You are on page 1of 1

Była piękna, słoneczna niedziela.

W takie dni zazwyczaj wybieramy się całą rodziną na spacer


do lasu. Zawsze towarzyszy nam nasza bokserka– Luna. Tak było też i tym razem.

Spacerowaliśmy leśną drogą, pies biegał w niedalekiej odległości od nas wesoło merdając
ogonem. W powietrzu czuć było przyjemny zapach lasu. Drzewa cicho szumiały a ptaki pięknie
śpiewały wiosenne piosenki. Spacerowaliśmy powoli już dłuższą chwilę. Wtem, drogę którą szliśmy,
szybko przebiegło stado sarenek. Oczywiście bardzo zainteresowało to naszą psinę. Natychmiast
postanowiła sprawdzić gdzie pobiegły te dziwne zwierzęta. Pies szybko znikną nam z oczu i bardzo
długo nie wracał. Zaczęłam się bardzo martwić, nie wiedziałam czy kiedykolwiek jeszcze go zobaczę.
Krzyczeliśmy, nawoływaliśmy i gwizdali – mimo to pies się nie pojawił. Robiło się już późno, dlatego
postanowiliśmy wracać do domu. Ze spuszczonymi głowami szliśmy do miejsca, w którym
zostawiliśmy nasz samochód. Mama próbowała mnie pocieszać, a tata co jakiś czas nerwowo
rozglądał się w poszukiwaniu psiaka. Gdy zbliżaliśmy się już do samochodu, powitało nas głośne
szczekanie. To Luna w jakiś niewiadomy nam sposób szybciej od nas dotarła do samochodu i
zniecierpliwiona zaczęła szczekać. Radości nie było końca. Łzy wzruszenia popłynęły mi po policzkach,
które natychmiast zlizała Luna, merdając przy tym jak to miała w psim zwyczaju, swoim długim,
cienkim ogonem.

A miał to być zwyczajny spacer, na szczęście wszystko dobrze się skończyło.

You might also like