You are on page 1of 2

Polemika

Dr Brizendine jest silnie krytykowana przez amerykańskie środowisko akademickie za opinie wyrażane
w książkach, które opublikowała ("Mózg mężczyzny", "Mózg kobiety", "Mózg nastolatki").

Krytycy wskazują, że Brizendine w swoich książkach dokonuje wyboru niewielkiej grupy cech różniący
mózgi kobiet i mężczyzn, skupia się wyłącznie na tych różnicach i przejaskrawiając ich znaczenie
wywodzi z nich nieuprawnione wnioski.

Dr Brizendine pisze o gorszym rozwoju u mężczyzn ośrodka komunikacji z powodu wydzielania


testosteronu, ale już pomija milczeniem fakt, że ten testosteron jednocześnie tak formuje mózg
mężczyzny, że lepiej niż u kobiety rozwiną się ośrodki kordynacji wzrokowo-ruchowej, orientacji
przestrzennej i myślenia indukcyjnego.

Podobnie jest z opiniami dr Brizendine na temat werbalnej komunikatywności kobiet i mężczyzn Pani
doktor przytacza dane na temat ilości słów wypowiadanych dziennie przez obie płcie, z których
wynika, że kobiety wypowiadają ok. 3 razy więcej słów niż mężczyźni (dane usunięte z nowszych
wydań książki, ponieważ okazały się wzięte z sufitu). Powszechnie wiadomo, że kobiety lubią mówić,
ale czy koniecznie oznacza to lepszą formę komunikacji ? Naukowcy przytaczają dane przeprowadzane
na podstawie analizy rozmów telefonicznych kobiet i mężczyzn. Okazuje się, że ilość słów na minutę
wypowiadanych przez obie płcie niemal nie różni się: mężczyźni 174,3 słowa na minutę, kobiety 172,6
słowa na minutę (minimalnie mniej niż mężczyźni) - gdy załatwiamy sprawy życia codziennego.
Zapewne inaczej jest przy pogaduszkach przy kawie, ale to nie jest wyznacznik zdolności do
komunikacji.

Kolejnym przykładem metod dr Brizendine jest analiza progów słyszalności kobiet i mężczyzn. Jest
faktem naukowym, że testosteron powoduje słabszy rozwój obszaru mózgu odpowiedzialnego u
mężczyzn za wrażliwość na dźwięki. Dlatego na swojej stronie internetowej dr Brizendine tłumaczy
matkom, aby nie denerwowały się, gdy każą coś zrobić swoim synom a oni tego nie robią, bo może oni
ich po prostu nie słyszą ! Więc pani doktor zaleca żeby trochę pokrzyczeć (sic!). Tymczasem badania
pokazują, że różnice we wrażliwości na dźwięki pomiędzy kobietami a mężczyznami wynoszą 1,1 dB.
Decybele są wyrażane w skali logarytmicznej a 1 dB jest dźwiękiem na granicy słyszalności. Czy to
uzasadnia krzyczenie do synów ? Oczywiście, że nie.

Niestety książki dr Brizendine pełne są takich bezzasadnych uogólnień, przejaskrawień, ekstrapolacji.

Ścieżką wytyczoną przez dr Brizendine ochoczo podąża pani Kofta. Pisze o mężczyznach, którzy ledwo
zipią w monogamicznym związku ale już nie wspomina o tym, że według samej dr. Brizendine kobiety
po 50-tce częściej dążą do rozwodu niż mężczyźni. Duszą się w monogamicznym związku ? Wierzę, że
pani Kofcie uda się znaleźć jakieś wyjaśnienie feministycznie poprawne.

Droga pani Kofta, ja też, tak jak pani, mam pewną małą teoryjkę i proszę o opinię: czy oglądanie
skrajnie bzdurnych seriali (Moda na sukces, Prosto w serce, itp.) zastępuje paniom skoki w bok? Bo to
jest ciekawe w kontekście pani sarkastycznego pytania dotyczącego mężczyzn. Mogę zrozumieć, że
paniom trudno połapać się, który mecz jest ważny - jak rozumiem, kobiety nie mają głowy ani czasu
na takie chłopięce emocjonowanie się sportem, jakimś tam kopaniem piłki - są ważniejsze sprawy, np.
czy serialowa Elizabeth przebaczy serialowej Jo-Anne, to że nie pojechała z nią na narty do Aspen oraz
czy Mary-lu wyjdzie po raz 4-ty za mąż za Jay-Joe.

Śpieszę donieść, że ja moją kobietę również obsługuję gastronomicznie podczas sesji przed
telewizorem, ale niestety, moja pani do seriali bardziej woli colę niż piwo. Wiem o tym od dawna, ale
wiedzieć, nie znaczy godzić się z tym bez bólu...

Wybaczcie mi ten sarkazm ale cierpiętnictwo bez powodu to chyba ulubiony sport niektórych pań.

Wracając do zachwalanych przez panią Koftę książek dr. Brizendine, można zadać pytanie, dlaczego
takie tendencyjne książki pisze osoba gruntownie wykształcona, naukowiec? Jeżeli nie wiadomo o co
chodzi, to chodzi o pieniądze. Oprócz zarabiania na pisaniu książek, które będą rozchwytywane przez
kobiety, dr Brizendine założyła również, przy szpitalu w San Francisco, centrum medyczne, którego
jest dyrektorem, zajmujące się poradnictwem dla kobiet i par. To centrum nazywa się "Centrum
Kobiecych Nastrojów i Hormonów" :)

Nie kupujcie książek pani Brizendine, nie warto. To nie jest nauka - aż ciśnie się na usta tekst piosenki:
"ta piosenka jest napisana dla pieniędzy". Te książki również.

Cóż, dr Brizendine z czegoś musi żyć, pani Kofta również.

You might also like