You are on page 1of 143

SERENA RONEY-DOUGAL

TAM GDZIE
NAUKA SPOTYKA SIĘ Z
MAGIĄ

Przekład: Grażyna Gacparska


www.AstralWeb.prv.pl
Wstęp

Serena Roney-Dougal pisze: „Żyjemy w czasach zamętu i dezorientacji". Uważa


jednak, że nasze czasy są wyjątkowo ekscytujące za sprawą znaków i objawień oraz
zmian w przyrodzie i w ludzkiej mentalności, które prowadzą ku jakiejś dramatycznej
kulminacji.
Wiele wskazuje na to, że jesteśmy świadkami gwałtownych przekształceń. Jednym z
pierwszych znaków ostrzegawczych było proroctwo Carla Gustava Junga, który w książce
poświęconej latającym talerzom1 zasugerował, że „pojawianie się dziwnych obiektów na
niebie" to zapowiedź radykalnych zmian w zbiorowej psychice. Jako jeden z niewielu
współczesnych mu naukowców poważnie analizował dawne kroniki pod kątem zmian epok
astrologicznych zbiegających się z okresami przejściowymi sygnalizowanymi przez
niezwykłe znaki i zdarzenia. Zwracał uwagę, że era Ryb, przypadająca na epokę
chrześcijaństwa, poprzedza erę Wodnika. Uważał, że musimy się przygotować na
pojawienie się nowych, niewytłumaczalnych zjawisk i martwił się, iż nie wszyscy zdają
sobie z tego sprawę.
Rzadko zdarza się, by słowa badacza tak powszechnie i szybko znalazły potwierdzenie
w faktach. Od czasów Junga atmosfera intelektualna i sposób myślenia bardzo się
zmieniły. Nauka empiryczna straciła swoją pozycję, ponieważ nie była zdolna wyjaśnić
wielu zjawisk. Współcześni fizycy reprezentują zupełnie inny pogląd na świat i zakładają,
że jest on dynamicznym, liczbowo uporządkowanym, nieprzewidywalnym organizmem.
Fizycy powracający do tradycyjnego, pitagorejskiego systemu kosmologii wywołali po-
nowne zainteresowanie dawnymi dziedzinami nauki - astrologią, geomancją, a nawet
alchemią- oraz duchowymi aspektami egzystencji.
Takie podejście byłoby nie do pomyślenia jeszcze 30 lat temu, co zapewne wielu z nas
pamięta. Bez wątpienia wzbudziłoby wtedy ostry sprzeciw, tymczasem - jak się
przekonamy w trakcie lektury tej książki - w sposób niedostrzegalny, lecz trwały
przeniknęło do naszej świadomości. Najwyraźniej taka była spontaniczna reakcja na czas
i sytuację, w jakiej znalazł się świat. Od lat 60. zaczęto troszczyć się o środowisko
naturalne i właśnie wtedy odrzucono materialistyczne pojmowanie rzeczywistości, uznano
je bowiem za jedną z przyczyn ekologicznego kryzysu. Zaczął się formować zupełnie
nowy światopogląd, opisany w tej książce. Nie płynie on z mądrości wielkich myślicieli,
nie jest też nowym tworem ludzkiego umysłu. Światopogląd, o którym tu mowa, stanowi
wrodzony, naturalny element człowieczeństwa. Jego główną cechą jest stawianie na
pierwszym miejscu duchowości i boskości. Jest tradycyjnym postrzeganiem wszechświata
jako żywego organizmu, dzieła bożego, którego nieodłączną częścią są ludzie i inne
stworzenia. Taki światopogląd jest równie stary jak ludzkość, dominował w umysłowości
poprzednich epok, a do dziś przetrwał w tradycyjnych społecznościach plemiennych.
Dopiero niedawno, zwłaszcza za sprawą zachodniego systemu edukacji, został wyparty
przez jednowymiarowy, materialistyczny obraz świata sugerowany przez współczesną
naukę. Widać już jednak, że ten sztuczny, ukształtowany przez człowieka
eksperymentalny sposób percepcji jest nieadekwatny do rzeczywistości i ma wiele wad.
Wydaje się też, że ludzie próbują od niego odejść i znaleźć metodę, która pozwoli lepiej
poznawać świat i jego rozmaite aspekty. Ta reakcja przybiera na sile, zapowiadając
rewolucyjne przemiany świadomości. Oznaki nadejścia nowego światopoglądu widać
niemal na każdym kroku - powierzchowne w świecie polityki i ekonomii, ale znacznie
głębsze w sferze ducha, gdzie ludzka natura buntuje się przeciwko ograniczeniom
narzuconym przez sztuczne konwencje empiryzmu.
Ci, którzy lubią analogie militarne, mogą postrzegać świat jako pole walki, gdzie po
jednej stronie stają wszelkie „izmy" z materializmem, kapitalizmem i szowinizmem na
czele, po drugiej zaś odważni zwolennicy odnowy mistycyzmu, partie zielonych,
członkowie stowarzyszeń na rzecz ochrony Matki Natury. Jedną z zalet tej książki jest to,
iż wznosi się ona ponad taką rywalizację i unika banalnych polemik. Jej głównym celem
jest godzenie przeciwieństw.
Spotkanie nauki z mistyką jest nieuniknione, ponieważ te dziedziny reprezentują dwa
aspekty natury - dzień i noc, światło i cień, niebo i piekło, rozum i wyobraźnię - które we
współczesnej umysłowości zostały brutalnie rozdzielone. Proces ich ponownego łączenia

1
Nowoczesny mit. O rzeczach, które widuje się na niebie, przekł. Jerzy Prokopiuk.
2
www.AstralWeb.prv.pl
jest aktem uzdrawiania, który najpierw przebiega na poziomie duchowym. Pierwszym
jego przejawem jest uznanie duchowości za pierwiastek jednoczący rzeczywistość w nas i
wokół nas. Akt ten polega na ponownym uznaniu świętości wszystkich rzeczy i
uświadomieniu sobie, że obiecany przez Boga raj na ziemi może stać się faktem, jeśli
tylko będziemy gotowi ten dar przyjąć.
Serena uświadamia nam, że wcale nie musimy walczyć i spierać się, ponieważ i tak
wszystko pójdzie właściwą drogą. Zmiany światopoglądowe nastąpią w swoim czasie i
miejscu według określonego porządku. Powinniśmy sobie tylko zdawać sprawę z tych
procesów, starać się im nie przeszkadzać i przyjąć je jak rzecz naturalną.

John Michell Londyn, wrzesień 1990

3
www.AstralWeb.prv.pl
Wprowadzenie
Na początek kilka słów wyjaśnienia. Moje rozważania mają charakter spekulatywny, są
oparte na solidnej wiedzy naukowej, lecz jednocześnie odwołują się do intuicji, opinii i
odczuć funkcjonujących w sferze powszechnych wyobrażeń. Uważam, że idee
współgrające z tymi wyobrażeniami są warte wnikliwej analizy, ponieważ odgrywają
główną rolę w ewolucji społecznej, w rozwoju duchowym i tym, co nazywamy
zdolnościami parapsychicznymi. Sądzę, że niektóre z przedstawionych tu hipotez
wywołają oburzenie ludzi nauki. Sama zresztą uważam, że spekulacje te wciąż znajdują
się we wczesnym stadium przemyśleń i przyznaję, że nie wszystko jest dla mnie jasne i
zrozumiałe. Gdyby to ode mnie zależało, poczekałabym z publikacją tej książki jeszcze 10
lat, co dałoby mi czas na głębsze badania, przemyślenia i zapoznanie się z szerszym
zakresem literatury. Poproszono mnie jednak o napisanie takiej książki teraz, dlatego
przedstawiam to, co obecnie jest dla mnie najbardziej intrygujące i inspirujące, oraz
omawiam rezultaty moich 10-letnich badań. Wszystko, co tu opisałam, pasjonowało mnie
i oddziaływało na wyobraźnię, mam więc nadzieję, że takie same odczucia książka ta
obudzi u czytelników.
Zetknięcie się nauki z magią jest częścią procesów ewolucyjnych, jednym z etapów
rozwoju świadomości - czy tego chcemy, czy nie, czy przyjmujemy to do wiadomości, czy
też nie.
Zawsze myślałam logicznie i miałam zdolności analityczne, dlatego już w czasach
szkolnych interesowałam się nauką, a potem studiowałam anatomię i biochemię w
nadziei, że zostanę psychiatrą. I wtedy aresztowano mnie za palenie haszyszu. Musiałam
więc zrezygnować z tych planów i pojechałam do Londynu, gdzie wstąpiłam na
psychologię, ponieważ najbardziej fascynował mnie umysł i jego funkcje.
Podczas studiów prowadziłam podwójne życie. Chodziłam na wykłady i ćwiczenia, lecz
jednocześnie byłam uczestniczką swego rodzaju subkultury lat 70. i mieszkałam w
komunie mieszczącej się w Chalk Farm Park, gdzie powstała pierwsza spółdzielnia
filmowa. Tam też narodziły się pierwsze uliczne teatry w rodzaju Action Space, pierwsze
sklepy ze zdrową żywnością, mieszkali tam producenci bębnów, pontonów, muzycy,
poeci, powstawały wydawnictwa anarchistyczne - krótko mówiąc, było to skupisko
wszelkich przejawów tych nieprawdopodobnie twórczych czasów. Moją edukację uzu-
pełniały muzyka, książki, narkotyki i ludzie. Czytałam od deski do deski kolejne tomy
opowieści o don Juanie Carlosa Castanedy1 oraz Białą boginię2 Gravesą która ukazała się
w 1971 roku. Nie rozumiałam ani słowa, ale z czasem okazało się, że treść tych książek
głęboko wniknęła w mój umysł. Tymczasem akademicka psychlogia była martwa jak ptak
dodo, no bo któż chciałby kaleczyć, torturować i zabijać szczury, kiedy jego dusza
przechodziła tak gwałtowną transformację? Kiedy byłam na drugim roku, jeden z
absolwentów zorganizował dwa wykłady z parapsychologii. Odetchnęłam z ulgą, bo
wreszcie ktoś zaczął mówić o wyższych funkcjach wspaniałego ludzkiego umysłu.
Wreszcie coś naprawdę mnie wciągnęło. Byłam zafascynowana, żyłam jak w
hipnotycznym trasie, w świecie czarów i magii.
Miałam niebywałe szczęście. Na uniwersytecie był wspaniały nauczyciel, profesor
Norman Dixon, pionier badań percepcji podprogowej, który zgodził się, abym pod jego
kierunkiem studiowała parapsychologię właśnie z tego punktu widzenia. Chodzi tu o taki
typ percepcji, dzięki której dostrzegamy to, czego świadomie sobie nie uzmysławiamy.
Kiedy na przykład zegar tyka cały czas, zauważamy to dopiero, kiedy stanie. Percepcja
podprogowa polega mniej więcej na takim samym mechanizmie jak zdolności
mediumiczne. Szczęśliwym zrządzeniem losu rozpoczęłam więc badania w interesującej
mnie dziedzinie pod kierunkiem największego specjalisty w dziedzinie percepcji
podprogowej.
Szczęście nadal mi dopisywało. Na mojej dłoni linia losu jest bardzo wyraźnie
zaznaczona i zdaje się, że życie potwierdza tradycyjną interpretację. Szczęście i pech
odgrywały w nim ważną rolę, a to już jest dziełem przeznaczenia, czyli losu.
Prawdopodobnie byłam pierwszą osobą, która przed ukończeniem studiów na

1
C. Castaneda Nauki don Juana, przeł. A. Szostkiewicz, Kraków 1991; przeł. Z. Zagajewski i M. Pilarska, Poznań 1996;
Odrębna rzeczywistość, przeł. Z. Za-gajewski i M. Pilarska, Poznań 1996; Podróż do Ixtlan, Opowieści o mocy przel. Z.
Zagajewski i M. Pilarska, Poznań 1996.
2
R. Graves Biała bogini, I. Kaina, Warszawa 2000.
4
www.AstralWeb.prv.pl
Uniwersytecie Londyńskim zajmowała się parapsychologią. Przyznam szczerze, że
odczuwałam dreszcz emocji, jako że dziedzina ta nie była oficjalnie uznawana za naukę,
tymczasem ja tkwiłam w niej po uszy, narażając się na wyklęcie przez całe akademickie
środowisko. Nie mogłam jednak oprzeć się pokusie badania umysłowości człowieka w
całej jej chwale i potędze. Uciekłam więc od szczurów.
Trzy lata później rozpoczęłam parapsychologiczne studia podyplomowe na wydziale
psychologii w City University w Londynie. Ktoś zaproponował mi przygotowanie referatu
na konferencję. Organizowali ją co roku ludzie prowadzący zaawansowane badania w
dziedzinie parapsychologii. Jako studentka pierwszego roku nie mogłam pochwalić się
dużym dorobkiem, miałam jednak pewne koncepcje, nad którymi wówczas pracowałam i
które zaakceptowano. Kupiono mi bilet na samolot i wkrótce poleciałam do Ameryki,
gdzie spotkałam czołowych uczonych w dziedzinie parapsychologii. Zostałam przyjęta do
stowarzyszenia i wracałam do kraju jak uskrzydlona. Nie wierzyłam własnemu szczęściu.
Przyjęto mnie z uznaniem, a przecież nie przeprowadziłam jeszcze nawet najprostszych
badań. Tak naprawdę nie wiedziałam, co powinnam robić: nie było nikogo, kto by mi
udzielił wskazówek, ale uczyłam się sama.
Na drugim roku rozpoczęłam mój najważniejszy projekt - ten, który przedstawiłam na
konferencji. Pomagali mi przyjaciele mieszkający na tej samej ulicy co ja, w Kennington
Park. Niektórzy pracowali ze mną przez całe trzy lata, byli zatem wprowadzeni w temat.
Jeden z nich powiedział mi kiedyś po zajęciach, że to, co robię, jest w zasadzie rytuałem.
Nigdy tego nie zapomnę, tak mnie to zaskoczyło. Nie miałam zielonego pojęcia o magii i
nigdy nie dostrzegałam jej w nauce. Im dłużej jednak analizowałam to stwierdzenie, tym
wydawało mi się prawdziwsze. Z tym wyjątkiem, że podczas rytuału „przywódca" jest
zwykle mądrzejszy niż pozostali uczestnicy, a ja byłam tylko koordynatorem
spełniającym w jakimś sensie funkcję przywódcy, ale kompletnym ignorantem.
Mniej więcej w tym samym czasie Julian Isaacs, którego już znałam i który także
interesował się parapsychologią, został poproszony o wygłoszenie wykładu na konferencji
okultystycznej. Nie miał na to ochoty, zwrócił się więc do mnie, bym wystąpiła zamiast
niego. Byłam uszczęśliwiona możliwością mówienia o parapsychologii przed audytorium
składającym się z okultystów. Wtedy właśnie w moim umyśle nauka połączyła się w
jedno z magią. Po tym wystąpieniu przyszły następne, a wkrótce zaczęłam pisywać do
rozmaitych periodyków wydawanych przez okultystów, opracowałam też ankiety, które
rozdawałam na konferencjach, po czym coraz więcej czasu zaczęłam poświęcać badaniu
świata magii. Na początku nie były to poważne studia, czytałam jedynie książki i
rozmawiałam z ludźmi interesującymi się tą dziedziną kultury, lecz z czasem zaczęłam
rozumieć istotę magii.
Na trzecim roku przeżyłam wstrząs, stwierdziłam bowiem, że niektórzy moi
współpracownicy podczas eksperymentów zdobywali informacje w taki sam sposób, w
jaki robi się to za pośrednictwem percepcji podprogowej. Uznałam, że to bardzo
interesujące odkrycie, lecz moja promotorka oraz dziekan wydziału nie podzielali mego
entuzjazmu, ponieważ ich zdaniem nie istniało coś takiego jak zjawiska mediumiczne.
Promotorka powiedziała, że nie życzy sobie, bym była jej studentką, dziekan zaś kazał mi
poszukać sobie innego opiekuna. Nikt z wydziału nie chciał jednak podjąć współpracy ze
mną, wiedząc, iż jestem niemile widziana przez samego dziekana. Musiałam więc zwrócić
się gdzie indziej. Promotora znalazłam na innym uniwersytecie, ale to oznaczało, że
powinnam zacząć wszystko od początku, co przekładało się na trzy dodatkowe lata
badań. W tym czasie przeniosłam się z Londynu do Glastonbury, nie chciałam bowiem,
aby moja córka uczęszczała do miejskiej szkoły. Po przeprowadzce wzięłam się za
usystematyzowanie wyników badań przeprowadzonych w Londynie. Mój nowy promotor
okazał wyrozumiałość i dał mi sporo czasu na tę pracę. W Glastonbury moje zainte-
resowanie magią wprowadziło mnie w dwie zupełnie różne dziedziny - zagadki Ziemi i
psychozę.
Najpierw z książki Johna Michella The Fłying Saucer Vision (Wizja latającego talerza)1
dowiedziałam się o istnieniu starożytnych szlaków, zwanych ley-lines, i o magicznych
właściwościach tych miejsc. Poznałam kilka osób z Dragon Project, które zajmowały się
badaniem rozmaitych aspektów ziemskiej energii i Rollright Stones w Oxfordshire. W
dodatku sama mieszkałam w Glastonbury - centrum mistycznej, magicznej energii.
Dowiedziałam się, co znaczy żyć w miejscu mocy: zauważyłam, że nasilają się tam
wszelkie wady charakteru i dawne napięcia. Traumatyczne przeżycia z pierwszych trzech

1
J. Michell The Flying Saucer Vision, A View over Atlantis.
5
www.AstralWeb.prv.pl
lat w Glastonbury nauczyły mnie więcej o ciemnej stronie duszy, czarnej magii i
nawiedzeniu niż wszystkie książki z zakresu psychologii i magii, jakie przeczytałam.
Dopiero teraz potrafię z jasnym umysłem analizować te chwile.
Zdałam sobie też sprawę z magii naszych czasów i kultury - odradzania się pogaństwa.
Używając tego określenia (lepsze nie przychodzi mi do głowy), mam na myśli grupę ludzi
rozumiejących procesy zachodzące w Ziemi i dostrzegających sens dawnych uroczystości
na cześć Słońca i Księżyca. Ludzie ci kultywują te obyczaje pieśniami, tańcem i rytuałami
oraz zmieniają styl życia tak, by nie krzywdzić rodzimej planety. Społeczeństwo jako
całość zapomniało już o dawnych obyczajach i magicznej wiedzy w takiej postaci, w jakiej
postrzegali ją Aleister Crowley, Golden Dawn, różokrzyżowcy czy Dion Fortune.
Uświadamiamy sobie natomiast fazy Księżyca, zmiany pór roku, poznajemy zioła, święte
dni w roku wyznaczone przez kalendarz celtycki i tworzymy własne rytuały. Rozwijamy
się duchowo bez pomocy religii czy okultyzmu. To właśnie mam na myśli, mówiąc o
magii. Tak rozumiem magię w codziennym życiu.
Ziemia ulega przemianom, a my odczuwamy, je dzięki przebudzeniu się nowej
świadomości, która ma więcej wspólnego z filozofią mistyków wszystkich epok i narodów
niż z jakimkolwiek konkretnym systemem myślowym. Narodziny ruchu feministycznego
to wszakże nic innego, jak powtórka z historii. W naszej świadomości odżywają echa
starodawnych kultur matriarchalnych, religii pogańskich na tych ziemiach, a także
wierzenia ludów neolitu, które wznosiły kamienne kręgi, kurhany i kopce. Im wyżej rosną
gałęzie naszej cywilizacji, tym głębiej sięgają jej korzenie. Nie wystarczy nam już powrót
do stosunkowo niedawnej tradycji, pragniemy cofnąć się jeszcze dalej, do czasów sprzed
epoki żelaza, do kultur, które zaznaczyły krajobraz ogromnymi megalitami i ziemnymi
wałami. Widzimy, że magiczne myślenie naszych przodków czerpało inspirację z samej
Ziemi i jej miejsc mocy. My także musimy pogodzić nasze działania z rytmem Wielkiej
Matki, jeśli chcemy zapobiec jej śmierci. Ta nowa magia leży u podstaw ruchu zielonych.
Zdaję sobie sprawę, że używam słów, które mogą wydawać się niezrozumiałe i
niejednoznaczne, takich jak zdolności paranormalne, percepcja pod-progowa, magia czy
pogaństwo. Nawet jeśli teraz nie bardzo rozumiecie, co mam na myśli, zapewniam, że
wyjaśnię wszystko w dalszej części tej książki.
Przede wszystkim omówię w niej pewne aspekty parapsychologii, które do badań
zjawiska magii wykorzystują metody naukowe. W parapsychologii wyraźnie widać granicę
między nauką a magią. Chciałbym wykazać, jak bardzo filozofia leżąca u podstaw fizyki
kwantowej jest pokrewna pogańskiemu światopoglądowi, który zaczyna obecnie
dochodzić do głosu. Dowiodę, że techniki prowadzonych przeze mnie badań szyszynki
pokrywają się z jednej strony ze starożytną nauką Wschodu o czakramach i trzecim oku,
z drugiej zaś z nowoczesną zachodnią neurochemią. Postaram się wykazać powiązania
tych dziedzin z zagadkami Ziemi, wiarą w niematerialne byty oraz współczesnymi
poglądami na pogaństwo i czary. Uwielbiam układanki, a tą zajmuję się już od 15 lat.
Czasem mam wrażenie, że jak tkaczka łączę wiele nici w jednolity kobierzec. Wzór, jaki
wyłania się przed moimi oczami, jest skomplikowany i piękny. Mam nadzieję, że
czytelnikom spodoba się podróż ścieżkami, które od lat wydeptuję własnymi stopami.

6
www.AstralWeb.prv.pl
1. Percepcja podprogowa
Parapsychologia bada następujące zjawiska:

1. Telepatię - bezpośrednią komunikację między jednym umysłem a drugim


2. Jasnowidztwo - uzyskiwanie informacji na przykład o zaginionych obiektach, o
których nikt inny nic nie wie
3. Prekognicję - wiedzę o czymś, co się jeszcze nie zdarzyło
4. Psychokinezę - wpływanie na ruch przedmiotów siłą umysłu
To najważniejsze zjawiska wielu zdarzeń zachodzących samoistnie u sporej liczby ludzi i
to znacznie częściej, niż się powszechnie sądzi. Najnowsze badania1 wykazały, że ponad
50% mieszkańców Ziemi przynajmniej raz w życiu, a często wielokrotnie, miało
doświadczenie parapsychologiczne albo przeżyło coś, czego nie sposób racjonalnie
wyjaśnić. Do najczęstszych zjawisk zalicza się widzenie ducha, sny, które zapowiadają
wydarzenia najbliższych dni, mówienie o kimś, kogo nie widziało się od wielu lat, a kto
nagle dzwoni lub nieoczekiwanie pojawia się w domu, oraz przeczucia, czyli intuicję.
Wszystkie te zdarzenia należą do zjawisk parapsychicznych, stosuję więc to określenie
w odniesieniu do podobnych doświadczeń. Niekiedy też nazywam je zjawiskami psi lub
mediumicznymi. Terminy te są powszechnie używane w parapsychologii, ja natomiast
bardzo je lubię, ponieważ mają wiele warstw znaczeniowych i zastosowań. Po pierwsze,
psi to 23. litera greckiego alfabetu oraz pierwsza sylaba w słowach takich jak psyche
(umysł, dusza), psychika i psychologia (badanie umysłu). Po drugie, w fizyce kwantowej
oznacza „ukryte zmienne związane z załamaniem się funkcji fali". Nie zamierzam
wyjaśniać dokładnie, co to znaczy, wspomnę tylko, że nikt nie ma pojęcia, czym są te
ukryte zmienne, choć niektórzy fizycy podejrzewają, iż może być to wola i świadomość.
Po trzecie, litera ta pojawia się w runicznych alfabetach skandynawskich jako symbol
ochrony medialnej. Co za zbieg okoliczności! Po czwarte, trójzęby Neptuna i Boadicei2
mają ten sam kształt co psi.

Krótka historia parapsychologii

Zjawiska parapsychiczne odgrywają ważną rolę w dziejach ludzkości od czasów historii


pisanej, a być może od znacznie wcześniejszych epok. Cywilizacje Babilonu, Chin, Egiptu,
Rzymu, Grecji i Celtów uznawały zjawiska mediumiczne i duchowe za część codziennego
życia a prorocy, wyrocznie, jasnowidze, wróżbici i astrologowie nie tylko byli do
dyspozycji na bazarach, lecz doradzali królom, cesarzom i władcom3.
Współczesny sceptycyzm dotyczący zjawisk parapsychicznych, jaki demonstrują
niektórzy ludzie nauki i mieszkańcy miast (mieszkańców wsi dotyczy to w znacznie
mniejszym stopniu), jest czymś wyjątkowym w historii ludzkości. Dopiero od 200 lat
kultury europejska i amerykańska kwestionują istnienie tych zjawisk. Główne przyczyny
tego stanu rzeczy postaram się przeanalizować dalej. Faktem jest, że fala zwątpienia
zbiegła się z gwałtownym rozwojem edukacji opartej na naukowych i technicznych
podstawach, a także z rosnącą ateizacją społeczeństwa. Kiedy zaś odrzucono duchowe
aspekty ludzkiej natury, zjawiska psi, zawsze uznawane za przejaw duchowości, także
przestano traktować poważnie.

Epoka wiktoriańska
Ugruntowujący się w XVIII i XIX wieku światopogląd materialistyczny skłonił
niektórych naukowców z Cambridge do założenia Society for Psychical Research
(Towarzystwa Badań Paranormalnych). Dzięki tej instytucji przeprowadzono szeroko
zakrojoną analizę tysięcy przypadków pojawiania się duchów, nawiedzeń i poltergeistów.

1
Przeprowadzono wiele analiz tych doświadczeń, począwszy od badań w zakresie halucynacji Brytyjskiego Stowarzyszenia
Psychologicznego z 1894 roku (Sidgwick Report on the Census of Hallucinatiori), D.J. West (The Investigation on spontaneous
cases) prowadził badania zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Ameryce, a L.E. Rhine opisał 10 000 przypadków z lat 1930-1970
(Research methods with spontaneous cases). Przeprowadzono też sondaże i badania na temat wiary w psi: Dale, White i
Murphy publikowali wyniki w niedzielnym dodatku „This Week" (A selection of cases from a recent survey of spontaneous ESP
phenomena); Palmer i Dennis prowadzili badania w Charlottesville; „New Scientist" przeprowadził sondaż wśród Brytyjczyków
(Evans, 1973), a w „The Times" ukazało się opracowanie Briana Inglisa. Gallup prowadził sondaż i badania w Ameryce w 1978
roku oraz Hongkongu w 1980 roku.
2
Królowa Brytów, przywódczyni powstania przeciwko panowaniu rzymskiemu (przyp. tłum.).
3
Patrz B. Inglis Natural and Supernatural.
7
www.AstralWeb.prv.pl
Zapoczątkowano również badania osób o zdolnościach mediumicznych, na których
punkcie zwariowała chrześcijańska sekta spirytystów i którzy stanowili atrakcję
wiktoriańskich salonów.

Wyrocznia delficka
(ilustracja zaczerpnięta z Mary Evans Picture Library).

Uczeni z Towarzystwa mieli nadzieję, że dowiodą w ten sposób istnienia życia po


śmierci, a dzięki temu powstrzymają narastające w ówczesnym społeczeństwie tendencje
ateistyczne i materialistyczne. Ich szczytowa fala przetoczyła się przez świat w latach 50.
XX wieku, obecnie obserwujemy jej spadek.
Wyniki tych badań wzbudzały wątpliwości, gdyż poddano im wielu oszustów i
szarlatanów. Trudno jednak zaprzeczyć, że zgromadzono również mnóstwo dowodów
potwierdzających istnienie zjawisk paranormalnych. Jednym z rezultatów było odkrycie
podświadomości, czyli „umysłu podprogowego", jak ją wówczas nazywano. Większość
czytelników słyszała zapewne o Freudzie i Jungu oraz o ich badaniach różnych stanów
umysłu głównie za pomocą psychoanalizy. Mało kto jednak wie, że ich pionierska praca
stanowiła część zakrojonych na szerszą skalę eksperymentów i że obaj świadomie ulegli
inspiracji zjawiskami parapsychicznymi, dokonując zresztą pewnych odkryć i w tej
dziedzinie. Analizy stanów podświadomych zapoczątkowane przez dwóch wielkich
uczonych zaowocowały wieloma technikami samorozwoju stosowanymi w naszych
czasach.
1930-1950
W 1930 roku fascynacja zdolnościami mediumicznymi nieco przygasła, coraz więcej
naukowców zaczęło przeprowadzać eksperymenty w dziedzinie telepatii, jasnowidztwa i
prekognicji. Przeważnie polegały one na tym, że jedna osoba rysowała proste symbole w
jednym pomieszczeniu, druga zaś próbowała kopiować rysunek w drugim. Przełomowe
znaczenie miało specjalne laboratorium zorganizowane w Ameryce przy wydziale
psychologii przez J.B. Rhine'a. To ten człowiek przeobraził badania zjawisk paranormal-
nych w parapsychologię i jemu zawdzięczamy termin ESP (Etrasensory Perception -
percepcja pozazmysłowa). On też wprowadził techniki statystycznego badania zjawisk
paranormalnych1.

1
Najwięcej informacji można znaleźć w podręcznikach parapsychologii Wolmana, Edge'a i Krippnera. Są tam odnośniki do
niemal każdego tematu.
8
www.AstralWeb.prv.pl
Przy pomocy kolegów psychologów opracował on zestaw kart zwanych kartami Zenera, w
których pięć symboli pojawiało się pięciokrotnie w zestawie liczącym 25 kart. Za ich
pomocą Rhine przeprowadził tysiące prób „domyślania się". Uczestnicy eksperymentu
mieli zgadywać, na którą kartę właśnie patrzy badacz albo która karta znajduje się na
wierzchu nietkniętego zestawu, bądź też jak będą uszeregowane karty w zestawie
następnego dnia lub za tydzień.
Te dokładnie zaplanowane i kontrolowane badania analizowano potem pod względem
statystycznym. Okazało się, że uczestnicy wybierali właściwe karty znacznie częściej, niż
można by się spodziewać, stosując rachunek prawdopodobieństwa. Niekiedy wyniki były
tak zaskakujące, że sceptycy mogli oskarżać Rhine'a o oszustwo. Ponieważ
doświadczenia te zostały wielokrotnie powtórzone przez innych badaczy, trzeba by uznać,
że istnieje jakiś spisek oszustów. Wytaczanie takich oskarżeń nie ma nic wspólnego z
naukową rzetelnością. Nie można podważać moralności i etyki naukowca tylko dlatego,
że wyniki jego badań komuś się nie podobają.

Od 1950 do dziś
Od lat 50. prowadzi się o wiele więcej różnorodnych badań. Można już na przykład
studiować parapsychologię na uniwersyteckich studiach podyplomowych, a statystyki
dowodzą, że większość ludzi akceptuje istnienie zjawisk parapsychicznych. W ostatnim
okresie starano się nie tyle „udowodnić" ich realność, ile raczej zrozumieć, jak i dlaczego
tą drogą uzyskujemy informacje i poznajemy zdarzenia. Analizując tę kwestię, opieram
się na wielu badaniach i eksperymentach w dziedzinach, które dla uproszczenia dzielę na
dwie grupy:
1. Psi receptywne: telepatia, jasnowidzenie i prekognicja
2. Psi aktywne: dominacja umysłu nad materią, na przykład uzdrawianie i psychokine-
za

Psi receptywne
Większość z nas, mówiąc o percepcji, przede wszystkim ma na myśli wzrok, słuch, zmysł
powonienia, smaku i dotyku. Każdy z tych zmysłów ma jednak swój odpowiednik w
sferze parapsychicznej. Różnica jest taka, że percepcja tego rodzaju nie jest ograniczona
ani czasem, ani przestrzenią, a zdobyta tą drogą wiedza objawia się w formie wizji lub
omamów, odczuć lub intuicyjnego wglądu, jako sen lub przeczucie. Nie ma wymiaru
materialnego i może dotyczyć zdarzeń w przyszłości. Procesy psychologiczne umożliwia-
jące jej zdobycie są jednak zbliżone do tych, jakie działają w sferze fizycznej w percepcji
podprogowej. Wielu czytelników słyszało zapewne o reklamie podprogowej, wiecie więc,
że możemy ulegać wpływowi bodźców, których nie rejestruje świadomość, lecz
nieświadomość. Nasz świadomy umysł potrafi przetwarzać jedynie znikomy ułamek
informacji, które zmysły odbierają cały czas. Gdybyśmy nawet przez króciutką chwilkę
byli zdolni rejestrować wszelkie doznania, ilość informacji byłaby zbyt duża. Dlatego
umysł jest wyposażony w rozmaite filtry i bariery, dzięki którym docierają do nas tylko
najważniejsze sygnały i to na nich skupiamy świadomą uwagę1. Możemy jednak nauczyć
się wychwytywać bodźce podprogowe, najczęściej w postaci marzeń sennych. Widzimy
więc, że percepcja zjawisk parapsychicznych jest zwykłym procesem mentalnym i jedyną
zagadkową kwestią jest to, w jaki sposób informacje te przedostają się do obwodów
mózgowych.

Osobowość a świadomość psi


Jednym z pierwszych odkryć w sferze procesów postrzegania parapsychicznego było
to, że najważniejsze jest nastawienie wobec tych zjawisk. Ci, którzy wierzą na przykład w
istnienie telepatii, częściej zdobywają informacje tą właśnie drogą, ludzie zaś, którzy jej
nie uznają, są znacznie mniej wrażliwi na przekaz telepatyczny. Zjawisko to zachodzi
również na poziomie podprogowym i nosi nazwę obrony perceptualnej. Stwierdzono, iż

1
Percepcja podprogowa ma miejsce cały czas, lecz my jej nie zauważamy, choć wszystko, co do nas dociera, ma na nas wpływ.
Przeżycia te ujawniają się najpierw w snach, lecz także w nastrojach, przejęzyczeniach, wypowiadaniu słów, których nie
zamierzaliśmy powiedzieć itp. Używa się jej w reklamach, by oddziaływać na podświadomość. W zasadzie widzimy, słyszymy,
czujemy i odbieramy smak i dotyk wszystkiego, co jest wokół nas, lecz 99% tych wrażeń jest zatrzymywanych w 99%
przypadków. Tylko to, co dla nas ważne, przedostaje się do świadomości. Umysł chroni nas przed nadmiarem informacji, w
przeciwnym wypadku załamalibyśmy się pod ich ciężarem. LSD i inne substancje halucynogenne usuwają niektóre filtry i
inaczej szeregują wrażenia, odbieramy więc wszystko w zupełnie innym świetle, a świat nigdy nie jest już ten sam. Dlatego są
tak skuteczne w sytuacjach kryzysowych.
9
www.AstralWeb.prv.pl
niektórzy ludzie tak silnie bronią się przed percepcją tego typu, że w trakcie badań
systematycznie „gubią" cel1.
Warto bliżej przyjrzeć się temu mechanizmowi. Wyobraźcie sobie, że podrzucacie
monetę, próbując domyślić się, czy wypadnie orzeł, czy reszka. Teoretycznie macie 50%
szans, że przypadkowo odgadniecie wynik. Jeśli natomiast udaje się wam odgadnąć
wynik w 75% przypadków, to jest to już o 25% więcej. Kiedy natomiast domyślicie się
wyniku tylko w 25% przypadków, oznacza to, że pudłujecie częściej, niż wskazują reguły
prawdopodobieństwa. Na jakimś poziomie zatem następuje zahamowanie procesu
prawidłowego odgadywania. Obrona perceptualna jest normalną reakcją pozwalającą
uniknąć niewygodnych sytuacji, z którymi nie chcemy się borykać. To samo ma miejsce
w przypadku percepcji parapsychicznej.
Z nastawieniem wiążą się rozmaite cechy osobowości. Ludzie odznaczający się
uzdolnieniami artystycznymi, muzycznymi, otwartością umysłu, dziecinną ufnością,
wyluzowani i podatni na hipnozę, znacznie częściej doświadczają percepcji
parapsychicznej niż ci, którzy mąją analityczny, logiczny umysł, są nerwowi i spięci.

Stany świadomości
Kolejnym ważnym odkryciem w dziedzinie percepcji parapsychicznej było rozpoznanie,
że najczęściej ma ona miejsce we śnie albo w stanie całkowitej relaksacji, kiedy dochodzi
do tak zwanego snu na jawie2. Najlepszym przykładem są media w transie oraz indiańscy
szamani, którzy za pomocą pewnych roślin wprowadzają się w stan odmiennej
świadomości, by osiągnąć wyższy poziom poznania. Zauważono też, że hipnoza ułatwia
uzyskanie informacji pozazmysłowych, podobnie jak technika zwana Ganzfeld, o której
będzie jeszcze mowa. W tym stanie człowiek zapada w swoisty sen, choć jednocześnie
jest w pełni świadomy. Pojawiające się obrazy i myśli przypominają senne marzenia i
często zawierają informacje pozazmysłowe. Można powiedzieć, że stan rozluźnienia
wyciszenia i medytacji pozwala uświadomić sobie obrazy podprogowe, zwykle
niedostępne świadomości. Stwierdzili to badacze Targ i Puthoff podczas eksperymentów
na widzenie na odległość, przeprowadzonych w Stanford Research Institute w Kalifornii3.

Psi aktywne: psychokineza

Aktywne psi zazwyczaj oznacza psychokinezę, w skrócie PK, czyli dominację umysłu
nad materią. Polega ona na oddziaływaniu na przedmioty za pośrednictwem umysłu, a
nie za pomocą fizycznej aktywności. Ten aspekt psi zawsze wzbudzał najwięcej
kontrowersji - najsłynniejszym przykładem było zginanie metalowych przedmiotów przez
Uri Gellera. Wcześniej znane były fizyczne media, w których obecności stoły unosiły się w
powietrzu, słychać było dziwne stukania materializowały się ręce lub nawet całe ciała,
grały instrumenty muzyczne itp. Istnieje mnóstwo relacji o ściśle kontrolowanych
eksperymentach z takimi mediami. W wielu przypadkach wątpliwości budziła
wiarygodność osoby, która relacjonowała te zdarzenia.
Zjawiska poltergeist zachodzą samoistnie w pomieszczeniach, w których odbywa się
seans. Badacze zauważyli, że poltergeisty często uaktywniają się w obecności osoby
dorastającej. Jej zaburzenia emocjonalne mogły przejawiać się dziwnymi hałasami,
ruchem przedmiotów i innymi podobnymi zjawiskami. Przykładem może być Matthew
Manning, który wywoływał aktywność poltergeistów w swojej szkole z internatem.
Czasem potrafił on kierować energię na automatyczne pisanie i rysowanie, a gdy
dowiedział się o wyczynach Uri Gellera, stwierdził, iż także potrafi zginać metalowe
przedmioty poprzez ich delikatne pocieranie. Później brał udział w badaniach w Ameryce,
Anglii i Europie, podczas których zauważono, że może oddziaływać na rozmaite sub-
stancje, w tym na enzymy i komórki rakowe. Został uzdrowicielem i nauczycielem, czyli
zaczął wykorzystywać swoje zdolności dla dobra innych ludzi.
Badania laboratoryjne nad PK rozpoczął J.B. Rhine, używając w eksperymentach kości
do gry. Uczestnicy tych badań próbowali określić, która strona kostek znajdzie się na
górze albo jak rozłożą się one na narysowanych kratkach. Po tysiącach prób Rhine
zgromadził dane statystyczne potwierdzające możliwość oddziaływania umysłu na ruchy

1
G.R. Schmeidler (wyd.) Parapsychology: Its Relation to Physics, Biology, Psychology, and Psychiatry.
2
A. Parker States of Mind: ESP and the Altered States of Consciousnes.
3
R. Targ, H. Puthoff Mind Reach.
10
www.AstralWeb.prv.pl
kostek. Potem inni naukowcy zaczęli posługiwać się bardziej skomplikowanymi
urządzeniami zwanymi generatorami zdarzeń losowych, w których wskaźnikiem był
między innymi naturalny rozpad materii radioaktywnej. Aparaturę podłączano na
przykład do źródła generującego świetlny krąg, który poruszał się zgodnie z ruchem
wskazówek zegara lub przeciwnie. Doświadczenie polegało na tym, aby zmusić krąg do
ruchu w określonym kierunku.

Uri Geller zgina łyżeczkę


(ilustracja udostępniona przez Mary Evans Picture Library).

W czasach „zginaczy łyżeczek" przeprowadzano także ciekawe badania za pomocą


urządzeń wykrywających najdrobniejszy ruch cząsteczek metalu1. Rejestrowano nimi
oddziaływania piezoelektryczne, na które szczególnie wrażliwe są kryształy. Mechaniczny
ucisk na jakiś materiał, na przykład kryształ, przekształcał się w ładunek elektryczny.
Podłączenie aparatu do urządzenia sporządzającego graficzny zapis pomagało określić
nacisk wywierany na jakiś materiał - tak jak podczas zginania łyżeczek - bez dotykania
ich. Jest to wyjątkowo precyzyjna metoda mierzenia działania PK.
Podobnie jak w przypadku psi receptywnego, badacze zaczynają teraz rozumieć, jakie
procesy odpowiadają za psychologiczne oddziaływanie na materię. Oto najważniejsze z
tych procesów:
1. Należy skoncentrować się na efekcie końcowym, a nie na procesie, który umożliwia
osiągnięcie celu. Złożoność samego procesu nie ma zatem znaczenia. Trzeba być tylko
świadomym skutku, jaki chce się osiągnąć.
2. Nie należy podchodzić do zadania zbyt poważnie, nie angażować się w nie na siłę.
Potraktowanie doświadczenia jak zabawy może czynić cuda.
3. PK najczęściej zdarza się wtedy, gdy uczestnik eksperymentu kończy próbę.
Nazywamy to efektem odprężenia.
4. Najlepiej pracować w grupach, żeby nikt nie obawiał się tego, co się dzieje, ani nie
miał poczucia, że to on sam odpowiada za unoszenie się stolika czy też inne zjawiska.
Nie dotyczy to doświadczeń na niewielką skalę, takich jak oddziaływanie na
kiełkowanie nasion, ponieważ skutki takiego eksperymentu nie są widoczne
natychmiast.
Zauważyliście już zapewne, że mimo ogromnego postępu w rozpoznaniu zjawiska/w/,
najważniejsze pytanie o to, jak ono funkcjonuje, wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Jak to
się dzieje, że właśnie dziś śniło mi się, iż przyjaciółką której od lat nie widziałam, jest w
mieście? Wiemy już, że świadomość podczas snu jest bardziej podatna na intuicyjne

1
J.B. Hasted The Metal Benders.
11
www.AstralWeb.prv.pl
wychwytywanie pewnych informacji, nie wiemy jednak, jak znalazły się one w czyjejś
podświadomości.
Naukowcy szukają odpowiedzi na te pytania w dziedzinie tak zwanej nowej fizyki,
która ostatnio wzbudza zainteresowanie coraz szerszych krę-

gów badaczy. Stawia ona na głowie świat materii znany nam z codziennego życia. W tym
odwróconym świecie informacja może wędrować z jednej cząstki do drugiej niemal w tym
samym czasie, jakby nie dzieliła ich żadna przestrzeń. Wydaje się, że jedna z nich „wie",
co się dzieje z drugą, choć nic ich z pozoru nie łączy i nie ma żadnego medium
umożliwiającego jednoczesną komunikację. Zjawisko to jest znane jako paradoks EPR, a
dzięki takim odkryciom wyłania się światopogląd zwany paradygmatem holograficznym,
któremu poświęcam osobny rozdział.

Pierwotny proces myślenia: fascynujący świat percepcji


podprogowej

Jak już wspomniałam, pod terminami „podświadomy" i „podprogowy" rozumiem


wszystkie umysłowe i fizyczne procesy zachodzące bez udziału i kontroli świadomości.
Podprogowe procesy myślowe są zbliżone do marzenia sennego, ponieważ jest ono
naturalną drogą prowadzącą do tego aspektu naszego umysłu, jest także najłatwiej
dostępnym regionem percepcji podprogowej. Myśli mające charakter marzenia sennego
są przez psychologów nazywane pierwotnymi, pojawiają się bowiem najpierw w wieku
niemowlęcym. Percepcja podprogowa obejmuje natomiast wszystkie bodźce podprogowe
oraz wszelkie funkcje organizmu i zachodzące w nim procesy sprzyjające świadomemu
postrzeganiu środowiska, które ma kluczowe znaczenie dla naszych zachowań. Klasyczna
freudowska podświadomość to stłumione pragnienia, problemy wieku dziecięcego,
niespełnione dążenia oraz tabu i narzucone społeczne konwenanse, z których na co dzień
nie zdajemy sobie sprawy1.
Percepcja podprogowa dochodzi do głosu w stanie wyciszenia i snu na jawie. Jest to
źródło twórczej aktywności, natchnienia w sztuce, muzyce, poezji itp. Wzniesienie się
ponad własną jaźń jest cechą odróżniającą człowieka od zwierząt. Atrybutami
człowieczeństwa są logika, introspekcja, kreatywność, uzdolnienia artystyczne. Cechy te
są nieuchwytne, kapryśne, objawiają się w momentach olśnienia emanującego z
podświadomości. Gdy nagle zostaną uświadomione, wznoszą nas na wyżyny mistycznego
doznania - wtedy pojmujemy coś nowego, rozumiemy sens życia, wszechświat i w jednej
chwili znajdujemy odpowiedź na uniwersalne pytanie „Dlaczego?"
Należy zwracać szczególną uwagę na dowody świadczące o tym, iż percepcja
podprogowa zachowuje każde doświadczenie w całości. W mózgu są miliardy zakończeń
nerwowych, więc na poziomie fizycznym jesteśmy zdolni przetwarzać w jednej chwili
miliardy informacji - o trawieniu, krwiobiegu, temperaturze ciała, o wszelkich dźwiękach
w otoczeniu i postrzeganych obrazach, smakach, wrażeniach dotykowych. Wszystko, co
fizycznie nas otacza lub w nas zachodzi, jest zatem rejestrowane i zachowywane na
poziomie podprogowym. Na poziomie tym widzimy, słyszymy, czujemy i pamiętamy
wszystko, nawet najdrobniejsze szczegóły. Dodajmy do tego zdolność postrzegania
mediumicznego, która potencjalnie właściwa jest każdemu z nas. Jeżeli przyjmiemy do
wiadomości istnienie telepatii, jasnowidzenia i prekognicji, okaże się, że jesteśmy
istotami wszechwiedzącymi. Cecha ta jest przypisywana zazwyczaj istotom boskim i w
takim sensie jest ona atrybutem percepcji podprogowej. Na tym poziomie jesteśmy więc
potencjalnie równi bogom, wszechwiedzący, świadomi wszystkiego, co kiedykolwiek było
i będzie w całym wszechświecie. Świadomość parapsychiczna nie ma granic.

Dlaczego otwarcie się na sferę podprogową jest tak ważne

Żyjemy w epoce wielkich przemian. W świecie Zachodu gwałtownie zwiększyło się


zainteresowanie wiedzą pochodzącą ze sfery duchowej, magicznej, mediumicznej,
psychotropowej oraz mądrością starożytności. Badania parapsychologiczne stanowią
zaledwie cząstkę tej kulturowej transformacji. Pękają bariery dzielące rozmaite
dyscypliny naukowe, ponieważ coraz więcej ludzi uświadamia sobie, że mówią to samo

1
S. M. Roney-Dougal Psi Research (as I see it), wykład w Londynie.
12
www.AstralWeb.prv.pl
różnymi językami. Stąd książki jak takie Tao fizyki1, odkrywające podobieństwa między
wschodnimi systemami religijnymi a nowoczesną fizyką kwantową. Prace autorów takich
jak Arthur Koestler, Lawrence Le Shan, Lyall Watson i Colin Wilson2 stanowią pomost
między biologią, fizyką, parapsychologią i religią. Pewna grupa okultystów zorganizowała
konferencję pod tytułem Mosty i granice, podczas której omawiano punkty styczne
między ich wiedzą a psychologią humanistyczną. Centralnym wątkiem tych kulturowych
przemian jest rozwój świadomości, a pierwszym krokiem w tym kierunku jest otwarcie
drzwi do podświadomości. Sprawi to, że już nigdy nie będziemy zdani na łaskę naszych
zahamowań, zachowań kierowanych sferą podprogową, a wpojonych nam w dzieciństwie
przez rodziców i społeczeństwo.
To samo odczuwają niektórzy autorzy interesujący się magią. Richard Gardner w książce
Evolution through the Tarot (Ewolucja poprzez tarot) pisze:
Procesy ewolucyjne należy postrzegać jako ciągłe integrowanie się umysłu świadomego z
podświadomym. Prawdziwe połączenie naszej dwojakiej świadomości obdarzy nas magiczną
potęgą i będzie ogromnym postępem w pojmowaniu rzeczywistości3.

Lyall Watson, autor kilku popularnych książek o cudach świata pisze natomiast:
Jesteśmy wyposażeni w filtr kształtujący doświadczenie i utrzymujący rzeczywistość w
granicach, które jesteśmy w stanie znieść. (...) Być może, osiągnęliśmy taki etap rozwoju, w
którym bariery mogą stać się półprzepuszczalne. (...) Telepatia jest zwiastunem nowej, znacznie
rozleglejszej świadomości. Powinniśmy posługiwać się mechanizmem zarówno świadomości, jak
i nieświadomości, ale właśnie teraz odczuwamy znacznie większą potrzebę połączenia obu
mechanizmów. (...) Proces ten musi przebiegać w nowym wymiarze dobrowolności i
akceptowania logiki transu. Obie te cechy charakteryzują medytację i wiele innych technik
transcendencji. Wierzę, że rozwiną się wkrótce jako bezpośrednia reakcja na wymogi ewolucji
zmierzającej w tym właśnie kierunku4.
Wszyscy podlegamy ewolucji jako jednostki, grupy, społeczeństwa, kultury i gatunek.
Musimy się rozwijać i zmieniać, aby żyć pełnią życia. To, co stoi w miejscu, umiera.

Obrona perceptualna, zagubione psi i mechanizmy obronne


Dowiedziono, że świadomość może się uporać z siedmioma bodźcami naraz, a z
doświadczenia wiem, że to prawda. Dzieje się tak dlatego, że percepcja podprogowa
zawiera wiele barier. W psychologii nazywa się to teorią filtrów, a filtry chroniące
świadomość przed nadmiarem bodźców nazywamy mechanizmami obronnymi.
Stanowiąone ochronę, lecz jeśli są zbyt sztywne, blokują percepcję. Mechanizmy obronne
wyparcia, zaprzeczenia, projekcji itp. uznajemy za blokadę negatywną, ponieważ
społeczeństwo przygotowuje nas do wykorzystywania tylko jednego aspektu umysłu -
logicznej i analitycznej lewej półkuli. W gruncie rzeczy te mechanizmy obronne chronią
świadomość, ale w miarę rozwoju osobowości i duchowości usuwamy ich negatywne
blokady, dzięki czemu mogą one funkcjonować prawidłowo.
Dobry przykład tego, jak zapobiegamy przedostaniu się niechcianych informacji do
świadomości, stanowią eksperymenty Normana Dixona z plamką światła5. Podczas tego
badania uczestnicy siedzą przed aparatem i patrzą jak przez lornetkę, jednym okiem w
jeden otwór, a drugim - w drugi. Widzą plamkę światła na neutralnym tle. Badacz prosi,
aby przekręcali gałkę, dopóki nie będą w stanie odróżnić plamki od tła. Natępnie mierzy
się stopień jasności plamki, po czym, nie informując uczestników, wyświetla się podpro-
gowo słowo, które fizycznie jest widoczne, lecz świadomie nie jest postrzegane. Ponownie
prosi się osoby, aby sprawiły, żeby plamka wtopiła się w tło. Teraz także mierzy się
stopień jej jasności. Doświadczenie to przeprowadzano wielokrotnie z użyciem różnych
słów i stwierdzono, że próg fizycznej zdolności postrzegania plamki światła jest
zróżnicowany w zależności od emocjonalnego znaczenia podprogowego słowa. Próg
perceptualny podnosił się, jeśli takie słowa jak „dziwka" lub „rak" wywoływały negatywne
uczucia. Choć w gruncie rzeczy badani nie postrzegali tych słów, percepcja podprogowa
stawiała barierę słowom objętym tabu lub budzącym strach. Nazywa się to obroną

1
F. Capra Tao fizyki. W poszukiwaniu podobieństw między fizyką współczesną a mistycyzmem Wschodu, przeł. P. Macura,
Kraków 1994.
2
A. Koestler Roots of Coincidence, L. Le Shan The Medium, The Mystic and the Physicist, L. Watson The Romeo Error.
3
R. Gardner Evolution through the Tarot.
4
L. Watson Lifetides.
5
N.F. Dixon Subliminal Porojection: The Naturę ofa Controversy.
13
www.AstralWeb.prv.pl
perceptualną, a eksperymenty tego rodzaju dowodzą, jak bardzo percepcja ta wpływa na
to, co chcemy widzieć, słyszeć i przyjmować do wiadomości.
W parapsychologii przeprowadzono wiele badań z wykorzystaniem DMT (Defence
Mechanism Test - test na mechanizmy obronne)1, aby określić stopień świadomości
parapsychicznej. Używa się w tym celu obrazów budzących strach, przekazywanych
podprogowo, lecz nie na tyle, by uczestnicy testów nic nie widzieli. Badani wiedzą, że są
tam jakieś obrazy, lecz nie potrafią rozpoznać ich treści. Następnie prosi się ich, by
narysowali to, co zobaczyli. Potem ten sam obraz pokazuje się ponownie, tak by mogli go
trochę dokładniej zobaczyć, i prosi, by znowu narysowali to, co widzą. Ćwiczenie to
powtarza się tak długo, aż uczestnicy eksperymentu dokładnie potrafią opisać obraz. Na
podstawie opisu obrazu przekazanego podprogowo oraz dzięki ustaleniu „progu
postrzegania" można określić, jakie są mechanizmy obronne danej osoby oraz jak silnie
działają. Testy te okazały się tak precyzyjne, że w krajach skandynawskich są stosowane
w trakcie treningu dla pilotów. Osoby o silnych mechanizmach obronnych, u których próg
ten zwiększa się w obliczu zagrożenia lub pod wpływem strachu, częściej powodują
wypadki i nie dopuszcza się ich do dalszego szkolenia.
Umysł dąży też do stabilności, pragnie postrzegać to, co jest mu znane. Jeżeli nosisz
kolorowe lub odwracające obraz okulary, po kilku dniach będziesz znowu widział świat
normalnie, mózg ignoruje bowiem niepożądaną częstotliwość lub perspektywę
przekazywaną przez siatkówkę. Percepcja podprogowa zmienia zatem percepcję
świadomą, a wyboru tego, co postrzegamy, dokonuje umysł podprogowy. Dlatego bywa,
że ktoś, do kogo mówisz, naprawdę nie słyszy twoich słów, choć nie jest głuchy!
Ten rodzaj mechanizmu obronnego występuje również na poziomie parapsychicznym i
nosi nazwę zagubionego psi. Podczas eksperymentów objawia się on w ten sposób, że
uczestnik odgaduje nieprawidłowo cel częściej, niż ma to miejsce losowo.
Podczas moich badań, także z udziałem osób z zagubionym psi, stwierdziłam, że dzieje
się tak z kilku powodów. Najważniejszym z nich jest nastawienie. Ktoś na przykład nie
wierzy w istnienie zdolności parapsychicznych, dlatego pudłuje podczas testów, żeby
udowodnić, iż nie mają one sensu. Gdy jednak spotyka osobę, która chwali go, że w
doświadczeniach osiąga tak dobre wyniki, jego trafienia plasują się na poziomie losowym.
Okazuje się więc, że ma on zdolności parapsychiczne, a jego zachowania miary
ograniczyć to, co w psychologii nazywa się dysonansem poznawczym.
Z dysonansem poznawczym mamy do czynienia wówczas, gdy jednostka uświadamia
sobie sprzeczność dwu treści poznawczych: między informacjami (przekonaniami), które
już ma, a informacjami, które odbiera i które dotyczą tej samej sprawy. Ludzie otwarci i
elastyczni mogą zmienić swe przekonania, lecz inni są tak do nich przywiązani, że muszą
zaprzeczyć temu, co postrzegają. Najczęściej polega to na nazywaniu osób o
zdolnościach mediumicznych oszustami lub szarlatanami. Istnieje grupa, która nazwała
się komisją naukowych badań zdolności paranormalnych (CSICOP). Wydawany przez nich
magazyn jest fascynującym studium obrony perceptualnej i dysonansu poznawczego.
Trzeba pamiętać, że przeważnie jesteśmy zdani na łaskę podświadomości oraz jej
lęków, obaw itd. To jest warstwa filtrów i barier koniecznych do zachowania równowagi
umysłu w jego fizycznej postaci. Ludzie pozbawieni tych filtrów stają się psychotykami.
Natomiast u osób o zdolnościach para-psychicznych filtry te działają słabiej, a oni sami
potrafią w odpowiednim momencie zahamować napływ informacji, żeby prowadzić
normalne życie.
Eksperymenty w dziedzinie parapsychologii potrafią wiele powiedzieć nam o tych
filtrach działających w każdym z nas. Kiedy gubimy psi, oznacza to, że zaprzeczamy
istnieniu świadomej wiedzy o informacji podświadomej. Jedni ludzie posługują się
zaprzeczeniem, inni wyparciem, jeszcze inni projekcją, są też tacy, którzy uciekają się do
sprzeczności. Obserwowanie, jak gorliwie bronimy się przed niepożądanymi
informacjami, jest naprawdę fascynujące.
W percepcji podprogowej najważniejsze są dwie kwestie:
1. Myślenie przebiega zupełnie inaczej niż w codziennym życiu i nosi nazwę procesu
pierwotnego. Proces ten jest typowy dla marzeń sennych - są to żywe, konkretne
wyobrażenia, paralogiczne i symboliczne.
2. Większość naszych codziennych doświadczeń, sposób zachowania, nastroje, a
nawet myśli są w całości poddane władzy umysłu podprogowego. Widzimy tylko to, co
podświadomość każe nam widzieć, myślimy tylko o tym, o czym podświadomość każe

1
M. Johnson i E. Heraldsson The Defense Mechanism Test as a predictor of ESP scores.
14
www.AstralWeb.prv.pl
nam myśleć, słyszymy tylko to, co podświadomość każe nam słyszeć, reszta zaś jest
odcedzana ze świadomości przez mechanizmy obronne oraz inne filtry i bariery.
Można posłużyć się przykładem z codziennego doświadczenia. Większość ludzi w
jakimś okresie życia pokonuje często tę samą drogę - do szkoły czy do pracy. Swego
czasu przez dwa lata jeździłam codziennie na rowerze ponad 30 kilometrów przez cały
Londyn. Ustaliwszy najdogodniejszą trasę bocznymi ulicami, podążałam nią, napotykając
po drodze skrzyżowania z głównymi ulicami i drogi jednokierunkowe, musiałam też
przejechać przez park itp. Nie była to łatwa trasa w zatłoczonym Londynie, zwłaszcza w
godzinach szczytu. Pewnego dnia musiałam udać się w inne miejsce, zbaczając z
tradycyjnego szlaku mniej więcej w jego połowie. Dopiero gdy dotarłam do uczelni,
uświadomiłam sobie, że przejechałam przez miejsce, w którym powinnam skręcić.
Przebyłam tę trasę jak we śnie, nie wiedząc nawet, gdzie jestem, nie mówiąc już o ruchu
na ulicy. Odtąd zwracałam uwagę na to, jak jadę, i stwierdziłam, że bezpieczniej było
zdać się na „automatycznego pilota", który na poziomie podprogowym reagował na
wszystko znacznie szybciej i pewniej niż moja świadomość. Jeśli dotąd nie zwracaliście
uwagi na automatycznego pilota to spróbujcie teraz, bo to bardzo ciekawe doświad-
czenie.

Symbolizm i archetypy
Jak już wspomniałam, umysł podprogowy jest źródłem wszelkich zdolności twórczych,
sztuki i poezji. Wzniesienie się ponad świadomość, wyrażające się poprzez te dziedziny,
oznacza kontakt świadomości z percepcją podprogową, jest manifestacją boskiej
mądrości w materialnym świecie.
Jeśli słuszna jest koncepcja Eddingtona, Schrodingera i Wignera1, głosząca, że
wszechświat to najwyższa forma umysłowości, to podświadomość może być łącznikiem
między naszym indywidualnym umysłem a umysłem wszechświata. Wtedy nasze umysły
pokrywałyby się ze wszechświatem.
Język symboli jest wspólny wszystkim ludziom w każdym czasie i kulturze.
Psycholodzy nazywają to zjawisko procesem pierwotnym, ponieważ jest on podstawą
naszego sposobu myślenia, w przeciwieństwie do wyuczonych zdolności werbalnych.
Najprawdopodobniej tam rodzi się świadome myślenie u niemowląt. W gruncie rzeczy
myślenie werbalne jest tylko jednym ze sposobów myślenia, a to, że przeważa w naszym
umyśle, jest wynikiem procesów społecznych i kulturowych. Nasz umysł jest znacznie
bardziej złożony, a język symboli, obrazy sennych marzeń i archetypy są w istocie jego
pierwotnym aspektem. Jak już wspomniałam, myślenie w pierwotnym procesie jest
powszechne we wszystkich kulturach. Wieża Babel, która nas podzieliła to przecież język.
Symboliczne, imaginatywne i obrazowe myślenie łączy wszystkich ludzi.
Myślenie w percepcji podprogowej opiera się na symbolach archetypowych - dla mnie
jest to język Matki Ziemi. Wszystkie kultury w znanych nam czasach mają te same
symbole i te same archetypy reprezentujące język i procesy myślowe wspólne wszystkim
myślącym istotom. Starożytni bogowie i mity nadal tkwią w naszej podświadomości. Z
tego powodu ludzie, którym udaje się dotrzeć do umysłu podprogowego, napotykają tam
tych samych bogów, potwory i istoty magiczne mniej więcej w takiej samej postaci, w
jakiej postrzegali je starożytni. Kiedy mówimy o duchach i demonach, rozumiemy przez
to zjawiska psychologiczne. Są one równie potężne, jak umysł podprogowy, czyli
potencjalnie wszechmocne.
Do pewnego stopnia można to wytłumaczyć w ten sposób, że widzimy to, co
spodziewamy się zobaczyć, proces ten jednak jest znacznie bardziej złożony. Archetypy
budzą określone skojarzenia. Znane są relacje ludzi z Zachodu, którzy po zażyciu
środków halucynogennych stosowanych w Ameryce Południowej do przepowiadania
przyszłości, widzieli te same archetypy co Indianie z tego rejonu. Im wyraźniej
pamiętamy marzenia senne i inne stany świadomości, w których do głosu dochodzi
percepcja podprogowa, tym łatwiej przychodzi nam zrozumienie symboli, które wywołują
znacznie silniejsze skojarzenia, i tym wyraźniej dostrzegamy sens starych mitów i legend.
Jung, twórca koncepcji nieświadomości zbiorowej2, potrafił wyjątkowo sugestywnie
przedstawić ten stan. Umysł podprogowy „myśli" symbolami, a jeden symbol, jak utwór
poetycki, zawiera całe morze znaczeń.

1
Eddington, SchrÖdinger i Wigner, por. K. Wilber (wyd.) Quantum Questions.
2
C.G. Jung Archetypy i jego symbole, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1981.
15
www.AstralWeb.prv.pl
Można to zilustrować prostym przykładem „filiżanki". Jeśli posługuję się tym słowem w
zwykłym znaczeniu, prosząc o filiżankę herbaty, to każdy wie, co mam na myśli. Filiżanka
może być z delikatnej chińskiej porcelany albo z grubego fajansu, lecz nadal będzie
filiżanką. Jednak w poezji lub we śnie przyjmuje ona symbolikę naczynia, kielicha czy
sagana: moja filiżanka się przelała - może to oznaczać miłość, emocje, pierwiastek
żeński. Cała głębia archetypowych aspektów naszego życia jest symbolizowana przez fi-
liżankę, jak w komplecie filiżanek w talii tarota.
Umysł podprogowy przemawia wierszem, brzmi jak wielogłosowy gregoriański chorał.
Prawa półkula mózgu potrafi tworzyć poezję, ale nie używa słów. Ma to wiele wspólnego
ze śpiewem. Magia jako śpiew posługuje się właśnie tym aspektem umysłu
podprogowego. Monotonny śpiew, czyli używanie szczególnych słów w ich archetypowym,
symbolicznym sensie, może wprawiać w trans, zwłaszcza w rytmie dwóch uderzeń na
sekundę. Wsłuchujcie się raczej w rytm i melodię, a nie w słowa wypowiadane przez
dobrego kaznodzieję, a zrozumiecie, co mam na myśli. Świadomy umysł i jego
przekonania przegrywają w konfrontacji z językiem podświadomości. Sztuką tą
posługiwał się na przykład Adolf Hitler, a także mówcy fundamentalistyczni.
Symboliczny jest język poezji. Język symboli to nie tylko obrazy z marzeń sennych, to
także język, którym daje o sobie znać świadomość mediumiczna, czyli na przykład język
magii. Musimy bardzo ostrożnie posługiwać się symboliką. Oto moje doświadczenie: choć
przez trzy lata mieszkałam z astrologiem, nie potrafię się identyfikować z nowoczesną
astrologią. Dopiero po 10 latach analizowania „astrologicznej mowy" zrozumiałam, dla-
czego tak się dzieje. Jej greckie i rzymskie symbole nic nie znaczą na głębszym poziomie
mojej psychiki.
Zbiorowe archetypy żyją w mitach i legendach. Starożytne bóstwa były pierwotnie
personifikacją sił natury i osobowości i jako takie są archetypami. Dzięki nim docieramy
do głębszych pokładów naszej psychiki. Dobrze, że Brytyjczycy ponownie odkrywają
własne archetypy, ponieważ w dzieciństwie karmiono nas baśniami, czyli mitami,
duńskimi (Hans Christian Andersen) i niemieckimi (bracia Grimm). Jak wielu z nas zna
starodawne brytyjskie legendy poza tymi o Robin Hoodzie czy królu Arturze? Ilu
współczesnych Anglików słyszało o mitach walijskich, irlandzkich czy szkockich?1
Zamierzam tu przeanalizować jeden z najstarszych aspektów brytyjskiej mitologii -
archetyp duchów. W tej grupie są różne odmiany niewidzialnych bytów: mediumiczne,
duchowe; elementarne duchy natury, znane na całym świecie; cześć oddawana duchom
przodków, charakterystyczna dla religii animistycznych; aspekt boskości; śladowe
wspomnienia ludów przedceltyckich. Wydaje się, że czary na Wyspach Brytyjskich są
reliktem tej wiedzy. Piszę o tym dalej.

Powiązania mózgu z umysłem

Mózg składa się w zasadzie z trzech głównych części: mózgu starego, występującego u
wszystkich zwierząt, mózgu środkowego, który rozwinął się u ssaków, i mózgu nowego
(kory mózgowej), która najlepiej jest rozwinięta u naczelnych, delfinów i ludzi, a
zarządza, procesami myślowymi. Ci, którzy zajmują się badaniem percepcji podprogowej
oraz parapsycholodzy, podkreślają rolę układu limbicznego jako rejonu, w którym
prawdopodobnie mieści się podświadomość, czyli emocjonalnych centrów mózgu
środkowego. Jest to emocjonalny, instynktowny poziom umysłu2.
Umysł podprogowy łączy się z mózgiem środkowym (podkorowym) oraz z układem
nerwowym, który jest zwany autonomicznym albo wegetatywnym.
Nie ma on związku z odczuwaniem ciepła czy bólu, nie wysyła też sygnałów do moich
palców, żebym pisała te słowa, nie zarządza żadną z sensorycznych czy motorycznych
funkcji ciała - to zadanie należy do ośrodkowego układu nerwowego, którego głównym
kanałem jest rdzeń kręgowy. Wegetatywny układ nerwowy czuwa nad funkcjami ciała

1
Lady A. Gregory Cuchulainn of Muirthemne, A. Lang The Orange Fairy Book; J.F. Campbell Popular Tales of the West
Highlands, G. Jones i T. Jones The Mabinogian.
2
W książce Dixona jest wiele fragmentów o percepcji podprogowej. Na przykład: „Zazwyczaj procesy nieświadome zachodzą w
mózgu podkorowym i w wegetatywnym układzie nerwowym". Inni parapsycholodzy też interesowali się przetwarzaniem
informacji mediumicznych, a najbardziej typowy przykład pochodzi z badań nad biofeedback: „Neurologiczna lokalizacja
procesów świadomych wydaje się znajdować w mózgu korowym i aparacie czaszkowo-kręgowym. Procesy nieświadome
zachodzą w mózgu podkorowym i w układzie wegetatywnym. Informacje z układu limbicznego mogą docierać do świadomości i
na odwrót. Układ limbiczny stanowi ważne ogniwo łączące emocje i ciało. Stany emocjonalne są dopasowane do
elektrofizjologicznej aktywności układu limbicznego. Ma to związek z pódwzgórzem, centralną tablicą rozdzielczą układu
wegetatywnego, w tym także przysadki" (E. Green, A. Green, Beyond Biofeedback).
16
www.AstralWeb.prv.pl
poza świadomą kontrolą: nad układem hormonalnym, który wiąże się z poziomem stresu,
napięcia, rozluźnienia; nad mięśniami uczestniczącymi w porodzie, powodującymi bicie
serca czy procesy trawienne.
Układ nerwowy wegetatywny ma dwa aspekty: współczulny i przy współczulny. Ten
pierwszy każe nam się ruszać, ten drugi spowalnia aktywność. Jeśli oba harmonijnie z
sobą współpracują, jesteśmy w pełni gotowości, a zarazem zrelaksowani - ten stan jest
idealny w codziennym życiu. Działanie układu można mierzyć za pomocą urządzenia
potocznie zwanego wykrywaczem kłamstw, czyli psychogalwanometrem (GSR), które
rejestruje pocenie się dłoni. Pocenie się ma związek z wegetatywnym układem
nerwowym oraz stanami emocjonalnymi, których zazwyczaj nie jesteśmy świadomi. W
badaniach percepcji podprogowej i w parapsychologii stwierdzono, że ludzie reagują na
bodźce na tym poziomie, choć świadomie zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy1.
Techniką tą posługują się naukowcy w badaniu bioenergetycznych form uzdrawiania.
Uczestnik eksperymentu, siedzący w wygodnym fotelu, zostaje podłączony do aparatury
GSR. W sąsiednim pomieszczeniu inna osoba stara się z niejednakowymi przerwami
sprawić, by ta pierwsza była bardziej zrelaksowaną bardziej pobudzona bądź pozostawała
w pierwotnym stanie. Odczyty aparatury dowodzą, że wysiłki te odnoszą skutek2.
W pracy doktorskiej porównywałam percepcję podprogową z telepatią, a moje
największe zainteresowanie budziły podobieństwa procesów psychicznych, za pomocą
których informacje ze sfery podprogowej przedostają się do świadomości. Posługiwałam
się aparatem GSR i czasem ludzie reagowali na poziomie fizjologicznym na bodźce
podprogowe, czasem zaś także na para-psychiczne. Wszystko zależało od tego, jak
ważny był dla nich cel na poziomie emocjonalnym. Uważam, że bardzo ważne jest
rozumienie zjawisk parapsychologicznych i magii w kategoriach fizykalnych. Podążyłam
więc tym tropem i stwierdziłam, że jakiś rejon mózgu musi mieć związek z marzeniami
sennymi, wizjami, fantazjami i świadomością medialną. Zapewne jest to szyszynka,
zwana także trzecim okiem, która łączy się z podwzgórzem, będącym zarazem częścią
układu limbicznego. Nie rozumiem jeszcze w pełni, jak zjawiska parapsychiczne wiążą się
ze sferą fizyczną, sądzę jednak, że wkrótce się tego dowiemy, a dalej piszę o tym, co już
zdołałam ustalić.
Koncepcje te potwierdził Andreas Mavromatis3, który dokładnie badał stany
hipnagogiczne. Zjawiska związane z tym stanem są nam znane z codziennego życia,
większość z nas doświadcza ich tuż przed zaśnięciem. Wyobraźnia jest wtedy wyjątkowo
żywa i pobudzona, obrazy są większe i wyrazistsze niż na jawie, choć stan ten jest czymś
pośrednim między snem a jawą. Mavromatis uważa, że stan hipnagogiczny ma
powiązania ze strukturami podkorowymi, ponieważ lateralizacja półkul (dominacja
czynnościowo-funkcyjna jednej nad drugą) nie ma tu znaczenia. Oznacza to jego
zdaniem, że lewa półkula kory nowej zarządza językiem oraz logicznym, linearnym i ana-
litycznym rodzajem myślenia, prawa półkula zaś odgrywa rolę w muzyce, sztuce i
holistycznym, niewerbalnym typie myślenia. Stan hipnagogiczny z myśleniem
przypominającym senne marzenie (proces pierwotny) różni się od obu tych rodzajów,
mózg podprogowy posługuje się bowiem poznaniem niewerbalnym, symbolicznym
(wyobraźnia).

Techniki uświadamiania sobie sfery podprogowej

1.Biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne) Świadoma kontrola nad


podświadomymi procesami w organizmie - pracą serca, mięśni, krwiobiegiem, falami
mózgowymi itp. - jest to jeden z aspektów sfery podprogowej, który łatwo poddać
świadomej kontroli; potrafią to jogini nawet na początkowych etapach treningu. Zdaniem
Elmera i Alice Green4 daje to ogromne korzyści:

1
D. Dean Plethysmograph recording as ESP responses, G. Davis i W.G. Braud Autonomie recognition of ESP targets.
2
W.G. Braud i M. Schlitz Psychokinetic influence on electrodermal activity.
3
A. Mavromatis Hypnagogia.
4
E. i A. Green. Elmer i Alice Green z Meninger Clinic w Ameryce, którzy w swoim laboratorium badali joginów i osoby ze
zdolnościami paranormalnymi, piszą: „Warto powtórzyć, że niezależnie od tego, czy mowa jest o modlitwie, medytacji,
hipnozie, treningu autogenicznym czy biofeedback, to zawsze chodzi o podświadomość. Przenośnie i dosłownie biofeedback
stanowi pomost w funkcjonalnej rozbieżności między lewą a prawą półkulą mózgu". A także między świadomością a
podświadomością, między nauką a magią i mistycyzmem.
17
www.AstralWeb.prv.pl
Zacząłem podejrzewać, że mocy kontrolowania zwykle bezwiednych procesów
fizjologicznych, takich jak na przykład samouzdrawianie, towarzyszy zdanie sobie sprawy z
nieświadomych procesów psychicznych - i to nie tylko własnych, lecz także innych ludzi.
Biofeedback jest w zasadzie odpowiednikiem jogi. Ucząc się kontrolowania organizmu,
uruchamiany proces samorozwoju i samoświadomości. Warto pamiętać, że umysł może
kontrolować każdy proces zachodzący w organizmie. Przykładem, jak wiele można
osiągnąć poprzez biofeedback, są pierwsze eksperymenty przeprowadzone przez
Kubiego. W 1943 roku zastosował on technikę sprzężenia zwrotnego i wzmocnionym
odgłosem oddechu wprowadzał ludzi w stan hipnagogiczny. W ten sposób można było
uzyskać informacje z podświadomości, unikając wszelkich przekłamań występujących w
marzeniach sennych. Techniką tą może posłużyć się każdy, kto ma magnetofon.
Jest to świetny relaks, a zarazem doskonała metoda uczenia się nawiązywania
bliższego kontaktu ze sferą podprogową.

2. Ganzfeld Przypomina jedną z technik jogi, zwaną Yoga Nidra, czyli mediumiczny
sen. Jest to bardzo skuteczna metoda wejścia w stan hipnagogiczny. Dzieje się tak
poprzez słuchanie przez słuchawki tak zwanego białego szumu. Stwierdziłam, że bardzo
przyjemny i zarazem skuteczny jest odgłos wodospadu. Podczas sesji zakłada się
półprzeźroczyste gogle (w kształcie połówek piłeczki pingpongowej) i zapala czerwone
światło, które widzimy jako jednolitą poświatę. Następnie trzeba usiąść, odprężyć się i
wypowiadać nasuwające się myśli, rejestrując je na taśmie.
Jakość i ilość materiału uzyskanego tą drogą z podświadomości zależy od osobowości.
Podczas ćwiczenia Ganzfeld najpierw wyłączone zostają zmysły, następnie wtrącający się
we wszystko umysł, a wówczas do głosu dochodzą fantazje, obrazy, wspomnienia,
marzenia na jawie i inne przejawy sfery podprogowej. Po jakimś czasie, w miarę
zdobywania nowych umiejętności, można odróżnić wrażenia parapsychologiczne od
wyobrażeń, wspomnień, wrażeń podprogowych itp.

3. Yoga Nidra W tej technice przewodnik uświadamia komuś jego zmysły, ciało,
oddech, dotyk, skłaniając go do koncentracji na odczuciach wewnętrznych. Powstaje
wolna przestrzeń dla aktywności sfery podprogowej.
Stan hipnagogiczny, który wywołują te techniki, jest zwany w buddyzmie tantrycznym
czwartym stanem świadomości. Mavromatis, który prowadził szczegółowe badania stanu
hipnagogicznego, tak o nim mówi:
Aby uzyskać ciągłość świadomości i nie zakłócać jej popadaniem w nieświadomość, musisz
utrzymywać kontakt ze wszystkimi stanami, a to oznacza powiązanie między snem,
marzeniem sennym a jawą: jest to półsen czwartego stanu. (Z tekstów tantrycznych z X
wieku)1.
Na tym właśnie polega ten proces. To trochę tak jak spacer po linie: najpierw człowiek
zapada w zbyt głęboki sen, potem następuje wstrząs i jest aż nazbyt trzeźwy, znów
zapada na chwilę w poprzedni stan i ponownie zostaje z niego wytrącony. Wymaga to
wytrwałości i praktyki.

4. Technika autogeniczna Aby za pomocą tej techniki rozwinąć umiejętność


dobrowolnej kontroli nieświadomych zachowań, potrzebna jest auto-hipnoza oraz
posłużenie się wizualizacją i siłą wyobraźni. Na potęgę wyobraźni łączącej świadomość z
podświadomością zwraca się uwagę zwłaszcza w tradycji okultystycznej. W technice
autogenicznej także następuje ewolucja: najpierw uczymy się kontrolować funkcje
organizmu, a potem funkcje umysłu poprzez medytację i wizualizację.

5. Medytacja W tym stanie łączą się świadomość i podświadomość. Rhea White2


uważa, że większość ludzi o zdolnościach parapsychicznych i ekstrasensorycznych
wykorzystuje go do postrzegania pozazmysłowego. Gardner tak to określa: „Świadomość
sycąca się wewnętrznie nieświadomością równa się medytacji"3.

1
Mavromatis op. cit.
2
R.A. White A comparision ofold and new methods ofresponse to targets in ESP experiments. Rhea White, amerykańska
parapsycholog, która wydaje czasopisma naukowe, także jest zwolenniczką etycznej świadomości. Większość parapsychologów,
którzy posługują się technikami osiągania odmiennych stanów świadomości, to ludzie życzliwi i z dużą samowiedzą.
3
Gardner op. cit.
18
www.AstralWeb.prv.pl
6. Hipnoza Jest to ten sam mediumiczny sen, tylko wywołany nie samorozwojem i
dyscypliną, lecz podporządkowaniem się woli drugiej osoby. Może dlatego autohipnozę
uważa się za właściwszą w dłuższej perspektywie.
Istnieje różnica między mesmeryzmem a hipnozą. W hipnozie można uzdrawiać,
znieczulać, przywoływać wspomnienia, eliminować głód, przyspieszać lub spowalniać
rytm serca i inne wegetatywne funkcje organizmu, na przykład poziom cukru, cykl
menstruacyjny, poczęcie i aborcję, laktację itp., a nawet oszukiwać zmysły, każąc im
dostrzegać to, czego nie ma - i odwrotnie.
Finley Hurley w książce Sorcery (Czarnoksięstwo) zwraca uwagę, że w hipnozie magia
powróciła jakby tylnymi drzwiami, w przebraniu nauki. Racjonaliści odrzucili magię, lecz
nie zauważyli, kiedy znów nadeszła. Podświadomość „wie" znacznie więcej niż świadomy
umysł - jest jednocześnie biochemikiem, lekarzem, biologiem molekularnym itp.

7. Trans Jest to technika stosowana od wieków, aby wykorzystać sferę podprogową


do celów magii. Są dwa rodzaje transu: nawiedzenie, jak w seansie spirytystycznym czy
wudu, po którym człowiek nic nie pamięta, oraz trans szamanistyczny, podczas którego
osoba jest w pełni świadoma tego, co się dzieje.
Podczas transu szamanistycznego często śpiewa się pieśni mające znaczenie
symboliczne i działanie uzdrawiające. Nie jest ważne, czy trans jest wewnętrzny, czy
zewnętrzny. Najczęściej wchodzi się w niego poprzez taniec, bębnienie i monotonny
przyśpiew.

8. Rośliny psychotropowe W większości kultur plemiennych podczas rytuałów


religijnych i uzdrawiających cała grupa lub jej wódz osiągają odmienny stan świadomości
dzięki zażywaniu roślin psychotropowych. W tak wywołanym transie można uzdrawiać,
przepowiadać przyszłość bądź dokonywać innych działań dyktowanych potrzebą chwili.
Syberyjscy szamani używają alkoholu i grzyba Amanita muscaria; europejscy
czarownicy używali belladony, bielunia, lulka czarnego i mandragory; Indianie
północnoamerykańscy stosują tytoń, pejotl i wyciągi z halucynogennych grzybów; w
Ameryce Południowej wykorzystuje się natomiast harmaliny z yage i ayahuasca. Podczas
misteriów eleuzyjskich chleb, krążący wśród uczestników, prawdopodobnie zawierał
sporysz.
We wszystkich religiach animistycznych ludzie doświadczają nieba i piekła
bezpośrednio, a rośliny pomagają im w natychmiastowej transformacji. Lyall Watson tak
to opisuje:
Każda tradycja mistyczna oraz większość współczesnych koncepcji rozwoju umysłowego
odwołuje się do wyższych stanów świadomości, a techniki pomagające osiągnąć ten cel
sprowadzają się w zasadzie do dwóch etapów. Pierwszy polega na zrobieniu wyrwy w
barierze dzielącej świadomość od nieświadomości i ukształtowaniu umiejętności prze-
kraczania jej na życzenie. Drugi, znacznie trudniejszy, polega na pogodzeniu sprzecznych
interesów1.

Magia a sfera podprogowa:


co łączy naukę, okultyzm i mistycyzm

Magia objawia się na poziomie podprogowym - łączy świadomość z podświadomością i


sprawia, że stajemy się wyjątkowo świadomi. Sfera podprogowa jest sceną, na której
odbywają się akty magii. Otwarcie się na tę sferę - czyli zmiana stanu świadomości,
zwiększenie wrażliwości, percepcyjności, zwielokrotnienie myśli i koncepcji - umożliwia
nam lepsze kontrolowanie postrzegania. Tradycje ezoteryczne oraz najnowsze
eksperymenty w dziedzinie parapsychologii łączy przekonanie, że pobudzenie
podświadomości i możliwość kontrolowania jej funkcji pozwoli nam osiągnąć taki stan
umysłu, w którym potrafimy pogodzić zdolności parapsychologiczne z niektórymi
postaciami kontroli świadomości, jak na przykład siddhi na Wschodzie i magia na
Zachodzie.
Zacytuję tu pewnego znanego parapsychologa, który pracuje teraz w ośrodku
założonym w latach 30. przez J.B. Rhine'a. Ośrodek ten uznaje się za najbardziej
profesjonalną placówkę badawczą w tej dziedzinie:

1
Watson op. cit.
19
www.AstralWeb.prv.pl
Przyznanie, że psi działa zazwyczaj na poziomie nieświadomości, pomoże nam zrozumieć, jak
przejawia się ono w naszej świadomości1.
Nie chodzi jednak tylko o to, by zrozumieć, jak działa psi. Lyall Watson pisze:
Podobnie jak dynamika czynników podświadomości określa nasze zachowania, czynniki psi
także mogą na nie wpływać, niezależnie od tego, czy potrafimy ten wpływ rozpoznać, czy
nie2.
Istnieje kilka hipotez, według których cały czas znajdujemy się pod wpływem
czynników postrzeganych na poziomie psychicznym. Dwie z tych koncepcji opracował Rex
Stanford. Wydaje się, że najwłaściwsza w tym wypadku jest teoria PMIR (Psi-Mediated
Instrumental Response - reakcja instrumentalna pod wpływem psi). Głosi ona, że nasze
zachowania (reakcja instrumentalna) są za każdym razem indukowane informacją
parapsychologiczną (pod wpływem psi), jak zresztą uważa Lyall Watson. Stanford3 prze-
prowadził eksperymenty, które potwierdzają słuszność tej teorii. Nasze zachowania w
każdym momencie znajdują się pod wpływem podświadomego psi. Bronimy się jednak
przed tą prawdą, twierdząc, iż nie ulegamy tym wpływom. Tak naprawdę, po prostu nie
dostrzegamy sfery podprogowej i musimy zaakceptować fakt, że odgrywa ona główną
rolę w każdym działaniu. Musimy wreszcie przyjąć do wiadomości istnienie tego poziomu
naszej osobowości, bo umożliwi to korzystne dla nas sprzężenie zwrotne między
świadomością i nieświadomością.
Wpływ sfery podprogowej na każdy aspekt naszego życia i na zachowania stanowi
podstawę magii. Dowodzą tego badania w dziedzinie psychologii oraz w innych
dyscyplinach nauki, które z pewnością nie mają nic wspólnego z parapsychologią czy
magią. Finley Hurley pisze:
Czarnoksięstwo przetrwało do dziś i rozkwita zarówno w pozornie niesprzyjającej mu
atmosferze laboratoriów naukowych, jak i wśród czarowników Maqui czy ludzi gromadzących
się na torfowiskach w czasie pełni księżyca. A dlaczego nie? Czarnoksięstwo nie jest obce
zachodniemu pojmowaniu rzeczywistości, a nawet jeśli nigdy by nie istniało, to teraz jego
koncepcja wyłania się z literatury naukowej4. Mimo że współczesna edukacja odwołuje się do
świadomej części naszego umysłu, nieświadomość pamięta doskonale stare metody, a jej
prawa nadal rządzą naszym życiem5.
Wszystkie magiczne tradycje - od rozprzestrzeniania się stanów emocjonalnych,
podobieństw (rzeczy podobne do siebie mają podstawowe cechy wspólne) i personifikacji
(wszystko zawiera aspekt duchowy) - wywodzą się ze sfery podprogowej. Magia
posługuje się sferą podprogową, a otwarcie się na nią pozwala nam w większym stopniu
kontrolować percepcję i lepiej poznać to, co nas otacza. Większość tradycji ezoterycznych
oraz najnowsze odkrycia w dziedzinie parapsychologii łączy przekonanie, że dokładniejsze
uzmysłowienie sobie podświadomości ułatwi nam rozwinięcie zdolności
parapsychologicznych. Dana nam będzie wiedza o wszystkim, pod warunkiem że nie
użyjemy jej do złych celów.
Parapsychologia zajmuje się tłumaczeniem języka joginów i magów na język
zrozumiały dla współczesnych ludzi Zachodu. Otwiera drzwi, które zbyt długo były
zamknięte. Wszyscy czujemy potrzebę odmiany, szukamy drogi, która wiodłaby nas we
właściwym kierunku, tymczasem w sferze pod-progowej od dawna tkwią zalążki tych
zmian. Są one jednak tak głęboko, że prawie ich nie zauważamy. Jeśli okaże się, że ta
wiedza ukazuje nam świat takim, jaki jest, z pewnością zechcemy ją na co dzień
zgłębiać. Nauka także pomaga nam odkrywać wiedzę ezoteryczną, a materialistycznie
myślący Zachód może za pomocą języka parapsychologii poznać świat ducha. Mówiąc o
zachodnich materialistach, mam na myśli nas wszystkich! Parapsychologia to pomost
łączący nas ze sferą duchową, podobnie jak ostatnio opracowane naukowe metody
biofeedback.
Jeśli uda się nam wprowadzić do codziennej praktyki wiedzę ezoteryczną i mistyczną,
pomoże nam ona w intensywnym rozwoju. Świadczą o tym wyniki moich badań, które
przedstawiam w rozdziałach poświęconych szyszynce i czakramom. Szyszynka jest
częścią mózgu, w której gromadzi się tradycja mistyczna, mityczna, ezoteryczna i
ludowa. To w niej zamieszkała dusza, zdolności parapsychologiczne, to ona jest
czakramem ajna. Pogłębiając wiedzę o tym organie, zaczęłam rozumieć praktyczne

1
K.R. Rao Theories of Psi.
2
Watson op. cit.
3
R.G. Stanford Conceptual frameworks of contemporary psi research.
4
F. Hurley Sorcery.
5
Ibidem.
20
www.AstralWeb.prv.pl
znaczenie tradycji ezoterycznej. Przyznam, że poczułam się tak, jakbym dokonała
epokowego odkrycia - oto nagle wszystko zaczęło do siebie pasować!
Wydaje się, że zaklęcia magiczne często skutkują na zasadzie zminimalizowanego działania i
osiągają cel dzięki „zbiegowi okoliczności" czy „przypadkowi", czyli najprostszą i najkrótszą
drogą. Mimo to każde z nich jest w zasadzie eksperymentem. I jak w przypadku dowolnego
eksperymentu z udziałem ludzi, rezultaty mogą być różne. Zaklęcie jest przenoszone zwykle
przez słaby sygnał - telepatię - za pośrednictwem skomplikowanego labiryntu w umyśle
czarnoksiężnika i obiektu zaklęcia. Podlega zatem dużej liczbie nieznanych czynników.
Czarnoksiężnik będzie się starał zwiększyć moc sygnału emocjami, koncentracją i
wizualizacją, a także uwrażliwieniem nieświadomości poprzez posłużenie się jej prawami i
symbolami1.
Pozostaje pytanie, czy zaklęcia lub hipnoza są czymś więcej niż sugestią. Siła sugestii
oddziałującej na sferę podprogową jest tak wielka, że zarówno zaklęcia, jak i hipnoza
wykorzystują tę zasadę. Obecnie trudno to określić. Potęgę sugestii doskonale ilustrują
urok i iluzja - złudzenie i omamy. Jedni ludzie są bardziej podatni na sugestię, inni mniej,
ale wszyscy jej ulegają.
Podatność na sugestię zależy też od pory dnia, a związki uczuciowe między ludźmi
wzmacniają działanie zaklęć.
Finley Hurley uważa, że wiele zaklęć działa na zasadzie zbiegu okoliczności. Jestem
zdania, że zjawisko to najlepiej tłumaczy jungowska synchroniczność (stałe
współwystępowanie zjawisk nie związanych ze sobą przyczynowo) i że koncepcje te
stanowią fundament zarówno filozofii magii, jak i filozofii wynikającej z nowoczesnej
fizyki. Zaklęcia to w zasadzie życzenia albo modlitwy, tylko inaczej nazwane i mające
odmienną postać. Zasady skuteczności życzenia, modlitwy czy zaklinania są takie same
jak w przypadku psychokinezy, o czym piszę dokładnie w następnym rozdziale. Warto
jednak zwrócić uwagę, że psychokineza jest tym skuteczniejsza, im mocniejsze znajduje
oparcie w sferze podprogowej. Wszelkie rytuały, zaklęcia, modlitwy czy życzenia czerpią
moc z myśli podsycanej emocjami.
Jedni ludzie są wspaniałymi uzdrowicielami, inni ogrodnikami, adwokatami itp. W
świecie magii, jak w życiu, także jesteśmy różni.
Ważnym aspektem tajemniczego rdzenia magii i zjawisk parapsychologicznych jest
zatem sterowanie z podświadomości. Miękki, wrażliwy, mroczny, głęboki, osadzony w
zbiorowej nieświadomości sposób myślenia i bycia, charakteryzujący sferę
parapsychologiczną, uważa się na Zachodzie za typowo kobiecy. Zapewne dlatego
mężczyźni szamani, magowie, jogini muszą stosować wymyślne techniki, aby osiągnąć
ten stan, który w przypadku kobiet jest często naturalny.
Gdy stajemy się coraz bardziej otwarci na sferę podprogową, skuteczniej kontrolując
umysł, emocje, odczucia i doznania intuicyjne, musimy uważać na to, co myślimy,
czujemy i mówimy. Emanujące z wysoko rozwiniętego umysłu słowo, myśl lub emocja
mogą zabijać lub leczyć. Trudno się dziwić, że świat jest taki, jaki jest, skoro miliardy
ludzi wypełniają go negatywnymi myślami i emocjami.

1
Ibidem. Richard Gardner omawia siłę umysłu podprogowego w oddziaływaniu na innych w książce Evolution through the
Tarot: „Kontrola na poziomie podświadomości jest dosłownie jak cios poniżej pasa, bo tylko niewielu potrafi uciec spod kontroli
swojej podświadomości bez niczyjej pomocy. To z tego poziomu mamy wpływ na wszystkie formy życia".
21
www.AstralWeb.prv.pl
2. Parapsychologia:
naukowa analiza narzędzi magii

Punkty styczne parapsychologii, antropologii i okultyzmu


Żyjemy w czasach wielkich przemian. Gwałtownie zwiększa się zainteresowanie wiedzą
spirytualną, parapsychologiczną, psychotropową! starożytną. Badania nad psi to jedynie
drobna część zmian kulturowych. Niemal we wszystkich dziedzinach nauki pękają bariery
między dyscyplinami, ponieważ coraz więcej ludzi uświadamia sobie, iż mówi to samo, tylko
innym językiem.
To jest fragment mojego wykładu, który wygłosiłam w 1979 roku w Towarzystwie
Badań Parapsychologicznych1.
Następnego miesiąca miałam odczyt w sali wypełnionej okultystami (z Towarzystwa
Światła2, które założył William Butler po oddzieleniu się od Dion Fortune i jej
Towarzystwa Wewnętrznego Światła). Powiedziałam wtedy tak:
Uważam, że ludzkość odczuwa potrzebę zjednoczenia analitycznej, prawej półkuli z lewą,
podświadomości ze świadomością, magii z nauką. Badania parapsychologiczne to wyrwanie
się kultury z materializmu i wkroczenie w sferę umysłu, a zwłaszcza w inne formy
świadomości, z którymi wszyscy mamy do czynienia, czy to samoistnie, czy też za
pośrednictwem rozmaitych technik.
Od samego początku wiedziałam zatem, że trzeba przełamać bariery, uświadomić
ludziom nauki, co dzieje się w świecie magii, a tym, którzy zajmują się magią- najnowsze
osiągnięcia nauki. Ujęłam to tak:
Badanie zjawisk parapsychologicznych jest znakiem naszych czasów. Od lat 60. obserwujemy
zwrot ku rozwojowi świadomości. Coraz większą popularnością cieszą się takie dziedziny jak
hipnoterapia, radionika, uzdrawianie duchowe, techniki okultystyczne, joga, astrologia,
badanie starodawnych szlaków EST, kontrola umysłu metodą Silvy, szamanizm Don Juana,
różdżkarstwo, terapia pierwotna, żeby wymienić tylko najpopularniejsze metody
samouzdrawiania, zrozumienia i rozwoju3. Wielu okultystów wierzy w zjawiska
parapsychologiczne i zna je z własnego doświadczenia. Grupy zajmujące się magią mają więc
taki sam cel jak parapsycholodzy, którzy za pomocą metod naukowych próbują przekonać
ludzi Zachodu o istnieniu zjawisk pozamaterialnych. Jeśli się nam to uda, to nie tylko
zjawiska te zostaną uznane przez naszą kulturę, lecz wzrośnie również zainteresowanie
magią. To nakłada na nas pewną odpowiedzialność. Badania zjawisk parapsychologicznych
pozwolą ludziom przytłoczonym mechanistycznym paradygmatem Zachodu poznać głębiej
własną jaźń i rozwijać się duchowo. To nie jest groźne. Światopogląd zakładający istnienie
tych zjawisk musi jednak objąć także magię, to zaś z kolei stawia większe wymagania z
punktu widzenia wartości etycznych i moralnych. Jeśli chcemy, by rozwój duchowy trwał,
musimy wspólnie zastanowić się nad procesami zachodzącymi obecnie w naszej kulturze4.
W ciągu ostatnich kilku lat niektórzy parapsychologowie wykonali ogromną pracę,
budując pomosty między oficjalną nauką a nowymi dziedzinami. Tylko nieliczne mają
bezpośredni związek z magią w takiej postaci, w jakiej praktykowana jest ona na
Zachodzie. Najwięcej jednak dokonań obserwujemy w tworzeniu nowych dziedzin
parapsychologii, takich jak „parapsychologia antropologiczna" czy, jak kto woli,
„antropologia parapsychologiczna". Niezależnie od nazwy, ludzie ci otwierają przed nauką
nowe horyzonty, podsuwają jej nową wiedzę, podejście i nastawienie do tego, co nazywa
się magią.

Przepaść
Przyczyną, dla której - z punktu widzenia parapsychologii - istnieje przepaść między tą
dziedziną a naukami o magii, jest dążenie tej pierwszej do uzyskania statusu
akademickiego. O to właśnie toczy się walka i daleko do jej zakończenia, choć akceptacja
zjawisk paranormalnych jest coraz szersza zarówno wśród naukowców, jak i zwykłych
ludzi. Parapsycholodzy próbują chronić się przed zmasowanym atakiem krytyków,
zamiast wkroczyć w dziedziny, które mogą dostarczyć cennych danych i metodologii,
obawiają się

1
S. Roney-Dougal The key to the subconscious, wykład dla Towarzystwa Badań Parapsychologicznych w Londynie.
2
S. Roney-Dougal Psi research (as I see it).
3
Ibidem.
4
S. Roney-Dougal Quest conference ąuestionaire.
22
www.AstralWeb.prv.pl
bowiem posądzenia o zajmowanie się zabobonami. Czołowy parapsycholog, Rex
Stanford1, uważa, że należy włączyć do badań jak najwięcej zjawisk psi, a zatem
doświadczenia i praktyki magiczne, religijne i mistyczne w różnych kulturach i czasach.
Twierdzi on, że takie badania mogą pośrednio lub bezpośrednio dać nam pojęcie o
procesach zachodzących w sferze psi na poziomie psychicznym, a być może i głębszym.
Z kolei badacze zjawisk magicznych i ludzie praktykujący rozmaite formy magii
obawiają się niechęci środowisk naukowych oraz tego, że współpraca z nimi przyniesie
korzyści tylko tym środowiskom. Powołam się tu na własne doświadczenie.
Uczestniczyłam w konferencji zorganizowanej w Londynie w 1979 roku przez kwartalnik
„Quest"2, prezentujący od 20 lat poglądy i doświadczenia okultystów. Kiedy skończyłam
referat o parapsychologii i powiązaniu magii z nauką, pierwsze pytanie, jakie mi zadano,
brzmiało: „Okultyzm może bardzo dużo dać parapsychologii, ale co parapsychologia ma
dla okultyzmu?"
Pytanie zaskoczyło mnie, nie umiałam na nie odpowiedzieć, ponieważ wydawało mi się
całkowicie bez znaczenia. Badania zjawisk psi traktowałam jako jeszcze jedną drogę
rozwoju i zrozumienia ludzkiej psychiki, opartą na naukowej metodologii, technologii i
języku. Metody naukowe były mile widziane w XX-wiecznym świecie Zachodu, ale
dotyczyło to również świata Tajemnicy. Teraz wiem, że pytanie to było jak najbardziej na
miejscu, a moja odpowiedź brzmi, że bez osadzenia w nauce magia nie ma żadnego
oparcia. Znajdujemy się na tym świecie w materialnym ciele, a duchowość musimy
manifestować w realiach codziennego życia. Aleister Crowley był niewiarygodnym
magikiem i wielkim prostakiem. Nauka to ugruntowanie wiedzy, dzięki jej metodom
wiemy, o co chodzi. Możemy określić, co jest faktem, a co wyobraźnią, co psychiczne, a
co somatyczne. Dzięki temu wiemy, na jakim poziomie pracujemy. Tym zaś, którzy nie
pojmują języka magii i mistyki, dla których nie ma on sensu, nauka może stworzyć drogę
do rozwoju duchowego, jakkolwiek paradoksalnie by to brzmiało.

Pomost: antropologia parapsychologiczna


Kalifornijski parapsycholog Jeffrey Mishlove w książce Psi Development System3
(Rozwój za pośrednictwem psi) dochodzi do wniosku, że choć z politycznego i
społecznego punktu widzenia potrzeba zachowania dystansu jest zrozumiała, to jednak
dystans ten miał negatywny wpływ na badania okultyzmu w perspektywie historycznej,
socjologicznej i akademickiej. Zahamował też badania nad technikami okultystycznymi,
które byłyby użyteczne w rozwijaniu zdolności parapsychicznych - tylko w ten sposób
moglibyśmy

stwierdzić, na ile techniki te są przydatne i czy za ich pomocą dowiemy się, jak
funkcjonują mechanizmy psi.
Mishlove porównuje 22 systemy umożliwiające rozwijanie zdolności parapsychicznych:
spirytualizm, teozofię, antropozofię, metody różokrzyżowców, magię Franza Bardona,
scientologię, medytację transcendentalną (TM), kontrolę umysłu metodą Silvy, magię
ceremonialną itp. Analizę tych systemów przeprowadza pod wieloma aspektami, takimi
jak waga przywiązywana do rozwoju psi; dochowywanie tajemnicy; dążenie do szybkich
rezultatów bądź odwrotnie; nacisk na etykę; ramy religijne; posługiwanie się odmiennymi
stanami świadomości (ASC); podstawy logiczne zjawisk psi; ćwiczenia fizyczne; nacisk na
transformację i rozwój osobowości; stosowanie narzędzi i instrumentów;
wykorzystywanie dynamiki grupy; nacisk na rezultaty dające się zweryfikować;
procedura inicjacji czy program dla jednostek.
Mishlove zaobserwował, że każda grupa stosująca jakąś formę treningu
parapsychologicznego uczy się także rozpoznawania duchowych, metafizycznych i
mitologicznych postaci, sił i energii. Dzięki temu jej członkowie potrafią dostrzec
archetypowe aspekty jaźni i język, którym można je opisać. Magiczne rytuały Egipcjan
odwołują się więc do archetypowych postaci Izy-dy, Horusa, Ozyrysa, Ra, Anubisa, Tota
itp.; Celtowie czcili Triadę Bogiń i Rogatego Boga, a oba bóstwa miały różne imiona i
aspekty. Archetypy te tkwią w naszej świadomości na poziomie parapsychicznym.
Mishlove przypuszcza, że wpajanie archetypowych symboli jako sposobu postrzegania
magicznej rzeczywistości mogło mieć związek z rozwojem zdolności parapsychicznych.

1
R.G. Stanford An experimentally testabel model for spontaneous events.
2
S. Roney-Dougal Psi research in 80 's.
3
J. Mishlove Psi Development Systems.
23
www.AstralWeb.prv.pl
Pisze on: „Nawet jeśli takie doświadczenia były wytworem wyobraźni, mogły przełamać
bariery mentalne uniemożliwiające posługiwanie się psi"1.
Antropolog Nevil Drury, który porównywał szamanizm z magią (1982), również zauważa
związek między jungowską koncepcją zbiorowej nieświadomości a systemami magii2.
Mishlove zwraca także uwagę na tak zwane przednaukowe systemy treningu, czyli na
szamanizm, przepowiadanie przyszłości, jogę, sufizm, buddyzm, judaizm i magię
ceremonialną. Podkreśla zwłaszcza
wartość osobistego kontaktu z osobą doświadczoną. W systemach zalecano rozmaite
kombinacje ćwiczeń oddechowych pomagających w koncentracji, stosowanie diety,
odpowiednie zachowania, izolację, dotrzymanie tajemnicy, muzykę, ruch, odmienne stany
świadomości, specjalną odzież lub biżuterię, a zwłaszcza mantry, modły i zaklęcia. W każdym
przypadku zestaw praktyk jest inny, zależy też od zaawansowania adepta, ale zawsze chodzi
uaktywnienie psi za pomocą wielu funkcji mentalnych w sposób przyjęty w danej kulturze.
Intensywność oraz długość szkolenia także są zróżnicowane w zależności od kultury i
okliczności3.
Zwraca również uwagę, że w niektórych tradycjach obowiązuje swego rodzaju kodeks
etyczny. Zabrania on publicznej demonstracji i eksperymentów psi, jeśli nie są
przeprowadzane w ściśle określonych warunkach, nie uwłaczających duchowi tradycji. W
niektórych grupach uprawiających magię w Anglii panuje tabu dotyczące
wykorzystywania zdolności parapsychicznych do zdobywania pieniędzy czy odnoszenia
innych korzyści, a także związane z ich publiczną prezentacją. Mam wrażenie, że tabu to
bywa łamane, zwłaszcza przez niektórych jasnowidzów, którzy sprzedają swoje usługi.
Znam też parapsychologów i media, które prekognicję wykorzystują do przewidywania
wyników wyścigów konnych, cen kruszców, akcji i udziałów oraz do innych
zalegalizowanych form hazardu w ekonomii. Nie umiem powiedzieć, czy to dobrze, czy
źle. Może nadeszły czasy, gdy tabu w tej dziedzinie zaczyna tracić sens. Z drugiej jednak
strony wydaje mi się, że sprzedawanie psi jest profanacją, a kogoś, kto handluje swoimi
zdolnościami parapsychicznymi, należy traktować z nieufnością. Dla mnie bowiem
zdolności te są świętym darem i przejawem boskości. Poprzez świadomość nadzmysłową
możemy wznieść się ponad czas i przestrzeń. Nasza duchowość przejawia się najpełniej w
świecie psi, więc profanowanie go w celu uzyskania dóbr materialnych, władzy bądź
poklasku nie wydaje mi się właściwe. Ale przecież psi jest talentem, jak talent muzyczny,
dlaczego więc nie wykorzystać go do zarabiania na życie? Myślę, że należy kierować się
zasadą, iż można go używać, lecz nie nadużywać, i korzystać z niego, by zaspokoić
podstawowe potrzeby.
Akceptowanie przez parapsychologię przejawów psi ułatwia uznanie dyscyplin, które
dawniej zaliczano do praktyk okultystycznych, a zatem nienaukowych. Na przykład John
Beloff, psycholog z uniwersytetu w Edynburgu, od lat kieruje laboratorium
parapsychologicznym (nadano mu imię Arthura Koestlera, który w testamencie zapisał
fundusze na rzecz utworzenia takiej placówki). Laboratorium to, mimo że jest zaliczane
do najbardziej konserwatywnych, zajmuje się astrologią od czasów, gdy w 1977 roku
prowadził tam badania Gauquelin. Inny parapsycholog, John Palmer, jako przewodni-
czący konferencji Towarzystwa Parapsychologicznego w 1979 roku4, zachęcał do
gruntownych badań w dziedzinach okultystycznych. Na tej samej konferencji David Read
Barker przedstawił wyniki swoich studiów nad zastosowaniem psi wśród Tybetańczyków,
a Stanley Krippner omówił rozmaite praktyki uzdrowicielskie, w tym szamanistyczne i
magiczne5.

Antropologia parapsychologiczna
Michael Winkelman przeprowadził międzykulturowe antropologiczne badania zjawisk
psi, aby „określić uniwersalne, międzykulturowe różnice w dziedzinie praktyk magicznych
oraz zbadać warunki społeczne towarzyszące poszczególnym systemom wierzeń
magicznych". Oto jego wnioski:
Zrozumienie relacji między psi a kulturą wymaga studiów nad uniwersalnymi praktykami
magicznymi i wierzeniami. Okazuje się, że wiele z tych praktyk obejmuje techniki lub jest

1
Ibidem.
2
N. Drury The Shaman and the Magician: Journeys between the Worlds.
3
Mishlove op. cit.
4
J. Palmer Parapsycholog as a probabilistic science: facing the implications; M. Gauquelin Cosmic Influences on Human
Behaviour; J. Beloff Using the Scientific Methodto Probe the Limits of Science.
5
S. Krippner Folk healing and parapsychological investigation.
24
www.AstralWeb.prv.pl
związane z wiarą w magiczne zjawiska podobne do funkcjonowania psi, ustalonego już w
dziedzinie parapsychologii. (...) Wiele magicznych praktyk rozwijało się przez lata w
zależności od potrzeb danej kultury. Dzięki temu wypracowano zaawansowane techniki,
które mogą stanowić źródło ważnych informacji o funkcjonowaniu psi1.
Na takich przesłankach Winkelman oparł swoje badania, które uważam za
najpełniejsze studium magii w ramach parapsychologii. W 1983 roku opublikował on
artykuł w „Parapsychology Review"2 (Przeglądzie Parapsychologicznym), stawiając w nim
tezę, że świat magii jest w istocie swej światem zdarzeń z kręgu zjawisk
parapsychologicznych, czy to na poziomie synchroniczności, spełnionych życzeń, czy też
zespołu tradycji ludowej i fantazji.
Zwrócił on uwagę, że odmienne warunki społeczne odpowiadają za zróżnicowanie
praktyk magicznych w zależności od potencjału psi w danej społeczności. Uderzyło mnie,
że parapsycholodzy tak chętnie zajmują się badaniem związku między psi i magią w
innych kulturach, a nie przychodzi im do głowy, że mogą to robić także we własnej.
Krippner też to zauważył i powołał się na antropologa Taylora, który prowadził badania w
XIX wieku:
Taylor dał przykład całym pokoleniom atropologów, sugerując, iż niepokojących paraleli
między badaniami zjawisk paranormalnych a pierwotnymi magicznymi wierzeniami można
uniknąć, zajmując się praktykami magicznymi w odległych kulturach.
Taylor dowodził, że religia i magia opierają się na animizmie, czyli wierze w istnienie
bytów duchowych. Inni pionierzy antropologii uważali natomiast, że koncepcja
nadprzyrodzonej potęgi jest dla magii znacznie starszym podłożem niż animizm, i
powoływali się na melanezyjskie słowo mana określające tę potęgę.
Zarówno psi, jak i mana oznaczają potęgę wykraczającą ponad prawa fizyczne czy świat
natury i działającą poza ograniczeniami czasoprzestrzeni. Przedstawiane są jako działanie,
jako środowisko, a także jako fundamentalne procesy w przyrodzie i zapewne jako
fundament wszelkich jej zjawisk. (...) Ale koncepcja psi i many nie są identyczne, ponieważ
w pojęciu psi na ogół brakuje personalizacji ducha, podkreśla ono natomiast bezosobową
siłę, stanowiącą odbicie rozmaitych założeń wypracowanych przez wielu parapsychologów3.
Winkelman zauważył również, że w miarę rozrastania się małych społeczności
zmieniają się praktyki magiczne. Zmiany te jednak obserwuje się dopiero od niedawna,
ponieważ coraz liczniej pojawiają się grupy pogan, neopogan, wyznawców wierzeń
przedchrześcijańskich i innych spontanicznie powstających wspólnot wyznaniowych.
Wydaje się, że magiczny sposób myślenia jest bardzo bliski niektórym ludziom, zwłaszcza
hippisom, zwolennikom alternatywnych modeli życia czy przedstawicielom New Age,
którzy w magicznych ceremoniach, rytuałach i wierzeniach dostrzegają ezoterykę i czują
się z nią dobrze. Nie istnieją w tych ruchach formalne rytuały i prawa, lecz jest
nawiązanie do mitologii i tradycji, aż do epoki neolitu czy paleolitu, nie mówiąc już o
przywoływaniu wzorów dawnych kultur celtyckich. Właśnie w tej tradycji niektórzy
szukają inspiracji dla intuitywnego poznania, zaspokajając w ten sposób swoją potrzebę
duchowości.

Antropologia szamanistyczna
Nevill Drury jest antropologiem, który porównuje dawne praktyki szamanistyczne ze
współczesnymi metodami kultywowania magii. W książce The Shaman and the Magician
(Szaman i czarownik)4 porusza obie kwestie, „aby udowodnić, że nawet we
współczesnym miejskim środowisku mityczne podejście do ludzkiej świadomości nadal
odgrywa ważną rolę wraz z nauką i technologią". Omawia on też różne formy
szamanizmu, na przykład plemienia Jivaro z Amazonii, wraz z jego mitologicznymi
aspektami. Przedstawia również ezoteryczne tradycje medytacyjne w rodzaju Golden
Dawn (złoty brzask) czy Inner Guide (wewnętrzny przewodnik).
W zakończeniu stwierdza:
Zarówno szamanizm, jak i magia wypracowały techniki zbliżenia się do wizjonerskich źródeł
naszej kultury. Oba systemy tworzą obraz wszechświata o głębokim, symbolicznym sensie,
odpowiadającym rozległym horyzontom ludzkiej świadomości5.

1
M. Winkelman Parapsychology and the social sciences.
2
M. Winkelman The anthropology of magic and parapsychological research.
3
Ibidem.
4
Drury op. cit.
5
Ibidem.
25
www.AstralWeb.prv.pl
Na naszych oczach powstaje więc zamknięty krąg, w którym odkrycia
parapsychologów pokrywają się z badaniami antropologów i na odwrót - antropolodzy
znajdują punkty styczne z nowoczesną nauką o magii, a współcześni okultyści porównują
swe doświadczenia z wiedzą parapsychologów. Jest jeszcze wiele innych dyscyplin
stanowiących pomost między nauką a magią. Jeśli pominęłam tu czyjeś dokonania, to
tylko wskutek niewiedzy lub braku miejsca.
Warto teraz przedstawić niektóre odkrycia w dziedzinie parapsychologii, ważne dla
zrozumienia praktyk magicznych.

Psychologia okultyzmu

Odkrycia w dziedzinie parapsychologii mają rzecz jasna duże znaczenie dla osób, które
zamierzają stosować w praktyce swoje koncepcje z zakresu magii. Ponadto niektóre
odkrycia pozwalają nam zrozumieć, dlaczego tradycyjna magia jest praktykowana w
określony sposób.

Podstawowy warunek - otwarcie się na podświadomość

1. Nastawienie Najważniejszy i podstawowy element. Trzeba wierzyć bez zastrzeżeń,


że rzeczywistość, w którą się wkracza, istnieje naprawdę. A kiedy ktoś znajdzie się w tym
świecie, całe jego życie wypełni się nadzwyczajnymi zbiegami okoliczności, pozornie
przypadkowymi zdarzeniami, przeczuciami, które się ziszczają, oraz mnóstwem innych
zjawisk, które świadczą o tym, że psi ma udział w codziennych funkcjach
podświadomości.

2. Odprężenie Kolejnym stałym elementem jest stan odprężenia. W każdej technice


konieczne jest całkowite fizyczne i mentalne odprężenie, nabranie dystansu do
wszystkich spraw, zwrócenie się ku wszechświatowi i poddanie się jego prawom.

3. Koncentracja Nie chodzi tu o skupienie na zadaniu, jakie związane jest z lewą


półkulą, lecz o koncentrację holistyczną, pochłaniającą całą osobowość, przypominającą
zaabsorbowanie dziecka zabawą.

4. Wizualizacja, czyli wyobraźnia Ten aspekt jest znacznie ważniejszy, niż sądzi
wielu ludzi. Potwierdzają to eksperymenty z biofeedback. Aby osiągnąć kontrolę nad
nieświadomymi zachowaniami, trzeba skupić się na obecnych czynności i wyobrazić sobie
zachowania, które chce się wywołać. Wizualizacja wspomaga autosugestię. Istnieje wiele
sposobów stymulowania wizualizacji, na przykład podczas uzdrawiania kogoś można
patrzeć na zdjęcie tej osoby, gdy była zdrowa. Zdolności aktorskie są także formą
wizualizacji, charakteryzują osoby o silnych predyspozycjach telepatycznych, zarówno
jako nadawców, jak i odbiorców. Elementami niezbędnymi w wizualizacji są koncentracja,
wiara i wyobraźnia. Skuteczna wizualizacja wymaga wielu lat nauki. Jedyny problem
polega na tym, że z braku dostatecznej wiedzy możemy niechcący wyrządzić komuś
krzywdę. Jeśli jednak jesteśmy wolni od chciwości, dumy, egoizmu i podobnych uczuć, to
nawet bez świadomości swej siły nikomu nie zaszkodzimy. Tu najważniejsza jest zasada:
„Rób, co chcesz, jeśli nikogo nie krzywdzisz".

5. Emocje To ogromna siłą o czym świadczy zjawisko poltergeistów. Same rytuały nie
są skuteczne, bo bez „mocy" są tylko pustymi słowami i działaniami. Nie ma znaczenia,
co się robi, jeśli jest się przekonanym, że to ma sens. Przesądy pomagają, ponieważ
wzbudzają pewność siebie, na przykład zaklęcie niesie z sobą ładunek wzmacniający
wiarę i emocjonalne zaangażowanie.

6. Aktywność zen Paradoksalna zasada zen działania poprzez brak aktywności


sprawdza się w każdym przejawie psi. Rex Stanford pisze:
Postrzeganie pozazmysłowe (ESP) nie polega na braku wysiłku, lecz na eliminacji pewnych
rodzajów działań, takich jak świadome wymuszanie zjawisk parapsychicznych. Ponadto
trzeba podjąć inne czynności (na przykład skoncentrować się na mentalnym obrazie, który
później się rozpływa, a potem uważnie i spokojnie czekać na uaktywnienie się wrażenia psi).
Tryb receptywny należy interpretować właśnie w ten sposób. Niewykluczone, że pewne

26
www.AstralWeb.prv.pl
odmienne stany ułatwiają przejście do tego trybu, pomagając w doświadczaniu świata, tak
jakby zjawiska psi za-chodziły w nim w sposób naturalny1.
W tym cytacie tekst w nawiasie pochodzi ze słynnego referatu Rhei White z 1964 roku.
Koncepcja ta jest opracowaniem i interpretacją teorii Williama Brauda o syndromie
przewodnictwa psi. Takie uwarunkowanie działania według zen jest bardzo istotne dla
wszystkich aspektów kontaktu ze sferą podprogową. Można posłużyć się tu analogią:
używamy lewej półkuli do ujawnienia tego, co zachodzi w półkuli prawej oraz starszych
rejonach mózgu, w których osadzona jest sfera podprogową.

Odmienne stany świadomości


Zmiana stanu świadomości jest najważniejszym elementem praktyk magicznych, co
zaobserwowali antropolodzy w przypadku wszystkich kultur dawnych i współczesnych.
Jak już wspomniałam, w niektórych stosowane są rośliny psychotropowe. Inne
społeczności, jak Tybetańczycy, sufi i hinduiści, posługują się technikami mentalnymi i
dyscypliną, podobnie jak ortodoksyjni Żydzi (kabała), Egipcjanie i inni. Jak piszę dalej,
obecnie modne jest stosowanie zarówno technik mentalnych, jak i roślin
psychotropowych. Wydaje się, że zmiana stanu świadomości jest elementem
nieodzownym we wszelkich praktykach magicznych, a to samo dotyczy parapsychologii.
Charles Honorton jest amerykańskim parapsychologiem, który badał odmienne stany
świadomości od początku lat 70. W wydanym w 1977 roku opracowaniu2 o roli tego stanu
w eksperymentach parapsychologicznych stwierdził, że praktyki wywołujące ten stan -
takie jak medytacja, hipnoza, indukowana relaksacja i stymulacja typu Ganzfeld - są
bardzo przydatne w uaktywnieniu ESP.
Warto przytoczyć tu przykład stosowania techniki Ganzfeld, wywołującej stan
hipnagogiczny, nazywany przez wyznawców tantrycznego buddyzmu czwartym stanem
świadomości. Stanu tego doświadczamy często w chwili zasypiania. Właśnie w momencie
między jawą a snem i sennym marzeniem ukazują się wyjątkowo wyraziste obrazy, o
wiele jaśniejsze niż na jawie. Stan taki jest celem wielu technik magicznych, można go
też wywołać w laboratoriach psychologicznych w celach naukowych. Dopóki działania
takie podejmowane są z ostrożnością i dostateczną wiedzą, nie mogą być szkodliwe, w
przeciwnym przypadku uznalibyśmy, że naukowcy zajmują się czarną magią.
Badania techniki Ganzfeld prowadzi się w Ameryce, Anglii i Holandii od początku lat
70. W 1985 roku zajmował się nią sceptycznie nastawiony naukowiec, Ray Hyman, i
jeden z pierwszych badaczy stosujących ją w praktyce, Charles Honorton3. Obaj
przeanalizowali 42 eksperymenty, z czego 45% można było uznać za znaczące -
statystycznie okazało się, że ich uczestnicy czerpali wiedzę za pośrednictwem sfery
parapsychicznej. Ponieważ w laboratorium trudno jest stworzyć warunki sprzyjające
przewodzeniu psi i atmosferę magicznego rytuału, zaskakujący wydaje się fakt, iż blisko
połowa uczestników zdołała uzyskać informacje tą właśnie drogą. Jeśli przyjrzeć się
eksperymentom, które nie zostały uznane, można dojść do wniosku, że stało się tak z
powodu statystyki lub metodologii naukowej, a nie dlatego, iż nie stwierdzono obecności
czynnika psi. Te 45% pozytywnych przypadków jest dla nauki niezbitym dowodem
istnienia zjawisk parapsychicznych. Podobne wyniki uzyskano podczas eksperymentów z
zastosowaniem hipnozy jako odmiennego stanu świadomości. O powodzeniu takich badań
wydaje się decydować stworzenie środowiska, w którym uczestnicy są zrelaksowani i
mogą uzewnętrznić swoje/75/. Targ i Puthoff podczas eksperymentów z widzeniem na
odległość nie stosowali technik prowadzących do zmiany stanu świadomości, lecz
stwarzali atmosferę, w której medium mogło czuć się swobodnie. Jest to bardzo ważny
czynnik przy badaniu zjawisk parapsychicznych.
Wspomniałam już o Johnie Palmerze, który postulował rozszerzenie zakresu badań o
praktyki magiczne. W publikacji z 1978 roku4 stwierdził on, że na wyniki eksperymentów
ESP wpływa nie tylko zmiana stanu świadomości, lecz także poziom, na jakim on
zachodzi. Osoby, które troszczą się o stan naszej planety, powinny pamiętać, że im
głębiej wnikną w siebie, tym łatwiej zjednoczą się z innymi ludźmi i z wszechświatem, a
ich pragnienie dopiero wtedy się zrealizuje. W rozdziale poświęconym szyszynce omówię

1
R.G. Stanford Conceptual frameworks of contemporaty psi research; R.A. White op. cit.; W.G. Braud Psi-conductive States.
2
C. Honorton Psi and interna! attention states.
3
C. Honorton Meta-analysis of Psi Ganzfeld research; R. Hyman, The Ganzfeld psi experiment: a crucial appraisal.
4
J. Palmer Extrasensory perception.researchflndings.
27
www.AstralWeb.prv.pl
tę kwestię dokładniej, zastanawiając się, dlaczego odmienny stan świadomości ułatwia
nam wniknięcie w sferę ducha.

Przekonanie i nastawienie
Myślimy i postrzegamy zgodnie z naszym nastawieniem do rzeczywistości i tym, w co
wierzymy. Widzimy to, co spodziewamy się ujrzeć, a jeśli coś nie pasuje do naszych
pojęć, to po prostu tego nie dostrzegamy. Rzeczywistość wokół nas jest sztuczną
konstrukcją stworzoną przez potajemną współpracę świadomości i nieświadomości.
Kwestię tę trafnie ujmuje książka Josepha Chiltona Pearce'a1 The Crack in the Cosmic
Egg (Pęknięcie na kosmicznym jaju). Badania psychologów i parapsychologów
potwierdzają ten fakt.
Przekonanie i nastawienie dzieli bardzo subtelna różnica, to drugie bowiem chętnie
zmienia się w to pierwsze. Dawniej przekonania nazywano wiarą i słowo to ma głęboki
sens. Po raz pierwszy uświadomił mi to pisarz zajmujący się okultyzmem2, choć już
wówczas znane mi były naukowe badania nastawienia i jego ogromnego wpływu na
sposób życia.
Przekonania kierują wszystkimi naszymi poczynaniami, leżą też u podstaw uwarunkowań
społecznych, a nawet całej kultury. Jeśli coś sobie wyobrażamy, a potem możemy to
zobaczyć, wówczas wierzymy w istnienie tego czegoś. Nastawienie jest w dziedzinie
świadomości tak wszechwładne, że parapsycholodzy nadali mu nawet specjalną nazwę
„efektu owcy-kozy", przy czym owce to wierzący, a kozy - niewierzący. Zjawisko to jako
pierwsza badała Gertrudę Schmeidler w 1946 roku3. Polega ono na tym, że ci, którzy
wierzą w istnienie psi, zwłaszcza osoby, które z doświadczenia znają zjawiska
parapsychologiczne i chętnie uczestniczą w eksperymentach w tej dziedzinie, podczas
laboratoryjnych testów uzyskują pozytywne wyniki. Ludzie, którzy uważają, że psi nie
istnieje, nigdy nie mieli doświadczeń tego typu bądź są przekonani, że nie można ich
uzyskać w laboratorium, osiągają wyniki mieszczące się w skali średniej statystycznej, a
nawet gorsze.
Jak już wspomniałam, uzyskiwanie negatywnych wyników nazwano zagubionym psi. W
takim przypadku dana osoba odbiera sygnały na poziomie psi, lecz z jakichś powodów
blokuje je, podobnie jak wielu z nas zamyka oczy, gdy widzi okropną scenę w filmie, lub
udaje, że nie słyszy tego, czego nie chce słyszeć. To samo robimy na poziomie
psychicznym, co w testach przejawia się poprzez niższe wyniki. W gruncie rzeczy również
dowodzą one zdolności parapsychologicznych, ponieważ świadczą o wpływie przekonań
na nasze życie. Często ten wpływ nazywa się szczęściem lub pechem. Niektórzy ludzie
wydają się mieć niewiarygodne szczęście, zawsze znajdują się we właściwym miejscu we
właściwym czasie. Inni znów są pechowcami. Badania wpływu przekonań na wyniki w
testach psi dowodzą, że cechy te mają ścisły związek ze świadomym systemem wierzeń,
który znajduje odbicie w zachowaniach. Można zatem za pomocą psi ułatwić sobie życie
lub utrudnić. Powinniśmy nauczyć się słuchać naszego wewnętrznego głosu, bo inaczej
będą nas spotykać poważne wypadki, nie zrobimy tego, co należy, itp.
Jednym z dobrze znanych przykładów siły podświadomości jest efekt placebo - każdą
chorobę można wyleczyć, jeśli zarówno lekarz, jak i pacjent wierzą, że zastosowano
właściwą metodę. Gdy pojawią się wątpliwości, proces uzdrawiania zostaje zahamowany.
Efekt placebo jest we współczesnej medycynie najsilniejszym lekiem, krąży wiele anegdot
o jego niewiarygodnej skuteczności, ale kiedy pacjent odkryje, że lek jest neutralny,
kuracja natychmiast przestaje skutkować. Lekarz także nie może wiedzieć, że podaje
placebo, bo wtedy efekt będzie słabszy. W schorzeniach psychosomatycznych pacjent
sam wymyśla sobie chorobę. Nasz umysł oddziałuje na organizm i na innych ludzi, sfera
podprogowa potrafi uzdrawiać, ale też czynić szkody, jeśli działa nieprawidłowo.
Wyrazistym przykładem potęgi umysłu w czynieniu krzywdy są stygmaty, czyli
krwawienie z dłoni, stóp i czasem z boku. Badania stygmatyków dowodzą, że zjawisko to
jest często powodowane przez stłumione senne marzenia, które mogą wpływać na stan
fizyczny człowieka. Jeśli umysł może wywołać krwawienie u stygmatyków, to znaczy, że
jego potęga w uzdrawianiu lub czynieniu szkody jest nieograniczona. W psychologii
znanym przykładem tego zjawiska jest podatność na wypadki. Postarajcie się więc

1
J. Chilton Pearce The Crack in the Cosmic Egg: Challenging Constructs of Mind and Reality.
2
R. Gardner Evolution through the Tarot.
3
G.R. Schmeidler i G. Murphy The influence of belief and disbelief in ESP upon individual scoring levels.
28
www.AstralWeb.prv.pl
przejąć kontrolę nad umysłem, a przynajmniej bądźcie bardziej świadomi istnienia sfery
podprogowej. Dzięki temu będziecie zdrowsi i szczęśliwsi.
W sferze magii oddziaływanie nastawienia lub przekonań jest silniejsze, ponieważ
mamy tu do czynienia z wyższymi funkcjami umysłu. Znam ludzi, których całe życie
przepełnione jest magią. Nazywam to życiem zgodnym z zasadą synchroniczności.
Termin ten został ukuty przez Junga1 dla określenia znaczących zbiegów okoliczności,
które są czymś więcej niż przypadkiem - on sam nazywał synchroniczność
pozaprzyczynową zasadą łączącą. Polega ona na tym, że zdarzenia zbiegają się w czasie,
jakby działało tu przeznaczenie czy los. Słuchając cichego głosu, idziesz gdzieś, nie
wiedząc, dlaczego to robisz. Im częściej działa się intuicyjnie i spontanicznie, tym
bardziej życie będzie nasycone magią, ponieważ wtedy podświadomość przenika do
codziennego życia. Kluczem do takich zachowań są przekonania. Powrócę do tej kwestii,
omawiając teorię parapsychologiczną Reksa Stanforda2. Nazywał on ją teorią
dostosowania jego zdaniem bowiem psi łatwiej przejawia się w systemie, który jest
elastyczny. Im bardziej elastyczny jest czyjś system przekonań, tym większa szansa, że
w jego życiu pojawi się synchroniczność, ponieważ psi ma wtedy większe możliwości
wpływania na nie.
W tradycyjnej magii przekonanie ma zasadnicze znaczenie - wszyscy wyznają ten sam
światopogląd, niezależnie od tego, czy będzie on egipski, kabalistyczny, szamanistyczny
lub pogański. Zgodnie z nim, mediumiczność jest integralną częścią naszego świata,
możemy więc dostroić się do bóstw i duchów albo, jak w wudu, dać się im opętać.
Wspomniane systemy przekonań są jedynie różnymi sposobami wyrażania wiary, że na
tym świecie jest coś więcej niż to, co można dotknąć i zobaczyć. Każda cywilizacja w
historii wypracowała własny system przekonań dotyczący sfery duchowej. W naszych
czasach podstawę stanowi mechanika kwantowa, która jest równie dziwna jak bogowie i
boginie w dawnych czasach. Nasza kultura, wychodząc od czysto mechanicznych hipotez
świata, dotarła aż do ostatecznych granic i w końcu stwierdziliśmy, że rzeczywistość jest
przepojona mistycyzmem jak w starożytnych koncepcjach. Piszę o tym obszerniej w
następnym rozdziale.
Odrzucając magię w naszym życiu, z własnej woli wyrzucamy się na jego margines i
nie jest nam dane doświadczać wszystkiego. Wiara jest zatem tak samo ważna dla magii,
jak niewiara w tworzeniu nowoczesnego, redukcjonistycznego światopoglądu, który
charakteryzuje naszą kulturę. Dwaj antropolodzy, Malinowski i Mauss3, prowadzili
badania przy założeniu, że przekonania i wierzenia zbiorowości są typowe dla myślenia
magicznego. Mauss uważał też, że „obecność niewierzących sprawiała, iż magiczne prak-
tyki były bezcelowe i puste"4. Oba te stany mają kluczowe znaczenie w uświadamianiu
sobie zjawisk parapsychicznych podczas eksperymentów laboratoryjnych. W gruncie
rzeczy obecność niewierzących, przez których zjawiska parapsychologiczne nie chciały
ujawniać się w laboratoriach, stała się powodem porażki ich badaczy. Zawsze gdy
przeprowadzano testy na sceptykach, nic się nie działo, nie można więc było zdobyć
dowodów przekonujących środowiska akademickie.

Oszustwa i oszuści
Powszechne posługiwanie się oszustwem i sztuczkami przez wszelkiej maści magików
w rozmaitych kulturach może pozytywnie wpływać na zjawiska psi, czego dowiódł
angielski badacz Batcheldor5. Dowodził on mianowicie, że zjawiska te częściej zdarzają
się w grupach, ponieważ ludzie nie boją się ich tak bardzo, gdy wiedzą, iż ktoś inny je
wywołuje. Ponadto zaobserwował on, że łatwiej je wywołać, gdy już raz miały miejsce.
Innymi słowy jeśli stolik raz się zakołysał, to tym pewniej zakołysze się ponownie.
Stwierdził, że dzieje się tak nawet wówczas, gdy pierwsze zjawisko było dziełem oszusta.
Najbardziej spektakularnym przykładem tego aspektu psi w codziennym życiu są
medialne operacje przeprowadzane przez Filipińczyków. Niektórzy z nich naprawdę leczą
ludzi, a czynią to bardzo widowiskowo, wokół rany jest pełno krwi, a operacji dokonuje
się palcami, po czym uzdrowiciel pokazuje na przykład wyjęty woreczek żółciowy czy inny

1
C.G. Jung i W. Pauli Naturerklarung und Psyche.
2
R.G. Stanford Are parapsychologists paradigmless inpsiland?, Toward reinterpretating psi events.
3
B. Malinowski Mit, magia, religia, red. A.K. Paluch, przeł. B. Leś i D. Praszałowicz, Warszawa 1990.
4
M. Winkelman The anthropology of magic and parapsychological research.
5
K.J. Batcheldor Micro-PK in Group Sittings: Theoretical and Practical Aspects; Contribution to the theory of PK induetionfrom
sitter group work.
29
www.AstralWeb.prv.pl
organ. Nie jest wykluczone, że rozmaite obiekty materializują się na poziomie
psychicznym albo że krew i otwarta rana to tylko efekt specjalny. Nie ma to większego
znaczenia. Ważne jest tylko to, że osoby przyglądające się widowisku oraz pacjent
wierzą, że nastąpiło uzdrowienie. A jeśli stworzy się odpowiednią atmosferę, to pacjent
naprawdę zostanie wyleczony. Mniej istotne jest to, czy odbywa się to w dramatycznych
okolicznościach, czy też w otoczce czarów i czy sfera psychiczna rzeczywiście się ujawni.
Liczy się sam fakt uzdrowienia, niezależnie od metody i środków. Batcheldor uważa, że
nawet triki i sztuczki stwarzają atmosferę tak naładowaną emocjami, że może to
spowodować uaktywnienie sfery psychicznej, a przecież chodzi o to, by za jej pomocą
osiągnąć pożądany cel.
Richard Reichbart1 poświęcił temu aspektowi magii cały artykuł:
Jest oczywiste, że magia [czyli sztuczki przedstawiane na scenie] w odległej przeszłości
zawsze kojarzyła się z autentycznymi zjawiskami psi, a próby oddzielenia jednego od
drugiego zaczęto podejmować stosunkowo niedawno. Powinno nas to zachęcić do
baczniejszego przyjrzenia się związkowi zachodzącemu między magią a psi.
Reichbart uważa, że sztuczki i triki stosowane przez szamanów są technikami
uaktywniającymi zjawiska psi. Mają one bowiem wzbudzić w uczestnikach wiarę i
zaufanie, a także stworzyć dramatyczny nastrój. Szamani nie twierdzą, że mają
wszechwładną moc, i przyznają, że nie zawsze w pełni kontrolują swoje
parapsychologiczne zdolności - odpowiednia atmosfera służy jedynie wzmocnieniu
oddziaływania psi. Badacz podkreśla też, że szamani odwołują się do sfery psi tylko
wtedy, gdy jest to konieczne, na przykład podczas polowań czy uzdrawiania. Wówczas ich
działanie jest najskuteczniejsze.
Elkin2 i Malinowski3 zwracają uwagę na znaczenie silnych stanów emocjonalnych związanych
z oczekiwaniem i przewidywaniem pożądanych rezultatów, które stwarzają szamani. Można
stąd wysnuć wniosek, że ludzie uprawiający wszelkie rodzaje magii zdawali sobie sprawę ze
znaczenia motywacji, pozytywnego nastroju i nastawienia oraz inspirującej wiary w
skuteczność ich działań4. Odnotowują to również Rhine, Kennedy, Taddonio i White5.
Z podobnymi praktykami mamy do czynienia we współczesnej medycynie
psychosomatycznej, opierającej się na zjawisku placebo. W tym przypadku pozytywne
rezultaty leczenia osiąga się za pomocą bardzo prostego triku. Ten aspekt „magii" jest
kolejnym dowodem na potęgę wiary.

Wizualizacja
We wszystkich praktykach magicznych wizualizacja ma ogromne znaczenie, lecz w
parapsychologii nie znalazło to jeszcze potwierdzenia. Morris6 wykonał wiele
eksperymentów, w których wyniki treningu parapsychologicznego znacznie poprawiły się
dzięki wizualizacji. Irwin i Cook7 próbowali natomiast powiązać wrodzoną zdolność
wyobraźni z doświadczeniem przebywania poza ciałem (projekcją astralną), lecz wyniki
były raczej nieprzekonujące.
W doświadczeniu przeprowadzonym przez Childa i Leviego8 poproszono uczestników,
aby skoncentrowali się na spodziewanym wyniku testu na psychokinezę i dokonali jego
wizualizacji. Wynik był pozytywny. Gdy jednak osoby badane skupiły się na mechanizmie
psychokinezy i starały się na niego wpłynąć, wynik był mizerny. Podczas gdy inni
eksperymentatorzy wskazywali skutki samej wizualizacji, w tym doświadczeniu
najważniejsze było ukierunkowanie uwagi. Okazało się, że trzeba skupić się na wyniku,
pozostawiając sam proces przypadkowi, zbiegowi okoliczności, duchom czy temu, w co
uczestnik wierzy. Można zatem powiedzieć, że najistotniejszym aspektem wizualizacji w
psychokinezie jest określenie celu i pozostawienie czynnikom zewnętrznym metody jego
osiągnięcia. Piszę dokładnie o tej kwestii dalej, ponieważ uważam, że jest ona bardzo
ważnym elementem magii.

1
R. Reichbart Magie and psi: Some speculations on their relationship.
2
A. Elkin Aboriginal Men of High Degree.
3
Malinowski op. cit.
4
M. Winkelman The anthropology of magic and parapsychological research.
5
R.A. White The influence of the experimenter 's motivation, attitudes and methods of handling subjects on psi test results.
6
R. Morris New direetions in parapsychological research: the investigation of psychic developlment procedures.
7
H. J. Irwin i A.M. Cook Visuospatial skills and the out-of-the-body experience.
8
I. L. Child i A. Levi Psi-missing in free-response settings.
30
www.AstralWeb.prv.pl
Robert Morris i inni1 przeprowadzali też eksperymenty, stosując strategię skierowaną
zarówno na cel, jak i na proces. Uczestnicy przypatrywali się kręgowi świateł, przy czym
jeden krąg był włączony, a oni mieli za zadanie zmusić go do poruszania się zgodnie z
ruchem wskazówek zegara lub odwrotnie do tego ruchu. Światła poruszały się z
prędkością 16 razy na sekundę, czyli bardzo szybko. Podczas doświadczenia, w którym
celem był proces, proszono uczestników, by wyobrazili sobie „energię" gromadzącą się w
ich ciałach, przepływającą do świetlnego kręgu i zmuszającą go do poruszania się w
pożądanym kierunku. W doświadczeniu, w którym chodziło o cel, uczestników
poproszono, by wskazali palcem światło, które miało się zapalić, i aby wyobrazili sobie, że
się zapala. Prawie wszystkie zjawiska psychokinezy miały miejsce w drugim
doświadczeniu, a szczególnie wyraziste były w przypadku osób stosujących jakąś formę
treningu umysłowego, takiego jak joga czy medytacja.
Eksperyment ten powtórzyli Morris i Harnaday2, lecz tym razem uczestnicy mieli
wizualizować pozytywny rezultat przez około pięciu minut, a następnie sprawdzić, czy
potrafią sprawić, by światło się poruszyło. Potem zrobiono tygodniową przerwę, w trakcie
której uczestnicy mieli codziennie wyobrażać sobie, że poruszają światłem. Pod koniec
tygodnia ponowili próbę. Wyniki były na ogół pozytywne, ale bez rewelacji. Można się
było tego spodziewać, ponieważ w codziennej wizualizacji brakowało silnej motywacji. W
grę mógł też wchodzić czynnik osobistego nastawienia, bo przecież nikt indywidualnie nie
próbował psychokinezy w warunkach rytuału. Dla osiągnięcia życiowych celów metoda ta
jest jednak gorąco polecana.
Mam wrażenie, że rezultaty w badaniach parapsychologicznych są dość mizerne
dlatego, że eksperymentatorzy błędnie zakładają, iż wystarczy przeprowadzić zaledwie
kilka sesji treningowych. Wiem, że w badaniach nad uaktywnieniem zjawisk psi poprzez
medytację uczestniczyły osoby mające za sobą najwyżej kilka tygodni treningu
medytacyjnego. To, moim zdaniem, za mało. Ćwiczę jogę i medytację od 12 lat i wiem,
ile czasu trzeba, żeby osiągnąć choćby skromne rezultaty w uaktywnieniu procesów
mentalnych. To samo dotyczy zdolności wizualizacji takiego rodzaju, jaki wymagany jest
w magii. Crowley, Dion Fortune czy inni autorzy, uważający się za specjalistów w
dziedzinie magii, nie spędzili zaledwie paru tygodni na ćwiczeniu zdolności wizualizacji,
lecz pracowali nad nią przez lata. Doszli dzięki temu do takiej wprawy, że postrzegali
obraz w wyobraźni, jak gdyby był rzeczywisty. Dopiero na tym etapie wizualizacji można
pożądany efekt wprowadzić w życie, co wyczerpująco opisuje Alexandra David-Neel w
książce Mistycy i cudotwórcy Tybetu3. Zwizualizowana przez nią postać mnicha stała się
tak realna, że mogli ją widzieć także inni ludzie, a następnie zaczęła żyć własnym życiem.
Nie sądzę, by którykolwiek parapsycholog pracował z kimś o tak rozwiniętej zdolności
wizualizacji, ale gdyby mieli taką okazję, przekonaliby się, że wyobraźnia na tym
poziomie może objawić się także w psychokinezie.
Mamy tu do czynienia z kolejnym aspektem magicznej rzeczywistości. Chodzi o siłę
woli i determinację. Wiele osób zna slogan o pozytywnym myśleniu. Jest ono wyjątkowo
skuteczne. Jeśli mówicie sobie: „Nie mogę tego zrobić", to rzeczywiście nie macie szans.
Uczę moje dzieci, że mogą osiągnąć wszystko, czego chcą - i rzeczywiście im się to
udaje. Może to zająć wiele lat i wymagać częstych powtórek, lecz wiem, że nie blokują
się mentalnie, zanim podejmą próbę dokonania czegokolwiek. Wysoko rozwinięta
zdolność wizualizacji jest konsekwencją takiego nastawienia. Jeżeli naprawdę pragniemy,
by era Wodnika była piękna i szczęśliwa, musimy użyć całej siły woli, determinacji i
zdolności wizualizacji, by wyobrazić sobie, jakie społeczeństwo ma żyć na tej planecie i
jacy powinniśmy być. Być może dana nam będzie szansa ziszczenia snów.

Rytuał w parapsychologii
Marilyn Schlitz należy do grona parapsychologów, którzy przeprowadzali badania
technik magicznych, zwłaszcza rytuałów. Jest ona badaczką obdarzoną zdolnościami
parapsychologicznymi, a doświadczenia przeprowadzała z Elmerem Gruberem. Gdy on
podróżował po Włoszech, ona w Ameryce starała się - z powodzeniem - za pomocą
widzenia na odległość określić miejsce, w którym właśnie przebywał4.

1
R.L. Morris, M. Nanko i D. Phillips Intentional observer influences upon measurement of a quantum mechanical system: A
comparision of two imagery strategies.
2
R.L. Morris i J. Harnaday An attempt to employ mental practice to facilitate PK.
3
A. David-Neel Mistycy i cudotwórcy Tybetu.
4
M. Schlitz i E. Gruber Transcontinental remote viewing.
31
www.AstralWeb.prv.pl
Marilyn Schlitz wymienia cztery najistotniejsze cechy rytuałów odgrywające ważną rolę
w sferze psi.
[Po pierwsze] jest to proces społeczny, głęboko osadzony w zbiorze symboli i przekonań
wspólnym wszystkim aktorom rytuału. Wiele elementów składa się na pozytywny wynik,
między innymi dynamika grupy oraz fizyczne środowisko, w którym rytuał ma miejsce. Może
on zjednoczyć grupę, wzmacniając jej spójność - wówczas do celu zmierza cała grupa, a nie
jej poszczególni czonkowie1.
Podobne obserwacje poczynił Mishlove, badając rozmaite grupy; okazało się, że każda
ma własny, niepowtarzalny język, stanowiący czynnik wiążący grupę, a także swego
rodzaju filozofię tłumaczącą Tajemnicę. Nawet ci, którzy żyją w magicznym świecie i są
od grupy oddzieleni, nadal czują się jej członkami. Najwspanialszym przejawem takiego
zjawiska jest poczucie wspólnoty ze wszystkimi istotami na tej planecie, wiara w ich
przebudzenie i przekonanie, że każdy z nas szuka drogi do nowej magicznej filozofii.
Mimo że z pozoru dzielimy się na odrębne grupy, przeważa poczucie pokrewieństwa i
wspólnoty ze wszystkimi nieznajomymi podążającymi tą samą ścieżką.
Marilyn podkreśla też, że przywódca grupy nie powinien się wobec niej dystansować,
lecz równie usilnie zmierzać do wyznaczonego celu. Zachowanie takie znacznie się różni
od tradycyjnej naukowej relacji badacz-obiekt badany. Teraz eksperymentator staje się
przywódcą rytuału, ponieważ teoria obserwatora w fizyce kładzie nacisk na fakt, iż jest
on integralną częścią eksperymentu i nie może stać z boku, zwłaszcza ze względu na to,
że to on mierzy wyniki doświadczenia.
W parapsychologii nazywamy to efektem eksperymentatora, ponieważ wielokrotnie
zaobserwowano, że niektórzy badacze przejawiają w badaniach zdolności
parapsychologiczne, natomiast inni nie. To samo stwierdzono i opisano w sferze percepcji
podprogowej i innych badaniach psychologicznych. Wydaje się, że kluczowym elementem
jest w tym wypadku nastawienie eksperymentatora: ten, który jest ciepły, otwarty,
przyjacielski i stwarza atmosferę bezpieczeństwa, szybko przekona się, że jego
podopieczni z łatwością wykonują zadania. Eksperymentator nastawiony sceptycznie,
chłodny, nie-zaangażowany, sztywny i niedostępny prawie na pewno nie osiągnie pozy-
tywnych wyników. Widać więc, że proces ten przypomina magiczny rytuał, choć mało
prawdopodobne, by przywódca rytuału zachowywał się tak, jak drugi typ badacza.
Trzecią kwestią, na którą Marilyn zwraca uwagę, jest fakt, iż stosunek przywódcy do
uczestników jest osobisty i zindywidualizowany, co znowu stoi w sprzeczności z praktyką
naukową. To także ulega zmianie w parapsychologii, coraz więcej eksperymentatorów
zdaje sobie bowiem sprawę z konieczności utrzymywania bliskich kontaktów z
uczestnikami doświadczenia.
Po czwarte, rytuał zmniejsza poczucie odpowiedzialności uczestnika za wynik
doświadczenia. Przeniesienie jej na grupę lub na siły zewnętrzne sprzyja osiągnięciu celu.
Ten ostatni aspekt rytuału psychologicznego po raz pierwszy badał Batcheldor2 podczas
doświadczeń z poruszającym się stolikiem, potem rozwinął go Julian Isaacs3. W wielu
przypadkach psychokinezy występuje element braku indywidualnej odpowiedzialności.
Batcheldor nazywa to „sprzeciwem wobec prawa posiadania" i „zahamowaniem świadka".
Pierwsze z tych pojęć definiuje on jako „niechęć do posiadania paranormalnych
zdolności", drugie natomiast jako zakłopotanie zjawiskami paranormalnymi, występujące
niezależnie od ich źródła. W zasadzie obie formy zachowań wywodzą się z lęku przed
tym, co nieznane i niekontrolowane, oraz przed jego skutkami.
Jeżeli przekonanie jest czynnikiem pozytywnym w zjawiskach psi, to opór wobec nich na
pewno można uznać za czynnik negatywny. Opór ten może prowadzić do swego rodzaju
interferencji, takich jak próby wyjaśniania tych zjawisk w sposób racjonalny, ciągłe
zaprzeczanie możliwości zaistnienia tych zjawisk (często w myślach, nie werbalnie), na
przykład „nic z tego nie wyjdzie", rozpraszanie uwagi rozmową nie na temat czy w skrajnych
przypadkach odmowa kontynuowania eksperymentu. Uczestnicy często nie zdają sobie
sprawy, że ich zachowania mają podłoże emocjonalne, lecz wielu otwarcie przyznaje, że już
sam fakt udziału w eksperymencie napełnia ich obawą4.
Batcheldor pisze tu o doświadczeniach z poruszającym się stolikiem i czynnikach
stymulujących psychokinezę. Z jego obserwacji wynika, że seanse tego rodzaju muszą
mieć formę rytuału i gorąco zachęcam wszystkich zainteresowanych magicznymi

1
M. Schlitz Psi induction rituals: their role in experimental parapsychology.
2
K.J. Batcheldor Contributions to the theory of PK induction from sitter group work.
3
J. Isaacs A preliminary report on some micro-PK experiments; The Batcheldor approach: some strengths and weaknesses.
4
Batcheldor op. cit.
32
www.AstralWeb.prv.pl
rytuałami, żeby przeczytali jego relację. Zacytuję jeszcze jeden fragment tego
opracowania:
Opór jest jeszcze jednym powodem, dla którego ocena wyników może być utrudniona.
Oprócz tego, że jednoznaczna ocena skłania do analizy i wątpliwości, w ściśle określonych
warunkach wzmaga ona opór do maksimum. Jest to do przewidzenia, jeśli więc zbliża się
moment krytyczny, nasze myśli sabotują eksperyment. Może jeszcze dojść wtedy do
psychokinezy, lecz wobec obiektu, który nie jest aktywnie monitorowany. Psychokineza może
też zablokować aparaturę. Czasem dochodzi do przypadkowego dobrego wyniku w
warunkach ściśle kontrolowanych, lecz może to wywołać znaczny opór retrospektywny,
doświadczenie więc trudno będzie powtórzyć"1.
Batcheldor twierdzi, że najlepszym sposobem pokonania tych dwóch rodzajów oporu
jest praca w grupie odprawiającej swego rodzaju rytuał, aby żaden z jej członków nie
czuł się odpowiedzialny za wywołanie parapsychologicznych efektów. Jeśli zatem podczas
waszych doświadczeń magia nie zadziałała, zastanówcie się, czy przypadkiem nie
odczuwacie przed nią lęku. Wszyscy znamy takie osoby, które potrafią nas zdołować,
kiedy energia wznosi nas pod niebo i to jest kolejny przykład, o którym pisze Batcheldor.
Oto jego przepis na sukces w doświadczeniu psychokinezy:
Atmosfera nieco napięta, czyli, jeśli wolicie, lekko zmieniony stan świadomości, który
najbardziej sprzyja zjawiskom psi i który można scharakteryzować jako odmienny, lecz nie
analityczny. Jest to zarówno reakcja na zdarzenia, jak i środek otwierający drogę do
kolejnych doświadczeń. „Stan psi" może nasilać się przez mniej więcej godzinę, wówczas zja-
wiska są intensywniejsze. To bezpośrednie sprzężenie zwrotne - częściowo wywołane
artefaktem, częściowo autentycznym zdarzeniem - odgrywa główną rolę w miarowym
budowaniu tego stanu i być może jest to najważniejszy powód, dla którego nastawienie
grupy prowadzi do powstawania tak wyrazistych zjawisk2.
Marilyn Schlitz twierdzi, że parapsychologia wiele by zyskała, gdyby badano rolę
rytuałów w stymulowaniu psi, co zapewne stanowiłoby bodziec do dalszych
eksperymentów3. Takie podejście zyskuje obecnie coraz więcej zwolenników wśród
parapsychologów. Ponadto badania prowadzone przez Batcheldora wiele nam mówią o
magicznych rytuałach.

Inne aspekty strategii w psychokinezie


Oprócz badań nad rytuałami i wizualizacją prowadzono również doświadczenia w
dziedzinie ściśle związanej z tymi aspektami psi. Badano, jak ukierunkowana jest
wizualizacja mająca oddziaływać na obiekty zewnętrzne w stosunku do danej osoby. W
trakcie eksperymentów z psychokinezą sformułowano kilka ważnych wniosków:
1. Świadomość nie może być zaangażowana w zadanie. Na przykład Honorton i
Barksdale4 stosowali zabiegi rytualne, prosząc uczestników, by napiętym ramieniem
wskazywali na aparaturę rejestrującą oddziaływanie psychokinezy, która była zresztą
celem doświadczenia. Zjawisko psychokinezy miało miejsce tylko wówczas, gdy
uczestników proszono, by nie czynili jakiegokolwiek wysiłku w celu osiągnięcia
pozytywnego rezultatu. To przecież cała filozofia zen: wiesz, czego chcesz, ale
odpuszczasz sobie i pozwalasz wszechświatowi wykonać całą pracę za siebie. Zdaniem
Stanforda5 efekt jest analogiczny do jego koncepcji jednego czynnika znajdującego się u
podstaw rytuału magicznego. Oto co pisał na ten temat:
Rytuał napinania mięśni jest skuteczny tylko wtedy, gdy stosuje się go w sposób analogiczny
do prawdziwych obrzędów religijno-magicznych. Podczas takiego rytuału człowiek nie myśli,
że musi wywołać jakieś działanie, a zatem nie koncentruje się na próbach spowodowania,
aby coś się zdarzyło. Angażuje się wyłącznie w rytuał.
Rytuał jest więc bezpośrednią psychologiczną pomocą ułatwiającą psychokinezę.
Zachodzi wizualizacja celu, który następnie wyrzuca się z umysłu, po czym należy
skoncentrować się na prawidłowym wykonaniu rytuału. Wtedy cel sam się o siebie
zatroszczy.
2. Psychokinezą ma miejsce wtedy, gdy zadanie jest wyzwaniem, sprawia radość i jest
umotywowane, lecz nie traktuje się go ze śmiertelną powagą. Jeżeli motywacja jest zbyt
duża, wywołuje zdenerwowanie i tym samym torpeduje cały wysiłek. Zalecane jest więc

1
Ibidem.
2
Ibidem.
3
M. Schlitz Psi induction rituals: their role in experimental parapsychology.
4
C. Honorton i W. Barksdale PK performance with waking suggestions for muscle tension versus relaxation.
5
R.G. Stanford Experimental psychokinesis: A review from diverse perspectives.
33
www.AstralWeb.prv.pl
traktowanie zadania jak zabawy i nieprzywiązywanie nadmiernej wagi do sukcesu.
Stanford tak o tym pisze:
Zapewne świadomy wysiłek daje pozytywny skutek, jeśli skoncentrowany jest na rytuale,
który z założenia ma pomóc lub wywołać pożądany skutek. Tego typu rytuał, odwołujący się
zazwyczaj do potężnych istot lub sił zewnętrznych, może być wyjątkowo efektywny,
ponieważ w gruncie rzeczy zmniejsza świadome zaangażowanie w osiągnięcie celu1.
Wykonano mnóstwo doświadczeń za pomocą tej metody. Moje badania nad telepatią
także wykazały, że zbyt silna motywacja jest źródłem problemów. Doświadczenia
Batcheldora ze stolikami dawały najlepsze rezultaty, gdy uczestnicy żartowali, śpiewali,
śmiali się, a tymczasem stolik „przypadkiem" zaczynał podskakiwać. Prawdziwa
psychokineza zachodzi w odpowiedniej atmosferze. Coraz liczniejsza grupa badaczy
uznaje, że doświadczenia w laboratoriach mają rytualny charakter: należy wypowiadać
pewne formuły, eksperymentator odgrywa rolę kapłana (kapłanki), uczestnicy i asystenci
odgrywają wyznaczone role i gdy zapanuje odpowiednia atmosfera, obserwujemy
uaktywnianie się zjawisk psi.
3. Psychokineza ma miejsce wtedy, gdy przestajemy próbować ją wywołać. Zjawisko
to określa się efektem rezygnacji. Ja nazywam je kosmicznym żartem. Starasz się z
całych sił coś prawidłowo wykonać, a tu nic się nie udaje. Dalej próbujesz przez dni,
tygodnie, miesiące z takim samym skutkiem, więc wreszcie dajesz spokój. Zrobiłeś, co w
twej mocy, teraz już ci nie zależy, możesz bez tego żyć - i właśnie wtedy zdarza się coś,
do czego zmierzałeś przez cały czas.
Podobnie dzieje się, gdy masz równocześnie dwa cele – jeden ważniejszy od drugiego.
Wtedy prawie na pewno osiągniesz ten mniej ważny. Ma to związek z motywacją i
zaangażowaniem, czy raczej niezaangażowaniem świadomości.
4. Najdziwniejsze w psychokinezie jest to, że wyraźne efekty osiąga się nawet
wówczas, gdy cel jest ukryty i (lub) nieznany. Oznacza to, że psychokineza jest
całkowicie niezależna od układu sensorycznego. Nie trzeba zatem dokładnie wiedzieć, na
co ma się oddziaływać, żeby osiągnąć pożądany efekt. Wystarczy skoncentrować się na
nieznanym celu. Stanford2 pisze:
Zjawisko psychokinezy zachodzi niezależnie od celu, od świadomości, że się jest
uczestnikiem doświadczenia, oraz od stopnia złożoności aparatury rejestrującej. Wynika stąd,
że ma ono miejsce niezależnie od układu sensorycznego i prawdopodobnie zachodzi bez
przetwarzania informacji w organizmie.
Czy nie jest to fantastyczne stwierdzenie w opracowaniu naukowym? Zastanówcie się
nad nim i nad implikacjami, jakie niesie z sobą w zachodniej nauce i w ogóle w kulturze.
Przecież większość ludzi uważa dziś, że naukowcy są kapłanami, a oni zmieniają swoje
nastawienie i styl życia zgodnie z panującym właśnie naukowym poglądem.

Teoria dopasowania
Inny antropolog, Evans Pritchard3, stwierdził:
Powszechną cechą charakterystyczną magii jest jej zastosowanie do wpływania na
przypadkowe lub nieokreślone zdarzenia, które mają ulec zmianie albo prawdopodobnie
nastąpią.
Definicja ta może dotyczyć także zjawisk parapsychicznych zachodzących w
warunkach laboratoryjnych. Badania wykazują, że najczęściej poddają się psychokinezie
przedmioty, które można łatwo zmienić. Rex Stanford4 opracował dwie bardzo ciekawe
teorie w odniesieniu do zjawisk psi w codziennym życiu. Pierwsza, o której już pisałam
(teoria PMIR), głosi, że zjawiska psi zachodzą przez cały czas, mają podświadomą naturę,
nie dostrzegamy ich na poziomie świadomości, lecz mają wpływ na nasze zachowania.
Druga głosi, że zjawisko psychokinezy ma miejsce w przypadku przedmiotów najbardziej
elastycznych. Jeśli więc chcecie nauczyć się, jak wpływać na materię, zacznijcie od kostek
lub świecy, ponieważ macie do czynienia z przedmiotami ruchomymi, wirującymi,
toczącymi się i spadającymi. O wiele trudniej poruszyć stolik. Im bardziej przedmiot jest
niestabilny, tym łatwiej wpływać na jego położenie.

1
Ibidem.
2
Ibidem.
3
E.E. Evans-Pritchard Witchcraft, Oracles and Magic among the Azande.
4
R.G. Stanford Are parapsychologist paradigmless inpsiland?

34
www.AstralWeb.prv.pl
Większość parapsychologów zgadza się z tezą Stanforda1 i Kennedy'ego2, że psi
ujawnia się najchętniej wtedy, gdy w grę wchodzi czynnik przypadkowości lub
nieokreśloności. William Braud, który współpracował z Marilyn Schlitz, na konferencji w
1979 roku3 podał przykłady wielu eksperymentów, które tego dowodzą. W niektórych
mierzył reakcję skóry testem GSR (skórna odpowiedź galwaniczna), wykazującym
nieznaczne zmiany w wydzielaniu potu na dłoniach, co zwykle wiąże się z reakcją
emocjonalną. Zauważył, że stopień zrelaksowania zmienia się zgodnie z życzeniem osoby
siedzącej w innym pomieszczeniu, która stara się wpłynąć na poziom relaksacji mierzony
przez GSR według z góry określonej, losowej instrukcji. Osoba ta sprawia zatem, że GSR
obniża się po okresach kontrolnych, w których nie rejestruje się żadnych zmian. Braud
przeprowadził kilka doświadczeń polegających na próbach wpływania na ruchy ryby. Tu
także zmiany były zgodne z pożądanymi rezultatami. Następnie próbował wpływać na
stopień aktywności myszoskoczków. Przeprowadził kilka doświadczeń z Matthew
Manningiem. Manning eksperymentował raz z komórkami krwi, które w znacznym
stopniu „zabezpieczył przed hemolizą" (czyli przenikalnością błony), dowodząc, iż potrafi
uzdrawiać bezpośrednio i na poziomie aktywności komórkowej. We wszystkich tych
doświadczeniach cele były ruchliwe, otwarte i przypadkowe. Osoba oddziałująca na nie
miała w umyśle określony cel i obserwowała jedynie końcowy wynik. Nazywam to
modelem autostopowicza.
Kiedy jedziemy autostopem, zawsze mamy do czynienia z elementem przypadkowości
i nieokreśloności. Zauważyłam, że mają wtedy miejsce zdarzenia o dużym znaczeniu
praktycznym. Pewnego dnia na przykład pojechałam na wykład do Londynu i musiałam
być z powrotem w domu o 15.30, kiedy dzieci wychodzą ze szkoły. Wyszłam od przyjaciół
o 9.30 rano i miałam dużo czasu na dotarcie do domu - dokładnie sześć godzin. Kiedy
jednak doszłam do metra, okazało się, że jego pracownicy strajkują. Trzy godziny zajęło
mi przedostanie się z jednej części Londynu do miejsca, gdzie łapałam autostop. Ale
kiedy się tam znalazłam, był tak wielki korek, że żaden samochód wyjeżdżający z
Londynu nie mógł się przebić na główną autostradę, musiałam więc iść na piechotę ponad
trzy kilometry do następnego ronda. Kiedy szłam, jakiś kierowca zabrał mnie i podrzucił
do tego rozjazdu, a tam czekał już na mnie samochód. Prowadził go taksówkarz, który
poprzedniego roku podwoził mnie z domu do pobliskiego miasteczka. Widział, jak idę,
zobaczył też, że zabiera mnie jakiś samochód i że wysiadam jakiś czas potem,
zorientował się więc, że pragnę wydostać się z miasta, i postanowił na mnie poczekać.
Zawiózł mnie pod dom akurat o 15.30, kiedy dzieci wróciły ze szkoły. Przez 3,5 godziny
przejechałam ponad 200 kilometrów, licząc od granic Londynu do Glastonbury, ale tyle
samo czasu zajęło mi pokonanie kilku kilometrów w samym Londynie.
Uznałam to za szczęśliwy traf, czyli synchroniczność, ale mogła ona zaistnieć dlatego,
że całkowicie zdałam się na przypadek. Nie wsiadłam do autobusu, lecz korzystałam z
nadarzających się okazji dotarcia do domu. Magia zatem istnieje nawet w tak
prozaicznych sytuacjach! Nie można jej oceniać w kategoriach statystyki, z naukowego
punktu widzenia zatem nie ma ona znaczenia, lecz dla mnie i moich dzieci fakt, iż
dotarłam do domu na czas, był bardzo ważny. Kluczem był zamiar przybycia do domu o
określonej porze i wyznaczenie czasu na dotarcie do niego - resztę pozostawiłam
przypadkowi, szczęściu, opatrzności. Uważam, że taką właśnie postawę powinniśmy
przyjmować wobec życia. Przypuśćmy, że ktoś potrzebuje pieniędzy, aby założyć firmę.
Ludzie żyjący w harmonii z Ziemią nie chcą żyć na kredyt, nie pójdą więc do banku po
pożyczkę. W takim przypadku określasz swoje zamiary bardzo dokładnie, a potem
pozwalasz opatrzności, bogom czy synchroniczności zapewnić ci odpowiednie środki,
pamiętając o tym, że „Bóg pomaga tym, którzy pomagają sami sobie".
Nauczyłam się tego, grając w tryktraka. W grze tej czasem trzeba zdobyć określoną
kombinację numerów, aby wykonać najkorzystniejszy ruch. Stwierdziłam, że trzeba
„poprosić" o pożądane numerki, a następnie bezmyślnie wyrzucać kostki. Kiedy
próbowałam koncentrować się na numerkach, nic z tego nie wychodziło. Należało o nich
zapomnieć, po prostu rzucić kości i pozwolić szczęściu działać. Zasadę koncentrowania się
na końcowym rezultacie, a nie na sposobie, w jaki można go osiągnąć, odkrywają ci,
którzy prowadzili badania nad psychokinezą. Ta sama zasada obowiązuje w magii. Trzeba
wyobrazić sobie rezultat, a potem pozwolić bogom, duchom czy innej sile spełnić to

1
Ibidem.
2
J. Kennedy Redundancy in psi information: implications for the goal-oriented hypothesis and for the aplications of psi.
3
W.G. Braud Lability and inertia in conformance behaviour.
35
www.AstralWeb.prv.pl
pragnienie. Ludzie zajmujący się określonym systemem magii używają własnej
terminologii. Ja stosuję tu określenie Junga - synchroniczność. Koncepcja ta łączy starą i
nową filozofię magii, która znowu powraca do łask. Używam tego terminu, ponieważ nie
potrzebuję antropomorfizowanych duchów czy bogów, którzy w magiczny sposób
zaspokajają moje potrzeby. Potrzebne mi jest tylko dobre nastawienie, chęć zdania się na
los i wiarą że wszechświat pomoże mi zawsze, gdy naprawdę będę tej pomocy potrze-
bowała. Chrystus powiedział: „Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani
przędą", a mimo to mają się dobrze. Stańcie się jednością z naturą, żyjcie zgodnie z jej
tradycją, a wtedy będziecie się mieli dobrze. To kwestia odpuszczenia sobie,
bezwarunkowej miłości i absolutnego zaufania. Jeśli masz choć cień wątpliwości,
wszystko zepsujesz.
Naukowo zasadę synchroniczności udowodnił Niemiec, Elmer Gruber1. Przy drzwiach
supermarketu umieścił jedną fotokomórkę, a drugą u wjazdu do tunelu. Fotokomórka
klikała za każdym razem, gdy ktoś wchodził do supermarketu oraz kiedy samochód
wjeżdżał w tunel. Gruber zostawił te urządzenia na długi czas, miał więc nagranych
mnóstwo kliknięć. Potem pociął taśmę w przypadkowych miejscach, miał więc jej krótkie
odcinki pobrane losowo. W kilka tygodni później do laboratorium przyszli uczestnicy
doświadczenia w dziedzinie psychokinezy. Założyli słuchawki i próbowali skłonić taśmę do
wydawania dużej lub małej liczby kliknięć w zależności od warunków eksperymentu, tym
razem również losowo. Gruber stwierdził, że liczba kliknięć na krótkich odcinkach taśmy
odpowiadała kliknięciom podczas eksperymentu, zarówno wówczas, gdy zalecano wiele
kliknięć, jak i wtedy, gdy miało być ich mało.
Wiadomo, że badacz nie wpływał na decyzję ludzi wchodzących do supermarketu - i
odwrotnie. Jednak przypadkowo oba doświadczenia pokrywały się w stopniu statystycznie
znaczącym. Dla mnie jest to eksperymentalny przykład synchroniczności, podobnie jak
moja podróż autostopem, kiedy to przypadkiem na mojej drodze pojawiały się właściwe
osoby, gdy ich najbardziej potrzebowałam. Nie dzieje się tak za każdym razem, kiedy
podróżuję autostopem. Staram się nie ustalać limitów czasowych, bo jestem przesądna i
nie lubię nadużywać swojego szczęścia. Uważam, że nikt nie powinien nadużywać
szczęścia, bo może się ono nagle odwrócić i zamienić w pech. Jeśli jednak bardzo go
potrzebuję, zawsze mi sprzyja.
Można całą rzecz postrzegać w następujący sposób: łatwość, z jaką system może
przechodzić z jednego stanu w drugi, oraz wielość „wolnych zmienności" w systemie ma
ścisły związek z możliwością wpływania na niego, niezależnie od tego, czy jest ożywiony,
czy nie. Oznaczałoby to, że praktyki magiczne miały na celu wpływanie na systemy, które
w zasadzie i z natury były podatne na wpływ psychokinezy2.

Przepowiednie
Przepowiadanie to próba uzyskania od wyższej siły, istoty nadprzyrodzonej,
synchroniczności czy zbiorowej nieświadomości (w zależności od tego, w co się wierzy)
odpowiedzi na pytania z zakresu przekraczającego zwykłą wiedzę, a odnoszące się do
rzeczy, zdarzeń i zachowań z przyszłości lub przeszłości, ukrytych lub odległych w
przestrzeni.
Michael Winkelman3 stwierdził, że są trzy główne rodzaje metod przepowiadania:
1. Odmienny stan świadomości
2. Fizjologiczne lub behawioralne reakcje na jakieś osoby lub rzeczy ważne, na
przykład w różdżkarstwie
3. Tworzenie lub obserwacja nieokreślonego, przypadkowego zdarzenia, które
interpretuje się w sposób symboliczny, żeby uzyskać określone informacje, jak w tarocie.
Winkelman pisze:
Wydaje się, że większość metod przepowiadania opiera się na zasadach lub praktykach,
które - jak wykazały eksperymenty - ułatwiają uzyskiwanie informacji za pośrednictwem
psi4.
Jak wiemy, zmienione stany świadomości uaktywniają psi, a zmiany behawioralne,
często kojarzone z różdżkarstwem i synchronicznością, odgrywają dużą rolę w kontaktach
psi z wszechświatem.

1
E. Gruber Conforming of pre-recorded group behaviour with disposed observers.
2
Braud, op. cit.
3
M. Winkelman The anthropology of magic and parapsychological research.
4
Ibidem.
36
www.AstralWeb.prv.pl
W naszej kulturze najczęściej stosujemy metodę trzecią. Większość ludzi chętnie zdaje
się na przypadek i pozwala synchroniczności działać w przepowiedniach, choć ostatnio
obserwuje się dość gwałtowne zainteresowanie wahadełkiem, czyli drugą metodą. Znam
ludzi, którzy za jego pomocą określają, czy jakiś lek jest dla nich właściwy. Czasem
przepowiadanie stosuje się w diagnostyce. Przykładem metody odmiennego stanu
świadomości jest wpatrywanie się w miskę wody lub kryształową kulę, dopóki nie
dostrzeże się wizji, czegoś w rodzaju omamu nawiązującego do zadanego pytania.
Z punktu widzenia historii kultury jest to bardzo ciekawe, ponieważ metoda
odmiennego stanu świadomości była rozpowszechniona w dawnych czasach na Zachodzie
i w innych częściach świata. Każdy słyszał o wyroczni w Delfach, do której przez
tysiąclecia przybywali królowie, cesarze, gubernatorzy i inni przywódcy, zwracając się o
radę w sprawach państwowych. Jest to najczystszy przykład przepowiedni w odmiennym
stanie świadomości.
W Tybecie1 rozmaite techniki przepowiadania służyły do aranżowania małżeństw,
planowania narodzin dzieci, podejmowania podróży, robienia interesów, wyboru miejsca
na dom, leczenia chorób, ustalania rezultatów rozpraw prawnych, znajdowania
zgubionych przedmiotów itp. Przepowiadaniem zajmował się zazwyczaj tulku, lama
odrodzony do tego, by kontynuować duchowe dzieło. Każdy tulku uosabiał określoną
duchową zasadę. Na przykład dalajlama był wcieleniem zasady współczucia.
Przepowiadaniem zajmowały się także mądre kobiety.
Przede wszystkim wróżono z wody, metalowego lustra lub z kciuka zanurzonego w
czerwonym wosku, który potem trzymano przy świecy i wpatrywano się w niego, aż
stawał się ogromny i znikał z pola widzenia, ustępując miejsca wizji. Stosowano też
przepowiadanie psychokinetyczne: dwie strzały - jedna z czarną, druga z białą szarfą,
które owijano wokół trzonka. Następnie za pomocą psychokinezy obie strzały
przemieszczały się, a zarysowany przez nie wzór należało zinterpretować. Inna metoda
polegała na stosowaniu zasady przypadkowości: mała, czyli sznur z 108 paciorków, pod-
noszono obiema rękami, a paciorki, które zostały między kciukami, odrzucano po cztery
naraz, aż zostały tylko paciorki w liczbie od jednego do czterech. Powtarzano ten rytuał
trzy razy, a potem interpretowano uzyskane liczby. Przypomina to wróżenie z szypułki
krwawnika pospolitego w I Ching, gdzie szypułki liczono także w grupach po cztery.
Można też rzucać trzy kostki i interpretować sumę punktów. Wspomniane metody
symbolizują leżący u podstaw wszystkiego porządek świata, z którym łączymy się za
pośrednictwem psi. Badając symbolizm i jego głębsze znaczenie, można dzięki temu
wypracować zintegrowany światopogląd.
W Chinach posługiwano się wszystkimi trzema metodami. Przypalano kości zwierząt
lub skorupy żółwi, interpretując powstałe na nich pęknięcia. Dotyczy to także I Ching i
Feng Shui, które jest odpowiednikiem geomancji, czyli rozpoznawania energii ziemskich.
Praktyki te służyły do komunikowania się ze świętymi potęgami drogą pozazmysłową. Były
one przejawem wiecznych, uniwersalnych prawd wykraczających poza efemeryczne
osiągnięcia czy materialne cele ludzkiego intelektu. Wierzono, że tłumaczą one następujące
po sobie cykle narodzin, rozpadu i odrodzenia w wykreowanym świecie myśli2.
Inną formą jest wróżenie ze znaków, na przykład lotu ptaków, zwłaszcza wron, które
na całym świecie uznawane są za święte. Znaki poznaje się po niezwykłych, nietypowych
lub gwałtownych zdarzeniach w naturze. Można je uznać za zapowiedź kosmicznych
katastrof, które echem odbijają się w rozmaitych częściach wszechświata. W
przepowiedniach naukowe metody pomiaru, eksperymenty i weryfikacja łączą się z
intuicją.
Te rozmaite metody są typowe dla kultur na całym świecie. My najczęściej
koncentrujemy się na metodzie przypadkowości. Jest to bardzo ciekawe, ponieważ
magiczne techniki odzwierciedlają wierzenia, a nasz światopogląd jest w znacznym
stopniu losowo-holograficzny, o czym piszę w następnym rozdziale.

Wpływy społeczne
Pisząc o przepowiedniach i innych aspektach magii, Winkelman analizuje różne
badania i stwierdza, że im bardziej społeczeństwo jest złożone, tym rzadziej w
praktykach magicznych korzysta się z odmiennych stanów świadomości, choć stosuje się
czasem trans i nawiedzenie. A zatem prostsze grupy społeczne akceptują przepowiadanie

1
M. Loewe i C. Blacker Divination and Oracles.; Ibidem.
2
H. Bergson Materia i pamięć.
37
www.AstralWeb.prv.pl
z odmiennym stanem świadomości, podczas gdy liczniejsze i bardziej zróżnicowane
stosują technikę randomizacji, na przykład tarota, w którym mamy mniejszą kontrolę
bezpośrednią nad obiektywnym rezultatem.
Przekonania i praktyki w złożonych społeczeństwach charakteryzują się przeniesieniem
odpowiedzialności, tłumieniem świadomości i ograniczeniem świadomej kontroli nad
informacjami lub działaniami. W społecznościach prostszych mamy do czynienia z
bezpośrednim kontaktem ego z magiczną potęgą, praktyką i doświadczeniem.
Różnice te można wytłumaczyć teorią filtrów lub barier Bergsona1. Przenosząc ten model na
społeczeństwo, sugerował on, że warunki socjalne również tworzą filtry i bariery mające
wpływ na uświadomienie sobie zjawisk ze sfery psi. Można to porównać do blokowania
percepcji poza-zmysłowej przez ludzi o silnych mechanizmach obronnych, nieelastycznych
reakcjach czy tendencjach neurotycznych2. Dostępne świadectwa nie pozwalają stwierdzić,
czy różnice w sferze praktyk magicznych między społecznościami mniej i bardziej złożonymi
wskazują na zmniejszenie dostępu do zdolności psi w społeczeństwach bardziej złożonych lub
na zróżnicowanie form tego dostępu. Mimo to jest oczywiste, że interakcje społeczne mają
wpływ na zdolności psi i że międzykulturowe różnice w praktykach magicznych mogą
odzwierciedlać różnice w wykorzystaniu zdolności parapsychologicznych, ogólnie i
indywidualnie3.
Mishlove w swojej książce zwraca uwagę, że:
Formy treningu psi w każdej kulturze są określone przez wierzenia, a także przez czynniki
polityczne, ekonomiczne i historyczne4.
Czynniki historyczne w naszej kulturze omawiam dokładnie pod koniec książki.

Dlaczego należy budować most


Przepaść między obiema sferami jest powoli zasypywana, choć nadal dzieli je wiele
różnic. Jeffrey Mishlove stwierdza, że dosłownie miliony ludzi uczestniczą obecnie w
popularnych programach mających na celu rozwijanie zdolności parapsychologicznych i
duchowości, lecz są one przede wszystkim organizowane z powodów komercyjnych i
czynią więcej szkody, niż dają pożytku. W tej dziedzinie panuje mnóstwo nieporozumień.
Ktoś mający zdolności parapsychologiczne, które często przejawiają się w odmiennych
stanach świadomości, nie może swobodnie o tym mówić: środowiska naukowe
dystansują się do takich zjawisk lub przejawiają wobec nich ostentacyjną wrogość,
natomiast świat magii wciąż budzi lęk i uprzedzenia.
Różnorodność subkultur stanowi jednak kontekst społeczny dla tłumaczenia i omawiania
rzekomych zjawisk psi. Najczęściej subkultury są zorientowane na tworzenie nowych religii,
pseudonaukowych kultów i (lub) stosowania substancji halucynogennych. W ten sposób do
pewnego stopnia wypełnia się próżnię w odniesieniu do psi. Mimo to rezultaty pozostawiają
wiele do życzenia, zarówno z punktu widzenia opinii publicznej, jak i ludzi odpowiedzialnych.
Zbiorowe samobójstwo popełnione w listopadzie 1978 roku w Jonestown w Gujanie stanowi
wstrząsający przykład niewinnych ludzi wprowadzonych w błąd i zwiedzionych oszukańczymi
praktykami uzdrowicielskimi. Wiele wskazuje na to, że liczne sekty, obejmujące setki tysięcy
ludzi, nie zapewniają odpowiedzialnego przewodnictwa w sensie zrozumienia zjawisk psi, lecz
raczej wykorzystują ludzką łatwowierność. Niebezpieczne kulty nie znikną wyłącznie wskutek
potępiania ich i demaskowania. Trzeba je zastąpić realnymi alternatywami społecznymi5.
Problem podążania za nowym kultem nazywam tu, w Glastonbury, „zapachem
miesiąca", ponieważ pojawiają się one nagle i równie szybko znikają, a noszą rozmaite
fantastyczne nazwy: Rebirthing, Course in Miracles, God Training, Immortality, Prosperity
Consciousness, Native American Shamanism itp. Niektóre żądają horrendalnej składki w
wysokości 250 funtów za weekend. Wszystkie obiecują niewiarygodne rzeczy, wmawiają
ludziom, że są kimś nadzwyczajnym, mają ten sam program, a różnią się jedynie nazwą.
Ich guru to ludzie łaknący pieniędzy i popularności, ale po tygodniu nikt o nich nie
pamięta. Trudno zaprzeczyć, że dają coś swoim wyznawcom i zaszczepiają im pewne
słuszne idee. Kult jednak opiera się na wierze, podczas gdy niektóre z nich nastawiają się
na oskubanie wyznawców, inne zaś są niebezpieczne.
Próżnię, o której pisze Mishlove, można wypełnić, budując pomost między
parapsychologią a niektórymi bardziej odpowiedzialnymi szkołami magii. Zachodnia

1
E. Haraldsson i M. Johnson ESP and the defense mechanism test (DMT). Icelandic study no. III. A case of the experimenter
effect?
2
J. Palmer Extrasensory perception: research findings.
3
M. Winkelman The anthropology of magic and parapsychological research.
4
J. Mishlove op. cit.
5
Ibidem.
38
www.AstralWeb.prv.pl
szkoła magii, która powstała na fundamencie etycznym i moralnym, ma też bogatą
tradycję w szkoleniu. Parapsychologia natomiast może ją uzupełnić o współczesne
kulturowe przesłanki i dać jej mocną podstawę wiary, z którą wielu ludzi Zachodu czuje
się pewniej. Książka ta ma być właśnie takim pomostem, pozwólcie więc, że zajmę się
teraz teoretycznym fundamentem światopoglądu zakładającego istnienie psi, czyli
paradygmatem holograficznym.

39
www.AstralWeb.prv.pl
3. Wszechświat holograficzny
Wstęp do rzeczywistości
po drugiej stronie lustra
Najwspanialszą cechą psi jest to, że potencjalnie pozwala nam poznać wszystko, co
istnieje we wszechświecie.
Jak już wspomniałam w rozdziale 1, badania prowadzone przez ostatnie 30 lat
potwierdzają, że postrzeganie psi zależy od stanu świadomości, nastawienia, motywacji,
relaksacji i innych czynników mentalnych. Od wszechwiedzy dzieli nas cieniutka zasłona
tak zwanych filtrów. Oszalelibyśmy, gdyby docierało do nas wszystko, co dzieje się we
wszechświecie choćby tylko w jednej sekundzie, dlatego niezbędne są filtry
przepuszczające do świadomości jedynie najważniejsze informacje.
Niestety, mechanizm ten działa aż za dobrze, a napięcie związane z życiem w mieście
uczyniło ludzi tak niewrażliwymi, że nie zdają sobie sprawy nawet z uczuć najbliższej
rodziny i przyjaciół, nie mówiąc już o dostrzeganiu, że dalsi krewni też potrzebują
pomocy. Staliśmy się nieczuli, albo raczej znieczuleni, głównie dlatego, że żyjemy w
miastach, gdzie oddziaływanie mnóstwa ludzi, ich myśli i emocji jest tak wielkie, że
możemy skupić się tylko na bezpośredniej percepcji. Powinniśmy jednak stać się bardziej
świadomi i wrażliwsi, sprawić, by filtr stał się bardziej przepuszczalny, otworzyć oczy i
uszy zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Zadanie to okazuje się o wiele
łatwiejsze na wsi.
Niektórzy nazywają ten proces uświadamianiem sobie podświadomości, jesteśmy
bowiem zablokowani tylko na poziomie ego, podczas gdy potencjalna wszechwiedza kryje
się głębiej. Gdy zdamy sobie sprawę z procesów podświadomych, uzyskamy drogą
medialną dostęp do informacji. Różnią się one od informacji w sferze podprogowej tym,
że nigdy nie pojawiają się w formie fizycznej. Wiemy coś, czego przedtem nigdy nie
widzieliśmy ani nie słyszeliśmy. Informacja medialna uzyskana w chwili, gdy otwieramy
się na podświadomość, nie dociera za pośrednictwem oczu, uszu czy innych zmysłów,
lecz przypuszczalnie poprzez „trzecie oko". Aby wyjaśnić naturę tego procesu, muszę
udać się wraz z wami w podróż w nieznane.

Progi i podświadomość
Świadome doświadczenie ma bardzo wąski zakres. Przyjmuje się, że dociera do nas
zaledwie siedem informacji równocześnie. Tymczasem w mózgu znajduje się 10
miliardów neuronów i 100 miliardów synaps1. Możemy zatem w każdej chwili przetworzyć
miliardy bitów informacji. Już to dowodzi, jak bardzo ograniczone jest świadome
doświadczenie. A należy jeszcze pamiętać, że nikt tak naprawdę nie rozumie, co się
dzieje, gdy stajemy się świadomi czegokolwiek - myśli, uczucia, pięknego widoku,
obecności innej osoby itp.
W 1903 roku Myers2, wykładowca w Cambridge i współzałożyciel Towarzystwa Badań
Parapsychicznych, stwierdził, że psi ma miejsce w podświadomości. Odbieramy
informację drogą mediumiczną, gdy tylko znajdzie się ona „w obrębie systemu", lecz nie
potrafimy określić, jak się tam znalazła (choć na ten temat powstało wiele sprzecznych
teorii). Zjawiska psi wydają się wszechobecne w podświadomości i czasem przedostają
się do świadomości, lecz zwykle „są stłumione przez strumień myśli, emocji i zachowań,
tak że są nieustannie wypaczane, modyfikowane, naciskane i odchylane przez świadome
procesy"3. Okazjonalne przenikanie psi do świadomości jest zatem mniej ważne niż ciągła
interakcja między nową informacją psi a naszym zachowaniem, emocjami, myślami itp.,
których zupełnie sobie nie uświadamiamy. Psi jest „głęboką częścią całościowego
zachowania jednostki"4, i to nie tylko w przypadku ludzi, lecz także całej przyrody.
W rozważaniach o sferze podprogowej ważną rolę odgrywa teoria SDT (Signal
Detection Theory - teoria wykrywania sygnału). Odrzuca ona koncepcję progu jako
trwałego punktu przekazu w zdarzeniach sensorycznych, według niej bowiem wszystkie

1
D.H. Hubel i in. The Brain.
2
F. W.H. Myers Human Personality.
3
S.D. Kahn „Myers" problem revisited.
4
J. Eisenbud Psi and Psychoanalysis.
40
www.AstralWeb.prv.pl
sygnały określają aktywność sensoryczną, na której opierają się zachowania i procesy
podejmowania decyzji. A zatem teoretycznie na poziomie medialnym oddziałują na nas
wszystkie bodźce z otoczenia. Pojedyncza sprawa łączy się w jakiś sposób z wszystkimi
innymi, a każda myśl i każde działanie oddziałują w ten czy inny sposób na wszystkie
odbierane sygnały. Ponieważ nie sposób sobie z tym poradzić, bariery blokujące dostęp
do świadomości muszą być bardzo silne. Bodziec psi musi być więc wyjątkowo mocny,
aby pokonać owe bariery. Tłumaczyłoby to, dlaczego podczas badań stwierdzono, że
intuicja najczęściej podsuwa informacje o śmierci lub tragedii wśród najbliższych osób.
Bywa i tak, że radykalna zmiana stanu świadomości - kiedy dociera do nas to, co
zazwyczaj pozostaje nieuświadomione - umożliwia przejście ważnej informacji. Szamani,
uzdrowiciele i media przeważnie skupiają świadomość na aktualnym zadaniu, nie
rozpraszając jej na cały wszechświat.
Według SDT, reakcja na zewnętrzny bodziec to proces dwustopniowy: pierwszy etap
jest sensoryczny, a drugi to wybór właściwej odpowiedzi. W przypadku informacji psi
tylko pierwszy stopień nie jest jeszcze jasny: nie wiadomo, dlaczego możemy mieć
świadomość wszystkiego, co się dzieje we wszechświecie, czyli jak w jednej chwili dociera
do nas informacja niezależnie od odległości w czasie i przestrzeni. Fizycznie jest to
jednak możliwe na poziomie mechaniki kwantowej.

Kwantowy mózg
Pozwolę sobie zacząć tę część od cytatu ze znakomitej książki Danah Zohar1 o
prekognicji. Autorka sugeruje, że mózg działa na poziomie kwantowym:

Pojedynczy foton światła pobudza nerw wzrokowy; synapsy neuronów są tak maleńkie i
wrażliwe, że prawdopodobieństwo uaktywnienia ich (oraz ich barier stymulacyjnych) jest
zróżnicowane w zależności od kwantowej fluktuacji w otaczającym zjonizowanym płynie.
Ponieważ fluktuacje te mają naturę losową, nie sposób przewidzieć, który neuron zostanie
uaktywniony, podobnie jak nie można przewidzieć, który elektron zostanie wzbudzony. Testy
laboratoryjne na wyodrębnionych neuronach wykazują, że ich próg stymulacyjny jest
zróżnicowany zgodnie z określonym prawem statystyki - dokładnie tak, jak w każdym innym
procesie kwantowym. Nie wszystkie neurony kory podlegają kwantowej nieoznaczoności.
Tylko te, które są stymulowane lub znajdują się na progach stymulacji, będą wrażliwe na
wzbudzenie na poziomie kwantowym otaczających płynów. Dane eksperymentalne sugerują
jednak, że spośród 1010 neuronów w mózgu tylko 10 000 000 jest jednorazowo
stymulowanych na krańcowym progu wrażliwości kwantowej lub w jego pobliżu.
W stanie zmniejszonej aktywności mózgu, na przykład podczas snu lub w transie
medytacyjnym, zwiększa się proporcjonalnie liczba neuronów będących obiektem krańcowej
stymulacji - w ten sposób w takich sytuacjach zwiększa się podatność na stymulację
zjawiskami kwantowo nieoznaczonymi2.
Trzeba zdać sobie sprawę, że niektóre rejony mózgu pracują na poziomie kwantowym.
Prawda ta stała się podstawą hipotez, jakie formowały się w moim umyśle przez ostatnie
10 lat i o których po raz pierwszy piszę w tej książce. Nie wiem dokładnie, jaki charakter
mąją związki między mózgiem a dziwnym światem mechaniki kwantowej, lecz czuję, że
mają ogromne znaczenie. Wspominają o tym także Costa de Beauregard3 i Pelletier4. Ten
ostatni mówi, że szczelina synaptyczna, czyli przestrzeń między synapsami jednego
neuronu i następnego neuronu, wynosi 200-300 angstremów, czyli jest tak niewielka, że
podlega prawom zjawisk kwantowych.
Jeśli zatem mózg podlega stymulacji na poziomie kwantowym, to aby zrozumieć,
dlaczego potrafimy wyczuwać wszystko, co dzieje się we wszechświecie, musimy odwołać
się do teorii kwantowej. Oznacza to, że musimy oswoić się z wizją natury i nas samych
diametralnie odmienną od rzeczywistości dostępnej naszym zmysłom.

Od zbiegu okoliczności do synchroniczności


W wydanej w 1973 roku książce The Crack in the Cosmic Egg Chilton Pearce5 wysuwa
hipotezę, że sami tworzymy obraz rzeczywistości na podstawie przekonań, jakie o niej
mamy. Nie chodzi wcale o to, że gdybym była żebrakiem w Indiach, to znaczyłoby, że

1
Danah Zohar Through the Time Barrier: A Study of Precognition and Modern Physics.
2
Ibidem.
3
O. Costa de Beauregard Quantum Paradoxes and Aristotle 's twofold information concept.
4
K.R. Pelletier Uncertainty Principle factors in holographic models of neurophysiology.
5
J. Chilton Pearce The Crack in the Cosmic Egg: Challenging Constructs of Mind and Reality.
41
www.AstralWeb.prv.pl
sama jestem sobie winna, lecz o coś głębszego. Postrzegamy tylko to, co jesteśmy w
stanie pojąć. Na wykładach z psychologii podaje się przykład Pigmejów, którzy żyją w
puszczy, nie znając rozległych przestrzeni i perspektywy. Kiedy jeden z nich udał się z
Europejczykiem na sawannę i ujrzał zbliżające się w ich stronę stado zwierząt, był
przerażony, ponieważ w jego przekonaniu stawały się one coraz większe, a nie jak dla
nas - coraz bliższe. Czynniki określające obraz rzeczywistości tkwią w nas tak głęboko, że
w ogóle nie zdajemy sobie sprawy z tego, iż otaczający świat postrzegamy poprzez nasze
przekonania.
Alan Vaughan1 podziela ten pogląd i odwołuje się do własnych doświadczeń, pełnych
zbiegów okoliczności. Koncepcję tę wielokrotnie formułowali fizycy zajmujący się
podstawami wszechświata. Na co dzień na przykład przebywamy w newtonowskim
świecie przyczynowo-skutkowym -jeśli upuszczę jabłko, spadnie ono na ziemię. Kiedy
jednak zaczynamy zauważać zbiegi okoliczności, uświadamiamy sobie, że istnieje życie
poza tą mechaniczną rzeczywistością. Zbiegi okoliczności stają się czymś normalnym,
gdy patrzy- j my na nie z medialnego punktu widzenia. Jung nazywał to synchroniczno-
ścią. Jest ona definiowana jako zbieżność dwóch lub więcej zjawisk, niezwiązanych
przyczynowo i mających to samo lub podobne znaczenie.
Jeżeli przyczyna i skutek są złudzeniem - zawsze, a nie tylko w dziwnych sytuacjach -
synchroniczność wyłania się jako zasada porządkująca świadomość. (...) Świadomość
przykrywa „przypadek", aby osiągnąć synchroniczność; jest to porządkująca zasada życia,
przeciwna dezorganizującej zasadzie entropii, czyli rozpadu materii i energii. (...) Nadszedł
czas, by odrzucić ograniczenia naszego myślenia i w nowy sposób spojrzeć na możliwości
ludzkiej istoty. Jeśli nosimy w sobie wyobrażenie wszelkiego stworzenia, mamy także
ogromny potencjał twórczej świadomości. Naszą kreatywność ograniczają tylko przekonania.
(...) Synchroniczność sugeruje istnienie wzajemnego połączenia albo jedności przyczynowo
niepowiązanych zdarzeń, co oznacza jednolity aspekt bytu2.
Podam teraz oczywisty przykład synchroniczności. Uważam, że nie należy zaciągać
długów, żyć na kredyt ani pożyczać pieniędzy. Mam znajomego, który założył firmę z
ekologiczną żywnością, lecz na początek wziął kredyty i nigdy się od nich nie uwolnił.
Teraz cały interes odbija się na kieszeni ludzi, dla których został założony, bo z czegoś
trzeba spłacać odsetki. Zanotowałam sobie własne odczucia w tej sprawie, a po jakimś
czasie dostałam list od wydawcy, w którym pisał o wprowadzaniu w życie własnych
ideałów. W odpowiedzi przesłałam mu tę notatkę. W dwa dni później zadzwonił do mnie.
Okazało się, że mój list dotarł do niego akurat wtedy, gdy miał zamiar wziąć duży kredyt
na założoną właśnie firmę. Widocznie moje uwagi skłoniły go do refleksji o zaciąganiu
długów, postanowił więc, że tego nie zrobi. Zbieg okoliczności - mój list przyszedł akurat
tego ranka, gdy wydawca miał się spotkać z dyrektorem banku.
Z poprzedniego cytatu najbardziej podoba mi się określenie „świadomość przykrywa
przypadek, aby osiągnąć synchroniczność". Zawsze wzbudzało we mnie opór tak zwane
drugie prawo termodynamiki, głoszące, że entropia ma tendencję wzrostową, a
wszechświat ulega wyczerpaniu, jest coraz bardziej chaotyczny i pełen przypadkowości.
Uważam, że to nieprawda; wszechświat się rozwija, jest coraz bardziej złożony i coraz
piękniejszy -przynajmniej w moich oczach. Na naszej planecie w ogóle nie dostrzegam
procesów będących przejawem tego prawa. Widzę natomiast ewoluującą siłę życiową,
świadomość, umysł, ducha - nazwa nie ma większego znaczenia. Nie jestem pewna,
dokąd nas ta ewolucja zaprowadzi i dlaczego ma miejsce, ale wszechświat z pewnością
nie przemienia się w chaos.
Według jakiej zasady odbywa się ewolucja - czy jest to przeciwieństwo zasady
entropii? To raczej siła życiowa, która ustanawia porządek i urodę świata. Co prawda
przyjrzawszy się najnowszym pracom teoretyków chaosu, człowiek zaczyna się
zastanawiać, czy chaos nie jest piękniejszy i bardziej uporządkowany niż porządek! Wielu
ludzi - wśród nich ja - uważa, że to, co nazywamy świadomością, jest w istocie siłą
życiową albo jej aspektem przeciwstawiającym się entropii. Kiedy zatem żyjemy w
zgodzie z synchronicznością, działamy według zasady tworzenia form, harmonii i piękna.
Stajemy się wtedy bardziej świadomi i dociekliwsi niż rośliny wokół nas, które są tym,
czym są, i nie zadają pytań.
Przypadkowość bywa zabawna. Kiedy musiałam uczyć się statystyki, nie mogłam
oprzeć się wrażeniu, że jest zakłamana. Teraz zaczynam lubić te wszystkie rozważania o

1
A. Vaughan Incredible Coincidence.
2
C.G. Jung i W. Pauli Naturerklarung und Psyche.
42
www.AstralWeb.prv.pl
prawdopodobieństwach i możliwościach - to one stanowią przecież podstawę
wszechświata. Cała mechanika kwantowa opiera się na prawdopodobieństwie. To w
statystycznym świecie istnieje możliwość, że kot SchrÖdingera jest zarazem żywy i
martwy (jeżeli nigdy nie słyszeliście o kocie SchrÖdingera, nie martwcie się, wyjaśnię to
później). Lecz jeśli patrzymy na świat - czyli gdy w grę wchodzi świadomość - widzimy,
że rozmaite stany istnieją równocześnie. Niektórzy teoretycy uważają, że właśnie
świadomość utrzymuje świat w takiej formie, w jakiej on istnieje. To dlatego nasze myśli
mają tak wielką moc. Żyjemy w świecie prawdopodobieństwa, nie ma więc sprzeczności
między przekonaniem, że mamy wolną wolę i potrafimy kierować własnym życiem, a
świadomością, że prekognicja, przepowiednie, astrologia itp. Mogą w pewnych sytuacjach
trafiać w sedno.
Wielu myślicieli opowiada się za wolnością woli, lecz gdy zrozumiemy, jak funkcjonuje
prawdopodobieństwo, stwierdzimy, że obie te zasady są tylko różnymi aspektami całości.
Przyszłość jest prawdopodobieństwem statystycznym, zsynchronizowanym w pewien
sposób z niektórymi aspektami teraźniejszości, a my możemy mieć na nią wpływ. Im
większe prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia, tym większa możliwość, że nastąpi,
lecz zawsze istnieje ewentualność, iż zdarzy się coś nieprawdopodobnego. Kiedy tak się
stanie, wołamy ze zdziwieniem: „Co za zbieg okoliczności!"
W książce Autostopem przez Galaktykę1 D. Adams podaje wiele przykładów na to, o
czym właśnie pisałam. Sądzę, że oprócz niewiarygodnego poczucia humoru, książka ta
zyskała popularność dlatego, że Adams zgłębia współczesną świadomość. Bawi się
koncepcjami, które staramy się pojąć, ponieważ określają nowy światopogląd
wyznaczający drogę naszego życia.
Mechanika kwantowa to w zasadzie statystyczny probabilizm. W kwantowym świecie
nie można wiedzieć wszystkiego o pojedynczej cząstce, znamy bowiem tylko uogólnione
prawa rządzące całością. Na tym polega statystyka: jednostka jest nieznana, można
natomiast określić zbiorowość. Zbiorowość tkwi w każdej swej części, natomiast każda
część zawiera w sobie zbiorowość. „Jak na górze, tak na dole". „Człowiek to
mikrokosmos". Zasada ta jest znajoma, ale słowa i nowy sposób ich pojmowania dają
nam perspektywę, która pozwala lepiej poznać współczesny świat.
Teoria względności Einsteina podważyła zasadę przyczynowości, dopuszczając
możliwość istnienia koła czasowego i odwracalności czasu. W obrębie maleńkiego
mikrokosmosu atomu i przy prędkości światła ani czas, ani przyczynowość nie mają
żadnego znaczenia. Skoro nasz mózg jest podatny na wpływy kwantowe, a zatem na
świat, którym rządzi synchroniczność, musimy najpierw zająć się atomem.

Zasada nieoznaczoności Heisenberga

Widzimy to, co chcemy widzieć


Warto omówić jeden z aspektów mechaniki kwantowej, zwany zasadą nieoznaczoności
Heisenberga. Głosi ona, że im bardziej staramy się poznać ruchy cząstek subatomowych,
tym bardziej są one nieuchwytne. W mechanice ruchu kwantowego już sam fakt
skoncentrowania się na cząstce wystarczy, by go zakłócić, czyli jeśli obserwujemy
cząstkę, zmieniamy ją.
David Bohm, fizyk z Uniwersytetu Londyńskiego, zauważył, że procesy myślowe
przebiegają według zasady nieoznaczoności:
Uważa się powszechnie, że jeśli ktoś próbuje zaobserwować, co myśli w danym momencie o
jakimś obiekcie, wprowadza nieprzewidywalne i niekontrolowane zmiany w późniejszy tok
myślenia2.
Wie to każdy, kto uprawia medytację. Obserwując własny umysł, zmieniamy to, co
obserwujemy. Najprostszym ćwiczeniem medytacyjnym jest koncentrowanie się na
oddechu. Proste. Przez pięć minut obserwuj każdy wdech i wydech. A potem zapomnij o
tym. Teraz obserwuj oddech bez zmieniania naturalnego rytmu, oddychając tak samo jak
wówczas, gdy nie kontrolowałeś oddechu. Proste? Tak, ale nie dla mnie. Stwierdziłam, że
skupianie uwagi na oddechu lub na myślach powodowało natychmiastowe zmiany: ani
oddech, ani myśli nie były już takie same jak wówczas, gdy moja uwaga wędrowała gdzie
indziej. Zauważyłam to, gdy nauczyłam się podpatrywać je z boku, jeśli wiecie, co mam
na myśli.

1
D. Adams Autostopem przez Galaktykę, przeł. P. Wieczorek, Poznań 1994.
2
D. Bohm Ukryty porządek, przeł. M. Tempczyk, Warszawa 1988.
43
www.AstralWeb.prv.pl
W kwantowym świecie jest podobnie. Kiedy chcemy dowiedzieć się czegoś o
elektronie, musimy wybierać między jego pędem (czyli prędkością) lub położeniem. Nie
możemy poznać obu wielkości równocześnie, ponieważ postrzegamy elektron albo jako
cząstkę, albo jako falę, jako materię lub jako energię. Nigdy nie dowiemy się wszystkiego
o pojedynczej cząstce, możemy tylko skupić się na jednym jej aspekcie. Warto to sobie
uświadomić, ponieważ fakt ten ma ważne implikacje filozoficzne. Nigdy nie możemy
wiedzieć wszystkiego o obiekcie, tylko o tym jego aspekcie, na którym skupimy uwagę.
Dopóki nie zaczniemy mierzyć elektronu, jest on zarówno cząstką, jak i falą, materią i
energią. Czynność pomiaru poprzez świadomą obserwację sprawia, że jest on albo
jednym, albo drugim. Właśnie to zjawisko nosi nazwę paradoksu kota SchrÖdingera.
Elektron może objawiać się jako cząstka lub jako fala, jako materia i jako energia, a
my określamy, jaką przyjmie formę, wybierając formę pomiaru. Zdaniem Heisenberga, ta
nieoznaczoność jest nieodłączną cechą wszechświata. Światło także może być cząstką
(zwaną fotonem) lub falą- materią lub energią.

Obiektu nigdy nie da się w pełni poznać


Innym aspektem zasady nieoznaczoności Heisenberga jest niemożność całkowitego
poznania obiektu. Potrafimy zrozumieć go jako część całości. Po długotrwałych pomiarach
przybliżenie, zgodnie z prawem prawdopodobieństwa, pozwoli utworzyć pewien obraz,
lecz będzie on raczej rezultatem tendencji statystycznej niż dokładnym opisem
jakiegokolwiek elektronu. Przenosimy się zatem z deterministycznego wszechświata gdzie
wszystko ma być takie, jakim opisują je prawa natury, i gdzie nie ma białych plam - do
świata, w którym są same paradoksy i cienie, nie ma nic pewnego i wszystko jest
niejednoznaczne.
Oto filozofia nowego światopoglądu, według którego ludzie zaczynają żyć. To także
istota świata magicznego, w którym nastawienie, wiara i inne psychologiczne procesy lub
tradycje myślowe określają nasze postrzeganie rzeczywistości i to, jak w niej żyjemy. A
skoro wszechświat wraz z ludźmi składa się z tych cząstek i mamy w mózgu neurony
reagujące na kwantowe fluktuacje, wynika stąd, że na pewnym poziomie naszego bytu,
choćby tylko filozoficznym, jednostki są prawdopodobieństwami z nieograniczoną
możliwością zmian.
Jesteśmy materią, cząstką, a zarazem energią i falą. W XIX i XX wieku najważniejszy
był materialny aspekt wszechświata. Tymczasem natura jest dualistyczna, jest materią i
energią, a gdy obserwujemy jeden z tych aspektów, drugi staje się potencjalny i
nieznany.

Paradoks kota SchrÖdingera


Jak już wspomniałam, fizyk przystępujący do eksperymentu musi określić, jaki aspekt
elektronu lub protonu ujawni się podczas pomiaru - czy zachowa się on jak cząstka, czy
też jak fala. Wybór metody pomiaru zjawiska determinuje to, co zostanie
zaobserwowane, kreujemy więc naszą rzeczywistość. Świadomość niewątpliwie odgrywa
aktywną rolę w określeniu rezultatu eksperymentu przeprowadzanego w świecie zjawisk
kwantowych. Z taką samą nieoznaczonością mamy do czynienia w zjawiskach
radioaktywnych. Wiemy, jak długo trwa połowiczny rozpad pewnej ilości materiału
radioaktywnego, nie możemy jednak określić, kiedy jakiś atom ulegnie rozpadowi i
uwolni radioaktywne cząstki. Przed pomiarem elektron znajduje się w tak zwanym stanie
wirtualnym, czyli w każdym możliwym ze stanów, a dopiero w chwili pomiaru przybiera
konkretną postać. Nazywa się to załamaniem się funkcji falowej, a w równaniach
matematycznych opisujących ten proces znajdują się jednostki zwane ukrytymi
zmiennymi. Odgrywają one podstawową rolę w równaniu, lecz nikt nie wie, czym
naprawdę są. Niektórzy fizycy sugerują, że te ukryte zmienne to wola i świadomość.
Ostatecznie zatem to wola i świadomość obserwatora miałyby tworzyć postrzeganą
rzeczywistość. | Jak to się ma do światopoglądu, którym kierujemy się w życiu, i czy
widać różnicę między fizyką kwantową a filozofią magii? Paradoks kota Schr6din-gera
polega na tym, że zwierzę w pudełku jest zarazem żywe i martwe, ponieważ nikt nie wie,
czy materiał radioaktywny w pudełku uległ rozpadowi, czy nie. Dopóki nie podniesiemy
wieka, rozpad równocześnie nastąpił i nie nastąpił (stan wirtualny). Kiedy przez otwarcie
pudełka doprowadzimy do załamania funkcji falowej, kot ukaże się tylko w jednym stanie
- żywy lub martwy.
Materia i energia są zatem awersem i rewersem tej samej monety. Choć nie wiemy
nigdy, czy elektron lub proton są cząstką lub falą (materią lub energią), obie te
44
www.AstralWeb.prv.pl
możliwości uzupełniają się, dzięki czemu mamy przybliżony obraz rzeczywistości. Obraz
ten nie jest jednak „niczym więcej jak rozkładem prawdopodobieństw, że w określonych
okolicznościach materia-fala ukaże się w tej czy innej formie. Dopóki tak będzie,
rzeczywistość będzie się składać z prawdopodobieństw"1. Musimy zatem zmienić
światopogląd z „albo, albo" na „dwa w jednym".

Zasada nielokalności

Oto co wynika z zasady nieoznaczoności:


Rzeczywistość na najbardziej podstawowym poziomie nie składa się z trwałych elementów,
które możemy poznać, lecz raczej z prawdopodobieństw rozmaitych trwałych elementów,
które moglibyśmy poznać. (...) Kiedy zaczyna się jakiś proces fizyczny, wysyła on „czułki" we
wszystkich kierunkach, a w tych „czułkach" czas i przestrzeń mogą ulec odwróceniu,
normalne prawa przestają obowiązywać i mogą zdarzyć się rzeczy nieoczekiwane2.
Jak już wcześniej pisałam, elektron w stanie wirtualnym może się równocześnie
znajdować we wszystkich nowych położeniach. Nagle jest wszędzie, po czym wraca na
swoją pierwotną stacjonarną orbitę. Tu także mamy do czynienia z odniesieniami do
poziomu mentalnego, psychicznego, magicznego i filozoficznego. Przykład: jeśli nie
potrafisz zdecydować, czy zostać w domu, czy pójść na plażę, to na poziomie mentalnym
będziesz w obu miejscach naraz, dopóki ostatecznie się nie zdecydujesz. Wówczas
będziesz wiedział, gdzie jesteś, i od razu poczujesz się lepiej. Właśnie dlatego w magii
zamiar musi być wyraźnie określony i wyrażony, bo jeśli w umyśle istnieje jakieś
wahanie, energia ulega rozproszeniu, czyli dzieje się to samo, co na poziomie
mentalnym.
Te wirtualne stany, w których na przykład znajdują się elektrony, stanowią podstawę
zasady nielokalności. Głosi ona, że coś może podlegać oddziaływaniu niezależnie od
miejsca, w którym się znajduje. Brzmi jak magia? Informację można na przykład
przenieść bez pomocy typowego środka przekazu, jak to ma miejsce w przypadku
zjawisk parapsychologicznych.

Paradoks EPR
Pierwszy przykład nielokalności to twierdzenie Bella, które nosi też nazwę paradoksu
Einsteina-Podolsky'ego-Rosena (EPR). Jeśli cząstka rozpad-nie się na dwa bity i podążą
one w przeciwnych kierunkach, coś, co zdarzy się jednemu z nich, momentalnie
oddziałuje na drugi, żeby zrównoważyć cały układ, którego część stanowią. To jak
Czarnoksiężnik z Archipelagu w Tetralogii Ziemiomorze3. W przypadku cząstek
kwantowych, będących pierwotnie częścią tego samego układu, zachodzi działanie na
odległość, a informacja jest przenoszona bez pomocy mierzalnych środków przekazu. In-
formacja różni się od innych zjawisk we wszechświecie i jest pokrewna myśli, a zatem i
świadomości. Freedman, Clauser4, a także Aspect i Granger zweryfikowali paradoks EPR,
mierząc zmiany spinu spolaryzowanych fotonów (cząstek światła).
Udowodnili oni ponad wszelką wątpliwość, że wysyłane równocześnie cząstki światła są ze
sobą skorelowane zgodnie z regułami kwantowymi, a ich zdolność do takiego zachowania
rejestrowana w świecie makroskopowym, czyli widocznym w naszej rzeczywistości (przy
użyciu aparatury laboratoryjnej), wskazuje na implikacje poza sferą subatomową5.
W przypadku zjawisk kwantowych trzeba pamiętać, że neurony w mózgu mają kilka
milionów synaps na progu krytycznym i że mogą one zostać pobudzone przez zdarzenie
kwantowe. Zjawiska parapsychiczne zachodzą właśnie na poziomie kwantowym.
Jesteśmy częścią całości, a informacja może przenosić się między nami bez widocznego
przekaźnika w celu zachowania równowagi w układzie.
Paradoks EPR, czy też twierdzenie Bella, jak się go niekiedy nazywa, wskazuje, że
różne aspekty układu nie mogą zostać rozbite na bity oddziałujące na siebie według praw
przyczynowych, lecz raczej cały układ należy postrzegać w kategoriach niewidzialnego
wzajemnego powiązania, gdy każda część ma sens tylko w całości.

1
Zohar op. cit.
2
H. Margenau ESP in the framework of modern science.
3
U. Le Guin Tetralogia Ziemiomorze, przeł. S. Barańczak i in., Mysiadło 1996.
4
S. Freedman i J. Clauser Experimental test of local hidden variables theories.
5
Cytat z książki o prekognicji autorstwa Danah Zohar, który zawiera bardzo klarowne tłumaczenie zjawisk kwantowych i
opartego na nich światopoglądu.
45
www.AstralWeb.prv.pl
W szerokim kontekście większość filozoficznych i materialnych zastrzeżeń dotyczących
choćby możliwości istnienia takich zjawisk jak telepatia czy prekognicja została obalona
przez nową fizykę1.
Zgodnie z teorią Wielkiego Wybuchu, cały wszechświat jest wzajemnie powiązany i
oddziaływanie na jego część w jednym miejscu odbija się w całym układzie - zerwanie
kwiatka wpływa na migotanie gwiazdy. Zjawisko wzajemnego powiązania napotykamy
też w dziwnym świecie Davida Bohma.
Jak już wcześniej wspomniałam, myśl jest nieco podobna do procesów mechaniki
kwantowej, ponieważ nie daje się zdefiniować, gdyż zmieniają sam fakt obserwacji.
Podobnie jak w paradoksie EPR, należy traktować układ jako całość, ponieważ między
jego częściami istnieje równoczesna transmisja informacji. Procesy myślowe w
niewidoczny sposób są przenoszone w jednej chwili z jednej osoby na drugą za
pośrednictwem psi.
Mogę na przykład pomyśleć o plaży i natychmiast w moim umyśle znajduję się na niej.
Co więcej, moja przyjaciółka, która tego dnia właśnie była na plaży, mogła w tym
momencie pomyśleć o mnie. Można to nazwać telepatią, pojmować w kategoriach
synchroniczności lub też zgodnie z mechaniką kwantową. Nie ma to zasadniczo
znaczenia, ponieważ im więcej jest możliwości wytłumaczenia „dlaczego", tym łatwiej
zrozumieć, jak to się dzieje. Myśl należy postrzegać w kontekście całości. Tematem
książki Davida Bohma Ukryty porządek jest nieprzerwana ciągłość całości istnienia jako
niepodzielnego przepływu bez granic2.
Teoria kwantowa zakłada zatem, że nie ma czegoś takiego jak oddzielne części
rzeczywistości. Ten aspekt teorii kwantowej stanowi podstawową zasadę filozofii
magicznej i obie niczym się od siebie nie różnią. W książce Tańczący mistrzowie Wu Li3
która podobnie jak Tao fizyki Capry opisuje odkrycia fizyki kwantowej i odnosi je do
odwiecznych prawd mistyki, natrafiłam na taki fragment:
Panuje pogląd, że nasz świat fizyczny nie jest strukturą zbudowaną z niezależnie
istniejących, nierozkładalnych na czynniki pierwsze jednostek, lecz z sieci relacji między
elementami, których znaczenie wyłania się w pełni ze związków z całością.
Najbardziej fascynujące jest dla mnie to, że fizyka zajmująca się światem materialnym
na jego fundamentalnym poziomie tworzy podstawę światopoglądu identycznego z
magicznym.

Ukryty porządek

Pisałam już, że teoretycznie możemy zdobyć wiedzę o wszystkim we wszechświecie,


choć tylko na poziomie podprogowym. Wyjaśniłam też, jak zgodnie z zasadami mechaniki
kwantowej informacja docierająca do naszej świadomości może istnieć od zawsze w
każdym miejscu. Ponieważ mózgiem także rządzą prawa mechaniki kwantowej, oznacza
to, że w ten sposób możemy połączyć się ze wszechświatem. Warto przedstawić
implikacje tego faktu tak, jak je sformułował Bohm. Pisał on:
Wszechświat należy pojmować jako jedną, niepodzielną całość, a dzielenie go na pojedyncze,
osobno istniejące części nie ma żadnych podstaw4.
Jako czarnoksiężnicy musimy zdawać sobie sprawę z implikacji, jakie niesie z sobą taki
światopogląd. Cokolwiek robimy, wpływa to na resztę świata, a reszta świata oddziałuje
na nas. Powiedzenie, że jeśli robisz coś złego, czyn ten obróci się przeciwko tobie,
zaczyna mieć sens, ponieważ czyniąc zło, oddziałujemy na całość, której stanowimy
integralną część.
Bohm nazywa tę niepodzielną całość ukrytym porządkiem, wskazując na to, co kryje
się za działaniem. Jeśli chcesz coś dać do zrozumienia, nie mówisz o tym wprost, lecz
intencja ta znajduje się w tle tego, co mówisz i robisz. W świecie materialnym nosi to
nazwę porządku jawnego.
Porządek ukryty to domena duchów, aniołów, archetypów, jest to świat magiczny i
synchroniczny. Duża liczba nazw tego poziomu rzeczywistości wynika stąd, że każda
kultura wiedziała, że taki świat istnieje, ale zawsze było trudno określić go słowami.
Ponadto każda kultura umieszczała go w swoich ramach pojęciowych, zgodnie z zasadą,

1
Zohar op. cit.
2
Bohm op. cit.
3
G. Zukav, Tańczący mistrzowie Wu Li: spojrzenie na nową fizykę, przeł. T. Hornowski, Poznań 1995.
4
D. Bohm op. cit.
46
www.AstralWeb.prv.pl
że postrzegamy tylko to, co pojmujemy. Teraz wznosimy się ponad sztywne określenia i
potrafimy pojmować ten świat, używając dowolnych słów: ukryty, synchroniczny itd. W
tej dziedzinie nie ma już dogmatyzmu.
Bohm uważa, że ukryty porządek jest pierwotnym, istniejącym niezależnie,
uniwersalnym i autonomicznie czynnym układem. Jest zatem fundamentem wszystkich
rzeczy i istot, pierwszą przyczyną - pasują tu wszelkie określenia z zakresu religii i
filozofii. Porządek jawny jest wtórny wobec ukrytego i właściwy tylko w niektórych
kontekstach. W hinduizmie istnieje podobna koncepcja - maja. Określenie Bohma wydaje
mi się jednak trafniejszą interpretacją pojęcia maja niż tradycyjne słowo „ułuda".
Magiczna koncepcja czasu, gdzie zasłony są cienkie i można wędrować między światami,
wydaje się odpowiednia dla wyrażenia powiązań między rzeczywistościami, określanymi
przez Bohma jako ukryta i jawna.
Relacje między tymi światami Bohm przedstawia jako struktury wzajemnie
przeplatające się i przenikające w całej przestrzeni, a nie jako abstrakcyjne i odrębne
formy ukazujące się naszym zmysłom1. To przecież czysta poezja, a on twierdzi, że taka
jest jego interpretacja matematycznych równań opisujących teorię kwantową.
Pojmowanie ukrytego porządku Bohm wyjaśnia poprzez analogię z kroplą atramentu w
zlewce z gliceryną. Jeśli zamieszać glicerynę, atramentowa plamka stopniowo wtopi się w
nią i zniknie nam z oczu, czyli zostanie „zawinięta" w glicerynę. Ale uwaga: jeśli odwrócić
proces mieszania, plamka atramentu ponownie się pojawi! Atrament rozpuszczony w
glicerynie jest wciąż obecny, lecz tylko w ukrytym porządku, kiedy natomiast możemy
dostrzec plamkę, jest to porządek jawny. Kropla jest zawsze, tylko w różnych stanach.
Można tu dostrzec analogię do życia i śmierci.
Takie samo doświadczenie można przeprowadzić z wieloma kroplami atramentu, które
lekko mieszamy z gliceryną. Po chwili wszystkie zostaną wchłonięte i staną się
niewidzialne. Odwracając ten proces, ponownie ujrzymy kolejne krople, a kiedy je znowu
wymieszamy, znikną. Jeżeli doświadczenie przeprowadzi się prawidłowo, zobaczymy
pojedynczą ruchomą plamę. To właśnie jest ułuda -jawny porządek. Podczas powolnego
mieszania widać pojedyncze krople, oddzielone od pozostałych. Ale wystarczy przypo-
mnieć sobie, jak wyglądały, gdy były niewidoczne, całkowicie rozpuszczone w glicerynie i
wzajemnie się przenikały.
Zwykle myślimy o każdym punkcie czasu i przestrzeni, że są odrębne i oddzielone od siebie, i
że wszystkie związki zachodzą między przylegającymi punktami czasu i przestrzeni. Tutaj
widzimy, że rozmieszane krople stanowią całość, a każda część całości składa się na te
krople. Jeśli są tam dwie krople, znajdują się jawnie w różnym położeniu, lecz wymieszane
roztapiają się w całości. W stanie wymieszania każdy element bezpośrednio łączy się z
innymi, nawet z tymi najodleglejszymi. Jest to przeciwieństwo modelu kartezjańskiego, gdzie
pole łączy się z elementami innego pola tylko bardzo blisko w czasie i przestrzeni2.
Kiedy mówimy o wielu kropelkach, które wyglądają jak ruchome plamy, musimy
pamiętać, że ten aspekt (ruchome plamy) jest dla nas widoczny, lecz tego porządek
pozostaje ukryty. Ruchome plamy są abstrakcją i wtórną postacią pierwotnej
rzeczywistości mnóstwa oddzielnych kropelek wymieszanych z gliceryną, które mają ze
sobą ciągły kontakt. Ten podstawowy ruch, który polega na zwijaniu i odwijaniu, jest dla
nas niewidzialny. Widzimy ruch w aspekcie pokonywania czasu i przestrzeni, podczas gdy
podstawowym parametrem ruchu jest stopień zawinięcia plamki. Kropla atramentu, która
obróciła się n razy, różni się od tej, która obróciła się 2n razy. Te krople, które są z sobą
najbliżej powiązane, odznaczają się większym stopniem niejawności. Pierwotny porządek
nie opiera się zatem na czasie i przestrzeni, lecz na stopniu niejawności.
Jeśli wyobrazić sobie, że krople atramentu zbiegły się w cząstki i podążają na zewnątrz,
okaże się, że są w całej przestrzeni. Jeżeli na drodze cząstki postawimy przeszkodę, zbiegnie
się ona odmiennie, jak fala, i będzie wykazywała właściwości falowe. Widzimy więc, że
wszelkie właściwości cząstki zawierają się we wszechogarniającym porządku3.
Zastanówmy się teraz nad istotami żywymi. W świecie jawnym postrzegamy je jako
odrębne jednostki (choć w grupie przejawiamy nieco inne cechy niż w samotności).
Natomiast w świecie ukrytym, który jest pierwotny i stoi za światem jawnym, każdy staje
się częścią wszystkich innych, a także częścią całości, przez co ludzie wzajemnie się
przenikają i splatają. Oto podstawowa zasada tego, co nazywamy paradygmatem
holograficznym.

1
Ibidem.
2
R. Weber The enfolding - unfolding universe: a conversation with David Bohm.
3
Ibidem.
47
www.AstralWeb.prv.pl

Wszechświat holograficzny
Hologram jest jak fotografia, ale tworzą go dwa strumienie lasera nakładające się na
siebie. Efekt przypomina rzucanie kamienia do stawu, a wynikająca stąd interferencja
wytwarza obraz obiektu, który znalazł się na drodze jednego ze strumieni. Hologram to
doskonały przykład ukrytego porządku, ponieważ informacja nie jest bezpośrednio
dostępna naszym zmysłom, lecz musi zostać „wczytana", czyli rozwinięta za pomocą
światła. Dzieje się tak dlatego, że hologram składa się z wzorców świetlnych. Ponieważ
światło ma częstotliwość falową, tylko poprzez odpowiednią stymulację możemy ujrzeć
obraz na tych wzorcach.
W hologramie cały obraz zawiera się w każdym najdrobniejszym fragmencie. Oznacza
to, że jeśli podzielimy hologram na dwie części, otrzymamy dwa pełne obrazy. Znikną
niektóre drobne szczegóły, ale obraz zachowa się w całości. Niezależnie od tego, jaki
fragment oryginału odetniemy, pozostanie nam kompletny obraz, tyle że mniej
szczegółowy. Również jako ludzie zawieramy w sobie całość - jesteśmy mikrokosmosem,
drobnym szczegółem, który znika, w miarę jak części stają się mniejsze. W ludzkiej
świadomości istnieje jednak coś niezwykłego, co łączy ją bezpośrednio z całością -z
ukrytym porządkiem czy zbiorową nieświadomością.
Pribram1 badał procesy pamięciowe w mózgu i stwierdził, że przebiegają one na takich
samych zasadach, na jakich funkcjonuje hologram. Wyodrębnia się jeden fragment
mózgu i znajduje w nim wspomnienie, lecz jeśli usunie się ten fragment, pamięć nie
znika. Ludzie, którym usunięto nawet spore części mózgu, nadal zachowują
wspomnienia. Pamięć rozkłada się zatem w całej korze nowej, przy czym szczególne
wspomnienia umiejscawiają się w określonych rejonach mózgu. Nie jest to sprzeczne z
wnioskami Panfielda2, który stwierdził, że stymulacja określonego rejonu mózgu
wywołuje specyficzne wspomnienia w tak realistycznej formie, jakby były ponownie
przeżywane. Wydaje się, że mamy tu do czynienia z pamięcią mózgu równoważną z
paradoksem korpuskularno-falowym fizyki kwantowej.
W holograficznym modelu mózgu Pribrama każda część zawiera informację o całości -
tak jakby forma i struktura całego ciała oraz umysłu była zwinięta w każdym rejonie
mózgu. Tworząc hologram, koduje się fale świetlne, a przy jego odbiorze następuje
odkodowanie obrazu. W podobny sposób mózg może odkodowywać zachowane ślady
wspomnień, które są magazynowane zgodnie z matematyczną zasadą zwaną
transformatą Fouriera. Pribramowi przyszło do głowy, że matematyka mózgu zawiera
także soczewki. Owe matematyczne transformaty działają jak soczewka i oczyszczają
obraz z zamazań, czyli częstotliwości, przeobrażając je w dźwięki, barwy itp. (Trzeba pa-
miętać, że wszelkie dźwięki i barwy są częstotliwościami, długościami fal energii w
rozmaitej postaci). Gdybyśmy nie mieli tej soczewki, prawdopodobnie postrzegalibyśmy
świat tylko w sferze częstotliwości - bez przestrzeni ani czasu.
Należy wspomnieć, że spekulacje Pribrama obejmują także funkcjonowanie synaps,
które zdaniem Bohma i Pelletiera działają zgodnie z zasadami mechaniki kwantowej. To
właśnie w synapsach zachodzi proces przetwarzania informacji sensorycznej w sferze
częstotliwości.
W holograficzny model mózgu włączono nie tylko pamięć i wrażenia sensoryczne; za
jego pomocą bada się także cechy charakterystyczne wyobraźni i wizualizacji. Wiemy już,
że wizualizacja odgrywa główną rolę w zaklęciach i innych magicznych praktykach, takich
jak psychokineza, w której umysł oddziałuje bezpośrednio na materialną rzeczywistość.
Wydaje się, że postrzeganie obrazów jest rezultatem procesów w mózgu, które
przypominają nagłośnienie stereofoniczne zwane zależnościami fazy. Kiedy wykonuje się
komputerowe symulacje przetwarzania obrazu, można stwierdzić, że metoda
holograficzna daje bogatą teksturę scen podobną do tego, co widzimy w naszych
głowach.
W obszarze holograficznym każdy organizm reprezentuje w pewnym sensie wszechświat, a
każdy fragment wszechświata reprezentuje w pewnym sensie znajdujące się w nim
organizmy3.
Ta holograficzna zasada stanowi istotny składnik światopoglądu kształtującego się
wśród religijnych i posługujących się magią ludzi w naszych czasach. Jest on oparty na

1
K.H. Pribram The neurophysiology of remembering.
2
W. Penfield i B. Milner Memory deficit produced by bilateral lesions of the hippocampal zone.
3
Pribram, op. cit.
48
www.AstralWeb.prv.pl
koncepcji, że wszystko we wszechświecie jest w jakimś sensie powiązane i nie występuje
zróżnicowanie miejsca. W obszarze częstotliwości (holograficznym) nie ma też czasu,
ponieważ częstotliwość z definicji dotyczy gęstości. Podobnie jak w przypadku zjawisk
parapsychologicznych, znowu wracamy zatem do sytuacji, w której tak dobrze nam
znany, zwykły świat czasoprzestrzeni nie istnieje, nie ma w niej także potocznego
pojmowania przyczynowości. Zamiast tego mamy „dopełnianie się, synchroniczność,
symetrię i dualizm, które należy traktować jako zasadę tłumaczącą wszystkie zjawiska"1.
Chciałabym te rozważania zakończyć znakomitym cytatem z książki The Holographic
Paradigm and Other Paradoxes (Holograficzny paradygmat i inne paradoksy), wydanej
przez Kena Wilbera:
Z paradygmatu wynika, że mózg wykorzystuje proces holograficzny, aby czerpać z domeny
holograficznej. Parapsycholodzy na próżno szukali energii odpowiedzialnej za telepatię,
psychokinezę, uzdrawianie itp. Jeśli zdarzenia te są rezultatem częstotliwości
przekraczających czas i przestrzeń, nie muszą być przenoszone. Potencjalnie są one
równoczesne i wszechobecne2.
Nie trzeba docierać, jak informacja przechodzi z punktu A do punktu B, skoro już znajduje
się w punkcie B. (...) Jeżeli mózg jest hologramem interpretującym holograficzny
wszechświat, percepcja pozazmysłowa i psychokineza stanowią nieodłączny element
wszechświata.
Teoretycy holografii musieliby domyślić się istnienia obu zjawisk, i gdyby parapsycholodzy od
lat nie prowadzili ich ścisłej dokumentacji3.
Zjawiska parapsychologiczne są tylko produktem ubocznym równoczesnej, wszechobecnej
matrycy. Indywidualne mózgi są fragmentami znacznie większego hologramu. W pewnych
warunkach mają dostęp do wszystkich informacji w sumarycznym systemie. Synchroniczność
także pasuje do modelu holograficznego. Znaczące zbiegi okoliczności są rezultatem
działania celowej, wzorcowej, porządkującej naturę matrycy. Psychokineza, czyli
oddziaływanie umysłu na materię, może być wynikiem interakcji na pierwotnym poziomie.
Model holograficzny pozwala rozwiązać dręczącą nas od dawna zagadkę psi, jaką jest nie-
możność określenia za pomocą instrumentów drogi transferu energii w telepatii, uzdrawianiu
czy jasnowidztwie. Jeżeli zjawiska te mąją miejsce w wymiarze poza czasem i przestrzenią,
energia nie musi przenosić się z jednego miejsca w drugie. (...) Dalszą implikacją tej teorii
jest to, że harmonijne, spójne stany świadomości są znacznie lepiej dopasowane do
pierwotnego poziomu rzeczywistości4.

Ukryty porządek Bohma - opis przestrzeni medialnej


Bohm po dogłębnej analizie różnych zasad mechaniki kwantowej, o których już
wspominałam, wyciągnął następujące wnioski:
Na podstawie znaczenia równań oraz wyników eksperymentów odkrywamy, że rozmaite
cząstki należy traktować dosłownie jako projekcję wyższych wymiarów rzeczywistości, której
nie da się wytłumaczyć interakcjami między nimi. Inaczej mówiąc, możemy traktować każdą
cząstkę układu jako projekcję rzeczywistości wyższego wymiaru, a niejako odrębną
jednostkę5.
Mój wcześniejszy przykład, że wyobrażam sobie samą siebie na plaży, można na tej
podstawie tłumaczyć jako dwa zewnętrzne przejawy jednej rzeczy. Na pewnym poziomie,
zwanym przez Bohma rzeczywistością wyższego wymiaru, obie myśli są tak naprawdę
jedną myślą, emitowaną do świata zewnętrznego.
Inną koncepcją, którą Bohm obala, jest idea pustej przestrzeni - zarówno
wewnętrznej, jak i zewnętrznej:
To, co nazywamy pustą przestrzenią, jest olbrzymim tłem energetycznym, a materia w
naszym rozumieniu stanowi małe, skwantyfikowane, falowe wzburzenie na płaszczyźnie tła,
coś w rodzaju zmarszczek na przeogromnym oceanie6.
Przestrzeń jest zatem pełna, nie pusta, a Układ Słoneczny i wszystkie gwiazdy naszej
Galaktyki oraz tysiące innych galaktyk to tylko plamki pyłu na wielkim morzu energii,
które nazywamy przestrzenią.
To, co postrzegamy zmysłami jako pustą przestrzeń, jest w istocie plenum [pełnią],
stanowiącym grunt dla istnienia wszechrzeczy, nas nie wyłączając. To, co jawi się naszym
zmysłom, to formy pochodne, a ich prawdziwe znaczenie można poznać tylko w kontekście

1
Ibidem.
2
K. Wilber Quantum Questions.
3
S. Krippner The Holographic Paradigm and Other Paradoxes.
4
K. Wilber The Holographic Paradigm and Other Paradoxes.
5
D. Bohm op. cit.
6
Ibidem.
49
www.AstralWeb.prv.pl
plenum, w którym powstają, trwają i w którym ostatecznie zanikną. Można powiedzieć, że
życie jest wtopione w całość i nawet jeśli nie manifestuje się, w pewien sposób tkwi ukryte w
czymś, co potocznie uznajemy za nieożywione1.
Zilustruję to na przykładzie oddechu. Wdychamy tlen, a wydychamy dwutlenek węgla.
Powietrze w naszym wnętrzu stanowi część naszej biologii, bez niego i oddychania nie
możemy żyć. Gdy jednak uwalnia się z naszych płuc i łączy z resztą atmosfery, z której je
wchłaniamy, nie „umiera". Może zostać przyswojone przez rośliny, stając się ich częścią.
Można więc powiedzieć, że życie w pewnym sensie także należy do całości, włączając w
to rośliny, ludzi i całe środowisko, które zdaniem Bohma rozciąga się na wszechświat.
Przywodzi to na myśl koncepcję Gai2, w pewnym sensie tożsamą z myślą Bohma, która z
kolei jest podobna do starych i nowych filozofii magii.
Bohm zakłada, że ukryty porządek, stanowiący fundament świata zewnętrznego,
odnosi się zarówno do materii (ożywionej i nieożywionej), jak i do świadomości, do której
zalicza myśl, odczucie, pragnienie i wolę. Świadomość nie jest materialna, dlatego należy
ją pojmować w kategoriach wymiaru bliższego temu, co ukryte, niż temu, co jawne.
Działanie świadomości jest uderzająco podobne do funkcjonowania ukrytego porządku.
Kiedy na przykład słuchamy muzyki, nie odbieramy poszczególnych nut, lecz melodię i
rytm, ładunek uczuciowy, nastrój utworu. Każdy moment świadomości ma pewną jawną
zawartość, stanowiącą dla nas pierwszy plan, oraz zawartość ukrytą, będącą
odpowiednikiem tła. Rzeczywista struktura, funkcje i aktywność myśli znajdują się w
ukrytym porządku. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak myślimy, znamy tylko rezultat,
czyli myśli. Ktoś, kto ma doświadczenie w medytacji, może uświadamiać sobie początek
myślenia, ale i tak nie uchwyci jego źródła. Tym źródłem jest percepcja podprogowa,
obejmująca indywidualną i zbiorową nieświadomość, podświadomy i przedświadomy
poziom umysłu. Umysł podprogowy jest bliższy ukrytego porządku niż umysł świadomy.
Każdy, kto zajmował się snami, mitami lub archetypami, zna niezwykły uczuciowy
wydźwięk symbolizmu, który jest „językiem" ukrytego poziomu umysłu. Świadoma myśl
ma początek właśnie w tej sferze. Myśl zatem jest przejawem głębszych warstw umysłu,
relacja zaś między myślą a tym głębszym umysłem może przypominać relację między
materią a wielkim morzem energii, które zwiemy przestrzenią kosmiczną. Każdy z nas na
swój własny sposób przejawia zatem świadomość całości.
W pewnych dziedzinach życia uświadamiamy sobie jednak to, co ukryte. Ruch jest
odczuwany pierwotnie w ukrytym porządku, co pokazuje przykład kropel atramentu w
glicerynie. Mieszając glicerynę, postrzegaliśmy krople jako jedną ruchomą plamę,
podczas gdy naprawdę było wiele plam statycznych. Przypomina to film, gdzie na taśmie
utrwalone są pojedyncze obrazy, ale jeśli puści się go odpowiednio szybko, uzyskamy
efekt ciągłego ruchu. Elektrony w prądzie elektrycznym też nie posuwają się do przodu,
podobnie jak fale morza - to tylko tak wygląda. Fale morskie w istocie poruszają się w
górę i w dół, a ruch do przodu jest złudzeniem, ponieważ różne cząsteczki wody unoszą
się i opadają w określonej kolejności. W przypadku prądu elektrycznego przesuwa się
energia, przenoszona z cząstki na cząstkę - każdy elektron po kolei otrzymuje energię,
podobnie jak cząsteczki wody w fali. Patrząc na ten ruch, możemy dostrzec ukryty
porządek przejawiający się we wznoszącej i opadającej wibracji cząstki. Być może
dlatego wpatrywanie się w morskie fale działa na umysł tak uspokajająco i odświeżająco.
Psycholog Jean Piaget3, który pracował z małymi dziećmi, potwierdza koncepcję, że
doświadczanie ukrytego porządku jest znacznie szybsze i bardziej bezpośrednie niż
jawnego. Ten drugi wymaga bowiem percepcji o złożonej konstrukcji, której trzeba się
uczyć. Na ogół nie zauważamy dominacji ukrytego porządku, ponieważ świat materii
odgrywa tak wielką rolę w naszych myślach i języku, że wydaje się nam, iż jest naszą
pierwotną naturą.
Tak to tłumaczy Gary Zukav w książce Tańczący mistrzowie Wu Li4. Dowodzi, że
elektron nie jawi się jako cząstka tylko w odniesieniu do innych cząstek. Materia zatem to
sieć wzajemnych relacji. Ludzie istnieją dzięki powiązaniom ze światem. Rzeczy istnieją,
ponieważ wchodzą w interakcje z sobą nawzajem, czego przykładem może być ruch fal
czy elektronów w prądzie elektrycznym bądź wirowanie kropel atramentu w glicerynie.
Jeśli skupimy uwagę na energetycznym, a nie materialnym aspekcie natury, zaczniemy

1
Ibidem.
2
J.E. Lovelock Gaia - A New Look at Life on Earth; The Ages of Gaia.
3
J. Piaget The Essential Piaget.
4
G. Zukav Tańczący mistrzowie Wu Li, op. cit.
50
www.AstralWeb.prv.pl
rozumieć, że dzieci postrzegają świat, koncentrując się przede wszystkim na tym, co
ukryte. To kolejny ważny powód, dla którego powinniśmy kontynuować zabawę w
odnajdywanie analogii między współczesną fizyką a filozofiami magiczno-mistycznymi.
Nasz światopogląd jest zasadniczo zdeterminowany przez to, jak pojmujemy
funkcjonowanie świata. Mechanistyczny wszechświat, precyzyjny jak szwajcarski
zegarek, jest tworem Newtona, Darwina i innych wybitnych uczonych i filozofów
działających od XVII do XIX wieku, którzy daleko odeszli od magicznego światopoglądu
wieków średnich. Takie widzenie świata swoje apogeum osiągnęło w XX wieku, gdy fizyka
całkowicie odrzuciła to, co święte i tajemne. Stara fizyka tez nie dawała filozoficznych
podstaw dla naszego życia. Co ciekawe, w naszej kulturze postrzegamy świat poprzez
pryzmat przestarzałych teorii naukowych. Największym osiągnięciem nowej fizyki jest to,
że jej filozoficzne konkluzje są całkowicie zgodne z poglądami mędrców i duchowych
nauczycieli wszystkich epok, a także z filozofią magii Zachodu.

Implikacje koncepcji Bohma


Bohm posunął się jeszcze dalej, stwierdził bowiem, że pełniejsza i głębsza
rzeczywistość nie mieści się w ciele ani umyśle, lecz jako rzeczywistość wyższego
wymiaru stanowi ich fundament i znajduje się poza nimi. W wymiarze tym umysł i ciało
są jednością, podobnie jak przeszłość teraźniejszość i przyszłość, a także cała przestrzeń.
A wynika stąd, ze „błędem byłoby zakładać, iż każda ludzka istota jest niezależną
rzeczywistością, oddziałującą na inne ludzkie istoty i na naturę. Wszystkie są projekcją
jednej całości"1
Moje myśli łączą się zatem z myślami innych ludzi. Jestem połączona ze wszystkim, co
znajduje się we wszechświecie, podobnie jak podstawowe cząstki fizyczne, których
badanie doprowadziło Davida Bohma do sformułowania takiej tezy. Pogląd ten jest
zbieżny z koncepcją uznawaną od tysiącleci przez mędrców i mistyków zarówno Zachodu,
jak i Wschodu. Jeśli i my go zaakceptujemy, oznaczać to będzie, że zdajemy sobie
sprawę ze związków łączących wszystko, co istnieje. Kiedy pytamy: „Dlaczego ja?”,
zdajemy sobie sprawę, że odpowiedź znajduje się w wymiarze, o którym nawet nam się
nie śniło. Może zaczniemy kontrolować własne myśli, bo jeśli chcemy, aby nasza planeta
została uwolniona od cierpień, jakie sprowadzili na nią bezmyślni i niedbali ludzie,
musimy zacząć myśleć pozytywnie.
Z teorii Bohma wynika, że treść świadoma to część ukrytego tła - indywidualnej
podświadomości. Ta zaś z kolei wchodzi w skład jeszcze większego środowiska,
obejmującego nie tylko wszelkie funkcje organizmu, których w zasadzie jesteśmy
nieświadomi, lecz także rozleglejszą sferę, którą można porównać do „morza" energii.
Sfera ta wypełnia tak zwaną pustą przestrzeń - kosmiczną świadomość lub może
zbiorową nieświadomość Junga. Niezależnie od tego, jaką naturę ma ta głębia
świadomości, stanowi ona podstawę bytu i to właśnie w nią wnikamy dzięki magii.
Zjawiska parapsychiczne i synchroniczność to przejawy tej warstwy świadomości;
stanowią one ewidentne aspekty rzeczywistości istniejącej poza czasem i przestrzenią.
Podobnie jak niezmierzone „morze" energii w przestrzeni kosmicznej jawi się naszej per-
cepcji jako pustka czy nicość, tak rozległe „nieświadome" tło świadomości jest nam
zwykle całkowicie niedostępne. Pustka wewnętrznej przestrzeni jest równie dobrze
udokumentowana jak próżnia przestrzeni kosmicznej. Myślę, że większość ludzi, którzy
praktykowali medytację lub magię, doskonale rozumie, co Bohm ma na myśli.
Telepatia, jasnowidztwo, prekognicja i rozmaite formy „dominacji umysłu nad materią"
wynikają z tej koncepcji świadomości. Są to bowiem zewnętrzne sposoby działania w tym
ukrytym, wyższym wymiarze istnienia oraz jego postrzegania. Nie znamy form
przenoszenia energii w tych zjawiskach, ponieważ tkwią one w rzeczywistości znajdującej
się wszędzie i zawsze - poza naszą czasoprzestrzenią.
Dziwne, że w naszej kulturze tak mało wiemy o zjawiskach psi, choć istnieją one
wszędzie i trzeba tylko znaleźć drogę do tego wymiaru. Dzieje się tak dlatego, że coraz
silniej utożsamiamy się z jawnym porządkiem (czyli światem materii), myślimy coraz
bardziej racjonalnie oraz skuteczniej blokujemy podświadomość w miarę upływu lat.
Można zauważyć, że niemowlęta, dzieci oraz osoby dorosłe o niższym poziomie
intelektualnym łatwiej uzyskują dostęp do psi. Również sny i inne odmienne stany
świadomości stymulują zjawiska psi. Doświadczonym joginom, mistykom i osobom
uprawiającym magię, które przez lata ćwiczyły umysł w przenikaniu do głębszych

1
Bohm op. cit.
51
www.AstralWeb.prv.pl
pokładów świadomości, o wiele łatwiej jest osiągnąć stan mediumiczny. Wielu z nich
uznaje jednak, że ten wyjątkowy talent stanowi przeszkodę na drodze do pełnego
duchowego rozwoju. Z tego, co wiem o świecie magii oraz o zagrożeniach, jakie
stwarzają w nim prestiż i ego, łatwo mogę się z nimi zgodzić. Mimo to zdolności
parapsychologiczne są milowym krokiem na drodze do ujawnienia naszej boskiej natury,
a jeśli ktoś żyje zgodnie z psi (nie mylić z praktykowaniem), z pewnością uzyska pełną
harmonię ze wszechświatem na jego ukrytym poziomie.
Wydaje się, że w miarę uświadamiania sobie rzeczywistości wyższego wymiaru coraz
łatwiej jest dostrzec sieć medialnych związków (synchroniczności). Bardzo trafnie
podsumował to Paul Davies:
W ciągu ostatnich 50 lat w fizyce zdarzyło się coś dziwnego. Uczeni przedstawili dziwaczne i
zaskakujące nowe koncepcje czasu i przestrzeni, umysłu i materii. Zwyczajni ludzie, którzy
nawet nie podejrzewali, że w ludzkiej myśli dokonała się rewolucja, wreszcie zwrócili uwagę
na koncepcje, które od dwóch pokoleń intrygują i inspirują fizyków. Nowa fizyka osiągnęła
okres dojrzałości1.
W pierwszych trzech dekadach XX wieku powstały dwie rewolucyjne teorie fizyczne: teoria
względności i mechanika kwantowa. Nowa fizyka szybko okazała się czymś więcej niż tylko
lepszym modelem świata fizycznego. Fizycy stopniowo zdali sobie sprawę, że ich odkrycia
wymagają radykalnej reformy fundamentalnych pojęć opisujących rzeczywistość. Nauczyli się
podchodzić do przedmiotu swych badań w zupełnie nowy sposób, na pozór sprzeczny ze
zdrowym rozsądkiem i bliższy mistycyzmowi niż materializmowi2.

1
P.C.W. Davies Bóg i nowa fizyka, przeł. P. Amsterdamski, Warszawa 1996.
2
Ibidem.
52
www.AstralWeb.prv.pl

4. Szyszynka:
trzecie oko i czakram medialny
Powoli zaczynamy sobie zatem uświadamiać, że medytacyjny stan świadomości
sprzyja zjawiskom parapsychologicznym. Najlepszym tego przykładem są doświadczenia
w stanie relaksacji, snu, hipnozie, doświadczenia typu Ganzfeld i widzenie na odległość1.
Potwierdza to treść tradycyjnych nauk i znaczenie praktyk, zarówno wschodnich, jak i
zachodnich, takich jak szkoła jogi Patanjalego. Ponieważ ten aspekt tradycji wymyka się
badaniom eksperymentalnym, warto zająć się innymi przykładami wiedzy tradycyjnej.
Interesują mnie powiązania zjawisk parapsychologicznych ze stanem fizycznym
człowieka. Kiedy jesteśmy żywi, umysł i ciało są nierozerwalnie z sobą związane.
Wszystko, co czynimy z ciałem, ma też wpływ na umysł, o czym wie każdy, kto rano
musi wypić filiżankę kawy.
Jak już wspomniałam, w pierwszym roku przygotowywania doktoratu zostałam
zaproszona do Ameryki, żeby wygłosić wykład o założeniach mojej pracy. W tym
momencie nie prowadziłam żadnych praktycznych doświadczeń, miałam jedynie pewne
koncepcje, wręczono mi więc 400 funtów, żebym mogła polecieć do St. Louis i
poinformować o nich wybitnych badaczy zjawisk paranormalnych. Wciąż jestem tym
wstrząśnięta, ponieważ zwykle na konferencjach przedstawia się wyłącznie najlepsze,
dopracowane badania. Ale poleciałam do Chicago, skąd autobusem dotarłam do St. Louis,
a na kampus przybyłam dzień wcześniej. Wszystko było jeszcze zamknięte, poszłam więc
do studenckiej kawiarenki, zamówiłam coś do picia i usiadłam przy stoliku, gdzie już
siedziało kilku studentów. Po chwili zebrałam się na odwagę, pytając, czy ktoś z obecnych
użyczy mi kawałka podłogi do spania na jedną noc. Jakiś długowłosy mężczyzna oraz
jego towarzyszka powiedzieli, że z przyjemnością będą mnie gościć. Poszłam więc z nimi.
Zaczęliśmy rozmawiać, a gdy mój gospodarz zorientował się, że interesuję się pa-
rapsychologią, wyciągnął kolekcję slajdów, bo sam zajmował się roślinami
psychotropowymi i właśnie powrócił z Ameryki Południowej, gdzie mieszkał na terenie
amazońskiego plemienia. Pito tam szczególny rodzaj wina o nazwie ayahuasca,
wywołującego odmienne stany świadomości. Chilijski psychoterapeuta, który stosował
ten napój w swojej praktyce, przypuszcza, że jego aktywne składniki są pod względem
chemicznym podobne do substancji wydzielanej przez szyszynkę. W ten sposób zostałam
wprowadzona w temat, którym już odtąd niezmiennie się interesowałam. Pozwolę sobie
także was w niego wprowadzić.

Tradycja ludowa: Wschód i Zachód


Wielu ludzi ma wątpliwości, czy psi można uznać za jakąś formę percepcji, lecz w
tradycji ludowej istnieje pojęcie trzeciego oka bądź drugiego spojrzenia. W terminologii
Wschodu trzecie oko nosi nazwę czakramu ajna, o którym mamy sporo informacji.
Niektórzy współcześni mistrzowie jogi, interesujący się badaniami prowadzonymi na
Zachodzie, porównują ten cza-kram do szyszynki, którą Kartezjusz nazywał siedliskiem
duszy. Jako krótki wstęp zacytuję teraz fragment książki autorstwa jednego z mistrzów
jogi, Swamiego Satyanandy Saraswatiego:
Wszystkie systemy medialne mają swoje odpowiedniki w organizmie. (...) Fizycznym
odpowiednikiem czakramu ajna jest szyszynka, której funkcje od dawna intrygują lekarzy i
naukowców. Jogini, którzy są naukowcami badającymi subtelny umysł, słowem siddhi
określają telepatię, mediumiczną zdolność przekazywania myśli czy jasnosłyszenia
[możliwość słyszenia dźwięków poza normalnie dostępnym zakresem - przyp. tłum.].
Przekaźnikiem tych zdolności jest czakram ajna, a w sferze fizycznej odpowiada mu
szyszynka połączona z mózgiem. Wielcy mistrzowie jogi mówią, że szyszynka jest
odbiornikiem i nadajnikiem subtelnych drgań, które przenoszą myśli i zjawiska
parapsychologiczne przez kosmos2.

1
Por. Honortom, Braud, Krippner i Ulman. Techniczna wersja tego rozdziału była publikowana w „Journal of the Society for
Psychical Research" i w czasopiśmie „Caduceus".
2
S.S. Satyananda The Pineal Gland (Ajna chakra).
53
www.AstralWeb.prv.pl
W tradycji ludowej i naukach jogi trzecie oko (szyszynka) odgrywa pewną rolę w
dostępie do informacji w sferze psi, ale skąd wiadomo, że tak jest? Żeby odpowiedzieć na
to pytanie, musimy zapoznać się z pewnymi dziedzinami neurochemii i antropologii.

Świadectwa antropologiczne
Legendy, jakie otaczają funkcje szyszynki, stają się bardziej zrozumiałe, gdy bada się
pewne praktyki wróżbiarskie wśród indiańskich plemion Ameryki Południowej. Używa się
tam nalewki z wyciągu z rośliny gatunku Banisteriopsis zmieszanej z innymi roślinami w
celu wywołania wizji. W dorzeczu Amazonki znajdują się setki roślin halucynogennych, a
rozrzucone na tym ogromnym obszarze plemiona stosująje do dziś1.
Przeprowadzone dawno temu analizy Banisteriopsis wskazują na obecność alkaloidu,
któremu w 1905 roku Zerda Baron2 nadał nazwę „telepatyny" ze względu na jego
domniemane właściwości telepatyczne. Alkaloid ten nazwano później jageiną,
banisteryną, a ostatecznie uznano go za harminę, którą ponad 100 lat temu niezależnie
wyodrębniono z nasion rutewnika pospolitego (Peganum harmala). Rutewnika używa się
w Maroku do przeciwdziałania szkodliwym oddziaływaniom mediumicznym. W bliższych
nam czasach Rivier i Lindgren3 dokonali analizy napoju przyrządzanego z Banisteriopsis
przez Indian ze szczepów Sharanahua i Cuhina. W nim także znaleziono harminę,
harmalinę, tetrahydroharminę, harmol i 6-metoksytrypta-minę. Nie musicie pamiętać
tych wszystkich nazw chemicznych, warto jednak zauważyć, że należą one do grupy
alkaloidów harmala. Hochstein i Paradies4 wyizolowali trzy alkaloidy z grupy harmala
(harminę, harmalinę i d-tetrahydroharminę) z rośliny Banisteriopsis caapi i doszli do
wniosku, że prawdopodobnie najbardziej psychoaktywnymi składnikami są harmalina lub
d-tetrahydroharmina5.
W latach 60. chilijski psychoterapeuta, Claudio Naranjo6, o którym już wspominałam,
stosował w terapii różnorodne halucynogeny, w tym harmalinę. Doszedł do wniosku, że
harmalina jest znacznie silniejszym środkiem halucynogennym niż meskalina i wywołuje
obrazy tak realistyczne, że ma się wrażenie doznawania wizji, podobnie jak w filmie The
Emerald Forest (Szmaragdowy las). Niektórzy pacjenci po zażyciu harmaliny w jego
obecności mieli wrażenie, że niektóre sceny widziane w halucynacjach rzeczywiście się
zdarzyły i że mieli doznania przebywania poza ciałem7.
Szamani uzyskują alkaloidy z grupy harmala z Banisteriopsis (Banisteria) caapi - w
Kolumbii pod nazwą yage, w Ekwadorze i Peru pod nazwą ayahuasca, w Brazylii pod
nazwą caapi. Plemię Jivaro nazywa tę substancję natema, a Cashinahua - nixipae.
Banisteriopsis zazwyczaj łączy się z innymi roślinami, takimi jak Prestonia amazonica i
Psychotria viridis (kawa), które również mają działanie halucynogenne, a ich aktywnym
składnikiem jest dimetoksytryptamina (DMT). Świadectwa antropologiczne wskazują, że
alkaloidy z grupy harmala są czymś więcej niż substancjami halucynogennymi.
Pierwotna nazwa „telepatyna" nie była niewłaściwa, co potwierdzają relacje
antropologów:
Indianie Jivaro wierzą, że część duszy może opuścić ciało, a jego właściciel ma wrażenie, że
fruwa. Dusza powraca, gdy ustaje działanie narkotyku. (...) Indianie Conibo-Shipibo
twierdzą, że ayahuasca zażywana przez szamanów sprawia, iż ich dusze opuszczają ciało w
postaci ptaków. (...) Według plemienia Amahuaca „dusza człowieka może opuścić ciało po
wypiciu naparu z ayahuasca"8.
To samo mówią Indianie Ziparo, Tukano i Siona, a opisywane przez nich stany można
nazwać doświadczeniami poza ciałem. (Stosowanie roślin psychotropowych w tym celu
odpowiadałoby używanym przez czarownice maściom powodującym wrażenie latania).
Doznanie przebywania poza ciałem niekoniecznie jednak oznacza, że nalewka wywołuje
zjawiska psi, choć niewykluczone, że w jakimś stopniu tak jest.
Indianie Amahuaca mówią nie tylko o oddzieleniu się duszy od ciała. Jeśli czarownik
wypije ayahuasca, pojawia się jego yoshi - duch jaguara - i mówi mu wszystko, co

1
L. Rivier i J.E. Lindgren „Ayahuasca", the South American hallucinogenic drink: an ethnobotanical and chemical investigation.
2
V. Deulofeu Chemical compounds from Banisteriopsis and related species.
3
L. Rivier i J.E. Lindgren op. cit.
4
Hochstein i Paradies Alkaloids of Banisteria caapi and Prestonia amazonicum.
5
Oprócz Riviera i Lindgrena, doskonałej analizy tej kwestii dokonali Airaksinen i Kari.
6
C. Naranjo The Healing Journey: New Approaches to Consciousness.
7
C. Naranjo Psychotropic properties of the harmala alkaloids.
8
M.J. Harner Hallucinogens and Shamanism.
54
www.AstralWeb.prv.pl
chciałby wiedzieć, zdradza też miejsce pobytu przyszłej ofiary. Indianie Conibo wierzą, że
zażywanie ayahuasca pozwala im dostrzec nadprzyrodzone aspekty natury, a szamani
Jivaro twierdzą, że widzą znajdujące się w dużej odległości osoby i to, co one robią.
Zazwyczaj są to ludzie i miejsca znane szamanowi, lecz często ma on wrażenie, że
podróżuje do dalekich i nieznanych wiosek, osiedli i miast białych, których nie potrafi
rozpoznać. Ich opis łatwo jest jednak zweryfikować. Doświadczenia tego typu można
porównać z jasnowidzeniem i widzeniem na odległość.
Najważniejszym elementem rytuału po zażyciu ayahuasca jest przepowiadanie zdarzeń w
celu uzdrawiania lub morderstwa. Szaman zażywa ayahuasca, by widzieć pacjenta, na
którego rzucił urok, bo ułatwia mu to uzdrawianie i stawianie diagnozy. Napar stosuje się też
do rozpoznawania osobistych wrogów i odnajdywania skradzionych lub zgubionych
przedmiotów. Szamani piją ayahuasca także wtedy, gdy prosi się ich o rozsądzenie spornej
sprawy czy kłótni, o udzielenie prawidłowej odpowiedzi w ważnej sprawie, o odkrycie planów
wroga, o stwierdzenie, czy nadchodzą obcy, czy żony są wierne, czy ktoś rzucił urok na
chorego1.
Najbardziej przekonujące dowody zawarte są w przypisie artykułu o plemieniu
Cashinahua autorstwa antropologa K.M. Kensingera:
W omamach najczęściej pojawiają się sceny z codziennego życia członków plemienia. Zdarza
się też, że jawią się okolice bardzo odległe, zarówno w sensie geograficznym, jak i
doświadczeń życiowych.
Kilku informatorów, którzy nigdy nie byli, ani też nie widzieli zdjęć Pucallpy, opowiadało, że
pod wpływem ayahuasca odwiedzali to miasto i potrafili podać dostatecznie dużo szczegółów,
po których rozpoznawałem sklepy i ulice. W dzień po wieczorze, podczas którego pito ten
wywar, sześciu na dziewięciu mężczyzn powiedziało, że widzieli śmierć mojego chai, czyli
dziadka ze strony matki. Zdarzyło się to na dwa dni przed dotarciem do mnie tej informacji
drogą radiową2.
Na ogół Cashinahua piją ayahuasca, aby więcej wiedzieć o rzeczach, ludziach i zdarzeniach
odległych w czasie i (lub) przestrzeni, które mogłyby mieć wpływ na ich społeczność lub na
poszczególnych jej członków. Choć w zasadzie niewiele można zrobić, by zmienić bieg
zdarzeń ujawniających się w wizji, pomaga ona jednak przygotować się na ich nadejście.
Decyzje oparte na informacjach zdobytych za pomocą ayahuasca rzadko mają wpływ na całą
wioskę, a zwłaszcza na całą społeczność. Można ogólnie powiedzieć, że Cashinahua używają
Banisteriopsis jako środka zdobywania informacji niedostępnych w normalnych kanałach
komunikacji. Razem z innymi informacjami stanowią one podstawę działania niektórych
jednostek3.
Oczywiście te antropologiczne świadectwa należałoby potwierdzić w kontrolowanych
warunkach laboratoryjnych, zanim wydamy osąd o oddziaływaniu na zdolności
parapsychologiczne harmaliny i innych pochodnych alkalor idów zawartych w
Banisteriopsis. Należałoby się teraz przyjrzeć szyszynce, czyli „trzeciemu oku", która
wytwarza związek chemiczny o niemal identycznym składzie jak harmalina w ayahuasca.

Neurochemia psi

Części mózgu mające łączność ze sferą podprogową oraz przetwarzające informacje z


tej sfery i z parapsychologicznych doznań o to przede wszystkim układ limbiczny i kora
skroniowa. Na układ limbiczny powinniśmy zwrócić uwagę, ponieważ neurohormony
szyszynki oddziałują nie tylko na podwzgórze, ale i na układ limbiczny, jakim jest
śródmózgowie. Przypomnijmy: śródmózgowie jest częścią mózgu ssaków odpowiedzialną
za zdolności przedwerbalne. Jest to obszar emocji, symboli i archetypów, w którym
hormony wpływają na nasz mózg i umysł.
Pewna informacja jest ważna z tego punktu widzenia, ponieważ dotyczy
funkcjonowania samych neuronów. Otóż neurony w mózgu znajdują się w tak zwanym
kwantowym progu i w pewnych stanach świadomości pojawia się więcej synaps
podatnych na zjawiska kwantowe. Oznacza to, że więcej synaps działa wtedy w
niezwykłej rzeczywistości poza czasem i przestrzenią, czyli w stanie mediumicznym.
Odmienne stany świadomości, jakie powstają pod wpływem harmaliny, są właśnie takimi
stanami.

1
Ibidem.
2
K.M. Kensinger Banisteriopsis usage among the Peruvian Cashinahua.
3
Ibidem.
55
www.AstralWeb.prv.pl

Szyszynka
Szyszynka znajduje się w samym środku mózgu. Jest malutka, ma rozmiar czubka
paznokcia małego palca a wygląda jak szyszka. Jej rozmiar, kształt i wewnętrzna
struktura są ogromnie zróżnicowane u różnych ludzi1. Jest to organ bardzo aktywny,
przepływa przez niego prawie tyle samo krwi, co przez nerki i przysadkę.
Pobiera ona najwięcej fosforu spośród wszystkich innych organów i po tarczycy jest
druga pod względem absorpcji jodu.
Żadna inna część ciała nie zawiera tak wiele serotoniny, czyli neuroprzekaźnika,
5-hydroksytryptaminy (5HT), który funkcjonuje na synapsach i może wytwarzać
neurohormon melatoninę. Oznacza to, że działa jak hormon i jak związek
neurochemiczny.
Jej wyjątkowość polega na tym, że jest to niesparowany, położony w środkowej części
mózgu organ, który jako jedyny spośród równorzędnych organów nie ma ciała
modzelowatego (spoidła wielkiego mózgu), czyli tej części, która łączy prawą i lewą
stronę mózgu2.
Znajdując się w samym środku między komorami mózgu, szyszynka jest usytuowana
poza barierą krew-mózg, a więc teoretycznie nie stanowi jego części. Bariera krew-mózg
to cienka błona otaczająca mózg i chroniąca go przed niepożądanymi substancjami
chemicznymi w krwiobiegu.
Do szyszynki wchodzą i wychodzą z niej tylko nerwy układu wegetatywnego. (Pisałam
już o wegetatywnym układzie nerwowym w związku z uzdrawianiem i innymi zjawiskami
psychokinezy oraz możliwością wykrycia, czy odbierane są informacje parapsychiczne)3.
Rolę przekaźnika w nerwach tego układu odgrywa adrenalina (epinefryna).

1
R. J. Wurtman Rhythms in melatonin secretion: their possible role in reproductive function.
2
H. Wiener External chemical messengers: IV. Pineal Gland.
3
Bodziec nerwowy jest impulsem elektrycznym wędrującym z prędkością 90 metrów na sekundę. Wywołują go kationy sodu i
aniony przenikające przez błonę komórek nerwowych. Wywołuje to elektryczny potencjał na błonie -daje ona energię impulsowi
do przesuwania się wzdłuż błony, co powoduje jego rozładowanie. Następuje więc przerwa, podczas której energia pracy
zostaje zużyta na odtworzenie potencjału jonów. Jeżeli bodziec ma pewną siłę progową, zostanie wyzwolony impuls nerwowy.
Na końcu akson wydziela związki chemiczne zwane hormonami lub neuroprzekaźnikami, takie jak adrenalina czy acetylocholina.
To one przekazują informację do następnego ogniwa, na przykład mięśnia lub innego nerwu. Potem zostają rozłożone przez
enzymy. Gdyby tak się nie stało, neuroprzekaźnik nadal pobudzałby impulsy nerwowe i cały układ nerwowy pracowałby
chaotycznie. Są trzy rodzaje nerwów: czuciowe z dendrytami połączonymi z receptorami zmysłu (ich aksony łączą się z innymi
56
www.AstralWeb.prv.pl
Wydaje się, że istnieje wiele funkcjonalnych połączeń między szyszynką a przysadką,
a ich oddziaływanie jest antagonistyczne, ponieważ szyszynka pełni rolę inhibitora wobec
przysadki, czyli unieczynnia hormony wydzielane przez ten drugi gruczoł.
Kiedy mierzono poziom LSD w mózgu, okazało się, że substancja ta koncentruje się
głównie w szyszynce i przysadce, a następnie w strukturach układu limbicznego, takich
jak hipokamp, jądro migdałowate i łuk, a na końcu w podwzgórzu1.
Szyszynka syntetyzuje i wydziela melatoninę, a zapewne także inne hormony, pod
wpływem noradrenaliny, jest więc przetwornikiem neuroendokryn, podobnie jak pień
nadnerczy. Tempo wydzielania noradrenaliny zmniejsza się w miarę aktywacji
fotoreceptorów siatkówki oka przez światło, a zwiększa się, gdy zostanie pobudzony
nerwowy układ współczulny, na przykład wskutek silnego stresu2. Ilość związków
chemicznych wydzielanych przez szyszynkę zależy więc od światła i stresu. Związki te
mają bardzo zróżnicowane oddziaływanie, należy się im więc bliżej przyjrzeć.
Dopiero po wielu latach zaczęłam zaledwie rozumieć te wszystkie długie nazwy
stosowane w neurochemii. Prawdę mówiąc, nadal uważam, że jest to bardzo zawiła
problematyka. Mózg jest organem wyjątkowo złożonym. Mamy do czynienia z cudem
natury, zawierającym miliardy komórek i połączeń, odgrywających ogromną rolę w
procesach organicznych, emocjach, myślach, nastrojach, kreatywności, języku itd. Działa
on na poziomie fizycznym za pośrednictwem bodźców elektrycznych i chemicznych.
Uznałam, że zrozumienie tych mechanizmów pozwala lepiej poznać naturę zjawisk
parapsychologicznych. To w jakimś sensie „uziemia" wiedzę. Lepsze zrozumienie sfery
fizycznej umożliwia dokładniejsze poznanie emocjonalnych, mentalnych, mediumicznych i
duchowych aspektów naszej zróżnicowanej osobowości. Dlatego zachęcam was do
zagłębienia się wraz ze mną w świat neurochemii. Zapewniam, że warto.

Serotonina i melatonina
Wiadomo, że melatonina jest powiązana z neurochemicznym związkiem serotonina,
zmagazynowaną w pęcherzykach synaptycznych (właśnie w tym miejscu zdaniem Zohara
zachodzą zjawiska kwantowe) oraz z noradrenaliną, innym neuroprzekaźnikiem
zaangażowanym w te same procesy. Synapsy, w których znaleziono serotoninę, tworzą
tak zwane ścieżki serotonergiczne. Koncentrują się one w strukturach śródmózgowia -
moście, rdzeniu przedłużonym, podwzgórzu, układzie limbicznym i drodze przyśrodkowej
przodomózgowia, która wspina się do przodomózgowia wraz z innymi połączeniami z
układem siatkowatym pnia i rdzeniem kręgowym. Są to te same rejony śródmózgowia,
które zdaniem Dixona3 stanowią najprawdopodobniej złącza psi wnikające do mózgu.
Fizjologia wspierałaby zatem hipotezę psychologiczną.
Stężenie i tempo obiegu serotoniny w szyszynce są ponad 50-krotnie większe niż w
jakiejkolwiek innej części mózgu. Zawiera ona parę enzymów zdolnych przekształcić
serotoninę w wiele potencjalnych substancji halucynogennych4. Zwykle serotonina jest
unieczynniona przez enzym mitochondrialny - oksydazę monoaminową (MAO), która
przemienia ją w nieaktywny metabolit. MAO to główny enzym uczestniczący w rozkładzie
i unieczynnieniu neuroprzekaźnika serotoniny, dopaminy, adrenaliny i noradrenaliny. Tak
więc każdy enzym, który „wchodzi w drogę" MAO, podwyższa poziom serotoniny, co z
kolei prowadzi do tworzenia się rozmaitych endogenicznych halucynogenów.
Jeśli zwiększymy stężenie serotoniny w szyszynce i zablokujemy zwykłą enzymatyczną
inaktywację, serotonina stanie się substratem dla innych enzymów szyszynki. Może więc

komórkami nerwowymi); nerwy ruchowe, których dendryty łączą się z aksonami innych nerwów, ale których aksony łączą się z
mięśniami lub gruczołami; oraz nerwy asocjacyjne łączące jeden nerw z innym.
W mózgu nerwy te łączą się, wykonując rozmaite funkcje: rdzeń kontroluje oddychanie, działanie serca, ciśnienie krwi i układ
trawienny. Móżdżek koordynuje ruchy mięśni. Wzgórze i podwzgórze kontrolują przekaz informacji zmysłowych, regulują
ciepłotę ciała, apetyt, sen i podobne funkcje, są też siedliskiem emocji. Mózg jest siedliskiem świadomych odczuć, ruchów
dowolnych, pamięci i inteligencji. Lewa i prawa półkula mają nieco odmienne funkcje: lewa zarządza językiem, pisaniem i
myśleniem analitycznym, natomiast prawa to zdolności muzyczne, artystyczne, poetyckie i myślenie holistyczne, jak w
marzeniach sennych.
Epilepsja ma miejsce, gdy następuje gwałtowne wyładowanie elektrycznych impulsów w tkance nerwowej mózgu (często w
płacie skroniowym ściśle powiązanym ze wzgórzem) i dochodzi do ataku. Niektóre objawy przypominają skutki wstrząsu
elektrycznego: skurcze mięśni, zatrzymanie oddechu i nieświadome odruchy. Atak można przewidzieć, obserwując nienormalne
zachowanie, dziwne doznania i emocje oraz odmienny stan świadomości. W niektórych społecznościach plemiennych epileptycy
byli bardzo szanowani, ponieważ zachowywali się jak media. W trakcie i po ataku funkcje mózgu ulegają spowolnieniu, często
zdarza się, że chory nie pamięta, co się z nim działo. (M. Shallis The Electric Shock Book).
1
H. Wiener External chemical messengers: IV Pineal gland.
2
R.J. Wurtman i M.A. Moskovwtz The pineal organ, cześć 1.
3
N.F. Dixon Subliminal Perception: The Nature of a Controversy.
4
A. Most Eros and the Pineal: The Layman 's Guide to Cerebral Solitaire.
57
www.AstralWeb.prv.pl
zostać przekształcona przez te enzymy w 5-metoksy-N, N-dimetyltryptaminę (5-MeDMT),
czyli w halucynogeny podobne do DMT, a znajdujące się w kawą którą Indianie
amazońscy dodają do swego napoju z Banisteriopsis1. Alkaloidy z grupy harmali, jak
harmalina, są antagonistami serotoniny i działają pobudzająco na ośrodkowy układ
nerwowy. Są też one halucynogenami i niezwykle silnymi, krótkotrwałymi inhibitorami
MAO.
Porównanie struktury chemicznej rozmaitych czynników halucynogennych i środków
uspokajających, jak harmalina, ze strukturą noradrenaliny i serotoniny wykazuje
niezwykłe podobieństwo, nic dziwnego zatem, że substancje halucynogenne wywierają
znaczący wpływ na przekazywanie impulsów nerwowych, a w konsekwencji na stan
mentalny i emocjonalny2.
Serotonina jest neuroprzekaźnikiem uczestniczącym w wielu procesach umysłowych,
począwszy od cykli snu, po psychozę i stany psychodeliczne. Ważniejsze jednak, że jest
też chemicznym prekursorem melatoniny, z którą występuje naprzemiennie w aktywności
dzień-noc. W większym stężeniu znajduje się w szyszynce, a melatonina jest
syntetyzowana także w tym gruczole. Obie substancje wyznaczają rytm okołodobowy -
stężenie serotoniny jest wyższe w dzień, a melatoniny w nocy. Rytm ten jest płynny, jeśli
człowiek przebywa stale w ciemności, lecz ulega zakłóceniu przy stałym oświetleniu.
Prawdopodobnie ten chemiczny mechanizm jest odpowiedzialny za poważną
dezorientację u ludzi, którzy nie spali przez kilka dni, a już na pewno kryje się za
zespołem depresyjno-maniakalnym, kiedy to latem występuje mania, a zimą depresja.
Choroba ta zyskała nawet odrębną nazwę SAD (Seasonal Affective Disorder - sezonowa
choroba afektywna)3, ponieważ ludzie cierpiący na łagodną odmianę depresji zwykle
udają się do lekarza zimą Nikt natomiast nie skarży się na dodatkowy przypływ energii i
pobudzenia latem.
Melatonina jest produkowana w szyszynce, lecz znajduje się także w siatkówce oka,
gruczole Hardera i w jelitach. W tym ostatnim przypadku serotonina powoduje skurcze
mięśni jelit. (Jest to typowy przykład funkcjonowania wegetatywnego układu
nerwowego). Czy stąd biorą się „motylki" w żołądku, gdy jesteśmy zdenerwowani, a
cudowne mrowienie, gdy dzieje się coś niezwykłego, i czy dlatego mamy sensacje
jelitowo-żołądkowe w obecności pewnych ludzi i pod wpływem pewnych zdarzeń?
Melatonina hamuje aktywność serotoniny, czyli nas uspokaja.
Melatonina kontroluje pigmentację oka, a zatem reguluje ilość światła docierającego
do fotoreceptorów w siatkówce, gdzie także występuje. Jest to zapewne jedna z
najważniejszych jej funkcji, ponieważ barwy i natężenie światła mogą wywoływać
specyficzne stany świadomości. Niektóre media na przykład zwykle pracują albo w
mroku, albo przy czerwonym świetle, ponieważ dziwne zjawiska, jakie dzieją się za ich
sprawą- wydzielanie się ektoplazmy lub fantomowe kończyny - mają miejsce w
przyćmionym świetle. Wielu ludzi uważa, że skuteczność magicznych rytuałów zależy od
barwy oświetlenia. Nie prowadzono jeszcze takich badań, lecz naprawdę warto zająć się
tą kwestią. Niektórzy parapsycholodzy stosują w przypadku Ganzfeld czerwone światło,
które służy do wprowadzenia w stan hipnagogiczny. Szyszynkę nazywa się też trzecim
okiem, jako że melatonina oddziałuje zarówno na ten gruczoł, jak i na oczy.
Niewykluczone też, że pigmentacja tęczówki, kontrolowana przez melatoninę wytwarzaną
w szyszynce, odgrywa ważną rolę w nowej metodzie diagnostyki zwanej irydologią.
Melatonina bierze również udział w produkcji melaniny, dzięki której opalamy się latem.
Melatoninę nazywa się przetwornikiem neuroendokrynowym, co oznacza, że jest ona
hormonem oddziałującym także na neurony. Na poziomie neuronów najwidoczniejszym
skutkiem działania melatoniny jest senność odczuwana w ciemności. Produkcja
melatoniny jest najwyższa w trzy-sześć godzin od zapadnięcia zmroku. Rzuca to nowe
światło na inne dziwne tradycje związane ze zjawiskami psi. Na przykład wiele środowisk
duchowych, jak katoliccy mnisi, buddyści i jogini, zaleca wstawanie o 3 rano na medyta-
cje lub inne praktyki mające na celu rozwój osobowości, lecz pobudzające również
zjawiska psi. Wszyscy znamy ludowy przekaz, że północ jest magiczną godziną lub porą
dogodną dla czarów. Warto przy tej okazji wspomnieć o prowadzonych w nocy badaniach
Ullmana, Krippnera i Vaughana4 dotyczących snów przewodzących psi.

1
Ibidem.
2
J. Ott Hallucinogenic Plants of North America.
3
J. Arendt The pineal: a gland that measures time.
4
M. Ullman, S. Krippner i A. Vaughan Dream Telepathy.
58
www.AstralWeb.prv.pl
Wszystkie te praktyki, jakkolwiek dość pospolite, nabierają znaczenia w świetle powoli
zdobywanej wiedzy o funkcjonowaniu szyszynki.

Beta-karboliny: harmalina a szyszynka


Zbliżam się do kluczowego punktu mojej hipotezy dotyczącej szyszynki: otóż wraz z
melatonina i serotoniną w szyszynce i siatkówce występuje inny rodzaj związków
zwanych beta-karbolinami. Są one wytwarzane w szyszynce - naszym trzecim oku - a
pod względem składu chemicznego przypominają alkaloidy z grupy harmala mające
właściwości halucynogenne. Szyszynka decyduje więc o osiąganiu odmiennego stanu
świadomości, właściwego dla przewodzenia zjawisk psi. Może jest to ten neurochemiczny
czynnik, który stymuluje neuronowe progi do kwantowego stanu przewodzącego psi?
Terminologia neurochemiczna może być myląca, trzeba więc wyraźnie powiedzieć, że
harmalina i alkaloidy z grupy harmali są beta-karbolinami, związkami o wielu odmianach,
lecz zbliżonych właściwościach. Proszę spojrzeć na wykres - widać na nim trzy alkaloidy,
które są bardzo do siebie podobne. Pierwszy znajduje się w szyszynce, dwa pozostałe
występują w ayahuasca.

Struktura chemiczna harmaliny, 6-metoksyharmalanu


1
i 6-metoksytetrahydrobetakarbolinu .

W.B. Quay2 w podręczniku o chemii szyszynki pisze, że może ona syntetyzować


niewielkie ilości beta-karbolin. Uważa on, że gruczoł ten wytwarza je z serotoniny i
melatoniny.
Mclsaac3 dowodzi, że szczególny beta-karbolin, zwany 6-MeOTHBC (skrócona wersja
nazwy widocznej na wykresie; odtąd będę go dla uproszczenia nazywać pinoliną lub
6-MeOTHBC), może powstawać w specyficznych warunkach. Stwierdzono też, że
przynajmniej w kulturach komórek 6-metoksyharmalan może powstawać z serotoniny4.
Niedawno zostało to potwierdzone przez kilku naukowców. Na przykład S. Barker i
inni5 stwierdzili, że dwa różne rodzaje beta-karbolin, z których jeden to pinolina, znajdują
się w wyciągach z mózgów i nadnerczy szczurów. Z kolei w 1984 roku S.Z. Langer i inni6
odkryli, że pinolina występuje w ludzkiej szyszynce. Przypuszczają, że może ona działać
jak hormon modulujący absorpcję serotoniny w synapsach. Proszę sobie przypomnieć, co
pisałam o serotoninie i jej potencjalnie halucynogennych właściwościach, a także o
kwantowych progach synaps. Badacze ci odkryli również, że szyszynka zawiera tyle samo
pinoliny co melatoniny.
Sugerują oni zatem, że ta substancja halucynogenna, znajdująca się w naszym mózgu
w szyszynce, zapobiega rozkładowi serotoniny. Prozialeck z zespołem7 zauważyli, że

1
N.S. Buckholtz Mini-review, neurobiology of beta-carbolines; M.D. Rollag Ability of Tryptophan Deriveratives to mimic
melatonin's action upon the Syrian hamster reproductive system; C. Naranjo Psychotropic properties of the harmala alkaloids.
2
W.B. Quay Pineal Chemistry.
3
W.M. Mclsaac Formation of 1-Methyl-6-Methoxy-1,2,3,4-tetrahydrobeta-carboline under physiological conditions.
4
W.M. Mclsaac, P.A. Khairallah i I.H. Page 10-methoxy harmalan, a potent serotonin antagonist which affects conditioned
behaviour.
5
R.R. Barker i in., Identification and quantification of 1,2,3,4-Tetrahydrobeta-carboline, 2-Methyl-1,2,3,4-
Tetrahydrobetacarboline and 6-Methoxy-1,2,3,4-Tetrahydrobetacarboline as in vivo constituents of rat brain and adrenal gland.
Odkrycia te zostały niezależnie potwierdzone przez H. Honeckera i H. Rommelspachera, Tetrahydro harmane, a physiologically
oceuring compound of indole metabolism.
6
S.Z. Langer i in. Possible endocrine role of the pineal gland for 6-Methoxyte-trahydrobetacarboline, a putative endogenous
neuromodulator of the (3H) Imipramine recognition site.
7
W.C. Prozialeck i in. The fluorometric determination of 5-Methoxytryptamine in mammalian tissues and fluids.
59
www.AstralWeb.prv.pl
prawdziwy prekursor pinoliny znajduje się głównie w śród i tyłomózgowiu, a w
największej ilości w szyszynce. Stwierdzili też, że tetrahydrobetakarbolin (THBC) i
pinolina są silnymi inhibitorami absorpcji neuronalnej serotoniny oraz że podnoszą
poziom serotoniny w osoczu i mózgu, ponieważ są inhibitorami MAO1.
Beta-karboliny są neuromodulatorami, ponieważ odgrywają ważną rolę w
dostosowaniu działania neuroprzekaźników. Ich głównym zadaniem jest hamowanie
oksydazy monoaminowej A, która rozkłada serotoninę i noradrenalinę. To znaczy, że
zapobiegają rozkładowi tych neuroprzekaźników, prowadząc do ich nagromadzenia w
synapsach. Takie działanie chemiczne jest charakterystyczne dla substancji
halucynogennych2.
Beta-karboliny hamują również przenoszenie jonów dodatnich sodu, a więc mają
wpływ na przenoszenie impulsów nerwowych3. Niektóre beta-karboliny przyczepiają się
do receptorów benzodiazepiny (benzodiazepiny są znane pod postacią walium -
uzależniających środków uspokajających powszechnie stosowanych do łagodzenia
stresów). Beta-karboliny, podobnie jak pinolina (6-MeOTHBC), przyczepiają się do tych
samych receptorów co walium, czyli mogą mieć to samo działanie uspokajające. Są
jednak substancjami naturalnymi, produkowanymi w mózgu i nie powodującymi
uzależnienia.
Oznacza to też, że oddziałują na stężenie krążącej w osoczu wazoprezyny4.
Wazoprezyna jest kojarzona ze zdolnościami parapsychologicznymi niektórych mediów5.
Jej obecność łączy się też z zatrzymaniem płynów u tych ludzi, co sprawia, że niekiedy są
oni nadmiernie otyli. Nie oznacza to, że się objadają- wyższy poziom wazoprezyny i
powolniejsze tempo metabolizmu sprawiają, iż odkłada się u nich tkanka tłuszczowa.
Zaobserwowano, że wiele mediów i osób obdarzonych zdolnościami parapsychicznymi
odznacza się tego typu metabolizmem.
Wydaje się też, że beta-karboliny regulują temperaturę, co ma związek z linieniem,
hibernacją i innymi cyklicznymi, sezonowymi zjawiskami wywoływanymi, jak
stwierdzono, przez melatoninę.
Niektóre beta-karboliny mają działanie przeciwbólowe, prawdopodobnie dlatego, że
przyczepiają się do receptorów opioidów. Przypuszcza się też, że omamy wzrokowe
pochodzą z siatkówki, jako że beta-karboliny także w niej występują. U kotów, którym
podano harmalinę, zmiany obserwuje się najpierw w elektroretinagramie, a dopiero
potem w korze mózgowej. Zmiany polegają na zwiększonych falach alfa i zmniejszonych
falach beta6. Wydaje się więc, że beta-karboliny mają udział w wielu funkcjach
neuroendokrynologicznych7.
Istnieje jednak specjalny rodzaj beta-karboliny, który zasługuje na większą uwagę w
tym kontekście. Jest nim pinolina, której struktura jest bardzo podobna do harmaliny
używanej przez szamanów. Jej hormonalne oddziaływanie odkryto dopiero niedawno, a
skutki tego oddziaływania poznaliśmy tylko powierzchownie, lecz mimo to przypominają
one działanie melatoniny. Hamuje ona rozwój organów płciowych u mężczyzn, a u kobiet
wydłuża okres międzyowulacyjny lub w ogóle zapobiega owulacji.
Kiedy alkaloidy z grupy harmala (postać beta-karbolin znajdujących się w amazońskiej
nalewce z Banisteriopsis) są przyjmowane doustnie przez ludzi, w maksymalnej dawce
wywołują wizje, omamy, torsje, drżenie, brzęczenie w uszach, zimne poty, dysforię
(zaburzenia nastrojów) i spowolnienie rytmu serca. W mniejszych dawkach wywołują
bradykardię (nieregularne bicie serca), trudności ze skupieniem wzroku, mrowienie,
podciśnienie, zimno odczuwane w kończynach i zawroty głowy. Są to fizjologiczne skutki
działania inhibitorów MAO. Główne oddziaływanie psychologiczne 6-metoksy-harmalanu
jest podobne do stanu natchnienia i podwyższonej introspekcji. Oddziaływanie na emocje
i procesy myślowe jest słabsze niż w przypadku LSD, choć rejestruje się zmiany w
percepcji barw, wzmożoną wrażliwość na dźwięki i smaki, pasywność i wycofanie się8.

1
R.R. Barker i in., Ibidem.
2
R. Rimon i in., Pinoline, a beta-carboline derivative in the serum and cerebrospinal fluid of patients with schizophrenia.
3
R.C. Hider, L. Smart i M.S. Suleiman The effect of harmaline and related beta-carboline on the acetylocholine-stimulated
contractions of guinea-pig ileum.
4
W.E. Muller i in. On the neuropharmacology of harmane and other beta-carbolines.
5
W.G. Roll i E. de A. Montagno, Neurophysical aspects of psi.
6
M.M. Airaksinen i I. Kari Beta-carbolines, psychoactive compounds in the mammalian body: Part II Effects.
7
M.M. Airaksinen i I. Kari Beta-carbolines, psychoactive compounds in the mammalian body: Part I: Occurrence, origin and
metabolism.
8
Ibidem.
60
www.AstralWeb.prv.pl
Moje doświadczenia były różne w zależności od dawki. Po najniższej zapadłam w stan
hipnagogiczny, zdawałam sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół, lecz byłam lekko
oszołomiona. Po następnej dawce poczułam nieprawdopodobny przypływ energii, miałam
wyjątkowo wyraźną percepcję, wszystko wokół było kryształowo wyraziste, lśniące, a ja
czułam, że fizycznie jestem w stanie dokonać największego wysiłku. Po większej dawce,
nieco niższej od tej, którą zaleca się dla osiągnięcia pełnego stanu mediumicznego,
byłam bardzo spokojna i wydawało mi się, że widzę każdą rzecz na wylot; na przykład
widziałam ścianę, ale widziałam też jakby następne pomieszczenie za nią. A kiedy
poruszyłam głową, było tak, jakby cały świat rozpływał się w błyskach światła - cała
materia stawała się energią, o czym wiedziałam z fizyki i co stanowiło praktyczne
potwierdzenie tej teorii. Nigdy jednak nie zażyłam pełnej dawki, a to ze względu na
skutki uboczne, o których już wspomniałam, nie mogę zatem potwierdzić relacji
antropologów.

Cykle światła i ciemności - zegar biologiczny


Wiadomo, że melatonina, najważniejszy neurohormon wytwarzany przez szyszynkę,
sprawia, że czujemy senność, a przyjmowanie go zmienia dobowy rytm snu i czuwania.
Obecnie stosuje się melatoninę eksperymentalnie, by poradzić sobie z zaburzeniami
związanymi ze zmianą stref czasowych po długotrwałych lotach samolotem. Zajmijmy się
więc najpierw oddziaływaniem melatoniny, serotoniny i pinoliny w czasie snu, bo we śnie
i w sennych marzeniach zachodzi najwięcej samoistnych doświadczeń ze sfery parapsy-
chologii1.
Nocą nasila się elektryczna aktywność szyszynki. Jest ona stymulowana
podwzgórzowymi jądrami nadskrzyżowaniowymi (SCN), łączącymi się z szyszynką przede
wszystkim poprzez unerwienie współczulne, ale na razie niewiele o nich wiadomo.
Reppert i inni2 odkryli, że większość melatoniny znajduje się w SCN, które są położone
blisko nerwów wzrokowych z przodu podwzgórza, niedaleko podstawy mózgu. Uważają,
że skoro SCN są tak blisko nerwu wzrokowego, mogą reagować na światło docierające do
oczu. A zatem, kiedy robi się ciemno, szyszynka zaczyna na dobre wydzielać melatoninę.
Najwyższy poziom substancja ta osiąga około drugiej nad ranem, gdy poziom
kortyzolu i serotoniny jest najniższy. Znalazłam tylko jedno źródło informacji o roli
pinoliny w rytmie okołodobowym. Nie jest ona szczególna, lecz uważam, że najwyższy
poziom pinoliny również przypada w nocy3.
J.C. Callaway4 i E. Whitehouse5 wiążą ten wzrost z fazą snu REM (szybkiegu ruchu
gałek ocznych). E. Whitehouse stwierdza, że niemowlęta, płody i małe dzieci dużo śpią i
śnią oraz mają wyższy poziom melatoniny. Uważa się też, że mają większe zdolności
parapsychologiczne6.
Whitehouse przypuszcza, że melatonina oddziałuje na komórki serotonergiczne układu
siatkowatego (RAS). Zdaniem Normana Dixona układ ten ma kluczowe znaczenie w
przetwarzaniu percepcji podprogowej, może też odgrywać pewną rolę w uświadamianiu
sobie informacji odbieranych za pośrednictwem psi. RAS znajduje się dokładnie na
czubku pnia mózgu i jest jego najstarszą częścią. Występuje już w prostych organizmach
zwierzęcych, na przykład u dżdżownic. Jest to podstawowy mechanizm świadomości -jeśli
można tak powiedzieć, włącza on i wyłącza naszą świadomość.
Większość ludzi śpiących osiem godzin na dobę ma cztery marzenia senne każdej nocy
swego życia. Marzenie senne pojawia się co 90 minut. J.C. Callaway7 uważa, że
okresowość snu REM jest skutkiem wpółoddziaływania pinoliny i serotoniny. Pinolina,
jego zdaniem, stymuluje marzenia senne podczas fazy REM, sen na jawie i inne
odmienne stany świadomości występujące naturalnie, na przykład niektóre stany
medytacyjne. Uważa on, że wraz z zapadnięciem zmroku zaczyna się proces wytwarzania
melatoniny, ma to wpływ na RAS i powoduje zasypianie. Poziom melatoniny wzrasta
stopniowo aż do momentu, gdy wystarcza jej do wytworzenia pinoliny. W pewnym
stężeniu wywołuje to marzenia senne, ponieważ substancja ta ma właściwości

1
L.E. Rhine, The Invisible Picture.
2
S. Reppert in. Human clock pinpointed.
3
R.J. Reiter The Pineal Gland, t. III: Extra-reproductive Effects.
4
J.C. Callaway A proposed mechanism for the vision of dream sleep.
5
E. Whitehouse - kontakty osobiste.
6
Np. E. Spinelli Paranormal cognition: its summary and implications.
7
Callaway op. cit.
61
www.AstralWeb.prv.pl
halucynogenne. Pinolina jest jednak inhibitorem MAO, w nocy wytwarzana jest więc
serotonina w małym stężeniu, co hamuje marzenia senne, a mózg przechodzi do
następnej fazy snu. Cykl ten powtarza się przez całą noc, obniżanie się stężenia
serotoniny i wzrost poziomu pinoliny wydłuża senne marzenie aż do nadejścia poranka.
Pavel i jego współpracownicy1 w eksperymencie z udziałem 13 chłopców ustalili, że
zaaplikowanie melatoniny i wazotocyny argininy (także syntetyzowanej przez szyszynkę)
powoduje zapadnięcie w sen w ciągu 15 minut o 9 rano! Obie substancje przyczyniają się
też do opóźnienia marzeń sennych (utajona faza REM) do około 20 minut od zapadnięcia
w sen. Uważają, że melatonina jest hormonem uwalniającym szyszynkową wazotocynę
argininy.

Psychoza, stan psychodeliczny a szyszynka


To jest prawdopodobnie najsłabszy punkt mojej hipotezy, a przedstawiam go bardziej
z powodów formalnych niż po to, aby dowieść, że przeprowadziłam gruntowne badania.
Podoba mi się jedynie to, że pasuje do reszty. Z badań antropologicznych wynika, że
epileptycy oraz pewna grupa osób wyjątkowej wrażliwości, którym w naszej społeczności
przyklejono by etykietkę psychotyków, często są wybierani na szamanów i przechodzą
odpowiedni trening. Uważa się bowiem, że są oni w pewien sposób bliscy duchom i mają
zdolności parapsychologiczne. Na zdjęciach przedstawiających ich w transie przypominają
epileptyków lub ludzi w pewnej fazie psychozy.
Według innej tradycji, liczba przyjęć do szpitali psychiatrycznych zmienia się wraz z
porami roku i miesięcy, choroby umysłowe występują częściej w miarę posuwania się na
północ - czyli tam, gdzie są długie jasne dni lata i ciemne długie noce. Arendt2 wykazał,
że ludziom cierpiącym na depresję może pomóc leczenie kwarcówką bądź podawanie im
leków przeciw melatoninowych w postaci pigułek. Poziom melatoniny wzrasta bowiem
zimą, gdy noce są długie. Ponieważ jedną z funkcji melatoniny jest wywoływanie sen-
ności, zimą zazwyczaj śpimy dłużej. Jeśli chcemy pracować zimą równie długo jak latem,
działamy wbrew naturalnym skłonnościom organizmu, co z kolei oddziałuje na nasz stan
emocjonalny i wywołuje depresję. Podobnie można pomagać osobom cierpiącym na
nerwicę depresyjno-maniakalną, których stan umysłu zmienia się wraz z porami roku.
Sezonowe zaburzenia afektywne (SAD) są tylko nasileniem naturalnych sezonowych
zmian nastroju, których wszyscy doświadczamy. Tak postanowiła natura - latem mamy
mieć więcej energii, a zimą powinniśmy więcej spać. Ludzie wrażliwi na cykle w przyro-
dzie z wiekiem coraz bardziej odczuwają te zmiany. Niektórzy stają się też świadomi
zmian faz Księżyca w ciągu miesiąca3.
Nie należy tego mylić z odkryciami Reitera4, który stwierdził, że ludzie cierpiący na
psychozę depresyjno-maniakalną mają niski poziom melatoniny w okresie depresyjnych
napadów samobójczych oraz wysokie stężenie tej substancji w okresach maniakalnych. U
chronicznych psychotyków neurochemia mózgu jest poważnie zakłócona i jest to fizyczny
przejaw znacznie bardziej złożonych zaburzeń w sferze fizjologii, psychiki, w życiu rodzin-
nym, społecznym i duchowym. W przypadku tych osób zrozumienie takich zakłóceń może
być początkiem procesu uzdrawiania.
Melatonina ma działanie przeciwdrgawkowe, a w dawnych czasach epileptycy często
byli postrzegani jako jasnowidze. Wraz z tyreotropiną leczy ona długotrwałe, uporczywe
napięcia. Wiadomo powszechnie, że wielu szamanów i mistyków jest poddawanych
rygorystycznemu treningowi, który wpędza ich w ciągły stres. W takim stanie miewają
oni wizje, doświadczenia przebywania poza ciałem i parapsychologiczne.
Kolejnym interesującym odkryciem jest to, że najwyższe stężenie serotoniny
stwierdzono w szyszynce schizofreników. Na dysfunkcję centralnego metabolizmu
serotoniny w schizofrenii zwracano uwagę wiele razy, a spostrzeżenie to pasuje do
cyklicznych, sezonowych nawrotów depresji i manii. Melatonina podnosi poziom
serotoniny w mózgu, zwłaszcza w śródmózgowiu. Schizofrenicy często cierpią na
zaburzenia snu: bezsenność częstokroć bywa oznaką pogorszenia stanu zdrowia,
podobnie jak zmiany w fazie REM i w EEG podczas snu. U psychotyków zmianom podlega
też stopień pobudzenia, co sugeruje zaburzenia układu siatkowatego. Wszystkie te
symptomy wiążą się z melatonina i serotoniną.

1
S. Pavel i in. Melatonin, vasotocin and REM sleep in prepubertal boys.
2
J. Arendt The pineal: a gland that measures time.
3
P. Shuttle i P. Redgrove The Wise Wound: Menstruation and Every woman.
4
R.J. Reiter The Pineal Gland, t. III: Extra-reproductive Effects.
62
www.AstralWeb.prv.pl
Kolejnym tropem jest fakt, że schizofrenia i psychoza depresyjno-maniakalna rzadko
występują u dzieci, często zaś ujawniają się po raz pierwszy w wieku dojrzewania. Są to
symptomy opóźnienia rozwoju płciowego, choć u niektórych pacjentów w ostrych fazach
stwierdza się zwiększoną aktywność seksualną. Początek dojrzewania kontrolowany jest
przez szyszynkę. W okresie tym następują gwałtowne zmiany poziomu hormonów, które
mają wpływ na wszystkie aspekty naszego życia: fizyczny, emocjonalny, umysłowy i
psychiczny.
Smith1 przeprowadził testy w dwóch grupach pacjentów klinik psychiatrycznych: w
jednej stwierdzono niższy od normalnego poziom melatoniny z płytkim rytmem
okołodobowym, drugą leczoną chloropromazyną (lekiem przeciwpsychotycznym) i wśród
jej uczestników zaobserwowano wysoki poziom melatoniny, zwłaszcza w ciągu dnia.
Chloropromazyną i haloperidol, leki często stosowane w psychozach, obniżają aktywność
szyszynkowego enzymu przetwarzającego serotoninę w melatoninę.
Niektórzy badacze sugerują, że beta-karboliny mogą odgrywać pewną rolę w
psychozach, ponieważ działają halucynogennie i są syntetyzowane wraz z melatonina.
Analizy poziomu pinoliny w surowicy i płynie rdzeniowo-mózgowym (CSF) nie
wykazywały jednak symptomów psychopatologicznych, nie miały też związku z takimi
zmiennymi jak wiek, płeć, podtypy schizofrenii czy długotrwałość choroby2. Aikrasinen i
Kari3 stwierdzają, że jeśli poziom dopaminy odgrywa rolę w każdej odmianie schizofrenii,
to beta-karboliny mogą raczej chronić przed takimi zaburzeniami umysłowymi, a nie je
wywoływać czy zaostrzać. Jednak diazepam stosowany wleczeniu psychotyków ma
działanie antagonistyczne wobec beta-karbolin. Za wcześnie, by stwierdzić
jednoznacznie, jakie jest działanie beta-karbolin, bo dopiero niedawno odkryto, że są
wydzielane przez szyszynkę.
Niewykluczone, że leki przeciwpsychotyczne blokują receptory dopaminy w jądrze
półleżącym. W szyszynce znajdują się także histaminą dopamina i noradrenalina. Jest
sporo dowodów na to, że na objawy schizofrenii może mieć wpływ zaburzenie
metabolizmu tryptofanu, a zwłaszcza jego absorpcja w mózgu i następująca później
przemiana w serotoninę. Ogólny poziom tryptofanu w surowicy jest u schizofreników
niższy niż normalnie, podczas gdy stężenie rozpuszczalnego tryptofanu jest wyższe.
Zauważono, że zależność między samobójstwami a zaburzeniami psychotycznymi
często pokrywa się z burzami geomagnetycznymi, dlatego też w następnym rozdziale
piszę o geomagnetyzmie4.
Szyszynka ma zatem działanie przeciwstresowe i „stanowi część szerszego
neurohormonalnego mechanizmu sprzężenia zwrotnego, łącząc reakcję stresową
kompleksu neuroendokrynowego podwzgórzowo-przysadkowego"5.
W zasadzie im bardziej jesteśmy wrażliwi, tym mniej stabilni, jak płomień świecy
reagujący na najdrobniejszy ruch powietrza. W społecznościach plemiennych dorastające
osoby z objawami epilepsji czy załamania psychotycznego szkolono na szamanów i
uczono je, jak wykorzystywać naturalne predyspozycje i nie poddać się psychicznemu
rozchwianiu. Zalecano im bardzo restrykcyjną dietę, uczono ścisłego przestrzegania
rozkładu dnia i dyscypliny, dzięki czemu ich nastroje nie podlegały częstym fluktuacjom.
Nie popadały one w chroniczne choroby, a dar wizji i halucynacji mogły spożytkować dla
dobra całej społeczności. Podobnie ludzie, którzy w naszej kulturze są uznawani za
szalonych i faszerowani pigułkami, które na pewno nie pomagają im w kontrolowaniu
umysłu, mogliby dzięki odpowiedniemu treningowi stać się pożyteczni dla innych. Miejmy
nadzieję, że takie podejście da kiedyś wymierne korzyści. Wiem, że niektórzy
psychiatrzy, psychologowie kliniczni i inni terapeuci zaczynają zdawać sobie z tego
sprawę, a zjawisk parapsychicznych nie postrzegają już w kategoriach chorób
umysłowych.
Nie wiadomo na razie, do jakiego stopnia funkcje mózgu wiążą się z psychologicznymi
aspektami zdolności mediumicznych. Powoli jednak zbiera się elementy tej układanki, a
obraz jest coraz wyraźniejszy, co uprawdopodobnią tradycyjne przekazy o praktykach
magicznych. Mimo że nie bardzo rozumiemy, na jakie mechanizmy w mózgu działają

1
J.A. Smith The pineal gland: its possible significance in schizophrenia.
2
R. Rimon i in. Pinoline, a beta-carboline derivative in the serum and cerebro-spinal fluid of patients with schizophrenia.
3
M.M. Airaksinen i I. Kari Beta-carbolines, psychoactive compounds in the mammalian body: Part 1: Occurrence, origin and
metabolism.
4
H. Friedman, R.O. Becker i C.H. Bachman Geomagnetic parameters and psychiatric hospital admission.
5
R.J. Reiter The Pineal Gland, t. III: Extra-reproductive Effects.
63
www.AstralWeb.prv.pl
związki chemiczne szyszynki oraz jaki dokładnie jest ich wpływ na nasze stany
świadomości i zachowanie, informacje te pomagają nam zorientować się w procesach
fizjologicznych będących podstawą pewnych stanów warunkujących zjawiska psi.
Neurochemia wiąże się też w interesujący sposób z innymi aspektami tradycji jogi.

Kundalini - czy naprawdę istnieje?

W ostatnich kilku latach nieustannie rosło zainteresowanie możliwością


„przetłumaczenia" języka jednego systemu na język innego. Proces ten rozpoczął się w
psychologii wraz z opublikowaniem książek Transpersonal Psychologies (Psychologie
transpersonalne) Charliego Tarta1 oraz Theoretical Psychologies (Psychologie
teoretyczne) Paranjpe'a2, w których przeanalizowano filozofie i religie Wschodu z
zachodniego punktu widzenia.
W większości „przekłady" te były bardzo ogólnikowe, ponieważ najpierw trzeba było
naszkicować ich zarys. Przypadkiem zostałam zaangażowana w ten proces z zupełnie
odmiennej perspektywy. Zajmowałam się specyficzną dziedziną, szyszynką, która - jak
się wydaje - stanowi centralny element systemu czakramów. A czakramy i kundalini są z
sobą nierozerwalnie związane. To, co tu piszę, ma charakter wstępnych przypuszczeń,
ponieważ informacje zbierałam jedynie przez 10 lat, a neurochemia jest dziedziną bardzo
złożoną. Niedawno natknęłam się na kilka książek Johna Davidsona, który również
zajmuje się powiązaniami między wiedzą naukową o ciele a wschodnią koncepcją czakra-
mów3. Jego teoria różni się od mojej. Nie wiem, która jest słuszna - być może, obie są
tylko różnymi sposobami postrzegania tego samego. Ja dopiero po kilku latach badania
szyszynki uświadomiłam sobie, że mam przed sobą coś, co można by nazwać
endokrynologicznym układem czakramów. Był to zatem rodzaj olśnienia, a nie
dopasowanie informacji do wcześniejszej koncepcji.
Moja wiedza o kundalini i systemie czakramów pochodzi przede wszystkim od
Swamiego Satyanandy Saraswatiego4. Twierdzi on, że siedliskiem kundalini jest czakram
sahasrara, którą utożsamia z korą mózgową. Przedstawia czakramy jako coś w rodzaju
włącznika, przy czym każdy z nich ma bezpośrednie połączenie z sahasrara, w mózgu zaś
znajdują się jeszcze obszary uśpione i nieaktywne. Przebudzenie kundalini oznacza
uaktywnienie wszystkich potencjalnych psychologicznych, mediumicznych i duchowych
funkcji.
Satyananda naucza o kundalini w praktycznym sensie, dlatego Zachód o wiele chętniej
przyswaja jego koncepcje. Doszłam do wniosku, że nauki te łączą kundalini i czakramy z
psychoneuroendokrynologiczną wiedzą Zachodu, co także pokrywa się ze wszystkim, co
napisałam o szyszynce.

System czakramów jogi


System czakramów w jodze, zdaniem Swamiego Satyanandy, składa się z siedmiu
czakramów, które zwykle są przedstawiane w postaci „kręgosłupa" o trzech wzajemnie
splatających się kanałach. Punkty ich przecięcia to właśnie czakramy. Te trzy kanały
noszą nazwę sushumna i wydają się analogiczne do ośrodkowego układu nerwowego: ida
przypomina współczulną funkcję wegetatywnego układu nerwowego, a pingala kojarzy
się z przywspółczulnym układem nerwowym.
Czakram korzenia (muladhara) znajduje się na koniuszku kości ogonowej w kroczu i
kojarzony jest z pewnymi aspektami układu moczowo-płciowego. Drugi czakram
(swadhistana) jest usytuowany u podstawy rdzenia kręgowego i kojarzy się ją z innymi
aspektami układu płciowego. Trzeci czakram (manipura) znajduje się za pępkiem i łączy
się ze splotem słonecznym. Czwarty (anahata) jest położony za sercem i łączy się ze
splotem sercowym. Piąty (vishuddi) znajduje się na szyi i jest kojarzony z krtanią. Szósty
(ajna) usytuowany jest w szyszynce i uznaje się go za czakram „dowodzący". Siódmy
(sahasrara) to czakram korony na czubku głowy. Uznaje się, że czakramy to ważne
kanały przepływu świadomości, punkty węzłowe energii, które łączą sferę fizyczną ze

1
C.T. Tart States of Consciousness.
2
A.C. Paranjpe Theoretical Psychology: The Meeting of East and West.
3
J. Davidson Subtle Energy i The Web of Life.
4
S.S. Satyananda Kundalini Yoga.
64
www.AstralWeb.prv.pl
sferą duchową. Na Zachodzie pojęcia te weszły już do powszechnego użytku, częściowo
dzięki teozofom, których nauka różni się jednak od koncepcji Satyanandy, a częściowo z
powodu zainteresowania wschodnią duchowością od lat 60.
Każdy z tych punktów ma nie tylko funkcje fizjologiczne - o wiele ważniejsza jest
zawarta w nich energia emocjonalna. Pobudzając czakramy, nie tylko stajemy się
świadomi energii związanej z konkretnym aspektem naszego bytu, ale dzięki
przeobrażaniu energii emocjonalnej stajemy się istotami znacznie bardziej
uduchowionymi.

Szyszynka: czakram ajna


Stwierdziłam, że koncepcja Satyanandy, według której szyszynka jest czakramem
medialnym i „dowodzącym", pokrywa się z odkryciami w dziedzinie neurochemii.
Zaczęłam więc ją badać z punktu widzenia jej funkcji neurologicznych i
parapsychologicznych. Najważniejszą funkcją szyszynki jest regulowanie zegara
biologicznego, zarówno w przypadku cykli Słońca, pór roku z uwzględnieniem długości
dnia, a także w odniesieniu do faz Księżyca1. Wraz z przysadką reguluje ona wydzielanie
hormonów ze wszystkich gruczołów dokrewnych organizmu. Każdy z tych gruczołów
usytuowany jest w punktach czakramów. Większość z nas słyszała o przysadce - często
nazywa się ją „głównym gruczołem", ponieważ hormon, który wydziela, zarządza
funkcjonowaniem innych gruczołów. Możemy więc powiedzieć o nim, że jest
„włącznikiem", szyszynka natomiast jest „wyłącznikiem". Oba gruczoły utrzymują ilość
wydzielanych hormonów na pożądanym poziomie2. Jest to więc naprawdę czakram
dowodzący.

Tarczyca: czakram vishuddi


Zdaniem Satyanandy, czakram vishuddi jest usytuowany w krtani i nazywa się
„nektarem nieśmiertelności". Połączony jest ze zmysłem słuchu, a więc również z uszami
i strunami głosowymi, i symbolizuje wyrażanie własnego ja.
Gruczoły tarczycy i przytarczyc znajdują się z przodu szyi. Pod względem
neurochemicznym tarczyca jest hamowana przez szyszynkę, a jej usunięcie powoduje
powiększenie się gruczołu tarczycowego i zwiększenie wydzielania hormonów.
Syntetyczna melatonina hamuje absorpcję jodu i wydzielanie hormonów tarczycowych, a
gdy jest podawana w odpowiednim czasie, odtwarza dzienny i roczny cykl światło-mrok,
ponieważ absorpcja jodu zmniejsza się nocą. Wieczorne zastrzyki melatoniny są zatem
skuteczniejsze niż poranne, co dowodzi, że pora dnia ma duże znaczenie w podawaniu
tego hormonu. Warto też odnotować, że wpływ syntetycznej melatoniny na wydzielanie
hormonów tarczycy maleje po okresie dojrzewania3.
Dane eksperymentalne wskazują, że szyszynka podlega kontrolnemu sprzężeniu
zwrotnemu wywołanemu przez gruczoły, na które oddziałuje. Jej komórki reagują na
tyroksynę, jeden z hormonów wytwarzanych w tarczycy. Reakcja ta jest szczególnie silna
w nocy, co znowu dowodzi, jak ważny jest rytm okołodobowy4.
Tarczyca reguluje tempo metabolizmu poprzez tyroksynę oraz trójjodotyroninę, co
znaczy, że decyduje o tempie pracy organizmu. Nadczynność tarczycy oznacza, że serce
bije szybciej, człowiek chudnie, potęguje się jego seksualność, a umysł pracuje „w
nadgodzinach". Niedoczynność tarczycy daje odwrotne skutki. Tyreotropina (THS),
wytwarzana przez przysadkę pod nadzorem czynnika wydzielniczego tego hormonu z
podwzgórza, uczestniczy - wraz z melatoniną - w radzeniu sobie z długotrwałym stresem.
Stres jest ściśle związany z tempem przemiany materii, częstotliwością uderzeń serca,
nadmierną aktywnością umysłu, a także z wiekiem, ponieważ osoby starsze nie radzą
sobie ze stresem tak dobrze, jak ludzie młodsi. Stres długotrwały jest inny niż stres
krótkotrwały (z którym radzą sobie nadnercza), a ciekawe jest to, że czakramy ajna,
vishuddhi i manipura uczestniczą w rozładowaniu stresu, co także ma wpływ na serce.
Relaksacja to pierwszy stopień medytacji: zwolnienie, odsunięcie przyczyn stresu,
wyciszenie niekończącego się wewnętrzengo rozedrgania, kiedy myśli nie przestają
krążyć wokół jakiegoś problemu (rytm beta drgania mentalnego), co jest najgorszym
zjawiskiem w długotrwałym stresie. Jest to negatywny aspekt vishuddhi, a poprzez

1
S. Ostrander i L. Schroeder PSI: Psychic Discoveries behind the Iron Curtain.
2
W.B. Quay Pineal Chemistry.
3
L. Y. Johnson The pineal as a modulator of the adrenal and thyroid axes.
4
R.J. Reiter The Pineal Gland, t. III: Extra-reproductive Effects.
65
www.AstralWeb.prv.pl

System czakramów (ilustracja: Taurus Graphics).

Szyszynka i jej powiązania.

medytację uczymy się go przezwyciężać, wyciszyć się, uspokoić i dożyć późnego wieku.
Dla mnie to jeszcze jeden dowód na to, że tarczyca wiąże się z nieśmiertelnością. Mówię
tak dlatego, że chiński symbol nieśmiertelności to żółw, a w Chinach popularne jest
powiedzenie, że im wolniej idziesz, tym dłużej będziesz żyć. Ponadto posągi chińskich
wyznawców nieśmiertelności przedstawiają ludzi otyłych i jowialnych: widać, że nie
cierpią oni na żadne stresy i mają bardzo wolną przemianę materii. Jogini mówią, że
można regulować wydzielanie hormonów i w ten sposób panować nad tempem metabo-
lizmu. Potwierdzają to badania w dziedzinie biofeedback.
Stres odgrywa ważną rolę w reakcji alergicznej. Organizm może zostać osłabiony
przez nadmierne napięcia, spowodowane tym, że w środowisku jest tyle drobnoustrojów i
pyłków. Nie bez znaczenia jest też stres emocjonalny, przepracowanie, nadmiar rozrywek
oraz nadwrażliwość na pole elektromagnetyczne, o czym piszę w następnym rozdziale.
Alergicy mają obniżony próg tolerancji i także mogą być uczuleni na pole elektryczne.
Reakcja na nie przypomina reakcję na chemikalia i czynniki biologiczne. Alergie można

66
www.AstralWeb.prv.pl
leczyć wodą poddaną działaniu pola elektromagnetycznego o specyficznej dla danego
pacjenta częstotliwości. Metoda ta pomaga na około dwóch miesięcy.

Gruczoły, hormony i stres


(ilustracja udostępniona przez Serenę Roney-Dougal/„Caduceus”)

Większość z nas ma swoisty próg tolerancji na stres. U zrównoważonych, zdrowych i


niezestresowanych kobiet początek menstruacji może obniżyć ten próg i wówczas stają
się one rozdrażnione, wręcz chore. W takim przypadku na dzień przed krwawieniem
powinny wziąć w pracy dzień wolny lub przekazać komuś innemu opiekę nad dziećmi, nie
będą wtedy narażone na schorzenia czy napady przygnębienia.

Serce: czakram anahata


Według Satyanandy, anahata to czakram woli oraz uczuć, dotyku i skóry, zwłaszcza na
rękach. Przejawia się on w takich dziedzinach, jak malarstwo, poezja i muzyka, które to
uzdolnienia wiążą się z energią serca. Jego zdaniem ludzkość w naszych czasach
przeżywa epokę czakramu anahata1. Oznacza to, że czakram ten działa na nas
pobudzająco, czy tego chcemy, czy nie. Anahata jest najniższym z trzech czakramów
nieziemskich, czyli duchowych: anahata, vishuddi i ajna.
Kwintesencją znaczenia czakramu serca: wychowywania, dawania, miłości i dotyku,
jest dla mnie karmienie niemowlęcia. To błogosławieństwo móc kochać, dawać,
opiekować się, dzielić się i stykać z innymi ludźmi. Kiedy otwieramy serce, nie możemy
nikomu uczynić krzywdy, ponieważ miłość jest podstawą wszelkich naszych działań.
Ważne jest też, aby nauczyć się kochać samego siebie, bo tylko w ten sposób ustrzeżemy
się przed depresją, negatywnym nastawieniem, poczuciem osamotnienia i użalaniem się
nad sobą. Ten, kto pokocha siebie, nauczy się kochać Ziemię i wszystko, co się na niej
znajduje, a wtedy negatywne aspekty czakramu serca, takie jak zazdrość, będzie mógł
przemienić w dobrą energię.
Dotyk wiąże się z dłońmi, one zaś są w szczególny sposób unerwione -na przykład
pocą się raczej wskutek stanów emocjonalnych, a nie z gorąca. Mają bezpośredni związek
z wegetatywnym układem nerwowym oraz układem limbicznym w mózgu, czyli
ośrodkiem emocjonalnym. To dlatego w momentach napięcia układ współczulny sprawia,
że dłonie się pocą. Kiedy napięcie mija, układ przywspółczulny powstrzymuje pocenie.
Przy emocjonalnym zamknięciu dłonie są suche; jest to równie niekorzystne jak objawy
nieustannego pocenia się z powodów emocjonalnych. Inaczej mówiąc, dłonie mają
bezpośredni kontakt z sercem i emocjami.
Niektórzy naukowcy twierdzą, że gruczołem wydzielania dokrewnego, połączonym z
energią serca, jest grasica. Gruczoł ten jest bardzo aktywny w dzieciństwie i ma związek
z układem odpornościowym, który w naszych czasach jest bardzo obciążony ze względu
na zanieczyszczenie środowiska. Można więc powiedzieć, że grasica chroni czakram
serca. Nie natknęłam się na żaden związek między grasicą a szyszynką. Podczas badań

1
S.S. Satyananda Kundalini Yoga.
67
www.AstralWeb.prv.pl

Ilustracja udostępniona przez Serenę Roney-Dougal/„Caduceus”

zauważyłam jednak, że szyszynka ma wpływ na hormon zwany prolaktyną, pojawiający


się w trakcie ciąży i powodujący laktację. Prolaktyną występuje również u mężczyzn, nie
wiem jednak, jaką ma funkcję. Wiadomo tylko, że mężczyźni mają szczątkowe sutki i że
w pewnych szczególnych okolicznościach mogą karmić niemowlęta piersią. Prolaktyną
jest aktywna zarówno w okresie dojrzewania, jak i w rytmie okołodobowym, a jej
oddziaływanie jest odczuwane w równym stopniu przez kobiety i mężczyzn. Jej funkcja u
mężczyzn polega więc zapewne na dostrajaniu ich organizmów do tego cyklu, podobnie
jak organizmy kobiet dostosowują się poprzez menstruację1.
Większość badań nad prolaktyną prowadzono na zwierzętach. Wszystkie przeżuwacze
(np. krowy i owce) wykazują wyraźną sezonową fluktuację stężenia prolaktyny w osoczu:
wysoką latem, niską zimą. Fluktuacje te wywołuje szyszynka, mimo że prolaktyną jest
wytwarzana w przysadce. Hamowanie wydzielania prolaktyny u tych zwierząt nie

Otwarte czakramy
(ilustracja Udostępniona przez Monicę SjÖÖ)

1
D. Allain i in. Effects of pinealectomy on photoperiodic control of hair follicle acttvity in the limousine ram: Possible
relationship with plasma prolactin level.
68
www.AstralWeb.prv.pl
dopuszcza w zimie do utrzymania się blastocyst. Płód może więc zagnieździć się w macicy
dopiero wiosną, choćby krycie i zapłodnienie miały miejsce jesienią1. Wydzielanie
prolaktyny kontrolują też sterydy jajników, jej poziom jest regulowany fluktuacją stę-
żenia estradiolu. Zmiany te przejawiają się u kobiet w cyklu księżycowym, jeśli więc mają
raz w miesiącu obrzmiałe piersi, to prawdopodobnie z tego powodu. Wytwarzanie
prolaktyny osiąga szczyt tuż przed owulacją, kiedy wydzielanie estrogenu jest
największe.
Większość opisanych tu zależności bardziej dotyczy melatoniny niż beta-karbolin,
melatonina hamuje bowiem wydzielanie prolaktyny, lecz poziom tego hormonu w osoczu
rośnie, gdy nastąpi dopływ beta-karbolin z szyszynki.
Natężenie energii serca waha się więc w zależności od pory roku (każdy o tym wie!) i
ma ścisły związek z naszą seksualnością, nie tyle w odniesieniu do stosunków płciowych,
ile raczej do lunarnego cyklu menstruacyjnego i ciąży. Jestem pewna, że każda kobieta,
która była w ciąży, się ze mną zgodzi. Kiedy spodziewałam się dziecka, w okolicy
szóstego miesiąca stałam się bardzo otwarta i przyjacielską, czułam wręcz, że emanuję
czystą energią serca.
Trzeba pamiętać, że hormony oddziałują na psychikę i emocje w równym stopniu co
na sferę fizjologiczną. Fakt, iż mężczyźni nie zachodzą w ciążę i nie rodzą dzieci, nie
oznacza, że są mniej życzliwi i przyjacielscy. Nie tylko mogą, ale wręcz muszą tacy być,
jeśli chcą zatroszczyć się o siebie, innych ludzi i naszą piękną planetę. Gdy mężczyźni
krzywdzą kobiety, ich działanie jest takie samo, jak gdyby wyrąbywali lasy tropikalne lub
dewastowali środowisko naturalne w inny sposób. Działanie takie zmierza do niszczenia,
zadawania bólu, zdobywania władzy i kontroli, wykorzystywania i nadużywania.
Mężczyzna, który nie uznaje energii serca, jest nieczuły wobec kobiety i wobec wszelkich
przejawów życia. Przejawia się to na różne sposoby, lecz istota takich działań jest ta
sama - brak miłości.

Splot słoneczny: czakram manipura


Czakram ten powoduje starzenie się, rozkład i wyjałowienie poprzez spalanie tego, co
Satyananda nazywa nektarem nieśmiertelności. Jest powiązana ze zmysłem wzroku i
oczami, jest też organem działania, dlatego łączy się ze stopami. Splot słoneczny
zarządza reakcjami na ludzi i zdarzenia, a także trawieniem. Manipura jest najwyższym z
czakramów ziemskich.
Nadnercza to także gruczoły związane ze splotem słonecznym. Wielu ludzi nazywa je
gruczołami „walki lub ucieczki". W sytuacjach stresowych wytwarzana jest w nich
adrenalina, a my spalamy energię organizmu, by się z nimi uporać. Adrenalina to hormon
działania.
Szyszynka jest na różne sposoby powiązana z nadnerczami, a szczególnie z ich
hormonami - adrenaliną i noradrenaliną. Nadnercza składają się z dwóch warstw: kory i
rdzenia. Kora wydziela glukokortykoidy, takie jak kortyzol i kortykosteron, w regularnych
cyklach światło-ciemność. Wydzielanie to jest stymulowane przez ACTH (hormon
adrenokortykotropowy) z przysadki, która jest z kolei pobudzana przez kortykoliberynę
(CRF) z podwzgórza. Są to hormony stresu. Kora wydziela również kortykoidy mineralne,
na przykład aldosteron, który zarządza równowagą soli i wody poprzez pobudzanie nerek
do zatrzymywania soli. Kora wytwarza także niewielkie ilości hormonów płciowych -
estrogenu i androgenu. Rdzeń wytwarza adrenalinę. Szyszynka hamuje wydzielanie tych
wszystkich hormonów i wpływa na nasze zachowania w krótkotrwałym stresie, podobnie
jak to ma miejsce w przypadku tarczycy w stresie długotrwałym.
Melatonina występuje w jelitach, podobnie jak beta-karboliny2. Te ostatnie mają
związek z absorpcją i wydalaniem adrenaliny i noradrenaliny, a także z wydzielaniem
kortykosteronu. W ten sposób współdziałają z nadnerczami. Usunięcie szyszynki
powoduje powiększenie się nadnerczy3. Podobnie jak w przypadku tarczycy, gdy z takich
czy innych powodów usunięta zostanie szyszynka, w powiększonych nadnerczach ustaje
mechanizm hamujący, są więc one obciążone nadmierną pracą. W rezultacie człowiek się
spala, i to zarówno w sensie duchowym, jak i fizycznym.

1
R.J. Reiter The Pineal Gland, t.6.
2
R.R. Barker i in. Identification and quantification of1,2,3,4-Tetrahydrobeta-carboline, 2-Methyl-1,2,3,4-
Tetrahydrobetacarboline, end 6-Methoxy-1,2,3,4-Tetrahydrobetacarboline as in vivo constituents of rat brain and adrenal gland.
3
M.M. Airaksinen i I. Kari Beta-carbolines, psychoactive compounds in the mammalian body: Part II Effects.
69
www.AstralWeb.prv.pl
Ciągły dopływ niewielkich dawek beta-karbolin powoduje zmniejszenie wagi przysadki,
jajników i macicy, wzrasta wtedy natomiast waga nadnerczy. Stężenie kortykotropiny,
aldosteronu, beta-endorfiny i prolaktyny w osoczu wzrasta wraz z dopływem pinoliny1.

Ilustracja udostępniona przez Serenę Roney-Dougal/„Caduceus”

Ważne jest to, że w jelitach znajduje się nie tylko melatonina, lecz także pinolina, choć
nie bardzo wiadomo, dlaczego substancja halucynogenna potrzebna jest akurat w tym
miejscu. Być może ten związek chemiczny ma coś wspólnego z mediumicznym aspektem
splotu słonecznego. Zapewne dlatego reagujemy zaburzeniami trawienia na różne
zdarzenia, a odbywa się to na pierwotnym, instynktownym i intuicyjnym poziomie
odruchów, na które często liczyć można bardziej niż na intelektualne reakcje „głowy".
Pinolina w jelitach może też tłumaczyć powodowane niestrawnością marzenia i koszmary
senne, ponadto w jakimś sensie „uziemia" ona również nasze reakcje na zdarzenia w
sferze parapsychologicznej.

Korzeń rdzenia kręgowego: czakram swadhistana


Satyananda twierdzi, że swadhistana jest kojarzony z „fazami nieświadomego",
podobnie jak percepcja podprogowa:
Swadhistana powstał ze wszystkich odpadków, których nigdy nie chciałeś, których nigdy nie
potrzebowałeś, których nigdy nie pragnąłeś, ale które przedostały się do środka2.
Jest to rozrodczy aspekt seksualności utożsamiany z łonem kobiety oraz z hormonami
- progesteronem i testosteronem. Hormony te decydują o rozwoju wtórnych cech
płciowych, które odróżniają kobietę od mężczyzny; określają naszą płeć, naszą
seksualność w aspekcie macierzyństwa i ojcostwa. Istota męskości i kobiecości łatwo
ulega zaburzeniu, o czym świadczy ustrój patriarchalny, ponieważ jest to nieświadomą
instynktowna część nas samych. Płeć mamy od urodzenia i od tego momentu zostajemy
zaprogramowani według wzorców społecznych. Nie sposób od nich uciec, tkwią one w nas
tak głęboko, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak silnie oddziałują.
Gruczoły powiązane z swadhistana to jądra, jajniki i to, co się z nimi wiąże, tak więc
do pewnego stopnia pokrywa się ona z czakramem muladhara. Moim zdaniem, w
pojmowaniu seksualności zbyt wiele wrzucamy do jednego worka i dlatego nie zawsze
rozumiem, na czym polega różnica między dwoma niższymi czakramami z punktu
widzenia endokrynologii. W książce The Wise Wound Penelope Shuttle i Peter Redgrove
rozróżniają u kobiet dwa wyraźne cykle, ja zaś myślę, że cykl menstruacyjny i
progesteron to sfera muladhara, a jajniki i estrogen należą do swadhistana, ale nie
jestem pewna, jak męskie hormony mają się do tych dwóch niższych czakramów.
Melatonina pośredniczy także w oddziaływaniu światła na układ rozrodczy u ssaków
rozmnażających się sezonowo. Hamuje ona bowiem funkcjonowanie jajników i zapobiega
zagnieżdżaniu się blastomerów w okresie zimowym. Reguluje też pojawienie się oznak
dojrzewania u ludzi.

1
M. Leino i in. Effects of melatonin and 6-MeOTHBC in light induced retinal damage: a computerized morphometric method.
2
S.S. Satyananda Kundalini Yoga.
70
www.AstralWeb.prv.pl
Splot guziczny (ogonowy): czakram muladhara
Jest to czakram korzenia u mężczyzn ściśle związany z gruczołem prostaty i jądrami, a
u kobiet z macicą. Zarządza on zmysłem powonienia, nosem i pierwiastkiem Ziemi. Praca
nad tym czakramem powoduje uwolnienie stłumionych emocji i nieświadomych
wspomnień, a także krańcową zmianę nastroju. Jest to siedlisko kundalini mające
bezpośredni związek z energią seksualną w jej najbardziej ziemskim aspekcie. To
podstawa wszystkich czakramów, najbliższy jest bowiem naszej instynktownej,
zwierzęcej jaźni.
Szyszynka i gruczoły płciowe ściśle ze sobą współpracują. Satyananda uważa, że
istnieje szczególna łączność między czakramami ajna a muladhara, a także między
szyszynką a gruczołami płciowymi. Szyszynka wytwarza peptydy antygonadotropowe. Z
kolei hormony płciowe - testosteron, estrogen i progesteron - hamują biosyntezę
szyszynkowego hormonu, czyli melatoniny. Jak już pisałam, wydzielanie prolaktyny jest
hamowane przez sterydy jajnikowe.
Szyszynka wytwarza więc hormon, który hamuje rozwój gruczołów płciowych i wpływa
na pojawienie się seksualności, zarówno w okresie dojrzewania u ludzi, jak podczas
sezonowego popędu u zwierząt. Prawdopodobnie poziom melatoniny w osoczu spada w
związku z początkiem rozwoju płciowego u człowieka1. W tym okresie szyszynka
zazwyczaj ulega zwapnieniu.
Jest to dość zaskakujący aspekt szyszynki, o którym wspomnę tu pokrótce.
Zwapnienie oznacza, że w szyszynce tworzą się kryształki wapnia. Kości i zęby składają
się po części z tego pierwiastka, przypuszcza się więc, że może to być swego rodzaju
elektromagnetyczny demodulator.
Stężenie szyszynkowej melatoniny w nocy zmniejsza się w cyklu przedowulacyjnym,
zwiększa się natomiast gwałtownie podczas owulacji, by

Ilustracja udostępniona przez Serenę Roney-Dougal/„Caduceus”

szczytową wielkość osiągnąć w okresie menstruacji. Właśnie dlatego u kobiet występuje


28-dniowy rytm melatoniny. Wydaje się, że jej poziom wzrasta pod wpływem jajników,
jąder i macicy. Ciągłe oświetlenie, powodujące spadek produkcji melatoniny, wywołuje
też zmniejszenie jej stężenia w jajnikach, a zastrzyki z melatoniny są przyczyną
zmniejszania się jąder2.
Skoro ciągłe światło zmniejsza wydzielanie melatoniny, ta zaś decyduje o procesach
dojrzewania, niewykluczone, że światło przyśpiesza te procesy. Oświetlenie mieszkań w
większości przypadków jest jednak za słabe, by hamować wydzielanie melatoniny, co
zostało dowiedzione za pomocą specjalnych lamp mających przeciwdziałać depresji. Nie
znaczy to, że sztuczne światło w ogóle nie ma wpływu na nasze organizmy, ale że nie
bardzo wiadomo jaki.
Cykliczność u ssaków ma raczej charakter sezonowy niż miesięczny i jest związana z
cyklami Słońca, a nie Księżyca. Niektóre samice zwierząt zachodzą w ciążę jesienią, po
trwającym kilka miesięcy okresie, w którym dni są długie. Jak już wspomniałam przy
okazji czakramu anahata, w krótkie dni zimowe melatonina hamuje wydzielanie

1
R.J. Reiter Pineal Research Review.
2
R. J. Wurtman Rhythms in melatonin secretion: their possible role in reproductive function.
71
www.AstralWeb.prv.pl
przysadkowej prolaktyny i nie dopuszcza do zagnieżdżenia blastocysty, która pozostaje w
uśpieniu aż do wiosny i powrotu dłuższych dni. Choć niewielu klinicystów zgadza się z
tezą o sezonowym mechanizmie reprodukcji u ludzi, starsze dane epidemiologiczne i
najnowsze, pochodzące z obserwacji warunków granicznej płodności, dowodzą, że i w
naszym przypadku ma miejsce sezonowość. Nie wiadomo na razie, jaki wpływ na to
zjawisko ma melatonina, ale sezonowe zmiany jej poziomu w osoczu zostały już
opisane1.
Dowiedziono, że płód może syntetyzować i magazynować melatoninę. Reppert i inni2
uważają, że melatonina z organizmu matki przenika do łożyska i reguluj ej ego rytmy.
Biologiczny zegar pracuje bowiem systematycznie, zanim nerw wzrokowy dziecka w pełni
się wykształci. Podczas ciąży dobowy wzrost poziomu melatoniny w osoczu zwiększa się
wraz z zaawansowaniem ciąży, potwierdzając koncepcję, iż szyszynka matki odgrywa
ważną rolę w regulacji rytmów płodu. Podczas porodu poziom tego hormonu jest wyjąt-
kowo wysoki3.
Podobne zależności odkryto w przypadku gruczołów płciowych i beta-karbolin, czyli
substancji halucynogennych wytwarzanych przez szyszynkę. Stężenie beta-karbolin
zmniejsza się wraz z wiekiem. Podawanie tego hormonu młodym samcom zwierząt
hamuje rozwój organów płciowych. U samic szczura w wysokich dawkach wydłuża okres
międzyrujowy, a nawet sprawia, że ruja w ogóle nie występuje. W mniejszych dawkach
zmniejsza wagę jajników, macicy i przysadki4. Badania te dowodzą, że beta-karboliny
mają związek z psychiką oraz pewnymi aspektami życia płciowego.
Formalnie wyniki badań laboratoryjnych nad zależnością między seksualnością a psi
nie istnieją. Poza opracowaniami dotyczącymi dzieci i dorosłych znalazłam tylko dwie
publikacje dotyczące zależności psi od cyklu menstruacyjnego, przy czym wyniki ich są
bardzo nieprzekonujące5. W tradycji istnieje jednak wiele wzmianek o takich
powiązaniach. Dorośli żyjący w celibacie oraz dzieci prawie wszędzie wybierani są na
świątynnych jasnowidzów i proroków, czego najsłynniejszym przykładem była wyrocznia
w Delfach. Buddyzm tantryczny sugeruje, że pewne praktyki seksualne mogą wspomagać
rozwój duchowy. Zjawisko poltergeistów także dowodzi istnienia zależności między
dojrzewaniem i wiekiem młodzieńczym a spontanicznymi zjawiskami
parapsychologicznymi6.
Nie wiemy, jaka długość fali i natężenie światła ma wpływ na biosyntezę melatoniny u
ludzi, istnieją jednak pewne przesłanki, że szyszynka reaguje na różne długości fali
świetlnej7. Musi być jakaś głęboka organiczna przyczyna kojarzenia seksualności z
czerwonym światłem: czerwień była ulubionym kolorem prostytutek począwszy od
czasów babilońskich, w Indiach zaś kobiety wychodzące za mąż noszą czerwone szaty. U
zwierząt trzymanych w czerwonym świetle następuje szybszy rozwój gruczołów
płciowych, a u tych, które przebywały w świetle zielonym, rozwój ten był wolniejszy.
Światło i jego barwa mogą mieć ogromny wpływ na seksualność, prawdopodobnie
poprzez oddziaływanie na szyszynkę (jest to jedyny gruczoł wydzielania dokrewnego
ulegający wpływowi światła). Może właśnie dlatego w Ganzfeld stosuje się czerwone
światło, wywołujące stany hipnagogiczne (senność) i stymulujące zdolności
parapsychologiczne8.

Wnioski
Mój zasób wiadomości o układzie hormonalnym jest wciąż dość skromny.
Neurochemicy dopiero niedawno wyizolowali beta-karboliny z szyszynki i wciąż prowadzą
badania nad melatoniną i serotoniną. Nasza wiedza o chemicznych powiązaniach między
ciałem a umysłem wciąż jest fragmentaryczna, ale i tak wydaje się współbrzmieć z tym,
co jogini, „uczeni subtelnego umysłu", mówią nam o systemie czakramów. Dyscypliny te

1
J. Arendt Melatonin assays in body fluids.
2
S. Reppert in. Human clock pinpointed.
3
CD. Matthews Melatonin in humans.
4
M.M. Airaksinen i I. Kari Beta-carbolines, psychoactive compounds in the mammalian body: Part II Effects.
5
M. Schmitt i R.G. Stanford Free-response ESP during ganzfeld stimulation: the possible influence of menstrual cycle phase.
6
W.G. Roli Poltergeists; A. Gauld i A.R. Cornell Poltergeists; P. Keane i R. Wells An examination ofthe menstrual cycle as a
hormone related physiologi-cal concomitant ofpsi performance; E. Spinelli Paranormal cognition: its sum-mary and implications.
7
E. Dodt i E. Heard Modę ofaction of pineal nervefibres infrogs.
8
G. Gaer-Luce Body Time.
72
www.AstralWeb.prv.pl
operują różnymi językami i stosują odmienne metody, jednak wydają się one nawzajem
potwierdzać.
Muszę przyznać, że fascynuje mnie system duchowy tak spójny jak joga kundalini,
który wyjątkowo ściśle pokrywa się ze złożoną nauką, jaką jest
psychoneuroendokrynologia. Obie dziedziny wiedzy posługują się różnymi językami, lecz
przekład jednego na drugi sprzyja lepszemu rozumieniu każdej z nich. Dzięki temu
dowiedziałam się, że mój czakram korzenia jest związany zarówno fizycznie, jak i
psychicznie z najgłębszymi pokładami emocjonalnych i seksualnych popędów; że
swadhistana ma głęboki związek fizyczny i duchowy z najgłębszymi pokładami mojej
kobiecej jaźni; że muladhara to reakcja jelit itd. Wiedza ta pomaga mi obudzić się i
rozwijać odpowiednie aspekty osobowości. Moje ciało, emocje, umysł i duch stają się
dzięki temu bardziej czyste i otwarte.

73
www.AstralWeb.prv.pl
5. Magia Ziemi: wrażliwość
na ziemskie pole magnetyczne
Wytłumaczenie ignorujące pewne świadectwa, pomijające lub odrzucające coś, co nie
pasuje do przyjętych założeń, nie prowadzi do lepszego zrozumienia tych świadectw1.

Elektryczność
Większość przedstawionego tu materiału zaczerpnęłam z bardzo interesujących
książek, takich jak: Cykle nieba autorstwa Guya Lyona Playfaira i Scotta Hilla, The
Electric Shock Book (Księga elektrycznego wstrząsu) Michaela Shallisa, Needles of Stone
(Kamienne igły) Toma Gravesa, Spiritual Dowsing (Duchowe różdżkarstwo) Siga
Lonegrena, The Opening Eye (Otwierające się oko) Franka McGilliona, Earth Lights
(Ziemskie światła) Paula Devereux i The Secret Language of Stone (Tajemny język
kamienia) Dona Robinsa. Wszystkie poświęcone są interakcjom ludzi z Ziemią w sensie
elektromagnetycznym i (lub) parapsychologicznym2.
Materia to złożony splot ładunków i pól. Poruszające się ładunki elektryczne wzbudzają
pole magnetyczne, a w każdym obiekcie materialnym znajdują się elektrony w
nieustannym ruchu. Jeżeli atomy ułożone są w takim porządku jak w metalach, powstaje
pole magnetyczne o specyficznych cechach. Cała materia jest zarówno elektryczna, jak i
magnetyczna.
Magnesy czerpią swoje właściwości z ładunków elektrycznych w atomach i elektronach
poruszających się w nich po obwodzie koła (jak wirujący derwisze!). Ruchome pole
magnetyczne tworzy prąd elektryczny - dzięki temu mamy prądnice do lamp
rowerowych, generatory, elektryczne silniki i transformatory. We wszystkich tych
urządzeniach elektryczność jest wytwarzana przez metalową cewkę obracającą się
między biegunami magnesu bądź przez magnes krążący wokół cewki stacjonarnej.
Oznacza to, że wokół przewodu lampy czy innego urządzenia elektrycznego, które jest w
danym momencie czynne, powstaje pole magnetyczne zmieniające polaryzację 50 razy
na sekundę.
Światło to zjawisko elektromagnetyczne. Powstaje wówczas, gdy poruszają się ładunki
elektryczne, stanowi ruchomą falę ładunków elektrycznych. Różne barwy pojawiają się
wtedy, gdy światło porusza się z różnymi częstotliwościami, one zaś z kolei zależą od
tempa zmian cykli energii w ciągu sekundy - od widzialnego spektrum, po ultrafiolet, fale
radiowe, mikrofale, promieniowanie rentgenowskie itp. Każda zmiana ruchu elektronów
wywołuje promieniowanie, jak na przykład w żarówce - fotony światła są tworzone przez
elektrony. Światło i materia to tylko różne postacie tej samej energii.
Światło jest tylko rozchodzeniem się zmiennych pól elektromagnetycznych, być może
zatem elektron jest zagęszczonym, niezależnym polem elektromagnetycznym, które my
postrzegamy jako cząstkę obdarzoną elektrycznym ładunkiem3.
W zjawisku fotoelektrycznym światło ultrafioletowe uwalnia elektrony z powierzchni
metalu, czyli energia pojedynczego fotonu światła uwalnia elektron. Światło w zetknięciu
z obiektami materialnymi wytwarza zatem prąd elektryczny (mechanizm ten leży u
podstaw telewizji i płytek ogniw słonecznych). Wrócimy jeszcze do tej kwestii, kiedy
będzie mowa o kamiennych kręgach i oddziaływaniu wschodzącego słońca na kamienie.

Nieco elektrostatyki
Przyjrzyjmy się teraz bliżej tym niezwykłym właściwościom elektryczności i
magnetyzmu, ponieważ są one ściśle związane z wieloma niezwykłymi zjawiskami,
określanymi jako magiczne, dla których nie znaleźliśmy jak dotąd racjonalnego
wyjaśnienia. Moim zdaniem, mają one całkowicie realne psychologiczne i fizyczne
uzasadnienie.

1
M. Shallis The Electric Shock Book.
2
G. Playfair i S. Hill Cykle nieba, op. cit.; M. Shallis, The Electric Shock Book; R. Graves Needles of Stone; S. Lonegren Spiritual
Dowsing; F. McGillion The Opening Eye; D. Robins Circles of Silence, The Secret Language of Stone; P. Devereux Earth Lights;
R.O. Becker The Body Electric
3
M. Shallis The Electric Shock Book.
74
www.AstralWeb.prv.pl
Czy można przyjąć, że wszystkie pozornie magiczne właściwości krzemu, bursztynu,
kwarcu i innych kryształów wyjaśnia elektrostatyka? Jeśli potrzemy bursztyn i ebonit,
przyciągają one pióra, wełnę, jedwab itp. Pocieranie bursztynu wywołuje elektryczność
statyczną. W języku greckim bursztyn nosi nazwę elektron, a Gilbert, lekarz Elżbiety I,
nazywał elektrycznością każdą „siłę przyciągającą". Metal potarty futrem także przyciąga,
pod warunkiem że jest umieszczony w szklanej lub bursztynowej oprawce. Ładunek
elektryczny bursztynu lub ebonitu może przenikać przez ludzkie ciało, wodę i metal,
ponieważ są one dobrymi przewodnikami elektryczności. Ebonit i bursztyn, które nie
przesyłają mocy, lecz ją zatrzymują, nazywamy nieprzewodnikami. Elektryczność płynie
przez przewodniki, takie jak miedziany drut, lecz substancja ta stawia opór przepływowi,
a wtedy otrzymujemy ciepło, jak w kuchence elektrycznej, bądź światło, jak w żarówce.
W nieprzewodniku opór jest tak duży, że elektryczność nie może płynąć i staje się
statyczna. Ładunek elektryczny na powierzchni bursztynu jest przeciwny do tego, który
znajduje się na szkle (krzem).
Krzem, z którego wytwarza się szkło i który stał się podstawowym elementem
komputerów oraz innych nowoczesnych urządzeń z mikroukładami, jest
półprzewodnikiem, czyli czymś między nieprzewodnikiem a przewodnikiem. Prąd można
w nim z łatwością włączać i wyłączać, a w samym materiale tworzy się obwód
elektryczny. Krzem to piasek i znajduje się niemal we wszystkich kamieniach. W starych
skrystalizowanych granitach, z jakich wzniesiono na przykład kamienne kręgi, powstał z
mieszanki rozmaitych rodzajów kwarcu, który z kolei jest skrystalizowanym dwutlenkiem
krzemu.
W bursztynie i ebonicie mogą powstawać bardzo wysokie ładunki, które w momencie
wyładowania dają iskrę przypominającą błyskawicę, słychać też trzask (światło i dźwięk).
Ci, którzy mają gazowe kuchenki z piezoelektrycznym lub elektronicznym zapalnikiem,
posługują się elektrycznością statyczną właściwą kryształom kwarcu. Jeśli dotkniemy
włosów substancją elektrostatyczną, staną dęba. To samo dzieje się wtedy, gdy
wchodzimy do nawiedzonych domów, co może oznaczać, że miejsca te mają jakieś
niezwykłe właściwości elektrostatyczne.
Takie są fizyczne, elektryczne podstawy magicznego zastosowania bursztynu i kwarcu.
Dobrze by było, aby ci, którzy chcą posługiwać się kryształami, poznali ich wyjątkowe
właściwości oraz ich oddziaływanie na ludzi i Ziemię. Kamienie szlachetne i kryształy
mają właściwości elektrostatyczne. Nie zamierzam pisać tu o nich zbyt obszernie,
ponieważ jak dotąd nie przeprowadzono dokładnych badań, a mnie nie podoba mi się ta
cała krystalomania New Age. Tak zwane terapie kryształami oparte są bardziej na mitach
niż na rzeczywistej wiedzy i nie mam do nich zaufania. Entuzjazm, jaki budzą, ma pewne
uzasadnienie w piezoelektryczności kryształów. Cecha ta oznacza bowiem, że nawet lekki
mechaniczny nacisk na kryształ może spowodować wyładowania elektryczne. Wiadomo
też, że kryształy są bardzo wrażliwe na naciskanie i na działanie psychokinetyczne, co
udowodnili w badaniach John Hasted, David Robertson i Julian Isaacs. Badania te, które
rozpoczęły się od eksperymentów polegających na zginaniu metali przez dzieci, ujawniły,
że kryształów można używać jako „narzędzia pomiaru odkształcenia", określającego ilość
energii psychokietycznej działającej na metal. Tego rodzaju piezoelektryczne mierniki
określają nacisk, jaki na metal wywiera energia psychiczna, za pośrednictwem której
dzieci starają się zgiąć metalowy przedmiot. Piezoelektryczne kryształy przekładają ten
mechaniczny nacisk na energię elektryczną.
Terapia kryształami stosowana w ruchu New Age oraz stare magiczne koncepcje
dotyczące kamieni szlachetnych opierają się ma przypisaniu im różnych właściwości w
zależności od rodzaju materiału. Najczęściej dotyczyło to barw. Kolor z natury ma
charakter elektromagnetyczny, ponieważ zależy od długości fali świetlnej. Wiem o tym,
że prowadzono doświadczenia pod kątem leczniczych właściwości barw, nie słyszałam
jednak o konkretnych rezultatach. Kolory natomiast z pewnością bardzo silnie działają na
naszą psychikę, a na przykład czakramy mają przypisaną barwę i energię.
Błyskawice są kolejnym zjawiskiem elektrostatycznym. Powstają one między
naładowanymi elektrycznością chmurami bądź chmurami a Ziemią nawet na wysokości
jonosfery. Błyskawice to rezultat wyładowania elektryczności statycznej, mający własne
pole magnetyczne. Inne towarzyszące im zjawiska, takie jak trzaski i grzmoty, są raczej
skutkiem uderzenia energii elektromagnetycznej w bębenek uchą dlatego są odbierane
jak dźwięki. Przypominają one hałasy, jakie niektórzy ludzie słyszą w domach
wyposażonych w sieć elektryczną - jest to ciągłe buczenie o wysokiej tonacji.

75
www.AstralWeb.prv.pl
Błyskawice zwykle pojawiają się w miejscach najniższego oporu elektrycznego, dlatego
przemieszczają się w dziwny sposób. Często wyładowanie następuje na drzewach i
placach. Nad lądem występuje 10 razy więcej wyładowań niż nad wodą, a elektryczna
oporność dębów jest bardzo niska, dlatego pioruny uderzają w nie najczęściej. Czy
przynajmniej częściowo nie tłumaczy to, dlaczego te drzewa cieszyły się wielkim
szacunkiem ludów pogańskich, na przykład druidów? Nasza parapsychologiczna
wrażliwość jest silnie związana z elektromagnetyzmem. Jest on przyciągany przez
wysokie, spiczaste obiekty, niewykluczone więc, że strzeliste wieże kościołów zostały
specjalnie zaprojektowane, aby wzmacniać energię elektrostatyczną jakiegoś miejsca.
Istnieje też pewna analogia do spiczastych czapek czarowników i nakładania na głowę
rogów.
Błyskawice kojarzą się również ze zjawiskami fortejskimi1, takimi jak
niewytłumaczalne relacje o tak zwanych piorunach kulistych i ogniach świętego Elma.
Ognie te są wyładowaniem na przykład w pobliżu masztów statków, kiedy wytwarza się
wokół nich silne pole elektryczne. Te elektryczne anomalie kojarzono z UFO i
opowieściami o duchach. Mówiono też, na odwrót, że UFO nie pojawia się tam, gdzie
często następują wyładowania elektrostatyczne. Najwyraźniej ma to związek z
elektromagnetyczną energią danego miejsca. Często ludzie, którzy przeżyli elektryczny
szok, na przykład po uderzeniu pioruna, przejawiają potem zdolności parapsy-
chologiczne2.

Negatywne oddziaływanie elektryczności


Niektórzy ludzie są nadwrażliwi na elektryczność, zarówno statyczną, jak i zmienną.
Mają bóle głowy, odczuwają zmęczenie, rozdrażnienie, cierpiana alergie i wiele innych
dolegliwości. Zdarzają się i tacy, którzy unieruchamiają urządzenia elektryczne,
sprawiają, że pękają żarówki, niszczą izolację i są podatni na uderzenia piorunów.
Do grupy osób wrażliwych na elektryczność należą głównie kobiety, często wtedy
przejawiają też one zdolności parapsychologiczne. Łączą się z tym zjawiska
poltergeistów. Znany jest przykład pewnej młodej dziewczyny, która działała na telefony,
żarówki i inny sprzęt elektryczny w biurze, gdzie pracowała, i w końcu musiała z niego
odejść.
Kable elektryczne nad nami poważnie zagrażają zdrowiu. Najczęściej ludzie skarżą się
na zawroty głowy, osłabienie, brak koncentracji, bóle głowy, mdłości, bezsenność, astmę
i wysypkę, omdlenia, ataki serca, białaczkę, a wilgotna i wietrzna pogoda pogarsza
dolegliwości, podobnie jak zjawiska zapowiadające burzę. Można to tłumaczyć
gromadzeniem się jonów dodatnich, czyli elektrycznością statyczną.
Shallis pisze, że dr Perry ustalił, iż istnieje korelacja między przypadkami samobójstwa
a silnym polem elektromagnetycznym w domu. Obliczył, że samobójstwa zdarzają się o
40% częściej w środowisku wystawionym na działanie takiego pola, przy czym nie chodzi
tu tylko o linie wysokiego napięcia nad rejonami mieszkalnymi, lecz także o podziemne
kable, przewody elektryczne w ścianach i w pomieszczeniach, urządzenia pobierające
moc i rodzaj konstrukcji budynku. Kamień chroni nas przed negatywnym oddziaływaniem
elektryczności, natomiast beton przeciwnie - wzmacnia działanie pól magnetycznych i
elektrycznych3.
U zwierząt laboratoryjnych przetrzymywanych w pomieszczeniach narażonych na
działanie silnego pola elektrycznego i magnetycznego występują zaburzenia rozwojowe

1
Zjawiska typu fortejskiego są odrzucane przez przedstawicieli wszystkich dyscyplin nauki jako zabawne, nieprawdopodobne
opowieści, takie jak deszcz żab z czystego nieba. Niedawno za takie zjawiska uznawano także meteoryty, bo naukowcy
zaprzeczali, jakoby cokolwiek mogło spadać z nieba, a ludzi, którzy relacjonowali takie zdarzenia, uznawano za łatwowiernych i
przesądnych. Jak wiadomo, przyjęto już do wiadomości fakt spadania meteorytów, ale środowiska naukowe nie przeprosiły
ludzi, których dawniej uznawały za kłamców. Teraz uznaje się za naiwnych ludzi dostrzegających światła na niebie, wmawia się
im, że to halucynacje, i to wcale nie w pozytywnym rozumieniu tego słowa, to znaczy dostrzegania paranormalnych zjawisk czy
kontaktu ze światem duchów.
2
M. Shallis The Electric Shock Book.
3
Dla przykładu przytoczę cytat z książki M. Shallisa: „Dla całej ziemskiej populacji wynalezienie elektryczności oznaczało
prawdziwą rewolucję. Zmieniła ona metody pracy, życia, kontaktów, a nawet sposób myślenia. Zmienny prąd elektryczny,
płynący niemal wszędzie, symbolizuje nasze uzależnianie się od tego, co nowe, inne. Nasze umysły wpadły w pułapkę obwodów
elektrycznych. Sieć tych obwodów jest jakby przedłużeniem naszego układu nerwowego, a jej wpływ ujawnia się na poziomie
podprogowym i ma znaczenie wyłącznie informacyjne. Elektryczność stała się niewidocznym polutantem, równie szkodliwym jak
odpady chemiczne czy radioaktywne. Staliśmy się istotami elektrycznymi w nienaturalnym elektrycznym świecie. Utrata
subtelnych odczuć jest dowodem skażenia środowiska elektrycznością, podobnie jak brak mądrości świadczy o tym, że mylimy
informacje z wiedzą. Zanieczyszczone elektrycznością środowisko zaburza funkcjonowanie subtelnych sił w nas samych. Od-
rzuciliśmy spokój ducha płynący z harmonii z rytmami natury, a podłączyliśmy się do dziwacznych i okablowanych konstrukcji,
których oddziaływania nie jesteśmy świadomi" (M. Shallis The Electric Shock Book).
76
www.AstralWeb.prv.pl
chromosomów. Niektórzy naukowcy sądzą, że osoby pracujące w środowisku
wystawionym na wpływ mikrofalowego pola elektrycznego mają słabsze plemniki, ich
dzieci często rodzą się z zespołem Downa, mają oni obniżoną odporność, zmienia się u
nich wydzielanie insuliny i innych hormonów. Pole elektromagnetyczne jest czynnikiem
szkodliwym pod względem biologicznym, zwłaszcza jeśli ktoś przeżywa trudny okres w
sferze emocjonalnej, umysłowej i psychicznej. Pisałam już o zależnościach między
hormonami, napięciem a funkcjami szyszynki. Dalej omawiam dokładnie, jak bardzo
gruczoł ten jest wrażliwy na pole magnetyczne. Nic dziwnego, że nasze samopoczucie
pogarsza się, gdy jesteśmy narażeni na działanie pola elektromagnetycznego w chwili
silnego napięcia. Dr Cyril Smith, który prowadził intensywne badania w tej dziedzinie,
twierdzi, że elektryczność oddziałuje na organizm człowieka za pośrednictwem układu
hormonalnego - a zatem czakram wpływa na ciało.
Tymczasem elektryczność sprawiła, że świat stał się globalną wioską. Nigdy przedtem
nie byliśmy tak blisko siebie na tak rozległą skalę. Dzień, w którym dotarły do nas zdjęcia
Ziemi z kosmosu, stał się momentem przełomowym w świadomości całej ludzkości.
Wszyscy jesteśmy z sobą nierozerwalnie związani - a to dzięki mechanizmom
elektromagnetycznym. Magiczne urządzenie, na którym piszę te słowa, jest kawałkiem
krzemowego układu zwanego komputerem. Nie ma wątpliwości, że wszyscy korzystamy z
niezwykłych właściwości pól elektrycznych i magnetycznych. Musimy jednak starać się
ograniczyć ich negatywne skutki, a uda się nam to tylko wtedy, gdy zrozumiemy, o co w
tym wszystkim chodzi.

Uzdrawiające właściwości energii elektromagnetycznej


Shallis powołuje się na badania, które wykazały, że sztucznie generowany
bioelektryczny prąd wspomaga odtwarzanie nowych kończyn u szczurów. Uważa on, że
rytmicznie pulsujące pole magnetyczne, jak to, które stosuje się w fizykoterapii,
wspomaga własną energię elektryczną organizmu, przez co regeneruje bodźce nerwowe i
przywraca właściwe funkcje organu. Pole magnetyczne pomaga w leczeniu nowotworów,
ponieważ są one wynikiem zaburzenia pola bioelektrycznego i nadmiernego namnażania
się komórek. Normalne komórki rozwijają się zgodnie ze specyficznym wzorcem organi-
zmu, lecz w przypadku nowotworów wzorzec ten ulega zniekształceniu. Niektóre osoby
wrażliwe na elektryczność i alergicy stwierdzają, że magnetyzm pomaga im wyzdrowieć.
Można stąd wnioskować, że nasze pola elektryczne określają wzorzec organizmu, a gdy
zaczyna on szwankować, zapadamy na choroby w rodzaju nowotworu. Zastanawiam się,
czy wzrost zapadalności na te choroby w ciągu minionych 150 lat nie ma związku z coraz
szerszym stosowaniem urządzeń elektrycznych. Widać zatem, że energia elektryczna ma
zarówno dobroczynne, jak i szkodliwe oddziaływanie, w zależności od takich czynników
jak natężenie czy częstotliwość. Warto o tym pamiętać w związku z ostatnimi odkryciami
w dawnych miejscach kultu.
Poziom wrażliwości zależy też od płci i wieku: chłopcy są bardziej podatni na alergie
niż dziewczęta, a dorosłe kobiety bardziej niż mężczyźni. Zjawisko to należy przypisać
zmianom hormonalnym w cyklu menstruacyjnym. Ciąża i poród to okres szczególnej
wrażliwości, a zjawisko to jest analogiczne do tego, co wiemy o szyszynce i produkcji
melatoniny. U mężczyzn istotnym czynnikiem jest stres. W miarę starzenia się zmniejsza
się też podatność na alergie. Alergia i wrażliwość na elektryczność prawdopodobnie są po
części cechami dziedzicznymi. Niektórzy alergicy często wykazują predyspozycje
parapsychologiczne: jasnowidzenie, telepatię i zdolność uzdrawiania. Michael Shallis
uważa, że obniżony próg odporności u tych ludzi sprawia, iż stają się bardziej otwarci na
inne poziomy świadomości:
Kiedy obniża się próg odporności organizmu, wydaje się, że człowiek otwiera się na
drobniejsze zmiany pola elektromagnetycznego wokół niego. Gdy EMF [Earth 's Magnetic
Field - ziemskie pole magnetyczne] zmienia się pod wpływem czynników lokalnych, takich
jak minerały w skałach i wodzie oraz obiekty wzniesione przez ludzi, zmiany takie muszą
odbić się na osobach o dużej wrażliwości1.
Natężenie pola elektrycznego oddziałujące na ludzi jest bardzo niewielkie. Elektryczność
człowieka to wyjątkowo skomplikowany układ potencjałów elektrycznych wzajemnie ze sobą
powiązanych, a także wchodzących w interakcje z polami zewnętrznymi. Na ogół im słabsze
pole, tym większe prawdopodobieństwo nieznacznych zmian pól wewnątrz i wokół ludzkiej
istoty. Bezpośrednie rezultaty tych interakcji zależą od charakteru pól elektrycznych i stanu

1
Ibidem.
77
www.AstralWeb.prv.pl
zdrowia człowieka. Jeżeli ma on bardzo niski próg z powodu stresu czy braku równowagi,
1
tym bardziej prawdopodobne, że ulegnie wpływom środowiska elektrycznego .
Shallis twierdzi ponadto, że zakopywanie pokarmu i wody w ziemi pomaga usunąć
komponent elektryczny. Nie jestem przekonana, czy taki element znajduje się na
wszystkich obiektach. Zdjęcia Kirliana ukazują koronę z wyładowań elektrycznych, czyli
pole elektryczne, wokół większości obiektów, niewykluczone więc, że zakopywanie jest
równoznaczne z uziemieniem, co w magii miało prowadzić do oczyszczenia z
niepożądanej energii. Shallis pisze też, że woda poddana działaniu elektryczności
pozostaje taka sama po zamrożeniu i że zachowuje elektromagnetyczną informację
pozwalającą odtworzyć poprzedni stan po roztopieniu. Pokrywa się to z odkryciami w
homeopatii, w której rozpuszczanie poza pewien punkt sprawia, że w roztworze nie ma
już cząsteczek leku, a mimo to woda zachowuje właściwości lecznicze2.
Douglas Dean3, amerykański parapsycholog, również odkrył, że woda poddana
działaniu uzdrowicieli oraz woda ze świętych studni odznacza się w podczerwieni
odmienną wartością szczytową absorpcji. Zastosował technikę zwaną spektroskopią
podczerwieni, w której wiązka podczerwonego światła - czyli takiego, które emitowane
jest poza czerwonym krańcem widzialnego spektrum - świeci przez wodę. Woda
pochłania część promieniowania, a przypominające tęczę spektrum można mierzyć i
dzięki temu określić dokładnie długość fali świetlnej oraz jej ilość wchłoniętą przez wodę.
Zwykła woda z kranu oraz święta woda (czyli poddana działaniu uzdrowiciela) absorbują
światło o różnej częstotliwości.

Słońce

Wszyscy wiedzą, że na Słońcu są plamy. Pełny ich cykl wynosi 22,6 roku: 11,3 roku od
szczytowej liczby plam do następnego szczytu. Ponieważ pierwszy szczyt znajduje się w
ujemnej, drugi zaś w dodatniej fazie, musi minąć 22,6 roku dla pełnego cyklu od szczytu
dodatniego do dodatniego lub od ujemnego do ujemnego. Oznacza to, że pole
magnetyczne Słońca przechodzi 11-letni cykl wzrostu liczby i oddziaływania plam, po
czym plamy te słabną i znikają. Po 11 latach cykl się kończy, po czym powtarza się z
przeciwną polaryzacją. Cykl ten jest jednak bardzo nieregularny, a czasem plamy znikają
na dziesiątki lat. Periodyczność ta oddziałuje na Ziemię na różne sposoby, co zostało
dokładnie opisane w Cyklach nieba4. Mamy więc do czynienia z zaburzeniami pola
magnetycznego Ziemi, krańcowymi kaprysami pogody, zmienną długością pór
dojrzewania zbiorów oraz politycznymi i społecznymi transformacjami. Plamy na Słońcu
to także słoneczne wiatry oddziałujące na Ziemię. Zmienia się także klimat (kiedy plamy
znikają, woda jest chłodniejsza; gdy są aktywne, woda jest cieplejsza), przyrost słojów w
drzewach, tempo tworzenia się skrzepów u ludzi, liczba przyjęć do szpitali psychia-
trycznych.
Pole magnetyczne Słońca obraca się w zróżnicowanym tempie na różnych
szerokościach, ponieważ Słońce jest ciałem gazowym. Wywołuje to zaburzenia na
powierzchni słonecznej, przejawiające się widocznymi plamami i burzami solarnymi,
wskutek których w przestrzeń gwałtownie wyrzucane są elektrony i jony. Burze te,
docierając do ziemskiej atmosfery, powodują zakłócenia pola elektromagnetycznego,
objawiające się przerywaniem sygnałów radiowych, oraz anomalie w jonosferze.
Słoneczne pole magnetyczne dzieli się na cztery części, a każda z nich jest
przeciwieństwem następnej. Obrót Słońca powoduje zawirowanie struktury magnetycznej
co 27 dni, tak więc brzeg każdej z tych części przechodzi przez Ziemię co cztery
tygodnie. Wiatr słoneczny i jego wpływ na EMF to zapewne mechanizm oddziaływania
Słońca na Ziemię, ponieważ za każdym razem, gdy część magnetyczna Słońca przebiega
przez naszą planetę, dzień lub dwa później wstrząsa ona aktywnością geomagnetyczną5.

1
Ibidem.
2
E. Davenas i in. Human basophil degranulation triggered by very minute anti-serum against IgE.
3
D. Dean, An examination of infrared and ultrafiolet techniques to test for change in water following the laying-on-of-hands;
S. Schwartz, Infrared spectra alteration in water proximate to the palms of therapeutic practitioners.
4
G. Playfair i S. Hill Cykle nieba op. cit. John Henry Nelson odkrył w latach 40. że „pewne charakterystyki zmienności plam na
Słońcu mogą towarzyszyć pozycji planet. Wydaje się, że w pewnych położeniach planet wobec Słońca następuje połączenie ich
oddziaływania również na Ziemię. Podczas pełni zmniejsza się ziemski magnetyzm. Kiedy Ziemia znajduje się w pewnych
położeniach wobec innych planet, na przykład Wenus, Marsa i Jowisza, na naszej planecie odnotowuje się zmiany
magnetyzmu".
5
J. Gribbin The Climate Threat.
78
www.AstralWeb.prv.pl
Powyżej jonosfery planety znajdują się pasy naładowanych cząstek słonecznych,
uwięzionych przez magnetyzm w magnetosferze. Są one zwane pasami Allena. Granice
magnetosfery podlegają wpływom słonecznego wiatru. Zorza polarna powstaje ze
świecących jonów naładowanych przez ten wiatr w wysokich warstwach atmosfery i
uwięzionych w meandrach ziemskiego pola magnetycznego. Dźwięki i wonie
towarzyszące zorzy przypominają wyładowania elektryczności statycznej. Dźwięki te
wahają się od świstów i szmerów po ostre trzaski, natomiast wonie od zapachu ozonu po
siarki. Niewykluczone, że istnieje związek między zorzami a burzami i trzęsieniami ziemi,
przy czym ruchy skorupy ziemskiej wskutek wyładowań elektrycznych powodują jonizację
powietrza w rejonach pojawiania się zórz. Zorze wywierają też wpływ na elektryczność
gruntu i otaczają nas polem elektrycznym; minerały fluorescencyjne jarzą się pod
wpływem pola elektrycznego wzbudzonego w kryształach.

Studnia w kształcie kielicha w Glastonbury


(fot. Serena Roney-Dougal).

W roku 1989 byliśmy świadkami jednego z największych rozbłysków znanych w


historii. Słońce pokrywała wielka liczba ogromnych plam, a zjawisku temu towarzyszyły
niezwykłe wydarzenia na świecie. Ostatni szczyt tej samej fazy miał miejsce w 1967
roku. Nawet tak daleko na południe, jak w Glastonbury, po raz pierwszy widziałam zorzę
polarną. Była wspaniała -barwne strugi światła rozciągające się na całym nieboskłonie, a
potem przez wiele godzin niesamowita zielona poświata na północnym niebie, tak jasna,
że przyćmiła gwiazdy. Zorzę polarną widziano nawet w Southampton, co nigdy się nie
zdarzało. Przez kilka godzin później cierpiałam na silne bóle brzucha. Podejrzewam, że
pole magnetyczne towarzyszące rozbłyskowi Słońca, który wywołał zorzę, musiało mocno
oddziałać na mój organizm. Powinniśmy uważniej wsłuchiwać się w nasze ciało, bo wiele
może nam o nas powiedzieć. Przypomnijcie sobie powiedzenie „mam kogoś na karku".
Kark i szyja mają powiązania z tarczycą, reagują więc na stres związany z trudnościami w
porozumiewaniu się.

Czy aura to pole elektromagnetyczne?


W płynach, na przykład w wodzie, to nie elektrony tworzą prąd, lecz jony dodatnie
wywołane polem elektrycznym, które biegną od jednej elektrody do drugiej w procesie
zwanym elektrolizą. Jest to elektrochemiczna reakcja odgrywająca ważną rolę w żywym
organizmie, jako że wszystkie żyjące istoty składają się głównie z wody. Oznacza to, że

79
www.AstralWeb.prv.pl
elektryczność jest siłą życiową, która może też uśmiercać. Niektórzy lekarze mówią, że
śmierć to brak aktywności elektrycznej w mózgu. Światło gwiazd to ich żywotna siła
biegnąca przez kosmos. Sądzę, że pole elektromagnetyczne jest fizyczną postacią siły
życiowej, ale nie nią samą. To tylko sposób, w jaki przejawia się ona we wszechświecie
fizycznym.
Bez elektryczności nie byłoby materii. Elektryczność to siła wiążąca wszystko,
odpowiednik chińskiej energii chi, która jest utożsamiana z przepływem kosmicznej
energii utrzymującej wszystko w świecie w obecnej postaci. W Indiach nazywana jest
praną- oddechem życia. Wszystkie te koncepcje są w jakimś stopniu do siebie podobne,
mówią bowiem o sile leżącej u podstaw wszystkich zjawisk i nadającej światu jego formę.
Wszyscy jesteśmy elektrycznością, podobnie jak gwiazdy, Słońce, planety i przestrzeń
kosmiczna. Impulsy elektryczne poruszają naszym ciałem, przekazując informacje do
organów i kończyn, zmysłów i mózgu, żeby uruchomić procesy myślowe. Harold Saxton
Burr nazywa tę energię elektryczną polem L. Stwierdza, że całkowite pola organizmów
żywych są elektryczne:
Struktura żywej istoty i jej forma ustalana jest przez pole elektrodynamiczne, określające
porządek części składowych i jednocześnie przez nie determinowane. To elektryczne pole
charakteryzuje określoną żywą istotę, decyduje o jej rozwoju i postaci, utrzymuje jej formę i
strukturę przez całe jej życie. Pole elektrodynamiczne to mechanizm zapewniający
prawidłowe funkcjonowanie i ciągłość życia13.
Twierdzenie Burra, że postać naszego ciała jest określona przez całkowite pole
elektryczne, fizyczny odpowiednik aury, przypomina najnowszą koncepcję Ruperta
Sheldrake'a dotyczącą pola morfogenetycznego. Nie zamierzam tu wdawać się w
szczegóły. Jeśli interesuje was ta kwestia, polecam książki Sheldrake'a A New Science of
Life (Nowa nauka życia) i The Pattern of the Past (Wzór przeszłości). Warto wspomnieć,
że na przykład jaja żab mają oś napięcia, a system nerwowy młodej żaby wykształca się
wzdłuż tej osi. Nawet niezapłodnione jajo salamandry ma oś napięcia, a jej dodatni ko-
niec przypada na wyraźny punkt na jaju, z którego potem wykształci się serce. Pole L jest
niezależne od zapłodnienia i pozostaje niezmienne, ponieważ przyszła potencjalna forma
zwierzęcego embrionu jest wpisana w niezapłodnione jajo. Pola L rozciągają się w
przestrzeni na kilka milimetrów, a obracająca się wokół własnej osi salamandra spełnia
funkcję prądnicy prądu stałego. Wydaje się, że elektryczne pole L jest fizycznym
przejawem niefizycznych form pól. Jeśli coś ma oddziaływać materialnie, w pewnym
momencie musi „przeobrazić się" w formę fizyczną, a pole elektromagnetyczne wydaje
się właśnie taką formą1.
Burr za pomocą woltomierza wykazał, że nasze pole bioelektryczne objawia się w
postaci aury. Mierzył on różnice napięcia między palcami wskazującymi prawej i lewej
dłoni. Różnica ta ma indywidualny charakter - u jednych ludzi napięcie jest wysokie, u
innych niskie. U kobiet wartości te zmieniają się w zależności od etapu cyklu
menstruacyjnego, a napięcie jest bardzo wysokie podczas owulacji. Ponadto zmiany
napięcia są bardzo wyraźne podczas choroby - najczęściej zanim nastąpią objawy
kliniczne. Przywodzi to na myśl zdjęcia kirlianowskie, które są inną metodą pomiaru
elektryczności ciała, przez niektórych porównywaną do aury. Podczas pomiaru napięcia
kukurydzy zaobserwowano różnice między hybrydami, nawet jeśli w grę wchodził tylko
jeden gen. Łatwiej też było odróżnić ziarna zdrowe od słabych.
Pola L są najsilniejsze w wieku dojrzałym, a słabną, gdy zbliża się śmierć. Dr Ravitz
zahipnotyzował pewną osobę i zmierzył pola L. Gdy wywołał smutne wspomnienia u tej
osoby, stwierdził poważne zmiany pola. Emocjonalne rozchwianie odznacza się zatem
polem L o wysokim napięciu, a zjawisko to jest doskonale znane medycynie
psychosomatycznej (efekt placebo). Napięcia umysłowe są przyczyną zaburzeń w sferze
fizycznej, a jak dowiódł dr Ravitz, mają również wpływ na pole L, ono zaś wywołuje
symptomy choroby. Stres można zatem porównać do energii - wspominałam o tym,

1
Pole L Burra ma te same właściwości co pole morfogenetyczne Sheldrake'a. Jeśli „pole formy" oddziałuje na materię, dziwne
byłoby, gdyby nie zachodziła między nimi współzależność. Jeżeli formy pola Sheldrake'a są niematerialne, to współistnieją w
przestrzeni wokół nas, lecz w niewidzialnym wymiarze. Podobnie jak świat ducha, pola te działają w sferze materii, muszą
zatem z definicji być wykrywalne na poziomie materialnym. Uważam, że elektrodynamiczne pola życia są właśnie materialnymi
aspektami pola formy. Mają te same właściwości i funkcje. Pola życia i pola formy oddziałują na rozwój, utrzymują wzorce i
podlegają wpływom świata, w jakim się przejawiają. Mechanizm ten ma naturę elektromagnetyczną (Shallis op. cit). Patrz także
H.S. Burr Blueprint for Immortality: The Electric Pattern of Life. „Elektromagnetyczny wszechświat jest fizycznym składnikiem
niewidzialnego świata. Pola form rządzące ideami łączą się z naszymi elektrycznymi mózgami, lecz te ostatnie są czymś więcej
niż prostymi mechanicznymi komputerami. Pola L i ich związek z polami formy dowodzą, że rzeczywistość to coś więcej niż
mechaniczny świat. Nie wszystko możemy wytłumaczyć elektrycznością, wiemy tylko, że jest ona odbiciem bardziej subtelnej
rzeczywistości" (Shallis op. cit.).
80
www.AstralWeb.prv.pl

Powiększona elektrofotografia środkowego


i wskazującego palca prawej dłoni dwóch osób.
Aury w wyższym rzędzie należą
do jednej z nich, dolne do drugiej
(zdjęcie udostępnione przez Leona Golda).

pisząc o GSR, który tak często stosuje się w badaniach parapsychologicznych i percepcji
podprogowej. Można za jego pomocą mierzyć zmiany na skórze powstające pod wpływem
emocji, myśli i poziomu napięcia czy relaksu.
Dzięki odmianie fotografii kirlianowskiej, zwanej elektronografią, otrzymujemy zdjęcia
całego organizmu i jego organów wewnętrznych. To, co ukazuje się na filmie, jest
obrazem pól L zmodyfikowanych przez stan konkretnego człowieka. Przestrzeń wokół
naszych ciał zawiera jony powietrza pochodzące z naszego pola elektrodynamicznego i ze
zmian chemicznych towarzyszących procesom biologicznym. Guzy także emitują fale
elektromagnetyczne. Widać wyraźnie podobieństwo między polami L, zdjęciami
kirlianowskimi a aurą. Na wszystkie te zjawiska wpływają warunki fizyczne i mentalne,
stan zdrowia i emocje oraz duchowość danej osoby1.
Harold Saxon Burr przez ponad 30 lat badał pola L drzew. Stwierdził, że istnieje stały
rytm tych pól, które szczyt osiągają w południe, a najniższe wartości nocą. Rozwój
drzewa podążał za tymi rytmami. Zmiany pola elektrycznego wynikały z fluktuacji
środowiska i przebiegały zgodnie z cyklami miesięcznymi i sezonowymi wzorcami2. Cykle
plam na Słońcu znajdują odzwierciedlenie w zmianie napięcia elektrycznego na Ziemi, w
powietrzu i drzewach. Dotyczy to wszystkich żywych istot.
Pola elektryczne wewnątrz i wokół obiektów ożywionych wchodzą w interakcje pól
elektrycznych środowiska naturalnego, w którym się znalazły. Nie dotyczy to tylko człowieka.
Wszystkie obiekty są wzajemnie powiązane: Słońce, Księżyc, Ziemia i jej mieszkańcy.
Jesteśmy stworzeniami elektrycznymi żyjącymi w elektrycznym świecie3.
Na poziomie podstawowym wszystko zatem jest elektrycznością - kamienie, metal,
planety, zwierzęta - a pola elektryczne otaczające materię i sięgające dalej, w przestrzeń

1
Uzdrowiciele są przekonani, że przewodzą jakąś inną energię, często odczuwają ciepło i elektryczne mrowienie w prawej ręce.
Informacja pochodząca z aury jest wzmacniana prawą ręką, a pod działaniem lewej uspokaja się. Uzdrowiciele często widzą
kolorową aurę i po tym mogą poznać, czy coś dzieje się źle. Aureole są przykładem aury wokół głowy osoby „oświeconej".
Wystarczy przytoczyć niektóre znane od dawna powiedzenia: ktoś promienieje, twarz mu się rozjaśnia itp. Opisy aureol i aur
znajdujemy w większości kultur. Hinduiści na przykład rozróżniają pięć aur: aura zdrowia, siły życia, karmiczną aurę prze-
znaczenia, aurę charakteru i duchowości. W tradycji chrześcijańskiej jest wyraźnie określona jako aureola. Niektórzy sugerują,
że aura jest elektrycznym polem życia danej osoby.
2
Shallis op. cit.
3
Ibidem.
81
www.AstralWeb.prv.pl
wokół obiektów, łączą się i oddziałują na wszystko dookoła. Kosmiczna sieć jest wirującą
elektrycznością. Elektryczne powietrze oddziałuje na naszą wrażliwość.
To powiązanie na poziomie elektromagnetycznym wyjaśnia, dlaczego tak wielki wpływ
wywierają na nas pewne miejsca, okresy, barwy, dźwięki, atmosfera, przedmioty i ludzie.
Mówimy, że jesteśmy dostrojeni do atmosfery w związku z wibracjami różnych ludzi - i
właśnie to mamy na myśli. Na poziomie pola elektrycznego świat jest potężnym,
złożonym i splątanym układem rozmaitych schematów energii elektrycznej. Ma to na nas
wpływ pod względem fizycznym, umysłowym, emocjonalnym i duchowym. Błyski światła
pojawiają się i znikają w nas samych, odzwierciedlając nasze nastroje, myśli, sposób
bycia1.
Reagujemy podobnie jak drzewa Burra, które wchodzą w interakcje ze zmiennymi
polami elektrycznymi w powietrzu i na Ziemi. Doskonałym tego przykładem jest
psychometria, kiedy pobieramy energię z jakiegoś obiektu i jeśli jesteśmy dostatecznie
wrażliwi, możemy poznać pewne fragmenty jego dziejów: do kogo należał, jaki jest itp.
Jest to zjawisko podobne do sytuacji znalezienia się w nawiedzonych miejscach.
Shallis pisze:
W polach energetycznych znajduje się komponent elektryczny, a osoba wrażliwa może
odczytać przesłanie właściwe temu polu. Niewykluczone, że pole wokół obiektu, ożywionego
lub nie, umożliwia medium skierowanie zdolności telepatycznych w tym samym kierunku, do
którego zwraca się dany obiekt. Jeśli zjawisko percepcji pozazmysłowej zawiera element
elektryczny, to działa on poprzez pola życia przenikającego przestrzeń wokół nas.
Uzdrowiciele także działają w sferze psychometrii, czego przykładem jest radionika.
Uzdrowiciele kładący dłonie na ciele pacjenta prawdopodobnie pobudzają jego pola życia2.

Ziemia jako olbrzymi magnes

Ziemskie pole magnetyczne (EMF) łączy się z elektrycznymi właściwościami


przestrzeni Układu Słonecznego - Słońcem, Księżycem i planetami. Wyobraźcie sobie
Ziemię jako wielki magnes z liniami magnetycznymi biegnącymi z bieguna północnego ku
południowemu. W gruncie rzeczy bieguny magnetyczne przemieszczają się, a od czasu do
czasu następuje zmiana polaryzacji; ostatnia miała miejsce około 34 000 000 lat temu.
Słońce i planety mają podobne pola magnetyczne. EMF powstaje w wyniku ruchu obro-
towego planety, której wnętrze jest roztopioną mieszanką żelaza i niklu, zachowującą się
jak prądnica prądu stałego. Przez skorupę ziemską przebiega prąd elektryczny, łącząc się
z polem magnetycznym.
Geolodzy potrafią określić, do jakiego stopnia skały zachowały pamięć EMF z czasów,
kiedy się formowały. Powstawały z roztopionej magmy, która po wyrzuceniu na
powierzchnię stygła, twardniejąc wraz ze stopami żelaza. Łączyła się ona z EMF w sposób
szczególny dla danego czasu i miejsca, tworząc zapis magnetycznej historii planety.
Ponieważ EMF podlega nieustannym zmianom, skały są namagnesowane według ich
cyklu. Natężenie pola magnetycznego staje się coraz słabsze. Czy osłabienie EMF może
mieć związek z rosnącym zainteresowaniem zjawiskami parapsychologicznymi?
Skały o dużej zawartości minerałów o magnetycznych właściwościach, zwłaszcza
żelaza, są bardziej podatne na działanie magnetyzmu niż te, w których minerałów tych
jest mniej. Skały wulkaniczne i metamorficzne znajdujące się w rejonach o dużej
aktywności tektonicznej na ogół wykazują większą wrażliwość na magnetyzm niż skały
osadowe. Don Robinson uważa, że silnie skrystalizowane skały w pionowych kamieniach i
kamiennych kręgach działają jak kondensatory. Ładunek elektryczny w kondensatorze
zostaje przechowany, dopóki nie nastąpi jakieś zdarzenie, a elektryczność ulegnie
wyładowaniu w postaci trzaskającej iskry, jak w przypadku bursztynu. Kondensatory
składają się z dwóch rejonów przewodzących, oddzielonych nieprzewodnikiem zwanym
dielektrykiem. Skutki działania elektryczności rozprzestrzeniają się w polu otaczającym
naładowany obiekt. Wokół ładunku można narysować linie konturowe ukazujące
natężenie pola słabnącego w miarę zwiększania się odległości.
W trwale namagnesowanych skałach odkryto magnetyt, czyli naturalną skałę
magnetyczną. Kawałek żelaza potarty magnetytem zostaje namagnesowany i wskazuje
północ, a uwolniony podąża w dół zgodnie z szerokością geograficzną. Na tej zasadzie

1
Ibidem odnośnie astrologii.
2
Ibidem.
82
www.AstralWeb.prv.pl
działa kompas. Podczas badań nad szyszynką okazało się, że mamy coś w rodzaju
wewnętrznego kompasu. Warto wspomnieć, że prąd elektryczny wytwarza pole
magnetyczne, które zarówno przyciąga kompas, jak i namagnesowuje żelazo.
Trzeba też pamiętać, że niektóre skały odznaczają się silnym magnetyzmem, inne
natomiast mają go niewiele i układają się w różnych kierunkach. Żyjemy więc na
magnetycznej planecie. Magnetyzm przenika skały skorupy ziemskiej, po której stąpamy,
oddziałuje też na atmosferę, a to z kolei ma wpływ na nas i na miejsca, gdzie znajdują
się skały.

Nasz szósty zmysł


W poprzednim rozdziale pisałam o tym, że w ostatnich 10 latach badania szyszynki,
naszego czakramu mediumicznego i trzeciego oka, wykazały, iż wytwarza ona substancję
halucynogenną, która może nas wprowadzić w stan odmiennej świadomości. Substancja
ta przewodzi zjawiska psi na poziomie fizycznym, emocjonalnym, umysłowym i
mediumicznym1. Zmiana natężenia ziemskiego pola magnetycznego jest jednym z
elementów środowiskowych oddziałujących na aktywność szyszynki i na naszą wrażliwość
parapsychologiczną.
Ostatnio prowadzono wiele badań nad wrażliwością na elektryczność i magnetyzm.
Uzyskano interesujące rezultaty, dowodzące, iż stara teoria o szóstym zmyśle jest
prawdziwa. Tym szóstym zmysłem jest wrażliwość na ziemskie pole magnetyczne, która
ma związek z wrażliwością na zjawiska mediumiczne. Zmysł ten jest podprogowy, więc
większość z nas nawet nie wie, że go ma. I nie jest to zmysł parapsychologiczny, choć
niektórzy tak sądzą. Psychologiczne procesy, dzięki którym zdajemy sobie sprawę z tej
informacji, przypominają wiedzę, którą otrzymujemy za pośrednictwem psi2. Z praktycz-
nego, subiektywnego punktu widzenia, świadomość ziemskiego pola magnetycznego oraz
świadomość informacji psi przejawia się w podobny sposób. Dlatego różdżkarstwo na
mapie, będące przejawem psi, wydaje się tożsame z różdżkarstwem w terenie, które
polega na wrażliwości na zmiany pola magnetycznego. Dowodziłoby to, podobnie jak w
przypadku moich studiów nad tradycyjną percepcją podprogową, że granica między
podprogowym zmysłem percepcji a percepcją typu psi jest płynna i często jedna
przechodzi w drugą.
Trzeba zapamiętać, że na naszą świadomość podprogową nieustannie oddziałuje
ziemskie pole magnetyczne, co ma ogromne znaczenie w astrologii, magii,
czarnoksięstwie i innych dziedzinach ziemskiej wiedzy. Mamy tu do i czynienia ze
świadomością towarzyszącą rozwojowi duchowemu, która jest o wiele bardziej dostępna
mieszkańcowi wsi niż mieszczuchowi.
Magnetyczny zmysł, przypominający drogowskaz, był dokładnie badany zarówno u
zwierząt, jak i u ludzi. Na przykład Mather i Baker3 odkryli, że leśne myszy dzięki
sygnałom magnetycznym odnajdują właściwy kierunek, Wszyscy doskonale znamy
przypadek gołębi, które powracają do domu dzięki temu zmysłowi.
Baker4 w książce o nawigacji nazywa ten magnetyczny zmysł szóstym zmysłem.
Zakrywał on ludziom oczy, po czym umieszczał ich w powozach, które podążały krętymi
drogami. Po podróży proszono ich, by wskazali kierunek, z którego przybyli. Stwierdził,
że wielu uczestników eksperymentu potrafiło to zrobić, lecz ci, którzy na głowie mieli
przyczepiony magnes, tracili tę zdolność. Zauważył też, że takie znaki jak słońce,
kierunek wiatru i charakterystyczne punkty w terenie pomagały ludziom, którym zdjęto
opaski z oczu.
Badania Bakera prowadziła dalej Gai Murphy5. Pracowała ona z dziećmi siedzącymi z
zawiązanymi oczyma na obrotowych krzesełkach. Kręcono krzesełkami, a dzieci miały
określić strony świata - czy znalazły się naprzeciwko północy, południa itp. Gai zbadała w
ten sposób 1279 dzieci i odkryła, że nie mają one zmysłu kierunku aż do 11. roku życia,
przy czym dziewczęta doskonale radziły sobie z oznaczeniem strony świata, chłopcom
natomiast przychodziło to z większym trudem. Gdy dziewczynkom zakładano magnes na

1
M.A. Persinger Psi phenomena and temporal lobe activity: the geomagnetic factor; S.M. Roney-Dougal, Some speculations on
a possible psychic effect of harmaline, The pineal gland's possible role as a psi-conductive neuromodulator, Recentflndings
relating to the possible role of the pineal gland in ąffecting psychic ability, Geomagnetismi and the pineal gland: some
speculations.
2
S.M. Roney-Dougal A comparision of subliminal and psi perception: exploratory and follow-up studies.
3
J.G. Mather i R.R. Baker A demonstration on navigation by rodents using an orientation cage.
4
R.R. Baker Human Navigation and the Sixth Sense.
5
G. Murphy The emergence of magnetic personality.
83
www.AstralWeb.prv.pl
wysokości oczu, wyniki były znacznie mniej dokładne. Murphy uważa, że brak wrażliwości
chłopców wynika z tego, że próbowali wydedukować kierunek drogą logicznego
rozumowania, a nie zwykłego domysłu. Dziewczynki raczej domyślały się kierunku,
pozwalając prowadzić się podprogowej, magnetycznej wrażliwości.
Pole magnetyczne ma znaczenie nie tylko przy określaniu kierunku, lecz także w
innych dziedzinach. Stutz1 uważa, że rytm okołodobowy myszoskoczków jest regulowany
dziennymi fluktuacjami pola magnetycznego. Rudolph2 odkrył, że pola elektryczne o
częstotliwości 60 herców (Hz) oraz sztuczne pola magnetyczne wpływają na zachowania
szczurów, które po ich oddziaływaniu przejawiały obniżoną „reaktywność emocjonalną".
Walker27 stwierdził, że tuńczyk potrafi wykryć zmiany pola magnetycznego nawet o
wartości jednej nanotesli (nT, mniej niż 1/20 000 pola ziemskiego). Podobny mechanizm
u ludzi zauważono podczas eksperymentów z różdżką. Jest to bardzo prawdopodobne,
ponieważ pola magnetyczne w zakresie ultraniskich i bardzo niskich częstotliwości mają
wpływ na ludzi. Niektórzy indyjscy badacze3 dowiedli, że nagły wzrost częstotliwości
ziemskiego pola magnetycznego o około 20 nT obniża próg ataku i stanowi zapowiedź
drgawek u ludzi cierpiących na epilepsję. Inni4 natomiast odkryli, że pozostawanie pod
wpływem pola o częstotliwości 0,1 Hz między 10 a 50 nT powoduje u ludzi zmiany
fizjologiczne. Niektóre osoby są tak bardzo wrażliwe na ziemskie pole magnetyczne, że
gdy zwrócą się twarzą na południe, zaczynają chorować, wschód i zachód nie mają na
nich wpływu, a północ poprawia ich stan zdrowia5. (Okresy stabilizacji między dziennymi
zmianami EMF wynoszą średnio 10 nT. Podczas burz magnetycznych, takich jak zorza
polarna, zmiany są bardzo gwałtowne i zbliżają się do 500 nT. Kable elektryczne w do-
mach i liniach przesyłowych mogą wytwarzać pole magnetyczne od 100 do 100 000 nT i
więcej).
Wiąże się to z moimi badaniami nad szyszynką w dwóch aspektach. Pierwszy to fakt,
że gruczoł ten zaczyna wapnieć w okolicy wieku dojrzewania i nikt nie wie, dlaczego tak
się dzieje. Wapnienie to przypomina nieco proces, w wyniku którego nasz nos staje się z
wiekiem bardziej kościsty, a kości są zbudowane przede wszystkim z wapnia, podobnie
jak zęby. Odkryto, że kości, rogi, włosy i pióra emitują własny sygnał elektryczny pod
wpływem stresu i są tak wrażliwe na pola elektromagnetyczne, że stają się przetworni-
kami piezoelektrycznymi6. Kości na przykład zrastają się szybciej pod wpływem pola
magnetycznego. Semm7, opierając się na badaniach szyszynki, pisze o nerwowej
podstawie kompasu magnetycznego, ja natomiast uważam, że ten zmysł magnetycznego
kompasu to prawdopodobnie zwapniona część szyszynki. Warto to przemyśleć i zbadać.
Teza ta nabiera większego sensu, jeśli uzna się szyszynkę za czakram mediumiczny
łączący nasze ciała na materialnej Ziemi z medialno-duchowym aspektem naszego
jestestwa, dla którego elektryczność i magnetyzm stanowią jedno z ogniw łańcucha.
Wydaje się zatem, że istnieje połączenie między materią a polem elektro-
magnetycznym. Zastanawiam się nad dawnymi metodami wróżenia, w których
stosowano kości lub skorupy żółwi. Amerykańscy Indianie nosili pióropusze, które
prawdopodobnie pełniły funkcję elektromagnetycznej anteny. Neolityczne bóstwa miały
rogi, a średniowieczni czarownicy dużą wagę przywiązywali do włosów i paznokci. Sądzę,
że wszystkie te praktyki magiczne łączył ten sam efekt piezoelektryczny.

Ziemskie pole magnetyczne a zdolności parapsychologiczne


Najnowsze badania przeprowadzone w Kalifornii8 wykazały, że eksperymenty widzenia
na odległość dają lepsze wyniki, gdy pole geomagnetyczne jest stosunkowo spokojne. W
eksperymentach tych osoba stara się opisać miejsce, w którym w danej chwili przebywa
inny uczestnik testu. Potem zawozi się ją do tego miejsca i pokazuje jego zdjęcia.
Stwierdzono, że ludzie potrafią dokładnie opisać miejsca, a ta forma telepatii,
jasnowidzenia czy też prekognicji - czyli parapsychologiczne wyczucie miejsca - nosi

1
A.M. Stutz Circadian rhythm in gerbils relative to geomagnetic variation.
2
K. Rudolph i in. Effect of 60 Hz electric fields on rodent behaviour.
3
M. Rajaram i S. Mitra Correlations between convulsive seizures and geomagnetic activity.
4
S. Subrahmanyam, P.V. Sanker Narayan i T.M. Srinivasan Ęffects of magnetic micropulsations on the biological systems - a
bioenvironmental study.
5
Shallis op. cit.
6
G. Playfair i S. Hill Cykle nieba, przeł. G. i Z. Frącowie, Warszawa 1984.
7
P. Semm i in. Electrical response of pineal cells to thyroid hormones and parathormone.
8
D. Adams Autostopem przez Galaktykę, op. cit.; M.A. Persinger Intensive subjective telepathic experiences occur during days
of quiet global geomagnetic actnity.
84
www.AstralWeb.prv.pl
nazwę widzenia na odległość. W kilka lat później Marsha Adams uzyskała geomagne-
tyczne indeksy opisujące zmiany ziemskiego pola magnetycznego w danym miejscu
każdego dnia i odkryła, że skuteczność widzenia miała związek z natężeniem pola.
Uczyniła to, ponieważ kanadyjski badacz, Michael Persinger, przeprowadził badania na
podstawie starego zbioru samoistnych przypadków tego rodzaju, opisanych w książce
Phantasms of the Living (Widziadła żywych istot). Przedstawiono w niej tysiące
spontanicznych zjawisk, które dokładnie zweryfikowano, żeby sprawdzić, czy dana osoba
rzeczywiście miała doświadczenia mediumicznie. Są tam dane geomagnetyczne sięgające
czasów wiktoriańskich, kiedy to opisano te przypadki, a Persinger porównał daty z
natężeniem EMF i odkrył, że spontaniczne zjawiska telepatyczne zdarzały się częściej w
dniach, gdy aktywność geomagnetyczna była mniejsza. Uzyskał podobną zbieżność w
przypadku nowszego zestawienia, opracowanego przez amerykańskiego parapsychologa
lana Stevensona, który przeprowadzał interesujące badania nad reinkarnacją, oraz w
przypadku zjawisk opisanych w magazynie „Fate", publikującym materiały w dziedzinie
zjawisk paranormalnych, astrologii itp. Stwierdził, że związek między spokojną
aktywnością geomagnetyczną a zwiększoną świadomością medialną nie dotyczy
prekognicji1.
Persinger zajmował się także przypadkami poltergeistów i stwierdził, że epizody w tej
dziedzinie ściśle wiążą się z nagłym wzrostem aktywności geomagnetycznej2. Odkrył on,
że zjawy osób zmarłych są widywane, gdy aktywność geomagnetyczna wzrasta3, i
stwierdził, że zbieżność ta utrzymuje się przez dziesięciolecia a także w cyklu dobowym.
Zdarzały się okresy wyraźnie spokojniejszej aktywności geomagnetycznej, na przykład w
latach 1870-1879 i 1890-1909. Persinger sądzi, że można tym tłumaczyć okresy w
historii, kiedy odnotowywano częstsze relacje o zjawiskach parapsychologicznych,
podobnie jak ma to miejsce obecnie. Odkrył też4, że przypadki telepatii zdarzały się w
dniach, gdy aktywność geomagnetyczna była mniejsza niż wówczas, gdy odnotowano
przypadki prekognicji lub ukazywania się zmarłych, i niższa od średniej miesięcznej lub
rocznej aktywności geomagnetycznej. Szczyt spontanicznych widzeń dotyczących śmierci
i kryzysów miał miejsce między 2.00 a 4.00, drugi zaś między 21.00 a 23.00 (na
podstawie rejestru Gurneya, Myersa i Podmore'a oraz statystyk Sidgwicka i miesięcznika
„Fate"). Ten rozkład w czasie jest naprawdę interesujący, ponieważ zgadza się z tym, co
już napisałam o szyszynce i szczytowych okresach wydzielania melatoniny w skali roku
średnio sześć godzin po zapadnięciu zmroku, między północą a trzecią rano.
Persinger przeanalizował eksperymenty Maimonides Dream5 w Nowym Jorku, których
uczestnicy spali w laboratorium. Kiedy zaczynali śnić, na co wskazywał gwałtowny ruch
gałek ocznych (faza REM), ktoś w sąsiednim pokoju wybierał przypadkowy obraz i starał
się wysłać go do śpiących. Kiedy kończyła się faza REM, uczestników budzono i proszono,
żeby zrelacjonowali swoje senne marzenia. Rano próbowali dopasować je do tego obraz-
ka, a liczba dokładnych opisów była znacząca6. Analizując te eksperymenty po kilku
latach, Persinger stwierdził, że najwięcej zbieżności miało miejsce w okresach
spokojniejszej aktywności geomagnetycznej.
W innym eksperymencie testowano jedną osobę przez cztery miesiące i stwierdzono,
że przy niższej aktywności geomagnetycznej badany osiągał lepsze wyniki w sferze
parapsychologicznej7.
W pewnych badaniach jednak nie stwierdzono związku między świadomością psi a
EMF. Wieloletnie eksperymenty przeprowadzone przez Roberta Johna i Brendę Dunne z
laboratoriów Engineering Anomalies w Princeton wykazały, że nie ma takiej zbieżności.
Do takich samych wniosków doszedł Chuck Honorton, który eksperymentował z Ganzfeld

1
M.A. Persinger Intensive subjective telepathic experiences occur during days of quiet global geomagnetic activity.
2
L. Gearhart i M.A. Persinger Geophysical variables and behaviour: XXXIII. Onset of historical and contemporary poltergeist
episodes occurred with sudden increases in geomagnetic activity.
3
M.A. Persinger lncreased geomagnetic activity and the occurrence of bereavement hallucinations: evidence for melatonin-
mediated microseizuring in temporal lobe?; Psi phenomena and temporal lobe activity: the geomagnetic factor.
4
M.A. Persinger i G.B. Schaut Geomagnetic factors in subjective telepathic, precognitive, and postmortem experiences.
5
M.A. Persinger Psi phenomena and temporal lobe activity: the geomagnetic factor.
6
Jeżeli interesują was te badania, polecam książkę M. Ullmana, S. Prippnera i A. Vaughana Dream Telepathy.
7
M.A. Persinger Psi phenomena and temporal lobe activity: the geomagnetic factor. Inny kalifornijczyk (warto zauważyć, jak
często badania te dotyczą ludzi zamieszkałych w Kalifornii, gdzie właśnie przebiega uskok San Andreas, który tak silnie
oddziałuje na pola geomagnetyczne), to Charles Tart, który przeprowadził dwa badania psi, szukając możliwych zbieżności z
efektem geomagnetycznym. Podobnie jak Adams, stwierdził, że niskie wartości aktywności pola geomagnetycznego poprzedzają
znacznie wyrazistsze zjawiska psi, choć ze statystycznego punktu widzenia różnice były mało znaczące. Jedno z opracowań
stwierdza nasilenie psi w dniach uspokojenia aktywności geomagnetycznej, lecz nie na odwrót.
85
www.AstralWeb.prv.pl
przez ponad 15 lat. Dlaczego tak jest - wciąż nie wiemy. Niewykluczone, że warunki
panujące w laboratoriach w jakiś sposób zakłócają EMF bądź całkowicie je niwelują, albo
też jakieś inne czynniki przeważały nad nieznacznym wpływem pola. Howard Wilkinson1
sprawdził niektóre stwierdzenia Persingera i wcale nie doszedł do takich samych
wniosków. Na tym polega kłopot z badaniami -jest zawsze więcej znaków zapytania niż
pewników.
Badania te zakwestionowali Hubbard i May2, którzy twierdzili, że należało najpierw
zmierzyć miejscowe pole geomagnetyczne. Teza ta z pewnością jest słuszna, a większość
badań nad szyszynką, o których piszę dalej, przeprowadzono po uprzednim zmierzeniu
miejscowego, sztucznie wytworzonego pola magnetycznego. Działanie takie jest
uzasadnione tym bardziej w przypadku pól elektromagnetycznych otaczających święte
miejsca, kopce itp.
Mimo to z badań tych wynika bezsporny fakt - że ziemskie pole magnetyczne
oddziałuje na psi. Jeśli zatem jest ono odmienne od normalnego, istnieją większe szanse,
że zjawiska parapsychologiczne będą miały miejsce. Wynikałoby z tego, że wrażliwość na
psi w jakimś sensie podlega wpływowi EMF. Wiemy, że niektóre praktyki wzmacniają
efekty psi, na przykład hipnoza, wydaje się też, że zmiana natężenia pola magnetycznego
może stwarzać dogodne warunki dla tych zjawisk.
Wyraźne powiązanie zdolności medialnych ze zmianami warunków geofizycznych
dowodzi, jak bardzo nasza duchowość zależy od Ziemi. Zapoznając się z literaturą na
temat funkcjonowania szyszynki, stwierdziłam, że gruczoł ten także reaguje na EMF.
Produkcja melatoniny, która prawdopodobnie jest prekursorem pinoliny przewodzącej siłę
psi, zależy nie tylko od natężenia światła, lecz także od częstotliwości ziemskiego pola
magnetycznego. Fakt, iż EMF ma wpływ na funkcjonowanie szyszynki, dowodzi istnienia
pewnego neuromechanizmu, poprzez który zdolności psi ulegają wpływowi pola.

Szyszynka a ziemskie pole magnetyczne - zegar 25-godzinny


W ostatnich dziesięcioleciach zaczęto interesować się wpływem EMF na funkcjonowanie
szyszynki. Większość eksperymentów wykonywano na zwierzętach, trzeba więc
podchodzić z dużą ostrożnością do przenoszenia ich wyników na ludzi. Niewielka część
tych eksperymentów przeprowadzona na ludziach nie jest jednak sprzeczna z tym, co
zaobserwowano w przypadku zwierząt. Zamieszczam wyniki wybranych badań, które
publikowano w literaturze neurochemicznej i które najlepiej ilustrują odkrycia w zakresie
wpływu EMF na funkcje szyszynki.
W 1980 roku stwierdzono, że ziemskie pole magnetyczne oddziałuje na elektryczną
aktywność komórek szyszynki3. Teraz wiadomo, że mózg to organ elektryczny i
elektroencefalografem można mierzyć fale mózgowe, na przykład fale alfa podczas
medytacji. Odkrycie, że EMF oddziałuje na tę elektryczną aktywność, jest jednak całkiem
nowe, a już wpływ na szyszynkę wydaje się wyjątkowo ciekawy. Odkrycie to zostało
potwierdzone w 1983 roku4, w dodatku okazało się, że wpływ EMF nie dotyczy wyłącznie
szyszynki, lecz także wegetatywnego układu nerwowego łączącego ten gruczoł z
siatkówką- źródłem informacji o natężeniu światła, długości dnia, świetle księżyca i
porach roku oraz innych nerwowych impulsów.
Także w 1983 roku stwierdzono, że sztucznie wytworzone pole magnetyczne, tylko
nieznacznie różniące się od EMF, uniemożliwia biosyntezę melatoniny w szyszynce
szczurów w nocy, ponieważ hamuje wydzielanie enzymu przekształcającego serotoninę w
melatoninę. Wydaje się, że zmiana pola magnetycznego jest istotnym czynnikiem,
ponieważ zwierzęta przyzwyczajają się do sztucznego pola5. Zmiany tego pola nie tylko
oddziałują na elektryczną aktywność szyszynki i komórki układu wegetatywnego, lecz
także na wydzielanie przez ten gruczoł najważniejszego neurohormonu -melatoniny,
która kieruje układem hormonalnym, czyli czakramami. Czy z te- go powodu odczuwamy
zmiany nastroju na przykład podczas pełni? Szyszynka jest powiązana z całym układem
hormonalnym. Ma on wpływ na naszą seksualność, stopień napięcia i emocje, sama zaś z

1
H. Wilkinson Geomagnetic variations and spontaneous psi phenomena.
2
G.S. Hubbard i E.C. May Aspects of the measurement and application of geomagnetic indices and extremely low frequency
electromagnetic radiation for use in parapsychology.
3
P. Semm i in. Electrical response of pineal cells to thyroid hormones and parathormone.
4
E.F. Barr i in. Melanin: The organising molecule.
5
R.F. Welker i in. Effects of an artificial magnetic field on serotonin N-acetylotransferase activity and melatonin content of the
rat pineal gland.
86
www.AstralWeb.prv.pl
kolei podlega oddziaływaniu zmiennego pola magnetycznego. A ziemskie pole
magnetyczne zmienia się pod wpływem aktywności Słońca wschodu Księżyca, a zapewne
i pod wpływem innych planet, choć ta kwestia nie została ostatecznie wyjaśniona. Czyżby
i tu należało doszukiwać się fizjologicznych odniesień do pewnych aspektów astrologii?
Na podstawie tych odkryć Cremer-Bartels i inni1 twierdzą, że w sferze biologicznej
melatonina jest „tłumaczem" warunków środowiskowych. Dochodzą do wniosku, że
naturalne zmiany EMF można uznać za naturalnego dawcę czasu (Zeitgeber) cyklu
dziennego w szyszynce i siatkówce. Szyszynka jest zatem zegarem biologicznym
regulującym niemal wszystkie funkcje organizmu - od cyklu sen-jawa, poprzez cykl
menstruacyjny, po dojrzewanie i starzenie. Ponadto te naturalne zmiany spowodowane
są 11-letnim cyklem plam na Słońcu.
Wyniki badań enzymatycznej aktywności szyszynki potwierdzają doświadczenia
przeprowadzone przed wieloma laty przez Wevera2. Udowodnił on, że człowiek
odizolowany od ziemskiego pola magnetycznego wykazuje znaczące rozstrojenie rytmu
dobowego, nawet jeśli nie wyeliminowano percepcji światła. Wydaje się, że magnetyczny
czynnik regulacji rytmu dobowego jest równie ważny, jak światło. Kiedy zwierzę jest bez
przerwy trzymane w ciemności, jego rytm dobowy nie ustaje, lecz przebiega w cyklu 25-
godzinnym. Ponieważ pływy wywoływane przez Księżyc ulegają zmianie przez jedną
godzinę w 25-godzinnym cyklu, a nasz satelita wpływa również na zmiany ziemskiego
geomagnetyzmu, niewykluczone, że jest to jeden z czynników rządzących naszym
rytmem dobowym3. Magiczne znaczenie przypisywane Księżycowi przez czarowników i
ludy pogańskie doczekało się wreszcie naukowych wyjaśnień, a przed nami pojawiły się
nowe perspektywy postrzegania samych siebie w odniesieniu do Ziemi i Układu Słonecz-
nego. Niedługo nasza wiedza sięgnie gwiazd. Wiedza ugruntowana na Ziemi sprawi, że
media, mistycy i czarnoksiężnicy podzielą się z nami wizjami, a naukowe metody
badawcze stworzą dla nich materialne podstawy.
Co więcej, stwierdzono, że u przepiórek sztuczne pole magnetyczne wpływa nie tylko
na syntezę melatoniny w szyszynce, lecz także na produkcję tego hormonu w siatkówce4.
Pole to oddziałuje na melatoninę i enzymy wytwarzające ją w siatkówce, ale reakcja
szyszynki na EMF występuje wyłącznie wtedy, gdy sama siatkówka zostanie pobudzona.
Nie umiem powiedzieć, jak procesy te przebiegają u niewidomych, ponieważ w tej
dziedzinie nie prowadzono jeszcze badań. Wiem natomiast, że utrata wzroku czyni ludzi
wyjątkowo wrażliwymi na inne bodźce, a niektór2y reagują również na światło, jeśli ich
ślepota nie była spowodowana całkowitym uszkodzeniem siatkówki. Powiązanie szyszynki
z siatkówką jest bardzo ważne, ponieważ ta ostatnia stanowi część mózgu, jeśli można
tak powiedzieć, wystawioną na zewnątrz. To właśnie relacja między EMF a światłem i
ciemnością ma tu kluczowe znaczenie, a siatkówka jest wrażliwa na oba zjawiska. Oczy
stanowią bezpośrednie połączenie z duszą człowieka, a w ludowej tradycji wiele mówi się
o różnych spojrzeniach - diabelskim, uzdrawiającym5, pełnym miłości spojrzeniu
kochanków - można mnożyć te przykłady bez końca. Pola magnetyczne mają coś
wspólnego z rozbłyskami fosfinu, które widzimy, zamknąwszy oczy. Silne pola
elektryczne wywołują zaćmę i uszkodzenie siatkówki. Światło i barwy odgrywają ważną
rolę w naszym życiu. Wielu z nas wpada w depresję na widok szarych chmur i mgły
zasłaniających grubą warstwą niebo. Czerwone światło w pokoju poprawia atmosferę,
czyni pomieszczenie przyjaznym, wygodnym i bardzo zmysłowym. Białe światło fluore-

1
G. Cremer-Bartels i in. EMF and quails.
2
R. Wever Human circadian rhythms under the influence of weak electric fields and the different aspects of these studies.
3
Wpływ grawitacji księżycowej na pływy morskie jest doskonale znany, ale Księżyc przyciąga też lądy. Prawdopodobnie jest to
przyczyną napięć w słabych punktach powierzchni Ziemi, jak na przykład wzdłuż linii geologicznych uskoków. (Słońce także ma
swój udział w występowaniu trzęsień ziemi). Efekt pływowy pojawia się również we wszystkich organizmach zawierających
wodę, tak więc - jakkolwiek słabo - nasze ciała również reagują na przyciąganie Księżyca! Dzięki częstym pomiarom w
izolowanych i nieizolowanych probówkach z wodą destylowaną Piccardi odkrył, że niektóre reakcje chemiczne przebiegały
odmiennie w dwóch zestawach próbek. Na tej podstawie stwierdził, że aktywność słoneczna, fazy księżycowe i kosmiczne
promieniowanie mają wpływ na procesy zachodzące w wodzie. Promieniowanie kosmiczne mogło przenikać do cząsteczek wody
wskutek zmian w natężeniu ziemskiego pola magnetycznego. Może to oznaczać, że rośliny, zwierzęta i ludzie - organizmy w
znacznej części składające się z wody - także są podatne na wpływy kosmiczne. Pole L Burra reaguje na fazy Księżyca. Puharich
przeprowadził serię eksperymentów telepatycznych w okresie miesiąca, próbując określić inne zmienne. Stwierdził, że wyniki w
eksperymentach z psi są najwyższe podczas pełni i nowiu. Ponadto środowisko ujemnie zjonizowane, jak przy wielkich
wodospadach lub w pobliżu ognisk, także ułatwia występowanie zjawisk psi.
4
G. Cremer-Bartels i in. EMF and quails; S. Reuss i J. Olcese, Magnetic field effects on the rat pineal gland: role of retinal
activation by light.
5
F.T. Elworthy The Evil Eye: An Account of This Ancient and Widespread Superstition; R. Sheldrake A New Science of Life.
87
www.AstralWeb.prv.pl
scencyjne jest zimne, nieprzytulne i wywołuje u niektórych ludzi bóle głowy oraz inne
dolegliwości.
Naukowcy odkryli, że istnieje coś takiego jak magnetyczne okno, a organizm nie
reaguje na pola magnetyczne, jeśli są one silniejsze lub dużo słabsze niż to okno, którego
częstotliwość jest bliska ziemskiemu polu1. Nie wiem, jakie stąd wynikają konsekwencje
dla ludzi mieszkających w miastach, otoczonych polami wytwarzanymi przez prąd w
urządzeniach i kablach elektrycznych. Wiem natomiast, że kultura miejska jako całość
jest źródłem materialistycznego, przeciwnego duchowości etosu, który niszczy naszą
planetę. Są jednak dane świadczące o tym, że choć cały nasz zelektryzowany świat nie
jest zdrowy, to jednak nie pozbawia nas doszczętnie wrażliwości magnetycznej.
A jednak Reiter i inni2 odkryli, że u szczurów poddanych działaniu pól elektrycznych o
częstotliwości 60 Hz od chwili poczęcia do 23. dnia po urodzeniu nastąpiło zmniejszenie
szczytowej nocnej produkcji melatoniny w szyszynce. Dorosłe szczury poddane działaniu
pól elektrycznych i magnetycznych także wytwarzały mniej melatoniny w nocy. My,
mieszkańcy zelektryfikowanych domów, jesteśmy jak te nieszczęsne szczury. Kable
przenoszą prąd elektryczny o częstotliwości 50 Hz do naszych lamp, lodówek,
telewizorów, odtwarzaczy stereo, komputerów, term wodnych i innych urządzeń, którymi
otaczamy się na co dzień. Oznacza to, że choć nie zawsze oddziałują na nas bardzo silne
pola elektromagnetyczne, to jednak w jakimś stopniu reagujemy na te słabsze. Może to
wyjaśnia, dlaczego jest teraz mniej nawiedzonych domów i innych samoistnych zjawisk
paranormalnych, niż zdarzało się to przed epoką elektryfikacji. W czasach wiktoriańskich
media dokonywały materializacji, sprawiały, że przedmioty fruwały w powietrzu itp. Dziś
już się to nie zdarza. W tych czasach także media w rodzaju Aleistera Crowleya ponoć
kontaktowały się z wszelkiego rodzaju duchami, lecz ja nie słyszałam, aby współcześni
okultyści wywoływali tak niesamowite zjawiska. Czy to możliwe, że choć nadal jesteśmy
istotami mediumicznymi, nasze zdolności sprowadzają się do nic nieznaczących,
codziennych doświadczeń?
A zatem szyszynka, a zwłaszcza wytwarzana przez nią melatonina zdecydowanie ulega
wpływom pół magnetycznych i elektrycznych. Słabsze ziemskie pole magnetyczne
odpowiada za zmniejszenie produkcji melatoniny, a krótkotrwałe, intensywne zmiany
pola w obu kierunkach hamują wytwarzanie tego hormonu. Tłumaczyłoby to sprzeczne
rezultaty badań Persingera, o których pisałam wcześniej: niekiedy stwierdzał on
zbieżność z niską dzienną aktywnością, czasem zaś z nagłym wzrostem natężenia EMF.
Wydaje się, że gwałtowne wahania są w tym wypadku czynnikiem decydującym, a zmia-
ny w kierunku natężenia są zbieżne z rozmaitymi zjawiskami psi. Ponieważ melatonina
ma wpływ na spory obszar układu hormonalnego i funkcji nerwowych w obrębie
organizmu, wszystko, co oddziałuje na szyszynkę, odbija się także na tych funkcjach.
Mimo iż nie prowadzono dokładnych badań nad wytwarzaniem beta-karbolin w szyszynce
pod wpływem czynnika geomagnetycznego, jest bardzo prawdopodobne, że synteza tej
substancji także podlega jego wpływom. Dotychczas przeprowadzone badania sugerują
więc, że szyszynka jest fizjologicznym łącznikiem, za którego pośrednictwem ziemskie
pole magnetyczne może zmieniać naszą wrodzoną wrażliwość na psi.

Różdżkarstwo i geomagnetyzm
Żyły mineralne i bieżące wody gruntowe mają związek z uskokami geologicznymi,
pęknięciami, korytami starych strumieni, jaskiniami w wapiennych skałach, kanałami w
wulkanicznej lawie itp. Przerwy te powodują geofizyczne perturbacje na niewielką skalę,
w tym zmiany natężenia pola magnetycznego.
Ponieważ wszystkie badania dowodzą, że jesteśmy wyjątkowo wrażliwi na ziemskie
pole magnetyczne, można powiedzieć, iż różdżkarstwo w terenie jest co najmniej
częściowym przejawem reakcji na zmiany lokalnego pola magnetycznego. Widać tu
wyraźnie, że do głosu dochodzą zdolności parapsychologiczne, podobnie jak w przypadku
różdżkarstwa na mapie. Przypuszczam też, że reakcja na EMF ma pewien związek z
szyszynką i wrażliwością mediumiczną.
Od lat zastanawiano się nad naturą różdżkarstwa w związku z poszukiwaniem wody,
ponieważ niektórzy ludzie są wyjątkowo wrażliwi na zmiany pola magnetycznego w

1
J. Olcese i in. Evidence for the involvment of the visual system in mediating magnetic field effects on pineal melatonin
synthesis in the rat.
2
R.J. Reiter i in. Reduction of the nocturnal rise in pineal melatonin levels in rats exposed to 60-Hz electric field in utero and for
23 days after birth.
88
www.AstralWeb.prv.pl
miejscach podziemnych źródeł. W 1949 roku holenderski geolog Solco Tromp stwierdził,
że ruchy różdżki często pokrywają się z nieznacznymi zakłóceniami magnetycznymi. W
1962 roku francuski fizyk Yves Rocard zaobserwował to samo zjawisko, podobnie jak
rosyjski geofizyk Walery Matwiejew. Niedawno opublikowany artykuł w „New Scientist"1
potwierdza to wyraźnie i bez cienia wątpliwości. Szyszynka może być mózgowym
receptorem wrażliwym na ziemskie pole magnetyczne, który umożliwia różdżkarzowi
zarówno wykrywanie fluktuacji pola, jak i osiągnięcie właściwego stanu umysłu,
nieodzownego w tego rodzaju poszukiwaniach.
Ruchy różdżki najwyraźniej reagują na zmiany częstotliwości ziemskiego pola
magnetycznego. Williamson pisze, że większość różdżkarzy poszukuje żył mineralnych i
cieków wodnych, które towarzyszą profilowi geologicznemu terenu, na przykład uskokom.
Simmons, geofizyk z MIT, badał ziemskie pole magnetyczne wokół dwóch oznaczonych
przez różdżkarzy studni niedaleko Bostonu. W przeciwieństwie do większości innych
studzien wydrążonych w krystalicznej skale w tym rejonie, te zawierały duże ilości wody.
Obie znaleziono w obrębie wąskiego pasa anomalii magnetycznej, liczącego zaledwie
kilka metrów szerokości. Anomalia ta spowodowana była pęknięciem, przez które płynęły
wody gruntowe, co wyjaśnia obfitość wody w studniach.
W 1970 roku Duane Chadwick z Uniwersytetu Stanu Utah przeprowadził serię
eksperymentów spełniających wszelkie kryteria formalne. Poddał on testom 150 osób,
prowadząc równocześnie badania nad grupą kontrolną. Rezultaty były zaskakujące: ruchy
różdżki wykazały niewątpliwy związek z drobnymi zmianami natężenia ziemskiego pola
magnetycznego2.
Wrażliwość na to pole tłumaczy także, dlaczego różdżkarze znajdują żyły rud metali,
które również towarzyszą uskokom lub pęknięciom skorupy ziemskiej. Oczywiście
wiadomo, że niektóre rudy mineralne mają właściwości magnetyczne.

UFO a geomagnetyzm
Badania nad UFO, starodawnymi szlakami (ley-lines) i kamiennymi kręgami wykazują,
że podobnie jak różdżkarstwo, zjawiska te są związanie z anomaliami geomagnetycznymi
oraz z magnetycznym oddziaływaniem Układu Słonecznego na naszą planetę3.
Przedstawione tu wyniki mają raczej charakter wstępny, lecz są bardzo interesujące i
mogą stanowić podstawę dalszych badań4.
Paul Devereux opublikował ostatnio książkę Places of Power (Miejsca mocy) opartą na
najnowszych, wszechstronnych badaniach tak zwanego Projektu Smoka. Niestety, nie
udało mi się zdobyć egzemplarza tej książki, aby zaczerpnąć fragmenty do tego
rozdziału, dlatego tylko do niej odsyłam. We wcześniejszej publikacji Earthlights (Światła
Ziemi) autor ten omawia książkę Persingera i Lafreniere'a Space-Time Transients and
Unusual Events (Przebieg przejściowy czasoprzestrzeni a niezwykłe zjawiska)5, w której
zanalizowano zakres zjawisk UFO i niezwykłych zdarzeń. Przedstawione tam dane
sugerują, że zjawiska UFO najczęściej mają miejsce w określonych rejonach, choć mamy
też do czynienia z elementem wprowadzającym zamęt - im więcej ludzi mieszka w jakiejś
okolicy, tym więcej relacji o zaobserwowaniu tych obiektów! W najbliższej mi okolicy
relacje te pochodzą z rejonów Warminster, Dyfed, Barmouth i Cumbria, a UFO najczęściej
pojawia się w kwietniu, lipcu, sierpniu i wrześniu.
Rdzeniem teorii Persingera i Lafreniere'a jest koncepcja elektryczności sejsmicznej.
Rejony, w których najczęściej pojawia się UFO, to przede wszystkim obszary zjawisk
sejsmicznych, podatne na trzęsienia ziemi czy choćby wstrząsy. Nie na wszystkich
geologicznych uskokach, gdzie występują sejsmiczne naprężenia, pojawiają się ruchy
skorupy ziemskiej na tyle silne, byśmy je zauważyli, zwykle są one bowiem bardzo
nieznaczne. Podczas sejsmicznych odkształceń napór na kryształy skalne wytwarza pola
elektromagnetyczne poprzez modyfikację efektu piezoelektrycznego. Pola powstałe w ten
sposób wytwarzają takie zjawiska elektrostatyczne jak pioruny kuliste, błędne ognie oraz

1
T. Williamson A sense of direction for dowsers?
2
Ibidem. Patrz też G.P. Hansen Dowsing: A Review of Experimental Research.
3
P. Devereux Earth Lights.
4
Polecam książki P. Devereux Earth Lights, Earth Lights Revelation i Places of Power, a także Dona Robinsa Circles of Silence i
The Secret Language of Stone.
5
M.A. Persinger i G.F. Lafreniere Space-Time Transients and Unusual Events.
89
www.AstralWeb.prv.pl
inne zjawiska świetlne związane z trzęsieniami ziemi i UFO. Wywierają one również
wpływ na sferę psychiczną, co często przybiera postać poltergeistów1.
Naprężenia na uskokach mogą kumulować się przez długi czas. W rezultacie powstaje
niekiedy zlokalizowana elektryczna kolumna. Takie efekty i zjawiska pojawiają się jedynie
w przypadku naprężenia. Elektryczne kolumny powstałe w wyniku nagromadzenia się
naprężeń oddziałują także na wszelkie żywe stworzenia. Gdy część mózgu zostanie
elektrycznie pobudzona, człowiek może popaść w stan przypominający senne marzenie, a
żywe obrazy pojawiają się w wyobraźni nawet w pełni świadomości. Takie stymulujące
siły nie są duże i prawdopodobnie mogą zostać wytworzone przez nietrwałe prądy
towarzyszące naprężeniom tektonicznym2. Ma to wyraźny związek z tym, co napisałam
już o szyszynce i zjawiskach paranormalnych.
Kanadyjczycy dodają, że choć głównym źródłem energii mechanizmów towarzyszących takim
zjawiskom są pola elektryczne wywołane naprężeniami geologicznymi, znacznie słabsze
mogą powstawać pod działaniem pół generowanych przez zjawiska meteorologiczne, na
przykład burze. Można też brać pod uwagę bodźce wysyłane przez Słońce i Księżyc. Badacze
udowodnili już, że anomalie magnetyczne mogą powstawać na powierzchni Ziemi nad
złożami mineralnymi w okresie burz geomagnetycznych3.
Trzęsienia ziemi powodują aktywność elektryczną w postaci świecenia: przed, w
trakcie i po trzęsieniu w powietrzu uwalnia się ładunek elektryczny. Należy jednak
pamiętać, że same naprężenia w skałach są zdolne wywołać efekt piezoelektryczny.
Zjawiska UFO mają zatem związek z epicentrum trzęsienia ziemi, lecz czynnikiem
decydującym jest tu ruch Ziemi i towarzyszące mu pole elektromagnetyczne.

UFO a psychika
Paul Devereux bardzo obszernie omawia psychiczny i medialny aspekt zjawisk UFO.
Piszę o tym, ponieważ jest to doskonały przykład łączności psychiki z Ziemią ilustrujący
również zasady magii. Devereux, Jacques Vallée i kilku innych autorów uważa, że relacje
o kształcie UFO i postaciach ich załogantów to rezultat naszej wyobraźni, archetypowej
symboliki, XX-wiecznej zbiorowej nieświadomości, a nie forma w polu energetycznym,
które nazywamy niezidentyfikowanym obiektem latającym. Devereux wspomina, że
niektórzy piloci myśliwców walczących z UFO podczas drugiej wojny światowej (pierwsze
tak dobrze znane zjawiska UFO) „relacjonowali, że światła jakby reagowały na ich
myśli"4.
W tym wszystkim najbardziej bawi mnie fakt, iż istnieje wyraźny związek między małymi
zielonymi ludzikami a Zielonym Człowiekiem religii pogańskiej. Coraz wyraźniej
dostrzegam, że UFO jest współczesnym odpowiednikiem ludowych baśni o duszkach.
Jedna z zasad psychologii mówi, że postrzegamy tylko to, co jesteśmy w stanie pojąć.
Czegoś, co jest nam zupełnie obce, nie dostrzegamy, ponieważ z niczym się nam nie
kojarzy. Cała percepcja polega na tym, że obraz na siatkówce musi pasować do danych
zawartych w naszej pamięci. Tak właśnie zachowują się dzieci, które w pierwszych
miesiącach życia zaczynają poznawać otoczenie. Wszystko, co znajdzie się w ich zasięgu,
biorą do ręki, gryzą, dotykają, obracają, znowu wkładają do ust, muszą to posmakować i
poczuć. W ten sposób tworzą dotykalny, widzialny i słyszalny obraz przedmiotu, a z
czasem mogą bez trudu ten obiekt rozpoznać. Inne obiekty są dopasowywane do
istniejących już wyobrażeń, tworzą się wówczas kategorie, takie jak kubki, zabawki,
jedzenie. Jeśli coś znajduje się całkowicie poza naszym światem lub światopoglądem, nie
daje się z niczym porównać, zwłaszcza jeśli jest bardziej abstrakcyjne niż obrazy już
ukształtowane w pamięci. Dlatego widzimy chochliki, gnomy, skrzaty, elfy o różnych
postaciach i wielkości, w zależności od miejsca, choć mają one wiele cech wspólnych.
Pewne szczegóły zmieniały się przez tysiąclecia: istoty te stawały się coraz mniejsze i
noszą ubranie z okresu poprzedzającego czasy, w których je zaobserwowano. Dziś mamy
zbiorowy mit o istotach z kosmosu, a więc widzimy UFO. Istoty te są nadal podobne do
ludzi, lecz nieco się różnią. Znowu są większe, niekiedy przerastają przeciętnego
człowieka.
Hipoteza brzmi następująco: istnieje dwukierunkowa interakcja poprzez psychokinezę
między naszym umysłem a polem energetycznym UFO. W teorii dostosowania Stanford

1
Persinger i G.F. Lafreniere; Persinger i R.A. Cameron Are earth faults in some poltergeist-like eposodes?
2
Devereux op. cit.
3
Ibidem.
4
Ibidem.
90
www.AstralWeb.prv.pl

(a) Relacje o ukazywaniu się UFO w Anglii i Walii według liczby mieszkańców. Mapa sporządzona w
1971 roku na podstawie spisu ludności pozwoliła ustalić relacje o zjawiskach według gęstości
zasiedlenia. Wynikiem tego jest ta mapa ujawniająca zadziwiające okna (ilustracja udostępniona
przez Paula Devereux z jego książki Earthlights).
(b) Epicentra trzęsień ziemi w Anglii i Walii (ilustracja udostępniona przez Paula Devereux,
pochodząca z jego książki Earthlights).

zakłada, że im subtelniejszy i wrażliwszy jest przedmiot materialny, tym łatwiej poddaje


się oddziaływaniu umysłu. Przypuszcza się, że pole energetyczne zwane UFO jest
wrażliwą formą energii ulegającą naszym podświadomym sygnałom. Nie wykluczam, iż
niektóre niezidentyfikowane obiekty mogą pochodzić z przestrzeni kosmicznej, bo to
prawdopodobne. Chcę tylko powiedzieć, że pewne obiekty nazywane UFO są wytworem
pól energetycznych na Ziemi, a my postrzegamy je w kategoriach naszej kulturowej
mitologii. Jeden ze świadków fali UFO w Barmouth powiedział: , jest to cudowny ogień"1.
Pisząc o psychokinezie i percepcji podprogowej, wspomniałam, że potrafimy tworzyć
formy myślowe poprzez niezwykle realistyczną wizualizację, koncentrację, energię
emocjonalną i działanie typu zen. W tym przypadku jest tak samo. Hipoteza ta
tłumaczyłaby również teorię nawiedzeń: jakieś miejsce emanuje energią, której my
nadajemy formę wizualną i (lub) słuchową.
Anomalia geomagnetyczna występująca w rejonach, gdzie najczęściej widziano UFO,
oddziałuje na szyszynkę, która wytwarza większą ilość beta-karbolin. Te substancje zaś
wprawiają nas w stan umożliwiający równoczesne postrzeganie typu psi i „myślenie" na
poziomie zbiorowej nieświadomości: są to obrazy z marzeń sennych, omamy i procesy
uruchamiające archetypy. To właśnie na tym poziomie świadomości mamy najsilniejszy
kontakt z otoczeniem, co przejawia się w postaci UFO. Energia UFO reaguje więc zgodnie
z okolicznościami: odległością od obserwatora, poradnia, otaczającym polem
elektromagnetycznym, mediumicznymi zdolnościami obserwatora itp. Badacze UFO
zauważyli, że wielu świadków donosi o innych doświadczeniach psi, są to więc ludzie
otwarci na tego typu zdarzenia.
Na skalę globalną zjawiska w rodzaju UFO nie stanowią jednostkowej, subiektywnej
formy myślowej, lecz są obrazem wspólnym całej kulturze, w tym wypadku zachodniej,
ponieważ najczęściej zdarzały się w Europie, Rosji, Ameryce i Australii. UFO to archetyp
naszych czasów. Wizerunek współczesnego Zachodu kojarzy się z technologią i podbojem
przestrzeni kosmicznej. Warto zauważyć, że obcy nie przybywają już z Marsa, lecz z od-

1
Nie należy mylić zewnętrznej, obiektywnej natury UFO z wyobrażeniem, na które się niekiedy przekłada. UFO „utwardza" się
w formę, która ostatecznie przypomina statek kosmiczny, robota lub małych zielonych ludzików (ibidem).
91
www.AstralWeb.prv.pl
leglejszych rejonów - Syriusza lub Betelgeuse, czy z jakiegoś gwiazdozbioru, który
właśnie włada naszą wyobraźnią, na przykład z Plejad! Fantastyka naukowa jest
podobnym tworem nieświadomej zbiorowej wyobraźni.
Uważam, podobnie jak Devereux, że UFO i inne niezwykłe zjawiska, które pozornie
zachowują się inteligentnie, to projekcja naszego stosunku do planety jako istoty
inteligentnej. Jest to „intelektualny" aspekt hipotezy Gai Lovelocka1. Nasz umysł jest
częścią rozwijającego na niej życia, podobnie jak poziom świadomości innych zwierząt.
Skoro zatem ucieleśniamy jedną z form rozwiniętej świadomości na Ziemi, hipoteza, że i
ona ma umysłowość, jest dla nas pociągająca. To ten rodzaj magii, który zyskuje coraz
większą popularność wraz z odrodzeniem się naturalnej magii w Anglii i Ameryce.
Moim zdaniem planeta jako całość też jest ewoluującym organizmem, a ludzie są
szczególnym aspektem ziemskiego rozwoju świadomości. Dzięki ogromnej korze
mózgowej budujemy piękne kościoły, katedry oraz inne obiekty, komponujemy muzykę,
malujemy obrazy i opracowujemy technologię niespotykaną wśród zwierząt. Ponieważ
używamy języka, jesteśmy zdolni do refleksji i potrafimy wznieść się ponad jednostkowy
partykularyzm, dążąc do osiągnięcia tego, co uważamy za wyższe, boskie, moralne czy
etyczne. Globalny umysł jest wspólny nam wszystkim, a zapewne również pewnym ga-
tunkom zwierząt, mimo że dysponują one umysłem przedwerbalnym, prelogicznym i
preanalitycznym, emocjonalnym i instynktownym. Ten globalny umysł odpowiada za
pierwotne procesy. Wyraża się on w tym, co znamy jako żywioły, bóstwa, a w Europie
jako duchy. Niewykluczone, że formy te powracają, poświęcę im więc następny rozdział.
Devereux sugeruje, że zjawiska ufologiczne to rodzaj planetarnej ektoplazmy. W
czasach, gdy media cieszyły się największą popularnością, niektóre z nich wydzielały
półmaterialną substancję zwaną właśnie ektoplazmą. Wydobywała się ona z ciała, ust,
pępka i waginy, przybierając formę na przykład ręki, a nawet całej postaci ludzkiej.
Devereux uważa, że UFO jest czymś podobnym - półmaterialną substancją, która może
przyjmować dowolną formę, jaką nada jej nasza świadomość. Obcych należy pojmować
jako przybyszy z przestrzeni wewnętrznej i zewnętrznej, ponieważ w naszym umyśle
znajduje się znacznie więcej niż to, czego jesteśmy świadomi, a on sam może
funkcjonować jak niezależny byt. Devereux komentuje nieco sarkastycznie:
Z jednej strony do zaskoczonego świadomego umysłu obserwatora mogą przenikać
tajemnice wszechświata, z drugiej zaś - co najczęściej ma miejsce - przed oczami jawią nam
się obrazy wywodzące się ze wspólnego kulturowego etosu, zazwyczaj mającego postać
komiksowej wyobraźni. Obecnie tkwi ona w naszych umysłach, podsycając zbiorowe
wierzenia, lęki i marzenia. Dzisiejsze widowiska zwane UFO przypominają raczej nieskładne
majaczenia rozgorączkowanego umysłu niż prawdziwe odzwierciedlenie zbiorowej
mentalności2.
Komentarz ten pasuje zarówno do wiktoriańskiej mody na mediumizm, jak i do
współczesnych poszukiwań kontaktu z kimkolwiek spoza naszej rzeczywistości, na
przykład z kosmitami. Powinniśmy mniej bezkrytycznie podchodzić do tego, co widzimy i
słyszymy. Fakt, iż przemawia przez nas jakaś inna rzeczywistość, nie czyni z niej ani
„dobrej", ani „złej". Prawdopodobnie częściej wychwytujemy zwyczajne śmieci niż rzeczy
ważne, bo niewielu z nas w dzisiejszych czasach odznacza się mądrością. Czasem
niektórzy proszą mnie o definicję zdolności mediumicznych, ja zaś zazwyczaj
odpowiadam, że jest to dziedzina, za którą nikt nie chce wziąć odpowiedzialności. Wielu
obserwatorów UFO miało kiedyś doświadczenia w dziedzinie parapsychologii, z czego
wynikałoby, że osoby o zdolnościach mediumicznych mają większe szansę natknąć się na
takie zjawiska (nie spotkałam się jednak z badaniami na ten temat). Warto byłoby
opracować ankietę dla takich ludzi, podobną do tej, jaką podsuwa się osobom mającym
doświadczenie przebywania poza ciałem.
Moim zdaniem, niektóre niezidentyfikowane obiekty są energią Ziemi, oddziałującą na
nas fizycznie i wytwarzającą omamy odpowiadające współczesnym wyobrażeniom. Pole
elektromagnetyczne towarzyszące UFO bardzo silnie wpływa na psychikę poprzez
szyszynkę, która wytwarza pinolinę łączącą nas ze zbiorową nieświadomością, obrazy te
mają zatem status archetypów.

1
J.E. Lovelock Gaia - A New Look at Life on Earth i The Ages of Gaia.
2
Devereux op. cit.
92
www.AstralWeb.prv.pl

Święte miejsca:
szersze aspekty geomagnetyzmu
i zjawisk parapsychologicznych

Legenda i tradycja łączą kamienne kręgi, inne święte miejsca oraz dawne szlaki ze
sferą parapsychologiczną. Ludzie, którzy żyli w pobliżu takich miejsc, byli jasnowidzami,
widzieli duchy, domy zaś były nawiedzone, a wokół krążyły pozamaterialne istoty. Są to
najbardziej „naładowane" miejsca w Anglii, a jeśli uznamy, że zjawiska psi mają związek
z szyszynką i ziemskim polem magnetycznym, możemy zastanowić się nad owym
„ładunkiem".
Persinger i Cameron1 zaobserwowali zależność między zjawiskiem poltergeistów a
strefami uskoków geologicznych. Dla niektórych różdżkarzy związek ten jest oczywisty i
mogą oni podać wiele przykładów z życia. Najczęstszym zjawiskiem paranormalnym są
duchy. Niedawno w telewizji nadano program o duchach w Wielkiej Brytanii, z którego
można się było dowiedzieć, że najczęściej nawiedzanymi rejonami na świecie są właśnie
Anglia i Irlandia, bo jedna na 10 osób widziała tam ducha przynajmniej raz w życiu. To
oznacza 5 000 000 takich obserwacji. W typowych relacjach tego rodzaju jest mowa o
dźwiękach, widokach postaci, w grę wchodzi też wrażenie dotyku, zmiany temperatury
oraz inne zjawiska towarzyszące burzom z piorunami, zorzom polarnym i silnym
ładunkiem elektrycznym.
Wspomniałam na początku tej książki, jak ważne są emocje towarzyszące magii czy
zjawiskom paranormalnym. Nawiedzenia przez konkretne duchy przeważnie wiążą się z
traumatycznymi przeżyciami czy śmiercią osoby pojawiającej się jako duch. Oznacza to,
że w życiu i podczas umierania zjawy nagromadziło się dużo energii emocjonalnej. Jeśli
miejsce jest naładowane silnym polem geomagnetycznym, a ludzie żyjący w nim także
reagują silnymi emocjami, to można przyjąć, że ta energia w jakimś stopniu ma wpływ
na energię ciała. W otoczeniu ziemskim wytwarza się pole L i podobnie jak fale radiowe
niosące informację zostaje wychwycone przez krystaliczny odbiornik. Duchy pojawiają się
zatem, jakby były odtworzone z pamięci zapisanej w określonym polu energetycznym, a
u ludzi wrażliwych na atmosferę danego miejsca przewijają się jak film nagrany na
taśmie. Atmosfera jest w tym kontekście odpowiednim określeniem, ponieważ ważnymi
czynnikami są tu warunki pogodowe, ciśnienie powietrza i stany emocjonalne. Nasz język
na każdym kroku wskazuje na leżące u podstaw tych zjawisk powiązania między światem
fizycznym a psychiką. W odpowiednich warunkach atmosferycznych, osobistych i
emocjonalnych pole L powraca. Duch jest więc halucynacją, obrazem tego pola, a pewne
miejsca są prawdopodobnie bardziej podatne na pojawianie się duchów i nawiedzeń,
podobnie jak niektóre okresy w historii sprzyjają tym zjawiskom. To samo odnosi się do
ludzi. Ci, których uważamy za media lub osoby o dużej wrażliwości, silniej odczuwają
energię pola L, reagują na nią dostrzeganiem postaci i słyszeniem głosów. Hipoteza ta
zapewne tylko częściowo tłumaczy te zjawiska: duch miejsca lub obiektu jest często
czymś więcej niż obecnym w danym miejscu ładunkiem emocjonalnym, elektrycznym czy
atmosferycznym.
Wielu naukowców dokładnie badało starożytne budowle i święte miejsca na Wyspach
Brytyjskich2, napotykając zdumiewające zbieżności. Rejony te często są nawiedzane
przez UFO, na przykład Croft Hill w Leicestershire, w którym nagromadzone są skały
granitowe, sjenitowe i kwarcowe3. Devereux stwierdził, że 50% obserwacji UFO
pochodziło z odległości 15 kilometrów od Croft Hill, a 25% z odległości 8 kilometrów.
Wszystkie miały miejsce w rejonach o wyjątkowo silnej aktywności geofizycznej,
słynących też z anomalii meteorologicznych - silnych burz z piorunami, dziwnych zórz itp.
Bardzo dokładne mapy w książce Devereux ukazują związek między UFO a epicentrami
trzęsień ziemi, uskokami geologicznymi, rejonami, gdzie burze występują rzadziej,
kamiennymi kręgami, starożytnymi szlakami oraz między kamiennymi kręgami,
starożytnymi szlakami i uskokami geologicznymi. Badania te potwierdzają odkrycia Toma

1
Persinger i Cameron op. cit.
2
Devereux op. cit.
3
Ciekawe, że obok Croft Hill jest kościół świętego Michała. Na wielu starożytnych świętych miejscach na szczytach wzgórz
wznoszono w XIII wieku kościoły poświęcone Michałowi. Burrow Mump, Glastonbury Tor i St. Michael Mount w Penzance są
trzema kolejnymi przykładami. A że święty Michał pokonał smoka, wszystkie te wzgórza kojarzą się ze smoczą energią, Feng
Shui, jak nazywają ją Chińczycy. Wszystkie te miejsca emanują niezwykle silną ziemską energią.
93
www.AstralWeb.prv.pl
Gravesa1, który pisze o relacjach różdżkarzy dotyczących tych szlaków i kamiennych
kręgów. Wydaje się, że energie wyczuwane przez niego i innych różdżkarzy są powiązane
z energią geomagnetyczną, która też ma swoje przypływy i odpływy, zgodne z cyklami
Słońca, Księżyca i planet. Niektórzy uważają, że w grę mogą również wchodzić inne
rodzaje energii, na przykład mikrofale lub fale o skrajnie małej częstotliwości. Z 286
kamiennych kręgów znajdujących się obecnie w Anglii, 235 znaleziono na skalnych
wychodniach z okresu przedbrytyjskiego. Mają one ponad 250 000 000 lat (od okresu
prekambryjskiego do karbonu) i zajmują 36% całego obszaru lądowego Anglii. Nie trzeba
uciekać się do statystyki, żeby zrozumieć znaczenie tych liczb, lecz tym, którzy lubią
matematykę, powiem, że test chi-kwadrat na przypadkowe zdarzenia tego rodzaju
wyraża się liczbami X2 = 169,35 przy p < 1 x 10¯6. Istnieje zatem mniej niż jedna szansa
na milion, że kamienny krąg zostanie wzniesiony przypadkowo na określonym rejonie
uskoku geologicznego. Kamienne kręgi budowano na szczególnych skalnych formacjach,
na ogromnej przestrzeni zaburzonej przez uskoki. Wszystkie uskoki geologiczne są
rejonami charakteryzującymi się naprężeniami tektonicznymi, wywołującymi efekt
piezoelektryczny i anomalie geomagnetyczne. A to oznacza, że są to również miejsca o
ogromnej mocy.
Po pomiarach rozkładu kamiennych kręgów dokonanych w Anglii i Walii, McCartney
stwierdził, że każdy z nich w obu rejonach znajduje się w odległości około 1,5 kilometra
od powierzchni uskoku lub leży na towarzyszącej mu intruzji2.
Zmierzono też gausomierzem niezwykłe zjawiska fizyczne towarzyszące megalitom i
odkryto anomalie magnetyczne w ich pobliżu. Na przykład Eduardo Balanowski wykrył
kilka anomalii pola magnetycznego wokół menhiru w Crickhowell. Cooper mierzył poziom
radioaktywności licznikiem Geigera i w pewnych rejonach wokół tego miejsca była ona
wyższa od średniej.

(a) Kamienne kręgi w Wielkiej Brytanii. Zwraca uwagę duże skupienie kręgów na północy i
zachodzie oraz ich całkowity brak na południowym wschodzie (reprodukcja z Earthlights
udostępniona przez Paula Devereux).
(b) Uskoki geologiczne w Wielkiej Brytanii. Ukazano tu wszystkie najważniejsze rejony uskoków.
Pominięto mniejsze, dla czytelności obrazu (P. McCartney; reprodukcja z Earthlights udostępniona
przez Paula Devereux).

Stwierdzono też efekt jonizacji, co potwierdzałoby teorię Dona Robinsa głoszącą, że


kamień działa jak kondensator.
W Rollright aparatura audiosoniczna wykryła wysokie dźwięki wydobywające się z
kamienia o brzasku, a zdjęcia wykonane w podczerwieni o tej samej porze ukazywały

1
T. Graves Needle of Stone Revisited.
2
Devereux op. cit.
94
www.AstralWeb.prv.pl
gwałtowną emisję energii. Kilku znanych i uznanych różdżkarzy, na przykład Bili Lewis,
także zaobserwowali niezwykłe zjawiska1. To samo mówią ornitolodzy, obserwujący
nietoperze w okolicy starodawnych obiektów. Istnieje więc powiązanie między kamieniem
a energetyzującym efektem pierwszych promieni światła - zjawisko zaiste na miarę XXI
wieku. Robins uważa, że sieć krystaliczna kamienia ma właściwości półprzewodnika. O
wschodzie słońca tylko krótsze fale widzialnego światła i promieniowanie podczerwone
oblewa horyzont i to właśnie te fale wytwarzają ultradźwięki na kamiennych obiektach.
Prawdopodobnie odgrywają one rolę kondensatora, który rozładowuje się pod wpływem
porannego światła.
Wiele brytyjskich kamiennych kręgów jest zbudowanych na granitowych intruzjach
zawierających kwarc, a one same wzniesione są z bardzo starych kamieni kwarcowych.
Cały krąg może więc otaczać silne pole geomagnetyczne, a wyładowania elektryczności
statycznej, dźwięków i podczerwieni następują pod wpływem pierwszego porannego
światła lub wskutek nacisku dłoni.
Ponieważ jesteśmy istotami elektromagnetycznymi, jest zrozumiałe, że oddziałuje na
nas energia elektryczna kamieni, a ich dotknięcie wywołuje nacisk i wyładowanie
elektryczności. Tłumaczyłoby to relacje niektórych ludzi, którzy mówią, że kamienie ich
odrzucają, że w pewnych okresach roku bądź przy pewnych fazach księżyca tańczą one i
wędrują do pobliskiej rzeki lub morza.
Można podejrzewać, że umieszczanie megalitów w miejscach mocy -tam gdzie zbiegają się
wpływy czynników kosmicznych, podziemnych wód i warunków geologicznych - prowadziło
do maksymalnego magazynowania energii i naturalnej transdukcji kamienia. Niewykluczone
też - jak twierdzi Robins - że geometria na poziomie gruntu, zaobserwowana przez profesora
Thoma, może mieć efekt wzmacniający. Prehistoryczni ludzie zafascynowani byli
obserwacjami astronomicznymi, a w świetle zebranego materiału nie budzi to zdziwienia2.

Kamienny krąg Merry Maidens w Konwalii


(zdjęcie udostępnione przez Towarzystwo Parapsychologiczne w Manchesterze).

Można nawet przyjąć, że w przypadku kamiennych kręgów geometria na poziomie gruntu nie
była rozplanowana na samej ziemi, lecz stanowiła rezultat rozmieszczenia kamieni w takiej
konfiguracji, by wzmacniać efekty, na jakich zależało budowniczym. Być może geometryczny
plan zaczęto powszechnie stosować dopiero po wieloletniej obserwacji powtarzających się
układów. Przecież cudowna geometria płatków śniegu nie powstaje wskutek ślęczenia nad
deską kreślarską, lecz dzięki temu, że pewne substancje muszą się układać w ten czy inny
sposób w określonych warunkach. Cała natura jest powolnym, geometrycznym procesem3.
Badania w terenie mają charakter wstępny, a ich wyniki to zaledwie sugestie. Miejmy
nadzieję, że wkrótce podjęte zostaną prace na szerszą skalę. Mapa anomalii
magnetycznych często wskazuje na geologiczną strukturę rejonu. (Nikogo nie zdziwi, że
w Kalifornii jest tak wielu ludzi o parapsychologicznych zdolnościach, jeśli weźmie się pod
uwagę fakt, że uskok San Andreas jest ciągle aktywny). Zachodnie wybrzeże Brytanii -
Konwalia. Walia, Cumbria i Szkocja - obfitują w geologiczne uskoki i magnetyczne
anomalie. Tam też znajdują się pradawne miejsca kultu, starożytne szlaki (ley-lines), tam
najczęściej spotykano UFO, a wielu ludzi ma zdolności jasnowidzenia. Stojące kamienie,
kamienne kręgi, długie kurchany i kopce -wszystkie te obiekty pozostały po ludziach
neolitu z Anglii i Europy, którzy zamieszkiwali wyspy od końca epoki lodowcowej około
9000 roku p.n.e. Celtowie z epoki brązu kontynuowali to, co rozpoczęli ludzie neolityczni,

1
Devereux op. cit.; D. Robins, Circles of Silence, The Secret Language of Stone.
2
Devereux op. cit.
3
Ibidem; J. Arguelles Earth Ascending; serie spiral Fibonacciego.
95
www.AstralWeb.prv.pl
aż do inwazji Celtów z epoki żelaza, którzy wyparli starsze kultury, tworząc
społeczeństwo patriarchalne z kapłańską hierarchią druidów. W siedliskach Celtów
odrodziła się fascynacja starą cywilizacją: legendami o królu Arturze, mitologią Walii,
celtyckim pismem, kalendarzami drzewnymi i innymi pozostałościami tej rytualnej
kultury. A teraz staramy się zgłębić wiedzę z czasów poprzedzających epokę żelaza.
Silbury Hill ma około 40 metrów wysokości, jest tam 200 kamiennych kręgów, tysiące
kopców i innych ziemnych obiektów. Budowanie ich zajęło tysiące lat, ludzie neolityczni
nie byli wcale prostakami i barbarzyńcami. Co pozostanie po naszej cywilizacji za 5000
lat? Próby rekonstrukcji Avebury dowiodły, że nawet przy użyciu nowoczesnej techniki
wzniesienie tych ogromnych kamieni okazuje się gigantycznym zadaniem. Trwająca setki
lat budowa najważniejszych obiektów wskazuje na to, że miejsce było ważnym
czynnikiem - w Stonehenge ludzie epoki brązu dokończyli to, co zaczęli ludzie z neolitu.
Przewożąc błękitnoszary piaskowiec z Walii, czyli z odległości ponad 300 kilometrów,
dowiedli ponadto, że materiał był równie ważny jak miejsce. Kamienne kręgi były
świątyniami, obserwatoriami astronomicznymi, a nawet uniwersytetami. Funkcje
naukowe przeplatały się z magicznymi. To, co już wiemy o szyszynce i wpływie
ziemskiego pola magnetycznego na psychikę, uświadamia nam, że miejsca te zostały
wybrane dla spotęgowania efektów magii. Tom Graves1 przypuszcza nawet, że kręgi były
czymś w rodzaju ekranów oddzielających wybrany obszar od otaczającej go energii. Z
całą pewnością można to powiedzieć o kopcach.

Starożytne szlaki (ley-lines)


Szlaki te, zwane również liniami smoka2, łączą święte miejsca. Najlepiej znany szlak,
Dragon Line, biegnie od góry św. Michała w Penzance w Kornwalii, poprzez Burrow
Mump, Glastonbury Tor, Avebury, i dalej, do Bury St. Edmunds. Pokrywa się z miejscem
uroczystych ognisk rozpalanych 1 maja i o wschodzie słońca w okresie dożynek.
Jeśli miejsca te były święte, tak samo szanowano łączące je szlaki. Na 37,7% losowo
wybranych odcinków tych szlaków lub w ich bezpośrednim sąsiedztwie obserwowano
pojawienie się UFO3. Osobiście widziałam usytuowany na prawo od tej linii nawiedzony
dom, który dziwnie oddziaływał na ludzi przebywających w nim jakiś czas.
Wiele osób uważa, że święte miejsca wzgórza, na których wznoszono latarnie
kierunkowe, itp. są czymś w rodzaju ziemskich miejsc akupunktury, punktami przepływu
ziemskiej energii chi, a szlaki (ley-lines) są południkami przewodzącymi tę energię. Przez
wiele lat posługiwałam się tą analogią, ponieważ wydaje mi się trafna. Starożytny
zwyczaj rozpalania kierunkowych ognisk na wzgórzach w noc przesilenia letniego i w inne
święta to coś w rodzaju moksy na ziemskich południkach. Analogia ta wydaje się jeszcze
wyraźniejsza, jeśli weźmiemy pod uwagę najnowsze odkrycie, że punkty akupunktury na
ciele można mierzyć urządzeniami określającymi opór skóry i że w rozmaitych miejscach
jest on różny. To samo dotyczy świętych miejsc - tam też częstotliwość pola
geomagnetycznego jest różna. Tom Graves dokładnie omawia tę koncepcję w książce
Needles of Stone Revisited (Powrót do kamiennych igieł)4.
Wokół starożytnych szlaków (ley-lines) panuje podniosła atmosfera, człowiek ma
wrażenie, że znalazł się w cudownym świecie. Alexandra David-Neel w książce Mistycy i
cudotwórcy Tybetu5 opowiada o opanowanej przez niektórych Tybetańczyków sztuce
szybkiego poruszania się na duże odległości, jakby wschodnim odpowiedniku
siedmiomilowych butów z naszych baśni. Szlaki te wywołują wrażenie, jakbyśmy
wędrowali nimi w takich butach. Ponieważ prawdopodobnie umysły ludzi epoki neolitu
były lepiej dostrojone do subtelnych ziemskich energii, a ich środowisko nie było skażone
sztuczną energią elektryczną - liniami wysokiego napięcia, elektrowniami, drogami,
kolejami, telewizją, falami radiowymi - silniej odczuwali parapsychologiczne właściwości
tych miejsc i wiedzieli, jak używać naturalnej ziemskiej energii. Jestem przekonana, że
wiele z tych kamiennych kręgów to miejsca, o jakich pisze Doris Lessing w książce
Shikasta6, które dostrajały się do gwiazd w celu mediumicznej komunikacji
wspomagającej harmonijny rozwój planety. Stonehenge jest kosmiczną świątynią,

1
T. Graves op. cit.
2
Watkins; Devereux i Thomson The Ley Hunter 's Companion.
3
Devereux op. cit.
4
T. Graves Needles of Stone Revisited.
5
A. David-Neel Mistycy i cudotwórcy Tybetu, przeł. M. Jarosławski, Warszawa 1991.
6
D. Lessing Shikasta.
96
www.AstralWeb.prv.pl
zbudowaną według ruchów Słońca i Księżyca, a Callanish otacza silna duchowa moc
związana z cyklami Księżyca. Kopce i kurhany to miejsca medytacji, łaźnie parowe i
komnaty inicjacyjne, a także cmentarzyska epoki brązu.
Pokryliśmy te szlaki energii życiowej rurami, kablami i autostradami, zagłuszając
elektrycznością to, co było niegdyś synchronizacją życiowej energii. Połączenia między
liniami smoka, ziemskim polem magnetycznym, naelektryzowanym powietrzem i
magnetycznym Słońcem przekazywały nam wzorzec energetyczny całego kosmosu,
zespolonego elektrycznie i magnetycznie poprzez elektromagnetyczne wibracje światła1.

Plan systemu UFO/ley-lines w Winchester (rysunek zaczerpnięto ze starej mapy


w skali 1:50; nie został on zweryfikowany). Ukazano tu Devil's Punchbowl
i Cheesefoot Hill, które obecnie słyną z pojawiających się tam co roku kręgów
w zbożu (ilustracja zaczerpnięta z The Ley Hunter,
udostępniona przez Paula Devereux).

Kopce - starożytne akumulatory energii orgonowej2 Reicha?


Uczeń Freuda, Wilhelm Reich, który uciekł z nazistowskich Niemiec do Ameryki tylko
po to, by trafić tam w latach 50. do więzienia za głoszenie radykalnych idei, wymyślił
energię planetarną, którą nazwał orgonem. Jego zdaniem istniała różnica między ogólną
energią życiową wszechświata a tą, którą wykorzystują istoty żywe. Moim zdaniem suma
energii życiowej planety nie zmniejsza się wskutek wymierania gatunków, skupia się ona
bowiem w energii ludzkości. Jesteśmy zatem świadkami tendencji ewolucyjnej, w której
preferowana jest świadomość typu ludzkiego, nie wiadomo jednak dlaczego. Warto się
nad tym zastanowić.
Reich dowodził, że energia orgonowa ma właściwości bioelektryczne - teza ta
przypomina koncepcję pola L Burra czy pole morfogenetyczne Ruperta Sheldrake'a.
Energia orgonowa miałaby znajdować się w atmosferze jako błękitna mgiełka nad
wierzchołkami lasów i puszcz, a także jako iskrzenie na niebie, choć zawsze sądzono, że
to ozon. Reich skonstruował nawet akumulatory orgonu. Były to skrzynie wykonane z na
przemian ułożonych warstw materiału organicznego i nieorganicznego, które gromadziły
dodatkową energię eteryczną. Uważał, że mogą pomóc w leczeniu wielu dolegliwości.

Prehistoryczne komory grobowe, zwykle usytuowane na zbiegu starożytnych szlaków, są


skonstruowane dokładnie tak samo jak skrzynie do gromadzenia orgonu. Ułożone
naprzemiennie warstwy materii organicznej i nieorganicznej tworzą oba typy komór.
Starożytne obiekty tego typu można znaleźć na całym świecie. Można się jedynie domyślać,
że i one są akumulatorami orgonu, miejscami, w których koncentrowała się siła życiowa dla
dobra ludzkości3.

1
M. Shallis The Electric Shock Book.
2
Orgon (hormon odpowiedzialny za orgazm) - substancja, która zdaniem Wilhelma Reicha znajduje się wszędzie, a ludziom
potrzebna jest w sferze aktywności seksualnej i umysłowej (przyp. tłum.).
3
Ibidem.
97
www.AstralWeb.prv.pl
Czy spędziliście kiedyś trochę czasu we wnętrzu kopca, na przykład takiego jak w
West Kennet niedaleko Silbury Hill? Jeśli tak, to zauważyliście zapewne, że panuje tam
specyficzny rodzaj spokoju. Wiadomo teraz, że niektóre kurhany z epoki brązu budowano
z gliny nie pochodzącej z danego rejonu, co dowodziłoby, że materiał do wzniesienia tych
niewielkich, prymitywnych konstrukcji miał duże znaczenie. Wydaje mi się, że glina
umieszczona między dolną kamienną warstwą a rosnącą na zewnątrz trawą miała chronić
wnętrze komory przed polem geomagnetycznym. Niestety, nie sami znane żadne
doświadczenia przeprowadzone za pomocą gausomierza, które potwierdziłyby moją
hipotezę. Piszę o tym dlatego, że moje badania w City University przeprowadzałam w
komorze Faradaya i doznawałam w niej takich samych odczuć. Komora Faradaya jest
zbudowana z gęstej siateczki miedzianej, która odbija większość fal
elektromagnetycznych, takich jak fale radiowe, telewizyjne itp.
Przypuszcza się, że niektóre kurhany miały w środku zagłębienia jakby na ognisko,
lecz nie znaleziono tam zwęglonego drewna, tylko poczerniałe odłamki kamieni. Może
były to łaźnie parowe, gdzie rozgrzane kamienie kładziono do jamy na ognisko. Ponieważ
nie ma tam dymników, takie wyjaśnienie wydaje się racjonalne. Indiańska tradycja,
zgodnie z którą łaźnie parowe były powszechnie stosowane, wskazuje, że ludzie neolitu
używali kurhanów jako właśnie takich łaźni, a rozmaite rozmiary kurhanów i kopców
świadczą o tym, że miały one różnorodne zastosowanie -jako miejsca medytacji, nocnego
czuwania itp.
Wydaje się, że energia orgonowa Reicha ma związek z ziemskim polem
magnetycznym, które z kolei ma związek z energią elektryczną. Mnie natomiast kojarzy
się ona z polami L Burrowa i z energią chi, czyli mediumiczną. Musimy jednak pamiętać,
że elektryczność nie jest chi, czyli piątą siłą; to tylko nośnik, dzięki któremu widzimy
niektóre postacie energii (piąta siła przejawia się także w elektromagnetyzmie). Świat
niewidzialny dotyka świata fizycznego i przenika do niego, uświadamiając nam istnienie
innych aspektów rzeczywistości. Nic zatem dziwnego, że oświecenie osiągamy poprzez
światło, czyli przez oddziaływanie piątej siły na pola elektromagnetyczne przenikające
cały wszechświat. Elektryczność i magnetyzm to pośrednicy między światem materialnym
a światem eterycznym, oddziałują na nas w sferze fizycznej, a jednocześnie łączą nas z
innymi sferami stworzenia. Właśnie poprzez elektromagnetyzm możemy poznać subtelne
siły działające w tych niematerialnych rejonach1.
Elektryczność to nerw pobudzający materię, życie, społeczeństwo. Pioruny kuliste,
UFO, starożytne szlaki, różdżkarstwo, święte miejsca, zjawiska mediumiczne możemy
uznać za przejawy energii elektrycznej. Nie chodzi o to, by sprowadzić je do czysto
fizycznego wymiaru, lecz aby dostrzec ich wspólną podstawę. Uważam, że takie podejście
pozwala uzupełnić i sprowadzić na ziemię mistyczny, magiczny i ezoteryczny wymiar
myślenia. To elektryczny odpowiednik energii chi.
Energia chi, siła życiowa, przejawia się w kategoriach elektryczności jako jeden aspekt jej
złożonej natury, a zatem można ją wykryć poprzez modulację tych sił2.

1
Ibidem.
2
Ibidem.
98
www.AstralWeb.prv.pl
Co z tego wynika?
Geofizyczna magia - czy po to wznoszono megalityczne budowle? Kamienne kręgi,
kopce i kurhany były świętymi miejscami, w których przestrzeń, czas i umysł najpełniej
się jednoczyły. Te najwcześniejsze świątynie są zarazem praktyczne i święte dzięki
pierwotnej technologii łączącej czynniki kosmiczne, atmosferyczne, geologiczne i ludzkie.
Megality mówią nam, że w jakimś konkretnym miejscu jest coś szczególnego. Wskazują,
że ludzie neolitu byli świadomi otaczającej ich energii i posługiwali się nią o określonych
porach roku, na przykład podczas równo-nocy czy pełni księżyca, by w ten w sposób
wzmocnić oddziaływanie geopsychiczne. Ich „nauka przyrodnicza", której teraz nie
jesteśmy świadomi, dotyczyła oddziaływania psychiki na planetę, na cały Układ
Słoneczny oraz na gwiazdy. Mizerne pozostałości tej nauki przetrwały w mitach i tradycji,
a także w niektórych systemach okultystycznych. Druidzi epoki żelaza, których Rzymianie
tak wysoko cenili, mieli prawdopodobnie tylko niewielką część wiedzy budowniczych tych
obiektów.
Badając te okultystyczne grupy i ich przedstawicieli ma się wrażenie, że w starożytności
istniało pragnienie pełni, czegoś wspaniałego i niewiarygodnego1.
Godne uwagi jest to, że większość megalitów koncentruje się wokół zakończeń linii
uskoku. Rozważmy Wizards Tump w Hinkley Point w Somerset, gdzie zbudowano dwie
elektrownie atomowe. Tom Graves przypuszcza, że ludzie wykorzystywali te miejsca,
obdarzone wyjątkową energią geomagnetyczną, niezgodnie z ich charakterem i dlatego
oddziałują one teraz negatywnie na cały kraj. Bardzo mnie martwi, że nowy,
sprywatyzowany przemysł energetyczny ma być nazwany Narodową Mocą. Nadużywanie
tego magicznego słowa jest niestosowne, ponieważ w miejscu mocy powstaje zagrażają-
ca życiu elektrownia. Kiedy skończy się to szaleństwo? Musimy zabronić ludziom, którymi
kieruje tylko chciwość, niszczenia naszego świata.
Dla mnie wciąż żywa jest ustna tradycja o duchach, o magii Ziemi, o ludziach, którzy
wznieśli megalityczne budowle, ponieważ ludzie ci odkryli i wzbogacili ziemską energię,
tworząc starodawną religię mojego kraju. Zajmijmy się teraz tą tradycją.

1
Devereux op. cit.
99
www.AstralWeb.prv.pl
6. Duchy, duszki i gnomy
Pozostałości okultyzmu, magii i czarów sprawiają, że tradycja wydaje się echem
zapomnianych faktów psychicznych1.
We wszystkich epokach i krajach poeci oraz pisarze zajmujący się mistyką i
okultyzmem twierdzili, że poza światem widzialnym istnieją całe rzesze świadomych istot,
przynależących do Ziemi, które nie mają wrodzonej postaci, lecz zmieniają się w
zależności od swego kaprysu lub od umysłu, który je postrzega. Wystarczy podnieść
rękę, aby wywrzeć wpływ na te istoty i samemu ulec ich wpływowi. Widzialny świat jest
tylko ich powłoką. W marzeniach sennych wchodzimy między nie, bawimy się z nimi i
walczymy2. Mity i legendy o tych niewidzialnych bytach są w Anglii najstarsze i warto je
ożywić. Nasza kultura jest jak drzewo - im wyżej wznoszą się jego gałęzie, tym głębiej
muszą rosnąć korzenie, bez silnej podstawy nasze wizje i ideały byłyby bowiem tylko
bujaniem w obłokach3.
Legendy o duchach i duszkach wyrastają z najgłębszych korzeni ludzkich wierzeń4.
Wiara celtycka stanowi część animizmu, leżącego u podstaw wszelkich religii. Duchy, w
które wierzą australijscy aborygeni, przypominają niematerialne istoty innych ludów - są
zawsze młode, nawiedzają święte miejsca, dostrzegają je tylko ludzie o mediumicznej
wrażliwości, potrafią kierować ludzkim życiem i zjawiskami naturalnymi, są istotami
niewidzialnymi, trzeba je przebłagać, żeby zyskać ich przychylność, a jeśli się ich nie
drażni, są pożyteczne i opiekuńcze, mogą też ochraniać wybrane osoby. Duchy Tajlandii
przypominają celtyckie, tymczasem wierzenia Indian są zbliżone do afrykańskich,
azjatyckich, chińskich, japońskich i indyjskich, do greckich nereid i nimf oraz wierzeń
Etrusków. Arabskie dżinny i ifryty weszły do naszej tradycji dzięki Aladynowi i jego
magicznej lampie.
W górskich rejonach Szkocji uważa się, że duszki są odpowiednikami ludzi -
niewidocznymi, mającymi magiczną moc, ale w dziwny sposób uzależnionymi od nas. Są
czymś pośrednim między śmiertelnikami a duchami i pojawiają się tylko w mroku.
Odznaczają się zdolnościami magicznymi, podczas gdy my musimy uczyć się magii, choć
mamy też wrodzone zdolności mediumiczne. Do rangi sztuki podnoszą iluzję i uroki,
przemieniając jedną rzecz w inną- skałę we wspaniały zamek albo liść w złoto. Czasem
uczą tej sztuki śmiertelników i stąd bierze się czarnoksięstwo w Wielkiej Brytanii.
Potrafią też stać się niewidzialne i rozpłynąć się we mgle. Niektóre elfy są niewidzialne
zawsze, chyba że ma się talizman lub zna specjalne zaklęcie sprawiające, że muszą się
ukazać. Mogą mieć kapelusze, peleryny lub inne rekwizyty, takie jak płaszcz Manannana
albo pierścień Luneda. Szkoci wierzą, że istnieje zaklęcie zdolne uczynić człowieka
niewidzialnym bądź przemienić jakąś osobę lub przedmiot w inną postać, na przykład
człowieka w zwierzę. Można stąd wnosić, że nie tylko duszki uczą ludzi swojej sztuki, lecz
i śmiertelnicy dzięki swym zdolnościom potrafią zbliżyć się do ich tajemniczego świata.
Wierzą też, że zaczarowana maść lub inny specyfik pozwala ludziom ujrzeć duszki.
Kobiety niańczące dzieci duszków często dostają taką maść, aby wcierać ją w oczy
wychowanków. Jeżeli przypadkiem lub celowo wetrą ją w swoje, będą stale oglądać istoty
z zaczarowanego świata. Jeżeli się z tym zdradzą, mogą zostać oślepione.
Inną magiczną sztuką tych istot jest dar proroczy - przepowiadanie przyszłości dzieci i
obdarzanie ich specyficznymi zdolnościami, jak w bajce o Śpiącej Królewnie. W Szkocji
to, co nazywamy jasnowidzeniem, uważano pierwotnie za zdolność widzenia duchów,
dopiero później terminem tym określano prekognicję. W książce The Secret
Commonwealth of Elves, Fauns and Fairies (Tajemna wspólnota elfów, faunów i
duszków)5 Robert Kirk szczegółowo opisuje, jak dzięki jasnowidzeniu można dostrzec
duchy.
Są cztery odrębne grupy tych istot:
1. Gruboskórny, wsiowy duch Na przykład krasnolud ze szkockich nizin i północnej
Anglii; chochliki; fynoder z wyspy Man; w Irlandii odmiana krasnoluda; angielski

1
W.A. Evans Wentz The Fairy Faith in Celtic Countries.
2
W.B. Yeats Irish Fairy and Folk Tales.
3
Książka o baśniowych istotach Andrew Langa jest obecnie najlepszą w anglojęzycznych krajach.
4
Słowo faerie lub feerie wywodzi się z łacińskiego słowa fatare, co oznacza „oczarować". Słowo „elf pochodzi z języka
anglosaksońskiego i oznacza złudzenie lub zaczarowanie. W Szkocji świat baśni zwany jest elfame z norweskiego elfheim.
5
R. Kirk The Secret Commonwealth of Elves, Fauns i Fairies; and a short treatise of charms and spells.
100
www.AstralWeb.prv.pl
lubberkin; szkocki długowłosy: urisk, brollachan lub fuath i oczywiście puk oraz Robin
Goodfellow.
Obowiązywało tabu dotyczące wymawiania imion tych istot, ustanowiono nawet
prawo, które tego zabraniało. Tylko w wyjątkowych wypadkach poza Irlandią można było
poznać imię i osobowość postaci z baśni. Z tego powodu pojawiło się tak wiele
eufemizmów, na przykład „dobrzy ludzie", „ludzie pokoju", Tylwyth Teg („ród duszków",
coś w rodzaju klanu czy rodziny), „dobrzy sąsiedzi" itp. Na wyżynach Szkocji i w Irlandii
nazywano je sidhe (wymawiane jako „szi" - mieszkańcy wzgórz lub kopców). Robert
Chambers twierdzi, że istoty te były niezwykle wyczulone na nadawane im imiona1. Będę
je zatem nazywać dobrymi duszkami.
Zbyt swobodne szafowanie imionami istot nadprzyrodzonych było dla nich obraźliwe i
wywoływało chęć zemsty, zgodnie z zasadą, że poznanie imienia osoby lub ducha daje
nad nim władzę. W pogańskiej kulturze imię jest uważane za nazwę budzącej lęk potęgi.
W wierze animistycznej imię człowieka lub ducha stanowi nieodłączną część osobowości.
Poznanie go i wypowiedzenie oznacza chęć zdominowania osoby lub istoty, która je nosi.
Jest to najgłębsza istota magicznych rytuałów. Niektóre żony-elfy nie chciały nawet znać
imion swoich śmiertelnych mężów, to samo dotyczyło mężów-elfów. Dobre duszki,
których imiona są nam znane, to już prawie bogowie i boginie, na przykład Gwynn,
Manannan, Rhiannon. W niektórych rejonach Wielkiej Brytanii nawet rozmowa z
duszkami uznawana była za niebezpieczną. Jednak jeśli człowiek poznał imię ducha, ten
musiał spełnić każde jego życzenie.
2. Banshee (bean-sidhe), „białe damy", czyli kobiety-duszki Znane są w
Irlandii, Szkocji, Walii i niektórych częściach Anglii. Najczęściej są bohaterami legend
starych możnych rodów i różnią się od duchów krążących wśród pospólstwa.
Prawdopodobnie są to odpowiedniki celtyckiej bogini śmierci. Ewoluowały z duchów
białych lub szarych dam, pojawiających się w obszernych wiejskich siedzibach. Duszek
związany z konkretnym domostwem reprezentuje najczęściej ducha przodkini oraz
bóstwo domowe.
W wierzeniach tych śmierć oznacza raczej zmianę postaci niż odejście do innego
świata. Z tego powodu zmarły może ukazywać się żywym na wszystkich celtyckich
wyspach jako zjawa lub fantom pogrzebowy ostrzegający o śmierci. Media mogą
dostrzegać duchy, ale też i zmarłych, ponieważ dusza po śmierci nadal przebywa wśród
ludzi. Tradycja dotycząca przodków przypomina legendy o duchach: zmarły pilnuje
ukrytego skarbu, przychodzi po żyjącego po zachodzie słońca, może się stać niewidzialny,
jeśli tego zechce, znika po pianiu pierwszych kogutów. Kopce są miejscami pobytu
dobrych duchów i przodków. Zmarli często ukazują się na skrzyżowaniu dróg, które -
podobnie jak kopce - łączą nas ze starożytnymi szlakami na Ziemi, gdzie zasłona
oddzielająca świat materialny od niematerialnego jest bardzo cienka.
Zarówno tych istot, jak i przodków dotyczy zakaz spożywania pokarmu.
Ludzkie pożywienie ma utrzymywać ciało przy życiu; pożywienie duchów podtrzymuje ich
ciała, a skoro jedzenie sprawia, że fizycznie jesteśmy ludźmi, to jedząc pokarm duchów lub
zmarłych, po części się nimi stajemy. Jeśli więc mężczyzna lub kobieta spożywają pokarm
zmarłych lub duchów, ich ciała fizyczne poprzez nieznaczne zmiany przystosują się do
nowego rodzaju pożywienia, stają się „duchowe", a wtedy nie będzie już powrotu do świata
2
żywych .
Pokarm zatem związuje człowieka z tym, kto mu go podarował - tworzy się więź
duchowa. Dotyczy to zwłaszcza chrześcijańskiej komunii, w której spożywanie ciała
Chrystusa umożliwia wiernym wejście do królestwa niebieskiego. Spożywanie jedzenia
duchów i przekształcanie w ten sposób natury człowieka jest częścią dawnych wierzeń o
łączeniu się ze światem istot nadrzyrodzonych.
U rzymskiego pisarza, Porfiriusza z Tyru, znajdujemy następującą wzmiankę:
„Rozmaici bogowie, geniusze lub demony lubią czerpać pokarm z zapachu palonych ofiar.
Spalcie kromkę chleba i ofiarujcie ją duchom". Rzuca to nowe światło na historię o
Alfredzie Wielkim i palonych plackach. Szkoccy górale wierzyli też, że kawałki pożywienia,
które upadły na ziemię, należą się duchom.
Świat duchów, przodków i bogów łączy jeszcze inny element: czas. Noc i dzień w tym
świecie upływa jak rok i jeden dzień w naszym. (U Celtów dzień zaczynał się od zachodu
słońca, a zatem noc była pierwsza). Dzieje się tak dlatego, że istoty te są nieśmiertelne.

1
R. Chambers Popular Rhymes of Scotland.
2
Wentz op. cit.
101
www.AstralWeb.prv.pl
Taka percepcja czasu i przestrzeni jest niezmiernie interesująca. Zauważmy, że zgodnie z
nią dla komara jesteśmy nieśmiertelni, ponieważ nasz jeden dzień to jak jego cały rok.
Pamiętajcie o tym! Takie pojmowanie czasu ma ścisły związek z teorią względności
Einsteina, według której przy prędkości światła czas staje w miejscu, a cała materia staje
się czystą energią pozbawioną masy. Uważam, że jest to istota rzeczywistości
nadprzyrodzonej i magii. W krainie tej nikt nie porusza się z prędkością światła, ale czas
w niej mija o wiele wolniej niż tu.
Śmiertelnicy, jeśli zechcą, mogą zamieszkać w świecie sidhe na zawsze. Kiedy ktoś tam
trafi, następuje magiczna transmutacja ciała, a po powrocie do tego świata nie wolno
niczego dotykać, jak w bajce o Branie i Nechtanie. Choć obaj sądzili, że spędzili w Krainie
Kobiety tylko rok i jeden dzień, po powrocie do Irlandii zorientowali się, że są bohaterami
starodawnych legend. Nechtan, który opuścił łódź, obrócił się w pył po dotarciu do
brzegu, Bran opowiedział więc o swoim pobycie w odległej krainie z bezpiecznego pokła-
du łodzi. Tym razem przemiana jest taka sama jak w przypadku Ripa Van Winkle'a.
3. Brytyjskie elfy Elfy żyjąw społecznościach, podczas gdy duszki dwóch poprzednich
kategorii są raczej samotnikami. Są znane na całej wyspie, a opowieści o nich różnią się
nieznacznie w zależności od rejonu. Elfy zajmują się magią i są życzliwe, nie lubią jednak,
gdy ludzie wtrącają się w ich sprawy. Należy je traktować z szacunkiem, bo inaczej...!
Podobno porywają ludzi, a zwłaszcza dzieci; pobierają dziesięcinę w zbożu i mleku;
panuje im król lub królowa; co siedem lat trzeba im składać ofiary; żenią się i mają
dzieci; uwielbiają polować; zazdrośnie strzegą swych skarbów; potrafią uzdrawiać; znają
się na ziołach i wytwarzają z nich leki; pożyczają różne rzeczy od ludzi, ale zawsze je
zwracają, często z nawiązką; czasem powodują uszkodzenia ciała, rzucając magiczną
włócznią lub strzałą, albo zwyczajnie uderzając bądź plując w oko; mają dar proroczy;
wzywają śmiertelne położne, by pomagały przy narodzinach ich dzieci; jeśli jakiś
śmiertelnik przedostanie się do ich podziemnych domostw, może zostać uwolniony od
ciężkiej pracy tylko dzięki specjalnemu rytuałowi zdejmującemu zaklęcie w określonych
porach roku.
Krótko mówiąc, pod względem struktury ekonomicznej stanowią złożoną społeczność
kulturową, wyróżniającą ich jako rodzaj istot lub duchów nie tylko różniących się od ludzi
(choć mających wiele ludzkich cech), lecz także od innych niematerialnych bytów1.
Większość elfów, podobnie jak istoty typu puka, żyje w dzikich zakątkach lub w
pobliżu kopców, pagórków, wzgórz, zamków, diun, lokalnych społeczności i
obwałowanych wsi. Zwykle przebywają pod ziemią w baśniowej krainie, gdzie jest jasno
jak w dzień, teren jest płaski i zielony, bez pagórków i dolin, w pałacach z kryształu lub
iluminowanych jaskiniach; w krainie z jabłoniowymi sadami, krystalicznymi strumieniami,
przepięknymi ogrodami pełnymi kwiecia i ptaków. Kraina Elfame Thomasa Rhymera nie
ma słońca ani księżyca, płyną tam strumienie krwi i wody, a wszędzie słychać szum
morza. Duszki mieszkają także w lasach i borach. W lesie Dean mieszkały wysokie,
szlachetne istoty, które poślubiały miejscowych wodzów plemiennych. To ten aspekt
tradycji, wraz z legendami o bóstwach, łączy moim zdaniem współczesność wyspy z
czasami ludzi neolitu, z ich megalitycznymi budowlami i starymi pogańskimi wierzeniami,
często utożsamianymi z czarnoksięstwem.
4. Pogańskie bóstwa W Walii Gwynn ap Nudd był królem i władcą plemienia
skrzatów oraz panem zmarłych. Świat Hadesu (Annwn) w walijskim panteonie, którego
władcą był Gwynn, jest przeciwieństwem spokojnego królestwa oceanu władcy
Manannana, ponieważ panowały w nim konflikty, a śmiertelnicy zachęcani byli do
pomagania mieszkańcom Annwn w rozwiązywaniu problemów. W walijskim zbiorze
legend Mabinogionie i opowieści o świętym Graalu baśnie o Arturze w zasadzie mówią o
brytońskim państwie istot duchowych.
Irlandzcy sidhe są rasą istot podobnych do śmiertelników, lecz sami są nieśmiertelni.
Kto dla obiektywnego świata wygląda jak martwy, dla subiektywnego jest pełen życia i
świadomy. Niektóre współczesne irlandzkie istoty duchowe są w prostej linii potomkami
starożytnych bogów, Tuatha Dé Danann, zamieszkujących pagórki. Baśniowa Irlandia
pełna jest królów i władców, można nawet narysować mapę tych bajkowych królestw,
która pokrywałaby się z rejonizacją stworzoną przez śmiertelników. Są one powiązane ze
„starożytnym kultem świętej królowej".
Jedną z cech charakterystycznych rozmaitych mitów i legend jest to, że reprezentują
one archetypowy styl życia, który ludzie powinni przejąć na drodze samorozwoju, jeśli

1
L. Spence British Fairy Origins: The Genesis and Development of Fairy Legends in British Tradition.
102
www.AstralWeb.prv.pl
chcą stać się lepsi, uaktywnić swój boski pierwiastek i najwyższe ideały czy też nauczyć
się naprawiać błędy. Inaczej mówiąc, tworzymy panteon z własnych lęków, wyobrażeń,
nadziei i tęsknot. Bóstwa dowolnego panteonu charakteryzują przez to ludzi, którzy go
tworzyli. Powrót do celtyckiego, a może neolitycznego panteonu pozwoli nam zrozumieć
tych, którzy w niego wierzyli, pomoże zrozumieć korzenie kultury brytyjskiej, a nie
greckiej, rzymskiej czy nordyckiej, choć to one są lepiej znane.
Potężną irlandzką boginią jest Danu, a jej lud nazywa się Tuatha Dé Danann.
Współcześni Irlandczycy, poprzez cześć dla dobrej świętej Brigit, oddają hołd Boskiej
Matce tego ludu. Jest on wiecznie żywym baśniowym ludem dzisiejszej Irlandii, ponieważ
Bride, czyli Brigit, jest jednym z wcieleń schrystianizowanej bogini Danu. Gdy synowie
Mila, żyjący w epoce brązu celtyccy przodkowie Irlandczyków, zjawili się w Irlandii,
stwierdzili, że kraj opanowany jest właśnie przez Tuatha Dé Danann. Przybyli oni
podobno z północy, „lecz nie wiadomo, czy wyszli z ziemi, zstąpili z nieba, czy przywiał
ich wiatr"1. Tuatha byli inteligentni, uprzejmi, uprawiali magię i mieli ogromną wiedzę.
Były też trzy boginie wojny: Badb (Bibe), współzałożycielka armii; Macha, furia
szalejąca wśród wrogów; i Morrigu, Wielka Królowa, Wrona Bitwy, która potrafiła
obdarować cechami nadludzkimi. (Imię Morrigu przywodzi na myśl Morganę le Fay z
baśni o Arturze, czarownicę obdarzoną legendarną mocą magiczną). Podobnie jak Mojry z
greckiej mitologii, trzy boginie wojny tkają i przędą ludzkie życie. Tak jak w greckich
mitach, irlandzcy bogowie i boginie pomagają ludziom w wojnach, sami też prowadzą
wojny między sobą w niekończącej się bitwie dobrych przeciwko złym. Bitwy na równinie
Moytura to zatem kroniki długotrwałej wojny o duchowe przywództwo nad Irlandią
między ludem Tuatha, reprezentującym bogów dobra, i ludem Fomorianów,
reprezentującym to wszystko, czego powinniśmy się wystrzegać. W bitwie uczestniczyli
ludzie tacy jak Cuchulainn, Conn, Finn i Cormac, a Tuatha walczyli u boku ludzi przeciwko
duńskim najeźdźcom.
Trzy boginie wojny często ukazywały się w magicznej postaci wron, kruków i srok.
Ptaki te uważane były za magiczne nie tylko na Wyspach Brytyjskich, lecz także w
Tybecie, gdzie ich zadaniem było przekazywanie uświęconej tradycji.
Ogromny okrągły kopiec New Grange nad rzeką Boyne w Irlandii jest ważnym
elementem irlandzkich legend o narodzie duchów, Tuatha Dé Danann. Powstał w czasach
neolitu i jako miejsce pochówku arcykrólów Tary stał się religijnym i kultowym ośrodkiem
starożytnej Irlandii. Niektórzy z ludu Tuatha Dé Danann mieszkali właśnie w kopcach, inni
natomiast za morzem, w krainie zwanej ziemią bogów, rajem nieśmiertelnych, Tir na n-
Og (ziemią młodości), na wyspie Manannana. Była to siedziba bogów, a także kraina
przodków, w której przebywali w szczęśliwości i do której mieli wstęp wybrani
śmiertelnicy. Najważniejszymi atrybutami tego raju są pokój i obfitość. Jest tam pod
dostatkiem wina i piwa, pięknych widoków, ludzie są szlachetni i przyjacielscy w stopniu
nieznanym na ziemi, nie wiedzą, co to starość, nie znają chorób, wszędzie są kwiaty,
płyną rzeki miodu i mleka, panuje atmosfera nieustannego święta. Arturiańskim
odpowiednikiem tego raju była wyspa Avalon. W Szkocji nazywano to miejsce Sorcha, w
Walii Annwan, w Kornwalii Lyonesse. W wielu tradycjach istnieją liczne podobieństwa
między tymi krainami - podziemną i zamorską.
Baśniowa kraina to jakby niezwykły stan świadomości - mężczyźni i kobiety wstępują do niej
na chwilę we śnie, transie czy w innych odmiennych stanach, a na stałe po śmierci. Choć
otacza ona i przenika tę planetę jak promienie Roentgena przez materię, jej granicami są
granice wszechświata2.
Manannan Mac Lir, założyciel i władca krainy nieśmiertelności, dzierży srebrną gałąź
jabłoni, a raczej różdżkę w postaci gałęzi, jak małą włócznię czy też półksiężyc, nad
którym lekko drżą dzwoneczki. Irlandzcy druidzi wykonywali swoje różdżki z cisu, który
dla Celtów był symbolem odrodzenia. Czyżby tradycja ta przeszła z neolitu poprzez
baśnie? Święta gałąź jabłoni obwieszona kwieciem lub owocami, a czasem tylko jednym
jabłkiem, jest paszportem do innego świata, darem królowej Tir na n-Og, czasem
wydającym słodkie, niebiańskie dźwięki. Energia dźwięku wydaje się ważnym elementem
magii i magicznego znaczenia kamiennych kręgów.
W jednej z legend Cormac przechodzi trzy próby, dociera do krainy Manannana, gdzie
otrzymuje kielich Prawdy, co symbolizuje zdobycie wiedzy o tajemnicy życia i śmierci,
oraz gałąź jabłoni, która oznacza pokój i radość tych, co dostąpili wtajemniczenia:

1
Wentz op. cit.
2
Lady Gregory, Gods and Fighting Men, Visions and Beliefs in the West of lreland.
103
www.AstralWeb.prv.pl
Świadome przejście z krainy śmierci, baśniowych istot, krainy bogów z powrotem do świata
żywych było bowiem równoznaczne ze zdobyciem kamienia filozoficznego, eliksiru życia,
kielicha Prawdy, wykąpaniem się w fontannie wiecznej młodości, która wyraża triumf nad
śmiercią i nieskończone szczęście1.
Irlandzcy bohaterowie byli ponownym wcieleniem dawnych bóstw, czyli ludu Tuatha
De Danann. Bogini Etain została śmiertelną żoną irlandzkiego króla Conchobara.
Dechtire, jego siostra i matka Cuchulainna, jest nazywana boginią. Cuchulainn to
wcielenie Lugha, bóstwa Słońca. Kobiety ludu Tuatha poślubiały irlandzkich królów i
panowały nad Irlandią przez wiele pokoleń po tym, jak synowie Mila zmusili ten lud do
schowania się pod ziemią. Ich potomkowie rządzili wówczas, gdy oni sami opuścili ten
świat, aby przenieść się do baśniowej krainy. „Wiele lat po podboju lud bogini Danu nadal
panował nad swymi zdobywcami, ponieważ przyjął ludzką postać dzieci królów, którzy
byli synami Mila"2.
Najbardziej fascynująca jest dla mnie irlandzka tradycja głosząca, że królowie Tary
mogli władać tylko poprzez małżeństwo z kobietami Tuatha. Sukcesja tronu miała zatem
charakter matriarchalny i choć Celtowie epoki brązu opanowali wyspę, lud Tuatha nadal
nad nią panował poprzez swoje kobiety, które uważano za duchy kraju. Jest to istota
matriarchatu, który charakteryzuje się kultem bogini i wydaje się znakiem
rozpoznawczym społeczności neolitycznych. Społeczeństwo szkockich Piktów także było
matriarchalne. Najwyraźniej duszki są zarówno płci męskiej, jak i żeńskiej, lecz
pierwiastek żeński wyróżnia się w tradycji, prawdopodobnie dlatego, by gloryfikować
męskiego celtyckiego bohatera poprzez związek z nim, a częściowo dlatego, że wiele
starożytnych bogiń przetrwało jako postaci baśniowe.

Puk, słynny chochlik zmieniający postać


(reprodukcja z książki Fairies autorstwa Briana Frouda i Alana Lee).

Polowanie i jazda w procesjach to najczęstszy przejaw aktywności baśniowego dworu.


Jazda w świetle księżyca przy wtórze srebrnych dzwoneczków odbywa się przeważnie po
dróżkach biegnących wzdłuż starożytnych szlaków.
Trudno jest wyodrębnić grupy baśniowych postaci, gdyż granice między nimi są
płynne. Postarałam się oddzielić je, żeby łatwiej było dostrzec źródła rozmaitych wierzeń.
1. Żywioły - dewy, leśne duchy i boginie, czyli matki
• Ziemia: gnomy, chochliki, skrzaty, krasnoludy i niektóre elfy
• Powietrze: sylfidy, duchy powietrza, duszki kwiatowe

1
Wentz op. cit.
2
Ibidem. Na przykład w baśni o Connie wchodzi on w krąg otoczony ziemnym wałem, dostrzega boga słońca Lugha siedzącego
obok kobiety wielkiej urody, nazywanej dożywotnią władczynią Erinn. Poślubiła Lugha podczas święta zwanego Lughnasad, a
dziś dożynkami (1 sierpnia). „Ziemski władca Irlandii uosabiał boga Lugha; był jego doczesnym przedstawicielem i rytualnie
poślubiał tę boginię lub kobietę ją symbolizującą w chwili koronacji" (Spence op. cit.). Przypomina to pogańskie koncepcje
bogini i jej małżonka oraz legendy o dawnych królach Brytanii.
104
www.AstralWeb.prv.pl
• Woda: rusałki, duszki wodne
• Ogień: błędne ogniki, salamandry (rzadko spotykane w kulturze celtyckiej)
To za ich pośrednictwem mamy do czynienia z boskim światem. Dla mnie jest to bardzo
ważne. Na jednym poziomie możemy bowiem postrzegać starożytne szlaki (ley-łines),
święte miejsca, UFO czy nawiedzenia jako swego rodzaju elektromagnetyczną ziemską
energię oddziałującą na nas w sferze fizycznej. Z drugiej strony natomiast możemy
pojmować te zjawiska w kategoriach tradycji baśniowej i uznać je za „świadome istoty,
niepochodzące z nieba, lecz z Ziemi, nie mające określonej postaci, lecz zmieniające się,
kiedy mają na to ochotę lub w zależności od umysłowości tego, kto je postrzega, i
panujące nad magnetycznymi prądami Ziemi"1.
Wielkość tych istot jest zróżnicowana - od rozmiaru kciuka po wzrost człowieka, w
zależności od rodzaju i epoki. Najprawdopodobniej istoty o większej posturze to
starożytni bogowie, natomiast mniejsze postacie to przedstawiciele baśniowej krainy.
Rozmaitość tę można częściowo tłumaczyć zmianami wzrostu za pomocą magii, a
częściowo uwarunkowaniami kulturowymi. Bóstwa morza są szczególnie podatne na te
zmiany, co stanowi odzwierciedlenie zmienności żywiołu, którym władają, podczas gdy
duchy ziemi wykazują większą stabilność formy.

2. Poltergeisty i inne duchowe przejawy zdolności mediumicznych


Z baśniowymi istotami kojarzą się następujące zjawiska natury mediumicznej:
zbiorowe halucynacje i objawienia; bezdotykowe wprawianie w ruch przedmiotów;
uderzenia i hałasy nazywane „nadprzyrodzonymi"; telepatia; jasnowidzenie i wizje;
marzenia senne i transe dostarczające ponadnormalnej wiedzy; mediumizm lub opętanie
przez duchy.
Gervase mówi o „swawolnikach" obrzucających dom kamieniami, niepokojących ludzi
w taki sam sposób, jak to robią skrzaty w Berwickshire. Są to typowe zjawiska
poltergeistów, będące rezultatem zmian w psychice nastolatków przechodzących
zaburzenia emocjonalne związane z dojrzewaniem, lecz niekiedy trzeba szukać innego
wytłumaczenia. Wtedy działanie chochlików jest dobre jak każde inne.
Oto co Camille Flammarion mówi o seansach mediumicznych:
W większości obserwowane zjawiska - hałasy, ruchy stolika, zamęt, zaburzenia, stuki,
odpowiedzi na zadawane pytania - są dziecinne, pospolite, często śmieszne i przypominają
raczej kawały złośliwych chłopców niż poważne działania. Nie sposób tego nie zauważyć. Po
co duch zmarłego miałby zabawiać się w ten sposób? Już samo to przypuszczenie wydaje się
absurdalne2.
Porównajcie ten cytat z tym, co już pisałam o nawiedzonych domach stojących na
starożytnych szlakach oraz ze współczesnymi relacjami o zjawach ukazujących się w
kryzysowych sytuacjach, które tak bardzo przypominają przekazy o pojawianiu się
duchów zapowiadających śmierć. Istnieją tysiące udokumentowanych przypadków
zjawisk, jakie Celtowie przypisywali istotom ze świata baśni. Można powiedzieć, że
zdarzenia te są protoplazmatycznym tłem wszystkich religii, filozofii czy mistycznych
tradycji znanych we wszystkich zakątkach świata. Pojawianie się tych istot to w zasadzie
zjawiska „duchowe", a zatem wiara w ich istnienie nie zalicza się już do sfery
nadprzyrodzonej. Należy je pojmować tak samo, jak zjawiska UFO: niektóre zjawy
postaci z baśni wywodzą się ze swego rodzaju mentalnej sugestii stymulowanej ziemską
energią czy też inteligencją, a przybierają postać taką, jaką nadaje mu podprogowa
percepcja obserwatora.
Ta mistyczna część nas samych zawsze istniała w umysłowości człowieka, ale często
zmieniała postać. Ufoludki to duszki w nowoczesnym przebraniu, reprezentujące
poświadomy archetyp umysłowości zbiorowej akurat w tym czasie, kiedy tak bardzo
pragniemy nawiązać kontakt z istotami pozaziemskimi.

3. Kręgi w zbożu i tańce po okręgu


Kręgi w zbożu są zjawiskiem zarazem nowym i starym, bo dawniej przypisywano je
działaniu baśniowych istot, o czym pisze Geoffrey Ashe w książce Mythology of the British
Mes (Mitologia Wysp Brytyjskich)3. Ashe cytuje w niej wiersz Richarda Corbeta (1582-
1635):

1
Wentz op. cit.
2
Ibidem.
3
G. Ashe The Virgin.
105
www.AstralWeb.prv.pl
Przyjrzyj się tym ich kręgom i tańcom w kole,
Które dotąd przetrwały.
Zostały wydeptane za czasów królowej Marii
Na licznych trawiastych równinach;
Lecz po koniec epoki elżbietańskiej
I za czasów króla Jakuba
Nikt już nie tańczył na otwartej przestrzeni
Jak to miało niegdyś miejsce.
Po tym wiemy, że duszki
Uprawiały tę starą profesję;
Ich pieśnią była Ave Maria,
Ich tańcem procesja.
Lecz teraz niestety wszystkie umarły;
Albo uciekły za morze,
Bądź jeszcze dalej w poszukiwaniu religii
Lub tam, gdzie czują się swojsko.
Ten wiersz jest bardzo znamienny, ponieważ w czasach, kiedy zniknęły te istoty,
zaczęło się polowanie na czarownice i mordowanie pogan przywiązanych do swojej starej
wiary. Epoka Elżbiety I, a potem Jakuba VI (w Szkocji, bo w Anglii był Jakubem I), to
szczytowy okres procesów czarownic, a interesująca aluzja do „starej profesji" wydaje się
nawiązywać do uprawiania magii i do czci oddawanej bogini (Ave Maria była ich pieśnią).
Poganie musieli uciekać z purytańskiego społeczeństwa, aby ratować życie.
Wygląda jednak na to, że wróciły i kontynuują swoje tańce po okręgu. Zjawisko
kręgów w zbożu jest spotykane coraz częściej od jakichś dziesięciu lat. Wiem, że rolnicy
nie zetknęli się z nim, gdy byłam dzieckiem, a tradycja wspomina jedynie o kręgach
grzybowych (aluzja do grzybów halucynogennych). Dziwne, że poeta ubolewa, iż duszki
nie tańczą już po okręgu, ponieważ w czasach Elżbiety i Jakuba kręgi te nadal się
pojawiały, choć nie w takiej postaci, jaką znamy współcześnie. Biorąc pod uwagę obecną
modę na neopogaństwo, można przyjąć, że nastał też dobry czas dla kręgów w zbożu.
Choć kręgi te pojawiają się też przypadkowo1, to jednak nigdy nie znano tak wymyślnych
form, jak obecnie.

Częściowy widok na Silbury Hill w Wiltshire. Widać pole z 13 kręgami w zbożu.


Zdjęcie zrobiono podczas uroczystości dożynkowych w sierpniu 1988 roku.
Kręgi pojawiały się przez kilka dni. Zdjęcie zrobiła Serena Roney-Dougal.

1
Fortean Times (1990); P. Delgado i C. Andrews Circular Evidence: A Detailed Investigation of the Flattened Swirled Crops
Phenomenon.
106
www.AstralWeb.prv.pl
Zwróciłam uwagę, że relacje z początku lat 80. dotyczyły pojedynczych, dużych
kręgów, potem natomiast znajdowano ich coraz więcej i były coraz bardziej złożone.
Ktokolwiek je tworzy, ma poczucie humoru, bo gdy tylko naukowcy stwierdzili, że wiedzą,
jak kręgi powstały, i opisali ich formacje, natychmiast pojawiły się inne, zupełnie
niepasujące do tych ustaleń. Wyglądało to na celowe działanie jakichś chochlików. Jedno
mnie zastanawia: czy rejony, w jakich je znajdowano, były świętymi miejscami aż do
stosunkowo nieodległych czasów, kiedy za panowania Elżbiety I przekształcono je w zie-
mie orne?
Istnieje jeszcze jedna zbieżność między kręgami w zbożu a światem baśniowych istot -
tańce po okręgu w obrębie kręgów kamiennych. John Rhys utożsamia Stonehenge ze
słynną świątynią Apollina na wyspie Hiperborejczyków, nawiązując do opisanej przez
Herodota podróży Pythesasa:
Obywatele poświęcali się muzyce, grając na harfie i śpiewając na cześć boga-Słońca, który co
19 lat ukazywał się około wiosennej równonocy i grał na harfie oraz tańczył na niebie aż do
wschodu Plejad1.
Tańce po okręgu były typowe dla kultury Brytyjczyków. Przypuszcza się, że jest to
reminiscencja starożytnych tańców inicjacyjnych. Miałyby one zatem duchowy wymiar i
byłyby związane ze Słońcem i Księżycem. Taniec w kamiennych kręgach był magiczną
praktyką odwołującą się do duchów. Tańce w kole mają charakter uniwersalny i są nadal
praktykowane na przykład przez niektórych amerykańskich Indian, a obecnie stają się
coraz bardziej popularne. Pobudzają w ludziach poczucie harmonii i wspólnoty, mają więc
bardzo pozytywne oddziaływanie.

Niektóre wzory kręgów w zbożu (zaczerpnięte z różnych źródeł).


Reprodukcja udostępniona przez „Fortean Times".

W kulturze celtyckiej inicjacyjne tańce po okręgu przypisywano rozmaitym istotom z


krainy baśni. Te, które znano wśród Brytyjczyków, wykonywano na weselach na Channel
Islands (Wyspy Normandzkie), ale w środku zamiast kamienia stał znamienity człowiek,
tancerze zaś składali mu pokłony. Evans Wentz zauważa, że gdyby taniec ten przedstawić
graficznie jako koło z kropką w środku, powstałby astronomiczny symbol Słońca, wciąż
używany przez astrologów. Pisze on, że w Guernsey, w miejscach oznaczonych
pierwotnymi dolmenami lub menhirami, „odbywały się procesje, a niektóre z tych miejsc
pielgrzymi obchodzili trzykrotnie ze wschodu na zachód"2.
Evans Wentz stwierdza również, że uroczystości gorsedd (coś w rodzaju
współczesnych walijskich rytuałów inicjacji) pod auspicjami organizatorów Eisteddfod
(dorocznego walijskiego festiwalu piosenki, poezji i tańca) odbywają się w kamiennych
kręgach, a uczestnicy są zwróceni ku słońcu. Nie mogą mieć miejsca przy zachmurzonym
niebie lub w nocy, lecz tylko wtedy, gdy słońce jest widoczne.
Czy zauważyliście zbieżność czasową nowej mody na tańce w kole i ponownego
pojawienia się kręgów w zbożu? O ile wiem, tańce w uformowanym kole zaczęto
praktykować około roku 1980, kiedy wprowadzono je w społeczności Findhorn w Szkocji.

1
Wentz op. cit.
2
Ibidem.
107
www.AstralWeb.prv.pl
Pierwsze kręgi w zbożu zaczęły pojawiać się mniej więcej w tym samym czasie. Wiem
skądinąd, że Colin Harrison zaczął uczyć tańców po okręgu właśnie tu, w Glastonbury, w
początkach lat 80. XX wieku i że od tej chwili stawały się one coraz bardziej popularne -
do tego stopnia, że organizuje się kursy wieczorowe. Zastanawia mnie, czy istnieje tu
jakiś inny związek poza synchronicznością. Tańce po okręgu są najstarszą znaną formą
tańca. Nawet na malowidłach naskalnych z czasów paleolitu widać kobiety tańczące w
kole. Moim zdaniem, ta tradycja ma coś wspólnego z praktyką magiczną służącą
wywołaniu zjawisk związanych z duchami planety.

4. Wspomnienia, mity i legendy ludzi neolitu


W opowieściach o baśniowych ludzikach wiele wątków wskazuje na to, że są to
wspomnienia ludzi, którzy zamieszkiwali te ziemie od końca epoki lodowcowej, czyli
przed 10 000 lat, aż po nadejście Celtów w epoce brązu. Byli to budowniczowie
megalitów, im więcej zatem informacji uda się nam wyłowić z tych legend, tym szybciej
zrozumiemy magiczny charakter tych antycznych budowli. Lud drawidyjski w Indiach
nadal czci dolmeny w lasach i górach tego kraju. „Panuje przekonanie, iż to ten lud
wznosił dolmeny, podobnie jak pradawni ciemnoskórzy mieszkańcy Brytanii"1.
Pierwsze, oczywiste skojarzenie jest takie, że elfy i sidhe mają związek z kopcami-
grobowcami, kamiennymi budowlami i kręgami. Być może najbardziej wymowny jest ten
aspekt tradycji, według którego baśniowe istoty nienawidziły żelaza. Uczucia te podzielały
z duchami w innych częściach świata. Jeśli u wejścia do zamieszkanego przez nie kopca
umieściło się sztylet, miecz lub nóż, nie można było go zamknąć. Aby istoty z baśni nie
porwały dziecka, wkładano żelazo do kołyski.
Ludzie neolitu nie znali żelaza, z czasem więc uznano, że stanowi ono ochronę przed
duchami i chochlikami. Ale to nie wszystko. Filozofia kryjąca się za magicznymi
właściwościami żelaza „opiera się na mistycznej koncepcji zalet przypisywanych różnym
metalom i kamieniom, a skrupulatniejsze przyjrzenie się alchemii prawdopodobnie
pomogłoby wyjaśnić to zjawisko"2. Przyczyna jest częściowo psychologiczna, częściowo
zaś elektromagnetyczna, ponieważ namagnesowane żelazo oddziałuje na naszą psychikę.
Gdy staramy się poznać elektromagnetyczną energię świętych wzgórz, kamiennych
kręgów czy naszych ciał, zaczynamy rozumieć, jak silnie żelazo oddziałuje na nas i nasze
środowisko w sferze fizycznej i psychicznej. Nie chodzi tylko o nasze siedziby, znajdujące
się nie dalej niż kilka kilometrów od linii wysokiego napięcia, których pole na nas
oddziałuje, lecz także o wszechstronne zastosowanie tego metalu. Mam wrażenie, że na
głębokim poziomie coś poszło w złą stronę - że pod koniec neolitu miała miejsce
katastrofa na miarę Shikasty3. Potem zaś nastąpiła epoka brązu i żelaza, prowadząca do
zwyrodnienia historii kultury i do stanu, w jakim znajduje się obecnie cała planeta. Ta
niszcząca życie potęga prawdopodobnie ma korzenie w tamtych czasach. Wiedząc o tym,
możemy postarać się naprawić krzywdy wyrządzone tym wszystkim, którzy wyznawali
zasadę miłości w czasach ciemnoty.
Trzecim elementem tradycji, który łączy nas z wcześniejszymi mieszkańcami Ziemi,
jest ścisły związek między światem baśniowych istot a rolnictwem. Panowały one
niepodzielnie nad dzikimi lądami, dopóki nie wbito w ziemię pierwszej łopaty. Czy to
kolejny przejaw niechęci do żelaza? A może do zakłócania spokoju Matce Ziemi? Uznane
to zostało za wyraźne pogwałcenie prawa lub przywileju elfów do uprawiania ich ziem,
usuwania kamieni, drewna czy liści z ich siedzib, czyli świętych miejsc, a zwłaszcza
kopców, kromlechów, kamiennych kręgów itp. Jeśli wyrąbiemy akację rosnącą na
świętym miejscu tych istot lub w inny sposób wtargniemy w ich miejsca, na przykład na
ścieżki (czyli starożytne szlaki), bądź przez przypadek uniemożliwimy im odbycie
procesji, choroba lub nawet śmierć może dotknąć nas lub nasze bydło. Oto charakter
powiązań z neolitycznymi świętymi miejscami, sposób na to, by uchronić je przed
zniszczeniem. Gdybyśmy przestrzegali tych reguł do dziś, pewnie nie ogołacalibyśmy
Ziemi z drzew i dzikiej natury, nie pozbawialibyśmy się otwartej przestrzeni. Trzeba na
nowo wprowadzić tę regułę! W tych świętych miejscach mieszkali niegdyś neolityczni
ludzie.
A jednak tradycja głosi, że baśniowe istoty pomogą w uprawie ziemi, przeobrażając
glebę tak, by można było siać i sadzić na niej rośliny - oczywiście nie bezinteresownie,

1
Ibidem.
2
Ibidem.
3
D. Lessing Shikasta.
108
www.AstralWeb.prv.pl
lecz w zamian za część zbiorów. W Savoy mówi się, że duszki nauczyły ludzi rolnictwa.
Jego rozwój jest warunkiem przetrwania cywilizacji, wiedza ta zaś przechodziła z
pokolenia na pokolenie, aż stała się rytuałem, częścią mitologii. Dni przesileń i równonocy
były nie tylko punktami zwrotnymi w roku solarnym, miały raczej znaczenie z punktu
widzenia uprawy roli. Szczególnie interesujące wydaje się to, że w celtyckim kalendarzu
były to pory uroczystości. W Szkocji i Irlandii do niedawna dni te były świętami.
Otrzymaliśmy w spadku misterny system uprawy roli, lecz jego udoskonalanie zajęło
tysiąclecia, a w początkowym okresie trzeba było zachować informacje w postaci jak
najbardziej klarownej.
„Wraz z nadejściem chrześcijaństwa ten rytualny aspekt rolnictwa uległ wypaczeniu i
dezorganizacji, a to, co pozostało, było mglistym, choć niedającym się stłamsić
przekonaniem, że należy wykonać konkretne czynności, żeby nie wzbudzać niechęci
potęg natury"1. W badaniach nad kulturą pogańską, jak w żadnej innej dziedzinie, widać
wyraźnie, że religia chrześcijańska niosła z sobą wartości przeciwne naturze Matce Ziemi.
Zaczęto czcić ojca niebieskiego („Ojcze nasz, któryś jest w niebie"), boga słońca w
okresie zimowego przesilenia, pozbawiając Matkę Ziemię należnego jej miejsca.
Tymczasem tradycja i religia pogańska, które są z nią ściśle związane, zostały bezwzględ-
nie stłumione.
Lud Tuatha Dé Danann w Irlandii także uprawiał ziemię, brał udział w uroczystościach i
ceremoniach związanych z porami roku. Miejscowe duchy, krasnoludy, są strażnikami
dobytku rolników, którzy odpłacają się udoskonalaniem upraw. Dzięki temu uwalniają
siebie i życzliwe skrzaty od zbieractwa i ryzykownych polowań na zwierzynę. Był to
ważny etap ewolucji ludzkości, mający miejsce w neolicie. Dobrotliwe duszki odbierały
dziesięcinę w zbożu, mleku itp. Na zachodnich wyspach Szkocji najwyżej położone ziarno
w kłosie należało do dobrych ludków. Jeśli w tych stronach ludzie mieli jakiś rodzaj
umowy ze skrzatami, mogli prosić je o pomoc w siewach i zbiorach. „Fakt ten dowodzi, że
w starożytnych kultach pogańskich istoty te były bogami lub duchami w starej religii"2.
Baśniowi ludzie odznaczali się też cnotami moralnymi i etycznymi. Sprawowali również
pieczę nad porządkiem i dobrą organizacją domostw. Jeśli nie panował w nich absolutny
ład, osoba odpowiedzialna za to ponosiła karę - była obrzucana kamieniami, kłuta i tak
długo niepokojona, aż wreszcie zabierała się do roboty. To stąd wywodzą się zjawiska
poltergeistów i nawiedzeń. Występek i chciwość były bezwzględnie karane; uczciwy
biedak zajmował miejsce bogacza; prosty i cnotliwy stawał się piękny. Elfy jawią się jako
siła moralna, nieodmiennie opowiadając się po stronie sprawiedliwości, tak jak
legendarny Robin Hood. Ten, kto baśniowym istotom wyświadczał przysługę, nie
powinien żądać w zamian niczego poza adekwatną zapłatą. Przekonanie to płynęło z
wiary, że te istoty, będące w starożytności bóstwami, uosabiają poczucie sprawiedliwości
i prawości. Ten aspekt starodawnej religii miał ogromne znaczenie dla rozwoju ludzkości:
potrzebne są nam moralne autorytety, które prowadziłyby nas przez życie, a te istoty tak
czyniły. Ich zasady przypominają inne systemy religijno-duchowe. Wiara w duchy,
skrzaty i krasnoludy wiąże religijny rytuał z codziennością, tak że każdy jej aspekt
zyskuje religijną inspirację.
Dawni Celtowie uważali, że ludzie pozostają w ścisłej zależności od natury.
Niewidzialne siły, podobne do melanezyjskiej many, postrzegane były jako żywe,
inteligentne i obdarzone osobowością byty, kierujące każdym ludzkim poczynaniem.
Dopóki ludzie współdziałali z tym niewidzialnym światem, wszystko szło dobrze. To
właśnie jest istotą nowej, pogańskiej, „zielonej" duchowości, która powraca w naszych
czasach. Według jej zasad, w momencie przekroczenia tabu pojawia się niezgoda. Cały
system tabu opiera się na nadprzyrodzonych relacjach między ludźmi a tym innym
światem. Niemal każdą normę należy interpretować z punktu widzenia psychologii, a
nawet parapsychologii, nie zaś w kategoriach zwykłych społecznych uregulowań.
We wszystkich rejonach Wielkiej Brytanii do dobrego tonu należało utrzymywanie
poprawnych stosunków ze światem duchów, które były sympatycznymi sąsiadami, lecz
także nieprzejednanymi wrogami. Wystawiano nocą na drogę kubełek wody, żeby duszki
mogły się w nim wykąpać, pozostawiano też dla nich jedzenie. Jeśli obyczaju tego nie
przestrzegano, budziło to ich wrogość. Jeśli uczyniono im krzywdę, mściły się, miotając
magiczne sztylety lub strzały (neolit), które obezwładniały daną osobę. Wtedy duchy
zabierały ją do swego świata bądź odbierały jej duszę, pozostawiając ciało. Niejedno-

1
L. Spence British Fairy Origins: The Genesis and Development of Fairy Legends in British Tradition.
2
Wentz op. cit.
109
www.AstralWeb.prv.pl
krotnie powodowało to straszliwe cierpienia, często kończące się śmiercią, jeśli w pobliżu
nie było uzdrowiciela specjalizującego się w chorobach wywołanych gniewem
niewidzialnych istot. Koncepcja ta przypomina współczesne doświadczenia śmierci
klinicznej, a nawet doświadczenia poza ciałem, oraz dolegliwości psychosomatyczne, w
których stan umysłu człowieka jest odpowiedzialny z chorobę fizyczną. Ma to też związek
z tradycją rzucania uroku, kiedy szaman, czarownik lub czarownica czyni krzywdę innej
osobie za pomocą magii.
Istniało wiele uroków i zaklęć, którymi można było bronić się przed wrogością elfów
lub utrzymywać je na dystans. Ten lęk przed istotami duchowymi jest bardzo
interesujący, ponieważ stoi w sprzeczności z ogólną tradycją. Być może to, co na
początku miało zapewniać spokój i dobrobyt niewidzialnego świata, zostało wypaczone
przez chrześcijaństwo i polowanie na czarownice. Lęk ten u samych swych źródeł był
wyrazem podziwu dla magicznych istot, które zbudowały kamienne kręgi i kopce oraz
miały tak wielką wiedzę i mądrość. Był też częściowo wyrazem tradycji animistycznej,
według której każda istota z duchowego świata miała wznosić się ponad potrzeby i
pragnienia śmiertelników, zmuszonych czasem do podporządkowania się sile wyższej.
Bano się zarówno czarownic, jak i baśniowych istot, ponieważ mogły wyrządzić krzywdę,
przy czym te ostatnie były groźne tylko wówczas, gdy naruszano ich przywileje.
Z tradycją tą wiąże się także fenomen dobrych duchów. Jeśli człowiek przysłużył się
duchowi ukazującemu się niekiedy w przebraniu staruszki, to w potrzebie mógł otrzymać
pomoc, jak choćby Kopciuszek. W niektórych szkockich wersjach baśni o Kopciuszku
dobry duch ukazuje się w postaci czerwonego cielaka lub szarej owcy. Generalnie jednak
duchy te w Wielkiej Brytanii ukazywały się w zwierzęcej postaci rzadziej niż na
kontynencie europejskim. Nagradzały ludzi, nadając im nie tylko dobre cechy, ale też
dobra materialne: czapki-niewidki lub płaszcze pełniące tę samą funkcję, skrzynie z
niewyczerpanymi zapasami ziarna, doskonałość w rzemiośle, buty pozwalające
pokonywać ogromne przestrzenie, magiczne kamienie, przenoszące człowieka tam, gdzie
chciał się udać, albo wyjątkowo mleczne krowy.
Jedną ze sztuk, których dobre duchy uczyły ludzi, było uzdrawianie. Baśniowe ludki
słynęły z umiejętności leczenia ran i chorób, bo znały się na ziołach. Czasem dzieliły się
tą wiedzą ze śmiertelnikami, a ci, którzy posiedli tę sztukę, cieszyli się powszechnym
szacunkiem.
W Szkocji i Irlandii ludzie uczyli się od niewidzialnych istot także innych rzemiosł -
kowalstwa, szewstwa i browarnictwa. Kobiety-elfy miały niedoścignioną biegłość w
tkactwie i farbiarstwie, przez co przypominały Mojry z mitologii greckiej. Baśniowy ludek
ubierał się na zielono albo w skórę jelonka, albo w pięknie skrojoną lnianą szatę w
kolorze czarnym, zielonym lub białym, albo na czerwono i zielono, albo w zielone ubranie
z czerwonym lub niebieskim kapeluszem z piórkiem. Wygląd i sposób mówienia tych lud-
ków różnił się w zależności od miejsca i kultury.
W tradycji ludowych baśni zieleń symbolizuje wieczną młodość, zmartwychwstanie lub
odrodzenie, jak w przyrodzie na wiosnę. Dlatego podczas rytuałów inicjacyjnych, w chwili
powrotu do wymiaru fizycznego po transie, wtajemniczonych ubierano na zielono,
ponieważ poznali tajemnicę śmierci, jak we wspomnianej baśni o Cormacu. Zieleń
symbolizuje narodziny świata, moralne stworzenie lub zmartwychwstanie
wtajemniczonych. Wiele mitycznych postaci ubierało się na zielono, na przykład Robin
Hood. Gwenhywvar każe ubierać się swoim rycerzom w zielone szaty, a w jednej z baśni
jeździ na zielonym koniu1. Tę symbolikę spotykamy w innych epokach i miejscach. Na
przykład podczas świąt al-Chidr w Dolnym Egipcie ich bohater zawsze ubiera się na
zielono, ponieważ jest nieśmiertelny i niezmienny. W ruchu masońskim zieleń jest
symbolem życia, niezmiennej natury, prawdy i zwycięstwa. W zimozielonych roślinach
mistrz masoński widzi emblemat nadziei i nieśmiertelności.
Gdy znamy symbolikę zieleni i baśniowych ludków, nie dziwimy się nazwie Greenpeace
(zielony pokój), ponieważ wskazuje ona na fizyczny aspekt neopogańskiego ruchu
kultywującego troskę o Ziemię.
Baśniowe istoty, które przecież są jej częścią, najlepiej są znane z zamiłowania do
muzyki i tańca po okręgu na trawiastych polanach i w obrębie kamiennych kręgów.
Porywani przez nie ludzie to najczęściej muzykanci i minstrele, którzy powracają z darem
magicznego muzykowania.

1
Ibidem.
110
www.AstralWeb.prv.pl
Istnieje wiele legend o małżeństwach zawieranych między baśniową istotą a osobą
śmiertelną. Związek tego rodzaju był obwarowany wieloma niewzruszonym nakazami i
zakazami. Jeśli kobieta pochodziła z krainy duchów, musiała w pewnych okresach kryć
się przed ludzkim okiem. Mąż-śmiertelnik nie miał prawa wyjawiać, że poślubił żonę z
innego świata ani czynić wzmianki o jej pochodzeniu, w żadnym zaś wypadku nie mógł
dotykać jej żelazem. Gdyby nie przestrzegał tych reguł, żona by natychmiast zniknęła,
mogłaby też zabrać ze sobą dzieci. Przeważnie to kobieta ze świata elfów czyniła pierw-
szy krok ku zawarciu znajomości z przyszłym kochankiem, co jest echem dawnych
zwyczajów matriarchatu. Bywało, że boginka ukazywała się swemu wybrankowi pod
postacią jelenia, zająca lub innego zwierzęcia. Często wręczała mu podarunek, który go
chronił. Niekiedy żona ze świata śmiertelników miała partnera ze świata elfów, lecz
często pojawiały się problemy, gdy chciała poznać jego imię. W dodatku kochanek mógł
zniknąć, a wtedy ona resztę życia spędzała na szukaniu go. Zdarzało się też, że młode
dziewczęta były uprowadzane, żeby zostać żonami królów baśniowego świata.
Te mieszane małżeństwa musiały mieć chyba duże znaczenie dla baśniowego ludu. Od
strony fizycznej mogło to oznaczać, że nasi neolityczni przodkowie wymierali i
potrzebowali świeżej krwi, a zawieranie małżeństw między członkami tej samej
społeczności prowadziło do jej osłabienia. Natomiast w sferze duchowej niematerialny
element wspomagał rozwój świadomości. Dzieci z takich rodzin odznaczały się zdolnością
jasno widzenia, co zapewne stało się podstawą przekonania, że zdolność ta jest
dziedziczna w rodzinach czarownic1. Znane były przypadki sądzenia czarowników i
czarownic twierdzących, iż zawarli związek małżeński z istotą z niematerialnego świata.
Ilu spośród nas ma w żyłach krew baśniowych istot? Klasycznym przykładem jest ród
McLeodów z Dunvagen, którym pomagała boginka.
Małżeństwa takie były zawierane w większości rejonów Wielkiej Brytanii. Walijskie
legendy obfitują w wątki o romansach z elfami, takich jak romans Pwylla i Rhiannony, o
Zielonych Rycerzach, o Meluzynie, bogince, która poślubiła Guya, hrabiego Lusignan.
Małżeństwo Thomasa the Rhymera z niewiastą z baśniowej krainy dowodziło, że musiał
on w tej krainie jakiś czas przebywać. Przeważnie jednak związki te trwały w tym świecie,
ludzie rzadko udawali się do krainy duchów.
Jak już wcześniej wspomniałam, w irlandzkich opowieściach bohater zwykle zdobywa
„panowanie nad krajem" dzięki jakiemuś szlachetnemu czynowi. Boginka jest duchem
opiekuńczym Irlandii, a mężczyzna, okazując uprzejmość, dobre maniery i opiekuńczość,
dowodzi, że zasługuje na przejęcie władzy w państwie, co także jest echem matriarchatu
panującego w epoce neolitu. W średniowieczu ton tych legend zaczął się zmieniać,
kobieta stała się sekutnicą pragnącą zdominować mężczyznę2. Podejrzewam, że są to
wpływy chrześcijaństwa.
Z małżeństwami między śmiertelnikami a baśniowymi istotami wiąże się kwestia
odmieńców. Byli to ludzie bladzi, pomarszczeni, mieli długie palce i kościste ciała,
odznaczali się zrzędliwością i żarłocznością, mieli wielkie zęby oraz ogromne upodobanie
do muzyki i tańców. Odmieńca można było zmusić do ujawnienia się poprzez jakąś
niezwyczajną czynność, na przykład gotując wodę w skorupce jajka, a on wtedy mówił,
że był świadkiem, jak pewien las ginął i odradzał się trzykrotnie. Ojca-elfa można było
poznać po kosych oczach jego dziecka, a także po spiczastych uszach, jak u puka. Po-
równanie do złego spojrzenia albo przeciwnie - do dobrego spojrzenia - samo się tu
narzuca. Oczy mają znacznie większe znaczenie, niż się nam wydaje. Natknęłam się
niedawno na pewną ciekawą książkę z czasów wiktoriańskich, zatytułowaną The Evil Eye3
(Złe oko), w której mowa jest o przesądach i przekonaniach ściśle związanych z baśniową
tradycją - od boginek czy rogatych istotot po rzucanie uroku.
Zdarzają się też uprowadzenia. Najczęściej spotykało to matki karmiące, które
użyczały swego mleka dzieciom z zaczarowanego świata, bądź też położnych, co miało
związek z obawami przed wyginięciem gatunku. Pokrywa się to z legendami wielu
narodów, głoszącymi, że świat nadprzyrodzony potrzebował mleka śmiertelników, bo
dzięki niemu stawał się żywotniejszy - jakby pragnął zyskać bardziej materialny wymiar,
żeby egzystować na tym świecie. Podobno odbierano dzieciom duszę podczas snu, a
nawet wykradano je, gdy matki były zajęte. W niektórych przypadkach duchy
pozostawiały kawałek drewna, który za sprawą magii przyjmował postać i zachowania ty-

1
M. Bradley Zimmer Stormqueen.
2
Spence op. cit.
3
F.T. Elworthy The Evil Eye: An Account of This Ancient and Widespread Superstition.
111
www.AstralWeb.prv.pl
powe dla ludzkiego dziecka. Jeśli ktoś zasnął na zamieszkanym przez duchy kopcu, mógł
zostać uprowadzony i wciągnięty do środka. Człowiek taki miał prawo odwiedzić ludzkie
siedziby po upływie siedmiu lat, lecz zwykle nie potrafił się już przystosować i powracał
do zaczarowanego świata. Często odbierano człowiekowi duszę, a ciało zapadało w
śpiączkę. Ta tradycja ma swój współczesny odpowiednik w opowieściach o uprowadzeniu
przez UFO.
Istnieje kilka teorii dotyczących odmieńców. O jednej już pisałam: neolityczni ludzie
potrzebowali nowej krwi, aby zapobiec wymarciu gatunku i (lub) rozwinąć zdolności
parapsychiczne wśród napływowej ludności celtyckiej. Inna teoria mówi o reinkarnacji:
przodkowie kradną dusze ludzi w każdej epoce, by zastąpić nimi swoje. Spence uważa,
że pierwotnie tradycja ta nie mówiła o uprowadzeniach, lecz raczej o tym, że duchy
przodków oczekujące na odrodzenie wchodziły w ciała noworodków własnego rodu. Wielu
odmieńców zachowywało się tak, jak starzy ludzie, którzy znali okolicę z dawnych
czasów. Z pewnością były to duchy przodków z odległego pokolenia, które odrodziły się w
nowych ciałach. Z czasem, a zwłaszcza w ogólnym zamieszaniu, jakie nastąpiło po
nastaniu chrześcijaństwa, wiara ta przekształciła się w przekonanie, iż przodkowie
rzeczywiście kradli ciała niemowląt. W niektórych przypadkach zmieniała się tylko dusza
dziecka, w innych ciało, a w jeszcze innych jedno i drugie. Starożytni wierzyli, że dusza i
ciało stanowią jedność i gdy człowiek zachoruje, jego duszę jakieś istoty zabierają do
siebie. Taka interpretacja pasowałaby do współczesnych doświadczeń przebywania poza
ciałem czy też przypadków śmierci klinicznej.
W każdej tradycji powraca wątek garbusa którego garb usuwają baśniowi ludzie, bo
przypomina on im nazwę dnia tygodnia pominiętą podczas śpiewów wymieniających te
dni. Dla mnie najciekawsze jest to, że tradycja ta wielokrotnie przewija się w rozmaitych
wersjach. Sądzę, iż to dlatego, że duchy używały innego kalendarza niż Celtowie z epoki
żelaza.

Powiązania z dawną religią:


filozofia świata baśni
Legendy o budowniczych megalitów i ich magicznej społeczności mogą być starożytną
forpocztą religii pogańskiej. Religia ta, ostatecznie wyparta przez chrześcijaństwo w
czasach procesów czarownic w XVII wieku - czyli zaledwie 300 lat temu - powraca
obecnie w nowej postaci. Była to religia ludzi kultywujących magię Ziemi, blisko z nią
związanych, świadomych energii emanującej z różnych miejsc, a ponadto umiejących ją
wyzyskać dla rozwoju duchowego. Jeśli chcemy dorosnąć do nowego świata musimy
głębiej szukać naszych korzeni. To przede wszystkim problem kultury amerykańskiej,
która - odrzucając dawną historię swej ziemi, tysiąclecia kultury Indian - nie ma dziś
silnego oparcia w tradycji. To tak jakby cały kontynent pokryto grubą betonową płytą,
zostawiając na powierzchni cieniutką warstwę ziemi i starając się coś w niej zasadzić. Nic
dziwnego, że tak wielu młodych Amerykanów zwraca się ku staremu celtyckiemu
czarnoksięstwu lub do indiańskiej filozofii szamanistycznej, szukając tam pożywki dla du-
cha.
Najwyraźniejsze powiązania legend o bajkowym świecie ze starą religią widać na
przykładzie sądów odprawianych na czarownikach. Wielu z nich twierdziło, że zawarło
małżeństwo lub było w związku z przedstawicielami duchowego świata. Na przykład
Donald MacMichael, którego sądzono za czary w Inverary w 1677 roku, przyznał, że pojął
za żonę królową elfów w ludzkiej postaci. Bessie Dunlop, czarownicę z Ayrshire, sądzoną
w 1576 roku, odwiedzała królowa baśniowej krainy. Andro Man, sądzony w Aberdeen w
1597 roku, powiedział, że był mężem królowej elfów i miał z nią dzieci. „Szkockie sądy
nad czarownicami w XVI i XVII wieku zawierają mnóstwo informacji o królewskich rodach
ze świata magii"1. To, co pisałam o powiązaniach mitów o magicznym świecie z
neolitycznymi ludami, dotyczy również związków tego świata ze starą religią. Teraz
chciałabym zająć się filozoficzną podstawą łączącą te dwa zjawiska.
Dziedzictwo po tych ludziach przejęli współcześni czarownicy i neopoganie. Odkrycia w
dziedzinie badań mediumicznych i parapsychologicznych w pełni to potwierdzają. A
współczesna fizyka potwierdza z kolei tradycję filozoficzną, jakkolwiek mogłoby się to
wydawać niedorzeczne.

1
Spence op. cit.
112
www.AstralWeb.prv.pl
Nauka magii
Nauka i sztuka magii jest nauką i sztuką umysłu, psychiki oraz naszych emocji, ducha
i duszy. Magia podlega prawom psychologicznym. Świat duchów i zjawisk
parapsychologicznych to dziedzina umysłu.
Eksperymenty podczas seansów mediumicznych, relacje z doświadczeń przebywania
poza ciałem i śmierci klinicznej oraz zjawiska duchów i poltergeistów dowodzą, że
aktywne, inteligentne, pozbawione fizycznej formy istoty (duchy zmarłych, zjawy w
krytycznych momentach i doświadczenia poza ciałem) mogą oddziaływać na ludzką
psychikę w taki sam sposób, w jaki ludzie oddziałują na innych.
Wiara w magiczny świat dowodzi, że postrzegamy jego mieszkańców jako bezcielesne
inteligentne istoty mające magiczną władzę, a zatem zdolne do rzucania uroków zgodnie
z animistyczną doktryną o duchach obdarzonych maną. Wynika stąd, że stara koncepcja
druidycznych czarowników współpracujących z magicznym światem w sferze żywiołów,
mediumiczności, proroctw, a nawet w sferze fizycznej, umożliwiała im wpływanie na po-
godę i zjawiska naturalne, również w dziedzinie hodowli zwierząt i uprawy roślin.
Zdaniem Evansa Wentza, pierwszą rzeczą, jakiej musiał nauczyć się adept
czarnoksięstwa, była samokontrola. Nauka magii głosi, że poprzez odpowiednie formuły,
śpiewy, dźwięki, muzykę, taniec po okręgu, medytację, posty czy udawanie się nocą w
określonej fazie księżyca do pewnych świętych miejsc można uzyskać przychylność
niewidzialnych istot. Pierwotna magia polegała na współpracy z istotami rządzącymi
żywiołami, z bóstwami, z energią Ziemi i wykorzystywaniu powiązań tych elementów z
Układem Słonecznym i całym wszechświatem. Ci, którzy nie zgadzają się patriarchalnym
dążeniem do kontrolowania Matki Natury, wolą uczyć się samodyscypliny i panowania
nad umysłem, emocjami i osobistymi problemami w taki sposób, by żyć w zgodzie ze
wszechświatem. Patriarchalna magia zmierzająca do opanowania istot duchowych, takich
jak wiktoriańska Golden Dawn1, wywodzi się z dawnych sądów nad czarownikami, kroniki
donoszą bowiem o związkach między śmiertelnikami a istotami z magicznego świata.
Najistotniejsza w umysłowym treningu jest tu samokontrola i samodyscyplina. Widać to
wyraźnie u osób praktykujących jogę. Pierwszą umiejętność, jaką muszą zdobyć, jest
samodyscyplina polegająca na uczęszczaniu na zajęcia raz w tygodniu. Umysł potrafi
płatać figle i zawsze znajdzie wymówkę, by nie robić tego, co dla niego pożyteczne. Praca
nad nim to jak próba zdyscyplinowania niesfornego trzylatka. Dopiero kiedy przekonamy
własny umysł, że to my panujemy nad nim, a nie on nad nami, możemy mieć nadzieję na
rozwój intelektualny, duchowy czy udoskonalenie zdolności mediumicznych, które są
nieodzowne w praktykowaniu magii.
Szczególnie ważnymi narzędziami kontaktu z magicznym światem są śpiew, dźwięk i
muzyka. Tego właśnie zaczynamy się teraz uczyć. Powstaje wiele grup, które zbierają się
po to, by śpiewać stare i nowe pieśni, na przykład Prana. Pieśni tybetańskie, jogiczne
OM, a nawet chorały gregoriańskie ściągają publiczność na całym świecie. Niektóre
koncerty i tańce odbywają się nawet w kamiennych kręgach. To samo dotyczy dźwięków
magicznych. Czy mieliście kiedyś okazję słuchać w kamiennym kręgu, przy świetle księ-
życa aborygeńskich trąb didżeridu? Toż to czysta magia. Niektórzy mówią o nasilaniu się
emisji energii. Wiem, co mają na myśli - zapewne to mrowienie wzdłuż kręgosłupa,
wprawiające całe ciało w drżenie. Coraz więcej ludzi mówi o takim doświadczeniu. Albo
cała gama piszczałek, bębnów i innych instrumentów pobrzmiewająca w tworzonej przez
ludzi muzyce. To także działa jak magia. No i oczywiście taniec po okręgu. Wszystko to
jest po prostu naturalną, chłopską, pogańską magią Ziemi, która ożywia planetę. To pro-
ste, spontaniczne obrzędy płynące z nastroju chwili, z inspiracji, a nie dogmatu. To
narodziny nowej duchowości, która na razie pozbawiona jest formy, nazwy i dojrzałej
postaci. Istotą wszystkich religii stanowi właśnie ten spontaniczny nastrój, dzięki któremu
człowiek staje się wrażliwszy na energię emanującą w danym miejscu i czasie, nie tracąc
przy tym równowagi. To jeszcze jedna zaleta samodyscypliny.

Misteria
Przyjmuje się, że w starożytności większość misteriów, takich jak misteria eleuzyjskie,
miały charakter mistyczny i polegały na wprowadzaniu w świat podziemny czy też
niewidzialny poza ciałem fizycznym, albo na bezpośrednim, fizycznym kontakcie z

1
Golden Dawn to system magii opracowany pod koniec XIX wieku przez dr. Williama Wynna Wescotta i S.L. MacGregora
Mathersa. Opiera się na trzech religijnych mistycyzmach: egipskim, judaistycznej kabale i chrześcijańskim mistycyzmie
zmartwychwstania (przyp. tłum.).
113
www.AstralWeb.prv.pl
bogami, duchami i cieniami zmarłych. Wszystkie ceremonie odbywały się w ciemnych
pomieszczeniach, a uczestnicy pozostawali w nich niekiedy przez kilka dni. Ma to
szczególne znaczenie w związku z szyszynką i 25-godzinnym zegarem biologicznym, bo
w takich pomieszczeniach ciało i umysł funkcjonują według zegara księżycowego.
Całkiem prawdopodobne, że New Grange w West Kennet oraz inne większe kopce były
niegdyś świątyniami, w których odbywały się starodawne misteria inicjacyjne. Miałyby
one wtedy bezpośredni związek z religią ludu Tuatha Dé Danann, czyli magicznym
światem, duchami i zmarłymi. Ludzie pielgrzymowali do miejsc przodków i baśniowych
istot. Prawdopodobnie istniał zwyczaj czuwania przez trzy dni i noce bez jedzenia i snu, a
w tym czasie ukazywała się jedna z istot duchowych lub dusza przodka, przemawiając do
uczestnika misterium lub odpowiadając na jego modły1. Można znaleźć tu wiele
podobieństw do greckich misteriów inicjacyjnych i zwyczaju przebywania w świątyniach,
w których człowiek mógł we śnie uzyskać pomoc od istot boskich.
Po spędzeniu jednej nocy na czuwaniu w kamiennym kręgu oraz na szczycie Silbury
Hill mogę powiedzieć, że 3-dniowy post wewnątrz kurhanu jest głębokim mistycznym
doświadczeniem, zwłaszcza dla osoby, której umysł nawykł do opuszczania ciała lub do
głębokiej medytacji. Post czyni człowieka lżejszym, mniej przykutym do ziemi, bardziej
podatnym na halucynacje i inne mistyczne doznania. Należy wspomnieć, że wszystkie
inicjacyjne obiekty, takie jak New Grange, są skierowane na wschód określonej gwiazdy,
Słońca lub Księżyca. Znajdują się dokładnie w astronomicznych punktach, podobnie jak
siatka Faradaya. New Grange na przykład jest skierowany 43°60' na południowy wschód,
podobnie jak Gavrinis, inna komora inicjacyjna, czyli na wschód słońca podczas
zimowego przesilenia.
Pielgrzymki odbywały się również w czasach chrześcijańskich, a w Irlandii pielgrzymi
spali w korytach i na pryczach, które jeszcze niekiedy można znaleźć w kopcach i które
są podobne do sarkofagów w piramidach. Wydaje się, że leżenie i siedzenie na
określonym kamieniu miało podkreślać mistyczny charakter miejsca. W Lough Crew, New
Grange i Dowth w celach znajdują się jeszcze płytkie baseny2. I tu znowu mamy do
czynienia z mistycznym aspektem kamienia. Był to prawdopodobnie granit, który jako
skała o dużym stopniu krystalizacji wzmacniał energię elektromagnetyczną, oddziałując
na ludzkie ciało w sferze fizycznej i psychicznej.
Jezioro Finn MacCoul, zwane też Czyśćcem św. Patryka, jeszcze w XVII wieku było
celem pielgrzymek i miejscem inicjacji. Potem Anglicy je zasypali. Uważano, że wiedzie
przez nie droga do podziemnego świata. Człowiek pragnący doświadczyć wtajemniczenia
musiał najpierw pościć przez 15 dni, a potem czuwał całą noc, by mistycznym mostem
udać się do niebieskiego miasta. Rytuały trwały od 1 do 15 sierpnia (dożynki), obecnie w
tradycji chrześcijańskiej okres ten nazywa się świętem Wnieobowstąpienia Najświętszej
Maryi Panny. W czasie zimowego przesilenia trwa 10-dniowe celtyckie święto
Lughnasadh, podobne do 12-dniowego Bożego Narodzenia zwanego Yuletide.
Evans Wentz3 uważa, że na klifie Dun Aengus odbywały się mistyczne zgromadzenia w
świątyni słońca, tak zabezpieczonej i ufortyfikowanej, że żaden intruz nie miał szans
dostać się do środka. Jego zdaniem odprawiano tam rytuały w nieco odmiennym stylu,
znacznie starszym niż New Grange. Podobnie jak inni badacze, twierdzi on, że
megalityczne budowle wzniesiono tam w celach rozwoju duchowego. Ponadto zwraca
uwagę, że starożytni Celtowie nie oddzielali funkcji państwowych od religijnych, a zatem
świątynie te mogły równie dobrze służyć jako miejsca świeckich zgromadzeń. Na wyspie
Man na świętym wzgórzu nadal zatwierdzane są nowe prawa opracowane przez rząd.
Warto zwrócić uwagę na ten aspekt: nie należy oddzielać życia duchowego od
świeckiego. Każdy oddech, każda myśl, każde słowo i każde działanie ma zarówno
wymiar świecki, jak i duchowy. W chrześcijaństwie wystarczy w niedzielę pójść na
godzinę do kościoła, a przez resztę tygodnia prowadzić życie dalekie od wszelkich norm
moralnych, podczas gdy nauka i sztuka magii to świętość na co dzień.
Te komnaty i kamienne koryta bardzo przypominają świątynie egipskie, greckie,
peruwiańskie i indiańskie. Symboliczne zwracanie się na wschód, ku wschodzącemu
Słońcu i zachodzącemu Księżycowi - czyli ku odrodzeniu, brzaskowi i życiu - oraz
zwracanie się na zachód ku zachodzącemu Słońcu i wschodzącemu Księżycowi - ku nocy i

1
Wentz op. cit.
2
Ibidem.
3
Ibidem. Por. także W.T. Olcott Star Lore of all Ages.
114
www.AstralWeb.prv.pl
śmierci - to dwa aspekty tej samej rzeczywistości. Odnajdujemy je we wszystkich
religiach i systemach duchowych.

Odrodzenie wierzeń celtyckich


Podobnie jak inne elementy wiary w świat niematerialny, powraca obecnie również
wiara w odrodzenie1. Odżywa też w nieco wypaczonej wersji wiara w karmę, a raczej w
to, że pewne przykrości w tym życiu są echem działań i zachowań z poprzedniego
wcielenia. Uważam, że należy z dużą ostrożnością podchodzić do poglądów w tej kwestii
głoszonych przez ruch New Age, ale jednak trzeba brać pod uwagę taką możliwość. W
niektórych przypadkach aktualną kondycję człowieka można bowiem pojmować w kon-
tekście ponownych narodzin. To jest sedno wiary w ewolucję duszy - im więcej mamy
szans samorozwoju w tym życiu, tym wyżej ewoluuje dusza w wymiarze ogólnym.
W tym kontekście pojawiają się opinie w rodzaju: „Charakter i duszę odrodzoną w
dziecku determinuje psychiczne - świadome lub nie - nastawienie prenatalne matki"2.
Sztuka Heathcote'a Williamsa The Immortalist3 kazała mi się zastanowić nad trybem, w
jakim poczyna się nowe życie. Williams sugeruje, że odbywa się to chaotycznie, bez
namysłu i celu, wyłącznie pod wpływem hormonów. Postanowiłam przyjrzeć się ludziom
urodzonym w ciągu ostatnich 20 lat i doszłam do wniosku, że na pierwszy rzut oka widać,
kto został poczęty tylko z miłości, a kto też z rozmysłem, nie zaś przez przypadek. To
ogromna różnica, a dla dobra tej planety każda kobieta powinna poczynać dziecko
świadomie i z miłością. Tylko tą drogą najświatlejsze dusze powracają na tę Ziemię, a
ona rozpaczliwie ich potrzebuje.
W największych cywilizacjach starożytności - egipskiej, indyjskiej, greckiej i celtyckiej
- doktryna reinkarnacji była wykładana w szkołach kapłańskich i środowiskach
przepojonych mistycyzmem. Stanowiła kamień węgielny najważniejszych systemów
filozoficznych, takich jak te, które stworzył Budda, Pitagoras, Platon, neoplatończycy i
druidzi. Wśród wszystkich wielkich religii tylko chrześcijaństwo i islam nie zawierają tej
koncepcji. Pisze o niej dokładnie łan Stevenson, zachęcam więc wszystkich, którzy
chcieliby zapoznać się z naukowym uzasadnieniem reinkarnacji, aby przeczytali jego
książki4.
W średniowieczu koncepcję odrodzenia podtrzymywali alchemicy i mistycy oraz ci,
którzy uniknęli prześladowań. Do naszych czasów przetrwała za pośrednictwem takich
grup, jak różokrzyżowcy czy współcześni wyznawcy druidyzmu.
Dawna celtycka doktryna odrodzenia dotyczyła pełnego cyklu ewolucji człowieka.
Obejmowała także to, co obecnie nazywamy darwinizmem (który wyjaśnia jedynie
ewolucję biologiczną), oraz wszechstronną teorię ewolucji człowieka jako istoty
duchowej. Ewolucja ta dokonywała się zarówno poza ciałem, jak i fizycznie, a polegała na
dogłębnym poznaniu Ziemi i duchowego wymiaru egzystencji5.

Filozofia magicznego świata

W koncepcji odrodzenia w magicznym świecie najistotniejszym elementem jest


ewolucja duszy. Wynika to z następujących przesłanek:

1. Istnieje duchowy świat stanowiący źródło przyczyn i ukryte tło zjawiskowego


„świata skutków", w którym żyjemy. Zasadniczo jest on tożsamy z ukrytym
porządkiem Bohma.
2. Substancja materialna (nasze ciało) jest tylko środkiem wyrazu życia,
przewodnikiem siły objawiającej wolę i jednostkową świadomość, którą nazywamy
duszą.
3. Dusza jest niezniszczalną jednostką niewidzialnej mocy, zdolną do istnienia
niezależnie od ciała.
4. Osobowość jest tymczasową kombinacją cech, całkowicie zależną od ego - nie
istnieje zatem nieśmiertelna osobowość.

1
Ibidem.
2
Ibidem.
3
H. Williams The lmmortalist.
4
I. Stevenson Children who Remember Previous Lives.
5
Wentz op. cit.
115
www.AstralWeb.prv.pl
5. Wszelkie procesy ewolucyjne, od organizmów najprostszych po najwyżej rozwinięte,
ilustrują to, że istniejąca wcześniej dusza-monada stopniowo uwalnia się w świecie
zjawisk fizycznych poprzez wzrost złożoności wyspecjalizowanych struktur, dokonujący
się dzięki selekcji naturalnej. Przesłance tej towarzyszy założenie, że spontaniczne
tworzenie życia jest na tej planecie niemożliwe. Musi istnieć siła życiowa, a fizyczne
formy czy też fizyczna ewolucja to jedynie jej przejawy. Według tej przesłanki życie
jest równoznaczne z siłą psychiczną. Przetrwać może tylko dusza-monada, będąca
nieśmiertelną zasadą jednoczącą każdą tymczasową osobowość. Właśnie dusza-
monada przenosi zdobycze ewolucyjne w każdej tymczasowej osobowości1.
6. Pewne gatunki ewoluowały z poziomu ludzkiej egzystencji do poziomu egzystencji
boskiej. Bogowie są więc istotami, które niegdyś były ludźmi, co oznacza, że wszyscy
ludzie znajdują się w gronie istot boskich. Prawa ewolucji sprawiają, że człowiek ma
naturalną potrzebę dążenia do boskości. Przesłanka ta wywodzi się z buddyzmu.
7. „Czarownicy potrafią czynić cuda, ponieważ umieją kontrolować «tworzywo duszy».
Według ludzkich świadectw wszelkie duchy i istoty magiczne są uznane za część
rozproszonej we wszechświecie many, czyli, jak mógłby to nazwać Fechner, «duszy
świata», panpsychizmu"2. (Psyche znaczy po grecku „dusza", „życie", „oddech").
Ośrodkiem wiary w magiczne istoty jest zatem mistyczny animizm. Był zawsze taki
sam, niezależnie od epoki czy kultury. Współczesny mistycyzm (wywodzący się głównie
ze Wschodu) miał wpływ na mistycyzm celtycki w bardzo odległych czasach, o czym
świadczy podobieństwo ich psychicznych terytoriów. Najbardziej zaskakujące jest jednak
to, że wraz z rozwojem fizyki animistyczny światopogląd bardziej niż jakikolwiek inny
okazał się zgodny z naukowymi przesłankami. Zajmijmy się teraz dawną religią mi-
styczną, która teraz zaczyna powracać.

1
Ibidem.
2
Ibidem.
116
www.AstralWeb.prv.pl
7. Magia natury:
przebudzenie bogini

Kobiety a parapsychologia - powrót percepcji podprogowej


Jasnowidzenie to szczególny przejaw zdolności parapsychologicznych. W Szkocji
nazywa się je „drugim spojrzeniem" i odnosi przede wszystkim do ludzi żyjących w
kontakcie z magicznymi istotami baśniowego świata. Dopiero od niedawna pojęcie to
oznacza prekognicję i przepowiadanie przyszłości. Kojarzyło się ono z czarownikami i
mieszkańcami magicznego świata, a dotyczyło zwłaszcza celtyckich kobiet z Hebryd,
które zachowały dawną tradycję i starały się przekazać ją następnym pokoleniom.
Ciekawe, że w Szkocji panuje przekonanie, iż kobiety w znacznie większym stopniu niż
mężczyźni odznaczają się zdolnością jasnowidzenia. Większość słynnych mediów znanych
z historii to kobiety. Jednak zdarzali się też mężczyźni obdarzeni zdolnościami
parapsychologicznymi, co najpewniej było uwarunkowane kulturowo. Rozmawiałam
kiedyś z rosyjskim uzdrowicielem na konferencji Towarzystwa Badań
Parapsychologicznych i potwierdził on, że w Rosji nadal we wsiach są jasno widzące
kobiety. Na północy wprawdzie istnieje kult mężczyzn-szamanów, jednak na południu
dominują kobiety-media. Studiując antropologię, dowiedziałam się, że w pewnych
społecznościach i plemionach jasnowidzami, uzdrowicielami i wieszczami są mężczyźni, a
w innych kobiety. Kiedy mężczyzna przejmuję tę funkcję, zwykle dzieje się to poprzez
rytuał i (lub) za pomocą roślin psychotropowych. W Wielkiej Brytanii zawsze byli
jasnowidze obojga płci, czarownice i czarownicy, lecz w zasadzie zdolność ta jest
uważana za typowo kobiecą.
Ponieważ właśnie wychodzimy z trwającej wiele tysiącleci epoki Kali Yuga, kobiety
znowu zaczynają uświadamiać sobie, kim naprawdę są. Świadomość ta oznacza również
ponowne „przebudzenie się bogini". Kobiety bardzo różnią się od mężczyzn i to nie tylko
fizycznie, lecz także w sferze mentalnej i emocjonalnej. Potrafimy łatwiej dotrzeć do
głębszych warstw umysłu i emocji bez specjalnego treningu czy środków
farmakologicznych. Z pewnością ma to coś wspólnego ze specyfiką kobiecości. Nasze
umysły i ciała wydają się ściślej ze sobą powiązane1. Niewykluczone, że dzieje się tak
wskutek oddziaływania czynników społecznych i kulturowych, ale możemy też mieć do
czynienia z naturalną polaryzacją, taką jak w taoistycznej koncepcji jin-jang.
W „New Scientist"2 na przykład zwrócono niedawno uwagę, że psychologia zaczęła się
w gruncie rzeczy od analizy emocji, a „powiedzenie komuś, że reaguje emocjonalnie" jest
odbierane jako ocena negatywna. Dzieje się tak dlatego, że psychologia eksperymentalna
do niedawna była domeną mężczyzn-intelektualistów i nie miała niemal nic wspólnego z
osobistym doświadczeniem. Szczytowym tego przykładem był behawioryzm lat 50., który
zakładał, że świadomość nie istnieje, skoro nie można jej zmierzyć. Kiedy zaczęła się
budzić kobieca strona naszej istoty, psycholodzy eksperymentalni zaczęli zdawać sobie
sprawę, że wszelkie poprzednie badania miały powierzchowny, mechanistyczny charakter
(„bodziec-reakcja"). Uświadomili też sobie, że należy zajrzeć pod powierzchnię, by
znaleźć czynniki wpływające na nasze codzienne zachowania. Zdolność prowadzenia
badań i życia w tajemniczym świecie marzeń sennych, emocji i intuicji to właśnie jest
kobieca strona istoty ludzkiej. Wielu ludzi w kulturze zachodniej zaprzecza jej istnieniu i
udaje, że nie chce i nie potrzebuje znać tych głębokich poziomów swojej osobowości.
Fakt, że można już studiować parapsychologię na uniwersytetach, świadczy o
przebudzeniu bogini w akademickiej wieży z kości słoniowej. Uważam, że
parapsychologia zwiększa samoświadomość i pozwala na to, co Maslow nazywa
samorealizacją, niektóre tradycje oświeceniem, inne boskością, czyli na pełne
wykorzystanie własnego potencjału.
Moja praca dotyczy przede wszystkim otwarcia się na te głębsze pokłady psychiki.
Najpierw uczę ludzi, jak zapamiętywać marzenia senne; potem jak osiągać i

1
P. Shuttle i P. Redgrove The Wise Wound: Menstruation and Everywoman.
2
K. Oatley The importance of being emotional.
117
www.AstralWeb.prv.pl
wykorzystywać stan hipnagogiczny; następnie jak połączyć się ze zbiorową
nieświadomością oraz pracować z archetypami i symbolami; a w końcu jak rozwijać
twórczą wyobraźnię. Uczę też tradycyjnej medytacji i techniki oddychania, które
pomagają rozwijać takie zdolności jak skupienie uwagi, dyscyplina i oderwanie się,
pomagają też dotrzeć do podświadomości. Wszystkie te ćwiczenia mają na celu
psychiczne otwarcie się, rozwijanie intuicji i jasnowidzenia, ale zdolności mediumiczne nie
są tu najważniejsze. Jestem przekonana, że rozwój osobowości i stworzenie zdrowego,
szczęśliwego człowieka to cele nadrzędne. Inne cechy pojawiają się później, gdy człowiek
staje się wrażliwszy i bardziej otwarty.

Lęk przed zjawiskami psi w społeczeństwie


Zdolności mediumiczne niektórych ludzi są tłumione przez mechanizmy społeczne,
trzeba je więc ponownie odblokować. Ci, którzy nie mają tych zdolności, muszą się
nauczyć, jak otworzyć się psychicznie. Jeśli chcemy, by zdolności parapsychologiczne
były powszechnie akceptowane, trzeba przezwyciężyć lęki przed tym, co kojarzy się z
okultyzmem, a zwłaszcza czarno-księstwem i pogaństwem.
Jako dziecku wychowanemu w wierze rzymskokatolickiej, od początku wmawiano mi, że
człowiek jest z definicji zły. Kobieta (Ewa) była przyczyną upadku całej ludzkości, co
oznaczało, że jestem od urodzenia grzeszna. Wszelkie aspekty mojej osobowości, a
zwłaszcza dojrzewające ciało i w ogóle tak zwany kobiecy sposób myślenia, traktowano z
pogardą. Wyparcie mediumicznej, intuitywnej strony mojej osobowości stanowiło cząstkę
procesu tłumienia całej kobiecości1.
Wystarczy przypomnieć sobie prześladowania kobiet z czasów, gdy odbywały się
polowania na czarownice. W procesach o czarnoksięstwo najczęściej oskarżano kobiety i
to one dostawały najcięższe wyroki. W ten sposób Kościół zapewne próbował pozbawić je
tej resztki godności i szacunku, chciał, by całkowicie podporządkowały się mężczyznom.
Tym, którzy nie wiedzą, jakie cierpienia zadawano przez 400 lat kobietom uznanym za
czarownice, polecam książki Starhawka Dreaming the Dark (Sen o ciemności), Moniki
SjÖÖ i Barbary Mor The Great Cosmic Mother (Wielka kosmiczna matka) oraz Christiny
Hole Witchcraft in Britain (Uprawianie czarów w Wielkiej Brytanii)2.
Powinniśmy pamiętać o ówczesnych uwarunkowaniach politycznych i społecznych,
które skończyły się wraz z Kartezjuszem i oświeceniem. Według niektórych szacunków, w
XIV wieku czarna śmierć, czyli dżuma, zabiła jedną trzecią populacji Europy, a pozostali
żyli w lęku, sądząc, iż Bóg zesłał na nich tę tragedię za jakieś grzechy. Pierwszymi
kozłami ofiarnymi stali się Cyganie, potem Żydzi, a wreszcie czarownice. W XVII wieku
znowu przyszła zaraza i po raz drugi ludność Europy została zdziesiątkowana W okresach
tych gwałtownie rosła liczba procesów o czary. Nie jest wykluczone, że zwrócono się
przeciwko czarownicom, ponieważ spodziewano się, że zapewnią płodność, pokój i
dobrobyt, a tymczasem im się to nie udało. Życie okazało się koszmarem, który
przetrwali tylko nieliczni. Ludzie stracili wiarę w zdolności czarowników, a Kościołowi tym
łatwiej było udowodnić, że nie tylko nie zdołali zapobiec nieszczęściu, lecz w
rzeczywistości byli jego przyczyną3. Zmieniła się też obiegowa opinia o czarnoksięstwie, a
czarownicy, którzy dawniej byli szanowanymi członkami społeczeństwa, stali się jego wy-
rzutkami, od których przyzwoici ludzie trzymali się z daleka.
Punktem kulminacyjnym były czasy szalejącej inkwizycji, a tak zwane sądy nad
czarownicami trwają do dziś, co być może stanowi jeden z najważniejszych czynników
obecnego sceptycyzmu wobec zjawiska psi, a także niechęci parapsychologów do
utożsamiania ich z okultystami. Nie wolno zapominać, że Kościół rzymskokatolicki zakazał
pod karą ekskomuniki praktykowania jakiejkolwiek działalności mediumicznej, nawet
uzdrawiania. Warto wiedzieć, że Kościół ten panował nad większością terytoriów Europy
przez prawie 1000 lat, aż do czasów reformacji. Dziś możemy uśmiechać się na myśl o
ekskomunice, lecz w tamtych czasach równała się ona uznaniu kogoś za trędowatego. Od
czasów rzymskich obowiązywał edykt zakazujący stosowania magii do sprowadzania
śmierci czy innych niecnych celów, lecz później nawet mediumizm był uważany za
bezprawie.

1
Merlin Stone napisał książkę The Paradise Papers, w której wnikliwie omawia tę kwestię.
2
Starhawk Dreaming the Dark: Magic, Sex and Politics; M. SjÖÖ i B. Mor, The Great Cosmic Mother of All; C. Hole, Witchcraft in
Britain.
3
J. Glass Witchcraft: The Sixth Sense.
118
www.AstralWeb.prv.pl
Trudno pojąć, do jakiego stopnia okrucieństwo inkwizycji nadal ma na nas wpływ, lecz
można posłużyć się tu analogią. Za panowania Wilhelma Orańskiego i królowej Marii
(1689-1702) szkocki klan Campbellów udał się w odwiedziny do sąsiadów Macdonaldów,
przywożąc im pismo Wilhelma. Głosiło ono, że ci ostatni powinni zostać ukarani,
ponieważ nie uznali jego zwierzchnictwa. Campbellowie nie działali otwarcie, byli
zaproszeni przez Macdonaldów w gości i traktowani z wielką uprzejmością. Nazajutrz
Campbellowie zablokowali oba końce przełęczy Glencoe i wymordowali wszystkich
członków klanu Macdonaldów - mężczyzn, kobiety, dzieci i niemowlęta. Pamięć o tej
masakrze trwa do dziś, o czym wie każdy Szkot noszący nazwisko Campbell!
Jeśli wspomnienie o takim lokalnym zdarzeniu mogło przetrwać przez stulecia, co
dopiero powiedzieć o wieloletnich mordach inkwizycji i sądach nad czarownicami w całej
Europie, które trwały przez cztery stulecia? Inkwizycja wywołała ruch protestancki i
nienawiść Anglików do papiestwa; nienawiść tak silną, że nawet importowali oni
niemieckiego monarchę w niewielkim stopniu spowinowaconego z brytyjskim rodem
królewskim, zamiast koronować prawowitego następcę tronu, który był katolikiem. Wtedy
wiele to znaczyło. Procesy czarownic, które zaczęły się w Anglii za panowania Elżbiety I, a
nasiliły za czasów Jakuba I (oboje byli protestantami), budziły strach wśród tych, którzy
choć w niewielkim stopniu odznaczali się zdolnościami parapsychologicznymi. Lęki te
znalazły wyraz w opowieściach o złej czarownicy lub macosze, aż wreszcie, w okresie
oświecenia, w całkowitym negowaniu zjawisk psi. Podczas polowań na czarownice matki
dzieci odznaczających się zdolnościami mediumicznymi prosiły je, by ich nie ujawniały,
obawiając się o ich życie. Zdolności te były tłumione już we wczesnym okresie życia, a
lęk, jaki budziły najsłabsze ich oznaki, prowadził do zaburzeń emocjonalnych u dzieci. Po
400 latach prześladowań wszyscy bali się nawet pomyśleć o czymś takim, gdyż groziło to
utratą życia. Musiało to przypominać życie w Związku Radzieckim, wśród nieustannych
podejrzeń, strachu przed donosicielami i braku zaufania, tylko że trwało to o wiele dłużej
i było znacznie gorsze. W rezultacie od 200 lat żyjemy w społeczeństwie, które wątpi w
istnienie takich zjawisk.
Widzimy więc, że dwie tragedie oraz dążenie Kościoła katolickiego do
podporządkowania sobie całej ludności Europy to podstawy obecnego lęku przed ludźmi
obdarzonymi zdolnościami psi. Pisałam już wielokrotnie1, że niechętne stanowisko
dzisiejszych przedstawicieli świata nauki wobec zjawisk psi w znacznej mierze
spowodowane było strachem przed wieloletnimi prześladowaniami. Świadczy o tym fakt,
że środowiska te nie tylko zaprzeczają, jakoby zjawiska te w ogóle istniały, ale też nie
dopuszczają do ujawnienia wyników badań, które mogłyby je potwierdzić. Nie można na
przykład dostać funduszy na prowadzenie badań w tej dziedzinie.
Psycholog Charles Tart jest zdania, że podświadomy lęk przed psi w znacznym stopniu
sprawia, iż podczas badań laboratoryjnych otrzymuje się niejednoznaczne wyniki, a
efekty oddziaływania tej siły są mało przekonujące2. Jeśli uwzględnia się stulecia
prześladowań za posiadanie zdolności parapsychologicznych oraz kolejne stulecia ich
ignorowania, trudno się dziwić, że ludzie boją się je ujawniać.
Nawet dziś niektórzy z powodu ignorancji lub braku wyobraźni uważają, że badanie
zjawisk paranormalnych czy wyznawanie innej religii niż chrześcijaństwo jest niemoralne.
W naszym społeczeństwie nadal panuje sprzeciw wobec tego, co może być okultyzmem.
Niedawno sąd najwyższy, popierany przez fundamentalistów chrześcijańskich, wydał
decyzję zakazującą kursów wieczorowych z dziedziny parapsychologii. Naukowe badania
zdolności mediumicznych zostały uznane przez tych ludzi za coś złego, niczym nie
różniącego się od okultyzmu. To skutek lęku i bigoterii, które są wciąż żywe w naszym
społeczeństwie. Roześmiałam się, gdy któregoś dnia przeczytałam w lokalnej gazecie, jak
wstrząsająca była dla miejscowej społeczności uroczystość zaślubin podczas czarnej
mszy. Prawdopodobnie uczestnicy ceremonii rozpalili na wolnym powietrzu ognisko i
tańczyli wokół niego, co przecież nie jest niczym złym. Lęk przed takimi zdarzeniami
świadczy o tym, że polowania na czarownice nie są aż tak odległe w czasie, a reakcje z
tamtej epoki są nadal żywe.
Mimo stłumienia wrodzonych zdolności nie możemy się ich pozbyć. To trochę tak,
jakby chcieć wyzbyć się uczuć. Zdolność widzenia przyszłości stanowi część naszej
natury, podobnie jak śpiew, taniec czy miłość. Nawet w XVIII wieku, kiedy uznano

1
Np. S. Roney-Dougal Occult conference questionnaire; rozdział ten został przedstawiony podczas wykładu po raz pierwszy
wygłoszonego w Lizbonie.
2
C.T. Tart Acknowledging and dealing with the fear of psi.
119
www.AstralWeb.prv.pl
zjawiska parapsychologiczne za wymysł i przesądy prostych ludzi, żyły osoby posiadające
uzdolnienia mediumiczne. W XIX wieku to rzadko spotykane zjawisko, przynajmniej w
mniemaniu środowiska naukowego, pojawiło się nagle wraz z rewelacyjnymi siostrami
Fox, które sprawiały, że stolik stukał za sprawą duchów. Dało to początek mediumizmo-
wi i spirytualizmowi. Zaczęto też badać zjawiska parapsychologiczne. Począwszy od 1945
roku, po anulowaniu przepisów prawa zabraniających czarnoksięstwa, można było
otwarcie przyznawać się do uprawiania religijnej magii. Teraz istnieje kilkanaście kultów,
miliony ludzi zaś zajmują się badaniem ich rozmaitych aspektów. To właśnie nazwałabym
przebudzeniem bogini w sferze zjawisk parapsychicznych.
Dziś podejście do parapsychologii znów się zmieniło. Widzimy teraz, że bezwzględne
prześladowania czarownic oznaczały uznanie wiary w ich potęgę. Wraz z nadejściem
tego, co niektórzy nazywają materializmem i zdrowym rozsądkiem, czarnoksięstwo
zaczęto traktować mniej poważnie, a wskutek tego prawne regulacje straciły znaczenie.
Nie chcę powiedzieć, że jedyną przyczyną zmiany tego nastawienia był brak wiary w moc
czarownic. Najciekawsze jest to, że ta niewiara także z czasem zaczęła słabnąć. W ciągu
ostatnich 30 lat wiele zjawisk nadnaturalnych, określanych dawniej jako przesądy i
nonsensy, stało się faktem potwierdzonym naukowo, a oskarżanie kogoś o czary nie
wywołuje już śmiechu w sądach1.

Czary a czarna magia2

Czary, często zwane też starą religią albo czarnoksięstwem, zaczęły ostatnio ponownie
zyskiwać na popularności, zwłaszcza wśród młodzieży w Europie i Ameryce. Martwi mnie
tylko jedna sprawa - nieustanne podkopywanie tych zainteresowań przez chrześcijan i
pewne grupy społeczne, które utożsamiają czary z czymś, co potocznie nazywa się
czarną magią, choć szkodliwa bądź zła są tu właściwszymi określeniami. Będę zatem
używać terminu „szkodliwa magia" zamiast „czarna magia". W naszej kulturze zdolności
mediumiczne przypisywane są zazwyczaj złośliwym czarownicom, starającym się szkodzić
ludziom, a zwłaszcza dzieciom. Czary i złośliwość w mniejszym lub większym stopniu
traktowane są jak synonimy. Badacze folkloru wskazują na to, że popularny wizerunek
czarów jest zawsze negatywny, tak jak w bajce o Jasiu i Małgosi ze zbioru braci Grimm.
Niemieckie baśnie, które czyta się małym dzieciom, mówią o wstrętnych dziwadłach w
najrozmaitszych postaciach. Tylko w celtyckich opowieściach można usłyszeć o istotach z
baśniowego świata, które czynią dobro. Strach przed osobami o niezwykłych zdolnościach
wpaja się nam zatem od dziecka.
We wszystkich opracowaniach dotyczących czarów i magii zwraca uwagę jeden ważny
element: gdy człowiek czyni coś, co jest przeciwne naturalnemu porządkowi rzeczy, nazywa
się to cudem, jeżeli czarodziej należy do wyznawców danej wiary, lecz zyskuje miano magii -
często czarnej magii - gdy czyni to innowierca. Tak jest w przypadku kronik chrześcijańskich
mówiących o cudach dokonywanych przez czarownice3.
Zajmę się tu uniwersalnym aspektem sposobu życia, mentalności albo etyki (używam
tych trzech terminów wymiennie) w zakresie praktycznych zastosowań psi. Wszelkie
formy energii - elektrycznej, nuklearnej, słonecznej, fizycznej czy też mentalnej - mogą
być użyte w dobrych lub złych celach. Każdy z nas musi sobie zdawać z tego sprawę i
upewnić się, że postępuje zgodnie z normami etycznymi, aby nie posługiwać się
zdolnościami parapsychologicznymi do niemoralnych celów sił politycznych, wojskowych
czy technicznych.
W dawnych czasach nieetyczne używanie tych zdolności nazywano czarną magią.
Zajmowanie się nią lub bycie czarnym to stan umysłu lub osobowości. Podstawowa
zasada, jaką rządzi się szkodliwa magia, jest zawsze taka sama: użycie siły umysłu do
bezprawnego osiągnięcia czegoś, co się nam nie należy, i do wyrządzania krzywd innym.
W czarnej magii czarownica, czarownik bądź inna osoba posługująca się tą mocą kieruje
się wyłącznie egoizmem, którego nic nie jest w stanie okiełznać4. Jest to pragnienie

1
Glass op. cit.
2
Niektórzy protestują przeciwko użyciu określenia „czarny" jako „zły", zwłaszcza w sferze rasistowskich uprzedzeń. Generalnie
staram się omijać takie sformułowania, nie dlatego że „czarny" oznacza „zły", a „biały" to „dobry". Są inne przykłady
potocznego stosowania przeciwieństw, jak „wyższy" i „niższy", „pozytywny" i „negatywny", „prawy" i „lewy", „światło" i
„ciemność", „racjonalny" i „emocjonalny".
3
M. Murray, The God of the Witches.
4
Glass op. cit.
120
www.AstralWeb.prv.pl
panowania nad innymi, podporządkowania ich sobie, dążenie do bycia potężniejszym i
lepszym niż inni oraz potrzeba okazania się kimś ważnym.
Motywem przewodnim szkodliwej magii jest zniszczenie obiektu lub zasady uznawanej
za dobrą lub świętą. Nigdy nie pozbędziemy się takiej magii i jej grzechów, jeśli nie
uleczymy choroby trawiącej ludzki umysł, będący jej źródłem. Jeśli człowiek nieczuły,
bezmyślny, samolubny i chciwy posługuje się psi, aby realizować wyłącznie swoje cele, to
wtedy mówimy o szkodliwej magii, ponieważ krzywdzi ona innych mieszkańców planety.
Niewykluczone, że najniebezpieczniejszymi czarownikami naszych czasów są
naukowcy i intelektualiści, którzy zaprzeczają istnieniu boskiego pierwiastka w świecie.
Są to psycholodzy dowodzący, że jesteśmy tylko maszyną reagującą na bodźce,
pozbawioną uczuć i myśli. Ten mechanistyczny pogląd na ludzi i świat wyrządził już wiele
szkód, ponieważ nie uznawał wyższego aspektu naszego bytu, kodeksu moralnego
umożliwiającego pokonanie chorób toczących psychikę, przez które nie jesteśmy zdolni
do miłości i troski o innych.
Taka jest szkodliwa magia, której dziełem jest materializm. Odrzucenie Boga
chrześcijańskiego było prawdopodobnie błogosławieństwem, ponieważ jawił się on jako
patriarchalny, autorytarny, zazdrosny i mściwy bóg, straszący cierpieniem i zniszczeniem
tych, którzy się z nim nie zgadzali. Jednak odrzucenie mistycznego boga sprowadziło na
tę planetę czarną noc. Najwyższe ideały są nam potrzebne, musimy kierować się
pojęciem najwyższego dobra, żeby mieć do czego dążyć. Ci, którzy odmawiają temu
światu dobroci, duszy, ducha, przemawiają w imieniu sił zła, ciemności i materialnego
chaosu, w którym się gubimy.
Każdy może wyrządzać szkodę. Jest więcej „czarnych" uczonych, polityków,
wojskowych, policjantów, przemysłowców, farmerów itp. niż szkodliwych okultystów.
Jesteśmy świadkami wyścigu zbrojeń, mnóstwo pieniędzy pompuje się w przemysł
produkujący coraz groźniejszą broń. Coraz więcej trujących odpadów spływa do rzek, a
producenci chemikaliów nie troszczą się o wynikające stąd szkody, dopóki mogą się
bogacić. Ziemię zatruwają chciwi farmerzy, którzy dawno stracili do niej miłość, a
zajmują się teraz agrobiznesem. Na ulicach jest mnóstwo bezsensownej przemocy, a
najwięcej w Ameryce, najbogatszym i najbardziej materialistycznym państwie na świecie.
Oto szkodliwa magia w nąjoczywistszej i najbardziej przerażającej postaci.
Przekonanie, że czary to szkodliwa magia, podtrzymują filmy, a zwłaszcza horrory.
Utożsamianie czarnoksięstwa z orgiami i przypisywanie „czarnym" czarodziejom
seksualnej potęgi jest równie mocno wyeksploatowane. Błędne mniemanie, że szkodliwą
magię uprawiają ciemni ludzie na wsiach, nie pasuje do tych odczuć. Sądzę, że w epoce
brązu, a zwłaszcza w epoce żelaza, ludzie stali się bardziej wojowniczy, agresywni, żądni
władzy i przejawiali inne cechy, które nam dzisiaj kojarzą się z ową szkodliwą magią.
Mogło to być źródło dążenia do panowania nad duchami, tak typowego dla
patriarchalnych rytuałów. Szkodliwą magię najczęściej uprawiają ludzie w miastach,
dążący do władzy nad wszystkim, łącznie z Matką Naturą. Widzimy więc, że nabywanie
umiejętności magicznych wymaga także treningu w sferze moralnej, inaczej sami siebie
zniszczymy.

Magiczna moc miłości


Napięcie osiągnęło apogeum, wydaje się, że teraz Kościół i ludzie poświęcają więcej uwagi
diabłu niż Bogu. Według Kościoła zło jest wszechobecne. Piękno jest złe, szczęście i
przyjemność to grzech, seks jest synonimem niegodziwości, smaczne potrawy prowadzą
człowieka do grzechu. Ale diabeł ma partnera w swych niecnych poczynaniach - kobietę. Jej
rola dawczyni i strażniczki życia i dobra została zdegradowana do statusu nieczystej istoty, z
którą mężczyzna musi się wiązać dla podtrzymania gatunku. Cała prokreacja uznawana była
za coś niegodnego. Lęk przed kobietami jest skutkiem niezdrowego podejścia do seksu.
Niezmiennie panuje zainteresowanie przejawami zła, okrucieństwem i brudem, nieszczęście
jest uwznioślone, a maltretowanie ciała to najwyższa radość dla Stwórcy. W jakim mrocznym
zakątku ludzkiej podświadomości zrodziła się idea, że największym szczęściem jest widok
cierpienia?1
Każdy, kto interesował się średniowieczną historią i okresem purytańskim, stwierdzi,
że może to być prawda. Poganie uważali seks za rzecz naturalną- ani nieczystą, ani
wstydliwą - a jednak nie tolerowali rozpusty. Pewnie dlatego, że czarownicom
przypisywano wielką potęgę i uważano, iż akt płciowy jest święty. Wiele kobiet i niektóre
czarownice nawet teraz traktują seks w taki sposób, choć nie wszyscy poganie mieli

1
Ibidem.
121
www.AstralWeb.prv.pl
szacunek dla tej najpiękniejszej formy zjednoczenia dwojga ludzi. Akt miłosny jest
najwyższym dobrem, jest święty w każdym sensie. Sprowadzanie go do brutalności i
agresji oznacza nie tylko poniżanie siebie samego i drugiej osoby, lecz wielką szkodę dla
świata. Coś pięknego przekształca się bowiem w zwykłą żądzę zaspokojenia zmysłów,
ona zaś sprawia, że tracimy to, co jest ważne i głębokie1.
Ludzie uprawiający magię mówią: „Śmierć i diabeł nie mają władzy nad miłością i
śmiechem". Mnie wydaje się to dziwne, bo przecież w świecie czarów śmierć stanowi
integralną część życia i nie występuje w nim pojęcie diabła, które zostało stworzone przez
chrześcijaństwo. Zmieniłabym to powiedzenie następująco: miłość i śmiech odpędzają
wszelkie zło, które mogłoby nas spotkać. Myślę, że to naczelna zasada czarów.
Czarownice uważają, że szczęście i radość życia są podstawą dobrego samopoczucia, o
czym świadczy kolejne powiedzenie: „Bądź szczęśliwy, a na pewno będziesz mądry". Ilu z
nas może znaleźć w głębi swego serca najczystsze szczęście? Niech będzie błogosławiona
religia, która prawdziwą radość i szczęście uważa za środek do duchowego rozwoju.

Archeologia - poszukiwanie początków sztuki uprawiania czarów

Uprawianie czarów, jako aspekt pogańskiego animizmu, jest z pewnością najstarszą


religią świata i kolebką wszelkich kultów, sekt i teologii. Historia czarnoksięstwa według
współczesnej koncepcji2 sięga czasów, w których ludzie zaczęli personifikować przejawy
natury. Antropolodzy nazywają tę religię animizmem. Dwa bóstwa - żeńskie i męskie -
spotyka się w niemal wszystkich dawnych religiach, a Jung uznał je za archetypy
zbiorowej nieświadomości. Są one uosobieniem pary przeciwieństw, które znajdują wyraz
w świecie form: światła i ciemności, lata i zimy, życia i śmierci, pory siania i pory
zbiorów3.

Słynna Wenus z Willendorfu z okresu górnego paleolitu (reprodukcja zdjęcia


udostępnionego przez Muzeum Archeologii i Antropologii w Cambridge).

Kulty Wielkiej Matki znane były na całym świecie, a bogini nadawano różne imiona, w
zależności od tego, co dla danej kultury reprezentowała: Hekate, Artemida, Izyda,
Brygida, Diana, Aszara, Isztar, Kybele, Cerridwen, Hera, Maria, żeby wymienić tylko
kilka. Wielka Matka odgrywała dominującą rolę w panteonach wielu kultur aż do epoki
brązu, kiedy według starożytnych mitów pierwiastek męski zdobył przewagę nad

1
Kiedy ludzka seksualność przeobraziła się z popędu do kopulacji w przyjemność?
2
M. Gimbutas, The Gods and Goddesses of Old Europe. Nie ma powodu wątpić, że czarnoksięstwo i pogaństwo szerzyło się
nawet po pojawieniu się w Europie chrześcijaństwa i stan ten trwał w niektórych rejonach aż do XVII wieku, gdy królowie,
papieże i synody wydawały edykt za edyktem potępiające te praktyki. Królowie Kanut i Karol Wielki prowadzili ożywione
kampanie przeciwko praktykom pogańskim, a w świętych miejscach dawnej wiary stawiano posągi Dziewicy Maryi i
miejscowych świętych.
3
M. SjÖÖ i B. Mor w książce The Great Cosmic Mother of All dokładnie przedstawiają tę kwestię.
122
www.AstralWeb.prv.pl
żeńskim, jak w historii Zeusa. Do tego czasu mężczyzna był towarzyszem kobiety,
również w sferze polityki, ponieważ to kobieta panowała, a król był tylko jej partnerem.
Pod koniec neolitu i na początku epoki brązu ludzie prawdopodobnie czcili dwa bóstwa,
Boginię Matkę i Rogatego Boga (który mógł być potomkiem zwierzęcia totemowego).
W książce Aradia: the Gospel of the Witches (Aradia. Ewangelia czarownic) George
Leland1 charakteryzuje współczesne społeczności czarowników we Włoszech, opierających
się na ich dawnej tradycji. Podkreśla, że uprawianie czarów było naturalną religią
społeczeństw matriarchalnych, które istniały na terenie Europy przed chrześcijaństwem.
Coraz bardziej oczywiste staje się to, że najstarsze cywilizacje były matriarchatami,
trwały całe tysiąclecia, były pokojowo nastawione i czciły boginię. Nawet hebrajskie słowo
oznaczające w Biblii Boga brzmi Elohim, jest w liczbie mnogiej i nie jest rodzaju
męskiego! W XX wieku p.n.e. w Egipcie czczono Izydę, w XV wieku p.n.e. w Turcji -
Arinnę; od XVIII do VII wieku p.n.e. w Babilonie spotykamy ją pod imieniem Isztar.
Minojska Kreta była podobno ostatnią starożytną cywilizacją z kultem bogini. Niektórzy
naukowcy uważają, że wiara w boginię sięgała epoki górnego paleolitu, około 50 000 lat
p.n.e., a dzięki czarownicom wiemy, że trwa do dziś.
W pewnych okolicznościach Wielką Matkę czczono jako boginię Księżyca, który
symbolizował płodność. Jej światło miało twórczą potęgę, podczas uroczystości na jej
cześć palono pochodnie i ogniska, a także świece, aby za pomocą magii wzmocnić jej
blask i wyzwolić siłę płodności. Ta dawna wiara zyskuje obecnie potwierdzenie naukowe
dzięki specjalistom w dziedzinie rolnictwa biodynamicznego, badającym m.in. efekty
siania ziarna czy zbierania ziół w różnych fazach Księżca. Koliski na przykład poświęcił 15
lat na badaniu oddziaływania Księżyca na wzrost roślin, a Maria Toon opracowała
księżycowy kalendarz dla poszczególnych upraw2. Także dr Jonas z Czech odniósł spore
sukcesy w dziedzinie kontroli urodzin i płodności, posługując się astrologicznymi mapami
i fazami Księżyca3. Louise Lacey w książce Lunaception4 pisze o regulowaniu cyklu
menstruacyjnego poprzez odsuwanie zasłon na oknach podczas pełni, kiedy to powinno
dojść do owulacji. Można więc powiedzieć, że jest to naturalna antykoncepcja, prawdopo-
dobnie mająca związek z szyszynką.
Podobnie jak hinduiści uznawali trzy bóstwa symbolizowane przez Brah-mę Stwórcę,
Wisznu Zbawcę i Siwe Niszczyciela, tak w świecie czarów przetrwał wizerunek trójcy
bogiń: Panny, Matki i Starej Mądrej Kobiety. W wiktoriańskiej bajce dla dzieci Wodne
dzieci występuje urocza wersja potrójnej bogini: Pani Do-as-you-would-be-done-by, Pani
Be-done-by-as-you-did i Matka Cary, które potrafią sprawić, by żywe istoty same się
stwarzały!5
Bogiem czarownic i współczesnych pogan jest starożytny rogaty bóg pojawiający się w
różnych postaciach, głównie jako wielki Pan. Rogaty bóg świata czarów jest męską
eskortą bogini, spełnia przy tym pewne symboliczne funkcje, i przypomina diabła.
Świadectwa dowodzą, że rogaty bóg jest znany od epoki paleolitu. W jaskini de Trois
Fréres w Ariége, pochodzącej z późnego paleolitu, znaleziono postać mężczyzny
odzianego w skórę jelenia, z rogami na głowie. Inne malowidło ukazuje podobną postać
otoczoną wianuszkiem kobiet. Pan był obrońcą wszystkich żywych stworzeń, jak to
pięknie opisuje Kenneth Grahame w książce O czym szumią wierzby6, czyli bardzo się
różnił od chrześcijańskiego diabła.
Prawdopodobnie najbardziej zaskakującym odkryciem archeologicznym z okresu
neolitu była ogromna liczba posągów bogiń, i to we wszystkich rejonach wykopalisk.
Postacie z rogami zaczęły pojawiać się w epoce brązu. Na Bliskim Wschodzie były to
posągi i wizerunki zarówno mężczyzn, jak i kobiet, mających rogi bydlęce, baranie i kozie
(tak jak Izyda czy Hator). Rogi były symbolem boskości. W Europie rogaci bogowie to
Minotaur, Dionizos i Pan, którzy pojawiają się po raz pierwszy w V wieku p.n.e. i są
najbliżsi postaciom totemowym z czasów paleolitu. Cernunnos, rogaty bóg Gallów, nosi
rogi jelenia, a jego odpowiednikiem w Anglii był Herne Myśliwy. Najciekawszym
przykładem przetrwania rogatego boga do naszych czasów są Targi Puka w Killorglin w
irlandzkim hrabstwie Kerry, odbywające się w święto dożynek (1 sierpnia).

1
G. Leland, Aradia: The Gospel of the Witches.
2
A. Fyfe, Moon and the Plant; C.B.J. Lievergoed The Working of the Planets and the Life Processes in Man and Earth.
3
S. Ostrander, L. Schroeder PSI: Psychic Discoveries behind the Iron Curtain.
4
L. Lacey Lunaception.
5
C. Kingsley Wodne dzieci: baśnie dla dziecka lądu, przeł E. Horodyska, Warszawa 1996.
6
K. Grahame O czym szumią wierzby, przeł. M. Godlewska, Warszawa, wyd. różne.
123
www.AstralWeb.prv.pl

Rogaty bóg Cernunnos (reprodukcja zdjęcia udostępniona przez


Towarzystwo Parapsychologiczne w Manchesterze).

W żadnym wypadku nie można kojarzyć rogatego boga z chrześcijańskim szatanem,


uosobieniem zła. Był on patronem polowań, do niego należały lasy i pola. Władał bydłem,
a zatem był też bogiem rolników i pasterzy. W niektórych rejonach uważano go za boga
śmierci. Niewykluczone, że Kościół chrześcijański, dążąc do wyeliminowania dawnych
wierzeń, stworzył diabła w postaci wcześniej czczonego boga. Ciekawe, jak chrześcijanie
przekształcili boga z dawnej religii w uosobienie zła, podczas gdy boginię zamienili w
Maryję, Matkę Boską1. Warto zauważyć, że mówimy o pozostałościach religii liczącej
sobie wiele tysięcy lat. Wówczas właśnie na terenie Wielkiej Brytanii powstawały
kamienne kręgi, megality, kopce, kurhany i inne święte miejsca które przetrwały do dziś.
Uprawianie czarów wydaje się pozostałością po tej kulturze.
Wczesne kościoły także budowano w miejscach kultu starej religii. Papież Grzegorz
ogłosił bullę, w której napominał, że jeśli w jakimś miejscu stary kult jest tak silny, iż nie
daje się wykorzenić, należy nadawać mu pozór chrześcijaństwa. Dlatego takie
chrześcijańskie święta jak Matki Boskiej Gromnicznej, Wszystkich Świętych, Boże
Narodzenie czy Wielkanoc są pozostałością po świętach pogańskich. Tendencja ta
znalazła także odzwierciedlenie w beatyfikacji różnych świętych kobiet, symbolizujących
cechy Wielkiej Matki. Można znaleźć informacje na ten temat w wielu opracowaniach2.
Jeśli przyjrzeć się angielskim kościołom, na ozdobach i rzeźbach widać znaki czarownic:
pięciokątne gwiazdy i pentagramy, rzeźbione figury Wielkiej Matki i maski Rogatego
Boga. Ten ostatni jest często zwany Zielonym Człowiekiem, ponieważ otaczają go spirale
liści dębu lub żołędzie, a niekiedy liście wyrastają mu z ust, uszu i włosów. Wielką Matkę
symbolizuje niekiedy Sheila-na-gig, słowo niewiadomego pochodzenia, spotykane jednak
częściej w Irlandii niż w Anglii i oznaczające żeński pierwiastek płodności3.
Jeśli spojrzymy na uprawianie czarów jak na dawną religię szamanistyczną Zachodu i
Bliskiego Wschodu, szerzona przez Kościół katolicki koncepcja głosząca, że czarownicy
czcili diabła, okaże się nieprawdziwa. W średniowieczu Kościół katolicki z rozmysłem
propagował ideę, że miejscowi szamani reprezentują zło, ponieważ postanowił wydać
wojnę wszelkim lokalnym religiom Europy. Do końca XVII wieku niemal całkowicie je
stłumił, podobnie jak wtedy, gdy w XV wieku z Hiszpanii wypędzono wszystkich Żydów4.
Współczesne utożsamienie uprawiania czarów ze szkodliwą magią to ponowne próby
Kościoła dotyczące wyrugowania dawnych wierzeń. Czy rzeczywiście powiniśmy
kontynuować działalność katolickiej inkwizycji, nadając uprawianiu czarów etykietkę
czarnej magii? Może lepiej bez uprzedzeń przyjrzyjmy się temu, w co wierzą czarownicy,
i pozwólmy im kultywować ich wiarę?

1
G. Ashe The Virgin.
2
Jest wiele dobrych książek o czarach, pogaństwie i tradycji zachodnich misteriów. W tym rozdziale często cytuję Justine Glass,
lecz zainteresowanych odsyłam do Starhawka, Marian Green i Matthewsa.
3
R. Muir, Riddles in the British Landscape.
4
W. Kenton, The Anointed One.
124
www.AstralWeb.prv.pl
Pogaństwo i jego powiązania z magią

Pogaństwo i uprawianie czarów różnią się od okultyzmu tym, że te pierwsze pierwotnie


były religiami endogenicznymi ludów plemiennych we wszystkich częściach świata.
Większość grup okultystycznych, z którymi się zetknęłam, kieruje się symbolizmem,
formą i kodeksem, których początki prowadzą do Egiptu lub do hebrajskiej kabały, a
nawet do Grecji i Rzymu. Są to więc systemy religijne zaimportowane albo w
średniowieczu - za pośrednictwem krzyżowców bądź rumuńskich Romów - albo w czasach
wiktoriańskich, kiedy w imię odkryć archeologicznych wywożono bogactwa Egiptu i Grecji.
Odrodzenie się pogaństwa i uprawiania czarów częściowo można przypisać przyswojeniu
elementów nauk i tradycji, jakimi kierowali się amerykańscy Indianie czy australijscy
aborygeni, takich jak koło szamańskie, sen czy nauki przodków. Są to religie
animistyczne i stanowią część tego samego dziedzictwa co lokalne pogaństwo Brytanii.
Słowo „magia" pochodzi od chaldejskiego magdhim, oznaczającego mądrość (na
przykład Trzej Magowie to mędrcy) i kojarzącego się z filozofią. Z tego samego rdzenia
wywodzą się też łacińskie słowa imago (obraz) i imaginatio (wyobraźnia). Przedstawiam
tu źródłosłów, ponieważ sporo on sugeruje: magia kojarzy się z mądrością, a więc i z
wyobraźnią.
Magia jest bardzo ważna w religiach animistycznych, ale nie najważniejsza. Zjawiska
psi uzyskiwane w laboratoriach parapsychologicznych to najczystsza postać tego, co
pozostało po magii - wszyscy okultyści, z którymi się zetknęłam, wyznają bowiem jakąś
religię i filozofię. Jedyną filozofią leżącą u podstaw parapsychologii jest scjentyzm -
czysta ciekawość, poszukiwanie wiedzy - choć prywatnie większość parapsychologów
przyznaje, że kieruje się jakąś filozofią religijną. Niestety, obecnie u podstaw scjentyzmu
nie leży żaden moralny kodeks, a odkrycia są często używane do niemoralnych celów.
W historii religii można dostrzec ewolucję od wielobóstwa, poprzez Trójcę Świętą, aż
po Jedynego Boga. Teraz jednak mamy do czynienia z bardziej abstrakcyjną koncepcją
mistyczną. Wszystkie religie uznawały potęgę magii, lecz nie zalecały skupiania się tylko
na niej i rozwijania magicznych zdolności jako celu samego w sobie. Dotyczy to
większości pogan i czarowników, choć w naszych czasach tego rodzaju praktyki zależą
raczej od indywidualnego podejścia niż od jakiejś formalnej tradycji.

Sztuka mediumiczna
Widzimy teraz, że uprawianie czarów było u zarania ludzkich dziejów religią natury.
Nie wolno jednak zapominać, że czarownicy opracowywali i stosowali techniki
umożliwiające danej osobie rozwijanie własnych zdolności mediumicznych.
Czarownic bano się, ponieważ potrafiły robić rzeczy, do których większość ludzi nie była
zdolna. Kiedy pominiemy przesadę, dramatyzowanie i zafałszowania, pozostaje niezbity fakt,
że jeśliby czarownice nie osiągały żadnych wyników, zarówno one, jak i ich sztuka popadłyby
wkrótce w zapomnienie1.
Choć religia matriarchalna jest przeszłością, sztuka czynienia czarów znowu powraca
do łask i z tego powodu powinniśmy nauczyć się, jak ją wykorzystać do pobudzenia
uśpionych zdolności człowieka. Potem dzięki nim można by uzdrowić Ziemię i jej
mieszkańców z chorób wywołanych przez przemysłowców, polityków, naukowców i
miłośników wojny w XX wieku.
Teologia ma charakter w najwyższym stopniu polityczny. Sposób, w jaki ludzie deifikują
transcendencję i klasyfikują zjawiska w kategoriach dobra i zła, ma więcej wspólnego z
dynamiką władzy w systemie społecznym, który tworzy teologię, niż ze spontanicznym
objawieniem prawdy z innego wymiaru2.
Pogańska magia polega na poznaniu siły mediumicznej i posługiwaniu się nią, stanowi
więc zachodni odpowiednik jogi i buddyzmu. Ostatnio wielu ludzi chętnie uczy się od
wschodnich guru, dostrzegając w ich technikach element duchowy. Z poganami mają
jedną wspólną cechę - podążają duchową ścieżką samopoznania i samorozwoju, a sztukę
mediumiczna traktują jak uboczny efekt, który osiąga się automatycznie na pewnym
poziomie. Pragnę to wyraźnie uświadomić tym, których interesuje rozwój i zastosowanie
zdolności parapsychologicznych.
Dlaczego więc tak wiele osób odrzuca zachodnią sztukę magii, uznając ją za złą, i tak
chętnie odnosi się do szamanizmu i religii z innych stron świata? Prawdopodobnie z

1
J. Glass, Witchcraft: The Sixth Sense.
2
M. Stone, The Paradise Papers: The Suppression of Women's Rites.
125
www.AstralWeb.prv.pl
powodu rzekomego szerokiego zakresu siły magicznej (czyli zdolności psi), budzącej
obawy. Być może panuje przekonanie, że w większości przypadków adeptom magii
bardziej zależy na stosowaniu jej potęgi niż na rozwoju duchowym. Nasza kultura boi się
osób o zdolnościach mediumicznych, a magia i czary bardziej kojarzą się właśnie z tą
dziedziną niż z jakąkolwiek przyjętą religią. Spotkałam się kiedyś ze stwierdzeniem, które
dobrze reprezentuje takie podejście: „To, co dziwne, budzi strach, strach budzi
nienawiść, nienawiść budzi złość, a złość szuka ofiary"1. Niewykluczone, że magia,
obecnie występująca w postaci parapsychologii, będzie lepiej rozumiana i przyjmowana, a
więc i lęk przed nią będzie się zmniejszał. Wówczas umożliwi nam to badanie jej techniki
obiektywnie i bez emocjonalnego zaangażowania.
Badania takie należy prowadzić, aby sprawdzić, co w twierdzeniach ludzi obdarzonych
magiczną mocą jest prawdą, a co fikcją. Istnieje mnóstwo rozmaitych kultów, ludzie
czują się zagubieni, a w takiej sytuacji ignoranci i osoby pozbawione skrupułów mogą
wyrządzić innym wiele krzywdy. Jeśli serce przywódcy, jest na właściwym miejscu", ale
brak mu wiedzy, wówczas szkody będą minimalne, lecz jeżeli ktoś mieni się przywódcą
tylko dlatego, że pragnie zaspokoić swoje własne ambicje, zdobyć władzę i chwałę, to
jego zwolennikom może stać się ogromna krzywda. Możemy przypomnieć masakrę w
Jonestown czy Aleksa i Maxine Saundersów, którzy w latach 60. okrzyknęli się Królami
Czarowników (tytuł co najmniej śmieszny). Znam jedną z ofiar ich oszukańczej
działalności, a z tego, co wiem, przypadek ten nie był odosobniony. Urok osobisty takich
osób powinien wzbudzać najwyższą ostrożność, dlatego tak silny nacisk kładę na aspekt
samorozwoju. Wszyscy wiemy, jak rzekomo charyzmatyczne osoby potrafią oddziaływać
na innych i jak wielką zyskują nad nimi władzę. Znamy to z rozmaitych filmów i przedsta-
wień. Czary i magia to pożywka dla charyzmatycznych osobowości i wszyscy powinniśmy
być tego świadomi, ponieważ inaczej nasze ego może łatwo wpaść w ich pułapkę. Trzeba
zwracać uwagę na pokorę, o ile nie jest to fałszywa pokora! Osoba obdarzona charyzmą
jest zazwyczaj fascynująca i urzekająca.
Warto tu zastanowić się też nad tym, jak posługujemy się językiem. Co dokładnie
oznacza fascynujący i urzekający? Dosłownie chodzi o wprowadzenie kogoś w pewien
rodzaj transu. Wszyscy wiemy, jak silną władzę hipnotyzer ma nad drugą osobą. To samo
dotyczy rytuału. Ludzie młodzi i naiwni, ufający innym, nie bojący się niczego i
nieświadomi zagrożeń, są najbardziej podatni na urok i fascynację. A nie tylko
czarodzieje i magicy używają swojej mocy, by omotać innych. Mamy z tym zjawiskiem do
czynienia na co dzień, szczególnie w telewizji, która uczyniła znacznie więcej szkód w
naszej kulturze niż jakikolwiek inny wynalazek XX-wiecznej cywilizacji. Pojawiła się po
drugiej wojnie światowej, kiedy to zaczęło się niszczenie naszej planety. Telewizja jest
charyzmatyczna, hipnotyzuje ludzi. Znam domy, gdzie odbiornik telewizyjny jest
włączony przez cały dzień i choć jego mieszkańcy często świadomie nie oglądają
programów, oddziałują one na percepcję podprogową, która przyjmuje wszystko. A
większość audycji to propaganda ekip rządzących, brutalność, policjanci i złodzieje, opery
mydlane itp. Obejrzyjcie telewizję przez jeden dzień i zastanówcie się, jaki z niej pożytek,
a stwierdzicie z przerażeniem, że robi wodę z mózgu w każdym kraju i w każdym domu.
Jej dyskretny urok niezauważalnie buduje przekonanie, że liczy się tylko bogactwo, że
robienie wielkich interesów i budowanie wielkiego przemysłu to jedyne, co daje
satysfakcję i pieniądze, że ludzie prości, polegający na wierze i skupiający się na życiu
duchowym, są godni pogardy, a nauka dotyczy przede wszystkim kwestii materialnych.
To samo odnosi się do programów radiowych, reklamówek i marnej muzyki.

Techniki tradycyjne
Podróże astralne (czyli doświadczenia przebywania poza ciałem) to kolejny aspekt
magii, który tradycyjnie kojarzy się z uprawianiem czarów. Wszyscy mamy przed oczami
kobietę w czarnym kapeluszu lecącą przez przestworza na miotle. Niektórzy antropolodzy
przypuszczają, że czarownicy używali pewnych ziół do wytwarzania maści, które dawały
subiektywne wrażenie astralnego lotu, a kwestia, czy czarownicy naprawdę latali w
sensie fizycznym, jest mocno dyskusyjna. Przypuszcza się, że w czasach prześladowań
zażywali jakieś narkotyki, które pozwalały im spotykać się bez wzbudzania podejrzeń.
Istnieje wiele książek, zarówno z dziedziny magii, jak i parapsychologii, opisujących
techniki przenoszenia świadomości poza ciało.

1
J. Yolen, The Moon Ribbon and Other Tales.
126
www.AstralWeb.prv.pl
Stosowanie substancji halucynogennych to kolejne naukowe odkrycie tego, co ludzie
uprawiający czary znali prawdopodobnie od stuleci. Wykorzystywanie psychoaktywnych
właściwości ziół także kojarzy się z uprawianiem czarów, z szamanizmem na różnych
kontynentach, zwłaszcza w Ameryce, gdzie rozmaite rośliny stosowano do uzdrawiania i
zmiany stanów świadomości. W książce Hallucinogens and Shamanism (Substancje
halucynogenne a szamanizm)1 Michael Harner przedstawia szczegółowy opis stosowania
bielunia, mandragory, lulka czarnego i belladony do „latania". Belladona w połączeniu z
tojadem wywołuje również sny o spadaniu. Ta sama mikstura mogła też zmienić kogoś w
zwierzę i wywołać różne inne skutki, w zależności od potrzeb. Odpowiadałoby to
szamańskiej koncepcji nabywania siły zwierzęcia.
W przeciwieństwie do klasycznych szamanów, europejski czarownik w transie spotykał się ze
światem duchów, ale nim nie manipulował. Myślę, że przyczyną tej odmienności był rodzaj
narkotyków. Zwłaszcza halucynogeny psiankowate są tak silne, że stosujący je człowiek nie
jest w stanie kontrolować umysłu i ciała na tyle sprawnie, by równocześnie odprawiać
rytuały. Ponadto stan głębokiego snu następujący po początkowym pobudzeniu, mogący
trwać trzy - cztery dni, wraz z późniejszą amnezją sprawiają, że nie jest to środek
odpowiedni do codziennego stosowania. Istnieje sporo świadectw etnograficznych, że zbyt
częste stosowanie narkotyków psiankowatych może trwale zakłócić funkcje umysłowe. A
zatem fakt, iż tradycyjne europejskie uprawianie czarów polega na oddzieleniu stanów transu
od odprawiania rytuałów, może wynikać z niemożności poradzenia sobie z działaniem
określonych substancji halucynogennych. Powstaje pytanie, czy szamani powinni znajdować
się w transie, jeśli jednocześnie dokonują manipulacji2.
O wiele łagodniejszym sposobem uzyskania wizji jest zażywanie grzybów
saprofitycznych psylocybilnych. Kult grzybów jest obecnie bardzo rozpowszechniony
wśród młodzieży i tak zwanych pogan, lecz nie wśród tych, którzy poważnie traktują
czarnoksięstwo. Ci ostatni uważają, że ćwiczenia i dyscyplina umysłu są właściwszymi
sposobami osiągania duchowego rozwoju, a używanie narkotyków jest usprawiedliwione
tylko wówczas, gdy dąży się do uzyskania emocjonalnej i duchowej siły i wiedzy. Zaletą
substancji psychoaktywnych jest jednak to, że pozwalają one doświadczać odmiennego
stanu świadomości, mistycznego uniesienia, duchowego zrozumienia wszechświata i
często bezpośredniego poznania rzeczywistości. Doznania tego typu wywołują głęboki
wstrząs i już przez to mają dużą wartość. Takich przeżyć nie sposób zapomnieć. Świat
nigdy już nie będzie taki sam i dlatego warto podjąć wielki trud ćwiczenia i
samodyscypliny, jakiego wymaga życie w pogaństwie.
Inną tradycją czarnoksięstwa jest mesmeryzm albo hipnoza, jak ją teraz nazywamy.
Czy poza nazwą istnieje jakaś różnica? Pisałam już o tym w rozdziale 1, ale powrócę do
tego tematu, ponieważ istotą pogańskiego rytuału, zdaniem Starhwaka3, jest stworzenie
odpowiedniej atmosfery, a techniki mesmeryzmu i hipnozy są jej integralną częścią. W
parapsychologii dobrze znany jest fakt, iż najważniejsze jest właściwe nastawienie. W
czarnoksięstwie stwarza się na początku bezpieczną przestrzeń, polegającą na wyelimi-
nowaniu wszelkich krępujących myśli, uczuć, zachowań itp., a dopiero potem przywołuje
się te aspekty, zdolności i siły, którymi chcemy się posłużyć. To zrozumiałe z punktu
widzenia psychologii i zapewne dobrzy badacze czynią to do pewnego stopnia podczas
swojej pracy. Większość parapsychologów woli jednak pracować samotnie, podczas gdy
praktyki polegające na wyzwoleniu psi w pogaństwie odbywały się w grupie. Jeśli grupa
koncentruje się na jakiejś sprawie, powiedzmy uzdrowieniu przyjaciela, to ładunek
energii jest znacznie silniejszy, a prawdopodobieństwo uzyskania odpowiedniego efektu o
wiele większe.
Wybitni nauczyciele magii podkreślają, że samodyscyplina i ćwiczenia umysłu mają
ogromne znaczenie. Nikt nie jest w stanie w pełni wykorzystać zdolności
parapsychologicznych, jeśli jest rozkojarzony (a tak jest w przypadku większości ludzi),
nie umie nawet powstrzymać błądzenia myśli, nie mówiąc już o panowaniu nad nimi. Aby
skutecznie wykorzystać zdolności psi, trzeba nauczyć się opróżniać umysł ze zbędnych
myśli, koncentrować się, a także wizualizować wyraźny obraz, aby stał się wręcz
namacalny. Czysta psychologia!
Jak już szczegółowo pisałam w rozdziale 1, symbolizm jest językiem nieświadomości, a
za jego pośrednictwem można porozumiewać się z najgłębszymi poziomami
nieświadomości zbiorowej. W czarnoksięstwie, podobnie jak w innych systemach magii,

1
M.J. Homer, Hallucinogens and Shamanism.
2
Ibidem.
3
Starhawk, The Spiral Dance: A Rebirth of the Ancient Religion of the Great Goddess.
127
www.AstralWeb.prv.pl
panuje przekonanie, że symboliczne przedstawienie władzy otwiera tunel między
nieświadomością a potęgą kryjącą się za symbolem; przebudzona wyobraźnia umożliwia
ten kontakt.
Podstawą czarnoksięstwa jest wiara w niewidzialne, w świat leżący poza zasięgiem ludzkich
zmysłów. Wiadomo, że świadectwo zmysłów jest złudne. Świat, w którym działają, zostaje
zakwestionowany w świetle odkryć w dziedzinie fizyki kwantowej, dowodzących, że materia
nie jest trwała, jest jedynie formą energii - podobnie jak umysł - i że te dwa elementy
wzajemnie na siebie oddziałują. Niebo nie jest niebieskie, róże nie są czerwone - to tylko
złudzenie, że mają takie barwy. Czarnoksiężnicy nigdy nie uznawali ograniczeń świata
zmysłów; zawsze żyli, poruszali się i istnieli w sferze, w której działają subtelne siły
nazywane obecnie percepcją pozazmysłową1.
Złudzenie i jego rola w procesie pojmowania stanowi ważny element brytyjskiego
pogaństwa i nauk świata duchów. Na tym poziomie złudzenie ma stworzyć odpowiednią
atmosferę. Celem jest przygotowanie umysłu poprzez pozorne czary do postrzegania
zjawisk, które także wydają się czarami, ponieważ nie podlegają prawom tradycyjnej
fizyki. Nie wolno jednak zapominać, że rytuał czy złudzenie mają charakter symboliczny.
Za tą maską kryje się rzeczywistość. Pogląd ten zyskał ostatnio potwierdzenie w
parapsychologii, zwłaszcza w pracach Batcheldora2. To wszystko odbywa się w umyśle!
Złudzenie podsyca wyobraźnię, a zdyscyplinowana wyobraźnia jest warunkiem otwarcia
się na nowe etapy doświadczenia. Kluczowym słowem jest tu dyscyplina, co podkreślają
wszystkie szkoły duchowego rozwoju. Wyobraźnię trzeba kontrolować, należy wiedzieć,
gdzie zaczyna się złudzenie. Niewykluczone, że wielu parapsychologów ma trudności z
osiągnięciem wyraźnych i nie budzących wątpliwości wyników badań, ponieważ poddaje
eksperymentom ludzi, którzy nie przeszli odpowiedniego przeszkolenia w dys-
cyplinowaniu wyobraźni. Odpowiednio przeszkolona świadomość wywoływaniem obrazów
wprawia w ruch siłę, która urzeczywistnia wyobrażenie. Jedna z teorii głosi, że
najważniejszym czynnikiem jest tu rezonans.
Przy stwarzaniu iluzji lub wprowadzaniu w stan odmiennej świadomości pomocne są
rytm i wibracje bębnów, a także poezja i pieśni. Pewnie dlatego zawsze towarzyszyły
rytuałom i magii. Poezję nazywano Językiem podświadomości", być może dlatego, że
sugestia jest łatwiej przyswajana, jeśli ma postać rytmicznej poetyckiej frazy. Jest ona
naturalnym środkiem wyrazu czarnoksięstwa, nie tylko w rzucaniu uroków, lecz także w
przekazywaniu jego mądrości i tajemnic.
W zasadzie wszystkie zjawiska paranormalne mają to samo źródło, niezależnie od
etykietki -jest nim zmienianie materii za pomocą subtelnych sił. W czarnoksięstwie słowo
mówione także ma potęgę, o ile nie jest ona trwoniona w bezsensownym gadaniu lub
kłamstwie, o ile przekazuje jakąś treść. Powinniśmy zatem nauczyć się zachować
ostrożność przy wypowiadaniu słów oraz panować nad myślami, jak radzą buddyjskie
księgi. Jak każda inna potęga, magia powinna być praktykowana z ostrożnością i
szacunkiem. Fakt, iż w ogóle trzeba o tym przypominać, stanowi symptom
współczesnych problemów.
Inną tradycją czarnoksięstwa jest uzdrawianie zarówno poprzez oddziaływanie na
psychikę, jak i za pomocą ziół. Ten jego aspekt stał się bardzo popularny wśród wielu
różnych uzdrowicieli duchowych, holistycznych, akupunkturzystów, radiestetów, zielarzy
itp. Tylko niewielu przedstawicieli tej grupy uznaje się za pogan czy czarowników, ale
holistyczna tradycja w ich praktyce jest bardzo stara. Zjawisko to badało kilku
parapsychologów pod różnymi kątami. William Braud zajmuje się uzdrawianiem na od-
ległość; Douglas Dean bada zmiany cech fizycznych wody ze świętych źródeł czy wody,
na którą działają uzdrowiciele, natomiast Lawrence LeShan szkoli pielęgniarki i inny
personel medyczny w tak zwanym uzdrawiającym dotyku3.
Mamy też sztukę czytania z kart, z tarota, przepowiadanie przyszłości, które są w
naszych czasach niezmiernie popularne, a reklamy jasnowidzów czy znawców tarota
można znaleźć niemal we wszystkich gazetach i czasopismach. Wiele osób z tego kręgu
uważa się za animistów, nawet jeśli nie zalicza się do czarowników czy pogan. Właśnie te
dziedziny parapsychologia zbadała szczególnie dokładnie.

1
Glass op. cit.
2
Batcheldor Contribution to the theory of PK induction from sitter group work.
3
D. Dean An examination of infrared and ultra-violet techniques to test for changes in water following the laying-on-of-hands;
W.G. Braud, Distant mental influence of rate on hemolysis of human red blood cells; L. LeShan, Explanations of psychic healing.
128
www.AstralWeb.prv.pl
Współczesna koncepcja pogaństwa i czarnoksięstwa

Popularne współczesne pojęcie czarów kojarzy się przede wszystkim z płodnością i


przetrwaniem, co było naturalne i zrozumiałe w społecznościach zbieracko-myśliwskich i
we wczesnym okresie uprawy roli. Powiązanie ze światem baśni jest tu istotne, ponieważ
stanowi źródło wiedzy o uzdrawianiu i ziołach. Wiejskie czarownice wytwarzały leki i
zbierały zioła dla całej wioski i odgrywały rolę mądrych kobiet znających sposoby na
wszystkie kłopoty, kapłanek i doradczyń. Były europejskim odpowiednikiem szamanów u
amerykańskich Indian, którym nikt nigdy nie przypisywał i z pewnością nie przypisze
etykietki złych. Ponadto przewodziły rozmaitym ceremoniom i rytuałom związanym ze
świętami.
Skąd zatem wziął się współczesny wizerunek wiedźmy w spiczastym kapeluszu lecącej
na miotle? Niektórzy archeolodzy twierdzą, że miotła była świętym symbolem
oczyszczenia u wielu pradawnych ludów1, służyła też jako różdżka w czasach, gdy
zabraniano używania rytualnych przedmiotów. Spiczasty kapelusz może symbolizować
stożek mocy, inną słynną oznakę czarodziejskich sztuk mediumicznych. Mogło to mieć
sens, jeśli uwzględni się pewne aspekty elektrostatyki łączące zjawiska
parapsychologiczne z szyszynką. Podobnie jak strzeliste wieże kościelne przyciągały
energię elektrostatyczną i stanowiły rodzaj uziemiającego ją odgromnika, wszelkie inne
spiczaste obiekty podlegały silnemu naładowaniu. Jest to pewnie także odpowiednik
rogów, które czasem służyły do gromadzenia energii. W tym wypadku może też chodzić o
coś więcej, podobnie jak używanie nakryć głowy w formie rogów staje się zrozumiałe w
kontekście elektromagnetyzmu, energii ziemskich i warunków przewodzenia psi.
Stożek mocy był podobno emanacją aury osób zgromadzonych w kręgu i
śpiewających, tańczących, medytujących, czyli wzmacniających mediumiczną energię
grupy. Energię tę badał T.C. Lethbridge. W książce Ghosts and Divining Rod (Duchy i
różdżka)2 pisze on, że niewidzialny, lecz dający się określić stożek siły wznosił się ponad
wszystkimi obiektami ożywionymi i nieożywionymi, oraz że właśnie tak samo opisywali go
czarownicy3. Niewykluczone nawet, że zdjęcia kirlianowskie oraz wyładowania nad głową,
które na nich widać, w pewien sposób wiążą się z tą niewidzialną, lecz istniejącą energią.
Musimy jeszcze zbadać i zrozumieć elektryczne i magnetyczne właściwości naszych ciał i
ich interakcje z takimi samymi właściwościami planety i atmosfery.
Zdaniem Starhawka4, stożek mocy jest wytwarzany przez grupę ludzi siedzących na
okręgu w obrębie bezpiecznej przestrzeni, którą tworzą, Gdy następuje grupowa
medytacja i ćwiczenia oddechowe, kulminacją jest wizualizacja tego stożka. Energia
stożka ulatuje tam, gdzie grupa chce, aby wykonane zostało jakieś zadanie. Na koniec
grupa uziemia energię. Brzmi to jak analiza psychologiczna dokonana z punktu widzenia
parapsychologa i mogę sobie wyobrazić, że grupa dobrych znajomych, którzy razem
pracują i którzy ćwiczyli się w umysłowej dyscyplinie poprzez medytację, oddechy i
wizualizację, potrafi wytworzyć równie potężną energię. Wszystko to pasuje do teorii
Bacheldora, omówionej w rozdziale 2.
Od dawna koło uważano za najskuteczniejszy sposób wytwarzania i zachowania
energii, o czym świadczą malowidła naskalne we Francji. Kręgi formowano często w
świętych miejscach, takich jak Stonehenge i inne podobne obiekty, w meczetach i
niektórych kościołach templariuszy, na przykład w Cambridge. Potęga magicznego koła
służy do generowania siły, którą obecnie zwiemy zdolnością mediumiczną lub
parapsychologiczną. Najlepszym przykładem jest często cytowane przypuszczenie, że to
czarownice wywołały sztorm, który pokonał w drodze do Anglii hiszpańską armadę w XVI
wieku, a także mgłę, która zapobiegła hitlerowskiej inwazji na nasz kraj w XX wieku.
Czarnoksięstwo w latach 50. i początkach 60. XX wieku często było kojarzone z dr.
Geraldem Gardnerem, który twierdził, że mgłę wywołało ogromne zgromadzenie
czarowników tworzących krąg emanujący stożek mocy.

1
M. Stone The Paradise Papers: The Suppression of Women’s Rites.
2
T.E. Lethbridge Ghost and Diving Rod.
3
Glass op. cit.
4
Starhawk op. cit.
129
www.AstralWeb.prv.pl
Sabaty czarownic
Według tradycji, czarownice żyły samotnie, albo - o wiele częściej - w grupach i razem
celebrowały rozmaite uroczystości, uczyły się od siebie nawzajem bądź z jakichś innych
powodów pracowały razem. Grupę taką nazywano sabatem. Nie zapominajmy, że zanim
wynaleziono książki, całą wiedzę powierzano pamięci i aby nie zaginęła należało ją
przekazywać następnemu pokoleniu. Dlatego ci, którzy ją już posiedli, musieli szkolić
młodych następców. Moim zdaniem jest to najważniejszy aspekt sabatu.
Mam wrażenie, że współczesna koncepcja sabatu czarownic daleko odbiega od
zwyczajów z okresu sprzed polowań na czarownice, ponieważ od tamtych czasów
spotkania takie musiały odbywać się w tajemnicy. Obecna forma inicjacji, polegająca na
wiązaniu sznurem, składaniu przysięgi i innych podobnych obrzędach, jest z pewnością
wypaczona. Teraz możemy ufać tylko własnej intuicji i w miarę możliwości odzyskać
utraconą wiedzę i sposób życia. W społeczeństwie, które nie ściga prawem
czarnoksięstwa, nie musimy wiązać ludzi i kazać im przysięgać, że zachowają tajemnicę.
W takiej sytuacji sabat może oznaczać grupę ludzi pracujących razem nad rozwijaniem
zdolności parapsychologicznych w atmosferze miłości, zaufania i harmonii.
Uczestnicy sabatu powinni spotykać się co tydzień, aby czerpać nauki od najbardziej
doświadczonych członków grupy, dzielić się nowościami i tworzyć uzdrawiające kręgi,
wysyłając energię do potrzebujących. Wszystko to może wyglądać jak współczesne kręgi
modlitewne, uzdrowicielskie i spotkania kobiet. Jedną z możliwości są też grupy
psychoterapeutyczne.

Święta
Święta pogańskie obchodzono najczęściej co kwartał, podczas równonocy i przesileń, a
także na przełomie kwartałów, które symbolizowały zmianę pór roku. Pierwszy taki
przełom to Halloween, który nadal przypomina nam czasy pogańskie, a w kalendarzu
chrześcijańskim jest dniem Wszystkich Świętych. W języku celtyckim nosił nazwę
samhain i symbolizował koniec jesieni oraz początek zimy. Do tego czasu zebrano już
wszystko z pól i zabito zwierzęta, aby przygotować zapasy na zimę. To początek
ciemności, koniec starego roku i nadejście nowego. Ponieważ w tej tradycji ciemność
zawsze poprzedzała światło, dzień zaczynał się o zachodzie, miesiąc lunarny od ostatniej
kwadry księżyca, a rok od samhain. Należało palić ogniska o zachodzie słońca, kiedy
księżyc znajdował się w ostatniej kwadrze, a tradycja ta przetrwała do dziś i święto
obchodzi się 5 listopada1.
Celtycki imbolc przypada na 1 lutego (w tradycji chrześcijańskiej jest to święto Matki
Boskiej Gromnicznej). Dzień świętego Walentego stał się jednym z elementów tego
święta, gdy po zmianie kalendarza usunięto 10 dni, żeby uzgodnić go z rokiem solarnym.
(To samo stało się z Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem, które dzieli 10 dni, oraz z
wiosenną równonocą i prima aprilisem). Jest to najciemniejsza pora roku, szczyt pory
zimowej, lecz zarazem jest także czas, w którym mogą pojawić się pierwsze oznaki
wiosny, przebiśniegi, dni zaczynają się wydłużać, a ludowe obyczaje odzwierciedlają
pozostałości starej religii. Gdybyśmy chcieli przestrzegać faz księżyca, święto powinno
odbywać się o północy, gdy jest jego zaćmienie. Trzeba zapalić ogniska, które
symbolizują odchodzenie zimy i nadejście wiosny.
Następny przełom kwartałów przypada 1 maja w kalendarzu chrześcijańskim lub
beltane w celtyckim. Jest to koniec pory wiosennej i początek letniej, kwitnie głóg,
bogactwa natury ukazują się w całej pełni, kwitną drzewa, rośnie trawa, słychać kwilenie
piskląt. Święto odbywa się w pierwszej kwadrze księżyca, ognisko pali się o wschodzie
słońca i wszystko zapowiada jasną połowę roku.
Kolejne święto to dożynki, w języku celtyckim lughnasadd, czyli 1 sierpnia. Jest to
koniec lata i początek jesieni. W stodołach zgromadzono siano, zaczynają się zbiory, a
więc ognisko pali się przy pełni księżyca, w środku dnia, gdy światło słoneczne jest
najintensywniejsze i chyli się ku zachodowi.
Przesilenia i równonoce oznaczają punkty zwrotne Słońca; zimowe przesilenie to Boże
Narodzenie, gdy noc jest najdłuższa; a jesienna równonoc, podobnie jak wiosenna, ma
miejsce wtedy, gdy dzień i noc są równe. Te święta kalendarzowe oznaczają obroty
Słońca i obieg Ziemi wokół niego, oraz przygotowują nas na kolejną porę roku. Są to
święta słoneczne, podczas gdy przełom kwartałów to święta Ziemi.

1
Z celtyckim kalendarzem księżycowym zapoznał mnie Keith Mylchreest, który co roku wydaje nową jego wersję.
130
www.AstralWeb.prv.pl
Księżyc wywiera wpływ na umysły wielu ludzi, którzy spotykają się podczas nowiu lub
gdy jego nowy sierp po raz pierwszy jawi się na niebie (u muzułmanów jest to początek
ramadanu i innych świąt), bądź podczas pełni. W gruncie rzeczy Wielkanoc przypada na
pierwszą niedzielę po pierwszej pełni następującej po równonocy, co dowodzi, jak
sprytnie chrześcijaństwo przejęło pogańskie święta.
Święta czci się medytacją, tańcem po okręgu, muzyką, śpiewami i ucztami. Tańce po
okręgu i w procesji są szczególnie wyraźnymi pozostałościami po pogaństwie.

Drzewo, kamień, woda


Ważnym aspektem naturalnej magii jest cześć oddawana drzewom, świętym
studniom, źródłom, kamiennym kręgom i innym świętym obiektom.
Odwiedza się studnie, fontanny, jeziora i źródła, a duchom wodnym składa ofiary,
żeby zapewnić sobie harmonię w małżeństwie, wywołać deszcz i wiatr, prosić o ochronę
przed złymi duchami, uleczyć choroby, a także aby wróżyć. Do wody wrzuca się szpilki,
monety, guziki, kamyki. Brak szacunku dla bóstw studni i źródeł sprowadza zniszczenie
na Ziemię. W Derbyshire nadal panuje obyczaj ozdabiania studni, robi się obrazki z
płatków kwiatowych, a potem układa sieje wokół studni w dzień jej patrona. Tradycja
głosi, że można osiągnąć sidhe, przepływając pod wodą studni.
Jeśli chodzi o drzewa, wielu ludzi oczarowała książka Roberta Gravesa Biała bogini1, w
której pisze on o drzewnym kalendarzu, świętości drzew i ich związku z porami roku.
Znane są opowieści o druidach i ich szczególnej miłości do dębów, baśniowego świata
duszków i cierni. Istnieje nawet powiedzenie, że dopóki istnieją dęby, jesiony i cierniste
krzewy, Brytania będzie się miała dobrze. Słyszałam, że ludzie sadzą drzewa według
kalendarza Gravesa, są też tacy, którzy łączą drzewa z innymi kalendarzami, zgodnie ze
swą wiedzą i wiarą. W naszych czasach tradycja związana z drzewami zyskuje coraz
większe zainteresowanie.
We Francji jest kilka kościołów poświęconych Naszej Pani od Dębu. W niektórych
świątyniach pnie tych drzew są nawet wbudowane w ścianę za ołtarzem.
Kamienne kręgi i megality są natomiast wielbione i odwiedzane przez pogan w całym
kraju, zwłaszcza na przełomie pór roku i faz księżyca. Trzeba przyznać, że badania tych
kręgów i związana z nimi tradycja w ostatnim dwudziestoleciu stały się bardzo popularne.

Pogaństwo dzisiaj
O czarach i poganach panuje dziś wiele sprzecznych opinii i teorii. Na przykład
koncepcję czarnoksięstwa jako religii, którą popieram, uznaje większość współczesnych
środowisk reprezentujących ten ruch. Mówi się jednak, że niektóre sabaty czy też
tradycyjne rody czarowników postrzegają je raczej jako wiedzę bądź techniki prowadzące
do samorozwoju2. Dawna religia jest obecnie tak zróżnicowana, że nikogo tak naprawdę
nie można uznać za reprezentanta tradycji pogańskiej. Samo czarnoksięstwo jest już
anachronizmem, ponieważ naturalna magia stała się wśród wielu ludzi popularna jako
religią rytuały i ceremonie odprawia się spontanicznie, a nie według określonych
dogmatów czy formuł. Ponadto praktyki magiczne są obiektywnie oceniane przez
specjalistów od parapsychologii i innych nauk.
Pogaństwo przetrwało tysiąclecia, ponieważ jest oparte na filozofii naturalnej, przez co
przystosowuje się do zmiennych warunków życia, niezależnie od kontekstu. Ponieważ
rozwijamy się wraz z całą przyrodą, nasze potrzeby religijne i duchowe również ulegają
zmianie. A przecież psycholodzy ciągle nam powtarzają, że potrzeby i motywacja są
motorem życia. Dzisiaj więc ludzie nawet jeśli nie czytają rozpraw o starożytnych
religiach, odprawiają rytuały typowe dla tych religii, ponieważ odczuwają taką potrzebę.
Jeśli spytalibyśmy ich, dlaczego na przykład zbierają się w Stonehenge podczas letniego
przesilenia, raczej nie podaliby logicznych i racjonalnych powodów. Większość
powiedziałaby, że ma taką potrzebę. Z jakichś powodów nasze motywy uniwersalne
obejmują magię wschodu słońca i świętych miejsc. Wzbudzają one uczucia i pragnienia,
których nie da się logicznie wytłumaczyć, lecz które są rzeczywiste. Inni pragną ujrzeć
zachód słońca podczas przesilenia zimowego, czyli ostatni zachód w starym roku, po któ-
rym następuje pierwszy wschód nowego roku. Przesilenie oznacza bowiem punkt zwrotny
i w uznaniu tego zdarzenia oraz w jego obserwacji jest autentyczna magia. Właśnie
dlatego dziś tak wielu ludzi staje się poganami. Nasza planeta chce, byśmy żyli zgodnie z

1
R. Graves Biała bogini, przeł. I. Kania, Warszawa 2000.
2
Glass op. cit.
131
www.AstralWeb.prv.pl
jej rytmem, nie zaś na wzór tych, którzy uznają tylko pieniądze i dobra materialne, a
zapominają o szacunku, miłości i trosce, jakie są winni Matce Ziemi.
Kobiety fizycznie uosabiają boginię. Bogini nie jest abstrakcyjną, bezosobową ideą,
lecz istotą kobiecości. Jeśli więc kobiety przebudzą się, staną się silniejsze, bardziej
kochające i troskliwe, to i Bogini stanie się silniejsza w naszych umysłach i sercach, a
więc i w społeczeństwie. Mężczyzna twierdzący, że czci naturę, musi najpierw pokochać
kobiety, szanować je, troszczyć się o nie, słuchać, co mówią, brać pod uwagę ich zdanie,
a wówczas przyczyni się do odnowy Ziemi, gdyż kobiety są ściśle do niej dostrojone. Jeśli
mężczyzna w jakikolwiek sposób krzywdzi kobietę, czy to fizycznie, emocjonalnie, czy
mentalnie, to tak jakby umyślnie niszczył lasy, zatruwał wody i powietrze, czy też w inny
sposób zadawał gwałt Ziemi, aby zdobyć nad nią władzę, kontrolować jej zasoby i
wykorzystać ją. Taka jest istota męskiej dominacji w stosunku do kobiet i planety, a ci
mężczyźni, którzy chcą przyjąć pogańską duchowość, muszą najpierw zmienić swoje
podejście poprzez zmianę zachowań wobec kobiet.
Pogaństwo to całościowy wzorzec życia, wymagający samodyscypliny w każdym
momencie i we wszystkich aspektach egzystencji. Poganie są podobno dziećmi ery
Wodnika, a jedną z jej cech jest umiłowanie życia radość i śmiech, które przecież zawsze
towarzyszyły czarnoksięstwu.
Czarownicy-mędrcy i ludzie obdarzeni zdolnościami parapsychologicznymi mają ważną
rolę do odegrania w warunkach napięcia związanego z nadejściem nowej kosmicznej
fazy. Odkrycia współczesnej fizyki i parapsychologii oraz stara czarnoksięska wiara są tak
do siebie podobne, że żaden inkwizytor nie zauważyłby różnicy. Prekognicja, telepatia,
jasnowidzenie, projekcja i aktywacja poprzez formy myślowe, błogosławienie (lub przekli-
nanie) roślin i zbiorów są częścią praktyki starożytnych czarowników. Warto zwrócić
uwagę na podobieństwa i różnice między podejściem naukowym a magicznym, które
znajdują doskonały wyraz właśnie w pogaństwie. Według mnie nie ma zasadniczych
różnic w tych zjawiskach, a tylko w ich opisach oraz w podejściu filozoficznym, kryjącym
się za zróżnicowaniem terminologicznym.
Dawniej wydawałoby się nieprawdopodobne, by czary i nauka mogły mieć ze sobą coś
wspólnego. Tymczasem zaczęły się one do siebie zbliżać, w miarę jak rosło przekonanie,
że życie to coś więcej niż wrażenia zmysłowe. Wiara w świat parapsychologiczny zawsze
istniała w najgłębszych warstwach ludzkiego umysłu, a XIX-wieczny racjonalizm i
materializm nigdy jej stamtąd nie wyparły. Dziś na zjawiska, których nie da się wyjaśnić
za pomocą praw fizyki, patrzymy jak na wyzwanie, a nie jak na coś, co należy ignorować.
Musimy je zrozumieć ponownie, większość współczesnych wstrząsających odkryć bowiem
prawdopodobnie była znana od stuleci. Wiedza głoszona przez filozofów, metafizyków,
mistyków i jasnowidzów minionych pokoleń znajduje odbicie w stwierdzeniach dzisiejszej
nauki1. Odkrycia nowoczesnej nauki dotyczące świata niewidzialnego mogą posłużyć jako
środek przedstawienia duchowych prawd w formie, którą większość ludzi zaakceptuje i
zechce wykorzystać. Będą one dostępne nie tylko garstce oświeconych, lecz pozwolą
przezwyciężyć ludzkości najpoważniejsze problemy, umożliwiając jej lepsze i pełniejsze
życie. Nauka otwiera zamknięte dawniej na głucho drzwi do świata, w którym wszystko
może się zdarzyć, gdyż jest to świat, w którym umysł oddziałuje na materię, a jego
możliwości są nieograniczone. Pisząc o czarnoksięstwie i pogaństwie, nie zamierzam
udowadniać, że starożytna matriarchalna religia i wynikające z niej systemy polityczne i
społeczne są lepsze niż późniejsze religie patriarchalne i związane z nimi systemy
społeczno-polityczne, które dotrwały do naszych czasów. W żadnym wypadku nie
zalecam, abyśmy do nich powrócili. Uważam jedynie, że kiedy tylko możną powinniśmy
się wznieść ponad te podziały, by tym łatwiej wchłonąć boski pierwiastek. Symbolem
Wodnika jest człowiek niosący wodę, na wszystkich rycinach jest to zdecydowanie
mężczyzna. Ludzkość wyrosła w dzieciństwie w czci dla Matki, w wieku młodzieńczym
uznawała tylko Ojca, a teraz znajduje się na etapie dorosłości, na którym sama powinna
stać się Matką i Ojcem2. Musimy nauczyć się, jak pogodzić nieświadomość ze
świadomością, aby ukształtować nadświadomość. Niektórzy postrzegają ten proces w
kategoriach równości prawej i lewej półkuli mózgu. Na zewnątrz powinno się to
przejawiać w połączeniu religii matriarchalnych i patriarchalnych - w pogodzeniu
Wschodu z Zachodem, starego z nowym. Tam, gdzie nauka styka się z magią, pojawi się
prawdziwe pęknięcie kosmicznego jaja.

1
F. Capra Tao fizyki, op. cit.; G. Zukav, Tańczący mistrzowie Wu Li, op. cit..
2
E. Fromm O sztuce miłości; O. Robinson, The Cali of lsis; R. Gardner, Evolution through the Tarot.
132
www.AstralWeb.prv.pl
8. Związek nauki z mistycyzmem

Zacieranie się granic między nauką a mistyką od wielu lat stanowi temat moich
przemyśleń. Trudno mówić o tym wprost, ponieważ ludzie uparcie trzymają się swoich
przekonań, a ich emocje są silnie związane z systemem wierzeń. Ponieważ Kościół
katolicki stracił już niewzruszoną władzę nad ludźmi, tym bardziej są oni skłonni do
przemyśleń nad znaczeniem duchowości, religii i Boga w ich życiu. W tym duchu piszę
ten rozdział, mając świadomość, że moje przemyślenia nie są kompletne, że znalazłam
się zaledwie w połowie drogi.

Definicja pojęcia „Bóg"

Bóg zawsze oznaczał praprzyczynę wszechświata, podstawę wszelkiego istnienia,


znajdował się wszędzie, był poza czasem i przestrzenią - wieczny, nie do opisania i
nieskończony. W zasadzie nie jest ani kobietą, ani mężczyzną, ponieważ istniał przed
wszelkim dualizmem. Uznawany przez nas męski bóg i żeńska bogini są częścią tej
podstawy bytu, którą czasem określamy jako siłę wyższą. Ponieważ termin Bóg kojarzy
mi się obecnie z koncepcją chrześcijańską, postanowiłam używać innych określeń, które
w moim odczuciu są bardziej adekwatne.
Wilber1 zauważa, że istnieje drugi aspekt Boga, czy też Ducha, jak sam to określa.
Chodzi mianowicie o najwyższą zasadę wyrażającą nasze ideały i stanowiącą źródło
wartości moralnych i etycznych. Wilber ostrzega, żeby nie mylić tych dwóch koncepcji
Boga. Jako praprzyczyna Bóg-duch jest związany ze zjawiskami psi i magią, jak zresztą z
każdym innym zjawiskiem i procesem we wszechświecie. Definicja ta w niczym nam nie
pomaga, wszystko bowiem jest Duchem. Powinniśmy zatem zwrócić uwagę na drugi
aspekt Ducha tak, jak go pojmuje ludzkość - Boga jako najwyższego ideału. Do tego
aspektu Boga-ducha odwołują się wszystkie systemy religijne od zarania dziejów.

Co łączy Boga-ducha z magią psi


Teoretycznie magia psi sprawia, że istoty żywe, zwłaszcza ludzie obdarzeni wyższą
świadomością, są potencjalnie wszechwiedzące i wszechmocne. Atrybuty te zazwyczaj
przypisuje się istotom boskim, dlatego ludzie obdarzeni takimi zdolnościami w sposób
naturalny zajmowali zawsze - w czasach historycznych oraz zapewne i wcześniej -
szczególne miejsce w społeczeństwie jako szamani, prorocy, jasnowidze itp. Byli oni
pośrednikami między ludzkością a boskością.
Magia psi odgrywa zatem istotną rolę w stosunkach człowieka z Bogiem, Boginią,
Duchem, Umysłem - jakkolwiek byśmy to nazwali. Bóg jako najwyższy duch stanowił
idealnego przewodnika w każdej kulturze i cywilizacji, jaką znamy, objawiał się w
rozmaitych postaciach w niemal każdej religii i epoce. Postać, jaką przyjmował, była
odbiciem społeczeństwa, kultury i jednostek, które to społeczeństwo tworzyły.
Stwarzamy sobie bogów i boginie w zależności od naszych potrzeb.
Zilustruję to na konkretnym przykładzie Boga chrześcijańskiego - męskiej Trójcy oraz
Marii w niezbyt wyraźnie określonej roli Matki Boga. Tradycyjnie w chrześcijaństwie
magia psi postrzegana była jako narzędzie, przez które Bóg kontaktował się z ludźmi,
ilekroć bowiem objawiał się na tym świecie, zawsze działo się to w cudowny sposób: pod
postacią aniołów, poprzez boskie cechy Syna Bożego, którego posłannictwo także zaczęło
się od cudu i dzięki cudom trwało.
Wiadomo powszechnie, że chrześcijański Bóg kojarzył się zawsze z magią psi. Ma to
miejsce zwłaszcza w Kościele katolickim, w którym psi uważana jest za istotny atrybut
boskości, a jej przejawy, takie jak stygmaty (osobliwość wśród chrześcijańskich cudów),
lewitacja i uzdrawianie, stanowią warunek beatyfikacji po śmierci i uznania za świętego.
Ponadto wymaga się, by dana osoba wiodła cnotliwe życie zgodnie z określonym
kodeksem. Magia psi w takich przypadkach jest postrzegana jako „dotknięcie ręki Boga".
Zdolności psi są zatem postrzegane jako specjalne „narzędzia" Boga, poprzez które
ukazuje się on na Ziemi.

1
K. Wilber Quantum Questions.
133
www.AstralWeb.prv.pl
Innym przykładem ukazywania się Boga na Ziemi są anomalie, takie jak widzenie
Matki Boskiej, całun turyński, cudowne obrazy na ścianach i oknach kościołów itp.
Wszystkie te zjawiska są uważane za sprzeczne z prawami natury, więc wnioskuje się, że
muszą być boskim cudem. Wszystkie też są przykładami magii psi. Sądzę, że w gruncie
rzeczy chrześcijańska koncepcja Boga i jego relacji z psi leżą u podstaw koncepcji zjawisk
nadnaturalnych i paranormalnych. To dlatego każda osoba przejawiająca magię psi, ale
nie będąca szczególnie religijna, dostawała etykietkę czarownika lub narzędzia diabła.
Aby zrozumieć te anachroniczne teorie, trzeba sięgnąć do historii.
Na Wschodzie najważniejszymi religiami są hinduizm, buddyzm i taoizm. W tradycji
hinduistycznej także spotykamy męską Trójcę, która objawia się na tym świecie
posługując się magią psi w sposób podobny do Boga chrześcijan i żydów. Istnieje tam też
mnóstwo pomniejszych bogów i bogiń, podobnie jak w egipskich, greckich, rzymskich,
celtyckich oraz innych starożytnych panteonach. Oni także mają boski pierwiastek ze
względu na swoje magiczne zdolności. Magia psi stanowiłaby zatem nieodzowny atrybut
boskości.
Na Wschodzie jednak istnieje też wyższa filozofia. Jest ona uniwersalna i najbardziej
rozwinięta, ponieważ wykracza poza antropomorficzny wizerunek Boga. Jest nim Bóg
buddystów, sufich i mistyków, jak u mistrza Eckharta i Williama Blake'a; Wieczysta
Filozofia - jak ją nazywa Huxley1. To filozofia, z którą zgodna jest „nowa fizyka"2, o której
mówią David Bohm3 i Wilber4, przedstawiając koncepcję wszechświata holograficznego
bądź też ukryty porządek organizujący nasze codzienne życie. Jest to filozofia magii i
nowych pogan.
W tej filozofii Bóg jest jednością, pustką, tym, który jest, duchem, kosmiczną
świadomością, uniwersalną świadomością. Nie jest to odległe od koncepcji praprzyczyny,
istnieje tu jednak subtelna różnica, ponieważ Bóg-duch wciąż jest najwyższym celem,
który możemy osiągnąć. W tej mistycznej koncepcji Boga-ducha boskość i magia psi nie
są już tak silnie powiązane. Jogini nawet ostrzegają, że magia psi odciąga umysł od
najważniejszej kwestii, sprowadzając nas na manowce ze ścieżki prowadzącej do jedności
z Duchem. Nie znaczy to, że ci, którzy osiągnęli ideał - czy, jak kto woli, oświecenie - nie
mają zdolności psi, a jedynie to, że psi jest równie ważnym sposobem nawiązania
kontaktu i zjednoczenia się z boskością. Bóg-duch mistyków, buddystów i joginów nie
objawia się na świecie tylko poprzez psi, lecz jest wszechobecny dla tych, którzy mają
oczy otwarte. A co najważniejsze, zdolności mediumiczne i magiczne tkwią w każdym z
nas, bo są naturalnymi, normalnymi cechami człowieka i można je rozwijać po to, by
osiągnąć określony cel. Rozwój tego talentu jest częścią procesu duchowego rozwoju.

Wielki łańcuch bytów

Magia psi, czy też ogólnie magia, w bardzo konkretny sposób dowodzi, że istnieje
czysto mentalny świat poza sferą fizyczną. Dla wygody posłużę się wykresem Wilbera,
który ukazuje hierarchię bytów typową dla niemal każdej religii. W niektórych religiach
hierarchia ta jest bardziej złożona, w innych mniej, lecz główna idea jest ta sama. Magia,
jako zjawisko ze świata mentalnego, znajduje się w połowie drogi między światem
fizycznym a duchowym. Religia zajmuje się sferami duszy i ducha, które obejmują i
wypierają wszelkie zjawiska sfery mentalnej.
W wielkim łańcuchu bytów najważniejsza dla człowieka jest zdolność wzniesienia się
ponad siebie, świadomość istnienia i doświadczanie świata duchowego. Cechą
wyróżniającą zwierząt jest świadomość, a roślin - życie. Chciałabym się na chwilę
zatrzymać przy kwestii stosunku nauki do religii, którego przykładem w moim
przekonaniu jest ten łańcuch. Jeśli zdefiniujemy naukę wyłącznie jako wiedzę, to religia
kontemplacyjna, taka jak joga, może okazać się nauką. Jeżeli uznamy, że nauka jest
wiedzą empiryczną, weryfikowalną przy użyciu instrumentów, to wówczas religia nie
będzie naukowa, no bo jakże zmierzyć czy zważyć wiarę, moralność lub etykę? Zasta-
nówmy się nad słowami kilku największych współczesnych fizyków:
Religia właściwie nie mówi o normach, lecz o ideach przewodnich. Idee te nie wynikają z
poznania bezpośrednio widzialnego świata, lecz ze struktury leżącej u jego podstaw.

1
A. Huxley Filozofia wieczysta.
2
F. Capra Tao fizyki.
3
D. Bohm Ukryty porządek.
4
K. Wilber The Hollographic Paradigm and Other Paradoxes.
134
www.AstralWeb.prv.pl
Przyrodnik musi przyjąć do wiadomości, że religia ma wszechstronne znaczenie w
społeczeństwach, jeśli pragnie przemyśleć relację prawd religijnych i naukowych. Z równie
dużą ostrożnością jak przy oddzielaniu dwóch języków - religijnego i naukowego - powinno
się wykorzystywać treści ich obu dziedzin. Rezultatów badań naukowych nie można
racjonalnie podawać w wątpliwość poprzez religijne myślenie i na odwrót, religijnego my-
ślenia nie należy osłabiać przez argumenty naukowe1.
Pamiętając o tych istotnych różnicach między nauką a religią, możemy jednak przyjąć,
że nie są one aż tak z sobą sprzeczne, jak by się na pozór wydawało.
Mimo że najnowsze zmiany w naukowym sposobie myślenia usunęły niektóre przeszkody na
drodze do pogodzenia religii z nauką, nie oznacza to, że religia powinna opierać się na
odkryciach naukowych. Nowa fizyka daje silne podstawy filozofii idealistycznej, która jest
przyjazna religii duchowej2.

Wielki łańcuch bytów (Wilber, 1984).

Na styku nauki z religią z pewnością możemy wydzielić rejony różniące jedną


dziedzinę od drugiej. Magia psi nie ma żadnego związku z moralnymi i etycznymi
aspektami religii. Jest ona darem, siłą, której można użyć w dobrych lub złych celach,
czego przykłady znajdujemy w baśniach i mitach. To religia ma zwrócić nasze umysły i
serca w kierunku dobra.
Na wykresie wielkiego łańcucha magia stanowi coś w rodzaju pomostu łączącego
rozmaite poziomy bytu. Sfera mentalna jest oczywiście także sferą magiczną i to o niej
piszę w tej książce. Skoro wyższe poziomy obejmują i wypierają podstawowe prawa
niższych poziomów, nie powinno nas dziwić, że na teoretycznej, naukowej płaszczyźnie
dokonania magii można rozumieć w kategoriach mechaniki kwantowej - jest ona bowiem
fundamentem całego wszechświata. Rozmaite teorie przyrównujące mechanizmy magii
do mechaniki kwantowej nie są kompletne i wzbudzają kontrowersje, lecz nie znaczy to,
że nie należy próbować zrozumieć magii w tych kategoriach, a także na poziomie
biologicznym i psychologicznym. Co więcej, dowiedziono, że poprzez psychokinezę umysł
oddziałuje bezpośrednio na materię, czego rezultatem są zjawiska od rozpadu atomów,
aż po znacznie rozleglejsze przypadki poltergeistów. James Jeans stwierdza:
Umysł nie wydaje się już przypadkowym intruzem w świecie materii; zaczynamy rozumieć,
że trzeba go traktować jako stwórcę i władcę tego świata - oczywiście nie chodzi tu o

1
Heisenberg, w: K. Wilbera, op. cit.
2
Sir A. Eddington, w: K. Wilbera, op. cit.
135
www.AstralWeb.prv.pl
indywidualne umysły, lecz o umysł, w którym atomy tworzące nasze indywidualne umysły
istnieją jako myśl1.
Mówiąc prościej, psi styka się z życiem na każdym poziomie, czego dowiedli Grad,
Braud, Le Shan i inni ludzie uzdrawiający rośliny, zwierzęta i ludzi siłą umysłu2. Pewne
przesłanki świadczą o tym, że zwierzęta także w pewnym stopniu mają zdolności psi,
choć w większości chodzi o psy szczekające na duchy lub znajdujące domy po przebyciu
ogromnych odległości. Filozofii, według której życie rozwija się tak jak świadomość, a
wraz z nią zdolności praktykowania magii, nie należy jednak odrzucać na obecnym etapie
nikłej wiedzy o tych zjawiskach.
Dusza według wykresu to dziedzina teologii, czyli religii. Właśnie tu takie zjawiska, jak
spirytyzm, teozofia, dokonania chrześcijańskich świętych, fakirów i szamanów, stykają
się z naukowymi odkryciami parapsychologii. Jest coraz więcej opracowań na ten temat,
warto zwłaszcza odnotować prace autorstwa Rhei White, Scotta Rago i Hilary Evans3.
Najwięcej dokonań w tej dziedzinie pochodzi ze Wschodu, gdzie powstały takie nauki jak
joga i medytacja, tam opracowano bowiem techniki służące poddaniu magicznych
zdolności świadomej kontroli.
Piątą strefą w wielkim łańcuchu jest duch. Jak już wcześniej wspomniałam, ma on
jedynie teoretyczną styczność z psi, podobnie jak paradygmat holograficzny i porządek
Bohma. Są to koncepcje naukowe określające mistyczny światopogląd, według którego
każda część wszechświata zawiera się w każdej jego cząstce, czyli najmniejsza jego część
stanowi odbicie całości. Psi także mieści się w sferze duchowej, jak wszystkie inne
zjawiska w wielkim łańcuchu, lecz nie jest ani mniej, ani bardziej ważne niż jakikolwiek
inny obiekt we wszechświecie.
Sfery te przenikają się nawzajem, od najwyższego i najlepszego poziomu anielskiego,
po demony stanowiące odbicie szkodliwych aspektów wyższych duchowych światów. Na
takim obrazie każdy poziom jest ubogim i niedoskonałym modelem następnej sfery, lecz
zawiera jej istotę. Jeżeli mówimy, że grzeczne dzieci są aniołkami, nieświadomie
uznajemy, że anielski świat znajduje odpowiednik w ludzkich istotach. Pragniemy być
lepsi, bardziej czyści, dobrzy. Uważamy, że w takim kierunku powinna zmierzać cała
ludzkość. Dążenie to zakłada uznanie ewolucji stworzenia, co głosi filozofia nie-
widzialnego świata.

Gdzie nauka psi styka się z religią


Moim zdaniem kosmiczne doznania religijne są najsilniejszym i najszlachetniejszym
motywem badań naukowych. Najważniejszą funkcją sztuki i nauki jest przebudzenie tych
uczuć i podtrzymywanie ich. Nauka bez religii jest chroma, a religia bez nauki jest ślepa.
Prawdziwą religię uszlachetnia i pogłębia wiedza naukowa. Nauka nie tylko oczyszcza
religijne dążenie do odrzucenia antropomorfizmu, lecz także podtrzymuje spirytualne
pojmowanie życia4.
Dotyczy to zarówno psychologii, parapsychologii, nauki psi, jak i każdej innej dziedziny
wiedzy. Poprzez psi można jednak kontaktować się z duchami, choć niekoniecznie z
Duchem. To silne powiązanie z wyższymi sferami wielkiego łańcucha powinno zbliżyć
nasze umysły i serca do tego, co duchowe we wszechświecie, i uświadomić nam, że
wszystko jest wzajemnie powiązane.
Naukowe badania psi pozwalają zbliżyć te zjawiska do sfery materialnej i racjonalnej.
Obiektywne pomiary pomogą nam lepiej zrozumieć naturę tych zjawisk, bo w obecnych
czasach tak właśnie funkcjonuje nasz umysł. Język mistyków, joginów czy szamanów jest
zbyt mało konkretny dla wielu współczesnych ludzi, by mogli go zaakceptować, uznać ich
zalecenia i zmienić zachowania oraz sposób myślenia. Nawet jeśli studiuje się magię
naukowo, nie należy zapominać, że stanowi ona łącznik z wyższymi sferami duszy. Jeśli
oddzielimy ją od przestarzałych chrześcijańskich koncepcji zjawisk nadprzyrodzonych i
paranormalnych oraz udowodnimy, że jest ona naturalną zdolnością żywych istot,
radykalnie zmienimy nasze pojęcia Boga i boskości. To z kolei zbliży nas do ezoterycznej
religii wszystkich ludzi, do tego, co Einstein nazywał kosmicznym religijnym doznaniem.
Jeśli doświadczenia psi staną się dla nas normalne, uświadomimy sobie, że każdy z nas
ma w sobie ziarno boskości i może wykorzystać ten potencjał.

1
Sir J. Jeans, w: K. Wilbera, op. cit.
2
B. Grad Telekinetic Effect on Yeast Activity.
3
R.A. White Saintly psi: a study of spontaneous ESP in saints.
4
Einstein, w: K. Wilbera, op. cit.
136
www.AstralWeb.prv.pl
Konsekwencje społeczne

Nowa filozofia - potencjalna zmiana światopoglądu


Ten podrozdział to spojrzenie w przyszłość, w epokę, w której całe społeczeństwo
zaakceptuje zjawiska parapsychologiczne jako część życia i w której pierwiastek duchowy
odzyska swoje miejsce obok materialnego.

Taniec mający zatrzymać deszcz wokół słupa totemowego na Green Field


podczas festiwalu w Glastonbury, „rok błota", 1985 (fot. Sereny Roney-Dougal).

Książka ta została napisana z założeniem, że magia jest zjawiskiem rzeczywistym. Jak


długo będzie tak traktowana, światopogląd, który ją odrzuca, nie będzie akceptowany
przez znaczną część współczesnego społeczeństwa, zafascynowanego mediumicznością i
duchowością. Powstaje mnóstwo nowych grup, odradza się ruch pogański, organizują się
rozmaite środowiska okultystyczne, działają dziesiątki terapeutów, uzdrowicieli,
wyznawców odrodzenia, reiki, poznania pozazmysłowego. W ostatnich 20 latach pojawiło
się ich tak wiele, że trudno wszystkie wymienić.
Zmienia się nie tylko podejście do magii, tworzy się też nowy styl i filozofia życia.
Gdyby było inaczej, planeta znalazłaby się w poważnych tarapatach.
Jakie społeczeństwo akceptuje magię jako część bytu? Aby to zrozumieć i przenieść się
w przyszłość, musimy przynajmniej częściowo odrzucić porównania z wieloma
wcześniejszymi kulturami, ponieważ dzięki osiągnięciom techniki żyjemy w globalnej
wiosce i z pewnością mieszanie się kultur będzie nadal postępowało. Magia w
społeczeństwie ma zupełnie inne znaczenie, jeśli można podnieść słuchawkę telefonu i
rozmawiać z przyjacielem na drugim końcu świata. Pewne aspekty kultur hippisów,
zielonych, New Age czy Wodnika, które pojawiły się we współczesnym, złożonym świecie,
przekonują nas, iż w przyszłości społeczeństwo będzie traktowało psi jako rzecz
normalną. Buntownicy jednego pokolenia stają się establishmentem w następnym.
W tych subkulturach zwraca uwagę fakt, że mimo iż zrodziły się w społeczeństwach o
wysokim rozwoju technologicznym, odrzucają filozofię materialistyczną i system wartości
tego społeczeństwa. Każda z nich odznacza się wysokim stopniem duchowości w
niereligijnym sensie. Uznają one i szanują duchowy aspekt życia, lecz nie w określonej
formie: każdy człowiek może szukać własnej drogi w gąszczu rozmaitych szkół
duchowych. Ludzie próbują teraz poznać różne stare systemy, takie jak buddyzm,
pogaństwo, hinduizm, sufizm, celtyckie odrodzenie, i tworzą z nich mistyczny konglo-
merat. Wydaje się, że nie czekają na Boga, który by im coś podpowiedział, pomógł,
ukarał ich czy też im wybaczył, lecz próbują odnaleźć boskość w sobie i stają się za siebie
odpowiedzialni.
Chciałabym powtórzyć tu, co pisałam w rozdziale 7: musimy wziąć na siebie
odpowiedzialność za każdą myśl, aby stworzyć własną rzeczywistość, w tym także swoich
bogów i boginie. Bierzemy na siebie troskę o planetę, jak . to czyniła Matka w czasach
matriarchatu, staramy się zachować dyscyplinę i przewodnictwo, podobnie jak Ojciec w
czasach patriarchatu, i to zarówno wobec nas samych, jak i w obrębie społeczeństwa. Nie

137
www.AstralWeb.prv.pl
możemy już czynić zła i zwracać się do Boga Ojca czy Bogini Matki o wybaczenie i
naprawienie skutków naszych działań: musimy sami ponosić odpowiedzialność za własne
czyny. Jest to istota nowej/starej holograficznej, mistycznej filozofii, która wyłania się
teraz w społeczeństwie.
Musimy rozważnie wybierać symbole mające reprezentować nasz najwyższy ideał - czy
potrzebne nam są wizerunki, czy też potrafimy odwołać się do abstrakcji? Mam posążki
chińskiego nieśmiertelnego, tąjskiego Buddy, rogatego boga, neolitycznej bogini i bogini
współczesnej. Wszystkie symbolizują co innego, lecz czy są nam potrzebne dla wyrażenia
naszej duchowości, jeśli uznajemy, że sami nosimy w sobie boskość?
Filozofia tego typu musi być bardziej abstrakcyjna niż religie przeszłości, bo dorosły
zawsze ma do czynienia z bardziej abstrakcyjnymi pojęciami niż dziecko, które
potrzebuje konkretnych przykładów (mitów, przypowieści), by zrozumieć nowe treści.
Dorośli nie potrzebują też przekupstwa czy szantażu, tak typowych dla nauk
chrześcijaństwa, lęku przed piekielnym ogniem czy oczekiwania nagrody w niebie, jakie
niezbędne były dawniej. Możemy teraz uznać i współtworzyć wzajemne dobro i korzyści
płynące z niego dla nas i dla planety. Nie jest to już egoistyczna filozofia, kładąca nacisk
na oświecenie jako nagrodę dla jednostki; jest to filozofia zbiorowości, opierająca się na
rozwoju świadomości wszystkich ludzi.
Nowa filozofia społeczeństwa uznającego magię, dla którego zdolności
parapsychologiczne są częścią normalnego życia, zakłada, że wszechświat i wszelkie
życie to wzajemnie powiązana całość, a każda myśl i każdy czyn oddziałują na wszystkie
aspekty wszechświata. Filozofia ta dostrzega też duchową stronę życia. Celtycka wiara w
baśniowy świat w jakimś sensie przeżywa odrodzenie i jak pisze Evans Wentz1, wiara w
magię stanowi nieodłączną część starej religii, która była tak bliska natury. Według nowej
filozofii ludzie znajdują się na nowym etapie ewolucji, gdzie całość jest większa niż
jednostka, a zmiana ta w jakimś sensie jest dziełem Matki Natury (Planety Ziemi czy Gai,
jak ją obecnie nazywamy pod wpływem idei Jamesa Lovelocka)2.
W praktyce oznacza to, że skoro wszyscy jesteśmy częścią wszechświata3, a zwłaszcza
tej planety, musimy żyć w zgodzie z nią. Świadomość, że wszystko jest z sobą wzajemnie
powiązane, musi zmienić nasze praktyczne nastawienie do życia. Zmiany te są już dobrze
widoczne po 20 latach ich propagowania. Musimy nauczyć się ponownie wykorzystywać
surowce, nie zostawiać puszek w śmietnikach, usuwać sterty śmieci, wytwarzać
elektryczność z odtwarzalnych źródeł, oszczędzać energię, a dzięki temu będzie mniej
kwaśnych deszczów, mniej odpadów radioaktywnych i mniej szkodliwego
promieniowania. Trzeba produkować samochody napędzane energią słoneczną, bo dzięki
temu drzewa przestaną gnić, i zlikwidować zadłużenie ekonomiczne, bo przez nie kraj
musi więcej produkować, by spłacać odsetki. Na poziomie jednostkowym oznacza to, że
rolnicy muszą stosować pestycydy i nawozy sztuczne, aby osiągać większy zysk i spłacać
kredyty, a przecież w ten sposób trują Ziemię. W ten czy inny sposób każdy z nas
zaciąga dług, przyczyniając się do nadmiernej eksploatacji zasobów naturalnych, co pro-
wadzi do pustynnienia, niszczenia lasów itp. Zmiany podejścia będące odpowiedzią na
pytanie „Jak mój sposób życia wpływa na planetę?" mogą mieć fundamentalne znaczenie
dla naszych zachowań4. Zmiany te nabierają tempa, bo społeczność coraz chętniej
akceptuje fakt, że świat ducha jest równie ważny jak świat materialny. Większość ludzi
uważa, że Stany Zjednoczone są tu największym winowajcą, bo to amerykański styl życia
sprawia, że reszta świata staje się kaleka, zwłaszcza Ameryka Środkowa i Południowa.
W rozumieniu filozofii holograficznej, głoszącej, że całość istnieje w każdej cząstce, a
każda część ma wpływ na całość, wszyscy musimy zmienić styl życia zgodnie z
potrzebami całej planety. Wszyscy powinniśmy uświadomić sobie, że na każdym poziomie
życia duchowego i materialnego jesteśmy ze sobą wzajemnie połączeni. Psi to logiczny,
nieodzowny aspekt tej holistycznej, mistycznej filozofii.
Wiele z tych światopoglądowych zmian wywołała nowa fizyka. Gdyby nie odkrycia
Newtona, filozofia wszechświata mechanicznego nigdy nie ujrzałaby światła dziennego,

1
E. Wentz, op. cit.
2
J.E. Lovelock Gaia - A New Look at Life on Earth.
3
Jak w holograficznym paradygmacie np. Wilbera.
4
Z niesmakiem obserwuję handel kryształami. Jeśli ktoś znajdzie kryształ w szczególnym miejscu i czasie, to znaczy, że jest to
dar Ziemi i może służyć jako narzędzie uzdrawiania. Ale czymś złym jest kupowanie w sklepach wymyślnych ozdób z kryształu
pochodzącego z kopalń należących do przemysłowców, którzy mają na względzie tylko własny zysk.
138
www.AstralWeb.prv.pl
nie byłaby też przyjęta tak entuzjastycznie, choć bez wątpienia wcześniej czy później i
tak by się to stało.
Podobna ewolucja nastąpiła dzięki fizyce kwantowej, choć 50 lat zajęło jej wyjście z
laboratoriów na forum społeczne, gdzie zaczęła wywierać wpływ na światopogląd. Książki
w rodzaju Tao flzyki1 bardzo silnie oddziałały na współczesny świat, niezależnie od tego,
jak zostały odebrane w środowiskach naukowych. Holographic Paradigm (Holograficzny
paradygmat)2 i Ukryty porządek3 przedstawiają nowy światopogląd, bliski filozofii
mistyków wszystkich epok, i to w czasach głębokiego niezadowolenia z
materialistycznego, redukcjonistycznego podejścia do życia. Czasopismo „Naturę" może
uznawać książkę Sheldrake'a A New Science of Life (Nowa nauka życia)4 za zasługującą
na spalenie, ale czytelnikom ona się podoba. Gdyby nie Einstein i fizyka kwantowa,
filozofia ta nie mogłaby inspirować i zakorzenić się we współczesnym sposobie myślenia.
Istnieje oczywistą ogromna potrzeba takiej filozofii, skoro tak szybko i łatwo została ona
uznana przez wielu ludzi. Jestem przekonana, że gdy światopogląd holograficzny
ugruntuje się na dobre, psi i wszelkie jego implikacje także znajdą w niej swoje miejsce.
Nowe pogaństwo, którego filozofia obejmuje także magiczne widzenie świata, kładzie
nacisk na duchowy, pozytywny aspekt magii, bardzo ważne jest bowiem, by postrzeganie
jej jako czegoś złego zostało na zawsze wyparte z umysłów. Dlatego powinniśmy przyjąć
filozofię jogi, według której najważniejszy jest duchowy rozwój jednostki. Zdolności psi to
zaledwie kamienie milowe na tej drodze, a nie cel sam w sobie.
Głównym aspektem nowego pogaństwa, stanowiącego integralną część nowej filozofii,
jest coraz popularniejsze misterium Ziemi, powiązane z baśniowym światem i
czarnoksięstwem. Ludzie potrzebują misteriów i magii, a im bardziej ta potrzeba jest
tłumiona, tym silniej przejawia się w zniekształconej, psychotycznej postaci. Jung5 stawia
znak równości między duchem a zbiorową nieświadomością, symbole zaś i zjawiska
okultystyczne są typowymi archetypami. Odrzucając je, tłumimy najgłębszą cząstkę nas
samych. Kiedy neguje się istnienie duchowości, siły destrukcji zwracają się ku
materialnym aspektom życia, rujnując planetę, na której żyjemy i której stanowimy
część. Jeżeli natomiast uznamy fundamentalną potrzebę duchowości w codziennym życiu,
jest nadzieja, że takie nastawienie znajdzie odbicie w rozwoju umysłowym, a nie w
neurotycznych zachowaniach. Zmiany sposobu myślenia są uwarunkowane uznaniem
istnienia zjawisk psi w codziennym życiu.

Przemyślenia dotyczące duchowości


Załóżmy na chwilę, że niektóre z akademickich elit zanegują istnienie ducha czy
duchów. Odkrycia archeologiczne i antropologiczne dowodzą, że wszystkie kultury w
czasach historycznych, a nawet prawdopodobnie wcześniejsze, w każdym zakątku globu,
wierzyły w duchy. Dopiero od 300 lat, od czasów polowań na czarownice urządzanych
przez inkwizycję, narasta zwątpienie. Jednak nawet w minionym półwieczu, które było z
pewnością najbardziej przesycone materializmem ze wszystkich epok w historii, wielu
ludzi zachowało wiarę w jakąś postać duchowości. Nawet w naszej kulturze mate-
rialistyczny światopogląd ogranicza się przede wszystkim do środowisk akademickich i
mieszkańców miast.
Najbardziej frapującym pytaniem jest to, dlaczego materialiści muszą utrzymywać, że
nie ma duchów. Przecież nigdy nie udowodniono, że duchy nie istnieją; zostały wygnane
przez rozum! Czy to nie dziwne? Czy nie jest też dziwne, że destrukcyjny zachodni
światopogląd zbiega się w naszych czasach z jedynym okresem w historii ludzkości, w
którym wpływowi myśliciele zwątpili w istnienie ducha? Zadaję sobie pytanie, dlaczego
pojawiła się ta uniwersalna wiara, jeśli nie ma po temu żadnej przyczyny? Podkreślam -
przyczyny, nie dowodu! I czy jakość życia nie poprawiłaby się, gdybyśmy przyjęli do
wiadomości istnienie duchów - ducha ziemi, szemrzącego strumyka, starego dębu, ducha
epoki? Uznając i szanując ducha istniejącego w każdym obiekcie, obchodzimy się z nim
ostrożniej, kochamy go i troszczymy się o niego. Społeczeństwo dostrzegające duchowy
aspekt materialnego świata nie będzie go niszczyć.

1
Capra op. cit.
2
Wilber op. cit.
3
Bohm op. cit.
4
R. Sheldrake A New Science of Life.
5
C.G. Jung Psychologia a alchemia, przeł R. Reszke, Warszawa 1999.
139
www.AstralWeb.prv.pl
Nie mam tu na myśli duchów stukających nocą na strychu, lecz animistyczną,
pogańską koncepcję ducha, podobną do jungowskiej idei, czy tę, którą dostrzegamy w
popularnych zwrotach w rodzaju „duch epoki". Jung1 określił duszę jako jednostkową
nieświadomość, a ducha jako nieświadomość zbiorową. Uważał też, że dusza żyjącej
osoby staje się po śmierci duchem, czyli cząstką zbiorowej nieświadomości, która jest
archetypowym, świętym aspektem całej ludzkości. Jedną z najnowszych koncepcji
przejętych od innych kultur do nowego pogaństwa, jest pojęcie przodków. Podchwycono
je z rozmaitych tradycji - aborygeńskiej, indiańskiej, chińskiej i z wiary w baśniowe
stworzenia - a jest ono ściśle powiązane ze zbiorową nieświadomością. Uważam, że jest
ona umysłem planety, albo „umysłem świata", jak ją nazywa Julian May2. Jest to źródło
wszystkiego, co dzieje się w pojedynczych ludzkich umysłach i w rozmaitych epokach, w
trakcie których rozwijała się świadomość.

Równanie energia-materia
Kilka lat temu, gdy próbowałam wyjaśnić niektóre aspekty fizyki kwantowej laickiemu
audytorium, powiedziałam, że słynne równanie Einsteina E = mc2 można uznać za symbol
przejścia od światopoglądu materialistycznego do duchowego. Od czasów Newtona
zachodni świat prawie wyłącznie koncentrował się na materialnej stronie równania, a
teraz zaczynamy dostrzegać jego energetyczną stronę, tak zwane „dobre wibracje".
Można zatem powiedzieć, że duch jakiejś rzeczy to jej energetyczny aspekt. Jest bezpo-
średnio związany z materią, lecz rządzi się zupełnie odmiennymi prawami, jak to widać
na przykładzie cząstek i falowo-cząstkowej natury światła.
Energia pobudzona emocjami jest prawdopodobnie najsilniejszą energią ciała i umysłu,
a w połączeniu z energią generowaną przez wiarę religijną może stać się bardzo
destruktywna, czego dowodem są rozmaite wojny religijne toczone w okresie ostatnich
4000 lat. Jeśli skupimy uwagę na energetycznej stronie ludzkości, zaczynamy
interesować się duchowym aspektem życia, którego istnieniu zaprzeczają materialiści.
Reakcja społeczeństwa na psi lub magię jest przede wszystkim emocjonalna, choć uczeni
mogą ją ubierać w logikę i analizę. Ci, którzy zajmują się magią, powinni pamiętać, że w
ich zachowaniach jest element emocjonalny, bo gdyby nie wkładali w nią serca działaliby
jak bezduszne maszyny. Mamy tu do czynienia z kwestią obejmującą znacznie większy
obszar życia niż tylko racjonalny umysł czy czysty intelektualizm. Uznając, że w życiu
naszym i innych zachodzą zjawiska psi, otwieramy puszkę Pandory, w której wszelkie
duchowe aspekty życia zostały na głucho zamknięte w okresie oświecenia.
Szkodliwy duchowy aspekt umysłu często nazywano demonicznym, a my boimy się
demonów, ponieważ powracają jako masowe psychozy w więzieniach i szpitalach dla
umysłowo chorych. Ludzie, którzy zanieczyszczają ziemię, powietrze i morza, zagrażając
unicestwieniem całej planety, muszą odnaleźć swoje serca i swą duchową naturę.
Zawsze uważałam, że parapsychologia „uziemia" duchowość. Podczas eksperymentów
zdolności parapsychologiczne są badane w sposób jak najbardziej zgodny z logiką i przy
racjonalnych założeniach; wyniki sprawdza się z zastosowaniem rozmaitych zmiennych.
Dzięki temu potwierdzono wiele zjawisk natury duchowej, między innymi zasadę, że
nastawienie i wiara mają wpływ na realne działania. Od dawna znane jest przysłowie, że
wiara góry przenosi. Jezus często mówił o niewiarygodnej sile wiary, którą teraz
nazywamy nastawieniem, a hinduiści stworzyli duchową ścieżkę wiary zwaną Bakhti
Yoga. Współczesne pojęcia są bardziej przystosowane do sytuacji społecznej, ale kryją
się pod nimi te same treści.
Innym przykładem „uziemiania koncepcji religijnych" są eksperymenty typu Ganzfeld
polegające na swobodnej reakcji. Uczestników uczy się przede wszystkim, żeby
uświadomili sobie to, co zawiera ich umysł. Chrześcijanie nazywają takie działania
kontemplacją, a buddyści świadomością, i jest to pierwszy krok w medytacji, w uczeniu
się, jak rozwijać umysł. Stan świadomości w doświadczeniu Ganzfeld można spotkać
także w innych religiach, lecz dzieje się to pod wpływem innych metod, takich jak
wstawanie o 3 rano i śpiewy! Wszystkie te metody mają jeden cel - wytworzenie stanu
świadomości, w którym świadomy umysł przestaje działać, umożliwiając połączenie się ze
zbiorową nieświadomością.
Każdy, kto chciałby zyskać i doskonalić magiczne zdolności, musi najpierw zadbać o
rozwój duchowy, a zwłaszcza nauczyć się kontrolować emocje. Wiemy, jak silne potrafią

1
Ibidem.
2
J. May Invention.
140
www.AstralWeb.prv.pl
być ludzkie emocje, a jeśli znajdą ujście w formie fizycznej, konsekwencje tego mogą być
szkodliwe. Przypadki poltergeistów, zwłaszcza jeśli w centrum znajdzie się osoba w wieku
dojrzewania, są doskonałym przykładem, jak niszczące mogą być nieokiełznane zdolności
paranormalne u kogoś emocjonalnie niezrównoważonego. Należy zatem wyzbyć się
złości, nienawiści, lęku, zazdrości, chciwości, pożądania, mściwości, zawiści, agresji,
brutalności i wszelkich innych niebezpiecznych cech, których ofiarami padają ludzie.
Podczas eksperymentów do pracy dyplomowej z parapsychologii zauważyłam, że
zarówno we mnie, jak i w ich uczestnikach dokonywał się rozwój duchowy, o ile byliśmy
na niego otwarci. Punkty zdobywane w ocenie zdolności parapsychologicznych były tylko
etapem na tej drodze.
Nie możemy zapominać, że mamy tu do czynienia z potencjalnie ogromną siłą, a
sztukę uprawiania magii trzeba traktować z ogromną ostrożnością. Zachodnie szkoły
magii doskonale zdawały sobie sprawę z tego, jak niebezpieczna może być ta siła, i były
o wiele bardziej ostrożne w szkoleniu adeptów niż obecnie. To stulecia prześladowań
zmusiły osoby praktykujące magię do zejścia do podziemia, ale chodziło też o
świadomość, że umysły ludzi są w zasadzie rozkojarzone i niezdolne do mądrego
stosowania magii.
Jak już wspomniałam, w dawnych czasach religia i magia były praktycznie i
teoretycznie tym samym. Wraz z ponownym zainteresowaniem magią w obrębie religii
musi zostać stworzony jakiś kodeks moralny, który regulowałby proces rozwoju zdolności
parapsychologicznych. Powinniśmy być bardzo ostrożni i nie oddzielać magii od religii,
rozumianej jako dyscyplina duchowa i kodeks moralny. Czarownicy zawsze podkreślali,
że za pomocą magii nie wolno krzywdzić ludzi i należy ją stosować tylko w ostateczności.
Jeśli uznajemy, że energię trzeba traktować na równi z materią, musimy dokonać
ponownej oceny całego życia. Powinniśmy wiedzieć, jak potężne może być oddziaływanie
naszych myśli na cały świat. Połączone negatywne emocje mogą siać spustoszenie. Myśli
nie tylko łączą się z innymi, lecz mogą również materializować się, co udowodnił Sai
Baba1. Pełne uaktywnienie magicznych zdolności wymaga odpowiedzialności i
zrozumienia pierwiastka boskiego w nas samych.
Wskutek historycznych uwarunkowań Zachód dopiero teraz zdał sobie sprawę, że magia
potrzebuje duchowego oparcia. Na szczęście w ostatnim dwudziestoleciu obserwujemy
powrót magii do religii, a kościoły przyjmują uzdrowicieli w swych murach. Religia
powraca do parapsychologii, czego dowodem są prace Rhei White2 i badania Gieslera3 w
Brazylii. Analiza zjawisk śmierci klinicznej, reinkarnacji, doświadczeń przebywania poza
ciałem, regresji hipnotycznej itp. pomaga nam uświadomić sobie duchowość człowieka w
bardzo konkretny sposób. Jest to świeże spojrzenie na bardzo stare wierzenia, a więc
człowiek współczesny, odrzucający religijne dogmaty, może odnaleźć przynajmniej
solidne podstawy duchowości.

Nauka a sumienie
Trudno się dziwić, że tak wielu akademickich naukowców podchodzi do magii
sceptycznie i z szyderstwem. Czy nam się to podoba, czy nie, powracamy do życia
duchowego, które znów wprowadza energię do materialistycznego równania. To zagraża
wszystkim dziedzinom nauki opartym na światopoglądzie materialistycznym. Naukowcy
czują się zagrożeni, bo muszą ponownie wejrzeć w swoje sumienie. Inglis4 nazywa
współczesną religię scjentyzmem i kiedy widzę w telewizji reklamy ukazujące naukowca,
to zdaję sobie sprawę, że środowiska akademickie stanowią najbardziej wpływową grupę
w społeczeństwie, stały się arcykapłanami najnowszej religii. Dlatego jest tak ważne, aby
uczeni rozwijali swą świadomość, moralność; aby odpowiedzialnie rozróżniali, co jest złe,
a co dobre. W przypadku psi mamy do czynienia z sytuacją, w której na podstawie
obserwacji i własnych doświadczeń ludzie wierzą w istnienie dziwnych zjawisk, lecz
środowiska naukowe całkowicie je odrzucają. Gdyby zdecydowały się zaakceptować
istnienie psi, wówczas podejście społeczne także by się zmieniło.

1
E. Haraldsson Cuda to moje wizytówki, przeł. J. i S. Studniarzowie, Warszawa 1999.
2
R.A. White Parapsychology and the Mystic Path.
3
P. Giesler Parapsychological Anthropology: II. A Multi-Method Study of Psi and Psi-Related Processes in the Umbanda Ritual
Trance Consultation.
4
B. Inglis The Hidden Power.
141
www.AstralWeb.prv.pl
Powinniśmy się kierować sercem i umysłem, ponieważ psi wypływa z emocji i
komunikuje się za ich pośrednictwem, jest bardziej uczuciem niż myślą. Kierowanie się
sercem w nauce i życiu społecznym będzie rezultatem
zaakceptowania magii przez nas wszystkich. Uzdrowiciel potrafi przyśpieszyć rozwój nasiona lub
leczyć rany, my zaś, jako ludzki gatunek, możemy uzdrowić planetę. Nauka jest pewną drogą do
wyjaśnienia zjawisk psi, może też stać się trwałym fundamentem wiary. Właśnie dlatego musi iść w
parze z sumieniem. Nauka bada nie tylko narzędzia magii, lecz także jej podstawy filozoficzne i cel,
w jakim stosuje się jej techniki.

142
www.AstralWeb.prv.pl
Podziękowania
Ludzi, którzy służyli mi pomocą przy pisaniu tej książki, jest tak wielu, że nie sposób
ich wszystkich wymienić, pragną więc im za to podziękować. Jestem też ogromnie
wdzięczna za inspirację oraz wskazówki, jakich udzielali mi przez ostatnie 23 lata, które
upłynęły od chwili mego przebudzenia. Wiem, kim są, kocham ich i wyrażam im
wdzięczność z głębi serca.
Chciałabym przede wszystkim podziękować moim rodzicom oraz Dolores Ashcroft-
Nowicki, Johnowi Barrettowi, Johnowi Beloffowi, Sue Blackmore, Benowi Brooks-bankowi,
Johnowi Coksowi, Paułowi Devereux, Normanowi Dixonowi, Joemu Freed-manowi,
Leonowi Goldowi, Tomowi Gravesowi, Marian Green, Julianowi Isaacsowi, Liz Jellinek,
Kathy Jones, Stelli Joy, Stanleyowi Krippnerowi, Terence 'owi Lee, Rollo Maughflingowi,
Johnowi Michellowi, Bobowi Morrisowi, Keithowi Myłchreestowi, Eleanor O'Keefe, Johnowi
Palmerowi, Gerry'emu Pasterowi, Ora Paster-Bax, Dave 'owi Pate, Glenowi Reinowi,
Billowi, Rollowi, Cafoie, Tarze i Richardowi Roney-Dougalom, Carlowi Sargentowi,
Michaelowi Shallisowi, Monice Sjóó, Annie Smith, Elisowi Snitcherowi, Johnowi Steeleowi,
Rexowi Stanfordowi, The Street Librarians, Charłesowi Tartowi, Lesowi Taylorowi, Valowi
Thomasowi, Tomowi Troscianko, Guntherowi Yoglowi, Rhei White, Elizabeth Whitehouse,
Paulowi William-sowi, Michaelowi Winkelmanowi i Shdnowi Woodburnowi.

Podziękowania dotyczące praw autorskich


Jestem niezmiernie wdzięczna następującym osobom za pozwolenie na cytowanie ich
publikacji:

Timowi Batcheldorowi i redakcji „Journal of the American Society for Psychical


Research" za fragmenty pracy K. J. Batcheldora Contributions to the theory of PK
induction from sitter-group work, „Journal of the American Society for Psychical
Research" nr 78 (2), ss. 105-122.
S. Bohmowi za zezwolenie na cytowanie książki Davida Bohma Wholeness and the
Implicate Order, Routledge & Kegan Paul, 1982.
C. W. Daniel Co. Ltd. za zezwolenie na cytowanie książki Justine Glass Witchcraft: The
Sixth Sense, 1971.
Paulowi Devereux za fragmenty : Earthlights, Turnstone Press, 1982.
Michaelowi Shallisowi za fragmenty z The Electric Shock Book, Souvenir Press, 1988.
Colinowi Smithe za zezwolenie na cytowanie The Fairy Faith in Celtic Countries
autorstwa W.Y. Evansa Wentza, 1977.
Parapsychology Foundation Inc. i Michaelowi Winkelmanowi za fragmenty pracy
Anthropology of Magic and Psi Research zamieszczonej w „Parapsychology Review",t.14,
nr.1, 1983.
Rexowi Stanfordowi za fragmenty rozdziału jego autorstwa w Handbook of Pa-
rapsychology, McFarland & Co., Inc., Publishers, Jęfferson, NC 28640.
Kenowi Wilberowi za cytaty z Quantum Questions i z The Holographic Paradigm,
Shambhala Publications.
Danah Zohar za fragmenty jej książki Through the Time Barrier: A Study of
Precognition and Modern Physics, Heinemann, 1982.

143

You might also like