Professional Documents
Culture Documents
tom I
Do końca wojen perskich
_____________
Benedetto Bravo, Ewa Wipszycka
Historia starożytnych Greków
tom I
Do końca wojen perskich
© Copyright by
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Warszawa 1988
Słowo wstępne
Zgodnie z tradycją wypada nam zacząć ten podręcznik od wstępnych wyjaśnień. Przede
wszystkim chcemy, aby książka zerwała ze zwyczajowym układem podręcznikowego
wykładu, w którym wszystko (lub prawie wszystko) jest ustalone i podane do
przyswojenia w ostatecznej wersji. Wiedza o starożytności, tak jak cała nauka, jest ciągle
w stanie stawania się, ulega przekształceniom i wzbogaceniu. Badania nad społecznoś
ciami starożytnymi przeżywają w ostatnich latach głębokie przemiany odnawiające
wizję antyku, wymagające refleksji krytycznej nad tym, co w tej materii zbudowały
poprzednie pokolenia.
Nie chcielibyśmy i nie potrafilibyśmy ukryć przed Czytelnikiem zmiennej natury
naszej dyscypliny. Pragniemy pokazać, w jakich kierunkach idą badania naszych czasów
i jak dochodzi do odnawiania obrazu przeszłości.
Przyjęcie takiej zasady skłoniło nas do ustalenia układu wewnętrznego, który
wyłamuje się z dotychczasowych obyczajów przestrzeganych w polskich podręcznikach.
W zasadzie staraliśmy się, aby treść została przedstawiona w dwóch płaszczyznach,
jedną stanowiłby wykład zdający sprawę z informacji i interpretacji uznanych za
względnie ustalone, drugą-kwestie sporne i niezbędne odwołania do prac specjali
stycznych. Te dwa typy tekstu w zasadzie były tak układane, aby ,,wykład” był pełny i
zrozumiały bez dyskusyjnych rozważań. Nie wszędzie było to możliwe. Przedstawiając
kwestie wątpliwe, staraliśmy się ograniczać informacje bibliograficzne; historyk
starożytności i tak do nich trafi, niespecjalista rzadko miałby okazję sięgać po trudno
zazwyczaj dostępne prace. Ważniejsze było dla nas takie przedstawienie materii
spornej, aby Czytelnik zrozumiał, dlaczego dane kwestie są dyskusyjne i w jakim
kierunku idą propozycje ich rozwiązań.
Kilka słów wypada powiedzieć o zasadach, którymi się kierowaliśmy przy
opracowywaniu ustępów zawierających bibliografię, umieszczonych po poszczegól
nych rozdziałach. Znalazły się w nich tytuły prac, które inspirowały nasze wywody. Jest
to więc forma uznania naszych długów, a nie próba zaopatrzenia podręcznika w listy
prac podstawowych. Po bibliograficzne wskazówki odsyłamy do tomu drugiego
Vademecum historyka starożytnej Grecji i Rzymu, w którym znajduje się bardzo
obszerna bibliografia prac polskich i obcych, podająca nie tylko tytuły ale i rady, jak się 5
poruszać w masie prac specjalistycznych i jaką wartos'ć przynajmniej część z nich, te
najważniejsze, przedstawiają.
Dalej chcemy uprzedzić Czytelnika, że ilustracje tej książki nie są pomyślane jako
jej ozdoba (ściślej-nie tylko jako jej ozdoba), lecz jako element integralny, gdyż
zastępują szczegółowy wykład. Nie można ich pomijać przy czytaniu. Jeszcze jedna
rzecz ważna: pod niektórymi z nich zamieściliśmy obszerne podpisy. Zawierają one
informacje, których następnie nie powtarzamy w tekście.
Ortografia nazw geograficznych, imion własnych, nazw instytucji, dla których nie
mamy polskich odpowiedników, jest daleka od konsekwencji, gdyż takowa jest po
prostu niemożliwa. Poza nazwami o formie ustalonej i powszechnie przyjętej, staraliśmy
się chronić greckie formy językowe rezygnując z form zlatynizowanych (piszemy
Ajschylos, nie Eschyl, Tukidydes a nie Tucydydes). Jest to zgodne z tendencją
europejskiej kultury od początków XIX w., starającej się nawiązywać do helleńskich
źródeł bez rzymskiego pośrednictwa. Trzymaliśmy się zasady, aby nie wprowadzać
nadmiernych innowacji. Braliśmy też pod uwagę rozwiązania zaproponowane przez
Annę Świderkównę w jej tłumaczeniu Dziejów Grecji N. G. L. Hammonda. Tak jak ona
stosowaliśmy zasadę oddania greckiej thety przez th (z wyjątkiem słów dobrze
znanych-jak Termopile-gdzie th byłoby przykrym dla oka przejawem pedanterii).
Nazwaliśmy naszą książkę wbrew obowiązującej tradycji, a za trf zgodnie z
antycznym sposobem myślenia, ,,Historią Greków” a nie Grecji, gdyż będzie w niej
mowa o Grekach żyjących i tworzących grecką cywilizację w różnych krainach, których
do Grecji żadną miarą zaliczyć nie można: w Iranie, Syrii, Egipcie, na Sycylii czy na
wybrzeżach Morza Czarnego.
Wszystkie daty-jeśli nie opatrzyliśmy ich osobną wzmianką - odnoszą się do
czasów przed naszą erą.
Klimat
Uprawa roli
Obecnie tylko ok. 18% gleb nadaje się pod uprawę. Wiele wysp Morza Egejskiego,
zwłaszcza tych mniejszych, to nagie skały. Trudno powiedzieć, jak wyglądały w
starożytności. Podobnie jak dziś, część ziem znajdowała się na zboczach. Aby
powstrzymać wypłukiwanie gleby, wznoszono z kamieni murki chroniące pola, tworząc
w ten sposób wąskie tarasy, których uprawa wymagała olbrzymiego wysiłku. Nierzadko
rolnicy nosili ziemię w koszykach na wyższe części. Zaprzestanie pracy oznaczało
szybką degradację takich pól. Urodzajność ich, mimo wielkich wysiłków, była
nienadzwyczajna, podczas gdy grunty na równinach, o wiele mniej wymagające od
1. Malowidło na attyckiej wazie czarnofigurowej (530-510) przedstawia scenę zbioru oliwek. Dwóch
brodatych mężczyzn kijami strąca owoce, na drzewo wdrapał się chłopiec i swym kijem sięga gałęzi
znajdujących się wyżej. Czwarta wreszcie osoba zajęta jest zbieraniem opadłych owoców. Zbiór
oliwek dojrzewających na przełomie listopada i grudnia wymagał znacznej koncentracji siły roboczej
(był to jeden z kulminacyjnych punktów prac rolnych, obok żniw i winobrania). Uczestniczyli w nim
wszyscy mieszkańcy osad, wielu ludzi zatrudnionych w rzemiośle podejmowało wówczas pracę u
właścicieli gajów. Brały w tym udział także kobiety 9
rolnika, przynosiły stosunkowo wyższe plony. Te różnice miały niebagatelne znaczenie
w dziejach greckich społeczności.
Grecy w czasach starożytnych stosowali dwupolówkę. Działki ziemi nieobsiane
danego roku chroniono przed zarastającym je zielskiem. Orano je dwukrotnie, raz na
wiosnę i drugi raz przed siewem. Po raz trzeci przeprowadzano orkę po siewie, aby
pokryć ziarno. W celu zabezpieczenia gruntów przed wysychaniem spulchniano ziemię
motykami, a okresowo poddawano je zabiegowi przekopywania specjalnymi kopaczka
mi. Dawało to efekt zbliżony do efektu głębokiej orki i zwiększało płodność ziemi.
Motykowano ziemię w winnicach i sadach.
Ogromne znaczenie w rolnictwie greckim miała uprawa drzewa oliwkowego. Jest
ono idealnie przystosowane do klimatu śródziemnomorskiego, nacechowanego letnią
suszą; jego rozgałęzione i głębokie korzenie zapewniają roślinom wilgoć, a wąskie liście
wyparowują stosunkowo niewielką ilość wody. Oliwki dojrzewają późną jesienią, ich
zbiór przypadający na listopad-grudzień mobilizował całą ludność. Większość owoców
przeznaczano do produkcji oliwy, podstawowego tłuszczu o wielorakim zastosowaniu.
Oliwki świeże czy solone były zwykłym dodatkiem do chleba. Między drzewami
oliwnymi na lepszych gruntach wysiewano zboże.
We wrześniu przystępowano do winobrania w licznych winnicach, których plon w
części służył do produkcji wina, w części, wysuszony, przechowywany był na okres
zimowy. Uprawę winnej latorośli często łączono z uprawą drzew owocowych, między
którymi rozpinano łozy.
Hodowla
Morze
Typ osadnictwa
17
Metale wykorzystywali także złoża znajdujące się właściwie już poza obszarem helleńskiego
świata, gdyż w Ilirii. Metal z nich uzyskany trafiał do miast greckich, zwłaszcza do
Zasoby mineralne Grecji są stosunkowo skromne. Wprawdzie w wielu miejscach Koryntu.
eksploatowano w starożytności pokłady rud metali, ale wydajność ich była niedosta
teczna na to, by pokryć potrzeby, tak że we wszystkich okresach należy się liczyć 2
koniecznością importu metali z innych, bogatszych regionów.
Rudy miedzi znajdowały się w różnych miejscach w niewielkich ilościach. Na Bibliografia
Krecie znaleziono ślady eksploatacji w południowej części wyspy, gdzie występowała
ruda uboga (1,5-3% zawartości metalu w minerale). Natomiast bogatsze złoża w Najlepszy, najobszerniejszy opis warunków naturalnych Grecji dają prace A. Philippsona, a zwłaszcza jego
środkowej jej części (25%) były wykorzystywane w nieznacznym stopniu. Pokłady na monumentalne dzieło Das Mittelmeergebiet, Berlin-Leipzig 1922 (wiele tomów), dalej Die griechischen
Landschaften (seria dokończona przez E. Kirstena) Berlin 1950-1959 i Das Klima Griechenlands, Bonn 1958.
Syros i Paros zostały szybko wyczerpane. Wydaje się, że brak było miedzi na Eubei,
Bardzo pożyteczna jest lektura pierwszej części dzieła F. Braudela, Morze Śródziemne i świat śródziemno
sławnej z wcześnie rozwiniętej metalurgii brązu. W Azji Mniejszej ustalono istnienie morski w epoce Filipa II, t. I, Gdańsk 1976. Zawarte tu charakterystyki odnoszą się wprawdzie do epoki
kopalni na wysokości wyspy Samos i w pobliżu Pergamonu. W okresie późniejszym nowożytnej, ale warunki naturalne w porównaniu ze starożytnością nie zmieniły się zasadniczo.
działały kopalnie w górach Othrys położonych w południowej Tesalii. Eksploatowano Dobrą, choć oczywiście pobieżną charakterystykę warunków geograficznych daje we wstępie do swego
rudy metali w Macedonii. Bardzo wcześnie, gdyż ok. 2500 zaczęto wydobywać rudę podręcznika N. G. L. Hammond, Dzieje Grecji, Warszawa 1973.
Spory na temat zmian klimatycznych w dłuższych ciągach czasowych toczone są głównie wśród
miedzi na Cyprze, skąd przez całą starożytność przywożono ten metal do basenu Morza
historyków doby nowożytnej i zazwyczaj nie obejmują czasów starożytnych w sposób systematyczny. Wynika
Egejskiego. Innym ,,zewnętrznym” jego źródłem była Etrurią. Niektórzy historycy to z braku odpowiednich źródeł, które mogłyby dostarczyć danych tworzących serie. Problematyką historii
gotowi są zakładać, że do Grecji trafiała część produkcji ośrodków metalurgicznych klimatu zajmuje się zwłaszcza E. Le Roy Ladurie, Histoire du climat depuis l’An Mil, Paris 1967; tegoż autora
wykorzystujących bogate złoża dzisiejszych południowych Niemiec i Siedmiogrodu. artykuł prezentujący skomplikowaną problematykę metod badań: Le climat'. l’histoire de lapluie et du beau
Jest to czysta hipoteza, prawdopodobna, ale niczym nie poparta. Niestety nie można ^w temps w zbiorze Faire deThistoire, t. III, Paris 1974, s. 3-30. O zmianach klimatu basenu Morza Śródziemnego
przytłaczającej większości przypadków) ustalić źródła metali w drodze chemicznej pisze F. Braudel we wspomnianej wyżej książce, s. 294-303.
Na temat hodowli drobnych zwierząt i ruchów sezonowych istnieje artykuł S. Georgoudis, Quelques
analizy przedmiotów, gdyż powszechny był obyczaj dodawania do stopów ułamków problemes de la transumance dans la Grtce ancienne, ,,Revue des Etudes Grecąues”, 87 (1974), s.
zniszczonych wytworów metalowych.
155-185.
Potrzebna do produkcji brązu cyna musiała być właściwie w całości przywożona z Polecić warto lekturę interesującej i kompetentnie napisanej książki L. Cassona, Komunikacja i
zewnątrz, gdyż w Grecji ustalono istnienie niewielkich pokładów jedynie w Krisie (port transport w starożytności (tłum, z ang.), Wrocław 1981.
Rozmieszczenie rud metali w Grecji i początki metalurgii omawiane są w nowej pracy J. F. Healy’ego,
Delf) i w Volokastro (w Tesalii). Nie jest zupełnie jasne, w jaki sposób zaopatrywano się Mining and Metallurgy in the Greek and Roman World, London 1978, a także w zbiorze studiów o zakresie
w nią. Hipotetycznie zakłada się przywóz z obszarów posiadających złoża bogate i tematycznym szerszym, niż to by wynikało z tytułu: The Corning of the Age oflron, ed. T. A. Wertime and J. D.
dostępne: północno-wschodniej Azji Mniejszej, Hiszpanii i Wysp Brytyjskich (w Muhly, New Haven 1980.
przypadku tych ostatnich na pewno nie istniały systematyczne kontakty bezpośrednie.
Cenny metal trafiał do greckiego rzemieślnika za pośrednictwem wielu osób).
Żelazo wytapiano z często występujących rud o niskiej i średniej zawartości
metalu, magnetyt ze względu na trudności techniczne był eksploatowany tylko Język grecki
sporadycznie. Rudy żelaza występują w wielu miejscach. Większe i bogatsze pokłady
znajdowały się w Lakonii (w górach i na przylądku Tenaron), w Tegei na Peloponezie, Język grecki uformował się w II tysiącleciu w Grecji w wyniku ewolucji nieznanego nam
w Boiai na przylądku Maleas, w Laurion w Attyce. Eksploatowano je także na wyspach języka należącego do rodziny indoeuropejskiej, który przynieśli ze sobą najeźdźcy pod
Syros, Andros, Krecie, Sifnos, Skyros, Rodos. koniec III tysiąclecia. W jakiej mierze wpłynął na tę ewolucję język podbitej ludności
Złoto wydobywano na wyspach Sifnos i Thasos. Bogate złoża tego kruszcu Grecji, który był językiem nieindoeuropejskim i został wyparty przez język najeźdźców,
występowały w południowej Tracji i Macedonii: w Skapte Hyle (między rzekami nie jesteśmy w stanie powiedzieć; pewne jest tylko, że słownictwo greckie zawdzięcza
Strymon a Nestos), w górach Pangajon, w miejscowości Daton nad zatoką Strymońską. językowi podbitej ludności niektóre terminy oznaczające instytucje, przedmioty
Obszary złotonośne znajdujemy na terenie małoazjatyckiej Lidii, gdzie wydobywane codziennego użytku, rośliny, a nawet określenie ,,morza”, nie mówiąc już o licznych
kruszce z ziemi w masywie górskim Thmolos i wypłukiwano ze złotonośnych piasków toponimach.
rzeki Paktolos. Język grecki poświadczony jest po raz pierwszy przez sporą liczbę jednorodnych,
Srebro, metal niezmiernie ważny za względu na bicie monety, występowało ubogich tekstów, napisanych pismem sylabicznym (zwanym linearnym B) na tablicz
najczęściej razem z ołowiem w postaci galeny. Bogate pokłady tej rudy znajdowały się w kach glinianych pochodzących z początku XIV i z końca XIII wieku. Później,
Laurion w Attyce, użytkowano je od bardzo dawna. Poza tym srebro występowało także począwszy od VIII wieku, a więc po kilkuwiekowej przerwie, poświadczony jest przez
18 w Lakonii koło Kardanyle i w ograniczonych ilościach na wielu wyspach. Grecy rosnącą wraz z upływem czasu masę różnorodnych tekstów, napisanych pismem 19
joński i attycki
BU dialekty północno-zachodnie
1..DIALEKTY GRECKIE
alfabetycznym, które znamy bądź to w postaci oryginalnej lub bardzo bliskiej oryginału
(wszelkiego rodzaju inskrypcje, a później, od IV w., i papirusy), bądź to przez kopie
bardzo dalekie w czasie od oryginału (do tej kategorii należą wszystkie teksty literackie
począwszy od Iliady i Odysei).
Teksty drugiej połowy II tysiąclecia są z punktu widzenia językowego zupełnie
jednolite, mimo że powstały w różnych czasach i miejscach. Tę postać języka greckiego
nazywamy umownie dialektem achajskim (od nazwy Achajów, często występującej u
Homera). Nie była to jedyna postać języka greckiego. Badania językoznawcze pozwalają
nam bowiem stwierdzić z całą pewnos'cią, że już w drugiej połowie II tysiąclecia istniała
inna postać, mianowicie ta, od której będą się wywodziły występujące w I tysiącleciu
dialekty doryckie i zbliżone do doryckich, ściślej dialekty zachodnie i pólnocno-
-zachodnie. Można też przypuścić, że w Tesalii zaczęła się tworzyć pewna odmiana
dialektu achajskiego, mianowicie ta, z której potem będą się wywodzić dialekty
eolskie.
Teksty I tysiąclecia wykazują wielką rozmaitość form dialektalnych, które dają się
sprowadzić do dwu grup, mianowicie do grupy obejmującej już wspomniane podgrupy
dialektów zachodnich i północno-zachodnich, oraz do grupy wschodniej, która obej
muje następujące podgrupy: attycko-jońską, eolską, arkado-cypryjską. W każdej zaś
podgrupie mieści się mniejsza lub większa liczba konkretnych, lokalnych dialektów.
Rozmieszczenie tych dialektów jest następujące:
- Dialekty północno-zachodnie występują w Akarnanii, Lokrydzie, Fokidzie,
Dorydzie oraz w Elidzie.
20 - Dialekty doryckie występują na Peloponezie z wyjątkiem Elidy i Arkadii,
ponadto w Megarze, na wyspach południowych Morza Egejskiego (z których
najważniejsze to Melos, Thera, Kos, Rodos) oraz na Krecie, na południowej części
zachodniego wybrzeża Azji Mniejszej, wreszcie w miastach, które zostały założone
przez miasta doryckie w okresie Wielkiej Kolonizacji (VIII-VI w.).
- Dialekt attycki jest tylko jeden, właśnie ten, którym mówiono w Attyce; bardzo
do niego podobne dialekty jońskie występują na Eubei i innych wyspach Morza
Egejskiego z wyjątkiem południowych, doryckich, oraz eolskiej Lesbos, ponadto w
środkowej części wybrzeży zachodnich Azji Mniejszej, a także w miastach założonych
przez mieszkańców wymienionych tu krain w toku Wielkiej Kolonizacji.
- Dialekty eolskie występują w Tesalii, Beocji, na Lesbos oraz na północno-
-zachodnim wybrzeżu Azji Mniejszej.
- Dialekt arkadyjski występuje tylko w górzystej Arkadii, odciętej od morza i
zacofanej; dialekt cypryjski zaś tylko na Cyprze, wyspie pozostającej na skraju świata
greckiego. Pokrewieństwo między tymi dialektami jest bardzo znamienne, nie mogło
ono wszak wyniknąć z kontaktów między ludnością tych dwóch krain, gdyż takich
kontaktów w ogóle nie było.
Jeśli zestawić język tabliczek z XIV-XIII w. z danymi językowymi I tysiąclecia,
okazuje się, że mieści się on w grupie wschodniej, będąc szczególnie bliski dialektom
arkadyjskiemu i cypryjskiemu; wiele go wiąże również z dialektami eolskimi.
Nie ma wśród językoznawców zgody co do tego, kiedy i jak powstały dialekty
poświadczone w I tysiącleciu (zwłaszcza dialekt joński). Spośród rozmaitych koncepcji
najbardziej przekonująca wydaje się nam ta, którą przedstawił w 1963 r. John Chadwick
i która nawiązuje do pewnych zasadniczych tez wysuniętych przez E. Rischa w 1955 r.
Wedle tej koncepcji, począwszy od XII w., po rozpadzie cywilizacji, której zawdzię
czamy teksty achajskie, dialekty doryckie rozprzestrzeniły się na część obszarów
Peloponezu i centralnej Grecji, poprzednio zajmowanych przez dialekty typu
achajskiego. Te ostatnie, tam gdzie nie zanikły całkowicie, przekształciły się pod
wpływem doryckiego w nowe dialekty, z których wywodzić się będą attycki i dialekty
jońskie I tysiąclecia. Wielkie przemieszczenia ludności w toku XI-IX w. zaniosły
zarówno dialekty jońskie, jak i doryckie na wyspy i wybrzeża Azji Mniejszej. Odmiana
dialektu achajskiego, która wytworzyła się w Tesalii prawdopodobnie przed XII w., a
którą nazywamy dialektem eolskim, rozprzestrzeniła się na wyspę Lesbos i na północną
część zachodhich wybrzeży Azji Mniejszej. W Beocji dialekt eolski przyjął pewne
wpływy doryckie, w Azji Mniejszej i na Lesbos-jońskie, w stanie najczystszym
zachował się w Tesalii. W Arkadii i na Cyprze rozwinął się, bez większych wpływów z
zewnątrz, dialekt typu achajskiego.
Od czasu kiedy pojawiają się pierwsze napisy w piśmie alfabetycznym, mianowicie
od drugiej połowy VIII w. aż do ostatniej ćwierci IV w., teksty o charakterze
nieliterackim pisane były zawsze w lokalnym dialekcie danego miasta. Inaczej jest z
tekstami literackimi. Pierwsze dzieła, które do nas doszły, Iliada i Odyseja oraz
poematy Hezjoda, stworzone zostały w języku, którym nikt nigdy i nigdzie nie
posługiwał się w życiu codziennym. Jest to język poetycki, będący wytworem
wielowiekowej tradycji ustnej poezji epickiej. Podstawą tego języka poetyckiego są
dialekty jońskie używane w życiu codziennym. Zwrócić należy uwagę na to, że Hezjod
żył w Beocji, w której mówiono dialektem eolskim, a jego ojciec pochodził z Kyme,
miasta w Azji Mniejszej, w którym również mówiono tym dialektem; nie miało to prawie 21
żadnego wpływu na język poematów hezjodejskich, jest on zasadniczo tożsamy z*
językiem Iliady i Odysei. Widać tu zjawisko, które będzie występować przez cale dzieje
literatury greckiej, mianowicie przywiązanie twórcy do postaci języka włas'ciwej
pierwowzorom gatunku literackiego, który uprawiał. Wszyscy ci, którzy pisać będą
poematy epickie, aż do końca starożytnos'ci posługiwać się będą językiem homero-
wym.
Język homerowy wywarł ogromny wpływ na język poetycki innych gatunków
literackich, które powstały po VIII w.: elegię, jamb, różnego rodzaju ,,lirykę”,
tragedię, komedię. Poeci będą pisali w dialekcie joriskim, attyckim, eolskim (ściślej:
lesbijskim) i doryckim (inne dialekty nie wchodzą w grę), zależnie od gatunku
literackiego. Nie będzie to nigdy czysty dialekt rzeczywiście mówiony w jakimś mieście,
można raczej powiedzieć, że język poezji będzie ogólnogreckim językiem poetyckim z
kolorytem jońskim, attyckim, eolskim lub doryckim.
Bliższy dialektom życia codziennego był język prozy literackiej, ale tutaj też
tendencja do oderwania się od partykularyzmu była silna. Pierwsze utwory prozą
zostały napisane przez Jonów w dialekcie joriskim w VI w., z tego powodu przez dłuższy
czas prozaicy przeważnie pisali po jorisku, niezależnie od tego, z jakiego miasta się
wywodzili. Tukidydes jednak, w ostatniej ćwierci V w., napisał swoje dzieło po attycku,
choć miał jako wzór utwór Herodota napisany po jorisku; zapewne był świadomy
zasadniczej nowości swego dzieła, a więc mniej się czuł związany istniejącymi
konwencjami językowymi. Wpłynęło prawdopodobnie na jego decyzję również prze
konanie o centralnej roli Aten w życiu umysłowym owego czasu. Rozległa twórczość
mówców attyckich pod koniec V i w IV w. nie była - z wyjątkiem mów Izokratesa - po
myślana jako literatura, miała ona tylko cele doraźne i oczywiście była pisana po
attycku, jednakże dzięki swojej jakości i z racji ogromnej roli retoryki w życiu greckim
stała się potężnym czynnikiem intelektualnym, literackim. Ateny zaś w tym okresie,
dzięki szkołom retorycznym, tragedii i komedii, a począwszy od pewnego momentu i
szkole filozoficznej założonej przez Platona, stały się miastem przodującym w życiu
umysłowym całego świata greckiego. Jednocześnie instytucje polityczne demokracji
ateńskiej stały się wzorem dla wielu innych państw greckich, a typy dokumentów
publicznych opracowane przez państwo ateńskie były naśladowane w całym świecie
greckim. Z tych powodów dialekt attycki zaczął silnie oddziaływać na sposób mówienia i
pisania ludzi wykształconych całej Grecji. Wynikła z tego, już w połowie IV w., nowa
postać języka greckiego o charakterze ogólnogreckim, w której przeważały elementy
attyckie, ale silnie były reprezentowane również elementy pochodzenia jońskiego. W
tym języku pisze już Arystoteles.
Ten język ogólnogreckiej elity intelektualnej stał się wkrótce, od czasu podbojów
Aleksandra Wielkiego, podstawą dla mowy potocznej szerokich mas emigrantów z
bardzo licznych miast greckich, którzy osiedlili się w krajach wschodnich i zmieszali się
ze sobą. Od końca IV w. do końca starożytności w życiu codziennym, w administracji i
polityce posługiwano się jednolitym, naddialektalnym językiem greckim. W starych
krainach greckich współistniał on ze starymi dialektami wypierając je powoli, w reszcie
świata greckiego panował niepodzielnie. W III, II i częściowo w I w. używany był
również w prozie literackiej. Można oczywiście stwierdzić pewne różnice między
językiem prozy tego okresu a językiem używanym przez niższe warstwy społeczne w
22 życiu codziennym, nie są one jednak zbyt wielkie.
Pod koniec I w. zapanowała w prozie greckiej tendencja do naśladowania prozy
attyckiej końca V i IV w. nie tylko pod względem stylu, ale również słownictwa i
morfologii. Tendencja ta, zwana attycyzmem, sprawiła, że cała proza grecka okresu
cesarstwa rzymskiego, jeśli tylko miała ambicje literackie, posługiwała się językiem
częściowo sztucznym, bo wziętym ze starej literatury attyckiej. Ten język literackiej
prozy przeciwstawiano „językowi wspólnemu, pospolitemu” (Jzoine dialektos lub
koine\ czyli językowi codziennego i powszechnego użytku. Filologowie i historycy
zaadoptowali grecki termin koine i zastosowali go również do języka mowy potocznej i
prozy III-I w., a więc czasów, gdy nie istniało jeszcze przeciwieństwo, które go
zrodziło. Używając tego terminu, badacze przeciwstawiają naddialektalny język
ogólnogrecki partykularnym dialektom.
Bibliografia
Wykład najstarszej fazy dziejów języka greckiego oparty jest na pracy J. Chadwicka, The Prehistory of the
Greek Language, w Cambridge Ancient History, t. II, 1963, s. 3—18.
CZĘŚĆ PIERWSZA
zewnątrz. Posługiwali się gliną nie tylko do produkcji naczyń, lepili z niej figurki,
przęśliki, ciężarki tkackie. Poczynając od tego okresu ceramika staje się najczęściej
spotykanym archeologicznym materiałem, przemiany jej form i dekoracji, starannie
s'ledzone i klasyfikowane, będą podstawą hipotez na temat zmian osadniczych i
następstwa epok.
Grecja neolityczna jest s'cis'le związana z terenem Anatolii, zdecydowanie bardziej
od niej rozwiniętym. Prawdopodobnie stąd pochodzi najważniejsza w tej epoce
28 innowacja, jaką jest produkcja ceramiki. Wskazują na to szcisłe analogie między
O 5 m
i i.J
Bibliografia i dyskusje
Poprzednio sądzono, że Grecja była jedną z najpóźniej zasiedlonych krain basenu Morza Śródziemnego i nie
miała mieszkańców przed epoką neolityczną. Dopiero znaleziska resztek kostnych i narzędzi kamiennych w
Tesalii (w pobliżu Larissy) w 1958 r., fragmentów czaszki neandertalczyka w 1960, zmieniły w sposób
Trudno ustalić dla tej epoki sekwencje migracji. W tym wczesnym okresie trzeba
zdecydowany poglądy. Od tych sensacyjnych odkryć liczba s'wiadectw paleolitycznego osadnictwa szybko
się liczyć nie tyle z „wędrówkami ludów”, ile z nieustannymi ruchami niewielkich grup rośnie. Warto przy tej okazji uświadomić sobie, że archeolodzy badający stanowiska okresu brązu lub czasów
rolnikpw i hodowców, żyjących na ograniczonym terytorium, które mogli porzucać na późniejszych nie zawsze byli dostatecznie uważni, ani dostatecznie przygotowani, aby ocenić poprawnie
skutek wyjałowienia, klęsk naturalnych czy nacisku sąsiadów. Takie przemieszczenia materiał z najstarszych epok. Ustalenie, i to bez wątpienia, że Grecja była zaludniona za czasów paleolitu,
na niewielką skalę razem z infiltracją grup wędrujących z daleka stwarzały w sumie spowodowało podjęcie badań prowadzonych przez specjalistów. Dały one w krótkim czasie poważne efekty.
Zwięzły zarys dziejów epoki kamienia daje S. S. Weinberg, The Stone Age in the Aegean w I tomie obszernego
znaczny ruch osadniczy i przyczyniały się do przenoszenia innowacji rozmaitego podręcznika The Cambridge Ancient History (1965). Posługiwaliśmy się także wstępnymi rozdziałami
typu. książki E. Vermeule, Greece in the Bronze Age, 2 wyd., Chicago 1972 i J. T. Hookera, Mycenaean Greece,
W toku neolitu, zwłaszcza jego średniej i późnej fazy (V i IV tysiąclecie) powiększa
London 1976.
się ludność Grecji. Zagęszcza się osadnictwo na terenach zajętych już w epoce
paleolitycznej: równinach Tesalii, Beocji i Argolidy, dogodnych nie tylko ze względu na
dobrze nawodnioną ziemię, ale i łatwy dostęp do morza. Ludzie wchodzą ponadto na
tereny puste bądź zasiedlone poprzednio tylko sporadycznie. Gęstość punktów
osadniczych w Tesalii jest uderzająca i niewiele ustępuje gęstości sieci osadniczej
późniejszych wieków. Powiększenie ludności wynika na pewno z niezakłóconego
rozwoju, należy też liczyć się z dopływem niewielkich grup z zewnątrz, głównie z
Anatolii.
Powstają osady o znacznych rozmiarach i lepiej zbudowane od osad starszych (zob.
rys. 4). Rozpowszechnia się typ domostw o kamiennych fundamentach i ścianach ż
suszonej cegły. W połowie IV tysiąclecia spotykamy się w kompleksach domostw z
pomieszczeniami, o których można powiedzieć, że przypominają późniejsze megarony
(„duże sale”, o stropie wspartym na slupach, z paleniskiem w środku, z którego
uchodzi dym przez otwór w dachu). Wzoru ich najprawdopodobniej należy szukać w
Anatolii.
Kultura neolitu ma wiele lokalnych odmian, które szczególnie łatwo uchwycić jest
30 w ceramice. Tu różnice między miejscowościami są znaczne i wynikają z lokalnych
Epoka brązu
W odniesieniu do epoki brązu uczeni posługują się specyficzną periodyzacją. Dla trzech
stref kulturowych w świecie egejskim: Krety, Grecji lądowej i Cyklad przyjęto osobne
nazwy i ustalono podział trójdzielny na okresy: wczesny, średni i późny, rozbijane
następnie na podokresy. Układ ten ilustruje tabela. Nie jest to system wygodny,
odpowiada (i to z pewnymi zastrzeżeniami) potrzebom badaczy historii Krety (został
zaproponowany przez A. Evansa, rozciągnęli go na pozostałe obszary C. W. Blegen i A.
Wace), natomiast sprawia kłopoty specjalistom od innych regionów. Istnieją różnice
między ,,progami” chronologicznymi różnych obszarów, symetria triad jest ponadto
niebezpieczna, gdyż skłaniać może do tworzenia zbyt regularnych schematów i
naginania do nich opornego materiału archeologicznego. Jednak system przyjął się
powszechnie, a próby zastąpienia go innym schematem nie zostały uwieńczone
powodzeniem. Dla niektórych ważnych stanowisk (np. Troi) archeolodzy posługują się
najprostszą i najskuteczniejszą metodą, polegającą na liczeniu warstw od najstarszej do
najmłodszej. Jasne jest jednak, że istnieje silnie wyczuwana potrzeba systemu
obejmującego duże obszary, który ułatwiałby ustalanie synchronizmów.
Nie wiemy jak nazywały siebie ludy tworzące kultury brązu w krainach egejskich.
Terminy, którymi się posługujemy, są czysto konwencjonalne. Za A. Evansem
przywykliśmy określać kulturę kreteńską II tysiąclecia mianem minojskiej. Termin
wyprowadzony został od imienia Minosa, mitycznego władcy, budowniczego Labiryn
tu. Wedle Evansa nie było to imię własne, lecz tytuł monarchy; przymiotnik ,,minojski”
proponował on na zasadzie analogii z ,,faraońskim”. Kulturę powstałą na lądzie stałym
od XVI w. nazywa się powszechnie mykeńską, gdyż Mykeny były pierwszym terenem
prac wykopaliskowych i niezwykle efektownych odkryć. Były także bez wątpienia
jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym, ośrodkiem państwowym. Używając
tego słowa, należy pamiętać o niebezpieczeństwach, jakie ono w sobie kryje. Sugeruje to
bowiem (a niesłusznie, jak zobaczymy) istnienie jednego państwa ze stolicą w
Mykenach. Często używany termin Achajowie w Iliadzie i Odysei służy do określenia
wszystkich greckich uczestników wyprawy trojańskiej. Termin istniał na pewno w
czasach mykeriskich, ale ustalenie, co wówczas oznaczał, nie jest sprawą prostą
(wrócimy do tego w jednym z następnych paragrafów książki). Choć oba terminy:
Chronologia epoki brązu
1
II B 1450-1400
III III A 1400-1300 1400-1300 1400-1300
III B 1300-1200 1300-1200 1300-1200
III C 1200-1100 1200-11QO 1200-1100
mykeriski i achajski budzą zastrzeżenia, trzeba się nimi posługiwać, gdyż zdobyły sobie
prawo obywatelstwa w literaturze, a ich unikanie zmuszałoby do wprowadzania za
każdym razem zdań omownych. Trzeba jednak, aby czytelnik zdawał sobie sprawę z ich
sensu i charakteru.
Wypada nam w tym miejscu zwrócić uwagę czytelnikowi na ogromne trudności, jakie
nastręcza ustalenie chronologii dziejów Grecji aż do początków I tysiąclecia. History
kowi nie trzeba tłumaczyć, jak olbrzymia jest rola chronologii, tu warto jedynie dodać,
że na obszarze tak rozległym, o wielu os'rodkach rozwijających się w rozmaitym rytmie i
w rozmaitych kierunkach, uzyskanie względnie pewnych punktów odniesienia w czasie
jest szczególnie potrzebne.
Historyk krain basenu Morza Egejskiego bardzo długo nie będzie dysponował
takimi źródłami, z których można byłoby wydobyć ściślejsze daty. Pojawienie się
najstarszych źródeł pisanych nie poprawi wcale sytuacji, gdyż nie zawierają one takich
informacji, które pozwoliłyby na ich datowanie. Odwrotnie, aby ustalić z jakiej epoki
pochodzą, musimy odwołać się do kontekstu archeologicznego.
Chronologia kultur w basenie Morza Egejskiego ustalana jest na podstawie
następstw okresów odznaczających się jednolitą ceramiką bądź (w mniejszym stopniu)
jednakowym typem architektury. Pozwala to na stworzenie przybliżonej chronologii
względnej. Przejście do chronologii bezwzględnej umożliwiają przedmioty importo
wane z Egiptu, należące do typu zabytków dobrze datowanych. Margines błędu przy
takim określaniu dat jest niestety bardzo duży, gdyż przedmiot, zwłaszcza gdy należy do 33
kategorii przedmiotów luksusowych (tych jest ws'ród importów większość), może być w
obiegu przez czas dłuższy (a w każdym razie nieokreślony) zanim trafi do ziemi. Nie da
się także ustalić, jaki jest czas trwania jednego stylu w ceramice, ile lat upływa od jednej
do drugiej istotnej zmiany (najprawdopodobniej okresy te bywają zmienne). Jeśli
dodamy do tego, że lokalne warianty tej samej kultury utrudniają porównywanie ze sobą
zabytków znalezionych w różnych miejscach, to będziemy zdawali sobie sprawę z
rozmiarów trudności przy ustalaniu dat. Pamiętać więc należy, że w żadnym wypadku
nie możemy liczyć na daty precyzyjne i zawsze należy dodawać ,,około”. Wszystkie
ustalenia mają charakter hipotetyczny i mogą być zmienione w wyniku nowych badań
archeologicznych.
Słabości chronologii III i II tysiąclecia dają się szczególnie we znaki, gdy musimy
ustalać synchronizmy, gdy trzeba określać kierunki ewolucji cywilizacji, migracje
ludów, fazy ekspansji terytorialnej. W takich przypadkach brak precyzji i błędy mogą
prowadzić do fałszywych wniosków o poważnych konsekwencjach badawczych.
Obok trudności z chronologią, źródłem wielu kontrowersji wśród badaczy jest kwestia
migracji. Nie ulega wątpliwości, że obszary Grecji lądowej i wysp Morza Egejskiego tak
w epoce kamienia, jak i brązu, były zasiedlane przez kolejne grupy osadnicze o różnym
stopniu nasilenia i różnej liczebności. Ludność Grecji formowała się powoli. Poza
dyskusją jest także stwierdzenie, że niejednokrotnie przynosiły one ze sobą istotne
innowacje w dziedzinie kultury, które śledzić możemy w materiale archeologicznym.
Czy oznacza to jednak, że każda zmiana w tej dziedzinie wynika z pojawienia się nowego
ludu? Ponadto, czy każda zmiana osadnictwa musi pozostawiać ślady czytelne dla
współczesnego badacza? Są to oczywiście pytania retoryczne, na które na ogół
odpowiadano w oderwaniu od konkretnych przypadków przecząco. Gdy jednak
przystępowano do rozstrzygania konkretnych problemów, zapominano łatwo o zdro
wych zasadach metodycznych.
Śledzenie przemian w zakresie technik produkcyjnych i typów przedmiotów
wytwarzanych przez rzemiosło, w tym zwłaszcza sposobów ich zdobienia w czasach
lepiej nam znanych dzięki źródłom pisanym, poucza nas, że innowacje i to bardzo
poważne mogą się rodzić w drodze ewolucji bez najmniejszych przesunięć ludnościo
wych. Przyjęcie tej zasady w teorii nie chroniło i nie chroni badaczy od skłonności
do nadmiernego wiązania nowych zjawisk w dziedzinie kultury materialnej z pojawie
niem się nowych ludów. Upraszczając nieco sprawę, możemy powiedzieć, że takie
tendencje występowały częściej wśród badaczy poprzednich generacji, a trzeźwy
stosunek do tej kwestii powszechniejszy jest w pracach publikowanych ostatnio.
Wpływa na to rosnąca świadomość granic wiarygodności własnej wiedzy, sceptycyzm
wobec entuzjastycznej wiary w możność udzielenia odpowiedzi na każde pytanie przy
pomocy informacji dostarczanych przez źródła archeologiczne. Podobnie jak w wielu
innych dziedzinach nauk historycznych, czasy nam współczesne przyniosły ostrzejszą
świadomość wartości materiału źródłowego. Stąd upowszechniające się postawy
sceptyczne, wyrażające się w przekonaniu, iż jeśli nie można czegoś badać w sposób
34 dający względnie pewne wyniki, lepiej jest z takich badań zrezygnować. Tak więc wielu
uczonych uważa dziś, że bezpieczniej jest odrzucić dalej posunięte wnioski, tym
bardziej że prowadzone w przeszłości i teraźniejszości wykopaliska nie dostarczają nam
dostatecznie dużej ilości materiału, aby móc ograniczyć margines błędu. Zniszczenie
jakiejś osady może być wynikiem napadu nowego ludu, ale równie dobrze może nastąpić
na skutek pożaru, trzęsienia ziemi (Grecja jest w regionie sejsmicznie aktywnym!),
izolowanego napadu itp. Dopiero zniszczenia dokonane w tym samym czasie, na dużym
obszarze i potwierdzone dla wielu stanowisk mogą dawać podstawy do sądzenia o
inwazji. Czytelnik pamięta jednak, że niezmiernie trudno jest uzyskać pewność co do
synchronizacji zjawisk, a przebadanych punktów osadniczych jest ciągle stosunkowo
niewiele. Dlatego nowe znaleziska prowadzą niekiedy do prawdziwych przewrotów w
naszych poglądach.
Nad rekonstrukcjami mechanizmów osadnictwa wieków, dla których nie mamy
źródeł pisanych, ciąży wizja migracji z okresu późnego antyku^ szeroko opowiedzianych
przez literaturę epoki. Otóż wędrówki Sarmatów, Gotów, Hunów czy innych plemion
IV-V w. n.e. dają nam obraz tylko jednego z możliwych wariantów przesunięć
ludnościowych. Obok krótkotrwałych przemieszczeń mas ludzkich zdobywających
sobie ziemie siłą, niszczących osady i zabijających poprzednich mieszkańców, istnieje
cała gama wędrówek o różnym stopniu nasilenia, często powolnych, prowadzących do
infiltracji, niekoniecznie znaczących swą drogę ruinami. Dobrze jest też pamiętać, że
nie zawsze te wielkie ruchy, burzące ustalony porządek rzeczy, mogą być identyfiko
wane przez archeologów. Nie da się, na przykład, udowodnić archeologicznie najazdu
Hunów, a przecież nikt nie ma wątpliwości, że był on naprawdę.
Efektem wszystkich trudności, o których wspominaliśmy, są znaczne rozbieżności
wśród uczonych, szczególnie ostre w kwestii fal osadniczych w ciągu II tysiąclecia.
Tutaj próby korelacji między materiałem archeologicznym a późniejszą o wiele wieków
mapą dialektów (na ten temat zob. s. 20-21, 77) oraz danymi mitów są szczególnie
trudne, a efekty ich kruche.
Wypada zachęcać historyków do zachowania zdrowego sceptycyzmu. Pragnienie
posunięcia się zbyt daleko w wiedzy o przeszłości prowadzi często do gwałcenia źródeł.
Wiele spraw, i to bardzo istotnych, pozostaje poza polem badawczym, lepiej się z tym od
razu pogodzić, niż budować skomplikowane konstrukcje, których nie da się sprawdzić i
które upadają szybko, zastępowane przez równie chimeryczne pomysły.
Przełom III/II tysiąclecia przynosi w Grecji istotne zmiany obrazu stosunków. Jest to
zresztą epoka wyczuwalnych przemian w całym świecie śródziemnomorskim. W
sąsiedniej Azji Mniejszej, tak ściśle związanej z terenem basenu Morza Egejskiego,
pojawiają się Hetyci.
Archeolodzy rejestrują serię zniszczeń wielu skupisk ludzkich (choć bynajmniej
nie wszystkich), zaczynającą się w Grecji ok. 2100 i trwającą kilka pokoleń; nowe
osiedla są wyraźnie skromniejsze od tych, które istniały w III tysiącleciu. Zmniejsza się
zdecydowanie liczba przedmiotów metalowych; metal staje się rzadszy i cenniejszy, 37
9. Grób skrzynkowy z okresu średniohelladzkiego
wyrobów z niego pilnuje się starannie, mieszkańców nie stać już na wkładanie ich do
grobów. Osady mają mniejszą powierzchnię, w krętych uliczkach s'cies'nione są ubogie
domostwa. To, co odnos'nie do poprzedniej epoki nazywamy pałacem, znika. Rozpo
wszechnia się zwyczaj grzebania zmarłych w indywidualnych grobach skrzynkowych
(forma takiego pochówku znana była już wcześniej, ale teraz zaczyna być dominująca).
Spotykamy się z przypadkami grzebania zmarłych (zwłaszcza dzieci) pod podłogą
domów.
Na ogół sądzi się, że wspomniane tu zniszczenia zostały spowodowane przybyciem
ludów indoeuropejskich na obszary położone nad Morzem Egejskim. W Grecji osiedliły
się plemiona mówiące językiem, z którego w dalszej przyszłości ukształtuje się język
grecki. Najeźdźcy nie usunęli poprzedniej ludności, odwrotnie, zmieszali się z nią, a
nowa kultura tworząca się z biegiem czasu zawierała w sobie dorobek ludów żyjących na
tym obszarze w poprzednim tysiącleciu.
Archeolodzy od dawna zwracają uwagę, że poczynając od 1900 r. zaczyna się nowa
faza w kulturze, którą nam sygnalizuje nowy, bardzo charakterystyczny typ ceramiki,
zwanej powszechnie minijską (od nazwy mitycznego ludu zamieszkującego wedle
tradycji beockie miasto Orchomenos, gdzie znaleziono pierwsze naczynia tego rodzaju).
Robiona na kole, odznacza się ona szarym kolorem, wielką precyzją wykonania,
wysokim poziomem artystycznym (jest to jeden z najpiękniejszych typów ceramiki w
całych dziejach Grecji). Powierzchnia jej wydaje się w dotyku jakby lekko namydlona.
Występuje ona nie tylko w Grecji, ale i na zachodnich terenach Azji Mniejszej (jednym z
ważniejszych miejsc, które dostarczyły minijskich naczyń, jest Troja).
Wbrew starszym teoriom nie ma potrzeby szukać miejsca powstania tej ceramiki
poza światem egejskim i wiązać ją z indoeuropejskimi najeźdźcami. Archeolodzy
bowiem odkryli w ostatnich latach w okresie końcowym wczesnej epoki brązu kolejne jej
stadia rozwojowe, dalekie od późniejszej doskonałości. Innymi słowy mamy ślady
38 eksperymentów, stanowiących potwierdzenie miejscowej genezy danej innowacji.
Ponadto precyzyjniejsze badania ceramologów wskazują na to, że ceramika minijska w
Azji Mniejszej nie jest identyczna z ceramiką minijską Grecji. Nie jest wykluczone, że
należy założyć możliwość równoległego wykształcenia się podobnych typów naczyń na
różnych obszarach, które utrzymywały ze sobą ścisłe kontakty i mogły na siebie
oddziaływać.
Bibliografia
Obraz pierwszych faz epoki brązu przedstawiony w tym rozdziale zawdzięczamy przede wszystkim E.
Vermeule, Greece in the Bronze Age, 2 wyd., Chicago 1972, a także niezmiernie krytycznej (żeby nie
powiedzieć obrazoburczej) książce J. T. Hookera, Mycenaean Greece, London 1976. Posługiwaliśmy się
także pracą J. L. Caskeya, Greece, Crete and the Aegean Islands in the Early Bronze Age [w:] Cambridge
Ancient History, t. II, 1963. Kwestia przybycia Greków poza Hookerem: R. A. Crossland, Immigrants from
42 the North [w:] Cambridge Ancient History, t. I.
B. Kreta
Przełom III i II tysiąclecia przynosi doniosłe przemiany na Krecie. Powstaje tam bardzo
oryginalna kultura, rozwijająca się o wiele szybciej niż kultury sąsiednich obszarów i
uzyskująca swój dojrzały kształt w czasach, w których stosunki Grecji lądowej
ceęhowała głęboka stagnacja. Wpływy kreteńskie będą miały decydujące znaczenie w
formowaniu się nowej, ostatniej fazy kultury brązu, zwanej kulturą mykeriską.
Nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego właśnie Kreta wyprzedziła w tak
znacznym stopniu w swym rozwoju inne krainy świata egejskiego. Ani ukształtowanie
terenu, ani bogactwa naturalne nie predestynowały jej do tego. Na ogól sądzi się, że
czynnikiem decydującym mogło być położenie daleko na południu, ułatwiające
przenikanie wpływów cywilizacji wschodnich: egipskiej i mezopotamskiej, docierającej
tu za pośrednictwem Syrii. Można wątpić, czy jest to trafne wyjaśnienie. Kontakty
między wyspą a krainami wschodnimi pod koniec III tysiąclecia nie były zbyt
intensywne (w przeciwieństwie do okresu 1700-1450). Kultura Krety, choć wykazuje
liczne zapożyczenia wschodnie, jest jednak zdecydowanie oryginalna, różni się także od
kultury powstałej na obszarze Grecji kontynentalnej. Jeśli decydować miała odległość
od Syrii i Egiptu, podobna rola winna była przypaść przede wszystkim Cyprowi lub
Rodos, a tak się przecież nie stało...
Charakterystyka środowiska
Znaczna część wyspy zajęta jest przez pasma bardzo wysokich gór; znajdujące się w nich
jaskinie były często zamieszkane w najdawniejszych czasach, później służyły jako
sanktuaria. Ludność wracała do nich w okresach niepokojów, służyły wówczas jako
schronienie. Dziś na Krecie 70% stanowią grunty zupełnie jałowe (nawet nie nadające
się do wypasu owiec), w starożytności sytuacja mogła być nieco lepsza, gdyż istniały
jeszcze, zniszczone później, kompleksy leśne. Gruntów nadających się pod uprawę zbóż
było zawsze niewiele, poza żyzną równiną Mesara w południowo-środkowej części
wyspy. Od bardzo dawna wielką rolę w gospodarce odgrywały gaje oliwne, ich
produkcja przekraczała na pewno potrzeby ludności, oliwa też była typowym
produktem kreteńskiego eksportu (jest nim zresztą po dzień dzisiejszy). Od bardzo
dawnych czasów rozwinięta była uprawa winorośli i figowców.
Linia brzegowa uległa istotnym zmianom w ciągu wieków, które nas dzielą od
okresu rozkwitu kultury kreteńskiej; południowe wybrzeża podniosły się od czasów
rzymskich o ponad jeden metr. Kreta znajduje się w ważnym punkcie dla żeglarzy
płynących z Syrii i południowych wybrzeży Azji Mniejszej na zachód, oraz z basenu
Morza Egejskiego na południe.
Z Krętą wiąże się kilka wątków mitycznych. Większość z nich dotyczy Minosa, syna
Zeusa i Europy, władającego sprawiedliwie wyspą z łaski swego boskiego ojca, od 43
którego otrzymał tablice z prawami. Wedle wersji pos'wiadczonej w Odysei miał on po
śmierci stać się w Hadesie jednym z sędziów umarłych. Inna grupa mitów przedstawia
nam zgoła odmienną postać Minosa, władcy gwałtownego i bezwzględnego. Gdy jego
małżonka, Pazyfae, córka Heliosa, dała życie potworowi w postaci człowieka z byczą
głową, nazwanego Minotaurem, król kazał zbudować dla niego labirynt, gmach o
powikłanym planie, z którego nie można było wyjs'ć. Wzniósł go dla Minotaura
Ateńczyk Dedał, ten sam, który następnie usiłował wraz z synem Ikarem uciec z wyspy
na skrzydłach zrobionych z piór ptasich sklejonych woskiem. Mity opowiadają także o
wyprawie Minosa na Attykę w odwet za zabicie syna. W jej wyniku Ateńczycy zostali
zmuszeni do dostarczania co rok siedmiu młodzieńców i siedmiu dziewcząt na pożarcie
dla Minotaura. Z tego straszliwego haraczu wyzwolił ich dopiero Tezeusz zabijając
potwora; kłębek nici wręczony przez królewnę Ariadnę, pozwolił mu na znalezienie
drogi powrotnej z głębin labiryntu. Minos miał zakończyć życie na Sycylii w czasie
wyprawy, której celem było schwytanie ukrywającego się po ucieczce Dedala. Ariadna
odpłynęła potajemnie z wyspy z Tezeuszem, ale nie stała się jego małżonką, porzuco
na, czy pozostawiona na Naksos z rozkazu Dionizosa, który uczynił z niej swą towa
rzyszkę.
Dyskusje na temat możliwości rekonstrukcji przeszłości na podstawie cyklów
mitów odnoszących się do Krety skomplikowało odnalezienie w Knossos tabliczek z
tekstami greckimi. Panowanie greckie na wyspie rodzi bowiem pytanie: czy mity
zawierają wspomnienia z czasów przed czy po podboju? Kwestia jest szczególnie ważna
dla religioznawców, którzy szerzej niż inni badacze posługują się danymi z nich
zaczerpniętymi.
Zasadnicze zmiany dokonują się około 2000 r. Rozpoczyna się wówczas okres, który
trwać będzie do 1700. Powstają wielkie kompleksy budynków, które przywykliśmy
nazywać pałacami. Dotychczas znamy trzy takie zespoły, które sięgają początków II
tysiąclecia: Knossos, Fajstos, Malia (czwarty, odkryty stosunkowo niedawno w Kato
Zakro, pochodzi z okresu 1650-1450). Istnienie pałaców w innych miejscach, dotąd nie
odkrytych, jest wysoce prawdopodobne.
Pałac wznosił się wśród miejskiej zabudowy, znajdujące się w jego bezpośrednim
sąsiedztwie budynki były zapewne w posiadaniu elity. Wprawdzie nie był on
obwarowany, ale miasto otaczające go posiadało pewne zabezpieczenia w postaci
murów lub zwartej linii zabudowy, pozbawionej w dolnych partiach okien czy drzwi,
zamykającej osadę od zewnątrz. Znaczna część powierzchni pałaców była zajęta przez
warsztaty rzemieślnicze i ogromne magazyny, w których umieszczano w wielkich
ceramicznych zasobnikach {pithosach^ zob. il. 29) wino, oliwę, zboże i inne produkty
rolne. Czynnikiem organizującym te wielkie architektoniczne zespoły są obszerne
dziedzińce, wokół których usytuowane są pomieszczenia o różnych funkcjach i 45
1
■ MM |
III!!
■ F^25^
rv
-TT r in
L
1 laSSł _____
—i—Jl
p=rl
n M « MCM • 1
którzy ją opanowali, osiedlili się na stałe w Knossos. Mieszkańcy lądu stałego od dawna
ulegali kreteriskim wpływom (będzie o tym szerzej mowa w rozdziale o kulturze
mykeriskiej). Nie wiemy, co spowodowało zmianę we wzajemnych stosunkach.
Niektórzy uczeni są zdania, że Grecy zdawali sobie sprawę, iż wyspa osłabiona
zniszczeniami wywołanymi wybuchem wulkanu i towarzyszącym mu głodem nie będzie
w stanie bronić się skutecznie. Nie jest też wykluczone, że przesadzamy rozmiary
katastrofy; być może napastnicy skuszeni przez bogactwa wyspy na tyle wzrośli w siłę,
50 że mogli podjąć atak. Z aktualnego stanu naszych źródeł wynika, że nowi władcy osiedli
wyłącznie w Knossos, skąd rządzili resztą wyspy. Najbardziej przekonywającym
dowodem ich pobytu są znalezione tam liczne tabliczki z pismem linearnym B
zawierające teksty greckie. W sąsiedztwie Knossos odkryto też groby, w których
złożono, zgodnie z mykeriskimi obyczajami, wojowników w pełnym uzbrojeniu.
Obserwować można także zmiany w sztuce pałacowej: pojawia się tematyka militarna,
wyczuwalne jest sztywnienie form i wyraźna dążnos'ć do hierarchizacji. Wydaje się
także, że niektóre naczynia wykazują podobieństwo do ceramiki znanej z Grecji
lądowej. Zniszczeniu ulegają os'rodki w Kato Zakro, Mochlos, Psirze. W Malii z ruin
odbudowano miasto, ale pałac pozostał opuszczony. Obserwować można także ślady
zniszczeń wielu domostw i willi poza zwartymi osadami.
Nie wiemy nic o okolicznościach podboju wyspy, ani o stosunkach między jej
pierwotnymi mieszkańcami a Achajami. Około 1380 pałac w Knossos uległ jeszcze raz
zniszczeniu, ale tym razem, inaczej niż w przeszłości, nie został odbudowany. Na
ruinach pałacu odnajdujemy ślady pobytu jego mieszkańców, ale Knossos nigdy nie
powróciło do swych poprzednich politycznych funkcji. Trudno nam powiedzieć, co się
stało. Uczeni na ogół sądzą, że doszło do rewolty miejscowej ludności. Inni badacze
gotowi są zakładać istnienie drugiej inwazji z Grecji lądowej. Nie ma podstaw do
preferowania jednego z tych wyjaśnień.
15. Fresk znaleziony w Knossos (XVI w.) przedstawiający damy dworskie zebrane na uroczystości.
Jest on w znacznym stopniu rekonstruowany, zachowały się, i to tylko w dolnych partiach, dolne
części sceny 53
udział w uroczystościach publicznych, pełniąc rozliczne czynności sakralne. Pierwsi
badacze Krety pod wrażeniem owej sytuacji, różniącej się zasadniczo od późniejszych w
tej materii greckich obyczajów, orzekli, że na wyspie mamy do czynienia z silnymi
pozostałościami matriarchatu (czy nawet z matriarchatem w postaci czystej). Zastana
wiano się w związku z tym, czy pierwszego miejsca nie zajmowała królowa, a nie król (a
więc Ariadna, a nie Minos, posługując się językiem imion mitycznych). Badacze ci
powoływali się także na tekst praw z Gortyny na Krecie z połowy V w., w którym
pozycja kobiet jest lepsza niż we współczesnym mu świecie greckim; spotykamy w nim
także przepisy wskazujące na istnienie pozostałości rodziny matrylinearnej (liczenie
potomstwa i dziedziczenie w linii żeńskiej). Sądzono, że były to relikty stosunków
kreteńskich II tysiąclecia, które zdołały przetrwać wszelkie, a bardzo gruntowne
zmiany.
Pogląd taki powstał pod wpływem dziewiętnastowiecznej etnologii, która przyjęła
sformułowaną przez J. J. Bachofena (w Das Mutterrecht) teorię o istnieniu epoki
dominacji kobiet. Miała ona poprzedzać epokę dominacji mężczyzn. Termin raz
wprowadzony do dziejów Grecji został szeroko akceptowany i przetrwał wiele
dziesięcioleci, zwłaszcza w pracach archeologów, którzy nie zastanawiali się nad jego
dokładnym sensem ani dopuszczalnością jego stosowania. Współczesna antropologia
wycofała się z teorii matriarchatu jako etapu dziejów społeczeństw prymitywnych.
Wprowadzono natomiast rozróżnienie między matriarchatem a rodziną matrylinearną,
którą znamy z różnych miejsc i epok i która występowała obok rodziny patrylinearnej. O
sytuacji na Krecie powiedzieć możemy jedynie, że kobiety były chętnie przedstawiane
przez artystów, co może oddawać ich rolę w życiu pałacu (ale nie musi), i co na pewno
łączyło się z typem kultu, w którym bóstwa żeńskie odgrywały znaczną rolę. Nota bene
znaleźlibyśmy w świecie starożytnym i inne społeczeństwa o wysokiej pozycji kobiet (na
przykład Egipt), z tego jednak tytułu nie podejrzewano ich o matriarchat. Czy
matrylinearne relikty występujące w kodeksie z Gortyny są pozostałościami stosunków
czasów egejskich, czy też należą do dziedzictwa doryckiego, które tu się zachowało, a
znikło w innych doryckich społecznościach, tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić.
O ,,zwykłych” ludziach nie da się nic powiedzieć. Historycy poprzednich generacji
zakładali zazwyczaj istnienie licznych rzesz niewolników, wychodzili bowiem z
założenia, że wynika to z działalności budowlanej na wielką skalę. Dziś na ogół takich tez
już się nie wygłasza, wspominamy jednak o nich, gdyż czytelnik może się z nimi zetknąć,
zwłaszcza w pracach archeologów mniej orientujących się w badaniach nad formami
starożytnego niewolnictwa. Wznoszenie pałaców wymagało oczywiście skupienia i
swobodnego dysponowania znaczną liczbą ludzi zdolnych do pracy. Nie oznacza to
jednak, że musieli to być niewolnicy, równie prawdopobodne (a może nawet bardziej
prawdopodobne) jest posłużenie się innymi grupami ludności, pozostającymi w stanie
zależności od pałacu i pociąganymi do pracy okresowo lub zmuszanymi do stałego
wyłaniania ekip pracujących dla władców. Samo istnienie niewolnictwa nie budzi
większych wątpliwości, wynika to z analogii z innymi społecznościami tej epoki, lepiej
znanymi nam dzięki istnieniu źródeł pisanych. Jest też prawdopodobne, że mamy do
czynienia z typem niewolnictwa pałacowego poświadczonego w tekstach pisma
linearnego B (o tych kwestiach będzie mowa w dalszym ciągu książki, zob. s. 85).
54
Stosunki Krety ze światem zewnętrznym
Wierzenia i kult
Nasza znajomość religii kreteńskiej przyrównana została przez historyka religii tej epoki
M. P. Nilssona do oglądania księgi z obrazkami bez tekstu. Posiadamy dużo źródeł
archeologicznych, w tym znaczną liczbę źródeł ikonograficznych w postaci fresków,
wizerunków na pieczęciach, sygnetach, naczyniach kamiennych i metalowych, poka
zujących nam sceny o treści religijnej. Interpretacja ich nie jest ani łatwa, ani pewna.
Opiera się ona na analogiach z kultami Bliskiego Wschodu i tych elementach późniejszej
religii greckiej, które są uważane za przeżytki wierzeń kreteńskich epoki brązu. Na
podstawie takiego materiału trudno wyciągać wnioski pewne; dodatkowo utrudnia
sprawę grecki podbój wyspy w XV w.; nie wiadomo, czy przeżytki epoki brązu odnieść
trzeba do czasów przed czy po podboju wyspy. Jeśli weźmiemy pod uwagę bardzo
wyraźne różnice między religią kreteriską a mykeriską, zrozumiemy, jak istotną
przeszkodę stanowi nasza ignorancja w tym względzie.
Szczupłość materiału źródłowego powoduje szczególnie silną zależność od ogól
nych koncepcji religioznawczych, które są punktem wyjścia skromnie udokumentowa
nych, a często nadmiernie efektownych teorii, łatwo upadających pod wpływem nowej
mody czy nowych zabytków.
Posiadane przez nas źródła archeologiczne wskazują bez najmniejszych wątpliwoś
ci, że w wierzeniach kreteńskich dominuje żeński element boski. Nie jesteśmy w stanie
ustalić, czy było to bóstwo czczone pod różnymi postaciami, w różnych warunkach, czy
też kilka zbliżonych do siebie. Możemy natomiast określić funkcje owego bóstwa czy
bóstw. Mamy na pewno do czynienia z boginią rządzącą niebem i ziemią, deszczami i
wichurami. Bóstwo żeńskie jest także źródłem władzy królewskiej i pełni rolę opiekunki
pałacu. Ważne miejsce zajmuje bogini płodności, opiekunka stad, dawczyni plonów.
Widzimy także boginię dzikiej części przyrody, panią zwierząt, które jej towarzyszą.
Bogini opleciona wężami opiekowała się domostwem, zapewniała pomyślność jej
mieszkańcom. Z pewnością tak pojęte bóstwo czy bóstwa odziedziczyły pewne cechy
neolitycznej bogini - Matki, znanej nam z wielu krain Bliskiego Wschodu (zwłaszcza z
Anatolii). Z kolei wiele z ich kultu przetrwało w kulcie bóstw na Krecie w I tysiącleciu:
Britomartis i Diktynny (bogiń zbliżonych do Artemidy, a czasami nawet pojętych jako
jej postacie), Ariadny (bogini umierającej i odradzającej się przyrody), Ejlejthyi
(opiekunki kobiet w porodach).
W wierzeniach kreteńskich pojawia się także postać boga, zrodzonego przez
boginię, umierającego w wieku młodzieńczym i następnie zmartwychwstającego.
Wiemy z innych terenów i kultur, że takie bóstwo jest zazwyczaj bóstwem wegetacji,
umierającym i odradzającym się zgodnie z cyklem natury. Opłakiwanie jego zgonu i
święcenie powtórnych narodzin stanowi przedmiot osobnych ceremonii.
60 Warto też wspomnieć o istnieniu mitu, wedle którego Zeus wychował się w jaskini
18. Odcisk pieczęci znalezionej w Knossos. Bogini, której towarzyszą Iwy, objawia się na szczycie
góry czcicielowi. Z lewej widnieje budynek sakralny. Zwróćmy uwagę na charakterystyczny gest
modlitewny mężczyzny: polega on na przyłożeniu zaciśniętej pięści do czoła
kreteńskiej góry Ida (obecnie Idi), a następnie zmarł i został pochowany na Krecie. Jest
to legenda zdumiewająco odbiegająca od greckich przekonań o nieśmiertelności
najwyższego bóstwa. Sądzi się zazwyczaj, że grecką nazwę nadano miejscowemu bogu
wegetacji.
W kilkudziesięciu jaskiniach Krety odnaleziono ślady sprawowania kultu-a
mianowicie przedmioty składane w darze czczonemu w nich bóstwu. Są wśród nich
topory z brązu, szpile, noże, sztylety, ostrza strzał, naczynia, w których przynoszono
zapewne płody rolne. Rozkwit kultu w jaskiniach przypada na lata 1600-1450, w
późniejszych czasach odgrywa on mniejszą rolę. W początkach II tysiąclecia rozwija się
kult w świętych okręgach na szczytach gór. Taki wybór miejsca dla obrzędów wynikał z
przekonania, dość rozpowszechnionego na obszarze Syrii, Palestyny i Anatolii, że
łatwiej jest tam człowiekowi o bliski kontakt z bóstwem rządzącym powietrzem,
niebem, deszczem. Święty teren ogradzano murem oddzielającym przestrzeń sakralną
od pozostałej, wznoszono ołtarze, niekiedy budowano kapliczki. Wierni przybywali tu,
aby składać ofiary i wota, często figurki hodowanych zwierząt, które w ten sposób
oddawali w opiekę bóstwu, oraz modele gliniane części ludzkiego ciała z prośbą o
uzdrowienie (a może w podzięce za nie). Zmierzch sanktuariów na szczytach przypada
na wiek XV; niektórzy sądzą, że jest to wynik klęsk naturalnych wywołanych
wybuchem wulkanu na Therze, przed którymi bóstwa w nich rezydujące nie potrafiły
swych wiernych uchronić.
Najpospolitsze miejsca kultowe, dostępne zwłaszcza dla prostych ludzi, znajdo
wały się poza osadami, wokół czczonego świętego drzewa, słupa czy kamienia, nad
brzegiem morza czy strumienia. Święty teren oddzielano murem, budowano kapliczki.
W osadach dla celów sakralnych wznoszono niekiedy niewielkie osobne pomieszczenia, 61
1 9. Złota blaszka, wyrób kreteński,
znaleziona w Mykenach. Przedsta
wia fasadę sanktuarium. Dla celów
kultu Kreteńczycy wznosili niewiel
kie budynki stojące wolno w komp
leksach osadniczych. Wewnątrz u-
mieszczano kamienne ławy, na któ
rych ustawiano wizerunki bóstw,
naczynia ofiarne. Zwróćmy uwagę
na rogi sakralne umieszczone na
dachu, symbol kultowy, którego
treść nie jest jasna, choć nie ma
wątpliwości, że znajdowały się na
najważnieszych, z religijnego pun
ktu widzenia, miejscach
■ ^£U(tl UH \lllHlll*
podobnie w pałacach wydzielano sale dla kultu. W takich sanktuariach wokół s'cian
biegnie ława, na której stawiano posążki bóstw, przedmioty im ofiarowane, naczynia do
składania ofiar, symbole bóstwa w postaci rogów sakralnych i podwójnych siekier.
Dość długo panowało w nauce przekonanie, że Kreteńczycy nie znali wizerunków
kultowych. W toku wykopalisk odnaleziono jednak zabytki, które pokazują je nam w
różnych.postaciach: słupów wolno stojących, belek, kamieni, posągów antropomorficz-
nych lub obdarzonych pewnymi cechami antropomorficznymi (np. słup zwieńczony
62 ludzką głową).
21. Złoty sygnet ze sceną kultową. Z prawej strony wiejskie sanktuarium („wiejskość" jest
zaznaczona rysunkiem drzewa). Przed nim znajduje się przedmiot kultu: słup kamienny lub drewniany.
Kapłanka dźwiękami trąby przywoływała bóstwo, które objawiało się jej w powietrzu
64
Bibliografia
w rozdziale o Krecie wykorzystaliśmy szeroko pracę S. Hooda, The Minoans. Crete in the Bronze Age,
London 1971. Wygodne zestawienie wielu ważkich studiów F. Matza, znanego badacza tego obszaru,
stanowią rozdziały w Cambridge Ancient History, t. II, 1963. Posługiwaliśmy się także monografią R. F.
Willettsa, The Ciwilisation of Ancient Crete, Berkeley 1977. W dyskusji na temat thalassokracji szliśmy za
konkluzjami S. Dowa, The Minoan Thalassocracy, „Proceedings of the Massachusetts Historical Society”,
79 (1968), s. 3-32. Wyniki najnowszych badań na temat stosunków między Krętą a Egiptem zostały
przedstawione w pracy B. J. Kempa, R. S. Meerileesa, Minoan Portery in Second Millenium Egypt, Mainz
1980. W przeciwieństwie do starszych badaczy akcentujących rangę stosunków między tymi cywilizacjami i
ich systematyczny charakter, dziś ocenia się te sprawy z większym sceptycyzmem.
Dla paragrafu o matriarchacie przydatny nam był artykuł C. G. Thomasa, Matriarchy in Early Greece.
The Bronze and Dark Ages, „Arethusa”, 6 (1973), s. 173-195 (nie we wszystkim jednak podzielamy poglądy
tego autora).
Wykorzystaliśmy książkę B. Rutkowskiego, Wyspy wiecznego szczęścia. Zarys religii wczesnogreckiej,
Wrocław 1975.
W języku polskim istnieją dwie dobre prace popularnonaukowe wprowadzające w problematykę epoki:
L. Press, Życie codzienne na Krecie w państwie króla Minosa, Warszawa 1972 oraz B. Rutkowski, Sztuka
egejska, Warszawa 1973.
monarchii), natomiast próby ustalenia, gdzie i kiedy mogło to odbywać się, nie
prowadzą do niczego z racji braku źródeł. Odezwały się też głosy, że podobne
nagromadzenie bogactw byłoby możliwe w wyniku handlu o dalekim zasięgu. Jest
rzeczą prawdopodobną, że wszystkie te trzy wyjaśnienia (rabunek, zapłata za służbę
najemną i handel) mogą być równocześnie do przyjęcia, jako wzajemnie uzupełniające
się, a nie wykluczające.
68
Ośrodki kultury mykeńskiej w Grecji właściwej
Eleuzis 1 amfora
Mykeny ok. 12 fragmentów ok. 60 tabliczek, 8 pieczęci
Orchomenos 1 dzban
Pylos 1 fragment ponad tysiąc tabliczek, 40 etykietek
i pieczęci pochodzących z pałacu
Teby 70 naczyń i drobne fragmenty ok. 40 tabliczek
Tyryns ok. 30 fragmentów 2-3 tabliczki poza cytadelą
J. Chadwick w 1976 pisał o 1200 tabliczkach w Pylos i 3000 w Knossos. Rozbieżność na temat liczby zabytków z Pylos może wynikać z
fragmentarycznego stanu zachowania tabliczek, przyporządkowanie ułamków może być arbitralne.
da F dc di
iT1 i do du ai
na T ne T ni Y no nu M nwa r
pa ł pc C* pi tfr po ‘T Pu A pa2 ?
Jł-
— qe © qi T qo T — pa3} H
ra I® re T ri TO ł ru T pte M
sa ¥ se r si rt\ SO su E puJ Y
ta K te * ti A 10 T tu Y ra2{ri-ja) n
wa M we 2 wi wo A’ — ra3 {rai) ¥
za I ze I zi zo T zu? ro2 {ri-jo)
29. Tabliczki z pismem linearnym B pochodzące z Knossos. Zawierają one tekst tyczący się
uzbrojenia (widoczne są ideogramy pancerzy i rydwanów)
Knossos czy Pylos, czy w Tebach, na początku XIV czy pod koniec XIII w. Przyjęto
nazywać ją dialektem achajskim.
Jakie jest miejsce tej postaci języka w ogólnej historii języka greckiego? Zestawiając
dialekt tabliczek mykeńskich z dialektami tekstów I tysiąclecia stwierdzono, że jest on
związany szczególnie bliskim pokrewieństwem z grupą arkadyjsko-cypryjską. Zauwa
żono ponadto, że zgadza się on z grupą attycko-joriską, dzieląc z nią pewne cechy,
których nie wykazuje grupa dialektów doryckich i północno-zachodnich, ani eolskich
Grecji włas'ciwej (beocki i tessalski). Najważniejszą z tych cech jest innowacja
polegająca na zastąpieniu grupy fonemów ti odziedziczonej z przeszlos'ci indoeuropej-
skiej grupą si. Wynika stąd, że w XIV-XIII w. istniało już jakieś zróżnicowanie
dialektalne i że dialekt tekstów mykeńskich przeszedł ewolucję, którą obserwujemy
wiele wieków później w dialektach gałęzi wschodniej (arkadyjski, cypryjski, attycki,
joriski), a której nie przeszły dialekty gałęzi zachodniej (doryckie, północno-zachodnie,
eolskie z Grecji włas'ciwej).
Nie możemy jednak ustalić, jak dalece posunięte było w XIV-XIII w. zróżnico
wanie dialektalne. Niektórzy uczeni sądzą, że istniał wtedy z grubsza taki podział na
dialekty, jaki wykazują teksty I tysiąclecia. Inni zaś przypuszczają, że powstał wtedy
jedynie podział na gałąź wschodnią i zachodnią. W ramach tej drugiej hipotezy można w
szczególności przypuścić, że znaczna różnica istniejąca między grupą arkadyjsko-
cypryjską a grupą attycko-joriską powstała po załamaniu się kultury mykeńskiej. To, że
dialekt tekstów mykeńskich bliższy jest grupie arkadyjsko-cypryjskiej, wynika stąd, iż
w Arkadii i na Cyprze, dwóch krainach stosunkowo izolowanych i marginesowych,
rozwój języka był o wiele powolniejszy niż w Attyce i w Jonii.
Jeśli przyjąć hipotezę, że w II tysiącleciu przed załamaniem się kultury mykeńskiej
zróżnicowanie dialektalne było tak samo duże łub większe niż w I tysiącleciu, powstaje
pytanie, jak wyjas'nić jednolitość językową tekstów mykeńskich. Możliwe są tu dwie
odpowiedzi. Pierwsza polega na założeniu, że mamy do czynienia z pewną postacią
języka spetryfikowaną przez skrybów, którzy uczyli się znaków pisma razem z
określonymi formami językowymi. Wedle drugiej kultura mykeńska wytworzyła
nad-dialekt (koine- czyli język wspólny) używany przez warstwy wyższe społeczeńs
twa we wszystkich państwach mykeńskich. To drugie wyjaśnienie wydaje nam się mniej
przekonywające.
Jeśli natomiast przyjmiemy za słuszną hipotezę, wedle której zróżnicowanie
dialektu w czasach mykeńskich nie posunęło się zbyt daleko, to jednolitość językowa
tekstów tabliczek nie będzie potrzebowała wyjaśnienia. Kłopot stanowić będą jedynie
tabliczki z Teb, ponieważ dialekt beocki I tysiąclecia należy do gałęzi zachodniej.
tak zwana
flaszka pielgrzymia
skyphos z Pylos\
/poziom zniszczeń/ dzban
z trzema
uszami z Myken
/poziom zniszczeń/
31. Rekonstrukcja rydwanu bojowego wykonana na podstawie fragmentów fresków z Pylos. Niżej
dla porównania znany nam z Egiptu system umocowania uprzęży 81
32. Typy broni, narzędzi i zapinek mykeńskich. W lewym, górnym rogu znajdują się rysunki brył
miedzi lub brązu, którym nadawano kształt skóry ściągniętej ze zwierzęcia. W takiej postaci
przewożono metal
Wierzenia i kult
ale utrzymują się przez cały okres mykeriski, aby upowszechnić się po upadku pałaców.
Arystokracja, tak wyraźnie manifestująca swe istnienie w XVI w., budowała dla siebie
groby szybowe, wyposażając zmarłych tak bogato, jak tego nie czyniono nigdy potem. W
czasach późniejszych dochodzi do wydzielenia się dwóch typów bogatych pochówków:
grobów kopułowych, w których składano władców, i komorowych, przeznaczonych dla
elity. Były to w obu przypadkach groby zbiorowe, użytkowane przez dłuższy czas.
Z tego przeglądu wiadomos'ci Czytelnik może zorientować się, że mimo nagroma
dzenia znacznej liczby informacji nasza wiedza o wierzeniach czasów mykeńskich jest
bardzo ograniczona. Przede wszystkim niewiele da się powiedzieć o charakterze bóstw i
związku ich z ludźmi. Znamy nieźle rodzaje grobów, ich konstrukcję, przedmioty
składane ze zmarłym, ale nic nie wiemy o wyobrażeniach ludzi na temat świata
pozagrobowego. Nie jest nawet pewne, czy możemy im przypisać poglądy kreteriskie w
tej materii.
poza tym liczba mykeriskich zabytków jest niewielka. Należy z tego wnioskować, że
kontakty Achajów z Egiptem nie były specjalnie ścisłe.
W Azji Mniejszej kupcy mykeriscy pojawiali się na pewno, i to często. Istnienie
osad mykeriskich jesteśmy w stanie udowodnić dla wielu miejscowości, z których
najważniejsze to Milet, Jasos i Musgebi. Mamy ślady ich także na Chios i Lesbos.
Systematyczne kontakty utrzymywano z Troją.
Charakter stosunków między paristwem Hetytów a Achajami jest przedmiotem
sporów, które przedstawimy w osobnym paragrafie, w ramach spraw dyskusyjnych.
Handel
91
Sprawy dyskusyjne.
Achajowie w Azji Mniejszej - sprawa Ahhijawa
Ocena charakteru i zasięgu obecności mykeńskiej w Azji Mniejszej zależna jest nade
wszystko od interpretacji wzmianek w dokumentach hetyckich wspominających
państwo Ahhija, czy w późniejszej wersji Ahhijawa. Są to teksty pochodzące z dość
długiego okresu. Najstarszy jest datowany na lata 1450-1430, najmłodszy 1275-1250.
Wynika z nich, że Ahhijawa oznacza lud żyjący nad morzem (może na wyspie, czy
wyspach), posiadający liczną flotę, zdolny do wystawienia oddziałów rydwanów
bojowych (słyszymy o rajdzie, w którym bierze udział 100 takich wozów). Tworzył on
silne państwo, w pierwszej połowie XIII w. władca hetycki traktuje władcę Ahhijawy
jako ,,wielkiego króla”, równego jemu. Król Ahhijawy, Attarissijas (1450-1430),
zaatakował wasala hetyckiego, a następnie z dwoma innymi książętami podjął wyprawę
na Cypr. Z Ahhijawa współdziałali Lukka (prawie na pewno Likijczycy). Za panowania
Mursilisa II (1330-1300) wysłano z kraju Ahhijawa, z Lazpa, posągi jakiegoś bóstwa,
aby uzdrowić chorego władcę hetyckiego. W XIII w. władcy Ahhijawa utrzymywali z
dworem hetyckim normalne stosunki dyplomatyczne wymieniając listy i grzecznoś
ciowe prezenty. W tekstach z tego okresu wspomina się o konflikcie, którego
przedmiotem była Milawanda. Identyfikacja Ahhijawa z Achajami (forma grecka tej
epoki brzmiala Achaiwoi) została zaproponowana przez E. Forrera w 1924 r. Widział on
ponadto w miejscowości Tariusa, wspomnianej w tekstach hetyckich, homerową Troję,
a w Wilusiya Ilion. Posuwał się tak daleko, że odnajdował w hetyckich tabliczkach
bohatera wojny trojańskiej Aleksandra (Aleksandus) i znanego z mitów Eteoklesa
(Tawagalawas). Attarissijas był dla niego Atreusem. Jego hipotezy napotkały zdecydo
wany opór ze strony znanego badacza F. Sommera (1932) i zostały w większości
odrzucone, gdyż kłóciły się z ustaleniami na temat chronologii Azji Mniejszej.
Oskarżano go o daleko posuniętą dowolność w interpretacji źródeł. Mimo surowych
krytyk pomysłów Forrera pozostała pokusa identyfikacji Ahhijawa z Achajami, która
została szeroko zaakceptowana wśród badaczy historii Grecji (przyjął ją F. Schacher-
meyr, V. R. d’ A. Desborough, M. I. Finley). W podręczniku znanym polskiemu
Czytelnikowi, N. G. L. Hammonda, znajdą się hipotezy bliskie interpretacji Forrera.
Część hetytologów gotowa jest przyjąć tę interpretację.
Przedmiotem kontrowersji jest lokalizacja Ahhijawa. Dokumenty nie przynoszą tu
informacji, które mogłyby nam pomóc, poza stwierdzeniem, że państwo to leżało nad
morzem. W grę wchodzą wybrzeża Azji Mniejszej i pobliskie wyspy (przede wszystkim
Rodos) lub Grecja kontynentalna, zwłaszcza Peloponez. Zwolennicy tego drugiego
poglądu rekrutują się spośród tych, którzy są zdania, iż istniało jednolite, duże państwo
mykeriskie, dostatecznie silne, aby jego interesy sięgały Azji Mniejszej. Nie jest to
przesłanka łatwa do udowodnienia (zob. następny paragraf). Przeciwników niepokoi
oczywiście wysoka ranga, jaką dają królowi Ahhijawa w listach pałacowi skrybowie
prowadzący korespondencję. Czy rzeczywiście należy traktować poważnie jego
równość z potężnym królem hetyckim - tego nie jesteśmy w stanie powiedzieć, gdyż za
mało znamy konwencje hetyckiej kancelarii. Natomiast gdyby należało na to pytanie
odpowiedzieć pozytywnie, to w Azji Mniejszej nie było chyba dość miejsca dla państwa
nadającego się do porównywania z imperium hetyckim.
92 Pamiętajmy przez cały czas, że teza o achajskim imperium opiera się na
identyfikacji terminów Ahhijawa - Achaiwoi. Językoznawcy jednak wcale nie są pewni,
czy jest ona możliwa. Przy szczupłości posiadanych przez nas źródeł nikt nie jest w
stanie wykluczyć przypadkowej zbieżności nazw. Ahhijawa mogli być ludem wyłącznie
anatolijskim, nasza nienajlepsza znajomość geografii Azji Mniejszej nie pozwala nam na
kategoryczne sądy.
Źródła egipskie dostarczają nam nazw plemion, które określały wspólnym mianem
Ludów Morza. Ich identyfikacja, przedmiot sporów, opiera się na podobieństwie
brzmienia tych nazw z późniejszymi nazwami ludów żyjących w świecie śródziemno
morskim. W tekstach z Tell el Amarny występują nazwy: Shardana (Sardowie?), Shekel
lub Shekelesh (Sikelowie znani nam z Sycylii? mieszkańcy Sagalassos w Azji
Mniejszej?), Danuna, Lukka .(Lykijczycy?). W dokumentach Ramzesa II mamy:
Dardana (Dardanowie, a więc Trojariczycy?), Iliunna (ludzie z Ilionu?), Kalikisha,
Masa, Mushant, Pidasa. Listy ludów rozbitych przez Merenptaha obejmują: Akaiwasha
lub Ekewesh, Lukka, Shardana, Shekelesh, Tjekker (Teukrowie z Cypru?), Tursha
lub Tersh (Tyrsenowie, a więc Etruskowie?). Analogiczne teksty Ramzesa III
zawierają nazwy: Danuna, Pulesati (Filistyni, jedyna identyfikacja pewna), Shardana,
Shekelesh, Tursha, Weshasha, Zakaray.
Spośród tych nazw ludów dwie były odnoszone do Greków: Akaiwasha (Ekewesh)
i Danuna. W przypadku pierwszej, kuszące byłoby zestawienie z Ahhijawa - Achaiwoi.
Jednak wedle źródeł egipskich lud ten praktykował obrzezanie, co od razu czyni tę
identyfikację nieprawdopodobną. Danuna próbowano zestawiać z Danaami. Jest to
oboczne w stosunku do Achaioi określenie dla Greków, poświadczone w Iliadzie.
Większość uczonych wiąże jednak Danuna z Cylicją w Azji Mniejszej lub Palestyną (tu
w grę wchodzi plemię Dana znane ze Starego Testamentu). Trzeba z góry powiedzieć,
że nie istnieją argumenty pozwalające na wybór między alternatywnymi propozycjami.
Nasza znajomość nazw ludów żyjących we wschodniej części basenu Morza Śródziem
nego jest tak wyrywkowa, że nie da się powiedzieć, ile paralelnych propozycji można
byłoby jeszcze zgłosić, gdybyśmy mieli więcej źródeł. W tej sytuacji historycy
wykazujący większy krytycyzm odmawiają poważnego traktowania takich hipotez.
D. Cyklady
Osobno wypada wspomnieć dzieje archipelagu Cyklad. Choć łączyły je bliskie stosunki
tak z Grecją, jak i z Krętą, rozwinęły one oryginalną kulturę, zwłaszcza we
wcześniejszych okresach epoki brązu. Nazywamy ją tradycyjnie kulturą cykladzką,
obejmuje jednak i wyspy nie należące do Cyklad.
Odtworzenie historii wysp jest rzeczą trudną, gdyż prace archeologiczne na ich
terenie są zdecydowanie zacofane w porównaniu z lądem stałym. Tylko trzy wsie zostały
dobrze przebadane: Filakopi na Melos, Chalandriani na Syros i Thera na wyspie o tej
samej nazwie, podjęto ponadto w niedawnych czasach prace w Agia Irini na Keos. W tej
sytuacji należy się liczyć, że przyszłe odkrycia mogą w sposób istotny zmienić naszą
wiedzę o kulturze cykladzkiej.
Nie wiemy, od kiedy rozpoczyna się osadnictwo na wyspach. W świetle naszego
aktualnego stanu wiedzy, wydaje się, że sięga ono czasów ostatniej fazy neolitu. Własna
kultura Cyklad, czy nawet własne kultury ze względu na warianty lokalne, powstają nie
104 wcześniej niż w połowie III tysiąclecia. Warunki życia na wielu wyspach były dogodne,
część z nich ma dobrą do uprawy ziemię, w geograficznym wstępie sygnalizowaliśmy już
występowanie rud metali. Paros i Naksos mają piękne marmury, które eksploatowano
od czasów najdawniejszych. Na Naksos znajduje się również szmergiel stosowany przy
obróbce kamienia. O bogactwie Melos, obsydianie, wspominaliśmy w rozdziale
poświęconym dziejom paleolitu i neolitu.
Wyspiarze utrzymywali żywe stosunki zarówno z Azją Mniejszą, jak i z Grecją,
wymieniali tam produkowane przez siebie przedmioty na żywność. Zachowali przy tym
znaczną odporność na obce wpływy. Wyspy, choć położone na najbardziej uczęszcza
nym morskim szlaku, nie lękały się obcych najazdów, najpoważniejsze niebezpieczeńs
two stanowiły dla nich trzęsienia ziemi, częste w tym regionie.
Bibliografia
Przedstawiając obraz Grecji mykeńskiej kierowalis'my się przede wszystkim pracami: J. T. Hooker,
Mycenaean Greece, London 1976, E. Vermeule, Greece in the Bronze Age, 2.wyd., Chicago 1972. Wiele też
zaczerpnęliśmy z dzieła M. I. Finleya, Early Greece, The Bronze and the Archaic Age, London 1970,
będącego dobrą, zwięzłą syntezą, napisaną inteligentnie z pozycji historyka obdarzonego wielkim kryty
cyzmem. 3
Tabliczki pisma linearnego B mają już ogromną literaturę, najczęściej koncentrującą się na kwestiach
bardzo szczegółowych. Podstawowa praca: M. Ventris, J. Chadwick, Documents in Mycenaean Greek, 2 wyd.,
Cambridge 1973 (wybór ważniejszych tekstów z obszernym komentarzem). O okolicznościach odćyfrowania
pisma pisze J. Chadwick w pracy przełożonej na język polski: Odcyfrowame pisma linearnego B, Warszawa
1964. Korzystaliśmy w poważnym stopniu z ostrożnej i krytycznej pracy G. F. Polakowej, Socyalno-
politiczeskaja strukturapiłosskogo obszczestwa, Moskwa 1978. Publikacja tabliczek z Pylos: E. L. Bennett (jr.),
J.-P. Olivier, The Pylos Tablets in Transcription, Roma 1973.
Kwestia charakteru politycznej organizacji świata mykeńskiego została omówiona przez C. G.
Thomasa, A Mycenaean Hegemony? A Reconstruction, „Journal of Hellenie Studies”, 90 (1970), s. 184-192.
Przyjęliśmy jego konkluzje w paragrafie dyskutującym tę kwestię.
O stosunkach między Achajami i Hetytami pisali ostatnio: J. D. Muhly, Hittites and Achaeans.
Ahhijawa redomitus, „Historia” 23 (1974), s. 129-145; H. G. Giiterbock, The Hittites and the Aegean World
I. The Ahhiyazua Problem Reconsidered oraz M. J. Mellink, The Hittites and the Aegean World II.
Archaeological Comments on Ahhiyazua - Achaians in Western Anatolia, oba artykuły w „American Journal
of Archaeology” 87 (1983), s. 133-141.
Grecy a Ludy Morza stanowią przedmiot części pracy N. K. Sandersa, The Sea Peoples. Warriors of the
Ancient Mediterranean, London 1978. Grzeszy ona małym krytycyzmem i skłonnością do nadawania Ludom
Morza przesadnego znaczenia. Bliższy naszym poglądom jest zbiór studiów The Sea Peoples, ed. R. A.
Crossland, London 1978.
Przedstawiając tu dyskusję na temat inwazji doryckiej, szliśmy za pracą Hookera. Znajduje się w niej
użyteczne zestawienie tłumaczeń tekstów wspominających o najeździe Dorów. Mogliśmy także wykorzystać
teksty referatów międzynarodowego kolokwium Dori e mondo egeo. Itermini della ąuęstione dorica, Roma (w
druku).
Wieki Ciemne
110
Bibliografia
podstawowa praca dla okresu Wieków Ciemnych: A. M. Snodgrass, The Dark Ages of Greece. An
Archaeological Surwey of the Eleventh to the Eighth Centuries B. C., Edinburgh 1971 była (wraz z innymi,
mniejszymi już studiami tegoż autora) przewodnikiem dla nas w tym rozdziale podręcznika. Jest to
niezmiernie solidne i krytyczne zestawienie wiedzy o epoce. Użyteczne są także rozdziały starszej książki
Ch. G. Starra, The Origins of Greek Cwilisation (1100-650 B. C.), New York 1961.
Problematyka upowszechniania się żelaza jest szeroko uwzględniona przez Snodgrassa. Poświęcił on jej
osobne studium Iron and Early Metallurgy in Mediterranean w pracy zbiorowej (notabene świetnej i godnej
polecenia) The Corning of the Age of Iron, ed. Th. A. Wertime i J. D. Muhly, New Haven 1980 s.
335-374.
Inteligentne omówienie nowszych prac o Okresie Ciemnym: A. Schnapp, Les „siecles obscurs” de la
Grece, „Annales. Economies. Societes. Civilisations” 29 (1974), s. 1464-1474.
CZĘŚĆ DRUGA
Grecja archaiczna
Uwagi wstępne
Brak nam solidniejszych podstaw, aby móc powiedzieć, kiedy i gdzie Grecy dokonali
adaptacji alfabetu semickiego do własnych potrzeb. Według tradycji przekazanej nam
przez historyka greckiego Herodota pismo pochodziło z Fenicji, a przeniesienie go na
grunt grecki nastąpiło w Beocji. Pierwsza informacja jest na pewno trafna, o drugiej
trudno coś powiedzieć. Z perspektywy dzisiejszych badań nad alfabetem należałoby
zamienić termin „fenicki” na „zachodniosemicki”, gdyż wczesna faza rozwoju alfabetu
była dziełem różnych ludów Syrii i Palestyny; któremu z nich należy przypisać
ostatecznie powszechnie przyjętą wersję - tego nie wiemy. Dla Greków pismo było
fenickie, gdyż z Fenicjanami mieli najczęściej do czynienia. Niektórzy uczeni skłonni są
sądzić, że przejęcie pisma nastąpiło w jakimś mieście syryjskim czy fenickim, gdzie żyła
liczna grupa Greków. Nasuwa się od razu myśl, że mogło się to dokonać w Al-Mina,
osadzie greckiej u ujścia Orontesu w Syrii, której istnienie jest poświadczone od
początku VIII w. Inni wskazują na Kretę czy Jonię małoazjatycką. Wszystkie te
hipotezy nie mają poważniejszych podstaw.
O czasie przejęcia alfabetu można sądzić wyłącznie na podstawie dat najstarszych
zabytków pisma. Są to: ułamek naczynia datowany na ok. 750 i tzw. ,,czara Nestora”
(740-725) znaleziona na wyspie Pithekussaj, dziś Ischia koło Neapolu, z króciutkim
tekstem poetyckim napisanym heksametrem: „Kto się tylko napije z pucharu tego, to
zaraz / chwyci go żądza przemożna Afrodyty pięknie wieńczonej”. Nieco tylko
późniejszy jest napis (także heksametrem) na wazie znalezionej w jednym z grobów
cmentarza dipylońskiego w Atenach (lata 730-720). Głosi on: „Temu ze wszystkich
tancerzy, kto teraz najpiękniej zatańczy / to niech przypadnie” („to” oznacza
oczywiście naczynie). Typ napisów, pomysł umieszczenia ich na wazie wskazują na to,
iż alfabetem posługiwano się od pewnego czasu: oba naczynia należały do ludzi dobrze
znających pismo i traktujących taki żartobliwy napis jako coś zupełnie naturalnego. 115
PHOENICIAN GREEK
Name Value Sign Name Value Sign
kap k kappa k K k k
lamed i i Zil lambda 1 L r?A
mem m 5 \ 7 mu m r paai
nun n nu n r a a/
samek s ¥ xi X i £ E
‘ayin ‘(?) O 0 (mikron) 0 o
pe’ P pi P rrc
sade s h- 1 h' san s( z?) M
qop q ? <p £ qoppa q 9 9
reś r 9 H rho r m
sin
V
s Vv sigma s Hf
tdw t txt tau t T
U (psilon) u KYVY
phi P(h) 4> <t> <D
chi k(h) X 4"
ps» Ps
Ó(mega) ó
Bibliografia
Przedstawiając dzieje pisma wykorzystalis'my następujące prace: L. H. Jeffery, The Local Scripts of Archaic
Greece. A Study ofthe Origin and Early Development ofthe Greek Alphabet^ Oxford 1961 oraz zeszyt 1 tomu 31
z 1976 r. czasopisma „La Parola del Passato” zawierający wiele poważnych studiów na temat wczesnych faz
pisma w Grecji.
Interesujący artykuł na temat funkcji pisma greckiego w początkach jego istnienia: A. Schnapp-
Gourbeillon, Naissance de Pecriture et fonction poetique en Grece archaique: quelques points de repere.
„Annales. Economies, Societes, Civilisations”, 37 (1982), s. 714-723.
Czytelnik znajdzie nieco informacji na temat alfabetu greckiego w książce D. Diringera, Alfabet (tłum, z
ang.), Warszawa 1972 (wyd. oryg. 1968). Niestety nie było to dzieło najlepsze już w chwili jego powstania, dziś
stało się odległe od bieżącego stanu badań.
Poematy homerowe: Iliada i Odyseja
Wielką nowością kultury VIII w. jest powstanie literatury pisanej, wyrastającej z długiej
tradycji literatury ustnej, która sięgała swymi korzeniami jeszcze epoki mykeńskiej.
Dziedziczy ona po poprzednich pokoleniach język poetycki, a także tematykę swych
dzieł opowiadających o czynach bogów i bohaterów. Spośród wielu utworów, które
powstały w pierwszych pokoleniach twórców literatury pisanej przetrwały dwa, uznane
za największe: Iliada i Odyseja oraz dwa utwory Hezjoda; reszta przepadła.
Iliada i Odyseja są poematami o znacznych rozmiarach, liczą: pierwszy 15537
wersów, drugi 12160. Napisane zostały heksametrem, to jest wierszem o sześciu
stopach. Choć o poetach mówi się w nich, że „śpiewają” lub że są aojdami- „śpiewa
kami”, nie należy tego brać dosłownie. W przeciwieństwie do innych gatunków
literackich, Iliada i Odyseja przeznaczone były nie do śpiewu, lecz do śpiewnej
recytacji, której wprawdzie towarzyszył akompaniament muzyczny wykonywany na
instrumencie strunowym, ale był on na pewno ubogi i monotonny. Poematy takie Grecy
nazywali epe (tyle co „słowa”), od tego terminu pochodzi współcześnie używane
określenie epika.
Język, którym napisano Iliadę i Odyseję, jest językiem poetyckim odbiegającym od
mowy codziennej. Literaturoznawcy używają dla takiego tworu pojęcia „języka
sztucznego - artystycznego” (po niemiecku Kunstsprache). Podstawą języka poema
tów jest starsza postać dialektu jońskiego. Występują w nim ponadto formy, które
uznawano poprzednio za formy dialektu eolskiego. Dziś jednak, po odczytaniu
tabliczek mykeńskich, językoznawcy skłonni są w nich widzieć formy archaiczne, które
zniknęły z żywego języka, ale przetrwały w tym sztucznym tworze, jakim był język
poetycki. Odnotujmy, że brak w nim w ogóle form dialektu doryckiego.
Styl poematów jest podniosły, daleki od codzienności, tworzy heroiczną atmosferę.
Uderzającą jego cechą jest występowanie elementów powtarzających się o rozmaitych
rozmiarach. Najczęściej mamy do czynienia z parą: imię własne bądź rzeczownik + epitet
(może nim być przymiotnik, rzeczownik, imiesłów) w rodzaju „szybkonogi Achilles”,
„boski Odys”, „wydrążone” czy „szybkie okręty”, „potrząsający kitą (od hełmu)
Achilles”, „władca mężów Agamemnon”. Nie zawsze charakteryzuje on trafnie rzecz
lub osobę - znajdziemy określenie „niebo gwiaździste” w odniesieniu do nieba w ciągu
dnia-ale nie takie było jego zadanie. Celem jego jest bowiem nadanie słowu
heroicznego wydźwięku, a nie podanie informacji. Często informacje o tym, co czynią
118 lub mówią bohaterowie, są wprowadzone w stereotypowy sposób. Większość przemó-
wieri zaczyna się od słów: „rzeki słowa skrzydlate”, kończy „tak powiedział” czy „tak
powiedziała” i tu następuje imię osoby.
Spotykamy także wyrażenia dłuższe, zajmujące cały wers, użyte dla wyrażenia
powtarzających się sytuacji w rodzaju: „Ledwo się ukazała z mgieł zrodzona
różanopalca Jutrzenka” (to znaczy-kiedy rozwidniło się). Miewamy także kilkuwer-
sowe opisy stereotypowych sytuacji: opisy zbrojenia się, walk między wojownikami,
przyjmowania gości, zachowania biesiadników podczas uczty itp. Taki właśnie styl,
stworzony w znacznym stopniu z elementów powtarzalnych, stanowi dziedzictwo poezji
ustnej (do tej kwestii wrócimy jeszcze, zob. s. 121-122).
Zawarte w poematach mity o wojnie trojańskiej i przygodach Odysa nie są
bynajmniej zapisami kronikarskimi, lecz dokonana jest w nich selekcja faktów, które się
układają w bardzo kunsztowną konstrukcję. Tematem Iliady nie jest wojna trojańska,
lecz kilkadziesiąt dni ostatniego roku wojny (i to wcale nie tych ostatnich, które
zakończył szturm i spalenie miasta). Poeta nie zamierza nawet zdarzeń tych dni
opowiadać systematycznie, ale buduje swe opowiadanie wokół motywu sporu między
Achillesem i Agamemnonem i jego daleko sięgających konsekwencji. W tę podstawową
ramę wkomponowane są sceny bitewne, opisy pojedynków, posiedzeń rady i wiecu
wojowników, obrazy obleganego miasta, pogrzebu Patroklosa i igrzysk na jego cześć.
Liczba wątków ubocznych jest znaczna. Znalazło się miejsce dla wykazu władców
greckich, którzy wzięli udział w wyprawie wraz z podaniem liczby przyprowadzonych
przez nich okrętów (tzw. Katalog okrętów, o którym wspominaliśmy już wyżej, zob.
s. 101-103); mamy też przegląd bohaterów greckich, włożony w usta Heleny,
przedstawiającej na murach Troi herosów Trojańczykom. Także przeciwna strona
została systematycznie opisana w tzw. Katalogu trojańskich sojuszników. Przy całym
bogactwie poematu, masie postaci i zdarzeń opowiedzianych, mimo sprzeczności,
niekonsekwencji i powtórzeń (wrócimy do nich jeszcze), czuje się szkielet konstruk
cyjny i myśl prowadzącą poety.
W Odysei odnajdujemy kilka wątków, z których wyróżnić można dwa podstawowe,
najważniejsze: nowelistyczny (powrót męża po latach do wiernej żony, napastowanej w
czasie jego nieobecności i zemsta dokonana na dręczycielach) i baśniowy (opowieści
pełne nadzwyczajnych zdarzeń, strasznych potworów, cudownych ocaleń). Dodatkowy
wątek wprowadza wyprawa Odysa do świata umarłych, gdzie zostaje mu objawiona
przyszłość, podróż jego syna, Telemacha, do przyjaznych dworów w celu zasięgnięcia
wieści o zaginionym ojcu. Treść ułożona jest wymyślnie, w zręcznie zestawionych kilku
planach. Część przygód Odysa opowiedziana jest wprost, część włożona jest w usta
bohatera. Przeplatają się sceny z Itaki ze scenami dziejącymi się w innych miejs
cach.
Odyseja różni się od Iliady tonem, atmosferą, przedmiotem zainteresowania. Obok
zwykłych dla poezji bohaterskiej tematów (czynów wojennych, scen z życia bogów, uczt
i igrzysk) pojawiają się opisy i innych sytuacji, w tym również i tych całkiem
codziennych, których w Iliadzie było o wiele mniej. Uwaga poety skupia się na
człowieku, który stara się dać sobie radę w sytuacjach nieprzewidzianych w „kodeksie”
heroicznym.
Grecy byli przekonani, że autorem obu tych poematów był poeta imieniem Homer.
Jest to imię dziwne, nie należące do repertuaru zwykłych imion greckich, znaczy
dokładnie „zakładnik”. Na temat czasów, w których poeta miał żyć i tworzyć, nie było 119
zgody. Umieszczano go w sześćdziesiąt lat po wojnie trojańskiej lub w połowie IX w. Te
wahania wynikały stąd, że tradycja grecka włas'ciwie nie wiedziała o nim nic pewnego.
Antyczne życiorysy, dosyć późne, nie zawierają wiadomos'ci godnych wiary.
Choć tradycja, wedle której Homer miał być autorem zarówno Iliady, jak i Odysei^
przestała od dawna być przyjmowana jako oczywiście słuszna, dzisiejsza nauka
posługuje się imieniem Homera. Jest ono używane umownie, aby określić jednego,
dwóch, lub wielu autorów obu poematów, albo też wtedy, gdy chcemy skrótowo
oznaczyć Iliadę i Odyseję łącznie.
Spór o Homera
Nowoczesne badania nad Homerem sięgają końca XVIII w., kiedy to rozpoczyna się
długotrwały i bardzo zaciekły uczony spór na temat poematów. Jego punktem wyjścia
było przekonanie, że w czasach, w których tradycyjnie umieszczano twórczość Homera,
nie było jeszcze znane pismo, nie istniały więc możliwości skomponowania dłuższych
poematów i nadania im trwałego kształtu. Nastąpić to miało o wiele później, a
mianowicie za rządów Pizystrata w Atenach. Powoływano się przy tym na późniejsze
świadectwo zachowane u Cycerona, że uporządkowania ksiąg Homera dokonano
właśnie na rozkaz tego tyrana. Zwracano także uwagę na rozmaitego typu liczne
sprzeczności i niekonsekwencje (jak np. śmierć pewnego wojownika w jednej z
początkowych bitew i jego powtórne ukazanie się w dalszym toku walk; niespełnione
zapowiedzi autorskie na temat przyszłych kolei zdarzeń; oscylacje w składzie poselstwa
wysłanego do Achillesa przez Agamemnona - w krótkim tekście je opisującym raz mamy
dwóch posłów, później trzech, a następnie ponownie dwóch). W pierwszej pracy
otwierającej spór wyciągnięty został z tych przesłanek radykalny wniosek: Homer nie
istniał, przed Iliadą i Odyseją istniał natomiast ustnie przekazywany zbiór rozmaitych
pieśni ludowych, który posłużył do zredagowania obu poematów za czasów Pizy
strata.
Większość wysiłków badawczych w tej dyskusji, trwającej jeszcze w wieku
dwudziestym, obracała się wokół pytania, jak powstały poematy w znanym nam
kształcie, skoro nie można przyjąć antycznego sądu przypisującego całość jednemu
poecie, tworzącemu tak, jak tworzyli poeci z czasów lepiej nam znanych. Odpowiedzi
szły w wielu kierunkach. Próbowano wydzielić w poematach pierwotne części, z
których następnie je miano zbudować, poszukiwano podstawowego jądra, wokół
którego narastałby epos w drodze doczepiania wątków ubocznych; starano się ustalić
części starsze i młodsze. Przedmiotem dociekań była rola redaktora, którego interwen
cję przyjmowano powszechnie. Opinie były tu rozbieżne, od funkcji czysto formalnych,
po głęboko sięgającą interwencję w materię epicką. Pochodna w stosunku do
podstawowego pytania była kwestia datowania posiadanej przez nas postaci poematów.
Rozmaite postawy zajęte w toku tego sporu sprowadza się zazwyczaj do dwóch grup:
unitarystów (obrońców spójności artystycznej poematów, zwolenników tezy o jednym
autorze każdego z dwóch poematów) i pluralistów (przeczących spoistości dzieł),
pośród których występowały znaczne nieraz różnice.
Wysiłek badawczy uczonych uczestniczących w sporze był ogromny. Skierowano
120 gó przede wszystkim na poznanie języka i stylu homerowego. Wyniki w tej dziedzinie
umożliwić miały podjęcie decyzji, czy i jak należy rozdzielać poematy na mniejsze
części. Studiowano społeczeństwo pokazane nam przez poetę. Poczynając od lat
osiemdziesiątych XIX w., po odkryciach Schliemanna w Troi i Mykenach, zwrócono
szczególną uwagę na możliwości wzbogacenia wiedzy o s'wiecie przedstawionym w
Iliadzie i Odysei drogą konfrontacji zabytków z poetyckimi opisami.
Owe badawcze poczynania w części okazały się bezpłodne, prowadziły często do
pomysłów dziwacznych lub do hipotez arbitralnych. Wysiłek ten przyczynił się jednak
do pogłębienia naszej wiedzy o poematach. Z niego wyrasta współczesna wiedza o
Homerze.
125
Poeci i ich słuchacze
Nie ulega wątpliwości, że Iliada i Odyseja, podobnie jak poprzednio pieśni aojdów,
tworzone były dla arystokracji. Poematy odbijały jej sposób myślenia i sławiły to, co było
jej drogie, a pomijały milczeniem (jak w sferze religii, o czym będzie mowa niżej)
sprawy uznane za niegodne lub niemiłe. Jednak nie tylko arystokraci byli słuchaczami
poematów. Aojd (jak o tym mówi sam Homer) był uznawany za demioergos, za tego,
który pracuje dla demosu - ogółu. Nie wiemy, w jaki sposób, przy jakich okazjach poeta
mógł recytować swoje utwory przed niearystokratycznymi słuchaczami. W później
szych czasach czyniono to w okresie świąt, na igrzyskach. Warto tu przypomnieć, że
długo jeszcze słuchanie było zwykłą formą zapoznania się z tekstem, poza zawodowymi
recytatorami grupy ludzi czytających dzieła literackie były bardzo nieliczne.
Słuchanie poematów zaspokajało nie tylko potrzebę rozrywki, oderwania się od
codzienności, zbliżenia się do świata heroicznego. Poeci określali w nich to, co było
godne sławy, wskazywali ideał arystokraty, ganili i chwalili swych bohaterów za ich
postępki. W ten sposób współtworzyli normy obowiązujące arystokratów na wojnie, w
czasach pokoju, na ucztach i igrzyskach. Napisane w podniosłym stylu poematy
zamykały w sobie to, co arystokracja chciała zachować z przeszłości mitycznej: pamięć o
ważnych wojnach, bohaterach, wielkich rodach, silnych własnymi cnotami i opieką
bogów. Gdy w Odysei oglądamy poetę siedzącego na uczcie w megaronie i traktowanego
z szacunkiem, nie jest to literacka fikcja, którą twórca chce swym słuchaczom
sugerować; wszystko wskazuje na to, że w tym świecie jemu właśnie, choć do niego nie
należy z racji swego skromnego pochodzenia, przypada rola depozytariusza tradycji i
nauczyciela zachowań.
Tę funkcję pełniły poematy Homera bardzo długo, nawet wówczas, gdy arys
tokracja straciła swe poprzednie miejsce w społeczeństwie. Przez całe trwanie greckiej
kultury były podstawowym tekstem czytanym w szkole i dla przyjemności.
Bibliografia
Z prawdziwego morza książek o Homerze ważne były dla nas prace: F. Codino, Introduzione a Omero, Torino
1965 (tłum. niem. Einfiihrung in Homer, Berlin 1970); H. Frankel, Dichtung und Philosophie des friihen
Griechentums, 2, wyd. Munchen 1962 (rozdz. II, Homer, s. 6-103); A. Lesky, Geschichte der griechischen
Literatur, 3 wyd. Bern 1971, s. 29-101; L. E. Rossi, Ipoemi omerici come testimonianza dipoesia orale [w:]
Storia e ciwilta dei Greci, t. I, Milano 1978, s. 73-181; K. Reinhardt, Die Ilias und ihr Dichter, Góttin-
gen 1961.
Wiele zawdzięczamy pracy M. I. Finleya, The World of Odysseus, 3 wyd. New York 1978, choć nie
zgadzamy się z nim w wielu punktach, z których najważniejsze to odmienny sąd o datowaniu większości
„realiów” (Finley twierdzi, że odpowiadają Ciemnym Wiekom) i możliwości rekonstruowania koherentnego
obrazu społeczeństwa na podstawie poematów (zob. także krytykę Finleya w artykule A. M. Snodgrassa, An
Historical Homeric Society?, „Journal of Hellenie Studies” 94 (1974), s. 114-125).
Czytelnikowi chcielibyśmy polecić lekturę dwóch wstępów do tłumaczeń polskich Iliady i Odysei
opublikowanych przez Ossolineum w serii Biblioteka Narodowa, a mianowicie J. Łanowskiego Iliada
poczynając od wydania XII w 1972 (wznawianego trzykrotnie) oraz Z. Abramowiczówny, Odyseja (wydanie
VIII 1975). Artykuł tejże autorki Najnowsze kierunki w badaniach homeryckich, „Eos” 55 (1965), s. 192-201
(przedrukowany w książce K. Kumaniecki, J. Mańkowski, Homer, Warszawa 1974, s. 221-240) jest bardzo
126 interesujący, niestety jednak już nieco odległy od bieżącego stanu badań.
Społeczeństwo czasów archaicznych
skupisk, ale także powiększające się w miarę upływu czasu zróżnicowanie ekonomiczne
mieszkańców.
Oczywis'cie rozwój miast nie eliminuje osadnictwa wiejskiego, które pozostaje
podstawową formą jeszcze przez długi czas.
W źródłach miasto nazywane jest asty (pierwotne znaczenie tego słowa ,,miejsce
zamieszkania”) lub polis (pierwotne znaczenie: ,,miejsce ufortyfikowane”, „gród”).
Już u Homera terminy te używane są wymiennie.
Mur 3
38. Rekonstrukcja systemu murów obronnych Starej Smyrny. Dwa górne rysunki odnoszą się do
murów z dwóch pierwszych wieków istnienia miasta, mur trzeci powstał pod koniec VII w., czwarty
już w IV w.
członków wspólnoty, sprawowano sądy, tu znajdowały się miejsca kultu, gdzie składano
ofiary i modlono się do wspólnych bogów. Pojęcie ,,ludzi z miasta” (politai) jako
członków wspólnoty politycznej, uczestników życia politycznego, pozwala nam
zrozumieć, jak doszło do tego, że samo słowopolis^,,miasto”, przyjęło bardzo wcześnie
drugie znaczenie: ,,wspólnota polityczna”.
Politai byli jednocześnie wojownikami. Wprawdzie ich udział w wyprawach
130
wojennych podejmowanych przez wspólnotę mógł być różny w zależności od posiada
nego uzbrojenia i wyszkolenia, ale obowiązek walki ciążył na wszystkich.
Społeczność politai była bardzo silnie wewnętrznie rozczłonkowana, grupując
ludzi o bardzo różnej sytuacji ekonomicznej. Na jednym krańcu znajdowali się ludzie
bogaci i wpływowi, zwący się dumnie esthloi (szlachetni), agathoi (dobrzy, wartościo
wi), aristoi (najlepsi: notabene system polityczny, w którym władza należała do aristoi
Grecy nazywali aristokratia, stąd nasz termin arystokracja, który jednak dla nas oznacza
grupę społeczną, a nie typ rządów). Z drugiej strony znajdowali się ci, którzy musieli
pracować, aby żyć, zwani przez bogaczy kakoi (podli, źli), deiloi (niewiele warci).
Kontrast między nimi był silny, spotykamy go nieustannie przez cały okres archaiczny.
Jednakże nie stanowią oni odrębnych stanów, oddzielonych od siebie barierami
prawnymi, granicę między nimi przekracza się i to w obie strony. Aristos w wyniku
nieszczęścia może stać się kokos, a kakos, byleby zdobył bogactwa pozwalające na życie
na poziomie rodzin możnych, stanie się aristos. Oczywiście nie była to operacja prosta i
w pierwszym pokoleniu ludzie awansujący spotykali się z pogardą, ale szybko byli
wchłaniani przez elitę politai. Potencjalnie wszyscy politai byli agathoi, aristoi.
,,Najlepsi” dążyli do oddzielenia się, do akcentowania swej wyższości na najrozmaitsze
sposoby, ale poczucie wspólnoty wewnątrz polis było zbyt silne, aby te ich wysiłki
mogły być w pełni skuteczne. Wprawdzie arystokracja w niektórych polis zdołała
przekształcić się w grupę zamkniętą; ale sytuacja ta nie była długotrwała.
Brak barier i ruchliwość społeczna były skutkiem, ale zarazem i przyczyną
wspólnoty w sferze kultury. Biedni i bogaci mieli podobne aspiracje i upodobania
(natomiast różne możliwości ich zaspokajania), podzielali te same poglądy na temat
tego, co dobre i złe. Podobały się im te same poematy epickie, czcili tych samych bogów
w ten sam sposób. Tłumaczy nam to trwałość podstawowch cech kultury czasów
archaicznych w wiekach następnych, gdy arystokracji już zabrakło.
Powszechna była aspiracja do tego, aby uwolnić się od konieczności pracy:
przykrego, długiego wysiłku, którego celem było zdobywanie dóbr materialnych (rzecz
charakterystyczna: nadzorowanie i kierowanie pracą innych nie było pojęte jako praca).
Chciano cały czas poświęcić na wojnę, polowania, sport, politykę. Pragnienia te zostały
zrealizowane w odniesieniu do wszystkich obywateli tylko w Sparcie, gdzie indziej
pozostawały w sferze ideologii.
Tak więc cechą podstawową społecznego układu Grecji archaicznej jest równo
czesne istnienie poczucia wspólnoty i ostre konflikty wewnątrz niej. Musimy pamiętać o
tych obu aspektach śledząc dzieje walk tej epoki, zapomnienie o jednym z nich prowadzi
do deformowania obrazu.
Wszyscy obywatele każdej polis podzieleni byli na trzy lub cztery (rzadziej na
większą liczbę) grup zwanych fyle. Przynależność do nich była dziedziczna. Słowo fyle
znaczy mniej więcej „rasa, szczep, gatunek”, grupy te jednak nie miały na ogół nic
wspólnego z pokrewieństwem, nawet dalekim, więź pochodzeniowa, na którą nazwa
wskazywała, była czysto fikcyjna. Podział na fyle miał charakter funkcjonalny, służył
organizowaniu masy obywateli dla celów wojskowych, administracyjnych, politycz
nych, religijnych. Nie wiemy, kiedy powstał, na ten temat istnieją różne hipotezy.
Pewne jest w każdym razie, że istniał już na początku okresu archaicznego.
W wielu miastach każdy obywatel należał dziedzicznie nie tylko do określonej fyle,
131
lecz również do jednej z licznych jednostek niższego rzędu, zwanych fratria lub (po
jońsku) fretre. Słowo to znaczy ,,grupa braci”. Członków takiej grupy określano
mianem ^Jrateres” lub „freteres”, prastarym słowem znaczącym ,,bracia” (jest ono
spokrewnione z polskim słowem ,,brat”, łacińskim „frater”, angielskim „brother”
itd.), którego jednak nie używano dla oznaczania braci wewnątrz systemu rzeczywistego
pokrewieństwa (tych-nazywano adelphoi, co pierwotnie znaczyło ,,bracia z tej samej
macicy”). Fratria była grupą pokrewieństwa fikcyjnego. Fikcyjność ta musiata być dla
ówczesnych Greków tym bardziej oczywista, że wszystkie fratrie w danej polis czciły
jako wspólnego przodka jednego boga, mianowicie Zeusa Fratriosa lub (w Atenach i w
większości miast jońskich) Apollona z przydomkiem Patroios. Można by powiedzieć, że
pokrewieństwo mityczne (a więc w oczach Greków należące do rzeczywistości
wyższego rzędu) łączyło wszystkich obywateli danej polis, ponieważ wszyscy uznawali
tego samego boga przodka. I rzeczywiście raz do roku, w Atenach i w miastach jońskich
wszystkie fratrie obchodziły jednocześnie wielkie święto zwane Apaturia, co znaczy
,,święto tych, którzy mają tego samego ojca”.
Podstawową funkcją fratrii było przyjmowanie do grona obywateli dzieci,,braci”
krótko po urodzeniu oraz przyjmowanie do grona dorosłych i czynnych obywateli synów
,,braci”, którzy osiągnęli określony wiek. Akty adopcji były też wykonywane przed
zebranymi ,,braćmi”. Wszystkim tym czynnościom towarzyszyły obrzędy religijne.
Wewnątrz fratrii oczywiście bracia nie byli między sobą równi, byli ,,podli” i
,,dobrzy” zależnie od majątku. Kult wspólnego boga przodka i ewentualnie innego
wspólnego boga pozostawał w ręku kilku czy najwyżej kilkunastu zamożnych i
wpływowych rodzin. Każda z nich miała wokół siebie mniejszą lub większą liczbę rodzin
słabszych, od niej uzależnionych. To właśnie grupa jednej rodziny wpływowej i wielu
rodzin podrzędnych tworzyła to, co w naszych źródłach (przeważnie inskrypcyjnych)
nazywane jestpamz lub patria, czyli,,grupa pochodząca od tego samego ojca”. Fratria
więc składała się z kilku lub kilkunastu patrai. Walne zebranie fratrii mogło przyjąć
nowych członków tylko po uprzedniej decyzji tej czy innej patra. Inną strukturę
wykazuje fratria w Atenach w V-IV w.: w każdej fratrii dominowała grupa silniejszych
rodzin zwana genna lub później genos, to znaczy ,,grupa ludzi związana urodzeniem”,
,,rodzina”. Jej członkowie nazywali się gennetai lub homogalaktes („ci, co wyssali to
samo mleko”). Członkowie genna czuli się więc związani ze sobą ściślejszą więzią
„braterstwa” niż z resztą „braci”. W najstarszych czasach genna miała zapewne
decydujący głos w przyjmowaniu lub odrzucaniu nowych członków.
Podobnie jak w przypadku fyle, nie wiemy, kiedy powstał podział na fratrie.
Wydaje się jednak, że proces powstawania fratrii jest częścią istotną procesu
powstawania polis, gdyż wspólnota zgromadzonych we fratriach obywateli to właśnie
polis, typ państwa charakterystyczny dla Greków starożytnych.
Określenie czasu powstania polis jest trudne. Należy tu wziąć pod uwagę dwa
zastrzeżenia:
1. Polis formuje się w toku dość długiego procesu, zanim uzyskuje postać dojrzałą
(o której będziemy mówić w następnym paragrafie); stąd rozbieżności w datowaniu jej
początków, występujące wśród historyków, mogą wynikać z różnic w odpowiedzi na
pytanie, co uznajemy za polis.
2. Pojawia się ona w różnych okresach, na różnych terenach (będziemy mogli
132 obserwować jej tworzenie jeszcze w IV w. w regionach peryferyjnych, jak Etolia).
Większość badaczy skłonna jest sądzić, że na obszarach najbardziej rozwiniętych mamy
już z nią do czynienia w ciągu VIII w. Przyjęcie tej hipotezy zakłada naszym zdaniem, że
początki polis sięgały ostatniej (co najmniej) fazy Wieków Ciemnych.
Przedmiotem dyskusji jest ocena wiadomości na temat charakteru urządzeń
państwowych Greków zawartych w Iliadzie (zwłaszcza w tzw. Opisie Tarczy Achillesa
w XVIII pieśni) i w Odysei. Naszym zdaniem, istnieją poważne argumenty upoważ
niające do twierdzenia, że autor żyje w świecie polis. W obu poematach określa się
pozycję człowieka w świecie podając nazwę jego miasta. Spotykamy parokrotnie znane
nam już z poprzednich rozważań terminy astoi i politai jako określenie grupy, z którą
człowiek jest związany. Ideał męża u Homera to człowiek przewodzący na zgromadze
niu i w bitwie, taki który umie przemawiać i walczyć; są to dwa podstawowe aspekty
wzoru obywatela w czasach późniejszych. Występuje także przymiotnik demios w
znaczeniu ,,publiczny”, co zakłada, że rzeczownik demos był już używany dla
określenia wspólnoty politycznej. Kilkakrotnie też Homer wspomina zgromadzenie
ludowe. Istotne jest, na koniec, że poematy Homera odzwierciedlają, choć w formie
specyficznej, zasadniczo tę samą kulturę, którą późniejsze polis będą uznawać za swoją.
Sukces Iliady i Odysei w następnych pokoleniach wynika z tego, że rozwijająca się polis
może się identyfikować z ideałami społecznymi i typem religii w nich zawartymi.
Oczywiście w poematach znajdziemy bardzo wiele scen i luźno podanych informacji,
które odnoszą się do innego typu organizacji państwowej. Władcy, zwłaszcza wystę
pujący w Iliadzie, nie mieszczą się w rzeczywistości polis. Skłania to właśnie wielu
uczonych do negowania jej istnienia za życia autora. Nie jest to jednak postawa słuszna.
Podkreślaliśmy już przy omawianiu kwestii istnienia „świata homerowego”, że
poematy zawierają elementy różnych epok, które nie tworzą całości koherentnej.
Przyjęcie odmiennej oceny obrazu społeczeństwa w poematach Homera nie
oznaczałoby wcale odrzucenia hipotezy o istnieniu polis w VIII w. Wiemy bowiem, że
stosunek między rzeczywistością tej epoki a tymi dziełami jest bardzo skomplikowany,
poeta nie opisuje wszak współczesnego mu świata w sposób systematyczny.
Także w dziele Hezjoda Prace i dnie znajdujemy potwierdzenie istnienia polis.
Poeta pragnie skłonić rolników do odrzucenia złych, jego zdaniem, aspiracji do brania
udziału w zgromadzeniach odbywających się w mieście, a więc w życiu politycznym
wspólnoty, które toczy się właśnie w mieście.
Historycy datujący powstanie polis na czasy późniejsze, w połowie (czy nawet w
drugiej połowie) VII w., są zdania, że dla epoki wcześniejszej brak jest istotnych dla tego
ustroju elementów: spisanych praw, formalnych procedur powoływania władz, wyraź
nie określonego zakresu działania Zgromadzenia Ludowego. Na te zastrzeżenia
odpowiedzieć możemy, że przyjmujemy inną, niż ci historycy definicję polis u jej
początków.
Wypada nam tutaj otworzyć długi nawias w naszych wywodach i zatrzymać się nad istotą
tego typu państwa i zasadami jego funkcjonowania. W celu wyłożenia tych kwestii
musimy wyjść poza ramy opisywanej tu epoki, gdyż nasza wiedza o polis archaicznej nie
we wszystkich punktach jest dostatecznie bogata i jednoznaczna, abyśmy mogli na jej 133
podstawie to uczynić. Ważne jest też, abyśmy zdawali sobie sprawę, w jakim kierunku
idzie rozwój pewnych instytucji uchwytnych w epoce archaicznej w zaczątkowej
formie.
Zazwyczaj przekłada się grecki termin polis przez państwo-miasto lub miasto-
-paristwo. Jest to tłumaczenie podwójnie nietrafne, gdyż sugeruje, że najważniejszą
cechą tego typu państwa jest niewielki obszar i, co gorsza, że mamy do czynienia z
państwem pojmowanym jako aparat władzy. Tymczasem jego istotę określa specyficzny
sposób sprawowania władzy. Polis jest suwerenną wspólnotą obywateli, którzy sami się
rządzą nie tworząc struktur państwowych odrębnych od społeczeństwa i pretendują
cych do reprezentowania jego interesów. Włas'nie tak ją określi Arystoteles: koinonia,
„wspólnota”.
Podstawowe decyzje, zwłaszcza takie, które dotyczyły wszystkich członków
wspólnoty (jak na przykład wypowiedzenie wojny i zawarcie pokoju) podejmowane
były przez Zgromadzenie wszystkich (przynajmniej teoretycznie wszystkich) mężczyzn
wchodzących w skład wspólnoty. W celu sprawowania władzy wspólnota powoływała
urzędników, którym powierzała pełnienie funkcji na czas ograniczony, a po upływie
tego czasu zastępowała ich innymi osobami. Władza więc „krążyła” w pewnym gronie
ludzi, którzy raz byli słuchającymi, raz wydającymi rozkazy. W tej sytuacji nie
dochodziło w ogóle do ukształtowania się struktur biurokratycznych. Obywatel
przerywający na rok (czy inny, przewidziany zwyczajami okres) normalny tok swej
prywatnej działalności zachowuje się inaczej, niż urzędnik pełniący swe funkcje
zawodowo (i to niezależnie od tego, czy za swe działanie otrzymuje zapłatę - jak to się
działo w V i IV w. w Atenach, czy też nie było o niej mowy-jak to bywało
zazwyczaj).
Krąg ludzi, w którym krążyła władza, był najczęściej o wiele węższy od grona
obywateli, obejmował ludzi wyselekcjonowanych według różnych zasad w rozmaitych
wariantach polis: urodzenia, bogactwa, popularności. W niektórych typach polis
urzędnicy byli odpowiedzialni za swe czyny nie tylko w przypadkach wykroczeń o
charakterze kryminalnym (nadużycie władzy, kradzież mienia publicznego itd.), ale i za
te decyzje, do których podejmowania mieli prawo, ale które nie zyskały aprobaty
wspólnoty.
W świetle tych wywodów jasne jest, że ważną (a niekiedy najważniejszą) instytucją
polis było Zgromadzenie obywateli. Istotną rolę odgrywała także powszechnie
występująca Rada, składająca się z ograniczonej liczby członków (od kilkudziesięciu do
kilkuset). Jej skład ustalano rozmaicie, mogli do niej wchodzić ludzie z tytułu
sprawowanego poprzednio urzędu lub z wyboru czy nawet losowania. Jej celem było
nade wszystko formowanie wniosków lub opinii dla Zgromadzenia. Rada nie traci wcale
znaczenia w ustroju demokratycznym, przeciwnie powiększa się jej rola, gdyż to ona
właśnie przygotowywała całą rozległą działalność Zgromadzenia. Wielkie ciało, jakim
było zebranie wszystkich obywateli, nie było bowiem w stanie w sposób skuteczny
przeprowadzić „technicznej” dyskusji nad wnioskami.
Podejmowanie istotnych decyzji przez ciała kolegialne, liczące wielu członków,
działające z tej racji publicznie, powodowało podniesienie znaczenia debaty i przemó
wień jako podstawowych narzędzi w walce politycznej. Polis stwarzała tu szczególne
warunki i to niezależnie od tego, czy krąg ludzi sprawujących urzędy był szerszy czy
134 węższy. Nie było też zasadniczej różnicy w sposobie przemawiania do Rady czy do
Zgromadzenia - w obu przypadkach mówca musiał umieć wyłożyć jasno swe argumen
ty, zbić racje przeciwników, grać na nastrojach, ,,narzucić” siebie zebranym.
Pamiętajmy, że nie istniały sposoby wzmacniania głosu, a przemawiać trzeba było
często do tysięcy ludzi, politycy musieli mieć odpowiednio silne glosy. W warunkach
greckich polityk z karteczką w ręku, mówiący szaro, stereotypowo, nie był w ogóle do
pomyślenia.
Dla rozwoju kultury greckiej potrzeba rozwinięcia umiejętności słownej szer
mierki i przekonywania innych była faktem podstawowym. To ona przyczyniła się
walnie do rozwoju filozofii i nadała jej określony kierunek, to ona modelowała system
wychowawczy, style literackie.
Brak struktur władzy odrębnych od społeczeństwa sprzyjał formowaniu się silnego
poczucia odpowiedzialności za to, co się we wspólnocie działo. Zwłaszcza tyczyło się
tego grona, w którym krążyła władza, ale nie tylko. Charakter ustroju i fakt publicznego
sprawowania władzy umożliwiał wszystkim zdobycie obiektywnej wiedzy o mechaniz
mach społecznych, stymulował polityczne pasje. Ta właśnie cecha życia politycznego w
świecie greckim jest szczególnie dla nas uderzająca, zwłaszcza gdy pamiętać będziemy o
despotycznych państwach wschodnich, gdzie zamknięci za pałacowymi murami władcy
podejmowali decyzje, których sens i zasięg pozostawał dla przeciętnego poddanego
nieznany. Jego sprawą było słuchać, Greka - deliberować i glosować.
Wspólnota obywateli była grupą zamkniętą, wchodzono do niej tylko przez
urodzenie, przypadki przyjmowania ludzi z zewnątrz były rzadkie. Cudzoziemcy
osiedlający się w danym mieście mogli żyć w nim przez pokolenia nie zyskując przez to
obywatelstwa. W ciągu wieku V i IV spotykamy się z formalnym rozróżnieniem między
metoikos - cudzoziemcem stale zamieszkałym, a xenos - cudzoziemcem przebywającym
przez czas określony. Metoikos mógł liczyć na opiekę prawną ze strony organów
państwowych (w większym stopniu niż xenos\ miał natomiast obowiązki: płacił
specjalne podatki, był pociągany do służby wojskowej. Nie wiemy, od kiedy istniał ten
stan rzeczy.
Czynności polityczne obywatele musieli wykonywać osobiście i bezpośrednio,
polis nie zna zasady reprezentacji. Reguła taka, dość oczywista w małych państwach,
stwarzała istotne trudności, gdy obszar polis był większy (jak np. w Atenach), a
uczestnictwo w Zgromadzeniu dla ludzi z oddalonych osad było uciążliwe.
Polis była także wspólnotą właścicieli ziemi. W czasach archaicznych wszyscy jej
członkowie posiadają jej działy. Odsunięcie od życia politycznego ludzi, którzy jej nie
mieli, było czymś oczywistym. W miarę upływu czasu zasada ta uległa osłabieniu,
obecność w gronie obywatelskim ludzi nie dzierżących ziemi staje się dopuszczalna.
Jednak nawet wtedy posiadanie ziemi było zarezerwowane dla obywateli; cudzoziemcy
nie mogli jej nabywać.
Kobiety nie brały udziału w życiu polis, choć w pewnym sensie stanowiły jej część.
Istniało pojęcie obywatelki, było to jednak obywatelstwo pasywne. W większości polis
greckich nie stwarzano formalnych przeszkód przy zawieraniu małżeństw z kobietami z
innych polis. Dzieci z takich związków miały zwykle uprawnienia polityczne. Mogło
jednak dziać się inaczej (jak na przykład w Atenach od połowy V w.).
Wspólnota obywateli była również wspólnotą z religijnego punktu widzenia. Jako
całość czciła ona określonych bogów, składała im ofiary, organizowała święta, wznosiła
świątynie, ołtarze, posągi. Kult publiczny, podobnie jak inne aspekty życia wspólnoty, 135
był przeważnie domeną działania urzędników. Wygnanie obywatela z polis było więc
tragedią także z religijnego punktu widzenia: tracił on opiekę bóstw, do których nie
mógł zwracać się indywidualnie (w religii greckiej przytłaczająca większos'ć aktów
kultowych rozgrywa się wewnątrz grup, z których polis jest najważniejszą). Ochronę
mógł wybłagać u cudzych ołtarzy, ale inne polis mogły go odepchnąć.
Z koncepcji państwa jako wspólnoty wynika sposób kierowania publicznymi
finansami. Brak zawodowej armii i zawodowych urzędników czynił jego potrzeby
bardzo ograniczonymi. Grecy bardzo niechętnie godzili się na systematyczne płacenie
podatków od ziemi czy dochodów. Wprowadzano je z określonego powodu (wojna,
budowa świątyni) i na określony czas. Istniały jednak takie sytuacje, w których
wspólnota musiała ponieść koszty. Uciekano się wówczas do „liturgii” (czyli „świad
czeń na rzecz ogółu”). Najłatwiej będzie nam wytłumaczyć ich istotę na przykładach.
Gdy w Atenach wystawiano sztuki teatralne, organizowanie spektaklu (znalezienie
aktorów, skompletowanie i szkolenie chóru, przygotowanie kostiumów^ dekoracji)
zlecano osobom posiadającym odpowiedni majątek jako liturgię. Inną pospolitą liturgią
była trierarchia: obowiązek wyposażenia triery w dodatkowy sprzęt (liny, wiosła, drągi,
kotwice itp.), a także dbanie o jej dobry stan w czasie wypraw wojennych. Ci, którzy
obejmowali te funkcje, musieli poświęcić nie tylko znaczne środki finansowe, ale i czas,
osobiście zajmując się wykonaniem powierzonych im zadań. Można było się wywiązać z
nich w sposób poprawny, ale można też było wyłożyć więcej środków i dołożyć więcej
starań, niż to było niezbędne. W późniejszych, hellenistycznych czasach wspólnoty
chwaliły publicznie tych, którzy się wyróżniali w sprawowaniu liturgii. Specyficzną
cechą mentalności polis było przekonanie, że wzorowe wykonywanie takich obowiąz
ków jest najlepszą formą posłużenia się bogactwem i dowodem miłości do ojczyzny. Przy
tym systemie ciężary finansowe spadające na ludzi bogatych były znaczne, ale ich
wielkość i sposób ponoszenia w poważnym stopniu od nich zależały. Liturgie stwarzały
okazję do współzawodnictwa, do zdobywania powszechnego szacunku i popularności.
Podatki zaś, jak wiemy, są bezosobowe i uciążliwe, nic w zamian za to nie dając.
W polis rzadko domagano się równości. Od zamożniejszych wymagano więcej i na
wojnie, i w czasie pokoju, uważano też za naturalne, że będą mieli więcej do
powiedzenia w sprawach publicznych.
Wydaje się, że opisany tu system mógł funcjonować dobrze, jeśli różnice
ekonomiczne między obywatelami polis nie były zbyt wielkie. Siedząc wydarzenia
wieku IV i czasów hellenistycznych można się przekonać, jak dalece był to warunek
niezbędny.
Musimy zdać sobie sprawę, że nawet wtedy, gdy nie istniały zbyt wielkie różnice
ekonomiczne między członkami wspólnoty politycznej, ani wynikłe z nich konflikty o
charakterze społecznym, życie polis nie upływało w spokoju. Typ ustroju zawierał w
sobie bowiem w sposób konieczny rywalizację między grupami i między jednostkami o
władzę. Mogła ona być w pewnym stopniu neutralizowana i nie prowadzić do
destabilizacji życia politycznego (tak np. się działo w demokratycznych Atenach),
zdarzało się jednak, że zwalczająće się strony uciekały się do stosowania siły. Przewroty,
mordy polityczne, banicje, spiski były czymś nazbyt normalnym w systemie polis.
Inne napięcia wynikały ze stosunków między polis. Rzadkie były wypadki, w
których dochodziło do wchłaniania innych organizmów w drodze wojen. Typowym
136 natomiast zjawiskiem było dążenie do tego, co Grecy (a i my w ślad za nimi) nazywali
hegemonią, czyli przewodzeniem przy zachowaniu osobnego bytu politycznego słabszej
strony. Układy powstające między rywalizującymi ze sobą małymi państwami są ze swej
istoty niestabilne. Stąd system polis rodził wojny, niemal endemiczne.
Grecy mieli wyraźnie ukształtowane przekonanie, że należą do wspólnoty
obejmującej wszystkich tych, którzy mówili greckimi dialektami, czcili tych samych
bogów, uczestniczyli we wspólnych wielkich s'więtach w rodzaju igrzysk olimpijskich
czy pytyjskich, słuchali utworów tych samych poetów - słowem mieli tę samą kulturę.
Świadomość ta nie zacierała bynajmniej przywiązania Greka do jego własnej polis, ani
nie zmniejszała jego zaangażowania w jej wewnętrzne sprawy. Współistnienie dwóch
horyzontów, węższego - polis i szerszego - wspólnoty panhelleriskiej, stanowi istotną
cechę greckiej mentalności. Chroniło to kulturę grecką przed zamknięciem się w kręgu
spraw lokalnych, sprawiało, że dzieła powstałe dla określonej, a często wąskiej,
publiczności przeznaczone były jednocześnie dla wszystkich Greków. Świadomość
jedności kulturowej nie rodziła wcale potrzeby zjednoczenia się politycznego.
Niestety nie potrafimy powiedzieć, dlaczego właśnie w Grecji ukształtowała się
taka forma państwa.
Obiegowe opinie kładą nacisk na determinujące działanie specyficznych warunków
geograficznych. Przypomnijmy, że pasma górskie dzieliły Grecję na niewielkie,
zamknięte krainy. Na pewno ukształtowanie terenu odgrywało pewną rolę, ale raczej w
sensie negatywnym: brak było mianowicie czynników sprzyjających czy zgoła zmusza
jących do tworzenia dużych jednostek terytorialnych (inaczej niż np. w Egipcie, gdzie
takie czynniki oddziaływały bardzo silnie). Obserwacja mapy politycznej Grecji w I
tysiącleciu prowadzi nieuchronnie do stwierdzenia, że charakter geograficzny danej
krainy nie decydował o jej organizacji politycznej. W równinnej Bęocji było dwanaście
polis, które utrzymywały swą niezależność, choć jedna z nich - Teby - była wyraźnie od
innych silniejsza. Attyka, w znacznej części górzysta, była, i to wcześnie, jednym
państwem.
W dyskusjach nad genezą polis poza względami geograficznymi podkreśla się
zazwyczaj brak większego, zewnętrznego zagrożenia, które pojawi się dla większości
świata greckiego dopiero u schyłku VI w., gdy wybrzeża Azji Mniejszej opanowane
zostały przez Persów.
Oba czynniki (ukształtowanie terenu i względne zewnętrzne bezpieczeństwo)
mogłyby nam tłumaczyć najwyżej, dlaczego uformowały się małe państwa. Natomiast w
żadnym wypadku nie wyjaśniają genezy ich specyficznej natury politycznej, zasadza
jącej się na wspólnocie obywateli.
Chociaż nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego powstała polis, to łatwiej
jest nam wyjaśnić, dlaczego się utrzymała. Przyczyn tego zjawiska należy szukać w
sferze mentalności: polis wywarła niezmiernie trwałe i głęboko sięgające piętno na
zachowaniach ludzi, na ich sposobie myślenia, czyniąc ich niezdolnymi do akceptowania
innych form życia politycznego.
Znamienne jest to, że w czasach hellenistycznych te polis, które znalazły się w
obrębie wielkich monarchii, nadal trwały (co prawda w zmienionej postaci). Nawet w
epoce cesarstwa rzymskiego działały ich podstawowe instytucje: wybierani urzędnicy,
Rada czy nawet Zgromadzenie. Uchwytne są podstawowe cechy mentalności wytwo
rzonej w ramach polis. Znikną one dopiero w momencie ruiny antycznego świata.
Proces kształtowania się polis nie dokonywał się jednocześnie u wszystkich
Greków. Zwraca naszą uwagę istnienie pewnych obszarów zacofanych (północno-
-zachodnia Grecja, Tesalia, s'rodek Peloponezu i północno-zachodnie jego wybrzeża),
gdzie brak było polis, a za to niezmiernie długo trwały instytucje odmienne. Niewiele o
nich wiemy, wydaje się, że były to państwa o charakterze plemiennym, o strukturach
bardzo luźnych. Grecy nazywali takie twory polityczne ethne „ludy”, podkreślając w
ten sposób brak centrum politycznego, które z reguły gdzie indziej stanowiło
miasto.
Wreszcie na końcu tej charakterystyki modelu polis, trzeba wspomnieć o procesie
określanym przez Greków mianem synoikismos^ który odgrywał istotną rolę w
formowaniu się niektórych (ale tylko niektórych!) polis, zwłaszcza wtedy, gdy miały
większe terytorium. Był to akt łączenia się osad, w wyniku którego powstawał nowy
organizm państwowy. Towarzyszyło mu w niektórych wypadkach przemieszczenie się
ludności; zakładano nową osadę, do której ściągano dotychczasowych mieszkańców,
albo decydowano się zachować i rozbudować jedną, porzucając inne. Synojkizm nie jest
czymś właściwym wyłącznie epoce archaicznej, spotykamy się z nim w różnych
okresach dziejów greckich.
Grupę przodującą wśród po/iftn stanowili członkowie możnych rodzin. Dominowali oni
nie tylko w życiu politycznym i gospodarczym, określali także mentalność całego
społeczeństwa, narzucając innym swoje sposoby zachowania, upodobania, poglądy.
Byli silnie związani z miastem, bardzo wcześnie w nim się osiedlili na stałe, czyniąc
je ośrodkiem swej działalności.
Materialną podstawą potęgi,,najlepszych” były majątki ziemskie. Trudno nam coś
powiedzieć o ich rozmiarze, z pewnością nie były to ogromne kompleksy w rodzaju
późniejszych rzymskich latyfundiów, gdyż w Grecji, ze względu na szczególne warunki
geograficzne, taki typ własności nie wykształcił się w ogóle (przynajmniej w czasach,
które w tym podręczniku opisujemy). Ziemie te uprawiają przede wszystkim niewolni
chłopi (o tym będzie jeszcze mowa). Część gruntów, wydzielona, pozostawała zapewne
w gestii właściciela i była uprawiana przez niewolników, żyjących w jego domostwie,
odwoływano się też do pomocy ludzi wolnych, ,,luźnych”, nie mających środków do
życia i najmujących się u innych do pracy (thetes, erithoi). Niewykluczone, że i
niewolnicy osadzeni na przydzielonych im działkach byli pociągani do robót na
„pańskim”. Plony takiej rezerwy (używając średniowiecznej terminologii) służyły do
zaspokajania bieżących potrzeb domu.
Arystokraci dążyli do zawładnięcia możliwie największą ilością ziemi, tendencja ta
ulegała nasileniu w miarę otwierania się nowych rynków zbytu na produkty rolne.
Możliwość sprzedaży zboża, oliwy czy wina istniała zawsze w krainach bliższych lub
dalszych (pisaliśmy już o tym we wstępie, s. 17, a także przy okazji charakterystyki
handlu mykeńskiego), w czasach archaicznych jednak ulega ona znacznemu rozszerze
niu. Przyczynia się do tego rozwój miast, coraz liczniej w nich żyjąca ludność
uprawiająca rzemiosło i handel potrzebowała żywności. Głód ziemi możni zaspokajali
przez przejmowanie ziemi należącej do ludzi ekonomicznie słabszych oraz przez
zagospodarowywanie gruntów gorszych, pokrytych lasami, położonych na zboczach
górskich (proces ten zwany zazwyczaj wewnętrzną kolonizacją - w odróżnieniu od
zewnętrznej, polegającej na zakładaniu miast w obcych ziemiach - miał mieć w
niedalekiej perspektywie fatalne skutki dla środowiska naturalnego, niszcząc szatę
leśną).
Arystokraci posiadali znaczne stada bydła: owiec, kóz, rogacizny, świń wypasa
nych na pastwiskach, nieużytkach, w lasach należących do wspólnoty; zajmowali się
nimi przeważnie niewolni pasterze.
Również handel był dziedziną ich działania. Czynili to na ogół za pośrednictwem
swych agentów, którym dostarczali statki i towary. Handel ten, z reguły morski, miał
rozmaity zasięg i charakter. Arystokracja dysponowała pewnymi nadwyżkami produk
tów własnych majątków, na które mogła bez trudu znaleźć nabywców w różnych
miejscowościach tak świata greckiego, jak i niegreckiego. Ze swej strony potrzebowała
wielu artykułów, których nie wytwarzała w swych gospodarstwach i których nie
produkowali lokalni rzemieślnicy. Poza przedmiotami metalowymi: bronią, naczyniami,
narzędziami (czy też sztabami metalu, gdyż i w takiej postaci go przewożono),
niewolnikami - obiektem jej pragnień były towary luksusowe: tkaniny, ozdoby,
kosztowne sprzęty, wonności i inne, których posiadanie było niezbędne ze względów
społecznych jako widoczny dowód własnego bogactwa. Większość z nich (zwłaszcza we
wcześniejszej epoce archaicznej) pochodziła z odległych krain Wschodu, bądź też była
wytwarzana z surowców stamtąd przywiezionych. Myliłby się jednak ten, kto by sądził,
że arystokracja angażowała się w operacje handlowe tylko po to, aby zdobyć potrzebne
jej towary (a to wymagało sprzedaży posiadanych nadwyżek). Agenci arystokratycznych
domów sprzedawali w różnych portach różne towary (mogli nawet kilkakrotnie
wymieniać frachty, sprzedając i kupując po drodze) z myślą o zysku i powiększeniu
ekonomicznego potencjału swych mocodawców. Była to droga do szybkiego mnożenia
majątku, efektowna, ale i ryzykowna, gdyż podróże narazić mogły na straty bolesne,
mało jest jednak prawdopodobne, by zagrozić miały pozycji możnej rodziny.
Bogactwa arystokracji pochodziły w części z wojen. Kosztowne przedmioty,
niewolnicy, bydło mogły trafić do jej domów jako łupy wojenne.
Rodziny arystokratyczne aktywnie uczestniczyły w kolonizacji, ich członkowie
byli organizatorami większości wypraw. Zainteresowani nimi mogli być zwłaszcza
młodsi synowie, którym stawało się ciasno w rodzinnym domu i którzy w wyprawach
widzieli dla siebie szansę zdobycia bogactwa i znaczenia. Ostre walki polityczne toczące
się między rodzinami (będziemy o nich jeszcze pisać) mogły także przyczyniać się do
podejmowania takich inicjatyw.
Zdobycie i pomnażanie bogactw było dla tej grupy niezmiernie ważne, one
decydowały o pozycji rodziny. Nie był to jednak cel, lecz środek umożliwiający
przewodzenie we wspólnocie.
W arystokratycznym domu poza właściwą rodziną i sługami niewolnymi żyła
pewna liczba ludzi wolnych, posiadających jednocześnie status sługi i towarzysza,
przyjaciela. Powody zmuszające ludzi do związania się z czyimś domem mogły być różne
(wygnanie, klęska rodziny i utrata majątku, związki przyjaźni, w wypadku ludzi
młodych oddanie na wychowanie), różny też był czas trwania takich więzów; nie jest to
dla nas w tej chwili ważne. Istotny jest sam fakt tworzącej się w ten sposób
zależności.
Rodziny arystokratyczne dążyły do podporządkowania sobie możliwie największej
liczby ludzi, gdyż to stanowiło miarę potęgi. Można się domyślać, że istniały pewne
tradycyjne więzy między rodzinami silniejszymi i słabszymi, dziedziczone z pokolenia
na pokolenie, nade wszystko wewnątrz tej samej fratrii, ale nie nabrały one nigdy
charakteru formalnego (jak w Rzymie między patronami a klientami). Wymagały więc
stałego odnawiania, utwierdzania. Istotną rolę w takich społecznych procesach
odgrywały pożyczki, udzielane ludziom ich potrzebującym z racji klęsk naturalnych,
chorób, indywidualnych nieszczęść (do kwestii długów wrócimy w dalszym ciągu tego
rozdziału). Służył temu także wystawny tryb życia: uczty przyciągające wielu gości, nie
tylko równych społeczną pozycją gospodarzowi, ale i skromniejszych, święta, zawody
sportowe. W gorszych latach, gdy zawiodły plony, wielcy panowie mogli być zmuszeni,
aby utrzymać zwykły styl życia, do kupowania tego, co zazwyczaj sprzedawali: zboża,
wina, oliwy. Zaniechanie oddziaływania na społeczeństwo było nie do przyjęcia,
prowadziło bowiem do degradacji wewnątrz polis.
Małżeństwa zawierane między członkami arystokratycznych rodzin były jednym z
najważniejszych s'rodków rodzinnej taktyki politycznej. Zdarzały się przy tym związki z
rodzinami zamieszkującymi inne polis, czasem dosyć odległe, jest to cecha uderzająca,
gdyż krąg, z którego przeciętny Grek wybierał sobie żonę, był bardzo wąski.
Podróżującego z dala od swego domostwa arystokratę przyjmowały rodziny, do których
się udawał po drodze. Gos'ć taki mógł być pewien ceremonialnego przyjęcia i obdarzenia
kosztownymi podarkami. Więzi tworzące się z tytułu korzystania z gościny dziedziczyły
następne pokolenia. Stwarzały one istotny czynnik określający stosunki między
członkami tej grupy, żyjącymi na oddalonych od siebie obszarach. Jest to, odnotujmy,
jeszcze jedna okazja do manifestowania własnego bogactwa.
Rodziny arystokratyczne prowadziły między sobą nieustanną rywalizację o
przewodzenie we wspólnocie, walkę o zwolenników, o bogactwa, o inicjatywy, o
sprawowane w ramach wspólnoty urzędy. Konflikty te były czynnikiem dynamizującym
życie społeczne, przyczyniały się także do emancypacji politycznej nie należących do
arystokracji politai, gdyż rodziny arystokratyczne mogły, aby ich do siebie przyciągnąć,
występować w ich imieniu, przewodząc im w walce politycznej także wówczas, gdy
naruszało to interesy arystokracji jako grupy społecznej.
Postawy arystokracji cechuje jednocześnie dążenie do zdobycia pełni władzy, a
więc bezwzględnego wyniesienia się nad innych i potrzeba równos'ci wewłasnym gronie.
Odpowiednik tych sprzecznych tendencji znajdziemy w dziedzinie życia religijnego. Z
jednej strony aristoi pożądać będą zbliżenia się do bogów (o tym zjawisku będziemy
jeszcze pisać w rozdziale o religii, zob. s. 308), upodobnienia się do bóstwa (na wzór
bohaterów Homera, których najważniejszą cechą jest właśnie to, że są bogom podobni).
Z drugiej jednak strony, arystokraci dobrze wiedzą, że są to postawy naganne, więcej,
złowrogie, człowiek przekraczając właściwą mu miarę staje się winien hybris, narażając
się na karę bóstw ,,zawistnych” o swe pozycje. Stąd tak częste w myśli doby archaicznej
wezwania do umiaru, trzeźwej rozwagi: sophrosyne^ poznania własnego miejsca, aby
umieć je zachować.
Chcielibyśmy wreszcie zwrócić uwagę na to, że choć grupa jako całość jest
niezmiernie trwała i zdolna do utrzymania swej kierowniczej roli przez wiele pokoleń,
poszczególne rodziny wchodzące w jej skład dalekie są od stabilności. Ich byt i pozycja
zagrożone bywały w rozmaity sposób. Wojny mogły łatwo prowadzić do znikania rodzin
tracących na nich swych mężczyzn; podziały spadkowe powodowały w perspektywie
degradację ekonomiczną następnych generacji. Walki między rodzinami często koń
czyły się wygnaniem i konfiskatą dóbr strony przegrywającej - nie wszystkim wygnań
com udawało się wrócić, a odzyskiwanie straconego mienia było jeszcze rzadsze.
Wystawny tryb życia, jeśli nie towarzyszyły mu energiczne działania ekonomiczne
wyrównujące ubytki powstałe na skutek szczodrobliwości, wyczerpywał zasoby
rodzinne. Nic dziwnego, że przesunięcia w tej grupie były częste i gwałtowne.
Aristoi na wojnie
142
Mentalność arystokracji
149
Sprawy dyskusyjne.
Problem niewoli i zależności w czasach archaicznych
Czytelnik naszej książki, jeśli ma już za sobą lekturę innych podręczników, musial
zauważyć, że w naszym wykładzie dziejów epoki archaicznej nie posługujemy się
pojęciami rodu i wspólnoty rodowej, występującymi zwłaszcza w starszych pracach.
Wypada nam teraz wytłumaczyć się z tego przemilczenia.
Po raz pierwszy o istnieniu rodu w starożytnej Grecji, jako podstawowej komórki
społeczeństwa, pisał wybitny historyk angielski George Grotę w dziele wydanym w
1846. Punktem wyjścia dla jego rozważań były wiadomości w źródłach ateńskich wieków
V-IV ągenos. Dane te Grotę interpretował w świetle tego, co wiedział o istniejących w
Szkocji i Irlandii klanach. Genos - ród w jego ujęciu składać się miał z rodzin, których
członkowie związani byli następującymi więzami: wspólnymi kultami, zwłaszcza kultem
boga uznawanego za przodka - założyciela; wspólnym miejscem grzebania zmarłych; w
określonych przypadkach prawem do dziedziczenia posiadanych przez członków dóbr;
prawem do wzajemnej pomocy i obrony; prawem, a więcej, obowiązkiem zawierania
152 związków małżeńskich wewnątrz grupy w określonych sytuacjach (zwłaszcza wtedy,
gdy dobra rodziny przypaść miały po śmierci ojca córce, jako jedynej spadkobierczyni);
posiadaniem w niektórych przypadkach wspólnych dóbr, z urzędnikiem i skarbnikiem
powołanym przez grupę. Poczynając od prac Grote’a ród-klan uzyskał trwałe miejsce w
pracach poświęconych dziejom wczesnej Grecji stając się przedmiotem różnych,
rozwijających się równolegle, teorii. W zasadzie utrzymała się zbudowana przez Grote’a
definicja rodu, choć następni badacze wprowadzili do niej pewne korekty.
Myśl Grote’a rozwinął L. W. Morgan (książki publikowane w latach 1871, 1877),
założyciel nowoczesnej antropologii, który zestawiał grecki genos z klanami Irokezów z
jednej strony i rzymską gens z drugiej. Jego prace wpłynęły na utrwalenie się w
badaniach historycznych zajmujących się wczesnymi etapami dziejów starożytnych i
średniowiecznych poglądu, wedle którego ród pojawia się w dziejach ludzkości
powszechnie na etapie poprzedzającym powstanie organizacji państwowej; dla etapu
tego przyjęto miano wspólnoty rodowej. Same rody trwały przez pewien czas także po
wykształceniu państwa. (Teoria ta została przyjęta również przez F. Engelsa w znanym
eseju ,,O pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa”).
Rody odgrywały istotną rolę także w teorii wielkiego historyka francuskiego, N. D.
Fustel de Coulanges, który w książce opublikowanej w 1864 r., a więc jeszcze przed
ukazaniem się najważniejszych prac Morgana, inaczej nieco określał ich rolę w
najdawniejszych dziejach Grecji i Rzymu. Rody, czyli zgrupowania rodzin, będące
właścicielami ziemi oddanej jedynie w uprawę poszczególnym rodzinom (podział ten
mógł być periodycznie ponawiany) były podstawową formą organizacji społecznej
zanim powstały struktury państwowe. Ich zasadniczym celem był wspólny kult
przodków, stanowiący podstawową na tym etapie historii więź społeczną. Rozkład ich
następował w wyniku rozluźniania się więzów wewnętrznych na tle ekonomicznym,
powodowało go także pojawienie się znacznej liczby ludzi nie należących do rodów, w
czym Fustel de Coulanges widział skutki migracji. Właśnie w wyniku załamania się
rodów powstała polis lub civitas jako organizacja obejmująca całość społeczności.
Wspomnijmy jeszcze jedną teorię, odmienną od poprzednio tu omawianych, która
została sformułowana przez historyka niemieckiego Eduarda Meyera w pracach
wydanych w końcu XIX w. Jego zdaniem rody powstały stosunkowo późno, na progu
okresu archaicznego, jako organizacja arystokracji mająca na celu zapewnić skupionym
w nich rodzinom obronę ich uprzywilejowanego stanowiska w społeczeństwie. E. Meyer
abstrahował od analogii dostarczonych przez etnologię, nie interesował się też
systemem pokrewieństwa odgrywającym ważną rolę w innych badaniach (zwłaszcza u
Morgana).
Ród wprowadzony przez Grote’a, Morgana, Fustel de Coulangesa stał się
przedmiotem wielu dociekań szczegółowych, nabrał przy tym waloru czegoś oczywis
tego, nie wymagającego dowodzenia i ten charakter utrzymał się długo, gdyż aż do
naszego pokolenia.
Dziś jesteśmy świadomi, że konstrukcja, której dał początek Grotę, jest całkowicie
do odrzucenia. Przede wszystkim podważony został, powszechny w wieku XIX i na
początku XX, ewolucjonizm, tzn. przekonanie, iż ludzkość rozwija się wedle pewnych,
wspólnych dla wszystkich społeczności etapów, charakteryzujących się, mimo wszel
kich wariantów, zasadniczo tożsamą strukturą społeczną. Od historyków i etnologów
zaczęto się domagać uzasadnienia prawa do posługiwania się analogiami, tylko
podobieństwo struktur społecznych, ustalone w drodze badania źródłowego, mogło je 153
uprawomocnić. Odrzucenie ewolucjonizmu nastąpiło na drodze długotrwałych dyskusji
ciągnących się przez dziesięciolecia. Z pewnym (dość znacznym niestety) opóźnieniem
nowa postawa zapanowała w badaniach nad dziejami Grecji. Dla interesującej nas tu
problematyki oznaczało to, że analogie między klanami szkockimi, rzymską gens i
greckim genos straciły walor oczywistości. Jeśli zaś odrzucimy przekonanie, że w
starożytnej Grecji rody musiały występować na mocy ogólnych praw ewolucji i
będziemy starali się udowodnić ich istnienie przy pomocy danych zawartych w tekstach
antycznych, to okaże się, że źródła greckie bynajmniej takich nie zawierają.
Wynika to wyraźnie z dwóch nowych prac, które dokonały systematycznej analizy
informacji dostarczonych nam przez źródła greckie: D. Roussel, Tribu et cite', Paris 1976
oraz F. Bourriot, Recherches sur la naturę du genos, Paris 1976.
Sam termin genos, jak to Roussel i Bourriot ustalili, może mieć rozmaite znaczenie:
służy najczęściej dla określenia rodziny, ale także pewnych grup rodzin.
Interpretacja wzmianek w tekstach, które odnoszą się do genos w sensie grupy
rodzin, jest zawikłana i sporna, natomiast rozbicie koncepcji etapu wspólnoty rodowej
możemy uznać za definitywne.
Nie będziemy tutaj podejmowali trudu referowania dyskusji szczegółowych.
Interesującego się tą problematyką Czytelnika odsyłamy do artykułu W. Lengauera,
Genos, polis, demokracja,,,Przegląd Historyczny”, 70(1979), s. 215-238, referującego
prace Roussela i Bourriota. O ile przyjmujemy bez zastrzeżeń pars destruens ich
studiów, o tyle nie zadowala nas ich część pozytywna. Wydaje się, że ci badacze nie
docenili wartości studium historyka angielskiego A. Andrewesa na temat fratrii i
zupełnie błędnie interpretowali termin homogalaktes, który ateński pisarz III w.,
Filochoros, tłumaczy jako synonim gennetai (czyli członków genna lub genos).
Przedstawiliśmy już wyżej (s. 132) w skrótowej formie nasze poglądy na temat roli genos
we fratriach ateńskich. Chcemy teraz wrócić do tej kwestii.
W Atenach, od czasów archaicznych do (przynajmniej) IV w., w każdej fratrii
znajdowała się grupa rodzin określana mianem genos lub genna; jej członkowie
nazywani byli gennetai lub homogalaktes (agalaktes w starszej formie) - czyli „tymi,
którzy ssali to samo mleko”. Czuli się oni złączeni szczególną więzią braterstwa,
silniejszą niż ta, jaka łączyła wszystkich członków fratrii. Prawdopodobnie uważali się
oni nie tylko za potomków boga, wspólnego przodka całej fratrii, ale mieli osobną
genealogię, odróżniającą ich od reszty „braci”. Obok gennetai lub homogalaktes we
fratriach istniała inna grupa uprzywilejowanych członków zwanych orgeones. Naszym
zdaniem jest to twór czasów późniejszych, gdy nowe rodziny elity, pnące się ku górze,
nie były w stanie sforsować bariery zamkniętych w sobie organizacji gennetai. Dla
podobnych celów, to jest dla utwierdzenia swych pozycji w życiu społecznym, owi
ludzie „nowi” powołali do życia własne grupy. Zarówno gennetai, jak i orgeones byli
więc grupami elity, strukturami służącymi jej do utrwalenia przewagi we fratriach.
Podkreślmy dwa fakty: 1. genna - genos razem z orgeones nie stanowią organizacji
wszystkich obywateli ateńskich; 2. instytucje te występowały, wedle naszej dzisiejszej
wiedzy, tylko w Atenach. Niezależnie od tego, jak byśmy rekonstruowali cele i
charakter tych grup, jesteśmy daleko od takiego pojęcia rodu, jakie ukształtowało się w
historiografii XIX wieku.
154
Sprawy dyskusyjne. Kwestia obrotu ziemią w czasach archaicznych
Bibliografia
Rozdział ten stanowi w znacznym stopniu wynik przemyśleń własnych B. Bravo, które zostały częściowo
wcześniej opublikowane w pracach: Commerce et noblesse en Grece archai'que, „Dialogues d’Histoire
Ancienne”, 10(1984), s. 99-160; Les Travaux etlesjours et la Cite', „Annali d. Scuola Normale Superiore di
Pisa”, s. III, vol. XV, 3(1985), s. 707-765. Zob. także tegoż: Remarques sur les assises sociales, les formes
d’organisation et la terminologie du commerce maritime grec a V epoque archaique, „Dialogues d’Histoire
Ancienne”, 10 (1977), s. 1-59; Le commerce des cereales chez les Grecs de l’epoque archaique [w:] Trade and
Faminę in Classical Antiquity, Cambridge 1983 (Cambridge Philol. Soc., suppł. vol. nr 8), s. 17-29; Polis u
Homera [w:] Świat antyczny (w druku, PWN).
Z prac syntetycznych lat ostatnich ważne były dla nas dzieła: A. Andrewes, Greek Society,
Harmondsworth 1971; M. I. Finley, Early Greece. The Bronze and Archaic Ages, London 1970 (część II); O.
Murray, Early Greece, London 1980; M. M. Austin, P. Vidal-Naquet, Economic and Social History of
Ancient Greece: An Introduction, London 1973 (istnieje wersja francuska oraz tłumaczenie niemieckie i
włoskie z poprawkami i uzupełnieniami); Ch. G. Starr, The Economic and Social Growth of Early Greece
800-500 B. C., New York 1977. Pojawienie się i rozwój miast w dobie archaicznej przedstawiliśmy na
podstawie pracy A. Wąsowicz, Zagospodarowanie przestrzenne antycznych miast greckich, Wrocław 1982.
Istotne miejsce w naszej rekonstrukcji zajmują fratrie, o nich zob. A. Andrewes, Phratries in Homer,
156 „Hermes” 89 (1961), ś. 129-140; tegoż autora, Philochoros on Phratries, „Journal of Hellenie Studies”, 81
(1961), s. 1-15. Na temat niewolników: Y. Garlan, Les esclawes en Grece ancienne, Paris 1982, a także M. I.
Finley, The Seruile Statutes of Ancient Greece, ,,Revue Internationale des Droits de l’Antiquite”, 7 (1960), s.
165-189; tegoż, Between Slawery and Freedom, ,,Comparative Studies in Society and History”, 6 (1954), s.
233-249; L. Gernet, Horoi hypothecaires [w:] Anthropologie de la Grece antiąue, Paris 1968, s. 360-370.
W paragrafie referującym dyskusję na temat zbywalności czy niezbywalności ziemi wykorzystaliśmy
szczególnie prace: F. Cassola, SulTalienabilita del suolo nel mondo greco, ,,Labeo”, 11 (1965), s. 206-219;
M. I. Finley, The Alienability of Land in Ancient Greece: a Point of View, „Eirene”, 7 (1968), s. 25-32
(przedr. [w:] The Use and Abuse of History, 1975); Ed. Will, Aux origines du regime foncier grec: Homere,
Hesiode etParriereplan mycenien, ,,Revue des Etudes Anciennes”, 59 (1957), s. 5-50; tegoż autora, La Grece
archaique [w:] Second International Conference of Economic History, Aix-en-Provence 1962, Paris-La Haye
1965, s. 41-96 (uwaga: poglądy autora uległy pewnej zmianie).
Kolonizacja doby archaicznej
2 *2
U
£3
c£ a <u
’CT <u K
§
+-J
<U
U(
N
O
'O wo
2 <u
44
<z>
'CS
O
Kolonie założone przez Greków w wiekach VIII-VI
Wschodnie i połud Wybrzeża Helles- |
Italia południowa, wybrzeża mórz Iliria, Macedonia, Tra-
niowe wybrzeża Mo Daleki Zachód Sycylia pontu i Morza
Wyspy Joriskie cja, Chalkidike
rza Śródziemnego Tyrreńskiego Jońskiego Czarnego
Lokry Epizefyryj- Gela 689 (Rodyj- Thasos ok. 680 Chalkedon 685
skie 679 (Lokryj- czycy i Kreteri- (Paros) (Megara)
czycy) czycy) Kyzikos 679 (Mi
Kaulonia 675-650 let)
(Achajczycy)
Posejdonia połowa Abydos ok. 675
VII (Sybaris) (Milet)
Prokonnesos ok.
675 (Milet)
Akraj 663 (Syra Bizancjum 660
kuzy) (Megara)
Pyksus VII (Syba Sinope 657 (Mi
ris) let)
Skidros VII (Syba Istros 657 (Milet)
ris)
Akanthos 655
(Andros)
Sanę 655 (And
ros)
Stagejros 655
(Andros)
Abdera 654 (Kla- Lampsakos 654
zomenaj) (Fokaja)
Początki Al-Miny trudne są do ustalenia, gdyż najstarsze warstwy zostały (być może) zniszczone przez wylew rzeki. Archeolodzy wahają się przy datowaniu najstarszych
zabytków między ostatnią ćwiercią wieku XI a początkami VIII.
2Plutarch (Quaestiones Graecae, 11) mówi o założeniu na Kerkyrze osady przez mieszkańców miasta Eretrii, którzy zostali następnie pokonani przez kolonistów z Koryntu i
zmuszeni do opuszczenia wyspy.
3Wedle Tukidydesa Megara Hyblaja została założona w 728 r., jednak wyniki badań archeologicznych prowadzonych na jej terenie w sposób systematyczny każą cofnąć datę
powstania miasta do połowy VIII w.
4Sinope jest przykładem miasta, które w źródłach ma dwie różne i od siebie odległe daty założenia. Naszym zdaniem w tym przypadku należy obie uznać za wiarygodne i
przyjąć, że miasto było zakładane dwukrotnie. Zapewne Sinope została zniszczona w czasie najazdów Kimmeryjczyków (o tych wydarzeniach zob. s. 264). W naszej tabeli znajdziemy
i inne przykłady podobnych, podwójnych założeń: Kyzikos, Trapezunt, Abdera. Daty powstania najstarszych kolonii nad Morzem Czarnym są żywo dyskutowane, przyjęliśmy tutaj
twierdzenia R. Drewsa w jego artykule The Earliest Greek Settlements on the Black Sea, ,,Journal of Hellenie Studies”, 96 (1976), s. 18—31.
5Data podana przez Euzebiusza odnosi się zapewne do najstarszej osady założonej na wyspie Bieriezań. O procesie formowania się Olbii piszemy na s. 183.
6Pierwsza osada założona przez mieszkańców Klazomenaj została zniszczona przez Traków, po raz drugi skolonizowano Abderę w 540 r., gdy mieszkańcy Teos opuścili swe
miasto nie chcąc żyć pod perskim panowaniem.
Tabela ta wymaga kilku słów komentarza. Nie rościmy sobie pretensji do kompletności, ominęliśmy w tym wykazie miejscowości mniejsze bądź takie, o których brak jest
jaśniejszych informacji. Daty założenia trzeba traktować niemal zawsze jako daty hipotetyczne. Informacje dotyczące miast sycylijskich pochodzą z dzieła Tukidydesa (ks. VI, 2-5),
większość pozostałych oparta jest na wskazówkach Euzebiusza w łacińskim przekładzie jego Kroniki. Dzieło to powstało na początku IV w. n.e., ale wykorzystywało starsze utwory
chronograficzne z czasów cesarstwa rzymskiego, a te z kolei posługiwały się kronikami opracowanymi w epoce hellenistycznej. Erudyci antyczni daty założeń miast czerpali
zazwyczaj z dzieł lokalnych historyków. Na ogół badacze dzisiejsi poważnie traktują daty Kroniki, chyba że dane dostarczone przez systematycznie prowadzone prace archeologiczne
wyraźnie im przeczą. Naturalnie każda informacja Euzebiusza wymaga krytycznego sprawdzenia przez zestawienie jej z innymi antycznymi przekazami; wiadomości o czasie
założenia kolonii podane przez innych autorów mogą być bardziej wiarygodne, a jeśli ich nie potrafimy zweryfikować, pozostają datami wariantowymi. Oczywiście nie należy
przykładać nadmiernej wagi do precyzji dat Kroniki, granice dopuszczalnego błędu mogą wynosić dwadzieścia-trzydzieści lat.
Daty założenia kolonii poprzedzone słowem ,,około” oparte są na wynikach badań archeologicznych, bądź wynikają ze znajomości ruchu kolonizacyjnego jakiegoś większego
obszaru, umożliwia nam to ustalenie, choć niezbyt precyzyjne, czasu powstania interesującego nas miasta.
Zestawiając dane do tej tabeli posługiwaliśmy się następującymi opracowaniami: A Historical Commentary on Thucydides, by A. W. Gomme, A. Andrewes, K. J. Dover, vol.
IV, Oxford 1970, s. 198-219; J. Boardman, The Greeks Owerseas, Their Early Colonies and Trade, London 1980 (wydanie rozszerzone); N. G. L. Hammond, Dzieje Grecji,
Warszawa 1973, aneks 2, s. 760-765. Wykorzystaliśmy także artykuły poświęcone różnym miastom w Princeton Encyclopedia of Classical Sites, Princeton 1980.
Kronika Euzebiusza, której tekst grecki zaginął, znana nam jest z tłumaczeń. Tłumaczenie łacińskie, przez nas wykorzystane, zostało dokonane przez św. Hieronima i jest
dostępne w wydaniu Eusebius Werke, ed. R. Heim, Berlin 1956, t. VII.
założoną przez Rzym i pozostającą w dalszym ciągu jego częścią, gdyż mieszkańcy jej
zachowywali pierwotne prawa obywatelskie). Z racji swej wieloznaczności termin ten
nie jest wygodny i powoduje często nieporozumienia. Nie jesteśmy jednak w stanie z
niego zrezygnować, gdyż jest tak powszechnie używany, iż ominięcie go byłoby z naszej
strony dziwactwem kłopotliwym dla Czytelnika.
Grecy określali kolonie mianem apoikia, dosłownie ,,osada założona daleko od wła
snego miejsca zamieszkania”. Państwo, które założyło kolonię nazywano metropolis (po
lis-matka), stąd pochodzi nasze słowo metropolia (również niestety wieloznaczne).
Dzieje kolonizacji doby archaicznej należą do tych kwestii, w których dane źródeł
pisanych mogą być najskuteczniej wsparte lub skorygowane przez informacje dostar
czone przez źródła archeologiczne. Starannie przeprowadzone wykopaliska mogą
często przyczynić się do określenia daty powstania kolonii i jej faz rozwojowych,
charakteru jej ekonomiki. Wyniki prac ostatniego ćwierćwiecza w bardzo istotny sposób
rozszerzyły i pogłębiły naszą znajomość procesu rozszerzania się granic świata
greckiego; rozdziały podręczników poświęcone tej tematyce najszybciej się dezaktua
lizują.
Kompleksowe badania przeprowadzone na terenach greckiego osadnictwa północ
nych i zachodnich wybrzeży Morza Czarnego zmieniły w poważnym stopniu naszą
wiedzę o tych obszarach. Istotną rolę odegrało również odkrycie w północnej Syrii osad,
w których znaczną część ludności stanowili Grecy. Dzięki niemu inaczej dziś patrzymy
na historię kontaktów świata egejskiego z Syrią, a przez Syrię z Mezopotamią i
północno-wschodnimi obszarami Azji Mniejszej. Systematyczne badania zostały prze
prowadzone w środkowej i południowej Italii, w wielu punktach Sycylii. Odkryto także
Spinę, słabo nam znane miasto w delcie Padu. Poczyniono wiele wysiłków w kierunku
przebadania osad greckich „Dalekiego Zachodu”.
Podkreślając zasługi archeologów wypada powiedzieć, że jednak podstawą naszej
wiedzy są ciągle źródła pisane, które, notabene, zyskały na ogół potwierdzenie w
materiale archeologicznym. Jest to fakt bardzo ważny, gdyż wskazuje on, że gdy
historycy V i IV w. przystąpili do spisywania tradycji ustnej o początkach miast
założonych w toku kolonizacji, była ona solidna i wiarygodna. Nie ma podstaw do
negowania z góry jej wartości. Badacze dziejów kolonizacji muszą więc bardzo ostrożnie
i krytycznie podchodzić do wyników badań archeologicznych wtedy, gdy stoją w
sprzeczności z danymi tekstów. Zwłaszcza rozziew między datami przez nie przekaza
nymi a datami najstarszych zabytków wymaga ostrożnego potraktowania. Istnieje
mnóstwo powodów, dla których archeolodzy mogą nie natrafić na ślady najstarszej fazy
istnienia danego miasta, tym bardziej że rzadko się zdarza, aby można było przebadać
solidnie większy obszar. Najczęściej badania obejmują jedynie niewielki wycinek. Osada
niekiedy zmieniała swe miejsce; jeśli leżała nad rzeką, jej wylew był w stanie usunąć
ślady domostw; późniejsze budownictwo mogło gruntownie zniszczyć resztki starego
itd. Odwrotna sytuacja, to znaczy wcześniejsze pojawienie się przedmiotów greckiego
pochodzenia (z reguły chodzi o ceramikę), też często nie musi nas od razu skłaniać do
radykalnej rezygnacji z danych źródeł pisanych. Tylko bardzo znaczne ilości ceramiki, a
zwłaszcza resztki budowli, mogą stanowić wystarczającą ku temu podstawę. Greccy
żeglarze, czy użytkownicy greckiej ceramiki, mogli zjawiać się w danej okolicy na długo
przed założeniem osady.
Źródłem nieporozumień jest często pochodzenie ceramiki. Gdybys'my mieli
wyrokować o metropolii Masalii na podstawie najstarszej znajdowanej tam ceramiki,
przypisalibys'my tę kolonię Koryntowi, tymczasem nie ma najmniejszej wątpliwości, że
miasto założyła małoazjatycka Fokaja. Na terenie wielu zachodnich osad znajdujemy
ceramikę rodyjską, choć Rodos z pewnością nie uczestniczyło w tych przedsięwzięciach.
W takich przypadkach niektórzy archeolodzy gotowi są przyjmować istnienie fazy
wstępnej, przed właściwą kolonizacją, czy też myśleć o nieudanych próbach osadnictwa.
Nie jest to wcale niezbędne. Wazy korynckie przewoziły nie tylko korynckie statki i
kupowały nie tylko korynckie kolonie. Powszechność tego czy innego typu ceramiki
wynika nie tylko z aktywności handlowej danego ośrodka, ale z gustów estetycznych
okresu (pamiętajmy, że ceramika luksusowa była w Grecji zawsze produkowana tylko w
kilku miastach).
Osady zakładane w rozmaitych warunkach różniły się między sobą w istotny sposób,
jednak te różnice wedle historyków dają się sprowadzić do dwóch typów: niezależnych
od metropolii nowych wspólnot obywatelskich i faktorii handlowych, to jest miejsco
wości zazwyczaj niedużych, służących jako przystań i miejsce wymiany dla żeglarzy i
kupców. Badacze współcześni do tej grupy stosują grecki termin emporion (dosłownie
„port handlowy”). Pamiętać jednak wypada, że w źródłach greckich to słowo bywało
stosowane także do polis, jeśli chciano podkreślić ich portowy charakter. Faktorie
mogły mieć jakieś zaplecze, ale często były go pozbawione. Bieg spraw w takiej osadzie
nadzorowany był przez zakładające ją polis, a jej mieszkańcy zachowywali pierwotne
obywatelstwo.
Założenie kolonii było najczęściej wynikiem decyzji społeczności, która wyzna
czała kierownika wyprawy zwanego oikistes. Czasami też określała, kto winien wziąć
udział w ekspedycji. Wiemy, na przykład, że gdy mieszkańcy Thery zostali zmuszeni
długotrwałą suszą do podjęcia kolonizacji, zadecydowano, iż z każdego domostwa drogą
losowania ustali się, który z synów ma opuścić kraj pod groźbą kary śmierci. Wszyscy
obywatele polis musieli złożyć przysięgę, przeklinając uroczyście tych, którzy by nie
podporządkowali się uchwale. Powrót ich do rodzinnego miasta był możliwy wyłącznie
w przypadku pełnego niepowodzenia ekspedycji i dopiero po pięciu latach. Dopu
szczono udział ochotników. Oczywiście nie zawsze narodziny kolonii odbywały się w
takich warunkach.
W wielu wyprawach brali udział obywatele innych polis niż ta, która podejmowała
inicjatywę. Pamiętając o tej zasadzie będziemy w stanie zrozumieć, w jaki sposób te
same miasta mogły w toku jednej generacji założyć kilka osad. Zdarzało się, że kolonia
miała dwie metropolie, które wspólnie organizowały wyprawę.
Utworzenie kolonii było także aktem religijnym, przenoszono kulty ze starej polis,
decydująca rola przypadała tu oikistesowi. Konsultowano przy tym wyrocznie,
zazwyczaj zwracano się z tym pytaniem do Delf. Najczęściej chodziło o potwierdzenie 165
podjętej już decyzji co do celu i czasu wyprawy. Niekiedy kapłani delficcy sami
występowali z inicjatywą sugerując miejsce do założenia miasta. Musieli oni dyspono
wać sporą wiedzą o dokonanych już ekspedycjach, jak również o miejscach dogodnych, a
nie zajętych. Wiadomości takie pochodziły od delegacji polis konsultujących nowe
projekty, poselstw przynoszących dary i licznych ludzi przybywających do Delf z
własnej inicjatywy. Utrzymanie ciągłos'ci kultów, sankcja dla kolonizacyjnej działalności
udzielana przez wyrocznie zmniejszały opory, jakie miewali ludzie starożytni przed
opuszczeniem własnej ziemi, w której pozostawiali groby przodków i opiekuńcze
bóstwa (o wadze tych spraw piszemy szerzej w rozdziale o religii, zob. s. 303).
Wyprawy były raczej niewielkie, wydaje się, że liczyły zazwyczaj kilka statków
zabierających razem dwustu-trzystu ludzi, rzadziej więcej (prawdopodobnie wyłącznie
mężczyzn). Do tej pierwszej grupy, jeśli się jej powiodło, dołączały następne. Niekiedy
kolonie same podejmowały inicjatywę wzywając ochotników do osiedlenia się i
obiecując im przydziały ziemi. Wielką rolę spełniał w tych pierwszych latach oikistes
obdarzony silną, niemal monarchiczną władzą (ciekawe, że przypadki przekształcenia
się funkcji oikistesa w funkcję króla i przekazanie jej potomkom były zupełnie
wyjątkowe: znak to zaawansowanego procesu kształtowania się ustroju polis, nawet w
takich dogodnych warunkach nie dopuszczającego monarchii). Często po śmierci stawał
się przedmiotem kultu. Oikistesów brano z reguły spośród najważniejszych rodzin
arystokratycznych metropolii.
Jeśli wyprawiano się w nieznane strony, właściwą akcję kolonizacyjną poprzedzała
eksploracja dokonywana przez niewielką grupę ludzi, która miała na celu zdobycie
orientacji i wybór dobrego miejsca pod przyszłą osadę. Szukano terenu żyznego, dobrze
nawodnionego, ze strumieniem czy obfitym źródłem, które zaopatrywałoby w wodę
przyszłą osadę. Starano się znaleźć miejsce z dogodną przystanią, czy lepiej z dwiema
przystaniami, które mogły służyć przy wiatrach wiejących z różnych stron (nie było to
jednak regułą, znamy miasta bez odpowiednich portów, natomiast na żyznym terenie).
Dobre warunki miały np. Syrakuzy, usytuowane na niewielkiej wysepce blisko
wybrzeża (tak blisko, że później przekształciła się w półwysep), łatwej do obrony przed
napaścią; ziemie orne leżały na lądzie. Nawet na terenie tej samej krainy sytuacja
układała się rozmaicie dla poszczególnych kolonii. Charakter stosunków między kolonią
a tubylcami zależał od typu ich organizacji i mentalności, ilości wolnej ziemi do
dyspozycji, perspektyw ekspansji kolonii i zapewne innych także czynników, których
nie jesteśmy w stanie uchwycić. Niekiedy dochodzono z nimi do ugody, w innych
przypadkach trzeba było miejsce zdobywać siłą.
Założeniu kolonii towarzyszyło wyznaczenie działek ziemi dla jej mieszkańców.
Uprawa jej miała zapewnić samowystarczalność żywnościową. Niewykluczone, że
wstępny podział był względnie równy, natomiast późniejsi przybysze otrzymywali
działki mniejsze i gorsze. Normalne procesy gospodarcze prowadziły też do pogłębiania
różnic majątkowych. W odniesieniu do kilku kolonii możemy być pewni, że ziemia
uprawiana była przez zależnych chłopów, będących potomkami wolnych niegdyś
poprzednich mieszkańców tych terenów. Prawdopodobnie zjawisko było o wiele
bardziej powszechne, niż to wynika z informacji źródeł. Należy jednak wziąć pod uwagę
możliwość innej sytuacji. Z opowiadania Herodota o założeniu Kyrene przez kolonistów
z Thery (IV, 161) wynika, że pierwsi osadnicy wyruszający z tej wyspy, gdzie większość
166 mieszkańców była niewolna, zabrali ze sobą pewną liczbę chłopów zależnych (perto i-
koi}. Prawdopodobnie w wielu innych koloniach pierwsi osadnicy, jes'li należeli do
bogatych rodzin, postępowali podobnie.
Poza nielicznymi osadami znajdującymi się na obszarze państw wschodnich, Grecy
górowali zdecydowanie nad ludem, z którym mieli do czynienia, i w dziedzinie technik
produkcyjnych i form życia społecznego. Większos'ć kolonii oddziaływała też silnie na
swe zaplecze. Ludy żyjące w pobliżu wciągane były w krąg grecki przez handel
przedmiotami stanowiącymi w tamtych warunkach obiekty luksusowe (produkty
rzemiosła, wino, oliwa). Sądzić możemy, że pragnienie ich zdobycia popychało
arystokrację lokalną do podporządkowania współplemiericów i przywłaszczenia sobie
ich ziemi czy zmuszania ich do pracy na swoich gruntach. Przyczyniało się ono także do
wywoływania wojen między plemionami, gdyż łupy (zwłaszcza cenni jeńcy) nadawały
się na wymianę. Wszystko to przyspieszało rozkład struktur plemiennych i przygoto
wywało sytuację, w której grecki sposób życia stawał się atrakcyjnym wzorem.
Metropolie i kolonie
Zawarta w naszej tabeli lista metropolii nasuwa nieco spostrzeżeń. Poza wielu
ośrodkami pojawiającymi się sporadycznie mamy pewne polis niezmiernie aktywne:
Chalkis, Eretrię, Korynt, Megarę, Fokaję i Milet. Nie ulega wątpliwości, że są to
miasta wiodące, rozwijające się szczególnie szybko tak w dziedzinie gospodarki, jak i
form życia społecznego i politycznego. Ale uderzające są też nieobecności. Brak Aten,
Teb, Eginy, Argos i innych jeszcze miast, o których nie da się powiedzieć, że były
zapóźnione. Tak więc podejmowanie, czy też niepodejmowanie inicjatyw kolonizacyj-
nych nie jest ani prostym wynikiem ogólnego rozwoju, ani świadectwem zaangażowania
w handlu o dalekim zasięgu. Oczywiście obywatele polis nie zakładających kolonii mogli
uczestniczyć w działaniach innych ośrodków, nie zmienia to jednak faktu bardzo
nierównomiernego zaangażowania poszczególnych państw greckich. Powinno nas to
zniechęcać do przywiązywania nadmiernej wagi do demograficznej presji jako przy
czyny akcji osadniczych.
' Stosunki między koloniami a metropoliami układały się rozmaicie w zależności od
tego, czy były one samodzielnymi państwami, czy też faktoriami handlowymi.
Nowe polis łączyły z metropoliami więzy kultu. Konflikty zbrojne między nimi
były rzadkie i zawsze traktowane były jako coś skandalicznego. Jeśli kolonia zakładała
inną kolonię, zwyczaj kazał, by zwracała się do swej metropolii z prośbą o przysłanie
oikistesa.
O stosunkach faktorii handlowych z ich polis wiemy bardzo mało; można sądzić, że
zarządzali nimi urzędnicy przysyłani z metropolii.
W dziedzinie gospodarczej związki były oczywiste, ale nie należy ich przeceniać.
Nie ma na przykład powodów, aby sądzić, że kolonie handlowały wyłącznie, czy nawet
przede wszystkim, z metropoliami. Miarodajne w tej kwestii są obserwacje znalezisk
ceramiki w świecie „kolonialnym”. Naczynia korynckie znajdowane są zarówno w
Megarze Hyblaja, Naksos czy Kyme, jak i w Syrakuzach. W ogóle kolonie kupowały
taką ceramikę, jaka w danej chwili była w modzie. Podobnie system miar i wag w
koloniach odpowiada najczęściej systemowi powszechnie używanemu w danej strefie, a
więc dogodnemu do wymiany między ośrodkami pobliskimi, a nie temu, który
przywieziono z metropolii.
168
Greckie osady w południowej Italii i na Sycylii
• Jończycy
< Achajowie kolonie założone
przed.ok. 675 r. Messana nEoizefyrejskie
■ Dorowie
o Jończycy
a Achajowie kolonie założone SelinL....-^............„.--------------
po ok. 675 r. Herakleja Mińójska&^ji •jWegara Hybleja
□ Dorowie Akragas^ _£*-;Syrakuzy
GelaX»Akraj
* kolonie V w. KamarinarKasmene^
Zupełnie inaczej niż w południowej Italii i na Sycylii ułożyły się kontakty Greków z
ludami żyjącymi na Wschodzie. Wspominaliśmy już o rosnącym zapotrzebowaniu ze
strony arystokracji na produkowane przez rzemieślników Wschodu luksusowe przed
mioty, które pełniły funkcję wyznaczników statusu społecznego. Powodowało ono,
jeszcze w Wiekach Ciemnych, wyprawy zarówno handlowe, jak i łupieżcze, skierowane
ku wybrzeżom syryjskim, fenickim, palestyńskim, a także ku Egiptowi. Czasy
archaiczne nasiliły oczywiście potrzeby, a więc kontakty. Pojawiło się ponadto i nowe
zjawisko, nieznane (przynajmniej w takich rozmiarach) w poprzednich epokach, a
mianowicie zaciąganie się Greków na służbę najemną w armiach władców wschodnich.
Rosła więc liczba Greków przebywających we wschodnich miastach. W przeciwień
stwie do tego, co działo się w krainach Zachodu, nie mogło być mowy o zakładaniu polis
na tych obszarach. Nie dopuszczały do tego istniejące struktury państwowe silnie
kontrolujące podległe im tereny (dotyczy to zarówno ogromnego Egiptu, jak i
niewielkich terytorialnie państw, np. miast fenickich). Gęste zaludnienie przybrzeż
nego pasa utrudniało również ewentualne osadnictwo.
Natomiast dość intensywne kontakty rodziły ze strony Greków potrzebę zdobycia
stałych punktów oparcia w postaci osad, uzyskujących od miejscowych władców
specjalny status, dzięki któremu mieliby oni zapewnioną ochronę swych osób i
interesów, a także przywileje handlowe, może i fiskalne.
Taką właśnie osadą musiała być Al-Mina położona nad Orontesem. Znajdowała się
na terenie niezmiernie dla Greków ważnym, gdyż przez tę krainę prowadziły szlaki
handlowe do Mezopotamii i do północno-wschodnich terenów Azji Mniejszej (Urartu),
bogatych w metale. Zabytki tu znalezione pozwalają sięgnąć początków wieku VIII, nie
jest jednak wykluczone, że założenie Al-Miny należy jeszcze cofnąć w czasie, do wieku
IX. Archeolodzy odsłonili jedynie pozostałości dzielnicy handlowej przy dużym porcie,
nie odkryto natomiast centrum miasta ani dzielnic mieszkalnych (być może były od
tamtej nieco odsunięte, bądź ślady zmyły wylewy rzeki). Nie jest dla nas jasne, czy osada
została założona przez Greków, czy też stanowili oni dość znaczną liczebnie grupę
mieszkańców o osobnym statusie prawnym. Brak grobów greckiego typu, inskrypcji,
śladów istnienia greckich kultów czy greckiego budownictwa skłania do znacznej
ostrożności. Na pewno w toku VIII i VII w. żyli tu liczni Fenicjanie i Cypryjczycy. Nie
wiemy, jak nazywała się osada (nazwa Al-Mina jest nazwą dzisiejszą). Helleńscy
przybysze pochodzili przede wszystkim z Eubei i Cyklad.
Inna osada o podobnym charakterze i z dużą liczbą greckiej ludności znajdowała się
172 72 km na południe, w dzisiejszym Tell Sukas.
Nie były to jedyne greckie osady na wybrzeżach syryjskich, o jednej z nich,
Posideion, której nie potrafimy zlokalizować, wspomina Herodot (III, 91). Nieco
greckiej ceramiki znajduje się w kilku innych miejscach Syrii i Palestyny. Stanowi ona
s'lad sporadycznych pobytów Greków na tych obszarach.
W Syrii Grecy nabywali przedmioty metalowe, głównie brązowe, lub metal w
sztabach. Interesowały ich i produkty innych rzemiosł, wyroby z kos'ci słoniowej,
tkaniny barwione purpurą. Przywozili w zamian za to prawdopodobnie zboże, wino,
oliwę, niewolników, może również srebro wydobywane w kilku miejscach egejskiego
świata.
Nie da się wykluczyć, że na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego działały
jeszcze i inne faktorie (o istnieniu Al-Miny i Tell Sukas nic nam nie było wiadomo,
zanim podjęto tam wykopaliska, być może archeolodzy sprawią nam jeszcze i inne
niespodzianki tego typu). Natomiast wiemy dobrze, że w Egipcie istniała tylko jedna
taka osada: Naukratis w Delcie, położona nad ramieniem Nilu.
Liczba Greków przybywających do Egiptu wzrosła zdecydowanie w ciągu VII w.,
gdy faraonowie zaczęli zaciągać do swej armii greckich hoplitów czyniąc z nich podporę
swego panowania. Większość greckiego garnizonu, poczynając od panowania faraona
Psammetyka I (663-609), była skupiona w Memfis w osobnej dzielnicy zwanej
Hellenion.
Naukratis założono u schyłku VII w. z inicjatywy prywatnej grupy kupców
pochodzących z polis Azji Mniejszej i sąsiednich wysp, a także z Eginy. Za panowania
faraona Amasisa (570-526) ci kupcy otrzymali od niego pozwolenie na budowę
sanktuariów dla swych bóstw. Emporion zarządzane było przez urzędników przysyła
nych z polis, których obywatele znajdowali się w założycielskiej grupie. Obok niego
istniała także osada, której mieszkańcy byli w Naukratis osiedleni na stałe. Niewiele o
niej wiemy, nie potrafimy zwłaszcza powiedzieć, od kiedy stała się polis (była nią na
pewno w czasach klasycznych). Grekom w niej żyjącym nie.wolno było zawierać
małżeństw z Egipcjankami. Amasis wydał także rozporządzenie, na mocy którego
wszelki handel między Grekami a Egipcjanami mógł się odbywać wyłącznie w
Naukratis. Żeglarze, których wiatry zagnały w inną stronę Delty, musieli transportować
swe towary do tego ośrodka.
Inicjatywa Amasisa nie wynikała z chęci zapewnienia kupcom greckim szczególnie
dogodnych warunków, wymiana handlowa z Grekami nie była wówczas czymś na tyle
ważnym, aby wywołać interwencję władcy. Domyślać się możemy, że spowodowali ją,
bezpośrednio lub pośrednio, najemnicy greccy, którzy stanowili dostatecznie silną
grupę nacisku, aby móc zapewnić swym pobratymcom uprzywilejowany status
zabezpieczający ich także przed ewentualnymi rozruchami ze strony nieżyczliwych
Grekom (podobnie jak i innym cudzoziemcom) Egipcjan.
Naukratis zaliczyć możemy do kategorii osad określanych przez historyków i
etnologów mianem port of trade (,,portem handlowym”). Takie ,,porty” tworzono w
różnych krajach i epokach aż po czasy nowożytne. Miały one na celu stworzenie
niezbędnych warunków dla wymiany między strefami o różnych cywilizacjach, często
niechętnie do siebie nastawionych, a w każdym razie bez owych udogodnień z trudem
wchodzących ze sobą w kontakty. Powstawały za zezwoleniem władcy, który swym
autorytetem zapewniał bezpieczeństwo osób i ładunków.
Greccy kupcy nabywali w Egipcie luksusowe tkaniny lniane, biżuterię, wonności, 173
lekarstwa i papirus (tradycyjne, aż po kres starożytności, produkty egipskiego
eksportu), a także pszenicę. Przywożono za to wino, oliwę, malowaną ceramikę,
zapewne i srebro, które w Egipcie, nie posiadającym jego złóż, było szczególnie
cenione. Może wchodziły w rachubę także przedmioty z żelaza, gdyż w Dolinie Nilu
własna wytwórczość w tej dziedzinie rozpocznie się na dobre po podbojach Aleksandra
Wielkiego.
Północne wybrzeża Morza Egejskiego były znane Grekom od czasów bardzo odległych.
Żeglowano po pobliskich wodach często i w Wiekach Ciemnych, i u progu ery
archaicznej. Natomiast greckie osadnictwo pojawiło się tam stosunkowo późno i
przechodziło trudne koleje losu (niektóre kolonie trzeba było powtórnie zakładać).
Przyczyną tego była wroga postawa miejscowych plemion trackich, potrafiących 175
9. KOLONIZACJA GRECKA NA WYBRZEŻACH AZJI MNIEJSZEJ
I MORZA CZARNEGO
176
Kolonie na wybrzeżach Morza Czarnego
W ciągu VI w. pojawia się nieco odmienny typ kolonizacji podejmowanej przez tyranów,
kierowanych chęcią rozszerzenia zasięgu władzy i zdobycia środków (metale, zboże,
drewno do budowy statków) niezbędnych do realizacji celów swej polityki. Status
zakładanych osad był różny, zdarzały się wśród nich zarówno polis, jak i osady
podporządkowane metropoliom. Nawet jednak i te kolonie, które miały struktury
właściwe państwom niezależnym, były ściśle związane z ośrodkami czy raczej z osobami
je zakładającymi. Inicjatywy tego typu podejmowali tyrani Koryntu, odnajdziemy je w
polityce tyrana Aten Pizystrata, zdobywającego dla swej rodziny punkty oparcia nad
Hellespontem.
Ok. 580 następuje osłabienie nurtu kolonizacyjnego, choć jeszcze przez cały wiek
VI powstawało sporo nowych osad. Przypadki późniejszych działań tego typu są
zupełnie sporadyczne i mają inny charakter.
Co spowodowało zatrzymanie tego tak żywego w dobie archaicznej procesu?
Przyczyny musiały być rozmaitej natury, tak jak różnorodne były przyczyny
kolonizacyjnych inicjatyw. Uważna lektura tabeli (s. 159-162) wskazuje zresztą, że
zahamowanie procesu zakładania nowych miast wypadało dla różnych metropolii w
różnym czasie. Te, które przodowały w wieku VIII czy VII, nie uczestniczyły w
wyprawach wieku VI. Gdybyśmy mieli dostateczną liczbę źródeł, musielibys'my
studiować przyczyny zaprzestania kolonizacji osobno, jeśli nie dla każdego miasta, to
przynajmniej dla grup o podobnym charakterze, działających na tych samych obszarach.
Niestety nie mamy ich i skazani jesteśmy na rozważania ogólne, hipotetyczne, z
konieczności nieprecyzyjne.
Zacznijmy je od zastanowienia się nad ewentualnymi przyczynami mającymi swe
źródło poza światem greckim. Wielu dzisiejszych historyków epoki kolonizacji zwraca
uwagę na to, że Grecy w swych poczynaniach natknęli się na zachodzie na opór
Kartaginy broniącej dostępu do wybrzeży północnej Afryki, Hiszpanii, a także
zachodnich wybrzeży Sycylii. W części środkowej Italii musieli się liczyć z obecnością
Etrusków, a epoka kolonizacji pokrywa się z epoką ich hegemonii w środkowej i
północnej części Półwyspu Apenińskiego. Trudnojiam dzisiaj ocenić zasięg i silę tego
,,sprzeciwu”, gdyż niewiele mamy źródeł oświetlających konflikty. Był on niekiedy na
pewno realny, ale nie przybierał postaci stałej i konsekwentnie realizowanej polityki
(pamiętajmy, że Etruskowie nie tworzyli jednego państwa, ich miasta działały każde na
własną rękę, nie ma podstaw do podejrzewania ich o skutecznie działającą koordynację
poczynań, nie potrafiły się na nią zdobyć nawet w obliczu ekspansji Rzymu). Gdy
Kartagińczycy i Etruskowie wypowiedzieli Grekom z Alalii wojnę, to przyczyny miały
całkiem konkretny i jednostkowy charakter, nie chodziło o wrogość do Greków jako
takich, ale chęć stawienia tamy pirackim poczynaniom osadzonych na Korsyce
kolonistów. Na Sycylii najpierw fenickie, a następnie kartagińskie osady, jak widzie
liśmy, nie były w stanie skutecznie działać przeciwko Grekom; Elimowie żyjący w tej
części wyspy stanowili dla nich o wiele poważniejszego przeciwnika niż trzy niewielkie
faktorie.
Inna opinia, równie rozpowszechniona, głosi, iż w toku dwóch wieków kolonizacji
zajęte zostały wszystkie dogodne do zakładania nowych osad miejsca. Argument to
jednak słaby, gdyż jeśli będziemy obserwować dzieje sieci osadniczej na tych nie
zajętych przez Greków obszarach, to stwierdzimy, że w późniejszych czasach
przebiegał tam intensywny proces urbanizacyjny. Na wybrzeżach Adriatyku założono w
następnych wiekach wiele miast, w tym znalazły się i porty o takiej randze, jak
Brundizjum czy Ankona (notabene, założona przez Syrakuzy w IV w.). Gdyby presja
kolonizacyjna istniejąca w świecie greckim w VIII i VII w. działała z równą siłą i później,
zajmowano by zresztą i gorsze miejsca. Wiemy, że w wielu krainach, z którymi Grecy
mieli do czynienia, nastąpiły istotne zmiąny prowadzące do tworzenia organizmów
politycznych zdolnych do stawienia im czoła (tak było w Italii południowej, pisaliśmy
wyżej o napływie ludów sabelskich), ale trudno uwierzyć, aby doszło do tego w całym
basenie Morza Śródziemnego.
Z wyłożonych tu wyżej wątpliwości zdaje się wynikać, że przyczyn zahamowania
kolonizacji trzeba szukać raczej wewnątrz, a nie na zewnątrz greckich polis.
Z pewnością ważną rolę w tym procesie odegrały przemiany gospodarcze, które
zaszły w ciągu z górą dwóch wieków. Zwiększyła się znacznie liczba ludności
180
zatrudnionej w warsztatach rzemieślniczych, uległ także rozszerzeniu handel. Ozna
czało to, że drobni rolnicy, którym robiło się ciasno na roli, choćby na skutek podziałów
spadkowych, nie musieli opuszczać swego kraju, aby poprawić swą sytuację, taką
perspektywę znajdowali na miejscu. Zwiększenie produkcji rzemieślniczej pozwalało
także na nabywanie żywności pochodzącej z zewnątrz, mogło to osłabiać potrzebę nowej
ziemi dla zwiększającej się ludności. Te gospodarcze przekształcenia dotyczyły
oczywiście nie wszystkich miast, część z nich pozostawała przy starym modelu życia,
jednak i kolonizacja jest dziełem przede wszystkim ośrodków przodujących. Pewne jest,
że zahamowanie kolonizacji nie przyniosło ujemnych skutków dla greckiej ekonomiki.
Nie widać objawów kryzysu ani stagnacji.
Wyczuwamy, że musiał istnieć związek między zmianą charakteru walk politycz
nych a zatrzymaniem osadniczych akcji (tak, jak istniał związek między konfliktami a
zakładaniem nowych miast). Nie może być przypadkiem, że dwa ważne zjawiska w
życiu polis: kolonizacja i tyrania dobiegają końca w bliskim czasie. Jednak trudno nam
wyjść poza takie ogólne, intuicyjne sądy, zbyt niedokładnie znamy te procesy, aby móc
ryzykować nawet hipotetyczne, szczegółowsze rekonstrukcje.
Wreszcie przemiany mentalności, które dokonywały się w VII i VI w., nie mogły
pozostać bez wpływu na tak istotną dziedzinę ludzkiej aktywności, jaką była kolonizacja.
Podejrzewamy, że proces afirmowania się polis powodował silniejsze związanie
obywateli (zwłaszcza członków elity) z własnym miastem. Dla arystokracji VI w. decyzja
opuszczenia ojczyzny (a przecież to przedstawiciele tej grupy inicjowali wyprawy
kolonizacyjne) musiała być znacznie trudniejsza niż w poprzednich wiekach.
Skutki Wielkiej Kolonizacji sięgają bardzo głęboko, dotyczą one nie tylko nowych
obszarów i metropolii, ale całego świata greckiego włącznie z tymi ośrodkami, które w
ogóle w żadnej formie nie uczestniczyły w tym ruchu. Świat grecki wyczuwalnie się
wzbogacił. Oczywiście jest to bogactwo względne (zwłaszcza jeśli je będziemy
porównywać z państwami wschodnimi), jednak i ono miało swoje znaczenie dla dalszego
rozwoju cywilizacji greckiej, zdobywającej sobie nieco dogodniejsze warunki niż te,
które miała w początkach I tysiąclecia. Polis powstałe w nowych krajach były często
zamożniejsze od swych metropolii, co nie było bez skutków i dla,,starego” świata, który
w rozmaity sposób ciągnął także z tego bogactwa zyski.
Zakładanie kolonii przyczyniło się do wydatnego wzrostu handlu, zmniejszając
tendencje gospodarki do zamykania się w granicach niewielkich obszarów. Rozwój
wymiany towarowej stwarzał niezbędne warunki do przyszłego rozkwitu miast o
rosnącej szybko liczbie ludności. Ateny lub duże miasta, jakie spotykamy w V i IV w. w
Azji Mniejszej, nie mogły istnieć bez systematycznego dopływu żywności z obszarów
„kolonialnych”.
Zwiększyła się ruchliwość społeczna. Ludzie niezamożni a energiczni mogli szukać
szczęścia w koloniach, gdzie zyskiwali nadział ziemi i wyższą pozycję społeczną od tej,
którą mieli w starej ojczyźnie. Rozwój handlu stwarzał szanse szybkiego wzbogacenia
się. Perspektywy te nie przyczyniały się do wygaszenia napięć społecznych, odwrotnie
181
mamy wrażenie, że je pogłębiły. Naruszenie tradycyjnego porządku otwierało drogę
dalszym społecznym rewindykacjom, w warunkach gdy przesunięcia z grupy do grupy
stawały się czymś' pospolitym, ambicje i agresywność z każdej strony rosły.
Powstanie osad poza granicami pierwotnego s'wiata greckiego miało także istotne
znaczenie dla żyjących tam ludów przyczyniając się do przyspieszenia ich rozwoju.
Szczególnie istotne były konsekwencje kolonizacji na terenie Italii. Nie doszło tu do
hellenizacji (jak na Sycylii, gdzie ludy miejscowe utraciły swą tożsamość), natomiast
obserwować możemy w toku długiego okresu, jak dochodziło do przyjmowania i
adaptowania do miejscowych warunków greckiego modelu życia społecznego i
politycznego (innymi słowy Grecy zaszczepili na italskim gruncie polis). Kultura ludów
italskich będzie się rozwijała pod przemożnym wpływem kultury greckiej, tym
silniejszym, im wyższy był stopień rozwoju społecznego danej zbiorowos'ci (za
znamienną możemy uznać glębokos'ć i trwdłość oddziaływania Greków na Etru
sków).
Kolonizacja wreszcie przyczyniła się także do zmian w sposobie myślenia.
Historycy dzisiejsi podkreślają zazwyczaj wagę rozszerzenia geograficznego horyzontu
Hellenów, nawiązanie kontaktów z różnymi ludami o różnych obyczajach, poznanie
nowych mórz i lądów. Wiedza ta miała się wydatnie przyczynić do obalenia
tradycyjnego, mitycznego sposobu widzenia świata. Na pewno otwarcie na świat
różnorodnych ludów i krain miało istotne znaczenie dla formowania się nowej
mentalności (będziemy pisać o tym procesie szerzej w rozdziale o kulturze), ale w tych
przemianach nie był to ani czynnik decydujący, ani nawet bardzo ważny. Podróże i
poznawanie nowych ludów nie prowadzą wcale w sposób konieczny do zmian w
sposobie myślenia (Fenicjanie byli co najmniej tak ruchliwi jak Grecy, ale nie zmieniło
to ich cywilizacji).
Dla wywołania przekształceń w światopoglądzie znacznie ważniejsza od oglądania
nowych krain jest ogromna ruchliwość społeczna, do której kolonizacja się przyczyniła.
Ambicje wybicia się i wzbogacenia, psychiczna gotowość i faktyczna możliwość
porzucenia ram, w których się wzrastało, po to, by poprawić warunki życia, wynikający
stąd dystans wobec ustalonych autorytetów składają się na atmosferę nowych czasów, w
których rodził się nowy światopogląd.
Istnieje bardzo wiele szczegółowych dyskusji na temat datowania kolonii, faz ich
rozwoju, stosunków z pobliskimi ludami i zasięgu, a także charakteru ich oddziaływa
nia. Prace archeologiczne prowadzone systematycznie w wielu punktach zajętych przez
Greków w toku Wielkiej Kolonizacji wprowadzają nowe informacje i burzą ustalone
schematy. Kwestii tych nie jesteśmy w stanie tu omawiać, gdyż, choć istotne, są dla tego
podręcznika i potrzeb naszych czytelników zbyt szczegółowe. Natomiast wypada nam
poświęcić nieco miejsca podstawowemu problemowi wywołującemu spory: ocenie
charakteru i przyczyn kolonizacji.
W pracach powstałych w końcu XIX w. i na początku XX, nacechowanych
tendencjami do modernizacji, akcentowano silnie wśród przyczyn kolonizacji potrzeby
182 handlu, kolonie miały być dla szybko rozwijającego się wówczas rzemiosła greckiego
niezbędnym rynkiem zbytu, o wyborze miejsca miały często decydować interesy
kupców pływających morskimi szlakami. Agrarne kolonie Sycylii i Wielkiej Grecji w
częs'ci miały być zakładane z mys'lą o dostarczeniu zboża niezbędnego dla wyżywienia
rosnącej nieustannie ludności miast Grecji właściwej. Taka charakterystyka kolonizacji
wynikała z wizji całokształtu ekonomiki i kierunków rozwoju społeczeństwa greckiego.
Historycy ją tworzący przypisywali rzemiosłu i handlowi pierwszorzędną rolę, sądzili
też, że kupcy i rzemieślnicy stanowili główną siłę w walce z arystokracją o
przekształcenie stosunków. Im też w konsekwencji przypisywano określanie kierunków
polityki zewnętrznej polis, która miałaby być determinowana często handlową
konkurencją między rywalizującymi ze sobą ośrodkami. Analogie z czasami nowożyt
nymi ważyły ciężko na tym obrazie. Typ ekspansji kapitalistycznej na tereny świata
kolonialnego (w nowożytnym tego słowa znaczeniu) stanowił wzór, nie zawsze
uświadamiany, dla rekonstrukcji dziejów Wielkiej Kolonizacji.
Atak na te koncepcje podjęty został przez historyków, przeciwstawiających
modernistycznej wizji, wizję „prymity wizującą” gospodarki greckiej, w której miało
zdecydowanie dominować rolnictwo. Handel relegowano na daleki plan. W odniesieniu
do kolonizacji wskazywali oni, że teorie ich przeciwników zakładały taki stopień
rozwoju wytwórczości rzemieślniczej i utowarowienia gospodarki, jak również odpo
wiednią do tego mentalność, jakich nie da się odnaleźć w czasach archaicznych. Dopiero
później (w IV w.) miasta greckie osiągnęły (oczywiście nie wszystkie) takie rozmiary, że
nie były w stanie w latach normalnych wyżywić swych mieszkańców bez dowozu płodów
rolnych z zewnątrz. Akcentowano więc agrarny charakter całego ruchu, widząc
podstawowe przyczyny w powiększaniu się liczby ludności i procesach ruiny chłopskiej
własności, wchłanianej przez majątki arystokracji. Powoływano się przy tym także na
informacje o rozwoju rolnictwa i w tych koloniach, którym powszechnie przypisywano
cele handlowe. Nawet w przypadku Pithekussai uznano, że żyzne gleby na wyspie i w
pobliżu na lądzie w wystarczający sposób mogą wyjaśnić nam powstanie tego ośrodka. O
handlowych celach i handlowym charakterze kolonii godzono się mówić w odniesieniu
do późniejszej fazy, czyli kolonizacji wieku szóstego i to głównie w stosunku do miast
położonych nad Morzem Czarnym.
W pracach dzisiejszych badaczy obie te tendencje są reprezentowane. Moderni
stycznym skłonnościom ulegają łatwiej archeolodzy, mający mniej okazji do krytycznej
oceny pojęć ekonomicznych, którymi posługuje się literatura naukowa. Ponadto
budując obraz gospodarki niemal wyłącznie na podstawie ceramiki, w której uwagę
przyciągają z reguły egzemplarze luksusowe przewożone z jednego krańca Morza
Śródziemnego w drugi, łatwiej dają się uwieść modernistom, akcentującym znaczenie
wielkiego handlu, niż prymitywistom mówiącym tak wiele o zamknięciu gospodarczym
polis. Szerokie rozpowszechnienie ceramiki luksusowej, wytwarzanej w kilku tylko
ośrodkach, nakłania w naturalny sposób do podnoszenia roli handlu, zwłaszcza handlu
miast produkujących tę ceramikę; prowadzi do miraży handlowych imperiów, upra
wiających w toku wielu dziesięcioleci konsekwentną politykę w skali całego basenu
Morza Śródziemnego (kolonie Fokai nadają się szczególnie na przedmiot takich
fantastycznych pomysłów).
Zastanowić się jednak wypada, czy samo pytanie o charakter kolonizacji zostało
trafnie postawione, czy rzeczywiście musimy wybierać między alternatywnymi wer
sjami. 183
Pierwsza sprawa, o której już wspominaliśmy, to silny i powszechny związek
między koloniami a ziemią. Przytłaczająca ich większos'ć (z wyjątkiem takich faktorii,
które pozbawione były zupełnie zaplecza) była tak zakładana, aby mieć zapewnioną
autonomię żywnościową. Miasto uzależnione stale od dopływu z zewnątrz żywności
było w tych czasach czymś' całkowicie nie do pomyślenia, gdyż wspólnota nie miałaby
czym płacić za dostawy, a handel nie był dostatecznie rozwinięty, ani systematyczny,
aby uchronić mieszkańców przed widmem głodu. Liczba ludności kolonii była
stosunkowo niska (najwyżej kilka tysięcy, tylko wyjątkowo kilkanaście). Stąd nawet
jeśli osada zakładana była ze względów handlowych, starano się znaleźć dla niej miejsce,
gdzie dosyć było ziemi nadającej się pod uprawę.
Druga kwestia to cele handlu. Historycy modernizujący jednym tchem wymieniali
poszukiwanie rynków zbytu i surowców lub obcych towarów, niezbędnych dla
społeczności greckich. Jednakże te dwa aspekty trzeba rozdzielić. Trudno byłoby nam
udowodnić istnienie działań kolonizacyjnych, których wyłącznym celem byłoby
zwiększenie możliwości sprzedaży. W tej kwestii modernistyczny punkt widzenia jest
niebezpieczny, gdyż przerzuca na czasy odległe problemy handlu współczesnej epoki.
Natomiast wydaje się, że bardzo ważkim motywem wypraw kolonizacyjnych było
zabezpieczenie dostępu do obszarów, w których zaopatrywano się w metale i to nie
tylko w miedź i cynę, ale także w żelazo. Mógłby ktoś protestować przypominając, że
rudy tego metalu znajdują się w wielu miejscach Grecji, więc poszukiwanie go w Etrurii
lub Kapadocji nie było wcale potrzebne. Niestety, nie wiemy, które z potencjalnych
pokładów rud były eksploatowane u schyłku Wieków Ciemnych i w początkach czasów
archaicznych, np. nie jesteśmy pewni, czy pracowały kopalnie rud żelaza w górach
Laurion w Attyce i w południowej Lakonii. Pamiętajmy ponadto, że technologia wytopu
żelaza jest wielce skomplikowana i nie wiemy, w jakim stopniu opanowali ją Grecy na
przełomie IX i VIII w. Jest rzeczą wysoce prawdopodobną, że w tej sytuacji dowóz z
zewnątrz był bardzo pożądany.
Wydzielanie faz wstępnej, agrarnej i późniejszej, handlowej, która byłaby
wywołana nowymi potrzebami narosłymi w toku kolonizacji, na pewno nie ma sensu.
Przez cały czas trwania tego procesu oba motywy: poszukiwanie ziemi i poszukiwanie
towarów, działały jednocześnie i to często w odniesieniu do tej samej osady, możemy
najwyżej stwierdzić, że istniały strefy geograficzne, w których dominowały potrzeby
handlowe (Wschód, Daleki Zachód).
Warto też zwrócić uwagę na kwestię konkurencji między polis na tle handlowym.
Nasze źródła, jeśli na nie spojrzeć bez uprzedzenia, nie zawierają wiadomości o takich
walkach. Oczywiście toczyły one ze sobą wojny, ale nie z racji handlu. Historycy
dzisiejsi przerzucają w przeszłość Grecji zjawiska ery nowożytnej kolonizacji stając na
stanowisku, że konkurencja jest czymś tak naturalnym, iż zawsze musiala istnieć.
Tymczasem nie da się wykluczyć, że mogło jej nie być (lub że nie była zbyt ostra), gdyż
terenów do kolonizacji i możliwości prowadzenia handlu było dość dla wszystkich.
Liczbę ludzi gotowych do podjęcia nowego życia w świeżo założonych osadach określały
wewnętrzne warunki polis, nie musiało ich być nigdy zbyt dużo. Nadwyżki żywnoś
ciowe, ważny przedmiot handlu, dawały się zbyć, jeśli nie w tym porcie, to w
następnych. Jeśli się dopłynęło w pobliże terenów metalonośnych, można było zawsze
nabyć potrzebne metale. W sumie nie są to warunki sprzyjające do rodzenia się
184 konkurencji. Nie oznacza to, aby wyprawy nie były ryzykowne, a handel odbywał się w
warunkach idyllicznych. Niebezpieczeństwa i powikłania rodziły się z innych jednak niż
rywalizacja względów. Nie trzeba chyba przypominać, że żegluga była zawsze
hazardem, tak z racji czysto technicznych, jak i ze względu na ewentualność napadu i
ograbienia. Napięcia w kontaktach z obcymi ludami mogły łatwo kończyć się katastrofą.
Bibliografia
Problematyką kolonizacji zajmują się właściwie wszystkie prace poświęcone dziejom Grecji archaicznej.
Najlepszy podręcznikowy wykład obecnie zawiera drugie wydanie dzieła zbiorowego The Cambridge Ancient
History^ tom III, fascykuł 3 (1982). Redakcję tomu zapewnili N. G. L. Hammond i J. Boardman. Relacje tu
187
r
zawarte, tak z racji daty wydania, jak i świetnego zespołu autorów, są najbliższe współczesnemu stanowi
wiedzy. Niestety prace o kolonizacji szybko się starzeją, gdyż stale prowadzone prace wykopaliskowe wnoszą
istotne korekty do naszej wiedzy o epoce i procesie zakładania miast. Ich wyniki publikowane są najczęściej w
tak rozproszonej formie, iż niełatwo jest o zdobycie potrzebnych informacji.
Najlepsza synteza kolonizacji, starannie zestawiająca wyniki prac wykopaliskowych znajduje się w
książce J. Boardmana The Greeks Owerseas, London 1980 (3 wyd.).
Inteligentny, ale, niestety, krótki wykład znajduje się w pracy O. Murraya, Early Greece, London 1980
(rozdziały 5, 6, 7). Zarys C. Mosse, La colonisation dans Pantiquite, Paris 1970 (s. 27-69), jest użyteczny, ale
powierzchowny.
Problematyka gospodarczo-społeczna ruchu kolonizacyjnego starannie została wyłożona w inteligentnej i
godnej ze wszech miar polecenia książce M. Austina i P. Vidal-Naquet, Economic and Social History of
Ancient Greece. An Introduction, London 1972 (istnieje wersja francuska, nieco jednak starsza, Paryż 1971,
oraz najnowsza włoska i niemiecka z uzupełnieniami bibliograficznymi i poprawkami). Korzystaliśmy także
z rozsądnej książki Ch. G. Starra, The Economic and Social Growth of Early Greece, 800-500 B. C., New
York 1977.
Z innych prac, które wykorzystaliśmy przy pisaniu tego rozdziału chcemy wymienić: A. J. Graham,
Colony and Mother City in Ancient Greece, Manchester 1964 (2 wyd. popr. 1983); tenże autor, Patterns in
Early Greek Colonisation,, Journal of Hellenie Studies”, 91 (1971), s. 35—47; S. L. Humphreys, II commercio
in ąuanto motwo della colonizzazione greca dęli’Italia e della Sicilia, ,,Rivista Storica Italiana”, 57 (1965), s.
421-433; P. Oliva, Kolonisation ais Phanomen derfriihgriechischen Geschichte, ,,Eirene”, 19 (1982), s. 5-29;
Ed. Will, La Grandę Grece, milieu d’echanges, Reflexions methodologiques [w:] Economia nella Magna Grecia.
Atti del XII conwegno di studi sulla Magna Grecia, Napoli 1975, s. 21-67.
Na temat kolonii greckich nad Morzem Czarnym: W. W. Łapin, Grieczeskaja kołonizacyja Siewiernogo
Priczernomorfa, Kie w 1966; Problemy grieczeskoj kołonizacyj siewiernogo i wostocznogo Priczernomor}ja,
Tbilisi 1979 (materiały sympozjum na ten temat odbytego w Cchałtubo 1977); V. P. Jajlenko, Grieczeskaja
kołonizacyja VII-III w. w. do n.e., Moskwa 1982; A. Wąsowicz, Olbia Pontiąue et son territoire,
Paris 1975.
Nowe zjawiska w życiu społecznym
i w systemie sprawowania władzy
(VII-VI w.)
Powstanie falangi
Istotne zmiany zostały wprowadzone w dziedzinie sztuki wojennej. Zatrzymamy się nad
nimi dłużej, gdyż ich konsekwencje wykraczają poza sferę zjawisk militarnych,
oddziałując na życie polityczne i stosunki gospodarcze.
W toku VII w. upowszechnia się nowy sposób ustawienia wojowników do walki
zwany falangą. Był to szyk ciężkozbrojnych piechurów, stojących ciasno obok siebie.
Zwarcie następowało jednocześnie na całym froncie (czy dokładniej: winno nastąpić
jednocześnie). Grecy nazywali tę decydującą fazę othismos - dosłownie ,,pchanie”.
Rzeczywiście dwie armie ściśle zbite napierały na siebie, w skrajnych przypadkach
dochodziło do „pchania” tarczami tarcz przeciwnika. W starciu w sposób efektywny
mogli brać udział wyłącznie wojownicy ustawieni w dwóch pierwszych szeregach; ci,
którzy stali w następnych, wchodzili do walki w miarę powstawania luk w szyku.
Wywierali ponadto presję na walczących, uniemożliwiając im cofnięcie się z pola walki.
Szyk był na ogół płytki, liczył najczęściej osiem szeregów, cztery stanowiło minimum.
Przy takim sposobie walki powiększanie siły falangi musiało polegać na przedłużaniu
frontu. Udział innych typów wojowników poza ciężkozbrojnymi był niewielki,
lekkozbrojni ustawieni najczęściej przed czołem brali udział w walce jedynie we
wstępnej jej fazie. Nieduże oddziały jazdy i lekkozbrojnych strzegły boków, aby nie
dopuścić do ataku z flanki.
Celem bitwy było wykazanie przeciwnikowi swojej przewagi i uzyskanie od niego
uznania tego faktu, a nie, jak to się dzieje w bitwach nowoczesnych, zniszczenie
możliwie jak największej części wrogiej armii. Jest to niezmiernie istotna cecha podejścia
do wojny, ona określa jej bieg i charakter. Każda ze stron stara się przerwać szeregi
wroga, a osiągnąwszy to może być pewna, że przeciwnik rzuci się do ucieczki, uznając
tym samym swoją klęskę (falanga jest bowiem szykiem mającym na celu odparcie ataku
frontalnego, obrona przeciwko atakowi z boków czy z tyłu jest niemożliwa).
Uciekających wojowników się nie ściga, nie jest znane również pojęcie sił rezerwowych,
trzymanych poza terenem walki i wchodzących do niej w miarę potrzeby. Do rozegrania
bitwy w tym szyku trzeba dysponować rozległą równiną, przeszkody terenowe
(strumienie, rowy, wzgórza, drzewa) zagrażają jego zwartości. O takie płaszczyzny,
zwłaszcza większe, w Grecji wcale nie jest łatwo. Obie armie musiały więc udawać się
(dosłownie) na pole walki. 189
Rola dowódcy w takim systemie taktycznym jest znaczna przed bitwą (organizo
wanie wojska, utrzymanie jego morale, szkolenie, wybór czasu i miejsca walki),
natomiast żadna, gdy starcie się rozpoczęło. Toteż po złożeniu ofiar bogom i
przemówieniach do żołnierzy stawali oni w pierwszych szeregach, nie różniąc się odtąd
od innych wojowników.
Bitwa w szyku zwartym narzuca wojownikom szczególną dyscyplinę; ich losy
zależne są w tym samym stopniu od ich osobistego męstwa, jak i zachowania sąsiadów.
Nie ma wielkiego pola do indywidualnych popisów, które mogłyby stać się niebez
pieczne dla innych. Atmosferę falangi dobrze oddaje w swych utworach Tyrtajos
(fragment 8):
(Fragment 9)
195
Spisanie prawa
Tyrania. Terminologia
Propaganda tyranów
Ajsymneci
W sytuacjach ostrych trudności wspólnoty mogły wybrać sobie tyrana. Nazywano ich
wtedy ajsymnetami (yńsymnetai). Przyznaną im nieograniczoną władzę mogli utrzymy
wać do końca życia, w niektórych wypadkach otrzymywali ją w określonym celu: dla
przeprowadzenia reform, obrony państwa, usunięcia wewnętrznych sporów, po
dokonaniu tego mieli oni ze swych funkcji ustąpić. Powołanie ajsymnetów musiała
poprzedzać jakaś forma społecznego kompromisu, większość liczących się w życiu
politycznym grup musiała wyrazić zgodę na taką ,,tyranię z wyboru”. Granica między
,,tyranią właściwą” a ,,tyranią z wyboru” była płynna. Wielu tyranów dochodziło wszak
do swej władzy mając szerokie społeczne oparcie i rządziło bez potrzeby stosowania siły,
jaką dawały im oddziały najemników. Wskazuje to na istnienie społecznego przyzwole
nia, które mogło przybierać postać formalnego uznania na Zgromadzeniu ludowym.
Działalność Solona w Atenach w swej istocie jest analogiczna do działalności
ajsymnetów, którym powierzano misję przeprowadzenia zmian w społeczeństwie.
Odnotujmy jednak, że nasze źródła nie określają go tym mianem. 201
Koniec tyranii
Oglądana z dłuższej perspektywy czasu tyrania wydaje się nam niezbyt stabilną formą
sprawowania rządów. Wyrażało się to zwłaszcza w trudnościach, jakie napotykano przy
tworzeniu dynastii, jeśli władzę utrzymywało drugie pokolenie,to załamanie przycho
dziło z reguły w trzecim.
Ta kruchość tyranii wynikała z kilku przyczyn. Na pierwszym miejscu trzeba
umieścić silny opór arystokracji, która jako warstwa była niezmiernie odporna na ataki i
zatrzymywała swą kierowniczą rolę w społeczeństwie. Natomiast poparcie ze strony
niearystokratycznych środowisk mogło się łatwo skurczyć. Przypomnieć tu wypada, że
możne rodziny rozciągały swe wpływy nad pozostałymi obywatelami z taką siłą, że
można właściwie mówić o istnieniu kręgów klienteli. Ten układ stosunków wynikał z
potęgi ekonomicznej, politycznej, kulturowej i religijnej arystokracji. Nawet jeśli
zmiany, które niosła epoka, a w szczególności te, które były dziełem tyranów, naruszały
sieci zależności, daleko było do ich zerwania. Tylko szczególnie silne napięcia były w
stanie neutralizować oddziaływanie arystokracji na resztę społeczności polis i skłaniać
ludzi do postępowania wbrew jej nakazom. Odwrót od postaw buntowniczych mógł być
wywołany mnóstwem powodów ważnych, ale i takich jak ogólne zniechęcenie i brak
wiary w możliwość zmian, utrata zaufania do tyrana, jego taktyczne błędy itp.
Istnienie nieograniczonej prawem władzy stało w sprzeczności z pragnieniem,
typowym dla obywateli, ustanowienia porządku prawnego obowiązującego wszystkich.
Tyrani musieli uciekać się do represji, nawet jeśli byli wolni od skłonności do
surowego traktowania przeciwników, a te rodziły następne protesty i następne represje.
Prześladowania, z natury rzeczy się potęgujące, nigdy nie były popularne.
Przy nieutrwalonych zasadach przekazywania władzy, każda śmierć w momencie,
gdy nie było jeszcze następcy zdolnego od razu sprawować rządów, kończyła się
usunięciem tyranii.
Tyranię obalali arystokraci, ale porządek, który wprowadzali, zwłaszcza po
dłuższym jej trwaniu, nie mógł być identyczny z tym, jaki istniał przed przewrotem.
Represje nie pozostawały bez skutków, wiele rodzin arystokratycznych przestawało
istnieć lub przynajmniej przestawało się liczyć. Za rządów tyrana nowi ludzie szli do
góry, tych nie dawało się już usunąć. Zmiany w dziedzinie stosunków własnościowych
były najczęściej nie do cofnięcia. Najważniejsza była przemiana postaw i sposobu
działania Zgromadzenia. Tyrani przyczynili się do jego uaktywnienia, uświadomili mu
własne możliwości, naruszali prestiż starych rodzin arystokratycznych. Te przemiany w
sferze postaw politycznych razem ze zmianą charakteru konfliktów społecznych
tłumaczą nam zniknięcie tyranii w większości miast greckich wieku VI.
Tyrani Koryntu
Korynt był jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym miastem greckim, gdzie pojawiła
się tyrania. Nie może to nas dziwić, gdyż poczynając od połowy VIII w. stal się on z
osady całkiem przeciętnej jednym z najważniejszych ośrodków Grecji doby archaicznej.
Przyczyniało się do tego wyjątkowo dogodne położenie, zapewniające mu rolę
202
pośrednika w wymianie między basenem Morza Egejskiego a zachodnimi wybrzeżami
Grecji i dalej południową Italią i Sycylią. Jego dwa porty, położone po obu stronach
Istmu Korynckiego, świadczyły dowodnie o udziale w ruchu statków w dwóch
akwenach.
Do ustanowienia tyranii doszło po długim okresie sprawowania rządów przez
grupę rodzin zwaną Bakchiadami, która zdołała od nich usunąć pozostałą arystokrację.
Co roku władzę przejmował inny jej reprezentant noszący w tym czasie tytuł króla.
Zachowanie Bakchiadów odbiegało od norm przyjętych w epoce, praktykowali oni na
przykład endogamię (zawieranie małżeństw wyłącznie między członkami grupy), z
pewnością podyktowaną chęcią niedopuszczania innych do sprawowania władzy. Za ich
rządów powstały najważniejsze zachodnie kolonie Koryntu. Kypselos, przyszły tyran,
był Bakchiadą przez matkę, którą z jakichś względów wydano za człowieka spoza grupy.
Okresu jego życia nie da się ustalić w sposób pewny, historycy wahają się między tak
zwaną chronologią wysoką: 657-585 (dla panowania Kypselosa i jego syna Periandra) a
niską: 620-550.
Przyczyny niezadowolenia, które umożliwiło Kypselosowi przejęcie władzy, nie są
nam znane. Wszelkie rozważania, które na ten temat można znaleźć w pracach
naukowych, są czystą grą intelektu, opartą na znajomości epoki, prawdopodobieństwie
tego, co mogło się zdarzyć (ostry głód ziemi powodujący pojawienie się żądania nowego
podziału gruntów, załamanie gospodarcze wywołane okresowymi trudnościami handlu
po klęsce Koryntu w wojnie z Kerkyrą, własną kolonią leżącą na szlaku prowadzącym na
zachód, niepowodzenia w walkach z sąsiednią Megarą). Punktem wyjścia dla kariery
Kypselosa była sprawowana przez niego funkcja polemarcha, a więc dowódcy armii. W
czasie swego całego panowania cieszył się poparciem ludu, wydaje się, że nie
potrzebował gwardii najemnej. Wedle tradycji panować miał długo, gdyż przez lat
trzydzieści. Przypisuje mu się wygnanie arystokratów i konfiskatę gruntów; na pewno
dotknęły one Bakchiadów, którzy znikają z dziejów Koryntu, w jakim stopniu objęły
inne rodziny, nie da się powiedzieć. Podobnie nie wiemy, czy dokonał nowego podziału
ziemi między obywateli; są wśród historyków i zwolennicy, i przeciwnicy tej tezy.
Wprowadził istotną innowację w postaci podatku od dochodu w wysokości jednej
dziesiątej. Pomysł ten jest godny podkreślenia, gdyż archaiczne polis w ogóle nie znały
systemu podatków bezpośrednich, nawet w następnej epoce uciekano się do nich
niechętnie. Musiał on budzić silne opory w Koryncie, gdyż następca Kypselosa z niego
zrezygnował.
Po Kypselosie władzę przejął, bez większych trudności, jego syn Periander.
Sytuacja wewnętrzna zmieniała się wyraźnie na jego niekorzyść, wskazuje na to
wprowadzenie gwardii najemnej.Tradycja oskarża go o gwałty w stosunku do wybitnych
osobistości i do członków własnej rodziny (ostre spory z synem, teściem, zabójstwo
żony) kreśląc portret władcy kapryśnego, brutalnego, ,,tyrana’’ w późniejszym tego
słowa znaczeniu. Trudno powiedzieć, ile jest w tych ocenach prawdy. Inny nurt tradycji
umieścił Periandra między Siedmioma Mędrcami, wskazywałoby to, iż jego postępo
wanie było przynajmniej ambiwalentne. Atak na arystokrację był silniejszy niż za rządów
Kypselosa. Periander próbował zwalczać jej zbytek. Prowadził politykę zewnętrzną o
szerokich horyzontach. Utrzymywał bliskie stosunki z tyranem Mile tu Trazybulosem i
królem Lidii. Istniały związki Koryntu z Egiptem.
203
Periander podjął budowę diolkos - wymoszczonej pniami drogi przez Przesmyk
Koryncki, którą przeciągano statki oszczędzając im kłopotliwej drogi wokół Peloponezu.
Następca Periandra, Psammetyk (nazwany tak na czes'ć jednego z faraonów),
utrzymał rządy bardzo krótko. Do władzy powróciła arystokracja.
Tyrani Koryntu, zwłaszcza Periander, podjęli intensywną działalność kolonizacyj-
ną, z ich inicjatywy zostały założone osady nad zachodnim wybrzeżem u wejścia do
Adriatyku: Ambrakia, Leukas, Anaktorion, Apollonia. Na innym terenie, na północ
nych wybrzeżach Morza Egejskiego powstały: Potidaja na Chalkidike i Kypsela na
Chersonezie Trackim. Więź między metropolią a tymi koloniami była silniejsza niż to
było w tej epoce przyjęte. Tyrani poddali swej kontroli także zbuntowaną poprzednio
Kerkyrę oraz założone przez Kerkyrę Epidamnos. Zainteresowanie obszarami u wejścia
do Adriatyku mogło wynikać z chęci solidnego usadowienia się na drodze prowadzącej
do południowej Ilirii, w której wydobywano srebro (hipoteza ta nie ma podstaw
bezpośrednich w świadectwach źródeł, ale wygląda prawdopodobnie, przyjmowana jest
też powszechnie przez badaczy). Czy przyświecało tym inicjatywom również pragnienie
zapewnienia sobie panowania nad drogą do Sycylii i południowej Italii (tędy biegł
zwykły, najdogodniejszy szlak żeglugi) jest już kwestią dyskusyjną. Co legło u podstaw
założenia Potidai i Kypseli nie wiemy. W pobliżu tej pierwszej znajdowały się kopalnie
srebra, ale sama ich bliskość nie oznacza, aby Potidaja mogła je eksploatować.
Chalkidike była wystarczająco atrakcyjnym obszarem dla osadnictwa (żyzna ziemia,
lasy), abyśmy nie musieli się odwoływać do innych przyczyn, mocno niepewnych.
Nie da się powiedzieć, w jakim stopniu efektowna teza łącząca wprowadzenie
pieniądza w Koryncie z panowaniem tyranów jest słuszna. Monetę zaczęto w nim bić
(zapewne!) w drugiej ćwierci VI w.; jeśli przyjmiemy „chronologię niską”, na ten okres
przypadają rządy Periandra, który mógłby ulec inspiracjom małoazjatyckim (zwłaszcza
lidyjskim: srebrne monety zaczyna bić Krezus po 560 r.). Wszystko tu jednak jest
hipotetyczne: i daty najstarszych monet, i daty panowania tyranów.
Tyrania rozwija się w polis sycylijskich stosunkowo późno, gdyż pod koniec VI w., gdy
na innych obszarach greckiego świata ta forma rządów zaczyna właśnie zanikać.
Przyczyny tego opóźnienia nie są dla nas w pełni jasne. W pracach wielu współczesnych
historyków mówi się niekiedy o tym, że pojawienie się tyranii na obszarze o tradycyjnie
silnych oligarchiach było spowodowane nie tyle względami społecznymi, co zagroże
niem Greków przez Kartaginę. Z naszych poprzednich rozważań (zob. s. 171) wynikało,
że takowe nie istniało, trzy niewielkie osady kartagiriskie w zachodniej części wyspy nie
wykazywały w końcu VI w. większej aktywności i nie posiadały takiej siły, aby móc
zagrozić ludnym i potężnym państwom greckim.
Najbardziej interesujące formy przyjmuje tyrania w Geli i w Syrakuzach, najwięcej
też o nich wiemy.
W Geli tyrania została ustanowiona w ostatnich latach VI w. lub w pierwszych V
przez Kleandra, po którym przejmuje władzę jego brat, Hippokrates. Już im można
przypisać ambicje i próby rozciągnięcia panowania na miasta wschodniej Sycylii. Po
204 śmierci Hippokratesa (lata osiemdziesiąte?) miejsce jego zajął dowódca jazdy, opiekun
jego dzieci, Gelon, znajdując poparcie u części arystokracji. Udało mu się włączyć do
swego państwa przejętego po poprzednikach także Syrakuzy i to w szczególnych
warunkach, odmiennych od tych, które umożliwiały innym tyranom objęcie władzy.
Przyjął on mianowicie wezwanie arystokracji syrakuzańskiej, wygnanej przez lud w
wyniku przewrotu dokonanego wespół z grupą zależnego chłopstwa uprawiającego
wielkie majątki ziemskie. Skorzystawszy z poparcia arystokracji, Gelon nie przywrócił
jej do władzy, ale poprowadził własną politykę, która uczyniła z Syrakuz centrum dość
rozległego państwa. Siła militarna, którą dysponował Gelon była znaczna. Źródła
twierdzą, że miał ponad 200 okrętów wojennych i 20 000 hoplitów. Z tą armią był w
stanie opanować znaczną część Sycylii Wschodniej.
Aby umocnić swoje panowanie, Gelon uciekł się do środka stosowanego później i
przez innych tyranów sycylijskich: przesiedlał ludność z miasta do miasta. W ten sposób
Syrakuzy stały się jednym z największych miast greckich ówczesnej doby.
W latach osiemdziesiątych V w. Gelon wplątany został w konflikt, przedmiotem
którego była Himera. Panujący nad nią tyran wygnany został z miasta przez tyrana
sąsiedniego Akragas, Therona, sprzymierzonego z Gelonem. Pokonany, nie widząc
innej możliwości odzyskania władzy, poprosił o pomoc wodza kartagiriskiego działają
cego na Sardynii, Hamilkara, którego znał osobiście. Ten przyjął wezwanie i wylądował
na Sycylii z wojskiem, które wedle tradycji liczyło 300 000 ciężkozbrojnych pieszych.
Jest to liczba zupełnie fantastyczna, gdyż Kartagina nie byłaby w stanie takiej armii
wystawić, nie mówiąc już o tym, że nie istniała taka potrzeba. Gelon miał wojsko złożone
z 20 000 hoplitów, do tego dochodziły siły Therona, zapewne nie tak bardzo wielkie.
Prawdopodobne jest więc, że po prostu trzeba od tradycyjnej liczby żołnierzy
kartagiriskich odjąć jedno zero. Do starcia doszło pod Himerą latem 480 r. i zakończyło
się ono zwycięstwem Greków. Jego konsekwencje nie sięgały daleko. Gelon otrzymał od
Kartaginy znaczną kontrybucję, ale kartagiriskie osady pozostały nietknięte, a żadna ze
stron nie podejmowała prób rozstrzygnięcia. O legendzie narosłej wokół bitwy
będziemy jeszcze mieli okazję wspominać (zob. s. 271).
Gelon zmarł w 478 r., władza przeszła w ręce brata Hierona, który kontynuował
jego politykę wojenną. W 474 r. flota syrakuzariska pokonała flotę etruską usuwając w
konsekwencji władztwo Etrusków z Kampanii. Hieron atakował także niezależne dotąd
polis greckie na północnym wschodzie Sycylii. Deportował do Leontinoi mieszkańców
Katany i Naksos zakładając na miejscu Katany nowe miasto. Na jego świetnym dworze
przebywali Pindar i Bakchylides tworząc na cześć tyrana poematy, obok nich
znajdziemy Ajschylosa i Symonidesa. Utrzymywał oddziały najemników, którym
następnie dawał obywatelstwo syrakuzariskie. W r. 467, po śmierci Hierona władzę
przejął jego brat Thrasybulos, ale panowanie jego spotyka się już z większym oporem i
w wyniku rewolty, tyrania zostaje zlikwidowana. Dało to sygnał innym miastom
sycylijskim do zrzucenia panowania Syrakuz.
Tyrania w Syrakuzach ma własne, odrębne cechy. Wyrosła podobnie jak inne z
konfliktów wewnętrznych, ale obalała władzę ludu, a nie arystokracji. Uderza jej
militarny charakter, ambicje panowania nad znacznymi obszarami i olbrzymie środki,
jakie ma do dyspozycji. Syrakuzy są jednym z największych (jeśli nie zgoła największym)
ówczesnych miast. Bogactwo ich było znaczne, także inne miasta sycylijskie były
zamożniejsze od miast Grecji właściwej. Stąd tyrani mogli tworzyć olbrzymie (jak na
ówczesne czasy) armie, podejmować inicjatywy urbanizacyjne na wielką skalę. 205
Powstanie pieniądza
płatności. Państwo domagało się, aby w niej uiszczano cła, kary nałożone przez sądy,
podatki. Ze swej strony płaciło w tej właśnie formie za usługi na rzecz zbiorowości: prace
budowlane, dostawy dla armii przy dłuższych wyprawach, gdy kończyły się zapasy
zabrane z własnego gospodarstwa, budowę okrętów wojennych itp. Pamiętajmy
ponadto, że państwo ciągnęło zyski z samej operacji bicia monety, gdyż z reguły miała
ona wartość nominalną nieco wyższą, niż wynikałoby to z zawartości kruszcu.
Wprowadzony przez państwo, ze względu na specyficzne potrzeby zbiorowości,
pieniądz oczywiście może pełnić następnie funkcje odmienne od tych, które były
aktualne początkowo. Służy także handlowi, i w miarę upływu czasu służy mu coraz
lepiej, podlegając istotnym modyfikacjom, dyktowanym potrzebami tej sfery eko
nomiki.
Podnoszone tu zastrzeżenia przeciwko tezie łączącej wynalazek pieniądza z
handlem i proponowane na jej miejsce inne wyjaśnienia pozostawiły na boku zasadnicze
pytanie: dlaczego właśnie Grecy pierwsi posłużyli się pieniądzem (bądź nawet go
wymyślili). Jeśli jego genezę należy tłumaczyć potrzebami państwa, to o ileż ostrzej
musiały się one rysować w monarchiach wschodnich o rozbudowanym systemie
fiskalnym, aparacie urzędniczym itd. Na czym polega ów szczególny związek między
monetą a polis?
Właśnie w tym kierunku szły poszukiwania Willa, który był przekonany, że
wyjaśnienia należy szukać nie tyle w potrzebach państwa, ile w specyficznej
mentalności Greków epoki archaicznej. Przypominał, że były to czasy, w których
niezmiernie silnie odczuwana była potrzeba sprawiedliwości, zgodnego z normami
etycznymi, proporcjonalnego podziału obowiązków i praw między członków wspólnoty
obywatelskiej. W tej epoce powtarzały się żądania ponownego podziału ziemi (a więc
zabrania jej tym, którzy mieli jej za wiele i rozdania tym, którym jej brakowało).
Powstanie pieniądza odpowiadałoby politycznym aspiracjom do zacieśnienia więzów i
współdziałania w ramach wspólnoty, w podobny sposób, jak odpowiadały im spisanie i
udostępnianie norm prawnych. Will szedł dalej proponując hipotezę, wedle której
puszczenie w obieg monet musiało nastąpić w ramach redystrybucji mienia ruchomego
(konfiskaty jednym i rozdania proporcjonalnie wszystkim). Przypuszczał, że taki zabieg
mógł być dokonany w Koryncie przez tyranów, dysponujących wobec napięć
społecznych dostateczną siłą, aby go przeprowadzić. Sądził ponadto, że o powstaniu
monety mogły zadecydować również potrzeby wynikłe z dzielenia wspólnego dochodu
polis między jej obywateli.
Przyznać tu trzeba, że podstawy źródłowe tych twierdzeń są niemal żadne. Nic nam
nie wiadomo o konfiskacie majątku ruchomego; a choć wiemy, że w Sifnos, mającym
własne kopalnie srebra, dzielono pochodzący z nich dochód między obywateli, i że w
początkach V w. taką ewentualność rozważano na serio w Atenach, nie wynika z tego
wcale, iż wprowadzenie pieniądza było z tymi operacjami związane. Czy takie decyzje
były podejmowane w miastach jońskich, gdy rodził się pieniądz, tego nie da się
udowodnić ani odrzucić.
Reakcja na tezy Kraaya i Willa była bardzo żywa. Niektórzy przyjęli je z
entuzjazmem (Finley, Starr, Vidal-Naquet, żeby wymienić najważniejszych). Inni
powtarzali z uporem, że pieniądz musi mieć ekonomiczną genezę będąc sam zjawiskiem
ekonomicznym i nie podejmowali szczegółowych dyskusji, ograniczając się do wskazy
210
wania na brak podstaw w źródłach dla hipotez Willa o sposobach puszczania w ruch
wybitego pieniądza.
W ostatnim dziesięcioleciu kilku numizmatyków włoskich podjęło krytykę
pewnych stron nowych teorii, przyjmując jednak ich tezy zasadnicze. Atakują oni
przede wszystkim Kraaya wskazując słabos'ci jego wizji handlu w epoce archaicznej. Ich
zdaniem, nie należy wyobrażać sobie wymiany towarów w tych czasach na wzór
wymiany wieków późniejszych. Z tego, co wiemy o ekonomice początków okresu
archaicznego, wynika, że handel o dalekim zasięgu rzadko polegał na prostym
przewożeniu towarów z punktu ich produkcji do punktu docelowego na tym samym
statku, przez tego samego kupca, czy też, jeszcze rzadziej, na wędrówce monet
przeznaczonych na nabycie pożądanych przedmiotów gdzieś daleko. Statki z towarami
pływały wzdłuż wybrzeży, zawijając do wszystkich portów, sprzedając tam i kupując w
miarę nadarzającej się okazji. Kupiec zabrane ze sobą pieniądze wydawał, jeśli nie w
pierwszym napotkanym porcie, to w następnych, tam gdzie moneta pochodząca z
niezbyt odległej polis była dobrze znana i budziła zaufanie. Od nabywców swych
własnych towarów mógł także otrzymywać pieniądze wypuszczone w danym mieście i
obracał nimi bardzo szybko. Kupiec więc posługiwał się pieniędzmi w czasie całej drogi,
były to jednak pieniądze różnych państw. Numizmatycy badając znaleziska nie będą w
stanie zrekonstruować na ich podstawie takich bardzo pospolitych sytuacji, gdyż nie
wiadomo w czyim mieszku monety wędrowały.
Tak więc niewielki zasięg obiegu monet archaicznych wcale nie oznaczałby, iż
pieniądz nie był używany w handlu o dalekim zasięgu. Przyznać trzeba, że ta część
rozumowania Kraaya w ogóle nie była mocna. Jeśli historykowi wolno wyciągać wnioski
z obecności monet w skarbach, to przywiązywanie wagi do ich braku jest ryzykowne
(jest to zwykłe zastrzeżenie stawiane wobec argumentum ex silentio - wnioskowania z
milczenia źródła: badacz może się do niego odwołać tylko w wyjątkowych wypadkach;
ryzyko popełnienia błędu jest bardzo wysokie). Nie znamy bowiem zasad tezauryzacji
czasów archaicznych, nie możemy powiedzieć, czy skład skarbów jest wiernym
odbiciem proporcji w masie monet niegdyś krążących. Było tak w wiekach następnych,
ale ten fakt nie może stanowić argumentu dla epoki, w której pieniądz się pojawił. Z
argumentacji Kraaya pozostała jednak bardzo ważka sprawa braku monety zdawkowej,
bez której handel detaliczny nie może wprowadzić do obiegu pieniądza. Tradycyjna teza
nie jest też w stanie wyjaśnić nam dlaczego obieg monetarny został zapoczątkowany w
polis greckich, a nie w krajach Wschodu, w których stopień utowarowienia gospodarki,
a więc i potrzeba pieniądza, były wyższe niż w Grecji.
Bibliografia
Dzieje sztuki wojennej doby archaicznej są w ostatnich latach przedmiotem wielu badań, które w sposób
istotny zmieniły nasze poglądy na temat tej dziedziny. Podstawowa praca o uzbrojeniu: A. M. Snodgrass,
Early Greek Armour and Weapons, Edinburgh 1964. Skrót tego fundamentalnego studium znajdzie Czytelnik
w popularnej pracy tegoż autora Arms and Armour of the Greeks, London 1967. Na temat falangi tenże autor:
The Hoplitę Reform and History^ , Journal od Hellenie Studies”, 85 (1965), s. 110-122. Polemika z tezami
Snodgrassa P. Cartledge, Hoplites and Heroes: Sparta’s Contribution to the Techniąue of Ancient Warfare,
211
„Journal of Hellenie Studies”, 97 (1977), s. 11-27 i w tym samym numerze czasopisma inny artykuł J.
Salmona, Political Hoplites?, s. 84-101 (zwłaszcza na temat datowania początków falangi). Polemika z
nowszymi pracami G. W. Cawkella, A. J. Holladay, Hoplites and Heresies, „Journal od Hellenie Studies”,
102 (1982), s. 94-103.
Użyteczne zestawienie wiedzy o tyranii, które było nam pomocne w czasie pisania poświęconego jej
paragrafu, znajduje się w pracy C. Mosse, La tyrannie dans la Grece antiąue, Paris 1969. Pracą podstawową
pozostaje ciągle niewielka i przeznaczona dla szerszego grona Czytelników, ale naukowo oryginalna, książka
A. Andrewesa, The Greek Tyrants, London 1956.
Systematyczny wykład na temat dziejów monety greckiej znajduje się w pierwszym tomie Vademecum
historyka starożytnej Grecji i Rzymu i jest dziełem A. Krzyżanowskiej. Tamże obszerna bibliografia. Dla
okresu najstarszego polecić trzeba pracę L. Morawieckiego, Początki mennictwa greckiego, Wrocław 1983 (w
serii „Nauka dla wszystkich”). Prace uczonych wspomnianych w tekście: C. M. Kraay, Archaic and Classical
Greek Coins, London 1976; Ed. Will, De 1’aspect ethiąue des origines grecąues de la monnaie, „Revue
historiąue”, 212 (1954), s. 209-231; Reflexions et hypotheses sur les origines grecąues de la monnaie, „Revue
Numismatiąue”, 17 (1955), s. 5-23. Zob. również P. Vidal-Naquet, Fonctions de la monnaie dans la Grece
archaiąue, „Annales. Economies, Societes, Civilisations”, 23 (1968), s. 206-208. Najciekawsze z prac
numizmatyków włoskich: N. F. Parise, Notę per una discussione sulle origini della moneta, „Studi
Miscellanei”, 15 (1970), s. 5-12 oraz M. Lombardi, Elementiper una discussione sulle origini efunzioni delta
moneta coniata, „Annali dell’ Istituto di Numismatica”, 26 (1979), s. 75-121.
Sparta
wynosi ok. 1100 km2. Po podboju sąsiedniej Mesenii rozciągającej się na zachód od
Tajgetos państwo spartańskie miało 4100 km2, a więc trzy razy tyle, ile liczyła
powierzchnia Attyki. Jeśli przypomnimy sobie, że rozmiary polis ateńskiej wykraczały
daleko poza przeciętną, będziemy zdawali sobie sprawę, jak dalece Sparta górowała nad
wszystkimi innymi państwami greckimi.
Nazwa Sparta odnosiła się w starożytności przede wszystkim do położonego w
dolinie Eurotasu ośrodka, jaki stanowiła grupa pięciu wsi. Do członków pełnoprawnych
politycznej wspólnoty odnosi się miano Spartiatów (w polskiej terminologii powszech
niej używa się nieco innej formy: Spartanie, będziemy się nią posługiwać w naszym
podręczniku). Nazwa Lacedemoriczycy (Lakedaimonioi'), używana przy oficjalnych
okazjach dla określenia polis, obejmowała poza Spartanami także periojków, wolnych
mieszkańców terytorium państwa. Lakonią nazywano dolinę Eurotasu.
W okresie mykeriskim Lakonia była dość zaludniona, większość osad skupiała się, rzecz
naturalna, w dolinie Eurotasu. Znamy dziś ponad sześćdziesiąt punktów osadnicżych.
Wydaje się, że w XII i XI w. gęstość zaludnienia drastycznie spadła, jednak byłoby
przesadą twierdzić, jak to czynią niektórzy archeolodzy, że doszło do całkowitego
wyludnienia. Prawdopodobnie w połowie X w. pojawiły się grupy nowych mieszkańców
mówiących dialektem doryckim (o dyskusji wokół kwestii najazdu Dorów pisaliśmy 215
1 1. WSIE TWORZĄCE SPARTĘ
wcześniej, zob. s. 96-99). Nie jesteśmy w stanie niczego powiedzieć o ich organizacji,
ani typie bytowania, zanotujmy tu jednak, że część uczonych mówi o nich jako o
półnomadycznych pasterzach wędrujących za swymi stadami.
Zdecydowane zmiany przynosi VIII i VII w. Obserwować wówczas możemy
objawy szybkiego rozwoju, który nie odbiega w swych kierunkach i rozmiarach od tego,
co działo się w innych wiodących ośrodkach świata greckiego. Nie ulega wątpliwości, że
mamy do czynienia ze społecznością arystokratyczną z charakterystycznym dla niej
zamiłowaniem do zbytku. Przedmioty luksusowe, których używa się, w części są
importowane, ale w części-i to poważnej - wyrabiane na miejscu. Ceramika lakońska
216 poczynając od ok. 625 r. stoi na wysokim poziomie i technicznym, i artystycznym (zob.
il. 59-60). Wywozi się ją poza granice kraju, znajdujemy ją w Kyrenie, Tarencie, na
Samos. Słynne były wyroby z brązu: czary, kratery, drobna plastyka. Brązowy krater
wykonany prawdopodobnie w Lakonii trafił aż do francuskiej miejscowości Vix, gdzie
znaleziono go w grobie jakiejś celtyckiej księżniczki. Jest to jeden z najpiękniejszych
tego typu przedmiotów ery archaicznej (zob. il. 61). Uderzają świetne ozdoby wykonane
z kości słoniowej, stanowiące przez pewien czas specjalność lakońską (znajdujemy je na
Chios, Samos, Rodos, w Atenach, na całym Peloponezie). Archeolodzy twierdzą, że ten
obraz społeczności zamożnej i ceniącej sobie piękne przedmioty zaczyna powoli ulegać
zmianie ok. 570 r. Początkowo znikają importy, ok. 520 r. obserwować możemy upadek
ceramiki lakońskiej. Pamiętajmy jednak, że to może być efektem zmian gustów,
ceramika koryncka też się załamuje w obliczu upowszechniającej się szybko ceramiki
attyckiej. Natomiast dłużej utrzymuje się świetna produkcja brązów, aby jednak u
schyłku wieku VI również wygasnąć. Tyle archeologia.
Nie wiemy dobrze kiedy, zapewne pod koniec IX w., doszło do synojkizmu czterech wsi
położonych blisko siebie w dolinie Eurotasu (Pitana, Mesoa, Limnaj, Kynosura). Nie
spowodowało to jednak zmian w osadnictwie, nie powstało centrum miejskie, nie
ukształtował się nawet wyraźnie wyodrębniony jeden ośrodek kultu. Ten stan rzeczy
pozostanie charakterystyczny dla dalszych dziejów Sparty. Nowo powstała polis,
składająca się początkowo z czterech wsi z ich najbliższą okolicą, podejmuje ekspansję
ku źródłom Eurotasu z jednej, a na południe ku morzu, z drugiej strony. Spośród osad
opanowanych na południu mieszkańcy tylko jednej, Amyklaj, zostają przyjęci do
społeczności na równych prawach. Odtąd Sparta składa się z pięciu wsi.
W drugiej połowie VIII w. rozpoczyna się ekspansja w kierunku zachodnim, ku
Mesenii. Nie wiemy czy wówczas Spartanom udało się opanować całą krainę, czy tylko
żyzną równinę nad rzeką Pamisos. Pod koniec VIII w. tradycja umieszcza też założenie
Tarentu (ok. 706 r.). Była to jedyna kolonia Sparty, stworzona przez grupę
wykluczonych ze społeczności. Późniejszy brak zainteresowania Sparty działalnością
kolonizacyjną jest w pełni zrozumiały, ekspansja na sąsiednie tereny miała na celu
rozwiązanie tych samych problemów, jakie w innych polis wywoływały inicjatywy
osadnicze na odległych terytoriach.
W następnym okresie ekspansja kierowała się ku północy, gdzie Spartanie toczyli
walki z Arkadyjczykami i z Argos, przeżywającym wówczas okres intensywnego
rozwoju. Ważnym epizodem tych walk była bitwa pod Hysiaj (669?), w czasie której
wojsko argiwskie zadało ciężką klęskę swym przeciwnikom. Ostudziło to, ale nie
przerwało, na pewien czas ich wojownicze zapędy.
W drugiej połowie VII w. rozegrała się druga wojna z Mesericzykami, którzy
spróbowali zrzucić z siebie jarzmo spartańskiego panowania. Trwała długo i była bardzo
ciężka, tym bardziej że towarzyszyły jej wewnętrzne napięcia i walki. Do drugiej wojny
meseńskiej odnoszą się poematy Tyrtajosa, wzywające Spartan do wojennego wysiłku i
zgody. Ostatecznie cała Mesenia wpadła w ich ręce i został ustanowiony znany nam z
późniejszych czasów system jej eksploatacji.
W początku VI w. Sparta podejmuje na nowo walki z Arkadyjczykami, toczy 217
zwłaszcza długotrwałą wojnę z wysuniętą na południe Tegeą, której nie udaje się
podporządkować. Ostatecznie zostaje zawarty sojusz. Ataki przeciwko Argos przynoszą
wreszcie w połowie VI w. zwycięstwo, któremu jednak nie towarzyszą już nabytki
terytorialne. Sparta zaczyna wówczas nowy typ polityki zewnętrznej. O ile poprzednio
starała się wchłaniać podbijane obszary, o tyle później zaczyna formować system
przymierzy, zapewniający jej hegemonię nad znaczną częs'cią Peloponezu. Początkowo
związki między Spartą a sojusznikami są zupełnie luźne, dopiero od końca VI w.
zaczynają się rysować kształty przyszłego systemu sojuszy, który historycy nowoczes'ni
zwykli nazywać niefortunnie Związkiem Peloponeskim. Przyjęty zwłaszcza zostaje
zwyczaj zwoływania sojuszników na zebrania przed wyprawami, w których życzono
sobie ich uczestnictwa (mogli oni wówczas odmówić swej zgody zwykłą większością
głosów). Nawet jednak i wtedy nie prowadziło to do zacieśniania więzów między
sojusznikami. Istotę tej luźnej organizacji oddaje jej nazwa: ,,Lacedemoriczycy i ich
sprzymierzeńcy”.
Nie da się nic powiedzieć o systemie politycznym, ani strukturze społecznej starszej od
synojkizmu. W VII w. Sparta jest jeszcze ,,normalną” grecką społecznością, w której
dominuje arystokracja, ze znacznymi różnicami ekonomicznymi, żywymi kontaktami ze
s'wiatem zewnętrznym, otwartym stosunkiem do nowych prądów i obyczajów. Istotny
problem stanowi określenie daty i przyczyn zasadniczych przekształceń, dla których
częs'ć historyków nie waha się używać słowa ,,rewolucja”.
Jak pamiętamy, archeolodzy wskazują, że mogłyby one nastąpić w ciągu VI w. i
zakończyć się gdzieś przed upływem jego trzeciej ćwierci; nie należy się jednak
poddawać zbytnio ich sugestiom, gdyż reformy polityczne i społeczne nie musiały od
razu zmieniać obrazu tych stron życia, które możemy poznać dzięki wykopaliskom.
W świetle tradycji starożytnej istotną rolę w tych przemianach odegrał Likurg,
regent sprawujący władzę w imieniu małoletniego króla: za poradą wyroczni delfickiej
zmienił on ustrój polityczny, wprowadził charakterystyczne dla Sparty wychowanie i
wspólne posiłki. Miałby on żyć bardzo wcześnie - w IX lub VIII w. O tej postaci niczego
pewnego nie da się powiedzieć. Niepokojące jest, że imię to nie jest nigdzie wspomniane
przez Tyrtajosa, co musi wzmacniać nasze wątpliwości na temat historyczności Likurga.
Z licznych szczegółów jego barwnego żywota nie da się wydzielić historycznego jądra.
Pewni jesteśmy w każdym razie, że tradycja myli się przypisując ustanowienie
wszystkich podstawowych urządzeń spartańskiego państwa jednej osobistości i umiesz
czając ten fakt w odległej przeszłości. System powstawał bowiem stopniowo, w toku
długiego okresu.
Początek tego procesu trzeba umieścić w pierwszej połowie wieku VII, po
pierwszej wojnie meseriskiej. Wówczas to została dokonana reforma hoplicka, otwie
rająca drogę do realizacji społecznych rewindykacji członków wspólnoty wobec
arystokracji. W tymże samym czasie określone zostały podstawy późniejszego ustroju
politycznego, ustalając wzajemne stosunki między radą i królami a zgromadzeniem
ludowym.
218
Najważniejsze przemiany przypadają na okres drugiej wojny meseriskiej, bądź na
lata bezpośrednio po niej następujące.
Tradycja nie utrwaliła żadnych wiadomości o tych wydarzeniach, jednak żaden z
historyków dzisiejszych w to nie wątpi. Istota tego najważniejszego aktu spartańskiej
rewolucji rysuje się nam jasno. Ogół obywateli niearystokratycznego pochodzenia
narzucił wówczas rządzącej wspólnotą arystokracji nowy porządek, którego podstawą
było równe (mniej więcej) obdzielenie ziemią wszystkich obywateli spartańskich.
Działki te były dostatecznie duże, aby uwolnić wszystkich Spartan od konieczności
pracy. Ciężar uprawy ziemi w całości spoczywał odtąd na niewolnych chłopach,
helotach. Przeprowadzenie takiej reformy było możliwe tylko w warunkach ogólnego
kryzysu istniejących poprzednio stosunków, a także powodzenia na wojnie, gdyż tylko
podbój Mesenii mógł zapewnić dostateczną ilość ziemi, którą można było swobodnie
dysponować. Skutkiem tej rewolucji było usunięcie wielkich różnic majątkowych,
charakterystycznych dla wszystkich polis archaicznych.
Dalszy rozwój spartańskiej wspólnoty prowadził do akcentowania owych egalita-
rystycznych tendencji, zwłaszcza w dziedzinie trybu życia. Działo się to stopniowo,
świadczą o tym także wyniki badań archeologicznych, które wskazują, że zniknięcie
przedmiotów luksusowych, pogorszenie się jakości lakońskiej ceramiki itd. przypadają
dopiero na ostatnie ćwierćwiecze VI w.
Druga wojna meseriska pozostawiła trwałe ślady w spartańskiej mentalności.
Świadomość groźby buntu podbitej ludności, którą można było utrzymać w posłuszeń
stwie tylko siłą, była zawsze bardzo żywa. Ona determinowała zachowanie Spartan tak
wewnątrz, jak i na zewnątrz państwa. Upływ czasu i koleje wypraw na północ nie tylko
nie zmieniły tego, ale uwidoczniły rozmiary niebezpieczeństwa. Każda poważniejsza
klęska, w której poległaby większa liczba Spartan, mogła prowadzić do buntu
poddanych i katastrofy. Rezygnacja z polityki ekspansji, konsekwencja tej świadomości,
przebudowa życia wewnętrznego zgodnie z potrzebami militarnymi i mentalnością
właściwą hoplitom wydaje się być ostatecznie zadecydowana w połowie VI w. Tradycja
umieszczała w tym właśnie okresie niezbyt dla nas jasną działalność efora Chilona,
przedstawianego jako reformatora państwa spartańskiego.
Widoczną oznaką przemian w Sparcie jest udział jej obywateli w igrzyskach
olimpijskich. W latach 720-576 na 81 znanych nam z imienia zwycięzców 46 to
Spartanie, w latach 548-400 na 200 tylko 12. Pamiętajmy, że sport doby archaicznej jest
przede wszystkim sprawą arystokracji, obecność więc spartańskich zwycięzców
wskazuje na istnienie tej warstwy, później poza jej upadkiem, na zmniejszenie udziału w
olimpiadach będzie wpływać także silna niechęć władz do wszelkich indywidualnych
inicjatyw poza granicami własnego kraju.
Ustrój polityczny
Urządzenia polityczne Sparty przeszły, podobnie jak i inne dziedziny życia, znaczną
ewolucję; znamy nieźle jej wynik, natomiast wcześniejsze fazy rysują się nieostro.
Sparta zachowała monarchię, która w przytłaczającej większości polis greckich
znikła. Rzecz oryginalna - posiadała dwóch królów należących do dwóch rodzin
Agiadów i Eurypontydów, wywodzących swój początek od Heraklesa. Geneza tej
podwójnej monarchii z braku źródeł nie daje się wyjaśnić. Królowie odgrywali istotną 225
rolę. Dowodzili wojskami w czasie wojen, ich kompetencje wewnętrzne musialy być
pierwotnie bardzo szerokie, od VI w. (a może i wcześniej) zostały jednak ograniczone
przez eforów. Mieli prawo do gwardii osobistej, składającej się, jak to już wspomina
liśmy, z wybranych młodych hoplitów. Ważkie miejsce zajmowali w kulcie, pełnili
funkcje kapłanów Zeusa, mieli zapewnione pierwsze miejsce przy ofiarach. Ich
wyjątkowa sytuacja w społeczności „Jednakowych”, połączona ze świadomością
charyzmatycznej siły władzy królewskiej płynącej od Zeusa, przyczyniła się do
rozwijania ich osobistych ambicji w takim stopniu, że mogły one zagrozić porządkowi
nie zostawiającemu miejsca dla wybitnych jednostek. Królowie byli w największym
stopniu czynnikiem łamiącym harmonię urządzeń spartańskich.
Spartanie, wszyscy ci, którzy posiadali pełnię praw politycznych, to jest przeszli
przez agoge i należeli do syssytii, tworzyli Zgromadzenie. Było to ciało liczne, w skład
jego musiało wchodzić na początku czasów archaicznych osiem - dziewięć tysięcy ludzi.
Jego uprawnienia zostały wcześnie, gdyż gdzieś między pierwszą a drugą wojną
meseńską, określone aktem pisanym, znanym nam jako Wielka Retra, zachowanym u
Plutarcha (o tym niezmiernie ciekawym, ale bardzo niejasnym tekście zob. s. 230-234).
Inicjatywa zgłaszania wniosków i zwoływania posiedzeń Zgromadzenia należała do
członków Rady zwanej gerusia (w dialekcie lakońskim gerohia). Potoczne tłumaczenie
tego terminu przez „Radę Starców” w odniesieniu do okresu najstarszego nie jest
trafne. Jak świadczą poematy Homera, słowo geron u progu czasów archaicznych
oznaczało człowieka dojrzałego, któremu należy się cześć z tytułu szlachetnego
urodzenia, bogactwa i zasług i który należy do grupy rządzącej; mogło się ono odnosić
do ludzi w sile wieku. Zapewne i w Sparcie w czasach wcześniejszych do Geruzji
wchodzili przedstawiciele wielkich rodzin z różnych grup wieku, dopiero później Rada
składała się z reguły z mężczyzn po sześćdziesiątce.
Także królowie, a później i eforzy mieli prawo zwoływać Zgromadzenie. Musiało
się ono zbierać systematycznie i w ustalonych terminach. Jest to zasada niezmiernie
istotna, świadcząca o wielkiej roli, jaką w życiu politycznym odgrywało Zgromadzenie.
Na jego posiedzeniach dokonywano także poprawek w brzmieniu zgłaszanych wnios
ków, choć członkowie Geruzji mogli, jeśli uznali, że propozycje ludu są „krzywe”,
przerwać obrady i na tej drodze uniemożliwić podejmowanie niedogodnych dla siebie
aktów. Zgromadzenie zwoływano na pewno dla podjęcia decyzji o wojnie i pokoju, do
niego także należał wybór zarówno członków Rady, jak i urzędników. Procedura
głosowania była bardzo archaiczna. Wiemy, na przykład, że przy obsadzaniu wakują
cych miejsc w Radzie zebrani krzykiem wyrażali swój stosunek do kandydatów,
zamknięci zaś w sąsiednim budynku członkowie Rady oceniali po intensywności
aklamacji, za kim wypowiedziała się największa liczba obywateli. Grekom V i IV w. ten
sposób wydawał się dziecinnym, nie zdawali sobie sprawy, że mają do czynienia z
przeżytkiem epok i obyczajów bardzo już odległych.
W późniejszych czasach (zapewne od połowy VI w.) zmniejsza się znaczenie
Zgromadzenia. Społeczność spartańska stawała się coraz bardziej społecznością
„Jednakowych”. Uległy wyciszeniu wielkie konflikty widoczne w okresie wojen
meseńskich, zanikła arystokracja analogiczna do arystokracji innych polis doby
archaicznej. Ograniczenie roli Zgromadzenia wynikało nade wszystko z charakteru
spartańskiej społeczności. Ludzie wdrożeni od dzieciństwa do posłuszeństwa wobec
226 urzędników, dowódców i starszych wiekiem, o ograniczonym horyzoncie myślowym,
bez bardzo istotnych powodów nie mogli na Zgromadzeniu zachowywać się sprzecznie
z wpojoną im mentalnością, występować z inicjatywami, domagać się ich respekto
wania.
Nawet jednak w tym późniejszym okresie Zgromadzenie potrafiło ujawniać
aktywność polityczną, a dyskusje mogły być bardzo ożywione, choć działo się to bardzo
rzadko. Jeśli bowiem wśród królów i członków Rady dochodziło do ostrej rywalizacji,
realna decyzja należała wówczas do całej zbiorowości Spartan.
Wspomniana już wyżej Geruzja składała się z dwudziestu ośmiu członków
wybranych dożywotnio spośród obywateli, którzy ukończyli sześćdziesiąty rok życia;
dwaj królowie wchodził do niej z urzędu. Jej uprawnienia były niezmiernie szerokie,
debatowała nad wszelkimi sprawami państwa, pełniła również funkcje trybunału
sądzącego poważniejsze przestępstwa. Rozszerzanie zakresu działań eforów prowadziło
w praktyce do zmniejszenia jej wagi.
Pięciu eforów wybieranych przez Zgromadzenie na okres jednego roku stanowi
stosunkowo późno wprowadzony element spartańskiego ustroju. Istnieli oni już w VI
w., być może początki ich funkcji sięgają VII w. W miarę upływu czasu zakres ich
działalności się rozszerza tak, że na progu czasów klasycznych eforowie skupili całość
władzy pozostawiając królom jedynie dowodzenie na wojnach, ale i tam towarzyszyło im
zawsze dwóch przedstawicieli tego kolegium. Eforowie mogli nałożyć areszt na
władców, musieli jednak szybko przedstawić swe zarzuty Geruzji. Kierowali przebie
giem agoge, pilnowali bezpieczeństwa wewnętrznego (wszelkie akcje typu policyjnego
były ich domeną, do nich należała inicjatywa w sprawie kryptei). Eforowie przyjmowali
posłów z innych państw i decydowali, czy sprawa jest warta przedstawienia Geruzji i
Zgromadzeniu. Zwoływali Zgromadzenie i przedstawiali mu wnioski. Byli sędziami,
nadzorowali helotów i periojków. Co miesiąc eforowie i królowie składali przysięgę:
królowie-że będą przestrzegać praw, eforowie-że będą popierać ich decyzje pod
warunkiem wywiązania się z tego zobowiązania. Co dziewięć lat eforowie przystępowali
do obserwacji nieba, aby znaleźć tam potwierdzenie respektowania porządku boskiego
przez królów. Mogli oświadczyć, że widzieli przelatującą gwiazdę, wówczas stawiali
władców w stan oskarżenia, rozstrzygnięcie należało do wyroczni delfickiej. Tak szeroki
zakres kompetencji nie miał sobie równego w innych państwach archaicznej Grecji,
właściwie jedyne ograniczenie stanowił roczny okres sprawowania funkcji. Eforów
oskarżano dość często o arbitralny i brutalny sposób działania, o ,,upicie się”
nadmiernie rozległą władzą, co musiało być bardzo prawdopodobne (im silniej
potępiano u Spartan indywidualizm i ambicje, tym ostrzej te zepchnięte do podświa
domości i potępione skłonności wybuchały w sprzyjających warunkach).
Społeczny sens wprowadzenia nowego elementu ustroju w postaci eforów w
ogólnych zarysach jest zrozumiały, natomiast szczegóły tego procesu pozostają
nieznane. Niektórzy autorzy starożytni, w tym i Arystoteles, widzieli w nich element
demokratyczny urządzeń spartańskich, ze względu na periodyczny wybór w przeci
wieństwie do dożywotnich władców i członków Geruzji. Jak widzieliśmy, było to w
wysokim stopniu nietrafne. Jednak pojawienie się eforów jest w jakiś sposób związane z
rewindykacjami zwykłych obywateli przeciwko arystokracji. Więcej na ten temat nie da
się powiedzieć, gdyż mało wiemy o przełomie VII i VI w., gdy ten proces musiał się
dokonać, a zakres władzy tych urzędników tak szybko ewoluował, że trudno na
podstawie późniejszych realiów wyrokować o tym, co było wcześniej. 227
Zastanawialiśmy się już poprzednio nad strukturą społeczeństwa spartańskiego
poczynając od drugiej połowy wieku VI, gdy ,,Sparta stała się Spartą”. Wypadałoby
teraz powtórzyć wnioski na temat metod selekcji elity. Dostęp do stanowisk był dla
wszystkich otwarty i na pewno w wielu przypadkach obejmowali je zwykli członkowie
społeczności (właśnie takich ubogich członków Rady czy eforów oskarżano często o
przekupstwo ze strony przedstawicieli obcych państw, przybywających do Sparty, aby
załatwić istotne dla nich kwestie; wszystko wskazuje na to, że te pomówienia miały
solidne podstawy). Wydaje się jednak, że tendencja do obejmowania funkcji przez
przedstawicieli dziedzicznej elity była bardzo silna.
Oryginalność Sparty
Każdy, kto styka się z dziejami Sparty, odczuwa silnie jej oryginalność. Wypada nam
zastanowić się nad jej istotą.
Urządzenia spartańskie musimy uznać za najbardziej radykalną realizację formy
polis hoplitów. Dążenie do usunięcia arystokratycznych elit, narzucenia jednakowego,
a więc z konieczności dość surowego i szarego trybu życia, podporządkowania jednostki
i rodziny interesom ogółu, nacisk na przygotowanie i wypełnianie obowiązków
obywatela - żołnierza, pojawiają się w poglądach i działaniach różnych grup w różnych
polis, ale jedynie w Sparcie zostały one urzeczywistnione z wyjątkową konsek
wencją.
Staranna analiza poszczególnych elementów struktury społecznej i politycznej
Sparty pokazuje nam, że istnieją dla nich analogie w innych państwach greckich. Zależni
chłopi, do której to kategorii zaliczyć trzeba helotów, występują powszechnie w
społecznościach archaicznych. Grupy mężczyzn żyjące w osobnych domach, wspólnie
spożywające posiłki i spędzające czas, istniały w polis kreteńskich, podobnie jak
znajdujemy tam niektóre elementy spartańskiej agoge. Obyczaj wspólnego życia
chłopców przez czas pewien przed wejściem w wiek dojrzały był w Grecji dość
powszechny. To, co stanowi o oryginalności Sparty, to nie są jej poszczególne
instytucje, ale konsekwentny system z nich zbudowany w określonym celu, w wyniku
czego istniejące gdzie indziej obyczaje i urządzenia zyskały nowe funkcje i nabrały
nowego sensu tworząc całość zdecydowanie odmienną od pozostałych polis.
Bibliografia
Poza pracami cytowanymi już w tym rozdziale korzystaliśmy szeroko z książki P. Olivy, Sparta and Her Social
Problems, Prague 1971. Jest to bardzo staranne zestawienie poglądów różnych badaczy na różne sprawy, nie
dość „organizowane” przez własne zdanie autora. Pozostajemy także dłużnikami pięknej i ciągle inspirującej
książki H. Jeanmaire’a Couroi et Couretes. Essai sur l’education spartiate et sur les rites de l’adolescence dans
l’antiquitć helleniąue, Lille 1939. Przy referowaniu dyskusji na temat Retry pomocny nam był artykuł E.
Zwolskiego, Wielka Retra i jej poetycka parafraza, „Roczniki Humanistyczne”, 18, z. 2 (1970), s. 5-25.
Ateny
Atenom przyjdzie nam poświęcić nie tylko w dalszych częściach podręcznika, ale i w
tym rozdziale o wiele więcej miejsca niż innym polis. Wprawdzie Ateny tej epoki nie
stały się jeszcze wiodącą polis całego świata greckiego, jaką będą poczynając od wojen
perskich, ale są na pewno polis najlepiej nam znaną, gdyż dysponujemy największą dla
niej liczbą źródeł. Nie oznacza to niestety, aby nasza dokumentacja źródłowa była
zadowalająca i pozwalała na zmniejszenie hipotetyczności naszych wywodów. Spośród
wielu bardzo źle znanych państw greckich, Ateny są w stosunkowo najmniej złej
sytuacji.
Wiadomości geograficzne
Attyka liczy około 1600 km2. Posiada kilka niewielkich żyznych równin oddzielonych od
siebie pasmami gór: Hymet (1027 m), Pentelikon (1109 m), Parnes (1412 m). Granica z
sąsiednią Beocją biegła w większości grzbietami Kitajronu (1526 m), również na
południowym krańcu znajdują się góry. Wybrzeże południowe i południowo-wschodnie
mają sporo dobrych zatok nadających się na przystanie. Na południowym końcu cypla,
na obszarze wzgórz Laurion, znajdowały się złoża srebra i ołowiu. Eksploatowano je już
w czasach brązu (nie wiemy jednak, jak dalece systematycznie), intensyfikacja nastąpiła
w toku VI w. Wydobywano tu też żelazo. Warto pamiętać, że rzeźba terenu Attyki nie
faworyzowała w żadnym stopniu jedności politycznej.
Czytelnik pamiętać powinien, że. Ateny mają przeszłość mykeńską, były jednym z
ważniejszych ośrodków tego okresu. Zniszczenia i migracje towarzyszące załamaniu się
świata achajskiego nie dotknęły Attyki. Mieszkańcy jej byli tego świadomi, twierdzili,
że są autochtonami, to znaczy mieszkańcami odwiecznymi, a ich ojczyzna nie przeżyła
najazdu innych plemion. Utrzymanie ciągłości osadnictwa pozwoliło Atenom na szybszy
rozwój w toku Wieków Ciemnych. Odgrywały one istotną rolę w procesie migracji do 235
zachodnich wybrzeży Azji Mniejszej, utrzymały więzi z cywilizacjami wschodnimi w
czasach, gdy kontakty handlowe uległy znacznemu ograniczeniu, na ich terenie
wprowadzono w ceramice styl protogeometryczny, a następnie geometryczny.
W okres archaiczny Ateny weszły jako ośrodek silny. Ich cmentarzyska świadczą o
szybkim powiększaniu się ludności. Wydaje się, że ten trend ulega w połowie VIII w.
zahamowaniu, rozmiary i przyczyny tego chwilowego załamania nie są nam znane.
Nie wiemy, od kiedy datuje się polityczna jedność Attyki. Niektórzy uczeni gotowi
są widzieć nieprzerwaną tradycję sięgającą czasów mykeńskich. Na pewno większość
Attyki była zjednoczona u kresu Wieków Ciemnych. Ateńczycy wiedzieli, że ich polis
powstała w drodze synojkizmu, którego inicjatorem miał być mityczny Tezeusz.
Zjednoczenie polityczne w przypadku Attyki nie pociągnęło za sobą konsekwencji
osadniczych, większość jej mieszkańców w czasach archaicznych żyła w dalszym ciągu w
licznych osadach rozsianych na dość znacznym (jak na stosunki greckie) terytorium,
były to nie tylko wsie, ale i większe skupiska ludności. Ateny były uznanym ośrodkiem
politycznym, tu odbywały się zgromadzenia, działali urzędnicy, sprawowano kult w
imieniu całej społeczności. Na pamiątkę synojkizmu obchodzono święta, synoikia.
Attyka była wyłącznie pojęciem geograficznym, państwo określane było mianem
Athenai - Ateny (co znaczy miasto bogini Ateny) lub Athenaioi - Ateńczycy.
Akt synojkizmu nie obejmował równiny Eleusis na zachodnim krańcu Attyki,
została ona przyłączona później, choć prawdopodobnie jeszcze w Wiekach Ciemnych;
wyspę Salamina zdobyto na Megaryjczykach w początkach wieku VI.
Ateńczycy pamiętali, że państwo ich było niegdyś we władaniu królów. Wedle
mitów ostatni monarcha, Kodros, z własnej woli poniósł śmierć, aby zapewnić swemu
państwu zwycięstwo w walce z mieszkańcami Peloponezu. Taka tradycja świadczy
wyraźnie o braku konfliktów, które towarzyszyłyby zniknięciu monarchii. Wskazuje na
to również przetrwanie tytułu basileus; nosił go w czasach historycznych urzędnik
zajmujący się przede wszystkim dziedziną kultu.
Ateny nie brały udziału w Wielkiej Kolonizacji. Oczywiście nie oznacza to, by
Ateńczycy nie uczestniczyli w wyprawach mających na celu zakładanie nowych osad,
mogli dołączyć się do grup organizowanych przez inne państwa.
Właściwie nic nie wiemy o dziejach politycznych Aten aż do nieudanej próby
objęcia władzy tyrańskiej, którą podjął Kylon. Był on zwycięzcą na igrzyskach
olimpijskich, miał za teścia tyrana sąsiedniej Megary, który udzielił mu pomocy. Jego
zwolennikom udało się opanować Akropol, ale zabrakło im zdecydowanie poparcia mas.
W obliczu przeciągającego się oblężenia cytadeli, nie dającego spiskowcom żadnej
nadziei, Kylon uciekł, a jego poplecznicy schronieni u ołtarzy uzyskali przyrzeczenie
odejścia wolno. Obietnicy nie dotrzymano i wymordowano schwytanych. Odpowie
dzialnością za ten czyn obciążono bardzo wpływową rodzinę arystokratyczną Alkmeo-
nidów. Zdarzyć się to mogło w 632 lub 636 r.
Zajmowaliśmy się już poprzednio spisaniem praw przez Drakona (zob. s. 197). Nie
wiemy, jakie były okoliczności towarzyszące temu aktowi i jakie siły społeczne były w
nim zaangażowane.
O historii archaicznych Aten nieco więcej powiedzieć możemy dopiero od
początków VI w., gdy napięcia społeczne i walki doprowadziły do przekazania władzy
Solonowi z misją przeprowadzenia reform, mających na celu zabezpieczenie polis przed
236 kryzysami.
Sytuacja Aten w przededniu reform Solona
Stan wewnętrzny Aten przed Solonem odtwarzamy biorąc za punkt wyjścia jego
reformy, o których pamięć była dość trwała. Zachowała się na szczęście część jego
twórczości poetyckiej oraz pewne fragmenty jego zbioru praw. Starożytni znali jego
utworów nieco więcej, w IV w. dostępny był ponadto w całości sporządzony przez niego
zbiór praw. Pozwala nam to na pewne zaufanie do relacji o Solonie powstałych w czasach
późniejszych, mogły one wykorzystywać źródła dla nas już niedostępne.
W Atenach VII w. władza i znaczna część ziemi znajdowała się w ręku grupy
określanej w naszych tekstach mianem eupatrydów („dobrze urodzonych”). Niestety
mało o nich wiemy. Nie da się powiedzieć, czy w ich skład wchodziły wszystkie rodziny
arystokratyczne, czy też stanowili oni grupę węższą, zamkniętą (jak chcą niektórzy
badacze). Najwyższą władzę w państwie sprawował urzędnik wybierany na okres roku z
tytułem archonta („ten, który rządzi”). Jego imieniem określano rok. Obok niego
działali basileus - król, polemarchos - dowódca wojska i sześciu thesmothetai (dosłownie
„ci, którzy tworzą prawo”). W późniejszych czasach rozciągnięto i na nich tytuł
archontów. Ważną rolę odgrywała w państwie rada zwana Areopagiem, gdyż najczęściej
zasiadała na Wzgórzu Aresa. W późniejszych czasach składała się z byłych archontów;
jak było przed Solonem, nie wiemy. Kompetencje Zgromadzenia były, jak zwykle w tej
epoce, ograniczone. Wedle informacji arystotelesowskiego Ustroju politycznego Aten
(8, 2), której nie możemy sprawdzić, powoływał archontów Areopag kierując się
pochodzeniem arystokratycznym i bogactwem.
U schyłku VII w. Attyka przeżywała ostry kryzys agrarny. Eupatrydzi skupili w
swych rękach znaczne majątki uprawiane przez niewolnych chłopów noszących w
źródłach nazwy hektemoroi (dosłownie „sześcioczęściowcy”) ipelatai („znajdujący się
u boku”). Pierwsza nazwa wskazuje na sposób podziału plonów, jej interpretacja była
przedmiotem sporów. Kto zatrzymywał 5/6-chłopi czy właściciel? Wielu uczonym
trudno było przyjąć, że chłopi mieliby oddawać tylko 1/6, wydawało się im to zbyt mało,
tym bardziej że w Sparcie helotom meseriskim odbierano połowę, a i w późniejszych
epokach często właśnie w ten sposób dzielono plony. Dziś na ogól historycy sądzą, że
należy te wątpliwości odrzucić. Nie jest rzeczą możliwą, aby domagano się od
niewolnych chłopów w Attyce daniny wyższej (i to o tyle!) niż od meseńskich helotów
ujarzmionych po walce i mających do dyspozycji o wiele bardziej urodzajne grunty.
Biorąc pod uwagę ówczesny stan rozwoju kultury rolnej już rezygnacja z jednej szóstej
plonów musiała sprawiać trudności.
Wiemy także, że niektórzy obywatele popadali w niewolę nie będąc w stanie
spłacić zaciągniętych długów i byli sprzedawani (jak prawdopodobnie kazał obyczaj)
poza granice Attyki. Część ludzi tym zagrożonych uciekała.
Nie wiemy, w jaki sposób powstały majątki arystokracji. Domyślać się możemy, że
część ich, zasadnicze jądro, było w jej ręku od bardzo dawna, a uprawiający je zależni
chłopi mieli ten status od pokoleń. Wiele jednak gruntów znalazło się w posiadaniu
arystokracji stosunkowo niedawno. Na pewno nie raz zdarzały się akty gwałtu w
stosunku do ludzi słabszych, którym zabierano pola siłą, normalną jednak drogą było
przejmowanie ziemi w wyniku nie spłaconych długów.
Arystokracja była przedmiotem nienawiści i ataków z dwóch stron. Po pierwsze
miała przeciwko sobie niewolnych chłopów, którzy pragnęli zmiany swego statusu, 237
widząc w tym drogę zabezpieczenia się przed nadmiernym wyzyskiem i arbitralnością
panów. Czy domagali się oni już wtedy przyznania im działów ziemi, które uprawiali,
tego niestety nie wiemy. Po drugie arystokracja była atakowana przez uboższych
członków wspólnoty, głównie rolników zagrożonych utratą pozycji ekonomicznej i
politycznej. Dzięki s'wiadectwu Solona wiemy, że niektórzy z nich domagali się nowego
podziału gruntów, które należałoby odebrać wielkim posiadaczom. Jest to, jak już
wspominaliśmy, jedna z pospolitszych rewindykacji epoki, często powtarzana, ale
rzadko (przynajmniej wedle naszej wiedzy) realizowana. Ponadto niearystokratyczni
obywatele mieli dość politycznego monopolu arystokracji, pragnęli też zmusić
urzędników do działania w określonych granicach, zapewniających poszanowanie
prawa równego dla wszystkich. Część obywateli, którzy z racji majątku i aspiracji bliscy
byli arystokracji, pragnęła dostępu do władzy. Eupatrydów oskarżano o arogancję,
chciwość nie znającą granic, nieumiarkowanie. Prawdopodobnie były ostre tarcia
wewnątrz grupy rządzącej, wprawdzie nasze źródła nam o tym nic nie mówią, ale
obserwacja wydarzeń w czasach późniejszych wskazuje na to, że ateńska arystokracja
nader rzadko występowała w sposób zgodny.
Stopień społecznego nacisku na grupę rządzącą był na tyle silny, że zmusił ją do
pójścia na ustępstwa i wyrażenie zgody na zmiany. Być może gwałtowny przebieg walk
w innych polis, kończący się radykalnymi posunięciami tyranów godzących w interesy
arystokracji, wskazywał, że mniejszym złem dla niej mogą okazać się reformy.
Zagrożenie nowym podziałem ziemi stawało się w obliczu społecznego buntu
realne.
Tradycja mówi o Solonie, że pochodził z arystokratycznej rodziny. Był poetą. W
jego utworach polityka i moralność splatały się w jedno. Mówi w nich o potrzebie
sprawiedliwości i zachowania umiaru. Ostro brzmią jego sądy na temat rządzących w
Atenach arystokratów: „Nasze miasto nigdy nie zginie z rozkazu Zeusa i z woli
szczęśliwych bogów nieśmiertelnych (wzniosła bowiem strażniczka, córka potężnego ojca,
Pallas Atena trzyma nad nim ręce). Ale sami obywatele w swoim szaleństwie chcą
zniszczyć wielkie miasto, ulegając pokusie bogactwa - oni, oraz niesprawiedliwy umysł
przywódców ludu, którzy niechybnie doznają wielu cierpień z powodu wielkiego braku
umiaru [hybris]. Nie umieją bowiem powstrzymać nadmiernej chciwości, ani zażywać
teraz w spokoju przyjemności uczty [luka], bogacą się ulegając pokusie niesprawiedliwych
czynów [luka], nie oszczędzając ani dóbr świętych, ani dóbr publicznych, rabują jedni z
jednego miejsca, drudzy z innego, nie zachowując w sercu czcigodnych fundamentów
Sprawiedliwości, która milcząc, jako świadek zna to, co się dzieje i to, co było, a z czasem
na pewno przyjdzie, aby wyegzekwować karę”(fr. 3, wyd. Gentili-Prato).
W czasach, w których jedynym sposobem oddziaływania na ogół było słowo
mówione (słowo pisane nie odgrywało jeszcze większej roli), publiczna recytacja
własnych poematów dawała politykowi potężne narzędzie formowania opinii publicz
nej. Wiersze powtarzane przez innych oddziaływały skuteczniej i szybciej niż zwykłe
przemówienia.
W 594/593 r. powierzono Solonowi funkcję archonta, upoważniając go do
przeprowadzenia daleko sięgających zmian w państwie.
Reformy Solona
Konsekwencje reform
W konfliktach społecznych Solon zajął miejsce pośrednie. Sam o sobie powie: „Ludowi
dałem tyle przywilejów, ile wystarczy, nie odebrawszy mu, ani nie przydawszy
zaszczytów. Dla tych zaś, którzy mieli potęgę i byli podziwiani z powodu bogactwa, dla
nich też obmyśliłem sposób, by nie stała się im krzywda. Stanąłem przeciw jednym i drugim
osłoniwszy się mocną tarczą i nie pozwoliłem ani jednym, ani drugim na niesprawiedliwe
zwycięstwo” (fr. 7 Gentili-Prato). Solon więc oparł się żądaniu podziału gruntów,
utrzymał zarówno stan posiadania, jak i polityczną pozycję arystokracji. Mimo to
240 również rodziny arystokratyczne były niezadowolone, gdyż reformy osłabiły ich siłę.
Nie skorzystał Solon z możliwości objęcia władzy tyrańskiej, czego się lud po nim
spodziewał. Głęboko wpojone zasady moralności polis kazały mu traktować ją jako
najgorsze zło i niebezpieczeństwo dla Aten.
Przemiany wprowadzone przez Solona nie były w stanie zapewnić wewnętrznego
uspokojenia. Żadna ze stron nie była zadowolona, a obie miały dość siły, aby podjąć
walkę na nowo. Pozornie mogło się wydawać, że skutki reform są skromne. A jednak
nie było tak, i późniejsze pokolenia miały tego świadomość, tak dalece, że łatwo
przypisywały Solonowi rozmaite posunięcia doby archaicznej kształtujące ustrój.
Właśnie jego działalność otworzyła nowy okres w dziejach Aten, które wyrastają na
jeden z najważniejszych i najszybciej rozwijających się ośrodków Grecji. Lekcja
polityczna płynąca z kompromisu osiągniętego w warunkach groźnej sytuacji we
wnętrznej została dobrze przyswojona, dzieje Aten są znacznie bardziej ustabilizowane
niż innych polis. Nowe instytucje polityczne i zbiór praw istniały dalej, także wtedy, gdy
pojawiła się tyrania; wskazuje to, jak dobrze odpowiadały nowej epoce, do ukształto
wania której się przyczyniły. Niezmiernie trwałe okazały się skutki w sferze mentalności
wzmacniając pragnienia sprawiedliwości i równości w życiu polis.
Treść zmian wprowadzonych przez Solona jest przedmiotem sporów, które wynikają z
niedostatku źródeł. Najcenniejsze są dla nas utwory napisane przez niego samego, ale i
one z racji swego poetyckiego charakteru nie mogą być dla nas w pełni jasne.
Najważniejszy przekaz stanowi poemat, w którym Solon opowiada o swych reformach.
Utwór ten musiał powstać po ich zakończeniu, gdyż autor mówi nie tylko o tym, co
uczynił, ale i tłumaczy, czego nie zrobił i dlaczego. Najlepiej będzie, jeśli ten właśnie
tekst przyjmiemy za punkt wyjścia do prezentacji spraw spornych.
„Czy przestałem działać przed osiągnięciem którejkowiek z rzeczy, dla których
zebrałem ogół obywateli [demos, tu w sensie wszyscy politai, a nie tylko lud]? O tym
najlepiej mogłaby za mną zaświadczyć w sądzie Czasu wielka matka bogów olimpijskich,
czarna Ziemia, z której usunąłem stupy, tkwiące w wielu miejscach, Ziemia, przedtem
niewolna, dzisiaj wolna. Sprowadziłem zaś z powrotem do Aten, do ojczyzny założonej
przez bóstwo, wielu ludzi, którzy zostali sprzedani, jedni zgodnie z prawem, drudzy
wbrew niemu, a także tych, którzy poszli na wygnanie pod naciskiem twardej konieczności
i nie mówili już językiem attyckim, jako że po wielu krajach się włóczyli. Tych zaś, którzy
w tym kraju cierpieli haniebną niewolę, drżąc przed kaprysami panów, uczyniłem
wolnymi. Połączywszy siłę i sprawiedliwość, takich rzeczy dokonałem przy pomocy
władzy i dotrzymawszy obietnicy. Ponadto napisałem prawa, zarówno dla podłego jak i
dla dobrego, stosując do każdego prawo sprawiedliwe. Gdyby kto inny, niż ja, wziął
oścień—jakiś człowiek o złej myśli i chciwy-nie zatrzymałby ogółu obywateli[demosu].
Albowiem gdybym zechciat uczynić to, co wtedy podobało się jednej ze stron, czy też to, co
druga wymyśliła dla pierwszej, polis straciłaby wielu ludzi” (fr. 30, Gentili-Prato).
Solon mówi w tym poemacie niemal wyłącznie o reformach tyczących się ziemi i
ludzi ją uprawiających. Największa trudność tkwi w zrozumieniu, jaka była funkcja
słupów (horoi), które Solon usunął z pól. Nie znamy żadnego słupa o takim
przeznaczeniu, który by pochodził z VI w., natomiast mamy pewną ich liczbę z IV w. 241
(ich gruntowne przebadanie zawdzięczamy M. I. Finleyowi). Napisy na nich umiesz
czane pokazują bez najmniejszej wątpliwości, że ustawiano je na tych działkach, na
których ciążyła hipoteka. Część badaczy sądzi (jest to również nasz punkt widzenia), że
słupy Solona miały podobną naturę. Umieszczano je na ziemiach wolnych właścicieli,
którzy z różnych powodów byli zmuszeni do pożyczania dając gwarancję w postaci
ziemi. Operacja usunięcia słupów stanowi część sławnej seisachtei, strząśnięcia
ciężarów, zdjęcie horoi oznaczało bowiem anulowanie długów.
Taka interpretacja (nazwijmy ją pierwszą) napotyka opory. Ich źródłem najpo
ważniejszym jest przekonanie o niezbywalności ziemi w czasach archaicznych. Ci,
którzy sądzili, że za czasów Solona nie można było ziemi sprzedać, nie widzieli też
możliwości obciążania jej hipoteką. Slupy wedle ich przekonania musialy mieć inny
charakter, a mianowicie ustawiane były na ziemi chłopów zależnych (interpretacja
druga).
Trzeci wreszcie sposób rozumienia tego miejsca poematu Solona zakłada, że słupy
stawiano na ziemi chłopów zależnych, ale nie tych, którzy siedzieli na niej od pokoleń,
lecz tych, którzy dopiero się nimi stawali. Wolni rolnicy obciążeni długami oddawali
wierzycielowi ziemię i siebie (wraz z rodziną). Odmienny nieco od tu wyłożonego
wariant tej samej hipotezy głosi, że do powstania takich stosunków i umieszczenia słupa
w ziemi mogło dojść i bez zaciągania długu (bądź dług był jedynie czymś drugorzęd
nym), chłop sam w obliczu ekonomicznych trudności szukał opieki u zamożniejszego
właściciela akceptując wynikający stąd stan zależności (może oddając się dobrowolnie
mógł zapewnić sobie lepsze warunki bytowania?).
O kwestii niedopuszczalności obrotu ziemią mieliśmy już okazję pisać wcześniej
(zob. s. 155-156), wskazywaliśmy tam, że jest to teza nie mająca dostatecznego oparcia
w tekstach. Nie musimy więc brać pod uwagę takiego zastrzeżenia przy interpretacji
reform Solona. Przyjęcie tak drugiej, jak i trzeciej interpretacji nie wymaga zresztą
założenia, iż chłop nie mógł ziemi sprzedać i wobec tego jej zastawienie nie wchodziło w
rachubę; nie można wykluczyć, iż istniał obyczaj oznakowywania pól rolników
zależnych od wielkich właścicieli. Wybranie przez nas pierwszej hipotezy wynika z
ogólnej wizji sytuacji w Attyce przed i po reformach Solona. Przypomnijmy tu nasze
rozważania o ludziach niewolnych (zob. s. 150-152) i tezę, wedle której wielka własność
była z reguły uprawiana przez niewolnych chłopów. Solon na pewno nie dał im ziemi na
własność, gdyż w Attyce w VI w. dalej mamy do czynienia z dużymi posiadłościami, a
uwłaszczenie chłopów zależnych przyniosłoby im kres. Ponadto całość reform Solona
ma charakter kompromisu (Solon kładzie na to wielki nacisk w swych utworach), trudno
byłoby sobie wyobrazić, aby mógł tak przedstawiać swą rolę w walkach politycznych,
gdyby zniszczył podstawy gospodarcze elity. Notabene nie wyraziłaby ona zgody na
reformy (gdyby przegrała w wyniku rewolucji społecznej, cóż wiele gorszego mogłoby
ją spotkać?).
Z interpretacji charakteru slupów wynika sposób rozumienia następnego ustępu
tyczącego się niewolników. Ci, którzy sądzą, że slupy stawiano na ziemi chłopów
zależnych, zdanie: „Tych zaś, którzy w kraju cierpieli haniebną niewolę, drżąc przed
kaprysami panów, uczyniłem wolnymi” traktują jako dalszy ciąg wiadomości o tej samej
reformie (uwolnienie chłopów od zależności w stosunku do właścicieli pociągało za sobą
usunięcie słupów). Jeśli natomiast uznamy, że operacja zdjęcia slupów tyczyła się
242 wyłącznie wolnych rolników, to cytowane wyżej zdanie wprowadza nową informację o
innej sprawie. Naszym zdaniem fragment ten odnosi się do przyznania wolnos'ci
osobistej niewolnym chłopom.
Kim byli ludzie sprzedani poza Attykę, których Solon musiał wykupywać z rąk
właścicieli? Mamy dwie możliwe odpowiedzi na to pytanie:
1. Chłopi zależni, którzy nie byli w stanie wywiązać się ze swych obowiązków:
powodowało to pogorszenie się ich statusu, gdyż spadali do rzędu niewolników
pozbawionych wszelkich praw.
2. Ludzie wolni, którzy zaciągnęli dług pod zastaw ziemi oraz osoby własnej i
członków rodziny. Takich niewolników miejscowego pochodzenia obyczaj prawdopo
dobnie nakazywał sprzedać poza granice państwa.
Oczywiście oba warianty mogły występować jednocześnie, sądzimy jednak, że owi
mieszkańcy Attyki znajdujący się poza jej granicami byli przede wszystkim ludźmi
niegdyś wolnymi. Los ich właśnie był dla obywatelskiej społeczności na tyle nieobo
jętny, że przystąpiono do skomplikowanej operacji wykupu, mało jest natomiast
prawdopodobne, aby przejmowano się podobnymi przypadkami w stosunku do ludzi i
tak niewolnych (choć dla nich była to zapewne nie mniejsza tragedia). Także istnienie
kategorii zbiegów łatwiej da się wytłumaczyć, gdy przyjmiemy, że do takiego
rozpaczliwego kroku uciekali się ludzie przywykli do wolności osobistej.
★ ★
★
Solon mówi, że napisał prawa (thesmoi). Nie jest jasne, co ma na myśli: wyłącznie
kodyfikację praw dobrze nam znaną, czy także reformy ustroju politycznego? Zwróćmy
uwagę na to, że w cytowanym przez nas poemacie o tych ostatnich w ogóle nie ma mowy,
w innych zaś znajdziemy tylko ogólnikowe twierdzenia.
Tradycja przypisała Solonowi stworzenie instytucji sędziów przysięgłych, Heliai,
dobrze znanej z V i IV w. Trudno przyjąć tę informację, gdyż w Atenach początków VI
w. nie mogły istnieć te sądy, które stanowiły najbardziej charakterystyczną instytucję
późniejszych czasów, kwintesencję ludowładztwa. Nie należy jednak całkowicie
odrzucać tego przekazu. Jest całkiem możliwe, że w zbiorze praw Solona znajdowały się
wzmianki o trybunale sędziów przysięgłych. Na pewno nie mogły być tworzone wedle
takich zasad, jakie stosowano później, a które otworzyły do nich drogę przede
wszystkim ludziom niezamożnym. Musiały też mieć inny zakres kompetencji. Prawdo
podobnie był to sąd, który mógł stanowić instancję odwoławczą od decyzji urzędników
(a nie od trybunałów, prawa greckich miast nie znały pojęcia apelacji).
Inną jeszcze reformą przypisywaną Solonowi jest powołanie drugiej obok
Areopagu rady-Rady Czterystu, w skład której wchodziło po stu ludzi z każdej z
czterech fyl. Informacja o tej reformie wywołuje wątpliwości. Brak nam jest wiadomości
o jej funkcjonowaniu w VI w., ale w ogóle niewiele wiemy o funkcjonowaniu
poszczególnych instytucji ustroju ateńskiego w czasach archaicznych. Nie jest jasne,
jaki mógłby być jej cel, jeśli nietknięte pozostały uprawnienia Areopagu cieszącego się
wielkim autorytetem jako instytucja tradycyjna, utworzona wedle mitów przez Atenę.
Wielu historyków podejrzewa, że mamy do czynienia z przerzuceniem w przeszłość
innowacji wprowadzonej przez Klejstenesa, a wynikającej ze zwiększenia znaczenia
politycznego Zgromadzenia, którego obrady musiały być przygotowane przez osobne
ciało zbiorowe. Niezależnie od tego, co sądzić będziemy o roli Zgromadzenia za czasów 243
Solona (brak nam źródeł, aby móc coś na ten temat pewniejszego powiedzieć), jasne
jest, że jego działalność u progu VI w. była znacznie bardziej ograniczona niż w sto lat
później i wobec tego potrzeba specjalnej rady, jemu służącej, nie była tak silnie
wyczuwana. Niepokoi badaczy także brak tej reformy w przekazie Arystotelesa w
Polityce (II, 1203 b-1204 a), w którym opisane są reformy polityczne Solona.
Zwolennicy istnienia Rady Czterystu w VI w. zwracają uwagę na wypadek analogiczny
na Chios w VI w., gdzie, ich zdaniem, działały dwie rady, z których jedna nosiła nazwę
Rady Ludu. Pozbawiałoby to wagi pierwszy z przytoczonych tu argumentów:
niemożność działania dwóch ciał zbiorowych o zbliżonych do siebie kompetencjach.
Jednakże istnienie dwóch rad na Chios nie jest wcale pewne (nazwa „Rada Ludu” nie
musi implikować istnienia drugiej Rady). Obrońcy wiarygodności tradycji o Solonowej
Radzie Czterystu mogą się teraz powoływać na ważny fakt: odkryto niedawno w
Atenach kompleks budynków z początków VI w. położonych na miejscu, na którym w
czasach klasycznych mieściła się siedziba Rady Pięciuset. Archeolodzy twierdzą, że są
to budynki urzędowe z dużą salą jadalną i kuchniami oraz otwartym pomieszczeniem na
odbywanie posiedzeń. Samo istnienie tego kompleksu nie jest definitywnym dowodem
dla historyczności Rady Czterystu, ponieważ nie da się udowodnić, że budynki słu
żyły właśnie Radzie, a nie jakiejś innej instytucji. Wzmacnia jednak wiarygodność
tradycji.
Arystoteles (Polityka, II, 1274 a; Ustrój polityczny Aten 7,2-8,2) twierdzi, że Solon
uzależnił prawo do piastowania urzędów od przynależności do którejś z następujących
klas majątkowych: pentakosiomedimnoi, hippeis, zeugitai (thetes natomiast mieli być
wyłączeni od wszelkich godności). Informację tę przyjmuje się na ogół jako wiarygodną.
Historycy współcześni zwracają uwagę, że w przeciwieństwie do nazw hippeis
(„jeźdźcy”) i zeugitai („hoplici”), które powstały zapewne przed czasami Solona w
związku z organizacją wojskową, nazwa pentakosiomedimnoi („ci o pięciuset medim-
noi”) wygląda na termin stworzony dla określenia grupy majątkowej wyodrębnionej ze
względu na uprawnienia polityczne. Sądzi się ponadto, że celem i rzeczywistym
skutkiem tej reformy było złamanie monopolu politycznego zamkniętej grupy arysto
kratycznej, do której nie można było wejść inaczej niż przez urodzenie. Jest to wniosek
dopuszczalny i prawdopodobny, ale - zwróćmy na to uwagę - wniosek, a nie informacja
zawarta w źródle. W zachowanych fragmentach twórczości poetyckiej Solona nie ma
żadnej wzmianki wskazującej wyraźnie na to, że zwalczał on ekskluzywność arystokracji
ateńskiej i chciał obalić jej monopol polityczny oparty na urodzeniu. Arystoteles zaś
pisze (Polityka, II, 1274 a), że Solon ustanowił, iż urzędnicy mają być wybierani przez
lud, a urzędy mają być obsadzane przez „znakomitych i bogatych”. Ma się wrażenie, że
dla tego autora celem i skutkiem omawianej reformy było zastąpienie wyboru
urzędników przez Areopag wyborem przez ogół obywateli.
Wielu z dzisiejszych badaczy idzie dalej. Utrzymują oni, że reforma Solona
położyła kres rządom arystokratycznym i wprowadziła rządy oligarchiczne, otwierając
drogę do urzędów bogatym kupcom i rzemieślnikom. Hipoteza ta zakłada, że w ramach
wspólnoty obywatelskiej istniała osobna grupa kupców i rzemieślników, mająca własne
interesy, charakteryzująca się specyficznym sposobem myślenia, uznająca inny zespół
wartości niż ten, który cechował arystokratów. Założenie to jest naszym zdaniem
błędne. Sądzimy, że w polis greckich okresu archaicznego wszyscy obywatele, którzy
244 posiadali dostatecznie dużo, by móc prowadzić na własną rękę handel morski lub jakieś
zyskowne rzemiosło, a jednocześnie zbyt mało, by móc żyć bez pracy, nie marzyli o
niczym innym jak o wzbogaceniu się, aby porzucić swe zajęcia i prowadzić tryb życia
zgodny ze wzorem arystokratycznym.
Napisaliśmy poprzednio (s. 141), że elita arystokratyczna nie była grupą zamkniętą
i że obywatele, którzy posiedli bogactwo, mogli uzyskać do niej dostęp. Nie była to
jednak reguła bez wyjątków. Możliwe jest, że w Atenach w okresie przed reformami
Solona zamknięta grupa zwana eupatrydami (,,dobrze urodzonymi”) zmonopolizowała
władzę (byłaby ona grupą podobną do tej, jaką stanowili w Koryncie Bakchiadzi). Nie
wiemy, kiedy doszło do takiego ,,zamknięcia się” arystokracji ateńskiej, ale nie musiało
to zdarzyć się w bardzo dawnych czasach (w Koryncie grupa Bakchiadów panowała nie
dłużej niż sto lat). Sądzimy w każdym razie, że to, co Solon uczynił, przywróciło w
ateńskim społeczeństwie stan normalny dla polis archaicznych, w którym to dorobkie
wicze byli szybko wchłaniani przez elitę arystokratyczną.
W Ustroju politycznym Aten Arystotelesa znajdujemy informację, że w porządku
politycznym stworzonym przez Solona teci mieli udział w Zgromadzeniu i w Sądach
Przysięgłych. Przekaz ten budzi poważne opory. Pamiętajmy, że mianem tetów
określano ludzi nie posiadających stałego źródła utrzymania i z tej racji pracujących
(najczęściej dorywczo) u kogoś innego. W tym sensie to słowo występuje tak u Homera,
jak u Hezjoda. Istnieje czasownik theteuein, który może być używany wymiennie z
duleuein. Praca bowiem u kogoś jest czymś przynoszącym ujmę, zbliżającym człowieka
do niewolnika (taki sposób patrzenia na pracę najemną będzie w starożytności
niezmiernie trwały). Teci w Atenach przedsolonowych musieli być nieliczni i nie
należeli do wspólnoty obywatelskiej (nie byli też niewolnikami, tworzyli kategorię ludzi
luźnych). Po reformach do tej grupy zaliczono, naszym zdaniem, byłych chłopów
zależnych, spowodowało to poważny wzrost jej liczebności. Teci pozostali dalej poza
obywatelską wspólnotą. Ich udział w Zgromadzeniu, a także w Sądach Przysięgłych jest
zupełnie nieprawdopodobny.
★ ★
★
W Ustroju politycznym Aten, w rozdziale 10 opisana jest reforma, której miał
dokonać Solon w dziedzinie miar, wag i monety w Atenach: „Zniesienie długów
zarządził przed ustanowieniem praw, a potem przeprowadził jeszcze podwyższenie stopy
zarówno miar i wag, jak i monetarnej. Za niego bowiem powiększone zostały miary w
porównaniu z Fejdonowymi, a mina, która przedtem ważyła 70 drachm, uzupełniona
została do drachm 100. Dawną jednostką obiegową była sztuka dwudrachmowa. System
wag dostosował do monetarnego, talent liczył więc 63 miny, a 3 miny rozdzielone byty na
statery i inne dalsze części (tłum. L. Piotrowicza). Jest to tekst niejasny. Stanowi on
przedmiot licznych dyskusji wśród metrologów i numizmatyków. Na ogół metrolodzy
zgodzili się widzieć w świadectwie Arystotelesa dowód na przejście od miar egineckich
do lżejszych od nich miar eubejskich. Niedawno zaproponowano inne wyjaśnienie,
wedle którego Solon wprowadzić miał dwa systemy miar wagi, jeden dla potrzeb
monetarnych, drugi dla wszelkich innych (na nową minę „ciężarową” składałoby się
100 drachm „ciężarowych” i 105 „monetarnych” o wadze 4,2-4,4 g). Hipoteza ta
może mieć jakieś oparcie w tekście. Kłopot jednak w tym, że bicie monet w Atenach za
czasów Solona wydaje się w ogóle mało prawodpodobne. W najbardziej zaawansowa
nych z tego punktu widzenia polis Azji Mniejszej na przełomie VII i VI w. bito 245
wyłącznie monety elektronowe, bicie monety srebrnej jeszcze się wówczas nie zaczęło
(zob. nasze rozważania na s. 206-208).
Same monety niewiele nam mogą pomóc w ocenie wiarygodności przekazu
Arystotelesa, gdyż ich datowanie nastręcza ogromne trudności. W toku wieku VI w
Atenach bito dwa rodzaje pieniądza: monety zwane przez numizmatyków heraldycz
nymi (Wappenmilnzeń) i monety właściwe. Pierwsza grupa składa się ze srebrnych
didrachm (dwudrachm) i monet drobniejszych stanowiących części didrachmy. Wid
nieją na nich wizerunki: amfory, żuka, głowy byka, głowy Gorgony (tzw. gorgoneion),
konia, sowy, kola, kostki i triskelosu (znaku w postaci rysunku trzech połączonych ze
sobą nóg). Obieg ich był lokalny. Pierwotnie numizmatycy sądzili, że były to monety
prywatne, wypuszczane przez rodziny arystokratyczne, które wyciskały na nich swoje
godła (stąd nazwa). Powoływali się przy tym na s'wiadectwo malowideł wazowych:
niektóre z przedstawień widniejących na monetach znajdziemy na tarczach wojowni
ków, można stąd wyciągnąć wniosek, że były to rodzinne godła wystawiane w czasie
walki na widok publiczny, podobnie jak to czyniono w czasach średniowiecznych.
Jednak nic nie wskazuje na to, by w ogóle istniały godła, zwyczaj ozdabiania tarcz
malowidłami nie może stanowić argumentu wystarczającego. Dziś' na ogól odrzuca się
interpretację heraldyczną najstarszych monet ateńskich, ale termin „Wappenmunzen”
przyjęty już w literaturze przedmiotu pozostał. Nie wiadomo ani kto, ani kiedy je
wypuszczał. Drugi typ reprezentuje już monetę włas'ciwą, noszącą napis Athe (skrót
Athenaion^ Atericzyków -domys'lnie -moneta). Nosi wizerunek sowy, s'więtego ptaka
Ateny i głowy Ateny w hełmie. Są to srebrne tetradrachmy (czterodrachmy), bite
masowo, krążące bardzo szeroko. Pozostaną one przez wiele dziesięcioleci typową
monetą Aten, nie ulegając zmianom ani pod względem wagi i czystos'ci kruszcu, ,ani
rodzaju przedstawień. Na temat początków tego typu monet, zwanych już w
starożytnos'ci ,,sówkami”, nic pewnego nie wiemy. Bite były wedle miar eubejskich
(podobnie jak ,,Wappenmunzen”).
Jes'li przyjmiemy punkt widzenia umieszczający początki elektronowej monety w
drugiej połowie VII w., a srebrnej w drugiej ćwierci VI, wypada uznać przekaz
Arystotelesa za niewiarygodny. Istnieje co prawda pewna komplikacja, której nie biorą
pod uwagę numizmatycy. W tekstach praw Solona pojawiają się kary wyrażone w
drachmach. Istnieją dwie możliwości wyjaśnienia tego faktu przy zachowaniu scepty
cyzmu na temat wiarygodności przekazu Arystotelesa: 1) mamy do czynienia z
drachmami premonetarnymi (pisaliśmy o nich na s. 206); 2) wzmianki o drachmach
należy traktować jako późniejsze wtręty wprowadzone do tekstu w czasach, gdy
posługiwano się pieniędzmi powszechnie, poprzednio w tych miejscach muśialy
figurować wiadomości o karach określanych w inny sposób (w prawach Drakona
wyrażano je liczbą wołów). Pierwsza hipoteza wydaje się nam lepsza.
Przypisanie Solonowi reformy dokonanej przez kogoś innego da się łatwo
wytłumaczyć. W czasach klasycznych początki pieniądza były już całkowicie zapom
niane, Solon zaś jako ten, który budował podstawy ustroju ateńskiego, mógł się
wydawać oczywistym twórcą także i ateńskiego pieniądza.
Do tej pory mówiliśmy wyłącznie o wątpliwościach na temat reformy monetarnej.
Czy jednak także reformę miar i wag należy również uznać za późniejszą? Takie jest
zdanie niektórych uczonych, większość uważa, że można w tym punkcie przyjąć
246 świadectwo Arystotelesa.
r
248
Historia tyranii Pizystrata i jego synów
W 561/560 r. Pizystrat zdołał zapanować nad swymi przeciwnikami. Być może pełnił
wówczas funkcję polemarcha i cieszył się popularnością wynikłą z sukcesów wojsko
wych. Zgromadzenie Ludowe, aby zapewnić mu osobiste bezpieczeństwo, upoważniło
go do utworzenia gwardii przybocznej z „nosicieli pałek”. Jej członkowie nie byli
najemnikami, jak to się zazwyczaj działo w przypadku innych tyranów, ale obywatelami.
Jednak oparcie jego władzy nie było dostatecznie solidne i połączenie poprzednio
wrogich sobie fakcji Megaklesa i Likurga zmusiło go do usunięcia się w cień.
Nie wiemy, ile lat trwała „pierwsza tyrania”. Chronologia całej działalności
Pizystrata jest niepewna. Znamy dobrze datę zdobycia władzy i datę śmierci (528/527),
reszta jest przedmiotem sporów.
Pizystratowi udało się następnie dojść do porozumienia z Megaklesem i objąć
władzę przy jego pomocy. Również i tym razem jego pozycja była słaba, i gdy załamały
się sojusze z Alkmeonidami, musiał ustąpić.
Opuścił wówczas Attykę i udał się do Macedonii, gdzie nad Zatoką Termajską
założył kolonię, oraz do Tracji. Tu zdobył tereny w pobliżu gór Pangajon, bogate w
złoża szlachetnych kruszców. Działalność na tych obszarach dała mu środki, które
zużywał na przygotowanie wyprawy przeciwko Atenom. Zaciągnął najemników, bazą
jego stała się Eretria na Eubei, gdzie znalazł poparcie miejscowej arystokracji. Wraz z
wojskiem wylądował w pobliżu Maratonu w niedalekim sąsiedztwie swych dóbr,
zapewne tu znajdowali się jego liczni poplecznicy. Zwycięstwo w walce oddało mu
Ateny. Alkmeonidzi musieli pójść na wygnanie. Prawdopodobnie dotknęło to także
przywódców drugiej fakcji. Rozpoczynał się trzeci, najważniejszy okres jego tyrariskich
rządów.
W 528/527 r. Pizystrat umiera śmiercią naturalną (rzecz rzadka wśród tyranów).
Władza przechodzi w ręce jego synów: Hippiasza, starszego i na pewno odgrywającego
ważniejszą rolę oraz młodszego Hipparcha. Podział jej między nimi nie jest jasny
(pamiętajmy, że nie istniał tytuł tyrana, a pozycja tyrana w państwie była właściwie
nieformalna).
W 514 r. Hipparch został zabity przez dwóch arystokratów, Harmodiosa i
Arystogejtona. U podstaw ich czynu legły motywy osobiste, które warto tu przedstawić,
gdyż są znamienne dla mentalności arystokracji. Hipparch bez powodzenia zabiegał o
miłosne względy u młodziutkiego Harmodiosa. Jego kochanek, starszy od niego
Arystogejton, rozpoczął organizowanie spisku, bojąc się, iż tyran ucieknie się do
stosowania siły wobec chłopca. Z drugiej strony dołączyła się ciężka obraza, jakiej
Hipparch dopuścił się wobec siostry Harmodiosa: pozbawił ją zaszczytnej funkcji w
czasie procesji panatenajskiej (należała się ona dziewczynie z racji urodzenia),
oświadczając, że jest jej niegodna. Zazdrość, obrona honoru i nienawiść do tyranii, jako
systemu władzy pozwalającej ludziom ją dzierżącym bezkarnie deptać cześć swych
poddanych, splotły się ze sobą. W oczach Ateńczyków Harmodios i Arystogejton byli
tyranobójcami, a nie zwykłymi mordercami, po usunięciu tyranii wystawiono im posągi
*
narodził się kult żywy w następnym stuleciu. Zamach spowodował represje, zabito
rzeczywistych i domniemanych uczestników spisku, polityka wewnętrzna uległa
zaostrzeniu.
Alkmeonidzi, którzy znaleźli się w tych latach kolejny raz na wygnaniu, próbowali, 249
ale bez skutku, obalić tyranię siłą. Ostateczne jej usunięcie było wynikiem interwencji
spartańskiej, o którą Alkmeonidzi zabiegali wprost i za pośrednictwem wyroczni
delfickiej. Zdobyli oni w Delfach wybitną pozycję od czasów, gdy podjęli się trudu
kierowania odbudową świątyni Apollona zniszczonej w pożarze i z zadania tego
wywiązali się lepiej, niż można się było tego spodziewać (fasadę zbudowano z marmuru
zamiast wapienia). Środki na ten cel pochodziły ze zbiórek w całym ówczesnym świecie,
ale Alkmeonidzi musieli włożyć i własne zasoby, nie mówiąc już o wysiłku, jakiego
wymagało doprowadzenie do końca takiego dzieła. Prestiż ich w Delfach tłumaczy nam,
poza zwykłym przekupstwem, którego, być może, się dopuścili, dlaczego Pytia przy
każdej okazji powtarzała Spartanom, że mają obalić tyranię w Atenach. Propozycje
padły na dobry grunt. Władzę w Sparcie sprawował ambitny król Kleomenes I, który
widział w wyprawie do Aten dobrą okazję do podniesienia własnej roli w państwie. U
jego boku znaleźli się wygnańcy. Wojska Hippiasza poniosły klęskę, a on sam musial
opuścić miasto. Próby jego powrotu nie dały rezultatów. Skończył się definitywnie
okres tyranii w Atenach.
Rewolucja 508/507 r.
Rada {bule) ukształtowana w taki sposób była kluczową instytucją systemu politycznego
stworzonego przez Klejstenesa. Nawet jeśli istniała ona przed rewolucją, od czasów
reform Solona, to jej kompetencje i formy działania zostały gruntownie zmienione. Do
podstawowych jej zadań należało przygotowanie obrad Zgromadzenia, które nie mogło
przystąpić do głosowania nad uchwałą, jeśli wcześniej nad tą sprawą nie deliberowała
Rada. Jej członkowie przewodniczyli obradom Zgromadzenia.
Buleuci (czyli członkowie Rady) zajmowali się także kontrolowaniem urzędników,
pociąganiem ich do odpowiedzialności i określali kary dla winnych. Ważną czynnością
było przeprowadzenie wstępnego badania kandydatów na urzędników i członków nowej
Rady przed ich losowaniem.
Rada składająca się ze znacznej liczby członków nie mogła być organem działającym
permanentnie, czego wymagał nowy system polityczny. Jej członkowie, ludzie często
żyjący w osadach rozsianych po całej Attyce i należący do warstw średnich, nie byli w
stanie spędzać całego roku swej kadencji w mieście. Tym trudnościom zaradzono przez
system prytanii. Grupa buleutów z jednej fyli pełniła przez okres jednej dziesiątej roku
stałą służbę w budynku Rady przyjmując odpowiedzialność za to, co się działo i
podejmując niezbędne inicjatywy. W życiu politycznym Aten obowiązuje odtąd nowy
kalendarz, rok podzielony został na 10 prytanii, jednak w sferze kultu i życia
prywatnego pozostał stary, tradycyjny kalendarz dwunastomiesięczny.
Zgromadzenie ludu, zwoływane systematycznie, wyrosło na organ sprawujący
najwyższą władzę. Poczynając od Klejstenesa podstawowe decyzje należą do niego,
politycy muszą zabiegać o zdobycie w nim większości. Prawdopodobnie wówczas
przyjęto zasadę dopuszczającą wszystkich do przemawiania {isegoria) na Zgromadze
niu, nawet jeśli nie dokonało się to na drodze formalnego uznania tego prawa, zaczynało
być ono wcielane faktycznie w życie.
Liczba dziesięć ze względu na istnienie dziesięciu fyl zaczyna określać skład ciał
urzędniczych, do których musieli wchodzić reprezentanci każdej z nich. Dziewięciu
archontom dodano sekretarza, aby dopełnić kolegium do dziesięciu. Konsekwencją
reform Klejstenesa było powołanie, nieco już później, kolegium dziesięciu strategów
wybieranych w fylach. Dowództwo naczelne sprawowane było jednak po dawnemu 255
przez polemarcha. Utrzymana została Solonowa zasada korelacji między przynależnoś-
cią do grup majątkowych a możliwością sprawowania urzędów.
Reformy Klejstenesa pozostawiły Areopag, do którego, jak niegdyś', należeli
dożywotnio byli archonci, ale jego kompetencje musiały ulec ograniczeniu (i to
niezależnie od tego, czy istniała po Solonie Rada Czterystu, czy nie), gdyż część ich
musiała przejść na Radę Pięciuset. Jednak nawet w tym skromniejszym wymiarze, jego
uprawnienia były rozległe. Poza wyrokowaniem w niektórych sprawach, pełnił on
funkcje organu kontrolującego działalność innych ciał ustrojowych i wypowiadającego
się o zgodności jej z prawami. Jego prestiż pozostał wysoki, mimo oskarżeń o nazbyt
lojalną postawę wobec tyranów.
Ostracyzm
Bibliografia
Wielce przydatne były nam trzy podstawowe prace komentujące dzieło Arystotelesa, Ustrój polityczny Aten:
Aristotle’s Constitution of Athens and Related Texts, Translated with an Introduction and Notes by K. von
Fritz i E. Kapp, New York 1950; J. Day, M. Chambers, Aristotle’s History of Athenian Democracy,
Berkeley-Los Angeles 1962; P. J. Rhodes, A Commentary on the Aristotelian Politeia, Oxford 1981.
Nie będziemy tu wymieniać powtórnie prac cytowanych w poprzednich paragrafach, jest rzeczą
oczywistą, że problematyka gospodarczo-społeczna całej epoki archaicznej zawiera w sobie także i kwestie
tyczące się Aten.
Studia na temat reform Solona zostały uwzględnione przy dyskusji na temat niewolników i zbywalności
ziemi. Zob. także Ed. Will, La Grece archa'ique, Aix-en-Provence, Second International Conference of
Economic History 1962, Paris-La Haye 1965, s. 41-115.
Okres tyranii został przedstawiony zgodnie z pracami A. Andrewesa i C. Mosse, cytowanymi w
paragrafie tyczącym się tyranii w Grecji.
W rekonstrukcji rewolucji Klejstenesa przydatne nam były przede wszystkim prace: Ed. Will, Le
monde grec et l’Orient. T. I, Le V siecle (510-403), Paris 1972, a także P. Leveque, P. Vidal-Naquet,
Clisthene 1’Athemen. Essai sur la representation de l’espace et du temps dans la pensee politique grecque de la fin
du VT siecle a la mort de Platon, Paris 1964. Ponadto skorzystaliśmy z następujących prac: H. T. Wade-Gery,
Eupatridai, Archons, Areopagus, „Classical Quarterly” 25 (1931), s. 1-11; tenże, Studies in the Structure of
Athenian Society, „Classical Quarterly” 25 (1931), s. 77-89; tenże, The Laws of Kleisthenes, „Classical
Quarterly” 27 (1933), s. 17-29 (te trzy studia zostały następnie przedrukowane w zbiorze H. T. Wade-Gery,
Essaysin Greek History, Oxford 1958); D. M. Lewis, Cleisthenes and Attica, „Historia” 12 (1963), s. 22-40;
A. Andreweś, Kleisthenes’ Reform Bill, „Classical Quarterly” 27 (1977), s. 241-248.
Epoka wojen perskich
Falanga, taka jaka ukształtowała się w toku VII w., nie uległa w następnych stuleciach
istotnym przekształceniom. Zasadniczo uzbrojenie hoplity pozostało nie zmienione.
Natomiast ważkim zmianom uległa konstrukcja okrętów i taktyka rozgrywania bitew
morskich.
Musimy się cofnąć w czasie, gdyż poprzednio nie mielis'my okazji zajmować się
dziejami floty. Decydującą rolę odegrała innowacja polegająca na umieszczeniu na
dziobie okrętu, nieco poniżej linii wodnej, taranu - solidnej belki okutej brązem. Jego
zadaniem było rozprucie poszycia kadłuba przeciwnika. Wynalazek ten zmienił
charakter starć na wodzie otwierając możliwość rozgrywania walk między okrętami, a
nie tylko załogami dokonującymi abordażu. Pociągał także za sobą konieczność
wzmocnienia konstrukcji kadłuba do takiego stopnia, aby mógł wytrzymać wstrząs
wywołany uderzeniem własnym i cudzym taranem. Nie wiemy, kiedy dokonano tego
wynalazku. Najstarsze jego s'wiadectwa dają nam wizerunki na wazach w stylu
geometrycznym (850-700). Siłę napędową statków tej epoki stanowił żagiel, a także
wioślarze w liczbie dwudziestu, trzydziestu czy pięćdziesięciu. Statki o trzydziestu
wiosłach nazywano triakonterami, pięćdziesięciu - pentekonterami. Okręty musiały
być długie, dwudziestowiosłowiec liczył ok. 15 m, triankontera - 22, pentekontera - 38
m. W końcu VIII w. doszło do ważnej zmiany polegającej na lokowaniu wioślarzy w
dwóch rzędach (zob. rys. 39). W ten sposób można było powiększyć liczbę wioślarzy, a
więc i szybkość, nie zwiększając rozmiarów okrętów. Zaczęto również je zaopatrywać w
wysoko umieszczony pokład przeznaczony dla wojowników, ułatwiający im walkę w
czasie abordażu. Innowacje te były dziełem wschodnim, zapewne fenickim. W ciągu VII
w. posługiwano się jednocześnie statkami różnego typu i różnych rozmiarów.
Nie wiemy dobrze kiedy (tradycja-z pewnością do odrzucenia - twierdzi, że u 259
to
Os
O
41. Rekonstrukcja triery. Poniżej schemat rozmieszczenia rzędów wioseł. Wiosła były dość krótkie (4 m), jednakowe dla wszystkich. Wioślarze najniższego rzędu,
zwani thalamitai, siedzieli nisko, tylko o pół metra nad wodą, musieli być więc chronieni przed bryzgami wody. W tym celu na otwory zakładano rodzaj fartucha ze
skóry, przez otwór w którym przechodziło wiosło. Wioślarze środkowego rzędu zwani byli zygitai. Oba rzędy liczyły po 27 ludzi po każdej stronie. Wioślarze siedzący
najwyżej, thranitai, opierali swe wiosła o drewnianą podstawkę przyczepioną do burty, zmniejszało to nieco ich wysiłek, i tak poważny, gdyż ich wiosła uderzały o wodę
pod największym kątem
schyłku VIII w.), dokonano udoskonalenia wynikającego w naturalny sposób z
poprzednich doświadczeń konstruowania dwurzędowców. Zbudowano trierę, w której
wioślarze siedzieli w trzech rzędach (zob. il. 41). Ten typ statków upowszechnił się w
Jonii w ciągu drugiej połowy VI w. Wiemy, że składała się z nich sławna flota tyrana
Samos, Polikratesa. Flota polis joriskich walcząca na początku V w. dysponowała także
znaczną liczbą trier. W V w. stanowią one podstawowy typ okrętu wojennego, choć nie
oznacza to bynajmniej, aby triakontery i zwłaszcza pentekontery całkowicie zanikły.
Triery budowano szybko. Świadczą o tym dzieje pierwszej wielkiej floty ateńskiej
składającej się z 200 okrętów, którą powołano do życia w okresie 482-480. Rozpoczy
nano budowę od utworzenia poszycia kadłuba z desek, w który w drugiej fazie dopiero
wmontowywano (choć nie zawsze) lekki szkielet. Okręty wzmacniano grubymi linami
opasującymi kadłub. Deski zestawiano kantami łącząc je ze sobą czopami, dodatkowo
niekiedy umacniając gwoździami. Taki sposób konstruowania, różny od średniowiecz
nego i nowożytnego (ten polegał na stworzeniu najpierw solidnego szkieletu i
umocowywaniu na nim desek poszycia i to w taki sposób, że kant deski zachodził na
następną deskę), dawał kadłub gładki i nie stawiający oporu w wodzie, ale niezbyt
odporny na uderzenia fal. Szpary w nim były znaczne, trzeba je było wypełniać
pakułami i zasmarowywać smołą. Mimo tych zabiegów triery źle znosiły niepogodę, po
żegludze przy silnej fali trzeba je było wyciągać na brzeg i powtórnie smołować.
Pamiętajmy przy tym, że Grecja nie jest krajem obfitującym w dobry budulec ani w
smołę.
Triery miały przeciętną długos'ć 38 m i szerokos'ć 5 m, głębokos'ć zanurzenia
poniżej linii wodnej wynosiła najwyżej jeden metr, powyżej - nieco ponad dwa. Kadłub
był płaski, aby pozwolić na wyciąganie statków na brzeg. Notabene takie manewry
powtarzane często niszczyły szybko poszycie. Triera ważyła ok. 70 do 90 ton. Mamy
więc do czynienia ze statkiem siedzącym płytko na wodzie, wrażliwym na boczną falę,
tak z racji nieodporności kadłuba, jak i znacznej wywrotnos'ci. Nic dziwnego, że burze
potrafiły niszczyć całe floty, jeśli zaskoczyły je na morzu.
Ze swymi 170 wioślarzami triera była świetnym narzędziem wojennym, mogła
osiągać wielką szybkość, była zwrotna, ale nie mogła odbywać długich podróży bez
dobijania do brzegu, gdyż na pokładzie nie było dość miejsca, aby załodze pozwolić na
odpoczynek i aby można było zgromadzić dość wody i żywności. Flotylle musiały
operować na takich akwenach, gdzie można było bezpiecznie przybijać do brzegu. Poza
wiosłami triera mogła poruszać się dzięki żaglom, posługiwano się nimi tylko w
podróży, usuwając na czas bitwy. Załoga triery składała się mniej więcej z 200 ludzi, z
tego 170 wioślarzy, dowódcy, sternika, 4 oficerów, muzyka nadającego przy pomocy
aulosu rytm wioślarzom, 13 marynarzy i 10 hoplitów przeznaczonych do walki przy
abordażu bądź na lądzie (zwano ich epibatai). Liczby te mogły ulegać zmianie,
zwłaszcza tyczy to hoplitów zabieranych na pokład.
Bitwy morskie polegały na: 1) taranowaniu okrętów (trzeba było podpłynąć blisko
do przeciwnika, uderzyć w jego burty i cofnąć się, aby uwolnić taran, chyba że walka
przenosiła się na jego pokład); 2) druzgotaniu wioseł przeciwnika własnym kadłubem
(podpływano blisko i starano się podnosząc własne najechać na wiosła przeciwnika w
chwili, gdy były jeszcze w wodzie); 3) abordażu. Taktyką floty zajmiemy się szerzej w
następnym tomie, gdyż większość źródeł pozwalających na jej rekonstrukcję odnosi się
262
do bitew z V i IV w. W epoce, która nas teraz interesuje, ustawiano zazwyczaj okręty w
szyku czołowym, flota dysponująca większą liczbą jednostek mogła wyginać go na
kształt półksiężyca dążąc do otoczenia przeciwnika.
Stosowano także manewr zwany diekplus, w którym celowali Jończycy (w
późniejszych dziesięcioleciach stanie się ulubionym sposobem walki Ateńczyków).
Specjaliści od historii floty nie są zgodni co do szczegółowej rekonstrukcji tego szyku.
Na ogół sądzi się, że okręty floty dokonującej diekplus stały w szyku czołowym i ruszały
jednocześnie z wielką szybkością, starając się przepłynąć przez linię przeciwnika, ale
tak blisko jego jednostek, aby zgruchotać im wiosła. Za linią dokonywały zwrotu i
atakowały w części już niesprawne jednostki. Niedawno jednak J. S. Morrison, jeden z
najlepszych specjalistów od historii żeglugi, zaproponował inną interpretację, która
jego zdaniem lepiej tłumaczy przebieg bitew. Wedle niego okręty stawały w szyku
torowym (jeden za drugim) i uderzały w wybranym punkcie szyku przeciwnika
wdzierając się na jego tyły i atakując zanim był w stanie zmienić swój szyk. Niezależnie
od tego, którą interpretację uznamy za słuszną, pewne jest że diekplus mogła ryzykować
tylko flota bardzo szybka i pewna swej zwrotności.
Ten skrócony opis sposobu walki na morzu winien nam uzmysłowić, że walor floty
zależał nie tylko, i może nie tyle, od liczby jej jednostek, ile od wyszkolenia i zgrania
ludzi, co osiągano w toku długotrwałych i nużących ćwiczeń. Załogi rekrutowano z
reguły spośród obywateli. Niewolnicy nie byli wykorzystywani; w wyjątkowych
wypadkach znanych nam z następnej epoki, gdy brak było wioślarzy i trzeba było się
nimi posłużyć, dawano im od razu wolność. Do służby we flocie pociągani byli przede
wszystkim obywatele najubożsi (teci), wyłączeni od obowiązku walki w formacji
hoplickiej.
Zdyscyplinowanie załóg wzmacniała świadomość zagrożenia własnego życia. Bitwy
na lądzie nie były na ogół bardzo krwawe, natomiast bitwy morskie łatwo wywoływały
wielkie straty. Jeśli rozgrywały się dalej od brzegu, do którego można by dopłynąć, czy
przy zlej pogodzie, zatopienie okrętu powodowało od razu śmierć dwustu ludzi.
W 513 r. (prawdopodobnie, gdyż data nie jest pewna) wojska perskie pod wodzą
Dariusza przeprawiły się przez Bosfor po mos'cie ze statków ściągniętych z greckich
miast Azji Mniejszej i wkroczyły na teren północnej części Półwyspu Bałkańskiego. Cel
tej wyprawy nie jest dla nas jasny. Miała ona wyłącznie rozszerzyć perskie panowanie w
tym rejonie czy też jej właściwym celem, jak nam to sugeruje przekaz Herodota, byli
Scytowie? W pierwszym przypadku późniejsze przekroczenie Dunaju było podykto
wane jedynie chęcią prewencyjnej pacyfikacji żyjących za nim plemion. W drugim
należałoby szukać odpowiedzi na pytanie, jakie były głębsze przyczyny zainteresowania
Dariusza koczownikami z czarnomorskich stepów, z którymi jego państwo do tej pory
nie miało żadnych kontaktów. Nie jest wykluczone, że był on s'wiadomy zasadniczej
etnicznej i kulturowej jedności koczowników bytujących na wielkich płaszczyznach
rozciągających się od Ałtaju do Dunaju, nie zdając sobie sprawy z odległości i realiów
scytyjskiego s'wiata. Królowie perscy walczyć musieli z zagrożeniem, jakie stanowili
nomadowie żyjący na północnych granicach Iranu, w bitwie z nimi poniósł s'mierć Cyrus
w 530 r. Ekspedycja Dariusza mogłaby mieć za cel pacyfikację koczowniczych plemion
poprzez atak z flanki.
Pierwsza faza wyprawy doprowadziła do podporządkowania Persom Tracji.
Następnie armia Dariusza przeprawiła się przez Dunaj po moście zbudowanym ze
statków greckich, które przypłynęły tu po zakończonej przeprawie przez Bosfor. Wedle
autorów greckich Dariusz wiódł ze sobą wojsko olbrzymie, składające się z 700-800
tysięcy ludzi. Jest to z pewnością liczba fantastyczna. Niezależnie od realnej wielkości
korpusu ekspedycyjnego, pewne jest, że miał on od początku trudności z aprowizacją,
Scytowie zaś, zgodnie z taktyką stosowaną zawsze przez koczowników, uchylali się od
stoczenia bitwy wciągając wrogów w głąb kraju. Nie wiemy jak daleko zaszedł Da
riusz, nie mógł on przekroczyć Dniestru, to pewne, gdyż nie dysponował statkami do
przeprawy, okręty greckie pozostały na Dunaju, mając zapewnić bezpieczny powrót
ekspedycji.
Wyprawa zakończyła się niepowodzeniem, którego rozmiarów nie jesteśmy w
stanie ocenić. Herodot nadaje jej charakter katastrofy, wątpić jednak można, czy władca
perski dałby się wciągnąć tak głęboko w nieprzyjazny teren, aby stracić w nim większość
swych wojowników. W każdym razie prestiż króla perskiego ucierpiał na tej ekspedycji,
choć przyniosła mu ona obszary tworzące kolejną nową satrapię, Trację, oraz uznanie
podległości ze strony Macedonii, która jednak nie weszła w skład satrapii.
Panowanie Persów nie było bardzo uciążliwe (zwłaszcza jeśli będziemy je porównywać z
obyczajami asyryjskimi czy nowobabilońskimi). Znamy dość dobrze ich poczynania na
terenie Palestyny dzięki relacjom Starego Testamentu; tu pozwolili na powrót
wygnańców z Babilonii i nie ingerowali w wewnętrzne sprawy kraju, pozwalając Żydom
rządzić się wedle własnych praw. Nic nie wskazuje na to, by mieli szczególne powody,
aby traktować Greków odmiennie od pozostałych ludów swego imperium. Podobnie w
266 pierwszej fazie ich panowania w Babilonii nie doszło do jakichś szczególnych represji. A
jednak źródła greckie bardzo wyraźnie wskazują na szok, jaki wywołało przejs'cie spod
władzy lidyjskiej pod perską.
Persowie ciążyli Grekom o wiele więcej niż Lidyjczycy. Składało się na to kilka
przyczyn. Państwo perskie było bardziej wymagające ekonomicznie, żądało także
dostarczania wojska, czego Alyattes czy Krezus nie czynili. Jes'li będziemy pamiętać, że
owe kontyngenty były używane do walki z innymi Grekami, zrozumiemy, że ten
obowiązek mógł być bardzo dokuczliwy. Hellenowie nie wahali się prowadzić ze sobą
wojen i prawo do mordowania się wzajemnie było w ich oczach niepodważalne (wszelkie
jego ograniczenia ze strony każdej siły zewnętrznej w toku całej historii Greków były
bardzo źle tolerowane), ale uczestniczenie w odbieraniu wolności pobratymcom z
cudzego rozkazu było czymś' zgoła innym. Sprawny aparat administracyjny, dławiąca w
swych rozmiarach potęga, stwarzały niewielkie szanse uniknięcia zależnos'ci. Istotne
były także różnice cywilizacyjne. Lidyjczycy ulegali od dawna silnym wpływom
greckim, co musiało znajdować wyraz w kontaktach politycznych; łatwiej było o
zrozumienie wspólnych interesów, obopólne unikanie punktów drażliwych. Bariera
psychiczna między Grekami a Persami zdawała się być nie do usunięcia.
Na pewno panowanie perskie okazało się najbardziej dokuczliwe w sferze
politycznej. Tu ingerencja w sprawy wewnętrzne polis była znaczna i co więcej jej
narzędziem stali się tyrani. Poparcie perskie dla takiej formy rządów pos'wiadcza nam
Herodot. Wedle niego Histiajos, tyran Miletu, miał powiedzieć w czasie narady
greckich dowódców okrętów tworzących most na Dunaju dla Dariusza w czasie jego
wyprawy na Scytów, gdy zastanawiali się, czy dochować jemu wiernos'ci, czy nie:
„ Teraz dzięki Dariuszowi każdy z nich włada w swoim mies'cie, a po obaleniu potęgi
Dariusza ani on sam nad Miletem, ani nikt inny nad żadnym miastem nie będzie mógł
panować, bo każde z nich będzie wołało rządzić się demokratycznie) niż być pod
tyranem” (IV, 137, tł. S. Hammera).
Owo poparcie perskie dla tyranów powodowało tym większe niezadowolenie, iż,
jak pamiętamy, tyrania jako instytucja w całej Grecji zaczęła się przeżywać i napotykać
coraz większe opory. Ewolucja społeczna prowadziła ku emancypacji politycznej
demosu, który stawał się teraz, obok arystokracji, przeciwnikiem rządów tyrańskich
(tak jak poprzednio on włas'nie stanowił na ogól ich oparcie).
Bylibys'my jednak w błędzie, gdybys'my sądzili, że opór przeciwko nowym panom
był powszechny. Już w okresie podboju w wielu polis Persowie żnajdowali ludzi
gotowych udzielić im poparcia i otworzyć bramy miejskie. Pamiętać bowiem wypada o
charakterze walk wewnętrznych w polis i gotowos'ci przywódców arystokratycznych
fakcji do łączenia się z dowolnymi siłami, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Mógł to być
demos, jak w Atenach w wypadku Klejstenesa, ale mógł być nim również perski satrapa
zdolny poprzeć niefortunnego polityka i siłą, i złotem. Pokusa skorzystania z takiej
szansy była bardzo silna, nie neutralizowała jej s'wiadomos'ć narodowościowa, wówczas
jeszcze słabo rozwinięta. Na dworze króla perskiego w Suzie, czy u satrapów
małoazjatyckich spotkać można było Greków zabiegających o łaski.
Na temat wysokości trybutu płaconego przez Greków mamy ważne świadectwo
Herodota. W wykazie satrapii za Dariusza i ich obciążeń pisze on, że Jonia płaciła 400
talentów srebra. Pamiętajmy przy tym, że w jej skład wchodziły także ludy niegreckie:
Karyjczycy, Pamfilijczycy, Likijczycy, Milyowie, ile więc z tej sumy przypadało na
Greków nie da się powiedzieć. Niełatwo jest też określić stopień uciążliwości trybutu. 267
Pewną skalę wielkos'ci mogą dać inne jego kwoty: Egipt z częs'cią Libii-700 (prócz
zboża dla garnizonu), Cylicja 500 i 360 koni. Dla porównania skarb Aten rocznie ciągnął
z kopalni w górach Laurion 100 talentów, Symmachia ateńska w drugiej połowie V w.
zbierała rocznie 400. Nie wiemy, ile wynosiły obciążenia innej nieco natury, które z
pewnością istniały: koszty podróży satrapów i urzędników królewskich, prezenty dla
nich... Nie jest jasne, czy polis musialy osobno pokrywać wydatki związane z
utrzymaniem perskiej armii stacjonującej na miejscu; byłoby to dość prawdopodobne,
ale w przypadku Egiptu Herodot sygnalizuje osobno takie obciążenia, bezpieczniej
byłoby więc założyć, że pokrywano je z tej części trybutu, która znajdowała się w
dyspozycji satrapy. W zasadzie oczywiście... Ale miasta greckie wybrzeży Azji Mniejszej
były liczne i bardzo bogate. Nie da się wykluczyć, że trybut był nieznośny, ale nie musial
rujnować ich ekonomiki.
Stopień uciążliwości trybutu zależał oczywiście nie tylko od jego wysokości, ale od
ogólnej sytuacji ekonomicznej. Jej oceną zajmiemy się w innym paragrafie, gdzie
przedstawimy dyskusję na ten temat.
Czy podbój perski otwierał Grekom nowe możliwości? Na pewno podróże i handel
we wnętrzu imperium stały się znacznie łatwiejsze i bezpieczniejsze, ale miasta
małoazjatyckie były związane z innymi strefami handlowymi, do których docierano
morzem. Podróże poprzez Anatolię nigdy nie były nadmiernie częste, gdyż lądowe
szlaki były tu bardzo uciążliwe, a transport zawsze bardzo kosztowny. Natomiast na
pewno otworzyły się nowe możliwości służby u perskich władców i z tych Grecy
korzystali. Niech nam za przykład posłuży przypadek Demodokosa z Krotonu. Był on
lekarzem Polikratesa, tyrana z Samos, następnie przyjął ofertę Eginy, gdzie pełnił
funkcję lekarza miasta za talent rocznie. Później dał się skusić Atenom za półtora
talentu, aż wrócił na Samos otrzymując dwa. Do Suzy trafił jako jeniec wysłany po
podboju wyspy i stał się osobistym lekarzem Dariusza. Ten wysłał go do Grecji na
fenickim okręcie na przeszpiegi, ale Demodokosowi udało się uciec ze statku i wrócić (z
pieniędzmi!) do rodzinnego miasta.
W przeciwieństwie do królów lidyjskich Persowie początkowo nie posługiwali się
najemnikami greckimi (zmienią w tej materii obyczaje dopiero później).
Nie wydaje się, aby podbój perski w sposób automatyczny izolował miasta
małoazjatyckie od reszty świata greckiego. Trudno sobie wyobrazić, aby Persowie
mogli i chcieli narzucać ograniczenia w ruchu handlowym. Liczyć się natomiast musimy
z procesem zamykania się w kręgu własnych spraw i kłopotów, o odmiennym
charakterze, ze zmniejszeniem energii i inwencji tak dla Greków doby archaicznej
typowych.
Powstanie jońskie
Jak widzimy, nie jest wcale łatwo ocenić ekonomiczne konsekwencje podboju
perskiego. Brak nam bowiem źródeł, które mogłyby dostarczyć wiarygodnych na ten
temat informacji. Nie zawierają ich teksty literackie, które nigdy nie interesowały się tą
sferą rzeczywistości. Archeolodzy stwierdzają zniknięcie ceramiki małoazjatyckiej tak z
obszarów nad Morzem Czarnym, jak i z zachodnich wybrzeży Morza Śródziemnego. Na
ich miejsce wchodzi ceramika attycka. Ale czy na tej podstawie można powiedzieć, że
handel polis Azji Mniejszej z tymi terenami ulega zerwaniu? Wszak miasta małoazja-
tyckie mogły handlować innymi towarami (np. tekstyliami), które nie pozostawiły
śladów w materiale archeologicznym, a zastępowanie jednego typu naczyń przez drugi
mogło być wyłącznie skutkiem zmiany gustów, a nie kryzysu. Zwycięstwo ceramiki
attyckiej w całym świecie greckim silnie za taką interpretacją przemawia.
Historycy współcześni budują swoje tezy o ekonomicznym kryzysie i izolacji Azji
Mniejszej przede wszystkim na podstawie analogii (nie zawsze uświadamianych) z
wydarzeniami czasów nam bliskich, gdy zmiany granic politycznych wywołują
rzeczywiście takie skutki. Można poważnie wątpić, czy tak było w starożytności.
Pamiętajmy, że o Milecie Herodot mówi, iż nigdy nie był tak kwitnący, jak w
przeddzień fatalnego powstania.
W wielu pracach historycznych, zwłaszcza starszych, znaleźć można tezę, wedle
której Dariusz faworyzował kosztem greckich miasta fenickie, które na tej drodze
dążyłyby do uzyskania rozstrzygnięcia swej starej rywalizacji o handlową supremację na
Morzu Śródziemnym.
Trzeba powiedzieć sobie jasno, że nasze źródła nic o profenickiej polityce
Dariusza, czy jego następców, nie wiedzą. Współcześni historycy budując tę teorię
wychodzą z kilku hipotetycznych przesłanek, z których dwie, podstawowe, omó
wimy.
Po pierwsze, Fenicjanie odgrywali ważną rolę we flocie perskiej. Taka zaś
militarna pozycja powinna, zdaniem tych badaczy, pozwolić im na wywarcie presji na
270 Persów i skłonienie ich do podejmowania decyzji szkodliwych dla Greków. Pogląd ten
jest całkowicie pozbawiony realnych podstaw, gdyż nie widać, w jaki sposób fenickie
interesy (zakładając, iż takie istniały, a więc, że fenickie państewka działały solidarnie)
mogły znaleźć posłuch u Dariusza czy ludzi z jego najbliższego otoczenia. Mało jest w
ogóle prawdopodobne, aby król perski prowadził,,,politykę ekonomiczną” w skali
całego imperium (starożytni władcy w swych decyzjach w stosunku do sfery zjawisk
ekonomicznych kierowali się z reguły fiskalnym punktem widzenia; interweniowanie w
strukturę, rozmiary i kierunek produkcji lub handlu w ogóle nie wchodziło w rachubę).
Fenicjanie nie mogliby wywrzeć na Persów nacisku, gdyż nie posiadali skutecznych do
tego narzędzi. Biorąc pod uwagę sytuację polityczną, nie mogli bowiem odmówić
dostarczenia statków (pamiętajmy, że pod Salaminą walczyły także okręty jońskie
przeciw koalicji greckiej i nie czyniły tego bynajmniej z dobrej woli, nie mogły jednak
nie wziąć udziału w ekspedycji, ani uchylić się od bitwy). Zupełnie nie da się też
wytłumaczyć, dlaczego król perski miałby podrywać dobrobyt swych poddanych, czyli
jedyną rzecz, która go naprawdę interesowała, gdyż od niej zależało regularne płacenie
trybutu (inaczej w przypadku buntu, gdy trzeba było winnych spektakularnie a boleśnie
ukarać). Ewentualny wzrost wielkości trybutu Fenicji nie mógłby równoważyć strat
wynikłych ze zubożenia Jonii.
Po drugie, równolegle do wojny z Persami w 480 r. doszło do konfliktu zbrojnego
między Kartagiriczykami a Grekami na Sycylii (pisaliśmy już o tym wyżej, zob. s. 171).
Kartagina była, jak pamiętamy, kolonią Tyru, jednego z najważniejszych miast Fenicji.
Z równoczesności działań wojennych wyciągnięto wniosek, że posunięcia z obu stron
były skoordynowane i miały na celu wzięcie Greków w dwa ognie. O porozumieniu
persko-kartagińskim piszą historycy greccy IV w. (a ściślej Efor, z którego korzystał
Diodor w dostępnej nam relacji wydarzeń), milczy natomiast o nim Herodot, co musimy
uznać za znamienne, gdyż nie da się wskazać powodu, dla którego miałby ukryć taką
informację. Autorzy IV w. podkreślają istnienie ścisłych analogii między wydarzeniami
sycylijskimi a greckimi: Kserkses przygotowywał się przez trzy lata do najazdu na
Grecję, Hamilkar, wódz kartagiriski, podobnie czynił, zanim wyprawił się na Sycylię;
bitwa pod Himerą odbyła się w tym samym dniu, co starcie u brzegów Salaminy.
Zwłaszcza ten drugi zbieg okoliczności trudno uznać za prawdopodobny, zbyt to
piękne, aby było prawdziwe. Podejrzliwość nasza powinna być tym większa, że tak
ścisłe analogie niosą w sobie ogromny ładunek propagandowy. Na tej drodze zmagania
sycylijskich Greków (a ściślej syrakuzańskich) nabierały znaczenia równego legendar
nym bojom Greków z Persami. Epizodyczna walka stawała się częścią wielkiego wysiłku
świata greckiego w obronie swej wolności. Nietrudno wskazać, kto mógł być
zainteresowany w upowszechnianiu tej wersji. Porozumienie persko-kartagińskie
wydaje się być pomysłem sycylijskiej historiografii IV w. starającej się nadać dziejom
wyspy, a zwłaszcza Syrakuz, ogólnogrecki wymiar.
Tymczasem nic nie wskazuje na jego istnienie, ani tym bardziej na zamiar
zgniecenia sycylijskich Greków przez Kartagiriczyków. Aż do końca V w. nie uczynili
oni nic, aby rozszerzyć swoje panowanie na Sycylii poza dość skromne trzy osady
położone na zachodzie.
Niewątpliwie takie teorie o sojuszu persko-fenicko-kartagińskim wymierzonym
przeciwko Grekom rodzą się we współczesnej historiografii na gruncie przekonania o
istnieniu odwiecznego konfliktu między Wschodem i Zachodem. Jest to przestarzała
polityczna konstrukcja, niebezpieczna w swej błyskotliwej aktualności. 271
Inna hipoteza wymagająca energicznego odporu twierdzi, że Persowie blokowali
cies'niny Propontydy dla greckich statków udających się na Morze Czarne. Jej
zwolennikom jakoś nie przeszkadza, że Herodot nic o takich posunięciach nie wie, choć
trzeba uznać za zupełnie nieprawdopodobne, aby chcial przemilczeć takie fakty.
Dlaczego władca perski miałby utrudniać żeglugę w cieśninach? Trudno to wytłuma
czyć (chyba, że przyjmiemy krytykowaną przez nas wyżej tezę o wpływie Fenicjan na
decyzje Dariusza i Kserksesa...). Jedyna wiadomość u Herodota, którą można
ewentualnie wykorzystać jako argument za tą hipotezę, dotyczy pirackiej działalności
Histiajosa, byłego tyrana Miletu, który rzeczywiście przez pewien czas łupił statki w
cieśninach. Pisaliśmy już o tym wyżej. Nic jednak nie wskazuje na to, aby jego
postępowanie było uzgodnione w Suzie. Jeśli jednak nawet wyobrazimy sobie (rzecz
mało prawdopodobna), iż Histiajos działał nakłoniony przez Persów, to i tak z jego
eskapady nie będziemy mogli wyciągać żadnych wniosków, działo się to bowiem w
czasach jawnego konfliktu zbrojnego i miało cele doraźne.
Uporczywe poszukiwanie kryzysu ekonomicznego, który spowodować miał
podbój perski, mimo braku wiadomości w źródłach, wynika z bardzo charakterystycznej
dla historiografii pozytywistycznej bądź postpozytywistycznej tendencji do szukania
ekonomicznego podłoża wydarzeń, w tym zwłaszcza wielkich konfliktów. Historykom o
takich skłonnościach trudno jest przyjąć, że mogły działać wyłącznie względy polityczne
i to względy polityki wewnętrznej. Pragnienie swobody i decydowania o własnej formie
rządów wydaje się im mniej istotne od wyczuwalnego naruszenia interesów gospodar
czych. Jednak jeśli pamiętać będziemy o specyficznym charakterze greckich wspólnot
obywatelskich i uformowanej w ich ramach mentalności, nie będziemy odczuwali
zdziwienia, że przyczyny polityczne mogły się okazać decydujące.
W 492 r., już po stłumieniu powstania joriskiego, Persowie wysłali ekspedycję do Tracji,
której celem było umocnienie tam ich panowania, okres rewolty musiał rozluźnić więzy.
Na jej czele stanął Mardonios. Choć przebieg jej nie był w pełni pomyślny (flota została
w części zniszczona przez burzę, a ataki Traków na wojska lądowe dały się we znaki),
skończyła się sukcesem, na który złożyło się także powtórne uznanie zwierzchnictwa
perskiego przez Macedonię.
W następnym roku (491), wedle opowiadania Herodota, Dariusz miał skierować
do wszystkich państw Grecji właściwej posłów z żądaniem dania ,,ziemi i wody” jako
symbolicznego aktu poddania. Większość polis usłuchała, odmówiły Ateny i Sparta. W
Atenach posła wrzucono do jamy, w Sparcie do studni. Ta część relacji jest wysoce
podejrzana, jej legendarny charakter rzuca się natychmiast w oczy. Paralelizm
ziemia - woda, jama - studnia jest zbyt doskonały, aby był realny.
Skupienie uwagi na dwóch antagonistach z czasów V w. podrywa także zaufanie do
opowiadania. W tej sytuacji trudno jest powiedzieć cokolwiek na temat historyczności
epizodu (oczywiście niepodważalny jest sam fakt odmowy).
W rok później, latem 490 r., z portów w Cylicji wypłynęła stosunkowo niewielka
wyprawa, której dowództwo sprawował Datis. Czy atak na Ateny i Eretrię (a więc te
polis, które pomogły Jończykom) był jej głównym celem? Można w to poważnie wątpić.
Ekspedycja krążyła przez pewien czas między wyspami traktując łagodnie tych, którzy
się poddali od razu, surowo zaś stawiających opór. Rzecz znamienna, Datis zatrzymał
się na Delos, manifestując pełen szacunku stosunek do sanktuarium. Gdyby rzeczy-
274 wiście Ateny były głównym obiektem wyprawy, nie zwlekano by z atakiem (pamiętaj-
:492-490 TRACJA £481-480 Finn ,X"~y7—zr>^.
MACEDONIA ~
_z> yW
/ L^ermaf .
*Abydos
» CT»
Ł\ °
\ Lo
$ u j^5^/Artem'zjon <CJpJ_
^y\Eretrić£> " CsC, ss/ltr--
<<<<3:<3:vitrTermopil<
• cif
’ ^:\Sale
\ ^C>łNaksos-i
X w
• c v ’ (7
:j480-479
■X
3,
TESALIA
n; V ^Kyme
Plateje\n
OteQ\S •• •• Przy-L
s Argos X— Mykale 0 200 km
:<X \ ilet
Q CKJNaksos
ń flota grecka
: w zwycięstwa Greków
n. ■ - —Y17™ perska
7 3<:' ££ zwycięstwa Persów
my, że koniec sezonu żeglugi przerywanej jesienią musiał zawsze oznaczać zatrzymanie
działań wojennych).
Wyprawie towarzyszył były tyran Aten, Hippiasz, który nie zaprzestał starań o
odzyskanie swej pozycji w mies'cie. On to z pewnos'cią wywierał nacisk na Datisa służąc
mu swą znajomością terenu i ludzi. Wylądowano na równinie maratońskiej, gdyż było to
najbliższe miejsce do baz perskich na zdobytej s'wieżo Eubei. Ponadto włas'nie tutaj
znajdowały się poprzednio dobra rodzinne Pizystratydów, może liczono na życzliwe
przyjęcie u mieszkańców. Jeden jeszcze wzgląd mógł przemawiać za tym wyborem: jeśli
Persowie chcieli stosować konnicę w przyszłym starciu, zainteresowani byli płaskim a
rozległym terenem bitwy.
Nic nie wskazuje na to, by Grecy w początkowych latach dziesięciolecia po bitwie pod
Maratonem zdawali sobie sprawę z grożącego im niebezpieczeństwa. Zajęci byli
sprawami lokalnymi, dopiero wieści o przygotowaniach do wyprawy skłoniły ich do
zmiany postawy.
Spartę pochłonął kryzys wewnętrzny, w wyniku którego odsunięci zostali obaj
królowie: najpierw Kleomenes, później Damaratos.
Ateny tak dalece nie wyczuwały grożącej burzy, że zajęły się od razu wojną z Eginą,
której od lat nie potrafiły rozstrzygnąć. W 489 r. Miltiades namówił Zgromadzenie na
ekspedycję ku północy, nie podając jej celu, a przyrzekając jedynie opanowanie ziemi
bogatej w złoto. Siedemdziesiąt statków zaatakowało Paros i poniosło klęskę. Co
278
naprawdę chciał osiągnąć Miltiades, tego nie wiemy. Może Thasos z kopalniami złota?
Może jakieś' tereny w Tracji, z której Persowie go wypędzili? Miltiadesa czekał po
powrocie proces, w którym oskarżono go o ,,oszukanie Ateńczyków’’ i skazano na
olbrzymią grzywnę. Nie mógł jej spłacić, zresztą zmarł wkrótce z rany odniesionej na
Paros.
W Atenach rozpętały się walki wewnętrzne, których efektem były po raz pierwszy
zastosowane ostracyzmy: Hipparcha syna Charmosa - 488/487 r., Megaklesa Alkmeo-
nidy-487/486 r., Ksantyppa (ojca Peryklesa) - 485/484 r. Ostracyzm wymyślony
niegdyś jako broń przeciwko tyranii, zaczął służyć jako wygodne narzędzie w
rozgrywkach między politykami.
W 487/486 r. wprowadzono istotną reformę modyfikującą pozycję archontów.
Dotychczas wybierano ich imiennie po jednym z każdej fyli. Odtąd miano ich losować
spośród kandydatów wybranych przez demy. Efektem tego posunięcia było zmniejsze
nie politycznego znaczenia urzędu archonta. Funkcję tę przestają pełnić ambitni
politycy, którzy rywalizować odtąd będą o dostęp do kolegium strategów. Prawdopo
dobnie zmiana ta wynikała z ograniczeń, jakie istniały przy powtarzaniu urzędu
archonta. W drugiej połowie V w. i w IV w. nie wolno było w ogóle pełnić go po raz
drugi. W początkach V w. istnienie tej zasady jest więcej niż wątpliwe, natomiast na
pewno wymagano długich przerw między jednym okresem sprawowania go a drugim.
Ambitnym politykom sytuacja taka musiała stwarzać istotne przeszkody do dłuższej
kariery, skracając okres politycznej aktywności do roku. Urząd stratega wolny był od
wszelkich ograniczeń w czasie, można go było otrzymywać rok po roku.
Reforma ta jest dla nas sygnałem zmian zachodzących w obyczajach politycznych.
Podstawową rolę w życiu wewnętrznym polis zaczynają odgrywać indywidualności. W
poprzedniej epoce nie brak było ambicji ani wielkich osobistości, jednak ustępowały one
przed interesami i linią działania rodzin, do których należały. W miarę upływu czasu
politycy coraz bardziej prowadzą grę w swoim własnym imieniu.
W połowie lat osiemdziesiątych zdarzyło się coś zupełnie nie do przewidzenia, a co
miało decydujące znaczenie dla dalszych dziejów Aten: odkryto nowe żyły srebra w
górach Laurion. Dochód z ich dzierżawy wynosił rocznie ok. 100 talentów srebra. Była
to kwota ogromna (jedna czwarta trybutu płaconego Persji przez satrapię Jonii),
stwarzająca Atenom olbrzymie możliwości.
Sposób wydatkowania tych dochodów stał się przedmiotem walki politycznej.
Współzawodniczyły ze sobą dwa projekty: podziału kwoty między obywateli i
zbudowania za dochody dwóch kolejnych lat floty wojennej liczącej 200 trier.
Zwolennikiem pierwszego był Arystydes, drugiego Temistokles, polityk ateński, który
pojawił się po raz pierwszy w 493 r. jako archont, ale który dopiero pod koniec lat
osiemdziesiątych zaczyna odgrywać wielką rolę w życiu politycznym. Zgromadzenie
zatwierdziło projekt budowy okrętów, Arystydes w wyniku ostracyzmu musiał opuścić
Ateny. U podstaw opozycji leżała niewątpliwie świadomość głęboko sięgających
konsekwencji politycznych, jakie decyzja taka musiała pociągnąć, zwiększając poli
tyczną rolę tetów dotychczas nie mających udziału w wojsku.
Z perspektywy wydarzeń następnych dziesięcioleci wydawać się może, że projekt
Temistoklesa miał wyłącznie na celu przygotowanie do wojny z Persami. Jednak w grę
wchodziło także (czy nawet przede wszystkim) pragnienie zakończenia ciągnącej się od
279
lat wojny z Eginą, do rozstrzygnięcia której należało mieć silną flotę. Uczestnicy
głosowania wiedzieli już chyba o przygotowaniach podjętych przez Kserksesa i zdawać
musieli sobie sprawę z rosnącego zagrożenia.
Kserkses jeszcze przed podjęciem wyprawy wysłał posłów do polis z wyjątkiem
Sparty i Aten z żądaniem dania „ziemi i wody”. Większos'ć państw Grecji północnej i
spodkowej podporządkowała się mu, Delfy zajęły defetystyczną postawę radząc
zwracającym się do nich polis nieuczestniczenie w oporze i przewidując jego
nieskuteczność. Choć takie zachowanie skrompromitowalo wyrocznię i w dalszej
perspektywie przyczyniło się do zmniejszenia jej znaczenia, nie nastąpiło to od razu,
Apollonowi Delfickiemu przyrzekano przed wyprawą wota, a po jej zwycięskim
zakończeniu złożono je tryumfalnie włas'nie w Delfach.
W obliczu perskich działań w 481 r. rozpoczęto energiczne przygotowania do
wojny. W Atenach odwołano z wygnania polityków, wrócił wówczas Arystydes, który
będzie odgrywał istotną rolę. Przedstawiciele państw greckich zdecydowanych na opór
spotkali się na Przesmyku Korynckim. Utworzone zostało przymierze, które niekiedy
nazywa się Związkiem Helleńskim. Przywództwo w nim objęła bez -najmniejszych
dyskusji Sparta (większość sojuszników stanowili członkowie Związku Peloponeskie-
go), jej ludzie sprawowali naczelne dowództwo tak na lądzie, jak i na morzu (co nie
oznacza, że do nich należały inicjatywy taktyczne). Uchwalono zwrócić się o pomoc do
Argos, Kreteńczyków i tyrana Syrakuz, Gelona. Gelon przyrzekł przyłączyć się do
Hellenów, ale pod warunkiem objęcia naczelnego dowództwa, na co ci nie mogli
wyrazić zgody. Argos i Kretericzycy odmówili wzięcia udziału w wojnie. Dwuznaczne
było postępowanie Tesalczyków. Jak pamiętamy, delegacja grup rządzących w Tesalii
namawiała Kserksesa do wyprawy. Na Przesmyku Korynckim przedstawiciele Tesal
czyków przyrzekli jednak przyłączyć się pod warunkiem skupienia sił sprzymierzonych
na północy w celu osłonięcia granic Tesalii. Wysłano grupę ekspertów, którzy mieli
sprawdzić na miejscu, jak wyglądają możliwosći obrony i stwierdzili, że po to, by
zablokować drogę na południe, musiano by obsadzić cztery przejścia górskie. Nie było
to możliwe, w tej sytuacji Tesalczycy już wyraźnie opowiedzieli się po stronie króla
perskiego.
C. USTAWIENIE FLOTY
NA POCZĄTKU BITWY
D. INNY WARIANT
USTAWIENIA FLOTY
PRZED BITWĄ
■
zatoki od strony Megary). Natomiast stan floty Kserksesa budzi wątpliwości. Wedle
naszych źródeł miałby on dysponować tą samą liczbą jednostek, co na początku
wyprawy, gdyż straty poniesione w czasie burz i bitwy pod Artemizjon wyrównały
kontyngenty greckich państw, które uznały władzę króla perskiego w obliczu klęsk
helleńskich. Ta identyczność wielkos'ci musi wydać się podejrzana. Olbrzymia flota
miałaby też trudnos'ci w znalezieniu miejsca lądowania (na wybrzeżu przy Faleronie nie
mogłaby się zmieścić). Pamiętajmy też, że 1200 trier to ok. 250 tys. członków załóg,
liczba fantastyczna!
Manewry floty perskiej rozpoczęły się nocą. Wysłano 200 szybkich statków
naokoło wyspy ku cies'ninie dzielącej ją od Megary, aby uniemożliwić Grekom ucieczkę
i następnie atakować ich flotę od tyłu. Reszta okrętów ustawionych w dwie kolumny
popłynęła ku dwom cies'ninom naprzeciwko Attyki odcinając i te drogi odwrotu.
Dowódcy greccy, radzący w nocy nad przewidywaną bitwą, dowiedzieli się o blokadzie
od Arystydesa, któremu udało się przedostać przez linie nieprzyjaciela (nietrudno się
domyślić, że przy tej liczbie jednostek manewrujących w ciemności zamieszanie musiało
być tak ogromne, że pojedyncze statki mogły się przemykać). Podjęto natychmiast
decyzję o wysłaniu 46 trier, aby uniemożliwić statkom dokonującym okrążenia
uderzenie od tyłu.
Bitwa rozpoczynająca się o wschodzie słońca toczyła się w warunkach niepomyśl
nych dla floty perskiej, stłoczonej i niezdolnej wobec tego do wykorzystania swej
przewagi liczebnej (i to niezależnie od tego, czy przyjmiemy teorię o ustawieniu
podłużnym czy poprzecznym, zob. rys. 14). Roux, jeden z badaczy rekonstruujących
przebieg batalii, określił ją jako „gigantyczny korek”. Nie mogło być mowy o żadnych
specjalnych szykach, bitwa zmieniła się w ogromną liczbę starć okrętów i załóg, o
wyniku których decydowało wyszkolenie i wola walki. Zwyciężyli Grecy.
Podobnie jak nie jesteśmy pewni liczebności floty perskiej na początku bitwy, tak
nie wiemy, jakie były jej straty. Na pewno odrzucić trzeba sąd o jej zniszczeniu (czy
nawet o zniszczeniu przytłaczającej części jednostek). Kserkses mógł zachować nawet
przewagę liczebną. Decyzja o odwrocie wynikała z ogólnej oceny sytuacji strategicznej.
Nadchodził koniec sezonu żeglarskiego i uzupełnienie strat, a także naprawienie
okrętów (zabieg niezbędny w wypadku trier po każdej batalii) wymagało czasu.
Powtórne atakowanie Greków tymi siłami, którymi jeszcze dysponował Kserkses nie
wchodziło w rachubę.
Zwycięstwo pod Salaminą nie oznaczało usunięcia perskiego zagrożenia: armia
lądowa Kserksesa (olbrzymia!) była nietknięta, istniała ciągle groźna flota. Natomiast
od tej chwili prowadzenie łączne kampanii na wodzie i lądzie stawało się dla Persów
niemożliwe. Sukces militarny był także istotny w płaszczyźnie psychologicznej,
wzmacniając nadwątloną poprzednio wiarę w sens walki.
Kserkses odesłał flotę i sam wrócił drogą lądową do Azji. Wojska perskie cofnęły
się do Tesalii na leże zimowe. Niezależnie od tego, jakie były zamiary Kserksesa w
sprawie dalszego prowadzenia wojny, późniejsze wypadki uniemożliwiły mu osobisty
udział w wyprawie. Wybuchło bowiem powstanie w Babilonii, znacznie ważniejsze dla
Persów niż to, co się działo w Grecji. Król perski przystąpił do jego tłumienia.
284
Kampania 479 r.
Po Salaminie w gronie dowódców greckich raz jeszcze pojawiło się pytanie, gdzie i jak
prowadzić dalszą wojnę. Wydaje się, że Spartanie i Peloponezyjczycy, gdy zabrakło
floty perskiej, a więc znikło niebezpieczeństwo desantu za Przesmykiem Korynckim,
silniej niż kiedykolwiek pragnęli na nim umies'cić swe siły, zamiast ruszać do Beocji, jak
tego chcieli pozostali Grecy (wybór Beocji wynikał ze względów geograficznych, w
Środkowej Grecji był to teren mający największe płaszczyzny, na których hoplici mogli
stoczyć bitwę w szyku falangi). Temistoklesa, który udał się do Sparty, aby skłonić do
wysłania żołnierzy, przyjmowano tam uroczyście, niczego jednak nie osiągnął.
Natomiast Mardonios dowodzący lądowymi wojskami Persów pozostawionymi w
Grecji nie pragnął wojny i szukał rozwiązania politycznego. Wysłał więc do Aten króla
Macedonii z propozycjami niezmiernie kuszącymi. W zamian za uznanie zależności od
króla perskiego dawał gwarancje autonomii, przyrzekał odbudowę s'wiątyri, powięk
szenie terytorium ateńskiego. Spartańscy politycy zdali sobie sprawę, że ryzykują
dezercję Aten, a za nimi innych Greków spoza Peloponezu; przyrzekli energiczne
działania. Ale nie doszło do nich od razu. Mardonios miał czas jeszcze raz najechać i zająć
Attykę, powtarzając swoje warunki. Atericzycy grozili przyjęciem ich, jeśli Spartanie
nie wyruszą do Beocji. Wreszcie gorączkowo prowadzone prace na Przesmyku
Korynckim dobiegły końca i, wprawdzie z ociąganiem się, armia spartańska ruszyła.
Mardonios wycofał się z Attyki i rozbił obóz na granicy między Platęjami a Tebami.
Siły sojuszników zbierały się pod Eleusis. Była to największa armia, jaką
zgromadziły polis. Poza 10 000 Lacedemoriczyków (5000 Spartan i 5000 periojków)
dowodzonych przez Pauzaniasza, regenta sprawującego władzę w imieniu małoletniego
króla, przybyło 2100 Arkadyjczyków, 5000 Koryntyjczyków, 1800 ludzi z kolonii
korynckich, 3000 Sykiończyków, 3000 Megaryjczyków, 1000 obywateli Flejus, 1000
Trezericzyków, 800 Epidauryjczyków, 500 Eginetów, 400 Mykericzyków i obywateli
Tyrynsu, 300 obywateli Hermione, 200 z Leprei - razem 29 100 wojowników Związku
Peloponeskiego. Ponadto 1000 Eubejczyków, 600 Platejczyków, 8000 Atericzyków. W
sumie było ok. 40 000 hoplitów, którym towarzyszyła służba i lekkozbrojni (razem mogli
stanowić co najmniej drugie tyle). Mardonios wedle Herodota miał 300 000 barbarzyń
ców i 50 000 Greków.
Do bitwy doszło na początku września 479 r. po dniach nerwowego oczekiwania i
niedużych starć.
Armia perska znalazła się w dogodnej pozycji, ze zboczami Kithajronu za plecami.
Jej kawaleria odcięła Grekom dopływ zaopatrzenia, zdobywając istotny środek nacisku.
Bitwa rozpoczęła się w sposób właściwie przypadkowy, gdy armia grecka próbowała
dokonać przegrupowania sił. Persowie zaatakowali więc w momencie, gdy z racji
zamieszania Grecy nie byli gotowi do podjęcia walki. Decydujące dla losów bitwy starcie
odbyło się między Spartanami (towarzyszący im periojkowie uciekli) a Persami, wśród
których znajdował się Mardonios. Walka była bardzo ciężka, ale walor bojowy hoplitów
z jednej, a śmierć Mardoniosa z drugiej rozstrzygnęły o wyniku na prawym skrzydle.
Jednocześnie toczyły się starcia na innych odcinkach. Bitwa pod Platejami z powodu
długości szyku (co najmniej 4,5 km zajmowali sami hoplici ustawieni w osiem szeregów)
to właściwie kilka bitew jednoczesnych.
Wedle Herodota, z ogromnego wojska Mardoniosa zostało tylko 40 000, wydaje się 285
r
jednak mało prawdopodobne, aby na polu walki poległo tak wielu żołnierzy. Oddziałów
perskich uchodzących na północ nikt nie s'cigał. Zwycięzcy przystąpili do grzebania
zmarłych, wznoszenia pomnika zwycięstwa, dzielenia łupów. Musiano też podjąć
rychło decyzję, co czynić z tymi polis, które poparły Persów z własnej woli. Mimo
wcześniejszych bardzo rygorystycznych ustaleń (miasta miały być zniszczone, a
dziesięcina z łupów poświęcona w Delfach) do represji na większą skalę nie doszło.
Wiosną 479 r., gdy rozpoczął się sezon nawigacji, flota sprzymierzonych zebrała się
w porcie Eginy nie podejmując początkowo poważniejszych operacji. Jednak wiadomość
o wybuchu powstania na Samos skłoniła króla spartańskiego Latychidasa do działania.
Flota podpłynęła do przylądka Mykale, gdzie usytuowana była baza morska sił
perskich. Persowie jednak nie chcieli przyjąć bitwy i chronili się za obwarowaniami,
wewnątrz których znajdowały się okręty, wyciągnięte, jak to było w zwyczaju, na ląd.
Załogi greckich okrętów wysiadły w tej sytuacji na brzeg i razem z joriskimi
powstańcami zaatakowały bazę. Doszło do masakry, a także do zniszczenia perskich
okrętów. Tradycja grecka przekazuje, że bitwa ta rozegrała się w tym samym dniu, w
którym toczyła się rozprawa pod Platejami. Nie należy tego synchronizmu brać na serio
(historiografia grecka lubowała się w takich efektach), natomiast na pewno obie batalie
odbyły się w tym samym miesiącu, wrześniu.
Zwycięska flota popłynęła do Hellespontu z zamiarem zerwania mostu pontono
wego, lecz on już nie istniał, gdy się zjawiła. Dobiegał wówczas końca sezon żeglugi i
król spartański wydał flotom rozkaz powrotu. Jednak flota ateńska z własnej inicjatywy
zaatakowała Sestos, ostatni umocniony punkt w rękach Persów nad cieśninami. Po kilku
miesiącach oblężenia perski garnizon uciekł, a mieszkańcy miasta otworzyli bramy.
Zachowanie się króla Latychidasa po zwycięstwie pod Mykale jest znamienne dla
postawy, części przynajmniej, kręgów rządzących Sparty. Stały przed nimi trzy możliwe
warianty działań: 1) energiczne prowadzenie wojny na morzu w celu uwolnienia polis
małoazjatyckich; 2) rozprawa z państwami środkowej i północnej Grecji, które splamiły
się przymierzem z królem perskim; prowadziłoby to do umocnienia pozycji Sparty poza
Peloponezem; 3) zgodnie z tradycją, ograniczenie działań i ambicji do Peloponezu.
Niewątpliwie każda z tych opcji miała swoich zwolenników i próby wcielenia ich w życie
dadzą się uchwycić w niezbyt konsekwentnej polityce Sparty przez kilka lat po
Platejach. Jednak wyraźnie przeważył wariant trzeci, który musiał zyskać poparcie
sprzymierzeńców peloponeskich, nie zainteresowanych działaniami na północy i wcale
nie zachwyconych perspektywą dalszego wzmacniania swego hegemona. Poza ciasnotą
horyzontów myślowych większości przywódców Sparty i brakiem dużej floty niezbęd
nej dla przyjęcia wariantu pierwszego, musiaty działać i inne czynniki, raczej natury
wewnętrznej. Spartanie zawsze obawiali się dalekich wypraw ze względu na helotów.
Nasuwa się podejrzenie, że to potencjalne niebezpieczeństwo przerodziło się w
rzeczywistość. Nieco później, w 465 r., Sparta stanie w obliczu wielkiej rewolty, nie da
się wykluczyć, że wcześniej dochodziło także do zaburzeń, o których nasze źródła,
wszystkie ateńskiej proweniencji, nic nie mówią (w Grecji niewiele wiedziano o tym, co
działo się w Sparcie).
Zwycięzca spod Platejów, Pauzaniasz, nie godził się, jak to określił jeden z
historyków, na „małą spartańską politykę” i na początku nowego sezonu żeglugi zjawił
się z dwudziestoma trierami w miejscu, gdzie była zebrana flota sprzymierzonych. Pod
286 jego dowództwem zaatakowała ona Cypr, uwalniając go częściowo od Persów, a
następnie oswobodziła Bizancjum. Mimo tych sukcesów militarnych, osoba dowódcy
nie budziła sympatii. Do Sparty udała się delegacja skarżąc się na twarde i arbitralne
zachowanie Pauzaniasza. Kiedy Spartanie zdecydowali się go odwołać i zastąpić innym
dowódcą, flota odmówiła posłuszeństwa, przekazując kierownictwo Ateńczykom.
Okoliczności jej powstania w 478/477 r. nie są dla nas jasne. Nie wiemy, jak się
przedstawiał jej stosunek do przymierza zawartego w 481 r. Czy była ona jego częścią i
jego przedłużeniem, a jedynie dowództwo zostało oddane Ateńczykom? Czy zawarto
nowy sojusz? Historycy współcześni spierają się o to. Zapewne Grecy nieczuli byli na
prawne subtelności i nie zastanawiali się nad tymi kwestiami. Na pewno złożyli sobie
nawzajem przysięgę, wskazywałoby to, że zdawali sobie sprawę z tworzenia nowego
organizmu, w stosunku do którego przysięga uroczyście składana przed Platejami nie
miała już obowiązującej mocy. Z drugiej strony termin hellenotamiai służący dla
określenia skarbników sugeruje, iż sprzymierzeńcy uznawali się za Hellenów, a więc
reprezentantów całego greckiego świata, nie zaś jego określonej części.
Nie wiemy dokładnie, kto wchodził w skład grupy inicjującej nowe przymierze. Na
pewno Samijczycy, Lesbijczycy, mieszkańcy Chios, a także jacyś inni wyspiarze; wielce
jest prawdopodobne, że były w nim polis położone nad Hellespontem. Wstąpienie
Potidai pociągnęło za sobą akces innych miast Chalkidyki. Natomiast trudno jest
powiedzieć coś o polis w Azji Mniejszej, gdzie Persowie utrzymali panowanie w wielu
jeszcze punktach (dopiero po upływie dwudziestu lat zostanie ono zrzucone). Można
byłoby się zastanawiać, czy wszystkie polis chciały być uwolnione: w wielu ugrupo
wania properskie były silne.
Nie jest też wcale jasne, jakie były motywy sojuszu. Na pewno chciano bronić
wolności przed ewentualnym zagrożeniem, ale czy już wówczas stawiano zadanie
uwolnienia wszystkich Hellenów od perskiego panowania? Tak to przedstawiała
propaganda po latach, ale wcale nie jest pewne, czy uczestnicy mieli jasne na ten temat
poglądy. Czy Ateńczycy (wszyscy Ateńczycy?) mieli już wtedy zamiar posłużenia się
przymierzem w celu zdobycia hegemonii i to w takiej postaci, w jakiej ją widzimy w
następnym okresie? Można w to wątpić, choć musiano zdawać sobie sprawę z
przydatności nowego organizmu do gry politycznej w skali przynajmniej świata
egejskiego. Zdumiewa nieobecność Temistoklesa przy narodzinach symmachii, gdyż jej
powstanie było zgodne z jego politycznymi koncepcjami. Istotną rolę odegrał natomiast
Arystydes, to oq ustalił wysokość składek, które mieli odtąd wnosić sojusznicy.
W literaturze przedmiotu określa się zazwyczaj to przymierze mianem Związku z
dodatkiem któregoś z przymiotników: Morski, Delijski, Attycki, Ateński. Jest to termin
błędny i to w sposób wysoce szkodliwy, gdyż sugeruje, iż mamy do czynienia z
państwem związkowym (takim jak Związek Beocki, Achajski, Etolski itd.). Tymczasem
to, co powstało, było bardzo dalekie od federacyjnego organizmu państwowego. W
źródłach nazywa się porozumienie z 478 r. symmachia (sojusz, przymierze), a jego
członków symmachoi (sojusznicy, sprzymierzeńcy), Hellenowi?, bądź ,,Ateńczycy i ich
sprzymierzeńcy”. Specyficzną cechą symmachii ateńskiej było związanie się uczestni
ków przymierzem, wszyscy byli sojusznikami wszystkich (sojusznicy Sparty natomiast 287
nie byli ze sobą związani, mogli, jak wiemy, toczyć ze sobą wojny nie naruszając
przymierza).
Sojusznicy powołali do życia wspólne organy, rzecz godna odnotowania, gdyż w
481 r. do tego nie doszło. Powstała Rada, koine synodos, składająca się z jednakowej
reprezentacji uczestników. Zbierała się na Delos, nie wiemy, jakie jej przypisano
uprawnienia. Postanowiono także, że każdy członek będzie brał udział, w miarę swych
możliwości, w ponoszeniu ciężarów związanych z tworzeniem i działalnością floty.
Zadanie ustalenia zobowiązań sojuszników powierzono Arystydesowi; nie wiemy,
wedle jakich kryteriów tego dokonał, w źródłach mamy potwierdzenie, że uczynił to w
taki sposób, iż usatysfakcjonował wszystkich. CałosC ciężarów obliczona była na 460
talentów, częsC sojuszników wywiązywała się z nich dostarczając okręty z załogą, część
od razu zaczęła płacić składkę, zwanąphoros. Sumy składano w skarbcu w sanktuarium
na Delos, zarządzali nimi wspomniani wyżej hellenotamiai^ którzy od początku byli
Ateńczykami. W ręku Atericzyków znajdowało się także naczelne dowództwo floty.
Razem ze zdecydowaną przewagą militarną określało to od razu charakter przy
mierza.
Bitwy pod Platejami i Mykale, bunt Samos i uwolnienie polis nad Hellespontem
musimy uznać za kres decydującej fazy wojen perskich. Wprawdzie działania wojenne
będą jeszcze trwały cale lata, ale miały one już odmienny charakter. Nie przypadkiem
Herodot zamyka swoje Dzieje na zdobyciu Sestos, dla niego wszystkie późniejsze
wypadki rozgrywały się ,,po wojnie przeciwko Medom”. Powstanie symmachii
ateńskiej zmieniło radykalnie układ sił w świecie greckim i koleje dalszego z Persami
konfliktu. Zatrzymać więc się chcemy w tym punkcie, aby zastanowić się nad
znaczeniem wojen perskich w dziejach Greków.
Zmieniło się w ich wyniku bardzo wiele i starożytni byli tego świadomi. Zwłaszcza
Atericzycy wracać będą do wydarzeń tych lat, odwoływać się do swoich zasług jako
uzasadnienia swego miejsca w późniejszej historii świata greckiego.
Wojny spowodowały, że hegemonię na Morzu Egejskim przejęły Ateny, które
stracą tę pozycję (i też nie do końca) dopiero u schyłku wieku V, po długotrwałej wojnie.
Skutki wzrostu potęgi Aten wykraczają poza sferę zjawisk politycznych. Ateny stają się
także najważniejszym miastem Grecji w dziedzinie gospodarczej. Pireus zyskuje status
głównego portu Morza Egejskiego, przez który przechodzi znaczna część dóbr
będących przedmiotem obrotu handlowego, a przeznaczonych nie tylko dla Aten, ale i
dla innych miast. Daleko sięgają cywilizacyjne skutki hegemonii Aten. Ich instytucje
ustrojowe stają się przedmiotem naśladownictwa w innych polis (co wcale nie oznacza,
że stawały się one przez to demokratyczne), kultura rodząca się w Atenach będzie
podstawą kultury całego świata greckiego.
Wojny perskie wzmocniły istniejącą zawsze, ale ograniczoną, świadomość jedności
wszystkich Greków. Nade wszystko jednak utrwaliły i unaoczniły odrębność, osobli
wość ich sposobu życia, a co więcej jego wyższość nad sposobem życia innych ludów.
Właśnie w tych latach słowo ,,barbarzyńca” zaczyna mieć znany nam, pejoratywny sens.
288 Właśnie wtedy rodzi się przekonanie, że wolność, cecha podstawowa sposobu życia
Hellenów, jest dla nich naturalna. Grecy są ,,zrodzeni do wolności”, a barbarzyńcy
,,zrodzeni do niewoli”; ten pogląd, dobrze nam znany z czasów późniejszych, sięga tej
epoki.
Wielka próba wojen persko-greckich była wielką próbą polis, która wyszła z niej
zwycięska i umocniona. To ona w oczach Greków zadecydowała o zwycięstwie w
warunkach niewiarygodnego zagrożenia. Stąd osobliwe cechy greckiego stylu życia i
myślenia w toku następnej epoki ulegną dalszemu podkreśleniu, dystans dzielący ich od
barbarzyńców różnego typu będzie stale rosnąć. Przyczyni się to do swoistego
zamknięcia greckiej kultury na oddziaływanie świata zewnętrznego. Zanika ciekawość
tak charakterystyczna dla kultury archaicznej i której wyrazy znajdziemy jeszcze u
Herodota. Ustępuje miejsca obojętności, jeśli nie cywilizacyjnej pysze. Wrócimy do tych
rozważań w tomie drugim, zwłaszcza wtedy, gdy zajmować się będziemy dziejami
hellenistycznymi. Zobaczymy wówczas jak niewiele byli w stanie Grecy nauczyć się od
innych ludów, choć przyszło im żyć między nimi. Cywilizacja, hellenistyczna różni się
istotnie od klasycznej, ale będzie to wynik nade wszystko ewolucji wewnętrznej, a nie
zapożyczeń od ludów, ,w oczach greckich ,,gorszych”.
Nasza wiedza o poczynaniach symmachii w pierwszych latach jej istnienia daleka jest od
doskonałości. W ogóle dzieje pięćdziesięciolecia między wojnami perskimi a wojną
peloponeską są gorzej znane niż inne okresy historii greckiej V i IV w. Mamy do
dyspozycji dobry, ale bardzo zwięzły, wykład Tukidydesa (ks. 189-117, 128-138); inne
teksty (dostępne nam przede wszystkim w postaci skrótu dokonanego przez Diodora i
żywotów Temistoklesa, Arystydesa, Kimona pióra Plutarcha) należą do tradycji
czwartowiecznej, nie zawsze godnej zaufania. Chronologia wydarzeń, niestety, jest
również często niepewna.
W latach następujących po wyprawie Kserksesa Persowie, wbrew spodziewaniom,
nie podjęli większych wojennych inicjatyw. Flota symmachii operowała przeciwko
rozmaitym izolowanym garnizonom, ale w jakiej kolejności i kiedy, tego najczęściej nie
da się powiedzieć. W 476/475 r. sprzymierzeni, dowodzeni przez Ateńczyka Kimona,
prowadzili działania na terenie Tracji. Wiemy, że zaatakowali Persów, do których
należała miejscowość Eion w Tracji u ujścia Strymonu: sukcesowi tu odniesionemu
towarzyszyło założenie przez Ateńczyków osady na tym miejscu. Były to obszary, które
interesowały Ateny z różnych powodów: bliskość terenów, na których wydobywano
złoto i srebro (w masywie górskim Pangaion), bogatych także w lasy (budowa dużej
floty, której jednostki musialy być stale wymieniane, zakładała systematyczne dostawy
dobrego drewna, jakiego w Attyce, ani w sąsiednich krainach nie było). Ponadto w tym
właśnie punkcie zaczynał się szlak, którym wędrowali kupcy na północ, ku Dunajowi.
W tym samym roku Atericzycy (tym razem bez sprzymierzeńców) zdobyli Skyros
sprzedając do niewoli miejscową, niegrecką ludność, Dolopów, i osadzając kleruchów.
Była to trzecia duża wyspa na Morzu Egejskim, którą Ateny posiadły, po Lemnos i
Imbros.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych wyczuwalna się staje zmiana stosunku 289
sprzymierzeńców do Aten, czego jawnym dowodem była próba opuszczenia symmachii
przez Naksos. Sojusznicy z niepokojem stwierdzali rozwój ateńskiego stanu posiadania,
przy braku perskiego zagrożenia chęć uwolnienia się od ciężarów i ateńskiej hegemonii
musiała być znaczna.
Tukidydes trzeźwo ocenia przyczyny, dla których rodziły się takie postawy:
„ Wiele było powodów buntu miast, lecz najważniejsze z nich to zalegtos'ci w płaceniu
daniny, niedostarczanie okrętów i odmawianie udziału w wyprawach; Ateńczycy bowiem
surowo s'ciągali daninę, a stosując środki przymusowe wobec ludzi nie nawykłych do tego i
opornych budzili niechęć. Ale także i z innych powodów panowanie ateńskie nie było tak
mile widziane jak na początku: podczas wspólnych wypraw sprzymierzeńcy nie byli
traktowani na równi z Ateńczykami, a w razie buntu Ateńczycy mogli łatwo ich
poskromić. Winę ponosili tutaj sami sprzymierzeńcy: większos'ć bowiem nie chcąc
opuszczać swego kraju, uchylała się od wypraw wojennych i aby nie dostarczać okrętów
zobowiązała się do składania określonych opłat pieniężnych; w ten sposób z ich składek
powiększyła się flota attycka, a oni sami w razie powstania byli nie przygotowani do wojny
i nie wyćwiczeni” (I, 99, tł. K. Kumaniecki). Passus ten znajdziemy u Tukidydesa po
wiadomos'ci o powstaniu Naksos. Jasne jest jednak, że ma on szerszy walor, odnosi się
także do wydarzeń następnych dziesięcioleci.
Reakcja Aten była szybka i brutalna. Naksos została zmuszona do poddania się.
W początku lat sześćdziesiątych sytuacja militarna uległa zmianie. Persowie podjęli
energiczniejsze działania wojenne, niepokojeni inicjatywami Kimona.
Data rozstrzygającej bitwy między Persami a Grekami, która rozegrała się w
Pamfilii, nie jest całkowicie pewna. M. Sordi, której tezy przyjęlis'my tutaj za
miarodajne, umieszcza ją w 466/465 r. Stoczona została na rzece Eurymedon, u jej
ujsćia, gdzie schroniła się flota perska. Natychmiast po zakończeniu starcia na wodzie
załogi okrętów zsiadły na ląd i zaatakowały perskie wojsko lądowe odnosząc nad nim
zwycięstwo.
To podwójne zwycięstwo zamyka kolejną fazę wojen persko-greckich. Persowie
rezygnują (na wiele dziesięcioleci) z inicjatyw militarnych akceptując de facto, jes'li nie
de iure, samodzielność państw greckich Azji Mniejszej. Grecy ze swej strony podejmą
dżiałania już poza swym własnym kręgiem: na Cyprze, a następnie i w Egipcie.
Będziemy się zajmować nimi w tomie następnym naszego podręcznika.
W 465 r. Ateny znalazły się w obliczu poważnego kryzysu w łonie symmachii:
doszło do buntu Thasos. Miała ona szczególne powody, aby źle znosić ateńskie
panowanie. Tukidydes twierdzi, że Thazyjczycy „poróżnili się z Ateńczykami o punkty
handlowe leżące na przeciwległym wybrzeżu trackim i o kopalnie, które były w ich
władaniu” (I, 100, tł. K. Kumaniecki). Założenie przez Atericzyków osady Enneahodoi
naruszało ich interesy. Oblężenie trwało trzy lata, ostatecznie Thasos straciła
posiadłosći na kontynencie (z kopalniami), musiała zburzyć mury, zapłacić kontrybu
cję, zrezygnować z trzymania floty wojennej. Enneahodoi, o które m.in. wybuchła
wojna, zostało wkrótce porzucone, gdy kolonistów próbujących wedrzeć się głębiej w
terytorium plemienia Edonów, zmasakrowali Trakowie zjednoczeni w obliczu niebez
pieczeństwa. Dopiero później na tym samym miejscu powstanie Amphipolis.
W 465/464 r. nastąpiła zmiana na tronie perskim, do władzy doszedł Artakserkses.
Udało się do niego wkrótce ateńskie poselstwo na czele z Kalliasem, aby doprowadzić
290 do zawarcia przymierza. Nie wydaje się, aby misja ta miała zakończyć się powodzeniem.
r
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy załogi okrętów ateńskich oblegały Sestos,
Ateńczycy wróciwszy z różnych miejsc, w których schronili się przed perską inwazją,
zdecydowali się rozpocząć dzieło odbudowy niemal całkowicie zniszczonego miasta od
wzniesienia murów obronnych. Brak dostatecznej ochrony dał się już we znaki w
przeszłos'ci: ułatwił po upadku tyranii wzięcie miasta przez Spartan, zmusił też jego
mieszkańców do całkowitej ewakuacji, gdy zbliżał się Kserkses. Budowie murów
przeciwna była Sparta, podobnie jak niektórzy jej sojusznicy zainteresowani w
utrzymaniu słabości Aten wobec ataku od lądu. Uzasadnienie otwarte, z którym
przybyło spartańskie poselstwo, mówiło o potrzebie pozostawienia wszystkich miast
bez murów, o niebezpieczeństwie wyzyskania ich przez Persów w wypadku ponowienia
inwazji i wzięcia Aten szturmem. W tym momencie nie było jeszcze mowy o jawnym
lekceważeniu spartańskiego protestu. Temistokles, który był rzecznikiem budowy
obwarowań, udał się do Sparty, gdzie grał na zwlokę zwodząc władze, w tym samym
czasie trwała gorączkowa praca. Spartanie musieli pogodzić się z faktem doko
nanym.
O wydarzeniach wewnętrznych Aten w następnych latach nasze źródła niewiele
nam opowiadają. Nie ulega wątpliwości, że polityka rozwijania morskiej hegemonii
cieszyła się poparciem Zgromadzenia, natomiast mniej są dla nas jasne koleje rozgrywek
między wiodącymi politykami.
Arystydes po ustaleniu trybutu dla sprzymierzonych znika ze sceny, decydującą
rolę odgrywają Temistokles i Kimon, reprezentujący dwie różne tendencje poli
tyczne.
Temistokles, polityk, który skłonił poprzednio Atericzyków do wyboru „mor
skiej” przyszłości, niesłychanie trzeźwo oceniał sytuację powstałą po rozstrzygnięciu
konfliktu z Persami, zdając sobie sprawę, że obecnie największe zagrożenie dla Aten
stanowi Sparta, a nie Persja, i w tym kierunku prowadzić chciał ateńską politykę.
Prawdopodobnie był on także rzecznikiem przekształceń wewnętrznych, podnosząc
znaczenie tych, którzy służyli we flocie: tetów. W następnych latach jego popularność
maleje. Niestety, nie jesteśmy w stanie uchwycić szczegółów tego procesu. W 471/470
r. padl on ofiarą ostracyzmu. Zapewne Ateńczycy nie byli jeszcze gotowi przyjąć jego
punktu widzenia i widzieć we wczorajszym sprzymierzeńcu w walce o biologiczne
wręcz przetrwanie - wroga.
Kimon, syn Miltiadesa, był postacią łączącą w sobie cechy polityków doby
panowania arystokracji i późniejszych demokratycznych Aten. Potomek jednej z
ważniejszych rodzin arystokratycznych, odgrywającej od dawna ważką rolę w życiu
politycznym, odważny, bogaty, szczodrobliwy wobec ludu, obdarzony osobistym
wdziękiem przyczyniającym mu popularności, bliski był ideałom arystokracji VI w.
Mieścił się przy tym świetnie w modelu klejstenesowskiej demokracji, która pozosta
wiała arystokratom miejsce wiodące w społeczności, ale uzależniała ich od decyzji
Zgromadzenia. Poparcie ludu, żeby nie powiedzieć, łaska, było im niezbędne, musieli je
zdobywać w ostrej rywalizacji między różnymi reprezentantami własnego środowiska.
Kimon, zwolennik rozwijania morskiej hegemonii Aten, dowodząc flotą symmachii po
trafił wcielać w życie politykę energicznego działania przeciw Persom, w których wi
dział głównych przeciwników. Dążył do utrzymania podziału sfer wpływów między 293
I
Spartą a Atenami, uznając potrzebę harmonijnego godzenia interesów dwóch najwięk
szych państw Grecji. Tego rodzaju koncepcje czyniły go wrogiem linii Temistoklesa.
Ostracyzowany Temistokles udał się do Argos, państwa tradycyjnie wrogiego
Sparcie, i stamtąd podjął podróże po Peloponezie montując antyspartariskie sojusze.
Jego działalność, przynosząca widoczne efekty, zaniepokoiła w najwyższym stopniu
władze spartańskie, które odwołały się do Aten twierdząc, iż posiadają dowody na
współdziałanie między Pauzaniaszem a Temistoklesem w knowaniach z królem
perskim. To ostatnie oskarżenie było czystą kalumnią, która trafiała jednak na podatny
grunt i Atericzcy uznali je za prawdopodobne. Temistoklesa skazano zaocznie na s'mierć.
Po próbach znalezienia dla siebie miejsca w różnych państwach greckich, nie
pozostawało mu nic innego, jak udać się do Persów, król perski wspaniałomyślnie
obdarzył go władztwem nad kilkoma miastami w Azji Mniejszej.
W poprzednim paragrafie wspominaliśmy już o wyprawie Kimona do Mesenii na
wezwanie władz spartańskich, nie dających sobie rady z rewoltą helotów. Jak Czytelnik
pamięta, w jej toku doszło do nieporozumień i Atericzycy zostali odesłani z powrotem.
Skutki tego aktu były ogromne. Ateny zerwały sojusz ze Spartą, Kimon stracił swą
pozycję.
Jego upadek był tym bardziej nieuchronny, że w czasie jego nieobecności doszło w
mieście do bardzo głębokich zmian instytucjonalnych, określanych mianem reform
Efialtesa.
Reformy Efialtesa
Bibliografia
Przewodnikiem naszym w całym tym rozdziale była znakomita książka Ed. Willa, Le mondegrec et VOrienty 1.1
Le P siecle (510-404), Paris 1972 (seria Peuples et cwilisations). Jego krytycyzm i umiejętność jasnego
wyłożenia kwestii nadają temu podręcznikowi szczególne walory. Wykorzystalis'my także: A. R. Burn, Persia 295
and the Greeks. The Defence ofthe West 546—478, London 1962 oraz M. Sordi, Stona politica del mondo greco,
Milano 1982.
Charakterystyka sztuki prowadzenia bitew morskich oparta jest na wywodach L. Cassona, Ships and
Seamanship in the Ancient World, Oxford 1971 i J. S. Morrison, R. T. Williams, Greek Oared Ships, Cam
bridge 1960.
Powstanie jońskie i sytuacja Jonii po podboju perskim zostały przez nas przedstawione wedle dwóch
najnowszych na ten temat prac: P. Tozzi, La riwolta ionica,Vis>2L 1978; D. Lateiner, The Failure of the Ionian
Rewolt, „Historia”, 31 (1982), s. 129-160.
Najważniejsze bitwy wojen perskich: K. W. Pritchett, Marathon, Berkeley-Los Angeles 1960; G.
Roux, Eschyle, Herodote, Diodore, Plutarque racontent la bataille de Salamine, „Bulletin de correspondance
hellenique” 96,1 (1974), s. 51-94; K. W. Pritchett, New Light on Plataia, „American Journal of
Archaeology” 61 (1957), s. 9-28.
Religia
Uwagi wstępne
Religia grecka we wszystkich fazach rozwojowych należy do typu religii, które badacze
298 określają mianem tradycyjnych (w przeciwieństwie do profetycznych,objawionych).
Formowała się ona stopniowo. Złożyły się na nią kulty tych wszystkich grup, które
kolejno wtapiały się w ludnos'ć Grecji. Pewne więc kulty mogły sięgać czasów odległych
(nawet neolitycznych), częs'ć powstała na Krecie, inne przynieśli ze sobą Indoeuro-
pejczycy wkraczający na Półwysep Bałkański na przełomie III i II tysiąclecia. Niektóre
zostały zapożyczone od ludów, z którymi Grecy zetknęli się w toku swej historii (wydaje
się, że istotną rolę odegrały kulty małoazjatyckie). Pamiętając o tym procesie, nie
powinniśmy ulegać iluzji, że będziemy w stanie, jak lancetem, rozciąć grecką religię na
warstwy i przypisać ją poszczególnym ludom czy kulturom (co niestety i dziś jeszcze
robi wielu religioznawców). Stwierdzenie, jakie było pochodzenie tego czy innego
bóstwa, nie jest zresztą takie ważne dla rozumienia jego późniejszych funkcji. Religia
była bowiem całością żywą, gdzie czynniki składowe wzajemnie na siebie oddziaływały
zmieniając swój charakter, reagując na nowe sytuacje i potrzeby.
Wyobrażenia religijne nie zostały nigdy spisane w postaci ksiąg świętych, których
treść stanowiłaby następnie obowiązującą normę (gdy takie święte teksty zaczęły
powstawać, działo się to w środowiskach sekciarskich, na marginesie społeczności
greckich). Brak ich wynikał z podstawowej cechy religii tradycyjnych, jaką jest nacisk
położony na kult, a nie na wyobrażenia o bogach. ’
Miarą czyjejś pobożności była skrupulatność, z jaką wypełniał ustalone przez
tradycję obowiązki, dla których fakt istnienia od czasów niepamiętnych był całkowicie
wystarczającym uzasadnieniem. Stosunek wewnętrzny nie był brany pod uwagę? W
religii greckiej brak było osobistej więzi między wiernym a bóstwem (to jest takiej
sytuacji, w której czciciel w zamian za gorliwość, wierność i miłość oczekuje szczególnej
uwagi, opieki, czułości ze strony bóstwa; w której możliwa jest osobista rozmowa
między wiernym a bóstwem). Postawy innego typu pojawiają się wprawdzie w religii
greckiej, ale w postaci zarodkowej i bardzo długo wyłącznie na marginesie, w
środowiskach sekciarskich. Dopiero czasy późne, nowe potrzeby i nowe typy religii
otworzą drogę osobistym związkom między wiernymi a bóstwem.
Skrupulatne, ale spokojne spełnianie przepisanych tradycją ofmr^Hnnych^ rytów
przeciwstawiano zabobonowi. Polegał on najiadmiernym zainteresowaniu stosunkami
ze sferą sacrum y nieustannym lęku o popadnięcie w stan nieczystości religijnej, o
pominięcie (a więc o obrazę) jakiegoś bóstwa. Grecy ten stan ducha określali jako
deisidaimonia (dosłownie ,,lęk przed bóstwem”) i traktowali to jako stan chorobowy. W
tej samej kategorii umieszczano postawy ludzi, których stosunek do bóstwa nacecho
wany był wielką emocjonalnością, fanatyzmem. W okresach szczególnych, gdy
społeczność odczuwała zagrożenie bożym gniewem manifestującym się w nieszczęś
ciach: głodzie, epidemiach, klęskach wojennych, trzęsieniach ziemi, postawy nerwowej
gorliwości pełnej lęku były uzasadnione, ale poza nimi w powszechnym przekonaniu
winny być usuwane, gdyż widziano w nich zagrożenie dla harmonijnego działania
społeczeństwa.
Tradycyjny charakter religii, szczupłość tych treści, które my zaliczylibyśmy do
dziedziny teologii, przy dominacji kultu i to pojętego jako beznamiętne uczestnictwo w
obrzędach odbywających się z reguły w grupach, powodowały, że te nieliczne jednostki,
które drogą filozoficznej refleksji dochodziły do nowej koncepcji bóstwa, nie odczuwały
potrzeby zwalczania religii społecznie przyjętej, ani też odmawiania uczestnictwa w
obrzędach. Ze swej strony społeczności greckie na ogół nie przejmowały się tym, że
filozofowie głosili w bardzo wąskich grupach swych uczniów poglądy na bóstwo 299
odbiegające od tradycji (ateizmu nikt nie wyznawał). Natomiast polis niepokoiły w
najwyższym stopniu wszelkie akty publicznego znieważania tradycyjnych bogów
(asebeia). Były one surowo karane, gdyż w powszechnym przekonaniu stanowiły
zagrożenie dla bytu całej wspólnoty, którą mógł dosięgnąć gniew obrażonych bogów.
Tylko w wyjątkowych sytuacjach podciągano pod kategorię asebeia głoszenie przez
filozofów poglądów religijnych odmiennych od tradycyjnych; najgłośniejszym przykła
dem takiego postępowania był proces wytoczony przeciwko Sokratesowi w 399 r.
Zrozumienie religii greckiej nie jest łatwym zadaniem dla człowieka wychowanego
w kręgu chrześcijańskiej kultury, którego pojęcia i terminologia zostały ukształtowane
na tej podstawie. Przywyklis'my do tego, że sfera religii jest wyraźnie i dość wąsko
określona. Przytłaczająca większość naszych poczynań ekonomicznych, politycznych,
naszych lektur i rozrywek, czy stosunków z ludźmi nie ma nic wspólnego z religią,
stanowiąc strefę świecką naszego życia (dzieje się tak niezależnie od tego, jaka jest nasza
postawa wobec religii). Grecy nie znali takich rozróżnień. Działalność gospodarcza,
podobnie jak życie polityczne miały swój aspekt religijny. Religia więc nie dawała się
wydzielić ze wszelkich innych form ludzkiego działania.
Pojęcie bóstwa
Demony
Tylko część sił boskich przybrała dla Greków postać bóstw o względnie określonych
konturach, ulegających procesowi antropomorfizacji. Inne tworzyły grupę istot boskich 303
I
niższych, które religioznawcy przyjęli nazywać demonami (od gr. daimon, warto jednak
pamiętać, że słowo to przeszło ewolucję znaczeniową: pierwotnie znaczyło „ten, który
przydziela”; przez bardzo długi czas oznaczało siłę boską nieokreśloną, bądź konkret
nego boga, którego nie chciano nazywać imiennie; dopiero od czasów Platona zaczęło
oznaczać osobną kategorię istot boskich). W tej kategorii mieszczą się takie istoty, jak
Kery (duchy przynoszące zło, najczęściej s'mierć), Gorgona-Meduza o włosach z wężów
i wzroku zamieniającym ludzi w skały, Harpie (bóstwa skrzydlate spokrewnione z
wiatrami, porywające dusze), centaury, postacie z orszaku Dionizosa: sylenowie,
satyrowie, nimfy (związane ze źródłami, drzewami, ale także i jaskiniami), bóstwa rzek.
Listę tę można byłoby przedłużyć dodając do niej nieokreślone istoty objawiające się
lokalnie w rozmaitych miejscach.
Stosunek demonów do ludzi bywał rozmaity: część mogła być opiekuńcza, ale
zdarzały się też złośliwe. Bardzo wcześnie uformowało się przekonanie, że każdy
człowiek ma swego demona, dobrego lub złego.
Wiara w demony była zawsze silna. Historycy religii czasów kreteńskich i
mykeriskich sądzą, że odgrywały one wówczas szczególnie ważną rolę. Spotykamy je na
wielu przedstawieniach w postaci zwierzęcej czy półzwierzęcej. Ma się ponadto
wrażenie, że w VI w. ich miejsce w wierzeniach zwiększa się, stając się problemem dla
wielu ludzi o większej niż przeciętna wrażliwości religijnej.
Herosi
Wreszcie w sferze boskiej jest miejsce dla specjalnych, a bardzo dla wierzeń greckich
charakterystycznych, bytów zwanych herosami. Wszystkich ich łączy to, że w
przekonaniu Greków byli niegdyś ludźmi (czy też przynajmniej jedno z rodziców było
człowiekiem, drugie mogło być bogiem), żyli w określonym miejscu, zmarli, a następnie
zostali uznani za herosów.
Herosów, którzy stanowią niezmiernie bogatą i rozczłonkowaną klasę, można
podzielić na kilka grup. Mieszczą się wśród nich stare bóstwa, które spadły do tej
kategorii i którym dorobiono żywoty (np. prehelleński Hyakinthos), bądź lokalne
demony powiązane z grobem potężnego zmarłego. Na drugim końcu tej listy trzeba
wymienić postacie założycieli kolonii czy prawodawców heroizowanych w pełnym
świetle historii, których biografii nie próbowano poddawać mityzacji. Na ogół herosi
mieli określone imię i określony życiorys, nie jest to jednak bezwzględnie potrzebne,
zdarzają się i postacie bezimienne, o mglistej przeszłości.
Ważną cechą herosów jest ich związek z konkretnym terytorium, z reguły
niewielkim (polis, osadą wiejską, jakąś okolicą). Ta właśnie bliskość herosów jest
źródłem ich popularności, ludzie często łatwiej wierzą w opiekę ze strony bóstwa
niewielkiego, należącego wyłącznie do nich, niż w możliwość interwencji bogów
wielkich. Ośrodkiem kultu były grobowce lub przynajmniej relikwie: resztki kości, z
których promieniowała siła, zapewniająca ochronę miastu, osadzie. Stąd zainteresowa
nie prochami bohaterów. Wiemy na przykład, że Spartanie wykradli z Tegei kości
Orestesa i przenieśli je do Sparty, by zapewnić sobie podbój Arkadii. Ateńczycy
ceremonialnie przewieźli w 469 r. kości Tezeusza odkryte na Skyros do miasta.
304 Grobowce herosów umieszczano często przy bramach miast lub na agorze, choć
powszechny był zakaz lokowania grobowców wewnątrz ludzkich osiedli. Bardzo często
widziano w herosach siły pobudzające płodność natury. W wielu miejscach przy grobach
herosów powstawały wyrocznie.
Kult herosów był różnorodny, tak jak różnorodna była ich natura. Zwierzęta im
ofiarowywane były zabijane najczęściej wedle rytuału stosowanego dla bóstw chtonicz-
nych, zdarzało się jednak, że składano im ofiary jak dla bogów uranicznych. Urządzano
często wspólne uczty dla ludzi i herosów. Zastawiano dla nich stoły i łoża biesiadne,
wierzono w ich obecność w czasie posiłku (tak, jak wierzono, w analogicznych
wypadkach, w udział zmarłych). Najczęściej składano ofiary niekrwawe: chleb, ziarna,
oliwki, owoce, mleko i wino.
Geneza kultu herosów nie jest wcale jasna. Zwracano już od pewnego czasu uwagę
na to, że istnieje związek między miejscami, w których niegdyś mieściły się pałace i
groby władców, a miejscami gdzie byli po upływie wieków czczeni herosi. Skłaniało to (i
skłania) wielu badaczy do twierdzenia, że istnieje ciągłość między kultem zmarłych
władców z mykeńskich cytadel a kultem herosów. Jednak wyniki badań archeologicz
nych nie dadzą się tak prosto interpretować. Ślady kultu herosów w postaci naczyń, w
których przynoszono na groby pokarmy i napoje, pojawiają się dopiero w połowie, czy
raczej w trzeciej ćwierci VIII w., po wyraźnej przerwie kilku wieków. Jest to okres
rozkwitu poezji epickiej (Iliada, jak pamiętamy, miała, wedle przyjętej dziś opinii,
powstać około połowy VIII w.). Nasuwa się podejrzenie, że to właśnie poezja zrodziła
zainteresowanie dla grobowców mykeńskich, o których wiadomo było, że istniały od
wieków, reprezentując inny typ architektury, niż ten, który był powszechny w VIII w.
Pod jej wpływem zaczęto z nimi wiązać określone imiona (lub przynajmniej chciano
wiązać określone imiona).
Niektórzy, szczególnie popularni herosi przekształcali się (przynajmniej w
pewnych polis) w bogów. Dotyczy to przede wszystkim Heraklesa, a także Achillesa,
Asklepiosa i innych. Granica między herosami a bogami nie była nigdy wyraźna.
Herodot umieścił w swym dziele taki sąd o znaczeniu poetów w dziejach greckiej
religii:
„Od kogo jednak każdy z bogo'w pochodzi, albo czy zawsze wszyscy istnieli, jaką mają
postać, o tym wiedzą Hellenowie dopiero, by tak rzec, od wczoraj i przedwczoraj.
Albowiem Hezjod i Homer, jak sądzę, są tylko o czterysta lat ode mnie starsi, a nie więcej
[tu Herodot nieco się myli, gdyż trudno byłoby umieścić Odyseję i Hezjoda w połowie
IX w.-uwaga autorów]. A ci właśnie stworzyli Hellenom teogonię, nadali bogom
przydomki i przydzielili im prerogatywy (time) i nadali zakres działania (te chne) i
określili ich postacie” (II 53, tłum. S. Hammera).
Herodot trafnie określa rolę wielkich poetów doby archaicznej. Przyczynili się oni
w poważnym stopniu do ujednolicenia wierzeń greckich, gdyż nakreślony przez nich
wizerunek świata bogów upowszechnił się dzięki niezmiernej popularności, którą
cieszyły się, i to od razu, ich poematy. Z pewnością ich własne koncepcje wzbogaciły ten
obraz, nie byli oni bynajmniej „zapisywaczami” obiegowych wyobrażeń. Tak wielka
rola poetów w dziele kształtowania wierzeń jest wynikiem braku stanu kapłańskiego, 305
który w społecznościach Bliskiego Wschodu pełnił takie właśnie funkcje. To, że zamiast
uczonych konstrukcji teologicznych, wypracowanych w wielkich sanktuariach i
posiadających wobec tego ich sankcję, Grecy mieli poetyckie wizje pozbawione
wszelkiej sankcji, miało wielkie znaczenie dla przyszłych losów kultury greckiej.
Zacznijmy od Homera. Iliada i Odyseja nie są tekstami o charakterze religijnym w
potocznym tego słowa rozumieniu. Mamy do czynienia z mitami, które autorzy
swobodnie modelowali wedle gustów własnych i środowiska, dla którego tworzyli.
Słuchacze nie musieli wierzyć w te opowiadania (jeśli słowu ,,wierzyć” nadamy taki
sens, jaki ma w naszym chrześcijańskim świecie).
Mimo wielości wzmianek o licznych bogach mniejszych i większych zawartych w
poematach, obraz świata bogów jest na pewno niekompletny, gdyż bynajmniej nie
wszyscy bogowie czczeni wówczas w Grecji w nim występują. Nie dowiadujemy się
wiele o kultach ani o bóstwach mających specyficznie agrarny charakter (uderzająca jest
rzadkość wzmianek o bóstwach żeńskich związanych z płodnością, uprawą ziemi itp.,
dotyczy to na przykład Demeter). Rzadko wspominają poeci postacie bóstw złowrogich,
boskie siły budzące lęk i wstręt, które nie poddawały się procesowi antropomorfizacji.
Nie ulega przy tym wątpliwości, że usunięcie tych stron religii z poematów jest
świadomym zabiegiem poetów, a nie odbiciem rzeczywistości. Nie stanowiły one
poetyckiej materii, nie podobały się słuchaczom, którzy zapewne te boskie siły
uznawali.
Owa selekcja sprawia, że wierzenia zawarte w poematach wydają się nam
wielokrotnie mniej prymitywne od tych, które znajdziemy w tekstach znacznie
późniejszych. Proces antropomorfizacji bogów jest w nich posunięty tak daleko, iż nie
ma w piśmiennictwie greckich czasów archaicznych i klasycznych niczego, co dałoby się
z nimi porównać. Społeczność bogów funkcjonuje wedle schematów społeczności
ludzkiej. Bogowie działają pod impulsem miłości, nienawiści, gniewu. Podstęp i
kłamstwo nie są im obce. Z tego obrazu świata bogów, w którym zasady moralności
wydają się być nieobecne, wyciąga się często wniosek, że bogowie greccy nie znają
moralności, że wymóg prawdy i sprawiedliwości nie jest jeszcze obecny w myśli
greckiej. Wniosek to pośpieszny i wynikający z powierzchownej lektury tekstów.
O bogach autorzy Iliady i Odysei mówili, że są reia zoontes ,,lekko, łatwo żyjący”.
Nie znają śmierci, choroby, ograniczenia siły i potęgi. Swoboda poruszania się, zmiany
postaci, wolność od głodu i cierpień stanowią o ,,lekkości” ich życia. Mieści się w tym
także brak ograniczeń, które ludziom narzuca życie społeczne. Są oni bogami między
innymi dlatego, że nie muszą przestrzegać norm moralnych. Ale to nie oznacza, aby nie
stali oni na straży norm moralnych obowiązujących ludzi. W poematach nieraz
znajdziemy wymowne dowody, iż istniała boska sankcja dla ludzkich zasad regulujących
życie społeczne.
W równym stopniu, choć w inny sposób w ,,tworzeniu” świata bogów greckich
wziął udział Hezjod (po szczegótowsze o nim informacje odsyłamy Czytelnika do
rozdziału o literaturze, zob. s. 348-350). Ważną rolę odegrała zwłaszcza Teogonia,
poemat o narodzinach bogów. Zbudowany on został z rozmaitych elementów, które
poeta poddał skomplikowanemu procesowi porządkowania i układania w system.
Trudno nam jest określić, co Hezjod wziął z tradycji, a co sam wymyślił. Brak nam
odpowiednich tekstów, które można byłoby z Teogonią zestawić. Porównanie dzieł
306 Homera i Hezjoda nie może być uznane za wystarczające, ich charakter był tak
odmienny, że ogranicza możliwość wyciągania wniosków z milczenia Iliady czy Odysei o
pewnych bogach, czy relacjach między nimi.
W Teogonii opisana została z jednej strony geneza, z drugiej zaś ostateczny układ sił
boskich. Podstawowa linia rozwoju jest dana przez następstwo trzech bogów kolejno
rządzących światem: Uranosa, Kronosa, Zeusa. Każdej zmianie towarzyszył gwałt.
Uczeni byli zawsze świadomi więzi istniejącej między myślą religijną Hezjoda a
mitologią Wschodu. Analogiczny motyw walki między pokoleniami bóstw występuje w
mitologii mezopotamskiej, syryjskiej i hetyckiej (ta zaś czerpała szeroko z mitologii
huryckiej). Uderzające są zwłaszcza podobieństwa między opowieściami Hezjoda a
treścią hetyckich poematów o walce kolejnych czterech bogów: Alalu, Anu, Kumar-
biego, Teszuba, której przedmiotem była władza nad światem. Nie wiemy, jakimi
drogami przeniknęły te mityczne wątki do środowiska Hezjoda. Mamy do wyboru trzy
możliwości. Pierwsza zakłada pośrednictwo Syryjczyków i Fenicjan, z którymi Grecy
utrzymywali, jak widzieliśmy, kontakty już w Ciemnych Wiekach. Druga przypisuje tę
rolę Grekom z Azji Mniejszej, którzy mieli na miejscu do czynienia z pozostałościami
kultury hetyckiej. Wreszcie nie jest wykluczone, że wschodnie wątki mityczne mogły
przeniknąć wcześniej, w toku II tysiąclecia. W tym ostatnim przypadku stanowiłyby one
dla Hezjoda integralną część tradycji mykeriskiej; poeta nie mógłby być świadomy ich
obcego pochodzenia. Wybór między tymi trzema możliwościami nie jest łatwy, uczeni
badający myśl Hezjoda zajmują różne stanowiska.
W systemie Hezjoda specjalne miejsce przypada Zeusowi. Przejęcie przez niego
władzy nie jest takim samym aktem gwałtu, jak ten, do którego doszło, gdy Kronos
wydzierał potęgę Uranosowi. Z Zeusem urzeczywistnia się harmonijne urządzenie
wszechświata, polegające na przydziale bóstwom zakresów działania. On zapewnia
światu ład i ujarzmia ciemne siły zagrażające porządkowi.
We wstępie do Prac i dni Hezjod tak pisze o Zeusie: z Pierii, pieśniami
sławiące, przyjdźcie tu i mówcie o Zeusie, śpiewając hymn ku czci swego ojca. Z jego to
przyczyny mężowie śmiertelni bywają bez sławy lub sławni, głośni lub bez rozgłosu, z woli
wielkiego Zeusa. Łatwo bowiem czyni mocnym i łatwo miażdży mocarza, łatwo poniża
znakomitego i wywyższa nieznanego, łatwo prostuje zgiętego i sprawia, że więdnie
wspaniały, Zeus grzmiący z wysoka, który zamieszkuje najwyższą siedzibę. Ty patrz i
słuchaj, usłysz mnie, a sprawiedliwością prostuj wyroki" (5-10).
Zeus jest nade wszystko dawcą sprawiedliwości: „Tym [...], którym leży na sercu
podłe nieumiarkowanie i niecne czyny, wymierza sprawiedliwość szeroko grzmiący syn
Kronosa [...]. Jest bowiem na ziemi wielu żywiącej trzydzieści tysięcy nieśmiertelnych
Zeusowych strażników, pilnujących ludzi śmiertelnych. Pilnują oni procesów i niecnych
czynów, spowici mgłą, wszędzie chadzając po ziemi. Ona zaś, Sprawiedliwość, jest
dziewicą, córką Zeusa, otoczona czcią i szacunkiem przez bogów, co na Olimpie
zamieszkują [...]. Oko Zeusa, które wszystko ujrzało, wszystko zauważyło... {Prace i
dnie, 238-239; 252-257; 267).
Bogowie i ludzie
Mity
B. Kult
Aby móc nawiązać kontakt ze sferą sacrum trzeba znajdować się w stanie czystości
pojętej jako czystość rytualna (a nie wewnętrzna, tycząca się sfery emocjonalnej czy
intencji). To wymaganie jawi się nam nie tyle w aspekcie pozytywnym, co negatywnym:
najważniejsze jest, aby jej nie stracić. Daje się to odczuć w płaszczyźnie języka,
czasownik hagneuein, który używany jest przy tej okazji, oznacza dosłownie „być
wolnym od zmazy”. Czystość traci się przez kontakt .z jrupem,^kobietą w pojogu,
311
poprzez menstruację,_akt płciowy. Osoba dotykająca człowieka nieczystego sama staje
się'riieczysta. Odzyskanie czystości następuje przez poddanie się określonym obrząd
kom, najczęściej obmywaniom i okadzaniom. W niektórych kultach spotykamy przepisy
zakazujące dotykania pewnych zwierząt czy roślin oraz, rzadkie, zakazy spożywania
określonych pokarmów.
Lęk przed utratą rytualnej czystości i konsekwencjami, jakie z tego wynikały
(zerwanie kontaktu z bogami, lub gorzej, ciężka obraza bóstw, jeśli uczestnik obrzędów
nie zdawał sobie sprawy zę^zmazy.- ?72msmćz - na nim ciążącej), mógł występować w
różnym nasileniu. Potęgowały go nieszczęścia publiczne, zwłaszcza zaraza i przegrane
wojny, w których widziano oznakę gniewu bogów. Napięcia polityczne pośrednio
wpływały także na powiększenie się religijnego niepokoju.
Kwestia nieczystości niepokoiła zwłaszcza wspólnotę w całości, gdyż to ona
ponosić miała konsekwencje zmazy indywidualnej. Zgadzając się utrzymywać stosunki z
tym, który popełnił przestępstwo pociągające za sobą zmazę (np. zabójstwo),
pozwalając mu przebywać w miejscach publicznych, w sanktuariach, każdy brał na
siebie cząstkę zmazy i ulegał wobec tego splamieniu. Wśród spraw, które polis
kierowały do wyroczni, poczesne miejsce zajmują prośby o ustalenie przyczyny
splamienia i określenie niezbędnych obrządków, aby je usunąć. Jak łatwo było wywołać
takie nastroje, świadczy historia Alkmeonidów. Pod koniec wieku VI przypomniano
Ateńczykom, że ponoszą oni odpowiedzialność za przestępstwo religijne popełnione w
połowie VII w. w związku ze spiskiem Kylona, kiedy to zamordowano jego
uczestników, którzy schronili się u ołtarzy (zob. s. 236). Mimo upływu tylu lat i wielkiej
popularności, rodzina musiała udać się na wygnanie. To prawda, że cała sprawa miała
polityczny charakter, a wygnanie trwało w sumie krótko, ale sam fakt, że mogło dojść do
takiej decyzji, już jest znamienny.
Przeciętny Grek w normalnych warunkach rzadko poddawał się w odniesieniu do
samego siebie takim obsesjom, widząc w postawach ludzi nazbyt skrupulatnie
przestrzegających czystości rytualnej stany patologiczne. Natomiast w środowiskach
sekciarskich, jak dalej zobaczymy, mogły one znajdować podatny grunt.
Ofiary
Najważniejszym aktem kultu były ofiary składane w rozmaity sposób, których istotą
było niszczenie przedmiotów przeznaczonych dla bogów (w odróżnieniu od darów,
które bóstwo zachowywało w takiej postaci, w jakiej je otrzymywało). Podzielić je
można na dwie grupy: ofiary bezkrwawe i krwawe.
Ofiary bezkrwawe polegały najczęściej na złożeniu bóstwu zboża w postaci
placków lub rozgotowanej kaszy. Ulegały one spaleniu na ołtarzu. Ofiarowywano także
oliwę, owoce w danym momencie dojrzewające. Pospolite były libacje z wina
mieszanego z wodą, mleka z miodem. Zdarzały się ofiary z kwiatów i gałązek drzew czy
krzewów. Wiele kultów bardzo starych zakazywało wręcz ofiar krwawych. W Figalii
(Arkadia) na przykład przed grotą Demeter składano winogrona, placki z miodem,
wełnę polewając wszystko oliwą.
Znacznie częstsze i w przekonaniu Greków skuteczniejsze były ofiary krwawe.
312 Składano w nich wyłącznie zwierzęta hodowane przez człowieka. Większość kultów
określała, jaki rodzaj zwierzęcia powinien być ofiarowany (jałówki, woły, byki, już
nieco rzadziej owce i kozy, najrzadziej świnie). Wybierano zwierzęta zdrowe, które
nigdy nie pracowały, bez widocznych wad. Poddawano je starannym oględzinom,
których dokonywali eksperci od rytuałów. Zwierzę, przyozdobione wstążkami i
kwiatami (czasami nawet złocono mu rogi), przyprowadzano ceremonialnie do ołtarza
przy dźwiękach aulosu. Obecni przy obrzędach poprzednio się myli, zakładali nowe
szaty, nosili często wieńce na głowie. Przed ofiarą wylewano im wodę na dłonie i dawano
ją pić zwierzęciu. Nie mogło się ono opierać, w niektórych kultach posuwano się tak
daleko, że wymagano znaku zgody od ofiary. Starano się do ostatniej chwili maskować
bliski gwałt (z tego powodu nóż ofiarniczy chowano w koszu). Przed ołtarzem
spryskiwano zwierzę zimną wodą, dreszcze przebiegające pod skórą były niekiedy
niezbędnym znakiem oznajmiającym, że bóstwo ofiarę przyjmie. Ścinano mu włosy z
czoła i wrzucano do ognia. Następnie obrzucano je ziarnami jęczmienia zmieszanymi z
solą. Kierujący ofiarą wzywał bóstwo, któremu ją składano. Wierzono, że jest ono od tej
chwili obecne w czasie obrzędu. Przystępowano do zabicia zwierzęcia, któremu
uderzeniem topora miażdżono kręgi szyjne i natychmiast podrzynano gardło tak, aby
krew trysnęła. W tej chwili, jeśli przy ofierze obecne były kobiety, podnosiły one głośny
lament. Był to moment kulminacyjnego rytu, zwierzę oddawało bóstwu swe życie.
Dalszy przebieg obrzędu zależał od tego czy ofiarę składano bóstwom niebiańskim (czy
jak się często mówi ,,olimpijskim”), czy chtonicznym. W pierwszym przypadku przy
wykrwawianiu zwierzęcia zadzierano mu łeb do góry, aby krew tryskała na ołtarz lub ku
niebu. Czasami zbierano ją do naczynia i wylewano na ołtarz. Dalej ściągano skórę, którą
najczęściej otrzymywał kapłan i przystępowano do patroszenia i ćwiartowania zwierzę
cia. Oddzielano od mięsa długie kości, obkładano tłuszczem i spalano dla bóstwa na
ołtarzu wraz z wonnościami. Na ofiarnym ogniu pieczono wewnętrzne organy pełne
krwi: wątrobę, serce, śledzionę, płuca, nerki. Spożywali je natychmiast obecni. Mięso
gotowane było w kotłach i przeznaczano je na ucztę, która następowała po ofierze. Na
ogół dopuszczano oddzielenie części, która mogła być spożyta już później, a nawet
sprzedana osobom obcym. Ofierze krwawej towarzyszyły libacje. Na zakończenie
ceremonii wylewano wino na płomień ofiarnego ognia.
Zwierzę przeznaczone na ofiarę bóstwom chtonicznym (najczęściej owce, kozły,
świnie) zabijano przy niskim, usypanym z ziemi ołtarzu lub wykopanym dole. Łeb jego
trzymano nisko, aby krew wsiąkała w ziemię. Ofiarę w całości spalano lub zakopywano.
W niektórych kultach zabijano zwierzęta wrzucając je w doły czy rozpadliny,
pozostawiając je w nich nietknięte.
Ofiary składano najczęściej w sanktuariach, przy ołtarzach. Nie było to jednak
niezbędne:
Wydajesię, że w czasach jrchaicznych każde zabicie zwierzęcia hodowanego
następowało wyłącznie w ramach ofiar "później-z'pewnością już tak nie było, choć
zazwyczaj, zwłaszcza wśród 'ludzi niezamożnych, których rzadko było stać na
spożywanie mięsa, trzymano się starej zasady (nic dziwnego, że u schyłku starożytności
KbjśCfoFpodejrzliwie patrzy na przypadki uboju zwierząt wśród chłopów, spodziewając
się za każdym razem, że składali zakazane przez prawo ofiary).
Poza wspomnianą już wyżej różnicą między rytami chtonicznymi a ,,olimpijskimi”
istniały wręcz niezliczone odmiany wewnątrz obu tych grup. Należy w nich (przynaj
mniej w części) widzieć ślady obrzędów różnych grup etnicznych, z których 313
wykształciła się ludność Grecji. Jednak ryty te zmieniały się w toku wieków, mieszały ze
sobą, oddziaływały na siebie, tak, że próby przypisania poszczególnych późniejszych
obrzędów ludom i kulturom III czy II tysiąclecia rzadko mogą prowadzić do
poprawnych rezultatów.
Jes'li opis obrzędów (tu przez nas zredukowany do gestów najczęstszych i
najprostszych) nie nastręcza większych kłopotów badaczom, to wyjaśnienie ich sensu
jest bardzo trudne. Przypomnijmy tu nasze uwagi wstępne na temat braku źródeł, w
których znalazłaby jasny wyraz obrzędowa strona religii. Interpretacja ofiar należy też
do bardzo spornych kwestii współczesnego religioznawstwa.
W tym miejscu powinnis'my zadać sobie znacznie generalniejsze pytanie o to, w
jakim stopniu w religii tradycyjnej, o skąpej doktrynie, przy braku tekstów uczestnicy
rozumieli sens obrządków (nie tylko ofiarnych). Częs'ć religioznawców gotowa jest
przyjąć odpowiedź negatywną sądząc, że uczestnikom starczyło za wszelkie uzasadnie-
nie przekonanie, że były one od pokoleń sprawowane. Jest to twierdzenie skrajne,
budzące spore opory. W tekstach antycznych znajdziemy wyjaśnienia rozmaitych aktów
kultowych przybierające często postać mitów opowiadających, w jakich okolicznościach
były po raz pierwszy powołane do życia. Jest to dla nas świadectwo zainteresowania,
jakie budził sens obrzędów, z naszego punktu widzenia zawsze cenne, choć niekoniecz
nie rozstrzygające. Przekazy te zostawiają niemal zawsze wrażenie niepełności
(obrzędy, jak wszelkie fakty z dziedziny mentalności, wymagają wyjaśnień kilkuwars
twowych, tymczasem starożytni dają nam tylko jedno). Współczesne teorie w braku
antycznych źródeł posługują się danymi zebranymi przez etnologów, co niekoniecznie
musi prowadzić do dobrych rezultatów (na ogół dziś ogranicza się liczbę takich
problemów, które podlegają teoriom ogólnym, uniwersalnym, ważnym dla religii w
ogóle, niezależnie od czasu i miejsca).
Wracając do kwestii ofiar zacznijmy od dwóch interpretacji, które dziś powszech-
! nie odrzuca się, a o których trzeba tutaj wspomnieć, gdyż nasi Czytelnicy mogą się z
| nimi zetknąć w starszych książkach. Wydaje się, że należy świadomie oddalić głęboko w
3 nas tkwiącą skłonność do wyjaśnienia ofiar przez zestawianie ich z chrześcijańską
eucharystią (komunia z bóstwem urzeczywistniana przez spożycie ofiary z nim
I identyfikowanej). Grecy nie widzieli także w ofierze środka służącego potęgowaniu
l energii bóstw, która bez ludzkiej interwencji ulegałaby stałemu umniejszaniu,
zagrażając w ten sposób bytowi kosmosu.
Dość dużym powodzeniem cieszy się teoria K. Meuli’ego, rozwinięta następnie
przez W. Burkerta. Wyprowadzali oni greckie ofiary z zachowań, i w konsekwencji
obrządków powstałych wśród paleolitycznych i mezolitycznych myśliwych. Polowa-
nionytowarzyszył podwójny lęk: że broń obróci się przeciwko ludziom i że zabraknie
zwierząt. Rytuał miał przed tym zabezpieczać, zwłaszcza zapewnić, iż zwierzę się
odrocizŁ Późniejsza części,dla bogów’’ była więc pierwotnie częścią ,,dla zwierzęcia”
Wskóra, długie kości). Gdy rozwinęła się hodowla, zabijanie zwierząt powodowało także
trwogi, które rozpraszano przy pomocy rytuałów. Zwierzę odrywano od codzienności i
przenoszono w sferę sacrum. Wspólny posiłek po ofierze umacniał poczucie wspólnoty,
dzielił między ludzi odpowiedzialność za zabójstwo.
Wielu badaczy zwraca uwagę na to, że przy wyjaśnianiu sensu ofiary nie należy
zapominać, iż jest ona darem dla bóstwa (Sokrates w Platońskim dialogu Eutyfron, 14 c,
314 mówi, że „złożyć ofiarę to znaczy złożyć dar bogom"}. Dar zaś w społecznościach
archaicznych przyjmowany jest jako gest zmuszający drugą stronę do rewanżu (dosyć
często religioznawcy tę relację określają łacińskim zwrotem ~do ut des-daję ci, abyś
mi dał).
Grecy nie mieli jednak przekonania, że złożenie ofiary jest aktem automatycznie
zapewniającym łaskę bóstwa. Mogło ono w ogóle jej nie przyjąć. Rzeczą ludzi było
szukanie znaków, które by ich upewniły o stosunku bóstwa. Spojrzenie~na^ofiarę z
per^p^ktywyTlaru na pewno jest w wielu przypadkach trafne, nie jest w stanie jednak
wyjaśnić naim wielu jej aspektów (na przykład nie możemy przy zachowaniu wyłącznie
takiego wyjaśnienia zrozumieć przebiegu ofiary, sposobu dzielenia mięsa, różnicy
między częścią „dla ludzi” i „dla bogów” itd.).
Do interesujących wyników dochodzi zespół badaczy skupionych wokół J. P.
Vernanta, którzy szukają sensu obrządków w sferze zachowań kulinarnych. Istotą
ofiary, ich zdaniem, jest wspólny posiłek bogów i ludzi, którzy uczestniczą w nim w
odmienny sposób, zgodnie ze swoją naturą („razem-ale osobno”). Ludzie, istoty
śmiertelne, stale zagrożone głodem, spożywają ze zwierzęcia to, co jest podległe
zepsuciu, bogom nieśmiertelnym, żywiącym się ambrozją, przeznaczony jest wonny
dym, w jaki zmieniają się tłuszcz i kości przekształcające się w ogniu w postać nie
podlegającą zepsuciu. Ofiara, która ludziom pozwala na nawiązanie kontaktu ze sferą
sacrum, podkreśla przepaść nie do przebycia między bogami a ludźmi.
Tezy Vernanta, dobrze wyjaśniające ofiary pospolite, nie dają nam wyjaśnienia
globalnego, które można byłoby stosować do każdego aktu ofiarniczego. Ofiary dla
bóstw chtonicznych nie dają się zrozumieć w kategorii wspólnoty posiłku, to samo się
tyczy specyficznych rytów dionizyjskich lub ofiar, w których zwierzę jest oczywistym
substytutem ofiary człowieka.
Jeden wniosek można na pewno wyciągnąć z tego przeglądu teorii. Ofiary, tak
różnorodne w swych scenariuszach i intencjach, nie mogą być wyjaśnione wedle jednego
wzoru. Nie tylko nie można stworzyć jednej teorii dla ofiar różnych ludów, ale nie
można też zaproponować jednej interpretacji wszystkich ofiar występujących w religii
greckiej.
Osobną, choć zbliżoną do ofiar, kategorią aktu kultowego jest darowywanie
bóstwu przedmiotów, które pozostaną w jego władaniu nie ulegając przy tym
zniszczeniu. W sanktuariach przechowywano broń, naczynia, klejnoty i szaty składane
tam przez wiernych, tak zbiorowo, jak i indywidualnie.
Modlitwy i święta
Modlitwa może być sama w sobie aktem kultowym, bardzo często jednak towarzyszy
ofierze albo przyrzeczeniu złożenia ofiary. Rzeczą znamienną jest, że czasownik
euchomai - modlić się i rzeczownik euche - modlitwa oznaczają również przyrzeczenie
złożenia daru. Istnieją ustalone formuły modlitw, które w określonych sytuacjach należy
kierować do określonych bóstw. Modlący się zaczynał od wymienienia właściwego
imienia bóstwa starając się w ten sposób zwrócić na siebie uwagę, następnie przytaczał
jego przydomki, pochwalne epitety, często genealogię i sławne czyny. Typizacja
modlitw nie była jednak tak konsekwentna, aby wykluczyć formy swobodnego
zwracania się do bogów. 315
42. Interesujące mimo swej nieporadności malowidło na wazie przedstawia procesję ogółu obywateli
(podkreśla to obecność różnych kategorii wieku), udających się do ołtarza, na którym płonie ogień. Za
nim stoi kapłanka, witająca uściskiem dłoni urzędnika reprezentującego całą społeczność. Prowadzi
się na ofiarę byka, owcę, świnię. Za zwierzętami idą muzycy, wszyscy uczestnicy mają gałązki w
dłoniach
Środowiska kultu
Miejsca kultu
Grek potrafił zwrócić się do boga zewsząd, ofiary składano niekiedy w przestrzeni
religijnie obojętnej, większos'ć jednak obrzędów rozgrywała się w wydzielonym
obszarze uznanym za s'więty (hierori). Często były to miejsca, które zostały naznaczone
boską obecnos'cią. Odczuwano ją instynktownie (nietrudno zrozumieć .reakcje .czło
wieka wzrosłego w sYódziemnomorśkim Krajobrazie i klimacie wobec czystego źródła
otoczonego drzewami, zielonego gaju ws'ród kamienistych wzgórz, zasłoniętych mgłami
szczytów górskich), niekiedy bóstwa wskazywały je wiernym specjalnymi znakami. W
innych przypadkach ich sakralny charakter był efektem obrządków. Przy ich wyborze
starano się kierować również znakami i radami wieszczków lub wyroczni.
Miejscami.świętymi bywały gaje, szczyty górskie, otoczenie pojedynczych drzew
zwracających na siebie uwagę, groty, źródła, brzegi strumieni, skrzyżowania dróg.
Mogły nimi być oczywiście tereny położone wewnątrz miasta, jak i poza nim. Obszar
święty musial mieć wyraźnie zarysowane granice, które oznaczano stawiając na nich
kamienie lub mur (stąd termin grecki temenos dla sanktuarium, jego pierwsze znaczenie
to ,,kawałek gruntu wycięty z większej przestrzeni”). Wejście na taki teren wymagało
dokonania obrządków oczyszczających, uwalniających człowieka od ciążącej na nim
często zmazy. Miejsca święte bywały niezabudowane, najczęściej jednak znajdował się
w nich ołtarz, na którym składano ofiary i który ogniskował czynności kultowe.
Świątynie budowane wewnątrz świętej przestrzeni pojęte były jako mieszkania
bóstwa (oznacza to termin: naos). Wewnątrz ustawiano zazwyczaj posąg przedstawia
jący najczęściej postać ludzką boga, choć w wielu świątyniach spotkać można było
postacie anikoniczne: słupy drewniane czy kamienne, kamienie. Choć cała przestrzeń
320 wewnątrz sanktuarium nasycona była siłą boską, posąg był tym punktem, w którym
wyczuwano ją szczególnie intensywnie i, rzecz istotna, permanentnie. Posąg_uie był
pojęty jako portret bóstwa. Nie ma ono ciała, nie jest widzialne,_jest zawsze poza
formami, w których się manifestuje. Przedstawiając postać ciała ludzkiego statua
wyraża pewne jego cechy: piękno, wdzięk, młodos'ć, zdrowie, silę, ruch, które są wszak
sposobem manifestowania się bóstwa.
W świątyni składano dary, przechowywano je w skarbcu wzniesionym na obszarze
temenosu.
W zasadzie wierni mieli możliwość wkraczania do środka świątyni, przypadki
zamykania ich przed nimi były rzadkie. Niekiedy natomiast wydzielano osobne
pomieszczenie -adyton- do którego wstęp miały tylko określone osoby z personelu
świątynnego i w określone dni. Zazwyczaj świątynia nie była miejscem obrzędów (choć
zdarzało się, że posąg ubierano, namaszczano, kąpano),odbywały się one przy ołtarzu
stojącym przed jej fasadą.
Jak pamiętamy, świątynia była zjawiskiem stosunkowo późnym. Sporadyczne i
trudne do interpretowania wyjątki z II tysiąclecia nie przeczą tej regule. O świątyniach
wspomina Homer (zwłaszcza jasna jest wymowa opisu sanktuarium Ateny w Troi), jest
jednak tych wzmianek tak niewiele, że zdajemy sobie sprawę, iż w jego epoce świątynie
były nowością. Dopiero ok. 700 roku zaczęły się one upowszechniać. Wiązało się to z
głębokimi przekształceniami życia religijnego i społecznego. Niewątpliwie był to znak
postępującego procesu antropomorfizacji bóstw, które właśnie dlatego, że upodabniały
się do człowieka, musiały mieć mieszkania. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że
istniał związek między wznoszeniem świątyni a utwierdzeniem się polis, dla której
budowa wielkich, okazałych kamiennych gmachów była formą wyrażania pobożności
a zarazem manifestacją bogactwa i siły. Tyrani ze swą potrzebą ostentacji przyczynili
się do utrwalenia i nadania szczególnie monumentalnych kształtów tej formie archi
tektury.
Liczba rozmaitego typu miejsc świętych w Grecji była ogromna i to zarówno w
mieście, jak i terenach poza nim. Wiele z nich naznaczonych było obecnością i kultem
określonego bóstwa, w niektórych jednak siły boskie nie były uosabiane i nazywane.
Kapłani
Panuje powszechne przekonanie, że religia grecka nie znała kapłanów w ścisłym tego
słowa znaczeniu, to jest ludzi posiadających szczególne właściwości (mniejsza już o to,
jaką drogą nabywane) i z tego tytułu predestynowanych do roli pośredników między
sacrum a ludźmi. Jest to tylko w części słuszne.
Istniało rzeczywiście wiele kultów (w tym ważny kult domowy i kult zmarłych),
które w ogóle obywały się bez ich interwencji. Kulty polis stanowiły domenę działania
urzędników, których powoływano na te stanowiska zgodnie ze zwyczajnymi procedu
rami (ewentualnie brano pod uwagę szczególne wymagania). Niektórzy z nich
zajmowali się wyłącznie służbą bogów wspólnoty, inni łączyli czynności, które my
zakwalifikowalibyśmy jako świeckie, z sakralnymi, gdyż właściwie każda funkcja
publiczna w Grecji miała swój aspekt religijny. Tacy przedstawiciele wspólnoty,
wypełniający tylko swe zadania w tej szczególnej sferze, nie mogą być traktowani jako
kapłani sensu stricto. 321
Znamy jednak takie kulty i takie czynności, które musiały być sprawowane przez
kapłanów. W wielkich sanktuariach spotkamy rozbudowany personel świątynny, który
pełnił te funkcje stale (lub przynajmniej długo) i który musiał często mieć specyficzną
wiedzę rytualną. Dziedziczenie pewnych stanowisk w arystokratycznych rodzinach nie
było tylko społecznym zabiegiem, oddającym pewne czynności ludziom dobrze je
znającym, świadczyło ono o innym pojmowaniu kapłaństwa.
Natomiast bez wahania możemy powiedzieć, że brak było stanu kapłańskiego, gdyż
poszczególni kapłani działali w izolacji nie tworząc grupy o wyraźnie zarysowanych
granicach i interesach. Nie miało też sensu określenie kogoś mianem kapłana w ogóle,
było się zawsze kapłanem określonego bóstwa (czy bóstw).
Zwróćmy uwagę na to, że czynności kapłańskie często sprawowały kobiety
wyłączone poza tym ze sfery życia publicznego. Choć zazwyczaj służyły bóstwom
żeńskim, nie możemy z tego robić reguły, gdyż znamy kapłanki bogów i kapłanów
bogiń.
Można podejrzewać, że dziedziczne stanowiska kapłańskie wywodzą się z
początku (przynajmniej!) czasów archaicznych i są śladem kultów wielkich rodzin
arystokratycznych. Polis przejmując je dla całej wspólnoty, pozostawiała je jednak w
ręku tych, którzy byli z danym bóstwem związani w sposób szczególny, sprawując nad
nimi ścisłą kontrolę. Nie jest rzeczą przypadku, że były to kulty stare, cieszące się
I wielkim prestiżem (ale bynajmniej nie wszystkie kulty stare miały dziedzicznych
kapłanów).
Nie zawsze jest dla nas jasne, na czym polegały funkcje kapłańskie, sytuacja
musiała przedstawiać się różnie w zależności od rozmaitych kultów. Wiemy, na
przykład, że złożenie ofiary ze zwierzęcia, podstawowy akt kultowy, nie musiało
odbywać się z udziałem kapłana, a w przypadku, gdy był obecny, nie miał dla siebie
zarezerwowanych gestów (w rodzaju zadania decydującego ciosu ofierze, recytacji
formułki konsekrującej). Z pewnością odgrywali oni rolę ekspertów, posiadających
niedostępną szerszym kręgom wiedzę specjalną o tym, jak należało składać ofiary, jakie
wygłaszać modlitwy przy różnych okazjach. Oni też zajmowali się utrzymywaniem
porządku w sanktuarium, zarządem mienia boga, czynnościami wokół posągu itp. Na
ogół kapłani nie mieszkali przy świątyniach (jak to się działo pospolicie na Wschodzie),
ale musieli w niej spędzać wiele czasu (w jednym z tekstów nakłada się na kapłanów
pewnego sanktuarium obowiązek przebywania w nim przez 10 dni w miesiącu).
Czas trwania funkcji kapłańskich bywał różny w zależności od ich charakteru.
Bywały kapłaństwa dożywotnie, najczęściej jednak kapłani działali przez rok, po czym
ustępowali następnym.
Istniały niekiedy pewne warunki, które kandydaci na kapłanów czy kapłanki
musieli spełniać, aby móc objąć stanowiska. Zawsze musieli być wolni od widocznego
kalectwa, nie wólno im też było wchodzić w kontakt z trupami i osobami obciążonymi
zmazą. Wszystkich obowiązywało powstrzymywanie się od stosunków seksualnych
przynajmniej w dniach sprawowania kultu (bądź też w okresie trwania kapłaństwa; w
niektórych, raczej rzadkich wypadkach, wymagane było dziewictwo). Istniały niekiedy
tabu w dziedzinie pożywienia czy odzieży oraz szczególne wymagania (w rodzaju
nieopuszczania miasta).
W zamian za swe czynności mieli udział w mięsie zwierząt składanych w ofierze
(część mięsa, w niektórych przypadkach dostawali skóry), później raczej pewne sumy
pieniędzy.
Kapłani cieszyli się prestiżem, którego wyrazem było, na przykład, w okresie
klasycznym i hellenistycznym zatrzymywanie dla nich specjalnych miejsc w teatrach.
Odróżniali się często od pozostałych ludzi uroczystym strojem: białymi lub purpuro
wymi szatami, specjalnym pasem, diademem czy wieńcem na włosach. Niektórzy nosili
długie włosy.
W czasach archaicznych (a także i później) ważną rolę odgrywali specjaliści, którzy
rzadko jedynie pełnili właściwe funkcje kapłańskie. Podejmowali się oni przeprowa
dzania obrzędów oczyszczających. Określa się ich często (anachronicznym zresztą)
terminem egzorcystów. W czasach gdy niepokoje społeczne i moralne, silnie odczuwane
lęki przed zmazą stawały się powszechne, znaczenie ich rosło. W takiej sytuacji pojawiać
się mogły postacie sławne, których działalność wykraczała poza polis. Zwracano się do
nich w przypadkach choroby, klęsk elementarnych, pojawienia się dziwnych, sprzecz
nych z porządkiem natury zjawisk, które odczytywano jako dowód gniewu bogów.
Ludzi takich spotkać można było w sanktuariach (zwłaszcza tych wielkich), ale
większość działała we własnym imieniu.
Kult zmarłych
324
Wyrocznie
Agony
Bogowie czczeni byli nie tylko ofiarami, darami, modlitwami. Ludzie mogli urządzać
dla nich uroczystości, których istotną częścią były agones - zawody w różnych
dziedzinach. Sądzono bowiem, że bogowie znajdować będą przyjemność w pokazach
siły, zręczności, piękna. Poezja (będąca zarazem śpiewem), zbiorowy taniec, ćwiczenia
fizyczne pokazujące ciała młode i harmonijnie rozwinięte sprawiają im, tak jak ludziom,
satysfakcję. Za znamienny dla takiej postawy uznać trzeba ustęp z Hymnu homery-
ckiego do Apollona pochodzącego z pierwszej połowy VI w.
Wykład religii, który do tego miejsca prowadziliśmy, tyczył się tego, co mies'ciło się w
modelu religii tradycyjnej, stanowiącej integralną część życia społecznego. Jednak nie
cała sfera przeżyć religijnych w nim się zawierała. W czasach archaicznych (o
wcześniejszych po prostu za mato wiemy, aby o nich coś wyrokować) spotkać możemy
takie kulty, poglądy, praktyki i tendencje, które wykraczają poza wyznaczone modelem
granice. Przystąpimy teraz do omawiania najważniejszych zjawisk z tego, społecznie
biorąc, raczej marginesu. Jednak z perspektywy czasu owe niezbyt szeroko sięgające
zjawiska miały ogromne znaczenie dla kształtowania się nowych typów religijności. Z
góry się zastrzec musimy, że ograniczymy się do pewnych tylko wątków. Nawet w tak
obszernym podręczniku jak nasz, trudno jest znaleźć dość miejsca dla przedstawienia
tak skomplikowanej dziedziny życia, jak religia. W uwagach bibliograficznych
Czytelnik znajdzie wskazówki, które ułatwią mu wyjście poza ten zarys.
Wypada zacząć od kultu Dionizosa z racji choćby największego społecznego
zasięgu i najtrwalszego oddziaływania na grecką mentalność.
Dionizos
Dionizos wedle mitów miał być synem Zeusa i Semele, córki tebańskiego króla. Był
dawcą winnej latorośli, z której nauczył ludzi wyrabiać wino, napój boski przynoszący
radość i zapomnienie. Przemierzał krainy z orszakiem, w skład którego wchodziły
nimfy, satyrowie, syleni, ogarnięte szałem kobiety (menady, bachantki). Skóry dzikich
zwierząt noszone przez bóstwo i jego czcicieli symbolizowały związek z dziką naturą,
węże w ich rękach - chtoniczną naturę Dionizosa, byk, którego postać niekiedy
przybierał - płodność. Dionizos związany był także z morzem. Było to bóstwo pełne
sprzeczności: miękkie, a zarazem pełne okrutnej siły, budzące lęk, ale i przyciągające
ludzi.
Grecy byli przekonani, że Dionizos był bóstwem pochodzącym z zewnątrz, spoza
kręgu greckiego, późnym przybyszem przyjętym do świata bogów olimpijskich.
Łączono go nade wszystko z Frygią i Lidią. Wskazywano ponadto na Trację, której
mieszkańcy znani byli Grekom z oryginalnych i fascynujących wierzeń. Obydwie wersje
tradycji miały do niedawna swoich zwolenników wśród uczonych. Dziś na ogół sądzi się,
że między nimi nie ma zasadniczej sprzeczności, wiemy bowiem o tym, że Frygowie
przybyli do Azji Mniejszej w czasach wędrówek końca II tysiąclecia właśnie z terenów
późniejszej Tracji, należeli więc do tej samej grupy etnicznej i mogli mieć zbliżone
kulty.
Poważnym zaskoczeniem dla badaczy kultu Dionizosa było znalezienie imienia
boga w formie di-wo-nu-so-jo w tekstach dwóch tabliczek z pismem linearnym B
pochodzących z Pylos. Mimo skrótowości tekstów i ich niejasności wydaje się pewne, że
jest to imię bóstwa i to bóstwa jakoś związanego z winem (w jednej z tabliczek
di-wo-nu-so-jo powiązany jest z wo-no-wa-ti-si - terminem oznaczającym urzędnika
pałacowego, czy kapłana, mającego do czynienia z winem, wo-no = wojnos).
328 Jak pogodzić sprzeczność między danymi tradycji mitycznej a informacjami
tabliczek wskazującymi na obecnos'ć Dionizosa już w mykeriskim panteonie? Jest to
jedna z najbardziej dyskusyjnych kwestii greckiego religioznawstwa.
Nie ulega wątpliwości, że istnieją liczne podobieństwa między Dionizosem, jaki
jest nam znany poczynając od VII w., a bóstwami frygijskimi, lidyjskimi, trackimi.
Mogły one powstać w rozmaity sposób. Poza ewentualnością przejęcia całego kultu z
zewnątrz (chyba do odrzucenia w świetle danych z tabliczek z Pylos) wchodzi w rachubę
wchłanianie przez kult grecki pewnych elementów z kultów obcych, co doprowadzić
miało ostatecznie do powstania bóstwa synkretycznego. Pewne wspólne cechy i ryty
mogły wreszcie wynikać z istniejących obiektywnie podobieństw kultów nie oddziały
wających wprost na siebie, ale należących do tej samej strefy kulturowej (a tak się rzecz
miała z krainami leżącymi w basenie Morza Egejskiego).
Nie będziemy zatrzymywać się dłużej nad problemem pochodzenia bóstwa.
Dionizos jest bowiem szczególnie jasnym przykładem ilustrującym zasadę, którą
sygnalizowaliśmy na wstępie rozdziału: początki kultu najczęściej nie mają zasadniczego
znaczenia, dla zrozumienia jego dalszej historii. Dla niej najistotniejsza jest funkcja
bóstwa, jego charakter, uchwytny w czasach, dla których posiadamy dostateczną liczbę
źródeł, aby wyjść z kręgu czystych hipotez.
Kult Dionizosa był kultem orgiastycznym, a więc takim, w którym dochodziło do
opanowania, może lepiej wypełnienia, człowieka przez bóstwo, pozbawiające go woli,
zdolności własnego widzenia świata. Stan ten był następstwem zbiorowego poddania się
działaniu muzyki aulosów i bębenków, tańca i wina. Nie wszyscy byli podatni na taki
kult, reagowały na niego jednostki wrażliwsze, o skłonnościach neurotycznych. W
sprzyjających warunkach historycznych krąg ludzi poddających się jego oddziaływaniu
mógł ulegać znacznemu rozszerzeniu wchłaniając jednostki w innych sytuacjach
odporne. Stan, w który zostali wprowadzeni czciciele, określano jako ekstasis („wyjście
z siebie”) i enthusiasmos („posiadanie przez boga”). Tłem dla tych obrzędów była
najczęściej noc, rozjaśniana jedynie blaskiem pochodni trzymanych przez wiernych.
Zwiększało to ich zdolność tracenia kontaktu z rzeczywistością. Opętani przez boga
ludzie uwalniali się od barier dzielących człowieka od świata zwierząt i roślin.
Przeżywali wówczas wizje: natura przemawiała do nich, źródła tryskały z suchej ziemi,
w strumieniach płynęły mleko i miód, widzieli boga i jego orszak. Dionizos był obecny w
naturze, podobnie jak i w swych czcicielach (słowo bakchos oznaczało zarówno boga, jak
i jego wiernych).
Ludzie, przyciągnięci przez tego boga tak odmiennego od innych bogów greckich,
porzucali swe domy i pracę, tworząc okresowo grupy przemierzające lasy, pastwiska,
górskie zbocza w szalonym pędzie - tańcu. Zdarzało się, że napotykane zwierzęta
chwytano i rozrywano na sztuki. Czciciele boga pochłaniali surowe, ociekające jeszcze
krwią kawałki mięsa (ten odrażający w zwykłych okolicznościach dla Greków ryt zwano
sparagmoś). Starsi badacze na ogół interpretowali ten akt w świetle chrześcijańskich
przeżyć jako coś w rodzaju komunii, łączenia się z bóstwem przez spożycie cząstki
materii nim przesyconej. Jest to jednak analogia niesłuszna. Między wyznawcami a
Dionizosem nie dochodziło do urzeczywistnienia wspólnoty, bóg brutalnie, w parok
syzmie jszału, pozbawiał ich wewnętrznej tożsamości.
Kult Dionizosa stanowił odwrotność kultów polis, sakralizujących porządek, w
którym ludzie żyli, wskazujących im należne miejsce w społeczeństwie. Dionizos burzył
sens tego świata, wyzwalał od niego. Nie darmo najważniejsze epitety boga to 329
Eleuthereus „uwalniający” i Lysios, Lyaios „rozwiązujący”. Znajdował największe
powodzenie w tych grupach greckich społeczności, które nie mogły znaleźć dla siebie
spełnienia w polis i nie mogły się z nią identyfikować, a więc wśród kobiet (przede
wszystkim, ale nie wyłącznie), zależnych chłopów, niewolników, ludzi zepchniętych na
margines. Wolność religijna miała w odniesieniu do nich silny koloryt społeczny.
Niezależnie od tego, za którą teorią pochodzenia Dionizosa opowiemy się, nie
ulega wątpliwości, że konsekwencja, z jaką tradycja grecka podkreślała jego późniejsze
przybycie i zwycięski, mimo oporu, pochód, świadczy o tym, iż mamy do czynienia z
kultem rozwijającym się, poczynając od pewnego momentu, w sposób gwałtowny.
Kiedy ten skok mógł nastąpić? Niełatwo jest odpowiedzieć na to pytanie. Imię
Dionizosa występuje w Iliadzie i w Odysei, ale bóg odgrywa w nich rolę zupełnie
epizodyczną. Podobnie jest w poematach Hezjoda. Nie musi to oznaczać, że tak było w
rzeczywistości. Jest bowiem wielce prawdopodobne, że bóstwo już wówczas było
powszechnie czczone i w takich formach, jakie znamy z późniejszych czasów, ale
arystokratyczni słuchacze nie byli nim zainteresowani (pamiętajmy, że poeta przepro
wadził zgodnie z upodobaniami odbiorców niezmiernie ostrą selekcję faktów, z których
tylko część uznał za godne wspomnienia; tyczy się to zwłaszcza świata bogów). Na ogół
wiąże się rozwój kultu Dionizosa z okresem archaicznym, gdyż napięcia społeczne,
nowe aspiracje jednostek, kryzys tradycyjnych struktur społecznych wyrażający się w
zmniejszeniu zależności człowieka od rodziny i innych części składowych społecznego
układu stwarzały sprzyjające warunki dla rozwoju kultu ułatwiającego łamanie
uświęconych tradycją i religią porządków.
Polis udało się jednak ten kult oswoić, stworzyć dla jego uczestników ramy i okazje,
w których mogli poddawać się działaniu bóstwa, aby następnie wrócić do społeczności
nie naruszając jej struktury. Wiemy na przykład, że w czasach późniejszych kobiety co
dwa lata brały udział w obrzędach odbywających się zimą, na łonie natury. Rozmaite
święta stwarzały także okazję do czczenia bóstwa zgodnie z jego naturą (właśnie ze
świętami Dionizosa łączy się powstanie przedstawień dramatycznych, będziemy o tym
pisać dalej, s. 354). W takiej uspokojonej, ujętej w karby formie, kult trwał i wtedy, gdy
napięcia doby archaicznej ustąpiły innym. Pulsowanie tego kultu raz przygasającego,
raz rozlewającego się szeroko odpowiada narastaniu potrzeb nowych społeczności w
czasach hellenistycznych i rzymskich, generujących inne napięcia i wrażliwych na
pokusę uwolnienia się, choćby na krótko, od ciężaru zwykłego życia.
Misteria eleuzyńskie
Grecy stosowali termin mysterion do kultu, który był dostępny wyłącznie dla ludzi
poddających się specjalnym rytom inicjacyjnym. Ich treść pozostawała tajemnicą, której
nie wolno było zdradzać nie wtajemniczonym. Znamy przypadki karania za przekro
czenie tej zasady. W Atenach w 415 r. skazano na śmierć Diagorasa z Melos za
opowiadanie wszystkim o misteriach w celu ich zdyskredytowania.
Misteria odbywały się w różnych krainach Grecji. Najlepiej nam znane i
niewątpliwie najbardziej popularne w starożytności odbywały się w Eleusis, osadzie
położonej 20 km od Aten. Zajmiemy się nimi dokładniej. Poza tym wiadomo o misteriach
w dwóch innych miejscowościach Attyki, Agrai i Flya, w Andanii (Mesenia), na wyspie
Samotrake (tzw. misteria Kabirów), w Lykosura (Arkadia), w Tebach i o wielu innych
jeszcze, o ściśle lokalnym zasięgu.
Do misteriów eleuzyńskich zamykano dostęp tylko tym, którzy splamili się
zabójstwem lub nie znali języka greckiego. Herodot mówi o 30 tys. ludzi wtajemniczo
nych, biorących udział w dorocznej procesji. Informację tę należy odnieść do potowy
wieku V i traktować z pewnym sceptycyzmem, jak wszystkie okrągłe liczby z tysiącami
u Herodota. Daje ona nam najwyżej rząd liczb. W każdym razie jest pewne, że w V w.
misteria miały charakter masowy, a choć w starszym okresie prawdopodobnie wciągały
mniejsze rzesze ludzi, były to zawsze grupy liczne. Wśród wtajemniczonych znajdowali
się przybysze w różnych miast, niewolnicy, kobiety.
Choć misteria eleuzyńskie nie były częścią religii oficjalnej, to polis rozciągała nad
nimi swój patronat. Święta miały swoje miejsce w kalendarzu religijnym, a działalność
kapłanów była kontrolowana przez władze ateńskie. Kult w Eleusis był sprawowany
przez przedstawicieli rodzin arystokratycznych, spośród których dwie, Eumolpidów i
Keryków, miały miejsce uprzywilejowane i ściśle określone.
Obrzędy były częścią kultu Demeter i odwoływały się do mitów opowiadających o
porwaniu jej córki Kory - Persefony przez Hadesa do świata podziemnego. Zrozpa
czona bogini błąkała się przez wiele dni w poszukiwaniu córki, aż w końcu zgodziła się 331
r
przyjąć gościnę ofiarowaną jej przez władców Eleusis. W podzięce za nią nauczyła
królewskiego syna, Triptolemosa, sztuki uprawy roli, polecając mu dzielenie się tą
umiejętnością z innymi. Żałoba Demeter spowodowała katastrofę, ziemia wyschła,
natura utraciła płodność. Bogowie wymusili na Hadesie uwolnienie Kory, która jednak
przez kilka miesięcy w roku miała odtąd pozostawać w podziemiach u boku swego
małżonka.
Na ogół sądzi się, że kult eleuzyriski ma charakter agrarny, a w perypetiach Kory
widzieć trzeba symbol zamierającej i odradzającej się przyrody. Nie należy jednak tego
traktować zbyt dosłownie. Kora jest pod ziemią cztery miesiące, a więc dłużej niż trwa
kiełkowanie ziaren. Misteria święcone były nie w czasie siewu, kiełkowania czy żniw, a
nieco przed siewami jesiennymi. Świadom tych kłopotów M. P. Nilsson był zdania, że
ukrycie Kory pod ziemią należy wiązać nie z zakopywaniem ziarna, a umieszczaniem go
w zasobnikach ceramicznych (pithosach), najczęściej wkopanych w grunt, co następo
wało pod koniec lata. Jednak przeczy temu mit, który powrót Kory wiąże z wiosną. Kult
z Eleusis sięga czasów mykeńskich (pod świątynią znaleziono ślady pałacu), byłoby
jednak ryzykowne wyobrażać sobie, że miał on wówczas identyczny charakter.
W obrzędach czczono dwie boginie (często zwane po prostu ,,starszą” i,,młodszą”
boginią, bez imienia) oraz młodego boga, Plutosa, który wedle niektórych wersji miał
być synem Demeter.
Uczestnicy misteriów najpierw musieli przestrzegać postów (Demeter błąkając się
nie przyjmowała pokarmów przez dziewięć dni). Miały one walor oczyszczający, a nie
ascetyczny (nie miały przez cierpienie przygotować człowieka do wewnętrznego
przeżycia). Uczestnicy dopuszczani byli stopniowo do udziału w rytach. Najpierw
poddawali się tak zwanym małym misteriom, w Agrai, u samych bram miasta, w czasie
świąt w miesiącu Anthesterion (luty-marzec), dopiero po upływie siedmiu miesięcy, w
Boedromion (wrzesieri-październik) przystępowali do następnych obrzędów odbywa
jących się w Eleusis. W ich wyniku stawali się mystami. W kolejnych misteriach, po
upływie roku, mogli osiągnąć stopień epoptów (epoptes\ ten, który ogląda). Na czym
polegały różnice między mystami a epoptami nie wiemy.
Najważniejsze święto w miesiącu Boedromion poprzedzało przeniesienie świętych
przedmiotów do Aten w dniu czternastym, aby dziewiętnastego po różnych obrzędach
odprowadzić je w toku radosnej procesji z tańcami i pochodniami, ze śpiewem na cześć
bogini i okrzykami ,,Iakche, o Iakche”, z których wywiedziono imię boga Iakchos,
utożsamianego później z Dionizosem (w okresie następnym wprowadzonego w pewnym
stopniu w krąg eleuzyńskich wyobrażeń religijnych).
Odtworzenie przebiegu misteriów nie jest w pełni możliwe. Wiadomości, które
zachowały źródła starożytne, są oderwane i nie dają się ułożyć w kompletny scenariusz.
Pamiętajmy, że istniał zakaz powtarzania niewtajemniczonym świętych formuł,
opisywania tego, co się w toku obrzędów działo. Choć w misteriach uczestniczyły
tysiące ludzi, zakazu tego w jakimś stopniu przestrzegano. Wiemy, że istotną częścią
obrzędów były przedstawienia, w czasie których pokazywano epizody z mitów o
Demetrze, Korze, Triptolemosie. Niektóre jego partie odgrywane byty przez kapła
nów, w innych uczestniczyli ludzie wtajemniczeni. Na pewno pokazywano cierpienie
Demeter, radosne odnalezienie utraconej córki. Wiemy, że wierni błąkali się w
ciemnościach ogarnięci trwogą, po czym w rozbłyskającym nagle świetle,, przy wtórze
332 muzyki, kapłan przewodniczący rytom pokazywał im święte przedmioty, a także kłos
zboża „zebrany w milczeniu”. Klemens Aleksandryjski, autor chrześcijański z
przełomu II i III w.n.e., zachował formułę wyznania, które wygłaszali wtajemniczeni:
„pościłem, piłem kykeon, wziąłem ze skrzyni, dotykając [przedmiotu s'więtego] włożyłem
go do kosza, i z kosza z powrotem do skrzyni”. Kykeon był rodzajem kleiku
sporządzanego z jęczmienia (piła go wedle mitu Demeter, gdy w Eleusis zgodziła się
przerwać post). Na ogół sądzi się, że przedmioty wkładane do kosza i skrzyni to
przedstawienia organów seksualnych: pudenda kobiece i fallos, manipulowanie nimi
przez uczestników miałoby symbolizować akt płciowy prowadzący do powtórnych
narodzin z tona bogini. Wiemy też, że w głębi s'wiątyni, w czasie uroczystości, odbywały
się zaślubiny między kierującym misteriami kapłanem a kapłanką, symbolizujące święte
gody Zeusa i Demeter, z których narodził się Plutos.
Tym przedstawieniom towarzyszyły w różnych momentach różne inne ryty: ofiary
ze świni (typowa ofiara w kulcie Demeter), kąpiel w morzu z pochodniami (Demeter
błąkała się, poszukując Kory z pochodnią) itp.
Istotą obrzędów było obejrzenie przedstawień, wysłuchanie i powtórzenie za
kapłanem formuł. Nie towarzyszyła temu żadna doktryna, która starałaby się klarownie
objaśniać sens obrzędów i przedstawić perspektywy przyszłego życia w zaświatach.
Między uczestnikami misteriów nie powstawały w ich wyniku żadne więzy. Ryty
inicjacyjne nie zakładały przeżyć wewnętrznych. Wtajemniczony uzyskiwał w ich
wyniku automatycznie działającą pewność szczęśliwego losu na tamtym świecie
niezależnie od swego postępowania, tak przed, jak i po wtajemniczeniu. Misteria
obejmowały swym zasięgiem tylko jeden aspekt religii nie zajmując się w ogóle
pozostałymi, w Eleusis nie powstała żadna religia ezoteryczna, która pretendowałaby
do przekazywania wiernym prawdy obowiązującej ich we wszystkich okolicznościach.
Stało się to dopiero udziałem sekt.
Orficy
W toku okresu archaicznego (a przede wszystkim w VI w.) tworzą się rozmaite sekty
dość do siebie zbliżone i doktryną, i praktyką. Spośród nich znamy najlepiej te, które
odwoływały się do nauk Orfeusza, im też poświęcimy sporo uwagi próbując nakreślić
ich doktrynę i ryty. Z tego wykładu nie należy jednak wyciągać wniosku, że mamy do
czynienia z jednolitą nauką, konsekwentnie zbudowaną i w tej postaci wszystkich
obowiązującą. Niewątpliwie warianty w tym nurcie sekciarskim musiały być znaczne.
Sekty nie obejmują zbyt licznych kręgów wyznawców, stanowią jednak środowisko
niezmiernie oryginalne i w perspektywie czasu ważne.
Wszystkie nurty sekciarskie formowane poza strukturami polis (i poza jej kontrolą,
w przeciwieństwie do misteriów) skupiały ludzi przystępujących do nich z dobrej woli.
Różnili się oni od innych odrębnym stylem życia, odrębnymi rytami. Wchodzili w skład
wyraźnie określonych grup, mających często osobne domy i własne miejsca pochówków.
Cechą charakterystyczną sekt było istnienie kapłanów, depozytariuszy świętej wiedzy i
zarazem przewodników życia wiernych, kierujących zwłaszcza ich praktykami, mają
cymi na celu oczyszczenie.
Sekciarze, zwłaszcza orficy, stworzyli własną literaturę religijną, którą przekazy
wano w zamkniętym kręgu sekty. Składały się na nią kosmogonie, zalecenia rytualne, 333
opisy s'wiata podziemnego, hymny. Istniała ona już w VI w., rozwijała się i komplikowała
w następnych stuleciach. Teksty nam znane pochodzą w większości z okresu późnego, z
czasów upadku kultury antycznej. Trudno jest powiedzieć, ile zawierają elementów
starych. Odnalezienie zwoju orfickiego w Derveni w grobie pochodzącym z IV w. dało
podstawy do optymizmu, gdyż potwierdza on bardzo odległe pochodzenie rozmaitych
wątków znanych dotychczas z epoki późnej.
Orfeusz, mistrz mityczny, prorok sekciarzy, miał być śpiewakiem zdolnym do
czarowania i ludzi, i natury. Zszedł on do świata podziemnego, aby stamtąd
wyprowadzić swą małżonkę Eurydykę. Wedle starszych wersji, te starania zostały
uwieńczone sukcesem, tylko w późniejszych (od V w.) Eurydyka miała jednak pozostać
w zaświatach. Orfeusz miał zginąć w Tracji rozerwany przez menady. Trudno
powiedzieć, w jakim stopniu sekciarze posłużyli się postacią już istniejącą (oczywiście w
mitach), a w jakim ją stworzyli. Nie ma to dla nas większego znaczenia. Imię Orfeusza
jest poświadczone po raz pierwszy w napisie na metopie skarbca Sykiończyków w
Delfach z VI w.
Orficy mieli własną kosmogonię, przekształcającą pewne wątki Hezjoda. Znając ją
z tekstów późnych nie jesteśmy niestety w stanie powiedzieć, jaką miała postać w VI w.
Zapewne istniały warianty lokalne. U początków świata stoi Chronos, nigdy nie
starzejący się Czas. Z niego zrodził się Eter, Chaos i Erebos. Chaos uformował w Eterze
jajo, z którego wyskoczył Fanes, twórca i zarazem pierwszy władca bogów. Jego córką
była Noc, która zrodziła Uranosa i Gaję. Dalej integrowano zwykły mit o Kronosie i
Zeusie. Zeus połykał następnie Fanesa wraz z całym jego dziełem, przystępując na nowo
do aktów twórczych. Zeus miał z Demeter córkę Korę - Persefonę, z niej zaś narodził
się Dionizos - Zagreus, któremu Zeus chciał w przyszłości oddać władzę, jednak
Tytani, dzieci Gai, zwabili go, zabili i pożarli. Atenie udało się uratować serce
Dionizosa, potknął je Zeus i w ten sposób przywrócił go do życia. Tytani zostali
zgładzeni przez Zeusa, który poraził ich piorunem. Z popiołu, w który obróciły się ich
ciała, powstali ludzie, którzy mają z tego względu podwójną naturę gwałtownych,
bezbożnych Tytanów i boskiego Dionizosa. W poglądach orfików ciało występuje jako
więzienie boskiego elementu, boskiej iskry. W ich to środowiskach zostało ukute
powiedzenie soma (ciało) -sema (grób).
Centralne miejsce w doktrynie orfików zajmowała eschatologia. Po śmierci to, co
przywykliśmy nazywać duszą, boska iskra, idzie do Hadesu, do którego droga
poczynając od pewnego punktu rozwidla się. Sprawiedliwi kierują się na prawo,
niesprawiedliwi na lewo. Znajduje to potwierdzenie w bardzo ciekawych poetyckich
tekstach wypisanych na cienkich złotych blaszkach, które w kręgach sekciarskich
wkładano zmarłym do grobu; odkryto je w południowej Italii i na Krecie. Najstarsze z
nich pochodzą z V w., bardzo jednak prawdopodobne, że odbijają poglądy starsze.
Dusza witana jest w tych tekstach słowami: „Cześć tobie, podróżującej leżącą naprawo
drogą ku świętym łąkom i gajom Persefony”. Duszy udziela się takich rad: „Na lewo od
domu Hadesa znajdziesz źródło a obok stoi biały cyprys. Nie zbliżaj się do źródła. Ale
znajdziesz inne z zimną wodą płynącą z jeziora Pamięci, a strażnicy stoją przed nim.
Powiedz: „jestem dzieckiem Ziemi i gwiaździstego Nieba, ale mój ród jest niebiański, a to
wiecie sami. Jestem wysuszona pragnieniem i ginę. Dajcie mi szybko zimnej wody płynącej
z jeziora Pamięci”. Iz nich ktoś ci da napić się ze świętego źródła i będziesz wśród herosów
334 i będziesz miał panowanie”.
Jak widzimy, wedle orfików pośmiertny los człowieka zależny jest od postępowa
nia na świecie. Dusze tych, którzy przestrzegali zaleceń doktryny, zostają obdarzone
szczęśliwością. Inne po pewnym czasie wracają na świat odradzając się w postaci
ludzkiej lub zwierzęcej. Istnieje kategoria dusz, które podziemni sędziowie uznają za
niezdolne do poprawy, te pozostaną na wieki w Tartarze ku przestrodze dla innych.
Wizja owych kar stanowi zupełnie nowy element wierzeń, nieobecny w starych
poglądach i przyjmowany ze znacznymi oporami, g
Geneza poglądu o reinkarnacji nie jest dla nas jasna. Poszukiwano jej w kulturach,
z którymi Grecy mieli do czynienia (np. w Egipcie), bądź podejrzewano o przenik
nięcie (tylko jakimi drogami?) inspiracji indyjskich. Propozycje badaczy w tej mate
rii są niezmiernie dyskusyjne. Przypomnieć wypada, że oprócz ewentualnych wpływów
zewnętrznych w formowaniu tej doktryny mogły odegrać ważną rolę stare i niejasne
poglądy samych Greków, o których mieliśmy już okazję wspominać (s. 323-324).
Uważano, że istnieje ograniczona liczba dusz, muszą więc one podlegać reinkarnacji.
Orficy przyczynili się do wprowadzenia do mentalności greckiej wyobrażeń
precyzujących pojęcie duszy. U Homera była ona tylko cieniem, nieuchwytnym,
pozbawionym mocy, ale cieniem całego człowieka. W doktrynie sekciarzy dochodzi do
ostrego oddzielenia i przeciwstawienia ciała duszy. Dusza jest czynnikiem obcym życiu
ziemskiemu, przybyszem z innego obszaru, siłą tkwiącą w sercu człowieka, która może
doprowadzić do jego doskonalenia i oczyszczenia.
Perspektywa szczęścia, jakie może czekać duszę, winna skłaniać człowieka do
takiego postępowania, aby zasłużyć na wyzwolenie. Pogląd taki, podjęty przez filozofię
i umocniony przez późniejsze zapożyczenia z Iranu, a i w pewnym sensie przez
chrześcijaństwo (oczywiście bez reinkarnacji) będzie miał przed sobą długą historię w
kręgu kultury europejskiej.
Konsekwencją takiej doktryny były poglądy kładące nacisk na bytowanie duszy w
oderwaniu od ciała jeszcze za życia: we śnie, w ekstazie. Część doświadczenia zdobytego
przez nią miała być następnie obecna (choć w niejasnej formie) w naszej świadomości.
Członkowie sekt w imię tej doktryny narzucali sobie nacechowany ascetyzmem
tryb życia, zakładający liczne oczyszczenia (obawa przed zmazą była w tym środowisku
szczególnie silna) oraz zakazy dotyczące pożywienia. Powstrzymywali się oni od
spożywania mięsa (i zabijania stworzeń żyjących). Trudno powiedzieć, co ich do tego
skłaniało: sąd o nieczystym charakterze ciała, czy też pamięć o duszach, które mogły się
wcielić i w zwierzęta? Istniał także zakaz noszenia szat wełnianych.
Obsesja nieczystości, potrzeba obrzędów, które by ją usuwały, sprzyjały wykształ
ceniu się grupy kapłanów - egzorcystów, w której łatwo było o zwykłych szalbierzy.
W pojęciu czystości sekciarzy dominowały względy rytualne, błędem byłoby
jednak wszystko do nich sprowadzać. Orfizm prowadził bowiem do formułowania
wymagań moralnych, a nadto otwierał drogę jednostkom obdarzonym większą wrażli
wością do interioryzacji potrzeby czystości (czyli przenoszenia uwagi ze sfery
zewnętrznej na wewnętrzną).
Zastanawiając się nad archaicznymi koncepcjami stosunków między światem
bogów a światem ludzi, kładliśmy nacisk na istnienie nieprzekraczalnej między nimi
bariery. Tymczasem w środowiskach sekt rodzą się inne koncepcje, które będą wzywały
człowieka do obalenia tej różnicy przez rozwijanie boskiej iskry, którą stanowi w nas
dusza. Człowiek na tej drodze zyskać może nieśmiertelność. 335
Bibliografia
Niestety w języku polskim nie dysponujemy nowym, dobrym podręcznikiem dziejów religii, który
odpowiadałby stanowi współczesnego religioznawstwa, tak w warstwie pojęć, jak i relacjonowania faktów.
Nie jest nim stosunkowo najlepsza książka H. Ringgrena i A. V. Stroma, Religie w przeszłości i dobie
współczesnej, Warszawa 1975. W innych pracach, powstałych pod redakcją ks. E. Dąbrowskiego lub J.
Kellera, będących zbiorem nieuporządkowanych wiadomości, w najlepszym razie królują pozytywistyczne
idee bóstw jako personifikacji sił natury" (ich trwałość mimo wszelkich współczesnych krytyk jest
zdumiewająca). Nie da się znaleźć w języku polskim dobrego, dokładnego opisu kultu.
Koncepcja prezentowana w tym rozdziale jest w znacznym stopniu zapożyczona od L. Gernet, Le genie
grec dans la religion, Paris 1932 (przedruk z 1970 r. jest ważny, gdyż opatrzono go bardzo dobrą bibliografią).
Wielokrotnie też odwołujemy się do prac J.-P. Vernanta, niezmiernie ważnych dla rozumienia mitów.
Odsyłamy tu do zbiorów jego studiów: Mythe et societe en Grece ancienne, Paris 1974 oraz Mythe etpensee chez
les Grecs, Paris 1965. Namawiamy zwłaszcza Czytelnika do lektury studium La societe des dieux w pierwszej z
tych książek (s. 103-120) oraz Religion grecque, religions antiqu.es (zbiór Religions, histoires, raisons, Paris
1979, s. 5-34). Znaleźć w nich można jasną i przekonywającą charakterystykę systemu religii greckiej.
Wiele wiadomości zaczerpnęliśmy z encyklopedycznej pracy M. P. Nilssona, Geschichte der griechi-
schen Religion (I Band: Die Religion Griechenlands bis auf die griechische Weltherrschaft), Miinchen 1955.
Wykorzystaliśmy też sugestie pracy E. R. Doddsa, The Greeks and the Irrational, Berkeley-Los
Angeles 1951 i B. Snella, Die Entdeckung des Geistes. Studienzur Entstehung des europaischen Denkens bei den
Griechen, 4 wyd. Góttingen 1975.
Zbiory mitów w języku polskim przeznaczone są dla odbiorcy nie przygotowanego i nie posiadającego
specjalnych zainteresowań. Mają więc wszystkie tę wadę, że mieszają swobodnie elementy z różnych wątków
wedle literackiego wyczucia. Najlepszy zbiór napisał T. Zieliński, Starożytność bajeczna (wydany po raz
pierwszy w 1930, następnie w 1957); najobszerniejszy - R. Graves, angielski poeta i powieściopisarz, Mity
greckie., Warszawa 1974 (w serii ceramowskiej PIW). Poza opowiedzeniem mitów autor podejmuje próbę ich
interpretacji; próby te niestety stanowią przykład przestarzałych koncepcji ze schyłku XIX w., gdy wierzono
jeszcze w istnienie matriarchatu.
W problematykę współczesnych badań nad mitami dobre wprowadzenie stanowi artykuł H. Podbiel-
skiego, Nowe teorie mitu w pracy zbiorowej Z zagadnień literatury greckiej, Lublin 1978, s. 7-42.
Z prac obcojęzycznych zachęcić należy do lektury dzieł J.-P. Vernanta cytowanych wyżej. Szczególnie
ważkie wydaje nam się studium Raisons du mythe zawarte w zbiorze artykułów Mythe et societe, s. 195-250.
Także godna polecenia jest książka P. Vidal-Naqueta Le chasseur noir. Formes de pensee etformes de societe
dans le monde grec, Paris 1981. Zob. również J.-P. Vernant, P. Vidal-Naquet, Mythe et trage'die en Grece
ancienne, Paris 1972; Myth, Religion, and Society. Structuralist Essays by M. Detienne, L. Gernet, J.-P.
Vernant, P. Vidal-Naquet, Cambridge 1981. Inne podejście do mitów reprezentuje G. S. Kirk, Myth, its
Meaning and Functions, Cambridge 1971. Zob. jego artykuł Greek Mythology, Some New Perspectiwes,
, Journal of Hellenie Studies”, 92 (1972), s. 74-85.
W znacznym stopniu paragrafy poświęcone kultowi są oparte na informacjach i interpretacjach
zawartych w cytowanej wyżej książce L. Gerneta. Bardzo starannie zestawiona bibliografia do kultu została
umieszczona na końcu książki M. Detienne, J.-P. Vernant, La cuisine du sacrifice en pays grecs Paris 1979.
Zestawienie poglądów na temat ofiar krwawych, najważniejszego aktu kultowego, znajduje się w tomie
Entretiens de la Fondation Hardt pt. Le sacrifice dans Vantiquite, Vandoeuvre-Geneve 1980.
W partiach rozdziału o Dionizosie w zasadzie trzymaliśmy się poglądów H. Jeanmaire’a, Dionysos, Paris
1951 (braliśmy pod uwagę uzupełnienia F. Jesi we włoskim tłumaczeniu: Nuowi documenti e nuowi studi sulle
origini di Dionisof
Dla charakterystyki orfików posłużyliśmy się przede wszystkim dziełem W. K. C. Guthrie’go, The
Greeks and Their Gods, London 1950.
Kultura Grecji archaicznej
A. Wstęp
Uwagi wstępne
Sympozja
Obecni układali się na łożach ustawionych wokół ścian, na każdym z nich zajmowali
miejsce dwaj uczestnicy sympozjonu. Był to obyczaj wschodni, który przyjął się
najpierw w Jonii w VII w., a następnie upowszechnił się w całej Grecji (bohaterowie
Homera jeszcze przy bankietach siedzieli). Pośrodku sali umieszczano wielkie naczynie
(krater), w którym mieszano wino z wodą, zazwyczaj w proporcji jedna część wina na
dwie wody (picie czystego wina uznawane było za grubiaristwo). Ksenofanes wspomina
o stole, na którym położono chleb, miód i sery, dodać do nich można oliwki, owoce,
ciastka - służyło to wszystko jako przekąska w czasie długich godzin picia. Leżących
obsługiwali niewolnicy, najchętniej brano do takiej posługi ładnych chłopców, ich
obecność podnosiła erotyczną temperaturę spotkania. Wino pito płaskimi czarami na
wysokich nóżkach, z uszami po obu stronach. Znamy dobrze takie naczynia z kolekcji
muzealnych, pamiętajmy że znaczna część pięknej, malowanej ceramiki była wytwa
rzana z myślą o sympozjonach.
Sympozjon zaczynał się od aktów modlitewnych (wspomina o tym Ksenofanes).
Najpierw następowała libacja z czystego wina dla Dobrego Ducha - agathos daimon.
Następnie z pierwszych trzech czar napełnionych już winem rozcieńczonym wodą
ulewano na ziemię krople na cześć bogów, z pierwszej dla Zeusa Olimpijskiego bądź
innego olimpijskiego bóstwa, z drugiej - herosów, a z trzeciej dla Zeusa Oswobodzi-
ciela. Zdarzało się często, że właśnie wtedy wszyscy uczestnicy śpiewali przy
akompaniamencie auloi podniosłą pieśń zwaną peanem (od bardzo starego okrzyku
kultowego paian).
Wybierano lub losowano przywódcę sympozjonu: króla sympozjonu lub sympoz-
jarchę. Do niego należało kierowanie spotkaniem, propozycje, jakie wino podać
gościom i w jakim stosunku mieszać je z wodą, on też dawał sygnał do picia kolejnych
czar i zarządzał gry towarzyskie.
Grono uczestników składało się z mężczyzn różnego wieku, zdarzali się także
młodzi chłopcy. Kobiety rodziny gospodarza czy gości nie uczestniczyły w sympozjonie
nigdy, natomiast regułą było wynajmowanie na tę okazję heter. Były to najczęściej
niewolnice czy wyzwolenice, rzadziej kobiety wolno urodzone. Musiały odznaczać się
młodością i urodą, ale także kulturą towarzyską: umiejętnością prowadzenia rozmów i
bawienia gości, gry na instrumencie, śpiewu, tańca, znajomością literatury. Cała
erotyka heteroseksualna doby archaicznej związana jest z heterami. One były przed
miotem rozmów, poezji, pieśni. Ich uroda i wyrafinowany wdzięk stanowiły ozdobę
sympozjonu, zapalały pożądanie obecnych.
Biorący udział w spotkaniu chłopcy i młodzi mężczyźni stanowili drugi biegun
erotycznego przyciągania. Inna była ich sytuacja: hetery, nawet najpiękniejsze i
najbardziej upragnione, nie należały do zwykłego świata uczestników uroczystości,
młodzi ludzie właśnie weń wchodzili.
Pito dużo, często na komendę, a nawet pod przymusem, a choć mieszanina nie była
mocna (jak na nasze przyzwyczajenia), uczestnicy na końcu mogli być niezdolni do
339
powrotu do siebie o własnych siłach (patrz co na ten temat mówi Ksenofanes). Upojenie
skłaniało uczestników do tańczenia, rzecz na trzeźwo nie do pomyślenia (mowa tu
oczywiście o tańcu indywidualnym, taniec chórów był inaczej traktowany).
Rozmowy prowadzone przez długie godziny spotkania (sympozjon mógł trwać do
rana) tyczyły się rozmaitych tematów, w tym oczywiście polityki pasjonującej zawsze
arystokrację. Bawiono się także grami towarzyskimi. Najpopularniejszą z nich był
kottabos. Polegał on na umiejętnym pryśnięciu ostatnimi kroplami wina pozostałymi na
dnie czary w wybrany cel. Mogła nim być okrągła brązowa płytka osadzona w chwiejnej
równowadze na pręcie, z którego należało ją strącić. Niekiedy celem dla graczy były
naczynka pływające w wodzie, trzeba było je zatopić. Rzuty w kottabosie dedykowano
obecnym, zwłaszcza heterom lub chłopcom, osobom pożądanym. Zręcznym graczom
wręczano nagrody.
Poza wstępnym peanem uczestnicy często śpiewali pieśni razem, bądź brali udział
w rodzaju konkursu, w którym należało kolejno, po otrzymaniu gałązki mirtowej
krążącej po sali, zaśpiewać czy wyrecytować wiersz, cudzy bądź własny, na określony
temat, w określonym metrum.
Większość archaicznej poezji jest w jakiś sposób związana z sympozjonem. Istniał
osobny gatunek literacki, skolion, pieśni sympotycznej zachęcającej do picia i cieszenia
się uroczystością. Dobrym przykładem pieśni sympotycznej jest utwór Anakreonta:
„Przynieś nam tu czarę, chłopcze,
chcę popijać jednym duszkiem!
Do dziesięciu kubków wody
pięć zaledwie dolej wina,
bym w bakchicznym uniesieniu
mógł zachować jakąś' miarę.
Specyficzną cechą obyczajowości epoki archaicznej było miejsce, jakie zyskała w niej
miłość homoseksualna. Jest to znamienna cecha kultury greckiej w ogóle, przynajmniej
w kręgu europejskich cywilizacji, zupełnie unikalna. W czasach, gdy powstawały Iliada
i Odyseja, miłość homoseksualna nie odgrywała jeszcze takiej roli, jaka jej przypadła
później, gdyż właściwie brak w poematach jasnych na ten temat wskazówek. Znaczenie
miłości homoseksualnej skurczyło się z końcem epoki archaicznej, gdy zaczęła kruszyć
się potęga polityczna i społeczna arystokracji.
W okresie archaicznym miłość homoseksualna była najważniejszą i zarazem
najbardziej wysublimowaną formą erotycznych pasji. Widzieliśmy już, że kobiety wolne
w ogóle nie mogły być ich przedmiotem, a przepaść społeczna dzieląca hetery od ich
arystokratycznych kochanków nie mogła pozostawać bez wpływu na charakter miłości i
sposób jej manifestowania. Arystokrata mógł w pełni przeżywać i skierować swe uczucia
tylko ku przedstawicielowi własnej grupy, człowiekowi jemu równemu. Homoseksua
lizm jest niewątpliwie pochodną pozycji kobiet (oczywiście ona sama nie może nam tego
zjawiska wytłumaczyć, znamy wiele społeczeństw, w których kobieta była upośledzona,
a nie spotkamy w nich mimo to skłonności ku homoseksualizmowi). Wielka rola sportu i
igrzysk, powstanie instytucji gimnazjonów, w których mężczyźni, nie zmuszeni sytuacją
majątkową do pracy, spędzali wiele czasu, stwarzało dogodne warunki dla tego rodzaju
erotyzmu.
Wśród homoseksualnych związków z pewnością dominowały relacje, w których
jedną ze stron był człowiek w pełni dojrzały, a drugą chłopiec kilkunastoletni,
dojrzewający, ,,bez brody”, jeszcze przed progiem dzielącym go od dorosłego życia.
Tym stosunkom poświęcała najwięcej uwagi literatura, na ich temat rozprawiano
najwięcej i najchętniej. Działo się tak dlatego, że dorosły mężczyzna kierujący swe
uczucia ku chłopcu w wieku dojrzewania miał w oczach środowiska wypełniać także
ważkie zadania wychowawcze. Spodziewano się, że on właśnie nauczy przyszłego
arystokratę zasad postępowania, oswoi go z horyzontem umysłowym grupy, uczyni go
człowiekiem dojrzałym. Satysfakcja, którą odczuwał, była podwójnej natury: seksualnej
i wychowawczej. Na Krecie w środowiskach arystokratycznych doszło nawet do
swoistej instytucjonalizacji takich funkcji. Młodzieniec porywany był przez starszego od
niego kochanka, który prowadził go do domu mężczyzn, rodzaju męskiego klubu, po
342
czym wyruszał z nim i jego przyjaciółmi na wieś na okres mniej więcej dwóch miesięcy,
aby tam wspólnie polować i spędzać czas na ucztach. Powrót z odosobnienia obchodzono
uroczyście. Młodzieniec dostawał wówczas od swego kochanka uzbrojenie i stawał się
czymś w rodzaju jego giermka. Przyjmowano go do grona dorosłych, dopuszczając do
uczt i walki. W tej sytuacji miłość pederastyczna stawała się integralną częścią zabiegów
inicjacyjnych oddzielających dzieciństwo od wieku dojrzałego. Był to przypadek skrajny
i w swej skrajności wyjątkowy, ale dobrze oddający atmosferę, jaką otaczano takie
związki.
Ideał młodzieńczego kochanka zakładał jego skromność, powściągliwość, czystość.
Chłopiec powinien się opierać zalotom. Zauważono, że w scenach erotycznych, znanych
nam z wielu malowideł na wazach, organa seksualne chłopców pozostają najczęściej
niepobudzone. Nie oczekiwano więc od niego aktywności i nie powinien on czerpać ze
stosunków przyjemności fizycznej (uznawano to za rzecz tak naganną, iż sytuowano to
na drugim miejscu, zaraz za prostytuowaniem się za pieniądze).
Choć w zasadzie wielki okres męskiego Erosa kończy się gdzieś na początku V w.,
miłość pederastyczna będzie zawsze miała ważne miejsce w obyczajowości, niezależnie
od narastającego przekonania o jej niestosowności i konieczności chronienia własnych
synów przed taką pokusą.
Sport i igrzyska
temu podatny grunt eliminując grupę, którą było stać na poświęcenie się przez kilka lat
ćwiczeniom i która zarazem przywiązywała tak wielką wagę do sukcesów w tej
dziedzinie. Wydaje się jednak, że sport grecki taką skłonnos'ć niesie już w swej istocie. W
walce o zwycięstwo zawodnik s'wiadomie formowany dla określonej dyscypliny,
poddany wielokrotnie ćwiczeniom, diecie, zabiegom medycznym miał więcej szans od
człowieka, wprawdzie sobie sport ceniącego, ale nie w tym stopniu, by widzieć w nim
jedyny cel życia. Zyski towarzyszące zwycięstwu na wielkich zawodach, a które po
legały głównie na otrzymywanych od polis darach, to niebezpieczeństwo zwiększały.
Urządzenia sportowe: gimnazjony, palestry z terenami do skoków, zapasów,
boksu, bieżniami zaczęły powstawać na przełomie VI i V w. Rozwiną się na większą
skalę dopiero w okresie klasycznym.
W zawodach opisywanych przez Homera uczestnicy (nie tylko zwycięzcy)
otrzymują cenne nagrody. W ten sposób agony stawały się okazją do obdarowywania
innych, do manifestowania własnego bogactwa i podnoszenia w ten sposób swego
prestiżu. Ten obyczaj zanika w późniejszych igrzyskach, zwłaszcza wielkich; spoty
kamy nagrody symboliczne w postaci wieńców: z gałązek oliwnych w Olimpii, z gałązek
laurowych w Delfach, z zasuszonych liści selera w Koryncie i z liści s'wieżego selera w
Nemei. W wielu zawodach zachowano obyczaj dawania nagród o pewnej (choć niezbyt
wysokiej) wartości. Tak w Atenach na igrzyskach panatenajskich dawano dzban
(amforę) oliwy, gdzie indziej brązowe trójnogi, płaszcze wełniane, tarcze itp.
Program poszczególnych zawodów bywał różny i zmienny. Składały się nań nie
tylko konkurencje sportowe, ale agony literackie i muzyczne (a nawet i malarskie!).
Wiemy, na przykład, że w programie zawodów pytyjskich konkurencje sportowe długo
nie odgrywały ważniejszej roli. Najczęściej w programie sportowym spotykamy biegi o
różnej długości od jednego stadionu (mniej więcej 192 m) do dwudziestu czterech
stadiów (4614 m), dalej skoki, rzut dyskiem, oszczepem, zapasy, pięściarstwo,
pankration (rodzaj zapasów, w których wszystkie chwyty były dopuszczalne). Wielkim
prestiżem cieszyły się wyścigi wozów zaprzężonych w dwa lub cztery konie. Musiały
one należeć do najstarszych dyscyplin agonów, gdyż ich opis w Iliadzie wskazuje, że
istniały już wtedy od dawna. W tej konkurencji, wymagającej wielkiej zręczności w
powożeniu i kierowaniu końmi i niebezpiecznej (o wypadek było łatwo), właściciela
zaprzęgu najczęściej zastępował jego człowiek, nagroda przypadała oczywiście temu,
kto wystawił zaprzęg. Ludzie wystawiający zaprzęgi należeli do najbogatszych rodzin,
często spotkać wśród nich było można tyranów, hodowanie koni i ich ułożenie do
wyścigów wymagało posiadania ogromnych (na grecką skalę!) środków.
Zwróćmy uwagę, że są to wszystko takie konkurencje, w których zawodnicy
uczestniczą indywidualnie i w których łatwo można ustalić najlepszego. Udział
zespołów był w starożytności nie do pomyślenia, pojawi się dopiero w sporcie
współczesnym.
Bibliografia
Sympozjonowi poświęcona jest książka Poesia e simposio nella Grecia antica. Gnida storica e critica, Bari 1983.
346 Jest to zbiór artykułów wydany pod red. M. Vetta, w części już publikowanych wcześniej. Dla naszych celów
najbardziej był przydatny tekst P. von Miihlla, II simposio greco (jest to włoskie tłumaczenie wstępu
napisanego do tłumaczenia dzieła Ksenofonta Uczta, Xenophon, Das Gastmahl, Berlin 1957).
Obyczaje seksualne, temat pasjonujący, ale tradycyjnie drażliwy i spychany na margines prac
badawczych, opisane są (niestety dość skrótowo i ze wszystkimi fobiami typowymi dla starszego pokolenia)
przez H. I. Marrou w Historii wychowania w starożytności, Warszawa 1969 (zob. zwłaszcza rozdział Rola
pederastii w dziele wychowania, s. 60-72). Istnieje od niedawna dobre studium K. J. Dovera, Greek
Homosexuality, Duckworth 1978 (jego obszerne omówienie znajduje się w artykule recenzyjnym A. Schnappa
w „Annales. Economies, Societes, Civilisations”, 35 (1980), s. 934-936). Pojawiła się także nowa praca
francuska F. Buffiere, Eros adolescent. La pederastie dans la Grece antique, Paris 1980 (jej omówienie: C.
Delmas, Un aspect mai connu de la ciuilisation grecąue. Eros adolescent par F. Buffiere, „Bulletin de la
Litterature Ecclesiastiąue”, 82 (1981), s. 59-62).
Systematyczny wykład na temat greckiego sportu zawarty jest w cytowanej poprzednio pracy H. I.
Marrou. Czytelnika należy zachęcać do przeczytania popularnej, ale poważnej książki J. Łanowskiego, Święte
igrzyska olimpijskie, Warszawa 1981. O początkach sportu pisze P. Leveque, Approche ethno-historique des
concours grecs, „Klio” 64 (1982), s. 5-20.
Interesujący i pobudzający do myślenia obraz mentalności arystokracji doby archaicznej znajduje się w
O. Murray, Early Greece, London 1980 (rozdziały: Life Styles: the Aristocracy; Life Styles: the Economy,
s. 192-232).
B. Literatura
Epika
Hezjoda i nie jest jeszcze zadowolony, lecz chce wytoczyć poecie proces. Jest jednak
rzeczą oczywistą, że to nie dla Persesa Hezjod stworzył Prace i dnie, jest on dla niego
przykładem pewnego typu ludzi i zachowania. Niektórzy sądzą nawet, że Perses jest
postacią fikcyjną, ale opinia ta wydaje się trudna do przyjęcia, skoro do Persesa Hezjod
zwraca się nie tylko w swoich pouczeniach, lecz również w pewnym miejscu utworu
(633-640), gdzie wspomina o życiu swego ojca, podając konkretne szczegóły, które
chyba nie mogą być fikcyjne. Ojciec Hezjoda i Persesa mieszkał kiedyś' w Kyme (w Azji
Mniejszej); będąc człowiekiem niezbyt zamożnym podróżował często na statkach, aby
handlować, mając nadzieję, że zdobędzie bogactwo; w końcu, widocznie nadal jako
człowiek niebogaty, osiadł w Askrze. Publicznos'ć, do której Hezjod się zwraca, kiedy
przemawia do brata, to tacy sami właściciele ziemscy, którzy nie są dostatecznie
zamożni, aby żyć tylko z trudu ludzi zależnych {dmoes\ lecz zmuszeni są do pracy, aby
się utrzymać. Jako członkowie stanu ,,obywateli” („tych z miasta”), wstydzą się oni
pracować, opuszczają często swe pola, aby udać się na zgromadzenia, starają się
wszelkimi sposobami, uczciwymi i nieuczciwymi, wzbogacić się, aby uwolnić się
definitywnie od pracy. Hezjod przeciwstawia się takiemu postępowaniu i takiej
postawie, uważa, że ten, kto nie urodził się bogatym, nie powinien wstydzić się pracy,
ani jej zaniedbywać, lecz przykładać się do niej, aby się wzbogacić, a przez to osiągnąć
prestiż społeczny (299-319). Wbrew kulturze swoich czasów Hezjod uważa, że nie
wszystkie normy moralne, które obowiązują bogatych, mają być także miarodajne dla
niezamożnych. Jeśli bogaci mogą się wstydzić pracy, to nie znaczy że ci, którzy nie mają
majątku, winni ich naśladować. Wręcz odwrotnie, istnieje dla niezamożnych - i tylko dla
nich-norma moralna, która każę pracować jak najgorliwiej, by zarobić więcej niż
sąsiedzi. Jest to ,,Dobra Waśń”, bogini, czyli siła boska, którą Zeus „położył u korzeni
Ziemi” (18). Do tej pory, twierdzi poeta na samym początku poematu (11-26), znano i
uznawano jedynie „Złą Waśń”, rodzącą wojnę i spory. Istnieje jednak i inna Waśń,
„gdyby ktoś ją zauważył, to by ją pochwalił”: ta Waśń, „która nawet bezradnego
pobudza do pracy”.
Warto powiedzieć, że takie poglądy nigdy nie zostały przyjęte przez społeczeństwo
polis greckich, ani za czasów Hezjoda, ani później. Podłym względem jego glos pozostał
izolowany w kulturze greckiej.
Liryka
igrzyskach oraz pojedyncze krótkie utwory lub częs'ciej ustępy utworów kilkunastu
poetów. Odkrycia papirusowe począwszy od ostatniej ćwierci XIX w. przyniosły nam
sporo nowych fragmentów, a nawet pewną liczbę utworów prawie całych, w tym
kilkanaście pieśni Bakchylidesa. Całkowicie przepadła muzyka, która była nieodłącz
nym składnikiem liryki w greckim sensie tego słowa. Wszystko to, co posiadamy, daje
nam odczuć, jak dużo zginęło. Jednocześnie jednak stanowi dla nas wiele bezcennych
świadectw, rozłożonych na okres dwustu lat i dotyczących oczywiście przeważnie życia
duchowego, ale również stosunków społecznych, politycznych, a nawet gospodarczych
Greków tej epoki.
Najstarszy spośród poetów lirycznych to Archiloch z Paros, którego życie można
datować mniej więcej na okres 680-640. Był synem arystokraty i niewolnicy, prowadził
niespokojne życie, często wędrując jako żołnierz najemny. Pisał z doskonałym kunsztem
krótkie utwory przeznaczone do recytacji, w których przemawiając do przyjaciół lub do
towarzyszy broni wyrażał swoje zdanie o tej lub innej sytuacji bieżącej, snuł rozważania
na temat tej czy innej sprawy, kpił bezceremonialnie z samego siebie i innych, opowiadał
o własnych przygodach miłosnych i wojennych, gwałtownie atakował swoich osobistych
wrogów. Poezja jego poruszała się w dziedzinie, która była całkowicie ignorowana przez
epikę: w dziedzinie bezpośredniego doświadczenia samego poety w jego stosunku do
chwili obecnej. Musiała stanowić gwałtowny kontrast z wysublimowanym, szlachetnym
i obiektywnym sposobem opowiadania epickiego. Nie stanowiła jednak buntu przeci
wko ideałom tradycyjnym, przeciwko uznawaniu przeszłości mitycznej jako wyższego i
niezmiennego wzoru. Wyrastała raczej z odkrycia, że obok świata epickiej tradycji
również rzeczywistość codziennego doświadczenia, chwili bieżącej, czasu mijającego
może stać się przedmiotem poezji. Pochłonięcie całej duszy poety tym, co mija, będzie
od tego czasu aż do ostatnich ćwierci VI w. cechą charakterystyczną większości poezji
lirycznej.
W drugiej połowie VII w. działali w Sparcie - która była wówczas miastem
kulturalnie bardzo otwartym i żywym, dalekim jeszcze od kulturalnego wyjałowienia
charakteryzującego późniejszą Spartę-dwaj znakomici poeci, Tyrtajos i Alkman.
Tyrtajos (prawdopodobnie Spartanin z urodzenia, choć tradycja antyczna czyni z niego
Atericzyka) pisał elegie, zachęcające współobywateli do walki z Meseńczykami,
wyrażające po raz pierwszy w słowie poetyckim wartości uznawane przez ogól hoplitów:
dyscyplinę, wytrwałość w walce, piękno śmierci młodego mężczyzny za polis. Alkman
zaś, Grek z lidyjskiego miasta Sardes, ale zakorzeniony w Sparcie, tworzył pieśni ku
czci bogów dla chórów dziewczęcych. Posiadamy nieliczne ich fragmenty. Nie
wszystkie są dla nas zupełnie jasne, ponieważ brak całego kontekstu; ale to, co
potrafimy zrozumieć, jest fascynujące. Pieśni te, podobnie jak późniejsza liryka
chóralna, którą lepiej znamy, zawierały różnorodne elementy: śpiewające dziewczęta
wspominały skrótowo, aluzyjnie jakiś mit, wypowiadały jakąś maksymę moralną,
mówiły po imieniu o sobie samych, o własnym chórze tańczącym i śpiewającym,
niekiedy o poecie, który pieśń stworzył. W tych utworach, na ogół lekkich i pełnych
wdzięku, pojawiają się czasami głębokie myśli dotyczące budowy wszechrzeczy i
przypominające Teogonię Hezjoda.
Pod koniec VII i w pierwszej połowie VI w. działał w Himerze na Sycylii
Stesichoros, który pisał pieśni chóralne, zawierające opowiadania mityczne, bardzo
352
bliskie epiki. Z jego twórczości, która była na pewno bardzo ważna dla rozwoju
mitologii, nie zachowało się, niestety, prawie nic.
Na początku VI w. powstała na wyspie Lesbos twórczość Safony i Alkajosa. Ich
pieśni przeznaczone były do śpiewania solo. Utwory Alkajosa związane są najczęściej z
walkami politycznymi, które toczyły się wówczas w Mitylenie. Poezja Safony zaś, jednej
z bardzo nielicznych poetek całej starożytności, jest przeważnie poezją miłosną. W
kręgu arystokratycznych dziewcząt, które Safona wychowywała, ucząc je poezji,
muzyki, tańca, powstawały więzy natury erotycznej i sentymentalnej między nią a jej
wychowankami. Więzy te stanowią najczęstszy motyw delikatnej a jednocześnie mocnej
poezji Safony. Zarówno utwory Safony, jak i Alkajosa napisane są w dialekcie eolskim i
wykazują pewne cechy metryczne, które je różnią od całej pozostałej poezji greckiej.
Mniej więcej w tym samym czasie Mimnermos z Kolofonu pisał elegie o tematyce
miłosnej, opiewające krótkotrwale piękno młodości, zapewne po to, by pogłębić
rozkosz przez świadomość jej efemeryczności; czasami podejmował w swych utworach
tematykę polityczną.
W Atenach zaś wybitny polityk Solon posługiwał się elegią i innymi formami poezji
recytatywnej, by wyrazić swoje wzniosłe poglądy religijno-moralno-polityczne w
obliczu bieżącej sytuacji w polis.
W drugiej połowie VI w. Teognis z Megary tworzył elegie, w których pouczał
swego młodego kochanka, Kyrnosa, o tym, jak arystokrata powinien zachowywać się
wobec ludzi sobie równych i wobec ludzi niskiego pochodzenia; protestował przeciwko
zachodzącym w polis zmianom, wskutek których „podli” zastępowali „szlachetnych”;
skarżył się na „ubóstwo”, zmuszające ludzi „szlachetnych” do prowadzenia „podłego”
życia. Wiele innych elegii o podobnych treściach i tendencjach powstawało w kręgach
arystokratycznych drugiej połowy VI w. i pierwszej V; zostały one przez późniejszą
tradycję połączone z elegiami Teognisa i przypisane temu poecie.
Również z drugiej połowy VI w. pochodzą krótkie pieśni monodyczne Anakreonta
z Teos, przeważnie o treści miłosnej, napisane w dialekcie joriskim i nacechowane
wytworną prostotą i wdziękiem, oraz bardziej złożone pieśni chóralne Ibykosa z
Region, których nieliczne zachowane fragmenty należą do najmocniejszej poezji
miłosnej starożytnych Greków. Warto zwrócić uwagę, że obaj ci poeci tworzyli na
dworze tyrana Samos, Polikratesa; po jego obaleniu Anakreont przeniósł się do Aten, na
dwór synów Pizystrata.
Dopiero pod koniec VI w., jak się wydaje, zaczęto pisać pieśni chóralne ku czci
ludzi, mianowicie ku czci zwycięzców na igrzyskach. Zamawiali je i opłacali sami
zainteresowani bądź ich rodzina. Takie pieśni pisał Symonides z Keos, a nieco później,
w pierwszej połowie V w., jego siostrzeniec Bakchylides z Keos oraz Pindar z Teb.
Dzieliły się one na dwa rodzaje: epinikoi (lub epinikia), czyli pieśni z okazji zwycięstwa
oraz enkomia^ czyli pieśni śpiewane podczas pochodu (komoś) urządzanego na cześć
zwycięzcy. Zawierały oprócz krótkiej wzmianki o zwycięzcy (i często również o jego
rodzinie), jakieś rozważania o tym, co dobre i piękne, oraz opowiadanie o jakimś
epizodzie tego czy innego mitu. Refleksje moralne i mit, nawet wtedy, gdy nie miały
żadnego związku ze zwycięstwem atlety, służyły do podniesienia jego sukcesu do sfery
wartości najwyższych. Do tego samego celu prowadziły często występujące wzmianki
poety o wspaniałości własnej pieśni.
353
r*—
Dramat
Bibliografia
Czytelnik polski szczęśliwie ma do dyspozycji dobry zarys dziejów literatury, biorący pod uwagę nowe prądy
literaturoznawstwa antycznego, pióra J. Łanowskiego, publikowany w pracy zbiorowej Dzieje literatur
europejskich, t. I, Warszawa 1977.
Zarys nasz zawdzięcza wiele bardzo dobremu podręcznikowi historii literatury greckiej A. Lesky’ego,
Geschichte der griechischen Literatur, 3 wyd., Bern 1971 (istnieją tłum, ang., fr.).
Autorów inspirowały także prace H. Frankla: Dichtung und Philosophie des fruhen Griechentums. Eine
Geschichte der griechischen Epik, Lyrik und Prosa biszur Mitte des funften Jahrhunderts, 2 wyd. rozszerzone,
Miinchen 1962 oraz Wege und Formen friihgriechischen Denkens. Literarische und philosophiegeschichtliche
Studien, 2 wyd. rozszerzone, Miinchen 1960. Kierowaliśmy się również wskazówkami B. Snella w jego
wybitnej książce Die Entdeckung des Geistes. Studien zur Entstehung des europaischen Denkens bei den
Griechen, 4 wyd. rozszerzone, Góttingen 1975. W dyskusji nad genezą tragedii i komedii wspominaliśmy o
pracy A. W. Pickard-Cambridge, Dithyramb and Comedy, Oxford 1928.
czyła poza nią, nie zamknęła jednak epoki filozofii archaicznej. Empedokles z Akragas
(urodzony na początku V w.), autor dwóch poematów filozoficznych, których liczne i
obszerne fragmenty są nam znane, mies'ci się jeszcze całkowicie ws'ród filozofów tego
okresu archaicznego. Widzi on we wszechświecie działanie dwóch przeciwstawnych
potęg, Miło s'ci i Nienawis'ci.
Jeśli badać konstrukcje myślowe filozofów okresu archaicznego, rzuca się w oczy
ich podobieństwo do poetyckich wywodów Hezjodejskiej Teogonii. Jest to całkowicie
zrozumiałe: zmierzając do tego, by wyjaśnić wszystko, co istnieje, całość wszechświata,
filozofowie VI i pierwszej połowy V w. przyjmują i kontynuują centralne zadanie myśli
mitycznej. Jednocześnie rzuca się w oczy, jak bardzo te konstrukcje odbiegają pod
pewnymi względami od niej. Po pierwsze, każdy z tych filozofów zajmuje postawę
suwerenną wobec tradycji: nie czuje się związany żadnym autorytetem, wręcz
odwrotnie, śmiało i bez żadnych wewnętrznych oporów odrzuca to, co inni przed nim
starali się zbudować. Tyle jest konstrukcji filozoficznych, ilu jest filozofów; każdy chce
rozpoczynać od nowa. Po drugie, filozofowie rezygnują przynajmniej częściowo z
języka poezji, w którym tradycyjne myślenie mityczne było zadomowione, to znaczy z
symboliki i formalnych środków oddziaływania na wyobraźnię i uczucie, fascynowania
słuchaczy. To, że niektórzy z nich piszą prozą, jest faktem bardzo znamiennym: oznacza
całkowite i świadome odwrócenie się od tradycyjnej formy literackiej i stworzenie
nowej, przydatnej do dyskursu, dla osiągnięcia analitycznej jasności. Jeśli zaś filozofo
wie piszą wierszem, ich utwory dalekie są na ogół od poezji (ale bywają wyjątki).
Zauważył to Arystoteles, który twierdzi {Poetyka 1447 b 17-20): ,,me ma nic wspólnego
między Homerem a Empedoklesem prócz metrum; dlatego słusznie jest nazywać
pierwszego poetą, drugiego zaś pisarzem o przyrodzie (physiologos) raczej niż poetą".
Proza Heraklita, która jest w najwyższym stopniu prozą artystyczną i posługuje się
chętnie symbolami, kontrastuje gwałtownie z głównym nurtem tradycji literackiej;
zmierza ona nie do urzekania, lecz do wywołania wstrząsu, do przebudzenia słuchaczy
bądź czytelników ze snu, jakim jest pospolita egzystencja, aby byli w stanie usłyszeć i
zrozumieć dyskurs filozofa, tożsamy z sensem świata.
Można więc twierdzić, że filozofia archaiczna świadczy o powstawaniu nowych
postaw i skłonności umysłowych: krytyka tradycji, dążenie do uwolnienia się od
autorytetów, ufność w indywidualny rozum, rzeczowość, trzeźwość. Postawy te i
skłonności są zgodne z wielkimi przeobrażeniami politycznymi, które dokonują się w VI
i w pierwszej połowie V w. Filozofowie zresztą wykazują głębokie zainteresowanie i
zrozumienie dla życia politycznego. Heraklit pisze: „Lud [czyli ogół obywateli]
powinien walczyć w obronie prawa, tak, jak w obronie murów".
Z tych samych postaw i skłonności zrodzi się nauka grecka.
Na początku V w. spotykamy lekarza, Alkmeona z Krotonu, autora traktatu,
łączącego teorię filozoficzną z ,,obserwacją znaków”, z których można wnosić o tym, co
dzieje się w ciele ludzkim. Szczególnie ciekawa jest następująca opinia Alkmeona:
uważał on, że „równouprawnienie” {isonomia) sił, mianowicie wilgoci, suchości,
zimna, ciepła, gorzkości, słodkości itd., ma jako skutek zachowanie zdrowia, natomiast
„jedynowładztwo” {monarchia') którejkolwiek z tych sił powoduje chorobę. Widać tu
wyraźnie związek między myślą polityczną, filozoficzną i naukową.
Mniej więcej w tym samym czasie powstają dzieła napisane prozą, które podejmują
362 się uporządkowania faktów z przeszłości mitycznej. Najważniejsze z nich to dzieło
Hekatajosa z Miletu, które potomni nazwali Genealogiami lub Heroologią, czy jeszcze
Historiami. Zaczynało się tymi słowami: „Hekatajos Milezyjczyk tak powiada: piszę
następujące rzeczy tak, jak mi się wydaje, że są prawdziwe; albowiem opowies'ci Hellenów
są, moim zdaniem, liczne i śmieszne". Wyraża się tu ta postawa krytyczna, ta ufnos'ć we
władzę rozumu, o której wspomnielis'my. Wprawdzie Hekatajos uznaje zasadniczo
prawdziwość tradycji mitycznej o herosach, ale ponieważ pisze oschłą prozą i czasami
stara się wyjaśnić wydarzenia przy pomocy zdrowego rozsądku, widać, że mity przestają
nimi być, zaczynają dla niego tracić wartos'ć włas'nie jako mity, są niemal degradowane
do rangi pospolitych faktów, które można i trzeba uściślić i uporządkować. Potrzeba
usystematyzowania faktów z przeszłości mitycznej doprowadziła autora do próby
datowania przynajmniej niektórych z nich: wiemy, że okres'lał czas życia Heraklesa
przyjmując, że każde pokolenie trwa 40 lat i mnożąc przez 40 liczbę pokoleń z drzew
genealogicznych królów spartańskich, wywodzących się od tego herosa.
Ten sam autor napisał drugie dzieło prozą, znane w późniejszych czasach pod
tytułem Periegesis lub Ges periodos. Zbierało ono suche, rzeczowe informacje o
poszczególnych miastach, ludach, krainach całego znanego Grekom świata. Całość
świata przedstawiało-między innymi za pomocą dołączonej mapy-w sposób skrajnie
geometryczny. Napisane było w stylu jak najbardziej dalekim od poezji: w zdaniach
krótkich, prostych, elementarnych.
Bibliografia
Na temat myśli filozofów okresu archaicznego istnieje wśród badaczy wiele skrajnie rozbieżnych poglądów.
Nie sposób w tym krótkim szkicu zdać z nich sprawy. Najbardziej rozpowszechniona interpretacja widzi w
filozofach milezyjskich myślicieli-naukowców o orientacji materialistycznej. Wydaje się nam ona całkowicie
anachroniczna.
Obraz myśli wczesnogreckiej, który tu przedstawiliśmy, dużo zawdzięcza dziełom H. Frankla i B.
Snella, których tytuły znajdują się w bibliografii do poprzedniego paragrafu (s. 358). Wymienić także tu
chcemy prace J.-P. Vernanta, zwłaszcza jego Mythe etpensee chez les Grecs. Etudes de psychologie historiąue,
2 wyd. rozszerzone, Paris 1974 i tłumaczone na język polski studium: Źródła myśli greckiej, Warsza
wa 1969.
D. Sztuka
Architektura
W wieku VII formują się zasadnicze cechy przyszłej architektury greckiej. Sprzyjały
temu szczególnie dogodne warunki. Na wszystkich obszarach obserwować możemy
intensywny rozwój miast. Budowa wielu osad na nowym korzeniu w świecie
,,kolonialnym” stwarzać musiała budowniczym zupełnie nowe zadania i możliwości. 365
44. Kształt najstarszych świątyń jest nam znany z glinianych modeli. Reprodukowany tu rysunek
został wykonany na podstawie modelu (VIII w.) znalezionego w okręgu świątynnym Hery Limenia w
Perachora (w pobliżu Koryntu). Tego typu konstrukcje wznoszone były na kamiennych fundamentach
z cegły suszonej pokrywanej tynkiem i malowanej
i
0
1
B 4
1. świątynia w antach; 2. świątynia o
podwójnych antach; 3. prostylos; 4. amfi-
prostylos; 5. peripteros; 6. pseudoperipte-
ros; 7. dipteros; 8. pseudodipteros; 9. perip
teros; 10. peripteros okrągły; 11 monopte-
ros
»
•
D• •«
O• • ••
■• ł • »*
»• ' • •s
»• • ••
»• •4
»® • •«
•9 • •«
P • •• • • •«
a• • a
»• •s
p& •«
»• •«
►• •4
»• •<
»• •e • -
5 6 7
10
ciosanego w regularne bloki. Wymagały one starannej obróbki, gdyż łączono je „na
sucho”, bez zaprawy (tylko w miejscach szczególnie narażonych na obciążenie i
ewentualne ruchy łączono bloki brązowymi klamrami zatapianymi w ołowiu). Istotną
rolę w tym procesie odegrały dos'wiadczenia w pracy nad kamieniem w warsztatach
rzeźbiarskich, a także wzory kamiennej architektury oglądanej przez Greków w krajach
Wschodu. Choć opanowanie techniki obróbki różnych rodzajów kamienia, od miękkich
porosów do twardego marmuru, następuje względnie szybko, łączenie różnych
materiałów pozostanie długo regułą. Dopiero w VI w. świątynie budowane będą
wyłącznie z kamienia. Ważną rolę w budownictwie w VII w. odgrywa drewno. Z niego
sporządzano kolumny osadzane ewentualnie na kamiennych podstawach i opatrywane
od góry kamiennymi kapitelami. Pierwsze znane nam przypadki kolumn kamiennych
pochodzą z ok. 600 r. Świątynie dekorowane były barwnymi okładzinami i reliefami
ceramicznymi, gorsze gatunki kamienia pokrywano stiukami i malowano. Tyczyło się to
także kolumn. Dekoracja zewnętrzna wypełniająca tympanony, pokrywająca metopy i
tryglify była wykonywana z reguły z ceramiki lub drewna. Łączenie różnych materiałów
pozwalało na wznoszenie budowli lekkich i niezmiernie barwnych.
Powoli kształtuje się także forma budynku kultowego. W początkach okresu
47. Schemat porządku doryckiego sima (rynna)
przyczółek
/
akroterion
tympanon
— geison (gzyms)
mutulus
metopa'
tryglif
taenia
),rvz > belkowanie
reguła
guttae (łezki)
architraw 7
abacus
echinus kapitel (głowica)
anuli
hypotrachelion
> trzon
krepidoma
1 2 3 4 5m
0|----------- i----------- 1---------- 1----------- 1------------ 1
48. Zestawienie kształtów kolumn doryckich z Delf ukazuje nam ewolucję stylu:
a. pierwsza świątynia Ateny (VI w.); b. druga świątynia Ateny (koniec VI - początek V w.); c. świątynia Apollona z końca VI w.; d.
skarbiec Ateńczyków (koniec VI w.); e. budowla okrągła (tholos) Marmaria (IV w.); f. świątynia Apollona (IV w.)
10 m
wodę rurami z odległych miejsc. Dzieło sztuki inżynierskiej powstało wówczas na Samos
z inicjatywy tyrana wyspy Polikratesa. Woda płynęła tunelem wykutym w skale o
długos'ci niemal kilometrowej i wysokości 1,75 m, rozprowadzano ją po mieście rurami.
Ten sam Polikrates podjął prace w porcie, a także wzniósł portyki przy agorze. Podobne
inicjatywy, choć nie na tak wielką skalę, zawdzięczały Ateny Pizystratowi i jego synom.
Mniej więcej w tym samym czasie zaczęły powstawać pierwsze budowle przeznaczone
374 dla władz polis: rad (tak zwane buleuteriony) i urzędników. Najstarszy znany nam
55. Rekonstrukcja świątyni Artemidy w Efezie
przykład takiego gmachu pochodzi z Olimpii, z około połowy VI w. W Atenach
wzniesiono po reformach Klejstenesa duży budynek przeznaczony na ok. 700 osób
(niewątpliwie dla Rady Pięciuset).
Rzeźba
Ceramika
u
56. Kształty naczyń używanych w Grecji w dobie archaicznej i klasycznej:
a. amfora; b. stamnos; c. pithos; d. hydria; e-h. kratery; i. psykter; j. oinochoe; k. kyathos; l-n. kubki; o. misa.
Bibliografia
Przy pisaniu tego paragrafu przydatne nam były następujące prace: Storia e Ciwilta dei Greci, pod red.
R. Bianchi Bandinelli t. I i II, Milano 1978, w której twórczości artystycznej poświęcone są obszerne
rozdziały, napisane przez uczniów R. Bianchi Bandinellego, wybitnego historyka sztuki (F. Canciani i M.
Torelli). R. Bianchi Bandinelli, E. Paribeni, L’arte dell’ antichita classica, vol. I. Grecia, Torino 1976; J.
Charbonneaux, R. Martin, F. Villard, Grece archaique (620-480 av. J.-C.), Paris 1968.
Omawiając historię architektury skorzystaliśmy wiele z prac S. Parnickiego-Pudełko, Budownictwo
starożytnej Grecji w okresach od archaicznego do rzymskiego, Wrocław 1962; tegoż, Architektura starożytnej
Grecji, Warszawa 1975. Aspekty urbanistyczne greckiego budownictwa zostały przedstawione w książce^,
A. Wąsowiczówny, Zagospodarowanie przestrzenne antycznych miast greckich, Wrocław 1982.
Podstawowe informacje na temat historii greckiej ceramiki podaje: M. L. Bernhard, Greckie malarstwo
wazowe, Wrocław 1966. Świetny komentarz do przedstawień na wazach greckich, uczący trudnej sztuki
patrzenia na malowidła, znajduje się w pracy zbiorowej La cite des images. Religion et Societe en Grece antique,
380 Paris 1984.
Indeksy
Achilles 101, 102, 118-120, 133, 151, 305, 308, ii. 1, Archiloch 123, 198, 352
59, 119 Arete 341
Adrastos 201 Ares 86, 191, 237, 348
Afaia 373 Ariadna 44, 54, 60, 64
Afrodyta 86, 306, 348 Arion z Methymny 351, 355
Agamemnon41, 93, 101, 102, 118-120, 308, 357, il. Arkesilas il. 59
41, 44 Aristagoras 269, 276
Agiadzi 225 Aristion il. 112
Ahura Mazda 274 Aristodemos 191
Aigeus il. 79 Aristokles il. 112
Ajas il. 119 Artakserkses 290
Ajgyptos 40 Artemida 31, 60, 86, 207, 214, 229, 264, 371, 372,
Ajschylos 6, 114, 198, 205, 282, 354-357 375
Alalu 307 Artemida Braurońska 251
Aleksander 101 Artemida Orthia 214, 216, 229, 369
Alekasander Wielki 22, 174 Arystofanes 152, 354
Aleksandus 92 Arystogejton 249
Alkaios 351, 353 Arystoteles 22, 134, 150, 155, 156, 209, 213, 227,
Alkinoos 128 230, 244-246, 253, 258, 294, 295, 355, 358,
Alkman 206, 213, 351, 352 362
Alkmena 349 Arystydes 279, 280, 284, 287-289, 293
Alkmeon 247, 362 Asklepios 305
Alkmeonidzi 198, 236, 249, 250, 252, 253, 312 Astyanaks il. 118
Alyattes 264, 267 Atana 87
Amasis 173 Atena (Athena) 87, 230, 238, 243, 251, 308, 321, il.
Anaksymander 359 3, 97, 98
Antenor il. 110 Atreus (Atlarissijas) 92, il. 45, 46
Anu 307
Apollo (Apollon) 86, 87, 100, 132, 250, 280, Bakchiadzi 245
301-303, 317, 327, 347, 348, 354, 370, 372, 376, Bakchylides 114, 205, 351-354
il. 79, 81, 83 Britomartis 60, 86
Apollo Delficki il. 104 Brygos il. 85
Apollo Karnejski 276, 281
Apollo Patroos 317-319 Chaos 334, 348
Apollo Pytyjski 326 Charinos il. 122
Anakreont 251, 340, 351, 353 Charmos 279
* W indeksie tym nie uwzględniono nazw: Grecja, Grecy, Hellada, Hellenowie. Wyróżniono
388 pismem półgrubym miejsce występowania nazwy na mapie.
Arabowie 103, 273 Azja Środkowa 6
Arachozja 273 Azowskie Morze 177, 179
Arbela 273
Archanes 47 Babilon 265, 273, 284
Aresa wzgórze 237 Babilonia 145, 209, 266, 273, 278
Argiwowie 152, 347, il. 83 Babyka 230
Argolida 11, 20, 26, 27, 30, 37, 65, 108, 319, 345 Baktria 273
Argolidzka Zatoka 27, 68, 215 Bałkański Półwysep 6, 8, 12, 39, 96, 110, 265, 266,
Argos 68, 117, 138, 146, 150, 168, 201, 206, 208, 299
217, 218, 252, 269, 275, 280, 292, 294, il. 49, 54, Bałtyckie Morze 14
63, 108 Barkę 161, 273
Aria 273 Beni Hassan 344
Arkadia 7, 20, 21, 27, 37, 77, 93, 95, 99, 304, 312, Beoci il. 83
331 Beocja7, 11,20,21,26, 27,30,41,71,72, 108, 115,
Arkadyjczycy 217, 281, 285, il. 83 137, 208, 235, 247, 276, 281, 285, il.7
Arkalochori il.38 Berbati 68
Armenia 110, 273 Bieriezań (Berezan’) 163, 178
Artemizjon 275, 281, 284 Bizancjum (miasto) 13, 151, 152, 160, 176, 176, 269,
Artsa 47 273, 287, 291
Aseja 27 Bliski Wschód 26, 60, 62, 84, 306, 365
Asine 27, 68 Boh 177, 178
Askalon (Aszkelon) 13 Bojaj 18
Askitaria 27 Bosfor 176, 266
Askra 348, 350 Borysthenes 178
Astakos 159 Brauron 247, 251
Astros 215 Brundizjum 180
Asyria 273 Brytyjskie Wyspy 18, 175
Aszkelon zob. Askalon Byblos 55
Atalante 283
Ateny 8, 11, 17, 22, 27, 59, 68, 74, 90, 94, 107, 108, ęatal Hiiyuk 29
115, 117, 120, 123, 127, 132, 134-147, 149, 150, Chalandriani 27, 35, 104
154, 155, 168, 179, 181, 187, 195, 197, 199, 201, Chalkedon 160, 176
206, 208-210, 213, 217, 220, 232, 235-238, 241, Chalkidike 26, 159, 160, 162, 176, 204, 287
244-246, 248-252, 254, 256-258, 267-269, 272, Chalkidyjczycy 276
274-281, 285, 288-294, 317, 319, 331, 332, 346, Chalkioikos 291
347, 353-356, 372, 374, 376, 377, 379, il. 54, 55, Chalkis 27, 159, 168, 176, 275, 276
56, 74, 87, 107 Chamaisi 47
Ateńczycy 44, 58, 59, 236, 239, 246, 248, 249, 252, Chandrinu 215
253, 257, 263, 272, 276-280, 282, 283, 285, Chania 47
287-294, 304, 31 il. 83 Charran 273
Athos 278 Charuda 215
Atlantycki Ocean 8, 14 Chasanaga 215
Atsipadais 47 Chatilion il. 61
Attyka 7, 18, 20, 21, 27, 44, 58, 77, 95, 107, 108, Chelmos 215
137, 184, 186, 187, 214, 220, 235-237, 239, 242, Cheroneja 27
243, 248-251, 254, 255, 276, 282-285, 289, 331, Chersonez 176, 204, 273, 276
356, 379 Chersonez Tracki 252
Aulis 68 Chios 27,90,94,176,208,217,244,270,273,287
Austria 91 Chorezm 271
Azja Mniejsza 7, 8, 12, 13, 18, 21, 29, 35, 37-41, 43, Chosiaro 215
44, 49, 55, 56, 64, 66, 89-94, 97, 99, 103, 105, Christafa 215
108-110, 137, 145, 148, 158, 164, 169, 172, 173, Christos 47
176, 178, 181, 206-208, 236, 245, 259, 263-266, Chrysapha il. 78
268, 270, 274, 278, 284, 287, 290, 294, 307, 319, Cyklady 12, 27, 32, 55, 58, 89, 104, 172, 376, il. 17,
325, 328, 350, 378 58 389
r
Cylicja 13, 14, 99, 264, 265, 268, 273, 274 Egesta 169
Cypr 18, 20, 21, 43, 51, 55, 77, 89-92, 94, 97, 99, Egina 168, 173, 206, 208, 269, 275, 278, 280, 282, il.
106, 108, 110, 171, 176, 269, 273, 286, 290, il. 73
50 Egineci 285
Cypryjczycy 172 Egipt 6, 13, 17, 33, 41-44, 51-56, 65, 81, 89, 90, 94,
Cyrenajka 55 137, 143, 145, 169, 172-174, 177, 203, 209, 265,
Czarne Morze 6, 8, 12, 16, 17, 90, 148, 158-164, 268, 273, 278, 303, 335, 365, 376
171, 176-179, 183, 188, 265, 270, 272, 273 Egipcjanie 55, 56, 67, 101, 173, 282, 303
Eion 275, 289
Daimonia 215 Ekbatana 273
Damania 47 Ekewesh zob. Akaiwasha
Dana plemię 99 Elateia 27
Danaowie 99 Elba 169
Danuna 99 Elea 162, 169, 174, 175, 265, 360, 361
Dardana 99, 101 Elefantyna 273
Dardanowie 99 Eleusis 11, 68, 75, 236, 251, 283, 285, 331-333,
Daskylejon 273 356
Damaszek 273 Eleusis (zatoka) 282, 283
Daton 18 Elida 7, 11, 20, 26
Delfy 11, 18, 68, 95, 165, 166, 201, 230, 231, 250, Elimowie 171, 180
254, 264, 280, 286, 319, 320, 325, 326, 334, 345, Emporion 161, 169, 174, 175
346, 364, 370, il. 81, 82, 83, 108, 114 Enkomi il. 50
Delos 27, 274, 288, 319, 327, 364, 376 Enneahodoj 290
Dendra 68, il. 52 Eolida 20
Derrenia 334 Eolowie 265
Diakria 247 Eolskie Wyspy (Liparyjskie) 89
Dichowo 215 Epidamnos 161, 204
Didyma 325 Epidauros 68, 147, 325
Dikajarcheja 162, 169 Epidauros Limera 215
Dikeli Tas 27 Epidauryjczycy 285
Dimini 27, il. 12 Epir 7, 20, 27, 96, 102, 325
Dioskurias 162, 176 Episkope 90, il. 37
Dipyloński cmentarz il. 56, 57, 101, 116 Eretria 159, 162, 168s 169, 176, 249, 269, 274,
Dniepr 177, 178 275
Dniestr 177, 266 Erythraj 159
Dodekanez 12, 27, 89 Etolia 7, 13, 20, 27, 132, 370
Dodona 325, 326, il. 65 Etruria 18, 169, 170, 184, 325
Dolopowie 289 Etruskowie 99, 170-172, 174, 180, 182, 205, 208,
Don 177 265
Doriskos 275 Eubea 18, 20, 21, 27, 68, 95, 123, 172, 208, 249,
Dorowie 40, 95-99, 105, 107, 108, 110, 169, 215, 275, 281, 376
220, 223, 350 Eubejczycy 285
Doryda 20, 95 Eufrat 273
Drakones 47 Euripos 281
Dramesi 68 Europa 16, 26, 95, 170, 172, 175, 176
Drochmani 27 Europa Środkowa 6, 97
Dunaj 177, 266, 267, 269, 289 Europa Wschodnia 14, 39, 97
Dyme 68 Eurotas 214, 215, 217
Edonowie 269, 290 Eurymedon 290
Efez 90,176,207, 264, 273,361,372,375, il. 70,71 Euesperides 162
Egejskie Morze 6, 9, 12, 14-18, 21, 26, 27, 33, 34, Eutresis 27, 68
37-39, 43, 58, 59, 68, 88-90, 94, 95, 103, 108,
117, 158, 175, 177, 203, 204, 208, 288, 289, 329, Fajstos 45-47, 49, 52, 53, 90, il. 24, 26, 28, 32
365, il. 17 Faleron 277, 282, 284
390 Fanagoria 162, 176
Farai 215 Heloci 223
Farmakusaj 283 Hellespont 159, 160, 162, 176, 179, 265, 278, 280,
Faselis 159 286, 287
Fasis 162, 176, 273 Hemeroskopejon 174
Feakowie 128, 344, 345 Herakleja 169
Feja 27 Herakleja Minojska 169
Fenicja 41, 74, 115, 209, 271, 273, 365, 378 Herakleja Pontyjska 147, 150, 161, 162, 176, 273
Fenicjanie 115, 171, 172, 174, 182, 185, 208, Heraklejon 282, 283
270-272, 278, 282 Hermione 285
Figalia 312 Hetyci 37, 49, 90, 94, 100, 101, 105, 110
Filakopi 27, 55, 87, 104 Himera 160, 169, 205, 271, 352
Filistyni (Pulesati) 99 Hipponion 169
Flejus 285, 356 Hiszpania 6, 18, 103, 174, 180
Flomochori 215 Hiszpanie 185
Flya 331 Holendrzy 185
Fokaja 159-162, 165, 168, 174, 183, 273, 275 Hunowie 35
Fokajczycy 174, 175, 265, 282 Hyksosi 67
Fokida 7, 20, 27 Hymet 235
Fonemanoj 215 Hyrkania 273
Francja 174, 175, il. 61 Hysjai 217
Frygia 263-265, 273, 328
Frygijczycy 264 Iberyjski Półwysep 175
Frygowie 263, 264, 328 Ida (Idi) 7, 61, 47
Ilion 92, 99
Gandara 273 Iliria 13, 18, 96, 148, 149, 160, 162, 171, 204
Gaza 13, 273 Iliunna 99, 101
Gazi 47 Imbros 289
Geci 273 Indie 265, 273, 298
Gedrozja 273 Indoeuropejczycy 299
Gela 160, 161, 169, 171, 204 Indus 273
Geraleion 215 Iran 6, 335
Getowie 323 Iria 68
Gla 68, 72, 90 Irlandia 152
Goci 35 Irokezi 153
Gonia 27 Ischia 115, 169
Gordion 263 Isopata 47
Gortyna 47, 54, 147 Isthmos 68
Graviscae 170 Istm 276
Gremnos 27 Istros 160, 176
Grota Pana 27 Itaka 27, 68
Grumentum il. 64 Italia 12, 17, 90, 91, 109, 158, 164, 169, 170, 175,
Gruzja 177 182, 197, 203, 204, 208, 265, 282, 334
Gurnes 47 Italia Południowa 159, 356, 359, 360
Gurnia 47, 49, 50, 90 Italia Środkowa 170
Gurob 90 Ithome 292
Guwes 215
Gytheion 215 Jaksartes 273
Jałowa 215
Haliartos 68 Jalysos 90
Halikarnas 176 Jasos 27, 90
Halys 263-265 Jerozolima 273
Helikon 348 Jerycho 26
Hellenes Amariu 47 Jolkos 27, 41, 68, 90, 106
Hellenika 215 Jonia 8, 20, 58, 77, 108, 115, 117, 158, 265, 267,
Hellenion 173 269, 271, 273, 276, 279 391
Jonowie (Jończycy) 22, 169, 263, 265, 268, 269, Kipula 215
272, 276, 282, 283, 319, 327 Kirra 320
Jońskie Morze 26, 37, 159, 160, 162 Kitajron 235, 285
Joriskie Wyspy 159, 160, 162 Kition 283
Juktas 47 Klazomenaj 163, 176
Knakion (Oinus) 230
Kadmejon 74 Knidos 161, 176
Kafira 215 Knidyjczycy il. 83
Kakaletri 215 Knossos 11, 27, 44-47, 49-51, 53, 58, 61, 64,
Kalamata 215 74-78, 80, 81, 85, 87, 90, il. 20-23, 27, 30,
Kalathiana 47 33
Kalaureia 319 Kokkinia 27
Kalbaki 90 Kolchida 177, 179
Kalikisha 99 Kolofon 90, 159, 264, 353, 360
Kalwia tis Sohas 215 Komo 47
Kallatis 162, 176 Kopais 72
Kallithea 68 Koptos 273
Kalywia 47 Koraku 27, 30
Kamares 47, il. 24 Kordamyli 215
Kamarina 161, 169 Korfu (Kerkyra, Korkyra, Kerkira) 8, 12, 20,
Kamilari 47 159, 161, 203, 204, 371, 372
Kampania 170, 205 Koroni 215
Kapadocja 184, 263, 273 Kornwalia 91
Kardanyle 18 Korsyka 174, 175, 180, 265
Karfi 47, il. 34 Koryncka Zatoka 68
Karia 273 Koryncki Przesmyk 7, 203, 204, 281, 285
Karowie (Karyjczycy) 58, 264, 265, 267, 269 Korynt 13, 18, 27, 30, 68, 117, 127, 159, 161, 162,
Karpathos 89 165, 168, 179, 199, 202-204, 210, 245, 345,
Kartagina 175, 180, 185, 204, 205 346, 355, 366, 372, 379, 380, il. 2, 61, 77
Kartagiriczycy 174, 180, 185, 208, 265, 271 Koryntyjczycy 276, 281, 283, 285
Karyjczycy zob. Karowie Kos 21, 90
Karystos 275 Kosowe Pole 103, 121
Kasmenaj 160, 169 Kosmas 215
Kaspijskie Morze 273 Koty ora 176
Kastalia il.79 Krasi Pediatos 47
Kastelłos 47 Kreta 7, 11-13, 18, 20, 27, 32, 41, 43, 44, 49, 51,
Katanę 159, 169, 197, 205 54-56,58-61, 63-66,68, 69,74, 75, 87, 89,90,
Kato Melpia 215 91, 100,104,108,115, 146, 150,208,273,275,
Kato Zakro 45, 51, 53 299, 301, 334, 342, 357, 376, il. 29, 36, 102
Katsaba (Katsamba) - Heraklejon 27, 47 Kreteńczycy 55,56,59,62,63,75,85,88,89, 152,
Kaulonia 160, 169 159, 160, 280, il. 25
Kaukaz 177, 264
Kawusi 47 Krio 27
Kefala 47 Kris 18
Kefallenia 26, 27, 68, 94 Kritsa 47
Keftin 56 Kroton 159, 169, 170, 268, 359, 362
Kelendris 162 Krym 177, 179, 264
Keos 68, 87, 89, 104, 251, 282, 283, 353 Ksirokambi 215
Kerasus 176 Kukunara 68
Kerkyra, Kerkira, Korkyra zob. Korfu Kumasa 47
Kerkyra Melajna 161 Kuramenos 47
Keros il. 16 Kutifari 215
Kimeryjczycy 162, 176, 178, 264 Kyllene 7
Kios 160 Kydonia 90
392 Kiparisia 215 Kyparissos il. 18
Kyme 159, 168-170, 275, 350 Macedonia 7, 18, 26, 27, 39, 83, 159, 160, 162,
Kyme eolska 159 249, 252, 266, 273-275, 278, 285
Kynosura 216, 217, 231, 282, 283 Magasa 47
Kypsela 204 Magnezja 264, 265, 281
Kyrena (Kyrene) 138, 149, 150, 160-162, 166, Magnezyjczycy 265
217, 273, il.60 Magulal 216
Kythera 215 Majnake 174
Kythnos 90 Maka 273
Kyzikos (Kyzykos) 159, 160, 163, 176, 207 Makyneja 159
Maleas 18
Lacedemończycy 152, 215, 218, 225, 281, 283, Malemo 47
285 Malezja 91
Lacjum 170 Mali 49, 51, 53
Ladę 270, 276 Malia 45-48, il. 49
Lakonia 7, 11, 18, 20, 27, 37, 98, 106, 189, 215, Malthi 27, 215
217, 220, 223-225, il. 78 Maratokefali 47
Lakońska Zatoka 215 Maraton 68, 249, 272, 274, 275, 277, 278, il. 120
La Manche kanał 175 Mariandyni 152
Lampsakos 160 Marii 215
Laos 169 Masa 99
Larissa 31, il. 12 Masageci 273
Lassithi 47 Massalia (Marsylia) 161, 165, 169, 174, 175
Laurion 18, 184, 235, 247, 251, 268, 279 Mawromati 215
Lazpa 92 Meander 263-265
Lebena 47 Media 265, 273
Lemnos 27, 176, 289 Medma 161
Leonidion 215 Medowie 265, 277
Leontinoi 159, 169, 205 Megara 21, 117, 159-162, 168, 178, 203, 236, 247,
Lepreia 285 276, 282, 284, 353, 356
Lerna 36, 37, 68 Megara Hyblaja 159, 161, 162, 168, 169, 171
Lesbijczycy 287 Megaryjczycy 236, 285
Lesbos 21, 27, 90, 176, 273, 341, 353 Megaryda 7
Leukas 27, 161, 204 Megiddo 90
Lianokladi 27, il. 12 Meligu 215
Libia 44, 102, 265, 268 Melos (Milos) 21, 26, 27, 35, 68, 89, 104, 105,
Libijczycy 273 331
Licja 49, 273 Memfis 173, 273
Lidia 18, 203, 206-208, 263-265, 273, 328, 372 Mende 159, 176
Lidyjczycy 207, 264, 265, 267 Menelajon 215
Likijczycy 92, 99, 265, 267 Menidi 68
Liliana 47 Meropis 90
Limnaj 214, 217, 231 Mesara 27, 43, 45
Lindos 90 Mesembria 162, 176
Lipara 161, 169 Mesenia 7, 11,20,27,37, 65,71,94, 98, 106, 146,
Liparyjskie Wyspy zob. Eolskie Wyspy 215, 217, 219, 223-225, 292, 294, 295, 331
Lokry 155, il. 9 Mesericzycy 167, 217, 292, 352
Lokry Epizefyryjskie 155, 160, 161, 169, 197 Meseriska Zatoka 68, 215
Lokryda 20 Mesoa 216, 217, 231
Lokryjczycy 160 Messana (Mesyna) 13, 169
Ludy Morza 89, 94, 99-105, 263 Metapontion (Metapont) 159, 169
Lukanowie 170 Methone 159, 215
Lukka 92, 99 Methymna 355
Luwiowie 49 Mezopotamia 31, 39, 46, 51, 65, 79, 164, 172, 270,
Luwr ii. 107 365
Lykosnra 33 i Milatos 47
Milawanda 92 Olint 15
Milesion Teichos 161 Onchestos 319
Milos zob. Melos Opis 273
Milyowie 265, 267 Orchomenos 27, 38, 41, 68, 75, 90
Mit Kaineh 209 Oreos 281
Milet 89, 90, 147, 159-162, 168, 176, 178, 203, Orikon 159
264, 269, 270, 272, 273, 359, 363 Orontes 115, 172
Minoa 58, 60 Oropos 123, 276
Mochlos 27, 47, 51, il. 19 Othrys 18
Molykrejon 159 Otranto 12, 171
Monastiraki 47 Otsaki 27
Monemwasia 215 Otzaki-Magula il. 12
Motyle 171
Mouriatada 68 Pachiammos (Pachyammos) 47, il. 36
Musgebi 27, 90 Pad 164, 171, 172
Mushant 99 Paestum zob. Posejdonia
Mykeny 11,32,41,62, 65,66,68-70,72, 75,87,88, Paktolos 18
90, 93-95, 98, 102, 121, 124, il. 43, 51 Palaikastro 47, 49, 90, il. 25
Mykonas il. 58 Palaiochora 215
Mylaj 159, 169 Palaiokastro 215
Muliana 47 Palaiopolis 215, 371
Myrmekion 162 Palestyna 31, 44, 61, 89, 94, 99, 115, 173, 266
Pamfilia 20, 273, 290
Nabatejczycy 273 Pamfilijczycy 265, 267
Nagidos 162 Pamisos 215, 217
Naksos 44, 105, 159, 161, 168, 169, 205, 252, 275, Pangajon 18, 176, 249, 289
290, 376 Pankalochori 47
Naksyjczycy 376, il. 104 Panormos 171
Naukratis 161, 173, 265, 273 Pantikapajon 161, 162, 176, 273
Naupaktos 150 Papulia 215
Nauplia 68 Papura 47
Neapol 115, 169 Parga 68
Neapolis 215 Parion 159
Neapolitańska Zatoka 169 Parnas 7
Neda 215 Parnes 235, 247
Nerajon 27 Parnon 214, 215
Nemeja 346 Paros 18, 105, 159, 160, 278, 279, 352, 376
Neromilos 215 Parthenope 169
Nestos 18 Partia 273
Nichońa 215 Pasagejska Zatoka 27
Nikaja 174 Pasargade 273
Nikomedia Nea 27 Patraj 68
Nil 13, 55, 56, 173, 273 Pelazgowie 171
Nilu Dolina 174 Peloponez 7, 8, 18, 20, 40, 41, 74, 92, 94, 95, 98,
Niemcy 18, 91 107, 138, 217, 218, 231, 236, 252, 280, 282, 285,
Niru-Chani 47 286, 292, 294, 325, 351, 355, 376
Peloponezyjczycy 281, 282, 285
Odessos 161, 176 Peluzjum 273
Ojniadaj 159 Pendżab 6
Ojnus zob. Knakion Pentelikon 235
Oksus 273 Perachora 366
Olbia 160, 163, 174, 176, 178, 273 Perati 68
Olimp 7, 302, 307 Pergamon 18
Olimpia 11,68, 320, 346, 364, 370, il. 11, 96, 98, 99, Periuthos 161
394 100 Persepolis 273
Persja 145, 265, 274, 276, 279, 293 Rodyjczycy 160
Perska Zatoka 273 Romanu 215
Persowie 137 Rzym 138, 140, 153, 158, 163, 180, 194, 225
Persy da 273 Rzymianie 170
Petra 273
Petras 47 Sagaldssos 99
Petsofa 47 Sahara 8
Pidasa 99 Sais 273
Pidhima 215 Sakkara 90
Pieria 307 Sakowie 277
Pila 215 Salame 47
Pireus 283 Salamina 68, 236, 271-273, 275, 276, 281-285
Pitana 216, 217, 231 Salamińska Zatoka 281, 282
Pithekussai (Pitekusaj) 115, 159, 169, 170, 178, Samaria 273
183, 194 Samijczycy 287
Piskokefalo 47 Samos 18, 27, 58, 161, 162, 176, 217, 262, 265, 268,
Pindos 7, 95 270, 273, 275, 286, 288, 353, 359, 370, 379
Platanos 47 Samotraka 331
Platejczycy 276, 277, 285 Sanę 160
Plateje 191, 219, 275, 285-288, 291 Sardes 264, 265, 269, 273, 276, 278, 352
Plati 47 Sardowie 99
Pleuron 68 Sardynia 205
Poliochni 27 Sarmaci 35
Porti 47 Sarońska Zatoka 283, 319
Potidaja 161, 204, 287 Scoglio del Tonno 89
Posejdonia (Paestum) 160, 169, il. 97 Scytowie 178, 266, 267, 273, 340
Posidejon 173 Selinunt 161, 169, 370
Północne Morze 14 Seritos 90
Prafitis 7 Sesklo 27
Praisos 47 Sestos 275, 286, 288, 293
Prinias 47, 367 Sfungares 47
Priniatikos Pyrgos 47 Shardana zob. Sardowie
Prokonnesos 160 Shekel (Shekelesh) 99
Propontyda (Morze Marmara) 175, 176, 252, 269, Side 159
276 Siedmiogród 18
Prosymna 27, 68 Sifnijczycy il. 106
Psira 27, 47, 49, 51 Sifnos 18, 208, 210
Psychro 47 Sigejon 252
Psyttalia 283 Sikelowie 99
Pylos 11, 41, 68, 71, 73-75, 77-81, 85-87, 90, 93, Sinope 159, 160, 162
105, 317, 328, 329 Sitia 47
Pulesati zob. Filistyni Siris 159, 169
Puteoli 13 Słowianie 121
Pyksus 160, 169 Skapte Hyle 18, 162
Pytho 230 Skiaros 160
Skione 159
Rachmani 27 Sklawokampos 47
Rafina 27 Syros 18, 26, 68, 304
Region (Rhegion) 169, 353 Smolikos 7
Retymna 47 Smyrna 15, 129, 130, 264
Rion 68 Sollejon 161
Rizomylo 68 Solunt 171
Rodan 174, 175 Sparta 11, 71, 72, 131, 138, 146, 147, 150, 159,
Rodos 13, 18, 20, 21, 43, 55, 87, 92, 94, 159, 161, 213-222, 225, 226, 228, 229, 232, 233, 252, 258,
165, 176, 208, 217, 273 269, 276, 280, 304, 352, 369, il. 59, 61, 113 395
Spartanie 191, 215, 217, 219-226, 231 Termajska Zatoka 249
Spina 164, 171 Termopile 6, 275, 278, 280, 281, 319, 320
Sporady 27, 68 Tersh zob. Tursha
Stagejros 160 Termopilski Wąwóz 281, il. 113
Strotsa 215 Tespijczycy 281
Strymon 18, 289 Tessalczycy 152, 171, 278, 280
Strymoriska Zatoka 18 Tessalia7, 11, 18, 20, 21, 26, 27, 30, 31, 39, 95, 96,
Sufli 27 102, 106, 108, 147, 150, 208, 273, 275, 280,
Suza 267-269, 272, 273, 278 Tessaloniki 13 [il. 10
Suzjana 273 Teukrowie 99
Sybaris 159, 160, 169, 170 Thapsakos 273
Sybaryci 170 Thasos 18, 160, 162, 279, 290
Sycylia 6, 17, 44, 55, 89, 91, 99, 158-160, 162, 164, Thazyjczycy 290
169-172, 180, il. 114 Theline 174
Sydon 80, 273 Theodosia 161, 176
Syene 273 Thera (ob. Thira) 21, 49, 61, 104, 150, 160, 165,
Syjam 91 166, 344, tabl. 25
Sykanowie 170 Thermi 27
Sykelowie 170 Thermiadhon 47
Sykion 147, 150, 201, 247 Thermos 370
Sykioriczycy 152, 285, il. 83 Thespie 348
Synopa 178, 194, 273 Thira zob. Thera
Syrakuzańczycy 170, 171, il. 83 Thmolos 18
Syrakuzy 147, 149, 150, 159-161, 166, 168, 169, Thorikos 68
180, 204, 205, 271, 280 Thurioj 169
Syros 18, 27, 36, 104, il. 17 Tieion 160
Syryjczycy 307 Tomis 162, 176
Szkocja 152 Torone 159, 176
Tracja 18, 27, 148, 159, 160, 162, 247, 249, 252,
Śródziemne Morze 10, 11, 14, 19, 29,31,90,91,94, 265, 266, 269, 273-275, 278, 279, 289, 328,
99, 110, 159, 160, 162, 174, 175, 176, 180, 183, Tragana 68 [334
185, 194, 208, 270, 273, 379 Trakowie 163, 176, 274, 290
Trapezunt 159, 163, 176, 178, 194, 273
Tajgetos 7, 214, 215 Trezericzycy 285
Tajlandia 91 Troada 206, 291
Tajnaron (Tenaron) 18, 292 Troja 27, 32, 37, 38, 41, 90, 92, 94, 100-104, 119,
Tanais 273 121, 301, 321, il. 58, 118
Tarent 89, 90, 159, 167, 169, 170, 217 Trojańczycy 99, 101, 119, 125
Tarentyjczycy il. 83 Tsangli 27
Tariusa zob. Troja Tsani 27
Tarkwinii 170 Tsasi 215
Tars 90 Turcy 121
Tartessos 175 Turlotti 47
Tauromenion 169 Tygrys 273
Tebańczycy 276, 281 Tylyssos 47
Teby 55, 68, 74, 75, 77, 94, 168, 201, 273, 276, 285, Tyr 271, 273
331, 353, 357 Tyras 162, 273
Tegea 18, 218, 304 Tyros 176, 215
Tell-el-Amarna 89, 90, 99 Tyrreńskie Morze 159, 160, 162
Tell-al-Farah 90 Tyrsenowie 99
Tell Sukas 159, 172, 173 Tyryns 27, 41, 68, 71-75, 90, 93, 94, 98, 102, 285,
Tenaron zob. Tajnaron il. 44
Teos 162, 163, 251, 353
Terina 162 Ugarit 55, 89, 90
396 Terma 275 Urartu 172, 264, 365, 378
Velia zob. Eleia Wrachneika 68
Vix il. 61, 62 Wrokastro 47
Volokastro 18 Wyspy Błogosławione 323
Volomandra il. 109
Yortan 27
Walimnos 215
Wardaroftsa 68
Wasiliki 27, 47 Zafer Papura 47
Wasilikon 215 Zakasay 99
Zakro 47, 49
Wathipetro 47
Weje 193 Zakynthos 26, 27, 68
Zankle 159, 160
Weshasha 99
Węgierska Nizina 31 Zyguries 27, 68
Wilusiya zob. Ilion
Woru 47 Żydzi 266, 310
Spis map
1. Zbieranie oliwek. Wg: E. Pfuhl, Malerei und Zeichnung der Griechen. t. III. Miinchen 1923, il.
294 ............................................................................................................................................ 9
2. Dom w Starej Smyrnie. Wg: E. Akurgal, Die Kunst Anatoliens. Berlin 1961, il. 1 15
3. Rekonstrukcja piętrowego domu w Olincie, V w., Wg: History of the Hellenie World, il. str.
456. ............................................................... ............................................................................ 15
4. Plan osady w Dimini. Wg: P. Demargne, Arte Egea, Milano 1964, rys. 27.......................... 28
5. Plany domów w Grecji okresów neolitycznego i helladzkiego. Wg: E. Vermeule, Greece in the
Bronze Age. Chicago 1974, rys. 52......................................................... 29
6. Plany domów w Korakou. Wg: W. Taylour, The Mycenaeans. London 1964, il. 31. . 30
7. Plan osady w Lerna. Wg: Vermeule, op. cit., rys. III A. ......................................................... 36
8. Mury osady w Chalandriani, na wyspie Syros. Wg: Vermeule, op. cit., rys. 4. ... 36
9. Grób skrzynkowy z okresu średniohelladzkiego. Wg: Taylour, op. cit., il. 25..................................... 38
10. Plan pałacu w Knossos. Wg: F. Matz, Kreta, Mykene, Troja. Stuttgart 1957, fot. 24. . 46
11. Plan pałacu w Malia, Kreta. Wg: B. Rutkowski, Kreta. Warszawa 1978, rys. 9. ... 48
12. Rekonstrukcja pałacu w Malia. Wg: Rutkowski, op. cit., rys. 11. ....... 48
13. Plan osady w Gurnia, Kreta. Wg: Rutkowski, op. cit., rys. 12. ....... 50
14. Pismo linearne A. Przerys tabliczki znalezionej w Aja Triada. Wg: M. Ventris, J. Chadwick,
Documents in Mycenaean Greek. Cambridge 1973, rys. 8. ................................................. 52
15. Fresk znaleziony w Knossos (XVI w.) przedstawiający damy dworskie zebrane na uroczystos'ci.
Rutkowski, op. cit., rys. 14................................................................................................................ 53
16. Syryjczyk i Kreteńczyk niosący dary. Malowidło w jednym z grobowców egipskich. Wg:
Vermeule, op. cit., rys. 28........................................................................................................................... 55
17. Kształty naczyń używanych w II tysiącleciu. Wg: Kultura materialna starożytnej Grecji, pod red.
K. Majewskiego, t. II, Wrocław 1977, il. 60. ...................................................................... 57
18. Odciski pieczęci znalezionej w Knossos. Wg: Taylour, op. cit., il. 17. ............................ 61
19. Złota blaszka, wyrób kreteński. Przedstawia fasadę sanktuarium. Wg: Taylour, op. cit., il.
22........................................................................................................................................................... 62
20. Sanktuarium wiejskie. Scena z kamiennego naczynia z Knossos. Wg: B. Rutkowski,
wiecznego szczęścia. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdarisk 1975, il. 13. . . . ... 62
21. Złoty sygnet ze sceną kultową. Wg: A. Wace, F. Stubbings, A Companion to Homer, London
1963, rys. 43.................................................................................................................................................. 63
22. Dekoracja na sztylecie z Myken. Wg: Wace, op. cit., rys. 15. .......................................... 66
23. Mykeny, plan cytadeli. Wg: S. Marinatos, M. Hirmer, Kreta und das Mykenische Hellas,
Miinchen 1959, rys. 22.................................................................................................................................70
24. Rekonstrukcja cytadeli mykeńskiej. Wg: Matz, op. cit., tabl. 77............................................................ 71
25. Plan cytadeli w Tyrynsie. Wg: Marinatos, Hirmer, op. cit., rys. 31............................................. 72
26. Rekonstrukcja zabudowań południowej częs'ci cytadeli,w Tyrynsie. Wg: Wace, Stubbings, op.
cit., rys. 17..................................................................................................................................... 73
27. Plan pałacu w Pylos. Wg: Yentris, Chadwick, op. cit., rys. 14. . ................................... 73 399
28. „Sylabariusz” mykeński. Wg: M. Ventris, J. Chadwick, op. cit., il. 4. ............................
29. Tabliczki z pismem linearnym B. Wg: L. R. Palmer, Myceaneans and Minoans. Aegean Prehistory
in the Light of the Linear B Tablets. N. York 1963, rys. 24..................................................
30. Kształty naczyń doby mykeńskiej. Wg: Vermeule, op. cit., rys. 51. ...................................
31. Rydwan mykeński i wędzidła egipskie. Wg: Ventris, Chadwick, op. cit., rys. 25. ...
32. Typy broni, narzędzi, zapinek mykeriskich. Wg: Vermeule, op. cit., rys. 39. ....
33. Typy hełmów późnominojskich i późnomykeriskich. Wg: Ventris, Chadwick, op. cit., rys. 26.
34. Scena na złotym sygnecie znalezionym w Mykenach. Wg: Rutkowski, Wyspy, il. 55.
35. Broń i ozdoby z okresu protogeometrycznego pochodzące z Aten i Peloponezu. Wg: G. Pugliese
Carratelli i in., Origini e sviluppo della citta. II medioevo greco. Milano 1978, rys. 6.
36. Archaiczne wersje alfabetów: fenickiego i greckiego. Wg: Wace, Stubbings, op. cit., fig. 69.
37. Rekonstrukcja wyglądu ogólnego Starej Smyrny, wiek VII. Wg: J. M. Cook, Old Smyrna. „The
Annual of the British School at Athens”, 53-54 (1958-1959), il. 3 ...................................
38. Rekonstrukcja systemu murów obronnych Starej Smyrny. Wg: Cook, op. cit., il. 7.
39. Fragment malowidła na wazie w stylu geometrycznym (połowa VIII wieku) przedstawiający
dziób okrętu wojennego. Wg: L. Casson, Ships and Seamanship in the Ancient World. Princeton.
1973, il. 68. ..............................................................................................................................
40. Rekonstrukcja wykonana na podstawie malowidła reprodukowanego wyżej. Wg: L. Casson, op.
cit., il. 69................................................................................................... ..................................
41. Rekonstrukcja triery z V-IV w. Poniżej schemat rozmieszczenia rzędów wioseł. Wg: Casson, op.
cit., il. 99-100......................................................................................................................................
42. Procesja obywateli udająca się z ofiarami do posągu Ateny. Przerys malowidła wazowego. Wg: La
cite des images. Paris 1974, il. 152. ...........................................................................................
43. Rysunek wykonany na podstawie malowidła na wazie. Kobiety opłakujące zmarłego i mężczyźni
sławiący jego czyny. Wg: La cite' des images, il. 143.......................................................................
44. Rekonstrukcja modelu s'wiątyni z Perachora. Wg: H. Payne i in., Perachora. The Sanctuaries of
Hera Akraia and Limenia. Excavations of the British School of Archaeology at Athens.
1930-1933. Architecture, Bronzes, Terracotas. Oxford 1940, pl. 9. ...................................
45. Świątynia w Prinias na Krecie (koniec VII w.): rekonstrukcja fasady i plan. Wg: Charbonneaux i
in., La Grecia arcaica. Milano 1969, il. 11-12. ......................................................................
46. Typy świątyń greckich. Wg: Parnicki-Pudełko, Architektura grecka, Warszawa 1975, il. 105.
47. Schemat porządku doryckiego. Wg: Parnicki-Pudełko, op. cit., il. 108. ............................
48. Delfy. Ewolucja proporcji kolumny doryckiej. Wg: Charbonneaux, op. cit., il. 430.
49. Korkyra. Palaiopolis. Świątynia Artemidy, rekonstrukcja fasady. Wg: Charbonneaux, op. cit., il.
17..........................................................................................................................................................
50. Plany świątyń doryckich: a) Apollonion w Koryncie, b) Artemizjon w Korkyrze. Wg: Braccesi,
op. cit., il. 26 ..............................................................................................................................
51. Rekonstrukcja s'wiątyni Afai na Eginie. Wg: Braccesi, op. cit., il. 27...................................
52. Plan świątyni Afai na Eginie. Wg: Parnicki-Pudełko, op. cit., il. 167..........................................
53. Plan Herajonu II na Samos. Wg: Braccesi, op. cit., il. 17. .................................................
54. Samos. Herajon III (Polikratesa). Rekonstrukcja fasady i plan. Wg: Braccesi, op. cit., il. 19.
55. Efez. Wcześniejszy Artemizjon. Wg: H. Berve, G. Gruben, Greek Temples, Theatres and Shrines.
London 1963, rys. 126.................................................................................................................. •
56. Kształty naczyń używanych w Grecji w dobie archaicznej i klasycznej. Wg: Historia kultury
materialnej starożytnej Grecji, t. II, il. 61. .............................................................................
Spis ilustracji na wkładkach
1. Achilles przed rydwanem. Fragment kantharosu Nearchosa. Wg: J. Charbonneaux i in., La Grecia
arcaica. Milano 1969, il. 72.
. ,2. Płytka kóryncka z przedstawieniem kopalni glinki. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 80.
3. Scena w pracowni garncarskiej, malowidło na hydrii. Wg: La cite des images. Paris 1974, il. 1.
4. Warsztat brązowników, scena z kyliksu Malarza Odlewni. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 409.
5. Warsztat szewca, malowidło na naczyniu czarnofigurowym. Wg: Enciclopedia classica, vol. III. Torino
1959, il. 453.
6. Tłoczenie soku z winogron. Amfora malarza Amasisa, ok. 540. Wg: K. Schefold, Die Griechen und ihre
Nachbarn. Propylaen Kunstgeschichte (cyt. dalej PKG), t. I. Berlin 1967, il. 192.
7. Wyrabianie chleba, grupa figurek beockich z końca V w. Wg: History ofthe Hellenie World. The Archaic
Period. Athens 1975, il. str. 464.
8. Sceny z życia kobiet, malowidło na pyksis. Wg: Atlas of the Classical World. London 1960, il. 120,
121.
9. Kobieta składająca szatę do skrzyni. Relief terakotowy z Lokrów, 460-450. Wg: E. Langlotz, M.
Hirmer, Die Kunst der Westgriechen. Miinchen 1963, il. 75.
10. Elegantka. Malowidło we wnętrzu kyliksu malarza Panajtiosa. Wg: Enciclopedia Classica, vol. XI.
Torino 1963, il. 72.
11. Brązowy trójnóg z IX w. Wg: M. Andronicos i in. Les Merweilles des Musees Grecs. Athenes 1974, il. str.
211.
12. Wczesnoneolityczne naczynie z Lianokladi. Wg: M. J. Mellink, J. Filip, Fruhe Stufen der Kunst. PKG t.
XIII, Berlin 1974, il. 168.
a. Ceramika neolityczna.
b. Neolityczne naczynie z Otzaki-Magula koło Larissa. Wg: PKG, XIII, il. 169b.
c. Późnoneolityczne naczynie z Dimini w Tesalii. Wg: PKG, XIII, il. 176b.
13. Rozwój cykladzkich idoli. Wg: B. Rutkowski, Sztuka Egejska. Warszawa 1973, il. 68.
14. Idol cykladzki, ok. 2000. Wg: P. Demargne, Arte Egea. Milano 1964, fot. 66.
15. Idol wiolinowy, ok. 2000, Cyklady, Despotiko. Wg: P. Demargne, op.cit., il. 63.
16. Marmurowy idol przedstawiający harfistę, Keros 2800-2200. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 42.
17. Dysk z najstarszym przedstawieniem łodzi 50-wioslowej, Syros, 3000. Cyklady. Wg: P. Demargne,
op.cit., fot. 49.
18. Dzban z Kyparissos (ok. 2700-2500). Wg: S. Marinatos, A4. Hirmer, Kreta und das Mykenische Hellas.
Miinchen 1959, fot. 5.
19. Gliniany model statku z Mochlos (2200-2000). Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 10.
20. Zespół pałacowy w Knossos. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 26.
21. Megaron królowej i hall kolumnowy w pałacu w Knossos. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 38.,
22. Sala tronowa pałacu w Knossos. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot.33.
23. Fajansowe plakietki przedstawiające domy minojskie, 1700-1600. Wg: Andronicos, op.cit., il. str.
236.
24. Dzban w stylu Kamares (1850-1700). Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 8. 401
25. Butla z przedstawieniem ośmiornicy, Palajkastro, ok. 1500. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 87.
26. Dzban z Nowego Pałacu w Fajstos, ok. 1550/1520. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 79.
27. Dzban z ornamentem reliefowym. Knossos, ok. 1400. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 95.
28. Alabastron z przedstawieniem ptaka wodnego, Fajstos, ok. 1300. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot.
122.
29. Pithos z dekoracją reliefową, Knossos, ok. 1425. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 93.
30. Tauromachia. Malowidło z pałacu w Knossos, ok. 1500. Wg: Andronicos, op.cit., ił. str. 242.
31. „Rybak”, malowidło ścienne z „Domu Zachodniego” na wyspie Thera. Wg: Andronicos, op.cit., il. str.
45.
32. Dysk z Fajstos, strona A, ok. 1600. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 73.
33. „Bogini z wężami”, idol z Knossos, 1600-1580. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 223.
34. Idol kobiecy, Karfi 1200-1000. Wg: Demargne, op.cit., fot. 394.
35. Scena pogrzebu na kamiennym sarkofagu z Aja Triada, ok. 1400. Wg: Andronicos, op.cit., il. str.
243.
36. Sarkofag „wannowy” z Pachyammos, 1400/1350. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 126.
37. Sarkofag ż Episkopi, Kreta, ok. 1400/1350. Wg: W. Orthmann, Der Alte Orient. PKG t. XIV. Berlin
1975, il. 443.
38. Podwójna złota siekiera z Arkalochori. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 110.
39. Zawieszka w kształcie pszczół, Malia (1700-1550). WTg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 13.
40. Tabliczka z pismem linearnym B. Wg: A. Wace, F. Stubbings, A Companion to Homer. London 1963,
tabl. 40.
41. Przedmioty z grobów szybowych w Mykenach: a. Tzw. maska Agamemnona, złota maska pośmiertna z
grobu V w Mykenach, XVI w. WTg: Andronicos, op.cit., il. str. 51.
b. Diadem z grobu III w Mykenach. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 169.
c. Złoty puchar z grobu IV w Mykenach. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 187.
d. Srebrny ryton z grobu IV w Mykenach. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 53.
42. Mykeńska stela grobowa, XVI w. Wg: Demargne, op.cit., fot. 255.
43. Tak zwana Lwia Brama w Mykenach. Wg: Marinatos, Hirmer, op. cit., fot. 141.
44. Tyryns. Przejście w murach. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 152.
45. Tzw. Skarbiec Atreusa w Mykenach, plan i przekroje. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., il. 27-29.
46. Wejście do tzw. Skarbca Atreusa. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 148.
47. Złoty pierścień z Tyrynsu. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 207.
48. Głowa. Dzieło sztuki mykeriskiej (XIV-XIII w.). Wg: Demargne, op.cit, fot. 343.
49. Waza ozdobiona przedstawieniem palm, ok. 1400. Deiras k. Argos. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot.
228.
50. Waza mykeńska z pocz. XIV w. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 302.
51. „Krater Wojowników”, Mykeny, ok. 1200. Wg: Marinatos, Hirmer, op.cit., fot. 233.
52. Zbroja z Dendra. Wg: S. E. Jakovidis, Mycenes-Epidaure. Athenes 1978, il. 78.
53. Mykeriskie ostrze włóczni i miecze. Wg: A. M. Snodgrass, Arms and Armours of the Greeks. London
1967, il. 3-4.
54. Attycka amfora protogeometryczna, X w. Wg: PKG I, il. 162.
55. Pyxis attycka z poł. VIII w. Wg: PKG I, il. 2.
56. Geometryczna waza dipylońska, poł. VIII w. Wg: PKG I, il. 164.
57. Krater dipyloriski, Ateny, poł. VIII w. Wg: PKG I, il. 166.
58. Koń Trojański, przedstawienie na szyi pithosu z Mykonos, poł. VII w. Wg: PKG I, il. 11.
59. Kyliks lakońska - Achilles ukryty za fontanną szpieguje Trojlosa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 82.
60. „Ważenie sylfionu” - lakońska czara zwana Czarą Arkesilasa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 84.
61. Krater z Vix, poł. VI w. Wg: M. Robertson, A History of Greek Art, t. 2, Cambridge 1975, il. 45.
62. Fragment dekoracji krateru z Vix. Wg: PKG I, il. 150b.
63. Uzbrojenie hoplity: a. Hełm i pancerz znalezione w grobie w Argos. Wg: S. E. Jakovidis, op.cit., il.
48.
b. Brązowy pancerz, 1 poi. VI w. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 209.
c. Hełm koryncki z poł. VII w. Wg: Demargne, op.cit., fot. 472-473.
d. Miecze hoplitów. Wg: Snodgrass, op.cit., il. 50-52.
402 64. Brązowa figurka jeźdźca z Grumentum, poł. VI w. Wg: Langlotz, Hirmer, op.cit., fot. 26.
65. Brązowy posążek hoplity. Wg: History of the Hellenie World, il. str. 295.
66. Hoplita walczący z Persem. Przedstawienie we wnętrzu V-wiecznego kyliksu. Wg: History of the
Hellenie World, il. str. 322.
67. Olpe Chigi, 2 poł. VII w. Wg: pocztówka, Scala. Antella. Firenze.
68. Ateński okręt wojenny, dwurzędowiec z końca VI w. Wg: History of the Hellenie World, il. str.
351.
69. Sześć oboli (drachma) znalezione w argiwskim Herajonie, VII w. Wg: History of the Hellenie World,
il. str. 218.
70. Moneta jońska lub lidyjska, elektron. Wg: P. R. Franke i in., Diegriechische Miinze. Miinchen 1964, fot.
177.
71. Moneta jońska (Efez?). Wg: Franke, op.cit., fot. 177.
72. Moneta elektronowa (Milet). Wg: Franke, op.cit., fot. 178.
73. Monety z Eginy. Wg: Franke, op.cit., fot. 113.
74. Ateńskie monety heraldyczne. Wg: Franke, op.cit., fot. 114.
75. Moneta ateńska z lat 506-490. Wg: Hirmer, op.cit., fot. 116.
76. Moneta ateńska wartości czterech drachm z lat 506-490. Wg: Hirmer, op.cit., fot. 117.
77. Drewniana tabliczka wotywna ze sceną ofiary, znaleziona w grocie k. Koryntu, po 540. Wg: Andronicos,
op.cit., il. str. 65
78. Relief grobowy - składanie ofiary heroizowanym zmarłym. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 183.
79. Król Aigeus przed Pytią na trójnogu. Malowidło czerwonofigurowe. Wg: Enciclopedia Classiea, III, il.
str. 186.
80. Hellenistyczna lub rzymska kopia archaicznego omphalosu. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 155.
81. Makieta przedstawiająca święty krąg Apollona. Wg: PKG I, il. 310.
82. Delfy, Święta Droga. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 237.
83. Delfy, plan sanktuarium. Wg: S. Parnicki-Pudełko, Architektura grecka. Warszawa 1975, il. 156.
84. Dionizos na statku. Malowidło we wnętrzu czary Eksekiasa. Wg: E. Pfuhl, Malerei und Zeichnung der
Griechen, t. III, Miinchen 1923, il. 231.
85. Menada, przedstawienie we wnętrzu czary ,,Malarza Brygosa”. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 398.
86. Składanie ofiary Dionizosowi. Przedstawienie na wazie „Malarza Atalanty”, koniec V w. Wg: Pfuhl,
op.cit., il. 582.
87. Walczący zapaśnicy. Przedstawienie na reliefie marmurowym z Aten, koniec VI w. Wg: History of the
Hellenie World, il. str. 505.
88. Biegacz. Przedstawienie na kyliksie Eufroniosa, ok. 500. Wg: PKG I, il. 20lb.
89. Igrzyska ku czci Patroklosa. Przedstawienie na fragmencie naczynia Sofilosa, ok. 580. Wg: PKG I, il.
185a.
90. Przedstawienie konkursu muzycznego na amforze czerwonofigurowej „Malarza Andokidesa”. Wg:
Charbonneaux, op.cit., il. 341.
91. Grający na kitharze. Przedstawienie na amforze „Malarza Berlińskiego”. Wg: Charbonneaux, op.cit., il.
389.
92. Sympozjom Scena na kraterze korynckim z VI w. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 46.
93. Sympozjon. Kyliks Malarza z Heidelbergu. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 63.
94. Sympozjon. Kyliks z początku V w. Wg: History of the Hellenie World, il. str. 468.
95. Biesiadnik i hetera. Malowidło we wnętrzu kyliksu z V w. Wg: Charbonneaux, op.cit., il, 394.
96. Olimpia, świątynia Hery - strona wschodnia. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 4.
97. Paestum, świątynia Ateny. Wg: H. Berve, G. Gruben, Greek Temples, Theatres and Shrines. Londoa
1963, fot. 122.
98. Statuetka Ateny z Olimpii, 1 połowa VII w. Wg: Demargne, op.cit., il. 408.
99. Figurka wojownika. Olimpia, ok. 540. Wg: PKG I, il. 42a.
100. Główka kreteńska z Olimpii, VII w. Wg: Demargne, op.cit., il. 450-451.
101. Tzw. Głowa Dipylońska należąca do najstarszego kurosa attyckiego (620-610). Wg: Andronicos, op.cit.,
il. str. 70.
102. Statuetka kobiety, Kreta, połowa VII w. Wg: PKG I, il. 17a, b.
103. Głowa Hery, Olimpia, ok. 600. Wg: PKG I, il. 21.
104. Marmurowy sfinks ofiarowany sanktuarium Apollona w Delfach przez Naksyjczyków, druga ćwierć VI
w. Wg: PKG I, il. 26la. 403
105. Biegnące dziewczyny. Metopa z Herajonu w Paestum. Wg: Langlotz, Hirmer, op.cit., fot. 30.
106. Fragment fryzu północnego Skarbca Sifnijczyków w Delfach - walka bogów z Gigantami, ok. 525. Wg:
Berve, Gruben, op.cit., fot. 69.
107. Tzw. Jeździec Rampin, VI w. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 129.
108. Figura Bitona, ok. 590. Wg: PKG I, il. 22.
109. Tzw. Kuros, z Volomandry, połowa VI w. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 70.
110. Tzw. Kora, dzieło rzeźbiarza Antenora, Ateny, ok. 520. Wg: PKG I, il. 44.
111. Kora z Akropolu ateńskiego, ok. 500. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 134.
112. Stela Aristiona, Attyka. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 300.
113. Spartiata. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 338.
114. Auriga Delficki, ok. 475. Wg: Andronicos, op.cit., il. str. 170.
115. Dzban cykladzki, ok. 660. Wg: PKG I, il. 177.
116. Amfora Nessosa z Cmentarza Dipylońskiego. Jedna z najstarszych waz czarnofigurowych, ok. 620. Wg:
Andronicos, op.cit., il. str. 64
117. Olpe koryncka, styl orientalizujący, ok. 590. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 43.
118. Malowidło na amforze, malowidło Lydosa, druga ćwierć VI w. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 73.
119. Kyliks z przedstawieniem Ajaksa niosącego ciało Achillesa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 98.
120. Efeb jadący konno. Przedstawienie w kyliksie Eufroniosa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 374.
121. Toaleta efebów. Malowidło na kraterze, dzieło Eufroniosa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il. 371.
122. Dzban w kształcie głowy kobiecej. Garncarz Charinos. Attyka, ok. 510-500. Wg: PKG I, il. II b.
123. Neoptolemos przekazuje Odysowi zbroję Achillesa. Kyliks Durisa. Wg: Charbonneaux, op.cit., il.
405.
124. Kobieta przygotowująca sobie kąpiel. Przedstawienie we wnętrzu kyliksu Onesimosa, ok^ 480. Wg:
Charbónneaux, op.cit., il. ,395.
Spis treści
Wstęp ................................................................................................................ 5
Słowo wstępne ................................................................................. 5
Charakterystyka środowiska geograficznego.......................................................................... 6
Klimat (8). Uprawa roli (9). Hodowla (10). Transport i komunikacja lądowa (11). Morze (12).
Typ osadnictwa (14). Pożywienie Greków. Kwestia głodu (16). Metale (18).
Bibliografia ................................................................................................ - . . . . 19
Język grecki....................................................................................................................................... 19
Bibliografia ....................................................................................................................................... 23
Religia....................................................................................................................................................297
.Uwagi wstępne (297).
A. Model greckiej religijności....................................................................................................... 298
Cechy podstawowe religii greckiej (298). Pojęcie bóstwa (300). Demony (303). Herosi (304).
Bogowie Homera i Hezjoda (305). Bogowie i ludzie (3Ó7). Mity (309).
B. Kult............................................................................................................................................ 311
Problem czystości rytualnej (311). Ofiary (312). Modlitwy i święta (315). Środowiska kultu
(316). Miejsca kultu (320). Kapłani (321). Kult zmarłych (323). Wyrocznie (325). Agony
(327).
C. Nowe zjawiska w religii czasów archaicznych......................................................................... 328
Dionizos (328). Misteria i sekty. Charakterystyka ogólna (330). Misteria eleuzyriskie (331).
Orficy (333).
Bibliografia ........................................................................................ 336
B. Literatura.............................................................................................................................
Epika (347). Liryka (350). Dramat (354).
Bibliografia .............................................................................................................................
C. Początki filozofii i nauki ................................................................................................
Bibliografia ..............................................................................................................................
D. Sztuka ..............................................................................................................................
Uwagi wstępne. Klienci i artyści. Wpływy wschodnie (363). Architektura (365). Rzezba (376).
Ceramika (377).
Bibliografia .............................................................................................................................
Indeksy ..............................................................................................................
Indeks autorów współczesnych (382). Indeks osób starożytnych i postaci mitycznych (384).
Indeks nazw geograficznych i etnicznych (388).
Spis map........................
4. Rzemieślnicy odlewający brązowe posągi przy pracy w warsztacie. Zwróćmy uwagę na to, że wy
konuje się je w częściach, następnie ze sobą łączy. Z lewej strony widać piec odlewniczy, siedzący
przed nim rzemieślnik poprawia ogień pogrzebaczem. Brodaty mężczyzna z prawej zajmuje się osadza
niem rąk na bezgłowym jeszcze posągu. Malowidło na zewnętrznej stronie czary attyckiej, ok. 480 r.
5. Malowidło na attyckiej wazie czarnofigurowej z połowy VI w. Przedstawia ono wnętrze pracowni
szewskiej. Jej właściciel bierze właśnie miarę na obuwie kobiety stojącej na niskim stole, zapewne na
kawałku skóry. Rzemieślnik trzyma w ręku nóż o kształcie półksiężyca. Pod stołem znajduje się naczy
nie z wodą i sandał. Na ścianach wisi półeczka z narzędziami, kawałki skóry, gotowe buciki z długimi
cholewkami i kosz. Brodaty mężczyzna owinięty w płaszcz i trzymający w ręku laskę może być ojcem
lub mężem kobiety. Zgodnie z rozpowszechnioną konwencją w malarstwie ciało kobiety było malo
wane jasnym kolorem
6. Malowidło na amforze attyckiej. „Malarz Amazisa” (ok. 540). Przedstawia scenę wytłaczania soku
z winogron, w której biorą udział sylenowie i sam bóg winnej latorośli, Dionizos (brodata postać
w długiej szacie, druga z lewej). Winogrona są złożone w długim koszu ustawionym na stołku, depcze
po nich sylen, a ściekający sok spływa do naczynia postawionego na ziemi
7. Scena z piekarni. Kobiety wyrabiające ciasto na chleb na komendę mężczyzny grającego na aulos.
Figurka z terakoty znaleziona w Beocji (koniec VI w.)
8. Sceny z życia kobiecej części domu wykonane na podstawie malowideł ozdabiających attyckie pu
dełko (pyksis) (ok. 455)
9. Wnętrze zamożnego domu. Kobieta składająca szaty do pięknie rzeźbionej skrzyni. W takich właśnie
skrzyniach przechowywano odzież, a zapewne także i inne przedmioty osobiste. Zwróćmy uwagę na
ozdobne krzesło z oparciem i dwiema poduszkami. Na murze wisi kosz, okrągłe, metalowe zwierciadło
z rączką (wyrabiano je z brązu starannie polerując powierzchnię), a także naczynie zwane kantharos.
Pani domu jest odziana w piękny fałdzisty chiton, na który narzuciła rodzaj szala, ale jest boso, tak jak
to było w zwyczaju kobiet greckich (także tych zamożnych), gdy pozostawały we własnych murach.
Płaskorzeźba wykonana z terakoty pochodzi z Lokrów (460-450 r.)
10. Kobieta we wnętrzu domowym (sygnalizuje to widoczny z lewej róg łoża, kosz na ziemi, zwierciad
ło wiszące na ścianie). Dzieło malarza Panajtiosa, koniec Vl/początek V w. Malowidło dobrze poka
zuje, jak prezentował się prostokątny płaszcz (himation) na cienkiej, ułożonej w fałdki szacie — chi
tonie. Pani nosi na włosach rodzaj ozdobnego (haftowanego?) czepeczka
11. Trójnóg brązowy znaleziony w Olimpii z IX w. Naczynie takie służyło do ogrzewania wody, goto
wania potraw. Stawiano je nad ogniem, uchwyty pozwalały na swobodne jego przenoszenie
12. Ceramika neolityczna:
a) naczynie z Lianokladhi w Tesaliiz okresu wczesnego neolitu; b) naczynie z Otzaki-Magula w pobliżu Larissy w Tesalii;
c) naczynie z Dimini w Tesaliiz okresu późnego neolitu
13. Rozwój cykladzkich idoli (wedle B. Rutkowskiego, Sztuka egejska, Warszawa 1973, il. 68)
Termin idol archeolodzy stosują do niewielkich rzeźb (niekiedy kilkucentymetrowej wysokości) przedstawiających postać
ludzką silnie stylizowaną. Były one charakterystyczne dla sztuki neolitycznej i sztuki epoki wczesnego brązu. Szczególnie
piękne idole z marmuru powstawały na Cykladach. Przedstawiają one najczęściej postać kobiecą, o obfitych kształtach, ale choć
płeć idoli jest czytelna bez trudności, to nie mają one eksponowanych organów seksualnych. Największą trudność sprawia
odpowiedź na pytanie: kogo przedstawiały idole: bóstwo kobiece (boginię płodności? opiekunkę świata zmarłych ? czy bóstwo
łączące obie te funkcje?), zmarłe przodkinie? Tabela zestawiona przez B. Rutkowskiego pozwala na poznanie podstawowych
wariantów idoli i kierunków ich ewolucji idącej w zasadzie ku większemu rozczłonkowaniu statuetki i powiększeniu liczby
informacji,które w sobie niesie. Datowanie poszczególnych idoli nie jest łatwe, gdyż pewne, wcześniej powstałe typy mogły
długo się utrzymywać, a na ogół archeolodzy nie wiedzą w jakim kontekście archeologicznym zostały one odnalezione
14. Idol cykladzki 15. Idol wiolinowy
16. Idol przedstawiający harfistę (zwany niekiedy Lirnikiem) znaleziony na Keros
17. Jednym z przedmiotów charakterystycznych dla sztuki powstałej na Cykladach w III tysiącleciu
były wykonane z terakoty płaskie dyskoidalne obiekty, bogato dekorowane, zwane pospolicie ,,patel
niami”. Częstym motywem była spirala, a także wizerunki statków i ryb. Właśnie „patelniom” za
wdzięczamy najstarsze przedstawienia statków w basenie Morza Egejskiego. Przeznaczenie tych przed
miotów nie jest jasne, prawdopodobnie były one używane w kulcie (może kładziono na nich jakieś
ofiary bóstwom?). Reprodukowana na zdjęciu „patelnia” została odkryta na Syrcs, trudno ją niestety
datować z większym przybliżeniem
18. Dzban z Kyparissos (ok. 2700-2500)
19. Gliniany model statku z Mochlos (2200-2000
22. Tak zwana Sala Tronowa pałacu w Knossos (XVI w.), stan po bardzo daleko sięgającej rekonstrukcji. ^4. Zasłużoną sławą cieszą się kreteńskie dekorowane naczynia gliniane. Uderzającą cechą znacznej
Centralne miejsce zajmuje w nim kamienny tron z oparciem w kształcie stylizowanej świętej góry części wytworów kreteńskich jest zamiłowanie do dekoracji barwnej. Tyczy się to zwłaszcza grupy
symbolizujący opiekę bóstw nad władcą (na temat religijnej interpretacji tego pomieszczenia zob. naczyń nazwanych naczyniami kamaresowymi od groty Kamares, w której odkryto po raz pierwszy
s. 64). Pokój ozdabiają freski z wizerunkami gryfów i lilii ceramikę tego stylu. Na zdjęciu dzban znaleziony w Fajstos (1850-1700)
34. Posąg bogini z okresu subminojskiego (1200-1000) znaleziony w Karfi. Bogini unosi ramiona w geś
cie błogosławieństwa. Zwróćmy uwagę na rogi sakralne stanowiące przybranie głowy
35. Scena pogrzebu ze ściany kamiennego sarkofagu ozdobionego malowidłami, znalezionego w Aja
Triada (ok. 1400). Na boku, którego tu nie reprodukujemy, przedstawiono ofiarę z byka, którego
związano i złożono na stole. Krew zwierzęcia spływała do naczynia umieszczonego niżej. W ofierze
uczestniczą także muzycy grający na czymś w rodzaju fletu i liry. Następnie naczynia z krwią są cere
monialnie niesione do miejsca kultowego (to już możemy oglądać na naszym zdjęciu). Jest nim jama,
nad którą stoi naczynie bez dna, kapłanka wlewa do niego krew. Po obu jej stronach stoją słupy z za
tkniętymi w nie podwójnymi siekierami. Ptaki siedzące na czubkach symbolizują obecność bóstwa
w czasie tego aktu kultowego. W prawej części fresku malarz przedstawił mężczyzn niosących dary
dla zmarłego: model łodzi (przypomina o podróży na Wyspy Błogosławionych) i żywe zwierzęta
36. Zmarli składani byli w glinianych trumnach zwanych przez archeologów larnaksami. Mogły one
przybierać postać wanny, którą przykrywano płytami ceramicznymi bądź kamiennymi. Ozdobione są
często motywem łodzi lub wizerunkiem ośmiornicy, przypominają nam one, że na Krecie wierzono
w istnienie Wysp Błogosławionych znajdujących się daleko za morzem, gdzie zmarli pędzili szczęśliwe
życie (Larnaks z Pachyammos ok. 1400/1350)
37. Larnaksy mogły także przypominać chatę z dachem — pokrywą. Reprodukowany tu zabytek zna
leziono w Episkopi (ok. 1400/1350). Przedstawia (między innymi) zmarłego, na wozie zaprzężonym
w konia, w otoczeniu sług. Ośmiornica w lewym dolnym rogu świadczy, że malarz miał na myśli po
dróż zmarłego przez morze ku Wyspom Błogosławionym
i;
38. Podwójna siekiera wykonana ze złotej blachy znaleziona w Arkalochori. Podwójne siekiery poja
wiają się często w różnych scenach, znamy też sporo modeli różnych rozmiarów, z różnych materia
łów. Treść tych emblematów sakralnych nie jest dla nas jasna (symbol boga niebios? inkarnacja bóstwa
żeńskiego? symbol władzy królewskiej?)
39. Złota zawieszka znaleziona w Malia (1700-1550) przedstawiająca dwie pszczoły (lub osy) trzymające
w łapkach dysk. Jubiler przy wykonaniu tej ozdoby posłużył się szeroko techniką granulacji. Długość
5 cm
40. Zdjęcie i przerys tabliczki znalezionej w Pylos. A oto tekst wedle M. Ventrisa i J. Chadwicka,
Documents in Mycenaean Greek, nr 236:
1 linia: ti-ri-po-deai-ke-u ke-re-si-jo we-ke ideogram kotła natrzech nóżkach cyfra2ti-ri-poe-me po-de o-wo-we ideogram
kotła na trzech nóżkach cyfra 1 ti-ri-po ke-re-si-jo we-ke a-pu ke-ka-u-me-no ke-re-a2 no-[-pe-re ideogram kotła na trzech
nóżkach cyfra 1]
2 linia: qe-to ideogram dzbana na wino cyfra 3 di-pa me-zo qe-to-re-we ideogram dzbana na wino cyfra 1 di-pa-e me-zo-e
ti-ri-o-we-e ideogram dzbana na wino cyfra 2 di-pa me-wi-joqe-to-ro-we ideogram dzbana na wino z czterema uszami cyfra 1
3linia: di-pa me-wi-jo ti-ri-jo-we ideogram dzbana na wino z trzema uszami cyfra 1 di-pa me-wi-joa-no-we ideogram dzbana
na wino bez uszu cyfra 1*
Tłumaczenie: Dwa kotły na trzech nóżkach wyrobu kreteńskiego typu aikeu; jeden kocioł na trzech
nóżkach z jednym uchem i jedną nóżką; jeden kocioł na trzech nóżkach wyrobu kreteńskiego, z nóż
kami przepalonymi, nieużyteczny. Dzbany do wina 3; jedna większa czara z czterema uszami; dwie
większe czary z trzema uszami; jedna mniejsza czara z czterema uszami. Jedna mniejsza czara z trzema
uszami; jedna mniejsza czara bez uszu. (Koniec linii pierwszej uszkodzony, tekst w nawiasie jest re
konstrukcją)
41. Kosztowne przedmioty stanowiące część wyposażenia zmarłych pochowanych w grobach szybo
wych kręgu A w cytadeli mykeńskiej XVI w.
a) pośmiertna maska ze złotej blachy zwana niegdyś (niesłusznie oczywiście) maską Agamemnona; b) diadem ze złotej blachy;
c) złoty puchar; d) naczynie rytualne w kształcie głowy byka ze srebra i złota
42. Jedna z kamiennych stel ustawionych na powierzchni ziemi, w okręgu A. Motyw zaprzężonego
w konie rydwanu był bardzo pospolity w sztuce tej epoki
i
43. Tak zwana Lwia Brama w Mykenach, główne wejście do cytadeli. Obramowanie jej tworzą dwa
wielkie bloki, na których położony jest trzeci o długości 4,50 i grubości 2 m. Nad nim znajduje się trój
kąt odciążający wypełniony kamienną płytą (3,6 x 3 m). Ozdabiają ją przedstawienia dwóch lwic
wspierających się przednimi łapami na bazie kolumny. Warta także podkreślenia jest konstrukcja muru
wzniesionego z olbrzymich, starannie obrobionych bloków kamiennych
-
3
44. Wewnątrz południowej partii murów Tyrynsu znajdowały się komory przeznaczone na magazyny
rozmieszczone wzdłuż korytarza o ostrołukowym sklepieniu powstałym przez wysunięcie bloków
kamiennych
45. Rekonstrukcja rysunkowa: plan i przekrój przez grobowiec kopułowy zwany Skarbcem Atre-
usa lub Grobowcem Agamemnona (połowa XIII w.). Znajduje się on w zboczu wzgórza w pobliżu cy
tadeli mykeńskiej. Zbudowano go z regularnych bloków kamiennych wysuwanych we wnętrzu stop
niowo tak, aby stworzyć pozorną kopułę. Po zakończeniu zasypano go ziemią i na wierzchu ustawiono
kamienną stelę. Rozmiary: dojście (dromos) 35 m długości i 6 m wysokości, otwór prowadzący do
wnętrza (niegdyś zdobiony kamienną dekoracją) 5 m, średnica komory 14,4 m, wysokość 13,4 m.
Wnętrze grobu było ozdabiane, prawdopodobnie w suficie umieszczono rozety brązowe. W bocznej
ścianie znajduje się przejście do drugiej komory
Rysunek górny: przecięcie wzdłuż linii AB. Rysunek z prawej: przecięcie wzdłuż linii CD
46. Wejście do tzw. skarbca Atreusa
52. Pancerz z brązowych blach znaleziony w grobie w Dendra, datowany na koniec XV w. Hełm jest
współczesną rekonstrukcją
68. Ateński okręt wojenny, dwurzędowiec, na malowidle wazowym końca VI w. Warto zwrócić uwagę
na taran oraz żagiel, w który wyposażone były wszystkie okręty (także trój rzędówce). Używano go
w czasie podróży, w toku bitew jednak posługiwano się wyłącznie wiosłami
69. Zdjęcie uzmysławia nam jak powstał termin drachma (garść) jako określenie dla jednostki mone
tarnej składającej się z sześciu oboli (rożnów)
70. Najstarsze monety elektronowe z depozytu fundacyjnego świątyni Artemidy w Efezie. Mają postać
spłaszczonych fasolek, oznaczone są na jednej stronie nacięciami, na drugiej tzw. kwadratem wklęsłym.
Monety bardzo powiększone
71. Moneta elektronowa wybita prawdopodobnie w Efezie z wizerunkiem jelenia i napisem: Phaneos
(Fanesa) odnoszącym się do prywatnego człowieka, który ją wypuścił.
72. Moneta elektronowa wybita w Milecie, ozdobiona wizerunkiem protomów (przednich części
ciała) lwów złączonych ze sobą
73. Monety srebrne, statery, z Eginy z charakterystycznymi dla tego państwa wizerunkami żółwi.
Datowanie dyskusyjne w ramach VI w. Lewa moneta starsza
74. Ateńskie monety heraldyczne (tzw. Wappenmunzen). Ozdobione są wizerunkami tzw. triskelosa
(trzy złączone ze sobą nogi), astragala (kostka ze śródstopia), kół, konia
75. Moneta ateńska z lat 506-490. Napis athe (= athenaion) głosi, że została ona wybita przez Ateń-
czyków
liS ii
■ i
77. Drewniana tabliczka wotywna ze sceną ofiary, znaleziona w pobliżu Koryntu, w grocie,
w której czczono nimfy
Sporządzono ją z drewna pociągniętego warstwą stiuku. Na tak przygotowanej, gładkiej powierzchni namalowano scenę
składania ofiary. Przed niskim kamiennym ołtarzem (z pranej) stoi kapłanka trzymająca nagłowie kosz ze sprzętami ofiarni-
czymi i w ręku dzban z wodą potrzebną do ablucji. Za niąznajdujemy chłopca prowadzącego ozdobioną wstęgami owcę prze
znaczoną na ofiarę. Obrzędowi towarzyszą dwaj muzycy: jeden grający na aulosie, drugi na lirze. Wszyscy uczestnicy ceremonii
noszą na głowach wieńce. Tabliczka ta jest jednym z niewielu zabytków malarstwa korynckiego, o którego świetności świadczą
źródła pisane wspominające różnych artystów, niestety są to dla nas puste imiona. Trzecie ćwierćwiecze VI w.
78. Płaskorzeźba nagrobna znaleziona w Chrysapha, Lakonia. Przedstawia scenę składania ofiary
z koguta i kwiatów zmarłej parze. Lata 540-530
79. Król Aigeus przed Pytią zasiadającą na trójnogu. Kapłanka trzyma w jednym ręku czarę (zapewne
z wodą ze źródła Kastalii, piły ją Pytie przed przystąpieniem do wieszczenia), w drugiej ręce ma gałązkę
wawrzynu, świętego drzewa Apollona. ,,Malarz Kodrosa”, ok. 430
80. Omphalos. Termin ten oznacza przede wszystkim pępek i dalej jakiekolwiek wybrzuszenie
położone w środku. Nazywano tak również obły kamień umieszczony w świątyni Apollona
w Delfach, w miejscu, w którym znajdować się miał pępek Ziemi. Dekoracja przedstawia siatkę
ze wstęg oplatających omphalos
81. Makieta przedstawiająca święty krąg Apollona w Delfach pod koniec epoki hellenistycznej.
W opisywanych przez nas czasach było oczywiście mniej budowli, nie istniał zwłaszcza kamienny
teatr. Stały już natomiast liczne skarbce (zob. objaśnienie do il. 106)
93. Inne malowidło przedstawiające scenę sympozjonu. „Malarz Heidelberski”, ok. 560. Po obu stro
nach łoża tańczą nadzy i zapewne pijani uczestnicy zebrania
Ił
T''
94. Sympozjon na malowidle z początku V w. W wolnej przestrzeni między łożami stoi naga hetera
grająca na aulosie, mężczyźni leżący na lewym łożu grają w kottabos (o tej grze, zob. s. 340)
95. Hetera rozbierająca się przed mężczyzną siedzącym we wnętrzu domowym na stołku. Malarz
Onesimos (500-490) 96. Olimpia. Najstarsze zachowane kolumny doryckie. Ruiny świątyni Hery (ok. 600)
1
97. Świątynia Ateny w Posejdonii (łac. Paestum) zbudowana ok. 510, zwana niegdyś świątynią Demeter
98. Jest to najstarszy wizerunek Ateny uzbrojonej i atakującej (Promachos), jeszcze bardzo prymityw
ny. Pochodzi zOlimpii, powstał w pierwszej połowie VII w. Bogini w prawej ręce trzymała prawdo
podobnie włócznię a w lewej tarczę
99. Posążek (14 cm), dzieło sztuki lakońskiej, ok. 550-540, dekorujący niegdyś brzeg brązowego na
czynia; znaleziony w Olimpii. Przedstawia wojownika z mieczem (warto zwrócić uwagę na sposób no
szenia miecza pod pachą, przyczepionego do taśmy biegnącej przez lewy bark), ale bez innych części
uzbrojenia
100. Główka bogini, dzieło sztuki kreteńskiej, znaleziona w Olimpii (ok. 600), służyła zapewne jako
ozdoba (może coś podpierała? świadczyłby o tym płasko ucięty wierzch głowy)
101. Głowa posągu znaleziona na Cmentarzu Dipylońskim (620-610). Twarz jest niesłychanie gładka,
uduchowiona, pełna słodyczy, jakiej zazwyczaj nie spotykamy w rzeźbie archaicznej. Zwraca uwagę
fryzura składająca się z loków w kształcie różnej wielkości pereł ułożonych w rzędy
102. Statuetka kobiety. Kreta, połowa VII w.
103. Głowa kolosalnego posągu Hery znajdującego się w Olimpii obok posągu Zeusa stojącego i w heł
mie. Sztuka lakońska 600-580
104. Marmurowy sfinks na szczycie kolumny jońskiej, został ofiarowany Apollonowi Delfickiemu przez
Naksyjczyków w drugiej ćwierci VI w.
105. Płaskorzeźba na metopie świątyni Hery w Paestum przedstawiająca dwie dziewczyny biegnące
w rozwianych chitonach. Zwróćmy uwagę na solidność ciał kryjących się pod delikatnymi szatami,
a także na płynny rytm sceny. Lata 510-505
Pi
i■
106. Jeden z fragmentów fryzu umieszczonego na skarbcu Sifnijczyków w Delfach. Przedstawia walkę
bogów z Gigantami. Powstał ok. 525. Jedno z największych dzieł sztuki tej epoki odznaczające się spój
nością obrazu i dramatycznością. Ozdabiało skarbiec— niewielką budowlę wolno stojącą, jakich wiele
wznoszono na terenie wielkich sanktuariów przez państwa greckie. Stanowiły dar dla bóstwa, były
także miejscem przechowywania kosztownych przedmiotów (trójnogów, naczyń, broni itp.) ofiaro
wywanych przez fundatorów
107. Tak zwany Jeździec Rampin (nazwany tak od kolekcjonera, który był pierwszym właścicielem
głowy). Stosunkowo niedawno odnaleziono właściwy tors (w Luwrze) dla głowy (w Atenach). Jest to
arcydzieło rzeźby attyckiej połowy VI w. Zdumiewająca jest zwłaszcza głowa o wielkiej witalności
i inteligencji. Artysta chciał osiągnąć dodatkowy efekt zestawiając długą, poziomą masę końskiego
ciała z lekko skręconym pionowym torsem jeźdźca. Wieniec na skroni wskazuje, że mamy przed sobą
wizerunek zwycięzcy na igrzyskach istmijskich bądź nemejskich
108. Jeden z pary posągów ze świątyni Hery, dzieło rzeźbiarza ze szkoły Argos, ok. 600. Przed
stawia jednego z synów kapłanki Hery, którzy stanowili wzór pobożności i miłości dla matki.
Herodot opowiada, że, gdy udawała się ona do Delf, aby złożyć ofiarę, a brak było zwierząt pociągo
wych do wozu, bracia zaprzęgali się sami, aby, przebywszy drogę z Argos do Delf, umrzeć z wysiłku
po przybyciu do celu
109. Kuros z Volomandry, połowa VI w.
110. Kora, dzieło rzeźbiarza Antenora 520-510. Kobieta przedstawiona przez artystę ma potężne ra
miona i obszerną pierś. Wrażenie ciężaru powiększa układ fałd płaszcza. Twarz surowa
111. Kora z Akropolu ateńskiego, koniec VI w. Jest to najbardziej chyba zindywidualizowana postać
z grupy rzeźb przedstawiających kory. Szczupłe ciało z opadającymi ramionami przy dużej stosunkowo
głowie wskazuje na wierność rzeźbiarza swej konkretnej modelce, przedstawionej z wielką delika
tnością
112. Stela nagrobna Aristiona wysokości 2,40 m, dzieło rzeźbiarza Aristoklesa (520-510)
Choć płaskorzeźba wykonana jest z niezwykłą pedantyczną starannością i maestrią, całość jest sztywna i chłodna, gdyż każdy
szczegół żyje osobnym życiem
115. Dzban cykladzki (ok. 660) z charakterystycznym wylewem w kształcie głowy gryfa. Ozdobiony
jest motywami geometrycznymi i scenami zwierzęcymi. Na zdjęciu widać część malowidła przedsta
wiającego Iwa pożerającego jelenia
116. Olbrzymia amfora (1,22 m) znaleziona na Cmentarzu Dipylońskim, zwana jest amforą Nessosa od
sceny umieszczonej na szyi. Przedstawiono na niej Heraklesa walczącego z centaurem Nessosem. Na
brzuścu widnieją Gorgony ścigające Perseusza po zabiciu Meduzy. Malarz, który wykonał to arcydzieło,
jest jednym z pierwszych przedstawicieli stylu czarnofigurowego, jednym z najwybitniejszych twórców
ostatniej ćwierci VII w. Gest Heraklesa przyciskającego grzbiet Nessosa błagającego o litość i darowa
nie życia jest unikalny w swej brutalności w całym malarstwie wazowym. Gorgony z rozwiniętymi
skrzydłami są prawdziwie demonicznymi istotami. Postacie są narysowane z wielką subtelnością i za
razem siłą
117. Naczynie zwane olpe z typową dla stylu korynckiego barwną (brunatną, czerwoną, fioletową)
dekoracją na kremowym tle. Szczegóły rysunku malarz osiągnął przez rycie. Składają się na nią wize
runki zwierząt i stworów fantastycznych ułożone w pasy. Zwróćmy uwagę na rozety i punkty wypełnia
jące pustą przestrzeń zgodnie z zasadą horror vacui, tak typową dla malowanej ceramiki korynckiej
(ok. 590)
118. Malowidło na amforze, dzieło jednego z wielkich malarzy drugiej ćwierci VI w., Lydosa. Potrafił
on tworzyć dzieła nasycone wielkim dramatyzmem. Był jednym z pierwszych malarzy komponujących
na powierzchni naczyń osobne, wyraźnie wydzielone obrazy. Właśnie w jego czasach amfora staje się
najbardziej popularnym naczyniem malowanej ceramiki. Scena przedstawia upadek Troi: morderstwo
Priama i Astyanaksa, synka Hektora. Zgodnie z konwencją ciało kobiece było malowane na biało
i
i
119. Martwy wojownik wynoszony przez towarzysza z pola walki jest przedmiotem wielu malowideł
wazowych
Najczęściej artyści chcą i lustrować Iliadę i opatrują swe dzieła napisami przypominającymi, że przedstawiają Achillesa i Ajasa.
W tej stereotypowej scenie uderzasposób pokazania zmarłego: nie ma w nim nic odpychającego, ciało jest harmonijne, włosy
trefione, wojownik zginął,,piękną śmiercią”.,,Malarz Frynosa”, ok. 540
120. Malowidło we wnętrzu czary do picia wykonane przez Eufroniosa (koniec VI w.). Należał on do
pierwszego pokolenia twórców posługujących się techniką czerwonofigurową. Dzięki napisowi wiemy,
że malowidło przedstawia Learchosa, który później, w czasie bitwy pod Maratonem, pełnił funkcje
stratega. Zwraca uwagę znakomicie rozwiązana kompozycja obrazu, niełatwo było wpisać postać
jeźdźca w koło nie wywołując wrażenia sztuczności
121. Malowidło na kraterze, dzieło Eufroniosa (ok. 510) ze sceną toalety młodych ludzi. Artysta wy
raźnie eksperymentował przedstawiając ciało w rozmaitych pozach. Ciekawa jest z tego względu
postać z lewej, którą oglądamy od tyłu, jednak z twarzą z profilu i jedną nogą uniesioną ku tyłowi.
Namaszczający się młodzieniec daje także okazję pokazania ciała lekko skręconego
122. Dzban w kształcie głowy kobiecej, dzieło garncarza Charinosa, ok. 510-500
123. Wśród scen wiążących się z wojną wielką popularnością cieszyła się scena zbrojenia się, przy
wdziewania zbroi bądź jej przekazywania. Na reprodukowanym tu malowidle Durisa (ok. 490) wi
dzimy Neoptolemosa, syna Achillesa (z lewej) oddającego sławną zbroję ojca Odysowi (z prawej)
124. Kobieta przygotowująca sobie kąpiel, malarz Onesimos (ok. 490). Widać w tym malowidle ro
dzące się zainteresowanie scenami z życia codziennego, w których pojawia się kobieta. Jej ciało staje
się dla malarza przedmiotem samym w sobie, nie tylko elementem scen erotycznych