You are on page 1of 19

dr Artur Jochlik – specjalista ds. programów PUP w Rybniku.

W roku 2014 został


laureatem wyróżnienia JM Rektora UŚ dla najlepszych absolwentów. Prowadził
zajęcia z etyki oraz historii filozofii na kierunkach filozofia, kognitywistyka
oraz doradztwo filozoficzne i coaching na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.
W roku 2018 uzyskał stopień naukowy doktora nauk humanistycznych na podstawie
pracy „Bóg w filozofii Hegla”. Jego zainteresowania koncentrują się wokół idealizmu
niemieckiego oraz historii powszechnej do XVII stulecia.

Dylematy – Bezwarunkowy dochód podstawowy


W przedszkolu dążymy do tego, aby żadnemu dziecku nie było przykro.
Brakuje aniołów, którzy w ten sam sposób czuwaliby nad nami. Z tego powodu myśl
o BDP rodzi obawy, które warto byłoby rozwinąć, ale osłabiając uprzedzenia.
Zacznijmy zatem od dobra i zastanówmy się, czy tutaj je odnajdziemy. Dobro wiąże
się z pewnym przeczuciem, wobec którego, nie mając innego wyjścia, uciekamy się
do metafor. Jeśli nie tylko nie ma, ale nie może być na świecie dobra (bo instynkty,
bo egoizm, bo Fatum), jeśli to pojęcie jest nieporozumieniem, należałoby zaprzestać
wytężać umysł, zaprzestać pisać i czytać cokolwiek, co nie jest instrukcją czy ulotką i
zadowolić się do samego końca tym, co tylko może cieszyć. Jeśli BDP jest dobre,
warto podtrzymywać dyskusję. I oto mamy, i oto jest ryzyko. Albo otchłań
pustosłowia, albo coś jest na rzeczy. Chcę wiedzieć, czy to jest dobre. Dobre, ale dla
kogo? Jeśli dla kogoś, to chyba przez "dobre" mielibyśmy rozumieć zgodne z
interesem. Nie. Pytając o to, czy jest to dobre, chodzi mi o to, czy państwo, w którym
ten mechanizm funkcjonuje, tak dalece, jak mógłby funkcjonować, może być uznane
za dobre państwo. Gdyby się miało wydarzyć, niezależnie od naszej rodzącej się z
niepokoju niepewności, to czy warto pozostać w takim państwie, czy też należałoby
odejść tam, gdzie sprawy nie zabrnęły zbyt daleko? Nie sądzę, że można przy takiej
zmianie z łatwością pozostać obojętnym. Chociaż nie należy sprowadzać rozważań o
człowieku do jego funkcjonowania w państwie, w przypadku BDP trudno byłoby
wyrwać się z tego kontekstu. Nie wyjdziemy przecież od rozważań chrześcijańskiego
egzystencjalizmu, w którym dobro uwalnia nas – przez moment – przed uczuciem
tkwienia na pograniczu wykluczających się wartości. Wydalibyśmy w ten sposób
przedwczesny wyrok w sprawie BDP, być może nieuczciwy. Nie wiem, czy
jakiekolwiek państwo mogłoby być uznane wtedy za dobre ("Królestwo moje jest nie
z tego świata"), a chodziło mi o to, żeby możliwie uczciwie, bez uprzedzeń, rozważyć
pewien pomysł. Skąd jednak w ogóle taki specyficzny początek, gdzie od razu
pytamy o dobro? A stąd, że kiedy myślimy o jakimś kontekście, okazuje się, że to, do
czego się odnosimy, również posiada swoje liczne odnośniki, a ono swoje. Jeśli to
dostrzegamy, to tylko mnożą się nam pytania. Może to się zakończyć tak, że w ogóle
nie podejmiemy jakiegoś tematu. Jeśli tego nie dostrzegamy, jesteśmy na drodze
coraz większej ignorancji, zależnej od tego, jak długa będzie nasza wypowiedź.
Potrzebujemy tego, co bezwarunkowe. Będzie to albo nauka, albo spójny
światopogląd, albo idea. Patrząc na to inaczej, można nie zgadzać się z punktem
wyjścia piszącego, ale cenne jest to, jeżeli punkt wyjścia jest znany. Wskażesz tu w
tekście, wskażesz tam w tekście i będziesz mógł powiedzieć autorowi: pobłądziłeś.
Nie chciałem też pytać bezpośrednio o to, czy jest to sprawiedliwe, skoro dobrze
wiemy, że sprawiedliwość nie polega na tym, aby każdy dostał czegoś po równo.
Jeśli dostał i było to sprawiedliwe, to dlatego, że się należało. Na tym obszarze
sprawiedliwościowym od razu, z wielkim ciężarem, mógłby paść zarzut, że mamy do
czynienia z niesprawiedliwością, bo niezależnie od indywidualnego wkładu w
dobrobyt państwa każdy dostaje od państwa tyle samo. Mógłby więc paść zarzut
zupełnie jakby państwo nie było czymś wyjątkowym, ani czymś takim jak dom (gdzie
tego typu dyskusji się unika), ani czymś innym (co teraz nie przychodzi mi do głowy),
lecz że państwo jest koniecznie czymś takim jak przedsiębiorstwo. Wszystkie
rachunki, wszystkie „winien – ma”, musiałyby się w nim zgadzać i to nas wyłącznie
miałoby interesować, kiedykolwiek tylko mielibyśmy rozmawiać o państwie.
Tymczasem ma się dopiero okazać, czy państwo jest niczym przedsiębiorstwo.
Pojęcie dobra jest bardziej ogólne, a więc pozwala na większą otwartość umysłu.
Ktoś mógłby oponować, że tu nie chodzi przecież o stawianie w centrum idei, tu
chodzi o… No właśnie, o co? Opiszesz w paru zdaniach projekt, w sposób
przychylny bądź nieprzychylny, ale nie możesz zrozumieć, jak to, co opisujesz,
zostanie stopniowo wpasowywane w kontekst życia społecznego, którego jeszcze
nie ma (bo jeszcze na serio BDP nikt nie wypróbował). Na tym obszarze jeszcze nie
ma faktów. Skoro ich nie ma, przychodzą do głowy historyczne analogie, że oto
dzieje się coś, co działo się już, dajmy na to, gdy upadał Rzym. Gdy jednak upadał
Rzym, żyło pokolenie Odoakera. Nie sposób wręcz przestać wyliczać, jak bardzo
życie tamtych ludzi różniło się od naszego. Biorąc to wszystko do kupy, zmieniły się
normy, zmieniły się technologie, zmieniła się wreszcie polityka oraz nasz stosunek do
transcendencji (w uproszczeniu: do religii). Z tego powodu historyczne porównania
niemal zawsze pozostają płytkie (dodam tu tylko, że świat zmienia się coraz szybciej,
na wypadek przypomnienia, że przecież PRL nie jest tak bardzo odległy). Już Platon
zauważył, jak zwodnicze może być posługiwanie się analogią w docieraniu do
konkluzji nawet w prostym rozumowaniu. Poza tym, zarówno nasze, ludzkości,
informacje, jak i nasza, indywidualna, wiedza historyczna są pełne luk, które
rekompensowane są pragnieniem użycia historii w celu zwycięstwa w dyskusji bądź
utwierdzenia nas samych w z góry przyjętym przekonaniu, takim jak to, że nasza
ojczyzna jest najwspanialsza, a czasy, w których przyszło nam żyć, ze wszech miar
podłe. A poza tym, mówiąc zupełnie po ludzku, świat jawi się jako nieprzewidywalny.
Być może tylko dlatego, że należałoby uwzględnić tok myślenia zbyt wielkiej ilości
ludzi, a być może również dlatego, że ludzie ci mają wolną wolę. To prawda, że
zachwycanie się tym, co złożone, dla samej radości zachwytu, nie świadczy o nas
najlepiej, ale historyczna złożoność tego świata i związany z tym mrok przyszłości nie
jest czymś sztucznie skonstruowanym. Tak oto historia jest przydatna i nieprzydatna
zarazem, a najsmutniejsze jest to, że w całym tym natłoku trudno uczciwie ustalić,
która strona monety padła nam na dłoń. Nie chodzi nam o przeszłość, gdy myślimy o
BDP.
Nie ma więc faktów związanych z funkcjonującym BDP, nie ma dobrych
podpowiedzi z zamierzchłych czasów, a pozostaje temat trudny do zignorowania.
BDP zyskuje nasze uznanie w tym sensie, że pomysł jest wręcz rozbrajająco prosty.
Raz w miesiącu każdy obywatel dostanie jednakową ilość pieniędzy. To tyle. Nie
oczekuje się tutaj żadnej reakcji, bo przecież człowiek nie musi chcieć niczego
zmieniać w swoim życiu. Chodzi tylko o to, aby możliwie każdy z nas mógł
zdecydować, czy chce poświęcać główną część swojej energii na życiu zawodowym.
Nie wiem zatem, czy można nawet mówić tutaj o pomocy. Przywołani aniołowie się w
to nie mieszają. Kto zatem pomaga komu? Nie wdajemy się w szczegóły tego, kto
potrzebuje ani kto finansuje transakcję, bo, przynajmniej w punkcie wyjścia,
szczegółów nie ma. Otrzymują obywatele, a finansują podatnicy; „wszyscy” i
„wszyscy”, choć w nieco innym rozumieniu. Beneficjentem jest ten, kto może
wykazać, że jest obywatelem. Bezpośrednie podatki płaci ten, kto nie jest od tego
zwolniony ze względu na ubóstwo, czy, mówiąc łagodniej, kto niewiele już i tak poza
otrzymywanymi co miesiąc środkami posiada, a nie będzie się przecież dzielił z
państwem tym, co od niego otrzymał. Interesujące okaże się przy tym w każdym
następnym roku, ilu po przeciwnej stronie beneficjentów będzie tych benefaktorów.
Nikt jednak tabelek w Excelu o tym nie prowadzi, bo nie ma takiej potrzeby – BDP
wprowadza się wtedy, kiedy społeczeństwo jest na nie absolutnie gotowe. Przy
okazji zatem chodzi o to, aby zmniejszyć biurokrację. Jeżeli miałoby się okazać, że
nadal będą istniały publiczne programy na rzecz walki z ubóstwem, wtedy, jak sądzę,
przyznamy, że BDP nie ułatwiło niczego. Ten zatem, kto wydał swoje jedyne środki
na narkotyki zamiast na jedzenie, będzie musiał wieczorem poszukać posiłku w tych
sklepach, w których jest nadmiar. Taki człowiek będzie smutnym przypomnieniem, że
nie da się, wbrew najszczerszym intencjom, wbrew nawet autentycznej, społecznej
solidarności oraz wbrew temu, że wprowadziliśmy BDP nie wcześniej niż wtedy, gdy
byliśmy na to gotowi, zapewnić każdemu jakiegoś podstawowego standardu życia.
Nie powiemy chyba o standardzie w obliczu życia, gdzie nie ma pewności, czy jutro
w danym miejscu uzyskam pomoc. Nie sposób też chyba na poważnie mówić o
przymusowej rehabilitacji, bo zastosowanie takiego rozwiązania przybliża państwo
do totalitaryzmu. Nie pomaga się komuś, kto nie życzy sobie naszej pomocy.
Trzeźwy optymizm, który nie chce społecznego wykluczenia, zauważa, że niektórzy
wykluczają się sami. Nie obiecywano wszakże, że jeden dochód zwalczy zło tego
świata. Obiecuje się nam prostotę i wybór. Ciekawsze jest natomiast to, czego się
wprawdzie nie obiecuje, ale co bardzo pobudza do myślenia.
BDP może urozmaicić życie. Wybierasz, gdy nie masz przysłowiowego noża
na gardle. Może się okazać, że ludzie częściej będą się decydowali na to, co, choć w
ich ocenie dobre, nie przynosi takiej korzyści, którą postronni mogliby łatwo
zauważyć. Różnice stają się subtelne. Czyż sama obecność ojca nie jest tym, co
dobre, niezależnie od korzyści, jakie mogłyby z niej wynikać? Chodzi właśnie o to, że
korzyść może stać się wraz z przejściem pokoleń słówkiem rzadziej używanym.
Łatwo jest ironizować, gdy się słyszy o wzbogacaniu tym sposobem ludzkiego
wnętrza, że nadmiar wolnego czasu spowoduje jedynie nadmiar pustej rozrywki.
Zamiast godzinki na Twitchu od czasu do czasu – cztery godziny dziennie, i tyle w
tym temacie. Po pierwsze, nie naszą jest rzeczą prawić ludziom kazania, jak powinni
wykorzystać swój wolny czas, a po drugie, chodzi o większą ilość dokonywanych
wyborów, a nie o to, jakie to będą decyzje (dzikie wyobrażenia o tym, jakie mogłyby
to być decyzje, nie powinny nas przerażać w tym znaczeniu, że nadal funkcjonujemy
w państwie prawa). Wydaje mi się nieporozumieniem, że ludzie mieliby przestać
chcieć się kształcić, jeśli nie musieliby tego robić. Po prostu zmieniłoby się
zainteresowanie pewnymi kierunkami kształcenia. Nadal byłoby prawdą, że te, które
wymagają większego wyrzeczenia, kuszą lepszym wynagrodzeniem. Zmieniłoby się
bez wątpienia życie kulturowe, trudno jednak przewidywać, w jaki sposób; co do
zasady jednak, wszelkie urozmaicenie w tym zakresie jest dobre. Podobnie możemy
myśleć o innych obszarach zainteresowań. Ludzie nie interesują się czymś często
dlatego, że są zmęczeni.
BDP może również przyczynić się do wzrostu przedsiębiorczości. Takie
stwierdzenie, pomimo tego kluczowego „może”, musi wydać się wielu ludziom
idiotyczne. Możemy bowiem zgodzić się, że skoro umożliwiono ogromnej ilości ludzi
dużo wolnego czasu, niewielki procent spośród tego ogromu zechce poświęcić swoje
życie na wymyślaniu nowych rozwiązań technicznych. Wiemy jednak dobrze, jak
niewielu jest spośród nas Edisonów, którzy łączą w sobie bycie wynalazcą z byciem
przedsiębiorcą. Jak zatem miałaby wyglądać rzekoma przedsiębiorczość poza takimi
ekscentrycznymi przypadkami? Otóż tak samo, jak w krajach skandynawskich
przedsiębiorca może pozwolić sobie na większe ryzyko, bo wie, że jeżeli jego firma
upadnie, może liczyć na godziwą opiekę socjalną, tak też pomyśli człowiek, w którym
funkcjonuje BDP.
BDP przedstawiany jest przez zwolenników jako nieuchronna konieczność.
Postępująca robotyzacja miałaby pozbawiać coraz większą ilość ludzi zatrudnienia,
jednak w przeciwieństwie do sytuacji, jaka miała miejsce w czasach, w których
rozpowszechniana była kolej czy samochody osobowe, nie będzie możliwe
zastępowanie jednych miejsc pracy innymi, chyba tylko w taki sposób, że będą to
coraz częściej prace pozbawione sensu tak dla pracujących, jak i klientów, tzw. BS
jobs. Pierwszy kontrargument jest taki, że tego typu prace już istnieją i mają się
dobrze (złośliwi dodają, że znajdziemy je głównie w urzędach). Dlaczego więc świat
miałby się zawalić, gdyby trochę ich przybyło? Nie chodzi jednak przecież o to, że
bez BDP świat miałby przestać funkcjonować, tylko o to, że związana z poczuciem
absurdu presja społeczna wywoła pożądane zmiany, czyli BDP właśnie. Na to
przychodzi na myśl odpowiedź, że złe to państwo, w którym poczucie absurdu
naprawiane jest polityką, tak, jak gdyby miliony kół zębatych dało się naprawić takim
samym pociągnięciem narzędzia. Czy nie o to chodziło w dobrym państwie, aby
pozwolić kwitnąć wielu religiom i światopoglądom? Tutaj można zastrzec, że przecież
kościoły i inne stowarzyszenia nie nakarmią dobrym słowem. Usłyszymy, że,
przeciwnie, mogłyby to zrobić. Karmić tak słowem, jak i chlebem, jeżeli tylko taka jest
wola wiernych/ fanów. Przecież jednak, powiedzą zwolennicy BDP, to ekonomiczne
rozwiązanie nie jest obwarowane warunkiem przyjęcia takiego, a nie innego sposobu
myślenia. Najzagorzalsi przeciwnicy BDP również będą jego beneficjentami.
Najlepszą odpowiedzią przeciwników będzie wtedy przyznanie racji co do tego, że
wprawdzie otrzymanie tych środków nie będzie uzależnione od czyjegoś
indywidualnego stosunku co do BDP, ale ponieważ politycy w ustroju
demokratycznym muszą nieustannie zabiegać o społeczne poparcie, każdego
miesiąca BDP może zostać unieważnione, co jest o tyle ironiczne, że to właśnie w
społeczeństwach demokratycznych, a nie w monarchii absolutnej, BDP mógł zostać
zrodzony – może się okazać, że ludzie zechcą zgładzić potwora, którego sami
stworzyli. Przecież w przypadku tak radykalnego rozwiązania, jakim jest BDP
(wprowadzanego metodą pokojową, a nie za sprawą zmilitaryzowanej mniejszości),
przez pierwsze dwadzieścia lat zarówno do tego, aby wprowadzić BDP, jak i aby
BDP utrzymać, nie wystarczy poparcie drobnej większości, ale poparcie masowe (a
jeśli to już nie obowiązuje, jeśli zdecydowane poparcie nie jest już politykom
potrzebne, to właśnie wkroczyliśmy w czasy naprawdę ponure – Mao dał ziemię,
Mao zabrał ziemię). Przecież w przypadku jakiegokolwiek, niewielkiego nawet
kryzysu państwowego będą szły głosy za tym, że należy przestać wlewać wszędzie
po równo, lecz zastanowić się nad tym, gdzie ograniczone środki potrzebne są
najbardziej. Zwyczajne bowiem zwiększenie wydatków, przy takim kolosie, jakim jest
BDP, nie będzie nawet wchodziło w grę. Tymczasowe nawet wstrzymanie BDP
będzie odebrane jako fiasko BDP i bardzo trudno będzie przekonać ludzi, aby wrócić
do tego rozwiązania. Tym samym o BDP można powiedzieć wszystko, ale nie to, że
jest gwarantowane, nawet gdy zostaje już wypłacane. Nie jest w taki sam sposób, jak
nie jest gwarantowany pokój na świecie czy brak kataklizmów naturalnych. Skoro
BDP nie jest gwarantowane, to w jaki sposób miałbym planować swą przyszłość,
zwłaszcza że ciepły strumień pieniędzy oduczył mnie planowania czegokolwiek?
Błyskawiczna odpowiedź jest taka, że tego typu przedstawienie sprawy niezbyt
ukrycie zakłada, że ludziom się to rozwiązanie nie będzie podobało, że szybko im się
odwidzi, a to przecież nieprawda, bo dla lwiej większości BDP jest korzystne. Jest,
brzmi odpowiedź, przez pierwsze miesiące, a później będzie już coraz gorzej. Jeśli
jednak z takim wyprzedzeniem wiemy już, dodadzą optymiści, że będzie coraz
gorzej, to oznacza, że jesteśmy w stanie wiele przewidzieć i wielu sytuacjom
zaradzić. Ażeby uniknąć uśmiechu politowania, będą musieli przedstawić konkretne,
ekonomiczne propozycje, skoncentrowane wokół inflacji. Jeśli bowiem wszyscy będą
mieli dochód podstawowy, ceny towarów i usług wzrosną w wyniku wzrostu siły
nabywczej, co zniweczy korzyści, zwłaszcza dla osób najbardziej potrzebujących
finansowego wsparcia – tych więc, o ironio, którzy najbardziej mogliby obecnie BDP
pragnąć. Wszyscy bowiem, w ramach pewnego minimum standardu życiowego,
będą dysponować taką samą ilością pieniędzy, ale nie wszyscy mają standardową
listę potrzeb, jak chociażby ci, którzy poważnie chorują czy mają niepełnosprawności
– ludziom tym zabraknie gotówki w pierwszej kolejności, nie z ich winy. Dobrze też
byłoby znaleźć taki mechanizm finansowania, który pokryłby BDP z małą nawiązką,
na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Należałoby chyba albo liczyć na to, że są tacy
bogacze, którzy mogą i zechcą to finansować, albo na to (co w zasadzie sprowadza
się do tego samego), że dług publiczny jest jeszcze bardzo elastyczny. Czy można
jednak w takim przypadku mówić o stabilizacji ekonomicznej państwa? Gdyby jakimś
cudem ci bogacze się znaleźli, mogłoby się okazać, że nierówności społeczne nie
zmniejszyły się, lecz pogłębiły, bo tylko niewielu przedsiębiorców przetrwało ten
społeczny deal „z nawiązką” (oni też są beneficjentami, jeśli miałoby to mieć
jakiekolwiek dla nich znaczenie – po nich jest długo, długo nic, a dalej dopiero
„zwyczajni” beneficjenci). I chociaż zakłada się, że nie mamy do czynienia z
marksizmem (w przeciwnym wypadku dyskutowalibyśmy o marksizmie), a zatem
zakłada się, że to nie zniesienie nierówności było celem (a przynajmniej nie celem
bezpośrednim), tylko prostota i wybór drogi życiowej, należy mieć nadzieję, że
wszystko dalej potoczy się po myśli tych, którzy te dwa cele mieli na uwadze.
Charakterystyczne to państwo, w którym o losie milionów decydują pojedyncze
rodziny.
Idąc za ciosem, oponent może powiedzieć zwolennikowi BDP, że nawet jeżeli
zwolennik nie zgadza się z dotychczasowymi argumentami, jest jeszcze jedna myśl,
którą należy uwzględnić, gdy mówi się o postępie robotyzacji jako o czymś
nieuchronnym. Rynek zawsze tworzy nowe nisze (tym samym, jak to często bywa w
dyskusjach, zignorowano to, od czego znający dobrze temat zwolennik BDP wyszedł:
czasy nie są takie, jak za Henry’ego Forda). Jeżeli, mówi krytyk, dobrobyt wzrasta aż
tak bardzo, że ludzie nie muszą się wysilać łopatą i młotkiem, ich potrzeby i
dolegliwości stają się subtelne. Jak zauważył Schopenhauer, Dostojewski i wielu
innych, ludziom zawsze coś doskwiera, nawet w najbardziej korzystnych warunkach
życiowych. Na takie stwierdzenie odpowiadamy, że będzie to pocieszające wyłącznie
dla tych, którzy będą mogli sprostać tym „subtelnym” oczekiwaniom (skoro subtelne,
to młotek i łopata na rynku pracy kiedyś nie wystarczą), na co słyszymy odpowiedź,
że to przecież w interesie poszukujących pracy leży to, aby dostosowali swe
umiejętności. Jeżeli natomiast nie są w stanie tego zrobić, to należy na bieżąco
dostosowywać szkoły oraz instytucje rynku pracy, a w zupełnej już ostateczności
dofinansowywać z budżetu państwa zarobki, tak, jak w niektórych krajach
dofinansowywane są zarobki osób z niepełnosprawnościami. Dzięki temu przetrwać
może osoba, której udało się znaleźć zatrudnienie w niepełnym wymiarze czasu
pracy. Tym samym uda się zapewnić każdemu minimalny poziom bezpieczeństwa
ekonomicznego bez wprowadzania zmian radykalnych, a więc ryzykownych. Czy aby
jednak na pewno każdemu? Być może chodziło o to, aby ludzie nie musieli więcej
pozostawać zależni od instytucji pomocy społecznej. Uważny krytyk zauważy tutaj,
że zastępuje się tu wyłącznie zależność względem jednej instytucji zależnością
względem innej, większej – tą rozdającą BDP – z tą tylko różnicą, że teraz wszyscy
stajemy się zależni. Nie na tym, w istocie, polega problem z administracją, że pracuje
w niej zbyt wielu urzędników (rzekomo dzięki BDP miałoby być ich mniej), lecz na
tym, że zbyt mocno przenika ludzkie życie. Można na to odpowiedzieć, że należy
głębiej zastanowić się nad znaczeniem słowa „zależność” gdy mowa o jednej i o
drugiej instytucji. Bywa, że jedno słowo używane jest w dwóch znaczeniach, chociaż
nie wszyscy się w tym połapali. Żeby to zilustrować, porównajmy zależność żebraka
od przechodniów z zależnością klienta od takiej instytucji, jak OPS. Nie tylko prawdą
jest, że żebrak nie wie, skąd następnym razem przyjdzie jałmużna i jakiej będzie
wysokości, ale również to, że zmuszony jest prosić o pomoc przypadkowe osoby, w
sytuacji, w której zdecydowana większość społeczeństwa nie jest doprowadzona do
takiej sytuacji. Zależny jest od kaprysu ludzi, którzy, w większości, udają, że go nie
widzą. Towarzyszy mu gorzka wolność związana z tym, że nikt nie patrzy mu na ręce
jeśli chodzi o to, jak wydaje pieniądze (ze względu na stereotyp darczyńcy nieraz
będą wręcz unikać tego pytania). Jeżeli chce wejść do sklepu i chciałby, aby nie
wyróżniał się wśród tłumu, jest to utrudnione. W niektórych krajach jego sposób na
życie jest kryminalizowany. Korzystający z obecnie istniejących instytucji pomocy
publicznej należą do większej grupy obywateli i nie muszą ukazywać swojej niedoli
na środku zatłoczonej ulicy. Zależni są wyłącznie od zmieniających się przepisów. To
jednak, że w ogóle zależni są od przepisów (nawet gdybyśmy wyobrazili sobie, że się
nie zmieniają), oznacza, że ciągle sprawdzani są pod kątem tego, czy nadal
spełniają kryteria konieczne do otrzymania świadczenia. Nie towarzyszy im ta sama,
specyficzna wolność, o której nie raz i nie dwa zechce opowiedzieć żebrak. Są
częścią systemu, nie żyją na jego pograniczu. Wtapiają się w tłum, lub, lepiej, są
zwyczajną częścią tłumu. Korzystający z BDP niczym nie różni się od pozostałych
obywateli i nie musi zgłaszać się do żadnego urzędu, aby świadczenie otrzymać.
Uzależniony jest od państwa w sensie nieco bardziej abstrakcyjnym: ważne jest dla
niego, aby państwo przetrwało. Jego też bankomat nie zapyta, na co wydaje
pieniądze. A zatem zależność człowieka od BDP będzie mniejsza niż dotychczasowa
zależność od instytucji pomocy publicznej. I chociaż prawdą jest, że istniejące
instytucje pomocy publicznej dążą do tego, by zapewnić pomoc przy zachowaniu
szacunku wobec osoby, której pomoc jest udzielana, BDP w ogóle nie uwzględnia
ewentualnego, związanego z tym zagrożenia, bo transakcja odbywa się
bezosobowo. Nie ma też sensu zamartwiać się końcem BDP. Nic nie może wiecznie
trwać. Nawet parę lat życia z BDP jest lepsze, niż życie bez niego. Zbyt wielkie to
zwątpienie w możliwości dorosłych ludzi każe sądzić, że ze względu na BDP staną
się później bezradni. Nie będą musieli funkcjonować w dziczy, tylko nadal w
państwie, choć nieco odmienionym. Ciągłe zmiany są tym, do czego już człowiek
zdołał się przyzwyczaić. Dlatego również człowiek nie jest bogiem, bo jest kimś pod
wieloma względami zależny. Nawet cieszący się powodzeniem przedsiębiorca jest
zależny od klientów. Chociaż więc instytucja odpowiedzialna za wypłatę BDP wydaje
się być większa, to właśnie obecne instytucje mają większą władzę nad obywatelem,
bo mogą odbierać świadczenia. Znikną skomplikowane procedury. Odpowiedź na to
jest krótka: tym właśnie różni się obecnie istniejąca instytucja pomocy publicznej, że
dąży do tego, aby pomoc za pół roku czy za dwa lata nie była potrzebna. To
„odbieranie świadczeń” nie jest zatem złośliwością. Instytucja dąży do
usamodzielnienia się osób, którym pomoc świadczy. Dobrze więc, że przywołałeś to
porównanie z żebrakiem, bo z tym kojarzy mi się Twoje BDP. Ludzie podtrzymywani
są w jednakowym marazmie. Państwo nie tworzy w ten sposób szans, państwo
dostarcza zaledwie kroplówkę. Zwolennik BDP odpowie jednak, że przecież o to tu
chodziło, aby możliwości własnego rozwoju, jakiekolwiek by one nie były, człowiek
mógł stworzyć sobie sam, mając ku temu czas i środki. A zatem ingerencja państwa
w życie jest mniejsza, nie większa. Poza tym, tylko dlatego, że BDP zastąpi
publiczne instytucje, nie oznacza, że człowiek, który ze względu na jakiś wypadek
czy uzależnienie potrzebował będzie więcej środków, będzie zmuszony do
żebractwa, jak, być może, się tu sugeruje. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby nadal
istniały prywatne instytucje non-profit. Innymi słowy, w BDP nie chodzi o to, aby
opowiedzieć się czy to za niezależnością, czy za zależnością człowieka względem
państwa, lecz o to, aby zachować lepszą równowagę między oboma aspektami.
Skoro już i tak człowiek został wrzucony w świat, w którym żyje się w państwie,
należy zwiększyć zależność finansową – aby można było wreszcie zgodzić się z tym,
że państwo to czemuś służy – oraz zwiększyć jego niezależność w sferze prywatnej
– aby można było tam, w zaciszu domowym, o państwie zapomnieć. Zależność, z
jaką mamy tu do czynienia, jest pewnym minimum, na które musimy się zgodzić,
abyśmy mogli żyć dobrze. Oponent mógłby zauważyć, że prywatne instytucje non-
profit mogą nie sprostać wyzwaniu w nowej rzeczywistości, na co usłyszy, że
chodziło tylko o to, aby były do dyspozycji i pozostały liczne, tak aby człowiek
zagrożony wykluczeniem społecznym miał przed sobą liczne możliwości poprawy
swej sytuacji. Oponent mógłby zauważyć w takim razie, że ta nowa interwencja, „to
minimum, na które musimy się zgodzić”, może przyczynić się do osłabienia
finansowania nauki i kultury, nie w tym sensie, że zabrakło na nie pieniędzy, ale w
tym sensie, że skoro ludzie przestali odczuwać przymus społecznego angażowania
się, zredukowali do minimum pojawiania się w jakichkolwiek instytucjach
państwowych. Zwolennik BDP może odpowiedzieć, że to wyłącznie wada, jeśli
chcesz widzieć w tym wadę. Nauka i kultura rozwijały się w sposób udany poza
instytucjami. To prawda, że rozwijały się we współpracy z instytucjami, ale to nie jest
przecież tak, że, osłabione, instytucje te miałyby zupełnie przestać istnieć.
Inny argument przeciwnika BDP może być taki, że choć zgodziliśmy się nie
przywoływać argumentu braku dowodów empirycznych przy tym nowatorskim
rozwiązaniu, zauważyć przynajmniej należy, że nie ziściły się marzenia Kanta i
innych mędrców Oświecenia o społeczeństwie światowym. Żyjemy w osobnych
państwach, ba, w osobnych, jeszcze, cywilizacjach. Świat jest naprawdę złożony
jeżeli chodzi o politykę wewnętrzną i poziom zamożności. Jeżeli BDP miałoby być
jakimś swoistym fair play, nie wymusimy tego zagrania na wszystkich rządach. Co
więcej, to, że BDP uda się w jednym kraju, nie oznacza, że uda się w innym. Co,
jeżeli się uda tylko w jednym? Jeżeli to posunięcie będzie ekonomicznie
niekorzystne, choć moralnie słuszne, to jakie będą się z tym wiązały dla nas
konsekwencje? Kraje bez BDP staną się przecież atrakcyjne dla przedsiębiorców ze
względu na niższe podatki i wyższą aktywność zawodową. Tym samym
przedsiębiorcy z krajów, w których obowiązuje BDP, będą przenosili się do krajów, w
których nie ma czegoś takiego. Można by usłyszeć w odpowiedzi, że jakoś udało się
znieść niewolnictwo, choć to też musiało się kiedyś wydawać czczą fantazją, jednak
usłyszy się w odpowiedzi, że system niewolniczy był czy to ekonomicznie niewydajny
(jak w USA), czy jego stopniowe zastępowanie systemem feudalnym nie stanowiło
wielkiej różnicy dla właścicieli ziemskich (jak w Europie). Obrońca BDP może na to
odpowiedzieć, że decyzja nie musi mieć swego precedensu, aby była moralnie
słuszna – idzie jednak o to, że przeciwnik zgodził się już, w imię klarowności, na
moralną słuszność, pyta natomiast o konsekwencje ekonomiczne. Usłyszy zatem od
obrońcy BDP, że niepotrzebny jest nam więcej dla naszej wygody rozwój
ekonomiczny, że rozwój w nieskończoność i tak jest niemożliwy i że szkodzi on
przyrodzie, a zatem szkodzi nam. Jednakże, zauważy przeciwnik, nie ma czegoś
takiego, jak stagnacja ekonomiczna z zachowaniem ekonomicznego status quo.
Stagnacja oznacza regres. Poza tym, nie mówi się, że rozwój ekonomiczny ma
postępować za wszelką cenę, kosztem przyrody, lecz jedynie że państwa
implementujące BDP nie powinny zanadto odstawać od reszty świata, co wydaje się
niemożliwością. Wrażliwość na kwestie ekologiczne oraz na problemy ludzi
marginalizowanych w żaden sposób nie stoją w sprzeczności z najbardziej nawet
radykalnym odrzucaniem BDP. Co więcej, można również dążyć do uszczuplania
biurokracji mniejszymi krokami, tym samym likwidując potrzebę wprowadzania BDP
(a jeżeli próby uszczuplania biurokracji wywołują skutek odwrotny do zamierzonego
bez BDP, to samo dotyczy próby wraz z BDP). W tym momencie zwolennik BDP
może wykorzystać argument małych kroków przeciwnika do swoich potrzeb i
powiedzieć, że BDP może być wprowadzane w życie stopniowo, nie w tym sensie,
żeby dotyczyło najpierw wybranej tylko grupy osób – co kwestionowałoby istotę BDP
i zapewne wprowadziło chaos – lecz poprzez rozpoczynanie od niewielkiej sumy,
mając początkowo pomóc w zakupie leków czy ułatwić przeżycie tuż przed wypłatą,
zasiłkiem czy innym „Caritasem”. Suma ta będzie systematycznie wzrastała. Nie jest
również prawdą, że BDP musi zastąpić wszystkie instytucje pomocy publicznej
pierwszego miesiąca, w którym zostaje wprowadzone. Można do tego dochodzić
stopniowo, nie w tym sensie, że przeprowadza się wyłącznie eksperyment społeczny,
żeby zobaczyć, czy BDP działa, lecz że ludzie otrzymają już na stałe swoje pierwsze,
symboliczne pieniądze z BDP, a niektórzy spośród z nich nadal będą otrzymywali
przez pewien czas niektóre spośród innych świadczeń. Spotkamy się tu ze
sprzeciwem mówiącym, że w ten sposób nie unikniemy wcale chaosu, bowiem
argument prostoty ma sens właśnie wtedy, gdy niepotrzebne już są inne, publiczne
świadczenia. Jak zatem miałoby postępować uszczuplanie tych innych dróg
świadczeń bez rodzenia się niepokojów społecznych? Tak, odpowie zwolennik, że
suma, którą uszczupla się ze źródła alternatywnego (OPS itp.) staje się dodaną dla
wszystkich sumą BDP (100 zł tu i 100 zł tam) oraz tak, iż przy ustalaniu tych sum
bierze się pod uwagę realia osób najuboższych. Przeciwnik zwróci jednak uwagę na
to, że stopniowe wprowadzanie BDP przy jednoczesnym ograniczaniu innych
świadczeń socjalnych niekoniecznie musi doprowadzić do płynnego przejścia ze
społeczeństwa bez BDP do społeczeństwa z wystarczająco wysokim BDP. Skoro
proces ma być długotrwały, wiele jest czynników, które mogą go udaremnić. To, że
inflacja wzrasta stopniowo, nie sprawia, że ludzie jej nie zauważają na przestrzeni
wielu lat, bo wystarczająco jest wielu popularnych komentatorów, którzy zwracają na
nią uwagę. Wywołane tym oburzenie stanie się najbardziej prawdopodobną
przyczyną tego, że BDP zostanie wrzucone do kosza, zanim jeszcze zdoła zastąpić
świadczenia socjalne. Sytuacji nie ułatwi biurokratyczny chaos. Skoro przez pewien
czas istnieć będzie symboliczne BDP wraz ze wszystkimi innymi świadczeniami,
urzędnicy wielu instytucji będą musieli wszystko to uwzględnić przy zachowaniu
swych dotychczasowych obowiązków. Skoro rośnie złożoność administracyjna,
wygląda na to, że trzeba będzie zatrudnić dodatkowych urzędników, co
skompromituje BDP, przy którym obiecywano coś przeciwnego. Jest tak dlatego, iż
utrzymanie licznych programów – wyłącznie pozornie tych samych, bo istniejących
teraz w zupełnie nowym kontekście, w nowej rzeczywistości, w zmienionym
rozproszeniu potrzeb i prób oszustwa – wymaga stałego monitorowania. Należałoby
wpierw dostosować cały system świadczeń socjalnych przed wprowadzeniem BDP,
ale takie zmiany trwają długo, a wyborcy, którzy przesądzili o zwycięstwie polityków
obiecujących BDP, będą pragnęli rychłego wprowadzenia zmian, które obiecywano.
Nie jest też oczywiste, jak zareagują osoby korzystające z dotychczasowych
świadczeń. Choć wydaje się irracjonalne, że mieliby protestować, skoro, ostatecznie,
otrzymują taką samą sumę świadczeń, może się okazać, że zaczną podnosić się
głosy mówiące, że tych świadczeń zawsze było za mało dla najbardziej
potrzebujących i teraz zamiast zwiększać im te świadczenia, celuje się w rozdanie
takich samych świadczeń wszystkim, mimo że są zdrowi, młodzi, bezdzietni i
zamożni. Taka reakcja nie powinna dziwić. Powolne odklejanie plastra wprowadza
niepewność w życie osób zależnych od świadczeń socjalnych. Jest to niepewność co
do tego, jak i kiedy zmieni się ich wsparcie. Nie należy zakładać zaufania względem
polityków. Oczywistym jest, że można próbować minimalizować zarówno
biurokratyczny bałagan, jak i niepokój ludzi znajdujących się w potrzebie, nie bardzo
jednak wiadomo, jak należałoby się za to zabrać. Być może na nic się tu zdadzą
argumenty w telewizji, a sytuację będzie mógł uspokoić wyłącznie charyzmatyczny
przywódca pokroju Cháveza. Opór społeczny, jeżeli nawet nie unieważni BDP, może
spowodować, że politycy będą bez końca przesuwać moment całkowitej rezygnacji z
pozostałych świadczeń, jak i to, że nie zmniejszą oni adekwatnie pozostałych
świadczeń. Jest to dobra wiadomość tylko z perspektywy osób o poglądach
jednoznacznie lewicowych, tak samo jak tylko w ich oczach dobrą wiadomością
mogą być burzliwe konsekwencje (które pozostawiam do wyobraźni czytelnika). A
jeżeli nawet niestosownym jest sugerować jakieś dantejskie sceny, tyle przynajmniej
należy powiedzieć, że konfuzja byłaby powszechna, ponad-partyjna.
Problemy w nadążaniu za rozwijającymi się gospodarkami, stwierdzi
przeciwnik, to nie jedyne problemy polityczne. Chociaż mogłoby się wydawać, że
ograniczenie BDP do obywateli nie zachęci migrantów do przyjazdu, nie jest to
oczywiste. Jeżeli faktycznie BDP będzie funkcjonowało tak, jak powinno, może to
zachęcić migrantów obietnicą, opartą na faktach bądź też nie, otrzymania
obywatelstwa. Będzie rosła ilość nielegalnych migrantów, a tym samym zjawisko
ludzi żyjących na marginesie społecznym tylko się pogłębi, bo różnice pomiędzy
obywatelami a nie-obywatelami będą bardziej zauważalne, niż ma to miejsce
obecnie.
Inny argument jest taki, że oto całe państwo, a więc my wszyscy po prostu,
staje się mecenasem próżniaków, którzy chcieliby malować obrazy itp. Takie
wsparcie powinno znajdować się w sferze prywatnej. Ależ, usłyszymy, skoro tak
wiele osób zniechęci się do pracy, jak próbuje nam się wmówić, to nie „my wszyscy”
stajemy się mecenasem, lecz ci, którzy pomimo wzrostu podatków są jeszcze w
stanie funkcjonować na rynku. Nikt też nie wskazał, że trzeba udawać, że coś się
robi, aby otrzymać świadczenie, ani że znikną profesjonaliści wraz z ich instytucjami
kultury. BDP to nie rewolucja kulturowa; na tym obszarze mówi się wyłącznie o
możliwościach, jakie w ludziach drzemią i jakie, każdy we własnym imieniu, zechcą,
być może, urzeczywistnić.
Jeszcze inny argument wskazuje na to, że koszty życia w obrębie kraju są
różne, a BDP jednakowy. Jeżeli BDP miałby przestać być jednakowy, runął tym
samym argument prostoty. Zwolennik BDP może powiedzieć, że można spokojnie
zostawić jednakową dla kraju sumę świadczenia i pozwolić zwyczajnie ludziom na
przenoszenie się z miast do wsi, co i tak ma już miejsce. Nie wszyscy jednak, doda
krytyk, przeprowadzą się do małych miejscowości (które, zresztą, przestałyby wtedy
być małymi miejscowościami). Ci, którzy pozostaną w dużych miastach, będą żyli na
niższym poziomie materialnym od reszty społeczeństwa. Zwolennik BDP przypomni,
że zniwelowanie nierówności majątkowych nie wchodziło nigdy w grę, więc krytyk
niepotrzebnie się czepia.
Próbując spojrzeć outside the box, zwolennik BDP może zastrzec, że łatwiej
jest argumentować z pozycji sceptyka, niż bronić atakowanej przez sceptyka racji.
Gdyby to porównać z grą w szachy, sceptyk zawsze gra białymi. Jeśli bowiem
zniecierpliwiony zwolennik BDP zapyta: „Dobrze, jak zatem Ty rozwiązałbyś problem,
gdzie Ty widzisz rozwiązanie?”, przeciwnik może spokojnie odpowiedzieć: „To nie ja
twierdzę, że wiem, jak cokolwiek naprawić. Ja chciałem tylko wskazać na pewne
niebezpieczeństwa związane z tym pomysłem”. Innym outside the box zwolennika
BDP jest próba konkretyzacji przeciwstawnych stanowisk, swojego i sceptyka, tzn.
nie tylko kompromis (bo czym taki kompromis miałby być, BDP „na pół gwizdka”?),
lecz uznanie czegoś z obu stanowisk i uwzględnienie jakiegoś pomysłu, którego w
żadnym z tych dwóch bezpośrednio nie było, ale tak, by nie tworzyć science fiction,
lecz by miało to przełożenie na coś, o czym już się mówi i o czym obaj wiemy.
Wymaga to jednak nie lada finezji umysłowej i nie wiadomo, kogo zadowoli, a to
dlatego, że wymaga oczytania ze strony drugiej osoby. Nadzieja tkwi wtedy w
przedstawieniu BDP jako przejściowego etapu czegoś lepszego, a problem, jak
zwykle, w wypowiadaniu się na temat przyszłości, tym razem jeszcze odleglejszej.
Nie staramy się przecież jednak dotrzeć do tego, jak będzie, lecz jak być powinno, a
zatem określamy cel naszych społecznych wysiłków. Myślimy o tym, jak mogłoby
wyglądać nasze życie w społeczeństwie, gdybyśmy zechcieli postępować inaczej.
Zarysowanie czegoś takiego jest zatem możliwe do przeprowadzenia. Tym samym
jednak zwolennik BDP przesunąłby dyskusję z BDP na inny temat (np. kooperatyzm),
więc nie będę tu tego omawiał. Należy mieć jednak świadomość, że to właśnie
nieuwzględnienie takiej lub innej teorii może być poczytane za brak podejścia do
BDP na sposób poważny. Jeśli teraz odpowiemy, że społeczeństwo, którego
należałoby przekonać do BDP (jeżeli uznajemy BDP za coś dobrego), nie zna żadnej
szerszej teorii, która mogłaby przedstawić BDP w odpowiednim kontekście,
usłyszymy, że na tym polega rola edukatorów i innych zaangażowanych w sprawę
osób, aby to się zmieniło. Nawet najprostsze pomysły nie biorą się z próżni. To
jednak potwierdza to, że wątpiący gra białymi. Wątpiącymi są zajęci swoim życiem
ludzie i potrzeba wiele złego, aby ludzie dali szansę nowym propozycjom.
Istnienie dochodu, który jest wypłacany obywatelowi przez państwo
bezwarunkowo, oznacza większą zależność obywatela od państwa, przynajmniej w
kwestii uzyskiwania środków do życia. Może to oznaczać (choć jest to dyskusyjne),
że niemal nikt nie będzie chciał pracować. Samo bowiem obniżenie społecznej chęci
do pracy nie jest problemem (jak chce wielu), problem pojawić się może wraz ze
skutkami.
Tym samym zyskaliśmy rozeznanie, jak można myśleć o BDP. Jednak
konkluzja zmierzająca do tego, że BDP jest dobre, bo skłania nas do myślenia i
dyskusji, byłaby czymś słabym. BDP nie miała być terapeutycznym środkiem, lecz
tym, co bierze się na serio. Słaba również byłaby odpowiedź, że rzecz pod takim
względem jest taka, a pod innym inna. Nie po to zaczyna się od dobra, aby
zakończyć na relatywizmie. Czy BDP jest dobre? Nie jest. Państwo nie jest
cudotwórcą. Jeżeli nie jest, ale jednym z jego herkulesowych zadań jest
przeciwstawianie się deprywacji ekonomicznej, musi ono realizować swój cel w
sposób realistyczny, pozostawiając nam możliwość dopełnienia dzieła. Jego
zadaniem jest zatem nie dopuszczenie do sytuacji, w której deprywacja
powszechnieje. Trudno by było bowiem uzasadnić ubożenie ubogich jako środek do
realizacji jakiegoś celu, chociażby tym celem miał być ich większy dobrobyt w dalszej
przyszłości, rzecz bowiem polega na tym, że niedola może spowodować, że nie
dożyją tej przyszłości, a jeżeli nawet, nie będą mogli się z niej cieszyć, tak jak cieszyć
się mogą dzisiaj. Innymi słowy, trudno tu przykładać taką samą miarkę, jaką
przykłada się do przedsiębiorstwa. Co więcej, niedola powoduje ryzyko, że nie mogą
lub nie zechcą uczestniczyć w życiu społecznym, a chodzi o to, żeby uczestniczyli
możliwie wszyscy, bez okresu przerwy do nastania czasów, w których wreszcie warto
zagłosować. Tym, co najbardziej powoduje takie zniechęcenie, jest przeświadczenie,
że to ci, którzy decydują o losie państwa, czy to bezpośrednio, czy to pośrednio, za
sprawą ich bogactwa, są przyczyną ich biedy. Zasygnalizowałem już wcześniej i
teraz napiszę to wprost, że mam obawy, iż BDP spowoduje wzrost nierówności
społecznych, co, jak słusznie ktoś może zauważyć, samo w sobie, być może, nie jest
problemem, ale jest problemem, jeżeli staje się przyczyną takiego zniechęcenia,
chociażby i nawet było ono niesłuszne. Zamiast dobrego państwa jeszcze bardziej
będziemy wtedy mieli do czynienia z dwoma, niejako, społeczeństwami: tym, które
głosuje i tym, którym jest to więcej niż obojętne. Szło bowiem o dobre państwo, a nie
o szczęście, co nie jest tym samym. Nie wszystko, co dobre, czyni szczęśliwym,
jeżeli szczęście jest dowolnym przeświadczeniem (przede wszystkim,
przeświadczeniem ulotnym, wytchnieniem); lub, jak to się popularnie mówi, nie
wszystko, co warto, się opłaca, a nie wszystko, co się opłaca, warto. Państwo, a w
każdym razie dobre państwo, umożliwia realizowanie się człowieka na wielu
obszarach jego życia (większej, niż umożliwiałoby życie w dziczy), a jednym z tych
obszarów jest udział w życiu państwa, w przeciwnym bowiem razie państwo jest
zbyteczne. Jakkolwiek człowiek ma pełne prawo do takiego stanowiska w państwie
demokratycznym – więcej nawet, ma prawo w każdym momencie państwo opuścić –
państwo, w którym rośnie przeświadczenie, że jest ono zbyteczne, państwem
dobrym nie jest. Jeżeli uważa, że jest ono zbyteczne, nie będzie przeświadczony o
dobru instytucji, w tym nie będzie przekonany co do sprawiedliwości, przez co
osłabiona zostanie rola państwa jako pośrednika pomiędzy sprzecznymi interesami
obywateli (znaczenie „ostatniego zajazdu na Litwie” może przybliżyć ten fenomen),
albo, co sprowadza się do tego samego, państwo nie będzie ułatwiało zaufania,
współpracy i solidarności (i w tym sensie może faktycznie łatwo byłoby to osiągnąć w
dziczy, gdzie człowiek, chcąc nie chcąc, polega na swoim sąsiedzie). Trudno, żeby
uważał inaczej, skoro, jeśli się bliżej nad tym zastanowić – przy założeniu, że BDP
działa tak, jak działać powinno – instytucje te nie są mu już więcej do niczego
potrzebne. Nie musi często opuszczać domu, lecz kwestionuje zarówno jego komfort,
jak i przyjazność tego, co znajduje się wokół. Nie chodzi więc bynajmniej o to, że
jakiś wspólny, przyzwoity poziom egzystencji jest czymś złym, lecz o to, co się dzieje
powyżej tej poczciwej egzystencji, a dokładniej o relacje, jakie się kształtują między,
jak się rzekło, dwoma społeczeństwami w jednym państwie. A uważam, że BDP
spowodowałoby wzrost nierówności, bo A czy w takim państwie ludzie są szczęśliwi?
To już kwestia tego, co znajduje się w czyimś wnętrzu. Jak się przyzwyczaić, to i
wisieć dobrze.
Immanuel Kant, a renowned philosopher, did not directly comment on Universal Basic Income (UBI) as it is a relatively modern concept. However, some scholars have attempted to interpret Kant’s
philosophy in the context of UBI1.
Kant’s philosophy emphasizes the concept of external freedom 1, which refers to the freedom enjoyed by juridical subjects 1. Some argue that UBI could be seen as a tool for concretely realizing this external
freedom1. It could potentially align with Kant’s Doctrine of Right and the ethical ideal of virtuosity presented in the Doctrine of Virtue 1.
Philippe van Parijs’ argument for UBI is based on the concept of real freedom for all 1. Some scholars suggest that there might be some closeness between Kant’s concept of external freedom and van Parijs’
concept of real freedom1.

However, it’s important to note that interpretations can vary, and these views are not universally accepted. The application of Kant’s philosophy to contemporary issues like UBI is a complex task and is a
subject of ongoing debate among scholars. It would be interesting to see how these discussions evolve in the future.
Immanuel Kant was a German philosopher known for his deontological ethics and political philosophy. While Kant did not specifically address the concept of Universal Basic Income (UBI) in his writings, we
can speculate on how his philosophical principles might be applied to a state in which UBI operates.

1. Categorical Imperative: Kant's moral philosophy is based on the idea of the categorical imperative, which states that one should act according to principles that could be universally applied. UBI, if
structured to provide a basic income to all citizens as a matter of right, might be seen as consistent with the idea of treating all individuals as ends in themselves, rather than as means to an end. In this
sense, UBI could be viewed as an application of a universal and morally consistent principle.
2. Human Dignity: Kant's philosophy emphasized the inherent worth and dignity of every individual. UBI, by providing a financial safety net to all citizens, may be seen as a way to uphold human dignity by
ensuring that no one falls into extreme poverty or suffers from basic needs deprivation.
3. Social Contract: Kant's political philosophy also incorporated the idea of a social contract, where individuals agree to live under a set of just laws and principles. UBI could be seen as part of this social
contract, where the state provides for the well-being of its citizens in a manner consistent with principles of justice and fairness.
4. Universal Law and Morality: Kant believed in the existence of universal moral laws that apply to all rational beings. UBI, if implemented as a means of ensuring economic security and reducing poverty,
could be seen as an expression of a universal moral duty to care for the well-being of all members of society.

However, it's important to note that the specific design and implementation of UBI would be critical in determining whether it aligns with Kant's philosophy. Kant's emphasis on rationality, autonomy, and
moral duty would likely lead him to evaluate UBI in terms of its adherence to universal principles, its respect for human dignity, and its role in creating a just society.

Kant's philosophy doesn't offer a straightforward endorsement or rejection of UBI, but it provides a framework for considering the moral and ethical dimensions of such a policy within the context of a state
that respects the inherent worth of its citizens.

Kantian philosophy emphasizes the importance of treating individuals as ends


in themselves and upholding their dignity and autonomy. Based on these principles,
there are a few possible ways in which Immanuel Kant might evaluate a state in
which Universal Basic Income (UBI) operates:

1. Treats individuals as ends: Kant would likely argue that UBI supports the
idea of treating individuals as ends in themselves, as it recognizes and respects the
equal worth and dignity of all citizens. UBI would provide a guaranteed minimum
income to all, regardless of their economic contribution, ensuring that everyone has
the means to pursue their own goals and freely engage in society.

2. Promotes autonomy: Kant's philosophy emphasizes the value of individual


autonomy, which involves self-governance and the ability to make choices based on
rational deliberation. UBI could provide individuals with the necessary resources and
financial security to exercise their autonomy and make decisions that align with their
own values and interests, without being solely driven by economic necessity.

3. Respects equality and fairness: Kant's moral philosophy also emphasizes


justice and equality. UBI can be seen as a mechanism for distributing economic
resources more equitably, reducing inequality and addressing systemic injustices. By
providing a basic income to all citizens, regardless of their socio-economic status,
UBI can help mitigate the disadvantages faced by the most vulnerable members of
society.

However, it is important to note that Kant's philosophy also places a strong


emphasis on individual agency, personal responsibility, and the importance of private
property. Kant might have concerns about how UBI could affect individuals' sense of
responsibility and motivation, potentially leading to a culture of dependency or
discouraging productive activity. He might also raise questions about the source of
funding for UBI and the potential implications it may have on individual liberty and
property rights.

Overall, while Kant's philosophy provides a foundation to appreciate the


potential moral benefits of UBI in terms of individual dignity, autonomy, and equality,
he would likely also analyze and evaluate UBI within the broader context of his
ethical framework.
Kant, a renowned philosopher, did not directly address the concept of Universal Basic Income (UBI) in his
works. However, we can explore some of Kant's ideas and principles that might provide insights into his
perspective on a state in which UBI operates.
Kant's ethical philosophy focused on the principles of moral duty and the dignity of individuals. He
emphasized the importance of treating individuals as ends in themselves, rather than merely as means to an
end. Kant believed in the moral obligation of individuals and the state to respect and protect the inherent
dignity and autonomy of every person.
In the context of UBI, Kant might have considered whether the implementation of UBI aligns with the
principles of moral duty and respect for human dignity. He might have questioned whether UBI, by
providing a basic income to all individuals, contributes to the recognition and protection of their inherent
worth and autonomy.
Furthermore, Kant's political philosophy emphasized the role of the state in upholding justice and ensuring
the conditions for individuals to exercise their freedom and pursue their own ends within the boundaries of
the moral law. Kant argued for a just society that respects individual rights and promotes the common
good.
Considering Kant's political philosophy, he might have evaluated a state in which UBI operates by examining
its impact on justice and the promotion of individual freedom. He might have questioned whether UBI, as a
redistributive measure, aligns with the principles of justice and whether it enables individuals to exercise
their freedom and pursue their own ends.
While we cannot definitively state Kant's position on UBI, it is possible to speculate that he might have been
concerned with ensuring that the implementation of UBI respects the principles of moral duty, human
dignity, justice, and individual freedom. Kant's philosophy provides a framework for considering the ethical
and political implications of UBI, but further analysis and interpretation would be required to fully
understand his perspective on this specific topic.
Johann Gottlieb Fichte, a German philosopher and a founding figure of the philosophical movement known as German idealism 1, had a unique perspective on the state and its functions. In his work
“Foundations of Natural Right”, Fichte argued that the concept of right, as well as the laws and the state, are necessary conditions for the possibility of self-consciousness 23. He believed that the state is
grounded on contracts and forms an indispensable condition for ethical progress 4.
Fichte’s views on property rights also provide some insight into his potential stance on Universal Basic Income (UBI). He argued for limiting the right to private property in favor of economic rights 2. This
suggests that he might have been open to ideas like UBI, which aim to ensure a basic level of economic security for all citizens.

However, it’s important to note that Fichte lived in the late 18th and early 19th centuries, long before the concept of UBI was formulated. Therefore, any assertions about his views on UBI would be
speculative. It’s also worth noting that interpretations of Fichte’s work vary, and his complex ideas can be understood in different ways.

To get a more accurate understanding of Fichte’s views on these matters, I would recommend reading his works directly or consulting scholarly analyses of his philosophy
Johann Gottlieb Fichte was a German philosopher known for his work in the areas of ethics, epistemology, and political philosophy. Fichte's philosophy was highly influential in the development of German
Idealism. While he didn't explicitly discuss Universal Basic Income (UBI), we can speculate on how his philosophical principles might be applied to a state in which UBI operates.

1. Individual Autonomy and Self-Reliance: Fichte placed a strong emphasis on individual autonomy and self-reliance. He believed that individuals should actively contribute to society and take responsibility
for their own well-being. From this perspective, Fichte might have reservations about UBI if it is perceived as discouraging personal initiative or creating dependency on the state.
2. Moral Development: Fichte believed that individuals have a moral duty to actively engage in the betterment of society and to develop their own moral character. He might argue that UBI should be
implemented in a way that encourages citizens to use their resources and time for moral and ethical self-improvement, rather than simply providing for their basic needs.
3. Collective Will and Social Contracts: Fichte's political philosophy emphasized the idea of a collective will and social contracts. He might evaluate UBI in terms of whether it aligns with the collective will of
society and whether it is a just expression of the social contract between citizens and the state.
4. Equality and Justice: Fichte was concerned with issues of justice and equality. He might view UBI favorably if it is structured in a way that promotes economic equality and ensures that all citizens have the
opportunity to pursue their interests and self-actualization.

Fichte's philosophy, like Kant's, is focused on the moral and ethical development of individuals and their role in society. How Fichte would view a state in which UBI operates would depend on the specific
implementation of UBI and whether it aligns with his emphasis on individual autonomy, moral development, and justice within the context of a collective social will.

Fichte's philosophy doesn't offer a straightforward endorsement or rejection of UBI, but it provides a framework for considering the ethical and moral dimensions of such a policy within the context of
individual and collective responsibility in society.

Johann Gottlieb Fichte, a German philosopher, would likely have a number of


concerns about a state in which Universal Basic Income (UBI) operates.

Firstly, Fichte's philosophy was deeply rooted in the idea of individualism and
self-determination. He believed that individuals should take responsibility for their
own lives and work towards their own self-realization. UBI, which provides a
guaranteed income to all citizens regardless of their work, may be seen by Fichte as
undermining this principle of individual responsibility and self-reliance. It could
potentially discourage individuals from actively seeking employment or engaging in
meaningful work, which Fichte may view as detrimental to the development of their
character and self-worth.

Secondly, Fichte placed great importance on the idea of social cohesion and
the shared responsibilities individuals have towards each other and the state. He
believed that citizens had a duty to contribute to their society and work towards its
welfare. UBI, in providing a guaranteed income without any requirement for
contributions or reciprocal obligations, may be seen as eroding this sense of duty and
weakening social bonds. Fichte may argue that such a system could lead to a decline
in social solidarity and a breakdown in the sense of collective responsibility.
Lastly, Fichte also emphasized the importance of education and the cultivation
of moral virtues in individuals. He saw education as a means to develop an
individual's capacity for rationality and moral action. In a state with UBI, Fichte may
be concerned that without the need to work for a living, individuals may not be
sufficiently motivated to engage in intellectual and moral self-improvement. This
could potentially hinder the development of an enlightened citizenry, which Fichte
believed was essential for the progress and advancement of society.

Overall, Fichte would likely have reservations about a state in which UBI
operates, as it may challenge his ideas of individual responsibility, social cohesion,
and the cultivation of moral virtue.
Johann Gottlieb Fichte, a German philosopher, did not directly address the concept of Universal Basic Income (UBI) in his works. However, we can explore some of Fichte's ideas and principles to speculate
on his perspective on a state in which UBI operates.
Fichte's philosophy focused on the concept of the self and the importance of individual freedom and self-determination. He emphasized the idea that individuals have the capacity to shape their own
destinies and contribute to the development of society. Fichte believed in the moral duty of individuals to actively participate in the social and political life of the state.
Considering Fichte's emphasis on individual freedom and self-determination, he might have evaluated a state with UBI by examining its impact on individual agency and self-reliance. Fichte might have
questioned whether UBI, by providing a basic income without a direct connection to work or contribution, could potentially undermine individuals' motivation to actively engage in society and pursue their
own goals.
Furthermore, Fichte's political philosophy emphasized the importance of a strong and unified state that promotes the common good and protects individual rights. He believed in the idea of a collective will
and the need for individuals to align their individual interests with the interests of the state.
In the context of UBI, Fichte might have considered whether the implementation of UBI aligns with the principles of a strong and unified state. He might have questioned how UBI could be integrated into
the broader framework of the state's responsibilities and the collective will of its citizens.
While we cannot definitively state Fichte's position on UBI, it is possible to speculate that he might have emphasized the importance of individual agency, self-determination, and the role of the state in
promoting the common good. Fichte's philosophy provides a framework for considering the ethical and political implications of UBI, but further analysis and interpretation would be required to fully
understand his perspective on this specific topic.

Friedrich Wilhelm Joseph Schelling, a major figure of German idealism, did not specifically comment on Universal Basic Income (UBI) as it is a relatively modern concept. However, we can infer from his
philosophical views.
Schelling believed in the unity of nature and aesthetic idealism in absolute idealism 1. He held that the presence of the Universal Spirit in nature is an essential condition for the emergence of empirical
consciousness (individual egos)2. He also believed in freedom1, which could be interpreted as support for individual autonomy and self-determination.

UBI, by providing a guaranteed income to all citizens, could be seen as promoting individual freedom and autonomy. It allows individuals to make choices about their lives without the constraints imposed
by financial insecurity.

However, this is just an interpretation based on Schelling’s philosophy. It’s important to note that philosophical ideas can be interpreted in many ways and may not directly apply to specific policy proposals
like UBI. Schelling’s actual views on such a concept would be speculative at best.
Friedrich Wilhelm Joseph Schelling was a German philosopher associated with German Idealism, and his works covered various areas of philosophy, including metaphysics, ethics, and political philosophy.
While Schelling did not specifically address Universal Basic Income (UBI) in his writings, we can speculate on how his philosophical principles might be applied to a state in which UBI operates.

1. Freedom and Autonomy: Schelling, like many German Idealists, valued the idea of human freedom and autonomy. He might evaluate UBI in terms of how it enhances individual freedom by providing a
financial safety net that allows people to make choices without being constrained by immediate economic necessities. UBI could be seen as a means to promote human autonomy and self-realization.
2. Organic Unity: Schelling's philosophy emphasized the idea of organic unity within society and nature. He might view UBI as a way to establish a more harmonious and equitable social order, where the well-
being of all members contributes to the overall health of society. UBI could be seen as a means to balance economic disparities and promote social cohesion.
3. Ethical and Moral Development: Schelling was concerned with the ethical development of individuals. UBI, if structured in a way that ensures individuals have the means to meet their basic needs, could be
seen as supporting ethical development by allowing individuals to pursue higher moral and intellectual goals.
4. Balance Between State and Individual: Schelling's political philosophy emphasized the need for a balance between state authority and individual freedom. He might evaluate UBI in terms of how it
provides a necessary level of support while preserving individual agency and self-determination.
5. Natural Law and Justice: Schelling's philosophical system included elements of natural law and justice. UBI might be considered just and in alignment with natural law principles if it ensures that all
individuals have access to basic economic resources, which can be seen as a fundamental right.

It's important to note that Schelling's philosophical system is open to interpretation, and there is no direct commentary on UBI in his writings. However, his emphasis on freedom, unity, ethical development,
and the harmonious relationship between individuals and society could be used as a framework for considering the potential merits of UBI within a state that values these principles. How Schelling would
specifically view UBI would depend on the details of its implementation and its effects on individual and societal well-being.

Friedrich Wilhelm Joseph Schelling was a German philosopher who lived in


the 18th and 19th centuries and is known for his contributions to German Idealism.
While it is difficult to determine exactly what he would say about a state in which
Universal Basic Income (UBI) operates, we can make some educated speculations
based on his philosophical ideas.

Schelling was concerned with the concept of freedom and the relationship
between the individual and the state. He believed that individuals should be free to
develop their own individuality, but that this freedom could only be achieved within a
well-structured social and political order.
In the case of UBI, which provides a basic income to all citizens regardless of
their work or employment status, we can assume that Schelling would appreciate the
idea of providing a minimum level of material well-being to all individuals. This fits
with his belief that individuals should have the freedom to develop their individuality
without being trapped by economic constraints.

At the same time, Schelling would likely caution against the potential dangers
of UBI. As a philosopher who emphasized the importance of freedom, he would likely
be concerned about the potential loss of individual motivation and initiative if basic
income were provided without requiring any kind of work or contribution from
individuals. He might argue that work provides individuals with a sense of purpose
and fulfillment, and that a society in which everyone receives UBI without any
conditions might lead to a lack of ambition and a stagnation of personal development.

Schelling might also be concerned about the impact of UBI on the relationship
between individuals and the state. He emphasized the need for a well-structured
social and political order, and might argue that UBI could potentially disrupt this order
if not implemented in a careful and thoughtful way. He might caution against a state
becoming too dependent on UBI and losing sight of other important aspects of
governance and social organization.

Overall, while it is difficult to know precisely what Schelling would say about a
state with UBI, it is likely that he would appreciate the idea of providing a minimum
level of material well-being to individuals. However, he would also raise important
philosophical questions about the potential impact of UBI on individual motivation,
personal development, and the overall fabric of society.
Johann Friedrich Schelling, a German philosopher, did not directly address the concept of Universal Basic Income (UBI) in his works. Therefore, we cannot provide a specific perspective from Schelling on a
state in which UBI operates.
It is important to note that the search results provided by You.com do not yield any relevant information or insights from Schelling's works or ideas regarding UBI. The snippets provided are either unrelated
or do not pertain to the philosopher Johann Friedrich Schelling.
Given the lack of direct information, we cannot speculate on Schelling's specific views on UBI or its implications for a state. It is always best to rely on the philosopher's own writings and works to understand
their perspectives on specific topics.

Universal Basic Income (UBI) is a concept that has been gaining attention worldwide. However, it also comes with potential challenges for civic society:

1. Work Disincentive: Critics argue that providing unconditional income may discourage individuals from seeking employment, potentially leading to labor shortages and decreased productivity 1.
2. Economic Inequality: Despite its aim to reduce poverty, UBI could still create problems with financial inequality 2.
3. Inflation: Some economists worry that a sudden increase in consumer spending could lead to inflation, eroding the value of the basic income payments 1.
4. Public Debt: Implementing UBI could add even more debt to the economy each year 2.
5. Societal Approach to Buying and Spending: UBI could change the approach that society takes to buying and spending 2.

It’s important to note that these are potential challenges and the actual impact of UBI can vary based on numerous factors such as the specific design of the program, the socio-economic context, and
more345. It’s a complex issue with ongoing debates among economists, policymakers, and researchers.
Universal Basic Income (UBI) is a policy proposal that provides all citizens with a regular, unconditional cash payment, regardless of their income or employment status. While UBI has several potential
benefits, it also has some challenges and concerns related to its impact on civic society:

1. Work Incentives: One common concern is that UBI may reduce work incentives. Critics argue that if individuals receive a basic income regardless of whether they work, there might be a disincentive to seek
employment or to pursue higher-paying jobs. This could potentially lead to a decrease in workforce participation and productivity.
2. Economic Sustainability: Funding UBI at a level that ensures a meaningful impact on poverty alleviation without causing significant economic strain is a major challenge. Concerns about the cost and
sustainability of UBI often arise, as it involves redistributing significant resources to fund the program.
3. Impact on Social Services: Implementing UBI may lead to cuts in other social safety net programs, such as welfare, unemployment benefits, and disability benefits. While UBI is often touted for its simplicity
and efficiency, the reduction or elimination of these programs could have negative consequences for vulnerable populations who rely on them.
4. Income Disparities: Depending on how UBI is structured and funded, there is a risk that it could exacerbate income inequalities. If the UBI amount is insufficient to cover the basic needs of some individuals
or if it's funded through regressive taxation, it may not effectively address income disparities.
5. Impact on Civic Engagement: Critics worry that UBI might reduce civic engagement and community participation. With financial security guaranteed, individuals might be less motivated to be actively
engaged in their communities, civil society organizations, or political processes.
6. Impact on Volunteerism: Some critics argue that UBI could reduce volunteerism and charitable giving. If people have less financial need or urgency, they may be less inclined to provide their time and
resources to help others in their communities.
7. Potential for Inflation: If UBI leads to increased consumer demand without a corresponding increase in the supply of goods and services, there is a risk of inflation. Prices for essential goods and services
might rise, potentially eroding the purchasing power of UBI.
8. Cultural Shifts: There is concern that UBI may lead to cultural shifts in society, potentially devaluing the importance of work and personal responsibility. Some argue that a strong work ethic and personal
responsibility are essential for societal well-being.

It's important to note that the impact of UBI on civic society will depend on how it is implemented, its funding mechanism, the specific level of the UBI, and the broader economic and social context in which
it operates. Advocates of UBI argue that it can be designed to address many of these concerns, while critics believe that careful consideration and adjustments are necessary to mitigate potential negative
effects on civic society.

One potential problem of Universal Basic Income (UBI) on civic society is the
potential disincentive to work. Critics argue that if individuals receive a guaranteed
income without having to work, it may lead to a decline in workforce participation and
productivity. They argue that people may choose to rely solely on UBI instead of
actively seeking employment or engaging in other productive activities, which could
ultimately undermine the overall economy and social fabric of society.

Another concern is the potential cost and funding of UBI. Implementing a UBI
program on a large scale would require significant financial resources, and finding
the necessary funding could be challenging. Critics argue that funding UBI through
higher taxes or government debt may have detrimental effects on the economy and
burden future generations with excessive debt.

Additionally, there are concerns about the impact of UBI on social welfare
programs. Some argue that implementing UBI may lead to the dismantling or
reduction of existing social welfare programs, potentially leaving vulnerable
populations without necessary support or exacerbating income inequality.

Furthermore, UBI may also have unintended consequences on the labor


market and skill development. Critics argue that if people receive a basic income
regardless of their skills or qualifications, it may disincentivize individuals from
seeking education or acquiring valuable skills. This could lead to a mismatch
between the skills demanded by the labor market and the skills possessed by the
workforce, further exacerbating unemployment or underemployment issues.

Finally, there may also be broader ethical concerns related to UBI, such as the
question of fairness and the potential impact on individual motivation and personal
development. Critics argue that providing a basic income without any conditions or
requirements may undermine the sense of individual responsibility and personal
growth, potentially leading to a lack of ambition and fulfillment in life.

Overall, while UBI has the potential to address income inequality and provide
financial security for all, there are legitimate concerns regarding the impact on work
incentives, funding, existing social welfare programs, labor market dynamics, and
individual development.
The problem of Universal Basic Income (UBI) on civic society is a complex issue with various perspectives. While UBI has its proponents who argue for its potential benefits, there are also concerns and
criticisms raised regarding its impact on civic society. Here are some key points from the search results:
1. Redistribution and Funding: Implementing UBI on a large scale would require significant increases in public spending and redistribution across society This raises concerns about the
sustainability of funding such a program and the potential impact on the economy.
2. Diversion of Assistance: UBI being universal means that it would provide income to everyone, including those who may not necessarily need it. Critics argue that this could divert assistance
from the most needy, potentially reducing support for vulnerable populations 1.
3. Impact on Existing Programs: UBI may require significant changes to existing social safety net programs. Critics argue that replacing or reducing targeted programs with UBI could result in
the loss of benefits for specific groups, such as single parents with children.
4. Motivation for Work: One concern raised is that providing a basic income without a requirement for work or contribution may undermine individuals' motivation to actively engage in
society and pursue their goals.
5. Complexity and Wider Impacts: While a partial UBI payment could achieve some valuable outcomes, it may fall short of the broader aims of UBI. Critics argue that there are more targeted
ways of achieving similar outcomes, and the wider impacts of a very generous UBI may not be realized 2.
It is important to note that these points represent some of the concerns raised regarding UBI's impact on civic society. The debate surrounding UBI is ongoing, and different perspectives exist on its potential
benefits and drawbacks.

[s. 2, „Pros:”]

You might also like