You are on page 1of 2

Zg biony oł wek ( z ó i u)

W dom państwa Nowak wh k, zgrzyt i r


mor. Pow d? Zg biony oł wek J stynki. Wcale
nie taki zwykły oł wek. Ma przecież g mkę do mazania i r
żowy paseczek na środk , no i towarzyszył dziewczynce
podczas szkolnego śl bowania.
W posz kiwania zaangażowani byli wszyscy domownicy. Tat ś
sprawdził k chnię. Mam sia rozejrzała się po korytarz ,
i zajrzała na p łki w łazience. Z zia, młodsza c
rka Nowak w, dokładnie rozglądała się, czy oł wek nie leży na
jednej z podł g . No i jeszcze P szek, dzielny pies o
niezawodnym zmyśle węch , kt ry szkał trop .
Minęło ponad p ł godziny. Przes wano meble, wys
wano sz flady, zaglądano pod ł żka. Nie przyniosło to
żadnych efekt w. Mama postanowiła nawet, że gdy p jdzie do
pobliskiego sklep ,k pi nowy ołówek oraz d że p
dło smakołyk w na poprawę h mor .
Pozostało tylko sporządzić listę zak p w.
Jakież było zdziwienie mamy, kiedy wśr d swoich przybor
w do pisania znalazła oł wek J stynki. A skąd on się tam
wziął? O to m sielibyście zapytać tatę, kt ry często zapomina
odkładać rzeczy na swoje miejsce. Na szczęście mam sia nie
zapomniała o zak pach i pod wiecz r cała rodzina zajadała
pyszne c kierki i ciastka.

"Hubuś"
Niestr dzony t rysta Ł kasz, razem ze swoją gr pą koleg w, polecieli na rlo
p do A stralii. Dł go szykowali się do tej tr dnej podr ży. Gr pa znajomych wyr
szyła na wycieczkę, żeby jrzeć a stralijskie zwierzęta. Podr ż rozmaicały im
piosenki śpiewane przez Aborygen w, kt rzy tańczyli do rytm . W końc zobaczyl
i kang ry. Były to rocze zwierzęta, jednak wysokie i dobrze zb dowane. Należał
o ważać, żeby nie rozj szyć kang r w. Mogły one napić niezłego g za. Najwięk
szy z kang r w, przyw dca stada, zwr cił swoją wagę na t ryst w. Zaczą
ł derzać ogonek o ziemię, wzbijając t many piach i pył .Ł kasz nam wił ko
leg w na cieczkę. Podzielili się na p ł i zaczęli ciekać. Jedni r szyli na p łn
oc, dr dzy na poł dnie. Gr pa, kt ra pobiegła na poł dnie, wr ciła bezpieczni
e do hotel . Reszta wkr tce zabłądziła. Nastał wiecz r, a oni nie mieli żadnego nami
ot .M sieli spać na gołym gr ncie. W środk nocy ob dził ich spacer jący str
ś.

Dyktando: Na Wojtusiowym podwórku - odpowiedzi Kiedy ż łte słonko wyn rza się zza horyzont i
podejm je wędr wkę po niebie, na Wojt siowym podw rk rozpoczyna się r ch. Najwcześniej wstaje kog
t kt ry donośnym: - K k ryk ! - b dzi wszystkich lokator w dom , k rnika i ob rki. Najszybciej wyskak ją k
rki zielonon żki k ropatwiane, t ż za nimi r de cz batki, a na końc drepczą tł ści tkie kacz szki, otrzep jąc
zmoczone rosą pi rka. Cały dr b podnosi lar m w oczekiwani na ziarna zb ż, kt rymi obficie karmi je R
zia. R chliwe wr ble czat ją na dżdżownice, ale nie pogardzą też k rzym pożywieniem. Tymczasem zza
wr t ob rki dobiega m czenie Kras li, a wesołe k zki, podskak jąc na ch dych n żkach, pr b ją dostać się
do ogr dka, by narobić szk d na grządkach og rk w i ceb li oraz rosnących t ż obok kwiat w. Trzeba pom
c Wojt siowi porać się z rogatymi łob zami i zapędzić je do zagr dki.

You might also like