You are on page 1of 2

Harcerz jest pożyteczny i 

niesie pomoc bliźnim

12 marzec 2020
Dziś zamknięto szkoły z powodu epidemii koronawirusa. Jest to bardzo groźny wirus, który
prowadzi nawet do śmierci człowieka. Najbardziej narażone są starsze i schorowane osoby.
Zgodnie z harcerską zasadą „Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc bliźnim”, postanowiłem
pomagać osobom starszym w moim otoczeniu, czyli sąsiadom i moim dziadkom.
Naprzeciwko mnie mieszka starsza pani, która choruje na serce. Poszedłem do niej i
zaproponowałem, że będę jej robił zakupy. Oczywiście zachowałem przy tym wszelkie środki
ostrożności, czyli miałem maseczkę, rękawiczki, zachowałem odległość oraz dostarczyłem
pani środki dezynfekcyjne (mydło antybakteryjne, żel antybakteryjny i płyn do spryskiwania
rąk i powierzchni). Sąsiadka bardzo się ucieszyła z oferowanej pomocy, bo jest sama, a jej
dzieci mieszkają za granicą.

13 marzec 2020
Dziś dostarczyłem sąsiadce zakupy. Mam nadzieję, że starczą jej na najbliższy tydzień.
Zadzwoniłem do babci i zapytałem, czy niczego jej nie potrzeba. Babcia powiedziała, że
potrzebuje świeżego pieczywa, masło i coś na obiad. Nie zawahałem się i bardzo chętnie
poszedłem po raz kolejny po zakupy. Zaniosłem babci również środki ochrony, ponieważ nie
zdążyła kupić przed ich wyprzedażą w sklepach. Nam się udało zamówić je w Internecie,
jeszcze po całkiem atrakcyjnych cenach. Po drodze spotkałem starszego pana, którego kojarzę
z naszego osiedla i zawsze mówię mu „dzień dobry”. Był wyraźnie zdezorientowany i nie
wiedział, jak zachować się na ulicy przy obcych ludziach. Przeprosiłem go i zapytałem, czy
czegoś nie potrzebuje. Stwierdził, że brakuje mu maseczek i boi się wychodzić z domu.
Opowiedziałem mu o swojej pomocy sąsiadce i zaproponowałem pomoc, podałem swój
numer telefonu, by mógł zawsze zadzwonić, gdy czegoś pilne potrzebuje. Obiecałem też, że
postaram się o maseczki dla niego.

14 marzec 2020
Ten dzień zapisze się w mojej pamięci. Miałem bardzo dużo pracy, bo poza zakupami dla
sąsiadki i pana z osiedla – Kazimierza, postanowiłem zająć się szyciem maseczek dla
potrzebujących osób. Najpierw musiałem poszukać w domu jakichś niepotrzebnych
materiałów, które nadawałyby się na takie maseczki. Oczywiście problemem było zdobycie
dobrej maszyny do szycia, bo ta, którą miała babcia okazała się już stara i nie dałaby rady na
dłuższy czas szyć dużej ilości maseczek. Zanosząc świeże pieczywo sąsiadce, powiedziałem
jej o moim pomyśle i problemie z maszyną. Ona bez zastanowienia wyjęła swoją maszynę,
którą dostała od córki z Niemiec. Byłem uratowany, mogłem nauczyć się ją obsługiwać. Na
szczęście maszyna miała załączoną instrukcję i mama zna się na szyciu maszynowym, więc
przez kolejne kilka godzin próbowałem nauczyć się obsługi. Wieczorem wykonałem pierwszą
maseczkę. Jestem z siebie dumny.

1
15 marzec 2020
Rano pobiegłem do sklepu po zakupy dla babci i dziadka, bo zadzwonili, że zabrakło im kilku
rzeczy. Sąsiadka i pan Kazimierz mieli na razie wszystko, czego potrzebowali, więc mogłem
po lekcjach zająć się dalszą „produkcją” maseczek. Przyznam szczerze, że bardzo mi się
podobało to, że mogłem zrobić coś bardzo potrzebnego dla innych ludzi. Oczywiście moja
praca nie obyła się bez przygód. Założyłem nową szpulkę nici według instrukcji i byłem
pewien, że wszystko jest w porządku. Niestety, źle zaciągnąłem nitkę w igle i włączyłem
maszynę, by dalej szyć, nagle nici zaczęły „tańczyć”, „latać”, „fruwać”, wszystko się zaczęło
plątać, a ja bezradny, zamiast wyłączyć „bestię”, stałem i patrzyłem na to, co się wydarzyło. Z
odsieczą przybyła mi mama. Niestety, rozplątywanie nici zajęło zbyt dużo czasu i musiałem
odłożyć szycie na jutro.
16 marzec 2020
Po śniadaniu odrobiłem wszystkie zadane lekcje i poszedłem do sąsiadki zapytać, czy niczego
nie potrzebuje. Dziś miała wszystko, więc zadzwoniłem do dziadków z takim samym
pytaniem. Babcia poprosiła o świeże pieczywo i wodę mineralną. Oczywiście bez wahania
załatwiłem sprawunki, po drodze odwiedzając również pana Kazimierza, któremu także
zakupiłem potrzebne rzeczy. Kiedy przyszedłem do niego, zapytał, czy byłbym w stanie
czasami zrobić jakieś zakupy i wyprowadzać psa jego kolegi, który mieszka niedaleko.
Kolega pana Kazimierza złamał nogę i przez najbliższych kilka tygodni będzie miał problem
z pieskiem. Jego córka jeździ do pracy do szpitala, często musi tam zostawać na noc, nie
mówiąc o przychodzeniu do ojca i pomocy przy piesku. Oczywiście, jak na harcerza
przystało, nie miałem żadnych wątpliwości, że trzeba pomóc i od razu zgodziłem się. Kiedy
powiedziałem o tym mamie, nie była najszczęśliwsza, bo boi się, że zaniedbam lekcje, ale
przecież dobry harcerz nie zaniedbuje szkoły. Po obiedzie zasiadłem znowu do szycia, tym
razem nie miałem żadnych przygód, wszystko się udało i do około 21.00 uszyłem 10
maseczek. Jestem z siebie dumny! Jutro przekażę je panu Kazimierzowi, jego koledze,
sąsiadce i moim dziadkom.

You might also like