Professional Documents
Culture Documents
BOSKA MATRYCA
ŁĄCZĄC NAUKĘ, CUDA I WIARĘ
– Rumi
Podejdźcie do krawędzi.
Moglibyśmy aść.
Podejdzie do krawędzi.
Jest za wysoko!
Podejdźcie do krawędzi.
I podeszli.
A on pchnął.
I pofrunęli.
Tak jak ekran kinowy odbija bez osądzania obraz, bez względu na
to, co zostało sfilmowane, Matryca zdaje się zapewniać bezstronną
płaszyznę dla naszych wewnętnych doświadeń i pekonań,
które widzimy w świecie. Czasem świadomie, a ęściej
nieświadomie, „ujawniamy” nasze najprawdziwsze peświadenia
dotyące wszystkiego, od wółucia po zdradę, popez jakość
otaających nas związków.
Innymi słowy, jesteśmy jak ayści wyrażający najgłębsze
namiętności, lęki, maenia i pragnienia popez żywą esencję
tajemniego kwantowego płótna. Jednakże w peciwieństwie do
typowego płótna malarskiego, istniejącego w jednym miejscu,
w określonym asie, nasze płótno jest tą samą substancją z której
wszystko jest zrobione – jest wszędzie i jest zawsze obecne.
Penieśmy pykład aysty/płótna o jeden krok dalej.
Tradycyjnie ayści są oddzieleni od swej pracy i używają naędzi
dla peniesienia wewnętnej kreacji na zewnętny wyraz. Jednak
w Boskiej Matrycy znika podział między dziełem sztuki a aystą:
my jesteśmy zarówno płótnem, jak i obrazem na nim, jesteśmy
zarówno naędziem, jak i aystą który go używa.
Sam pomysł, iż twoymy od wewnąt nasze własne kreacje,
pywodzi na myśl jedną z kreskówek Disneya, tak popularnych
w arno-białej telewizji w latach 50. i 60. Najpierw widzieliśmy
rękę nieokreślonego aysty szkicującą w bloku rysunkowym dobe
znaną postać z kreskówki, taką jak Myszka Miki. Podas
szkicowania obraz nagle ożywał i zaynał się poruszać. Potem Miki
zaynał twoyć własne rysunki innych bohaterów kreskówki z
wnęta samego szkicu. Pierwotny aysta nagle pestawał być
potebny i znajdował się dosłownie... poza kadrem.
Za pomocą niewidzialnej ręki Miki i jego pyjaciele nabierali
własnego życia i osobowości. Podas gdy wszyscy ali
w wymyślonym domu, cała kuchnia radośnie ożywała. Gdy
cukiernica tańyła z solniką, a filiżanka wywijała z maselniką,
postaci nie miały już żadnego związku z aystą. Choć może to być
nadmiernym uproszeniem tego, jak funkcjonujemy w Boskiej
Matrycy, pomaga jednak w pywołaniu subtelnej i abstrakcyjnej
idei: nas jako twórców twoących wewnąt nasze własne kreacje.
Wygląda na to, iż tak jak ayści dopracowują obraz, aż stanie się
dokładnie taki, jak ich zamysł, pod wieloma względami robimy to
samo popez Boską Matrycę z naszymi doświadeniami
życiowymi. Popez paletę naszych pekonań, osądów, emocji
i modlitw, znajdujemy się w związkach, pracy i sytuacjach warcia
lub zdrady, rozgrywających się z różnymi osobami w różnych
miejscach. Jednoeśnie ci ludzie i sytuacje ęsto zdają się znani
i bliscy.
Jako jednostki i jako ludzkość dzielimy owoce naszego
wewnętnego życia jako nigdy niekońący się cykl chwila za
chwilą, dzień za dniem, i tak dalej. Cóż za piękna, pedziwna
i potężna idea! Na podobieństwo malaa, który używa swego
płótna, wielokrotnie poszukując doskonałego wyrazu swej wizji,
możemy się uznać za twoących nieustannie aystów, twoących
wciąż zmieniające się dzieło, bez końca.
Implikacje bycia otoonym pez plastyny świat stwoony
pez nas samych są rozlegle, potężne i dla niektórych być może
trochę perażające. Nasza zdolność do używania Boskiej Matrycy
w osób zamieony i twóry nagle daje nam moc zmiany
osobu, w jaki widzimy naszą rolę we wszechświecie.
W najwęższym pynajmniej znaeniu sugeruje, iż życie to znanie
więcej niż pypadkowe zdaenia i zbiegi okoliności, z którymi
radzimy sobie najlepiej, jak umiemy.
Ostatenie nasz związek z kwantową esencją, który łąy nas ze
wszystkim innym, pypomina nam, iż sami jesteśmy twórcami.
Jako tacy, możemy wyrażać nasze najgłębsze pragnienia
uzdrowienia, obfitości, radości i pokoju we wszystkim, poynając
od naszego ciała i życia aż po nasze związki. A możemy to robić
świadomie, wybierając as i osób.
Jednakże, tak jak nowicjusze w wierszu Christophera Logue'a,
pytoonym na poątku tego Wprowadzenia, potebowali
małego szturchańca, aby polecieć, wszystkie te możliwości
wymagają subtelnej, a potężnej zmiany w osobie, w jaki
myślimy o świecie i sobie samych. Wobec tej zmiany nasze sekretne
pragnienia, najwyższe cele i wzniosłe maenia zdają się nagle być
w zasięgu ręki. Jak cudownie by nie wyglądała ta eywistość,
wszystko to – i dużo więcej – jest możliwe w królestwie Boskiej
Matrycy Kluem jest nie tylko zrozumienie jej działania. By
wyrazić nasze pragnienia, potebujemy również języka
rozpoznawanego pez tę starożytną sieć energii.
*****
Nasze najstarsze i najcenniejsze tradycje mądrości pypominają
nam, iż eywiście istnieje język, który pemawia do Boskiej
Matrycy, język bez słów, niewymagający zewnętnych oznak
komunikacji w postaci gestów i mowy ciała. Ma on formę tak
prostą, iż wszyscy już od dawna wiemy jak „mówić” nim biegle.
W istocie używamy go codziennie w naszym życiu – jest to język
ludzkiej emocji.
Wółesna nauka odkryła, iż popez każdą emocję, jakiej
doświadamy w ciele, podlegamy również różnym biocheminym
zmianom takich ey, jak pH i hormony, które odzwierciedlają
nasze uucia9. Popez „pozytywne” doświadenia miłości,
wółucia i wybaenia oraz „negatywne” emocje nienawiści,
osądzania i zazdrości, każdy z nas ma moc afirmacji lub negowania
swojego istnienia w każdej chwili, każdego dnia. Dodatkowo, ta
sama emocja, która daje nam taką moc wewnąt naszego ciała,
rozszea tę siłę do kwantowego świata poza nasze ciało.
9 Glen Rein, Ph.D., Mike Atkinson & Rollin McCraty, M.A., e Physiological
Odkrycie 1:
Istnieje pole energii łąące całe dzieło kreacji.
Odkrycie 2:
To pole odgrywa rolę zbiornika, pomostu i zwierciadła dla
naszych wewnętnych pekonań.
Odkrycie 3:
Pole jest alokalne i holografine. Każda jego ęść jest połąona
z każdą inną i każda ęść odzwierciedla całość w mniejszej skali.
Odkrycie 4:
Porozumiewamy się z polem popez język emocji.
ODKRYWANIE
BOSKIEJ MATRYCY:
Tajemnica,
która łąy wszystko
Rozdział I
Klu nr 1:
Boska Matryca jest zbiornikiem, który utymuje wszechświat,
pomostem pomiędzy wszystkimi eami i zwierciadłem, które
nam pokazuje to, co stwoyliśmy.
„Dawno temu nasz świat bardzo się różnił od tego, w jaki osób
widzimy go dzisiaj” – zaął strażnik mądrości. – „Było mniej ludzi
i żyliśmy bliżej ziemi. Ludzie znali język deszu, plonów i wielkiego
Stwórcy. Wiedzieli nawet, jak mówić do gwiazd i ludzi nieba. Byli
świadomi tego, iż życie jest święte i biee się ze związku pomiędzy
Matką Ziemią a Ojcem Niebem. W owym asie istniała
równowaga i ludzie byli szęśliwi”.
Poułem coś bardzo starożytnego wzbierającego wewnąt mnie,
kiedy słuchałem echa łagodnego głosu mężyzny odbijającego się
od piaskowego urwiska, które nas otaało. Nagle jego głos zmienił
się, pybierając ton smutku.
„Potem coś się stało” – powiedział. – „Nikt naprawdę nie wie
dlaego, ale ludzie zaęli zapominać, kim są. W swym
zapomnieniu pouli się oddzieleni – oddzieleni od ziemi, od siebie
nawzajem, a nawet od tego, który ich stwoył. Byli zagubieni
i błądzili pez życie bez kierunku i łąności. W swoim oddzieleniu
uwieyli, iż muszą walyć, aby peżyć w tym świecie i bronić się
ped tymi samymi siłami, które dały im życie i które ongiś poznali,
aby żyć z nim w harmonii i ufności. Wkrótce używali całej swej
energii, aby chronić się ped światem wokół, zamiast zaweć pokój
ze światem w sobie”.
W jednej chwili opowieść mężyzny wzbudziła we mnie
rezonans. Kiedy słuchałem tego, co mi opowiadał, bmiało to dla
mnie tak, jakby opisywał dzisiejszą ludzkość! Z nielinymi
wyjątkami wyizolowanych kultur i odległych skansenów tradycji,
jakie pozostały, nasza cywilizacja z pewnością skupia uwagę
o wiele bardziej na świecie wokół nas, aniżeli na świecie wewnąt
nas.
Wydajemy setki milionów dolarów każdego roku, broniąc się
ped chorobami i próbując kontrolować naturę. Robiąc to,
błądzimy i oddalamy się prawdopodobnie bardziej od naszej
równowagi z naturalnym światem, niż kiedykolwiek pedtem. Ten
strażnik mądrości zajął moją uwagę – teraz pytanie bmiało, do
ego zmieał z tą opowieścią.
„Nawet jeśli zapomnieli, kim byli, gdzieś wewnąt nich dar ich
podków pozostał” – kontynuował. – „Wciąż istniała pamięć, która
w nich żyła. W swoich nocnych snach wiedzieli, że wciąż zachowują
moc, aby uzdrawiać swoje ciała, rowadzać desz, gdy tego
potebują i rozmawiać ze swoimi podkami. Wiedzieli, że w jakiś
osób mogą odnaleźć swoje miejsce w naturalnym świecie.
Gdy próbowali pypomnieć sobie, kim byli, zaęli budować
ey na zewnąt swych ciał, co miało im pypominać o tym, kim
byli wewnąt siebie. W miarę upływu asu, zbudowali nawet
maszyny, aby ich uzdrawiały, wytwoyli chemikalia, aby wzrastały
ich uprawy i rozciągnęli kable, aby się komunikować na duże
odległości. Im dalej wędrowali od swej wewnętnej mocy, tym
bardziej zagracone było ich zewnętne życie eami, które – jak
wieyli – miały ich uszęśliwić”.
Gdy tego słuchałem, ujałem bezbłędną paralelę między ludźmi,
o których słuchałem, a naszą dzisiejszą cywilizacją. Nasza
cywilizacja pogrążyła się w uuciach bezradności, jak pomóc sobie
lub uynić świat lepszym. Tak ęsto ujemy się bezsilni, widząc
naszych ukochanych porwanych w szpony cierpienia i uzależnień.
Myślimy, że jesteśmy bezradni wobec bólu straszliwych chorób,
jakiego żadna żywa istota nigdy nie powinna znosić. Możemy tylko
mieć nadzieję na pokój, który zwróci nam bezpienie tych. na
których nam zależy, z obcych pól bitewnych. A wszyscy razem
ujemy się pozbawieni znaenia w obecności wzrastającej groźby
nuklearnej, gdy świat dostosowuje się do podziałów według
religijnych wieeń, pochodzenia oraz granic.
Wydaje się, iż im bardziej błądzimy, oddalając się od naszej
naturalnej więzi z ziemią, z naszym ciałem, ze sobą nawzajem i z
Bogiem, tym bardziej się stajemy puści. W tej naszej pustce
rozpaliwie walymy, aby wypełnić nasz wewnętny świat
„eami”. Patąc na świat z tej perektywy, nie mogę się
powstymać ped myślą o podobnym dylemacie ukazanym
w filmie science fiction Kontakt (Contact, reż. Robe Zemeckis,
1997). Doradca naukowy prezydenta (grany pez Matthew
McConaugheya) zgłębia fundamentalne pytanie, ped jakim staje
każde technologine ołeeństwo. Podas telewizyjnego
wywiadu pyta on, y jesteśmy lepszym ołeeństwem dzięki
naszej technologii – y zbliżyła nas ona bardziej do siebie, y też
bardziej odseparowała od siebie nawzajem? Na to pytanie nie ma
odpowiedzi w filmie, a temat mógłby sobą wypełnić całą książkę.
Jednakże pytanie, które stawia doradca, jak wiele naszej mocy
oddajemy naszym rozrywkom, jest trafne.
Gdy ujemy, iż gry wideo, filmy, wiualne związki on-line
i bezgłośna komunikacja są konienością i gdy stają się
substytutami realnego życia oraz kontaktu twaą w twa, może to
znayć, iż ołeeństwo ma problem. Podas gdy elektronika
i rozrywkowe media z pewnością zdają się ynić życie ciekawszym,
mogą jednoeśnie stanowić erwone agi ostegające nas, jak
daleko odeszliśmy od własnej siły peżywania życia bogatego,
zdrowego i mającego głębsze znaenie.
Ponadto, gdy centrum uwagi w naszym życiu staje się to, jak
uniknąć choroby, zamiast jak żyć w zdrowy osób, jak pozostać
z dala od wojny, zamiast jak wółdziałać w pokoju, i jak twoyć
nową broń, zamiast jak żyć w świecie, gdzie konikt zbrojny stał się
peżytkiem, jasno widać, iż ścieżka, na której jesteśmy, jest drogą
petrwania. Tym samym nikt nie jest naprawdę szęśliwy – nikt
naprawdę nie „wygrywa”. Gdy okazuje się, że żyjemy w ten osób,
oywistą eą do zrobienia jest znalezienie innej drogi. I to jest
dokładnie to, o ym mówi ta książka i powód, dla którego dzielę
się tą opowieścią.
„Jak się końy ta historia?” – zapytałem strażnika mądrości. –
„Czy ci ludzie odnaleźli w końcu swoją moc i pypomnieli sobie,
kim byli?”.
W owej chwili słońce zniknęło za ścianami kanionu i po raz
pierwszy mogłem wreszcie zobayć, z kim rozmawiałem. Opalony
mężyzna stojący pede mną uśmiechnął się szeroko, słysząc moje
pytanie. Milał pez krótką chwilę, po ym wyszeptał: „Nikt tego
nie wie. ponieważ historia jesze się nie skońyła. Ludzie, któy
się zagubili, to nasi podkowie, a my jesteśmy tymi. któy piszą
zakońenie. Jak myślisz...?”.
Widziałem potem tego łowieka zaledwie kilka razy, w różnych
miejscach ziemi i wólnoty, którą obaj kochamy. Myślę jednak
o nim ęsto. Gdy obserwuję rozwój wydaeń na świecie,
pypominam sobie jego opowieść i zastanawiam się, y
dopełnimy zakońenie w tym życiu. Czy ty i ja będziemy tymi,
któy sobie pypomnieli?
Wnioski płynące z opowieści, którą ów łowiek podzielił się ze
mną w kanionie, są rozległe. Konwencjonalna wiedza płynąca
z historii mówi, iż naędzia peszłych cywilizacji – nieważne. jak
starożytnych – były znanie mniej zaawansowane niż wółesna
technologia. Chociaż prawdą jest, że óweśni ludzie mogli nie
używać „nowoesnej” nauki do rozwiązywania swych problemów,
mogli jednak mieć coś lepszego.
W dyskusjach z historykami i archeologami, któy utymują się
z interpretowania peszłości, temat ten jest zwykle źródłem
gorących emocji. „Jeśli byli tak zaawansowani, gdzie jest
świadectwo ich technologii?” – pytają ekerci. – „Gdzie są ich
tostery, kuchenki mikrofalowe i magnetowidy?”. Uważam to za
bardzo ciekawe, iż w interpretacji rozwoju cywilizacji tak wiele
może zależeć od ey, jakie zbudowali pojedyny ludzie. A co
z myśleniem, jakie pyświecało temu. co zrobili? Skoro wedle mojej
wiedzy prawdą jest, że nigdy nie znaleźliśmy telewizora ani kamery
cyfrowej w archeologinych ewidencjach, pytanie bmi, dlaego?
Czy jest możliwe, że, kiedy patymy na pozostałości
rozwiniętych cywilizacji, takich jak Egipt, Peru lub American Dese
Southwest [rejony Arizony, Utah, Nowego Meksyku, Nevady,
Kolorado, Kalifornii i Teksasu – pyp. tłumaa], jesteśmy
świadkami pozostałości technologii tak rozwiniętych, że nie
potebowały one tosterów i magnetowidów? Może wyrośli ponad
potebę posiadania zagraconego i skomplikowanego świata
zewnętnego. Być może mieli większą wiedzę o sobie, co dawało
im wewnętną technologię, aby żyć w inny osób, wiedzę,
o której zapomnieliśmy. Ta mądrość mogła im dać wszystko, ego
potebowali, aby utymywać się py życiu i uzdrawiać siebie
w osób, który my dopiero zaynamy rozumieć.
Jeśli jest to prawdą, wówas być może powinniśmy popateć
nie dalej, jak na naturę, aby zrozumieć, kim jesteśmy i jaka jest
nasza rola w życiu. I możliwe, iż niektóre z naszych najgłębszych
i najbardziej dodających mocy wglądów są już teraz dostępne
w tajemniych odkryciach kwantowego świata. W ostatnim
stuleciu fizycy odkryli, iż materia twoąca nasze ciała i wszechświat
nie zawsze działa według poprawnych i schludnych praw fizyki,
które uważano za święte pez niemal ty wieki. W eywistości,
w najmniejszej skali naszego świata, same ąsteki, z których
jesteśmy stwoeni, łamią reguły mówiące o tym, iż jesteśmy
oddzieleni od siebie nawzajem i ogranieni w naszej egzystencji.
Na poziomie ąsteek wszystko wydaje się połąone
i nieskońone.
Te odkrycia sugerują, iż jest coś w każdym z nas, co nie jest
ogranione asem, pestenią, a nawet śmiercią. Osiągnięciem
tych odkryć jest to, iż wydaje się, iż żyjemy w „alokalnym”
wszechświecie, gdzie wszystko jest połąone.
Dean Radin1, starszy naukowiec w Institute of Noetic Sciences,
był pionierem w badaniach nad tym, co oznaa dla nas życie
w takim świecie. „Alokalność” – wyjaśnia – „oznaa, iż ey, które
wydają się być oddzielone, w eywistości nie są oddzielone”.
Istnieją takie aekty nas samych, sugeruje Radin, które wykraają
poza tu-i-teraz i pozwalają nam się rozpesteniać w asie
i pesteni. Innymi słowy to „ja”, żyjące w naszej osobie fizynej,
nie jest zewnętną powłoką naszego ciała.
1 Dean Radin, w ecjalnie wyróżnionym komentau z producentami filmu
Klu nr 2:
Wszystko w naszym świecie jest wzajemnie połąone.
Klu nr 3:
Aby wykoystać siłę samego wszechświata, musimy widzieć
siebie raej jako jego ęść, aniżeli jako odseparowanych od
niego.
3
Ibid., s. 44.
Jednakże pomiędzy wyobrażonymi ideami w jednym momencie
asu a ich ueywistnieniem się w drugim musi istnieć coś, co je
łąy. W jakiś osób w tkaninie wszechświata musi istnieć
połąenie między peszłymi wyobrażeniami a obecnymi
i pyszłymi eywistościami. Einstein mocno wieył, iż peszłość
i pyszłość są intymnie lecione jako twoywo waego
wymiaru, eywistość, którą nazwał asopestenią.
„Rozróżnienie pomiędzy peszłością, teraźniejszością a pyszłością”
– powiedział – „jest tylko uporywie utymującą się iluzją”4.
4 e Expanded Quotable Einstein, s. 75.
*****
Był as w niedalekiej peszłości, kiedy to naukowcy podjęli
próbę rozwiązania tajemnicy, y jesteśmy powiązani inteligentnym
polem energii y nie, popez udowodnienie raz na zawsze, y
owo pole istnieje, y też nie. Podas gdy pomysł tych badań był
dobry, ponad 100 lat później wciąż próbujemy naprawić osób,
w jaki ów słynny ekeryment został zinterpretowany.
W rezultacie, popez większą ęść XX wieku, gdyby naukowcy
ośmielali się womnieć cokolwiek o jednoącym polu energii,
łąącym wszystko to, co w peciwnym pypadku miałoby być
pustą pestenią, zostaliby wyśmiani lub zuceni
z uniwersyteckiego podium. Z nielinymi wyjątkami, idea ta nie
była akceptowana ani nawet dozwolona w naukowych dyskusjach.
Chociaż nie zawsze tak było.
Choć samo to, co łąy wszechświat, pozostało dla nas tajemnicą,
miały miejsce niezlione próby nazwania tego w celu uznania jego
istnienia. W buddyjskich sutrach na pykład królestwo wielkiego
boga Indry opisane jest jako miejsce, w którym biee poątek sieć
łąąca cały wszechświat: „Daleko stąd w niebiańskiej siedzibie
wielkiego boga Indry, znajduje się waniała sieć, która została
zawieszona pez jakiegoś zmyślnego emieślnika w taki osób, iż
rozciąga się nieskońenie we wszystkich kierunkach”5.
5 Francis Harold Cook, Hua-yen Buddhism: e Jewel Net of Indra, (University
line poglądów na temat pola eterowego pt. Physics – On Absolute Space (Aether,
Ether, Akasha) and Its Propeies as an Innite Continuous Wave Medium.
Strona internetowa: http://www.aceandmotion.com./Physics-Space-Aether-
Ether.htm.
Nawet później, gdy jego teorie wydawały się nie brać pod
uwagę eteru we wszechświecie, sam Einstein wieył, że odkryte
zostanie to, co wypełnia pustkę pesteni. Twierdził: „Pesteń
bez eteru jest nie do pomyślenia”. W podobny osób, jak Lorentz
i starożytni Grecy myśleli o tej substancji jako pekaźniku. pez
który poruszają się fale, Einstein twierdził, iż eter jest konieny dla
istnienia praw fizyki: „W takiej pesteni [bez eteru] nie tylko nie
byłoby rozpesteniania się światła, ale również możliwości
istnienia norm asu i pesteni”8.
8 Wypowiedź Albea Einsteina z wykładu w roku 1928. Ibid.
Ether, [w:] American Journal of Science, vol. 22, 1881 r., s. 120-129.
Ether, [w:] American Journal of Science, vol. 34, 1887 r., s. 333-345.
s. 590.
Buenie paradygmatu:
Ekerymenty, które wszystko
zmieniają
1997, s. 13.
twierdzi: „Według teorii Wielkiego Wybuchu [Big Bang], pesteń jako taka
podlega ekansji. Nie rozumiem: jeśli pesteń podlega ekansji. to w co się
rozpestenia?”. Wypowiedź z aykułu on-line w dziale „Ask the Expes”
(„Zapytaj ekeów”] strony internetowej Scientic American (opublikowanego
21 października 1999). Strona internetowa: www.sciam.com.
„Zgodnie ze wółesną teorią kosmologiną, opaą na ogólnej teorii
względności Einsteina (nasza wółesna teoria grawitacji). Wielki Wybuch nie
nastąpił gdzieś w pesteni: wypełniał całość pesteni. W eywistości,
stwoył on pesteń”.
SIŁA PRZED POCZĄTKIEM
Podsumowanie Ekerymentu I:
To doświadenie jest ważne z wielu powodów. Być może
najbardziej oywiste jest to, iż pokazuje ono jasno bezpośredni
związek pomiędzy DNA a energią, z której składa się świat. Spośród
wielu wniosków, jakie możemy wyciągnąć z tej potężnej
demonstracji, dwa są pewne:
1. Istnieje rodzaj energii, który weśniej pozostawał
nierozpoznany.
2. Komórki/DNA wpływają na materię popez tę właśnie formę
energii.
Wynik, uzyskany pod ścisłą kontrolą warunków laboratoryjnych
(być może po raz pierwszy), daje dowód na istnienie potężnego
związku, który starożytne tradycje uważały za święty pez stulecia.
DNA zmieniło zachowanie ąsteek światła – esencji naszego
świata. Tak, jak mówiły od dawna nasze najcenniejsze teksty
i tradycje duchowe, ekeryment usankcjonował fakt, iż mamy
bezpośredni wpływ na świat wokół nas.
Niezależnie od myślenia żyeniowego i teorii New Age, wpływ
ten jest eywisty. Efekt fantomowy DNA pokazuje nam, iż we
właściwych warunkach i z wykoystaniem odpowiedniego ętu
ten związek może być udokumentowany (Wrócimy do tego
ekerymentu w dalszej ęści książki.). Chociaż fantomowy efekt
DNA sam w sobie jest rewolucyjną i wyrazistą demonstracją
połąenia pomiędzy życiem a materią, to nabiera on jesze
większego znaenia w kontekście dwóch następnych doświadeń.
EKSPERYMENT II
internetowa: www.chiefseattle.com.
We're Not Looking? [Czy wszechświat istnieje, jeśli nie patymy? – pyp. tłum.],
[w:] Discover, vol. 23. nr 6. erwiec 2002, s. 44.
Klu nr 5:
Akt skupienia naszej świadomości jest aktem twoenia.
Świadomość stwaa!
Klu nr 6:
Mamy wszelką moc, jakiej potebujemy, aby stwoyć zmiany,
które wybieemy!
7 Ibid.
WIELE MOŻLIWOŚCI – JEDNA RZECZYWISTOŚĆ
Energia może się pejawiać albo jako fala, albo jako ąsteka,
a asami jako jedno i drugie.
Klu nr 7:
Obiekt uwagi naszej świadomości staje się eywistością
w naszym świecie.
Ilustracja 4. Gdy jest dostępny jeden otwór, ąsteka zachowuje się tak,
jak byśmy oekiwali.
Naukowcy odkryli, że gdy elektron na pykład pechodzi pez
barierę z jednym otworem, zachowuje się dokładnie tak, jak byśmy
oekiwali: zayna i końy swoją podróż jako ąsteka. Nie ma
nieodzianek.
Gdy zastosuje się dwa otwory, ten sam elektron yni coś, co
zdaje się niemożliwe. Chociaż zayna podróż zdecydowanie jako
ąsteka, w jej trakcie ma miejsce tajemnie zdaenie: elektron
pechodzi pez oba otwory jednoeśnie, ego może dokonać
jedynie fala energii, twoąc w miejscu docelowym rodzaj wzoru.
Za: Największą siłą tej teorii jest to. że po raz pierwszy biee pod
uwagę grawitację – jedyny ynnik dzielący idee Einsteina oraz
teorie kwantowe i yni tę siłę centralną w istnieniu eywistości.
Peciw: Być może największym mankamentem teorii Penrosea
(jeśli może być uważana za pojedyną) jest to, że jego krytycy
wieą, że nie jest koniene branie jej pod uwagę. Chociaż teoria
kwantowa jest wciąż tylko teorią, jak dotąd była w 100 procentach
skutena w pepowiadaniu wyników kwantowych
ekerymentów. A więc mamy już praktyną teorię eywistości.
Interpretacja Penrose'a również ją pynosi, zawierając też ynnik
grawitacji, którego zabrakło w pozostałych teoriach.
A WIĘC KTÓRA Z NICH?
Klu nr 8:
Nie wystary po prostu powiedzieć, że wybieramy nową
eywistość!
Klu nr 9:
Uucie jest językiem, który „pemawia” do Boskiej Matrycy.
Czuj, jakby twój cel był już osiągnięty, a twoja modlitwa już
wysłuchana.
pez łonków Coptic Gnostic Library Project of Institute for Antiquity and
Christianity (Claremont, CA). Cytat z: e Nag Hammadi Library, red. James M.
Robinson. Harper SanFrancisco, San Francisco, CA, 1990. s. 137.
dowody na to, iż Bóg już tu jest – pyp. tłum.], [w.] Light of Consciousness, vol.
16, nr 3. zima 2004, s. 32.
Klu nr 10:
Nie każde uucie zadziała. To, które ma moc twoenia, musi być
pozbawione ego oraz osądzania.
1997. s. 98.
Klu nr 11:
Musimy stać się w naszym życiu tym, ego pragniemy
doświadyć w naszym świecie.
Jeśli uucie jest drogą, jaką wybieramy, a ujemy pez cały
as, oznaa to. że nieustannie dokonujemy wyboru. Możemy uć
naszą wdzięność za pokój w naszym świecie z całym
pekonaniem, ponieważ on zawsze gdzieś istnieje. Możemy
doceniać dobre samopoucie naszych ukochanych, podobnie jak
nasze własne, ponieważ jesteśmy uzdrawiani i odradzamy się do
jakiegoś stopnia każdego dnia.
Może to być dokładnie to, co aramejskie wersje Ewangelii
próbują pekazać ludziom pyszłości popez język, jaki nam
pozostawiły niemal 2 tysiące lat temu. To może być również ten
sam wpływ, jaki został opisany w gnostynym tekście zaginionej
Ewangelii Tomasza: „To, co macie, ocali was, jeśli wydobędziecie to
z siebie. To, ego nie macie w sobie, zabije was. jeśli nie macie tego
w sobie”21.
21 e Goel of omas [Ewangelia Tomasza], [w:] e Nag Hammadi
Library, s. 134.
[Tajemnice i cuda w życiu świętych – pyp. tłum.], TAN Books and Publishers,
1997.
Nie wszystkie doniesienia o bilokacji pochodzą z mronych lat
XVI i XVII wieku. Stosunkowo niedawno, bo w asie II wojny
światowej, miało miejsce wiele pypadków ukazywania się
świętego łowieka w wielu miejscach jednoeśnie. Jednym
z najlepiej udokumentowanych było ukazanie włoskiego mistyka
Ojca Pio. Kiedy obiecał, że okupowane pez nazistów miasto San
Giovanni Rotondo zostanie uchronione ped zniszeniem pez
aliantów, pojawił się w biały dzień w osób adki nawet
w pypadkach bilokacji.
Gdy bombowce nadleciały nad miasto, by zaatakować
niemieckie umocnienia, obraz Ojca Pio w brązowych szatach
pojawił się ped samolotami, unosząc się w powietu! Inaej niż
w pypadku krótkich pojawień, o których asem się donosi
w warunkach stresu na polu walki, obraz pozostawał tak długo, że
wszyscy mogli go zobayć. I tak długo, jak pozostawał, wszelkie
próby zucenia bomb zawiodły.
Sfrustrowani i zafrapowani, piloci zmienili kurs i wylądowali na
pobliskim lotnisku ze wszystkimi bombami, jakie mieli. gdy
zaynali swoją misję. Jeden z pilotów wszedł do pobliskiej kaplicy.
Ku swojemu zdumieniu wewnąt otkał tego samego mnicha,
którego weśniej widział unoszącego się ped jego samolotem...
Był to Ojciec Pio!
Ojciec nie był duchem ani ukazaniem się dawno zmarłego
świętego, jak pypuszał pilot. Był realny. Był żywy. I tego dnia
w jakiś osób znalazł się w dwóch miejscach jednoeśnie: na ziemi
w kaplicy i w powietu, bezpośrednio napeciw samolotów.
Alianci wyzwolili Włochy, a miasto San Giovanni Rotondo ocalało,
tak jak obiecał Ojciec Pio23.
23 Istnieje bardzo wiele świadectw dotyących pełnego cudów życia Ojca
Klu nr 12:
Nie jesteśmy ogranieni tymi prawami fizyki, jakie znamy dzisiaj.
*****
Jesze w latach 80. XX wieku pojawiła się na rynku seria
zakładek (dziś będących obiektami kolekcjonerskimi)
wykoystujących technologię holografiną. Każda była zrobiona
z błyszącego paska srebrnego papieru, wyglądającego na pierwszy
ut oka jak połyskująca folia aluminiowa. Jednak, gdy tymało się
papier bezpośrednio pod jasnym światłem i poruszało w pód i w
tył, działo się coś, co rawiało, iż zakładki te różniły się od
tradycyjnych: nagle obrazki w folii jakby zaynały ożywać
i zawisały w powietu tuż nad samym papierem. Gdy pechylało
się zakładkę raz w jedną, raz w drugą stronę, obraz pozostawał
obecny, trójwymiarowy i jak żywy. Pamiętam wiele ich wersji:
twa Jezusa, postać Marii Panny, delfina peskakującego piramidę
i kwiat róży w pełnym rozkwicie. Jeśli posiadasz jedną z tych
zakładek, możesz zrobić ekeryment, aby sobie zademonstrować,
jak działa hologram. Uwaga: mankament polega na tym, że
zakładka w tym procesie zostanie zniszona! Mając to na uwadze,
użyj ostrych nożyek, by pociąć swoją piękną, błyszącą zakładkę
na setki kawałeków jakiegokolwiek ksztau. Następnie weź
najmniejszy z nich i potnij go znowu na jesze drobniejsze
kawałeki. Jeśli zakładka jest naprawdę hologramem, będziesz
mógł pateć na swój maleńki kawałek zakładki pod szkłem
powiększającym i wciąż widzieć cały obraz, jedynie
w pomniejszonej skali. Jest to owodowane tym, że istnieje on
w całości na każdym fragmencie zakładki.
Klu nr 13:
W holografinym „ymś”, każda jego ęść odzwierciedla całość
tego egoś.
ROZWIĄZANIE TAJEMNICY BLIŹNIACZYCH
FOTONÓW
z 2004 r. pt. Suect Zero, reż. E. Elias Merhige (Paramount Studios, wydanie
DVD. kwiecień 2005).
3
Ibid.
Klu nr 14:
Uniwersalnie połąony hologram świadomości obiecuje, iż
z chwilą, gdy twoymy nasze dobre żyenia i modlitwy, są one
już odebrane w miejscu peznaenia.
Implikacje tej zasady są rozlegle i głębokie. Jednak, aby
naprawdę wiedzieć, co to oznaa w naszym życiu, musimy zbadać
ostatni fragment działania hologramu: moc twoenia w nim zmian.
Jeśli wszystko jest naprawdę połąone i już obecne wszędzie
w każdym asie, to co się dzieje, kiedy zmienimy coś w jednej
ęści hologramu? Raz jesze odpowiedź może cię zaskoyć.
ZMIANA GDZIEKOLWIEK OZNACZA ZMIANĘ
WSZĘDZIE
Klu 15:
Popez hologram świadomości mała zmiana w naszym życiu
zostaje odzwierciedlona wszędzie w naszym świecie.
Ilustracja 10. W hologramie każda ęść „egoś” odzwierciedla każdą
inną ęść, a zmiana zostaje odzwierciedlona na pesteni całości. Nawet
gdy podzielimy wszechświat na tery mniejsze fragmenty, na pykład,
każda ęść jest zwierciadłem całego wszechświata. Zmiana w jednym
miejscu (wskazanym pez wyróżniony paragraf) jest odzwierciedlona
w każdym z luster.
Być może to jest właśnie powód, dla którego tak line tradycje
mądrości podkreślają znaenie każdej jednostki w całości. W jednej
z najlepiej znanych paraboli dotyących potęgi wiary, Jezus użył
zasady hologramu dla zilustrowania tego, jak nawet mała wiara jest
wszystkim, co potebne, aby otwoyć dwi większej możliwości.
„Zaprawdę” – powiedział – „Gdybyście mieli wiarę jak ziarno
gorycy i ekli tej góe: penieś się stąd tam, peniosłaby się
i nic nie byłoby dla was niemożliwe” (Mt 17,19)11. Zbadamy
implikacje tego, co to oznaa, w następnej sekcji. Zanim to jednak
zrobimy, właściwe tu będzie krótkie objaśnienie, co oznaa „wiara”.
11 Ewangelia Mateusza. 17:20, red. Henry Wansborough. [w:] e New
Jerusalem Bible: e Complete Text of the Ancient Canon of the Scriptures, wyd.
Standard. Doubleday, New York. 1998, s. 1129.
Czas jest …
Zbyt Wolny dla tych, któy Czekają,
Zbyt Szybki dla tych, któy się Boją,
Zbyt Długi dla tych, któy są w Żałobie,
Zbyt Krótki dla tych, któy się Radują,
Le dla tych, któy Kochają,
Czas nie istnieje.
MIT Press. Cambridge MA, 1964. s. 58-59. Tłumaenie polskie: Język, myśl
i eywistość, wyd. PiW, Warszawa 1982.
8 Ibid.
Klu nr 17:
Boska Matryca służy jako zwierciadło naszych związków, które
twoymy według swoich pekonań.
Niezależnie od tego. y rozpoznajemy nasze rezonansowe
połąenie z eywistością wokół, y też nie, istnieje ono popez
Boską Matrycę. Jeśli dyonujemy mądrością, by zrozumieć
pekazy, które z niej nadchodzą popez nasze otoenie, nasz
związek ze światem może być potężnym nauycielem. Czasem
może nawet ocalić nam życie!
GDY PRZEKAZ JEST OSTRZEŻENIEM
*****
Pamiętam incydent, jaki miał miejsce w supermarkecie Safeway
na pedmieściu Denver, któregoś wieoru w 1989 roku.
Zatymałem się w drodze z pracy do domu. jak yniłem ęsto, by
kupić parę ey na obiad. Gdy wędrowałem wzdłuż regałów
z puszkami, popatyłem znad listy ey do kupienia dostatenie
długo, by zauważyć, że w tym sektoe byłem sam, z wyjątkiem
młodej matki z małą dziewynką siedzącą w wózku na zakupy.
Było jasne, że się ieszyły i były równie uszęśliwione zakupami
w sklepie pod koniec swego długiego dnia, jak ja.
Gdy moja uwaga zwróciła się ponownie ku porównywaniu nazw
z listy z tymi na puszkach stojących na półce, zaskoył mnie nagle
kyk dziecka. Nie był to zwykły kyk: jego donośność
i intensywność mogłyby rywalizować z pebojem „Is it live or is it
Memorex” Elli Fitzgerald. Mała dziewynka była sama w wózku
na zakupy i uła się perażona... Absolutnie perażona. W ciągu
kilku sekund matka pojawiła się w polu widzenia córki, by ją
uokoić. Dziecko natychmiast pestało kyeć i życie wróciło dla
wszystkich do normy.
Wszyscy widywaliśmy takie sytuacje, jednak coś wydało mi się
inne tego wieoru. Z jakiegoś powodu, zamiast po prostu
zignorować ten zwyajny incydent, naprawdę pyjałem się
temu. co się stało. Mój wzrok instynktownie szukał pomiędzy
ędami. Jedyne, co zobayłem, to matkę, która na moment odeszła
od wózka z zakupami, zostawiając na chwilę swoją dwu- lub
tyletnią córkę samą. To wszystko – dziewynka była po prostu
sama.
Dlaego była tak perażona? Matka zniknęła z jej pola widzenia
jedynie na chwilę, za rogiem drugiego szpaleru regałów. Dlaego
małe dziecko, otoone kolorowymi puszkami i ładnymi
opakowaniami, nie mając wokół nikogo, kto mógłby je zniechęcić
do ich poznawania, miałoby być tak perażone tą sytuacją?
Dlaego po prostu nie powiedziało sobie egoś w rodzaju: Hej, oto
jestem tu sama z tymi pięknymi erwono-białymi puszkami zupy
Campbell. Myślę, że zbadam każdy ąd, puszka po puszce, i będę się
świetnie bawić! Dlaego perektywa bycia samą, choćby nawet
pez chwilę, dotknęła ją tak głęboko w tak wesnym wieku, że jej
instynktowną reakcją stał się kyk do utraty tchu?
Innego wieoru miałem zaplanowaną sesję z kobietą około
tydziestopięcioletnią, z którą pracowałem wielokrotnie weśniej.
Nasze otkanie pebiegało, jak zwykle: gdy młoda kobieta
zrelaksowała się w wiklinowym fotelu napeciwko mnie,
poprosiłem, by opisała, co się wydayło w ciągu tygodnia, odkąd
ostatnio rozmawialiśmy. Zaęła mi opowiadać o swoim związku
z mężem, trwającym niemal osiemnaście lat. Pez większą ęść ich
małżeństwa toyli walkę, asami gwaowną. Doświadała
boleśnie nie tylko codziennej krytyki wszystkiego, poynając od
stylu, w jakim się ubierała, po osób prowadzenia domu
i gotowania posiłków. Nawet w łóżku, jak mówiła, uła się tak,
jakby nie była nigdy dość dobra.
Chociaż traktowanie, jakie opisywała, nie było niym nowym
w ich związku, w ciągu minionego tygodnia sytuacja uległa
eskalacji. Jej mąż wpadł w gniew, gdy postawiła go wobec pytań
o jego „nadgodziny” i późne wieory w biue. Była nieszęśliwa
z mężyzną, którego kochała i któremu ufała tak długo. Teraz jej
rozpa została pogłębiona bardzo realną groźbą fizynego
uszerbku wskutek wybuchu niekontrolowanych emocji swego
męża.
Po pobiciu jej i powaleniu na ziemię w szytowym momencie
ich ostatniej kłótni, jej mąż opuścił dom, by zamieszkać
z pyjaciółką. Nie zostawił ani numeru telefonu, ani adresu, ani
żadnej wskazówki, y i kiedy wróci – po prostu odszedł.
Mężyzna, który uynił życie tej kobiety tak żałosnym na tak
długo oraz zagroził jej bezpieeństwu potężną eklozją swoich
emocji i zniewag – w końcu odszedł.
Gdy opisała jego odejście, ekałem na jakieś objawy ulgi.
Zamiast tego jednak zaęło się dziać coś zdumiewającego. Kobieta
zaęła niekontrolowanie szlochać, uświadomiwszy sobie, że
zniknął z jej życia. Gdy poprosiłem, by opisała, jak się uje, to, co
usłyszałem, nie było rozwiązaniem ani ulgą, jakich bym oekiwał.
Zamiast tego powiedziała, że doświada bólu samotności
i tęsknoty. Zaęła opisywać uucia „zmiażdżenia” i „absolutnego
załamania” w związku z nieobecnością swojego męża. Teraz, mając
osobność rozpoęcia życia wolnego od krytyki, obelg
i maltretowania, była pogrążona w żalu.
Odpowiedź na pytanie: „dlaego?” w obydwu sytuacjach, jakie
właśnie opisałem, jest ta sama. Jakkolwiek różnią się one od siebie,
pez obydwie pebiega ta sama wólna nić. Jest bardzo możliwe,
że perażenie, jakiego mała dziewynka doświadyła
w supermarkecie oraz załamanie oduwane pez kobietę, którą
poucił okrutny mąż, miały mało wólnego z osobami, które
pozostawiły je same w owych chwilach. Matka dziewynki oraz
mąż owej kobiety służyli jako katalizatory subtelnego, a
potężnego wzorca, który pebiega tak głęboko pez każdego z nas,
że bywa niemal nierozpoznawalny... Często jest wrę całkowicie
zapomniany.
Tym wzorcem jest lęk.
A lęk posiada wiele masek w naszej kultue. Chociaż odgrywa
kluową rolę w osobie, w jaki budujemy wszystko, od naszych
pyjaźni i karier po nasze romanse oraz zdrowie naszego ciała, lęk
wypływa na powiechnię niemal codziennie, jako schemat
w naszym życiu, którego nie rozpoznajemy. Ale co ciekawe, ten
wzoec może nie być wcale naszym własnym.
Gdy jesteśmy dotknięci doświadeniem, które wydobywa na
powiechnię potężne negatywne emocje w naszym życiu, możemy
być pewni, że nieważne, co – jak myślimy – wzbudziło nasz strach,
bo jest bardzo prawdopodobne, że rozgrywa się coś innego – coś tak
głębokiego i pierwotnego, że można to łatwo peoyć... To znay,
dopóki nie petnie nam drogi w osób, którego nie można nie
zrozumieć.
NASZE UNIWERSALNE LĘKI
Jeśli chcemy, aby coś się zmieniło, musimy ten cykl pełamać
i dać Boskiej Matrycy coś innego do odzwierciedlenia. Bmi prosto,
prawda? To może być zwodnio proste, skoro zmiana osobu
widzenia siebie jest prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych
praktyk, z jakimi kiedykolwiek się zmieymy w naszym życiu.
Z powodu naszych wewnętnych pekonań, doświadamy
w naszym zewnętnym świecie wielkiej batalii, rozgrywającej się
w sercach i umysłach każdej żyjącej osoby – walki, która definiuje,
kim – jak wieymy – jesteśmy.
Wobec wszelkich pyyn, dla których nie ufamy, jesteśmy
proszeni o znalezienie drogi wyjścia z więzienia, w którym zamyka
nas nasz strach. Każdego dnia doświadenia życia proszą nas.
abyśmy udowodnili sobie, na ile potrafimy zaufać... nie ślepym
zaufaniem bez powodu, ale naprawdę pouć bezpieeństwo, które
należy do nas.
Rozdział VII
Klu nr 19:
Nasze prawdziwe pekonania są odzwierciedlane w naszych
najintymniejszych związkach.
Boska Matryca zapewnia neutralną powiechnię, która po prostu
odbija to, co się na nią projektuje. Pytaniem jest, y rozumiemy jej
język, y też nie. Może lepiej będzie ytać tak: Czy rozpoznajemy
wiadomości, które sobie wysyłamy, jako Boską Matrycę?
W XX wieku twórca Nauki Umysłu (Science of Mind) Ernest
Holmes stwierdził: „Życie jest lustrem i odzwierciedli myślącemu tę
myśl, którą je natchnie”1. Line starożytne kultury uznawały to
połąenie i pywiązywały wagę do odbić naszych związków jako
ścieżki ku całości i zjednoeniu z Boskością. Na pykład w tekstach
koptyjskich. gnostyckich i esseńskich, jakie odkryto w bibliotece
Nag Hammadi w 1945 roku. ukazuje się nam ciąg luster, które staną
ped każdym w jakimś punkcie jego życia. Chociaż mogą być
zawsze obecne, wydaje się, że istnieje pewien poądek w osobie,
w jaki je rozpoznajemy.
1 Ernest Holmes, e Science of Mind (z wersji oryginalnej z roku 1926, ęść II
*****
We wesnych latach mojej pracy w pemyśle obronnym,
pracowałem w zeole opracowującym oprogramowanie dla
systemów zbrojeniowych. Moi koledzy i ja dzieliliśmy małą
pesteń pracy i typowe dla standardu sił powietnych biurka.
kesła i boksy; ędzaliśmy razem długie godziny w całkowitej
bliskości. Jak możesz sobie wyobrazić, było bardzo mało
prywatności. Gdy rozmowa telefonina odbijała się echem od
pustych, szpachlowanych ścian i unosiła nad boksami, musieliśmy
się poznać nawzajem bardzo dobe – w istocie tak dobe, że szybko
staliśmy się dla siebie prawdziwymi doradcami we wszystkim, od
decyzji zawodowych i randek po rawy rodzinne i życie osobiste.
Kilka razy w tygodniu szliśmy razem na lunch, okazjonalnie
realizując eki i załatwiając krótkie rawy w południe. Właśnie
podas jednej z takich pygód w poe lunchu, miałem osobność
ujeć pierwszoędne lustro doświadenia, które stwoyło
osobiste „piekło” w życiu jednego z moich kolegów, mężyzny,
który stał się też moim pyjacielem.
Każdego dnia mój pyjaciel „zakochiwał się” w kobietach, które
otkał w asie pracy. Mogła to być kelnerka, która pyjęła
zamówienie lub kasjerka w sklepie ożywym. Prawdę mówiąc,
była to prawie każda osoba, która pojawiła się na jego drodze
w ciągu dnia (tzn. każda kobieta). Zdaało się to wszędzie,
a schemat był zawsze ten sam; po prostu ojał w oy kobiety
i „doznawał tego uucia”, którego nie umiał wyjaśnić. Nie
rozumiejąc, co to wszystko znayło, umieszał swoje
doświadenie w jedynym wyjaśnieniu, jakie mógł znaleźć dla tego,
co się działo. Czuł, że jest zakochany! A zakochiwał się kilka razy
w ciągu dnia.
Powodem, dla którego stanowiło to taki problem, było to, że był
żonaty. Miał piękną żonę, która go bardzo kochała, pięknego, nowo
narodzonego syna i ogromnie kochał ich oboje. Zranienie ich
w jakikolwiek osób y zniszenie tego, co razem stwoyli, było
ostatnią eą, jaką kiedykolwiek chciałby zrobić. Jednoeśnie jego
uucia dla innych kobiet były niemal obezwładniające i były
ymś, ego po prostu nie rozumiał.
Tym razem właśnie wróciliśmy do biura po krótkim lunchu
i wizycie na stacji benzynowej i w banku. To właśnie w banku
wpadł w tarapaty. Była tam piękna kasjerka w okienku, w którym
składaliśmy eki (było to w dawnych asach, zanim pojawiły się
depozyty elektronine). Zanim dotarliśmy z powrotem do biura,
jedyne, do ego był zdolny, to myśleć o niej nieustannie. Nie mógł
pracować ani na niym się skupić i nie mógł usunąć jej z umysłu.
„A jeśli ona teraz o mnie myśli?” – pytał. – „A jeśli jest właśnie tą
»jedyną«?”. Ostatenie podniósł słuchawkę, zadzwonił do banku,
odnalazł kasjerkę i zapytał, y mogą się otkać na kawie po pracy.
Zgodziła się. Ale gdy byli w kawiarni, ojał w oy kelnerki
serwującej drinki i zakochał się w niej!
Pytaam tę historię, ponieważ z pyyn, których nie rozumiał,
ten łowiek był zmuszony do inicjowania kontaktu z kobietami,
które, jak szee wieył, daył uuciem. Czyniąc to, ryzykował
wszystko, co było mu drogie, z żoną, synem i karierą włąnie. Co
się z nim działo?
Czy miałeś kiedykolwiek podobne doświadenie (choć, miejmy
nadzieję, w mniejszym stopniu)? Czy kiedykolwiek, kiedy byłeś
w doskonale szęśliwym, pełnym oddania związku, nagle „to” się
zdayło? Albo może nie jesteś w związku, albo nawet go
poszukujesz, gdy – bez upedzenia – idąc ruchliwą ulicą lub będąc
w centrum handlowym, sklepie ożywym y na lotnisku,
peżywasz to „doświadenie”. Ktoś, kogo nigdy nie widziałeś, mija
cię, w pewnej chwili wasze oy się otykają i – ding! – pojawia się
to uucie. Być może jest to właśnie poucie bliskości lub jej
potencjalności, może to też być niemal pemożny impuls zbliżenia
się do tej osoby, poznania jej, a nawet rozpoęcia rozmowy.
Pytałem o to wielokrotnie w asie warsztatów. Co ciekawe,
odkryłem, że jeśli jesteśmy naprawdę uciwi wobec siebie, ten
rodzaj łąności nie jest aż tak niezwykły.
Gdy się to zdaa, otkanie zwykle toy się mniej więcej tak:
nawet jeśli oy dwóch osób się otkały i obie w oywisty osób
doznały tego „uucia”, jedna z nich w którymś momencie to
zlekceważy. Jednak pez ułamek sekundy dzieje się coś
niezapealnego... Odmienny stan świadomości i poucie
nierealności. W tej pelotnej chwili wykraającej poza
pypadkowe ojenie, ich oy pekazują sobie wiadomość.
Każda z osób mówi coś drugiej w owej chwili, coś, ego
prawdopodobnie żadna z nich nie jest nawet świadoma.
Potem, niemal jak na sygnał, ich racjonalne umysły twoą
zakłócenie – cokolwiek, co pełamie niezręność tego kontaktu.
Może to być dźwięk samochodu lub inna pechodząca osoba. Może
to być tak proste, jak liść opadający na ulicę lub kichnięcie. Może to
być nawet opona krążąca na pobou! Rze w tym, że używając
egokolwiek jako wymówki, jedna z osób odwraca swoją uwagę
i moment mija, ot tak, po prostu!
Gdy mamy takie doświadenie, co się właściwie dzieje?
ODNAJDYWANIE W INNYCH TEGO, CO
UTRACILIŚMY
*****
Chociaż możemy pechodzić pez wiele Ciemnych Nocy Duszy
w ciągu naszego życia, pierwsza jest zwykle najcięższa. Jest również
ęsto najpotężniejszym motorem zmiany. Z chwilą, gdy
zrozumiemy, dlaego ujemy taki ból, doświadenie zayna
nabierać nowego znaenia. Gdy rozpoznamy zwiastuny Ciemnej
Nocy Duszy, możemy powiedzieć, „Aha! Znam ten schemat! Tak, to
zdecydowanie Ciemna Noc Duszy, w poądku. Zatem co mam
opanować?”.
Znam ludzi, któy ują się tak umocnieni z chwilą, gdy uleą
doświadenia Ciemnej Nocy Duszy, że niemal ośmielają się prosić
wszechświat o zesłanie następnej! Czynią to, bo po prostu wiedzą,
że jeśli peżyli pierwszą, mogą petrwać wszystko. Jedynie wtedy,
gdy peżywamy takie doświadenia bez zrozumienia, ym są
i dlaego się pojawiają, zostajemy zamknięci pez lata, a nawet
całe życie, w schemacie, który może dosłownie skraść właśnie to, co
jest nam najdroższe... Na pykład samo życie.
ZWIERCIADŁO PIĄTE:
ODBICIA NASZEGO NAJWIĘKSZEGO AKTU
WSPÓŁCZUCIA
Corinth Video, 1987. Film ten jest opay na życiu Gurdjieffa i jego
nieustępliwych poszukiwaniach w celu poznania tajemnej wiedzy peszłości.
Jego podróże prowadziły pez cały świat i ostatenie do okrytego tajemnicą
klasztoru, który, jak wieono, położony był w niedosiężnych, dzikich górach
Pakistanu. Są to słowa wypowiedziane pez jego nauyciela, gdy osiągnął
mistostwo, którego tak długo szukał.
433.
Komputer Komputer
Funkcja
Elektroniny Świadomości
Komputer, ekran, Rzeywistość
Spęt
drukarka, etc. (Boska Matryca)
↑
System XP, Windows,
Świadomość
operacyjny Macintosh
↑
Programy Word, Excel, Uucia, emocje,
(soware) PowerPoint modlitwa, pekonania
Aby zmienić naszą eywistość, musimy zmienić
polecenia uuć, emocji, modlitw i pekonań, które
programują eywistość.
Klu nr 20:
Musimy stad się w naszym życiu dokładnie tym, ego chcemy
doświadyć w naszym świecie.
pyp. tłum.], red. Aryeh Kaplan (York Beach, ME: Samuel Weiser, 1997), s. 165.
Klu nr 1:
Boska Matryca jest zbiornikiem, który utymuje wszechświat,
pomostem pomiędzy wszystkimi eami i zwierciadłem, które
nam pokazuje to, co stwoyliśmy.
Klu nr 2:
Wszystko w naszym świecie jest wzajemnie połąone.
Klu nr 3:
Aby wykoystać siłę samego wszechświata, musimy widzieć
siebie raej jako jego ęść, aniżeli jako odseparowanych od niego.
Klu nr 4:
Co raz było złąone, pozostaje na zawsze połąone, niezależnie
od tego, y jest fizynie związane y też nie.
Klu nr 5:
Akt skupienia naszej świadomości jest aktem twoenia.
Świadomość stwaa!
Klu nr 6:
Mamy wszelką moc, jakiej potebujemy, aby stwoyć zmiany,
które wybieemy!
Klu nr 7:
Obiekt uwagi naszej świadomości staje się eywistością
w naszym świecie.
Klu nr 8:
Nie wystary po prostu powiedzieć, że wybieramy nową
eywistość!
Klu nr 9:
Uucie jest językiem, który „pemawia” do Boskiej Matrycy.
Czuj, jakby twój cel był już osiągnięty, a twoja modlitwa już
wysłuchana.
Klu nr 10:
Nie każde uucie zadziała. To, które ma moc twoenia, musi być
pozbawione ego oraz osądzania.
Klu nr 11:
Musimy stać się w naszym życiu tym, ego pragniemy
doświadyć w naszym świecie.
Klu nr 12:
Nie jesteśmy ogranieni tymi prawami fizyki, jakie znamy
dzisiaj.
Klu nr 13:
W holografinym „ymś”, każda jego ęść odzwierciedla całość
tego egoś.
Klu nr 14:
Uniwersalnie połąony hologram świadomości obiecuje, że
z chwilą, gdy twoymy nasze dobre żyenia i modlitwy, są one już
odebrane w miejscu peznaenia.
Klu nr 15:
Popez hologram świadomości, mała zmiana w naszym życiu
zostaje odzwierciedlona wszędzie w naszym świecie.
Klu nr 16:
Minimalna liba osób potebnych do wywołania zmiany
w świadomości wynosi pierwiastek kwadratowy z 1% całej
populacji.
Klu nr 17:
Boska Matryca służy jako zwierciadło związków, które twoymy
według swoich pekonań.
Klu nr 18:
Sedno naszych „negatywnych” doświadeń można zredukować
do jednego z tech uniwersalnych lęków (lub ich kombinacji): lęku
ped pouceniem, niskim pouciem własnej waości albo
brakiem ufności.
Klu nr 19:
Nasze prawdziwe pekonania są odzwierciedlane w naszych
najintymniejszych związkach.
Klu nr 20:
Musimy stać się w naszym życiu dokładnie tym, ego chcemy
doświadyć w naszym świecie.
*****
Niemal powszechnie dzielimy poucie, że jesteśmy ymś więcej,
niż tym, co widzialne. Gdzieś głęboko we mgle naszej starożytnej
pamięci, wiemy, iż posiadamy w sobie magine i cudowne moce.
Od asu dzieciństwa fantazjujemy na temat naszej zdolności
dokonywania ey wykraających poza królestwo rozumu i logiki.
A dlaegóż by nie? Gdy jesteśmy dziećmi, mamy się dopiero
„nauyć” reguł mówiących, że cuda nie mogą się w życiu
wydaać.
To, co pypomina nam o naszym cudotwórym potencjale, jest
wszędzie wokół nas, W Części II sugerowałem, że „anomalie”
kwantowych ąsteek mogą być ymś więcej, niż po prostu
„dziwnym” lub „nawiedzonym” zachowaniem. Zapytałem, y
wolność poruszania się w asopesteni, jaką posiadają te
ąsteki, pokazuje nam naprawdę wolność możliwą w naszym
życiu. Celowo ekałem aż do tej chwili z odpowiedzią na to
pytanie. Idąc śladem wszystkich ekerymentów i badań, jak
również za pykładem tych, któy pekroyli ogranienia swych
pekonań, wieę, że odpowiedz bmi: tak.
Jeśli ąsteki, z których jesteśmy zbudowani, mogą być
w natychmiastowej komunikacji jedna z drugą, istnieć w dwóch
miejscach naraz, żyć zarówno w peszłości, jak w pyszłości,
wówas my możemy również. Jedyną różnicą pomiędzy
wyizolowanymi ąstekami a nami jest to, że jesteśmy zrobieni
z bardzo wielu z nich, utymywanych razem potęgą samej
świadomości.
Starożytni mistycy pypominali o naszych sercach, a wółesne
ekerymenty udowodniły naszym umysłom, że jedyna
i najpotężniejsza siła we wszechświecie żyje w każdym z nas. I jest
to wielki sekret samej kreacji: potęga twoenia w świecie tego, co
wyobrażamy sobie wedle naszych pekonań. Chociaż może bmieć
to zbyt prosto, aby być prawdziwe, wieę, że wszechświat działa
dokładnie w ten osób.
Kiedy suficki poeta Rumi zauważył, że obawiamy się naszej
własnej nieśmieelności, miał być może na myśli to, że w istocie to
moc wyboru nieśmieelności jest tym, co naprawdę nas peraża.
Tak jak nowicjusze Christophera Loguea z wiersza pytoonego
we Wprowadzeniu odkryli, że jedynym, ego potebowali, było
małe popchnięcie, by mogli polecieć, tak być może jedynym, ego
nam teba, jest mała zmiana, aby ujeć, że jesteśmy architektami
naszego świata i naszego peznaenia, kosminymi aystami
wyrażającymi nasze wewnętne pekonania na płótnie
wszechświata. Jeśli możemy pamiętać, że jesteśmy zarówno sztuką,
jak i aystami, wówas być może będziemy pamiętać, że jesteśmy
zarówno nasieniem cudu, jak samym cudem. Jeśli możemy dokonać
tej małej zmiany, będziemy już uzdrowieni w Boskiej Matrycy.
*****
Idź dalej, chociaż nie istnieje miejsce, do którego masz dojść. Nie
próbuj widzieć na odległość. To nie jest dla łowieka.
Poruszaj się, wewnąt, ale nie tak, jak nakazywałby strach.
– Rumi
*****
PODZIĘKOWANIA