Professional Documents
Culture Documents
Antologia
Antologia
GAŁCZYŃSKI
ANTOLOGIA
POEZJA POLSKA
KONSTANTY ILDEFONS
GAŁCZYŃSKI
ANTOLOGIA^2
kolekcja
H hachette
Projekt okładki i stron tytułowych
www.360stopni. com.pl
Skład i redakcja:
Horyzont Henryk Sułek
ul. J. Sarego 16/6, 31-047Kraków
www.horyzontmedia. com
Wybór wierszy:
2015 E
Wstęp
7
i odnalezienia w niej codzienno-ludzkich radości, mi
łości, smutku, żartu, ironii.
Urodzony w Warszawie, syn urzędnika Polskich
Kolei Państwowych, wraz z wybuchem pierwszej wojny
światowej ewakuowany z rodziną do Moskwy, gdzie
mieszkał w latach 1914-1918, debiutował już w latach
dwudziestych XX wieku. W Warszawie, gdzie studiował
filologię klasyczną i angielską, związał się początkowo
z warszawską grupą literacką Kwadryga, następnie z ty
godnikiem „Prosto z mostu”. Lecz niezwykle luźno
i wybiórczo, niepoważnie, z przekorą - o ile w ogóle - re
alizował założenia tych środowisk. Żartobliwy i kpiarski,
z szelmowskim grymasem, w żadnej mierze nie mógł być
poważnym przedstawicielem treści ideowo-programo-
wych, lecz w ich popularności widział efektywną drogę
do szerokiego rozpowszechnienia swojej poezji. Pra
gnienie przekucia powszedniości i codzienności w po
ezję rozumianą jako żywioł wszechobecny, znaczący
i uświęcający artyzmem każdą, nawet najzwyklejszą,
czynność i sytuację, od samego początku nadaje swej
twórczości szczególnego, nowatorskiego charakteru;
dotarcie z nią do masowego czytelnika stanowi jej sine
qua non, decyduje o celowości jej tworzenia, o samore
alizacji się Gałczyńskiego jako poety.
Z tego też właśnie powodu nie zdecydował się Gał
czyński po zakończeniu drugiej wojny światowej na los
poety emigracyjnego. Wzięty do niewoli we wrześniu
1939 roku, spędził wojnę w obozie jenieckim na terenie
Niemiec, po czym znalazł się we Francji i Belgii. Jednak
w 1946 roku wrócił do z trudem odbudowującej się po
wojennej katastrofie Polski Ludowej, w której twórczość
8
poetycka o takim właśnie charakterze i ukierunko
waniu, jaki nadawał jej Gałczyński, była szczególnie
potrzebna. Ze szczerym też przywiązaniem i całym
swym zaangażowaniem przystąpił poeta do spełnienia
tego zapotrzebowania.
Nie dziwi więc, że w tym też okresie zdobył Gał
czyński wyjątkową popularność i znaczący rozgłos.
Przystępna i prosta w odbiorze, uwrażliwiająca na za
tracone w wojennej katastrofie naturalne stany duchowe
- wesołość, melancholię, nastrojowość czy figlarność
- poezja Gałczyńskiego zbliżała i jednała niezwykle
ciężką i traumatyczną rzeczywistość powojenną. Ota
czała czytelnika śpiewem, żartem, pięknem i radością,
przydawała leżącemu w gruzach, spustoszonemu mate-
rialnie-duchowo światu pierwiastka artyzmu. Wszelako
i w jego ramach dzień po dniu, w życiu zwyczajnych
ludzi realizowała się owa codzienność - będąca dla Gał
czyńskiego niewyczerpanym rezerwuarem poetyckich
wartości i tematów.
Znajdziemy więc w jego wierszach folklor miejski,
żargon, kiermasze z karuzelami i banalnymi melodiami,
przekute w prawdziwą, urzekającą poezję. Lecz z tą
miejsko-jarmarczną atmosferą fascynująco zespalają się
misterne nawiązania do mitologii i literatury klasycznej,
wyniesione z okresu studiów, nie wywołując dyshar-
monii, a tworząc pewien spójny i autonomiczny obraz
poetycki. Obok codziennego języka, jego licznych skró
tów i potocznych sformułowań, kpiny, farsy i błazenady,
pojawiają się Apollo, Zeus czy Jan Sebastian Bach. I choć
wyobraźnia poety bardzo często konstruuje sytuacje
zgoła zaskakujące i niemożliwe, pełne fantastycznych
9
zjawisk i niecodziennych postaci, to jednak będą one
traktowane z niejakim żartobliwym sceptycyzmem.
Wiersze Gałczyńskiego zawsze pozostaną zanurzone
w codziennym doświadczeniu, związane z konkretem
i powszedniością.
Twórczość zawarta w tym wyborze poezji nie będzie
więc nosić znamion tradycji romantycznego myślenia
i narodowej martyrologicznej mitologii. Wręcz prze
ciwnie - w swój charakterystyczny szelmowski sposób
będzie z wszelkich ideowo-politycznych uprzedzeń
drwić, gdyż nie zmienią one zastanego konkretu i faktu
dokonanego. Nie będzie tu miejsca na patos i wzniosłość
wielkich słów - Gałczyński uzmysławia, że za ich fasadą
kryje się całkowita pustka sztucznych, nieprawdziwyęh
emocji.
Autentyczną, naturalną i prawdziwie ludzką wznio
słość można przeżyć w całkiem inny, dostępny dla każ
dego sposób - szukając poezji w powszedniości i czyniąc
poezję ze zwyczajnych zajęć dnia codziennego. W ni
niejszych wierszach poezję z całą pewnością znajdziemy.
Oby ich lektura pozwoliła dzisiejszemu czytelnikowi
znaleźć ją tam, gdzie jej dotychczas nie dostrzegał.
Jakub Rogulski
Szekspir i chryzantemy
13
Nie płacz, przestań, bo przyjdą jeszcze cięższe noce -
wszak miłość jest cierpieniem, nie fraszką jałową.
Dosyć, kiedy, smakując zamorskie owoce,
usta sobie przypomni, soczystsze nad owoc.
1926
<Wóz
1926
15
Wica szarlatanów
16
płaczą gwiazdy zaplątane
w szkła na wieżach.
1928
17
Jesień
1926
18
Śmierć braciszka
19
Do Stanisława CMarii
O najzgrabniejszy poruczniku
ze sławnej szkoły Saint-Cyr!
poruczniku o bielszych dłoniach
niż dłonie lady Windermeer.
20
CModlitwa ślepego lunatyka
1928
21
H^Lpał w raju
I małpki pomizerniały,
i szyje schudły żyrafom.
Piotr Żydów wpuszcza i robi
gafę, panie, za gafą.
Od rana aż do wieczora
anioły wzdychają, wzdychają,
pokotem leżą na łąkach
i piwem się polewają.
22
Opustoszały jezdnie,
a w kramach święci rozliczni
mruczą: - Uff, to już jest nie
takt meteorologiczny.
1929
23
^Admiral
1929
24
Kołysanka o kołysce
A w kołysce są pieluszki,
małe rączki, miłe nóżki...
sny... koguty... berła... króle...
przepowiednie dobrej wróżki -
Dziecko.
A na niebie aniołowie
z uciechy stają na głowie,
miesiąc jako delfin pływa...
Co za cuda! Co za dziwa!
Gwiazda.
1929
25
Kuferlin
bajka
26
„Oto mnie w ręce porywa astrologiczny księżyc!”
wrzasnąć zdążył Kiiferlin, a już rozkręcone włosy
ciągną mu głowę do góry, za głową brzuch i w niebiosy
tak ulatują we dwójkę, a żona śpi i nic nie wie.
1929
27
Serwus, madonna
1929
28
‘Wica Towarowa
1929
29
Ufta i pełnia
1929
30
‘Todróż do ^Arabii Szczęśliwej
1929
31
a śmierć motyla przejechanego
przez ciężarowy samochód
1929
32
Prośba o wyśpy szczęśliwe
1930
33
Ityrodziny dzieciątka,
1930
34
J^a danse des cPolonais
Matkom-Polkom
35
Dlatego bliżej, piękne panie,
opiszę Wam ten polski taniec,
cette danse des Polonais:
36
listopadowa
37
- ... Piotrze, to ty?
- To ja.
- Czy idziesz ze mną?
Mgła...
38
ażeby Wolność była i ażeby Sława...
Tak po trudach, po nocnych usnęła Warszawa
z ludem jak morze głupim. I wodzów tragedią.
1930
39
T^ieśń cherubińska
40
bryzg srebrny strugą wypryska
i sternik nuci na rufie:
„Maryśka moja, Maryśka”.
Czasem bandera się wytrze,
poplami z samego rana.
Nie krzyczcie. Plamy najbrzydsze
obmyje woda wiślana.
41
Naszym dzieciom pokarmy pożywne,
żeby rosły i były proste, a nie dziwne.
O kominie także nie zapomnij, Panie:
niech jada swą brzezinę na drugie śniadanie.
I o kota naszego zatroskaj się ładnie:
żeby mu ciepło było, kiedy śnieg upadnie.
Wróć zdrowie obłąkanym, kraj wybaw od wojny,
daj chwilę odpocznienia wszystkim niespokojnym.
1930
‘Ballada ślubna I
43
Siedem wiosen
^Wiosnafabrykanta łódzkiego
Już koniec marca. Nadzwyczajne!
Gdy się noszeniem weksle podrą,
fabrykę wreszcie swą wynajmę
dla bezrobotnych na welodrom.
dJdiosna rządu
Radosna twórczość kipi wszędzie
wbrew opozycji niecnym krzykom,
niedługo wydać trzeba będzie
letnie mundury urzędnikom.
Wiosna Krasińskiego
Już mi jest cieplej, w MSZ
pracuję w słońcu i łagodnie.
Mniej węgla idzie, no i wnet
będę mógł nosić same spodnie.
‘Wiosna nieboszczyka
Nie skarżę się na dolę marną,
nadzieją oczodoły płoną.
Bo choć jest tak okropnie czarno,
lecz zawsze lepiej, gdy zielono.
Wiosna wiosny
Przychodzę, sama nie wiem skąd,
w złocistej sukni dama.
Czy taki rząd, czy inny rząd,
ja jestem wciąż ta sama.
7937
45
cPalcem planety obracasz
1931
46
Inge "Bartsch
47
Widzę: Inge siedzi przy fortepianie,
śpiewa i gra; ach, jakaż musi być śliczna, gdy wstanie!
Wstała. Piersi miała małe, doskonałe
i - wybaczcie mi państwo - brzuch
tak się cudownie pod suknią rysował,
że zacząłem bić brawo i wrzeszczeć: - Niech żyje brzuch!
aż pewien Anglik mruknął: - He’s gone mad. - On
[zwariował.
48
-Hm...
Spojrzałem na nią, papierosa ćmiąc -
nie jestem Wyspiański, ale bądź co bądź
to powiedzenie mnie wzruszyło.
Bartsch Ingo!
Szkoda!
Twój talent to mogło być dużo szterlingów.
Inge Bartsch!!!
Wróciłem do hotelu.
40 fajek w jedną noc - pokój aż sczerniał od dymu...
Nie, to nie można tak: to jest zbyt proste: nuda,
tu trzeba, że się tak wyrażę,
przyszpilić jakieś komentarze -
że, czy ja wiem, że krwawa zbrodnia reżimu,
że podejrzana o semityzm,
że... marchew... w obozie... zgniłą...
Będzie na 300 wierszy artykuł znakomity.
(W Polsce zwany „kobyłą”.)
49
Powiedzmy, że to było na jesieni,
dajmy na to trzy lata temu.
No, i jeśli redaktor nie zmieni,
pójdzie tak:
„Nie wytrzymała w dusznych klamrach systemu
Inge Bartsch, aktorka, po przewrocie zaginiona wśród
[tajemniczych okoliczności...”
Szkoda.
Ładna.
Młoda.
Plecy jak perski aksamit.
1934
50
CMuzeum i dziewczyna
1
Pewna matka miała córkę,
A ta córka znowu chęć
Chodzić co dzień do muzeum
Ni to w dziewięć, ni to w pięć.
2
Matka bywa też hiena,
Ciągle wrzeszczy, że to kłam,
Na to córka: - Ach, Szopena
Są pamiątki śliczne tam:
3
Fortepiano, na nim torcik,
Stary zegar, zeschły kwiat
I ten stół, co na Majorce
Cztery nogi miał i blat...
51
4
Matka nie wie, kto Szopen,
Przeto chamski robi krzyk,
Nie wie, że on Europę
Zaczarował, potem znikł;
5
Jedna jest niekułturalna,
Myśli, że to jaki drań,
Druga jest sentymentalna
I stąd konflikt, proszę pań.
6
Oczywiście - nadszedł przełom:
Dwie kobiety - różny świat:
Idzie córka do muzeum,
A mamusia za nią w ślad.
7
Ach, wypadków nić przeklęta!
Wszystko widać - mały tłum:
Razem z córką jakiś pętak
Także wszedł do mu-ze-um.
8
Matkę zlało jak ukropem,
Tłum ucieka, woźny zbladł:
- Ach, to to jest ten twój Szopen?!
Rudy wąsik - ładny kwiat!
52
9
I zaczęła straszne dzieło
Parasolką - co za wstyd!
Całe trzęsło się muzeum
Od piwnicy aż po szczyt:
10
Fortepiano, na nim torcik,
Stary zegar, zeschły kwiat
I ten stół, co na Majorce
Cztery nogi miał i blat.
1934
53
Szczęście w ^Wilnie
1934
54
^Wesoły moft
1934
55
(JMelodia
1934
56
Kurlandia,
*
Palmy się kołyszą,
palmy się kołyszą -
tak - tak - tak.
Tu wszystko zostało,
tu więcej nie wrócę -
nie - nie - nie.
57
Ptaki nad palmami,
w palmach słodkie miąższe -
mi - ma - mi.
1934
58
O mej poezji
1934
59
Jjpt znad rzeki J^mpopo
1934
60
CMiła moja,
1934
61
Ofiara świerzopa
1934
62
T^ięć donosów
I
„Donoszę, panie naczelniku,
że w naszym mieście jest pięć wdów
po gienierałach armii carskiej
i że to się zaczęło znów:
63
O czym poufnie i bez krzyku
donoszę, panie naczelniku”.
II
„Donoszę, panie naczelniku,
że w naszym mieście student Bresz
czesze się bardzo ekscentrycznie,
przedziałek z tyłu robiąc też.
64
III
„Donoszę, panie naczelniku
(czy kiciuś naczelnika zdrów?),
że student Bresz siedział wieczorem
u jednej z wyż. wspomnianych wdów.
O monologach romantyków
donoszę, panie naczelniku”.
65
IV
„Donoszę, panie naczelniku,
że w naszym mieście...” ale tu
list został ciężko czymś pocięty,
jak gdyby brzytwą w miejscach stu.
66
V
„Donoszę, panie naczelniku,
że przed godziną moja żona
się zapytała: - Co to jest
takiego grupa Laokoona?
67
Bresza pod kluczyk i po krzyk
radziłbym, panie naczelniku..
1934
Inftrumenttimi potrząsać
7935
69
2-aj maturzyści
70
‘Wileńskie imbroglio
Do widzenia...
71
Aresztują - po nocy?
rewidują - a po co?
Znaczy, może co skradłem?
może cudzy tort zjadłem?
przez komin... do mieszkania...
i jak upiór imieninowego zebrania?...
Zdrowie pana naczelnika!
naczelnikowej szacuneczki!
ale przepraszam, już zmykam,
mam rendez-vous z panem Mickiewiczem
[koło rzeczki...
Płynie Wilenka-rzeczka,
księżyc w rzeczce jak świeczka,
na pagórku przysiadam.
O, niesłowny narodzie!
Spóźnia się coś dobrodziej,
pan Adam.
Powróżę: orzeł, reszka -
jak reszka, to na Wielką,
bo wiem: przy Wielkiej mieszka...
Dzwonię...
Wychodzi postać mglista.
- Pan Mickiewicz?
- Nie, ujechał do Rośji...
Boże! znaczy też komunista!
1936
72
^Wciąż uciekamy
1936
73
CMuzie nóżki całuję
Co pomoże? A ja wiem:
tu pomoże stary sen,
stara bajda;
74
„Nastawienia” społeczne? Dla karzełków.
Recenzje niedorzeczne? Dla zgiełku.
Poeto, pluń, gdzie komuna, sanacja i endecja.
1936
Krzyczysz przez sen
1936
76
^Wizyta
1936
77
Skumbrie w tomacie
78
Chee pan naprawić błędy systemu?
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Był tu już taki dziesięć lat temu,
(skumbrie w tomacie pstrąg)
1936
79
yima. z wypisów szkolnych
80
Hej, tam w Warszawie jest pan minister
siwy i taki miły,
przez okno rzuca spojrzenia bystre,
bo chce, by dla ciebie były
zimą sopelki, śniegi i lody: .
wszystkie zimowe wygody.
1936
81
cBal zakochanych
82
bo to stare, zamarzłe pannisko
lubi patrzeć, jak sali obszary
ożywiają takie młode pary.
83
Czasem Klara się zmęczy, rozłości
i muzykę rozpoczyna tańszą:
„Marsz żandarmski” lub „Moje śliczności”,
lecz znów walca i znów pary tańczą...
Dziadziuś świece zmienia w meluzynie,
cienie koni tańczą przy pianinie.
84
małe gwiazdy jak małe okręty;
pewna para urzeczona gwiezdnie
wsiadła w okręt i spadła na jezdnię.
85
Potem znowu walc wyszedł z pianina
tak jak postać smutna, która siada
i za głowę się chwyta, i przeklina,
lampy tłucze, bo światłu nierada,
ni to chłopiec, ani to dziewczyna,
pół maligna, a na pół ballada,
zeschłe liście, wieczne wirowanie,
wiatr, ciemności i taniec.
1937
przedwiośniu
87
Mnie wieprz, tobie wichura,
muzo moja złotochmurna,
chwalę twe liściaste zgłoski,
1937
Impresario i poeta
89
I tak jedziemy. Miga wiek
jak mała lampka, mórz i rzek
nie zliczyć w drodze utrapionej.
1937
90
‘Wielkanoc mojej córki
Dzwony i hiacynty,
pisanek wzór święty,
cały świat w blaskach i szumie;
przyleciały ptaki,
udały się babki -
ależ cóż z tego ona rozumie?
Dzwony za daleko,
hiacynty za wysoko,
babki jeszcze jej nie wolno jadać;
o ptaku na drzewie,
o ziemi, o niebie
mogę tylko jej, jak umiem, opowiadać...
91
Toć niecały roczek!
Wózek, soczek, smoczek
to jej świat jest złoty, tajemniczy.
w kadzidłach, w muzykach,
w szkłach, w modlitewnikach
światło dźwięczy, a w domu śpi Kira.
Boże zmartwychwstały,
udziel nam swej chwały,
wszystkim święto daj w hiacyntach, w dzwonach,
1937
92
Opis domu poety
93
Wychodzi on na zachód; szeroki jak plaża;
wystarczy, że człek siądzie, a już się rozmarza
i do gwiazd chce potęsknić, i nie mówić słowa;
tu nocą nieraz milczę z mego serca damą,
a sądzę, droga Floro, że w Szkocji tak samo:
Że razem noc i księżyc to noc księżycowa.
94
Na jednej z lamp, zrobionej z bawolego rogu,
wisi groza Bałtyku, czyli morski kogut;
na sznureczku jedwabnym tańczy ta osoba;
mogę go zdjąć, jeżeli ci się nie spodoba,
bo nie chcę, by wybuchła od słowa do słowa
przez morskiego koguta potyczka lądowa.
95
(Cóż dziwnego, że Polak rżnie z szynku do szynku!
Siedzieć w domu to znaczy siedzieć przy kominku.)
1937
%
^inińskie noce
1937
97
la, russe
1937
98
Sj, po szerokiej drodze
1938
99
Nieporozumienia
na dziękczynność i na troski
litania do Częstochowskiej
złoci się... z książki... po mamie.
100
A ty jesteś dla mnie: Rzym
i Bizancjum, blask i dym,
nurt Mozarta i krucjata pełna chwały;
1939
^Długom błądził i szukał
1939
102
‘Dziwni letnicy
103
Powiedziała wczoraj ciotka, ta wysoka,
że się pewnie przestali kochać...
spójrzcie! schodzą ku jezioru z pochyłości.
1939
104
Tieśń o żołnierzach z Westerplatte
105
I śpiew słyszano taki: - By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
na rajskich wrzosowiskach.
1939
Sen żołnierza.
107
Jjstjeńca
108
Srebrna akacja
Żonie
Tu nie pomoże nic...
a cóż ja znaczę!
ten sam sen, ten sam błysk,
srebrne akacje;
109
O, jakiż płynie szmer
z tej świętej woni!
Palę przed nimi serce,
jak u ikony;
110
Dzika ‘Róża
111
cPieśń ofladze
112
zostaniesz biało-czerwona
jak wielka zorza szalona,
113
Diabły w sercu swoim głupim, bo niedobrym
rozwiązywały biało-czerwony probłem.
114
Siódme niebo
1945
115
"Nocne notatki
116
Ja dla ciebie bym truciznę wypił,
chcę być z tobą duszą i ciałem.
I wyrzucali mnie z tej „Olimpii”,
bo za głośno o miłości krzyczałem.
1945
117
Cjwiazdy
118
A ta mała, niebieska straszliwie,
powiedziała: Ja mu się wcale nie dziwię.
1946
120
'Powrót do Eurydyki
121
Okulary Staszka
1946
122
„liryka, liryka, tkliwa dynamika”
123
angelologia
i dal.
124
A po pogrzebie pod korniszon
niech epitaphium mi napiszą:
TU LEŻY MAGIK I MAŁPISZON,
pod spodem taki tekst:
„Liryka, liryka,
tkliwa dynamika,
angelologia
i dal”.
1946
Jfit zfiołkiem
Do tygodnika „Przekrój”
Exp.: K. I. Gałczyński
Obywatelu Redaktorze!
Poezja to jest złoty szerszeń,
co kąsa, więc się pisze wiersze -
cóż, człowiek pisze tak, jak może,
Obywatelu Redaktorze.
126
Więc kiedy przyjdzie dzień przeklęty,
że śmierć utopi w czarnym winie
wszystkie muzyczne instrumenty,
kwiaty i wiersze, i brzoskwinie,
to przykro, lecz cóż płacz pomoże,
Obywatelu Redaktorze.
1946
127
Zaczarowana dorożka
Natalii -
którajest latarnią
zaczarowanej dorożki
I
t^dllegro
Zapytajcie Artura,
daję słowo: nie kłamię,
ale było jak ulał
sześć słów w tym telegramie:
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANY KOŃ.
128
ale koń - nie”. Więc dzwonię:
- Serwus, to pan Ben Ali?
Czy to możliwe z koniem?
- Nie, pana nabujali.
ZACZAROWANA DOROŻKA?
ZACZAROWANY DOROŻKARZ?
ZACZAROWANY KOŃ?
A może rzeczywiście
zgodziłem, zapomniałem?
129
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY KOŃ.
II
f^dUegro sostenuto
III
^illegretto
130
słowem, nocni przyjaciele,
wieczny wiatr i wieczna noc.
IV
{^Allegro ma non troppo
V
t^Uegro cantabile
131
Ale że miłość to wielka siła,
miłość po śmierci ich połączyła.
VI
^Allegrofurioso alia polacca
132
I przemawia mistrz Onoszko:
- Póki dorożka dorożką,
a koń koniem, dyszel dyszlem,
póki woda płynie w Wiśle,
jak tutaj wszyscy jesteście,
zawsze będzie w każdym mieście,
zawsze będzie choćby jedna,
choćby nie wiem jaka biedna:
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANY KOŃ.
1946
133
CMałe kina
134
szeleszczą gaje kinowe,
nareszcie inne, palmowe,
a po chodniku bezkresnym
snuje się srebrny dym.
Wychodzisz zatumaniony,
zasnuty, zakiniony,
przez wietrzne peryferie
wędrujesz i myślisz, że
135
najlepsze te małe kina,
gdzie wszystko się zapomina;
że to gospoda ubogich,
którym dzień spłynął źle.
Dedykacja:
Autorowi „ Opowieści morskich ”,
Stanisławowi Marii Salińskiemu
1947
136
Pożegnanie z latarniami
137
trzykroć Danta „Boską komedię”;
wy, których nic nie niepokoi,
wieczne i kształtne jak sonety,
co przebaczacie światłem swoim
ludziom i miastu, jak kobiety -
ŻEGNAJCIE, KOCHANE LATARNIE.
1947
Przed zapaleniem choinki
I
‘WSłęp
II
Przemówienie do ulic
(w mimowolnejformie piosenki)
139
wy płyniecie tam ze mną, piękniejsze
od najpiękniejszych rzek.
140
III
^fnormalny chiromanta
IV
Straszne skutki pijaństwa
141
odszedł nie wiadomo dokąd”.
A lekarz stwierdza. I dzwonią z dziennika.
A śnieg tańczy walczyka.
V
80 strażaków i 1 (jedno) bluźnierftwo
142
VI
pamięć
VII
^Powrót
143
dom, w którym żeś się urodził.
Ten sam stróż stoi przy bramie.
Przed bramą ten sam kamień.
Pyta stróż: „Gdzieś pan był tyle lat?”
„Wędrowałem przez głupi świat”.
Więc na górę szybko po schodach.
Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.
Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.
I dziadkowie. Wszyscy ci sami.
I brat, co miał okarynę.
Potem umarł na szkarlatynę.
Właśnie ojciec kiwa na matkę,
że już wzeszła Gwiazda na niebie,
że czas się dzielić opłatkiem,
więc wszyscy podchodzą do siebie
i serca drżą uroczyście
jak na drzewie przy liściach liście.
Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie
blask świeczek złotem zasnuwa,
a z kąta, z ust brata, płynie
kolęda na okarynie:
LULAJŻE, JEZUNIU,
MOJA PEREŁKO,
LULAJŻE, JEZUNIU,
ME PIEŚCIDEŁKO.
1947
144
Wielkanoc Jana Sebastiana ‘Bacha
145
Ubrany w zielony aksamit
brodzę, błądzę tymi pokojami,
i po galeriach, i po schodach;
146
i są jeszcze kantaty moje, do pioruna!
Nie czas mnie, ale ja go wziąłem na kowadło.
1950
147
T^ipbe (fragmenty)
1
Te okna oświetlone... Kto tam teraz mieszka?
Te okna, pelargonie, mostek, mała rzeczka,
stara studnia z Neptunem, jabłoń, zieleń, ścieżka -
a gdzie to jest?
2
Firanki wiatr kołysał, konwalią pachnący.
W lichtarzu stała świeca. Słowik grał na skrzypcach.
Dzwoniło ciężko srebro gwiazd w warkoczach nocy -
a gdzie to jest?
3
Niebieskim cyferblatem świecił z wieży zegar,
po niebie zapóźniony wolno obłok płynął -
a potem księżyc wschodził i okna otwierał -
a gdzie to jest?
4
W talerze cyrulika dął wiatr południowy,
uliczką pies przechodził, niósł w zębach latarnię,
bukiety, iskry, szepty spadały do wody -
a gdzie to jest?
148
5
Zaręczyny w altanie. Perła. Szmaragd. Rubin.
„Ballady i romanse”. Imiona. Wiatr w polu.
A księżyc, on do ucha mówił, mówił, mówił -
a gdzie to jest?
1
Jest lampa na łańcuchach, co dotknięta skrzypi:
kobieta z parą rogów i ogonem rybim,
2
zowią ją meluzyną, czasem bergamaską,
pod stropem nad cieniami jakby płynie płasko
3
i światłami przemawia jak słowami człowiek.
Właśniem pod taką lampą siedział w Nieborowie,
4
w twarz Niobe zapatrzony, Niobe z Nieborowa.
Iskry od meluzyny biegły wzdłuż belkowań
5
i listopad nadchodził w zabłoconych butach
z liściem klonu we włosach,
z resztką słońca w sercu.
149
6
Już nad bramą wjazdową błysły dwie latarnie.
W mroku skrzypnęły graby. Wiatr, piejąc chóralnie
7
ostatnie siedem liści zerwał i zakręcił,
fronton pałacu trącił i dalej popędził,
8
bęben płaskorzeźbiony stłukłszy w tympanonie,
aż jęk poszedł w tympanon, w herby i w chorągwie.
9
A jesień tego roku jak Śródziemne Morze
płynęła. Słońce grało na liniach płaskorzeźb,
10
w muszkietach, w arkabuzach nieciło iskierki
i w liściach, które pędził wiatr jak fajerwerki
11
dalej, dalej i dalej, wiatr jak ból przewlekły.
A noce były zimne. I ptaki uciekły.
12
Tylko tam, kędy teraz tyle oczu sowich,
a gdzie w czerwcu w jaśminie grał na skrzypcach słowik,
13
został blask, nawet nocą, jakby złotym pyłem
przykurzony wiersz w zlocie: Ja, słowik, tu byłem.
150
14
A w sypialni, co z klucza trudno się odmyka,
nad miejscem, kędy stała szklana harmonika,
15
był arras, na nim wyspa w barwach mokrej mięty,
na wyspie wiatr, co widać było z drzew przegiętych,
16
a jeśli do arrasu zbliżyła się świeca,
widziałeś w ciemnej głębi, jak dzik gonił Strzelca,
17
jakoby w ilustracji do pożółkłych stronic
pieśni pana Szekspira „Venus i Adonis”.
18
Zacząłem w Nieborowie po pokojach brodzić
i od Niobe odchodzić, i znów do niej schodzić,
19
powracać i uciekać przez korytarz przykry.
Meluzyna w twarz Niobe upuszczała iskry,
20
z choinki Beethovena cacka spadające,
które Chopin pozbierał i przemienił w słońce.
21
W arrasie wiatr dął ciągle. To cichł, to się zbliżał,
to biegł przez cały rejestr, do basu się zniżał,
151
22
lasy dalej odsuwał, szedł przodem w sopranie
(arras zdawał się tańczyć jak pajac na ścianie),
23
a wiatr w tryl Strzelca plątał, dzikowi grał w nozdrza,
rdzawą jesień prowadził jak Bacchus swój orszak:
24
satyrów i Szopenów na triumf indyjski -
jak w ministra Goethego „Elegijach rzymskich”,
25
gdzie jest waz greckich opis, jakby grały smyczki
nisko, wyżej Acheron, świeczki i duszyczki.
[••.]
152
Spotkanie z matką
Noc.
153
Ciemne olchy stoją na moczarze,
rozsypuje się w mokradłach próchno.
Ej, rozświstał się wiatr na fujarze,
małe gwiazdki nad olchami zdmuchnął.
154
Świeczki takie kupowała mama.
One drzemią. W nich śpi piękny zamiar.
155
A tam w rogu, w mieszkaniu z balkonem,
w jednym oknie, gdzie kwiat czerwony,
a to drugie okno z drugim kwiatem...
156
Ze srebrnych, księżycowych jezior
delfin wysuwa ucho, jesiotr
słuchaniem skraca sobie pobyt.
A z lasu truchcik sarnich kopyt.
Z rybackich ognisk bucha dym,
skwierczy na sadle płotka żółta -
to w wierszach Jana tak. I w nim
zakotwiczona moja nuta;
i wszystkie, wszystkie, wszystkie muzy,
bemole wszystkie, rytm i rym,
i księżyc, mój ubogi kuzyn,
co na telegraficznych drutach
nocą nabija sobie guzy.
But zgubił. Choć jest cały światłem,
we łbie rozumu ani szczypty.
I nieskończonym sznurowadłem
wplątał się w moje manuskrypty.
157
Ttyzmowa liryczna
158
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
159
^Wit Stwosz (fragmenty)
160
Synku, niebo się chmurzy.
Zasłonię cię od burzy.
161
Matko, matko, mój skarbie,
koniam wyrzeźbił także;
strzemię i Zwiastowanie,
wszystko w złocic się pali -
i zamki blankowane,
i owieczki na hali.
A tu widzisz? tu Maria
i Jan, i gwiazdki małe,
a te szaty wiatr targa,
bo wiatr też wystrugałem.
A Krakowowi serce
jak jabłko na jabłoni;
a skonał w Norymberdze;
a nikt nie płakał po nim.
Synku -
162
X. Przypisy
163
to jest noc czerwcowa w trylach, w trelach,
co obchodzi okna jak kapela.
Kapelusze. Kapelusze.
Numery małe. Numery duże,
żaden nie trafia w sedno.
Uśmiechnięty radośnie
swą uwerturę pieje.
A głowa raz mu rośnie,
raz (o rany!) maleje.
165
Kapelusz siłą rzeczy
każdy leży jak ulał,
więc facet nie złorzeczy,
lecz bierze i wybulą.
Czy to elektrycznością?
Czy jaki zastrzyk nowy?
A gość na to: „Po prostu!
Mam zmienny rozmiar głowy.
A po czasu upływie
mogę głowę powiększyć”.
„Księżyc.”
1951
166
"Bajka o słowikach
167
W dodatku czasem z majowej chmury,
folgując potrzebie swej,
deszcz spadał
i wtedy
w słowikach z tektury
rozklejał się jakiś klej,
dzioby im odpadały i nóżki też -
o, podły, śmieszny deszcz!
tyle z niego, że sika; każdy przyzna,
że sikanie to intelektualna płycizna,
dżdżyste to jakieś takie, pluszcze i szumi cości -
jedna z tych przyrodniczych idiotyczności.
Lecz prawdziwe słowiki były innego zdania.
Nawet w grad nie przerywały śpiewania.
1951
168
T^ozmowa z aktorem
Mówił o roli:
że chciałby - powiada - widownię
stroić, jak skrzypce się stroi
(nasz narodowy instrument),
że czasem śni mu się tak:
169
i słowa w sztuce poczynają biec
jak chmury złote, które wiatr wiosenny goni
aż zachwycona widownia powstaje z miejsc,
aż pochodniami są płomyczki świec
I JEDNO JEST: AKTOR I ONI.
1951
Wierszyk o wronach
W powietrzu roziskrzonym
siedzą na drzewie wrony,
trzyma je gałąź gruba;
171
Nocne niebo już kwitnie,
wszystko świeci błękitnie:
noc, wiatr, wronie ogony;
1952
Księżyc
173
Na balkonach i na balustradach
każdy promień swój rebus układa,
174
klucze giną ludziom, dyszle koniom,
wszystkie dzwonki jak na alarm dzwonią -
175
Lecz nim zniknę - byście pamiętali -
mój ostatni koncert dam w tej sali;
176
w listach twoich przekręcam litery,
na twe loki spadam deszczem srebrnym
7952
177
^Pieśni
I
Gdy próg domu przestępujesz,
to tak jakby noc sierpniowa
zaszumiała wśród listowia,
a ty przodem postępujesz.
Bo ty jesteś ornamentem
w gmachu nocy, jej księżycem.
Przesypujesz światła w ręku
z namaszczeniem, jak pszenicę.
178
II
Pochylony nad mym stołem
we wschodzącej zorzy łunie
ręce twoje opisuję,
serce twoje opisuję;
III
Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych?
Ile deszczów, ile śniegów
wiszących nad latarniami?
179
Ile listów, ile rozstań,
ciężkich godzin w miastach wielu?
I znów upór, żeby powstać
i znów iść, i dojść do celu.
IV
Oto jest nasz dzień codzienny,
nasze małe budowanie,
trud uparty i niezmienny,
nieustanne kształtowanie.
180
Jesteśmy cząstką w zespole,
z niego płynie nasza siła -
żeby chleb leżał na stole,
a pracom lampa świeciła;
V
Garniemy się do muzyki,
muzyka to jest nasz festyn,
kochamy trąbki i smyki,
obój, klarnet i klawesyn.
Ty ją zapalasz w godzinie
muzycznej i płomyk świeci
w chwili, gdy z głośnika płynie
Koncert Brandenburski Trzeci.
181
Radość jak poważny taniec
przesuwa swój cień po ścianach.
I pada świecy pełganie
na twarz Jana Sebastiana.
VI
Nie jesteśmy, by spożywać
urok świata, ale po to,
by go tworzyć i przetaczać
przez czasy jak skałę złotą.
182
Z chmury zwisa śnieg z ukosa,
twarz twoją w srebro przemienia.
Chciałbym śnieg na twoich włosach
ocalić od zapomnienia.
VII
Cząstka pracy wykonana
i znów cząstka, i znów cząstka,
i znów noc, i znów od rana
do cząstki dodana cząstka.
A za oknem migotliwie
Venus gałąź opromienia.
Chciałbym i ten błysk na szybie
ocalić od zapomnienia.
183
VIII
Na moście Poniatowskiego
wiatr śnieg ukośnie rozkłada.
Na moście Poniatowskiego
śniegiem kurzy balustrada.
IX
Piszę ten list, moja droga,
z leśniczówki, w chwili takiej,
gdy stoi lampa naftowa
na pudle od kostek maggi.
184
W pokoju nie ma nikogo.
Zmierzch. Zegarek tyka lekko.
Drzwi się otwarły. Na progu
staje matka leśniczego.
Zatroskana, zatroskana,
cała w cieniach od zgryzoty.
Mówi: „Znowu, proszę pana,
słychać w chmurach samoloty.
X
Wybaczcie mi, ludzie, jeśli
w tych pieśniach dałem tak mało,
że nie takie niosę pieśni,
jakie by nieść należało;
Myślę, że po to są wiersze,
ich ruch ku sercu człowieka,
by szerzej szła, coraz szerzej
przez kontynenty jutrzenka,
Poezje
Szekspir i chryzantemy ..................................................................... 13
Wóz ..................................................................................................... 15
Ulica szarlatanów .............................................................................. 16
Jesień .............. .’.................................................. 18
Śmierć braciszka ................................................................................. 19
Do Stanisława Marii ......................................................................... 20
Modlitwa ślepego lunatyka .............................................. 21
Upał w raju .......................................................................................... 22
Admirał ................................................................................................ 24
Kołysanka o kołysce .......................................................................... 25
Kiiferlin ................................................................................................ 26
Serwus, madonna .............................................................................. 28
Ulica Towarowa ............ 29
Usta i pełnia ........................................................................................ 30
Podróż do Arabii Szczęśliwej ........................................................ 31
Na śmierć motyla przejechanego przez ciężarowy samochód ...... 32
Prośba o wyspy szczęśliwe ............................................................... 33
Narodziny dzieciątka ....................................................................... 34
La danse des Polonais ....................................................................... 35
Noc listopadowa ................................................................................ 37
Pieśń cherubińska ............................................................................. 40
Ballada ślubna I ..................................................................................................... 43
Siedem wiosen ............................. 44
Palcem planety obracasz .................................................................. 46
Inge Bartsch .............................. 47
Muzeum i dziewczyna ...................................................................... 51
Szczęście w Wilnie ............................................................................ 54
Wesoły most ....... 55
187
Melodia .................................................................................... 56
Farlandia ................................................................................... 57
O mej poezji ............................................................................. 59
List znad rzeki Limpopo ......................................................... 60
Miła moja ................................................................................. 61
Ofiara świerzopa ...................................................................... 62
Pięć donosów ............................................................................ 63
Instrumentami potrząsać ........................................................ 69
2-aj maturzyści ......................................................................... 70
Wileńskie imbroglio ................................................................ 71
Wciąż uciekamy ....................................................................... 73
Muzie nóżki całuję ................................................................... 74
Krzyczysz przez sen .................................................................. 76
Wizyta ...................................................................................... 77
Skumbrie w tomacie ................................................................ 78
Zima z wypisów szkolnych ...................................................... 80
Bal zakochanych ...................................................................... 82
Na przedwiośniu ...................................................................... 87
Impresario i poeta .................................................................... 89
Wielkanoc mojej córki ............................................................. 91
Opis domu poety ..................................................................... 93
Anińskie noce ....................................................................... 97
Alarusse .................................................................................. 98
Ej, po szerokiej drodze ............................................................. 99
Nieporozumienia ..................................................................... 100
Długom błądził i szukał .......................................................... 102
Dziwni letnicy ...................................... 103
Pieśń o żołnierzach z Westerplatte ......................................... 105
Sen żołnierza ........................................................................... 107
List jeńca .................................................................................. 108
Srebrna akacja ......................................................................... 109
Dzika Róża .............................................................................. 111
Pieśń o fladze .......................................................................... 112
Siódme niebo .......................................................................... 115
Nocne notatki ........................................................................ 116
Gwiazdy .................................................................................. 118
Pyłem księżycowym.................................................................. 120
Powrót do Eurydyki ................................................................ 121
Okulary Staszka ...................................................................... 122
„Liryka, liryka, tkliwa dynamika” .......................................... 123
188
List z fiołkiem ......................................................................... 126
Zaczarowana dorożka ............................................................ 128
Małe kina ................................................................................ 134
Pożegnanie z latarniami ......................................................... 137
Przed zapaleniem choinki ...................................................... 139
Wielkanoc Jana Sebastiana Bacha ......................................... 145
Niobe (fragmenty) .................................. 148
Spotkanie z matką .................................................................. 153
Rozmowa liryczna .................................................................. 158
Wit Stwosz (fragmenty) ......................................................... 160
Klient wymarzony ................................................................. 165
Bajka o słowikach ................................................................... 167
Rozmowa z aktorem 169
Wierszyk o wronach ............................................................... 171
Księżyc .................................................................................... 173
Pieśni ....................................................................................... 178
EN*
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001017737249
30001017737249