You are on page 1of 1

Ta, która odeszła

Gdy wchodziła jej uśmiech rozpromieniał całe towarzystwo. W oparach mocnej herbaty, otoczeniu
książek i przy rytmach jazzu wpasowywała się idealnie. To był jej świat. Jej rude kręcone włosy,
piegowaty nos i lekko przyciężka sylwetka była zwiastunem najlepszych rzeczy na tym świecie. Choć
nie był to powabny wygląd wiedziało się, absolutnie się wiedziało, że zaraz zostaniemy zaopiekowani
z największą czułością i tkliwością, jaka jest możliwa na tym świecie, że usłyszy się tylko dobre
wiadomości, a po wszystkim policzki będą bolały od śmiechu. Miało się wrażenie, że ktoś ją wyjął z
książek Małgorzaty Musierowicz lub wiktoriańskich powieści. Była dobrą ciocią, kochającą siostrą i
wierną przyjaciółką. Zawsze pełna poświęcenia, dobrych rad i zapału do pracy, nigdy nie
przechodziła koło czyjegoś smutku obojętnie. Kochała całą sobą, kochała tak tylko, jak kobiety
potrafią. Zatracała się w swojej miłości, aż do końca, a ostatecznie zazwyczaj ratowały ją książki. To
one były jej siłą napędową, jej paliwem, z nich czerpała inspirację. Odeszła, tak jak żyła, po cichu,
spokojnie, z szerokim uśmiechem na ustach i przy melodii jazzu. Taki już najwidoczniej los tych
najlepszych z nas.

You might also like