You are on page 1of 111

JEDENAŚCIE MINUT

ERyk

Scenariusz filmowy
na podstawie powieści
Paulo Coelho

e-mail: eryczkowski@wp.pl
3

FADE IN:

WN. POKÓJ W HOTELU - DZIEŃ

Pisarz, PAULO COELHO, przy stoliku pisze tekst na laptopie,


podnosi głowę, zauważa "widzów", zdejmuje okulary.

PAULO COELHO
Witam Państwa! Nazywam się Paulo
Coelho. Jestem pisarzem. Usiądźcie
Państwo wygodnie, popatrzcie
i posłuchajcie... Była sobie raz
prostytutka Maria. "Była sobie
raz?..." Tak się rozpoczyna bajkę
dla dzieci, a o prostytutkach
rozmawiają tylko dorośli. Zgoda!

Wstaje. Z ujęcia portretowego pisarza wyłania się pokój


hotelowy wysokiej kategorii.

PAULO COELHO
Ale skoro w każdym momencie życia
jedną nogą tkwimy w świecie baśni,
a drugą w otchłani piekieł,
zachowajmy ten początek. Ale najpierw
sprawy formalne.

Wkłada okulary, naciska klawisz: na ekranie płyną napisy


czołówki łącznie ze zdjęciem małej dziewczynki w wieku
siedmiu lat po lewej stronie ekranu.
Ta sama dziewczynka, ale już o trzy lata starsza,

W PARKU

podczas zabawy, np. w klasy/w chowanego z koleżankami.

GŁOS PAULO COELHO


Tak, tak, to ona... Jako dziecko była
uosobieniem niewinności, a dorastając
marzyła, że spotka mężczyznę swojego
życia, wyjdzie za niego za mąż, będzie
mieć z nim dwoje dzieci, które staną
się sławne, zamieszka w pięknym domu
z widokiem na morze.

POKÓJ RODZICÓW

Matka w pokoju z telewizorem szyje na starej maszynie.

GŁOS PAULO COELHO


Jej ojciec jest komiwojażerem, nigdy
nie ma go w domu, a matka krawcową.
4

JEJ MIASTECZKO (NORDESTE)

Na laptopie: ujęcie z lecącego samolotu, następne z poziomu


jadącego odkrytego samochodu przynajmniej z obrazami kina,
parku, restauracji, kościoła, banku, szkoły...

GŁOS PAULO COELHO


W jej brazylijskim miasteczku
(Nordeste) było tylko jedno kino,
jedna restauracja i jeden oddział
banku. A jednak Maria z utęsknieniem
wyczekiwała dnia, w którym książę
z bajki pojawi się, by ją oczarować
i zabrać na podbój świata.

Pisarz odrywa oczy od ekranu komputera i wyjaśnia:

PAULO COELHO
Ale ponieważ książę z bajki się nie
pojawiał, nie pozostawało jej nic
innego, jak marzyć.
Po raz pierwszy zakochała się, kiedy
miała jedenaście lat. Zobaczyła tego
chłopca w drodze na rozpoczęcie roku
szkolnego.

ULICA

Słońce praży, a ona zadyszana z trudem dotrzymuje kroku


żwawo idącemu CHŁOPCU w jej wieku.

GŁOS PAULO COELHO


Trwało to przez wiele miesięcy.
Aż pewnego ranka...

NA BOISKU SZKOLNYM

widzi: ukochany kieruje się w jej stronę, jest przerażona.


Gdy podchodzi blisko, dostrzega ołówek wystający z jego
kieszeni.

CHŁOPIEC
Mari, pożycz ołówek.

Maria nie odzywa się, udaje, że jest zagniewana zaczepką,


w końcu odchodzi i ginie wśród szkolnej braci.

GŁOS PAULO COELHO


Na lekcjach przez cały dzień jest
rozkojarzona.

Wśród koleżanek i kolegów siedzi


5

W KLASIE

ze wzrokiem utkwionym w jedno miejsce i słyszy ciągle głos


chłopca: "Mari, pożycz ołówek", gdy inne dzieci "biorą"
udział w zajęciach.

GŁOS PAULO COELHO


A to już droga ze szkoły.

Ta sama

ULICA

Maria idzie chodnikiem kilka kroków przed tym samym


chłopcem, trzymając ołówek w prawej ręce.
Chłopak dostrzega, przyśpiesza kroku, wyprzedza.

GŁOS PAULO COELHO


Nigdy więcej się nie odezwał, choć
nadal się widywali. Cóż, pozostawało
kochać i cierpieć aż do końca roku
szkolnego!
Ale podczas wakacji obudziła się
pewnego ranka z nowym problemem.

POKOIK MARII

Stoi przed łóżkiem i pełna rozpaczy ogląda uda poplamione


krwią.
Wchodzi matka, widzi pokrwawioną pościel, uśmiecha się.

MATKA
Jesteś już panną, moja mała.

MARIA
Ale, jak to?

Matka: widać, że nie umie jej wytłumaczyć.

MARIA
Jak to?

MATKA
To całkiem normalne!... Odtąd
będziesz musiała nosić podpaskę nie
większą niż poduszka dla lalki przez
cztery, pięć dni w miesiącu.

MARIA
A czy chłopcy... Czy mężczyźni
używają rurki, aby nie poplamić
spodni?
6

MATKA
(uśmiecha się)
To się przydarza tylko kobietom.

Ten sam

POKÓJ W HOTELU

PAULO COELHO
(przed laptopem)
Uczyła się geografii i matematyki,
śledziła seriale w telewizji,
potajemnie oglądała pisma erotyczne.
Zaczęła prowadzić pamiętnik!

PL. BEZLUDNA OKOLICA - ZACHÓD SŁOŃCA

Krajobraz urzekający: czaple w locie, słońce nad zachodem,


surowe piękno bezludnej okolicy i dźwięki muzyki z oddali.

GŁOS PAULO COELHO


Gdy miała piętnaście lat, zadurzyła
się w pewnym młodzieńcu. Chodzili
razem do kina i na tańce.

Spacerują, trzymając się za ręce, MARIA - JUŻ WYROŚNIĘTA


PIĘKNA PIĘTNASTOLATKA - i jej, mniej więcej w tym samym
wieku CHŁOPAK. Przystają. Chłopak bierze ją w ramiona
i całuje. Maria gwałtownie pociera ustami o jego usta,
poruszając głową z boku na bok. Chłopak nagle przestaje ją
całować, cały sztywnieje.

CHŁOPAK
Chcesz?

Cóż ma mówić?... Milczy.


Znów bierze ją w ramiona, ale już z mniejszym zapałem,
i znów sztywnieje, czerwieniąc się jak burak.

WN. POKOIK MARII - WIECZÓR

Maria, już w nocnej koszuli, kończy pisać w pamiętniku,


czyta:

GŁOS MARII
Gdy spotykamy kogoś i zakochujemy
się, myślimy, że cały wszechświat
nam sprzyja. Ale jeżeli coś nie
pójdzie po naszej myśli, wszystko
rozpryskuje się niczym bańka mydlana!
7

Zamyka pamiętnik, podnosi się znad swego biureczka, chowa


pamiętnik pod poduszkę, układa na łóżku, oznajmia
przekonana:

MARIA
Życie płynie bardzo prędko: przenosi
nas z raju w otchłanie piekieł w ciągu
paru sekund.

Gasi światło. Ciemność.

PL. PRZED SZKOŁĄ - RANEK

W swoim kółku na placu szkolnym spotyka się z ciekawymi


przyjaciółkami:

KOLEŻANKA # 1
I jak?

KOLEŻANKA # 2
Jak było?

MARIA
(dumna jak paw)
Najlepszy był język muskający zęby.

Koleżanka # 3 wybucha śmiechem.

KOLEŻANKA # 3
Nie otworzyłaś ust?

MARIA
Po co?

KOLEŻANKA # 2
Żeby wpuścić język.

MARIA
A co to za różnica?

KOLEŻANKA # 1
No bo tak się całuje.

Maria robi dobrą minę do złej gry, zanosząc się śmiechem,


na szczęście ratuje ją dzwonek. Wszystko, co żyje, żwawo
rusza.

MARIA
(już w biegu, przypomina)
Dziewczyny, wieczorem idziemy na
tańce!
8

WN. MIEJSKA SALA (lepiej PLAC ZABAW) - WIECZÓR

Światło i dźwięk.
Wszyscy tańczą brazylijski przebój. Maria przepycha się
między tańczącymi do kilku "wolnych" dziewcząt. Orkiestra
kończy na mocnym takcie. Wszyscy stają w grupach
i grupkach, orkiestra "próbuje" następny gorący kawałek.
W jednej z grupek widać: jej "sztywniejący" chłopak trzyma
za rękę jedną z jej przyjaciółek.
Dziewczęta pokazują Marii ten fenomen. Ona udaje, że spływa
to po niej jak po kaczce, odwraca się, śmieje.
Zaczyna głośno orkiestra, wszyscy ruszają: do jej koleżanek
startują chłopcy, tak że jej zostaje tylko jedna wolna,
rusza z nią, śmieje się i błaznuje...
Oświetlony plac wolno się oddala, cichnie muzyka, raptem
ciemny

POKOIK MARII

Ona wbiega, rzuca się na łóżko i łka w rytm gorących


dźwięków.

WN. DOM MARII - DZIEŃ

Już późno. Obraz wolno penetruje

POKOIK MARII

Znajduje totalny nieporządek, w końcu samą Marię.


Ta wreszcie wstaje, zdejmuje nocną koszulę – przebrała się
nocą - ukazując się w biustonoszu i skromnych majteczkach,
podchodzi do lustra, lustro "mówi" jej, że płakała.
Wchodzi do

POKOJU RODZICÓW

Tu pustka. Stojąc sprawdza pilotem: w telewizji nie ma nic


interesującego i wraca do siebie.
Siada na łóżku, zaczyna bacznie przyglądać się swemu ciału
w poszukiwaniu jakichś włosków do depilacji, sięga ręką
coraz niżej, wyciąga się na łóżku...
Całe jej ciało pręży się z rozkoszy, wreszcie jęczy,
przeżywając swój pierwszy orgazm.

Słychać: SKRZYPIĄ drzwi wejściowe.

Zrywa się, narzuca sukienkę, wbiega

DO KUCHNI

Matka wykłada poranne zakupy.


9

MARIA
(rzuca w biegu)
Mamo, zaraz wrócę!

PL. PARK MIEJSKI - DZIEŃ

Biegnie "swoją" dróżką przez stary zaniedbanego park.


Znajduje na ławce koleżanki.

MARIA
Hej, hej!

Klepie się z każdą, siada, rozgląda się wokół i zaczyna.

MARIA
Dziewczyny, pobawmy się w zwierzenia!
Skupiają się wokół niej.

MARIA
Wiecie, jak osiągnąć raj bez
chłopca?

Zrywają się. Jedna piszczy, druga podskakuje i piszczy,


trzecia się śmieje, inna zatykają uszy, wreszcie cichnie.

MARIA
Nie wiecie?

KOLEŻANKA # 1
Mówią, że trzeba otulać się
szczelnie kołdrą. Pot ułatwia
sprawę.

KOLEŻANKA # 3
Słyszałam, że dotykać czułego
miejsca gęsim piórem.

KOLEŻANKA # 2
Ej tam! Pozwolić chłopcu, by zrobił
to za ciebie.

MARIA
(autorytatywnie)
To nie jest konieczne!

KOLEŻANKA # 4
Podobno można wykorzystać kran
bidetu.

KOLEŻANKA # 1
Przestańcie, to grzech!
10

KOLEŻANKA # 3
(zdecydowanie)
Grzech?!... Krosty! Ciąża!

WN. POKOIK MARII - DZIEŃ

Maria czesze włosy, przyglądając się w domowym lustrze.

GŁOS PAULO KOELHO


Spotykała się z tym czy tamtym,
marzyła i cierpiała pomimo
obietnicy, że nie zakocha się już
nigdy. Podczas jednego z takich
spotkań utraciła dziewictwo
na tylnym siedzeniu samochodu.

Ona odwraca się, "odpowiada" pisarzowi.

MARIA
Zrozumieć miłość! Ci, którzy dotknęli
mojej duszy, nie rozbudzili ciała,
a którzy dotknęli ciała, nie poruszyli
duszy.
(postanawia)
Muszę się uczyć!

Podchodzi do swego biurka, ale otwiera pamiętnik.

GŁOS PAULO KOELHO


(napomina)
Uczyć się!

Maria niechętnie zamyka pamiętnik, szuka i otwiera jakiś


nudny podręcznik.

GŁOS PAULO KOELHO


Uczy się... I po ukończeniu szkoły
średniej znajduje w swym miasteczku
posadę sprzedawczyni...

WN. SKLEP Z TKANINAMI - DZIEŃ

W sklepie typowy wystrój, klientela i obsługa.

GŁOS PAULO KOELHO


O, właśnie! W sklepie z tkaninami.
Pracowała dwa lata. Zaoszczędziła
tyle, by zafundować sobie tydzień
wakacji w mieście swych marzeń,
perle Brazylii: Rio de Janeiro!
11

Maria, już bez sklepowego ubrania, już przebrana do


wyjścia, ze swym SZEFEM w jego skromnym małomiasteczkowym

GABINECIE

Szef, starszy od Marii, ale, to widać, zakochany w niej,


jąka:

SZEF
Pojadę z to... pojadę z panią
i pokryję wszystkie wydatki.

MARIA
Nie może pan tak po prostu zostawić
sklepu bez opieki.

SZEF
Nie mów do mnie "pan".

Maria dostrzega w jego oczach płomień uczucia i uśmiecha


się kokieteryjnie.

MARIA
Cóż to jest tydzień? Ani się
obejrzymy, a będę z powrotem.

Wykręca się na pięcie, wychodzi i, idąc do drzwi


wyjściowych, macha ręką koleżankom. Te, radosne,
odpowiadają...

PL./WN. AUTOBUS W RUCHU/DWORZEC/POKOIK NOCLEGOWY – RANEK

W Rio pochmurny ranek.


Jak większość pasażerów, Maria budzi się, podziwia Rio
przez okna autobusu. Zbliża się dworzec.
Autobus się zatrzymuje: ona wraz z innymi wysiada ze swym
bagażem, i znika... a zachmurzone Rio jeszcze chwilę
pozostaje, po czym jawi się nędzny, położony wysoko
w hotelu

POKOIK NOCLEGOWY

Maria wchodzi, rzuca bagaż, natychmiast podbiega do okna,


z góry widzi pustą plażę, ocean, nad nim pochmurne jeszcze
niebo i – zmęczona - pada na łóżko.

PL. PLAŻA - PRZEDPOŁUDNIE

Plaża nad oceanem: jeszcze trochę chmur, ale są już dzieci,


matki, sprzedawcy, turyści i piasek, i...
12

Maria - w bikini, torebka na pasku - stoi nad wodą, ale


zdobywa się na odwagę: kładzie torebkę i wchodzi do wody,
zanurza się coraz głębiej...

Plaża: więcej turystów.

...wychodzi z wody, podnosi torebkę, zaczepia ją przystojny


CIEMNOSKÓRY młody mężczyzna w kapeluszu, ubrany na jasno.

CIEMNOSKÓRY
Przepraszam, ma pani wolny wieczór?

Nie odzywa się do niego.

Pojawia się ROGER, starszy facet w letnim garniturku i też


w kapeluszu, zresztą już szpakowaty.
Ten, żywo gestykulując, zaprasza ją na coś...
Jego też zbywa milczeniem.

Podchodzi do kobiety sprzedającej kanapki, kupuje kanapkę,


colę, siada na piasku i je, zerkając, na słońce wychodzące
zza chmury.

Roger wraca z mleczkiem kokosowym i, pomagając sobie


gestami, wręcza je Marii.

MARIA
(uśmiechając się)
Dziękuję.

Próbuje mleczko, znów się uśmiecha. Jeszcze jeden, drugi


uśmiech i Roger wyciąga z kieszeni miniaturowy słownik,
kartkuje, i mówi ze śmiesznym akcentem:

ROGER
Bonita.

Ona uśmiecha się po raz kolejny.

ROGER
(kartkując słownik)
Kolacja dziś?
(i zaraz dorzuca)
Szwajcaria! Praca! Dolar!

MARIA
Bardzo dziękuję, jestem zajęta i nie
zamierzam kupować dolarów.

Roger nie rozumie ani jednego słowa, znika...


Maria je, kończy mleczko kokosowe.
13

Roger wraca z tłumaczem MAILSONEM – małym, łysym grubasem,


portierem z hotelu, w którym zatrzymał się Roger - za jego
pośrednictwem wyjaśnia, a Mailson tłumaczy.

MAILSON
Signore Rogero pochodzi ze Szwajcarii.
Zje z tobą kolację i da dobrą pracę.
(dorzuca po cichu)
Ten facet to gruba ryba w show-biznesie.
Przyjechał do Brazylii w poszukiwaniu
nowych talentów. Będziesz gwiazdą
samby!

MARIA
(ironizuje)
Spróbuję, ale właśnie przyjechałam
(z Nordeste) i jestem odpowiednio
ubrana, by pójść do restauracji.

Mailson tłumaczy Rogerowi. Szwajcar macha na to ręką.

MAILSON
(tłumaczy to jako)
Nie zawracaj tym głowy. Adres hotelu!

WN./WN. POKOIK NOCLEGOWY/RECEPCJA HOTELU - DZIEŃ

Maria, wracając do swego hotelu, zastaje paczkę.


Właśnie ją wnosi, zamyka drzwi i rozpakowuje w swoim
pokoiku: wyjmuje sukienkę, o jakiej nawet nie śniła wraz
z parą butów wartych jej roczną pensję, wkłada suknię, buty
- istne cudo - i wykręca się przed lustrem... Nagle patrzy
na zegarek, zabiera torebkę i szybko wybiega z pokoju...

...wbiega zdyszana

DO RECEPCJI

hotelu, w którym zatrzymał się Roger - wyższy standard niż


jej noclegownia - widzi za kontuarem Mailsona i czekającego
już w fotelu Rogera. Na widok Marii Roger się podrywa.
Obaj się uśmiechają.

MARIA
(do Mailsona)
Jedziemy?

MAILSON
Jedziesz sama!

Maria krzywi się.


14

MAILSON
Nie przejmuj się. Najważniejsze,
żeby się dobrze z tobą czuł.

MARIA
Ale on nie rozumie, co do niego
mówię!

MAILSON
Nie musicie rozmawiać. Zrób wszystko,
by poczuł się dobrze. Szuka Brazylijek
chętnych do pracy za granicą. Jutro
będę na plaży. Przyjdź, gdybyś miała
jakieś wątpliwości.

Roger z uśmiechem bierze ją za rękę i wyprowadza...

MAILSON
(rzuca jeszcze)
Gdyby jednak jego zamiary były inne,
stawka wynosi trzysta dolarów. Pod
żadnym pozorem nie bierz mniej!

WN. RESTAURACJA - WIECZÓR

Oboje w restauracji wysokiej kategorii. Maria skupia się na


jedzeniu, wymieniają parę zdawkowych uśmiechów.

Mężczyzna pokazuje jej katalog – ona, jedząc, zerka –


w którym są wycinki z gazet w jakimś obcym języku
(francuski) zdjęcia kobiet w bikini bardziej śmiałych niż
to, które nosiła dziś na plaży, kolorowe broszury
reklamowe. Przy tym powtarza: Pracować? Dolar? Brazylijska
gwiazda! Gwiazda samby! Piękny gwiazda samby!
Maria, podjadłszy, udaje zmęczenie, proponuje spotkanie na
plaży następnego dnia, pokazując godzinę na zegarku,
naśladując dłonią ruch fal, bardzo powoli i wyraźnie
wymawiając jedno słowo:

MARIA
Ju-tro!

Roger wydaje się zadowolony, również patrzy na swój zegarek


i kiwa, że godzina mu odpowiada.

WN. POKOIK NOCLEGOWY - NOC

W wynajętym pokoju hotelowym Maria śni: chłopak


z dzieciństwa - nie starszy! - wkrada się i niszczy jej
piękną sukienkę ołówkiem, ona - dorosła - zrywa się.
15

MARIA
(krzyczy)
Nie, nie! Zostaw!...

Siada. Zapala światło, ciężko oddycha, patrzy: na krześle


nadal wisi suknia, obok stoi para pięknych pantofli.
Wstaje, podnosi pantofle i, przykładając je co i raz do
piersi, spaceruje i zastanawia się.

GŁOS MARII
Czego los chce ode mnie? Żebym
wróciła, nie mając nawet odwagi
powiedzieć życiu tak?
(uderza pantoflem o pantofel)
Popełniłam błąd, gdy ten chłopiec
poprosił mnie o ołówek...

MARIA
Trzeba żyć, jakby dzisiejszy dzień był
pierwszym lub ostatnim dniem życia.

Odstawia pantofle, układa się do snu, gasi światło.

GŁOS PAULO COELHO


(na tle ciemności)
Jutro za pośrednictwem Mailsona,
oświadczy, że przyjmie propozycję,
gdy tylko otrzyma dokument
uwierzytelniony przez szwajcarski
konsulat.

WN. RECEPCJA HOTELU MAILSONA - DZIEŃ

Na portierni przy stoliku Roger wyjmuje dolary, Mailson


chwyta i odlicza część sobie, pozostałe oddaje Marii.

MAILSON
Oto twoja zapłata za tydzień z góry.
Za tydzień, rozumiesz? Będziesz
zarabiała pięćset dolarów tygodniowo.
(podsuwa pieniądze Marii)
Ale już na czysto, ja pobieram
trzydzieści procent tylko od
pierwszej wypłaty.

Chowa swoje trzydzieści procent do kieszeni, Maria swoje do


torebki.

ROGER
(zadowolony)
Gwiazda samby! Piękny gwiazda samby!
16

PL. SŁONECZNA PLAŻA - DZIEŃ

Maria z Rogerem spacerują, patrząc na dzieci i na ich


matki, na żebraków, pijaków, sprzedawców latynoskiego
rękodzieła, ludzi uprawiających sporty, turystów, emerytów
grających w karty. Nad wodą spostrzegają grupę ludzi,
którzy uśmiechają się niepewnie, spoglądając na morze.

Maria zatrzymuje się - boją się, jak ona wczoraj - aż


parska śmiechem, spoglądając na nich, na koniec patrzy na
Rogera i, uśmiechając się zmysłowo, bierze go pod rękę,
chcąc iść dalej.
Mężczyzna cofa ją jednak natychmiast.

ROGER
Bonita, podróż przyszły tydzień!

MARIA
(niezadowolona)
Co?! Ależ ja nie mogę podjąć tak
ważna decyzja bez uzgodnienia
z rodziną!

Roger wyjmuje kopię podpisanego dokumentu.

ROGER
Umowa!
(powtarza z naciskiem)
Umowa!

Maria krzywi się.


Chce jeszcze rady Mailsona - zaczyna się za nim rozglądać -
a Roger, niczym cień, podąża za nią...
Znajdują: Mailson zabiega o względy turystki, która opala
się toples, a ludzie przyglądają się jej z lekkim
zażenowaniem.
Maria podchodzi z Rogerem.

MARIA
Panie Mailson! Panie Mailson!
(ten nie słyszy)
Panie Mailson, czyż nie płaciłam ci?

Na wspomnienie pieniędzy się odwraca.

MARIA
Co będzie, jeżeli zmienię zdanie?

MAILSON
(niezadowolony)
Nie wiem, co jest w umowie, ale on
może cię zamknąć w więzieniu.
17

MARIA
(zdeterminowana)
On?... Nigdy mnie nie znajdzie!

MAILSON
Masz rację.

Odwraca się do swej turystki.

Maria raźno rusza po plaży, za nią wlecze się Roger.

GŁOS PAULO COELHO


Jednak Szwajcar, który dał jej już
pięćset dolarów zaliczki, zapłacił
słono za parę butów, wytworną
suknię, pokrył opłaty konsularne,
zaczyna się niepokoić.

PL. TRAWIASTE LOTNISKO - DZIEŃ

Nad miasteczkiem Marii przelatuje i znika maleńki samolot.


W drzwiach już stojącego na pampie samolociku ukazuje się
Maria, za nią Roger. Schodzą...
Po chwili w otwartych drzwiach pojawia się Paulo. Rozgląda
się: nie ma śladu podróżnych, tylko widać krowy, a dalej
miasteczko.
PAULO COELHO
Wieść lotem błyskawicy obiega całe
miasto...

PL. ULICE MIASTECZKA (NORDESTE) - DZIEŃ

Przejazd obojga przedwiecznym odkrytym samochodem wśród


tłumu rozradowanych mieszkańców.

GŁOS PAULO COELHO


...które z zaskoczeniem i... z dumą
przyjmuje piękną Marię, córę tej
ziemi, przybywającą w towarzystwie
obcokrajowca pragnącego uczynić
z niej w Europie wielką gwiazdę.

Samochód zatrzymuje się przed skromnym domem Marii,


wysiadają, wchodzą...
Wśród ciekawskich witających przed domem jest już pisarz.
Na zbliżeniu dopowiada:

PAULO COELHO
Szwajcar z pewnością pokaże zdjęcia,
katalog reklamowy "Brazil" i umowę.
18

POKÓJ RODZICÓW

Wszyscy zainteresowani przy stole, a na nim wspomniane


rekwizyty. Matka ogląda na zdjęciach dziewczyny w skąpych
bikini, odzywa się.

MATKA
Jak on ma na imię?

MARIA
Roger.

MATKA
Rogerio! Miałam kuzyna o takim
imieniu!

Mężczyzna uśmiecha się, bije brawo, a tu konsternacja...


Ojciec, popatrzywszy na siwego "Rogeria", protestuje:

OJCIEC
Ależ on jest w moim wieku!

MATKA
(przywołuje go do porządku)
To dla niej życiowa szansa.
(do Marii)
Moja kochana, lepiej być nieszczęśliwą
z bogatym, niż szczęśliwą z biednym.
A jeśli ci się nie uda, wsiadaj do
autobusu i wracaj do domu.

MARIA
Ależ mamo, między Europą i Brazylią
nie kursują autobusy. Poza tym mam
zamiar robić karierę artystyczną.

MATKA
(z rozpaczą)
Kariera artystyczna!... To dobre dla
podlotków. Znajdź sobie jakiegoś
uczciwego chłopaka i, błagam, wyjdź
za mąż! Nie trzeba za wiele myśleć
o miłości! Na początku nie kochałam
twego ojca. Ale za pieniądze można
kupić wszystko, nawet prawdziwą
miłość. A, jak wiesz, twój ojciec
nie jest nawet bogaty!

WN. GABINET SZEFA - DZIEŃ

Maria składa rezygnację z pracy w sklepie z tkaninami.


19

SZEF
(zawiedziony)
Doszły mnie słuchy, że jakiś wielki
francuski impresario postanowił
zabrać cię do Paryża. Nie mogę
stawać na drodze twojemu szczęściu,
ale zanim wyjedziesz, muszę ci coś
wyznać.

Wyciąga z kieszeni łańcuszek z medalikiem i wręcza go


Marii.
SZEF
To cudowny medalik Matki Boskiej
Łaskawej.

MARIA
(czyta grawer)
"O Maryjo bez grzechu poczęta, módl
się za nami".

SZEF
Powtarzaj te słowa przynajmniej raz
dziennie. I... i jeżeli kiedyś tu
wrócisz, wiedz, że będę na ciebie
czekał.

MARIA
Dziękuję. Będę o tym pamiętać!

Składa niewinny pocałunek na jego policzku i odchodzi.


Idzie prosto do wyjścia. Wychodzi. Wsiada do czekającego
w przedwiecznym samochodzie "Rogeria". Samochód odjeżdża...
Obsługa przylepia nosy i z zazdrością patrzy przez szyby.

WN. LOKAL TANECZNY – WIECZÓR

W restauracji przy orkiestrze.

GŁOS PAULO COELHO


To już Rio... Zakończyli ostatnie
przygotowania do wyjazdu
i w przeddzień odlotu do Europy
poszli do lokalu.

Roger przy stoliku przygląda się, jak Maria tańczy i,


zachwycony klaszcze: Brawo, brawo! Piękny gwiazda samby!

PL. LOTNISKO W GENEWIE - DZIEŃ DESZCZOWY

Na lotnisku deszcz i wiatr.


20

Ląduje olbrzymi samolot i ginie daleko na pasie.


Ze stojącego samolotu wysiadają pasażerowie. Pojawia się
Maria. Już na schodkach chwyta ją za gardło paniczny strach
– za trzymuje się, patrzy nieprzytomnym wzrokiem - bezwolna
daje się prowadzić Rogerowi.

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Pokój w podrzędnym hoteliku o spartańskim wyposażeniu.


W nim VIVIAN: moda smutna kobieta o urodzie Brazylijki.
Otwierają się drzwi. Roger wpycha nieprzytomną Marię.

ROGER
Vivian, powiedz nowej, co ma robić.

VIVIAN
(zmierzywszy ją
od stóp do głów)
Zapewne przyjechałaś tu szukać
przygód, forsy albo męża.

MARIA
Skąd niby to wiesz?

VIVIAN
Tutaj wszystkie dziewczyny szukają
jednej z tych rzeczy. Jeżeli chodzi
o przygody, to tu jest zbyt zimno,
a co do pieniędzy, będziesz musiała
pracować rok, by zarobić na bilet
powrotny.

MARIA
Ale...

VIVIAN
Wiem, nie tak to miało wyglądać.
A tak naprawdę, zapomniałaś spytać,
jak to miało wyglądać, jak zresztą
my wszystkie.

Maria bierze głębszy oddech.

VIVIAN
Musimy tańczyć... Każda dziewczyna,
która wychodzi za mąż, naraża Rogera
na poważne straty, dlatego nie wolno
nam rozmawiać nawet z klientami.
To nie miejsce, gdzie ludzie się
spotykają, w przeciwieństwie do
ulicy Berneńskiej.
21

MARIA
Ulicy Berneńskiej?

VIVIAN
Może się kiedyś dowiesz!... Jeżeli
potrafisz śpiewać, to twoja pensja
wzrośnie, podobnie jak zawiść innych
dziewczyn. I nie dzwoń do kraju.
Wydasz, czego jeszcze nie zarobiłaś.

MARIA
Ależ on obiecał mi pięćset dolarów
tygodniowo!

VIVIAN
Sama zobaczysz.

WN. MALUTKA KLITKA - DZIEŃ

Maria w wynajętej klitce hotelowej – teraz jej mieszkanie -


bez telewizora przy stoliku przelicza pieniądze...

MARIA
Drugi tydzień, a dopiero wczoraj
wypłacono pierwszą pensję.
(podchodzi do lustra)
Jedną dziesiątą tego, co było
ustalone.
(do swego odbicia)
Jedną dziesiątą!... Reszta ma pokryć
koszty biletu i utrzymania. Potrzeba
na to roku pracy. Zapamiętaj! Przez
rok nie będziesz mogła stąd uciec!
(zmienia nastrój)
Ale czy warto?
(odwraca się)
Przedtem tańczyłam dla przyjemności,
teraz dla pieniędzy i przyszłej
sławy.

WN. LOKAL ROGERA - WIECZÓR

W lokalu Rogera tańczy, jako jedna z sześciu Brazylijek,


uśmiecha się i tańczy sambę.
Klienci piją drinki, klaszczą, przesyłają pocałunki.

WN. MALUTKA KLITKA - DZIEŃ

Maria siedzi nieruchomo, głośno gra radio.


22

WN. LOKAL ROGERA - WIECZÓR

Maria tańczy.

WN. MALUTKA KLITKA - DZIEŃ

W malutkiej klitce bez telewizora Maria pisze w swym


pamiętniku.

WN. LOKAL ROGERA - WIECZÓR

W lokalu Rogera tańczy.

WN. MALUTKA KLITKA - DZIEŃ

W malutkiej klitce głośno gra radio. Wchodzi Maria. Gasi


radio. Siada, otwiera pamiętnik.

GŁOS MARII
Dopiero cztery tygodnie, a wydaje
się, że jestem już całą wieczność!
Całymi dniami słucham muzyki,
wpatruję się w ściany pokoju
i rozmyślam o Brazylii...
(wstaje, przechodzi się)
Ale dopóki mogę iść o własnych
siłach, pójdę, gdzie zechcę.

GŁOS PAULO COELHO


Następnego dnia poszła zapisać się
na kurs francuskiego. Poznała tam
ludzi wszelkich wyznań, w każdym
wieku i słyszała strzępy rozmów.
Wszyscy znali jej kraj, karnawał,
sambę, piłkę nożną i najsłynniejszą
osobę na świecie: Pelego.

PL. NAD GENEWĄ - NOC

W świetle latarń wirują białe płatki śniegu.

PL. ULICA - DZIEŃ

Biało.
Maria idzie chodnikiem po białym puchu stosownie ubrana
i smakuję wyśmienitą gorącą czekoladę w kubku. Mija reklamy
zegarków i banków.
Idzie...
23

Za miastem odkrywa gigantyczną fontannę na środku jeziora,


podziwia łabędzie, a za jeziorem ośnieżone góry...

Wracając, natyka się na restaurację z kominkiem i,


zziębnięta, przylepia nos do szyby!

GŁOS PAULO COELHO


Przez trzy miesiące udawało się jej
poskromić swą zmysłową naturę, aż
pewnego dnia zakochała się w Arabie,
który chodzi z nią na kurs
francuskiego.

PL. OŚNIEŻONE GÓRY – PRZED ZACHODEM

Maria i Arab spacerują, rzucają się śnieżkami, biegają,


krzyczą, przewracają się, całują. Maria jest zachwycona
śniegiem, Arabem, krajobrazem i zachodem słońca.

WN. GABINET ROGERA - DZIEŃ

Maria stoi w gabinecie Rogera.


Ten biega, wściekły z powodu jej wczorajszej nieobecności.

ROGER
Dlaczego nie byłaś wczoraj w praca?!
Ja ciebie wyrzucić! Ty zły przykład
inny dziewczyny.
(chodzi i wyrzeka)
Znowu, znowu nic! Kolejna zawód, nie
można ufać Brazylijka.

MARIA
(poważnie)
Panie Mailson, ja byłam chora...
Moja nieobecność spowodowana była
silną gorączką. Silna gorączka!

ROGER
(dalej rozpacza)
Znowu, znowu jechać do Brazylia po
nowa tancerka. Lepiej robić spektakl
z muzyka bałkańska i tancerki
z Jugosławia. Ja ciebie wyrzucić!

Maria rusza do wyjścia, w progu się zatrzymuje i odwraca,


słyszy jeszcze raz:

ROGER
Ja ciebie wyrzucić!
24

PL. ULICA - DZIEŃ

Widać schody i drzwi wejściowe lokalu Rogera.


Przed nimi przechadza się arabski kochanek.
Maria nie wychodzi.

GŁOS PAULO COELHO


Pomimo młodego wieku Maria nie była
idiotką! Zawróciła od progu i,
posługując się w miarę poprawną już
francuszczyzną, wplotła w swoją
wypowiedź słowo "adwokat".

Wychodzi.
Arabski kochanek się zatrzymuje, czeka.

GŁOS PAULO COELHO


Wychodzi nie tylko z kilkoma
obelgami pod swoim adresem, ale
- ja to wiem najlepiej! –
z pięcioma tysiącami dolarów.

Ona, zszedłszy ze schodów, odwraca się w kierunku drzwi


i wygraża:

MARIA
Mam cię gdzieś, ty brazylijska
samba, ja zostać modelka!

Z wielka radość paść sobie w ramiona, przejść obok kamera,


ta ich śledzić,aż oboje zniknąć za rogiem. I koniec zabawy!

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Mały pokój w podrzędnym hotelu, też bez telewizora.


Słychać zgrzyt zamka, otwierają się drzwi. Wchodzi Maria,
rzuca swoje walizki, rozgląda się i po chwili wychodzi.
Znowu zgrzyta zamek.

WN. STUDIO FOTOGRAFICZNE - DZIEŃ

Fotograf "pstryka" Marii zdjęcia: w strojach


ekstrawaganckich, w bikini...

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

GŁOS PAULO COELHO


Następnego dnia odwiedziła agencje
mody, zostawiła zdjęcia i kupiła
telefon komórkowy.
25

Czeka w pokoiku hotelowym, przeglądając swoje zdjęcia.


A telefon na stoliku milczy...

WN. CHIŃSKA RESTAURACJA - DZIEŃ

Je w najtańszej restauracji.
A telefon obok pojemnika z ryżem i warzywami milczy...

PL. NAD JEZIOREM - DZIEŃ

Spaceruje brzegiem: widzi stojących handlarzy narkotyków


pod jednym z mostów łączących stary park z nowym miastem.
Sprawdza telefon... Widać na zbliżeniu: bateria naładowana.

WN. POKÓJ HOTELOWY - NOC

W wynajętym pokoju uczy się obłożona podręcznikami.


Telefon, leży obok na stoliku - milczy...

PL. WESOŁE MIASTECZKO - DZIEŃ

Spaceruje koło odgrodzonego wesołego miasteczka, zatrzymuje


się przed diabelskim młynem.
Sprawdza: telefon milczy, bateria naładowana w połowie...
Ludzie wsiadają do wagoników. Młyn rusza, rozlegają się
wrzaski, piski i DZWONKI podobne do telefonicznych.
Maria wyjmuje szybko telefon, ale ekran czarny... Chowa do
torebki i zrezygnowana odchodzi: młyn coraz dalej...

WN. POKÓJ HOTELOWY - WIECZÓR

Maria patrzy przygnębiona w lustro.


Raptem z niego "wybuchają" obrazy i dźwięki diabelskiego
młyna, aż się odwraca przestraszona.

MARIA
Czego właściwie oczekiwali?
Poszukiwali wrażeń, a umierali
ze strachu!
Młyn w lusterku teraz w dalszym planie.

MARIA
(znów do lusterka)
Życie, kochani, jest jak ten
diabelski młyn, to brutalna,
zapierająca dech w piersiach
zabawa.
26

MARIA
(odwraca się)
Jednak dopóki młyn się kręci,
trzeba podziwiać roztaczający się
wokół krajobraz i wrzeszczeć,
(kończy bliska płaczu)
wrzeszczeć z radości!

Sprawdza telefon. A telefon milczy...


Widać: bateria jeszcze naładowana, ale podłącza go do
ładowarki. Siada. Rozkłada pamiętnik, bierze pióro.
Zaciemnienie...

LAPTOP

Na ciemnym(!?)ekranie pojawia się dopisywany, jasny (!?)


justowany automatycznie akapit:

Maria potrafiła mądrze pisać, niestety, nie udawało się


jej tych mądrości zastosować w praktyce. Chwile
przygnębienia powtarzały się, a telefon milczał jak
zaklęty. Aby rozerwać się i poćwiczyć francuski, zaczęła
kupować kolorowe magazyny o sławnych ludziach.

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Z rozjaśnienia:
Maria na łóżku przegląda owe "magazyny", po czym
zdegustowana rzuca je w kąt, ubiera się... i wychodzi.

WN. BIBLIOTEKA - DZIEŃ

Odnajduje się w bibliotece.


Pełno tu książek i ani jednego czytelnika, tylko
BIBLIOTEKARKA, starsza miła pani w okularach. Już wyjaśnia:

BIBLIOTEKARKA
Nie wypożyczamy tu kolorowych pism,
ale jest mnóstwo książek, które
pomogą pani szlifować francuski.

MARIA
Nie mam czasu na czytanie książek.

BIBLIOTEKARKA
Jak to nie ma pani czasu? A co pani
robi?
MARIA
Wiele rzeczy: uczę się języka, piszę
pamiętnik i...
27

BIBLIOTEKARKA
I co?

MARIA
Czekam na te-le...

BIBLIOTEKARKA
(uśmiechając się)
Jest pani młoda. Niech pani czyta.
Niech pani zapomni o wszystkim,
co mówiono pani dotąd o książkach,
i niech pani czyta.

MARIA
Już dużo przeczytałam...
Waha się, ale bibliotekarka wygląda na wrażliwą i łagodną.

MARIA
Ale chciałabym jeszcze poczytać.
Proszę mi pomóc w doborze lektur.

BIBLIOTEKARKA
(wyszukuje i podaje)
Na początek może to...

Maria bierze. Tytuł: Mały Książę. (wyd. po francusku)


Przekartkowuje pobieżnie, zauważa: obrazki przedstawiające
kapelusz, dęby...

MARIA
Dziękuję.
Wychodzi.

WN. POKÓJ HOTELOWY - WIECZÓR

Wieczorem, leżąc na łóżku, towarzyszy Małemu Księciu w jego


wędrówkach, zaglądamy dyskretnie: właśnie jest przy
obrazkach przedstawiających kapelusz.

MARIA
Wąż trawiący słonia?... Bardziej
przypomina kapelusz.
Powraca do czytania.

Obraz się oddala i kieruje na leżący na stoliku telefon.


W zbliżeniu widać: bateria naładowana, a godzina późna, np.
23.19.

Na czarnym (!?)lub białym ekranie


28

LAPTOPA
białe (!?)lub czarne litery następnego akapitu:

Odtąd stała się częstą bywalczynią biblioteki.


Rozmawiała z bibliotekarką, prosiła ją o rady, dyskutowały
o życiu i o pisarzach aż do dnia, gdy rozpłynął się ostatni
grosz.
Ujęcie na siedzącego

W HOTELU

- innym niż na początku - przed komputerem autora. Noc.


Oświetlona głowa, okulary. Patrzy w ekran komputera. Paulo
podnosi oczy "na widzów" i kontynuuje:

PAULO COELHO
A ponieważ los zawsze czeka na
sytuacje krytyczne, telefon w końcu
zadzwonił.
Odbiera na ulicy... Nie!... Lepiej
na schodach biblioteki.

Wystukuje na klawiaturze i na obrazie ukazują się...

PL. SCHODY BIBLIOTEKI - DZIEŃ

Telefon dzwoni. Maria zatrzymuje się, wyjmuje telefon.


Słychać, co mówi. Rozmawia chłodno, by nie zdradzać
ekscytacji.

MARIA
Halo! Tak. Rozumiem... Pewnemu
Arabowi, wysoko postawionemu
w świecie mody, spodobały się moje
zdjęcia i pragnąłby zaprosić mnie
do udziału w pokazie... Proszę?...
Tak. Będę. O której?... Dziękuję.

Zbiega na ulicę. Dopiero daje upust radości!

WN. RESTAURACJA - WIECZÓR

W porządnej genewskiej restauracji Maria, też porządnie


ubrana, siedzi przy zastawionym stoliku z eleganckim
mężczyzną, i też ARABEM, ale dojrzalszym i przystojniejszym
niż jej niedawny kochanek z kursu.

ARAB
Czy wie pani, kto namalował ten
obraz nad barem?
29

Maria patrzy, ale nie odzywa się.

ARAB
Joan Miro... A czy wie pani, kim był
Joan Miro?

Maria dalej milczy skupiona na jedzeniu.

ARAB
Przy tamtym stole w rogu często
siadywał Federico Fellini. Co pani
sądzi o filmach Felliniego?

MARIA
Uwielbiam je!... Ameryki nie
odkryję. Wiem jedynie, jaka jest
różnica pomiędzy coca-colą i pepsi.
Może pomówimy o pańskim pokazie
mody?

ARAB
(uśmiechając się)
Przy drinku po kolacji.

Zapada milczenie.
Patrzą na siebie.

ARAB
(wyjaśnia)
Jest pani bardzo ładna. Jeżeli
zgodzi się pani wypić ze mną drinka
u mnie w hotelu, dam pani tysiąc
franków.

MARIA
(pojmuje jego zamiary)
Poproszę jeszcze trochę wina.

Arab napełnia jej kieliszek.


Ona wypija i... wybucha płaczem.
Mężczyzna rozgląda się, nie wie, co począć, w końcu daje
znak kelnerowi, by przyniósł rachunek.

MARIA
(powstrzymuje go)
Niech pan tego nie robi! Proszę
mi nalać jeszcze wina i pozwolić
popłakać.

Nalewa kolejny kieliszek.


Wzrok Araba błądzi: po obrazie Joana Miro, po stoliku
Felliniego, po młodej szatniarce, twarzach klientów...
30

ARAB
Pani się tego nie spodziewała?

MARIA
(przez łzy)
Poproszę jeszcze... wina...

Następny kieliszek. Kelner obserwuje salę, restauracja jest


pełna, nowi goście już czekają na wolny stolik.

MARIA
(zmienionym głosem)
Drink za tysiąc franków? To pan
powiedział!

ARAB
Tak, lecz nie chcę w żaden sposób...

MARIA
Proszę zapłacić i chodźmy na tego
"drinka!"

PL. ULICA/POKÓJ HOTELOWY - NOC

Maria pozwala sobie na powrót taksówką, wysiada, wbiega...


Otwierają się drzwi jej pokoiku. Ona wpada. Zapala światło
i rzuca się na łóżko. Zaciemnienie.

PL. NAD JEZIOREM - WCZESNY RANEK

Maria, cieplej ubrana - leży śnieg - spaceruje samotnie


wokół jeziora, zatrzymuje się, wyznaje:

GŁOS MARII
Dziwne, ale nie mam poczucia winy.
A inni?. Czy oni wybrali swoje
życie?
(rusza)
Gospodyni domowa – marzyła
o karierze modelki; urzędnik
bankowy, który myślał, że będzie
muzykiem; dentysta - chciał
poświęcić się literaturze.
A dziewczyna?...
(zatrzymuje się)
Tak bardzo pragnęła pracować
w telewizji, a dziś jest kasjerką
w supermarkecie.

Zapala papierosa, rusza ku miastu, rozważa:


31

MARIA
Mogłam wyjść z restauracji,
zachowując godność i pusty portfel,
lecz pozwoliłam, by los wybrał za
mnie. Pewnie!... Kogo obchodzi mój
los!... Ale w pogoni za szczęściem
wszyscy mamy równe szanse:
(wylicza, dodając palce)
Urzędnik – muzyk, dentysta – pisarz,
kasjerka - spikerka, gospodyni –
modelka... I nikt z nas nie jest
szczęśliwy!

Już

W MIEŚCIE

mija manifestację skandujących uchodźców kurdyjskich,


zdziwiona, rozgląda się. KOBIETA z małym pieskiem wyjaśnia:

KOBIETA
To Kurdowie.

MARIA
Skąd się tutaj wzięli Kurdowie?

Kobieta nie umie odpowiedzieć – ściska ramionami.

MARIA
Chwileczkę! Zaraz się dowiem.

Maria wchodzi do pobliskiej

KAWIARENKI INTERNETOWEJ

i sprawdza. Na ekranie komputera pojawia się tekst:

(k)Kurdowie pochodzą z(k)Kurdystanu kraju nieuznawanego


przez nikogo i podzielonego pomiędzy (t)Turcję i(i)Irak
Wraca, rozgląda się za kobietą z pieskiem, tej już nie ma.
Przyjeżdżają i odjeżdżają tramwaje.
Kurdowie protestują.
Szwajcarzy zdążają do pracy.
W witrynie sklepu jubilerskiego kobieta wykłada biżuterię.
Maria staje przed wielką tablicą przedstawiającą plan
miasta - po drugiej stronie reklama – szuka wzrokiem, nie
znajduje, rozgląda się, pyta przygodnego MĘŻCZYZNĘ.

MARIA
Przepraszam pana, jak trafić na
ulicę Berneńską?
32

MĘŻCZYZNA
(patrzy zdziwiony)
Szuka pani ulicy Berneńskiej, czy
chodzi pani o drogę do Berna?

MARIA
Ulicy. Powinna być gdzieś tutaj.

Mężczyzna mierzy ją od stóp do głów i oddala się bez słowa.


Ona studiuje plan, wreszcie odkrywa miejsce...
(zbliżenie napisu w miejscowym języku)
...którego szuka.
Rusza zadowolona.

PL. WESOŁE MIASTECZKO - DZIEŃ

Maria na diabelskim młynie. Wrzeszczy jak wszyscy, piszczy,


śmieje się...

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Wchodzi do wynajętego pokoju jeszcze podniecona, stawia


torebkę, zrzuca buty, a sama rzuca się na łóżko, oddycha
głęboko.

MARIA
Wiem!... Wiem, w jakim celu mężczyzna
płaci za towarzystwo kobiety: chce być
szczęśliwy. Ja też tego chcę, wszyscy
chcą, lecz nikomu się to nie udaje...
(już spokojnie)
Cóż mam do stracenia, jeżeli
postanowię na jakiś czas zostać...
Jeżeli postanowię być przez jakiś
czas... Honor?... Godność?... Nigdy
tego nie miałam. Zawsze podejmowałam
błędne decyzje. Niech życie zdecyduje
za mnie.

Zrywa się, ubiera...

PL. ULICA - DZIEŃ

...i zdecydowana kroczy ulicą, wchodzi

DO SKLEPU

Ogląda stroje, które wydają się jej wystarczająco seksowne.

Już u siebie
33

W POKOJU HOTELOWYM

przymierza z jeden, ze dwa przed lustrem.

PL./WN. ULICA BERNEŃSKA/COPACABANA - ZMIERZCH

O zmierzchu - już seksownie ubrana - kroczy ulicą


Berneńską, po obu stronach ciągną się sklepy z tandetnymi
zegarkami, a na drugim końcu świecą reklamy nocnych lokali:
Neon, Xenium , Copacabana. Wybiera bar o dźwięcznej
brazylijskiej nazwie.
Wchodzi

DO COPACABANY

Przystaje niezdecydowana przy barze i rozgląda się.


Na lokal składa się parę stolików, zakątek z czymś
w rodzaju tanecznego parkietu i kilka sof pod ścianami, na
których siedzą dziewczyny, przy stolikach kilku gości.
MILAN, starszy mężczyzna - jak się okaże, właściciel lokalu
- zmywa kieliszki za barem.

MILAN
Szukasz pracy?... To niełatwe.
Aby pracować tutaj, musisz mieć
przynajmniej pozwolenie na pracę.

Maria grzebie w torebce.

MARIA
Proszę.

MILAN

Milan, wyraźnie weselszy, oddaje pozwolenie, pyta.

MILAN
Masz jakieś doświadczenie?

MARIA
Piszę książkę.

MILAN
(uśmiecha się, udaje,
że jej wierzy)
Pogadaj z dziewczynami. Jest tu co
najmniej sześć Brazylijek.

MILAN
(do dziewczyn na sofie)
Dziewczyny, pogadajcie z nową.
34

Maria przechodzi, siada przy stoliku, zapala papierosa.


Włączono muzykę, płynie brazylijski przebój, potem wchodzą
dziewczyny o azjatyckich rysach.
Po wypalonym papierosie spostrzega, że pewna BRAZYLIJKA -
zdradza to uroda - idzie w jej stronę:

BRAZYLIJKA
Dlaczego wybrałaś to miejsce?

MARIA
Ze względu na nazwę. Nie wiem, od
czego zacząć, nawet nie wiem, czy
w ogóle chcę zaczynać.

Brazylijka wydaje się zaskoczona, wypija łyk czegoś, co


wygląda na whisky.
BRAZYLIJKA
To bardzo proste, musisz przestrzegać
trzech podstawowych reguł. Po
pierwsze, nie zakochaj się w kliencie.
Po drugie, zawsze każ sobie płacić
z góry. Po trzecie, nie bierz
narkotyków i zacznij od razu. Więc?...

MARIA
(przyparta do muru)
Zaczynam od dziś.

Odwraca się do właściciela baru.

MILAN
(bez ceregieli)
Masz na sobie ładną bieliznę?

MARIA
(prowokacyjnie)
Mam błękitne majtki i nie noszę
stanika!

MILAN
Jutro włóż czarne majtki, stanik
i pończochy. Stawka wynosi trzysta
pięćdziesiąt franków, z czego
pięćdziesiąt wędruje do mojej
kieszeni.

MARIA
Ależ ja zarabiam tysiąc franków za...
Milan daje jej znak, by się oddaliła.
Brazylijka, przysłuchująca się rozmowie, wtrąca szybko:
35

BRAZYLIJKA
Ona tylko żartuje!
(po portugalsku do Marii)
Nigdy nie opowiadaj takich bzdur.
On zna cenę... Nikt nie płaci za
pójście do łóżka tysiąc franków.

MILAN
(ucina wątpliwości)
Stawka wynosi trzysta pięćdziesiąt.

MARIA
(upokorzona)
Tak!... Taka jest stawka.

MILAN
I pamiętaj! Nie wolno przyjmować
zaproszeń do prywatnych rezydencji
ani do hoteli poniżej pięciu
gwiazdek. Jeżeli klient nie wie,
dokąd cię zabrać, ty masz wybrać
hotel. Zawsze z dojazdem taksówką.
Powtarzam: jak policjanci w filmach,
nigdy nie pij w pracy.

BRAZYLIJKA
(szepcze po portugalsku)
Podziękuj mu.

MARIA
Dziękuję panu.

MILAN
Milan uśmiecha się i dodaje na odchodne.

MILAN
Jeszcze jedno. Czas, jaki upłynie
od chwili zamówienia koktajlu do
wyjścia, nie może przekroczyć
czterdziestu pięciu minut. Z twojej
prowizji muszę wyżywić dzieci.

MARIA
Będę o tym pamiętać.

Milan podaje jej szklankę wody mineralnej z plasterkiem


cytryny.

MILAN
Siadaj i czekaj.

Siada wystraszona z Brazylijkami.


36

Lokal się zapełnia: mężczyźni wchodzą, siadają samotnie


przy stolikach, obsługa pojawia się bez ociągania.
Goście rozglądają się wokół, po czym ten i ów podchodzi,
wybiera sobie towarzyszkę...
Maria siedzi na kozetce z Brazylijkami. Czuje się już
swobodniej, żartuje z VIVIAN, pijąc koktajl owocowy.

VIVIAN
Jeżeli masz trzech klientów, w jeden
wieczór zarabiasz równowartość dwóch
miesięcznych pensji.

MARIA
W sklepie tekstylnym!... Aż tyle?

VIVIAN
Oczywiście, dochody prostytutki są
o wiele wyższe niż pensja prywatnej
nauczycielki francuskiego w Brazylii.

MARIA
Trzeba jedynie przesiadywać w barze,
rozkładać nogi i po wszystkim.

VIVIAN
Pieniądze to niezła motywacja.

MARIA
Ale czy jedyna?

VIVIAN
Dziewięćset franków dziennie przez
pięć dni w tygodniu! Toż to majątek!

MARIA
Co wy tu jeszcze tu robicie, skoro
w miesiąc zarabiacie tyle, by kupić
dom swym matkom?

PILOT (GŁOS)
Czy mogę postawić pani drinka?

Podnosi oczy.
Przed nią stoi trzydziestoletni mężczyzna w mundurze
pilota.

MARIA
(walcząc z rumieńcem)
Oczywiście.

PILOT
Czego się pani napije?
37

MARIA
Koktajl owocowy.

PILOT
Ale zimno, prawda?

MARIA
Prawda.

PILOT
Podoba się pani ta muzyka? Ja wolę
Abbę.

MARIA
Szwajcarzy są chłodni.

PILOT
Czy pani pochodzi z Brazylii?

MARIA
Chyba nietrudno zgadnąć.

PILOT
Brazylijki są piękne.

Maria uśmiecha się.


PILOT
Wie pani o tym?... Zatańczymy?

Wstają... Tańczą...
Maria widzi Milana, który stoi za barem i drapiąc się raz
po raz po głowie, wymownie wskazuje na zegarek, sama patrzy
ukradkiem na swój.

PILOT
(zauważa)
Czy pani na kogoś czeka?

MARIA
Za godzinę mają przyjść znajomi.

PILOT
Uciekniemy przed nimi! Zapraszam!

Ubierają się. Wychodzą. Natychmiast podjeżdża taxi.

PL. ULICA BERNEŃSKA - NOC

Maria wraca pieszo ulicą Berneńską, patrzy na inne nocne


lokale, wystawy sklepów zegarmistrzowskich, kościół na
rogu; znika za nim.
38

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Maria spaceruje "w kółko" po pokoiku, trzymając pamiętnik.

GŁOS MARII
Już tydzień, jak zaczęłam! A od
wieków nie myślałam o miłości. Mam
wrażenie, że miłość ode mnie
uciekła. Jednak jeżeli przestanę
o niej myśleć, będę niczym...
Wszystkie te dziewczyny marzą
o mężczyźnie, który odkryłby w nich
prawdziwą kobietę... Ale to płonne
nadzieje.
Podnosi pamiętnik, przyciska go do piersi.

MARIA
Muszę pisać o miłości. Muszę myśleć,
myśleć i pisać o miłości.

WN. COPACABANA - WIECZÓR

W Copacabanie w wolnych chwilach dyskutowano:

MARIA
Dziewczyny, dlaczego to robicie?
Z konieczności?

KOLEŻANKA # 1
Z potrzeby nowych doświadczeń.

MARIA
Doprawdy?

KOLEŻANKA # 3
Ja muszę pomóc mężowi w utrzymaniu
rodziny.

MARIA
A gdyby w Copacabanie pojawił się
znajomy męża?

KOLEŻANKA # 3
Chcę zbudować dom swojej matce.

MARIA
Szczytny cel!

KOLEŻANKA # 2
A ja muszę zarobić na powrót do
kraju.
39

MARIA
Słuchaj, to ile razy mogłabyś już
pojechać? Dziesięć? Dwadzieścia?

KOLEŻANKA # 2

Może robię to dla przyjemności...

Śmiech!...
KOLEŻANKA # 2
...a może nie udało się mi znaleźć
innego zajęcia?

MARIA
Nie brakuje pracy dla sprzątaczek
i kucharek.
(patrzy na zegarek)
Dziewczyny! Do jutra!

Wstaje. Reszta koleżanek "zbiera się" do wyjścia.

PL. ULICA BERNEŃSKA - NOC

Maria, idąc do swej dziupli, potwierdza smutną


rzeczywistość:

GŁOS MARII
Nikt nigdy nie proponował mi tysiąca
franków. Natomiast żaden klient nie
protestuje, gdy żądam trzystu
pięćdziesięciu.

Zatrzymuje się przed wystawą fotografa, ogląda zdjęcia


mężczyzn.

MARIA
Dobrze znacie stawkę, a jeśli
pytacie: ile? to tylko po to,
by mnie upokorzyć. Ciekawe,
kim są klienci specjalni?

PL. ULICA BERNEŃSKA - POPOŁUDNIE

W drodze do Copacabany też dyskutowano...


Maria i NYAH - jedna z dziewczyn z baru, starsza koleżanka.

NYAH
Prostytutka, która zaczyna, zarabia
więcej, a ta, która ma doświadczenie,
mniej.
40

MARIA
To śmieszne!

NYAH
Ale prawdziwe. Zawsze udawaj,
że jesteś debiutantką.

MARIA
(wtrąca)
Kim są klienci specjalni?

NYAH
Kiedyś się dowiesz... I musisz
jęczeć podczas orgazmu.

MARIA
(aż przystaje)
Ale po co? Płacą, by mieć
przyjemność.

NYAH
(też przystaje)
Mylisz się. Erekcja to jeszcze
nie dowód, że mężczyzna jest
stuprocentowym samcem. Jest nim,
jeżeli potrafi dać rozkosz kobiecie.
(chwyta guzik płaszcza)
A jeżeli potrafi dać rozkosz
prostytutce, uważa się za
najlepszego spośród wszystkich
samców.

MARIA
Chodźmy, samce zaraz się zjawią!

Ruszają do Copacobamy.

GŁOS PAULO COELHO


(na tle odchodzących)
Minęło sześć miesięcy. Maria odkryła
ze zdumieniem, że jeden klient na
pięciu nie przychodził wcale po to,
by się z nią kochać, lecz by choć
trochę porozmawiać. Na początku
wydawało jej się to dziwne...(CD)

WN. POKÓJ W KILKUGWIAZDKOWYM HOTELU – NOC

Siedzą przy drinku w pokoju: Maria i FRANCUZ; ten po


trzydziestce, w białej koszuli i z nieodłącznym filmowym
"ehr"
41

GŁOS PAULO COELHO (CD)


Aż do dnia, gdy usłyszała, co
powiedział jej pewien Francuz,
łowca głów na stanowiska kierownicze.

FRANCUZ
Wiesz, kto jest najbardziej samotny
na świecie?

Maria milczy.

FRANCUZ
Facet, który robi karierę.

MARIA
Jak to?

FRANCUZ
Wszystko ma już poukładane, ale oto
pewnego dnia staje przed nim taki
typ jak ja i pyta: Czy chce pan
zmienić pracę i zarabiać dwa razy
więcej?... I nagle facet staje się
najnieszczęśliwszą istotą pod
słońcem.
MARIA
(nie rozumie)
Dlaczego?

FRANCUZ
Dlaczego?... Nie ma z kim porozmawiać!
Nie może przedyskutować z kolegami
z pracy, będą próbowali odwieść,
z żoną - ona nie chce słuchać
o jakimkolwiek ryzyku. Nie ma się
komu zwierzyć! Wyobrażasz, co czuje
taki człowiek?

MARIA
Tak.

FRANCUZ
Jak to?

MARIA
Znam osobę bardziej samotną.

FRANCUZ
Któż to taki?

MARIA
Ja.
42

Francuz się dziwi.


Maria potwierdza, potakując nieznacznie głową, patrząc mu
w oczy.

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Maria "siedzi" u siebie nad rozłożonym pamiętnikiem.


Podnosi głowę.

MARIA(GŁOS)
Człowiek może wytrzymać tydzień bez
picia, dwa tygodnie bez jedzenia,
całe lata bez dachu nad głową,
ale nie może znieść samotności.
(po chwili, przekonana)
Tym mężczyznom i wszystkim ludziom,
których spotkałam, samotność
dotkliwie dawała się we znaki...
(pisze, mówi)
...samotność dotkliwie... we znaki.

Zamyka pamiętnik.

WN. RESTAURACJA - DZIEŃ

Maria, gustownie ubrana, płaci za obiad w porządnej


restauracji i z gracją wychodzi na ulicę.
Idzie...
Słychać GRZMOTY.
Ogląda się – widać nadchodzącą burzę – przyśpiesza.

WN. POKÓJ HOTELOWY - POPOŁUDNIE

Nad miastem ulewa, a Maria...


...w swym pokoiku, rozbiera się, zakłada nowy szałowy
szlafrok.

MARIA
(podchodzi lustra)
Wszyscy mężczyźni, gdy przekraczają
próg Copacabany, boją się...
(przegląda się w lustrze)
Mogą bić, krzyczeć, grozić,
ale kobieta napawa ich śmiertelnym
lękiem. Może nie ta, z którą się
ożenili, ale zawsze jakaś jest...
(odwraca się, mówi)
I jeszcze jedno.
(mówi przekonana) (CD)
43

MARIA (CD)
Ci sami mężczyźni, tak potężni
i pewni siebie na zawodowym gruncie,
kończą dzień w nocnym lokalu
i wydają trzysta pięćdziesiąt
franków, by przestać być sobą przez
ten wieczór...
(siada na kozetce)
A naprawdę jakieś czterdzieści pięć
minut. A jeżeli odliczyć czas na
rozbieranie się, zdawkowe
pieszczoty, kilka mało oryginalnych
zdań, sprowadza się właściwie do
jedenastu minut...
(wstaje, mówi dobitnie)
Jedenaście minut, oś, wokół której
kręci się świat!...
(odnajduje pamiętnik)
Chorobą cywilizacji nie jest wyrąb
lasów Amazonii, dziura ozonowa,
trująca nikotyna czy rakotwórcza
żywność - chorobą cywilizacji jest
seks.

Potwierdza błysk i HUK pioruna!... Ona po chwili wyjmuje


z torebki pióro, siada przy stoliku, otwiera pamiętnik.

WN. POKÓJ HOTELOWY WYSOKIEJ KATEGORII - DZIEŃ

Maria wychodzi z hotelowej kabiny prysznicowej, jest


owinięta ręcznikiem, staje przed lustrem, puszcza ręcznik
i ubiera majtki, biustonosz...
GŁOS PAULO COELHO
Jednakże Maria miała w nosie
ratowanie ludzkości, chciała tylko
napełnić konto i przetrwać sześć
kolejnych miesięcy. I byle się nie
zakochać!

...odwraca się do klienta i kończąc ubieranie.

MARIA
Mam nadzieję, że zobaczę pana
w przyszłym tygodniu, jest pan
prawdziwym mężczyzną.
(już ubrana,
bierze torebkę)
Wysłucham dalszej części pańskiej
historii, gdy spotkamy się następnym
razem.
44

Klient, leżąc w hotelowym łóżku, sięga po portfel i odlicza


pieniądze.

MARIA
(przelicza)
Dziękuję, jaki hojny napiwek.
Ależ nie trzeba było. Było mi
z panem tak dobrze.

Chowa pieniądze.
Wychodzi.

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Maria w swoim pokoiku pisze. Podnosi oczy, zamyśla się.

GŁOS MARII
Z tego, co przeczytałam, nikt nie
napisał niczego sensownego o tych
jedenastu minutach. Może to moje
przeznaczenie? Opowiedzieć swoją
historię? Swoją przygodę?

MARIA
Tak!
(podnosi się)
To będzie to!... Będzie się nazywać:
"Jedenaście minut".

PL. ULICA - DZIEŃ

Ulica. Słońce. Maria i Vivian. Idą. Rozmawiają.

MARIA
Piszę pamiętnik. I, wiesz,
podzieliłam klientów na trzy
kategorie.

VIVIAN
I jakież to, jeśli można wiedzieć?

MARIA
Terminatorzy, tak jak film. Alkohol
czuć od nich już od progu. Udają,
że nie widzą nikogo, że wszyscy im
się przyglądają; mało tańczą i idą
prosto do celu.

VIVIAN
A inni?
45

MARIA
Pretty Woman, też od filmu.
(ironizuje)
Eleganccy, mili, jakby losy świata
zależały od ich obłudnej dobroci.
Do lokalu weszli przypadkowo... Na
początku łagodni, niepewni siebie,
ale w sumie bardziej wymagający od
Terminatorów. I wreszcie Ojcowie
chrzestni.

VIVIAN
Też od filmu?

MARIA
(kiwa głową)
O, ci ciało kobiety traktują jak
towar. Tańczą, rozmawiają, nie
zostawiają napiwku, znają cenę
towaru, który kupują.

VIVIAN
Ciekawe, na kogo trafisz dziś?

MARIA
Na nikogo. Jestem na... no, ubawiam
ciotkę. Cześć!... Udanych trafień!

Rozchodzą się.
Maria kieruje się do "swego" hotelu. Idzie po schodach.

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Wchodzi. Zamyka drzwi na klucz. Zakreśla czerwonym


flamastrem trzeci dzień w kalendarzu wiszącym na ścianie.

MARIA
(odwraca się, wyjaśnia)
Nie mogę pracować, mogę pisać...

Przebiera się i rozważa...

GŁOS MARII
Przez całe życie uważałam miłość
za coś w rodzaju przyzwolonego
niewolnictwa. To kłamstwo... Tylko
ten, kto czuje się wolny, kocha
bezgranicznie. A ten, kto kocha
bezgranicznie, czuje się wolny.

Podchodzi do lustra, czesze włosy, odbicie "mówi" do niej.


46

MARIA
Czułaś się zraniona, gdy traciłaś
mężczyzn, których kochałaś. Dziś
wiesz, że nikt nikogo nie traci,
bo nikt nikogo nie może mieć na
własność.
(odwraca się)
Mieć najważniejszą rzecz na świecie,
ale jej nie posiadać.

Podchodzi do szafy. Wyciąga pamiętnik. Wyjmuje z torebki


pióro. Idzie do stolika. Kładzie pamiętnik. Odkręca pióro,
patrząc przed siebie...

PL. NAD JEZIOREM - DZIEŃ

Maria spaceruje samotnie nad brzegiem, podziwia – już


JESIEŃ - jesienną przyrodę.

MARIA
Wszystko mija tak szybko, a zarazem
tak powoli...
(zapala papierosa)
Za dziewięćdziesiąt dni wrócę do
Brazylii, kupię małą farmę, zabiorę
rodziców, zatrudnię ze dwóch
pracowników i będę prowadzić własny
interes.
(podnosi oczy)
A gdy interes zacznie się kręcić,
znajdę mężczyznę, który czekał
właśnie na mnie.
(zdecydowanie)
I żadne "Jedenaście minut".
(gasi papierosa)
Muszę skupić się na farmie, inaczej
nigdy nie wrócę.

Rusza szybciej w stronę miasta.

WN. BIBLIOTEKA - DZIEŃ

Po południu w tym przybytku książek i kurzu spotyka się ze


swą najlepszą - i jedyną – przyjaciółką bibliotekarką.
Ta akurat zagłębiona w lekturze.

MARIA
Witam panią, dzień dobry!
Interesuje mnie tym razem hodowla
i uprawa ziemi.
47

BIBLIOTEKARKA
(zamyka książkę)
Dzień dobry, dzień dobry, tak się
cieszę! Hodowla i uprawa.
(zaczyna szukać)
Wie pani, kiedy kilka miesięcy temu
przyszła pani po książki o seksie,
niepokoiłam się. W końcu wiele
młodych dziewcząt ulega czarowi
łatwych pieniędzy.

MARIA
Mówi pani o prostytucji?

BIBLIOTEKARKA
(szukając książek)
To mocne słowo.

MARIA
Pewnie pani wspominałam: pracuję
w firmie importującej mięso. Gdybym
nawet została prostytutką, umiałabym
z tym skończyć.

BIBLIOTEKARKA
Wszyscy narkomani tak mówią.

Bibliotekarka przynosi dwie, trzy książki.(Tytuły?)

MARIA
Urodziła się pani w kraju, w którym
żyje się bezpiecznie i dostatnio.
To wystarcza do szczęścia?

BIBLIOTEKARKA
Cóż?... Skończyłam jedną
z najlepszych szkół. Znalazłam pracę
w Genewie. Spotkałam mężczyznę,
którego pokochałam, i pobraliśmy
się. Robiłam dla niego wszystko,
on też robił dla mnie wszystko.
Minęły lata i nadeszła emerytura.
Mąż, gdy nie musiał już pracować,
stracił sens życia, posmutniał
i zmarł na raka rok później...

MARIA
Współczuję pani.
(wkłada książki do torby)
Tak czy inaczej lepsze jest życie
bez niespodzianek. Dziękuję!
Do widzenia!
48

Wychodzi z biblioteki z książkami w torbie...

PL./WN. STARE MIASTO/BAR - DZIEŃ

Maria spaceruje z torbą z książkami po STARYM MIEŚCIE.


Zauważa tabliczkę z rysunkiem słońca i napisem, podchodzi,
czyta:

MARIA
Droga Świę-te-go Ja-ku-ba?...

Rozgląda się, ale nie ma nikogo, jest natomiast

EKSKLUZYWNY BAR

naprzeciwko. Rusza. Wchodzi. Pyta kelnerkę za bufetem.

MARIA
Przepraszam, co to jest Droga
Świętego Jakuba?

KELNERKA
(ściska ramionami)
Nie mam bladego pojęcia.

MARIA
Poproszę espresso.

Siada przy stoliku - kelnerka przynosi kawę - Maria,


popijając kawę, otwiera pierwszą książkę, próbuje czytać tu
i tam, nie może się jednak skupić na lekturze - książka
okazuje się niebywale, niebywale nudna - zamyka ją, kładzie
pieniądze za kawę, wstaje i kieruje się ku wyjściu, gdy
raptem słyszy...

CZYJŚ GŁOS
Chwileczkę!

Odwraca się zaskoczona, patrzy w kierunku, skąd doszedł


głos: jakiś DŁUGOWŁOSY, może trzydziestoletni mężczyzna,
klęcząc na ziemi pośród rozrzuconych wokół pędzli, szkicuje
portret nienagannie ubranego, drzemiącego na krześle
staruszka z siwą bródką i szklaneczką czegoś w ręku.

DŁUGOWŁOSY
(do Marii)
Nie odchodź. Za chwilę kończę,
chciałbym namalować ciebie.

MARIA
Nie jestem zainteresowana.
49

DŁUGOWŁOSY
Masz w sobie światło. Pozwól mi
przynajmniej zrobić szkic.

KELNERKA
(cicho)
To bardzo znany artysta. Przychodzi
tu od czasu do czasu.

Maria patrzy na mężczyznę, którego maluje.

KELNERKA
(znowu szepcze)
Tamten to chemik, dokonał jakiegoś
ważnego odkrycia i dostał za to
Nobla.

DŁUGOWŁOSY
Nie odchodź! Kończę za pięć minut.
Zamów, co chcesz, na mój rachunek.

Zahipnotyzowana siada przy barze.

MARIA
(do kelnerki)
Poproszę anyżówkę.

Przygląda się, popijając, jak zręcznie i szybko kończy


swoją pracę, odkłada pędzle.

DŁUGOWŁOSY
(do budzącego się chemika)
Dziękuję, może się pan już poruszyć.
(bez ceregieli do Marii)
Usiądź tu w rogu i rozgość się.
Światło jest idealne.

Maria bierze swą szklaneczkę anyżówki, torebkę, książki


i podchodzi do wskazanego stolika przy oknie, siada.

Długowłosy przynosi pędzle, płótno, mnóstwo słoiczków


wypełnionych różnobarwnymi farbami, paczkę papierosów
i klęka przy niej.

DŁUGOWŁOSY
(zapala, patrzy na nią)
Spróbuj się teraz nie ruszać.

MARIA
Moje życie to ciągły ruch.
Riposta błyskotliwa, ale on jej nie rozumie.
50

MARIA
(siląc się na naturalność)
Co to jest Droga Świętego Jakuba?

DŁUGOWŁOSY
Szlak pielgrzymki. W średniowieczu
pątnicy z całej Europy szli tędy,
by dojść do Santiago de Compostela
w Hiszpanii.

Długowłosy rozwija część płótna i przygotowuje pędzle.

MARIA
(nie wie, co począć)
Jeżeli poszłabym tą uliczką,
dotarłabym do Hiszpanii?

DŁUGOWŁOSY
Po dwóch czy trzech miesiącach.
Nic nie mów, to nie potrwa dłużej
niż dziesięć minut.
(podchodzi do stolika)
Zdejmę te rzeczy.

MARIA
(lekko zirytowana)
To są książki!

Długowłosy jej torbę z książkami bezceremonialnie stawia na


podłodze i, nie zważając na zdenerwowanie, rozkazuje.

DŁUGOWŁOSY
Obróć twarz do okna.

Bez dyskusji wykonuje polecenie. Malarz zaczyna ją rysować.

MARIA
(nudzi się)
Chciałabym...

DŁUGOWŁOSY
(przerywa)
Proszę, nic nie mów. Widzę twoje
światło.

Teraz Maria nic nie rozumie.

RALF
(wyjaśnia)
Twoje wewnętrzne światło.

Dalej nic nie rozumie, ale już milczy.


51

GŁOS MARII
(zezując na malarza)
Wewnętrzne światło. Też coś! Mógłby
na przykład powiedzieć, że mam ładny
profil.
(rozważa)
Jakim sposobem światło dociera do
wnętrza domu? Przez otwarte okna.
Oczywiście! A do ludzkiej duszy?
(znajduje odpowiedź)
Przez wrota miłości, o ile są otwarte!
Moje wrota z całą pewnością
zatrzaśnięte na amen... To musi być
marny malarz, skoro tego nie wyczuł!

DŁUGOWŁOSY
(zadowolony)
Skończyłem!

Maria siedzi obojętna, ciekawość bierze jednak górę.

MARIA
Mogę obejrzeć?

DŁUGOWŁOSY
Proszę bardzo.

Podnosi książki, kładzie torbę na stoliku, podchodzi,


patrzy: tylko szkic jej twarzy, ale widać w nim jakiś cień
podobieństwa.

DŁUGOWŁOSY
Nazywam się RALF HART. Jeśli nie
masz nic przeciw temu, postawię ci
drinka.

Ralf zaczyna zbierać farby i pędzle do swojej torby.

MARIA
Nie, dziękuję.

RALF
(do kelnerki)
Jeszcze dwie anyżówki. Czym się
zajmujesz?

Maria siada.

MARIA
Pracuję w nocnym lokalu.

Ralf kończy zbieranie pędzli, farb i siada przy Marii.


52

RALF
Wydaje mi się, że już cię gdzieś
widziałem... A te książki?

Wyjmuje jedną z torby, patrzy.

RALF
Rolnictwo. Zarządzanie... Robisz
w seksie?

MARIA
Dlaczego mężczyźni nie potrafią
myśleć o niczym innym?

RALF
(odkłada książkę)
Seks i zarządzanie. Dwie bardzo
nudne dziedziny.

MARIA
(patrzy zaintrygowana,
chowa wyjętą książkę)
A mnie się wydaje, że nie ma nic
nudniejszego od malarstwa: zastygły
przedmiot, fotografia, która nigdy
nie jest wierna oryginałowi.

Kelnerka przynosi zamówione drinki i rozmowa zostaje


przerwana.

RALF
(po chwili)
Po co ci ta książka o rolnictwie?

MARIA
A czemu pytasz?

RALF
Przypominam sobie. Widziałem cię
na ulicy Berneńskiej.

Tego już za dużo!


Maria bierze głęboki oddech i cedzi.

MARIA
Proszę posłuchać, panie Hart. Jestem
Brazylijką. Mieszkam w Szwajcarii od
dziewięciu miesięcy i nauczyłam się,
że Szwajcarzy są dyskretni... Tak!
Jestem prostytutką!

Ralf nie odzywa się, ani nie porusza.


53

MARIA
(coraz intensywniej)
Pan natomiast jest malarzem, który
nie ma pojęcia o swoich modelach.
Inaczej nigdy by pan się nie
upierał, że dostrzega wewnętrzne
światło u kobiety, która jest
prostytutką!...

Po tym nawet staruszek chemik otrząsa się z drzemki,


a kelnerka szybciutko przynosi rachunek.

RALF
(ściszonym głosem)
To nie ma nic wspólnego z profesją,
jaką uprawiasz, tylko z kobietą,
jaką jesteś. Jest w tobie
niezłomność człowieka, który potrafi
poświęcić sprawy ważne dla
najważniejszych. To bije z twoich
oczu.

Maria jest rozbrojona.

RALF
Gdy ty patrzyłaś na ulicę i myślałaś
o Drodze Świętego Jakuba, bo o tym
myślałaś, malowałem twoje marzenia,
które spełzły na niczym, twą
niezłomność. To właśnie najbardziej
mnie intryguje! Gdy zobaczyłaś swój
portret...

MARIA
(wpada w słowo)
Zobaczyłam to światło!

RALF
(kontynuuje)
Choć była tam tylko kobieta odrobinę
do ciebie podobna!

Zapada kłopotliwe milczenie.

MARIA
(spojrzawszy na zegarek)
Muszę już iść...
(przyciąga torbę)
Dlaczego mówisz, że seks jest nudny?
RALF
Wiesz to lepiej ode mnie.
54

MARIA
To prawda. Ale ty jesteś
trzydziestoletnim mężczyzną...

RALF
Mam dwadzieścia dziewięć lat.

MARIA
...młodym, sławnym. Nie musisz
chodzić na ulicę Berneńską.

RALF
Mam pewien problem.

MARIA
Fizyczny?

RALF
Nie. Seks mi zobojętniał.

MARIA
Coś podobnego!

Ralf podnosi rękę.


Zjawia się kelnerka. Ralf płaci rachunek i proponuje.

RALF
Przejdźmy się. Miło porozmawiać
z kimś tak szczerym.

Wstają.

PL. ULICA - DZIEŃ

W scenerii miasta ukazuje się długowłosy Ralf obładowany


torbą pełną pędzli i trochę młodsza od niego Maria z torbą
z książkami.

Idą Drogą Świętego Jakuba, prowadzącą ku rzece wpadającej


do jeziora. Mijają przechodniów, którzy wracają z obiadu,
matki z wózkami, muzułmanki zasłonięte chustami, młodych
ludzi uprawiających jogging, a nad jeziorem turystów
fotografujących fontannę tryskającą ze środka jeziora...
Idąc rozmawiają:

RALF
Byłem dwukrotnie żonaty, wiele
podróżowałem.

MARIA
Na przykład?
55

RALF
Bywałem na wielkim świecie,
na wielkich przyjęciach.

MARIA
Na wielkich przyjęciach? A skąd ty
jesteś, ty, który bywałeś na wielkim
świecie?

RALF
To nie tajemnica!...Urodziłem się
w Genewie.

MARIA
Proszę, proszę!

RALF
Potem jakiś czas mieszkałem
w Madrycie, Amsterdamie, Nowym Jorku
i w Tarbes.

MARIA
W Nowym Jorku to rozumiem, ale
w Tarbes?

RALF
To miasteczko zagubione w górach,
tamtejsi ludzie byli bardzo otwarci
i serdeczni.

MARIA
Wypadało więc z nimi zostać!

RALF
Pewnie by tak było, ale pewien znany
marszand zatrzymał się przypadkowo
w japońskiej restauracji w Genewie
i zachwycił wystrojem zaprojektowanym
przez Ralfa.

MARIA
(już wie)
I cały świat stanął przed nim
otworem.

RALF
(powtarza)
I cały świat stanął... przede mną
otworem. Sława... Pieniądze...

MARIA
Kobiety!...
56

RALF
Kobiety, egzotyczne podróże,
ale to wszystko nie to.

Idą teraz brzegiem jeziora:


Ralf wrzuca do wody mały kamyk, na wodzie pojawiają się
kręgi, które docierają do przepływającej obok kaczki, ta
podskakuje radośnie na nieoczekiwanej fali.

RALF
To wszystko nie to. Naprawdę byłem
szczęśliwy tylko wtedy, gdy malowałem.

MARIA
Cierpiałeś przez kobiety?

RALF
Nigdy! Zdradzałem i byłem zdradzany,
jak to czasem bywa w małżeństwie,
jednak po pewnym czasie seks przestał
mnie interesować... A właściwie to
dlaczego mówimy o seksie?

MARIA
Bo jestem prostytutką.

RALF
Moje życie też nie jest ciekawe.
Każdego tygodnia jestem gdzieś
zapraszany. W Barcelonie mam
agentkę, która zajmuje się
wszystkim. Udało mi się osiągnąć
wysokie notowania na rynku...
Czy to cię nie nudzi?

MARIA
Wielu chciałoby być na twoim
miejscu.

RALF
Tak sądzisz? A co u ciebie?

MARIA
We mnie mieszkają trzy osoby. Jest
mała Niewinna Dziewczynka, która
patrzy na mężczyznę z podziwem
i udaje zachwyconą jego opowieściami
o władzy i bogactwie. Jest Femme
Fatale, która z miejsca atakuje
nieśmiałych. Jest wreszcie
Wyrozumiała Matka. Którą z nich
chcesz poznać?
57

RALF
Ciebie.

MARIA
Moje życie jest bardzo monotonne.
Dom, praca, dom, praca. Cóż więcej
mogę ci powiedzieć?
(patrzy na zegarek)
Chyba tylko do widzenia.

RALF
Co się stało?

MARIA
Praca.

RALF
Rozumiem. Odprowadzę cię.

MARIA
Tak? A co powiedzą twoi znajomi,
kiedy zobaczą ciebie ze mną?

RALF
Mało mnie to obchodzi.

MARIA
Nie wygłupiaj się.
(zmiana nastawienia)
Będę mogła zobaczyć obraz?

RALF
(podaje wizytówkę)
Moja agentka. Zadzwoń do Barcelony
za sześć miesięcy.
(patrzy na nią)
Wpadnę cię odwiedzić. Porozmawiamy.

MARIA
Nie mamy sobie nic więcej do
powiedzenia.

RALF
Przyjdę jako klient.

MARIA
Upokorzyłbyś mnie.

RALF
Przyjdę, byś mnie ocaliła!

W milczeniu ściskają ręce. Maria rusza w stronę miasta.


58

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

W swej klitce wykłada z torby wypożyczone książki:

GŁOS MARII
Pierwszy mężczyzna, który spojrzał
na mnie inaczej. Na szczęście nie
poprosiłam go o numer telefonu, mogę
go stracić, nie czując się winna,
że przepuściłam okazję.

Siada, podpiera brodę rękoma.

MARIA
A jeśli już go straciłam?...
Zyskałam jeden dzień szczęścia.

Wstaje weselsza, podchodzi do lustra, poprawia włosy,


przygląda się sobie zadowolona.

MARIA
(do tej w lustrze)
Świat jest, jaki jest i każdy dzień
szczęścia graniczy niemal z cudem.

WN. COPACABANA - WIECZÓR

Maria wieczorem wchodzi do Copacabany. Ralf już na nią


czeka, jest jedynym klientem. Zobaczywszy go, zatrzymuje
się przy barze. Milan zza baru przygląda się jej
z ciekawością.

RALF
(podchodzi)
Napijesz się drinka?

MARIA
Muszę pracować. Nie chcę stracić
posady.

RALF
(prowadząc ją
do stolika)
Jestem klientem... No więc zgadzasz
się?
MARIA
Zgadzam się, ale nie teraz... Mam
już umówionych klientów.

Milan słyszy koniec zdania: uśmiecha się zadowolony, że ta


mała nie wpadła w sidła miłości.
59

WN. POKÓJ HOTELOWY - RANEK

Rozgrzebane łóżko, ona w nocnym przebraniu wierci się po


swym kącie.

MARIA
(zdenerwowana)
Kimże, u licha, on jest? No kim?

Odrzuca poduszkę, chwyta pamiętnik.

MARIA
Nie dotknął mnie, nie próbował uwieść.

Z przyzwyczajenia grzebie w torebce i wyjmuje pióro.

MARIA
Może w tej chwili maluje już portret
innej kobiety, czarując ją bajkami
o wewnętrznym świetle? Mało mnie to
obchodzi!

Spostrzega trzymany pamiętnik i ze złością rzuca nim


o podłogę.
MARIA
Mam własne problemy!

Biegnie do szafy, wyrzuca stroje. Odwraca się.

MARIA
Wczoraj dostrzegł moje światło.
(biegnie do zwierciadła)
Jakie znów światło?! Ja nie jestem
żarówką! Czy nie jestem normalna?

Wzburzona odwraca się od lustra. Ciężko oddycha. Jej głos


zaczyna się łamać.

MARIA
Powiedział słowa, jakie po raz
pierwszy usłyszałam od mężczyzny.
Myślę o nim w kółko, ponieważ udało
mi się przed nim otworzyć. Żałosne!
Żałosne!...

Siada z płaczem na rozrzuconych strojach.

MARIA
Mamo, ja chcę jeść!

Płacze, tusz z rzęs spływa jej po twarzy.


60

WN. SKLEP SPOŻYWCZY - RANEK

W sklepie spożywczym, już ubrana i uczesana, spokojnie


wybiera, przebiera produkty spożywcze i wkłada do wózka.
Może ser, mleko, owoce, czekolada, napoje?
De gustibus... Rzecz gustu, a o gustach się nie dyskutuje.

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

Torba z zakupami i trochę opakowań na stoliku.


Maria chodzi spokojniej dookoła stolika, wyciąga i próbuje
wszystkiego, co kupiła:

MARIA
Namiętność sprawia, że przestajemy
spać, jeść.
(z pełnymi ustami)
Nikt nie lubi, kiedy jego świat
rozsypuje się na kawałki. Jedni
starają się przewidzieć zagrożenie
i go unikać.

Zauważa, podnosi z podłogi pamiętnik.

MARIA
Inni rzucają się w wir namiętności
w nadziei, że ona rozwiąże wszystkie
problemy.
(kartkuje)
Są rozdarci między euforią, bo
przydarzyło im się coś cudownego...

Trzymając pamiętnik na ostatniej stronie, wyjmuje pióro.

MARIA
...a rozpaczą, bo jakieś zdarzenie
wszystko zniszczyło... Bronić się
przed namiętnością... czy ślepo jej
ulec?

Kładzie otwarty pamiętnik i pióro na stoliku, odwraca się.


Idzie pod okno, patrzy...
Na stoliku: czyste kartki pamiętnika, miedzy nimi pióro.

WN. COPACABANA - WIECZÓR

Dość luźno. Maria przy stoliku. Wchodzi Ralf. Dosiada się.

RALF
Witaj! Drinka?
61

MARIA
(udając obojętną)
Witaj! Ja pracuję. Poproszę koktajl
owocowy.

RALF
Witaj w pracy!

Podchodzi obsługa.

RALF
Dwa koktajle owocowe.

Milan przygląda się raz po raz Brazylijce zza baru, nic nie
rozumiejąc.
Rozbrzmiewa muzyka. Ruszają z innymi na parkiet.
On uśmiecha się z ulgą.
Oni tańczą: dłoń Ralfa na talii Marii, twarz przy twarzy,
bardzo głośna muzyka. Widać szybko dopełnili rytualnych
obrządków, bo wracają do stolika, a...
Ralf podchodzi do Milana:

RALF
Płacę za trzech i zabieram ją na
całą noc.

Milan rozkłada ręce.

RALF
(wróciwszy do stolika)
Chodźmy do mnie.

Zostawia pieniądze za koktajle.


Zbierają się do wyjścia.

PL./WN. TAXI W RUCHU/WILLA RALFA - WIECZÓR

Jadą taksówką do COLOGNY na przedmieściach Genewy.


Zabudowania "uciekają" do tyłu, chwilami zbliżają się.

MARIA
Co to jest?

RALF
Cologny. Małe miasteczko, jak
widzisz. Kościół, ratusz,
piekarnia... Wszystko na swoim
miejscu.

Taksówka się zatrzymuje. Wysiadają.


Ralf mieszka w dwupiętrowej zadbanej willi.
62

MARIA
(popatrzywszy)
To twoje?
RALF
Tak jakoś wyszło.

MARIA
Tylko pozazdrościć!

Podchodzą. Ralf otwiera (kluczem) drzwi.


W przestronnym holu mijają schody prowadzące na piętro.

RALF
Proszę tędy.

Wchodzą do dwóch połączonych ze sobą pokoi - ich okna


wychodzą na ogród - pierwszym jest jadalnia zawieszona
obrazami, drugim salon, w nim kanapa, kilka foteli i półki
uginające się od książek.

RALF
Rozbierz się! Kawy?

Ona kręci przecząco głową.

RALF
Tam, w głębi ogrodu jest moja
pracownia i cała moja dusza. Tutaj
(wskazuje na książki)
mieszka mój mózg, tu rodzą się
wszystkie pomysły. Może whisky?

Maria zdejmuje kurtkę , wiesza ją na oparciu fotela, siada.

MARIA
Nie, dziękuję.

Ralf przynosi butelkę i siada w fotelach naprzeciwko,


nalewa whisky sobie i opróżnia jednym haustem, nalewa
ponownie.
RALF
Jesteś mi potrzebna.

Długa cisza, Maria czeka.

RALF
(wypija, patrzy na nią)
Nie masz do mnie zaufania, sądzisz,
że próbuję cię tylko oczarować.
Ale odkąd cię zobaczyłem, nie mogę
myśleć o niczym innym.
63

MARIA
Dlaczego?

RALF
(po chwili)
Wiesz, czym jest samotność?

MARIA
(też po chwili)
Wiem.

RALF
(szybko)
Ale nie wiesz, co to znaczy być
samotnym. Kiedy każdego dnia
dostajesz zaproszenia, kiedy telefon
się urywa, a wielbicielki twojego
talentu proponują wspólną kolację!
A jednak coś mi mówi: nie idź tam!
Siadam w pracowni i szukam światła,
szukam światła!...

MARIA
(po chwili)
Cóż ci mogę dać?

Wylewa resztę z butelki i wypija trzecią już szklaneczkę


whisky, patrzy na Marię, odzywa się stanowczo:

RALF
No dobrze! Nie mogę kupić twojej
miłości, ale powiedziałaś, że wiesz
wszystko o seksie. Naucz mnie tego.
Albo opowiedz coś o Brazylii.

MARIA
Znam tylko dwa miasta. To, gdzie się
urodziłam, i Rio de Janeiro. Jeśli
zaś chodzi o seks, nie sądzę, abym
cię mogła czegokolwiek nauczyć.

RALF
Próbowałem z jedną, dwoma, trzema
partnerkami naraz.

MARIA
Potrzebna ci czwarta?

RALF
Potrzebuję ciebie na twoich
warunkach. Może to uratuje mnie,
uratuje ciebie.
64

Bierze Ralfa za rękę i prowadzi na środek salonu.

MARIA
Chciałabym dostać prezent.

RALF
Prezent?

Gasi wszystkie światła, siada na dywanie.

MARIA
Usiądź naprzeciw.

Ralf siada; Maria widzi kominek za Ralfem, wpada na pomysł:

MARIA
Rozpal ogień.

RALF
Przecież lato.

MARIA
Chcesz, żebym była twoim
przewodnikiem?

Wstaje, wychodzi...
Maria podchodzi do okien, zasłania je mimo wieczoru.
Ralf przynosi polana, kładzie na ruszt, dorzuca stare
gazety i roznieca ogień, podnosi się, bierze pustą butelkę
i rusza do kuchni.

MARIA
(powstrzymuje go)
Zapytałeś, na co ja mam ochotę?

RALF
Nie.

MARIA
Więc?

RALF
Czego się napijesz?

MARIA
Wina. I chciałabym, żebyś napił się
ze mną.

Ralf wychodzi.
Ogień już trzaska w kominku...
Wraca z butelką czerwonego wina, tacą, korkociągiem,
odkorkowuje i nalewa dwa kieliszki.
65

Maria podchodzi, otwiera torebkę, wyjmuje podłużne pudełko.

MARIA
Kupiłam z myślą o moim pamiętniku.
(wyciąga je do Ralfa)
Teraz daję tobie.

Ralf bierze, rozpakowuje – pióro! - ogląda, kładzie na


stoliku, idzie do etażerki i przynosi maleńki wagonik
kolejki elektrycznej.

RALF
Dostałem w dzieciństwie taką całą
kolejkę. Nie wolno mi się było nią
bawić samemu, bo kosztowała majątek.
Musiałem czekać, aż ojcu przyjdzie
ochota rozłożyć tory.
(daje Marii)
On jednak wolał słuchać arii
operowych.

Maria bierze, ogląda...

MARIA
Piękny!

Uśmiecha się, chowa do torebki, jeden kieliszek wina podaje


Ralfowi, drugi podnosi sobie, bierze go za rękę i...

MARIA
Rozchmurz się. Ja też bawiłam się
moimi kolejkami tylko wtedy, gdy
inni rozłożyli tory.

...prowadzi Ralfa w kierunku kominka.

RALF
Ale ty przynajmniej kochałaś.

Zatrzymują się przed kominkiem.

MARIA
Bardzo!... Usiądźmy!

Maria stawia swój kieliszek na podłodze i siada, to samo


robi Ralf. Oboje siedzą na dywanie, przypatrując się
tańczącym płomieniom i zaczynają sączyć czerwone wino.

MARIA
Bardzo kochałam. Tak bardzo, że gdy
mój ukochany poprosił mnie o prezent,
przestraszyłam się i uciekłam.
66

RALF
Nie rozumiem.

MARIA
Nie warto do tego wracać. Trzeba dać
coś od siebie, zanim poprosisz
o więcej. Teraz ty masz moje pióro,
ja twój wagonik. To fantastyczne!

Podnosi się, ubiera kurtkę, bierze torebkę i całuje go


w policzek.

RALF
(zapatrzony w ogień)
Nigdy tak naprawdę nie rozumiałem,
po co trzymam ten wagonik. Dziś to
jasne: by podarować go komuś
pewnego wieczoru...

MARIA
...gdy w kominku będzie płonął
ogień.

RALF
Jest mi jakoś lżej. Oddam dzieciom
z sierocińca wszystkie tory
i wagoniki.

MARIA
To może być wielka rzadkość, bo takich
kolejek już się nie produkuje.
(zbiera się do wyjścia)
Otwórz!

RALF
(wstaje)
Odwiozę cię.

MARIA
Dziękuję! Przejdę się.

Odprowadza Marię, otwiera drzwi, zatrzymuje się.

RALF
Odwiedzę cię jutro.

MARIA
(odwraca się)
Poczekaj parę dni.

RALF
Dlaczego?
67

MARIA
Nie ma nic trudniejszego od
czekania.

Maria odchodzi.
Ralf zamyka drzwi, wraca i powtarza:

RALF
Nie ma nic trudniejszego od
czekania.

PL. ULICA COLOGNY - NOC

Znowu sklep, piekarnia i kościół, i zbliżająca się Maria,


i...

GŁOS PAULO COELHO


Nie po raz pierwszy wędrowała nocą
przez Genewę. Zwykle jednak te
spacery kojarzyły się jej ze
smutkiem, z samotnością, tęsknotą
za Brazylią. Lecz tego wieczoru...

Przystaje zadowolona i niewidocznemu "Paulowi" stawia


odwieczne pytanie, a on "niewidoczny" odpowiada.

MARIA
Co sprawia, że właśnie ta kobieta
i ten mężczyzna chcą się do siebie
zbliżyć? Tajemnica?...

Oni wiedzą, że to, co stać się musi,


zawsze znajdzie sposób, by zaistnieć.

Rusza i oddala się.


Dopędza ją taxi. Maria unosi rękę.

GŁOS PAULO COELHO


(trochę zaskoczony)
I stało się. Zaistniała taksówka.
I zatrzymała się!...
(Maria wsiada)
I wsiadła...
(taksówka rusza)
I odjechała.

GŁOS PAULO COELHO


(kończy na tle ulicy)
I przez cały tydzień będzie się
zastanawiała się, w jaki sposób
uszczęśliwić Ralfa.
68

PL./WN. ULICA/KSIĘGARNIA - DZIEŃ

Wchodzi z ulicy do księgarni.


Pojawia się w środku.
Tu - jak w księgarni - mnóstwo książek i sprzedawczyni.
Rozgląda się: kilka osób przy regałach ogląda książki.

MARIA
(do sprzedawczyni)
Dzień dobry! Czy znajdę coś
o seksie?

SPRZEDAWCZYNI
Dzień dobry! Wybór jest ogromny!
Można odnieść wrażenie, że ludzie
nie interesują się niczym innym.
Jest pełno przeróżnych poradników,
a w każdej powieści na tych półkach
znajdzie pani opis co najmniej
jednej sceny erotycznej.

MARIA
A gdzie jest dział specjalistyczny?

SPRZEDAWCZYNI
Proszę bardzo.
(wskazuje)
Tam.

Maria podchodzi, przegląda i odstawia na miejsce opasłe


tomy: o gejach, lesbijkach, zakonnicach wyjawiających
gorszące tajemnice Kościoła oraz ilustrowany poradnik
o technikach erotycznych Wschodu. [Tytuły? Zdjęcia? ERyk].
Przegląda najdłużej książkę "Seks sakralny", wybiera ją,
rusza między regałami.

WN. POKÓJ HOTELOWY - DZIEŃ

W swej klitce nastawia spokojną muzykę, siada, otwiera


książkę i ogląda - my z nią - ilustracje przedstawiające
pozycje, które byłby w stanie wykonać tylko cyrkowiec.

MARIA
To może wykonać tylko cyrkowy
akrobata.
(rozgląda się)
Powinnam coś zjeść, bo muszę wkrótce
iść do pracy, a po drugie autor,
(sprawdza)
a właściwie autorka nie zna się
wcale na rzeczy.
69

Zamyka książkę i odrzuca ją z niesmakiem. Wstaje.

MARIA
(postanawia)
Napiszę własną. Będzie się nazywać...

Otwiera maleńką lodówkę. Szuka czegoś do jedzenia.


Znajduje, oczywiście!, ser, bułeczkę i czekoladę. Robi
kanapkę, kładzie czekoladę na stoliku. Zaczyna jeść
kanapkę, ale zaraz siada i sięga po pamiętnik. Wolną ręką
szuka ostatniej strony.

MARIA
Za parę miesięcy będę daleko stąd,
a on stanie się tylko odległym
wspomnieniem,
(odnajduje ostatnią stronę)
ale po raz pierwszy w życiu jest mi
wszystko jedno. Wystarczy, że go
kocham.

Coś zapisuje, patrzy na zegarek, zrywa się, ubiera, kończąc


kanapkę, wybiega z pokoju. Zostaje tylko...

GŁOS PAULO COELHO


Życie potrafi być skąpe: mijają dni,
tygodnie, miesiące, lata i nic się
nie wydarza.

...i zapisany w pamiętniku tytuł: "Jedenaście minut".

Maria biegnie chodnikiem. Oto już...

COPACABANA

GŁOS PAULO COELHO


A potem uchylamy jakieś drzwi...
I już w następnej chwili mamy aż tyle,
że trudno sobie z tym poradzić.

Wbiega do środka.

MILAN
Zaczekaj!

Maria podchodzi do baru.

MILAN
Jak ci poszło z tym malarzem?

Wzrusza ramionami.
70

MILAN
(nie daje się zwieść)
Pewien klient od jakiegoś czasu pyta
o ciebie. Mówiłem mu, że nie masz
doświadczenia. Ale czas spróbować.

MARIA
A co to ma wspólnego z malarzem?

MILAN
To również specjalny klient.

MARIA
(przygryza wargi)
Mam robić to samo, co z malarzem?

MILAN
Nie wiem, co robiliście, ale odmów
dziś, jeśli ktoś zaproponuje ci
drinka. Nie pożałujesz!

Maria rusza w kierunku "towarzystwa".

Tajki siedzą razem, Kolumbijki robią zblazowane miny, trzy


Brazylijki, już łącznie z nią, udają roztargnienie, jest
też kilka kobiet z Europy Wschodniej, wysokich, o jasnych
oczach.
Siedzą mężczyźni z wyglądu Rosjanie, Szwajcarzy, Niemcy...
Wchodzi przystojny młody brunet, TERENCE, lśniące białe
zęby, garnitur w chińskim stylu, bez krawata, zamienia parę
słów z Milanem i podchodzi do siedzącej przy stoliku Marii.

TERENCE
Napijesz się czegoś?

Maria spogląda na Milana, ten kiwa głową.

MARIA
Z przyjemnością.

TERENCE
(przysiada się)
Co zamówić?

MARIA
(podnosi szklankę)
Już zamówiłam.

TERENCE
Nazywam się Terence, pracuję
w wytwórni płytowej w Anglii.
Liczę na twoją dyskrecję.
71

MARIA
Znam swój fach.

TERENCE
Pozwolisz, że zapłacę.

MARIA
Proszę bardzo.

Kładzie banknot na stoliku. Ruszają...

WN. LUKSUSOWY HOTEL - WIECZÓR

Taksówka zatrzymuje się przed drogim hotelem.


Wysiadają.
Wchodzą: wszędzie bogactwo i przepych.
Terence pozdrawia portiera jak stały bywalec, bierze
klucze, idą prosto do apartamentu (z widokiem na rzekę
i jezioro). Wchodzą...

Maria siada w fotelu przy stoliku.


On podchodzi do barku, otwiera butelkę wina, nalewa
i przynosi jej kieliszek. Zdejmuje marynarkę.
Maria, sącząc wino, przygląda mu się uważnie, jak wiesza ją
w szafie, jak podchodzi i siada w fotelu po drugiej stronie
stolika.

TERENCE
Nie musimy się śpieszyć. Możesz tu
spać, jeśli...

MARIA
Tu?... Nie!

Uprzejme dotąd spojrzenie mężczyzny staje się lodowate.


Wskazuje krzesło obok sekretarzyka.

TERENCE
Usiądź tu!

Maria siada spięta.

TERENCE
Siedź prosto! Jak kobieta z klasą.
Inaczej będę musiał cię ukarać.

MARIA
Ukarać!?

Zrywa się, chwyta torebkę i wyjmuje z niej gruby plik


franków - zapłacił w taksówce - kładzie na sekretarzyku.
72

MARIA
Wiem, czego chcesz! Nie jestem gotowa!

On rozluźnia się, już rozumie, że dziewczyna nie żartuje.

TERENCE
Napij się jeszcze wina. Nie mam
zamiaru zmuszać cię do niczego.

MARIA
(czuje się pewniej)
Mam dobrą pracę. Mój szef chroni
mnie i ma do mnie zaufanie. Proszę,
nie opowiadaj mu.
(popijając wino)
Czego dokładnie chcesz?

TERENCE
Dobrze wiesz. Bólu, cierpienia
i rozkoszy.

MARIA
Ból i cierpienie nie idą w parze
z rozkoszą.

Bierze ją za rękę i prowadzi do okna.


Po drugiej stronie jeziora widać wieżę katedry.

TERENCE
(tłumaczy szybko)
Widzisz to jezioro, domy, kościół?
Pięćset lat temu musiało to wyglądać
podobnie. Tyle że miasto było
zupełnie wyludnione. W Europie
szalała dżuma, którą Bóg zesłał na
ludzi za ich grzechy. Byli wśród
nich i tacy, którzy postanowili
poświęcić się dla dobra ludzkości,
składając Bogu w ofierze swój ból.
Dniem i nocą przemierzali drogi,
biczując się i kalecząc łańcuchami.
Wnet jednak odkryli, że ten ból
przestał być udręką, a stał się
sensem ich życia. Byli wówczas
szczęśliwsi niż wtedy, gdy piekli
chleb, uprawiali ziemię, pędzili
stada na pastwiska.

Wracają spod okna. Terence bierze z sekretarzyka pieniądze,


odlicza trzy banknoty - sto pięćdziesiąt franków - i wsuwa
do torebki Marii.
73

TERENCE
Prowizja szefa. Nie martw się.
Obiecuję, nie pisnę mu słowa.

Maria odbiera mu pozostałe banknoty i rzuca na sekretarzyk.

MARIA
(z przekorą)
Nie odejdę! Ukarz mnie, jeśli
trzeba.

TERENCE
(rozkazuje)
Uklęknij!

Klęka.

TERENCE
Zostaniesz ukarana.

MARIA
(przerażona)
A jeśli nie wytrzymam bólu?

TERENCE
Nie ma bólu, jedynie doznanie,
które powoli przeradza się
w rozkosz. Pamiętaj, to teatr.
Musisz wejść w rolę.

Przerażona, patrzy szeroko otwartymi oczyma.

TERENCE
Nie patrz tak na mnie!

Maria, klęcząc, opuszcza głowę i wbija wzrok w podłogę.

TERENCE
Aby uniknąć cielesnych obrażeń,
będziemy mieli dwa kolory. Gdy jedno
z nas powie żółty, torturę należy
złagodzić. Na czerwony - przerwać
natychmiast.

MARIA
Jedno z nas?

TERENCE
(wyjaśnia)
Będziemy zamieniać się rolami.
Kto sam nie zaznał poniżenia,
nie potrafi poniżyć.
74

Podchodzi, głaszcze ją po twarzy z nieoczekiwaną czułością.

TERENCE
Wstań!

Wciąż drżąc, wstaje.


Terence dostrzega to drżenie, sięga po papierosy.

TERENCE
Zapal, następnym razem będziesz
gotowa.

Wyciąga papierosa, Terence podpala.

MARIA
(zaciągnąwszy się)
Nie rozumiem, dlaczego mam pławić
się w tym bagnie.

TERENCE
Tysiąc franków.

MARIA
To nie to.

TERENCE
(zachwycony)
Markiz de Sade mawiał: tylko ten,
kto pozna granice własnej
wytrzymałości, może poznać życie.
Cała reszta to zabijanie czasu,
powielanie tych samych schematów,
starzenie się i umieranie bez
świadomości, po co właściwie żyjemy.

Maria gasi papierosa. Zbiera się do wyjścia.


Na sekretarzyku franki.

PL. ULICA - DZIEŃ

Wychodzi z hotelu. Znów ulica.


Mija grupę podchmielonych studentów wychodzących z baru,
są młodzi, piękni, roześmiani.

GŁOS MARII
(ogląda się, patrzy)
Dziś piękni i weseli!... Jutro
skończą studia i rozpoczną prawdziwe
życie: praca, ślub, dzieci, poczucie
przemijania, potem choroby,
samotność i...
75

WN. POKÓJ HOTELOWY – NOC

Odszukuje pamiętnik. Otwiera go...


Przypomina, o czym mówił Terence.

GŁOS MARII
Cytował de Sade'a. Nigdy wprawdzie
nie przeczytałam ani jednej linijki
z de Sade'a, ale nieraz słyszałam,
że nie można poznać samego siebie,
dopóki nie pozna się własnych
granic.
(ma wątpliwości)
Ale czy musimy wszystko o sobie
wiedzieć?... Człowiek istnieje nie
tylko po to, by poszerzać granice
swego poznania, lecz również po to,
by uprawiać ziemię, siać, żąć,
wypiekać chleb.

WN. COPACABANA - POPOŁUDNIE

KOLUMBIJKA przysiada się do stoliku SERBKI, wyciąga


z torebki brzytwę, przystawia ją pod nosa Serbki
i spokojnie ostrzega:

KOLUMBIJKA
Wiesz, co to jest! Zapamiętaj,
dyrektor banku to mój stały klient.

SERBKA
(broni się)
Ten człowiek jest wolny i skoro mnie
wybrał.

KOLUMBIJKA
Nie żartuję, inaczej, to wiesz!

Wstaje i siadła przy innym stoliku.

Właśnie ów DYREKTOR – postawa, spojrzenie, ubiór i ruchy


dyrektorskie - pojawia się w lokalu, wita się z Kolumbijką,
lecz kieruje się prosto do stolika Serbki. Siada.
Po chwili już tańczą...
i Serbka z satysfakcją mruga do Kolumbijki.
Kolumbijka nie reaguje.
Po tańcu Serbka z dyrektorem wraca na swoje miejsce,
Kolumbijka już się zjawia, wyciąga brzytwę i ze słowami...

KOLUMBIJKA
Ostrzegałam cię, ścierwo!
76

....kaleczy jej twarz przy uchu: tryska krew...

Serbka nie wierzy, sprawdza, ale na ręku krew.


Zrywa się, krzyczy, chwyta rywalkę, już obie trzymają się
za łby(!), robi się tumult, słychać wiski, zbiega obsługa.

Przerażeni klienci w popłochu opuszczają lokal.

WN. SALON RALFA - WIECZÓR

Maria w salonie Ralfa: ogień w kominku, czerwone wino,


siedzą na podłodze wśród książek i przekomarzają się.

RALF
(opowiada ze swadą)
Wróciłem wczoraj z Monachium. Dyrektor
pytał mnie, jak się posuwają prace nad
obrazem genewczyków. Powiedziałem, że
poznałem pewną osobę, którą chciałbym
namalować...

MARIA
Spójrz na mnie! Jesteśmy na dworcu.
Patrzę ci prosto w oczy i zapewne
zadaję pytanie: czy gdzieś już go
widziałam?

RALF
Czy kiedy stoimy na peronie, ty też
mnie pożądasz?

MARIA
Nie wiem... Nie odwracam wzroku,
ty nie wiesz, co począć.

RALF
(patrząc na Marię)
Właśnie wracam z Monachium!...
Mam zamiar namalować serię obrazów
o seksie, powiedziałem dyrektorowi.
"To temat tak oklepany, że dziś
trudno w tej materii powiedzieć coś
sensownego". Tak, mówię, ale ja
chciałbym opowiedzieć, jak zwykły
śmiertelnik tłumaczy sobie odwieczne
przyciąganie płci.

MARIA
(z przekąsem)
Z czystej ciekawości zapytam, jak
zakończysz tę rozmowę z dyrektorem?
77

RALF
(napełnia oba kieliszki)
Jest intelektualistą, więc zacytuję
mu greckiego filozofa.
(zagląda do tekstu)
Według Platona u zarania dziejów
istniały tylko istoty dwupłciowe.
Miały cztery nogi i cztery ręce.
Lecz pewnego dnia zazdrośni bogowie
zdali sobie sprawę, że czterorękie
stworzenie jest zadziwiająco
pracowite, że dwie pary oczu
nieustannie czuwają i trudno je
podejść podstępem. Ale najgorsze:
były samowystarczalne w rozmnażaniu.
Wtedy Zeus, by odebrać moc tym
śmiertelnikom, cisnął piorun
i rozpłatał owo stworzenie na pół.
Tak narodzili się kobieta i mężczyzna.
(zamyka tekst)
Odtąd musieli przemierzać świat
w poszukiwaniu swej utraconej połowy,
chcąc odzyskać dawną moc... Dziś
nazywamy to seksem.

MARIA
To prawdziwa historia?

RALF
Tak twierdzi Platon.

MARIA
Dlaczego, odkąd bogowie rozdzielili
te czterorękie stworzenia, niektórym
ludziom seks spowszedniał?

RALF
Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym
nie zastanawiałem.

MARIA
A przyszło ci kiedyś do głowy,
że kobiety, zwłaszcza prostytutki,
potrafią kochać?

RALF
Taaak!... Zdarzyło się...

Maria opuszcza odrobinę ramiączko sukienki - dostrzega


zmianę w oczach Ralfa - powolnym ruchem zsuwa drugie
ramiączko, sukienka opada jej na biodra, odsłaniając
piersi.
78

W oczach Ralfa pojawia się onieśmielenie, ale opanowuje


się, patrzy tylko na nią, ona na niego, pot spływa im po
czołach...
Maria powoli zasłania piersi, podciąga zsuniętą sukienkę,
uśmiecha się i delikatnie gładzi go po twarzy.
Ralf przyciska jej dłoń do swojego policzka.

RALF
Kocham cię.

MARIA
Ja też cię kocham.

RALF
Przepraszam. Nie wiem, co mówię.

MARIA
Ja też nie wiem.

Wstaje, całuje go w policzek i szybko wychodzi.

WN. POKÓJ HOTELOWY - RANO

W swym gniazdku siedzi w rozgrzebanym łóżku. Czyta, co


napisała:

MARIA
Wczoraj wieczorem, gdy patrzył na
mnie, uchylił drzwi niczym złodziej.
Ale wychodząc, nic nie zabrał,
a pozostawił po sobie zapach róż.

Podnosi oczy. Ironizuje.

MARIA
Nie tak, jak Kolumbijka. Kiedy
przyjechała policja, Serbka
oświadczyła, że skaleczył ją
spadający kieliszek. Policjanci
wiedzieli, że kłamie, ale dali za
wygraną, a Milan podziękował im za
szybką interwencję. Gdy tylko za
policjantami zamknęły się drzwi,
poprosił obie, by nigdy już nie
wracały do jego baru...
A mój złodziej? Czy jeszcze wróci?

WN. COPACABANA - POPOŁUDNIE

Mały ruch.
79

Przy barze Milan i Maria.

MARIA
Nie szkoda ich, szefie?

MILAN
Same sobie winne.

MARIA
Co z nimi będzie?

MILAN
Jest Neon, Xenium. Jak i tam nie
zechcą, to, proszę bardzo, wylądują
w Tropical Extasy i dzięki jednemu
lub dwom studentom dziennie uda im
się jakoś związać koniec z końcem.

MARIA
Szefie, co znaczy omerta?

MILAN
Skąd o tym wiesz?

MARIA
Słyszałam coś. Może od Serbki.
Nie wiem.

MILAN
Na pewno słyszałaś od którejś
Włoszki. Posłuchaj, wiem, że jesteś
dyskretna. Otóż po pierwsze to
właśnie dyskrecja. Dyskrecja, niczym
w szwajcarskim banku, rozumiesz?

MARIA
Rozumiem. A po drugie?

MILAN
(marszczy się)
Cierpliwości!...Po drugie to to, że
z dobrej transakcji handlowej każda
ze stron powinna być zadowolona.
Tutejsi klienci to w większości
żonaci, zajmujący wysokie
stanowiska. Niektóre z pracujących
tu kobiet również mają mężów
i dzieci, chodzą na wywiadówki.
Mogą czuć się bezpiecznie, bo gdyby
spotkały w szkole jakiegoś ojca,
bywalca Copacabany, milczenie leży
w interesie obojga.
80

MARIA
A policja?

MILAN
Policja to też ludzie. I chcą mieć
święty spokój.

MARIA
Rozumiem.

MILAN
(przenikliwie)
Rozumiem, że chcesz tu pracować.

MARIA
Oczywiście, szefie! Omerta.

Rusza do koleżanek.

WN. POKÓJ HOTELOWY - RANEK

Nieubrana, rozczochrana krąży po swym pokoju.

MARIA
O czym to ja miałam?
(łapie się za głowę)
Właśnie!...

Nie może sobie przypomnieć. Znów krąży. Spostrzega szczotkę


do włosów, chwyta i podchodzi do lustra, czesze się,
tłumaczy swemu odbiciu.

GŁOS MARII
Wiesz mała, seksu nie uprawia się
byle kiedy! W każdym z nas istnieje
wewnętrzny zegar i aby dwie osoby
mogły się kochać, trzeba, by w danej
chwili oba zegary pokazywały tę samą
godzinę... A człowiek, który żyje
intensywnie, cały czas doznaje
rozkoszy.

MARIA
(odwraca się)
I jeśli uprawia seks, to dlatego,
że jest rozkoszą przesycony, jego
kielich aż się przelewa.
(otrząsa się)
Na Boga, ależ staję się uduchowiona!
Ciekawe, jakie duchy jutro mnie
nawiedzą?
81

WN. LUKSUSOWY HOTEL - WIECZÓR

Ciemność.
Terence pociera zapałkę i dopiero wtedy Maria zauważa, że
w pokoju hotelowym - tym samym, w którym już raz była -
ustawiono mnóstwo świec.
Terence kolejno je zapala...

TERENCE
Chcesz wiedzieć, dlaczego taki
jestem? Dlaczego ty taka jesteś?

MARIA
W Brazylii mówią, że nie wolno
zapalać więcej niż trzech świec tą
samą zapałką.

TERENCE
(ignoruje tę uwagę)
Jesteś taka jak ja. Nie przychodzisz
tu dla tysiąca franków.

Wszystkie świeczki już zapalone.


Terence bierze jedną z nich, ustawia pośrodku stołu, nalewa
do kieliszków szampana i podaje kawior. Maria wypija
duszkiem.

TERENCE
Usiądź!

MARIA
Poproszę jeszcze o szampana.

TERENCE
(przynosi wódkę)
Wódka. Lepiej pasuje do kawioru.

Stawia butelkę, Maria, siedząc, nalewa i pije sama.


Zza okna dobiegają odgłosy gwałtownej burzy.

Terence wyjmuje z szafy małą walizeczkę i kładzie ją na


łóżku.

TERENCE
Nie ruszaj się!

Z walizki wyjmuje dwie pary chromowanych kajdanek

TERENCE
A teraz wstań!

Zrywa się z krzesła, z trudem utrzymując równowagę.


82

TERENCE
Opuść głowę, naucz się okazywać
szacunek swemu panu!

Spostrzega: Terence wyciąga z walizeczki cieniutki pejcz


i strzela nim w powietrzu.

TERENCE
Pij. Trzymaj głowę nisko, ale pij!...

Wypija jeszcze kieliszek wódki.

TERENCE
Rozbierz się.

Z opuszczoną głową Maria potulnie rozpina sukienkę i zsuwa


ją na podłogę.
TERENCE
Wiesz, że nie zachowujesz się
przyzwoicie?

Pejcz znów świszcze w powietrzu.

TERENCE
Powinnaś paść przede mną na kolana!

Schyla się, ale pejcz przeszkadza - pierwsze uderzenie


piecze - krzywi się.

TERENCE
Nie kazałem ci klękać! A może się
mylę?
MARIA
Nie.

Znów smagnięcie pejcza po pośladku, znów się krzywi.

TERENCE
Nie, mój panie.

Następne uderzenie pejcza.

TERENCE
Rozbierz się!

Ze spuszczoną głową zdejmuje majtki, stanik. Pejcz świszcze


w powietrzu, ale uderza w podłogę.

TERENCE
Musisz być posłuszna każdej mojej
zachciance, zrozumiano?
83

MARIA
Tak, mój panie.

Chwyta ją za nadgarstki i wykręca ręce do tyłu, szybko


zakłada kajdanki.

TERENCE
Teraz dopiero zobaczysz, co cię
czeka!

Otwartą dłonią uderza w pośladek, ona krzyczy głośno.

TERENCE
Stawiasz się?!... No to zaraz ci
pokażę, co naprawdę jest dobre.

Skórzanym kneblem zamyka jej usta.


Znów uderzenie w pośladki - nie może krzyknąć - słychać
tylko niewyraźne dźwięki.

TERENCE
Przejdź na drugi koniec pokoju!

Idzie posłuszna.

TERENCE
Stój!

Zatrzymuje się

GŁOS TERENCE
(słychać świst pejcza)
Skręć w prawo!

Idzie w prawo.

TERENCE
Usiądź!

Siada na podłodze.

GŁOS TERENCE
Wstań!

Wstaje.

GŁOS TERENCE
(słychać świst pejcza)
Naprzód!

Rusza...
84

TERENCE
(podbiega i uderza)
Stój!

Zatrzymuje się.

TERENCE
(uderza w podłogę)
Na kolana!

Nie klęka.
Patrzy na niego wyzywająco.
Widzi, że mężczyzna dyszy ciężko, wyczerpany strzelaniem
z pejcza.
Nagle podbiega, chwyta ją, powala na łóżko, gwałtownie
rozchyla jej nogi i przywiązuje skórzanymi rzemykami do obu
stron łóżka.
Wstaje.

TERENCE
Chcesz, bym dał ci rozkosz?

Trzonek pejcza z brzucha zaczyna zbliżać się w kierunku jej


łona. [Bez zbytniego naturalizmu. ERyk] Pociera nim chwilę
z góry na dół. Ona zaczyna jęczeć, wydaje okrzyki tłumione
przez knebel, pręży się, wpada w trans, z którego zaczyna
powoli się wynurzać, włosy ma sklejone potem.

Terence delikatnie ją podnosi, zdejmuje kajdanki


i odwiązuje skórzane rzemyki.
Wstaje.

Ona leży bez ruchu, nagle zrywa się i naga przylega do


kompletnie ubranego mężczyzny.

MARIA
(wybucha płaczem)
Coś ty ze mną zrobił?

Terence, głaszcząc ją, czeka, aż się uspokoi.

TERENCE
Tylko to, czego chciałaś.

Patrzy na niego ze złością.

TERENCE
Nie zmuszałem cię. Możesz odejść.

Nieznacznie chwiejąc się, ubiera się, przynosi dwa


kieliszki wina, zapala dwa papierosy i jeden z nich wyciąga
do Anglika: on bierze, zaciąga się.
85

MARIA
(siada)
Pójdę. Ale chciałabym chwilę
porozmawiać.

TERENCE
Nie ma o czym!

Wyciąga się na łóżku i zamyka oczy, ciężko oddycha.


Maria patrzy chwilę na leżącego, gasi papierosa, zabiera
torebkę i wychodzi.
Terence - słyszy ODGŁOS zamykanych drzwi - czeka chwilę
i gdy jest już pewien, że Maria nie wróci - wstaje,
podchodzi do okna, otwiera je, widzi z góry - Maria oddala
się chodnikiem - odwraca się, stwierdza:

TERENCE
Ta dziewczyna ma klasę!

I, zaciągnąwszy się jeszcze raz, gasi papierosa.

WN. POKÓJ HOTELOWY - WIECZÓR

Maria, upojona jeszcze wódką i rozkoszą - widać po sposobie


zachowania i mówienia - zaczyna się przebierać.

MARIA
Nie wiem. Nie wiem... Może jestem
obłąkana, może wszystko to jest
snem?... Ja... Ja...
(ze złością)
Ja nie jestem biczownikiem. Nie mam
zamiaru zbawiać ludzkości, jego, ani
siebie.

Już w nocnym stroju krzyczy.

MARIA
Ja po prostu tam byłam!

Rzuca się na łóżko.

WN.DWORZEC KOLEJOWY - WIECZÓR

Maria i Ralf w bufecie dworcowym jedzą pizzę.


Na nadgarstkach Marii wiele bransoletek.

MARIA
Co wiesz o bólu, upokorzeniu...
I wielkiej rozkoszy?
86

RALF
(przestaje jeść)
Spróbowałem chyba wszystkiego. I nie
tylko w tej dziedzinie... Wyjdźmy!

Wychodzą. Ralf przywołuje taksówkę, wsiadają i jadą...

NAD JEZIOREM

wysiadają. Taksówka odjeżdża.


JESIEŃ, wieczór wietrzny i chłodny.

MARIA
Co my tu robimy?
RALF
Zdejmij buty.

MARIA
Przeziębię się.

RALF
Nic ci nie będzie. Zaufaj mi.

Zdejmuje, chowa je do torebki, robi kilka kroków, ostre


kamyki drą jej pończochy, zatrzymuje się przerażona.
Ralf - parę kroków przed nią - odwraca się.

RALF
Zdejmij żakiet.

Zdejmuje, bransolety się przesuwają, widać rany na


nadgarstkach. Żakiet przewiesza przez ramię.

RALF
(wyciąga rękę)
Chodź!
MARIA
(sama robi parę kroków)
Ależ tutaj jest pełno ostrych
kamieni!
RALF
No właśnie...

Zaciska zęby, powoli idzie, a kamienie ranią jej stopy.

RALF
Jedna z moich wystaw zawiodła mnie
do Japonii. Byłem wtedy pochłonięty
tym, co nazywasz bólem, upokorzeniem
i wielką rozkoszą.
87

Maria idzie, ale - ból i chłód odwracają jej uwagę od słów


Ralfa – krzywi się.

RALF
Zauważyłem jakieś ślady na twoich
nadgarstkach.

Ona dalej nie reaguje.

RALF
Tak czy owak, nie ma to nic
wspólnego z prawdziwym życiem.

MARIA
(zatrzymuje się)
Co?

RALF
Ból i rozkosz. Sadyzm i masochizm.
Nazwij to, jak chcesz... Jeżeli to
twoja droga, trudno, będę cierpiał.
Ale nie będę już zabiegał
o spotkanie.

MARIA
(wystraszona)
Nigdy, nigdy przedtem nie poddałam
się takiej próbie... jak wczoraj.
Coraz trudniej jej mówić, dzwoni zębami.

MARIA
Najbardziej...najbardziej...przeraża
mnie, że na granicy... upodlenia
mogłam... mogłam odnaleźć siebie.

RALF
Na moją wystawę w Kumano przyszedł
drwal. Następnego dnia odwiedził
mnie w hotelu i spytał, czy jestem
zadowolony ze swego życia. Jeżeli
tak, to powinienem dalej robić, to
co lubię. A jeżeli nie, to poprosił,
bym spędził z nim kilka dni.

Maria dygoce, coraz trudniej jej nadążyć za Ralfem.

RALF
I tak, jak ja ciebie, zmusił mnie
do chodzenia boso po ostrych
kamieniach. To stara japońska
praktyka shugen-do.
88

Zranioną stopą Maria staje na kamieniu, jednak tłumi okrzyk


i idzie dalej, ale wszystko wokół staje się nierealnym
snem: słabo oświetlony park... ciemne jezioro... milczący
mężczyzna... jedna czy dwie spacerujące pary... świat
wiruje... przed oczyma pojawia się ciemność...

WN. SYPIALNIA RALFA - OŚWIETLENIE ELEKTRYCZNE

...jaśnieje w sypialni Ralfa - stoi tu jedynie łóżko


i telewizor - Maria siada na łóżku i ogląda swoje stopy:
poza drobnym skaleczeniem są tylko lekko zaczerwienione.
Ralf wchodzi z filiżanką gorącej czekolady.

RALF
Doskonale! Jesteś tam, gdzie
chciałaś dojść.

MARIA
Co to?

RALF
Pachnąca czekolada.

MARIA
Nie chcę czekolady, chcę wina.
Chcę iść do naszego pokoju.

Z pewnym trudem schodzi po schodach i siada na swoim


miejscu przy kominku, on przynosi kieliszki i butelkę.
Nalewając tłumaczy:

RALF
Ten japoński drwal powiedział mi,
że gdy od ciała wymaga się dużo,
umysł zyskuje osobliwą siłę,
zbliżoną do światła. Światła, które
dojrzałem w tobie... Co czułaś?

Maria sięga po kieliszek, będzie próbować...

MARIA
Że ból jest przyjacielem kobiety.

RALF
To niebezpieczne.

MARIA
Że ból ma granicę.

RALF
Nie zapomnij o tym.
89

Bierze dużą tekę z rysunkami i rozkłada ją na podłodze.

MARIA
Co to za rysunki?

Jest zawiedziony, lecz szybko bierze się w garść.

RALF
To jest to, co przenosiłem na
papier, gdy czytałem i prowadziłem
poszukiwania.

MARIA
(popija, kręci głową)
Kiedy indziej. Dziś muszę zrozumieć
ból.

RALF
(zamyka teczkę)
Wczoraj odkryłaś, że prowadzi do
rozkoszy. Dziś odnalazłaś w nim
spokój. To niebezpieczny narkotyk.
Człowiek próbuje się przed nim
bronić, choć zawsze znajduje sposób,
by jakoś z nim poflirtować.

MARIA
Nie wierzę.

RALF
Nie wierzysz?... A czy żołnierz rusza
na wojnę, by pokonać wroga? Nie, on
idzie zginąć za ojczyznę. A żona
okazuje mężowi, że zadowolona?...
Broń Boże, ona się dla niego poświęca.
A mąż idzie do pracy, by rozszerzyć
swoje horyzonty, rozwinąć się? Skądże,
haruje dla dobra rodziny. I tak dalej.
I tak dalej...

MARIA
Przestań!

Milknie. Ona się uspokaja. Po chwili znów sięga po teczkę.

RALF
Już mogę?... Od paru tysięcy lat
artyści rzeźbią, malują, piszą
książki. Podobnie prostytutki od
zawsze wykonują swój zawód, pod tym
względem niewiele się zmieniło.
Chcesz poznać więcej szczegółów?
90

Maria kiwa głową.

Ralf wyciąga swoje rysunki - są tam jakieś postaci, ale


także gryzmoły, barwne plamy, figury geometryczne -
tłumaczy, pokazuje rysunki...

RALF
Wzmianki o prostytutkach pojawiają
się na egipskich papirusach,
w tekstach sumeryjskich, w Starym
i Nowym Testamencie. Lecz profesja
zaczyna się dopiero w VI wieku przed
naszą erą w Grecji.
Prawodawca Solon ustanawia burdele
kontrolowane przez państwo i nakłada
podatek od handlu ciałem. Odkryłem
dwie historie... Pierwszą znasz, to
jest także twoja historia: ładna
dziewczyna odkrywa, że...

MARIA
(przerywa)
Mówiłeś, że istnieje druga!...

RALF
Tak, prostytucja sakralna. Grecki
historyk Herodot tak oto pisze na
temat Babilonu:
(czyta)
"Panuje tu bardzo dziwny obyczaj.
Każda kobieta, która przyszła na
świat w Sumerze, ma obowiązek
przynajmniej raz w życiu udać się
do świątyni bogini Isztar i oddać
swe ciało nieznajomemu".

Maria, próbując wino, zaczyna słuchać z uwagą.

RALF
Wpływy bogini Isztar rozciągały się
na cały Środkowy i Bliski Wschód.
Później, za czasów cesarstwa
rzymskiego, inna bogini, Westa,
żądała całkowitej niewinności lub
całkowitego oddania się. Aby
podtrzymać święty ogień, kapłanki
z jej świątyni pomagały młodzieńcom
stawiać pierwsze kroki w życiu
erotycznym.

Ralf odszukuje kopię starożytnego hymnu.


91

RALF
Posłuchaj!
(deklamuje powoli)
"Gdy siedzę na progu tawerny,/
Ja, bogini Isztar,/Jestem
prostytutką, matką, żoną i bóstwem./
Jestem tym, co nazywa się Życiem,/
Mimo że wy nazywaliście mnie
Śmiercią./Jestem tym, co nazywa się
Cnotą,/Mimo że wy nazywaliście mnie
Bezecnością./Jestem tą, której
szukacie/I którą znaleźliście./
Jestem tą, którą rozrzuciliście,/
A teraz zbieracie moje szczątki"./

Maria dostaje czkawki. Odstawia pusty kieliszek. Ralf,


śmiejąc się, uderza Marię po plecach.

RALF
Nikt nie wie, dlaczego sakralna
prostytucja zanikła... Tak czy
inaczej, nie ma jej... I nie będzie.

MARIA
Możesz przyjść do Copacabany jutro?

RALF
Oczywiście. Ale po co?

MARIA
To niespodzianka!

RALF
Jaka?

MARIA
Zobaczysz!

WN. POKÓJ HOTELOWY - NOC

Maria wchodzi do swego pokoju w hotelu. Zapala światło.

MARIA
Mało mnie obchodzi, czy kiedyś było
to uświęcone, czy nie! Nienawidzę
tego, co robię.
(przestawia różne przedmioty)
To niszczy moją duszę, uczy, że za
pieniądze można kupić wszystko...
Nie mogę dalej postępować tak, jakby
wszystko to było normalne.
92

Siada, otwiera pamiętnik, chwyta "swoje" pióro.

MARIA
Muszę to zapisać! Nie! Chcę o tym
zapomnieć.

Zamyka brulion, wstaje z krzesła i wyznaje.

MARIA
Potrzebuję miłości, miłości!...

WN. HOTEL - DZIEŃ

Wysoki standard, odpowiednie do standardu umeblowanie.


W pokoju Maria i Ralf.
Maria zaciąga zasłony, potem wyłącza światło.

RALF
Co to będzie?

MARIA
Niespodzianka. Rozbierz się.

Kiedy jej oczy przywykają do ciemności, widzi w półmroku


nagiego mężczyznę.
Wyjmuje z torebki dwie chusty starannie złożone, podchodzi
do Ralfa i prosi.

MARIA
Przewiąż sobie oczy.
On waha się, w końcu... zakłada opaskę, ona robi to samo.

MARIA
Usiądźmy!

Pogrążeni w ciemności, trzymają się za ręce, by trafić do


łóżka, siadają.

MARIA
Bliżej!

Podsuwają się, by dotykać się kolanami... ona wyciąga do


niego rękę... on gładzi ją delikatnie... ona odwzajemnia
pieszczotę... jego palce rysują szerokie kręgi wokół jej
piersi... teraz ona pieści jego ciało... na koniec zsuwa
opaski i zapala lampkę przy łóżku.
Oboje są nadzy, uśmiechają się do siebie.
Na ścianie pojawiają się dwa wielkie cienie i rozmawiają
o rzeczach banalnych.
Słychać głosy:
93

RALF
Kiedy znów się spotkamy?

MARIA
Za dwa dni.

RALF
Chciałbym zaprosić cię na wystawę.

MARIA
Tam poznam twoich przyjaciół,
środowisko... Co powiedzą? Co sobie
o mnie pomyślą?

RALF
To umówmy się w kawiarni, gdzieśmy
się poznali.

MARIA
Nie wolno umawiać się w miejscu
pierwszego spotkania. Umówmy się...
w kościele! Przy Drodze Świętego
Jakuba.

PL. GENEWA - POPOŁUDNIE

Maria spaceruje z torbą po Genewie. Snuje piękną baśń.

NAD JEZIOREM
zwraca uwagę na barwną tęczę nad fontanną tryskającą
z jeziora.

MARIA
Był sobie ptak obdarzony parą
doskonałych skrzydeł o bajecznie
barwnych piórach!...
(zatrzymuje się)
Pewnego dnia ptaka tego zobaczyła
młoda kobieta i zakochała się w nim
bez pamięci.

Widzi studenckie pary, które całują się nad brzegiem


jeziora.

MARIA
(uśmiecha się, rusza)
Ptak poprosił ją, by mu
towarzyszyła, i polecieli
razem w pełnej harmonii.

Wysoko na błękicie biała wstęga samolotu, słychać


94

GŁOS MARII
Lecz pewnego dnia pomyślała: A może
on zechce odkryć dalekie krainy...

Dociera HUK odrzutowca.


Maria podnosi głowę. Śledzi znikającą wstęgę samolotu,
opuszcza głowę.

MARIA
Zechce odkryć dalekie krainy, poznać
odległe zakątki świata?...

Zatrzymuje się.

GŁOS MARII
I zadrżało jej serce! Przestraszyła
się, że już nigdy nikogo tak mocno
nie pokocha!

Rusza, szybko wychodzi z ujęcia.

NAD RZEKĄ

stoi samotna tyłem, podziwia lot mew, odwraca się i, idąc,


oznajmia:

MARIA
Zakochany ptak przyfrunął do niej
nazajutrz. Wpadł do klatki i stał
się więźniem.
(gorąco)
Kobieta była najszczęśliwsza,
napawała się jego widokiem! Kochała
go namiętnie!
(opuszcza oczy)
Jednak z biegiem czasu...

Zatrzymuje się, odwraca i znów patrzy na fruwające nad


rzeką mewy.

BAZAR

Bazarowa sprzedaż, bazarowa klientela, a nad wszystkim


bazarowa muzyka. Maria odnajduje się w tej rzeczywistości.
Jedząc jabłko, ogląda targujące się gosposie.

MARIA
(kontynuuje)
Jednak z biegiem czasu ptak przestał
ją interesować. Zwracała na niego
uwagę tylko wtedy, kiedy przynosiła
mu jedzenie.
95

Patrzy na barwę jabłka, które je.

GŁOS MARII
Ptak, nie mogąc już latać, z dnia na
dzień pogrążał się w coraz głębszym
smutku, pióra mu wyblakły, skrzydła
opadły...

Ogryzek wrzuca do kosza.

MARIA
Pewnego dnia okazało się, że jest
martwy. Kobieta rozpaczała!...

Jakiś młody sprzedawca patrzy na nią wzrokiem pełnym


pożądania, kiedy się zbliża - ona tego nie dostrzega -
wychodzi z bazaru na

ULICĘ

Idzie chodnikiem.

GŁOS MARII
Kobieta... wpadła w rozpacz! Ale nie
pamiętała o...

Przystaje: przygląda się starej sklepikarce porządkującej


witrynę w sklepie zoologicznym... Kończąc porządek, kobieta
zabiera z wystawy pustą klatkę dla ptaków i znika z okna.

MARIA
Nie pamiętała o...
(...)
Pamiętała tylko, co tak naprawdę
wzruszało ją w ukochanym: jego
wolność, energia jego silnych
skrzydeł.

Stara pomarszczona kobieta znów pojawia się w oknie. Patrzy


nienawistnie na młodą Marię.
Mierzą się wzrokiem.
Maria odchodzi...
Zatrzymuje się przed kioskiem z kwiatami. Wyjmuje z torebki
papierosa. Zapala.

GŁOS MARII
Utraciła sens życia i śmierć
zapukała do jej drzwi. Czemu
przyszłaś? - zapytała udręczona.
"Abyście mogli być znów razem.
Jestem ci potrzebna, byś mogła
go odnaleźć".
96

MARIA
(do siebie)
Nie mam zamiaru więzić ptaka. Chcę,
by cieszył się wolnością...
(łapie się, że mówi o sobie)
Pfu!... Już mówię do siebie.

Rzuca papierosa, rusza zawstydzona.

WN. BIBLIOTEKA - DZIEŃ

Maria wchodzi do biblioteki z torbą.


Pusto, tylko bibliotekarka z kanapką i herbatą.

MARIA
Dzień dobry. Smacznego!... Przyszłam
zwrócić dzieło o rolnictwie.

BIBLIOTEKARKA
Dzień dobry. Dziękuję! Miałam już
wychodzić. Może spróbuje pani mojej
kanapki?

MARIA
Dziękuję.
(wyjmuje książkę)
Właśnie zjadłam obiad.

BIBLIOTEKARKA
(zagląda do rejestru)
Długo pani trzymała tę książkę.

MARIA
Szczerze mówiąc, nic z niej nie
zrozumiałam.

BIBLIOTEKARKA
(patrząc na Marię)
Czy pamięta pani, o co mnie pani
kiedyś pytała?

Maria nie pamięta, ale widząc znaczący uśmiech


bibliotekarki, orientuje się.

MARIA
Rozumiem.

BIBLIOTEKARKA
Nie ma tego wiele, ale skoro trzeba
kształcić młodych, zamówiłam kilka
nowych tytułów.
97

MARIA
By nie musieli się dowiadywać od
prostytutek.

BIBLIOTEKARKA
Właśnie!
(wskazuje leżącą
stertę książek)
Przerzuciłam je pobieżnie i, wie pani,
to, co w nich odkryłam, napełniło mnie
zgrozą.

MARIA
(chce iść)
Dziękuję pani.

Daje znak, że już idzie, i wtedy słyszy.

BIBLIOTEKARKA
Pani też byłaby zgorszona. Czy
wiedziała pani, że łechtaczka to
odkrycie świeżej daty?

MARIA
(zdziwiona)
Świeżej daty?

BIBLIOTEKARKA
Jej istnienie zostało oficjalnie
ogłoszone w 1559 roku w książce
"De re anatomia".
(wybiera tę książkę )
Colombo opisuje ją tam jako rzecz:
(odczytuje)
"ładną i przydatną". Czy da pani
wiarę?!
(wybuchają śmiechem)
Dwa lata później inny lekarz,
Gabriele Falloppio, stwierdził,
że owo odkrycie zawdzięczać
należy jemu. Obaj mężczyźni,
oczywiście Włosi...

MARIA
(wtrąca)
Oni to się znają na rzeczy!

BIBLIOTEKARKA
(nie daje sobie przerwać)
...prowadzili długie debaty, który
z nich pierwszy odkrył łechtaczkę
dla historii świata!
98

MARIA
Ciekawe!...

BIBLIOTEKARKA
(dalej tłumaczy)
Po tych odkryciach dalej pogardzano
tą częścią kobiecego ciała. W Europie
nawet w XIX wieku wycinano łechtaczkę,
jako źródło histerii, epilepsji,
bezpłodności, skłonności do
cudzołóstwa...

Maria wyciąga rękę na pożegnanie.

BIBLIOTEKARKA
(nie zwraca uwagi)
A przecież każda kobieta doskonale
wie, że stosunek z mężczyzną może
być cudowny, ale cała przyjemność
mieści się w tym maleńkim zgrubieniu
odkrytym przez któregoś z tych
Włochów, wszystko jedno którego!
(po chwili)
Co pani sądzi o punkcie G?

MARIA
A wie pani, gdzie on się znajduje?

BIBLIOTEKARKA
(odpowiada zagadkowo)
Pierwsze piętro, okno w głębi.

MARIA
(ubawiona)
Jak w podręczniku wychowania
seksualnego dla młodych dziewcząt.

BIBLIOTEKARKA
Może wyda się zbyt poufałe, nie
mam komu się zwierzyć.

MARIA
Czy nie możemy porozmawiać o czymś
innym?

BIBLIOTEKARKA
(jest w transie)
Choć sprawy łóżkowe z mężem zawsze
układały się nam dobrze, trudno mi
było osiągnąć orgazm podczas
stosunku. Teraz już wiem dlaczego.
Piszą o tym tutaj.
99

Wskazuje książkę przed sobą i kartkując ją, mówi:

BIBLIOTEKARKA
Istnieje wiązka nerwów, która łączy
łechtaczkę z punktem o kluczowym
znaczeniu, punktem G.
Milknie, zamyka książkę i zaraz zaczyna się uskarżać.

BIBLIOTEKARKA
Nie wiem, czy powinnam była to
wszystko czytać!... Ale odkąd pani
się tu zjawiła i wzięłam się za te
lektury, zaniepokoiło mnie, co
zrobiłam z własnym życiem.
(po chwili)
Czy dzieje się tak ze wszystkimi?

MARIA
Mogę panią zapewnić, że tak.

BIBLIOTEKARKA
Zechciałaby pani mnie wysłuchać?

Maria kiwa głową zaintrygowana.

BIBLIOTEKARKA
Czy wie pani, czym jest punkt G?

MARIA
(przypomina)
Mówiłyśmy już o tym: pierwsze
piętro.

BIBLIOTEKARKA
Oczywiście!
(rozjaśnia się)
Punkt G jest zdobyczą naszego
stulecia i trąbią o nim wszystkie
gazety. Zdaje sobie pani sprawę,
w jak rewolucyjnych czasach przyszło
nam żyć?..
(obie śmieją się)
Niewiele kobiet szczytuje podczas
stosunku. Jeżeli tak się dzieje
w pani związku, zmieńcie pozycję!
Niech chłopak się położy na plecach,
a pani na nim.

MARIA
(śmiejąc się)
Dziękuję.
100

BIBLIOTEKARKA
(z miną spiskowca)
Oni o tym nie wiedzą, ale my także
możemy mieć wzwód!

MARIA
Czy zdradziła pani kiedyś męża?

BIBLIOTEKARKA
(szok, błyski oczu, w końcu)
Powróćmy do naszego wzwodu.
Łechtaczka staje się twarda,
wiedziała pani o tym?

MARIA
Od dziecka.

Bibliotekarka jest wyraźnie rozczarowana.

MARIA
Rozmawiała pani szczerze
z mężem?

Bibliotekarka, znowu zszokowana, nie odpowiada.

MARIA
(spojrzawszy na zegarek)
Jak pani ma na imię?

BIBLIOTEKARKA
Heidi.

MARIA
Pani Heidi, przyszłam się pożegnać,
mój staż dobiegł końca.

BIBLIOTEKARKA
(nie słucha)
Nie chce pani książki o łechtaczce?

MARIA
Nie, dziękuję.

BIBLIOTEKARKA
(dalej nie słucha)
I nie chce pani wypożyczyć nic
innego?

MARIA
Wracam do Brazylii, chciałabym pani
podziękować i pożegnać się.
Do widzenia!
101

Heidi wychodzi zza kontuaru, ściskają się serdecznie,


słychać całusy i: Do widzenia! Wszystkiego najlepszego!...
Wreszcie amatorka rolnictwa, pomachawszy ręką, wychodzi.
Bibliotekarka czeka, aż za Marią zamkną się drzwi.

BIBLIOTEKARKA
(do siebie)
Nie chce. Trudno... W końcu świat
nie kręci się tylko wokół seksu,
choć seks z pewnością się liczy.
(nagle wygraża
w kierunku drzwi)
Czy zdradziła pani męża?!!...
(patrzy, ani mrugnie)
Takie tajemnice zabiera się do
grobu!

Odpręża się. Rozgląda: wszędzie tylko półki z książkami.

PL. ULICA - DZIEŃ

Maria idzie do skrzyżowania.


Rozpościera się stąd widok na jezioro, na fontannę i na
klomby kwiatów w parku po drugiej stronie ulicy układające
się w okazały zegar. Wchodzi na przejście przy czerwonym
świetle, oczywiście!, i nagle - pisk hamulców – przystaje.

KIEROWCA
(głośno)
Daltonistka czy zakochana?!

MARIA
To drugie! Właśnie szczytowałam!

Cofa się, czeka na zielone, przechodzi na drugą stronę,


zatrzymuje się przed kwietnym zegarem: podziwia go...

WN. COPACOBANA - POPOŁUDNIE

Milan na swoim posterunku. Reszta na swoich.


Przy stoliku NYAH siedzi z jakimś AZJATĄ. Zaśmiewają się do
rozpuku. Wchodzi Maria.

NYAH
(zobaczywszy Marię)
Chodź tu! Popatrz, do czego on mnie
namawia!
Podchodzi, siada.
Z szelmowskim uśmiechem Azjata unosi wieko skrzyneczki.
Maria zerka do środka.
102

W pudełku plątanina zaworków, korbek, obwodów


elektrycznych, małych metalowych styków i baterii, podobna
do wnętrzności starego radioodbiornika, z dwoma przewodami,
których końcówki podłączono do małych szklanych pałeczek
grubości palca.

MARIA
To jakieś starocie.

AZJATA
(zaperza się)
Bo jest z ubiegłego wieku!
To urządzenie ma ponad sto lat.
Kosztowało mnie fortunę.

MARIA
Jak działa?

NYAH
(patrzy na Marię)
Już mi wyjaśnił.

Odwraca się do Azjaty, wskazując głową na drzwi, by już


wyszli, lecz mężczyzna zachwycony zainteresowaniem, jakie
wywołuje jego zabawka, opowiada.

AZJATA
Gdy pierwsze baterie pojawiły się na
rynku, medycyna robiła doświadczenia
z prądem, czy da się nim leczyć
choroby psychiczne. Wykorzystywano
go również do walki z trądzikiem.
Widzicie te dwa zakończenia?
Przykładano je tutaj,
(wskazuje na skroń)
a bateria powodowała wyładowania.

MARIA
(krzyczy)
Ależ to okropne! Wysiadam z taksówki
i wtedy... Brrr!...

Nyah obejmuje klienta i tuli się do niego.

AZJATA
(ze śmiechem)
To zależy od miejsca, w które się
to włoży.

Kręci korbką i obydwie pałeczki stają się fioletowe, dotyka


nimi po kolei obu kobiet, rozlega się suchy trzask, obie
krzyczą.
103

MILAN
(już stoi przed stolikiem)
Bardzo proszę, nie używać tego
tutaj.

Rozczarowany chowa instrument do pudełka, a pudełko do


teczki, ale dalej o tym samym:

AZJATA
Teraz znów produkują to urządzenie.
Jest modne w kręgach tych, którzy
poszukują specyficznych rozkoszy.
Ale ten model to unikat.

NYAH
Ja uwielbiam tradycję.

Wstaje. Zabiera Azjatę. Azjata teczkę i wychodzą z baru.

Milan patrzy za nimi, potem siada przy stoliku Marii.

MARIA
Widział pan już kiedyś coś takiego?

MILAN
Nie... Ale widziałem inne modele,
trochę nowocześniejsze.

MARIA
A jak się tego używa?

MILAN
Ludzie wkładają to sobie do...
środka... i partner kręci korbką.

MARIA
Nie mogliby tego robić sami?

MILAN
Po co!... Ja bym zbankrutował,
a ty poszłabyś sprzedawać w sklepie
warzywnym. A propos, na dziś
zapowiedział się twój specjalny
klient. Nie przyjmuj żadnych
zaproszeń.

MARIA
Nie przyjmę. Łącznie z nim. Przyszłam
się pożegnać.

MILAN
Malarz?
104

MARIA
Istnieje jakaś granica.

MILAN
Co to za granica?

MARIA
Copacobana. Jeżeli zostanę jeden
dzień dłużej, zostanę rok, a jeżeli
zostanę rok, nigdy się z tego bagna
nie wydostanę.

Milan kiwa głową ze zrozumieniem.

MARIA
Poproszę kieliszek szampana.

MILAN
(idzie i przynosi)
Gdybyś czegokolwiek potrzebowała,
dzwoń.

Maria wyjmuje pieniądze.

MILAN
Na koszt firmy.

MARIA
Dziękuję.

Milan wraca za bufet, patrzy, jak Maria sączy szampana.

WN. KOŚCIÓŁ PROTESTANCKI - DZIEŃ

Siedzi wśród wiernych. Jednak coś ją dziwi - rozgląda się -


podnosi się już do wyjścia, gdy pastor rozpoczyna kazanie.

PASTOR
We wszystkich niemal językach świata
istnieje to samo przysłowie: Czego
oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

Maria siada.
PASTOR (CD)
Twierdzę, że nie ma nic bardziej
fałszywego. Gdy jesteśmy na wygnaniu,
pielęgnujemy najmniejsze wspomnienie
o naszych korzeniach. Gdy jesteśmy
daleko od ukochanej istoty, każdy
mijany przechodzień przypomina nam
o niej.
105

MARIA
(z oczyma pełnymi łez)
Dziękuję... Dziękuję...

PASTOR (CD)
Ewangelie i święte teksty niemal
wszystkich religii napisano na
wygnaniu, podczas pielgrzymki dusz
błąkających się po ziemi
w poszukiwaniu Boga. Nasi przodkowie
nie wiedzieli i my nie wiemy, czego
oczekuje od nas Bóg. A my, by nie
zapomnieć, kim jesteśmy, bo nie wolno
nam tego zrobić, piszemy książki,
pamiętniki, malujemy obrazy.

WN. POKÓJ HOTELOWY - RANO

Maria u siebie. Wyciąga z szafy dwie walizki i kładzie je


na łóżku. Otwiera jedną, wyjmuje z niej wagonik kolejki
elektrycznej, przygląda mu się chwilę i wyrzuca do kosza.
Zamyka walizkę.
Wychodzi.
Pokój chwilę pozostaje.

GŁOS PAULO COELHO


Poszła do banku i choć dyrektor
będzie przekonywał, że to zły
pomysł, każe wypłacić wszystkie
oszczędności. I uda się gdzie?...
Oczywiście!... Do agencji podróży!

WN. AGENCJA PODRÓŻY - DZIEŃ

Jak to agencja. Najważniejszy to klient, uśmiechnięty


kasjer, kasa, plakat reklamowy i stylowy wystrój.

KASJER
(wręczając bilet)
Bardzo proszę. Lot jutro.
Międzylądowanie w Paryżu. Trzeba
się przesiąść do innego samolotu.

MARIA
Do innego samolotu...
(chowa bilet do torebki)
Dziękuję panu.

KASJER
Szczęśliwej podróży.
106

MARIA
Jestem przesądna. Nie dziękuję.

Wychodzi...
Odnajduje się

NA ULICY

Spaceruje, smakując lody, i z zachwytem przygląda się


Genewie.

PRZED KOŚCIOŁEM

przystaje, wchodzi: jest całkiem pusty, przechodząc, patrzy


na piękne witraże, ołtarz i pusty krzyż, zatrzymuje się
przed tabernakulum - tu świece, kwiaty - klęka i modli
żarliwie, żegna się i wstaje. W podnoszącym się obrazie
widać: za nią stoi Ralf.

RALF
(konspiracyjnie)
Jak się masz?

MARIA
(spokojnie)
Dobrze.

RALF
Chodźmy na kawę.

Wychodzą...
Idą

ULICĄ

trzymają się za ręce zapatrzeni w siebie: całują się,


śmieją, aż kilku przechodniów patrzy na nich z oburzeniem.
Oni tego nie widzą, przechodzą, nikną za rogiem.

GŁOS PAULO COELHO


(na tle ulicy)
Za rogiem wstąpili na kawę,
następnie poszli na wystawę. Tam
Maria poznaje środowisko, w którym
Ralf się obraca. Wszyscy chętnie
z nią rozmawiają, podziwiają jej
znajomość francuskiego, pytają
o karnawał w Rio, piłkę nożną
i sambę... Ralf zaproponował,
że przyjdzie do niej wieczorem do
Copacabany. Powiedziała, że ma wolne
i chciałaby zaprosić go na kolację.
107

WN. WILLA RALFA - WIECZÓR

Ralf w salonie swej willi.


Słyszy dzwonek. Schodzi i otwiera drzwi.
W progu stoi Maria z dwiema walizkami.

MARIA
Nie przejmuj się. Nie wprowadzam
się. Chodźmy na kolację.

Bez słowa pomaga wnieść bagaże, potem porywa ją w ramiona


i zaczyna całować, następnie zrywa z niej żakiet, rozpina
sukienkę - sam się nie rozbiera - i tam, w przedpokoju, bez
żadnych wstępów, kochają się:

On unosi się i opada, przyśpiesza lub zwalnia tempo, nagle


chwyta ją za ręce, jego ruchy stają się bardziej rytmiczne
i - słychać - wyje jak zwierzę!
Przewraca się na bok, widać: trzyma jej dłonie w swoich.
Leżą, wpatrując się w siebie.

MARIA
Witaj.

RALF
Witaj.

MARIA
Sąsiedzi pewnie wszystko słyszeli.

RALF
Ciągnie od drzwi. Chodźmy do kuchni.

Wstają...
Maria wkłada żakiet i idą do kuchni. Maria siada.
Ralf, robiąc kawę:

RALF
Co znaczą te walizki?

MARIA
Wracam do Brazylii. Jutro w południe.

RALF
Po pierwsze, spędzisz noc tutaj.
Po drugie, znów będziemy się kochać.

Przynosi kawę, zapala papierosa, siada naprzeciwko.

RALF
Po trzecie, chciałbym, abyś lepiej
rozumiała mężczyzn.
108

MARIA
Le-piej? rozumiała męż-czyzn?

RALF
(widząc jej uśmiech)
Tak, lepiej rozumiała mężczyzn.
Kiedy się spotkaliśmy, poprosiłem,
byś nauczyła mnie seksu.

MARIA
Dlaczego mężczyźni myślą tylko
o seksie?

RALF
A kto tak powiedział?! Zgadnij,
co dla mężczyzny liczy się bardziej
niż seks?

Wzrusza ramionami.

RALF
Sport.

MARIA
Szalony!

RALF
Być może. Ale to ma sens. Czy
zastanawiałaś się, co czują mężczyźni,
z którymi idziesz do łóżka?

MARIA
Bali się.

RALF
Bo nic tak naprawdę nie wiedzą
o seksie. "Seks, seks, i jeszcze raz
seks, oto sól życia!", głoszą
reklamy, gazety, filmy, książki,
choć nikt nie wie, o co tak naprawdę
chodzi. Wiadomo tylko, że trzeba to
robić i tyle.

MARIA
(cokolwiek znudzona)
Dość!

Bierze go za rękę, prowadzi do salonu.


Tu pali się ogień w kominku.
Ralf włącza muzykę i nalewa dwa kieliszki wina.
Następnie wyjmuje z regału książkę, znajduje odpowiedni
tekst i czyta, opuszczając (...) fragmenty:
109

RALF
"Jest czas rodzenia i czas
umierania,/Czas sadzenia i czas
wyrywania tego, co zasadzono,/Czas
pieszczot cielesnych i czas
wstrzymywania się od nich,/(...)
Czas szukania i czas tracenia,/(...)
Czas miłowania i czas nienawiści,/
Czas wojny i czas pokoju".

Przynosi kieliszki z winem na tacy i stawia na dywanie obok


kominka.
Układają się wygodnie – coś pod głowy - na dywanie przed
kominkiem, obejmują mocno ramionami, patrzą na ogień.

MARIA
Jak mogłeś zakochać się
w prostytutce?

RALF
Z początku sam tego nie rozumiałem,
ale błogosławiona niech będzie ta
kobieta, którą bardzo kocham.

WN. WILLA RALFA - RANEK

Kilka promieni słońca wdziera się przez przymknięte


okiennice sypialni Ralfa.
Maria otwiera oczy:
Ralf śpi obok na łóżku.
Patrzy chwilę...

Wstaje i schodzi do kuchni.


Schodząc, spostrzega dwie walizki w przedpokoju, przystaje,
patrzy na nie, po czym rusza do kuchni.
Wstawia wodę, zasypuje kawę, zamyka drzwi do kuchni i sięga
po słuchawkę telefonu.

Ralf nadal śpi na górze.

Maria - już ubrana - zalewa jedną kawę i wychodzi z kuchni,


słucha: na górze cisza.
Bierze walizki i wychodzi

NA ULICĘ

Czeka na taksówkę: już JESIEŃ, pełno opadłych liści.


Nadjeżdża taksówka.
Kierowca umieszcza walizki bagażniku. Ona ogląda się -
patrzy na willę - wsiada.
Taksówka odjeżdża...
110

WN. LOTNISKO W GENEWIE - DZIEŃ

Kawiarnia na lotnisku. Przy jednym ze stolików pisarz pije


kawę. Obok filiżanki leży, tym razem zapakowany, laptop.
PAULO COELHO
Była tu, też zamówiła kawę, czekała
cztery godziny na samolot do Paryża,
łudząc się, że on zjawi się lada
chwila. Tak dzieje się w filmach.
(popija kawę)
W końcowej scenie, gdy kobieta
właśnie wsiada do samolotu, zjawia
się zadyszany mężczyzna, chwyta ją
w ramiona, całuje i zabiera do swego
świata. Na ekranie pojawia się słowo
"koniec", ale widzowie są pewni, że
od tej pory kobieta i mężczyzna żyć
będą długo i szczęśliwie...

PL./WN. LECĄCY SAMOLOT - DZIEŃ

Maria, wśród innych pasażerów w lecącym właśnie samolocie,


zawiedziona stwierdza:

MARIA
Filmy nigdy nie opowiadają,
co dzieje się potem... Kończą się,
kiedy zaczyna się prawdziwe życie.

Zamyka oczy. Spod rzęs pokazują się łzy i płyną po twarzy.

PL./WN. LOTNISKO W PARYŻU - DZIEŃ

Podchodzi do lądowania samolot z Genewy.

Marię – w środku - budzi wstrząs przy lądowaniu.


Pasażerowie przesuwają się do wyjścia, wśród nich Maria.
Podchodzi do stewardesy, podaje jej swój bilet i pyta.

MARIA
(po francusku)
Jak mam odnaleźć mój samolot?

STEWARDESA
(tłumaczy)
Musi pani zmienić terminal. Samolot
do Brazylii odlatuje z terminalu F,
a przylecieliśmy na terminal C.
Jeżeli pani sobie życzy, obsługa
pomoże pani odnaleźć drogę.
111

MARIA
Dziękuję. Może spędzę dzień
w Paryżu. Kiedy jest następny lot
do Brazylii?

STEWARDESA
(sprawdza)
Bardzo mi przykro, ale pani bilet
nie pozwala na przerwę w podróży.

Oddaje bilet.

MARIA
Dziękuję.

Przechodzi do schodków lub do rękawa.

WN. LOTNISKO W PARYŻU - DZIEŃ

Maria wychodzi razem z innymi na

POCZEKALNIĘ

Tu pasażerowie ściskają witających małżonków, rodziców,


dzieci. Sama radość!...
Ona przechodzi - udaje, że ją to nie obchodzi - przystaje,
podnosi oczy na rozkład odlotów...
Odnajduje lot do Rio.
Patrzy na zegarek, nie widzi, że Ralf skrada się do niej
z tyłu.

RALF
(nachyla się)
Paryż zawsze tu będzie.

Trzęsie się cała, odwraca rozdygotana.

MARIA
Paryż zawsze tu będzie?

RALF
To zdanie z filmu, który uwielbiam.
Chcesz zobaczyć wieżę Eiffla?

Podnosi zza pleców bukiet róż, oczy ma pełne blasku.


Maria bierze kwiaty, całuje go.

MARIA
(już roześmiana)
Jakim cudem znalazłeś się tu przede
mną?
112

RALF
Na lotnisku w Genewie widziałem,
że coś czytasz. Mogłem podejść,
ale pomyślałem, że lepiej będzie
skorzystać z pierwszego lotu do
Paryża, powałęsać się po lotnisku,
kupić kwiaty, wypowiedzieć zdanie,
które Ricky mówi swojej ukochanej
w Casablance. Poza tym nic nie
szkodzi być romantycznym.
(spojrzenie w obiektyw)
Jak w kinie, prawda?...

Maria bierze go pod rękę i ruszają, wolno znikają wśród


podróżnych.
Obraz się oddala, widać, że jest na ekranie laptopa.

WN. PRACOWNIA PISARZA lub JAKIŚ POKÓJ W HOTELU - DZIEŃ

Paulo Coelho przy komputerze.


Obraca się do widzów:

PAULO COELHO
Poszli.
(przypomina sobie)
A walizki?...
(patrzy w komputer, krzyczy)
Nie zapomnijcie walizek!
(odwraca się,
mówi znacząco)
Nie słyszą!... I co teraz?
Teraz to już naprawdę koniec.
(wstaje)
Dziękuję za cierpliwość.
Wytrzymaliście Państwo (prawie,
ponad) półtorej (dwie) godziny.
Bardzo Państwu dziękuję.

Uderza palcem w klawiaturę: na obrazie płyną napisy


końcowe, a po jednej stronie w ramce widać zdjęcie – to ze
spojrzeniem w obiektyw - uśmiechniętych Marii i Ralfa.

FADE OUT

You might also like