You are on page 1of 74

■W

■■

■ ś:
MARIAN LEMEJDA

PRZEDŁUŻANIE
ŻYCIA
Witaminy i ich wpływ na
zdrowie, życie i racjonalne
odżywianie człowieka
Recepty potraw witaminowych

Narodziny i ś m i e r ć w i t a m i n
Choroby wywołane brakiem witamin
Witaminy i ich wpływ na hormony
Groby wykopane zębami
Witaminy, a zła przemiana materii
Fioletowy posłaniec śmierci
Pranie kiszek i wątroby
Samobójcze picie wody
Obstrukcja i technika wypróżniania
Pokarm i węgiel z powietrza
Tlenowy masaż wibracyjny
Witaminowe koktaile jarzynowe
Witaminowe sałatki krwiotwórcze
Witaminowe kremy i napoje
Pasteryzowane zupy witaminowe
MARIAN LEMEJDA

PRZEDŁUŻANIE
ŻYCIA
Witaminy i ich wpływ na
zdrowie, życie i racjonalne
odżywianie człowieka
Recepty potraw witanowych

Wszelkie prawa tłumaczeń, przedruku całkowitego lub


częściowego, nawet z podaniem źródła — zastrzeżone
COPYRIGT 1939 BY INSTYTUT PSYCHOFIZYCZNY
WARSAW - POLAND

INSTYTUT PSYCHOFIZYCZNY WARSZAWA


'„DRUKARNIA UDZIAŁOWA"
wł. Wacław Balcerzak, Łódź

Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001015573955

30001015573955
Słowo wstępne
Myliłby się ten, ktoby sądził, że dowie się tu rzeczy nowych,
myliłby się również ten, ktoby sądził, że poruszony temat, nie da mu
żadnych korzyści.
Temat to stary jak świat i ciągle aktualny — temat życia...
Zdrowie jest najcenniejszym skarbem człowieka...
Gdy kończymy naszą ziemską wędrówkę i śmierć zagląda nam
w oczy, jakżesz wtedy pragniemy żyć... Staczając upiorną walkę ze
śmiercią, dalibyśmy wszystko, cały swój majątek za kilka chwil życia,
za jego bodaj przedłużenie.
Idąc przez życie, i teraz na łożu śmierci, zapomnieliśmy o jednym:
o niezmiennych prawach Przyrody. Odwróciliśmy się od Matki Przy­
rody, która dała nam wszystko i w najlepszym gatunku. Posiadając
jedną z najcudowniejszych maszyn — mózg, oraz wolę, my sami wybie­
ramy sobie takie lub inne życie, zdrowie lub chorobę. My sami w sobie
posiadamy tę moc, aby przedłużyć sobie życie. My sami jesteśmy
również sobie winni, jeśli wybraliśmy zło z pośród dobra, które skró­
ciło nasze życie. Nie było bowiem zamiarem Przyrody, aby człowiek
umierał w1 cierpieniu. Przyroda chce mieć swoje dzieci zdrowe i ra­
dosne, silne i etyczne, piękne jak Ona jest zawsze piękna.
Przyroda chce, aby jej dzieci były długowieczne, bo tylko
w długiej, ziemskiej wędrówce można zebrać wiele doświadczeń,
aby u schyłku życia najbardziej zbliżyć się do Boga. Przyroda
jest otwartą księgą dla wszystkich. Przyroda wzywa, mówi i ostrzega.
Przyroda, jako wielka miłośnica ludzkości nigdy nie mści się na swych
dzieciach, które kocha wiecznie i niezmiennie, lecz biada tym, którzy
nie słuchają głosu Przyrody. Tylko człowiek — niesforne dziecię
Przyrody, sam sobie stwarza ból i cierpienie. W codziennej walce o
kęs chleba nie zawsze znajdzie się czas, aby zbliżyć się do Matki
Przyrody, przytulić do jej łona i odczuć wiecznie wibrujące życie,
ukryte w każdej roślinie, w każdej komórce, w każdym atomie.
Nowoczesny człowiek odsunął się od Przyrody, dlatego nie od­
czuwa Jej miłosnego szeptu i dlatego cierpi bezgranicznie...
W tej pracy, którą cierpiącym poświęcamy, wskaźemy jak zbli­
żyć się do Matki Przyrody — jak ukochać — i jak zrozumieć miło­
ścią drgające serce. —
Kto to pojmie — zrozumie — zastosuje i odczuje, wtedy wraz
z nami zawoła na cztery strony świata: „Co może nam stać się
złego, gdy tak wielka miłość Przyrody nas otacza”.
AUTOR
Styczeń 1939
Między życiem a śmiercią
Drogą żmudnych dociekań i badań klinicznych, umysł ludzki
coraz bardziej wnika w tajemniczy świat życianów i odnajduje coraz
nowe praźródła życia. Amerykańscy badacze przyznają, że życiariów
jest może sto, może dwieście, a może więcej, gdy tymczasem pozna­
liśmy zaledwie kilkanaście. Różnorodność odkryć w tej dziedzinie
będzie tak wielka i tak w swych skutkach doniosła, że cały dotych­
czasowy dorobek medycyny legnie w gruzach. Podstawowe zasady
leczenia zmieniają się zresztą ustawicznie — każdy miesiąc, każdy dzień
przynosi nowe zdobycze.
Głośna w swoim czasie metoda Steinacha i Woronowa odmła­
dzania przy pomocy gruczołów zwierzęcych legła w gruzy.
Odżywianie przy pomocy obliczeń kalorycznych jako błędne zo­
stało również zarzucone.
Współczesna organoterapia zostanie zarzucona jutro.
Rozwinie się nauka o życianach, promieniowaniu organów i po­
karmów.
Oto największy z paradoksów: znani lekarze amerykańscy Mur­
phy i Minot otrzymali nagrodę Nobla za swą metodę leczenia anemii
złośliwej wątrobą, gdy tymczasem pierwsza rakieta świata Susanna
Lenglen, oraz światowej sławy uczona Skłodowska Curie, umiera na
anemię złośliwą.
Należy uchylić czoła przed ludzką wnikliwością i nieraz bezinte­
resowną pracą całego życia dla dobra ludzkości. Wielki Pasteur
całe życie spędził nad mikroskopem, śledząc życie drobnoustrojów.
Dzięki wiekopomnym pracom skierował medycynę na nowe tory,
jakkolwiek sam nie był lekarzem. Priessnitz i ks. Kneip również nie
byli lekarzami, oddali jednak ludzkości nieocenione usługi, bo byli
przyrodnikami.
Dr. Paweł Gantkowski, prof. Uniwersytetu w Poznaniu zaznacza,
że nasze Uniwersytety nie wpajają w przyszłych lekarzy zasad
wnikania w tajniki Przyrody. Znany lekarz i miłośnik Przyrody
Dr. H. Borchardt z Warszawy zdobywa się na heroizm, mówiąc
głośno i otwarcie, że cała poważna medycyna albo nie jest po­
ważną, albo nie jest wiedzą, gdyż nie osiąga celu. Zasadą medycyny
powinno być inne, bardziej humanitarne hasło, nie hasło leczenia,
lecz hasło zapobiegania chorobom. Pogrążyć ludzkość w cierpienie
i dopiero później leczyć, nie jest posłannictwem, stygmatem miłości
znaczonym, lecz najtragiczniejszą współczesną omyłką. Dr. Jerzy Lypa
5
z Warszawy zwraca uwagę, że obecnie odzywają się głosy wśród le­
karzy, że dobór pożywienia jest ważniejszy, aniżeli doraźne leczenie
objawowe. Na zjeździe lekarzy niemieckich w Norymberdze Dr. Fryderyk
Huelf twierdzi, że jedynie złe odżywianie jest przyczyną chorób
Człowiek mając rozum i wolną wolę, powinien odróżnić dobro
od zła, rzeczy ważne od błahych, sprawy pilne od naglących. Powinien
również bodaj potrosze zaznajomić się z życiem i śmiercią. Lecz czło­
wiek, jak motyl niefrasobliwy, nie myśli o śmierci... I dlatego właśnie,
gdy najmniej się spodziewa, zjawia się śmierć i przecina zamiary. Je­
steśmy wtedy bezbronni i nieprzygotowani na taką niespodziewaną
wizytę.
Śmierć przecina pasmo życia i odchodzi... Lecz gdybyśmy się
dokładniej zapoznali z prawami życia i śmierci, wtedy śmierć nie mo­
głaby niweczyć naszego życia, nagle i bez zapowiedzi. Śmierć mogłaby
dopiero wtedy do nas zawitać, gdy nasze życie ziemskie dopełniło
się. Życie ludzkie dopełnia się w czasie sześciokrotnie dłuższym, niż
okres dojrzewania. Oznacza to, źe człowiek dorasta między dwudzie­
stym a dwudziestym piątym rokiem życia, winien zatym żyć najmniej
sto lat. Tymczasem napisy na płytach cmentarnych mówią zgoła co
innego. Radzimy Wam zrobić kiedyś taką cmentarną wędrówkę, abyś-
cie mogli się przekonać, że najobfitsze żniwo śmierci przypada na lata
trzydzieste i czterdzieste. Nie będziemy mówili o tym, jak wielką
krzywdę sprawiacie swoim najbliższym i sobie. Jest to w większości
wypadków zrozumiałe samo przez się, że wolelibyście żyć dłużej,
wszak milej jest nad ziemią, niż pod ziemią. Taka cmentarna wędrówka
wiele Was nauczy. Przekonacie się, że olbrzymia ilość grobów wyko­
pana jest dosłownie własnemi zębami.
W rozmyślaniach nad zmarłymi, łatwo dojdziemy do wniosku, źe
więcej dbamy o swoje obuwie, o swoje ubranie, a nawet o swoje ko­
nie, niż o swoje zdrowie. Rychło przekonamy się, że skracamy sobie
życie, że innych przedwcześnie wysyłamy na tamten świat...
Skrócić sobie życie lub komuś, jest poprostu zbrodnią... Jakże
pogodzić to ze zdrowym rozsądkiem, że te kochające żony i matki,
czynią wszystko co mogą, aby swe dzieci i swych mężów jaknaj-
prędzej wyprawić na tamten świat. Oczywiście nie czynią tego świa­
domie i radykalnie, lecz stale i powoli, jakby na długoterminowe raty.
Zamiast mówić o życianach i życiu i o przedłużaniu życia, mówimy
narazie o śmierci, aby to życie i ta cząstka zdrowia, jaką jeszcze po­
siadamy nabrały większej wyrazistości i wartości. Skoro poznamy jak
lekkomyślnie skracamy sobie życie, łatwiej będziemy mogli ocenić
wartość życia i łatwiej nam będzie odsunąć od siebie cierpienie
i przedwczesną śmierć. Przede wszystkim wznieśmy się do wyżyn czło­
wieczeństwa na obraz i podobieństwo Boga, który w nas mieszka.
Świadomi swego posłannictwa nie wolno nam urabiać jednego z naj­
ważniejszych przykazań „Nie zabijaj“, wedle swego upodobania, myl­
nie twierdząc, że przykazanie to odnosi się jedynie do naszych bliźnich.
Taka wygodna interpretacja słowa Bożego jest wypaczeniem Prawdy.
6
,.Nie zabijaj44 oznacza nie zabijaj co żyje. Jakże można nosić
w swym sercu jednocześnie miłość i mord. Zwierzę również czuje
i cierpi jak każdy z nas. Co to za ohyda woła Pythagoras, pochłaniać
kiszki zwierzęce własnymi kiszkami. Kto ma w sobie bodaj iskrę mi­
łości — ten nie zabija. Kupno kury czy gęsi nie upoważnia jeszcze
człowieka do zamordowania tych stworzeń. Ludzie odżywiający się
trupami zwierzęcymi, nabierają cech zwierzęcych i hołdują najniższym
instynktom. Wtłaczają w swoje tkanki cząstki mniej od siebie szlachet­
ne, cząstki zwierzęce z domieszką jadów trupich, zwanych toksynami.
Ludzie, którzy do odbudowy swoich tkanek używają tak podłych ma­
teriałów budowlanych, nie mogą wznieść się do wyżyn prawdziwego
człowieczeństwa. Takie uczucie jest im nieznane.
Kto w gnoju grzebie — gnojem cuchnie. Rzeźniknie ma uduchowio­
nego oblicza, lecz wiedzcie również o tym, że daleko do człowieczeń­
stwa i uduchowienia tym, którzy żywią się trupami i cudzym cierpie­
niem. Wzniosły świetlany Duch, ta nieśmiertelna cząstka boskości,nie
może rozwijać się w takim uzwierzęconym ciele. Jakże miłość może
mieszkać w oparach krwi niewinnie mordowanych ofiar. Rzeźnia i mi­
łość nie dają się ze sobą pogodzić. Nie ma nic bardziej nikczemnego
i podłego ponad mord. Ludzie odżywiający się trupami nie czynią
postępu, choć im pozornie inaczej się wydaje. Ci, którzy odżywiają
się trupami, nie zdają sobie sprawy, jak wielką wyrządzają sobie krzy­
wdę i jak drogo będą musieli jeszcze zapłacić za ochłap mięsa. Skro­
mne ramy naszej pracy nie pozwalają na szersze omówienie tego
przykrego zjawiska, ograniczamy się do rzeczy najniezbędniejszych.
Przechadzka po ogrodzie zoologicznym da nam bardziej wymo­
wne porównanie.
Oto klatka z lwami. Jakkolwiek zaciekawiają Was królowie
pustyni, jednak niedługo przy nich pozostaniecie. Obrzydliwy odór,
jaki zwierzęta te wydzielają, zmusi do ucieczki. Lecz nim to
uczynicie, przyjrzyjcie się uważnie: lwy są groźne i dzikie. Spojrzenie
podłe, złowrogie i nikczemne, jak spojrzenie mordercy. Jak wszystkie
drapieżniki, nie mogą spojrzeć nam w oczy.
Spojrzenie bestji wywołuje u nas niepokój i lęk. Wspaniale ubar­
wione tygrysy niespokojnie krążą w okół klatki. Rzucają z podełba
błyskawiczne spojrzenia i w ułamku sekundy widzą wszystko dosko­
nale. Nie potrzebują się przypatrywać i czekać odpowiedniej chwili.
Ich atak jest błyskawiczny. Nie zdobędziecie się na odwagę, by po«
głaskać tygrysa, gdyż możecie to przypłacić kalectwem. Oto znów
dalej hiena, wilk, szakal. Krążą szybko w kółko, nie widzą ludzi, ma­
ją łby opuszone do ziemi, boją się spojrzeć na człowieka, gdyż wie­
dzą, że od człowieka nic ich dobrego nie czeka. Obawiają się kary,
gdyż wiedzą, że ich drapieżne uczynki nie mogą być przez Was na­
grodzone. Czy nie spotkaliście ludzi podobnych do szakali i tygrysów
o tym samym podłym spojrzeniu?...
Zachowajcie cierpliwość w tej poglądowej lekcji zoologii — tu
można się wiele nauczyć... Oto największe zwierzę lądowe — słoń...
Olbrzymi, potężny i łagodny jak dziecię. Małe łagodne oczka wesoło
spoglągają na świat, a ruchliwa trąba szuka smakołyków, które po­
dają im dzieci. Zechciejcie teraz porównać: olbrzymi słoń nie cuchnie
jak tygrys lub szakal, gdyż nie odżywia się trupami. Jego pokarmem
jest świat rośl/nn.y Jest łagodny, bo naturalny roślinny pokarm nie
zawiera trucizn.
Wracając z ogrodu zoologicznego, musimy zobaczyć stado
krów, pasących się na szmaragdowej łące. Te piękne i pożyte­
czne stworzenia nie uciekają na widok obcego człowieka, nie są lę­
kliwe. Czy sądzicie, że częste obcowanie z ludźmi nauczyło te krowy
towarzyskiej ogłady?... Bynajmniej... Krowzy nie uciekają, bo w ich
przeświadczeniu nic złego nie uczyniły, zaco miałyby ponieść karę.
Krowy wiedzą, że odżywiając się trawą, postępują zgodnie z prawami
Przyrody. Możecie zbliżyć się do krów bez obawy, że uderzą Was ro­
gami. Nie mają wprawdzie towarzyskiej ogłady, lecz dadzą się gła­
skać i spojrzeć w dobre — niewinne i łagodne oczy. Otóż to porów­
nanie dało nam możność zrorumienia, że ludzie odżywiający się po­
karmami roślinnymi są łagodni jak dzieci, dobrotliwi i zawsze, nawet
w najcięższych warunkach weseli. Dlaczego nie zjadacie mięsa z ty­
grysów, wilków, rekinów i krokodyli?... Powiadacie, że mięso to nie­
smaczne. To nieprawda — to nie jest ścisłe określenie; nie zjadacie
dlatego, że mięso drapieżników zawiera podwójne ilości jadów tru­
pich. Mięso wołu zawiera zatym pojedyncze ilości toksyn, jako wła­
snych produktów rozpadu i rozkładu. Drapieżniki pożerając wołu,
pożerają te toksyny i przetrawiając, tworzą podwójne ilości toksyn i ja­
dów, czyli taką olbrzymią ilość, że ustrój ludzki tego znieść nie może,
Człowiek odżywiający się trupami zwierzęcymi zawiera pojedyncze
ilości toksyn, które jednak nie są całkowicie przez ustrój wydalane.
Następują choroby złej przemiany materii i wtedy powstają w ustroju
podwójne ilości toksyn, które najczęściej powodują przedwczesną śmierć.
Pod względem ilości nagromadzonych toksyn ludzie są całkowi­
cie podobni do zwierząt drapieżnych. Wrzystkie zwierzęta trawożerne,
koza, krowa, koń, lama, ren, wielbłąd i słoń — są przyjaciółmi czło­
wieka, wszystkie zwierzęta mięsożerne są wrogiem człowieka. Jakże
nisko upadł człowiek, skoro morduje swych czworonożnych przyja
ciół. Nic tedy dziwnego, że z pośród ludzi tak trudno znajduje się
przyjaciół.
Największą zaporą w mechanice przedłużenia życia są niewido­
czne dla oka toksyny, czyli jady trupie, które przedostają się do ka­
żdej komórki i zatruwają cały organizm. Mięso jest trucizną powolną,
ale pewną. Zachwalany jako pożywny dla chorych rosół, jest najwię­
kszą trucizną; jedna łyżka wstrzyknięta królikowi do krwi, zabija go.
Jeśli chcemy kogoś zabić, wystarczy codziennie podawać tylko rosół
i mięso. O masowych zatruciach mięsem przynosi nam obszerne wia­
domości prasa codzienna. Lecz nietylko mięso jest straszliwą truci­
zną.
Jeszcze większą trucizną jest nadmierne spożywanie białka: sera,
mleka, śmietany i białka jaj. Ustrój nie może przetworzyć nadmiaru
białka, skutkiem czego powstaje w ustroju trujący inden i fenol. Nie
8
wolno zatym spożywać mięsa, wędlin, pasztetów i wszelkich innych
przetworów mięsnych, jakoteż nie wolno spożywać ryb i marynat,
śledzi i konserw rybnych.
Źle czyni ten, kto wpaja w ludzkość przekonanie, że mięso,
nabiał i jaja są pokarmem najstrawniejszym i najpożywniejszym. Źle
czyni również ten, kto podaje drugiemu potrawy gotowane. Musimy
sobie raz na zawsze zapamiętać, że tylko ziemniaki, kasze, strączkowe
i chleb możemy poddawać wyższym temperaturom gotowania czy pie­
czenia.
Chcąc zachować zdrowie, siły fizyczne, nadzwyczajną odpor­
ność organizmu, spokojną starość, a nadewszystko jasność umysłu,—
wszystkie pozostałe owoce i warzywa winniśmy spożywać w stanie
surowym. Musimy sobie zapamiętać, że człowiek posiada dwóch naj­
większych wrogów, które niszczą siły życiowe pokarmów: czas i wy­
sokie temperatury. Gdybyśmy się wszyscy odżywiali surówkami, nie
byłoby chorób i tej antypatii społecznej, tych różnic klasowych, ma­
sowego zatrucia na tle złej przemiany materii, zgnilizny moralnej
i wyuzdania. Staje się to jasnem samo przez się: trup się rozkłada
i rozkłada tych, którzy go spożywają.
Przekonano się, że jeżeli będziemy odżywiali świnki kaszami
i białym pieczywem — zachorują wśród objawów ludzkiego gnilca,
czyli szkorbutu. Zastanówcie się nad brakiem rozsądku, jaki Was ce­
chuje, wszak odżywiacie się białym pieczywem ...
Nie chcąc, aby świnie chorowały, człowiek daje im znajdujące
się w otrębach życiany, a sobie bezżycianowy chleb. Innemi słowy
ludzie wolą, aby kosztem ludzkiego zdrowia tuczyły się świnie i ptac­
two domowe. Ludzie wolą sami wcześniej umierać, aby mogła żyć ni­
komu niepotrzebna Świnia. Wieśniacy i hodowcy trzody wiedzą do­
brze, że świnie marnieją, jeśli nie będą otrzymywały otrąb, jednak
człowiek woli marnieć za życia i gnić na szkorbut, aby mogła żyć
Świnia, aby mogła utuczyć się Świnia, aby mógł zabić świnię i aby
mógł zjeść trupa świni. Jakie to niskie i ohydne. Łatwiej to zrozu­
mieć, jeśli się porówna, że białe pieczywo zawiera sześć razy mniej
życianu Bx, niż chleb z pełnego ziarna. Białe pieczywo równa się
zeru. Czy możecie być silni i zdrowi, jeśli Waszym podstawowym
elementem „odżywczym4* jest zero lub prawie zero?...
Człowiek dba również bardziej o swego konia, niż o siebie i swoich
najbliższych. Żona mówi do swego męża w sposób najbardziej uprzej­
my — pragnie, aby żył najdłużej — karmi go jednak najgorzej. Mąż
oddaje swej żonie dobry i niezafałszowany pieniądz, żona oddaje mu
wzamian fałszywy bez treści pokarm. Ojciec zwraca się do dziecka
z najbardziej czułymi słowy, karmi go jednak toksynami i produktami
rozkładowymi. Do swego konia zwraca się w sposób bezceremonialny,
a nawet brutalny, lecz karmi go najbardziej treściwą paszą — owsem.
Daje mu świeżą trawę — źródło życianów. Sam zjada byle co i byle
jak, byle jego zwierzęta były zdrowe. Innemi słowy stosuje zasady
racjonalnego odżywiania do swoich zwierząt — nie stosuje tych za-
9
sad do siebie i do swoich najbliższych. Jest to nietylko godne pożało­
wania, że człowiek jest traktowany przez swoich najbliższych gorzej
niż zwierzę, jest to godne napiętnowania...
Ale to jeszcze nie wszystko. Sami nie wiecie ile zjadacie padliny:
zdechłych ryb, wędlin z potajemnego uboju i zepsutych konserw Gdy
mówimy o padlinie, nie od rzeczy będzie, jeśli przypomnimy sobie,
że gdy na wsi padnie koń, krowa czy Świnia i gdy tylko dowiedzą się
o tym cyganie, natychmiast spieszą na znane miejsce, wykopują pad­
linę z ziemi, gotują, smażą, pieką i zaczyna się zaiste makabryczna
uczta wisielców. Pomyślcie tylko, czy to nie napawa Was obrzydzeniem?...
Tak, niewątpliwie tak... Zastanówmy się tedy, jaka jest różnica między
cyganami i ludźmi bardziej kulturalnymi żywiącymi się trupami. Otóż
różnica jest ta, że człowiek kulturalny morduje zwierzęta w rzeźni,
w obawie zepsucia przechowuje trupy w trupiarni, które nazwał lo­
downią, a że jest mu daleko do rzeźni, zwozi trupy do podręcznej
trupiarni, jaką jest każdy skład rzeźniczy i jatka. Jaka pozatym jest
różnica. Jedni jedzą w domu, na przybranym w kwiaty stole, posłu­
gując się przytym nożem i widelcem, cygan pożera na murawie bez
tych akcesorii pseudocywilizacji. Czemże pozatem różnimy się od Kan-
nibala, Zulusa czy Papuasa — kolorem skóry, pozatem tkwi w nas
barbarzyństwo, przykryte łachmanem cywilizacji.

10
Życiany a życie
Mówiąc o życiu musimy mówić o życianach, wszak bez życianów
niema życia...
Otóż gdy wiosenne słońce wychyli się z za chmur, wtedy zaczy­
na bombardować ziemię miliardami elektronów, które przenikają zie­
mię w głąb i pobudzają do nowego życia świat roślinny. Wokół jądra
atomu krążą liczne protony i elektrony. Obdarzone świadomością,
łączą się w skupiska, tworząc związki chemiczne tak różnorodne i tak
bogate, że współczesny człowiek nie dorósł jeszcze do całkowitego
zbadania ich skomplikowanej chemicznej budowy. W ten sposób rodzą
się życiany.
W ten sposób zatroszczył się Stwórca o środki do przedłużania
życia na ziemi. Każdemu rodzajowi wyznaczył odpowiednie pożywienie,
dał budulec do podtrzymania ustroju i każdą roślinę zaopatrzył prze­
zornie utajonymi cząsteczkami sił witalnych — życianami.
O znaczeniu utajonych sił w roślinach wiedziano na Wschodzie,
szczególnie w Indiach od wielu tysięcy lat. My Europejczycy, którzy
do poznania praw Przyrody używamy kowadła, metra i mikroskopu,
my poprostu nie mogliśmy uwierzyć w to co nie istnieje, w to co nie
jest uchwytne, w to, co nie można złapać, zmierzyć i zważyć. I to jest
właśnie naszą tragedią... Nie dziw zatym, że dopiero od niewielu lat,
medycyna ze zdumieniem dowiedziała się, że dla utrzymania życia są
niezbędne pewne składniki pokarmu, które wywierają potężne działa­
nie już w najmniejszych ilościach.
Możemy pochlubić się, że naukowym odkrywcą życianów jest
rodak nasz Dr. Kazimierz Funk. Dał on ludzkości nietylko potężny
oręż do walki o życie — życiany, lecz dzięki swemu odkryciu, skie­
rował ludzkość ku właściwym metodom przedłużania życia.
Nie będziemy mówili o spożywaniu pokamów, o odżywianiu się.
Odżywić się można równie dobrze powietrzem jak i wodą. Gdy na
procesy odżywiania będziemy patrzyli nie pod kątem odżywiania,
lecz pod kątem przedłużania życia, natenczas wibrujące w pokarmach
roślinnych atomy życianów, nabiorą dla nas innego i pełnego znacze­
nia wyrazu.
Mądrość Przyrody obdarzyła rośliny nadzwyczaj misterną apara­
turą do wytwarzania związków chemicznych, potrzebnych dla przeja­
wów życia na ziemi. Życie człowieka zależne jest od doboru roślin.
Bez roślin nie byłoby życia na ziemi — nie byłoby człowieka. Rośli­
ny dają nam odzież, paliwo, pokarm i leki. Rośliny pochłaniają pro-
11
mienie energetyczne słońca i fluidalne emanacje planet, przemieniają
siły ziemi na sole odżywcie i siły żywotne. Rośliny pochłaniają za­
tem pramaterię życia — promienie kosmiczne, przy pomocy których
budują nowe formy życia. Żyjąca roślina, jest żywym tworem Przyro­
dy — jest życiem i oddaje swe życie dla innych przejawów życia.
Najbardziej istotną siłą życiową roślin są życiany, które lubująca się
w obcych wyrazach nauka, nazwała witaminami. Rośliny, w których
zabito życiany, nie są już życiem — są rozkładającym się trupem, są
śmieciem i śmietniska godne, a nie ust człowieczych. W myśl prawd
Przyrody tylko życie może tworzyć nowe życie i przedłużać życie
Trup nie może dać życia. Kto żywi się trupami, do trupa jest podobny.
Gotowanie zabija życiany i czyni potrawy bezużyteczne. Podsta­
wowe składniki pokarmu: białko, węglowodany, tłuszcze i związki
mineralne nie wystarczają do utrzymania człowieka przy życiu. Surowe
jarzyny można przechowywać nieomal cały rok, jarzyny gotowane już
po kilku dniach są trucizną. Gotowanie — to śmierć życianów.

12
Życiany i hormony
Według ustalonych poglądów, między życianami i hormonami
zachodzi ścisła współpraca.
Z punktu widzenia biologicznego uważa się życiany i hormony jako
przyśpieszacze i ciała wysoce czynne przy powstawaniu komórek. Jeśli
zważy się bardzo krótki okres życia komórek, i że człowiek składa
się z wielu miliardów komórek, staje się jasnem, jaką doniosłą pracę
spełniają życiany, bez których niema przecież komórki. Zrozumiemy
to dokładniej, jeśli zważymy, że rośliny budują życiany, życiany wraz z
białkiem budują komórkę, komórki tworzą mięśnie, skórę, kości—tworzą
człowieka.
Życiany wywierają doniosły wpływ na wydzielczość gruczołów
dokrewnych i powstawanie hormonów. Rośliny tworzą życiany
i związki chemiczne, organizm ludzki rozkłada i zużytkowuje dla
swoich potrzeb. Można śmiało powiedzieć, że co zbudują rośliny,
to zniszczy człowiek. Im większy dowóz życianów, tym sprawniejsze
działenie gruczołów dokrewnych i gruczołów dużych. Brak w pokar­
mach bodaj jednego życianu wywołuje w organizmie zmiany w dzia­
łaniu innych życianów, które odbijają się na działaniu gruczołów
dokrewnych i na zaburzeniach w całym organizmie. Brak jednego
życianu wywołuje zaburzenia w działaniu pozostałych życianów: Podaż
brakującego życianu nie zawsze wyrównywa powstałe zaburzenia.
Podobieństwo współpracy i wzajemnego oddziaływania znajdujemy
również w gruczołach dokrewnych. Choroba jednego gruczołu, wywo­
łuje schorzenia wszystkich pozostałych gruczołów, a więc i całego
organizmu. — Poprawa chorego gruczołu, automatycznie podnosi
sprawność pozostałych gruczołów. W życianach, jakoteż w gruczołach
zachodzi tylko łączne oddziaływanie na cały organizm człowieka.
O ile dbamy o należyty dowóz życianów, wówczas następuje
synergja — kolaboracja — współpraca — zdrowie — równowaga
duchowa — opanowanie — śmiałość — jasność umysłu — logiczność
i celowość postępowania i zdolność koncentracji.
1) Brak dowozu życianów lub choćby tylko jednego życianu, wy­
wołuje w organizmie — antagonizm — nadwrażliwość — prze­
czulenie — depresję duchową — bezsenność — rozproszenie
myśli T- brak koncentracji — niemożliwość trafnej oceny zja­
wisk — zdenerwowanie — podniecenie — osłabienie — ogól­
ne wycieńczenie i przedwczesną śmierć...
2) Skoro sprawność organizmu została brakiem życianów nadwe­
rężona, wtedy zachodzą doleko idące zmiany wewnętrzne, czę­
stokroć niewidzialne i nie wyczuwalne. Wtedy organizm nie mo­
że już sobie przyswoić podawaną mu ilość życianów z powodu
zaburzeń chłonnych przewodu pokarmowego.
3) Nadmiar bakterii gnilnych przyczynia się do rozkładu życia­
nów, zanim zdołały swą energię oddać ustrojowi.
4) Siła życiowa życianów nie może być prawidłowo wyzyskana
z powodu zbyt nikłego wydzielania żółci.
5) Życiany nie mogą wypełnić swego odnowicielskiego działania
z powodu niedomogi wydzielczej trustki.
6) Życiany rozpuszczają się w tłuszczach, mogą tylko wtedy od­
dać organizmowi swe cenne usługi, jeśli pokarmy są dostate­
cznie okraszone.
Powtarzamy krótko, że wrogiem życianów, względnie niemoż­
nością przyswojenia życianów przez organizm, są następujące przy­
czyny:
światło, czas i powietrze, które rozkłada życiany (B. C.)
gotowanie, które niszczy życiany
brak soków trawiennych żołądka
zaburzenia chłonne przewodów pokarmowych
nadmiar bakterii gnilnych
nikła wydzielczość żółci
nikła wydzielczość trzustki
osłabienie ogólne i wyczerpanie.
Niedobór życianów w znaczeniu ogólnym określa medycyna jako
hypowitaminozy, niedobór życianu, którego brak ściśle określono —
awitaminozą.

14
Brak życiami A wywołuje w/g Dra Pillata następujące choroby:
Oczy
kurza ślepota
plamy spojówki
rogowacenie nabłonka
zmiękczenie rogówki
suchość oczu
schorzenie powiekowych gruczołów łojowych
plamy dna oka
zwężenie pola widzenia dla barwy niebieskiej i żółtej
Skóra
nadmierna rogowatość
mocniejsze, ziemisto - żółte zabarwienie skóry, szczególnie
twarzy.
Drogi oddechowe
osłabienie powonienia
cuchnący nieżyt nosa (ozaena)
chroniczna chrypka
zapalenie oskrzeli
Przewód pokarmowy
zaburzenia wzrostu zębów
niebieskie zabarwienie śluzówki na wargach oraz niebiesko-
fioletowe, aczkolwiek bardzo nikłe zabarwienie języka
utrata połysku i zmętnienie śluzówki jamy ust
utrata połysku warg
suchość, zmniejszający się zanik warg
brak połyskującej mięsistości warg
stany zapalne w kącikach ust
zmniejszone wydzielania się kwasu solnego w żołądku lub
całkowity brak kwasu
skłonność do biegunek i śluzowe - krewnych wypróżnień,
które mogą być brane jako obiawy czerwonki
narządy moczopłciowe
obfite złuszczenie się nabłonka w cewce i pęcherzu
kamienie nerkowe i pęcherzowe
zapalenie cewki
15
zrogowacenie miedniczek nerkowych
zaburzenia czynności gruczołów potnych
zaburzenia wydzielcze gruczołów nadnercza i spadek ciśnie­
nia krwi
zanik czynności gruczołów rozrodnych u kobiet i mężczyzn
brak krwawień miesięcznych
zwyrodnienie powrózków w7 rdzeniu kręgowym
niedokrwistość złośliwa
zwyrodnienie i zanik komórek
Bogate źródła życianu A znajdujemy przede wszystkim w szpi­
naku, sałacie, żółtkach i maśle. Masło, ser i mleko zawierają zmienne
ilości życianów, zależnie od pory roku. Gdy krowy wychodzą na łąki,
na paszę zieloną, wzgl. jeśli w porze zimowej są obficie żywione paszą
zieloną i kiszonkami, natenczas ilość życianów zwiększa się wielo­
krotnie.
Zawartość życianu A, wzgl. karotenu, można odróżnić już
gołym okiem. Masło o małej ilości życianu A jest blade, prawie, że
białe. Mleko wzgl. osiadła na wierzchu śmietanka jest również blada,
natomiast w lecie posiada kolor kremowy, niemal żółty. Należy być
bardzo ostrożnym w doborze masła w porze zimowej, gdyż niesumienni
producenci zabarwiają masło środkami sztucznymi. Bardzo łatwo
również rozpoznać wartość życianową żółtka jaja. Kury nędznie od­
żywiane znoszą jaja blade, ledwo zabarwione, zatem bezwartościowe.
Żółtko w takiej skorupce jest jakby wynędzniałe, anemiczne
i spożywanie takich żółtek w stanie surowym nie jest przyjemne.
Żółtko jaja winno być dobrze zabarwione, silnym żółtopomarańczowym
kolorem, przechodząc w odcień niemal czerwonawy. Jednak najwięk­
szym źródłem życianu A jest tran rybi, który oddaje nieecenione usługi
w cierpieniach gruźlicy płuc i gruźlicy kości. Tran rybi oddaje poza-
tym wielkie usługi przy leczeniu nadczynności tarczycy — wola —
zadawnionych przypadkach choroby Basedowa i wytrzeszczu oczu.
Jak z powyższego zestawienia widzimy, brak życianu A wywołuje
w organiźmie szereg spustoszeń, prowadzących do śmierci. Są to
schorzenia tymbardziej niebezpieczne, że nie występują odrazu, szybko,
gwałtownie, lecz powoli i niewidocznie. Schorzenie jest jnieraz tak
daleko posunięte, że wszelkie nawet najbardziej intensywne leczenie
nie pomaga.
Jasnem się staje, że powolne, kilka lat trwające konanie jest bardzo
przykre nietylko dla chorego, lecz również dla otoczenia. Niech nikt
nie dopatruje się w powolnym konaniu i bezgranicznej boleści na łożu
śmierci woli Boga i kary Boga. Człowiek bowiem sam przez swoją
nieświadomość przeznaczył takie, a nie inne pożywienie, z własnej
woli i z własnego rozumu. Człowiek sam sobie przeznaczył takie,
a nie inne konanie, i niech o to nie wini Boga, ani ludzi, bo Bóg
w nieprzebranej swej miłości dał mu wszystko co potrzebuje i to
w najwyższym gatunku — nie było bowiem życzeniem Boga, aby czło­
wiek odżywiał się trupami...
Jak widzimy, pierwsza litera alfabetu dała nam dostateczny do­
wód potęgi A, niemniejszą rolę odgrywają dalsze życiany.
Życiany B
Korzystając z doświadczalnego dorobku największych klinik
i szpitali świata, podajemy tu materiały dotyczące dalszych życia-
nów.
Dokładniejsze badania wykazały, że z życiami B zdołano wyodrębnić
inne podobne ciała, które nazwano Bt, B2, B3, B4, B3, B6.
Życian Bi
Brak życianu Bx, powoduje następujące objawy chorobowe
brak łaknienia
niską ciepłotę ciała
spadek ciśnienia krwi
zmniejszanie się białych ciałek krwi
zaparcie
zmęczenie
bóle głowy
migrena
skłonność do otyłości
zapalenia wielonerwowe
zapalenie nerwu wzrokowego
zwyrodnieniu powrózków kręgosłupa
zmiany w składzie chemicznym soku żołądkowego
rany i wrzody żołądka
owrzodzenia dwunastnicy
uszkodzenia nabłonka jelitowego
zwiotczenie żołądka i jelit
Życian Bn oraz życiany z zespołu B, są szczególnie wrażliwe
na ciepło i szybko giną przy gotowaniu i dłuższym podgrzewaniu
pokarmów. Życiany zespołu B, są rozpuszczalne w wodzie i łatwo się
z wody wypłukują, zwłaszcza przy gotowaniu ziemniaków.
Życian B4 jest węglem, przy pomocy którego spalają się w orga­
nizmie węglowodany. Zwiększona podaż wąglowodanów: kasz, chleba,
kartofli wybitnie przyczynia się do braku życianu B]? który musi
spalić spożyte węglowodany. Na skutek braku życianu B,, następuje
ograniczone spalanie, a więc obniżenie ciepłoty ciała. U wielu osób
spostrzega się często objawy zaniku ciepłoty — jest to typowy objaw
awitaminozy Bt — braku węgla. W znaczeniu ogólnym jest to typowy
obraz złej przemiany materii. Życian Bx, jest zatem niezbędnie potrzeb­
ny dla przetrawienia i wykorzystania pokarmów oraz procesów
chłonnych jelit. Warstwy dobrze uposażone, odżywiające się wykwint-
17
nymi pokarmami bardzo cierpią na schorzenia typu Bn i drogo płacą
za rzekomy wykwint kulinarny.
Brak życianu Bt, występuje szczególnie u osób spożywających
biały chleb i białe pieczywo, oraz kluski, knedle i przetwory
z białej mąki. W zakończeniu opisu życianu Bx, który jak
widzimy potężne wywiera działanie, pragniemy zaznaczyć i szczególnie
podkreślić, że nadwątlony organizm nie przyswaja sobie życianu Bn
który podajemy w pokarmach bogatych źycian B.,
Brak życianu Bn nie można zatym całkowicie uzupełnić doustnym
podawaniem.
Zapotrzebowanie na życian Bn wzrasta w miarę
spożycia alkoholu
wskutek przepracowania
z powodu nadmiernego spożywania klusek, pieczywa, kasz
i ziemniaków
w miarę wzrastania temperatury ponad 37 Cel.
nadczynności tarczycy
wskutek cierpień dróg pokarmowych
podczas ciąży i w miarę jej wzrastania
w miarę zbliżania się wiosny
wskutek braków soków żołądkowych
Jak widzimy, tablica chorób typu B,, nie jest napozór zbyt groźna,
tern niemniej są to przejawy chorobowe tymbardziej niebezpieczne, gdyż
ukryte i utajone — jakby wstydliwie schowane. Oczywiście, że każdy
lekarz zdaje sobie doskonale sprawę z tych mało na pozór znaczących
objawów. Nie jest naszym zadaniem opisywanie chorób — naszym
dążeniem jest pokazać Wam jak zdobyć zdrowie i jak przedłużyć so­
bie życie. Jeśli mówimy o chorobach to poto, aby pokazać co może
Was w przyszłości czekać, jeśli zaniedbacie iść za głosem Przyrody.
Skoro użyliśmy śmiałego porównania, że nie węglowodany są
węglem spalającym się sam przez się, lecz że tylko życian B1? jest
węglem — jest ogniem, w którym spalają się węglowodany — to
działalność Bn nabierze bardzo wymownego znaczenia. Do spalania
niekoniecznie potrzeba wysokich temperatur — węgiel może się całko­
wicie spalić nawet w temperaturze 10° Cel. Życiany spalają się całko­
wicie i zatracają swe siły żywotne w temperaturze 60 — 120 Cel.,
węglowodany spalają się w ustroju człowieka w temperaturze około
37 Cel., żelazo spala się n. p. w tlenie powietrza w temperaturze da­
leko niższej, około 15 Cel., lecz spalenie to odbywa się na przestrze­
ni wielu lat. Przy w spalaniu szystkich ciał odgrywa rolę jedynie czas
i temperatura. Im wyższa temperatura, tym krótszy czas spalania.
Normalnie proces spalania w ustroju ludzkim powinien trwać około
4 godziny — jeśli proces ten trwa dłużej — wtedy następują procesy
gnilne, zatrucie całego organizmu produktami rozkładowymi oraz
szereg bardzo poważnych i trudnych do wyleczenia chorób. Rola ży­
cianu Bi jest w tych procesach spalania decydująca i niczym nie­
zastąpiona.
18
Powtórzymy to jeszcze raz:
a) życian Bt jest węglem, umożliwiającym spalania pokarmów
b) brak życianu powoduje wadliwe spalenie pokarmów
c) wadliwe spalenie powoduje nadmiar kału
d) nadmiar kału zapełnia kiszkę prostą i nie może być w normal­
nym czasie wydalony
e) opóźnienie wydalania powoduje stwardnienie kału i zatwar­
dzenia
f) trujące substancje kału przedostają się do krwi i systematycz­
nie zatruwają cały organizm
g) nadmiar kału powoduje procesy gnilne dróg pokarmowych
oraz nadmierny rozrost bakterii
h) procesy gnilne nadwerężają ściany jelit i żołądka
i) nadwerężone ściany są podatne na uszkodzenia mechaniczne
skłonne do owrzodzeń, krwawień i nowotworów rakowatych
j) utwardzony i wyschnięty kał rani nadwerężone ściany jelita
grubego, powodując krwawienia i hemoroidy
k) procesy gnilne i rozrost bakterii zmniejszają apetyt
l) brak apetytu zmniejsza wagę
m) spadanie wagi — ogólne wycieńczenie — śnrerć.

Obstrukcja i wypróżnianie
Brak regularnych wypróżnień skraca życie. Obstrukcja jest naj­
większą zmorą, dlatego właśnie, że niedocenia się jej skutków. Czło­
wiek cierpiący na obstrukcję jest chory na nieznaną chorobę, która
zwolna rozwinie się i nagle wybuchnie: nieznaczne bóle głowy, zły
humor, stan podniecenia i zdenerwowania, to są oznaki zbliżającej się
choroby. Wielokrotnie oświetlaliśmy to niemiłe zjawisko obstrukcji.
Na tym miejscu powtórzymy jeszcze raz, że obstrukcja powstaje:
wskutek nadmiernego spożywania pokarmów; wskutek zbyt częstego
przyjmowania pokarmów; wskutek przyjmowania pokarmów bezżycia-
nowych; wskutek spożywania ciast, cukrów, czekolad, kakao i białego
pieczywa; wskutek nadmiernego spożywania węglowodanów; wskutek
braku łaknienią; wskutek utraty soków trawiennych i ruchu robacz­
kowego jelit; wskutek niedbalstwa.
Dlatego należy zwrócić uwagę nietylko na jakość i ilość spoży­
wanych pokarmów, lecz również na jakość, na ilość i na częstość wy­
próżnień. Zasadniczo należy wypróżniać się tyle razy dziennie ile razy
się je. Kto jada trzy razy dziennie, winien trzy razy dziennie się wy­
próżniać, a już najmniej dwa razy: rano i przed spaniem.
W codziennym kieracie pracy, zwróciliśmy raczej większą uwagę
na przyjmowanie pokarmów, niż na regularne wypróżnianie, gdy tym­
czasem powinno być odwrotnie.
19
Życian B2
Jak widzimy druga litera alfabetu jest również bardzo niebez­
pieczna. Nie sądźcie, że opisy nasze są przejaskrawione i mijają się
z prawdą. W każdej poważniejszej pracy medycznej znajdziecie do­
kładne potwierdzenie, lecz tylko w innej, mało przystępnej formie.
Podajemy rzecz krótko. Nie sądźcie: mało słów — mało prawdy...
Prawdę można wyrazić jednym zdaniem...
Życian B2, jak i inne życiany zespołu B, jest rozpuszczalny w wo­
dzie i nie trwały na ciepło, światło i czas. Zachowuje swą siłę za­
zwyczaj do wiosny — t. j. do czasu, gdy Przyroda każę mu oddać
swą energię nowemu życiu. Posłuszne prawu Przyrody ziarno zbóż,
wypuszcza kiełki, i w tych to właśnie kiełkach żyta, jęczmienia czy
pszenicy znajduje się siła życiowa z całego ziarna. Ziarno bowiem
wkrótce umrze, całą więc swoją siłę, całą swą duszę wlewa w swe
zielone pędy, aby z ziarna-pędu, kłos wyrósł. Zielone pędy zbórz
i jarzyn zawierają najwięcej życianów.
Nikłe ziarnko pszenicy jest matką kłosu — żyzna gleba jest
ojcem kłosu — to nasi istotni rodzice—żywiciele.
Jak będziecie mogli się przekonać, życian B2 odgrywa w ustroju
równie doniosłą rolę, jego wpływ na zachowanie zdrowia jest decy­
dujący, bo poprzez charłactwo, owrzodzenia i powolne gnijące zani­
kanie tkanki, prowadzi do śmierci. Brak życianu B2 powoduje
wypadanie włosów
łuszczenie się skóry
zatrzymanie wzrostu
zahamowanie wydzielania kwasu solnego
owrzodzenia jelitowe
krwawienia stolcowe
stany zapalne woreczka żółciowego i dróg żółciowych
zanik śluzówki jelita grubego
owrzodzenia jelita grubego
zapalenie języka i jamy ustnej
osłabienie mięśniowe
wzmożona pobudliwość
bezsenność
depresja
różne postacie anemii
rak żołądka
sprzyja objawom trądu
20
Życian O
Jak mogliśmy się przekonać, pokarmy ubogie w życiany nie są
bodźcem dla normalnego wydzielania się soków trawiennych żołądka
(kwas solny i pepsyna) oraz soków trzustki. Wadliwe wydzielanie się
soków trawiennych prowadzi do złej przemiany materii — zła prze­
miana materii jest początkiem przedwczesnej śmierci. Życian C od­
grywa w przemianie materii również doniosłą rolę — tymbardziej,
że działa łącznie z innymi życianami. Brak życianu C może wywołać
charakterystyczne dla siebie schorzenia. Istnieje trwały związek mię­
dzy życianem C, a hemoglobiną. Życian C wywiera wielki wpływ na
odnowienie krwi, zwiększa ilość czerwonych ciałek krwi i hemoglo­
biny. Życian C znajduje się w obfitości w pomarańczach, cytrynach,
głogu, pomidorach, zielonych strąkach papryki, w cebuli i wzrasta
z wiosną, gdy nasiona poczynają kiełkować. Poza życianem C, od­
kryto również życian C2, który znajduje się obficie w cytrynach
i czarnych porzeczkach. Oczywiste, że syntetyczny kwas askorbinowy
nie jest identyczny ani z życianem C, ani z C2, choć wykazuje wiel­
kie chemiczne powinowactwo.
Dla nas, jakoteż i dla Was nie będzie to ważne ile jeszcze ży-
cianów uczeni odnajdą — jak dla Was nie jest ważne z jaką szyb­
kością pędzą w przestrzeniach kosmicznych ciała niebieskie. Będzie
to bez znaczenia, już choćby z tego względu, że postanowiliście pójść
za głosem Przyrody i przedłużać sobie życie najczystszą, najzdrow­
szą formą pożywienia, jakie miłościwie daje nam Przyroda. Nie bę­
dziecie potrzebowali leczyć się życianem C, D czy X, poprostu bę­
dziecie zdrowi, będziecie posiadali w swym organiźmie dostateczną
ilość życianów. Nie obawiajcie się znowu nadmiaru życianów, nie
balansujcie między skrajnościami — nadmiar życianów jest wydalany
moczem i kałem.
Zła przemiana — zła myśl. Zapamiętajcie sobie raz na zawsze,
raz na całe życie, że ludzie o złej przemianie materii najczęściej nie
rozumią co się do nich mówi. Niby rozumią, ale już za chwilę nie
mogą powtórzyć. Nie widzą choć widzieli i rozumieli. Da się to łatwo
wytłumaczyć, że nieomal cała ludzkość cierpi na wadliwą przemianę
materii, szczególnie w latach trzydziestych i czterdziestych oraz na­
stępnych. Tkanki mózgowe tych trzydziestych i czterdziestych ludzi
są jakby owiane woalem toksyn, są jakby przesiąknięte oparem, sa­
dzą czy pleśnią, są jakby owinięte czemś, co niewidoczne i nieuchwy­
tne, co izoluje poszczególne od siebie komórki i utrudnia swobodny
przepływ prądów elektrycznych. Zrozumiecie teraz dokładniej dla­
czego wymagamy od Was istotnego i głębokiego poznania przedmio­
tu, a nie myślowego przelatywania po kartach tej książki.
21
Utrwalcie więc sobie w pamięci, że brak życianu C powoduje
następujące schorzenia
szkorbut czyli gnilec
krwawienia dziąseł
próchnienie zębów
skłonność do nieżytów dróg oddechowych i pokarmowych
brak łaknienia
dolegliwości sercowe
gościec
zahamowanie przyrostu wagi u dzieci
bladość
śluzo-krwawe stolce
brak odporności na zakarzenia
owrzodzenia żołądka i dwunastnicy
skłonność do poronień
uwiąd starczy
zmęczenie wiosenne

22
Życian D
Zapewne znacie cierpienie zwane krzywicą. Pałąkowate nogi
ugięły się pod ciężarem ciała i spowodowały kalectwo. Nie znaczy
to, aby ciężar ciała był zbyt wielki i nogi nie mogły unieść nad­
miernego ciężaru. Nie jest to również brak wapnia i fosforu, potrze­
bnych do utwardzenia kości — jest to poprostu brak życiami D, bez
którego następują zaburzenia w osadzaniu się wapnia i fosforu
w tkance kostnej. Krzywica wybitnie występuje u dzieci. W jarzy­
nach i owocach znajdują się tylko ślady życianu D. Toteż nawet nad­
mierne podawanie owoców i jarzyn nie zawsze będzie sprzyjało za­
mierzonym celom leczniczym.
Głównym siedliskiem życianu D jest masło, mleko, żółtko, tran
i drożdże. Mleko krowie, dzięki dużej zawartości fosforu i wapnia,
posiada znacznie większą wartość przeciwkrzywiczną, aniżeli wynika
to z małej ilości znajdującego się w niem życianu D. Jedynie tran
zawiera znaczne ilości życianu D. Życian D jest zatem kata­
lizatorem—przyśpieszaczem dla prawidłowego osadzania się wapnia
i fosforu w tkance kostnej i dla prawidłowego procesu utwardzania
kości.
Mówiliśmy już na innym miejscu, że słońce jest bodźcem dla
powstawania życianów w ustroju. Otóż właśnie pod wpływem promieni
słonecznych wyzwala się życian D z odpowiednich znajdujących się
w ustroju prożycianów. Życian D ma decydujący wpływ na trwały
rozrost zębów. Brak życianu D w okresie młodzieńczym i w pierw­
szych latach życia odbija się katastrofalnie na stanie zębów, które
szybko próchnieją.
Skoro życian D jest przyśpieszaczem dla prawidłowej przemiany
mineralnej wapnia i fosforu, jasnem jest, że życian D działa wybitnie
leczniczo przy wszystkich postaciach gruźlicy. Życian D przyczynia­
jąc się do zwapniania tkanki płucnej, utwardza ją, umacnia i zapo­
biega krwotokom płucnym. Poza tym życian D wywiera ogromny
wpływ na odporność organizmu przeciw zakażeniom. Życian D wpły­
wa dodatnio jako środek przeciw białym upławom.
Należy podkreślić, że brak życianu D powoduje powiększenie
gruczołów tarczykowych t. z. wole.

23
Życian E
Najbardziej nieznanym pozostał życian E. Jakkolwiek nie są zna­
ne następstwa całkowitego braku życianu E, niemniej stwierdzono, że
życian ten wywiera potężny wpływ na prawidłowe czynności gruczo­
łów rozrodczych.
Możnaby powiedzieć, że jest to życian nowego życia, promotor
życia, życian, bez którego sperma nie posiada zdolności zapłodnienia.
Brak życianu D powoduje zanik macicy oraz zwyrodnienie w jajnikach
i przysadce mózgowej. Jakkolwiek powolne stany chorobowe macicy
i jajników nie są stosunkowo bolesne, o tyle zwyrpdnienie przysadki
mózgowej jest nader przykre i bardzo dokuczliwe. Objawia się to
przede wszystkim jako kłujące i migrenowe bóle głowy, nadzwyczaj­
na nadwrażliwość, przemęczenie, bezsenność. Charakterystyczne, że
nie widać ojawów przyczynowo-chorobowych. Poza bólem głowy od­
czuwa się przemęczenie i nadwrażliwość, którą raczej tłumaczymy so­
bie przepracowaniem. W tych wypadkach pragniemy wypoczynku, któ­
ry zasadniczo nie wiele pomaga, przyczyna tkwi w jajnikach. Nie na­
leży tego lekceważyć, choć wydaje się, że wszystkie organa są zdrowe.
Brak życianu E powoduje niedorozwój tarczycy i kretynizm, za­
nik mięśni, niedowłady i porażenia kończyn, poronienia.
Dotychczasowe badania stwierdzają, że w większości wypadków
przychodzą na świat zdrowe płody, gdy przez cały okres ciąży poda­
wano matkom doustnie życian E.
Życian H jest konieczny dla normalnego stanu i czynności skó­
ry, przemiany tłuszczów i pewnych ciał białkowych. Brak życianu II
powoduje łojotok, łuszczykowate zapalenie skóry — łysienie.
Życian K ma rzekomo działać przeciwkrwotocznie.
Zagadnienie życianu T nie zostało dotąd przez naukę zbadane.
Życian P znajduje się obok życianu C w cytrynie i zielonej pa­
pryce. Brak jego powoduje zmiejszoną odporność naczyń włoskowa-
tych i zwiększoną ich przepuszczalność dla białka.

24
Antagonizmy i współpraca
życianów
Według badaczy Zachodu poszczególne życiany zachowują się
w stosunku do siebie następująco:
brak życianu A — powoduje nadmiar D
nadmiar C — obniża nadmiar A
nadmiar A — powoduje brak B.
nadmiar Bj— powoduje nadmiar A
nadmiar Bi — łagodzi nadmiar B2
Bi — zachowuje się wrogo do A
A — zachowuje się wrogo do D
A — zachowuje się wrogo do D
B, — zachowuje się wrogo do D
Bt — zachowuje się wrogo do Ba
Prof. Dr. Kurt Gutzeit, dyrektor kliniki lekarskiej w Wrocławiu,
stwierdza jasno i dobitnie, że „Jakkolwiek jest interesującem i dowo-
dzącem wysokiego poziomu naszego badania chemicznego, otrzymanie
w stanie czystym różnych witamin i wyjaśnienie ich chemicznej bu­
dowy, moina przewidzieć, że to nie osiągnie żadnego istotne­
go znaczenia dla leczenia chorych. Korelacja witamin i in­
nych działających materiałów, występująca w przyrodzie,
jest wogóle najlepszą, najskuteczniejszą i najbezpieczniejszą
formą używania*.

25
Wybierajcie
W tym krótkim przeglądzie mogliście się przyjrzeć zadziwiającej
potędze życianów. Mogliście również przyjrzeć się niszczycielskiej po­
tędze braku życianów. Wiecie zatym co wam dolega i jak zapobiec
rozszerzaniu się niedomogi. Sądzimy, że teraz baczniejszą zwrócicie
uwagę na dobór pokarmów i sposób przyrządzania. Jesteśmy również
przekonani, że nie będziecie się uciekali do środków syntetycznych,
pozbawionych sił witalnych. Wszak człowiek nie jest tworem syntety­
cznym, sztucznym, nienaturalnym. Człowiek jest cząstką Przyrody
i musi powrócić na łono Przyrody, inaczej grozi mu przedwczesna
śmierć i bezgraniczne cierpienie. Człowiek nie może poprawić Przyrody.
Przyroda może poprawić człowieka. Jak już może przekonaliście się
i jeszcze przekonacie — my nie idziemy utartym szlakiem. Jeśli mówi­
my o chorobach, to tylko poto, aby pokazać Wasze niesłychane za­
niedbanie — inaczej nie odnieślibyście żadnych korzyści.
Skoro pokazaliśmy makabryczne skutki braku życianów, macie
więc bogaty wybór i najprościej będzie, jeśli zapytamy, jakie scho­
rzenia sobie wybieracie. Poprostu pytamy się Was, na jaką chorobę
chcecie umrzeć?... Źe chcecie żyć, to nie ulega najmniejszej wątpli­
wości, zachodzi pytanie, jaką chcecie sobie wybrać chorobę i jaką
śmierć? Pytamy się uprzejmie, czy chcecie mieć raka w żołądku, czy
owrzodzenie dwunastnicy. Może chcecie mieć ropę w nerkach i wod­
ną puchlinę?... Może bardziej Wam się podoba modna migrena lub
zapalenie przepony? A może chcecie, aby kamienie żółciowe rozdarły
przewody żółciowe i aby żółć wylała się do wnętrzności i krwi. Może
która z pań pragnie swą szyję przyozdobić pięknym wolem. Może
woli raka na narządach rozrodczych?... Podaliśmy dokładne recepty,
możecie to mieć i w dodatku bezpłatnie. Może chcecie Waszym
ukochanym niemowlętom wykoszlawić nogi i nabawić cherłactwa, aby
Was przez całe życie przeklinały?... Niech nasze pytanie nie tak
bardzo Was dziwi. Przecież zbrodnie te i tak codziennie popełniacie,
tylko mniej świadomie. Teraz będziecie mogli czynić to bardziej
świadomie, ale też większa spadnie na Was odpowiedzialność.
Poznajcie ukrytą moc życianów.
Odczujcie siły drgające w każdej kruszynie surowego pokarmu.
Poznajcie siły drzemiące w jarzynach i owocach.
Tylko ten, kto poznał, odczuł i zrozumiał — tylko ten jest za­
prawdę szczęśliwy.
Wybierajcie...

26
Zła przemiana materii
Bez przesady można powiedzieć, że cała ludzkość cierpi na złą
przemianę materii, jest to istotnie nowoczesny bicz boży, smagający
ludzkość. Dziecię przychodząc na świat, przynosi ze sobą prawem dzie­
dzictwa obciążone znamiona złej przemiany materii. Niewłaściwe do­
karmianie dziecka, brak życianów w mleku matki, oto podłoże na któ­
rym wyrośnie typowy obraz złej przemiany materii. Zła przemiana
materii nie oznacza nic innego, jak wadliwy proces żucia, trawienia
i wydalania niedopałów pokarmowych odbytnicą. Ze złą lub dobrą
przemianą materji wiąże się ściśle właściwy lub nieodpowiedni dobór
pokarmów, Mówiąc o życianie BP mówiliśmy ogólnie, że życian Bt jest
węglem, przy pomocy którego spalają się w ustroju pokarmy. Dobra
przemiana materii, to dobre i całkowite spalenie się pokarmów. Pro­
ces złej lub dobrej przemiany materii można zaobserwować bez żad­
nych instrumentów pomocniczych. Ludzie o dobrej przemianie materii
jedzą bardzo mało, z tej prostej przyczyny, iż wybornie pracujący apa­
rat trawienny całkowicie przyswaja pożywienie. Jest jasnym, że ludzie
o dobrej przemianie materii mają prawidłowe wypróżnienienia, dwa a
nawet trzy razy dziennie. Wypróżnienia te są zawsze bardzo nikłe
jak u dziecka. Osoby o złej przemianie materii jedzą o wiele więcej,
źle przetrawiają, wypróżniają się raz na dzień, lub raz na dwa dni
i zawsze obficie. Nie wchłonięty przez ustrój pokarm zostaje wydalo­
ny przez odbytnicę. Człowiek o złej przemianie materii nie posilił się
przyjętym pokarmem, wszak większą jego część wydala z kałem. Jest
więc głodny. Zjada zatym większe ilości pokarmów i znowu wydziela
niestrawiony. Zaczyna się błędne koło rozpychania żołądka i zatyka­
nia jelit. Nie przyniesie to nikomu żadnej korzyści, jeśli ten niemiły
temat zostanie zlekceważony, lub przysłonięty fałszywym wstydem.
Będzie to nieco przykre, że będziemy się musieli obnażyć i wzajemnie
zobaczyć nasze krematorium.
Przemiana materii zaczyna się już w ustach. W ustach zaczyna
się proces trawienia. Zmiażdżone zębami pokarmy mieszają się ze śli­
ną. Im większa obfitość śliny, tym lepszy proces trawienia. Aby po­
karm należycie nasycić śliną, należy żuć dokładnie i możliwie długo,
gdyż podczas przeżuwania i rozgniatania pokarmów w ustach, wydzie­
la się w żołądku sok trawienny, głównie kwas solny i pepsyna. Po­
karm przedostaje się do żołądka i tu zaczyna się pierwszy proces tra­
wienny — kwaśny. Ta kwaśna zawartość żołądka przechodzi do dwu­
nastnicy i cienkich jelit, gdzie pod wpływem żółci i soku trzustkowe­
go zostaje zalkalizowana. W procesach trawiennych biorą pozatym
udział bakterie, powodujące fermentację. Jest to drugi proces tra­
wienny. Trzeci i ostatni akt odbywa się w jelicie grubym, skąd reszt-
ki niestrawionych pokarmów zostają wydalane w postaci kału. Wszyst­
kie ściany jelit są chłonne i przenikliwe jak bibuła, dzięki czemu
pożywne części pokarmów przedostają się do organizmu i przy po­
mocy krwi rozchodzą się po poszczególnych organach jako materiał
anergetyczny i regeneracyjny. Jelito grube jest jakby kanałem, jakby
rynsztokiem, przez który przepływają nieczystości. Te wszystkie nie­
czystości winny być zatym jaknajszybciej z ustroju wydalone, wszak
wiemy, że są to substancje trujące, o bardzo ostrej i niemiłej woni.
Lecz człowiek zaraził się pseudocywilizacją i tę naturalną po­
trzebę wypróżnienia odkłada. Nic też dziwnego, że wskutek tego od­
wlekania, narządy zatracają powoli swoją zdolność do prawidłowych
wypróżnień. Jak już wiecie kał jest zazwyczaj papkowaty, aby mógł
łatwo przejść przez odbytnicę, zawiera zatym dostateczną ilość pły­
nów, dających poślizg przesuwny. Zapamiętajcie również, że ściany je­
lit są chłonne jak gąbka, jak bibuła. Czy zastanawiacie się co z tego
wynika?... Poprostu płynne cząstki kału, ta trująca woda kałowa prze-
dostaje się do ustroju, a krew roznosi tę straszliwą truciznę po całym
organizmie... Czy zgodzilibyście się na to, abyśmy 10 gr. kału ludz­
kiego rozpuściliw 100 gr. ciepłej wody, następnie przefiltrowali i wstrzy­
knęli Wam do krwi?...
Sądzimy, że nie...
Dlaczego więc sami wstrzykujecie sobie codziennie takie porcje
wody kałowej do krwi??. Nic też dziwnego, że wiele osób nieprzyje­
mnie cuchnie i ma ziemnistą cerę...
Zapytamy Was, czy widzieliście kiedyś starą rurę gazową lub
wodociągową?... Może widzieliście starą rurę przewodu kominowego?..
Otóż każda taka rura jest napozór cała i zdatna do użytku. Jednak
coś w tym musi być, że została wyrzucona i zastąpiona inną. Po pro­
stu zatkała się. Wewnątrz starej rury wodociągowej narosły kamienne
osady. Podobne kamienne osady możecie zobaczyć w naczyniach, w
których stale gotujecie wodę na herbatę. Stara rura gazowa jest we­
wnątrz wyścielona grubym cuchnącym kożuchem i dlatego została
zamieniona, że przez mały przesmyk z trudem przepływa gaz. Zape­
wne wielokrotnie widzieliście, iż kominiarze wchodzą na dachy i swo­
je długie sznury z okrągłymi szczotkami zapuszczają w czeluście ko­
minów. Wiecie zapewne, że na ścianach kominów narastają tak duże
ilości sadzy, że po prostu nie można palić w piecach. Dymi się wtedy
straszliwie. Czasem sadze w kominie zapalają się, grożąc przerzuceniem
pożaru na cały dom, otóż zupełnie podobne procesy zachodzą w ki­
szce stolcowej. Zaniedbana kiszka stolcowa jest zupełnie podobna do
tej rury gazowej i do tego oblepionego sadzami komina. Początkowo
kiszka stolcowa oblepia się cząsteczkami kału, który twardnieje, two­
rząc ściany, przez które z trudem przedostaje się następnie kał. Te
stwardniałe odpadki tworzą jakby drugi kanał, drugą kiszkę i nie do
wiary — pozostają tam po kilka miesięcy a nawet lat... U niektórych
osób jelito wielkie jest napełnione kałem tak twardym, jak kamień
i w takiej obfitości, że całe bodbrzusze ulega nadęciu i stwardnieniu.
Kał ten leżąc swobodnie, jest doskonałym pokarmem dla drobnoustro­
jów, glist i robaków, a jelito wielkie jest przepełnione jch jajami. Nie
28
wiedzieliście zapewne, że jelito wielkie jest wygodnym schroniskiem
obrzydliwych sublokatorów. Sądzimy też, że zaraz jutro uczynicie
wszystkie niezbędne kroki dla usunięcia tych nieproszonych gośei.
Brak systematycznego wypróżnienia przechodzi w nawyk, z które­
go powstaje chroniczne zatwardzenie, krwawienia, hemoroidy, brak
apetytu, niestrawność, uczucie przepełnienia, roztrój wątroby i nerek
i ogólne zatrucie całego organizmu. Połowa wszystkich chorób ko­
biecych wypływa z chorób złej przemiany materii, złego spalania i
wadliwego wydalania odpadków. Dr. Borchardt z ubolewaniem stwier­
dza, że lekarze amerykańscy, kroczący z postępem nauki, jakby zbu­
dzeni byli tym faktem, że zatrzymane w organizmie masy kału są
przyczyną najrozmaitszych chorób. Stale znajdywane przy obdukcjach
kolosalne ilości brudów, wprawiały ich w zdumienie. W ten sposób
znaleziono pierwoprzyczynę wszystkich chorób ludzkiego ustroju, przed­
wczesnej starości i śmierci. Jest faktem zdumiewającym że na 284 ob­
dukcji tylko w 21 wypadkach kiszki były w normalnym stanie, a wszy­
stkie inne, na większej lub mniejszej przestrzeni powleczone były stwar­
dniałą zgnilizną kału i resztek pokarmu. Kiedy patrzono na te kiszki
z tym zbiornikiem śmieci, podziwiano, że niektórzy mogą żyć tydzień,
a inni całe lata z taką kloaką śmiertelnego jadu. Początek obstrukcji
i lekcje obżarstwa dają niestety matki. Każda matka chce, aby jej dzie­
cko „dobrze” wyglądało, zmusza więc biedactwo do napychania żołąd­
ka prośbą lub groźbą. Wszystkie zaziębienia, dyfteryty, szkarlatyny
i koklusze powstają na skutek zatkania przewodu pokarmowego. Jaka
to szkoda, mówi Dr. Borchardt, że niema dotychczas „Ligi obrony
dziecka przed niemądrymi matkami”.
Skoro potrosze zaznajomiliśmy się ze skutkami złej przemiany
materii, omówimy teraz zasady, które umożliwiają natychmiastowe
rozpoznanie tej plagi. Otóż wspomnieliśmy już, że dziecko przychodzi
na świat z zalążkiem przyszłych schorzeń złej przemiany materii.
W pierwszych miesiącach życia, nie są widoczne żadne oznaki złej
przemiany materii. Nie zapominajmy, że mówimy nie o oznakach wew­
nętrznych lecz zewnętrznych, dla oka widocznych. Otóż w okresie
niemowlęcym, do roku włącznie, nie są spostrzegalne żadne objawy
chorobowe. Dziecko ma ciałko mleczno-białe, różowe, a twarzyczka jest
również mleczno-biała i silnie zaróżowiona mocnymi plackowatymi
kolorkami. Lecz już po roku, kolor skóry, a zwłaszcza kolor twarzy
zmienia się dość wyraźnie, z koloru mleczno-białego przechodzi w ko­
lor śmietankowo-żółty, kremowy, mleczno-kawowy, ziemnisto-żółty,
wreszcie w kolor trupi. Zmiany ubarwienia skóry, a zwłaszcza twarzy
są zawsze niewidoczne. Nieomal zawsze widzimy ten sam kolor twa­
rzy i dlatego zanika zdolność oceny, od jakiego czasu nastąpiły zmia­
ny zabarwienia. Ponieważ jedynie twarz jest nam najbardziej dostępna
dla obserwacji i najpierw na twarzy malują się wszelkie przejawy
zdrowia czy chorób, przeto na twarzy skupiamy naszą największą
uwagę.
Przekonaliśmy się zapewne, że wielu lekarzy praktyków nie ba­
dało Was dokładnie, gdy uskarżaliście się na te, czy inne cierpienia.
Zwróciliście zapewne uwagę, że badanie, pukania, omacywanie waszych
29
chorych miejsc, odbywa się po macoszemu, pośpiesznie, jakby tylko
dla formy, że ci lekarze przecież coś robią. Lecz nie wiecie zapewne
o tym, że lekarze nie potrzebują wogóle badać, pukać i osłuchiwać.
Z chwilą, gdy lekarz spojrzy na Was, już wie co Wam dolega. To pu­
kanie, macanie i wsłuchiwanie się w rytm Waszego serca, było tylko
potwierdzeniem jego przypuszczeń. Lekarz poprostu chciał tylko prze­
konać się, czy domniemane schorzenie nie zagraża Waszemu życiu.
Brak w organizmie życianów powoduje schorzenia widoczne na­
wet z odległości. Zmiany ubarwienia skóry, fioletowy odcień warg,
fałdy i obwisłość skóry, zmarszczki, suchość cery, flakowatość ciała,
nadmierna chudość lub otyłość, siwizna, kwiatki na paznokciach, puch­
lina nóg, wydęcie brzucha, wole, wytrzeszcz oczu, sińce pod oczami,
nadwrażliwość, niepokój i gasnące spojrzenie, to wszystko są widoczne
objawy schorzeń, które będą się szybko rozwijać i spowodują groźną
chorobę i przedwczesną śmierć.
Koncentrując uwagę na twarzy i wnikając w głąb tkanek, do­
wiecie się wielu ciekawych rzeczy. Otóż powiedzieliśmy już: twarz
dziecka jest mleczno-biała, nie blada i przeźroczysta i jakby perga­
minowa. Na tej ślicznej, zdrowej twarzyczce namalowała Przyroda
wspaniałe rumieńce, które wzbudzają w nas zachwyt.
Jeśli przyjrzymy się lepiej, zauważymy, że dziecko ma krwisto­
czerwony języczek i doskonale wykrojone usteczka. Te piękne ustecz­
ka są czerwone i mokre, mają przeto połysk świeżości. Powtórzymy
jeszcze raz: usta pełne, czerwone, dobrze wykrojone i z połyskiem
świeżości.
Wspaniały stan świeżości i zdrowia trwa zależnie od stanu
pielęgnacji kilka lat. Czasem dochodzi do lat kilkunastu. I jeśli przy­
bliżymy do siebie dwie główki: główkę niemowlęcia i główkę dora­
stającej panienki — zobaczymy uderzające różnice. Usta będą nadal
ostro wykrojone, czerwone, z połyskiem i pełne świeżości. Natomiast
uderzą nas różnice cery. Cera dorastającej panienki nie będzie lilio-
wo-biała jak u niemowlęcia. Cera będzie znacznie ciemniejsza, o od­
cieniu szarym, zielonkawym lub ziemistym.
Na twarzyczce tej dorastającej panienki możemy jeszcze zauwa­
żyć słabe kolorki. lecz w niczem nie zmieni to objawu zmiany cery.
Ta dorastająca dziś panienka miała w okresie niemowlęcym cerę
równie piękną, jak to dziecię, które służy nam w tej chwili do po­
równania. Coś musiało się stać i coś się nadal dzieje, skoro kolor
skóry tak wybitnie się zmienia. Zapomnijmy więc o tej panience i zo­
baczmy ją teraz za lat dwadzieścia.
Skierujmy błyskawicznie uwagę na cerę, na twarz, oto co spo­
strzegamy: wymalowana. Starannie dobrany kolor pomadki jest aż
nadto widoczny. Sięga bowiem niemal do uszu, zaróżowił całą bródkę
i czoło, choć w mniejszym stopniu. Przyglądając się bliżej tej uroczej
na pozór pani, spostrzegamy, że ma cerę szaro-brudną, bez wyrazu
i bez zasadniczego koloru. Widzimy dalej warstwę białego lub cieli­
stego pudru, a na tej warstwie czerwono-ceglasty placek, mający
30
przypominać zdrowie. Taka piękna, na bóstwo zrobiona pani, wyglą­
da może uroczo i czysto, lecz jakżesz brudna jest wewnątrz. Ten, kto
poznał i zrozumiał nasz wykład, nie patrzy już dalej na tę malowan­
kę, lecz patrzy głębiej.
Jakże pogodzić to piękno zewnętrzne z tym wewnętrznym bru­
dem?... Niema rady — musimy tę piękną damę dalej obnażyć, aby
pokazać Wam, co się z nią stało. Oto jej sylwetka:
Nerwowa, szybko mówi, ogląda się niepotrzebnie na wszy­
stkie strony, lecz nic nie zauważa w szczegółach, nie wiele pa­
mięta, mówi chaotycznie i błyskawicznie przeskakuje z tematu
na temat, nie słucha uważnie i co chwilę przerywa, ma nadzwy­
czajną fantazję i pomysły, męczy ją czytanie książek, w gaze­
tach czyta ogłoszenia i tytuły najważniejszych wydarzeń. Jeśli
czyta gazetę, nic z niej nie powtórzy lub znakomicie poprzekręca.
Cechuje ją pośpiech, wszędzie się śpieszy i zawsze się spóźnia.
Późno kładzie się spać i późno wstaje. W domu ciągle nieubrana
i ciągle robi porządki. Jest przepracowana i pragnie odpoczynku,
mocnej herbaty i papierosów. Pragnie się stroić i wszystkiego
ma zbyt mało. Niema apetytu, właściwie jadłaby, ale sama nie
wie co, możeby gdzieś poszła, ale sama nie wie gdzie. Wszyscy
na nią krzywo patrzą, jest kapryśna, szorstka i bardzo przykra
w obejściu. Właściwie poszłaby teraz do łazienki — owszem
siedzi — myśli — wstaje — rezultat wypróżnienia był nikły,
bolesny, prawie żaden. Potem coś zje, coś wybije, wyjmie zdro­
wie z pudełka, zrobi się znowu piękną i jest niby zdrowa.
Nie przyznaje się, że coś jej dolega. Gdybyśmy ją zapytali o zdro­
wie, powiedziałaby nam, że czuje się wyśmienicie. Wczoraj tylko
trochę bolała ją głowa, ale to nic, po proszku wszystko przeszło.
Owszem jest zdrowa, nawet bardzo głośno mówi, jest wszędzie
i wiele robi hałasu.
Ale oto spostrzegamy inną panią. Ma również lat czterdzieści.
Jest ładna... Może nawet piękna... Ma śliczną białą cerę. Wargi wy­
malowane, suche, bez połysku, bez tej świeżości, w dodatku zatraciły
swój ostry rysunek Są jakby zamazane, jakby zanikły i rozlewały się
na tle twarzy.
Oczywiście pomadką do ust wyostrzyła rysunek warg, aby były
bardziej widoczne. Jest oczywiście taka sama — jest zdrowa i nic ją
nie boli, jest całe życie zdrowa... Tylke menstruacja jest troszkę nie­
regularna. Musimy tutaj podkreślić, że śnieżno-biała i jakby zdrowa
cera tej pani jest nie zawsze sztuczna i z pudełka. Zobaczmy te miłe
panie wczesnym rankiem. Tutaj nie wystarcza obserwacja z daleka,
trzeba się zbliżyć aby zobaczyć, że wargi nie są pełne i jędrne, lecz
jakby wysnięte i zmarszczone, wargi nie są blade i zlewające się
z kolorem ust, wargi jakby się gdzieś podziały, zniknęła ich mięsistość
i wyraz, wargi przybierają kolor blado - fioletowy i mało dla oka
uchwytny, wargi nie mają połysku i świeżości, ma gasnące i zmęczone
spojrzenie, brak mięsistosci i jędrności skóry, liczne zmarszczki, pod
31
skórą wyczuwalne twarde gruzełki, szorstkość i suchość, względnie
nadmierna tłustość skóry, widoczny podbródek, widoczne rysujące się
osadzenie tłuszczu na karczku, fałdy na brzuchu, obłożony język.
I nagle jak grom z jasnego nieba, pada przerażająca wieść: pani jest
ciężko chora. Choruje tydzień — rok — pięć lat — następuje nieubła­
ganie śmierć..,
Cmentarz — grób — kwiaty — krokodyle łzy.. Bo któż ją tam
wpędził do tego grobu tak wcześnie'?... Nieświadomość...
Już czas skończyć z tym partactwem życiowym!... Polska nie
potrzebuje malowanych półtrupów, lecz silnych ludzi i zdrowych
obywateli. Nietylko moralne odrodzenie ma sprzyjać naszym poczyna­
niom, lecz potężna siła fizyczna musi się w nas odrodzić i świadomość
czynu, by w zdrowym ciele nie było tylko zdrowe ciele.
Wołamy głośno — nie lekceważcie zdrowia. Idźcie do lekarza
z każdym głupstwem zaraz — dzisiaj — jutro może być zapóźno.
Odwiedzajcie lekarza przynajmniej dwa razy do roku — on waszym
przyjacielem. Kto opuszcza przyjaciół — opuszcza siebie.
Cóż więcej nam potrzeba do tej bogatej kolekcji zewnętrznych
obiawów hypowitaminozy i złej przemiany materii?... Nic... Wszystko
jest widoczne jak na dłoni. Omówimy ten rozdział powtórnie, abyśmy
nie mieli wobec Was wyrzutów sumienia.
Wprawdzie nie ciągniemy Was za ręce i nie pchamy gwałtem do
krynicy młodości — Wy pójdziecie tam sami, bez popychania, bo ma­
cie jeszcze dobrą wolną wolę i dobra wola — to wewnętrzne „ja“,
wskaźe Wam najlepszą drogę do życia. Powracając do naszych pię­
knie umalowanych pań, musimy opisać podane uprzednio przyczyny,
które spowodowały te skutki.
Dlaczego wargi zmalały, są niepełne i brak im jędrności i po­
łysku? Dlatego, że brak życianów spowodował zaburzenia w7 wydzie­
laniu gruczołów dokrewnych, jak przysadka mózgowa, tarczyca, gra­
sica, szyszynka, trzustka, nadnercze i gruczoły rozrodcze. Krew, w któ­
rej brak jednego bodaj hormonu, jest jakby to powiedzieć, chuda,
cienka, zanikliwa, bojąca się pokazać na zewnątrz swoją chorobę.
Chowa się więc i jakby kurczy, jakkolwiek ilość osocza nie zmniej­
szyła się wcale. Krew bogata w dopływ hormonów jest jakby mocna,
zwarta, prężna, chciałaby wszędzie dotrzeć, aby pokazać swoją siłę
i swoje zdrowie. Stara się docisnąć do każdego kątka i poprzez
tkankę skóry przebić się na zewnątrz. Tętno jest mocne, wyraziste
i dobrze wyczuwalne. Krew7 nie krąży szybciej — ma tylko jakąś dzi­
wną prężność, jakby ktoś tam wsadzić miał jakieś żyjątka, które nie­
słychanie ruchliwie przenoszą się z miejsca na miejsce, drgają, wi­
brują, żyją.

32
Tlenowy masaż wibracyjny
Wibracyjny masaż tlenowy polega na wchłanianiu powietrza.
Możemy wyjaśnić, że krwinki, jako roznosiciele tlenu, zostają w bardzo
krótkim czasie jakby całkowicie przesiąknięte tlenem i energią kos­
miczną jak mówi Zachód, i Praną, jak mówi Wschód.
Technika automasażu polega na bardzo szybkim wchłanianiu
powietrza, wdychanego nosem, wydychanego ustami. Po niewielu
oddechach poczynamy odczuwać nieznane nam dotąd zjawisko wstę­
powania w nas jakiejś nowej siły witalnej, wykazującej ogromną
ruchliwość. Przypominacie sobie zapewne nasz zwrot: „posilić się
można równie dobrze powietrzem44; otóż wchłaniając w podany sposób
około sto litrów powietrza, (dwieście wdechów) nasycamy się wy­
śmienicie. W cały organizm wtłacza się jakaś nowa siła, która wnika
do każdej tkanki, do każdej komórki. Całe ciało zostaje pobudzone
do nowego życia.
Ze zdumieniem obserwujemy zbawienny proces regeneracyjny.
Odczuwamy nadzwyczajną lekkość i zapominamy o całym świecie.
Oddychamy, a z każdym oddechem odczuwamy poza tym błogość,
jakby balsam, kojący nasz system nerwowy.
Po chwili dopiero odczuwamy, jakby coś żyjącego, jakieś nie­
słychanie małe, a ruchliwe żyjątka, które niewiadomo jaką drogą
dostały się do krwiobiegu i chcą gwałtownie wyjść na zewnątrz.
Przy pierwszym doświadczeniu zaczyna to niepokoić, bo te domnie­
mane żyjątka, są niesłychanie ruchliwe, kręcą się, wiercą, świdrują,
a nawet zaczynają bardzo lekko kłuć. Odczuwamy wtedy takie
same uczucie, jakby przez nas przepływał bardzo lekki prąd elektry­
czny. Otóż zjawisko, które najżywiej odczuwa się na twarzy i w górnej
części klatki piersiowej, nazwaliśmy automasażem wibracyjnym.
Działanie masażu staje się coraz bardziej silniejsze i trwa tak długo,
jak długo trwały wdechiwania tj. około 3 — 5 minut. Rzecz najbar­
dziej charakterystyczna; po zaniku wibracji w skórze, następuje na­
tychmiast twardy, pokrzepiający sen. Polecając ten masaż cierpiącym
na bezsenność, zaznaczamy, że należy wygodnie ułożyć się do snu,
ręce wzdłuż bioder, przykryć się i wdechiwać przy otwartym oknie,
szybko, rytmicznie i bez przerwy. Wdechiwać należy bardzo silnie,
tak, aby wdech był słyszalny, wydechiwać również z siłą. Nie ma
to być zabawką, lecz rytmiczną pracą kowalskich miechów.
Psychofizyczny schemat m&saźu tlenowego
Rytm Myśli Chłonę życie I Rytm Myśli Będę zdrów
Rytm Wdechu Wdech Wdech 1 J Rytm Wydechu Wydech Wydech

33
Fioletowy posłaniec śmierci
Najbardziej ciekawym, najbardziej niebezpiecznym i najmniej
widocznym jest fioletowy zwiastun zbliżającej się śmierci. Jest on
widoczny u każdego, w mniejszym lub większym stopniu. Tylko
wprawne oko potrafi odróżnić i wyodrębnić ten nikły fioletowy odcień,
który maluje się na błonach śluzowych i wargach.
Oczywiście nie mówimy tu o fioletowych nosach alkoholików.
Ci nie interesują nas zupełnie. Mówimy do tych, do których może
trafić nasze ziarno i wydać owoc zdrowia. Otóż niebieskawo-fioletowy
odcień języka, warg i śluzówki oznacza poprostu całkowity brak
w organizmie życianu A.
Przyroda daje w ten sposób znać, że zbliża się czas, aby napra­
wić zło. Nie oznacza to, aby choroba rozwijała się błyskawicznie
i już jutro groziła śmierć. Przyroda mówi jasno i wyraźnie1 „Stop”,
dalej tak jechać nie wolno, bo grozi śmierć na zakręcie.

Wymowa języka
W codziennej gonitwie za kawałkiem chleba nie zdajemy sobie
sprawy, jak bardzo do naszej świadomości stara się przemówić nasz
własny język. Wymowa jego jest mocna, jak żołnierska komenda,
mówi krótko i węzłowato: zachowaj moją czerwień — będziesz zdrów.
Wadliwą przemianę materii, gnilne procesy w jelitach i zbliżającą się
powoli śmierć wyłożę ci na język, jak na łopatę... Zobacz, przyjrzyj
się człowieku, coś ze mnie zrobił?... Służyłem ci wiernie jak pies,
a ty za wierną służbę karmisz mnie trupami i gwałtem wciskasz nad­
miar toksyn i drobnoustrojów. Zatruwasz mnie i siebie. Ja tego
nie zdzierżę!...
Spojrzyj na mnie, posłuchaj, ja przemawiam do ciebie niemym
językiem skargi. Spojrzyj!... Coś uczynił z mojej czerwieni soczystej?...
Zobacz jak gruby korzuch białego nalotu mówi ci o mojej i twojej
chorobie, a ty głuchy na moje wołanie nie widzisz, że powoli umierasz
i ja z tobą umieram. Zaprzestań igrać — tu chodzi o życie Zwalczaj
bakterie, które dławią mnie — uważaj, ciebie jutro udławią. Nasza
wewnętrzna policja sanitarna — białe ciałka krwi, nie może sobie
dać rady z tym najazdem toksyn i bakterii, jest przemęczona i upada
ze znużenia i ty upadasz ze sił. Zobacz moją biel na języku: oto
daje ci sygnał, tam robią się rany i owrzodzenia — wybitne podłoże
dla raka. Opamiętaj się...
Tak mówi język, lecz my nie słyszymy jego cichego głosu.
Tłumacząc to na język bardziej potoczny, musimy z żalem podkreślić,
że bardzo wiele kobiet i mężczyzn ma obłożony język.
34
Podbródek i karczek
Bardzo często słyszymy zdanie, że ktoś jest zbyt chudy, pragnie
przytyć. Wtedy objada się i rzekomo dobrze odżywia. Ma to ten
skutek, że w niedługim już czasie zwiększa się waga, następuje pew­
ne zaokrąglenie kształtów, a nadmiar tkanki tłuszczowej osadza się,
najpierw na podbródku, na karczku lub na brzuchu. Wtedy wmawia
się w siebie, że się dobrze wygląda i każę podziwiać, nie wiedząc
o tym, że są to pierwsze oznaki złej przemiany materii, przed którą
trzeba się bronić.
Ustrój nie mogąc normalną drogą wydalić nadmiaru białka i tok­
syn, osadza wraz z tłuszczem między tkanki. W ten sposób tkanka
skóry jest jakby przepojona i nasycona produktami rozpadu, jadem
trupim i toksynami. Oczywiście zmienia się kolor skóry, szczególnie
twarzy i wzmaga się nadmierna pobudliwość i brak równowagi psy­
chicznej. Wtedy zamiast udać się do lekarza, kupuje się proszki od
bólu głowy i krem na wybielenie cery. Oczywiście to nic ni© pomaga
i zaczyna się powolny proces zaniku siły życiowej, w końcu następu­
je przedwczesna śmierć. Chrońcie się przed białym językiem, pod­
bródkiem i niebiesko-fioletowym posłańcem śmierci.

Serce
Skoro życiany są życiem i oddają swe życie dla innych przeja­
wów życia, wywierają zatym potężny wpływ na serce. Przyswojone
z pokarmów życiany spełniają w organizmie swe czynności chemiez-
ne i fizjologiczne, a nadmiar życianów odkłada się w mięśniach serca,
wątrobie, nerkach, tkankach mózgu, siatkówce oka, w mięśniach i pod
powierzchnią skóry.
Tak modne dziś kremy witaminowo - hormonowe, które służą do
nacierania skóry, mogą oddać człowiekowi zaledwie minimalne ko­
rzyści. Panie cierpiące na zaburzenia w ubarwieniu skóry, zmarszcz­
ki, wypryski, podskórne gruzełki, niech nie szukają zdrowia w gabi­
netach kosmetycznych, bo nie znajdą. Są to instytuty upiększające,
a nie leczące. Tylko lekarz usunie wszelkie niedomagania skóry niż
gabinet kosmetyczny. Mocno reklamowane gabinety kosmetyczne mo­
gą przynieść raczej więcej szkody, niż korzyści.
W chwilowej ułudzie rychło zapomni się o właściwej przyczyni©
choroby, która przez ten czas rozwinie się i może stać się groźną dla
życia. Przyczyn schorzeń nie szukajcie w gabinetach kosmetycznych,
ani w kremach, ani w maściach, bo to nic nie pomoże.
35
Czerwone ciałka krwi
Dopiero od początku 18 wieku odkryto małe, ruchliwe kuleczki:
czerwone ciałka krwi. Są to nasi najwierniejsi pracownicy fizyczni,
którzy jako tragarze, roznoszą po naszym organizmie pobrany w płu­
cach tlen. Nigdy nie są zmęczeni; pracują bez przerwy w dzień
i w nocy. W jednym milimetrze sześciennym znajduje się ponad sześć
milionów tych robotników. Lecz nie wszyscy pracują jednocześnie.
W nocy, podczas snu i podczas odpoczynku, część ich udaje się na
legowisko do śledziony i wątroby. Są tam zawsze w pogotowiu, aby
na każde zawołanie służyć dopływem większych ilości tlenu, który
w miarę pracy organizm będzie potrzebował. Wysiłkiem woli, może­
my rozkazywać naszym robotnikom, aby zaprzestały wylegiwać się
w śledzionie i wątrobie i natychmiast ruszyły do pracy.
Krwinki, którym rozkazano szybciej krążyć, wciskają do każ­
dej komórki cząstkę tlenu, pobierają ze sobą dwutlenek węgla, produ­
kty rozpadu i zalegające ustrój trucizny, które pozostawiają na filtrach
wątroby, poczem znowu śpieszą do płuc, aby zabrać ożywczy tlen.
Krwinki żyją około trzydzieści dni i umierają w wątrobie, Wątroba
jest cmentarzem krwinek i filtrem krwi. Zrozumiecie teraz łatwiej
dlaczego porannna gimnastyka wpływa zbawiennie na cały ustrój.
Czerwone ciałka krwi roznoszą po organizmie wydobyte z pokar­
mu soki pożywne, pozatym wydobywają te pierwiastki, z których
powstaje sok żołądkowy, sok trzustkowy, ślina, łzy, mleko i żółć.
Widzicie teraz jak ważnem jest dla organizmu codzienne wypróżnienie.
Mówiliśmy już, że jelita są przesiąkliwe jak bibuła. Masy kału zalegając
jelito, zatruwają cały organizm, wszystkie jego soki oraz krew. Nic
tedy dziwnego, że czerwone ciałka krwi, ci nasi robotnicy są prze­
pracowani i zatruci, Muszą szybko umierać. W takich warunkach nie
może pracować nawet osiem godzin. Oni też nie mogą. Dlatego umie­
rają szybciej, a z ich śmierci powoli umiera człowiek.
Śledziona i szpik kostny wytwarzają wprawdzie nowe zastępy
tych czerwonych robotników, lecz to nie wystarcza, jest ich ciągle
zbyt mało i coraz więcej zatrutych i zagazowanych. Nic dziwnego,
że i Wasz umysł jest jakby zagazowany, że trudno kojarzą się myśli,
że zapominacie, jesteście w złym humorze i zdenerwowani.
W tym rozdziale znajdziecie rozwiązanie zagadki zmiany ubar­
wienia skóry, a zwłaszcza twarzy. Przyjrzyjcie się uważnie siostrom,
braciom i matkom, a zobaczycie zastraszającą żółtość i ziemistość ich
cery. Nie pocieszajcie się tym, że na policzkach ich widnieją jeszcze
różowe zabarwienia — byłaby to zła pociecha, lub chowanie głowy
w piasek.
36
Pranie kiszek
Aby dostroić organy trawienne do pokarmów, musicie pokarmy
dostroić do Waszych organów. Jakże inaczej moglibyście wygrać tę
najpiękniejszą pieśń życia i pieśń zdrowia, gdy organa te będą roz­
strojone?... Nie będzie to pieśń życia, lecz wycie śmierci.
Zabierając się do strojenia organów, zaczniemy od prania kiszek.
Mnsimy wyrzucić ten popiół, sadze i kamienie, które zalegają tam
tak długo, jak długo żyjecie. Nie wyobrażacie sobie co się tam dzie­
je. Otóż, aby ułatwić to oczyszczanie i pranie kiszek, należy przez
kilka dni całkowicie wstrzymać się od przyjmowania pokarmów—naj­
mniej przez siedem dni. Nic Wam się złego nie stanie. Nie będziecie
również głodni i omdlewać z osłabienia. Silna wola będzie Was pod­
trzymywała.
Wymagane siedem dni nie są ani przykre, ani niebezpieczne.
Wcięlibyśmy, abyście wstrzymali się od przyjmowania pokarmów
przez okres czterech do sześciu tygodni. Wierzcie nam, że również
nie umrzecie z głodu. Będziecie żyć nagromadzonymi zapasami. Nie
czyńcie tego sami, lecz pod opieką lekarza. Bo czyż nie łatwiej za­
płacić lekarzowi za wizytę podczas zdrowia, niż podczas choroby?...
Chińczycy nie płacą lekarzom za leczenie podczas choroby. Wtedy
lekarz zobowiązany jest leczyć darmo. Otrzymuje zapłatę tylko wtedy,
gdy jego pacjenci są zdrowi. Idźcie również śladem chińczyków.
Po siedmiu dniach zgłoście się do lekarza czy pozwoli Wam na
dalsze dnie postu. Lecz idźcie do lekarzy miłośników Przyrody, któ­
rzy leczą głodowaniem. Ci mają największe doświadczenie i poprostu
odmłodzą Was. Taka kuracja czyni cuda.
O zbawiennych skutkach higieny wewnętrznej przekonały się
przede wszystkim paryżanki, które codziennie przed spaniem prze­
płukują sobie odbytnicę. Dla odnowy organizmu ma to olbrzymie
znaczenie, gdyż nic przez noc nie zalega w kiszkach. Wprawdzie nie
jest to zgodne z Przyrodą, lecz naprawą błędów cywilizacji. Nie za­
niedbujcie się i stosujcie często tę zbawienną metodę mycia wewnę­
trznego, gdyż na każdym czole jest wyraźnie napisane, kto i w jakim
stopniu jest zabrudzony i zatruty.
Pranie kiszek polega na napełnieniu odbytnicy dwoma litrami
ciepłej wody z rumiankiem i szybkim naciskaniu kiszek. Po napeł­
nieniu wodą, należy stanąć na podłodze, nachylić się i szybko ugnia­
tać kiszki. Wodę należy zmienić wielokrotnie, aż będzie wychodziła
zupełnie czysta.
37
Pokarm i węgiel z powietrza
Wskazania nasze nie przyniosą pożytku, jeśli nie zapoznacie się
z jednym z najważniejszych pokarmów, jakim jest tlen powietrza.
Zrozumiecie to łatwiej, jeśli zechcecie porównać, że bez pokarmów
można żyć wiele tygodni, bez powietrza tylko niewiele minut.
Człowiek dorosły potrzebuje dziennie około trzy kilogramy po­
żywienia i około piętnaście kilogramów świeżego powietrza. Bez do­
pływu powietrza nie można sobie przedłużyć życia. Wdychając, po­
chłaniamy tlen i wydychamy dwutlenek węgla. Rozumiecie teraz
dlaczego nie wolno spać przy zamkniętych oknach.
Nie można wymyśleć większego barbarzyństwa, jak pozbawić
ustrój dopływu świeżego powietrza. W zamkniętym pomieszczeniu
ilość tlenu zmniejsza się z każdym oddechem i z każdym oddechem
powietrze staje się coraz bardziej trujące. Nasi czerwoni pracownicy
fizyczni (czerwone ciałka krwi) są w najwyższej rozpaczy, gdy w płu­
cach brak tlenu, który powinne zanieść do wszystkich zakątków ca­
łego organizmu. Ustrój ludzki — to niesłychanie skomplikowana fa­
bryka chemiczna. Ustawicznie potrzebuje surowców i węgla do pa­
lenia pod kotłem. Tym węglem obok życiami Bi jest tlen. Bez tlenu
niema spalania; najwyżej tli się i kopci.
Lecz świeże powietrze to jeszcze nie wszystko, dopiero głęboki
i rytmiczny oddech przyswaja potężną energię kosmosu. Kilkanaście
głębokich oddechów i ćwiczenia mięśniowe zaspokoi głód fizyczny
i odświeży nietylko całe ciało, lecz również tkanki mózgu. Komu jest
zimno, tego kilkanaście głębokich oddechów i ćwiczeń mięśni znako­
micie rozgrzeją i odświeżą. W powietrzu obok tlenu znajdują się
niewidzialne cząstki promieni kosmicznych — jony, jako emanacje
ciał niebieskich. Jest to najpotężniejsza emanacja energetyczna, zwa­
na w sanskrycie Praną, która przenika wszystko.
Organizm ludzki jest akumulatorem, jest naczyniem, które służy
do przechowywania prądu elektrycznego w żelazie czerwonych ciałek
krwi i innych solach. W organizmie poza tym znajdują się różne
transformatory i aparaty rozdzielcze, wysyłające odpowiednie prądy
elektryczne do poszczególnych organów. Skoro człowiek jest zbior­
nikiem elektryczności, a gotowa elektryczność znajduje się w powie­
trzu, wtedy nie pozostaje nic innego, jak dostroić anteny odbiorcze
i pochłaniać tę życiodajną siłę kosmosu. Kto więcej pochłonie, ten
jest zdrowszy, kto więcej pochłonie, ten jest silniejszy, kto więcej
pochłonie, ten jest weselszy. Łatwo się o tym można przekonać.
Komu w długiej wędrówce omdlewają nogi ze znużenia, ten niech
38
naje się powietrza. Pięć minut intensywnego oddychania sprawia
cuda; człowiek czuje się nietylko nasycony, lecz również wypoczęty.
Tak oto kilka oddechów przywraca siły.
Teraz zrozumiecie dlaczego wstajecie rano zmęczeni i z bólem
głowy — to brak świeżego powietrza. Nie wystarczy wieczorne prze­
wietrzenie mieszkania — należy bodaj lekko uchylić okienko, dla do­
pływu życiodajnego powietrza. Oddychanie — to rytm życia. Czło­
wiek rodzi się i wchłania pierwszy raz tlen — ostatni oddech jest
oznaką śmierci. Zechciejcie zwrócić uwagę na rozdział o tlenowym
masażu wibracyjnym, a przypomnicie sobie, że dopływ tlenu można
odczuć i wyczuć jego krążenie.
Drogą podanych ćwiczeń dojdziecie do tej praktycznej doskona­
łości, że odczujecie wibracje tlenu w każdej części ciała. Zrozumie­
liście teraz jak doniosłą rolę spełnia w organizmie ten pokarm po­
wietrza. Wdycha się nosem — wydycha ustami. Oddychając ustami,
połykacie miliardy mikrobów. Cóż z tego, że będziecie myli owoce
i ręce przed jedzeniem, a po jedzeniu, oddychając ustami, nałykacie
się więcej mikrobów, niż było na owocach?... Usta nie są do oddy­
chania, jak nos do jedzenia.

Psychofizyczny schemat oddechu


Rytm myśli Po chla niam e ner gię ży cia
Rytm wdechu wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech
Rytm kroku krok 1 krok 2 krok 3 krok 4 krok 5 krok 6 krok 7 krok 8
Rytm myśli Wy dy cham cho ro by i zło
Rytm wdechu zatrz. zatrz. zatrz. zatrz. zatrz. zatrz. zatrz. zatrz.
Rytm kroku krok 9 krok 10 krok 11 krok 12 krok 13 krok 14 krok 15 krok 16
Rytm myśli Precz! Dwa Trzy Cztery Po chla niam i
Rytm wdechu wydech Pauza Pauza Pauza wdech wdech wdech tak
Rytm kroku krok 17 krok 18 krok 19 krok 20 krok 1 krok 2 krok 3 dale]

Objaśniamy, że podczas rytmu wdechu należy powietrze wdechi-


wać bardzo powoli, i aby na każdy krok przypadła zawsze jednako­
wa ilość powietrza. Nie można wciągnąć zbyt dużo na pierwszym
kroku, gdyż braknie na krok ósmy. Powietrze należy wciągać jed­
nym nieprzerwanym strumieniem, lekko, bez wysiłku. Od kroku
dziewiątego zaczyna się zatrzymanie powietrza w płucach, które na­
leży zatrzymać przez dalsze osiem kroków i nagle wypuścić z siłą
na siedemnastym kroku. Podczas siedemnastego kroku i w następ­
nych krokach niema już w płucach powietrza. Nie wolno aby było,
nie będzie przecież rytmu. Wydech musi być zatym tak silny, aby
w tym kroku zostało powietrze wyrzucone i oznaczało „Precz“. Za­
miast zatrzymania powietrza, można poczynając od dziewiątego kroku
powoli wypuszczać powietrze z płuc przez dziurkę z ust, złożonych
jak do gwizdania. W miejscach, w których nie wypada hałaśliwie
wydechiwać powietrze, lub zwijać usta do gwizdania, można powietrze
wypuszczać nosem, jednak, nie wolno przerywać rytmu myślowego.
Rytm myśli jest najważniejszy, najistotniejszy i najdonioślejszy. Po­
dłożony tekst myślowy można sobie dowolnie zmienić, lecz zawsze
w sensie pozytywnym, budującym.
39
Samobójcze picie wody
Stwierdzamy, że picie wody jest źródłem wielu nieszczęść. Przy­
pomnimy sobie, ile zaziębień, wypadków zapalenia płuc i przed­
wczesnych zgonów zawdzięczamy piciu wody?... Picie wody powo­
duje nieżyty żołądka, niepotrzebne rozcieńczanie soków trawiennych
i złą przemianę materii. Picie wody powoduje złe trawienia. Możnaby
śmiało powiedzieć, że tylko szaleńcy i samobójcy pi ją wodę. Rozsądny
człowiek nigdy nie pije wody. Można się w wodzie kąpać — to zdrowo,
lecz kąpać w wodzie żołądek jest samobójstwem...
Wody się nie pije... Wodę się poprostu je...
Do ust aabiera się jeden łyk wody, ogrzewa należycie, przerzu­
ca językiem z miejsca na miejsce, aż woda ociepli się i zmiesza ze
sokiem ślinowym, poczym ogrzany łyk wody połyka. Woda którą
połykamy, musi w przybliżeniu odpowiadać temperaturze naszego ciała,
więc około 36° Cel. Zechciejcie przypomnieć sobie ile razy w upalne
lata wlewaliście w otchłań Waszych żołądków całe szklanki lodowato-
zimnej wody.
Czy wyobrażacie sobie, co stałoby się w tej chwili, gdyby Wasze
rozgrzane ciało oblały niespodziewanie strumienie lodowato-zimnej
wody?... Poprostu wzdrygnęlibyście się. Niemiłe uczucie zimna wstrzą­
snęłoby ciałem, które wkrótce pokryłoby się gęsią skórką. To samo
dzieje się w żołądku, on również się wzdryga, kurczy się, kurczą się
wszystkie gruczoły, wydzielające się kwasy trawienne, jakby w śmier­
telnym przestrachu — żołądek na dłuższą chwilę całkowicie zamiera,
i wiele mu czasu potrzeba do całkowitego opamiętania.
Wodę pije się rano.
Jedząc czystą wodę na drugie śniadanie i na podwieczorek, mo­
żna wodą równie dobrze posilić się, jak jakimkolwiek innym pokar­
mem. Spożywanie wody w tych okresach jest zdrowsze od spożytych
w tym czasie pokarmów, gdyż nieprzeszkadza normalnym procesem
trawiennym. Dlatego nie wolno jeść drugich śniadań i podwieczorków,
gdyż pokarmy napół przetrawione mieszają się z pokarmami świeżo
przyjętymi i wytwarza się wówczas taki szatański sos, że organizm
nie może tego znieść, cierpi i choruje. Podwieczorki są niekiedy mi­
łymi zebraniami towarzyskimi, trudno w takich wypadkach jeść wodę.
Ludzie bardziej dbający o swoje zdrowie, jedzą wówczas lemoniady
i soki owocowe, a nigdy płyny podniecające. Jedzcie wodę, lecz nie
destylowaną z apteki i nie ze stawu, lecz czystą kryniczną ze źródeł
życia — z głębi ziemi...
40
Mechanika przedłużania życia
Mechanika przedłużania życia polega na wielu skompliko­
wanych procesach chemicznych i fizycznych
a) właściwym doborze pokarmów
b) właściwym przygotowaniu pokarmów
c) właściwym nastrojom podczas przyjmowania pokarmów
d) właściwym i całkowitym wyzwoleniu sił życiowych pokarmów
e) właściwym procesom trawiennym
f) właściwej zdolności przyswojenia pokarmów
g) właściwym i we właściwym czasie wydaleniu odpadków.
Te wszystkie chemiczne i fizyczne czynności zależne są znowu,
od następujących czynników, które wywierają swój przemożny wpływ
na ustrój człowieka, a są nimi:
a) słońce
b) powietrze, tlen, jony — promienie kosmiczne
c) woda
d) ruch i praca
e) odpoczynek.
Wykorzystanie tych wszystkich czynników w odpowiednim
czasie i odpowiednim stosunku prowadzi nie tylko do człowieczeństwa,
ale do nadczłowieczeństwa.
A) Właściwy dobór pokarmów wybierzecie sobie według smaku
i upodobania z podanych w niniejszej pracy recept.
B) Właściwe przygotowanie pokarmów podane jest w receptach.
Na tym miejscu pragniemy jeszcze raz podkreślić, że wolno gotować
tylko następujące potrawy: ziemniaki, bób, groch, fasolę, brukselkę,
kalarepę, wszystkie kasze, kalafiory oraz kukurydzę.
C) Niezmiernie ważnym czynnikiem jest odpowiedni nastrój
podczas przyjmowania pokarmów. Musi to być nastrój pogodny,
wesoły, beztroski. Stół należy przykryć obrusem i ozdobić kwiatami,
lub bodaj zielenią, dla przypomnienia żywej Przyrody, która jest na
naszym stole i będzie nam ku pokarmowi.
Przed spożyciem pokarmów należy w cichej modlitwie skierować
się do Ojca Niebieskiego, dziękując mu za tak hojne dary, gdyż mógł
dać znacznie mniej lub nic...
D) Niezmiernie ważnym czynnikiem jest właściwe wyzwolenie
sił życiowych z pokarmów. Omawiając ten rozdział musimy powrócić
do procesów trawiennych, a przede wszystkim do przypomnienia
o jedzeniu wody. Kto nauczył się, jak należy jeść wodę, ten znalazł
tymsamem klucz i wie w jaki sposób należy przyjmować pokarmy.
Mówiliśmy już o życiodajnych promieniach kosmicznych, przenikających
wszystkie ciała i wszystkie komórki świata roślinnego i zwierzęcego.
41
Promienie kosmiczne przenikają ziemię w głąb na wiele kilo­
metrów. Promienie kosmiczne przenikają przez płytę ołowianą,
grubości sześciu metrów. Promienie kosmiczne są w jarzynach i owo­
cach. Jarzyny i owoce są akumulatorami energii słonecznej i kos­
micznej. Wyzwolenie sił kosmicznych i słonecznych następuje tylko
przez bardzo powolne i dokładne żucie pokarmów. Najlepszym
przyjacielem wyzwolenia tych sił jest głód, największym wrogiem
jest apetyt.
Głód jest najlepszym kucharzem* Dokładne żucie pokarmów
wyzwala siły Przyrody. Drobiąc i miażdżąc pokarmy w ustach,
rozdrabniamy na mikroskopijne cząsteczki. Mieszając ze sokiem
śliny, wyzwalamy utajone siły Przyrody. Każdy atom pokarmu składa
się z wielu elektronów, które wyzwolone z pokarmów, po przez
anteny odbiorcze języka przedostają się do naszego systemu nerwo­
wego i wszystkich zakamarków ciała.
Podczas żucia zaczyna napływać do żołądka sok trawienny.
Ślina jest zaczynem dla dalszych procesów trawiennych w żołądku.
Bez śliny niema trawienia. Ślina jest tern dla trawienia, czem drożdże
dla ciasta. Im większa obfitość śliny, tym lepsze trawienie. Im
dłużej żujemy, tym więcej wyzwala się śliny i sił Przyrody. Nie
można więc w pośpiechu wrzucać do żołądka nierozgryzione pokarmy,
żołądek niema zębów, aby mógł miażdżyć kawałki.
Rozsądny człowiek nie wrzuca do żołądka pokarmów gorących,
wszak żołądek nie ma łopaty, aby mógł gorący pokarm przerzucać
z miejsca na miejsce, aż się całkowicie ochłodzi. Żołądek nie ma
również wentylatora do chłodzenia — taki wentylator znajduje się
tuż pod nosem.
Podczas wyzwalania z pokarmów sił żywotnych nie można my­
śleć o niczym tylko o pożywieniu, o jego składnikach, o jego wartoś­
ciach. Trzeba nauczyć się rozmawiać z pokarmami. Nie należy
nigdy sądzić, że ogórek, pomidor czy rzodkiewka są głupie i bez­
myślne. Mądrość tych pożytecznych tworów Przyrody jest większa,
niż może się to nam wydawać.
Podczas jedzenia nie wolno czytać. Nie można robić ze siebie
jakiejś piekielnej karuzeli, w której w zwarjowanym tempie krąży
krew od mózgu do żołądka i od żołądka do mózgu. Podczas czytania
krew przypływa obficiej do mózgu, gdyż tam odbywa się praca,
krew musi za tym zabrać i wyrzucić nazewnątrz te odpadki, inaczej
nie byłoby myśli.
Skoro przeżuwamy pokarm, skoro jemy, wtedy krew napływa
obficie do naczyń krwionośnych żołądka, aby pobudzić żołądek do
wytwarzania soków trawiennych. Krew poszła do okolicy żołądka,
bo tam odbywa się ciężka praca fizyczna i chemiczna. Skoro jedno­
cześnie czytamy, krew nie wie co jest ważniejsze; czy jedzenie, czy
czytanie i nie wie jakiemu organowi ma najpierw pomagać. Wtedy
pracuje źle. Wy też nie potraficie jedną ręką pisać, a drugą cerować
skarpetki. Z dwóch prac, musi być jedna źle wykonana. Największym
wrogiem dobrze wykonanej pracy jest pośpiech. Kto jednocześnie je
42
i jednocześnie czyta i jednocześnie śpieszy się, ten jest godzien poli­
towania, wszak powoli zabija się. Rozsądny człowiek mówi do siebie
tak: „Ja nie kopię sobie grobu zębami i jem powoli../.
Pozostaje nam jeszcze do omówienia ruch, praca i odpoczynek.
Każdą pracę zaczyna się zazwyczaj od odpoczynku, od nabrania
energii, od naładowania akumulatorów. Te akumulatory, można nała­
dować tylko dobrą i silną energią, innymi słowy energią dodatnią.
Tylko po dobrym wypoczynku może być dobra praca. Nasze wska­
zania zawarte w tych rozdziałach dają dobre i prawidłowe nałado­
wanie ustroju energią elektryczną; oraz dobry odpoczynek nocny.
Wstaniecie więc rano wypoczęci i żwawi, z olbrzymim zasobem sił
do codziennej pracy.
Siły wzmocni poranne naładowanie ustroju przy pomocy głębo­
kich oddechów. Nie bądźcie jednak tchórzami. Nie obawiajcie się
zawiania, ani przeziębienia przy otwartym oknie w zimie. Kilka
głębokich oddechów znakomicie rozgrzewa. Kto jest blady i ane­
miczny, pobudzi krew7 i będzie czerwony jak rak, lecz o jednym na­
leży pamiętać, że powiew wiatru i przeciąg — to nie jest wszystko
jedno. Unikajcie przeciągów, tych niesłychanie niebezpiecznych
wirów powietrznych.
Prawidłowo odżywiony i naładowany elektrycznością ustrój nie
obawia się żadnej pracy; gdyż każda praca wydaje się przyjemnością
i spłaceniem -długów wobec bliźnich i Przyrody. Czyż nie pamiętacie
jak lekko robi się Wam na sercu, gdy spłacicie komuś zaległy dług?...
Poprostu spada wtedy kamień z serca. Taką radość odczujecie po
całodziennej znojnej pracy. Ale ma to być praca, praca dla bliźnich,
a nie dogadzanie sobie i odwiedzanie znajomych. Praca ta jest ko­
nieczna przede wszystkim dla siebie — dla Was, dla pobudzenia
przemiany materii.
Materia spala się tylko w ruchu, w pracy. Przyjrzyjcie się
ptakom niebieskim; ni orzą ni sieją, a żyją... Czyż potrzebują pra­
cować?... A jednak pracują i to z niesłychaną zawziętością i uporem.
Przyjrzyjcie się jaskółkom, jak szybko przelatują po firmamencie
od rana do zmroku. Czy zdajecie sobie sprawy ile energii kosztuje
taki kiażdy lot?... Czy nie zaciekawiają Was ciągle ruchliwe wróble?...
Przeć eż mogłyby się najeść i siedzieć spokojnie na gałęziach. Tym­
czasem one wolą ruch, podskakują, wiercą się i fruwają, przy tym
ciągle ćwierkają. Wiecznie żywe, wiecznie wesołe, bo wiedzą, że
ruch to życie, że ruch to ciepło. Gdzie niema ruchu, tam jest cisza
i śmierć. Lenistwo jest ciszą przed śmiercią.
Nie wolno po spożyciu pokarmów kłaść się na mały odpoczynek
— wstrzymuje się przez to produkcję kwasów trawiennych, opóźnia
trawienie i rozleniwia cały system trawienny. Człowiek zdrowy
i pragnący zachować zdrowie nie sypia po obiedzie, jada bowiem
mało. Nie obciąża żołądka, nie odczuwa zmęczenia. Po przyjętym
posiłku należy się koniecznie przejść, przynajmniej tysiąc kroków
i nie zabierać do ciężkiej pracy fizycznej. Niech we wszystkich
Waszych poczynaniach jedna króluje zasada — ruch to życie.
Rozmowa z kiszkami
Jedząc — należy myśleć o jedzeniu, jedynie o jedzeniu i zawsze
o jedzeniu. Należy w myśli mówić do siebie, do swoich organów
trawiennych i do spożywanych pokarmów. Nie należy nigdy sądzić,
że wątroba, nerka czy żołądek są pozbawieni rozumu i swojej specy­
ficznej jaźni i świadomości. Każdy organ ma swój odrębny mózg
i podlega naczelnemu mózgowi — splotowi słonecznemu. Niektórzy
lekarze nazywają ten splot mózgiem w brzuchu. Mózg ten działa bez
przerwy w dzień i w nocy — rok za rokiem — nieustannie przez
całe życie.
Ćwiczenia psychiczne i rozmowy z kiszkami, językiem czy ser­
cem mogą wydawać się śmiesznymi. Ci, którzy nie wierzą, że świa­
domość wywiera dowolny wpływ na czynności podświadome, wyka­
zują analfabetyzm, i jeśli chcą niech nadal nie wierzą, lecz niech czy­
nią tak, jak zalecamy przez kilka miesięcy bez przerwy. Rozmowy
mogą być dowolne, przykładowo podajemy jedną z wielu:
Zaiste wielka jest mądrość Boga. Z nicości—z porannej mgły—
z pramaterii życia i promieni słońca stworzył te oto wspaniałe po­
karmy; zdrowe — smaczne — pożywne... Kimże mnie być? .. Jestem
zbiorowiskiem atomów. Jestem prostaczkiem, będę brał rzeczy po
prostu... dla mnie kuchnia Przyrody jest zdrowsza od kuchni chemika.
Wy — moje organa wewnętrzne odczuwacie to doskonale na swojej
skórze. Jeśli karmię Was źle — buntujecie się i rozleniwiacie Ba­
wicie się w budowniczych i niepotrzebnie znosicie piasek do nerek,
kamienie do wątroby i wlewacie wapno do żył.
Dlatego od dziś obejmuje nad wami kontrolę. Przypatrz się
' mój pracowity żołądku — oto jem wyśmienitą przystawkę roślinną,
pobudzającą apetyt. Już widzę, że tobie idzie ślinka, lecz poczekaj
troszeczkę — najpierw muszę starannie żuć, abyś nie miał pracy
z trawieniem. Jeśli zmiażdżę i wszystko rozpłynie się należycie
w soku śliny, zaraz poślę do dalszego przetrawiania.
Wy czerwoni pracownicy fizyczni lubicie tlen i żelazo. Dam
wam tlen głębokim wdechem i koloidalny rozwór żelaza w soku szpi­
naku. Jutro dam żelazo w lebiodzie, pojutrze w rabarbarze. Pochła­
niam was moje życiany; jesteście nieskalane w moich ustach, na
mojej służbie i ku memu pożytkowi. Przedtym słuchaliście rozkazów
słońca — teraz musicie słuchać mnie, idźcie więc na dół i łącznie
z żołądkiem i krwinkami, pracujcie ku memu pożytkowi, bo ja wam
tak rozkazuję.

44
Przewody niskiego napięcia
Zbliżamy się do końca wykładu i tutaj musimy jasno wyłożyć,
że wszelki trud pójdzie na marne, jeśli nie uprzedzimy Was o na­
stępstwach poprzedzających odrodzenie i regenerację komórek. Wie­
cie, że składacie się ze złych materiałów bndowlanych, że w ustroju
znajduje się wiele śmieci i rumowiska, że ściany są brudne, że trzeba
to wszystko wymieść, odnowić, zeskrobać i wymalować.
Jakżesz trudne będzie zeskrobanie toksyn z tkanki mózgowej
i powtórne wymalowanie światłością. Trudniejsza będzie praca przy
zeskrobaniu imperylu, tego niesłychanie trującego jadu, który osadza
się na przewodach nerwowych. Jeszcze trudniejszą będzie praca nad
wyprostowaniem przewodów nerwowych, które są nierówne.
Osadzające się na nerwach toksyny i imperyl wyżarły dziury
w przewodach nerwowych. Dziury te trzeba załatać*i zalutować
w dodatku bez rozcinania powierzchni skóry — bez operacji. Dziu­
rami tymi ucieka energia elektryczna, kończyny drżą i czujecie bez­
siłę. W niektórych częściach przewodów nerwowych są tak wielkie
uszkodzenia i zwężenia, że energia elektryczna z trudem przeciska
się powodując zanik mięśni. Gdybyśmy mogli wypruć z Was system
nerwowy i położyć na talerz — zapłakalibyśmy nad tą ruiną. To
wszystko trzeba naprawić w dodatku bez noża operacyjnego. Jedy­
nym Waszym instrumentem chirurgicznym będzie czas. Odnowa ta
potrwa najmniej rok. Przyzwyczajenie się do nowego mieszkania rów­
nież rok; razem dwa lata. Cel ten można osiągnąć niezłomnością
i radosną wiarą...
Aby łatwiej zrozumieć istotę przedłużania życia, musimy uwie­
rzyć, że człowiek jest nietylko wielką baterią elektryczną, wielkim
chodzącym akumulatorem, przetwarzającym prądy elektryczne o róż­
nym napięciu i różnej częstotliwości. Każdy organ: mózg, serce, wą­
troba, gruczoły dokrewne, wszystkie organa są zbiornikiem elektrycz­
ności, wydzielają subtelne prądy elektromagnetyczne i świecą nader
subtelnym, niewidzialnym dla zwykłego oka światłem. Serce najpóź­
niej umiera, wątroba najdłużej świeci. Myśl świeci najintensywniej.
Myśl jako twór, jako obraz pozostaje w przestrzeni i może być od­
czytana. Myśl jest trwałą elektryczną budowlą.
Dla łatwiejszego zrozumienia należy również uwierzyć, źe ma­
teria, a więc forma stała, płynna i gazowa jest zbiorem cząsteczek
naładowanych elektrycznością. Wszystkie pokarmy, wszystkie jarzy­
ny i owoce są akumulatorami elektryczności. Każda najmniejsza
cząsteczka pokarmu składa się z niezliczonych atomów. Atom jest
jądrem, wokół którego z niesłychaną szybkością krążą protody i elek-
45
trony. Jądra atomów różnią się od siebie wielkością ładunków elek­
trycznych i te różnice stanowią o własnościach chemicznych pierwia­
stków i związków chemicznych. Wszystkie jarzyny i owoce oraz zioła
wydzielają niewidzialne promienie krótkofalowe.
Tylko dwa są sposoby dla przekonania się o ukrytej, a tak nie­
słychanie czynnej elektryczności; sposób pierwszy przez nader inten­
sywne i głębokie oddychanie, sposób drugi przez spożycie dużych
ilości niegotowanych jarzyn i owoców.
Nerwy są przewodami niskiego napięcia elektryczności. Każde
włókienko nerwowe jest zbudowane na kształt przewodnika elektrycz­
nego i przedstawia się, jako niesłychanie cieniutka niteczka, owinięta
masą izolacyjną. Nerwy te na wysokości uda tworzą już kable, gru­
bości palca. W bardzo wielu miejscach znajdują się węzełki nerwowe;
są to cewki i wzmacniacze prądów elektrycznych. Przepływ prądów
elektrycznych można zmierzyć czułym galwanometrem.
Otóż przechodząc etapy przedłużania życia zgodnie z prawami
Przyrody i w myśl wyłuszczonych tu zasad, nastąpi bardzo silny przy­
pływ energii elektromagnetycznej. Osłabione przewody nerwowe nie
bądą mogły przenieść tej nowej energii. Nadmiar energii elektroma­
gnetycznej będzie starał się przecisnąć przez ciasne i nadwerężone
przewody nerwowe. Prąd ten będzie się niejako rozpychał, będzie
się wżerał, będzie się gwałtem pchał naprzód, aby zanieść się do
najdalszych miejsc ustroju. Gdzie tylko po wielkiej walce zdoła się
przecisnąć, natrafia na nowe trudności, na nowe zapory, na nowe
zwężenia. Płynie więc dalej i dalej toruje sobie drogę.
Odczuwamy tę odnowę, jesteśmy wtedy bardziej zdenerwowani
i powiadamy, że ten wegetariański pokarm nie służy. Jest to niezna­
jomością przedmiotu i należy cieszyć się z tych pierwszych objawów
silniejszego zdenerwowania.
Wchłonęliście nadmierną ilość energii elektromagnetycznej, kró-
ra nie mieści się w zbiornikach i nie może przecisnąć się przez nad­
werężone nerwy. Nie lękajcie się, jabłko nie jest trucizną, szpinak
nie jest arszenikiem, a cebula nie zawiera cjankali.
Odwagi i cierpliwości. Nadmiar energii elektromagnetycznej po-
prostu rozsadza Was, zostaliście odurzeni jak silnym aromatem kwia­
tów. Jedna jest na to rada: zmniejszyć porcje — nie objadać
się, bo to pokarm skoncentrowany. Pozatym zachować cier­
pliwość, czystość myśli i jelit. System nerwowy powoli
wzmocni się, a ustrój będzie równomiernie rozdzielał potęż­
ne energetyczne tworzywo życia. Świat uśmiechnie się i ży­
cie nabierze wartości — wszak sami będziecie życiem...

46
Zasady
1) Kładź się wcześnie spać i jeszcze wcześniej wstawaj.
2) Latem i zimą sypiaj przy otwartym oknie.
3) Gdy rano wstaniesz, stań w pobliżu okna i głęboko oddychaj.
4) Poranną gimnastyką pobudź cyrkulację krwi. Zbudź śpiące w wątrobie i śle­
dzionie masy czerwonek ciałek krwi
5) Wymyj usta, zęby, cały umyj się ciepłą wodą i opłucz zimną wodą. Hartuj się.
Pazostaw na sobie krople? wody, niech atomy elektryczności bombardują ciało.
6) Ubierając się, zjedz łykami szklankę wody.
7) Spożywając śniadanie, nie kop s^bie grobu zębami — myśl o jedzeniu.
8) W dwie godziny po śniadaniu, lub gdy masz apetyt, zjedz jedną lub dwie
szklanki wody dla wewnętrznego przemycia organów. Nie łakom się na czeko­
ladkę, jabłko, czy szklankę herbaty. Woda jest stokroć zdrowsza od herbaty.
9) Idąc do pracy, powracając z pracy, i gdy tylko jesteś w miejscach wolnych
od kurzu i dymu oddychaj psychofizycznie.
10) Idąc wdychaj powoli przez osiem kroków.
Zatrzymaj powietrze w płucach przez 30 kroków, i staraj się wcisnąć to po­
wietrze w dolną część brzucha, poczem jednym nagłym i silnym strumieniem
wyrzucić z płuc. Jutro zatrzymaj powietrze przez 31 kroków, pojutrze przez 32
kroki i t.d. codziennie dodawaj po jednym kroku, aż dojdziesz do 60, 80,
a może jeszcze więcej kroków. To oddychanie z zatrzymaniem rób tylko je­
den lub dwa razy dziennie, nie więcej. Nie nadwerężaj się — nie rób rekor­
dów. Pamiętaj, że w ten sposób ładujesz krwinki tlenem pod ciśnieniem,
a one nie są jeszcze do tego przyzwyczajone.
11) Przed południowym posiłkiem umyj ręce, choćby ci się zdawało, że są bardzo
czyste.
12) Jedz zawsze o jednej i tej samej porze. Miej czas dla wszystkich i na wszy-
stko — przedewszystkim miej czas na spożycie posiłku i jedz powoli, bardzo
wolno.
13) Po spożytym posiłku nie pij wody. Zrób tysiąc kroków i odpoczywaj siedząc,
lężąc, lecz nigdy i pod żadnym pozorem nie zasypiaj nawet na niewinne
piętnaście minut.
14) Staraj się wypruźnić, posiedź nawet 15 minut i porozmawiaj z jelitami. Po­
chwal jeśli dobrze się sprawują — zgań i zażądaj punktualności. Daj im kilka
dni do namysłu.
15) Jeśli szybko przetrawiłeś i odczuwasz głód — zjedz dwie szklanki wody.
Zjedz, lecz nie wypij, to nie jest wszystko jedno.
16) Pamiętaj, że masz dwóch największych wrogów — mięso i nadmiar nabiału.
17) Gdy z jarzyn i owoców będziesz wyciskał soki, bacz . aby nie było na nich
plam i miejsc nadpsutych. Wszystkie plamy i uszkodzenia usuwaj niemiłosier­
nie. Miej litość nad sobą — te uszkodzenia, to zaczyny trucizn. Jedna jest
zasada higieny: czystość — czystość i czystość.
18) Wieczerzę spożywaj najpóźniej o godzinie 18 i nigdy nie później, a przede­
wszystkim bardzo skromną. Wiedz, że będziesz teraz jadł pokarmy bardzo
skoncentrowane. Gdy przed spaniem będziesz odczuwał głód — zjedz wodę.
Pamiętaj, nie jabłko, nie figi, nie szklankę mleka tylko wodę. Odmawiaj sobie
wszystkiego, lecz nigdy krynicznej wody.
19) Koniecznie wyprużnij się. Niech zaległości całego dnia nie leżą w ustroju całą
noc. Pamiętaj o tym — to jest najważniejsze... Rozumiesz?...
20) Kładąc się na spoczynek umyj się dokładnie — zaznaj rozkoszy ultraczystości
i zrób sobie w łóżku wibracyjny masaż tlenowy. Będziesz spal kamiennym
snem. I rób tak codziennie, jeśli ci życie miłe...

47
Przyrządzanie pokarmów
Na półkach księgarskich znajduje się wiele książek o nowoczesnym
odżywianiu. My nie wskazujemy dróg wiodących do nowoczesnego
odżywiania. Każda nowość szybko się starzeje i jest bezwartościową
jutro. Jeżeli nasze wskazanie porównacie z jakąkolwiek książką kuli­
narną, nawet najbardziej nowoczesną, przekonacie się, że wszystkie
najnowsze przepisy są raczej minionym echem wczorajszego dnia.
Skoro są wczorajsze — nie mogą być dzisiejsze, a tymbardziej jutrzej­
sze. I nie o dziś Wam chodzi. Nie jesteście pewni co jutro Was
czeka. Błądząc, lękacie się jutra i popełniacie tysiące omyłek. Zawoa-
lowany toksynami mózg pracuje wadliwie i dlatego właśnie nie
znacie spokoju. Nasza zasada streszcza się w jednym zdaniu:
„Współpraca z Przyrodą*1.
Na następnych kartach poznacie skład chemiczny pokarmów
i sposób przyrządzania. Rozdział o życianach dał Wam fundament
z granitu, rozdział o przedłużaniu życia — to struktura z betonu,
rozdział o przyrządzaniu i spożywaniu pokarmów — krynicą mło­
dości i zdrowia.
I gdyby tysiąc osób inaczej mówiło — nie wierzcie. Pracujcie
nad sobą według naszych wskazań, lecz pracujcie zgodnie z Waszymi
organami wewnętrznymi, bo któż może je tak dobrze znać jak Wy
sami?.., Bądźcie cierpliwi, Przyroda hojną zsyła zapłatę, lecz nie
dziś — nie jutro — za rok — za dwa lata.
Jeżeli ktoś skarży się, że jarskie pokarmy nie służą, jasnem
jest, że spożył nadmierne ilości. Bądźcie raczej głodni niż nasyceni
przynajmniej przez 4 tygodnie. Po tym czasie będziecie zjadali coraz
mniejsze ilości i zawsze będziecie bardzo syci. Nie obawiajcie się
o spadek wagi, niech sobie spada nawet sześć miesięcy, to nie jest
ważne. Ważne jest samopoczucie i zachowanie sił. Nasze wskazania
dadzą Wam następujące korzyści:
lekkość — rześkość — elastyczność
uregulowanie łaknienia i pocenia się
odporność na zakażenia i przeziębienia
odporność przeciw wszystkim chorobom
jasność umysłu — lotność — zdolność przenikania
krzepiący sen
wzmożenie ciepłoty ciała
hart — wolę — opanowanie
długotrwałe radosne życie
szlachetność słowa, myśli i czynu
zadowolenie — radość i cel życia
48
Pasteryzacja zup
Nie można wymyśleć większego kłamstwa nad twierdzenie o po-
żywności gotowanych zup i rosołów. Pasteryzowane zupy są odmia­
ną zup gotowanych, mające tę wyższość, że zawierają wszystkie war­
tości odżywcze i wszystkie życiany w formie niezmienionej.
Zasada pasteryzacji, odmienna wszakże od pasteryzacji mleka
i soków, polega przede wszystkim na rozgotowaniu właściwego podło­
ża dla zupy, który podczas gotowania najmniej traci źycianów. Takim
jedynym podłożem dla mnóstwa zup są jedynie ziemniaki i sbja.
Przed gotowaniem ziemniaków należy mieć pod ręką uprzednio wy­
ciśnięte soki jarzynowe, aby natychmiast po zdjęciu ziemniaków
z ognia zlać razem i wymieszać. Jakkolwiek tylko część pokarmów
zostaje ugotowana — zupa jest gotowa do spożycia i ma wybitnie
lepszy smak od zup gotowanych. Należy jednak przestrzegać poda­
nych proporcji, gdyż nawet małe zmiany mogą zepsuć pożądany smak.
Przez zmieszanie soków jarzynowych z rozgotowanymi ziemniakami
następuje dostateczne chemiczne związanie oraz pasteryzacja wystar­
czająca do zabicia resztek bakterii, które mogłyby się znajdować na
źle wymytych jarzynach.
1) W celu usunięcia szkodliwych drobnoustrojów należy warzywa
dokładnie wymyć bieżącą wodą, ryżową szczoteczką. Nie obierać
skórki. Tylko ziemniaki, seler, rzodkiew, rzodkiewkę, cebulę
i czosnek obiera się.
2) Po dokładnym wypłukaniu wymyć przynajmniej jeden raz w cie­
płej wodzie. Dotyczy to szpinaku, sałaty, pokrzywy, pomidorów,
marchwi, pietruszki, seleru i t. p. za wyjątkiem cebuli, czosnku
i rzodkwi.
3) Nie moczyć.
4) Krajać dopiero po całkowitym wypłukaniu.
5) Gotować pod przykryciem, w razie wyparowania dolać wody.
6) Nadmiaru wody nigdy nie odcedzać, za wyjątkiem wody z kala­
fiorów.
7) Zupy pasteryzowane natychmiast podawać do spożycia.
8) Podawać małe ilości zup, coctaili i kremów, natomiast duże ilości
ziemniaków.
9) Przygotować do spożycia tylko takie ilości, które mogą być zje­
dzone, pozostałości wyrzucić i nie podawać po raz wtóry po kilku
godzinach.
10) Naczynia i talerze utrzymywać w nadzwyczajnej czystości. Nie
używać naczyń żelaznych i miedzianych, jedynie aluminiowe
i gliniane.
49
Święta roślina
Czem dla nas jest chleb, ziemniaki i kapusta razem wzięte, tem dla Japonii,
Chin, Mandżurii, Korei i Indocnin jest soja—roślina święta i tak uniwersalna i tak
wyborna i tak wartościowa, że wartościami swojemi przewyższa wszystko co znaj­
duje się na ziemi. Jest królową roślin i podstawowym pokarmem. Kilogram soji
przedstawia wartość ponad dwu kiloglamów mięsa. Ze soji wyrabia się mąkę,
oliwę, kaszę, kakao, sery, mleko. Posiada najwyższą wartość kaloryczną, najwięcej
łatwo przyswajalnego białka i najwięcej tłuszczu. Niestety soja nie znalazła w Pol­
sce dotąd należytego zrozumienia i praktycznego zastosowania, jednak rok za ro­
kiem toruje sobie drogę i będzie naszym pierwszym pokarmem. Brak miejsca nie
pozwala nam na szersze opisanie zastosowania soji w gospodarstwie domowym.
Radzimy przeto zapoznać się z tanią broszurą p.t. „Soja" Idy Pucińskiej, Warszawa--
Puławska 18. W broszurze tej znajduje się mnóstwo recept jarskich ze soji, oraz
przepisy uprawy.

Ziemniaki
Dopiero w ostatnich czasach przywrócono ziemniakom ich pełne znaczenie
w odżywianiu mas. Ziemniaki są pełnowartościowym pokarmem, łatwo przyswajal­
nym, zawierają pełne białko i przewagę zasad nad kwasami. Poza chlcbem są
ziemniaki podstawowym pożywieniem. Zawierają sole mineralne oraz sporo życia-
nów rozpuszczalnych w wodzie. Z tego też względu nie należy gotować w wodzie
i po ugotowaniu odcedzać. W ten sposób wypłukuje się około 50% źycianów, a zie­
mniaki, jakby wyprane z źycianów nie są smaczne. Ziemniaki powinno się gotować
w takiej zaledwie ilości wody, aby uchronić od przepalenia. Przed zakupem wię­
kszych zapasów ziemniaków na zimę, należy uprzednio przeprowadzić próbę goto­
wania, gdyż te ziemniaki nadają się do spożycia, które ugotują się w dziesięciu
minutach. Ziemniaki, które gotują się dłużej, około dwudziestu minut, nie nadają
się do spożycia, gdyż dłuższe gotowanie zabija życiany. Liczni lekarze wskazują,
że powinniśmy spożywać siedem razy więcej ziemniaków niż chleba, t.j. codziennie
około dwa kilogramy ziemniaków.

Kapusta
Obok ziemniaków jest kapusta naszym podstawowym pożywieniem i posiada
wartości lecznicze; kapusta jest poprcstu uniwersalnym środkiem leczniez,ym, jest
naszą błogosławioną jarzyną. Surową kapustę szatkuje się, dodaje jabłek kopru,
zielonych pomidorów, nawet ogórków i zielonych strąków papryki i ubija się
szczelnie w beczkach, celem jaknajstaranniejszego usunięciu powietrza. Ubitą masę
przyciska deską i kamieniami, ażeby powietrze nie miało dostępu. Dzięki bakteriom
kwasu mlekowego, które rozwijają się bez dostępu powietrza następuje zakwaszenie,
a kwaśny odczyn nie pozwala rozwijać się bakteriom gnilnym. Ani bakterie kwasu
mlekowego, ani wytwarzany przez nie kwas mleczny, nie są szkodliwe dla zdrowia,
Zsiadłe mleko, kefir, jogurt i żętyca, zawierają kwas mlekowy i są dlatego tak
obficie spożywane. Prof. Jan Muszyński z Wilna stwierdza, że kwas mlekowy
z kwaśnej fermentacji tworzy łatwo rozpuszczalne i łatwo przyswajalne sole mine­
ralne, jak wapń, potas, magnez, sód i żelazo, dzięki czemu kiszona kapusta jest
bardzo cennym środkiem przy objawach głodu mineralnego i źycianów, jaki odczu­
wamy w zimie. Surowa kiszona kapusta leczy uporczywe zaparcie stolca, gościec,
rwę kulszową. Pobudza wydzielczość soków trawiennych oraz ruch robaczkowy
jelit.

Pomidory
Sok z pomidorów jest najbardziej cenionym płynnym pokarmem, zawiera
liczne życiany, sole mineralne i zaczyny. Spożycie pomidorów stale wzrasta i znajduje
uznanie u wszystkich powag lekarskich. Zupy pomidorowe oraz coctaile pomido­
rowe są bardzo smaczne i pożywne. Dodatek do innych zup przygotowanych, wy­
bitnie polepsza smak. Świeży sok pomidorowy nie może być długo przechowywany;
przez działanie enzymów utleniających następuje rozkład i zatrata właściwego smaku.
Sok pomidorowy, który przygotowuje się na zimę, należy wykonywać poprostu

50
błyskawicznie, dodać mierne ilości soli i bez pestek zlać do butelek po korek, za­
wiązać silnie i pasteryzować. Przechowywać w ciemnym miejscu, wyśmienitą sałatę
z zielonych pomidorów wykonywa się w sposób następujący: zielone pomidory
zmyć ciepłą wodą, pokrajać w plastry, poczem z małą ilością czosnku i kopru wło­
żyć do słoików hermetycznych, zalewając całkowicie zimną, przegotowaną wodą
ze solą. Chronić przed światłem. Wyc śnięty sok z tych pomidorów nadaje się do
wybornej zielonej zupy pomidorowej, bogatej we wszytskie życiany, co ma doniosłe
znaczenie przy spożywaniu w zimie.

Marchew
Sok z marchwi odgrywa wybitną rolę odżywczą, jest nieocenionym skarbem
dla niemowląt chorych. Leczy niedokrwistość, schorzenia nerek, wątroby i wore­
czka żółciowego. Orzeźwia, wzmacnia, usuwa zaburzenia żołądka i jelit, ułatwia
wypróżnienia. Sok z marchwi podawany dzieciom pobudza apetyt. Obok licznych
źycianów zawiera sole mineralne. Nowsze metody zalecają wyciskanie soku z ko­
rzenia i liści jednocześnie, które zawierają wapń. Sok z marchwi szybko się utlenia
i psuje. Należy wystrzegać się nadmiernego spożywania soku z marchwi; karoten,
żółty barwnik znajdujący się w soku marchwi jest prożycianem A. Ustrój nie może
przetworzyć nadmiaru karotenu na życian A, przeto nieprzetworzony karoten prze-
dostaje się do krwi, wywołując żółte zabarwienie skóry, przypominając żółtaczkę.
Nadmiar karotenu może nawet wydzielać się przez skórę i zabarwić pościel.

Pietruszka
Pietruszka należy do grupy jarzyn flawonowych, zawierających w cząsteczce
czterowartościowy tlen, zawiera pozatem olejek eteryczny apiol, apiinę oraz lotny
alkaloid. Działa moczopędnie i wzmacnia wydzielczość soków trawiennych oraz
czynność wątroby i nerek. Dlatego w wielu naszych receptach podajemy pietruszkę
lub sok pietruszki, lecz zawsze w małych ilościach.
Burak ćwikłowy
Burak zawiera liczne sole mineralne jak wapń, potas i fosfor, oraz dużą ilość
lekkostrawrego cukru. Pozatem zawiera betainę, karoten i saponiny. Pobudza wy­
dzielczość soków trawiennych i ułatwia wypróżnienia. Świeżo wyciśnięty sok
z buraków, ma drażniący smak, dlatego najlepiej dodawać w małych ilościach do
soku marchwi, lub rozcieńczyć wodą z dodatkiem cytryny.
Ogórki
Ogórki zawierają liczne sole mineralne, lecz mało źycianów. Sok z ogórków
wzmacnia i orzeźwia, zwłaszcza w stanach gorączkowych. Czyści krew, doskonały
środek dietetyczny w schorzeniach nerek, żołądka i jelit, pobudza wydzielczość
soków trawiennych. Sok ogórkowy jest doskonałym środkiem kosmetycznym, wy­
biela cerę i na izwyczaj udelikatnia ręce. Spożywany działa również korzystnie na
nieczystą cerę i szorstkość skóry. Ogórki należy wymyć ciepłą wodą, poczem obrać
ze skórki, niepozostawiając śladów zieleni, która zawiera gorycz.
Cebula
Według ks. Kneipa cebula jest nietylko zaprawą korzenną i pożywieniem
lecz również wybitnym środkiem leczniczym. Leczy astmę, schorzenia płuc i dróg
odpechowych, choroby żołądka i kiszek, artretyzm, reumatyzm, szkorbut, niedo­
krwistość, schorzenia nerek, kamienie żółciowe i cukrzycę. Sok cebuli zmieszany
z wodą i sokiem czosnku jako płyn do lewatyw usuwa giistnice. robaki i nadmiar
bakterii gnilnych. Odwar cebuli w mleku lub w wodzie, podany dzieciom rano
i przed spaniem po trzy łyżki, wypędza robaki. Pieczona lub duszona rozmiękcza
guzy ropne i owrzodzenia. Według prof. Lachowskiego zapobiega tworzeniu się
raka. Cebula jest wybitnym środkiem dezynfekcyjnym, spożywana surowo powoduje
szybki rozpad znajdujących się w organizmie chorych tkanek i uodparnia ozganizm
przeciw zakażeniom, zwłaszoza grypy. Cebula jako pokarm, działa dezynfekujące
i poprostu wżera się w uszkodrenia ścian. Nie należy zatym nadużywać cebuli, lecz
zjadać coraz mniejsze ilości, aż nie będzie się odczuwało żadnych przykrych obja­
wów. Dopiero za kilka miesięcy można zjeść większą ilość cebuli n.p. 100 gr. cebuli
śurowej, 50 gr. chleba i 20 gr. masła.

51
Czosnek
Czosnek odgrywa w życiu człowieka tak doniosłą rolę, że nie sposób, abyś-
my mogłi w kilku wierszach streścić materiał zawarty w obszernej literaturze
o czosnku. Zawiera liczne życiany, kwas fosforowy i połączenia siarkowe. Pionie­
rem kuracji czosnkowej jest w Polsce magister Fink-Finowicki — Apteka Mazo­
wiecka w Warszawie, za którym cytujemy poniższe dane: Czosnek okazuje wyraźny
wpływ na krwiobieg, działa rozszerzająco na naczynia krwionośne, obniża nadmier­
ne ciśnienie krwi, działa wybitnie bakteriobójczo, zapobiega procesom gnilnym
w kiszkach, łagodzi kaszel, działa wykrztuśnie, doskonały w wszystkich wypadkach
sklerozy i wczesnych stadiach sklerozy mózgowej, skuteczny w dychawicy sercowej
i dusznicy bolesnej. Działa kojąco przy przewlekłych nieżytach jelit i niestrawnoś-
ciach. Dr. Tilger nazywa sok czosnku eliksirem życia

Chrzan
Używany powszechnie jako przyprawa, nie znalazł dotychczas właściwego
miejsca na stole, podczas codziennych posiłków. Chrzan wybitnie przyczynia się
do uregulowania złej przemiany materii, pobudza wydzielczość soków trawiennych
żołądka i wzmaga apetyt. Nie należy zapominać, że utarty chrzan zawiera taką
samą ilość źycianu C jak cytryny, pomarańcze i grape-fruity. Chrzan należy poda­
wać do każdego posiłku, najlepiej lakierowany tranem, gdyż przez oblanie tłusz­
czem lotne olejki eteryczne nie mogąc się wydostać nie wywołują łez. Tran
zatraca przy tym swój specyficzny i niemiły zapach.

Rzodkiew
Od wieków znane jest dobroczynne działanie soku rzodkwi w wielu cierpie­
niach. Sok rzodkwi pobudza wydzielanie żółci, rozpuszcza kamienie żółciowe,
leczy cierpienia wątroby. Stosuje się często przy skłonnościach do tworzenia się
kamieni nerkowych i pęcherzowych. Poza tym pobudza wydzielczość soków
trawiennych. Jak z tego wynika, sok rzodkwi jest typowym lekiem w schorze­
niach złej przemiany materii. Kilkanaście kropel oliwy lub tranu wybitnie łagodzi
ostrość rzodkwi.

Szpinak
Ten cenny środek spożywczy jest jednocześnie wyśmienitym lekiem, działa­
jącym skutecznie przede wszystkim krwiotwórcze. Zawiera sód, mangan, wapń
i żelazo. Nieszkodliwe saponiny pobudzają procesy trawienne. Zawiera zielony
barwnik chlorofil oraz karoten. Spożywając nadmierne ilości soku szpinaku, orga­
nizm również nie będzie mógł przetworzyć nadmiaru karotenu na życian A, wsku­
tek czego karoten przedostając się do krwi, zabarwi skórę podobnie jak przy nad­
miernym spożyciu soku marchwi. Sok szpinaku działa jednak drażniąco, dlatego
nie zaleca się spożywania soku szpinaku przy schorzeniach nerkowych i skłon­
nościach do kamicy nerkowej.

Pokrzywa
Niesłusznie stronimy od tego dziko rosnącego zielska, który posiada wielkie
siły lecznicze. Sok pokrzywy zawiera obfite ilości wapnia, potasu, żelaza, man­
ganu, magnezu oraz krzemionki, mającej olbrzymie znaczenie przy zasklepianiu
ognisk gruźliczych. Sok pokrzywy zawiera około 0.2% łatwo przyswajalnej krze­
mionki. Prof. Jan Muszyński otrzymuje z liści pokrzywy około 5% leczniczego
chlorofilu. Sok pokrzywy oddaje usługi przy niedokrwistości, atretyźmie, reuma­
tyzmie i puchlinie wodnej. Pobudza wydzielczość soków trawiennych i czynność
nerek. Działa moczopędnie, czyści krew, zmniejsza gorączkę, przywraca organiz­
mowi siły żywotne.

52
Sałata
Wszystkie zielone jarzyny, a więc i sałata zawiera chlorofil, który odgrywa
decydującą rolę w kuracji zieleniowej, przede wszystkim kwiotwórczej. Metoda
dra. Tarnawskiego z Kosowa, polega między innymi na obfitym podawaniu jarzyn
zielonych. Prof. Btirgi dowiódł, że 6-cio tygodniowe leczenie chlorofilem skutecz­
nie zwalczało niedokrwistość, przyczem chlorofil działał orzeźwiająco na mięsień
sercowy. Sok sałaty zawiera liczne życiany, sole mineralne i zaczyny, wzmaga
wydzielczość gruczołów dokrewnych i trawiennych, oraz ułatwia wypróżnienia.
Sałata jest jednym z pierwszych warzyw wiosennych, wywierających olbrzymi
wpływ na organizm.

Miód
Miód jest uniwersalnym środkiem leczniczym. Jako zebrany z najszlachet­
niejszych części roślin, posiada własności lecznicze w bardzo wysokim stopniu.
Kto pragnie zdrowia i długiego życia, niech wyrzuci cukier i niech spożywa każ­
dego dnia miód. Miód jest głównym źródłem rytmu serca, leczy błędnicę, krzywi­
cę, czyści krew, usuwa swędzenie skóry i oczyszcza z wyrzutów, oczyszcza wątro­
bę i nerki, wzmacnia, uspakaja nerwy (nie spożywać przed spaniem), obniża nad­
mierne ciśnienie krwi, usuwa bezsenność, wyczerpanie umysłowe, leczy stany za­
palne gardła i oczu.
TylKo zupełnie świeże — świeżo zerwane owoce i jarzyny należy brać do
spożycia. PoziomKi i trusKawKi tracą połowę źycianów już po trzech dniach.

Ogień zabija
Poniższa tablica dostatecznie wykazuje jak niszczycielski wpływ
na życiany wywiera gotowanie pokarmów.

S U R 0 W E GOTOWANE

Życian Br ryż z otrębami 1500 ryż gotowany 0


chleb razowy 220 chleb biały 40
kalafior surowy 220 gotowany 60
marchew surowa 120 gotowana 0
kartofle w parze 80 w wodzie 40

Życian C kalarepa surowa 100 gotowana 16


55 C kalafior surowy 50 gotowany 8
5, C kapusta surowa 40 gotowana 2
C pomidory surowe 15 gotowane 6
55 C fasolka surowa 10 gotowana 2
C kartofle surowe 10 gotowane 5
55 C szpinak surowy 8 gotowany 2
•5 c mleko surowe 1 gotowane 0

53
Węglowodany
Węglowodany — cbleb, kasza, ziemniaki stanowią podstawę naszego odży­
wiania. Człowiek dorosły potrzebuje około 500 gr. węglowodanów tj. ponad dwa
kilogramy ziemniaków, wzgl. kilogram chleba z pełnego ziarna. Skoro życian Bi
jest węglem umożliwiającym spalanie węglowodanów, należy zatym wykluczyć
spożywanie węglowodanów ubogich w ten życian. Nie wolno zatym spożywać bia­
łego chleba, klusek, słodkiego ciasta i bułek, gdyż w ten sposób powiększa się nie­
dobór źycianu Bj i powoduje złe spalenie — złą przemianę węglowodanową
— zatkanie przewodu pokarmowego i obstrukcję. Jedynym węglowodanem są zie­
mniaki, zawierają dostateczną ilość potrzebnego do spalania życianu Bn o ile są
należycie ugotowane. Drugim źródłem jest chleb pszenny z pełnego ziarna, zawie­
rający otręby. Duże ilości życianu spalinowego zawiera miód.
Cukier nie zawiera życianów, cukier nie przedstawia żadnych wartości od­
żywczych, nadmierne spożycie cukru jest szkodliwe, a tembardziej jest szkodliwe
spożywanie cukierków, ciast, czekolad i kakao.

Tłuszcze
Masowe spożywane tłuszczy wytapianych z trupów, jak sadło, słonina, smalec
gęsi oraz łój są równie szkodliwe jak mięso, zawierają liczne toksynv i zarazki
chorobotwórcze. Są trudno strawne. Masło topi się w temperaturze ponad 25 C., tłusz­
cze zwierzęce w temperaturze podad 100 C. Oczywiście, że organizm ludzki nie
wytwarza tak wysokich temperatur do przetopienia tłuszczów o tak wysokim punkcie
topliwości, musi użyć innych środków chemicznych i to w dużej ilości, aby prze­
trawić te trucizny. Z drugiej strony brak w ustroju życianów nie może pobudzić
do należytej pracy gruczoły wydzielcze. Niestrawione tłuszcze pozostają w ustroju
i wywołują szereg chorób. Nadmiar tłuszczu zakwasza organizm, przeto lekarze
zalecają spożywać mało masła tj. 5 gr. na każde 10 kg. wagi. Człowiek dorosły
potrzebuje około 40 gr. masła lub 80 gr. śmietany. Chorym na wątrobę i woreczek
żółciowy nie wolno spożywać więcej jak 20 gr. masła lub 40 gr. śmietany dziennie.
Nadmiar tłuszczu jak i nadmiar białka powoduje powolne, ale zato systematyczne
zatrucie ustroju.

Tran
Tylko konieczność szybkiego usunięcia niedoboru spowodowanego wadliwym
odżywianiem, zmusza nas do podania charakterystyki tranu. Nie oznacza to, że tran
jest nieodzownym tłuszczem dla kuchni jarskiej — prawdziwy jarosz nie potrze­
buje ani kuchni, ani garnków — zjada wszystko tak, jak mu ugotowała Przyroda
na patelni eteru, podgrzanej złocistymi promieniami słońca. Wegetarianin znajduje
potrzebną ilość życianów i tłuszczów w świeżych pokarmach roślinnych. Krowa
nie zjada przecież tłuszczów, ani potraw smażonych na tłuszczu — zjada trawę
i zielska i daje wyborne tłuste mleko. W pokarmach roślinnych znajduje się
zawsze dostateczna ilość tłuszczów — w orzechach, migdałach, słoneczniku i soji
znajduje się nawet nadmiar tłuszczów. Tran medyczny wytwarza się z wątroby
dorszy przez wytapianie wodą lub parą, jest barwy jasno - żółtawej i zawiera
około 0.3% bromu i jodu. Tran jest poprostu kopalnią życianów A i D Jeżeli
najlepsze wiosenne masło zawiera w 100 gramach 20 mg. życianu A, to w tej
samej iloścj dobrego tranu medycznego znajduje się dziesięć razy tyle ile w maśle
i tysiąc razu więcej niż w mleku. Nieprzyjemny zapach jest poniekąd przeszkodą
dla szerokiego spożycia. Dodany do sałatek surówkowych i przystawek, pobudzają­
cych apetyt, zatraca całkowicie swój specyficzny zapach.

54
TABLICA tYCIAMÓW

IW 0.001 mg. na?


|
cd

askorbin. na 100
03 cś rt A g
ul

gr substancji
c 1 fi

W mg kwasu
£3 bo bo
© M
bfi bb . bJD 75 bit .

gr.
8
® si s-§- S bio a &
eS
TH B fi

100
sl og O . g§
•3n Oa 2
a o o k> bh
o d 6 ó s d
. • ®
► fes * fe £ £
£

I
A Bx b2 c D A B, B2 c D.

Drożdże piwne 4500 2100 Marchew gotow. 0 0 0 0 0


Kiełki pszenne 3700 Owoce głogu 500
Kiełki jęczmienne 2500 Chrzan świeży 100
Kiełki żytnie 1500 Cytryny 3 100
Otręby ryżowe 1500 Porzeczki czarne 100
Razówka pszenna 650 Pietruszka surowa 100
Orzechy laskowe 400 Brukselka 50
Orzechy włoskie 300 Szczypiorek 50
Chleb psz. razowy 220 Poziomki 50
Figi 200 Agrest 30
Sałata głowiasta 20 180 20 Maliny 25
Śliwki suszone 180 8 Jeżyny 1 22
Migdały 150 Porzeczki czerw. 16
Rodzynki 150 Fasolka szparag. 10
Szpinak surowy 24 140 80 8 Rzodkiew 10
Rzodkiewka 120 25 Ogórki świeże 8
Marchew surowa 8 120 20 Seler surowy 6
Banany surowe 100 8 8 Wiśnie 3
Kartofle surowe 80 10 Brzoskwinie 8
Cebula surowa 80 5 Buraki 8
Jabłka 80 2-15 Ananas 8
Grape-fruit 80 100 Groszek zielony 80
Pomarańcze 80 100 Morele suszone 57
Śliwki 80 10 Rydze 20 0.14
Pomidory 2 80 50 15 Papryka zielona 180
Daktyle 60 Jarzębina 47
Gruszki 60 Pokrzywa 24
Chleb biały żytni 40 Rabarbar 15
Mleko krowie 0.8 40 100 1 0.4 Trawa 13
Melon Moschatat. 6 8 Grzyby prawdz. 0.14
Białko jaja surowe 450 Śledzie 0 14
Żółtko jaja surowe 4-20 550 Sardynki 0.14
Ryż gotowany 0 0 0 0 0 Szprotki 0.14
Winogronowy sok 0 Tran wątrobowy 200 400
Kakao 0
Sałatki źycianowe
Przystawiła pobudzająca apetyt PrzystawKa pobudzająca apetyt
100 gr. drobno tartej białej rzod­ 100 gr. drobno utartej rzodkwi,
kwi, 10 gr. drobno tartego chrzanu, 50 gr. drobno siekanej cebuli,
20 gr. drobno siekanej cebuli, 50 gr. drobno siekany kiszony
szczypta soli, szczypta rosiczki, ogórek, szczypta soli, szczypta
10 gr. oliwy lub tranu, kilka kro­ rosiczki, 10 gr. oliwy lub tranu,
pel soku cytryny, 10 gr. śmietany. kilka kropel cytryny.

SałatKa PrzystawKa pobudzająca apetyt


100 gr. tartej surowej włoskiej ka­ 100 gr. drobno tartej rzodkwi, 20 gr.
pusty, 100 gr. tartych jabłek, 50 gr. drobno siekanej cebuli, 10 gr.
tartej marchwi, 50 gr. kwaśnego drobno tartego chrzanu, szczypta
ogórka, 20 gr. seleru, 10 gr. pie­ soli, szczypta rosiczki, 10 gr. oliwy
truszki, 10 gr. cukru, 0.5 gr. tłu­ lub tranu.
czonego kminku, 30 gr. śmietany.

SałatKa marcowa SałatKa wiosenna


50 gr. utartej rzodkwi, 50 gr. zie­ 50 gr. zielonego groszku, 50 gr.
lonych pędów cebuli, 10 gr. tartego świeżego tartego ogórka, 50 gr.
chrzanu, szczypta soli, szczypta tartych jabłek, 5 gr. cukru, 20 gr.
rosiczki, 20 gr. śmietany, 10 gr. śmietany, kilka kropel cytryny.
tranu lub oliwy.

SałatKa SałatKa
100 gr. tartej cykorji świeżej, 100 gr. kwaśnej kapusty, 20 gr.
50 gr. tartego jabłka, 5 gr. cukru, cebuli, 10 gr chrzanu, 10 gr. tranu,
cytryny do smaku, 10 gr. śmie­ 0.1 gr. tłuczonego kminku, 10 gr.
tany, 1 żółtko. śmietany.

SałatKa SałatKą
100 gr. tartej marchwi, 20 gr. tar­ 100 gr. kwaśnej kapusty, 100 gr.
tego jabłka. 10 gr. tartego chrzanu, jabłek, 10 gr chrzanu, 20 gr. ce­
10 gr. śmietany, szczypta cukru buli, 5 gr. cukru, 0.1 gr. kminku,
waniliowego. 10 gr. tranu, 20 gr. śmietany.

SałatKa
SałatKa
100 gr. kwaśnej kapusty, 100 gr.
kwaśnego ogórka, 10 gr. pietruszki, 100 gr. tartej marchwi, 50 gr. tar­
10 gr. chrzanu. 25 gr. śmietany, tego jabłka, 10 gr. tartego chrzanu,
10 gr. tranu, 20 gr. cukru lub bez. cukier, cytryna, 10 gr. śmietany.

SałatKa wiosenna SałatKa


2 pęczki rzodkiewek, 30 gr. świe­ 100 gr. tartego jabłka, 10 gr. tar­
żego tartego ogórka, 20 gr. twa­ tego chrzanu, 10 gr. śmietany,
rogu, 10 gr. śmietany, 5 gr. koperku. szczypta cukru wanil., cytryna.

Myśl o jedzeniu — pokarm słucha myśli


Zupy pasteryzowane
Pasteryzowana zupa szpinaKowa
Pasteryzowana zupa z poKrzywy
250 gr. ziemniaków w drobną kost­
kę, 100 gr. wody, 3 gr. soli, roz­ 50 gr. kaszki manny, 250 gr. mleka,
gotować, nie cedzić, odstawić; 1 gr. soli, zagęścić na wolnym
200 gr. szpinaku, 50 gr. cebuli,
ogniu, odstawić. 100 gr. soku z po •
20 gr. pietruszki, wycisnąć razem krzywy, 30 gr. miodu, 1 żółtko,
na sok, po czym dodać 30 gr. śmie­ szczypta cukru wanil. Dobrze roz­
tany, 10 gr. masła, 2 żółtka, zmie­ trzepać i zmieszać wszystko ra­
zem. Krasić masłem lub tranem.
szać wszystko razem i podać,

Pasteryzowana zupa szpinaKowa Pasteryzowana zupa z poKrzywy


250 gr. ziemniaków przetartych na
grubej tarce, 100 gr. wody, 5 gr. B 250 gr. ziemniaków w kostkę, 100
soli, rozgotować, nie cedzić, odsta- ■ gr. wody, 5 gr. soli, rozgotować,
wić, 150 gr. szpinaku, 50 gr. po- 1 nie cedzić, odstawie, 200 gr. świe­
midorów czerwonych, 25 gr. ce­ żej pokrzywy, 50 gr. cebuli, 20 gr,
buli, 10 gr. pietruszki, wycisnąć pietruszki, wycisnąć razem na sok,
razem na sok, po czym dodać 30 po czym dodać 30 gr. kwaśnej
gr. śmietany, 10 gr. masła lub 10 śmietany, 2 żółtka, zmieszać wszy­
gr. tranu, 2 żółtka, zmieszać wszy­ stko razem, polać masłem lub tra­
stko razem i podać do spożycia. nem.

Pasteryzowana zupa z lebiody Pasteryzowana zupa pomidorowa


250 gr. ziemniaków przetartych na 300 gr. wody, 50 gr. kaszkf kra­
grubej tarce, 100 gr. wody, 5 gr. kowskiej lub manny, 3 gr. soli,
soli, rozgotować, odstawić, nie ce­ zagęścić na wolnym ogniu, odsta­
dzić, 100 gr. liści lebiody, 30 gr. wić, 250 gr. świeżych pomidorów,
cebuli, 20 gr. pietruszki, 10 gr.se- 25 gr. cebuli, 10 gr. pietruszki, 10
leru, wycisnąć razem na sok, po gr. pory, 10 gr. seleru, wycisnąć
czym dodać 30 gr. soku z kiszonej razem na sok, po czym dodać 30
kapusty, 30 gr. śmietany, 10 gr. gr. śmietany, 10 gr. masła, 2 żółtka,
świeżego masła, 2 żółtka, zmieszać zmieszać wszystko razem i szybko
wszystko razem. podać.

Pasteryzowana zupa z pokrzywy Pasteryzowana zupa pomidorowa


250 gr. ziemniaków w kostkę, 100 250 gr. ziemniaków przetartych na
gr. wody, 5 gr. soli, rozgotować, grubej tarce, 100 gr. wody, 3 gr.
nie cedzić, odstawić, 200 gr. świe­ soli, rozgotować, nie cedzić, odsta­
żej pokrzywy, 50 gr. cebuli, 50 gr. wić, 200 gr. pomidorów, 50 gr.
pomidorów czerwonych, 20 gr. pie­ kwaśnego ogórka lub soku, 50 gr.
truszki, 20 gr. seleru, wycisnąć cebuli, 20 gr. pietruszki, 10 gr. se­
razem na sok, po czym dodać 30 leru, 10 gr. pory, wycisnąć razem
gr. soku z kiszonvch ogórków, 30 na sok, po czym dodać 60 gr. śmie­
gr. śmietany, 2 żółtka, dobrze roz­ tany, 10 gr. masła, 2 żółtka, zmie­
trzepać i zmieszać wszystko ra­ szać wszystko razem, posypać ko­
zem. Dodać 20 gr. świeżego ma­ perkiem i podać.
sła i podać do spożycia.

Jedz mało — to ekstrakty nader pożywne.


57
Zupy pasteryzowane
Pasteryzowana zupa pomidorowa Pasteryzowana zupa ogórKcwa
250 gr. ziemniaków przetartych na 500 gr. ziemniaków w drobną ko­
grubej tarce, 100 gr. wody, 5 gr. stkę, 100 gr. wody, 15 gr. soli, roz­
soli, rozgotować nie cedzić, odsta­ gotować, odstawić, nie cedzić, 50
wić, 250 gr. pomidorów, 50 gr. ce­ gr. cebuli, 20 gr. pietruszki, 50 gr.
buli, 20 gr. pietruszki, 10 gr. pory, pomidorów. 100 gr. kiszonego ogór­
wycisnąć razem na sok, po czym ka, wycisnąć razem na sok, po
dodać 20 gr. śmietany, 10 gr. ma­ czym dodać 2 żółtka, 1 łyżkę śmie­
sła, 2 żółtka, zmieszać wszystko tany, roztrzepać i zmieszać wszy­
razem, obficie posypać koperkiem stko razem. Podać na stół.
i podać.

Pasteryzowana zupa pomidorowa Pasteryzowana zupa ogórHowa


zielona
500 gr. ziemniaków w drobną ko­
250 gr. ziemniaków przetartych na stkę, 100 gr. wody, 15 gr. soli, roz­
grubej tarce, 100 gr. wody, 3 gr. gotować, odstawić, nie cedzić, 250
soli, rozgotować, odstawić, 100 gr. gr. świeżego ogórka, 50 gr. czer­
kiszonych, zielonych pomidorów, wonego pomidora, 50 gr. cebuli,
100 gr. świeżej kapusty, 25 gr ce­ 20 gr. pietruszki. 10 gr. selera, wy­
buli, 10 gr. pietruszki, wycisnąć cisnąć razem na sok, po czym 2
razem na sok, po czym dodać 30 gr. żółtka, 1 łyżkę śmietany, zmieszać
śmietany, 10 gr. masła, 2 żółtka. razem, podać do spożycia.
Zmieszać wszystko razem i podać.

Pasteryzowana zupa ogórKowa Wyborna zupa Kalafiorowa z pomi­


250 gr. ziemniaków w drobną ko­ dorami
stkę, 100 gr. wody, 10 gr. soli, roz­ 1000 gr. wody, 20 gr. soli, 25 gr.
gotować, odstawić, nie cedzić, 100 cukru, 250 gr. kalafiorów, ugoto­
gr. świeżej kapusty, 25 gr. cebuli, wać, wodę odcedzić do szklanki,
20 gr. pietruszki, 10 gr seleru, wy­ 150 gr. czerwonych pomidorów,
cisnąć razem na sok, po czym do­ 20 gr. cebuli, 10 gr. pietruszki, wy­
dać 50 gr. soku z kwaśnych ogór­ cisnąć na sok, po czym dodać 20
ków, 2 żółtka, 1 łyżkę śmietany, gr. wywaru z kalafiorów, 30 gr.
roztrzepać, zmieszać razem, podać śmietany, 5 gr. cukru, wszystko
do spożycia. razem zmieszać i podać.

Pasteryzowana zupa Kalafiorowa


150 gr. ziemniaków w małą kostkę, Pasteryzowana zupa jarzynowa
100 gr. przetartego przez młynek 250 gr. ziemniaków, 250 gr. kala­
kalafiora, 250 gr. wody, 5 gr. soli, fiorów, 300 gr. wody, 5 gr. soli,
rozgotować bez przykrycia dla zagotować, odstawić nie cedzić,
ulatniania się siarkowodoru, po 100 gr. pomidorów, 30 gr. marchwi,
czym nie cedzić, odstawić, 50 gr. 20 gr. cebuli, 20 gr. pietruszki, 20
cebuli, 20 gr. seleru, 20 gr. pie­ gr. seler, 20 gr. pory, wycisnąć
truszki, 20 gr. pory, wycisnąć ra­ razem na sok, po czym 30 gr.
zem na sok, po czym 2 żółtka, 1 śmietany, 10 gr. świeżego koper­
łyżkę śmietany, roztrzepać i zmie­ ku, zmieszać wszystko razem i po­
szać wszystko razem, dodać 10 gr. dać.
świeżego masła, po czym podać
do spożycia.

Jedząc mało — jesz dziesięć razy więcej.


58
Potrawy życianowe
Pory z grzybami
Ziemniaki z parmazanem 250 gr. ziemniaków w plastry, |
250 gr. porów w plastry, 125 gr. £
250 gr. młodych ziemniaków, 100 gr. cebuli w plastry, 100 gr. wody, ?
wody, 25 gr cebuli, 0.5 gr. pieprzu, 50 gr. tranu (nie masła) 30 gr. mo- |
10 gr, tranu, udusić do odparo­ czonych przez noc grzybków wraz
wania wody. Na talerzu polać z wodą, 5 gr. kminku, 7 gr soli,
masłem, posypać parmazanem. 1 gr. pieprzu, udusić na wolnym
ogniu.

Ziemniaki w tranie Pory z grzybami


250 gr. ziemniaków w plasterki, 250 gr. ziemniaków w plastry, ■
50 gr. cebuli w plastry, 3 gr. soli, 250 gr. porów w plastry, 250 gr. |
50 gr. wody, 30 gr. tranu, udusić, grzybów w plastry, 125 gr. cebuli
odstawić, nie cedzić, po czym zaiać w plastry, 100 gr wody, 50 gr.
sosem: 100 gr. soku z pomidorów, masła lub tranu, 7 gr. soli, 0.5 gr.
20 gr. śmietany, 1 żółtko. Ewentu­ pieprzu, udusić na wolnym ogniu.
alnie posypać serem szwajcarskim.

Kalarepa w pomidorach
Ziemniaki w sosie pomidorowym 250 gr. kalarepy w kostkę, 5 gr.
250 gr. młodych ziemniaków, 150 gr. soli, szczypta pieprzu, 150 gr. wody,
wody, 5 gr. soli, zagotować, odsta­ udusić, odstawie, nie cedzić, po
wić, nie cedzić, po czym zalać czym zalać sosem: 100 gr. pomi­
sosem: 100 gr. pomidorów, 5 gr. dorów, 10 gr. cebuli, 30 gr. śmie­
cebuli, 30 gr. śmietany i żółtko. tany. Surowej kalarepy nie wolno
spożywuć. (Zaburzenia—wzdęcia).

Potrawa z selerów
Kalafior w pomidorach
375 gr. ziemniaków w plastry,
Duży ugotowany kalafior zalać 250 gr. selera w plastry, 125 gr.
sosem: 100 gr. soku z pomidorów, cebuli, 20 gr. grzybków, 10 gr.
30 gr. śmietany, 1 żółtko. Przed soli, 1 gr. papryki, 50 gr. tranu
podaniem posypać parmazanem lub masła, 100 gr. wody, udusić
lub serem litewskim. ewentualnie posypać parmazanem.

Bukiet jarzyn w pomidorach


Brukiew w śmietanie 250 gr. młodych ziemniaków', 250 gr.
500 gr. brukwi, 50 gr. selera, 50 gr. kalarepy. 100 gr. kalafiora, 50 gr.
pora, 50 gr. cebuli, 7 gr. soli, 1 gr. fasolki szparagowej, 30 gr. tranu,
papryki lub 0.5 gr. pieprzu, 50 gr. 7 gr. soli, 1 gr. pieprzu, 100 gr.
tranu, udusić, podać do stołu, wody, udusić, odstawić, podać na
oblać śmietaną. talerze, zalać sosem. 150 gr. pomi­
dorów, 30 gr. śmietany, 2 żćłtka.

Recepty odnoszą się tylko do okresu przejściowego.


59
Coctaile życianowe

!
Coctail jabłKowy
Coctail pomidorowy 200 gr. soku z renet. 20 gr. cukru,
150 gr pomidorów, 100 gr. świe­ 2 gr. kwasu mlekowego, 20 gr.
żego ogórka, wycisnąć na sok śmietany, 1 żółtko, szczypta cukru
25 gr. śmietany. wanil., szczypta tartej skórki po­
marańczowej.

Coctail pomidorowy Coctail jabłKowy


250 gr. soku ze świeżych pomido­ 200 gr. soku z antonówek, 40 gr.
rów, 5 gr. cukru lub miodu, szczy­ miodu, 20 gr. rodzynek sułtańskich,
pta tłuczonego kminku, 30 gr. śmie­ 10 tartych migdałów, 10 gr. śmie­
tany, 1 żółtko. tany, 1 żółtko, szczypta cukru wanil.

Coctail z Kwaśnej Kapusty


200 gr. kiszonej kapusty, 40 gr. ja­ Coctail jeżynowy
błek, 10 gr. pietruszki, wycisnąć
razem na sok poczem: 20 gr. cu­ 100 gr. świeżego soku z jeżyn,
kru, 30 gr. śmietany, 1 żółtko, zmie­ 30 gr. miodu, 1 żółtko, szczypta
szać wszystko razem, ewent. dodać cukru wanil.
nieco soku z cebuli.

Coctail z melona
200 gr. obranego melona, 50 gr. Coctail porzeczKowy
jabłek, wycisnąć na sok, 30 gr.
miodu, sok z cytryny zmieszać ra- 250 gr. soku z porzeczek, 75 gr.
rem, przybrać ubitą śmietaną, miodu, 2 gr. cukru wanil., 1 żółtko,
z dzwonkami pomarańczy lub cy­ krem z bitej śmietany z cukrem.
tryny. (5 kropel rumu)

Coctail z melona
250 gr. obranego melona, wycisnąć i Coctail mieszany
na sok, poczem dodać: 25 gr. śmie- i 150 gr. soku gruszek, 100 gr. soku
tany, 25 gr. miodu, 1 żółtko, szczy- i jabłek, 25 gr. miodu, krem z bitej
pta cukru wanil., kilka kropel cy­ śmietany z cukrem wanil.
tryny.

Niema nic pożywniejszego nad coctail jarzynowy


Coctaile żyetanowe
Coctail śliwłlowy Coctail płynna sałata
250 gr. śliwek bez pestek, wycisnąć
na sok, 25 gr. miodu, 10 gr. śmie­ 2—3 główki sałaty wycisnąć na sok
tany, 1 gr. cukru wanil. 1 żółtko. poczem oddzielnie, 30 gr. gorącej
Uwaga: sok śliwkowy utleniając wody, sok z. 1 cytryny zmieszać
razem, poczem dodać: 30 gr. mio­
się szybko ciemnieje. Zaleca się
uprzednio przygotować ubity ze du, 30 gr. śmietany, 30 gr. cukru
wanil. 1 żółtko, poczem dopiero
śmietany krem i szybko polać nim
zmieszać ze sokiem sałaty. W re­
sok. W ten sposób chroni się przed
cepcie tej nie wolno użyć zimnej
nadmierną oksydacją, oraz pole­ lub ciepłej wody, lecz tylko gorącą. |
psza smak.

Coctail Krwiotwórczy Coctail ogórKowy


125 gr. szpinaku, 125 gr. tartej mar­ 200 gr. świeżego ogórka, 50 gr. po­
chwi, wycisnąć na sok: 30 gr. mio­ rzeczek, wycisnąć razem na sok
du, 20 gr. śmietany, 1 żółtko, zmie­ 30 gr. śmietany, 10 gr. miodu, 1 gr.
szać razem cukru wanil. 1 żółtko.

Coctail Krwiotwórczy
250 gr. szpinaku wycisnąć na sok
Coctail ogórKowy
poczem, 30 gr. miodu, 20 gr, śmie­ 200 gr. świeżego ogórka, 10 gr. ja­
tany, 1 żółtko, 1 gr. cukru wanil. błek, 10 gr. świeżej skórki cytry­
zmieszać wszystko razem. nowej. wycisnąć razem na sok
Uwaga: nieodpowiedni dla chorych 20 gr. śmietany, 1 żółtko.
na nerki i drogi moczowe.

Coctail ogórKowy Coctail ogórKowy


200 gr. świeżych ogórków, 40 gr- 200 gr. świeżych ogórków, 50 gr.
pomidorów, 20 gr. cebuli, 10 gr* śliwek bez pestek wycisnąć na sok,
pietruszki, wycisnąć razem na sok 20 gr. śmietany, 1 żółtko, szczypta
30 gr. śmietany, 1 żółtko, kminek cukru wanil.
tłuszczony.

Coctail pomidorowy
Coctail ogórKowy
150 gr. pomidorów, 70 gr. świeżego
180 gr. ogórków kiszonych, 70 gr. ogórka, 10 gr. cebuli, 10 gr. pietru­
pomidorów, 10 gr. cebuli, wycisnąć szki, 10 gr. seler, wycisnąć razem
na sok, 30 gr. śmietany, 1 żółtko na sok, 30 gr. śmietany. 1 żółtko.

Coctail szpinakowy ma więcej życianów niż pomarańcze


61
Leguminy życianowe
Jabłko z języKiem Kisiel
Kromkę chleba Grahama (nic żytni) 300 gr. wody, 50 gr. cukru, 5 gr.
posmarować cienko masłem, grubo cynamonu, zagotować i zalać roz­
miodem, po czym obłożyć plast­ tworem: 100 gr. soku żurawin,
rami jabłek lub jabłko oddzielnie. 30 gr. mąki kartoflanej. Polać
Starannie żuć. śmietaną, zdobić owocami.

Kompot surowy Galaretka


250 gr. wody, 10 gr. skórki poma­ 300 gr. wody, 50 gr. cukru, 10 gr.
rańczowe!, zagotować, odstawić, skórki pomarańczowej, 3 listki że­
dodać: 50 gr. miodu, 250 gr. su­ latyny, zagotować i zalać: 100 gr.
szonych owoców. Podać po upły­ soku żurawin. Polać śmietaną,
wie 12 godzin. zdobić owocani.

MleczKo migdałowe MleczKo jabłkowe


30 słodkich i 2 gorzkie migdały 200 gr. mleka, 50 gr. wody, 20 gr.
sparzyć, obrać z łuski, utłuc w cukru zagotować i do wrzącego
moździerzu na jednolita papkę, roztworu wlać 250 gr. soku z jab­
po czym dodać do szklanki gorą­ łek. Dodać cukru waniliowego.
cego mleka. Łyżeczka miodu Natychmiast przecedzić, wstawić
cukier waniliowy podniosą smak. do lodowni. Wyśmienity napój lecz
Po ochłodzeniu przecedzić. codziennie świeżo przygotować.
MleczKo jeżynowe PudtHng jabłkowy
250 gr. świeżego mleka, 2 gr. cy­ 250 gr. wody, 20 gr. cukru, 5 gr.
namonu, zagotować, odstawić, skórki cytrynowej,zagotować i za­
o idzielnie, 1 żółtko, 4 łyżki mleka lać roztworem: 30 gr. mąki karto­
zimnego, 20 gr. mąki kartoflanej, flanej, 250 gr. soku jabłek, 30 gr.
roztrzepać, wlać do gorącego śmietany. W ten sposób podawać
mleka, pó czym dodać: 100 gr. wszystkie owoce i jagody, zdo­
soku jeżyn, 30 gr. miodu. Podawać biąc świeżymi owocami lub jago­
w ten sposób wszystkie jagody. dami.

Napój jabłkowy Napój żurawinowy


500 gr. wody, 50 gr. suchych skó­
rek z chleba razowego i 10 gr. 300 gr. wody, 50 gr. cukru, 20 gr.
skórki cytrynowej zagotować, od­ skórki pomarańczowej, zagotować
stawić, po czym zalać 250 gr. soku i zaraz wlać: 100 gr. soku żurawin.
z jabłek oraz 2 łyżki miodu. Po Uwaga: jako zakwaszający ustrój
ochłodzeniu przecedzić, odstawić nie są szczególnie zalecane. Ko­
do lodowni. Wyśmienity, lecz rzystamy z żurawin ze względu
codziennie świeży. na dużą zawartość życianu C.

Krem z porzeczek
Napój rabarbarowy
50 gr. miodu, 2 jaja białko i żółtko,
300 gr. wody, 60 gr. cukru, 5 gr. 2 gr. cukru waniliowego, 30 gr.
skórki cytrynowej zagotować i za­ śmietany, roztrzepać starannie,
raz wlać: 100 gr. świeżego soku 250 gr. soku z czarnych porzeczek,
rabarbaru. Uwaga: nie zaleca się sok z połowy cytryny, roztrzepać
chorym na nerki i drogi moczowe. bardzo starannie. Polać śmietaną,
zdobić poziomkami.

Jedz mało — to perfumy, które odurzają.


62
Pożegnanie
1) Jeśli postanowisz — idż naprzód, choćby tysiąc osób inaczej
mówiło. Nikogo nie pytaj o radę, tu na wszystko znajdziesz od­
powiedź, tylko może nie dziś — może nie jutro.
2) Niech inni nadal stronią od jarstwa. Pamiętaj, że twoje życie jest zbyt
wielką stawką, abyś miał je nadal lekkomyślnie kłaść na szalę
teoretycznych rozważań trupożerców.
3) Masz tylko trzech najwierniejszych przyjaciół: jarzyny, owoce
i zioła. Oni przedłużą życie, lecz nie rób z nimi wyścigów — nie
żądaj cudów — działają powoli, lecz zadziwiająco mądrze.
4) Skoro masz od Boga danych przyjaciół, rozmawiaj z nimi, pieść
się nimi. Podziwiaj ich piękne ubarwienie, wspaniałą soczystość,
subtelny aromat i wibrujące w ich ciałach miliardy drobin pramaterii
życia. Rozmawiaj — oni odwdzięczą się tysiąckrotnie.
5) Wszystkie jarzyny i owoce myj nader starannie. Największe nie­
bezpieczeństwo grozi ci ze strony truskawek, które kładąc się na
ugnojoną ziemię, mają na swej powierzchni największą ilość zjad­
liwych i trudnych do wymycia bakterii.
6) Gotuj ziemniaki w małej ilości wody. Odcedzając wodę wyrzucasz
połowę rozpuszczających się w wodzie życianów. Nie wyrzucaj
swych przyjaciół do kubła.
7) Pokarmy przygotuj na pół godziny przed jedzeniem. Zupy paste­
ryzowane natychmiast podaj do stołu, lecz co zostanie wyrzuć
bez litości, bo zawarty w resztkach tlen zrobi olbrzymie spusto­
szenie—będzie to już nie pokarm odżywczy, lecz trup rozłożony
chemicznie
8) Obserwuj i zapamiętaj sobie jaki pokarm i w jakim stosunku
działa na twój organizm. Pamiętaj, że coctail szpinakowy spo­
żyty na noc zabierze ci sen, a rano nie będziesz wypoczęty.
Pamiętaj, że nieomal wszystkie jarzyny i owoce zawierają liczne
niezbadane jeszcze olejki eteryczne i związki chemiczne, które
mogą chwilowo zbyt silnie działać na system nerwowy. Zanotuj
sobie po czym dobrze sypiasz i po czym dobrze się wypróżniasz.
9) Nie jadaj chleba białego i żytniego, brukselki, Żórawin, rabarbaru,
mleka słodkiego, płatków owsianych, ryżu, twarogu i jaj — są to
pokarmy zakwaszające ustrój, który ma być ani zakwaszony, ani
zasadowy, lecz neutralny. Nie używaj octu, nie jedz marynat ani
konserw, ani trupów konserwowanych.
80) Bądź dumny, jeśli będziesz mógł zjadać dziennie przynajmniej
kilogram ziemniaków, lecz będzie lepiej, jeśli będziesz zjadał
dwa razy tyle, natomiast tylko około 35 gr. masła, 30 gr. białka
i dwa litry wody.
Żegnam cię — bądź zdrów.
63
Źródła
Dr. H. Borchardt — Dlaczego głód leczy
Mag. Biegański — Soja — uprawa i użytkowanie
Dr. A. Czarnowski — Zielnik lekarski
Dr. E. Enke — Keine Angst vor Diat
Dr. M. Kramsztyk — Krótki rys współczesnej organoterapii
Dr. J. Lypa — Ziołolecznictwo w chorobach złej prze­
miany materii
Dr. C. Lenzner — Vitamine ais Kraft und Lebenspender
Dr. K. Richter — Schmachhafte Rohkost und andere vita-
minhaltige Nahrung
Dr. W. Step und Dr. Gyórgy — Die Avitaminosen
Dr.Stepp-Ktinau-Schroeder— Die Vitamin und ihre Klinische Anwen-
dung
Dr. A. Sscheunert — Der Vitamingehalt der deutschen Nah-
rungsmittel
Dr. G. Venzmer — Gesund durch Vitamine
Dr. Voigt-Kurt — Vitaminlehre und ihrer Auswirkung auf
die praktische Medizin

Wszystkie recepty wykonano we wła­


snym laboratorium doświadczalnym

64
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001015573955

30001015573955

You might also like