You are on page 1of 2

Nazywam się Luke Kelly i mam 15 lat.

Urodziłem się w Szkocji w małym miasteczku Fort


William położonym nad brzegiem zatoki Loch Linnhe u podnóża góry Ben Nevis. Było to
rodzinne miasto mojej Mamy. Tam się wychowywała, tam chodziła do szkoły i tam
mieszkała. Bardzo zależało jej na tym żebym właśnie tam się urodził – w Belford Hospital .
Tak mi przynajmniej Tata opowiadał. Dzisiaj jej już ze mną nie ma. Zmarła przy porodzie,
przez powikłania związane z cesarskim cięciem. Podobno wystąpiła atonia macicy i przez
brak wystarczająco szybkiej reakcji ze strony lekarzy, nie byli w stanie już nic zrobić co by jej
pomogło. Mój tata nigdy nie był zbyt bogaty. Rodzice Rosalyn – mojej mamy, nie lubili
Marka – mojego taty. Po wypadku zaczęli obwiniać go o śmierć mamy i od tamtego czasu się
do nas nie odzywają. Nigdy ich nie poznałem. Nawet nie mamy ich zdjęć w domu. Tata dużo
mi o niej opowiada. Mówi jak się poznali i jak od razu się w sobie zakochali. Uwielbiam
słuchać jak tak opowiada, jak jego oczy przybierają zupełnie inny kolor niż zazwyczaj, są
jakby łagodniejsze. Całym sobą wyraża to jakie uczucia żywił od tej kobiety. Jest spokojny i
jakby rozmarzony. Czasami zastanawiam się jakby to wszystko wyglądało gdyby Mama dalej
żyła. Zwykle myślę o tym kiedy patrzę się na jej czarno białe zdjęcie na kominku. Była
piękną kobietą, więc nie dziwie się czemu mój Tata ją pokochał.

Teraz dalej żyjemy w Szkocji, ale na małej wyspie Raasay na obrzeżach miasta Inverarish
gdzie pomagam Tacie prowadzić pastwisko owiec. Mamy małą samowystarczalną hodowle z
której co jakiś czas czerpiemy zyski przez sprzedaż futra. Staramy się nie zabijać naszych
owiec. Stado jest na tyle małe że jesteśmy utrzymywać je całe. Teraz to głównie ja zajmuję
się owcami i nauką, a mój tata dorabia w mieście jako złota rączka od wszystkiego. On umie
naprawić dosłownie wszystko. Chciałbym być kiedy taki jak on… Czasami uczy mnie jak
naprawić różne rzeczy w domu, ale ciągle mam wrażenie że to bardzo mało w porównaniu do
tego co on robi. Sam nasz dom nie jest jakiś ogromny. Jest to mały biały jednorodzinny
budynek. Obydwoje mamy swoje pokoje w których możemy spać i pobyć samemu w ciszy.
Do domu jest dobudowany mały garaż na naszego grata Land Rovera (Series III Picup) Jest to
naprawdę dobry samochód. Mój dziadek z Tatą kupili go jak byłem mały i dalej dobrze się
trzyma. Jest to jeden z pierwszych egzemplarzy tego modelu. Trochę nim jeździłem kiedy tata
próbował mnie uczyć prowadzić. Nie szło mi tak źle, ale Tata nie pozwala mi nim jeździć
samemu. Z tatą mam dobre stosunki. Raczej się nie kłócimy, jasne czasami zrobię coś totalnie
nie odpowiedzialnego i wtedy jest zły, ale rzadko podnosi na mnie głos.

Obecnie uczęszczam do Liceum w Portree, która znajduje się mojego miasta. W czasie roku
szkolnego wstaje bardzo wcześnie żeby zdążyć do szkoły i wracam bardzo późno. Czasami
zdarza się że zanocuje u jakiegoś mojego znajomego jeżeli nie będę miał siły przebywać
drogi powrotnej. Chciałbym w przyszłości robić coś związanego z medycyną, dlatego teraz
skupiam się na nauce biologii i chemii. Najważniejsze żeby zdać dobrze egzaminy SQC.
Wtedy będę mógł się dostać do jednego z lepszych college’ów na kontynencie. Przez
najbliższy rok będę musiał zebrać też wystarczająco pieniędzy żeby móc odłożyć na czesne.
Szkoły do których składam papiery nie są takie tanie i wcale tez nie są tak blisko, jakby się
mogło wydawać. W szkole staram się grać fajnego dzieciaka, jednak nie zawsze jest tak
kolorowo. Kiedy dzień jest krótszy, a zmrok przychodzi zdecydowanie za wcześnie to
przypomina mi się pewne zdarzenie, które tak bardzo na mnie wpłynęło.
Rok temu doszło do strasznego wypadku. Pewnego wieczoru siedziałem z naszymi owcami
i patrzyłem się w gwiazdy, które jak co dzień w bezchmurne dni jasno świeciły nade mną.
Doszukiwałem się gwiazdy północnej i wielkiej niedźwiedzicy. Gwiazdozbiory to coś
pięknego. Zawsze słyszałem o tych wszystkich powiedzeniach że spadająca gwiazda ma
spełnić nasze jedno życzenie. Jednak nie tamtej nocy. Kiedy tak leżałem, usłyszałem w
pewnym momencie warczenie. Nie był to nasz pies. Warczenie było jakby głębsze,
mocniejsze, mroczniejsze. Od razu poderwałem się na równe nogi i zacząłem się rozglądać
wokoło siebie co się dzieje. Ciężko było go nie dostrzec. Stał dumnie kilkanaście metrów ode
mnie i wyraźnie wlepiał swoje ślepia w moją stronę. Spojrzałem w nie i to był błąd. Te oczy z
których wydobywała się pomarańczowa poświata, przypomniały mi o wszystkich moich
lękach i niepokojach. Jakby ze zdwojoną siłą wróciło do mnie uczucie braku i straty. Uczucie
dogłębnej pustki i bezsensu. Upadłem wtedy na kolana i nie do końca wiem co było potem.
Czułem ból na moich rękach, ale tylko przez chwilę. Potem ucichł on przebijany krzykami
dziadka i szczekaniem Milo – naszego owczarka szkockiego. Pamiętam moment kiedy spadła
z nieba gwiazda, a wraz z nią ciało mojego dziadka. Gwiazda znikła gdzieś za horyzontem
ciągnąc za sobą ostatni przez niego wydany oddech. Przyszedł Tata – było ciemno, wilk
przestał warczeć – było ciemno, pies szczekał liżąc mnie po rękach – było ciemno, a potem
nie było już nic.

Obudziłem się na drugi dzień w szpitalu z potwornym bólem dłoni, a kiedy na nie
spojrzałem to widziałem tylko warstwy bandaży. Obok mnie siedział mój tata, jakby
mniejszy, słabszy. Uśmiechnął się kiedy zobaczył mój wzrok na sobie. Tamte tygodnie mijały
szybko. Bezpieczeństwo płynące z promieni słońca i przerażenie powodowane niezgłębioną
ciemnością. Ale potem do mnie doszło że nie boje się ciemności tylko tego co w niej jest. Nie
boję się kochać, tylko konsekwencji które to za sobą pociągnie. Nie boję się śmierci lecz
zapomnienia. Może i tamtej nocy straciłem cząstkę siebie i już nie jestem normalnie w stanie
funkcjonować. Nie umiem zasnąć bez światła lampy naftowej obok siebie. Czuję paniczny
strach na myśl o wejściu w cienie. Jednak mimo to, dalej próbuję to wszystko obrócić w coś
dobrego. Dalej gram fajnego dzieciaka ze wsi, kiedy tak naprawdę nie czuje się tam nawet
bezpiecznie. W końcu zaatakował mnie wilk, który nawet nie powinien być na tym terenie.
Zostaliśmy sami z Tatą w naszym małym domku, a ja codziennie wieczorem czuję że jestem
sam ze swoimi lękami.

You might also like