You are on page 1of 1

"A teraz ode mnie zupełnie inny przykład, ilustrujący trochę rozgraniczenie na "usługodawcę"

oraz "dominującego" i sadystę, jakie mam w głowie: nie można się samemu połaskotać. To
po prostu fizjologicznie nie działa. Jeśli więc jesteś osobą lubiącą doznanie łaskotania,
potrzebujesz usługodawcy, który choćbyś tupała i wierzgała będzie cię łaskotał. Nazwałbyś
taką osobę łaskotaną "uległą"? Uległą względem kogo, skoro to jej fetysz i jej przyjemność?
A osobę łaskoczącą "dominującą" czy raczej "usługodawcą"? Nawet jeśli chichot łaskotanej
osoby wywołuje w nim przyjemne dreszcze czy spełnienie seksualne, to po prostu nie jest
mechanicznym usługodawcą, tylko pełnoprawną, aktywną stroną tej zabawy. Ale nadal nie
dominującą, bo przecież "uległa" świetnie się bawi w jasno określonych przez siebie
granicach przyzwolenia i robi to na dodatek z własnej, wyrażonej jasno inicjatywy (w
następstwie bezpośrednim lub odwleczonym w czasie) i potrzeby - ja tu żadnego miejsca na
dominację nie widzę.

Natomiast bez wątpienia jesteś osobą w chuj dominującą i najprawdziwszym "tru masterem",
jeśli potrafisz wyszukać i "upolować" sobie odpowiednią uległą osobę, u której jesteś w stanie
nie krzywdząc jej psychicznie zamienić histeryczną reakcję strachu przed łaskotaniem na
erotyczny fetysz (opisany powyżej) i doprowadzić ją do orgazmu piórkiem, bo taką masz
właśnie dominującą potrzebę, którą w swoim dominującym umyśle chcesz zaspokoić
używając w tym celu osoby odpowiednio uległej.

Jesteś natomiast sadystą, jeśli bierzesz uległą z drugiego przykładu i zachowujesz się, jakby
była "uległą" z przykładu pierwszego i masz w głębokim poważaniu jej traumy i cierpienia,
bo dokładnie w taki sposób osiągasz swoje spełnienie seksualne. [I wydaje mi się, że w całej
naszej dyskusji masz duży problem rozgraniczeniem właśnie sadyzmu od dominacji w moim
jej rozumieniu]

Jesteś natomiast masochistką, jeśli nie cierpisz łaskotania a mimo to się na nie wystawiasz i
go pragniesz, bo w jakimś fetyszystycznym następstwie tego "cierpienia" doznajesz po lub w
trakcie ekstazy/katharsis/subspace/cokolwiek, które z nawiązką rekompensuje Ci
nieprzyjemność samego procesu...

[Co oczywiście nie wyczerpuje wszelkich wariacji i przykładów możliwych fetyszy


zwiazanych z łaskotaniem ani ról dostępnych przy tej aktywności, ale mam nadzieję, że daje
przynajmniej jakąś podstawę do wytyczenia sobie skal, po których porusza sie taka dyskusja
w mojej głowie]"

You might also like