You are on page 1of 33

Żona kierowcy TIRa

Dlaczego piszę?
Jakie jest moje życie? Praca, dom, rodzina. To trzecie najczęściej nie w komplecie. Mój mąż jest
kierowcą TIRa. Nie ma go tygodniami. Przyjeżdża i wyjeżdża. Przyzwyczaiłam się do tego, godząc
się z wieloma myślami.
Co robi kierowca ciężarówki będąc kilka dni poza domem? Każdy niech dopowie sobie sam. W
naszym domu nigdy nie było o tym mowy. Kiedy wraca z trasy panuje spokój. Jestem wtedy
przykładną żoną. Gotuje obiad, piorę, prasuje i spełniam swój małżeński obowiązek. Kiedy
wyjeżdża każdy z nas radzi sobie na swój własny sposób z samotnością.
Przez kilka lat byłam wierna, ale umysł to jedno, a ciało to odmienna sprawa. Potrzebowałam
spełnienia. Mieszkając w małym miasteczku ciężko jest zachować dyskrecję. Nie brałam więc pod
uwagę znajomości z kimś stąd. Pojawił się w naszym mieszkaniu Internet. Od jednej czy drugiej
koleżanki słyszałam o różnych randkach. W końcu z pomocą Google znalazłam portal. Cóż
ostrożność wyeliminowała wielu kandydatów. Zresztą mnie ciężko dojechać, a z drugiej strony nie
mieszkam sama.
Po co to wszystko piszę? Trudno jest podzielić się o tym wszystkim co mi się przydarzyło nawet
najbliższej przyjaciółce. Nie mam odwagi. Zatem wybrałam tą formę dzielenia się z innymi tym co
przynosi mi życie, a stało się ono inne. Jak do tego doszło, co takiego się wydarzyło i dzięki komu?
Będę pisać licząc, że podzielicie się ze mną swoimi uwagami.
Pozdrawiam Krystyna.

Tak się zaczęło


Pierwszy wpis za mną. Udało mi się to, czy tamto zmienić i dostosować odpowiednio wygląd.
Szablon bloga też ładny, bo najczęściej siadam z kubkiem kawy przed monitorem. Przyznam się, że
czuje właśnie lekkie podniecenie faktem podzielenia się w Wami tym o czym jeszcze nikomu nie
mówiłam. To co się dzieje w moim życiu powoduje, że mam chwile przemyśleń. Jak to się zaczęło?
Mojego szwagra znam odkąd poznałam swojego męża. Jest młodszy od niego. Szmat czasu. Relacje
między braćmi są bardzo dobre i często jest naszym gościem. Nasze rodziny często spędzają razem
wakacje, święta. Tak było i tym razem. Odwiedziny, kolacja, a później wspólne biesiadowanie. Z
racji zmęczenia osób trzecich, mojego męża i jego żony zostaliśmy sami. Mając już nie jeden drink
wypity rozmawialiśmy o wszystkim. Pytał, a ja szczerze odpowiadałam. Patrząc z perspektywy
czasu muszę stwierdzić, że była to swoistego rodzaju terapia. Nikt dotąd nie pytał mnie czy mam
świadomość, że mój ślubny może mnie zdradzać. Nie jedna pokusa stoi przy drodze. Czy im ulega?
Na to pytanie nie otrzymałam odpowiedzi. Bracia są dla siebie przyjaciółmi, dlatego szwagier nie
odpowiedział mi wprost. Uszanowałam to, odpowiadając mu jak to jest z mojego punktu widzenia.
Czy się tym nie męczę? Nie, to kwestia przyzwyczajenia.
Jak już wspomniałam powyżej kiedy mój mąż wraca do domu panuje spokój. Odpowiada o tym co
wydarzyło się ciekawego na trasie, ale główne tematy dotycząc nas, domu. Zresztą nie raz jego
obecność przyciąga znajomych, ot jak choćby właśnie jego brata z rodziną. Najczęściej wieczór
kończy się jego pożegnaniem z gośćmi, a ja pełnie obowiązki pani domu. Żegnam ich, sprzątam,
zmywam i kładę się obok niego. Czasami śpimy do rana, a czasami będąc już w półśnie czuje jego
dłonie zsuwające moje majteczki, jego palce pieszczące mnie, jego w sobie. Nasz sex przybiera
różne formy, wszystko jednak sprowadza się do naszej sypialni. Nie mieszkamy sami. Mamy
dziecko. Co prawda na tyle już duże, że wydaje się nam iż rozumie pewne sprawy, ale mimo to nie
kusimy losu. Więc czasem kochamy się dłużej, a niekiedy jest to tylko zbliżenie. Czuje go w sobie,
pieści mnie, osiągamy spełnienie i zasypiamy. Czy jednak to wystarczy?
Myślałam, że tak, nie zdając sobie nawet z faktu, że moja masturbacja jest odznaką potrzeb. Będąc
sama w łóżku pozwalałam moim palcom na pieszczoty. Orgazm wprowadzał mnie w sen. Czułam
się wierna, bez wyrzutów.
Nie mówiłam o tym wszystkim tego wieczoru szwagrowi. Sam zauważył, że raczej nie daje poznać
po sobie, że jest mi źle w życiu. Dociekał jednak moich potrzeb, uświadamiając mi moją rzekomą
atrakcyjność. Zmącił tym mój spokój. Poszliśmy wtedy późno spać. On do swojej żony, ja do
swojego męża. Kolejny dzień, niedziela, minął normalnie. Wyjechali po obiedzie, a my spędziliśmy
rodzinny wieczór. Pamiętam, że w nocy kochaliśmy się dosyć ostro. Pieściliśmy się ustami, brał
mnie mocno od tyłu. Nad ranem wyjechał, a ja przebudziłam się z myślami, które towarzyszyły mi
przez resztę dnia. We wtorek dostałam smsa, od szwagra, który sprawił mi jeszcze większy mętlik.
Smsowa korespondencja trwała kilka dni. To właśnie wtedy mój wzrok skupił się na internetowych
randkach.
Przeglądałam czytałam i postanowiłam sprawdzić. Zrobiłam sobie zdjęcie. Cudem udało mi się je
zamieścić na moim profilu. Nie musiałam długo czekać by pojawił się odzew. Żonaci, rozwodnicy,
samotni. Każdy z nich miły i chętny pomóc samotnej, niezaspokojonej mężatce. Nikt jednak nie
wzbudził we mnie choćby chęci dłuższej wymiany wiadomości. W końcu, po kolejnej wizycie
męża w domu usunęłam profil. Kilka dni spokoju przerwał telefon od szwagra.
Powiadomił mnie, że wpadnie podrzucić jakieś rzeczy. Zaprosiłam go na kawę. Zresztą czuje się
jak u siebie więc nawet bez zaproszenia zrobiłby sobie sam. To była sobota, przedpołudnie. Syn
poza domem. Kawa z mlekiem i śmiałe wprost pytanie szwagra czy myślałam o tym o czym
mówiliśmy i pisaliśmy. Znów odpowiadałam prawdę. Rozmawialiśmy i nawet do głowy mi nie
przyszło, że kiedy wyjdę na moment do kuchni pójdzie tam za mną.
Objął mnie w pasie, a ja od razu zesztywniałam. Jego dłoń śmiało złapała moją pierś, druga zsunęła
się poniżej pasa. Co czułam? Jego przyśpieszony oddech przy moim uchu. Jego krocze
przyciskające się do moich pośladków. Dlaczego nie powiedziałam nie? Dlaczego pozwoliłam się
ponieść tej lubieżności kiedy podsunął mmi do góry spódnicę, zsunął majtki z pupy i ściskał moja
łono? Dlaczego nie protestowałam kiedy jego palce wsuwały się we mnie? Dlaczego pozwoliłam
się prowadzić, położyć na stole, zdjąć majtki, pieścić językiem i poczuć go w sobie? Stało się i trwa
w tajemnicy.
Czy to wszystko? Otóż nie. Nic bowiem zapewne ciekawego nie ma w tym, że żonata, samotna
tygodniami kobieta dopuszcza się zdrady. Ta niewierność przybrała nieoczekiwany obrót spraw. Na
teraz dość powiedzieć, że jeden to za mało.
Pozdrawiam Was i czekam na Wasze uwagi.
Krystyna

Spełnione B
Rzut okiem na to co napisałam wcześniej. Wydawać by Wam mogło, że nie obyło się bez wyrzutów.
Jeśli Ktoś tak myśli jest w błędzie. Niby byłam na to zdecydowana i nawet nie przypuszczałam, że
jedna mała chwila sprawi, że wszelkie opory pod wpływem podniecenie pękną we mnie tak szybko.
Stało się i przez dwa kolejne dni starałam się nauczyć z tym żyć. Jaki dziwny był po tym sex z
mężem.
Przyjechał tylko na chwilę. Przeładunek i ruszał dalej w drogę. Takie wizyty z reguły kończą się
upojną nocą, choć oboje pamiętamy, że musi być wypoczęty przed podróżą. Nauczyłam się
wówczas przejmować inicjatywę. Oczywiście jeśli w ogóle była ochota na pieszczoty. Wówczas
była. Ciężko było nie myśleć o tym co stało się parę dni wcześniej. Szczególnie wtedy gdy był we
mnie. Leżał na plecach, a ja usiadłam na nim. Jak zwykle w końcówce pochylił mnie do siebie,
złapał za pośladki i szczytował we mnie. Nigdy nie pozostaje dłużny i najczęściej doprowadza mnie
do orgazmu językiem. Nim osiągnęłam spełnienie uświadomiłam sobie, że najszybsza droga do
finału to myślenie o tym co się stało w kuchni. Uświadomiłam to sobie kiedy zasypiałam. To był
swego rodzaju punkt zwrotny.
Brat męża nie zapomniał o mnie. Rozmawialiśmy przez telefon. W czasie jednej z rozmów zapytał
czy możemy się spotkać. Zgodziłam się. Był piątek, wieczór. Obecność syna była barierą przed
zrobieniem kolejnego kroku. Rozmowa była jak zwykle szczera. Być może jej finał byłby inny
gdyby nie wypite wspólnie drinki.
Siedział obok mnie na kanapie. Jego dłonie przesuwające się po moich nogach. Szybko straciłam
poczucie ostrożności wynikające z faktu, że nie byliśmy sami. Jego palce były inne od tych, które
dotykały mnie od 19 lat. Może to właśnie ta inność tak mnie przyciągała, sprawiała, że traciłam
głowę. Nie wiedziałam tego wtedy, nie wiem o tym do dzisiaj. Pozwoliłam zdjąć sobie majtki.
Pozwoliłam by pieścił mnie do orgazmu. Mogłam przerwać, powstrzymać go kiedy przesunął moją
pupę na skraj kanapy, kiedy wchodził we mnie. Czułam go w sobie i ani przez chwilę nie chciałam
by przestawał. Jego orgazm był inny. To też wpływało na moje pragnienie. Mimo wszystko tego
wieczoru byliśmy ostrożni, bo w gruncie rzeczy nie było żadnego szaleństwa w tym zbliżeniu.
Uświadomiłam sobie jednak, że powiedziano A i B. Dalszy ciąg alfabetu miał przyjść z dużo
mniejszym oporem myśli. Zaczynałam żyć dla własnego spełnienia.

Wyzwolenie
Poranna kawa przed monitorem. Zwiększyłam czcionkę, bo o poranku mnie samej trudno czytać
takie małe literki. Mam nadzieje, że jest lepiej.
Po 19 latach bycia z jednym mężczyzną wkrada się rutyna. Z perspektywy czasu dochodzę do
wniosku, że to własne potrzeby sprawiają, że ma się ochotę na pieszczoty, zbliżenie. Nie, nie było i
nie jest źle. Jednak nowy partner, nie kochanek, to nowe doświadczenia i doznania.
W jednej z rozmów ze szwagrem ustaliliśmy, że jest nam dobrze i nie angażujemy się uczuciowo.
Oboje zgodnie przyznaliśmy, że dobrze jest jak jest. Dlaczego tak go ciągnie do mnie? Może to
troska, bym nie czuła się zaniedbana. Nie pytałam o to. Ciąg wszystkich zdarzeń nie był z reguły
zaplanowany. Przychodziła chwila zapomnienia i stawało się. Później najczęściej jest rozluźnienie i
nie rozmawiamy o tym, ot powrót do rzeczywistości, do spraw codziennych.
Co takiego nowego poznałam, czego nie zaznałam z mężem? Na początku naszej znajomości
szybko zamknęliśmy temat seksu analnego. Nie wracaliśmy do tego, ówczesny chłopak, a dziś
współmałżonek uszanował moje nie. Lata mijały, a przynajmniej ja zapomniałam o tej formie
seksu. Nie wiedział o tym mój nowy partner. Na początku jednak jego rola sprowadziła się do
pobudzenia mnie.
W czasie kolejnego spotkania posunął się do dosyć ryzykownego kroku. Kiedy byłam w kuchni i
przygotowywałam kolację dla nas wszystkich. Podszedł do mnie i od tyłu, z góry wsunął mi rękę w
majtki. Nie dotarł jednak do mojej cipki. Jego palec delikatnie acz stanowczo wsunął się w moją
drugą dziurkę. Jęknęłam, bo choć odczułam malutki ból to przeszła mnie fala rozkoszy. Nic więcej
tego wieczoru się nie stało, ale zostało coś we mnie. Okazję wykorzystałam ze swoim mężem.
Wróciliśmy tego wieczoru bardzo późno. Naszego syna nie było w domu. Mieliśmy więc pełną
swobodę. Impreza dosyć mocno zakrapiana alkoholem. Zanim się rozmalowałam mąż wziął
prysznic i zniknął w sypialni. Wykąpałam się i naga poszłam do sypialni. On leżał już z ręką na
oczach i zasypiał. Wsunęłam się pod kołdrę i przejechałam dłonią po jego bokserkach. Wydostałam
z nich jego członka. Najpierw delikatnie dłonią, a później ustami zaczęłam go rozbudzać. Poczułam
jego dłoń na moich pośladkach. Lubił je ściskać kiedy go pieściłam języczkiem. Wtedy to właśnie
obudziła się we mnie chęć zrobienia czegoś naprawdę szalonego. Wstałam z łóżka na moment i w
szafce odnalazłam prezerwatywy. Z łazienki przyniosłam też krem. Zdziwiłam go kiedy zaczęłam
nasuwać mu prezerwatywę, ale nic nie mówił. Wstałam i okraczyłam go. Patrzył na mnie z dołu.
Przez chwilę pieściłam się palcami, aż stały się zupełnie mokre. Przykucnęłam. Dyskretnie
wycisnęłam odrobinę kremu na palce i przejechałam nimi po drugiej dziurce. Wsunęłam jeden z
palców, wszedł bez oporu. Mąż obserwował mnie przez cały czas, a sztywność jego penisa
uświadomiła mi, że pewnie domyśla się co chce zrobić. Chwyciłam go dłonią i naprowadziłam
swoją pupę na niego. Wchodził we mnie pomału, czułam jak rozrywa mnie ból, ale jednocześnie od
cipki szła rozkosz. Chwycił mnie za pośladki, unosił i opuszczał przyśpieszając tempo. Pieściłam
swoją łechtaczkę. Doskonale wyczułam jego orgazm. Nie wiem jak mi się to udało, ale jedną dłonią
dociskałam swoją cipeczkę, a w drugiej ściskałam jego członka. Przeżyliśmy oboje orgazm, mój był
niesamowicie intensywny. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. Słyszałam jeszcze w półśnie jego
"Kocham Cię". Przy śniadaniu odpowiedziałam na tylko jedno pytanie. Widać było w jego oczach,
że jest szczęśliwy. Dałam mu coś czego pragnął, a co przeze mnie nie potrafił zrealizować.
Przynajmniej nie ze mną.
Zastanawiacie się może poco opisuje to zdarzenie, a jeszcze bardziej po co mi drugi partner? Sama
zadałam sobie to pytanie, a odpowiedzi możecie znaleźć już w moich tekstach. Wspominam
zdarzenia, które w gruncie rzeczy były jednorazowe i to na tyle, że zachowały się w mojej pamięci.
Ciągle trzymając się zasady, że gdy jest mąż ja jestem żoną. Kiedy on wyjeżdża staje się kobietą z
potrzebami, które coraz bardziej zaczęłam zaspakajać. Wyzwoliłam przy tym swoją ukrytą naturę,
pozbyłam się zahamowań. Do jakiego stopnia? Każdy ocenić powinien przede wszystkim samego
siebie. Ja, zrobiłam coś bardzo szalonego.
Szwagier ze swoją żoną i córką zabrali mojego syna do kina. Ja miałam dojechać do nich na
miejsce. Spóźniłam się, ale na miejscu okazało się, że na seans poszły tylko dzieciaki i żona
szwagra. Wypiliśmy kawę i poszliśmy do samochodu. Rozmawialiśmy, a w powietrzu zaczęło
rosnąć ciśnienie. Pierwszy krok zrobił szwagier. Wsunął mi ręce pod spódnicę. Szybko doszedł
palcami do mojego łona. Ściskał je i masował przez majtki i rajstopy. Wokół przechodzący ludzie, a
we mnie piętnowało się podniecenie. Udało mi się dosięgnąć ręką do jego krocza. Był podniecony
tą sytuacją. Wtedy postanowiłam zrobić coś naprawdę szalonego. Z jego małą pomocą wyjęłam go
z rozporka. Pieściłam go dłonią, sztywniał taki ciepły i kuszący. Skusił mnie. Pochyliłam się i
wzięłam go do ust, pieściłam i ssałam. Nie miał łatwo kontrolując przy tym sytuację na zewnątrz.
Mimo to nie przeszkodziło mu trysnąć spermą do moich ust. Połknęłam go. Chusteczką otarłam
usta. Ciężko było mi się opanować, ale na tym poprzestaliśmy. Wieczorem dostałam smsa, który był
preludium do samotnego finału.
Czy w moim wieku godzi się robić takie rzeczy? A czy istnieje granica wiekowa na przyjemność?
Nie mam już wyrzutów. Czasu bowiem się nie cofnie. A przyjemność jest nagrodą.
Pozdrawiam Was
Krystyna

Podniecający stereotyp
Po niedzielnym obiedzie. Sama w domu. Zamiast siedzieć przed telewizorem przysiadłam przed
komputer. Muszę Wam wyznać, że dobrze mi się pisze. To swoisty katharsis. Może ja się tłumaczę?
Może szukam wsparcia. Nie, jak już pisałam nie mam wyrzutów. Coś jednak jest takiego, że chce
się podzielić z Kimś tym wszystkim co tak odmieniło moje życie. Nazywam je drugim. Kiedy
jestem sama z obowiązkami, które nie zaniedbuje. Każdy musi znaleźć dla siebie jakąś drogę, która
pomaga mu w codzienności, a że moja biegnie blisko moich majtek? Taka widać była moja
potrzeba. Dobrze mi z nią i przyjemnością, która odczuwam.
Pracuje jako tzw. pracownik umysłowy. Lubię swoją pracę i nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Mój pracodawca docenia mnie i pozwala na zawodowy rozwój. Jeżdżę na szkolenia, konferencję.
Są przy tym niedogodności choćby takie, że muszę wtedy prosić rodziców lub teściów o
zaopiekowanie się dzieckiem, ale ich wyrozumiałość do mojej pracy i sympatia do niego
rozwiązują szybko mój problem.
Delegacje to podobny temat jak życie kierowcy ciężarówki. Jest utarty swego rodzaju stereotyp
myślenia na temat co się wtedy robi i co dzieje się wieczorami po szkoleniach. Jak do tej pory nie
byłam dobrym przykładem potwierdzającą te teorie. Owszem jakiś drink wieczorem, ale później
grzecznie do łóżeczka żeby być wyspaną i wypoczętą następnego dnia. Szczerze pisząc myślałam,
że i tym razem tak będzie. Cóż, nowe życiowe doświadczenia niosły mnie w nieznane. Przy
obiedzie okazało się, że kilka osób mieszka w tym samym hotelu. Umówiliśmy się po krótkim
odpoczynku na wieczorne piwko. Pojawiło się kilka osób, było całkiem wesoło. Jednak średnia
wieku bliska mojej obniża znacząco zapał do dłuższej zabawy. Zostałam sama z młodym, całkiem
przystojnym mężczyzną. Miał 29 lat. Któreś piwko rozwiązało nam języki. Nie czułam
skrępowania kiedy żartowaliśmy sobie o sprawach łóżkowych. Zwierzył mi się, że ma bardzo
liberalną dziewczynę. Ja opowiedziałam mu jak to całymi dniami jestem bez męża. Miło się
rozmawiało, ale przyszedł czas udać się na spoczynek. W windzie zapytał mnie czy nie weszłabym
na jeszcze jedno piwo. Zgodziłam się. Włączyliśmy telewizor, usiadł na łóżku, a ja na krześle przy
stoliku. Minuty i kolejne łyki robiły swoje. Czułam, że jestem już mocno nie trzeźwa. Humor mi
dopisywał, a wścibski język wypytał młodzieńca o różne sprawy. Nie wiem do jakiego stopnia był
szczery, ale bez skrupułów przyznał się, że jego sympatia nie pozwala mu na pieszczoty oralne, że
nigdy tego nie robił. Nie wątpił, że to przyjemne, ale nie miał sposobu by przekonać o tym swoją
partnerkę. Poszłam zrobić siusiu. Kiedy wróciłam z łazienki on leżał na swoim łóżku. Wtedy coś
mnie tknęło. Przykucnęłam między jego nogami i zaczęłam rozsuwać rozporek. Uniósł natychmiast
głowę i patrzył na mnie zaskoczony, a być może zszokowany. Wyjęłam jego członka, szybko rósł w
moich rękach. Wsunęłam go sobie do ust patrząc się przy tym w jego oczy. Odchylił głowę do tyłu i
jęczał. Gładził moje włosy, a ja wsuwałam go i wysuwałam z buzi, podlizując przy tym. Jestem
pewna, że finał mógł być bardzo szybki. Przerwałam więc te pieszczoty. Chciałam czegoś więcej
niż tylko pokazanie mu jaki seks oralny jest przyjemny. No dobra, chciałam też coś z tego mieć.
Wstałam i zdjęłam koszulkę. Patrzył na mnie masując swojego penisa. Kiedy rozpinałam stanik
usiadł na łóżku i przyciągnął mnie do siebie łapiąc za pośladki. Rozpiął spódnicę, która opadła na
ziemię. Stałam przed nim w rajstopach i majtkach. Pozwoliłam mu by je zsunął ze mnie. On jednak
przywarł twarzą do mojego łona. Całował je, a jego dłonie wędrowały po moich nogach. W końcu
zsunął mi z pupy obie części garderoby. Teraz jego ust muskały moją łechtaczkę. Próbował
dosięgnąć językiem mojej cipki. Odchylił się i podniósł z łóżka. Obrócił mnie i zrozumiałam, że
mam się położyć. Zrobiłam to, a on podniósł mi nogi i zaczął lizać całą wilgoć jaka wypływała ze
mnie. Jego język oszalał. Dopiero później, wracając już do domu, uświadomiłam sobie, że o to
spełniłam jego marzenie. Doprowadził mnie do orgazmu. Opuścił moje nogi i nachylił nade mną.
Chciałam go poczuć w sobie. Otwarłam oczy, patrzył na mnie uśmiechnięty. Zapytałam go o
prezerwatywy. Wstał i zniknął w łazience, wrócił otwierając opakowanie. Tłumaczył się później, że
zostały mu w kosmetyczce po wspólnym wyjeździe, nie wnikałam. Powstrzymał mnie kiedy
chciałam zdjąć rajstopy i majtki. Uklęknęłam więc tyłem do niego mając na sobie bieliznę zsuniętą
z pośladków. Uklęknął za mną. Jego pierwsze powolne ruchy, moje jęki. "Mocniej, mocniej
proszę..." jęczałam, a on przyśpieszał. Chwycił mnie mocno za pośladki. Oszalałam do reszty.
"Rżnij rżnij mnie, rżnij jak kurwę!" krzyczałam wijąc się w spazmach. Podziałało to mocno na
niego. Dobił mocno i spuścił się nie wychodząc ze mnie. Opadliśmy na łóżko. Cisza nie była
krępująca. Przerwałam ją, zdjęłam resztki ubrania i obróciłam się w przeciwnym kierunku do niego
mając blisko swych ust jego członka. Zlizywałam malutkie kropelki jego spermy, pieściłam
języczkiem i ssałam delikatnie aż znów w pełni się ożywił. Nie pozostał bierny. Zanurzył głowę
między moimi udami. Czułam jego język od łechtaczki po pupę. Obróciłam nas wchodząc na niego.
Trysnął mi na policzek i w usta. Oblizywałam go do końca. Po chwili znów poczułam jego język na
mojej cipce. Miły orgazm przeszył moje ciało.
Zmęczenie sprawiło, że nie myśląc za wiele zasnęłam w swoim łóżku. Rano przed szkoleniem
odbyłam z nim krótką rozmowę. Nie dałam mu swojego numeru. Zrozumiał kiedy prosiłam by się
do mnie nie przyzwyczajał, że może jeszcze kiedyś się spotkamy przypadkiem. Po szkoleniu
życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego. Powrót do domu, do codzienności, tej równie barwnej
co dwa dni szkolenia.
Podnieca mnie to wspomnienie. Siedzę, piszę i pocieram udo o udo. Mam ochotę odejść na chwilę
od monitora. Samospełnienie też sprawia mi jeszcze przyjemność. Bo dla niej jestem i to właśnie
ona stanowi główną część mojej tajemnicy, która z Wami się dziele.
Z góry dziękuje Wam za Wasze opinie. Nie zależy mi na ocenie mojego postępowania. Sama jej
dokonałam. Jestem i funkcjonuje umilając sobie życie. I Wam tego samego życzę.
Krystyna

Ślad spełniony
Czy mam szacunek do samej siebie? Dbam o siebie, akceptuje te swoje kilka kilo więcej. Czy stojąc
przed lustrem czuje do siebie obrzydzenie? Dlaczego bym miała czuć skoro jest mi dobrze jak jest.
Nie brakuje mi kobiecości, mężczyźni interesują się moją osobą jak widać powyżej.
Czy każda z nas w młodym wieku czuła wyrzuty z powodu masturbacji? Czy pierwszy raz był
rozczarowaniem? Pierwsze pieszczoty oralne obrzydzeniem? Nie w moim przypadku. Piszę tu o
sobie. Taką jaką jestem. Otwarcie i szczerze. Takie miałam od początku założenie i tak właśnie jest.
Mam owijać w bawełnę, że byłam z facetem i nie pisać, że połknęłam jego spermę? Ta chwila kiedy
członek tryska jest dla mnie podniecająca. Lubię to i robię to co lubię. Tłumaczę się prawda? Nie do
końca. Chce żeby wszystko było tutaj jasne, a po lekturze mojego ostatniego wpisu nie chciałabym
być odebrana jako łatwo dajka. Szanuje każdą opinię.
Kiedy skończyłam ostatni wpis zrobiło mi się naprawdę miło. Tak zwana jednorazowa akcja. Może
powinnam nie myśleć o tym, ale ta cała sytuacja była, i jest, dla mnie bardzo podniecająca. Mój
kolejny seks po tym szkoleniu uprawiałam z mężem. Szalony i dziki. Lubię mieć uniesione nogi i
czuć go głęboko w sobie. Jest wtedy stanowczy, porywczy.
Jestem typem kobiety, która lubi mocno i ostro. Lubię zasypiać czując jak moje łono miało dobre
wzięcie. Jejku jak to brzmi! Ale tak właśnie jest. Każdy człowiek jest inny. W moim wieku nie mam
już ochoty na romantyczność. O wiele większą przyjemność sprawia mi szybkość. Mam w sobie
jeszcze tyle energii, że lubię wiele zbliżeń, ale bez przeciągania wszystkiego w czasie. Wie o tym
mój mąż i domyślił się pewnie jego brat.
Swoją drogą, wiecie, zastanawiałam się dzisiaj czy nie wrócić na jakiś portal ogłoszeniowy. Po
dłuższym zastanowieniu doszła jednak do wniosku, że swój wolny czas i tak w pełni wykorzystuje
na przyjemność. Wszystko jest w dobrych proporcjach zatem nie zamierzam niczego zmieniać. I tak
jak już napisałam lubię swego rodzaju spontaniczność, a wirtualne znajomości dochodzą do takiego
miejsca, że zaczyna się obrzydliwe owijanie w bawełnę. Nie, nie chce. Wole realność. W Internecie
niech pozostanie tylko ślad spełniony.
Pozdrawiam Was serdecznie
Krystyna

Dla przyjemności
Zwyczajem stało się, jak na razie, że robie wgląd na wcześniejsze wpisy. Nie, nie robię korekt.
Zastanawiam się czy dla mnie wszystko wydaje się jasne. Dziś na dłużej zawiesiłam oko przy
wspomnieniu o zapomnieniu na parkingu. Nie wspomniałam wtedy o moich przemyśleniach, a
skoro używam tu określenia żona kierowcy Tira to może warto wspomnieć jakie to uczucie
towarzyszy podczas pieszczot oralnych w samochodzie. No właśnie, jakie? Silne podniecenie
związane z uczuciem robienia czegoś zupełnie niemoralnego w miejscu publicznym, a drugie
związane jest z szybkim przydrożnym seksem. Oczywiście, że nie traktowałam tego mechanicznie.
Robiłam to również dla własnej przyjemności. Czy przemknęła mi myśl o tym, że mój mąż ma taką
przyjemność w czasie pracy? Przeszło mi to po głowie już trochę później. Idąc dalej tym tokiem
myślenia, to zaczęłam się zastanawiać jaka byłaby moja reakcja gdybym patrzyła na niego gdy
uprawia seks z inną kobietą. Dziś po tych wszystkich przyjemnych przeżyciach może
zareagowałabym inaczej. Jak? Cóż nie ma co się dłużej zastanawiać. Jedno jest pewne, nigdy nie
interesował mnie seks w większym gronie. Nie to, że nie lubię się dzielić, ale po prostu lubię być
skoncentrowana na konkretnej rzeczy.
Zmieniając temat, wyskoczyłam dziś na małe zakupy. Kupiłam głównie bieliznę, jakieś rajstopy. W
domu przymierzyłam nowo zakupione majtki. Spojrzałam do lustra i wtedy uświadomiłam sobie, że
moje zakupy są od dawna takie same. Stawiam na wygodę. Mój mąż nigdy nie wnosił uwag,
mówiąc jedynie, że lubi wsunąć rękę w moje majteczki, a w stringi się nie da. Cóż, osobiście się
cieszę.
A z tym całym wsuwaniem ręki jest tak, że w nocy czasami czuje jego dłoń. Jakby przez sen ściska
mi pośladek i zasypia. Przyzwyczaiłam się już do tego. Czasem odnosi to taki skutek, że dociskam
się pupą do niego. Jeśli nie jest zbytnio zaspany to zsuwa mi te majteczki do kolan. Trwa to chwilę,
ale jest wspaniałym preludium do jeszcze kilkunastu minut snu.
Tak swoją drogą to dzwonił dzisiaj zapowiadając się w okolicach czwartku piątku. Wszystko zależy
od tego jak uda się przeładunek. Nie ryzykuje więc spotkania z szwagrem, choć bracia lubią się
umawiać sami, a my dobre żony towarzyszymy im wtedy. No, nic wracam do codzienności. Trzeba
ogarnąć dom.
Pozdrawiam
Krystyna

Telezadowolenie
Siedziałam sobie wieczorem przed telewizorem okryta kocykiem. Zadzwonił szwagier.
Pośmialiśmy się trochę, ot taka luźna rozmowa. Na koniec zapytał czy tęsknie. Drocząc się z nim
udawałam, że nie wiem o co chodzi. W końcu zapytał czy chciałabym go poczuć w sobie.
Odpowiedziałam, że tak i spytałam jak chciałby mnie mieć. Rozgadał się o tym, że chciałbym
zsuwać moje majteczki i pieścić mnie aż do orgazmu. Bez zażenowania mówił mi, że chciałby bym
go pieściła ustami, a potem wszedłby we mnie, ściskał moje pośladki, mocno dobijał do nich swoim
ciałem. Zorientowałam się, że słuchając go miałam już drugą rękę w majtkach. Byłam cała
wilgotna. Pieściłam się palcami i coraz szybciej oddychałam. "Pieścisz się?" zapytał nagle. "Tak"
odpowiedziałam przychrypniętym głosem. "Gdzie chciałabyś żebym się spuścił?" "Na moje piersi."
i w tym momencie przeszył mnie orgazm.
Mój pierwszy sex telefon. Dlaczego wcześniej nie zrobiłam tego z mężem? On zawsze jest
konkretny w rozmowach telefonicznych. Będąc już w łóżku zastanawiał się kiedy ostatnio
powiedział mi, że tęskni za nami. Znów przyzwyczajenie. Wyjeżdża wiec wróci, a ja czekam. Też
już przywykłam, że go nie ma, a jeśli pojawia się uczucie tęsknoty to objawia je moje ciała. Skąd
we mnie takie nieustanne potrzeby? Może ja mam za mało zajęć, a tym samym za dużo wolnego
czasu? E, tam, nie wnikam. Apropo zajęć, wracam do pracy.
Szwagrowi nie pozwoliłam dzisiaj podjechać na chwilę. Zgodziłam się na to dwa razy. Nie jest to
komfortowa sytuacja. Mój syn zasypia późno. Nie chce by potem wyszło, że siedzi długo, skoro
wcześniej tego nie robił. Nie chce posuwać się do tego stopnia, że któraś z połówek, jego lub moja
zaczną coś podejrzewać. Nie kłamałam, chciałabym go poczuć w sobie. Przyzwoicie poczekam na
męża. Wiem, brzmi to nie ładnie, jakby było mi wszystko jedno z kim to robię. Zakręcone,
niemoralne, ale pozwala zachować dystans. Oboje, ze szwagrem ustaliliśmy takie zasady i tego się
musimy trzymać. Ja też nie wnikam co robi z żoną kiedy go nie ma u mnie. Chociaż wracając do
wczorajszej rozmowy, był w pobliżu niej, a jednocześnie dzięki niemu przeżyłam miłe spełnienie.
Rozsądek nie zawsze ma kontrolę nad wszystkim.
Pozdrawiam
Krystyna

Kształt osobowości
Nie znam biura, w którym chociaż raz na dzień rozmawia się o seksie. Nikt nie narusza prywatności
drugiej osoby, ale czasem wychodzą na światło dzienne różne sprawy. W sumie nikt nie wie kto
koloryzuje, kto ukrywa swoje największe tajemnice. Na przykład takie jak moja. Gdyby ktoś tu się
dowiedział, że uprawiam seks z własnym szwagrem wtedy nie miałaby czego szukać w tym
miasteczku, ale o tym już pisałam. Jesteśmy prowincją. W dzisiejszych czasach Internet stał się nie
tylko u nas oknem na świat. Jak było wcześniej? Seksualna ciemnota dosłownie i w przenośni?
Seks po ciemku, pod kołderką i tyle w temacie. Zanim w domach znalazł się komputer najczęściej
rozwijano swoje fantazje poprzez kasety VHS. Pamiętam jak nasi znajomi pytali dyskretnie mojego
męża czy przywiózł coś nowego. Śmialiśmy się z ich zawstydzenia, ale rozumieliśmy ten głód
"wiedzy". Dziś nikt nie pyta, mąż nie przywozi kaset z daleka, a każdy rozwinął się w tej materii.
Mam koleżanki, które mówią o porno z obrzydzeniem. Znowu staje się niechlubnym wyjątkiem.
Nie, nie jestem maniaczką, ale od czasu do czasu siadałam obok męża i przyglądaliśmy się
działaniom na ekranie. Czy nie tak rodzą się fantazje? Obraz wpływa do głowy, budzi umysł, ten
wytwarza podniecenie i wszystko najczęściej kończyło się seksem. Czy gdybym żyła w
"ciemnocie" kiedykolwiek pieściłabym mężczyznę oralnie? Widziałam to na ekranie i wpłynęło to
na mnie tak, że chciałam spróbować. Silne podniecenie wiąże się u mnie z zupełną lubieżnością i
bezwstydem. Przez częściową utratę rozsądku chce robić wszystko łącznie ze smakiem i
połykaniem spermy. Po prostu lubię to.
O czym najczęściej fantazjuje erotyczne? Hm, to zależy od sytuacji. Z reguły jest to
odzwierciedleniem mojej natury, o której już wspominałam. Na pewno zawsze jest to jeden facet.
Zmieniają się miejsca, pozycje, sposób w jaki kończy facet. A jaką rolę odgrywa w tym zdrada?
Będziemy się nad tym rozwodzić? Moje fantazje przeplatają się z tym co już przeżyłam. Lubię
wracać do chwil, które miały miejsce, które na swój jedyny sposób były ekscytujące. Bez obaw, dla
stałych bywalców mojego bloga chętnie wspomnę później o nie jednej. Kształtowanie osobowości,
silne poczucie kobiecości to sprawy, które bez otwarcia się na własne potrzeby nie mają szansy
bytu.
Pozdrawiam Was mili czytelnicy
Krystyna

Łazienka
Koniec miesiąca, szaleństwo w pracy. Prysznic rozluźnieniem, relaksem i odprężeniem.
Potraficie zliczyć swoje orgazmy w pomieszczeniu zwanym łazienką? W tym mieszkaniu
mieszkamy od dziewięciu lat i doliczyłabym się na palcach dwóch rąk sytuacji kiedy to sama
doprowadzałam się na szczyt. Trudno byłoby mi zliczyć nieoczekiwane wizyty męża.
Jest u nas taka zasada, że nie zamykamy drzwi łazienki. Jeśli, któreś z nas chce siusiu to wchodzisz
i wychodzisz. Właśnie nie do końca. Mąż często wchodzi, ale rzadko za potrzebą. Jak to określił
lubi patrzeć jak strumienie wody spływają po moim ciele. Pretekst żeby się dołączyć albo po prostu
stać z wyjętym członkiem. Nie odmawiam mu tych zabaw. Zresztą rozkosznie jest kiedy wchodzi
do mnie (mamy wannę z ścianką umożliwiającą skorzystanie z prysznicu na stojąco), pieści
bezwstydnie i bierze od tyłu. Czasami podsuwa się, dłonią dotyka mojej szyi i nakierowuje moje
usta. Ile to razy poleciała jego sperma na moje piersi w takiej sytuacji? Oj, udzieliły mi się te
służbowe statystyki.
Powyższe słowa pisze już drugi dzień. Nawał pracy i redukcja przyjemności do szybkiej
masturbacji pod prysznicem. Wsunęłam się pod kołderkę i grzecznie zasnęłam. Moja grzeczność
bierze się z przepracowania? Śmieszne skojarzenie. Teraz z kawką, już w pracy dopieszczam ten
tekst, publikuje i wracam do zajęć. Jeszcze osiem godzin. Weekend przykładnej żony przede mną.
Wszystkiego dobrego.

Weekendowe skupienie
Jeszcze śpi, odpoczywa. Ja przy kawie rzucam okiem i zaglądam na bloga. Obiecałam sobie, że nie
będę komentować wpisów moich wielce szanownych Gości. Opinie mnie ciekawią i za nie
dziękuje.
Wczorajsze popołudnie, obiad z dwóch dań. Przyjechał, przywitał się i ruszył do łazienki. Weszłam
tam tylko na chwilę. Przyciągnął mnie do siebie. Wymyty, pachnący, w niespełna chyba dwie
minutki odprężył się zupełnie. Dzięki mnie oczywiście. Wieczór spędziliśmy w domu omawiając
różne sprawy związane z domem, z podatkami. Potem drink i telewizor. Kiedy nasza pociecha
zniknęła w swoim pokoju na dobre, my też przenieśliśmy się do naszej sypialni. Pieścił mnie
językiem do pierwszego orgazmu. Lubi to tak bardzo, że na nic nie zdają się moje wręcz błagania
by wszedł we mnie. Chwila odprężenia, wtulenia się w niego i czuje jak powoli skrada się, wchodzi
milimetr, centymetr do końca. Potem jego ruchy są już stanowcze do samego końca. Potem jeszcze
na boczku, szybko, mocno. Uwielbiam to. Dopieścił mnie palcami. Ile to wszystko trwa? Tracę
poczucie czasu, ale nie lubimy oboje pędzić w nieskończoność. Ważne, że zasypiamy spełnieni
oboje.
Sobota, zmykam na zakupy. Popołudniu mamy się gdzieś wybrać całą trójką. Trwa rodzinny
weekend. Na tym się skupiam i temu oddaje w pełni.
Pozdrawiam
Krystyna

Coś na szybko
Wyjechał dosłownie z godzinę temu. Wspólnie spędzony czas. Blisko siebie, pod kołderką,
zabrakło nieco energii, rozeszło się po kościach. Może przed snem przyjdzie coś na szybciutko.
Zobaczymy.
W zasadzie na krótko jestem. Rzuciłam okiem na pocztę, odpisywanie na trzy maile zjadło mój czas
poświęcony na wpis. Trudno. Postaram się jutro. Zmykam do łóżka. Przede mną nowy tydzień, czy
nowe wrażenia?
Pozdrawiam Was!
Krystyna

Silniejsze niz ja
Śmiałam się. Nie wierzyłam mu w ten przypadek. Wyszłam z pracy i nagle podjechał. Wsiadłam.
Zaproponował, że mnie odwiezie. Zgodziłam się, wiedziałam, że syn poszedł z kolegą „pograć w
kosza". Wysiadłam, on ze mną. Czułam, że czegoś chce. Prosiłam żeby się rozgościł, a ja zniknęłam
w łazience. Odświeżyłam się pod prysznicem. Założyłam szlafrok i wróciłam do pokoju. Siedział z
pilotem w ręce. Usiadłam na fotelu rozchylając jedyny przyodziewek. Dopiero co wyjechał mój
mąż, dopiero co czułam się spełnioną żoną, choć, tak jak napisałam, nie do końca spełnioną.
Natychmiast odłożył pilota. To ja dałam mu sygnał, że go chce teraz i tu. Pieścił mnie językiem, ale
nie zdążyłam skończyć. Wstał, rozsunął spodnie i podszedł z boku. Chwycił mnie za głowę i
przybliżył do siebie. Nigdy nie brakowało mu stanowczości, ale dziś dominował. Wziął mnie od
tyłu. Mocno, bolało, ale nie przerwałam. Wyszedł ze mnie. Uklęknął i pieścił mnie do orgazmu.
Opadłam na kolanach. Palcami dociskał moja cipeczkę. Wstał trzymając go w dłoniach. Lubię
patrzeć gdy mężczyzna robi to sam. Podnieca mnie to. Odwróciłam się, usiadłam rozchylając nogi.
Dopieszczałam się po orgazmie pobudzając na nowo. Uklęknął, chwycił mnie za pośladki zsuwając
z fotela. Wszedł znowu we mnie. Nie przestawał na mnie patrzeć. Wyszedł nie spodziewanie,
wyprostowałam się. Trysnął na moje piersi. Musnęłam go językiem. Szybko, nie patrząc na zegar,
dla rozkoszy. To jest silniejsze ode mnie.
Siedzę teraz i czuje swoje łono dopieszczone prze z niego. Nadarzona okazja, wykorzystana, Za
chwilę zasnę myśląc o tym. Co zrobię dla lepszego snu jeszcze nie wiem. Wiem. Dam sobie
rozkosz, jeszcze więcej rozkoszy tej rozkoszy sama. To gorsze niż zdrada?
Buziaki, pozdrawiam
Krystyna

Dobrze z sobą
Wybrałam się wczoraj z koleżanką na zakupy. Przyszło do kupowania bielizny, a dokładnie rajstop i
pończoch. Otóż ja kupowałam to pierwsze ona te drugie. Nic nie mówiłyśmy do czasu jak
usiadłyśmy przy kawie. Spytała czy w ogóle nie noszę pończoch. Wiecie, że jakoś się nad tym nie
zastanawiałam? Wolę rajstopy i tyle. Zapytano mnie jednak czy mój mąż nie chce abym nosiła
pończochy. Tu znowu nastąpiła cisza z mojej strony. Raz, że rzadko bywa w domu, a dwa nigdy nie
mówił mi o pończochach. Kiedy mam na sobie rajstopy, najczęściej pod nimi jeszcze majtki to
zdejmuje je (częściowo lub całkowicie) ze mnie. W łóżku zaś jeśli jest to szybkie zbliżenie nie
zdejmuje nawet mojej koszulki nocnej. Zaś kiedy sex trwa dłużej jesteśmy nadzy. No i proszę,
okazało się przez zwykły przypadek, że może ja zaniedbuje mojego męża? Wiem, że bielizna działa
na mężczyzn, ale czy po tylu latach miałabym szansę wzbudzić jeszcze większe zainteresowanie w
moim współmałżonku? Tak mi to zostało w głowie, że dziś po wyjściu z pracy poszłam do sklepu i
kupiłam pończochy. Żeby sprawdzić męża, ale też może szwagra.
Wydawać się może z tego co powyżej napisałam, że niezła ze mnie zacofana kobieta z prowincji.
Niby ma Internet niby wykształcona, a tu proszę. Cóż, pisałam już o niejednym. Nawet o seksie
analnym. Może warto woli jakiegoś wyjaśnienia nadmienić, że sex nie przejawiał się u mnie nigdy
w tej wizualnej stronie. Stawiam na miejsce i czas. To nie tak, że nie dbam o siebie. Swoje ciało
staram się trzymać w dyscyplinie. Nie wydaje mi się również żebym chodziła niechlujnie ubrana.
Mogę śmiało napisać, że mam swój styl, a że zabrakło w nim miejsca na pończochy? Dla mnie
szczegół, choć w oczach koleżanki wywołał on zdziwienie, wręcz sensacje. Ważne jednak by czuć
się dobrze z samym sobą.
Pozdrawiam!
Krystyna

Przed weekendem
Praca z facetami w biurze. Znacie to? Wychodzisz gdzieś na chwilę wracasz, a oni podnoszą się od
monitora w popłochu, coś zagadują dla niepoznaki. Ukryty śmiech. Mój mąż nie wiele korzysta z
Internetu. Coś sprawdzi, przeczyta. Nie interesuje go godzinne przesiadywanie przed monitorem.
Jeśli o mnie chodzi przesiadywałam godzinami zagłębiałam się w jego ukryte zakamarki. O tak, nie
raz znikałam na chwilkę w ubikacji.
Pamiętam jak pewnego razu mąż spał, a mnie podusiło po klikać. Kiedy usłyszałam, że wstał w
pośpiechu pozamykałam Internet. Przyszłam do pokoju, spojrzał na mnie i zapytał co ja taka
pobudzona jestem. Więc jednak jestem w jakimś tam sposób wzrokowcem? Każdy chyba jest,
prawda? Gdy widzę podnieconego męża, czy mojego szwagra, ich członki to sama wilgotnieje.
Kiedyś mój ślubny, w czasie rozmowy na temat Internetu ze znajomymi, o tzw. oknie na świat
określił je „chyba rozpusty". A więc wie co w trawie piszczy. Może on też ma swoje tajemnice?
Dlaczego go o to nie zapytam? Chyba już o tym pisałam. Pasuje nam układ kiedy każdy ma swoją
cząstkę życia tylko dla siebie. Niech tak zostanie.
Dzwonili dziś oboje. Mąż spytał, jak zwykle, czy czegoś mi potrzeba, odpowiedziałam, że jego.
Zawsze pyta, kupuje do domu rzeczy, które nie zawsze są dostępne u nas, albo takie, które gdzieś w
świecie są tańsze. Wraca jutro. Poinformowałam go o zaproszeniu od naszych znajomych. Przystał
na propozycję, a ja uknułam chytry plan w związku z ostatnim moim zakupem.
Szwagier próbował zwabić mnie dziś na spacer poza miastem. Muszę przypilnować małego.
Obowiązki przede wszystkim.
Pozdrawiam
Krystyna

Zaspokojony weekend
Odwiedziliśmy teściową i zostawiliśmy małego u babci. Wróciliśmy i zaczęły się przygotowania do
odwiedzin do znajomych. Wzięłam prysznic, zaczęłam się ubierać. Tak, pończochy i koniecznie
trzeba je było wyeksponować tego wieczoru. Odpowiedzieć sobie na nurtujące pytania. Wyszłam w
bieliźnie do sypialni po sukienkę. W przedpokoju minęłam męża. Wierzcie lub nie, ale właśnie
wtedy nie myślałam o niczym sprośnym, po prostu ubierałam się, bo i tak byliśmy już nie źle
spóźnieni. Nawet nie wiedziałam, że wzrok męża powędrował za mną. Wertowałam wieszaki w
szafie kiedy poczułam jego dłonie na biodrach. Jego silna dłoń zsuwała się na moje pośladki,
ścisnęła się, a przy uchu usłyszałam „Co ty masz na sobie?". Starałam się odwrócić, spytałam go
tylko czy mu się podoba. W tym samym momencie moje majtki zsuwały się już z pupy. Nie raz był
już stanowczy, ale nie pamiętam kiedy ostatnio było w nim tyle pewności. Zwilgotniałam
natychmiast. Uwielbiam jak ściska moją cipkę, wsuwa w nią palce. Płonęłam! Wyjął swojego
członka i wszedł we mnie od razu. Ile to trwało? Nie ważne. Poczułam jego wytrysk w sobie.
Zdyszani usiedliśmy przy łóżku. Krótka wymiana zdań, pozytywnie zaskoczony. Zniknęłam szybko
do łazienki, o mały włos (dosłownie), sperma pobrudziła by mi pończochy.
Spędziliśmy miły i wesoły wieczór. Zamówiliśmy taksówkę, a przed samym wyjściem
skorzystałam jeszcze z ubikacji. Podkusiło mnie, zdjęłam z siebie majtki i schowałam je do torebki.
Bałam się jednak dać mu do zrozumienia, że ich nie mam w ciemnej taksówce. Gdy otwierał drzwi
wejściowe do klatki musnęłam ręką jego rozporka. Wszedł za mną, kiedy sięgał ręką by zapalić
światło na korytarzu powstrzymałam go. Szybko poczułam jego ręce na pośladkach. Zorientował
się, że nie mam majtek. Na półpiętrze podsunął mnie do drzwi. Ściskał mocno mój tyłek. Jęczałam
mu do ucha. Zwinne palce szybko pieściły moją łechtaczkę, byłam bliska, ale nie dał mi tej
przyjemności. Wyjął z spodni penisa i chwycił mnie za włosy. Uwierzycie?! W tym wieku, na
własnej klatce schodowej pieściłam mojego męża ustami. Poddałam się jego stanowczości, głęboko
wpychanemu członkowi do mojej buzi. Przytrzymał mnie za włosy i trysnął całym ładunkiem do
moich ust. W ciemności nie widziałam grymasu jego twarzy. Czy tą spontaniczność zawdzięczałam
mojej nowej bieliźnie, pończochą? Ledwo zamknęliśmy drzwi za sobą kiedy podsunął mi sukienkę
do góry. Odwrócona do ściany wypięłam swoją pupę, którą lubieżnie lizał. Ciężko było mi ustać na
nogach, które całe zaczęły drżeć pod wpływem przeszywającej mnie rozkoszy. Zapytał czy na pije
się jeszcze czegoś. Poprosiłam o to samo co u znajomych. Włączyliśmy telewizor, ale nie dane nam
było się patrzeć w ekran. Zdjęłam sukienkę i stanik, zostałam w samych pończochach. Nim się
zorientowałam byliśmy już złączeni pozycją 69 na naszej kanapie. Nie trzeba było się dużo
natrudzić by znowu go podniecić. Mój duży, znany od lat członek był znów gotowy by wejść we
mnie. I zrobił to. Mocno od tyłu.
Daliśmy radę jeszcze dwa razy. Przebudzenie też było miłe. Do śniadania zrobiliśmy to jeszcze raz.
Można by się zastanawiać czego mi brakuje, poco mi ktoś inny. Jeśli ktoś czyta ten wie, że mam te
przyjemności zbyt rzadko, pragnienia moje są większe. Myślenie nie głową?
Obiad zjedliśmy u teściowej. Poobiedni spacer i popołudnie spędzone na przygotowaniach do
wyjazdu męża. Spełniona i zaspokojona. Jeszcze teraz kiedy piszę te słowa. Nawet nie łudzę się, że
wytrzymam.
Pozdrawiam
Krystyna

O 69
Przeczytałam powyższy wpis. Taki trochę ładnie banalny. Świat seksu kręci się ciągle wokół
jednego (niektórzy nawet precyzują to jako tyłek). Z latami liczy się bardziej chwila niż pozycje.
Nie ma zaskoczenia w stylu „ojej tak jeszcze tego nie robiliśmy". Mimo to siła działania nie słabnie
i z tego się cieszę.
Tak naprawdę rzadko bawię się w 69, ale jest w tej pozycji coś niesamowitego. Lubię gdy
mężczyzna jest na mnie, gdy wsuwa w moje usta swojego członka. Lubię lizać jądra, zerkać na
męski tyłek. No i sam wytrysk. Nie zachęcam, ani nie przekonuje, że to wspaniałe. Każda z nas, a
nawet każdy człowiek jest inny, własne upodobania, podniety. Nie próbowałam tego jeszcze z
mężem.
Piszę o tym, bo wczoraj na dobranoc przywołałam obrazy z weekendu. Rozkoszne kołysanie do
snu.
Idą święta. Natłok prac domowych. Mąż zapowiada się już w czwartek. Nie wiele czasu pewnie
spędzę przed monitorem. Spotkania rodzinne, obżarstwo i miejmy nadzieje odrobina przyjemności.
Pozdrawiam Was ciepło!
Krystyna

Normalność
Rzuciłam wczoraj okiem na kilka blogów. Na jednym z nich znalazłam opowiadanie. Z pewnością
zmyślone, ale jego lektura z jednej strony zmroziła mnie, z drugiej każdy akapit wciągał nie
pozwalał zamknąć przeglądarki. Narratorem jest matka opisująca swoje relacje z synem. Zaczęłam
się zastanawiać kto takie rzeczy wymyśla. W głowie mi się to nie mieściło. Będąc już w łóżku
zaczęłam przedkładać to na swoje cztery ściany. Uspokoiłam się. Przez głowę nie przeszły mi nigdy
takie myśli, a co do niego to już raczej Internet spożytkował dla poszerzenia swojej seksualnej
wiedzy. Nie wyczułam też by w jakiś sposób pobudzony znikał w łazience. Mówi się dziś, że
onanizm jest rzeczą normalną, że pozwala na kształtowanie własnej seksualności. Nie przyłapałam
go nigdy na oglądaniu erotycznych stron. Fakt nie kontrolowałam. Krępujące rozmowy przejął mąż
i półżartem półserio rozmawia z nim czasem o płci pięknej. Mam w tej kwestii do niego pełne
zaufanie. Syn kształtuje się normalnie. Czuje się spokojna.
I odprężona po wczorajszej zabawie z sobą. To jakieś dziwne przyzwyczajenie, tak jakbym nie
mogła zasnąć jeśli nie przeszyje mnie fala rozkoszy. Skusił mnie trochę sms od szwagra, który
wyjawił mi, że myślał o mnie podczas wieczornej kąpieli. Nie, oczywiście, że nie tylko myślał. I
mnie też zmusił do przyjemnych czynów.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Krystyna

Po świętach
Święta, święta i po świętach. Spędzone w całkiem przytulnym domku teściów. Pełen wspomnień,
również tych spowitych erotyzmem. Pamiętam jak nie raz nasłuchiwaliśmy czy nie zachowujemy
się za głośno. Ileż to razy kończyłam z poduszką na twarzy, której zadaniem było wyciszenie
mojego jęku rozkoszy.
Święta rodzinne. Teściowie, szwagier i my z rodzinami. Obżarstwo, lenistwo, telewizor,
drinkowanie. Wyczuwałam napięcie szwagra. Szukał okazji, ale mój rozsądek nakazywał mi
wstrzymać wstrzemięźliwość. Męczyło go to. Późnym wieczorem, z soboty na niedzielę, nawet się
zastanawiałam czy nie wymknąć się z przydzielonego nam pokoju, ale skończyło się na
małżeńskich pieszczotach.
Przyznaje, że trochę rozczarował mnie mój mąż, ale tylko trochę. Kiedy wróciłam z łazienki już
spał, a że ja nie mogła zasnąć zaczęłam się pieścić aż w końcu delikatnie i coraz intensywniej
zaczęłam pieścić członka mojego męża. Wystarczyło mi go trzymać w dłoni, masować. Przyniosło
to jednak w pewien sposób oczekiwany skutek. Poczułam nagle dłoń na swojej głowie, która
delikatnie, ale stanowczo skierowała mnie pod kołdrę. Pieszcząc go ustami doprowadziłam się do
orgazmu. Jeszcze nie ochłonęłam kiedy poczułam smak tryskającej spermy. Zasnęliśmy.
Niedziela okazała się już rozwiązła w potrawy, trunki i nieskrępowane świętowanie. Poczułam
nawet dłoń szwagra na pośladku. Chciałam mu nawet ulżyć, ale nie chciałam tego na siłę. Zresztą
panowie, ojciec i synowie dali sobie mocno w krew. Tym razem ja skapitulowałam i pierwsza
zniknęłam w łazience. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi byłam święcie przekonana, że to dobija
się szwagier. Trochę bezmyślnie otwarłam drzwi okrywając się tylko ręcznikiem. Do środka wszedł
mój mąż. „Co się tak maskujesz?" zapytał, odpowiedziałam coś i weszłam do wanny. Kiedy
spojrzał na mnie wiedziałam już, że nie szybko wyjdzie. Zbliżył się kierując ku mojej twarzy
członka. Szybkie sztywnienie, uścisk mojej dłoni, chwila, dwie i ładunek spermy powędrował na
moje piersi. Ucałował mnie w czoło i wyszedł. Zbudził mnie poranek. Nawet nie wiedziałam kiedy
mąż przyszedł do łóżka.
Wszyscy jeszcze spali kiedy robiłam sobie kawę. Teściowa poszła do kościoła. Rzuciłam okiem na
jakąś gazetę kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi i po chwili wychodzi z łazienki. Spojrzenie za
progu, szwagier w bokserkach. Nadarzyła mu się okazja. Nie pomogły moje prośby by przestał się
onanizować. Szeptał jak mnie chce wziąć. Długo nie trzeba było tak mówić bym poczuła wilgoć
między nogami. Podszedł, chwyciłam go w dłonie i patrzyłam w górę na niego. Kiedy wyczułam,
że zbliża się do orgazmu wzięłam go do buzi. Połknęłam go, uświadamiając sobie, że było to coś
najbardziej ryzykownego. Nie pozwoliłam by mnie pieścił. Zrobiłam mu kawy, ubrał się i oboje
czekaliśmy na całą resztę. Dopiero pod prysznicem przywołując ostatnie wydarzenia
doprowadziłam się sama do orgazmu.
Popołudniu wróciliśmy do domu. Tu już w nocy poczułam mocno swojego męża. Powtórzył to
rano, szybkim numerem. Wieczorem wyjechał, a ja od dzisiejszego poranka dostaje smsy od
szwagra. Mając w perspektywie następne puste noce pewnie ulegnę jego propozycjom.
Wiosna w pełni, zakwita miłość, a mnie jej fizycznej odmiany potrzeba wiele.
Pozdrawiam
Krystyna
Wir zajęć
Po świąteczna gorączka w pracy, do tego nie wiadomo skąd masa prac w domu. Przystaje w tym
pośpiechu i odpowiadam na smsy. Rozbawiła mnie odpowiedź na moje pytanie „Niby gdzie?" „W
lesie na spacerze." Tak ja mam teraz czas na spacery, zaśmiałam się w duchu. Okazuje się, że ten
wir pracy i domu potrafi tak zakręcić w głowie, że nawet będąc już w łóżku nie myślałam o seksie.
Może powinnam więcej pracować, mieć więcej zajęć?
Idzie weekend. Mąż ma pojawić się nie wcześniej niż w niedzielę. Mam jakieś plany, myślę o
pokusach, ale niczego nie planuje.
Pozdrawiam Krystyna

Zaspokojona
Druga noc bez pieszczot. Zasnęłam wczoraj szybko zupełnie padnięta. Wstałam, zrobiłam kawę,
włączyłam telewizor i już miałam zniknąć w łazience czując przypominające o sobie łaskotanie w
podbrzuszu kiedy zadzwonił telefon. W słuchawce głos szwagra. Co słychać i tak dalej, aż w końcu
przyznał, że ma wolne mieszkanie do popołudnia i chciałby się ze mną zobaczyć. Chcica wzięła
górę, chociaż ustaliłam sobie kiedyś sama z sobą, że nie będę prowokowała losu wchodząc do jego
małżeńskiego łoża. Wzięłam prysznic ledwo powstrzymując się od dotykania. Oznajmiłam synowi,
że idę po zakupy.
Czekał już na mnie pod klatką. Ledwo zamknęliśmy za sobą drzwi objął mnie od tyłu, a ja rękami
szukałam jego krocza. Była spragniona, cała podniecona. Nie doszliśmy do sypialni i dobrze. Już w
przedpokoju ssałam go kiedy rozbierał się do pasa wzwyż. Chciałam by jak najszybciej był we
mnie. Nie pozwoliłam więc na żadne pieszczoty, zdjęłam tylko majtki, obróciłam się tyłem do
niego i podsunęłam spódnicę. Zerżnął mnie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie wiem co na to
jego sąsiedzi, ale cicho nie było. Liczył się tylko seks, ostry, wyuzdany. Skończył we mnie i wtedy
złapaliśmy na chwilę dech. W łazience wytarła się i rozebrałam z reszty ubrań. Już czekał na mnie
siedząc w fotelu. Kiedy podchodziłam do niego masował swojego członka. Uklęknęłam przed nim i
wzięłam go znów do ust. Smak mojej cipki i resztki kropelek spermy. Trzymał mnie stanowczo za
włosy, rytmicznie unosząc moją głowę w górę i w dół. Znów był twardy. Chciał bym usiadła na
nim, ale nie zgodziłam się. Chciałam by to on dyktował dziś tempo, szybkie, do utraty tchu. Wszedł
znów od tyłu od razu przechodząc do mocnych uderzeń w moje pośladki. Przystawaliśmy na małe
chwile i znów zaczynaliśmy galopadę. Tego mi było trzeba! Wyszedł ze mnie i odsunął się.
Obróciłam się i muskając go językiem doprowadziłam go do wytrysku na moją twarz. Koniuszkiem
języka starałam się zlizać jak najwięcej. Mała przerwa po chusteczki i rozłożyłam się wygodnie na
kanapie. Zniknął między moimi udami. Lizał szybko, ssać co jakiś czas moją łechtaczkę. Trwało to
nie więcej niż minutę. Przeszedł mnie silny orgazm. Odpłynęłam. Klęczał przy kanapie i dotykał się
patrząc jak dochodzę do siebie. Wysunęłam dłoń w jego stronę żeby się przybliżył do mnie.
Obróciłam się bokiem i znów miałam go w ustach. Niezmordowany szybko się podniósł.
Położyłam się na plecach i uniosłam nogi. Pojął bez słów, że znów chce go mieć w sobie. Szybkie
tempo, mocne uderzenia do samego końca, głęboko we mnie. Jak ja tego pragnęłam! Wyszedł ze
mnie unosząc się i rękami doprowadził się do kolejnego wytrysku. Moje włoski pokryła sperma.
Chwila ciszy i czas było wracać z krainy rozkoszy. Wypiliśmy jeszcze kawę i odwiózł mnie pod
sklep. Wracałam do domu czując swoją ostro wypieszczoną cipkę. Żadnych wyrzutów, tylko
uczucie spełnienia. Taka już jestem i niby dlaczego miałabym to zmieniać? Nie zamierzam.
Pozdrawiam Krystyna

Z bólem rozkoszy
Przyjechał, przespał pół niedzieli. Popołudnie w gronie rodzinnym, jak zwykle spokojnie, wesoło.
Wieczorna kolacja i mijające godziny. Nic nie zapowiadało takiej nocy, wyszła spontanicznie. Do
teraz czuje całe swoje krocze. Kiedy wziął mnie mocno z boku przypomniała mi się sobotnie wizyta
u szwagra. Coś się we mnie obudziło. Zaiskrzyło do tego stopnia, że sama nasunęłam sobie penisa
na drugą dziurkę. Pragnęłam tego zniewolenia, bólu przechodzącego w rozkosz. Powiedział mi
później, że kiedy dotknął mojej cipki nigdy nie poczuł tyle wilgoci wypływającej z niej.
Szczytowaliśmy pod dwa razy. Nawet nie miałam siły iść do łazienki. Dopiero nad ranem ubrałam
się na godzinkę drzemki.
Jeszcze jest, ma sprawy do pozałatwiania na miejscu. Zatem rodzinne popołudnie, wspólny obiad,
może wypad na zakupy. Wszystko gra. Gdyby tylko był częściej może nie potrzebowałabym
niczego więcej?
Pozdrawiam
Krystyna

Małżeńskie przyjemności
Dziś rano przy wspólnej kawie w kuchni usłyszałam, że mnie nie poznaje. W takim sensie
pozytywnym, powiedziane z uśmiechem i zadowoleniem. Wydaje mi się, że chyba nigdy nie było
źle, a wino im starsze... Jeszcze dzisiaj jest i cieszę się tą jego obecnością w domu, w łóżku. Nie,
nie jesteśmy romantykami, nie muszę się już w łóżku przytulać. W swoim wieku mam swoje
potrzeby i potrafię je zaspokoić jeśli jest obok mnie.
Ta noc zaczęła się dosyć wcześnie. Syn oglądał coś w telewizji i dam sobie rękę uciąć, że słyszał
nas z łazienki. Oparta o umywalkę zostałam wzięta od tyłu z taką siłą, że to klaskanie bioder o moje
pośladki słyszeć musieli pewnie też sąsiedzi przez szyb wentylacyjny. Co mi tam oni. Pociecha
nawet jeśli coś słyszała i nie chodzi tylko o wczoraj, to zachowuje się nad wyraz dyskretnie. Widać
seks w wykonaniu rodziców nie interesuje go i chwała mu za to.
A my skończyliśmy w moich ustach. Już w sypialni pod kołderką zostałam doprowadzona do
orgazmu palcami. Przyjemne rozładowanie. Omówiliśmy parę spraw, poczytaliśmy i w zasadzie
myślałam, że zaśniemy. Wyszłam do kuchni po wodę i kiedy uznałam, że syn zniknął już na dobre
w swoim pokoju wróciłam do sypialni. Wsunęłam się pod kołdrę i bawiłam się jego członkiem.
Posłuszny szybko zesztywniał umożliwiając mi wejście na niego. Strasznie to wyczerpujące i w
zasadzie robię to głównie dla męża, który lubi patrzeć na mój skaczący biust. Szybko się
zmieniliśmy. Czułam go mocno, tak jak zawsze kiedy podnoszę wysoko nogi i opieram je na
swoich ramionach. Wyszedł ze mnie i uklęknął podtrzymując mi jedną ręką nogi w górze. Całował
mnie dosyć lubieżnie po samą pupę, starając się wsunąć w nią swój język. Wrócił na mnie i
usiłował wejść w moją drugą dziurkę. Widać moje przyzwolenie bardzo mu się spodobało. Wszedł i
znów ból zmieniał się w tą dziwną przyjemność. Wyszedł tylko na sekundę i położył się za mną.
Uniósł mi nogę i wsunął się znów w pupę. Jego palce z rozkoszą penetrowały moją cipkę. Jeszcze
chwila i czułam jego spermę na pośladkach. Przerwa na prysznic. Myślałam, że teraz zaśniemy, ale
mąż sprawił mi jeszcze małą niespodziankę chowając się pod kołdrą. Czując jeszcze drugą dziurkę
miałam intensywny orgazm. Zasnęliśmy.
Pamiętam jak dawniej potrafił mnie budzić o nad ranem. Nie przypuszczałam, że tej nocy jeszcze
go poczuje, ale tak też się stało. Wszedł we mnie kiedy leżałam na boku. To taki mega szybki
numerek i zasypiamy dalej. Zawsze sprawiał mi przyjemność.
Pozdrawiam Krystyna

Póki co
Mąż wyjechał nad ranem do Warszawy. Pojechali po nowe ciężarówki, które dostaną do testów na
najbliżej tygodnie. Obiecał mi wycieczkę po powrocie, a mnie od razu w głowie zakiełkował
zbereźny pomysł.
W związku z tym wyjazdem poszliśmy wcześniej spać choć i tak nie obyło się bez przyjemnych
uniesień. Jak ja uwielbiam być pieszczona językiem! Zasnęliśmy spełnieni. Obudził mnie budzik w
telefonie. Zdziwiona trochę, że on sam nie wycisza go uniosłam się nad nim i włączyłam drzemkę.
Spytałam czy wstaje, usłyszałam „Jeszcze chwilka." Położyłam się, ale jakoś tak odszedł mi sen.
Postanowiłam więc go rozbudzić. Wsunęłam rękę w jego spodenki, dotarłam do celu i zaczęłam go
masować. Szybko rósł w moich rękach, choć twarz męża nie wskazywała aby się budził. Wsunęłam
się pod kołdrę i uraczyłam go ustną pieszczotą. Dłoń na mojej głowie wskazywał, że poskutkowało.
Wyssałam go co do kropelki, a kiedy wysunęłam się z pod kołdry zobaczyłam otwarte zadowolone
oczy. Niech ma i się cieszy. Otuliłam się kołdrą i zasnęłam jeszcze na półtorej godziny.
Spoglądam na bloga i zastanawiam się nad tą moją tajemniczością. Ostatnio częściej pisze o tym co
w domu, ale w sumie w jakiś sposób zdradzam intymne tajemnice małżeńskie. Niech zostanie, póki
co.
Pozdrawiam serdecznie
Krystyna

Spokój
Rodzinna przejażdżka nowym Manem męża. Całkiem ładne i wygodne miejsce/narzędzie pracy. Z
moich planów póki co nic nie wyszło ze względu na obecność syna. Młody jak na razie nie rokuje
pójścia w ślady ojca. Pokolenie komputerowe. Zresztą jeszcze ma czas.
Przy kawie spojrzałam na blog zastanawiając się czy jednak nie powinien zmienić się jego temat, a
przynajmniej opis. Pewnie to kwestia czasu, bieg teraźniejszych wydarzeń.
Seks sprawia mi przyjemność i nie zmienia się to. Na szczęście, ale ilu znajdzie się Czytelników,
którzy będą to czytać dalej z zapartym tchem?
Zobaczymy. Na razie wolny czas spędzam z rodziną i na dobrą sprawę niczego więcej mi nie
potrzeba. Wszelkie moje potrzeby są zaspokajane.
Pozdrawiam serdecznie
Krystyna

Pogodne przyjemności
Piękna pogoda i dobry humor. I jak tu nie cieszyć się życiem? Wiem, problemy, mnóstwo pracy, ale
gdy znajdzie się czas na przyjemności wtedy te wszystkie negatywne strony są łatwiejsze do
przejścia. I pisać się chce.
Mąż ruszył ze zleceniem w drogę. Jeszcze swoją starą ciężarówką. Nie udało mi się zrealizować
mojej fantazji, ale myślę, że to kwestia czasu.
Rzadko to robię, ale wczoraj przyszło tak spontanicznie i wygoliłam się do zera. Na reakcję męża
długo nie trzeba było czekać. Wypieścił mnie dwa razy z rzędu. Nie mając sumienia posadził mnie
później na sobie, ściskał moje piersi i co jakiś czas przejeżdżał palcami po moim wygolonym łonie.
W końcu chwycił mnie za biodro i mocno docisnął do siebie tak, że aż poczułam pierwsze
tryśnięcie.
Niby nie ma jakiś zachcianek czy oczekiwań wobec mojego wyglądu, ale jak poczynię jakąś
zmianę od razu wstępuje w niego zło (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) rozkoszne. Jakoś nie
pamiętam też żeby zwrócił mi uwagę na te moje fałdki. Jego zdanie, które wyraża czasami
publicznie wśród znajomych, jest takie, że „kościste nie mają nic w sobie". Na plus dla mnie. Żeby
jednak ktoś nie pomyślał, że nic sobie nie robię z tych „paru kilo więcej". Najgorzej jest kiedy
przychodzi do kupowania kostiumów. Wtedy bierze mnie cholera, zarzekam się, że coś z tym zrobię
i tak na gadaniu się kończy.
Skoro już o zakupach mowa, to kupiłam kolejne pary pończoch. Do teraz nie wiem czemu nie
kupowałam ich wcześniej. Wszystko ma swoje zalety i wady. Noszę jednak i doceniam ich zalety
również wzrokowe.
Długi weekend. Jakieś plany, spotkania ze znajomymi, czas dla syna, porządki i kto wie co jeszcze.
W kwestii spotkań ze szwagrem doszłam do przemyśleń, że odbywa się to wszystko na zdrowych
zasadach. Nie ma nagabywania, kombinowania za wszelką cenę. Myślę, że on również zrozumiał tą
sytuację i nie odzywa się kiedy na miejscu jest mąż. Gdy nadejdzie czas pewnie znów poczuje go w
sobie, dla wspólnej przyjemności, bo co jak co, ale nie lubię tylko brać. Chętnie też daję i mam
nadzieje, że jest to doceniane.
Pozdrawiam słonecznie!
Krystyna
Niewygodna rozpusta
Opublikowałam poprzedni wpis i zajęłam się uczciwie pracą. Godziny leciały, a ja odliczałam
minuty do długiego weekendu. Około 14tej odezwał się telefon. „Co robię po pracy?" Standardowo
idę do domu, gotuję i zajmuję się domem. „Może Cię podrzucić?" Kolejne pytanie i rozpuszczam
się w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dlaczego mam taką słabość do seksu? Wsiadłam do auta i
pojechaliśmy w ustronne miejsce. Oczywisty cel. Zatrzymaliśmy się w ustronny miejscu. Chwila
rozmowy i jego ręka przesuwająca się po mojej nodze, coraz wyżej pod spódniczkę, jeszcze wyżej,
już dotykał tej niewielkiej części nagości, jeszcze sekunda, dwie, pięć i wsuwa swoje palce pod
moje majtki, coraz wilgotniejsze od soków. Zwinne palce, mój ciężki do opanowania oddech. Chce
je zdjąć, pomagam mu podnoszą się z fotela i zsuwając je i już są przy kostkach. Wsuwa we mnie
najpierw jeden, potem drugi palec. Nie przestaje patrzeć na mnie. Moje dłonie szukają go. Pomaga
mi, rozpina pasek, guzik i zamek u spodni. Jest mój, w dłoni, przesuwam ją po nim, czuje jak
twardnieje. Pragnę go i zdaje sobie sprawę z niewygody. Chowa go na moment i daje mi znak, że
idziemy do tyłu. Jasny dzień i myśl o przypadkowych ludziach. Rozsiadam się na tylnej kanapie,
klęka za przednim fotelem. Cudowne pieszczoty mojej łechtaczki, odlatuje, ale nie daje mi dolecieć
do końca. Klękam, a on wchodzi we mnie. Niewygodnie, ale czuje go w sobie, stara się jak
najmocniej. Dotykam swojej cipki, próbuje złapać jego skaczące jądra. Wysuwa się ze mnie i
odchyla do tyłu. Staram się jak najszybciej obrócić, wiem czego chce. Nadstawiam język i już po
paru sekundach czuje na nim i twarzy jego spermę. Siadamy by odetchnąć, ale jego palce szybko
znajdują moją cipkę. Zbliża usta do mojego ucha i szepcze mi ostre słowa o tym jak bardzo pragnął
mnie zerżnąć. Wystarczy bym głośnym jękiem dała znać o swoim orgazmie. Czy warto jechać te
kilka kilometrów dla tych kilku minut niewygodnej rozpusty? Rozwiane wątpliwości, znikające
gdzieś przemyślenia. Pragnę rozkoszy. I spełniam swoje pragnienia.
Czas na sen. Kto wie co przed nim przyniosą moje myśli, co pobudzi moje ciało. Pewnie skulona
zasnę by nad ranem założyć na siebie majtki i obudzić się w pustym łóżku, wolnym do pracy dniu.
Jeszcze raz pozdrawiam weekendowo.
Krystyna

Długie chwile relaksu


I po długim weekendzie. Syn zabrał się ze znajomymi na dwudniową wycieczkę. Rzadko zdarza mi
się tak długo spędzić samej w domu, dzień i noc. Większość czasu przed monitorem komputera.
Sprawdziłam starą pocztę i okazało się, że nie zapomniano mnie jeszcze tu i ówdzie. Panowie
zabiegający o względy na serwisach erotycznych, na których miałam okazję gościć swego czasu, o
czym pisałam kiedyś, przesłali miłe życzenia świąteczne. Podpis jednego z nich zawierał numer
gadu-gadu. Dawno z nikim nie pisałam przez ten komunikator. Postanowiłam odpalić program i
wpisałam numer. Pojawiła się chmurka. Przesłałam uśmieszek i o dziwo po chwili nadeszła
pierwsza odpowiedź „Dobry wieczór Krysiu." Standardowe „co słychać" itd. Pan przyznał się do
kilku niezobowiązujących zdobyczy. Zadziwiające ile niektórzy są w stanie pokonać kilometrów
żeby tylko wpisać na listę kolejną panią. Ze mną się nie udało, ale kontakt jak widać pozostał
pozytywny. Po jakiś półtorej godziny pisania pożegnałam się. W czasie całej dyskusji przyglądałam
się filmom na Red Tubie. Czasami ciężko pisać jedną ręką, ale jakoś dawałam radę. Zerknęłam
jeszcze do serwisu, na którym swego czasu widniał mój profil. Nieustająco wzrastająca lista
nowych użytkowników. Ciągnie ludzi do seksu, wszelkiego rodzaju. Też zachciało mi się tego i
owego, szczególnie przyglądając się poczynaniom par, trójkącików na monitorze. Wreszcie
oderwałam się od komputera, wzięłam prysznic i zniknęłam tak jak mnie pan bóg stworzył pod
kołderką. Miłe samospełnienie i zasnęłam. Rankiem z braku innych osób zrobiłam sobie jeszcze raz
dobrze przed kawką. Oj, chciało mi się chłopa przez całą sobotę, ale nie prowokowałam szwagra,
ani nikogo do kombinowania jakieś okazji. Wybrałam się na dosyć długie czasowo zakupy.
Wieczorem wrócił syn. Kolejna noc, kolejny raz myszkujące palce między nogami. W niedziele
wybraliśmy się z synem do teściów na obiad. Popołudnie spędzone na ogródku i tyle z tych
pierwszych dni. Wieczorem coś podkusiło mnie sprawdzić jeszcze raz moją starą skrzynkę e-mail.
Nie myliłam się. Dostałam wiadomość, przekonującą mnie do spróbowania odnowienia całej
znajomości. Odpisałam w kilku zdaniach, dziękując. Widać nie zrozumiał naszej pogadanki.
I kolejna tydzień pracy. Zastanawiam się jak będą wyglądały nasze tegoroczne wakacje. Wszystko
w tym względzie uzależnione jest od zleceń męża. Może uda się wybrać na Mazury? Lubię spokój
tam panujący, ale pożyjemy zobaczymy.
Pozdrawiam
Krystyna

Z wirtualnej przeszłości
Pan zwabił mnie swym mailem na kolejną rozmowę przez gadu-gadu. Spytał wprost czy pamiętam
jeszcze jego zdjęcia i już po chwili na skrzynce miałam jego fotki oraz niespodziankę w postaci
krótkiego filmiku. Otwarłam i z wilgotniałam w momencie. Zobaczyłam jak Pan pieści się i niby w
tym nic w tym sensacyjnego gdyby nie fakt, że kamerka skierowana na ekran monitora pokazała
moje zdjęcie zamieszczone kiedyś wraz z moim ogłoszeniem. Wytrysk był naprawdę imponujący i
aż mi się go zachciało. Dlaczego wcześniej nie był taki konkretny? Odpowiedział mi na to pytanie
osobiście, że rzekomo nabrał doświadczenia. Kiedy spytałam go czy chce mnie jedynie zaliczyć,
dostałam uśmieszek. Szczerość przede wszystkim. Sama też się zaskoczyłam, na jego „czy dasz mi
szansę?" odpowiedziałam „zobaczymy". Pożegnałam się i rzuciłam jeszcze okiem na film. Za
którymś razem moje niezawodne palce doprowadziły mnie do orgazmu w tym samym momencie
kiedy penis tego amatorskiego aktora trysnął przed siebie. Kąpiel i sen z myślami. Trudne
panowanie nad własnym ciałem. Kolejne samopieszczoty i kolejne spełnienie aż do krainy snu.
Pozdrawiam
Krystyna

Mieszanina
Usiadłam na kanapie. Uklęknął przy mnie. Jego dłonie wsunęły się pod moją spódnicę. Przesuwał
je po moich udach. Miłe uczucie. Pozwoliłam mu zdjąć spódnicę. Chwilę potem uniosłam się lekko
żeby mógł zsunąć rajstopy i majtki. Jego język znów doprowadził mnie na szczyt. Rozpiął
rozporek. Pieściłam go, słuchając jak jęczy. Uklęknęłam, czułam go od tyłu, ciągle mając na sobie
zsunięte rajstopy i majtki. Szybko i mocno z wytryskiem na moją pupę.
Kolejna wizyta moje szwagra. Wieczorne smsy przeplatane z myślami o zupełnym ograniczeniu się
i rutynie. Seks jest wspaniały, ale cóż znaczy bez iskry i spontaniczności? Z jednej strony doszłam
do wniosku, że z mężem jest mi lepiej. Z drugiej zaś wirtualny pan namieszał mi w głowie,
szczególnie gdy po raz któryś przyjrzałam się jego zabawą na przesłanym filmie. Spróbować dla
samego przekonania?
Z lampką wina przejrzałam wczoraj swoje wpisy. Nie zmieniam, nie kasuje, ale wczorajszy nastrój
sprowadził mnie do przemyśleń o myśleniu wyłącznie tyłkiem. Uwielbiam seks i nie mam oporów.
Tylko dokąd mnie to doprowadzi? Sen przyniósł lekkie ukojenie. Dopiero teraz mogę usiąść i
napiać.
Dziś wraca mąż. Pogodny, napełni nasze mieszkanie pozytywną energią. Wspólny relaks i
odprężenie. Poczucie bezpieczeństwa. I spełnionego obowiązku małżeńskiego.
Pozdrawiam Was
Krystyna

Rowerowo, relaksowo
Całe sobotnie przedpołudnie mąż spędził w piwnicy próbując doprowadzić nasze rowery do
używalności przyzwoitej. Udało mu się, ale nie ma się co dziwić w końcu kierowca, mechanik
samochodowy. Kiedy po obiedzie poubieraliśmy się na sportowo okazało się, że nasz syn ma inne
ścieżki i drogi w planach niż my. Kazaliśmy mu na siebie uważać i ruszyliśmy w swoim kierunku.
Oj, długo nie zaznałam tyle sportu, odpoczynek był konieczny, ale zanim się zatrzymaliśmy,
minęliśmy parę miejsc, które przywołały miłe rozkoszy wspomnienia. I tak przez kawałek drogi w
mojej głowie zaczęły kotłować się nieprzyzwoite myśli. W końcu wspomniana przerwa. Również w
całkiem przytulnym i dyskretnym miejscu. Usiedliśmy na pieńkach drzew, łyk orzeźwiającej wody,
przytulne ogrzewające promienie słoneczne. Zrobiło mi się całkiem całkiem miło. Postanowiłam
sprawdzić czy mój współmałżonek również jest tak odprężony. Musnęłam dłonią w okolicach jego
krocza. Zmąciłam chyba spokój, bo usłyszałam wyraźnie mruczenie. Zaczęłam go więc masować
przez spodnie z dresu aż wziął dłonią naciągnął gumkę z nich i bokserek i pozwolił mu odetchnąć
powietrzem. Złapałam go w dłoń i zaczęłam masować. Podniecająco rósł i twardniał. Uklęknęłam
w końcu przed nim i wzięłam go do ust. Jego dłonie ma moich włosach, rytmiczne ruchy mojej
głowy. Odchylił mnie i chwytając za boki postawił na równe nogi. Zsunął ze mnie spodnie razem z
majtkami. Teraz on uklęknął a ja na ile mogłam nadstawiłam moją cipkę na jego języczek.
Pieszczoty na świeżym powietrzu mają swój niepowtarzalny urok. Ciężko było mi ustać na nogach
kiedy z coraz silniejszą mocą napływało moje spełnienie. Trzymał mnie mocno za pośladki, a ja
wręcz omdlałam kiedy wstrząsnął mną siny orgazm. Cudowne uczucie! Usiadł na pieńku i obrócił
mnie tyłem do siebie. Przysiadłam na nim. Unosił mnie i opuszczał ściskając moje pośladki.
Kosztowało mnie to trochę wysiłku, szczególnie moje uda, które miały za sobą już kilka
kilometrów na rowerze, ale dałam radę. Uniósł mnie w końcu wyżej i wysunął się ze mnie.
Przykucnęłam i wzięłam go głęboko do ust. Jeszcze chwilka, dwie, mocne ssanie, zwinnie językiem
i poczułam tryskającą spermę. Miłe odprężenie. Zjedliśmy po batoniku i ruszyliśmy w dalszą drogę.

W domu okazało się, że nasze dziecko dotarło aż do babci i prosiło aby u niej zostać. Cóż plan
wieczorny przewidywał spotkanie męża z kolegami, więc mnie czekał samotny wieczór. Ogarnęłam
mieszkanie, poszperałam w służbowych papierach i nie mając nawet ochoty na włączanie
komputera oddałam się lekturze książki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie stanowczy, niedelikatny ruch palca przesuwający się między moimi pośladkami.
Wsunął się do mojej cipki i tak wilgotny przesunął się wyżej do drugiej dziurki, która z malutki
oporem poddała się mu. Znaczyło to więc, że mąż wrócił w stanie, który wskazywał na kilka
rozkosznych chwil nim padnie nietrzeźwo głową w poduszkę. Poczułam jego język na pupcie.
Najwyraźniej miał na nią ochotę. I szybko przeszedł do czynu. Leżałam na brzuchu, a on wchodził
we mnie powoli, ale coraz bardziej stanowczo. Jego prawa dłoń odnalazła moją łechtaczkę i zaczęła
ją zwinnie pieścić. Rozbudziłam się na dobre. Wyszedł ze mnie po chwili i uniósł moją pupę do
góry. Uklęknęłam wypinając mocno pupę, głowę pozostawiając dalej na poduszce. Znów wszedł w
moją pupę, teraz jego ruchy było mocne. Ten ból zmieniający się w tak silne pożądanie. Wyszedł ze
mnie i ruchem dłoni obrócił mnie na plecy. Przykucnął nade mną. Zdjął gumkę i zaczął szybko się
onanizować. Widziałam jego wibrujące jądra i z otwartymi ustami czekałam na jego wytrysk.
Uklęknął prawie na mnie i chwycił mnie za głowę podnosząc ją bliżej swojego członka. Wsadził mi
go do buzi i po paru sekundach zamarł bez ruchu. Ruchami głowy dopieściłam go do końca. Opadł
obok mnie na łóżku. Chwilę ciszy wykorzystałam na toaletę. Wróciłam i nie dałam się tak łatwo
uśpić. Zaczęłam go pieścić ustami, rozbudzać. Trzymał mnie znów za włosy, mocniej, wręcz
ciągnął za nie. Jego pomrukiwania. „Ssij suko! Szybciej, liż go ty kurwo!" doprowadziły mnie do
podniecającego obłędu. Chwycił mnie za boki i przerzucił na łóżko. Wszedł we mnie i zaczął
mocno rżnąć. Co za utuczcie! Teraz ja mu wtórowałam „Rżnij mnie, rżnij jak sukę". Skończył we
mnie, by po sekundzie zsunąć swoją głowę ku mojej cipce. W kilka sekund jęczałam w spazmach
cudownego orgazmu. Teraz mogliśmy zasnąć.
Niedzielny poranek przywitaliśmy około 11tej. Pozbieraliśmy się i znów na rowerach pojechaliśmy
na obiad do mojej matki gdzie był nasz syn. Wieczorem mąż wyruszył w drogę, a ja z synem
ugrzęzłam nad zadaniami z matematyki. Zrelaksowana, wypoczęta (i zerżnięta?) zabieram się za
pracę.
Pozdrawiam
Krystyna
Prawdziwie i życiowo
Wpadła do mnie wczoraj wieczorem kuzynka z „siódmej wody po kisielu". Zrobiłyśmy sobie po
drinku i rozgadałyśmy się o wszystkim i niczym. Nie wspomniałam jej ani słowem o tym, że
prowadzę własnego bloga, ale napomknęłam jej o historii, którą kiedyś wyczytałam, a o której
wspomniałam już kiedyś. Zmyślona historia o fascynacji, łagodnie rzecz ujmując, syna do matki.
Zauważyłam w niej lekkie poruszenie tematem. Oczywiście niczego nie podejrzewałam. Kobieta
dobijająca pięćdziesiątki, żyjąca od lat w wolnym związku z rozwodnikiem. Jej partner ma syna z
małżeństwa, dorosłego mężczyznę. Chyba trzeci drink rozwiązał nam bardziej języki i czułam, że
moja rozmówczyni chce mi też o czymś opowiedzieć. W końcu wyszło szydło z worka i
dowiedziałam się, że z jakieś pół roku temu po mocno zakrapianej imprezie syn konkubenta
pomógł jej zajść do sypialni. Okazał sporą troskę, ułożył ją wygodnie na łóżku i przykrył. Nie
myśląc za wiele w tym stanie była pewna że wyszedł i pogrążyła się w śnie. Nim jednak zasnęła
poczuła jak po jej udzie przesuwa się męska dłoń. Pomyślała, że to może partner, choć nie
spodziewała się raczej tego po nim. Kiedy palce przemknęły przez materiał majtek i musnęły jej
cipkę poczuła lekkie otrzeźwienie i zaniepokojenie. Zmęczenie uziemiło ją i nie miała już sił
obrócić się nawet kiedy najpierw jeden, a za chwilę drugi palce wsunął się do jej wilgotnej mimo
woli cipki. Posuwał ją tak przez chwilę, aż nie nabrał większej pewności siebie i podsuwając
sukienkę spróbował zdjąć z niej majtki. Pieszczoty jakich dawno nie doświadczyła tylko rozbudziły
w niej apetyt na więcej mimo, że zdawała sobie sprawę, że to nie jest jej konkubent. Ciężka głowa
leżała na poduszce, a tajemniczemu podrywaczowi udało się zsunąć z tyłu jej majtki prawie do ud.
Rozchylił jej pośladki i dotarł językiem do jej cipki. Wsuwał go z niej i wysuwał do czasu aż
zdradziła się ruchem ręki, która próbowała chwycić go za włosy. Odsunął się szybko, wstał i
wyszedł.
Jest pewna, że to syn konkubenta, ale 100% pewności nie ma. Wyznała mi jeszcze, że chodzi jej po
głowie zachęcić go do czegoś więcej, ale gryzące sumienie jej nie pozwala. Cóż, nie przyznałam się
jej, że moje sumienie nie gra żadnej roli. Nie zdradziłam jej moich tajemnic i zdrad. Zgodnie z
obietnicą, że te sprawy pozostawiam dla siebie, starając się na ile to możliwe pozostać anonimową.
Będąc już później sama wieczorem zastanawiałam się czy to nie jakieś geny powodują w naszej
rodzinie taką lekką moralność, czy nawet jej brak. Długo się jednak nie zastanawiałam. Drinki
zrobiły swoje i z pomocą sprośnej fantazji, dopieszczając palcami moją łechtaczkę zasnęłam.
Historia wydała mi się na tyle ciekawa i na swój sposób podniecająca, że postanowiłam się nią z
Wami podzielić. Każdy pewnie będzie miał swój własny pogląd na jej temat. Ja nie oceniam. Cieszę
się życiem i Wam też tego życzę.
Krystyna

Względem wyjaśnienia
Moja ostatnio wspomniana fantazja sprowadziła się do pijanej kobiety, którą chce się wykorzystać.
Z reguły moje sprośne myśli sprowadzają się do scenek, w których sama biorę udział, a że pojawił
się w nich wspomniany w opisie młody mężczyzna?
Mąż wrócił wczoraj by dziś wcześniej rano pojechać ze swoim szefem do stolicy finalizować
sprawy zakupu ciężarówek. W nocy grzecznie poszliśmy spać. Są takie dni kiedy wypada się
powstrzymać od amorów. Chociaż ochota jest to warto wziąć pod uwagę „względy estetyczne". I
tyle w temacie tzw. domysłu.
Pozdrawiam Was słonecznie!
Krystyna
Czego oczy nie widzą...
Mój syn nie przejawia zamiłowań do zawodu jaki wykonuje jego ojciec. Przynajmniej na razie. Nie
był też zainteresowany naszą sobotnią kolejną wycieczką nową ciężarówką męża. Pojechaliśmy
więc oboje. Zabrał mnie na dłuższą trasę, zrobiliśmy zakupy w centrum handlowym i... wreszcie
zrobiliśmy coś o czym fantazjowałam już nie raz. Z racji mojego okresowego stanu nie oddaliśmy
się lubieżnym rozkoszą na całość. Udało mi się zadowolić męża oralnie. Znów to ekscytujące
uczucie kiedy robi się coś takiego i może być przyłapanym na gorącym uczynku. Ale ciężarówki
mają to do siebie, że wbrew pozorom parkując nawet na nie odludnym parkingu można
pobaraszkować choćby właśnie tak jak my. Zadowolony mąż, ja cała podniecona, ale ze względu na
mój stan nie posunęliśmy się dalej. W dalszej drodze siedziało mi w głowie pytanie „czy robił to
już?", ale milczenie jest spokojem.
Mąż wyruszył po załadunek. Ja mam wielką ochotę na seks i... zajrzałam na moją starą pocztę.
Wirtualny Pan nie odpuszcza. Odpisałam. Trochę wbrew sobie, przez podniecenie jakie we mnie
narosło w ten weekend, przez ciekawość.
Od jutra tydzień wielu pilnych spraw. Nie myślcie sobie, że jestem z tych co to padną na łóżko i
dadzą się pokonać zmęczeniu. Czasem bym tak chciała, ale jest we mnie siła wyższa. Zwie się
podniecenie.
Pozdrawiam
Krystyna

Ludzka przedmiotowość
Tak się umówiliśmy. Nie rozmyślamy o sobie bez przerwy, nie piszemy do siebie co pięć minut i
nie dzwonimy po kryjomu. Oczywiście czasem przyjdzie jakaś wiadomość, zadzwoni w jakieś
sprawie i zapyta o to i owo. W zasadzie to jest, o ile może, na moje zawołanie. „Chcicę" miałam
wczoraj ogromną. Postępowałam jak maszyna. Zadzwoniłam, zapytałam czy ma chwilę po pracy i
po skończonej robocie pognałam czym prędzej do domu. Przystałam na prośbę syna, który zniknął
z rowerem na zewnątrz i po jakiś dziesięciu minutach już miałam podwiniętą spódnicę i zsunięte
majtki do ud. Siedząc później sama zadaje sobie pytanie „skąd to pragnienie do takiego
prymitywizmu, zezwierzęcenia?!" Zaspokojone ciało zadaje pytania, a gdy zgłodnieje wszystko
staje się retoryczne, pragnienie zwycięża.
Druga „ja" - grzeszna, niemoralna, zepsuta. Gdybym nie umiała z tym żyć zostawiłabym to, ale
radzę sobie z tym przez nie myślenie o tym. Dzieje się i jest dobrze. Pod każdym względem.
A działo się szybko i konkretnie. Na wejściu zostałam wzięta mocno i do końca. Chwila
rozluźnienia i przy pomocy moich dłoni i rąk zostałam znów wzięta, a później wypieszczona do
utraty tchu. „Ostre" słówka, tempo do utraty tchu, by zamykając drzwi za szwagrem czuć swoje
zaspokojone krocze, smak spermy w ustach. Tego mi trzeba i to osiągam.
Patrząc z perspektywy mężczyzny chcących rozładować swoje podniecenie nam kobietą jest
łatwiej. To w dużej mierze my decydujemy o tym komu oddamy swoje ciało, nawet jeśli tylko
zależy nam na cielesnych uciechach. Facet w tym względzie najczęściej musi odnosić się do usług
pań lekkich obyczajów (a jaka jest moja obyczajowość). Mając swego czasu profil na portalu
ogłoszeniowym byłam zalewana propozycjami. W prostych słowach proponowano mi wszelakie
drogi do rozkoszy. Nie wiem, może taka męska natura, że gdy kobieta odpisze nieco śmielej facet
się płoszy, albo co gorsza zaczyna się słowotok, na którym kobiecie wiedzącej czego chce zupełnie
nie zależy. Zdecydowanie jest tutaj kluczem do sukcesu. I tak na przykład poinformował mnie
wirtualny pan, że będzie w okolicy w najbliższy weekend, że napisze i zaprosi mnie na spotkanie.
Odpisałam, że czekam na informacje i szczegóły co, gdzie i kiedy. Zobaczymy. Nie nastawiam się
na nic, ot będzie to będzie.
Jak długi jest czas kiedy czujemy fizyczne ukojenie po seksie? Pytam, bo ledwo dano mi to co
chciałam, a już myślę o kolejnych chwilach rozpusty. Pożyjemy zobaczymy.
Pozdrawiam Was!
Krystyna

Niepowstrzymane
Przyznam się bez bicia (chociaż klaps w pupę byłby całkiem przyjemny w tej chwili), że są takie
momenty w pracy kiedy muszę rozładować swoje napięcie. Na szczęście toalety są jedno kabinowe.
Zamykam drzwi za sobą, zsuwam majtki z rajstopami i przy najbardziej perwersyjnej fantazji
doprowadzam się do szybko do orgazmu. Błogie rozluźnienie i mogę wracać do pilnych i ważnych
zajęć. Tak też zrobiłam dzisiaj.
Z synem minęłam się w drzwiach. Jeszcze miesiąc szkoły, a już wyczuwa się zupełne rozluźnienie
w obowiązkach. Teraz liczą się podwórko, koledzy, rower lub piłka. Zdjęłam kostium i tak przez
chwilę pochodziłam sobie w samej bieliźnie po mieszkaniu. Zrobiłam sobie coś szybkiego do
jedzenia, herbatę i rzuciłam okiem na telewizor. Chwila relaksu przed ekranem i moje palce znów
powędrowały pod majtki. Jedynie nasłuchiwanie dzwonka w drzwiach odwracało moją uwagę
chociaż i tak w pełni oddałam się fantazji. Przed oczami stanął mi (dosłownie) członek mojego
wirtualnego wielbiciela. Zapragnęłam go w tym momencie z całych sił. Pewnie gdyby był pod ręką
sama zmusiłabym go do wyuzdanych przeżyć. Miłe ciału i duszy spełnienie, chwila ciszy, otwieram
oczy. Majtki z rajstopami za kolanami. Zdjęłam je do końca i zniknęłam w łazience. Przyjemny
prysznic i z początku wymuszone pieszczoty. Rozkręciłam się i nabrałam sił i ochoty na jeszcze
jeden miły raz. Wycierając się ręcznikiem miałam już nogi z waty. Ubrałam coś lekkiego na siebie i
włączyłam komputer. Oczywiście, że sprawdziłam, dosłownie przed chwileczką, starą pocztę.
Wirtualny pan proponuje zabrać z jakieś dyskretnej uliczki i dojechanie do zamiejscowego hotelu.
To oznacza wzięcie urlopu w piątek. I jak tu nad tym panować? Wydaje się naprawdę słaba w
obliczu nowych doznań. Tak, wspomniałam, że nie obiecuje sobie niczego, że może być tak iż
skończy się na kawie. Staram się niczego nie przewidywać, a z drugiej strony myślę już o seksie z
nim. Pan dopnie swego, osiągnie swój plan i zaliczy kolejną babkę w naszym kraju. Na szczęście
nie ukrywa tego przede mną. Nie obraża się nawet na moje określenie go „pielgrzymem seksu". W
pełni świadoma pozwalam na to. Z ciekawości? Raczej z własnej potrzeby zaspokojenia. A może
też chcę zaliczyć kolejnego członka w sobie?
Mąż wraca dziś wieczorem, zmienia rzeczy i rusza za wschodnią granicę. Już wiem, że co najmniej
z tydzień nie będziemy się widzieć. Rzecz jasna nie przekreślam niczego co miałoby się zdarzyć
dziś w nocy. Mając na uwadze jego wypoczęcie pewnie skończy się na czymś przyjemnie szybkim.
Nie uprzedzajmy jednak faktów.
Idę przygotować kolację.
Miłego
Krystyna

Przed jutrem
„W każdej kobiecie kryje się nimfomanka, lecz nie każda potrafi to pokazać".
To słowa znalezione przed chwilą w Internecie. Jeśli o mnie chodzi zgadzam się z nimi w pełni.
Moje życie, to poza rodzinne, oparte na spełnianiu swojego szczęścia sprowadza mnie na drogę
niemoralności. Owszem przeplata się to również z tą bardziej legalną częścią wiążącą się z „łożem
małżeńskim".
Gdy usłyszałam wczoraj otwierające się drzwi łazienki czekałam już grzecznie z wypiętą pupą
odwrócona w stronę drzwi. Mąż podszedł i pochylił się do niej. Cudowni wypieścił moją dziurkę,
wpychając rytmicznymi ruchami języczek do mojej cipki. A później wziął mnie, mocno, do utraty
tchu. Ciężko mi wtedy panować nad własnym krzykiem, ale jakoś zduszam go w sobie. Skończył
we mnie, dobijając mocno do moich pośladków. To uczucie kiedy opadam na poduszkę, te pulsacje
idące od cipki, którą już po chwili wypieszczono mi do ekstazy. Chwila rozmowy i sen, zmącony
przebudzeniem o poranku. Nim wstał, wszedł we mnie, z boku. Te parę minut zakończonych jego
wytryskiem i późniejsze jeszcze kilkanaście godzin półsnu nim sama wstałam do codzienności.
Wzięłam jutro urlop. Ustalone miejsce spotkania z Wirtualnym Znajomym. Jeszcze nie zna mojego
telefonu. Uszanował moją decyzję, że sama zdecyduje kiedy mu go dać. Czy jutrzejsze
przedpołudnie spędzę na upojnym seksie? Podniecenie gdyby mogło zmusiło by mnie do seksu z
nim. Ale mam nad nim przewagę. I sama podejmę ostateczną decyzję. Czy chcę tego? Gdybym nie
chciała nie brałabym urlopu.
Pozdrawiam Was
Krystyna

Na miejscu
Przyjechał po dziewiątej. Biały, firmowy samochód zawiózł nas w ustalone miejsce. W czasie drogi
rozmowa całkiem fajnie się układała. Ośmieliła go do tego stopnia, że w hotelu zaproponował już
kawę w pokoju. Zaproponowałam restaurację i przyjął to bez oporów. Młodszy ode mnie, wysoki,
przystojny, w ładnie skrojonym garniturze, o miłym zapachu mężczyzna. Już nie wirtualny, a
realny, na wyciągnięcie ręki. Około półgodziny przy kawie, rozmowy o nas i przez zażenowania o
seksie. Również o nas, wszak widzieliśmy się co prawda jedynie na ekranie monitorów, ale każda
już wiedział co drugi ukrywa pod ubraniem. Luźna i wesoła konwersacja. Dopita kawa i co dalej?
Proponuje drugie śniadanie. Coś lekkiego, ot żeby tylko czas mijał. I tak zleciało nam jakieś dwie
godziny. Niestety nie wiem czy on też zadawał sobie w głowie pytania o sens, ale kiedy doszliśmy
do punktu wychodzimy czy idziemy do pokoju, ja wybrałam opcję pierwszą. Dlaczego? Zabrakło
mi iskier. Jeszcze rano moje podniecenie sięgało zenitu, chciałam się pieprzyć do utraty tchu. Może
gdybyśmy przeszli od razu do konkretów, bez gadania i jakby nie było poznawania się jeszcze
bardziej wszystko poszłoby tak jak układałam to sobie w głowie. Nie sprzeciwił się mojej prośbie
powrotu. Odwiózł mnie i pożegnaliśmy się ustalając, że będziemy w kontakcie.
Weszłam jeszcze do kilku sklepów i w jednym z nich odebrałam telefon od szwagierki.
Zaproponowała zabranie mojego syna do kina dziś popołudniu. Zgodziłam się. Wróciłam do domu i
nie myśląc zbytnio o seksie i posprzątałam i poprasowałam nie małą stertę ubrań. Przyjechali całą
rodziną po niego. Nie minęło półgodziny kiedy zadzwonił dzwonek u drzwi. Szwagier z uśmiechem
na twarzy wprosił się na kawę. Kiedy przygotowywałam ją w kuchni stanął za mną z tyłu i chwycił
za pośladki. To było jak otwarcie wielkiej tamy pożądania. Sama podsunęłam spódnicę, a on
ściągnął mi majtki i wsunął rękę między moje nogi. Wystarczyło jedno moje „Wejdź we mnie" bym
po chwili opierała się o blat i była brana mocno od tyłu. Nie przerwał, nie zmieniliśmy pozycji,
skończył we mnie. Wysunęłam jego członka z siebie i odwróciłam się i ukucnęłam biorąc go od
razu do ust. Szybko zrobił się znów sztywny. Chciałam jeszcze i dał mi to. Najpierw siedziałam na
kuchennym blacie by za chwile z niego zejść i oprzeć się o stół. W zasadzie to leżałam na brzuchu
na nim. Byłam cała sobą, krzyczałam by mnie zerżnął mocno, a on nie zwalniał tempa. „Spuść się!
Zerżnij mnie jak kurwę! Spuść się do moich ust!". Obszedł stół i wsunął mi go do ust. Posuwał
mnie trzymając za włosy. Trysnął prawie wprost do gardła. Wrócił na poprzednie miejsce i uklęknął
między moimi nogami. Leżałam na placach, na stole i tak doszłam do silnego orgazmu.
Zdążyliśmy wypić kawę. Będąc już sama zastanawiałam się nad sensem porannego spotkania. Mam
dwóch mężczyzn, którzy powinni mi na dobrą sprawę wystarczyć. Tylko impuls chwili decyduje o
tym, że mogę oddać się komuś trzeciemu. Przypomniałam sobie młodzieńca na szkoleniu. Może
dziś zabrakło jakiegoś drinka, który wspomógłby i wyzwolił pokłady niezobowiązującego
pożądania?
Sprawdziłam przed chwilą pocztę. Realny - wirtualny pan podziękował za spotkanie i na pisał coś o
tym, że żałuje iż nie zadziałał na mnie odpowiednio. Zastanawiałam się przez chwilę jak napisać by
nie dawać mu nadziei. Odpisałam więc zupełnie neutralnie, choć nie wiem jak to odbierze. Na dzień
dzisiejszy trudno mi powiedzieć czy jeszcze kiedyś przyjdzie mi ochota na takie umawianie się i
poznawanie. Wyszło jak wyszło. Z pomocą szwagra zrekompensowałam sobie wszystko. Na
dokładkę pewnie w łóżku nie oprę się własnym palcom. I zasnę zaspokojona.
Pozdrawiam Wszystkich!
Krystyna

Wyjaśniam sobie
Usiadłam o poranku przed monitorem i zagłębiłam się w komentarze od aktywniejszych
czytelników. Prosiłam o Wasze uwagi i bardzo za nie dziękuje. Moim zamierzeniem od początku
nie jest ich publiczne komentowanie. Cała historia tu przedstawiana jest moim drugim życiem.
Oczywiście, że nie da się uniknąć nawiązań do tej oficjalnej strony, związanej z moim
małżeństwem. Mąż daje mi wiele i doceniam to. Nie zmienia to faktu, że moje potrzeby pod
względem seksualnym są znacznie większe. Daje im upust i dobrze mi z tym. Zaryzykowałabym
nawet stwierdzenie, że wpływa to pozytywnie również na moje życie rodzinne. Znam potrzeby
męża, wiem co lubi i uzupełnia się to z moimi pragnieniami. Nie ma nieporozumień, oboje jesteśmy
usatysfakcjonowani.
Kiedy załączyłam tutaj pierwszy wpis w mojej głowie ciążyło pytanie: jak on będąc tyle czasu po
za małżeńskim łożem radzi sobie ze swoim podnieceniem. Dzięki temu co wydarzyło się od
tamtego czasu wyciszyłam te niepewności. Wraca z trasy i stajemy się szczęśliwą, nie waham się
użyć tego słowa, rodziną.
Moje drugi życie, o którym czytacie, niemoralne, zepsute, ale jakże oddające moje potrzeby. Chcesz
nazwać mnie kurwą? Uwielbiam być brana, mocno, bezwstydnie. Podnieca mnie kiedy wyzywa się
mnie od dziwek, suk i najgorszych szmat. To ja. Kiedy tak o mnie myślisz, to myślę sobie, że tego
ci brakuje. Uśmiecham się i prowokuje. Tak chce i tak mam.
Niedzielny spokój. Syna ciągnie na świeże powietrze, a ja zabiorę książkę do łóżka. Już wiem, że
ulegnę swoim palcom. Tak, zaplanowałam to sobie, czyli pofantazjuje sobie.
Pozdrawiam!
Krystyna

Dawać i dostawać
Żadnych wyrzutów! Seks jest piękny! I pisze Wam to kobieta, której potrzeby właśnie zostały w
pełni zaspokojone. Ach, to uczucie między udami po stanowczym, zdecydowanym rżnięciu. Za
ostro? Po co owijać w bawełnę? Czy ja bronię się przed członkiem, który ochoczo wsuwa się w
moje usta chcąc trysnąć w nich? Nie! Sama przyjmuje go z przyjemnością, chęcią ssania i lizania.
Należy mu się to za jego szybkie ruchy we mnie. Za jego sztywność. Cudownie jest mieć go
później blisko, ucałować. Członek, nie ważne, twój, jego czy tamtego. Spełnienie! Tak stworzyła
mnie natura. Dała mi więcej zwierzęcości i przyjęłam mój temperament bez obiekcji. Akceptuje
siebie.
Cóż mam napisać jeszcze?! Że gdybyś był przy mnie, gdybyś znał mnie i zdejmowałbyś majtki ze
mnie byłbyś równie zadowolony co mój mąż czy szwagier? Ten drugi podjechał niespodziewanie.
W półgodziny wziął mnie na dwa szybkie numery. Wypieścił mnie i ruszył w swój świat, do swoich
spraw. Zadowoleni, oddający się chwili zapomnienia, wracamy do zajęć codzienności.
Pozdrawiam Was gorąco z puszczonym oczkiem szczęścia!
Krystyna

Wracam wczoraj z pracy. Mąż już w domu. Idę do pokoju i zdejmuje kostium. Zostaje w samej
bluzce, staniku i majtkach. Wychodzę na przedpokój i czuje jak obserwuje mnie swym wzrokiem.
Wchodzę do kuchni, on za mną, wchodzę do dużego pokoju, on za mną. Zachowuje się swobodnie,
ale nie będę kłamać, że czegoś nie wyczuwam. Znam go za dobrze. Moim celem jest łazienka,
odświeżenie się, ale wiem, że jeszcze chwila i nie zdarzę do niej dojść. I przeczucie zmienia się w
realność.
Napisz do mnie
Ustalona data urlopu i na 99% miejsce. Cicho, spokój, relaks. Rzecz jasna pogoda to odmienna
sprawa.
Co ja tam będę robiła? Będzie towarzystwo, sprawdzone. Na dodatek nie obędę się bez mojego
laptopa, więc i z Wami, drodzy Czytelnicy, powinnam być blisko. Może z racji zajęć i większej
ilości wolnego czasu nawiąże jakiś bliższy, korespondencyjny kontakt z Wami? Tak sobie wczoraj o
tym pomyślałam. Dobra, przyznaje kusi mnie poświntuszyć trochę mailowo. Sprawdza się to nawet,
a co więcej staje się inspiracją dla innych blogowiczów (pozdrowienia panie Michale!). Inni,
którym udało się odczytać mój login są mniej zaangażowani, nieśmiałość ich zżera? Mimo
wszystko pozdrawiam wszystkich i dziękuje za ciepłe słowa na moją skrzyknę mailową.
Wpis trochę taki nijaki, ale i zbyt wiele się nie wydarzyło. Może popołudniem? Odpisałam wczoraj
panu (nie)wirtualnemu. Być może dziś odpisze. On również ma wybujałą fantazję, wie jak
wzbudzić we mnie pożądanie. Uparcie zmierza ku kolejnym spotkaniom. Kto wie, może po
wakacjach.
To co chcecie napisać do mnie? Mój adres krystynan43@wp.pl.
Czekam zatem i odpisuje odpowiedzieć na Wasze wiadomości (chętnie z niespodzianką w
załączniku).
Pozdrawiam!
Krystyna

Nieoczekiwany bieg wydarzeń


W poniedziałek rano okazało się, że moja koleżanka z biura ze względów zdrowotnych nie może
jechać na konferencję. Ze względu, że mieszkam najbliżej wytypowano mnie żebym szybko
spakowała co trzeba i ruszała w drogę. Przed wyjście z biura sprawdziłam pocztę. Jak na złość
dostałam tak długiego maila od pana (już nie)wirtualnego, że chciałam go z początku odłożyć na
dłużej. Szczególnie, że na początku treść tej wiadomości była aż mdła od żalów do samego siebie.
Czytałam jednak dalej i w pewnej chwili poczułam mrowienie w podbrzuszu. Pan, którego
widziałam raz na oczy opisał szczegółowo jak powinno wyglądać nasze spotkanie. Tu już nie było
mazgajstwa lecz przeciwnie, pełna stanowczość. Podnieciłam się i poinformowałam go o tym w
odpowiedzi. Na koniec dodałam, że właśnie wyjeżdżam z miasta. Jeszcze tylko telefony do mojej
mamy by zaopiekowała się synem, spakować co trzeba i w drogę.
Dotarłam na miejsce ledwo dziesięć minut przed rozpoczęciem. Torbę z rzeczami upchałam w
szatni razem z płaszczem przeciw deszczowym. Wynudziłam się niemiłosiernie, ale jakoś
wytrzymałam do dziewiętnastej. W końcu hotelowy pokój, prysznic i odprężenie. Zeszłam by coś
zjeść. Już wtedy rzucił mi się w oczy komputer obok recepcji. Po kolacji, nie mając nic innego do
roboty usiadłam przy nim. Była odpowiedź, wręcz zamarłam, nie wiem czy to z podziwu dla, jakby
to określić, desperacji, czy też moje ciało pchnęło mnie znów ku rozpuście. W wiadomości była
informacja, że przyjechał do miasta, w którym właśnie byłam i zatrzymuje się na noc. Zostawił
swój numer telefonu. Odpisałam go i w drodze do pokoju zastanawiałam się co mam zrobić. Na nic
się to zdało, bo po dotarciu na miejsce pierwszym moim odruchem było wykręcenie numeru.
Krótka rozmowa, próby żartowania i w końcu „Mam przyjechać?". „Nie to ja przyjadę do ciebie".
Podał mi numer pokoju, zamówiłam taksówkę i przeprałam się.
Zapukałam do wskazanych drzwi. Otwarł i przywitał mnie zaledwie okryty w pasie ręcznikiem.
Wiedziałam już, że to spotkanie nie będzie wyglądało tak jak pierwsze. Zamknął za mną drzwi i
weszliśmy dalej. Na stole stało wino, otwarte, w kieliszkach już było napełnione. Podał mi jeden z
nich. „Twoje zdrowie, do dna." Wypiłam wszystko, kiedy odkładałam kieliszek zbliżył się do mnie.
Emanował, opisywaną w wiadomości, pewnością siebie. Pomyślałam sobie, że przyjechałam tutaj
w określonym celu, więc lewą ręką dotknęłam ręcznika. Nie związał się nim zbyt mocno, opadł, a
moim oczom ukazał się okazały, stojący penis, którego znałam już z mailowych filmików.
Przyjemność w dotyku, spojrzenie w jego oczy i kucam. Wzięłam go do ust, cudowna pulsacja,
masująca dłoń, oddała się niesieniu rozkoszy bez granic aż odsunął się i uniósł mnie w górę. Pchnął
na łóżko i uklęknął przy brzegu. Podsunął spódnicę i zdarł ze mnie majtki. Jego język! Szybki,
ciężko było mi się opanować by nie osiągnąć orgazmu. Nie wiem jak grube były ściany w tym
hotelu, ale wieczorna cisza na pewno sprawiła, że ktoś musiał mnie słyszeć. Wstał i sięgnął pod
poduszkę. Był przygotowany, kiedy nasuwał prezerwatywę, uwolniłam się ze spódnicy i górnej
części ubrań. Chwycił mnie za pośladki i podsunął na skraj łóżka. Wszedł we mnie od razu do
samego końca. Co za uczucie! Od razu przeszedł do szybkiego tempa. Uniósł moje nogi i pochylił
się nade mną, czułam go jeszcze głębiej. Miałam uczucie jakby dobijał do samego końca. Posuwał
mnie tak przez chwilę aż wyszedł i obrócił tyłem. Znów pierwsze wejście do końca i szybkie
tempo. Rżnął mnie aż rozkosz mieszała się z bólem. Nie wytrzymałam i zaczęłam pieścić się jedną
ręką, z ledwością podpierając się drugą. W końcu położyłam głowę na poduszce i doprowadziłam
się do spazmów rozkoszy. Nie przerwał nawet na chwilę kiedy wstrząsnął mną silny orgazm.
Dopiero po chwili zwolnił tempo i wyszedł ze mnie. Nalał wina i podał mi. Spragniona znów
wypiłam wszystko do dna. Wzięłam jego członka w dłoń i przez chwilę bawiłam się nim. Zabrał
kieliszki i położył się obok mnie. Odwrócił tyłem do mnie i wszedł unoszą moją zewnętrzną nogę
do góry. Skąd on miał w sobie tyle kondycji?! Jego szybkie ruchy, mocno dobijał do moich
pośladków aż wyszedł ze mnie i zdjął gumkę. Mała chwila zawahania czy połykać jego spermę.
Masował swojego członka a ja pochyliłam się nad nim. Trysnął na moje piersi, wzięłam go do ręki i
zaczynając od szybszych ruchów zwalniałam je stopniowo. Opadliśmy na łóżko. Poszłam do
łazienki wytrzeć się ręcznikiem i zrobić siusiu. Wróciłam kiedy leżał na łóżku z głową opartą o
ścianę, uśmiechał się. Uklęknęłam przed nim, nie chcąc tracić czasu znów zaczęłam go masować
rękami. Kiedy zrobił się sztywny nałożył gumkę i usiadłam na nim. Moja kondycja była znacznie
słabsza, ale mocno wspierał mnie podtrzymując za pośladki. Wyszedł i zasygnalizował mi żebym
się odwróciła. Uklęknęłam tyłem do niego. Kucałam, a on ruchami bioder wbijał się swoim
penisem we mnie. W końcu chwycił mnie za brzuch i przechylił w swoim kierunku. Członek
wysunął się ze mnie. Chwycił go w dłoń i zaczął szybko masować. Przejęłam go od niego, zdjęłam
gumkę i doprowadziłam do orgazmu, trysnął spermą na łóżko. Nie pozwolił mi zejść z siebie. Po
chwili poczułam jego dłonie na mojej cipce. Przyjemnie ją masował aż moje pożądanie wzrosło do
granic możliwości. Dostałam orgazmu, a on w jego czasie ugryzł mnie w ucho. Opadłam na łóżko,
znów spełniona niemoralnie.
Nim spostrzegliśmy minęło przeszło dwie godziny. Proponował mi nocleg, ale nie przystałam na
nią. Pożegnałam się i nie powiedziałam „nie" gdy zapytał o kolejną okazję spotkania. Taksówką
wróciłam do swojego hotelu. W pokoju, po wzięciu prysznica dopiero poczułam jak mocno
zostałam wypieszczona i, co tu owijać, zerżnięta. Czułam to jeszcze długo nawet kolejnego dnia.
Nim jednak nastał kładąc się do łóżka myślałam przez chwilę co powoduje we mnie, że oddaje się
cała pożądaniu, że zmierzam w kierunku zepsutej moralności, czy raczej jej zupełnego braku.
Zaspokojona i zadowolona? Tak. Kolejnych pytań już nie miałam.
Do południa przesiedziałam na konferencji i po obiedzie ruszyłam w drogę powrotną. Głowa pełna
wspomnień, które doprowadziły mnie przed snem do kolejnego orgazmu. Z dobrym
samopoczuciem siedzę przy biurku w pracy. Niespodziewany zwrot wydarzeń od początku tygodnia
przyniósł mi masę nowych wrażeń. Niby wszystko już było, niby nic nowego, a jednak wszystko
ekscytujące i podniecające. Z panem wymieniłam się mailami. On również zadowolony jest ze
spotkania. I już tęskni. Ja wracam do codzienności i zajęć. Narobiło się zaległości.
Pozdrawiam serdecznie
Krystyna

Refleksyjnie
Skąd mój mąż czerpie inspiracje po tylu latach współżycia? Dobra, przyznaje, że nic to nowego, ale
potrafi zaskoczyć jak choćby w sobotę kiedy będąc już we mnie zaczął się przekręcać i przybierać
pozycje, które od dawien dawna nie stosowaliśmy. I te jego pieszczoty mojej łechtaczki, która za
każdym razem chce inaczej, a on jakby w porozumieniu z nią odnajduje sposób by wynieść mnie na
szczyt ekstazy. Po sobotnim objeździe sklepów syn zażyczył sobie odstawienia go do babci.
Spełniliśmy jego zachciankę. Jego rodzice zaś wylądowali w łóżku mniej więcej koło wieczora.
Czas uciech i rozpusty, przepleciony życzeniem męża żebym włączyła komputer. Pogrzebał,
poszukał i przyglądaliśmy się filmom online. Był zaskoczony, że teraz bez problemowo możemy
oglądać porno sceny. Śmiałam się, że zachowujemy się jak napalone nastolatki, ale on to skwitował
faktem, że młodzież nie ma takiego doświadczenia. Kolejne wątki, kolejne komentarze, trochę
śmiechu, choć w powietrzu czuło się, że to wszystko piętnuje podniecenie. Oliwą do tego ognia
były drinki, które mój mąż ma w zwyczaju robić wcale nie takie słabe. W końcu cała ta energia
przerzuciła nas na jedno krzesło, podłogę, aż do mety, naszego łóżka. W pewnym momencie
uświadomiłam sobie, że mieszkanie wygląda jak pobojowisko. Posprzątaliśmy dopiero w niedzielę,
kiedy padła decyzja o doprowadzeniu się do stanu umożliwiającego pokazanie się ludziom,
zabraniu syna i wyjechaniu do sąsiedniego miasta na festyn z gwiazdami. Na miejscu ironiczne
docinki współmałżonka na temat braku posiadania prawo jazdy przeze mnie i niemożliwości
napicia się piwa przez niego. Nawet mając chwilę wolnego mój mąż nie może oderwać się od
kierownicy. Zawodowiec, który przez wzgląd na pracę, tłumaczenie jego szefa mniejszą ilością
zleceń, a tym samym koniecznością bycia pod telefonem non stop, nie może zaplanować urlopu
tego lata. Cóż takie życie, do którego przyzwyczaiłam się przez te wszystkie lata bycia żoną
tirowca. Pozdrawiam Krystyna

Wystarczające
Wieczorne surfowanie po Internecie. Sprawdzenie poczty. (Nie)wirtualny pan napisał z zapytaniem
co tam u mnie. Pochwalił się też ostatnim spotkaniem z kolejną (nie)znajomą. Osiągnął kolejny cel.
Ujawnił mi kilka pikantnych szczegółów o tym, że jego kolejna zdobycz była młodsza o cztery lata
ode mnie. Przeżył z nią ekscytującą noc. Wierzy, że przez to kolejne doświadczenie jeszcze bardziej
poznał potrzeby kobiet. Nie wątpię. Teraz zajął się uporządkowaniem zawodowych spraw i dopina
szczegóły swoich wakacji. Jak się dowiedziałam planuje wyjazd z jedną z poznanych przez Internet
kobiet, z którą spotyka się regularnie w większych odstępach czasu. Stać go na sponsorowanie
urlopu, zapewniając tym samym sobie towarzystwo wobec którego nie musi już zabiegać o wspólny
seks. Kolejny człowiek, który żyje własnym trybem niemoralności, nie szuka czułości, czy nawet
miłości. W codzienności skupia się na pracy zawodowej, a w wolnych chwilach oddaje się
cielesnym uciechom. I niech ktoś powie, że na świecie nie ma kobiet, dla których seks odgrywa
znaczącą rolę. Lubią go i korzystają ze swoich wdzięków, a nawet osobistych uroków. Czy należę
do nich? A kto to wie. Sama zaczęłam się nad tym zastanawiać, choć odpowiedź nie jest
jednoznaczna i łatwa. Czy wystarczy tylko zdjąć majtki przed mężczyzną by czuć się spełnioną i
zadowoloną? Chyba nie, bo raz, że trzeba to lubić, a dwa ten ktoś, kto dotyka, pieści, liże i wchodzi
we mnie musi przyciągnąć, zaciekawić swoim ja.
Siedziałam tak w spodniach z dresu, czytając jak to pan pieścił ją, jak tryskał na jej piersi, rżnął ją w
różnych pozycjach i nim się spostrzegłam moja prawa ręka trzymała w dalszym ciągu myszkę, a
lewa wsunięta była pod tkaninę majtek pieszcząc moją łechtaczkę. Dałam upust temu podnieceniu
dopiero w łóżku. Wręcz wymusiłam pieszczoty mojej cipki. Nie zostałam dłużna. Maż skorzystał
podwójnie. Przez wzięcie mnie od tyłu i oralną zabawę jego członkiem i jądrami. Czasami pytam
siebie czego mu jeszcze potrzeba, co mogło by urozmaicić nasze pożycie. Czy w ogóle to jest
konieczne skoro jest dobrze tak jak jest? Wiem, rozmowa dużo daje, ale nasza często obraca się w
żart i sprośne fantazje. Chociaż nie raz już w trakcie seksu coś z tych śmiechów przedostaje się i
urealnia. Zatem? Nie narzekam. Dobrze mi i mojej cipce. Oby tak dalej.
Pozdrawiam
Krystyna
Uosobienie
Chłodno, zimno i nieciekawie. Strasznie sennie. Gdyby nie fakt, że trzeba coś ugotować dla syna
wskoczyłabym od razu po przyjściu z pracy pod kołderkę. Zjedliśmy, zrobiłam sobie herbaty z
cytryną i usiadłam przed komputerem. Kolejny e-mail od (nie)wirtualnego Pana, w którym chwali
się, że prócz przydrożnych panienek i lodzika nie miał okazji spróbować seksu w plenerze. Troszkę
zmroził mnie ten wątek o przydrożnych przygodach, przeleciała mi myśl o mężu, ale stłamsiłam w
sobie dalsze rozważania na ten temat. Szczególnie, że pan pochwalił się kolejnym wyjazdem
służbowym i umówionym spotkaniem na miejscu, w wiadomym celu. Może nazwać go w moich
wpisach Pielgrzymem? Słyszałam kiedyś takie określenie „Pielgrzym uosobienie seks." Wszystko
rzecz jasna z przymrużeniem oka i na żarty. Wyjaśnię od razu, że jego odwaga w przyznawaniu się
do kolejnych „polowań" bierze się z jasnego postawienia sprawy. Nic, poza seksem oczywiście, nas
nie łączy i spokojnie może mi pisać o czym chce. Nie ma we mnie krzty zazdrości więc i nie mam
się też zamiaru obrażać z powodu tego, że facet nastawiony jest na kolejne podboje. Z mojej strony
zdradziłam mu kilka pikantnych szczegółów z małżeńskiego łoża. Reszta to tajemnica, którą znacie
tylko Wy, szanowni czytelnicy.
A swoją drogą, pomijając komentarze, za które dziękuje i miło mi z ich powodu, a czasem nawet
wesoło, spoglądam czasem na pocztę, którą musiałam założyć by móc założyć ten blog. Kilku
panów, którzy również pisują na swoje tematy odkryło mój login i otrzymałam wiadomości od nich.
Nie kusi mnie by odpisywać, jeśli podają mi adres swojego elektronicznego pamiętnika to zaglądam
by upewnić się czy tu właśnie byłam. Cóż jeden z nich umieścił nawet link do mojego bloga.
Opisał, mam nadzieje, że się nie obrazi, bo pisze o tym również na swoim blogu, jak bardzo
podniecają go takie „wyzwolone z moralności dojrzałe kobiety". O ile ten fakt jest dla mnie w
miarę zrozumiały to przystanęłam na chwilę by zagłębić się w jego drugie pragnienie. Nie wiem
czy zdradzać tutaj więcej szczegółów i nie zostawić po prostu odnośnika do jego strony by kto chce
poznać więcej mógł sam odkryć ten, jakby nie było, również tajemniczy świat. Ja tylko napisze
krótko - każdy jest z nas inny i patrzy przez swoje „różowe" okulary pragnień i spełnień. Blog
znajdziecie tutaj.
Tyle na dziś. Wyłączam komputer i absolutnie nie mam ochoty już go dziś załączać, bo obok seksu,
moi mili, lubię też bardzo czytać, a co ważne można to robić kiedy tylko ma się na to ochotę i nie
obawiać, że ktoś odbierze to źle.
Pozdrawiam serdecznie
Krystyna

Odebrane
I co ja mam zrobić?! Pisać czy pieścić swoją cipkę rozpalona wiadomościami, które już dostałam?
Za wszystkie bardzo dziękuje! Miłe urozmaicenie. Pamiętam, że dając ogłoszenie też dobrze się
bawiłam pisząc z kilkoma mężczyznami. Teraz czuje się tak samo. Zupełny zawrót głowy.
Jeszcze w pracy odebrałam telefon. Syn spakował się i ruszył rowerem do babci. Przed wieczorem
ma mi dać znać czy zostaje u niej na noc. Jeśli tak się stanie gotowa jestem dzwonić do mojego
pogotowia seksualnego. Niech kombinuje, niech przyjeżdża choć na godzinę.
Całe krocze mam mokre od soków. Czytam, patrzę i aż chciałoby się przykleić do ekranu wziąć w
usta, ssać, pieścić, czuć męskie dłonie trzymające mocno moje włosy, patrzeć jak tryska na moją
twarz.
...
Uff, co za orgazm! Dziękuje! Czujcie się zasłużeni.
Chwila odprężenia teraz. Nie zmienia to jednak mojego podejścia. Ja wciąż chce seksu! Co się ze
mną dzieje? Może ten blog tak mnie uzależnił, że zamiast korzystać z uciech, które dają mi dwaj
mężczyźni, szukam dalej wyuzdanych dróg do rozkoszy. Przecież zrezygnowałam z ogłoszenia.
Choć to zupełnie coś innego. Tam chodzi o spotkanie, za wszelką cenę, a kiedy nie ma konkretów
wszystko rozmywa się na jawie. A przecież ona też zapewnia dużo przyjemności. Już widzę, że
podanie mojego adresu e-mail (przypominam krystynan43@wp.pl) to na chwilę obecną strzał w
dziesiątkę. Jak wytrysk do moich ust.
Odrywam się od komputera chociaż na chwilę. Czuję, że to będzie jeden z tych dni, które cipka
pamięta jeszcze następnego dnia. Niech mamy coś z życia kiedy pusto w czterech ścianach.
Pozdrawiam Was!
Krystyna

Klasyczne refleksje
Koniec roku szkolnego to dla dzieci pełen luz i swoboda. Syn rzuca plecakiem w kąt, coś zjada i do
wieczora nie ma go w domu. Matka zaś wyszukuje zajęcia sobie, gotuje, pierze, prasuje, a gdy już
to wszystko zrobi jedyne na co ma ochotę to leżeć. Jak się już położy to czyta i przyłapuje się na
tym, że druga ręka najczęściej jest w okolicach jej krocza. Gdy już sobie to uświadomi to odkłada
książkę i drugą ręką pomaga pierwszej doprowadzić się do orgazmu. Kiedy nic nie stanie jej na
przeszkodzie, a fantazje staną się wyuzdane ściska mocno uda doprowadzając się do ekstazy
zupełnej. Później wraca do lektury książki lub zasypia. Słodką drzemkę przerywa z reguły
zewnętrzny hałas lub powrót syna.
Mijają dni samozaspokojenia. Nie piszę ani nie dzwonię do szwagra, choć w czasie masturbacji
mam na to wielką ochotę, żeby przyjechał jak najszybciej i wziął mnie mocno i ostro. Jak sukę.
Wtedy z reguły jestem już tak bliska orgazmu, że nawet mi w głowie szukanie telefonu. A kiedy
wracam po spełnieniu do rzeczywistości nawet nie myślę o kontakcie z nim.
Dziś wrócić ma mąż. Jeszcze dokładnie tego do końca nie wiadomo. Wciąż mam w pamięci nasz
ostatni seks, kiedy wziął mnie tak długo w klasycznej pozycji. Raz szybciej, raz mocniej, a to jego
dłonie pod moimi pośladkami, a to znowu podpiera się nade mną i usiłuje całować i gryź moje
sutki. Na koniec rozpędza się na całego by w ostatnich ruchach dobić do mnie pełną mocą i trysnąć
we mnie. Od czasu do czasu bez kombinowania, najprościej jak się da, też jest fajnie, ekscytująco i
rozkosznie.
Tak po prawdzie to czekam na niego z niecierpliwością już. Tymczasem obowiązku służbowe.
Pozdrawiam
Krystyna

Przed wyjazdem
Syn wynegocjował i zostaje u babci, do której przyjeżdża jego kuzyn. Dawno się nie widzieli, a
skoro kochana babcia nie ma nic przeciwko to spędzi weekend bez nas. Jedziemy więc z mężem
sami, wcześnie z rana. Zwyczajem kierowcy jest być wypoczętym, a mnie jakoś nie ciągnie jeszcze
do spania. Szczególnie, że współmałżonek zasnął zrelaksowany.
Znam jedną kobietę, która z powodu zmuszania do seksu oralnego mało się nie rozwiodła.
Tymczasem siedzę sobie dzisiaj przed telewizorem i dosiada się mój mąż. Wykąpany, w koszulce i
spodenkach. Oglądamy wiadomości i nagle chwyta mnie za szyje, a drugą ręką odciąga gumkę z
bokserek. Pokorna i potulna robię mu dobrze najlepiej jak umiem. Wie o tym. Tak samo jak to, że
kiedy przytrzymuje moją głowę i dociska do członka aż sperma tryska mi do gardła. Jeszcze
delikatne ssanie, lizanie i oralny obowiązek małżeński spełniony. Wracamy do oglądania
informacji.
Zatem jeszcze raz pozdrawiam przed podróżą!
Krystyna

Wspomnieniowo
Udane spotkanie ze znajomymi. Dużo wspomnień, wszystko w wesołej atmosferze, z kulturą przy
winku. Kiedy pożegnaliśmy gości usiedliśmy z mężem i jakoś tak samo od siebie zaczęliśmy
wspominać rzeczy, które były jakby tylko nasze. Duży Fiat 125p i próby znalezienia ustronnego
miejsca, a potem wygodnego ułożenia się przy zbliżeniu. Pieszczoty oralne, które dosyć szybko
wyszły nam jakby w krew. Pochwały męża na moją okazywaną dobroduszność, kiedy byłam w
ciąży i musieliśmy sie powstrzymać od współżycia, pieściłam go ustami i rękami, rozładowując w
ten sposób jego podniecenie. Podobało mi się zakończenie tej rozmowy, kiedy to współmałżonek
stwierdził, że teraz mam większą ochotę na seks, a ja odpowiedziałam z lubieżnym uśmiechem, że
„teraz też mam". I oddaliśmy się pieszczotą, które przerodziły się w wyuzdany, podsycony ostrymi
słówkami, seks. Dopieściliśmy się rankiem, między kolejnymi łykami kawy.
Obiad poza domem i powrót syna. Niestety znów nie byliśmy długo pełną rodziną. Mąż już w
trasie, a ja ustalam terminy urlopu i organizuje odpoczynek. Jeśli mu się uda dojedzie do nas.

Z poniedziałkiem
„Cześć Mamo, wujek czeka na ciebie w domu" tymi słowami przywitał mnie wczoraj syn i pognał
gdzieś z kolegą na przejażdżkę rowerową. Faktycznie, szwagier rozgościł się przed telewizorem
popijając coś zimnego. Przywitałam się i poszłam do łazienki. Prysznic był mi potrzebny jak nic
innego. Narzuciłam na siebie ulubioną sukienkę rozpinaną z przodu i wróciłam do
niespodziewanego gościa. Weszłam do pokoju, a tu szwagier wygodnie rozłożony w fotelu z
penisem w ręce, z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Niespodzianka zadziałała natychmiast.
Wskazał palcem bym podeszła do niego. Jak za sprawą czarodziejskiej różki zbliżyłam się do
niego. Rozpiął dolne guziki mojej sukienki i przejechał palcami po mojej cipce, a jakże, mocno
wilgotnej. Jego dłoń prowadziła mnie dalej, skinął nią i jak na rozkaz uklęknęłam przed nim.
Pieściłam go dłuższą chwilę aż chwycił moją głowę i dał znać bym wstała. Rozchyliłam na boki dół
sukienki i usiadłam wsuwając w siebie jego członka. Wolne, ale stanowcze i mocne ruchy
doprowadziły go do orgazmu. Opadłam zdyszana na niego i przez kilka sekund trwaliśmy w takim
bezruchu. Wstałam i by wyciekająca sperma nie spadła na sukienkę uniosłam ją nad pupę.
Usiadłam półleżąc na kanapie, rozchylając i unoszą w górę nogi. Wylizał i wyssał swoje soki
doprowadzając mnie przy okazji do silnego orgazmu. Miłego wieczoru początki.
Pogadaliśmy chwilę i szwagier musiał pędzić do codzienności. Wrócił syn, zjedliśmy kolacje i
rozeszliśmy się po swoich pokojach. Oddałam się lekturze książki by przed samym snem jeszcze
raz palcami przenieść się na wyżyny rozpustnej rozkoszy. Jak ja to lubię!
Pozdrawiam
Krystyna

Wirtualne uzależnienie
„Cześć Kryśka co robisz dzisiaj?" „W zasadzie to nic" odpowiadam planując luz i swobodę
przesiąkniętą samotnym erotyzmem. „To pakuj się, będziemy za jakieś 20 minut pod blokiem.
Pokażemy ci jak wyremontowaliśmy domek, poopalamy się." I nie było już wymówek.
Spakowałam jakieś rzeczy, wzięłam coś z lodówki do picia i ruszyłam ze znajomymi za miasto do
ich domku. Sobota słoneczna ładna, choć wieczorem zrobiło się wietrznie i pochmurno. Wróciłam
do domu ok. 1 w niedzielę. Do momentu jak zamknęłam za sobą drzwi auta nie myślałam co tam w
wirtualnym świecie. Szybko zrzuciłam rzeczy, jeszcze prysznic i już czuję, jak mam mokrą cipkę i
wreszcie prze monitorem. Jeden raz, mocny, na tyle, że pozbawił mnie energii na więcej. Zasnęłam
szybko. Niedziela po za domem. Wróciłam z synem, wieczorem, jak uzależnienie, sprawdziłam
pocztę, kiedy wzięłam się do odpisywania coś się zawiesiło, zniknął Internet. Nie walczyłam.
Trzeba zająć się pracą, pokończyć co zaczęte tak by na urlop ruszyć bez obciążeń umysłowych.
Okres urlopowy w pełni, w biurach wszędzie braki, bo z każdego ktoś już wypoczywa.
Za oknem słońce, które kusi na łono natury, na swobodę.
Pozdrawiam
Krystyna
Powrót do małżeńskiego łóżka
Minął spokojny weekend. Wśród rodziny, rozmów i śmiechu. Mało niemoralnego myślenia, bo i
warunki noclegowo nie pozwalały na ciche baraszkowanie pod kołdrą. Dało się przeżyć,
szczególnie, że po powrocie już pod kołderką mąż z werwą godną nastolatka nie wychodził ze mnie
chyba przez godzinę. To się nazywa głód, a nasycenie czuć jeszcze rankiem pod prysznicem kiedy
dotykałam swoją cipkę.
Dziś praca. Mąż już w trasie, ja wciągnęłam się w kolejną papirologię. Dopiero przed chwilą
postanowiłam odetchnąć. Sprawdziłam pocztę. Długi mail, pełen fantazji o seksie w plenerze.
Odpisałam nie wiedząc w zasadzie na ile niewirtualny pan miał doświadczenie. Ja wspominam
każdy seks na świeżym powietrzu bardzo miło. Już fakt innego otoczenia nastraja podniecająco, no
i ta ekscytująca myśl o byciu obserwowanym lub przyłapanym. Wiedzieć, że się jest podglądany,
ale lepiej tego nie widzieć.
Weekendowy spokój przeniósł się na dzisiejszy poniedziałek. Zmykam pod kołdrę, z książką ruszę
ścieżką do krainy snu. Czy coś ekscytującego zastanę u ich bram? To zależy od mojego natchnienia
i pragnienia. Na razie uśpione nie podpowiada mi nic.
Pozdrawiam
Krystyna

Podobieństwo
Podszedł od tyłu i złapał mnie za pośladki prawie ściągając jednym ruchem majtki. Opieram się o
oparcie fotela, a on zsuwa je do kolan jednocześnie drugą rękę wsuwając między moje nogi. Pieści
mnie palcami, a druga dłoń to łapczywie ściska moje piersi to rozpina kolejne guziki bluzki, która
po chwili opada na ziemię. Wydobywa obie piersi ze stanika na wierzch. Ugniata je obiema rękami
dociskając swoje krocze do mojej pupy. Nie bronię się, nie protestuje, nie namawiam go na
prysznic. To nic by nie dało. Wreszcie odwraca mnie do siebie, staje krok dalej i rozpina rozporek.
Zsuwa spodnie z bokserkami i chwytając mnie za ramię pochyla mnie do siebie. Klękam przed nim
i bez słowa przyjmuje jego członka do ust. Świeży, pachnący, znaczy to, że on już jest po kąpieli.
Jeszcze tylko przytrzymuje moją głowę i sam masuje swojego członka, jeżdżąc nim po moich
ustach i wystawionym języku. Podnosi mnie, odwraca i wchodzi we mnie. Nie pozwala bym zdjęła
do końca majtki, to nadaje większego klimatu spontaniczności. Szybkie, stanowcze ruchy jego
członka i najgłębsze pchnięcie, wytrysk i opada na mnie, obejmując dłońmi moje piersi.
Rozluźnienie, uśmiechy, teraz mogę iść do łazienki.
Wieczorem powtórka, w sypialni, ja na nim, on za mną i na mnie, sperma w moich ustach i cipce,
cudowne orgazmy. Dobrze mięć mężczyznę w domu blisko siebie. Jednego czy drugiego? Czyż nie
wszystko jest takie samo, podobne. Wnioskować można, że wystarczyć mógłby mi jakikolwiek
penis umiejący dać mi satysfakcję. Być może, ale nie znaczy to, że nie ma we mnie wybredności.
Tak się składa, że ci, którzy mieli mnie ostatnio spełniają w pełni moje oczekiwania. Szczęściara?
Jak sobie dobierzesz tak się zadowolisz.
Pozdrawiam
Krystyna

Uczciwa niewiara
Jaki jest statystyczny odsetek kobiet, które zwrócą uwagę na nieznajomego mężczyznę z rozpiętym
rozporkiem, czekającego na okazję? Ilu mężczyzn zareaguje na podsuniętą spódnicę i zsunięte
majtki kobiety? Pytania wydają się zgoła retoryczne.
Spędziłam już nie mało godzin w Internecie i ludzkie charaktery wydają się zadziwiające.
Postanowiłam dorzucić własną osobowość do tego wirtualnego świata, który wydał mi się
najodpowiedniejszy. Ten blog stał się dla mnie swoistym katharsis. Pisałam i mówiłam już nie raz
sama do siebie stojąc przed lustrem, że jestem jaka jestem. Może wpisując nazwę i opis tego
miejsca nie przypuszczałam, że jeden czy dwa skoki w bok, o których tu napiszę przerodzą się w
taki ciąg wydarzeń. Mam pełną świadomość, że nie jeden bierze to za kolejną opowieść erotyczną.
Tak wygląda moje życie, a Ty, Drogi Czytelniku, masz prawo do własnych odczuć.
Faceci uwielbiają rozmawiać o seksie. Kobiety, które znam także nie mają z tym większego
problemu. Męska płeć zawsze będzie chciała czegoś więcej, marzy i zazdrości tego co mają inni. I
oto ja bez zażenowania daję tym, którzy stanęli na mojej drodze to o czym pragną. Ci oni, rzecz
jasna, muszą spełniać jakieś warunki, ot choćby jeśli pracujesz ze mną i i czujesz do mnie nawet nie
wiem jaki pociąg to nie pójdę z Tobą do łóżka. Bo świat o którym tutaj pisze to moje drugie życie.
Znam swoje priorytety, a że nie ma w nich moralności? Cóż każdy z nas ma jakąś ułomność. Ja z
moją mogę żyć.
I żyje pełnią życia. Spełniając się sama lub z wybrańcem, który w danej chwili jest pod ręką. Mąż,
szwagier, ktoś inny.
Miłego weekendu, pozdrawiam Wszystkich!
Krystyna

Miłego dnia początki


Mąż wrócił z trasy wyjątkowo zmęczony. Zjadł, wykąpał się i zniknął w sypialni. Kiedy się kładłam
spał już mocno. Leżałam obok niego przez chwilę, dotykając się palcami. Podniecona odwróciłam
się w jego stronę. Dotknęłam jego członka przez bokserki. W końcu wsunęłam się pod kołdrę i
delikatnie odchylając gumkę spodenek zaczęłam się nim bawić. Zesztywniał szybko. Miałam
świadomość, że go rozbudzam, ale kiedy poczułam jego dłonie na moich włosach wiedziałam, że
nie stawia oporu. Lizałam go i ssałam aż chwycił moją głowę mocniej i rytmicznie unosił ją w górę
i w dół. Trysnął w moich ustach. Jeszcze chwilę go popieściłam i wróciłam na swoje miejsce.
Dotknęłam swojej cipki, mocno wilgotnej. Wzięłam jego dłoń i położyłam ją na nim. Pieścił mnie
dwoma palcami. Dodałam jeszcze swoje dwa i doprowadziłam się do orgazmu. Zasnęliśmy.
Wstał dziś wcześniej. Miałam ochotę jeszcze chwile pospać, ale tym razem on wsunęłam się pod
kołdrę. Ułożył mnie na plecach i pieścił językiem. Cudowny początek dnia. Wysunął się z pod
kołdry wprost na mnie. Uniosłam lekko nogi i wszedł we mnie. Patrzył na mnie z góry i po paru
minutach poczułam jak kończy we mnie.
Kiedy ochłonął przedstawił mi plan dzisiejszego i jutrzejszego dnia. Porozmawialiśmy chwilę i
każdy zajął się swoimi sprawami. Zrobiłam śniadanie, posprzątałam i przygotowałam rzeczy na
obiad. Mąż pojechał załatwić jakieś sprawy i po drodze zrobi zakupy. Siedzę sobie teraz z kawą i
sprawdzam pocztę, czytam niusy dnia i dziele się z Wami kolejną, choć małą, ale jakże ekscytującą
dawką rozkoszy.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Krystyna

Odsypianie
Uff, cała niedziela odsypiania udanej jakby nie patrzeć wczorajszej wizyty u znajomych.
Wróciliśmy po trzeciej w nocy. Stan upojenia i senność nie wskazywały na jakąś upojność.
Tradycyjnie mąż po prysznic, ja zabrałam się za zmywanie makijażu. Wyszedł, wytarł się i
podszedł do mnie od tyłu. Ścisnął mój pośladek i złapał za pierś. Dłoń na pupie zsunęła się między
moje uda. Dwa palce wsunęły się we mnie. Posuwał mnie nimi, ściskając całą pierś i sutki. Przestał,
zrobił mały krok w tył i oparł moje ręce o umywalkę. Klęknął, rozsuwając moje nogi. Lizał mnie od
cipki po drugą dziurkę. W sunął znów we mnie palce i dopieszczając językiem doprowadził do
orgazmu. Wstał, złapał jeszcze raz za pośladki i wyszedł z łazienki. Kiedy przyszłam do sypialni
już spał. Też oddałam się tej czynności. Z małymi przerwami przespaliśmy cały dzień.
Syn wrócił od teściów, mąż przed telewizorem ogląda kabarety, a ja serwuje po Internecie, z
uczuciem, że zaraz wrócę do łóżka. Taki stracony dzień, pokuta za wczorajsze towarzyskie
szaleństwo. Czasami trzeba jednak poświęceń, szczególnie, że w ich trakcie są całkiem całkiem
przyjemne.
Pozdrawiam Was!
Krystyna

Przerwa
Plany wyjazdowe na długi weekend. W czwartek wsiadamy w auto i ruszamy 300 km do rodziny.
Nadeszły dni seksualnego odpoczynku. Wszystko układa się więc w spokojną, relaksującą całość w
granicach przyzwoitości.
W codzienności spraw bieżących i domowych. Rozmowy o remoncie mieszkania, a nawet plany
wakacyjne. Wszystko okaże się za czas jakiś.
Żeby nie było tak aseksualnie to zdradzę Wam, że dostałam kolejny film od nie-wirutalnego już
pana. Jestem pełna podziwu dla jego wyczynów, a w szczególności wytrysków. Pamiętam jego
wytrysk na hotelową pościel. Ma facet ciśnienie. W sobie i na mnie.
Życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, dużo słońca i odpoczynku.
Pozdrawiam!
Krystyna

Przed wyjazdem
Syn wynegocjował i zostaje u babci, do której przyjeżdża jego kuzyn. Dawno się nie widzieli, a
skoro kochana babcia nie ma nic przeciwko to spędzi weekend bez nas. Jedziemy więc z mężem
sami, wcześnie z rana. Zwyczajem kierowcy jest być wypoczętym, a mnie jakoś nie ciągnie jeszcze
do spania. Szczególnie, że współmałżonek zasnął zrelaksowany.
Znam jedną kobietę, która z powodu zmuszania do seksu oralnego mało się nie rozwiodła.
Tymczasem siedzę sobie dzisiaj przed telewizorem i dosiada się mój mąż. Wykąpany, w koszulce i
spodenkach. Oglądamy wiadomości i nagle chwyta mnie za szyje, a drugą ręką odciąga gumkę z
bokserek. Pokorna i potulna robię mu dobrze najlepiej jak umiem. Wie o tym. Tak samo jak to, że
kiedy przytrzymuje moją głowę i dociska do członka aż sperma tryska mi do gardła. Jeszcze
delikatne ssanie, lizanie i oralny obowiązek małżeński spełniony. Wracamy do oglądania
informacji.
Zatem jeszcze raz pozdrawiam przed podróżą!
Krystyna

Małżeńska wolność
Wielkie brzydactwo na zewnątrz. Więc znów moje kroki z kubkiem popołudniowej kawy kieruje
przed monitor, by sprawdzić pocztę, przeczytać jakieś najświeższe informacje i wygasić tą całą
informatykę na dzisiaj. Kiedy system operacyjny się zamknie zniknę pod kołdrę i oddam się, lecz
lekturze.
Nie tak dawno, nie pamiętam programu, w TV była rozmowa ze znanymi osobistościami polityki
na temat prowadzonych przez nich blogów. Przysłuchałam się uważnie gdy wspomnieli o
komentarzach. Ktoś, kto myśli, że wprowadzi mnie w stan rozpaczy czy paniki z powodu zdrady
męża nie czyta dokładnie tego co pisze. Nie ważne. We wspomnianej rozmowie panowie zgodnie
przyjęli idee nie komentowania bez sensu. Ja zaczynając pisać z góry założyłam sobie, że nie będę
odnosić się do tego co Szanowni Czytelnicy piszą pod danym tekstem. Przyznaje były odstępstwa,
choćby właśnie ten wpis. Moje życie toczy się dalej, jest przepełnione ekstazą. Mąż mnie zdradza?
A czy ja siedzę w domu i grzecznie na niego czekam? Jesteśmy dorośli. On nie wie, że prowadzę
coś takiego jak blog, nawet nie wiem czy potrafiłby wytłumaczyć co to takiego. Cała koncepcja
tego elektronicznego pamiętnika wzięła się, po pierwsze z chęci podzielenia się swoimi
tajemnicami, a dwa, do dziś nie odpowiedziałam sobie na pytanie czy jeżeli mąż mnie zdradza to
jak się z tym powinnam czuć. Jestem pewna, że wie o moich skokach w bok tyle co i ja o jego.
Razem jest nam dobrze i póki taki stan się utrzymuje z racji własnego zepsucia nie zamierzam
rzucać w niego kamieniami.
Pozdrawiam Was w ten ponury deszczowy dzień. Przejdę jeszcze przez kuchnię, zaparzę herbatę i
biorę się za czytanie.
Krystyna

You might also like