You are on page 1of 3

Opowiem wam o niesamowitej przygodzie, która przydarzyła mi się tego lata.

W wakacje wyjechałem na kolonie nad morze. Rodzice znaleźli ofertę, która nam się
spodobała. Były to kolonie w Drawsku Pomorskim, całe 2 tygodnie z dala od domu,
rodziców oraz szkoły!

Po dotarciu na miejsce spostrzegliśmy, że po ośrodku biegają chłopcy w naszym


wieku, którzy wesoło pokrzykiwali coś po angielsku.

Mój kolega, z którym siedziałem w autokarze puknął się w czoło i powiedział:

- Ale się popisują!

Przydzielono nam pokoje i okazał się, że przez te dwa tygodnie miałem mieszkać
w jednym pokoju z niejakim Augustem Pullmanem.

-Cóż to za imię? - pomyślałam sobie.

I wtedy do pokoju wszedł ON, ciągnąc za sobą walizkę na kółkach z motywem ze Star
Wars.

- I'm August.

- A ja nazywam się Krzysztof.

- I speak only a little Polish.

-Ok.

Pomyślałem, że dobrze, że nie obijałem się na lekcjach w czwartej klasie, w razie


czego "odpalę" mój angielski. Zacząłem mu się przyglądać: na oko 10 lat, jak ja,
około 155 cm wzrostu, wysportowany. Tylko dlaczego nosi ten kask? Mecz baseballu
czy co?

- Auggie, dlaczego masz kask na głowie?

-Tylko się nie przestrasz!- odparł mój nowy kolega.

-A czego mam się bać?

A jednak. To, co zobaczyłem przeraziło mnie. Nie dałem jednak nic po sobie poznać.
Auggie miał zdeformowaną twarz.

- Jestem dla lekarzy zagadką medyczną. To wszystko przez jakiś gen. Wiesz jak oni
się natrudzili, żebym tak wyglądał? Przeszedłem już 27 operacji. Mam nadzieję, że się
zakolegujemy?

1
- Spoko, nieważne, jak wyglądasz, czuję, że jesteś super!

I pognaliśmy na kolację. Polska grupa trochę nam się przyglądała, ale nic sobie z tego
nie robiliśmy, więc nam odpuścili. Po kolacji na zajęciach integracyjnych
dowiedzieliśmy się, że koloniści mówiący po angielsku to dzieci amerykańskich
żołnierzy stacjonujących w Drawsku Pomorskim.

Następnego dnia zaplanowano zwiedzanie ośrodka i okolic, a po południu


zabawy integrujące. Najpierw mecz piłki nożnej, potem badminton i wreszcie
baloniada. Byłem w grupie z moim kolegą z autokaru, zaś August z Julią. Przyznam
szczerze, zazdrościłem mu trochę. Julka to megafajna koleżanka, do tego bardzo ładna.

Mecz oczywiście wygraliśmy my! Auggie był jakiś rozkojarzony i każdy balon pękał
oblewając go zimną wodą.

Tego dnia już nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło. Tylko jak już leżeliśmy w swoich
łóżkach, powiedział:

- Ty, fajna ta Julia...

-UUUUU... Zakochana para! Auggie i Barbara.

- Barbara? I don't understand.

I obrażony zasnął.

W środku nocy obudził mnie jakiś odgłos z dworu. Spojrzałem na łóżko


Augusta, ale go tam nie było. Sprawdziłem w łazience- tam go też nie było .

-Gdzie on poszedł?- pomyślałem, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Wymknąłem


się z telefonem z pokoju wychodząc przez okno, aby zaoszczędzić mu kłopotów. Na
szczęście mieszkaliśmy na parterze. Najpierw sprawdziłem plac zabaw- nic. Dobrze,
że miałem latarkę w telefonie. Już miałem wracać, gdy zobaczyłem postać w kapturze
tuż przy murze naszego ośrodka. Podszedłem bliżej i usłyszałem:

- Tylko mnie nie wydaj!

I wtedy zobaczyłem w jego ręce puszkę ze sprayem a na murze ogromny napis:

Julia

-Auggie, ktoś idzie!- szepnąłem. Uciekamy, biegnij za mną, zostawiłem otwarte okno.

Wpadliśmy zziajani i szybko przykryliśmy się kołdrą.

2
Po chwili światło się zaświeciło i wszedł nasz wychowawca. Sprawdził, czy śpimy
i zaraz wyszedł. August powiedział mi, że uratowałem mu skórę i podziękował mi.
Następnego dnia nie było przyjemnie, od rana szukano winnego. Był apel, a później
każdy wychowawca rozmawiał ze swoją grupą. Na szczęście nikt nic nie widział,
więc odetchnęliśmy z ulgą. Julka chodziła za to dumna jak paw. Miała swoje prywatne
śledztwo, bo też chciała poznać chłopaka, który tak dla niej ryzykował.

Wieczorem Auggie niespodziewanie wyjął ze swojej walizki latarkę militarną


z napisem US Army i powiedział:

- To dla ciebie, jesteś prawdziwym przyjacielem i dziękuję, że mi pomogłeś. Bez


twojej pomocy miałbym ogromne kłopoty.

- Spoko, przyjaciele muszą sobie pomagać- odpowiedziałem.

To były rewelacyjne kolonie. Z Auggim rozumiałem się bez słów, mieliśmy te same
ulubione tematy do rozmów, te same ulubione gry na konsolę, nawet podobała nam się
ta sama dziewczyna. ( honorowo zrezygnowaliśmy z Julki, aby nie popsuć naszej
przyjaźni). Najlepsze kolonie ever... No i poprawiłem swój angielski.

Kolonie się skończyły i wróciliśmy do domów. Potem jeszcze długo


utrzymywałem kontakt z Auggim, najczęściej rozmawialiśmy przez Skype'a albo
przez Discorda, gdy graliśmy razem w |Star Wars na Xboxach. Na długo zapamiętam
te kolonie i Augusta Pullmana, mojego nowego najlepszego przyjaciela, który może
i wyglądał inaczej, ale był taki sam jak ja- wesoły, rozgadany, życzliwy i odważny.
Taki inny i jednocześnie taki zwykły. Zrozumiałem, że nie można nikogo oceniać po
wyglądzie. Gdybym tak zrobił, nie poznałbym Auggiego- mojego nowego przyjaciela
z Manhattanu.

You might also like