miało istotne
znaczenie. O tym zastrzeżeniu należy pamiętać, aby nie popaść w przesadę.

Wierzenia i kult

Uczeni poprzedniego pokolenia sądzili na ogół, że istniała religia minojsko-mykeńska,


zasadniczo jednolita, z wyraźną przewagą elementów kreteriskich. Wydatne zwiększe­
nie liczby źródeł w wyniku badań archeologicznych i odczytania tekstów pisma
linearnego B przyczyniło się do utrwalenia przekonania o odrębności wierzeń
mykeńskich. Nie oznacza to negowania wpływów kreteriskich, obecność ich nie podlega
dyskusji.
Historyk religii mykeriskiej jest w znacznie lepszej sytuacji, niż historyk religii
kreteriskiej, ze względu na dostępność źródeł pisanych. Wprawdzie, jak widzieliśmy,
tabliczki na ogół zawierają dane dla historii wierzeń obojętne, to jednak dostarczają nam
imiona bogów. Widzieliśmy już, przy charakteryzowaniu religii minojskiej, jak poważne
utrudnienie stanowiła niewiedza w tej sprawie. W niektórych przypadkach same imiona
są w stanie powiedzieć nam o charakterze bóstw, ponadto pewną szansę stwarza
występowanie imion bóstw znanych nam z I tysiąclecia. Oczywiście nie można im
przypisać identycznych funkcji, gdyż w miarę upływu wieków mogły one znacznie
zmienić swój charakter, niemniej późniejszy stan rzeczy stanowi jakiś punkt wyjścia dla
badań.
Większość bóstw wspomnianych w tabliczkach pochodzących z Knossos odnajdu­
jemy w tekstach z Pylos, które, przypomnijmy tu, są młodsze o blisko dwieście lat.
Spośród bogów greckich pierwszego tysiąclecia, pojawiają się: Zeus, Posejdon, Hera,
Ares, Artemida, Hermes, Dionizos. Interesujące jest istnienie dwóch bogiń o imionach
Posidaeja i Diwija, będących żeńskimi odpowiednikami Posejdona i Zeusa. Mamy
wrażenie, że ten ostatni jest bóstwem drugorzędnym, pierwszeństwo przypada
wyraźnie Posejdonowi. Zgadza się to ze świadectwem jednego z autorów klasycznych,
wedle którego Peloponez był kiedyś w jego władaniu. Uderzający jest brak bóstw, o
których poprzednio sądzono, że należą do najstarszej ,,warstwy” religii greckiej:
Afrodyty, Britomartis, Demeter. Brak także Hefajstosa i Apollona; występuje Pajawon,
86 imię to jest identyczne z poświadczonym w późniejszych czasach przydomkiem
Apollona. Może to być bóstwo starsze, wchłonięte następnie przez Apollona. Oczy­
wiście nie należy zapominać, że nie mamy przed sobą pełnych wykazów czczonych
bóstw7, a ponadto, że mogły istnieć różnice między ośrodkami. W tej sytuacji milczeniu
źródeł nie należy przypisywać zbyt dużej wagi. Demeter (jej nieobecność jest
najbardziej niepokojąca) mogła odbierać kult poza pałacami.
Kilka bogiń nosi tytuł Potnia: „Pani”, „Władczyni”, znany nam z później
poświadczonego wyrażenia potni" Athenaje (Pani Athena). Są to Potnia Atana (Atena,
lub bóstwo miejscowości Atana), Potnia Dapuritoio (Pani Labiryntu), Potnia Aswia
(Pani Azji?), Potnia Iqueja (Pani na koniu), Potnia Upoio (Pani ze szczytów), Potnia
Newopeo (?). Dalej mamy boginie Pipituna (być może Diktynna-tak nazywało się
późniejsze żeńskie bóstwo polowań), Eleutia (Ejlejthyja, opiekunka porodów), Erinu
(może Erynia, znamy następnie trzy Erynie ścigające ludzi, którzy przelali krew),
Mater Theia (Matka Boża), Wanasoi (Dwie władczynie), Wanaks (władca). Nie
wiadomo jak należy interpretować termin Pere+znak nie odczytany: może Peleia
(Bogini Gołębica) lub Pelekys (bogini podwójnej siekiery, mającej ważne miejsce w
sakralnej symbolice na Krecie) czy Preswa (por. Persefona). Występują także bóstwa
nieznane Trisheros (po trzykroć Heros?), Manasa, Drimios, Dipsioi.
Bogom ofiarowuje się oliwę, zboże, wino, sery, miód, wełnę, a w Pylos także
zwierzęta: owce, byki (w Knossos nie). Składa się im w darze także kosztowne naczynia,
niewolników. Istnieją kapłani i kapłanki.
Znamy bardzo niewiele miejsc kultu. Wydaje się wątpliwe, aby spełniały tę funkcję
jaskinie, jak to odbywało się na Krecie. Brak także śladów kultu na szczytach gór.
Natomiast istniały (jak wskazują źródła ikonograficzne) sanktuaria wiejskie. Odkryto
ołtarze w pałacu w Pylos (przenośny w megaronie i stały na dziedzińcu). Wydaje się, że
kult pałacowy był kultem domowym i sprawowany był w pomieszczeniach, z których
najważniejszym był megaron ze swoim ogniskiem.
Do niedawna panowało przekonanie, że nie istniały osobne budynki kultowe,
jednak w toku wykopalisk odkryto je w kilku miejscach. Na wyspie Keos w Aja Irini
znaleziono budynek o długości 23 m i szerokości 6 m, w którym znajdowały się
fragmenty kilkunastu kobiecych posągów terakotowych (niektóre z nich byty ponad-
naturalnej wielkości). Odziane były w szaty typu kreteriskiego. Funkcje tych posągów
nie są jasne, mogą to być wizerunki kapłanek, adorantek, nie można też wykluczyć, że są
wśród nich i posągi kultowe. W 1968/1969 r. w Mykenach odkryto w cytadeli
pomieszczenie, w którym na postumentach różnej wielkości stały posążki bóstw o
wysokości do 50-70 cm. Znaleziono wśród nich także glinianą figurkę węża. Odkrycia te
wskazują, jak dalece należało być ostrożnym przy wyciąganiu wniosków z braku
istnienia świadectw archeologicznych. Kolejne znaleziska mogą obalić poglądy solidnie
zakorzenione w nauce.
Zazwyczaj sądzi się, że wiele ważnych sanktuariów późniejszej Grecji ma
przeszłość mykeriską. Nie jest to wcale takie pewne. Istnienie śladów osadnictwa
mykeńskiego na terenie późniejszych znanych świętych okręgów nie jest jeszcze tego
dostatecznym dowodem (byłyby nim ślady kultu, a to jest niezmiernie rzadkie). Być
może przy późniejszym usytuowaniu sanktuariów odgrywały jakąś rolę wspomnienia o
mykeriskich królach i ich pałacach, udowodnić tego jednak nie jesteśmy w stanie.
O zwyczajach grzebalnych mieliśmy już okazję wspominać. W okresie 2000-1600
dominowały groby jamowe i skrzynkowe, liczba ich następnie wyraźnie się zmniejsza, 87
34. Unikalna w swej treści scena na złotym sygnecie znalezionym w Mykenach. Pod drzewem siedzi
bogini (zapewne bogini natury), podwójna siekiera w tle przypomina o świętości miejsca. Kobiety
(czcicielki? kapłanki?) przynoszą jej w ofierze kwiaty lilii i maku. U góry, za kreską symbolizującą
horyzont, słońce i księżyc

ale utrzymują się przez cały okres mykeriski, aby upowszechnić się po upadku pałaców.
Arystokracja, tak wyraźnie manifestująca swe istnienie w XVI w., budowała dla siebie
groby szybowe, wyposażając zmarłych tak bogato, jak tego nie czyniono nigdy potem. W
czasach późniejszych dochodzi do wydzielenia się dwóch typów bogatych pochówków:
grobów kopułowych, w których składano władców, i komorowych, przeznaczonych dla
elity. Były to w obu przypadkach groby zbiorowe, użytkowane przez dłuższy czas.
Z tego przeglądu wiadomos'ci Czytelnik może zorientować się, że mimo nagroma­
dzenia znacznej liczby informacji nasza wiedza o wierzeniach czasów mykeńskich jest
bardzo ograniczona. Przede wszystkim niewiele da się powiedzieć o charakterze bóstw i
związku ich z ludźmi. Znamy nieźle rodzaje grobów, ich konstrukcję, przedmioty
składane ze zmarłym, ale nic nie wiemy o wyobrażeniach ludzi na temat świata
pozagrobowego. Nie jest nawet pewne, czy możemy im przypisać poglądy kreteriskie w
tej materii.

Stosunki ze światem zewnętrznym.


Osadnictwo mykeńskie poza Grecją

Od XV w. poczynając znajdziemy liczne dowody rozwoju kontaktów ośrodków Grecji


kontynentalnej ze światem zewnętrznym. Początkowo ceramika mykeńska znajdowana
jest w tych samych stanowiskach, gdzie występuje ceramika minojska, co świadczy
wyraźnie, że istniał okres pokojowego współdziałania wysłanników mykeńskich
88 pałaców z Kreteńczykami. Widać to zwłaszcza na wyspach Morza Egejskiego, na
Melos, Rodos, Karpathos, Keos, a także w Milecie, który w XV w. był jeszcze
minojski.
Inwazja grecka na Kretę, wspomniana już poprzednio, doprowadziła do załamania
handlu minojskiego. Mieszkańcy kontynentu nie tylko zajęli miejsce Kretericzyków, ale
rozszerzyli znacznie granice świata dostępnego żeglarzom Morza Egejskiego. Stosun­
kowo wcześnie podjęli oni wyprawy na Zachód, z którym Kreteńczycy nie utrzymywali
systematycznych stosunków. Podróże te pozostawiły wiele uchwytnych śladów archeo­
logicznych. Pochodzą one przede wszystkim z Wysp Eolskich (obecnie Liparyjskich).
Na cyplu lądu pod Tarentem zwanym Scoglio del Tonno znaleziono tak wiele ceramiki
mykeriskiej, że można na tej podstawie sądzić o istnieniu jakiejś faktorii, stanowiącej
stały punkt oparcia dla żeglarzy w tych okolicach. Na Sycylii obserwować możemy ńie
tylko pojedyncze zabytki, ale dadzą się uchwycić wpływy mykeńskie na lokalne style
dekoracji ceramiki i obyczaje grzebalne. Dużo ceramiki znaleziono w pobliżu Tarentu
(w tym i figurki: takie zabytki zawsze świadczą o dłuższym pobycie w danym
miejscu).
Cyklady, przynajmniej w części, znajdują się w sferze oddziaływania achajskiego.
Niewykluczone, że na Melos (w Filakopi) znajdowała się osada achajska.
Szczególnie liczne są zabytki mykeńskie na Rodos, gdzie nie tylko spotykamy
ogromną liczbę ceramiki (wiele tysięcy naczyń!), ale i osiemdziesiąt grobów komoro-
wych, będących imitacją tego typu pochówków w Grecji. W okresie późnohelladzkim
III B produkuje się tu na miejscu ceramikę typu mykeriskiego. Mamy wrażenie, że
Rodos było najważniejszym terenem osadnictwa mykeriskiego poza lądem stałym,
utrzymującym kontakty z rozmaitymi obszarami (wśród fragmentów ceramiki na
Wyspach Eolskich znajdują się również naczynia rodyjskie). Inne wyspy z archipelagu
Dodekanezu były również odwiedzane przez statki achajskie.
Cypr w miarę upływu czasu byl wciągany w coraz większym stopniu w sferę
wpływów mykeńskich. Początkowo stosunki ograniczały się do podróży handlowych
czy też sporadycznych rajdów rabunkowych. Później kontakty stają się coraz częstsze.
Świadczą o nich bardzo obfite znaleziska ceramiki, zazwyczaj blisko morza. Resztki
kamiennego budownictwa typowo mykeriskiego, pojawiającego się po okresie znisz­
czeń, wskazują na tworzenie osad na wyspie, wyraźnie rozwijających się w czasach, gdy
na innych obszarach Achajowie pojawiają się bardzo rzadko, albo, w ogóle znikają. Cypr
został zniszczony w okresie migracji tzw. Ludów Morza; Achajowie, znający dobrze
wyspę od dawna, rozszerzają swe osady, gdy tylko przeszła fala niepokojów.
Niewykluczone, że są to koloniści, którzy porzucili Grecję kontynentalną na skutek
charakterystycznej dla tamtych czasów ogólnej destabilizacji (do sprawy wrócimy w
jednym z następnych paragrafów, s. 94). Pod koniec okresu późnohelladzkiego III B
powstają lokalne imitacje ceramiki mykeriskiej, w III C obserwować możemy swobodny
rozwój ceramiki, wolnej już od mykeńskich wzorów, choć od niej się wywodzącej.
W Syrii i Palestynie notujemy 25 stanowisk, gdzie ceramika mykeńska występuje,
rzecz znamienna, często razem z przedmiotami pochodzenia cypryjskiego. Ale tylko w
odniesieniu do trzech punktów możemy mieć przekonanie, że Achajowie byli stale
obecni wśród miejscowej ludności. Na pewno jakaś ich grupa musiala stale zamieszki­
wać Ugarit, miasto odgrywające ważną rolę w wymianie towarowej między północną
Syrią i południowymi wybrzeżami Azji Mniejszej, Cyprem i Światem Egejskim.
W Egipcie mamy jedno duże stanowisko mykeriskiej ceramiki w Tell-el-Amarna, 89
6. MIEJSCA ZNALEZISK ZABYTKÓW MYKEŃSKICH
WE WSCHODNIEJ CZĘŚCI ŚWIATA ŚRÓDZIEMNOMORSKIEGO

poza tym liczba mykeriskich zabytków jest niewielka. Należy z tego wnioskować, że
kontakty Achajów z Egiptem nie były specjalnie ścisłe.
W Azji Mniejszej kupcy mykeriscy pojawiali się na pewno, i to często. Istnienie
osad mykeriskich jesteśmy w stanie udowodnić dla wielu miejscowości, z których
najważniejsze to Milet, Jasos i Musgebi. Mamy ślady ich także na Chios i Lesbos.
Systematyczne kontakty utrzymywano z Troją.
Charakter stosunków między paristwem Hetytów a Achajami jest przedmiotem
sporów, które przedstawimy w osobnym paragrafie, w ramach spraw dyskusyjnych.

Handel

Zasięg występowania zabytków mykeriskich w świecie śródziemnomorskim, ich


znaczna liczba w niektórych miejscach, sugerują intensywne kontakty handlowe.
Niełatwo jest ustalić, jakie były przedmioty owego handlu, skoro większość naszych
90 rozważali wynika ze znalezisk ceramiki, wspartych tam, gdzie docierała kolonizacja,
resztkami architektury. Pewne surowce musiały być przywożone z zewnątrz, gdyż byłe
ich za mało na miejscu, bądź brakowało ich całkowicie. Ulegały przetwarzaniu przez
rzemieślników lokalnych, gdyż niewiele jest w granicach świata mykeńskiego przed­
miotów importowanych (Kreta należy już od XV w. do niego).
Achajowie na pewno szukali metali, gdyż ich własne zasoby były zdecydowanie za
skromne, aby zaspokoić potrzeby. Istnieje hipoteza, wedle której potrzeby były tak
wielkie, że skłoniły ich do podróży ku metalonośnym terenom południowych Niemiec i
Austrii, gdzie mieli się przyczynić do rozwoju kopalni i wytopu rud. Nie trzeba chyba
uprzedzać Czytelnika, że takich pomysłów nie da się weryfikować. Nie biorąc więc pod
uwagę kopalń za Alpami, możemy być pewni, że szukali miedzi na Cyprze i w północnej
Syrii, dokąd docierały metale z kopalni w północno-wschodnich krainach Azji
Mniejszej.
Prawdziwą tajemnicę stanowi źródło cyny (niezbędnej do produkcji brązu), której
brakowało w ogóle w Grecji. Na pewno można ją było nabyć w miastach Syrii (ale skąd
tam trafiała, tego nie wiemy, nie było jej w Azji Mniejszej. Są nawet takie - na pierwszy
rzut oka nieprawdopodobne - hipotezy, które zakładają import aż ze Syjamu, dzisiejsza
Tajlandia, i Malezji!). Nie wiemy, czy działał już skomplikowany szlak handlowy,
którym poprzez pośredników ten rzadki metal wędrował z Kornwalii na wybrzeża
Morza Śródziemnego.
Nie da się ustalić, jakimi drogami, ani skąd, dopływało złoto, którego tak wiele
potrzebowały mykeriskie pałace nie tylko dla żywych, ale i dla zmarłych władców i
arystokratów. W zasięgu achajskich podróży znajdowały się krainy złotonośne (Egipt,
niektóre tereny Azji Mniejszej), jednak nic nas nie zmusza do przyjęcia, że kruszec ten
uzyskiwano tam, gdzie go wydobywano; mógł przechodzić przez wiele rąk zanim trafił
do Grecji. Trudno coś powiedzieć o srebrze, istniały złoża rud tego metalu w Grecji, ale
które z nich eksploatowano i czy to wystarczało - nie wiemy.
Przedmiotem handlu musial być również bursztyn, chętnie używany do ozdób w tej
epoce (ciekawe, że w większym stopniu, niż w późniejszych wiekach). Trzeba również
zakładać przywóz kości słoniowej (ale skąd?), z której wyrabiano rozmaite plakietki. Na
pewno sprowadzano rozmaite przedmioty luksusowe w rodzaju okazałej broni czy
biżuterii. Wchodziły one zawsze w grę przy handlu o dalekim zasięgu.
Przedmioty te na Wschodzie nabywano za dobrą, malowaną ceramikę, oliwę
transportowaną w dzbanach (zwykłą i aromatyzowaną przez dodawanie wyciągów z
kwiatów i ziół). W grę mogły wchodzić zboże i wino, produkty podstawowe, które
zawsze znajdowały nabywców w różnych krainach śródziemnomorskich wobec perio­
dycznych lokalnych nieurodzajów (pisaliśmy o tym szerzej we wstępie geograficznym).
Handlowano zapewne niewolnikami, kto tu był jednak nabywcą, a kto sprzedawcą, nie
da się z góry powiedzieć. Niewykluczone, że mykeńscy kupcy występowali i w tej, i w
tamtej roli. Sądzić możemy (ale ciągle wyłącznie na zasadzie analogii z późniejszymi
czasami), że ludy Sycylii i Italii (a może i dalej położonych krain?), mniej rozwinięte od
Achajów, zainteresowane były wytworami mykeńskiego rzemiosła: bronią, tkaninami,
ozdobami. W jakim stopniu takie wytwory mogły liczyć na zbyt w krainach wschodnich
o doskonalszej technice własnej wytwórczości - nie wiemy.

91
Sprawy dyskusyjne.
Achajowie w Azji Mniejszej - sprawa Ahhijawa

Ocena charakteru i zasięgu obecności mykeńskiej w Azji Mniejszej zależna jest nade
wszystko od interpretacji wzmianek w dokumentach hetyckich wspominających
państwo Ahhija, czy w późniejszej wersji Ahhijawa. Są to teksty pochodzące z dość
długiego okresu. Najstarszy jest datowany na lata 1450-1430, najmłodszy 1275-1250.
Wynika z nich, że Ahhijawa oznacza lud żyjący nad morzem (może na wyspie, czy
wyspach), posiadający liczną flotę, zdolny do wystawienia oddziałów rydwanów
bojowych (słyszymy o rajdzie, w którym bierze udział 100 takich wozów). Tworzył on
silne państwo, w pierwszej połowie XIII w. władca hetycki traktuje władcę Ahhijawy
jako ,,wielkiego króla”, równego jemu. Król Ahhijawy, Attarissijas (1450-1430),
zaatakował wasala hetyckiego, a następnie z dwoma innymi książętami podjął wyprawę
na Cypr. Z Ahhijawa współdziałali Lukka (prawie na pewno Likijczycy). Za panowania
Mursilisa II (1330-1300) wysłano z kraju Ahhijawa, z Lazpa, posągi jakiegoś bóstwa,
aby uzdrowić chorego władcę hetyckiego. W XIII w. władcy Ahhijawa utrzymywali z
dworem hetyckim normalne stosunki dyplomatyczne wymieniając listy i grzecznoś­
ciowe prezenty. W tekstach z tego okresu wspomina się o konflikcie, którego
przedmiotem była Milawanda. Identyfikacja Ahhijawa z Achajami (forma grecka tej
epoki brzmiala Achaiwoi) została zaproponowana przez E. Forrera w 1924 r. Widział on
ponadto w miejscowości Tariusa, wspomnianej w tekstach hetyckich, homerową Troję,
a w Wilusiya Ilion. Posuwał się tak daleko, że odnajdował w hetyckich tabliczkach
bohatera wojny trojańskiej Aleksandra (Aleksandus) i znanego z mitów Eteoklesa
(Tawagalawas). Attarissijas był dla niego Atreusem. Jego hipotezy napotkały zdecydo­
wany opór ze strony znanego badacza F. Sommera (1932) i zostały w większości
odrzucone, gdyż kłóciły się z ustaleniami na temat chronologii Azji Mniejszej.
Oskarżano go o daleko posuniętą dowolność w interpretacji źródeł. Mimo surowych
krytyk pomysłów Forrera pozostała pokusa identyfikacji Ahhijawa z Achajami, która
została szeroko zaakceptowana wśród badaczy historii Grecji (przyjął ją F. Schacher-
meyr, V. R. d’ A. Desborough, M. I. Finley). W podręczniku znanym polskiemu
Czytelnikowi, N. G. L. Hammonda, znajdą się hipotezy bliskie interpretacji Forrera.
Część hetytologów gotowa jest przyjąć tę interpretację.
Przedmiotem kontrowersji jest lokalizacja Ahhijawa. Dokumenty nie przynoszą tu
informacji, które mogłyby nam pomóc, poza stwierdzeniem, że państwo to leżało nad
morzem. W grę wchodzą wybrzeża Azji Mniejszej i pobliskie wyspy (przede wszystkim
Rodos) lub Grecja kontynentalna, zwłaszcza Peloponez. Zwolennicy tego drugiego
poglądu rekrutują się spośród tych, którzy są zdania, iż istniało jednolite, duże państwo
mykeriskie, dostatecznie silne, aby jego interesy sięgały Azji Mniejszej. Nie jest to
przesłanka łatwa do udowodnienia (zob. następny paragraf). Przeciwników niepokoi
oczywiście wysoka ranga, jaką dają królowi Ahhijawa w listach pałacowi skrybowie
prowadzący korespondencję. Czy rzeczywiście należy traktować poważnie jego
równość z potężnym królem hetyckim - tego nie jesteśmy w stanie powiedzieć, gdyż za
mało znamy konwencje hetyckiej kancelarii. Natomiast gdyby należało na to pytanie
odpowiedzieć pozytywnie, to w Azji Mniejszej nie było chyba dość miejsca dla państwa
nadającego się do porównywania z imperium hetyckim.
92 Pamiętajmy przez cały czas, że teza o achajskim imperium opiera się na
identyfikacji terminów Ahhijawa - Achaiwoi. Językoznawcy jednak wcale nie są pewni,
czy jest ona możliwa. Przy szczupłości posiadanych przez nas źródeł nikt nie jest w
stanie wykluczyć przypadkowej zbieżności nazw. Ahhijawa mogli być ludem wyłącznie
anatolijskim, nasza nienajlepsza znajomość geografii Azji Mniejszej nie pozwala nam na
kategoryczne sądy.

Sprawy dyskusyjne. Czy istniało imperium mykeńskie?

Na pytanie, co możemy sądzić o politycznej organizacji s'wiata mykeńskiego, historycy


odpowiadają dwojako. Częs'ć badaczy sądzi, że powstało jedno imperium rządzone z
Myken przez władcę, któremu podporządkowani byli lokalni książęta czy namiestnicy.
Inni sądzą, że istniały niezależne od siebie państwa.
Podstawą sądu o politycznej jedności świata mykeńskiego jest daleko posunięta
jednolitosC kultury materialnej tego obszaru, wyraźna zwłaszcza w odniesieniu do
ceramiki i architektury, a także obraz panowania Agamemnona nakreślony w Iliadzie i
Odysei. Argumenty te niewiele są warte. JednolitosC kultury materialnej nie musi wszak
iść w parze z jednolitością polityczną (przykładów z innych epok moglibyśmy
przytoczyć bardzo wiele). Autor Iliady (zakładając, że przyjmujemy za wiarygodny
obraz wojny trojańskiej, co, jak Czytelnik zobaczy następnie, wcale nie jest tak
oczywiste) pokazuje nam Agamemnona jako wodza całej wyprawy, ale charakterystyka
innych jej uczestników wskazuje wyraźnie, że poza okresem ekspedycji są oni zupełnie
niezależnymi władcami we własnych królestwach.
Niektórzy badacze są zdania, że za istnieniem wielu ośrodków władzy przemawiają
obyczaje grzebalne. Mamy wyraźnie dwa typy okazałych pochówków: groby komorowe
i kopułowe. Wydaje się, że podział ten odpowiada podziałowi elity na arystokrację i
władców z ich najbliższą rodziną. Jeśli groby komorowe spotykamy w różnych miejscach
świata mykeńskiego stosunkowo często, to groby kopułowe, o wiele bardziej kosztowne
i wymagające mobilizacji dużej ilości siły roboczej, są o wiele rzadsze. Jest prawdopo­
dobne, że były one symbolem i atrybutem królewskiej władzy.
Nie tylko źródła archeologiczne nie popierają tezy o jednolitym państwie
mykeńskim. Tabliczki pisma linearnego B nie zawierają absolutnie nic, co mogłoby za
nią przemawiać. Informacje o Ahhijawa w źródłach hetyckich nie są, jak widzieliśmy,
takiej natury, aby posłużyć za decydujący argument (przeciwnie, uznanie, że termin ten
oznacza ,,mykeńskie imperium” wymaga przyjęcia hipotezy jego istnienia).
W świetle tych wywodów wydaje się, że winniśmy przyjąć hipotezę o równoległym
istnieniu co najmniej kilku państw, które mogły zawierać ze sobą sojusze, podejmować
wspólne wyprawy, ale również toczyć ze sobą wojny.
W Argolidzie znajdowało się kilka ośrodków, wśród których najważniejsze były
niewątpliwie Mykeny. Koncentracja bogactw, skala wysiłku budowlanego różnych
pokoleń zakładają panowanie nad dużym obszarem. W niedalekiej odległości od Myken
leży Tyryns, którego ruiny świadczą dowodnie o wielkim znaczeniu. Trudno sobie
wyobrazić, aby kilkanaście kilometrów mogło dzielić dwa ważne ośrodki zupełnie od
siebie niezależne. Nie wiemy, jak układały się stosunki w początkach ich istnienia,
później jednak musiaiy pozostawać w jakiejś formie zależności, której nie jesteśmy w
stanie uchwycić. Teksty tabliczek upewniają nas, że Pylos stanowiło niezależne 93
państwo. Inne ważne ośrodki dobrze udokumentowane to Teby i Ateny. Było ich jednak
więcej. Samodzielność osad położonych daleko za morzem (na przykład na Rodos czy
Cyprze) jest właściwie pewna.

Koniec świata mykeńskiego

Koniec XIII i początek XII w. przynosi zniszczenia i głębokie zmiany w mykeriskim


kręgu. W całym starożytnym s'wiecie obserwujemy w tym samym czasie objawy ogólnej
destabilizacji. W początku XII w. upada państwo Hetytów, zniszczone zostają Ugarit i
Alalach w Syrii, a także miasta Cypru. Egipt przeżywa inwazję plemion przybywających
z północy drogą morską i lądową, określanych przez egipskie źródła mianem ,,Ludów
Morza”. Walczył z nimi Merenptah (ok. 1220) i Ramzes III (lata 1190-1187). Na
północy Azji Mniejszej zniszczona zostaje Troja.
Mechanizm i natura wszystkich tych zmian nie są dla nas jasne. Zbieżność w czasie
jest zastanawiająca i każę poszukiwać wspólnego wyjaśnienia.
Najczęściej historycy są gotowi widzieć źródło destabilizacji w poczynaniach luźnej
federacji rozmaitych plemion żyjących na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemne­
go, przyjmując dla nich występujące w egipskich źródłach określenie Ludów Morza.
Działania ich byłyby częścią wielkiej fali migracyjnej, obejmującej z pewnym opóźnie­
niem i inne obszary świata śródziemnomorskiego. Nie jest wcale jasne, jakie były
przyczyny, które skłoniły wiele ludów żyjących dotąd na wybrzeżach Morza Śródziem­
nego do podjęcia wypraw na skalę tak wielką, że zdolne były do istotnego naruszenia
istniejącego porządku. Najazdy Ludów Morza dotknęły, poza Egiptem, na pewno
Cypr, Syrię, południowo-wschodnie wybrzeża Azji Mniejszej, Palestynę. Część
historyków skłonna jest je obarczyć odpowiedzialnością za zniszczenie państwa
hetyckiego, jednak wielu hetytologów odrzuca tę hipotezę poszukując wyjaśnień w
sferze stosunków wewnętrznych.
Przytłaczająca większość mykeńskich ośrodków ulega również zniszczeniu w tej
epoce. Dane archeologiczne wskazują więc, że mamy do czynienia z dość długim (około
stu lat) okresem destabilizacji, w toku którego w wyniku kolejnych katastrof (Mykeny
przeżywają je trzy razy, podobnie Tyryns) zburzone zostają pałace, znika monumen­
talna architektura (w tym także groby kopułowe) i ogólny poziom życia ulega
znacznemu obniżeniu. Wiele osad o mniejszych rozmiarach (,,niepałacowych”) ulega
opuszczeniu. Uderzające jest, na przykład, wyludnienie Mesenii, trwające kilka
generacji. Natomiast Achajowie pojawiają się na obszarach, gdzie kultura mykeriska
była nieobecna lub wyraźnie ograniczona: na Cyprze, Chios, w Cylicji w Azji Mniejszej,
na wyspie Kefallenii, w krainie północnego Peloponezu, zwanej później Achają.
Większość badaczy zajmujących się tą epoką, tak zasadniczo zmieniającą bieg
historii Grecji, jest zdania, że zniszczenia zostały spowodowane w wyniku napływu
nowych grup ludności. Byłaby to ostatnia migracja we wczesnych dziejach basenu
Morza Egejskiego (w następnych wiekach będziemy mieli do czynienia niemal
wyłącznie z ruchami kolonizującymi dotyczącymi niewielkich grup ludzkich).
Czy przybysze reprezentowali odmienną kulturę od tej, którą przyszło im
zniszczyć? Na to pytanie uczeni poprzednich pokoleń odpowiadali twierdząco,
94 zwracając uwagę na zmianę obyczajów grzebalnych, a także wymieniając kilka typów
zabytków stanowiących, wedle nich, zdecydowane innowacje. Jest to przede wszystkim
nowy typ mieczy zwanych „Griffzungenschwert”, lub wedle klasyfikacji dokonanej
przez Naua typ II. Służył on zarówno do cięcia, jak i pchnięcia, miał kanaliki na krew
wzdłuż krawędzi klingi i charakterystyczny wywinięty uchwyt (zob. il. 53). Dalej
umieszczano na liście nowos'ci brązowe ostrze włóczni o kształcie płomienistym,
stanowiące jedną całość z tulejką, sztylet typu „Peschiera”, brązowy nóż o jednym
ostrzu i brązowe fibule przypominające swym kształtem smyczek. Przedmioty te miały
swe analogie w kulturach środkowej i wschodniej Europy.
Jednak nowsze badania podważyły przekonanie, że innowacje te trzeba wiązać z
napływem nowych grup ludności. Nowy typ miecza i fibule występowały jeszcze w XIII
w., a więc przed załamaniem kultury mykeńskiej, późniejszy okres przynosi jedynie ich
upowszechnienie. Inne wspomniane tu przez nas zabytki są zdecydowanie mniej liczne.
Sztylety typu „Peschiera” i płomieniste ostrza włóczni występują jedynie na pewnych
obszarach, nie znaleziono ich na terytoriach, które poprzednio odgrywały większą rolę
w dziejach kultury mykeńskiej.
Podobnie rzecz się ma z obyczajami grzebalnymi. Zanik grobów kopułowych i
ograniczenie liczby grobów komorowych może być wynikiem załamania elity społe­
czeństwa mykeńskiego, częstsze występowanie skromniejszych od poprzednich grobów
skrzynkowych znanych na terenie Grecji od dawna tłumaczyć się może ogólnym
zubożeniem społeczeństwa, a nie nastaniem nowej kultury. Upowszechnia się obyczaj
palenia zwłok, ale następuje to powoli. Podobnie powolny jest proces zastępowania
brązu przez żelazo (będziemy o tym pisać szerzej w osobnym paragrafie).
Tak więc kultura, którą obserwować możemy po okresie zniszczeń, nie w pełni jest
kulturą nową. Na pewno jest ona skromniejsza od poprzedniej, ale nie zawiera wielu
składników zdecydowanie nowych, których nie dałoby się wyprowadzić w drodze
ewolucji od poprzednio istniejących, a które musielibyśmy przypisać przybyszom.
Nowe elementy kultury materialnej nie pojawiają się jednocześnie, lecz są uchwytne w
różnych miejscach i sekwencjach czasowych. Świadczą raczej o stopniowym kształtowa­
niu się i ewolucji technik i obyczajów niż o przybyszach o odrębnym sposobie życia.
Tradycja grecka zachowała bardzo wyraźne wspomnienia o tej przełomowej epoce,
pełnej gwałtownych zmian na królewskich tronach, wędrówek plemion i zniszczeń.
Pamięć o nich znajdziemy w rozmaitych, od siebie niezależnych, wątkach mitycznych,
które mogą się od siebie różnić szczegółami, ale pozostają zgodne w tym podstawowym
punkcie. Okres niepokojów, wedle tradycji, rozpocząć się miał po wojnie trojańskiej
(będziemy na ten temat pisali w jednym z dalszych paragrafów, zob. s. 99-104), a
zakończyć wyprawami, które określano mianem „powrotu Heraklidów” (czyli potom­
ków Heraklesa). Zgodnie z wersją zanotowaną przez kilku autorów, Eurysteusz
wypędził po śmierci Heraklesa jego synów z Myken. Niepogodzeni ze swym
wygnańczym losem podejmowali próby powrotu, początkowo bez powodzenia.
Dopiero trzeciemu pokoleniu Heraklidów na czele greckiego plemienia Dorów udało
się ustanowić tam dynastie. Najazd ich nie tknął Attyki, Eubei, a także większości wysp
na Morzu Egejskim, pozostawił poza swym zasięgiem Tesalię, a na Peloponezie
górzystą, położoną w środku półwyspu, Arkadię. Tradycja rozmaicie określała obszar, z
którego Dorowie mieli wyruszać. Wskazywano na Dorydę, niewielką krainę w
środkowej Grecji, nieco na północ od Delf, a także na pasmo górskie Pindos dzielące
Tesalię od Epiru. Z inwazją Dorów (czyli w mitycznej konwencji z powrotem 95
Heraklidów) kończył się „czas bohaterów”, przedmiot mitycznych opowies'ci, zaczynał
się „czas ludzi”.
Spróbujmy wyciągnąć wnioski z tego zestawienia danych: s'wiat mykeriski ulega
zniszczeniu. Jeśli udział w tym mają przybysze, których tradycja uważa za Greków i
nazywa Dorami, to nie różnią się oni kulturą od ludności żyjącej poprzednio w kręgu
kultury mykeńskiej. To ostatnie stwierdzenie jest dla nas szczególnie ważne, gdyż
zmusza nas do szukania siedzib Dorów sprzed inwazji wewnątrz świata mykeńskiego,
zapewne na jego północnym obrzeżu. Możemy się domyślać, że żyli oni na terenach
mniej rozwiniętych od ośrodków kultury mykeńskiej. Do inwazji popchnąć ich mogła
bieda, a także świadomość, że przeciwnik nie jest tak potężny, jak był nim w przeszłości
(o tym jeszcze będziemy pisać niżej). Niewykluczone, że mamy do czynienia z
mechanizmem, znanym nam także i z innych epok, wyzwalającym migracyjne fale.
Powolny rozwój prowadzić może do zwiększenia się liczby ludności, polepszenia jej
wyposażenia w narzędzia i broń. Zazwyczaj efektem takiej ewolucji bywa utwierdzenie
plemiennej arystokracji, agresywnej ze swej natury. Powstaje chwiejna równowaga, w
której bieda i siła współistnieją i w równym stopniu przyczyniają się do podjęcia najazdu
przy sprzyjających temu okolicznościach.
Przyjęcie hipotezy o inwazji Dorów pozwala zrozumieć genezę układu dialektów
znanego nam z I tysiąclecia. Przedstawialiśmy go we wstępie (s. 20-21), do pewnych
aspektów dziejów greckich dialektów w epoce schyłku kultury mykeńskiej wrócimy w
następnym paragrafie (zob. s. 98-99). Jasny też staje się mechanizm zmian w zasięgu
osadnictwa Achajów. Część z nich wyparta ze swych dotychczasowych siedzib próbuje
szczęścia na przyległych i znanych im już poprzednio terytoriach.
Przedstawiliśmy tutaj czytelnikowi w wielkim skrócie interpretację wydarzeń tej
epoki, która wydaje się nam najbardziej prawdopodobna w świetle dzisiejszego stanu
badań. Sprawy tu omówione są przedmiotem sporów, które wyłożymy osobno.
Zdajemy sobie sprawę, że czytelnik oczekuje od nas odpowiedzi na pytanie, jaki
jest związek między rozmaitymi ruchami ludów i zmianami na mapie politycznej
ówczesnego świata, o których pisaliśmy na początku tego paragrafu, a najazdem Dorów.
Współistnienie w czasie skłania do szukania wspólnej przyczyny, w tym też kierunku
idą wysiłki niektórych badaczy. Posiadane przez nas źródła nie są wystarczające do
orzekania czegokolwiek. Najlepiej i najuczciwiej będzie więc stwierdzić, że przy
obecnym stanie wiedzy nie da się niczego powiedzieć.

Sprawy dyskusyjne. Najazd Dorów

Przedstawiając problematykę najazdu Dorów zapoznaliśmy Czytelników z poglądem,


wedle którego ich pierwotne siedziby znajdowały się wewnątrz mykeńskiego kręgu. Jest
to stosunkowo nowa hipoteza. W wielu jeszcze pracach, zwłaszcza starszych, tak o
charakterze podręcznikowym, jak i w studiach szczegółowych, spotkać można opinię,
wedle której Dorowie przybyli z północy, z trudnego do ustalenia obszaru Półwyspu
Bałkańskiego (np. z Ilirii). Różnica kulturowa między nimi a Achajami miała być
znaczna, odpowiadała różnicy między cywilizacją a barbarzyństwem. Przez z górą pół
wieku sądzono ponadto, że ci prymitywni wojownicy uzbrojeni byli w żelazną broń,
96 którą nauczyli się wyrabiać na terenach naddunajskich; dawałoby to im przewagę nad
zbrojnymi w brąz Achajami. Zwolennicy tej teorii opierali się na argumentach
archeologicznych. Nowy typ miecza, zwany ,,Griffzungenschwert”, upowszechniający
się w świecie egejskim, o którym była mowa wyżej, ma rzeczywiście analogie z mieczami
będącymi w użyciu w Europie Środkowej i Wschodniej. Ponadto argumentów dla
północnego pochodzenia Dorów miały dostarczyć znaleziska fibul, pospolite od epoki
zniszczeń (zob. s. 95). Przypuszczano bowiem, że taki typ broszy mógł zostać
wymyślony tylko przez ludzi noszących szaty z grubych tkanin, typowe dla północy. W
obu przypadkach nie są to dowody przekonywające. Sam fakt odnajdywania podobnych
mieczy na północy nie wystarczy do udowodnienia północnego pochodzenia mieczy
używanych w świecie egejskim. Uderza brak ich w stanowiskach archeologicznych
północnej Grecji. Wydaje się, że można założyć pojawienie się równolegle takiej
innowacji na terenie dwóch, niezależnych od siebie kultur. Hipoteza ta ma wiele szans
prawdopodobieństwa, tym bardziej że takie kształty miecza są naturalnym następstwem
ewolucji typów będących poprzednio w użyciu. Upowszechnienie się fibuli obserwo­
wane przez archeologów w różnych miejscach świata śródziemnomorskiego nie musi
wcale wiązać się z wędrówką plemion z północy na południe. Zalety jej mogły zapewnić
jej szybko osiągniętą popularność. Nie jesteśmy zresztą wcale pewni, że pojawiła się
dopiero w epoce zniszczeń, a nie wcześniej.
Badania nad dziejami techniki wytopu i obróbki żelaza wykluczyły ewentualność
przyniesienia jej z północy, na ogół dziś sądzi się, że obszaru, na którym te umiejętności
opanowano, należy szukać we. wschodniej części Azji Mniejszej, może na Cyprze
(wracamy do tej kwestii w jednym z następnych paragrafów). Zresztą Dorowie,
wszystko jedno, czy przyjmiemy ich północne pochodzenie, czy umieścimy ich siedziby
wewnątrz mykeńskiego kręgu, nie byli uzbrojeni w broń żelazną, która upowszechnia
się o wiele później.
Widzieliśmy już, że w świetle badań nad językiem greckim mało jest prawdopo­
dobne, abyśmy mogli dopuścić ponad osiemsetletnią, pełną izolację dialektu doryckiego
od innych dialektów.
Stosunkowo niedawno pojawiła się nowa hipoteza, która neguje istnienie migracji u
schyłku świata mykeńskiego. Zwolennikiem jej jest przede wszystkim wielokrotnie
wspominany przez nas Chadwick. Był on w stanie przekonać kilku innych badaczy tej
epoki. Punktem wyjścia tej teorii jest brak dowodów najazdu Dorów w materiale
archeologicznym. Mamy, co prawda, ślady licznych zniszczeń, ale same zniszczenia nie
mogą świadczyć o inwazji ludu z zewnątrz (dowodem byłoby pojawienie się nowej
kultury, a takiej, jak widzieliśmy, nie jesteśmy w stanie uchwycić). Druga trudność tkwi
w tym, że nowa fala migracyjna musiałaby poruszyć znaczne grupy ludzi, aby
doprowadzić do zastąpienia dialektu, którym mówili Achajowie, dialektem doryckim
czy spokrewnionym z nim dialektem północno-zachodnim. Nie jest możliwe, aby tak
daleko sięgające zmiany wywołały bandy najeźdźców, gdyż te roztopiłyby się w masie
tubylców i straciłyby szybko odrębność językową, tym bardziej że znajdowały się na
zdecydowanie niższym szczeblu cywilizacyjnego rozwoju. Ten demograficzny wzgląd
uniemożliwia, wedle przedstawianej tu teorii, przyjęcie przypuszczenia, że pierwotne
siedziby Dorów znajdowały się na północno-zachodnich obrzeżach świata mykeńskiego.
Tereny te były zawsze ubogie i nigdy nie były gęsto zaludnione, trudno więc
przypuszczać, że właśnie w tej epoce byłyby w stanie wyrzucić na zewnątrz
odpowiednio dużą masę ludności. 97
Poważnym argumentem przeciwników istnienia migracji było długie trwanie
okresu zniszczeń i destabilizacji. Niektóre os'rodki były niszczone, odbudowane i
jeszcze raz niszczone po dłuższych przerwach. Na pewno zniszczenia nie pochodzą
dokładnie z tego samego okresu, nie widać też wcale przesuwania się najeźdźców ku
południowi. Trudno pogodzić to z obrazem, tradycyjnie przyjmowanym, zwycięskiego
pochodu Dorów. W pracach zwolenników omawianej tu teorii powtarzana była również
opinia, że potężne cytadele achajskie nie mogły być ani wzięte szturmem, ani w wyniku
oblężenia przez plemiona prymitywniejsze od atakowanego wroga (tu już wkraczamy na
grunt subiektywny: może tak, a może nie).
Jes'li odrzuca się ideę zniszczenia kultury mykeńskiej na skutek napadu, trzeba
szukać przyczyn w stosunkach wewnętrznych, w konfliktach między ośrodkami i w
napięciach społecznych. Przypomnijmy, że w ciągu XIII w. pałace w kilku miejscach
zamieniły się w cytadele (dotyczy to zwłaszcza Myken i Tyrynsu). Ich władcy mieli więc
silne poczucie zagrożenia, aby podjąć olbrzymi wysiłek budowy fortyfikacji. Nie mogło
ono wynikać z przewidywanego najazdu Dorów.
Stosunki wewnętrzne w achajskich państwach miały dostatecznie dużo punktów
zapalnych, aby wywołać katastrofę. System pałacowy był niesłychanie uciążliwy dla
ludności udręczonej przez interwencje pałacowej administracji, daniny, roboty przy­
musowe. Walki między władcami, element stały układu, mogły stwarzać dogodne
warunki do eksplozji. Przyjęcie założenia, że świat achajski upadł w wyniku zaburzeń
wewnętrznych nie zmusza wcale do odrzucenia wersji wydarzeń przekazanej nam przez
mity. Te nam wszak opowiadają o powrocie Heraklidów, a więc członków królewskiego
rodu achajskiego, a nie o hordach dzikich wojowników rujnujących całą Grecję.
Zwolennikom nowej teorii pozostawał istotny problem w postaci układu dialektów.
Byli oni zdania, że dialektem doryckim mówiły niższe warstwy społeczne, podczas gdy
znany nam z tabliczek dialekt mykeriski byłby dialektem elity i ich pałacowego
otoczenia. Przypominano przy tym, że cechy wspólne, łączące dialekty grupy
wschodniej i zachodniej świadczą dowodnie o tym, że Dorowie nie mogli być izolowani
od pozostałych grup językowych.
Nie wszystkie argumenty przedstawianej tu teorii brzmią równie przekonywająco.
Nie tłumaczy ona dostatecznie dobrze układu dialektów z I tysiąclecia (wydaje się, że
robi to lepiej hipoteza umieszczająca pierwotne siedziby Dorów na peryferiach
mykeriskiego świata i akceptująca istnienie doryckiej migracji). Argumenty, które
przytacza się na dowód współistnienia w epoce mykeńskiej dialektu achajskiego i
doryckiego na Peloponezie są słabe (powstanie pewnych wspólnych cech dialektalnych
da się wytłumaczyć w inny sposób). Twórcy tej teorii nie byli w stanie wyjaśnić jak
powstała taka dwoistość dialektów na tym samym terenie. Dość pośpiesznie wyłożony
przez Chadwicka pomysł, że uformowała się ona w wyniku oddziaływania języka
kreteriskiego (intensywne wpływy kultury kreteriskiej na mykeriską są faktem
niezaprzeczalnym) jest nie do obronienia. Dalej trudno na gruncie tej teorii wyjaśnić jak
to się stało, że w centrum Peloponezu, na obszarach nie uznających ,,pałacowych”
tradycji, istniał dialekt wywodzący się od dialektu achajskiego. Trudno jest też
wytłumaczyć powstanie tradycji mitycznej o Dorach.
Pozostaje ważki argument natury demograficznej. Ale i ten przy bliższym
przyjrzeniu się może stracić nieco na znaczeniu. Archeolodzy twierdzą, że Mesenia i
Lakonia w wyniku ogólnej destabilizacji właściwie się-wyludniają. Oznacza to, że
doryzacja tych obszarów następująca w wyniku przesunięć ludnos'ci w późniejszym
okresie nie napotykała trudności i nie wymagała dużej iiczby przybyszów. Co zrobić
jednak z Argolidą czy innymi terenami, które zachowały ciągłość osadniczą? Nie bardzo
zwolennicy migracji Dorów potrafią na to zastrzeżenie odpowiedzieć.
Pamiętajmy wreszcie, że przecież nie wiemy, czy już w tym momencie mamy
wyraźne grupy dialektalne, ani jak byłyby one rozłożone. Może mamy do czynienia z
przemieszczeniami rzeczywiście dużych grup, ale byłyby to przesunięcia wciągające
ludność nie tylko północno-zachodnich terenów peryferyjnych.
Zdecydowaną zasługą badaczy zwalczających historyczność doryckiej inwazji jest,
skierowanie uwagi na wewnętrzne źródła destabilizacji mykeńskiego świata. W każdym
przypadku musiały one odgrywać ważną rolę.

Sprawy dyskusyjne. Grecy wśród „Ludów Morza”

Źródła egipskie dostarczają nam nazw plemion, które określały wspólnym mianem
Ludów Morza. Ich identyfikacja, przedmiot sporów, opiera się na podobieństwie
brzmienia tych nazw z późniejszymi nazwami ludów żyjących w świecie śródziemno­
morskim. W tekstach z Tell el Amarny występują nazwy: Shardana (Sardowie?), Shekel
lub Shekelesh (Sikelowie znani nam z Sycylii? mieszkańcy Sagalassos w Azji
Mniejszej?), Danuna, Lukka .(Lykijczycy?). W dokumentach Ramzesa II mamy:
Dardana (Dardanowie, a więc Trojariczycy?), Iliunna (ludzie z Ilionu?), Kalikisha,
Masa, Mushant, Pidasa. Listy ludów rozbitych przez Merenptaha obejmują: Akaiwasha
lub Ekewesh, Lukka, Shardana, Shekelesh, Tjekker (Teukrowie z Cypru?), Tursha
lub Tersh (Tyrsenowie, a więc Etruskowie?). Analogiczne teksty Ramzesa III
zawierają nazwy: Danuna, Pulesati (Filistyni, jedyna identyfikacja pewna), Shardana,
Shekelesh, Tursha, Weshasha, Zakaray.
Spośród tych nazw ludów dwie były odnoszone do Greków: Akaiwasha (Ekewesh)
i Danuna. W przypadku pierwszej, kuszące byłoby zestawienie z Ahhijawa - Achaiwoi.
Jednak wedle źródeł egipskich lud ten praktykował obrzezanie, co od razu czyni tę
identyfikację nieprawdopodobną. Danuna próbowano zestawiać z Danaami. Jest to
oboczne w stosunku do Achaioi określenie dla Greków, poświadczone w Iliadzie.
Większość uczonych wiąże jednak Danuna z Cylicją w Azji Mniejszej lub Palestyną (tu
w grę wchodzi plemię Dana znane ze Starego Testamentu). Trzeba z góry powiedzieć,
że nie istnieją argumenty pozwalające na wybór między alternatywnymi propozycjami.
Nasza znajomość nazw ludów żyjących we wschodniej części basenu Morza Śródziem­
nego jest tak wyrywkowa, że nie da się powiedzieć, ile paralelnych propozycji można
byłoby jeszcze zgłosić, gdybyśmy mieli więcej źródeł. W tej sytuacji historycy
wykazujący większy krytycyzm odmawiają poważnego traktowania takich hipotez.

Sprawy dyskusyjne. Wojna trojańska

Kilkakrotnie już wspominaliśmy o wojnie trojańskiej, ważnym wydarzeniu mitycznych


dziejów Grecji, opowiedzianym z całym bogactwem szczegółów w Iliadzie i Odysei.
Rozliczne kwestie związane z tymi eposami, a zwłaszcza obrazem mykeńskiej 99
przeszłości w poematach, będą jeszcze przedmiotem naszych szczegółowych rozważań
w dalszym ciągu książki (zob. s. 118-125), gdy przystąpimy do przedstawienia epoki, w
której zostały napisane, tutaj zaś chcemy zatrzymać się wyłącznie na sprawie
historyczności samej wyprawy i wojny, którą podjąć mieli Achajowie przeciwko
Troi.
Historia Troi rozpoczyna się ok. 3000 r. Powstała wówczas warowna osada, która
aż do 1800 zachowuje ciągłość kulturową. Ok. 1800 powstaje Troja VI (pamiętajmy, że
archeolodzy przyjęli dla Troi zasadę numerowania warstw, najstarsza jest Troja I,
najmłodsza Troja VII C). Była to świetna osada, otoczona potężnymi murami. Liczne
szkielety koni znalezione w jego granicach wskazują na rozwiniętą hodowlę w pobliżu.
Mniej więcej ok. 1300 Troja ulega ruinie. Przyczyny jej nie są jasne. Brak śladów
pożaru, wybuchającego zazwyczaj przy zdobywaniu miasta, przy jednoczesnych
wielkich rozmiarach zniszczeń wskazywałby na trzęsienie ziemi. Są jednak uczeni,
którzy stoją na stanowisku, że była dziełem ludzi. Osadę od razu odbudowano, powstała
Troja VII A. Poziom życia obniżył się znacznie, była ona uboższa i mniejsza. Warto
podkreślić, że Troja VII A (podobnie jak i poprzednia) była właściwie warownią a nie
miastem. Jej mury, choć imponujące, zamykały niewielki obszar, w którym mógł się
zmieścić pałac, skarbce, magazyny, jakaś nieduża liczba domów. Pozostała ludność, jeśli
w ogóle była tu skupiona, co wcale nie jest pewne (przypominamy, że Mykeny nie miały
tego, co historycy średniowiecza nazwaliby podgrodziem), mogła żyć poza zasięgiem
obwarowań. Troja VII A została zniszczona przez ludzi. Obok śladów pożaru uderza
pokaźna liczba dużych glinianych zasobników (pithosów) na zboże, oliwę i wino,
wkopanych w podłogi domów. Mogą one (ale nie muszą, możemy znaleźć inne
wyjaśnienie równie prawdopodobne) świadczyć o gromadzeniu żywności w związku z
oczekiwanym oblężeniem.
Datę zniszczenia Troi VII A nie jest łatwo ustalić. Wydaje się, że nastąpiło tuż
przed 1200 r., gdyż w warstwie destrukcji znaleziono ułamki naczyń mykeńskich,
charakterystycznych dla okresu późnohelladzkiego III C (1200-1100). We wcześniej­
szych warstwach, powstałych tuż przed katastrofą, spotykamy nieco ceramiki mykeń­
skiej z okresu późnohelladzkiego III B (1300-1200). Niestety ilość ceramiki w obu
przypadkach jest niewielka, co znacznie utrudnia wnioskowanie. Część uczonych
jest zdania, że ceramika późnohelladzka III C występuje nieco później, dopiero
w Troi VII B.
Jeśli przyjmiemy datowanie upadku miasta na ok. 1200, uderza zgodność w czasie
ze zniszczeniami innych ośrodków na wybrzeżach Morza Egejskiego i upadkiem
państwa Hetytów.
Zdumiewa, że mieszkańcy Troi, ośrodka tak bogatego i o tak długiej historii, nie
próbowali nigdy wprowadzić pisma, choć w pobliżu znajdowały się ludy posługujące się
nim. Kontakty Troi z Hetytami były bardzo ograniczone, Troja wyraźnie silniej
związała się ze strefą egejską niż z wnętrzem Anatolii. Achajowie utrzymywali stosunki
handlowe z Troją, uległy one intensyfikacji w okresie po usunięciu konkurencji Krety.
Nie wiemy, co z Troi sprowadzano do Grecji, w grę wchodziły tkaniny, srebro, konie, z
których słynęły okolice i zboże z żyznych równin otaczających warownię. Mykeńskie
okręty przywoziły ceramikę, zapewne i inne wyroby rzemieślnicze.
Troja obecna jest w wielu mitach greckich. Mury jej miały być dziełem Posejdona i
Apollona. Władca miasta, Laomedon, odmówił jednak ustalonej z góry zapłaty należnej
bogom, którzy mszcząc się zesłali zarazę i morskiego potwora. Aby odwrócić
nieszczęście od miasta, za radą wyroczni, wydano na pożarcie potworowi córkę króla. W
ostatniej chwili, gdy dziewczyna miała juź stracić życie, pojawił się Herakles i uwolnił ją
w zamian za obietnicę otrzymania cudownych koni będących w posiadaniu Laomedona.
Ale ten jeszcze raz uchylił się od wypełnienia warunków umowy. Przeciwko
wiarołomnemu królowi Herakles poprowadził wyprawę i zdobył miasto. W następnym
pokoleniu władzę objął Priam. Jego syn, Aleksander, zwany też Parysem, porywając ze
Sparty Helenę, żonę Menelaosa, stał się przyczyną drugiej wyprawy przeciwko Troi
zorganizowanej przez brata skrzywdzonego małżonka, Agamemnona. Miasto zdobyto
po dziesięciu latach oblężenia, mieszkańców wybito lub wzięto do niewoli. Gwałty
popełnione przez zwycięzców w trakcie szturmu sprowadziły na nich gniew bogów.
Ścigani nim bohaterowie wrócili do domów (i to nie wszyscy) dopiero po wielu
przygodach, a Odys, jedna z ważniejszych postaci wojny, po dziesięcioletniej
tułaczce.
Wojna trojańska i powrót Odysa były przedmiotem wielu epickich poematów, do
naszych czasów dotarły tylko dwa: Iliada i Odyseja. W Iliadzie poeta opowiada nam
wydarzenia dziesiątego roku wojny. Punktem wyjścia jego opowieści jest spór między
Agamemnonem i Achillesem, w wyniku którego Achilles postanawia wycofać się z
walki. Jednak śmierć jego przyjaciela Patroklosa, zabitego przez Hektora, skłania go do
powrotu i podjęcia walki. Kulminacyjnym punktem poematu jest pojedynek między
Achillesem a Hektorem, synem Priama. Trojańczyk ginie. Poemat kończy się
pogrzebem Hektora. W Odysei znajdziemy już tylko opowieść o kresie Troi.
Starożytni badacze mitów starali się określić datę wojny trojańskiej. Propozycje
były rozmaite: 1334 (Duris z Samos), 1250 (Herodot) i 1135 (Efor). Eratostenes przyjął
datę pośrednią 1184, która zyskała sobie znaczną popularność.
Wykopaliska H. Schliemanna, który odsłonił ruiny Troi, ściślej kolejnych miast na
tym samym terenie, dostarczyły, wedle powszechnego mniemania, niepodważalnych
argumentów za wiarygodnością tradycji poetyckiej. Stanowisko to zostało już bez
dyskusji przyjęte przez archeologów następnych pokoleń, w tym także kierownika
ostatniej ekspedycji prowadzącej w Troi badania, autora licznych prac o tym mieście,
C. W. Blegena.
Wychodząc z założenia historyczności wojny, wielu uczonych szukało jej śladów w
źródłach wschodnich, przede wszystkim hetyckich, które byłyby w stanie oświetlić
podłoże konfliktu i uzupełnić szczupłe dane poematów o Trojańczykach i ich
sojusznikach. Efekty tych poszukiwań były skromne i bardzo dyskusyjne, sygnalizo­
waliśmy już tę sprawę przy okazji omawiania kwestii identyfikacji państwa Ahhijawa.
Doszukiwano się Trojariczyków wśród Ludów Morza w plemionach zwanych Dardana i
Iliunna. Kruchość argumentów i hipotetyczność całych wywodów budowanych w
całości na niepewnych podstawach (zob. s. 99) nie odstraszała i nie odstrasza części
historyków. Najwybitniejszym ich przedstawicielem jest D. L. Page, który w książce
History and the Homeric Iliad, Berkeley 1959 kreślił obraz wojny trojańskiej na tle
wielkiej polityki i konfliktów Hetytów i Egipcjan.
W nauce do lat sześćdziesiątych panowało przekonanie, że nie tylko wojna
trojańska była faktem historycznym, ale że możemy mieć w ogólnych zarysach zaufanie
do sposobu, w jaki została przedstawiona w poematach. Istotną rolę w rozważaniach
uczonych odgrywał fragment Iliady zwany ,,Katalogiem okrętów”, zawierający 101
informacje o władcach różnych ludów greckich biorących udział w wyprawie i liczbie
okrętów przez nich przyprowadzonych pod Troję. Tekst ten w ogólnych zarysach jest
zgodny z tym, co wiemy o geografii politycznej z czasów mykeriskich (podkreślić tu
jednak należy z całą mocą, że katalog jest pełen późniejszych wtrętów i przeinaczeri, w
efekcie których znalazło się w nim wiele informacji, które odnoszą się do czasów
późniejszych, jak również zwykłych nieporozumień; krytyczne podejście do jego
danych jest niezbędne).
Wedle jednej z hipotez wyprawa Parysa, w toku której doszło do porwania Heleny,
mogła być epizodem wyprawy Trojariczyków jako sprzymierzeńców Ludów Morza na
południe. Odyseusz i Menelaos, którzy wedle eposu w czasie powrotu trafili do Egiptu,
w rzeczywistości walczyli tam jako najemnicy Ramzesa III odpierającego ataki tych
Ludów. Po śmierci Agamemnona i po późniejszym usunięciu się jego syna Orestesa,
Mykeny (wedle mitów) popadły w okres wewnętrznego chaosu, co zgadzałoby się z
danymi archeologicznymi wskazującymi na zniszczenia. Podobnie tradycja zachowała
pamięć o innych, niekorzystnych zmianach. Diomedes straciwszy władzę w Tyrynsie
popłynął do Libii, syn Achillesa, Neoptolemos, z rodzinnej Tesalii udał się ku
zachodnim wybrzeżom półwyspu, do Epiru, gdzie znajdujemy groby kopułowe
budowane wedle reguł mykeriskich. Tak więc zarówno mity, jak i dane archeologiczne
zgodnie wskazują, że okres wojny trojańskiej przyniósł destabilizację wewnętrzną
Grecji. Starsza wyprawa Heraklesa mogła też w tej perspektywie nabrać waloru faktu
historycznego, można było widzieć w niej przyczynę zniszczenia Troi VI (co prawda
większość archeologów zgadzała się, że położyło jej kres trzęsienie ziemi, ale nawet
tym, którzy wychodzili z tego założenia, nie przeszkadzało to wspominać o owym
micie).
Wyniki badań archeologicznych wbrew obiegowym sądom nie pasują jednak do
wersji mitycznej. Bogata i okazała Troja VI nie mogła być uznana za Troję Priama, gdyż
brak było śladów pożaru, o którym wspominał poeta. Uznano ponadto, że data upadku
Troi VI byłaby za wczesna dla wojny trojańskiej. Najchętniej przyjmowano za podstawę
datę Eratostenesa, tj. 1184, różnica między propozycjami większości archeologów,
oscylujących wokół 1200 a 1184, była tak niewielka, że można było jej nie brać pod
uwagę. Jednak przyjęcie, że Troją homerową jest Troja VII A, ciągle sprawiało istotne
kłopoty. Jak wiemy, była ona wyraźnie biedna; potęgę i blask opiewane w Iliadzie
można było przypisać poetyckiej przesadzie, ale nieuchronnie rodziło się pytanie, czy
warto było organizować ogólnogrecką ekspedycję po to, by łupić tak biedne miasto.
Najwięcej kłopotów stwarzało określenie daty. Ok. 1200 cały świat egejski przeżywa
silne perturbacje i zniszczenia. Brak stabilizacji był tak znaczny, że trudno sobie
wyobrazić, aby Grecy zdecydowali się na wielką, odległą wyprawę, w której wziąłby
udział kwiat achajskiej arystokracji. Wedle mitów niepokoje w świecie greckim
rozpoczęły się na dobre dwie generacje po wojnie. C. W. Blegen, chcąc uzgodnić dane z
mitów i archeologii, omijając trudności, gotów był przesunąć datę zniszczenia Troi VII
A na 1260 (właśnie o dwie generacje wcześniej!). Wywołało to jednak protesty ze strony
innych archeologów (ale nie wszystkich, jego tezy, z małymi korektami, przyjął
Desborough), gdyż stoi to w sprzeczności z danymi ceramiki. Inne wyjście stanowi
przyjęcie hipotezy, że Troją homerową jest Troja VI, ale ijtiewielu specjalistów
gotowych było ją akceptować (brak śladów pożaru stanowił w ich oczach poważny
102
argument za jej odrzuceniem). Można wreszcie rezygnować z respektowania danych
mitycznych jako obowiązujących.
Tutaj wkraczamy w inną dyskusję mającą za przedmiot pytanie, w jakim stopniu
należy mieć zaufanie do opowies'ci mitycznych o wojnie trojańskiej? Protesty przeciwko
nadmiernemu poleganiu na Homerze pojawiały się sporadycznie od dawna, ale
pierwszy, poważniejszy głos współczesnego badacza należy do M. I. Finleya, który
wystąpił przeciwko temu, co nabrało charakteru opinio communis historyków i
archeologów. W 1964 r. ukazał się w , Journal of Hellenie Studies” jego artykuł The
Trojan War oraz odpowiedzi polemiczne J. Caskeya (archeologa), C. S. Kirka
(specjalisty od mitów) i D. L. Page’a (wspomnianego już wyżej filologa, konsekwent­
nego zwolennika historycznos'ci wojny).
Punktem wyjścia ataku Finleya było stwierdzenie, że archeolodzy udowodnili
zniszczenie Troi, natomiast nie są w stanie powiedzieć, kto za nie ponosi odpowie­
dzialność. Jeśli przyjmujemy datę ok. 1200, musimy się liczyć z ewentualnością, iż
agresorem było jakieś plemię spośród Ludów Morza. Takie rozwiązanie, wedle niego,
odpowiadałoby lepiej ogólnej sytuacji w basenie Morza Egejskiego. Przypisanie tego
faktu Grekom wynika z głęboko w nas tkwiącego przekonania o wiarygodności tradycji
epickiej, a nie z zabytków archeologicznych, które niczego tu nie sugerują. Tymczasem
ta niedyskutowana przesłanka jest, zdaniem Finleya, bardzo słaba.
Niestety nie jesteśmy w stanie sprawdzić obrazu wojny w Iliadzie, gdyż nie mamy
poza nią innych źródeł, z którymi można by go porównać. Podobne zabiegi natomiast
jesteśmy w stanie przeprowadzić na dziełach literackich o analogicznym do Iliady typie
(tj. eposie wyrosłym z literatury ustnej). Wyniki takich rozważań pomogą nam ocenić
stopień historyczności przekazu Homera. W grę wchodzą utwory: Pieśń o Rolandzie,
Pieśń o Nibelungach i cykl południowoslowiański poświęcony bohaterom bitwy na
Kosowym Polu. We wszystkich trzech przypadkach dzieła te opisują zdarzenia dobrze
nam znane. Konfrontacja obrazu literackiego z rzeczywistością historyczną, taką jaką
nam przedstawiają inne źródła, wskazuje, że zdarzenia i bohaterowie podlegają bardzo
daleko idącym deformacjom. W Pieśni o Rolandzie drugorzędny epizod, który wydarzył
się w czasie powrotu Karola Wielkiego z wyprawy przeciwko muzułmańskiej
Hiszpanii, urasta do rzędu wielkiej bitwy między głównymi silami obu stron (Arabów
miało być 400 000). Główny bohater cyklu południowosłowiariskiego Marko Kraljević
nie brał w ogóle udziału w bitwie na Kosowym Polu i akceptował bez oporów tureckie
panowanie i przed nią i po niej. Vuk Branković, niesłusznie kreowany na czarny
charakter i zdrajcę, odegrał w wydarzeniach zupełnie inną rolę. Pieśń o Nibelungach
deformuje rzeczywistość historyczną późnej starożytności tak, że trudno ją identy­
fikować.
Jeśli poezja epicka wyrosła z poezji ustnej tak dalece zniekształca fakty, lepiej nie
opierać się na dostarczanych przez nią danych. W przypadku Troi rozsądniej, zdaniem
Finleya, jest przypisać zniszczenia najeźdźcom z północy (tak jak się im przypisuje inne
zniszczenia w Azji Mniejszej). Achajowie mogli brać udział w ich wyprawie. ,,Katalog
okrętów” ma tak wielką liczbę błędów, że lepiej się nim nie posługiwać. Dodajmy od
siebie, że na pewno przesadne jest powtarzane przez wielu badaczy twierdzenie, iż
podstawą jego byłby mykeriski dokument. Słowo,,dokument” jest tu nietrafne, tradycja
ustna, taka, jaka była rozwinięta w Grecji, nie jest w stanie przechowywać ,,dokumen-
103
tów”. Nawet gdybyśmy przyjęli, że doszło do wspólnej wyprawy, która z grubsza
przypominała wyprawę opisaną w Iliadzie> nie istniały warunki umożliwiające
zachowanie takiego wykazu.
Oponenci byli zdania, że analogie między Pieśnią o Rolandzie^ Pieśnią o
Nibelungach, epiką południowosłowianską a poezją epicką Greków nie są w pełni
trafne, a rozumowania Finleya nie brały pod uwagę w dostatecznym stopniu specyfiki
utworów. Ponadto, jeśli odrzucimy sam fakt istnienia wojny trojańskiej, trudno nam
będzie wyjaśpić, jak mogła powstać tradycja jej dotycząca (jest to argument najpoważ­
niejszy, nawet Finley w jakimś stopniu musial go uwzględnić, przewidując ewentualny
udział Greków w wyprawie Ludów Morza). Nie negowano prawdopodobieństwa
ogromnych deformacji, ale uważano za niezbędne zachowanie zaufania do historycz-
nośći samego faktu. Na zastrzeżenia Finleya, że nie można sobie wyobrazić wielkiej
wyprawy w okresie niepokojów w świecie mykeńskim, uczeni odpowiadali, iż nie
znamy chronologii tych wydarzeń. Nie jesteśmy więc pewni, że między jedną fazą a
drugą nie było przerw, w czasie których wyprawa byłaby możliwa. Podobnie nie
możemy z góry założyć, że wojna trojańska nie rozegrała się dosłownie na kilka lat przed
inwazją. W tym punkcie opozycja miała najsłabsze argumenty. Wszak, jak widzieliśmy,
większość uczonych zgadza się, że niepokoje u kresu epoki mykeńskiej miały także (jeśli
nie wyłącznie) wewnętrzny charakter. Nie wyrusza się z kraju na daleką wy^awę z
całym wojskiem, gdy w kraju panuje napięcie.
Poglądy Finleya w całości zostały przyjęte jedynie przez niewielką grupę uczonych
(w tym wybitnego archeologa i historyka czasów ,,ciemnych” Ch. G. Starra oraz J. T.
Hookera, o których krytycyzmie była już mowa). Wywołały jednak przełom w
badaniach, wyrażający się w zwiększonej ostrożności w posługiwaniu się tekstem
eposów. Coraz częściej powtarza się przekonanie, że wyprawa Achajów przeciwko Troi
odbyła się, ale nie jesteśmy w stanie niczego powiedzieć, ani o jej dacie, ani o
przebiegu.

D. Cyklady

Osobno wypada wspomnieć dzieje archipelagu Cyklad. Choć łączyły je bliskie stosunki
tak z Grecją, jak i z Krętą, rozwinęły one oryginalną kulturę, zwłaszcza we
wcześniejszych okresach epoki brązu. Nazywamy ją tradycyjnie kulturą cykladzką,
obejmuje jednak i wyspy nie należące do Cyklad.
Odtworzenie historii wysp jest rzeczą trudną, gdyż prace archeologiczne na ich
terenie są zdecydowanie zacofane w porównaniu z lądem stałym. Tylko trzy wsie zostały
dobrze przebadane: Filakopi na Melos, Chalandriani na Syros i Thera na wyspie o tej
samej nazwie, podjęto ponadto w niedawnych czasach prace w Agia Irini na Keos. W tej
sytuacji należy się liczyć, że przyszłe odkrycia mogą w sposób istotny zmienić naszą
wiedzę o kulturze cykladzkiej.
Nie wiemy, od kiedy rozpoczyna się osadnictwo na wyspach. W świetle naszego
aktualnego stanu wiedzy, wydaje się, że sięga ono czasów ostatniej fazy neolitu. Własna
kultura Cyklad, czy nawet własne kultury ze względu na warianty lokalne, powstają nie
104 wcześniej niż w połowie III tysiąclecia. Warunki życia na wielu wyspach były dogodne,
część z nich ma dobrą do uprawy ziemię, w geograficznym wstępie sygnalizowaliśmy już
występowanie rud metali. Paros i Naksos mają piękne marmury, które eksploatowano
od czasów najdawniejszych. Na Naksos znajduje się również szmergiel stosowany przy
obróbce kamienia. O bogactwie Melos, obsydianie, wspominaliśmy w rozdziale
poświęconym dziejom paleolitu i neolitu.
Wyspiarze utrzymywali żywe stosunki zarówno z Azją Mniejszą, jak i z Grecją,
wymieniali tam produkowane przez siebie przedmioty na żywność. Zachowali przy tym
znaczną odporność na obce wpływy. Wyspy, choć położone na najbardziej uczęszcza­
nym morskim szlaku, nie lękały się obcych najazdów, najpoważniejsze niebezpieczeńs­
two stanowiły dla nich trzęsienia ziemi, częste w tym regionie.

Bibliografia

Przedstawiając obraz Grecji mykeńskiej kierowalis'my się przede wszystkim pracami: J. T. Hooker,
Mycenaean Greece, London 1976, E. Vermeule, Greece in the Bronze Age, 2.wyd., Chicago 1972. Wiele też
zaczerpnęliśmy z dzieła M. I. Finleya, Early Greece, The Bronze and the Archaic Age, London 1970,
będącego dobrą, zwięzłą syntezą, napisaną inteligentnie z pozycji historyka obdarzonego wielkim kryty­
cyzmem. 3
Tabliczki pisma linearnego B mają już ogromną literaturę, najczęściej koncentrującą się na kwestiach
bardzo szczegółowych. Podstawowa praca: M. Ventris, J. Chadwick, Documents in Mycenaean Greek, 2 wyd.,
Cambridge 1973 (wybór ważniejszych tekstów z obszernym komentarzem). O okolicznościach odćyfrowania
pisma pisze J. Chadwick w pracy przełożonej na język polski: Odcyfrowame pisma linearnego B, Warszawa
1964. Korzystaliśmy w poważnym stopniu z ostrożnej i krytycznej pracy G. F. Polakowej, Socyalno-
politiczeskaja strukturapiłosskogo obszczestwa, Moskwa 1978. Publikacja tabliczek z Pylos: E. L. Bennett (jr.),
J.-P. Olivier, The Pylos Tablets in Transcription, Roma 1973.
Kwestia charakteru politycznej organizacji świata mykeńskiego została omówiona przez C. G.
Thomasa, A Mycenaean Hegemony? A Reconstruction, „Journal of Hellenie Studies”, 90 (1970), s. 184-192.
Przyjęliśmy jego konkluzje w paragrafie dyskutującym tę kwestię.
O stosunkach między Achajami i Hetytami pisali ostatnio: J. D. Muhly, Hittites and Achaeans.
Ahhijawa redomitus, „Historia” 23 (1974), s. 129-145; H. G. Giiterbock, The Hittites and the Aegean World
I. The Ahhiyazua Problem Reconsidered oraz M. J. Mellink, The Hittites and the Aegean World II.
Archaeological Comments on Ahhiyazua - Achaians in Western Anatolia, oba artykuły w „American Journal
of Archaeology” 87 (1983), s. 133-141.
Grecy a Ludy Morza stanowią przedmiot części pracy N. K. Sandersa, The Sea Peoples. Warriors of the
Ancient Mediterranean, London 1978. Grzeszy ona małym krytycyzmem i skłonnością do nadawania Ludom
Morza przesadnego znaczenia. Bliższy naszym poglądom jest zbiór studiów The Sea Peoples, ed. R. A.
Crossland, London 1978.
Przedstawiając tu dyskusję na temat inwazji doryckiej, szliśmy za pracą Hookera. Znajduje się w niej
użyteczne zestawienie tłumaczeń tekstów wspominających o najeździe Dorów. Mogliśmy także wykorzystać
teksty referatów międzynarodowego kolokwium Dori e mondo egeo. Itermini della ąuęstione dorica, Roma (w
druku).
Wieki Ciemne

Okres rozpoczynający się po serii zniszczeń historycy nazywają najczęściej mianem


Ciemnej Epoki lub Wieków Ciemnych. Trwał on od ok. 1100 (czy 1150) do ok. 750, gdy
s'wiat grecki przeżywać będzie zasadnicze przemiany we wszystkich dziedzinach życia.
Przymiotnik „ciemny” uzasadniany bywa dwojako. Zasób posiadanych przez nas
źródeł jest zdecydowanie skromniejszy w porównaniu z okresem wcześniejszym i
późniejszym. To, że większość zabytków pochodzi z grobów, dodatkowo ogranicza
nasze horyzonty, gdyż rekonstrukcja życia jakiegoś społeczeństwa wyłącznie na
podstawie materiału tego typu jest zawsze jednostronna. Brak nam źródeł pisanych.
Prawdopodobnie wraz ze zniknięciem pałaców i pismo przestało istnieć. Nie da się
jednak wykluczyć, iż przetrwało czas pewien, a następnie zostało wyparte przez alfabet,
nam zaś brak zabytków. (Do ostrożności w formułowaniu sądów skłania przypadek
Cypru, gdzie pismo sylabiczne było w użyciu do V w.). Wieki Ciemne są „ciemne” pod
innym jeszcze względem. Pierwsza ich faza jest okresem wyraźnego załamania. Świat
grecki ulega wyludnieniu i zubożeniu. Wedle obliczeń dokonanych na początku lat
siedemdziesiątych (przedstawia je A. M. Snodgrass w swym fundamentalnym dziele o
Ciemnych Wiekach) znano ok. 320 punktów osadniczych z XIII w., 130 z XII w., 40 z
XI w. Nic nie wskazuje na to, by wykopaliska ostatniego dziesięciolecia proporcje te
zmieniły. Niektóre tereny, takie jak Mesenia, Lakonia i znaczna część wysp, wydają się
w ogóle pozbawione ludności; wrażenie to jest na pewno przesadne, ale spadek
zaludnienia musiał być poważny. Załamanie demograficzne miało zapewne różne
przyczyny: wojny, konflikty społeczne, wzrost rozbojów z powodu ogólnej destabili­
zacji, głody i epidemie towarzyszące poprzednim zjawiskom. Mało jest natomiast
prawdopodobne, aby to wyludnienie miało być spowodowane masową emigracją.
Sytuacja ulega powolnemu polepszeniu w ciągu X i IX w. Dopiero jednak wiek VIII
przyniesie prawdziwą eksplozję osadniczą.
Badaczy tej epoki uderza brak śladów zniszczeń na stanowiskach archeologicznych.
Nie oznacza to oczywiście, że nie było wojen, natomiast można sądzić, że przyjmowały
taką postać, która nie powodowała poważniejszych szkód (przede wszystkim pożarów)
dających się wykryć w trakcie wykopalisk.
Obserwujemy zanik bardziej okazałej architektury kamiennej (wyjątek stanowi
jedynie Jolkos w Tesalii oraz Naksos). Liczba przedmiotów metalowych znajdowanych
w grobach jest mniejsza niż w okresie pierwszych trzech wieków drugiego tysiąclecia,
106 które, jak pamiętamy, były okresem cofnięcia w rozwoju i ubóstwa.
Nie należy jednak sądzić, że cały okres Ciemnych Wieków charakteryzowało
załamanie i stagnacja. W X i IX w. dadzą się uchwycić narastające zmiany, których
kulminacja nastąpi w pierwszej połowie wieku ósmego. Widać je zwłaszcza w dziedzinie
ceramiki. Pojawiają się zupełnie nowe typy naczyń i nowy sposób ich dekorowania.
Zwraca uwagę znaczna jednolitość kulturowa (choć istnieją warianty lokalne), ważna
dla dalszych dziejów greckiej cywilizacji.
Wieki Ciemne dzielimy na trzy podokresy, wedle trzech dających się wyróżnić
typów dekoracji ceramiki: protogeometryczny (do ok. 1000), geometryczny (wiek X i
IX) oraz geometryczny dojrzały czyli dipyloński (pierwsza połowa VIII w.). Jak zwykle
w przypadku periodyzacji opartej wyłącznie na typach dekoracji naczyń, przydatność jej
jest ograniczona. Rytm tych przemian nie musi być zbieżny z rytmem przemian w
innych dziedzinach kultury materialnej, w stosunkach społecznych lub kulturze
duchowej. Niestety nie mamy dostatecznej liczby innych źródeł, musimy więc
posługiwać się taką periodyzacją, która w każdym przypadku ułatwia badania, nawet
jeśli jest daleka od doskonalosći.
Wiodącym ośrodkiem (ale nie jedynym!) Wieków Ciemnych była Attyka, która już
w okresie mykeriskim była wyraźnie zaawansowana w rozwoju. Na ateńskiej akropolis
znajdował się wówczas pałac, mamy ślady licznych osad rozsianych na terenie Attyki.
Wedle tradycji kraina ta nie została dotknięta przez najazd Dorów, przeciwnie miała
dostarczyć schronienia uciekinierom z innych obszarów. Nawet jeśli odniesiemy się do

35. Broń i ozdoby pochodzące z grobów z ceramiką protogeometryczną


a) miecz; b) topór; c) okucie umieszczane pośrodku tarczy, wzmacniające ją i ułatwiające ześlizgiwanie się pocisków; d) ostrze włóczni;
e)fibula; f) bransoleta; g-h-i) szpile; I) naczynie; m-n) fibule. Przedmioty b, d, e, h, i, zostały wykonane z żelaza (jednak kulka w szpilach
h, i jest brązowa). Z Aten pochodzą przedmioty oznaczone literami: a, b, c, d, h, i, I, m, n; przedmioty e, f, g, znaleziono na północnym
Peloponezie 107
tej wiadomości sceptycznie, pewne jest, że Attyka nie przeżyła poważnych zniszczeń i
utrzymała ciągłość osadnictwa. Dla badaczy Wieków Ciemnych szczególnie cenny jest
materiał archeologiczny wydobyty z cmentarzysk znajdujących się na obszarze
późniejszej ateńskiej dzielnicy Garncarzy (Keramejkos), starannie przebadany i
dostarczający długiej serii zabytków; umożliwiają one dokonanie klasyfikacji i ustalenie
zasad datowania. Obserwacja znalezionych tu naczyń z malowaną dekoracją wskazuje,
że gdzieś w połowie XI w. wykształcono tu nowy styl, protogeometryczny (zob. il. 54),
przetwarzający w genialny sposób dorobek garncarzy poprzedniego okresu.
Styl protogeometryczny w ceramice kształtuje się niezależnie i zapewne mniej
więcej w tym samym czasie w drugim ważnym obszarze tych czasów - w Argolidzie.
Istotne miejsce w Wiekach Ciemnych zajmowała Kreta, której życie jest nam znane
względnie lepiej niż życie innych obszarów, dzięki odkryciu śladów wsi w górach,
powstałych u kresu czasów mykeńskich i opuszczonych wówczas, gdy sytuacja na tyle
się ustabilizowała, aby można było mieszkać na równinach. Kreta miała przypuszczalnie
gęstsze zaludnienie niż inne obszary; dziedzictwo kultury II tysiąclecia było tu jeszcze
żywe, a bliskość Cypru i Wschodu ułatwiała kontakty.
Jednym z najważniejszych faktów Okresu Ciemnego jest kolonizacja zachodnich
wybrzeży Azji Mniejszej, często zwana migracją joriską (niezbyt poprawnie, gdyż ruch
ten objął i inne obszary poza małoazjatycką Jonią). Rozpoczyna się ona ok. roku 1000; w
niektórych punktach wybrzeża (np. w Milecie) jeszcze wcześniej. Wydaje się, że nie
istnieje ciągłość między osadnictwem okresu mykeriskiego na tym obszarze a osadnic­
twem późniejszym; badania archeologiczne wskazują na istnienie wyraźnej przerwy.
Podobnie rzeczy się mają na terenie większości wysp.
Wedle tradycji greckiej migracja ta wyruszyła z Aten, na jej czele stanąć mieli
członkowie królewskiego rodu. Umieszczano ją w pokoleniu po wojnie trojańskiej.
Wątpić należy, czy Ateny odegrały taką rolę, jaką im przypisują mity. Sceptycyzm ten
nie oznacza, byśmy mieli negować ich udział w tym ruchu, widzieliśmy już, jak ważne
miejsce zajmują one wśród ośrodków Ciemnych Wieków. Byłoby jednak przesadą
twierdzić, że ludność innych obszarów w wyprawach nie uczestniczyła. Prawdopodob­
nie grupy biorące w nich udział nie były zbyt liczne.
Nie wiemy, kiedy Dorowie opanowali południowo-zachodnie wybrzeża Azji
Mniejszej i leżące w ich pobliżu wyspy. Musiało to nastąpić w okresie Ciemnych
Wieków. Podobnie nie jest możliwe ustalenie czasu eolskiej .kolonizacji wybrzeży
północno-zachodnich. Pokrewieństwa dialektalne wskazują, że brali w niej udział
mieszkańcy Tesalii i Beocji, nic ponadto nie da się powiedzie.
Kolonizacja wybrzeży Azji Mniejszej miała istotne znaczenie dla dalszych kolei
greckiej cywilizacji. W jej wyniku Morze Egejskie stało się morzem greckim, powstały
nowe ośrodki, które w przyszłości szybko się rozwiną.
Ciemne Wieki przyniosły drastyczne ograniczenia kontaktów Greków ze światem
zewnętrznym. Zmiany w tym zakresie następowały powoli, były stopniowe i lokalne.
Liczba przedmiotów ze złota, brązu, kości słoniowej, bursztynu wśród zabytków z IX
w. wyczuwalnie wzrosła (natomiast, rzecz ciekawa, właściwych importów, to jest
przedmiotów wykonanych poza Grecją, jest bardzo mało). Sporadycznie pojawia się
ceramika grecka na obszarach Wschodu. W Al-Mina w Syrii Grecy są na pewno ok. 800
r., bardzo możliwe, że i wcześniej. Intensywne kontakty zostaną nawiązane dopiero po
750 r. Kontakty (oczywiście mamy na myśli kontakty częste, a nie sporadyczne, gdyż te
musiały być zawsze) z Italią zostały podjęte co najmniej ok. 800 r. Świadczą o tym wyniki
nowych badań archeologicznych, które wykazały niesłuszność starych hipotez odsuwa­
jących ku połowie VIII w. koniec przerwy w stosunkach między Grecją a s'wiatem
zachodnim.
Charakter naszych źródeł odnoszących się do Ciemnych Wieków uniemożliwia
nam włas'ciwie wszelkie rozumowania na temat struktur społecznych i instytucji
politycznych. To, co jesteśmy w stanie powiedzieć w tej materii, wynika z obrazu
wieków następnych, gdyż pewne urządzenia istniejące w wieku VIII czy w następnych
mogą (i muszą!) być przenoszone w przeszłość. Wrócimy więc do tej problematyki, gdy
przedstawiać będziemy Czytelnikom wiedzę o stosunkach społecznych i ustroju
politycznym czasów archaicznych. To samo właściwie da się powiedzieć o wierze­
niach.

Początki żelaza w Grecji

Koniec świata mykeńskiego jest powszechnie i to od dawna uważany za koniec epoki


brązu. Nie jest to pogląd w pełni słuszny. Sporadycznie przedmioty z żelaza
występowały już wcześniej. W powszechne użycie wejdzie ono znacznie później, w
VIII-VII w. (a na niektórych obszarach jeszcze później).
Wprowadzenie żelaza było procesem długim i skomplikowanym. Jeden z wybit­
nych badaczy Ciemnych Wieków, wspominany już A. M. Snodgrass, wprowadził do
badań nad tym procesem pojęcie working iron (dosłownie: ,,żelazo robocze”, czyli
żelazo w jego właściwej funkcji technologicznej), które ułatwia orientację w zachodzą­
cych zmianach. O working iron możemy mówić wtedy, gdy metal ten będzie używany do
produkcji przedmiotów tnących czy przeznaczonych do kłucia, a więc takich, w których
jest on ze względu na swe właściwości lepszy od brązu. Proces upowszechniania się
żelaza możemy, posługując się tym kryterium, podzielić na trzy fazy:
1. Przedmioty żelazne przestają być absolutną rzadkością, ale użycie nowego
metalu nie jest jeszcze zgodne z jego właściwościami. Wyrabia się z niego ozdoby i
przedmioty pełniące nade wszystko funkcje prestiżowe. Tak na przykład znajdujemy
sztylety żelazne, ale jest to broń paradna, służąca za wyznacznik bogactwa, wkładana do
grobu właśnie w tym charakterze (znamy dobrze z wyposażenia grobów i to różnych
epok takie luksusowe egzemplarze broni, którą nikt nigdy nie mógłby walczyć).
2. Working iron jest już obecne, ale dla produkcji tych samych przedmiotów
rzemieślnicy częściej posługują się brązem.
3. Żelazo zaczyna być częściej używane niż brąz, nie wypierając go jednak z
produkcji tych przedmiotów, dla których obiektywnie byłoby lepszym surowcem.
Dopiero usunięcie całkowite brązu jako konkurenta dla żelaza oznacza nastanie
tego, co moglibyśmy nazwać epoką żelaza. Poprzednie stadia należy określić jako okres
chalkosyderyczny (termin wprowadzony przez polskiego etnografa G. Przeworskiego
dla historii Azji Mniejszej). W Grecji rozpoczyna się on ok. 1050 a kończy ok. 700.
Powolność tego procesu wynika z trudności, jakie nastręczała produkcja żelaza o
odpowiednich właściwościach. Surówka uzyskiwana po wytopie tworzyła gąbczastą
masę do niczego w tym stanie nieprzydatną, którą należało poddać dalszym zabiegom.
Miały one na celu przede wszystkim powiększenie zawartości węgla w masie od ok. 109
0,2% do 0,9%. Nastręczało to wielkie trudnos'ci przy przedmiotach nieco grubszych (jak
na przykład siekiery), a i przy klingach nie zawsze się udawało. Uzyskanie wysokich
temperatur niezbędnych do wytopu też nie było rzeczą prostą. Bardzo długo sztylety,
ostrza miecza żelazne były gorsze od analogicznych wykonanych z brązu. Nie umiano
też odlewać żelaza (technikę tę opanowano bardzo późno), wiele zaś przedmiotów nie
mogło być wykonanych przez kucie (na przykład tulejki do ostrzy włóczni winny być
odlewane, dlatego długo posługiwano się ostrzami brązowymi, choć teoretycznie
żelazne byłyby lepsze).
Opanowanie techniki wytwarzania przedmiotów żelaznych było wynikiem długo­
trwałych eksperymentów. Podejmowano je w ośrodkach wytwarzających miedź i brąz
(pamiętajmy, że w dwóch największych centrach metalurgicznych wschodniej części
basenu Morza Śródziemnego: na Cyprze i w Armenii rudy miedzi występują razem z
rudami żelaza łatwymi w eksploatacji).
Rodzi się pytanie, co mogło skłonić rzemieślników do przestawienia się z miedzi i
brązu na żelazo, jeśli nie było ono technicznie lepsze. Snodgrass, a za nim i inni, zwracają
uwagę na względną szybkość, z jaką dokonało się to w Grecji i sądzą, że u podstaw tego
procesu leżały trudności w zdobyciu odpowiedniej ilości miedzi i cyny wobec
drastycznego ograniczenia kontaktów ze światem zewnętrznym. Żelazo miało tę
wyższość nad swymi konkurentami, że występowało w wielu miejscach Grecji. Zatem
nie zalety technologiczne, ale względy ekonomiczne zadecydowały o tak ważkiej dla
przyszłości tego obszaru innowacji.
Dość długo toczyła się dyskusja na temat miejsca, z którym należy wiązać początki
metalurgii żelaza już na ,,przemysłową”, a nie eksperymentalną skalę. Starsi badacze
byli przekonani, że nastąpiło to w regionach naddunajskich i do Grecji tę umiejętność
przynieśli Dorowie. Posiadanie broni żelaznej, skuteczniejszej od brązowej, miało
zapewnić ,, prymitywnym” Dorom wyższość nad ,, kulturalnymi” Achajami. Z całą
mocą należy podkreślić, że obraz ten jest obecnie odrzucany bez wahania przez
specjalistów. Abstrahując już od tego, czy broń z żelaza jest lepsza od broni brązowej,
nic nie wskazuje, aby umiejętność wytopu nowego metalu miała przyjść z północnych
obszarów Półwyspu Bałkańskiego i aby posiedli ją Dorowie.
Archeolodzy są dziś zgodni szukać ośrodków, w których została dokonana ta
epokowa innowacja, na wschodzie, na obszarach północno-wschodnich Azji Mniejszej i
Cyprze. Wśród specjalistów przez pewien czas dominowało przekonanie o istnieniu
hetyckiego monopolu na ten metal, który by został obalony dopiero wtedy, gdy upadło
imperium hetyckie. Powstałyby wówczas dogodne warunki do upowszechnienia się
nowej techniki. Teza ta niedługi miała żywot. Wielkie znaczenie północno-wschodnich
krain Azji Mniejszej w dziedzinie metalurgii jest poza dyskusją (podstawą tej pozycji
były bogate złoża, łatwe do eksploatacji i długa tradycja rzemieślnicza), nie należy
jednak sądzić, abyśmy mieli do czynienia z utrzymywanym przez hetyckie państwo
ścisłym monopolem. Wątpliwe jest czy Hetyci już wówczas posługiwali się powszechnie
tym metalem. Autorzy tej teorii (podobnie jak ich poprzednicy) ulegali fałszywemu
przekonaniu, że podjęcie produkcji żelaza od razu winno uświadomić ludziom jego
wielkie zalety. Postęp w metalurgii jest jednak wolniejszy i bardziej skomplikowany.

110
Bibliografia

podstawowa praca dla okresu Wieków Ciemnych: A. M. Snodgrass, The Dark Ages of Greece. An
Archaeological Surwey of the Eleventh to the Eighth Centuries B. C., Edinburgh 1971 była (wraz z innymi,
mniejszymi już studiami tegoż autora) przewodnikiem dla nas w tym rozdziale podręcznika. Jest to
niezmiernie solidne i krytyczne zestawienie wiedzy o epoce. Użyteczne są także rozdziały starszej książki
Ch. G. Starra, The Origins of Greek Cwilisation (1100-650 B. C.), New York 1961.
Problematyka upowszechniania się żelaza jest szeroko uwzględniona przez Snodgrassa. Poświęcił on jej
osobne studium Iron and Early Metallurgy in Mediterranean w pracy zbiorowej (notabene świetnej i godnej
polecenia) The Corning of the Age of Iron, ed. Th. A. Wertime i J. D. Muhly, New Haven 1980 s.
335-374.
Inteligentne omówienie nowszych prac o Okresie Ciemnym: A. Schnapp, Les „siecles obscurs” de la
Grece, „Annales. Economies. Societes. Civilisations” 29 (1974), s. 1464-1474.
CZĘŚĆ DRUGA

Grecja archaiczna
Uwagi wstępne

Wiek VIII przynosi zasadnicze przekształcenia we wszystkich dziedzinach życia. Po


długim okresie powolnej ewolucji zmiany następują szybko, prowadząc do powstania
zupełnie nowej cywilizacji.
Najważniejsze nowe elementy sytuacji to upowszechnienie się pisma alfabetycz­
nego, powstanie literatury pisanej, nowy typ organizacji politycznej, który Grecy
nazywali polis i początek Wielkiej Kolonizacji. Powrót do techniki zapisu w życiu
społeczeństw sygnalizuje osiągnięcie pewnego szczebla rozwoju, na którym staje się ona
niezbędna. Literatura jest nie tylko odbiciem mentalności tych czasów, ale i potężnym
instrumentem ją kształtującym. Procesy kolonizacyjne w sposób istotny ważą na
stosunkach gospodarczych i społecznych świata greckiego, prawie nie ma dziedziny,
która by nie uległa zmianom. Polis wreszcie zadecyduje o charakterze antycznej
cywilizacji. W perspektywie długich dziejów starożytności, jeśli będziemy brać pod
uwagę daleko sięgające skutki kulturowe, uznać musimy jej pojawienie się za fakt o
największej wadze.
Określenie zarówno początków, jak i kresu epoki archaicznej nie jest sprawą łatwą
ani jednoznaczną. Nasza wiedza o społecznościach greckich wieku VIII jest, niestety,
bardzo niedoskonała i wobec tego odpowiedź na pytanie, czy zasadniczą cezurę trzeba
położyć na początku wieku VIII czy w jego środku, ma wyłącznie hipotetyczny
charakter. Nie wiemy dokładnie, kiedy narodził się grecki alfabet, kiedy została
stworzona Iliada^ ani jak głęboko w przeszłość sięgają początki polis. Założenie
pierwszych kolonii w połowie wieku VIII skłania nas w każdym razie do nieprzesuwania
granicy na czasy późniejsze.
Trudności z określeniem końca epoki archaicznej mają nieco inne powody. Typ
społecznej organizacji i kultura uformowana w czasach archaicznych nie dobiegają kresu
w sposób jasny, ostro zarysowany. W różnych polis przypada to w różnym czasie,
istnieją podobnie znaczne odchylenia w rozmaitych dziedzinach życia. Więcej, w tych
samych dziedzinach współistnieją przez czas pewien elementy cywilizacji archaicznej i
klasycznej. Tak twórczość Pindara (zmarł ok. 438) i Bakchylidesa (zmarl ok. 450) sięga
aż do czasów, które przywykliśmy nazywać ,,klasycznymi”, a jednak ich miejsce w
literaturze archaicznej jest poza dyskusją. Dzieła Ajschylosa mieszczą się w obu
epokach.
Świadomi tych obiektywnych trudności, zdecydowaliśmy się położyć cezurę na
114 końcu lat sześćdziesiątych wieku V. W naszym przekonaniu, zmiany wywołane wojnami
grecko-perskimi, ustanowienie ateńskiej hegemonii w świecie egejskim, ukształtowa­
nie się dojrzalej formy demokracji w Atenach, stwarzają zasadniczo nową sytuację w
życiu politycznym. Odpowiada jej nowa kultura rodząca się w odmiennych warunkach.
Jasne wyłożenie dziejów okresu archaicznego nie jest zadaniem łatwym. Poszcze­
gólne dziedziny życia i wydarzenia warunkują się wzajemnie, wypreparowanie spraw,
zabieg niezbędny z podręcznikowego punktu widzenia, może zaciemniać obraz tych
powiązań. Czytelnik zechce pamiętać o tym niebezpieczeństwie i uważnie śledzić te
elementy wykładu, których zadaniem będzie związanie wszystkich informacji i hipotez
w logiczną całos'ć. Podstawową jednak przyczyną naszych trudności jest stan źródeł. Jest
ich już wiele (bez porównania więcej niż dla poprzednich epok), stąd możemy się podjąć
wyjaśnienia wielu problemów, które dla II tysiąclecia zostawialis'my w ogóle nietknięte.
Jednak mamy za mało godnych zaufania informacji, aby zmniejszyć wydatnie stopień
hipotetycznos'ci wykładu. Masa dyskusji i wątpliwości nie ułatwia nam sprawy. Na
koniec pamiętać wypada, że mentalnos'ć archaiczna jest dla naszej własnej o wiele
odleglejsza niż mentalnos'ć epoki klasycznej czy hellenistycznej. Mamy do czynienia ze
światem ludzi o innej strukturze myślenia. Będziemy o tym aż nazbyt często
przypominać.

Powstanie alfabetu greckiego

Brak nam solidniejszych podstaw, aby móc powiedzieć, kiedy i gdzie Grecy dokonali
adaptacji alfabetu semickiego do własnych potrzeb. Według tradycji przekazanej nam
przez historyka greckiego Herodota pismo pochodziło z Fenicji, a przeniesienie go na
grunt grecki nastąpiło w Beocji. Pierwsza informacja jest na pewno trafna, o drugiej
trudno coś powiedzieć. Z perspektywy dzisiejszych badań nad alfabetem należałoby
zamienić termin „fenicki” na „zachodniosemicki”, gdyż wczesna faza rozwoju alfabetu
była dziełem różnych ludów Syrii i Palestyny; któremu z nich należy przypisać
ostatecznie powszechnie przyjętą wersję - tego nie wiemy. Dla Greków pismo było
fenickie, gdyż z Fenicjanami mieli najczęściej do czynienia. Niektórzy uczeni skłonni są
sądzić, że przejęcie pisma nastąpiło w jakimś mieście syryjskim czy fenickim, gdzie żyła
liczna grupa Greków. Nasuwa się od razu myśl, że mogło się to dokonać w Al-Mina,
osadzie greckiej u ujścia Orontesu w Syrii, której istnienie jest poświadczone od
początku VIII w. Inni wskazują na Kretę czy Jonię małoazjatycką. Wszystkie te
hipotezy nie mają poważniejszych podstaw.
O czasie przejęcia alfabetu można sądzić wyłącznie na podstawie dat najstarszych
zabytków pisma. Są to: ułamek naczynia datowany na ok. 750 i tzw. ,,czara Nestora”
(740-725) znaleziona na wyspie Pithekussaj, dziś Ischia koło Neapolu, z króciutkim
tekstem poetyckim napisanym heksametrem: „Kto się tylko napije z pucharu tego, to
zaraz / chwyci go żądza przemożna Afrodyty pięknie wieńczonej”. Nieco tylko
późniejszy jest napis (także heksametrem) na wazie znalezionej w jednym z grobów
cmentarza dipylońskiego w Atenach (lata 730-720). Głosi on: „Temu ze wszystkich
tancerzy, kto teraz najpiękniej zatańczy / to niech przypadnie” („to” oznacza
oczywiście naczynie). Typ napisów, pomysł umieszczenia ich na wazie wskazują na to,
iż alfabetem posługiwano się od pewnego czasu: oba naczynia należały do ludzi dobrze
znających pismo i traktujących taki żartobliwy napis jako coś zupełnie naturalnego. 115
PHOENICIAN GREEK
Name Value Sign Name Value Sign

’alep ’(S) £ łr X alpha a -?AAA


bet b t 9 4 beta b G cTCCBB
gimel g / A 1 gamma g r TA Al
dalet d A. 4 A delta d b bó
he’ h 3 31 e(psilon) e £
waw u y Y 1 vau (‘digamma) u P FA F E
zayin z I x t zeta dz, zd I x I
het h 0 0H ( beta h, e B H □H
tet t 9 © theta t(h) ®©O
yód i ot a i

kap k kappa k K k k
lamed i i Zil lambda 1 L r?A
mem m 5 \ 7 mu m r paai
nun n nu n r a a/
samek s ¥ xi X i £ E
‘ayin ‘(?) O 0 (mikron) 0 o
pe’ P pi P rrc
sade s h- 1 h' san s( z?) M
qop q ? <p £ qoppa q 9 9
reś r 9 H rho r m
sin
V
s Vv sigma s Hf
tdw t txt tau t T
U (psilon) u KYVY
phi P(h) 4> <t> <D
chi k(h) X 4"
ps» Ps
Ó(mega) ó

36. Archaiczne wersje alfabetów: fenickiego i greckiego


Określenie, ile czasu upłynęło od powstania alfabetu greckiego do jego upowszech­
nienia, nie jest łatwe. Na ogół wśród badaczy epoki panuje przekonanie, że jego początki
należy umieścić pod koniec IX w., bądź w pierwszej połowie wieku VIII. Nie jest jednak
wykluczone, że Grecy stworzyli swój alfabet jeszcze wcześniej. Zupełnie niedawno
zwrócono bowiem uwagę, że kształt liter greckich przypomina starsze formy pisma
semickiego, będące w użyciu w XI w., jest natomiast wyczuwalnie różny od
późniejszych kształtów liter semickich. Niestety liczba inskrypcji semickich z końca II
tysiąclecia i pierwszych wieków I jest szczupła (podobnie i greckich napisów VIII w.
zachowało się niewiele), stąd hipotezy budowane na podstawach paleograficznych są
kruche. Grecy wprowadzili istotne zmiany do systemu semickiego, który nie był jeszcze
pismem fonetycznym w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż nie posiadając osobnych
znaków dla samogłosek zakładał nie tyle lekturę zapisów, co ich interpretację (czytelnik
musiał wybierać spośród możliwych dźwięków ten, który dawał dobry sens). Innowacje
greckie polegały na wprowadzeniu znaków dla 5 samogłosek: a, e, i, o, u, a także na
ustaleniu znaków dla spółgłosek nie występujących w językach semickich (ph, kh).
Istniejące na początku odmiany lokalne dadzą się sprowadzić do dwóch grup
podstawowych: wschodniej (Jonia, wyspy Morza Egejskiego, Korynt, Megara, Argos) i
zachodniej (reszta świata greckiego). Ten podział miał istotne znaczenie dla dalszych
dziejów pisma antycznego. Ateny, początkowo należące do grupy zachodniej, w
403/402 (tak zwana reforma Euklejdesa) przyjęły system będący w użyciu w miastach
jońskich. Przewaga kulturalna Aten zadecydowała o zwycięstwie tego wariantu w
świecie greckim. Natomiast pismo łacińskie wywodzi się od odmiany zachodniej.

Bibliografia

Przedstawiając dzieje pisma wykorzystalis'my następujące prace: L. H. Jeffery, The Local Scripts of Archaic
Greece. A Study ofthe Origin and Early Development ofthe Greek Alphabet^ Oxford 1961 oraz zeszyt 1 tomu 31
z 1976 r. czasopisma „La Parola del Passato” zawierający wiele poważnych studiów na temat wczesnych faz
pisma w Grecji.
Interesujący artykuł na temat funkcji pisma greckiego w początkach jego istnienia: A. Schnapp-
Gourbeillon, Naissance de Pecriture et fonction poetique en Grece archaique: quelques points de repere.
„Annales. Economies, Societes, Civilisations”, 37 (1982), s. 714-723.
Czytelnik znajdzie nieco informacji na temat alfabetu greckiego w książce D. Diringera, Alfabet (tłum, z
ang.), Warszawa 1972 (wyd. oryg. 1968). Niestety nie było to dzieło najlepsze już w chwili jego powstania, dziś
stało się odległe od bieżącego stanu badań.
Poematy homerowe: Iliada i Odyseja

Wielką nowością kultury VIII w. jest powstanie literatury pisanej, wyrastającej z długiej
tradycji literatury ustnej, która sięgała swymi korzeniami jeszcze epoki mykeńskiej.
Dziedziczy ona po poprzednich pokoleniach język poetycki, a także tematykę swych
dzieł opowiadających o czynach bogów i bohaterów. Spośród wielu utworów, które
powstały w pierwszych pokoleniach twórców literatury pisanej przetrwały dwa, uznane
za największe: Iliada i Odyseja oraz dwa utwory Hezjoda; reszta przepadła.
Iliada i Odyseja są poematami o znacznych rozmiarach, liczą: pierwszy 15537
wersów, drugi 12160. Napisane zostały heksametrem, to jest wierszem o sześciu
stopach. Choć o poetach mówi się w nich, że „śpiewają” lub że są aojdami- „śpiewa­
kami”, nie należy tego brać dosłownie. W przeciwieństwie do innych gatunków
literackich, Iliada i Odyseja przeznaczone były nie do śpiewu, lecz do śpiewnej
recytacji, której wprawdzie towarzyszył akompaniament muzyczny wykonywany na
instrumencie strunowym, ale był on na pewno ubogi i monotonny. Poematy takie Grecy
nazywali epe (tyle co „słowa”), od tego terminu pochodzi współcześnie używane
określenie epika.
Język, którym napisano Iliadę i Odyseję, jest językiem poetyckim odbiegającym od
mowy codziennej. Literaturoznawcy używają dla takiego tworu pojęcia „języka
sztucznego - artystycznego” (po niemiecku Kunstsprache). Podstawą języka poema­
tów jest starsza postać dialektu jońskiego. Występują w nim ponadto formy, które
uznawano poprzednio za formy dialektu eolskiego. Dziś jednak, po odczytaniu
tabliczek mykeńskich, językoznawcy skłonni są w nich widzieć formy archaiczne, które
zniknęły z żywego języka, ale przetrwały w tym sztucznym tworze, jakim był język
poetycki. Odnotujmy, że brak w nim w ogóle form dialektu doryckiego.
Styl poematów jest podniosły, daleki od codzienności, tworzy heroiczną atmosferę.
Uderzającą jego cechą jest występowanie elementów powtarzających się o rozmaitych
rozmiarach. Najczęściej mamy do czynienia z parą: imię własne bądź rzeczownik + epitet
(może nim być przymiotnik, rzeczownik, imiesłów) w rodzaju „szybkonogi Achilles”,
„boski Odys”, „wydrążone” czy „szybkie okręty”, „potrząsający kitą (od hełmu)
Achilles”, „władca mężów Agamemnon”. Nie zawsze charakteryzuje on trafnie rzecz
lub osobę - znajdziemy określenie „niebo gwiaździste” w odniesieniu do nieba w ciągu
dnia-ale nie takie było jego zadanie. Celem jego jest bowiem nadanie słowu
heroicznego wydźwięku, a nie podanie informacji. Często informacje o tym, co czynią
118 lub mówią bohaterowie, są wprowadzone w stereotypowy sposób. Większość przemó-
wieri zaczyna się od słów: „rzeki słowa skrzydlate”, kończy „tak powiedział” czy „tak
powiedziała” i tu następuje imię osoby.
Spotykamy także wyrażenia dłuższe, zajmujące cały wers, użyte dla wyrażenia
powtarzających się sytuacji w rodzaju: „Ledwo się ukazała z mgieł zrodzona
różanopalca Jutrzenka” (to znaczy-kiedy rozwidniło się). Miewamy także kilkuwer-
sowe opisy stereotypowych sytuacji: opisy zbrojenia się, walk między wojownikami,
przyjmowania gości, zachowania biesiadników podczas uczty itp. Taki właśnie styl,
stworzony w znacznym stopniu z elementów powtarzalnych, stanowi dziedzictwo poezji
ustnej (do tej kwestii wrócimy jeszcze, zob. s. 121-122).
Zawarte w poematach mity o wojnie trojańskiej i przygodach Odysa nie są
bynajmniej zapisami kronikarskimi, lecz dokonana jest w nich selekcja faktów, które się
układają w bardzo kunsztowną konstrukcję. Tematem Iliady nie jest wojna trojańska,
lecz kilkadziesiąt dni ostatniego roku wojny (i to wcale nie tych ostatnich, które
zakończył szturm i spalenie miasta). Poeta nie zamierza nawet zdarzeń tych dni
opowiadać systematycznie, ale buduje swe opowiadanie wokół motywu sporu między
Achillesem i Agamemnonem i jego daleko sięgających konsekwencji. W tę podstawową
ramę wkomponowane są sceny bitewne, opisy pojedynków, posiedzeń rady i wiecu
wojowników, obrazy obleganego miasta, pogrzebu Patroklosa i igrzysk na jego cześć.
Liczba wątków ubocznych jest znaczna. Znalazło się miejsce dla wykazu władców
greckich, którzy wzięli udział w wyprawie wraz z podaniem liczby przyprowadzonych
przez nich okrętów (tzw. Katalog okrętów, o którym wspominaliśmy już wyżej, zob.
s. 101-103); mamy też przegląd bohaterów greckich, włożony w usta Heleny,
przedstawiającej na murach Troi herosów Trojańczykom. Także przeciwna strona
została systematycznie opisana w tzw. Katalogu trojańskich sojuszników. Przy całym
bogactwie poematu, masie postaci i zdarzeń opowiedzianych, mimo sprzeczności,
niekonsekwencji i powtórzeń (wrócimy do nich jeszcze), czuje się szkielet konstruk­
cyjny i myśl prowadzącą poety.
W Odysei odnajdujemy kilka wątków, z których wyróżnić można dwa podstawowe,
najważniejsze: nowelistyczny (powrót męża po latach do wiernej żony, napastowanej w
czasie jego nieobecności i zemsta dokonana na dręczycielach) i baśniowy (opowieści
pełne nadzwyczajnych zdarzeń, strasznych potworów, cudownych ocaleń). Dodatkowy
wątek wprowadza wyprawa Odysa do świata umarłych, gdzie zostaje mu objawiona
przyszłość, podróż jego syna, Telemacha, do przyjaznych dworów w celu zasięgnięcia
wieści o zaginionym ojcu. Treść ułożona jest wymyślnie, w zręcznie zestawionych kilku
planach. Część przygód Odysa opowiedziana jest wprost, część włożona jest w usta
bohatera. Przeplatają się sceny z Itaki ze scenami dziejącymi się w innych miejs­
cach.
Odyseja różni się od Iliady tonem, atmosferą, przedmiotem zainteresowania. Obok
zwykłych dla poezji bohaterskiej tematów (czynów wojennych, scen z życia bogów, uczt
i igrzysk) pojawiają się opisy i innych sytuacji, w tym również i tych całkiem
codziennych, których w Iliadzie było o wiele mniej. Uwaga poety skupia się na
człowieku, który stara się dać sobie radę w sytuacjach nieprzewidzianych w „kodeksie”
heroicznym.
Grecy byli przekonani, że autorem obu tych poematów był poeta imieniem Homer.
Jest to imię dziwne, nie należące do repertuaru zwykłych imion greckich, znaczy
dokładnie „zakładnik”. Na temat czasów, w których poeta miał żyć i tworzyć, nie było 119
zgody. Umieszczano go w sześćdziesiąt lat po wojnie trojańskiej lub w połowie IX w. Te
wahania wynikały stąd, że tradycja grecka włas'ciwie nie wiedziała o nim nic pewnego.
Antyczne życiorysy, dosyć późne, nie zawierają wiadomos'ci godnych wiary.
Choć tradycja, wedle której Homer miał być autorem zarówno Iliady, jak i Odysei^
przestała od dawna być przyjmowana jako oczywiście słuszna, dzisiejsza nauka
posługuje się imieniem Homera. Jest ono używane umownie, aby określić jednego,
dwóch, lub wielu autorów obu poematów, albo też wtedy, gdy chcemy skrótowo
oznaczyć Iliadę i Odyseję łącznie.

Spór o Homera

Nowoczesne badania nad Homerem sięgają końca XVIII w., kiedy to rozpoczyna się
długotrwały i bardzo zaciekły uczony spór na temat poematów. Jego punktem wyjścia
było przekonanie, że w czasach, w których tradycyjnie umieszczano twórczość Homera,
nie było jeszcze znane pismo, nie istniały więc możliwości skomponowania dłuższych
poematów i nadania im trwałego kształtu. Nastąpić to miało o wiele później, a
mianowicie za rządów Pizystrata w Atenach. Powoływano się przy tym na późniejsze
świadectwo zachowane u Cycerona, że uporządkowania ksiąg Homera dokonano
właśnie na rozkaz tego tyrana. Zwracano także uwagę na rozmaitego typu liczne
sprzeczności i niekonsekwencje (jak np. śmierć pewnego wojownika w jednej z
początkowych bitew i jego powtórne ukazanie się w dalszym toku walk; niespełnione
zapowiedzi autorskie na temat przyszłych kolei zdarzeń; oscylacje w składzie poselstwa
wysłanego do Achillesa przez Agamemnona - w krótkim tekście je opisującym raz mamy
dwóch posłów, później trzech, a następnie ponownie dwóch). W pierwszej pracy
otwierającej spór wyciągnięty został z tych przesłanek radykalny wniosek: Homer nie
istniał, przed Iliadą i Odyseją istniał natomiast ustnie przekazywany zbiór rozmaitych
pieśni ludowych, który posłużył do zredagowania obu poematów za czasów Pizy­
strata.
Większość wysiłków badawczych w tej dyskusji, trwającej jeszcze w wieku
dwudziestym, obracała się wokół pytania, jak powstały poematy w znanym nam
kształcie, skoro nie można przyjąć antycznego sądu przypisującego całość jednemu
poecie, tworzącemu tak, jak tworzyli poeci z czasów lepiej nam znanych. Odpowiedzi
szły w wielu kierunkach. Próbowano wydzielić w poematach pierwotne części, z
których następnie je miano zbudować, poszukiwano podstawowego jądra, wokół
którego narastałby epos w drodze doczepiania wątków ubocznych; starano się ustalić
części starsze i młodsze. Przedmiotem dociekań była rola redaktora, którego interwen­
cję przyjmowano powszechnie. Opinie były tu rozbieżne, od funkcji czysto formalnych,
po głęboko sięgającą interwencję w materię epicką. Pochodna w stosunku do
podstawowego pytania była kwestia datowania posiadanej przez nas postaci poematów.
Rozmaite postawy zajęte w toku tego sporu sprowadza się zazwyczaj do dwóch grup:
unitarystów (obrońców spójności artystycznej poematów, zwolenników tezy o jednym
autorze każdego z dwóch poematów) i pluralistów (przeczących spoistości dzieł),
pośród których występowały znaczne nieraz różnice.
Wysiłek badawczy uczonych uczestniczących w sporze był ogromny. Skierowano
120 gó przede wszystkim na poznanie języka i stylu homerowego. Wyniki w tej dziedzinie
umożliwić miały podjęcie decyzji, czy i jak należy rozdzielać poematy na mniejsze
części. Studiowano społeczeństwo pokazane nam przez poetę. Poczynając od lat
osiemdziesiątych XIX w., po odkryciach Schliemanna w Troi i Mykenach, zwrócono
szczególną uwagę na możliwości wzbogacenia wiedzy o s'wiecie przedstawionym w
Iliadzie i Odysei drogą konfrontacji zabytków z poetyckimi opisami.
Owe badawcze poczynania w części okazały się bezpłodne, prowadziły często do
pomysłów dziwacznych lub do hipotez arbitralnych. Wysiłek ten przyczynił się jednak
do pogłębienia naszej wiedzy o poematach. Z niego wyrasta współczesna wiedza o
Homerze.

Współczesne odpowiedzi na pytanie: jak powstały poematy

W okresie międzywojennym dokonała się ważka zmiana w stosunku filologów


klasycznych do Homera. Najwybitniejsi uczeni gotowi byli zrezygnować z postawy tak
charakterystycznej dla swych starszych kolegów, z poszukiwania sprzeczności i
dowodów na brak wewnętrznej spójności w poematach. Torowało sobie drogę
przekonanie, że muszą być one traktowane jako całość, a zadaniem badaczy jest
odkrywanie charakterystycznych dla nich struktur i zasad, na których zostały one
zbudowane. Na ten przełom złożyło się nie tylko rozczarowanie bezpłodnością
poprzednich prób, ale i głębokie zmiany w stosunku do literatury, i szerzej do
mentalności, epok minionych.
Kierunek współczesnych badań nad Homerem został określony także przez prace
amerykańskiego filologa, Milmana Parry’ego, który swe podstawowe studia opubliko­
wał w 1928 r. Nie od razu jednak zdano sobie sprawę z nowych perspektyw, jakie
otwierał, na dobrą sprawę dopiero uczeni następnego pokolenia poszli wskazaną przez
niego drogą. Punktem wyjścia badań Parry’ego były wyniki prac nad istniejącą jeszcze w
początkach XX w. literaturą ustną, w tym zwłaszcza poezją ustną południowych
Słowian sławiącą dzieje walk z Turkami zakończonych bitwą na Kosowym Polu
(wspominaliśmy o niej przy okazji dyskusji na temat kwestii historyczności wojny
trojańskiej, zob. s. 103). Parry nie był tu absolutnym nowatorem, na podobny pomysł
wpadł jeszcze przed I wojną światową uczony słoweński M. Murko. Zestawienie Iliady i
Odysei z tego typu utworami przekonało Parry’ego, że istnieją między nimi ważkie
podobieństwa, upoważniające do stwierdzenia, że styl poematów Homera jest stylem
poezji ustnej.
Właśnie styl homerowy był przedmiotem jego bardzo drobiazgowych badań. Parry
zwrócił przede wszystkim uwagę na szczególną funkcję elementów powtarzalnych,
które określał mianem formułek (wedle jego definicji: ,,formułki są wyrażeniami
używanymi systematycznie w tych samych warunkach metrycznych dla wyrażenia tej
samej, istotnej idei”). Starał się on ustalić reguły, wedle których pojawiały się one w
określonych miejscach. W toku swych badań doszedł do wniosku, że ich wyborem
rządzą nade wszystko prawa metryki i pozycji w wersie. Innym epitetem obdarzy poeta
Achillesa, jeśli jego imię otwiera wers, innym jeśli go kończy; rzeczowniki lub imiona w
różnych przypadkach będą miały przypisane sobie różne epitety. Nie wszystkie zasady
stosowania epitetów sformułowane przez Parry’ego oparły się krytyce, jednak kierunek
badawczy przyjęty przez niego został uznany powszechnie za słuszny. 121
Na szczęście dla nas obraz greckiej poezji ustnej oparty jest nie tylko na analogiach
z poezjami innych ludów i prawidłach stylu formułkowego. W Odysei znajdziemy opisy
wystąpień poetów - aojdów, które służą nam przy tej rekonstrukcji.
Formułki są gotowymi elementami, z których poeta tworzący w momencie
recytacji, a więc nie mający możliwości zastanawiania się nad doborem słów, ani tym
bardziej poczynienia poprawek, buduje poemat. Dla słuchaczy przywykłych do tego
stylu są one czynnikiem ułatwiającym odbiór, stanowiąc punkt odniesienia, prowadząc
myśli i uczucia w określonym przez tradycję kierunku.
Drugą cechą poezji ustnej jest istnienie stałego repertuaru opowieści, wykorzy­
stywanych przez pokolenia poetów w czasie ich popisów. Stałość wątków i środków
formalnych prowadziła do sytuacji tylko pozornie paradoksalnej: poematy mogły być
przekazywane w toku długiego czasu, ale jednocześnie każde wykonanie wprowadzało
do nich warianty, gdyż poeta był wierny tematowi, natomiast nie potrafił i zapewne nie
chciał dokładnie potworzyć jego poprzedniej wersji. Słuchacze znając większość, czy
może nawet wszystkie wątki opowieści i przyzwyczajeni do stylu ich przekazywania,
wyczuleni byli na zmiany wprowadzone przez poetę, warianty nie tylko w biegu
opowieści, ale także w słowach.
Poeci nie kładli nacisku na kompozycję swych utworów, nie wydaje się, aby na tej
drodze szukali artystycznych efektów, zapewne ta możliwość dla nich nie istniała.
Recytując przed publicznością musieli jej przedstawiać utwór niezbyt długi, stanowiący
pewną zamkniętą całość. Swój występ kontynuować mogli i w toku następnych dni, ale
słuchacze po przerwie nie byliby w stanie docenić subtelności kompozycyjnych. Bez
możliwości zapisu poecie byłoby również trudno podjąć taki wysiłek. W sumie wydaje
się, że w dłuższych utworach wątki opowiadane były epizod po epizodzie, ,,po
kolei”.
Homer, zdaniem większości dzisiejszych uczonych, nie należał właściwie do świata
poezji ustnej, ale był z nim silnie związany zarówno przez styl, jak i tematykę. Jego
poematy zakładają możliwość sporządzenia zapisu w chwili tworzenia. Tezę taką
wyprowadzano nie z rozmiarów dzieł (badania nad poezją ustną wykazały, że może ona
przekazywać utwory jeszcze dłuższe niż Iliada i Odyseja}, ale z kunsztu ich kompozycji,
a także niezwykle wysokiego poziomu artystycznego i intelektualnego całości.
Badacze współcześni przypisujący Homerowi rolę genialnego poety wcale nie
zakładają, że tworzył on wszystko od nowa. Sądzi się dziś powszechnie, że wykorzystał
on istniejące już pieśni, które poddał przeróbkom. Przyjęcie takiej hipotezy tłumaczy
nam sprzeczności i niezręczności poety, w wielu wypadkach dopasowywanie takich
osobno egzystujących całości mogło nie być w pełni konsekwentne, a ślady tego
odnajdujemy w tekście. Jednocześnie liczyć się musimy z dodatkami pochodzącymi od
innych autorów (to znaczy interpolacjami). Obecność ich uznają dziś wszyscy, jednakże
ustalenie, co należy uważać za interpolację, jest często kwestią wysoce sporną.
Poezja ustna w toku swego istnienia wypracowała bardzo trudne metrum
narzucające poetom bardzo surowe wymagania formalne (w tej dziedzinie istnieje
poważnaróżnica między literaturą grecką a innymi znanymi nam literaturami ustnymi).
Zmuszało ono do artystycznego wysiłku owocującego wysokim poziomem tej literatury.
Warto tu zwrócić uwagę, że miary poetyckie Greków pozostały trudne w toku całej ich
historii dążąc do tworzenia systemów dosyć sztywnych. Tę tendencję przejęła literatura
122
łacińska, a później także literatury europejskie wzorujące się na artystycznym dorobku
starożytności. Kunsztowność poezji pozostała cechą naszej cywilizacji aż po czasy
niedawne, gdy załamały się wszelkie reguły obowiązujące twórców.

Gdzie i kiedy powstały poematy? Homer: jeden poeta czy dwóch?

Nie ulega wątpliwości, że poematy powstały na obszarze, na którym mówiono


dialektem joriskim. Najczęściej sądzi się, że ojczyzną Homera było któreś z miast
małoazjatyckiej Jonii, skolonizowanej u progu Wieków Ciemnych przez osadników
bliskich jeszcze tradycjom mykeńskiego świata. Jednak jeden ze współczesnych
językoznawców, Martin Peters, sformułował interesującą hipotezę, wedle której pewne
cechy języka Iliady i Odysei wskazują, iż poematy powstały na obszarze zachodniego, a
nie wschodniego, wariantu dialektu joriskiego. W takim przypadku Homer żyłby w
Oropos (blisko Aten) bądź w jednym z miast Eubei, która w wieku VIII była
wyczuwalnie najbardziej rozwiniętą krainą całego greckiego świata. Przyjęcie hipotezy
Petersa uwalniałoby nas od pewnych trudności, jakie sprawia uznanie, że poematy
stanowiące największe osiągnięcie kultury tej epoki powstały na obszarze w tym czasie
ciągle jeszcze peryferyjnym (małoazjatycka Jonia dopiero w VI w. uzyska pozycję
wiodącą).
Data kompozycji poematów musi się zmieścić wewnątrz przedziałów, które
stwarzają: wynalazek pisma - wiek IX-początek VIII w. - i twórczość Archilocha - ok.
680-640 - poety, który z pewnością znał już utwory Homera. Właściwie nie dysponu­
jemy żadnymi wskazówkami, które pozwoliłyby nam z większą dozą pewności bliżej
określić interesujące nas daty. Zdecydowane różnice istniejące między poematami
skłaniają uczonych (tu panuje powszechna zgoda) do przyjęcia założenia, iż między
napisaniem jednego a drugiego utworu upłynęło kilkadziesiąt lat. Badacze poprzed­
niego pokolenia umieszczali zazwyczaj (choć nie wszyscy) czas powstania Iliady bliżej
górnej granicy, pod koniec IX w., czy na początku VIII, Odysei zaś odpowiednio
później. Dziś panuje zgoda na połowę VIII wieku dla Iliady, i koniec jego (bądź
początek VII) dla Odysei. Ciekawe, że to przesunięcie w czasie dokonało się właściwie
bez większych dyskusji. Podstawą jego było utwierdzające się przekonanie, że miejsce
poety jest w pierwszych dziesięcioleciach epoki archaicznej. Związki łączące go z nią
wyczuwane są dziś bardzo silnie (o czym za chwilę).
Tu wypada nam przejść do sprawy, której nie poruszaliśmy dotychczas wcale, aby
nie komplikować niepotrzebnie wywodów. Czy poematy miały jednego autora czy
dwóch? Jeszcze w starożytności erudyci badający dzieła Homera rozważali możliwość
istnienia dwóch poetów. Dyskusje na ten temat są ciągle żywe. Za teorią o jednym
autorze przemawia właściwie tylko jeden argument: jeżeli autorów było dwóch, a
poematy od razu stały się sławne, dlaczego zachowało się jedno imię? Argument ten
można uważać za mocny. Można jednak również znaleźć na niego odpowiedź: skoro
autor starszego poematu {Iliady} był już sławny w momencie, gdy późniejszy poemat
(Odyseja) stał się znany, nie byłoby wcale dziwne, gdyby bardzo szybko zaczęto
przypisywać drugie dzieło temu, kto napisał pierwsze. Za hipotezą o dwóch autorach,
poza wspomnianymi różnicami tematyki i atmosfery, przemawiają także wyczuwalne
123
r odmienności światopoglądu. Skala wartości moralnych przyjęta w obu poematach jest
zdecydowanie różna, także obraz świata bogów w Odysei wskazuje na rosnącą potrzebę
uznania bogów za gwarantów moralności (w tym zwłaszcza sprawiedliwości); nie
występowała ona z równą siłą w Iliadzie. Uczeni zestawiający oba poematy wskazują
dalej na różnice w pojmowaniu duszy zmarłych, wyobrażeń na temat świata
pozagrobowego. Niełatwo sobie wyobrazić, aby jeden człowiek mógł tak głęboko
zmienić swój sposób myślenia w tak istotnych sprawach. Spór, na razie przynajmniej,
pozostaje nie rozstrzygnięty. Większość uczonych współczesnych opowiada się za
istnieniem dwóch autorów.

Czy istniał „świat homerowy”?

W poematach odnajdujemy szczegółowy i ogromnie barwny obraz świata bohaterów.


Widzimy jak są ubrani i jak wyglądają ich domy pełne służby, jak walczą na wojnach i w
zawodach sportowych, znajdujemy szczegółowe opisy sprzętów, klejnotów, broni.
Oglądamy sceny wieców, narad, uczt, składania ofiar, pogrzebów. Staranniejsza analiza
tej niezmiernie bogatej masy danych wskazuje, iż mamy do czynienia z obrazem
zbudowanym z elementów pochodzących z różnych epok: od epoki świetności świata
mykeńskiego po czasy współczesne poecie.
Stwierdzenie to prowadzi nas nieuchronnie do pytania, skąd poeta mógł znać realia
minionych wieków (w skrajnych przypadkach możemy mieć do czynienia z faktami
sprzed czterystu lat). Wiedzę o przeszłości niosła w sobie poezja ustna: pieśni osnute
wokół wątków mitycznych, formułki, w których przetrwały opisy przedmiotów dawno
już nie będących w użyciu. Dzięki niej ludzie czasów poety zdawali sobie sprawę z
pewnych zmian zachodzących w toku wieków, pamiętali na przykład, że kiedyś nie
znano żelaza, a Mykeny, w VIII w. osada bez znaczenia, niegdyś były ,,złote”.
Opiewając heroiczne czasy, Homer wykorzystywał tę wiedzę o dawnych wiekach. W
wielu jednak przypadkach nie opowiadał o epokach odległych i świadomie wprowadzał
obraz czasów mu bliskich. Wiemy, że dotyczy to zwłaszcza tzw. porównań (są to dłuższe
fragmenty poematów, występujące często zwłaszcza w Iliadzie^ w których fakty
przyrównywane są do zdarzeń z życia zwierząt i ludzi czy do obrazów natury). Od dawna
uczeni zdawali sobie sprawę, że stanowią one najbardziej indywidualną część poema­
tów, stosunkowo mało uzależnioną od schematów konwencji epickiej. Jednak i tu
schematy te mogą określać dobór treści. Zwraca uwagę, na przykład, częstotliwość
pojawiania się obrazu lwa w tych ustępach poematów. Poeta jednak nie zna go z autopsji
(popełnia charakterystyczne niezgrabności przy jego opisie; nie wie, że lew ryczy itp.).
To nas nie dziwi, gdyż w Grecji w początkach I tysiąclecia zwierzę to nie występowało.
Czerpie o nim wiedzę z tradycji, ikonograficznych schematów mających swe źródła w
świecie wschodnim. Z własnym doświadczeniem takie porównania niewiele mają
wspólnego. W Odysei poeta wprowadza kilkakrotnie wątki nie odnoszące się do
bohaterów (najciekawsze to zmyślone przez Odysa opowieści o przygodach, które miał
jakoby przeżywać). Są one pełne danych odnoszących się do VIII w. Zresztą nawet
wtedy, gdy snuje narrację o herosach, musi często wprowadzać, dla nakreślenia tła,
cząstki świata współczesnego.
124 Wydzielenie z tej masy warstw dających się datować jest zadaniem, które zawsze
jasno rysowało się przed badaczami. Cel to jednak niełatwy do osiągnięcia, gdyż jego
spełnienie wymaga porównywania informacji podawanych przez poematy z innymi
źródłami, a tych poza zabytkami archeologicznymi jest niewiele. Tymczasem jedynie
część interesujących nas faktów może być sprawdzona przez odwołanie się do źródeł
archeologicznych. Zresztą i dla tych dziedzin, które się takim zabiegom poddają, nie
zawsze mamy dostateczną liczbę dobrze datowanych zabytków. Sytuację badaczy
poprawiło odczytanie pisma linearnego B, na skutek czego nasza wiedza o społeczeńs­
twie mykeriskim uległa pogłębieniu i rozszerzeniu. Właśnie dzięki tekstom tabliczek
można było stwierdzić, że elementy kultury mykeńskiej, obecne w poematach, nie są w
nich reprezentowane tak licznie, jak to się wydawało niegdyś' historykom. Geografia
polityczna homerowego s'wiata Greków i Trojariczyków odpowiada najczęs'ciej stanowi
rzeczy w okresie s'wietnos'ci Achajów. Znajdziemy także opisy pewnej liczby przedmio­
tów charakterystycznych dla tamtej epoki: tarczy Ajasa ,,wielkiej jak wieża”, mieczy
ozdobionych srebrnymi gwoździami, złotej czary Nestora itp. Rydwany, tak często
pojawiające się w bitwach, należą także do sztuki wojennej Achajów.
Jednak przytłaczająca większos'ć elementów homerowego s'wiata nie przystaje do
tego, co wiemy o urządzeniach czasów mykeriskich. Nie tylko występuje w nim często
żelazo i obyczaj palenia zwłok, wówczas niezmiernie rzadki, ale typ organizacji
społeczeństwa, zakres władzy monarszej niczym nie przypominają znanego z tabliczek
systemu pałacowego. To samo da się powiedzieć o gospodarce i wierzeniach religijnych.
Wszystkie te wiadomos'ci przekazane nam przez poetę muszą się odnosić do innej
rzeczywistości.
Innej, to znaczy jakiej? Wieków Ciemnych czy współczesnej poecie (czy poetom)
VIII w.? Na pewno cząstki obu są obecne w mieszaninie zwanej ,,s'wiatem homero-
wym”, ale które z nich uznać za dominujące?
W naszym przekonaniu ważniejsze jest dos'wiadczenie osobiste poety, to co oglądał
własnymi oczami, od tego co trwało jeszcze w,społecznej pamięci, ale nie tworzyło już
elementów żywego społeczeństwa. Jestes'my więc zdania, że dominują realia wieku
VIII. Wielu jednak historyków sądzi, że rzeczywistość Wieków Ciemnych znajduje w
poematach odbicie w stopniu znacznie silniejszym. Jedno wydaje się być pewne: natura
poetyckiego języka i typ poetyckiej twórczości spowodowały, że mieszanina ta nie da się
łatwo rozdzielić na czynniki pierwsze. Elementy różnych s'wiatów są często (choć na
szczęście nie zawsze) tak ze sobą splecione, że powstający z nich obraz jest fikcyjny. Na
pytanie postawione w podtytule odpowiedzieć chcemy z pełnym przekonaniem: nie
istniał świat homerowy.
Nie należy z tego wyciągać wniosku, jakoby poematy nie były dla nas dobrym
źródłem historycznym i że należy z zawartych w nich informacji rezygnować wobec
braku możliwości datowania. Trzeba bowiem odrzucić obraz całościowy, a korzystać z
jego elementów i to zawsze po krytycznym zbadaniu ich wartości i rozważeniu
argumentów przemawiających za takim czy innym datowaniem. Czytelnicy też znajdą w
dalszej części tego rozdziału wiele informacji pochodzących z Iliady i z Odysei,
wykorzystywanych przy konkretnych sprawach, natomiast nie uważamy za możliwe
opisanie czegoś, co dałoby się nazwać ,,Grecją homerową”.

125
Poeci i ich słuchacze

Nie ulega wątpliwości, że Iliada i Odyseja, podobnie jak poprzednio pieśni aojdów,
tworzone były dla arystokracji. Poematy odbijały jej sposób myślenia i sławiły to, co było
jej drogie, a pomijały milczeniem (jak w sferze religii, o czym będzie mowa niżej)
sprawy uznane za niegodne lub niemiłe. Jednak nie tylko arystokraci byli słuchaczami
poematów. Aojd (jak o tym mówi sam Homer) był uznawany za demioergos, za tego,
który pracuje dla demosu - ogółu. Nie wiemy, w jaki sposób, przy jakich okazjach poeta
mógł recytować swoje utwory przed niearystokratycznymi słuchaczami. W później­
szych czasach czyniono to w okresie świąt, na igrzyskach. Warto tu przypomnieć, że
długo jeszcze słuchanie było zwykłą formą zapoznania się z tekstem, poza zawodowymi
recytatorami grupy ludzi czytających dzieła literackie były bardzo nieliczne.
Słuchanie poematów zaspokajało nie tylko potrzebę rozrywki, oderwania się od
codzienności, zbliżenia się do świata heroicznego. Poeci określali w nich to, co było
godne sławy, wskazywali ideał arystokraty, ganili i chwalili swych bohaterów za ich
postępki. W ten sposób współtworzyli normy obowiązujące arystokratów na wojnie, w
czasach pokoju, na ucztach i igrzyskach. Napisane w podniosłym stylu poematy
zamykały w sobie to, co arystokracja chciała zachować z przeszłości mitycznej: pamięć o
ważnych wojnach, bohaterach, wielkich rodach, silnych własnymi cnotami i opieką
bogów. Gdy w Odysei oglądamy poetę siedzącego na uczcie w megaronie i traktowanego
z szacunkiem, nie jest to literacka fikcja, którą twórca chce swym słuchaczom
sugerować; wszystko wskazuje na to, że w tym świecie jemu właśnie, choć do niego nie
należy z racji swego skromnego pochodzenia, przypada rola depozytariusza tradycji i
nauczyciela zachowań.
Tę funkcję pełniły poematy Homera bardzo długo, nawet wówczas, gdy arys­
tokracja straciła swe poprzednie miejsce w społeczeństwie. Przez całe trwanie greckiej
kultury były podstawowym tekstem czytanym w szkole i dla przyjemności.

Bibliografia

Z prawdziwego morza książek o Homerze ważne były dla nas prace: F. Codino, Introduzione a Omero, Torino
1965 (tłum. niem. Einfiihrung in Homer, Berlin 1970); H. Frankel, Dichtung und Philosophie des friihen
Griechentums, 2, wyd. Munchen 1962 (rozdz. II, Homer, s. 6-103); A. Lesky, Geschichte der griechischen
Literatur, 3 wyd. Bern 1971, s. 29-101; L. E. Rossi, Ipoemi omerici come testimonianza dipoesia orale [w:]
Storia e ciwilta dei Greci, t. I, Milano 1978, s. 73-181; K. Reinhardt, Die Ilias und ihr Dichter, Góttin-
gen 1961.
Wiele zawdzięczamy pracy M. I. Finleya, The World of Odysseus, 3 wyd. New York 1978, choć nie
zgadzamy się z nim w wielu punktach, z których najważniejsze to odmienny sąd o datowaniu większości
„realiów” (Finley twierdzi, że odpowiadają Ciemnym Wiekom) i możliwości rekonstruowania koherentnego
obrazu społeczeństwa na podstawie poematów (zob. także krytykę Finleya w artykule A. M. Snodgrassa, An
Historical Homeric Society?, „Journal of Hellenie Studies” 94 (1974), s. 114-125).
Czytelnikowi chcielibyśmy polecić lekturę dwóch wstępów do tłumaczeń polskich Iliady i Odysei
opublikowanych przez Ossolineum w serii Biblioteka Narodowa, a mianowicie J. Łanowskiego Iliada
poczynając od wydania XII w 1972 (wznawianego trzykrotnie) oraz Z. Abramowiczówny, Odyseja (wydanie
VIII 1975). Artykuł tejże autorki Najnowsze kierunki w badaniach homeryckich, „Eos” 55 (1965), s. 192-201
(przedrukowany w książce K. Kumaniecki, J. Mańkowski, Homer, Warszawa 1974, s. 221-240) jest bardzo
126 interesujący, niestety jednak już nieco odległy od bieżącego stanu badań.
Społeczeństwo czasów archaicznych

Uwagi wstępne. Źródła

Społeczeństwo Grecji archaicznej jest znane nieporównywalnie lepiej od społeczeństw


poprzednich epok. Dla badań nad drugą połową wieku VIII i początkami VII historyk
jest w stanie wykorzystać wiadomości, które można zaczerpnąć z poematów Homera i
Hezjoda. Od połowy w. VII mamy nowe, rodzące się wówczas, typy poezji, które
przywyklis'my nazywać liryką. Od końca VI w. zaczynają się zachowane w postaci
inskrypcji dokumenty publiczne. Poza źródłami pisanymi pochodzącymi z okresu
archaicznego, historyk może posłużyć się wiadomościami zawartymi w źródłach
późniejszych (prace historyków, erudytów, inne teksty literackie, inskrypcje), które z
różnych powodów i przy różnych okazjach mówią o przeszłości, bądź pokazują działanie
instytucji pochodzących z interesującej nas tu epoki. Ważne miejsce w dokumentacji
czasów archaicznych mają źródła archeologiczne, istnienie znacznej liczby tekstów
pozwala na szersze ich wykorzystanie.
A jednak ta cała masa wiadomości dostarczona przez źródła nie jest dostatecznie
bogata, aby nasze sądy o budowie społeczeństwa przestały być w wysokim stopniu
hipotetyczne. Mamy mnóstwo wiadomości izolowanych, fragmentów, z których da się
ułożyć różne obrazy, wszystkie wysoce dyskusyjne. Pracę historyka komplikuje
niezmiernie pochodzenie poszczególnych źródeł z różnych terenów. Nigdy nie możemy
być pewni, iż jakieś zjawisko społeczne poświadczone dla Aten czy Koryntu może być
uznane za typowe i dla innych ośrodków. Wobec tego układając mozaikę z fragmentów
odnoszących się do rozmaitych miast nie wiemy, czy nie budujemy obrazu fikcyjnego.
Jest to zresztą trudność charakterystyczna dla całych dziejów starożytnych Greków, z
tym jednak, że rozproszenie źródeł jest w przypadku epoki archaicznej szczególnie
wyczuwalne. Ateńskie pochodzenie większości źródeł czasów klasycznych ma swoje
wady, ale i tę zaletę, że przynajmniej dla jednego miasta jesteśmy w stanie zbudować
obraz względnie kompletny i wewnętrznie spójny.
Rzut oka na prace poświęcone społeczeństwu Grecji archaicznej wystarczy, aby
nam uświadomić, jak dalece konstrukcje historyków są rozbieżne w wielu ważkich
sprawach (choć oczywiście nie we wszystkich). Nie da się dla nich ustalić communis
opinio. Wychodząc z tego założenia, postanowiliśmy przedstawić Czytelnikowi nasz
własny punkt widzenia, interpretację stanowiącą wynik naszych osobistych badań i
przemyśleń. Niektóre koncepcje (w kwestiach najistotniejszych) odbiegające od 127
naszych poglądów zostaną przedstawione w paragrafach zatytułowanych ,,Sprawy
dyskusyjne”.
Z tych wstępnych rozważań Czytelnik nie powinien wyciągać wniosku, że dzieje
epoki archaicznej są bardziej dyskusyjne od dziejów epoki mykeńskiej czy Wieków
Ciemnych. Różnica tkwi w naszym do nich podejs'ciu. Poprzednio zapoznawaliśmy
Czytelnika z ogólnymi schematami, teraz, posiadając więcej źródeł i to źródeł innego
typu, możemy przystąpić do głębszego traktowania spraw. Nie tylko zresztą możemy,
ale i musimy. Właśnie w tej epoce formują się instytucje polityczne czy kulturowe, które
stanowić będą ramy życia Greków nie tylko w czasach klasycznych, ale i hellenistycz­
nych. Jeśli chcemy więc zrozumieć stosunki epok późniejszych (na ogół lepiej
wyposażonych w źródła), winniśmy poświęcić wiele miejsca czasom decydującym o
kształcie cywilizacji greckiej.
Jeszcze jedna uwaga. To, co będziemy przedstawiać, z pewnością nie może być
odniesione do wszystkich terenów, które zamieszkiwali Grecy. Istnieją bowiem
ogromne różnice w stopniu ich rozwoju. Nasz wykład dotyczy ośrodków najważniej­
szych, szybciej reagujących na nowe warunki, zamożniejszych, wykorzystujących lepiej
nowe możliwości. O licznych terenach zacofanych niewiele da się powiedzieć.

Miasta epoki archaicznej

Badania archeologiczne i źródła literackie zgodnie wskazują, że na początki epoki


archaicznej przypada kształtowanie się miast. O ile w okresie Ciemnych Wieków
archeolodzy spotykają wyłącznie ślady osad niewielkich, stosunkowo ubogich, bez
oznak większego zróżnicowania ekonomicznego, o tyle od połowy wieku VIII
obserwować możemy formowanie się i krystalizowanie struktury miasta w sensie
zjawiska materialnego, urbanistycznego.
Dobry opis miasta początków okresu archaicznego znajdziemy w Odysei, odnosi się
on do miasta Feaków, którym rządzi król Alkinoos: „wokół miasta jest wysoki mur, z
jednej i z drugiej strony miasta znajduje się piękny port, wejście do niego prowadzi wąskie.
Wygięte z obu końców okręty wyciągane są na drogę, każdy ma na niej swoje do tego
miejsce. Wokół pięknego przybytku Posejdona jest plac zgromadzeń wyłożony kamieniami
wydobytymi z kamieniołomu i wpuszczonymi w ziemię” (ks. VI, 263-267). Zwróćmy
uwagę na typowe elementy miasta: mur gwarantujący ochronę przed atakami z
zewnątrz, plac (agora), gdzie koncentruje się wspólne życie mieszkańców nie tylko
miasta, ale i okolicy, zwłaszcza wszelkie czynności polityczne, wreszcie miejsce kultu
bóstwa opiekuńczego. Miasta takie nie musiały mieć zabudowy zwartej, domostwa
otoczone bywały sadami. Najlepszym przykładem takiej miejskiej osady jest Stara
Smyrna, która została starannie przebadana w toku wykopalisk. Liczyła ona przed
zniszczeniem ok. 700 r. od czterystu do pięciuset domów (a więc i rodzin). Były to
niewielkie chaty owalne (patrz rys. 2), rzadziej prostokątne, z przylegającymi
podwórkami i ogrodami. W VII w. odbudowano miasto wedle planu regularnego, ze
zwartą zabudową, otaczając je murami obronnymi i wydzielając teren na agorę.
Archeolodzy prowadzący prace w Starej Smyrnie sądzą, że ludność jej po 700 r. mogła
liczyć ok. 1000 rodzin.
128 Uderzającą cechą osadnictwa VIII-VII w. będzie nie tylko wzrost liczby dużych
37. Rekonstrukcja wyglądu ogólnego Starej Smyrny, wiek VII

skupisk, ale także powiększające się w miarę upływu czasu zróżnicowanie ekonomiczne
mieszkańców.
Oczywis'cie rozwój miast nie eliminuje osadnictwa wiejskiego, które pozostaje
podstawową formą jeszcze przez długi czas.
W źródłach miasto nazywane jest asty (pierwotne znaczenie tego słowa ,,miejsce
zamieszkania”) lub polis (pierwotne znaczenie: ,,miejsce ufortyfikowane”, „gród”).
Już u Homera terminy te używane są wymiennie.

Struktury społeczne. Polis

W społeczeństwie Grecji archaicznej wydzielić można dwie zasadnicze grupy: 1) ludzi


wolnych, członków politycznych wspólnot, 2) ludzi niewolnych. Postaramy się je
kolejno scharakteryzować.
Ludzie wolni w poszczególnych państwach stanowią liczną grupę tworzącą
polityczną wspólnotę, której członkowie uczestniczą w podejmowaniu i urzeczywist­
nianiu politycznych decyzji. Różnica między nimi a całą resztą mieszkańców uznanych
za niewolników jest ostro zarysowana. W źródłach okres'la się ich mianem politai lub
astoi czyli „ludzie z miasta”, co należy rozumieć w sensie „ci, którzy mają z miastem do
czynienia”, gdyż nie wszyscy je zamieszkiwali, natomiast gromadzili się w nim przy
wszelkich okazjach życia publicznego. W mieście odbywały się zebrania wszystkich 129
Mur 1

Mur 3

38. Rekonstrukcja systemu murów obronnych Starej Smyrny. Dwa górne rysunki odnoszą się do
murów z dwóch pierwszych wieków istnienia miasta, mur trzeci powstał pod koniec VII w., czwarty
już w IV w.

członków wspólnoty, sprawowano sądy, tu znajdowały się miejsca kultu, gdzie składano
ofiary i modlono się do wspólnych bogów. Pojęcie ,,ludzi z miasta” (politai) jako
członków wspólnoty politycznej, uczestników życia politycznego, pozwala nam
zrozumieć, jak doszło do tego, że samo słowopolis^,,miasto”, przyjęło bardzo wcześnie
drugie znaczenie: ,,wspólnota polityczna”.
Politai byli jednocześnie wojownikami. Wprawdzie ich udział w wyprawach
130
wojennych podejmowanych przez wspólnotę mógł być różny w zależności od posiada­
nego uzbrojenia i wyszkolenia, ale obowiązek walki ciążył na wszystkich.
Społeczność politai była bardzo silnie wewnętrznie rozczłonkowana, grupując
ludzi o bardzo różnej sytuacji ekonomicznej. Na jednym krańcu znajdowali się ludzie
bogaci i wpływowi, zwący się dumnie esthloi (szlachetni), agathoi (dobrzy, wartościo­
wi), aristoi (najlepsi: notabene system polityczny, w którym władza należała do aristoi
Grecy nazywali aristokratia, stąd nasz termin arystokracja, który jednak dla nas oznacza
grupę społeczną, a nie typ rządów). Z drugiej strony znajdowali się ci, którzy musieli
pracować, aby żyć, zwani przez bogaczy kakoi (podli, źli), deiloi (niewiele warci).
Kontrast między nimi był silny, spotykamy go nieustannie przez cały okres archaiczny.
Jednakże nie stanowią oni odrębnych stanów, oddzielonych od siebie barierami
prawnymi, granicę między nimi przekracza się i to w obie strony. Aristos w wyniku
nieszczęścia może stać się kokos, a kakos, byleby zdobył bogactwa pozwalające na życie
na poziomie rodzin możnych, stanie się aristos. Oczywiście nie była to operacja prosta i
w pierwszym pokoleniu ludzie awansujący spotykali się z pogardą, ale szybko byli
wchłaniani przez elitę politai. Potencjalnie wszyscy politai byli agathoi, aristoi.
,,Najlepsi” dążyli do oddzielenia się, do akcentowania swej wyższości na najrozmaitsze
sposoby, ale poczucie wspólnoty wewnątrz polis było zbyt silne, aby te ich wysiłki
mogły być w pełni skuteczne. Wprawdzie arystokracja w niektórych polis zdołała
przekształcić się w grupę zamkniętą; ale sytuacja ta nie była długotrwała.
Brak barier i ruchliwość społeczna były skutkiem, ale zarazem i przyczyną
wspólnoty w sferze kultury. Biedni i bogaci mieli podobne aspiracje i upodobania
(natomiast różne możliwości ich zaspokajania), podzielali te same poglądy na temat
tego, co dobre i złe. Podobały się im te same poematy epickie, czcili tych samych bogów
w ten sam sposób. Tłumaczy nam to trwałość podstawowch cech kultury czasów
archaicznych w wiekach następnych, gdy arystokracji już zabrakło.
Powszechna była aspiracja do tego, aby uwolnić się od konieczności pracy:
przykrego, długiego wysiłku, którego celem było zdobywanie dóbr materialnych (rzecz
charakterystyczna: nadzorowanie i kierowanie pracą innych nie było pojęte jako praca).
Chciano cały czas poświęcić na wojnę, polowania, sport, politykę. Pragnienia te zostały
zrealizowane w odniesieniu do wszystkich obywateli tylko w Sparcie, gdzie indziej
pozostawały w sferze ideologii.
Tak więc cechą podstawową społecznego układu Grecji archaicznej jest równo­
czesne istnienie poczucia wspólnoty i ostre konflikty wewnątrz niej. Musimy pamiętać o
tych obu aspektach śledząc dzieje walk tej epoki, zapomnienie o jednym z nich prowadzi
do deformowania obrazu.
Wszyscy obywatele każdej polis podzieleni byli na trzy lub cztery (rzadziej na
większą liczbę) grup zwanych fyle. Przynależność do nich była dziedziczna. Słowo fyle
znaczy mniej więcej „rasa, szczep, gatunek”, grupy te jednak nie miały na ogół nic
wspólnego z pokrewieństwem, nawet dalekim, więź pochodzeniowa, na którą nazwa
wskazywała, była czysto fikcyjna. Podział na fyle miał charakter funkcjonalny, służył
organizowaniu masy obywateli dla celów wojskowych, administracyjnych, politycz­
nych, religijnych. Nie wiemy, kiedy powstał, na ten temat istnieją różne hipotezy.
Pewne jest w każdym razie, że istniał już na początku okresu archaicznego.
W wielu miastach każdy obywatel należał dziedzicznie nie tylko do określonej fyle,
131
lecz również do jednej z licznych jednostek niższego rzędu, zwanych fratria lub (po
jońsku) fretre. Słowo to znaczy ,,grupa braci”. Członków takiej grupy określano
mianem ^Jrateres” lub „freteres”, prastarym słowem znaczącym ,,bracia” (jest ono
spokrewnione z polskim słowem ,,brat”, łacińskim „frater”, angielskim „brother”
itd.), którego jednak nie używano dla oznaczania braci wewnątrz systemu rzeczywistego
pokrewieństwa (tych-nazywano adelphoi, co pierwotnie znaczyło ,,bracia z tej samej
macicy”). Fratria była grupą pokrewieństwa fikcyjnego. Fikcyjność ta musiata być dla
ówczesnych Greków tym bardziej oczywista, że wszystkie fratrie w danej polis czciły
jako wspólnego przodka jednego boga, mianowicie Zeusa Fratriosa lub (w Atenach i w
większości miast jońskich) Apollona z przydomkiem Patroios. Można by powiedzieć, że
pokrewieństwo mityczne (a więc w oczach Greków należące do rzeczywistości
wyższego rzędu) łączyło wszystkich obywateli danej polis, ponieważ wszyscy uznawali
tego samego boga przodka. I rzeczywiście raz do roku, w Atenach i w miastach jońskich
wszystkie fratrie obchodziły jednocześnie wielkie święto zwane Apaturia, co znaczy
,,święto tych, którzy mają tego samego ojca”.
Podstawową funkcją fratrii było przyjmowanie do grona obywateli dzieci,,braci”
krótko po urodzeniu oraz przyjmowanie do grona dorosłych i czynnych obywateli synów
,,braci”, którzy osiągnęli określony wiek. Akty adopcji były też wykonywane przed
zebranymi ,,braćmi”. Wszystkim tym czynnościom towarzyszyły obrzędy religijne.
Wewnątrz fratrii oczywiście bracia nie byli między sobą równi, byli ,,podli” i
,,dobrzy” zależnie od majątku. Kult wspólnego boga przodka i ewentualnie innego
wspólnego boga pozostawał w ręku kilku czy najwyżej kilkunastu zamożnych i
wpływowych rodzin. Każda z nich miała wokół siebie mniejszą lub większą liczbę rodzin
słabszych, od niej uzależnionych. To właśnie grupa jednej rodziny wpływowej i wielu
rodzin podrzędnych tworzyła to, co w naszych źródłach (przeważnie inskrypcyjnych)
nazywane jestpamz lub patria, czyli,,grupa pochodząca od tego samego ojca”. Fratria
więc składała się z kilku lub kilkunastu patrai. Walne zebranie fratrii mogło przyjąć
nowych członków tylko po uprzedniej decyzji tej czy innej patra. Inną strukturę
wykazuje fratria w Atenach w V-IV w.: w każdej fratrii dominowała grupa silniejszych
rodzin zwana genna lub później genos, to znaczy ,,grupa ludzi związana urodzeniem”,
,,rodzina”. Jej członkowie nazywali się gennetai lub homogalaktes („ci, co wyssali to
samo mleko”). Członkowie genna czuli się więc związani ze sobą ściślejszą więzią
„braterstwa” niż z resztą „braci”. W najstarszych czasach genna miała zapewne
decydujący głos w przyjmowaniu lub odrzucaniu nowych członków.
Podobnie jak w przypadku fyle, nie wiemy, kiedy powstał podział na fratrie.
Wydaje się jednak, że proces powstawania fratrii jest częścią istotną procesu
powstawania polis, gdyż wspólnota zgromadzonych we fratriach obywateli to właśnie
polis, typ państwa charakterystyczny dla Greków starożytnych.
Określenie czasu powstania polis jest trudne. Należy tu wziąć pod uwagę dwa
zastrzeżenia:
1. Polis formuje się w toku dość długiego procesu, zanim uzyskuje postać dojrzałą
(o której będziemy mówić w następnym paragrafie); stąd rozbieżności w datowaniu jej
początków, występujące wśród historyków, mogą wynikać z różnic w odpowiedzi na
pytanie, co uznajemy za polis.
2. Pojawia się ona w różnych okresach, na różnych terenach (będziemy mogli
132 obserwować jej tworzenie jeszcze w IV w. w regionach peryferyjnych, jak Etolia).
Większość badaczy skłonna jest sądzić, że na obszarach najbardziej rozwiniętych mamy
już z nią do czynienia w ciągu VIII w. Przyjęcie tej hipotezy zakłada naszym zdaniem, że
początki polis sięgały ostatniej (co najmniej) fazy Wieków Ciemnych.
Przedmiotem dyskusji jest ocena wiadomości na temat charakteru urządzeń
państwowych Greków zawartych w Iliadzie (zwłaszcza w tzw. Opisie Tarczy Achillesa
w XVIII pieśni) i w Odysei. Naszym zdaniem, istnieją poważne argumenty upoważ­
niające do twierdzenia, że autor żyje w świecie polis. W obu poematach określa się
pozycję człowieka w świecie podając nazwę jego miasta. Spotykamy parokrotnie znane
nam już z poprzednich rozważań terminy astoi i politai jako określenie grupy, z którą
człowiek jest związany. Ideał męża u Homera to człowiek przewodzący na zgromadze­
niu i w bitwie, taki który umie przemawiać i walczyć; są to dwa podstawowe aspekty
wzoru obywatela w czasach późniejszych. Występuje także przymiotnik demios w
znaczeniu ,,publiczny”, co zakłada, że rzeczownik demos był już używany dla
określenia wspólnoty politycznej. Kilkakrotnie też Homer wspomina zgromadzenie
ludowe. Istotne jest, na koniec, że poematy Homera odzwierciedlają, choć w formie
specyficznej, zasadniczo tę samą kulturę, którą późniejsze polis będą uznawać za swoją.
Sukces Iliady i Odysei w następnych pokoleniach wynika z tego, że rozwijająca się polis
może się identyfikować z ideałami społecznymi i typem religii w nich zawartymi.
Oczywiście w poematach znajdziemy bardzo wiele scen i luźno podanych informacji,
które odnoszą się do innego typu organizacji państwowej. Władcy, zwłaszcza wystę­
pujący w Iliadzie, nie mieszczą się w rzeczywistości polis. Skłania to właśnie wielu
uczonych do negowania jej istnienia za życia autora. Nie jest to jednak postawa słuszna.
Podkreślaliśmy już przy omawianiu kwestii istnienia „świata homerowego”, że
poematy zawierają elementy różnych epok, które nie tworzą całości koherentnej.
Przyjęcie odmiennej oceny obrazu społeczeństwa w poematach Homera nie
oznaczałoby wcale odrzucenia hipotezy o istnieniu polis w VIII w. Wiemy bowiem, że
stosunek między rzeczywistością tej epoki a tymi dziełami jest bardzo skomplikowany,
poeta nie opisuje wszak współczesnego mu świata w sposób systematyczny.
Także w dziele Hezjoda Prace i dnie znajdujemy potwierdzenie istnienia polis.
Poeta pragnie skłonić rolników do odrzucenia złych, jego zdaniem, aspiracji do brania
udziału w zgromadzeniach odbywających się w mieście, a więc w życiu politycznym
wspólnoty, które toczy się właśnie w mieście.
Historycy datujący powstanie polis na czasy późniejsze, w połowie (czy nawet w
drugiej połowie) VII w., są zdania, że dla epoki wcześniejszej brak jest istotnych dla tego
ustroju elementów: spisanych praw, formalnych procedur powoływania władz, wyraź­
nie określonego zakresu działania Zgromadzenia Ludowego. Na te zastrzeżenia
odpowiedzieć możemy, że przyjmujemy inną, niż ci historycy definicję polis u jej
początków.

Model greckiej polis

Wypada nam tutaj otworzyć długi nawias w naszych wywodach i zatrzymać się nad istotą
tego typu państwa i zasadami jego funkcjonowania. W celu wyłożenia tych kwestii
musimy wyjść poza ramy opisywanej tu epoki, gdyż nasza wiedza o polis archaicznej nie
we wszystkich punktach jest dostatecznie bogata i jednoznaczna, abyśmy mogli na jej 133
podstawie to uczynić. Ważne jest też, abyśmy zdawali sobie sprawę, w jakim kierunku
idzie rozwój pewnych instytucji uchwytnych w epoce archaicznej w zaczątkowej
formie.
Zazwyczaj przekłada się grecki termin polis przez państwo-miasto lub miasto-
-paristwo. Jest to tłumaczenie podwójnie nietrafne, gdyż sugeruje, że najważniejszą
cechą tego typu państwa jest niewielki obszar i, co gorsza, że mamy do czynienia z
państwem pojmowanym jako aparat władzy. Tymczasem jego istotę określa specyficzny
sposób sprawowania władzy. Polis jest suwerenną wspólnotą obywateli, którzy sami się
rządzą nie tworząc struktur państwowych odrębnych od społeczeństwa i pretendują­
cych do reprezentowania jego interesów. Włas'nie tak ją określi Arystoteles: koinonia,
„wspólnota”.
Podstawowe decyzje, zwłaszcza takie, które dotyczyły wszystkich członków
wspólnoty (jak na przykład wypowiedzenie wojny i zawarcie pokoju) podejmowane
były przez Zgromadzenie wszystkich (przynajmniej teoretycznie wszystkich) mężczyzn
wchodzących w skład wspólnoty. W celu sprawowania władzy wspólnota powoływała
urzędników, którym powierzała pełnienie funkcji na czas ograniczony, a po upływie
tego czasu zastępowała ich innymi osobami. Władza więc „krążyła” w pewnym gronie
ludzi, którzy raz byli słuchającymi, raz wydającymi rozkazy. W tej sytuacji nie
dochodziło w ogóle do ukształtowania się struktur biurokratycznych. Obywatel
przerywający na rok (czy inny, przewidziany zwyczajami okres) normalny tok swej
prywatnej działalności zachowuje się inaczej, niż urzędnik pełniący swe funkcje
zawodowo (i to niezależnie od tego, czy za swe działanie otrzymuje zapłatę - jak to się
działo w V i IV w. w Atenach, czy też nie było o niej mowy-jak to bywało
zazwyczaj).
Krąg ludzi, w którym krążyła władza, był najczęściej o wiele węższy od grona
obywateli, obejmował ludzi wyselekcjonowanych według różnych zasad w rozmaitych
wariantach polis: urodzenia, bogactwa, popularności. W niektórych typach polis
urzędnicy byli odpowiedzialni za swe czyny nie tylko w przypadkach wykroczeń o
charakterze kryminalnym (nadużycie władzy, kradzież mienia publicznego itd.), ale i za
te decyzje, do których podejmowania mieli prawo, ale które nie zyskały aprobaty
wspólnoty.
W świetle tych wywodów jasne jest, że ważną (a niekiedy najważniejszą) instytucją
polis było Zgromadzenie obywateli. Istotną rolę odgrywała także powszechnie
występująca Rada, składająca się z ograniczonej liczby członków (od kilkudziesięciu do
kilkuset). Jej skład ustalano rozmaicie, mogli do niej wchodzić ludzie z tytułu
sprawowanego poprzednio urzędu lub z wyboru czy nawet losowania. Jej celem było
nade wszystko formowanie wniosków lub opinii dla Zgromadzenia. Rada nie traci wcale
znaczenia w ustroju demokratycznym, przeciwnie powiększa się jej rola, gdyż to ona
właśnie przygotowywała całą rozległą działalność Zgromadzenia. Wielkie ciało, jakim
było zebranie wszystkich obywateli, nie było bowiem w stanie w sposób skuteczny
przeprowadzić „technicznej” dyskusji nad wnioskami.
Podejmowanie istotnych decyzji przez ciała kolegialne, liczące wielu członków,
działające z tej racji publicznie, powodowało podniesienie znaczenia debaty i przemó­
wień jako podstawowych narzędzi w walce politycznej. Polis stwarzała tu szczególne
warunki i to niezależnie od tego, czy krąg ludzi sprawujących urzędy był szerszy czy
134 węższy. Nie było też zasadniczej różnicy w sposobie przemawiania do Rady czy do
Zgromadzenia - w obu przypadkach mówca musiał umieć wyłożyć jasno swe argumen­
ty, zbić racje przeciwników, grać na nastrojach, ,,narzucić” siebie zebranym.
Pamiętajmy, że nie istniały sposoby wzmacniania głosu, a przemawiać trzeba było
często do tysięcy ludzi, politycy musieli mieć odpowiednio silne glosy. W warunkach
greckich polityk z karteczką w ręku, mówiący szaro, stereotypowo, nie był w ogóle do
pomyślenia.
Dla rozwoju kultury greckiej potrzeba rozwinięcia umiejętności słownej szer­
mierki i przekonywania innych była faktem podstawowym. To ona przyczyniła się
walnie do rozwoju filozofii i nadała jej określony kierunek, to ona modelowała system
wychowawczy, style literackie.
Brak struktur władzy odrębnych od społeczeństwa sprzyjał formowaniu się silnego
poczucia odpowiedzialności za to, co się we wspólnocie działo. Zwłaszcza tyczyło się
tego grona, w którym krążyła władza, ale nie tylko. Charakter ustroju i fakt publicznego
sprawowania władzy umożliwiał wszystkim zdobycie obiektywnej wiedzy o mechaniz­
mach społecznych, stymulował polityczne pasje. Ta właśnie cecha życia politycznego w
świecie greckim jest szczególnie dla nas uderzająca, zwłaszcza gdy pamiętać będziemy o
despotycznych państwach wschodnich, gdzie zamknięci za pałacowymi murami władcy
podejmowali decyzje, których sens i zasięg pozostawał dla przeciętnego poddanego
nieznany. Jego sprawą było słuchać, Greka - deliberować i glosować.
Wspólnota obywateli była grupą zamkniętą, wchodzono do niej tylko przez
urodzenie, przypadki przyjmowania ludzi z zewnątrz były rzadkie. Cudzoziemcy
osiedlający się w danym mieście mogli żyć w nim przez pokolenia nie zyskując przez to
obywatelstwa. W ciągu wieku V i IV spotykamy się z formalnym rozróżnieniem między
metoikos - cudzoziemcem stale zamieszkałym, a xenos - cudzoziemcem przebywającym
przez czas określony. Metoikos mógł liczyć na opiekę prawną ze strony organów
państwowych (w większym stopniu niż xenos\ miał natomiast obowiązki: płacił
specjalne podatki, był pociągany do służby wojskowej. Nie wiemy, od kiedy istniał ten
stan rzeczy.
Czynności polityczne obywatele musieli wykonywać osobiście i bezpośrednio,
polis nie zna zasady reprezentacji. Reguła taka, dość oczywista w małych państwach,
stwarzała istotne trudności, gdy obszar polis był większy (jak np. w Atenach), a
uczestnictwo w Zgromadzeniu dla ludzi z oddalonych osad było uciążliwe.
Polis była także wspólnotą właścicieli ziemi. W czasach archaicznych wszyscy jej
członkowie posiadają jej działy. Odsunięcie od życia politycznego ludzi, którzy jej nie
mieli, było czymś oczywistym. W miarę upływu czasu zasada ta uległa osłabieniu,
obecność w gronie obywatelskim ludzi nie dzierżących ziemi staje się dopuszczalna.
Jednak nawet wtedy posiadanie ziemi było zarezerwowane dla obywateli; cudzoziemcy
nie mogli jej nabywać.
Kobiety nie brały udziału w życiu polis, choć w pewnym sensie stanowiły jej część.
Istniało pojęcie obywatelki, było to jednak obywatelstwo pasywne. W większości polis
greckich nie stwarzano formalnych przeszkód przy zawieraniu małżeństw z kobietami z
innych polis. Dzieci z takich związków miały zwykle uprawnienia polityczne. Mogło
jednak dziać się inaczej (jak na przykład w Atenach od połowy V w.).
Wspólnota obywateli była również wspólnotą z religijnego punktu widzenia. Jako
całość czciła ona określonych bogów, składała im ofiary, organizowała święta, wznosiła
świątynie, ołtarze, posągi. Kult publiczny, podobnie jak inne aspekty życia wspólnoty, 135
był przeważnie domeną działania urzędników. Wygnanie obywatela z polis było więc
tragedią także z religijnego punktu widzenia: tracił on opiekę bóstw, do których nie
mógł zwracać się indywidualnie (w religii greckiej przytłaczająca większos'ć aktów
kultowych rozgrywa się wewnątrz grup, z których polis jest najważniejszą). Ochronę
mógł wybłagać u cudzych ołtarzy, ale inne polis mogły go odepchnąć.
Z koncepcji państwa jako wspólnoty wynika sposób kierowania publicznymi
finansami. Brak zawodowej armii i zawodowych urzędników czynił jego potrzeby
bardzo ograniczonymi. Grecy bardzo niechętnie godzili się na systematyczne płacenie
podatków od ziemi czy dochodów. Wprowadzano je z określonego powodu (wojna,
budowa świątyni) i na określony czas. Istniały jednak takie sytuacje, w których
wspólnota musiała ponieść koszty. Uciekano się wówczas do „liturgii” (czyli „świad­
czeń na rzecz ogółu”). Najłatwiej będzie nam wytłumaczyć ich istotę na przykładach.
Gdy w Atenach wystawiano sztuki teatralne, organizowanie spektaklu (znalezienie
aktorów, skompletowanie i szkolenie chóru, przygotowanie kostiumów^ dekoracji)
zlecano osobom posiadającym odpowiedni majątek jako liturgię. Inną pospolitą liturgią
była trierarchia: obowiązek wyposażenia triery w dodatkowy sprzęt (liny, wiosła, drągi,
kotwice itp.), a także dbanie o jej dobry stan w czasie wypraw wojennych. Ci, którzy
obejmowali te funkcje, musieli poświęcić nie tylko znaczne środki finansowe, ale i czas,
osobiście zajmując się wykonaniem powierzonych im zadań. Można było się wywiązać z
nich w sposób poprawny, ale można też było wyłożyć więcej środków i dołożyć więcej
starań, niż to było niezbędne. W późniejszych, hellenistycznych czasach wspólnoty
chwaliły publicznie tych, którzy się wyróżniali w sprawowaniu liturgii. Specyficzną
cechą mentalności polis było przekonanie, że wzorowe wykonywanie takich obowiąz­
ków jest najlepszą formą posłużenia się bogactwem i dowodem miłości do ojczyzny. Przy
tym systemie ciężary finansowe spadające na ludzi bogatych były znaczne, ale ich
wielkość i sposób ponoszenia w poważnym stopniu od nich zależały. Liturgie stwarzały
okazję do współzawodnictwa, do zdobywania powszechnego szacunku i popularności.
Podatki zaś, jak wiemy, są bezosobowe i uciążliwe, nic w zamian za to nie dając.
W polis rzadko domagano się równości. Od zamożniejszych wymagano więcej i na
wojnie, i w czasie pokoju, uważano też za naturalne, że będą mieli więcej do
powiedzenia w sprawach publicznych.
Wydaje się, że opisany tu system mógł funcjonować dobrze, jeśli różnice
ekonomiczne między obywatelami polis nie były zbyt wielkie. Siedząc wydarzenia
wieku IV i czasów hellenistycznych można się przekonać, jak dalece był to warunek
niezbędny.
Musimy zdać sobie sprawę, że nawet wtedy, gdy nie istniały zbyt wielkie różnice
ekonomiczne między członkami wspólnoty politycznej, ani wynikłe z nich konflikty o
charakterze społecznym, życie polis nie upływało w spokoju. Typ ustroju zawierał w
sobie bowiem w sposób konieczny rywalizację między grupami i między jednostkami o
władzę. Mogła ona być w pewnym stopniu neutralizowana i nie prowadzić do
destabilizacji życia politycznego (tak np. się działo w demokratycznych Atenach),
zdarzało się jednak, że zwalczająće się strony uciekały się do stosowania siły. Przewroty,
mordy polityczne, banicje, spiski były czymś nazbyt normalnym w systemie polis.
Inne napięcia wynikały ze stosunków między polis. Rzadkie były wypadki, w
których dochodziło do wchłaniania innych organizmów w drodze wojen. Typowym
136 natomiast zjawiskiem było dążenie do tego, co Grecy (a i my w ślad za nimi) nazywali
hegemonią, czyli przewodzeniem przy zachowaniu osobnego bytu politycznego słabszej
strony. Układy powstające między rywalizującymi ze sobą małymi państwami są ze swej
istoty niestabilne. Stąd system polis rodził wojny, niemal endemiczne.
Grecy mieli wyraźnie ukształtowane przekonanie, że należą do wspólnoty
obejmującej wszystkich tych, którzy mówili greckimi dialektami, czcili tych samych
bogów, uczestniczyli we wspólnych wielkich s'więtach w rodzaju igrzysk olimpijskich
czy pytyjskich, słuchali utworów tych samych poetów - słowem mieli tę samą kulturę.
Świadomość ta nie zacierała bynajmniej przywiązania Greka do jego własnej polis, ani
nie zmniejszała jego zaangażowania w jej wewnętrzne sprawy. Współistnienie dwóch
horyzontów, węższego - polis i szerszego - wspólnoty panhelleriskiej, stanowi istotną
cechę greckiej mentalności. Chroniło to kulturę grecką przed zamknięciem się w kręgu
spraw lokalnych, sprawiało, że dzieła powstałe dla określonej, a często wąskiej,
publiczności przeznaczone były jednocześnie dla wszystkich Greków. Świadomość
jedności kulturowej nie rodziła wcale potrzeby zjednoczenia się politycznego.
Niestety nie potrafimy powiedzieć, dlaczego właśnie w Grecji ukształtowała się
taka forma państwa.
Obiegowe opinie kładą nacisk na determinujące działanie specyficznych warunków
geograficznych. Przypomnijmy, że pasma górskie dzieliły Grecję na niewielkie,
zamknięte krainy. Na pewno ukształtowanie terenu odgrywało pewną rolę, ale raczej w
sensie negatywnym: brak było mianowicie czynników sprzyjających czy zgoła zmusza­
jących do tworzenia dużych jednostek terytorialnych (inaczej niż np. w Egipcie, gdzie
takie czynniki oddziaływały bardzo silnie). Obserwacja mapy politycznej Grecji w I
tysiącleciu prowadzi nieuchronnie do stwierdzenia, że charakter geograficzny danej
krainy nie decydował o jej organizacji politycznej. W równinnej Bęocji było dwanaście
polis, które utrzymywały swą niezależność, choć jedna z nich - Teby - była wyraźnie od
innych silniejsza. Attyka, w znacznej części górzysta, była, i to wcześnie, jednym
państwem.
W dyskusjach nad genezą polis poza względami geograficznymi podkreśla się
zazwyczaj brak większego, zewnętrznego zagrożenia, które pojawi się dla większości
świata greckiego dopiero u schyłku VI w., gdy wybrzeża Azji Mniejszej opanowane
zostały przez Persów.
Oba czynniki (ukształtowanie terenu i względne zewnętrzne bezpieczeństwo)
mogłyby nam tłumaczyć najwyżej, dlaczego uformowały się małe państwa. Natomiast w
żadnym wypadku nie wyjaśniają genezy ich specyficznej natury politycznej, zasadza­
jącej się na wspólnocie obywateli.
Chociaż nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego powstała polis, to łatwiej
jest nam wyjaśnić, dlaczego się utrzymała. Przyczyn tego zjawiska należy szukać w
sferze mentalności: polis wywarła niezmiernie trwałe i głęboko sięgające piętno na
zachowaniach ludzi, na ich sposobie myślenia, czyniąc ich niezdolnymi do akceptowania
innych form życia politycznego.
Znamienne jest to, że w czasach hellenistycznych te polis, które znalazły się w
obrębie wielkich monarchii, nadal trwały (co prawda w zmienionej postaci). Nawet w
epoce cesarstwa rzymskiego działały ich podstawowe instytucje: wybierani urzędnicy,
Rada czy nawet Zgromadzenie. Uchwytne są podstawowe cechy mentalności wytwo­
rzonej w ramach polis. Znikną one dopiero w momencie ruiny antycznego świata.
Proces kształtowania się polis nie dokonywał się jednocześnie u wszystkich
Greków. Zwraca naszą uwagę istnienie pewnych obszarów zacofanych (północno-
-zachodnia Grecja, Tesalia, s'rodek Peloponezu i północno-zachodnie jego wybrzeża),
gdzie brak było polis, a za to niezmiernie długo trwały instytucje odmienne. Niewiele o
nich wiemy, wydaje się, że były to państwa o charakterze plemiennym, o strukturach
bardzo luźnych. Grecy nazywali takie twory polityczne ethne „ludy”, podkreślając w
ten sposób brak centrum politycznego, które z reguły gdzie indziej stanowiło
miasto.
Wreszcie na końcu tej charakterystyki modelu polis, trzeba wspomnieć o procesie
określanym przez Greków mianem synoikismos^ który odgrywał istotną rolę w
formowaniu się niektórych (ale tylko niektórych!) polis, zwłaszcza wtedy, gdy miały
większe terytorium. Był to akt łączenia się osad, w wyniku którego powstawał nowy
organizm państwowy. Towarzyszyło mu w niektórych wypadkach przemieszczenie się
ludności; zakładano nową osadę, do której ściągano dotychczasowych mieszkańców,
albo decydowano się zachować i rozbudować jedną, porzucając inne. Synojkizm nie jest
czymś właściwym wyłącznie epoce archaicznej, spotykamy się z nim w różnych
okresach dziejów greckich.

Polis u progów czasów archaicznych

Niewiele wiemy o sposobie funkcjonowania polis na początku czasów archaicznych.


Zapewne istotną rolę odgrywały fratrie (mówiliśmy o nich wyżej), nie ulega też
wątpliwości, że w życiu wspólnoty dominowały bogate rodziny arystokratyczne
prowadzące za sobą mniej aktywną resztę obywateli. Na zgromadzeniach głos zabierali
niemal wyłącznie arystokraci.
Społeczności przewodził król lub królowie. Losy władzy monarszej w okresie od
XIII do VII w. są bardzo zmienne. U schyłku czasów mykeńskich i w epoce katastrof
władza monarchiczna uległa załamaniu razem z całym systemem pałaców. Zniknął też z
politycznego języka tytuł wanax. Władcy w wiekach następnych nazywani będą mianem
basileus. Ta zmiana wskazuje, że ciągłość instytucji została zerwana. Zwróćmy też
uwagę, że termin basileus w języku tabliczek mykeńskich oznaczał szefa rozmaitych
grup, urzędnika dworskiego, na dodatek nie najwyższego szczebla. Na początku czasów
archaicznych prawdopodobnie nie ma silnej władzy monarszej, a tytuł jest noszony
przez grupę przywódców arystokratycznych rodzin, spośród których jeden uznany jest
za najważniejszego. Na jakiej zasadzie otrzymywało się sam tytuł i owo stanowisko
primus inter pares („pierwszego wśród równych”), tego nie wiemy. W grę mogły
wchodzić bardzo różne procedury: dziedziczenia, rotacji między ważniejszymi rodzi­
nami, wyboru (i inne jeszcze). W niektórych jednak polis musiało być inaczej, gdyż
władza królewska, i to silna, utrzymała się jeszcze długo, np. w Argos, Kyrenie,
Sparcie.
W epoce archaicznej rozwiniętej w niemal wszystkich polis monarchia zniknęła.
Uderzające jest, że nie przetrwały wiadomości o konfliktach, które ten proces mógłby
zrodzić. Kontrast z historią starożytnego Rzymu jest zdecydowany, tam pamiętano
dobrze o dramatycznych wypadkach towarzyszących usunięciu króla. Autentyczność
rzymskiej tradycji (oczywiście myślimy tu o charakterze wydarzeń, a nie o szczegółach
138 wersji opowiedzianej przez historyków rzymskich) potwierdza ostra niechęć do słowa
rex trwająca przez wieki. Wydaje się, że należy to milczenie źródeł greckich
potraktować poważnie i uznać, iż królowie zostali zastąpieni przez urzędników bez
większych oporów.

Aristoi - najlepsi. Materialne i społeczne podstawy ich pozycji

Grupę przodującą wśród po/iftn stanowili członkowie możnych rodzin. Dominowali oni
nie tylko w życiu politycznym i gospodarczym, określali także mentalność całego
społeczeństwa, narzucając innym swoje sposoby zachowania, upodobania, poglądy.
Byli silnie związani z miastem, bardzo wcześnie w nim się osiedlili na stałe, czyniąc
je ośrodkiem swej działalności.
Materialną podstawą potęgi,,najlepszych” były majątki ziemskie. Trudno nam coś
powiedzieć o ich rozmiarze, z pewnością nie były to ogromne kompleksy w rodzaju
późniejszych rzymskich latyfundiów, gdyż w Grecji, ze względu na szczególne warunki
geograficzne, taki typ własności nie wykształcił się w ogóle (przynajmniej w czasach,
które w tym podręczniku opisujemy). Ziemie te uprawiają przede wszystkim niewolni
chłopi (o tym będzie jeszcze mowa). Część gruntów, wydzielona, pozostawała zapewne
w gestii właściciela i była uprawiana przez niewolników, żyjących w jego domostwie,
odwoływano się też do pomocy ludzi wolnych, ,,luźnych”, nie mających środków do
życia i najmujących się u innych do pracy (thetes, erithoi). Niewykluczone, że i
niewolnicy osadzeni na przydzielonych im działkach byli pociągani do robót na
„pańskim”. Plony takiej rezerwy (używając średniowiecznej terminologii) służyły do
zaspokajania bieżących potrzeb domu.
Arystokraci dążyli do zawładnięcia możliwie największą ilością ziemi, tendencja ta
ulegała nasileniu w miarę otwierania się nowych rynków zbytu na produkty rolne.
Możliwość sprzedaży zboża, oliwy czy wina istniała zawsze w krainach bliższych lub
dalszych (pisaliśmy już o tym we wstępie, s. 17, a także przy okazji charakterystyki
handlu mykeńskiego), w czasach archaicznych jednak ulega ona znacznemu rozszerze­
niu. Przyczynia się do tego rozwój miast, coraz liczniej w nich żyjąca ludność
uprawiająca rzemiosło i handel potrzebowała żywności. Głód ziemi możni zaspokajali
przez przejmowanie ziemi należącej do ludzi ekonomicznie słabszych oraz przez
zagospodarowywanie gruntów gorszych, pokrytych lasami, położonych na zboczach
górskich (proces ten zwany zazwyczaj wewnętrzną kolonizacją - w odróżnieniu od
zewnętrznej, polegającej na zakładaniu miast w obcych ziemiach - miał mieć w
niedalekiej perspektywie fatalne skutki dla środowiska naturalnego, niszcząc szatę
leśną).
Arystokraci posiadali znaczne stada bydła: owiec, kóz, rogacizny, świń wypasa­
nych na pastwiskach, nieużytkach, w lasach należących do wspólnoty; zajmowali się
nimi przeważnie niewolni pasterze.
Również handel był dziedziną ich działania. Czynili to na ogół za pośrednictwem
swych agentów, którym dostarczali statki i towary. Handel ten, z reguły morski, miał
rozmaity zasięg i charakter. Arystokracja dysponowała pewnymi nadwyżkami produk­
tów własnych majątków, na które mogła bez trudu znaleźć nabywców w różnych
miejscowościach tak świata greckiego, jak i niegreckiego. Ze swej strony potrzebowała
wielu artykułów, których nie wytwarzała w swych gospodarstwach i których nie
produkowali lokalni rzemieślnicy. Poza przedmiotami metalowymi: bronią, naczyniami,
narzędziami (czy też sztabami metalu, gdyż i w takiej postaci go przewożono),
niewolnikami - obiektem jej pragnień były towary luksusowe: tkaniny, ozdoby,
kosztowne sprzęty, wonności i inne, których posiadanie było niezbędne ze względów
społecznych jako widoczny dowód własnego bogactwa. Większość z nich (zwłaszcza we
wcześniejszej epoce archaicznej) pochodziła z odległych krain Wschodu, bądź też była
wytwarzana z surowców stamtąd przywiezionych. Myliłby się jednak ten, kto by sądził,
że arystokracja angażowała się w operacje handlowe tylko po to, aby zdobyć potrzebne
jej towary (a to wymagało sprzedaży posiadanych nadwyżek). Agenci arystokratycznych
domów sprzedawali w różnych portach różne towary (mogli nawet kilkakrotnie
wymieniać frachty, sprzedając i kupując po drodze) z myślą o zysku i powiększeniu
ekonomicznego potencjału swych mocodawców. Była to droga do szybkiego mnożenia
majątku, efektowna, ale i ryzykowna, gdyż podróże narazić mogły na straty bolesne,
mało jest jednak prawdopodobne, by zagrozić miały pozycji możnej rodziny.
Bogactwa arystokracji pochodziły w części z wojen. Kosztowne przedmioty,
niewolnicy, bydło mogły trafić do jej domów jako łupy wojenne.
Rodziny arystokratyczne aktywnie uczestniczyły w kolonizacji, ich członkowie
byli organizatorami większości wypraw. Zainteresowani nimi mogli być zwłaszcza
młodsi synowie, którym stawało się ciasno w rodzinnym domu i którzy w wyprawach
widzieli dla siebie szansę zdobycia bogactwa i znaczenia. Ostre walki polityczne toczące
się między rodzinami (będziemy o nich jeszcze pisać) mogły także przyczyniać się do
podejmowania takich inicjatyw.
Zdobycie i pomnażanie bogactw było dla tej grupy niezmiernie ważne, one
decydowały o pozycji rodziny. Nie był to jednak cel, lecz środek umożliwiający
przewodzenie we wspólnocie.
W arystokratycznym domu poza właściwą rodziną i sługami niewolnymi żyła
pewna liczba ludzi wolnych, posiadających jednocześnie status sługi i towarzysza,
przyjaciela. Powody zmuszające ludzi do związania się z czyimś domem mogły być różne
(wygnanie, klęska rodziny i utrata majątku, związki przyjaźni, w wypadku ludzi
młodych oddanie na wychowanie), różny też był czas trwania takich więzów; nie jest to
dla nas w tej chwili ważne. Istotny jest sam fakt tworzącej się w ten sposób
zależności.
Rodziny arystokratyczne dążyły do podporządkowania sobie możliwie największej
liczby ludzi, gdyż to stanowiło miarę potęgi. Można się domyślać, że istniały pewne
tradycyjne więzy między rodzinami silniejszymi i słabszymi, dziedziczone z pokolenia
na pokolenie, nade wszystko wewnątrz tej samej fratrii, ale nie nabrały one nigdy
charakteru formalnego (jak w Rzymie między patronami a klientami). Wymagały więc
stałego odnawiania, utwierdzania. Istotną rolę w takich społecznych procesach
odgrywały pożyczki, udzielane ludziom ich potrzebującym z racji klęsk naturalnych,
chorób, indywidualnych nieszczęść (do kwestii długów wrócimy w dalszym ciągu tego
rozdziału). Służył temu także wystawny tryb życia: uczty przyciągające wielu gości, nie
tylko równych społeczną pozycją gospodarzowi, ale i skromniejszych, święta, zawody
sportowe. W gorszych latach, gdy zawiodły plony, wielcy panowie mogli być zmuszeni,
aby utrzymać zwykły styl życia, do kupowania tego, co zazwyczaj sprzedawali: zboża,
wina, oliwy. Zaniechanie oddziaływania na społeczeństwo było nie do przyjęcia,
prowadziło bowiem do degradacji wewnątrz polis.
Małżeństwa zawierane między członkami arystokratycznych rodzin były jednym z
najważniejszych s'rodków rodzinnej taktyki politycznej. Zdarzały się przy tym związki z
rodzinami zamieszkującymi inne polis, czasem dosyć odległe, jest to cecha uderzająca,
gdyż krąg, z którego przeciętny Grek wybierał sobie żonę, był bardzo wąski.
Podróżującego z dala od swego domostwa arystokratę przyjmowały rodziny, do których
się udawał po drodze. Gos'ć taki mógł być pewien ceremonialnego przyjęcia i obdarzenia
kosztownymi podarkami. Więzi tworzące się z tytułu korzystania z gościny dziedziczyły
następne pokolenia. Stwarzały one istotny czynnik określający stosunki między
członkami tej grupy, żyjącymi na oddalonych od siebie obszarach. Jest to, odnotujmy,
jeszcze jedna okazja do manifestowania własnego bogactwa.
Rodziny arystokratyczne prowadziły między sobą nieustanną rywalizację o
przewodzenie we wspólnocie, walkę o zwolenników, o bogactwa, o inicjatywy, o
sprawowane w ramach wspólnoty urzędy. Konflikty te były czynnikiem dynamizującym
życie społeczne, przyczyniały się także do emancypacji politycznej nie należących do
arystokracji politai, gdyż rodziny arystokratyczne mogły, aby ich do siebie przyciągnąć,
występować w ich imieniu, przewodząc im w walce politycznej także wówczas, gdy
naruszało to interesy arystokracji jako grupy społecznej.
Postawy arystokracji cechuje jednocześnie dążenie do zdobycia pełni władzy, a
więc bezwzględnego wyniesienia się nad innych i potrzeba równos'ci wewłasnym gronie.
Odpowiednik tych sprzecznych tendencji znajdziemy w dziedzinie życia religijnego. Z
jednej strony aristoi pożądać będą zbliżenia się do bogów (o tym zjawisku będziemy
jeszcze pisać w rozdziale o religii, zob. s. 308), upodobnienia się do bóstwa (na wzór
bohaterów Homera, których najważniejszą cechą jest właśnie to, że są bogom podobni).
Z drugiej jednak strony, arystokraci dobrze wiedzą, że są to postawy naganne, więcej,
złowrogie, człowiek przekraczając właściwą mu miarę staje się winien hybris, narażając
się na karę bóstw ,,zawistnych” o swe pozycje. Stąd tak częste w myśli doby archaicznej
wezwania do umiaru, trzeźwej rozwagi: sophrosyne^ poznania własnego miejsca, aby
umieć je zachować.
Chcielibyśmy wreszcie zwrócić uwagę na to, że choć grupa jako całość jest
niezmiernie trwała i zdolna do utrzymania swej kierowniczej roli przez wiele pokoleń,
poszczególne rodziny wchodzące w jej skład dalekie są od stabilności. Ich byt i pozycja
zagrożone bywały w rozmaity sposób. Wojny mogły łatwo prowadzić do znikania rodzin
tracących na nich swych mężczyzn; podziały spadkowe powodowały w perspektywie
degradację ekonomiczną następnych generacji. Walki między rodzinami często koń­
czyły się wygnaniem i konfiskatą dóbr strony przegrywającej - nie wszystkim wygnań­
com udawało się wrócić, a odzyskiwanie straconego mienia było jeszcze rzadsze.
Wystawny tryb życia, jeśli nie towarzyszyły mu energiczne działania ekonomiczne
wyrównujące ubytki powstałe na skutek szczodrobliwości, wyczerpywał zasoby
rodzinne. Nic dziwnego, że przesunięcia w tej grupie były częste i gwałtowne.

Aristoi na wojnie

W początkach epoki archaicznej, w VIII i w początkach VII w., miejsce arystokracji w


polis wynika nie tylko z jej zasobów materialnych i zdolności przewodzenia innym, ale i z
roli, jaką odgrywała w czasie wojen. Siła militarna wspólnot zależna jest wtedy od liczby 141
i waleczności arystokratycznych wojowników. Tylko arystokracja może hodować konie i
tylko jej członkowie opanowali sztukę jeździecką. W początkach czasów archaicznych
koń służy już jako wierzchowiec (rydwany bojowe znikły wraz z epoką mykeriską),
konny wojownik góruje nad pieszym w najrozmaitszych sytuacjach.
Przewodzenie arystokratów na wojnie ma inne jeszcze, pozamaterialne źródła.
Wynika ono z ich specyficznej postawy ceniącej szaleńczą odwagę, siłę, wyczyn
indywidualny, sprawność w posługiwaniu się oszczepem, włócznią, mieczem. Sława
wojenna była celem działania młodego wojownika, tchórzostwo i przegrana przynosiły
mu wstyd, umniejszający rzecz dla arystokraty najcenniejszą: cześć. Na takich
wojownikach opanowanych szaleństwem walki spoczywa główny ciężar bojowych
dokonań.
Militarne funkcje arystokracji ulegną znacznemu ograniczeniu w miarę upo­
wszechniania się innego sposobu walki zwanego falangą (odsyłamy Czytelnika do
rozważań na s. 189-194). Na razie wystarczy nam stwierdzić, że powstaje nowy szyk, w
którym nie ma miejsca na indywidualny wyczyn i który opiera się na równym udziale
większej liczby wojowników, pochodzących w znacznym stopniu spoza grona arysto­
kracji. Przedmiotem dyskusji jest data tej innowacji. Na ogół sądzi się, że wystąpiła ona
w pierwszej połowie wieku VII. Nie jest jednak wykluczone, że można ją cofnąć i do
VIII w.
Arystokracja w VIII w. zajmuje się piractwem, atakując sąsiadów, urządzając
morskie wyprawy. Celem ich był rabunek bydła, zdobycie niewolników, grabież
domostw. Statki arystokratów atakowały nie tylko pobliskie wybrzeża, ale zapędzały się
ku krainom wschodnim, kuszącym Greków bogactwami. Takie wyprawy są już
wówczas źle widziane (wyrazy potępienia znajdziemy u Homera). W miarę wzmacnia­
nia się siły polis, pirackie ekspedycje podejmowane przez możnych są powoli
eliminowane, gdyż wspólnota ma dość siły, aby je uniemożliwić.
Rodziny arystokratyczne kładą wielki nacisk na własne genealogie umieszczając na
ich początku boga lub boginię, którzy w związku z człowiekiem śmiertelnym dali życie
herosowi. Pamiętano dobrze i chętnie przytaczano imiona kolejnych przodków,
należenie do takiej linii stanowiło uzasadnienie przodującego miejsca w społeczności.
Genealogie przypominały także o związkach łączących rozmaite możne rodziny,
stanowiły więc istotny czynnik integracji arystokracji jako grupy.
Do interesujących wyników prowadzą obliczenia, które możemy wykonać posłu­
gując się przekazanymi nam przez źródła liniami genealogicznymi, mnożąc liczbę
generacji przez liczbę lat, jaką Grecy przypisywali trwaniu jednego pokolenia. W grę
wchodzi 40 lub 33 1/3 lat. Widzimy, że genealogie docierają do końca wieku XII (przy
pokoleniach dłuższych) lub XI (przy krótszych). Wcześniej sięgają linie dwóch rodzin
królów spartańskich: do 1310 lub 1170. Wartość takich obliczeń ogranicza szczupłość
podstawy, niestety niewiele mamy takich linii. Ciekawe jest jednak, że sięgają one dość
płytko w przeszłość, płyciej niż to wynika z liczb, gdyż najstarsza część genealogii jest na
pewno fikcyjna.
Z pewnością przechowywano również w pamięci rodzin wspomnienia o dawnych
czynach przodków, które są nieustannym powodem do dumy i tytułem do zajmowanych
stanowisk w polis.

142
Mentalność arystokracji

Zwracaliśmy już uwagę na społeczną funkcję manifestowania bogactwa przez arysto­


krację. Pamiętać o tym trzeba, by rozumieć sens cechującego ją pragnienia wystawności.
Barwne, haftowane stroje, klejnoty noszone i przez kobiety, i przez mężczyzn, konie
pod wierzch i do zaprzęgów, kosztowne tkaniny rozwieszone na ścianach domów,
zdobione naczynia metalowe i ceramiczne są widomymi oznakami siły danej rodziny,
stwarzają dystans między ludźmi zwykłymi a potomkami bogów. Pragnienie zdobywania
zbytkownych przedmiotów, w znacznej części (zwłaszcza w początkach czasów
archaicznych) pochodzących spoza świata greckiego, ze Wschodu, popycha arystokra­
tów do najrozmaitszych działań: wypraw rabunkowych, handlu i także kolonizacji.
Nawiązujące się coraz częstsze kontakty handlowe między wybrzeżami Syrii, Egiptem a
światem egejskim powiększają możliwości zaopatrzenia się w artykuły luksusu, rodzą
też nowe apetyty na nie.
Luksus greckiej arystokracji jest oczywiście niewielki, jeśli zestawiać go będziemy
z poziomem życia wysokich dostojników monarchii wschodnich. Zwłaszcza uderzająco
skromne są ich domostwa, którym daleko jest do pałaców z epoki mykeńskiej z ich
freskami, łazienkami, podwórcami. Nie jest to jednak istotne, liczy się wszak różnica
między arystokratycznym a przeciętnym poziomem życia.
Arystokracja grecka nie jest tylko warstwą ludzi chciwych bogactw, rabusi
spędzających wolne chwile na zbiorowych pijatykach. Nasze źródła, poczynając od
poematów Homera, pokazują, że mamy do czynienia z ludźmi miewającymi także
pragnienia wyrafinowane. Świadczy o tym tworzona dla niej przecież kunsztowna
literatura; widzimy jej zamiłowanie do muzyki, pięknych artystycznych przedmiotów
(już sama malowana ceramika czasów archaicznych wystarczy, aby dać świadectwo
poziomu artystycznego zamawiających ją ludzi). Piśmienność jej jest poza dyskusją.
Ważną rolę w życiu tej grupy odgrywa sport stwarzający okazję do manifestowania
własnej siły i sprawności. Zwycięstwo w zawodach pojmowane jest jako tytuł do chwały
niemal na równi z wyczynami wojennymi. Arystokrata był par excellence człowiekiem .
uprawiającym sport. W jednej ze scen Odysei (VII, 147-148) ktoś powie o wyczynach
sportowych:,,nie ma większej sławy dla męża, póki żyje, niż to, co uczynił swoimi rękami
i nogami". Gdy ktoś chce obrazić Odysa stwierdza (VIII, 159-164): „Doprawdy
cudzoziemcze, nie wyglądasz mi wcale na męża biegłego w zawodach.,., przypominasz
raczej takiego, co tam i sam jeżdżąc okrętem o wielu wiosłach, kieruje żeglarzami
uprawiającymi interesy, pamięta o ładunku, nadzoruje towary i pilnuje miłych zysków".
Jeśli więc ktoś nie jest arystokratą, nie staje do zawodów.
Arystokracja zrodziła ideologię, wedle której zwycięstwo w zawodach - wynik
własnej sprawności osiągniętej w drodze ćwiczeń, ale i zarazem dar opiekuńczego
bóstwa - zakłada w sposób konieczny doskonałość moralną, a więc jest też tytułem do
zajęcia odpowiedniego miejsca w społeczeństwie.
Wydaje się, że najstarsze igrzyska zwoływane były z inicjatywy arystokratów
urządzających je na pogrzebach swych bliskich, później domena ta staje się wyłączną
prerogatywą zbiorowości (o igrzyskach piszemy szerzej w rozdziale o kulturze, zob. s.
343-346).
Na równi ze sportem popularne były polowania, w których uczestniczono z wielką
pasją. Dawały one okazję do wykazania się nie tylko odwagą i zręcznością, ale również 143
umiejętnością użycia podstępu, która należała nie tyle do zalet człowieka dojrzałego, ile
do wzoru postępowania ludzi młodych, przysposabiających się do przyszłej roli
wojowników.
W życiu arystokracji ważne miejsce zajmowały uczty i następujące po nich wspólne
pijatyki-sympozja. Przyczyniały się one do wzmacniania spoistości ideowej grupy,
stwarzały okazję do formowania wspólnych upodobań i wzorców zachowań. Zajmiemy
się nimi szerzej w rozdziale o kulturze okresu archaicznego (zob. s. 338-340).
O religii arystokracji będziemy mieli okazję mówić w osobnym rozdziale
poświęconym wierzeniom Greków czasów archaicznych. Od razu jednak warto
uprzedzić Czytelnika, że grupa ta dokonała swoistej selekcji wśród bóstw, odrzucając
kulty nie zgadzające się z jej sposobem widzenia świata i gustami (przede wszystkim
dotyczy to kultów płodności, które jej się wydawały dziwne i szokujące). W bardzo
znaczący sposób określona została więź między człowiekiem a bóstwem; od bogów
wszystko zależy, wszystko jest przez nich dane, ale nie oznacza to, iż bogowie
determinują bieg spraw w sposób ostateczny. Człowiekowi pozostaje możliwość
wyboru, jest więc odpowiedzialny za swe czyny niezależnie od boskich interwencji. Jest
to bardzo istotny rys mentalności arystokratycznej, z którego wiele wynika dla kultury
greckiej późniejszych wieków.

Wolni członkowie wspólnot nie należący do arystokracji

O sytuacji innych kategorii ludzi, składających się na stan wolnych członków


politycznych wspólnot, wiemy o wiele mniej niż o arystokracji. Stąd paragraf im
poświęcony będzie skromniejszy od poprzednich.
Najbardziej uderzającą cechą tej grupy jest chwiejność jej położenia. Stosunkowo
łatwo było członkom tej grupy poprawić swój stan posiadania, jeszcze jednak łatwiej
było stracić majątek i status społeczny.
Większośćpolitai to rolnicy pracujący na roli z rodziną, których stać było na kupno
jednego czy (w wypadku zamożniejszych) kilku niewolników i najęcie ludzi do pracy w
okresie pilnych prac polowych. Ciążyła nad nimi groźba niedostatku czy nawet głodu i
wynikająca stąd konieczność zaciągania długów. Nieurodzaj, choroba, pomór bydła
zmuszały chłopa do szukania pomocy u zamożniejszych od niego arystokratów, którzy
mogli mu dać zboże, oliwę, pożyczyć woły, bez których nie byłby w stanie uprawiać
ziemi itd. Długi zaciągane były głównie pod zastaw gruntów, które w ten sposób łatwo
można było stracić, ale także i pod zastaw osób. Rolnik w potrzebie oddawał swoje dzieci
w niewolę, aby ocalić gospodarstwo. W skrajnych przypadkach wierzyciel zamieniał go
w niewolnika i sprzedawał poza rodzinną polis. Zdarzało się, być może, także, że rolnik
w potrzebie zawierał ze swym wierzycielem układ, na mocy którego do chwili oddania
długu pracował na jego rzecz, zatrzymując jedynie część swoich plonów. Jeśli mu się nie
powiodło, mógł stracić i ziemię, i wolność, przechodząc do kategorii ludzi zależnych.
Zamożniejsi i ruchliwsi reprezentanci tej grupy społecznej wszelkimi sposobami
będą dążyli do wzbogacenia się, które uwolni ich od konieczności pracy, zapewni
stabilny byt i otworzy drogę do szeregów arystokracji. Taką szansę stwarzała im
kolonizacja; w nowo zakładanych polis mogli często liczyć na dział ziemi większy i
żyźniejszy niż ten, który ich rodzina posiadała w starej ojczyźnie. Ci sami ludzie
angażowali się w handel oferując swe usługi arystokratycznym rodzinom, które
potrzebowały agentów do prowadzenia swoich interesów. Podejmowali także handel na
własny rachunek, ładując na statki skromne nadwyżki swego gospodarstwa, próbując
przy pomocy pożyczek zwiększyć liczbę towarów, którymi obracali. Takie inicjatywy
mogły przynieść bogactwo, ale mogły też zepchnąć na dno nędzy, gdy fortuna zawiodła.
Jeśli jednak im szczęście dopisało, wycofywali się z handlu, zajmując się uprawą roli.
Właśnie dlatego w okresie archaicznym długo nie kształtuje się osobna grupa kupców, a
grono ludzi stale zajmujących się handlem było bardzo szczupłe.
Wielu młodych mężczyzn szukało szczęścia w służbie najemnej w armiach władców
Azji Mniejszej, Babilonii czy Egiptu, a później Persji. Grecy byli w nich chętnie
widziani, zalety stosowanego przez nich sposobu walki (falanga!) były szeroko znane.
Taktyka ta była ściśle związana z systemem polis (o związku między falangą a polis zob.
s. 193), tak że ci, którzy chcieli mieć oddziały walczące na sposób grecki, musieli
najmować Greków.
Ważną rolę w życiu ekonomicznym i politycznym odgrywały środowiska składające
się z ludzi dość zamożnych, ale nie na tyle, aby zaliczać się do grona wielkich; trafiały do
nich i te arystokratyczne rodziny, które w wyniku rozmaitych przypadków (wspomi­
naliśmy już o nich poprzednio) straciły swą pozycję. Właśnie ludzie „zbliżający się” do
możnych, bądź walczący o powrót do ich świata, odznaczali się wielką ruchliwością
zarówno w dosłownym, jak i przenośnym sensie tego słowa. Pełni wielkich aspiracji,
ambitni i wiecznie sfrustrowani, „skazani” na wybicie się, gdyż inaczej groziła im
degradacja, byli gorączkowo aktywni we wszelkich dziedzinach życia. To oni wystę­
powali z inicjatywą ograniczenia władzy arystokracji i stworzenia ustroju dopuszczają­
cego większą równość wśród politai. Wprowadzenie falangi dało im wielką szansę i
narzędzie nacisku politycznego, prowadzeni przez nich skromniejsi i spokojniejsi
niearystokratyczni obywatele, zdobywając organizacyjne struktury i świadomość
własnej siły, byli w stanie dyktować aristoi swoją wolę.
Znaczna ruchliwość społeczna wywoływała stan napięcia i poczucie niestabilności.
W poezji greckiej doby archaicznej świadomość efemeryczności losu ludzkiego powraca
z obsesyjną silą. Cały ten opisany przez nas zespół postaw psychicznych dał w efekcie
wielki nurt innowacji, który jest tak uderzającą cechą kultury doby archaicznej.
Gotowość do poszukiwania nowych dróg i otwarcia na nowe prądy (i to przy trwającym
szacunku dla tradycji) nieczęsto występuje w dziejach społeczności starożytnych.
Niestety, niemal nic nie wiemy o rzemieślnikach, choć dzięki wykopaliskom znamy
dobrze produkty ich pracy. U Homera wchodzą oni w skład specyficznej grupy
społecznej, której członkowie określani są mianem demioergoi (obok aojdów, wiesz­
czów, heroldów i lekarzy), a więc wszystkich tych, którzy w zasadzie nie żyją z roli, ale
mają miejsce w społeczeństwie z tytułu pracy na rzecz ogółu. Ale nawet w poematach nie
znajdziemy informacji, które umożliwiłyby nam charakterystykę ich sytuacji. Rozwój
społeczeństwa, a zwłaszcza rozwój kolonizacji, stwarzały dogodne warunki dla rozwoju
rzemiosła, gdyż uległ znacznemu rozszerzeniu krąg odbiorców jego wytworów, tak
wewnątrz, jak i na zewnątrz świata greckiego. Zwiększenie produkcji odbywało się
przez wzrost liczby warsztatów, ale także i przez wykorzystywanie pracy niewolników.
Zatrudnienie ich nie prowadziło jednak do zmian w organizacji produkcji. Podstawową
jej formą pozostają niewielkie warsztaty, w których pracuje kilku ludzi z właścicielem
na czele. 145
Poza charakteryzowanymi dotychczas kategoriami ludzi wolnych, którzy mieli
określone źródło utrzymania i miejsce w społeczeństwie, spotykamy jeszcze grupę ludzi
luźnych, nic nie posiadających, być może wyłączonych ze społecznej organizacji. Noszą
oni nazwę tetów (theteś). Najmują się do pracy na roli w arystokratycznych majątkach, a
także w gospodarstwach mniejszych, w warsztatach rzemieślniczych. Los ich jest bardzo
ciężki przede wszystkim z powodu braku wszelkiego zabezpieczenia przed głodem,
gwałtami, staros'cią. Pochodzenie ich może być różne, istnieje wiele powodów
degradacji ekonomicznej i społecznej. Trudno okres'lić ich liczebność. W epoce
wczesnoarchaicznej nie mogło być ich wielu, późniejszy wzrost miast umożliwiał
przetrwanie większym grupom.

Stan ludzi niewolnych

Wspólnocie ludzi wolnych, uczestniczących w życiu publicznym (politai), przeciwsta­


wiała się druga grupa ludności polis: niewolnicy, po grecku duloi lub dmoes (ta ostatnia
nazwa wyszła wcześnie z użycia). Do tej drugiej grupy, którą, tak jak grupę obywateli,
możemy traktować jako stan, należeli wszyscy ci, którzy byli wyłączeni ze wspólnoty
obywatelskiej i znajdowali się w stanie zależności osobistej od konkretnych członków tej
wspólnoty.
Choć podział na obywateli i niewolników był wyraźny i miał zasadnicze znaczenie,
stan niewolniczy obejmował ludzi o bardzo różnych kondycjach.
Większość ludzi niewolnych zajmowała się pracą na ziemi należącej do bogatych
właścicieli. Nie tworzyli oni jednak ekip niewolnych robotników, jak w późniejszych
rzymskich willach znanych nam z dzieł Katona czy Warrona, lecz pracowali na działkach
oddanych im w uprawę w sposób trwały, przy pomocy zwierząt i narzędzi, które, nawet
jeśli zostały im dane przez pana, traktowane były jako coś stale do nich należącego.
Niewolnicy ci mieli normalne życie rodzinne, ich synowie w zwykłych warunkach
dziedziczyli po nich dobytek i zapewne ziemię. Trudno sobie bowiem wyobrazić, aby
właściciel mógł bez szczególnych powodów być zainteresowany we wprowadzaniu
większych zmian w swych dobrach; byłoby to sprzeczne z jego interesami, gdyż uprawa
ziemi wymaga wieloletniego związania rolnika z gruntami, dotyczy to znacznej części
podstawowych kultur rolnych Grecji, w tym takich jak drzewa oliwne, winna latorośl,
drzewa owocowe itd. Obowiązki ich polegać musiały na oddawaniu części plonów, na
pewno rozmaicie ustalonej na różnych obszarach. Wiemy, że w Mesenii heloci oddawali
połowę zbiorów, ale tak wysoka danina zdaje się być następstwem szczególnie
brutalnych okoliczności opanowania tych ziem przez Spartę, była ponadto możliwa,
gdyż są to ziemie o wyjątkowej żyzności. W Atenach z jednej z nazw ludności niewolnej,
hektemoroi (sześcioczęściowcy) wnosimy, że panowie zagarniali jedną szóstą plonów
(do tej sprawy wrócimy jeszcze niżej, zob. s. 237). Na podstawie analogii z innymi
epokami i terenami znającymi liczne warstwy zależnych chłopów, sądzimy, że
właściciele mogli domagać się także pewnych usług: uprawy własnych, nie podzielo­
nych gruntów, udziału w pracach budowlanych. Nadwyżki wyprodukowane w
gospodarstwie pozostawały w dyspozycji rolników, dawało to jakąś, choć zapewne
niewielką, szansę na zyskanie, w warunkach dogodnych, względnej zamożności.
146
Natomiast w przypadku nieszczęść: nieurodzaju, choroby ludzi czy bydła, właściciele
prawdopodobnie wspierali swych chłopów, nie byli wszak zainteresowani w ich ruinie,
ani śmierci głodowej.
Tego typu niewolnicy, których najlepiej będzie nazywać zależnymi chłopami,
mogli być określani nie tylko ogólną nazwą duloi lecz również terminami bardziej
specyficznymi. W wielu polis (między innymi na Krecie) stosowano do nich nazwę
perioikoi, czyli „ci, którzy mieszkają naokoło”, chyba naokoło jądra gospodarstwa,
ziemi, którą właściciel zatrzymywał dla siebie (notabene ta sama nazwa oznaczała w
Sparcie autonomiczne gminy ludzi wolnych, rozmieszczone na skrajach polis spartań­
skiej, ściśle z nią związane, ale nie mające praw politycznych obywateli spartańskich).
W polis kreteriskich istniały także inne nazwy: aphamiotai, która znaczyła prawdopo­
dobnie „ci, co nie cieszą się sławą”, tudzież klarotai „ci, co są związani z działem
ziemi”; w Atenach zależni chłopi określani byli jako hektemoroi, „sześcioczęściowcy”
lub pelatai, „ci, co stoją u boku”. Dla Argos mamy poświadczony termin gymnetes lub
gymnesioi, „nadzy”, dla Sykionu korynephoroi („uzbrojeni w maczugę”) lub katona-
kophoroi (ci, co noszą grube szaty obrębione skórami owczymi). W Epidauros
spotykamy konipodes, „ci, co mają kurz na stopach”. Wreszcie jest grupa nazw o
wyraźnie etnicznym charakterze: w Syrakuzach Kyllyrioi lub Killikyrioi, w Milecie
Gergithes, w Heraklei Pontyjskiej Mariandynoi, w Tesalii Penestai. Nazwa heilotes
(heloci), określająca ludność zależną w polis spartańskiej, jest niejasna.
Do świadczeń, do których zależni chłopi byli zobowiązani, należało towarzyszenie
panom na wyprawach. Wojownik zabierał ze sobą jednego lub kilku niewolników po to,
by mu służyli jako giermkowie i brali udział w bitwie. Jest to dobrze poświadczone w
odniesieniu do helotów spartańskich. Z tą funkcją związane są zapewne niektóre z
cytowanych wyżej nazw: „ci, co stoją u boku”, „nadzy (czyli lekkozbfojni)”,
„uzbrojeni w maczugę”.
Chłopi zależni, choć pozbawieni praw obywatelskich, tak samo jak reszta
niewolników, mieli w przeciwieństwie do niej, pewne prawa. Nie wolno ich było
sprzedawać za granicę, ani sprzedawać wewnątrz polis, inaczej niż z gruntami, na
których żyli. Także ruchomego dobytku tych ludzi strzegły normy prawne przed
chciwością panów.
W V w., w mieście kreteńskim Gortynie ustawy zachowane w postaci wielkiej
inskrypcji (tzw. Kodeks gortyński) dostarczają nam ciekawych informacji o położeniu
prawnym tego typu niewolników (nazywanych tu wymiennie duloi lub woikees,
„związanych z gospodarstwem”). Niewolnik może występować w sądzie i otrzymać
odszkodowanie od człowieka wolnego, gdy sąd uzna, że został on skrzywdzony. Może
się także ożenić z kobietą wolną, a jeśli małżonkowie będą mieszkali w domu żony, to ich
dzieci będą wolne. Podobne stosunki istniały zapewne w większości polis w czasach
archaicznych.
Niewolnicy tego typu, zależni chłopi, stanowili grupę stosunkowo jednorodną,
która w wyjątkowych sytuacjach mogła się zbuntować i działać solidarnie przeciwko
panom. Mieli też własne kulty i własne obyczaje.
Najlepiej jest nam znane położenie niewolnych, zależnych chłopów w Sparcie
(piszemy o nich szerzej nieco dalej, zob. s. 223-224). Tu w wyniku szczególnego układu
sytuacji: obfitości ziemi zdobytej w wojnach i rewindykacji politycznych uboższej części
147
obywateli, doszło do tego, co stanowiło przedmiot powszechnych pragnień ludzi
wolnych: wszyscy politai zostali uwolnieni od potrzeby pracy fizycznej, mogli się zająć
wyłącznie wojną, polowaniem, działalnością polityczną, rozrywkami.
Stopień uciążliwości sytuacji niewolnych chłopów pracujących na ziemi bogat­
szych rodzin był rozmaity i rozmaicie odczuwany. Zależał od mnóstwa czynników,
których listę możemy ułożyć teoretycznie, nie mając iluzji, że potrafimy wyobrazić
sobie wszelkie elementy sytuacji. W grę wchodziła plodnosC ziemi, siły ludzi na niej
pracujących, odleglosC od miasta i wybrzeża, a więc szansa na zbyt nadwyżek, lokalne
obyczaje, charakter właścicieli, ich sytuacja materialna, spójność grup chłopów o tym
samym statusie (duża ich część mogła żyć w osadach, a nie zabudowaniach jednodwor-
czych, których w Grecji było w ogóle mało).
Przejdziemy teraz do charakterystyki położenia pozostałych grup niewolników,
którzy nie gospodarując na przydzielonych im gruntach, nie mieli ekonomicznej
samodzielności. Pozbawieni byli praw, którymi cieszyli się chłopi zależni.
W bogatych domach pełno było niewolnej służby: mężczyźni uprawiali ziemię
eksploatowaną wprost przez pana i wykonywali cięższe prace w obejściu, kobiety
zajmowały się domem: mełly zboże, piekły chleb, tkały, prały, a młodsze i ładniejsze
służyły panu także jako nałożnice. Dzieci zrodzone z takich związków wchodziły często
do rodziny, choć na gorszych prawach niż ich rodzeństwo ze związków małżeńskich;
jeśli właściciele nie mieli legalnego potomstwa, dzieci niewolnicy mogły nawet liczyć na
objęcie majątku i pozycji społecznej ojca.
Niewolników spotykamy także w niedużych gospodarstwach (wspomina o nich,
jako o czymś oczywistym, Hezjod w Pracach i dniach). Tu sytuacja ich musiała być
podobna do sytuacji niewolnej służby wielkich domów, gdyż nie wchodziło w grę
usamodzielnienie (właściciel nie miał dość ziemi) i wobec tego wyzysk, nie mówiąc już o
uciążliwości psychicznej, był ostrzejszy, perspektywy założenia własnej rodziny
ograniczone.
Pochodzenie niewolników musialo być rozmaite. Na niektórych terenach kategoria
zależnych chłopów powstała głównie w wyniku podboju, który sprowadził poprzednią
ludność lub jej część do tego stanu. W wielu koloniach zakładanych w okresie VIII-VI
w. byli to tubylcy uzależnieni od zwycięskich osadników, którzy ich nie wypędzili, ale
zmusili do pracy dla siebie. Możemy się domyślać, że procesy uzależniania drobnych,
wolnych właścicieli ziemskich na skutek niespłaconych długów prowadziły także do
powiększenia tej kategorii ludzi. Ponadto oczywiście niewolników można było kupić lub
zdobyć na wojnie.
Większość zakupionych lub zdobytych na wojnie niewolników trafiała do bogatych
domów, gdzie pracowali pod okiem pana czy pani, mogli oni jednak otrzymać ziemię i
rozpocząć bardziej samodzielne życie jako chłopi zależni. Niewolników tych dostarczały
wojny a także bardzo rozwinięte, endemiczne piractwo. Napadano na wybrzeża właśnie
po to, by zagarnąć ludzi, których uprowadzano daleko i następnie sprzedawano. Drogą
handlu trafiali do Grecji niewolnicy spoza helleńskiego świata: z Tracji, Ilirii, wybrzeży
Morza Czarnego, wnętrza Azji Mniejszej. Wobec wzrastającego zapotrzebowania na
kupnych niewolników napływ ich z biegiem lat rósł. Nie tylko Grecy, ale i arystokracja
ludów barbarzyńskich była zainteresowana w tym handlu, gdyż w zamian za
dostarczonych ludzi nabywała broń, ozdoby, tkaniny, wino, niezbędne do utrzymania
148 prestiżu towary luksusowe. Wiemy, że w innych epokach i na innych terenach taki
handel niewolnikami popychał do wojen między plemionami, prowadzonych niemal
wyłącznie w celu zaopatrzenia się w żywy towar.
W toku epoki archaicznej sytuacja zależnych chłopów ulega istotnym zmianom.
Poważnej ich części udaje się uzyskać wolność i wejść (choć nie zawsze od razu) do
obywatelskiego grona. Znamy trzy przypadki takich emancypacji: w Atenach (będziemy
o tym pisać przy okazji przedstawiania reform Solona, zob. s. 239), w Kyrenie i
Syrakuzach. W tych polis doszło prawdopodobnie do porozumienia między grupami
uboższych obywateli, szukających sojuszników w swej walce przeciwko arystokracji, a
grupami niewolnych chłopów. Podobnych wypadków musiało być jednak o wiele
więcej, gdyż w większości polis doby klasycznej nie spotykamy zależnych rolników
uprawiających ziemię ludzi bogatych.
Można się domyślać, że właściciele w dalszym ciągu korzystali z pracy swych
wczorajszych niewolników, ale już na innych warunkach. Ci przekształcili się w
dzierżawców, którzy mogli ziemię porzucić, aby przenieść się do miasta, udać się do
kolonii, zmienić pracodawcę. Ludzie nie musieli już „drżeć przed srogością swych
władców” (jak pisze Solon w jednej ze swych elegii). Byli niewolnicy musieli uprawiać
ziemię bogaczy, gdyż gruntów albo nie dostali wcale, albo za mało, aby żyć (w ramach
reform przyznawano im raczej dom, może i jakąś działkę przy domu, ale nie grunty
orne).
Emancypacja części niewolniczego stanu pociągała za sobą istotne zmiany. W tych
polis, w których zależne chłopstwo przestało być zależne, z dawnego stanu niewolni­
czego pozostali tylko ludzie pozbawieni wszelkich praw, ściśle związani z właścicielem,
nie stanowiący żadnej spójnej grupy. Doszło więc do ujednolicenia kondycji niewolni­
czej na najniższym poziomie dawnego stanu niewolniczego. Jednocześnie zapotrzebo­
wanie na takich niewolników znacznie wzrosło właśnie wskutek emancypacji zależnego
chłopstwa. Wielcy właściciele nie mogli już brać do pracy na polach bezpośrednio przez
siebie uprawianych, własnych chłopów zależnych, całą swą służbę musieli albo
„wyhodować”, pozwalając swym niewolnikom na posiadanie dzieci, albo kupić.
Jednocześnie wzrosło zastosowanie niewolnej pracy w rzemiośle rozwijającym się
bardzo szybko w toku epoki archaicznej. Tu najczęściej niewolnik pracował razem z
panem i jego rodziną, większe zakłady produkcyjne były rzadkością.
Dość powszechnie w literaturze naukowej i podręcznikach określa się niewolnic­
two początków epoki archaicznej mianem niewolnictwa patriarchalnego. Jest to termin
niefortunny, gdyż sugeruje „ojcowskie” stosunki między właścicielem a niewolnikami
(zgodnie z ogólnie przyjętym, przenośnym znaczeniem słowa „patriarchalny”, „od­
znaczający się ojcowskim stosunkiem do wszystkich” zob. Słownik Wyrazów Obcych),
czego na pewno nie można uznać za zgodne z prawdą. Ponadto taka klasyfikacja kładzie
nacisk na sposób traktowania jako cechę najważniejszą. Tymczasem dobre czy złe
stosunki między niewolnikiem a właścicielem są, w skali masowej, konsekwencją
charakteru niewolnictwa, jego roli w ekonomice, typu organizacji pracy itp. W skali
jednostkowej w każdej epoce bywali „ojcowscy” i „nieojcowscy” panowie.

149
Sprawy dyskusyjne.
Problem niewoli i zależności w czasach archaicznych

Wypada tu uprzedzić Czytelników, że poglądy wyłożone w poprzednim paragrafie nie


w pełni stanowią podręcznikowe communis opinio. Postaramy się teraz, wyłożywszy
hipotetyczną konstrukcję, pokazać jaką drogą się do niej dochodzi i zdać sprawę z
innych koncepcji.
Punktem wyjs'cia naszego rozumowania i rekonstrukcji jest pytanie: kto uprawiał
ziemię należącą do bogatych? Jest ono w naszym przekonaniu pytaniem podstawowym,
którego historyk nie może nie wziąć pod uwagę, mimo wielkich luk w naszym materiale
źródłowym. Odpowiedź na nie będzie oczywis'cie hipotetyczna, ale jest to hipoteza
niezbędna dla rozumienia całos'ci mechanizmów społecznych tych czasów.
Teoretycznie na pytanie, kto uprawiał ziemię ludzi bogatych, istnieją trzy
odpowiedzi: 1) niewolnicy pracujący pod bezpośrednią kontrolą pana, 2) wolni
dzierżawcy zawierający z nim umowy określające ich obowiązki, 3) zależni od
właścicieli chłopi osadzeni na ziemi, prowadzący gospodarstwa na własne ryzyko (z
tym, że osobnym przedmiotem dyskusji musi być określenie stopnia zależności).
Prawdopodobieństwo powszechnego stosowania pracy niewolniczej w formie ekip
nadzorowanych i kierowanych przez właściciela lub ludzi właściciela do tego powoła­
nych, jest właściwie żadne. W całej starożytności było to zjawisko rzadkie. Pojawiało się
ono tylko w szczególnie dogodnych warunkach, na które składały się przede wszystkim
wielka podaż tanich niewolników i obecność łatwo dostępnego rynku zbytu na produkty
rolne. W Grecji świadectwa tego typu organizacji pracy pochodzą najwcześniej z IV w.
(a i wtedy nie była ona pospolita, wrócimy do tej kwestii w tomie II). Trzeba wykluczyć
ewentualność istnienia w VIII-VI w. handlu niewolnikami o takich rozmiarach, aby
mógł zaopatrzyć wielkich właścicieli w całym świecie greckim w potrzebną im silę
roboczą.
Przeciwko ewentualności drugiej przemawia prawdopodobieństwo historyczne
(nie mówiąc już o braku jakichkolwiek świadectw w źródłach pochodzących z epoki
archaicznej). Stosunki dzierżawy między dwiema stronami, z których każda zachowuje
swobodę ich rozwiązania, są w ogóle w społecznościach o silnej pozycji arystokracji
bardzo rzadkie. Przy dysproporcji sił partnerów (bogaty właściciel sprawujący władzę
polityczną i ubogi rolnik nie należący w ogóle do obywatelskiego grona lub nie
odgrywający w nim żadnej roli) powstanie elementów zależności osobistej jest
nieuchronne. Dopiero wówczas może pojawić się dzierżawa, gdy na skutek nacisków
społecznych rewindykacje zależnego chłopstwa zostają przez wspólnotę przyjęte i
otrzymują oni wolność, a właściciele zostają zmuszeni do respektowania swobody ludzi
u nich pracujących. Taki właśnie układ, naszym zdaniem, przyniosły przemiany w
archaicznych czasach, o których wyżej wspominaliśmy.
Za przyjętą przez nas trzecią ewentualnością: zależne chłopstwo uprawiające
przydzielone im gospodarstwa (na razie pomijamy kwestię charakteru zależności)
przemawiają także świadectwa źródeł, które w naszej perspektywie stają się całkowicie
zrozumiale.
Dla czasów archaicznych mamy dowody na istnienie grup zależnego chłopstwa w
następujących polis: w Atenach, Sparcie, Argos, Sykionie, Naupaktos, Apollonii nad
150 Adriatykiem, Tesalii, na Krecie, Therze, w Kyrenie, Syrakuzach, Heraklei Pontyj-
skiej, Bizancjum. W niektórych wypadkach wiadomości odnoszą się do czasów
klasycznych bądź hellenistycznych, jednak na podstawie tego, co wiemy o dziejach
Grecji, możemy wykluczyć ewentualność ukształtowania się takich stospnków w wieku
V czy następnych. Musimy więc uznać, iż grupy zależnego chłopstwa w późniejszych
stuleciach stanowią przeżytek epoki wcześniejszej. Można byłoby oczywiście powie­
dzieć, że mamy do czynienia ze zjawiskiem pospolitym, ale jednak nie powszechnym.
Do przyjęcia odmiennego punktu widzenia skłaniają jednak dodatkowe argumenty
dostarczone nam przez źródła.
Znaleźć je można już w Iliadzie i Odysei. W księdze XVI (w. 304-307), gdy Odys
proponuje synowi wybadanie postawy kobiet i dmoes, Telemach mu odpowiada:
,,Zastanow się proszę, jak długo byś niepotrzebnie chodził szukając gospodarstw, żeby
każdego wybadać [...], nie obciąłbym, byśmy brali ludzi po zagrodach na spytki [...]”
(wiersze 312-319). Niewolnicy Odysa żyją więc na polach, ,,po zagrodach”, a nie tylko
w wielkim domu. Dalej mamy świadectwo Iliady ks. XXIII (wiersze 831-835). Achilles
prezentując jako jedną z nagród dla uczestników igrzysk bryłę nieobrobionego żelaza
mówi: „nawet jeśli posiada on [to znaczy ten, kto ją otrzyma] ziemie tłuste bardzo daleko
[od miasta czy raczej od domu], będzie ją miał i używał przez okres aż do lat pięciu, gdyż
pasterz czy oracz, gdy nie będzie miał żelaza, nie pójdzie mu do miasta, lecz on mu go
dostarczy”. Dla poety więc normalna sytuacja wielkich właścicieli, którymi są jego
bohaterowie, polega na posiadaniu pasterzy i oraczy; mogą oni iść do odległego miasta,
gdy czegoś potrzebują, ale mogą również dostać te przedmioty od pana. Niejednokrot­
nie w poematach wiązano bogactwo człowieka z wielką liczbą dmoes, którzy musieli
pracować nie tylko w domu, ale i na polach (zob. Odyseja VII, w. 224-225 oraz XVII, w.
419-423).
W Polityce Arystotelesa znajdziemy ustęp (VII, 1327 b) poświęcony rekrutacji
wioślarzy do okrętów wojennych: „tam, gdzie istnieje liczna warstwa periojków, czyli
pracujących na roli, zawsze jest pod dostatkiem marynarzy. Obserwujemy i dzisiaj taki
stan rzeczy w niektórych państwach, tak na przykład u Herakleotów, którzy znajdują
potrzebną załogę dla wielu trójwiosłowców, choć miasto ich w porównaniu z innymi jest
skromnej wielkości” (tłum. L. Piotrowicz). Zwróćmy uwagę na słowa „i dzisiaj”, zakłada
to przekonanie, że kiedyś ten typ stosunków był jeszcze częstszy.
Powszechne istnienie zależnego chłopstwa przyjmują dziś liczni historycy. Znaj­
dziemy taki pogląd w pracach: L. Gerneta, M. I. Finleya, A. Andrewesa, P.
Vidal-Naqueta, M. Austina. Nie wszyscy jednak go podzielają. Przede wszystkim wielu
uczonych nie zadaje sobie w ogóle pytania, kto uprawiał ziemię wielkich właścicieli,
bądź odpowiada na nie w sposób nieprecyzyjny i niejasny zasłaniając się często
niedostatkiem źródeł (tych jest mało, co prawda, ale jak już wspominaliśmy, są pewne
pytania, których historyk nie może uniknąć).
Natomiast wyłożony poprzednio punkt widzenia różni się od poglądów wspom­
nianych wyżej badaczy w bardzo istotnym punkcie, mianowicie w określeniu charakteru
zależności. Jesteśmy bowiem zdania, że choć istniało w tej epoce rozróżnienie między
pozycją rolników osadzonych na ziemi przez jej właściciela a sługami wypełniającymi ich
domy, wszyscy stanowili jeden stan odcięty ostro od stanu członków politycznej
wspólnoty. Inni badacze natomiast kładą nacisk na różnice.
Podstawę naszego przekonania stanowi po pierwsze terminologia źródeł. Słowo
dmoes (niewolnicy) i dmoai (niewolnice) w Odysei odnosi się zarówno do tych, co żyją 151
„w zagrodach”, jak i w domu. Ten sam termin służy Hezjodowi, gdy pisze o parobku
pracującym w niedużym gospodarstwie. Dla Herodota zależni chłopi w Syrakuzach,
Kyllyrioi, są duloi - niewolnikami. W oczach greckich autorów wieku IV i okresu
hellenistycznego rozmaite kategorie zależnego chłopstwa są określane także jako duloi.
Inny sposób podejs'cia znajdziemy w Onomastikon Polluksa (druga połowa II w.n.e.). W
rozdziale traktującym o nazwach niewolników mówi on:,,między wolnymi (eleutheroi) i
niewolnikami {duloi) są heloci Lacedemoriczyków, penestai Tesalczyków, klarotai i
mnoitai Kretericzyków, dorophoroi („ci, którzy niosą dary”) Mariandynów, gymnetes
Argiwów, kórynephoroi Sykjoriczyków” (3, 83). Wiadomość tę zaczerpnął ten leksy­
kograf prawdopodobnie z dzieła Arystofanesa z Bizancjum, wybitnego filologa doby
hellenistycznej. Świadectwo to nie może być przez nas traktowane jako wiążące dla
czasów archaicznych. Hellenistyczny uczony (jes'li Polluks rzeczywiście korzystał z jego
dzieła leksykograficznego) żyjący w czasach, w których normalnym zjawiskiem było już
niewolnictwo ,,klasyczne”, a z typu archaicznych stosunków zależności zostały już
tylko wyjątkowe przypadki, i to w zacofanych krainach Grecji, mógł wprowadzić
rozróżnienie i to tym łatwiej, że zajmował się klasyfikowaniem nazw wedle rozmaitych
kryteriów.
Po drugie i przede wszystkim opieramy się na następującym stwierdzeniu: poemat
Hezjoda Prace i Dnie (początek VII w.) s'wiadczy, że ludzie niezbyt bogaci, pracujący
na własnej ziemi, uważają pracę za cos' wstydliwego i wyrywają się z niej, jak tylko mogą,
by uczestniczyć w posiedzeniach Zgromadzenia Ludowego w mieście. Jes'li taka jest
mentalnosC nawet tych obywateli, którzy muszą pracować, trzeba, naszym zdaniem,
założyć, że społeczeństwo jest ostro podzielone na dwie grupy: na grupę obywateli, dla
których właściwym zajęciem powinien być udział w sprawach publicznych, oraz na
grupę ludzi niewolnych, dla których właściwym zajęciem jest praca. Trudno zaś-z
przyczyn, które wyżej wyłożyliśmy - przypuścić, że ta druga grupa składała się tylko z
niewolników pracujących bezpośrednio pod okiem właściciela lub nadzorców: musiała
się ona składać częściowo z chłopów zależnych.

Sprawy dyskusyjne. Czy istniała w Grecji wspólnota rodowa

Czytelnik naszej książki, jeśli ma już za sobą lekturę innych podręczników, musial
zauważyć, że w naszym wykładzie dziejów epoki archaicznej nie posługujemy się
pojęciami rodu i wspólnoty rodowej, występującymi zwłaszcza w starszych pracach.
Wypada nam teraz wytłumaczyć się z tego przemilczenia.
Po raz pierwszy o istnieniu rodu w starożytnej Grecji, jako podstawowej komórki
społeczeństwa, pisał wybitny historyk angielski George Grotę w dziele wydanym w
1846. Punktem wyjścia dla jego rozważań były wiadomości w źródłach ateńskich wieków
V-IV ągenos. Dane te Grotę interpretował w świetle tego, co wiedział o istniejących w
Szkocji i Irlandii klanach. Genos - ród w jego ujęciu składać się miał z rodzin, których
członkowie związani byli następującymi więzami: wspólnymi kultami, zwłaszcza kultem
boga uznawanego za przodka - założyciela; wspólnym miejscem grzebania zmarłych; w
określonych przypadkach prawem do dziedziczenia posiadanych przez członków dóbr;
prawem do wzajemnej pomocy i obrony; prawem, a więcej, obowiązkiem zawierania
152 związków małżeńskich wewnątrz grupy w określonych sytuacjach (zwłaszcza wtedy,
gdy dobra rodziny przypaść miały po śmierci ojca córce, jako jedynej spadkobierczyni);
posiadaniem w niektórych przypadkach wspólnych dóbr, z urzędnikiem i skarbnikiem
powołanym przez grupę. Poczynając od prac Grote’a ród-klan uzyskał trwałe miejsce w
pracach poświęconych dziejom wczesnej Grecji stając się przedmiotem różnych,
rozwijających się równolegle, teorii. W zasadzie utrzymała się zbudowana przez Grote’a
definicja rodu, choć następni badacze wprowadzili do niej pewne korekty.
Myśl Grote’a rozwinął L. W. Morgan (książki publikowane w latach 1871, 1877),
założyciel nowoczesnej antropologii, który zestawiał grecki genos z klanami Irokezów z
jednej strony i rzymską gens z drugiej. Jego prace wpłynęły na utrwalenie się w
badaniach historycznych zajmujących się wczesnymi etapami dziejów starożytnych i
średniowiecznych poglądu, wedle którego ród pojawia się w dziejach ludzkości
powszechnie na etapie poprzedzającym powstanie organizacji państwowej; dla etapu
tego przyjęto miano wspólnoty rodowej. Same rody trwały przez pewien czas także po
wykształceniu państwa. (Teoria ta została przyjęta również przez F. Engelsa w znanym
eseju ,,O pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa”).
Rody odgrywały istotną rolę także w teorii wielkiego historyka francuskiego, N. D.
Fustel de Coulanges, który w książce opublikowanej w 1864 r., a więc jeszcze przed
ukazaniem się najważniejszych prac Morgana, inaczej nieco określał ich rolę w
najdawniejszych dziejach Grecji i Rzymu. Rody, czyli zgrupowania rodzin, będące
właścicielami ziemi oddanej jedynie w uprawę poszczególnym rodzinom (podział ten
mógł być periodycznie ponawiany) były podstawową formą organizacji społecznej
zanim powstały struktury państwowe. Ich zasadniczym celem był wspólny kult
przodków, stanowiący podstawową na tym etapie historii więź społeczną. Rozkład ich
następował w wyniku rozluźniania się więzów wewnętrznych na tle ekonomicznym,
powodowało go także pojawienie się znacznej liczby ludzi nie należących do rodów, w
czym Fustel de Coulanges widział skutki migracji. Właśnie w wyniku załamania się
rodów powstała polis lub civitas jako organizacja obejmująca całość społeczności.
Wspomnijmy jeszcze jedną teorię, odmienną od poprzednio tu omawianych, która
została sformułowana przez historyka niemieckiego Eduarda Meyera w pracach
wydanych w końcu XIX w. Jego zdaniem rody powstały stosunkowo późno, na progu
okresu archaicznego, jako organizacja arystokracji mająca na celu zapewnić skupionym
w nich rodzinom obronę ich uprzywilejowanego stanowiska w społeczeństwie. E. Meyer
abstrahował od analogii dostarczonych przez etnologię, nie interesował się też
systemem pokrewieństwa odgrywającym ważną rolę w innych badaniach (zwłaszcza u
Morgana).
Ród wprowadzony przez Grote’a, Morgana, Fustel de Coulangesa stał się
przedmiotem wielu dociekań szczegółowych, nabrał przy tym waloru czegoś oczywis­
tego, nie wymagającego dowodzenia i ten charakter utrzymał się długo, gdyż aż do
naszego pokolenia.
Dziś jesteśmy świadomi, że konstrukcja, której dał początek Grotę, jest całkowicie
do odrzucenia. Przede wszystkim podważony został, powszechny w wieku XIX i na
początku XX, ewolucjonizm, tzn. przekonanie, iż ludzkość rozwija się wedle pewnych,
wspólnych dla wszystkich społeczności etapów, charakteryzujących się, mimo wszel­
kich wariantów, zasadniczo tożsamą strukturą społeczną. Od historyków i etnologów
zaczęto się domagać uzasadnienia prawa do posługiwania się analogiami, tylko
podobieństwo struktur społecznych, ustalone w drodze badania źródłowego, mogło je 153
uprawomocnić. Odrzucenie ewolucjonizmu nastąpiło na drodze długotrwałych dyskusji
ciągnących się przez dziesięciolecia. Z pewnym (dość znacznym niestety) opóźnieniem
nowa postawa zapanowała w badaniach nad dziejami Grecji. Dla interesującej nas tu
problematyki oznaczało to, że analogie między klanami szkockimi, rzymską gens i
greckim genos straciły walor oczywistości. Jeśli zaś odrzucimy przekonanie, że w
starożytnej Grecji rody musiały występować na mocy ogólnych praw ewolucji i
będziemy starali się udowodnić ich istnienie przy pomocy danych zawartych w tekstach
antycznych, to okaże się, że źródła greckie bynajmniej takich nie zawierają.
Wynika to wyraźnie z dwóch nowych prac, które dokonały systematycznej analizy
informacji dostarczonych nam przez źródła greckie: D. Roussel, Tribu et cite', Paris 1976
oraz F. Bourriot, Recherches sur la naturę du genos, Paris 1976.
Sam termin genos, jak to Roussel i Bourriot ustalili, może mieć rozmaite znaczenie:
służy najczęściej dla określenia rodziny, ale także pewnych grup rodzin.
Interpretacja wzmianek w tekstach, które odnoszą się do genos w sensie grupy
rodzin, jest zawikłana i sporna, natomiast rozbicie koncepcji etapu wspólnoty rodowej
możemy uznać za definitywne.
Nie będziemy tutaj podejmowali trudu referowania dyskusji szczegółowych.
Interesującego się tą problematyką Czytelnika odsyłamy do artykułu W. Lengauera,
Genos, polis, demokracja,,,Przegląd Historyczny”, 70(1979), s. 215-238, referującego
prace Roussela i Bourriota. O ile przyjmujemy bez zastrzeżeń pars destruens ich
studiów, o tyle nie zadowala nas ich część pozytywna. Wydaje się, że ci badacze nie
docenili wartości studium historyka angielskiego A. Andrewesa na temat fratrii i
zupełnie błędnie interpretowali termin homogalaktes, który ateński pisarz III w.,
Filochoros, tłumaczy jako synonim gennetai (czyli członków genna lub genos).
Przedstawiliśmy już wyżej (s. 132) w skrótowej formie nasze poglądy na temat roli genos
we fratriach ateńskich. Chcemy teraz wrócić do tej kwestii.
W Atenach, od czasów archaicznych do (przynajmniej) IV w., w każdej fratrii
znajdowała się grupa rodzin określana mianem genos lub genna; jej członkowie
nazywani byli gennetai lub homogalaktes (agalaktes w starszej formie) - czyli „tymi,
którzy ssali to samo mleko”. Czuli się oni złączeni szczególną więzią braterstwa,
silniejszą niż ta, jaka łączyła wszystkich członków fratrii. Prawdopodobnie uważali się
oni nie tylko za potomków boga, wspólnego przodka całej fratrii, ale mieli osobną
genealogię, odróżniającą ich od reszty „braci”. Obok gennetai lub homogalaktes we
fratriach istniała inna grupa uprzywilejowanych członków zwanych orgeones. Naszym
zdaniem jest to twór czasów późniejszych, gdy nowe rodziny elity, pnące się ku górze,
nie były w stanie sforsować bariery zamkniętych w sobie organizacji gennetai. Dla
podobnych celów, to jest dla utwierdzenia swych pozycji w życiu społecznym, owi
ludzie „nowi” powołali do życia własne grupy. Zarówno gennetai, jak i orgeones byli
więc grupami elity, strukturami służącymi jej do utrwalenia przewagi we fratriach.
Podkreślmy dwa fakty: 1. genna - genos razem z orgeones nie stanowią organizacji
wszystkich obywateli ateńskich; 2. instytucje te występowały, wedle naszej dzisiejszej
wiedzy, tylko w Atenach. Niezależnie od tego, jak byśmy rekonstruowali cele i
charakter tych grup, jesteśmy daleko od takiego pojęcia rodu, jakie ukształtowało się w
historiografii XIX wieku.

154
Sprawy dyskusyjne. Kwestia obrotu ziemią w czasach archaicznych

Jedną ze spornych kwestii historii gospodarczo-społecznej czasów archaicznych jest


sprawa obrotu ziemią. Istnieje grupa badaczy, którzy sądzą, że była ona niezbywalna, a
sprzedaż gruntów stała się w pełni możliwa dopiero w wieku IV. W czasach
wcześniejszych obowiązywać miała zasada utrzymywania ziemi wewnątrz grupy
pokrewieństwa.
Podstawą tego przekonania były przede wszystkim dwa fragmenty Polityki
Arystotelesa (II, 1266 b): „Że zatem równość majątkowa ma pewne znaczenie dla
wspólnoty państwowej, to rozumieli) jak się zdaje, także i niektórzy z dawnych
prawodawców) jak np. Solon) który ustanowił prawo istniejące i u innych, nie
pozwalające nabywać ziemi w dowolnej ilości. Podobnie znów prawa nie pozwalają
sprzedawać majątku; tak na przykład w Lokrach jest prawo zabraniające sprzedaży, jeśli
się kto nie wykaże oczywistym nieszczęściem, jakie go spotkało, i ponadto nakazujące
utrzymanie starych działów ziemi" oraz (VI, 1319 a): „W tym kierunku, aby stworzyć
taką ludność rolniczą, działały dawniejszymi czasy niektóre z praw, które w wielu
państwach istniały: albo w ogóle nie było wolno posiadać więcej ziemi ponad pewną miarę,
albo dopiero w pewnym oddaleniu od grodu i miasta. W wielu państwach istniało dawniej
prawo, że pierwotnych dziatek ziemi sprzedawać nie wolno. Cośpodobnego miało na celu
prawo przypisywane Oksylosowi, że nie wolno zaciągać pożyczek na pewną część
posiadanej przez obywateli ziemi" (oba fragmenty w tłum. L. Piotrowicza).
Zwolennicy teorii o niezbywalności ziemi wskazywali również, że w Atenach
jeszcze w IV w. nie istniał swobodny obrót gruntami. Przyjęcie takiego punktu widzenia
wiązało się często z akceptowaniem teorii, wedle której społeczeństwo Grecji
archaicznej (czy przynajmniej wczesnej Grecji archaicznej) było podzielone na
rody-klany, do których należała ziemia. Poszczególne rodziny wchodzące w skład rodów
uprawiałyby ją indywidualnie, ale nie mogły ziemią swobodnie dysponować, a zwłaszcza
dopuścić, by przeszła na własność innego rodu. Pojawiły się także głosy, że w czasach
archaicznych istniał system wspólnej własności ziemi w ramach większych społecznych
jednostek: osad czy fyl. Polegać miał na periodycznej redystrybucji w drodze losowania.
Śladem tego stanu rzeczy byłby termin kleros, oznaczający zarówno „los”, jak i „dział
ziemi”.
Teza o zakazie obrotu ziemią, szeroko przyjmowana przez poprzednie pokolenie
badaczy, ma dziś znacznie mniej zwolenników. Polemikę z jej argumentami podejmo­
wano kilkakrotnie. Oponenci (wśród nich wymieńmy Ed. Willa i M. I. Finleya)
wskazywali na praktyczną niemożliwość utrzymania przez całe wieki systemu, który
zakładał trwałe dzierżenie ziemi w rękach tych samych rodzin i uniemożliwiał tworzenie
nowych majątków (a przecież takie powstawały) oraz stawiał - trudne do usunię­
cia-bariery przy powiększaniu już istniejących (proces dobrze udokumentowany).
Zdaniem ich, podstawy źródłowe hipotezy o niezbywalności gruntów są niewystarcza­
jące. Pierwszy z cytowanych tu tekstów Arystotelesa dotyczy Lokrów Epizefyryjskich,
kolonii w południowej Italii, w której układ stosunków był wynikiem wstępnego
podziału gruntów między osadników pierwszego pokolenia. Uznano tu za stosowne
postawić prawną zaporę procesowi rozdrabniania gruntów (stąd też występujący w
tekście Arystotelesa zakaz dzielenia ,,starych działów”, domyślać się można, że chodzi
tu o podział między synów po śmierci ojca). Nie wiemy, niestety, kiedy zapadła taka 155
decyzja, niewykluczone, że mogła ona pochodzić z początkowej fazy istnienia polis.
Prawdopodobnie i drugi tekst Arystotelesa odnosi się także do s'wiata kolonii, gdzie
dobrze pamiętano, jakie były ,,pierwotne” działy, wytyczane przy zakładaniu polis, na
ogół w sposób dos'ć egalitarystyczny.
Z przypadków zaistniałych w koloniach, a i w odniesieniu do nich nie występu­
jących w sposób powszechny, nie powinno się robić zasady obowiązującej w całej Grecji.
Gdyby takie istniały w wiodących polis, których ustrój był Arystotelesowi dobrze
znany, niewątpliwie cytowałby je. Wspomniane przez niego na początku pierwszego
fragmentu prawo Solona zakłada dopuszczalność obrotu ziemią: ustawodawca stara się
jedynie wprowadzić zakaz gromadzenia nadmiernej jej ilości (aluzję do analogicznych
postanowień znajdziemy i w drugim tekście). Z okresu wieku IV i czasów hellenistycz­
nych znamy kilka przypadków zakazu sprzedaży gruntów przydzielonych obywatelom
(lub zakazu obowiązującego przez pewien czas), wynikały one zawsze z konkretnych
sytuacji i miały postawić tamę procesowi ruiny majątkowej właścicieli.
Teoria wspólnej własności ziemi straciła w poważnym stopniu rację bytu, gdy
upadła teoria rodu-klanu. Z drugiej strony brak jest w źródłach oparcia dla przekonania,
że ziemia mogła być wspólną własnością większych zbiorowości: osad czy fyl.
Brak formalnego zakazu obrotu ziemią nie oznaczał jednak, że stanowiła ona towar
taki jak inne. Grecy odróżniali,,ojcowiznę” odziedziczoną po przodkach i ziemię nabytą
przez kogoś. Wydaje się, że drugą można było dysponować swobodnie, w stosunku do
pierwszej uznawano, że powinna bezwzględnie pozostawać w rodzinie i jej sprzedaż jest
czynem moralnie negatywnym, przynoszącym jednostce wstyd. Wiązało się to nie tylko
z przekonaniem, że w ten sposób podrywano byt ekonomiczny rodziny, zagrażając jej
dalszemu trwaniu, ale naruszano także związki religijne istniejące między rodziną a
ziemią, w której chowano zmarłych jej członków i na której znajdowały się ołtarze
domowego kultu. Postawy takie były trwałe, niewykluczone też, że w miarę umacniania
się polis uległy usztywnieniu.

Bibliografia

Rozdział ten stanowi w znacznym stopniu wynik przemyśleń własnych B. Bravo, które zostały częściowo
wcześniej opublikowane w pracach: Commerce et noblesse en Grece archai'que, „Dialogues d’Histoire
Ancienne”, 10(1984), s. 99-160; Les Travaux etlesjours et la Cite', „Annali d. Scuola Normale Superiore di
Pisa”, s. III, vol. XV, 3(1985), s. 707-765. Zob. także tegoż: Remarques sur les assises sociales, les formes
d’organisation et la terminologie du commerce maritime grec a V epoque archaique, „Dialogues d’Histoire
Ancienne”, 10 (1977), s. 1-59; Le commerce des cereales chez les Grecs de l’epoque archaique [w:] Trade and
Faminę in Classical Antiquity, Cambridge 1983 (Cambridge Philol. Soc., suppł. vol. nr 8), s. 17-29; Polis u
Homera [w:] Świat antyczny (w druku, PWN).
Z prac syntetycznych lat ostatnich ważne były dla nas dzieła: A. Andrewes, Greek Society,
Harmondsworth 1971; M. I. Finley, Early Greece. The Bronze and Archaic Ages, London 1970 (część II); O.
Murray, Early Greece, London 1980; M. M. Austin, P. Vidal-Naquet, Economic and Social History of
Ancient Greece: An Introduction, London 1973 (istnieje wersja francuska oraz tłumaczenie niemieckie i
włoskie z poprawkami i uzupełnieniami); Ch. G. Starr, The Economic and Social Growth of Early Greece
800-500 B. C., New York 1977. Pojawienie się i rozwój miast w dobie archaicznej przedstawiliśmy na
podstawie pracy A. Wąsowicz, Zagospodarowanie przestrzenne antycznych miast greckich, Wrocław 1982.
Istotne miejsce w naszej rekonstrukcji zajmują fratrie, o nich zob. A. Andrewes, Phratries in Homer,
156 „Hermes” 89 (1961), ś. 129-140; tegoż autora, Philochoros on Phratries, „Journal of Hellenie Studies”, 81
(1961), s. 1-15. Na temat niewolników: Y. Garlan, Les esclawes en Grece ancienne, Paris 1982, a także M. I.
Finley, The Seruile Statutes of Ancient Greece, ,,Revue Internationale des Droits de l’Antiquite”, 7 (1960), s.
165-189; tegoż, Between Slawery and Freedom, ,,Comparative Studies in Society and History”, 6 (1954), s.
233-249; L. Gernet, Horoi hypothecaires [w:] Anthropologie de la Grece antiąue, Paris 1968, s. 360-370.
W paragrafie referującym dyskusję na temat zbywalności czy niezbywalności ziemi wykorzystaliśmy
szczególnie prace: F. Cassola, SulTalienabilita del suolo nel mondo greco, ,,Labeo”, 11 (1965), s. 206-219;
M. I. Finley, The Alienability of Land in Ancient Greece: a Point of View, „Eirene”, 7 (1968), s. 25-32
(przedr. [w:] The Use and Abuse of History, 1975); Ed. Will, Aux origines du regime foncier grec: Homere,
Hesiode etParriereplan mycenien, ,,Revue des Etudes Anciennes”, 59 (1957), s. 5-50; tegoż autora, La Grece
archaique [w:] Second International Conference of Economic History, Aix-en-Provence 1962, Paris-La Haye
1965, s. 41-96 (uwaga: poglądy autora uległy pewnej zmianie).
Kolonizacja doby archaicznej

Uwagi wstępne. Terminologia

Wspominaliśmy już kilkakrotnie o kolonizacji jako o zjawisku charakterystycznym dla


okresu archaicznego. Wypada nam teraz zająć się dokładniej tym ważnym procesem, w
wyniku którego granice świata greckiego rozszerzyły się wydatnie i który pociągnął za
sobą głębokie przekształcenia we wszystkich dziedzinach życia.
Obszary, na których Grecy zakładali swe nowe osady w zasadzie miały klimat,
roślinność i faunę analogiczną do tych, jakie istniały w Grecji. Zarówno na północnych
wybrzeżach Morza Egejskiego, jak i w południowej Italii, Sycylii czy jeszcze dalej na
Zachodzie mogli uprawiać ten sam typ rolnictwa, rybołówstwa, budować miasta wedle
ustalonych wzorów. Natomiast w nowych siedzibach znajdowali więcej ziemi nadającej
się pod uprawę niż we własnym kraju, tak pociętym na cząstki łańcuchami górskimi.
Jedynie wybrzeża Morza Czarnego stwarzały odmienne warunki.
Historycy nazywają ruch osadniczy tych czasów Wielką Kolonizacją, aby odróżnić
go od analogicznych zjawisk wcześniejszych (zwłaszcza od zasiedlenia Jonii i innych
nadbrzeżnych krain Azji Mniejszej) i późniejszych. Dawniejsze przesunięcia ludnoś­
ciowe miały najczęściej (choć oczywiście nie zawsze) charakter migracji, obejmowały
całe grupy plemienne. W toku Wielkiej Kolonizacji inicjatywa należała zazwyczaj do
polis, nowe organizmy zaś stanowiły w przytłaczającej większości państwa tego samego
typu. Charakterystyczną cechą jest także powstanie silnej więzi między koloniami a
polis, które je zakładały.
Rozdzielenie dziejów kolonizacji i handlu jest w wielu przypadkach bardzo trudne.
Zmusza to nas do łącznego wykładania kwestii, choć świadomi jesteśmy, że może to w
niektórych wypadkach zaciemniać tok wywodów. 1
Szczegółowe dane na temat kolonii zakładanych na określonych obszarach znajdzie
Czytelnik w tabelach i mapach tego rozdziału. Wykład nasz dotyczyć będzie raczej
spraw ogólnych.
Wreszcie przypomnieć tu pragniemy, że terminu kolonia (z łac. colonia) używamy,
zgodnie z konwencją przyjętą przez nowoczesnych historyków starożytnej Grecji, dla
oznaczenia osady założonej poza granicami pierwotnego świata greckiego, to znaczy
takiego, jaki istniał w początkach VIII w. Znaczenie to różni się zasadniczo od znaczenia
tego samego terminu w pracach poświęconych dziejom świata nowożytnego i nowo-
158 czesnego. Również w historii Rzymu kolonia znaczy coś innego (a mianowicie osadę
i
W
o
co

2 *2
U
£3
c£ a <u
’CT <u K
§

+-J
<U
U(

N
O
'O wo
2 <u
44
<z>
'CS
O
Kolonie założone przez Greków w wiekach VIII-VI
Wschodnie i połud­ Wybrzeża Helles- |
Italia południowa, wybrzeża mórz Iliria, Macedonia, Tra-
niowe wybrzeża Mo­ Daleki Zachód Sycylia pontu i Morza
Wyspy Joriskie cja, Chalkidike
rza Śródziemnego Tyrreńskiego Jońskiego Czarnego

Lokry Epizefyryj- Gela 689 (Rodyj- Thasos ok. 680 Chalkedon 685
skie 679 (Lokryj- czycy i Kreteri- (Paros) (Megara)
czycy) czycy) Kyzikos 679 (Mi­
Kaulonia 675-650 let)
(Achajczycy)
Posejdonia połowa Abydos ok. 675
VII (Sybaris) (Milet)
Prokonnesos ok.
675 (Milet)
Akraj 663 (Syra­ Bizancjum 660
kuzy) (Megara)
Pyksus VII (Syba­ Sinope 657 (Mi­
ris) let)
Skidros VII (Syba­ Istros 657 (Milet)
ris)
Akanthos 655
(Andros)
Sanę 655 (And­
ros)
Stagejros 655
(Andros)
Abdera 654 (Kla- Lampsakos 654
zomenaj) (Fokaja)

Kyrene 632 (The- Himera 649 (Zan- Olbia 6475 (Mi­


ra) kle) let)
Kasmenaj 643 Tieion ok. 630
(Syrakuzy) (Milet)
Kios 628 (Milet)

Selinunt 628 (Me- Epidamnos 627


gara Hyblaja) (Korynt, Ker-
kyra)
Ambrakia ok. 625
(Korynt)
Leukas ok. 625
(Korynt)
Sollejon ok. 625
(Korynt)
Anaktorion ok.
625 (Korynt,
Kerkyra)
Milesion Teichos Apollonia 609
koniec VII (Mi- (Milet, Fokaja,
let) Rodos?)
Naukratis koniec Perinthos 602 (Sa­
VII mos)
Amorgos przełom Massalia ok. 600 Kamarina 598 Apollonia ok. 600 Potidaja ok. 600 Pantikapajon ok.
VII i VI (Naksos, (Fokaja) (Syrakuzy) (Korynt) (Korynt) 600 (Milet)
Samos)
Emporion początek Akragas 581 Kerkyra Melajna Theodosia ok. 600
VI (Massalia) (Gela) początek VI (Milet)
Lipara 580-576 (Knidos)
(Knidos)
Medmaok. 575 (Lo-
kry Epizefyryj-
skie)
Barkę ok. 570 (Ky- Amisos 560 (Mi­
rene) let, Fokaja)
Odessos ok. 560
(Milet)
Herakleja Pontyj-
ska 558 (Mega-
ra)
Wschodnie i połud­ Italia południowa, wybrzeża mórz Wybrzeża Helles-
Iliria, Macedonia, Tra-
niowe wybrzeża Mo­ Daleki Zachód Sycylia pontu i Morza
Wyspy Jońskie cja, Chalkidike
rza Śródziemnego Tyrreńskiego Jońskiego Czarnego

Apollonia ok. 560 Alalia ok. 560 (Foka-


(Kyrene) ja)
Elea druga połowa Abdera 540 56 Fanagoria ok. 540
VI (Fokaja) (Teos) (Teos)
Dikajarcheja 531 Myrmekion pier­
(Samos) wsza połowa VI
(Pantikapajon)

Euesperides VI Terina VI (Kroton) Mesembria VI


(Kyrene) (Megara)
Kelenderis, Nagidos Tomis VI (Milet)
VI (Samos) Fasis VI (Milet)
Tyras VI (Milet)
Skapte Hyle ko­ Kallatis koniec VI
niec VI (Tha- (Herakleja Pon-
sos) tyjska)
Dioskurias koniec
VI (Milet)

Początki Al-Miny trudne są do ustalenia, gdyż najstarsze warstwy zostały (być może) zniszczone przez wylew rzeki. Archeolodzy wahają się przy datowaniu najstarszych
zabytków między ostatnią ćwiercią wieku XI a początkami VIII.
2Plutarch (Quaestiones Graecae, 11) mówi o założeniu na Kerkyrze osady przez mieszkańców miasta Eretrii, którzy zostali następnie pokonani przez kolonistów z Koryntu i
zmuszeni do opuszczenia wyspy.
3Wedle Tukidydesa Megara Hyblaja została założona w 728 r., jednak wyniki badań archeologicznych prowadzonych na jej terenie w sposób systematyczny każą cofnąć datę
powstania miasta do połowy VIII w.
4Sinope jest przykładem miasta, które w źródłach ma dwie różne i od siebie odległe daty założenia. Naszym zdaniem w tym przypadku należy obie uznać za wiarygodne i
przyjąć, że miasto było zakładane dwukrotnie. Zapewne Sinope została zniszczona w czasie najazdów Kimmeryjczyków (o tych wydarzeniach zob. s. 264). W naszej tabeli znajdziemy
i inne przykłady podobnych, podwójnych założeń: Kyzikos, Trapezunt, Abdera. Daty powstania najstarszych kolonii nad Morzem Czarnym są żywo dyskutowane, przyjęliśmy tutaj
twierdzenia R. Drewsa w jego artykule The Earliest Greek Settlements on the Black Sea, ,,Journal of Hellenie Studies”, 96 (1976), s. 18—31.

5Data podana przez Euzebiusza odnosi się zapewne do najstarszej osady założonej na wyspie Bieriezań. O procesie formowania się Olbii piszemy na s. 183.
6Pierwsza osada założona przez mieszkańców Klazomenaj została zniszczona przez Traków, po raz drugi skolonizowano Abderę w 540 r., gdy mieszkańcy Teos opuścili swe
miasto nie chcąc żyć pod perskim panowaniem.

Tabela ta wymaga kilku słów komentarza. Nie rościmy sobie pretensji do kompletności, ominęliśmy w tym wykazie miejscowości mniejsze bądź takie, o których brak jest
jaśniejszych informacji. Daty założenia trzeba traktować niemal zawsze jako daty hipotetyczne. Informacje dotyczące miast sycylijskich pochodzą z dzieła Tukidydesa (ks. VI, 2-5),
większość pozostałych oparta jest na wskazówkach Euzebiusza w łacińskim przekładzie jego Kroniki. Dzieło to powstało na początku IV w. n.e., ale wykorzystywało starsze utwory
chronograficzne z czasów cesarstwa rzymskiego, a te z kolei posługiwały się kronikami opracowanymi w epoce hellenistycznej. Erudyci antyczni daty założeń miast czerpali
zazwyczaj z dzieł lokalnych historyków. Na ogół badacze dzisiejsi poważnie traktują daty Kroniki, chyba że dane dostarczone przez systematycznie prowadzone prace archeologiczne
wyraźnie im przeczą. Naturalnie każda informacja Euzebiusza wymaga krytycznego sprawdzenia przez zestawienie jej z innymi antycznymi przekazami; wiadomości o czasie
założenia kolonii podane przez innych autorów mogą być bardziej wiarygodne, a jeśli ich nie potrafimy zweryfikować, pozostają datami wariantowymi. Oczywiście nie należy
przykładać nadmiernej wagi do precyzji dat Kroniki, granice dopuszczalnego błędu mogą wynosić dwadzieścia-trzydzieści lat.
Daty założenia kolonii poprzedzone słowem ,,około” oparte są na wynikach badań archeologicznych, bądź wynikają ze znajomości ruchu kolonizacyjnego jakiegoś większego
obszaru, umożliwia nam to ustalenie, choć niezbyt precyzyjne, czasu powstania interesującego nas miasta.
Zestawiając dane do tej tabeli posługiwaliśmy się następującymi opracowaniami: A Historical Commentary on Thucydides, by A. W. Gomme, A. Andrewes, K. J. Dover, vol.
IV, Oxford 1970, s. 198-219; J. Boardman, The Greeks Owerseas, Their Early Colonies and Trade, London 1980 (wydanie rozszerzone); N. G. L. Hammond, Dzieje Grecji,
Warszawa 1973, aneks 2, s. 760-765. Wykorzystaliśmy także artykuły poświęcone różnym miastom w Princeton Encyclopedia of Classical Sites, Princeton 1980.
Kronika Euzebiusza, której tekst grecki zaginął, znana nam jest z tłumaczeń. Tłumaczenie łacińskie, przez nas wykorzystane, zostało dokonane przez św. Hieronima i jest
dostępne w wydaniu Eusebius Werke, ed. R. Heim, Berlin 1956, t. VII.
założoną przez Rzym i pozostającą w dalszym ciągu jego częścią, gdyż mieszkańcy jej
zachowywali pierwotne prawa obywatelskie). Z racji swej wieloznaczności termin ten
nie jest wygodny i powoduje często nieporozumienia. Nie jesteśmy jednak w stanie z
niego zrezygnować, gdyż jest tak powszechnie używany, iż ominięcie go byłoby z naszej
strony dziwactwem kłopotliwym dla Czytelnika.
Grecy określali kolonie mianem apoikia, dosłownie ,,osada założona daleko od wła­
snego miejsca zamieszkania”. Państwo, które założyło kolonię nazywano metropolis (po­
lis-matka), stąd pochodzi nasze słowo metropolia (również niestety wieloznaczne).

Uwagi wstępne. Źródła

Dzieje kolonizacji doby archaicznej należą do tych kwestii, w których dane źródeł
pisanych mogą być najskuteczniej wsparte lub skorygowane przez informacje dostar­
czone przez źródła archeologiczne. Starannie przeprowadzone wykopaliska mogą
często przyczynić się do określenia daty powstania kolonii i jej faz rozwojowych,
charakteru jej ekonomiki. Wyniki prac ostatniego ćwierćwiecza w bardzo istotny sposób
rozszerzyły i pogłębiły naszą znajomość procesu rozszerzania się granic świata
greckiego; rozdziały podręczników poświęcone tej tematyce najszybciej się dezaktua­
lizują.
Kompleksowe badania przeprowadzone na terenach greckiego osadnictwa północ­
nych i zachodnich wybrzeży Morza Czarnego zmieniły w poważnym stopniu naszą
wiedzę o tych obszarach. Istotną rolę odegrało również odkrycie w północnej Syrii osad,
w których znaczną część ludności stanowili Grecy. Dzięki niemu inaczej dziś patrzymy
na historię kontaktów świata egejskiego z Syrią, a przez Syrię z Mezopotamią i
północno-wschodnimi obszarami Azji Mniejszej. Systematyczne badania zostały prze­
prowadzone w środkowej i południowej Italii, w wielu punktach Sycylii. Odkryto także
Spinę, słabo nam znane miasto w delcie Padu. Poczyniono wiele wysiłków w kierunku
przebadania osad greckich „Dalekiego Zachodu”.
Podkreślając zasługi archeologów wypada powiedzieć, że jednak podstawą naszej
wiedzy są ciągle źródła pisane, które, notabene, zyskały na ogół potwierdzenie w
materiale archeologicznym. Jest to fakt bardzo ważny, gdyż wskazuje on, że gdy
historycy V i IV w. przystąpili do spisywania tradycji ustnej o początkach miast
założonych w toku kolonizacji, była ona solidna i wiarygodna. Nie ma podstaw do
negowania z góry jej wartości. Badacze dziejów kolonizacji muszą więc bardzo ostrożnie
i krytycznie podchodzić do wyników badań archeologicznych wtedy, gdy stoją w
sprzeczności z danymi tekstów. Zwłaszcza rozziew między datami przez nie przekaza­
nymi a datami najstarszych zabytków wymaga ostrożnego potraktowania. Istnieje
mnóstwo powodów, dla których archeolodzy mogą nie natrafić na ślady najstarszej fazy
istnienia danego miasta, tym bardziej że rzadko się zdarza, aby można było przebadać
solidnie większy obszar. Najczęściej badania obejmują jedynie niewielki wycinek. Osada
niekiedy zmieniała swe miejsce; jeśli leżała nad rzeką, jej wylew był w stanie usunąć
ślady domostw; późniejsze budownictwo mogło gruntownie zniszczyć resztki starego
itd. Odwrotna sytuacja, to znaczy wcześniejsze pojawienie się przedmiotów greckiego
pochodzenia (z reguły chodzi o ceramikę), też często nie musi nas od razu skłaniać do
radykalnej rezygnacji z danych źródeł pisanych. Tylko bardzo znaczne ilości ceramiki, a
zwłaszcza resztki budowli, mogą stanowić wystarczającą ku temu podstawę. Greccy
żeglarze, czy użytkownicy greckiej ceramiki, mogli zjawiać się w danej okolicy na długo
przed założeniem osady.
Źródłem nieporozumień jest często pochodzenie ceramiki. Gdybys'my mieli
wyrokować o metropolii Masalii na podstawie najstarszej znajdowanej tam ceramiki,
przypisalibys'my tę kolonię Koryntowi, tymczasem nie ma najmniejszej wątpliwości, że
miasto założyła małoazjatycka Fokaja. Na terenie wielu zachodnich osad znajdujemy
ceramikę rodyjską, choć Rodos z pewnością nie uczestniczyło w tych przedsięwzięciach.
W takich przypadkach niektórzy archeolodzy gotowi są przyjmować istnienie fazy
wstępnej, przed właściwą kolonizacją, czy też myśleć o nieudanych próbach osadnictwa.
Nie jest to wcale niezbędne. Wazy korynckie przewoziły nie tylko korynckie statki i
kupowały nie tylko korynckie kolonie. Powszechność tego czy innego typu ceramiki
wynika nie tylko z aktywności handlowej danego ośrodka, ale z gustów estetycznych
okresu (pamiętajmy, że ceramika luksusowa była w Grecji zawsze produkowana tylko w
kilku miastach).

Założenie kolonii. Stosunki z tubylcami

Osady zakładane w rozmaitych warunkach różniły się między sobą w istotny sposób,
jednak te różnice wedle historyków dają się sprowadzić do dwóch typów: niezależnych
od metropolii nowych wspólnot obywatelskich i faktorii handlowych, to jest miejsco­
wości zazwyczaj niedużych, służących jako przystań i miejsce wymiany dla żeglarzy i
kupców. Badacze współcześni do tej grupy stosują grecki termin emporion (dosłownie
„port handlowy”). Pamiętać jednak wypada, że w źródłach greckich to słowo bywało
stosowane także do polis, jeśli chciano podkreślić ich portowy charakter. Faktorie
mogły mieć jakieś zaplecze, ale często były go pozbawione. Bieg spraw w takiej osadzie
nadzorowany był przez zakładające ją polis, a jej mieszkańcy zachowywali pierwotne
obywatelstwo.
Założenie kolonii było najczęściej wynikiem decyzji społeczności, która wyzna­
czała kierownika wyprawy zwanego oikistes. Czasami też określała, kto winien wziąć
udział w ekspedycji. Wiemy, na przykład, że gdy mieszkańcy Thery zostali zmuszeni
długotrwałą suszą do podjęcia kolonizacji, zadecydowano, iż z każdego domostwa drogą
losowania ustali się, który z synów ma opuścić kraj pod groźbą kary śmierci. Wszyscy
obywatele polis musieli złożyć przysięgę, przeklinając uroczyście tych, którzy by nie
podporządkowali się uchwale. Powrót ich do rodzinnego miasta był możliwy wyłącznie
w przypadku pełnego niepowodzenia ekspedycji i dopiero po pięciu latach. Dopu­
szczono udział ochotników. Oczywiście nie zawsze narodziny kolonii odbywały się w
takich warunkach.
W wielu wyprawach brali udział obywatele innych polis niż ta, która podejmowała
inicjatywę. Pamiętając o tej zasadzie będziemy w stanie zrozumieć, w jaki sposób te
same miasta mogły w toku jednej generacji założyć kilka osad. Zdarzało się, że kolonia
miała dwie metropolie, które wspólnie organizowały wyprawę.
Utworzenie kolonii było także aktem religijnym, przenoszono kulty ze starej polis,
decydująca rola przypadała tu oikistesowi. Konsultowano przy tym wyrocznie,
zazwyczaj zwracano się z tym pytaniem do Delf. Najczęściej chodziło o potwierdzenie 165
podjętej już decyzji co do celu i czasu wyprawy. Niekiedy kapłani delficcy sami
występowali z inicjatywą sugerując miejsce do założenia miasta. Musieli oni dyspono­
wać sporą wiedzą o dokonanych już ekspedycjach, jak również o miejscach dogodnych, a
nie zajętych. Wiadomości takie pochodziły od delegacji polis konsultujących nowe
projekty, poselstw przynoszących dary i licznych ludzi przybywających do Delf z
własnej inicjatywy. Utrzymanie ciągłos'ci kultów, sankcja dla kolonizacyjnej działalności
udzielana przez wyrocznie zmniejszały opory, jakie miewali ludzie starożytni przed
opuszczeniem własnej ziemi, w której pozostawiali groby przodków i opiekuńcze
bóstwa (o wadze tych spraw piszemy szerzej w rozdziale o religii, zob. s. 303).
Wyprawy były raczej niewielkie, wydaje się, że liczyły zazwyczaj kilka statków
zabierających razem dwustu-trzystu ludzi, rzadziej więcej (prawdopodobnie wyłącznie
mężczyzn). Do tej pierwszej grupy, jeśli się jej powiodło, dołączały następne. Niekiedy
kolonie same podejmowały inicjatywę wzywając ochotników do osiedlenia się i
obiecując im przydziały ziemi. Wielką rolę spełniał w tych pierwszych latach oikistes
obdarzony silną, niemal monarchiczną władzą (ciekawe, że przypadki przekształcenia
się funkcji oikistesa w funkcję króla i przekazanie jej potomkom były zupełnie
wyjątkowe: znak to zaawansowanego procesu kształtowania się ustroju polis, nawet w
takich dogodnych warunkach nie dopuszczającego monarchii). Często po śmierci stawał
się przedmiotem kultu. Oikistesów brano z reguły spośród najważniejszych rodzin
arystokratycznych metropolii.
Jeśli wyprawiano się w nieznane strony, właściwą akcję kolonizacyjną poprzedzała
eksploracja dokonywana przez niewielką grupę ludzi, która miała na celu zdobycie
orientacji i wybór dobrego miejsca pod przyszłą osadę. Szukano terenu żyznego, dobrze
nawodnionego, ze strumieniem czy obfitym źródłem, które zaopatrywałoby w wodę
przyszłą osadę. Starano się znaleźć miejsce z dogodną przystanią, czy lepiej z dwiema
przystaniami, które mogły służyć przy wiatrach wiejących z różnych stron (nie było to
jednak regułą, znamy miasta bez odpowiednich portów, natomiast na żyznym terenie).
Dobre warunki miały np. Syrakuzy, usytuowane na niewielkiej wysepce blisko
wybrzeża (tak blisko, że później przekształciła się w półwysep), łatwej do obrony przed
napaścią; ziemie orne leżały na lądzie. Nawet na terenie tej samej krainy sytuacja
układała się rozmaicie dla poszczególnych kolonii. Charakter stosunków między kolonią
a tubylcami zależał od typu ich organizacji i mentalności, ilości wolnej ziemi do
dyspozycji, perspektyw ekspansji kolonii i zapewne innych także czynników, których
nie jesteśmy w stanie uchwycić. Niekiedy dochodzono z nimi do ugody, w innych
przypadkach trzeba było miejsce zdobywać siłą.
Założeniu kolonii towarzyszyło wyznaczenie działek ziemi dla jej mieszkańców.
Uprawa jej miała zapewnić samowystarczalność żywnościową. Niewykluczone, że
wstępny podział był względnie równy, natomiast późniejsi przybysze otrzymywali
działki mniejsze i gorsze. Normalne procesy gospodarcze prowadziły też do pogłębiania
różnic majątkowych. W odniesieniu do kilku kolonii możemy być pewni, że ziemia
uprawiana była przez zależnych chłopów, będących potomkami wolnych niegdyś
poprzednich mieszkańców tych terenów. Prawdopodobnie zjawisko było o wiele
bardziej powszechne, niż to wynika z informacji źródeł. Należy jednak wziąć pod uwagę
możliwość innej sytuacji. Z opowiadania Herodota o założeniu Kyrene przez kolonistów
z Thery (IV, 161) wynika, że pierwsi osadnicy wyruszający z tej wyspy, gdzie większość
166 mieszkańców była niewolna, zabrali ze sobą pewną liczbę chłopów zależnych (perto i-
koi}. Prawdopodobnie w wielu innych koloniach pierwsi osadnicy, jes'li należeli do
bogatych rodzin, postępowali podobnie.
Poza nielicznymi osadami znajdującymi się na obszarze państw wschodnich, Grecy
górowali zdecydowanie nad ludem, z którym mieli do czynienia, i w dziedzinie technik
produkcyjnych i form życia społecznego. Większos'ć kolonii oddziaływała też silnie na
swe zaplecze. Ludy żyjące w pobliżu wciągane były w krąg grecki przez handel
przedmiotami stanowiącymi w tamtych warunkach obiekty luksusowe (produkty
rzemiosła, wino, oliwa). Sądzić możemy, że pragnienie ich zdobycia popychało
arystokrację lokalną do podporządkowania współplemiericów i przywłaszczenia sobie
ich ziemi czy zmuszania ich do pracy na swoich gruntach. Przyczyniało się ono także do
wywoływania wojen między plemionami, gdyż łupy (zwłaszcza cenni jeńcy) nadawały
się na wymianę. Wszystko to przyspieszało rozkład struktur plemiennych i przygoto­
wywało sytuację, w której grecki sposób życia stawał się atrakcyjnym wzorem.

Przyczyny inicjatyw kolonizacyjnych

Rozmaite były przyczyny, które skłaniały metropolie do organizowania wypraw. Klęski


elementarne dotykające rolnictwo mogły zagrozić biologicznemu bytowi mieszkańców i
skłonić ich do zakładania kolonii. Ostre konflikty rozdzierające spolecznos'ci greckie
przyczyniały się często do podjęcia inicjatyw kolonizacyjnych. Wariantów sytuacyjnych
było w tym przypadku co najmniej kilka. Przegrywająca strona była zazwyczaj zmuszona
do emigracji. Zwalczające się grupy mogły dojs'ć do kompromisu, na podstawie którego
polis jako całos'ć podejmowała trud przygotowania ekspedycji. Sławny jest przypadek
Tarentu, założonego, wedle tradycji, przez grupę Spartan usuniętych ze społeczności
(mieli to być synowie z nielegalnych związków, zrodzeni w czasie przedłużającej się
nieobecnos'ci wojowników zajętych konfliktem z Mesericzykami. Autorzy antyczni nie
byli zgodni co do tego, kim byli ojcowie owych młodych ludzi). Czynnikiem
skłaniającym wielu osadników do porzucenia swej ojczyzny było pragnienie zdobycia
ziemi w ilości dostatecznej, aby zapewnić sobie dostatni byt. Z pewnosCią do udziału w
kolonizacji skłaniało pragnienie wzbogacenia się, dążenie do społecznego awansu, o
którym pisaliśmy już szerzej w poprzednim rozdziale (zob. s. 139). Specyficzne
potrzeby handlu o dalekim zasięgu w pewnym, raczej ograniczonym, stopniu
oddziaływały na inicjatywy kolonizacyjne. Będziemy o nich pisać w dalszym toku
naszych wywodów. Wyprzedzając je trzeba na razie stwierdzić, że czynnikiem
decydującym była konieczność zaopatrywania się w surowce i pożądane wytwory
rzemiosła, a nie chęć zdobycia rynków zbytu dla własnej wytwórczości.
Wszystkie te przyczyny mogły działać jednocześnie w różnych miejscach w tym
samym czasie, niekiedy także w odniesieniu do tej samej kolonii. Próby powiązania
poszczególnych motywów z fazami kolonizacji nie przynoszą rezultatu.
W wielu pracach (i to nie tylko starszych) na temat przyczyn kolonizacji podnosi się
kwestię presji demograficznej. Dyskusja na ten temat jest niezmiernie trudna.
Wykopaliska na terenie cmentarzysk ateńskich wskazują na to, że w ciągu VIII wieku
nastąpił ośmiokrotny, w stosunku do wieku IX, wzrost liczby pochówków. Nawet jeśli
przyjmiemy, że odpowiada to mniej więcej przyrostowi naturalnemu (a nie jest to wcale
1 oczywiste, gdyż nigdy nie możemy mieć pewności, że znamy wszystkie miejsca, w 167
których grzebano zmarłych i że wobec tego obliczenia liczby grobów z Wieków
Ciemnych są wiarygodne), nie wiemy, czy tak się przedstawiała sytuacja demograficzna
na innych terenach, o których archeolodzy nie mogą nam nic powiedzieć. Na pewno
liczba ludnos'ci w całej Grecji znacznie wzrosła. Spowodować to musiało zajmowanie
pod uprawę gruntów gorszych, jednak przy dużym wkładzie pracy przynoszących jakieś'
plony (historycy określają niekiedy ten proces mianem kolonizacji wewnętrznej).
Przyczyniać się także musiało do organizowania wypraw zamorskich i do zakładania
kolonii. Pamiętajmy jednak, że przemiany gospodarcze okresu archaicznego (w tym
także kolonizacja) sprzyjały zwiększaniu się liczby ludności. Jak zwykle ze zjawiskami
demograficznymi nie da się ustalić, gdzie jest przyczyna, a gdzie skutek.

Metropolie i kolonie

Zawarta w naszej tabeli lista metropolii nasuwa nieco spostrzeżeń. Poza wielu
ośrodkami pojawiającymi się sporadycznie mamy pewne polis niezmiernie aktywne:
Chalkis, Eretrię, Korynt, Megarę, Fokaję i Milet. Nie ulega wątpliwości, że są to
miasta wiodące, rozwijające się szczególnie szybko tak w dziedzinie gospodarki, jak i
form życia społecznego i politycznego. Ale uderzające są też nieobecności. Brak Aten,
Teb, Eginy, Argos i innych jeszcze miast, o których nie da się powiedzieć, że były
zapóźnione. Tak więc podejmowanie, czy też niepodejmowanie inicjatyw kolonizacyj-
nych nie jest ani prostym wynikiem ogólnego rozwoju, ani świadectwem zaangażowania
w handlu o dalekim zasięgu. Oczywiście obywatele polis nie zakładających kolonii mogli
uczestniczyć w działaniach innych ośrodków, nie zmienia to jednak faktu bardzo
nierównomiernego zaangażowania poszczególnych państw greckich. Powinno nas to
zniechęcać do przywiązywania nadmiernej wagi do demograficznej presji jako przy­
czyny akcji osadniczych.
' Stosunki między koloniami a metropoliami układały się rozmaicie w zależności od
tego, czy były one samodzielnymi państwami, czy też faktoriami handlowymi.
Nowe polis łączyły z metropoliami więzy kultu. Konflikty zbrojne między nimi
były rzadkie i zawsze traktowane były jako coś skandalicznego. Jeśli kolonia zakładała
inną kolonię, zwyczaj kazał, by zwracała się do swej metropolii z prośbą o przysłanie
oikistesa.
O stosunkach faktorii handlowych z ich polis wiemy bardzo mało; można sądzić, że
zarządzali nimi urzędnicy przysyłani z metropolii.
W dziedzinie gospodarczej związki były oczywiste, ale nie należy ich przeceniać.
Nie ma na przykład powodów, aby sądzić, że kolonie handlowały wyłącznie, czy nawet
przede wszystkim, z metropoliami. Miarodajne w tej kwestii są obserwacje znalezisk
ceramiki w świecie „kolonialnym”. Naczynia korynckie znajdowane są zarówno w
Megarze Hyblaja, Naksos czy Kyme, jak i w Syrakuzach. W ogóle kolonie kupowały
taką ceramikę, jaka w danej chwili była w modzie. Podobnie system miar i wag w
koloniach odpowiada najczęściej systemowi powszechnie używanemu w danej strefie, a
więc dogodnemu do wymiany między ośrodkami pobliskimi, a nie temu, który
przywieziono z metropolii.

168
Greckie osady w południowej Italii i na Sycylii

Od spraw ogólnych tyczących się całos'ci procesów kolonizacyjnych przejdziemy teraz


do omówienia niektórych kwestii odnoszących się do poszczególnych obszarów.
Zaczniemy od Sycylii i południowej Italii, gdzie najwcześniej rozwinął się ruch
osadniczy. Jak pamiętamy, był to teren dobrze znany Achajom, którzy utrzymywali z
nim systematyczne kontakty. Trwały one także w Ciemnych Wiekach, choć w nieco
ograniczonym zakresie, jak s'wiadczą o tym znaleziska ceramiki geometrycznej.
Najstarsza kolonia na Zachodzie to Pithekussai, położona na wysepce o tej samej
nazwie (dziś' Ischia), znajdującej się w Zatoce Neapolitariskiej. Założona została przez
obywateli dwóch ważnych miast eubejskich: Chalkis i Eretrii jeszcze przed 770 r. W 757
r. jej mieszkańcy wraz z nowymi przybyszami z Azji Mniejszej przenies'li się na pobliski
ląd stały dając początek Kyme. Powstanie tej kolonii zdumiewa z różnych powodów. Jest
ona starsza niemal o pięćdziesiąt lat od pierwszych osad na Sycylii. Wybrano dla niej
miejsce tak bardzo odlegle, jak gdyby nie istniały odpowiednie warunki na wielu setkach
kilometrów wybrzeża, wzdłuż którego (zgodnie z antycznymi obyczajami) płynęły
statki. Wykopaliska prowadzone na terenie wyspy wskazują, że Grecy, którzy się tu
osiedlili, nie byli wcale ubodzy, gdyż stać ich było na nabywanie licznych przedmiotów
luksusowych, przywożonych z daleka, także z Egiptu. Trudno jest przypus'cić, aby
jedynym powodem, dla którego założono tu wlas'nie osadę, było zdobycie ziemi pod
uprawę. Jest prawdopodobne, że osada na Pithekussai musiała być związana ze szlakiem
żeglarskim prowadzącym do Etrurii, która przyciągała Greków przede wszystkim ze
względu na rozwiniętą metalurgię. Rzecz ciekawa, na wysepce odkryto s'lady wytopu
żelaza, ruda zas' pochodziła z wyspy Elby. Etruria odgrywała również ważną rolę w

• Jończycy
< Achajowie kolonie założone
przed.ok. 675 r. Messana nEoizefyrejskie
■ Dorowie
o Jończycy
a Achajowie kolonie założone SelinL....-^............„.--------------
po ok. 675 r. Herakleja Mińójska&^ji •jWegara Hybleja
□ Dorowie Akragas^ _£*-;Syrakuzy
GelaX»Akraj
* kolonie V w. KamarinarKasmene^

7. KOLONIZACJA GRECKA NA ZACHODZIE 169


handlu ze środkową Europą (docierał do niej szlak, którym wędrował bursztyn). Może
w Etrurii Grecy zaopatrywali się także w cynę pochodzącą z odległych Wysp
Brytyjskich, dowożoną szlakami lądowymi i morskimi? Hipoteza to kusząca, ale
niestety bez pokrycia. Na wybrzeżach Lacjum i Kampanii archeolodzy odkryli w kilku
innych miejscach ślady osad o mniejszych rozmiarach będących niewątpliwie faktoriami.
Zrodziła je intensyfikująca się wymiana handlowa między Etruskami (i szerzej, bliską im
strefą środkowej Italii: Lacjum, Kampanią) a światem greckim, która swój punkt
szczytowy osiągnie w VI w. W początkach tego stulecia na terenie samej Etrurii
powstaje w porcie Tarkwiniów, w Graviscae, greckie emporion skupione wokół
świątyni Hery. Na jego obszarze odkryto niedawno liczne greckie napisy i zabytki.
Wśród przedmiotów sprowadzanych do Etrurii i sąsiednich krain italskich uderza
poważna liczba przedmiotów bardzo wartościowych, kupowanych (czy ofiarowywa­
nych?) z racji prestiżowych: broń, duże naczynia brązowe, kosztowności, malowana
ceramika. Interesujące jest pojawienie się na tych właśnie obiektach luksusowych
napisów wykonanych w chwili produkcji, greckich i etruskich, dedykujących je
konkretnej osobie; jest to dowód szczególnie bliskich i systematycznych kontaktów
między środowiskiem nabywców a rzemieślnikami, z których niektórzy musieli
przenosić się do Italii. Na intensywność greckiego oddziaływania na tym obszarze
wskazują nie tylko importy, ale i ich imitacje sporządzane na miejscu.
Jest bardzo prawdopodobne, że emporia greckie tych obszarów pośredniczyły w
handlu nie tylko z Etrurią, ale i z innymi krainami, z środkową Italią, a także z północną
Italią.
Kyme, wyrosła z osady na Pithekussai, stała się silną polis prowadzącą ze swej
strony żywą działalność kolonizacyjną. Odgrywała istotną rolę w kontaktach między
Etruskami panującymi w VI w. nad Italią Środkową, z Kampanią włącznie, a Grekami
(m.in. tu Etruskowie i Rzymianie zapoznali się z alfabetem). Stosunki te były nie tylko
pokojowej natury. U schyłku VI w. mieszkańcy Kyme toczyli wojny z Etruskami. W 474
r. udało się im przy pomocy Syrakuzańczyków pokonać etruską flotę. Zwycięstwo to
zadecydowało o usunięciu etruskiego panowania z Kampanii, a także po pewnym czasie
i z Lacjum.
Kolonie założone w południowej Italii nieprzypadkowo zyskały sobie w starożyt­
ności miano Wielkiej Grecji. Osady powstałe na bardzo żyznych obszarach osiągnęły
znaczną zamożność. W oczach Greków ze ,,starego” świata była to kraina bogata, gdzie
żyło się za dostatnio i za wygodnie. To przekonanie odnajdziemy w opinii o Sybaris,
polis położonej niedaleko Tarentu, zniszczonej pod koniec VI w. przez Kroton, który
wykorzystał niesnaski wewnętrzne. Obarczono za to odpowiedzialnością mieszkańców,
SybarytÓw, jakoby zepsutych przez zbytek i zniewieściałych, czyniąc z nich przysło­
wiowe exemplum moralizatorskich wywodów.
Stosunki między ludami południowej Italii a Grekami układały się nie najlepiej,
miało to zaciążyć negatywnie na przyszłości miast greckich tego obszaru. Od VI w.
rozpoczyna się ekspansja ludów sabelskich (Lukanowie stanowią ich najbardziej
wysuniętą na południe grupę). W jej efekcie zamiast poprzedniej, pokojowo usposo­
bionej ludności Grecy będą mieli do czynienia z ludami wojowniczymi, które będą odtąd
stanowiły nieustanne zagrożenie.
W drugiej połowie VIII w. rozpoczęła się kolonizacja Sycylii, trwająca przez cały
170 okres archaiczny. Była ona zamieszkana przez grupy plemienne Sykelów, Sykanów,
Elimów, najczęściej niezdolnych do stawiania poważniejszego oporu. Spychano ich w
głąb wyspy pozbawiając lepszych terenów. Najczęściej Grecy zdobywali potrzebne im
do kolonizacji obszary siłą. Szczególnie ważna rola w tym procesie przypadła
Syrakuzańczykom, którzy wcześnie podjęli ekspansję zakładając we wnętrzu Sycylii
własne kolonie (czy osady zależne?). Podobną politykę prowadziła Gela.
Na zachodzie Sycylii Grecy znaleźli nieco odmienną sytuację. Znajdowały się tu
niewielkie osady o charakterze faktorii, założone przez Fenicjan i to w bardzo odległych
czasach: Motye, Panormos, Solunt. W VI w. rozciągnęła nad nimi władzę Kartagina.
Nie przejawiały one większej aktywności ani skłonności do podporządkowywania sobie
większych obszarów. Początkowo także nie wykazywały wrogości wobec Greków.
Dopiero u schyłku VI w. mieszkańcy tych osad zostali wciągnięci do walk z Greka­
mi przez miejscową ludność, Elimów, pozbawianych ziemi w wyniku helleńskiej pe­
netracji.
Rzecz charakterystyczna, mimo licznych napięć i konfliktów rdzenni mieszkańcy
Sycylii ulegali wpływom kultury greckiej, w dalszej perspektywie przejmą oni nawet
język grecki.
Spośród licznych polis sycylijskich na szczególną uwagę zasługuje położona na
wschodnim wybrzeżu Megara Hyblaja nie tyle ze względu na jej historyczną rolę (była
raczej mniej ważnym miastem tego regionu), ale na wykopaliska prowadzone tu w
sposób systematyczny przez wiele lat i których wyniki zostały w sposób wzorowy
opracowane. Odsłonięto tu miasto o regularnej zabudowie, przy czym plan jej wyraźnie
istniał od początku, realizowano go powoli wypełniając siatkę ulic blokami domów,
stawiając gmachy publiczne, portyki, świątynie. Zabudowa starsza była dość luźna,
mury wzniesiono dopiero w VI w. (zazwyczaj jednak kolonie mury budowały
wcześnie).
Polis Wielkiej Grecji i Sycylii dysponowały znacznymi nadwyżkami żywności,
zwłaszcza zboża, które zaczęto wywozić systematycznie do Grecji właściwej. Wielka
Grecja i Sycylia od początku były ściśle powiązane z miastami Grecji właściwej.
Odgrywały też istotną rolę w dziejach greckiej kultury, nigdy nie spadając do roli
obszarów peryferyjnych (jak to się działo na przykład z koloniami wybrzeży Morza
Czarnego).
Niewielkie było greckie zainteresowanie wybrzeżami Adriatyku. Pamiętajmy, że
żegluga w Cieśninie Otranto, przy wejściu do tego morza, była znacznie utrudniona z
powodu częstych, długotrwałych i silnych wiatrów północnych pędzących masy wód w
kierunku południowym. Dwie greckie osady, Apollonia i Epidamnos, zostały założone
na wybrzeżu wschodnim i to niezbyt daleko od Grecji właściwej. Wiąże się je zazwyczaj
z zainteresowaniem Greków kopalniami srebra w południowej Ilirii. Natomiast na
południowych i środkowych częściach zachodniego wybrzeża Adriatyku brak było
zupełnie greckich kolonii. Na północy, w pobliżu ujścia Padu spotykamy dwa bogate
miasta, Adrię i Spinę. Oba miały na pewno zarówno greckich, jak i etruskich
mieszkańców. W obu przypadkach grecka tradycja wspomina o założeniu ich przez
Greków, ale wiadomości te są mgliste i znajdują się w późnych źródłach (np. przy Spinie
wahano się, czy założyli ją Pelazgowie, Tesalczycy czy Diomedes). Podejrzewać
możemy, że były to próby dania miastom odpowiednio godnych greckich metryk.
Rozkwit tak Adrii, jak i Spiny przypada na drugą połowę w. VI i pierwszą V, gdy cała
pobliska kraina znajdowała się w rękach Etrusków. Być może Grecy w obu tych 171
miastach stanowili liczne grupy o osobnym statusie i własnych władzach. Nie jest jednak
wykluczone, że mogły one być zwykłymi greckimi polis, utrzymującymi s'cisłe i
przyjazne stosunki z Etruskami. Zainteresowanie ze strony Greków tymi obszarami
mogło się brać z chęci wejścia na szlak prowadzący do środkowej Europy, którego jedno
odgałęzienie zaczynało się w delcie Padu. Pobliskie tereny, pod warunkiem przepro­
wadzenia odpowiednich prac osuszających (a w tym mistrzami byli Etruskowie), były
bardzo żyzne.

Greckie osady na Wschodzie

Zupełnie inaczej niż w południowej Italii i na Sycylii ułożyły się kontakty Greków z
ludami żyjącymi na Wschodzie. Wspominaliśmy już o rosnącym zapotrzebowaniu ze
strony arystokracji na produkowane przez rzemieślników Wschodu luksusowe przed­
mioty, które pełniły funkcję wyznaczników statusu społecznego. Powodowało ono,
jeszcze w Wiekach Ciemnych, wyprawy zarówno handlowe, jak i łupieżcze, skierowane
ku wybrzeżom syryjskim, fenickim, palestyńskim, a także ku Egiptowi. Czasy
archaiczne nasiliły oczywiście potrzeby, a więc kontakty. Pojawiło się ponadto i nowe
zjawisko, nieznane (przynajmniej w takich rozmiarach) w poprzednich epokach, a
mianowicie zaciąganie się Greków na służbę najemną w armiach władców wschodnich.
Rosła więc liczba Greków przebywających we wschodnich miastach. W przeciwień­
stwie do tego, co działo się w krainach Zachodu, nie mogło być mowy o zakładaniu polis
na tych obszarach. Nie dopuszczały do tego istniejące struktury państwowe silnie
kontrolujące podległe im tereny (dotyczy to zarówno ogromnego Egiptu, jak i
niewielkich terytorialnie państw, np. miast fenickich). Gęste zaludnienie przybrzeż­
nego pasa utrudniało również ewentualne osadnictwo.
Natomiast dość intensywne kontakty rodziły ze strony Greków potrzebę zdobycia
stałych punktów oparcia w postaci osad, uzyskujących od miejscowych władców
specjalny status, dzięki któremu mieliby oni zapewnioną ochronę swych osób i
interesów, a także przywileje handlowe, może i fiskalne.
Taką właśnie osadą musiała być Al-Mina położona nad Orontesem. Znajdowała się
na terenie niezmiernie dla Greków ważnym, gdyż przez tę krainę prowadziły szlaki
handlowe do Mezopotamii i do północno-wschodnich terenów Azji Mniejszej (Urartu),
bogatych w metale. Zabytki tu znalezione pozwalają sięgnąć początków wieku VIII, nie
jest jednak wykluczone, że założenie Al-Miny należy jeszcze cofnąć w czasie, do wieku
IX. Archeolodzy odsłonili jedynie pozostałości dzielnicy handlowej przy dużym porcie,
nie odkryto natomiast centrum miasta ani dzielnic mieszkalnych (być może były od
tamtej nieco odsunięte, bądź ślady zmyły wylewy rzeki). Nie jest dla nas jasne, czy osada
została założona przez Greków, czy też stanowili oni dość znaczną liczebnie grupę
mieszkańców o osobnym statusie prawnym. Brak grobów greckiego typu, inskrypcji,
śladów istnienia greckich kultów czy greckiego budownictwa skłania do znacznej
ostrożności. Na pewno w toku VIII i VII w. żyli tu liczni Fenicjanie i Cypryjczycy. Nie
wiemy, jak nazywała się osada (nazwa Al-Mina jest nazwą dzisiejszą). Helleńscy
przybysze pochodzili przede wszystkim z Eubei i Cyklad.
Inna osada o podobnym charakterze i z dużą liczbą greckiej ludności znajdowała się
172 72 km na południe, w dzisiejszym Tell Sukas.
Nie były to jedyne greckie osady na wybrzeżach syryjskich, o jednej z nich,
Posideion, której nie potrafimy zlokalizować, wspomina Herodot (III, 91). Nieco
greckiej ceramiki znajduje się w kilku innych miejscach Syrii i Palestyny. Stanowi ona
s'lad sporadycznych pobytów Greków na tych obszarach.
W Syrii Grecy nabywali przedmioty metalowe, głównie brązowe, lub metal w
sztabach. Interesowały ich i produkty innych rzemiosł, wyroby z kos'ci słoniowej,
tkaniny barwione purpurą. Przywozili w zamian za to prawdopodobnie zboże, wino,
oliwę, niewolników, może również srebro wydobywane w kilku miejscach egejskiego
świata.
Nie da się wykluczyć, że na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego działały
jeszcze i inne faktorie (o istnieniu Al-Miny i Tell Sukas nic nam nie było wiadomo,
zanim podjęto tam wykopaliska, być może archeolodzy sprawią nam jeszcze i inne
niespodzianki tego typu). Natomiast wiemy dobrze, że w Egipcie istniała tylko jedna
taka osada: Naukratis w Delcie, położona nad ramieniem Nilu.
Liczba Greków przybywających do Egiptu wzrosła zdecydowanie w ciągu VII w.,
gdy faraonowie zaczęli zaciągać do swej armii greckich hoplitów czyniąc z nich podporę
swego panowania. Większość greckiego garnizonu, poczynając od panowania faraona
Psammetyka I (663-609), była skupiona w Memfis w osobnej dzielnicy zwanej
Hellenion.
Naukratis założono u schyłku VII w. z inicjatywy prywatnej grupy kupców
pochodzących z polis Azji Mniejszej i sąsiednich wysp, a także z Eginy. Za panowania
faraona Amasisa (570-526) ci kupcy otrzymali od niego pozwolenie na budowę
sanktuariów dla swych bóstw. Emporion zarządzane było przez urzędników przysyła­
nych z polis, których obywatele znajdowali się w założycielskiej grupie. Obok niego
istniała także osada, której mieszkańcy byli w Naukratis osiedleni na stałe. Niewiele o
niej wiemy, nie potrafimy zwłaszcza powiedzieć, od kiedy stała się polis (była nią na
pewno w czasach klasycznych). Grekom w niej żyjącym nie.wolno było zawierać
małżeństw z Egipcjankami. Amasis wydał także rozporządzenie, na mocy którego
wszelki handel między Grekami a Egipcjanami mógł się odbywać wyłącznie w
Naukratis. Żeglarze, których wiatry zagnały w inną stronę Delty, musieli transportować
swe towary do tego ośrodka.
Inicjatywa Amasisa nie wynikała z chęci zapewnienia kupcom greckim szczególnie
dogodnych warunków, wymiana handlowa z Grekami nie była wówczas czymś na tyle
ważnym, aby wywołać interwencję władcy. Domyślać się możemy, że spowodowali ją,
bezpośrednio lub pośrednio, najemnicy greccy, którzy stanowili dostatecznie silną
grupę nacisku, aby móc zapewnić swym pobratymcom uprzywilejowany status
zabezpieczający ich także przed ewentualnymi rozruchami ze strony nieżyczliwych
Grekom (podobnie jak i innym cudzoziemcom) Egipcjan.
Naukratis zaliczyć możemy do kategorii osad określanych przez historyków i
etnologów mianem port of trade (,,portem handlowym”). Takie ,,porty” tworzono w
różnych krajach i epokach aż po czasy nowożytne. Miały one na celu stworzenie
niezbędnych warunków dla wymiany między strefami o różnych cywilizacjach, często
niechętnie do siebie nastawionych, a w każdym razie bez owych udogodnień z trudem
wchodzących ze sobą w kontakty. Powstawały za zezwoleniem władcy, który swym
autorytetem zapewniał bezpieczeństwo osób i ładunków.
Greccy kupcy nabywali w Egipcie luksusowe tkaniny lniane, biżuterię, wonności, 173
lekarstwa i papirus (tradycyjne, aż po kres starożytności, produkty egipskiego
eksportu), a także pszenicę. Przywożono za to wino, oliwę, malowaną ceramikę,
zapewne i srebro, które w Egipcie, nie posiadającym jego złóż, było szczególnie
cenione. Może wchodziły w rachubę także przedmioty z żelaza, gdyż w Dolinie Nilu
własna wytwórczość w tej dziedzinie rozpocznie się na dobre po podbojach Aleksandra
Wielkiego.

Greckie osady na dalekim Zachodzie

Bardzo interesujące są dzieje greckich kolonii na dalekim Zachodzie: na wybrzeżach


dzisiejszej Francji i Hiszpanii. Inicjatywy osadnicze wychodziły tutaj od małoazjatyckiej
Fokai, polis położonej więc na drugim krańcu świata śródziemnomorskiego. Przeżywała
ona w VI w. okres intensywnego rozwoju, przerwany brutalnie w 540 r., gdy większość
jej obywateli zdecydowała się w obliczu ekspansji perskiej na opuszczenie terytorium
swego państwa. Podróże na odlegle, zachodnie wody Morza Śródziemnego rozpoczęły
się jeszcze w VII w., ale nie przybrały wówczas systematycznego charakteru. Sytuacja
zmieniła się w wieku VI.
Grecy musieli się liczyć z obecnością Kartagińczyków w południowej Hiszpanii,
gdzie przejęli panowanie nad faktoriami handlowymi założonymi jeszcze przez
Fenicjan. Penetracja greckich żeglarzy i kupców, a następnie tworzenie osad zapewne
wywoływało próby przeciwdziałania ze strony kartagińskiej. Piszemy zapewne, gdyż
nie wiemy nic o tych stosunkach w okresie najstarszym, historycy najczęściej zakładają,
że od początku cechowała je zdecydowana wrogość, podstawą ich sądów jest stan
późniejszy.
Ok. 600 r. Fokajczycy założyli Massalię (dziś Marsylię) u ujścia Rodanu. Wkrótce
powstało kilka osad w pobliżu i na wybrzeżach hiszpańskich. Nie wiemy, czy założyła je
Fokaja czy Massalia, ani jaki był ich charakter. Niewykluczone, że początkowo
tworzono emporia o bardzo szczupłym zapleczu (albo zgoła bez zaplecza). Ok. 565 r.
Fokajczycy zakładają na Korsyce Alalię i zaczynają uprawiać piractwo na znaczną skalę.
Reakcja Etrusków, których handel i pobliskie wybrzeża musialy na tym cierpieć, była
zdecydowana. Sprzymierzeni z Kartagińczykami podjęli wojnę, a choć bitwa morska

8. KOLONIZACJA GRECKA NA DALEKIM ZACHODZIE


rozegrana w 535 r. w pobliżu Alalii była dla Greków zwycięska, część jej mieszkańców
zdecydowała się opus'cić Korsykę i udać się do Elei, istniejącej już wczes'niej, niedużej
osady na południowo-zachodnich wybrzeżach Italii. Wkrótce zjawili się tu Fokajczycy
uciekający przed Persami. Miasto zyskało szybko na znaczeniu. Odegrało istotną rolę w
dziejach greckiej kultury.
Nie ulega wątpliwości, że motywem wypraw fokajskich na tak odległe obszary
musiał być handel. Herodot podaje interesującą informację, wedle której Fokajczycy
pływali okrętami wojennymi, a nie statkami kupieckimi. Liczyli się więc z koniecznością
walki i wozili towary nie zajmujące pod pokładem zbyt wiele miejsca. Wydaje się wielce
prawdopodobne, że wyprawiano się po metale: cynę, srebro, miedź wydobywane w
Hiszpanii. W grę wchodziła (być może) także cyna pochodząca z Wysp Brytyjskich,
transportowana przez kanał La Manche, a następnie szlakami lądowymi wzdłuż rzek ku
wybrzeżom Morza Śródziemnego (w starożytności bezpośrednie wyprawy morskie z
basenu Morza Śródziemnego do Wysp Brytyjskich były niezmiernie rzadkie ze względu
na trudności żeglugi). Fokajczycy utrzymywali stałe kontakty z państwem Tartessos
położonym w południowej Hiszpanii, w którym wydobywano tak znaczne ilości srebra,
że posiadało ono wobec tego o wiele mniejszą wartość niż w świecie greckim czy na
Wschodzie. Ekspedycje do tego kraju przynosiły fokajskim żeglarzom oszałamiające
zyski.
Wyprawy handlowe o takim zasięgu, zwłaszcza przy wrogiej postawie Kartaginy,
wymagały punktów etapowych, gdzie można było bezpiecznie przezimować, naprawić
statki, zaopatrzyć się w towary. Fokajczycy wiedzieli też dobrze, gdzie można takie
osady założyć, aby dać im perspektywy pomyślnego rozwoju. Massalia miała przed sobą
długą i świetną przyszłość. Przyczyniło się do tego położenie u kresu lądowego szlaku
biegnącego wzdłuż Rodanu na północ ku atlantyckim wybrzeżom dzisiejszej Francji,
gdzie dowożono cynę, i co było niemniej ważne, ku środkowej Europie. Badania
archeologiczne wskazują, że oddziaływanie Massalii na barbarzyńskie zaplecze było
bardzo silne i to w różnych dziedzinach.
W Hiszpanii kartagińska konkurencja doprowadziła do likwidacji osad greckich
wysuniętych dalej na południe, ostała się ważna kolonia położona na północy,
Emporion. Archeolodzy prowadzący badania na Półwyspie Iberyjskim zwracają uwagę
na obfitość greckich importów, a także na znaczny zasięg greckich wpływów (tak np.
sztuka iberyjska kształtuje się pod silnym wpływem sztuki greckiej). Trudno sobie
wyobrazić, aby mogło to być efektem wyłącznie sporadycznych kontaktów bądź
oddziaływań pośrednich. Prawdopodobniejsza jest teza zakładająca obecność znacznej
liczby Greków przez czas dłuższy.

Greckie osady na wybrzeżach północnych Morza Egejskiego


i nad Propontydą

Północne wybrzeża Morza Egejskiego były znane Grekom od czasów bardzo odległych.
Żeglowano po pobliskich wodach często i w Wiekach Ciemnych, i u progu ery
archaicznej. Natomiast greckie osadnictwo pojawiło się tam stosunkowo późno i
przechodziło trudne koleje losu (niektóre kolonie trzeba było powtórnie zakładać).
Przyczyną tego była wroga postawa miejscowych plemion trackich, potrafiących 175
9. KOLONIZACJA GRECKA NA WYBRZEŻACH AZJI MNIEJSZEJ
I MORZA CZARNEGO

skutecznie bronić swych terenów i stanowiących ustawiczne zagrożenie dla polis


znajdujących się w pobliżu.
Obszary te jednak były dla Greków niezmiernie atrakcyjne i to z kilku powodów.
Porastały je gęste, wysokopienne lasy dostarczające Helladzie, gdzie ich brakowało,
surowca do budowy floty. Drewno z półwyspu Chalkidike będzie tradycyjnym
produktem przywożonym do miast Grecji właściwej z tych obszarów. Także tu
nabywano smołę niezbędną do uszczelniania kadłubów statków. Dobra gleba i łagodny
klimat stwarzały dogodne warunki do rozwoju rolnictwa, zwłaszcza uprawy winnej
latorośli. Wreszcie na trackich wybrzeżach znajdowały się złoża złota i srebra
(najbogatsze w masywie górskim Pangajon). Najstarsza, wedle tradycji, kolonia tego
obszaru Mende (730) została założona przez Eretrię, druga, Torone - przez Chalkis, a
więc przez te same miasta eubejskie, które i na Zachodzie odgrywały rolę pionierów
kolonizacyjnego ruchu.
Gęsta sieć miast powstała na wybrzeżach Propontydy (dziś Morze Marmara) i w
cieśninach Hellespont i Bosfor. Poza dogodnymi warunkami do uprawy roli przyciągać
kolonistów musiało położenie na ważnych szlakach prowadzących z Europy do Azji
Mniejszej i przez morskie cieśniny nad Morze Czarne. Najstarsza kolonia Kyzykos
powstała wprawdzie wcześnie, w 754 r., ale pozostała następnie izolowana przez wiele
lat. Tworzenie miast greckich na brzegu azjatyckim hamowało istnienie w pobliżu
silnego państwa frygijskiego, później po jego zniszczeniu, najazdy Kimmeryjczyków.
Pacyfikacja tego obszaru była dopiero dziełem VI w. Na europejskim brzegu dążenia
kolonizacyjne opóźniał nieco lęk przed Trakami. Tłumaczy nam to, że wcześniej
założono Chalkedon, a później Bizancjum, choć to drugie ma o wiele lepsze warunki
naturalne.

176
Kolonie na wybrzeżach Morza Czarnego

O ile na poprzednio omawianych terenach Grecy znajdowali warunki identyczne z tymi,


jakie mieli w swych poprzednich siedzibach, o tyle krainy położone nad Morzem
Czarnym różniły się od nich w sposób istotny. Wypada nam więc zacząć od
charakterystyki s'rodowiska geograficznego.
Rzeźba terenu ziem otaczających Morze Czarne jest silnie zróżnicowana. Idąc ku
północy wzdłuż zachodnich wybrzeży napotykamy początkowo obszary górzyste,
natomiast nieco na północ od delty Dunaju zaczynają się tereny płaskie, stepowe,
ciągnące się na przestrzeni tysięcy kilometrów. Podobny charakter mają ziemie
położone na północy, jedynie na Krymie, na jego południowym skraju, znajdziemy
wysoki łańcuch gór opadających stromo ku morzu. Górzyste są wybrzeża wschodnie (tu
łańcuchy Kaukazu dochodzą do samego morza). Podobnie wybrzeża południowe,
anatolijskie, zwłaszcza w części wschodniej i środkowej wznoszą się wysoko nad poziom
morza. Grzbiety górskie ustawione są równolegle do wybrzeża, tworząc niemal
nieprzerwany grzebień gór, oddzielający wnętrze lądu od morza.
Na całym południowym wybrzeżu niewiele jest dobrych zatok, w których można
byłoby umiejscowić porty, nieco lepiej przedstawia się sprawa w części zachodniej.
Zachodnie i północne obszary przecięte są wielkimi rzekami (Dunaj, Dniestr, Boh,
Dniepr, Don) o takich rozmiarach, z jakimi Grecy, poza Egiptem, nie mieli do
czynienia.
Zdecydowanie różny jest od greckiego klimat o cechach wybitnie kontynentalnych.
W północnych krainach temperatura spada zimą do -30°, wzdłuż dzisiejszych wybrzeży
rumuńskich i bułgarskich nierzadko osiąga -20°. Na wybrzeżu anatolijskim tempera­
tury zimowe są wyższe, ale również mogą obniżać się do -10°. Stąd częste śniegi i
wypadki zamarzania morza przy brzegu (a zdarzają się i przypadki zamarzania całego
Morza Azowskiego). Lato na całym obszarze jest bardzo gorące i suche. Jeśli mimo tych
trudnych dla Greków warunków wielu z nich decydowało osiedlić się tu na stałe, to z
racji niezmiernie urodzajnej ziemi (lessy, stepowe czarnoziemy) oraz obfitości ryb,
głównie jesiotrów, tak w wielkich rzekach, jak i w pasie przybrzeżnym morza
(szczególnie w pobliżu ujść wielkich rzek i w cieśninach). Rybakom przywykłym do
skąpych połowów na Morzu Egejskim bogactwa Morza Czarnego musiały wydawać się
oszałamiające. Te zalety pozwalały pogodzić się z długą zimą i innym typem roślinności.
Z upraw, dó których Grecy przywykli, nie można było w ogóle hodować oliwek, a winna
latorośl nie wszędzie mogła się udawać.
Odmienny był natomiast klimat Kolchidy (krainy położonej na obszarze dzisiejszej
Gruzji). Osłonięta wysokimi łańcuchami Kaukazu od wiatrów wiejących z północy, ze
znaczną ilością opadów deszczu, ma klimat łagodny, bliższy klimatowi Grecji niż inne
części wybrzeża Morza Czarnego. Rosło tu w starożytności wiele lasów, udawała się
dobrze winna latorośl, oliwki i inne rośliny typowe dla strefy śródziemnomorskiej.
Na mniejszą skalę i na mniejszym obszarze podobne do Kolchidy warunki
klimatyczne panowały łia południowych wybrzeżach Krymu, także osłoniętych od
północy łańcuchem gór.
Najwcześniej Grecy zainteresowali się wybrzeżami anatolijskimi. Już w Iliadzie, w
tak zwanym Katalogu trojańskich sojuszników, znajdziemy dowody na to, że były one
im znane w czasach tworzenia tego eposu. Tradycja bardzo wcześnie umieszcza 177
założenie najstarszych kolonii. Synopa miała powstać ok. 770, Trapezunt w 756, Amisos
w końcu VIII w. Opinie historyków na temat wiarygodności tych dat są podzielone.
Brak systematycznych badań archeologicznych na tych obszarach nie ułatwia sprawy.
Częs'ć badaczy skłonna jest przesunąć powstanie tych polis na koniec w. VII czy nawet
na początek VI, wiążąc je z nurtem kolonizacji zachodnich i północnych wybrzeży.
Zwolennicy wczesnego datowania tych kolonii są zdania, że mamy do czynienia z
inicjatywami podyktowanymi potrzebami handlowymi, a mianowicie poszukiwaniem
miejsc, w których Grecy mogliby zaopatrywać się w metale. Pamiętać należy, że w
północno-wschodniej Azji Mniejszej leżał obszar szczególnie zasobny w rudy metali.
Znajdowały się tu pokłady dobrej rudy żelaza, łatwej w eksploatacji, ponadto
wydobywano także srebro. Grecy wyraźnie dążyli do uzyskania punktów oparcia w
portach, ku którym zmierzały szlaki lądowe prowadzące z tej krainy. Stąd zaintereso­
wanie Syrią, powodujące założenie Al Miny, stąd próby zbliżenia się od północy,
widoczne w działalności osadniczej na północy Anatolii. Najpierw założono tu Synopę,
w pobliżu której nie było kopalni, ale która znajdowała się na szlaku prowadzącym ku
interesującym Greków terenom. Miała ona dobre porty i dobrą ziemię (uderzają
analogie z Pithekussai, która również nie leżała w krainie obfitej w metale, ale po
drodze). Synopa zaś z kolei założyła Trapezunt już na obszarze, gdzie znajdowały się
kopalnie. Ziemi do uprawy było tu niewiele, miejsce miało wyraźne wady, gdyż łatwo
można je było atakować od strony lądu. Możemy podejrzewać, że była to początkowo
faktoria handlowa, przekształcająca się dopiero później w polis.
Napady Kimmeryjczyków w Azji Mniejszej w pierwszej połowie VII w. boleśnie
dały się we znaki greckim kolonistom, część osad została zniszczona, ale na miejscu
starych szybko założono nowe.
Najstarsze kolonie na zachodnich i północnych wybrzeżach Morza Czarnego
powstają krótko po połowie VII w., szczyt działalności przypada na pierwszą połowę VI
w. Większość osad została założona przez Milet. Mniejszą rolę odegrała Megara.
Kolonie tych obszarów dysponowały poważnymi nadwyżkami zboża (zwłaszcza
pszenicy), które wywożono do świata egejskiego. Poczynając od końca VI w. będą one
odgrywały rolę spichlerza Grecji i utrzymają ją przez długie wieki. Drugim bardzo
ważnym produktem handlu z Grecją właściwą były ryby solone i suszone.
Spośród kolonii północnego wybrzeża Morza Czarnego wymienić trzeba osobno
przynajmniej Olbię, zarówno ze względu na jej bogactwo i potęgę, jak i fakt, że została
dobrze przebadana przez archeologów. Za początek jej istnienia można uznać założenie
w latach czterdziestych VII w. przez Milet osady na wyspie Berezań, położonej tuż przy
ujściu limanu Bohu i Dniepru. Pod koniec w. VII i w pierwszej połowie VI na pobliskich
terenach powstało wiele niewielkich osad o charakterze wsi. Jedna z nich, położona nad
Bohem przy wejściu do limanu, nabrała w połowie VI w. wyraźnych cech miejskich.
Zapewne właśnie wówczas stała się centrum politycznym polis obejmującej mieszkań­
ców wszystkich terenów nad limanem i wysepki Berezań. Znana jest w świecie greckim
pod nazwą Borysthenes (tą samą nazwą oznaczano Dniepr razem z limanem Dniepru i
Bohu). Nie wiemy, czy nazwali ją tak jej mieszkańcy, pewne jest, że polis jako całość
nazywała się Olbie polis lub po prostu Olbie, czyli ,,Miastem Bogatym-Szczęśliwym”.
Będzie ona odgrywała ważną rolę zarówno w handlu zbożem i rybami z Grecją egejską,
jak i w kontaktach między światem greckim a Scytami.
178 Niezmiernie ważna i złożona jest kwestia stosunków między Grekami a ludnością
tubylczą tych ziem. W początkach kolonizacji tereny północno-zachodnie i północne
zajęte były przez plemiona koczownicze, które powoli i tylko w części przeżywały
proces sedentaryzacji. Próbowały one prawdopodobnie w różnych momentach łupić
greckie osady, ale na ogół w czasach archaicznych stosunki układały się względnie
poprawnie. Uległo to istotnej zmianie w V w., kiedy to obserwować możemy penetrację
elementów miejscowych do miast greckich i powstanie tworów państwowych o mie­
szanym charakterze na Krymie i nad cieśninami wiodącymi do Morza Azowskiego.
Wracając do sprawy wywozu zboża z obszarów położonych nad zachodnimi i
północnymi wybrzeżami warto podkreślić, że początkowo musiało to zboże pochodzić
wyłącznie z pól należących do Greków. Ludność tubylcza albo w ogóle ziemi nie
uprawiała, albo czyniła to w ograniczonym zakresie, tak że niewiele pozostawało
nadwyżek po zaspokojeniu własnych potrzeb. Zwracamy na to uwagę, gdyż nader często
powtarza się opinię o handlowym pośrednictwie, jakim mieli się trudnić Grecy z miast
położonych nad Morzem Czarnym, skupując zboże od miejscowych plemion w zamian
za artykuły rzemieślnicze i wysyłając je na południe. Dopiero powstanie i rozwój miast
greckich po dłuższym czasie mogły skłonić część ludności tubylczej do podjęcia uprawy
roli na większą skalę.
Nieco odmienny charakter miała grupa osad założonych w Kolchidzie. Koloniści
zastali tu społeczności o wysokim stopniu rozwoju gospodarczego i społecznego.
Charakter osad, które założyli, jest przedmiotem sporów między zwolennikami tezy o
istnieniu polis, a tymi badaczami, którzy są przekonani, iż były to wyłącznie faktorie,
działające na terenie dobrze rozwiniętych tubylczych miast. Niestety lokalizacja osad
znanych nam z greckich źródeł pisanych wcale nie jest pewna, wykopaliska zapoznają
nas ze stanem wnętrza kraju, a nie greckich skupisk. Na pewno kolonie te miały
charakter handlowy. Greków przyciągało tu złoto wypłukiwane z piasków
* rzecznych,
nabywali także płótno lniane na żagle, drewno oraz jego pochodne.
Miasta greckie znad Morza Czarnego były z pewnością ludne i zamożne, ale
pozostały na peryferiach świata greckiego i tylko w skromnej mierze uczestniczyły w
rozwijaniu greckiej kultury.

Koniec Wielkiej Kolonizacji

W ciągu VI w. pojawia się nieco odmienny typ kolonizacji podejmowanej przez tyranów,
kierowanych chęcią rozszerzenia zasięgu władzy i zdobycia środków (metale, zboże,
drewno do budowy statków) niezbędnych do realizacji celów swej polityki. Status
zakładanych osad był różny, zdarzały się wśród nich zarówno polis, jak i osady
podporządkowane metropoliom. Nawet jednak i te kolonie, które miały struktury
właściwe państwom niezależnym, były ściśle związane z ośrodkami czy raczej z osobami
je zakładającymi. Inicjatywy tego typu podejmowali tyrani Koryntu, odnajdziemy je w
polityce tyrana Aten Pizystrata, zdobywającego dla swej rodziny punkty oparcia nad
Hellespontem.
Ok. 580 następuje osłabienie nurtu kolonizacyjnego, choć jeszcze przez cały wiek
VI powstawało sporo nowych osad. Przypadki późniejszych działań tego typu są
zupełnie sporadyczne i mają inny charakter.
Co spowodowało zatrzymanie tego tak żywego w dobie archaicznej procesu?
Przyczyny musiały być rozmaitej natury, tak jak różnorodne były przyczyny
kolonizacyjnych inicjatyw. Uważna lektura tabeli (s. 159-162) wskazuje zresztą, że
zahamowanie procesu zakładania nowych miast wypadało dla różnych metropolii w
różnym czasie. Te, które przodowały w wieku VIII czy VII, nie uczestniczyły w
wyprawach wieku VI. Gdybyśmy mieli dostateczną liczbę źródeł, musielibys'my
studiować przyczyny zaprzestania kolonizacji osobno, jeśli nie dla każdego miasta, to
przynajmniej dla grup o podobnym charakterze, działających na tych samych obszarach.
Niestety nie mamy ich i skazani jesteśmy na rozważania ogólne, hipotetyczne, z
konieczności nieprecyzyjne.
Zacznijmy je od zastanowienia się nad ewentualnymi przyczynami mającymi swe
źródło poza światem greckim. Wielu dzisiejszych historyków epoki kolonizacji zwraca
uwagę na to, że Grecy w swych poczynaniach natknęli się na zachodzie na opór
Kartaginy broniącej dostępu do wybrzeży północnej Afryki, Hiszpanii, a także
zachodnich wybrzeży Sycylii. W części środkowej Italii musieli się liczyć z obecnością
Etrusków, a epoka kolonizacji pokrywa się z epoką ich hegemonii w środkowej i
północnej części Półwyspu Apenińskiego. Trudnojiam dzisiaj ocenić zasięg i silę tego
,,sprzeciwu”, gdyż niewiele mamy źródeł oświetlających konflikty. Był on niekiedy na
pewno realny, ale nie przybierał postaci stałej i konsekwentnie realizowanej polityki
(pamiętajmy, że Etruskowie nie tworzyli jednego państwa, ich miasta działały każde na
własną rękę, nie ma podstaw do podejrzewania ich o skutecznie działającą koordynację
poczynań, nie potrafiły się na nią zdobyć nawet w obliczu ekspansji Rzymu). Gdy
Kartagińczycy i Etruskowie wypowiedzieli Grekom z Alalii wojnę, to przyczyny miały
całkiem konkretny i jednostkowy charakter, nie chodziło o wrogość do Greków jako
takich, ale chęć stawienia tamy pirackim poczynaniom osadzonych na Korsyce
kolonistów. Na Sycylii najpierw fenickie, a następnie kartagińskie osady, jak widzie­
liśmy, nie były w stanie skutecznie działać przeciwko Grekom; Elimowie żyjący w tej
części wyspy stanowili dla nich o wiele poważniejszego przeciwnika niż trzy niewielkie
faktorie.
Inna opinia, równie rozpowszechniona, głosi, iż w toku dwóch wieków kolonizacji
zajęte zostały wszystkie dogodne do zakładania nowych osad miejsca. Argument to
jednak słaby, gdyż jeśli będziemy obserwować dzieje sieci osadniczej na tych nie
zajętych przez Greków obszarach, to stwierdzimy, że w późniejszych czasach
przebiegał tam intensywny proces urbanizacyjny. Na wybrzeżach Adriatyku założono w
następnych wiekach wiele miast, w tym znalazły się i porty o takiej randze, jak
Brundizjum czy Ankona (notabene, założona przez Syrakuzy w IV w.). Gdyby presja
kolonizacyjna istniejąca w świecie greckim w VIII i VII w. działała z równą siłą i później,
zajmowano by zresztą i gorsze miejsca. Wiemy, że w wielu krainach, z którymi Grecy
mieli do czynienia, nastąpiły istotne zmiąny prowadzące do tworzenia organizmów
politycznych zdolnych do stawienia im czoła (tak było w Italii południowej, pisaliśmy
wyżej o napływie ludów sabelskich), ale trudno uwierzyć, aby doszło do tego w całym
basenie Morza Śródziemnego.
Z wyłożonych tu wyżej wątpliwości zdaje się wynikać, że przyczyn zahamowania
kolonizacji trzeba szukać raczej wewnątrz, a nie na zewnątrz greckich polis.
Z pewnością ważną rolę w tym procesie odegrały przemiany gospodarcze, które
zaszły w ciągu z górą dwóch wieków. Zwiększyła się znacznie liczba ludności
180
zatrudnionej w warsztatach rzemieślniczych, uległ także rozszerzeniu handel. Ozna­
czało to, że drobni rolnicy, którym robiło się ciasno na roli, choćby na skutek podziałów
spadkowych, nie musieli opuszczać swego kraju, aby poprawić swą sytuację, taką
perspektywę znajdowali na miejscu. Zwiększenie produkcji rzemieślniczej pozwalało
także na nabywanie żywności pochodzącej z zewnątrz, mogło to osłabiać potrzebę nowej
ziemi dla zwiększającej się ludności. Te gospodarcze przekształcenia dotyczyły
oczywiście nie wszystkich miast, część z nich pozostawała przy starym modelu życia,
jednak i kolonizacja jest dziełem przede wszystkim ośrodków przodujących. Pewne jest,
że zahamowanie kolonizacji nie przyniosło ujemnych skutków dla greckiej ekonomiki.
Nie widać objawów kryzysu ani stagnacji.
Wyczuwamy, że musiał istnieć związek między zmianą charakteru walk politycz­
nych a zatrzymaniem osadniczych akcji (tak, jak istniał związek między konfliktami a
zakładaniem nowych miast). Nie może być przypadkiem, że dwa ważne zjawiska w
życiu polis: kolonizacja i tyrania dobiegają końca w bliskim czasie. Jednak trudno nam
wyjść poza takie ogólne, intuicyjne sądy, zbyt niedokładnie znamy te procesy, aby móc
ryzykować nawet hipotetyczne, szczegółowsze rekonstrukcje.
Wreszcie przemiany mentalności, które dokonywały się w VII i VI w., nie mogły
pozostać bez wpływu na tak istotną dziedzinę ludzkiej aktywności, jaką była kolonizacja.
Podejrzewamy, że proces afirmowania się polis powodował silniejsze związanie
obywateli (zwłaszcza członków elity) z własnym miastem. Dla arystokracji VI w. decyzja
opuszczenia ojczyzny (a przecież to przedstawiciele tej grupy inicjowali wyprawy
kolonizacyjne) musiała być znacznie trudniejsza niż w poprzednich wiekach.

Skutki Wielkiej Kolonizacji

Skutki Wielkiej Kolonizacji sięgają bardzo głęboko, dotyczą one nie tylko nowych
obszarów i metropolii, ale całego świata greckiego włącznie z tymi ośrodkami, które w
ogóle w żadnej formie nie uczestniczyły w tym ruchu. Świat grecki wyczuwalnie się
wzbogacił. Oczywiście jest to bogactwo względne (zwłaszcza jeśli je będziemy
porównywać z państwami wschodnimi), jednak i ono miało swoje znaczenie dla dalszego
rozwoju cywilizacji greckiej, zdobywającej sobie nieco dogodniejsze warunki niż te,
które miała w początkach I tysiąclecia. Polis powstałe w nowych krajach były często
zamożniejsze od swych metropolii, co nie było bez skutków i dla,,starego” świata, który
w rozmaity sposób ciągnął także z tego bogactwa zyski.
Zakładanie kolonii przyczyniło się do wydatnego wzrostu handlu, zmniejszając
tendencje gospodarki do zamykania się w granicach niewielkich obszarów. Rozwój
wymiany towarowej stwarzał niezbędne warunki do przyszłego rozkwitu miast o
rosnącej szybko liczbie ludności. Ateny lub duże miasta, jakie spotykamy w V i IV w. w
Azji Mniejszej, nie mogły istnieć bez systematycznego dopływu żywności z obszarów
„kolonialnych”.
Zwiększyła się ruchliwość społeczna. Ludzie niezamożni a energiczni mogli szukać
szczęścia w koloniach, gdzie zyskiwali nadział ziemi i wyższą pozycję społeczną od tej,
którą mieli w starej ojczyźnie. Rozwój handlu stwarzał szanse szybkiego wzbogacenia
się. Perspektywy te nie przyczyniały się do wygaszenia napięć społecznych, odwrotnie
181
mamy wrażenie, że je pogłębiły. Naruszenie tradycyjnego porządku otwierało drogę
dalszym społecznym rewindykacjom, w warunkach gdy przesunięcia z grupy do grupy
stawały się czymś' pospolitym, ambicje i agresywność z każdej strony rosły.
Powstanie osad poza granicami pierwotnego s'wiata greckiego miało także istotne
znaczenie dla żyjących tam ludów przyczyniając się do przyspieszenia ich rozwoju.
Szczególnie istotne były konsekwencje kolonizacji na terenie Italii. Nie doszło tu do
hellenizacji (jak na Sycylii, gdzie ludy miejscowe utraciły swą tożsamość), natomiast
obserwować możemy w toku długiego okresu, jak dochodziło do przyjmowania i
adaptowania do miejscowych warunków greckiego modelu życia społecznego i
politycznego (innymi słowy Grecy zaszczepili na italskim gruncie polis). Kultura ludów
italskich będzie się rozwijała pod przemożnym wpływem kultury greckiej, tym
silniejszym, im wyższy był stopień rozwoju społecznego danej zbiorowos'ci (za
znamienną możemy uznać glębokos'ć i trwdłość oddziaływania Greków na Etru­
sków).
Kolonizacja wreszcie przyczyniła się także do zmian w sposobie myślenia.
Historycy dzisiejsi podkreślają zazwyczaj wagę rozszerzenia geograficznego horyzontu
Hellenów, nawiązanie kontaktów z różnymi ludami o różnych obyczajach, poznanie
nowych mórz i lądów. Wiedza ta miała się wydatnie przyczynić do obalenia
tradycyjnego, mitycznego sposobu widzenia świata. Na pewno otwarcie na świat
różnorodnych ludów i krain miało istotne znaczenie dla formowania się nowej
mentalności (będziemy pisać o tym procesie szerzej w rozdziale o kulturze), ale w tych
przemianach nie był to ani czynnik decydujący, ani nawet bardzo ważny. Podróże i
poznawanie nowych ludów nie prowadzą wcale w sposób konieczny do zmian w
sposobie myślenia (Fenicjanie byli co najmniej tak ruchliwi jak Grecy, ale nie zmieniło
to ich cywilizacji).
Dla wywołania przekształceń w światopoglądzie znacznie ważniejsza od oglądania
nowych krain jest ogromna ruchliwość społeczna, do której kolonizacja się przyczyniła.
Ambicje wybicia się i wzbogacenia, psychiczna gotowość i faktyczna możliwość
porzucenia ram, w których się wzrastało, po to, by poprawić warunki życia, wynikający
stąd dystans wobec ustalonych autorytetów składają się na atmosferę nowych czasów, w
których rodził się nowy światopogląd.

Sprawy dyskusyjne. Charakter kolonizacji

Istnieje bardzo wiele szczegółowych dyskusji na temat datowania kolonii, faz ich
rozwoju, stosunków z pobliskimi ludami i zasięgu, a także charakteru ich oddziaływa­
nia. Prace archeologiczne prowadzone systematycznie w wielu punktach zajętych przez
Greków w toku Wielkiej Kolonizacji wprowadzają nowe informacje i burzą ustalone
schematy. Kwestii tych nie jesteśmy w stanie tu omawiać, gdyż, choć istotne, są dla tego
podręcznika i potrzeb naszych czytelników zbyt szczegółowe. Natomiast wypada nam
poświęcić nieco miejsca podstawowemu problemowi wywołującemu spory: ocenie
charakteru i przyczyn kolonizacji.
W pracach powstałych w końcu XIX w. i na początku XX, nacechowanych
tendencjami do modernizacji, akcentowano silnie wśród przyczyn kolonizacji potrzeby
182 handlu, kolonie miały być dla szybko rozwijającego się wówczas rzemiosła greckiego
niezbędnym rynkiem zbytu, o wyborze miejsca miały często decydować interesy
kupców pływających morskimi szlakami. Agrarne kolonie Sycylii i Wielkiej Grecji w
częs'ci miały być zakładane z mys'lą o dostarczeniu zboża niezbędnego dla wyżywienia
rosnącej nieustannie ludności miast Grecji właściwej. Taka charakterystyka kolonizacji
wynikała z wizji całokształtu ekonomiki i kierunków rozwoju społeczeństwa greckiego.
Historycy ją tworzący przypisywali rzemiosłu i handlowi pierwszorzędną rolę, sądzili
też, że kupcy i rzemieślnicy stanowili główną siłę w walce z arystokracją o
przekształcenie stosunków. Im też w konsekwencji przypisywano określanie kierunków
polityki zewnętrznej polis, która miałaby być determinowana często handlową
konkurencją między rywalizującymi ze sobą ośrodkami. Analogie z czasami nowożyt­
nymi ważyły ciężko na tym obrazie. Typ ekspansji kapitalistycznej na tereny świata
kolonialnego (w nowożytnym tego słowa znaczeniu) stanowił wzór, nie zawsze
uświadamiany, dla rekonstrukcji dziejów Wielkiej Kolonizacji.
Atak na te koncepcje podjęty został przez historyków, przeciwstawiających
modernistycznej wizji, wizję „prymity wizującą” gospodarki greckiej, w której miało
zdecydowanie dominować rolnictwo. Handel relegowano na daleki plan. W odniesieniu
do kolonizacji wskazywali oni, że teorie ich przeciwników zakładały taki stopień
rozwoju wytwórczości rzemieślniczej i utowarowienia gospodarki, jak również odpo­
wiednią do tego mentalność, jakich nie da się odnaleźć w czasach archaicznych. Dopiero
później (w IV w.) miasta greckie osiągnęły (oczywiście nie wszystkie) takie rozmiary, że
nie były w stanie w latach normalnych wyżywić swych mieszkańców bez dowozu płodów
rolnych z zewnątrz. Akcentowano więc agrarny charakter całego ruchu, widząc
podstawowe przyczyny w powiększaniu się liczby ludności i procesach ruiny chłopskiej
własności, wchłanianej przez majątki arystokracji. Powoływano się przy tym także na
informacje o rozwoju rolnictwa i w tych koloniach, którym powszechnie przypisywano
cele handlowe. Nawet w przypadku Pithekussai uznano, że żyzne gleby na wyspie i w
pobliżu na lądzie w wystarczający sposób mogą wyjaśnić nam powstanie tego ośrodka. O
handlowych celach i handlowym charakterze kolonii godzono się mówić w odniesieniu
do późniejszej fazy, czyli kolonizacji wieku szóstego i to głównie w stosunku do miast
położonych nad Morzem Czarnym.
W pracach dzisiejszych badaczy obie te tendencje są reprezentowane. Moderni­
stycznym skłonnościom ulegają łatwiej archeolodzy, mający mniej okazji do krytycznej
oceny pojęć ekonomicznych, którymi posługuje się literatura naukowa. Ponadto
budując obraz gospodarki niemal wyłącznie na podstawie ceramiki, w której uwagę
przyciągają z reguły egzemplarze luksusowe przewożone z jednego krańca Morza
Śródziemnego w drugi, łatwiej dają się uwieść modernistom, akcentującym znaczenie
wielkiego handlu, niż prymitywistom mówiącym tak wiele o zamknięciu gospodarczym
polis. Szerokie rozpowszechnienie ceramiki luksusowej, wytwarzanej w kilku tylko
ośrodkach, nakłania w naturalny sposób do podnoszenia roli handlu, zwłaszcza handlu
miast produkujących tę ceramikę; prowadzi do miraży handlowych imperiów, upra­
wiających w toku wielu dziesięcioleci konsekwentną politykę w skali całego basenu
Morza Śródziemnego (kolonie Fokai nadają się szczególnie na przedmiot takich
fantastycznych pomysłów).
Zastanowić się jednak wypada, czy samo pytanie o charakter kolonizacji zostało
trafnie postawione, czy rzeczywiście musimy wybierać między alternatywnymi wer­
sjami. 183
Pierwsza sprawa, o której już wspominaliśmy, to silny i powszechny związek
między koloniami a ziemią. Przytłaczająca ich większos'ć (z wyjątkiem takich faktorii,
które pozbawione były zupełnie zaplecza) była tak zakładana, aby mieć zapewnioną
autonomię żywnościową. Miasto uzależnione stale od dopływu z zewnątrz żywności
było w tych czasach czymś' całkowicie nie do pomyślenia, gdyż wspólnota nie miałaby
czym płacić za dostawy, a handel nie był dostatecznie rozwinięty, ani systematyczny,
aby uchronić mieszkańców przed widmem głodu. Liczba ludności kolonii była
stosunkowo niska (najwyżej kilka tysięcy, tylko wyjątkowo kilkanaście). Stąd nawet
jeśli osada zakładana była ze względów handlowych, starano się znaleźć dla niej miejsce,
gdzie dosyć było ziemi nadającej się pod uprawę.
Druga kwestia to cele handlu. Historycy modernizujący jednym tchem wymieniali
poszukiwanie rynków zbytu i surowców lub obcych towarów, niezbędnych dla
społeczności greckich. Jednakże te dwa aspekty trzeba rozdzielić. Trudno byłoby nam
udowodnić istnienie działań kolonizacyjnych, których wyłącznym celem byłoby
zwiększenie możliwości sprzedaży. W tej kwestii modernistyczny punkt widzenia jest
niebezpieczny, gdyż przerzuca na czasy odległe problemy handlu współczesnej epoki.
Natomiast wydaje się, że bardzo ważkim motywem wypraw kolonizacyjnych było
zabezpieczenie dostępu do obszarów, w których zaopatrywano się w metale i to nie
tylko w miedź i cynę, ale także w żelazo. Mógłby ktoś protestować przypominając, że
rudy tego metalu znajdują się w wielu miejscach Grecji, więc poszukiwanie go w Etrurii
lub Kapadocji nie było wcale potrzebne. Niestety, nie wiemy, które z potencjalnych
pokładów rud były eksploatowane u schyłku Wieków Ciemnych i w początkach czasów
archaicznych, np. nie jesteśmy pewni, czy pracowały kopalnie rud żelaza w górach
Laurion w Attyce i w południowej Lakonii. Pamiętajmy ponadto, że technologia wytopu
żelaza jest wielce skomplikowana i nie wiemy, w jakim stopniu opanowali ją Grecy na
przełomie IX i VIII w. Jest rzeczą wysoce prawdopodobną, że w tej sytuacji dowóz z
zewnątrz był bardzo pożądany.
Wydzielanie faz wstępnej, agrarnej i późniejszej, handlowej, która byłaby
wywołana nowymi potrzebami narosłymi w toku kolonizacji, na pewno nie ma sensu.
Przez cały czas trwania tego procesu oba motywy: poszukiwanie ziemi i poszukiwanie
towarów, działały jednocześnie i to często w odniesieniu do tej samej osady, możemy
najwyżej stwierdzić, że istniały strefy geograficzne, w których dominowały potrzeby
handlowe (Wschód, Daleki Zachód).
Warto też zwrócić uwagę na kwestię konkurencji między polis na tle handlowym.
Nasze źródła, jeśli na nie spojrzeć bez uprzedzenia, nie zawierają wiadomości o takich
walkach. Oczywiście toczyły one ze sobą wojny, ale nie z racji handlu. Historycy
dzisiejsi przerzucają w przeszłość Grecji zjawiska ery nowożytnej kolonizacji stając na
stanowisku, że konkurencja jest czymś tak naturalnym, iż zawsze musiala istnieć.
Tymczasem nie da się wykluczyć, że mogło jej nie być (lub że nie była zbyt ostra), gdyż
terenów do kolonizacji i możliwości prowadzenia handlu było dość dla wszystkich.
Liczbę ludzi gotowych do podjęcia nowego życia w świeżo założonych osadach określały
wewnętrzne warunki polis, nie musiało ich być nigdy zbyt dużo. Nadwyżki żywnoś­
ciowe, ważny przedmiot handlu, dawały się zbyć, jeśli nie w tym porcie, to w
następnych. Jeśli się dopłynęło w pobliże terenów metalonośnych, można było zawsze
nabyć potrzebne metale. W sumie nie są to warunki sprzyjające do rodzenia się
184 konkurencji. Nie oznacza to, aby wyprawy nie były ryzykowne, a handel odbywał się w
warunkach idyllicznych. Niebezpieczeństwa i powikłania rodziły się z innych jednak niż
rywalizacja względów. Nie trzeba chyba przypominać, że żegluga była zawsze
hazardem, tak z racji czysto technicznych, jak i ze względu na ewentualność napadu i
ograbienia. Napięcia w kontaktach z obcymi ludami mogły łatwo kończyć się katastrofą.

Sprawy dyskusyjne. Fenicjanie a Grecy

Poza przedstawionymi wyżej kontrowersjami na temat charakteru kolonizacji chcieli-


byśmy zająć się jeszcze jedną, może już mniej istotną kwestią, a mianowicie stosunkami
między Grekami a Fenicjanami.
Od dawna sądzono, że kontakty między światem egejskim a Wschodem w ciągu
Wieków Ciemnych i u progu ery archaicznej były utrzymywane przede wszystkim przez
kupców fenickich. Powierzchowna lektura Odysei zdawała się to potwierdzać: Fenicja­
nie pojawiają się w niej jako kupcy handlujący ozdobami i niewolnikami, pozostając w
pamięci Czytelnika. Wykopaliska na Bliskim Wschodzie, o których już wspominaliśmy,
skłaniają do odrzucania tego poglądu. Grecy zaczęli pływać na Wschód znacznie
wcześniej niż to sądzono. Bezpieczniej jest więc przyjąć, że działali oni w tych samych
portach, w tym samym czasie co Fenicjanie.
W ogóle należy się strzec przeceniania rozmiarów rywalizacji między Grekami a
Fenicjanami. Była ona realna na Sycylii, gdy fenickie faktorie na Zachodzie dostały się
pod władzę Kartaginy strzegącej terenu swej hegemonii, ale z tego nie należy wnosić,
aby na Morzu Śródziemnym nieustannie napadały na Greków fenickie okręty. W wielu
pracach poświęconych historii starożytnej Grecji istnieje szczególna obsesja fenicka. Za
jej powstanie odpowiedzialne są tendencje modernizujące, o których była wyżej mowa.
Wyobrażano sobie stosunki między Grekami a Fenicjanami (i Kartagińczykami) na
wzór nowożytnych rywalizacji między Anglikami, Hiszpanami, Holendrami itp.
Dominowało przy tym przekonanie, że tak jak politykę nowożytnej Wielkiej Brytanii
określały potrzeby jej żeglarzy i kupców (co też jest, notabene, dyskusyjne!), tak i w
polis greckich i państwach fenickich polityka była funkcją morskich interesów. Jest to
sposób widzenia związków między polityką a ekonomiką nie do przyjęcia dla epoki,
którą się zajmujemy. Wprawdzie arystokracja, która rządziła polis, była handlem
zainteresowana, ale to jeszcze nie oznaczało, że podejmując decyzje w sprawach polityki
zewnętrznej miała na względzie specyficzne potrzeby wymiany towarowej. Inne
motywy odgrywały dominującą rolę. Na pewno wszystko to, co wiązało się z
posiadaniem i użytkowaniem ziemi (pozostając w kręgu motywacji ekonomicznych),
było dla niej ważniejsze niż handel. Można go było uprawiać w celu wzbogacenia się, ale
pozostawał on czymś marginesowym, majątek ziemski był podstawą bytu możnych.

Sprawy dyskusyjne. Oddziaływanie Wielkiej Kolonizacji


na strukturę własności ziemskiej w Grecji

Wreszcie na końcu tej prezentacji różnych poglądów wypada wspomnieć o bardzo


popularnej niegdyś i solidnie jeszcze zakorzenionej w podręcznikowej wersji dziejów tej
epoki teorii na temat mechanizmu przekształceń w strukturze własności ziemskiej, 185
które pociągnąć miała za sobą kolonizacja. Jej tres'ć przedstawia się następująco: napływ
taniego zboża z kolonii miał wywołać zmianę charakteru upraw w Grecji włas'ciwej.
Wobec nieopłacalności produkcji zbożowej (zboże zbierane na miejscu w gorszych
warunkach glebowych i klimatycznych było droższe od przywożonego) przestawiono
się na uprawę winnej latorośli i drzew oliwkowych. Taka przebudowa gospodarki nie
była możliwa dla chłopów, którzy nie mieli środków, aby czekać kilka lat (w przypadku
winnic) czy kilkanaście (w przypadku gajów oliwnych), zanim nowe uprawy dały
pierwszy plon. Stać na to było natomiast arystokrację. Zmiana struktury upraw
przyczyniła się wobec tego walnie do pogorszenia warunków życia chłopstwa i była
jednym z powodów jego ruiny. Arystokracja mając otwarte w koloniach rynki zbytu na
oliwę i wino była zainteresowana powiększaniem majątków i dążyła, na drodze legalnej
czy nielegalnej, do przejmowania ziemi od drobnych rolników, gdyż pozwalało jej to na
szybkie bogacenie się.
Teoria ta była tak wiele razy powtarzana, że czytelnika zaszokuje wiadomość, iż nie
ma ona żadnego oparcia w źródłach. Jedyna informacja, która mogłaby być tu cytowana
(i bywała cytowana) to wzmianka o ustawie Solona w jego żywocie pióra Plutarcha,
wedle której reformator ten zakazał wywozu plonów ziemi poza oliwą. Darmo byłoby
szukać w źródłach pisanych wiadomości o zmianie typu upraw kosztem zboża. Źródła
archeologiczne świadczą zaś co najwyżej o powiększeniu się powierzchni upraw drzew
oliwnych w Attyce, ale nie odpowiedzą nam na pytanie, czy rozwój ten był związany z
powiększeniem powierzchni pól uprawnych w ogóle (efekt rosnącej liczby ludności
Attyki), czy też oznaczał obiektywną zmianę proporcji w gospodarce roślinnej. Mamy
więc do czynienia z typową konstrukcją abstrakcyjną, wyprowadzoną z ogólnego
modelu gospodarki doby archaicznej.
Teoria wychodzi z fałszywego założenia na temat mechanizmu ekonomiki epoki.
Jej autorzy, świadomie czy nieświadomie, wyobrażali ją sobie na wzór gospodarki
kapitalistycznej, w której czynnikiem regulującym jest rynek, a rozwój produkcji jest
ściśle uzależniony od układu cen faworyzującego lub utrudniającego rozwój pewnych
gałęzi. Producenci dokonują obliczeń opłacalności swej produkcji i podejmują decyzje
zgodnie z wynikami bilansu zysków i wydatków. Dzieje się tak w społecznościach, które
weszły w fazę gospodarki rynkowej. Nie musimy przekonywać czytelnika, że nie jest to
trafne w przypadku Grecji starożytnej, a szczególnie razi w odniesieniu do czasów
archaicznych, gdy związek rolnictwa z rynkiem był niewielki (zwłaszcza w odniesieniu
do gospodarstw drobnych). Nawet jeśliby zboże sprowadzane z zewnątrz było tańsze,
nie miałoby to istotnego wpływu na ekonomikę w znacznym stopniu naturalną.
Rozwój uprawy oliwek wcale nie musi eliminować uprawy zbóż, gdyż w
starożytności wysiewano je między szeregami drzew, jeśli tylko gleba, na której rosły,
umożliwiała w ogóle uprawę zboża. Dalej powiększanie się powierzchni pod oliwki i
winnice nie musiało się odbywać kosztem pól ze zbożem. Trzeba się liczyć z tym, że w
Attyce i w całej Grecji w dobie kolonizacji brano pod uprawę grunty nowe, uzyskane
albo na skutek karczowania lasów i zarośli, albo położone na zboczach, które uprzednio,
przy mniejszym zaludnieniu, jako gorsze, pozostawały w stanie naturalnym. Drzewa
oliwne sadzono bardzo często tam, gdzie zboże nie urosłoby, bądź dawało marny plon.
Jest więc rzeczą prawdopodobną, że procentowy udział upraw intensywnych wzrósł, ale
niekoniecznie kosztem zboża i nie dlatego, że z kolonii płynęły tanie transporty.
186
Zapytać się by tu wypadało, skąd wiadomo, że to zboże było, i to systematycznie,
zawsze tańsze? Przy kosztach i ryzykach transportu nie jest to wcale pewne, a
przynajmniej na tyle oczywiste, aby nie wymagać udowodnienia, którego nikt nie
przeprowadził.
Skąd wiadomo, że było go tak wiele w koloniach, że wystarczałoby do karmienia
ludzi w Grecji i to rok w rok, a nie tylko w czasach wielkich urodzajów?
Już we wstępie zwracalis'my uwagę Czytelnika (zob. s. 17) na szczególną geografię
głodu i obfitości, na współistnienie stref dobrych i złych urodzajów w niedalekiej od
siebie odległości, co powodowało konieczność stałego handlu podstawowymi artyku­
łami. Każde miasto greckie obawiało się braku zboża i podejmowało różne kroki, aby
temu zapobiec, nakładając najsurowsze zakazy na eksport przy najmniejszych objawach
braków grożących głodową śmiercią ludzi. Zwróćmy uwagę na to, co czyni Solon wedle
wspomnianej ustawy. Zakazuje wywożenia tego, czego może braknąć, czyniąc wyjątek
dla produktu, o którym było wiadomo, że jest zawsze w nadmiarze. Oczywiście taki
przepis (notabene czy był zawsze przestrzegany? zawsze aktualny? tego nam źródła nie
mówią, ustawa zaś mogła być wprowadzona w wyniku konkretnej złej sytuacji, a później
w sposób naturalny mogła popaść w niepamięć) zachęcał ludzi mających środki i
myślących o wywozie towarów z Attyki do sadzenia gajów oliwnych. Mieli wówczas
gwarancję, że nie narażą się na ewentualne zakazy. Ale nie zniechęcał do uprawy zboża,
które można było sprzedać na miejscu w rozrastającym się mieście.
Dalej kwestia cen. Dla autorów tej teorii było oczywiste, że musiały się one
kształtować jednolicie. Nic fałszywszego! Wiemy, że podlegały ogromnym wahaniom w
zależności od sezonu, wysokości plonów, stanu morza, lokalnego rynku i mnóstwa
jeszcze innych czynników.
Wreszcie argument z baterii najcięższych: w żadnym wypadku nie możemy założyć
w czasach archaicznych istnienia większych społeczności uzależnionych od stałego
importu podstawowego artykułu żywnościowego. Systematyczne dostawy potrafiły
zorganizować Ateny i to pod koniec wieku V, ale z jakim trudem, i przy jakich
nadzwyczajnych środkach finansowych, pochodzących w części z danin płaconych przez
inne miasta. Wyobrażenie sobie, że strumień zboża płynący do całej Grecji właściwej był
tak wielki, aby pokryć wszelkie potrzeby i wywołać głębokie perturbacje, wprowadza
nas w krainę fantazji. Powtórzyć wypada twierdzenie, które już raz padło w tym
rozdziale. W tej epoce każda społeczność starała się być samowystarczalna w dziedzinie
zboża. Naruszenie tej zasady groziłoby po prostu głodem przy najmniejszych kłopotach
z transportem, pogodą, dostawcami itp. Można było handlować nadwyżkami, można
było sadzić gaje oliwne, ale gdy było się pewnym, że ludziom starczy zboża. Nie zamiast.
I tego pilnowały wspólnoty polityczne.

Bibliografia

Problematyką kolonizacji zajmują się właściwie wszystkie prace poświęcone dziejom Grecji archaicznej.
Najlepszy podręcznikowy wykład obecnie zawiera drugie wydanie dzieła zbiorowego The Cambridge Ancient
History^ tom III, fascykuł 3 (1982). Redakcję tomu zapewnili N. G. L. Hammond i J. Boardman. Relacje tu

187
r

zawarte, tak z racji daty wydania, jak i świetnego zespołu autorów, są najbliższe współczesnemu stanowi
wiedzy. Niestety prace o kolonizacji szybko się starzeją, gdyż stale prowadzone prace wykopaliskowe wnoszą
istotne korekty do naszej wiedzy o epoce i procesie zakładania miast. Ich wyniki publikowane są najczęściej w
tak rozproszonej formie, iż niełatwo jest o zdobycie potrzebnych informacji.
Najlepsza synteza kolonizacji, starannie zestawiająca wyniki prac wykopaliskowych znajduje się w
książce J. Boardmana The Greeks Owerseas, London 1980 (3 wyd.).
Inteligentny, ale, niestety, krótki wykład znajduje się w pracy O. Murraya, Early Greece, London 1980
(rozdziały 5, 6, 7). Zarys C. Mosse, La colonisation dans Pantiquite, Paris 1970 (s. 27-69), jest użyteczny, ale
powierzchowny.
Problematyka gospodarczo-społeczna ruchu kolonizacyjnego starannie została wyłożona w inteligentnej i
godnej ze wszech miar polecenia książce M. Austina i P. Vidal-Naquet, Economic and Social History of
Ancient Greece. An Introduction, London 1972 (istnieje wersja francuska, nieco jednak starsza, Paryż 1971,
oraz najnowsza włoska i niemiecka z uzupełnieniami bibliograficznymi i poprawkami). Korzystaliśmy także
z rozsądnej książki Ch. G. Starra, The Economic and Social Growth of Early Greece, 800-500 B. C., New
York 1977.
Z innych prac, które wykorzystaliśmy przy pisaniu tego rozdziału chcemy wymienić: A. J. Graham,
Colony and Mother City in Ancient Greece, Manchester 1964 (2 wyd. popr. 1983); tenże autor, Patterns in
Early Greek Colonisation,, Journal of Hellenie Studies”, 91 (1971), s. 35—47; S. L. Humphreys, II commercio
in ąuanto motwo della colonizzazione greca dęli’Italia e della Sicilia, ,,Rivista Storica Italiana”, 57 (1965), s.
421-433; P. Oliva, Kolonisation ais Phanomen derfriihgriechischen Geschichte, ,,Eirene”, 19 (1982), s. 5-29;
Ed. Will, La Grandę Grece, milieu d’echanges, Reflexions methodologiques [w:] Economia nella Magna Grecia.
Atti del XII conwegno di studi sulla Magna Grecia, Napoli 1975, s. 21-67.
Na temat kolonii greckich nad Morzem Czarnym: W. W. Łapin, Grieczeskaja kołonizacyja Siewiernogo
Priczernomorfa, Kie w 1966; Problemy grieczeskoj kołonizacyj siewiernogo i wostocznogo Priczernomor}ja,
Tbilisi 1979 (materiały sympozjum na ten temat odbytego w Cchałtubo 1977); V. P. Jajlenko, Grieczeskaja
kołonizacyja VII-III w. w. do n.e., Moskwa 1982; A. Wąsowicz, Olbia Pontiąue et son territoire,
Paris 1975.
Nowe zjawiska w życiu społecznym
i w systemie sprawowania władzy
(VII-VI w.)

Powstanie falangi

Istotne zmiany zostały wprowadzone w dziedzinie sztuki wojennej. Zatrzymamy się nad
nimi dłużej, gdyż ich konsekwencje wykraczają poza sferę zjawisk militarnych,
oddziałując na życie polityczne i stosunki gospodarcze.
W toku VII w. upowszechnia się nowy sposób ustawienia wojowników do walki
zwany falangą. Był to szyk ciężkozbrojnych piechurów, stojących ciasno obok siebie.
Zwarcie następowało jednocześnie na całym froncie (czy dokładniej: winno nastąpić
jednocześnie). Grecy nazywali tę decydującą fazę othismos - dosłownie ,,pchanie”.
Rzeczywiście dwie armie ściśle zbite napierały na siebie, w skrajnych przypadkach
dochodziło do „pchania” tarczami tarcz przeciwnika. W starciu w sposób efektywny
mogli brać udział wyłącznie wojownicy ustawieni w dwóch pierwszych szeregach; ci,
którzy stali w następnych, wchodzili do walki w miarę powstawania luk w szyku.
Wywierali ponadto presję na walczących, uniemożliwiając im cofnięcie się z pola walki.
Szyk był na ogół płytki, liczył najczęściej osiem szeregów, cztery stanowiło minimum.
Przy takim sposobie walki powiększanie siły falangi musiało polegać na przedłużaniu
frontu. Udział innych typów wojowników poza ciężkozbrojnymi był niewielki,
lekkozbrojni ustawieni najczęściej przed czołem brali udział w walce jedynie we
wstępnej jej fazie. Nieduże oddziały jazdy i lekkozbrojnych strzegły boków, aby nie
dopuścić do ataku z flanki.
Celem bitwy było wykazanie przeciwnikowi swojej przewagi i uzyskanie od niego
uznania tego faktu, a nie, jak to się dzieje w bitwach nowoczesnych, zniszczenie
możliwie jak największej części wrogiej armii. Jest to niezmiernie istotna cecha podejścia
do wojny, ona określa jej bieg i charakter. Każda ze stron stara się przerwać szeregi
wroga, a osiągnąwszy to może być pewna, że przeciwnik rzuci się do ucieczki, uznając
tym samym swoją klęskę (falanga jest bowiem szykiem mającym na celu odparcie ataku
frontalnego, obrona przeciwko atakowi z boków czy z tyłu jest niemożliwa).
Uciekających wojowników się nie ściga, nie jest znane również pojęcie sił rezerwowych,
trzymanych poza terenem walki i wchodzących do niej w miarę potrzeby. Do rozegrania
bitwy w tym szyku trzeba dysponować rozległą równiną, przeszkody terenowe
(strumienie, rowy, wzgórza, drzewa) zagrażają jego zwartości. O takie płaszczyzny,
zwłaszcza większe, w Grecji wcale nie jest łatwo. Obie armie musiały więc udawać się
(dosłownie) na pole walki. 189
Rola dowódcy w takim systemie taktycznym jest znaczna przed bitwą (organizo­
wanie wojska, utrzymanie jego morale, szkolenie, wybór czasu i miejsca walki),
natomiast żadna, gdy starcie się rozpoczęło. Toteż po złożeniu ofiar bogom i
przemówieniach do żołnierzy stawali oni w pierwszych szeregach, nie różniąc się odtąd
od innych wojowników.
Bitwa w szyku zwartym narzuca wojownikom szczególną dyscyplinę; ich losy
zależne są w tym samym stopniu od ich osobistego męstwa, jak i zachowania sąsiadów.
Nie ma wielkiego pola do indywidualnych popisów, które mogłyby stać się niebez­
pieczne dla innych. Atmosferę falangi dobrze oddaje w swych utworach Tyrtajos
(fragment 8):

„Zatem niech każdy wytrwa w rozkroku stając, a obie


nogi niech oprze o ziemię mocno, i zęby zaciśnie.
Nagolennice niech kryją mu nogi, a w górze niech piersi
oraz ramiona sklepieniem tarczy szerokiej osłania,
niechaj olbrzymim oszczepem wywija prawą swą dłonią,
niech pióropuszem znad hełmu groźnie w powietrzu potrząsa,
czyny godne olbrzymów spełniając, niech uczy, jak walczyć,
niechaj się wrażych pocisków, tarczą okryty, nie lęka;
ale niech kroczy naprzód i z bliska włócznią potężną,
lubo też mieczem, wymierzy cios i wroga niech zgładzi,
nogę przy nodze niech stawia i tarczę opiera o tarczę,
do pióropusza pióropusz, hełm niech przybliża do hełmu,
niechaj się z wrogiem potyka do piersi pierś przybliżywszy,
czy to miecza rękojeść dzierży, czy włócznię potężną.
Wy zaś gimneci, pod tarczy osłoną każdy gdzie indziej
kryjąc się, głazy potężne winniście miotać na wroga,
także ostre oszczepy, i włócznie na niego ciskajcie,
blisko jednak stanąwszy ciężkozbrojnych hoplitów”.
(tłum. W. Appel)

(Fragment 9)

Dzielnym się wszakże nie stanie człowiek na wojnie, jeżeli


rzeź oglądając okrutną nie zniesie takiego widoku,
lub też, jeżeli z bliska ciosu wrogowi nie zada.
Oto czym jest waleczność [arete]; nagroda jest to najlepsza
i najpiękniejsza na świecie, jaką zdobywa młodzieniec.
To wszak wspólną jest chwałą dla miasta i ludu całego,
jeśli kto stając w rozkroku w pierwszym szeregu walczących
wytrwa, całkiem niepomny myśli o szpetnej ucieczce,
serca mężnego ni duszy w boju nie myśli oszczędzać,
nadto w sąsiedzie z szeregu słowami odwagę rozpala;
taki to człowiek dopiero dzielnym jest w boju żołnierzem.
Wrogów niezłomne falangi on zmusi wnet do ucieczki,
' 190 także falę bitewną wstrzymać szybko potrafi.
Kiedy padnie w szeregu i ducha miłego wyzionie,
miasto sławą okrywszy, ojca i także ród swój,
znać, że wiele on musiał na tarczę wypukłą i pancerz
pierś kryjący odebrać ciosów z przodu zadanych.
Po nim smutek jednaki i starców, i młodych ogarnia,
całe też miasto naonczas ciężka spowija żałoba,
grób zaś takiego, i dzieci, wśród ludzi cześć odbierają,
cześć też potomstwo tych dzieci czeka i ród ich w przyszłości;
imię jego i sława szlachetna nigdy nie zginie,
nawet gdy zejdzie w podziemia, zyska on nieśmiertelność,
jeśli będzie najlepszym w szeregu, walcząc w obronie
ziemi i dzieci, chociażby Ares go zabił gwałtowny”.
(tłum. W. Appel)

Walka w takim szyku zakłada specyficzną postawę psychiczną i specyficzne


podejście do wojny. Przytoczymy tutaj dłuższy fragment interesującego studium J.-P.
Vernanta, który tak charakteryzuje stosunek polis do walki w szyku:
„[...] na progu bitwy, zanim przechodzono do ataku, podejmowano wszelkie środki
ostrożności, aby zintegrować grupę wszystkich bojowników narzucając im najbardziej
ucywilizowaną formę wojny, jej porządek. Właśnie z tym cywilizowanym porządkiem
chłopcy zapoznają się w gimnazjonach, a częściej jeszcze w czasie agoge (tj. procesu
wychowania). W czasie wojny sytuuje'się on między dwiema skrajnościami, które
jednakowo odrzuca i z których każda na swój sposób oznaczałaby popadnięcie w chaos i
dzikość. Aby iść ku niebezpieczeństwu pogodnie (Ksenofont), spokojnie i z radością,
bez niepokoju w duszy (Plutarch), młody wojownik musiał być od dzieciństwa nauczony
ignorować i trwogę, i nadmierny gniew. Panika i furia powodują bowiem analogiczne
efekty: wiodą do zdziczenia w praktyce wojennej i sprowadzają konfrontację bitewną,
która winna być bliską zawodom na stadionach czy w gimnazjonach, do poziomu gwałtu
zwierzęcego, rozpasania ślepego, bez hamulców i reguł. Panika doprowadza armię do
stanu kompletnego chaosu. Nie odróżnia się sprzymierzeńca od wroga, siebie od innego.
Rozprzestrzenia się zaraza mordu w szale i wściekłości. Dochodzi do masakry we
własnych szeregach, obywatel zabija współobywatela, przyjaciel przyjaciela, krewny
krewnego. Ślepa, pozbawiona busoli wojna przyjmuje postać zabijania bratobójczego,
upowszechnionego morderstwa.
W swojej formie skrajnej, gdy bojownik nie jest już panem siebie, gdy posiadł go
Ares, gdy jest oszalały, stan furii bojowej nie mniej psuje porządek bitwy [...].
Wspomniana przez poezję epicką ta groźba zdziczenia, którą na wojnie niesie ze sobą
stan skrajnej wściekłości wojowników, odczuwana jest silniej i bardziej precyzyjnie w
dobie polis, w ramach formacji hoplitów. Wystarczy tu przypomnieć casus, przykła­
dowy, Lacedemończyka Aristodemosa. W czasie bitwy pod Platejami, w której znalazł
śmierć, odznaczył się wedle powszechnego przekonania największymi wyczynami.
Spartanie jednak odmówili przyznania mu honorowego pierwszeństwa, gdyż opuścił
swój szereg, walcząc ze wściekłością owładnięty szałem, lyssa (Herodot IX, 71).
Ani trwoga, ani wściekłość: pogodny spokój, uporządkowana dyscyplina, nieus­
tanna kontrola samego siebie, taki miał być cel militarnego wychowania młodych ludzi, 191
w którym Grecy górują nad barbarzyńcami w niczym nie gorszymi od nich odwagą i silą,
ale pozbawionymi wykształcenia {anepistemones) i zręcznos'ci taktycznej, sophie
(Herodot IX, 62). Dzięki niej wojna grecka regulując użycie gwałtu, morderstwa,
masakry wedle modelu s'wiątecznej ceremonii i scenariusza igrzysk, cywilizuje tę formę
ludzkiej aktywności, która zawsze ociera się o dzikość, starając się w nią nie popaść”
(Annuaire du College de France 1981-1982, Resume des cours et travaux, t. 82, s.
414-416).
Wojownicy musieli posiadać dość podobne uzbrojenie, odchylenia od ogólnego
wzoru były możliwe tylko w drugorzędnych jego częściach składowych.
Zabezpieczenie wojownika stanowił pancerz, na ogół metalowy, złożony z dwóch
blach brązowych modelowanych na wzór ludzkiego ciała (zob. il. 63) i hełm brązowy
(zob. il. 63). Decydującą rolę w uzbrojeniu ochronnym odgrywała tarcza (zob. il. 65).
Wykonana była z drewna wzmacnianego blachą. Najważniejszą i specyficzną jej cechą
jest sposób trzymania. Wojownik niósł ją na lewym przedramieniu wsuniętym w rodzaj
pętli, chwytając dłonią za rączkę znajdującą się przy brzegu. Taka tarcza, trzymana dość
sztywno, zapewniała skuteczną osłonę przed ciosami. System ten miał wielkie zalety w
porównaniu z poprzednim (tarcza lżejsza, zawieszona na taśmie z rączką pośrodku), ale
zajmował właściwie bez reszty lewe ramię (początkowo jeszcze wojownik trzymał w nim
także oszczep, ale szybko tę praktykę zarzucono). Prawy bok hoplity pozostawał
odsłonięty, aby znaleźć się za tarczą sąsiada wojownik cofał się nieco. Owe lekkie
indywidualne przesunięcia w stosunku do linii w skali całego szyku powodowały lekko
ukośne ustawienie falangi w prawą stronę. Widać to w czasie wielu bitew. Konstrukcja
tarczy hoplickiej wyraźnie jest obliczona na walkę w szyku zwartym, przy indywidua­
lnych starciach była za sztywna, aby być skuteczną. Ci, którzy ją wynaleźli (to znaczy
dodali do starej tarczy pętlę i rączkę z boku), czynili to już z myślą o określonym typie
walki. Poza tym ochrona hoplity polegała jeszcze na nagolennikach z blachy brązowej,
modelowanych tak, że trzymały się bez rzemieni.
Podstawową bronią hoplity była włócznia długości od 2 do 3 metrów z ostrzem
żelaznym i okutym końcem, ułatwiającym wbijanie jej w ziemię. Była ona przeznaczona
do pchnięcia, a nie do rzucania. Do walki wręcz, jeśli do niej dochodziło, używano
krótkiego, obosiecznego miecza.
Falanga, tak długo jak zachowywała swą spoistość na dobrym terenie, stanowiła
niezmiernie groźną siłę, górując nad innymi sposobami walki. Skuteczność jej wymagała
obecności wielu wojowników, był to więc szyk, który nakładał równy ciężar walki na
wielu. Oczywiście i poprzednio niearystokratyczni obywatele brali także udział w
wojnach, ale choć na nich spoczywał główny ciężar walki (a to z racji przewagi
liczebnej), mieli silną świadomość własnej podrzędności w stosunku do lepiej
uzbrojonych i wyćwiczonych przywódców, których bojowe wyczyny odgrywały rolę
istotną i w sferze faktu, i w świadomości.
Powstanie falangi jest czymś zdumiewającym. Jest to wszak szyk wyjątkowo źle
dostosowany do warunków naturalnych typowych dla świata greckiego. Wszędzie
niemal występujące góry i wzgórza zgodnie z geograficzną logiką powinny były
prowadzić do rozwoju wojsk lekkozbrojnych, zdolnych do walki w terenie górzystym.
Naturalna ewolucja poprzedniego systemu walki nie musiała prowadzić w sposób
konieczny do narodzin falangi. Nie ulega wątpliwości, że o rozwoju sztuki militarnej w
192 tym kierunku musiały decydować względy społeczne, a nie militarne.
Jeszcze z innego powodu falanga powinna budzić nasze zdziwienie. Choć w
archaicznych społecznościach istnieli biedni i bogaci, których odróżniał nie tylko
posiadany majątek, ale i prestiż oraz funkcja w życiu politycznym, do walki te dwie
grupy stawały razem, obok siebie i w starciu ich przedstawiciele odgrywali dokładnie tę
samą rolę. Z tego włas'nie widzimy, jak silny jest związek falangi z polis, a więc takim
typem społeczności, w której istnieją silne więzy łączące członków wspólnoty
obywatelskiej wbrew wszelkim podziałom. Nie jest też rzeczą przypadku, że tego szyku
nie można było stworzyć w państwach wschodnich. Władcy tych państw szybko zdali
sobie sprawę z zalet tego sposobu walki, ale nie byli w stanie wprowadzić go we
własnych armiach, musieli wobec tego zaciągać greckich hoplitów, płacąc im za służbę
sowicie.
Niestety, nie wiemy, kiedy nastąpiło wprowadzenie falangi w polis najbardziej
rozwiniętych (upowszechnienie się jej mogło być procesem powolnym). Nasze źródła
pisane niewiele nam tu mogą pomóc, podstawą datowania są zabytki archeologiczne,
ściślej wizerunki na wazach pokazujące sceny bitewne. Najstarsza znajduje się na
naczyniu w stylu protokorynckim znalezionym w Wejach i datowanym na ok. 650 (zob.
il. 67). Nieco tylko późniejsze są przedstawienia na innych wazach. Na tej podstawie
możemy powiedzieć, że ok. 650 r. falanga już była stosowana, natomiast z braku
malowideł wcześniejszych, na których przedstawiona byłaby falanga, nie można wnosić,
że nie istniała ona w ogóle poprzednio. Niektórzy badacze gotowi są przesunąć jej
powstanie do ok. 675 r. Panuje na ogół zgodne przekonanie, że najstarszym tekstem
literackim poświadczającym istnienie falangi jest cytowana przez nas elegia Tyrtajosa
(druga połowa VII w.). Odzywają się głosy, że ślady nowego sposobu walki można
znaleźć w pewnych scenach Iliady, choć oczywiście obraz sztuki wojennej zawarty w
tym poemacie nie ma nic wspólnego z falangą (tak naprawdę to nie ma nic wspólnego z
rzeczywistością w ogóle, będąc produktem poetyckiej fikcji). Trudno jest dyskutować
na temat falangi u Homera, gdyż sam opis zwartych szyków w momencie, gdy szeregi
ruszają do walki nie oznacza, że zostaną one utrzymane w dalszych fazach.
Okoliczności wprowadzenia falangi nie są dla nas jasne. Archeolodzy twierdzą, że
poszczególne części uzbrojenia hoplickiego pojawiały się stopniowo. Domyślać się też
możemy, że sporadyczne walki w szyku zwartym narzucone konkretnymi okolicznoś­
ciami, zanim jeszcze powstała właściwa falanga, mogły ujawnić możliwości tkwiące w
takim właśnie stylu staczania bitew. Istnieją rozbieżności w kwestii oceny społecznego
charakteru najstarszej falangi. Część badaczy, zwłaszcza najlepszy specjalista od historii
broni archaicznej A. M. Snodgrass, jest zdania, że powstała ona. w środowisku
arystokracji i początkowo składała się wyłącznie z arystokratycznych wojowników.
Dopiero później do szyku włączono również i innych, niearystokratycznych członków
wspólnot. Narodziny więc falangi przebiegałyby etapami. Oponenci są natomiast
zdania, że arystokracja nie była nigdy w stanie sama wystawić falangi, gdyż dysponowała
zbyt szczupłą liczbą ludzi. Nie można też wyobrazić sobie rozwiązania kompromiso­
wego, kiedy to część wojska walczyłaby w nowym szyku, reszta zaś w sposób tradycyjny
(natomiast możliwa była walka z przeciwnikiem stosującym inny sposób walki). Falanga
musiala być, jak twierdzą niektórzy uczeni, wyraźną innowacją, wprowadzoną od razu
we względnie gotowej postaci (bez długich etapów pośrednich).
Wydaje się nam, że wyłożone tu obiekcje przeciwko tezie Snodgrassa są sensowne.
Nie powinny one przeszkadzać w przyjęciu opinii, że falanga była arystokratycznym 193
pomysłem (tylko ludzie przewodzący ówczesnemu społeczeństwu mogli wpaść na taki
pomysł i być w stanie go zrealizować).
Podejrzewamy, że koszt uzbrojenia musiał w początkach VII w. ulec wyczuwal­
nemu obniżeniu. Przypominamy tu Czytelnikowi, zawarte w rozdziale o kolonizacji,
wiadomos'ci o handlu z obszarami Morza Śródziemnego o rozwiniętej metalurgii.
Falanga rodziła się w kilka pokoleń po założeniu Al-Miny, Pithekussai, Synopy i
Trapezuntu. Efektem tych inicjatyw osadniczych musiało być zwiększenie w greckich
miastach ilości metali (żelaza, miedzi, cyny) i obniżenie ich ceny. Tłumaczyłoby to nam,
dlaczego w czasach wcześniejszych na pełne uzbrojenie stać było jedynie arystokratów,
a później spotykamy je (w skromniejszej formie, bez ozdób, ale zasadniczo tożsame) u
zwykłych wojowników.
Wprowadzenie nowego typu walki, innowacja wywołana względami technicznymi
a nie politycznymi, choć uwarunkowana specyficznymi stosunkami polis, miała wielkie
znaczenie dla historii społecznej Grecji. Przyczyniła się ona bowiem do podważenia
pozycji arystokracji w życiu wspólnoty. Obywatele dźwigający jednakowy ciężar walki,
silnie odczuwali potrzebę równości i w innych dziedzinach wspólnoty; organizacja dla
potrzeb militarnych dawała im skuteczny instrument walki o własne prawa. Upo­
wszechnienie się falangi przypadało na okres wielkich przemian społecznych. W
czasach zwiększonej ruchliwości społecznej i intelektualnej narodziny nowego stylu
walki stwarzały niearystokratycznym grupom społeczeństwa perspektywy usunięcia
dominacji możnych rodzin.

Strony w konfliktach społecznych doby archaicznej

Przystępując do opisania konfliktów społecznych doby archaicznej chcemy pokrótce


scharakteryzować strony biorące w nich udział. Mieliśmy już okazję o tym pisać
(zwłaszcza w rozdziale o społeczeństwie doby archaicznej), wydaje nam się jednak, że
powtórzenie pewnych informacji jest w tym miejscu potrzebne, gdyż ułatwi spojrzenie_z
pewnej perspektywy na najważniejsze wydarzenia.
Wielką rolę w walkach społecznych odgrywają konflikty wewnątrz arystokracji,
których przedmiotem jest przede wszystkim władza. Poszczególne rodziny prowadziły
je przy pomocy ludzi, którzy w rozmaity sposób byli z nimi związani, lub których można
było przyciągnąć występując z hasłami interesującymi niearystokratów. Wypada nam
dobrze pamiętać o tej tendencji do poszukiwania stronników wszędzie i za wszelką cenę,
tłumaczy nam ona bowiem, dlaczego arystokratyczni przywódcy stawali często na czele
pozostałych grup społecznych. Świadomość wspólnoty interesów własnej warstwy w
sposób bardzo niedoskonały przeciwdziałała sojuszowi z siłami społecznymi jej
przeciwnymi. Jest to specyficzna cecha arystokracji greckiej, różniąca ją, na przykład,
od arystokracji starożytnego Rzymu, o wiele bardziej zwartej, odczuwającej znacznie
większe opory przed wiązaniem się z dowolnymi ruchami społecznymi.
Ważnym zjawiskiem w życiu politycznym były sojusze wewnątrz arystokracji,
formujące się zazwyczaj wokół jednej potężniejszej rodziny, która wiązała się z
mniejszymi, mającymi mniej bogactw i mniej zwolenników, czy mniej ambitnych
przywódców. W ten sposób mogły powstawać nawet rozległe ugrupowania. Grecy
194 nazywali takie ciało stasis, co znaczy ,,grupa tych, którzy stanęli przeciwko komuś”
(termin ten może znaczyć również „walka między takimi grupami”). Historycy dzisiejsi
często nazywają te grupy stronnictwami; jest to dopuszczalne pod warunkiem, że bierze
się pod uwagę, iż nie miały one ani struktury organizacyjnej, ani programu. Lepiej
będzie posługiwać się dla nich określeniem fakcje, oznaczającym analogiczne zjawisko
w czasach republiki rzymskiej, przejęte przez słownictwo polityczne wielu języków
europejskich.
Arystokraci będący u władzy liczyć się musieli z atakami skierowanymi przeciwko
nim, a pochodzącymi ze strony obywateli niearystokratycznego pochodzenia lub też
arystokratów zrujnowanych. U podstaw takich napięć leżały często gwałty ze strony
możnych, zagarnianie cudzej ziemi siłą, wysokie procenty przy pożyczkach, niespra­
wiedliwe wyroki w trybunałach. Protesty wybuchać musiały z pełną siłą wtedy, gdy
obywatele zbierali się razem: na wyprawy wojenne (pamiętajmy, że falanga stwarzała
włas'nie tym kategoriom szansę skutecznego wywarcia nacisku) i na zgromadzenia
ludowe. Domagano się wówczas ograniczenia władzy arystokratów przez poddanie ich
publicznej kontroli. Szczególnie ważne było żądanie spisania praw, które miało na
przyszłos'ć zabezpieczyć przed arbitralnymi wyrokami arystokratycznych sędziów, a
także takiej reformy systemu sprawowania władzy, aby określić ściśle ramy, w których
arystokratyczni urzędnicy mieli działać.
Ostre trudności, jakie przeżywali średni i drobni rolnicy (o ich naturze pisaliśmy
szerzej w rozdziale o społeczeństwie) mogły przybierać gwałtowne formy. Rewindy­
kacje obywateli mogły w tej kwestii pokrywać się z żądaniami niewolnych chłopów. Dla
tych podległość wobec arystokracji oznaczała poza upośledzeniem społecznym dokucz­
liwy wyzysk ekonomiczny, który się raczej zaostrzał niż zmniejszał, gdy zainteresowa­
nie możnych rodzin w powiększaniu ilości produktów rolnych nadających się do
sprzedaży zdecydowanie rosło. Chłopi zależni pragnęli wolności, uzyskania pełnego
władania nad uprawianą ziemą i praw obywatelskich. Sojusze między niearystokratycz-
nymi obywatelami a niewolnymi chłopami były dla arystokracji niezmiernie groźne i
potrafiły wymusić na niej daleko idące ustępstwa (zobaczymy to najlepiej na przykładzie
Aten). Wiemy, że często padały hasła zniesienia długów (oczywiście nie w ogóle, tylko
jednorazowej kasaty) i nowego podziału ziemi uprawnej w granicach wspólnoty polis.
Domyślać się możemy, że łatwiej było o realizację pierwszego postulatu niż drugiego,
podważającego same podstawy społecznego bytu. Zapewne te właśnie konflikty były
najostrzejsze w formach. Zaciekłość obu stron była znaczna: dla jednych była to walka o
byt godziwy, dla drugich walka o utrzymanie miejsca w społeczeństwie, gdyż tracąc
majątki nie byliby w stanie go zachować.
O ile chłopi niewolni pojawiają się jako siła polityczna w konfliktach, o tyle
niewolnicy należący do domów lub pracujący w warsztatach jej nie stanowią.
Rozproszeni, pragnęli zmiany swego położenia, ale jedyną drogą było zyskanie łaski
pańskiej. Stopniowe powiększanie się liczby niewolników pochodzących spoza świata
greckiego będzie ułatwiało utrzymanie ich w całkowitej izolacji od tego, czym żyły
pozostałe grupy społeczne.

195
Spisanie prawa

Istotne miejsce w walkach społecznych okresu archaicznego zajmowała sprawa spisania


prawa i zapewnienia takiego działania sądów, które gwarantowałoby respektowanie
sprawiedliwości.
U progu ery archaicznej na prawo składały się normy obyczajowe utrwalone długą
tradycją. Ich depozytariuszem był przede wszystkim król, któremu wiedzę o tym, jakie
winien głosić wyroki, zaszczepił sam Zeus. Sprawiedliwy władca zapewniał bezpieczny i
pomyślny bieg natury. O ,,królu nieskazitelnym” tak się mówi w Odysei: „W bojażni
bożej, panując nad licznymi dzielnymi mężami) podtrzymuje sprawiedliwość) a czarna
ziemia niesie pszenicę i jęczmień) drzewa są ciężkie od owoców, owce nieustannie rodzą,
morze dostarcza ryb z powodu dobrych rządów, a lud cieszy się pomyślnością dzięki
niemu” (Odyseja, ks. XIX, w. 109-114). Władca niesprawiedliwy naruszał harmonię sił
w przyrodzie i ściągał na wszystkich nieszczęścia.
Po zniknięciu monarchii podobne aspiracje do reprezentowania bożej sprawiedli­
wości mieli arystokratyczni urzędnicy, którzy przejęli królewskie funkcje. Tym ićh
pretensjom towarzyszyła nasilająca się wrażliwość na to, jak były one pełnione; ostrzej
odczuwano przypadki naruszania społecznych norm. Świadczy o tym Hezjod, który w
Pracach i dniach powie: „Sprawiedliwość wleczona jest tam, dokąd prowadzą ją
mężowie darożercy, którzy rozstrzygają procesy krzywymi wyrokami, ona zaś plącząc
idzie za nimi do miasta i siedzib ludu, spowita mgłą, niosąc nieszczęście ludziom, co ją
wygnali i wymierzyli krzywo” (w. 220-224). Później ów religijny sens władzy w ogóle
zanika.
Świadomość naruszania przez arystokrację norm tradycyjnych w imię interesów
grupowych, poczucie krzywdy zrodzone z niesprawiedliwości wyroków wydawanych
przez możnych, upowszechniające się w dobie, gdy pismo było już szeroko znane,
rodziło dążenie do spisania prawa obyczajowego. Prawo pisane miało stworzyć ramy,
poza które sędziowie nie mogliby wykraczać, umożliwiało społeczną kontrolę nad ich
wyrokami przez porównywanie wyroków z brzmieniem przepisów. Poza aspiracjami do
zapisania już istniejących norm, które w ogólnym odczuciu właśnie arystokraci naruszali
(tak więc spisywanie prawa było pojmowane jako obrona tradycyjnego porządku),
obserwujemy jednocześnie dążenia do przekształcenia przepisów prawnych tak, aby
rozszerzyć zakres działania publicznego wymiaru sprawiedliwości. W początkach
czasów archaicznych większość spraw spornych rozstrzygana była bez udziału instytucji
powołanych przez polis do sądzenia, strony nie musiały z nich korzystać: mogły szukać
arbitrażu lub stosować pomoc własną, innymi słowy wymierzać sobie sprawiedliwość
we własnym zakresie w ramach pewnych społecznie uznawanych reguł.
Jest rzeczą prawdopodobną, że proces kolonizacji przyczynił się również do
powstania prawa pisanego. W koloniach odczuwano silniej niż w starym świecie
potrzebę określenia norm obowiązujących wszystkich, gdyż tradycyjne prawa w
nowych warunkach traciły na swej mocy. W nowych polis, które miały więcej niż jedną
metropolię, ustanowienie wspólnego prawa stawało się sprawą palącą.
Znane nam przypadki spisania praw dochodziły do skutku przez powołanie
prawodawców obdarzonych rozległą władzą, której mogli używać dowolnie. Źródła
nasze zachowały pewną, niewielką liczbę imion prawodawców. O większości z nich nic
196
ponadto nie wiemy. Zajmiemy się tu trzema przypadkami, o których posiadamy jakieś'
wiadomos'ci.
Najstarszą postacią ws'ród greckich prawodawców był Zaleukos, żyjący (prawdo­
podobnie) ok. 650 r. w italskiej kolonii Lokrach Epizefyryjskich. Jego prawa miały
opinię niezwykle surowych, wydaje się, że przestrzegały zasad talionu („oko za oko”).
Zostały one przyjęte przez wiele miast Italii i Sycylii. Drugim znanym nam prawodawcą
był Charondas z Katany. Żył nieco później niż Zaleukos, raczej już w VI w. Jego zbiór
służył przede wszystkim koloniom założonym przez miasta eubejskie. Wydaje się, że
miał charakter systematyczny, ceniony był za jasnos'ć sformułowań i układu. Obie
kodyfikacje (jes'li to da się wywnioskować ze skąpych wiadomos'ci) stanowiły tylko zapis
prawa obyczajowego i nie naruszały w niczym przywilejów społecznych i politycznych
arystokracji.
W Atenach spisania praw dokonał Drakon w 621 r. (jest to jedna z niewielu
pewnych dat rocznych w dziejach archaicznych Aten). Nie wiemy, jaki był ich zakres.
Na ogół sądzi się, że regulowały całos'ć porządku prawnego. Wedle tradycji prawa te
miały być niezmiernie surowe, mówiono o nich, że były pisane krwią. Wedle znanej
anegdoty na pytanie, dlaczego ustanowił takie włas'nie prawa, Drakon miał odpowie­
dzieć, że małe przestępstwa zasługują na karę śmierci, a dla większych nie da się
stosować kary surowszej. Właśnie ten charakter całej kodyfikacji miał spowodować za
czasów Solona ich odwołanie poza postanowieniami tyczącymi się przelewu krwi.
Wiemy, że w tej dziedzinie (o której nieco więcej nam wiadomo, gdyż przepisy były
długo w użyciu, znano je jeszcze w IV w.) Drakon starał się ograniczyć zakres
stosowania pomocy własnej. Zabójca musiał stanąć przed sądem, a ten wydając wyrok
powierzał jego wykonanie krewnym. Prawodawca ograniczył przy tym prawo docho­
dzenia zemsty na zabójcy do krewnych drugiego stopnia, odsuwając pozostałych
członków rodziny i tym samym zmniejszając rozmiary familijnej wendety. Niezmiernie
ważną cechą jego postanowień było rozróżnienie między zabójstwem nieumyślnym a
morderstwem. Wskazuje ono na to, że wbrew cytowanej anegdocie, prawa Drakona nie
były wcale tak bardzo surowe. Jest też dowodem na kształtujące się w tej epoce nowe
podejście do zabójstwa, które traktuje się przede wszystkim jako naruszenie ładu
społecznego. Jednak religijny sens przelewu krwi, ściągającego na całą społeczność
zmazę, był ciągle bardzo silnie odczuwany. Zgodnie z takim przekonaniem, trybunał
sądzący zabójcę zasiadał pod gołym niebem, aby nie ulec splamieniu. Postępowano tak
jeszcze w IV w.

Tyrania. Terminologia

Jedną z najistotniejszych konsekwencji napięć społecznych było pojawienie się i szyb­


kie rozprzestrzenienie tyranii w większości miast greckich, poczynając od połowy
wieku VII.
Słowo tyrannos- stąd nasz tyran-nigdy nie było tytułem (jak był nim termin
basileus). Językoznawcy zgadzają się, że pochodzenia jego należy szukać poza językiem
greckim. Sądzono poprzednio dość powszechnie, że było to słowo lidyjskie, jednak
argumenty przemawiające za tą hipotezą są słabe, a nasza wiedza o języku lidyjskim
197
więcej niż skromna. Więcej szans ma przypuszczenie, że mamy do czynienia z
terminem wziętym z hetyckiego, gdzie poświadczony jest termin tarwanas oznaczający
namiestnika, władcę niższego szczebla, podległego królowi hetyckiemu. Odezwały się
także glosy, że mamy do czynienia z terminem semickim (w Biblii seran używane jest dla
określenia władców filistyńskich i kanaanejskich). Przy tak rozbieżnych propozycjach
najlepiej jest stwierdzić naszą ignorancję. Nie wiemy, kiedy to słowo przeniknęło do
języka greckiego, nie używa go Homer ani Hezjod, co nie oznacza wcale, że już wówczas
nie było w powszechnym użyciu, brak jego w poematach może wynikać stąd, że nie
należało ono do słownictwa poetyckiego. Pierwszy raz termin tyrannis - tyrania - po­
świadczony jest w jednym z utworów Archilocha, gdzie oznacza władzę, panowanie. U
późniejszych poetów, jeszcze u Ajschylosa i Sofoklesa tyrannos jest używany zamiennie
z basileus. Ustalenie specyficznego zakresu znaczenia słowa tyran, w ostrym jego
przeciwstawieniu terminowi król, jest dopiero dziełem V i IV w. W czasach
archaicznych określenie tyran nie miało zabarwienia emocjonalnego, nabierze go
dopiero w V i IV w. pod wpływem rozwijającej się ideologii głoszącej, że tyran jest ze
swej istoty człowiekiem złym, a tyrania społecznym nieszczęściem.
Autorzy greccy V i IV w. (a i my w ślad za nimi) posługują się tym terminem dla
określenia jednostek, które zdobyły i sprawowały nieograniczoną władzę, nie posiadając
uzasadnienia w poprzednio istniejącym porządku, a więc wbrew prawom i obyczajom
(w przeciwieństwie do monarchów, którzy posiadali tytuł i działali w ramach ustalonych
prawem tradycyjnym).

Problematyka społeczna i ustrojowa

Tyrani wywodzili się z reguły z rodzin arystokratycznych. Starożytni autorzy


wypominają niektórym tyranom niskie pochodzenie, nie należy jednak wierzyć
nadmiernie takim insynuacjom, gdyż motyw złego urodzenia występuje nazbyt często w
starożytnych paszkwilach, aby zasługiwał na zaufanie. Tyran musiał mieć własne zasoby
materialne i własną polityczną klientelę, gdyż stanowiły one niezbędny punkt wyjścia
dla dalszych poczynań, nie mógł więc nie należeć do elity społeczeństwa. Jest też mało
prawdopodobne, aby w innych niż arystokratyczne środowiskach rodziły się ambicje
sprawowania nieograniczonej władzy i aby, co ważniejsze, zdołały one zyskać
akceptację w społeczeństwie przywykłym do arystokratycznych rządów. O ile pojawie­
nie się tyranów nisko urodzonych jest mało prawdopodobne (co nie oznacza, że w ogóle
niemożliwe), o tyle zdarzało się, że po władzę sięgali ludzie należący do arystokracji, ale
z różnych powodów zepchnięci przez nią na margines.
Ambicje i poczynania tyrana naruszały interesy arystokracji jako grupy społecznej i
to również wtedy, gdy nie organizowali na większą skalę represji. Skupienie władzy w
jednym ręku pozbawiało innych dostępu do niej i podważało ustaloną w toku rywalizacji
równowagę między rodzinami. Stąd arystokracja (jako grupa) była zawsze mu
przeciwna i niemal zawsze upadek tyranii był jej dziełem. Dodaliśmy zastrzeżenie, że
chodzi tu o reakcje grupy, a nie jednostek, gdyż tyrani działali w porozumieniu z częścią
możnych rodzin, obsadzając jej przedstawicielami urzędnicze stanowiska. Pouczająca
jest oscylacja w stosunkach między ateńskim tyranem Pizystratem a możną rodziną
198 Alkmeonidów, okresy współpracy przeplatają się z okresami ostrej (również zbrojnej)
walki. Jasne jest, że tyrana do podejmowania działań przeciwko arystokracji zmuszały
koleje wypadków, w których druga strona łatwo przyjmowała postawę wrogą (tyran nie
był z zasady antyarystokratyczny, ale arystokracja była z zasady przeciwna tyranii).
Aby zrozumieć stosunki między tyranem a arystokracją, przypomnieć tu trzeba
charakterystyczne, podstawowe cechy jej mentalności. Była ona okres'lana przez dwie
sprzeczne ze sobą tendencje: skłonność do wybicia się ponad społeczną miarę i nakaz
przestrzegania tej miary jednakowej dla wszystkich członków grupy. Uleganie żądzy
wyniesienia się nad innymi (hybriś) i zaspokajanie jej wszelkimi sposobami było
uznawane za ciężką winę wobec społeczeństwa, tyrania była zawsze traktowana jako
naruszenie normalnego porządku. O tym, czy dany arystokrata poddał się złym
skłonnos'ciom, czy nie, decydowały czynniki indywidualne.
Uchwycenie władzy wbrew obowiązującym prawom i wbrew sprawującym ją
przedstawicielom potężnych rodzin było możliwe tylko w takiej sytuacji, kiedy
równowaga sił w polis ulegała naruszeniu na skutek któregoś z konfliktów społecznych,
poprzednio przez nas charakteryzowanych. Występując przeciwko własnej grupie tyran
musiał szukać pomocy u innych stając się rzecznikiem ich interesów.
Najcenniejszego oparcia dostarczyć mu mogli obywatele nie należący do arysto­
kracji, których znaczenie wydątnie się zwiększyło w związku ze zmianami w sztuce
wojennej (zob. s. 189-194). Podejrzewać możemy, że istniał związek między falangą a
tyranią, trudno uznać za przypadek, że pojawiły się dokładnie w tym samym czasie. Co
tu jednak uznać za przyczynę, a co za skutek? Czy tyrania była możliwa tylko tam, gdzie
przeprowadzono reformę hoplicką, czy też odwrotnie właśnie tyran przeprowadzał ją,
aby znaleźć dla siebie oparcie? Prawdopodobnie sytuacja kształtowała się rozmaicie.
Pewne jest, że bez współdziałania ogółu obywateli niearystokratycznych dłuższe
pozostawanie tyranów przy władzy byłoby niemożliwe. Wprawdzie utrzymywali oni
oddziały najemników, ale były one z reguły niewielkie (i tak ich koszt musiał być trudny
do zniesienia). W wielu polis potrafiono się bez nich obejść.
Postępowania tyranów nie da się sprowadzić do jednego wzoru, zależało ono od
układu stosunków, i to nie tylko wewnątrz danej polis, która mogła być wstrząsana
walkami o różnym podłożu, ale i na zewnątrz.
W dalszej części tego rozdziału, po ogólnej charakterystyce zjawiska tyranii,
przejdziemy do przedstawienia jej dziejów w Koryncie i na Sycylii, w rozdziale
omawiającym historię archaicznych Aten sporo miejsca poświęcimy Pizystratowi i jego
synom. W ten sposób czytelnik będzie mógł sobie wyrobić opinię o działaniu tyranii w
różnych warunkach.
Ogólnie powiedzieć można, że tyrani nie zmieniali istniejących instytucji politycz­
nych: Zgromadzenia, Rady, urzędników. Stawali obok nich. Dbali o to, by na
stanowiskach znaleźli się ich ludzie i tak długo, jak zachowany był związek między nimi
a rzeszami obywateli, mogli być pewni wyników obrad Zgromadzenia. O ich
ustrojowych interwencjach słyszymy bardzo rzadko. Autorzy antyczni oskarżają ich o
gwałty popełniane na swych wrogach, konfiskaty mienia, wygnania, wyroki śmierci. Na
pewno często do tych aktów dochodziło, choć trudno nam dzisiaj powiedzieć, ile jest w
tych oskarżeniach pomówień, a ile prawdy.
Niestety nie najlepiej jesteśmy poinformowani o poczynaniach tyrana, które
realizowałyby podstawowe żądania grup, stanowiących ich oparcie. Jeżeli nawet
dochodziło niekiedy do nowego podziału gruntów, co jest wątpliwe, musiały tó być 199
przypadki bardzo rzadkie. Podejrzewać możemy (niestety niewiele nam o tym mówią
źródła), że częściej zdarzały się rozdawnictwa ziemi skonfiskowanej u politycznych
wrogów lub jednorazowe kasaty długów.
Obserwacja procesu rozprzestrzeniania się tyranii wskazuje, że pojawiła się ona
przede wszystkim w ośrodkach ekonomicznie rozwiniętych, zaangażowanych w handlu
o dalekim zasięgu i zakładających kolonie. Wielu historyków, zwłaszcza takich, którzy
ulegali modernizacyjnym skłonnościom, gotowych było wyciągać z tego wniosek, że
tyrani stawali się przywódcami rzemieślników i kupców w ich walce z arystokracją.
Opór przeciwko takiej opinii jest dziś bardzo silny. Pisaliśmy już o tym, że rzemieślnicy
nie stanowili w walkach społecznych doby archaicznej osobnej siły. Powtórzmy też
formułowaną poprzednio opinię, że organizacja oraz typ handlu były tej natury, iż
kupcy we właściwym tego słowa znaczeniu (to jest ludzie, dla których handel
prowadzony na własne ryzyko byłby wyłączną formą działalności gospodarczej) jeszcze
nie istnieli. Związek między tyranią a rozwojem handlu i rzemiosła ma inny charakter.
Ta forma sprawowania władzy rodziła się łatwiej w polis o żywym nurcie życia, gdzie
znaczna ruchliwość społeczna powodowała napięcia, gdzie myślano swobodniej i
ambitniej, a o to było łatwiej w ośrodkach o silnych powiązaniach ze światem
zewnętrznym, niż w polis zamkniętych w sobie i ubogich.
Polityka zewnętrzna tyranów była podporządkowana celom wewnętrznym. Jeśli
prowokowanie konfliktów wojennych groziło najmniejszym ryzykiem przegranej,
przyjmowali postawy pasywne, jeśli szanse powodzenia były duże, podejmowali
inicjatywę; sukcesy zewnętrzne wzmacniały ich pozycję. Niektórzy tyrani angażowali
się w zakładanie kolonii (pisaliśmy już o tym zjawisku oraz o specyfice tych
poczynań - zob. s. 179). Pozwalało to na rozładowywanie napięć powodowanych
przez głód ziemi, usuwało z polis duchy niespokojne, stwarzając dla indywidualnych
ambicji pole działania. Cechą uderzającą polityki zewnętrznej tyranów były sojusze
między nimi.

Propaganda tyranów

Konflikt z tradycyjnym porządkiem politycznym i moralnym, kruchość podstawy


społecznej, której poparcie nie było bynajmniej raz na zawsze dane, konieczność
oddziaływania na ludzi poza istniejącymi strukturami, takimi jak fratrie, zmuszały
tyranów do podejmowania nieustannych zabiegów mających na celu stworzenie
przychylnej opinii publicznej.
Tyrani zapraszali do siebie znanych poetów i patronowali poetom miejscowym,
gdyż nawet jeśli nie sławili oni w swoich utworach rodziny tyrana czy jego dokonań,
przydawali mu splendoru. Podobne zaproszenia kierowano do muzyków, rzeźbiarzy,
wszelkich ludzi, których stawa wykraczała poza własną polis. Tyrani byli z reguły
inicjatorami wielkich prac budowlanych. Wznoszenie świątyń, okazałych ołtarzy,
budynków w miastach, wodociągów itp. umacniało powszechne przekonanie o ich
bogactwie i szczodrości wobec polis. Uboczną konsekwencją tych działań było
stworzenie okazji do zarobkowania dla dużej rzeszy ludzi. Wielu tyranów hodowało
konie i wystawiało zaprzęgi konne na ogólnogreckich igrzyskach, zwycięstwa w nich
200 odnoszone były starannie rozpropagowywane.
Podobnie jak inni arystokraci, tyrani nadawali rozmaitym wydarzeniom swego
osobistego życia szczególnie wspaniałą oprawę. Urodziny synów, małżeństwa własne
lub członków rodziny, pogrzeby były okazją do ściągania tłumów. Gości podejmowano
długo i hojnie. Herodot (VI, 126-131) opowiada nam jak jeden z tyranów Sykionu,
Klejstenes, żyjący w pierwszej połowie VI w., gdy jego córka doszła do wieku zamęścia,
zaprosił do siebie zalotników, przedstawicieli znanych arystokratycznych rodzin z
różnych państw greckich na cały rok, przyjmując ich ucztami, organizując zawody i
polowania. Dopiero po tym okresie wyjawił imię wybrańca. Choć opowieść mieści się w
baśniowych konwencjach, jest zapewne prawdziwa. Z owego związku narodził się
Klejstenes Atericzyk, reformator działający u kresu wieku VI, z jego to potomkami
rozmawiał Herodot w Atenach w połowie wieku V, historia musiała być przechowy­
wana troskliwie w pamięci rodziny.
Godne podkreślenia są inicjatywy tyranów w sferze religii. Budowa świątyń,
rozwijanie form kultu, czy zgoła ich inicjowanie, wiązało się często z określoną linią
polityki wewnętrznej czy zewnętrznej. Gdy wspomniany już Klejstenes zwalczał kult
argiwskiego bohatera Adrastosa, który wedle mitów miał zostać królem Sykionu,
zabierając mu sanktuarium, ofiary i święta, a na to miejsce sprowadzał z Teb kości jego
mitycznego wroga Melanipposa, to całe to przedsięwzięcie wiązać należy z polityką
wrogą wobec Argos.
Uderzające jest popieranie przez tyranów kultu Dionizosa, drugorzędnego w
religii arystokracji, szerzącego się z ogromną siłą w Grecji w VII i VI w. Wybuch tego
ekstatycznego kultu był jednym z najważniejszych zjawisk religijnych doby archaicznej.
Wznoszenie świątyń i organizowanie uroczystości zapewniało tyranowi popularność
wśród coraz liczniejszych wyznawców Dionizosa.
Tyrani starali się o dobre stosunki z wyrocznią w Delfach, gdyż niechętne
wypowiedzi Pytii mogły okazać się groźne w skutkach, składali kosztowne wota,
budowali ołtarze i budynki w świętym okręgu, podejmowali polityczne działania
zgodnie z życzeniami kapłanów tego sanktuarium.

Ajsymneci

W sytuacjach ostrych trudności wspólnoty mogły wybrać sobie tyrana. Nazywano ich
wtedy ajsymnetami (yńsymnetai). Przyznaną im nieograniczoną władzę mogli utrzymy­
wać do końca życia, w niektórych wypadkach otrzymywali ją w określonym celu: dla
przeprowadzenia reform, obrony państwa, usunięcia wewnętrznych sporów, po
dokonaniu tego mieli oni ze swych funkcji ustąpić. Powołanie ajsymnetów musiała
poprzedzać jakaś forma społecznego kompromisu, większość liczących się w życiu
politycznym grup musiała wyrazić zgodę na taką ,,tyranię z wyboru”. Granica między
,,tyranią właściwą” a ,,tyranią z wyboru” była płynna. Wielu tyranów dochodziło wszak
do swej władzy mając szerokie społeczne oparcie i rządziło bez potrzeby stosowania siły,
jaką dawały im oddziały najemników. Wskazuje to na istnienie społecznego przyzwole­
nia, które mogło przybierać postać formalnego uznania na Zgromadzeniu ludowym.
Działalność Solona w Atenach w swej istocie jest analogiczna do działalności
ajsymnetów, którym powierzano misję przeprowadzenia zmian w społeczeństwie.
Odnotujmy jednak, że nasze źródła nie określają go tym mianem. 201
Koniec tyranii

Oglądana z dłuższej perspektywy czasu tyrania wydaje się nam niezbyt stabilną formą
sprawowania rządów. Wyrażało się to zwłaszcza w trudnościach, jakie napotykano przy
tworzeniu dynastii, jeśli władzę utrzymywało drugie pokolenie,to załamanie przycho­
dziło z reguły w trzecim.
Ta kruchość tyranii wynikała z kilku przyczyn. Na pierwszym miejscu trzeba
umieścić silny opór arystokracji, która jako warstwa była niezmiernie odporna na ataki i
zatrzymywała swą kierowniczą rolę w społeczeństwie. Natomiast poparcie ze strony
niearystokratycznych środowisk mogło się łatwo skurczyć. Przypomnieć tu wypada, że
możne rodziny rozciągały swe wpływy nad pozostałymi obywatelami z taką siłą, że
można właściwie mówić o istnieniu kręgów klienteli. Ten układ stosunków wynikał z
potęgi ekonomicznej, politycznej, kulturowej i religijnej arystokracji. Nawet jeśli
zmiany, które niosła epoka, a w szczególności te, które były dziełem tyranów, naruszały
sieci zależności, daleko było do ich zerwania. Tylko szczególnie silne napięcia były w
stanie neutralizować oddziaływanie arystokracji na resztę społeczności polis i skłaniać
ludzi do postępowania wbrew jej nakazom. Odwrót od postaw buntowniczych mógł być
wywołany mnóstwem powodów ważnych, ale i takich jak ogólne zniechęcenie i brak
wiary w możliwość zmian, utrata zaufania do tyrana, jego taktyczne błędy itp.
Istnienie nieograniczonej prawem władzy stało w sprzeczności z pragnieniem,
typowym dla obywateli, ustanowienia porządku prawnego obowiązującego wszystkich.
Tyrani musieli uciekać się do represji, nawet jeśli byli wolni od skłonności do
surowego traktowania przeciwników, a te rodziły następne protesty i następne represje.
Prześladowania, z natury rzeczy się potęgujące, nigdy nie były popularne.
Przy nieutrwalonych zasadach przekazywania władzy, każda śmierć w momencie,
gdy nie było jeszcze następcy zdolnego od razu sprawować rządów, kończyła się
usunięciem tyranii.
Tyranię obalali arystokraci, ale porządek, który wprowadzali, zwłaszcza po
dłuższym jej trwaniu, nie mógł być identyczny z tym, jaki istniał przed przewrotem.
Represje nie pozostawały bez skutków, wiele rodzin arystokratycznych przestawało
istnieć lub przynajmniej przestawało się liczyć. Za rządów tyrana nowi ludzie szli do
góry, tych nie dawało się już usunąć. Zmiany w dziedzinie stosunków własnościowych
były najczęściej nie do cofnięcia. Najważniejsza była przemiana postaw i sposobu
działania Zgromadzenia. Tyrani przyczynili się do jego uaktywnienia, uświadomili mu
własne możliwości, naruszali prestiż starych rodzin arystokratycznych. Te przemiany w
sferze postaw politycznych razem ze zmianą charakteru konfliktów społecznych
tłumaczą nam zniknięcie tyranii w większości miast greckich wieku VI.

Tyrani Koryntu

Korynt był jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym miastem greckim, gdzie pojawiła
się tyrania. Nie może to nas dziwić, gdyż poczynając od połowy VIII w. stal się on z
osady całkiem przeciętnej jednym z najważniejszych ośrodków Grecji doby archaicznej.
Przyczyniało się do tego wyjątkowo dogodne położenie, zapewniające mu rolę
202
pośrednika w wymianie między basenem Morza Egejskiego a zachodnimi wybrzeżami
Grecji i dalej południową Italią i Sycylią. Jego dwa porty, położone po obu stronach
Istmu Korynckiego, świadczyły dowodnie o udziale w ruchu statków w dwóch
akwenach.
Do ustanowienia tyranii doszło po długim okresie sprawowania rządów przez
grupę rodzin zwaną Bakchiadami, która zdołała od nich usunąć pozostałą arystokrację.
Co roku władzę przejmował inny jej reprezentant noszący w tym czasie tytuł króla.
Zachowanie Bakchiadów odbiegało od norm przyjętych w epoce, praktykowali oni na
przykład endogamię (zawieranie małżeństw wyłącznie między członkami grupy), z
pewnością podyktowaną chęcią niedopuszczania innych do sprawowania władzy. Za ich
rządów powstały najważniejsze zachodnie kolonie Koryntu. Kypselos, przyszły tyran,
był Bakchiadą przez matkę, którą z jakichś względów wydano za człowieka spoza grupy.
Okresu jego życia nie da się ustalić w sposób pewny, historycy wahają się między tak
zwaną chronologią wysoką: 657-585 (dla panowania Kypselosa i jego syna Periandra) a
niską: 620-550.
Przyczyny niezadowolenia, które umożliwiło Kypselosowi przejęcie władzy, nie są
nam znane. Wszelkie rozważania, które na ten temat można znaleźć w pracach
naukowych, są czystą grą intelektu, opartą na znajomości epoki, prawdopodobieństwie
tego, co mogło się zdarzyć (ostry głód ziemi powodujący pojawienie się żądania nowego
podziału gruntów, załamanie gospodarcze wywołane okresowymi trudnościami handlu
po klęsce Koryntu w wojnie z Kerkyrą, własną kolonią leżącą na szlaku prowadzącym na
zachód, niepowodzenia w walkach z sąsiednią Megarą). Punktem wyjścia dla kariery
Kypselosa była sprawowana przez niego funkcja polemarcha, a więc dowódcy armii. W
czasie swego całego panowania cieszył się poparciem ludu, wydaje się, że nie
potrzebował gwardii najemnej. Wedle tradycji panować miał długo, gdyż przez lat
trzydzieści. Przypisuje mu się wygnanie arystokratów i konfiskatę gruntów; na pewno
dotknęły one Bakchiadów, którzy znikają z dziejów Koryntu, w jakim stopniu objęły
inne rodziny, nie da się powiedzieć. Podobnie nie wiemy, czy dokonał nowego podziału
ziemi między obywateli; są wśród historyków i zwolennicy, i przeciwnicy tej tezy.
Wprowadził istotną innowację w postaci podatku od dochodu w wysokości jednej
dziesiątej. Pomysł ten jest godny podkreślenia, gdyż archaiczne polis w ogóle nie znały
systemu podatków bezpośrednich, nawet w następnej epoce uciekano się do nich
niechętnie. Musiał on budzić silne opory w Koryncie, gdyż następca Kypselosa z niego
zrezygnował.
Po Kypselosie władzę przejął, bez większych trudności, jego syn Periander.
Sytuacja wewnętrzna zmieniała się wyraźnie na jego niekorzyść, wskazuje na to
wprowadzenie gwardii najemnej.Tradycja oskarża go o gwałty w stosunku do wybitnych
osobistości i do członków własnej rodziny (ostre spory z synem, teściem, zabójstwo
żony) kreśląc portret władcy kapryśnego, brutalnego, ,,tyrana’’ w późniejszym tego
słowa znaczeniu. Trudno powiedzieć, ile jest w tych ocenach prawdy. Inny nurt tradycji
umieścił Periandra między Siedmioma Mędrcami, wskazywałoby to, iż jego postępo­
wanie było przynajmniej ambiwalentne. Atak na arystokrację był silniejszy niż za rządów
Kypselosa. Periander próbował zwalczać jej zbytek. Prowadził politykę zewnętrzną o
szerokich horyzontach. Utrzymywał bliskie stosunki z tyranem Mile tu Trazybulosem i
królem Lidii. Istniały związki Koryntu z Egiptem.
203
Periander podjął budowę diolkos - wymoszczonej pniami drogi przez Przesmyk
Koryncki, którą przeciągano statki oszczędzając im kłopotliwej drogi wokół Peloponezu.
Następca Periandra, Psammetyk (nazwany tak na czes'ć jednego z faraonów),
utrzymał rządy bardzo krótko. Do władzy powróciła arystokracja.
Tyrani Koryntu, zwłaszcza Periander, podjęli intensywną działalność kolonizacyj-
ną, z ich inicjatywy zostały założone osady nad zachodnim wybrzeżem u wejścia do
Adriatyku: Ambrakia, Leukas, Anaktorion, Apollonia. Na innym terenie, na północ­
nych wybrzeżach Morza Egejskiego powstały: Potidaja na Chalkidike i Kypsela na
Chersonezie Trackim. Więź między metropolią a tymi koloniami była silniejsza niż to
było w tej epoce przyjęte. Tyrani poddali swej kontroli także zbuntowaną poprzednio
Kerkyrę oraz założone przez Kerkyrę Epidamnos. Zainteresowanie obszarami u wejścia
do Adriatyku mogło wynikać z chęci solidnego usadowienia się na drodze prowadzącej
do południowej Ilirii, w której wydobywano srebro (hipoteza ta nie ma podstaw
bezpośrednich w świadectwach źródeł, ale wygląda prawdopodobnie, przyjmowana jest
też powszechnie przez badaczy). Czy przyświecało tym inicjatywom również pragnienie
zapewnienia sobie panowania nad drogą do Sycylii i południowej Italii (tędy biegł
zwykły, najdogodniejszy szlak żeglugi) jest już kwestią dyskusyjną. Co legło u podstaw
założenia Potidai i Kypseli nie wiemy. W pobliżu tej pierwszej znajdowały się kopalnie
srebra, ale sama ich bliskość nie oznacza, aby Potidaja mogła je eksploatować.
Chalkidike była wystarczająco atrakcyjnym obszarem dla osadnictwa (żyzna ziemia,
lasy), abyśmy nie musieli się odwoływać do innych przyczyn, mocno niepewnych.
Nie da się powiedzieć, w jakim stopniu efektowna teza łącząca wprowadzenie
pieniądza w Koryncie z panowaniem tyranów jest słuszna. Monetę zaczęto w nim bić
(zapewne!) w drugiej ćwierci VI w.; jeśli przyjmiemy „chronologię niską”, na ten okres
przypadają rządy Periandra, który mógłby ulec inspiracjom małoazjatyckim (zwłaszcza
lidyjskim: srebrne monety zaczyna bić Krezus po 560 r.). Wszystko tu jednak jest
hipotetyczne: i daty najstarszych monet, i daty panowania tyranów.

Tyrani Geli i Syrakuz

Tyrania rozwija się w polis sycylijskich stosunkowo późno, gdyż pod koniec VI w., gdy
na innych obszarach greckiego świata ta forma rządów zaczyna właśnie zanikać.
Przyczyny tego opóźnienia nie są dla nas w pełni jasne. W pracach wielu współczesnych
historyków mówi się niekiedy o tym, że pojawienie się tyranii na obszarze o tradycyjnie
silnych oligarchiach było spowodowane nie tyle względami społecznymi, co zagroże­
niem Greków przez Kartaginę. Z naszych poprzednich rozważań (zob. s. 171) wynikało,
że takowe nie istniało, trzy niewielkie osady kartagiriskie w zachodniej części wyspy nie
wykazywały w końcu VI w. większej aktywności i nie posiadały takiej siły, aby móc
zagrozić ludnym i potężnym państwom greckim.
Najbardziej interesujące formy przyjmuje tyrania w Geli i w Syrakuzach, najwięcej
też o nich wiemy.
W Geli tyrania została ustanowiona w ostatnich latach VI w. lub w pierwszych V
przez Kleandra, po którym przejmuje władzę jego brat, Hippokrates. Już im można
przypisać ambicje i próby rozciągnięcia panowania na miasta wschodniej Sycylii. Po
204 śmierci Hippokratesa (lata osiemdziesiąte?) miejsce jego zajął dowódca jazdy, opiekun
jego dzieci, Gelon, znajdując poparcie u części arystokracji. Udało mu się włączyć do
swego państwa przejętego po poprzednikach także Syrakuzy i to w szczególnych
warunkach, odmiennych od tych, które umożliwiały innym tyranom objęcie władzy.
Przyjął on mianowicie wezwanie arystokracji syrakuzańskiej, wygnanej przez lud w
wyniku przewrotu dokonanego wespół z grupą zależnego chłopstwa uprawiającego
wielkie majątki ziemskie. Skorzystawszy z poparcia arystokracji, Gelon nie przywrócił
jej do władzy, ale poprowadził własną politykę, która uczyniła z Syrakuz centrum dość
rozległego państwa. Siła militarna, którą dysponował Gelon była znaczna. Źródła
twierdzą, że miał ponad 200 okrętów wojennych i 20 000 hoplitów. Z tą armią był w
stanie opanować znaczną część Sycylii Wschodniej.
Aby umocnić swoje panowanie, Gelon uciekł się do środka stosowanego później i
przez innych tyranów sycylijskich: przesiedlał ludność z miasta do miasta. W ten sposób
Syrakuzy stały się jednym z największych miast greckich ówczesnej doby.
W latach osiemdziesiątych V w. Gelon wplątany został w konflikt, przedmiotem
którego była Himera. Panujący nad nią tyran wygnany został z miasta przez tyrana
sąsiedniego Akragas, Therona, sprzymierzonego z Gelonem. Pokonany, nie widząc
innej możliwości odzyskania władzy, poprosił o pomoc wodza kartagiriskiego działają­
cego na Sardynii, Hamilkara, którego znał osobiście. Ten przyjął wezwanie i wylądował
na Sycylii z wojskiem, które wedle tradycji liczyło 300 000 ciężkozbrojnych pieszych.
Jest to liczba zupełnie fantastyczna, gdyż Kartagina nie byłaby w stanie takiej armii
wystawić, nie mówiąc już o tym, że nie istniała taka potrzeba. Gelon miał wojsko złożone
z 20 000 hoplitów, do tego dochodziły siły Therona, zapewne nie tak bardzo wielkie.
Prawdopodobne jest więc, że po prostu trzeba od tradycyjnej liczby żołnierzy
kartagiriskich odjąć jedno zero. Do starcia doszło pod Himerą latem 480 r. i zakończyło
się ono zwycięstwem Greków. Jego konsekwencje nie sięgały daleko. Gelon otrzymał od
Kartaginy znaczną kontrybucję, ale kartagiriskie osady pozostały nietknięte, a żadna ze
stron nie podejmowała prób rozstrzygnięcia. O legendzie narosłej wokół bitwy
będziemy jeszcze mieli okazję wspominać (zob. s. 271).
Gelon zmarł w 478 r., władza przeszła w ręce brata Hierona, który kontynuował
jego politykę wojenną. W 474 r. flota syrakuzariska pokonała flotę etruską usuwając w
konsekwencji władztwo Etrusków z Kampanii. Hieron atakował także niezależne dotąd
polis greckie na północnym wschodzie Sycylii. Deportował do Leontinoi mieszkańców
Katany i Naksos zakładając na miejscu Katany nowe miasto. Na jego świetnym dworze
przebywali Pindar i Bakchylides tworząc na cześć tyrana poematy, obok nich
znajdziemy Ajschylosa i Symonidesa. Utrzymywał oddziały najemników, którym
następnie dawał obywatelstwo syrakuzariskie. W r. 467, po śmierci Hierona władzę
przejął jego brat Thrasybulos, ale panowanie jego spotyka się już z większym oporem i
w wyniku rewolty, tyrania zostaje zlikwidowana. Dało to sygnał innym miastom
sycylijskim do zrzucenia panowania Syrakuz.
Tyrania w Syrakuzach ma własne, odrębne cechy. Wyrosła podobnie jak inne z
konfliktów wewnętrznych, ale obalała władzę ludu, a nie arystokracji. Uderza jej
militarny charakter, ambicje panowania nad znacznymi obszarami i olbrzymie środki,
jakie ma do dyspozycji. Syrakuzy są jednym z największych (jeśli nie zgoła największym)
ówczesnych miast. Bogactwo ich było znaczne, także inne miasta sycylijskie były
zamożniejsze od miast Grecji właściwej. Stąd tyrani mogli tworzyć olbrzymie (jak na
ówczesne czasy) armie, podejmować inicjatywy urbanizacyjne na wielką skalę. 205
Powstanie pieniądza

Wreszcie na końcu tego rozdziału, poświęconego nowym zjawiskom w życiu społecz­


nym i politycznym drugiej połowy VII i VI w., pragniemy się zatrzymać nad innowacją o
wielkiej wadze, która zrodziła się w tym czasie. Zajmiemy się początkami pieniądza.
Pos'więcimy tej kwestii sporo miejsca, tak z racji wagi samego zjawiska, jak i stanu
polskich opracowań na ten temat, w których panują tezy bardzo tradycyjne. Dyskusja na
temat ewentualnych funkcji monet w społeczeństwie archaicznym pozwoli nam lepiej
zrozumieć charakter handlu, organizację państwa i mentalność tych czasów.
Wprowadzenie monety bitej ze szlachetnego kruszcu poprzedzone było długim
okresem, w którym powszechnie stosowano różne mierniki wartości. W poematach
Homera znajdziemy szacunki, w których jako jednostki stosuje się woły, trójnogi. W
początkach doby archaicznej znaczną rolę odgrywały żelazne rożny (obeloi). Stanowiły
one nie tylko miernik wartości, ale i środek płatniczy w transakcjach, których obiekt nie
przedstawiał zbyt wielkiej wartości (choć należy pamiętać, że w tej epoce wartość
żelaznego rożna była znaczna ze względu na rzadkość samego metalu, przytoczyć tu
warto charakterystyczny wers Alkmana: ,,dobra gra na kitarze może iść w zawody z
żelazem”-fr. 15 Page). Wybór tego właśnie przedmiotu wynikał nie tylko z jego
powszechności i stosunkowo jednolitego kształtu i wagi, ale również i z tego, że żelazo
jako surowiec było sprzedawane w takiej właśnie formie. Etap premonetarnego użycia
rożnów pozostawił ślady w terminologii greckiej, słowo obelos lub (w Atenach) obolos
jest używane także dla określenia drobnej monety, a drachma (garść czy wiązka sześciu
rożnów) oznacza jedną z podstawowych jednostek monetarnych.
Powszechnym środkiem płatniczym poza rożnami, w przypadku, gdy nie docho­
dziło do wymiany towaru za towar, były kruszce szlachetne: ze sztabek lub prętów
odcinano odpowiednie cząstki, które wymagały nie tylko ważenia, ale sprawdzania przy
każdej okazji stopnia czystości metalu. Wydaje się, że wprowadzenie monety poprze­
dza, przynajmniej w niektórych ośrodkach, moneta ,,prywatna”. Znamy ją z zabytków
archeologicznych: ma postać niewielkich bryłek metalu o kształcie spłaszczonych
fasolek noszących znaki wyryte przez puszczające je w obieg rodziny arystokratyczne
czy tyranów; przedstawienia te pełniły funkcje analogiczne do późniejszego stempla.
Badania nad początkami pieniądza są bardzo trudne z racji niedostatku źródeł.
Posiadamy sporo monet, które możemy przypisać do najstarszego okresu, ale datowanie
ich i stwierdzenie, jakie ośrodki je wypuszczały, jest bardzo niepewne. Źródła pisane
niewiele nam tu mogą pomóc, gdyż pochodzą z czasów późniejszych, gdy o początkach
pieniądza nic pewnego nie wiedziano. W najstarszej fazie rozwoju pieniądza greckiego
dwa obszary odgrywały szczególnie ważną rolę: wybrzeża Azji Mniejszej oraz Egina i
Argos. Omówimy je tu kolejno.
Z wybrzeży Azji Mniejszej pochodzą najstarsze znane nam monety. Bito je z
elektronu, naturalnego stopu złota i srebra, który znajdowano w depozytach rzecznych
głównie na terenie Lidii i na północy, w Troadzie, w pobliżu Abydos. Specyficzną cechą
tego stopu o jasnożółtym kolorze był zmienny stosunek między dwoma jego składni­
kami. Sprawdzenie ich zawartości nastręczało poważne trudności techniczne (gdy
tymczasem sprawdzenie czystości złota lub srebra było stosunkowo łatwe). Elektron
można było także otrzymywać sztucznie.
206 Najstarsza grupa monet, którą możemy datować, została znaleziona w fundamen­
tach świątyni Artemidy w Efezie. Stanowi ona część tak zwanego depozytu fundacyj­
nego, to jest skarbu składanego w czasie budowy w fundamentach. Obok 93 monet
elektronowych znalazły się tam i inne kosztowne przedmioty: statuetki z kości
słoniowej, ozdoby. Wszystkie odkryte w efeskim sanktuarium monety są wybite z
elektronu. Dwie spośród nich nie mają żadnych przedstawień, trzy mają oznaczenia
tylko na jednej stronie, a cztery ponadto posiadają dość głębokie nacięcia na drugiej.
Sądzi się, że te dziewięć sztuk stanowi pozostałość bardzo wczesnego okresu, przed
wypuszczeniem monety w ścisłym tego słowa znaczeniu (to jest ze stemplem). Fasolki
nieoznakowane mogą być reliktem epoki, gdy krążyły bryłki metalu o określonej wadze,
ale jeszcze nie myślano o ich oznakowaniu; pozostałe wydają się być monetami
prywatnymi sygnowanymi najpierw przez emitentów i dalej przez następnych właści­
cieli dokonujących rewaloryzacji. Pozostałe 84 sztuki depozytu noszą stemple przed­
stawiające różne zwierzęta, mają rozmaitą wagę. Różnorodność materiału numizma­
tycznego w depozycie zdaje się wskazywać, że powstał on w epoce, w której moneta
,,państwowa” nie usunęła jeszcze innych form zbliżonych, mielibyśmy więc do
czynienia z bardzo wczesnym stadium rozwoju pieniądza.
Określenie, z jakich ośrodków pochodzą monety z efeskiego skarbu fundacyjnego,
jest bardzo trudne, proponowane atrybucje są wyłącznie hipotetyczne. Bierze się pod
uwagę greckie miasta Azji Mniejszej, a także sąsiada Greków na tym terenie, państwo
lidyjskie.
Również datowanie tych monet wywołuje ogromne spory. Podstawą wszelkich
rozumowań jest historia sanktuarium, zależnie od niej można ustalić, kiedy złożono
depozyt. Pewne wnioski dają się także wyciągnąć z analizy dekoracji innych przedmio­
tów wchodzących w jego skład. Wreszcie próbuje się datować monety porównując
wizerunki na nich umieszczone z dobrze datowanymi, analogicznie ozdobionymi
przedmiotami. Niestety uczeni spierają się tak o datę złożenia depozytu, jak i początki
samej monety. Wahania dla pierwszych emisji idą od 680 do 600 r.
Trudno też jest odpowiedzieć na pytanie, kto pierwszy zaczął bić monety. W grę
wchodzą greckie miasta bądź państwo lidyjskie. Ksenofanes, poeta żyjący w drugiej
połowie VI w., twierdził, że pieniądz wynaleźli Lidyjczycy. Herodot (druga połowa V
w.) przypisał im jako pierwszym bicie monet ze złota i srebra. Uczeni (przynajmniej ich
część) poważnie traktują te przekazy. Władcy Lidii dysponowali bogatymi złożami
elektronu, mieli dostateczny autorytet, aby wprowadzić monety w obieg. Mogli być
także zainteresowani taką innowacją, aby opłacać najemników i ludzi pracujących przy
prowadzonych z wielkim rozmachem pracach budowlanych. Niewykluczone, że
pierwszeństwo Lidyjczyków tyczy się nie pieniądza w ogóle, ale monet ze złota i srebra,
gdyż zdawali sobie sprawę z wad elektronu. Sądzi się, że pomysł bicia monet ze srebra i
złota trzeba przypisać Krezusowi (560-545).
Warto przy tej okazji powiedzieć, że większość polis greckich Azji Mniejszej
szybko zrezygnowała z elektronu, utrzymały ją tylko niektóre, położone na północy
(najdłużej Kyzikos).
Podbój Azji Mniejszej przez Persów początkowo nie spowodował większych zmian
w tej dziedzinie, nowi władcy kontynuowali emisje lidyjskie. W końcu VI w. królowie
perscy zaczęli bić złote monety zwane darejkami i srebrne, siglosy, wedle lidyjskiego
wzoru.
Tradycja grecka na temat początków pieniądza w drugim kręgu, w Grecji 207
właściwej, jest zawiklana i sprzeczna. Inicjatywę przypisywano tu nade wszystko
Fejdonowi, królowi Argos, jednak informacje w źródłach wskazują raczej na to, że
dokonał on reformy miar i wag. Natomiast najstarsze monety bila Egina, najwcześniej
ok. 580 r. (czy też nawet jeszcze później - ok. 550). Mieszkańcy tej wyspy, utrzymujący
żywe kontakty z całym światem, wiedzieli o wynalazku dokonanym w miastach
maloazjatyckich, nie mogli ich jednak w pełni naśladować, gdyż nie mieli elektronu. O
wiele łatwiej było im rozpocząć emisje posługując się srebrem (złóż jego także nie mieli,
ale można było nabyć je w drodze handlu). System monetarny eginecki przyjęło wiele
państw greckich (wyspy Morza Egejskiego, Kreta, Rodos, Beocja, Tesalia i inne
jeszcze).
Wynalazek monety upowszechniał się szybko; pod koniec VI w. biły ją niemal
wszystkie polis. Różnice w stosowanym stopie i wyglądzie zewnętrznym były znaczne,
możemy jednak ustalić pewne cechy wspólne. Po pierwszych doświadczeniach z
elektronem wypuszczano niemal wyłącznie monetę srebrną. Mniejsze nominały są z
tego samego kruszcu, zdawkową monetę brązową wprowadzono sporadycznie w drugiej
połowie V w. na Sycylii i w południowej Italii, w powszechne użycie wchodzi ona
dopiero w IV w.
Cechą podstawową monet jest wyobrażenie sygnalizujące, kto jest emitentem i
zarazem gwarantem wagi i czystości kruszcu. Najstarsza moneta z napisem głoszącym,
jakie państwo ją wybiło, pochodzi z Chios z lat 575-550; później takie inskrypcje
występowały powszechnie.
Różnice w wadze jednostek są znaczne, drachma oscyluje w granicach od 6 (Egina)
do 8,6 gramów (miasta Eubei). Mennice pracowały bardzo niesystematycznie, w miarę
potrzeb i, co ważniejsze, możliwości, gdyż wiele państw greckich nie było w stanie
zapewnić sobie potrzebnej ilości kruszcu. Wyjątek stanowiły polis położone na
północnych wybrzeżach Morza Egejskiego w pobliżu kopalń srebra oraz wyspa Sifnos i
Ateny, mające własne pokłady.
Bicie monety było jednym z najważniejszych środków afirmowania się polis i w
życiu wewnętrznym, i na zewnątrz. Okresowe wypuszczanie choćby niewielkiej liczby
sztuk monet było potrzebne dla manifestowania własnej niezależności. Polis podejmo­
wały wysiłki, aby te widome znaki ich istnienia i zamożności prezentowały się możliwie
jak najlepiej. Stąd zapraszano znanych medalierów, co musialo kosztować i nie miało
sensu z ekonomicznego punktu widzenia, gdyż moneta wykonana przez najlepszego
artystę z dumą sygnującego swoje dzieło miała dokładnie tę samą wartość co sztuka
wychodząca z rąk zwykłego rzemieślnika.
Moneta jest zjawiskiem właściwym cywilizacji greckiej, państwa Wschodu poza
Lidią i Persją jej nie znały. W przypadku Lidii, jak widzieliśmy, trudno jest ustalić, czy
pomysł ten narodził się na jej terenie, czy też władcy tego kraju wykorzystali greckie
inspiracje. Wpływy greckie na Lidię w VII i jeszcze bardziej w VI w. były niezwykle
silne. Prawdziwym wyjątkiem była natomiast Persja, ale ta kontynuowała emisje króla
lidyjskiego bijąc złote darejki i srebrne siglosy (te ostatnie były przeznaczone wyłącznie
dla satrapii zachodniej części Azji Mniejszej, a więc regionu, w którym i tak pieniądz był
już w obiegu z racji bardzo silnych wpływów greckich; służyły one na pewno do
opłacania greckich najemników). Z dużym opóźnieniem przejmowały pieniądz inne
ludy basenu Morza Śródziemnego, jak Fenicjanie, Kartagińczycy, Etruskowie, choć
208
osiągnęły one mniej więcej ten sam etap rozwoju gospodarczego i społecznego, co
Grecy.
Jak widać z naszych poprzednich wywodów, niewiele wiemy o najstarszym okresie
dziejów monety. W jeszcze gorszej sytuacji znajdujemy się, gdy chcemy odpowiedzieć
na pytanie, dlaczego ją bito i jakie funkcje pełniła ona w epoce archaicznej. Nasze źródła
pisane, w których znajdziemy rozważania na ten temat, pochodzą z czasów później­
szych, gdy pamięć o początkach zatarła się całkowicie. Autorzy, w najlepszym wypadku
żyjący w IV w. (w tym i Arystoteles, który pisał na ten temat więcej), uznawali za
naturalne, że pieniądz zawsze pełnił te same funkcje, jakie przypadały mu w ich s'wiecie.
O ekonomice czasów archaicznych wiedzieli niewiele. Same monety, nawet jeśli mamy
długie ich serie, nie są w stanie poinformować nas, do czego i przez kogo były
używane.
W pracach dostępnych polskiemu czytelnikowi panuje niepodzielnie teza trady­
cyjna, wedle której pieniądz został wprowadzony, aby służyć wymianie towarowej
zarówno lokalnej, jak i między odległymi os'rodkami, w okresie gdy jej nasilenie było
takie, że poprzednio stosowane zabiegi, umożliwiające ocenę wartos'ci i wypłatę
należności, stawały się coraz bardziej kłopotliwe. Jego powstanie w VII w. miało być
skutkiem procesów wywołanych Wielką Kolonizacją. Wyjaśnienie to było przyjmowane
jako oczywiste do lat pięćdziesiątych naszego stulecia, kiedy to zostało podważone z
jednej strony przez numizmatyków, w szczególności przez jednego z najwybitniejszych
specjalistów od dziejów monety archaicznej, C. M. Kraaya, z drugiej przez Ed. Willa,
historyka zajmującego się tą epoką.
C. M. Kraay zwrócił uwagę na brak w dobie archaicznej monety zdawkowej. Nawet
najmniejsze jednostki, bite ze srebra, miały tak znaczną wartość, że nie mogły być użyte
w handlu detalicznym. Wątpliwe jest także, jego zdaniem, aby podejmowano bicie
monet z myślą o potrzebach handlu o szerokim zasięgu. Obserwacja znalezisk,
zwłaszcza skarbów greckich, wskazuje, że monety krążyły w dość zamkniętych kręgach
niezbyt odległych od miejsca wypuszczenia. Dopiero pod koniec VI w. sytuacja zaczyna
się zmieniać i to tylko w odniesieniu do pieniądza takich państw, jak Ateny, które miały
obfite zasoby kruszcu i mogły bić dużą liczbę sztuk. Występowanie monet greckich w
skarbach znajdowanych na Wschodzie, argument często podnoszony przez zwolenni­
ków tradycyjnych teorii na temat funkcji archaicznego pieniądza, wymaga innego
spojrzenia. Monety greckie występują tam nie w swej właściwej funkcji, ale jako forma
kruszcu. Skarby, o których szeroko pisano w literaturze naukowej, składały się nade
wszystko ze sztabek srebrnych i ułamków srebrnych przedmiotów, monety stanowiły
ich niewielką cząstkę (na przykład w skarbie odkrytym w Mit Rahineh w Egipcie były
23 monety i to w większości uszkodzone, na 73 kg srebra w innej postaci). Handel obywa
się świetnie bez monety, świadczą o tym te same społeczności wschodnie, w których
wymiana towarów różnego rodzaju była intensywniejsza niż w Grecji, choćby Babilonia
znająca banki i bardzo skomplikowane operacje handlowe, lub miasta Syrii i Fenicji,
biorące udział w wymianie między różnymi kręgami kulturowymi i mające rozwinięte
własne rzemiosło.
Jeśli więc monety nie miały służyć ani do drobnego, ani do wielkiego handlu, trzeba
wiązać ich początki ze zjawiskami innych dziedzin życia.
Moneta była bita przez państwo i służyła mu przede wszystkim do rozmaitych
209

płatności. Państwo domagało się, aby w niej uiszczano cła, kary nałożone przez sądy,
podatki. Ze swej strony płaciło w tej właśnie formie za usługi na rzecz zbiorowości: prace
budowlane, dostawy dla armii przy dłuższych wyprawach, gdy kończyły się zapasy
zabrane z własnego gospodarstwa, budowę okrętów wojennych itp. Pamiętajmy
ponadto, że państwo ciągnęło zyski z samej operacji bicia monety, gdyż z reguły miała
ona wartość nominalną nieco wyższą, niż wynikałoby to z zawartości kruszcu.
Wprowadzony przez państwo, ze względu na specyficzne potrzeby zbiorowości,
pieniądz oczywiście może pełnić następnie funkcje odmienne od tych, które były
aktualne początkowo. Służy także handlowi, i w miarę upływu czasu służy mu coraz
lepiej, podlegając istotnym modyfikacjom, dyktowanym potrzebami tej sfery eko­
nomiki.
Podnoszone tu zastrzeżenia przeciwko tezie łączącej wynalazek pieniądza z
handlem i proponowane na jej miejsce inne wyjaśnienia pozostawiły na boku zasadnicze
pytanie: dlaczego właśnie Grecy pierwsi posłużyli się pieniądzem (bądź nawet go
wymyślili). Jeśli jego genezę należy tłumaczyć potrzebami państwa, to o ileż ostrzej
musiały się one rysować w monarchiach wschodnich o rozbudowanym systemie
fiskalnym, aparacie urzędniczym itd. Na czym polega ów szczególny związek między
monetą a polis?
Właśnie w tym kierunku szły poszukiwania Willa, który był przekonany, że
wyjaśnienia należy szukać nie tyle w potrzebach państwa, ile w specyficznej
mentalności Greków epoki archaicznej. Przypominał, że były to czasy, w których
niezmiernie silnie odczuwana była potrzeba sprawiedliwości, zgodnego z normami
etycznymi, proporcjonalnego podziału obowiązków i praw między członków wspólnoty
obywatelskiej. W tej epoce powtarzały się żądania ponownego podziału ziemi (a więc
zabrania jej tym, którzy mieli jej za wiele i rozdania tym, którym jej brakowało).
Powstanie pieniądza odpowiadałoby politycznym aspiracjom do zacieśnienia więzów i
współdziałania w ramach wspólnoty, w podobny sposób, jak odpowiadały im spisanie i
udostępnianie norm prawnych. Will szedł dalej proponując hipotezę, wedle której
puszczenie w obieg monet musiało nastąpić w ramach redystrybucji mienia ruchomego
(konfiskaty jednym i rozdania proporcjonalnie wszystkim). Przypuszczał, że taki zabieg
mógł być dokonany w Koryncie przez tyranów, dysponujących wobec napięć
społecznych dostateczną siłą, aby go przeprowadzić. Sądził ponadto, że o powstaniu
monety mogły zadecydować również potrzeby wynikłe z dzielenia wspólnego dochodu
polis między jej obywateli.
Przyznać tu trzeba, że podstawy źródłowe tych twierdzeń są niemal żadne. Nic nam
nie wiadomo o konfiskacie majątku ruchomego; a choć wiemy, że w Sifnos, mającym
własne kopalnie srebra, dzielono pochodzący z nich dochód między obywateli, i że w
początkach V w. taką ewentualność rozważano na serio w Atenach, nie wynika z tego
wcale, iż wprowadzenie pieniądza było z tymi operacjami związane. Czy takie decyzje
były podejmowane w miastach jońskich, gdy rodził się pieniądz, tego nie da się
udowodnić ani odrzucić.
Reakcja na tezy Kraaya i Willa była bardzo żywa. Niektórzy przyjęli je z
entuzjazmem (Finley, Starr, Vidal-Naquet, żeby wymienić najważniejszych). Inni
powtarzali z uporem, że pieniądz musi mieć ekonomiczną genezę będąc sam zjawiskiem
ekonomicznym i nie podejmowali szczegółowych dyskusji, ograniczając się do wskazy­
210
wania na brak podstaw w źródłach dla hipotez Willa o sposobach puszczania w ruch
wybitego pieniądza.
W ostatnim dziesięcioleciu kilku numizmatyków włoskich podjęło krytykę
pewnych stron nowych teorii, przyjmując jednak ich tezy zasadnicze. Atakują oni
przede wszystkim Kraaya wskazując słabos'ci jego wizji handlu w epoce archaicznej. Ich
zdaniem, nie należy wyobrażać sobie wymiany towarów w tych czasach na wzór
wymiany wieków późniejszych. Z tego, co wiemy o ekonomice początków okresu
archaicznego, wynika, że handel o dalekim zasięgu rzadko polegał na prostym
przewożeniu towarów z punktu ich produkcji do punktu docelowego na tym samym
statku, przez tego samego kupca, czy też, jeszcze rzadziej, na wędrówce monet
przeznaczonych na nabycie pożądanych przedmiotów gdzieś daleko. Statki z towarami
pływały wzdłuż wybrzeży, zawijając do wszystkich portów, sprzedając tam i kupując w
miarę nadarzającej się okazji. Kupiec zabrane ze sobą pieniądze wydawał, jeśli nie w
pierwszym napotkanym porcie, to w następnych, tam gdzie moneta pochodząca z
niezbyt odległej polis była dobrze znana i budziła zaufanie. Od nabywców swych
własnych towarów mógł także otrzymywać pieniądze wypuszczone w danym mieście i
obracał nimi bardzo szybko. Kupiec więc posługiwał się pieniędzmi w czasie całej drogi,
były to jednak pieniądze różnych państw. Numizmatycy badając znaleziska nie będą w
stanie zrekonstruować na ich podstawie takich bardzo pospolitych sytuacji, gdyż nie
wiadomo w czyim mieszku monety wędrowały.
Tak więc niewielki zasięg obiegu monet archaicznych wcale nie oznaczałby, iż
pieniądz nie był używany w handlu o dalekim zasięgu. Przyznać trzeba, że ta część
rozumowania Kraaya w ogóle nie była mocna. Jeśli historykowi wolno wyciągać wnioski
z obecności monet w skarbach, to przywiązywanie wagi do ich braku jest ryzykowne
(jest to zwykłe zastrzeżenie stawiane wobec argumentum ex silentio - wnioskowania z
milczenia źródła: badacz może się do niego odwołać tylko w wyjątkowych wypadkach;
ryzyko popełnienia błędu jest bardzo wysokie). Nie znamy bowiem zasad tezauryzacji
czasów archaicznych, nie możemy powiedzieć, czy skład skarbów jest wiernym
odbiciem proporcji w masie monet niegdyś krążących. Było tak w wiekach następnych,
ale ten fakt nie może stanowić argumentu dla epoki, w której pieniądz się pojawił. Z
argumentacji Kraaya pozostała jednak bardzo ważka sprawa braku monety zdawkowej,
bez której handel detaliczny nie może wprowadzić do obiegu pieniądza. Tradycyjna teza
nie jest też w stanie wyjaśnić nam dlaczego obieg monetarny został zapoczątkowany w
polis greckich, a nie w krajach Wschodu, w których stopień utowarowienia gospodarki,
a więc i potrzeba pieniądza, były wyższe niż w Grecji.

Bibliografia

Dzieje sztuki wojennej doby archaicznej są w ostatnich latach przedmiotem wielu badań, które w sposób
istotny zmieniły nasze poglądy na temat tej dziedziny. Podstawowa praca o uzbrojeniu: A. M. Snodgrass,
Early Greek Armour and Weapons, Edinburgh 1964. Skrót tego fundamentalnego studium znajdzie Czytelnik
w popularnej pracy tegoż autora Arms and Armour of the Greeks, London 1967. Na temat falangi tenże autor:
The Hoplitę Reform and History^ , Journal od Hellenie Studies”, 85 (1965), s. 110-122. Polemika z tezami
Snodgrassa P. Cartledge, Hoplites and Heroes: Sparta’s Contribution to the Techniąue of Ancient Warfare,
211
„Journal of Hellenie Studies”, 97 (1977), s. 11-27 i w tym samym numerze czasopisma inny artykuł J.
Salmona, Political Hoplites?, s. 84-101 (zwłaszcza na temat datowania początków falangi). Polemika z
nowszymi pracami G. W. Cawkella, A. J. Holladay, Hoplites and Heresies, „Journal od Hellenie Studies”,
102 (1982), s. 94-103.
Użyteczne zestawienie wiedzy o tyranii, które było nam pomocne w czasie pisania poświęconego jej
paragrafu, znajduje się w pracy C. Mosse, La tyrannie dans la Grece antiąue, Paris 1969. Pracą podstawową
pozostaje ciągle niewielka i przeznaczona dla szerszego grona Czytelników, ale naukowo oryginalna, książka
A. Andrewesa, The Greek Tyrants, London 1956.
Systematyczny wykład na temat dziejów monety greckiej znajduje się w pierwszym tomie Vademecum
historyka starożytnej Grecji i Rzymu i jest dziełem A. Krzyżanowskiej. Tamże obszerna bibliografia. Dla
okresu najstarszego polecić trzeba pracę L. Morawieckiego, Początki mennictwa greckiego, Wrocław 1983 (w
serii „Nauka dla wszystkich”). Prace uczonych wspomnianych w tekście: C. M. Kraay, Archaic and Classical
Greek Coins, London 1976; Ed. Will, De 1’aspect ethiąue des origines grecąues de la monnaie, „Revue
historiąue”, 212 (1954), s. 209-231; Reflexions et hypotheses sur les origines grecąues de la monnaie, „Revue
Numismatiąue”, 17 (1955), s. 5-23. Zob. również P. Vidal-Naquet, Fonctions de la monnaie dans la Grece
archaiąue, „Annales. Economies, Societes, Civilisations”, 23 (1968), s. 206-208. Najciekawsze z prac
numizmatyków włoskich: N. F. Parise, Notę per una discussione sulle origini della moneta, „Studi
Miscellanei”, 15 (1970), s. 5-12 oraz M. Lombardi, Elementiper una discussione sulle origini efunzioni delta
moneta coniata, „Annali dell’ Istituto di Numismatica”, 26 (1979), s. 75-121.
Sparta

Uwagi wstępne. Źródła

Historyk Sparty archaicznej jest w szczególnie złej sytuacji. Ma on bowiem do dys­


pozycji niewielką liczbę źródeł, a te którymi musi się posługiwać mają liczne wady.
Poza utworami Tyrtajosa i Alkmana, powstałymi w drugiej połowie VII w. w
Sparcie, podstawą rekonstrukcji jej dziejów są autorzy o wiele późniejsi. Najobfitsze
informacje znajdują się w żywocie Likurga należącym do zbioru „Żywotów równoleg­
łych”, które Plutarch napisał na początku II w. n.e. Ws'ród rozmaitych autorów, którzy
zostali przez niego wykorzystani, ważne miejsce przypadlo Arystotelesowi (bądź jego
uczniowi), który był autorem niezachowanego niestety opisu ustroju Sparty (jego
redakcja przypada zapewne na lata dwudzieste IV w.). Choć bliższy od Plutarcha
opisywanemu społeczeństwu, nie był on w stanie przełamać pewnych barier mys'lowych
(o nich niżej), które mu utrudniały zrozumienie bardzo skomplikowanych procesów,
ponadto sam nie miał do dyspozycji dobrych źródeł, gdyż takie w jego czasach nie
istniały.
Inny autor piszący szeroko o najstarszych dziejach Sparty i w przeciwieństwie do
Arystotelesa zachowany, to Pauzaniasz (żyjący w latach 115-180 n.e.). Wykorzystał on
meseńskich pisarzy hellenistycznych, a ci niestety mieli wiele powodów, aby fałszować
historię. Chciełi oni dać swemu krajowi chwalebną przeszłos'ć, nie mając o niej żadnych
wiadomos'ci gotowi byli je wymys'lać.
Informacji Herodota i Tukidydesa (a więc druga połowa V w.) jest niezbyt wiele.
Podlegały one już silnym deformacjom w wyniku rodzącego się wtedy mitu o Sparcie
jako państwie posiadającym harmonijnie zbudowany ustrój, wolnym od czynników
wywołujących walki wewnętrzne, trwającym przez wieki w stanie nie zmienionym
(nawet krytyczny Tukidydes twierdzi, że Sparta miała ten sam ustrój przez czterysta
lat, co jest oczywis'cie nieprawdą). Nasi najlepsi autorzy: Herodot, Tukidydes,
Arystoteles nie zdają sobie sprawy, że istniała niegdyś' inna Sparta, a jej instytucje
dopiero z biegiem czasu nabrały specyficznego charakteru znanego im z osobistego
dos'wiadczenia. Mogli co najwyżej wiedzieć o niepokojach w latach bardzo odległych, ale
nie byli w stanie wyobrazić sobie skomplikowanych procesów, którym podlegał ten kraj
w ciągu wieków. Ponadto niezależnie od tego czy Spartę idealizowano, czy krytyko­
wano, widziano ją jako anty-Ateny. Sparta zas' (przynajmniej w czasach archaicznych)
nie była anty-Atenami. Do utrwalenia mitu przyczynił się Platon, który posługiwał się 213
wiadomościami o przeszłości lub teraźniejszości Sparty w sposób zgodny ze swoimi
filozoficznymi celami, ale odległy od prawdy historycznej.
Jeszcze jeden czynnik spowodował znaczne zniekształcenie obrazu przeszłości
Sparty. Wszelkie próby reform podejmowane w IV w. lub w czasach hellenistycznych
miały na względzie nawrót do starych stosunków, które czas miałby zepsuć i które
należało wobec tego restytuować, aby przywrócić państwu jego minioną potęgę i
harmonię. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie skutki dla historii miało przerzucenie w
odległą przeszłość problemów społecznych czasów o wiele późniejszych i doszukiwanie
się w reformach epoki archaicznej precedensów dla programów przewrotów wieku III.
Te właśnie usiłowania doprowadziły do rozbudowania (istniejącego już znacznie
wcześniej) mitu o Likurgu jako twórcy mądrych urządzeń spartańskich. W efekcie
takich poczynań nie jesteśmy w stanie powiedzieć niczego pewnego o tej postaci.
Mit o Sparcie jest największym wrogiem badaczy, podrywa on zaufanie do skąpych
przekazów literackich o tym państwie; popycha ich do skrajnego sceptycyzmu lub
stanowi uzasadnienie do swobodnego snucia najbardziej fantastycznych teorii.
Niestety historyk Sparty ma niewiele źródeł innych niż literackie. Inskrypcje
zaczynają się na dobre dopiero od czasów rzymskich (!), prac wykopaliskowych
prowadzono tu mało. Najpoważniejsze wyniki przyniosły badania na terenie sanktua­
rium Artemidy Orthia, położonego w jednej ze spartańskich wsi, Limnaj. Najstarsze
przedmioty w nim. znalezione pochodzą z końca wieku VIII. Szczególnie bogate są
znaleziska z okresu VII-VI w. Odkryto tu bardzo piękne plakietki z kości słoniowej,
brązowe terakotowe figurki, piękną ceramikę. Wydobyto około stu tysięcy statuetek
ołowianych. Wyraźne zmiany następują pod koniec trzeciej ćwierci VI w., gdy wota
zdecydowanie ubożeją.
Szczupłe dane źródłowe i wątpliwości na temat ich wartości prowadzą do mnożenia
hipotez i sporów wokół rekonstrukcji wszelkich przejawów życia spartańskiego w
czasach zanim ,,Sparta zaczęła być Spartą”, to jest przed połową VI w. Nie wydaje się
nam możliwe, ani celowe, zapoznawanie Czytelnika z tymi uczonymi zawiłościami,
gdyż nie prowadzą do uchwytnych i sprawdzalnych ustaleń. Odsyłamy do trzech
artykułów, w których zawarta jest rozsądna, podzielana przez nas, ocena granic
możliwości badawczych: G. Ch. Starr, The Credibility of Early Spartan History,
„Historia”, 14 (1965), s. 257-272; M. I. Finley, Sparta, w pracy zbiorowej Problemes
de la guerre en Grece ancienne, Paris-La Haye 1968, s. 143-160 i C. Mosse, Sparte
archaique, „La Parola del Passato”, 28 (1973), s. 7-20, a także do najlepszej obecnie
syntezy: P. Cartledge, Sparta and Lakonia. A Regional History 1300-362 BC, London
1979. Zgodnie z nimi zdecydowani jesteśmy na dość skrótowe przedstawienie
najstarszego okresu. Uwzględnimy tu wyniki badań, na które istnieje mniej więcej
ogólna zgoda. Natomiast skupimy się na obrazie społeczeństwa wieku VI, starając się
pokazać jak działał system państwa spartańskiego.

Teren i nazwa państwa spartańskiego

Trzonem pierwotnego państwa spartańskiego jest dolina Eurotasu zamknięta między


dwoma pasmami górskimi, Parnonu i Tajgetos. Jest to jedna z największych i
214 najżyźniejszych równin Grecji właściwej. Powierzchnia jej razem z otaczającymi górami
10. SIEĆ OSADNICZA SPARTY I MESENII W OKRESIE ARCHAICZNYM

wynosi ok. 1100 km2. Po podboju sąsiedniej Mesenii rozciągającej się na zachód od
Tajgetos państwo spartańskie miało 4100 km2, a więc trzy razy tyle, ile liczyła
powierzchnia Attyki. Jeśli przypomnimy sobie, że rozmiary polis ateńskiej wykraczały
daleko poza przeciętną, będziemy zdawali sobie sprawę, jak dalece Sparta górowała nad
wszystkimi innymi państwami greckimi.
Nazwa Sparta odnosiła się w starożytności przede wszystkim do położonego w
dolinie Eurotasu ośrodka, jaki stanowiła grupa pięciu wsi. Do członków pełnoprawnych
politycznej wspólnoty odnosi się miano Spartiatów (w polskiej terminologii powszech­
niej używa się nieco innej formy: Spartanie, będziemy się nią posługiwać w naszym
podręczniku). Nazwa Lacedemoriczycy (Lakedaimonioi'), używana przy oficjalnych
okazjach dla określenia polis, obejmowała poza Spartanami także periojków, wolnych
mieszkańców terytorium państwa. Lakonią nazywano dolinę Eurotasu.

Archeolodzy o Sparcie do końca VI w.

W okresie mykeriskim Lakonia była dość zaludniona, większość osad skupiała się, rzecz
naturalna, w dolinie Eurotasu. Znamy dziś ponad sześćdziesiąt punktów osadnicżych.
Wydaje się, że w XII i XI w. gęstość zaludnienia drastycznie spadła, jednak byłoby
przesadą twierdzić, jak to czynią niektórzy archeolodzy, że doszło do całkowitego
wyludnienia. Prawdopodobnie w połowie X w. pojawiły się grupy nowych mieszkańców
mówiących dialektem doryckim (o dyskusji wokół kwestii najazdu Dorów pisaliśmy 215
1 1. WSIE TWORZĄCE SPARTĘ

wcześniej, zob. s. 96-99). Nie jesteśmy w stanie niczego powiedzieć o ich organizacji,
ani typie bytowania, zanotujmy tu jednak, że część uczonych mówi o nich jako o
półnomadycznych pasterzach wędrujących za swymi stadami.
Zdecydowane zmiany przynosi VIII i VII w. Obserwować wówczas możemy
objawy szybkiego rozwoju, który nie odbiega w swych kierunkach i rozmiarach od tego,
co działo się w innych wiodących ośrodkach świata greckiego. Nie ulega wątpliwości, że
mamy do czynienia ze społecznością arystokratyczną z charakterystycznym dla niej
zamiłowaniem do zbytku. Przedmioty luksusowe, których używa się, w części są
importowane, ale w części-i to poważnej - wyrabiane na miejscu. Ceramika lakońska
216 poczynając od ok. 625 r. stoi na wysokim poziomie i technicznym, i artystycznym (zob.
il. 59-60). Wywozi się ją poza granice kraju, znajdujemy ją w Kyrenie, Tarencie, na
Samos. Słynne były wyroby z brązu: czary, kratery, drobna plastyka. Brązowy krater
wykonany prawdopodobnie w Lakonii trafił aż do francuskiej miejscowości Vix, gdzie
znaleziono go w grobie jakiejś celtyckiej księżniczki. Jest to jeden z najpiękniejszych
tego typu przedmiotów ery archaicznej (zob. il. 61). Uderzają świetne ozdoby wykonane
z kości słoniowej, stanowiące przez pewien czas specjalność lakońską (znajdujemy je na
Chios, Samos, Rodos, w Atenach, na całym Peloponezie). Archeolodzy twierdzą, że ten
obraz społeczności zamożnej i ceniącej sobie piękne przedmioty zaczyna powoli ulegać
zmianie ok. 570 r. Początkowo znikają importy, ok. 520 r. obserwować możemy upadek
ceramiki lakońskiej. Pamiętajmy jednak, że to może być efektem zmian gustów,
ceramika koryncka też się załamuje w obliczu upowszechniającej się szybko ceramiki
attyckiej. Natomiast dłużej utrzymuje się świetna produkcja brązów, aby jednak u
schyłku wieku VI również wygasnąć. Tyle archeologia.

Proces formowania się terytorium państwa spartańskiego

Nie wiemy dobrze kiedy, zapewne pod koniec IX w., doszło do synojkizmu czterech wsi
położonych blisko siebie w dolinie Eurotasu (Pitana, Mesoa, Limnaj, Kynosura). Nie
spowodowało to jednak zmian w osadnictwie, nie powstało centrum miejskie, nie
ukształtował się nawet wyraźnie wyodrębniony jeden ośrodek kultu. Ten stan rzeczy
pozostanie charakterystyczny dla dalszych dziejów Sparty. Nowo powstała polis,
składająca się początkowo z czterech wsi z ich najbliższą okolicą, podejmuje ekspansję
ku źródłom Eurotasu z jednej, a na południe ku morzu, z drugiej strony. Spośród osad
opanowanych na południu mieszkańcy tylko jednej, Amyklaj, zostają przyjęci do
społeczności na równych prawach. Odtąd Sparta składa się z pięciu wsi.
W drugiej połowie VIII w. rozpoczyna się ekspansja w kierunku zachodnim, ku
Mesenii. Nie wiemy czy wówczas Spartanom udało się opanować całą krainę, czy tylko
żyzną równinę nad rzeką Pamisos. Pod koniec VIII w. tradycja umieszcza też założenie
Tarentu (ok. 706 r.). Była to jedyna kolonia Sparty, stworzona przez grupę
wykluczonych ze społeczności. Późniejszy brak zainteresowania Sparty działalnością
kolonizacyjną jest w pełni zrozumiały, ekspansja na sąsiednie tereny miała na celu
rozwiązanie tych samych problemów, jakie w innych polis wywoływały inicjatywy
osadnicze na odległych terytoriach.
W następnym okresie ekspansja kierowała się ku północy, gdzie Spartanie toczyli
walki z Arkadyjczykami i z Argos, przeżywającym wówczas okres intensywnego
rozwoju. Ważnym epizodem tych walk była bitwa pod Hysiaj (669?), w czasie której
wojsko argiwskie zadało ciężką klęskę swym przeciwnikom. Ostudziło to, ale nie
przerwało, na pewien czas ich wojownicze zapędy.
W drugiej połowie VII w. rozegrała się druga wojna z Mesericzykami, którzy
spróbowali zrzucić z siebie jarzmo spartańskiego panowania. Trwała długo i była bardzo
ciężka, tym bardziej że towarzyszyły jej wewnętrzne napięcia i walki. Do drugiej wojny
meseńskiej odnoszą się poematy Tyrtajosa, wzywające Spartan do wojennego wysiłku i
zgody. Ostatecznie cała Mesenia wpadła w ich ręce i został ustanowiony znany nam z
późniejszych czasów system jej eksploatacji.
W początku VI w. Sparta podejmuje na nowo walki z Arkadyjczykami, toczy 217
zwłaszcza długotrwałą wojnę z wysuniętą na południe Tegeą, której nie udaje się
podporządkować. Ostatecznie zostaje zawarty sojusz. Ataki przeciwko Argos przynoszą
wreszcie w połowie VI w. zwycięstwo, któremu jednak nie towarzyszą już nabytki
terytorialne. Sparta zaczyna wówczas nowy typ polityki zewnętrznej. O ile poprzednio
starała się wchłaniać podbijane obszary, o tyle później zaczyna formować system
przymierzy, zapewniający jej hegemonię nad znaczną częs'cią Peloponezu. Początkowo
związki między Spartą a sojusznikami są zupełnie luźne, dopiero od końca VI w.
zaczynają się rysować kształty przyszłego systemu sojuszy, który historycy nowoczes'ni
zwykli nazywać niefortunnie Związkiem Peloponeskim. Przyjęty zwłaszcza zostaje
zwyczaj zwoływania sojuszników na zebrania przed wyprawami, w których życzono
sobie ich uczestnictwa (mogli oni wówczas odmówić swej zgody zwykłą większością
głosów). Nawet jednak i wtedy nie prowadziło to do zacieśniania więzów między
sojusznikami. Istotę tej luźnej organizacji oddaje jej nazwa: ,,Lacedemoriczycy i ich
sprzymierzeńcy”.

Kiedy Sparta staje się Spartą?

Nie da się nic powiedzieć o systemie politycznym, ani strukturze społecznej starszej od
synojkizmu. W VII w. Sparta jest jeszcze ,,normalną” grecką społecznością, w której
dominuje arystokracja, ze znacznymi różnicami ekonomicznymi, żywymi kontaktami ze
s'wiatem zewnętrznym, otwartym stosunkiem do nowych prądów i obyczajów. Istotny
problem stanowi określenie daty i przyczyn zasadniczych przekształceń, dla których
częs'ć historyków nie waha się używać słowa ,,rewolucja”.
Jak pamiętamy, archeolodzy wskazują, że mogłyby one nastąpić w ciągu VI w. i
zakończyć się gdzieś przed upływem jego trzeciej ćwierci; nie należy się jednak
poddawać zbytnio ich sugestiom, gdyż reformy polityczne i społeczne nie musiały od
razu zmieniać obrazu tych stron życia, które możemy poznać dzięki wykopaliskom.
W świetle tradycji starożytnej istotną rolę w tych przemianach odegrał Likurg,
regent sprawujący władzę w imieniu małoletniego króla: za poradą wyroczni delfickiej
zmienił on ustrój polityczny, wprowadził charakterystyczne dla Sparty wychowanie i
wspólne posiłki. Miałby on żyć bardzo wcześnie - w IX lub VIII w. O tej postaci niczego
pewnego nie da się powiedzieć. Niepokojące jest, że imię to nie jest nigdzie wspomniane
przez Tyrtajosa, co musi wzmacniać nasze wątpliwości na temat historyczności Likurga.
Z licznych szczegółów jego barwnego żywota nie da się wydzielić historycznego jądra.
Pewni jesteśmy w każdym razie, że tradycja myli się przypisując ustanowienie
wszystkich podstawowych urządzeń spartańskiego państwa jednej osobistości i umiesz­
czając ten fakt w odległej przeszłości. System powstawał bowiem stopniowo, w toku
długiego okresu.
Początek tego procesu trzeba umieścić w pierwszej połowie wieku VII, po
pierwszej wojnie meseriskiej. Wówczas to została dokonana reforma hoplicka, otwie­
rająca drogę do realizacji społecznych rewindykacji członków wspólnoty wobec
arystokracji. W tymże samym czasie określone zostały podstawy późniejszego ustroju
politycznego, ustalając wzajemne stosunki między radą i królami a zgromadzeniem
ludowym.
218
Najważniejsze przemiany przypadają na okres drugiej wojny meseriskiej, bądź na
lata bezpośrednio po niej następujące.
Tradycja nie utrwaliła żadnych wiadomości o tych wydarzeniach, jednak żaden z
historyków dzisiejszych w to nie wątpi. Istota tego najważniejszego aktu spartańskiej
rewolucji rysuje się nam jasno. Ogół obywateli niearystokratycznego pochodzenia
narzucił wówczas rządzącej wspólnotą arystokracji nowy porządek, którego podstawą
było równe (mniej więcej) obdzielenie ziemią wszystkich obywateli spartańskich.
Działki te były dostatecznie duże, aby uwolnić wszystkich Spartan od konieczności
pracy. Ciężar uprawy ziemi w całości spoczywał odtąd na niewolnych chłopach,
helotach. Przeprowadzenie takiej reformy było możliwe tylko w warunkach ogólnego
kryzysu istniejących poprzednio stosunków, a także powodzenia na wojnie, gdyż tylko
podbój Mesenii mógł zapewnić dostateczną ilość ziemi, którą można było swobodnie
dysponować. Skutkiem tej rewolucji było usunięcie wielkich różnic majątkowych,
charakterystycznych dla wszystkich polis archaicznych.
Dalszy rozwój spartańskiej wspólnoty prowadził do akcentowania owych egalita-
rystycznych tendencji, zwłaszcza w dziedzinie trybu życia. Działo się to stopniowo,
świadczą o tym także wyniki badań archeologicznych, które wskazują, że zniknięcie
przedmiotów luksusowych, pogorszenie się jakości lakońskiej ceramiki itd. przypadają
dopiero na ostatnie ćwierćwiecze VI w.
Druga wojna meseriska pozostawiła trwałe ślady w spartańskiej mentalności.
Świadomość groźby buntu podbitej ludności, którą można było utrzymać w posłuszeń­
stwie tylko siłą, była zawsze bardzo żywa. Ona determinowała zachowanie Spartan tak
wewnątrz, jak i na zewnątrz państwa. Upływ czasu i koleje wypraw na północ nie tylko
nie zmieniły tego, ale uwidoczniły rozmiary niebezpieczeństwa. Każda poważniejsza
klęska, w której poległaby większa liczba Spartan, mogła prowadzić do buntu
poddanych i katastrofy. Rezygnacja z polityki ekspansji, konsekwencja tej świadomości,
przebudowa życia wewnętrznego zgodnie z potrzebami militarnymi i mentalnością
właściwą hoplitom wydaje się być ostatecznie zadecydowana w połowie VI w. Tradycja
umieszczała w tym właśnie okresie niezbyt dla nas jasną działalność efora Chilona,
przedstawianego jako reformatora państwa spartańskiego.
Widoczną oznaką przemian w Sparcie jest udział jej obywateli w igrzyskach
olimpijskich. W latach 720-576 na 81 znanych nam z imienia zwycięzców 46 to
Spartanie, w latach 548-400 na 200 tylko 12. Pamiętajmy, że sport doby archaicznej jest
przede wszystkim sprawą arystokracji, obecność więc spartańskich zwycięzców
wskazuje na istnienie tej warstwy, później poza jej upadkiem, na zmniejszenie udziału w
olimpiadach będzie wpływać także silna niechęć władz do wszelkich indywidualnych
inicjatyw poza granicami własnego kraju.

Społeczeństwo spartańskie. Spartanie

Pełnoprawni członkowie wspólnoty politycznej, Spartanie, stanowili stosunkowo


niewielką grupę. Dla określenia jej liczebności dysponujemy właściwie tylko jedną
informacją. Zgodnie z nią największy oddział hoplitów, jaki kiedykolwiek wystawiono,
ten który walczył pod Platejami w 479 r., liczył pięć tysięcy wojowników. Oczywiście
219
nie możemy sobie wyobrazić, aby wszyscy mężczyźni między dwudziestym a sześć­
dziesiątym rokiem życia opuścili kraj udając się na wyprawę (lęk przed powstaniem
helotów uniemożliwia! takie decyzje), musimy więc założyć, że ta kategoria wieku
składała się co najmniej z ośmiu-dziewięciu tysięcy osób. Oznaczałoby to, że całość
społeczności Spartan liczyła ok. czterdziestu tysięcy ludzi (razem ze starcami,
kobietami i dziećmi). W Atenach w tej samej epoce wysłano na spotkanie Persów, które
zakończyło się bitwą pod Maratonem ok. 9000 hoplitów. Można podejrzewać, że biorąc
pod uwagę rozmiary zagrożenia była to cała siła zdolna do walki (wskazuje na to również
pośpiech, z jakim wracał do Aten Miltiades). Porównując te dwie liczby pamiętajmy, że
w Atenach nie było w tej epoce w ogóle niewolnych chłopów, a powierzchnia Sparty
była trzykrotnie większa od Attyki.
Podstawową cechą tej grupy jest rezygnacja ze wszelkich działań o charakterze
gospodarczym. Stanowiła ona zamkniętą, dziedziczną warstwę zawodowych wojowni­
ków, przygotowywanych do walki w szyku hoplickim, przez całe życie pełniących swe
militarne funkcje lub gotujących się do ich wykonania. Podstawą bytu spartańskiej
rodziny był dział przydzielony przez wspólnotę z ziemi nazywanej ,,terytorium
obywatelskim”, na którą składały się najlepsze grunty z doliny Eurotasu i meseńskiej
równiny Stenyklaros. Nie można go było sprzedać, ani zastawiać, uprawiali go zależni
chłopi, heloci. Prawo do dzierżenia działu dziedziczył najstarszy syn. Nie jest dla nas
zupełnie jasne, co się działo, jeśli Spartanin miał kilku synów. Władze nie mogły mieć,
poza przypadkami sporadycznymi, wolnych działów ziemi do dyspozycji. Bracia musieli
żyć z plonów tego samego działu, choć formalnie należał tylko do jednego. Realne
musiało być więc niebezpieczeństwo polaryzacji społecznej po upływie kilku pokoleń,
gdy rodziny wielodzietne degradowały się gospodarczo, a w efekcie i politycznie. Jak się
przed tym zabezpieczano - tego nie wiemy. Autorzy antyczni mówią nam natomiast o
przypadkach skupiania ziemi w rękach bogatych dziedziczek nie posiadających braci,
które po zamążpójściu dodawały swoją działkę do posiadłości męża. Spartanie mogli
posiadać ziemię poza „terytorium obywatelskim”. Tak się działo w przypadku obu
rodzin królewskich, które posiadały swoje majątki ziemskie uprawiane przez periojków.
Kto uprawiał tam położoną ziemię zwykłych Spartan, tego nie wiemy.
Niestety, źródła nie dają nam żadnych wiadomości na temat genezy spartańskiego
systemu własności ziemskiej. Część badaczy skłonna jest wyprowadzić go z podziału
dokonanego zaraz po podboju Lakonii przez Dorów (a więc na długo przed
synojkizmem dającym początek państwu spartańskiemu), inni są przekonani, że mógł
on powstać w wyniku walk społecznych towarzyszących wojnom meseriskim, zwłaszcza
drugiej (mielibyśmy w takim przypadku do czynienia z wtórnym podziałem ziemi
przeprowadzonym wbrew woli arystokracji). Nie wiemy, jakie były rozmiary działek,
jest dość prawdopodobne, że nie było między nimi znaczniejszych różnic. Trzeba
przyznać się do tej samej ignorancji w odniesieniu do stanu własności ziemi poza
„terytorium obywatelskim”.
Uderzającą cechą życia spartańskiego był jego surowy charakter, potępienie
luksusu i dążenia do gromadzenia bogactw we wszelkich formach. Obowiązywał zakaz
posiadania monet złotych i srebrnych, w obrocie wewnętrznym dopuszczano jedynie
bardzo archaiczną formę monety, mianowicie pieniądz żelazny. Ograniczono do
minimum sferę życia indywidualnego i rodzinnego na rzecz życia zbiorowego. Nawet
220 decyzja o tym, czy urodzone dziecko winno być wychowywane, należała nie do ojca, ale
do wybranych starców, którzy oglądali niemowlę, i jeśli uznawali, że jest wątłe,
nakazywali jego porzucenie. Ta selekcja niemowląt miała zdecydowanie negatywne
skutki demograficzne. Działała zarówno bezpośrednio (śmierć wielu dzieci), jak i
pośrednio (stwarzała hamulce psychologiczne). Problem zmniejszania się społeczności
spartańskiej stanie się niezmiernie ostry w czasach klasycznych, pojawił się jednak już w
epoce archaicznej.
Podstawą spartańskiego systemu było specyficzne wychowanie zwane agoge,
któremu poddani byli chłopcy od siódmego roku życia. Spędzali oni czas w grupach
łączących rówieśników, od dwunastego roku życia opuszczali dom rodzinny i przenosili
się do wspólnego obozu. Wychowanie cechował duch ostrej rywalizacji, panujący tak w
grupach, jak i między grupami. Chłopcy byli stale zachęcani do walki o pierwsze
miejsca. Wychowanie młodszych oddawane było nieco starszym chłopcom, nadzorowa­
nym przez urzędników. Rozwinął się w tych warunkach nieuchronny homoseksualizm,
nie tylko nie ograniczany, ale chętnie widziany. Przejście z jednej klasy wieku do drugiej
związane było z rozmaitymi obrządkami i próbami. Warunki życia były bardzo surowe:
chłopców karmiono skąpo, źle odziewano, trzymano w lichych barakach. Kładziono
nacisk na zdobycie sprawności fizycznej, na odporność na ból, wytrzymałość,
umiejętność walki w szyku; uczono ich wprawdzie czytania i pisania oraz trochę
muzyki, ale do tego ograniczała się ich edukacja w dziedzinie kultury. Obowiązani byli
do posłuszeństwa wobec każdego dorosłego Spartanina. W wieku lat 20 młody człowiek
wchodził do grona dorosłych i aby zyskać prawa obywatelskie, musial być przyjęty do
jednej z grup składających się z kilkunastu mężczyzn w różnym wieku, spożywających
wspólnie posiłki (syssytia). W tym gronie odtąd jadał, polował, walczył. Był to twór
całkowicie sztuczny, abstrahujący od więzi rodzinnych i naturalnych grup wieku.
Małżeństwo zawierano w tym samym czasie, bez większego rozgłosu, towarzyszyły mu
obrządki skąpe i smutne, nie oznaczało ono początku życia rodzinnego. Młodzi ludzie
jeszcze przez dziesięć lat mieszkali wspólnie w barakach i odwiedzali swe żony
właściwie ukradkiem. Gdy wreszcie Spartanin mógł przenieść się do własnego domu, i
tak obowiązywało go spożywanie wspólnych posiłków w syssytiach. Musiał w tym celu
wnosić składkę (co miesiąc około 50 litrów mąki, 30 litrów wina, ponad 2 kg sera, 1 kg
fig i drobne kwoty na zakup innych produktów). Ci, którzy nie byli w stanie wywiązać
się z tego obowiązku, tracili prawa obywatelskie i przechodzili do kategorii hypomeiones
(„niższych”).
Wychowanie i późniejszy tryb życia modelowały bardzo silnie umysł Spartanina
czyniąc go posłusznym, lojalnym wobec swych kolegów, ograniczały jego horyzonty
myślowe do spraw właściwych Sparcie, sprawiały, że był podatny w szczególnie silnym
stopniu na działanie opinii publicznej.
Spartanie mówili o sobie, że są bomowi, „jednakowi” (lepiej jest tak tłumaczyć ten
termin, niż przez „równi”, gdyż nie o równość ekonomiczną, ani polityczną tu
chodziło). Był to ideał, rzeczywistość jednak od niego się oddalała.
Na pewno istniały różnice ekonomiczne. Widzieliśmy już, że nawet jeśli działy były
równe, to i tak pewne rodziny posiadały ziemię poza terytorium obywatelskim, ponadto
istotne różnice wynikały z faktu posiadania przez niektóre rodziny wielu synów.
Konsekwencje tych różnic były jednak mniejsze, niż można byłoby się spodziewać, gdyż
utrzymujący się przez wieki tryb i styl życia stwarzał niewiele okazji do godziwego
manifestowania posiadanego bogactwa i narzucał surowe rygory w zakresie sposobu 221
ubierania się, typu domostw i ich wyposażenia itp. Natomiast odchylenia od ideału w
sferze politycznej były wyczuwalne i nieuniknione, gdyż jednakowość w sferze
sprawowania władzy jest po prostu niemożliwa. System wyłaniania elity zaczynał działać
jeszcze w czasach trwania agoge, dziecinne i młodzieńcze sukcesy stanowiły podstawy
przyszłych karier. Spośród wyróżniających się młodzieńców jeszcze przed zakończe­
niem cyklu wychowania wybierano grupę elitarną trzystu hippeis (czyli jeźdźców, ale
nazwa ta stanowi wyłącznie relikt czasów sprzed reformy hoplickiej, później hippeis byli
ciężkozbrojnymi piechurami). Stanowili oni gwardię przyboczną królów, brali udział w
misjach sekretnych. Istniał ścisły związek między nimi a grupą dobieraną do kryptei
(będziemy o tym pisać w następnym paragrafie). Przynależność do tych kategorii miała
istotne znaczenie dla pozycji, jaką się cieszył Spartanin w dalszych latach swego życia.
Teoretycznie wszyscy tu mieli jednakowe szanse, ale czy tak było zawsze? Nasze
wątpliwości biorą się z tego, że w Sparcie istniała grupa rodzin wpływowych, których
przedstawiciele częściej niż inni sprawowali ważne funkcje i którym także udawało się
mimo społecznego potępienia gromadzić poważne bogactwa (nie tyle w formie
pieniędzy, czego obyczaje zakazywały, ile kosztownych przedmiotów: klejnotów,
naczyń, tkanin itp.). Domyślać się możemy, że były to właśnie rodziny, które posiadały
więcej ziemi. Zapewne to ich przedstawiciele trafiali do grup elitarnych i przewodzili w
syssytiach.
Obok , Jednakowych” istniały kategorie niższe, do których Spartanie spadali z
rozmaitych, i nie zawsze dla nas jasnych, przyczyn. Wspominaliśmy już, że ubóstwo
wykluczało z grona pełnoprawnych obywateli i powodowało przejście do hypomeiones.
Być może trafiało się do tej kategorii i z innych przyczyn. Ci, którzy do niej spadali,
tracili część swych uprawnień politycznych, ale ich dzieci przechodziły przez agoge.
Dalej byli tresantes^ „ci, co stchórzyli”, a więc tacy, którzy zawiedli w czasie
wojny, czy też podlegali
* infamii z jakiegoś innego powodu. Nie wiemy, czy skazani na
przynależność do tej grupy pozostawali w niej przez całe życie, czy też tylko przez
pewien czas. Obok procesu usuwania ludzi z grona Spartan istniał pewien, bardzo
ograniczony, ruch ku górze, umożliwiający helotom przenikanie do niższych kategorii
obywatelskich. Był on jednak zbyt mały i, co ważniejsze, utykał na niższych szczeblach,
nie mógł więc łagodzić ubytków. System eliminacji jednostek nieodpowiednich z
przyczyn moralnych lub ekonomicznych razem z selekcją niemowląt i nie sprzyjającym
płodzeniu potomstwa typem rodziny prowadził do zmniejszenia się liczby „Jednako­
wych”. Proces ten nabierze drastycznych rozmiarów w V i IV w., musiał jednak być
wyczuwalny i wcześniej.
Spartański tryb wychowania i późniejszy sposób życia formował ludzi w taki
sposób, że trudno im było zrozumieć i przystosować się do warunków świata
zewnętrznego, zwłaszcza trudno było się oprzeć pokusom, jakie im tworzył (w
oskarżeniach o notoryczne przekupstwo urzędników spartańskich może być wiele
przesady, ale musi też tkwić nieco prawdy). Świadome tego władze spartańskie starały
się ograniczać kontakty ze światem zewnętrznym. Nadzorowano ściśle ruch cudzoziem­
ców, usuwając wszystkich tych, którzy nie byli „pożyteczni”, bądź mogli źle
oddziaływać na Spartan.
Charakterystyczne dla spartańskiego sposobu myślenia i postępowania było
odrzucenia sztuki wygłaszania przemówień. „Jednakowi” mieli wyrażać się „lakonicz-
222 nie” (czyli wedle lakońskiego wzoru): krótko, rzeczowo, bez ozdób i to w czasach, gdy
I

w całym świecie greckim rozwijano umiejętność przekonywania innych jako podsta­


wowy instrument politycznej działalności. Niechęć do pięknych mów staje się w tej
perspektywie znamienna, oznacza odrzucenie właśnie wtedy utrwalającego się modelu
kultury.
Sytuacja kobiet w społeczeństwie spartańskim różniła się wyraźnie od sytuacji
kobiet w innych greckich polis. Dziewczęta podlegały pewnym formom wspólnej
edukacji, nie wymagano od nich jednak wspólnego życia. Uprawiały sport, pozwalano
im uczestniczyć w uroczystościach publicznych, w większym stopniu niż to było
przyjęte w innych polis. Wychowanie miało na celu przygotowanie kobiet do funkcji
macierzyńskiej. Nieobecność mężczyzn i ich zdecydowana obojętność na sprawy
ekonomiczne zwiększały sferę samodzielnego działania kobiet.

Społeczeństwo spartańskie. Heloci

Podstawą gospodarczego i społecznego systemu spartańskiego byli niewolni chło­


pi-heloci, na których spoczywał ciężar uprawy całej ziemi należącej do ,,Jednako­
wych”. Początki tej grupy w Lakonii nie są dla nas jasne. Historycy dzisiejsi biorą pod
uwagę następujące na ten temat hipotezy:
1. Heloci byli potomkami ludności żyjącej tu w czasach mykeriskich (wolnej lub
już wtedy zależnej, tego nie da się powiedzieć); ich status był wynikiem najazdu Dorów.
W przypadku przyjęcia tego punktu widzenia niepokoi brak różnic językowych i
religijnych między nimi a innymi kategoriami społecznymi. Oczywiście możliwy jest
proces asymilacji w ciągu wieków, które upłynęły od inwazji.
2. Spartanie zamieniali w helotów ludność podbijanych w wiekach IX-VIII
obszarów, zarówno Dorów, jak i nie-Dorów.
3. Heloci powstali w drodze ewolucji społecznej (utrata niezależności w związku z
niespłaconymi długami, degradacja pewnych grup społecznych).
Można sobie także wyobrazić taką sytuację, w której grupa chłopów zależnych,
powstała w drodze podboju, powiększała się w wyniku procesów społecznych, o
których była mowa w punkcie trzecim.
O ile nie wiemy jak powstała grupa helotów Lakonii, o tyle nie ma wątpliwości co
do helotów wziętej siłą Mesenii, możemy co najwyżej zastanawiać się, czy taki, jaki jest
nam później znany, status został narzucony ludności po pierwszej, czy po drugiej wojnie
meseriskiej.
Heloci związani byli w sposób trwały z uprawianymi przez nich działkami, co przy
dziedzicznym przechodzeniu działów z ojca na syna oznaczało istnienie więzi między
rodzinami helotów a rodzinami spartańskimi. Spartanin nie mógł helotów sprzedać, ani
wyzwolić.
Na temat zobowiązań helotów w stosunku do dzierżycieli działek posiadamy dwa
świadectwa źródłowe. Tyrtajos mówi o czasach przed drugą wojną meseriską, że
Mesericzycy musieli oddawać połowę plonów, co przy niskiej wówczas wydajności
ziemi musiało być bardzo ciężkie, pozostawiano helotom minimum niezbędne do
biologicznego przetrwania. Natomiast Plutarch wspomina o stałej daninie w naturze od
helotów lakońskich, której wysokości nie wolno było podnosić. Była to wersja dla
helotów znacznie dogodniejsza, dająca szansę wzbogacenia (obserwować to możemy 223
zwłaszcza po dłuższym okresie, gdy technika uprawy rołi poszła naprzód, a daniny
pozostały nie zmienione). Poza tym hełoci byli obowiązani do osobistych posług wobec
Spartan (towarzyszyli na przykład swym panom w czasie wypraw wojennych), wyko­
nywania prac rzemieślniczych, stawania do robót publicznych na wezwanie władz.
Spotykamy helotów w armii spartańskiej jako lekkozbrojnych, w szczególnych
wypadkach, ale dopiero w następnej epoce, będą służyli jako hoplici.
Istniały, choć niewielkie, perspektywy wydobycia się z tego stanu. Synowie
Spartan i helotek, podobnie jak niektórzy synowie helotów, mogli być dopuszczani do
agoge (nazywano ich wtedy mothakes). Nie dawało im to praw obywatelskich, ale
podnosiło ich pozycję społeczną. Heloci zasłużeni wobec polis mogli uzyskać wyzwo­
lenie (którego indywidualny Spartanin nie mógł im przyznać). W źródłach spotykamy
kilka określeń dla różnych kategorii helotów zmieniających swój status: aphetai-wy-
zwoleni, adespotoi - „bez panów”, desposionautai - jakoś związani z flotą, wreszcie
neodamodeis- „nowi członkowie demosu”. Nie wiemy, wedle jakich kryteriów
przydzielano do nich ludzi, ani czym się różniły one między sobą.
Lęk przed buntem helotów był jednym z podstawowych czynników determinują­
cych charakter całego życia spartańskiego. Sprawiał on, że Spartanie niechętnie udawali
się na dalekie wyprawy, byli przeciwni udziałowi w konfliktach, które wymagałyby
wysyłania dużej armii. Zagrożenie wewnętrzne musiało być bardzo silnie odczuwane w
toku całej epoki archaicznej, gdyż w wielu polis właśnie zależni chłopi walczyli o swą
wolność i ziemię. Wieści o ich zwycięskich rewindykacjach musiały uświadamiać
„Jednakowym”, że przyjęty przez nich uciążliwy tryb życia jest bezwzględnie
potrzebny dla utrzymania państwa w tradycyjnym porządku. Uderzający jest wynika­
jący stąd proces zacieśnienia rygorów i odcinania się od świata zewnętrznego, dający się
zaobserwować w ciągu VI i V w. Stopień zagrożenia buntem helotów nie był jednakowy
na całym terytorium spartańskim; niewielki w Lakonii, bardzo silny w Mesenii. Tu
działały wspomnienia o utraconej niezależności, a także oddalenie od wsi, w których żyli
skoszarowani Spartanie.
Obsesja powszechnego buntu tłumaczy nam działanie kryptei jako instytucji, której
celem było sianie lęku, stworzenie wśród helotów poczucia stałego zagrożenia, a także
eliminacji tych, którzy wydawali się z racji swej postawy potencjalnie niebezpieczni. Co
roku wybierano spośród młodych ludzi kończących cykl wychowania grupę najlep­
szych, zwanych kryptoi („ukrywający się”). Nadzy, bez broni, poza sztyletem, bez
środków do życia, skazani na kradzież żywności, musieli spędzić samotnie długi okres
chowając się w górach i lasach. Nocą, ukradkiem, atakowali i uśmiercali helotów. Aby te
zabójstwa nie sprowadzały zmazy na społeczność Spartan, wypowiadano co roku wojnę
helotom z zachowaniem zwykłego religijnego ceremoniału. Nie wiemy, kiedy krypteia o
takiej właśnie funkcji została wprowadzona (o jej pierwotnym charakterze będziemy
pisać nieco dalej, zob. s. 229). Nie da się wykluczyć, że stosunkowo późno, w VI w., a
może nawet w V w.

Społeczeństwo spartańskie. Periojkowie

Obok Spartan i helotów trzecią grupę ludności stanowili periojkowie (perioikoi


224 dosłownie „mieszkający wokoło”). Żyli oni mniej więcej w stu gminach zachowujących
wewnętrzną autonomię. Większość ich położona była na terytorium Lakonii, ale istniały
osady periojków także w Mesenii. Uzyskały one swój status w rozmaity sposób. Po
pierwsze, stawały się nimi w wyniku podboju czy innej formy politycznego podporząd-
i kowania (nie wyłączając dobrowolnego uznania władzy Spartan). Po drugie, tworzono
je ex nihilo osadzając w nich różnych ludzi. Tylko dla części gmin periojków jesteśmy w
stanie określić, która z ewentualności wchodzi w grę.
Gminy periojków z gospodarczego i społecznego punktu widzenia nie różniły się
od zwykłych miast greckich. Podstawą ich bytu była przede wszystkim uprawa ziemi,
która znajdowała się w ich swobodnym władaniu. Mieszkańcy miast periojków uprawiali
także rzemiosło i handel. Do nich przede wszystkim musiała należeć produkcja broni i
zaopatrywanie armii spartańskiej w czasie wypraw, wszelkie operacje związane z
łupami, budowa budynków użyteczności publicznej i świątyń, także i w Sparcie itp.
Pełnienie tych funkcji mogło być dla nich źródłem znacznych zysków. Podstawowe
j obowiązki periojków na rzecz państwa polegały na wystawianiu pewnej liczby hoplitów;
do czasów wojen perskich walczyli oni w osobnych oddziałach, później mieszano ich z
wojownikami spartańskimi. Nie wiemy, jak przedstawiały się ciężary fiskalne, można
się domyślać, że nie miały stałego charakteru. Widziano w nich członków politycznej
wspólnoty, co znajdowało swój wyraz w oficjalnej nazwie państwa: Lacedemończycy (a
nie Spartanie!). Nie brali udziału w zgromadzeniach ludowych Sparty, nie mieli dostępu
do spartańskich urzędów. Natomiast gminy periojków rządziły się same, władze
spartańskie nadzorowały jednak ściśle bieg ich spraw.
Status periojków jest specyficzny dla Sparty (analogii do niego możemy szukać
dopiero w dziejach Italii, podobnie układały się stosunki między Rzymem a jego
sojusznikami). Istniały wprawdzie przypadki trwałego podporządkowania jednej
społeczności drugiej, ale ogromna liczba gmin periojków stwarzała zupełnie odrębną
sytuację.
Przez cały czas periojkowie zachowywali wielką lojalność wobec Sparty. Tylko raz,
w czasie powstania w 464 r., doszło do poparcia helotów przez periojków, i to w
Mesenii. Zapewne świadomość militarnej potęgi Spartan była silna, a jednocześnie
panowanie ich niezbyt uciążliwe; szczególna pozycja w państwie, w którym cała elita nie
brała w ogóle udziału w działalności gospodarczej, przysparzała im dochodów.
Spartańskie panowanie chroniło periojków przed wojnami i zapewniało wewnętrzną
stabilizację, rzecz to w starożytności rzadka, musiano ją więc wysoko cenić. U schyłku
czasów archaicznych i w epoce klasycznej nie widać żadnych różnic etnicznych w
stosunku do Spartan. Niewątpliwie pierwotnie musiały one istnieć, gdyż przynajmniej
część gmin periojków miała przeddorycką ludność.

Ustrój polityczny

Urządzenia polityczne Sparty przeszły, podobnie jak i inne dziedziny życia, znaczną
ewolucję; znamy nieźle jej wynik, natomiast wcześniejsze fazy rysują się nieostro.
Sparta zachowała monarchię, która w przytłaczającej większości polis greckich
znikła. Rzecz oryginalna - posiadała dwóch królów należących do dwóch rodzin
Agiadów i Eurypontydów, wywodzących swój początek od Heraklesa. Geneza tej
podwójnej monarchii z braku źródeł nie daje się wyjaśnić. Królowie odgrywali istotną 225
rolę. Dowodzili wojskami w czasie wojen, ich kompetencje wewnętrzne musialy być
pierwotnie bardzo szerokie, od VI w. (a może i wcześniej) zostały jednak ograniczone
przez eforów. Mieli prawo do gwardii osobistej, składającej się, jak to już wspomina­
liśmy, z wybranych młodych hoplitów. Ważkie miejsce zajmowali w kulcie, pełnili
funkcje kapłanów Zeusa, mieli zapewnione pierwsze miejsce przy ofiarach. Ich
wyjątkowa sytuacja w społeczności „Jednakowych”, połączona ze świadomością
charyzmatycznej siły władzy królewskiej płynącej od Zeusa, przyczyniła się do
rozwijania ich osobistych ambicji w takim stopniu, że mogły one zagrozić porządkowi
nie zostawiającemu miejsca dla wybitnych jednostek. Królowie byli w największym
stopniu czynnikiem łamiącym harmonię urządzeń spartańskich.
Spartanie, wszyscy ci, którzy posiadali pełnię praw politycznych, to jest przeszli
przez agoge i należeli do syssytii, tworzyli Zgromadzenie. Było to ciało liczne, w skład
jego musiało wchodzić na początku czasów archaicznych osiem - dziewięć tysięcy ludzi.
Jego uprawnienia zostały wcześnie, gdyż gdzieś między pierwszą a drugą wojną
meseńską, określone aktem pisanym, znanym nam jako Wielka Retra, zachowanym u
Plutarcha (o tym niezmiernie ciekawym, ale bardzo niejasnym tekście zob. s. 230-234).
Inicjatywa zgłaszania wniosków i zwoływania posiedzeń Zgromadzenia należała do
członków Rady zwanej gerusia (w dialekcie lakońskim gerohia). Potoczne tłumaczenie
tego terminu przez „Radę Starców” w odniesieniu do okresu najstarszego nie jest
trafne. Jak świadczą poematy Homera, słowo geron u progu czasów archaicznych
oznaczało człowieka dojrzałego, któremu należy się cześć z tytułu szlachetnego
urodzenia, bogactwa i zasług i który należy do grupy rządzącej; mogło się ono odnosić
do ludzi w sile wieku. Zapewne i w Sparcie w czasach wcześniejszych do Geruzji
wchodzili przedstawiciele wielkich rodzin z różnych grup wieku, dopiero później Rada
składała się z reguły z mężczyzn po sześćdziesiątce.
Także królowie, a później i eforzy mieli prawo zwoływać Zgromadzenie. Musiało
się ono zbierać systematycznie i w ustalonych terminach. Jest to zasada niezmiernie
istotna, świadcząca o wielkiej roli, jaką w życiu politycznym odgrywało Zgromadzenie.
Na jego posiedzeniach dokonywano także poprawek w brzmieniu zgłaszanych wnios­
ków, choć członkowie Geruzji mogli, jeśli uznali, że propozycje ludu są „krzywe”,
przerwać obrady i na tej drodze uniemożliwić podejmowanie niedogodnych dla siebie
aktów. Zgromadzenie zwoływano na pewno dla podjęcia decyzji o wojnie i pokoju, do
niego także należał wybór zarówno członków Rady, jak i urzędników. Procedura
głosowania była bardzo archaiczna. Wiemy, na przykład, że przy obsadzaniu wakują­
cych miejsc w Radzie zebrani krzykiem wyrażali swój stosunek do kandydatów,
zamknięci zaś w sąsiednim budynku członkowie Rady oceniali po intensywności
aklamacji, za kim wypowiedziała się największa liczba obywateli. Grekom V i IV w. ten
sposób wydawał się dziecinnym, nie zdawali sobie sprawy, że mają do czynienia z
przeżytkiem epok i obyczajów bardzo już odległych.
W późniejszych czasach (zapewne od połowy VI w.) zmniejsza się znaczenie
Zgromadzenia. Społeczność spartańska stawała się coraz bardziej społecznością
„Jednakowych”. Uległy wyciszeniu wielkie konflikty widoczne w okresie wojen
meseńskich, zanikła arystokracja analogiczna do arystokracji innych polis doby
archaicznej. Ograniczenie roli Zgromadzenia wynikało nade wszystko z charakteru
spartańskiej społeczności. Ludzie wdrożeni od dzieciństwa do posłuszeństwa wobec
226 urzędników, dowódców i starszych wiekiem, o ograniczonym horyzoncie myślowym,
bez bardzo istotnych powodów nie mogli na Zgromadzeniu zachowywać się sprzecznie
z wpojoną im mentalnością, występować z inicjatywami, domagać się ich respekto­
wania.
Nawet jednak w tym późniejszym okresie Zgromadzenie potrafiło ujawniać
aktywność polityczną, a dyskusje mogły być bardzo ożywione, choć działo się to bardzo
rzadko. Jeśli bowiem wśród królów i członków Rady dochodziło do ostrej rywalizacji,
realna decyzja należała wówczas do całej zbiorowości Spartan.
Wspomniana już wyżej Geruzja składała się z dwudziestu ośmiu członków
wybranych dożywotnio spośród obywateli, którzy ukończyli sześćdziesiąty rok życia;
dwaj królowie wchodził do niej z urzędu. Jej uprawnienia były niezmiernie szerokie,
debatowała nad wszelkimi sprawami państwa, pełniła również funkcje trybunału
sądzącego poważniejsze przestępstwa. Rozszerzanie zakresu działań eforów prowadziło
w praktyce do zmniejszenia jej wagi.
Pięciu eforów wybieranych przez Zgromadzenie na okres jednego roku stanowi
stosunkowo późno wprowadzony element spartańskiego ustroju. Istnieli oni już w VI
w., być może początki ich funkcji sięgają VII w. W miarę upływu czasu zakres ich
działalności się rozszerza tak, że na progu czasów klasycznych eforowie skupili całość
władzy pozostawiając królom jedynie dowodzenie na wojnach, ale i tam towarzyszyło im
zawsze dwóch przedstawicieli tego kolegium. Eforowie mogli nałożyć areszt na
władców, musieli jednak szybko przedstawić swe zarzuty Geruzji. Kierowali przebie­
giem agoge, pilnowali bezpieczeństwa wewnętrznego (wszelkie akcje typu policyjnego
były ich domeną, do nich należała inicjatywa w sprawie kryptei). Eforowie przyjmowali
posłów z innych państw i decydowali, czy sprawa jest warta przedstawienia Geruzji i
Zgromadzeniu. Zwoływali Zgromadzenie i przedstawiali mu wnioski. Byli sędziami,
nadzorowali helotów i periojków. Co miesiąc eforowie i królowie składali przysięgę:
królowie-że będą przestrzegać praw, eforowie-że będą popierać ich decyzje pod
warunkiem wywiązania się z tego zobowiązania. Co dziewięć lat eforowie przystępowali
do obserwacji nieba, aby znaleźć tam potwierdzenie respektowania porządku boskiego
przez królów. Mogli oświadczyć, że widzieli przelatującą gwiazdę, wówczas stawiali
władców w stan oskarżenia, rozstrzygnięcie należało do wyroczni delfickiej. Tak szeroki
zakres kompetencji nie miał sobie równego w innych państwach archaicznej Grecji,
właściwie jedyne ograniczenie stanowił roczny okres sprawowania funkcji. Eforów
oskarżano dość często o arbitralny i brutalny sposób działania, o ,,upicie się”
nadmiernie rozległą władzą, co musiało być bardzo prawdopodobne (im silniej
potępiano u Spartan indywidualizm i ambicje, tym ostrzej te zepchnięte do podświa­
domości i potępione skłonności wybuchały w sprzyjających warunkach).
Społeczny sens wprowadzenia nowego elementu ustroju w postaci eforów w
ogólnych zarysach jest zrozumiały, natomiast szczegóły tego procesu pozostają
nieznane. Niektórzy autorzy starożytni, w tym i Arystoteles, widzieli w nich element
demokratyczny urządzeń spartańskich, ze względu na periodyczny wybór w przeci­
wieństwie do dożywotnich władców i członków Geruzji. Jak widzieliśmy, było to w
wysokim stopniu nietrafne. Jednak pojawienie się eforów jest w jakiś sposób związane z
rewindykacjami zwykłych obywateli przeciwko arystokracji. Więcej na ten temat nie da
się powiedzieć, gdyż mało wiemy o przełomie VII i VI w., gdy ten proces musiał się
dokonać, a zakres władzy tych urzędników tak szybko ewoluował, że trudno na
podstawie późniejszych realiów wyrokować o tym, co było wcześniej. 227
Zastanawialiśmy się już poprzednio nad strukturą społeczeństwa spartańskiego
poczynając od drugiej połowy wieku VI, gdy ,,Sparta stała się Spartą”. Wypadałoby
teraz powtórzyć wnioski na temat metod selekcji elity. Dostęp do stanowisk był dla
wszystkich otwarty i na pewno w wielu przypadkach obejmowali je zwykli członkowie
społeczności (właśnie takich ubogich członków Rady czy eforów oskarżano często o
przekupstwo ze strony przedstawicieli obcych państw, przybywających do Sparty, aby
załatwić istotne dla nich kwestie; wszystko wskazuje na to, że te pomówienia miały
solidne podstawy). Wydaje się jednak, że tendencja do obejmowania funkcji przez
przedstawicieli dziedzicznej elity była bardzo silna.

Oryginalność Sparty

Każdy, kto styka się z dziejami Sparty, odczuwa silnie jej oryginalność. Wypada nam
zastanowić się nad jej istotą.
Urządzenia spartańskie musimy uznać za najbardziej radykalną realizację formy
polis hoplitów. Dążenie do usunięcia arystokratycznych elit, narzucenia jednakowego,
a więc z konieczności dość surowego i szarego trybu życia, podporządkowania jednostki
i rodziny interesom ogółu, nacisk na przygotowanie i wypełnianie obowiązków
obywatela - żołnierza, pojawiają się w poglądach i działaniach różnych grup w różnych
polis, ale jedynie w Sparcie zostały one urzeczywistnione z wyjątkową konsek­
wencją.
Staranna analiza poszczególnych elementów struktury społecznej i politycznej
Sparty pokazuje nam, że istnieją dla nich analogie w innych państwach greckich. Zależni
chłopi, do której to kategorii zaliczyć trzeba helotów, występują powszechnie w
społecznościach archaicznych. Grupy mężczyzn żyjące w osobnych domach, wspólnie
spożywające posiłki i spędzające czas, istniały w polis kreteńskich, podobnie jak
znajdujemy tam niektóre elementy spartańskiej agoge. Obyczaj wspólnego życia
chłopców przez czas pewien przed wejściem w wiek dojrzały był w Grecji dość
powszechny. To, co stanowi o oryginalności Sparty, to nie są jej poszczególne
instytucje, ale konsekwentny system z nich zbudowany w określonym celu, w wyniku
czego istniejące gdzie indziej obyczaje i urządzenia zyskały nowe funkcje i nabrały
nowego sensu tworząc całość zdecydowanie odmienną od pozostałych polis.

Sprawy dyskusyjne. Charakter ewolucji instytucji spartańskich

Bardzo wiele instytucji spartańskich wykazuje cechy głębokiego archaizmu. Aby


wyjaśnić ich sens, uciekać się musimy do pomocy etnologów prowadzących badania nad
społecznościami prymitywnymi istniejącymi w XX w. w rozmaitych częściach świata.
Właśnie oni dostarczają nam analogii do spartańskich rytów inicjacyjnych, syssytii,
wielu obrzędów religijnych. Od takich stwierdzeń prowadzi prosta droga, zdawałoby
się, do wniosku, że specyfika Sparty polegała na zachowaniu urządzeń, które w innych
polis zanikały. Analogie do obyczajów spartańskich odkrywane w doryckiej Krecie zdają
się pogłębiać wrażenie, że mamy do czynienia ze wspólnymi dla Dorów instytucjami
228 datującymi się sprzed inwazji u kresu epoki brązu. Polis kreteńskie znały bowiem nie
tylko analogiczne do spartańskich grupy ludności zależnej (o tym zob. s. 147), ale, co dla
nas teraz ważniejsze, „domy mężczyzn” (andreia), w których gromadzili się oni na
posiłki lub w pewnych okresach życia spędzali cały czas. Choć system wychowania tych
społeczności nie był identyczny, nie brak wielu punktów wspólnych.
Przyjęcie jednak tezy o doryckiej genezie tego, co specyficzne w urządzeniach
spartańskich, napotyka poważne trudności. W VIII i VII w. Sparta przeżywała okres
intensywnego i całkowicie „normalnego” (z greckiego punktu widzenia) rozwoju. Cóż
wówczas się działo z archaicznymi instytucjami? Jak wyobrazić sobie funkcjonowanie
klasycznego systemu wychowania w żywo rozwijającym się i arystokratycznym
społeczeństwie?
Zdajemy sobie ponadto sprawę z istotnej ewolucji, która prowadziła do akcento­
wania, a nie osłabiania „archaiczności” specyficznych instytucji. Z tego punktu
widzenia znamienne są przekształcenia obrzędów odbywających się w świątyni
Artemidy Orthia. W okresie hellenistycznym i rzymskim polegały one na poddaniu
chłopców na progu dojrzałości (nie wiemy dokładnie, w którym roku życia) próbie
polegającej na biczowaniu, które należało znieść bez ruchu i skargi, z rękami założonymi
na głowę. Kapłanka Artemidy, obecna w czasie ceremonii, trzymała stary, drewniany
posążek bogini; mówiono, iż jego ciężar stałby się nie do wytrzymania, gdyby kogoś
oszczędzono. Tego, który wykazał największą odporność, ogłaszano zwycięzcą. Wydaje
się, że brutalność tej próby w miarę upływu czasu rosła, zdarzały się wypadki śmierci.
Scena przypomina nam próby wytrzymałości na ból, jakim poddawano chłopców w
ramach obrzędów inicjacyjnych przy przechodzeniu do grupy mężczyzn. Zdawać by się
mogło, że mamy do czynienia z obrzędem bardzo starym. Nie jest to jednak prawda.
Pierwotnie miał on inną postać. Polegał na walce między dwiema grupami chłopców.
Jedna, wyposażona w rzemienie, broniła ołtarza i ułożonych na nim serów, druga
atakowała gołymi rękami, starając się owe sery porwać. Oczywiście dochodziło do ostrej
wymiany ciosów, w toku której atakujący mieli się wykazać przede wszystkim
odpornością na ból. Wybierano także najlepszego wśród napastników, całość kończyła
uroczysta defilada.
Zdajemy sobie sprawę, że późniejsze obyczaje mogły się wykształcić ze starych w
wyniku brutalizacji życia, skłonności do kładzenia nacisku na próby indywidualne, w
których na pierwszy plan wybijała się odporność na ból.
Drugą instytucją, która zmieniła poważnie swój charakter była krypteja (pisaliśmy
już o niej wyżej, s. 224). Przypomnijmy, że polegała ona na długim (rocznym?) okresie
izolacji od społeczeństwa elitarnej grupy młodzieńców. W tym czasie musieli sami
zdobyć sobie odzież i pożywienie (dawano im tylko nóż) polując i napadając w nocy tak,
aby nie dać się odkryć. W zasadzie krypteja przypomina nam znane z badań
etnologicznych okresy izolacji i prób przed przyjęciem nowych adeptów do tajnych
stowarzyszeń. H. Jeanmaire zwracał uwagę na bliskie analogie między krypteją a
próbami, przez które trzeba było przejść, aby zostać przyjętym w poczet członków
bractw wilkołaków. Młodzi ludzie działali jak wilki, z którymi się identyfikowali i cechy
których mieli w toku tego okresu zdobyć. Uderzającą natomiast cechą kryptei w okresie
klasycznym i późniejszym były akcje skierowane przeciwko helotom. Wielu historyków
było (i jest) gotowych widzieć w niej instytucję specjalnie powołaną do walki z helotami.
Wydaje się, że ten aspekt kryptei rozwinął się późno. Oczywiście nie należy sobie
wyobrażać, aby kryptoi zabijali wszystkich napotykanych helotów, ani aby te morders- 229
twa nabierały masowego charakteru, wystarczało upowszechnienie s'wiadomości zagro­
żenia. Analizując przekazy źródłowe tyczące się kryptei czujemy, na czym polega
przemiana. Obrzędy mające swoje określone miejsce w kompleksie praktyk inicjacyj­
nych zostały wykorzystane, wręcz wtopione w system policyjny.
Podobnych przypadków ewoluowania stosunków moglibyśmy przytoczyć tu
więcej.
Wychodząc z analizy tego typu zjawisk oponenci tezy o doryckiej genezie
wszelkich specyficznych urządzeń spartańskich proponują nam wyjaśnienia w części się
z nią zgadzające. Niewątpliwie było wiele obyczajów sięgających bardzo starych czasów,
ale funkcja tych archaicznych instytucji i często także poszczególne ich elementy uległy
bardzo poważnym zmianom zgodnie z modelem spartańskiej społeczności, coraz ostrzej
uświadamiającej sobie własne zagrożenie i gotującej się do walki z helotami. W świetle
tego, co powiedzieliśmy o stopniowym zaniku zależnego chłopstwa, które niemal
wszędzie było w stanie wywalczyć sobie wolność, zdajemy sobie sprawę dlaczego
głębokie przekształcenia spartańskich urządzeń przypadały właśnie na drugą połowę VI
w., epokę ostrych walk społecznych i chłopskich zwycięstw.

Sprawy dyskusyjne. Wielka Retra

We wszelkich rekonstrukcjach obrazu ustroju politycznego Sparty wielką rolę odgrywa


tekst zwany potocznie Wielką Retrą, cytowany przez Plutarcha w jego Żywocie
Likurga.
[Likurg] „tak się bardzo zatroszczył o tę instytucję (czyli o Geruzję), że przyniósł z
Delf wyrocznię na jej temat, którą nazywają Retrą, Brzmi ona tak: «wzniósłszy
sanktuarium Zeusa Syllańskiego i Ateny Syllańskiej, ustaliwszy podział na fyle (fy l a s
fylaxant a) i oby (o b as o b ax ant a), ustanowiwszy radę trzydziestu starszych
(gerusia) z naczelnikami (ar c h ag e t a i), w ustalonych terminach trzeba zbierać się
na zgromadzenie (ap ell a z ein) między Babyką a Knakionem; tamci [tzn. starsi i
naczelnicy] mają zgłaszać wnioski (eispherein) i rozwiązywać zebrania (aphi-
stasthai), lud zaś niech ma prawo do zajmowania stanowiska i ostateczną decyzję». W
tym teście wyrażenia ,Jylas fylaxai” i „obas obaxai” oznaczają podział ludu na części, z
których jedne nazwał fylami, drugie - obami; archagetami nazywani są królowie
(basileis); apellazein znaczy zbierać się na zgromadzenie ludowe [...]. Co zaś się tyczy
Babyki [...] [tu luka w tekście] i Knakion dziś nazywają Oinus; Arystoteles zaś mówi, że
Knakion jest rzeką, a Babyka mostem” (6, 1-4).
Dalej zaś Plutarch pisze: „Kiedy tłum (plethos) był zgromadzony, nikomu
innemu (poza starszymi i królami) nie wolno było zgłaszać wniosku, ale lud (demos)
miał prawo oceniać (ep ikr i na i) wniosek przedłożony przez starszych i królów. W
późniejszym czasie jednak lud, odejmując coś lub dodając, przekręcał i wypaczał wnioski;
dlatego królowie Polidor i Teopomp dopisali do Retry zdanie: «jeśli lud będzie się
wypowiadać krzywo, członkowie rady i naczelnicy niech będą tymi, którzy wycofują się
(ap o stater e s)», to znaczy niech nie zatwierdzają, lecz wycofują się i rozwiązują
zgromadzenie jako zniekształcające i zmieniające wniosek na gorsze. Przekonali też
obywateli, że bóg to poleca, jak wspomina Tyrtajos w wierszach: «Usłyszawszy głos
230 Fojbosa, z Pytho [czyli z Delf] do domu zanieśli wyrocznie boga i spełniające się słowa:
niechaj zaczynają obrady uczczeni przez boga królowie, którzy mają w swej opiece
ukochane miasto Spartę, tudzież starcy sędziwi; następnie zaś mężowie z ludu (niech idą
dalej) odpowiadając słusznymi uchwałami (eutheiais r h e tr a i s)» (6, 6-10).
Choć Plutarch przedstawia tekst Retry jako wyrocznię, wielce jest prawdopodob­
ne, że rhetra (dosłownie ,,to, co jest powiedziane”) oznacza „umowę”, „postanowie­
nie”, a więc w tym wypadku „uchwałę”. Nie wyklucza to bynajmniej udziału Delf, do
wyroczni można było przesłać gotową już uchwałę, prosząc boga o odpowiedź, czy
uważa ją za zgodną z jego wolą.
Na ogół tak tekst Retry, jak i tekst tak zwanej Poprawki do Retry Polidora i
Teopompa uważa się za autentyczne, to jest bardzo stare. Wprawdzie ws'ród uczonych
znaleźli się tacy, którzy widzieli w nich fałszerstwa powstałe w IV w., ale pogląd ich nie
znalazł szerszego uznania, gdyż przeciwko niemu s'wiadczą styl, archaiczne wyrażenia i
realia, a także tryb działania instytucji odległy od rzeczywistości epoki klasycznej.
Trudno sobie wyobrazić, aby można było wszystko to wymyślić w IV w.
Wielka Retra jest przedmiotem nie kończących się sporów, gdyż zarówno jej
dokładny sens, jak i okoliczności powstania (w tym nade wszystko data) dalekie są od
jasności.
Zacznijmy od tego, że pod jej koniec, w jednym miejscu, tekst w rękopisach jest
zepsuty, gdyż zawiera grupę liter nie dających sensu. Po eispherein i aphistasthai
oznaczających czynność wnoszenia wniosków i zamykania obrad Zgromadzenia,
znajdujemy: gamodangorianemen, dalej następują słowa kai kratos. Uczeni zapropono­
wali pewną liczbę hipotetycznych poprawek. Na szczęście znaczenie zdania, mimo
zepsucia, jest jasne, wyznaczają je słowa kai kratos („i siła, moc, panowanie”), które,
jak wynika z kontekstu, muszą być odniesione do Zgromadzenia. To, co poprzedza, a w
dostępnych nam rękopisach jest zniekształcone, musi zawierać także jakieś określenie
uprawnień ludu. Wskazuje na to (poza sensem ogólnym zdania) także grupa pierwszych
czterech liter gamo, powszechnie poprawianych na damo lub damoi (damos w dialekcie
doryckim znaczy właśnie lud). W naszym tłumaczeniu przyjęliśmy poprawkę zapropo­
nowaną przed z górą czterdziestu laty przez M. Treua: damoi d’antagorian emen kai
kratos^ gdzie antagoria oznacza odpowiedź na wnioski Rady i zajmowanie stanowiska
przez lud.
Idąc kolejno za tekstem zajmijmy się najpierw fylami i obami. Wiemy dobrze, że
Spartanie czasów archaicznych i klasycznych znali podział obywatelskiego grona na trzy
fyle zwane: Hylleis, Pamphyloi, Dymanes. Przynależność do nich była dziedziczna i
niezależna od miejsca zamieszkania. Identyczne nazwy fyl znajdziemy w kilku innych
państwach doryckich. Zazwyczaj sądzi się, że ten fakt stanowi dowód, iż podział na fyle
sięgał czasów bardzo odległych, jeszcze sprzed migracji na Peloponez. Istnieje inna
jeszcze hipoteza, wedle której nazwy fyl istniejące początkowo w jednej społeczności,
zostały następnie przejęte przez inne, w trudnym do określenia czasie. Niezależnie od
tego, za którym wyjaśnieniem opowiemy się, jasne jest, że instytucja fyl była starsza od
Retry i nie mogła być przez nią ustanowiona.
Oby niemal na pewno były jednostkami terytorialnymi, odpowiadającymi wsiom, w
których mieszkali Spartanie: Limnaj, Mesoa, Pitana, Kynosura, Amyklaj. Z tekstu nie
wynika, jaką rolę mają odgrywać oby w strukturze państwa spartańskiego. Być może
nadano im jakieś funkcje polityczne (za mało wiemy o ustroju tej epoki, aby móc
proponować hipotezy). W momencie wprowadzania reformy oby nie mogły mieć 231
charakteru militarnego, gdyż, jak wiemy z jednego z poematów Tyrtajosa, armia za jego
czasów podzielona była na oddziały odpowiadające fylom. Później na ich miejsce
wprowadzono pięć jednostek rekrutowanych wewnątrz ob. Nie wiemy dokładnie, kiedy
to nastąpiło, musiało to się dokonać między drugą wojną meseńską a początkiem V w.5
gdy mamy w źródłach dowody na istnienie oddziałów odpowiadających obom. Retra na
pewno pochodzi z epoki, w której armia była armią fyl.
.W ustroju politycznym opisanym przez Wielką Retrę podstawową rolę odgrywa
Rada, gerusia. Drugą instytucją, o której Retra stanowi, jest Zgromadzenie. Uderzą
nakaz zwoływania go systematycznie, w ustalonych odstępach czasu (taki jest sens
zwrotu horas ex horas). Nie wiadomo, ile czasu musialo upływać między zebraniami.
Teoretycznie w grę wchodzą: rok, pora roku, miesiąc. Naszym zdaniem, wielce
prawdopodobna jest hipoteza H. T. Wade-Gery, wedle której termin użyty w Retrze
apellazein oznacza ,,obchodzić apellai”, ,,zbierać się w apellai”, apellai zaś były
świętami przypadającymi raz na miesiąc. Zgromadzenia miałyby pierwotnie podwójny
charakter: religijny i polityczny. Regularność posiedzeń była faktem o wielkich
konsekwencjach politycznych, gdyż zwiększała udział obywateli w podejmowaniu
decyzji o państwie. Zgłaszanie wniosków (to oznacza termin eisphereiri) należy
wyłącznie do członków Rady i królów. Istotne trudności rodzą się, gdy przystępujemy
do tłumaczenia drugiego czasownika z tego zdania, aphistasthai. Komentatorzy naszego
tekstu tłumaczyli go przez ,,wycofać się”, ,,odłożyć” (Zgromadzenie), ,,anulować”,
„cofnąć” (wniosek), „odmówić” (przedłożenia wniosku), „odrzucić” (uchwałę).
Ponieważ czasownik ten najczęściej znaczy „wycofywać się”, takie właśnie znaczenie
przypisujemy mu i w tym tekście. Członkowie Geruzji i królowie wycofując się,
opuszczali Zgromadzenie, zamykali jego posiedzenie, gdyż nie mogło ono bez ich
udziału funkcjonować.
Poprawka do Retry określa okoliczności, w których mogło dojść do „wycofania
się” członków Geruzji (używa tego samego terminu w formie rzeczownikowej:
apostatereś). Działo się tak, gdy lud chcial podjąć uchwały „krzywe”, wprowadzając
poprawki do pierwotnego, „słusznego” wniosku. Możliwość modyfikowania wniosków
jest świadectwem wielkiego znaczenia Zgromadzenia w życiu politycznym Sparty,
dowodem batalii, które się na nim toczyły.
Wypada się zapytać: między kim a kim toczyły się owe walki polityczne? Między
Geruzją skupiającą przedstawicieli arystokracji a ludem, to jest zwykłymi obywatelami
nie należącymi do arystokratycznych rodzin? Mało to prawdopodobne dla okresu tak
wczesnego. W Atenach, o których więcej wiemy, pierwsi znani politycy z „ludu”
pojawiają się w grze politycznej dopiero w V w.; nawet jeśli Sparta początków doby
archaicznej była bardzo zaawansowana na drodze politycznego rozwoju, samodzielność
niearystokratycznej części obywatelskiego grona nie mogła tak daleko sięgać. Termin
, damos występujący w Retrze i Poprawce do Retry trzeba więc rozumieć inaczej, jako
określenie ogółu wszystkich obywateli, a więc także tych arystokratów, którzy do Rady
nie należeli. Oni to właśnie mogli wykorzystywać Zgromadzenie do walki o swoje cele.
Nigdy nie wygasające spory między arystokratami są nam za dobrze znane, abyśmy
mogli wyobrażać sobie, iż potrafili oni być solidarni, popierając zawsze Geruzję. Nie
wszystkie wszak arystokratyczne rodziny miały swych reprezentantów w Radzie,
gronie wyjątkowo szczupłym. Zgodnie ze znaną nam praktyką walk politycznych w
232 Grecji, możemy się domyślać, iż arystokraci nie raz stawali się wyrazicielami interesów
specyficznie „ludowych”, sprzecznych z punktem widzenia arystokracji jako grupy.
Na ogól komentatorzy Retry stoją na stanowisku, że Poprawka do niej uniemoż­
liwiła na przyszłość inicjatywy Zgromadzenia pozbawiając je większego politycznego
znaczenia. Jest to, naszym zdaniem, opinia zbyt pospieszna. Oczywis'cie możliwos'ć
niedopuszczenia do niekorzystnej uchwały dawała Geruzji groźną broń do ręki, ale nie
była ona chyba w stanie posługiwać się nią zbyt często. Był to z pewnos'cią s'rodek
drastyczny, a przez to niebezpieczny, gdyż należało się liczyć z reakcją obywatelskiego
grona i wpływami tych polityków, którzy mu w danej chwili przewodzili. Ponadto jego
stosowanie wymagało zgody wśród członków Geruzji. Pamiętając o politycznych
obyczajach Greków, możemy od razu sobie powiedzieć, że nie zawsze ten stan idealny
osiągano (nie wiadomo dlaczego dzisiejsi historycy zakładają, że Geruzja musiała
zawsze działać jednomyślnie, sprzeczne to z arystokratyczną mentalnością). Pojawienie
się czasownika aphistasthai w Retrze i rzeczownika od niego utworzonego apostateres w
Poprawce zmusza nas do zastanowienia się nad jeszcze jedną kwestią. Jakie jest jego
dokładne znaczenie w pierwszym tekście? Czy służy dla określania technicznej ścisłe
czynności zamknięcia obrad, czy też jego sens i w Retrze, i w Poprawce jest identyczny?
W tym drugim przypadku to, co Plutarch prezentuje jako Poprawkę, byłoby wyłącznie
jedną z klauzul i stanowiłoby część pierwotnego dokumentu. Przyjęcie tej hipotezy
wymagałoby odrzucenia relacji Plutarcha, łączącej Poprawkę z konfliktami na Zgro­
madzeniu, które spowodowały interwencję Polidora i Teopompa. Nie jest to jednak
przeszkoda poważna. Opowiadanie Plutarcha i tak budzi uzasadnione wątpliwości. Cała
wczesna historia Sparty jest mało wiarygodna, a relacja o pierwszej wojnie meseriskiej
(w tym czasie działali Teopomp i Połidor) jest wyraźnie zbudowana z elementów
fikcyjnych. Jednakże nie potrafimy wytłumaczyć, jak doszło do tego, że tekst
pierwotnie stanowiący jedność został rozbity na dwie części, z których jedną przypisano
Likurgowi, a drugą władcom żyjącym, wedle tradycji, o kilka pokoleń później. Choć nie
mamy wielkiego zaufania do obrazu dziejów zawartego w naszych źródłach (pamiętajmy
o uwagach formułowanych na wstępie do tego rozdziału), nie powinniśmy nimi
operować arbitralnie. Tak więc, choć interpretacja łącząca Retrę i Poprawkę w jedno
jest z punktu widzenia historycznego prawdopodobieństwa lepsza od tej, która je
rozdziela, zastrzeżenie w jakimś stopniu pozostaje.
W taki to sposób doszliśmy w naszych rozumowaniach do kwestii datowania Retry.
Dla autorów antycznych nie ulegało wątpliwości, że związana była ona z Likurgiem,
którego działalność umieszczano w czasach około pierwszej olimpiady (776-773).
Mieliśmy już okazję przedstawiać dzisiejsze poglądy na temat historyczności Likurga;
powszechny w tej sprawie sceptycyzm powoduje, że Retry mu się w ogóle nie
przypisuje, i to bez przeprowadzania jakiejkolwiek dyskusji.
Jedynym solidnym punktem oparcia w rozumowaniach na temat datowania Retry
jest poemat Tyrtajosa cytowany przez Plutarcha. Wynika z niego, że poeta wie o
wyroczni delfickiej ustanawiającej taki porządek polityczny, jaki znamy z Retry i z
Poprawki. Żył on w drugiej połowie VII w., daje to wprawdzie przybliżony, ale pewny
terminus antę quem. Dalsze rozważania posługują się hipotezami, wynikającymi z oceny
stopnia i kierunku rozwoju Sparty. Trzeba w nich określić, od kiedy mógł istnieć ustrój
dopuszczający tak wielką rolę Zgromadzenia Ludowego, i to w czasach, gdy w Sparcie
istniała jeszcze potężna arystokracja. (Na ogół sądy historyków mieszczą się w
przedziale: połowa VIII-połowa VII w.). 233
Naszym zdaniem powstania Retry nie powinno się cofać poza początek wieku VII,
najprawdopodobniej trzeba je umieszczać bliżej jego środka. We wcześniejszej Sparcie
mało prawdopodobne jest istnienie tych napięć i konfliktów, które były niezbędne, aby
arystokracja mogła pogodzić się z tak szerokimi uprawnieniami Zgromadzenia.
Wprawdzie na jego zebraniach walce przewodzili arystokraci, a nie osobistości ,,z
ludu”, ale sama myśl wykorzystania tego ciała do rozgrywek rodzi się dopiero wtedy,
gdy konflikty społeczne obejmujące nie tylko arystokrację nabierają ostrości, skłaniając
członków wspólnoty do aktywności poza ustalonymi ramami arystokratycznej klienteli.
Nasze preferencje dla środka VII w. wynikają z oceny sytuacji w całej Grecji. W życiu
wewnętrznym polis czasy te oznaczają ważną cezurę: wprowadzenie falangi, pierwsze
tyranie, nieco później pierwsze zbiory praw. Retra się w nich mieści w sposób
zadowalający.

Bibliografia

Poza pracami cytowanymi już w tym rozdziale korzystaliśmy szeroko z książki P. Olivy, Sparta and Her Social
Problems, Prague 1971. Jest to bardzo staranne zestawienie poglądów różnych badaczy na różne sprawy, nie
dość „organizowane” przez własne zdanie autora. Pozostajemy także dłużnikami pięknej i ciągle inspirującej
książki H. Jeanmaire’a Couroi et Couretes. Essai sur l’education spartiate et sur les rites de l’adolescence dans
l’antiquitć helleniąue, Lille 1939. Przy referowaniu dyskusji na temat Retry pomocny nam był artykuł E.
Zwolskiego, Wielka Retra i jej poetycka parafraza, „Roczniki Humanistyczne”, 18, z. 2 (1970), s. 5-25.
Ateny

Uwagi wstępne. Stan źródeł

Atenom przyjdzie nam poświęcić nie tylko w dalszych częściach podręcznika, ale i w
tym rozdziale o wiele więcej miejsca niż innym polis. Wprawdzie Ateny tej epoki nie
stały się jeszcze wiodącą polis całego świata greckiego, jaką będą poczynając od wojen
perskich, ale są na pewno polis najlepiej nam znaną, gdyż dysponujemy największą dla
niej liczbą źródeł. Nie oznacza to niestety, aby nasza dokumentacja źródłowa była
zadowalająca i pozwalała na zmniejszenie hipotetyczności naszych wywodów. Spośród
wielu bardzo źle znanych państw greckich, Ateny są w stosunkowo najmniej złej
sytuacji.

Wiadomości geograficzne

Attyka liczy około 1600 km2. Posiada kilka niewielkich żyznych równin oddzielonych od
siebie pasmami gór: Hymet (1027 m), Pentelikon (1109 m), Parnes (1412 m). Granica z
sąsiednią Beocją biegła w większości grzbietami Kitajronu (1526 m), również na
południowym krańcu znajdują się góry. Wybrzeże południowe i południowo-wschodnie
mają sporo dobrych zatok nadających się na przystanie. Na południowym końcu cypla,
na obszarze wzgórz Laurion, znajdowały się złoża srebra i ołowiu. Eksploatowano je już
w czasach brązu (nie wiemy jednak, jak dalece systematycznie), intensyfikacja nastąpiła
w toku VI w. Wydobywano tu też żelazo. Warto pamiętać, że rzeźba terenu Attyki nie
faworyzowała w żadnym stopniu jedności politycznej.

Najstarsze dzieje Aten

Czytelnik pamiętać powinien, że. Ateny mają przeszłość mykeńską, były jednym z
ważniejszych ośrodków tego okresu. Zniszczenia i migracje towarzyszące załamaniu się
świata achajskiego nie dotknęły Attyki. Mieszkańcy jej byli tego świadomi, twierdzili,
że są autochtonami, to znaczy mieszkańcami odwiecznymi, a ich ojczyzna nie przeżyła
najazdu innych plemion. Utrzymanie ciągłości osadnictwa pozwoliło Atenom na szybszy
rozwój w toku Wieków Ciemnych. Odgrywały one istotną rolę w procesie migracji do 235
zachodnich wybrzeży Azji Mniejszej, utrzymały więzi z cywilizacjami wschodnimi w
czasach, gdy kontakty handlowe uległy znacznemu ograniczeniu, na ich terenie
wprowadzono w ceramice styl protogeometryczny, a następnie geometryczny.
W okres archaiczny Ateny weszły jako ośrodek silny. Ich cmentarzyska świadczą o
szybkim powiększaniu się ludności. Wydaje się, że ten trend ulega w połowie VIII w.
zahamowaniu, rozmiary i przyczyny tego chwilowego załamania nie są nam znane.
Nie wiemy, od kiedy datuje się polityczna jedność Attyki. Niektórzy uczeni gotowi
są widzieć nieprzerwaną tradycję sięgającą czasów mykeńskich. Na pewno większość
Attyki była zjednoczona u kresu Wieków Ciemnych. Ateńczycy wiedzieli, że ich polis
powstała w drodze synojkizmu, którego inicjatorem miał być mityczny Tezeusz.
Zjednoczenie polityczne w przypadku Attyki nie pociągnęło za sobą konsekwencji
osadniczych, większość jej mieszkańców w czasach archaicznych żyła w dalszym ciągu w
licznych osadach rozsianych na dość znacznym (jak na stosunki greckie) terytorium,
były to nie tylko wsie, ale i większe skupiska ludności. Ateny były uznanym ośrodkiem
politycznym, tu odbywały się zgromadzenia, działali urzędnicy, sprawowano kult w
imieniu całej społeczności. Na pamiątkę synojkizmu obchodzono święta, synoikia.
Attyka była wyłącznie pojęciem geograficznym, państwo określane było mianem
Athenai - Ateny (co znaczy miasto bogini Ateny) lub Athenaioi - Ateńczycy.
Akt synojkizmu nie obejmował równiny Eleusis na zachodnim krańcu Attyki,
została ona przyłączona później, choć prawdopodobnie jeszcze w Wiekach Ciemnych;
wyspę Salamina zdobyto na Megaryjczykach w początkach wieku VI.
Ateńczycy pamiętali, że państwo ich było niegdyś we władaniu królów. Wedle
mitów ostatni monarcha, Kodros, z własnej woli poniósł śmierć, aby zapewnić swemu
państwu zwycięstwo w walce z mieszkańcami Peloponezu. Taka tradycja świadczy
wyraźnie o braku konfliktów, które towarzyszyłyby zniknięciu monarchii. Wskazuje na
to również przetrwanie tytułu basileus; nosił go w czasach historycznych urzędnik
zajmujący się przede wszystkim dziedziną kultu.
Ateny nie brały udziału w Wielkiej Kolonizacji. Oczywiście nie oznacza to, by
Ateńczycy nie uczestniczyli w wyprawach mających na celu zakładanie nowych osad,
mogli dołączyć się do grup organizowanych przez inne państwa.
Właściwie nic nie wiemy o dziejach politycznych Aten aż do nieudanej próby
objęcia władzy tyrańskiej, którą podjął Kylon. Był on zwycięzcą na igrzyskach
olimpijskich, miał za teścia tyrana sąsiedniej Megary, który udzielił mu pomocy. Jego
zwolennikom udało się opanować Akropol, ale zabrakło im zdecydowanie poparcia mas.
W obliczu przeciągającego się oblężenia cytadeli, nie dającego spiskowcom żadnej
nadziei, Kylon uciekł, a jego poplecznicy schronieni u ołtarzy uzyskali przyrzeczenie
odejścia wolno. Obietnicy nie dotrzymano i wymordowano schwytanych. Odpowie­
dzialnością za ten czyn obciążono bardzo wpływową rodzinę arystokratyczną Alkmeo-
nidów. Zdarzyć się to mogło w 632 lub 636 r.
Zajmowaliśmy się już poprzednio spisaniem praw przez Drakona (zob. s. 197). Nie
wiemy, jakie były okoliczności towarzyszące temu aktowi i jakie siły społeczne były w
nim zaangażowane.
O historii archaicznych Aten nieco więcej powiedzieć możemy dopiero od
początków VI w., gdy napięcia społeczne i walki doprowadziły do przekazania władzy
Solonowi z misją przeprowadzenia reform, mających na celu zabezpieczenie polis przed
236 kryzysami.
Sytuacja Aten w przededniu reform Solona

Stan wewnętrzny Aten przed Solonem odtwarzamy biorąc za punkt wyjścia jego
reformy, o których pamięć była dość trwała. Zachowała się na szczęście część jego
twórczości poetyckiej oraz pewne fragmenty jego zbioru praw. Starożytni znali jego
utworów nieco więcej, w IV w. dostępny był ponadto w całości sporządzony przez niego
zbiór praw. Pozwala nam to na pewne zaufanie do relacji o Solonie powstałych w czasach
późniejszych, mogły one wykorzystywać źródła dla nas już niedostępne.
W Atenach VII w. władza i znaczna część ziemi znajdowała się w ręku grupy
określanej w naszych tekstach mianem eupatrydów („dobrze urodzonych”). Niestety
mało o nich wiemy. Nie da się powiedzieć, czy w ich skład wchodziły wszystkie rodziny
arystokratyczne, czy też stanowili oni grupę węższą, zamkniętą (jak chcą niektórzy
badacze). Najwyższą władzę w państwie sprawował urzędnik wybierany na okres roku z
tytułem archonta („ten, który rządzi”). Jego imieniem określano rok. Obok niego
działali basileus - król, polemarchos - dowódca wojska i sześciu thesmothetai (dosłownie
„ci, którzy tworzą prawo”). W późniejszych czasach rozciągnięto i na nich tytuł
archontów. Ważną rolę odgrywała w państwie rada zwana Areopagiem, gdyż najczęściej
zasiadała na Wzgórzu Aresa. W późniejszych czasach składała się z byłych archontów;
jak było przed Solonem, nie wiemy. Kompetencje Zgromadzenia były, jak zwykle w tej
epoce, ograniczone. Wedle informacji arystotelesowskiego Ustroju politycznego Aten
(8, 2), której nie możemy sprawdzić, powoływał archontów Areopag kierując się
pochodzeniem arystokratycznym i bogactwem.
U schyłku VII w. Attyka przeżywała ostry kryzys agrarny. Eupatrydzi skupili w
swych rękach znaczne majątki uprawiane przez niewolnych chłopów noszących w
źródłach nazwy hektemoroi (dosłownie „sześcioczęściowcy”) ipelatai („znajdujący się
u boku”). Pierwsza nazwa wskazuje na sposób podziału plonów, jej interpretacja była
przedmiotem sporów. Kto zatrzymywał 5/6-chłopi czy właściciel? Wielu uczonym
trudno było przyjąć, że chłopi mieliby oddawać tylko 1/6, wydawało się im to zbyt mało,
tym bardziej że w Sparcie helotom meseriskim odbierano połowę, a i w późniejszych
epokach często właśnie w ten sposób dzielono plony. Dziś na ogól historycy sądzą, że
należy te wątpliwości odrzucić. Nie jest rzeczą możliwą, aby domagano się od
niewolnych chłopów w Attyce daniny wyższej (i to o tyle!) niż od meseńskich helotów
ujarzmionych po walce i mających do dyspozycji o wiele bardziej urodzajne grunty.
Biorąc pod uwagę ówczesny stan rozwoju kultury rolnej już rezygnacja z jednej szóstej
plonów musiała sprawiać trudności.
Wiemy także, że niektórzy obywatele popadali w niewolę nie będąc w stanie
spłacić zaciągniętych długów i byli sprzedawani (jak prawdopodobnie kazał obyczaj)
poza granice Attyki. Część ludzi tym zagrożonych uciekała.
Nie wiemy, w jaki sposób powstały majątki arystokracji. Domyślać się możemy, że
część ich, zasadnicze jądro, było w jej ręku od bardzo dawna, a uprawiający je zależni
chłopi mieli ten status od pokoleń. Wiele jednak gruntów znalazło się w posiadaniu
arystokracji stosunkowo niedawno. Na pewno nie raz zdarzały się akty gwałtu w
stosunku do ludzi słabszych, którym zabierano pola siłą, normalną jednak drogą było
przejmowanie ziemi w wyniku nie spłaconych długów.
Arystokracja była przedmiotem nienawiści i ataków z dwóch stron. Po pierwsze
miała przeciwko sobie niewolnych chłopów, którzy pragnęli zmiany swego statusu, 237
widząc w tym drogę zabezpieczenia się przed nadmiernym wyzyskiem i arbitralnością
panów. Czy domagali się oni już wtedy przyznania im działów ziemi, które uprawiali,
tego niestety nie wiemy. Po drugie arystokracja była atakowana przez uboższych
członków wspólnoty, głównie rolników zagrożonych utratą pozycji ekonomicznej i
politycznej. Dzięki s'wiadectwu Solona wiemy, że niektórzy z nich domagali się nowego
podziału gruntów, które należałoby odebrać wielkim posiadaczom. Jest to, jak już
wspominaliśmy, jedna z pospolitszych rewindykacji epoki, często powtarzana, ale
rzadko (przynajmniej wedle naszej wiedzy) realizowana. Ponadto niearystokratyczni
obywatele mieli dość politycznego monopolu arystokracji, pragnęli też zmusić
urzędników do działania w określonych granicach, zapewniających poszanowanie
prawa równego dla wszystkich. Część obywateli, którzy z racji majątku i aspiracji bliscy
byli arystokracji, pragnęła dostępu do władzy. Eupatrydów oskarżano o arogancję,
chciwość nie znającą granic, nieumiarkowanie. Prawdopodobnie były ostre tarcia
wewnątrz grupy rządzącej, wprawdzie nasze źródła nam o tym nic nie mówią, ale
obserwacja wydarzeń w czasach późniejszych wskazuje na to, że ateńska arystokracja
nader rzadko występowała w sposób zgodny.
Stopień społecznego nacisku na grupę rządzącą był na tyle silny, że zmusił ją do
pójścia na ustępstwa i wyrażenie zgody na zmiany. Być może gwałtowny przebieg walk
w innych polis, kończący się radykalnymi posunięciami tyranów godzących w interesy
arystokracji, wskazywał, że mniejszym złem dla niej mogą okazać się reformy.
Zagrożenie nowym podziałem ziemi stawało się w obliczu społecznego buntu
realne.
Tradycja mówi o Solonie, że pochodził z arystokratycznej rodziny. Był poetą. W
jego utworach polityka i moralność splatały się w jedno. Mówi w nich o potrzebie
sprawiedliwości i zachowania umiaru. Ostro brzmią jego sądy na temat rządzących w
Atenach arystokratów: „Nasze miasto nigdy nie zginie z rozkazu Zeusa i z woli
szczęśliwych bogów nieśmiertelnych (wzniosła bowiem strażniczka, córka potężnego ojca,
Pallas Atena trzyma nad nim ręce). Ale sami obywatele w swoim szaleństwie chcą
zniszczyć wielkie miasto, ulegając pokusie bogactwa - oni, oraz niesprawiedliwy umysł
przywódców ludu, którzy niechybnie doznają wielu cierpień z powodu wielkiego braku
umiaru [hybris]. Nie umieją bowiem powstrzymać nadmiernej chciwości, ani zażywać
teraz w spokoju przyjemności uczty [luka], bogacą się ulegając pokusie niesprawiedliwych
czynów [luka], nie oszczędzając ani dóbr świętych, ani dóbr publicznych, rabują jedni z
jednego miejsca, drudzy z innego, nie zachowując w sercu czcigodnych fundamentów
Sprawiedliwości, która milcząc, jako świadek zna to, co się dzieje i to, co było, a z czasem
na pewno przyjdzie, aby wyegzekwować karę”(fr. 3, wyd. Gentili-Prato).
W czasach, w których jedynym sposobem oddziaływania na ogół było słowo
mówione (słowo pisane nie odgrywało jeszcze większej roli), publiczna recytacja
własnych poematów dawała politykowi potężne narzędzie formowania opinii publicz­
nej. Wiersze powtarzane przez innych oddziaływały skuteczniej i szybciej niż zwykłe
przemówienia.
W 594/593 r. powierzono Solonowi funkcję archonta, upoważniając go do
przeprowadzenia daleko sięgających zmian w państwie.
Reformy Solona

Jedną z najważniejszych decyzji Solona, mających na celu zmniejszenie napięcia w


stosunkach społecznych, było jednorazowe umorzenie długów, zwane przez starożyt­
nych seisachtheia (,,strząs'nięcie długów”). Spowodowało ono zdjęcie z pól słupów
kamiennych sygnalizujących zastawienie danych gruntów. Dalej Solon wprowadził
zakaz pożyczania pod zastaw osoby dłużnika i jego rodziny, obalając w ten sposób
niewolę za długi. Był to przepis stwarzający wielką nowość w porządku prawnym
państw greckich. Nic nie wskazuje, aby został on przyjęty do zbiorów praw innych polis
greckich, choć na pewno przyczynił się do upowszechnienia przekonania, iż nie należy
zamieniać z powodu długów ludzi wolnych w niewolników.
Solon mówi w jednym ze swych poematów, że wykupił z niewoli wielu Ateńczyków
sprzedanych poza granicę kraju (jak mógł to zrobić i za jakie środki, tego nie da się w
ogóle powiedzieć) i spowodował, że ludzie, którzy uciekli, wrócili do ojczyzny.
Istotne zmiany zaszły w położeniu niewolnych chłopów, Solon uczynił ich
wolnymi, nie wprowadzając ich jednak do wspólnoty obywateli ani nie przekazując im
na własność uprawianej ziemi. Domyślać się tylko musimy, że dał im domostwa, w
których żyli, może jakieś działki ziemi bezpośrednio przy nich położone. Jak już
pisaliśmy wcześniej (zob. s. 237), musieli oni pozostać jako dzierżawcy w majątkach
wielkich właścicieli, gdyż inaczej nie mieliby z czego żyć, uległy jednak zmianie warunki
ich bytowania. Zyskali możność opuszczania gruntów; mogli udawać się poza Attykę do
nowo zakładanych polis (jest to wszak okres intensywnej kolonizacji), rozwijające się
szybko rzemiosło stwarzać musiało także szanse zatrudnienia. Zmiana jednego pana na
drugiego, wedle znanych nam z późniejszych epok historycznych reguł, była narzę­
dziem nacisku na właścicieli, którzy pod groźbą utraty dzierżawców zgadzać się musieli
na ustępstwa. Znaczna liczba ludzi żyjących w Attyce, a nie włączonych w obręb
obywatelskiego grona, nie mogła pozostać bez wpływu na później toczone walki
polityczne, w których ci byli niewolnicy mieli do zdobycia status członka wspólnoty
(zyskają go dzięki reformom Klejstenesa, o których będziemy mówić dalej).
W trakcie reform Solona nie doszło w ogóle do interwencji w układ własności
ziemskiej, gdyż oparł się on zdecydowanie żądaniom nowego podziału gruntów.
Rekonstrukcja politycznych reform Solona jest trudniejsza. Nie ma o nich
wzmianek w poematach, naszym najlepszym źródle; we fragmentach zbioru praw też się
o tych sprawach nie wspomina.
Poczynając od reform Solona zasadniczego znaczenia w życiu politycznym nabiera
zapewne istniejący wcześniej podział obywateli na grupy wedle posiadanego majątku.
Podstawą zaliczenia do grupy był dochód z ziemi wyrażony w ilości miar plonów (przede
wszystkim zboża, także wina i oliwy). Grupa najbogatsza dysponować miała co najmniej
500 miarami (stąd nazwa pentakosiomedimnoi-pięćsetrniarowcy), następnie hippeis
(,,jeźdźcy”)-300, zeugitai (prawdopodobnie „ci, którzy znajdują się pod wspólnym
jarzmem” czyli hoplici, a nie jak to się często powtarza „ci, którzy mają parę wołów”; w
żywocie Pelopidasa Plutarcha w paragrafie 23 znajdziemy, na przykład, rozróżnienie w
odniesieniu do armii między epistatai - dowódcami, a zeugitai - zwykłymi żołnierza­
mi)-200. Wszyscy pozostali mieszkańcy Attyki (poza metojkami i niewolnikami)
wchodzili w skład grupy tetów (o tetach mówimy nieco w innym paragrafie, s. 245).
Oszacowanie nie mogło być precyzyjne (jak zamienić na miary - i czego - dochód z 239
hodowli bydła?), zapewne chodziło raczej o ustalenie w pewnym przybliżeniu grup}
zamożnos'ci. Nie wiemy jak postępowano z rzemieślnikami. Solon powiązał przynależ­
ność do grup majątkowych z uprawnieniami politycznymi, najwyżsi urzędnicy (na
pewno archonci) byli wybierani spośród pentakosiomedimnoi. Wszyscy obywatele
wchodzili w skład Zgromadzenia, do którego uprawnień należał wybór urzędników.
Tradycja przypisała Solonowi utworzenie dwóch ważnych instytucji ustrojowych
znanych z późniejszej epoki: Sądów Przysięgłych (heliaia) i Rady Czterystu. Sprawa ich
powołania i ewentualnych kompetencji jest tak zawikłana, że jej przedstawienie
przeniesiemy do paragrafu poświęconego dyskusjom wokół reform Solona.
Solon dokonał drugiej po Drakonie kodyfikacji, ze starego zbioru utrzymał jedynie
postanowienia o rozlewie krwi. Przepisy opublikowano wystawiając je na widok
publiczny. Jeszcze w IV w. stosowano je, chociaż zapewne zostały one uzupełnione
postanowieniami późniejszymi, ale zasadniczy trzon pozostał nienaruszony.
W zbiorze praw znajdowały się między innymi postanowienia dotyczące spraw
rodziny i dziedziczenia, kradzieży, przestępstw ze sfery sakralnej. Solon wprowadził
ważką zmianę w procedurze sędziowskiej upoważniając każdego Ateńczyka do
wszczęcia procesu przez złożenie pisemnego oskarżenia-graphe - jeśli uznał, że
poniosła szkodę jakaś osoba bądź zbiorowość. Poprzednio tylko strona poszkodowana
mogła szukać zadośćuczynienia w postępowaniu przed urzędnikiem. Innowacja Solona
miała daleko sięgające skutki czyniąc wymiar sprawiedliwości sprawą publiczną, w
której wszyscy obywatele w imię społecznego ładu mogli podejmować inicjatywy.
Interesujące są przepisy odnoszące się do działalności gospodarczej. Solon zakazywał
wywożenia produktów rolnych, z wyjątkiem oliwy, z Attyki. Było to postanowienie w
interesie ludności biedniejszej, zwłaszcza miejskiej, skierowane przeciw arystokracji,
która chętnie eksportowała nadwyżki zbożowe, aby je sprzedać tam, gdzie w danym
momencie cena była najwyższa. Taki przepis musiał po dłuższym okresie spowodować
wzrost zainteresowania większej własności uprawą oliwek. Oliwa była też jednym z
najważniejszych produktów ateńskiego eksportu w czasach klasycznych (całą tą sprawą
zajmowaliśmy się już wyżej, zob. s. 186). Być może Solon wprowadził jakieś
ograniczenia w nabywaniu ziemi określając maksimum, aby nie dopuścić do narastania
różnic majątkowych wśród ateńskich obywateli. Nie wiemy czy przepis ten (jeśli istniał)
był w ogóle wprowadzony w życie, ale sam pomysł zgadza się z tym, co wiemy o
poglądach Solona na temat konieczności zachowywania miary we wszystkim.

Konsekwencje reform

W konfliktach społecznych Solon zajął miejsce pośrednie. Sam o sobie powie: „Ludowi
dałem tyle przywilejów, ile wystarczy, nie odebrawszy mu, ani nie przydawszy
zaszczytów. Dla tych zaś, którzy mieli potęgę i byli podziwiani z powodu bogactwa, dla
nich też obmyśliłem sposób, by nie stała się im krzywda. Stanąłem przeciw jednym i drugim
osłoniwszy się mocną tarczą i nie pozwoliłem ani jednym, ani drugim na niesprawiedliwe
zwycięstwo” (fr. 7 Gentili-Prato). Solon więc oparł się żądaniu podziału gruntów,
utrzymał zarówno stan posiadania, jak i polityczną pozycję arystokracji. Mimo to
240 również rodziny arystokratyczne były niezadowolone, gdyż reformy osłabiły ich siłę.
Nie skorzystał Solon z możliwości objęcia władzy tyrańskiej, czego się lud po nim
spodziewał. Głęboko wpojone zasady moralności polis kazały mu traktować ją jako
najgorsze zło i niebezpieczeństwo dla Aten.
Przemiany wprowadzone przez Solona nie były w stanie zapewnić wewnętrznego
uspokojenia. Żadna ze stron nie była zadowolona, a obie miały dość siły, aby podjąć
walkę na nowo. Pozornie mogło się wydawać, że skutki reform są skromne. A jednak
nie było tak, i późniejsze pokolenia miały tego świadomość, tak dalece, że łatwo
przypisywały Solonowi rozmaite posunięcia doby archaicznej kształtujące ustrój.
Właśnie jego działalność otworzyła nowy okres w dziejach Aten, które wyrastają na
jeden z najważniejszych i najszybciej rozwijających się ośrodków Grecji. Lekcja
polityczna płynąca z kompromisu osiągniętego w warunkach groźnej sytuacji we­
wnętrznej została dobrze przyswojona, dzieje Aten są znacznie bardziej ustabilizowane
niż innych polis. Nowe instytucje polityczne i zbiór praw istniały dalej, także wtedy, gdy
pojawiła się tyrania; wskazuje to, jak dobrze odpowiadały nowej epoce, do ukształto­
wania której się przyczyniły. Niezmiernie trwałe okazały się skutki w sferze mentalności
wzmacniając pragnienia sprawiedliwości i równości w życiu polis.

Sprawy dyskusyjne. Reformy Solona

Treść zmian wprowadzonych przez Solona jest przedmiotem sporów, które wynikają z
niedostatku źródeł. Najcenniejsze są dla nas utwory napisane przez niego samego, ale i
one z racji swego poetyckiego charakteru nie mogą być dla nas w pełni jasne.
Najważniejszy przekaz stanowi poemat, w którym Solon opowiada o swych reformach.
Utwór ten musiał powstać po ich zakończeniu, gdyż autor mówi nie tylko o tym, co
uczynił, ale i tłumaczy, czego nie zrobił i dlaczego. Najlepiej będzie, jeśli ten właśnie
tekst przyjmiemy za punkt wyjścia do prezentacji spraw spornych.
„Czy przestałem działać przed osiągnięciem którejkowiek z rzeczy, dla których
zebrałem ogół obywateli [demos, tu w sensie wszyscy politai, a nie tylko lud]? O tym
najlepiej mogłaby za mną zaświadczyć w sądzie Czasu wielka matka bogów olimpijskich,
czarna Ziemia, z której usunąłem stupy, tkwiące w wielu miejscach, Ziemia, przedtem
niewolna, dzisiaj wolna. Sprowadziłem zaś z powrotem do Aten, do ojczyzny założonej
przez bóstwo, wielu ludzi, którzy zostali sprzedani, jedni zgodnie z prawem, drudzy
wbrew niemu, a także tych, którzy poszli na wygnanie pod naciskiem twardej konieczności
i nie mówili już językiem attyckim, jako że po wielu krajach się włóczyli. Tych zaś, którzy
w tym kraju cierpieli haniebną niewolę, drżąc przed kaprysami panów, uczyniłem
wolnymi. Połączywszy siłę i sprawiedliwość, takich rzeczy dokonałem przy pomocy
władzy i dotrzymawszy obietnicy. Ponadto napisałem prawa, zarówno dla podłego jak i
dla dobrego, stosując do każdego prawo sprawiedliwe. Gdyby kto inny, niż ja, wziął
oścień—jakiś człowiek o złej myśli i chciwy-nie zatrzymałby ogółu obywateli[demosu].
Albowiem gdybym zechciat uczynić to, co wtedy podobało się jednej ze stron, czy też to, co
druga wymyśliła dla pierwszej, polis straciłaby wielu ludzi” (fr. 30, Gentili-Prato).
Solon mówi w tym poemacie niemal wyłącznie o reformach tyczących się ziemi i
ludzi ją uprawiających. Największa trudność tkwi w zrozumieniu, jaka była funkcja
słupów (horoi), które Solon usunął z pól. Nie znamy żadnego słupa o takim
przeznaczeniu, który by pochodził z VI w., natomiast mamy pewną ich liczbę z IV w. 241
(ich gruntowne przebadanie zawdzięczamy M. I. Finleyowi). Napisy na nich umiesz­
czane pokazują bez najmniejszej wątpliwości, że ustawiano je na tych działkach, na
których ciążyła hipoteka. Część badaczy sądzi (jest to również nasz punkt widzenia), że
słupy Solona miały podobną naturę. Umieszczano je na ziemiach wolnych właścicieli,
którzy z różnych powodów byli zmuszeni do pożyczania dając gwarancję w postaci
ziemi. Operacja usunięcia słupów stanowi część sławnej seisachtei, strząśnięcia
ciężarów, zdjęcie horoi oznaczało bowiem anulowanie długów.
Taka interpretacja (nazwijmy ją pierwszą) napotyka opory. Ich źródłem najpo­
ważniejszym jest przekonanie o niezbywalności ziemi w czasach archaicznych. Ci,
którzy sądzili, że za czasów Solona nie można było ziemi sprzedać, nie widzieli też
możliwości obciążania jej hipoteką. Slupy wedle ich przekonania musialy mieć inny
charakter, a mianowicie ustawiane były na ziemi chłopów zależnych (interpretacja
druga).
Trzeci wreszcie sposób rozumienia tego miejsca poematu Solona zakłada, że słupy
stawiano na ziemi chłopów zależnych, ale nie tych, którzy siedzieli na niej od pokoleń,
lecz tych, którzy dopiero się nimi stawali. Wolni rolnicy obciążeni długami oddawali
wierzycielowi ziemię i siebie (wraz z rodziną). Odmienny nieco od tu wyłożonego
wariant tej samej hipotezy głosi, że do powstania takich stosunków i umieszczenia słupa
w ziemi mogło dojść i bez zaciągania długu (bądź dług był jedynie czymś drugorzęd­
nym), chłop sam w obliczu ekonomicznych trudności szukał opieki u zamożniejszego
właściciela akceptując wynikający stąd stan zależności (może oddając się dobrowolnie
mógł zapewnić sobie lepsze warunki bytowania?).
O kwestii niedopuszczalności obrotu ziemią mieliśmy już okazję pisać wcześniej
(zob. s. 155-156), wskazywaliśmy tam, że jest to teza nie mająca dostatecznego oparcia
w tekstach. Nie musimy więc brać pod uwagę takiego zastrzeżenia przy interpretacji
reform Solona. Przyjęcie tak drugiej, jak i trzeciej interpretacji nie wymaga zresztą
założenia, iż chłop nie mógł ziemi sprzedać i wobec tego jej zastawienie nie wchodziło w
rachubę; nie można wykluczyć, iż istniał obyczaj oznakowywania pól rolników
zależnych od wielkich właścicieli. Wybranie przez nas pierwszej hipotezy wynika z
ogólnej wizji sytuacji w Attyce przed i po reformach Solona. Przypomnijmy tu nasze
rozważania o ludziach niewolnych (zob. s. 150-152) i tezę, wedle której wielka własność
była z reguły uprawiana przez niewolnych chłopów. Solon na pewno nie dał im ziemi na
własność, gdyż w Attyce w VI w. dalej mamy do czynienia z dużymi posiadłościami, a
uwłaszczenie chłopów zależnych przyniosłoby im kres. Ponadto całość reform Solona
ma charakter kompromisu (Solon kładzie na to wielki nacisk w swych utworach), trudno
byłoby sobie wyobrazić, aby mógł tak przedstawiać swą rolę w walkach politycznych,
gdyby zniszczył podstawy gospodarcze elity. Notabene nie wyraziłaby ona zgody na
reformy (gdyby przegrała w wyniku rewolucji społecznej, cóż wiele gorszego mogłoby
ją spotkać?).
Z interpretacji charakteru slupów wynika sposób rozumienia następnego ustępu
tyczącego się niewolników. Ci, którzy sądzą, że slupy stawiano na ziemi chłopów
zależnych, zdanie: „Tych zaś, którzy w kraju cierpieli haniebną niewolę, drżąc przed
kaprysami panów, uczyniłem wolnymi” traktują jako dalszy ciąg wiadomości o tej samej
reformie (uwolnienie chłopów od zależności w stosunku do właścicieli pociągało za sobą
usunięcie słupów). Jeśli natomiast uznamy, że operacja zdjęcia slupów tyczyła się
242 wyłącznie wolnych rolników, to cytowane wyżej zdanie wprowadza nową informację o
innej sprawie. Naszym zdaniem fragment ten odnosi się do przyznania wolnos'ci
osobistej niewolnym chłopom.
Kim byli ludzie sprzedani poza Attykę, których Solon musiał wykupywać z rąk
właścicieli? Mamy dwie możliwe odpowiedzi na to pytanie:
1. Chłopi zależni, którzy nie byli w stanie wywiązać się ze swych obowiązków:
powodowało to pogorszenie się ich statusu, gdyż spadali do rzędu niewolników
pozbawionych wszelkich praw.
2. Ludzie wolni, którzy zaciągnęli dług pod zastaw ziemi oraz osoby własnej i
członków rodziny. Takich niewolników miejscowego pochodzenia obyczaj prawdopo­
dobnie nakazywał sprzedać poza granice państwa.
Oczywiście oba warianty mogły występować jednocześnie, sądzimy jednak, że owi
mieszkańcy Attyki znajdujący się poza jej granicami byli przede wszystkim ludźmi
niegdyś wolnymi. Los ich właśnie był dla obywatelskiej społeczności na tyle nieobo­
jętny, że przystąpiono do skomplikowanej operacji wykupu, mało jest natomiast
prawdopodobne, aby przejmowano się podobnymi przypadkami w stosunku do ludzi i
tak niewolnych (choć dla nich była to zapewne nie mniejsza tragedia). Także istnienie
kategorii zbiegów łatwiej da się wytłumaczyć, gdy przyjmiemy, że do takiego
rozpaczliwego kroku uciekali się ludzie przywykli do wolności osobistej.
★ ★

Solon mówi, że napisał prawa (thesmoi). Nie jest jasne, co ma na myśli: wyłącznie
kodyfikację praw dobrze nam znaną, czy także reformy ustroju politycznego? Zwróćmy
uwagę na to, że w cytowanym przez nas poemacie o tych ostatnich w ogóle nie ma mowy,
w innych zaś znajdziemy tylko ogólnikowe twierdzenia.
Tradycja przypisała Solonowi stworzenie instytucji sędziów przysięgłych, Heliai,
dobrze znanej z V i IV w. Trudno przyjąć tę informację, gdyż w Atenach początków VI
w. nie mogły istnieć te sądy, które stanowiły najbardziej charakterystyczną instytucję
późniejszych czasów, kwintesencję ludowładztwa. Nie należy jednak całkowicie
odrzucać tego przekazu. Jest całkiem możliwe, że w zbiorze praw Solona znajdowały się
wzmianki o trybunale sędziów przysięgłych. Na pewno nie mogły być tworzone wedle
takich zasad, jakie stosowano później, a które otworzyły do nich drogę przede
wszystkim ludziom niezamożnym. Musiały też mieć inny zakres kompetencji. Prawdo­
podobnie był to sąd, który mógł stanowić instancję odwoławczą od decyzji urzędników
(a nie od trybunałów, prawa greckich miast nie znały pojęcia apelacji).
Inną jeszcze reformą przypisywaną Solonowi jest powołanie drugiej obok
Areopagu rady-Rady Czterystu, w skład której wchodziło po stu ludzi z każdej z
czterech fyl. Informacja o tej reformie wywołuje wątpliwości. Brak nam jest wiadomości
o jej funkcjonowaniu w VI w., ale w ogóle niewiele wiemy o funkcjonowaniu
poszczególnych instytucji ustroju ateńskiego w czasach archaicznych. Nie jest jasne,
jaki mógłby być jej cel, jeśli nietknięte pozostały uprawnienia Areopagu cieszącego się
wielkim autorytetem jako instytucja tradycyjna, utworzona wedle mitów przez Atenę.
Wielu historyków podejrzewa, że mamy do czynienia z przerzuceniem w przeszłość
innowacji wprowadzonej przez Klejstenesa, a wynikającej ze zwiększenia znaczenia
politycznego Zgromadzenia, którego obrady musiały być przygotowane przez osobne
ciało zbiorowe. Niezależnie od tego, co sądzić będziemy o roli Zgromadzenia za czasów 243
Solona (brak nam źródeł, aby móc coś na ten temat pewniejszego powiedzieć), jasne
jest, że jego działalność u progu VI w. była znacznie bardziej ograniczona niż w sto lat
później i wobec tego potrzeba specjalnej rady, jemu służącej, nie była tak silnie
wyczuwana. Niepokoi badaczy także brak tej reformy w przekazie Arystotelesa w
Polityce (II, 1203 b-1204 a), w którym opisane są reformy polityczne Solona.
Zwolennicy istnienia Rady Czterystu w VI w. zwracają uwagę na wypadek analogiczny
na Chios w VI w., gdzie, ich zdaniem, działały dwie rady, z których jedna nosiła nazwę
Rady Ludu. Pozbawiałoby to wagi pierwszy z przytoczonych tu argumentów:
niemożność działania dwóch ciał zbiorowych o zbliżonych do siebie kompetencjach.
Jednakże istnienie dwóch rad na Chios nie jest wcale pewne (nazwa „Rada Ludu” nie
musi implikować istnienia drugiej Rady). Obrońcy wiarygodności tradycji o Solonowej
Radzie Czterystu mogą się teraz powoływać na ważny fakt: odkryto niedawno w
Atenach kompleks budynków z początków VI w. położonych na miejscu, na którym w
czasach klasycznych mieściła się siedziba Rady Pięciuset. Archeolodzy twierdzą, że są
to budynki urzędowe z dużą salą jadalną i kuchniami oraz otwartym pomieszczeniem na
odbywanie posiedzeń. Samo istnienie tego kompleksu nie jest definitywnym dowodem
dla historyczności Rady Czterystu, ponieważ nie da się udowodnić, że budynki słu­
żyły właśnie Radzie, a nie jakiejś innej instytucji. Wzmacnia jednak wiarygodność
tradycji.
Arystoteles (Polityka, II, 1274 a; Ustrój polityczny Aten 7,2-8,2) twierdzi, że Solon
uzależnił prawo do piastowania urzędów od przynależności do którejś z następujących
klas majątkowych: pentakosiomedimnoi, hippeis, zeugitai (thetes natomiast mieli być
wyłączeni od wszelkich godności). Informację tę przyjmuje się na ogół jako wiarygodną.
Historycy współcześni zwracają uwagę, że w przeciwieństwie do nazw hippeis
(„jeźdźcy”) i zeugitai („hoplici”), które powstały zapewne przed czasami Solona w
związku z organizacją wojskową, nazwa pentakosiomedimnoi („ci o pięciuset medim-
noi”) wygląda na termin stworzony dla określenia grupy majątkowej wyodrębnionej ze
względu na uprawnienia polityczne. Sądzi się ponadto, że celem i rzeczywistym
skutkiem tej reformy było złamanie monopolu politycznego zamkniętej grupy arysto­
kratycznej, do której nie można było wejść inaczej niż przez urodzenie. Jest to wniosek
dopuszczalny i prawdopodobny, ale - zwróćmy na to uwagę - wniosek, a nie informacja
zawarta w źródle. W zachowanych fragmentach twórczości poetyckiej Solona nie ma
żadnej wzmianki wskazującej wyraźnie na to, że zwalczał on ekskluzywność arystokracji
ateńskiej i chciał obalić jej monopol polityczny oparty na urodzeniu. Arystoteles zaś
pisze (Polityka, II, 1274 a), że Solon ustanowił, iż urzędnicy mają być wybierani przez
lud, a urzędy mają być obsadzane przez „znakomitych i bogatych”. Ma się wrażenie, że
dla tego autora celem i skutkiem omawianej reformy było zastąpienie wyboru
urzędników przez Areopag wyborem przez ogół obywateli.
Wielu z dzisiejszych badaczy idzie dalej. Utrzymują oni, że reforma Solona
położyła kres rządom arystokratycznym i wprowadziła rządy oligarchiczne, otwierając
drogę do urzędów bogatym kupcom i rzemieślnikom. Hipoteza ta zakłada, że w ramach
wspólnoty obywatelskiej istniała osobna grupa kupców i rzemieślników, mająca własne
interesy, charakteryzująca się specyficznym sposobem myślenia, uznająca inny zespół
wartości niż ten, który cechował arystokratów. Założenie to jest naszym zdaniem
błędne. Sądzimy, że w polis greckich okresu archaicznego wszyscy obywatele, którzy
244 posiadali dostatecznie dużo, by móc prowadzić na własną rękę handel morski lub jakieś
zyskowne rzemiosło, a jednocześnie zbyt mało, by móc żyć bez pracy, nie marzyli o
niczym innym jak o wzbogaceniu się, aby porzucić swe zajęcia i prowadzić tryb życia
zgodny ze wzorem arystokratycznym.
Napisaliśmy poprzednio (s. 141), że elita arystokratyczna nie była grupą zamkniętą
i że obywatele, którzy posiedli bogactwo, mogli uzyskać do niej dostęp. Nie była to
jednak reguła bez wyjątków. Możliwe jest, że w Atenach w okresie przed reformami
Solona zamknięta grupa zwana eupatrydami (,,dobrze urodzonymi”) zmonopolizowała
władzę (byłaby ona grupą podobną do tej, jaką stanowili w Koryncie Bakchiadzi). Nie
wiemy, kiedy doszło do takiego ,,zamknięcia się” arystokracji ateńskiej, ale nie musiało
to zdarzyć się w bardzo dawnych czasach (w Koryncie grupa Bakchiadów panowała nie
dłużej niż sto lat). Sądzimy w każdym razie, że to, co Solon uczynił, przywróciło w
ateńskim społeczeństwie stan normalny dla polis archaicznych, w którym to dorobkie­
wicze byli szybko wchłaniani przez elitę arystokratyczną.
W Ustroju politycznym Aten Arystotelesa znajdujemy informację, że w porządku
politycznym stworzonym przez Solona teci mieli udział w Zgromadzeniu i w Sądach
Przysięgłych. Przekaz ten budzi poważne opory. Pamiętajmy, że mianem tetów
określano ludzi nie posiadających stałego źródła utrzymania i z tej racji pracujących
(najczęściej dorywczo) u kogoś innego. W tym sensie to słowo występuje tak u Homera,
jak u Hezjoda. Istnieje czasownik theteuein, który może być używany wymiennie z
duleuein. Praca bowiem u kogoś jest czymś przynoszącym ujmę, zbliżającym człowieka
do niewolnika (taki sposób patrzenia na pracę najemną będzie w starożytności
niezmiernie trwały). Teci w Atenach przedsolonowych musieli być nieliczni i nie
należeli do wspólnoty obywatelskiej (nie byli też niewolnikami, tworzyli kategorię ludzi
luźnych). Po reformach do tej grupy zaliczono, naszym zdaniem, byłych chłopów
zależnych, spowodowało to poważny wzrost jej liczebności. Teci pozostali dalej poza
obywatelską wspólnotą. Ich udział w Zgromadzeniu, a także w Sądach Przysięgłych jest
zupełnie nieprawdopodobny.
★ ★

W Ustroju politycznym Aten, w rozdziale 10 opisana jest reforma, której miał
dokonać Solon w dziedzinie miar, wag i monety w Atenach: „Zniesienie długów
zarządził przed ustanowieniem praw, a potem przeprowadził jeszcze podwyższenie stopy
zarówno miar i wag, jak i monetarnej. Za niego bowiem powiększone zostały miary w
porównaniu z Fejdonowymi, a mina, która przedtem ważyła 70 drachm, uzupełniona
została do drachm 100. Dawną jednostką obiegową była sztuka dwudrachmowa. System
wag dostosował do monetarnego, talent liczył więc 63 miny, a 3 miny rozdzielone byty na
statery i inne dalsze części (tłum. L. Piotrowicza). Jest to tekst niejasny. Stanowi on
przedmiot licznych dyskusji wśród metrologów i numizmatyków. Na ogół metrolodzy
zgodzili się widzieć w świadectwie Arystotelesa dowód na przejście od miar egineckich
do lżejszych od nich miar eubejskich. Niedawno zaproponowano inne wyjaśnienie,
wedle którego Solon wprowadzić miał dwa systemy miar wagi, jeden dla potrzeb
monetarnych, drugi dla wszelkich innych (na nową minę „ciężarową” składałoby się
100 drachm „ciężarowych” i 105 „monetarnych” o wadze 4,2-4,4 g). Hipoteza ta
może mieć jakieś oparcie w tekście. Kłopot jednak w tym, że bicie monet w Atenach za
czasów Solona wydaje się w ogóle mało prawodpodobne. W najbardziej zaawansowa­
nych z tego punktu widzenia polis Azji Mniejszej na przełomie VII i VI w. bito 245
wyłącznie monety elektronowe, bicie monety srebrnej jeszcze się wówczas nie zaczęło
(zob. nasze rozważania na s. 206-208).
Same monety niewiele nam mogą pomóc w ocenie wiarygodności przekazu
Arystotelesa, gdyż ich datowanie nastręcza ogromne trudności. W toku wieku VI w
Atenach bito dwa rodzaje pieniądza: monety zwane przez numizmatyków heraldycz­
nymi (Wappenmilnzeń) i monety właściwe. Pierwsza grupa składa się ze srebrnych
didrachm (dwudrachm) i monet drobniejszych stanowiących części didrachmy. Wid­
nieją na nich wizerunki: amfory, żuka, głowy byka, głowy Gorgony (tzw. gorgoneion),
konia, sowy, kola, kostki i triskelosu (znaku w postaci rysunku trzech połączonych ze
sobą nóg). Obieg ich był lokalny. Pierwotnie numizmatycy sądzili, że były to monety
prywatne, wypuszczane przez rodziny arystokratyczne, które wyciskały na nich swoje
godła (stąd nazwa). Powoływali się przy tym na s'wiadectwo malowideł wazowych:
niektóre z przedstawień widniejących na monetach znajdziemy na tarczach wojowni­
ków, można stąd wyciągnąć wniosek, że były to rodzinne godła wystawiane w czasie
walki na widok publiczny, podobnie jak to czyniono w czasach średniowiecznych.
Jednak nic nie wskazuje na to, by w ogóle istniały godła, zwyczaj ozdabiania tarcz
malowidłami nie może stanowić argumentu wystarczającego. Dziś' na ogól odrzuca się
interpretację heraldyczną najstarszych monet ateńskich, ale termin „Wappenmunzen”
przyjęty już w literaturze przedmiotu pozostał. Nie wiadomo ani kto, ani kiedy je
wypuszczał. Drugi typ reprezentuje już monetę włas'ciwą, noszącą napis Athe (skrót
Athenaion^ Atericzyków -domys'lnie -moneta). Nosi wizerunek sowy, s'więtego ptaka
Ateny i głowy Ateny w hełmie. Są to srebrne tetradrachmy (czterodrachmy), bite
masowo, krążące bardzo szeroko. Pozostaną one przez wiele dziesięcioleci typową
monetą Aten, nie ulegając zmianom ani pod względem wagi i czystos'ci kruszcu, ,ani
rodzaju przedstawień. Na temat początków tego typu monet, zwanych już w
starożytnos'ci ,,sówkami”, nic pewnego nie wiemy. Bite były wedle miar eubejskich
(podobnie jak ,,Wappenmunzen”).
Jes'li przyjmiemy punkt widzenia umieszczający początki elektronowej monety w
drugiej połowie VII w., a srebrnej w drugiej ćwierci VI, wypada uznać przekaz
Arystotelesa za niewiarygodny. Istnieje co prawda pewna komplikacja, której nie biorą
pod uwagę numizmatycy. W tekstach praw Solona pojawiają się kary wyrażone w
drachmach. Istnieją dwie możliwości wyjaśnienia tego faktu przy zachowaniu scepty­
cyzmu na temat wiarygodności przekazu Arystotelesa: 1) mamy do czynienia z
drachmami premonetarnymi (pisaliśmy o nich na s. 206); 2) wzmianki o drachmach
należy traktować jako późniejsze wtręty wprowadzone do tekstu w czasach, gdy
posługiwano się pieniędzmi powszechnie, poprzednio w tych miejscach muśialy
figurować wiadomości o karach określanych w inny sposób (w prawach Drakona
wyrażano je liczbą wołów). Pierwsza hipoteza wydaje się nam lepsza.
Przypisanie Solonowi reformy dokonanej przez kogoś innego da się łatwo
wytłumaczyć. W czasach klasycznych początki pieniądza były już całkowicie zapom­
niane, Solon zaś jako ten, który budował podstawy ustroju ateńskiego, mógł się
wydawać oczywistym twórcą także i ateńskiego pieniądza.
Do tej pory mówiliśmy wyłącznie o wątpliwościach na temat reformy monetarnej.
Czy jednak także reformę miar i wag należy również uznać za późniejszą? Takie jest
zdanie niektórych uczonych, większość uważa, że można w tym punkcie przyjąć
246 świadectwo Arystotelesa.
r

Odrzucenie historyczności monetarnych inicjatyw Solona pozostawia otwartym


problem datowania monet heraldycznych i sówek. Wedle C. M. Kraaya, pierwsze z nich
były bite przez Pizystrata, który miał s'rodki (dochody z kopalni w Tracji i górach
Laurion, podatki i cła), potrzeby (wydatki na najemników, prace budowlane itp.) oraz
dostateczny autorytet, aby wprowadzić je do obiegu. Sówki natomiast zaczął wypu­
szczać jego syn, Hippiasz.
Jeśli zas' nie przyjmiemy wyżej wspomnianej teorii początków pieniądza i będziemy
zdania, że powstał on znacznie wcześniej, wówczas nic nie stoi na przeszkodzie, aby
przypisać Solonowi reformy monetarne. W grę może wchodzić podjęcie emisji monet
heraldycznych (taka jest opinia C. T. Seltmana) lub sówek (wedle H. Cahna).

Attyka od reform Solona do objęcia władzy przez Pizystrata

Porządek wprowadzony przez Solona okazał się niestabilny. Konflikty wybuchały z


ostrością tak znaczną, że wystąpiły trudności przy obsadzaniu najwyższych stanowisk.
Zdarzyło się nawet, że jednemu z archontów udało się utrzymać swój urząd zamiast
przez rok, przez dwa lata i dwa miesiące.
Uformowały się trzy zwalczające się ugrupowania polityczne: pediakoi- „mie­
szkańcy równiny” z Likurgiem na czćl^paraloi lub paralioi- „mieszkańcy wybrzeża”
z Megaklesem jako przywódcą i diakrioi^ mieszkańcy Diakrii, górzystego regionu
Parnesu, w pobliżu granicy z Beocją (lub hyperakrioi - „ci, którzy żyją za górami”),
kierowani przez Pizystrata. Nic nie wiemy o Likurgu. Megakles Alkmeonida był
wnukiem polityka o tym samym imieniu, który był współodpowiedzialny za masakrę
zwolenników Kylona (por. s. 236). Ojciec Megaklesa, Alkmeon, w nieznanych nam
okolicznościach wrócił z wygnania i odzyskał wpływy, jak na to wskazuje fakt
dowodzenia ateńskimi wojskami w jednej z wojen. Cieszył się wielką estymą króla
Krezusa, który obdarzył go bogactwami. Miał również wpływy w sanktuarium
delfickim. Megakles ożeniony był z córką tyrana Sykionu, Klejstenesa (wspominaliśmy
już o tym małżeństwie s. 201). Pizystrat należał do rodziny arystokratycznej, pochodził z
okolic Brauronu, miejscowości położonej na wybrzeżu północno-wschodnim. Zdobył
popularność w wojnie z Megarą. Niestety nasze teksty nie zawierają innych wiadomości
o ugrupowaniach. Stąd trudno jest ustalić, na czym polegały różnice między
rywalizującymi stronami. Historycy proponują dwa, znacznie od siebie różniące się
wyjaśnienia.
Część badaczy była zdania, że mamy do czynienia z grupami o odmiennym obliczu
gospodarczo-społecznym. Pediakoi posiadający żyzne tereny równinne, to wielcy
właściciele wrogo nastawieni wobec porządku wprowadzonego przez Solona, którego
reformy tę grupę dotknęły najbardziej. Paralioi grupowaliby tych, którzy żyli z morza:
rybaków, kupców, rzemieślników z miasta, ludzi, którym Solon otworzył możliwości
kariery. Wreszcie mieszkańcy gór (czy „za górami”) to ludność uboga siedząca na
gruntach lichych, która była niezadowolona z reform Solona, gdyż ona właśnie
domagała się nowego podziału ziemi, którego reformator nie chciał dokonać. Wyjaś­
nienie takie trudne jest do przyjęcia, gdyż w VI w. nie istniała w ogóle warstwa kupców,
a prawdopodobieństwo powstania osobnego stronnictwa złożonego z rybaków i
rzemieślników jest bardzo niewielkie. Nakładanie się podziału społecznego i podziału 247
1

terytorialnego budzi silne wątpliwości. Wielcy właściciele występowali z pewnością we


wszystkich trzech regionach, wszyscy oni mogli być zainteresowani handlem morskim i
to w tym większym stopniu, im większymi nadwyżkami żywności dysponowali.
Wedle wyjaśnień drugiej grupy historyków, punktem wyjścia wszelkich interpre­
tacji winien być podział terytorialny Attyki na trzy strefy o takich nazwach i mniej więcej
takim zasięgu. Stronnictwa polityczne w początkach VI w. mogły być wyłącznie
fakcjami skupionymi wokół trzech rodzin pociągających za sobą, w wyniku chwilowych
aliansów lub tradycji, rodziny arystokratyczne słabsze oraz stronników z innych warstw
społecznych powiązanych rozmaitymi więzami z możnymi patronami. Mielibyśmy więc
do czynienia z podziałem wewnątrz arystokracji, wynikającym z walki o władzę, ale
ogarniającym na skutek związków typu klienteli całą obywatelską społeczność (czy też
jej większość). Terytorialny charakter tego podziału bierze się stąd, że rywalizujące
rodziny miały w określonych regionach swoje dobra, a jasne jest, iż klientele możnych
rodzin rekrutowały się przede wszystkim spośród ludzi mieszkających w pobliżu ich
majątków. Nazwy pediakoi, paralioi i diakrioi nie mogą być traktowane ściśle, były to
raczej przezwiska niż terminy techniczne, wskazywały one na dominację rodzin na
pewnych terytoriach. Granice arystokratycznych wpływów nie były ostre i nie można
wykluczać istnienia na jednym obszarze większej liczby członków fakcji mających
główne oparcie w innym okręgu. Zwłaszcza Ateny były miejscem, gdzie ścierali się ze
sobą wszyscy.
Ten ściśle klientelarny charakter podziału politycznego wymaga pewnych retuszy.
Przede wszystkim należy je poczynić w odniesieniu do fakcji Pizystrata, który cieszył się
szerszym niż inni poparciem społecznym. Wydaje się, że mógł liczyć na drobnych
rolników z różnych stron Attyki, niezadowolonych z porządku wprowadzonego przez
Solona, a także tych obywateli, których od udziału w życiu politycznym odsuwała
arystokracja. Mielibyśmy więc do czynienia z dość szeroką pod względem społecznego
składu grupą, której przewodził arystokrata pragnący z ich pomocą zatriumfować nad
przeciwnikami i zdobyć władzę.
Taka ocena społecznego zasięgu wpływów Pizystrata zgadzałaby się z uwagą
Herodota (I, 59), że grupa hyperakrioi powstała w wyniku jego działalności. Natomiast
fakcje Likurga i Megaklesa po prostu istniały (gdyż - dodajmy od siebie - były
normalnymi tworami politycznej gry wśród arystokratów). Trudno jest powiedzieć, jaki
był stopień samodzielności sil, które stanęły za Pizystratem. Podejrzewamy, że należy
wątpić w ich polityczną dojrzałość, dopiero u schyłku VI w., w okresie reform
Klejstenesa, lud będzie zajmował odrębne stanowisko (i też w ograniczonym zakresie).
Pizystrat miał do czynienia nie tyle z grupami świadomymi swych interesów, ile z masą
Ateńczyków niezadowolonych z istniejącego stanu rzeczy i pragnących zmian. Gotowi
oni byli poprzeć tych polityków, którzy by się do nich zwrócili. Oczywiście nie należy
zapominać o solidnym oparciu społecznym arystokracji. Niearystokratyczne grupy
uwalniały się od rozlicznych więzów łączących je z możnymi rodzinami bardzo
powoli.

248
Historia tyranii Pizystrata i jego synów

W 561/560 r. Pizystrat zdołał zapanować nad swymi przeciwnikami. Być może pełnił
wówczas funkcję polemarcha i cieszył się popularnością wynikłą z sukcesów wojsko­
wych. Zgromadzenie Ludowe, aby zapewnić mu osobiste bezpieczeństwo, upoważniło
go do utworzenia gwardii przybocznej z „nosicieli pałek”. Jej członkowie nie byli
najemnikami, jak to się zazwyczaj działo w przypadku innych tyranów, ale obywatelami.
Jednak oparcie jego władzy nie było dostatecznie solidne i połączenie poprzednio
wrogich sobie fakcji Megaklesa i Likurga zmusiło go do usunięcia się w cień.
Nie wiemy, ile lat trwała „pierwsza tyrania”. Chronologia całej działalności
Pizystrata jest niepewna. Znamy dobrze datę zdobycia władzy i datę śmierci (528/527),
reszta jest przedmiotem sporów.
Pizystratowi udało się następnie dojść do porozumienia z Megaklesem i objąć
władzę przy jego pomocy. Również i tym razem jego pozycja była słaba, i gdy załamały
się sojusze z Alkmeonidami, musiał ustąpić.
Opuścił wówczas Attykę i udał się do Macedonii, gdzie nad Zatoką Termajską
założył kolonię, oraz do Tracji. Tu zdobył tereny w pobliżu gór Pangajon, bogate w
złoża szlachetnych kruszców. Działalność na tych obszarach dała mu środki, które
zużywał na przygotowanie wyprawy przeciwko Atenom. Zaciągnął najemników, bazą
jego stała się Eretria na Eubei, gdzie znalazł poparcie miejscowej arystokracji. Wraz z
wojskiem wylądował w pobliżu Maratonu w niedalekim sąsiedztwie swych dóbr,
zapewne tu znajdowali się jego liczni poplecznicy. Zwycięstwo w walce oddało mu
Ateny. Alkmeonidzi musieli pójść na wygnanie. Prawdopodobnie dotknęło to także
przywódców drugiej fakcji. Rozpoczynał się trzeci, najważniejszy okres jego tyrariskich
rządów.
W 528/527 r. Pizystrat umiera śmiercią naturalną (rzecz rzadka wśród tyranów).
Władza przechodzi w ręce jego synów: Hippiasza, starszego i na pewno odgrywającego
ważniejszą rolę oraz młodszego Hipparcha. Podział jej między nimi nie jest jasny
(pamiętajmy, że nie istniał tytuł tyrana, a pozycja tyrana w państwie była właściwie
nieformalna).
W 514 r. Hipparch został zabity przez dwóch arystokratów, Harmodiosa i
Arystogejtona. U podstaw ich czynu legły motywy osobiste, które warto tu przedstawić,
gdyż są znamienne dla mentalności arystokracji. Hipparch bez powodzenia zabiegał o
miłosne względy u młodziutkiego Harmodiosa. Jego kochanek, starszy od niego
Arystogejton, rozpoczął organizowanie spisku, bojąc się, iż tyran ucieknie się do
stosowania siły wobec chłopca. Z drugiej strony dołączyła się ciężka obraza, jakiej
Hipparch dopuścił się wobec siostry Harmodiosa: pozbawił ją zaszczytnej funkcji w
czasie procesji panatenajskiej (należała się ona dziewczynie z racji urodzenia),
oświadczając, że jest jej niegodna. Zazdrość, obrona honoru i nienawiść do tyranii, jako
systemu władzy pozwalającej ludziom ją dzierżącym bezkarnie deptać cześć swych
poddanych, splotły się ze sobą. W oczach Ateńczyków Harmodios i Arystogejton byli
tyranobójcami, a nie zwykłymi mordercami, po usunięciu tyranii wystawiono im posągi
*
narodził się kult żywy w następnym stuleciu. Zamach spowodował represje, zabito
rzeczywistych i domniemanych uczestników spisku, polityka wewnętrzna uległa
zaostrzeniu.
Alkmeonidzi, którzy znaleźli się w tych latach kolejny raz na wygnaniu, próbowali, 249
ale bez skutku, obalić tyranię siłą. Ostateczne jej usunięcie było wynikiem interwencji
spartańskiej, o którą Alkmeonidzi zabiegali wprost i za pośrednictwem wyroczni
delfickiej. Zdobyli oni w Delfach wybitną pozycję od czasów, gdy podjęli się trudu
kierowania odbudową świątyni Apollona zniszczonej w pożarze i z zadania tego
wywiązali się lepiej, niż można się było tego spodziewać (fasadę zbudowano z marmuru
zamiast wapienia). Środki na ten cel pochodziły ze zbiórek w całym ówczesnym świecie,
ale Alkmeonidzi musieli włożyć i własne zasoby, nie mówiąc już o wysiłku, jakiego
wymagało doprowadzenie do końca takiego dzieła. Prestiż ich w Delfach tłumaczy nam,
poza zwykłym przekupstwem, którego, być może, się dopuścili, dlaczego Pytia przy
każdej okazji powtarzała Spartanom, że mają obalić tyranię w Atenach. Propozycje
padły na dobry grunt. Władzę w Sparcie sprawował ambitny król Kleomenes I, który
widział w wyprawie do Aten dobrą okazję do podniesienia własnej roli w państwie. U
jego boku znaleźli się wygnańcy. Wojska Hippiasza poniosły klęskę, a on sam musial
opuścić miasto. Próby jego powrotu nie dały rezultatów. Skończył się definitywnie
okres tyranii w Atenach.

Dzieło tyranii w Atenach

Gdy przystępujemy do przedstawienia dzieła tyranii w Atenach, okazuje się, że


niełatwo jest oddzielić to, co zrobił Pizystrat, od tego, co czynili synowie. Choć nadali
swemu panowaniu charakter bardziej autorytarny i wykazywali więcej skłonności do
absolutyzmu, kontynuowali linię polityki ojca. O Pizystracie pozostała opinia, że rządził
,,raczej jak dobry obywatel niż tyran”. Nie naruszał funkcjonowania instytucji
ustrojowych, nie zmieniał ich kompetencji, dbając jedynie o obsadzenie stanowisk
(zwłaszcza archontów) własnymi ludźmi. Normalnie działały Zgromadzenie i Rada (lub
Rady, jeśli przyjmiemy, że Solon powołał do istnienia Radę Czterystu). Lata tyranii
spowodowały powolną zmianę składu Areopagu, do którego wchodzili ludzie posłuszni,
musiało się to odbić na jego postawach.
Stosunki między tyranami a arystokracją nie były tak złe, jak można byłoby się tego
spodziewać. W toku trzeciej tyranii Pizystrata arystokracja stała się przedmiotem
represji, miały one jednak ograniczony zasięg; być może doszło do konfiskat majątków
politycznych przeciwników, ale nie musiały one mieć poważniejszych rozmiarów. Po
zamachu na Hipparcha w 514 r. stosunki się pogorszyły, ale i wtedy nie można mówić o
polityce antyarystokratycznej. Możne rodziny były oczywiście zawsze tyranii prze­
ciwne i wołałyby ustrój oligarchiczny pozwalający na swobodną grę między fakcjami. W
obliczu solidnej podstawy istniejącego porządku godziły się na taki układ, w którym
zatrzymywały swoje miejsce w społeczeństwie i pełniły najwyższe godności, jednak
podział między ubiegających się o nie następował nie w drodze zwykłej rywalizacji, ale
był sprawą tyrana. Kompromis ten był trwały, choć stosunki między władcami a
poszczególnymi rodzinami ulegały stałym wahaniom, oscylując od współpracy do
wrogości kończącej się banicją lub mniej lub bardziej wymuszonym usunięciem się z gry.
Widać to po zmiennych kolejach domu Alkmeonidów, których reprezentanci to
pojawiają się na scenie politycznej, to trafiają na wygnanie.
Bardzo mało wiemy o polityce tyranów w stosunku do drobnych rolników. Na
250 pewno nie przeprowadzono w Attyce podziału ziemi. A jeśli posłużono się gruntami
skonfiskowanymi, aby obdarzyć nimi chłopów, to akcja ta nie przybrała większych
rozmiarów. Wiemy natomiast, że Pizystrat udzielał chłopom pożyczek. Powołał do życia
także sędziów objazdowych, aby uwolnić chłopów od trudu udawania się ze sporami do
Aten. Nie wiemy jednak rzeczy najważniejszej, a mianowicie, w jaki sposób osiągnięto
wyciszenie konfliktów o podłożu agrarnym. Co się stało z byłymi chłopami zależnymi,
którym Solon nie dał ziemi? Dlaczego długi nie powodowały już odradzania się
napięć?
Tradycja zachowała wspomnienie o czasach Pizystrata jako o epoce wielkiego
dobrobytu. Jest dość prawodopodobne, że ma ona solidne podstawy. Na pewno
rozwijało się rzemiosło. Są to lata rozkwitu garncarstwa, czasy stylu czarnofigurowego i
początki czerwonofigurowego. Wazy attyckie eksportowano szeroko, wypierały one
ceramikę koryncką z jej poprzednich rynków. Uległa intensyfikacji eksploatacja kopalni
w górach Laurion. Ważnym przedmiotem ateńskiego eksportu stała się moneta: srebrne
tetradrachmy bito masowo (o monecie Aten zob. s. 246). Rozwój rzemiosła dającego
zatrudnienie ludności nie znajdującej dla siebie miejsca na wsi tłumaczy nam w części
,,uspokojenie” attyckiego chłopstwa.
Tyrani ściągali z mieszkańców Attyki pięcioprocentowy podatek; skoro nie
wywoływało to specjalnych napięć, sądzić by można, że nie sprawiał on zbytnich
trudności podatnikom.
Zarówno Pizystrat, jak i jego synowie prowadzili bardzo rozległą działalność
budowlaną (o znaczeniu jej dla umocnienia pozycji tyranów mieliśmy już okazję pisać,
zob. s. 200). Ateny wyrastają na miasto ludne i ozdobione okazałymi budynkami. Na
Akropolu zbudowane zostają świątynie dla Ateny Parthenos (przetrwa ona do pożaru
wznieconego przez Kserksesa) oraz dla Dionizosa Eleuthereusa. Tuż za murami miasta
rozpoczyna się budowę okręgu Zeusa Olimpijskiego (tego jednak tyrani nie zdołają
ukończyć, podejmie pracę dopiero Hadrian). Na agorze wzniesiono ołtarz Dwunastu
Bogów. Dla mieszkańców miasta ważne było doprowadzenie wody z zewnątrz, na końcu
wodociągu zbudowano monumentalną fontannę. Wytyczono nową agorę. Powstaje
świątynia w Brauron ku czci Artemidy Braurońskiej, a także budynek kultowy w
Eleusis w okręgu Demeter.
Tyrani ściągają na swój dwór rzeźbiarzy (wówczas rozpoczyna się intensywna
działalność rzeźbiarska w Atenach, jej dziełem będą znane nam archaiczne Kurosy i
Kory).
Zapraszano także poetów, Hipparchowi udało się skłonić do przybycia Symonidesa
z Keos i Anakreonta z Teos. Z inicjatywy Pizystrata sporządzono rękopis Iliady i
Odysei, który miał służyć za podstawę przy recytacjach w czasie świąt panatenajskich.
Ta ,,ateńska redakcja” (wspominaliśmy o niej na s. 120) odegrała ważną rolę w dziejach
homerowego tekstu, stoi u podstaw późniejszych, aleksandryjskich edycji.
Niezmiernie ważna i znacząca była polityka religijna. Pizystrat i jego synowie
popierali przede wszystkim kulty dwóch bóstw: Ateny i Dionizosa. Pizystrat zreorga­
nizował i rozbudował święta ku czci Ateny, zwane Panatenajami, które przybierały
szczególnie uroczysty charakter co cztery lata, gdy towarzyszyły im igrzyska i konkursy
poetyckie. Tyran chciał niewątpliwie rywalizować z igrzyskami ogólnogreckimi, takimi
jak olimpijskie czy istmijskie, wprawdzie to mu się nie udało, ale Panatenaje zyskały
znaczną popularność. Tyrani przyczynili się do włączenia kultu Dionizosa pozostają­
cego poza zasięgiem religii państwowej do kultów polis. Wyrazem tych tendencji była 251
opieka nad Dionizjami Wielkimi. Właśnie za czasów Pizystrata, w 534 r. przedstawienia
tragedii stały się częścią obchodów tego święta. Religijne posunięcia wydają się być
podporządkowane dwóm celom: jednoczeniu obywateli we wspólnym kulcie i manife­
stacji własnego bogactwa i szczodrobliwości.
Politykę zewnętrzną Pizystrata i jego synów cechuje rozmach. Pisaliśmy już o jego
zainteresowaniach Macedonią i Tracją; w późniejszych latach doprowadził do przejęcia
władzy nad miejscowością położoną nad Propontydą, Sigejonem, która już poprzednio
znajdowała się przejściowo we władzy Ateńczyków. Pizystrat osadził w nim w
charakterze tyrana jednego ze swych nieślubnych synów. Utrzymywał dobre stosunki z
tyranem Lygdamisem z Naksos. Za czasów Hippiasza i na pewno z jego poparciem
Miltiades, przedstawiciel ważnej arystokratycznej rodziny, zorganizował wyprawę na
Chersonez Tracki, gdzie stał się niezależnym władcą, panującym nad miejscową
ludnością. Na Peloponezie, przynajmniej przez dłuższy czas, udało się tyranom Aten
pozostać w zgodzie niemal ze wszystkimi: tak ze Spartą, jak i Argos.
Pół wieku tyranii przyniosło Atenom istotne zmiany we wszystkich dziedzinach.
Uległa osłabieniu pozycja arystokracji, przy czym nie wynikało to bynajmniej z represji,
a raczej ewolucji ateńskiego społeczeństwa, w którym grupy niearystokratyczne
zyskiwały coraz wyraźniej świadomość własnych interesów, stając się uczestnikami gry
politycznej, a nie tylko biernymi widzami. Uległy zacieśnieniu więzy wśród wspólnoty,
służyła temu niewątpliwie polityka religijna władców. Panatenaje i Dionizje były
ważnymi okazjami do manifestowania tej nowej, a tak istotnej jedności, krystalizowania
się dumy z własnego miasta, jego sławnej przeszłości i świetnej teraźniejszości. Okres
stabilizacji wewnętrznej przyczynił się do wzrostu dobrobytu.
Ateńską tyranię cechowało znaczne umiarkowanie, umiejętność godzenia silnej
władzy z działaniem normalnych organów polis. Niemała to zasługa Pizystrata, który był
politykiem giętkim i inteligentnym, ale także świadectwo postaw społeczeństwa. Tak w
latach działalności Solona, jak i w następnej epoce, w czasach tyranii, Ateńczycy
potrafili rozwiązywać spory w drodze kompromisu, unikając skrajnych metod walki
politycznej, stanowiących dość pospolitą plagę greckich polis.

Rewolucja 508/507 r.

Usunięcie tyranii utworzyło arystokratycznym fakcjom pole do wolnej gry. W 508/507


r. zwycięstwo wywalczyło sobie ugrupowanie Izagorasa, odsuwając od władzy Alkmeo-
nidów. Ale właśnie w tymże roku doszło do wielkich zmian, wskazujących jak dalece
sytuacja wewnętrzna Aten w końcu VI w. różniła się od wcześniejszej, a powrót do
obyczajów politycznych sprzed tyranii Pizystrata nie był już możliwy. Inicjatywa ich
wyszła od przywódcy domu Alkmeonidów, Klejstenesa. Herodot (V, 69) powie o nim,
że „przyłączył całkowicie do swojej fakcji demos, od którego poprzednio trzymał się z
dala”. Oznaczać to musiało, że stał się on rzecznikiem żądań niearystokratycznej części
społeczeństwa ateńskiego, nadając im postać programu zmian ustrojowych, burzących
stary porządek. Wewnętrzne napięcie i podniecenie było ogromne, dzieło reform
rodziło się w sytuacji rewolucyjnej. Pamiętajmy, że władza była w ręku zwolenników
Izagorasa, będącego w tym roku archontem, Klejstenes zaś nie pełnił żadnej oficjalnej
252. funkcji. Nowy kształt ateńskiego państwa nie był dany z góry przez uznanego
powszechnie prawodawcę, jak to się działo za czasów Solona, ale powstawał w wyniku
zastosowania zupełnie nowej procedury: uchwał Zgromadzenia. Zapadały one szybko,
głębokie przeobrażenie wszystkich niemal instytucji dokonało się w toku jednego,
rewolucyjnego roku.
Izagoras odwołał się do pomocy Spartan i dzięki niej mógł rozprawić się z
przeciwnikami. Przeciwko Alkmeonidom i ich stronnikom posłużono się pretekstem
religijnym, wytoczono oskarżenie o ciążącą na nich zmazę, za wymordowanie niegdyś'
członków spisku Kylona (zob. s. 236). Na wygnanie musiało iść siedemset rodzin.
Obalono nowy porządek, ustanowiono rządy wąskiej grupy arystokracji. Reakcja ta
trwała jednak krótko, gdyż lud ateński wystąpił w obronie swych zdobyczy zmuszając
spartański garnizon do opuszczenia miasta. Alkmeonidzi wrócili, represje wobec ich
przeciwników były krwawe, ale ograniczone do tych, którzy zagarnęli władzę dzięki
spartańskiej interwencji, zakończyły się zresztą szybko.
O Klejstenesie nie słyszymy już więcej. Stworzony przez niego nowy ustrój nie był
następnie w istotny sposób kwestionowany.

Ustrój polityczny stworzony przez Klejstenesa: demy i fyle

Choć reformy Klejstenesa w sposób bardzo gruntowny zmieniły porządek polityczny i


stąd odegrały decydującą rolę w dziejach demokracji ateńskiej, informacje o nich w
źródłach są stosunkowo skromne. Dla Ateńczyków późniejszych generacji stworzony
przez niego układ rzeczy był czymś' tak oczywistym, że s'wiadomos'ć zmian poszczegól­
nych instytucji i ich pierwotnego charakteru zatarła się w pamięci. Poza skromnymi
wzmiankami u Arystotelesa i Herodota, podstawą naszej rekonstrukcji ustroju
Klejstenesa jest ustrój z V w. Historycy przyjmują milcząco następującą taktykę: jeśli
nasze teksty nie sygnalizują nam modyfikacji danej instytucji w czasach późniejszych,
zakładamy, że w takiej postaci istniała ona po reformach Klejstenesa. Jest to oczywiście,
biorąc pod uwagę stan dokumentacji stojącej do dyspozycji historyka starożytnej Grecji,
dość ryzykowne.
Nasz wykład organizacji państwa ateńskiego wyrosłego z reform Klejstenesa
należy zacząć od przedstawienia zmian modyfikujących grono obywatelskie. Uległo ono
istotnemu rozszerzeniu. Arystoteles (Polityka^ III, 1275 b) twierdzi, że Klejstenes dał
prawo obywatelskie ,,wielu niewolnikom i metojkom” (słowo metoikos — o tym pisaliś­
my wyżej - oznaczało cudzoziemca stale zamieszkałego w polis, do której nie należał,
w przeciwieństwie do cudzoziemca przebywającego w niej przez czas ograniczony).
O ile drugi człon tej informacji jest jasny, o tyle interpretacja pierwszego napotyka
trudności. Nie możemy tu mieć do czynienia ze zwykłym sensem terminu niewolnik,
gdyż nie dałoby się wytłumaczyć, o czyich niewolników mogłoby tu chodzić, ani dlacze­
go Klejstenes miałby ich wprowadzić do wspólnoty. Nie mogło być ich wielu, gdyż
w VI w. niewolnictwo w swej formie klasycznej (traktującej niewolnika jak towar naby­
wany najczęściej na rynku, rzadziej „wyhodowany” w domu) nie było jeszcze zjawi­
skiem masowym. Niewolnicy tacy nie mogli stanowić siły przydatnej w grze polity­
cznej, natomiast ten, kto by taki pomysł wysunął, ryzykowałby niechęć szerokich krę­
gów społeczeństwa. To samo zastrzeżenie tyczy się wysuniętej niedawno hipotezy, we­
dle której w grę wchodziliby wyzwoleńcy. Stanowili oni jeszcze szczuplejszą grupę. 253
Naszym zdaniem Klejstenes nadał prawa obywatelskie potomkom niewolnych
chłopów, którym wolność dał przed wielu laty Solon. Było ich bardzo wielu i
wprowadzenie ich do życia politycznego mogło opłacać się temu, kto byłby w stanie
reformę tę przeprowadzić. Atmosfera ostrej walki z arystokracją, konieczność szukania
sojuszników wszędzie tam, gdzie można było ich znaleźć, tłumaczy nam brak oporów ze
strony ludu (najczęściej takie operacje, prowadzące do powiększenia liczby obywateli,
nie bywają popularne), związana z Klejstenesem część obywateli mogła sobie
uświadamiać potrzebę pomnożenia swych sil na Zgromadzeniu.
W ten sposób w społeczności obywatelskiej pojawiła się nowa grupa, która
poprzednio znajdowała się poza nią: teci. Ich liczba powiększy się w V w. w wyniku
zmian wywołanych rozwojem gospodarczym. Stanowić będą oni wówczas wielką siłę
polityczną.
Najważniejsze reformy Klejstenesa dotyczyły tych instytucji, które zapewniały
obywatelskiej masie artykulację: fratrii i fyl. Stanowiły one dotychczas podstawę
panowania arystokracji. Klejstenes nie likwidował fratrii ani starych fyl, ograniczył
natomiast ich działalność do sfery kultu. Dla pełnienia funkcji politycznych powołano
nowe jednostki o charakterze terytorialnym: demy i dziesięć nowych fyl.
Podstawową komórką politycznej wspólnoty stają się odtąd demy. Nie były
wyłącznie tworem sztucznym, ich podstawą była wytworzona w toku historii sieć
osadnicza, której większość stanowiły wsie z otaczającymi terytoriami. Mniejsze
miejscowości zostały połączone po kilka razem. W Atenach demami stały się dzielnice,
dodano do nich przylegające do miasta obszary. Nie wiemy, ile demów stworzono
podczas reformy, w późniejszych czasach (a może i od początku) było ich ponad sto
pięćdziesiąt. W osiemnastym roku życia zapisywano obywateli na listy demów.
Przynależność do nich była dziedziczna i nie podlegała korekcie w przypadku zmiany
miejsca zamieszkania. Oficjalny sposób określania obywatela Aten zakładał odtąd
podanie nazwy demu obok imienia ojca.
Dem miał swoje własne zgromadzenie, swego urzędnika z tytułem demarchos,
swoje kulty i dobra. Delegował też swych przedstawicieli do Rady. Powoływano ich w
szczególny sposób, nad którym warto dłużej się zatrzymać. W pierwszej fazie ustalano
listę kandydatów posiadających odpowiedni wiek, majątek (członków trzech pier­
wszych klas), którzy nie pełnili dotychczas tej funkcji, bądź pełnili ją tylko raz.
Wybierano ich kilkakrotnie więcej niż było miejsc do obsadzenia (nie wiemy dokładnie
ilu), następnie przystępowano do losowania. U podstaw tej procedury tkwiło
przekonanie o potrzebie równego rozdziału zadań w polis oraz chęć oddania ostatecznej
decyzji w ręce bogów, od których zależał wynik losowania.
Nowe fyle w liczbie dziesięciu miały charakter terytorialny. Przy określaniu ich
zasięgu kierowano się dwoma względami. Starano się je tak uformować, aby usunąć
wpływy rodzin arystokratycznych, ponadto nie chciano dopuścić w tych nowych
jednostkach do dominacji jednej grupy obywateli nad innymi. Fyla miała zawierać w
sobie wszystkie części składowe ateńskiej społeczności, żyjące na różnych terenach.
Podzielono więc Attykę na trzy strefy: miasto (asry), wybrzeże (paralia) i wnętrze
(mesogeia). Był to podział sztuczny, abstrahujący w poważnym stopniu od naturalnego
ukształtowania terenu i tradycji politycznych (czyli układu istniejącego przed Pizystra-
tem). Każdy z tych regionów został pocięty na dziesięć części, zwanych trittyes, nowe
254 fyle powstawały przez złączenie trzech trittyes wziętych z trzech różnych stref. Starano
się, aby nie sąsiadowały ze sobą, w tych nielicznych wypadkach, gdy do tego dochodziło,
połączone jednostki i tak nie miały zbyt s'cisłych powiązań ze względu na ukształtowanie
terenu. W taki sposób uzyskano efekt ,,zmieszania” obywateli.
Nowe fyle oddano w opiekę herosom, o wybór których zwrócono się do Delf. W ten
sposób nowa instytucja powstająca obok starej, dobrze osadzonej w kulcie, od razu
zyskiwała religijny charakter.
Na szczeblu fyl dokonywano wyboru urzędników, były one również podstawą do
tworzenia oddziałów wojskowych. Każda fyla delegowała co roku do Rady Pięciuset
obywateli wybranych w demach. Rada licząca pięciuset członków stawała się dzięki
temu reprezentantką całości wspólnoty obywatelskiej, tak z punktu widzenia społecz­
nego, jak i terytorialnego.

Ustrój polityczny stworzony przez Klejstenesa.


Rada Pięciuset i Zgromadzenie

Rada {bule) ukształtowana w taki sposób była kluczową instytucją systemu politycznego
stworzonego przez Klejstenesa. Nawet jeśli istniała ona przed rewolucją, od czasów
reform Solona, to jej kompetencje i formy działania zostały gruntownie zmienione. Do
podstawowych jej zadań należało przygotowanie obrad Zgromadzenia, które nie mogło
przystąpić do głosowania nad uchwałą, jeśli wcześniej nad tą sprawą nie deliberowała
Rada. Jej członkowie przewodniczyli obradom Zgromadzenia.
Buleuci (czyli członkowie Rady) zajmowali się także kontrolowaniem urzędników,
pociąganiem ich do odpowiedzialności i określali kary dla winnych. Ważną czynnością
było przeprowadzenie wstępnego badania kandydatów na urzędników i członków nowej
Rady przed ich losowaniem.
Rada składająca się ze znacznej liczby członków nie mogła być organem działającym
permanentnie, czego wymagał nowy system polityczny. Jej członkowie, ludzie często
żyjący w osadach rozsianych po całej Attyce i należący do warstw średnich, nie byli w
stanie spędzać całego roku swej kadencji w mieście. Tym trudnościom zaradzono przez
system prytanii. Grupa buleutów z jednej fyli pełniła przez okres jednej dziesiątej roku
stałą służbę w budynku Rady przyjmując odpowiedzialność za to, co się działo i
podejmując niezbędne inicjatywy. W życiu politycznym Aten obowiązuje odtąd nowy
kalendarz, rok podzielony został na 10 prytanii, jednak w sferze kultu i życia
prywatnego pozostał stary, tradycyjny kalendarz dwunastomiesięczny.
Zgromadzenie ludu, zwoływane systematycznie, wyrosło na organ sprawujący
najwyższą władzę. Poczynając od Klejstenesa podstawowe decyzje należą do niego,
politycy muszą zabiegać o zdobycie w nim większości. Prawdopodobnie wówczas
przyjęto zasadę dopuszczającą wszystkich do przemawiania {isegoria) na Zgromadze­
niu, nawet jeśli nie dokonało się to na drodze formalnego uznania tego prawa, zaczynało
być ono wcielane faktycznie w życie.
Liczba dziesięć ze względu na istnienie dziesięciu fyl zaczyna określać skład ciał
urzędniczych, do których musieli wchodzić reprezentanci każdej z nich. Dziewięciu
archontom dodano sekretarza, aby dopełnić kolegium do dziesięciu. Konsekwencją
reform Klejstenesa było powołanie, nieco już później, kolegium dziesięciu strategów
wybieranych w fylach. Dowództwo naczelne sprawowane było jednak po dawnemu 255
przez polemarcha. Utrzymana została Solonowa zasada korelacji między przynależnoś-
cią do grup majątkowych a możliwością sprawowania urzędów.
Reformy Klejstenesa pozostawiły Areopag, do którego, jak niegdyś', należeli
dożywotnio byli archonci, ale jego kompetencje musiały ulec ograniczeniu (i to
niezależnie od tego, czy istniała po Solonie Rada Czterystu, czy nie), gdyż część ich
musiała przejść na Radę Pięciuset. Jednak nawet w tym skromniejszym wymiarze, jego
uprawnienia były rozległe. Poza wyrokowaniem w niektórych sprawach, pełnił on
funkcje organu kontrolującego działalność innych ciał ustrojowych i wypowiadającego
się o zgodności jej z prawami. Jego prestiż pozostał wysoki, mimo oskarżeń o nazbyt
lojalną postawę wobec tyranów.

Ostracyzm

Tradycja przypisała Klejstenesowi zaprojektowanie procedury politycznej, która miała


zabezpieczyć stworzony przez niego ustrój przed ewentualnos'cią odrodzenia się tyranii.
Celem jej było usunięcie tych osobistosCi, które zdobyły sobie tak silną pozycję, że
mogły się pokusić o objęcie tyrariśkiej władzy. Co roku na Zgromadzeniu stawiano
obecnym pytanie, czy należy przystąpić do głosowania w tej materii. Jes'li większosC
odpowiedziała twierdząco, przystępowano, już w innym terminie, do składania głosów
wypisanych na skorupkach (gr. o strąk a, stąd nazwa procedury ostracyzm). Umiesz­
czano na nich imiona polityków, których należało usunąć z życia politycznego. W
głosowaniu winno było wziąć udział co najmniej 6000 obywateli na to, by było ono
prawomocne. Ten, którego wskazała większosC głosujących obywateli, musiał iść na
dziesięcioletnie wygnanie, ale jego dobra nie ulegały konfiskacie, rodziny nie
prześladowano, a jego prawa polityczne po powrocie nie były uszczuplone. W języku
polskim przyjęło się dla tej procedury określenie „sąd skorupkowy”. Jest ono
zdecydowanie nietrafne, gdyż ostracyzm nie miał nic wspólnego z sądem; nie orzekano
tu winy ani jej nie udowadniano, całość miała charakter zabiegu politycznego, dla
zainteresowanego niemiłego, ale nie będącego w żadnym sensie karą.
Część historyków ma poważne wątpliwości, czy ostracyzm należał do „pakietu”
reform wprowadzonych przez Klejstenesa, gdyż po raz pierwszy został on zastosowany
późno, dopiero w 487/486 r. Trudno, ich zdaniem, sądzić, by wymyślano taką
instytucję ustrojową na zapas, jeśli nie była potrzebna przez tak długie lata. Zastrzeżenia
te łatwo jest zbić. Właśnie w systemie Klejstenesa, konsekwentnie przemyślanym i
wprowadzonym w ciągu krótkiego czasu, można było „wbudować” taką procedurę
mającą chronić przed niebezpieczeństwem żywo w tych latach wyczuwalnym. To, że nie
było ono realne i nie musiano się do ostracyzmu uciekać przez wiele lat, nie dawało się
wówczas przewidzieć.

Charakterystyka dzieła Klejstenesa

Porządek wprowadzony przez Klejstenesa robi wrażenie całości sztucznej. Nie są to


korekty istniejącego stanu rzeczy, ale przemyślany gruntownie nowy model działania
256 politycznego. Historycy zastanawiają się nad źródłami inspiracji, które skłoniły
przywódcę wielkiego arystokratycznego domu, wyrosłego w atmosferze gier fakcyj-
nych i uczestniczącego w nich bardzo długo, do podjęcia dzieła, które prowadziło do
usunięcia dotychczasowych w tej materii obyczajów. Konsekwencja, z jaką zostało ono
skonstruowane, każę założyć, że jego autor był w pełni świadom skutków i myślał o
potrzebach całej wspólnoty, a nie o interesach swoich i swych zwolenników. Nie jest
wykluczone, że ulegał on wpływom pitagorejczyków i że od nich należy wywieść troskę
o symetrię,,,geometryczny” charakter reform, nacisk na wybór pewnych liczb (3, 10),
nasyconych w tej doktrynie religijną treścią.
Ustrój, pomyślany w tak doktrynerski sposób, okazał się ogromnie trwały.
Przeżywszy szczęśliwie pierwszy zamach ze strony Izagorasa wspomaganego przez
Spartan, istniał niemal sto lat. Poważne zmiany instytucji, jakie w toku następnego
stulecia możemy obserwować, odbywały się w ramach modelu Klejstenesa. Uderza też
szybkość, z jaką został on zaakceptowany i słabość oporu arystokracji, choć nie istniał
I żaden aparat represji chroniący rewolucyjne zdobycze. Jest to świadectwo dojrzałości sił
politycznych jemu przeciwnych, a także zdolności do kompromisu ze strony możnych
rodzin, które musialy w większości od razu pogodzić się z nową sytuacją znajdując dla
siebie miejsce w nowym ustroju. Klejstenes uczynił ze Zgromadzenia organ suwerenny
rozszerzając zakres jego działalności. Tworząc, czy określając na nowo kompetencje
Rady zapewniał faktyczną możliwość oddania ogółowi obywateli prawa podejmowania
decyzji. Jednak arystokracja utrzymała swoje przodujące miejsce w polis, do niej
należało sprawowanie władzy. Urzędy pozostały w jej ręku, proces tworzenia elity nie
związanej z arystokracją, działającej wedle innych wzorów, w innych konwencjach, był
niezmiernie powolny i dokonał się dopiero w ostatniej ćwierci V w. W czasach
Klejstenesa nic nie stało na przeszkodzie, aby arystokratyczny dom zatrzymywał swą
polityczną pozycję, mogły nawet trwać dalej arystokratyczne fakcje, musiały jednak
respektować wolę obywatelskiego ogółu, który wyemancypował się spod ich wpływów i
reprezentował poważną siłę polityczną.
Nowa instytucja, jaką była Rada Pięciuset, pozwalała na rozwinięcie działalności
f tym warstwom i jednostkom, które nie należały do arystokracji, a których ambicje w
miarę upływu czasu rosły. Zasada zakazująca buleutom pełnienia funkcji więcej niż dwa
razy pociągała za sobą ważkie konsekwencje. W założeniu Rady tkwiła konieczność
udziału dużej części Ateńczyków. Nie wiemy niestety, ilu obywateli liczyły Ateny u
schyłku VI w., przybliżone rachunki dla wieku następnego posługują się liczbami rzędu
dwudziestu - trzydziestu tysięcy dorosłych mężczyzn, w czasach Klejstenesa prawdo-
, podobnie było ich mniej. W ciągu dziesięciu lat, przy założeniu, że połowa buleutów
dwukrotnie w tym ciele zasiadała, przez Radę przewijało się 3750 Ateńczyków. Tak
szeroki dostęp do władzy i decyzji w sprawach ogółu wywołał po pewnym czasie zmianę
postaw politycznych, zwiększając aktywność i polityczną samodzielność w stosunku do
arystokratycznych przywódców.
Za autorami V i IV w. możemy powtórzyć, że Klejstenes ,,oddał rządy w ręce
ogółu”, wprowadził w Atenach demokrację.
Termin demokracja u schyłku VI w. zapewne jeszcze nie istniał (pojawi się po raz
pierwszy w tekstach z połowy V w.); hasłem naczelnym jest inne słowo, isonomia,
,,równy podział władzy wśród wszystkich”, pojęte jako ideał ustroju zasadniczo
przeciwstawnego tyranii. Choć realizacja zamysłów Klejstenesa doprowadziła do
zerwania z przeszłością, demokracja pod pewnymi względami była dziedzicem kultury
257
politycznej arystokracji. Przejęła ona bowiem częs'ć ideałów, jakie przys'wiecały
arystokracji, przekonanie o niezbędności czynnego udziału w życiu politycznym,
potrzebie wolności słowa (parresia\ konieczności dopuszczenia wszystkich do głosu
(isegoria), aspiracji do równości i respektowania przyjętych reguł gry. To, co
poprzednio obowiązywało w gronie arystokracji (chociaż włas'nie jej członkowie wie­
lokrotnie w praktyce te normy naruszali), zostało rozciągnięte na całą wspólnotę.
Wreszcie kończąc tę charakterystykę dzieła Klejstenesa, warto już teraz (będziemy
o tym jeszcze szerzej mówili) wskazać na zasadniczą zmianę stylu życia, jaką ono
spowodowało. Zanika dążenie do manifestowania własnego bogactwa i zamiłowanie do
wykwintu, tak dla arystokracji charakterystyczne, wyrażające się w bogatych szatach,
klejnotach, wyposażonych okazale domach, zaprzęgach końskich wystawianych na
wielkich igrzyskach. Stopniowo społeczeństwo narzuca wszystkim w pewnych dziedzi­
nach dos'ć jednolity i skromny model życia i zachowań. Narzuca się tu od razu analogia ze
Spartą. Tam także rewolucja społeczna doprowadziła do ujednolicenia sposobu życia
obywateli, usuwając w cień, po pewnym upływie czasu, arystokrację. W Atenach jednak
ten proces nigdy nie posunął się tak daleko, jak w Sparcie. Nie miał on też negatywnych
skutków w dziedzinie kultury, jak to się stało we wspólnocie ,,Jednakowych”.
Odwrotnie, następujące po Klejstenesie dziesięciolecia przyniosą bardzo szybki rozwój
we wszystkich dziedzinach, niedługi też będzie czas, gdy Ateny obejmą hegemonię w
kulturze całego s'wiata greckiego. Do rozważań na ten temat wrócimy w tomie
drugim.

Bibliografia

Wielce przydatne były nam trzy podstawowe prace komentujące dzieło Arystotelesa, Ustrój polityczny Aten:
Aristotle’s Constitution of Athens and Related Texts, Translated with an Introduction and Notes by K. von
Fritz i E. Kapp, New York 1950; J. Day, M. Chambers, Aristotle’s History of Athenian Democracy,
Berkeley-Los Angeles 1962; P. J. Rhodes, A Commentary on the Aristotelian Politeia, Oxford 1981.
Nie będziemy tu wymieniać powtórnie prac cytowanych w poprzednich paragrafach, jest rzeczą
oczywistą, że problematyka gospodarczo-społeczna całej epoki archaicznej zawiera w sobie także i kwestie
tyczące się Aten.
Studia na temat reform Solona zostały uwzględnione przy dyskusji na temat niewolników i zbywalności
ziemi. Zob. także Ed. Will, La Grece archa'ique, Aix-en-Provence, Second International Conference of
Economic History 1962, Paris-La Haye 1965, s. 41-115.
Okres tyranii został przedstawiony zgodnie z pracami A. Andrewesa i C. Mosse, cytowanymi w
paragrafie tyczącym się tyranii w Grecji.
W rekonstrukcji rewolucji Klejstenesa przydatne nam były przede wszystkim prace: Ed. Will, Le
monde grec et l’Orient. T. I, Le V siecle (510-403), Paris 1972, a także P. Leveque, P. Vidal-Naquet,
Clisthene 1’Athemen. Essai sur la representation de l’espace et du temps dans la pensee politique grecque de la fin
du VT siecle a la mort de Platon, Paris 1964. Ponadto skorzystaliśmy z następujących prac: H. T. Wade-Gery,
Eupatridai, Archons, Areopagus, „Classical Quarterly” 25 (1931), s. 1-11; tenże, Studies in the Structure of
Athenian Society, „Classical Quarterly” 25 (1931), s. 77-89; tenże, The Laws of Kleisthenes, „Classical
Quarterly” 27 (1933), s. 17-29 (te trzy studia zostały następnie przedrukowane w zbiorze H. T. Wade-Gery,
Essaysin Greek History, Oxford 1958); D. M. Lewis, Cleisthenes and Attica, „Historia” 12 (1963), s. 22-40;
A. Andreweś, Kleisthenes’ Reform Bill, „Classical Quarterly” 27 (1977), s. 241-248.
Epoka wojen perskich

Poczynając od połowy VI w. w dziejach państw greckich pojawia się nowy czynnik,


który wraz z upływem czasu odgrywać będzie coraz większą rolę: monarchia perska. W
latach 546-540 większość polis Azji Mniejszej znalazła się w jej granicach. Zanim jednak
podejmiemy wykład dziejów konfliktu między Grekami a Persami wypada nam
zatrzymać się na problemach sztuki wojennej tej doby.

Sztuka wojenna w dobie konfliktów z Persami. Flota

Falanga, taka jaka ukształtowała się w toku VII w., nie uległa w następnych stuleciach
istotnym przekształceniom. Zasadniczo uzbrojenie hoplity pozostało nie zmienione.
Natomiast ważkim zmianom uległa konstrukcja okrętów i taktyka rozgrywania bitew
morskich.
Musimy się cofnąć w czasie, gdyż poprzednio nie mielis'my okazji zajmować się
dziejami floty. Decydującą rolę odegrała innowacja polegająca na umieszczeniu na
dziobie okrętu, nieco poniżej linii wodnej, taranu - solidnej belki okutej brązem. Jego
zadaniem było rozprucie poszycia kadłuba przeciwnika. Wynalazek ten zmienił
charakter starć na wodzie otwierając możliwość rozgrywania walk między okrętami, a
nie tylko załogami dokonującymi abordażu. Pociągał także za sobą konieczność
wzmocnienia konstrukcji kadłuba do takiego stopnia, aby mógł wytrzymać wstrząs
wywołany uderzeniem własnym i cudzym taranem. Nie wiemy, kiedy dokonano tego
wynalazku. Najstarsze jego s'wiadectwa dają nam wizerunki na wazach w stylu
geometrycznym (850-700). Siłę napędową statków tej epoki stanowił żagiel, a także
wioślarze w liczbie dwudziestu, trzydziestu czy pięćdziesięciu. Statki o trzydziestu
wiosłach nazywano triakonterami, pięćdziesięciu - pentekonterami. Okręty musiały
być długie, dwudziestowiosłowiec liczył ok. 15 m, triankontera - 22, pentekontera - 38
m. W końcu VIII w. doszło do ważnej zmiany polegającej na lokowaniu wioślarzy w
dwóch rzędach (zob. rys. 39). W ten sposób można było powiększyć liczbę wioślarzy, a
więc i szybkość, nie zwiększając rozmiarów okrętów. Zaczęto również je zaopatrywać w
wysoko umieszczony pokład przeznaczony dla wojowników, ułatwiający im walkę w
czasie abordażu. Innowacje te były dziełem wschodnim, zapewne fenickim. W ciągu VII
w. posługiwano się jednocześnie statkami różnego typu i różnych rozmiarów.
Nie wiemy dobrze kiedy (tradycja-z pewnością do odrzucenia - twierdzi, że u 259
to
Os
O

41. Rekonstrukcja triery. Poniżej schemat rozmieszczenia rzędów wioseł. Wiosła były dość krótkie (4 m), jednakowe dla wszystkich. Wioślarze najniższego rzędu,
zwani thalamitai, siedzieli nisko, tylko o pół metra nad wodą, musieli być więc chronieni przed bryzgami wody. W tym celu na otwory zakładano rodzaj fartucha ze
skóry, przez otwór w którym przechodziło wiosło. Wioślarze środkowego rzędu zwani byli zygitai. Oba rzędy liczyły po 27 ludzi po każdej stronie. Wioślarze siedzący
najwyżej, thranitai, opierali swe wiosła o drewnianą podstawkę przyczepioną do burty, zmniejszało to nieco ich wysiłek, i tak poważny, gdyż ich wiosła uderzały o wodę
pod największym kątem
schyłku VIII w.), dokonano udoskonalenia wynikającego w naturalny sposób z
poprzednich doświadczeń konstruowania dwurzędowców. Zbudowano trierę, w której
wioślarze siedzieli w trzech rzędach (zob. il. 41). Ten typ statków upowszechnił się w
Jonii w ciągu drugiej połowy VI w. Wiemy, że składała się z nich sławna flota tyrana
Samos, Polikratesa. Flota polis joriskich walcząca na początku V w. dysponowała także
znaczną liczbą trier. W V w. stanowią one podstawowy typ okrętu wojennego, choć nie
oznacza to bynajmniej, aby triakontery i zwłaszcza pentekontery całkowicie zanikły.
Triery budowano szybko. Świadczą o tym dzieje pierwszej wielkiej floty ateńskiej
składającej się z 200 okrętów, którą powołano do życia w okresie 482-480. Rozpoczy­
nano budowę od utworzenia poszycia kadłuba z desek, w który w drugiej fazie dopiero
wmontowywano (choć nie zawsze) lekki szkielet. Okręty wzmacniano grubymi linami
opasującymi kadłub. Deski zestawiano kantami łącząc je ze sobą czopami, dodatkowo
niekiedy umacniając gwoździami. Taki sposób konstruowania, różny od średniowiecz­
nego i nowożytnego (ten polegał na stworzeniu najpierw solidnego szkieletu i
umocowywaniu na nim desek poszycia i to w taki sposób, że kant deski zachodził na
następną deskę), dawał kadłub gładki i nie stawiający oporu w wodzie, ale niezbyt
odporny na uderzenia fal. Szpary w nim były znaczne, trzeba je było wypełniać
pakułami i zasmarowywać smołą. Mimo tych zabiegów triery źle znosiły niepogodę, po
żegludze przy silnej fali trzeba je było wyciągać na brzeg i powtórnie smołować.
Pamiętajmy przy tym, że Grecja nie jest krajem obfitującym w dobry budulec ani w
smołę.
Triery miały przeciętną długos'ć 38 m i szerokos'ć 5 m, głębokos'ć zanurzenia
poniżej linii wodnej wynosiła najwyżej jeden metr, powyżej - nieco ponad dwa. Kadłub
był płaski, aby pozwolić na wyciąganie statków na brzeg. Notabene takie manewry
powtarzane często niszczyły szybko poszycie. Triera ważyła ok. 70 do 90 ton. Mamy
więc do czynienia ze statkiem siedzącym płytko na wodzie, wrażliwym na boczną falę,
tak z racji nieodporności kadłuba, jak i znacznej wywrotnos'ci. Nic dziwnego, że burze
potrafiły niszczyć całe floty, jeśli zaskoczyły je na morzu.
Ze swymi 170 wioślarzami triera była świetnym narzędziem wojennym, mogła
osiągać wielką szybkość, była zwrotna, ale nie mogła odbywać długich podróży bez
dobijania do brzegu, gdyż na pokładzie nie było dość miejsca, aby załodze pozwolić na
odpoczynek i aby można było zgromadzić dość wody i żywności. Flotylle musiały
operować na takich akwenach, gdzie można było bezpiecznie przybijać do brzegu. Poza
wiosłami triera mogła poruszać się dzięki żaglom, posługiwano się nimi tylko w
podróży, usuwając na czas bitwy. Załoga triery składała się mniej więcej z 200 ludzi, z
tego 170 wioślarzy, dowódcy, sternika, 4 oficerów, muzyka nadającego przy pomocy
aulosu rytm wioślarzom, 13 marynarzy i 10 hoplitów przeznaczonych do walki przy
abordażu bądź na lądzie (zwano ich epibatai). Liczby te mogły ulegać zmianie,
zwłaszcza tyczy to hoplitów zabieranych na pokład.
Bitwy morskie polegały na: 1) taranowaniu okrętów (trzeba było podpłynąć blisko
do przeciwnika, uderzyć w jego burty i cofnąć się, aby uwolnić taran, chyba że walka
przenosiła się na jego pokład); 2) druzgotaniu wioseł przeciwnika własnym kadłubem
(podpływano blisko i starano się podnosząc własne najechać na wiosła przeciwnika w
chwili, gdy były jeszcze w wodzie); 3) abordażu. Taktyką floty zajmiemy się szerzej w
następnym tomie, gdyż większość źródeł pozwalających na jej rekonstrukcję odnosi się
262
do bitew z V i IV w. W epoce, która nas teraz interesuje, ustawiano zazwyczaj okręty w
szyku czołowym, flota dysponująca większą liczbą jednostek mogła wyginać go na
kształt półksiężyca dążąc do otoczenia przeciwnika.
Stosowano także manewr zwany diekplus, w którym celowali Jończycy (w
późniejszych dziesięcioleciach stanie się ulubionym sposobem walki Ateńczyków).
Specjaliści od historii floty nie są zgodni co do szczegółowej rekonstrukcji tego szyku.
Na ogół sądzi się, że okręty floty dokonującej diekplus stały w szyku czołowym i ruszały
jednocześnie z wielką szybkością, starając się przepłynąć przez linię przeciwnika, ale
tak blisko jego jednostek, aby zgruchotać im wiosła. Za linią dokonywały zwrotu i
atakowały w części już niesprawne jednostki. Niedawno jednak J. S. Morrison, jeden z
najlepszych specjalistów od historii żeglugi, zaproponował inną interpretację, która
jego zdaniem lepiej tłumaczy przebieg bitew. Wedle niego okręty stawały w szyku
torowym (jeden za drugim) i uderzały w wybranym punkcie szyku przeciwnika
wdzierając się na jego tyły i atakując zanim był w stanie zmienić swój szyk. Niezależnie
od tego, którą interpretację uznamy za słuszną, pewne jest że diekplus mogła ryzykować
tylko flota bardzo szybka i pewna swej zwrotności.
Ten skrócony opis sposobu walki na morzu winien nam uzmysłowić, że walor floty
zależał nie tylko, i może nie tyle, od liczby jej jednostek, ile od wyszkolenia i zgrania
ludzi, co osiągano w toku długotrwałych i nużących ćwiczeń. Załogi rekrutowano z
reguły spośród obywateli. Niewolnicy nie byli wykorzystywani; w wyjątkowych
wypadkach znanych nam z następnej epoki, gdy brak było wioślarzy i trzeba było się
nimi posłużyć, dawano im od razu wolność. Do służby we flocie pociągani byli przede
wszystkim obywatele najubożsi (teci), wyłączeni od obowiązku walki w formacji
hoplickiej.
Zdyscyplinowanie załóg wzmacniała świadomość zagrożenia własnego życia. Bitwy
na lądzie nie były na ogół bardzo krwawe, natomiast bitwy morskie łatwo wywoływały
wielkie straty. Jeśli rozgrywały się dalej od brzegu, do którego można by dopłynąć, czy
przy zlej pogodzie, zatopienie okrętu powodowało od razu śmierć dwustu ludzi.

Sytuacja państw greckich w Azji Mniejszej


do połowy VI w. Podbój perski

Jak pamiętamy, większość polis na wybrzeżach Azji Mniejszej powstała w okresie


Ciemnych Wieków. Znalazły tu dobre warunki i rozwijały się szybko, ale aż do
początków VII w. w stosunkowej izolacji tak od świata greckiego, jak i zaplecza
małoazjatyckiego.
Greckie miasta rozwijały się w sąsiedztwie dwóch dużych niegreckich organizmów
państwowych, Frygii i Lidii.
Frygowie znaleźli się na terenie Azji Mniejszej w okresie wędrówek Ludów Morza
(wspominaliśmy już o tym fakcie, zob. s. 99). Nie wiemy, kiedy powstało państwo
frygijskie w takiej postaci, w jakiej jest nam znane od VIII w., gdy pojawia się w tradycji
greckiej szczęśliwie uzupełnianej wynikami wykopalisk na terenie jego stolicy w
Gordion. Obejmowało wówczas okolice Gordion, obszary nad górnym Meandrem,
ziemie w łuku rzeki Halys, a przejściowo też Kapadocję. Grecy zachowali pamięć o
263
władcy jego Midasie (w legendach jest królem, od dotyku którego wszystko zamieniało
się w złoto). Jego istnienie jest też potwierdzone przez źródła asyryjskie, panował w
drugiej połowie VIII w.
Nieco później Frygia padła ofiarą najazdu Kimmeryjczyków, którzy poczynając od
tej epoki będą stanowili poważne zagrożenie dla ludnos'ci Azji Mniejszej. Był to lud
koczowniczy zamieszkujący poprzednio obszary między Krymem a Kaukazem, napór
Scytów spowodował przeniknięcie ich od północnego wschodu na teren Anatolii. Tu
stoczyli zwycięską dla siebie wojnę z królem Urartu, a ok. 675 r. obalili potęgę
Frygijczyków. W źródłach asyryjskich wspomina się o ich atakach od połowy VII w.
Miasta greckie znalazły się w zasięgu ich grabieżczych najazdów w drugiej połowie VII
w. Padła ich ofiarą Magnezja nad Meandrem, bronić się musial Efez. Dopiero u schyłku
wieku zniknie niebezpieczeństwo z ich strony, gdyż dziesiątkowani przez jakąś' zarazę
schronili się do Cylicji i przestali tam być groźni.
Nie wiemy, w jakich okolicznościach, ani kiedy, powstało państwo Lidyjczyków,
ludu indoeuropejskiego, który przywędrował do Azji Mniejszej mniej więcej w tym
samym czasie co Frygowie. Znamy jego dzieje od VII w., gdy za panowania Gygesa
(678-652) doszło do walki z miastami greckimi. Lidia musiała stawić czoła zagrożeniu ze
strony Kimmeryjczyków. Dopiero u schyłku VII w., po usunięciu tego niebezpieczeń­
stwa, król Lidii, Alyattes (617-560), podjął energiczną akcję mającą na celu podpo­
rządkowanie miast wybrzeża. Przedmiotem jego ataków stał się Milet, który jednak
potrafił ustalić dogodne dla siebie warunki, natomiast w ręce Lidyjczyków wpadły
Smyrna i Kolofon, a za następcy Alyattesa, Krezusa (560-546) i Efez, nie mówiąc już o
miastach mniejszych. Na wschodzie Alyattes toczył wojny z Medami, którzy wtargnęli
nieco wczes'niej do wschodniej częs'ci Azji Mniejszej. W dniu 28 maja 585 r. doszłojdo
bitwy między nimi, przerwanej jednak z powodu całkowitego zaćmienia słońca
(zjawisko to astronomowie potrafią datować, dzięki temu jest to jedna z niewielu
pewnych dat we wczesnych dziejach Azji Mniejszej). Zawarto wówczas pokój, wedle
którego granice między państwami biegły wzdłuż Halys. Król lidyjski dysponował
ogromnymi s'rodkami, na obszarze jego państwa znajdowały się znaczne zasoby
kruszców szlachetnych wypłukiwanych z piasków rzek. Występował tu w stanie
naturalnym elektron. Wspominalis'my już o ważnej roli, jaką odegrało to państwo w
dziejach pieniądza.
Mimo brutalnos'ci podboju stosunki między Lidią a Grekami ułożyły się dla obu
stron pomys'lnie. Lidia ulegała bardzo silnym wpływom kultury helleńskiej. Już Gyges
składał w Delfach bogate dary, podobnie postępował Alyattes, a także Krezus, który
przyczynił się ponadto do budowy wielkiej s'wiątyni Artemidy w Efezie. Owe s'wietne
wota, wykraczające daleko poza to, na co było stać w tych czasach greckich
ofiarodawców, są s'wiadectwem prohelleriskiej polityki, a więc gestem o charakterze
politycznym, równoczes'nie wskazują nam na zbliżenie się dynastii do greckiej kultury.
Wykopaliska prowadzone w stolicy Sardes potwierdzają zaawansowany proces helle-
nizacji.
Dobre stosunki z Grekami były dla królów lidyjskich ważne także ze względów
militarnych, najemnicy greccy odgrywali bowiem w ich armii istotną rolę.
Panowanie lidyjskie okazało się niezbyt uciążliwe, władcy nie mieszali się w sprawy
wewnętrzne poddanych im miast.
264 Na południe od Meandru znajdowały się obszary zamieszkane przez Karyjczyków,
lud spokrewniony z Lidyjczykami. Tworzyli oni niewielkie państwa pod władzą
lokalnych dynastii. Częs'ć Karyjczyków weźmie udział w rewolcie joriskiej. Ulegali
bardzo silnym wpływom kultury greckiej.
Jonia przeżywała w VI w. swój najlepszy okres. Jej polis poczynając od połowy VII
w. prowadziły intensywną akcję osiedleńczą na wybrzeżach Morza Czarnego. Fokaj­
czycy w tych samych latach podejmują ekspedycje na Dalekim Zachodzie (pisaliśmy już
o tych działaniach, zob. s. 174). Jończycy uczestniczą w założeniu Naukratis w Egipcie.
Uderzające jest bogactwo tych miast, wyrażające się w sposobie życia (luksus
Jończyków był przysłowiowy w świecie greckim). O dorobku kulturalnym Jonii tej
epoki będziemy jeszcze pisać szerzej w rozdziale o kulturze Grecji archaicznej.
Równowaga polityczna w Azji Mniejszej uległa załamaniu w wyniku ekspansji
perskiej. W 559 r. władzę w Persji, wasalnym, peryferyjnym królestwie podległym
Medii, objął Cyrus. Pierwszym jego dziełem było pokonanie Medów i narzucenie im
swego panowania (notabene na ogół Grecy nie odróżniali Persów od Medów, dla nich
wojny dziś' przez nas zwane perskimi były medyjskimi). W obliczu klęski Medów
Krezus zdecydował się wyprawić za graniczną rzekę Halys, zapewne licząc na łatwe
zdobycze. W 547 r. doszło do bitwy z Cyrusem, nierozstrzygniętej dla obu stron. Krezus
wrócił do swej stolicy i rozpus'cil najemników nie licząc już wyraźnie na perski atak w
najbliższym czasie. Tymczasem Cyrus podszedł pod Sardes, które wziął szturmem. W
546 r. państwo lidyjskie przestało istnieć. Miasta greckie po dłuższym czy krótszym
oporze musiały się poddać nowym panom. Tylko Samos utrzymało swą niezależność do
518-516 r. Fokajczycy podjęli dramatyczną decyzję opuszczenia swego terytorium i
emigracji na Korsykę do Alalii, ostatecznie jednak wobec oporu połączonych Etrusków i
Kartagiriczyków osiedlili się w Elei (łac. Velia) w południowej Italii. Ku zachodowi
popłynęła emigracyjna fala ludzi, którzy nie chcieli żyć pod perskim panowaniem.
Następne lata przyniosły dalszy rozwój państwa perskiego. W 539 r. Cyrus zajął
Babilon, a w 525 r. jego syn, Kambizes - Egipt. W ciągu dwóch pokoleń wyrosło
olbrzymie państwo sięgające od Libii po granice Indii, któremu reformy przeprowa­
dzone przez Dariusza dały sprawną administrację i znaczną siłę militarną.
Obszary Azji Mniejszej zostały podzielone na cztery jednostki zwane satrapiami:
Cylicję, Frygię (tu zaliczone były miasta greckie położone nad Hellespontem), Lidię i
Jonię (wedle Herodota w wykazie satrapii znajdującym się w ks. III, 89-96, uznanym
powszechnie za wiarygodny, tę ostatnią satrapię tworzyli: Jończycy, Magnezyjczycy,
czyli mieszkańcy Magnezji nad Meandrem, Eolowie, Karowie, Likijczycy, Pamfilij-
czycy, Milyowie). Po wyprawie Dariusza na Półwysep Bałkański doszła jeszcze satrapia
w Tracji. Zarząd tych okręgów powierzony był przedstawicielom arystokracji irańskiej
osobiście związanej z królem. Nosili oni tytuł ,,opiekunów władzy królewskiej”:
khshatrapawan, z czego Grecy zrobili satrapów. W dobie, która nas tu interesuje, nie
byli oni jeszcze udzielnymi dynastami niezależnymi niemal na swoich obszarach,
którymi staną się w późniejszych czasach. Ich zadaniem było ściąganie trybutu i
zapewnienie pokoju na podległych im obszarach. Jednak nie mieli prawa dysponować
zebranymi funduszami, kto inny nadzorował skarb królewski-jeżeli taki znajdował się
w satrapii; oddziały stacjonujące na jej terenie podległe były niezależnemu dowódcy.
Lojalność królewskiego namiestnika była kontrolowana przez sekretarza mianowanego
przez króla i przez mniej lub bardziej sekretnych kontrolerów, „oczy i uszy
królewskie”. 265
Wyprawy Dariusza przeciwko Tracji i Scytom

W 513 r. (prawdopodobnie, gdyż data nie jest pewna) wojska perskie pod wodzą
Dariusza przeprawiły się przez Bosfor po mos'cie ze statków ściągniętych z greckich
miast Azji Mniejszej i wkroczyły na teren północnej części Półwyspu Bałkańskiego. Cel
tej wyprawy nie jest dla nas jasny. Miała ona wyłącznie rozszerzyć perskie panowanie w
tym rejonie czy też jej właściwym celem, jak nam to sugeruje przekaz Herodota, byli
Scytowie? W pierwszym przypadku późniejsze przekroczenie Dunaju było podykto­
wane jedynie chęcią prewencyjnej pacyfikacji żyjących za nim plemion. W drugim
należałoby szukać odpowiedzi na pytanie, jakie były głębsze przyczyny zainteresowania
Dariusza koczownikami z czarnomorskich stepów, z którymi jego państwo do tej pory
nie miało żadnych kontaktów. Nie jest wykluczone, że był on s'wiadomy zasadniczej
etnicznej i kulturowej jedności koczowników bytujących na wielkich płaszczyznach
rozciągających się od Ałtaju do Dunaju, nie zdając sobie sprawy z odległości i realiów
scytyjskiego s'wiata. Królowie perscy walczyć musieli z zagrożeniem, jakie stanowili
nomadowie żyjący na północnych granicach Iranu, w bitwie z nimi poniósł s'mierć Cyrus
w 530 r. Ekspedycja Dariusza mogłaby mieć za cel pacyfikację koczowniczych plemion
poprzez atak z flanki.
Pierwsza faza wyprawy doprowadziła do podporządkowania Persom Tracji.
Następnie armia Dariusza przeprawiła się przez Dunaj po moście zbudowanym ze
statków greckich, które przypłynęły tu po zakończonej przeprawie przez Bosfor. Wedle
autorów greckich Dariusz wiódł ze sobą wojsko olbrzymie, składające się z 700-800
tysięcy ludzi. Jest to z pewnością liczba fantastyczna. Niezależnie od realnej wielkości
korpusu ekspedycyjnego, pewne jest, że miał on od początku trudności z aprowizacją,
Scytowie zaś, zgodnie z taktyką stosowaną zawsze przez koczowników, uchylali się od
stoczenia bitwy wciągając wrogów w głąb kraju. Nie wiemy jak daleko zaszedł Da­
riusz, nie mógł on przekroczyć Dniestru, to pewne, gdyż nie dysponował statkami do
przeprawy, okręty greckie pozostały na Dunaju, mając zapewnić bezpieczny powrót
ekspedycji.
Wyprawa zakończyła się niepowodzeniem, którego rozmiarów nie jesteśmy w
stanie ocenić. Herodot nadaje jej charakter katastrofy, wątpić jednak można, czy władca
perski dałby się wciągnąć tak głęboko w nieprzyjazny teren, aby stracić w nim większość
swych wojowników. W każdym razie prestiż króla perskiego ucierpiał na tej ekspedycji,
choć przyniosła mu ona obszary tworzące kolejną nową satrapię, Trację, oraz uznanie
podległości ze strony Macedonii, która jednak nie weszła w skład satrapii.

Konsekwencje podboju perskiego dla miast Azji Mniejszej

Panowanie Persów nie było bardzo uciążliwe (zwłaszcza jeśli będziemy je porównywać z
obyczajami asyryjskimi czy nowobabilońskimi). Znamy dość dobrze ich poczynania na
terenie Palestyny dzięki relacjom Starego Testamentu; tu pozwolili na powrót
wygnańców z Babilonii i nie ingerowali w wewnętrzne sprawy kraju, pozwalając Żydom
rządzić się wedle własnych praw. Nic nie wskazuje na to, by mieli szczególne powody,
aby traktować Greków odmiennie od pozostałych ludów swego imperium. Podobnie w
266 pierwszej fazie ich panowania w Babilonii nie doszło do jakichś szczególnych represji. A
jednak źródła greckie bardzo wyraźnie wskazują na szok, jaki wywołało przejs'cie spod
władzy lidyjskiej pod perską.
Persowie ciążyli Grekom o wiele więcej niż Lidyjczycy. Składało się na to kilka
przyczyn. Państwo perskie było bardziej wymagające ekonomicznie, żądało także
dostarczania wojska, czego Alyattes czy Krezus nie czynili. Jes'li będziemy pamiętać, że
owe kontyngenty były używane do walki z innymi Grekami, zrozumiemy, że ten
obowiązek mógł być bardzo dokuczliwy. Hellenowie nie wahali się prowadzić ze sobą
wojen i prawo do mordowania się wzajemnie było w ich oczach niepodważalne (wszelkie
jego ograniczenia ze strony każdej siły zewnętrznej w toku całej historii Greków były
bardzo źle tolerowane), ale uczestniczenie w odbieraniu wolności pobratymcom z
cudzego rozkazu było czymś' zgoła innym. Sprawny aparat administracyjny, dławiąca w
swych rozmiarach potęga, stwarzały niewielkie szanse uniknięcia zależnos'ci. Istotne
były także różnice cywilizacyjne. Lidyjczycy ulegali od dawna silnym wpływom
greckim, co musiało znajdować wyraz w kontaktach politycznych; łatwiej było o
zrozumienie wspólnych interesów, obopólne unikanie punktów drażliwych. Bariera
psychiczna między Grekami a Persami zdawała się być nie do usunięcia.
Na pewno panowanie perskie okazało się najbardziej dokuczliwe w sferze
politycznej. Tu ingerencja w sprawy wewnętrzne polis była znaczna i co więcej jej
narzędziem stali się tyrani. Poparcie perskie dla takiej formy rządów pos'wiadcza nam
Herodot. Wedle niego Histiajos, tyran Miletu, miał powiedzieć w czasie narady
greckich dowódców okrętów tworzących most na Dunaju dla Dariusza w czasie jego
wyprawy na Scytów, gdy zastanawiali się, czy dochować jemu wiernos'ci, czy nie:
„ Teraz dzięki Dariuszowi każdy z nich włada w swoim mies'cie, a po obaleniu potęgi
Dariusza ani on sam nad Miletem, ani nikt inny nad żadnym miastem nie będzie mógł
panować, bo każde z nich będzie wołało rządzić się demokratycznie) niż być pod
tyranem” (IV, 137, tł. S. Hammera).
Owo poparcie perskie dla tyranów powodowało tym większe niezadowolenie, iż,
jak pamiętamy, tyrania jako instytucja w całej Grecji zaczęła się przeżywać i napotykać
coraz większe opory. Ewolucja społeczna prowadziła ku emancypacji politycznej
demosu, który stawał się teraz, obok arystokracji, przeciwnikiem rządów tyrańskich
(tak jak poprzednio on włas'nie stanowił na ogól ich oparcie).
Bylibys'my jednak w błędzie, gdybys'my sądzili, że opór przeciwko nowym panom
był powszechny. Już w okresie podboju w wielu polis Persowie żnajdowali ludzi
gotowych udzielić im poparcia i otworzyć bramy miejskie. Pamiętać bowiem wypada o
charakterze walk wewnętrznych w polis i gotowos'ci przywódców arystokratycznych
fakcji do łączenia się z dowolnymi siłami, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Mógł to być
demos, jak w Atenach w wypadku Klejstenesa, ale mógł być nim również perski satrapa
zdolny poprzeć niefortunnego polityka i siłą, i złotem. Pokusa skorzystania z takiej
szansy była bardzo silna, nie neutralizowała jej s'wiadomos'ć narodowościowa, wówczas
jeszcze słabo rozwinięta. Na dworze króla perskiego w Suzie, czy u satrapów
małoazjatyckich spotkać można było Greków zabiegających o łaski.
Na temat wysokości trybutu płaconego przez Greków mamy ważne świadectwo
Herodota. W wykazie satrapii za Dariusza i ich obciążeń pisze on, że Jonia płaciła 400
talentów srebra. Pamiętajmy przy tym, że w jej skład wchodziły także ludy niegreckie:
Karyjczycy, Pamfilijczycy, Likijczycy, Milyowie, ile więc z tej sumy przypadało na
Greków nie da się powiedzieć. Niełatwo jest też określić stopień uciążliwości trybutu. 267
Pewną skalę wielkos'ci mogą dać inne jego kwoty: Egipt z częs'cią Libii-700 (prócz
zboża dla garnizonu), Cylicja 500 i 360 koni. Dla porównania skarb Aten rocznie ciągnął
z kopalni w górach Laurion 100 talentów, Symmachia ateńska w drugiej połowie V w.
zbierała rocznie 400. Nie wiemy, ile wynosiły obciążenia innej nieco natury, które z
pewnością istniały: koszty podróży satrapów i urzędników królewskich, prezenty dla
nich... Nie jest jasne, czy polis musialy osobno pokrywać wydatki związane z
utrzymaniem perskiej armii stacjonującej na miejscu; byłoby to dość prawdopodobne,
ale w przypadku Egiptu Herodot sygnalizuje osobno takie obciążenia, bezpieczniej
byłoby więc założyć, że pokrywano je z tej części trybutu, która znajdowała się w
dyspozycji satrapy. W zasadzie oczywiście... Ale miasta greckie wybrzeży Azji Mniejszej
były liczne i bardzo bogate. Nie da się wykluczyć, że trybut był nieznośny, ale nie musial
rujnować ich ekonomiki.
Stopień uciążliwości trybutu zależał oczywiście nie tylko od jego wysokości, ale od
ogólnej sytuacji ekonomicznej. Jej oceną zajmiemy się w innym paragrafie, gdzie
przedstawimy dyskusję na ten temat.
Czy podbój perski otwierał Grekom nowe możliwości? Na pewno podróże i handel
we wnętrzu imperium stały się znacznie łatwiejsze i bezpieczniejsze, ale miasta
małoazjatyckie były związane z innymi strefami handlowymi, do których docierano
morzem. Podróże poprzez Anatolię nigdy nie były nadmiernie częste, gdyż lądowe
szlaki były tu bardzo uciążliwe, a transport zawsze bardzo kosztowny. Natomiast na
pewno otworzyły się nowe możliwości służby u perskich władców i z tych Grecy
korzystali. Niech nam za przykład posłuży przypadek Demodokosa z Krotonu. Był on
lekarzem Polikratesa, tyrana z Samos, następnie przyjął ofertę Eginy, gdzie pełnił
funkcję lekarza miasta za talent rocznie. Później dał się skusić Atenom za półtora
talentu, aż wrócił na Samos otrzymując dwa. Do Suzy trafił jako jeniec wysłany po
podboju wyspy i stał się osobistym lekarzem Dariusza. Ten wysłał go do Grecji na
fenickim okręcie na przeszpiegi, ale Demodokosowi udało się uciec ze statku i wrócić (z
pieniędzmi!) do rodzinnego miasta.
W przeciwieństwie do królów lidyjskich Persowie początkowo nie posługiwali się
najemnikami greckimi (zmienią w tej materii obyczaje dopiero później).
Nie wydaje się, aby podbój perski w sposób automatyczny izolował miasta
małoazjatyckie od reszty świata greckiego. Trudno sobie wyobrazić, aby Persowie
mogli i chcieli narzucać ograniczenia w ruchu handlowym. Liczyć się natomiast musimy
z procesem zamykania się w kręgu własnych spraw i kłopotów, o odmiennym
charakterze, ze zmniejszeniem energii i inwencji tak dla Greków doby archaicznej
typowych.

Powstanie jońskie

Dzieje rewolty Jończyków przeciwko perskiemu panowaniu, rozpoczynającej się około


500 r., nie są dla nas w pełni jasne, choć relację o niej, pełną szczegółów, znajdziemy w
dziele Herodota. Ale historyk ten, pełen niechęci wobec Jończyków, dawał wiarę dość
absurdalnym plotkom i pomówieniom w stosunku do ich przywódców. Starał się
pokazać, iż od początku było to dzieło ludzi nieodpowiedzialnych i szalonych, skazane
268 na niepowodzenie.
Jedno przynajmniej jest pewne: szeroki zasięg rewolty wynikłej z głębokiej niechęci
do perskich rządów. Poza tym niepowodzenie wyprawy scytyjskiej pokazało wszystkim,
że armia perska nie jest bynajmniej niezwyciężona.
Istotną rolę we wstępnej fazie powstania odegrali dwaj tyrani Miletu, Histiajos i
Aristagoras. Pierwszy z nich zdobył zaufanie Persów, gdyż jemu między innymi miał do
zawdzięczenia Dariusz, iż Grecy nie zniszczyli mostu na Dunaju w czasie przeprawy. W
podzięce za lojalnos'ć Histiajos dostał Myrkinos w krainie Edonów położonej w Tracji.
Po pewnym czasie Persowie doszli do wniosku, że Histiajos staje się zbyt niezależny i
wycofano go z gry politycznej zapraszając na dwór perski do Suzy, gdzie stał się doradcą
króla do spraw greckich. Władza w Milecie przypadła jego zięciowi, Aristagorasowi.
Herodot twierdzi, że pomysł rewolty pochodził od Histiajosa, ale to Aristagoras, będący
na miejscu, stał się przywódcą spisku i powstania składając swą tyrariską władzę.
Aristagoras udał się w 498 r. do państw Grecji włas'ciwej szukać u nich pomocy w
wojnie, która musiała wybuchnąć, gdy tylko Persowie zakończą powolne działania
mobilizacyjne. Herodot opowiada nam o jego wizycie w Sparcie i w Atenach, z
pewnos'cią musial zabiegać i w innych miejscach. Sparta odmówiła poparcia. Horyzonty
jej przywódców nie sięgały tak daleko, niechęć do odległych wypraw była tym silniejsza,
że stosunki z wrogim Argos były bardzo napięte. W Atenach Aristagoras znalazł
przychylniejszą atmosferę. Tu solidarnos'ć z Jończykami była silniejsza i współgrała z
wewnętrznymi problemami (o tych niżej), z których najważniejszym była obawa przed
powrotem do miasta byłego tyrana Hippiasza, zabiegającego o pomoc na perskim
dworze. Jednak pomoc Aten nie mogła być zbyt wielka, nie miały one w tych latach
jeszcze dużej floty, a były zaangażowane w wojnę z Eginą. Zdecydowano się ostatecznie
posłać 20 trójrzędowców, dołączyło się do nich 5 okrętów z Eretrii. To było wszystko, co
Aristagoras zdołał uzyskać. Uderzająca jest obojętnos'ć Greków w obliczu rozpoczyna­
jącej się rewolty. Świadczy ona o braku s'wiadomos'ci zagrożenia, a także o braku
poczucia solidarności, dopiero następne wydarzenia będą ją kształtować.
Powstanie początkowo nie napotykało większego oporu. Przekształcono amfiktio­
nię joriską (zgrupowanie polis joriskich, mające cele kultowe, zob. s. 319) w sojusz
militarny z Radą i wspólną monetą. Nie doszło jednak do wytworzenia dostatecznie
silnego os'rodka kierowniczego.
Powstańcy pociągnęli na Sardes i zdobyli miasto, jednak przybycie perskiego
oddziału skłoniło ich do szybkiego odwrotu. Na razie wrażenie tego faktu spowodowało
rozszerzenie się zasięgu rewolty, która objęła tereny po Bizancjum, a na południu
przyłączyła się do niej częs'ć Karyjczyków i Cypr.
Atak perski skoncentrował się na punktach skrajnych: na Cyprze i w miastach
cies'nin Propontydy. Cypr padł szybko, w 497 lub 496 r., niedostatecznie wsparty przez
państwa greckie, kolejno podbite zostały północne miasta greckie. Aristagoras w tej
sytuacji próbował dywersji organizując wyprawę do Tracji, ale poniósł w niej s'mierć.
Dariusz na razie nie chciał wojny z Grekami i szukał rozwiązań politycznych. Wysłał
Histiajosa do Jonii, widocznie ten przyrzekł mu skłonienie powstańców do poddania się.
Ale, niezależnie od tego, jakie były prawdziwe intencje Histiajosa i jego rola we
wstępnym okresie ruchu, Jończycy nie mieli do niego zaufania. Milet w ogóle go nie
przyjął. Dowódcy perscy działający na miejscu także nie chcieli korzystać z jego usług,
ostatecznie Histiajos zaczął operować na własnę rękę w rejonie cieśnin łupiąc statki
handlowe. Po kilku latach takiej działalności został schwytany przez Persów i stracony. 269
p

W 494 r. Persowie przystąpili do likwidowania powstania. Skoncentrowano atak na


Milecie, w jego pobliżu doszło do decydującej bitwy pod Ladę. Po stronie joriskiej brały
w niej udział 353 trójrzędowce (odnotujmy, że jest to pierwsza bitwa w dziejach greckiej
sztuki wojennej, w której występuje w masie ten typ okrętów). Z tego 80 pochodziło z
Miletu, 100 z Chios, 60 z Samos, resztę stanowiły mniejsze kontyngenty. Po stronie
perskiej walczyli przede wszystkim Fenicjanie, w liczbie 600 okrętów. Grecy przegrali
bitwę, nastąpił po niej szturm i zniszczenie częs'ci Miletu. Część ludności została
deportowana do południowej Mezopotamii. Wbrew oczekiwaniom represje poza
Miletem nie miały bardzo dużych rozmiarów, nie podwyższono trybutu, a nawet
dokonano pewnych korekt w sposobie jego obliczania, tak aby zapewnić bardziej
równomierne obciążenie. Persowie ponadto zrezygnowali w części z polityki popierania
tyranów zrozumiawszy, że leżała ona u podstaw rewolty (co nie oznacza, aby tyrania
znikła).

Sprawy dyskusyjne. Ekonomiczne podłoże oporu Greków.


Kwestia polityki Persów wobec Fenicjan

Jak widzimy, nie jest wcale łatwo ocenić ekonomiczne konsekwencje podboju
perskiego. Brak nam bowiem źródeł, które mogłyby dostarczyć wiarygodnych na ten
temat informacji. Nie zawierają ich teksty literackie, które nigdy nie interesowały się tą
sferą rzeczywistości. Archeolodzy stwierdzają zniknięcie ceramiki małoazjatyckiej tak z
obszarów nad Morzem Czarnym, jak i z zachodnich wybrzeży Morza Śródziemnego. Na
ich miejsce wchodzi ceramika attycka. Ale czy na tej podstawie można powiedzieć, że
handel polis Azji Mniejszej z tymi terenami ulega zerwaniu? Wszak miasta małoazja-
tyckie mogły handlować innymi towarami (np. tekstyliami), które nie pozostawiły
śladów w materiale archeologicznym, a zastępowanie jednego typu naczyń przez drugi
mogło być wyłącznie skutkiem zmiany gustów, a nie kryzysu. Zwycięstwo ceramiki
attyckiej w całym świecie greckim silnie za taką interpretacją przemawia.
Historycy współcześni budują swoje tezy o ekonomicznym kryzysie i izolacji Azji
Mniejszej przede wszystkim na podstawie analogii (nie zawsze uświadamianych) z
wydarzeniami czasów nam bliskich, gdy zmiany granic politycznych wywołują
rzeczywiście takie skutki. Można poważnie wątpić, czy tak było w starożytności.
Pamiętajmy, że o Milecie Herodot mówi, iż nigdy nie był tak kwitnący, jak w
przeddzień fatalnego powstania.
W wielu pracach historycznych, zwłaszcza starszych, znaleźć można tezę, wedle
której Dariusz faworyzował kosztem greckich miasta fenickie, które na tej drodze
dążyłyby do uzyskania rozstrzygnięcia swej starej rywalizacji o handlową supremację na
Morzu Śródziemnym.
Trzeba powiedzieć sobie jasno, że nasze źródła nic o profenickiej polityce
Dariusza, czy jego następców, nie wiedzą. Współcześni historycy budując tę teorię
wychodzą z kilku hipotetycznych przesłanek, z których dwie, podstawowe, omó­
wimy.
Po pierwsze, Fenicjanie odgrywali ważną rolę we flocie perskiej. Taka zaś
militarna pozycja powinna, zdaniem tych badaczy, pozwolić im na wywarcie presji na
270 Persów i skłonienie ich do podejmowania decyzji szkodliwych dla Greków. Pogląd ten
jest całkowicie pozbawiony realnych podstaw, gdyż nie widać, w jaki sposób fenickie
interesy (zakładając, iż takie istniały, a więc, że fenickie państewka działały solidarnie)
mogły znaleźć posłuch u Dariusza czy ludzi z jego najbliższego otoczenia. Mało jest w
ogóle prawdopodobne, aby król perski prowadził,,,politykę ekonomiczną” w skali
całego imperium (starożytni władcy w swych decyzjach w stosunku do sfery zjawisk
ekonomicznych kierowali się z reguły fiskalnym punktem widzenia; interweniowanie w
strukturę, rozmiary i kierunek produkcji lub handlu w ogóle nie wchodziło w rachubę).
Fenicjanie nie mogliby wywrzeć na Persów nacisku, gdyż nie posiadali skutecznych do
tego narzędzi. Biorąc pod uwagę sytuację polityczną, nie mogli bowiem odmówić
dostarczenia statków (pamiętajmy, że pod Salaminą walczyły także okręty jońskie
przeciw koalicji greckiej i nie czyniły tego bynajmniej z dobrej woli, nie mogły jednak
nie wziąć udziału w ekspedycji, ani uchylić się od bitwy). Zupełnie nie da się też
wytłumaczyć, dlaczego król perski miałby podrywać dobrobyt swych poddanych, czyli
jedyną rzecz, która go naprawdę interesowała, gdyż od niej zależało regularne płacenie
trybutu (inaczej w przypadku buntu, gdy trzeba było winnych spektakularnie a boleśnie
ukarać). Ewentualny wzrost wielkości trybutu Fenicji nie mógłby równoważyć strat
wynikłych ze zubożenia Jonii.
Po drugie, równolegle do wojny z Persami w 480 r. doszło do konfliktu zbrojnego
między Kartagiriczykami a Grekami na Sycylii (pisaliśmy już o tym wyżej, zob. s. 171).
Kartagina była, jak pamiętamy, kolonią Tyru, jednego z najważniejszych miast Fenicji.
Z równoczesności działań wojennych wyciągnięto wniosek, że posunięcia z obu stron
były skoordynowane i miały na celu wzięcie Greków w dwa ognie. O porozumieniu
persko-kartagińskim piszą historycy greccy IV w. (a ściślej Efor, z którego korzystał
Diodor w dostępnej nam relacji wydarzeń), milczy natomiast o nim Herodot, co musimy
uznać za znamienne, gdyż nie da się wskazać powodu, dla którego miałby ukryć taką
informację. Autorzy IV w. podkreślają istnienie ścisłych analogii między wydarzeniami
sycylijskimi a greckimi: Kserkses przygotowywał się przez trzy lata do najazdu na
Grecję, Hamilkar, wódz kartagiriski, podobnie czynił, zanim wyprawił się na Sycylię;
bitwa pod Himerą odbyła się w tym samym dniu, co starcie u brzegów Salaminy.
Zwłaszcza ten drugi zbieg okoliczności trudno uznać za prawdopodobny, zbyt to
piękne, aby było prawdziwe. Podejrzliwość nasza powinna być tym większa, że tak
ścisłe analogie niosą w sobie ogromny ładunek propagandowy. Na tej drodze zmagania
sycylijskich Greków (a ściślej syrakuzańskich) nabierały znaczenia równego legendar­
nym bojom Greków z Persami. Epizodyczna walka stawała się częścią wielkiego wysiłku
świata greckiego w obronie swej wolności. Nietrudno wskazać, kto mógł być
zainteresowany w upowszechnianiu tej wersji. Porozumienie persko-kartagińskie
wydaje się być pomysłem sycylijskiej historiografii IV w. starającej się nadać dziejom
wyspy, a zwłaszcza Syrakuz, ogólnogrecki wymiar.
Tymczasem nic nie wskazuje na jego istnienie, ani tym bardziej na zamiar
zgniecenia sycylijskich Greków przez Kartagiriczyków. Aż do końca V w. nie uczynili
oni nic, aby rozszerzyć swoje panowanie na Sycylii poza dość skromne trzy osady
położone na zachodzie.
Niewątpliwie takie teorie o sojuszu persko-fenicko-kartagińskim wymierzonym
przeciwko Grekom rodzą się we współczesnej historiografii na gruncie przekonania o
istnieniu odwiecznego konfliktu między Wschodem i Zachodem. Jest to przestarzała
polityczna konstrukcja, niebezpieczna w swej błyskotliwej aktualności. 271
Inna hipoteza wymagająca energicznego odporu twierdzi, że Persowie blokowali
cies'niny Propontydy dla greckich statków udających się na Morze Czarne. Jej
zwolennikom jakoś nie przeszkadza, że Herodot nic o takich posunięciach nie wie, choć
trzeba uznać za zupełnie nieprawdopodobne, aby chcial przemilczeć takie fakty.
Dlaczego władca perski miałby utrudniać żeglugę w cieśninach? Trudno to wytłuma­
czyć (chyba, że przyjmiemy krytykowaną przez nas wyżej tezę o wpływie Fenicjan na
decyzje Dariusza i Kserksesa...). Jedyna wiadomość u Herodota, którą można
ewentualnie wykorzystać jako argument za tą hipotezę, dotyczy pirackiej działalności
Histiajosa, byłego tyrana Miletu, który rzeczywiście przez pewien czas łupił statki w
cieśninach. Pisaliśmy już o tym wyżej. Nic jednak nie wskazuje na to, aby jego
postępowanie było uzgodnione w Suzie. Jeśli jednak nawet wyobrazimy sobie (rzecz
mało prawdopodobna), iż Histiajos działał nakłoniony przez Persów, to i tak z jego
eskapady nie będziemy mogli wyciągać żadnych wniosków, działo się to bowiem w
czasach jawnego konfliktu zbrojnego i miało cele doraźne.
Uporczywe poszukiwanie kryzysu ekonomicznego, który spowodować miał
podbój perski, mimo braku wiadomości w źródłach, wynika z bardzo charakterystycznej
dla historiografii pozytywistycznej bądź postpozytywistycznej tendencji do szukania
ekonomicznego podłoża wydarzeń, w tym zwłaszcza wielkich konfliktów. Historykom o
takich skłonnościach trudno jest przyjąć, że mogły działać wyłącznie względy polityczne
i to względy polityki wewnętrznej. Pragnienie swobody i decydowania o własnej formie
rządów wydaje się im mniej istotne od wyczuwalnego naruszenia interesów gospodar­
czych. Jednak jeśli pamiętać będziemy o specyficznym charakterze greckich wspólnot
obywatelskich i uformowanej w ich ramach mentalności, nie będziemy odczuwali
zdziwienia, że przyczyny polityczne mogły się okazać decydujące.

Przyczyny wojen Persów z Grekami

Odpowiedź na pytanie, jakie były przyczyny wojen między Grekami a Persami po


stłumieniu powstania joriskiego, nie jest bynajmniej oczywista. Herodot i inne nasze
źródła wprost lub pośrednio narzucają nam przekonanie, że celem działań wojennych
było ukaranie za pomoc, której Ateny udzieliły Jończykom. Herodot twierdzi, że król
perski polecił swemu słudze, aby mu przypominał, iż ,,pamiętać ma o Atericzykach”. Ze
Ateny były zainteresowane, i to nazajutrz po Salaminie, w przedstawianiu siebie jako
głównego obiektu napaści, nie może dziwić. Powiększało to chwałę ludu ateńskiego,
który nie ugiął się przed tak wielką potęgą. Zwycięstwa pod Maratonem i Salaminą
służyły do uzasadnienia nowej pozycji Aten w świecie greckim, stworzonej po
powstaniu przymierza Hellenów. Propaganda ateńska miała więc na celu nie tylko
zaspokajanie miłości własnej.
Niestety nie posiadamy źródeł, które pozwoliłyby nam popatrzyć na rozpoczyna­
jący się konflikt oczami drugiej (czyli perskiej) strony. Jest to wielki brak naszej
dokumentacji, skazujący nas z konieczności na snucie hipotez.
Zazwyczaj historycy gotowi są rozpatrywać wydarzenia z lat dziewięćdziesiątych i
osiemdziesiątych w kategoriach perskiego imperializmu. Dariusz i Kserkses atakowali
Grecję kontynentalną, gdyż stałe dążenie do rozszerzenia granic leżało w naturze ich
272 państwa i tym łatwiej dochodziło do głosu, że nie spodziewano się większego oporu.
12. PAŃSTWO PERSKIE ZA PANOWANIA DARIUSZA I
Dodatkowy argument wydaje się tkwić w charakterze religii perskiej, a s'cis'lej w typie
religijnej sankcji dla władzy. Król rządząc s'wiatem działa bowiem z boskiego mandatu
Ahura Mazdy, jest jego narzędziem. Jego działanie musi być rozpatrywane na tle walki
toczącej się w kosmosie między dobrem a złem. Tego typu poglądy na charakter władzy
łatwo stają się oparciem dla tendencji zaborczych. Zbyt mało jednak wiemy o Persji tych
lat, aby powiedzieć, czy takie potencjalne skłonności imperialistyczne doszły otwarcie
do głosu. To, że znikły one w następnym stuleciu, gdy Persja uznała faktycznie
niepodległość polis Grecji właściwej, nie oznacza oczywiście, iż poprzednio ich nie
było.
Za pewne możemy natomiast uznać, że Persowie zrozumieli, iż ich panowanie w
Azji Mniejszej łatwo może zostać zakłócone, jeśli nie narzuci się innym Grekom,
przynajmniej tym najbliższym, jakiejś formy zależności. W toku swej półwiecznej już
obecności na tych obszarach Persowie mogli dojść do wniosku, że działania militarne nie
będą wymagały większego skupienia sił, a stopień skłócenia państw greckich jest tak
wielki, że perspektywy ich zjednoczenia nie wchodzą w ogóle w rachubę. Liczono też na
lęk, jaki musiały wywołać represje po powstaniu jońskim.
W następnych fazach wojen będą wchodziły w grę nowe czynniki, przede
wszystkim obrona prestiżu króla perskiego, który naruszały klęski zadawane jego
wojskom na peryferiach i to z perspektywy imperialnej polityki, peryferiach drugo­
rzędnych. Będziemy jeszcze do tych spraw wracać.

Działania wojenne do bitwy pod Maratonem

W 492 r., już po stłumieniu powstania joriskiego, Persowie wysłali ekspedycję do Tracji,
której celem było umocnienie tam ich panowania, okres rewolty musiał rozluźnić więzy.
Na jej czele stanął Mardonios. Choć przebieg jej nie był w pełni pomyślny (flota została
w części zniszczona przez burzę, a ataki Traków na wojska lądowe dały się we znaki),
skończyła się sukcesem, na który złożyło się także powtórne uznanie zwierzchnictwa
perskiego przez Macedonię.
W następnym roku (491), wedle opowiadania Herodota, Dariusz miał skierować
do wszystkich państw Grecji właściwej posłów z żądaniem dania ,,ziemi i wody” jako
symbolicznego aktu poddania. Większość polis usłuchała, odmówiły Ateny i Sparta. W
Atenach posła wrzucono do jamy, w Sparcie do studni. Ta część relacji jest wysoce
podejrzana, jej legendarny charakter rzuca się natychmiast w oczy. Paralelizm
ziemia - woda, jama - studnia jest zbyt doskonały, aby był realny.
Skupienie uwagi na dwóch antagonistach z czasów V w. podrywa także zaufanie do
opowiadania. W tej sytuacji trudno jest powiedzieć cokolwiek na temat historyczności
epizodu (oczywiście niepodważalny jest sam fakt odmowy).
W rok później, latem 490 r., z portów w Cylicji wypłynęła stosunkowo niewielka
wyprawa, której dowództwo sprawował Datis. Czy atak na Ateny i Eretrię (a więc te
polis, które pomogły Jończykom) był jej głównym celem? Można w to poważnie wątpić.
Ekspedycja krążyła przez pewien czas między wyspami traktując łagodnie tych, którzy
się poddali od razu, surowo zaś stawiających opór. Rzecz znamienna, Datis zatrzymał
się na Delos, manifestując pełen szacunku stosunek do sanktuarium. Gdyby rzeczy-
274 wiście Ateny były głównym obiektem wyprawy, nie zwlekano by z atakiem (pamiętaj-
:492-490 TRACJA £481-480 Finn ,X"~y7—zr>^.
MACEDONIA ~
_z> yW
/ L^ermaf .
*Abydos
» CT»
Ł\ °
\ Lo

$ u j^5^/Artem'zjon <CJpJ_
^y\Eretrić£> " CsC, ss/ltr--
<<<<3:<3:vitrTermopil<
• cif

’ ^:\Sale
\ ^C>łNaksos-i
X w

• c v ’ (7

:j480-479

■X
3,
TESALIA

n; V ^Kyme
Plateje\n
OteQ\S •• •• Przy-L
s Argos X— Mykale 0 200 km
:<X \ ilet

Q CKJNaksos
ń flota grecka
: w zwycięstwa Greków
n. ■ - —Y17™ perska
7 3<:' ££ zwycięstwa Persów

13. WOJNY PERSKIE

my, że koniec sezonu żeglugi przerywanej jesienią musiał zawsze oznaczać zatrzymanie
działań wojennych).
Wyprawie towarzyszył były tyran Aten, Hippiasz, który nie zaprzestał starań o
odzyskanie swej pozycji w mies'cie. On to z pewnos'cią wywierał nacisk na Datisa służąc
mu swą znajomością terenu i ludzi. Wylądowano na równinie maratońskiej, gdyż było to
najbliższe miejsce do baz perskich na zdobytej s'wieżo Eubei. Ponadto włas'nie tutaj
znajdowały się poprzednio dobra rodzinne Pizystratydów, może liczono na życzliwe
przyjęcie u mieszkańców. Jeden jeszcze wzgląd mógł przemawiać za tym wyborem: jeśli
Persowie chcieli stosować konnicę w przyszłym starciu, zainteresowani byli płaskim a
rozległym terenem bitwy.

Sytuacja wewnętrzna Aten od reform Klejstenesa


do bitwy pod Maratonem

Ateny po rewolucji Klejstenesa (508/507) i uwolnieniu się od spartańskiej interwencji,


która po niej nastąpiła (zob. s. 252-256), znalazły się w trudnym położeniu. Na
sąsiedniej Eubei Chalkis przyjęła wobec Aten wrogą postawę, Egina, która właśnie w 275
tych latach weszła w skład Związku Peloponeskiego, była w staniebądź otwartej, bądź
tlącej się wojny. Podobnie niechętna była Megara, której Ateny odebrały Salaminę. W
Beocji życzliwe stosunki wiązały Ateny tylko z maleńkimi Platejami, ale potężne Teby
gotowały się do ataku. To samo da się powiedzieć o Sparcie i Związku Tesalskim. W tej
sytuacji wydarzył się niejasny epizod (507? 506?) poselstwa wysłanego przez Atericzy-
ków do satrapy Jonii z pros'bą o pomoc. Satrapa miał zażądać w zamian ,,ziemi i wody”,
co zapewne posłowie przyrzekli. Jednak po powrocie Zgromadzenie odrzuciło ich
ustalenia.
W 506 r. Attykę najechały jednocześnie wojska Związku Peloponeskiego pod
dowództwem obu królów spartańskich: Kleomenesa i Damaratosa, oraz Teb i Chalkis.
Wydawało się, że w tej sytuacji nowe władze miały niewielkie szanse. Uratowało je
manifestacyjne odejs'cie Koryntyjczyków z obozu, ci wyraźnie niechętni byli umacnia­
niu się wpływów spartańskich na północ od Istmu. Wycofał się również Damaratos,
wrogi awanturniczej polityce Kleomenesa. W tej sytuacji Spartanie i ich sprzymie­
rzeńcy opus'cili Attykę, a Atericzycy mogli zaatakować Teban i Chalkidyjczyków
odnosząc sukcesy i anektując nowe ziemie. Na terenie Chalkis utworzono 4000
kleruchii, działek ziemi, które otrzymali obywatele ateńscy utrzymujący swe polityczne
prawa. Po raz pierwszy zastosowano wówczas taki zabieg o wyraźnie militarnych celach.
Walka z Tebańczykami przyniosła Atenom okrąg Oropos.
Sukcesy te usunęły zagrożenie, ale nie zmniejszyły izolacji Aten. Żył ciągle
Hippiasz i mys'lał o powrocie. Istniało w dalszym ciągu grono jego zwolenników. Trudno
ocenić, ilu ludzi było niechętnych nowemu ustrojowi.
Jak pamiętamy, Aristagoras zdołał skłonić Atericzyków do wysłania na pomoc
Jończykom 20 statków; wycofały się one zaraz po zdobyciu Sardes i nie brały udziału w
bitwie pod Ladę.

Bitwa pod Maratonem

Opanowanie obszarów położonych nad Propontydą przez Persów zmusiło Miltiadesa,


rządzącego niewielkim państwem na Chersonezie (o nim zob. s. 176), do powrotu do
Aten. Wokół niego skupili się ci, którzy byli przeciwni aliansowi z Persją i
ewentualnemu powrotowi Hippiasza. Gdy Persowie wylądowali pod Maratonem,
Miltiades był w stanie przekonać Zgromadzenie o konieczności stawienia oporu
zbrojnego i to w postaci bitwy w otwartym polu. Wysłano także posła do Sparty z pros'bą
o pomoc. Została ona przyrzeczona, ale nie mogła nadejść natychmiast, gdyż Spartanie
nie mogli wyruszyć przed końcem świąt ku czci Apollona Karnejskiego. Często
historycy współcześni gotowi są w tym widzieć wymówkę, jednak podaną przez
Herodota przyczynę należy traktować poważnie. Kultowe zakazy podejmowania wojny
w określonych sytuacjach były w starożytności przestrzegane rygorystycznie. Nieco
później przybyła też dwutysięczna armia Spartan. Natomiast na wezwanie pojawili się
od razu Platejczycy.
Armia ateńska (około 9000 hoplitów) wraz z Platejczykami (ok. 900) wyruszyła
szybkim marszem i stanęła obozem w odległości ośmiu stadiów (ponad 1,5 km) od
Persów, blokując im dostęp do drogi prowadzącej ku Atenom. Minęło sporo dni i obie
276 strony czekały. Ateńczycy nie chcieli działać przed nadejściem Spartan; dlaczego
Persowie nie podejmowali inicjatywy, nie wiadomo. Może liczyli na jakąś' rewoltę w
samym mieście, w którym mogli być czynni zwolennicy Hippiasza (niejedno miasto
wydali w perskie ręce sami Grecy z tej fakcji, która w danym momencie walczyła o
władzę).
Nie wiemy też, co spowodowało zmianę postawy Greków, gdy pewnego dnia
Miltiades podjął decyzję zaatakowania Persów. Na ogół historycy współczes'ni sądzą, że
rezygnacja z dalszego czekania na Spartan musiała być efektem zmiany sytuacji na
korzys'ć Greków, bądź zwiększonego zagrożenia nie dopuszczającego zwłoki. A
ponieważ w bitwie nie brała udziału perska kawaleria, która na pewno uczestniczyła w
ekspedycji, sądzi się, że tuż przed starciem musiała ona odejs'ć (czy ściślej odpłynąć),
prawdopodobnie po to, by uderzyć w innym miejscu Attyki. Jedno z późnych (i to
bardzo) świadectw, bizantyński leksykon Suda, wykorzystujący jednak często starsze i
dobre źródła, twierdzi, że to Jończycy zawiadomili Ateńczyków o odejściu jeźdźców.
Herodot natomiast tłumaczy zwłokę czekaniem na nadejście dnia, w którym dowództwo
przypadałoby Miltiadesowi (strategów było dziesięciu, i kolejno je sprawowali).
Tłumaczenie to z pewnością musi być odrzucone. Dowództwo naczelne należało jeszcze
wtedy do archonta polemarcha, który poprowadził do boju prawe skrzydło, jak tradycja
nakazywała (jest to ostatnia bitwa, w której się on pojawił). Jednak inicjatywa militarna
należała niewątpliwie do Miltiadesa, a ten nie musiałby czekać na swoją kolejkę.
Armia grecka stanęła w szyku o długości około 1,5 km. W jej centrum (jedna trzecia
długości), w czterech szeregach stanęły oddziały dwóch fyl mniej więcej po 900 ludzi,
reszta fyl i Platejczycy utworzyli flanki głębokie na 8 szeregów. Ostatni odcinek
przestrzeni dzielącej od nieprzyjaciela Grecy przebyli biegiem (była to innowacja,
pomysł Miltiadesa), aby skrócić czas przebywania w zasięgu strzał perskich. Słabsze od
boków centrum starło się z najlepszymi oddziałami Persów i Saków, skrzydła miały
lżejszą rozprawę, po której uderzyły na walczący ciągle i cofający się środek. Bitwa
zakończyła się pośpiesznym odwrotem Persów ku statkom i walką na brzegu, siedem
okrętów zostało zajętych przez Ateńczyków, reszta była w stanie odpłynąć.
Wedle Herodota zginęło 192 Greków, 6400 żołnierzy z armii perskiej. Straty
perskie są z pewnością przesadzone, nie da się jednak powiedzieć o ile. Bitwa musiała
rozegrać się wczesnym ranem i trwać niezbyt długo (kilka godzin). Natychmiast po jej
zakończeniu Miltiades poderwał armię do morderczego marszu, gdyż obawiał się o los
Aten, pozbawionych ochrony. Pokonanie przestrzeni dzielącej pole bitewne od miasta
wymagało około ośmiu godzin. Gdy perskie statki zarzuciły kotwice w porcie, w
Faleronie, okazało się, że hoplici byli już na miejscu. Skłoniło to Datisa do wydania
rozkazu odpłynięcia.
Z punktu widzenia Datisa porażka pod Maratonem była przykra, ale niezbyt
ważna, wykonał on swe zadanie w toku wyprawy, ustanawiając perskie panowanie na
wyspach.
Natomiast dla Ateńczyków zwycięstwo miało decydujące znaczenie. Przerywało na
przyszłość wszelkie wątpliwości, jak zachować się wobec ofert perskich. Stanowiło
przełom w postawie psychicznej. Herodot powie o Ateńczykach: ,,Pierwsi bowiem ze
wszystkich, jakich znamy, Hellenów szturmowym krokiem ruszyli na nieprzyjaciół,
pierwsi znieśli widok medyjskiej odzieży i noszących ją mężów, bo dotychczas sam dźwięk
imienia Medów wzbudzał w Hellenach trwogę” (VI, 112, tłum. S. Hammer).
Wokół bitwy natychmiast stworzony został mit, była ona przedmiotem niezwykle 277
silnej propagandy, klasycznym tematem szkolnych pochwal i dziel moralizatorskich.
Wychwalanie cnót ,,walczących pod Maratonem” było tym bardziej znamienne, że w
niewiele lat po tej bitwie dokonania militarne Ateńczyków będą już dziełem nie
hoplitów, lecz przede wszystkim wioślarzy. Sławienie więc tej bitwy będzie miało
określony sens polityczny.
Persowie przez dłuższy czas nie podejmowali działań wojennych przeciw Grekom.
Może w istocie nie mieli zamiaru podporządkowywać sobie całej Grecji, a przegrana
pod Maratonem miała dla nich walor przykrego epizodu, w każdym razie byli zajęci
innymi teatrami wojennymi. W 487 r. wybuchło powstanie w Egipcie, a zaraz po nim w
Babilonie. W 486 r. zmarł Dariusz. Nawet gdy spacyfikowano tereny zbuntowane, w
otoczeniu Kserksesa nie było jednomyślności co do dalszych militarnych interwencji w
Grecji. Istotną rolę w skłonieniu go do tego odegrało poselstwo Tesalczyków przybyłe
na dwór do Suzy.
W 484 r. rozpoczęto przygotowania na olbrzymią skalę. Ekspedycja miała składać
się z wojsk lądowych i floty ściśle ze sobą współdziałających. Zbudowano most na
Hellesponcie i wykopano kanał u nasady przylądka Athos, gdzie szalejąca burza rozbiła
poprzednio flotę Mardoniosa w 492 r. W Tracji i Macedonii zgromadzono zapasy
żywności. Koncentracja sił nastąpiła w Sardes, skąd wyruszono wiosną 480 r.
Wielkość armii Kserksesa nie jest łatwa do ustalenia, choć mamy szczegółowy jej
opis u Herodota, który określa liczby z dokładnością do jednostek. Jednak blisko 1,8
min, które podaje (i to bez towarzyszącej wielu wojownikom służby) nie mieści się w
ogóle w granicach prawdopodobieństwa. Taka masa ludzi w antycznych warunkach
transportu nie mogłaby być wyżywiona. Współcześni badacze skłonni są ją redukować
do 50 tys., czy nawet jeszcze niżej, do 20 tys. Te niskie kalkulacje grzeszą także
przesadą, niewykluczone że należy przyjąć za wiarygodną dla całej armii Kserksesa
informację Herodota o wielkości armii pozostawionej w Grecji pod dowództwem
Mardoniosa, liczyć ona miała 300 tys. Flota wedle tego samego historyka składała się z
1207 trier i 3000 statków transportowych. Zmobilizowanie takiej liczby statków mieści
się w granicach prawdopodobieństwa, ale czy było ich w rzeczywistości aż tak wiele,
tego nie da się powiedzieć. Okrętów wojennych dostarczyli głównie Fenicjanie i polis
Azji Mniejszej.

Grecy w latach między Maratonem a Termopilami

Nic nie wskazuje na to, by Grecy w początkowych latach dziesięciolecia po bitwie pod
Maratonem zdawali sobie sprawę z grożącego im niebezpieczeństwa. Zajęci byli
sprawami lokalnymi, dopiero wieści o przygotowaniach do wyprawy skłoniły ich do
zmiany postawy.
Spartę pochłonął kryzys wewnętrzny, w wyniku którego odsunięci zostali obaj
królowie: najpierw Kleomenes, później Damaratos.
Ateny tak dalece nie wyczuwały grożącej burzy, że zajęły się od razu wojną z Eginą,
której od lat nie potrafiły rozstrzygnąć. W 489 r. Miltiades namówił Zgromadzenie na
ekspedycję ku północy, nie podając jej celu, a przyrzekając jedynie opanowanie ziemi
bogatej w złoto. Siedemdziesiąt statków zaatakowało Paros i poniosło klęskę. Co
278
naprawdę chciał osiągnąć Miltiades, tego nie wiemy. Może Thasos z kopalniami złota?
Może jakieś' tereny w Tracji, z której Persowie go wypędzili? Miltiadesa czekał po
powrocie proces, w którym oskarżono go o ,,oszukanie Ateńczyków’’ i skazano na
olbrzymią grzywnę. Nie mógł jej spłacić, zresztą zmarł wkrótce z rany odniesionej na
Paros.
W Atenach rozpętały się walki wewnętrzne, których efektem były po raz pierwszy
zastosowane ostracyzmy: Hipparcha syna Charmosa - 488/487 r., Megaklesa Alkmeo-
nidy-487/486 r., Ksantyppa (ojca Peryklesa) - 485/484 r. Ostracyzm wymyślony
niegdyś jako broń przeciwko tyranii, zaczął służyć jako wygodne narzędzie w
rozgrywkach między politykami.
W 487/486 r. wprowadzono istotną reformę modyfikującą pozycję archontów.
Dotychczas wybierano ich imiennie po jednym z każdej fyli. Odtąd miano ich losować
spośród kandydatów wybranych przez demy. Efektem tego posunięcia było zmniejsze­
nie politycznego znaczenia urzędu archonta. Funkcję tę przestają pełnić ambitni
politycy, którzy rywalizować odtąd będą o dostęp do kolegium strategów. Prawdopo­
dobnie zmiana ta wynikała z ograniczeń, jakie istniały przy powtarzaniu urzędu
archonta. W drugiej połowie V w. i w IV w. nie wolno było w ogóle pełnić go po raz
drugi. W początkach V w. istnienie tej zasady jest więcej niż wątpliwe, natomiast na
pewno wymagano długich przerw między jednym okresem sprawowania go a drugim.
Ambitnym politykom sytuacja taka musiała stwarzać istotne przeszkody do dłuższej
kariery, skracając okres politycznej aktywności do roku. Urząd stratega wolny był od
wszelkich ograniczeń w czasie, można go było otrzymywać rok po roku.
Reforma ta jest dla nas sygnałem zmian zachodzących w obyczajach politycznych.
Podstawową rolę w życiu wewnętrznym polis zaczynają odgrywać indywidualności. W
poprzedniej epoce nie brak było ambicji ani wielkich osobistości, jednak ustępowały one
przed interesami i linią działania rodzin, do których należały. W miarę upływu czasu
politycy coraz bardziej prowadzą grę w swoim własnym imieniu.
W połowie lat osiemdziesiątych zdarzyło się coś zupełnie nie do przewidzenia, a co
miało decydujące znaczenie dla dalszych dziejów Aten: odkryto nowe żyły srebra w
górach Laurion. Dochód z ich dzierżawy wynosił rocznie ok. 100 talentów srebra. Była
to kwota ogromna (jedna czwarta trybutu płaconego Persji przez satrapię Jonii),
stwarzająca Atenom olbrzymie możliwości.
Sposób wydatkowania tych dochodów stał się przedmiotem walki politycznej.
Współzawodniczyły ze sobą dwa projekty: podziału kwoty między obywateli i
zbudowania za dochody dwóch kolejnych lat floty wojennej liczącej 200 trier.
Zwolennikiem pierwszego był Arystydes, drugiego Temistokles, polityk ateński, który
pojawił się po raz pierwszy w 493 r. jako archont, ale który dopiero pod koniec lat
osiemdziesiątych zaczyna odgrywać wielką rolę w życiu politycznym. Zgromadzenie
zatwierdziło projekt budowy okrętów, Arystydes w wyniku ostracyzmu musiał opuścić
Ateny. U podstaw opozycji leżała niewątpliwie świadomość głęboko sięgających
konsekwencji politycznych, jakie decyzja taka musiała pociągnąć, zwiększając poli­
tyczną rolę tetów dotychczas nie mających udziału w wojsku.
Z perspektywy wydarzeń następnych dziesięcioleci wydawać się może, że projekt
Temistoklesa miał wyłącznie na celu przygotowanie do wojny z Persami. Jednak w grę
wchodziło także (czy nawet przede wszystkim) pragnienie zakończenia ciągnącej się od
279
lat wojny z Eginą, do rozstrzygnięcia której należało mieć silną flotę. Uczestnicy
głosowania wiedzieli już chyba o przygotowaniach podjętych przez Kserksesa i zdawać
musieli sobie sprawę z rosnącego zagrożenia.
Kserkses jeszcze przed podjęciem wyprawy wysłał posłów do polis z wyjątkiem
Sparty i Aten z żądaniem dania „ziemi i wody”. Większos'ć państw Grecji północnej i
spodkowej podporządkowała się mu, Delfy zajęły defetystyczną postawę radząc
zwracającym się do nich polis nieuczestniczenie w oporze i przewidując jego
nieskuteczność. Choć takie zachowanie skrompromitowalo wyrocznię i w dalszej
perspektywie przyczyniło się do zmniejszenia jej znaczenia, nie nastąpiło to od razu,
Apollonowi Delfickiemu przyrzekano przed wyprawą wota, a po jej zwycięskim
zakończeniu złożono je tryumfalnie włas'nie w Delfach.
W obliczu perskich działań w 481 r. rozpoczęto energiczne przygotowania do
wojny. W Atenach odwołano z wygnania polityków, wrócił wówczas Arystydes, który
będzie odgrywał istotną rolę. Przedstawiciele państw greckich zdecydowanych na opór
spotkali się na Przesmyku Korynckim. Utworzone zostało przymierze, które niekiedy
nazywa się Związkiem Helleńskim. Przywództwo w nim objęła bez -najmniejszych
dyskusji Sparta (większość sojuszników stanowili członkowie Związku Peloponeskie-
go), jej ludzie sprawowali naczelne dowództwo tak na lądzie, jak i na morzu (co nie
oznacza, że do nich należały inicjatywy taktyczne). Uchwalono zwrócić się o pomoc do
Argos, Kreteńczyków i tyrana Syrakuz, Gelona. Gelon przyrzekł przyłączyć się do
Hellenów, ale pod warunkiem objęcia naczelnego dowództwa, na co ci nie mogli
wyrazić zgody. Argos i Kretericzycy odmówili wzięcia udziału w wojnie. Dwuznaczne
było postępowanie Tesalczyków. Jak pamiętamy, delegacja grup rządzących w Tesalii
namawiała Kserksesa do wyprawy. Na Przesmyku Korynckim przedstawiciele Tesal­
czyków przyrzekli jednak przyłączyć się pod warunkiem skupienia sił sprzymierzonych
na północy w celu osłonięcia granic Tesalii. Wysłano grupę ekspertów, którzy mieli
sprawdzić na miejscu, jak wyglądają możliwosći obrony i stwierdzili, że po to, by
zablokować drogę na południe, musiano by obsadzić cztery przejścia górskie. Nie było
to możliwe, w tej sytuacji Tesalczycy już wyraźnie opowiedzieli się po stronie króla
perskiego.

Wojna 480 roku

Wiosną 480 r. armia Kserksesa przekroczyła most zbudowany na Hellesponcie i ruszyła


w drogę. Olbrzymie wojsko lądowe i flota współdziałały ze sobą ściśle (trasę pochodu
armii Kserksesa Czytelnik znajdzie na mapie 13). Taka strategia zmuszała również
Greków do podobnego działania.
Wśród sojuszników wybuchły spory o to, w którym miejscu należy stawić opór
Kserksesowi, a jakie krainy trzeba po prostu opuścić. Było rzeczą jasną, że większość
uczestników przymierza pochodząca z Peloponezu będzie chciała uczynić to na
Przesmyku Korynckim, łatwym do zablokowania (oczywiście pod warunkiem zacho­
wania floty uniemożliwiającej przewiezienie wojska w inne miejsce i jego atak od tyłu).
Jednak Atericzycy i mieszkańcy środkowej Grecji byli w stanie uzyskać decyzję obrony
Termopil, jedynego dogodnego przejścia z Tesalii na południe, którym król perski
280 musiał przeprowadzić swą armię. Oznaczało to, że flota będzie umieszczona niedaleko,
u wybrzeży Magnezji, naprzeciwko Eubei. Liczyła ona 270 trier oraz trochę mniejszych
jednostek.
Do Termopil wysłano oddział pod wodzą króla spartańskiego Leonidasa liczący
nieco ponad 4000 hoplitów; w tym było 300 Spartan, 900 lub 1000 Lacedemoriczyków
(tj. periojków), ponad 2000 Arkadyjczyków, 400 Koryntyjczyków, 700 Tespijczyków i
400 Tebańczyków. Siły te były uderzająco małe jak na zgrupowanie, które miało stawić
czoło armii Kserksesa i to w sprzyjających terenowych warunkach. Herodot twierdzi, że
reszta sił miała nadciągnąć po zakończeniu s'wiąt Apollona Karnejskiego i igrzysk
olimpijskich. Współczesnym historykom wydaje się to nie do przyjęcia, jednak dla
Herodota konieczność odbycia rytów przewidzianych w ramach świąt była oczywista.
Możemy i my przyjąć to wyjaśnienie. Uderza jednak decyzja Leonidasa wybrania
wojowników, którzy mieli już synów, wskazywało to, że liczył się z sytuacją, jaka
następnie się wytworzyła. Ataki Kserksesa na Termopile początkowo nie dały efektów,
ostatecznie jednak pokazano mu przejście na tyły wąwozu, co umożliwiało wzięcie
Greków w dwa ognie. Leonidas zorientowawszy się w sytuacji miał jeszcze czas odesłać
większość swych żołnierzy, zostali jego Spartanie i Tespijczycy. Ich uporczywa walka i
śmierć miały istotne znaczenie dla floty, umożliwiły jej ucieczkę cieśniną między Eubeą
a Beocją, która w jednym miejscu, zwanym Euripos, była tak ciasna, że tylko dwie triery
mogły płynąć obok siebie. Nietrudno sobie wyobrazić, jaki byłby los floty, gdyby na
lądzie byli już Persowie...
Na szczęście dla floty greckiej flota Kserksesa poniosła straty zanim jeszcze doszło
do jakichkolwiek działań wojennych, gdyż podczas burzy przy niegościnnych wybrze­
żach Magnezji zatonęło 400 okrętów. Wobec zbliżania się wrogiej armady okręty
greckie ustawiły się w kanale Oreos blokując drogę i zmuszając Persów do lądowania w
bardzo niewygodnym miejscu, w Afetai. Bitwa morska zwana bitwą u przylądka
Artemizjon, rozpoczęła się w trzecim dniu ataków w Termopilach. Była ciężka, ale nie
rozstrzygająca. Persom nie udało się wykorzystać swojej przewagi liczebnej, Grecy nie
byli w stanie pokonać przeciwników, choć zadawali im wielkie straty. W tej sytuacji
Persowie wysłali 200 statków, które miały okrążyć Eubeę i zaatakować flotę grecką od
tyłu. Jednak zostały one zniszczone w czasie burzy od razu pierwszej nocy. Druga bitwa
morska rozegrała się trzeciego dnia pobytu floty perskiej na tych wodach. Powtórzyła
się podobna sytuacja: ciężkie walki z obu stron bez jasnego rezultatu. Wreszcie
wiadomość o poświęceniu Leonidasa skłoniła wodzów do podjęcia decyzji o wycofaniu
się nocą, udało się im przeprowadzić całą flotę przez cieśninę Euripos i wydostać się z
pułapki. Dla Persów droga do środkowej Grecji stała otworem. W Atenach przystąpiono
do ewakuacji, przewożąc ludzi i dobytek na Salaminę, niewykluczone zresztą, że
decyzję w tej sprawie podjęto jeszcze przed bitwą w Wąwozie Termopilskim. Flota
sprzymierzeńców schroniła się w Zatoce Salamińskiej. Liczyła teraz więcej statków niż
w czasie bitew przy Artemizjon, gdyż doszły do niej rezerwy ateńskie i peloponeskie
oraz statki niektórych wyspiarzy, które nie zdążyły na poprzednie zgrupowanie.
Jeszcze raz w gronie wodzów podjęto debatę nad tym, gdzie należało stawić czoła
Persom. Peloponezyjczycy pośpiesznie budujący mur przez Przesmyk Koryncki,
chcieli się za nim schronić. W tej fazie dyskusji znaczną rolę odegrał Temistokles.
Zdawał on sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie pociągnęłaby za sobą taka decyzja;
jeśli statki odpłynęłyby z Zatoki Salamińskiej, nic nie byłoby w stanie ich powstrzymać
od powrotu do własnych polis, które pozostawały bez statków i bez dostatecznej liczby 281
wojowników. W konsekwencji flota Hellenów przestałaby istnieć. Z najwyższym
trudem powstrzymał on dowódców gotowych wydać rozkaz wyruszenia. W czasie
narady padła ze strony Temistoklesa groźba, bynajmniej nie próżna, że jeśli Pelopo-
nezyjczycy cofną się za Przesmyk, Ateńczycy umieszczą swych ludzi i dobytek na
statkach i ruszą do Italii, aby tam założyć nowe miasto (jak niegdyś Fokajczycy w obliczu
ekspansji perskiej).
Persowie zajęli Attykę praktycznie bez oporu, wzięli szturmem Akropol broniony
przez garść ludzi nie chcących go opuścić i spalili go. Flota perska przybiła do attyckiego
brzegu.
Sytuacja strategiczna Kserksesa nie była też prosta. Czas płynął, był już wrzesień,
zbliżał się koniec sezonu żeglarskiego, kiedy należało zawiesić działania wojenne.
Atakowanie Peloponezu bez rozbicia greckiej floty nie było możliwe. Trzeba było więc
albo przyjąć bitwę w zatoce, albo zmusić Greków do wypłynięcia na otwarte morze.
Temistokles chcąc zmusić obie strony do walki uciekł się do podstępu, zawiada­
miając Kserksesa przez zaufanego człowieka o fatalnym stanie ducha załóg i ich
gotowości do odpłynięcia; skłoniło to króla perskiego do wydania bitwy w warunkach,
które były dla niego niedogodne.

Bitwa w Zatoce Salamińskiej

Rekonstruujemy jej przebieg przede wszystkim na podstawie dwu podstawowych,


dodajmy, niezłych źródeł: opowiadania Ajschylosa (notabene uczestnika bitwy) w
Persach i Herodota w Dziejach VIII, 42-96.
Dane na temat wielkości floty sprzymierzonych Greków wyglądają wiarygodnie.
W jej skład wchodziło przed bitwą 380 trier, ale 58 nie brało w niej udziału (12 statków
egineckich stało w porcie Eginy dla ochrony wyspy, 46 odesłano dla ochrony wejścia do

14. BITWA U WYBRZEŻY SALAMINY:


A. RUCHY FLOTY PERSKIEJ W NOCY PRZED BITWĄ
B. MANEWRY FLOTY
PRZED BITWĄ

C. USTAWIENIE FLOTY
NA POCZĄTKU BITWY

D. INNY WARIANT
USTAWIENIA FLOTY
PRZED BITWĄ

zatoki od strony Megary). Natomiast stan floty Kserksesa budzi wątpliwości. Wedle
naszych źródeł miałby on dysponować tą samą liczbą jednostek, co na początku
wyprawy, gdyż straty poniesione w czasie burz i bitwy pod Artemizjon wyrównały
kontyngenty greckich państw, które uznały władzę króla perskiego w obliczu klęsk
helleńskich. Ta identyczność wielkos'ci musi wydać się podejrzana. Olbrzymia flota
miałaby też trudnos'ci w znalezieniu miejsca lądowania (na wybrzeżu przy Faleronie nie
mogłaby się zmieścić). Pamiętajmy też, że 1200 trier to ok. 250 tys. członków załóg,
liczba fantastyczna!
Manewry floty perskiej rozpoczęły się nocą. Wysłano 200 szybkich statków
naokoło wyspy ku cies'ninie dzielącej ją od Megary, aby uniemożliwić Grekom ucieczkę
i następnie atakować ich flotę od tyłu. Reszta okrętów ustawionych w dwie kolumny
popłynęła ku dwom cies'ninom naprzeciwko Attyki odcinając i te drogi odwrotu.
Dowódcy greccy, radzący w nocy nad przewidywaną bitwą, dowiedzieli się o blokadzie
od Arystydesa, któremu udało się przedostać przez linie nieprzyjaciela (nietrudno się
domyślić, że przy tej liczbie jednostek manewrujących w ciemności zamieszanie musiało
być tak ogromne, że pojedyncze statki mogły się przemykać). Podjęto natychmiast
decyzję o wysłaniu 46 trier, aby uniemożliwić statkom dokonującym okrążenia
uderzenie od tyłu.
Bitwa rozpoczynająca się o wschodzie słońca toczyła się w warunkach niepomyśl­
nych dla floty perskiej, stłoczonej i niezdolnej wobec tego do wykorzystania swej
przewagi liczebnej (i to niezależnie od tego, czy przyjmiemy teorię o ustawieniu
podłużnym czy poprzecznym, zob. rys. 14). Roux, jeden z badaczy rekonstruujących
przebieg batalii, określił ją jako „gigantyczny korek”. Nie mogło być mowy o żadnych
specjalnych szykach, bitwa zmieniła się w ogromną liczbę starć okrętów i załóg, o
wyniku których decydowało wyszkolenie i wola walki. Zwyciężyli Grecy.
Podobnie jak nie jesteśmy pewni liczebności floty perskiej na początku bitwy, tak
nie wiemy, jakie były jej straty. Na pewno odrzucić trzeba sąd o jej zniszczeniu (czy
nawet o zniszczeniu przytłaczającej części jednostek). Kserkses mógł zachować nawet
przewagę liczebną. Decyzja o odwrocie wynikała z ogólnej oceny sytuacji strategicznej.
Nadchodził koniec sezonu żeglarskiego i uzupełnienie strat, a także naprawienie
okrętów (zabieg niezbędny w wypadku trier po każdej batalii) wymagało czasu.
Powtórne atakowanie Greków tymi siłami, którymi jeszcze dysponował Kserkses nie
wchodziło w rachubę.
Zwycięstwo pod Salaminą nie oznaczało usunięcia perskiego zagrożenia: armia
lądowa Kserksesa (olbrzymia!) była nietknięta, istniała ciągle groźna flota. Natomiast
od tej chwili prowadzenie łączne kampanii na wodzie i lądzie stawało się dla Persów
niemożliwe. Sukces militarny był także istotny w płaszczyźnie psychologicznej,
wzmacniając nadwątloną poprzednio wiarę w sens walki.
Kserkses odesłał flotę i sam wrócił drogą lądową do Azji. Wojska perskie cofnęły
się do Tesalii na leże zimowe. Niezależnie od tego, jakie były zamiary Kserksesa w
sprawie dalszego prowadzenia wojny, późniejsze wypadki uniemożliwiły mu osobisty
udział w wyprawie. Wybuchło bowiem powstanie w Babilonii, znacznie ważniejsze dla
Persów niż to, co się działo w Grecji. Król perski przystąpił do jego tłumienia.

284
Kampania 479 r.

Po Salaminie w gronie dowódców greckich raz jeszcze pojawiło się pytanie, gdzie i jak
prowadzić dalszą wojnę. Wydaje się, że Spartanie i Peloponezyjczycy, gdy zabrakło
floty perskiej, a więc znikło niebezpieczeństwo desantu za Przesmykiem Korynckim,
silniej niż kiedykolwiek pragnęli na nim umies'cić swe siły, zamiast ruszać do Beocji, jak
tego chcieli pozostali Grecy (wybór Beocji wynikał ze względów geograficznych, w
Środkowej Grecji był to teren mający największe płaszczyzny, na których hoplici mogli
stoczyć bitwę w szyku falangi). Temistoklesa, który udał się do Sparty, aby skłonić do
wysłania żołnierzy, przyjmowano tam uroczyście, niczego jednak nie osiągnął.
Natomiast Mardonios dowodzący lądowymi wojskami Persów pozostawionymi w
Grecji nie pragnął wojny i szukał rozwiązania politycznego. Wysłał więc do Aten króla
Macedonii z propozycjami niezmiernie kuszącymi. W zamian za uznanie zależności od
króla perskiego dawał gwarancje autonomii, przyrzekał odbudowę s'wiątyri, powięk­
szenie terytorium ateńskiego. Spartańscy politycy zdali sobie sprawę, że ryzykują
dezercję Aten, a za nimi innych Greków spoza Peloponezu; przyrzekli energiczne
działania. Ale nie doszło do nich od razu. Mardonios miał czas jeszcze raz najechać i zająć
Attykę, powtarzając swoje warunki. Atericzycy grozili przyjęciem ich, jeśli Spartanie
nie wyruszą do Beocji. Wreszcie gorączkowo prowadzone prace na Przesmyku
Korynckim dobiegły końca i, wprawdzie z ociąganiem się, armia spartańska ruszyła.
Mardonios wycofał się z Attyki i rozbił obóz na granicy między Platęjami a Tebami.
Siły sojuszników zbierały się pod Eleusis. Była to największa armia, jaką
zgromadziły polis. Poza 10 000 Lacedemoriczyków (5000 Spartan i 5000 periojków)
dowodzonych przez Pauzaniasza, regenta sprawującego władzę w imieniu małoletniego
króla, przybyło 2100 Arkadyjczyków, 5000 Koryntyjczyków, 1800 ludzi z kolonii
korynckich, 3000 Sykiończyków, 3000 Megaryjczyków, 1000 obywateli Flejus, 1000
Trezericzyków, 800 Epidauryjczyków, 500 Eginetów, 400 Mykericzyków i obywateli
Tyrynsu, 300 obywateli Hermione, 200 z Leprei - razem 29 100 wojowników Związku
Peloponeskiego. Ponadto 1000 Eubejczyków, 600 Platejczyków, 8000 Atericzyków. W
sumie było ok. 40 000 hoplitów, którym towarzyszyła służba i lekkozbrojni (razem mogli
stanowić co najmniej drugie tyle). Mardonios wedle Herodota miał 300 000 barbarzyń­
ców i 50 000 Greków.
Do bitwy doszło na początku września 479 r. po dniach nerwowego oczekiwania i
niedużych starć.
Armia perska znalazła się w dogodnej pozycji, ze zboczami Kithajronu za plecami.
Jej kawaleria odcięła Grekom dopływ zaopatrzenia, zdobywając istotny środek nacisku.
Bitwa rozpoczęła się w sposób właściwie przypadkowy, gdy armia grecka próbowała
dokonać przegrupowania sił. Persowie zaatakowali więc w momencie, gdy z racji
zamieszania Grecy nie byli gotowi do podjęcia walki. Decydujące dla losów bitwy starcie
odbyło się między Spartanami (towarzyszący im periojkowie uciekli) a Persami, wśród
których znajdował się Mardonios. Walka była bardzo ciężka, ale walor bojowy hoplitów
z jednej, a śmierć Mardoniosa z drugiej rozstrzygnęły o wyniku na prawym skrzydle.
Jednocześnie toczyły się starcia na innych odcinkach. Bitwa pod Platejami z powodu
długości szyku (co najmniej 4,5 km zajmowali sami hoplici ustawieni w osiem szeregów)
to właściwie kilka bitew jednoczesnych.
Wedle Herodota, z ogromnego wojska Mardoniosa zostało tylko 40 000, wydaje się 285
r
jednak mało prawdopodobne, aby na polu walki poległo tak wielu żołnierzy. Oddziałów
perskich uchodzących na północ nikt nie s'cigał. Zwycięzcy przystąpili do grzebania
zmarłych, wznoszenia pomnika zwycięstwa, dzielenia łupów. Musiano też podjąć
rychło decyzję, co czynić z tymi polis, które poparły Persów z własnej woli. Mimo
wcześniejszych bardzo rygorystycznych ustaleń (miasta miały być zniszczone, a
dziesięcina z łupów poświęcona w Delfach) do represji na większą skalę nie doszło.
Wiosną 479 r., gdy rozpoczął się sezon nawigacji, flota sprzymierzonych zebrała się
w porcie Eginy nie podejmując początkowo poważniejszych operacji. Jednak wiadomość
o wybuchu powstania na Samos skłoniła króla spartańskiego Latychidasa do działania.
Flota podpłynęła do przylądka Mykale, gdzie usytuowana była baza morska sił
perskich. Persowie jednak nie chcieli przyjąć bitwy i chronili się za obwarowaniami,
wewnątrz których znajdowały się okręty, wyciągnięte, jak to było w zwyczaju, na ląd.
Załogi greckich okrętów wysiadły w tej sytuacji na brzeg i razem z joriskimi
powstańcami zaatakowały bazę. Doszło do masakry, a także do zniszczenia perskich
okrętów. Tradycja grecka przekazuje, że bitwa ta rozegrała się w tym samym dniu, w
którym toczyła się rozprawa pod Platejami. Nie należy tego synchronizmu brać na serio
(historiografia grecka lubowała się w takich efektach), natomiast na pewno obie batalie
odbyły się w tym samym miesiącu, wrześniu.
Zwycięska flota popłynęła do Hellespontu z zamiarem zerwania mostu pontono­
wego, lecz on już nie istniał, gdy się zjawiła. Dobiegał wówczas końca sezon żeglugi i
król spartański wydał flotom rozkaz powrotu. Jednak flota ateńska z własnej inicjatywy
zaatakowała Sestos, ostatni umocniony punkt w rękach Persów nad cieśninami. Po kilku
miesiącach oblężenia perski garnizon uciekł, a mieszkańcy miasta otworzyli bramy.
Zachowanie się króla Latychidasa po zwycięstwie pod Mykale jest znamienne dla
postawy, części przynajmniej, kręgów rządzących Sparty. Stały przed nimi trzy możliwe
warianty działań: 1) energiczne prowadzenie wojny na morzu w celu uwolnienia polis
małoazjatyckich; 2) rozprawa z państwami środkowej i północnej Grecji, które splamiły
się przymierzem z królem perskim; prowadziłoby to do umocnienia pozycji Sparty poza
Peloponezem; 3) zgodnie z tradycją, ograniczenie działań i ambicji do Peloponezu.
Niewątpliwie każda z tych opcji miała swoich zwolenników i próby wcielenia ich w życie
dadzą się uchwycić w niezbyt konsekwentnej polityce Sparty przez kilka lat po
Platejach. Jednak wyraźnie przeważył wariant trzeci, który musiał zyskać poparcie
sprzymierzeńców peloponeskich, nie zainteresowanych działaniami na północy i wcale
nie zachwyconych perspektywą dalszego wzmacniania swego hegemona. Poza ciasnotą
horyzontów myślowych większości przywódców Sparty i brakiem dużej floty niezbęd­
nej dla przyjęcia wariantu pierwszego, musiaty działać i inne czynniki, raczej natury
wewnętrznej. Spartanie zawsze obawiali się dalekich wypraw ze względu na helotów.
Nasuwa się podejrzenie, że to potencjalne niebezpieczeństwo przerodziło się w
rzeczywistość. Nieco później, w 465 r., Sparta stanie w obliczu wielkiej rewolty, nie da
się wykluczyć, że wcześniej dochodziło także do zaburzeń, o których nasze źródła,
wszystkie ateńskiej proweniencji, nic nie mówią (w Grecji niewiele wiedziano o tym, co
działo się w Sparcie).
Zwycięzca spod Platejów, Pauzaniasz, nie godził się, jak to określił jeden z
historyków, na „małą spartańską politykę” i na początku nowego sezonu żeglugi zjawił
się z dwudziestoma trierami w miejscu, gdzie była zebrana flota sprzymierzonych. Pod
286 jego dowództwem zaatakowała ona Cypr, uwalniając go częściowo od Persów, a
następnie oswobodziła Bizancjum. Mimo tych sukcesów militarnych, osoba dowódcy
nie budziła sympatii. Do Sparty udała się delegacja skarżąc się na twarde i arbitralne
zachowanie Pauzaniasza. Kiedy Spartanie zdecydowali się go odwołać i zastąpić innym
dowódcą, flota odmówiła posłuszeństwa, przekazując kierownictwo Ateńczykom.

Powstanie symmachii ateńskiej

Okoliczności jej powstania w 478/477 r. nie są dla nas jasne. Nie wiemy, jak się
przedstawiał jej stosunek do przymierza zawartego w 481 r. Czy była ona jego częścią i
jego przedłużeniem, a jedynie dowództwo zostało oddane Ateńczykom? Czy zawarto
nowy sojusz? Historycy współcześni spierają się o to. Zapewne Grecy nieczuli byli na
prawne subtelności i nie zastanawiali się nad tymi kwestiami. Na pewno złożyli sobie
nawzajem przysięgę, wskazywałoby to, że zdawali sobie sprawę z tworzenia nowego
organizmu, w stosunku do którego przysięga uroczyście składana przed Platejami nie
miała już obowiązującej mocy. Z drugiej strony termin hellenotamiai służący dla
określenia skarbników sugeruje, iż sprzymierzeńcy uznawali się za Hellenów, a więc
reprezentantów całego greckiego świata, nie zaś jego określonej części.
Nie wiemy dokładnie, kto wchodził w skład grupy inicjującej nowe przymierze. Na
pewno Samijczycy, Lesbijczycy, mieszkańcy Chios, a także jacyś inni wyspiarze; wielce
jest prawdopodobne, że były w nim polis położone nad Hellespontem. Wstąpienie
Potidai pociągnęło za sobą akces innych miast Chalkidyki. Natomiast trudno jest
powiedzieć coś o polis w Azji Mniejszej, gdzie Persowie utrzymali panowanie w wielu
jeszcze punktach (dopiero po upływie dwudziestu lat zostanie ono zrzucone). Można
byłoby się zastanawiać, czy wszystkie polis chciały być uwolnione: w wielu ugrupo­
wania properskie były silne.
Nie jest też wcale jasne, jakie były motywy sojuszu. Na pewno chciano bronić
wolności przed ewentualnym zagrożeniem, ale czy już wówczas stawiano zadanie
uwolnienia wszystkich Hellenów od perskiego panowania? Tak to przedstawiała
propaganda po latach, ale wcale nie jest pewne, czy uczestnicy mieli jasne na ten temat
poglądy. Czy Ateńczycy (wszyscy Ateńczycy?) mieli już wtedy zamiar posłużenia się
przymierzem w celu zdobycia hegemonii i to w takiej postaci, w jakiej ją widzimy w
następnym okresie? Można w to wątpić, choć musiano zdawać sobie sprawę z
przydatności nowego organizmu do gry politycznej w skali przynajmniej świata
egejskiego. Zdumiewa nieobecność Temistoklesa przy narodzinach symmachii, gdyż jej
powstanie było zgodne z jego politycznymi koncepcjami. Istotną rolę odegrał natomiast
Arystydes, to oq ustalił wysokość składek, które mieli odtąd wnosić sojusznicy.
W literaturze przedmiotu określa się zazwyczaj to przymierze mianem Związku z
dodatkiem któregoś z przymiotników: Morski, Delijski, Attycki, Ateński. Jest to termin
błędny i to w sposób wysoce szkodliwy, gdyż sugeruje, iż mamy do czynienia z
państwem związkowym (takim jak Związek Beocki, Achajski, Etolski itd.). Tymczasem
to, co powstało, było bardzo dalekie od federacyjnego organizmu państwowego. W
źródłach nazywa się porozumienie z 478 r. symmachia (sojusz, przymierze), a jego
członków symmachoi (sojusznicy, sprzymierzeńcy), Hellenowi?, bądź ,,Ateńczycy i ich
sprzymierzeńcy”. Specyficzną cechą symmachii ateńskiej było związanie się uczestni­
ków przymierzem, wszyscy byli sojusznikami wszystkich (sojusznicy Sparty natomiast 287
nie byli ze sobą związani, mogli, jak wiemy, toczyć ze sobą wojny nie naruszając
przymierza).
Sojusznicy powołali do życia wspólne organy, rzecz godna odnotowania, gdyż w
481 r. do tego nie doszło. Powstała Rada, koine synodos, składająca się z jednakowej
reprezentacji uczestników. Zbierała się na Delos, nie wiemy, jakie jej przypisano
uprawnienia. Postanowiono także, że każdy członek będzie brał udział, w miarę swych
możliwości, w ponoszeniu ciężarów związanych z tworzeniem i działalnością floty.
Zadanie ustalenia zobowiązań sojuszników powierzono Arystydesowi; nie wiemy,
wedle jakich kryteriów tego dokonał, w źródłach mamy potwierdzenie, że uczynił to w
taki sposób, iż usatysfakcjonował wszystkich. CałosC ciężarów obliczona była na 460
talentów, częsC sojuszników wywiązywała się z nich dostarczając okręty z załogą, część
od razu zaczęła płacić składkę, zwanąphoros. Sumy składano w skarbcu w sanktuarium
na Delos, zarządzali nimi wspomniani wyżej hellenotamiai^ którzy od początku byli
Ateńczykami. W ręku Atericzyków znajdowało się także naczelne dowództwo floty.
Razem ze zdecydowaną przewagą militarną określało to od razu charakter przy­
mierza.

Znaczenie wojen perskich

Bitwy pod Platejami i Mykale, bunt Samos i uwolnienie polis nad Hellespontem
musimy uznać za kres decydującej fazy wojen perskich. Wprawdzie działania wojenne
będą jeszcze trwały cale lata, ale miały one już odmienny charakter. Nie przypadkiem
Herodot zamyka swoje Dzieje na zdobyciu Sestos, dla niego wszystkie późniejsze
wypadki rozgrywały się ,,po wojnie przeciwko Medom”. Powstanie symmachii
ateńskiej zmieniło radykalnie układ sił w świecie greckim i koleje dalszego z Persami
konfliktu. Zatrzymać więc się chcemy w tym punkcie, aby zastanowić się nad
znaczeniem wojen perskich w dziejach Greków.
Zmieniło się w ich wyniku bardzo wiele i starożytni byli tego świadomi. Zwłaszcza
Atericzycy wracać będą do wydarzeń tych lat, odwoływać się do swoich zasług jako
uzasadnienia swego miejsca w późniejszej historii świata greckiego.
Wojny spowodowały, że hegemonię na Morzu Egejskim przejęły Ateny, które
stracą tę pozycję (i też nie do końca) dopiero u schyłku wieku V, po długotrwałej wojnie.
Skutki wzrostu potęgi Aten wykraczają poza sferę zjawisk politycznych. Ateny stają się
także najważniejszym miastem Grecji w dziedzinie gospodarczej. Pireus zyskuje status
głównego portu Morza Egejskiego, przez który przechodzi znaczna część dóbr
będących przedmiotem obrotu handlowego, a przeznaczonych nie tylko dla Aten, ale i
dla innych miast. Daleko sięgają cywilizacyjne skutki hegemonii Aten. Ich instytucje
ustrojowe stają się przedmiotem naśladownictwa w innych polis (co wcale nie oznacza,
że stawały się one przez to demokratyczne), kultura rodząca się w Atenach będzie
podstawą kultury całego świata greckiego.
Wojny perskie wzmocniły istniejącą zawsze, ale ograniczoną, świadomość jedności
wszystkich Greków. Nade wszystko jednak utrwaliły i unaoczniły odrębność, osobli­
wość ich sposobu życia, a co więcej jego wyższość nad sposobem życia innych ludów.
Właśnie w tych latach słowo ,,barbarzyńca” zaczyna mieć znany nam, pejoratywny sens.
288 Właśnie wtedy rodzi się przekonanie, że wolność, cecha podstawowa sposobu życia
Hellenów, jest dla nich naturalna. Grecy są ,,zrodzeni do wolności”, a barbarzyńcy
,,zrodzeni do niewoli”; ten pogląd, dobrze nam znany z czasów późniejszych, sięga tej
epoki.
Wielka próba wojen persko-greckich była wielką próbą polis, która wyszła z niej
zwycięska i umocniona. To ona w oczach Greków zadecydowała o zwycięstwie w
warunkach niewiarygodnego zagrożenia. Stąd osobliwe cechy greckiego stylu życia i
myślenia w toku następnej epoki ulegną dalszemu podkreśleniu, dystans dzielący ich od
barbarzyńców różnego typu będzie stale rosnąć. Przyczyni się to do swoistego
zamknięcia greckiej kultury na oddziaływanie świata zewnętrznego. Zanika ciekawość
tak charakterystyczna dla kultury archaicznej i której wyrazy znajdziemy jeszcze u
Herodota. Ustępuje miejsca obojętności, jeśli nie cywilizacyjnej pysze. Wrócimy do tych
rozważań w tomie drugim, zwłaszcza wtedy, gdy zajmować się będziemy dziejami
hellenistycznymi. Zobaczymy wówczas jak niewiele byli w stanie Grecy nauczyć się od
innych ludów, choć przyszło im żyć między nimi. Cywilizacja, hellenistyczna różni się
istotnie od klasycznej, ale będzie to wynik nade wszystko ewolucji wewnętrznej, a nie
zapożyczeń od ludów, ,w oczach greckich ,,gorszych”.

Działania symmachii ateńskiej


w latach siedemdziesiątych i sześćdziesiątych V w.

Nasza wiedza o poczynaniach symmachii w pierwszych latach jej istnienia daleka jest od
doskonałości. W ogóle dzieje pięćdziesięciolecia między wojnami perskimi a wojną
peloponeską są gorzej znane niż inne okresy historii greckiej V i IV w. Mamy do
dyspozycji dobry, ale bardzo zwięzły, wykład Tukidydesa (ks. 189-117, 128-138); inne
teksty (dostępne nam przede wszystkim w postaci skrótu dokonanego przez Diodora i
żywotów Temistoklesa, Arystydesa, Kimona pióra Plutarcha) należą do tradycji
czwartowiecznej, nie zawsze godnej zaufania. Chronologia wydarzeń, niestety, jest
również często niepewna.
W latach następujących po wyprawie Kserksesa Persowie, wbrew spodziewaniom,
nie podjęli większych wojennych inicjatyw. Flota symmachii operowała przeciwko
rozmaitym izolowanym garnizonom, ale w jakiej kolejności i kiedy, tego najczęściej nie
da się powiedzieć. W 476/475 r. sprzymierzeni, dowodzeni przez Ateńczyka Kimona,
prowadzili działania na terenie Tracji. Wiemy, że zaatakowali Persów, do których
należała miejscowość Eion w Tracji u ujścia Strymonu: sukcesowi tu odniesionemu
towarzyszyło założenie przez Ateńczyków osady na tym miejscu. Były to obszary, które
interesowały Ateny z różnych powodów: bliskość terenów, na których wydobywano
złoto i srebro (w masywie górskim Pangaion), bogatych także w lasy (budowa dużej
floty, której jednostki musialy być stale wymieniane, zakładała systematyczne dostawy
dobrego drewna, jakiego w Attyce, ani w sąsiednich krainach nie było). Ponadto w tym
właśnie punkcie zaczynał się szlak, którym wędrowali kupcy na północ, ku Dunajowi.
W tym samym roku Atericzycy (tym razem bez sprzymierzeńców) zdobyli Skyros
sprzedając do niewoli miejscową, niegrecką ludność, Dolopów, i osadzając kleruchów.
Była to trzecia duża wyspa na Morzu Egejskim, którą Ateny posiadły, po Lemnos i
Imbros.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych wyczuwalna się staje zmiana stosunku 289
sprzymierzeńców do Aten, czego jawnym dowodem była próba opuszczenia symmachii
przez Naksos. Sojusznicy z niepokojem stwierdzali rozwój ateńskiego stanu posiadania,
przy braku perskiego zagrożenia chęć uwolnienia się od ciężarów i ateńskiej hegemonii
musiała być znaczna.
Tukidydes trzeźwo ocenia przyczyny, dla których rodziły się takie postawy:
„ Wiele było powodów buntu miast, lecz najważniejsze z nich to zalegtos'ci w płaceniu
daniny, niedostarczanie okrętów i odmawianie udziału w wyprawach; Ateńczycy bowiem
surowo s'ciągali daninę, a stosując środki przymusowe wobec ludzi nie nawykłych do tego i
opornych budzili niechęć. Ale także i z innych powodów panowanie ateńskie nie było tak
mile widziane jak na początku: podczas wspólnych wypraw sprzymierzeńcy nie byli
traktowani na równi z Ateńczykami, a w razie buntu Ateńczycy mogli łatwo ich
poskromić. Winę ponosili tutaj sami sprzymierzeńcy: większos'ć bowiem nie chcąc
opuszczać swego kraju, uchylała się od wypraw wojennych i aby nie dostarczać okrętów
zobowiązała się do składania określonych opłat pieniężnych; w ten sposób z ich składek
powiększyła się flota attycka, a oni sami w razie powstania byli nie przygotowani do wojny
i nie wyćwiczeni” (I, 99, tł. K. Kumaniecki). Passus ten znajdziemy u Tukidydesa po
wiadomos'ci o powstaniu Naksos. Jasne jest jednak, że ma on szerszy walor, odnosi się
także do wydarzeń następnych dziesięcioleci.
Reakcja Aten była szybka i brutalna. Naksos została zmuszona do poddania się.
W początku lat sześćdziesiątych sytuacja militarna uległa zmianie. Persowie podjęli
energiczniejsze działania wojenne, niepokojeni inicjatywami Kimona.
Data rozstrzygającej bitwy między Persami a Grekami, która rozegrała się w
Pamfilii, nie jest całkowicie pewna. M. Sordi, której tezy przyjęlis'my tutaj za
miarodajne, umieszcza ją w 466/465 r. Stoczona została na rzece Eurymedon, u jej
ujsćia, gdzie schroniła się flota perska. Natychmiast po zakończeniu starcia na wodzie
załogi okrętów zsiadły na ląd i zaatakowały perskie wojsko lądowe odnosząc nad nim
zwycięstwo.
To podwójne zwycięstwo zamyka kolejną fazę wojen persko-greckich. Persowie
rezygnują (na wiele dziesięcioleci) z inicjatyw militarnych akceptując de facto, jes'li nie
de iure, samodzielność państw greckich Azji Mniejszej. Grecy ze swej strony podejmą
dżiałania już poza swym własnym kręgiem: na Cyprze, a następnie i w Egipcie.
Będziemy się zajmować nimi w tomie następnym naszego podręcznika.
W 465 r. Ateny znalazły się w obliczu poważnego kryzysu w łonie symmachii:
doszło do buntu Thasos. Miała ona szczególne powody, aby źle znosić ateńskie
panowanie. Tukidydes twierdzi, że Thazyjczycy „poróżnili się z Ateńczykami o punkty
handlowe leżące na przeciwległym wybrzeżu trackim i o kopalnie, które były w ich
władaniu” (I, 100, tł. K. Kumaniecki). Założenie przez Atericzyków osady Enneahodoi
naruszało ich interesy. Oblężenie trwało trzy lata, ostatecznie Thasos straciła
posiadłosći na kontynencie (z kopalniami), musiała zburzyć mury, zapłacić kontrybu­
cję, zrezygnować z trzymania floty wojennej. Enneahodoi, o które m.in. wybuchła
wojna, zostało wkrótce porzucone, gdy kolonistów próbujących wedrzeć się głębiej w
terytorium plemienia Edonów, zmasakrowali Trakowie zjednoczeni w obliczu niebez­
pieczeństwa. Dopiero później na tym samym miejscu powstanie Amphipolis.
W 465/464 r. nastąpiła zmiana na tronie perskim, do władzy doszedł Artakserkses.
Udało się do niego wkrótce ateńskie poselstwo na czele z Kalliasem, aby doprowadzić
290 do zawarcia przymierza. Nie wydaje się, aby misja ta miała zakończyć się powodzeniem.
r

Sparta-lata siedemdziesiąte i sześćdziesiąte: sprawy wewnętrzne

Widzieliśmy już, w jakich okolicznościach dowództwo floty zostało wydarte Sparcie


przez Atericzyków. Rezygnacja z jej strony z rywalizacji o hegemonię poza Peloponezem
musiała być wynikiem kilku przyczyn.
Sparta wchodzi w okres znacznych trudności wewnętrznych. Wojny perskie
musiały spowodować istotne straty ludzkie, dla społeczności, która zawsze cierpiała z
racji małego przyrostu naturalnego, był to wystarczający powód, aby nie ryzykować
dalszych wojennych inicjatyw.
Uczestnictwo w kampaniach prowadzonych daleko od kraju niosło w sobie także
niebezpieczeństwo innej, psychologicznej natury. Utrzymanie specyficznego, tak
odmiennego od tego, co było normą w Grecji, stylu życia ,,Jednakowych” wymagało
powszechnego nań przyzwolenia, braku chęci i woli wprowadzenia zmian, zakładało
głębokie przekonanie, iż tak się właśnie dziać powinno. Pobyt w innych warunkach
zasiewał wątpliwość i stwarzał realne pokusy przyswojenia sobie obcych, o ileż
wygodniejszych obyczajów.
Słabym punktem systemu spartańskiego byli zawsze królowie, którzy nie mogli
być zredukowani do poziomu , Jednakowych” (zob. na ten temat nasze wcześniejsze
rozważania, s. 226). Nawet w normalnych warunkach istniało niebezpieczeństwo
destabilizacji chwiejnego układu sil na skutek ich ambicji i inicjatyw. W okresie wojen
zewnętrznych i dużych ekspedycji ich rola i faktyczna samodzielność musiały wzrastać,
podobnie jak ich pragnienie uczestniczenia w grze politycznej w skali całego świata
greckiego. Wreszcie trzeba było się liczyć z pokusami wzbogacania się wskutek
przyjmowania łapówek od polis pragnących skłonić Spartan do określonych posunięć.
Wystawieni na nie byli także dowódcy oddziałów spartańskich działający samodzielnie
czy posłowie. W latach siedemdziesiątych pod zarzutem przekupstwa został usunięty
król spartański Latychidas, zwycięzca spod Mykale.
Poważniejszy jednak kryzys wywołał regent Pauzaniasz, który nie mieścił się w
ogóle w spartańskiej rzeczywistości, a który z racji zwycięstwa pod Platejami i
ogromnego prestiżu niełatwy był do wyeliminowania z gry politycznej. Musiał on
zresztą skupiać wokół siebie młodszych i ambitniejszych Spartan, pragnących wyko­
rzystać szansę zdobycia hegemonii w świecie greckim nawet za cenę wewnętrznych,
nieuchronnych przekształceń. Odwołany z dowództwa floty w 478 r. na skutek skarg
sprzymierzonych, został po powrocie postawiony w stan oskarżenia. Już wówczas
pojawił się (między innymi) zarzut porozumiewania się z królem perskim. Przynajmniej
z tego go uwolniono i pozwolono na opuszczenie Sparty. Pauzaniasz udał się do
Bizancjum, gdzie stacjonowała flota sprzymierzonych i próbował na własną rękę przejąć
dowództwo. Nie udało mu się to, a co więcej, po pewnym czasie (ok. 475 r.) wyproszono
go z miasta, gdyż Ateńczycy dość mieli jego intryg. Osiedlił się wówczas w Troadzie.
Podejrzewano go ciągle o porozumiewanie się z Persami. Między 474 a 470 r.
(chronologia jest niepewna) skłoniono go do powrotu do Sparty i postawiono ponownie
przed sądem. Potrafił się wówczas obronić i nawet wrócić do swych funkcji regenta
(wskazuje to jak liczni byli jego zwolennicy), ale następnie, w 470 r., ponowiono atak.
Zarzucano mu nie tylko ,,medyzowanie”, ale i spiskowanie z helotami, którym miał,
wedle przekazu Tukidydesa, obiecać wolność i obywatelstwo. Uprzedzony o przygo­
towaniach eforów do aresztowania go, Pauzaniasz zbiegł do świątyni Ateny Chalkioi- 291
V
kos, w której go zamurowano i wyciągnięto dopiero tuż przed zgonem, aby uniknąć
splamienia s'więtego miejsca.
Historycy współcześni sceptycznie odnoszą się do tych oskarżeń, choć sądzą, iż
jakaś część prawdy może w nich tkwić. Cartledge, w swej niedawnej książce, Sparta and
Lakonia, gotów jest przyjąć istnienie jakiegoś nieudanego powstania helotów w 470 r.
Może Pauzaniasz nie tyle chciał je wywołać, co wykorzystać ruch, którego wybuchu
był świadomy? Z drugiej strony jego znane ambicje do kierowania działaniami Sparty
poza Peloponezem zakładały budowę dużej floty, do której potrzebni byliby liczni
wioślarze. Dosyć prawdopodobne byłoby wciągnięcie do tej służby helotów, a
powołanie ich do armii w tym charakterze nie mogłoby nie odbić się na sytuacji całego
stanu.
W następnych latach Sparta stanęła w obliczu poważnych trudności zewnętrznych.
Musiała podjąć wojnę z koalicją skupioną wokół Argos (w jej powołaniu do życia miał
jakiś udział Temistokles, który po ostracyzmie schronił się właśnie do Argos i
podróżował po Peloponezie), a następnie z nowo utworzonym Związkiem Arkadyjczy-
ków (lata 469-464). A choć z obu wojen Sparta wyszła zwycięsko, wiązało to ją na
miejscu i zmuszało do biernego przypatrywania się działaniom Atericzyków.
W 464/463 r. Lakonię dotknęło silne trzęsienie ziemi. Jeden z historyków, Diodor,
twierdzi, że zginęło wówczas 20 000 ludzi. Nawet jeśli ta liczba jest przesadzona, straty
ludzkie i materialne były duże. W obliczu klęski naturalnej zbuntowali się heloci
lakońscy, a choć ich ruch został szybko stłumiony, rewolta przeniosła się do Mesenii,
gdzie do helotów dołączyli się niektórzy periojkowie. Bunt ten nosi w literaturze
naukowej niekiedy (a niesłusznie) nazwę trzeciej wojny meseriskiej. Powstańcy nie byli
w stanie oprzeć się armii spartańskiej w otwartej bitwie, schronili się w góry i bronili na
szczycie Ithome. Spartanie oceniali swą sytuację na tyle poważnie, że zdecydowali się
wezwać sprzymierzeńców, a także poprosić Atericzyków o pomoc w zdobywaniu
umocnień Ithome.
W Atenach Kimon potrafił przekonać Zgromadzenie, iż należy pomóc Spartanom i
uzyskał decyzję wysłania oddziału 4000 hoplitów, na czele którego sam stanął. Jednak
szybko doszło do nieporozumień między Spartanami a Atericzykami, oskarżano
przybyłych, że sprzyjali i współdziałali z buntownikami. Poproszono ich też o powrót do
domu.
Wojna trwała nadal. Jej chronologia nie jest dla nas jasna, Cartledge umieszcza jej
koniec na ok. 460 r. Zawarto wreszcie porozumienie z powstańcami, pozwolono im
opuścić Ithome, z tym jednak, że udadzą się poza Peloponez. Łagodność warunków jest
zaskakująca, być może w grę wchodziły skrupuły religijne. Spartanie byli przekonani,
że trzęsienie ziemi zostało spowodowane sprofanowaniem świątyni Posejdona na
Tajnaronie. Bowiem w nieznanym nam momencie (ale zapewne bliskim opisywanych
tutaj spraw) schronili się tam heloci w charakterze błagalników, Spartanie kazali im
wyjść i wymordowali ich. Posejdon był zaś bóstwem „wstrząsającym ziemią”. Ponieważ
powstańcy na Ithome oświadczyli, że są błagalnikami Zeusa z góry Ithome, nie chciano
powtórnie narażać się na gniew bóstwa.
Trzęsienie ziemi i bunt Meseńczyków spowodowały znaczne trudności w Sparcie.
Prestiż Sparty został podkopany, a świadomość wewnętrznego zagrożenia była żywsza
niż kiedykolwiek. Wszystko to zmuszało ją do niezwykłej ostrożności i tłumaczy brak jej
292 reakcji wobec postępów ateńskiej hegemonii w świecie egejskim.
Ateny - lata siedemdziesiąte i sześćdziesiąte: sprawy wewnętrzne

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy załogi okrętów ateńskich oblegały Sestos,
Ateńczycy wróciwszy z różnych miejsc, w których schronili się przed perską inwazją,
zdecydowali się rozpocząć dzieło odbudowy niemal całkowicie zniszczonego miasta od
wzniesienia murów obronnych. Brak dostatecznej ochrony dał się już we znaki w
przeszłos'ci: ułatwił po upadku tyranii wzięcie miasta przez Spartan, zmusił też jego
mieszkańców do całkowitej ewakuacji, gdy zbliżał się Kserkses. Budowie murów
przeciwna była Sparta, podobnie jak niektórzy jej sojusznicy zainteresowani w
utrzymaniu słabości Aten wobec ataku od lądu. Uzasadnienie otwarte, z którym
przybyło spartańskie poselstwo, mówiło o potrzebie pozostawienia wszystkich miast
bez murów, o niebezpieczeństwie wyzyskania ich przez Persów w wypadku ponowienia
inwazji i wzięcia Aten szturmem. W tym momencie nie było jeszcze mowy o jawnym
lekceważeniu spartańskiego protestu. Temistokles, który był rzecznikiem budowy
obwarowań, udał się do Sparty, gdzie grał na zwlokę zwodząc władze, w tym samym
czasie trwała gorączkowa praca. Spartanie musieli pogodzić się z faktem doko­
nanym.
O wydarzeniach wewnętrznych Aten w następnych latach nasze źródła niewiele
nam opowiadają. Nie ulega wątpliwości, że polityka rozwijania morskiej hegemonii
cieszyła się poparciem Zgromadzenia, natomiast mniej są dla nas jasne koleje rozgrywek
między wiodącymi politykami.
Arystydes po ustaleniu trybutu dla sprzymierzonych znika ze sceny, decydującą
rolę odgrywają Temistokles i Kimon, reprezentujący dwie różne tendencje poli­
tyczne.
Temistokles, polityk, który skłonił poprzednio Atericzyków do wyboru „mor­
skiej” przyszłości, niesłychanie trzeźwo oceniał sytuację powstałą po rozstrzygnięciu
konfliktu z Persami, zdając sobie sprawę, że obecnie największe zagrożenie dla Aten
stanowi Sparta, a nie Persja, i w tym kierunku prowadzić chciał ateńską politykę.
Prawdopodobnie był on także rzecznikiem przekształceń wewnętrznych, podnosząc
znaczenie tych, którzy służyli we flocie: tetów. W następnych latach jego popularność
maleje. Niestety, nie jesteśmy w stanie uchwycić szczegółów tego procesu. W 471/470
r. padl on ofiarą ostracyzmu. Zapewne Ateńczycy nie byli jeszcze gotowi przyjąć jego
punktu widzenia i widzieć we wczorajszym sprzymierzeńcu w walce o biologiczne
wręcz przetrwanie - wroga.
Kimon, syn Miltiadesa, był postacią łączącą w sobie cechy polityków doby
panowania arystokracji i późniejszych demokratycznych Aten. Potomek jednej z
ważniejszych rodzin arystokratycznych, odgrywającej od dawna ważką rolę w życiu
politycznym, odważny, bogaty, szczodrobliwy wobec ludu, obdarzony osobistym
wdziękiem przyczyniającym mu popularności, bliski był ideałom arystokracji VI w.
Mieścił się przy tym świetnie w modelu klejstenesowskiej demokracji, która pozosta­
wiała arystokratom miejsce wiodące w społeczności, ale uzależniała ich od decyzji
Zgromadzenia. Poparcie ludu, żeby nie powiedzieć, łaska, było im niezbędne, musieli je
zdobywać w ostrej rywalizacji między różnymi reprezentantami własnego środowiska.
Kimon, zwolennik rozwijania morskiej hegemonii Aten, dowodząc flotą symmachii po­
trafił wcielać w życie politykę energicznego działania przeciw Persom, w których wi­
dział głównych przeciwników. Dążył do utrzymania podziału sfer wpływów między 293
I
Spartą a Atenami, uznając potrzebę harmonijnego godzenia interesów dwóch najwięk­
szych państw Grecji. Tego rodzaju koncepcje czyniły go wrogiem linii Temistoklesa.
Ostracyzowany Temistokles udał się do Argos, państwa tradycyjnie wrogiego
Sparcie, i stamtąd podjął podróże po Peloponezie montując antyspartariskie sojusze.
Jego działalność, przynosząca widoczne efekty, zaniepokoiła w najwyższym stopniu
władze spartańskie, które odwołały się do Aten twierdząc, iż posiadają dowody na
współdziałanie między Pauzaniaszem a Temistoklesem w knowaniach z królem
perskim. To ostatnie oskarżenie było czystą kalumnią, która trafiała jednak na podatny
grunt i Atericzcy uznali je za prawdopodobne. Temistoklesa skazano zaocznie na s'mierć.
Po próbach znalezienia dla siebie miejsca w różnych państwach greckich, nie
pozostawało mu nic innego, jak udać się do Persów, król perski wspaniałomyślnie
obdarzył go władztwem nad kilkoma miastami w Azji Mniejszej.
W poprzednim paragrafie wspominaliśmy już o wyprawie Kimona do Mesenii na
wezwanie władz spartańskich, nie dających sobie rady z rewoltą helotów. Jak Czytelnik
pamięta, w jej toku doszło do nieporozumień i Atericzycy zostali odesłani z powrotem.
Skutki tego aktu były ogromne. Ateny zerwały sojusz ze Spartą, Kimon stracił swą
pozycję.
Jego upadek był tym bardziej nieuchronny, że w czasie jego nieobecności doszło w
mieście do bardzo głębokich zmian instytucjonalnych, określanych mianem reform
Efialtesa.

Reformy Efialtesa

W 462 r. (latem lub jesienią) Zgromadzenie podjęło decyzję o zmianie uprawnień


Areopagu, decyzję o tak wielkim znaczeniu, że możemy ją uznać za jedną z ważniejszych
cezur w dziejach ustroju ateńskiego.
Areopag, przypomnijmy tutaj (zob. s. 237), składał się z byłych archontów, którzy
pozostawali w jego składzie dożywotnio. W początku V w. jego prestiż i miejsce w życiu
politycznym Aten było znaczne, mimo iż skład musial ulec zmianie od czasów, gdy
archonci nie byli wybierani, lecz losowani (czyli od reformy 487 r., zob. s. 279) i stracili
w wyniku tego pozycję kierowniczą w państwie. Uprawnienia Areopagu w tym okresie
nie są dla nas jasne, prawdopodobnie nigdy nie były wyraźnie określone (jak to się
zwykle dzieje przy instytucjach pochodzących z odległej przeszłości i posiadających
religijną sankcję). Był trybunałem sądowniczym, ale ponadto sprawował, wedle
Arystotelesa (Ustrój polityczny Aten 8, 4), straż nad prawami (nomoi\ w innym miejscu
(25) ten sam autor powie o straży nad ustrojem (politeia). Na czym mogła ona polegać?
Niestety, ze słów Arystotelesa nie da się tego wywnioskować. W grę wchodzić może
nadzór nad działalnością ustawodawczą Zgromadzenia, zakładający prawo do stawiania
weta wobec projektów ^będących, wedle Areopagu, w sprzeczności z porządkiem
prawnym, lub (a może także) kontrola działalności urzędników. W późniejszych czasach
istniały sformalizowane procedury (zwane euthynai) przyjmowania przez Radę Pięciu­
set sprawozdań od urzędników, składanych po zakończeniu kadencji. Być może czynił
to poprzednio Areopag. Na ogół sądzi się, że miał on także ogólny nadzór nad
moralnością, ale w jaki sposób i w jakim zakresie, tego nie da się powiedzieć.
294 Areopag nie „przystawał” do rzeczywistości politycznej wieku V i to z kilku
powodów. Już jego skład musiał budzić opory. Członkowie rodzin arystokratycznych
stanowili ciągle jego większość (archontów brano spośród reprezentantów pierwszych
dwóch klas majątkowych). Najważniejsza była jednak zasada dożywotniego członkos­
twa. Była ona w jawnej sprzeczności z logiką systemu, w którym wszystkie organy, poza
Zgromadzeniem obywateli, podlegały periodycznej wymianie. Członków Areopagu nie
można było pociągnąć do odpowiedzialności za ich decyzje. Dalej, układy polityczne
wewnątrz Areopagu wobec powolnego rytmu zmian w składzie członków musiały być
dość stabilne, stąd opinie tu formułowane mogły mieć charakter stały, a polityka
zachowywała pewną niezależność wobec bieżących sądów ogółu. Stanowiło to jaskrawy
kontrast z Radą Pięciuset, która, ponieważ skład jej zmieniał się co roku, musiała dobrze
reprezentować każdorazowe poglądy całego społeczeństwa ateńskiego.
Nie wiemy, jakie stanowisko zajmował Areopag w sprawach bieżących w toku
tych, pełnych napięcia, dziesięcioleci, nie da się wykluczyć, że tę grupę polityków,
która podjęła na niego atak, skłoniły do tego konkretne konflikty, o których nic nie
wiemy.
Umniejszenie znaczenia Areopagu nie było łatwe, gdyż jego prestiż był bardzo
solidnie ugruntowany. Należało zacząć od jego skompromitowania, uczyniono to
wytaczając członkom liczne procesy o nadużycia w toku sprawowania funkcji. Dopiero
później wniesiono projekt na Zgromadzeniu. Tu sytuacja inicjatorów reform była
szczególnie dogodna. Do Mesenii udało się bowiem wraz z Kimonem 4000 hoplitów,
których nieobecność ważyła wielce na decyzjach. Oni właśnie stanowili oparcie dla
Kimona i, szerzej, oparcie dla typu ustroju, stworzonego przez Klejstenesa. W czasie
ich nieobecności przewagę zyskali teci.
Arystoteles twierdzi, że Efialtes odebrał Areopagowi uprawnienia, na których
opierał się jego nadzór nad ustrojem, i oddał je Zgromadzeniu, Radzie Pięciuset i
Sądom - Heliai. Szczegóły tej repartycji nie są jasne. Podejmiemy rozważania na ten
temat już w drugim tomie, gdy przedstawiać będziemy funkcjonowanie ateńskiej
demokracji (treść reform Efialtesa można rekonstruować tylko na podstawie później­
szych faktów). Niezależnie od tego, jakie były szczegóły nowych ustaleń, jasne jest, że
powiększono obszar działania politycznego ludu. Heliaja bowiem (znamienna jest jej
nazwa-,,zebranie”, a więc inny termin dla Zgromadzenia) jest ludem, tyle że inaczej
zorganizowanym niż na Zgromadzeniu, a to w celu sprawowania sądów. Została
usunięta ostatnia bariera instytucjonalna na drodze ewolucji ustroju ku jego konse­
kwentnie demokratycznej postaci. Areopag pozostał jako trybunał sądzący niektóre
przestępstwa o charakterze religijnym ponadto umyślne zabójstwa, zranienia oraz
podpalenia.
Wkrótce po przeprowadzeniu reformy Efialtes padł ofiarą dość zagadkowego
zamachu. Jego miejsce zajął związany z nim poprzednio Perykles.

Bibliografia

Przewodnikiem naszym w całym tym rozdziale była znakomita książka Ed. Willa, Le mondegrec et VOrienty 1.1
Le P siecle (510-404), Paris 1972 (seria Peuples et cwilisations). Jego krytycyzm i umiejętność jasnego
wyłożenia kwestii nadają temu podręcznikowi szczególne walory. Wykorzystalis'my także: A. R. Burn, Persia 295
and the Greeks. The Defence ofthe West 546—478, London 1962 oraz M. Sordi, Stona politica del mondo greco,
Milano 1982.
Charakterystyka sztuki prowadzenia bitew morskich oparta jest na wywodach L. Cassona, Ships and
Seamanship in the Ancient World, Oxford 1971 i J. S. Morrison, R. T. Williams, Greek Oared Ships, Cam­
bridge 1960.
Powstanie jońskie i sytuacja Jonii po podboju perskim zostały przez nas przedstawione wedle dwóch
najnowszych na ten temat prac: P. Tozzi, La riwolta ionica,Vis>2L 1978; D. Lateiner, The Failure of the Ionian
Rewolt, „Historia”, 31 (1982), s. 129-160.
Najważniejsze bitwy wojen perskich: K. W. Pritchett, Marathon, Berkeley-Los Angeles 1960; G.
Roux, Eschyle, Herodote, Diodore, Plutarque racontent la bataille de Salamine, „Bulletin de correspondance
hellenique” 96,1 (1974), s. 51-94; K. W. Pritchett, New Light on Plataia, „American Journal of
Archaeology” 61 (1957), s. 9-28.
Religia

Uwagi wstępne

W pierwszej części naszego podręcznika zajmowaliśmy się już kilkakrotnie problema­


tyką religii starając się przedstawić Czytelnikowi możliwie jak najściślej zebrane przez
badaczy wiadomości. Nie podejmowaliśmy jednak rozważań, które sięgałyby głębiej i
miały na celu wyjaśnienie systemu i przedstawienie postaw wiernych. Postępowaliśmy
tak w przekonaniu, że źródła, którymi dysponują religioznawcy dla drugiego tysiąclecia
(nie mówiąc już o czasach wcześniejszych) są zbyt ubogie i wieloznaczne, aby można
było wyjść poza kruche hipotezy. Dopiero pojawienie się tekstów literackich,
począwszy od Iliady, Odysei, Hezjodowej Teogonii oraz Prac i dni, zmieniło radykalnie
naszą sytuację. Przystępując więc do wykładu problematyki religioznawczej doby
archaicznej, jesteśmy w stanie poruszyć pewną liczbę podstawowych kwestii potrzeb­
nych do zrozumienia greckiego systemu wierzeń i kultów. Wiele spraw przez nas tu
omawianych odnosić się będzie do epok wcześniejszych, znaczna część naszej
charakterystyki pozostanie w mocy i dla następnych wieków.
Wykład ten został zbudowany w sposób, który może Czytelnika zaskoczyć i stąd
wypada wytłumaczyć z góry jego koncepcję. Składa się on z: 1) charakterystyki systemu
podstawowego trzonu religii Greków, 2) dość szczegółowego (względnie!) opisu kultu
oraz 3) z przedstawienia zjawisk tej sfery, która nie mieści się w modelu helleńskiej
religii. Taki wybór wynika z przekonania, że po pierwsze należy mówić o rzeczach
podstawowych, po drugie trudnych, po trzecie takich, które są źle przedstawione w
polskich pracach.
Nie znajdzie więc tu Czytelnik systematycznej prezentacji bogów, nawet tych
ważniejszych (poza Zeusem i Hermesem wziętymi dla zademonstrowania specyficz­
nych cech bóstw greckich). Wynika to z przekonania, że zabieg taki w skali podręcznika
(a nie podręcznika religii) nie dałby się w ogóle dokonać. Wyprzedzając nasze
późniejsze rozważania, powiemy, że religia musi być studiowana jako system (jak
język), w którym poznawanie elementów składowych inaczej niż w ścisłych ze sobą
związkach nie ma sensu. Na kilkunastu (czy nawet kilkudziesięciu) stronach można co
najwyżej zaprezentować bogów, ale Czytelnik nie zbliżyłby się przez to do zrozumienia
podstawowych cech greckiej religii.
Mamy nadzieję, że Czytelnicy dysponują pewną wstępną wiedzą wyniesioną
przede wszystkim z lektur mitologicznych i pamiętają na przykład,, że Demeter trzeba 297
wiązać z uprawną ziemią, a Posejdona z morzem. Bez tej wstępnej wiedzy rozdział ten
może sprawiać nieco kłopotu.
Poczynając od okresu archaicznego historyk ma relatywnie wiele źródeł do badań
nad religią. Niezmiernie bogate wiadomos'ci są zachowane w dziełach greckiej
literatury, znajdziemy je w takich tekstach, jak Teogonia Hezjoda, które w całości
odnoszą się do tej sfery kultury. Z utworów okresu archaicznego i czasów następnych
czerpiemy bardzo wiele wiadomości o wyobrażeniach Greków na temat bóstw,
stosunków między nimi a ludźmi oraz opisy rozmaitych obrzędów. Uzupełniają je źródła
archeologiczne (w tym zwłaszcza przebogate przekazy ikonograficzne; pamiętajmy tu o
tysiącach malowideł wazowych). A jednak cała ta dokumentacja, choć tak obfita i
różnorodna, zawiera liczne i bardzo dla nas przykre luki. Dominują wjnięjjmity, które
nie w pełni ,,należą” do religii (będziemy o tym pisać nieco dalej). Natomiast
stosunkowo• niewiele w naszych tekstach jest wiadomości o tym, co w greckiej religii
było najważniejsze: o kulcie. Brak nam zwłaszcza większych tekstów,,,ksiąg rytuałów”,
które by w sposób systematyczny przedstawiały i wyjaśniały ich sens~ (mnóstwo
izolowanychbpiśów, riieziawsze na dodatek precyzyjnych, tej luki nie wypełnia). W tym
punkcie badacze greckiej kultury są w gorszej sytuacji od swych kolegów zajmujących
się cywilizacjami wschodnimi (przynajmniej niektórymi, zwłaszcza zaś starożytnymi
Indiami, dla których mamy wielki zespół Wed). Dalej należy się liczyć z jeszcze jednym
ograniczeniem. Bogate w treści religijne greckie dzieła literackie pokazują nam
koncepcje i przeżycia ludzi elity społecznej i intelektualnej, niemal nic nie wiemy o
reakcjach i działaniach członków innych warstw. To samo trzeba powiedzieć o kultach
agrarnych, zajmujących z pewnością bardzo ważne miejsce w całokształcie religii,
których rekonstrukcja zbudowana jest z elementów wątpliwej często jakości.
Specyficzne trudności wynikają z konieczności posługiwania się źródłami pocho­
dzącymi z różnych epok, w tym także źródłami późnymi, chrześcijańskimi, których
autorzy nie rozumieli i nie chcieli rozumieć kultów odległej przeszłości pogańskiej,
opisywanych w intencjach polemicznych. Na szczęście nasze postępowanie jest
badawczo uzasadnione. Po pierwsze pisarze żyjący w czasach Cesarstwa i jego schyłku
korzystali często ze starszych o wiele wieków utworów. Po drugie wiele elementów
dawnych praktyk i wierzeń trwało w następnych epokach. Obrządki sprawowane
późno, nawet u schyłku pogańskiego świata, mogą być identyczne z tymi, które
występowały na początku I tysiąclecia p.n.e., czy nawet jeszcze wcześniej. Bowiem choć
religia podlegała nieustannym zmianom, pozostawała jednocześnie najbardziej trady-
cjonalistycznie nastawioną dziedziną społecznego życia. Osądzenie, co należy do warstw
trwałych, a co do zmiennych, a więc co z późniejszych przekazów można odnieść do
epok starszych, jest trudne i często prowadzi do sporów.

A. Model greckiej religijności

Cechy podstawowe religii greckiej

Religia grecka we wszystkich fazach rozwojowych należy do typu religii, które badacze
298 określają mianem tradycyjnych (w przeciwieństwie do profetycznych,objawionych).
Formowała się ona stopniowo. Złożyły się na nią kulty tych wszystkich grup, które
kolejno wtapiały się w ludnos'ć Grecji. Pewne więc kulty mogły sięgać czasów odległych
(nawet neolitycznych), częs'ć powstała na Krecie, inne przynieśli ze sobą Indoeuro-
pejczycy wkraczający na Półwysep Bałkański na przełomie III i II tysiąclecia. Niektóre
zostały zapożyczone od ludów, z którymi Grecy zetknęli się w toku swej historii (wydaje
się, że istotną rolę odegrały kulty małoazjatyckie). Pamiętając o tym procesie, nie
powinniśmy ulegać iluzji, że będziemy w stanie, jak lancetem, rozciąć grecką religię na
warstwy i przypisać ją poszczególnym ludom czy kulturom (co niestety i dziś jeszcze
robi wielu religioznawców). Stwierdzenie, jakie było pochodzenie tego czy innego
bóstwa, nie jest zresztą takie ważne dla rozumienia jego późniejszych funkcji. Religia
była bowiem całością żywą, gdzie czynniki składowe wzajemnie na siebie oddziaływały
zmieniając swój charakter, reagując na nowe sytuacje i potrzeby.
Wyobrażenia religijne nie zostały nigdy spisane w postaci ksiąg świętych, których
treść stanowiłaby następnie obowiązującą normę (gdy takie święte teksty zaczęły
powstawać, działo się to w środowiskach sekciarskich, na marginesie społeczności
greckich). Brak ich wynikał z podstawowej cechy religii tradycyjnych, jaką jest nacisk
położony na kult, a nie na wyobrażenia o bogach. ’
Miarą czyjejś pobożności była skrupulatność, z jaką wypełniał ustalone przez
tradycję obowiązki, dla których fakt istnienia od czasów niepamiętnych był całkowicie
wystarczającym uzasadnieniem. Stosunek wewnętrzny nie był brany pod uwagę? W
religii greckiej brak było osobistej więzi między wiernym a bóstwem (to jest takiej
sytuacji, w której czciciel w zamian za gorliwość, wierność i miłość oczekuje szczególnej
uwagi, opieki, czułości ze strony bóstwa; w której możliwa jest osobista rozmowa
między wiernym a bóstwem). Postawy innego typu pojawiają się wprawdzie w religii
greckiej, ale w postaci zarodkowej i bardzo długo wyłącznie na marginesie, w
środowiskach sekciarskich. Dopiero czasy późne, nowe potrzeby i nowe typy religii
otworzą drogę osobistym związkom między wiernymi a bóstwem.
Skrupulatne, ale spokojne spełnianie przepisanych tradycją ofmr^Hnnych^ rytów
przeciwstawiano zabobonowi. Polegał on najiadmiernym zainteresowaniu stosunkami
ze sferą sacrum y nieustannym lęku o popadnięcie w stan nieczystości religijnej, o
pominięcie (a więc o obrazę) jakiegoś bóstwa. Grecy ten stan ducha określali jako
deisidaimonia (dosłownie ,,lęk przed bóstwem”) i traktowali to jako stan chorobowy. W
tej samej kategorii umieszczano postawy ludzi, których stosunek do bóstwa nacecho­
wany był wielką emocjonalnością, fanatyzmem. W okresach szczególnych, gdy
społeczność odczuwała zagrożenie bożym gniewem manifestującym się w nieszczęś­
ciach: głodzie, epidemiach, klęskach wojennych, trzęsieniach ziemi, postawy nerwowej
gorliwości pełnej lęku były uzasadnione, ale poza nimi w powszechnym przekonaniu
winny być usuwane, gdyż widziano w nich zagrożenie dla harmonijnego działania
społeczeństwa.
Tradycyjny charakter religii, szczupłość tych treści, które my zaliczylibyśmy do
dziedziny teologii, przy dominacji kultu i to pojętego jako beznamiętne uczestnictwo w
obrzędach odbywających się z reguły w grupach, powodowały, że te nieliczne jednostki,
które drogą filozoficznej refleksji dochodziły do nowej koncepcji bóstwa, nie odczuwały
potrzeby zwalczania religii społecznie przyjętej, ani też odmawiania uczestnictwa w
obrzędach. Ze swej strony społeczności greckie na ogół nie przejmowały się tym, że
filozofowie głosili w bardzo wąskich grupach swych uczniów poglądy na bóstwo 299
odbiegające od tradycji (ateizmu nikt nie wyznawał). Natomiast polis niepokoiły w
najwyższym stopniu wszelkie akty publicznego znieważania tradycyjnych bogów
(asebeia). Były one surowo karane, gdyż w powszechnym przekonaniu stanowiły
zagrożenie dla bytu całej wspólnoty, którą mógł dosięgnąć gniew obrażonych bogów.
Tylko w wyjątkowych sytuacjach podciągano pod kategorię asebeia głoszenie przez
filozofów poglądów religijnych odmiennych od tradycyjnych; najgłośniejszym przykła­
dem takiego postępowania był proces wytoczony przeciwko Sokratesowi w 399 r.
Zrozumienie religii greckiej nie jest łatwym zadaniem dla człowieka wychowanego
w kręgu chrześcijańskiej kultury, którego pojęcia i terminologia zostały ukształtowane
na tej podstawie. Przywyklis'my do tego, że sfera religii jest wyraźnie i dość wąsko
określona. Przytłaczająca większość naszych poczynań ekonomicznych, politycznych,
naszych lektur i rozrywek, czy stosunków z ludźmi nie ma nic wspólnego z religią,
stanowiąc strefę świecką naszego życia (dzieje się tak niezależnie od tego, jaka jest nasza
postawa wobec religii). Grecy nie znali takich rozróżnień. Działalność gospodarcza,
podobnie jak życie polityczne miały swój aspekt religijny. Religia więc nie dawała się
wydzielić ze wszelkich innych form ludzkiego działania.

Pojęcie bóstwa

Największa jednak trudność wynika z odmiennych od chrześcijańskich pojęć o bóstwie,


jego istocie, sposobach działania, roli we wszechświecie. Tej więc sprawie^musimy
poświęcić sporo uwagi, gromadząc tu informacje, które powinny umożliwić naszym
Czytelnikom krytyczne spojrzenie na wyobrażenia ukształtowane przez popularne
zbiory mitów. Greccy bogowie mają w nich jasno nakreślone sylwetki, ostro zdefinio­
wane zakresy władzy i są tak zdumiewająco ludzcy w swych reakcjach i działaniach.
Daleko posunięty proces antropomorfizacji, który widać w dziełach literackich,
nie powinien nam zakrywać bardzo specyficznego i obcego nam pojmowania boskości.
Grecy mieli świadomość.istnienia całej sfery sil boskich, które manifestowały się w
rozmaity sposób. Wszystko to, co przychodziło nagle nie dając się przewidzieć (jak
kichnięcie czy trzęsienie ziemi), ćo wykraczało poza normalność, codzienność?piękno,
wielka siła, potężne pasje, mądrość, odwaga, zjawiska przyrody ńaruszającFjwykly
porządek, budzące zachwyt bądź lęk, były wynikiem boskiej obecności. Tak Afrodyta
była bóstwem wywołującym erotyczny popęd, ale jednocześnie i samym popędem
erotycznym. Szczyciła się tym rodzajem piękna, które pobudza do miłości. Piękne
kobiety jej zawdzięczały swą zdolność erotycznego podniecania mężczyzn, gdyż
objawiała się w nich, tak, jak inne bóstwa objawiały się w odwadze, sile atlety. Choć
bóstwo dla Greka było uchwytne tylko w swoich manifestacjach, nigdy nie utożsamiano
go z tym, w czym się objawiało. Było w nim, ale i poza nim. Taki sposób pojmowania
boskiego działania powodował, że granice między światem ludzkim a boskim mogły
ulegać zatarciu i pojawiała się pokusa przekroczenia dzielących je barier.
Cala sfera boskości stanowiła jedność, ale jednocześnie podlegała podziałowi ria
liczne siły, które Grecy określali mianem bogów i bogiń (theos, thea, liczba mnoga theoi^
theąi) lub daimon^ daimoneś) i herosów, ^iły^e^ nierówne, o działaniu różnorakim i
różnej potędze mogły być ze sobą w stanie walki. Przekonanie, że kosmos jest terenem,
300
na któryjiirozgrywająsię. konflikty między silami boskimi kryje się za najrozmaitszymi
opowiadaniami mitologicznymi o walkach między bogami i pokoleniami bogów.
Ten włas'nie sposób widzenia s'wiata bogów jest szczególnie trudny do przyjęcia dla
ludzi przywykłych do bóstwa monoteistycznego, dla których sprzeczności w sferze
sacrum byłyby absurdalne. Efektem tego wewnętrznego oporu jest skłonność do
anegdotycznego traktowania napięć między bóstwami. Jeśli bogowie są podobni do
ludzi, wobec tego kłócą się i walczą ze sobą dokładnie tak, jak to czynią ludzie.
Oczywiście i ten sposób pojmowania wzajemnych stosunków między bogami jest w
greckiej myśli obecny (zwłaszcza w literaturze postklasycznej), ale współistnieje z nim
znacznie glębsze pojmowanie porządku w kosmosie jako równowagi powstającej w
wyniku działania sił sprzecznych, wzajemnie się ograniczających.
Zacznijmy od bogów, najważniejszej części składowej boskiego świata. Przypom-
nijmy raz jeszcze, że pojmowani byli jako siły, a nie osoby o wyraźnie zarysowanych
konturach. Łączyły ich pewne wspólne cechy, z których najważniejsze były: nieśmier­
telność (ale nie wieczność, gdyż wywodzą się od starszych od nich sil, takich jak Chaos,
Ziemia, Niebo, których nie antropomorfizowano i które nie były przedmiotem kultu),
potęga (ale nie wszechmoc, ograniczała ich obecność innych bogów i Mojra, prawo
rządzące kosmosem, której nie mogli ignorować), ludzka postać i podobne do ludzkich
sposoby postępowania. Nie byli bynajmniej wszechwiedzący (jak Bóg chrześcijan),
zakres ich wiedzy zgodny jest z ich indywidualną naturą (Zeus nie wie, czy może
uratować od śmierci swego syna na polu walki pod Troją, Demeter nie wie, co się stało z
jej córką, natomiast Apollo może wyjaśniać przyszłość itd.). Różnią ich nade wszystko
sfery działania, które sygnalizują nam przydomki bogów.
Najłatwiej wytłumaczyć specyficzne cechy bóstw greckich Czytelnikowi na
konkretnych przykładach Zeusa i Hermesa.
Imię Zeusa, w którym występuje indoeuropejski rdzeń znaczący- ,,świecić”,
wskazuje, że mamy do czynienia z bóstwem, przyniesionym przez plemiona z rodziny
indoeuropejskiej przybyłe do Grecji U progu II tysiąclecia. Odpowiednikami Zeus pater
(„Zeus Ojciec”) są łaciński Jupiter i sanskrycki Djauspita. Myliłby się jednak ten, kto
sądziłby, że mamy do czynienia z bóstwem indoeuropejskim w czystej postaci. Zeus
Greków I tysiąclecia jest bowiem wynikiem fuzji bóstwa indoeuropejskiego z bóstwem
kreteńskim, Dzieckiem-Młodzieńcem, umierającym i zmartwychwstającym (na Krecie
pokazywano jego grób!). Z jego imienia badacze wyciągali wniosek, że był bóstwem
jasnego nieba i błyskawicy. Jednak z tekstów wynika, że Zeus był również w niebie
nocnym. Jego obecność odczuwano na szczytach gór (Zeus Akraios\ z których panował
nad równinami, a także w wysokich drzewach górujących nad innymi (Zeus Endendros').
Był w piorunie (Zeus Keraunioś)\ w deszczu, zwłaszcza tym, który jesienią po siewach
zapładnia ziemię (Zeus Genethlioś). Znajdował się w głębi ziemi, w bogactwach, które
ona zamyka (Zeus Meilichios^, Plusios). Zeus manifestował się także w społecznej
działalności ludzi, w poczynaniach króla (Zeus Basileus}. Berło, symbol królewskiej
władzy, może być kultowym wizerunkiem Zeusa. Zeus był obecny, gdy wojownicy szli
do bitwy (Zeus Agetor, Promachos\ gdy zbierała się rada (Zeus Bulaios). Kult zna
również postacie Zeusa związane z domem: Zeusa Hikesiosa, którego wzywali
błagalnicy siadający u domowego ogniska, Zeusa Kseniosa opiekującego się gośćmi,
Zeusa Gameliosa przewodzącego zawieranym małżeństwom, Zeusa Herkeiosa (,,od
301
zagrody”), którego ołtarz znajdował się w każdym domu. Listę tę moglibyśmy jeszcze
powiększać.
\ Wyraźnie daje się wyczuć jedna wspólna cecha wyliczonych „tu Zeusów, ich
związek z przodowaniem, ze sprawowaniem suwerennej władzy w różnych sytuacjach i
płaszczyznach istnienia.
z Na przykładach tu zgromadzonych widać dobrze wielopostaciowość bóstwa, którą
w sferze terminologii sygnalizują nam epitety. Jak daleko sięgała świadomość tej
wielopostaciowości uzmysławia nam przekonanie Ksenofonta (pisarza żyjącego w IV
w.), że chronił go Zeus Basileus i Zeus Soter (,,Zbawca”), ale prześladował Zeus
MeilichioSy gdyż był wobec niego winny zaniedbania ofiar.
Drugim przykładem pozwalającym dobrze uchwycić wielopostaciowość bóstwa
greckiego jest Hermes. Jemu zawdzięczają ludzie przejście od nędzy do bogactwa,
którego też może on pozbawiać. W domu Hermes chroni drzwi odpędzając od nich
złodziei^ćhociaż sam jest Hermesem Złodziejem i Hermesem Bandytą. Jest także u bram
miasta i na granicach państwa. Jest bóstwem dróg, obecnym zwłaszcza na skrzyżowa­
niach. Jego udział jest wyczuwalny wszędzie tam, gdzie ludzie się zbierają: na agorze
{Hermes Agoraios), na stadionie {Hermes Agonios - ,,od agonów”). Pełni ważną funkcję
posłańca {Hermes Angelos) i herolda {Hermes Kerykeios). Prowadzi dusze zmarłych do
Hadesu {Hermes Psychopompos'). Jest także bóstwem otwartej przestrzeni i stąd
opiekunem stad i pasterzy je przepędzających przez pola i pastwiska. Wspólną cechą
wszystkich tych zakresów działania Hermesa jest ruch, przechodzenie z jednego stanu
(czy miejsca) do drugiego.,,
^Grecybyli przekonani zarówno o tym, że bóstwo jest wielopostaciowe, jak i o tym,
że jest jedno.
Wielopostaciowość bóstw wydaje nam się sprzeczna z ich antropomorficzną formą.
Grecy tej sprzeczności nie czuli, lub lepiej - przechodzili nad nią do porządku. My nie
możemy też pojąć, że bóstwo mogło znajdować się równocześnie na Olimpie i w wielu
dla niego zbudowanych świątyniach, a także w czasie i w miejscu obrzędów
odprawianych ku jego czci poza świątyniami. Grecy przyjmowali to jako rzecz
naturalną. Obecność bóstwa miała różny stopień intensywności: mniejszy w całym jemu
poświęconym sanktuarium, większy w znajdującym się wewnątrz niego posągu
kultowy^. Wielopostaciowość bóstw wynikała z różnych funkcji przez nie sprawowa­
nych. Częstokroć jednak powstawała w wyniku fuzji różnych bóstw istniejących niegdyś
od siebie niezależnie. Dla bóstw wielkich liczba postaci bywała bardzo znaczna, tak
Apollonowi przypisywano około stu przydomków! Z drugiej strony często bogowie o
różnych imionach mieli podobne funkcje (tyczy się to zwłaszcza bóstw żeńskich o
charakterze macierzyńskim).
Ten skomplikowany świat bóstw nie poddaje się bynajmniej hierarchizacji.
Wprawdzie w literaturze greckiej znajdziemy takie próby, z najsłynniejszą dwunastką
bogów olimpijskich na czele, ale były to poetyckie konstrukcje, które w dziedzinie kultu
nie miały większego znaczenia.
Świat bogów tworzy system i musi być badany w -całośeiy-Nie można studiować
Jb^gów_w izolacji - tak jak nie można studiować w izolacji części składowych języka.
Trzeba szukać, jakie funkcje spełniają jego części składowe we wzajemnym powiązaniu,
jakie są między nimi punkty styczne, widzieć grę przeciwieństw i zgodności. Funkcja,
302 jaką ten czy inny bóg pełni w danej sytuacji, określona jest tym, że występuje on w takim
lub innym kontekście kultowym oraz tym, że wierni uczestniczący w kulcie umiejsca­
wiają go w taki a nie inny sposób w całości świata boskiego. W innej sytuacji ten sam bóg
może zajmować inne miejsce w całości, pełnić inne funkcje.
Obraz greckiej religii komplikuje nie tylko owa specyficzna koncepcja bóstwa
wielopostaciowego a zarazem jednego, ale i różnice wierzeń różnych państw. Nie
dotyczą one jednak cech naprawdę ważnych i podstawowych.
Świat boski rozpada się na dwie wyraźne strefy: chtoniczną i uraniczną. Termin
chtoniczny utworzony został od słowa chthon używanego dla określenia tego, co kryje
się pod powierzchnią ziemi w odróżnieniu od#e powierzchni uprawnej, żywiącej ludzi i
zwierzęta. Bóstwa chtoniczne były więc bóstwami działającymi we wnętrzu ziemi.
Strefa uraniczna - niebiańska była we władaniu bóstw zaludniających przestrzenie
powietrzne. Rozróżnienie między strefami nie zawsze było ostre, istniały bowiem i takie
bóstwa, które (jak wspomniany już Zeus czy Hermes) należały do obu.
Grecy zdawali sobie sprawę z fundamentalnej jedności helleńskich wierzeń i
kultów, odróżniających ich od reszty świata, odmiennych od wierzeń i kultów innych
ludów. Świadomość ta nie uniemożliwiała im utożsamiania cudzych bogów z własnymi.
Widzimy to wyraźnie w dziele Herodota. Gdy przystępuje do opisu Egiptu, nie ma
wątpliwości, że taki lub inny bóg czczony przez Egipcjan jest tożsamy z takim lub innym
bogiem greckim o innej nazwie (Horus jest tożsamy z Apollonem, Ozyrys z Dionizosem
itd.). Co więcej, twierdzi on, że Grecy dowiedzieli się od Egipcjan o istnieniu tego lub
innego boga. Jednak religia dla Greków była przede wszystkim kultem, a ten nie dawał
się utożsamiać z kultami cudzymi, stąd identyfikacja bóstw egipskich, fenickich,
babilońskich (czy innych jeszcze) nie prowadziła do zatarcia świadomości zasadniczej
odrębności religii greckiej.
Kolonizacja i podróże stawiały często Greków w obliczu bogów czczonych
lokalnie, takich które dawały się po grecku nazwać, i innych, wobec których
interpretatio graeca była niemożliwa. W obu przypadkach wiedzieli bez wahania, że ich
obowiązkiem jest uczestniczenie w kulcie. Związek między krainą a pewnymi
kategoriami bóstw odczuwany był bardzo silnie, jasne więc było, że aby zdobyć ich łaski
i zabezpieczyć się przed ich gniewem, trzeba postępować zgodnie z lokalnymi
tradycjami.
Pojawiała się na tej drodze możliwość penetracji obcych wpływów i obcych kultów.
Politeizm grecki był na nie otwarty, w jego systemie nie istniały zabezpieczenia
przeciwko takim ,,intruzom”. Działały natomiast zabezpieczenia społeczne, budziła
opory nowość bóstwa, brak dostatecznego tradycyjnego uzasadnienia, nieistnienie w
kalendarzu świąt, nieuwzględnianie w obrzędach oficjalnie sprawowanych w imieniu
fyl, fratrii, polis. Choć opóźniały one znacznie przyjmowanie nowych bóstw, nie były w
stanie zagrodzić im drogi. Nic też dziwnego, że przenikały one przede wszystkim za
pośrednictwem grup nie mieszczących się w strukturze społecznej: przez sekty, a w
czasach późniejszych stowarzyszenia.

Demony

Tylko część sił boskich przybrała dla Greków postać bóstw o względnie określonych
konturach, ulegających procesowi antropomorfizacji. Inne tworzyły grupę istot boskich 303
I
niższych, które religioznawcy przyjęli nazywać demonami (od gr. daimon, warto jednak
pamiętać, że słowo to przeszło ewolucję znaczeniową: pierwotnie znaczyło „ten, który
przydziela”; przez bardzo długi czas oznaczało siłę boską nieokreśloną, bądź konkret­
nego boga, którego nie chciano nazywać imiennie; dopiero od czasów Platona zaczęło
oznaczać osobną kategorię istot boskich). W tej kategorii mieszczą się takie istoty, jak
Kery (duchy przynoszące zło, najczęściej s'mierć), Gorgona-Meduza o włosach z wężów
i wzroku zamieniającym ludzi w skały, Harpie (bóstwa skrzydlate spokrewnione z
wiatrami, porywające dusze), centaury, postacie z orszaku Dionizosa: sylenowie,
satyrowie, nimfy (związane ze źródłami, drzewami, ale także i jaskiniami), bóstwa rzek.
Listę tę można byłoby przedłużyć dodając do niej nieokreślone istoty objawiające się
lokalnie w rozmaitych miejscach.
Stosunek demonów do ludzi bywał rozmaity: część mogła być opiekuńcza, ale
zdarzały się też złośliwe. Bardzo wcześnie uformowało się przekonanie, że każdy
człowiek ma swego demona, dobrego lub złego.
Wiara w demony była zawsze silna. Historycy religii czasów kreteńskich i
mykeriskich sądzą, że odgrywały one wówczas szczególnie ważną rolę. Spotykamy je na
wielu przedstawieniach w postaci zwierzęcej czy półzwierzęcej. Ma się ponadto
wrażenie, że w VI w. ich miejsce w wierzeniach zwiększa się, stając się problemem dla
wielu ludzi o większej niż przeciętna wrażliwości religijnej.

Herosi

Wreszcie w sferze boskiej jest miejsce dla specjalnych, a bardzo dla wierzeń greckich
charakterystycznych, bytów zwanych herosami. Wszystkich ich łączy to, że w
przekonaniu Greków byli niegdyś ludźmi (czy też przynajmniej jedno z rodziców było
człowiekiem, drugie mogło być bogiem), żyli w określonym miejscu, zmarli, a następnie
zostali uznani za herosów.
Herosów, którzy stanowią niezmiernie bogatą i rozczłonkowaną klasę, można
podzielić na kilka grup. Mieszczą się wśród nich stare bóstwa, które spadły do tej
kategorii i którym dorobiono żywoty (np. prehelleński Hyakinthos), bądź lokalne
demony powiązane z grobem potężnego zmarłego. Na drugim końcu tej listy trzeba
wymienić postacie założycieli kolonii czy prawodawców heroizowanych w pełnym
świetle historii, których biografii nie próbowano poddawać mityzacji. Na ogół herosi
mieli określone imię i określony życiorys, nie jest to jednak bezwzględnie potrzebne,
zdarzają się i postacie bezimienne, o mglistej przeszłości.
Ważną cechą herosów jest ich związek z konkretnym terytorium, z reguły
niewielkim (polis, osadą wiejską, jakąś okolicą). Ta właśnie bliskość herosów jest
źródłem ich popularności, ludzie często łatwiej wierzą w opiekę ze strony bóstwa
niewielkiego, należącego wyłącznie do nich, niż w możliwość interwencji bogów
wielkich. Ośrodkiem kultu były grobowce lub przynajmniej relikwie: resztki kości, z
których promieniowała siła, zapewniająca ochronę miastu, osadzie. Stąd zainteresowa­
nie prochami bohaterów. Wiemy na przykład, że Spartanie wykradli z Tegei kości
Orestesa i przenieśli je do Sparty, by zapewnić sobie podbój Arkadii. Ateńczycy
ceremonialnie przewieźli w 469 r. kości Tezeusza odkryte na Skyros do miasta.
304 Grobowce herosów umieszczano często przy bramach miast lub na agorze, choć
powszechny był zakaz lokowania grobowców wewnątrz ludzkich osiedli. Bardzo często
widziano w herosach siły pobudzające płodność natury. W wielu miejscach przy grobach
herosów powstawały wyrocznie.
Kult herosów był różnorodny, tak jak różnorodna była ich natura. Zwierzęta im
ofiarowywane były zabijane najczęściej wedle rytuału stosowanego dla bóstw chtonicz-
nych, zdarzało się jednak, że składano im ofiary jak dla bogów uranicznych. Urządzano
często wspólne uczty dla ludzi i herosów. Zastawiano dla nich stoły i łoża biesiadne,
wierzono w ich obecność w czasie posiłku (tak, jak wierzono, w analogicznych
wypadkach, w udział zmarłych). Najczęściej składano ofiary niekrwawe: chleb, ziarna,
oliwki, owoce, mleko i wino.
Geneza kultu herosów nie jest wcale jasna. Zwracano już od pewnego czasu uwagę
na to, że istnieje związek między miejscami, w których niegdyś mieściły się pałace i
groby władców, a miejscami gdzie byli po upływie wieków czczeni herosi. Skłaniało to (i
skłania) wielu badaczy do twierdzenia, że istnieje ciągłość między kultem zmarłych
władców z mykeńskich cytadel a kultem herosów. Jednak wyniki badań archeologicz­
nych nie dadzą się tak prosto interpretować. Ślady kultu herosów w postaci naczyń, w
których przynoszono na groby pokarmy i napoje, pojawiają się dopiero w połowie, czy
raczej w trzeciej ćwierci VIII w., po wyraźnej przerwie kilku wieków. Jest to okres
rozkwitu poezji epickiej (Iliada, jak pamiętamy, miała, wedle przyjętej dziś opinii,
powstać około połowy VIII w.). Nasuwa się podejrzenie, że to właśnie poezja zrodziła
zainteresowanie dla grobowców mykeńskich, o których wiadomo było, że istniały od
wieków, reprezentując inny typ architektury, niż ten, który był powszechny w VIII w.
Pod jej wpływem zaczęto z nimi wiązać określone imiona (lub przynajmniej chciano
wiązać określone imiona).
Niektórzy, szczególnie popularni herosi przekształcali się (przynajmniej w
pewnych polis) w bogów. Dotyczy to przede wszystkim Heraklesa, a także Achillesa,
Asklepiosa i innych. Granica między herosami a bogami nie była nigdy wyraźna.

Bogowie Homera i Hezjoda

Herodot umieścił w swym dziele taki sąd o znaczeniu poetów w dziejach greckiej
religii:
„Od kogo jednak każdy z bogo'w pochodzi, albo czy zawsze wszyscy istnieli, jaką mają
postać, o tym wiedzą Hellenowie dopiero, by tak rzec, od wczoraj i przedwczoraj.
Albowiem Hezjod i Homer, jak sądzę, są tylko o czterysta lat ode mnie starsi, a nie więcej
[tu Herodot nieco się myli, gdyż trudno byłoby umieścić Odyseję i Hezjoda w połowie
IX w.-uwaga autorów]. A ci właśnie stworzyli Hellenom teogonię, nadali bogom
przydomki i przydzielili im prerogatywy (time) i nadali zakres działania (te chne) i
określili ich postacie” (II 53, tłum. S. Hammera).
Herodot trafnie określa rolę wielkich poetów doby archaicznej. Przyczynili się oni
w poważnym stopniu do ujednolicenia wierzeń greckich, gdyż nakreślony przez nich
wizerunek świata bogów upowszechnił się dzięki niezmiernej popularności, którą
cieszyły się, i to od razu, ich poematy. Z pewnością ich własne koncepcje wzbogaciły ten
obraz, nie byli oni bynajmniej „zapisywaczami” obiegowych wyobrażeń. Tak wielka
rola poetów w dziele kształtowania wierzeń jest wynikiem braku stanu kapłańskiego, 305
który w społecznościach Bliskiego Wschodu pełnił takie właśnie funkcje. To, że zamiast
uczonych konstrukcji teologicznych, wypracowanych w wielkich sanktuariach i
posiadających wobec tego ich sankcję, Grecy mieli poetyckie wizje pozbawione
wszelkiej sankcji, miało wielkie znaczenie dla przyszłych losów kultury greckiej.
Zacznijmy od Homera. Iliada i Odyseja nie są tekstami o charakterze religijnym w
potocznym tego słowa rozumieniu. Mamy do czynienia z mitami, które autorzy
swobodnie modelowali wedle gustów własnych i środowiska, dla którego tworzyli.
Słuchacze nie musieli wierzyć w te opowiadania (jeśli słowu ,,wierzyć” nadamy taki
sens, jaki ma w naszym chrześcijańskim świecie).
Mimo wielości wzmianek o licznych bogach mniejszych i większych zawartych w
poematach, obraz świata bogów jest na pewno niekompletny, gdyż bynajmniej nie
wszyscy bogowie czczeni wówczas w Grecji w nim występują. Nie dowiadujemy się
wiele o kultach ani o bóstwach mających specyficznie agrarny charakter (uderzająca jest
rzadkość wzmianek o bóstwach żeńskich związanych z płodnością, uprawą ziemi itp.,
dotyczy to na przykład Demeter). Rzadko wspominają poeci postacie bóstw złowrogich,
boskie siły budzące lęk i wstręt, które nie poddawały się procesowi antropomorfizacji.
Nie ulega przy tym wątpliwości, że usunięcie tych stron religii z poematów jest
świadomym zabiegiem poetów, a nie odbiciem rzeczywistości. Nie stanowiły one
poetyckiej materii, nie podobały się słuchaczom, którzy zapewne te boskie siły
uznawali.
Owa selekcja sprawia, że wierzenia zawarte w poematach wydają się nam
wielokrotnie mniej prymitywne od tych, które znajdziemy w tekstach znacznie
późniejszych. Proces antropomorfizacji bogów jest w nich posunięty tak daleko, iż nie
ma w piśmiennictwie greckich czasów archaicznych i klasycznych niczego, co dałoby się
z nimi porównać. Społeczność bogów funkcjonuje wedle schematów społeczności
ludzkiej. Bogowie działają pod impulsem miłości, nienawiści, gniewu. Podstęp i
kłamstwo nie są im obce. Z tego obrazu świata bogów, w którym zasady moralności
wydają się być nieobecne, wyciąga się często wniosek, że bogowie greccy nie znają
moralności, że wymóg prawdy i sprawiedliwości nie jest jeszcze obecny w myśli
greckiej. Wniosek to pośpieszny i wynikający z powierzchownej lektury tekstów.
O bogach autorzy Iliady i Odysei mówili, że są reia zoontes ,,lekko, łatwo żyjący”.
Nie znają śmierci, choroby, ograniczenia siły i potęgi. Swoboda poruszania się, zmiany
postaci, wolność od głodu i cierpień stanowią o ,,lekkości” ich życia. Mieści się w tym
także brak ograniczeń, które ludziom narzuca życie społeczne. Są oni bogami między
innymi dlatego, że nie muszą przestrzegać norm moralnych. Ale to nie oznacza, aby nie
stali oni na straży norm moralnych obowiązujących ludzi. W poematach nieraz
znajdziemy wymowne dowody, iż istniała boska sankcja dla ludzkich zasad regulujących
życie społeczne.
W równym stopniu, choć w inny sposób w ,,tworzeniu” świata bogów greckich
wziął udział Hezjod (po szczegótowsze o nim informacje odsyłamy Czytelnika do
rozdziału o literaturze, zob. s. 348-350). Ważną rolę odegrała zwłaszcza Teogonia,
poemat o narodzinach bogów. Zbudowany on został z rozmaitych elementów, które
poeta poddał skomplikowanemu procesowi porządkowania i układania w system.
Trudno nam jest określić, co Hezjod wziął z tradycji, a co sam wymyślił. Brak nam
odpowiednich tekstów, które można byłoby z Teogonią zestawić. Porównanie dzieł
306 Homera i Hezjoda nie może być uznane za wystarczające, ich charakter był tak
odmienny, że ogranicza możliwość wyciągania wniosków z milczenia Iliady czy Odysei o
pewnych bogach, czy relacjach między nimi.
W Teogonii opisana została z jednej strony geneza, z drugiej zaś ostateczny układ sił
boskich. Podstawowa linia rozwoju jest dana przez następstwo trzech bogów kolejno
rządzących światem: Uranosa, Kronosa, Zeusa. Każdej zmianie towarzyszył gwałt.
Uczeni byli zawsze świadomi więzi istniejącej między myślą religijną Hezjoda a
mitologią Wschodu. Analogiczny motyw walki między pokoleniami bóstw występuje w
mitologii mezopotamskiej, syryjskiej i hetyckiej (ta zaś czerpała szeroko z mitologii
huryckiej). Uderzające są zwłaszcza podobieństwa między opowieściami Hezjoda a
treścią hetyckich poematów o walce kolejnych czterech bogów: Alalu, Anu, Kumar-
biego, Teszuba, której przedmiotem była władza nad światem. Nie wiemy, jakimi
drogami przeniknęły te mityczne wątki do środowiska Hezjoda. Mamy do wyboru trzy
możliwości. Pierwsza zakłada pośrednictwo Syryjczyków i Fenicjan, z którymi Grecy
utrzymywali, jak widzieliśmy, kontakty już w Ciemnych Wiekach. Druga przypisuje tę
rolę Grekom z Azji Mniejszej, którzy mieli na miejscu do czynienia z pozostałościami
kultury hetyckiej. Wreszcie nie jest wykluczone, że wschodnie wątki mityczne mogły
przeniknąć wcześniej, w toku II tysiąclecia. W tym ostatnim przypadku stanowiłyby one
dla Hezjoda integralną część tradycji mykeriskiej; poeta nie mógłby być świadomy ich
obcego pochodzenia. Wybór między tymi trzema możliwościami nie jest łatwy, uczeni
badający myśl Hezjoda zajmują różne stanowiska.
W systemie Hezjoda specjalne miejsce przypada Zeusowi. Przejęcie przez niego
władzy nie jest takim samym aktem gwałtu, jak ten, do którego doszło, gdy Kronos
wydzierał potęgę Uranosowi. Z Zeusem urzeczywistnia się harmonijne urządzenie
wszechświata, polegające na przydziale bóstwom zakresów działania. On zapewnia
światu ład i ujarzmia ciemne siły zagrażające porządkowi.
We wstępie do Prac i dni Hezjod tak pisze o Zeusie: z Pierii, pieśniami
sławiące, przyjdźcie tu i mówcie o Zeusie, śpiewając hymn ku czci swego ojca. Z jego to
przyczyny mężowie śmiertelni bywają bez sławy lub sławni, głośni lub bez rozgłosu, z woli
wielkiego Zeusa. Łatwo bowiem czyni mocnym i łatwo miażdży mocarza, łatwo poniża
znakomitego i wywyższa nieznanego, łatwo prostuje zgiętego i sprawia, że więdnie
wspaniały, Zeus grzmiący z wysoka, który zamieszkuje najwyższą siedzibę. Ty patrz i
słuchaj, usłysz mnie, a sprawiedliwością prostuj wyroki" (5-10).
Zeus jest nade wszystko dawcą sprawiedliwości: „Tym [...], którym leży na sercu
podłe nieumiarkowanie i niecne czyny, wymierza sprawiedliwość szeroko grzmiący syn
Kronosa [...]. Jest bowiem na ziemi wielu żywiącej trzydzieści tysięcy nieśmiertelnych
Zeusowych strażników, pilnujących ludzi śmiertelnych. Pilnują oni procesów i niecnych
czynów, spowici mgłą, wszędzie chadzając po ziemi. Ona zaś, Sprawiedliwość, jest
dziewicą, córką Zeusa, otoczona czcią i szacunkiem przez bogów, co na Olimpie
zamieszkują [...]. Oko Zeusa, które wszystko ujrzało, wszystko zauważyło... {Prace i
dnie, 238-239; 252-257; 267).

Bogowie i ludzie

Bogowie obecni są w świecie i interweniują w sprawy ludzkie. Mamy ogromną liczbę


przekazów, które świadczą, iż przypisuje się im nie tylko odpowiedzialność za bieg 307
wydarzeń, ąle^zajuczucia ijnyśli. Nagle impulsy, przypływy strachu, odwagi, wstydu są
sposobem manifestowania się sil boskich. Nie oznaczało to jednak, by Grek (a
przynajmniej Grek poczynając od VIII w.) sądził, że determinują oni w sposób
bezwzględny działania człowieka odejmując mu swobodny wybór wśród uświadomio­
nych możliwości zachowań. Koncepcje greckie są w tej kwestii dwuznaczne. Bieg rzeczy
tego świata jest jednocześnie wynikiem decyzji ludzkich i boskich. Za śmierć wojownika
na polu walki odpowiada człowiek, który ugodził go włócznią, ale i bogowie, którzy do
tego dopuścili. Wyjaśnienia dotyczą dwóch niezależnie od siebie istniejących płaszczyzn
rzeczywistości, równouprawnionych w greckim sposobie widzenia świata. Zdumienie,
jakie taka interpretacja w nas budzi, jest wynikiem naszej mentalności, która takiej
dwutorowości nie chce akceptować.
Człowiek więc mimo boskiej interwencji pozostaje odpowiedzialny za swe czyny i
zachowuje swobodę wyboru drogi działania. Dla poglądów greckich w tej sprawie
bardzo znamienny jest ustęp Iliady, w którym Atena zwraca się do Achillesa
rozważającego w swym sercu, czy nie pozbawić Agamemnona życia za ciężką zbrodnię.
Niewidoczna innym bogini mówi: ,,Przybyłam ja z nieba, by położyć kres Twojemu
gniewowi, gdybyś dał się przekonać" (I 207-208) i dalej „Daj się nam przekonać" (tj.
Atenie i Herze, która ją wysłała). Bogini zwraca się więc dwornie do bohatera,
podejmuje próbę perswazji, a nie dyktuje twardego rozkazu. Rzeczą człowieka jest
usłuchać argumentów lub je odrzucić. Jesteśmy niezmiernie daleko od mezopotam-
skich, na przykład, wyobrażeń o ludziach stworzonych wyłącznie po to, by bogom
służyć, o potędze bóstw przygniatającej wiernych, grożącej im surowymi karami za
nieposłuszeństwo.
Ta cecha greckiej religii jest niezmiernie ważna, gdyż ułatwiła ona w czasach
późniejszych laicyzację interpretacji świata i zachęcała do dyskusji nad zasadami
ludzkiego postępowania. Sfera moralności i w szczególności prawo nie były bowiem
sankcjonowane wprost przez bóstwo, riie zostały (jak Dekalog) ludziom podyktowane.
Mogły być więc modyfikowane w miarę nowych potrzeb i sytuacji. Nie oznacza to, aby
były one oderwane od sfery religijnej, wręcz odwrotnie prawo było w swej naturze
boskie (przypomnijmy nasze rozważania o naturze bogów, dobre prawo jest sposobem
manifestowania się bogów, zwłaszcza Zeusa). Taka, pośrednia, sankcja religijna dla
całej sfery porządku społecznego stosunkowo łatwo ulega neutralizacji.
Takie pojęcia na temat stosunków między śmiertelnikami i bogami nie oznaczają
bynajmniej, aby ludzie nie mieli ostrej świadomości przedziału istniejącego między nimi
i bogami. Widzieliśmy już, że specyficzne pojęcie bóstwa, objawiającego się także w
wykraczających ponad przeciętność uczuciach, cechach i dokonaniach człowieka (sile,
mądrości, pięknie, miłosnej pasji itd.) stwarzało niebezpieczeństwo: człowiek wybitny,
czując w sobie siłę boską, mógł przekroczyć granicę i uznać się za bliskiego bogu.
Świadomość religijna budowała tamę przeciwko takim zakusom, przypominając
nieustannie ludziom, że nie powinni przekraczać właściwych ludzkiemu rodzajowi
granic i sięgać po to, co przystoi bogom.
W poglądach religijnych Greków żywe było przekonanie, że bóstwo może być
wobec człowieka wrogie, jeśli ten sięgać będzie wyżej swego stanu. Herodot (I, 32) dał
temu wyraz pisząc, że „bóstwo jest zawsze zawistne i wnosi zamieszanie" i w innym
miejscu (VII, 10) ,,[...] Widzisz, jak bóg wyniosłe stworzenia razi swym gromem i nie
308 pozwala, żeby się pyszniły, a drobne wcale go nie drażnią. Widzisz też jak zawsze w
najwyższe domy i drzewa takież miota pociski, bo wszystko, co przekracza miarę, zwykło
bóstwo obcinać. Tak i wielkie wojsko bywa przez małe w ten sposób zniszczone, że bóg z
zawisći popłoch albo piorun na nie ciśnie, więc ludzie niewinnie giną. Bóstwo bowiem nie
dopuszcza, żeby ktoś' inny prócz niego wiele o sobie rozumiał" (tłum. S. Hammera).
Tendencje moralizujące nadadzą temu przekonaniu nieco inny charakter. Nadmierne
szczęście miało wywoływać u człowieka nieuzasadnione, przesadne zadowolenie z
siebie, które łatwo przeradzało się w pychę, arogancję (hybris). Ta zaś znaleźć mogła
wyraz i w czynach, i w słowach. Bogowie karzą więc nie tyle ludzkie szczęście, co
moralnie naganną postawę, którą to szczęście wywołało.
Taki sposób interpretowania zawiści (phthonos') bogów w stosunku do ludzi
wynika z upowszechniającego się wraz z upływem czasu przekonania, że bóstwa w
ogóle, a Zeus w szczególności, są sprawiedliwe, wobec tego karzą za występki. Pomsta
boża nie zawsze dotyka bezpośredniego winowajcę (doświadczenie aż nadto jasno
ludziom to uświadamiało), za winy ojców mogą ponosić odpowiedzialność następne
pokolenia. Odczuwano wprawdzie sprzeczność między bożą sprawiedliwością a karą
dotykającą ludzi nic złego nie popełniających, ale świadomość więzi rodzinnej, ciągłości
między generacjami była dostatecznie silna, aby takie wątpliwości nie sprawiały
istotniejszych trudności. j

Mity

Na końcu tej charakterystyki greckiej religijności poruszyć chcemy problematykę


mitów, nie po to jednak, aby ją rozwijać, a tylko wytłumaczyć Czytelnikowi, dlaczego
tego nie będziemy próbowali czynić. Przedstawienie tutaj nawet tylko najpopularniej­
szych wątków mitycznych nie miałoby sensu, wypada nam liczyć na pamięć szkolnych
lektur lub odsyłać (co też czynimy) do odpowiedniej literatury. Z drugiej strony
poważniejsze omówienie niezmiernie złożonej problematyki myśli mitycznej przekra­
czałoby i naszą kompetencję, i ramy niniejszego wykładu.
Sama konstrukcja pojęcia mitu, które ma za sobą tysiącletnią historię, jest
przedmiotem zasadniczych dyskusji wśród specjalistów od mitologii.
Greckie słowo mythos znaczyło pierwotnie ,,to, co jest powiadane, opowiadane” i
niewiele się różniło semantycznie od słowa logos. Pierwsza postać pojęcia mitu powstała
w przełomowym okresie drugiej połowy V w., kiedy kształtowała się nauka historii. Jak
wiadomo, Herodot jako pierwszy stworzył dzieło o wielkich ambicjach literackich,
mające utrwalić chwałę czynów ,,dokonanych przez ludzi”, to znaczy przez zwykłych
ludzi, a nie przez herosów (patrz pierwsze zdanie jego dzieła); zrezygnował on z
opowiadania o czynach i sprawach, które dokonały się przed nastaniem „tak zwanego
pokolenia ludzkiego” (III, 122). Nadal on przez to wielkim wydarzeniom czasów
„pokolenia ludzkiego” wartość podobną do tej, która dotychczas przysługiwała tylko
wydarzeniom mieszczącym się w czasie, kiedy bogowie wspomagali swoich ulubieńców,
łączyli się w miłosne związki z kobietami śmiertelnymi i płodzili z nimi półbogów. Tuż
po Herodocie Tukidydes idzie znacznie dalej: gani (I, 21) zarówno poetów (epickich),
którzy „ozdabiali” i wywyższali przeszłość, jak i prozaików, którzy dla przyjemności
słuchaczy opowiadali „rzeczy, które są niesprawdzalne i których większość, będąc
niepewna z powodu upływu czasu, weszła do dziedziny tego, co jest podobne do 309
mitów”. Widać tu, jak powstająca nauka historii rozgranicza w materii opowiadań o
przeszłości dziedzinę opowiadań niesprawdzalnych, a więc niegodnych z tej racji
poważnego traktowania i nazywa je ,,mitami”. „Mity” więc dla niej to bajki, fikcje.
Analogicznie, nieco później, bo w IV w., filozofia, która rozbudowuje pojęcie logosu
jako dyskursywnej refleksji nad istotą tego, co jest, przeciwstawia je opowiadaniom o
bogach, o losach duszy, o dziejach świata, jakie można było znaleźć w dziełach dawnych
poetów, w tradycjach ustnych lub w nauczaniu sekt religijnych. Filozofowie nazwą je
„mitami”, jest wobec tego dla nich „mitem” wszelkie wyobrażenie o bogu, duszy i
s'wiecie, które nie sprosta wymaganiom logosu, rozumu dyskursywnego. Tak więc
jeszcze raz mit to bajka, fikcja. Pamiętajmy jednak, że to wszystko, co historia i filozofia
pod koniec wieku V i w toku IV nazwały mitem i oddzieliły od obszaru mys'li racjonalnej
jako dziedzinę niższą, należało przedtem do najistotniejszych składników kultury
greckiej i że nawet później, po czasach Tukidydesa i Platona, tradycyjne mity nadal
odgrywały ważną rolę w kulturze ludowej (pozostały one także w kulturze elity, ale
nabierając głęboko odmiennego sensu, tego jednak nie sposób tu omówić w paru
zdaniach, wrócimy do tej sprawy w drugim tomie).
Nowożytna nauka historyczna i etnologia przejęły od filozofów i historyków
starożytnych postawę dzielącą wszelkie wypowiedzi o przeszłos'ci lub bogu i świecie,
występujące w kulturach wszelkich ludów i czasów, na „mityczne” i „prawdziwe” lub
„poddające się weryfikacji”. Istotne postępy w historycznym oświetleniu, różnicowa­
niu i rozumieniu dziedziny mitu, zarówno w studiach nad kulturą starożytnych
Greków, jak i w odniesieniu do innych cywilizacji, zaczęły się bardzo późno, gdyż
dopiero w XIX w. W ostatnich (mniej więcej) pięćdziesięciu latach najwięcej
poważnych odkryć przyniosły badania nacechowane strukturalistycznym i porównaw­
czym podejs'ciem. Należy jednak dodać, że nie jest to jedyne ujęcie obecne dziś w nauce,
a pośród badaczy o orientacji strukturalistycznej istnieją różne nurty.
Zanim Grecy zaczęli myśleć, że mity stanowią kategorię wypowiedzi całkiem
odrębną i która nie może sprostać wymaganiom rozumu, cenili je sobie bardzo wysoko.
Widzieli w nich wszystko, co można wiedzieć i o bogach i o dalekiej przeszłości, która
była dla nich jakościowo odmienna i wyższa zarówno od teraźniejszości, jak i od
przeszłości oświetlanej zwykłą pamięcią i zwykłą tradycją rodzinną.
Zrozumienie stosunku Greków do mitów jest rzeczą bardzo trudną. Byłoby błędem
sądzić, że „wierzyli” w mity, tak jak Żydzi lub chrześcijanie wierzą w historię
opowiedzianą w Biblii. Nie istniał dla nich żaden tekst święty zawierający opowieści o
bogach i ludziach dalekiej przeszłości w postaci obowiązującej. Mitów było bardzo
wiele, a każdy z nich występował (lub mógł występować) w kilku wariantach. Każdy
poeta, każdy człowiek interesujący się nimi poważniej mógł wybrać pewne postaci
mitów, a odrzucić inne, zmienić ten czy inny mit w sposób mniej lub bardziej twórczy.
Mógł też pokusić się o stworzenie systematycznego porządku w ogromnej ich masie, nie
pretendując przy tym do narzucania swojej konstrukcji innym. Zdarzało się też, że jeden
i ten sam poeta opowiadał w różnych okresach swego życia różne rzeczy o tym samym
bogu lub herosie.
Trzeba poza tym brać pod uwagę, że mity były bardzo różnorodne. Wiele z nich
miało istotny związek ze sferą religii, dla innych ten stosunek był bardzo luźny. Do tych
ostatnich należy zaliczyć przede wszystkim najrozmaitsze opowiadania o ludziach
310
najdawniejszych czasów, zwłaszcza te, które stanowiły tworzywo poezji epickiej, a
później również poezji lirycznej i tragedii.
Wśród mitów, które miały istotny związek z wierzeniami religijnymi, istniały takie,
które nazywano ,,opowiadaniami świętymi” (hieroi logoi). Przekazywali je kapłani
pewnych świątyń lub tych ośrodków, w których odbywały się misteria, miały one
wyjaśnić sens określonych obrzędów kultowych lub inicjacyjnych. ,,Opowiadania
święte” były jednak tylko drobną cząstką mitów o bogach. Większość Greków mogła je
spokojnie ignorować. O tym, co dany bóg uczynił, można było myśleć i mówić na różne
sposoby. W kulturze greckiej nie znajdziemy „historii świętej”.
Grecy czuli mocno, że w tych opowiadaniach niezliczonych, ciągle się mnożących i
często pozostających ze sobą w jawnej sprzeczności, wyraża się jakaś ważna prawda o
bogach i świecie, prawda, której inaczej niż poprzez mity nie da się wyrazić
słowami.
Większość dzisiejszych badaczy myśli mitycznej sądzi, że opowiadania mityczne,
zarówno u Greków, jak i u innych ludów, choć posługują się językiem zwykłej
komunikacji, są jednocześnie same w sobie osobliwą mową, mającą swoją specyficzną
strukturę i wyrażającą pewne treści nie zawierające się w warstwie słownej. Zapewne i
Grecy to odczuwali, choć nie potrafili tego wyrazić. Posłużmy się przykładem.
W Pracach i dniach (42-105) po to, by wyjaśnić, to znaczy nadać sens faktowi, iż
ludzkie życie jest pełne trudów i cierpień, Hezjod opowiada mit o Pandorze, stworzonej
przez Zeusa, by ukarać ludzi. Po czym pisze: „Jeśli chcesz, to ci przedstawię zwięźle
drugie opowiadanie (logosy’ i opowiada (106-201) mit o różnych „rasach” ludzi
następujących kolejno po sobie: złotej, srebrnej, itd. To „drugie opowiadanie” ma
wyjaśnić ten sam fakt. Gdyby oba wziąć w ich warstwie słownej, nie dałoby się ich ze
sobą pogodzić. Ale poeta wcale się tym nie przejmuje, czuje on wyraźnie, że oba mity w
pewnym sensie, który nie jest sensem dosłownym, wyrażają tę samą prawdę. Jeśli zaś
posługuje się nimi, to dlatego, że nie potrafi inaczej przekazać tego, co myśli o prawdzie
ludzkiego bytowania.
Zresztą jeszcze Platon, który przecież poświęcił swoje życie dociekaniom
posługującym się rozumem dyskursywnym, w pewnych momentach, gdy chcial
wysłowić prawdy najwyższe, do jakich doprowadziła go praca filozoficzna, rezygnował
z dyskursywnego wykładu i sięgał do starej formy myślenia: do mitu.

B. Kult

Problem czystości rytualnej

Aby móc nawiązać kontakt ze sferą sacrum trzeba znajdować się w stanie czystości
pojętej jako czystość rytualna (a nie wewnętrzna, tycząca się sfery emocjonalnej czy
intencji). To wymaganie jawi się nam nie tyle w aspekcie pozytywnym, co negatywnym:
najważniejsze jest, aby jej nie stracić. Daje się to odczuć w płaszczyźnie języka,
czasownik hagneuein, który używany jest przy tej okazji, oznacza dosłownie „być
wolnym od zmazy”. Czystość traci się przez kontakt .z jrupem,^kobietą w pojogu,
311
poprzez menstruację,_akt płciowy. Osoba dotykająca człowieka nieczystego sama staje
się'riieczysta. Odzyskanie czystości następuje przez poddanie się określonym obrząd­
kom, najczęściej obmywaniom i okadzaniom. W niektórych kultach spotykamy przepisy
zakazujące dotykania pewnych zwierząt czy roślin oraz, rzadkie, zakazy spożywania
określonych pokarmów.
Lęk przed utratą rytualnej czystości i konsekwencjami, jakie z tego wynikały
(zerwanie kontaktu z bogami, lub gorzej, ciężka obraza bóstw, jeśli uczestnik obrzędów
nie zdawał sobie sprawy zę^zmazy.- ?72msmćz - na nim ciążącej), mógł występować w
różnym nasileniu. Potęgowały go nieszczęścia publiczne, zwłaszcza zaraza i przegrane
wojny, w których widziano oznakę gniewu bogów. Napięcia polityczne pośrednio
wpływały także na powiększenie się religijnego niepokoju.
Kwestia nieczystości niepokoiła zwłaszcza wspólnotę w całości, gdyż to ona
ponosić miała konsekwencje zmazy indywidualnej. Zgadzając się utrzymywać stosunki z
tym, który popełnił przestępstwo pociągające za sobą zmazę (np. zabójstwo),
pozwalając mu przebywać w miejscach publicznych, w sanktuariach, każdy brał na
siebie cząstkę zmazy i ulegał wobec tego splamieniu. Wśród spraw, które polis
kierowały do wyroczni, poczesne miejsce zajmują prośby o ustalenie przyczyny
splamienia i określenie niezbędnych obrządków, aby je usunąć. Jak łatwo było wywołać
takie nastroje, świadczy historia Alkmeonidów. Pod koniec wieku VI przypomniano
Ateńczykom, że ponoszą oni odpowiedzialność za przestępstwo religijne popełnione w
połowie VII w. w związku ze spiskiem Kylona, kiedy to zamordowano jego
uczestników, którzy schronili się u ołtarzy (zob. s. 236). Mimo upływu tylu lat i wielkiej
popularności, rodzina musiała udać się na wygnanie. To prawda, że cała sprawa miała
polityczny charakter, a wygnanie trwało w sumie krótko, ale sam fakt, że mogło dojść do
takiej decyzji, już jest znamienny.
Przeciętny Grek w normalnych warunkach rzadko poddawał się w odniesieniu do
samego siebie takim obsesjom, widząc w postawach ludzi nazbyt skrupulatnie
przestrzegających czystości rytualnej stany patologiczne. Natomiast w środowiskach
sekciarskich, jak dalej zobaczymy, mogły one znajdować podatny grunt.

Ofiary

Najważniejszym aktem kultu były ofiary składane w rozmaity sposób, których istotą
było niszczenie przedmiotów przeznaczonych dla bogów (w odróżnieniu od darów,
które bóstwo zachowywało w takiej postaci, w jakiej je otrzymywało). Podzielić je
można na dwie grupy: ofiary bezkrwawe i krwawe.
Ofiary bezkrwawe polegały najczęściej na złożeniu bóstwu zboża w postaci
placków lub rozgotowanej kaszy. Ulegały one spaleniu na ołtarzu. Ofiarowywano także
oliwę, owoce w danym momencie dojrzewające. Pospolite były libacje z wina
mieszanego z wodą, mleka z miodem. Zdarzały się ofiary z kwiatów i gałązek drzew czy
krzewów. Wiele kultów bardzo starych zakazywało wręcz ofiar krwawych. W Figalii
(Arkadia) na przykład przed grotą Demeter składano winogrona, placki z miodem,
wełnę polewając wszystko oliwą.
Znacznie częstsze i w przekonaniu Greków skuteczniejsze były ofiary krwawe.
312 Składano w nich wyłącznie zwierzęta hodowane przez człowieka. Większość kultów
określała, jaki rodzaj zwierzęcia powinien być ofiarowany (jałówki, woły, byki, już
nieco rzadziej owce i kozy, najrzadziej świnie). Wybierano zwierzęta zdrowe, które
nigdy nie pracowały, bez widocznych wad. Poddawano je starannym oględzinom,
których dokonywali eksperci od rytuałów. Zwierzę, przyozdobione wstążkami i
kwiatami (czasami nawet złocono mu rogi), przyprowadzano ceremonialnie do ołtarza
przy dźwiękach aulosu. Obecni przy obrzędach poprzednio się myli, zakładali nowe
szaty, nosili często wieńce na głowie. Przed ofiarą wylewano im wodę na dłonie i dawano
ją pić zwierzęciu. Nie mogło się ono opierać, w niektórych kultach posuwano się tak
daleko, że wymagano znaku zgody od ofiary. Starano się do ostatniej chwili maskować
bliski gwałt (z tego powodu nóż ofiarniczy chowano w koszu). Przed ołtarzem
spryskiwano zwierzę zimną wodą, dreszcze przebiegające pod skórą były niekiedy
niezbędnym znakiem oznajmiającym, że bóstwo ofiarę przyjmie. Ścinano mu włosy z
czoła i wrzucano do ognia. Następnie obrzucano je ziarnami jęczmienia zmieszanymi z
solą. Kierujący ofiarą wzywał bóstwo, któremu ją składano. Wierzono, że jest ono od tej
chwili obecne w czasie obrzędu. Przystępowano do zabicia zwierzęcia, któremu
uderzeniem topora miażdżono kręgi szyjne i natychmiast podrzynano gardło tak, aby
krew trysnęła. W tej chwili, jeśli przy ofierze obecne były kobiety, podnosiły one głośny
lament. Był to moment kulminacyjnego rytu, zwierzę oddawało bóstwu swe życie.
Dalszy przebieg obrzędu zależał od tego czy ofiarę składano bóstwom niebiańskim (czy
jak się często mówi ,,olimpijskim”), czy chtonicznym. W pierwszym przypadku przy
wykrwawianiu zwierzęcia zadzierano mu łeb do góry, aby krew tryskała na ołtarz lub ku
niebu. Czasami zbierano ją do naczynia i wylewano na ołtarz. Dalej ściągano skórę, którą
najczęściej otrzymywał kapłan i przystępowano do patroszenia i ćwiartowania zwierzę­
cia. Oddzielano od mięsa długie kości, obkładano tłuszczem i spalano dla bóstwa na
ołtarzu wraz z wonnościami. Na ofiarnym ogniu pieczono wewnętrzne organy pełne
krwi: wątrobę, serce, śledzionę, płuca, nerki. Spożywali je natychmiast obecni. Mięso
gotowane było w kotłach i przeznaczano je na ucztę, która następowała po ofierze. Na
ogół dopuszczano oddzielenie części, która mogła być spożyta już później, a nawet
sprzedana osobom obcym. Ofierze krwawej towarzyszyły libacje. Na zakończenie
ceremonii wylewano wino na płomień ofiarnego ognia.
Zwierzę przeznaczone na ofiarę bóstwom chtonicznym (najczęściej owce, kozły,
świnie) zabijano przy niskim, usypanym z ziemi ołtarzu lub wykopanym dole. Łeb jego
trzymano nisko, aby krew wsiąkała w ziemię. Ofiarę w całości spalano lub zakopywano.
W niektórych kultach zabijano zwierzęta wrzucając je w doły czy rozpadliny,
pozostawiając je w nich nietknięte.
Ofiary składano najczęściej w sanktuariach, przy ołtarzach. Nie było to jednak
niezbędne:
Wydajesię, że w czasach jrchaicznych każde zabicie zwierzęcia hodowanego
następowało wyłącznie w ramach ofiar "później-z'pewnością już tak nie było, choć
zazwyczaj, zwłaszcza wśród 'ludzi niezamożnych, których rzadko było stać na
spożywanie mięsa, trzymano się starej zasady (nic dziwnego, że u schyłku starożytności
KbjśCfoFpodejrzliwie patrzy na przypadki uboju zwierząt wśród chłopów, spodziewając
się za każdym razem, że składali zakazane przez prawo ofiary).
Poza wspomnianą już wyżej różnicą między rytami chtonicznymi a ,,olimpijskimi”
istniały wręcz niezliczone odmiany wewnątrz obu tych grup. Należy w nich (przynaj­
mniej w części) widzieć ślady obrzędów różnych grup etnicznych, z których 313
wykształciła się ludność Grecji. Jednak ryty te zmieniały się w toku wieków, mieszały ze
sobą, oddziaływały na siebie, tak, że próby przypisania poszczególnych późniejszych
obrzędów ludom i kulturom III czy II tysiąclecia rzadko mogą prowadzić do
poprawnych rezultatów.
Jes'li opis obrzędów (tu przez nas zredukowany do gestów najczęstszych i
najprostszych) nie nastręcza większych kłopotów badaczom, to wyjaśnienie ich sensu
jest bardzo trudne. Przypomnijmy tu nasze uwagi wstępne na temat braku źródeł, w
których znalazłaby jasny wyraz obrzędowa strona religii. Interpretacja ofiar należy też
do bardzo spornych kwestii współczesnego religioznawstwa.
W tym miejscu powinnis'my zadać sobie znacznie generalniejsze pytanie o to, w
jakim stopniu w religii tradycyjnej, o skąpej doktrynie, przy braku tekstów uczestnicy
rozumieli sens obrządków (nie tylko ofiarnych). Częs'ć religioznawców gotowa jest
przyjąć odpowiedź negatywną sądząc, że uczestnikom starczyło za wszelkie uzasadnie-
nie przekonanie, że były one od pokoleń sprawowane. Jest to twierdzenie skrajne,
budzące spore opory. W tekstach antycznych znajdziemy wyjaśnienia rozmaitych aktów
kultowych przybierające często postać mitów opowiadających, w jakich okolicznościach
były po raz pierwszy powołane do życia. Jest to dla nas świadectwo zainteresowania,
jakie budził sens obrzędów, z naszego punktu widzenia zawsze cenne, choć niekoniecz­
nie rozstrzygające. Przekazy te zostawiają niemal zawsze wrażenie niepełności
(obrzędy, jak wszelkie fakty z dziedziny mentalności, wymagają wyjaśnień kilkuwars­
twowych, tymczasem starożytni dają nam tylko jedno). Współczesne teorie w braku
antycznych źródeł posługują się danymi zebranymi przez etnologów, co niekoniecznie
musi prowadzić do dobrych rezultatów (na ogół dziś ogranicza się liczbę takich
problemów, które podlegają teoriom ogólnym, uniwersalnym, ważnym dla religii w
ogóle, niezależnie od czasu i miejsca).
Wracając do kwestii ofiar zacznijmy od dwóch interpretacji, które dziś powszech-
! nie odrzuca się, a o których trzeba tutaj wspomnieć, gdyż nasi Czytelnicy mogą się z
| nimi zetknąć w starszych książkach. Wydaje się, że należy świadomie oddalić głęboko w
3 nas tkwiącą skłonność do wyjaśnienia ofiar przez zestawianie ich z chrześcijańską
eucharystią (komunia z bóstwem urzeczywistniana przez spożycie ofiary z nim
I identyfikowanej). Grecy nie widzieli także w ofierze środka służącego potęgowaniu
l energii bóstw, która bez ludzkiej interwencji ulegałaby stałemu umniejszaniu,
zagrażając w ten sposób bytowi kosmosu.
Dość dużym powodzeniem cieszy się teoria K. Meuli’ego, rozwinięta następnie
przez W. Burkerta. Wyprowadzali oni greckie ofiary z zachowań, i w konsekwencji
obrządków powstałych wśród paleolitycznych i mezolitycznych myśliwych. Polowa-
nionytowarzyszył podwójny lęk: że broń obróci się przeciwko ludziom i że zabraknie
zwierząt. Rytuał miał przed tym zabezpieczać, zwłaszcza zapewnić, iż zwierzę się
odrocizŁ Późniejsza części,dla bogów’’ była więc pierwotnie częścią ,,dla zwierzęcia”
Wskóra, długie kości). Gdy rozwinęła się hodowla, zabijanie zwierząt powodowało także
trwogi, które rozpraszano przy pomocy rytuałów. Zwierzę odrywano od codzienności i
przenoszono w sferę sacrum. Wspólny posiłek po ofierze umacniał poczucie wspólnoty,
dzielił między ludzi odpowiedzialność za zabójstwo.
Wielu badaczy zwraca uwagę na to, że przy wyjaśnianiu sensu ofiary nie należy
zapominać, iż jest ona darem dla bóstwa (Sokrates w Platońskim dialogu Eutyfron, 14 c,
314 mówi, że „złożyć ofiarę to znaczy złożyć dar bogom"}. Dar zaś w społecznościach
archaicznych przyjmowany jest jako gest zmuszający drugą stronę do rewanżu (dosyć
często religioznawcy tę relację określają łacińskim zwrotem ~do ut des-daję ci, abyś
mi dał).
Grecy nie mieli jednak przekonania, że złożenie ofiary jest aktem automatycznie
zapewniającym łaskę bóstwa. Mogło ono w ogóle jej nie przyjąć. Rzeczą ludzi było
szukanie znaków, które by ich upewniły o stosunku bóstwa. Spojrzenie~na^ofiarę z
per^p^ktywyTlaru na pewno jest w wielu przypadkach trafne, nie jest w stanie jednak
wyjaśnić naim wielu jej aspektów (na przykład nie możemy przy zachowaniu wyłącznie
takiego wyjaśnienia zrozumieć przebiegu ofiary, sposobu dzielenia mięsa, różnicy
między częścią „dla ludzi” i „dla bogów” itd.).
Do interesujących wyników dochodzi zespół badaczy skupionych wokół J. P.
Vernanta, którzy szukają sensu obrządków w sferze zachowań kulinarnych. Istotą
ofiary, ich zdaniem, jest wspólny posiłek bogów i ludzi, którzy uczestniczą w nim w
odmienny sposób, zgodnie ze swoją naturą („razem-ale osobno”). Ludzie, istoty
śmiertelne, stale zagrożone głodem, spożywają ze zwierzęcia to, co jest podległe
zepsuciu, bogom nieśmiertelnym, żywiącym się ambrozją, przeznaczony jest wonny
dym, w jaki zmieniają się tłuszcz i kości przekształcające się w ogniu w postać nie
podlegającą zepsuciu. Ofiara, która ludziom pozwala na nawiązanie kontaktu ze sferą
sacrum, podkreśla przepaść nie do przebycia między bogami a ludźmi.
Tezy Vernanta, dobrze wyjaśniające ofiary pospolite, nie dają nam wyjaśnienia
globalnego, które można byłoby stosować do każdego aktu ofiarniczego. Ofiary dla
bóstw chtonicznych nie dają się zrozumieć w kategorii wspólnoty posiłku, to samo się
tyczy specyficznych rytów dionizyjskich lub ofiar, w których zwierzę jest oczywistym
substytutem ofiary człowieka.
Jeden wniosek można na pewno wyciągnąć z tego przeglądu teorii. Ofiary, tak
różnorodne w swych scenariuszach i intencjach, nie mogą być wyjaśnione wedle jednego
wzoru. Nie tylko nie można stworzyć jednej teorii dla ofiar różnych ludów, ale nie
można też zaproponować jednej interpretacji wszystkich ofiar występujących w religii
greckiej.
Osobną, choć zbliżoną do ofiar, kategorią aktu kultowego jest darowywanie
bóstwu przedmiotów, które pozostaną w jego władaniu nie ulegając przy tym
zniszczeniu. W sanktuariach przechowywano broń, naczynia, klejnoty i szaty składane
tam przez wiernych, tak zbiorowo, jak i indywidualnie.

Modlitwy i święta

Modlitwa może być sama w sobie aktem kultowym, bardzo często jednak towarzyszy
ofierze albo przyrzeczeniu złożenia ofiary. Rzeczą znamienną jest, że czasownik
euchomai - modlić się i rzeczownik euche - modlitwa oznaczają również przyrzeczenie
złożenia daru. Istnieją ustalone formuły modlitw, które w określonych sytuacjach należy
kierować do określonych bóstw. Modlący się zaczynał od wymienienia właściwego
imienia bóstwa starając się w ten sposób zwrócić na siebie uwagę, następnie przytaczał
jego przydomki, pochwalne epitety, często genealogię i sławne czyny. Typizacja
modlitw nie była jednak tak konsekwentna, aby wykluczyć formy swobodnego
zwracania się do bogów. 315
42. Interesujące mimo swej nieporadności malowidło na wazie przedstawia procesję ogółu obywateli
(podkreśla to obecność różnych kategorii wieku), udających się do ołtarza, na którym płonie ogień. Za
nim stoi kapłanka, witająca uściskiem dłoni urzędnika reprezentującego całą społeczność. Prowadzi
się na ofiarę byka, owcę, świnię. Za zwierzętami idą muzycy, wszyscy uczestnicy mają gałązki w
dłoniach

Modlitwy były w zasadzie wygłaszane głośno, mogły przyjmować postać rozbu­


dowanych hymnów s'piewanych indywidualnie lub zbiorowo. Zwłaszcza wielkie kulty
polis, w których cala społecznos'ć w sposób uroczysty zwracała się do swych bogów,
znały hymny wykonywane przez chóry.
Modlitwie towarzyszą określone przez tradycję gesty zwiększające ich skutecz­
ność. Wierny najczęściej stał z odkrytą głową zwróconą ku niebu, ze wzniesionymi
rękami o dłoniach skierowanych na zewnątrz. W czasie modlitwy do Ziemi i innych
potęg chtonicznych klękając uderzano dłońmi o ziemię.
Znaczna część aktów kultowych polis związana była z określonym terminem,
odbywała się w ramach święta, które dla społeczności stanowiło wyłom w codzienności,
czas święty. Przerywano pracę, przywdziewano uroczyste stroje, nakładano wieńce na
głowy, wstążki, poddawano się uczuciu radości czy lęku, w zależności od bóstwa, ku
czci którego dane święto obchodzono.
Podstawową formą wspólnego sakralnego działania była procesja {pompe\
wyruszająca z jakiegoś, zawsze znamiennego punktu miasta ku sanktuarium,, w którym
składano ofiarę. Brały w niej udział wszystkie grupy wspólnoty. Niesiono przedmioty
potrzebne przy ofiarach: kosze z ziarnem i solą, dzbany z wodą, gałęzie, drwa, żar w
glinianych garnkach do rozpalania ognia na ołtarzu.
Normalnym elementem święta był taniec zbiorowy i śpiew chóralny. Jeśli, jak
sądzić można, taniec regulowała niezmienna tradycja, to tekst śpiewany zmieniano
chcąc ucieszyć bóstwo pieśnią nową i piękną (miało to określone skutki dla rozwoju
poezji).

Środowiska kultu

W dobie archaicznej jednostka rzadko podejmowała trud nawiązania kontaktu ze sferą


sacrum wyłącznie we własnym imieniu. Przytłaczająca większość kultu zakładała
działania ludzi skupionych w zbiorowości, gdyż człowiek wchodzi w stosunki z bóstwem
przez uczestniczenie w życiu społecznym. Dlatego wygnaniec zostaje jednocześnie
odcięty od sacrum gdyż przestaje być członkiem tych grup, które podejmowały akty
316 kultowe: domu, fratrii, fyli, polis. Aby powtórnie nawiązać kontakt z bóstwem, musi
uzyskać w innym kraju zgodę na przyjęcie do jstniejącychiam zbiorowości, które mogą
go akceptować, ale mogą i odepchnąć. W społecznym charakterze gestów kultowych
należy upatrywać źródła upośledzenia religijnego niewolników (oczywiście mamy na
myśli niewolników w potocznym tego słowa znaczeniu; niewolne rodziny chłopskie, o
których pisaliśmy przy charakterystyce struktury społecznej doby archaicznej, miały z
pewnością własne, rozwinięte życie kultowe). Nie są oni poza działaniem kultowym:
obejmują ich ryty domowe i w pewnym sensie również ryty sprawowane w imieniu całej
polis. Pozostają jednak na marginesie, a wszelka ich aktywność własna w tej sferze jest w
ogóle nie do pomyślenia.
Cudzoziemiec był teoretycznie w ogóle poza kultami polis, w praktyce jednak go
do nich dopuszczano, „robiono mu miejsce” wśród uczestników rytów, ale pod
pewnymi warunkami. Mógł na przykład składać ofiary w świątyni, musiał mieć jednak
swego przedstawiciela, będącego obywatelem.
Ważka część kultu odbywała się pod przewodem pana i pani domu w ramach
rodziny, która obejmowała wszystkich ludzi stanowiących dom. Centrum domowego
kultu stanowiło ognisko, którego bóstwo, Hestia, tylko w części uległo antropomorfi-
zacji. Codziennie, przy okazji posiłków pan i pani domu wykonywali różne drobne
obrzędy, których celem było uczczenie ogniska. Biegnąc wokół niego ojciec obnosił
dziecko w pięć dni po urodzeniu (tzw. Amphidromia). Oznaczało to jego uznanie,
przyjęcie do rodziny, towarzyszyło temu nadanie imienia. Podobnie świeżo poślubiona
małżonka przyprowadzana była do ogniska. Przypomnijmy tutaj, że ten związek między
ogniskiem a domowym kultem sięga co najmniej czasów mykeriskich, dla których jest on
dobrze poświadczony w pałacu w Pylos. Na dziedzińcu domu znajdował się ołtarz Zeusa
Herkejosa. Niezmiernie rozpowszechniony był bardzo stary kult bóstwa chtonicznego
w postaci węża przynoszącego dostatek i płodność (historia jego sięga czasów
egejskich). Pani domu stawiała mu specjalny garnek w spiżarni, aby zachęcić go do
pozostania, karmiła go i chroniła.
W ramach rodziny organizowano kult zmarłych, który był najważniejszym,
niepodważalnym obowiązkiem żywych członków rodziny wobec minionych pokoleń.
Drugim ważnym środowiskiem kultowym były (zob. s. 132) fratrie, które miały
własne kulty i święte miejsca. W Atenach i w wielu miastach joriskich fratrie święciły
Apaturie (,,święto tych, którzy mają wspólnego ojca”) związane z Apollonem
43. Rysunek wykonany na podstawie malowidła na wazie. Przedstawia scenę opłakiwania zmarłego. Kobiety, zgromadzone przy zwłokach wystawionych na
paradnym łożu, płaczą, szarpią się za włosy, mężczyźni wygłaszają pochwałę zmarłego
Patroosem, ojcem Jona, eponima Jonów. Podobnie fyle odgrywały rolę aktywną w
kulcie. Właśnie ten ich charakter zmusił Klejstenesa do zatrzymania czterech fyl starych
obok nowych, którym zresztą przypisano herosów opiekuńczych wybranych przy
pomocy Delf. Także i demy w Atenach stanowiły osobne środowisko kultowe.
Rozwój polis spowodował, że stała się ona najważniejszym punktem odniesienia w
dziedzinie kultu, którego zadaniem było zapewnienie przetrwania i pomyślności
wspólnoty. Przejęła ona wcześnie wiele kultów rodzin arystokratycznych nadając im
charakter publiczny, pozostawiając najwyżej (i to nie zawsze) sprawowanie obrzędów
ich członkom, ale już w charakterze reprezentantów ogółu obywateli. Polis czciła więc
wspólnie określonych bogów, jej urzędnicy składali w jej imieniu ofiary czy też
sprawowali inne obrzędy. Zgromadzenie ludowe lub Rada podejmowała decyzje w
sprawie rodzaju składanych ofiar, procedury niezbędnych oczyszczeń, wysyłania
poselstw do wyroczni itp. Polis była organizatorem świąt powtarzanych cyklicznie w
ustalonych (tradycją czy osobną ustawą) terminach. Interesujący proces dokonuje się w
tej dziedzinie w toku epoki archaicznej: możemy obserwować odcinanie tych uroczy­
stości od ich wiejskiego substratu. Niektóre święta, które odbywały się niegdyś zgodnie
z rolniczym kalendarzem, przesuwają się w czasie. Oczywiście nie był to efekt
świadomej decyzji, ale uboczny wynik działania niedoskonałego i z tej racji ruchomego
kalendarza, w którym nie można było doprowadzić do trwałego skorelowania dat
miesięcznych z cyklem słonecznym. Ciekawe jednak, że nie próbowano naprawiać tego
rozziewu. W świadomości zbiorowej ważniejsze już było miejsce w abstrakcyjnej
organizacji czasu, regulującej wspólne życie, niż związek ze zjawiskami przyrody.
Pamiętajmy, że większość ofiar dla bogów związana była z ucztami, wówczas
członkowie grupy, w imieniu której je składano, spożywali mięso ofiarne. Polis także
odpowiadała za stan miejsc kultu, do niej także więc należało budowanie świątyń.
Wspólnota nadzorowała bieg spraw kultu i w innych, mniejszych od niej, grupach,
takich jak fratrie czy fyle. Nawet kult domowy stanowił przedmiot jej zainteresowania i
kontroli, zwłaszcza wszelkie zabiegi wokół zmarłych. Ich niedopełnienie łatwo mogło
ściągnąć nieszczęście na całą polis.
Polis wreszcie wypowiadała się w sprawie form czci dla bóstw obcych, nowych,
określając miejsca i rodzaj przysługujących im obrzędów.
Pewne kulty mogły mieć jako ramy zgrupowania szersze niż polis. Mamy tu na
myśli przede wszystkim organizacje zwane przez Greków amfiktioniami {amphiktio-
nes-^ci^ którzy są osiedleni wokół”, domyślnie sanktuarium). W dobie archaicznej
było ich wiele, później część z nich przestała istnieć, lub utraciła znaczenie. Znamy
ważną bardzo amfiktionię sanktuarium Posejdona na wysepce Kalaureia leżącej u
brzegów Argolidy, skupiającej polis położone nad Zatoką Sarońską, w większości
bardzo aktywne w handlu morskim, dalej amfiktionię w Onchestos (także sanktuarium
Posejdona), w skład której wchodziły państwa beockie. Jończycy z Cyklad tworzyli
amfiktionię w Delos (Apollo!), a Jończycy z Azji na Przylądku Mykale przy
sanktuarium Posejdona. Najlepiej nam znana, z pewnością najważniejsza i najtrwalsza
była amfiktionia delficka, mająca bardzo skomplikowane dzieje. Początek jej sięga
związku powstałego przy sanktuarium Demeter Pylaja znajdującego się w Anthele w
pobliżu Termopil. Była to organizacja bardzo stara, jak świadczy o tym zwyczaj
określania jej członków terminami oznaczającymi plemiona, a nie polis. Sięgałaby więc
czasów starszych od utrwalenia się polis w tym regionie. Połączyła się ona następnie z 319
amfiktionią delficką. Zgromadzenia członków odbywały się na zmianę w Delfach i
Termopilach. Ostatecznie górę wzięły Delfy. Władze amfiktionii zajmowały się
zarządzaniem sanktuariami, ich majątkiem, a także organizowaniem igrzysk pytyjskich.
Istniała rada, synedrion, która spotykała się dwukrotnie w ciągu roku, każdy członek
amfiktionii miał w niej dwa głosy. Mogła ona zadeklarować s'więtą wojnę przeciwko
temu państwu, które naruszało przyjęty porządek. Pierwsza s'więta wojna została
wypowiedziana ok. 590 r. przeciwko portowi Delf, Kirra, który domagał się opłat od
pielgrzymów udających się do sanktuarium. W jej wyniku Kirra została całkowicie
zniszczona. Następne dwie rozegrały się już w późniejszych czasach.
Wreszcie nie należy zapominać o wielkich sanktuariach położonych poza ramami
polis, takich jak Olimpia, w których odbywały się igrzyska. W sprawowanym w nich
kulcie brali udział przedstawiciele wielu polis.
Interesujące, że amfiktionia delficką próbowała formułować pewne zasady
współżycia między państwami. Stara przysięga, którą składali członkowie, zakazywała
burzenia miast wchodzących w jej skład oraz odcinania dopływu wody w czasie
oblężenia.
Innym jeszcze typem grupy kultowej były bractwa religijne, które wyłoniły się z
archaicznych form kultu Dionizosa. Zjawisko marginesowe w epoce archaicznej
odgrywać będzie rosnącą z czasem rolę w okresie klasycznym i hellenistycznym.

Miejsca kultu

Grek potrafił zwrócić się do boga zewsząd, ofiary składano niekiedy w przestrzeni
religijnie obojętnej, większos'ć jednak obrzędów rozgrywała się w wydzielonym
obszarze uznanym za s'więty (hierori). Często były to miejsca, które zostały naznaczone
boską obecnos'cią. Odczuwano ją instynktownie (nietrudno zrozumieć .reakcje .czło­
wieka wzrosłego w sYódziemnomorśkim Krajobrazie i klimacie wobec czystego źródła
otoczonego drzewami, zielonego gaju ws'ród kamienistych wzgórz, zasłoniętych mgłami
szczytów górskich), niekiedy bóstwa wskazywały je wiernym specjalnymi znakami. W
innych przypadkach ich sakralny charakter był efektem obrządków. Przy ich wyborze
starano się kierować również znakami i radami wieszczków lub wyroczni.
Miejscami.świętymi bywały gaje, szczyty górskie, otoczenie pojedynczych drzew
zwracających na siebie uwagę, groty, źródła, brzegi strumieni, skrzyżowania dróg.
Mogły nimi być oczywiście tereny położone wewnątrz miasta, jak i poza nim. Obszar
święty musial mieć wyraźnie zarysowane granice, które oznaczano stawiając na nich
kamienie lub mur (stąd termin grecki temenos dla sanktuarium, jego pierwsze znaczenie
to ,,kawałek gruntu wycięty z większej przestrzeni”). Wejście na taki teren wymagało
dokonania obrządków oczyszczających, uwalniających człowieka od ciążącej na nim
często zmazy. Miejsca święte bywały niezabudowane, najczęściej jednak znajdował się
w nich ołtarz, na którym składano ofiary i który ogniskował czynności kultowe.
Świątynie budowane wewnątrz świętej przestrzeni pojęte były jako mieszkania
bóstwa (oznacza to termin: naos). Wewnątrz ustawiano zazwyczaj posąg przedstawia­
jący najczęściej postać ludzką boga, choć w wielu świątyniach spotkać można było
postacie anikoniczne: słupy drewniane czy kamienne, kamienie. Choć cała przestrzeń
320 wewnątrz sanktuarium nasycona była siłą boską, posąg był tym punktem, w którym
wyczuwano ją szczególnie intensywnie i, rzecz istotna, permanentnie. Posąg_uie był
pojęty jako portret bóstwa. Nie ma ono ciała, nie jest widzialne,_jest zawsze poza
formami, w których się manifestuje. Przedstawiając postać ciała ludzkiego statua
wyraża pewne jego cechy: piękno, wdzięk, młodos'ć, zdrowie, silę, ruch, które są wszak
sposobem manifestowania się bóstwa.
W świątyni składano dary, przechowywano je w skarbcu wzniesionym na obszarze
temenosu.
W zasadzie wierni mieli możliwość wkraczania do środka świątyni, przypadki
zamykania ich przed nimi były rzadkie. Niekiedy natomiast wydzielano osobne
pomieszczenie -adyton- do którego wstęp miały tylko określone osoby z personelu
świątynnego i w określone dni. Zazwyczaj świątynia nie była miejscem obrzędów (choć
zdarzało się, że posąg ubierano, namaszczano, kąpano),odbywały się one przy ołtarzu
stojącym przed jej fasadą.
Jak pamiętamy, świątynia była zjawiskiem stosunkowo późnym. Sporadyczne i
trudne do interpretowania wyjątki z II tysiąclecia nie przeczą tej regule. O świątyniach
wspomina Homer (zwłaszcza jasna jest wymowa opisu sanktuarium Ateny w Troi), jest
jednak tych wzmianek tak niewiele, że zdajemy sobie sprawę, iż w jego epoce świątynie
były nowością. Dopiero ok. 700 roku zaczęły się one upowszechniać. Wiązało się to z
głębokimi przekształceniami życia religijnego i społecznego. Niewątpliwie był to znak
postępującego procesu antropomorfizacji bóstw, które właśnie dlatego, że upodabniały
się do człowieka, musiały mieć mieszkania. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że
istniał związek między wznoszeniem świątyni a utwierdzeniem się polis, dla której
budowa wielkich, okazałych kamiennych gmachów była formą wyrażania pobożności
a zarazem manifestacją bogactwa i siły. Tyrani ze swą potrzebą ostentacji przyczynili
się do utrwalenia i nadania szczególnie monumentalnych kształtów tej formie archi­
tektury.
Liczba rozmaitego typu miejsc świętych w Grecji była ogromna i to zarówno w
mieście, jak i terenach poza nim. Wiele z nich naznaczonych było obecnością i kultem
określonego bóstwa, w niektórych jednak siły boskie nie były uosabiane i nazywane.

Kapłani

Panuje powszechne przekonanie, że religia grecka nie znała kapłanów w ścisłym tego
słowa znaczeniu, to jest ludzi posiadających szczególne właściwości (mniejsza już o to,
jaką drogą nabywane) i z tego tytułu predestynowanych do roli pośredników między
sacrum a ludźmi. Jest to tylko w części słuszne.
Istniało rzeczywiście wiele kultów (w tym ważny kult domowy i kult zmarłych),
które w ogóle obywały się bez ich interwencji. Kulty polis stanowiły domenę działania
urzędników, których powoływano na te stanowiska zgodnie ze zwyczajnymi procedu­
rami (ewentualnie brano pod uwagę szczególne wymagania). Niektórzy z nich
zajmowali się wyłącznie służbą bogów wspólnoty, inni łączyli czynności, które my
zakwalifikowalibyśmy jako świeckie, z sakralnymi, gdyż właściwie każda funkcja
publiczna w Grecji miała swój aspekt religijny. Tacy przedstawiciele wspólnoty,
wypełniający tylko swe zadania w tej szczególnej sferze, nie mogą być traktowani jako
kapłani sensu stricto. 321
Znamy jednak takie kulty i takie czynności, które musiały być sprawowane przez
kapłanów. W wielkich sanktuariach spotkamy rozbudowany personel świątynny, który
pełnił te funkcje stale (lub przynajmniej długo) i który musiał często mieć specyficzną
wiedzę rytualną. Dziedziczenie pewnych stanowisk w arystokratycznych rodzinach nie
było tylko społecznym zabiegiem, oddającym pewne czynności ludziom dobrze je
znającym, świadczyło ono o innym pojmowaniu kapłaństwa.
Natomiast bez wahania możemy powiedzieć, że brak było stanu kapłańskiego, gdyż
poszczególni kapłani działali w izolacji nie tworząc grupy o wyraźnie zarysowanych
granicach i interesach. Nie miało też sensu określenie kogoś mianem kapłana w ogóle,
było się zawsze kapłanem określonego bóstwa (czy bóstw).
Zwróćmy uwagę na to, że czynności kapłańskie często sprawowały kobiety
wyłączone poza tym ze sfery życia publicznego. Choć zazwyczaj służyły bóstwom
żeńskim, nie możemy z tego robić reguły, gdyż znamy kapłanki bogów i kapłanów
bogiń.
Można podejrzewać, że dziedziczne stanowiska kapłańskie wywodzą się z
początku (przynajmniej!) czasów archaicznych i są śladem kultów wielkich rodzin
arystokratycznych. Polis przejmując je dla całej wspólnoty, pozostawiała je jednak w
ręku tych, którzy byli z danym bóstwem związani w sposób szczególny, sprawując nad
nimi ścisłą kontrolę. Nie jest rzeczą przypadku, że były to kulty stare, cieszące się
I wielkim prestiżem (ale bynajmniej nie wszystkie kulty stare miały dziedzicznych
kapłanów).
Nie zawsze jest dla nas jasne, na czym polegały funkcje kapłańskie, sytuacja
musiała przedstawiać się różnie w zależności od rozmaitych kultów. Wiemy, na
przykład, że złożenie ofiary ze zwierzęcia, podstawowy akt kultowy, nie musiało
odbywać się z udziałem kapłana, a w przypadku, gdy był obecny, nie miał dla siebie
zarezerwowanych gestów (w rodzaju zadania decydującego ciosu ofierze, recytacji
formułki konsekrującej). Z pewnością odgrywali oni rolę ekspertów, posiadających
niedostępną szerszym kręgom wiedzę specjalną o tym, jak należało składać ofiary, jakie
wygłaszać modlitwy przy różnych okazjach. Oni też zajmowali się utrzymywaniem
porządku w sanktuarium, zarządem mienia boga, czynnościami wokół posągu itp. Na
ogół kapłani nie mieszkali przy świątyniach (jak to się działo pospolicie na Wschodzie),
ale musieli w niej spędzać wiele czasu (w jednym z tekstów nakłada się na kapłanów
pewnego sanktuarium obowiązek przebywania w nim przez 10 dni w miesiącu).
Czas trwania funkcji kapłańskich bywał różny w zależności od ich charakteru.
Bywały kapłaństwa dożywotnie, najczęściej jednak kapłani działali przez rok, po czym
ustępowali następnym.
Istniały niekiedy pewne warunki, które kandydaci na kapłanów czy kapłanki
musieli spełniać, aby móc objąć stanowiska. Zawsze musieli być wolni od widocznego
kalectwa, nie wólno im też było wchodzić w kontakt z trupami i osobami obciążonymi
zmazą. Wszystkich obowiązywało powstrzymywanie się od stosunków seksualnych
przynajmniej w dniach sprawowania kultu (bądź też w okresie trwania kapłaństwa; w
niektórych, raczej rzadkich wypadkach, wymagane było dziewictwo). Istniały niekiedy
tabu w dziedzinie pożywienia czy odzieży oraz szczególne wymagania (w rodzaju
nieopuszczania miasta).
W zamian za swe czynności mieli udział w mięsie zwierząt składanych w ofierze
(część mięsa, w niektórych przypadkach dostawali skóry), później raczej pewne sumy
pieniędzy.
Kapłani cieszyli się prestiżem, którego wyrazem było, na przykład, w okresie
klasycznym i hellenistycznym zatrzymywanie dla nich specjalnych miejsc w teatrach.
Odróżniali się często od pozostałych ludzi uroczystym strojem: białymi lub purpuro­
wymi szatami, specjalnym pasem, diademem czy wieńcem na włosach. Niektórzy nosili
długie włosy.
W czasach archaicznych (a także i później) ważną rolę odgrywali specjaliści, którzy
rzadko jedynie pełnili właściwe funkcje kapłańskie. Podejmowali się oni przeprowa­
dzania obrzędów oczyszczających. Określa się ich często (anachronicznym zresztą)
terminem egzorcystów. W czasach gdy niepokoje społeczne i moralne, silnie odczuwane
lęki przed zmazą stawały się powszechne, znaczenie ich rosło. W takiej sytuacji pojawiać
się mogły postacie sławne, których działalność wykraczała poza polis. Zwracano się do
nich w przypadkach choroby, klęsk elementarnych, pojawienia się dziwnych, sprzecz­
nych z porządkiem natury zjawisk, które odczytywano jako dowód gniewu bogów.
Ludzi takich spotkać można było w sanktuariach (zwłaszcza tych wielkich), ale
większość działała we własnym imieniu.

Kult zmarłych

Wierzenia Greków na temat świata zmarłych były niejasne i wewnętrznie niekonse­


kwentne.
Śmierć nie oznaczała całkowitego końca istnienia człowieka, ale zmarły tracił swoje
cechy indywidualne, stawał się niematerialnym cieniem. Hezjod, rzecz charaktery­
styczna, nazywa zmarłych nonymnoi-bez imienia. Taka postawa, utrzymująca się
długo i powszechnie, powodowała, że Grecy z wielkim oporem przyjmowali poglądy o
nieśmiertelności duszy rodzące się w sektach. Na ogół przekonani byli, że mogą trwać
po śmierci tylko w pamięci potomnych i w swych potomkach. Nauki Getów trackich o
nieśmiertelności traktowane były zazwyczaj jako coś bardzo dziwnego.
Obok tego trwały bądź pojawiały się jeszcze inne poglądy, które nie mając
większego społecznego zasięgu, zyskiwały na znaczeniu jako źródło filozoficznych
inspiracji. Tak spotykamy się z wyobrażeniami o kreteńskim rodowodzie (zob. s. 63),
wedle których wybrani zmarli mogą znaleźć się po śmierci na Wyspach Błogosławionych
leżących gdzieś na oceanie, gdzie zachowają świadomość indywidualną i cieszyć się będą
szczęściem. W czasach archaicznych zrodziła się też idea, że dusze zmarłych udają się w
niebiosa, do sfery eteru i tam stają się gwiazdami. Wreszcie istniał pogląd, stary i bardzo
niejasno formułowany, o ograniczonej liczbie dusz wcielających się w nowe ciała. Myśl
ta zostanie podjęta przez pitagorejczyków, w poglądach których idea reinkarnacji
odgrywa ważną rolę.
Jednocześnie powszechne było przekonanie, że zmarli tworzą zbiór sił, z których
życie bie-r ze'cyklicznie swe źródło, a zwłaszcza istnieje bezpośredni związek między
płodnością ziemi a nimi. Żywi byli więc zainteresowani w podtrzymywaniu, wzmożeniu
tych sił, czego można było dokonać poprzez ofiary, zwłaszcza krwawe. Umarli mogli
żywym pomagać, ale i szkodzić. Tyczyło się to zwłaszcza tych, którzy nie zostali
323
pochowani zgodnie z tradycyjnymi obyczajami, zmarłych przedwcześnie, zabitych a nie
pomszczonych przez krewnych, samobójców i skazanych. W zabiegach wokół zmarłych
oba uczucia (oczekiwanie łask i chęć zapobieżenia niebezpieczeństwu) były ze sobą
zmieszane.
Kult zmarłych odgrywał niezmiernie ważną rolę w życiu społecznym: za jego
pośrednictwem utrzymywało się trwanie, kontynuacja grupy rodziny i całej polis. Jego
ramy stanowił dom. Polis zajmowała się wyłącznie pochówkiem i kultem tych, którzy
padłi na wojnie.
Niepodważalny był obowiązek pochowania zwłok ciążący na rodzinie, duch
niepogrzebanego nie mógł wejść do krainy zmarłych i pozostawał w pobliżu miejsc, w
których upłynęło jego życie, stanowiąc poważne zagrożenie dla żywych. Przez całe I
tysiąclecie stosowano dwa typy pochówków: palenie i grzebanie zwłok; pamiętajmy, że
już w czasach starszych towarzyszyły one sobie, choć okresowo jeden z nich był
dominujący. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jakie były przyczyny, które skłaniały
ludzi do wyboru któregoś z nich (poza oczywiście rodzinną tradycją).
Śmierć sprowadzała zmazę na dom, żyjący w nim ludzie poddani byli okresowej
izolacji, ludzie obcy wchodzący w jego progi musieli poddawać się następnie
oczyszczaniu wodą przynoszoną z innego domostwa. Gdy kończył się okres oddzielenia,
zapalano na nowo zgaszony poprzednio ogień, posługując się zarzewiem przyniesionym
z zewnątrz. Domownicy uczestniczyli w rytualnym opłakiwaniu zmarłego. W pogrze­
bie, wielkim wydarzeniu w życiu rodziny, brali udział krewni bliżsi i dalsi, sąsiedzi. Do
grobu składano służące zmarłemu za życia przedmioty: broń, narzędzia, ozdoby, szaty,
czasami bliskie mu zwierzęta (psy i konie). Trudno powiedzieć, jakie względy tu
dominowały: przekonanie, że byłoby niebezpiecznie zatrzymywać rzeczy, do których
zmarły miał niezaprzeczalne prawo, czy myśl, że będą mu mogły służyć za grobem. W
obu przypadkach postępowanie znajdowało się w wyraźnej sprzeczności z wyobraże­
niami o losie człowieka po śmierci, nie przewidującymi indywidualnego bytowania; nie
przeszkadzało to nikomu. Nad grobem składano ofiary ze zwierząt, wylewano wodę,
mleko, miód (rzadziej wino). Uroczystości zamykała uczta, w której uczestniczyli żywi i
(jak wierzono) zmarły.
Pogrzeby stanowiły dla arystokracji okazję do manifestowania bogactwa i utwier­
dzania przez to swej potęgi. Zmarły wystawiany na paradnym łożu przed domem, był
publicznie opłakiwany, odprowadzany na miejsce pochówku w ceremonialnym pocho­
dzie. Urządzano publicznie uczty, igrzyska, które przyciągały znaczną liczbę zawod­
ników. Ostentacja towarzysząca pogrzebom budziła opór w tych grupach społecznych,
których nie było na nią stać. Nic więc dziwnego, że walki społeczne skierowane
przeciwko arystokracji prowadziły do prawnego ograniczania zbytku w pogrzebach.
Solon na przykład zakazywał publicznych lamentów, ofiar z wołów, określał, jak miał
wyglądać grobowiec i uroczystości pogrzebowe.
Trzeciego i dziewiątego dnia po pogrzebie składano zmarłemu ofiary, powtarzane
następnie cyklicznie. Istniały takie święta (zwłaszcza zimowe), w których zmarli i żywi
razem uczestniczyli.

324
Wyrocznie

W religijnej mentalności Greków głęboko tkwiło przekonanie o możliwości nawiązania


dialogu ze sferą boską. Utrzyma się ono mimo poważnych jej przekształceń w toku doby
klasycznej i hellenistycznej (do tej sprawy będziemy jeszcze mieli okazję powrócić).
W początkach^poki archaicznej funkcje interpretatorów woli bogów przypadały
wieszczkom, którzy należeli do grupy demiurgów (razem z cieślami, kowalami,
poetami, lekarzami i heroldami). Dysponowali oni wiedzą specjalistyczną, której
udzielali ludziom zwracającym się do nich z prośbami. Byli zwłaszcza na usługach
wielkich rodzin Arystokratycznych. W czasach późniejszych wieszczkowie - eksperci w
objaśnianiu języka bogów - nie stanowią już wyraźnie zarysowanej grupy, ustępując
pierwszeństwa wyroczniom, które szybko rozwijają się, zwłaszcza w wielkich sanktua­
riach, wykraczając swoim działaniem poza ramy polis. Do najważniejszych należały
wyrocznie w Delfach, Dodonie (w Epirze), Didymie (w Azji Mniejszej), Epidauros (na
Peloponezie). Obok nich istniało mnóstwo wyroczni mających głównie znaczenie
lokalne.
Charakteryzując działalność wyroczni wypada pamiętać, że zarówno jednostki, jak
i zbiorowości, które się dó nich zwracały, pytały się nie tyle^o bieg wydarzeń w
przyszłości, którego^człówiek nie~bylby wstanie zmienić, ale o kierunek' takiego
postępowania, które obróciłoby bieg spraw na ich korzyść. Starano”się”więc’uzyskać
jeszcze przed podjęciem działania gwarancję, że nie będzie ono sprzeczne z porządkiem
ustalonym przez bogów. Często pytający się przedstawiali bogu rozwiązania warianto­
we, oczekując od niego wyboru tego, który będzie dla nich najkorzystniejszy.
Starożytni wyróżniali dwa rodzaje wieszczenia, pierwszy na podstawie znaków, z
których wywodzono wolę bożą, i drugi, w którym bóg opanowujący medium
przemawiał wprost jego ustami.
Istniało wiele technik umożliwiających pierwszy typ wieszczenia. Spośród nich
niezmiernie popularne było wnioskowanie z zachowania się zwierząt, a przede
wszystkim ptaków. Ważne.były ich reakcje wykraczające poza normalne postępowanie,
a także miejsce, wJttórym zjawiały się (to żwłaszcza przy ptakach). Dalej znaki mogły
stanowić nieartykułowane nagłe dźwięki (na przykład kichnięcie), słowo wypowie­
dziane przypadkowo przez nieświadome sytuacji osoby (na przykład dzieci). Technika
Wróżenia ż trzewi zwierząt ofiarnych była już znana w Grecji, nie osiągnęła jednak nigdy
takiego stopnia komplikacji i powszechności jak w Etrurii. Również obserwacja ognia,
dymu, powierzchni wody mogła dostarczyć odpowiedzi na temat woli bogów. Jest
rzeczą oczywistą, że we wszystkich tych przypadkach interweniować musiał ekspert,
człowiek świadomy ukrytego sensu znaków, mógł on działać we własnym imieniu lub w
imieniu sanktuarium.
Bogom często przedstawiano odpowiedzi na pytania na piśmie w postaci losów,
które następnie ciągnięto. Kierowanosię tu przekonaniem, oczywistym w starożytnoś­
ci, że bogowie objawiają swą wolę właśnie przez przypadek;"W takiej formie wyrocznie
mogły wypowiadać się, na przykład, w sprawie obsadzenia jakichś stanowisk dokonując
losowania wśród imion wypisanych na tabliczkach, kamykach, skorupkach, pły­
tkach.
Drugi typ wieszczenia, w którym bóg przemawiał wprost przez usta człowieka
znajdującego się w transie (co nie oznacza, że słowa te kierowane były od razu do 325
pytającego się, najczęściej ten nie wchodził w bezpośredni kontakt z medium),
stosowany był w sprawach, które nie sposób było rozstrzygnąć przy pomocy poprzednio
omówionych technik i cieszył się większym szacunkiem. Zgadza się to z prestiżem słowa
w całej kulturze Greków. W tej kategorii należy umieścić i sny, w których bogowie
ukazywali się wiernym i zapowiadali im swą wolę.
Bogowie mogli powołać do funkcji medium zarówno mężczyzn, jak kobiety, które
w pierwszym typie wieszczenia nie odgrywały żadnej roli.
Klientami wyroczni były osoby prywatne i zbiorowości. Ci pierwsi pytali zazwyczaj
o rzeczy dnia codziennego: celowość podróży, zakupów, perspektywy małżeństwa,
losy dzieci. W pytaniach zbiorowości, które w wyroczni przedstawiały specjalne
poselstwa, przeważały kwestie z dziedziny religii: zakładanie nowych kultów, przepisy
tyczące się obrzędów, sposób zarządzania świętymi majątkami, procedury oczyszczania
w wypadku zabójstwa itp. Proszono bogów o rady, zwłaszcza w wypadku nieszczęścia
publicznego, mianowicie epidemii i trzęsienia ziemi, których przyczyny upatrywano w
wykroczeniach, często ukrytych, jakich ludzie dopuścili się wobec bogów. Jak widzimy,
udzielanie odpowiedzi na znaczną część takich zapytań nie wymagało wiedzy o tym,
co w przyszłości miało się zdarzyć, należały one do kategorii próśb o poradę specjali­
styczną.
Spośród wyroczni obejmujących swym zasięgiem cały świat grecki dwóm poświę­
cimy więcej uwagi, Dodonie i Delfom.
Wyrocznia w Dodonie, w której władali Zeus i Dione identyczna z Ziemią,
uważana była za najstarszą w Helladzie. Bogowie przemawiali do wiernych w szumie
liści dębów, ich interpretacja należała do kapłanek Dione. Ponadto na gałęziach drzew
zawieszano brązowe naczynia, które poruszając się pod wpływem wiatru uderzały o
siebie. Dźwięk ich był również znamienny i wyjaśniany przez kapłanów zwanych
Sellami, o których wiemy, że sypiali na gołej ziemi i nigdy nie myli nóg, aby zachować
stały, niczym nie zakłócony kontakt z siłami Ziemi. Obok tych dwóch technik, które
łączyły oba typy wieszczenia: bezpośredni i wnioskowanie ze znaków, stosowano w
Dodonie i inne, zwłaszcza ciągnienie losów.
Najsławniejsza wyrocznia grecka, w Delfach, nie sięga wcześniej niż wieku VIII
(choć ślady osadnictwa i kultu w Delfach pochodzą jeszcze z czasów mykeriskich).
Pierwotnie niewątpliwie czczono tu bóstwo chtoniczne. Mity opowiadają, że Apollo
wszedł w posiadanie tego miejsca nie od razu lecz po walce z wężowatym smokiem
Pytho. Podobnie jak w Dodonie posługiwano się tu rozmaitymi technikami. Na
najważniejsze jednak pytania odpowiadała wieszczka, Pytia, w stanie transu. Nie jest dla
nas jasne, co go wywoływało. Choć liczne teksty literackie mówią o oparach unoszących
się ze szczeliny w ziemi, nad którą ustawiano trójnóg, uczeni współcześni na podstawie
bardzo starannie przeprowadzonych tu wykopalisk są w tej materii sceptyczni, gdyż nie
znaleziono żadnej szczeliny, a budowa geologiczna terenu wyklucza ewentualność
ulatniania się wyziewów, które mogłyby działać podniecająco na ludzi. Również i woda,
którą przed wieszczeniem Pytia piła ze źródła znajdującego się przed sanktuarium, nie
ma żadnych specyficznych właściwości. Ekstaza musiala się rodzić bez udziału
czynników materialnych; izolacja od świata, przymus zachowania dziewictwa, specy­
ficzna atmosfera otaczająca Pytię musiala działać wystarczająco skutecznie. W okresie
wielkiej popularności wyroczni prorokowały dwie Pytie, które przyjmowały petentów
326 tylko w określone (i nieliczne) dni w roku. Zapewne wieszczenie przy pomocy innych
technik nie było w ten sposób ograniczane. Wierni proszący o konsultację udawali się w
procesji z Pytią i kapłanami do świątyni. Wchodzili do pomieszczenia położonego w
podziemiach, Pytia zaś sama wchodziła do adytonu, gdzie znajdował się trójnóg i
omfalos (por. wyjaśnienia przy il. 79) i skąd można było słyszeć jej glos. Świadectwa
starożytnych na temat formy, w jakiej udzielała odpowiedzi nie są zgodne. Tradycja
literacka kładła nacisk na ich dwuznaczność i interwencję kapłanów nadających im
ostateczny kształt; odpowiedzi wyroczni zachowane w dokumentach bywają całkowicie
klarowne. Szczyt wpływów wyroczni delfickiej przypada na VI w., później uległy one
osłabieniu, co w części było wynikiem kompromitującego dla Apollona opowiedzenia
się po stronie Persów w czasie pierwszej fazy wojen perskich, a w części ewolucji całej
kultury greckiej, która wprawdzie nie zrezygnowała z usług wyroczni, ale ograniczała
zasięg ich oddziaływania. Przypomnijmy tu, że wyrocznia delficka odegrała ważną rolę
w procesie kolonizacji, mieliśmy okazję już o tym pisać poprzednio.

Agony

Bogowie czczeni byli nie tylko ofiarami, darami, modlitwami. Ludzie mogli urządzać
dla nich uroczystości, których istotną częścią były agones - zawody w różnych
dziedzinach. Sądzono bowiem, że bogowie znajdować będą przyjemność w pokazach
siły, zręczności, piękna. Poezja (będąca zarazem śpiewem), zbiorowy taniec, ćwiczenia
fizyczne pokazujące ciała młode i harmonijnie rozwinięte sprawiają im, tak jak ludziom,
satysfakcję. Za znamienny dla takiej postawy uznać trzeba ustęp z Hymnu homery-
ckiego do Apollona pochodzącego z pierwszej połowy VI w.

„Febie, twe serce ku Delos najchętniej się zwraca.


Tam na twą cześć Jonowie w fałdzistych chitonach się schodzą
razem z dziećmi swoimi i cnymi też małżonkami.
Walką na pięści i tańcem i pieśnią o tobie śpiewaną
serce twoje radują gdy tylko rozpocznie się agon'3
(wiersze 146-155, tłum. W. Appel)

Specyficzną cechą greckiej cywilizacji było to, że nadano owym manifestacjom


postać konkursów, zawodów, które miały na celu ustalenie, kogo z biorących udział
można uznać za najlepszego, w czyich występach bóstwo (obecne w pięknie, sile,
zręczności) objawia się najpełniej. Organizowano więc agony sportowe, recytacji
poetyckich (o tych będziemy pisać nieco dalej, patrz s. 343-348), chórów śpiewających
i tańczących, przedstawień teatralnych, gdzie jednocześnie rywalizowali ze sobą
autorzy i wykonawcy (aktorzy i chórzyści) oraz ci, którzy zajmowali się zorganizowa­
niem spektaklu. Do ustalenia, kto zajął pierwsze miejsce, powoływano specjalne
komisje.
Choć agony ewoluowały w miarę upływu czasu w stronę czystego spektaklu, ich
związek ze sferą kultu nigdy nie został zerwany. W dobie archaicznej odczuwano go
bardzo silnie.
327
r

C. Nowe zjawiska w religii czasów archaicznych

Wykład religii, który do tego miejsca prowadziliśmy, tyczył się tego, co mies'ciło się w
modelu religii tradycyjnej, stanowiącej integralną część życia społecznego. Jednak nie
cała sfera przeżyć religijnych w nim się zawierała. W czasach archaicznych (o
wcześniejszych po prostu za mato wiemy, aby o nich coś wyrokować) spotkać możemy
takie kulty, poglądy, praktyki i tendencje, które wykraczają poza wyznaczone modelem
granice. Przystąpimy teraz do omawiania najważniejszych zjawisk z tego, społecznie
biorąc, raczej marginesu. Jednak z perspektywy czasu owe niezbyt szeroko sięgające
zjawiska miały ogromne znaczenie dla kształtowania się nowych typów religijności. Z
góry się zastrzec musimy, że ograniczymy się do pewnych tylko wątków. Nawet w tak
obszernym podręczniku jak nasz, trudno jest znaleźć dość miejsca dla przedstawienia
tak skomplikowanej dziedziny życia, jak religia. W uwagach bibliograficznych
Czytelnik znajdzie wskazówki, które ułatwią mu wyjście poza ten zarys.
Wypada zacząć od kultu Dionizosa z racji choćby największego społecznego
zasięgu i najtrwalszego oddziaływania na grecką mentalność.

Dionizos

Dionizos wedle mitów miał być synem Zeusa i Semele, córki tebańskiego króla. Był
dawcą winnej latorośli, z której nauczył ludzi wyrabiać wino, napój boski przynoszący
radość i zapomnienie. Przemierzał krainy z orszakiem, w skład którego wchodziły
nimfy, satyrowie, syleni, ogarnięte szałem kobiety (menady, bachantki). Skóry dzikich
zwierząt noszone przez bóstwo i jego czcicieli symbolizowały związek z dziką naturą,
węże w ich rękach - chtoniczną naturę Dionizosa, byk, którego postać niekiedy
przybierał - płodność. Dionizos związany był także z morzem. Było to bóstwo pełne
sprzeczności: miękkie, a zarazem pełne okrutnej siły, budzące lęk, ale i przyciągające
ludzi.
Grecy byli przekonani, że Dionizos był bóstwem pochodzącym z zewnątrz, spoza
kręgu greckiego, późnym przybyszem przyjętym do świata bogów olimpijskich.
Łączono go nade wszystko z Frygią i Lidią. Wskazywano ponadto na Trację, której
mieszkańcy znani byli Grekom z oryginalnych i fascynujących wierzeń. Obydwie wersje
tradycji miały do niedawna swoich zwolenników wśród uczonych. Dziś na ogół sądzi się,
że między nimi nie ma zasadniczej sprzeczności, wiemy bowiem o tym, że Frygowie
przybyli do Azji Mniejszej w czasach wędrówek końca II tysiąclecia właśnie z terenów
późniejszej Tracji, należeli więc do tej samej grupy etnicznej i mogli mieć zbliżone
kulty.
Poważnym zaskoczeniem dla badaczy kultu Dionizosa było znalezienie imienia
boga w formie di-wo-nu-so-jo w tekstach dwóch tabliczek z pismem linearnym B
pochodzących z Pylos. Mimo skrótowości tekstów i ich niejasności wydaje się pewne, że
jest to imię bóstwa i to bóstwa jakoś związanego z winem (w jednej z tabliczek
di-wo-nu-so-jo powiązany jest z wo-no-wa-ti-si - terminem oznaczającym urzędnika
pałacowego, czy kapłana, mającego do czynienia z winem, wo-no = wojnos).
328 Jak pogodzić sprzeczność między danymi tradycji mitycznej a informacjami
tabliczek wskazującymi na obecnos'ć Dionizosa już w mykeriskim panteonie? Jest to
jedna z najbardziej dyskusyjnych kwestii greckiego religioznawstwa.
Nie ulega wątpliwości, że istnieją liczne podobieństwa między Dionizosem, jaki
jest nam znany poczynając od VII w., a bóstwami frygijskimi, lidyjskimi, trackimi.
Mogły one powstać w rozmaity sposób. Poza ewentualnością przejęcia całego kultu z
zewnątrz (chyba do odrzucenia w świetle danych z tabliczek z Pylos) wchodzi w rachubę
wchłanianie przez kult grecki pewnych elementów z kultów obcych, co doprowadzić
miało ostatecznie do powstania bóstwa synkretycznego. Pewne wspólne cechy i ryty
mogły wreszcie wynikać z istniejących obiektywnie podobieństw kultów nie oddziały­
wających wprost na siebie, ale należących do tej samej strefy kulturowej (a tak się rzecz
miała z krainami leżącymi w basenie Morza Egejskiego).
Nie będziemy zatrzymywać się dłużej nad problemem pochodzenia bóstwa.
Dionizos jest bowiem szczególnie jasnym przykładem ilustrującym zasadę, którą
sygnalizowaliśmy na wstępie rozdziału: początki kultu najczęściej nie mają zasadniczego
znaczenia, dla zrozumienia jego dalszej historii. Dla niej najistotniejsza jest funkcja
bóstwa, jego charakter, uchwytny w czasach, dla których posiadamy dostateczną liczbę
źródeł, aby wyjść z kręgu czystych hipotez.
Kult Dionizosa był kultem orgiastycznym, a więc takim, w którym dochodziło do
opanowania, może lepiej wypełnienia, człowieka przez bóstwo, pozbawiające go woli,
zdolności własnego widzenia świata. Stan ten był następstwem zbiorowego poddania się
działaniu muzyki aulosów i bębenków, tańca i wina. Nie wszyscy byli podatni na taki
kult, reagowały na niego jednostki wrażliwsze, o skłonnościach neurotycznych. W
sprzyjających warunkach historycznych krąg ludzi poddających się jego oddziaływaniu
mógł ulegać znacznemu rozszerzeniu wchłaniając jednostki w innych sytuacjach
odporne. Stan, w który zostali wprowadzeni czciciele, określano jako ekstasis („wyjście
z siebie”) i enthusiasmos („posiadanie przez boga”). Tłem dla tych obrzędów była
najczęściej noc, rozjaśniana jedynie blaskiem pochodni trzymanych przez wiernych.
Zwiększało to ich zdolność tracenia kontaktu z rzeczywistością. Opętani przez boga
ludzie uwalniali się od barier dzielących człowieka od świata zwierząt i roślin.
Przeżywali wówczas wizje: natura przemawiała do nich, źródła tryskały z suchej ziemi,
w strumieniach płynęły mleko i miód, widzieli boga i jego orszak. Dionizos był obecny w
naturze, podobnie jak i w swych czcicielach (słowo bakchos oznaczało zarówno boga, jak
i jego wiernych).
Ludzie, przyciągnięci przez tego boga tak odmiennego od innych bogów greckich,
porzucali swe domy i pracę, tworząc okresowo grupy przemierzające lasy, pastwiska,
górskie zbocza w szalonym pędzie - tańcu. Zdarzało się, że napotykane zwierzęta
chwytano i rozrywano na sztuki. Czciciele boga pochłaniali surowe, ociekające jeszcze
krwią kawałki mięsa (ten odrażający w zwykłych okolicznościach dla Greków ryt zwano
sparagmoś). Starsi badacze na ogół interpretowali ten akt w świetle chrześcijańskich
przeżyć jako coś w rodzaju komunii, łączenia się z bóstwem przez spożycie cząstki
materii nim przesyconej. Jest to jednak analogia niesłuszna. Między wyznawcami a
Dionizosem nie dochodziło do urzeczywistnienia wspólnoty, bóg brutalnie, w parok­
syzmie jszału, pozbawiał ich wewnętrznej tożsamości.
Kult Dionizosa stanowił odwrotność kultów polis, sakralizujących porządek, w
którym ludzie żyli, wskazujących im należne miejsce w społeczeństwie. Dionizos burzył
sens tego świata, wyzwalał od niego. Nie darmo najważniejsze epitety boga to 329
Eleuthereus „uwalniający” i Lysios, Lyaios „rozwiązujący”. Znajdował największe
powodzenie w tych grupach greckich społeczności, które nie mogły znaleźć dla siebie
spełnienia w polis i nie mogły się z nią identyfikować, a więc wśród kobiet (przede
wszystkim, ale nie wyłącznie), zależnych chłopów, niewolników, ludzi zepchniętych na
margines. Wolność religijna miała w odniesieniu do nich silny koloryt społeczny.
Niezależnie od tego, za którą teorią pochodzenia Dionizosa opowiemy się, nie
ulega wątpliwości, że konsekwencja, z jaką tradycja grecka podkreślała jego późniejsze
przybycie i zwycięski, mimo oporu, pochód, świadczy o tym, iż mamy do czynienia z
kultem rozwijającym się, poczynając od pewnego momentu, w sposób gwałtowny.
Kiedy ten skok mógł nastąpić? Niełatwo jest odpowiedzieć na to pytanie. Imię
Dionizosa występuje w Iliadzie i w Odysei, ale bóg odgrywa w nich rolę zupełnie
epizodyczną. Podobnie jest w poematach Hezjoda. Nie musi to oznaczać, że tak było w
rzeczywistości. Jest bowiem wielce prawdopodobne, że bóstwo już wówczas było
powszechnie czczone i w takich formach, jakie znamy z późniejszych czasów, ale
arystokratyczni słuchacze nie byli nim zainteresowani (pamiętajmy, że poeta przepro­
wadził zgodnie z upodobaniami odbiorców niezmiernie ostrą selekcję faktów, z których
tylko część uznał za godne wspomnienia; tyczy się to zwłaszcza świata bogów). Na ogół
wiąże się rozwój kultu Dionizosa z okresem archaicznym, gdyż napięcia społeczne,
nowe aspiracje jednostek, kryzys tradycyjnych struktur społecznych wyrażający się w
zmniejszeniu zależności człowieka od rodziny i innych części składowych społecznego
układu stwarzały sprzyjające warunki dla rozwoju kultu ułatwiającego łamanie
uświęconych tradycją i religią porządków.
Polis udało się jednak ten kult oswoić, stworzyć dla jego uczestników ramy i okazje,
w których mogli poddawać się działaniu bóstwa, aby następnie wrócić do społeczności
nie naruszając jej struktury. Wiemy na przykład, że w czasach późniejszych kobiety co
dwa lata brały udział w obrzędach odbywających się zimą, na łonie natury. Rozmaite
święta stwarzały także okazję do czczenia bóstwa zgodnie z jego naturą (właśnie ze
świętami Dionizosa łączy się powstanie przedstawień dramatycznych, będziemy o tym
pisać dalej, s. 354). W takiej uspokojonej, ujętej w karby formie, kult trwał i wtedy, gdy
napięcia doby archaicznej ustąpiły innym. Pulsowanie tego kultu raz przygasającego,
raz rozlewającego się szeroko odpowiada narastaniu potrzeb nowych społeczności w
czasach hellenistycznych i rzymskich, generujących inne napięcia i wrażliwych na
pokusę uwolnienia się, choćby na krótko, od ciężaru zwykłego życia.

Misteria i sekty. Charakterystyka ogólna

Już kilkakrotnie w toku tego rozdziału wspominaliśmy o istnieniu środowisk kulto­


wych, które powstawały i działały niezależnie od struktur wspólnot politycznych. Były
to grupy uczestników misteriów i sekty religijne, w skład których wchodzono w wyniku
indywidualnej decyzji.
Misteria i sekty obejmowały stosunkowo niewielką liczbę ludzi (choć niewątpliwie
w miarę upływu czasu rosnącą), ich oddziaływanie na wyobrażenia religijne i formy
kultu było ograniczone. A jednak stały się one zjawiskiem dużej wagi, przede wszystkim
ze względu na inspiracje, jakie z nich zaczerpnęła filozofia. Były też świadectwem
330 potrzeb, których podstawowe formy religii nie zaspokajały i które nie tylko nie będą
znikać, ale nabiorą z czasem znaczenia, zwłaszcza w epoce hellenistycznej i
dalej-rzymskiej. U podstaw tych ugrupowań kultowych leżało - najogólniej rzecz
biorąc - pragnienie zapewnienia sobie szczęśliwego bytu po s'mierci.
Misteria i sekty uchwytne są dla nas w materiale źródłowym w toku VI w.
Niewątpliwie ich rozwój związany jest z cechami czasów archaicznych: napięciem
społecznym, niepokojami, postępującą emancypacją jednostki z więzów grupowych.
Zapewne jednak ten typ środowisk religijnych zrodził się znacznie wcześniej. Niektórzy
religioznawcy gotowi są cofać się bardzo głęboko, aż do cywilizacji kreteńskiej i
specyficznych dla niej kultów chtonicznych oraz bractw grupujących rzemieślników
(zwłaszcza kowali) i mających podwójną naturę, religijną i profesjonalną. Są to hipotezy
interesujące, ale o kruchej podstawie źródłowej, nie chcielibyśmy ich z tej racji tutaj
przedstawiać. Zajmiemy się natomiast wiadomościami pozwalającymi zrozumieć sens
tych zjawisk, a odnoszącymi się do lepiej udokumentowanego okresu schyłku czasów
archaicznych. Kwestia, ile wiekęw tradycji miały one wówczas za sobą, nie ma dla ich
ówczesnych działań większego znaczenia.

Misteria eleuzyńskie

Grecy stosowali termin mysterion do kultu, który był dostępny wyłącznie dla ludzi
poddających się specjalnym rytom inicjacyjnym. Ich treść pozostawała tajemnicą, której
nie wolno było zdradzać nie wtajemniczonym. Znamy przypadki karania za przekro­
czenie tej zasady. W Atenach w 415 r. skazano na śmierć Diagorasa z Melos za
opowiadanie wszystkim o misteriach w celu ich zdyskredytowania.
Misteria odbywały się w różnych krainach Grecji. Najlepiej nam znane i
niewątpliwie najbardziej popularne w starożytności odbywały się w Eleusis, osadzie
położonej 20 km od Aten. Zajmiemy się nimi dokładniej. Poza tym wiadomo o misteriach
w dwóch innych miejscowościach Attyki, Agrai i Flya, w Andanii (Mesenia), na wyspie
Samotrake (tzw. misteria Kabirów), w Lykosura (Arkadia), w Tebach i o wielu innych
jeszcze, o ściśle lokalnym zasięgu.
Do misteriów eleuzyńskich zamykano dostęp tylko tym, którzy splamili się
zabójstwem lub nie znali języka greckiego. Herodot mówi o 30 tys. ludzi wtajemniczo­
nych, biorących udział w dorocznej procesji. Informację tę należy odnieść do potowy
wieku V i traktować z pewnym sceptycyzmem, jak wszystkie okrągłe liczby z tysiącami
u Herodota. Daje ona nam najwyżej rząd liczb. W każdym razie jest pewne, że w V w.
misteria miały charakter masowy, a choć w starszym okresie prawdopodobnie wciągały
mniejsze rzesze ludzi, były to zawsze grupy liczne. Wśród wtajemniczonych znajdowali
się przybysze w różnych miast, niewolnicy, kobiety.
Choć misteria eleuzyńskie nie były częścią religii oficjalnej, to polis rozciągała nad
nimi swój patronat. Święta miały swoje miejsce w kalendarzu religijnym, a działalność
kapłanów była kontrolowana przez władze ateńskie. Kult w Eleusis był sprawowany
przez przedstawicieli rodzin arystokratycznych, spośród których dwie, Eumolpidów i
Keryków, miały miejsce uprzywilejowane i ściśle określone.
Obrzędy były częścią kultu Demeter i odwoływały się do mitów opowiadających o
porwaniu jej córki Kory - Persefony przez Hadesa do świata podziemnego. Zrozpa­
czona bogini błąkała się przez wiele dni w poszukiwaniu córki, aż w końcu zgodziła się 331
r

przyjąć gościnę ofiarowaną jej przez władców Eleusis. W podzięce za nią nauczyła
królewskiego syna, Triptolemosa, sztuki uprawy roli, polecając mu dzielenie się tą
umiejętnością z innymi. Żałoba Demeter spowodowała katastrofę, ziemia wyschła,
natura utraciła płodność. Bogowie wymusili na Hadesie uwolnienie Kory, która jednak
przez kilka miesięcy w roku miała odtąd pozostawać w podziemiach u boku swego
małżonka.
Na ogół sądzi się, że kult eleuzyriski ma charakter agrarny, a w perypetiach Kory
widzieć trzeba symbol zamierającej i odradzającej się przyrody. Nie należy jednak tego
traktować zbyt dosłownie. Kora jest pod ziemią cztery miesiące, a więc dłużej niż trwa
kiełkowanie ziaren. Misteria święcone były nie w czasie siewu, kiełkowania czy żniw, a
nieco przed siewami jesiennymi. Świadom tych kłopotów M. P. Nilsson był zdania, że
ukrycie Kory pod ziemią należy wiązać nie z zakopywaniem ziarna, a umieszczaniem go
w zasobnikach ceramicznych (pithosach), najczęściej wkopanych w grunt, co następo­
wało pod koniec lata. Jednak przeczy temu mit, który powrót Kory wiąże z wiosną. Kult
z Eleusis sięga czasów mykeńskich (pod świątynią znaleziono ślady pałacu), byłoby
jednak ryzykowne wyobrażać sobie, że miał on wówczas identyczny charakter.
W obrzędach czczono dwie boginie (często zwane po prostu ,,starszą” i,,młodszą”
boginią, bez imienia) oraz młodego boga, Plutosa, który wedle niektórych wersji miał
być synem Demeter.
Uczestnicy misteriów najpierw musieli przestrzegać postów (Demeter błąkając się
nie przyjmowała pokarmów przez dziewięć dni). Miały one walor oczyszczający, a nie
ascetyczny (nie miały przez cierpienie przygotować człowieka do wewnętrznego
przeżycia). Uczestnicy dopuszczani byli stopniowo do udziału w rytach. Najpierw
poddawali się tak zwanym małym misteriom, w Agrai, u samych bram miasta, w czasie
świąt w miesiącu Anthesterion (luty-marzec), dopiero po upływie siedmiu miesięcy, w
Boedromion (wrzesieri-październik) przystępowali do następnych obrzędów odbywa­
jących się w Eleusis. W ich wyniku stawali się mystami. W kolejnych misteriach, po
upływie roku, mogli osiągnąć stopień epoptów (epoptes\ ten, który ogląda). Na czym
polegały różnice między mystami a epoptami nie wiemy.
Najważniejsze święto w miesiącu Boedromion poprzedzało przeniesienie świętych
przedmiotów do Aten w dniu czternastym, aby dziewiętnastego po różnych obrzędach
odprowadzić je w toku radosnej procesji z tańcami i pochodniami, ze śpiewem na cześć
bogini i okrzykami ,,Iakche, o Iakche”, z których wywiedziono imię boga Iakchos,
utożsamianego później z Dionizosem (w okresie następnym wprowadzonego w pewnym
stopniu w krąg eleuzyńskich wyobrażeń religijnych).
Odtworzenie przebiegu misteriów nie jest w pełni możliwe. Wiadomości, które
zachowały źródła starożytne, są oderwane i nie dają się ułożyć w kompletny scenariusz.
Pamiętajmy, że istniał zakaz powtarzania niewtajemniczonym świętych formuł,
opisywania tego, co się w toku obrzędów działo. Choć w misteriach uczestniczyły
tysiące ludzi, zakazu tego w jakimś stopniu przestrzegano. Wiemy, że istotną częścią
obrzędów były przedstawienia, w czasie których pokazywano epizody z mitów o
Demetrze, Korze, Triptolemosie. Niektóre jego partie odgrywane byty przez kapła­
nów, w innych uczestniczyli ludzie wtajemniczeni. Na pewno pokazywano cierpienie
Demeter, radosne odnalezienie utraconej córki. Wiemy, że wierni błąkali się w
ciemnościach ogarnięci trwogą, po czym w rozbłyskającym nagle świetle,, przy wtórze
332 muzyki, kapłan przewodniczący rytom pokazywał im święte przedmioty, a także kłos
zboża „zebrany w milczeniu”. Klemens Aleksandryjski, autor chrześcijański z
przełomu II i III w.n.e., zachował formułę wyznania, które wygłaszali wtajemniczeni:
„pościłem, piłem kykeon, wziąłem ze skrzyni, dotykając [przedmiotu s'więtego] włożyłem
go do kosza, i z kosza z powrotem do skrzyni”. Kykeon był rodzajem kleiku
sporządzanego z jęczmienia (piła go wedle mitu Demeter, gdy w Eleusis zgodziła się
przerwać post). Na ogół sądzi się, że przedmioty wkładane do kosza i skrzyni to
przedstawienia organów seksualnych: pudenda kobiece i fallos, manipulowanie nimi
przez uczestników miałoby symbolizować akt płciowy prowadzący do powtórnych
narodzin z tona bogini. Wiemy też, że w głębi s'wiątyni, w czasie uroczystości, odbywały
się zaślubiny między kierującym misteriami kapłanem a kapłanką, symbolizujące święte
gody Zeusa i Demeter, z których narodził się Plutos.
Tym przedstawieniom towarzyszyły w różnych momentach różne inne ryty: ofiary
ze świni (typowa ofiara w kulcie Demeter), kąpiel w morzu z pochodniami (Demeter
błąkała się, poszukując Kory z pochodnią) itp.
Istotą obrzędów było obejrzenie przedstawień, wysłuchanie i powtórzenie za
kapłanem formuł. Nie towarzyszyła temu żadna doktryna, która starałaby się klarownie
objaśniać sens obrzędów i przedstawić perspektywy przyszłego życia w zaświatach.
Między uczestnikami misteriów nie powstawały w ich wyniku żadne więzy. Ryty
inicjacyjne nie zakładały przeżyć wewnętrznych. Wtajemniczony uzyskiwał w ich
wyniku automatycznie działającą pewność szczęśliwego losu na tamtym świecie
niezależnie od swego postępowania, tak przed, jak i po wtajemniczeniu. Misteria
obejmowały swym zasięgiem tylko jeden aspekt religii nie zajmując się w ogóle
pozostałymi, w Eleusis nie powstała żadna religia ezoteryczna, która pretendowałaby
do przekazywania wiernym prawdy obowiązującej ich we wszystkich okolicznościach.
Stało się to dopiero udziałem sekt.

Orficy

W toku okresu archaicznego (a przede wszystkim w VI w.) tworzą się rozmaite sekty
dość do siebie zbliżone i doktryną, i praktyką. Spośród nich znamy najlepiej te, które
odwoływały się do nauk Orfeusza, im też poświęcimy sporo uwagi próbując nakreślić
ich doktrynę i ryty. Z tego wykładu nie należy jednak wyciągać wniosku, że mamy do
czynienia z jednolitą nauką, konsekwentnie zbudowaną i w tej postaci wszystkich
obowiązującą. Niewątpliwie warianty w tym nurcie sekciarskim musiały być znaczne.
Sekty nie obejmują zbyt licznych kręgów wyznawców, stanowią jednak środowisko
niezmiernie oryginalne i w perspektywie czasu ważne.
Wszystkie nurty sekciarskie formowane poza strukturami polis (i poza jej kontrolą,
w przeciwieństwie do misteriów) skupiały ludzi przystępujących do nich z dobrej woli.
Różnili się oni od innych odrębnym stylem życia, odrębnymi rytami. Wchodzili w skład
wyraźnie określonych grup, mających często osobne domy i własne miejsca pochówków.
Cechą charakterystyczną sekt było istnienie kapłanów, depozytariuszy świętej wiedzy i
zarazem przewodników życia wiernych, kierujących zwłaszcza ich praktykami, mają­
cymi na celu oczyszczenie.
Sekciarze, zwłaszcza orficy, stworzyli własną literaturę religijną, którą przekazy­
wano w zamkniętym kręgu sekty. Składały się na nią kosmogonie, zalecenia rytualne, 333
opisy s'wiata podziemnego, hymny. Istniała ona już w VI w., rozwijała się i komplikowała
w następnych stuleciach. Teksty nam znane pochodzą w większości z okresu późnego, z
czasów upadku kultury antycznej. Trudno jest powiedzieć, ile zawierają elementów
starych. Odnalezienie zwoju orfickiego w Derveni w grobie pochodzącym z IV w. dało
podstawy do optymizmu, gdyż potwierdza on bardzo odległe pochodzenie rozmaitych
wątków znanych dotychczas z epoki późnej.
Orfeusz, mistrz mityczny, prorok sekciarzy, miał być śpiewakiem zdolnym do
czarowania i ludzi, i natury. Zszedł on do świata podziemnego, aby stamtąd
wyprowadzić swą małżonkę Eurydykę. Wedle starszych wersji, te starania zostały
uwieńczone sukcesem, tylko w późniejszych (od V w.) Eurydyka miała jednak pozostać
w zaświatach. Orfeusz miał zginąć w Tracji rozerwany przez menady. Trudno
powiedzieć, w jakim stopniu sekciarze posłużyli się postacią już istniejącą (oczywiście w
mitach), a w jakim ją stworzyli. Nie ma to dla nas większego znaczenia. Imię Orfeusza
jest poświadczone po raz pierwszy w napisie na metopie skarbca Sykiończyków w
Delfach z VI w.
Orficy mieli własną kosmogonię, przekształcającą pewne wątki Hezjoda. Znając ją
z tekstów późnych nie jesteśmy niestety w stanie powiedzieć, jaką miała postać w VI w.
Zapewne istniały warianty lokalne. U początków świata stoi Chronos, nigdy nie
starzejący się Czas. Z niego zrodził się Eter, Chaos i Erebos. Chaos uformował w Eterze
jajo, z którego wyskoczył Fanes, twórca i zarazem pierwszy władca bogów. Jego córką
była Noc, która zrodziła Uranosa i Gaję. Dalej integrowano zwykły mit o Kronosie i
Zeusie. Zeus połykał następnie Fanesa wraz z całym jego dziełem, przystępując na nowo
do aktów twórczych. Zeus miał z Demeter córkę Korę - Persefonę, z niej zaś narodził
się Dionizos - Zagreus, któremu Zeus chciał w przyszłości oddać władzę, jednak
Tytani, dzieci Gai, zwabili go, zabili i pożarli. Atenie udało się uratować serce
Dionizosa, potknął je Zeus i w ten sposób przywrócił go do życia. Tytani zostali
zgładzeni przez Zeusa, który poraził ich piorunem. Z popiołu, w który obróciły się ich
ciała, powstali ludzie, którzy mają z tego względu podwójną naturę gwałtownych,
bezbożnych Tytanów i boskiego Dionizosa. W poglądach orfików ciało występuje jako
więzienie boskiego elementu, boskiej iskry. W ich to środowiskach zostało ukute
powiedzenie soma (ciało) -sema (grób).
Centralne miejsce w doktrynie orfików zajmowała eschatologia. Po śmierci to, co
przywykliśmy nazywać duszą, boska iskra, idzie do Hadesu, do którego droga
poczynając od pewnego punktu rozwidla się. Sprawiedliwi kierują się na prawo,
niesprawiedliwi na lewo. Znajduje to potwierdzenie w bardzo ciekawych poetyckich
tekstach wypisanych na cienkich złotych blaszkach, które w kręgach sekciarskich
wkładano zmarłym do grobu; odkryto je w południowej Italii i na Krecie. Najstarsze z
nich pochodzą z V w., bardzo jednak prawdopodobne, że odbijają poglądy starsze.
Dusza witana jest w tych tekstach słowami: „Cześć tobie, podróżującej leżącą naprawo
drogą ku świętym łąkom i gajom Persefony”. Duszy udziela się takich rad: „Na lewo od
domu Hadesa znajdziesz źródło a obok stoi biały cyprys. Nie zbliżaj się do źródła. Ale
znajdziesz inne z zimną wodą płynącą z jeziora Pamięci, a strażnicy stoją przed nim.
Powiedz: „jestem dzieckiem Ziemi i gwiaździstego Nieba, ale mój ród jest niebiański, a to
wiecie sami. Jestem wysuszona pragnieniem i ginę. Dajcie mi szybko zimnej wody płynącej
z jeziora Pamięci”. Iz nich ktoś ci da napić się ze świętego źródła i będziesz wśród herosów
334 i będziesz miał panowanie”.
Jak widzimy, wedle orfików pośmiertny los człowieka zależny jest od postępowa­
nia na świecie. Dusze tych, którzy przestrzegali zaleceń doktryny, zostają obdarzone
szczęśliwością. Inne po pewnym czasie wracają na świat odradzając się w postaci
ludzkiej lub zwierzęcej. Istnieje kategoria dusz, które podziemni sędziowie uznają za
niezdolne do poprawy, te pozostaną na wieki w Tartarze ku przestrodze dla innych.
Wizja owych kar stanowi zupełnie nowy element wierzeń, nieobecny w starych
poglądach i przyjmowany ze znacznymi oporami, g
Geneza poglądu o reinkarnacji nie jest dla nas jasna. Poszukiwano jej w kulturach,
z którymi Grecy mieli do czynienia (np. w Egipcie), bądź podejrzewano o przenik­
nięcie (tylko jakimi drogami?) inspiracji indyjskich. Propozycje badaczy w tej mate­
rii są niezmiernie dyskusyjne. Przypomnieć wypada, że oprócz ewentualnych wpływów
zewnętrznych w formowaniu tej doktryny mogły odegrać ważną rolę stare i niejasne
poglądy samych Greków, o których mieliśmy już okazję wspominać (s. 323-324).
Uważano, że istnieje ograniczona liczba dusz, muszą więc one podlegać reinkarnacji.
Orficy przyczynili się do wprowadzenia do mentalności greckiej wyobrażeń
precyzujących pojęcie duszy. U Homera była ona tylko cieniem, nieuchwytnym,
pozbawionym mocy, ale cieniem całego człowieka. W doktrynie sekciarzy dochodzi do
ostrego oddzielenia i przeciwstawienia ciała duszy. Dusza jest czynnikiem obcym życiu
ziemskiemu, przybyszem z innego obszaru, siłą tkwiącą w sercu człowieka, która może
doprowadzić do jego doskonalenia i oczyszczenia.
Perspektywa szczęścia, jakie może czekać duszę, winna skłaniać człowieka do
takiego postępowania, aby zasłużyć na wyzwolenie. Pogląd taki, podjęty przez filozofię
i umocniony przez późniejsze zapożyczenia z Iranu, a i w pewnym sensie przez
chrześcijaństwo (oczywiście bez reinkarnacji) będzie miał przed sobą długą historię w
kręgu kultury europejskiej.
Konsekwencją takiej doktryny były poglądy kładące nacisk na bytowanie duszy w
oderwaniu od ciała jeszcze za życia: we śnie, w ekstazie. Część doświadczenia zdobytego
przez nią miała być następnie obecna (choć w niejasnej formie) w naszej świadomości.
Członkowie sekt w imię tej doktryny narzucali sobie nacechowany ascetyzmem
tryb życia, zakładający liczne oczyszczenia (obawa przed zmazą była w tym środowisku
szczególnie silna) oraz zakazy dotyczące pożywienia. Powstrzymywali się oni od
spożywania mięsa (i zabijania stworzeń żyjących). Trudno powiedzieć, co ich do tego
skłaniało: sąd o nieczystym charakterze ciała, czy też pamięć o duszach, które mogły się
wcielić i w zwierzęta? Istniał także zakaz noszenia szat wełnianych.
Obsesja nieczystości, potrzeba obrzędów, które by ją usuwały, sprzyjały wykształ­
ceniu się grupy kapłanów - egzorcystów, w której łatwo było o zwykłych szalbierzy.
W pojęciu czystości sekciarzy dominowały względy rytualne, błędem byłoby
jednak wszystko do nich sprowadzać. Orfizm prowadził bowiem do formułowania
wymagań moralnych, a nadto otwierał drogę jednostkom obdarzonym większą wrażli­
wością do interioryzacji potrzeby czystości (czyli przenoszenia uwagi ze sfery
zewnętrznej na wewnętrzną).
Zastanawiając się nad archaicznymi koncepcjami stosunków między światem
bogów a światem ludzi, kładliśmy nacisk na istnienie nieprzekraczalnej między nimi
bariery. Tymczasem w środowiskach sekt rodzą się inne koncepcje, które będą wzywały
człowieka do obalenia tej różnicy przez rozwijanie boskiej iskry, którą stanowi w nas
dusza. Człowiek na tej drodze zyskać może nieśmiertelność. 335
Bibliografia

Niestety w języku polskim nie dysponujemy nowym, dobrym podręcznikiem dziejów religii, który
odpowiadałby stanowi współczesnego religioznawstwa, tak w warstwie pojęć, jak i relacjonowania faktów.
Nie jest nim stosunkowo najlepsza książka H. Ringgrena i A. V. Stroma, Religie w przeszłości i dobie
współczesnej, Warszawa 1975. W innych pracach, powstałych pod redakcją ks. E. Dąbrowskiego lub J.
Kellera, będących zbiorem nieuporządkowanych wiadomości, w najlepszym razie królują pozytywistyczne
idee bóstw jako personifikacji sił natury" (ich trwałość mimo wszelkich współczesnych krytyk jest
zdumiewająca). Nie da się znaleźć w języku polskim dobrego, dokładnego opisu kultu.
Koncepcja prezentowana w tym rozdziale jest w znacznym stopniu zapożyczona od L. Gernet, Le genie
grec dans la religion, Paris 1932 (przedruk z 1970 r. jest ważny, gdyż opatrzono go bardzo dobrą bibliografią).
Wielokrotnie też odwołujemy się do prac J.-P. Vernanta, niezmiernie ważnych dla rozumienia mitów.
Odsyłamy tu do zbiorów jego studiów: Mythe et societe en Grece ancienne, Paris 1974 oraz Mythe etpensee chez
les Grecs, Paris 1965. Namawiamy zwłaszcza Czytelnika do lektury studium La societe des dieux w pierwszej z
tych książek (s. 103-120) oraz Religion grecque, religions antiqu.es (zbiór Religions, histoires, raisons, Paris
1979, s. 5-34). Znaleźć w nich można jasną i przekonywającą charakterystykę systemu religii greckiej.
Wiele wiadomości zaczerpnęliśmy z encyklopedycznej pracy M. P. Nilssona, Geschichte der griechi-
schen Religion (I Band: Die Religion Griechenlands bis auf die griechische Weltherrschaft), Miinchen 1955.
Wykorzystaliśmy też sugestie pracy E. R. Doddsa, The Greeks and the Irrational, Berkeley-Los
Angeles 1951 i B. Snella, Die Entdeckung des Geistes. Studienzur Entstehung des europaischen Denkens bei den
Griechen, 4 wyd. Góttingen 1975.
Zbiory mitów w języku polskim przeznaczone są dla odbiorcy nie przygotowanego i nie posiadającego
specjalnych zainteresowań. Mają więc wszystkie tę wadę, że mieszają swobodnie elementy z różnych wątków
wedle literackiego wyczucia. Najlepszy zbiór napisał T. Zieliński, Starożytność bajeczna (wydany po raz
pierwszy w 1930, następnie w 1957); najobszerniejszy - R. Graves, angielski poeta i powieściopisarz, Mity
greckie., Warszawa 1974 (w serii ceramowskiej PIW). Poza opowiedzeniem mitów autor podejmuje próbę ich
interpretacji; próby te niestety stanowią przykład przestarzałych koncepcji ze schyłku XIX w., gdy wierzono
jeszcze w istnienie matriarchatu.
W problematykę współczesnych badań nad mitami dobre wprowadzenie stanowi artykuł H. Podbiel-
skiego, Nowe teorie mitu w pracy zbiorowej Z zagadnień literatury greckiej, Lublin 1978, s. 7-42.
Z prac obcojęzycznych zachęcić należy do lektury dzieł J.-P. Vernanta cytowanych wyżej. Szczególnie
ważkie wydaje nam się studium Raisons du mythe zawarte w zbiorze artykułów Mythe et societe, s. 195-250.
Także godna polecenia jest książka P. Vidal-Naqueta Le chasseur noir. Formes de pensee etformes de societe
dans le monde grec, Paris 1981. Zob. również J.-P. Vernant, P. Vidal-Naquet, Mythe et trage'die en Grece
ancienne, Paris 1972; Myth, Religion, and Society. Structuralist Essays by M. Detienne, L. Gernet, J.-P.
Vernant, P. Vidal-Naquet, Cambridge 1981. Inne podejście do mitów reprezentuje G. S. Kirk, Myth, its
Meaning and Functions, Cambridge 1971. Zob. jego artykuł Greek Mythology, Some New Perspectiwes,
, Journal of Hellenie Studies”, 92 (1972), s. 74-85.
W znacznym stopniu paragrafy poświęcone kultowi są oparte na informacjach i interpretacjach
zawartych w cytowanej wyżej książce L. Gerneta. Bardzo starannie zestawiona bibliografia do kultu została
umieszczona na końcu książki M. Detienne, J.-P. Vernant, La cuisine du sacrifice en pays grecs Paris 1979.
Zestawienie poglądów na temat ofiar krwawych, najważniejszego aktu kultowego, znajduje się w tomie
Entretiens de la Fondation Hardt pt. Le sacrifice dans Vantiquite, Vandoeuvre-Geneve 1980.
W partiach rozdziału o Dionizosie w zasadzie trzymaliśmy się poglądów H. Jeanmaire’a, Dionysos, Paris
1951 (braliśmy pod uwagę uzupełnienia F. Jesi we włoskim tłumaczeniu: Nuowi documenti e nuowi studi sulle
origini di Dionisof
Dla charakterystyki orfików posłużyliśmy się przede wszystkim dziełem W. K. C. Guthrie’go, The
Greeks and Their Gods, London 1950.
Kultura Grecji archaicznej

A. Wstęp

Uwagi wstępne

Otwierając rozdział o kulturze archaicznej, przypomnieć chcemy naszym Czytelnikom,


że niejednokrotnie podejmowaliśmy już problematykę mentalności archaicznej. Czyni­
liśmy to przy charakterystyce społeczeństwa tej epoki (zwłaszcza w paragrafach
tyczących się arystokracji), w opisie tyranii (tu pisaliśmy o polityce tyranów w
odniesieniu do kultury), w paragrafie o sztuce wojennej itd. Osobno została przez nas
omówiona wielka sfera wierzeń i kultu. Nie będziemy już do tych spraw wracać.
Natomiast w tym rozdziale naszkicujemy najpierw ramy, w których życie kulturalne się
toczyło: sympozja, igrzyska, poświęcimy nieco miejsca obyczajom seksualnym epoki i
pozycji kobiety w społeczeństwie. Niestety nie możemy zrobić tu wykładu o systemie
kształcenia, prawie nic o nim nie wiemy. Następnie przedstawimy kolejno: literaturę,
filozofię, sztukę. Nie mamy pretensji do dania w tych dziedzinach wykładu wyczer­
pującego (a mieliśmy takie aspiracje przy problematyce ekonomicznej, społecznej czy
politycznej). Chcemy mówić o cechach podstawowych twórczości tych dziedzin, jak
również podać te informacje, bez których owe generalia zawisłyby w próżni. Każda z
tych dziedzin: literatura, filozofia, sztuka ma swoje podręczniki, odsyłamy do nich
naszych Czytelników po bardziej systematyczny wykład.
Powtórzmy w odniesieniu do kultury to, co już powiedzieliśmy przy charaktery­
styce struktur politycznych Grecji archaicznej: jest to okres wielkiej, nie wahamy się
powiedzieć decydującej wagi w dziejach cywilizacji greckiej, gdy tworzą się jej
podstawowe instytucje i utrwalają podstawowe cechy. Narodziła się wówczas najważ­
niejsza innowacja greckiej kultury: ten typ myślenia racjonalnego, który określił
kierunek rozwoju całego europejskiego kręgu cywilizacyjnego. Piękno literatury i
sztuki tej epoki, ich oryginalność i bogactwo narzucają nam się z wielką siłą.
Kierowniczą rolę w kulturze odgrywała arystokracja, ona dyktowała gusty,
tematykę dzieł, ona je tworzyła, bądź dla niej je tworzono. Inni członkowie obywatel­
skich wspólnot akceptowali dominację arystokracji w tej dziedzinie, tak jak akceptowali
jej kierownictwo w sferze polityki.
W toku tego wykładu problematyki dziejów doby archaicznej nieraz mieliśmy 337
okazję charakteryzować społeczeństwo obywateli tej epoki jako wspólnotę wojowni­
ków, której arystokracja przewodziła, ale pozostawała jej integralną częścią, nie będąc
odcięta od reszty żadną stanową barierą. Teraz wypadnie nam akcentować pretensje
kulturalne arystokracji wykazującej wielkie wyrafinowanie. Już w rozdziale o Iliadzie i
Odysei zwracaliśmy uwagę, że ci, dla których je stworzono, bardzo dalecy byli od
barbarzyństwa. Następne stulecia powiększą wrażliwość tej grupy na piękno literatury,
muzyki, posągów, sprzętów, strojów itd. Pragnienie wykwintu i ostentacji, cecha
strukturalnie właściwa arystokracjom, była w Grecji tej epoki łagodzona przez silnie
odczuwaną potrzebę umiaru.
Pamiętajmy wreszcie o agonistycznych skłonnościach greckiej mentalności. Pisa­
liśmy już o nich przy przedstawianiu greckiego sposobu prowadzenia wojen (zob.
s. 189), wrócimy do nich niżej przy informacjach o greckim sporcie. Ta specyficzna dla
Greków cecha pojawia się także w innych dziedzinach kultury.

Sympozja

Niezmiernie ważne miejsce w życiu arystokracji zajmował sympozjon, będący najważ­


niejszą formą życia towarzyskiego i rozrywki poza sportem i polowaniem. Termin
symposion, dosłownie ,,wspólne picie” (czasami występuje inny termin, o bliskim
znaczeniu, synousia bycie razem”) oznaczał zebranie towarzyskie, w którym brało
udział na ogół niewiele osób (kilka - kilkanaście). Początek dawał mu wspólny posiłek,
w czasie którego nie pito wina; dopiero po jego zakończeniu rozpoczynała się właściwa
uroczystość. Część biorących udział w posiłku mogła odejść, przybywali nowi goście.
Sprzątano pośpiesznie salę, obmywano wszystkim dłonie, nakładano im wieńce z
kwiatów czy bluszczu na głowy, niekiedy i na szyje, dekorowano girlandami salę i
naczynia z winem. Atmosferę przygotowującego się sympozjonu dobrze rysuje wiersz
Ksenofanesa:

„Teraz bowiem podłoga jest czysta, czyste są ręce


wszystkich, a także kielichy; jeden nakłada nam wieńce,
inny w czaszy roznosi dokoła wonny olejek,
krater mieszalny czeka pełen i radość' sposobi,
wino jest już gotowe i zda się zapewniać, że nigdy
w dzbanach go wdzięcznych nie zbraknie kwieciem woniejącego.
Pos'ro'd nas i kadzidła unosi się zapach odświętny,
stoi też woda źródlana świeża, czysta i chłodna,
obok są chleby rumiane, a stół wspaniały, od sutych
gnąc się ciężarów, dźwiga sera i miodu dostatek,
ołtarz w środku komnaty skrywają kwietne girlandy,
gwar biesiady i pieśni wkrąg wypełniają domostwo.
Trzeba atoli, by najpierw rozsądni ludzie sławili
boga w swych hymnach podaniem zbożnym i słowy czystymi;
kiedy spełnią libację i modły zaniosą, by mogli
kroczyć drogą słusznosći - tę wszak wybierać należy
338
zamiast pychy - do woli niech piją, byleby sługa
wies'ć ich do domu nie musiał, chyba, że ktoś' już sędziwy"
(tłum. W. Appel)

Obecni układali się na łożach ustawionych wokół ścian, na każdym z nich zajmowali
miejsce dwaj uczestnicy sympozjonu. Był to obyczaj wschodni, który przyjął się
najpierw w Jonii w VII w., a następnie upowszechnił się w całej Grecji (bohaterowie
Homera jeszcze przy bankietach siedzieli). Pośrodku sali umieszczano wielkie naczynie
(krater), w którym mieszano wino z wodą, zazwyczaj w proporcji jedna część wina na
dwie wody (picie czystego wina uznawane było za grubiaristwo). Ksenofanes wspomina
o stole, na którym położono chleb, miód i sery, dodać do nich można oliwki, owoce,
ciastka - służyło to wszystko jako przekąska w czasie długich godzin picia. Leżących
obsługiwali niewolnicy, najchętniej brano do takiej posługi ładnych chłopców, ich
obecność podnosiła erotyczną temperaturę spotkania. Wino pito płaskimi czarami na
wysokich nóżkach, z uszami po obu stronach. Znamy dobrze takie naczynia z kolekcji
muzealnych, pamiętajmy że znaczna część pięknej, malowanej ceramiki była wytwa­
rzana z myślą o sympozjonach.
Sympozjon zaczynał się od aktów modlitewnych (wspomina o tym Ksenofanes).
Najpierw następowała libacja z czystego wina dla Dobrego Ducha - agathos daimon.
Następnie z pierwszych trzech czar napełnionych już winem rozcieńczonym wodą
ulewano na ziemię krople na cześć bogów, z pierwszej dla Zeusa Olimpijskiego bądź
innego olimpijskiego bóstwa, z drugiej - herosów, a z trzeciej dla Zeusa Oswobodzi-
ciela. Zdarzało się często, że właśnie wtedy wszyscy uczestnicy śpiewali przy
akompaniamencie auloi podniosłą pieśń zwaną peanem (od bardzo starego okrzyku
kultowego paian).
Wybierano lub losowano przywódcę sympozjonu: króla sympozjonu lub sympoz-
jarchę. Do niego należało kierowanie spotkaniem, propozycje, jakie wino podać
gościom i w jakim stosunku mieszać je z wodą, on też dawał sygnał do picia kolejnych
czar i zarządzał gry towarzyskie.
Grono uczestników składało się z mężczyzn różnego wieku, zdarzali się także
młodzi chłopcy. Kobiety rodziny gospodarza czy gości nie uczestniczyły w sympozjonie
nigdy, natomiast regułą było wynajmowanie na tę okazję heter. Były to najczęściej
niewolnice czy wyzwolenice, rzadziej kobiety wolno urodzone. Musiały odznaczać się
młodością i urodą, ale także kulturą towarzyską: umiejętnością prowadzenia rozmów i
bawienia gości, gry na instrumencie, śpiewu, tańca, znajomością literatury. Cała
erotyka heteroseksualna doby archaicznej związana jest z heterami. One były przed­
miotem rozmów, poezji, pieśni. Ich uroda i wyrafinowany wdzięk stanowiły ozdobę
sympozjonu, zapalały pożądanie obecnych.
Biorący udział w spotkaniu chłopcy i młodzi mężczyźni stanowili drugi biegun
erotycznego przyciągania. Inna była ich sytuacja: hetery, nawet najpiękniejsze i
najbardziej upragnione, nie należały do zwykłego świata uczestników uroczystości,
młodzi ludzie właśnie weń wchodzili.
Pito dużo, często na komendę, a nawet pod przymusem, a choć mieszanina nie była
mocna (jak na nasze przyzwyczajenia), uczestnicy na końcu mogli być niezdolni do
339
powrotu do siebie o własnych siłach (patrz co na ten temat mówi Ksenofanes). Upojenie
skłaniało uczestników do tańczenia, rzecz na trzeźwo nie do pomyślenia (mowa tu
oczywiście o tańcu indywidualnym, taniec chórów był inaczej traktowany).
Rozmowy prowadzone przez długie godziny spotkania (sympozjon mógł trwać do
rana) tyczyły się rozmaitych tematów, w tym oczywiście polityki pasjonującej zawsze
arystokrację. Bawiono się także grami towarzyskimi. Najpopularniejszą z nich był
kottabos. Polegał on na umiejętnym pryśnięciu ostatnimi kroplami wina pozostałymi na
dnie czary w wybrany cel. Mogła nim być okrągła brązowa płytka osadzona w chwiejnej
równowadze na pręcie, z którego należało ją strącić. Niekiedy celem dla graczy były
naczynka pływające w wodzie, trzeba było je zatopić. Rzuty w kottabosie dedykowano
obecnym, zwłaszcza heterom lub chłopcom, osobom pożądanym. Zręcznym graczom
wręczano nagrody.
Poza wstępnym peanem uczestnicy często śpiewali pieśni razem, bądź brali udział
w rodzaju konkursu, w którym należało kolejno, po otrzymaniu gałązki mirtowej
krążącej po sali, zaśpiewać czy wyrecytować wiersz, cudzy bądź własny, na określony
temat, w określonym metrum.
Większość archaicznej poezji jest w jakiś sposób związana z sympozjonem. Istniał
osobny gatunek literacki, skolion, pieśni sympotycznej zachęcającej do picia i cieszenia
się uroczystością. Dobrym przykładem pieśni sympotycznej jest utwór Anakreonta:
„Przynieś nam tu czarę, chłopcze,
chcę popijać jednym duszkiem!
Do dziesięciu kubków wody
pięć zaledwie dolej wina,
bym w bakchicznym uniesieniu
mógł zachować jakąś' miarę.

Dalej -pora już porzucić


zwyczaj uczt na modłę Scytów
wśród okrzyków, dzikiej wrzawy:
gdy sączymy wino z wolna
piękny hymn niech ktoś' zanuci!
(tłum. J. Danielewicz)

Sympozjon był okazją, w której najdobitniej unaoczniała się mentalność arystokra­


cji, jej zamiłowanie do luksusu temperowane przez dobry smak i dążenie do zachowania
umiaru. Uznanie śpiewu, tańca, poezji za element niezbędny rozrywki wskazuje na jej
wyrafinowanie. Spotkania sympozjalne przyczyniały się do integrowania grupy,
formowały coś, co możemy nazwać opinią arystokracji, jej wspólne gusty i sądy.

Pozycja kobiety w społeczeństwie doby archaicznej

Poezja liryczna, kiedy wspomina o kobietach, mówi wyłącznie o heterach jako o


przedmiocie pożądania (wyłączywszy wiersze Safony, o tych będziemy mówili nieco
340 niżej), który autor chce zdobyć lub rozsławić. Erotyka ma więc za obiekt kobiety o
statusie specjalnym (różnym od pospolitych prostytutek z domów publicznych), o
znacznej kulturze i specjalnych umiejętnościach. O „kobiecie uczciwej”: żonie, córce,
siostrze nie mówiło się w męskim towarzystwie.
Pozycja kobiety w s'wiecie greckim jest wyraźnie upośledzona. Trudno powie­
dzieć, od kiedy tak się rzeczy miały. Bohaterki Odysei (w Iliadzie nie ma ku temu okazji)
pokazywały się ws'ród gos'ci, brały udział w uczcie. Świadectwo Odysei nie jest jednak
jednoznaczne, gdyż taką pozycję mają wielkie bohaterki mityczne: Helena i Arete,
królowa baśniowej krainy Feaków. Penelopa, której obraz w ogóle wydaje się być
bliższy życiu, jeśli ze swych komnat położonych na piętrze schodzi do megaronu
pełnego mężczyzn, zabiera ze sobą służące i zarzuca na twarz welon. Słucha się przy tym
nie tylko męża, ale i syna przywołującego ją ostro do porządku.
Społeczność Greków jest społecznością mężczyzn. Kobiety są wykluczone z życia
publicznego, w życiu prywatnym obie płcie mają swoje odrębne sfery. Kobieta
„uczciwa”, z domu przynajmniej zamożnego (a nie tylko bogatego), nie chodzi sama po
mieście, zakupy na rynku czynione są przez mężczyzn. Jej domeną jest dom, pilnowanie
służby kobiecej, wychowywanie dzieci póki są małe. Nawet jeśli stawała się przedmio­
tem miłosnej pasji (nie możemy wykluczyć, że można było zakochać się we własnej
żonie), nie mówiło się o tym poza murami domostwa. Małżeństwa były z reguły, i to nie
tylko u ludzi bogatych, efektem decyzji rodziców i ekonomicznych kalkulacji, przyszli
małżonkowie nie mieli okazji widzieć się ze sobą, nie mówiąc już o poznaniu.
Wyłączenie kobiet ze sfery życia mężczyzn nie oznaczało koniecznie, że były one w
ogóle, i wszystkie, pozbawione dostępu do kultury (choć w każdym razie musiał on być
ograniczony), ani że nie wykazywały ambicji w tym zakresie, akceptując horyzont
wyznaczany przez dom i dzieci. Świadczy o tym powierzanie pieśni na uroczystościach
chórom dziewczęcym, dla których teksty i muzykę pisali niejednokrotnie sławni poeci.
Otóż uczestnictwo w chórze zakłada pewną wstępną kulturę umożliwiającą opanowa­
nie, już pod okiem specjalnego nauczyciela, skomplikowanego tekstu, wykonywanego
razem z niełatwymi ewolucjami tanecznymi. Także twórczość Safony jest poważnym
argumentem za istnieniem środowisk kobiecych, których ambicje wykraczały poza
sprawy domowe.
Poezje Safony pokazują nam grupę dziewcząt z dobrych domów wychowywanych
pod jej kierunkiem. Uczyły się one gry na instrumentach muzycznych, śpiewu, tańca,
nieco literatury, głównie zaś dobrych manier. Między Safoną a jej uczennicami tworzyły
się więzy o charakterze erotycznym, w niewielkim tym gronie rodziły się wielkie pasje, a
moment rozstania bywał dramatyczną chwilą. Nie mamy wątpliwości, że atmosfera
otaczająca Safonę, jej siła oddziaływania były wyjątkowe, tak jak wyjątkowa była jej
piękna i zaskakująco oryginalna poezja. Czy istniały jednak inne grupy o podobnym
charakterze? Czy, jeśli kółka dziewcząt oddane dla dopełnienia arystokratycznej
edukacji doświadczonej kobiecie były faktem zwykłym (przynajmniej na Lesbos),
kultywowano w nich atmosferę erotyczną równie otwarcie i równie swobodnie, jako
wartość samą w sobie, na wzór atmosfery erotycznej wśród mężczyzn? Czy kobiety
arystokratyczne stwarzały dla siebie odrębny model erotyzmu? Niestety, na te
wszystkie pytania, tak zasadnicze, nie potrafimy udzielić innej odpowiedzi niż
hipotetycznej, gdyż o życiu kobiecej części społeczeństwa archaicznego po prostu nic
nie wiemy; wszelkie więc rozważania muszą opierać się na kryterium prawdopodo­
bieństwa. Na ogół sądzi się, że kobiety z arystokratycznych domów, czy przynajmniej 341
BI
pewne kobiety z arystokratycznych domów, musiały tworzyć własne środowiska
kulturowe, o dość wysokich ambicjach i wyrafinowaniu. Inaczej twórczość Safony nie
mogłaby w ogóle powstać, gdyż dzieje literatury nie znają narodzin wielkiej poezji w
społecznej próżni. Natomiast odpowiedzi na inne pytania są już rozmaite, łatwiej uczeni
przyjmują istnienie kółek wychowawczych niż lesbijski erotyzm. Wpływa na to jednak w
równym stopniu coś co nazywamy instynktem historycznym, jak i zrodzone na gruncie
chrześcijańskiej moralności potępienie stosunków homoseksualnych wśród kobiet, stąd
dość naturalna chęć uwolnienia Greków (czy dokładniej Greczynek) od oskarżenia o
perwersję i miłość ,,niezgodną z naturą”. Historiografia nowsza miewa do wszystkich
tych kwestii spokojniejszy stosunek.

Rola homoseksualizmu w społeczności mężczyzn

Specyficzną cechą obyczajowości epoki archaicznej było miejsce, jakie zyskała w niej
miłość homoseksualna. Jest to znamienna cecha kultury greckiej w ogóle, przynajmniej
w kręgu europejskich cywilizacji, zupełnie unikalna. W czasach, gdy powstawały Iliada
i Odyseja, miłość homoseksualna nie odgrywała jeszcze takiej roli, jaka jej przypadła
później, gdyż właściwie brak w poematach jasnych na ten temat wskazówek. Znaczenie
miłości homoseksualnej skurczyło się z końcem epoki archaicznej, gdy zaczęła kruszyć
się potęga polityczna i społeczna arystokracji.
W okresie archaicznym miłość homoseksualna była najważniejszą i zarazem
najbardziej wysublimowaną formą erotycznych pasji. Widzieliśmy już, że kobiety wolne
w ogóle nie mogły być ich przedmiotem, a przepaść społeczna dzieląca hetery od ich
arystokratycznych kochanków nie mogła pozostawać bez wpływu na charakter miłości i
sposób jej manifestowania. Arystokrata mógł w pełni przeżywać i skierować swe uczucia
tylko ku przedstawicielowi własnej grupy, człowiekowi jemu równemu. Homoseksua­
lizm jest niewątpliwie pochodną pozycji kobiet (oczywiście ona sama nie może nam tego
zjawiska wytłumaczyć, znamy wiele społeczeństw, w których kobieta była upośledzona,
a nie spotkamy w nich mimo to skłonności ku homoseksualizmowi). Wielka rola sportu i
igrzysk, powstanie instytucji gimnazjonów, w których mężczyźni, nie zmuszeni sytuacją
majątkową do pracy, spędzali wiele czasu, stwarzało dogodne warunki dla tego rodzaju
erotyzmu.
Wśród homoseksualnych związków z pewnością dominowały relacje, w których
jedną ze stron był człowiek w pełni dojrzały, a drugą chłopiec kilkunastoletni,
dojrzewający, ,,bez brody”, jeszcze przed progiem dzielącym go od dorosłego życia.
Tym stosunkom poświęcała najwięcej uwagi literatura, na ich temat rozprawiano
najwięcej i najchętniej. Działo się tak dlatego, że dorosły mężczyzna kierujący swe
uczucia ku chłopcu w wieku dojrzewania miał w oczach środowiska wypełniać także
ważkie zadania wychowawcze. Spodziewano się, że on właśnie nauczy przyszłego
arystokratę zasad postępowania, oswoi go z horyzontem umysłowym grupy, uczyni go
człowiekiem dojrzałym. Satysfakcja, którą odczuwał, była podwójnej natury: seksualnej
i wychowawczej. Na Krecie w środowiskach arystokratycznych doszło nawet do
swoistej instytucjonalizacji takich funkcji. Młodzieniec porywany był przez starszego od
niego kochanka, który prowadził go do domu mężczyzn, rodzaju męskiego klubu, po
342
czym wyruszał z nim i jego przyjaciółmi na wieś na okres mniej więcej dwóch miesięcy,
aby tam wspólnie polować i spędzać czas na ucztach. Powrót z odosobnienia obchodzono
uroczyście. Młodzieniec dostawał wówczas od swego kochanka uzbrojenie i stawał się
czymś w rodzaju jego giermka. Przyjmowano go do grona dorosłych, dopuszczając do
uczt i walki. W tej sytuacji miłość pederastyczna stawała się integralną częścią zabiegów
inicjacyjnych oddzielających dzieciństwo od wieku dojrzałego. Był to przypadek skrajny
i w swej skrajności wyjątkowy, ale dobrze oddający atmosferę, jaką otaczano takie
związki.
Ideał młodzieńczego kochanka zakładał jego skromność, powściągliwość, czystość.
Chłopiec powinien się opierać zalotom. Zauważono, że w scenach erotycznych, znanych
nam z wielu malowideł na wazach, organa seksualne chłopców pozostają najczęściej
niepobudzone. Nie oczekiwano więc od niego aktywności i nie powinien on czerpać ze
stosunków przyjemności fizycznej (uznawano to za rzecz tak naganną, iż sytuowano to
na drugim miejscu, zaraz za prostytuowaniem się za pieniądze).
Choć w zasadzie wielki okres męskiego Erosa kończy się gdzieś na początku V w.,
miłość pederastyczna będzie zawsze miała ważne miejsce w obyczajowości, niezależnie
od narastającego przekonania o jej niestosowności i konieczności chronienia własnych
synów przed taką pokusą.

Sport i igrzyska

Wprawdzie we wszystkich społeczeństwach ludzkich uprawiane są ćwiczenia mające na


celu powiększenie fizycznych sprawności, a osiągnięte rezultaty są przedmiotem
osobistej satysfakcji; ale dopiero w Grecji pojawiają się zawody (czyli, jak mówili
Grecy, agony), w toku których siła i zręczność uczestników były poddawane
publicznemu sprawdzeniu w ramach rywalizacji regulowanej ścisłymi przepisami.
Sława, którą zdobywali zwycięzcy w zawodach zyskała sobie rangę nie niższą niż
wyczyny wojenne. Towarzyszyło temu głębokie, wcześnie uformowane przekonanie,
że sprawność fizyczna zakłada osiągnięcie wewnętrznej doskonałości, a zarazem ją
warunkuje. Człowiek winien mieć rozwinięte harmonijnie i ciało, i umysł. Istnienie
zawodów nadawało zupełnie inny sens zwykłym ćwiczeniom fizycznym i przyczyniało
się do ich upowszechnienia. Nie wszyscy uprawiający je młodzieńcy i mężczyźni myśleli
o udziale w agonach, jednak ta perspektywa nobilitowała ich codzienne wysiłki.
Odczuwano silnie związek między sportem a religią. Wszystkie agony odbywały się
w ramach świąt ku czci bogów, zawodnicy ofiarowywali bogom swój trud, zwycięstwo
było w ich przekonaniu nie tylko wynikiem sprawności, ale i darem bożym. Igrzyska
otwierały i zamykały ceremonie ofiarne.
Cechą znamienną sportu greckiego jest od samych jego początków agonistyczny
charakter. Celem walki nie było ustalenie obiektywnych rekordów, ale stwierdzenie,
który z zawodników był najlepszy, a więc wyłonienie zwycięzcy. Wprawdzie przy
antycznych środkach technicznych zmierzenie, na przykład, czasu biegaczy było
niemożliwe, nic jednak nie stało na przeszkodzie, aby notować wyniki w rzucie
dyskiem, oszczepem, skokach. Pamiętano oczywiście rezultaty szczególnie wyróżnia­
jące się, jednak nie próbowano systematycznie porównywać ze sobą osiąganych
343
wyników. Nagrodę uzyskiwał jedynie ten, który zdobył pierwsze miejsce, ci którzy
znajdowali się zaraz po nim, choćby niewiele ich dzieliło od zwycięzcy, nie mieli z tego
żadnego profitu.
O sporcie wiemy stosunkowo dużo. Poświęcano mu wiele miejsca w dziełach
literackich, był ulubionym tematem dla malarzy i rzeźbiarzy, w miejscach, w których
odbywały się najważniejsze igrzyska pozostały ruiny wznoszonych tu urządzeń
sportowych. Cały ten materiał nie pozwala jednak sięgnąć wiele głębiej niż do połowy
VIII w., gdy powstała Iliada, w której znajdziemy najstarszy i bardzo charakterystyczny
opis zawodów, nie odbiegający w zasadniczych rysach od tego, co działo się później.
Nie jest więc łatwo powiedzieć, kiedy powstał sport, którego podstawową cechą
jest występowanie rywalizacji prowadzącej do organizowania zawodów, sport z całą jego
skomplikowaną ideologią egzaltującą siłę fizyczną i zręczność. Wielu badaczy jest
zdania, że nastąpiło to jeszcze w ramach kultury kreteńskiej. Teza ta znajduje ich
zdaniem oparcie w źródłach ikonograficznych, a mianowicie przedstawieniach tauro-
machii (zob. il. 30) i walk bokserów na freskach i naczyniach (także wśród znalezionych
na Therze malowideł znajduje się scena walki na pięści, w której biorą udział
dziewczynki z ,,bokserskimi” rękawicami). Niestety źródła tego typu nie dają nam
argumentów pewnych. Wątpić można, czy tauromachie mogą w ogóle znaleźć
wyjaśnienie na płaszczyźnie sportu. Abstrahując już od treści religijnych (igrzyska też je
zawierały), zakładają wprawdzie u uczestników osiągnięcia wielkiej zręczności, ale nie
zawierają w ogóle elementów rywalizacji tak dla greckiego typu sportu ważnej. Czy
wizerunki ludzi walczących ze sobą na pięści wystarczą, abyśmy mogli uznać, że istnieją
już zawody z ich ideologią? Mocno to wątpliwe. Możemy być ciągle w kręgu popisów
zręczności czy siły, od greckich wyobrażeń na temat sensu sportowego wysiłku
dalekich. Przed nazbyt pośpieszną a daleko sięgającą interpretacją przedstawień z
pięściarzami przestrzegają nas analogie egipskie. Znamy bowiem piękne freski ze
scenami walk bokserskich z grobowców w Beni Hassan (Średnie Państwo), nasza zaś
wiedza o Egipcie tej epoki jest dostatecznie rozległa, aby wykluczyć istnienie sportowej
rywalizacji.
W drugim tysiącleciu szukają korzeni późniejszego sportu ci badacze, którzy są
przekonani, że jego początki biorą się z obrzędów religijnych. Punktem wyjścia są dla
nich wiadomości zawarte w Iliadzie i Odysei o obyczaju urządzania zawodów na
pogrzebach wielkich arystokratów. Na tej podstawie została zbudowana hipoteza,
rozwijana ostatnio przez P. Leveque’a, że pierwotnie igrzyska miały na celu
wzmocnienie, ożywienie siły witalnej zmarłych władców, którą posiadali oni za życia, a
to w celu utrwalenia ich opieki nad społecznością, którą niegdyś rządzili i która po ich
śmierci podejmowała trud zorganizowania odpowiednich ku temu obrzędów. U podstaw
tych rytów leżało przekonanie, że wysiłek fizyczny, a zwłaszcza walka, może pobudzać
świat zwierzęcy i roślinny (powszechnie się sądzi, iż w archaicznych społecznościach
panowało przekonanie, że biegnący przez fakt uderzenia stopami o ziemię wzmagał jej
płodność).
Hipoteza Leveque’a, interesująca i na pewno dopuszczalna, nie da się jednak
udowodnić, gdyż brak nam odpowiednich ku temu źródeł.
Jakakolwiek była geneza greckich zawodów (w tej sprawie wolimy nie zabierać
głosu), jesteśmy gotowi sądzić, że sięga ona drugiego tysiąclecia. Skłania nas do tego
344 fakt, iż jedno z najważniejszych słów z dziedziny sportu, mianowicie aethlon (w
późniejszej formieathlon\ oznaczające zarówno „nagrodę” jak i „zawody”, nie daje się
etymologicznie wyjaśnić na gruncie tego etapu rozwoju języka greckiego, jaki
reprezentują poematy Homerowe. Musiało więc ukształtować się wcześniej.
Co innego jednak geneza sportu, co innego postać, w jakiej jawi się on nam już w
VIII wieku, w poematach homerowych. Sport doby archaicznej jest zjawiskiem ściśle
związanym z życiem arystokracji i odzwierciedla niezmiernie dla niej charakterystyczne
dążenie do zdobycia pierwszeństwa w grupie, której członkowie uznają się wzajemnie za
równych. Współzawodnictwo sportowe jest grą symboliczną, w której wyraża się w
sposób prawie idealnie czysty właśnie to dążenie do pierwszeństwa wśród równych,
które leży u podstaw wszystkich poczynań, trudów i walk arystokratów w życiu
„poważnym” - zarówno w czasie pokoju, jak i wojny. W Odysei, w pieśni VIII (wiersze
147-148; 159-164) poeta mówi: „me masz większej sławy dla męża niż sprawnos'ć nóg i
rąk” i nieco dalej, gdy jeden z Feaków chce obrazić Odysa: „Doprawdy, cudzoziemcze,
nie wyglądasz mi wcale na męża biegłego w zawodach, a jest ich niemało u ludzi.
Przypominasz raczej takiego, co tam i sam jeżdżąc okrętem o wielu wiosłach jako
przywódca żeglarzy, będących kupcami, jest tym, który zapamiętuje, do kogo należą
ładunki, oraz nadzorcą towarów i miłych zysków. Ale na zapaśnika mi nie wyglą­
dasz.”
Tak więc arystokrata jest z zasady uczestnikiem zawodów, tylko choroba,
ułomność, starość go od nich wykluczają. Nie oznacza to, aby w agonach nie próbowali
swych sił i synowie biedniejszych nieco rodzin, mających jednak dostateczne środki, aby
móc na pewien czas zrezygnować z pracy fizycznej, a szukających na tej drodze
możliwości społecznego awansu (o obsesji awansu wśród ludzi arystokracji bliskich, lub
też arystokratów zdeklasowanych, pisaliśmy już wcześniej, zob. s. 144). W społecznoś­
ciach, w których nie było barier stanowych wśród obywateli, niejeden młody człowiek
obdarzony sprawnym ciałem mógł się zdobywać na odwagę zmierzenia się z tymi, którzy
w zawodach mieli swe miejsca niejako z urodzenia. Od schyłku czasów archaicznych
uprawianie ćwiczeń fizycznych upowszechnia się wśród warstw średnich bez wyczu­
walnych napięć i oporów, stając się jednym z ważniejszych elementów wychowania
młodego człowieka.
Agony większe i mniejsze organizowane były najczęściej przez polis przy
rozmaitych okazjach. Niektóre z nich przyciągały zawodników (i widzów) z szerszego
geograficznego kręgu. Na czele tych ważnych igrzysk umieścić trzeba igrzyska
olimpijskie, wedle daty tradycyjnej (dziś zazwyczaj uznawanej za prawdopodobną)
rozpoczynające się w 776 roku, dalej idą pytyjskie w Delfach (582), istmijskie w
Koryncie (581) i nemejskie w Argolidzie (573). Uderza, że poza Koryntem inne
ogólnogreckie agony odbywają się w wielkich sanktuariach znajdujących się poza polis.
Ich rola w dziejach greckiej kultury wykraczała daleko poza dziedzinę sportu. Stanowiąc
okazję do spotykania się ludzi z różnych polis, złączonych wtedy wspólnymi emocjami i
gustami, wzmacniały poczucie jedności, przyśpieszały proces krążenia idei.
Wiedza o tych najsławnieszych zawodach nie powinna przesłaniać nam faktu
istnienia mnóstwa agonów o ograniczonej skali. One to jednak decydowały o trwaniu
sportu w jego pierwotnym kształcie i jego miejscu w procesie wychowywania obywateli
polis. Stawało się to tym ważniejsze, że zapewne wcześnie (są badacze, którzy skłonni są
ten proces lokować już u schyłku wieku VI) zaczynają pojawiać się elementy sportu
zawodowego. Kryzys, a następnie zanik arystokracji w V w. oczywiście stworzyły ku 345
r

temu podatny grunt eliminując grupę, którą było stać na poświęcenie się przez kilka lat
ćwiczeniom i która zarazem przywiązywała tak wielką wagę do sukcesów w tej
dziedzinie. Wydaje się jednak, że sport grecki taką skłonnos'ć niesie już w swej istocie. W
walce o zwycięstwo zawodnik s'wiadomie formowany dla określonej dyscypliny,
poddany wielokrotnie ćwiczeniom, diecie, zabiegom medycznym miał więcej szans od
człowieka, wprawdzie sobie sport ceniącego, ale nie w tym stopniu, by widzieć w nim
jedyny cel życia. Zyski towarzyszące zwycięstwu na wielkich zawodach, a które po­
legały głównie na otrzymywanych od polis darach, to niebezpieczeństwo zwiększały.
Urządzenia sportowe: gimnazjony, palestry z terenami do skoków, zapasów,
boksu, bieżniami zaczęły powstawać na przełomie VI i V w. Rozwiną się na większą
skalę dopiero w okresie klasycznym.
W zawodach opisywanych przez Homera uczestnicy (nie tylko zwycięzcy)
otrzymują cenne nagrody. W ten sposób agony stawały się okazją do obdarowywania
innych, do manifestowania własnego bogactwa i podnoszenia w ten sposób swego
prestiżu. Ten obyczaj zanika w późniejszych igrzyskach, zwłaszcza wielkich; spoty­
kamy nagrody symboliczne w postaci wieńców: z gałązek oliwnych w Olimpii, z gałązek
laurowych w Delfach, z zasuszonych liści selera w Koryncie i z liści s'wieżego selera w
Nemei. W wielu zawodach zachowano obyczaj dawania nagród o pewnej (choć niezbyt
wysokiej) wartości. Tak w Atenach na igrzyskach panatenajskich dawano dzban
(amforę) oliwy, gdzie indziej brązowe trójnogi, płaszcze wełniane, tarcze itp.
Program poszczególnych zawodów bywał różny i zmienny. Składały się nań nie
tylko konkurencje sportowe, ale agony literackie i muzyczne (a nawet i malarskie!).
Wiemy, na przykład, że w programie zawodów pytyjskich konkurencje sportowe długo
nie odgrywały ważniejszej roli. Najczęściej w programie sportowym spotykamy biegi o
różnej długości od jednego stadionu (mniej więcej 192 m) do dwudziestu czterech
stadiów (4614 m), dalej skoki, rzut dyskiem, oszczepem, zapasy, pięściarstwo,
pankration (rodzaj zapasów, w których wszystkie chwyty były dopuszczalne). Wielkim
prestiżem cieszyły się wyścigi wozów zaprzężonych w dwa lub cztery konie. Musiały
one należeć do najstarszych dyscyplin agonów, gdyż ich opis w Iliadzie wskazuje, że
istniały już wtedy od dawna. W tej konkurencji, wymagającej wielkiej zręczności w
powożeniu i kierowaniu końmi i niebezpiecznej (o wypadek było łatwo), właściciela
zaprzęgu najczęściej zastępował jego człowiek, nagroda przypadała oczywiście temu,
kto wystawił zaprzęg. Ludzie wystawiający zaprzęgi należeli do najbogatszych rodzin,
często spotkać wśród nich było można tyranów, hodowanie koni i ich ułożenie do
wyścigów wymagało posiadania ogromnych (na grecką skalę!) środków.
Zwróćmy uwagę, że są to wszystko takie konkurencje, w których zawodnicy
uczestniczą indywidualnie i w których łatwo można ustalić najlepszego. Udział
zespołów był w starożytności nie do pomyślenia, pojawi się dopiero w sporcie
współczesnym.

Bibliografia

Sympozjonowi poświęcona jest książka Poesia e simposio nella Grecia antica. Gnida storica e critica, Bari 1983.
346 Jest to zbiór artykułów wydany pod red. M. Vetta, w części już publikowanych wcześniej. Dla naszych celów
najbardziej był przydatny tekst P. von Miihlla, II simposio greco (jest to włoskie tłumaczenie wstępu
napisanego do tłumaczenia dzieła Ksenofonta Uczta, Xenophon, Das Gastmahl, Berlin 1957).
Obyczaje seksualne, temat pasjonujący, ale tradycyjnie drażliwy i spychany na margines prac
badawczych, opisane są (niestety dość skrótowo i ze wszystkimi fobiami typowymi dla starszego pokolenia)
przez H. I. Marrou w Historii wychowania w starożytności, Warszawa 1969 (zob. zwłaszcza rozdział Rola
pederastii w dziele wychowania, s. 60-72). Istnieje od niedawna dobre studium K. J. Dovera, Greek
Homosexuality, Duckworth 1978 (jego obszerne omówienie znajduje się w artykule recenzyjnym A. Schnappa
w „Annales. Economies, Societes, Civilisations”, 35 (1980), s. 934-936). Pojawiła się także nowa praca
francuska F. Buffiere, Eros adolescent. La pederastie dans la Grece antique, Paris 1980 (jej omówienie: C.
Delmas, Un aspect mai connu de la ciuilisation grecąue. Eros adolescent par F. Buffiere, „Bulletin de la
Litterature Ecclesiastiąue”, 82 (1981), s. 59-62).
Systematyczny wykład na temat greckiego sportu zawarty jest w cytowanej poprzednio pracy H. I.
Marrou. Czytelnika należy zachęcać do przeczytania popularnej, ale poważnej książki J. Łanowskiego, Święte
igrzyska olimpijskie, Warszawa 1981. O początkach sportu pisze P. Leveque, Approche ethno-historique des
concours grecs, „Klio” 64 (1982), s. 5-20.
Interesujący i pobudzający do myślenia obraz mentalności arystokracji doby archaicznej znajduje się w
O. Murray, Early Greece, London 1980 (rozdziały: Life Styles: the Aristocracy; Life Styles: the Economy,
s. 192-232).

B. Literatura

Epika

Iliada i Odyseja były największymi osiągnięciami poetyckimi okresu archaicznego.


Stanowiły one jednak również, w pewnym sensie, wytwór tradycji ustnej poezji epickiej
sięgającej głęboko w przeszłość. W czasach późniejszych od epoki, w której żyli twórcy
tych dwóch eposów, poezja epicka rozwijała się przez cały okres archaiczny posługując
się tradycyjną formą (językiem i metrum epickim) i tradycyjnymi tematami. Była
to-jak zapewne Iliada i Odyseja - poezja pisana, a nie ustna, choć docierała do
publiczności nie w postaci książek, lecz przez żywy głos samych poetów lub
zawodowych recytatorów. (Zarówno autorzy, jak i recytatorzy epopei nazywani byli
rapsodami). Z większych poematów epickich powstałych w tym okresie żaden się nie
zachował; z tego co wiemy, żaden nie wyróżniał się wielkimi zaletami. Przetrwało
natomiast pod tradycyjnym tytułem Hymnów Homerowych kilkadziesiąt utworów, które
starożytni nazywali nie tylko hymnami, ale bardziej precyzyjnie „prooimiami” (czyli
,,wstępami” lub ,,preludiami”). Są to krótkie (od kilku do kilkudziesięciu wersów) lub
dłuższe (kilkaset wersów) utwory ku czci tego czy innego bóstwa, napisane w metrum i
języku epickim; pierwotnie służyły jako preludia do recytacji poematów o bohaterach
przeszłości. Zwyczaj rozpoczynania opowiadania o herosach jakimś preludium ku czci
bogów był bardzo stary. Świadczy o tym Odyseja (VIII, 499 nast.): „Rzeki, a on
[Demodokos, pieśniarz] zabrawszy się do dzieła zaczął od boga i tkał pieśń idąc od tego,
jak Argiwi, wrzuciwszy ogień do namiotów, odpłynęli W zbiorze tak zwanych
Hymnów Homerowych mieści się jeden utwór, który możemy datować na wiek VII (jest
to pierwsza część Hymnu do Apollona, była ona niegdyś osobnym utworem), parę
innych hymnów możemy datować na początek bądź pierwszą połowę wieku VI (w tym
Hymn do Demeter, powstały zapewne w Atenach, oraz drugą część Hymnu do
Apollona}. Inne utwory mogą pochodzić z całego wieku VI lub z początków V, tylko 347
r

niektóre są późniejsze, prawdopodobnie z V i IV. Jeden hymn, do Aresa, pochodzi z


końca starożytności, nie wiadomo jak trafił do naszego zbioru. Nazwa Hymny homerowe
bierze się stąd, że w starożytności utwory te, lub przynajmniej ich część, przypisywano
Homerowi. Rzeczywistych autorów nie znamy. Najdłuższe hymny: Do Demeter, Do
Apollona (I i II część), Do Dionizosa, Do Hermesa, Do Afrodyty należą do
najwspanialszych utworów poezji greckiej. Są one jednocześnie ważnymi świadectwami
greckiej mitologii oraz greckiego sposobu pojmowania bóstwa. Nie służyły kultowi, nie
były więc uwarunkowane żadną potrzebą rytualną, nie musiały, na przykład, przed­
stawiać określonego mitu związanego z jakimś obrzędem. Wybierały dowolnie pewne
wątki mityczne o danym bóstwie i opowiadały o jego czynach ze swobodą właściwą
opowiadaniu epickiemu, jak gdyby chodziło o czyny bohaterów (porównaj pieśń
Demodoka o miłości Aresa do Afrodyty w Odysei, VIII, 267-366). Mimo swej
literackiej swobody opowiadania te dobrze wyrażają naturę danego bóstwa, jaka żyła w
myśli i uczuciu wiernych.
W tradycji poezji epickiej mieści się ze względu na formę, ale tylko ze względu na
nią, bardzo oryginalna twórczość Hezjoda, poety, którego starożytni Grecy stawiali
obok Homera jako najwyższy autorytet w sprawach religii i obyczajów. Żył on
prawdopodobnie na przełomie VIII i VII wieku w Askrze, wiosce należącej do
terytorium polis Thespie. Był autorem dwóch stosunkowo niedużych poematów, które
do nas doszły i od tradycji otrzymały tytuły Teogonia i Prace i dnie', trzeci jego utwór, tak
zwany Katalog niewiast lub Ehoiai, nie zachował się.
Teogonię czyli,,Narodziny bogów” otwiera hymn [prooimiori) do Muz. Tu poeta
między innymi wspomina, że: „Muzy kiedyś' nauczyły Hezjoda pięknej pieśni, gdy pasł
jagnięta pod Helikonem”. Muzy pojawiły mu się i: „tchnęły we mnie głos boski, abym
sławił to, co będzie i to, co było i kazały mi śpiewać hymny ku czci rodu Szczęśliwych,
zawsze będących i opiewać je same, zawsze, na początku i na końcu”. W ostatnich
wierszach hymnu poeta prosi Muzy, aby dały mu natchnienie dla pieśni, którą
podejmuje: „Sławcie święty ród nieśmiertelnych, zawsze będących, którzy zrodzili się z
Ziemi i z Nieba gwiaździstego, tych, którzy zrodzili się z ciemnej Nocy, tych, których
wychowało słone Morze oraz tych bogów dawców dóbr, którzy się z tamtych zrodzili; jak
podzielili się bogactwem i rozdzielili między siebie przywileje, oraz jak na początku
posiedli Olimp o wielu wąwozach. Wyłóżcie mi to od początku, Muzy, które zamieszku­
jecie olimpijskie siedziby i powiedzcie, które z tych [bóstw] zrodziło się jako pierwsze”. Po
tej inwokacji Hezjod twierdzi, że najpierw zrodził się Chaos, czyli ,,Ziejąca Otchłań”,
później Ziemia i Eros (,,Popęd miłosny”). Z Chaosu oraz z Ziemi-tych fundamentów
wszechrzeczy - wywodzą się dwie linie genealogiczne obejmujące wszystkie byty
boskie, jakie poeta zna z tradycji lub z własnych poszukiwań teologicznych: wielkie
rzeczywistości kosmiczne (Noc, Dzień, Góry, Morze, Niebo, Słońce itd.), podstawowe
siły lub stany w życiu ludzkim, które można wyrazić jakimś pojęciem (Siła, Gwałt,
Pożądanie, Waśń, Trud, Głód, Cierpienie, Bitwy, Spory, Starość, Młodość, Wdzięki
itd.) oraz bogowie i boginie, będący przedmiotem kultu i jednocześnie przedmiotem
opowiadań mitycznych (Zeus, Hera, Afrodyta), bądź tylko opowiadań mitycznych
(Kronos, Tytani, Cyklopi). Byty te powstały kolejno, częściowo w drodze rozmnażania
bezpłciowego, najczęściej jednak przez rozmnażanie płciowe, a więc pod wpływem
Erosa, jednego z pierwotnych bóstw. Poeta przedstawia walki, które toczyły się między
348 różnymi pokoleniami i grupami bóstw, zanim doszło do obecnie istniejącego i
definitywnego układu sił na s'wiecie. Podaje w ten sposób mityczną interpretację całości
świata, albowiem stosunki, które zachodzą między rozmaitymi bóstwami, zawierają w
sobie sens tego wszystkiego, co można spostrzec w świecie.
Teogonia Hezjodowa wykorzystuje i przetwarza wiele mitów, zapewne różnego
pochodzenia. Niestety nie wiemy, jakimi drogami dotarły one do poety. Czy istniały
przed Hezjodem greckie utwory poetyckie o charakterze teogonicznym, które mogły
służyć mu jako wzór i przekazać materiał mityczny? Nie jest to niemożliwe, ale mało
prawdopodobne (musiałyby w każdym razie powstać poza nurtem tradycji epickiej).
Jasne jest w każdym razie, że tradycyjne mity zostały przez Hezjoda gruntownie
przemyślane i przetworzone, że nowe mity zostały przez niego wymyślone i w sumie
poemat ten jest oryginalną próbą całościowego wyjaśnienia świata, w ramach tradycyj­
nych pojęć mitycznych.
Na końcu Teogonii umieszczony jest krótki katalog związków miłosnych, które
boginie miały z mężczyznami i z których urodziły się dzieci śmiertelne. Do tego
katalogu, który zapewne nie jest dziełem Hezjoda, nawiązywał bezpośrednio inny, dla
nas zaginiony, poemat przypisywany Hezjodowi, Katalog niewiast. Był on prawdopo­
dobnie przeróbką jakiegoś utworu autentycznie Hezjodowego, wyliczającego kobiety,
które złączyły się z tym czy innym bogiem i urodziły mu dzieci śmiertelne. Ponieważ
każda pozycja tego katalogu zaczynała się od słów e hoie (to znaczy „albo na przykład”),
poemat otrzymał drugi tytuł Ehoiai. Był on dla Greków ogromnie ważny, zwłaszcza
dlatego, że każda rodzina arystokratyczna musiała posiadać, lub sobie zbudować,
rodowód sięgający do jakiegoś boga. Zrozumiałe jest, że ten poemat Hezjoda został
przez użytkowników gruntownie przerobiony i rozszerzony. Wiele spośród fragmen­
tów, które posiadamy (przede wszystkim dzięki odkryciom papirusowym), nie
pochodzi prawdopodobnie z pierwotnego poematu, lecz z późniejszych przeróbek.
Jedno z opowiadań Katalogu niewiast doszło do nas w całości: jest to poemat o związku
między Alkmeną a Zeusem, z którego zrodził się Herakles. Różni się stylem wyraźnie od
utworów autentycznych Hezjoda. Do tej opowieści doczepiono inną, która dotyczy
jednego z czynów Heraklesa, jego walki z Kyknosem i zawiera długi opis zbroi herosa.
Całość otrzymała od tradycji tytuł Tarcza Heraklesa i przypisywana była Hezjodowi.
Ciekawe jest w tym poemacie przede wszystkim jaskrawe przedstawienie okrucieństw
wojny.
Inny poemat Hezjoda, Prace i dnie, składa się z szeregu pouczeń. Poeta uczy, że ci,
którzy nie są bogaci, powinni pracować, a nie tracić czasu w mieście na zgromadzeniach
i na sprawach sądowych. Opowiada dwa mity, które mają wyjaśnić, dlaczego świat jest
tak urządzony, iż praca jest potrzebna; twierdzi, że ten, co pracuje, ma szanse
wzbogacenia się, a ta droga do bogactwa jest słuszna, zgodna ze sprawiedliwością;
udziela rad dotyczących pracy rolniczej w różnych porach roku, organizacji domu i
gospodarstwa, częściowo również handlu morskiego. Możnym („królom”) poeta
mówi, że powinni sprawować swoje funkcje sędziowskie w sposób sprawiedliwy. W
ostatniej partii poematu zawarte są rozmaite wskazówki dotyczące zakazów rytualnych
oraz dni dobrych i niedobrych; autentyczność tych ostatnich pouczeń jest wątpliwa,
wielu uczonych sądzi, że są one zbyt prymitywne jak na Hezjoda, ale to nie jest
oczywiste. Nauki Hezjodowe, poza miejscami, w których są skierowane do „królów”,
mają indywidualnego adresata, mianowicie brata poety, Persesa, który, jak wynika z
tekstu, przywłaszczył sobie nieuczciwie, przekupiwszy „królów”, część majątku 349
I

Hezjoda i nie jest jeszcze zadowolony, lecz chce wytoczyć poecie proces. Jest jednak
rzeczą oczywistą, że to nie dla Persesa Hezjod stworzył Prace i dnie, jest on dla niego
przykładem pewnego typu ludzi i zachowania. Niektórzy sądzą nawet, że Perses jest
postacią fikcyjną, ale opinia ta wydaje się trudna do przyjęcia, skoro do Persesa Hezjod
zwraca się nie tylko w swoich pouczeniach, lecz również w pewnym miejscu utworu
(633-640), gdzie wspomina o życiu swego ojca, podając konkretne szczegóły, które
chyba nie mogą być fikcyjne. Ojciec Hezjoda i Persesa mieszkał kiedyś' w Kyme (w Azji
Mniejszej); będąc człowiekiem niezbyt zamożnym podróżował często na statkach, aby
handlować, mając nadzieję, że zdobędzie bogactwo; w końcu, widocznie nadal jako
człowiek niebogaty, osiadł w Askrze. Publicznos'ć, do której Hezjod się zwraca, kiedy
przemawia do brata, to tacy sami właściciele ziemscy, którzy nie są dostatecznie
zamożni, aby żyć tylko z trudu ludzi zależnych {dmoes\ lecz zmuszeni są do pracy, aby
się utrzymać. Jako członkowie stanu ,,obywateli” („tych z miasta”), wstydzą się oni
pracować, opuszczają często swe pola, aby udać się na zgromadzenia, starają się
wszelkimi sposobami, uczciwymi i nieuczciwymi, wzbogacić się, aby uwolnić się
definitywnie od pracy. Hezjod przeciwstawia się takiemu postępowaniu i takiej
postawie, uważa, że ten, kto nie urodził się bogatym, nie powinien wstydzić się pracy,
ani jej zaniedbywać, lecz przykładać się do niej, aby się wzbogacić, a przez to osiągnąć
prestiż społeczny (299-319). Wbrew kulturze swoich czasów Hezjod uważa, że nie
wszystkie normy moralne, które obowiązują bogatych, mają być także miarodajne dla
niezamożnych. Jeśli bogaci mogą się wstydzić pracy, to nie znaczy że ci, którzy nie mają
majątku, winni ich naśladować. Wręcz odwrotnie, istnieje dla niezamożnych - i tylko dla
nich-norma moralna, która każę pracować jak najgorliwiej, by zarobić więcej niż
sąsiedzi. Jest to ,,Dobra Waśń”, bogini, czyli siła boska, którą Zeus „położył u korzeni
Ziemi” (18). Do tej pory, twierdzi poeta na samym początku poematu (11-26), znano i
uznawano jedynie „Złą Waśń”, rodzącą wojnę i spory. Istnieje jednak i inna Waśń,
„gdyby ktoś ją zauważył, to by ją pochwalił”: ta Waśń, „która nawet bezradnego
pobudza do pracy”.
Warto powiedzieć, że takie poglądy nigdy nie zostały przyjęte przez społeczeństwo
polis greckich, ani za czasów Hezjoda, ani później. Podłym względem jego glos pozostał
izolowany w kulturze greckiej.

Liryka

Twórczość literacka okresu archaicznego nie ograniczała się bynajmniej do kontynuo­


wania tradycji epiki. Powstały w tym okresie zupełnie nowe typy poezji, które dzisiejsi
badacze, choć niezgodnie ze starożytną terminologią, zwykli są określać ogólną nazwą
„liryki”. Rozmaitość treści i form utworów, które zaliczamy do greckiej liryki
archaicznej jest ogromna. Można mimo to wskazać na pewne cechy wspólne: a) utwory
te różnią się od poematów epickich pod względem metrycznym, b) są od nich o wiele
krótsze, c) związane są wewnętrznie, strukturalnie z określoną, jednorazową sytuacją
życia społecznego czy towarzyskiego, gdy grupa ludzi zgromadzona jest, by wspólnie
się radować lub lamentować, czy też by obchodzić jakąś uroczystość; poeta w tym
uczestniczy lub wyobraża sobie, że będzie uczestniczyć. Z tego związku twórczości z
350
konkretną sytuacją życia społecznego lub towarzyskiego wynika inna cecha liryki: poeta
bardzo często przemawia we własnym imieniu jako konkretna indywidualność.
Utwory liryczne najczęściej powstawały dla małego kręgu mężczyzn biorących
udział w sympozjonie. Ale mogły być przeznaczone również dla grupy ludzi zgroma­
dzonych na obchodach publicznego święta, na weselu, pogrzebie lub uroczystościach
ku czci sportowców, którzy zwyciężyli na igrzyskach. Wyjątkowy wypadek stanowią
poezje Safony, które pisane były dla grupy dziewcząt wychowywanych przez
autorkę.
To, że poeci pisali dla określonej grupy, z jednorazowej okazji, nie znaczy wcale,
że ich myśl ograniczała się do tak wąskiego horyzontu. Wręcz odwrotnie, widać często,
że mieli oni na względzie cały świat grecki i nieograniczoną przyszłość, pisali dla chwili
bieżącej, ale jednocześnie i dla wieczności.
Grecy zaliczali do liryki tylko utwory przeznaczone do śpiewania przy akompa­
niamencie liry lub innego instrumentu, a mianowicie auloi (rodzaj podwójnego oboja
czy klarnetu). Liryka tak rozumiana dzieliła się na monodyczną i chóralną, mianowicie
na utwory, które miały być śpiewane solo oraz na takie, które były komponowane dla
śpiewającego i tańczącego chóru, składającego się z dziewcząt bądź chłopców lub
mężczyzn. Pieśni chóralne odznaczały się bardzo często złożoną budową metryczną, a
więc również i muzyczną, puzy czym każdy utwór miał odmienną konstrukcję. Poeci
tworzący pieśni chóralne byli zawodowymi poetami - kompozytorami piszącymi na
zamówienie za opłatą. Sami uczyli chór, który miał daną pieśń śpiewać; jeśli to nie było
możliwe, dawali szczegółowe instrukcje komuś, kto był w stanie podjąć się tego zadania.
Chóry składały się nie z ludzi śpiewających zawodowo, lecz ze zwykłych mężczyzn czy
dziewcząt, oczywiście z lepszych rodzin, które mogły zapewnić swoim dzieciom dobre
wykształcenie poetyckie i muzyczne. Ponieważ najstarsza liryka chóralna powstała w
miastach doryckich i posługiwała się językiem literackim zabarwionym dialektem
doryckim (Alkman, Arion i inni poeci działający na Peloponezie, ponadto Stesichoros,
Ibykos), również późniejsi poeci piszący pieśni chóralne dawali im koloryt dorycki,
choć Dorami nie byli (Symonides, Bakchylides, Pindar). (Tak samo będą postępowali
ateńscy tragicy w V w.: pieśni chórów tragedii attyckich mają lekki koloryt dorycki). Z
poetów ,,lirycznych” okresu archaicznego dziewięciu zostanie uznanych przez filolo­
gów okresu hellenistycznego za klasyków: Pindar, Bakchylides, Safona, Anakreont,
Stesichoros, Symonides, Ibykos, Alkaios, Alkman.
Liryka rozumiana w sensie nowożytnym tego terminu zawiera, oprócz utworów,
które Grecy traktowali jako liryczne, również kilka typów przeznaczonych już nie do
śpiewu, lecz do recytacji (choć najczęściej przy akompaniamencie auloi), przede
wszystkim elegie (czyli utwory składające się z par wersów, z których pierwszy to
heksametr, a drugi to pentametr), jamby (ściślej trymetry jambiczne) oraz trocheje
(ściślej tetrametry trocheiczne). Dialektem utworów elegijnych, jambicznych, tro-
cheicznych był dialekt joński. Elegia grecka nie ma wcale charakteru ,,elegijnego” w
sensie nowożytnym tego słowa. Treści jej były rozmaite: rozważania moralne,
pouczenia, wezwania do walki, pocieszenia, erotyka.
Twórczość liryczna okresu archaicznego musiała być niezmiernie bogata. Przez
ciągłą tradycję rękopiśmienną dotarł do nas spory zbiór elegii lub fragmentów elegii
przypisywanych Teognisowi, cztery księgi pieśni Pindara ku czci zwycięzców na
351
r

igrzyskach oraz pojedyncze krótkie utwory lub częs'ciej ustępy utworów kilkunastu
poetów. Odkrycia papirusowe począwszy od ostatniej ćwierci XIX w. przyniosły nam
sporo nowych fragmentów, a nawet pewną liczbę utworów prawie całych, w tym
kilkanaście pieśni Bakchylidesa. Całkowicie przepadła muzyka, która była nieodłącz­
nym składnikiem liryki w greckim sensie tego słowa. Wszystko to, co posiadamy, daje
nam odczuć, jak dużo zginęło. Jednocześnie jednak stanowi dla nas wiele bezcennych
świadectw, rozłożonych na okres dwustu lat i dotyczących oczywiście przeważnie życia
duchowego, ale również stosunków społecznych, politycznych, a nawet gospodarczych
Greków tej epoki.
Najstarszy spośród poetów lirycznych to Archiloch z Paros, którego życie można
datować mniej więcej na okres 680-640. Był synem arystokraty i niewolnicy, prowadził
niespokojne życie, często wędrując jako żołnierz najemny. Pisał z doskonałym kunsztem
krótkie utwory przeznaczone do recytacji, w których przemawiając do przyjaciół lub do
towarzyszy broni wyrażał swoje zdanie o tej lub innej sytuacji bieżącej, snuł rozważania
na temat tej czy innej sprawy, kpił bezceremonialnie z samego siebie i innych, opowiadał
o własnych przygodach miłosnych i wojennych, gwałtownie atakował swoich osobistych
wrogów. Poezja jego poruszała się w dziedzinie, która była całkowicie ignorowana przez
epikę: w dziedzinie bezpośredniego doświadczenia samego poety w jego stosunku do
chwili obecnej. Musiała stanowić gwałtowny kontrast z wysublimowanym, szlachetnym
i obiektywnym sposobem opowiadania epickiego. Nie stanowiła jednak buntu przeci­
wko ideałom tradycyjnym, przeciwko uznawaniu przeszłości mitycznej jako wyższego i
niezmiennego wzoru. Wyrastała raczej z odkrycia, że obok świata epickiej tradycji
również rzeczywistość codziennego doświadczenia, chwili bieżącej, czasu mijającego
może stać się przedmiotem poezji. Pochłonięcie całej duszy poety tym, co mija, będzie
od tego czasu aż do ostatnich ćwierci VI w. cechą charakterystyczną większości poezji
lirycznej.
W drugiej połowie VII w. działali w Sparcie - która była wówczas miastem
kulturalnie bardzo otwartym i żywym, dalekim jeszcze od kulturalnego wyjałowienia
charakteryzującego późniejszą Spartę-dwaj znakomici poeci, Tyrtajos i Alkman.
Tyrtajos (prawdopodobnie Spartanin z urodzenia, choć tradycja antyczna czyni z niego
Atericzyka) pisał elegie, zachęcające współobywateli do walki z Meseńczykami,
wyrażające po raz pierwszy w słowie poetyckim wartości uznawane przez ogól hoplitów:
dyscyplinę, wytrwałość w walce, piękno śmierci młodego mężczyzny za polis. Alkman
zaś, Grek z lidyjskiego miasta Sardes, ale zakorzeniony w Sparcie, tworzył pieśni ku
czci bogów dla chórów dziewczęcych. Posiadamy nieliczne ich fragmenty. Nie
wszystkie są dla nas zupełnie jasne, ponieważ brak całego kontekstu; ale to, co
potrafimy zrozumieć, jest fascynujące. Pieśni te, podobnie jak późniejsza liryka
chóralna, którą lepiej znamy, zawierały różnorodne elementy: śpiewające dziewczęta
wspominały skrótowo, aluzyjnie jakiś mit, wypowiadały jakąś maksymę moralną,
mówiły po imieniu o sobie samych, o własnym chórze tańczącym i śpiewającym,
niekiedy o poecie, który pieśń stworzył. W tych utworach, na ogół lekkich i pełnych
wdzięku, pojawiają się czasami głębokie myśli dotyczące budowy wszechrzeczy i
przypominające Teogonię Hezjoda.
Pod koniec VII i w pierwszej połowie VI w. działał w Himerze na Sycylii
Stesichoros, który pisał pieśni chóralne, zawierające opowiadania mityczne, bardzo
352
bliskie epiki. Z jego twórczości, która była na pewno bardzo ważna dla rozwoju
mitologii, nie zachowało się, niestety, prawie nic.
Na początku VI w. powstała na wyspie Lesbos twórczość Safony i Alkajosa. Ich
pieśni przeznaczone były do śpiewania solo. Utwory Alkajosa związane są najczęściej z
walkami politycznymi, które toczyły się wówczas w Mitylenie. Poezja Safony zaś, jednej
z bardzo nielicznych poetek całej starożytności, jest przeważnie poezją miłosną. W
kręgu arystokratycznych dziewcząt, które Safona wychowywała, ucząc je poezji,
muzyki, tańca, powstawały więzy natury erotycznej i sentymentalnej między nią a jej
wychowankami. Więzy te stanowią najczęstszy motyw delikatnej a jednocześnie mocnej
poezji Safony. Zarówno utwory Safony, jak i Alkajosa napisane są w dialekcie eolskim i
wykazują pewne cechy metryczne, które je różnią od całej pozostałej poezji greckiej.
Mniej więcej w tym samym czasie Mimnermos z Kolofonu pisał elegie o tematyce
miłosnej, opiewające krótkotrwale piękno młodości, zapewne po to, by pogłębić
rozkosz przez świadomość jej efemeryczności; czasami podejmował w swych utworach
tematykę polityczną.
W Atenach zaś wybitny polityk Solon posługiwał się elegią i innymi formami poezji
recytatywnej, by wyrazić swoje wzniosłe poglądy religijno-moralno-polityczne w
obliczu bieżącej sytuacji w polis.
W drugiej połowie VI w. Teognis z Megary tworzył elegie, w których pouczał
swego młodego kochanka, Kyrnosa, o tym, jak arystokrata powinien zachowywać się
wobec ludzi sobie równych i wobec ludzi niskiego pochodzenia; protestował przeciwko
zachodzącym w polis zmianom, wskutek których „podli” zastępowali „szlachetnych”;
skarżył się na „ubóstwo”, zmuszające ludzi „szlachetnych” do prowadzenia „podłego”
życia. Wiele innych elegii o podobnych treściach i tendencjach powstawało w kręgach
arystokratycznych drugiej połowy VI w. i pierwszej V; zostały one przez późniejszą
tradycję połączone z elegiami Teognisa i przypisane temu poecie.
Również z drugiej połowy VI w. pochodzą krótkie pieśni monodyczne Anakreonta
z Teos, przeważnie o treści miłosnej, napisane w dialekcie joriskim i nacechowane
wytworną prostotą i wdziękiem, oraz bardziej złożone pieśni chóralne Ibykosa z
Region, których nieliczne zachowane fragmenty należą do najmocniejszej poezji
miłosnej starożytnych Greków. Warto zwrócić uwagę, że obaj ci poeci tworzyli na
dworze tyrana Samos, Polikratesa; po jego obaleniu Anakreont przeniósł się do Aten, na
dwór synów Pizystrata.
Dopiero pod koniec VI w., jak się wydaje, zaczęto pisać pieśni chóralne ku czci
ludzi, mianowicie ku czci zwycięzców na igrzyskach. Zamawiali je i opłacali sami
zainteresowani bądź ich rodzina. Takie pieśni pisał Symonides z Keos, a nieco później,
w pierwszej połowie V w., jego siostrzeniec Bakchylides z Keos oraz Pindar z Teb.
Dzieliły się one na dwa rodzaje: epinikoi (lub epinikia), czyli pieśni z okazji zwycięstwa
oraz enkomia^ czyli pieśni śpiewane podczas pochodu (komoś) urządzanego na cześć
zwycięzcy. Zawierały oprócz krótkiej wzmianki o zwycięzcy (i często również o jego
rodzinie), jakieś rozważania o tym, co dobre i piękne, oraz opowiadanie o jakimś
epizodzie tego czy innego mitu. Refleksje moralne i mit, nawet wtedy, gdy nie miały
żadnego związku ze zwycięstwem atlety, służyły do podniesienia jego sukcesu do sfery
wartości najwyższych. Do tego samego celu prowadziły często występujące wzmianki
poety o wspaniałości własnej pieśni.
353
r*—

Symonides, Bakchylides i Pindar tworzyli oprócz epinikiów i enkomiów również


wiele pieśni chóralnych innych rodzajów: partheneia (pieśni dla chórów dziewcząt),
peany (pieśni ku czci Apollona), treny (pieśni lamentacyjne), dytyramby (pieśni
narracyjne, pierwotnie związane z kultem dionizyjskim), skolia (pieśni do śpiewania w
czasie sympozjonów).
Symonides odznaczał się nowatorskim, krytycznym umysłem. Choć pisał na
zamówienie tyranów lub wielkich arystokratów, krytykował tradycyjne pojęcie czło­
wieka ,,szlachetnego”, wyjaśniał, że tylko bóg może być absolutnie szlachetny, dla
człowieka starczy, jeśli nie czyni nic haniebnego z własnej woli. Pindar zaś, głęboko
przywiązany do tradycyjnej etyki społeczeństwa arystokratycznego, pogłębił ją przez
pełną powagi refleksję moralną i religijną.

Dramat

Oprócz liryki recytowanej i śpiewanej jeszcze inne gatunki powstały w okresie


archaicznym: tragedia, dramat satyrowy i komedia, gatunki, które miały rozwinąć się
dalej w okresie klasycznym i które przez parę wieków istniały tylko w Atenach.
Przedstawienia tragedii zostały włączone ok. 534 r. do uroczystości Wielkich Dionizjów
(znanych również pod nazwą Dionizjów Miejskich), tego święta, które, jak pamiętamy,
zostało ustanowione przez Pizystrata. Były one odtąd organizowane co rok przez polis.
Pierwsza tragedia, która została wystawiona pod opieką polis, była dziełem Thespisa.
Wcześnie zaczęto urządzać-nie wiemy dokładnie kiedy-agony tragedii. Każdy autor
miał zgłosić do konkursu trzy tragedie oraz jeden dramat satyrowy (trzy plus
jeden = tetralogia). Archont eponim przydzielał trzem autorom chóry złożone z 12,
później 15, obywateli ateńskich; nauka chóru należała do autora. Wszystkimi kosztami
związanymi z wystawieniem jednej tetralogii polis obarczała kogoś z bogatych obywateli
(była to liturgia zwana choregią). Konkurs trwał trzy dni, każdego wystawiano jedną
tetralogię. Jego jury stanowiło dziesięciu wylosowanych obywateli. Wyróżnienie
otrzymywał autor najlepszej tetralogii, najlepszy aktor protagonista oraz jeszcze choreg.
Jak widać wystawienie tragedii było sprawą publiczną.
Przedstawieniami komedii polis zaczęła się opiekować później, gdyż dopiero od
486 r. Od tego czasu urządzano zawody komediopisarzy w ramach święta Lenajów
(święta biorącego swą nazwę od lenai: ,,kobiety dotknięte szałem dionizyjskim”). Co
rok trzech poetów (początkowo pięciu) wystawiało z okazji tego święta po jednej
komedii. Później zaczęto urządzać przedstawienia dwóch komedii również z okazji
Wielkich Dionizjów.
Z komedii archaicznych żadna się nie zachowała; możemy się tylko domyślać, jak
one wyglądały, na podstawie jedenastu zachowanych sztuk Arystofanesa, napisanych w
ostatniej ćwierci V i początkowych latach IV w. Natomiast jeśli chodzi o tragedie ar­
chaiczne, mamy siedem sztuk Ajschylosa powstałych w latach 472-458. Posiadamy po­
nadto bardzo obszerne fragmenty jednego z dramatów satyrowych tegoż Ajschylosa.
Pomimo głębokich różnic istnieją pewne ważne cechy wspólne wszystkim trzem
gatunkom aż do początków IV w. Chodzi nie tylko o oczywisty fakt, że wszystkie są
gatunkami dramatycznymi, przeznaczonymi dla publicznych przedstawień. W każdym
354 z nich występują dwa podstawowe elementy: z jednej strony aktorzy, przemawiający
przeważnie w metrach recytatywnych (trymetr jambiczny, rzadziej tetrametr trocheicz-
ny), z drugiej strony pieśni chóru, które są tak samo ważne, jak partie wygłaszane przez
aktorów.
Geneza każdego z tych trzech gatunków nie jest jasna. Na ten temat istniały już w
starożytności różne poglądy. Od końca XIX w. powstało kilka teorii opartych na
najrozmaitszych ocenach i interpretacjach twierdzeń uczonych starożytnych, a także
świadectw malarstwa wazowego. Wyciągały one rozmaite wnioski z analizy struktury
tych gatunków, jak również z materiałów porównawczych dostarczonych przez
etnologów. Nie sposób referować tu całej, bardzo złożonej dyskusji, która się toczy od
dawna. Chcemy przedstawić jedynie dwie teorie, które wydają się nam sensowniejsze
niż inne.
Według jednej z nich, biorącej bardzo poważnie poglądy Arystotelesa wyłożone w
Poetyce, tragedia wywodzi się z dytyrambu, typu pieśni chóralnej, który pierwotnie był
ściśle związany z kultem Dionizosa, później zaś, prawdopodobnie pod koniec VII w. na
skutek działalności Ariona z Methymny w Koryncie, stał się formą liryki opowiadającej
o losach Dionizosa lub herosów. (Zauważmy, że dytyramby, których fragmenty
przetrwały, opowiadają o herosach, a nie o Dionizosie; inna rzecz, że Pindar w utworach
poświęconych herosom z wielkim naciskiem wspomina o Dionizosie). Szczególną
odmianą dytyrambu miały być pieśni śpiewane przez chór mężczyzn przebranych za
kozły, tragoidiai, czyli ,,pieśni kozłów”. W drugiej połowie VI w. Atericzyk Thespis
miał połączyć pieśni narracyjne z partiami recytowanymi przez jednego hypokrites czyli
interpretatora (bo takie jest pierwotne znaczenie tego słowa). Mowy interpretatora
miały służyć do tego, by umieścić wydarzenia, o których śpiewał chór, w szerszym
kontekście mitycznej historii danego herosa. Tak wyglądałyby pierwsze trage­
die-,,pieśni kozłów”. Na początku V w., kiedy-jak informuje nas Arystoteles - Ajs-
chylos dodał drugiego hypokrites, interpretator stał się aktorem (w grece V w. aktor
nazywa się hypokrites). Powstały role dramatyczne j akcja dramatyczna.
Najważniejszym zarzutem, jaki można podnieść przeciwko tej teorii, jest to, że
niełatwo jest nam sobie wyobrazić, jak pierwotne pieśni kozłów mogły mieć charakter
dostatecznie poważny, aby opowiadać o losach herosów. Arystoteles nie pomaga nam w
przezwyciężaniu tej trudności. Wręcz przeciwnie, twierdzi on, że tragedia była
pierwotnie „dramatem satyrowym” (satyrikori), że jej akcje były krótkie i niepoważne, a
jej dykcja śmieszna; „dopiero późno - pisze -tragedia stała się poważna”. Być może nie
zauważył on trudności, która nas niepokoi; jeśli ją zaś zauważył, co jest bardziej
prawdopodobne, nie wiemy, w jaki sposób ją dla siebie rozwiązał.
Trzeba jednak stwierdzić, iż to, że w V w. dramat satyrowy był zawsze połączony z
trzema tragediami w zawodach tragicznych, stanowi jakiś argument na rzecz tezy
Arystotelesa. Tak jak tragedia, dramat satyrowy przedstawiał jakiś fragment mitów
heroicznych, tylko nie poważnie, lecz w sposób parodystyczny, zabawny. Można
sądzić, że połączenie tych dwóch gatunków było możliwe dlatego, że były do siebie
strukturalnie podobne. Wprawdzie attyckie malarstwo wazowe V i IV w. przedstawia
satyrów jako mężczyzn z uszami i ogonem konia, a nie kozła, ale w dramacie satyrowym
Eurypidesa Cyklop (w. 80) satyrowie noszą ,,nędzną szatę kozła”. Być może w miastach
Peloponezu, gdzie dytyramb był uprawiany, zanim został przyjęty do Aten, wyobrażano
sobie satyrów jako istoty podobne do kozła. Uznając, że Arystoteles ma zasadniczo rację,
nie musimy przyjąć, że pierwotna tragedia była całkowicie podobna do dramatu 355
r

satyrowego V w. Trzeba raczej przyjąć, że zarówno tragedia, jak i dramat satyrowy V w.


wywodzą się od ,,pieśni kozłów” VI w., ale zarazem bardzo się od niej różnią.
Inna teoria, zaproponowana przez znakomitego znawcę teatru greckiego, A. W«
Pickard-Cambridge, twierdzi, że tragedia nie wywodziła się z dytyrambu i że nigdy nie
było ,,pieśni kozłów”. Słowo tragoidia miałoby znaczyć pierwotnie „pieśń śpiewaną z
okazji ofiary kozła”, czy też „pieśń, której nagrodę stanowi kozioł”. We wsiach Attyki
VI w. miał istnieć zwyczaj śpiewania pieśni chóralnych o charakterze półdramatycznym,
związanych z kultem Dionizosa, mających charakter poważny i smutny, a dotyczących
cierpień Dionizosa lub herosów. Do tych wiejskich, rodzimych półdramatów chóra­
lnych Thespis miał dodać rolę jednego aktora. Nieco później zaszczepiono w nich
elementy pieśni chóralnej, zaczerpnięte z tradycji wyrafinowanej peloponeskiej pieśni
chóralnej (ale nie z gatunku dytyrambu). Dramat satyrowy miał wprowadzić do Aten
cudzoziemiec, Pratinas z Fleius (miasta na Peloponezie), pod koniec VI w.
Rozbieżność poglądów na genezę komedii jest znacznie mniejsza. Istnieje zgoda co
do tego, że słowo komoidia znaczyło pierwotnie „pieśń komosu” i że ten komos był
swawolnym, karnawałowym pochodem, należącym do kultu dionizyjskiego. Jego
uczestnicy mogli (ale nie musieli) być przebrani za zwierzęta (ptaki, żaby, konie itp.).
Niektórzy sądzą, że w tym pochodzie noszono w procesji fallus, symbol płodności; jest
to jednak mało prawdopodobne. Większość uczonych uważa, że komedia powstała z
połączenia pieśni komosu z farsą, która była uprawiana na Peloponezie i ponadto w
mieście sąsiadującym z Atenami, mianowicie w Megarze. Podobna farsa uprawiana była
również w miastach południowej Italii (świadczą o niej między innymi przedstawienia
na wazach). Polegała ona na improwizowanych krótkich scenkach, w których aktorzy
wcielali określone, tradycyjne typy komiczne: typ samochwalcy, starej kobiety, lekarza
cudzoziemca itd. Aktorzy, którzy grali role męskie, nosili kostium uwypuklający
groteskowo brzuch i zadek, z przodu przyczepiony był ogromny fallus.
Niezależnie od wielu niejasności dotyczących genezy tragedii, dramatu satyrowego
i komedii, pewne jest, że były one tak czy inaczej związane z kultem dionizyjskim i
rozwijały się w ramach obchodów świąt dionizyjskich organizowanych przez ateńską
polis.
Ponadto, niezależnie od niejasności dotyczących formy poezji, do której nawiązy­
wał Thespis w drugiej połowie VI w. oraz tej, która powstała w wyniku jego
działalności, pewne jest, że przejście do tragedii, pisanych przez Ajschylosa począwszy
od lat dziewięćdziesiątych V w., stanowiło ogromną zmianę. Dokonała się ona bardzo
szybko, w warunkach przyśpieszonego rozwoju całości życia społecznego, politycznego
i kulturowego w Atenach, po reformach Klejstenesa i w czasie wojen grecko-
perskich.
O twórczości Ajschylosa, jednego z największych poetów ludzkości, trudno jest
sensownie pisać w tym bardzo zwięzłym szkicu. Poprzestaniemy na kilku skromnych
informacjach.
Ajschylos urodził się w 525/524 r. w Eleusis. Walczył w bitwach maratońskiej i
salamińskiej. W jednym z lat sześćdziesiątej olimpiady (499-496) wziął udział-nie
wiemy czy po raz pierwszy-w agonie tragicznym, w 484 r. odniósł swoje pierwsze
zwycięstwo (później jeszcze osiągnął je dwanaście razy). Ok. 470 r. był na Sycylii na
dworze tyrana Hierona, ale wkrótce wrócił do Aten; drugą podróż na Sycylię
356 przedsięwziął po 458 r., zmarł tam w 456/455 r. Miał napisać 90 sztuk (znamy 79
tytułów;. Z wczesnego okresu jego twórczości nie zachowało się nic. Najwcześniejszą ze
znanych nam w całości tragedii są Persowie, wystawieni w 472 r. Siedmiu przeciw Tebom
wystawił w 467, Błagalnice w 463, Agamemnon, Ofiarnice i Eumenidy (trylogię zwaną
Oresteją) w 458 r.; o dacie przedstawienia Prometeusza skowanego nic nie wiemy. Z jego
dramatów satyrowych, które według opinii starożytnych były znakomite, tylko jeden
jest dla nas uchwytny dzięki ocalałym obszernym fragmentom, mianowicie Rybacy
(dosłownie ,,Ci, co ciągną sieć”); z tych fragmentów widać, jak zabawny umiał być ten
sam autor, który napisał wzniosłe i ponure tragedie.
Najstarsza z zachowanych tragedii nie miała związku tematycznego z pozostałymi,
należącymi do tej samej tetralogii. Istniał on natomiast w wypadku Siedmiu przeciw
Tebom, Błagalnie i Prometeusza skowanego, trylogii Agamemnon, Ofiarnice, Eumenidy
(w odniesieniu do tej zachowanej trylogii możemy konkretnie twierdzić, na czym ten
związek polegał). Ścisłe powiązanie tematyczne trzech tragedii wewnątrz tetralogii było
zapewne innowacją wprowadzoną przez Ajschylosa, innowacją zresztą, która, o ile
wiemy, nie została podjęta przez innych autorów tragedii. Jak możemy stwierdzić w
wypadku Orestei, powiązanie służyło Ajschylosowi po to, by przedstawić przejście od
konfliktów moralnych, które wydają się pozbawione jakichkolwiek możliwości rozwią­
zania (dwie pierwsze sztuki) do rozwiązania (w trzeciej sztuce), przywracającego
harmonię i pozwalającego dostrzec racjonalność świata rządzonego przez bóstwo.
Tragedie Ajschylosa podejmują na przykładzie konkretnych sytuacji i wydarzeń
zaczerpniętych z tradycji mitycznej głębokie pytania etyczne: o odpowiedzialność
jednostki działającej, o stosunek między wolnością ludzką a wolą boską, o sens boskiego
rządzenia światem. U podstaw jego myśli tkwi niewzruszona wiara w wartości moralne
uznawane przez polis, przede wszystkim umiar, sprawiedliwość i racjonalny ład
stosunków między obywatelami - wartości stare, ale odnowione i wzmocnione przez
świeżo ustanowioną demokrację.
W wypadku Persów materiał dla refleksji Ajschylosa stanowi nie jakieś wydarzenie
mityczne, lecz, wyjątkowo, wydarzenie z bardzo niedalekiej przeszłości: klęska
Kserksesa w bitwie salamińskiej (zauważmy mimochodem, że choregiem, który podjął
się trudu wystawienia tej tragedii był młody Perykles).
Tragedie Ajschylosa chciały nade wszystko odkrywać prawdy moralne i głosić je
współobywatelom zebranym w teatrze Dionizosa. Podobną funkcję będą pełniły nieco
później sztuki Sofoklesa i Eurypidesa.
Wspominaliśmy już wyżej o tym, że innowacją Ajschylosa było wprowadzenie
drugiego aktora. Młodszy od niego Sofokles wprowadzi trzeciego; pomysł ten przyjmie
w późniejszej fazie swej twórczości i Ajschylos. Aktorzy ci grali różne postacie, tak więc
ograniczenie polegało na liczbie osób występujących jednocześnie na scenie, a nie
dramatis personae.
W czasach archaicznych nie istniały jeszcze teatry kamienne, powstaną one dopiero
w IV w. Niewiele wiemy o miejscach, w których odbywały się przedstawienia teatralne
w czasach najdawniejszych. Wydaje się, że w pewnym okresie służył temu okrąg
Dionizosa Eleutereusa położony na południowym zboczu Akropolu. Tu znajdował się
okrągły plac, na którym śpiewał i tańczył chór, dla aktorów ustawiano (ale nie zawsze)
podwyższenie. Pokazywano także sztuki na agorze, dowiadujemy się o tym, gdyż w
latach dziewięćdziesiątych V w. zdarzył się wypadek: drewniane trybuny wzniesione tu
specjalnie zawaliły się, powodując śmierć pewnej liczby widzów. Później wystawiano 357
przedstawienia wyłącznie w okręgu Dionizosa, wykorzystując dla widzów zbocza
Akropolu. W tym miejscu w IV w. powstanie, istniejący do dziś', teatr kamienny.

Bibliografia

Czytelnik polski szczęśliwie ma do dyspozycji dobry zarys dziejów literatury, biorący pod uwagę nowe prądy
literaturoznawstwa antycznego, pióra J. Łanowskiego, publikowany w pracy zbiorowej Dzieje literatur
europejskich, t. I, Warszawa 1977.
Zarys nasz zawdzięcza wiele bardzo dobremu podręcznikowi historii literatury greckiej A. Lesky’ego,
Geschichte der griechischen Literatur, 3 wyd., Bern 1971 (istnieją tłum, ang., fr.).
Autorów inspirowały także prace H. Frankla: Dichtung und Philosophie des fruhen Griechentums. Eine
Geschichte der griechischen Epik, Lyrik und Prosa biszur Mitte des funften Jahrhunderts, 2 wyd. rozszerzone,
Miinchen 1962 oraz Wege und Formen friihgriechischen Denkens. Literarische und philosophiegeschichtliche
Studien, 2 wyd. rozszerzone, Miinchen 1960. Kierowaliśmy się również wskazówkami B. Snella w jego
wybitnej książce Die Entdeckung des Geistes. Studien zur Entstehung des europaischen Denkens bei den
Griechen, 4 wyd. rozszerzone, Góttingen 1975. W dyskusji nad genezą tragedii i komedii wspominaliśmy o
pracy A. W. Pickard-Cambridge, Dithyramb and Comedy, Oxford 1928.

C. Początki filozofii i nauki

W VI w. pojedyncze osoby w różnych miastach greckich przyczyniły się do znalezienia


pewnego kierunku myślenia, który się stał jedną z najbardziej charakterystycznych
właściwości cywilizacji greckiej i przez to całej cywilizacji europejskiej. Kierunek ten w
IV w. (lub w drugiej połowie V) zaczęto nazywać ,,filozofią”, czyli zamiłowaniem do
mądrości, mając na uwadze, że chodzi właśnie o kierunek, o proces myślenia dążący ku
mądrości, a nie jakąś gotową wiedzę lub umiejętność.
Nie posiadamy w całości ani jednego dzieła pierwszych filozofów greckich,
zachowały się natomiast mniej lub bardziej liczne, dłuższe lub krótsze fragmenty,
przytoczone przez późniejszych pisarzy. Poza tym musimy się opierać na tym, co
przekazali nam antyczni doksografowie, czyli pisarze, którzy wychodząc z tematyki i
pojęć filozofii Arystotelesa lub jego następców, starali się ustalić, jakie były poglądy
(doxai) starszych filozofów na ten lub inny temat. Ponieważ doksografowie kierowali
się wyłącznie własnymi pytaniami filozoficznymi, nie podejrzewając, że pytania, jakie
stawiali sobie starsi filozofowie, mogły być zasadniczo inne, informacje doksograficzne
są dla nas źródłem wymagającym szczególnego krytycyzmu.
Pierwszych filozofów, zwłaszcza tych, którzy żyli w Milecie w VI w., Arystoteles i
po nim doksografowie nazywali,,fizykami” lub ,,fizjologami”, czyli badaczami physis,
przyrody, ponieważ mówili i pisali o ,,przyrodzie”, a więc, w mniemaniu późniejszych
pisarzy, zajmowali się budową wszechświata, a nie logiką lub etyką. ,,Przyroda” była
dla nich jednak czym innym niż dla ludzi z czasów Arystotelesa, Teofrasta czy jeszcze
późniejszych myślicieli, kiedy istniał wyraźny podział na sferę ludzką i sferę
przyrodniczą, kiedy osobne dyscypliny zajmowały się różnymi dziedzinami lub
aspektami przyrody. Physis pierwszych filozofów to całość bytów, obejmująca zarówno
358 przyrodę w późniejszym znaczeniu, jak i to, co specyficznie ludzkie (społeczeństwo,
normy moralne itp.), a nawet bogów. Wewnątrz takiej przyrody człowiek był
pojmowany naturalistycznie, natura zaś antropomorficznie.
Najstarszy z pierwszych filozofów to Tales z Miletu, który działał na początku VI
w. O jego poglądach niewiele wiemy; to, co antyczna tradycja doksograficzna
przekazała nam, musimy traktować z tym większym krytycyzmem, że nie opierała się na
żadnym dziele, ponieważ Tales prawdopodobnie nic nie napisał. Wiemy, że uważał on
wodę za podstawę wszechświata. Twierdzenie to brzmi dla nas dziwnie. Ale Tales na
pewno nie miał na myśli wody jako elementu materialnego: pojęcie materii bowiem
powstało później, jako przeciwieństwo do formy lub siły. Prawdopodobnie mówił on o
wodzie jako pewnej zasadniczej sile i jakości (żywotności, ruchliwości, sile zapładnia-
jącej), przeciwstawiając ją innej zasadniczej jakości, mianowicie ziemi pojmowanej jako
twardość, bezwład, bezruch. Jeśli tak było, to spekulacja Talesa poruszała się w ramach
wczesnogreckiej myśli mitycznej, która zwykła była organizować całość świata w parach
przeciwstawnych jakości i sił. Różniła się od niej o wiele wyższym stopniem abstrakcji,
ponieważ wszystko sprowadzała do jednej pary przeciwieństw.
Następny filozof, niewiele późniejszy od Talesa, to Anaksymander, również z
Miletu. Napisał dzieło prozą, było to jedno z pierwszych dzieł prozą w literaturze
greckiej. Posunął się o wiele dalej niż Tales w kierunku abstrakcji. Twierdził, że
zasadą-początkiem (arche) świata jest ,,to, co nieograniczone-nieokreślone ” (apei-
ron). Z nieograniczonego-nieokreślonego powstają ograniczone i określone byty,
zestawione w parach przeciwieństw, później giną ,,płacąc jedne drugim karę za
krzywdę”, czyli za winę, jaką jest określone istnienie każdego bytu - każdy byt bowiem
powstaje zawłaszczając sobie pewne możliwości, a więc czyniąc krzywdę. Ginące byty
wracają tam, skąd powstały, do nieograniczonego-nieokreślonego, z którego narodzą
się później jeszcze inne pary przeciwstawnych bytów itd. (Diels-Kranz, Die Fragmente
der Yorsokratiker, 12 wyd., 12 B 1). Anaksymander interesował się również wyglądem
ziemi: jako pierwszy wśród Greków narysował mapę powierzchni ziemi; nadał lądom i
morzom kształty geometryczne w układzie symetrycznym.
Mniej interesująca wydaje się teoria trzeciego filozofa milezyjskiego, Anaksyme-
nesa (zmarł po 530 r.). Wedle niego - jak podaje tradycja doksograficzna (Diels-Kranz,
FVS, 13 A 7) - „zasadą-początkiem jest nieograniczone-nieokreślone powietrze, z
którego powstaje to, co się dzieje i to co się działo, i to co się dziać będzie, i bogowie i to, co
boskie, a wszystko inne kształtuje się z potomków powietrza. Wygląd powietrza jest
następujący: kiedy jest ono najbardziej zrównoważone, nie jest dostrzegalne dla oka, staje
się natomiast dostrzegalne dzięki zimnu i gorącu oraz ruchowi. Porusza się zaś zawsze:
gdyby bowiem nie poruszało się, to co się zmienia, nie zmieniałoby się". Wygląda na to, że
teoria tego filozofa jest kompromisem między poglądami Anaksymandra a Talesa.
W innym kierunku szła nauka Pitagorasa. Łączyła ona w sobie osobliwą, bardzo
surową dyscyplinę życia, rytualne nakazy i zakazy, medytację metafizyczną, badania
matematyczne, dążenie do reform politycznych. Pitagoras urodził się na Samos; kiedy
Polikrates doszedł do władzy tyrariskiej, przeniósł się do Krotonu w południowej Italii.
Nic nie napisał, założył jednak sektę, która w pierwszej połowie V w., w różnych
miastach Italii Południowej, osiągnęła znaczne wpływy polityczne. Była ona i później
aktywna, aż do początku okresu hellenistycznego. Odżyła w I w. p.n.e., działała później
w okresie cesarstwa rzymskiego. Swoje poglądy, zasady, wiedzę pitagorejczycy
przypisywali założycielowi sekty, którego autorytet uznawali bezwarunkowo; za 359
przykładem jego nie zapisywali nauki, lecz przekazywali ją ustnie. Jednakże ludzie
stojący blisko sekty mogli się czegoś' dowiedzieć o tym, jak pitagorejczycy żyli i co
myśleli. Dopiero ok. 300 r. zaczęły powstawać pisma zawierające wykład doktryny. Nie
zachowały się do naszych czasów, ale posiadamy pisma późniejsze, które z tamtych
czerpały. Na podstawie tych źródeł oddzielenie tego, co należy do Pitagorasa, od tego,
co należy do pitagorejczyków różnych okresów, jest rzeczą bardzo trudną. Można
jednak przypisać mu przynajmniej następujące poglądy: zasadą wszechs'wiata są liczby,
figury geometryczne i relacje matematyczne; dusze wcielają się kolejno w różne istoty
żywe: ros'liny, zwierzęta, ludzi; człowiek może przez intensywne i systematyczne
ćwiczenia odzyskać pamięć o tym, co jego dusza przeżyła w poprzednich wcieleniach.
Między pitagoreizmem a orfizmem istniały na pewno bliskie związki.
Podstawowe znaczenie przyznawane przez Pitagorasa i jego uczniów stosunkom
między liczbami i figurami geometrycznymi, przyczyniło się do rozwoju matematyki.
Ona zaś będzie stanowiła dla filozofów IV w. wzór myślenia dedukcyjnego, nauki o tym,
co niezmienne i konieczne. Ponadto pitagorejska doktryna o duszy będzie miała wpływ
na filozofię Platona. Jeśli natomiast brać pod uwagę zamknięty, sekciarski charakter
szkoły pitagorejskiej, jej bezkrytyczne poleganie na autorytecie mistrza, oraz to, że
łączyła dociekania intelektualne z przestrzeganiem określonych nakazów i zakazów
rytualnych, stwierdzić należy, że pozostała zjawiskiem izolowanym. Kiedy powstaną
szkoły filozoficzne, mianowicie w IV w., będą one luźnymi wspólnotami ludzi
swobodnie dyskutujących między sobą. Ewentualnie szkołę Epikura można będzie
porównać z sektą pitagorejską ze względu na prawie religijny szacunek wobec
założyciela, ale ona też nie będzie wspólnotą zamkniętą i nie będzie przestrzegać
żadnego rytuału.
W jeszcze innym kierunku szła nauka młodszego od Pitagorasa Ksenofanesa z
Kolofonu (ok. 570-475). Podobnie jak tamten opuścił on rodzinne miasto, w jego
wypadku powodem tego była niechęć do życia pod perskim panowaniem. Podróżował
wiele, aż wreszcie stał się obywatelem miasta Elei (łac. Velia) w południowej Italii. Pisał
elegie i utwory w wersach epickich o treści filozoficznej. Posiadamy kilka ich
fragmentów. W jednym z nich (FVS 21 B 2) krytykuje on tradycyjną hierarchię
wartości, która daje pierwszeństwo wyczynom sportowym nad umiejętnościami umysłu.
W innych fragmentach (FVS 21 B 10-16) atakuje tradycyjne mity i tradycyjne
pojmowanie bóstwa. Ludzie - twierdzi - wyobrażają sobie bogów na podobieństwo
samych siebie: czarni wyobrażają sobie bogów czarnych i o płaskim nosie, Trako-
wie - bogów o oczach niebieskich i włosach rudych. Z drugiej strony „Homer i Hezjod
przypisali bogom wszystko, co u ludzi jest winą ściągającą hańbę i naganę: kradzież,
cudzołóstwo, wzajemne oszukiwanie się". Wbrew tradycyjnej religii Ksenofanes
twierdził, że istnieje tylko jeden Bóg i ten nie jest w niczym podobny do ludzi. Bóg jest
nieruchomy i niezmienny, a porusza i włada całym światem tylko mocą swojej woli (FVS
21 B 23-26). Ksenofanes nie mówił nic o tym, jak Bóg rządzi światem, ani o relacjach
między światem a Bogiem. Wykłada natomiast teorię budowy świata i jego funkcjono­
wania (FVS 21 A 32-33, 38-44; B 28-33): nie ma wedle niego nieba, ani ciał
niebieskich, cały świat składa się z ziemi i wody, parująca woda tworzy powietrze, z
parującej wody powstają codziennie liczne słońca, księżyce oraz gwiazdy, które krążą
bardzo blisko ziemi (właśnie dlatego, że orbita jest niska, musi być więcej niż jedno
360 słońce i jeden księżyc, inaczej nie byłoby ich widać z różnych punktów ziemi). W tej
dziwacznej teorii wyraża się gwałtowna desakralizacja świata, która idzie w parze z
powstaniem nowego pojęcia bóstwa. Tak jak Bóg Ksenofanesa jest oderwany od
wszystkiego, co przyziemne, tak samo jego świat pozbawiony jest boskości.
Istotnego zwrotu w dziejach wczesnogreckiej filozofii dokonał Parmenides z Elei
pod koniec VI lub na początku V w. Jego myśl znamy stosunkowo dobrze dzięki kilku
dość obszernym fragmentom jego dzieła, mianowicie poematu w wersach epickich o
treści ściśle filozoficznej. Podobnie jak filozofowie milezyjscy, Parmenides bierze za
punkt wyjścia tradycyjną wizję świata, wedle której składa się on z przeciwstawnych
jakości i sił; ale gdy filozofowie milezyjscy starali się zrozumieć na tej podstawie wszelki
proces przechodzenia z jednego do drugiego bieguna przeciwieństw, a więc wszelki
proces stawania się i ginięcia, Parmenides dochodzi do skrajnie nowej koncepcji:
stwierdza, że wszelkie stawanie się i ginięcie, a więc cały świat ludzkiego doświadcze­
nia, jest tylko złudzeniem. Odkrywa mianowicie, że to, co staje się i ginie, nie jest
prawdziwie. Skoro świat nie jest prawdziwie, nie ma go w ogóle, albowiem: „Jest jest,
Niebycie nie jest” (FVS 28 B 2, w. 9), „Bycie jest, Nicość nie jest” (B 6, w. 1-2). Świat
powstaje z błędu, polegającego na tym, że traktuje się Nie-jest jako Jest. Światu-
złudzeniu przeciwstawia Parmenides Bycie, „Jest”, które jest jedno, niezmienne,
konieczne, niczym nieograniczone, a zarazem przez siebie samo określone, tożsame z
myślą o sobie, z prawdą. Wiedzę o świecie, mianowicie naukę o tym, jak świat składa się
z par przeciwieństw, jak wszystko przechodzi z jednego bieguna do drugiego,
Parmenides uważa za wiedzę pozorną, którą nazywa doxa, czyli „opinią przyjmowaną”.
Jednego pytania, które dla nas miałoby podstawowe znaczenie, filozof ten nie stawia,
jak mianowicie i dlaczego rodzi się błąd, z którego pochodzi świat-zludzenie.
Filozofię Parmenidesa możemy scharakteryzować jako stworzenie pojęcia Abso­
lutu. Będzie ono odtąd pojawiać się często jako pojęcie podstawowe, centralne w
dziejach filozofii greckiej, a później europejskiej, aż do dziś, z tą jednak ważną różnicą,
że przeciwieństwem Absolutu będzie już nie świat jako to, co złudne, lecz świat jako to,
co względne. Biorąc to pod uwagę można zasadnie stwierdzić, że to od Parmenidesa
właściwie zaczyna się europejska tradycja filozoficzna.
Uczeń Parmenidesa, Zenon z Elei, postawił sobie za cel wzmocnienie nauki mistrza
przez wykazanie, do jakich sprzeczności i absurdalnych wyników doprowadza nas
analiza świata doświadczenia potocznego. Jego pomysłowe i subtelne rozumowania
będą jednak później, w połowie V w. służyć jako szkoła logicznej żonglerki kierunkowi
myślenia skrajnie antymetafizycznemu, który będzie odgrywał ogromnie ważną rolę w
cywilizacji greckiej, mianowicie sofistyce. Sofiści będą trzymali się wyłącznie dziedziny
doxa, odrzucając możliwość dojścia do prawdy, bądź nie troszcząc się wcale o nią.
Nieco po powstaniu poematu Parmenidesa, lub krótko przed nim, stworzone
zostało dzieło najdobitniej wyrażające podstawowe cechy greckiej myśli archaicznej,
mianowicie księga Heraklita z Efezu, napisana prozą wielkiej piękności. Heraklit
pojmował świat jako nieustanną walkę: w każdym przeciwieństwie jeden biegun walczy
z drugim, pokonuje go i z kolei zostaje przez niego pokonany. Pod tym względem nie był
on oryginalny, jego oryginalności trzeba szukać gdzie indziej. Wedle niego nieustanny
proces walki, zmiany, rodzenia się i ginięcia jest sensowny, albowiem wszystkim steruje
myśl (gnomę), we wszystkim jest sens (logos), we wszystkim działa Bóg. Bóg jest więc
rozumem.
Teoria Parmenidesa, zrodzona na gruncie kultury i filozofii archaicznej, wykro- 361
r

czyła poza nią, nie zamknęła jednak epoki filozofii archaicznej. Empedokles z Akragas
(urodzony na początku V w.), autor dwóch poematów filozoficznych, których liczne i
obszerne fragmenty są nam znane, mies'ci się jeszcze całkowicie ws'ród filozofów tego
okresu archaicznego. Widzi on we wszechświecie działanie dwóch przeciwstawnych
potęg, Miło s'ci i Nienawis'ci.
Jeśli badać konstrukcje myślowe filozofów okresu archaicznego, rzuca się w oczy
ich podobieństwo do poetyckich wywodów Hezjodejskiej Teogonii. Jest to całkowicie
zrozumiałe: zmierzając do tego, by wyjaśnić wszystko, co istnieje, całość wszechświata,
filozofowie VI i pierwszej połowy V w. przyjmują i kontynuują centralne zadanie myśli
mitycznej. Jednocześnie rzuca się w oczy, jak bardzo te konstrukcje odbiegają pod
pewnymi względami od niej. Po pierwsze, każdy z tych filozofów zajmuje postawę
suwerenną wobec tradycji: nie czuje się związany żadnym autorytetem, wręcz
odwrotnie, śmiało i bez żadnych wewnętrznych oporów odrzuca to, co inni przed nim
starali się zbudować. Tyle jest konstrukcji filozoficznych, ilu jest filozofów; każdy chce
rozpoczynać od nowa. Po drugie, filozofowie rezygnują przynajmniej częściowo z
języka poezji, w którym tradycyjne myślenie mityczne było zadomowione, to znaczy z
symboliki i formalnych środków oddziaływania na wyobraźnię i uczucie, fascynowania
słuchaczy. To, że niektórzy z nich piszą prozą, jest faktem bardzo znamiennym: oznacza
całkowite i świadome odwrócenie się od tradycyjnej formy literackiej i stworzenie
nowej, przydatnej do dyskursu, dla osiągnięcia analitycznej jasności. Jeśli zaś filozofo­
wie piszą wierszem, ich utwory dalekie są na ogół od poezji (ale bywają wyjątki).
Zauważył to Arystoteles, który twierdzi {Poetyka 1447 b 17-20): ,,me ma nic wspólnego
między Homerem a Empedoklesem prócz metrum; dlatego słusznie jest nazywać
pierwszego poetą, drugiego zaś pisarzem o przyrodzie (physiologos) raczej niż poetą".
Proza Heraklita, która jest w najwyższym stopniu prozą artystyczną i posługuje się
chętnie symbolami, kontrastuje gwałtownie z głównym nurtem tradycji literackiej;
zmierza ona nie do urzekania, lecz do wywołania wstrząsu, do przebudzenia słuchaczy
bądź czytelników ze snu, jakim jest pospolita egzystencja, aby byli w stanie usłyszeć i
zrozumieć dyskurs filozofa, tożsamy z sensem świata.
Można więc twierdzić, że filozofia archaiczna świadczy o powstawaniu nowych
postaw i skłonności umysłowych: krytyka tradycji, dążenie do uwolnienia się od
autorytetów, ufność w indywidualny rozum, rzeczowość, trzeźwość. Postawy te i
skłonności są zgodne z wielkimi przeobrażeniami politycznymi, które dokonują się w VI
i w pierwszej połowie V w. Filozofowie zresztą wykazują głębokie zainteresowanie i
zrozumienie dla życia politycznego. Heraklit pisze: „Lud [czyli ogół obywateli]
powinien walczyć w obronie prawa, tak, jak w obronie murów".
Z tych samych postaw i skłonności zrodzi się nauka grecka.
Na początku V w. spotykamy lekarza, Alkmeona z Krotonu, autora traktatu,
łączącego teorię filozoficzną z ,,obserwacją znaków”, z których można wnosić o tym, co
dzieje się w ciele ludzkim. Szczególnie ciekawa jest następująca opinia Alkmeona:
uważał on, że „równouprawnienie” {isonomia) sił, mianowicie wilgoci, suchości,
zimna, ciepła, gorzkości, słodkości itd., ma jako skutek zachowanie zdrowia, natomiast
„jedynowładztwo” {monarchia') którejkolwiek z tych sił powoduje chorobę. Widać tu
wyraźnie związek między myślą polityczną, filozoficzną i naukową.
Mniej więcej w tym samym czasie powstają dzieła napisane prozą, które podejmują
362 się uporządkowania faktów z przeszłości mitycznej. Najważniejsze z nich to dzieło
Hekatajosa z Miletu, które potomni nazwali Genealogiami lub Heroologią, czy jeszcze
Historiami. Zaczynało się tymi słowami: „Hekatajos Milezyjczyk tak powiada: piszę
następujące rzeczy tak, jak mi się wydaje, że są prawdziwe; albowiem opowies'ci Hellenów
są, moim zdaniem, liczne i śmieszne". Wyraża się tu ta postawa krytyczna, ta ufnos'ć we
władzę rozumu, o której wspomnielis'my. Wprawdzie Hekatajos uznaje zasadniczo
prawdziwość tradycji mitycznej o herosach, ale ponieważ pisze oschłą prozą i czasami
stara się wyjaśnić wydarzenia przy pomocy zdrowego rozsądku, widać, że mity przestają
nimi być, zaczynają dla niego tracić wartos'ć włas'nie jako mity, są niemal degradowane
do rangi pospolitych faktów, które można i trzeba uściślić i uporządkować. Potrzeba
usystematyzowania faktów z przeszłości mitycznej doprowadziła autora do próby
datowania przynajmniej niektórych z nich: wiemy, że okres'lał czas życia Heraklesa
przyjmując, że każde pokolenie trwa 40 lat i mnożąc przez 40 liczbę pokoleń z drzew
genealogicznych królów spartańskich, wywodzących się od tego herosa.
Ten sam autor napisał drugie dzieło prozą, znane w późniejszych czasach pod
tytułem Periegesis lub Ges periodos. Zbierało ono suche, rzeczowe informacje o
poszczególnych miastach, ludach, krainach całego znanego Grekom świata. Całość
świata przedstawiało-między innymi za pomocą dołączonej mapy-w sposób skrajnie
geometryczny. Napisane było w stylu jak najbardziej dalekim od poezji: w zdaniach
krótkich, prostych, elementarnych.

Bibliografia

Na temat myśli filozofów okresu archaicznego istnieje wśród badaczy wiele skrajnie rozbieżnych poglądów.
Nie sposób w tym krótkim szkicu zdać z nich sprawy. Najbardziej rozpowszechniona interpretacja widzi w
filozofach milezyjskich myślicieli-naukowców o orientacji materialistycznej. Wydaje się nam ona całkowicie
anachroniczna.
Obraz myśli wczesnogreckiej, który tu przedstawiliśmy, dużo zawdzięcza dziełom H. Frankla i B.
Snella, których tytuły znajdują się w bibliografii do poprzedniego paragrafu (s. 358). Wymienić także tu
chcemy prace J.-P. Vernanta, zwłaszcza jego Mythe etpensee chez les Grecs. Etudes de psychologie historiąue,
2 wyd. rozszerzone, Paris 1974 i tłumaczone na język polski studium: Źródła myśli greckiej, Warsza­
wa 1969.

D. Sztuka

Uwagi wstępne. Klienci i artyści. Wpływy wschodnie

Szybki rytm zmian charakteryzujący cywilizację doby archaicznej widać także w


dziedzinie sztuki. Artyści dzielą z innymi twórcami niepokój czasów, dążność do
innowacji, ciekawość wobec świata zewnętrznego.
Charakter i kierunek rozwoju greckiej sztuki był wyznaczany przez specyficzne
potrzeby i motywy dwóch najważniejszych klientów zamawiających dzieła: ogółu
obywatelskiego, czyli innymi słowy polis, i arystokracji. O innych skromniejszych
nabywcach niewiele możemy powiedzieć. 363
Jest rzeczą niezmiernie charakterystyczną, że pojawienie się i następnie upo­
wszechnienie świątyń dokonuje się w tym samym okresie, co kształtowanie się polis.
Ambicją wspólnot obywatelskich staje się bowiem zapewnienie swym opiekuńczym
bóstwom odpowiednich siedzib, które będą trwałym świadectwem potęgi i pobożności
wystawców. Polis wznosiły także wota w wielkich sanktuariach. Były to najczęściej
budynki zwane skarbcami, w których znajdowały się kosztowne przedmioty ofiarowane
bóstwu (naczynia, trójnogi, broń). Wystawiano także w świętych okręgach posągi i
kolumny. Często fundowano je z okazji sukcesów militarnych. Realizacja zamówień
wspólnot służyła przede wszystkim celom politycznym: integrowaniu obywateli i
sławieniu wielkości ich dokonań. Religia i życie obywatelskie splatały się tu w jedno.
Sztuka służąc bogom służyła i ludziom. Nieco później i w wyczuwalnie mniejszym
stopniu rozwinie się budownictwo publiczne dla ludzi: gmachy dla rad i urzędników,
urządzenia wodne, portyki itp.
Rzemieślnicy pracowali także dla arystokratycznych rodzin. Te, rzecz charakte­
rystyczna, nie próbowały zapewnić sobie okazałych pałaców; kontrast między skrom­
nością budownictwa mieszkalnego a świetnością gmachów publicznych i sanktuariów
pozostanie cechą właściwą greckiej kultury aż po czasy hellenistyczne. Natomiast
arystokracja czyniła wysiłki, aby swe domostwa wyposażyć w przedmioty piękne i
kosztowne. Malowana ceramika, brązowe naczynia, paradna broń, tkaniny wielo­
barwne były w nich wystawiane na widok publiczny. Część posiadanych przez nas
zabytków, umieszczonych dziś w muzeach, musiała być oglądana w takich właśnie
ramach. Ponadto arystokraci wystawiali wota w sanktuariach, w postaci posągów,
naczyń, kolumn. Budowniczy wznoszący świątynie, przewidując takie kosztowne
podarunki, rezerwowali osobne pomieszczenia dla tych wotów, które wymagały
szczególnej opieki; inne ustawiano w okręgach świątynnych, gdzie wszyscy mogli je
oglądać. Napisy na nich wyryte utrwalały pamięć o szczodrobliwości ofiarodawców.
Tej skłonności do manifestowania bogactwa tyrani nadali nowe formy. Byli w
stanie inicjować roboty budowlane na taką skalę, jaka od czasów upadku kultury
mykeriskiej nie była wcale możliwa. Działalność budowlana służyła im do uzasadnienia
swej pozycji w polis i wykazywania szczodrobliwości wobec obywateli.
Dzieła sztuki tworzyli rzemieślnicy i to rzemieślnicy pracujący całymi rodzinami,
zazwyczaj dziedziczący swój zawód po przodkach i przekazujący go synom czy bliskim
krewnym. Taki typ organizacji produkcji prowadzi łatwo do gromadzenia i utrwalania
sekretów zawodowych. Powodowałby także stagnację, gdyby nie przeciwdziałała temu
ruchliwość, wynikająca z typu zamówień. Rodziny arystokratyczne i tyrani powierzali
wykonanie ich nie tylko specjalistom z własnej polis, zwracano się też do artystów
żyjących gdzie indziej, którzy zyskali sławę zręcznych wykonawców. Część zamówień
nie tylko była przeznaczona, ale także była wykonywana w wielkich ośrodkach
ogólnogreckich: Delfach, Delos, Olimpii i innych sanktuariach tego typu. Była to okazja
do kontaktów i do nauki, stąd promieniowały następnie nowe pomysły i nowe
prądy.
Cechą epoki była także szerząca się specjalizacja rzemieślników, obserwować ją
możemy szczególnie dobrze w ceramice, istniała jednak we wszystkich dziedzinach.
Nie mamy wątpliwości, że ci rzemieślnicy w społeczeństwie, w którym domino­
wała arystokracja, nie czuli się bynajmniej zepchnięci na dół społecznej drabiny, lecz
364 zachowywali poczucie własnej wartości. O skłonności do zawodowej brawury, o dumie
ze swej pracy świadczą obrazy warsztatów artystów i podpisy na dziełach. Pojawianie się
wotów rzemieślników w sanktuariach mówi wiele o ich zamożności i społecznym
prestiżu. Nie znajdziemy podobnych przykładów z następnych wieków. Ta świadomość
własnej wartości będzie miała także dla przyszłych dziejów sztuki greckiej ogromne
znaczenie.
Sztuka grecka tej epoki kształtuje się pod silnym wpływem sztuki świata
wschodniego. Nie jest to zjawisko całkowicie nowe. W ciągu swych dziejów basen
Morza Egejskiego nieraz otrzymywał bodźce kulturowe ze Wschodu, z którym
utrzymywał przez całe niemal II tysiąclecia systematyczne stosunki. W czasach
Ciemnych Wieków stały się one znacznie rzadsze i o wiele bardziej sporadyczne.
Ponowne podjęcie regularnych kontaktów, datujące się od początku VIII w. (na większą
skalę nieco później, od jego połowy) otworzyło, choć nie od razu, drogę nowym
artystycznym inspiracjom. Szczególne jednak otwarcie na wschodnie wpływy następuje
w VII w., uzasadnia ono nazwę okresu orientalizującego, często stosowaną przez
historyków sztuki właśnie dla twórczości VII w. W wieku VI ta wrażliwość na wschodni
dorobek osłabnie, choć zdolność przyswajania sobie osiągnięć technicznych i estetycz­
nych, dokonanych w kręgu mezopotamskim czy egipskim, będzie ciągle cechą
charakterystyczną greckiej kultury. Dopiero czasy klasyczne doprowadzą do zobojęt­
nienia i zamknięcia się w kręgu inspiracji wyłącznie helleńskich.
Kultura wschodnia rozmaitymi drogami oddziaływała na kulturę grecką. Kupcy
greccy, a wkrótce i najemnicy greccy na służbie wschodnich władców, coraz liczniej
zjawiali się w miastach Bliskiego Wschodu, stykali się tam z architekturą, rzeźbą,
stylem życia i gustami odmiennymi od tych, które panowały w Grecji. Istotną rolę w
procesie przekazywania wartości odegrały same wytwory, powstałe w warsztatach
wschodnich, przywożone jako przedmioty najwyższego luksusu do arystokratycznych
domostw i ostentacyjnie eksponowane właśnie w tym charakterze: brązowe tarcze,
kotły, patery, pancerze, plakietki i figurki z kości słoniowej, naszyjniki, bransolety ze
złota i srebra a także tkaniny (o których niestety nic nie wiemy, gdyż nie mogły dotrwać
do naszych czasów), wszystko pokryte ornamentem, o frapujących kształtach i
kolorach. Jest także prawdopodobne, że wędrowały nie tylko przedmioty, ale i ich
wytwórcy-rzemieślnicy z rodzinami, specjaliści od technik w Grecji nieznanych bądź
źle reprezentowanych, których potrafiły do tego skłonić arystokratyczne domy.
Wschód dla Greków tej epoki to najczęściej przez nich odwiedzane miasta Syrii i
Fenicji. Za ich pośrednictwem stykali się z dziedzictwem Mezopotamii, do której
rzadko podróżowali. Istotny wpływ na grecki repertuar motywów miała sztuka
brązownicza Urartu, ale i w tym wypadku nie należy sądzić, aby kontakty były
bezpośrednie. W wielu dziedzinach (architektura, rzeźba) silne było oddziaływanie
Egiptu, choć mniejsze, niż sądzili sami Grecy.

Architektura

W wieku VII formują się zasadnicze cechy przyszłej architektury greckiej. Sprzyjały
temu szczególnie dogodne warunki. Na wszystkich obszarach obserwować możemy
intensywny rozwój miast. Budowa wielu osad na nowym korzeniu w świecie
,,kolonialnym” stwarzać musiała budowniczym zupełnie nowe zadania i możliwości. 365
44. Kształt najstarszych świątyń jest nam znany z glinianych modeli. Reprodukowany tu rysunek
został wykonany na podstawie modelu (VIII w.) znalezionego w okręgu świątynnym Hery Limenia w
Perachora (w pobliżu Koryntu). Tego typu konstrukcje wznoszone były na kamiennych fundamentach
z cegły suszonej pokrywanej tynkiem i malowanej

Środki, którymi dysponują społeczności greckie, w toku dziesięcioleci będą rosnąć,


dając możliwość realizowania dzieł monumentalnych. Są to także lata, w których
utrwala się ostatecznie architektoniczna forma miejsca kultu - świątynia, pojmowana
przede wszystkim jako mieszkanie dla bóstwa.
Istotną ewolucję obserwujemy w dziedzinie techniki budowlanej. Rzemieślnicy
odziedziczyli po poprzednich pokoleniach umiejętność stawiania murów z cegły
suszonej na słońcu, drewna i gliny na fundamentach składających się z pobieżnie tylko
366 obrobionych kamieni. W VII w. Grecy uczą się sztuki stawiania budynków z kamienia
45. Świątynia w Prinias na Kre­
cie (koniec VII w.), rekonstrukcja
fasady i plan. Wewnątrz niej
znajdował się ołtarz-ognisko u-
sytuowany między dwiema ko­
lumnami na osi budynku. W
fasadzie zwracają uw&gę trzy
masywne słupy. Fryz przedsta­
wiał jeźdźców na koniach. Płaski
dach tworzył taras
46. Typy świątyń greckich:

i
0

1
B 4
1. świątynia w antach; 2. świątynia o
podwójnych antach; 3. prostylos; 4. amfi-
prostylos; 5. peripteros; 6. pseudoperipte-
ros; 7. dipteros; 8. pseudodipteros; 9. perip­
teros; 10. peripteros okrągły; 11 monopte-
ros

»

D• •«
O• • ••
■• ł • »*
»• ' • •s
»• • ••
»• •4
»® • •«
•9 • •«
P • •• • • •«
a• • a
»• •s
p& •«
»• •«
►• •4
»• •<
»• •e • -

5 6 7

10

ciosanego w regularne bloki. Wymagały one starannej obróbki, gdyż łączono je „na
sucho”, bez zaprawy (tylko w miejscach szczególnie narażonych na obciążenie i
ewentualne ruchy łączono bloki brązowymi klamrami zatapianymi w ołowiu). Istotną
rolę w tym procesie odegrały dos'wiadczenia w pracy nad kamieniem w warsztatach
rzeźbiarskich, a także wzory kamiennej architektury oglądanej przez Greków w krajach
Wschodu. Choć opanowanie techniki obróbki różnych rodzajów kamienia, od miękkich
porosów do twardego marmuru, następuje względnie szybko, łączenie różnych
materiałów pozostanie długo regułą. Dopiero w VI w. świątynie budowane będą
wyłącznie z kamienia. Ważną rolę w budownictwie w VII w. odgrywa drewno. Z niego
sporządzano kolumny osadzane ewentualnie na kamiennych podstawach i opatrywane
od góry kamiennymi kapitelami. Pierwsze znane nam przypadki kolumn kamiennych
pochodzą z ok. 600 r. Świątynie dekorowane były barwnymi okładzinami i reliefami
ceramicznymi, gorsze gatunki kamienia pokrywano stiukami i malowano. Tyczyło się to
także kolumn. Dekoracja zewnętrzna wypełniająca tympanony, pokrywająca metopy i
tryglify była wykonywana z reguły z ceramiki lub drewna. Łączenie różnych materiałów
pozwalało na wznoszenie budowli lekkich i niezmiernie barwnych.
Powoli kształtuje się także forma budynku kultowego. W początkach okresu
47. Schemat porządku doryckiego sima (rynna)

przyczółek

/
akroterion

tympanon

— geison (gzyms)
mutulus
metopa'
tryglif
taenia
),rvz > belkowanie
reguła
guttae (łezki)
architraw 7
abacus
echinus kapitel (głowica)
anuli
hypotrachelion

> trzon

krepidoma

archaicznego świątynie miały postać niewielkiego, czworokątnego pomieszczenia


(nazywamy je z łacińska cella) pokrytego dwuspadowym dachem (zob. rys. 44),
poprzedzał je portyk złożony z dwóch kolumn. W miarę upływu czasu cella będzie się
powiększać i wydłużać, jednocześnie pojawi się drugi element budowli sakralnej
charakterystyczny dla architektury greckiej: obiegająca wokoło, zewnętrzna kolumna­
da. Pomysł jej wywodzi się prawdopodobnie z pierwotnej formy osłony dla kultowych
posągów, która przybierała postać baldachimu.
Charakterystyczną ewolucję wczesnej świątyni możemy obserwować w okręgu
świątynnym poświęconym Artemidzie Orthia w Sparcie. Początkowo wznosił się tam
wyłącznie ołtarz. Na przełomie IX i VIII w. postawiono niewielki budynek o szerokości
4,50 m z trzema kolumnami na froncie, z jednym rzędem kolumn w środku. Mury
zbudowane były z suszonej cegły na podstawie z drobnych kamieni. Posąg stojący we
wnętrzu był lekko przesunięty w stosunku do osi, ze względu na znajdujące się na niej
kolumny. W VII w. pokryto budynek dachem i dodano ozdoby z terakoty.
W VII w. nie ma jeszcze większych różnic w stylu świątyń budowanych w
rozmaitych częściach świata greckiego, mają one jedynie lokalny charakter. Dopiero u
jego schyłku zaczną formować się dwa style, tzw. porządki: dorycki i joriski. 369
r

1 2 3 4 5m
0|----------- i----------- 1---------- 1----------- 1------------ 1

48. Zestawienie kształtów kolumn doryckich z Delf ukazuje nam ewolucję stylu:
a. pierwsza świątynia Ateny (VI w.); b. druga świątynia Ateny (koniec VI - początek V w.); c. świątynia Apollona z końca VI w.; d.
skarbiec Ateńczyków (koniec VI w.); e. budowla okrągła (tholos) Marmaria (IV w.); f. świątynia Apollona (IV w.)

Najstarsze świątynie wykazujące cechy stylu doryckiego znajdziemy w Thermos-


Etolia (świątynia Apollona zbudowana 620-610) i w Olimpii (świątynia Hery
zbudowana ok. 600). W VI w. wszystkie niemal budynki kultowe w Grecji właściwej i na
Zachodzie wznoszone są w tym stylu. Uderzającą jego cechą jest przestrzeganie
pewnych proporcji i zasad. W miarę upływu czasu rozmiary budynków będą rosnąć.
Świątynia w Selinuncie ma podium o rozmiarach 110x50, wysokości 35 m, a jej budowa
trwała lat 50. W Akragas prace nad sanktuarium Zeusa Olimpijskiego trwały cały wiek.
Mimo wielkiego bogactwa polis miały więc wyraźne trudności ze wzniesieniem
gmachów na miarę swych ambicji.
Ewolucję architektury joriskiej obserwować możemy na podstawie kolejnych
świątyń w sanktuarium Hery na Samos (plany ich zob. rys. 53, 54). Pierwszy budynek,
zwany Herajonem I, zbudowany na przełomie IX i VIII w., otoczony kolumnadą z
drewnianych kolumn (7 z przodu, 6 z tylu i po 17 z boków) zniszczyła powódź ok. 670 r.
Na tym miejscu powstała wkrótce budowla ze ścianami z bloków kamiennych, ale ciągle
z drewnianymi kolumnami. W latach 570-560 rozpoczęto prace nad wznoszeniem nowej
świątyni (Herajon III) na miejscu poprzedniej. Stworzono gmach ogromny, otoczony,
rzecz niesłychana, podwójną linią kolumn. Rozmiary jego wynosiły 52x105 m, kolumny
miały 1,5 m średnicy i 12 m wysokości. Było ich razem 104. Wewnątrz celli dach
wspierał się na 22 kolumnach, w przedsionku (pronaos) znajdowało się 10 kolumn w
370 dwóch rzędach. Taki głęboki pronaos pozostał odtąd cechą charakterystyczną archi-
49. Rekonstrukcja fasady świątyni Artemidy w Palaiopolis na Kerkyrze (ok. 590)
50. Plany świątyń doryckich:
a. Apollona w Koryncie (ok. 540); b. Artemidy na Kerkyrze (por. poprzednią ilustrację)

tektury jońskiej. Pracami kierowali Teodor i Rojkos, architekci, rzeźbiarze i malarze


zarazem. Teodor byl pierwszym autorem traktatu o architekturze. Herajon III został
zniszczony przez pożar w kilka lat po zakończeniu prac. Inicjatorem nowej budowy byl
tyran wyspy, Polikrates, Herajon IV miał jeszcze większe rozmiary (55x112 m) i więcej
kolumn (aż 135).
Najsławniejszą jednak s'wiątynią Jonii stało się sanktuarium Artemidy w Efezie,
wznoszone przy pomocy króla Lidii, Krezusa. Rozmiary jego wynosiły 115x55 m. Na
przodzie ustawiono columnae caelatae (dolną część takiej kolumny pokrywały płasko­
rzeźby). Modelem dla Artemizjon były tu zapewne świątynie egipskie. Dekorację
świątyni wykonano z marmuru.
Świątynie jońskie były podziwiane, ale poza granicami Jonii nie próbowano
wznosić gmachów wedle wykształconych tu wzorów. Tylko synowie tyrana Aten
Pizystrata chcieli zbudować świątynię z podwójnym rzędem kolumn, ale jej nigdy nie
dokończyli.
Z VI w. pochodzą również inicjatywy budowlane, które miały poprawić warunki
życia w miastach. Dotyczyło to przede wszystkim zaopatrzenia w wodę. Powstawały nie
372 tylko ujęcia źródeł w postaci basenów i fontann, ale i prawdziwe akwedukty prowadzące
• •••••••••••

10 m

52. Plan świątyni Afai na Eginie


54. Herajon III

wodę rurami z odległych miejsc. Dzieło sztuki inżynierskiej powstało wówczas na Samos
z inicjatywy tyrana wyspy Polikratesa. Woda płynęła tunelem wykutym w skale o
długos'ci niemal kilometrowej i wysokości 1,75 m, rozprowadzano ją po mieście rurami.
Ten sam Polikrates podjął prace w porcie, a także wzniósł portyki przy agorze. Podobne
inicjatywy, choć nie na tak wielką skalę, zawdzięczały Ateny Pizystratowi i jego synom.
Mniej więcej w tym samym czasie zaczęły powstawać pierwsze budowle przeznaczone
374 dla władz polis: rad (tak zwane buleuteriony) i urzędników. Najstarszy znany nam
55. Rekonstrukcja świątyni Artemidy w Efezie
przykład takiego gmachu pochodzi z Olimpii, z około połowy VI w. W Atenach
wzniesiono po reformach Klejstenesa duży budynek przeznaczony na ok. 700 osób
(niewątpliwie dla Rady Pięciuset).

Rzeźba

Dopiero VII w. przyniesie narodziny rzeźby posągowej. Z VIII w. pochodzą jedynie


figurki o niewielkich rozmiarach, wykonywane z ceramiki, brązu, kos'ci słoniowej,
które znajdujemy w znacznej liczbie na terenie wielkich sanktuariów, gdzie były skła­
dane przez wiernych jako wota. Pospolite są ws'ród nich zwłaszcza wizerunki zwie­
rząt, pojedynczych i w grupach, m.in. figurki koni, które w ikonografii tej epoki od­
grywają istotną rolę. Pierwsze przedstawienia postaci ludzkiej pochodzą z końca IX w.
Drobna plastyka będzie długo dominować, dopiero w drugiej połowie VII w., a
nawet raczej bliżej jego końca, powstawać zaczną coraz częs'ciej posągi kamienne o
rozmiarach naturalnych czy ponadnaturalnych (posąg Naksyjczyków ustawiony na
Delos miał, sądząc z zachowanych fragmentów, 9 m wysokości!). Doświadczenie pracy z
drewnem, brązem, kością słoniową, a także zapewne z kruszcami szlachetnymi, zdobyte
przez rzeźbiarzy tej epoki wywarło znaczny wpływ na rodzącą się wówczas rzeźbę
kamienną. Także ikonografia pozostaje wspólna i dla plastyki drobnej, i posągowej.
W VII w. wykształcają się ośrodki, czy raczej strefy o uchwytnym, odrębnym
charakterze: są to Peloponez i Kreta (ta ostatnia odgrywała w ogóle ważną rolę w
dziejach kultury archaicznej, zwłaszcza w historii rzeźby), Jonia małoazjatycka, a także
Cyklady i Eubea. W tej trzeciej strefie szczególna rola przypada Naksos i Paros,
wyspom posiadającym piękne marmury od dawna eksploatowane, a także Delos z racji
sanktuarium Apollona, w którym wierni z całego greckiego świata ofiarowywali swe
wota w znacznej części wykonywane na miejscu. W VI w. specyficzne cechy będzie
miała wytwórczość miast Sycylii i Wielkiej Grecji.
Niewątpliwie rzeźbiarze greccy, zwłaszcza w toku VI w. znajdują się pod silnym
wpływem sztuki Wschodu, a dokładniej mówiąc, sztuki Egiptu, gdzie od stuleci
rozwinięto rzeźbę posągową. Ślady egipskich wzorów widać w konwencji nakazującej
przedstawiać stojących mężczyzn z lekko wysuniętą naprzód lewą nogą, z ramionami
wyciągniętymi ku dołowi i z pięściami zwiniętymi i przyciśniętymi do boków. Także
rzeźby siedzące, pojawiające się w VI w., mają wiele do zawdzięczenia inspiracjom
egipskim. Wydaje się, że w początkowym okresie rzeźbiarze greccy przyjęli z Egiptu
założenia kanonu proporcji ciała ludzkiego, później jednak powstanie kanon grecki o
odrębnym charakterze. Poddanie się wpływom egipskim nie oznaczało, że rzemieśl­
nicy kopiowali swe modele, zachowali wobec nich zdumiewającą niezależność.
W VI w. udoskonalona zostaje technika odlewania brązu, którą wkrótce stosować
się będzie także do tworzenia dużych posągów. Brąz pozostanie długo ulubionym
materiałem rzeźbiarskim.
Niezmiernie charakterystyczną cechą greckiej twórczości rzeźbiarskiej jest sku­
pienie uwagi na temacie nagiego mężczyzny, stojącego bez ruchu. Najstarsze jego
wcielenia sięgają połowy VII w., najpóźniejsze powstają ok. 480 r., gdy potrzeba
wyrażenia ruchu będzie odczuwana bardzo silnie i utoruje sobie drogę do twórczości
376 rzeźbiarskiej. Posągi nagich mężczyzn przywykliśmy określać mianem kurosów (od gr.
kuros-młodzieniec). Nie pragną one niczego opowiadać, obcy jest im wszelki ruch,
wszelka aktywność, stanowią wcielenie harmonijnego piękna, studium doskonałego
ciała. Niełatwo jest nam odpowiedzieć w każdym przypadku, kogo przedstawiają:
człowieka, herosa czy boga, niekiedy tylko inskrypcja lub jakieś atrybuty pomagają nam
w identyfikacji. Ustawiano je w sanktuariach, niekiedy umieszczano na grobach.
Odpowiednikiem serii kurosów są kory (od gr. korę - dziewczyna), posągi młodych
kobiet, zawsze odzianych w szaty, podobnie jak ich męskie odpowiedniki nierucho­
mych, wcielających idealne piękno.

Ceramika

Ceramika malowana zajmowała w wytwórczości artystycznej Greków aż po wiek IV


szczególnie ważne miejsce, musimy ten fakt uznać za cechę specyficzną kultury
greckiej, gdyż nie znajdziemy w dziejach starożytnych innej cywilizacji, w której
powstałoby malarstwo dekorujące naczynia o tak wielkim bogactwie motywów i tak
wysokim poziomie artystycznym.
Dla dzisiejszego historyka sztuki ceramika ma wielkie znaczenie z innego jeszcze
powodu. Jej odporność na działanie czasu jest tak wielka, że była w stanie przetrwać
wieki. Stanowi ona dla początków I tysiąclecia często jedyny rodzaj dzieł sztuki nam
dostępny, a w każdym razie bardzo długo podstawowy. Jej dekoracja jest więc
wyłącznym źródłem pozwalającym poznać gusty artystyczne społeczności greckich.
W rozdziale poświęconym Ciemnym Wiekom wspominaliśmy już o wykształceniu
się stylu geometrycznego i roli, jaką w tym procesie odegrały Ateny. Tu właśnie, w
latach 800-760 osiąga on swoją dojrzałą postać, którą poznać możemy dzięki serii
wielkich naczyń odkrytych na cmentarzu dipyloriskim. Były one przeznaczone do
ustawiania na grobach (zob. il. 56, 57). Ich dekoracja polegała przede wszystkim na
powtarzających się geometrycznych motywach ułożonych w pasy oddzielone od siebie
ciemniejszymi liniami. Ich zmniejszająca się bądź powiększająca szerokość podkreślała
strukturę naczynia. W końcu IX w. zaczęto wprowadzać do repertuaru motywów także
wizerunki zwierząt i ludzi o kształtach silnie zgeometryzowanych. Malowano je w
postaci czarnych sylwetek na jasnym tle. Najczęściej umieszczano je na brzuścu bądź
szyi naczynia lub wydzielano osobne pole, tworzące rodzaj obrazu na tle wypełnianym
powtarzającymi się motywami.
Na wielkich wazach dipylońskich znajdziemy obrazy bitew, pojedynki, defilady
rydwanów, sceny pogrzebów, w których biorą udział mężczyźni i kobiety opłakujący
zmarłego wystawionego na paradnym łożu, odprowadzający go na miejsce pochówku.
Ceramika tego okresu cechowała się znaczną jednolitością stylu, brakiem więk­
szych wariantów lokalnych. Ulega to zasadniczej zmianie w VII w., gdy produkcja
poszczególnych miast zaczyna się istotnie od siebie różnić, stanowiąc osobne, wyraźne
serie, niezależnie od pewnych cech wspólnych.
Wspominaliśmy już na początku tego rozdziału o wpływie cywilizacji wschodnich,
który ulega wyraźnemu nasileniu w toku VII w., jest on szczególnie wyczuwalny w
ceramice tej epoki, zwanej stąd ceramiką stylu orientalizującego.
Zmiany w porównaniu z poprzednią epoką dotyczyły techniki dekorowania
naczyń, ich kształty i technika wypalania niewiele tylko zostały zmodyfikowane. 377
a

u
56. Kształty naczyń używanych w Grecji w dobie archaicznej i klasycznej:
a. amfora; b. stamnos; c. pithos; d. hydria; e-h. kratery; i. psykter; j. oinochoe; k. kyathos; l-n. kubki; o. misa.

Sylwetki zgeometryzowane zostały zastąpione przez giętką kombinację czarnych lub


ciemnobrązowych postaci, umieszczanych na jasnym, najczęściej kremowym tle. Na
powierzchni przedstawień rzemieślnicy ryli ostrym narzędziem szczegóły rysunku.
Posługiwano się także innymi kolorami: brązowym, ciemnoczerwonym, fioletowym,
białym. Motywy dekoracyjne pochodziły w znacznej części z repertuaru ikonograficz­
nego Wschodu, zwłaszcza z Syrii i Fenicji, a także północno-wschodnich terenów Azji
Mniejszej (Urartu). Rzemieślnicy kopiowali to, co znaleźli przede wszystkim na
barwnych tkaninach, a także na brązowych dekorowanych naczyniach czy innych
przedmiotach, zapewne pomysł rycia linii na powierzchni naczyń brał się z imitacji
techniki ozdób w metalu.
378 W malarstwie wazowym okresu orientalizującego wielkim powodzeniem cieszyły
się wizerunki zwierząt i istot fantastycznych: znajdziemy często sfinksy, chimery^
gryfy, rozmaite skrzydlate potwory, jakie rodziła imaginacja artystów, większość z nich
miała zniknąć w następnym stuleciu. Powierzchnię naczyń pokrywano najczęściej
dekoracją ułożoną w pasy, w których umieszczano sylwetki zwierząt (jelenie, lwy,
zające, konie) i motywy czysto dekoracyjne (spirale, woluty, rozety, palmety, kwiaty
lotosu). Naśladownictwo wzorów pochodzenia wschodniego szło tak daleko, że także
motywy greckie były przerabiane zgodnie z orientalizującymi tendencjami. Zmiana
stylu pozwoliła artystom na znacznie większą swobodę w doborze dekoracji i jej
ułożeniu, niż było to możliwe przy zachowaniu konwencji geometryzujących. Miało to
zasadnicze znaczenie zwłaszcza wówczas, gdy ozdabiano naczynia rozbudowanymi
scenami mitologicznymi, które stają się o wiele czytelniejsze, bliższe w swych strojach i
ruchu życiu, wyraźniej przekazujące widzowi fabułę i emocje.
Jeśli w poprzednich wiekach czołową rolę w produkcji dekorowanej ceramiki
odgrywała Attyka, w której nie tylko powstawały wielkie dzieła sztuki, ale rodziły się
nowe prądy, to w dobie stylu orientalizującego przewodnictwo przejmują inne ośrodki,
przede wszystkim Korynt, gdzie ten typ malarstwa się zrodził ok. 725 r. Zapewne
własna długa tradycja i wielkie osiągnięcia utrudniały attyckim garncarzom zerwanie z
przeszłością. Korynt jest natomiast, jak pamiętamy, jednym z najżywiej rozwijających
się ośrodków Grecji właściwej. Produkcja jego garncarzy była ogromna i w znacznym
stopniu przeznaczona na eksport, fragmenty ceramiki korynckiej odnajdujemy w całym
basenie Morza Śródziemnego. Zwłaszcza w drugiej połowie VII w. rozmiary wytwór­
czości korynckiej wzrosną wyraźnie kosztem poziomu artystycznego; po raz pierwszy w
dziejach mamy do czynienia ze zjawiskiem standartyzacji produkcji (przede wszystkim
w odniesieniu do naczyń o niewielkich rozmiarach, których serie będą produkowane
jeszcze w czasach, gdy nastąpi zasadnicza zmiana gustów).
Do narodzin nowego typu dekoracji naczyń doszło w ostatnim dziesięcioleciu VII
w. w Atenach, zaś jego rozwój przypada na VI w., gdy dochodzi do dojrzałości styl zwany
attyckim stylem czarnofigurowym. W toku jednego pokolenia ceramika attycka trafia
do miast greckich całego ówczesnego świata, staje się podstawowym typem ceramiki
luksusowej.
Przyczyny zastąpienia ceramiki korynckiej przez attycką nie są dla nas w pełni
jasne. Gwałtowność zmiany od dawna rodziła podejrzenie, że działały tu czynniki
zewnętrzne w stosunku do samego rzemiosła. Źródeł takich negatywnych bodźców
doszukiwano się w sferze zjawisk politycznych, w załamaniu się korynckiej tyranii.
Jednak takie wyjaśnienie, choć niezmiernie kuszące, nie jest wcale oczywiste przy
bliższym zbadaniu. Zacznijmy od tego, że nie mamy żadnych podstaw, aby sądzić, iż
tyrani faworyzowali rozwój garncarstwa. Nie bardzo bowiem widać, w jaki sposób
mogliby to czynić, nie dysponowali żadnymi środkami, które by im pozwalały na takie
interwencje w sferze zjawisk ekonomicznych. Nie mieli także żadnego wpływu na
decyzje nabywców w odległych miastach. Zresztą utrata pozycji przez ceramikę
koryncką nie powoduje wyczuwalnego pogorszenia się sytuacji ekonomicznej miasta,
które pozostaje jednym z najzamożniejszych i największych miast Grecji archaicznej.
Rozwój rzemiosła garncarskiego w Atenach przypada na okres ważnych prze­
kształceń społecznych i politycznych, na dziesięciolecia reform Solona i tyranii
Pizystrata. Czy istniał związek między tymi zjawiskami a wzrostem produkcji waz?
Mało to prawdopodobne. Więcej od przekształceń społecznych liczyły się wiekowe a 379
ciągle trwające doświadczenia attyckiego rzemiosła, reagującego na nowe potrzeby
estetyczne, innowacje wynikające logicznie tak z rozwoju ceramiki stylu orientalizują-
cego, jak i starszych tradycji stylu geometrycznego.
W garncarstwie attyckim obserwować możemy wyraźną tendencję do specjalizacji.
Polega ona przede wszystkim na wyodrębnieniu zawodu malarza, ponadto widzimy, że
rzemieślnicy zaczynają ograniczać się do produkcji tylko jednego typu naczyń, z którym
związany był określony rodzaj dekoracji. Podobnie jak w Koryncie wzrost rozmiarów
produkcji prowadził do stereotypizacji malarskiej dekoracji.
Repertuar malarstwa wazowego w epoce, która nas tu interesuje, jest wynikiem
ostrej selekcji. Dominują w nim sceny mityczne (ale rzecz godna podkreślenia,
garncarze trzymają się tylko kilku najpopularniejszych wątków). Chętnie maluje się
ponadto to, co cenią sobie mężczyźni z arystokratycznych kręgów: igrzyska sportowe i
sceny z gimnazjonów, sympozjony, polowania. Znajdziemy także tematykę erotyczną,
zwłaszcza pederastyczną. Osobną grupę tworzą liczne malowidła ilustrujące mity bądź
kult Dionizosa, jest to cenne świadectwo popularności tego bóstwa. W VI w. ,,życie
codzienne” jest jeszcze w malarstwie wazowym nieobecne, pojawi się dopiero po 480 r.
Kobieta na malowidłach, jeśli nie jest mityczną heroiną, jest heterą; trzeba czekać
jeszcze wiele dziesięcioleci zanim pojawią się sceny z życia zwykłych pań domów.
Około 530 r. rodzi się nowy styl, czerwonofigurowy. Zmiana polegająca na
odwróceniu kolorów ma efekty sięgające bardzo głęboko. Malarze rozwinęli delikatny,
a bardzo precyzyjny rysunek, którym posługiwali się, aby oddać szczegóły ludzkiego
ciała (na przykład muskulaturę), wyraz twarzy, układ szat rozwiewających się pod
wpływem ruchu. Efekt plastyczny malowideł zaczyna ustępować efektowi graficznemu.
Nie od razu nowy styl był w stanie zastąpić stary (pewne zresztą rodzaje naczyń będą
dalej dekorowane w tradycyjny sposób).
Malarstwo wazowe osiąga w dobie stylu czarno- i czerwonofigurowego szczyty
swego rozwoju. Malarze wypracowują swój indywidualny styl, nie wahają się sygnować
swych dzieł, co świadczy dowodnie o ich zawodowej dumie. Różnice między nimi w
sposobie malowania są tak wyraźne, że możemy z dużą dozą pewności określić
autorstwo i tych wielkich dzieł sztuki, które dotarły do nas bez podpisów.

Bibliografia

Przy pisaniu tego paragrafu przydatne nam były następujące prace: Storia e Ciwilta dei Greci, pod red.
R. Bianchi Bandinelli t. I i II, Milano 1978, w której twórczości artystycznej poświęcone są obszerne
rozdziały, napisane przez uczniów R. Bianchi Bandinellego, wybitnego historyka sztuki (F. Canciani i M.
Torelli). R. Bianchi Bandinelli, E. Paribeni, L’arte dell’ antichita classica, vol. I. Grecia, Torino 1976; J.
Charbonneaux, R. Martin, F. Villard, Grece archaique (620-480 av. J.-C.), Paris 1968.
Omawiając historię architektury skorzystaliśmy wiele z prac S. Parnickiego-Pudełko, Budownictwo
starożytnej Grecji w okresach od archaicznego do rzymskiego, Wrocław 1962; tegoż, Architektura starożytnej
Grecji, Warszawa 1975. Aspekty urbanistyczne greckiego budownictwa zostały przedstawione w książce^,
A. Wąsowiczówny, Zagospodarowanie przestrzenne antycznych miast greckich, Wrocław 1982.
Podstawowe informacje na temat historii greckiej ceramiki podaje: M. L. Bernhard, Greckie malarstwo
wazowe, Wrocław 1966. Świetny komentarz do przedstawień na wazach greckich, uczący trudnej sztuki
patrzenia na malowidła, znajduje się w pracy zbiorowej La cite des images. Religion et Societe en Grece antique,
380 Paris 1984.
Indeksy

Opracowali Czesław Mazur i Jan Pollok


Indeks autorów współczesnych

Abramowiczówna Z. 126 Desborough V. R. d’A. 92, 102 Jajlenko V. P. 188


AndrewesS. A. 151, 154, 156, 163, Detienne M. 336 Jeanmaire H. 229, 234, 336
212, 258 Diels H. 359 Jeffery L. H. 117
Appel W. 190, 191, 327, 339 Diringer D. 117 Jesi F. 336
Austin M. 151, 156, 188 Dodds E. R. 336
Dover K. J. 163, 347 Kapp E. 258
Bachofen J. J. 54 Dow S. 65 Keller J. 336
Bennett E. L. (jr) 105 Drews R. 163 Kemp B. J. 65
Bernhard M. L. 380 Kirk C. S. 103, 336
Blegen C. W. 32, 101, 102 Evans A. 32, 41, 64 Kirsten E. 19
Bianchi Bandinelli R. 380 Kraay C. M. 209-212, 247
Boardman J. 163, 187, 188 Finley M. I. 92, 103-105, 126, Kraljević M. 103
Bourriot F. 154 151, 155-157, 210, 214, 242 Kranz W. 359
Braudel F. 19 Forrer E. 92 Kosidowski Z. 41
Branigan K. 59 Frankel H. 126, 358, 363 Krzyżanowska A. 212
Bravo B. 156 Fritz K. v, 258 Kumaniecki K. F. 58, 126, 290
Buffiere F. 347 Fustel de Coulanges N. D. 153
Burkert W. 314 Lateiner D. 296
Burn A. R. 295 Garlan Y. 157 Le Roy Ladurie E. 19
Gentili B. 238, 240 Lesky A. 126, 358
Cahn H. 247 Georgoudis S. 19 Leveque P. 258, 344, 347
Cartledge P. 211, 214, 292 Gernet L. 151, 157, 336 Lewis D. M. 258
Canciani F. 380 Gomme A. W. 163 Lombardi M. 212
Caskey J. L. 42, 103 Graham A. J. 188
Cassola F. 157 Graves R. 336 Łanowski J. 126, 347, 358
Casson L. 19, 296 Grotę G. 152, 153 Łapin W. W. 188
Cawkell G. W. 212 Guthrie W. K. C. 336
Ceram C. W. 41 Giiterbock H. G. 105 Mańkowski J. 126
Chadwick J. 21, 23, 74, 75, 84, 97, Marrou H. I. 347
105, il. 40 Hammer S. 58, 267, 277, 305, Martin R. 380
Chambers M. 258 309 Matz F. 65
Charbonneaux J. 380 Hammond N. G. L. 6, 19, 92, 163, Meerilees R. S. 65
Codino F. 126 187 Mellink M. J. 105
Crossland R. A. 42, 105 Healy J. F. 19 Meuli K. 314
Hood S. 65 Meyer E. 40, 153
Danielewicz J. 340 Hooker J. T. 31, 42, 75, 103, Morawiecki L. 212
Day J. 258 105 Morgan L. W. 153
Dąbrowski E. 336 Holladay A. J. 212 Morrison J. S. 263, 296
382 Delmas C. 347 Humphreys S. L. 188 Mosse C. 188, 212, 214, 258
Muhly J. D. 19, 105, 111 Reinhardt K. 126 Thomas C. G. 65, 105
Murko M. 121 Rhodes P. J. 258 Torelli M. 380
Murray O. 156, 188, 347 Ringgren H. 336 Tozzi P. 296
Risch E. 21 Treu M. 231
Nau P. 95 Rossi L. E. 126
Nilsson M. P. 60, 332, 336 Roussel D. 154 Ventris M. 74, 105, il. 40
Roux G. 284, 296 Vermeule E. 31, 42, 105
Oliva P. 188, 234 Rutkowski B. 65, il. 13 Vernant J. P. 191, 315, 336, 363
Olivier J. P. 105 Vetta M. 346
Salmon J. 212 Vidal-Naquet P. 151, 156, 188.
Page D. L. 101, 103 Sanders N. K. 105 210, 212, 258, 336
Palmer L. R. 49, 84 Schachermeyr F. 92 Villard F. 380
Paribeni E. 380 Schliemann H. 41, 65, 121 Von der Muhll P. 347
Parise N. F. 212 Schnapp-Gourbeillon A. 111, 117,
Parnicki-Pudełko S. 380 347 Wace A. 32
Parry M. 121 Seltman C. T. 247 Wade-Gery H. T. 232, 258
Peters M. 123 Snęli B. 336, 358, 363 Wąsowicz A. 156, 188, 380
Pickard-Cambridge A. W. 356, Snodgrass A. M. 106, 109-111, Weinberg S. S. 31
358 126, 193, 211 Wertime T. A. 19, 111
Philippson A. 19 Sommer F. 92 Will E. 155, 157, 188, 209, 210.
Piotrowicz L. 151, 155, 245 Sordi M. 290, 296 212, 258, 295
Podbielski H. 336 Starr G. Ch. 58, 59, 103, 111, 156, Willetts R. F. 65
Polakowa G. F. 83, 105 188, 210, 214 Williams R. T. 296
Prato C. 238, 240 Stróm A. V. 336
Press L. 65 Stubbings F. H. 41, 42 Zieliński T. 336
Przeworski G. 109 Zwolski E. 234
Pritchett K. W. 296 Świderkówna A. 6
Indeks osób starożytnych
i postaci mitycznych
*

Achilles 101, 102, 118-120, 133, 151, 305, 308, ii. 1, Archiloch 123, 198, 352
59, 119 Arete 341
Adrastos 201 Ares 86, 191, 237, 348
Afaia 373 Ariadna 44, 54, 60, 64
Afrodyta 86, 306, 348 Arion z Methymny 351, 355
Agamemnon41, 93, 101, 102, 118-120, 308, 357, il. Arkesilas il. 59
41, 44 Aristagoras 269, 276
Agiadzi 225 Aristion il. 112
Ahura Mazda 274 Aristodemos 191
Aigeus il. 79 Aristokles il. 112
Ajas il. 119 Artakserkses 290
Ajgyptos 40 Artemida 31, 60, 86, 207, 214, 229, 264, 371, 372,
Ajschylos 6, 114, 198, 205, 282, 354-357 375
Alalu 307 Artemida Braurońska 251
Aleksander 101 Artemida Orthia 214, 216, 229, 369
Alekasander Wielki 22, 174 Arystofanes 152, 354
Aleksandus 92 Arystogejton 249
Alkaios 351, 353 Arystoteles 22, 134, 150, 155, 156, 209, 213, 227,
Alkinoos 128 230, 244-246, 253, 258, 294, 295, 355, 358,
Alkman 206, 213, 351, 352 362
Alkmena 349 Arystydes 279, 280, 284, 287-289, 293
Alkmeon 247, 362 Asklepios 305
Alkmeonidzi 198, 236, 249, 250, 252, 253, 312 Astyanaks il. 118
Alyattes 264, 267 Atana 87
Amasis 173 Atena (Athena) 87, 230, 238, 243, 251, 308, 321, il.
Anaksymander 359 3, 97, 98
Antenor il. 110 Atreus (Atlarissijas) 92, il. 45, 46
Anu 307
Apollo (Apollon) 86, 87, 100, 132, 250, 280, Bakchiadzi 245
301-303, 317, 327, 347, 348, 354, 370, 372, 376, Bakchylides 114, 205, 351-354
il. 79, 81, 83 Britomartis 60, 86
Apollo Delficki il. 104 Brygos il. 85
Apollo Karnejski 276, 281
Apollo Patroos 317-319 Chaos 334, 348
Apollo Pytyjski 326 Charinos il. 122
Anakreont 251, 340, 351, 353 Charmos 279

384 Określenie il. dotyczy numerów ilustracji na wkładkach.


Charondas 197 Eurypides 355, 357
Chilon 219 Eurypontydzi 225
Chronos 334 Eurysteusz 95
Cyceron 120 Euzebiusz 163
Cyklopi 348
Cyrus 265, 266 Fanes 334, il. 71
Feb zob. Fojbos
Damaratos 276, 278 Fejdon 208, 245
Danaos 41 Filochoros 154
Dariusz 265-274, 278 Fojbos 230, 327
Datis 274, 275, 277 Frynos tabl. 91
Dedal 44
Demeter 31, 86, 251, 297, 301, 306, 312, 331-334, Gaja 334
347, 348, il. 97 Gelon 205, 280
Demeter Pylaja 319 Giganci il. 106
Demodokos 268, 347, 348 Gorgona - Meduza 304
Diagoras 331 Gorgony il. 116
Diktynna 60, 87 Gyges 264
Diomedes 102, 171
Diodor 271, 289, 292 Hades 331, 332
Dioklecjan 11 Hadrian 251
Dione 326 Hamilkar 205, 271
Dionizos 44, 86, 201, 251, 303, 304, 320, 328-330, Harmodios 249
332, 334, 336, 348, 355-358, 380, il. 6, 83, 84, Harpie 304
85 Hefajstos 86
Dionizos Eleuthereus 251, 357 Hekatajos z Miletu 40, 363
Dionizos Zagreus 334 Hektor tabl. 90
Dipsioj 87 Helena 102, 119, 341
Diwija 86 Helios 44
Djauspita 301 Hera 86, 170, 308, 348, 370, il. 96, 103, 105, 108
Drakon 197, 236, 240, 246 Hera Limenia 366
Drimios 87 Herakles 40, 95, 101, 102, 225, 305, 349, 363, il.
Duris 101, il. 123 116
Heraklidzi 95, 96, 98
Edyp 74 Heraklit 361, 362
Efialtes 294, 295 Hermes 86, 297, 301-303, 348
Efor 101, 271 Hermes Agoraios 302
Ejlejthyja zob.: Eleutia Hermes Angelos 302
Eksekias il. 84, 90 Hermes Kerykeios 302
Eleutia (Ejlejthyja) 87 Hermes Psychopompos 302
Empedokles 362 Herodot 22, 58, 59, 101, 152, 166, 173, 175, 191,
Epikur 360 192, 201, 207, 213, 248, 252, 253, 265-272, 274,
Eratostenes 101, 102 276-278, 281, 282, 285, 288, 303, 305, 308, 309,
Erebos 339 331, il. 108
Erinu 87 Hestia 317
Eros 343, 348 Hezjod21,22, 40, 118, 127, 133, 148, 152, 196, 198,
Erynia 87 245, 298, 305-307, 311, 323, 330, 334, 348-350,
Eschyl zob. Ajschylos 352, 360
Eteokles 92 Hieron 14, 205, 356
Eter 334 Hieronim św. 163
Eufronios il. 88, 120, 121 Hipokrates 209
Euklejdes 117 Hipparch 249-251, 279
Eumolpidów ród 331 Hippiasz 247, 249, 250, 252, 269, 275-277
Europa 43 Histiajos 267, 268, 272
Eurydyka 334 Homer 17, 20, 22, 103, 119-124, 126, 127, 129, 133, 385
141-143, 145, 193, 198, 206, 226, 245, 305, 306, Matka bogini 60
321, 335, 339, 346, 348, 360, 362 Meduza il. 116
Horus 303 Megakles 247-249, 279
Hyakinthos 304 Melanippos 201
Menelaos 71, 101, 102
Iakchos 332 Menkheperssasoneb 55
Ibykos 351, 353 Merenptah 94, 99
Ikar 44 Midas 264
Io 40 Miltiades 220, 276-297, 293
Izokrates 22 Mimnermos 353
Minos 32, 43, 44, 54, 58, 64
Jon 319 Minotaur 44, 58
Jupiter 301 Mursilis II 92
Myrkinos 269
Kadmos 41
Kallias 290 Nearchos il.l
Karol Wielki 103 Neleus 71
Katon 146 Neoptolemos 102, il. 123
Kery 304 Nessos il. 116
Keryków ród 331 Nestor 71
Kimon 289, 290, 293-295 Nike il. 3
Kleander 204 Noc 334
Kleistenes 201, 239, 243, 247, 248, 252-258, 267,
275 Odys (Odyseusz) 71, 101, 102, 118, 119, 124, 143,
Klemens Aleksandryjski 333 151, 345, il. 123
Kleomenes I 250, 276, 278 Oksylos 155
Klitajmestra 41 Onesimos il. 95, 124
Kodros 236, il. 79 Orestes 102, 304
Kora 331-334 Orfeusz 333, 334
Krateros il. 83 Ozyrys 303
Krezus 204, 207, 247, 264, 265, 267, 372
Kronos 307, 334, 348 Pajawon 86
Ksantyppos 279 Panajtios il. 10
Ksenofanes 207, 338-340, 360, 361 Pandora 311
Ksenofont 191, 302, 347 Parmenides 361
Kserkses 40, 251, 271, 272, 278, 280-284, 289, 293, Parys 101, 102
357 Patroklos 101, 119, il. 89
Kumarbi 307 Pauzaniasz 213, 285-287, 291, 292, 294
Kyknos 349 Pazyfae 44
Kylon 236, 247, 253, 312 Peleja 87
Kypselos 203 Pelekys 87
Kyrnos 353 Pelopidas 239
Pelops 41
Laomedon 100, 101 Penelopa 341
Latychidas 286, 291 Periander 203, 204
Learchos il. 120 Persefona 31, 87, 331, 334
Leonidas 281, il. 113 Perses 349, 350
Likurg 213, 214, 218, 230, 233, 247-249 Perseusz il. 116
Lizander il. 83 Perykles 59, 279, 295, 357
Lydos il. 118 Pindar 114, 205, 351, 353-355
Lygdamis 252 Pipituna 87
Pitagoras 359, 360
Manasa 87 Pizystrat 120, 179, 199, 247-252, 353, 354, 372,
Mardonios 274, 278, 285 374, 379
386 Mater Theia 87 Pizystratydzi 275
Platon 22, 213, 304, 310, 311, 359 Tezeusz 44, 74, 236, 304
Plutarch 162, 186, 191, 213,223, 230, 231, 233,239, Theron 205
289 Thespis 354-356
Plutos 332, 333 Thrasybulos 203, 205
Polidor 230, 231, 233 Totmes III 56
Polikrates 58, 262, 268, 353, 359, 372, 374 Triptolemos 332
Polluks 152 Trisheros 87
Posejdon 86, 100, 128, 292, 298, 319 Troiłoś il. 59
Posidaeja 86 Tyrtajos 190, 193, 213, 217, 218, 223, 230, 232, 233,
Potnia Aswia 87 352
Potnia Atana 87 Tytani 334, 348
Potnia Dapuritoio 87 Tukidydes (Tucydydes) 6, 22, 40, 58, 59, 162, 163,
Potnia Iąueja 87 213, 289-291, 309, 310
Potnia Newopeo 87
Potnia Upoio 87 Uranos 307, 334
Pratinas 356
Preswa 87 Wanaks 87
Priam 101, 102, il. 118 Wanasoi 87
Prometeusz 357 Warron 146
Psammetyk I 173, 204
Pytia 201, 250, 326, 327, il. 79 Zaleukos 197
Zenon z Elei 361
Ramzes II 99 Ziemia 348, 326
Ramzes III 94, 99, 102 Zeus 43, 60, 86, 196, 226, 238, 292, 297, 301, 303,
Rekhmire 56 307, 308, 311, 317, 326, 328, 333, 334, 348-350,
Rojkos 372 il. 103
Zeus Agetor 301
Safona 340, 341, 351, 353 Zeus Akraios 301
Semele 328 Zeus Basileus 301, 302
Sofilos il. 89 Zeus Bulaios 301
Sofokles 198, 357 Zeus Endendros 301
Sokrates 300, 314 Zeus Fratrios 132
Solon 17, 149, 155, 156, 186, 187, 197, 201, Zeus Gamelios 301
236-248, 250-256, 258, 324, 353, 379 Zeus Genethlios 301
Stesichoros 351, 352 Zeus Herkeios 301, 317
Symonides 205, 251, 351, 353 Zeus Hikesios 301
Zeus Keraunios 301
Tales z Miletu 359 Zeus Meilichios 301, 302
Telemach 71, 119, 151 Zeus Olimpijski 251, 339, 370
Temistokles 279, 281, 282, 285, 287, 289, 292 Zeus Oswobodzięiel 339
-294 Zeus Plusios 301
Teodor 372 Zeus Promachos 301
Teofrast 358 Zeus Soter 302
Teognis 351, 353 Zeus Syllański 230
Teopomp 230, 231, 233 Zeus Ksenios 301
Teszub 307
Indeks nazw
geograficznych i etnicznych
*

Abdera 160, 162, 163 Akte 285


Abydos 160, 176, 206, 275 Al-Arisz 90
Achaja 7, 20, 27, 94 Al-Mina 108, 115, 159, 162, 172, 173, 178, 194
Achajowie (Achajczycy, Achaioi, Achaiwoi) 20, 32, Alalah 94
51, 57, 89-92, 94, 96, 97, 99, 100, 103-105, 110, Alalia (Aleria) 162, 169, 174, 175, 180, 265
125, 159, 160, 169 Aleksandria 13
Adria 171 Alfejos 215
Adriatyckie Morze 12, 150, 171, 180, 204 Alpy 15, 16, 91
Afetaj 281 Ałtaj 266
Afryka 8, 90, 180 Ambelaki 283
Agathe 174 Ambelaki zatoka 282, 283
Agrai 331, 339 Ambrakia 161, 203
Ahhija (Ahhijawa) 92, 93 Amisos 159, 161, 176, 178
Aigaleos 282, 283 Amman 90
Aiorgitika 27 Amnisos 75
Aja Irini (Eirene) 47, 87, 104 Amorgos 161
Aja Marina 27 Amphipolis 290
Aja Pelagia 47 Amyklaj 11, 68, 215, 217, 231
Aja Triada 47, 52, il. 35 Analipis 215
Ajos Andreas 215 Anaktorion 161, 204
Ajos Floros 215 Anatolia 27, 30, 55, 60, 61, 100, 178, 264, 268
Ajos Georgios 215 Andania 331
Ajos Elias 27 Andros 18, 160
Ajos Joannis 68 Angelona 215
Ajos Kosmas 21, 68 Ankona 180
Ajos Nikolaos 27, 47 Ankyra 273
Ajos Theodoros 47 Anoja 215
Akaiwasha (Ekewesh) 99 Anthele 319
Akanthos 160 Anthorion 215
Akarnania 20, 27 Antipolis 174
Akowitika 215 Apeniński Półwysep 180
Akragas 161, 169, 205, 362, 370 Apesokari 47
Akraj 160, 169 Apodulu 47
Akropol 236 Apollonia 150, 161, 162, 171, 176, 204
Aksjochorion 90 Arabia 273

* W indeksie tym nie uwzględniono nazw: Grecja, Grecy, Hellada, Hellenowie. Wyróżniono
388 pismem półgrubym miejsce występowania nazwy na mapie.
Arabowie 103, 273 Azja Środkowa 6
Arachozja 273 Azowskie Morze 177, 179
Arbela 273
Archanes 47 Babilon 265, 273, 284
Aresa wzgórze 237 Babilonia 145, 209, 266, 273, 278
Argiwowie 152, 347, il. 83 Babyka 230
Argolida 11, 20, 26, 27, 30, 37, 65, 108, 319, 345 Baktria 273
Argolidzka Zatoka 27, 68, 215 Bałkański Półwysep 6, 8, 12, 39, 96, 110, 265, 266,
Argos 68, 117, 138, 146, 150, 168, 201, 206, 208, 299
217, 218, 252, 269, 275, 280, 292, 294, il. 49, 54, Bałtyckie Morze 14
63, 108 Barkę 161, 273
Aria 273 Beni Hassan 344
Arkadia 7, 20, 21, 27, 37, 77, 93, 95, 99, 304, 312, Beoci il. 83
331 Beocja7, 11,20,21,26, 27,30,41,71,72, 108, 115,
Arkadyjczycy 217, 281, 285, il. 83 137, 208, 235, 247, 276, 281, 285, il.7
Arkalochori il.38 Berbati 68
Armenia 110, 273 Bieriezań (Berezan’) 163, 178
Artemizjon 275, 281, 284 Bizancjum (miasto) 13, 151, 152, 160, 176, 176, 269,
Artsa 47 273, 287, 291
Aseja 27 Bliski Wschód 26, 60, 62, 84, 306, 365
Asine 27, 68 Boh 177, 178
Askalon (Aszkelon) 13 Bojaj 18
Askitaria 27 Bosfor 176, 266
Askra 348, 350 Borysthenes 178
Astakos 159 Brauron 247, 251
Astros 215 Brundizjum 180
Asyria 273 Brytyjskie Wyspy 18, 175
Aszkelon zob. Askalon Byblos 55
Atalante 283
Ateny 8, 11, 17, 22, 27, 59, 68, 74, 90, 94, 107, 108, ęatal Hiiyuk 29
115, 117, 120, 123, 127, 132, 134-147, 149, 150, Chalandriani 27, 35, 104
154, 155, 168, 179, 181, 187, 195, 197, 199, 201, Chalkedon 160, 176
206, 208-210, 213, 217, 220, 232, 235-238, 241, Chalkidike 26, 159, 160, 162, 176, 204, 287
244-246, 248-252, 254, 256-258, 267-269, 272, Chalkidyjczycy 276
274-281, 285, 288-294, 317, 319, 331, 332, 346, Chalkioikos 291
347, 353-356, 372, 374, 376, 377, 379, il. 54, 55, Chalkis 27, 159, 168, 176, 275, 276
56, 74, 87, 107 Chamaisi 47
Ateńczycy 44, 58, 59, 236, 239, 246, 248, 249, 252, Chandrinu 215
253, 257, 263, 272, 276-280, 282, 283, 285, Chania 47
287-294, 304, 31 il. 83 Charran 273
Athos 278 Charuda 215
Atlantycki Ocean 8, 14 Chasanaga 215
Atsipadais 47 Chatilion il. 61
Attyka 7, 18, 20, 21, 27, 44, 58, 77, 95, 107, 108, Chelmos 215
137, 184, 186, 187, 214, 220, 235-237, 239, 242, Cheroneja 27
243, 248-251, 254, 255, 276, 282-285, 289, 331, Chersonez 176, 204, 273, 276
356, 379 Chersonez Tracki 252
Aulis 68 Chios 27,90,94,176,208,217,244,270,273,287
Austria 91 Chorezm 271
Azja Mniejsza 7, 8, 12, 13, 18, 21, 29, 35, 37-41, 43, Chosiaro 215
44, 49, 55, 56, 64, 66, 89-94, 97, 99, 103, 105, Christafa 215
108-110, 137, 145, 148, 158, 164, 169, 172, 173, Christos 47
176, 178, 181, 206-208, 236, 245, 259, 263-266, Chrysapha il. 78
268, 270, 274, 278, 284, 287, 290, 294, 307, 319, Cyklady 12, 27, 32, 55, 58, 89, 104, 172, 376, il. 17,
325, 328, 350, 378 58 389
r

Cylicja 13, 14, 99, 264, 265, 268, 273, 274 Egesta 169
Cypr 18, 20, 21, 43, 51, 55, 77, 89-92, 94, 97, 99, Egina 168, 173, 206, 208, 269, 275, 278, 280, 282, il.
106, 108, 110, 171, 176, 269, 273, 286, 290, il. 73
50 Egineci 285
Cypryjczycy 172 Egipt 6, 13, 17, 33, 41-44, 51-56, 65, 81, 89, 90, 94,
Cyrenajka 55 137, 143, 145, 169, 172-174, 177, 203, 209, 265,
Czarne Morze 6, 8, 12, 16, 17, 90, 148, 158-164, 268, 273, 278, 303, 335, 365, 376
171, 176-179, 183, 188, 265, 270, 272, 273 Egipcjanie 55, 56, 67, 101, 173, 282, 303
Eion 275, 289
Daimonia 215 Ekbatana 273
Damania 47 Ekewesh zob. Akaiwasha
Dana plemię 99 Elateia 27
Danaowie 99 Elba 169
Danuna 99 Elea 162, 169, 174, 175, 265, 360, 361
Dardana 99, 101 Elefantyna 273
Dardanowie 99 Eleusis 11, 68, 75, 236, 251, 283, 285, 331-333,
Daskylejon 273 356
Damaszek 273 Eleusis (zatoka) 282, 283
Daton 18 Elida 7, 11, 20, 26
Delfy 11, 18, 68, 95, 165, 166, 201, 230, 231, 250, Elimowie 171, 180
254, 264, 280, 286, 319, 320, 325, 326, 334, 345, Emporion 161, 169, 174, 175
346, 364, 370, il. 81, 82, 83, 108, 114 Enkomi il. 50
Delos 27, 274, 288, 319, 327, 364, 376 Enneahodoj 290
Dendra 68, il. 52 Eolida 20
Derrenia 334 Eolowie 265
Diakria 247 Eolskie Wyspy (Liparyjskie) 89
Dichowo 215 Epidamnos 161, 204
Didyma 325 Epidauros 68, 147, 325
Dikajarcheja 162, 169 Epidauros Limera 215
Dikeli Tas 27 Epidauryjczycy 285
Dimini 27, il. 12 Epir 7, 20, 27, 96, 102, 325
Dioskurias 162, 176 Episkope 90, il. 37
Dipyloński cmentarz il. 56, 57, 101, 116 Eretria 159, 162, 168s 169, 176, 249, 269, 274,
Dniepr 177, 178 275
Dniestr 177, 266 Erythraj 159
Dodekanez 12, 27, 89 Etolia 7, 13, 20, 27, 132, 370
Dodona 325, 326, il. 65 Etruria 18, 169, 170, 184, 325
Dolopowie 289 Etruskowie 99, 170-172, 174, 180, 182, 205, 208,
Don 177 265
Doriskos 275 Eubea 18, 20, 21, 27, 68, 95, 123, 172, 208, 249,
Dorowie 40, 95-99, 105, 107, 108, 110, 169, 215, 275, 281, 376
220, 223, 350 Eubejczycy 285
Doryda 20, 95 Eufrat 273
Drakones 47 Euripos 281
Dramesi 68 Europa 16, 26, 95, 170, 172, 175, 176
Drochmani 27 Europa Środkowa 6, 97
Dunaj 177, 266, 267, 269, 289 Europa Wschodnia 14, 39, 97
Dyme 68 Eurotas 214, 215, 217
Edonowie 269, 290 Eurymedon 290
Efez 90,176,207, 264, 273,361,372,375, il. 70,71 Euesperides 162
Egejskie Morze 6, 9, 12, 14-18, 21, 26, 27, 33, 34, Eutresis 27, 68
37-39, 43, 58, 59, 68, 88-90, 94, 95, 103, 108,
117, 158, 175, 177, 203, 204, 208, 288, 289, 329, Fajstos 45-47, 49, 52, 53, 90, il. 24, 26, 28, 32
365, il. 17 Faleron 277, 282, 284
390 Fanagoria 162, 176
Farai 215 Heloci 223
Farmakusaj 283 Hellespont 159, 160, 162, 176, 179, 265, 278, 280,
Faselis 159 286, 287
Fasis 162, 176, 273 Hemeroskopejon 174
Feakowie 128, 344, 345 Herakleja 169
Feja 27 Herakleja Minojska 169
Fenicja 41, 74, 115, 209, 271, 273, 365, 378 Herakleja Pontyjska 147, 150, 161, 162, 176, 273
Fenicjanie 115, 171, 172, 174, 182, 185, 208, Heraklejon 282, 283
270-272, 278, 282 Hermione 285
Figalia 312 Hetyci 37, 49, 90, 94, 100, 101, 105, 110
Filakopi 27, 55, 87, 104 Himera 160, 169, 205, 271, 352
Filistyni (Pulesati) 99 Hipponion 169
Flejus 285, 356 Hiszpania 6, 18, 103, 174, 180
Flomochori 215 Hiszpanie 185
Flya 331 Holendrzy 185
Fokaja 159-162, 165, 168, 174, 183, 273, 275 Hunowie 35
Fokajczycy 174, 175, 265, 282 Hyksosi 67
Fokida 7, 20, 27 Hymet 235
Fonemanoj 215 Hyrkania 273
Francja 174, 175, il. 61 Hysjai 217
Frygia 263-265, 273, 328
Frygijczycy 264 Iberyjski Półwysep 175
Frygowie 263, 264, 328 Ida (Idi) 7, 61, 47
Ilion 92, 99
Gandara 273 Iliria 13, 18, 96, 148, 149, 160, 162, 171, 204
Gaza 13, 273 Iliunna 99, 101
Gazi 47 Imbros 289
Geci 273 Indie 265, 273, 298
Gedrozja 273 Indoeuropejczycy 299
Gela 160, 161, 169, 171, 204 Indus 273
Geraleion 215 Iran 6, 335
Getowie 323 Iria 68
Gla 68, 72, 90 Irlandia 152
Goci 35 Irokezi 153
Gonia 27 Ischia 115, 169
Gordion 263 Isopata 47
Gortyna 47, 54, 147 Isthmos 68
Graviscae 170 Istm 276
Gremnos 27 Istros 160, 176
Grota Pana 27 Itaka 27, 68
Grumentum il. 64 Italia 12, 17, 90, 91, 109, 158, 164, 169, 170, 175,
Gruzja 177 182, 197, 203, 204, 208, 265, 282, 334
Gurnes 47 Italia Południowa 159, 356, 359, 360
Gurnia 47, 49, 50, 90 Italia Środkowa 170
Gurob 90 Ithome 292
Guwes 215
Gytheion 215 Jaksartes 273
Jałowa 215
Haliartos 68 Jalysos 90
Halikarnas 176 Jasos 27, 90
Halys 263-265 Jerozolima 273
Helikon 348 Jerycho 26
Hellenes Amariu 47 Jolkos 27, 41, 68, 90, 106
Hellenika 215 Jonia 8, 20, 58, 77, 108, 115, 117, 158, 265, 267,
Hellenion 173 269, 271, 273, 276, 279 391
Jonowie (Jończycy) 22, 169, 263, 265, 268, 269, Kipula 215
272, 276, 282, 283, 319, 327 Kirra 320
Jońskie Morze 26, 37, 159, 160, 162 Kitajron 235, 285
Joriskie Wyspy 159, 160, 162 Kition 283
Juktas 47 Klazomenaj 163, 176
Knakion (Oinus) 230
Kadmejon 74 Knidos 161, 176
Kafira 215 Knidyjczycy il. 83
Kakaletri 215 Knossos 11, 27, 44-47, 49-51, 53, 58, 61, 64,
Kalamata 215 74-78, 80, 81, 85, 87, 90, il. 20-23, 27, 30,
Kalathiana 47 33
Kalaureia 319 Kokkinia 27
Kalbaki 90 Kolchida 177, 179
Kalikisha 99 Kolofon 90, 159, 264, 353, 360
Kalwia tis Sohas 215 Komo 47
Kallatis 162, 176 Kopais 72
Kallithea 68 Koptos 273
Kalywia 47 Koraku 27, 30
Kamares 47, il. 24 Kordamyli 215
Kamarina 161, 169 Korfu (Kerkyra, Korkyra, Kerkira) 8, 12, 20,
Kamilari 47 159, 161, 203, 204, 371, 372
Kampania 170, 205 Koroni 215
Kapadocja 184, 263, 273 Kornwalia 91
Kardanyle 18 Korsyka 174, 175, 180, 265
Karfi 47, il. 34 Koryncka Zatoka 68
Karia 273 Koryncki Przesmyk 7, 203, 204, 281, 285
Karowie (Karyjczycy) 58, 264, 265, 267, 269 Korynt 13, 18, 27, 30, 68, 117, 127, 159, 161, 162,
Karpathos 89 165, 168, 179, 199, 202-204, 210, 245, 345,
Kartagina 175, 180, 185, 204, 205 346, 355, 366, 372, 379, 380, il. 2, 61, 77
Kartagiriczycy 174, 180, 185, 208, 265, 271 Koryntyjczycy 276, 281, 283, 285
Karyjczycy zob. Karowie Kos 21, 90
Karystos 275 Kosowe Pole 103, 121
Kasmenaj 160, 169 Kosmas 215
Kaspijskie Morze 273 Koty ora 176
Kastalia il.79 Krasi Pediatos 47
Kastelłos 47 Kreta 7, 11-13, 18, 20, 27, 32, 41, 43, 44, 49, 51,
Katanę 159, 169, 197, 205 54-56,58-61, 63-66,68, 69,74, 75, 87, 89,90,
Kato Melpia 215 91, 100,104,108,115, 146, 150,208,273,275,
Kato Zakro 45, 51, 53 299, 301, 334, 342, 357, 376, il. 29, 36, 102
Katsaba (Katsamba) - Heraklejon 27, 47 Kreteńczycy 55,56,59,62,63,75,85,88,89, 152,
Kaulonia 160, 169 159, 160, 280, il. 25
Kaukaz 177, 264
Kawusi 47 Krio 27
Kefala 47 Kris 18
Kefallenia 26, 27, 68, 94 Kritsa 47
Keftin 56 Kroton 159, 169, 170, 268, 359, 362
Kelendris 162 Krym 177, 179, 264
Keos 68, 87, 89, 104, 251, 282, 283, 353 Ksirokambi 215
Kerasus 176 Kukunara 68
Kerkyra, Kerkira, Korkyra zob. Korfu Kumasa 47
Kerkyra Melajna 161 Kuramenos 47
Keros il. 16 Kutifari 215
Kimeryjczycy 162, 176, 178, 264 Kyllene 7
Kios 160 Kydonia 90
392 Kiparisia 215 Kyparissos il. 18
Kyme 159, 168-170, 275, 350 Macedonia 7, 18, 26, 27, 39, 83, 159, 160, 162,
Kyme eolska 159 249, 252, 266, 273-275, 278, 285
Kynosura 216, 217, 231, 282, 283 Magasa 47
Kypsela 204 Magnezja 264, 265, 281
Kyrena (Kyrene) 138, 149, 150, 160-162, 166, Magnezyjczycy 265
217, 273, il.60 Magulal 216
Kythera 215 Majnake 174
Kythnos 90 Maka 273
Kyzikos (Kyzykos) 159, 160, 163, 176, 207 Makyneja 159
Maleas 18
Lacedemończycy 152, 215, 218, 225, 281, 283, Malemo 47
285 Malezja 91
Lacjum 170 Mali 49, 51, 53
Ladę 270, 276 Malia 45-48, il. 49
Lakonia 7, 11, 18, 20, 27, 37, 98, 106, 189, 215, Malthi 27, 215
217, 220, 223-225, il. 78 Maratokefali 47
Lakońska Zatoka 215 Maraton 68, 249, 272, 274, 275, 277, 278, il. 120
La Manche kanał 175 Mariandyni 152
Lampsakos 160 Marii 215
Laos 169 Masa 99
Larissa 31, il. 12 Masageci 273
Lassithi 47 Massalia (Marsylia) 161, 165, 169, 174, 175
Laurion 18, 184, 235, 247, 251, 268, 279 Mawromati 215
Lazpa 92 Meander 263-265
Lebena 47 Media 265, 273
Lemnos 27, 176, 289 Medma 161
Leonidion 215 Medowie 265, 277
Leontinoi 159, 169, 205 Megara 21, 117, 159-162, 168, 178, 203, 236, 247,
Lepreia 285 276, 282, 284, 353, 356
Lerna 36, 37, 68 Megara Hyblaja 159, 161, 162, 168, 169, 171
Lesbijczycy 287 Megaryjczycy 236, 285
Lesbos 21, 27, 90, 176, 273, 341, 353 Megaryda 7
Leukas 27, 161, 204 Megiddo 90
Lianokladi 27, il. 12 Meligu 215
Libia 44, 102, 265, 268 Melos (Milos) 21, 26, 27, 35, 68, 89, 104, 105,
Libijczycy 273 331
Licja 49, 273 Memfis 173, 273
Lidia 18, 203, 206-208, 263-265, 273, 328, 372 Mende 159, 176
Lidyjczycy 207, 264, 265, 267 Menelajon 215
Likijczycy 92, 99, 265, 267 Menidi 68
Liliana 47 Meropis 90
Limnaj 214, 217, 231 Mesara 27, 43, 45
Lindos 90 Mesembria 162, 176
Lipara 161, 169 Mesenia 7, 11,20,27,37, 65,71,94, 98, 106, 146,
Liparyjskie Wyspy zob. Eolskie Wyspy 215, 217, 219, 223-225, 292, 294, 295, 331
Lokry 155, il. 9 Mesericzycy 167, 217, 292, 352
Lokry Epizefyryjskie 155, 160, 161, 169, 197 Meseriska Zatoka 68, 215
Lokryda 20 Mesoa 216, 217, 231
Lokryjczycy 160 Messana (Mesyna) 13, 169
Ludy Morza 89, 94, 99-105, 263 Metapontion (Metapont) 159, 169
Lukanowie 170 Methone 159, 215
Lukka 92, 99 Methymna 355
Luwiowie 49 Mezopotamia 31, 39, 46, 51, 65, 79, 164, 172, 270,
Luwr ii. 107 365
Lykosnra 33 i Milatos 47
Milawanda 92 Olint 15
Milesion Teichos 161 Onchestos 319
Milos zob. Melos Opis 273
Milyowie 265, 267 Orchomenos 27, 38, 41, 68, 75, 90
Mit Kaineh 209 Oreos 281
Milet 89, 90, 147, 159-162, 168, 176, 178, 203, Orikon 159
264, 269, 270, 272, 273, 359, 363 Orontes 115, 172
Minoa 58, 60 Oropos 123, 276
Mochlos 27, 47, 51, il. 19 Othrys 18
Molykrejon 159 Otranto 12, 171
Monastiraki 47 Otsaki 27
Monemwasia 215 Otzaki-Magula il. 12
Motyle 171
Mouriatada 68 Pachiammos (Pachyammos) 47, il. 36
Musgebi 27, 90 Pad 164, 171, 172
Mushant 99 Paestum zob. Posejdonia
Mykeny 11,32,41,62, 65,66,68-70,72, 75,87,88, Paktolos 18
90, 93-95, 98, 102, 121, 124, il. 43, 51 Palaikastro 47, 49, 90, il. 25
Mykonas il. 58 Palaiochora 215
Mylaj 159, 169 Palaiokastro 215
Muliana 47 Palaiopolis 215, 371
Myrmekion 162 Palestyna 31, 44, 61, 89, 94, 99, 115, 173, 266
Pamfilia 20, 273, 290
Nabatejczycy 273 Pamfilijczycy 265, 267
Nagidos 162 Pamisos 215, 217
Naksos 44, 105, 159, 161, 168, 169, 205, 252, 275, Pangajon 18, 176, 249, 289
290, 376 Pankalochori 47
Naksyjczycy 376, il. 104 Panormos 171
Naukratis 161, 173, 265, 273 Pantikapajon 161, 162, 176, 273
Naupaktos 150 Papulia 215
Nauplia 68 Papura 47
Neapol 115, 169 Parga 68
Neapolis 215 Parion 159
Neapolitańska Zatoka 169 Parnas 7
Neda 215 Parnes 235, 247
Nerajon 27 Parnon 214, 215
Nemeja 346 Paros 18, 105, 159, 160, 278, 279, 352, 376
Neromilos 215 Parthenope 169
Nestos 18 Partia 273
Nichońa 215 Pasagejska Zatoka 27
Nikaja 174 Pasargade 273
Nikomedia Nea 27 Patraj 68
Nil 13, 55, 56, 173, 273 Pelazgowie 171
Nilu Dolina 174 Peloponez 7, 8, 18, 20, 40, 41, 74, 92, 94, 95, 98,
Niemcy 18, 91 107, 138, 217, 218, 231, 236, 252, 280, 282, 285,
Niru-Chani 47 286, 292, 294, 325, 351, 355, 376
Peloponezyjczycy 281, 282, 285
Odessos 161, 176 Peluzjum 273
Ojniadaj 159 Pendżab 6
Ojnus zob. Knakion Pentelikon 235
Oksus 273 Perachora 366
Olbia 160, 163, 174, 176, 178, 273 Perati 68
Olimp 7, 302, 307 Pergamon 18
Olimpia 11,68, 320, 346, 364, 370, il. 11, 96, 98, 99, Periuthos 161
394 100 Persepolis 273
Persja 145, 265, 274, 276, 279, 293 Rodyjczycy 160
Perska Zatoka 273 Romanu 215
Persowie 137 Rzym 138, 140, 153, 158, 163, 180, 194, 225
Persy da 273 Rzymianie 170
Petra 273
Petras 47 Sagaldssos 99
Petsofa 47 Sahara 8
Pidasa 99 Sais 273
Pidhima 215 Sakkara 90
Pieria 307 Sakowie 277
Pila 215 Salame 47
Pireus 283 Salamina 68, 236, 271-273, 275, 276, 281-285
Pitana 216, 217, 231 Salamińska Zatoka 281, 282
Pithekussai (Pitekusaj) 115, 159, 169, 170, 178, Samaria 273
183, 194 Samijczycy 287
Piskokefalo 47 Samos 18, 27, 58, 161, 162, 176, 217, 262, 265, 268,
Pindos 7, 95 270, 273, 275, 286, 288, 353, 359, 370, 379
Platanos 47 Samotraka 331
Platejczycy 276, 277, 285 Sanę 160
Plateje 191, 219, 275, 285-288, 291 Sardes 264, 265, 269, 273, 276, 278, 352
Plati 47 Sardowie 99
Pleuron 68 Sardynia 205
Poliochni 27 Sarmaci 35
Porti 47 Sarońska Zatoka 283, 319
Potidaja 161, 204, 287 Scoglio del Tonno 89
Posejdonia (Paestum) 160, 169, il. 97 Scytowie 178, 266, 267, 273, 340
Posidejon 173 Selinunt 161, 169, 370
Północne Morze 14 Seritos 90
Prafitis 7 Sesklo 27
Praisos 47 Sestos 275, 286, 288, 293
Prinias 47, 367 Sfungares 47
Priniatikos Pyrgos 47 Shardana zob. Sardowie
Prokonnesos 160 Shekel (Shekelesh) 99
Propontyda (Morze Marmara) 175, 176, 252, 269, Side 159
276 Siedmiogród 18
Prosymna 27, 68 Sifnijczycy il. 106
Psira 27, 47, 49, 51 Sifnos 18, 208, 210
Psychro 47 Sigejon 252
Psyttalia 283 Sikelowie 99
Pylos 11, 41, 68, 71, 73-75, 77-81, 85-87, 90, 93, Sinope 159, 160, 162
105, 317, 328, 329 Sitia 47
Pulesati zob. Filistyni Siris 159, 169
Puteoli 13 Słowianie 121
Pyksus 160, 169 Skapte Hyle 18, 162
Pytho 230 Skiaros 160
Skione 159
Rachmani 27 Sklawokampos 47
Rafina 27 Syros 18, 26, 68, 304
Region (Rhegion) 169, 353 Smolikos 7
Retymna 47 Smyrna 15, 129, 130, 264
Rion 68 Sollejon 161
Rizomylo 68 Solunt 171
Rodan 174, 175 Sparta 11, 71, 72, 131, 138, 146, 147, 150, 159,
Rodos 13, 18, 20, 21, 43, 55, 87, 92, 94, 159, 161, 213-222, 225, 226, 228, 229, 232, 233, 252, 258,
165, 176, 208, 217, 273 269, 276, 280, 304, 352, 369, il. 59, 61, 113 395
Spartanie 191, 215, 217, 219-226, 231 Termajska Zatoka 249
Spina 164, 171 Termopile 6, 275, 278, 280, 281, 319, 320
Sporady 27, 68 Tersh zob. Tursha
Stagejros 160 Termopilski Wąwóz 281, il. 113
Strotsa 215 Tespijczycy 281
Strymon 18, 289 Tessalczycy 152, 171, 278, 280
Strymoriska Zatoka 18 Tessalia7, 11, 18, 20, 21, 26, 27, 30, 31, 39, 95, 96,
Sufli 27 102, 106, 108, 147, 150, 208, 273, 275, 280,
Suza 267-269, 272, 273, 278 Tessaloniki 13 [il. 10
Suzjana 273 Teukrowie 99
Sybaris 159, 160, 169, 170 Thapsakos 273
Sybaryci 170 Thasos 18, 160, 162, 279, 290
Sycylia 6, 17, 44, 55, 89, 91, 99, 158-160, 162, 164, Thazyjczycy 290
169-172, 180, il. 114 Theline 174
Sydon 80, 273 Theodosia 161, 176
Syene 273 Thera (ob. Thira) 21, 49, 61, 104, 150, 160, 165,
Syjam 91 166, 344, tabl. 25
Sykanowie 170 Thermi 27
Sykelowie 170 Thermiadhon 47
Sykion 147, 150, 201, 247 Thermos 370
Sykioriczycy 152, 285, il. 83 Thespie 348
Synopa 178, 194, 273 Thira zob. Thera
Syrakuzańczycy 170, 171, il. 83 Thmolos 18
Syrakuzy 147, 149, 150, 159-161, 166, 168, 169, Thorikos 68
180, 204, 205, 271, 280 Thurioj 169
Syros 18, 27, 36, 104, il. 17 Tieion 160
Syryjczycy 307 Tomis 162, 176
Szkocja 152 Torone 159, 176
Tracja 18, 27, 148, 159, 160, 162, 247, 249, 252,
Śródziemne Morze 10, 11, 14, 19, 29,31,90,91,94, 265, 266, 269, 273-275, 278, 279, 289, 328,
99, 110, 159, 160, 162, 174, 175, 176, 180, 183, Tragana 68 [334
185, 194, 208, 270, 273, 379 Trakowie 163, 176, 274, 290
Trapezunt 159, 163, 176, 178, 194, 273
Tajgetos 7, 214, 215 Trezericzycy 285
Tajlandia 91 Troada 206, 291
Tajnaron (Tenaron) 18, 292 Troja 27, 32, 37, 38, 41, 90, 92, 94, 100-104, 119,
Tanais 273 121, 301, 321, il. 58, 118
Tarent 89, 90, 159, 167, 169, 170, 217 Trojańczycy 99, 101, 119, 125
Tarentyjczycy il. 83 Tsangli 27
Tariusa zob. Troja Tsani 27
Tarkwinii 170 Tsasi 215
Tars 90 Turcy 121
Tartessos 175 Turlotti 47
Tauromenion 169 Tygrys 273
Tebańczycy 276, 281 Tylyssos 47
Teby 55, 68, 74, 75, 77, 94, 168, 201, 273, 276, 285, Tyr 271, 273
331, 353, 357 Tyras 162, 273
Tegea 18, 218, 304 Tyros 176, 215
Tell-el-Amarna 89, 90, 99 Tyrreńskie Morze 159, 160, 162
Tell-al-Farah 90 Tyrsenowie 99
Tell Sukas 159, 172, 173 Tyryns 27, 41, 68, 71-75, 90, 93, 94, 98, 102, 285,
Tenaron zob. Tajnaron il. 44
Teos 162, 163, 251, 353
Terina 162 Ugarit 55, 89, 90
396 Terma 275 Urartu 172, 264, 365, 378
Velia zob. Eleia Wrachneika 68
Vix il. 61, 62 Wrokastro 47
Volokastro 18 Wyspy Błogosławione 323
Volomandra il. 109
Yortan 27
Walimnos 215
Wardaroftsa 68
Wasiliki 27, 47 Zafer Papura 47
Wasilikon 215 Zakasay 99
Zakro 47, 49
Wathipetro 47
Weje 193 Zakynthos 26, 27, 68
Zankle 159, 160
Weshasha 99
Węgierska Nizina 31 Zyguries 27, 68
Wilusiya zob. Ilion
Woru 47 Żydzi 266, 310
Spis map

1. Dialekty greckie .................................................................................................................................20


2. Ważniejsze stanowiska archeologiczne epoki neolitycznej......................................................... 27
3. Kreta ............................................................................................................................................ 47
4. Grecja okresu mykeńskiego........................................................ .............................................. 68
5. Hipotetyczny zasięg państwa podległego władcy Pylos ........................................................ 69
6. Miejsca znalezisk zabytków mykeriskich we wschodniej części świata śródziemnomorskiego . 90
7. Kolonizacja grecka na Zachodzie 169
8. Kolonizacja grecka na Dalekim Zachodzie ........................................................................................ I74
9. Kolonizacja grecka na Wybrzeżach Azji Mniejszej iMorza Czarnego............................................ 176
10. Sieć osadnicza Sparty i Mesenii w okresiearchaicznym................................................................ 215
11. Wsie tworzące Spartę ........................................................................................................................216
12. Państwo perskie za panowania Dariusza I .................................................................................... 273
13. Wojny perskie......................................................................................................................................275
14. Bitwa u wybrzeży Salaminy:
A. Ruch floty perskiej w nocy przed bitwą.................................................................................... 282
B. Manewry floty przed bitwą ..........................................................................................................283
C. Ustawienie floty na początku bitwy .......................................... . .................................... 284
D. Inny wariant ustawienia floty przed bitwą ............................................................................. 284
Spis ilustracji w tekście

1. Zbieranie oliwek. Wg: E. Pfuhl, Malerei und Zeichnung der Griechen. t. III. Miinchen 1923, il.
294 ............................................................................................................................................ 9
2. Dom w Starej Smyrnie. Wg: E. Akurgal, Die Kunst Anatoliens. Berlin 1961, il. 1 15
3. Rekonstrukcja piętrowego domu w Olincie, V w., Wg: History of the Hellenie World, il. str.
456. ............................................................... ............................................................................ 15
4. Plan osady w Dimini. Wg: P. Demargne, Arte Egea, Milano 1964, rys. 27.......................... 28
5. Plany domów w Grecji okresów neolitycznego i helladzkiego. Wg: E. Vermeule, Greece in the
Bronze Age. Chicago 1974, rys. 52......................................................... 29
6. Plany domów w Korakou. Wg: W. Taylour, The Mycenaeans. London 1964, il. 31. . 30
7. Plan osady w Lerna. Wg: Vermeule, op. cit., rys. III A. ......................................................... 36
8. Mury osady w Chalandriani, na wyspie Syros. Wg: Vermeule, op. cit., rys. 4. ... 36
9. Grób skrzynkowy z okresu średniohelladzkiego. Wg: Taylour, op. cit., il. 25..................................... 38
10. Plan pałacu w Knossos. Wg: F. Matz, Kreta, Mykene, Troja. Stuttgart 1957, fot. 24. . 46
11. Plan pałacu w Malia, Kreta. Wg: B. Rutkowski, Kreta. Warszawa 1978, rys. 9. ... 48
12. Rekonstrukcja pałacu w Malia. Wg: Rutkowski, op. cit., rys. 11. ....... 48
13. Plan osady w Gurnia, Kreta. Wg: Rutkowski, op. cit., rys. 12. ....... 50
14. Pismo linearne A. Przerys tabliczki znalezionej w Aja Triada. Wg: M. Ventris, J. Chadwick,
Documents in Mycenaean Greek. Cambridge 1973, rys. 8. ................................................. 52
15. Fresk znaleziony w Knossos (XVI w.) przedstawiający damy dworskie zebrane na uroczystos'ci.
Rutkowski, op. cit., rys. 14................................................................................................................ 53
16. Syryjczyk i Kreteńczyk niosący dary. Malowidło w jednym z grobowców egipskich. Wg:
Vermeule, op. cit., rys. 28........................................................................................................................... 55
17. Kształty naczyń używanych w II tysiącleciu. Wg: Kultura materialna starożytnej Grecji, pod red.
K. Majewskiego, t. II, Wrocław 1977, il. 60. ...................................................................... 57
18. Odciski pieczęci znalezionej w Knossos. Wg: Taylour, op. cit., il. 17. ............................ 61
19. Złota blaszka, wyrób kreteński. Przedstawia fasadę sanktuarium. Wg: Taylour, op. cit., il.
22........................................................................................................................................................... 62
20. Sanktuarium wiejskie. Scena z kamiennego naczynia z Knossos. Wg: B. Rutkowski,
wiecznego szczęścia. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdarisk 1975, il. 13. . . . ... 62
21. Złoty sygnet ze sceną kultową. Wg: A. Wace, F. Stubbings, A Companion to Homer, London
1963, rys. 43.................................................................................................................................................. 63
22. Dekoracja na sztylecie z Myken. Wg: Wace, op. cit., rys. 15. .......................................... 66
23. Mykeny, plan cytadeli. Wg: S. Marinatos, M. Hirmer, Kreta und das Mykenische Hellas,
Miinchen 1959, rys. 22.................................................................................................................................70
24. Rekonstrukcja cytadeli mykeńskiej. Wg: Matz, op. cit., tabl. 77............................................................ 71
25. Plan cytadeli w Tyrynsie. Wg: Marinatos, Hirmer, op. cit., rys. 31............................................. 72
26. Rekonstrukcja zabudowań południowej częs'ci cytadeli,w Tyrynsie. Wg: Wace, Stubbings, op.
cit., rys. 17..................................................................................................................................... 73
27. Plan pałacu w Pylos. Wg: Yentris, Chadwick, op. cit., rys. 14. . ................................... 73 399
28. „Sylabariusz” mykeński. Wg: M. Ventris, J. Chadwick, op. cit., il. 4. ............................
29. Tabliczki z pismem linearnym B. Wg: L. R. Palmer, Myceaneans and Minoans. Aegean Prehistory
in the Light of the Linear B Tablets. N. York 1963, rys. 24..................................................
30. Kształty naczyń doby mykeńskiej. Wg: Vermeule, op. cit., rys. 51. ...................................
31. Rydwan mykeński i wędzidła egipskie. Wg: Ventris, Chadwick, op. cit., rys. 25. ...
32. Typy broni, narzędzi, zapinek mykeriskich. Wg: Vermeule, op. cit., rys. 39. ....
33. Typy hełmów późnominojskich i późnomykeriskich. Wg: Ventris, Chadwick, op. cit., rys. 26.
34. Scena na złotym sygnecie znalezionym w Mykenach. Wg: Rutkowski, Wyspy, il. 55.
35. Broń i ozdoby z okresu protogeometrycznego pochodzące z Aten i Peloponezu. Wg: G. Pugliese
Carratelli i in., Origini e sviluppo della citta. II medioevo greco. Milano 1978, rys. 6.
36. Archaiczne wersje alfabetów: fenickiego i greckiego. Wg: Wace, Stubbings, op. cit., fig. 69.
37. Rekonstrukcja wyglądu ogólnego Starej Smyrny, wiek VII. Wg: J. M. Cook, Old Smyrna. „The
Annual of the British School at Athens”, 53-54 (1958-1959), il. 3 ...................................
38. Rekonstrukcja systemu murów obronnych Starej Smyrny. Wg: Cook, op. cit., il. 7.
39. Fragment malowidła na wazie w stylu geometrycznym (połowa VIII wieku) przedstawiający
dziób okrętu wojennego. Wg: L. Casson, Ships and Seamanship in the Ancient World. Princeton.
1973, il. 68. ..............................................................................................................................
40. Rekonstrukcja wykonana na podstawie malowidła reprodukowanego wyżej. Wg: L. Casson, op.
cit., il. 69................................................................................................... ..................................
41. Rekonstrukcja triery z V-IV w. Poniżej schemat rozmieszczenia rzędów wioseł. Wg: Casson, op.
cit., il. 99-100......................................................................................................................................
42. Procesja obywateli udająca się z ofiarami do posągu Ateny. Przerys malowidła wazowego. Wg: La
cite des images. Paris 1974, il. 152. ...........................................................................................
43. Rysunek wykonany na podstawie malowidła na wazie. Kobiety opłakujące zmarłego i mężczyźni
sławiący jego czyny. Wg: La cite' des images, il. 143.......................................................................
44. Rekonstrukcja modelu s'wiątyni z Perachora. Wg: H. Payne i in., Perachora. The Sanctuaries of
Hera Akraia and Limenia. Excavations of the British School of Archaeology at Athens.
1930-1933. Architecture, Bronzes, Terracotas. Oxford 1940, pl. 9. ...................................
45. Świątynia w Prinias na Krecie (koniec VII w.): rekonstrukcja fasady i plan. Wg: Charbonneaux i
in., La Grecia arcaica. Milano 1969, il. 11-12. ......................................................................
46. Typy świątyń greckich. Wg: Parnicki-Pudełko, Architektura grecka, Warszawa 1975, il. 105.
47. Schemat porządku doryckiego. Wg: Parnicki-Pudełko, op. cit., il. 108. ............................
48. Delfy. Ewolucja proporcji kolumny doryckiej. Wg: Charbonneaux, op. cit., il. 430.
49. Korkyra. Palaiopolis. Świątynia Artemidy, rekonstrukcja fasady. Wg: Charbonneaux, op. cit., il.
17..........................................................................................................................................................
50. Plany świątyń doryckich: a) Apollonion w Koryncie, b) Artemizjon w Korkyrze. Wg: Braccesi,
op. cit., il. 26 ..............................................................................................................................
51. Rekonstrukcja s'wiątyni Afai na Eginie. Wg: Braccesi, op. cit., il. 27...................................
52. Plan świątyni Afai na Eginie. Wg: Parnicki-Pudełko, op. cit., il. 167..........................................
53. Plan Herajonu II na Samos. Wg: Braccesi, op. cit., il. 17. .................................................
54. Samos. Herajon III (Polikratesa). Rekonstrukcja fasady i plan. Wg: Braccesi, op. cit., il. 19.
55. Efez. Wcześniejszy Artemizjon. Wg: H. Berve, G. Gruben, Greek Temples, Theatres and Shrines.
London 1963, rys. 126.................................................................................................................. •
56. Kształty naczyń używanych w Grecji w dobie archaicznej i klasycznej. Wg: Historia kultury
materialnej starożytnej Grecji, t. II, il. 61. .............................................................................
Spis ilustracji na wkładkach

1. Achilles przed rydwanem. Fragment kantharosu Nearchosa. Wg: J. Charbonneaux i in., La Grecia
arcaica. Milano 1969, il. 72.
. ,2. Płytka kóryncka z przedstawieniem kopalni glinki. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 80.
3. Scena w pracowni garncarskiej, malowidło na hydrii. Wg: La cite des images. Paris 1974, il. 1.
4. Warsztat brązowników, scena z kyliksu Malarza Odlewni. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 409.
5. Warsztat szewca, malowidło na naczyniu czarnofigurowym. Wg: Enciclopedia classica, vol. III. Torino
1959, il. 453.
6. Tłoczenie soku z winogron. Amfora malarza Amasisa, ok. 540. Wg: K. Schefold, Die Griechen und ihre
Nachbarn. Propylaen Kunstgeschichte (cyt. dalej PKG), t. I. Berlin 1967, il. 192.
7. Wyrabianie chleba, grupa figurek beockich z końca V w. Wg: History ofthe Hellenie World. The Archaic
Period. Athens 1975, il. str. 464.
8. Sceny z życia kobiet, malowidło na pyksis. Wg: Atlas of the Classical World. London 1960, il. 120,
121.
9. Kobieta składająca szatę do skrzyni. Relief terakotowy z Lokrów, 460-450. Wg: E. Langlotz, M.
Hirmer, Die Kunst der Westgriechen. Miinchen 1963, il. 75.
10. Elegantka. Malowidło we wnętrzu kyliksu malarza Panajtiosa. Wg: Enciclopedia Classica, vol. XI.
Torino 1963, il. 72.
11. Brązowy trójnóg z IX w. Wg: M. Andronicos i in. Les Merweilles des Musees Grecs. Athenes 1974, il. str.
211.
12. Wczesnoneolityczne naczynie z Lianokladi. Wg: M. J. Mellink, J. Filip, Fruhe Stufen der Kunst. PKG t.
XIII, Berlin 1974, il. 168.
a. Ceramika neolityczna.
b. Neolityczne naczynie z Otzaki-Magula koło Larissa. Wg: PKG, XIII, il. 169b.
c. Późnoneolityczne naczynie z Dimini w Tesalii. Wg: PKG, XIII, il. 176b.
13. Rozwój cykladzkich idoli. Wg: B. Rutkowski, Sztuka Egejska. Warszawa 1973, il. 68.
14. Idol cykladzki, ok. 2000. Wg: P. Demargne, Arte Egea. Milano 1964, fot. 66.
15. Idol wiolinowy, ok. 2000, Cyklady, Despotiko. Wg: P. Demargne, op.cit., il. 63.
16. Marmurowy idol przedstawiający harfistę, Keros 2800-2200. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 42.
17. Dysk z najstarszym przedstawieniem łodzi 50-wioslowej, Syros, 3000. Cyklady. Wg: P. Demargne,
op.cit., fot. 49.
18. Dzban z Kyparissos (ok. 2700-2500). Wg: S. Marinatos, A4. Hirmer, Kreta und das Mykenische Hellas.
Miinchen 1959, fot. 5.
19. Gliniany model statku z Mochlos (2200-2000). Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 10.
20. Zespół pałacowy w Knossos. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 26.
21. Megaron królowej i hall kolumnowy w pałacu w Knossos. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 38.,
22. Sala tronowa pałacu w Knossos. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot.33.
23. Fajansowe plakietki przedstawiające domy minojskie, 1700-1600. Wg: Andronicos, op.cit., il. str.
236.
24. Dzban w stylu Kamares (1850-1700). Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 8. 401
25. Butla z przedstawieniem ośmiornicy, Palajkastro, ok. 1500. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 87.
26. Dzban z Nowego Pałacu w Fajstos, ok. 1550/1520. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 79.
27. Dzban z ornamentem reliefowym. Knossos, ok. 1400. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 95.
28. Alabastron z przedstawieniem ptaka wodnego, Fajstos, ok. 1300. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot.
122.
29. Pithos z dekoracją reliefową, Knossos, ok. 1425. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 93.
30. Tauromachia. Malowidło z pałacu w Knossos, ok. 1500. Wg: Andronicos, op.cit., ił. str. 242.
31. „Rybak”, malowidło ścienne z „Domu Zachodniego” na wyspie Thera. Wg: Andronicos, op.cit., il. str.
45.
32. Dysk z Fajstos, strona A, ok. 1600. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 73.
33. „Bogini z wężami”, idol z Knossos, 1600-1580. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 223.
34. Idol kobiecy, Karfi 1200-1000. Wg: Demargne, op.cit., fot. 394.
35. Scena pogrzebu na kamiennym sarkofagu z Aja Triada, ok. 1400. Wg: Andronicos, op.cit., il. str.
243.
36. Sarkofag „wannowy” z Pachyammos, 1400/1350. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 126.
37. Sarkofag ż Episkopi, Kreta, ok. 1400/1350. Wg: W. Orthmann, Der Alte Orient. PKG t. XIV. Berlin
1975, il. 443.
38. Podwójna złota siekiera z Arkalochori. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 110.
39. Zawieszka w kształcie pszczół, Malia (1700-1550). WTg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 13.
40. Tabliczka z pismem linearnym B. Wg: A. Wace, F. Stubbings, A Companion to Homer. London 1963,
tabl. 40.
41. Przedmioty z grobów szybowych w Mykenach: a. Tzw. maska Agamemnona, złota maska pośmiertna z
grobu V w Mykenach, XVI w. WTg: Andronicos, op.cit., il. str. 51.
b. Diadem z grobu III w Mykenach. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 169.
c. Złoty puchar z grobu IV w Mykenach. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 187.
d. Srebrny ryton z grobu IV w Mykenach. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 53.
42. Mykeńska stela grobowa, XVI w. Wg: Demargne, op.cit., fot. 255.
43. Tak zwana Lwia Brama w Mykenach. Wg: Marinatos, Hirmer, op. cit., fot. 141.
44. Tyryns. Przejście w murach. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 152.
45. Tzw. Skarbiec Atreusa w Mykenach, plan i przekroje. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., il. 27-29.
46. Wejście do tzw. Skarbca Atreusa. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 148.
47. Złoty pierścień z Tyrynsu. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 207.
48. Głowa. Dzieło sztuki mykeriskiej (XIV-XIII w.). Wg: Demargne, op.cit, fot. 343.
49. Waza ozdobiona przedstawieniem palm, ok. 1400. Deiras k. Argos. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot.
228.
50. Waza mykeńska z pocz. XIV w. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 302.
51. „Krater Wojowników”, Mykeny, ok. 1200. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 233.
52. Zbroja z Dendra. Wg: S. E. Jakovidis, Mycenes-Epidaure. Athenes 1978, il. 78.
53. Mykeriskie ostrze włóczni i miecze. Wg: A. M. Snodgrass, Arms and Armours of the Greeks. London
1967, il. 3-4.
54. Attycka amfora protogeometryczna, X w. Wg: PKG I, il. 162.
55. Pyxis attycka z poł. VIII w. Wg: PKG I, il. 2.
56. Geometryczna waza dipylońska, poł. VIII w. Wg: PKG I, il. 164.
57. Krater dipyloriski, Ateny, poł. VIII w. Wg: PKG I, il. 166.
58. Koń Trojański, przedstawienie na szyi pithosu z Mykonos, poł. VII w. Wg: PKG I, il. 11.
59. Kyliks lakońska - Achilles ukryty za fontanną szpieguje Trojlosa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 82.
60. „Ważenie sylfionu” - lakońska czara zwana Czarą Arkesilasa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 84.
61. Krater z Vix, poł. VI w. Wg: M. Robertson, A History of Greek Art, t. 2, Cambridge 1975, il. 45.
62. Fragment dekoracji krateru z Vix. Wg: PKG I, il. 150b.
63. Uzbrojenie hoplity: a. Hełm i pancerz znalezione w grobie w Argos. Wg: S. E. Jakovidis, op.cit., il.
48.
b. Brązowy pancerz, 1 poi. VI w. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 209.
c. Hełm koryncki z poł. VII w. Wg: Demargne, op.cit., fot. 472-473.
d. Miecze hoplitów. Wg: Snodgrass, op.cit., il. 50-52.
402 64. Brązowa figurka jeźdźca z Grumentum, poł. VI w. Wg: Langlotz, Hirmer, op.cit., fot. 26.
65. Brązowy posążek hoplity. Wg: History of the Hellenie World, il. str. 295.
66. Hoplita walczący z Persem. Przedstawienie we wnętrzu V-wiecznego kyliksu. Wg: History of the
Hellenie World, il. str. 322.
67. Olpe Chigi, 2 poł. VII w. Wg: pocztówka, Scala. Antella. Firenze.
68. Ateński okręt wojenny, dwurzędowiec z końca VI w. Wg: History of the Hellenie World, il. str.
351.
69. Sześć oboli (drachma) znalezione w argiwskim Herajonie, VII w. Wg: History of the Hellenie World,
il. str. 218.
70. Moneta jońska lub lidyjska, elektron. Wg: P. R. Franke i in., Diegriechische Miinze. Miinchen 1964, fot.
177.
71. Moneta jońska (Efez?). Wg: Franke, op.cit., fot. 177.
72. Moneta elektronowa (Milet). Wg: Franke, op.cit., fot. 178.
73. Monety z Eginy. Wg: Franke, op.cit., fot. 113.
74. Ateńskie monety heraldyczne. Wg: Franke, op.cit., fot. 114.
75. Moneta ateńska z lat 506-490. Wg: Hirmer, op.cit., fot. 116.
76. Moneta ateńska wartości czterech drachm z lat 506-490. Wg: Hirmer, op.cit., fot. 117.
77. Drewniana tabliczka wotywna ze sceną ofiary, znaleziona w grocie k. Koryntu, po 540. Wg: Andronicos,
op.cit., il. str. 65
78. Relief grobowy - składanie ofiary heroizowanym zmarłym. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 183.
79. Król Aigeus przed Pytią na trójnogu. Malowidło czerwonofigurowe. Wg: Enciclopedia Classiea, III, il.
str. 186.
80. Hellenistyczna lub rzymska kopia archaicznego omphalosu. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 155.
81. Makieta przedstawiająca święty krąg Apollona. Wg: PKG I, il. 310.
82. Delfy, Święta Droga. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 237.
83. Delfy, plan sanktuarium. Wg: S. Parnicki-Pudełko, Architektura grecka. Warszawa 1975, il. 156.
84. Dionizos na statku. Malowidło we wnętrzu czary Eksekiasa. Wg: E. Pfuhl, Malerei und Zeichnung der
Griechen, t. III, Miinchen 1923, il. 231.
85. Menada, przedstawienie we wnętrzu czary ,,Malarza Brygosa”. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 398.
86. Składanie ofiary Dionizosowi. Przedstawienie na wazie „Malarza Atalanty”, koniec V w. Wg: Pfuhl,
op.cit., il. 582.
87. Walczący zapaśnicy. Przedstawienie na reliefie marmurowym z Aten, koniec VI w. Wg: History of the
Hellenie World, il. str. 505.
88. Biegacz. Przedstawienie na kyliksie Eufroniosa, ok. 500. Wg: PKG I, il. 20lb.
89. Igrzyska ku czci Patroklosa. Przedstawienie na fragmencie naczynia Sofilosa, ok. 580. Wg: PKG I, il.
185a.
90. Przedstawienie konkursu muzycznego na amforze czerwonofigurowej „Malarza Andokidesa”. Wg:
Charbonneaux, op.cit., il. 341.
91. Grający na kitharze. Przedstawienie na amforze „Malarza Berlińskiego”. Wg: Charbonneaux, op.cit., il.
389.
92. Sympozjom Scena na kraterze korynckim z VI w. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 46.
93. Sympozjon. Kyliks Malarza z Heidelbergu. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 63.
94. Sympozjon. Kyliks z początku V w. Wg: History of the Hellenie World, il. str. 468.
95. Biesiadnik i hetera. Malowidło we wnętrzu kyliksu z V w. Wg: Charbonneaux, op.cit., il, 394.
96. Olimpia, świątynia Hery - strona wschodnia. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 4.
97. Paestum, świątynia Ateny. Wg: H. Berve, G. Gruben, Greek Temples, Theatres and Shrines. Londoa
1963, fot. 122.
98. Statuetka Ateny z Olimpii, 1 połowa VII w. Wg: Demargne, op.cit., il. 408.
99. Figurka wojownika. Olimpia, ok. 540. Wg: PKG I, il. 42a.
100. Główka kreteńska z Olimpii, VII w. Wg: Demargne, op.cit., il. 450-451.
101. Tzw. Głowa Dipylońska należąca do najstarszego kurosa attyckiego (620-610). Wg: Andronicos, op.cit.,
il. str. 70.
102. Statuetka kobiety, Kreta, połowa VII w. Wg: PKG I, il. 17a, b.
103. Głowa Hery, Olimpia, ok. 600. Wg: PKG I, il. 21.
104. Marmurowy sfinks ofiarowany sanktuarium Apollona w Delfach przez Naksyjczyków, druga ćwierć VI
w. Wg: PKG I, il. 26la. 403
105. Biegnące dziewczyny. Metopa z Herajonu w Paestum. Wg: Langlotz, Hirmer, op.cit., fot. 30.
106. Fragment fryzu północnego Skarbca Sifnijczyków w Delfach - walka bogów z Gigantami, ok. 525. Wg:
Berve, Gruben, op.cit., fot. 69.
107. Tzw. Jeździec Rampin, VI w. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 129.
108. Figura Bitona, ok. 590. Wg: PKG I, il. 22.
109. Tzw. Kuros, z Volomandry, połowa VI w. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 70.
110. Tzw. Kora, dzieło rzeźbiarza Antenora, Ateny, ok. 520. Wg: PKG I, il. 44.
111. Kora z Akropolu ateńskiego, ok. 500. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 134.
112. Stela Aristiona, Attyka. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 300.
113. Spartiata. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 338.
114. Auriga Delficki, ok. 475. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 170.
115. Dzban cykladzki, ok. 660. Wg: PKG I, il. 177.
116. Amfora Nessosa z Cmentarza Dipylońskiego. Jedna z najstarszych waz czarnofigurowych, ok. 620. Wg:
Andronicos, op.cit., il. str. 64
117. Olpe koryncka, styl orientalizujący, ok. 590. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 43.
118. Malowidło na amforze, malowidło Lydosa, druga ćwierć VI w. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 73.
119. Kyliks z przedstawieniem Ajaksa niosącego ciało Achillesa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 98.
120. Efeb jadący konno. Przedstawienie w kyliksie Eufroniosa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 374.
121. Toaleta efebów. Malowidło na kraterze, dzieło Eufroniosa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 371.
122. Dzban w kształcie głowy kobiecej. Garncarz Charinos. Attyka, ok. 510-500. Wg: PKG I, il. II b.
123. Neoptolemos przekazuje Odysowi zbroję Achillesa. Kyliks Durisa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il.
405.
124. Kobieta przygotowująca sobie kąpiel. Przedstawienie we wnętrzu kyliksu Onesimosa, ok^ 480. Wg:
Charbónneaux, op.cit., il. ,395.
Spis treści

Wstęp ................................................................................................................ 5
Słowo wstępne ................................................................................. 5
Charakterystyka środowiska geograficznego.......................................................................... 6
Klimat (8). Uprawa roli (9). Hodowla (10). Transport i komunikacja lądowa (11). Morze (12).
Typ osadnictwa (14). Pożywienie Greków. Kwestia głodu (16). Metale (18).
Bibliografia ................................................................................................ - . . . . 19
Język grecki....................................................................................................................................... 19
Bibliografia ....................................................................................................................................... 23

Część pierwsza. Dziejebasenu MorzaEgejskiego do VIII w. 25


Epoka kamienia....................................................................................................................................... 26
Bibliografia i dyskusja........................................................................................................................ 31

Epoka brązu . ............................................................................................ 32


A. Uwagi wstępne na temat chronologii iterminologii ............................................................... 32
Sprawy dyskusyjne. Problemy chronologii epoki brązu (33). Sprawy dyskusyjne. Problem
migracji (34). Wczesna epoka brązu (35). Średnia epoka brązu (37). Sprawy dyskusyjne.
Przybycie Greków (39). Źródła do dziejów Grecji II tysiąclecia. Wiarygodność tradycji
mitycznej (40).
Bibliografia ....................................................................................................................................... 42
B. Kreta.............................................................................................................................. ■. 43
Charakterystyka środowiska (43). Kreta w mitach greckich (43). Neolit na Krecie. Początki
epoki brązu (44). Początki pałaców i dalszy ich rozwój (45). System pisma na Krecie (51).
Struktura społeczna i system władzy (52). Stosunki Krety ze światem zewnętrznym (55).
Sprawy dyskusyjne. Thalassokracja kreteńska (58). Wierzenia i kult (60). Sprawy dyskusyjne.
Sakralny charakter monarchii na Krecie (64).
Bibliografia ................................................................................................ 65
C. Grecja lądowa i wyspy................................................................................................................. 65
Początki kultury mykeńskiej (65). Ośrodki kultury mykeńskiej w Grecji właściwej (69). Pismo
linearne B i język tabliczek (74). Obraz społeczeństwa w tabliczkach z pismem linearnym B
(77). Wierzenia i kult (86). Stosunki ze światem zewnętrznym. Osadnictwo mykeńskie poza
Grecją (88). Handel (90). Sprawy dyskusyjne. Achajowie w Azji Mniejszej - sprawa Ahhijawa 405
(92). Sprawy dyskusyjne. Czy istniało imperium mykeńskie? (93). Koniec świata mykeńskiego
(94). Sprawy dyskusyjne. Najazd Dorów (96). Sprawy dyskusyjne. Grecy wśród „Ludów
Morza” (99). Sprawy dyskusyjne. Wojna trojańska (99).
D. Cyklady ..............................................................................................................................
Bibliografia ..............................................................................................................................

Wieki Ciemne ..............................................................................................................................


Początki żelaza w Grecji (109);
Bibliografia ..............................................................................................................................

Część druga.. Grecja archaiczna- ...........................................................


Uwagi wstępne..............................................................................................................................
Powstanie alfabetu greckiego (115).'
Bibliografia ..............................................................................................................................

Poematy homerowe: Iliada i Odyseja.........................................................................................


Spór o Homera (120). Współczesne odpowiedzi na pytanie: jak powstały poematy (121). Gdzie
i kiedy powstały poematy? Homer: jeden poeta czy dwóch? (123). Czy istniał „świat
homerowy”? (124). Poeci i ich słuchacze (126).
Bibliografia ........................................................................................

Społeczeństwo czasów archaicznych .........................................................................................


Uwagi wstępne. Źródła (127). Miasta epoki archaicznej (128). Struktury społeczne. Polis (129).
Model greckiej polis (133). Polis u progu czasów archaicznych (138). Aristoi - najlepsi.
Materialne i społeczne podstawy ich pozycji (139). Aristoi na wojnie (141). Mentalność
arystokracji (143). Wolni członkowie wspólnot nie należący do arystokracji (144). Stan ludzi
niewolnych (146). Sprawy dyskusyjne. Problem niewoli i zależności w czasach archaicznych
(150). Sprawy dyskusyjne. Czy istniała w Grecji wspólnota rodowa? (152). Sprawy dyskusyjne.
Kwestia obrotu ziemią w czasach archaicznych (155).
Bibliografia ..............................................................................................................................

Kolonizacja doby archaicznej........................................................................................................


Uwagi wstępne. Terminologia (158). Uwagi wstępne. Źródła (164). Założenie kolonii. Stosunki
z tubylcami (165). Przyczyny inicjatyw kolonizacyjnych (167). Metropolie i kolonie (168).
Greckie osady w południowej Italii i na Sycylii (169). Greckie osady na Wschodzie (172).
Greckie osady na dalekim Zachodzie (174). Greckie osady na wybrzeżach północnych Morza
Egejskiego i nad Propontydą (175). Kolonie na wybrzeżach Morza Czarnego (177). Koniec
Wielkiej Kolonizacji (179). Skutki Wielkiej Kolonizacji (181). Sprawy dyskusyjne. Charakter
kolonizacji (182). Sprawy dyskusyjne. Fenicjanie a Grecy (185). Sprawy dyskusyjne.
Oddziaływanie Wielkiej Kolonizacji na strukturę własności ziemskiej w Grecji (185).
Bibliografia ......................................................................................................................

Nowe zjawiska w życiu społecznym i w systemie sprawowania władzy (VII-VI w.).


Powstanie falangi (189). Strony w konfliktach społecznych doby archaicznej (194). Spisanie
prawa (196). Tyrania. Terminologia (197). Problematyka społeczna i ustrojowa (198).
Propaganda tyranów (200). Ajsymneci (201). Koniec tyranii (202). Tyrani Koryntu (202).
Tyrani Geli i Syrakuz (204). Powstanie pieniądza (206).
Bibliografia ..............................................................................................................................

406 Sparta . .....................................................................................................................................


Uwagi wstępne. Źródła (213). Teren i nazwa państwa spartańskiego (214). Archeolodzy o
Sparcie do końca VI w. (215). Proces formowania się terytorium państwa spartańskiego (217).
Kiedy Sparta staje się Spartą? (218). Społeczeństwo spartańskie. Spartanie (219). Społeczeńs­
two spartańskie. Heloci (223). Społeczeństwo spartańskie. Periojkowie (224). Ustrój poli­
tyczny (225); Oryginalność Sparty (228). Sprawy dyskusyjne. Charakter ewolucji instytucji
spartańskich (228). Sprawy dyskusyjne. Wielka Retra (230).
Bibliografia ..................................................................................................................................... 234

Ateny .................................................................................................................................................... 235


Uwagi wstępne. Stan źródeł (235). Wiadomości geograficzne (235). Najstarsze dzieje Aten
(235). Sytuacja Aten w przededniu reform Solona (237). Reformy Solona (239). Konsekwencje
reform (240). Sprawy dyskusyjne. Reformy Solona (241). Attyka od reform Solona do objęcia
władzy przez Pizystrata (247). Historia tyranii Pizystrata i jego synów (249). Dzieło tyranii w
Atenach (250). Rewolucja 508/507 r. (252). Ustrój polityczny stworzony przez Klejstenesa:
demy i fyle (253). Ustrój polityczny stworzony przez Klejstenesa: Rada Pięciuset i
Zgromadzenie (255). Ostracyzm (256). Charakterystyka dzieła Klejstenesa (257).
Bibliografia ............................................................................................................................. 258

Epoka wojen perskich ............................................................................................................... 259


Sztuka wojenna w dobie konfliktów z Persami. Flota (259). Sytuacja państw greckich w Azji
Mniejszej do połowy VI w. Podbój perski (263). Wyprawy Dariusza przeciw Tracji i Scytom
(266). Konsekwencje podboju perskiego dla miast Azji Mniejszej (266). Powstanie joriskie
(268). Sprawy dyskusyjne. Ekonomiczne podłoże oporu Greków. Kwestia polityki Persów
wobec Fenicjan (270). Przyczyny wojen Persów z Grekami (272). Działania wojenne do bitwy
pod Maratonem (274). Sytuacja wewnętrzna Aten od reform Klejstenesa do bitwy pod
Maratonem (275). Bitwa pod Maratonem (276). Grecy w latach między Maratonem a
Termopilami (278). Wojna 480 roku (280). Bitwa w Zatoce Salamińskiej (282). Kampania 479
r. (285). Powstanie symmachii ateńskiej (287). Znaczenie wojen perskich (288). Działania
symmachii ateńskiej w latach siedemdziesiątych i sześćdziesiątych V w. (289). Sparta - lata
siedemdziesiąte i sześćdziesiąte. Sprawy wewnętrzne (291). Ateny - lata siedemdziesiąte i
sześćdziesiąte: sprawy wewnętrzne (293). Reformy Efialtesa (294).
Bibliografia ......................................................................... 295

Religia....................................................................................................................................................297
.Uwagi wstępne (297).
A. Model greckiej religijności....................................................................................................... 298
Cechy podstawowe religii greckiej (298). Pojęcie bóstwa (300). Demony (303). Herosi (304).
Bogowie Homera i Hezjoda (305). Bogowie i ludzie (3Ó7). Mity (309).
B. Kult............................................................................................................................................ 311
Problem czystości rytualnej (311). Ofiary (312). Modlitwy i święta (315). Środowiska kultu
(316). Miejsca kultu (320). Kapłani (321). Kult zmarłych (323). Wyrocznie (325). Agony
(327).
C. Nowe zjawiska w religii czasów archaicznych......................................................................... 328
Dionizos (328). Misteria i sekty. Charakterystyka ogólna (330). Misteria eleuzyriskie (331).
Orficy (333).
Bibliografia ........................................................................................ 336

Kultura Grecji archaicznej ;................................................................................................ 337


A. Wstęp .............................................................................................................................. 337
Uwagi wstępne (337). Sympozja (338). Pozycja kobiety w społeczeństwie doby archaicznej 407
(340). Rola homoseksualizmu w społeczności mężczyzn (342). Sport i igrzyska (343).
Bibliografia ....................................................................................................... . . .

B. Literatura.............................................................................................................................
Epika (347). Liryka (350). Dramat (354).
Bibliografia .............................................................................................................................
C. Początki filozofii i nauki ................................................................................................
Bibliografia ..............................................................................................................................
D. Sztuka ..............................................................................................................................
Uwagi wstępne. Klienci i artyści. Wpływy wschodnie (363). Architektura (365). Rzezba (376).
Ceramika (377).
Bibliografia .............................................................................................................................

Indeksy ..............................................................................................................
Indeks autorów współczesnych (382). Indeks osób starożytnych i postaci mitycznych (384).
Indeks nazw geograficznych i etnicznych (388).

Spis map........................

Spis ilustracji w tekście

Spis ilustracji na wkładkach


1. Fragment malowidła na wazie attyckiej, dzieło Nearchosa (ok. 560). Widać na nim Achillesa stojącego
przed swym zaprzęgiem (w identyfikacji pomagają nam napisy). Warto zwrócić uwagę na kontrast
między godną, sztywną nieco, sylwetką bohatera, a swobodnymi, żywymi wizerunkami koni o długich,
trefionych grzywach. Interesujący także jest inny aspekt przedstawienia, a mianowicie pedantycznie
narysowana uprząż koni (o typie uprzęży była mowa na s. 11)
2. Płytka powstała w Koryncie ok. 580-570 przedstawia kopanie glinki. Postać pracująca z prawej za
pomocą motyki o długim ostrzu odziana jest w skórę, inni są po prostu nadzy
3. Rysunek wykonany na podstawie malowidła na hydrii (475-450). Przedstawia malarzy ozdabiających
naczynia (zwróćmy uwagę, że jest wśród nich kobieta — z prawego brzegu). Atena, wraz z dwiema
skrzydlatymi Nike, boginiami zwycięstwa, sukcesu, wieńczy rzemieślników. Wskazuje to naświadomość
wagi wykonywanego zawodu, dumę i ambicję malarzy i garncarzy uznających swe dzieła za godne na­
grody otrzymywanej z rąk bogini patronującej inteligentnemu wysiłkowi, tej, która daje mistrzostwo
w sferze rzemieślniczego trudu

4. Rzemieślnicy odlewający brązowe posągi przy pracy w warsztacie. Zwróćmy uwagę na to, że wy­
konuje się je w częściach, następnie ze sobą łączy. Z lewej strony widać piec odlewniczy, siedzący
przed nim rzemieślnik poprawia ogień pogrzebaczem. Brodaty mężczyzna z prawej zajmuje się osadza­
niem rąk na bezgłowym jeszcze posągu. Malowidło na zewnętrznej stronie czary attyckiej, ok. 480 r.
5. Malowidło na attyckiej wazie czarnofigurowej z połowy VI w. Przedstawia ono wnętrze pracowni
szewskiej. Jej właściciel bierze właśnie miarę na obuwie kobiety stojącej na niskim stole, zapewne na
kawałku skóry. Rzemieślnik trzyma w ręku nóż o kształcie półksiężyca. Pod stołem znajduje się naczy­
nie z wodą i sandał. Na ścianach wisi półeczka z narzędziami, kawałki skóry, gotowe buciki z długimi
cholewkami i kosz. Brodaty mężczyzna owinięty w płaszcz i trzymający w ręku laskę może być ojcem
lub mężem kobiety. Zgodnie z rozpowszechnioną konwencją w malarstwie ciało kobiety było malo­
wane jasnym kolorem
6. Malowidło na amforze attyckiej. „Malarz Amazisa” (ok. 540). Przedstawia scenę wytłaczania soku
z winogron, w której biorą udział sylenowie i sam bóg winnej latorośli, Dionizos (brodata postać
w długiej szacie, druga z lewej). Winogrona są złożone w długim koszu ustawionym na stołku, depcze
po nich sylen, a ściekający sok spływa do naczynia postawionego na ziemi
7. Scena z piekarni. Kobiety wyrabiające ciasto na chleb na komendę mężczyzny grającego na aulos.
Figurka z terakoty znaleziona w Beocji (koniec VI w.)

8. Sceny z życia kobiecej części domu wykonane na podstawie malowideł ozdabiających attyckie pu­
dełko (pyksis) (ok. 455)
9. Wnętrze zamożnego domu. Kobieta składająca szaty do pięknie rzeźbionej skrzyni. W takich właśnie
skrzyniach przechowywano odzież, a zapewne także i inne przedmioty osobiste. Zwróćmy uwagę na
ozdobne krzesło z oparciem i dwiema poduszkami. Na murze wisi kosz, okrągłe, metalowe zwierciadło
z rączką (wyrabiano je z brązu starannie polerując powierzchnię), a także naczynie zwane kantharos.
Pani domu jest odziana w piękny fałdzisty chiton, na który narzuciła rodzaj szala, ale jest boso, tak jak
to było w zwyczaju kobiet greckich (także tych zamożnych), gdy pozostawały we własnych murach.
Płaskorzeźba wykonana z terakoty pochodzi z Lokrów (460-450 r.)
10. Kobieta we wnętrzu domowym (sygnalizuje to widoczny z lewej róg łoża, kosz na ziemi, zwierciad­
ło wiszące na ścianie). Dzieło malarza Panajtiosa, koniec Vl/początek V w. Malowidło dobrze poka­
zuje, jak prezentował się prostokątny płaszcz (himation) na cienkiej, ułożonej w fałdki szacie — chi­
tonie. Pani nosi na włosach rodzaj ozdobnego (haftowanego?) czepeczka
11. Trójnóg brązowy znaleziony w Olimpii z IX w. Naczynie takie służyło do ogrzewania wody, goto­
wania potraw. Stawiano je nad ogniem, uchwyty pozwalały na swobodne jego przenoszenie
12. Ceramika neolityczna:
a) naczynie z Lianokladhi w Tesaliiz okresu wczesnego neolitu; b) naczynie z Otzaki-Magula w pobliżu Larissy w Tesalii;
c) naczynie z Dimini w Tesaliiz okresu późnego neolitu
13. Rozwój cykladzkich idoli (wedle B. Rutkowskiego, Sztuka egejska, Warszawa 1973, il. 68)
Termin idol archeolodzy stosują do niewielkich rzeźb (niekiedy kilkucentymetrowej wysokości) przedstawiających postać
ludzką silnie stylizowaną. Były one charakterystyczne dla sztuki neolitycznej i sztuki epoki wczesnego brązu. Szczególnie
piękne idole z marmuru powstawały na Cykladach. Przedstawiają one najczęściej postać kobiecą, o obfitych kształtach, ale choć
płeć idoli jest czytelna bez trudności, to nie mają one eksponowanych organów seksualnych. Największą trudność sprawia
odpowiedź na pytanie: kogo przedstawiały idole: bóstwo kobiece (boginię płodności? opiekunkę świata zmarłych ? czy bóstwo
łączące obie te funkcje?), zmarłe przodkinie? Tabela zestawiona przez B. Rutkowskiego pozwala na poznanie podstawowych
wariantów idoli i kierunków ich ewolucji idącej w zasadzie ku większemu rozczłonkowaniu statuetki i powiększeniu liczby
informacji,które w sobie niesie. Datowanie poszczególnych idoli nie jest łatwe, gdyż pewne, wcześniej powstałe typy mogły
długo się utrzymywać, a na ogół archeolodzy nie wiedzą w jakim kontekście archeologicznym zostały one odnalezione
14. Idol cykladzki 15. Idol wiolinowy
16. Idol przedstawiający harfistę (zwany niekiedy Lirnikiem) znaleziony na Keros
17. Jednym z przedmiotów charakterystycznych dla sztuki powstałej na Cykladach w III tysiącleciu
były wykonane z terakoty płaskie dyskoidalne obiekty, bogato dekorowane, zwane pospolicie ,,patel­
niami”. Częstym motywem była spirala, a także wizerunki statków i ryb. Właśnie „patelniom” za­
wdzięczamy najstarsze przedstawienia statków w basenie Morza Egejskiego. Przeznaczenie tych przed­
miotów nie jest jasne, prawdopodobnie były one używane w kulcie (może kładziono na nich jakieś
ofiary bóstwom?). Reprodukowana na zdjęciu „patelnia” została odkryta na Syrcs, trudno ją niestety
datować z większym przybliżeniem
18. Dzban z Kyparissos (ok. 2700-2500)
19. Gliniany model statku z Mochlos (2200-2000

20. Widok ruin pałacu w Knossos


21. Jedno z rekonstruowanych wnętrz w Knossos. Zwróćmy uwagę na kolumny (nieco w głębi) o spe­
cyficznym kształcie zwężającym się ku dołowi
*
23. Plakietki z fajansu przedstawiające domy. Znalezione w Knossos (1700-1600)

22. Tak zwana Sala Tronowa pałacu w Knossos (XVI w.), stan po bardzo daleko sięgającej rekonstrukcji. ^4. Zasłużoną sławą cieszą się kreteńskie dekorowane naczynia gliniane. Uderzającą cechą znacznej
Centralne miejsce zajmuje w nim kamienny tron z oparciem w kształcie stylizowanej świętej góry części wytworów kreteńskich jest zamiłowanie do dekoracji barwnej. Tyczy się to zwłaszcza grupy
symbolizujący opiekę bóstw nad władcą (na temat religijnej interpretacji tego pomieszczenia zob. naczyń nazwanych naczyniami kamaresowymi od groty Kamares, w której odkryto po raz pierwszy
s. 64). Pokój ozdabiają freski z wizerunkami gryfów i lilii ceramikę tego stylu. Na zdjęciu dzban znaleziony w Fajstos (1850-1700)

' ■- ' I-.-..


25. Naczynie dekorowane w stylu morskim. Wprowadzenie świata morza do zespołu motywów deko­
racyjnych wynikało nie tylko z obserwacji żywiołu, z którym niemal wszyscy Kreteńczycy musieli mieć
do czynienia, ale także ze względów religijnych (o podróży morskiej do Wysp Błogosławionych, na
których człowiek cieszy się szczęściem po śmierci mieliśmy już okazję pisać). Ulubionym motywem
morskim była ośmiornica, której macki oplatały brzusiec naczynia (naczynie znalezione w Palaikastro,
ok. 1500)
26. Dzban z Fajstos (ok. 1550-1520)
27. Dzban ozdobiony nie tylko malowidłami ale także doklejonym ornamentem reliefowym, Knossos,
ok. 1400
28. Naczynie pochodzące z okresu schyłkowego kultury minojskiej z wizerunkiem ptaka. Fajstos ok.
1300
29. Pithos: naczynie pełniące funkcję naszej beczki. Wysokość ok. 1 m. Niektóre pithosy z Krety były
dekorowane reliefem i malowane
30. Malowidło z pałacu w Knossos (ok. 1500), przed­
stawia szarżującego byka i trzy dziewczęta, z których
jedna szykuje się do schwycenia zwierzęcia za rogi,
druga dokonuje przewrotu przez grzbiet, a trzecia
stoi z tyłu, zapewne po szczęśliwym dokonaniu akro­
bacji. Scenę tę nazywa się tauromachią, a niesłusznie,
gdyż nie ma tu śladów walki

31. Fresk ozdabiający jedno z domostw odkrytych na


Therze. Wybuch wulkanu, który ok. 1500 r. rozerwał
wyspę na trzy części i zatopił jej środek, spowodował
zasypanie istniejącej tam osady minojskiej odkrytej
przez archeologów przed kilkunastu laty
32. Unikalny zabytek w kształcie ceramicznego dysku, pochodzący z Fajstos. Pokryty jest on z obu
stron napisem biegnącym spiralnie. Znaki, wyglądające na piktogramy, były wyciskane czymś w rodza­
ju stempelków. Nie potrafimy odczytać tekstu, pochodzenie zabytku jest również nieznane. Jest to
ulubiony temat dociekań amatorów i maniaków. Znaleziono go w warstwach z okresu ok. 1600
33. Figurka fajansowa bogini (lub kapłanki) znaleziona w magazynie sanktuarium w Knossos (ok. 1600).
Wysokość 29,5 cm. Postać ubrana w barwny, dworski strój trzyma węże, związane z kultami wnętrza
ziemi. Na głowie jej siedzi jakieś, trudne do zidentyfikowania zwierzę

34. Posąg bogini z okresu subminojskiego (1200-1000) znaleziony w Karfi. Bogini unosi ramiona w geś­
cie błogosławieństwa. Zwróćmy uwagę na rogi sakralne stanowiące przybranie głowy
35. Scena pogrzebu ze ściany kamiennego sarkofagu ozdobionego malowidłami, znalezionego w Aja
Triada (ok. 1400). Na boku, którego tu nie reprodukujemy, przedstawiono ofiarę z byka, którego
związano i złożono na stole. Krew zwierzęcia spływała do naczynia umieszczonego niżej. W ofierze
uczestniczą także muzycy grający na czymś w rodzaju fletu i liry. Następnie naczynia z krwią są cere­
monialnie niesione do miejsca kultowego (to już możemy oglądać na naszym zdjęciu). Jest nim jama,
nad którą stoi naczynie bez dna, kapłanka wlewa do niego krew. Po obu jej stronach stoją słupy z za­
tkniętymi w nie podwójnymi siekierami. Ptaki siedzące na czubkach symbolizują obecność bóstwa
w czasie tego aktu kultowego. W prawej części fresku malarz przedstawił mężczyzn niosących dary
dla zmarłego: model łodzi (przypomina o podróży na Wyspy Błogosławionych) i żywe zwierzęta
36. Zmarli składani byli w glinianych trumnach zwanych przez archeologów larnaksami. Mogły one
przybierać postać wanny, którą przykrywano płytami ceramicznymi bądź kamiennymi. Ozdobione są
często motywem łodzi lub wizerunkiem ośmiornicy, przypominają nam one, że na Krecie wierzono
w istnienie Wysp Błogosławionych znajdujących się daleko za morzem, gdzie zmarli pędzili szczęśliwe
życie (Larnaks z Pachyammos ok. 1400/1350)

37. Larnaksy mogły także przypominać chatę z dachem — pokrywą. Reprodukowany tu zabytek zna­
leziono w Episkopi (ok. 1400/1350). Przedstawia (między innymi) zmarłego, na wozie zaprzężonym
w konia, w otoczeniu sług. Ośmiornica w lewym dolnym rogu świadczy, że malarz miał na myśli po­
dróż zmarłego przez morze ku Wyspom Błogosławionym
i;

38. Podwójna siekiera wykonana ze złotej blachy znaleziona w Arkalochori. Podwójne siekiery poja­
wiają się często w różnych scenach, znamy też sporo modeli różnych rozmiarów, z różnych materia­
łów. Treść tych emblematów sakralnych nie jest dla nas jasna (symbol boga niebios? inkarnacja bóstwa
żeńskiego? symbol władzy królewskiej?)
39. Złota zawieszka znaleziona w Malia (1700-1550) przedstawiająca dwie pszczoły (lub osy) trzymające
w łapkach dysk. Jubiler przy wykonaniu tej ozdoby posłużył się szeroko techniką granulacji. Długość
5 cm
40. Zdjęcie i przerys tabliczki znalezionej w Pylos. A oto tekst wedle M. Ventrisa i J. Chadwicka,
Documents in Mycenaean Greek, nr 236:
1 linia: ti-ri-po-deai-ke-u ke-re-si-jo we-ke ideogram kotła natrzech nóżkach cyfra2ti-ri-poe-me po-de o-wo-we ideogram
kotła na trzech nóżkach cyfra 1 ti-ri-po ke-re-si-jo we-ke a-pu ke-ka-u-me-no ke-re-a2 no-[-pe-re ideogram kotła na trzech
nóżkach cyfra 1]
2 linia: qe-to ideogram dzbana na wino cyfra 3 di-pa me-zo qe-to-re-we ideogram dzbana na wino cyfra 1 di-pa-e me-zo-e
ti-ri-o-we-e ideogram dzbana na wino cyfra 2 di-pa me-wi-joqe-to-ro-we ideogram dzbana na wino z czterema uszami cyfra 1
3linia: di-pa me-wi-jo ti-ri-jo-we ideogram dzbana na wino z trzema uszami cyfra 1 di-pa me-wi-joa-no-we ideogram dzbana
na wino bez uszu cyfra 1*

Tłumaczenie: Dwa kotły na trzech nóżkach wyrobu kreteńskiego typu aikeu; jeden kocioł na trzech
nóżkach z jednym uchem i jedną nóżką; jeden kocioł na trzech nóżkach wyrobu kreteńskiego, z nóż­
kami przepalonymi, nieużyteczny. Dzbany do wina 3; jedna większa czara z czterema uszami; dwie
większe czary z trzema uszami; jedna mniejsza czara z czterema uszami. Jedna mniejsza czara z trzema
uszami; jedna mniejsza czara bez uszu. (Koniec linii pierwszej uszkodzony, tekst w nawiasie jest re­
konstrukcją)
41. Kosztowne przedmioty stanowiące część wyposażenia zmarłych pochowanych w grobach szybo­
wych kręgu A w cytadeli mykeńskiej XVI w.
a) pośmiertna maska ze złotej blachy zwana niegdyś (niesłusznie oczywiście) maską Agamemnona; b) diadem ze złotej blachy;
c) złoty puchar; d) naczynie rytualne w kształcie głowy byka ze srebra i złota
42. Jedna z kamiennych stel ustawionych na powierzchni ziemi, w okręgu A. Motyw zaprzężonego
w konie rydwanu był bardzo pospolity w sztuce tej epoki
i

43. Tak zwana Lwia Brama w Mykenach, główne wejście do cytadeli. Obramowanie jej tworzą dwa
wielkie bloki, na których położony jest trzeci o długości 4,50 i grubości 2 m. Nad nim znajduje się trój­
kąt odciążający wypełniony kamienną płytą (3,6 x 3 m). Ozdabiają ją przedstawienia dwóch lwic
wspierających się przednimi łapami na bazie kolumny. Warta także podkreślenia jest konstrukcja muru
wzniesionego z olbrzymich, starannie obrobionych bloków kamiennych
-
3

44. Wewnątrz południowej partii murów Tyrynsu znajdowały się komory przeznaczone na magazyny
rozmieszczone wzdłuż korytarza o ostrołukowym sklepieniu powstałym przez wysunięcie bloków
kamiennych

45. Rekonstrukcja rysunkowa: plan i przekrój przez grobowiec kopułowy zwany Skarbcem Atre-
usa lub Grobowcem Agamemnona (połowa XIII w.). Znajduje się on w zboczu wzgórza w pobliżu cy­
tadeli mykeńskiej. Zbudowano go z regularnych bloków kamiennych wysuwanych we wnętrzu stop­
niowo tak, aby stworzyć pozorną kopułę. Po zakończeniu zasypano go ziemią i na wierzchu ustawiono
kamienną stelę. Rozmiary: dojście (dromos) 35 m długości i 6 m wysokości, otwór prowadzący do
wnętrza (niegdyś zdobiony kamienną dekoracją) 5 m, średnica komory 14,4 m, wysokość 13,4 m.
Wnętrze grobu było ozdabiane, prawdopodobnie w suficie umieszczono rozety brązowe. W bocznej
ścianie znajduje się przejście do drugiej komory
Rysunek górny: przecięcie wzdłuż linii AB. Rysunek z prawej: przecięcie wzdłuż linii CD
46. Wejście do tzw. skarbca Atreusa

47. Złoty pierścień z Tyrynsu z wizerunkiem bogini natury i demonów


48. Głowa. Dzieło sztuki mykeńskiej (XIV-Xlllw.)
49. Waza ozdobiona przedstawieniami palm, ok. 1400, znaleziono ją w pobliżu Argos
I. Waza znaleziona na Cyprze (Enkomi), początek XIV w.» z wizerunkiem rydwanu
51. „Waza Wojowników” zwana tak od wizerunków uzbrojonych mężczyzn idących gęsiego. Mykeny,
ok. 1200. Jest to jedno z najważniejszych świadectw typu uzbrojenia epoki późnomykeńskiej
r

52. Pancerz z brązowych blach znaleziony w grobie w Dendra, datowany na koniec XV w. Hełm jest
współczesną rekonstrukcją

53. Mykeńskie ostrze włóczni i miecze z brązu


54. Naczynie attyckie dekorowane w stylu protogeometrycznym. Wykształcił się on w połcwie XI w.
w dwóch ośrodkach: w Atenach i Argos. Na jego powstanie wpłynęły innowacje techniczne: wprowa­
dzenie szybkiego koła garncarskiego umożliwiającego uzyskanie formy o precyzyjniejszych kształtach
a także cyrkla i takiego pędzla, który pozwalał na malowanie dekoracji geometrycznej bardzo regular­
nej. Jednocześnie garncarze lepiej niż poprzednio przygotowywali glinę, stosowali wyższe temperatury
w piecu, otrzymywali polewy piękniejsze, bardziej błyszczące
55. Pudełko (pyxis) z pokrywką, dekorowane w stylu geometrycznym (połowa VIII w.). Znalezione
w Atenach. Zwraca uwagę figurka konia (mamy pewną liczbę analogicznie ozdobionych naczyń).
Najstarsze rzeźbiarskie próby tworzenia wizerunków zwierząt, a następnie i ludzi, pojawiają się pod
koniec wieku IX i na początku VIII
56. Amfora znaleziona na Cmentarzu Dipylońskim w Atenach
jedno z najdoskonalszych dzieł ceramiki attyckiej doby dojrzałego stylu geometrycznego, zwanego zazwyczaj od miejsca zna­
lezisk najpiękniejszych jego zabytków, stylem dipylońskim. Wszystkie wielkie wazy nagrobne znane nam z tej epoki (zacho­
wało się ich dwadzieścia) powstały w jednym warsztacie w połowie VIII w. Pracujący w nim malarz jest pierwszą osobistością
dającą się wyróżnić w historii całej sztuki greckiej. Owe olbrzymie wazy (reprodukowana tu mai ,55 m) były stawiane na gro­
bach, pełniły taką funkcję, jaka w innych okresach przypadała stelom, wskazywały mianowicie miejsce pochówku. Na grobach
kobiet stawiano amfory, na grobach mężczyzn kratery. Dekoracja ułożona jest pasami, wyraźnie od siebie oddzielonymi, są
one tak ułożone, aby podkreślać strukturę naczynia (najszersze występują w najszerszym punkcie brzuśca). Centralne miejsce
zajmuje szeroki pas przedstawiający scenę opłakiwania zmarłego, ułożonego na paradnym łożu. Kształty ludzi są maksymalnie
stylizowane, zredukowane niemal dofigur geometrycznych. Istotną innowacją malarza dipylońskiego był pomysł wprowadze­
nia pasów z powtarzającymi się przedstawieniami zwierząt
57. Krater z Cmentarza Dipylońskiego (połowa w. VIII) z przedstawieniami opłakiwania zmarłego
i pochodu wojowników na jego cześć
Sceny tu przedstawione są wyjątkowo bogate w rozmaite motywy. Przed łożem zmarłego leżą zwierzęta ofiarne (już zabite?
czy też przygotowane na ofiarę?). U stóp łoża na tronie z podnóżkiem siedzi ktoś z członków rodziny z dzieckiem na kolanach
(małżonka? szczególnie godny krewny?). Rysunek postaci, nie mniej stylizowany niż w przypadku poprzedniej amfory, jest
wyjątkowo subtelny. Zwróćmy uwagę na tarcze o kształcie ósemkowym, które malarz deformuje w niezwykle malowniczy
sposób. Widać jest wyraźnie bardzo typowy dlatego stylu horror vacui (lęk przed próżnią). Przestrzeń nad łożem malarz po­
krył drobną kratką, aby wypełnić dekoracją całą powierzchnię, którą miał do dyspozycji
58. Pithos dekorowany z Mykonos (Cyklady), połowa VII w. przedstawia moment opuszczania drew­
nianego konia przez wojowników achajskich szykujących się do ostatecznego zdobycia Troi. Jedno
z wielu świadectw popularności trojańskiego cyklu
59. Ceramika lakońska, jed­
na z najświetniejszych w Gre­
cji tej epoki, utrzymuje dłu­
go swój poziom mimo prze­
kształceń, powodujących w
konsekwencji upadek kul­
tury w Sparcie. Na ilustracji:
Achilles ukryty za fontanną
szpieguje Troilosa (560-550)

60. Malowidło we wnętrzu


czary lakońskiej (ok. 560).
Widać na nim króla Kyreny,
Arkesilasa (w spiczastej
czapce), siedzącego pod na­
miotem, który go chroni
przed promieniami słońca
i nadzorującego ważenie
i pakowanie w worki syl-
fium. Była to roślina wy­
stępująca wyłącznie w Ky-
renie, używano jej jako cen­
nej przyprawy w całym świę­
cie greckim. Jest dla nas ta­
jemnicą, gdyż całkowicie wy­
ginęła. Uczeni spierali się na
temat właściwego sensu sce­
ny. Dziś przeważa przekona­
nie, że przedstawia ona
składanie trybutu, a nie han­
del
61. Olbrzymi (1,64 m) brązowy krater znaleziony w Vix (środkowa Francja, niedaleko Chatillon)
w grobowcu celtyckiej księżniczki wykonany w latach 550-540. Jest to jeden z najdoskonalszych zabyt­
ków greckiej sztuki brązowniczej. Fryz, wysokości 14 cm, przedstawia na przemian hoplitów pieszych
i wojowników na rydwanach zaprzężonych w czwórkę koni. Uszy krateru są bogato ozdobione.
Miejsce produkcji tego arcydzieła jest przedmiotem sporów wśród archeologów. Proponowano Ko­
rynt (ze względu na inne, choć mniej okazałe brązowe kratery stąd pochodzące), Spartę z racji heroicz­
nej emfazy i formy wazy, wreszcie i miasta południowoitalskie. Pamiętajmy, że dla tego zabytku brak
nam jest analogii. W każdym razie jest to świadectwo rozległości greckiego handlu i zainteresowania
greckimi przedmiotami luksusu wśród barbarzyńców
62. Fragment fryzu z krateru z Vix. Figurki były montowane osobno, zapewne już na miejscu przezna­
czenia. Zwraca uwagę niezmierna drobiazgowość, z jaką je wykonano, uderza także brak wszelkiego
mitologicznego odniesienia, mamy przed sobą scenę dokumentującą po prostu rzeczywistość
63. Uzbrojenie hoplity:
a. hełm i pancerzznalezione w grobie w Argos (pancerz datowany jest na wiek Vlll»hełm — VII); b. pancerz brązowy z pierw­
szej połowy VI w. (porównanie z poprzednim zdjęciem wskazuje, że ta część uzbrojenia-ochronnego nie podlegała większej
ewolucji w okresie nas interesującym); c. typy hełmów z połowy w. VII; d. miecze ho?4itów (VI w.)
64. Wojownik na koniu. Figurka znaleziona w Grumentum z połowy VI w.
65. Brązowa statuetka (12 cm wysokości) znaleziona w Dodonie pierwotnie ozdabiała brzeg dużego,
brązowego naczynia. Nie jest pewne, gdzie to dzieło powstało, zapewne w jakimś warsztacie pelopo-
neskim w latach 510-500. Statuetka jest dla nas także cenna jako źródło wiadomości o uzbrojeniu
wojowników tej epoki
r

66. Hoplita walczący z Persem. Przedstawienie we wnętrzu czary


67. Malowidło na naczyniu typu olpe, zwanym od jej pierwszego właściciela Olpe Chigi. Uważana jest
za arcydzieło ceramiki korynckiej, wykonano ją w latach 640-630. Reprodukowany tu fragment przed­
stawia dwie grupy wojowników ustawionych w szyku falangi i rozpoczynających bitwę. Jest to jedno
z najstarszych świadectw istnienia tego typu walki. Między szeregami idzie muzyk grający na aulosie,
pomagał on maszerującym utrzymać równy krok. Charakterystyczne jest położenie włóczni: wojow­
nicy z pierwszych szeregów podnoszą ją nad głowę, pozostali trzymają na ramieniu. Godne uwagi są
ozdoby tarcz

68. Ateński okręt wojenny, dwurzędowiec, na malowidle wazowym końca VI w. Warto zwrócić uwagę
na taran oraz żagiel, w który wyposażone były wszystkie okręty (także trój rzędówce). Używano go
w czasie podróży, w toku bitew jednak posługiwano się wyłącznie wiosłami
69. Zdjęcie uzmysławia nam jak powstał termin drachma (garść) jako określenie dla jednostki mone­
tarnej składającej się z sześciu oboli (rożnów)

70. Najstarsze monety elektronowe z depozytu fundacyjnego świątyni Artemidy w Efezie. Mają postać
spłaszczonych fasolek, oznaczone są na jednej stronie nacięciami, na drugiej tzw. kwadratem wklęsłym.
Monety bardzo powiększone
71. Moneta elektronowa wybita prawdopodobnie w Efezie z wizerunkiem jelenia i napisem: Phaneos
(Fanesa) odnoszącym się do prywatnego człowieka, który ją wypuścił.

72. Moneta elektronowa wybita w Milecie, ozdobiona wizerunkiem protomów (przednich części
ciała) lwów złączonych ze sobą
73. Monety srebrne, statery, z Eginy z charakterystycznymi dla tego państwa wizerunkami żółwi.
Datowanie dyskusyjne w ramach VI w. Lewa moneta starsza

74. Ateńskie monety heraldyczne (tzw. Wappenmunzen). Ozdobione są wizerunkami tzw. triskelosa
(trzy złączone ze sobą nogi), astragala (kostka ze śródstopia), kół, konia
75. Moneta ateńska z lat 506-490. Napis athe (= athenaion) głosi, że została ona wybita przez Ateń-
czyków

76. Moneta ateńska wartości czterech drachm z lat 506-490


'■ flrn
*«!
>1
I -X
j| 1 iol 1
s
■ - i

liS ii
■ i

77. Drewniana tabliczka wotywna ze sceną ofiary, znaleziona w pobliżu Koryntu, w grocie,
w której czczono nimfy
Sporządzono ją z drewna pociągniętego warstwą stiuku. Na tak przygotowanej, gładkiej powierzchni namalowano scenę
składania ofiary. Przed niskim kamiennym ołtarzem (z pranej) stoi kapłanka trzymająca nagłowie kosz ze sprzętami ofiarni-
czymi i w ręku dzban z wodą potrzebną do ablucji. Za niąznajdujemy chłopca prowadzącego ozdobioną wstęgami owcę prze­
znaczoną na ofiarę. Obrzędowi towarzyszą dwaj muzycy: jeden grający na aulosie, drugi na lirze. Wszyscy uczestnicy ceremonii
noszą na głowach wieńce. Tabliczka ta jest jednym z niewielu zabytków malarstwa korynckiego, o którego świetności świadczą
źródła pisane wspominające różnych artystów, niestety są to dla nas puste imiona. Trzecie ćwierćwiecze VI w.

78. Płaskorzeźba nagrobna znaleziona w Chrysapha, Lakonia. Przedstawia scenę składania ofiary
z koguta i kwiatów zmarłej parze. Lata 540-530
79. Król Aigeus przed Pytią zasiadającą na trójnogu. Kapłanka trzyma w jednym ręku czarę (zapewne
z wodą ze źródła Kastalii, piły ją Pytie przed przystąpieniem do wieszczenia), w drugiej ręce ma gałązkę
wawrzynu, świętego drzewa Apollona. ,,Malarz Kodrosa”, ok. 430
80. Omphalos. Termin ten oznacza przede wszystkim pępek i dalej jakiekolwiek wybrzuszenie
położone w środku. Nazywano tak również obły kamień umieszczony w świątyni Apollona
w Delfach, w miejscu, w którym znajdować się miał pępek Ziemi. Dekoracja przedstawia siatkę
ze wstęg oplatających omphalos
81. Makieta przedstawiająca święty krąg Apollona w Delfach pod koniec epoki hellenistycznej.
W opisywanych przez nas czasach było oczywiście mniej budowli, nie istniał zwłaszcza kamienny
teatr. Stały już natomiast liczne skarbce (zob. objaśnienie do il. 106)

82. Delfy. Widok na drogę procesyjną, tak zwaną Świętą Drogę


83. Delfy, plan sanktuarium (stan z początku epoki rzymskiej). Ważniejsze obiekty:
1) posąg tzw. byka z Korkyry;2) podstawa pomnika wotywnego Arkadyjczyków; 3) ex votoLizandra;4) exvoto Argiwczyków;
5) pomnik maratoński; 6) tzw. pomnik Siedmiu przeciw Tebom; 7) nie zidentyfikowany pomnik; 8) pomnik Epigonów; 9)
ex voto Tarentyjczyków; 10)skarbiec Sykiończyków; 11)skarbiec Sifnijczyków; 12) skarbiec Megaryjczyków; 13) skarbiec
Tarentyjczyków; 14) skarbiec Beotów; 15) skarbiec Syrakuzańczyków; 16)skarbiec Knidyjczyków; 17)skarbiec Ateńczyków;
18) buleuterion; 19) kolumna Naksyjczyków; 20) portyk Ateńczyków; 21) skarbiec Koryntyjczyków; 22) trójnóg platejski;
23) świątynia Apollona; 24) ex voto Kraterosa (okres hellenistyczny); 25) teatr (okres hellenistyczny)
84. Malowidło we wnętrzu czary,
wspaniałe dzieło świetnego malarza
okresu czarnofigurowego — Ekse-
kiasa. Dionizos z rogiem obfitości
wyciągnięty na pokładzie płynie
statkiem o białym żaglu. Z pokładu
(z ciała boga?) wyrasta winna lato­
rośl, symbol Dionizosa. Scena ilust­
ruje mit, wedle którego piraci po­
rwali go niegdyś i uprowadzili na
statku. Za karę bóg zamienił ich
w delfiny (widzimy je na naszym
malowidle)

85. Malowidło we wnętrzu czary,


dzieło „Malarza Brygosa” (ok. 490)
przedstawia czcicielkę Dionizosa
ogarniętą szałem: menadę. Odno­
tujmy obecność typowych atry­
butów: na włosach zamiast opaski
zwiniętego węża; laski ozdobionej
liśćmi bluszczu, świętej rośliny Dio­
nizosa, trzymanej tu jak włócznia
przez hoplitę; dzikiego zwierzęcia
niesionego za tylną łapę. Malarz w
sposób wyjątkowo zręczny roz­
wiązał problem wpisania postaci
kobiecej w koło uzyskując efekt
całkowitej naturalności
r

86. Scena z kultu Dionizosa (malowidło na wazie z końca V w.)


Wcentrum znajduje się wizerunek kultowy o bardzo szczególnym kształcie. Jest to drewniany słup, na którym zawieszono
maskę Dionizosa i który ,,ubrano” w szaty. Mamy przed sobą postać Dionizosa z przydomkiem Dendrites (utworzony od
dendron — gr.drzewo). Z podstaw słupa wyrastają gałązki lauru, wyżej bluszczu. Dwie uwieńczone kobiety, menady, znajdu­
jące się na skrajach sceny potrząsajątyrsami i zapalonymi pochodniami, dwie inne stoją przed stolikiem, na którym ustawiono
kratery z winem. Jedna z nich czerpie z nich wino do czary, druga uderza w bębenek, instrument odgrywający w kulcie ważną
rolę

87. Walczący zapaśnicy. Płaskorzeźba pochodząca z Aten, koniec VI w.


88. Wnętrze czary do picia wina ozdobione przez malarza Eufroniosa (ok. 500) wizerunkiem biegacza.
Zając u jego stóp służy do podkreślenia szybkości biegu
89. Niewielki fragment malowidła na wazie, który zachował się do naszych czasów, musiał stanowić
część niezmiernie interesującego artystycznie dzieła. Przedstawia (wiemy o tym z napisów) zawody na
pogrzebie Patroklosa, a ściślej zawody zaprzęgów. Biel konia na tle innych, ciemnych końskich sylwe­
tek, wskazuje na zamiłowanie artysty do efektów kolorystycznych. Bardzo żywy jest obraz widzów
zasiadających na drewnianych trybunach. Malarz potrafił przy pomocy niewielu środków pokazać róż­
norodne zachowania i psychikę ludzi. Dzieło malarza Sofilosa, ok. 580

90. Przedstawienie konkursu muzycznego na amforze czerwonofigurowej wykonane przez ,,Malarza


Andokidesa” (530-515), ucznia Eksekiasa, prawdopodobnie wynalazcę stylu czerwonofigurowego
w ceramice attyckiej
92. Malowidło z krateru kolumienkowego w stylu korynckim, ok. 580. Reprodukowany tu fragment
przedstawia sympozjon. Na łożach pokrytych barwnymi narzutami i poduszkami leżą po dwie osoby:
mężczyzna i hetera. Przed nimi stoliki. Ściany sali ozdobione są bronią (pancerze, hełmy) i instrumenta­
mi muzycznymi

93. Inne malowidło przedstawiające scenę sympozjonu. „Malarz Heidelberski”, ok. 560. Po obu stro­
nach łoża tańczą nadzy i zapewne pijani uczestnicy zebrania

T''

94. Sympozjon na malowidle z początku V w. W wolnej przestrzeni między łożami stoi naga hetera
grająca na aulosie, mężczyźni leżący na lewym łożu grają w kottabos (o tej grze, zob. s. 340)

95. Hetera rozbierająca się przed mężczyzną siedzącym we wnętrzu domowym na stołku. Malarz
Onesimos (500-490) 96. Olimpia. Najstarsze zachowane kolumny doryckie. Ruiny świątyni Hery (ok. 600)
1

97. Świątynia Ateny w Posejdonii (łac. Paestum) zbudowana ok. 510, zwana niegdyś świątynią Demeter
98. Jest to najstarszy wizerunek Ateny uzbrojonej i atakującej (Promachos), jeszcze bardzo prymityw­
ny. Pochodzi zOlimpii, powstał w pierwszej połowie VII w. Bogini w prawej ręce trzymała prawdo­
podobnie włócznię a w lewej tarczę

99. Posążek (14 cm), dzieło sztuki lakońskiej, ok. 550-540, dekorujący niegdyś brzeg brązowego na­
czynia; znaleziony w Olimpii. Przedstawia wojownika z mieczem (warto zwrócić uwagę na sposób no­
szenia miecza pod pachą, przyczepionego do taśmy biegnącej przez lewy bark), ale bez innych części
uzbrojenia
100. Główka bogini, dzieło sztuki kreteńskiej, znaleziona w Olimpii (ok. 600), służyła zapewne jako
ozdoba (może coś podpierała? świadczyłby o tym płasko ucięty wierzch głowy)
101. Głowa posągu znaleziona na Cmentarzu Dipylońskim (620-610). Twarz jest niesłychanie gładka,
uduchowiona, pełna słodyczy, jakiej zazwyczaj nie spotykamy w rzeźbie archaicznej. Zwraca uwagę
fryzura składająca się z loków w kształcie różnej wielkości pereł ułożonych w rzędy
102. Statuetka kobiety. Kreta, połowa VII w.
103. Głowa kolosalnego posągu Hery znajdującego się w Olimpii obok posągu Zeusa stojącego i w heł­
mie. Sztuka lakońska 600-580
104. Marmurowy sfinks na szczycie kolumny jońskiej, został ofiarowany Apollonowi Delfickiemu przez
Naksyjczyków w drugiej ćwierci VI w.
105. Płaskorzeźba na metopie świątyni Hery w Paestum przedstawiająca dwie dziewczyny biegnące
w rozwianych chitonach. Zwróćmy uwagę na solidność ciał kryjących się pod delikatnymi szatami,
a także na płynny rytm sceny. Lata 510-505
Pi
i■

106. Jeden z fragmentów fryzu umieszczonego na skarbcu Sifnijczyków w Delfach. Przedstawia walkę
bogów z Gigantami. Powstał ok. 525. Jedno z największych dzieł sztuki tej epoki odznaczające się spój­
nością obrazu i dramatycznością. Ozdabiało skarbiec— niewielką budowlę wolno stojącą, jakich wiele
wznoszono na terenie wielkich sanktuariów przez państwa greckie. Stanowiły dar dla bóstwa, były
także miejscem przechowywania kosztownych przedmiotów (trójnogów, naczyń, broni itp.) ofiaro­
wywanych przez fundatorów
107. Tak zwany Jeździec Rampin (nazwany tak od kolekcjonera, który był pierwszym właścicielem
głowy). Stosunkowo niedawno odnaleziono właściwy tors (w Luwrze) dla głowy (w Atenach). Jest to
arcydzieło rzeźby attyckiej połowy VI w. Zdumiewająca jest zwłaszcza głowa o wielkiej witalności
i inteligencji. Artysta chciał osiągnąć dodatkowy efekt zestawiając długą, poziomą masę końskiego
ciała z lekko skręconym pionowym torsem jeźdźca. Wieniec na skroni wskazuje, że mamy przed sobą
wizerunek zwycięzcy na igrzyskach istmijskich bądź nemejskich
108. Jeden z pary posągów ze świątyni Hery, dzieło rzeźbiarza ze szkoły Argos, ok. 600. Przed­
stawia jednego z synów kapłanki Hery, którzy stanowili wzór pobożności i miłości dla matki.
Herodot opowiada, że, gdy udawała się ona do Delf, aby złożyć ofiarę, a brak było zwierząt pociągo­
wych do wozu, bracia zaprzęgali się sami, aby, przebywszy drogę z Argos do Delf, umrzeć z wysiłku
po przybyciu do celu
109. Kuros z Volomandry, połowa VI w.
110. Kora, dzieło rzeźbiarza Antenora 520-510. Kobieta przedstawiona przez artystę ma potężne ra­
miona i obszerną pierś. Wrażenie ciężaru powiększa układ fałd płaszcza. Twarz surowa

111. Kora z Akropolu ateńskiego, koniec VI w. Jest to najbardziej chyba zindywidualizowana postać
z grupy rzeźb przedstawiających kory. Szczupłe ciało z opadającymi ramionami przy dużej stosunkowo
głowie wskazuje na wierność rzeźbiarza swej konkretnej modelce, przedstawionej z wielką delika­
tnością
112. Stela nagrobna Aristiona wysokości 2,40 m, dzieło rzeźbiarza Aristoklesa (520-510)
Choć płaskorzeźba wykonana jest z niezwykłą pedantyczną starannością i maestrią, całość jest sztywna i chłodna, gdyż każdy
szczegół żyje osobnym życiem

113. Posąg wojownika znaleziony na Akropolu Sparty


Posąg uznany został od razu za wizerunek Leonidasa, jednak jest starszy o 10 lat od bitwy w Wąwozie Termo pilskim. Przedsta­
wia hoplitę w chwili ruszania do ataku. Posąg jest znakomity. Obszerny tors o wyraźnie zaznaczonych mięśniach, lekko po­
chylony do przodu uświadamia wagę dobrze umięśnionego ciała. Twarz napięta, nieco gorzka
114. Auriga (woźnica) odkryty w Delfach stanowił część grupy przedstawiającej rydwan z końmi.
Wzniesiono ją na cześć zwycięstwa w wyścigach zaprzęgów przez kogoś pochodzącego zapewne z Sy­
cylii. Sztywna postać w szacie opadającej równymi fałdami ku dołowi widoczna była pierwotnie wy­
łącznie od pasa (ok. 460)
r-t

115. Dzban cykladzki (ok. 660) z charakterystycznym wylewem w kształcie głowy gryfa. Ozdobiony
jest motywami geometrycznymi i scenami zwierzęcymi. Na zdjęciu widać część malowidła przedsta­
wiającego Iwa pożerającego jelenia

116. Olbrzymia amfora (1,22 m) znaleziona na Cmentarzu Dipylońskim, zwana jest amforą Nessosa od
sceny umieszczonej na szyi. Przedstawiono na niej Heraklesa walczącego z centaurem Nessosem. Na
brzuścu widnieją Gorgony ścigające Perseusza po zabiciu Meduzy. Malarz, który wykonał to arcydzieło,
jest jednym z pierwszych przedstawicieli stylu czarnofigurowego, jednym z najwybitniejszych twórców
ostatniej ćwierci VII w. Gest Heraklesa przyciskającego grzbiet Nessosa błagającego o litość i darowa­
nie życia jest unikalny w swej brutalności w całym malarstwie wazowym. Gorgony z rozwiniętymi
skrzydłami są prawdziwie demonicznymi istotami. Postacie są narysowane z wielką subtelnością i za­
razem siłą
117. Naczynie zwane olpe z typową dla stylu korynckiego barwną (brunatną, czerwoną, fioletową)
dekoracją na kremowym tle. Szczegóły rysunku malarz osiągnął przez rycie. Składają się na nią wize­
runki zwierząt i stworów fantastycznych ułożone w pasy. Zwróćmy uwagę na rozety i punkty wypełnia­
jące pustą przestrzeń zgodnie z zasadą horror vacui, tak typową dla malowanej ceramiki korynckiej
(ok. 590)
118. Malowidło na amforze, dzieło jednego z wielkich malarzy drugiej ćwierci VI w., Lydosa. Potrafił
on tworzyć dzieła nasycone wielkim dramatyzmem. Był jednym z pierwszych malarzy komponujących
na powierzchni naczyń osobne, wyraźnie wydzielone obrazy. Właśnie w jego czasach amfora staje się
najbardziej popularnym naczyniem malowanej ceramiki. Scena przedstawia upadek Troi: morderstwo
Priama i Astyanaksa, synka Hektora. Zgodnie z konwencją ciało kobiece było malowane na biało
i
i

119. Martwy wojownik wynoszony przez towarzysza z pola walki jest przedmiotem wielu malowideł
wazowych
Najczęściej artyści chcą i lustrować Iliadę i opatrują swe dzieła napisami przypominającymi, że przedstawiają Achillesa i Ajasa.
W tej stereotypowej scenie uderzasposób pokazania zmarłego: nie ma w nim nic odpychającego, ciało jest harmonijne, włosy
trefione, wojownik zginął,,piękną śmiercią”.,,Malarz Frynosa”, ok. 540
120. Malowidło we wnętrzu czary do picia wykonane przez Eufroniosa (koniec VI w.). Należał on do
pierwszego pokolenia twórców posługujących się techniką czerwonofigurową. Dzięki napisowi wiemy,
że malowidło przedstawia Learchosa, który później, w czasie bitwy pod Maratonem, pełnił funkcje
stratega. Zwraca uwagę znakomicie rozwiązana kompozycja obrazu, niełatwo było wpisać postać
jeźdźca w koło nie wywołując wrażenia sztuczności
121. Malowidło na kraterze, dzieło Eufroniosa (ok. 510) ze sceną toalety młodych ludzi. Artysta wy­
raźnie eksperymentował przedstawiając ciało w rozmaitych pozach. Ciekawa jest z tego względu
postać z lewej, którą oglądamy od tyłu, jednak z twarzą z profilu i jedną nogą uniesioną ku tyłowi.
Namaszczający się młodzieniec daje także okazję pokazania ciała lekko skręconego
122. Dzban w kształcie głowy kobiecej, dzieło garncarza Charinosa, ok. 510-500
123. Wśród scen wiążących się z wojną wielką popularnością cieszyła się scena zbrojenia się, przy­
wdziewania zbroi bądź jej przekazywania. Na reprodukowanym tu malowidle Durisa (ok. 490) wi­
dzimy Neoptolemosa, syna Achillesa (z lewej) oddającego sławną zbroję ojca Odysowi (z prawej)
124. Kobieta przygotowująca sobie kąpiel, malarz Onesimos (ok. 490). Widać w tym malowidle ro­
dzące się zainteresowanie scenami z życia codziennego, w których pojawia się kobieta. Jej ciało staje
się dla malarza przedmiotem samym w sobie, nie tylko elementem scen erotycznych

You might also like