You are on page 1of 4

Obcy: 

*Historyjka* Jesteśmy przyjaciółmi. Nasza ekipa składa się z Miłosza, Oliwi, Weroniki,
mnie i ciebie.Wszyscy bardzo się lubimy, wspieramy i szanujemy. Tylko my cały czas się kłócimy,
problemy powstają z najmniejszych błahostek.Wczoraj na imprezie mocno przeholowałeś i dzisiaj
masz strasznego kaca, wyżywasz to na mnie. Siedzimy pod klasą od biologii, każdy przepisuje
zadanie, oprócz mnie, ciebie i jednego z kolegów, Patrzę na ciebie, masz twarz schowaną w
dłoniach. Po chwili pytam- Chcesz coś przeciwbólowego? (Justyna, wysoka, blondynka,noszę
okulary, opisz się krótko) (Schowaj)
Ty: - Nieee.. - unoszę wzrok znad dłoni i spoglądam na Ciebie (błękitne oczy, długie czarne
włosy, Gabriel) - głowa mi pulsowała niesamowicie, ale nie lubię brać leków. - Jeszcze mi dasz
jakieś psychotropy, podziękuje.. - chowam twarz z powrotem w błogiej ciemni moich
rąk (Schowaj)
Ty: - Nigdy więcej z Tobą nie pije, choćby nie wiem jak dobry był alkohol czy towarzystwo.. Jak
zawsze mnie w coś wplączesz i nijak mogę się z tego pozbierać. Dziękuję bardzo..
Obcy: -Nie pijesz ze mną?-patrzę zdziwiona, wydaje mi się że nie pamiętasz co się wczoraj
działo- A to czemu?
Ty: Znów wynurzyłem się ze swojej błogiej ciemności na oślepiające światło, proste włosy opadły
mi na twarz zasłaniając z lekka jedno oko, skrobanie długopisów o papier irytowało mnie
niemiłosiernie potęgując ból głowy. - Głowa mnie napieprza, mam obolałe mięśnie jakbym co
najmniej spadł z 2 piętra, film mi się urwał w momencie gdy piłem z tamtego dziwnego kufla a Ty
zdążyłaś chwilę wcześniej jeszcze zniknąć mi z oczu. Pewnie mnie zostawiłaś by się lizać z
tamtym.. jak mu było.. Tomek? Maciek? Pies go trącał, bez znaczenia. Więcej z Tobą nigdzie nie
idę na picie i koniec - Odgarnąłem dłonią opadające włosy, ale szybko tego pożałowałem. Z
sykiem zareagowałem na ostry ból od jasnego otoczenia. (Schowaj)
Obcy: -Dobra, rób jak chcesz. W sumie to ja nawet nie wiem co piłeś, bo jak widzisz mi nic nie
jest. I to moja sprawa co z kim robię, chyba?-siadam obok ciebie- Czemu po prostu nie pójdziesz
do domu?
Ty: Prychnąłem i wzruszyłem ramionami. Jasne.. - Twoja, nie Twoja... - Moja, wściekam się gdy
widzę jak ktoś się do Ciebie zbliża, ktoś kto ma uśmiech mówiący 'zjem Cię nim policzysz do 3'.
Zamiast siedzieć i bawić się ze mną, spędzać czas ze mną, pozwalasz by inni zajmowali Twoją
uwagę.. i niekiedy usta. Westchnąłem z krzywą miną. - I tak nikogo nie posłuchasz jak zawsze
co? - Oparłem tył głowy o zimną ścianę i zamknąłem oczy chcąc odciąć się od wszystkich
dźwięków wokoło, które odbijały się bezlitosnym echem w mojej czaszce. - Muszę mieć minimum
frekwencji, oceny jeszcze w miarę ale obecność jest mi potrzebna by nie pisać egzaminu
później. (Schowaj)
Obcy: -No faktycznie. Ostatnio dużo cię nie było na zajęciach-wzdycham- Idę do sklepiku,
chcesz coś?
Ty: 'Tiaa, klucz do wyjścia z friendzonu' moje myśli były w równie podłym nastroju co ciało. - Nie,
dzięki. - Wstałem z ziemi i otrzepałem ubranie z lekka. - Ale przejdę się z Tobą, spacer może
poprawi mi krążenie, odnoszę wrażenie, że zamiast krwi mam w tej chwili grudy gęstego błota.. -
Ruszyłem obok Ciebie, starając się nie wyprzedzać Twoich kroków. (Schowaj)
# Zaproś znajomych na 6obcy.in :) Kliknij -> 
Obcy: -Tylko nie krytykuj że znowu kupuje słodycze ok?-z naszej grupki, ja najmniej dobrze się
odżywiam. Głównie jem słodycze i fastfoody. Idziemy spokojnie w stronę sklepiku szkolnego,
witając się z różnymi osobami po drodze
Ty: - A potem się wściekasz jak mówią, że jesteś słodka. Coś za coś, przywykniesz. - Zerknąłem
spod kotary włosów na Ciebie i uśmiechnąłem się pod nosem. Taa, słodka okularnica.
Odchrząknąłem odganiając myśli i włożyłem ręce do kieszeni. Nie odpowiadałem na powitania
niczym więcej jak spojrzeniem z lekka przekrwionych oczu i znudzoną światem aparycją. - Co
tym razem przewidujesz w swoim śniadaniowym menu? Zawał, cukrzycę czy miażdżycę?
(Schowaj)
Obcy: -Cukrzycę i zawał chyba. Albo żelki, pomyślę jeszcze- śmieję się pod nosem,dochodzimy
do sklepiku, pani od razu bez pytania sięga po butelkę coli i batona, pyta: Co jeszcze dziś?.
uśmiecham się do niej- Żelki,chipsy i może ciastka-kupuję wszystko, i obładowana podchodzę do
ciebie- Starczy mi?(Schowaj)
Ty: Rzucam krytycznie okiem na Twoje, jak na Ciebie, liche zakupy i przekrzywiając głowę na
bok cmokam z dezaprobatą. - Odchudzasz się czy co? - Zbliżyłem się do okienka i poprosiłem o
kilka batoników, zapiekankę i butelke wody. Włożyłem batoniki do Twojej kieszeni i
przytrzymałem zapiekanke przy Twoich ustach byś mogła od razu ugryźć bez odkładania swoich
zakupów życia. - Teraz lepiej. (Schowaj)
Obcy: -Będę grubsza niż jestem..-śmieję się i gryzę kawałek zapiekanki, powoli przeżuwam
Ty: - Znając Ciebie wszystko pójdzie w cycki - Patrzyłem jak wgryzasz się w parującą paskudną
kanapkę i uniosłem brew do góry. - Jak można coś takiego jeść.. To niemal samobójstwo. - Po
krótkim zastanowieniu się ugryzłem kawałek fastfooda i się skrzywiłem. - Ochyda. (Schowaj)
Obcy: -Albo w tyłek-wzdycham- Przecież to jest mega dobra. Jak można tego nie lubić- gryzę
kolejne kawałki
Ty: - Dobrego tyłka nigdy za wiele, nie wiem o co Ci chodzi.. - Taki tyłek wielu chłopaków ze
szkoły chciało klepać, nie jednego zdołałem już odwieść od tego głupiego pomysłu, w ten czy
inny, skuteczny sposób.. - Bez smaku, ser się ciągnie jak pół zaschnięty klej, a o pieczarkach
nawet nie wspomnę.. po prostu majstersztyk śmiercionośnej gałęzi sztuki kulinarnej (Schowaj)
Ty: (daj mi chwilkę, zaraz przyjdę)
Ty: (jj)
Obcy: -Fakt, może nie dostałaby pięciu gwiazdek ale na standardy szkolne nie ma na co
narzekać. Gotuję lepiej, ale do szkoły piekarnika nie przyniosę przecież-zajadam się zapiekanką
Ty: - Czemu nie? Stary piernik na którym można sobie połamać zęby i całą szczękę to już
tradycja - Ostatnim razem bałem się, że wszystkie wizyty u dentysty szlag trafi po tym 'pieniczku'.
Wziąłem potężny łyk wody i się nieco oblałem po szyi. Zakląłem pod nosem brzydko i zacząłem
się wycierać z krzywą miną. - Noż k.. (Schowaj)
Obcy: -Jak z dzieckiem..-mówię lekko litościwym tonem, odkładam moje rzeczy na parapet i daje
ci chusteczkę- I tak lepiej jesz spaghetti-śmieję się, przypominając sobie ciebie upaćkanego
sosem
# Zaproś znajomych na 6obcy.in :) Kliknij -> 
Ty: - Nawet nie wspominaj.. - mimo upokarzającego wspomnienia uśmiechnąłem się kącikiem
ust, tak, pamiętam jak się wesoło śmiałaś wtedy, Twój głos wypełniał całe pomieszczenie
radośnie.. - Bo znów zainicjuj*bitwę na jedzenie, a tego nie chcesz, nie przy tej ilości słodyczy do
zjedzenia - błysnąłem zębami w złośliwym uśmiechu i spojrzałem ciepło na Ciebie (Schowaj)
Obcy: -O nie, słodycze to ty zostaw w spokoju. Spójrz na te żelki, one mówią do ciebie : Zjedz
mnie.-mówię poważnie, kończę zapiekankę i zaczynam batony zjadać powoli
Ty: Zerknąłem na stertę kurczowo trzymanych słodyczy i pokiwałem głową na boki. - Nic takiego
nie widzę, może nie jestem ryzykantem żywieniowym a mój żołądek chce spać spokojnie zamiast
wyżywać się na mnie za złe jedzenie? Któż to wie.. - Przesunąłem wzrok po słodyczach na
ramiona i atrakcyjny dekolt odsłaniający co nieco. Nie patrz się tam, nie patrz, nie patrz no..
Odwróciłem wzrok i skupiłem się na otoczeniu za mijanymi oknami korytarza, którym
szliśmy. (Schowaj)
Obcy: -Co będzie jak zajdę w ciążę? Wyobrażasz to sobie?-śmieję się, myśląc nad wizją moich
ciążowych zachcianek
Ty: - To już nie jesteś? - Uszczypnąłem Cię lekko w bok - Ciąża spożywcza, czekaj który to już
miesiąc? Chyba będzie z setny, taaak, coś koło tego. - Pokazałem Ci język i próbowałem ukryć
strach, jaki poczułem na myśl że mogłabyś być w ciąży..
Obcy: -A wiesz, 150 już mija. A ja nadal nie mam imienia-wsunęłam kolejnego batonika do ust
Ty: - Może nazwij je na cześć swojego ulubionego batonika? - zabrałem Ci słodki kawałek z ust i
sam ugryzłem, bogowie ile cukru było na moim języku w tej chwili to przechodzi wszelkie pojęcie..
Smakowało nawet dobrze, ale mogliby choć połowę z tego cukru rozdzielić na więcej partii -
wyszłoby ekonomiczniej. (Schowaj)
Obcy: -Mars? Nie, tak prostacko-myślałam chwilkę- Wiem, mam genialny pomysł. Czekolada
Frytka Jr. Ładnie nie?
Ty: - Chcesz by wyrosło na snoba? To byłoby bardzo smutne dziecko.. - Otarłem knykciem kącik
ust i zlizałem mało elegancko czekoladę z palców. - Może Nutella albo Bounty? To drugie byłoby
dwuznaczne, jest taka świetna gra Kings Bounty..
Obcy: -Nie lubię Bounty. Ale Nutella..hmmm. Mogłoby być nawet.-uśmiecham się do ciebie- Albo
na przykład jeśli będzie batona,a nie czekolada to mógłby być Knoppers
Ty: Na Twój uśmiech niemal zmiękły mi nogi, ale odwróciłem na moment głowę i potarłem
obolały kark dłonią. - Boris von Knoppers, to brzmi jak mafijny, wątpliwy potomek Beethovena -
nie mogłem powstrzymać śmiechu
Obcy: -Sugerujesz że ja mogłabym być szefem mafii? -śmieję się razem z tobą- Przecież oni od
razu by mnie zabili
Ty: - A nie? Co za rozczarowanie.. - Pokręciłem głową na boki z uśmiechem - Jak zabić?
Przecież skoro jesteś cukrzyco-odporna to nic Cię już nie ruszy - A gdyby spróbował który to
dopilnowałbym aby więcej nie zdołał nawet pomyśleć o czymś podobnym, niesamowite jak
odpowiednio rozmieszczone uderzenia natychmiastowo skutkują. (Schowaj)
Obcy: -Faktycznie, przesadzam z cukrem. Ale po mam się ograniczać? Skoro mogę zjeść
czekoladę i być szczęśliwą, niezależną kobietą z kotem \
Ty: -Błagam wszystko tylko nie wspominaj o tym sierściuchu, który próbował się dobrać do moich
sznurówek.. - Wskazałem swoje glany - Do teraz nie mogę dostać porządnej długości, widzisz te
napięte krótkie sznurki? Widzisz?? To jakaś masakra..
# Zaproś znajomych na 6obcy.in :) Kliknij -> 
Obcy: -Gadasz gorzej niż laski-siadam na ławce- To tylko kotek, on nie chciał źle przecież, to
dobre dziecko. Zawsze mogę ci dać moje szpilki, jak chcesz
Ty: - Przesadzasz - usiadłem ciężko obok Ciebie i rozłożyłem się na połowie ławy - Koty to zło
wcielone i tyle.. Psy za to są wspaniałe, ułożone, nie gryzą czego nie trzeba ani nic - splotłem
dłonie na karku i odetchnąłem głęboko, próbując odsłonić lukę w głowie z wczoraj.. - Hej.. co
właściwie się wczoraj działo? (Schowaj)
Obcy: -Nie pamiętam jakoś specjalnie tego żeby któreś z nas coś odwaliło. Więc aż tak źle nie
musiało być, chociaż Adam z Mikołajem nieźle się spili i całowali się-śmieję się pod nosem- A ty
chamsko spławiłeś jakąś laskę, dziewczyna wybiegła z płaczem
Ty: - Dobrze, że nie siedziałem obok nich bo bym któremuś nos rozwalił gdyby próbował mnie
cmoknąć.. - Myślałby kto, ja i jakiś chłopak? Ochyda.. Każdy ma inny gust, ale ten nie jest moim,
zdecydowanie nie. - Hm.. kojarzysz może która to była dziewczyna? - Pijany czy nie, myślę
raczej o jednej dziewczynie i żadna inna mi w głowie. - Chce wiedzieć czy zasłużyła na takie
zachowanie czy może mam jeszcze coś dodać na trzeźwo (Schowaj)
Obcy: -Wydawało mi się że to ta Nikola, z klasy Oliwii. Wiesz ta tapeciara-przypominam sobie
twarz dziewczyny- Tak, to na pewno ona.
Ty: Wzdrygnąłem się zauważalnie - Dla niej specjalnie powinienem założyć koszulkę z napisem
'jesteś taka na paskudna, że aż zostanę gejem', może jeszcze powinienem z nią pogadać,
zobaczyć jak czułe jest to pudełko rezonansowe zwane jej głową? - udawałem, że się głęboko
zastanawiam - tylko muszę uważać, by jej nie dotknąć przypadkiem, jeszcze echo rozbije jej
głowe.. (Schowaj)
Obcy: -Lepiej nie gadaj z nią więcej, wczoraj była nieźle wkurzona. A znając ją, dobrze by się to
nie skończyło-Nikola, to mściwa laska, która łatwo nie odpuszcza
Ty: - Ojej.. Uraziłem jej wysokość odpadającego tynku? - prychnąłem śmiechem - co mogłaby
zrobić? przypadkowo obsypać mnie pudrem gdyby kichnęła?
Obcy: -Na tamtego typka-pokazuje na niskiego blondyna, grającego na telefonie- Nasłała gości,
żeby go pobili. Miał złamaną rękę

You might also like