Professional Documents
Culture Documents
KRLESTWO PIEKIE
POWSTANIE WARSZAWSKIE
Przekad Joanna Jankowska
INSTYTUT WYDAWNICZY ERICA
Tytu oryginau REIGN OF HELL
Dlaczego Wisa opada i podnosi si jak pier herosa, Ostatni oddech bierze nad
brzegiem morza dzikiego? Dlaczego fale pacz, z ciemnej otchani rozpaczy,
Brzmic jak tchnienie umierajcego?
Z gbin zimnej rzeki, jak smutny sen o mierci,
Wydobywa si pie.
Ze smaganych deszczem pl, gdzie wierzby pacz,
W chrze smutku.
Mode dziewczyny w Polsce zapomniay, jak si
umiecha.
Niemcy s bez wtpienia doskonaymi onierzami.
Te sowa 21 maja 1940 roku zapisa w swoim notatniku przyszy marszaek polny,
lord Alanbrooke.
Wszystko, czego potrzebujemy, to wadza. Mamy j i zostanie ona przez nas
utrzymana. Nikt jej nam nie wyrwie.
Fragment z przemwienia Hitlera, 30 listopada 1932 roku.
Nikt z 5. Kompanii nie chcia zosta stranikiem w Sennelager. Ale jakie znaczenie
ma to, czego onierz chce lub nie? onierz jest jak maszyna. Jego podstawowym
zadaniem jest wykonywanie rozkazw. Pozwl mu si tylko lekko wylizgn z ram
regulaminu, a wkrtce znajdzie si w niesawnym batalionie karnym numer 999,
gwnym wysypisku mieci wszelkich grzesznikw.
Przykadw jest caa masa. Na przykad dowdca czogu, ktry odmwi wykonania
rozkazu spalenia wioski razem z jej mieszkacami: sd wojenny, degradacja,
Ger*mersheim, 999... Procedura jest szybka i nieunikniona.
Albo jeszcze inaczej * Obersturmfuhrer SS, ktry nie zgodzi si przej do tajnych
sub: sd wojenny, degradacja, Torgau, 999...
Wszystkie przypadki cechuj si ponur monotoni. Wzr zosta raz na zawsze
ustalony, nie trzeba nad nim czuwa, chocia po pewnym czasie coraz wicej
wykrocze i przestpstw byo karanych skierowaniem do karnych batalionw.
Zaczli do nich trafia zwykli kryminalici, tak samo jak onierze amicy
regulamin.
Rozdzia 1
OBZ W SENNELAGER
Antyczna lokomotywa wtoczya si z sapaniem na stacj, cignc za sob w
zdezelowanych wagonw towarowych.
Pasaerowie stojcy na peronie ze zdziwieniem przygldali si hamujcemu
pocigowi. W jednym z wagonw jechaa uzbrojona stra. Bro, ktr byli
obwieszeni jej czonkowie, wystarczyaby na uzbrojenie puku piechoty.
Siedzielimy na tym samym peronie i gralimy w oczko z Francuzami i
Brytyjczykami, ktrzy byli jecami wojennymi. Porta i szkocki sierant ograli nas
niemal do czysta, ale May i Gregor grali jeszcze przez p godziny dziki
wtpliwemu kredytowi. Sierant mia ju cztery odznaki bojowe piechoty.
Bylimy w trakcie rozgrywki, gdy porucznik Lwe, dowdca naszej kompanii, nagle
przerwa nam szorstko gr.
* No dobra, chopaki. Chodcie, wygldacie na ywych. Czas ruszy tyki.
Porta rzuci kartami zdegustowany.
* Cholerne cuda * powiedzia gorzko. * Czy to nie cud? Gdy tylko usidziemy sobie
do porzdnej gry w karty, pojawia si jaki gupek i rozpala wojn na nowo. Ju
dosy rzygalimy ogniem.
Porucznik wskaza palcem na Port, jak luf pistoletu.
* Ostrzegam ci * powiedzia. * Jeli co jeszcze wyjdzie z twoich ust...
* Panie poruczniku! * Porta stan byskawicznie na baczno i zasalutowa.
Nigdy nie mg odmwi sobie przyjemnoci wypowiedzenia ostatniego sowa w
rozmowie. Gadaby nawet wtedy, gdyby Hitler kaza mu milcze
* Panie poruczniku * mwi z przekonaniem. * Chciabym, aby pan wiedzia, e jeli
moja gadanina jest w jakikolwiek sposb kopotliwa, to bd bardzo szczliwy,
jeeli w przyszoci nikt nie bdzie mnie prowokowa do gadania.
Lwe nerwowo cmokn jzykiem i bardzo mdrze odszed bez dalszego gadania.
Stary wsta z niechci i kopn ze zoci odwrcone do gry dnem wiadro, na
ktrym siedzia do tej pory. Wsadzi czapk na gow, zapi pasek pod brod i
poprawi kabur subowego pistoletu.
* Sekcja druga! Przygotowa si do wymarszu!
Niechtnie zaczlimy szura butami i patrzylimy z niesmakiem na lokomotyw i
skrzypicy rzd wagonw. Dlaczego nasi wrogowie nie mogli zniszczy bombami
tego paskudnego skadu kolejowego? Jecy wojenni, rozprostowujc z ulg koci,
wysypywali si na peron.
* Twj kraj ci potrzebuje, onierzu! * powiedzia Szkot i wycign z ust kciukiem
i palcem wskazujcym na wp wypalone cygaro, po czym doda obiecujco: * Nie
zapomn o was.
Pomacha na poegnanie odznak piechoty, ktra przedtem naleaa do Maego.
* Bd si cieszy, gdy wreszcie wrcicie.
* Wiesz co? * powiedzia May bez specjalnej zoci. * Powinnimy wypolerowa
wam tyki raz a porzdnie pod Dunkierk w 1940 roku.
Sierant potrzsn przyjacielsko ramieniem.
* Nie martw si, towarzyszu. Bdzie jeszcze wiele okazji... Zarezerwuj ci miejsce,
jak dostan si do raju. Skoczymy gr, ktr wanie zaczlimy.
* Nie dotrzemy do raju * powiedzia May. * Nie ma szans.
Pokaza kciukiem na ziemi.
* Tam pjdziemy jako papka. Ty moesz pj, gdzie chcesz, ale nie zabierzesz mnie
na spotkanie ze witym Piotrem i band jego cholernych aniow.
Sierant umiechn si i wsun odznak piechoty do kieszeni. Wyj z niej za to
Krzy elazny, ktry te wygra od Maego, i delikatnie zacz go czyci po kurtki
mundurowej.
* Czowieku, poczekaj, przyjad tu Jankesi. Wtedy dopiero bdzie zabawa...
Patrzy z podziwem na odznaczenie, z radoci przewidujc, ile pienidzy za nie
dostanie. Amerykanie byli cholernie asi na takie pamitki. Robili mnstwo haasu,
zdejmujc przepocone strzpy mundurw i przesiknite krwi bandae. Porta ju
mia du skrzyni takich ponurych pamitek. Czeka tylko na okazj, kiedy handel
bdzie najbardziej korzystny. Troch przeraajcy interes, ale przynajmniej
wskazywa na pocztek koca pieka, jakim bya wojna.
Lokomotywa westchna kilka razy, a rzd otwartych wagonw zahamowa ze
zgrzytem. Po*
toczylimy si w deszczu ponuro i niechtnie w kierunku skadu. Padao ju przez
cztery dni i bylimy bliscy zaamania. Z podniesionymi konierzami, rkami w
kieszeniach, zgarbieni wpatrywalimy si z gronym milczeniem w wagony. Ostatnio
wydano nam nowe mundury, ktre paskudnie mierdziay naftalin. W soneczny
dzie cuchny na kilometr, a w zamknitym pomieszczeniu smrd mg wywoa
wymioty. Na szczcie wszy tak samo reagoway na ten odr, dezer*teroway wic
masowo i przenosiy si na jecw wojennych. Nareszcie pozbylimy si cho
jednego kopotu * nie musielimy trzyma rk poza kieszeniami i drapa si po
niedostpnych czciach ciaa.
Przednie wagony, pomalowane po bokach dziwnymi barwami, miay wypisane
dawno ju zapomniane stacje docelowe: Bergen i Trondheim w Norwegii. Suyy do
przewoenia silnych, kudatych kucw, ktrych uywano do transportu w grach.
Zatrzymalimy si na chwil i patrzylimy na zwierzta. Wyglday absurdalnie z
ciemn lini sierci na grzbiecie i mikkimi, czarnymi pyskami. Jeden z kucw mia
duo uciechy z Maym, bo zacz go liza jak pies, po czym nasz kompan by
zdecydowany go adoptowa, bo zawsze gotw by pomc kademu zwierzciu lub
dziecku, ktre okazao mu ludzkie uczucia. Natychmiast zadecydowa, e konik
bdzie odtd jego wasnoci i e wszdzie bdzie go ze sob zabiera. Prbowa
oddzieli kucyka od stada i wyprowadzi z wagonu, gdy przybya grupa stranikw.
Wymachiwali pistoletami i piali zdenerwowani jak koguty. Chwil
potem krzyki wartownikw, przeklestwa Maego i cudaczne koniki przycigny do
nas zagniewanego porucznika Lwe.
* Co si tu, do diaba, dzieje?
Odepchn stranikw ze swojej drogi, idc prosto w sam rodek kotowaniny razem
z Danzem * szefem stray w Sennelager, najpaskudniejszym brutalem na wiecie,
trzymajc go dla dodania sobie powagi za okie. Porucznik zatrzyma si
zaskoczony, gdy zobaczy Maego z kucykiem.
nocy w kontakcie z szatanem, pomidzy dwunast i czwart rano. Poza tym mia
reputacj figlarnego sadysty i gronego faceta, ktry potrafi wzbudzi strach w
sercach podwadnych nawet po piciu latach tej okrutnej wojny.
Wagony zostay otwarte i wypady z nich setki wymczonych ludzi. Stranicy z
psami stali z boku i tylko czekali, aby przyoy ktremu z tych biedakw, jeli si
potknie lub przewrci. Jeden nie by na tyle silny, aby utrzyma si na nogach, wic
znik pod strumieniem przechodzcych po nim. Gdy przeraony tum ju si po nim
przewali, ukazaa si krwawa masa ludzka z gardem rozerwanym przez warczce
psy.
Stalimy i obserwowalimy, jak sterroryzowani winiowie ustawiali si w trzy
kolumny. Widzielimy, jak martwe ciaa byy z powrotem wrzucane do wagonw.
Dowodzcy konwojem oficer prze*
szed dumnie wzdu nich i krtko zasalutowa Lwemu.
* Wszyscy obecni i wszystko w porzdku, poruczniku. Mam nadziej, e uzna pan
teraz, e szkoda czasu na dalsz czcz gadanin.
Lwe nie raczy odpowiedzie. Przechadza si wzdu szeregu obdartych i
wygodzonych winiw, ktrych wycignito z najgorszych piekie na ziemi i
wcinito na czternacie dni do wagonw na dalsz wspln mk. Czekali, a
zacznie si odliczanie. Byo trzystu szedziesiciu piciu ywych. Tylu zostao z
piciuset trzydziestu, ktrzy wyruszyli w podr.
Porucznik Lwe sta przez chwil z pochylon gow, po czym w kocu zwrci si
do dowdcy transportu.
* Podpisz odbir trzystu szedziesiciu piciu * powiedzia.
Potem zalega cisza, a my czulimy, jak wzrasta napicie.
* Prosz o wybaczenie * powiedzia oficer przez zacinite zby * ale dostarczyem
ca wymagan liczb. Stan przewoonego towaru mnie nie interesuje. Wana jest
tylko liczba.
Lwe podnis wysoko brwi.
* Co, moe handlujemy ludzkim misem? * spyta. * Co jest twoim towarem? Ludzie
czy miso?
Znowu zalega cisza. Trwaa tak dugo, a nie przyby adiutant komendanta obozu,
kapitan von Pehl. Jego samochd zahamowa zawadiacko kilka metrw przed nami.
Oficer wyskoczy dziarsko z wozu i umiechn si askawie do nas wszystkich.
Wsadzi monokl w oczod i pochyli si
w stron dwch dyskutujcych oficerw. Zadzwoniy ostrogi, a w oczy bysny nam
zote naramienniki. Stukn obcasami, potem zacz delikatnie uderza w cholewki
butw szpicrut.
* Co.nowego, moi panowie? Wojna ju skoczona? Czy moe tylko kolejna bomba
walna w bunkier naszego ukochanego wodza?
Grobowym gosem Lwe wyjani ca sytuacj. Kapitan podnis szpicrut do
twarzy i zacz ni w zamyleniu pociera dokadnie ogolony policzek.
* Delikatna kwestia z t liczb * mrukn. * Kto si spodziewa batalionu, a
otrzymuje trzy kompanie. A kto inny prbuje zrozumie te rozbienoci.
Po czym zwrci si uprzejmie do dowdcy konwoju.
* Jak, jeli to pytanie nie jest zbyt impertynenc*kie, moe nam pan wyjani tak due
straty?
Ruszy statecznym krokiem w stron wagonu ze zmarymi. Spoglda przez chwil
na gr zwok, po czym szpicrut dotkn jednych z nich. Kilku stranikw podeszo
do zwok i wycigno je z platformy wagonu. Na stercie trocin uoyli ciao
pozbawione gowy. Kapitan ponownie podnis monokl. Energicznie, z chusteczk
przyoon do ust pochyli si nad ciaem i oglda je. Potem wyprostowa si i
pochyli w stron oficera.
* Mam nadziej, e bdzie pan tak miy, aby wyjani nam, gdzie jest otwr wlotowy
pocisku, prawda, mj drogi?
Obraony oficer zacz si czerwieni. Cay ten absurdalny baagan zwizany z
jednym winiem, ktry dosta kulk w gow, coraz bardziej go denerwowa. Czy
oni yj w raju dla wariatw, w tym Sennelager?
* Otwr wlotowy * delikatnie nalega kapitan von Pehl. * Dokadnie ta kwestia mnie
interesuje, zapewniam pana.
Za kapitanem sta jego oficer cznikowy, porucznik Althaus, z pautomatycznym
karabinkiem, a za nim nastpny porucznik z andarmerii polowej. Sta nieruchomo
jak skaa. Oczywicie, e byli szaleni. Wszyscy tutaj byli szaleni. Nikt przecie nie
mia prawa urzdza takiego cyrku wok jednego zabitego winia. Jeden zabity, stu
zabitych, co to, do diaba, za rnica? Tam, skd przyjecha pocig, trupw byo
znacznie wicej.
* By bunt * oficer nerwowo puka w policzek, wykazujc ponur odwag. *
Rewolta, stranicy musieli strzela.
Von Pehl rozprostowa rce, po czym pomacha nimi delikatnie.
* A raport?
* Nie miaem jeszcze czasu, aby go napisa. Von Pehl przygryz lekko zbami
szpicrut.
* To powiedz mi, mj drogi, gdzie dokadnie ten bunt mia miejsce?
* Zaraz za Eisenach. Eisenach?
Trzeba przyzna z czystym sumieniem, e byo to dosy daleko. Moe teraz ten facet
przestanie pcha swj pruski nos w cudze sprawy i pozwoli ruszy konwojowi dalej,
w stron Dachau, gdzie miaa dotrze kolejna grupa uwizionych biedakw.
* Wiesz przecie, mj drogi panie * mrucza von Pehl * e regulamin cakiem jasno
precyzuje, w jaki
sposb maj by sporzdzane raporty z tego typu zdarze. Spisywane natychmiast po
zajciu! Bez wyjtkw! To co si stao? Poruczniku, niech pan bdzie tak miy i
zadzwoni do zawiadowcy stacji w Eisenach.
Stalimy cierpliwie na deszczu i czekalimy na cig dalszy, podczas gdy kapitan z
umiechem na ustach przechadza si mechanicznie jak manekin wzdu peronu.
Rytmicznie stuka ostrogami o betonowe podoe, czemu wtroway rytmiczne
uderzenia szpicruty o cholewk buta. Dowdca konwoju ze zdenerwowania wsadzi
palec prawej doni za konierz i prbowa rozluni jego ucisk. Dyskretnie, ale
systematycznie, jego ludzie oddalali si od niego. Jeden ze stranikw, ktry
przypadkowo znalaz si obok mnie, plun na ziemi i zacz mi szepta do ucha.
* Zawsze mwiem, e kiedy przeszaruje. Mwiem, e tak si skoczy. Zawsze
traktowa winiw jak bydo. Bez jakiejkolwiek litoci. Zawsze mwiem, e tak to
si kiedy skoczy.
Porucznik Althaus powrci w towarzystwie zawiadowcy naszej stacji, maym
skurczonym czowieczkiem, ktry wyglda strasznie gupio w przy*duym hemie.
Wycign na powitanie ma, pulchn do, ktr kapitan von Pehl zlekceway, ale
w taki sposb, by nie wywoa obrazy u kolejarza. Z gbi garda dowdcy konwoju
zacz rozlega si charkot.
* Ufam, e pukownik von Gernstein ma si dobrze * powiedzia oberstranik.
Jedyn odpowiedzi bya grobowa cisza. Zawiadowca stacji opuci rce wzdu
szww spodni.
Porucznik Althaus puka delikatnie palcami w karabinek przewieszony przez rami.
Dowdca konwoju zrobi niewielki krok do tyu. Powinien jednak pozosta tam,
gdzie zacz sub, w Budapeszcie, w wgierskiej armii. Prowadzi teraz
niebezpieczn gr z nazistowskimi Niemcami. Gr o saw, fortun i ycie.
Von Pehl przechyli si niby przypadkowo w stron adiutanta.
* No, jak tam, poruczniku? Jakie wieci z Eise*nach?
W Eisenach, co byo dla wszystkich jasne, nikt nie sysza o rzekomym buncie * ba,
nikt nie sysza nawet o tym konwoju. W pruskich oczkach von Pehla pokazay si
lodowe iskry. Skoni si w stron Danza, ktrego kamstwo stao si dla wszystkich
oczywiste. Wgier zosta natychmiast aresztowany pod zarzutem morderstwa,
skadania faszywych raportw i sabotowania konwoju. Zosta szybko zaadowany do
czekajcego samochodu i odwieziony prosto do obozu w Sennelager. Porucznik
Lwe posusznie pokwitowa odebranie trzystu szedziesiciu piciu ochotnikw, a
stranicy, zdenerwowani i zdezorientowani aresztowaniem ich oficera, wycofali si
bezadnie. Von Pehl wyj monokl z oka, skoni si grzecznie zgromadzonym
onierzom, uderzy jeszcze raz szpicrut po butach i litociwie si ulotni.
Od razu wszyscy odetchnli z ulg. Napita atmosfera gdzie uleciaa, zapalano
papierosy, a ludzie oddychali z ulg. Niektrzy andarmi posunli si nawet tak
daleko, e podawali sobie z rki do rki butelk z alkoholem pochodzc z Francji.
Zniewala*
jcy wpyw trunku powodowa, e onierze zaczli si brata i rami w rami ruszyli
do dworcowej knajpy, aby napi si za zdrowie towarzyszy.
Winiom zezwolono usi i rozdano im troch jedzenia. By to co prawda tylko
suchy chleb, ale nawet on wydawa si luksusem ludziom, ktrzy spdzili sporo
czasu na wodnej diecie w Tor*gau lub Glatz, nie mwic o Germersheim, gdzie
atwo byo wej, a niezmiernie trudno wyj
o wasnych siach.
Germersheim... Sama nazwa wywouje dreszcz strachu. Miejscowo nawet nie jest
zaznaczona na mapie, ale atwo znale do niej drog. Wystarczy zjecha z szosy
niedaleko Bruchsal, pomidzy Mannheim i Karlsruhe i jecha prosto w kierunku
Renu. Kady napotkany czowiek powie, jak dalej jecha. Trzeba tylko przedosta si
przez wiosk pen licznych, obronitych rami domkw
i wej do ciemnego i zimnego lasu. A w nim na wielkiej tablicy wypisane jest
ogromnymi literami zaproszenie do Germersheim: WSTP WZBRONIONY *
STREFA WOJSKOWA. Dalej trzeba jecha kilometr wsk drk, niemale
ciek. Potem musisz si zatrzyma i masz wielkie szczcie, jeli jeste tylko
zwiedzajcym. Std mona zobaczy wizienie w penej krasie. Wielki szary gmach
sterczy pord drzew jak kolos. Wojskowe Centrum Karne, tak to si wanie
nazywa. Gdy pojedziesz dalej wsk drog i ujdziesz uwadze uzbrojonych
stranikw z psami, przebdziesz pole minowe, bez wtpienia zostaniesz powitany z
otwartymi rkami w Germersheim i bdzie to miejsce twojego wiecznego spoczynku.
W latach 1933*1945 dotaro
tu ponad sto trzydzieci trzy tysice kuracjuszy i wikszoci z nich ju nikt wicej nie
zobaczy.
Podczas gdy winiowie*ochotnicy oblizywali spierzchnite usta i zabierali si do
gryzienia twardego jak ko chleba, nasza grupa rozoya si niemal beztrosko
wok nich. Zaczlimy pali papierosy i popija alkohol. Porucznik Lwe zosta
uraczony przez zawiadowc stacji pieczonym zajcem. Ale nawet taki rarytas nie
przywrci mu dobrego humoru. Kaza wymaszerowa nam ze stacji dwjkami i
nawet Porta, ktremu ten rozkaz przerwa przyjemne pociganie trunku, nie mia
wykona adnych obscenicznych gestw i tylko mrucza co pod nosem.
Aresztowanie dowdcy konwoju prawdopodobnie sprowadzi kopoty na naszego
porucznika. Byoby naprawd duo prociej, gdyby oficer zaakceptowa przekazanie
tylko trzystu szedziesiciu piciu rekrutw i pojecha dalej. A tak koa machiny
wojskowej zostay poruszone i nie mona ju byo ich zatrzyma. Pukownika von
Gernsteina na razie nie byo w obozie, bo polowa gdzie w grach. Wszystkim byo
wiadomo, e gdy wraca z takiej eskapady, by w bardziej satanistycznym humorze
ni zwykle. Niech Bg ma w opiece oficera, ktry bdzie mia miao kopota
dowdc takimi sprawami jak to zajcie na stacji. A byo niemal pewne, e Lwe
bdzie musia zda relacj z tego, co zaszo. Mg co prawda prbowa zrzuci
odpowiedzialno na kogo innego, ale byo to mao prawdopodobne, bo caa
awantura dotyczya jego bezporednio. Nikt w obozie te mu nie pomoe. Zastpca
von Gernsteina, ktry straci rk w pocztkowych latach wojny i nie
lubi przebywa w obozie, wykorzystywa kad okazj, aby wyrwa si na zewntrz.
Nastpny oficer w acuchu dowodzenia oczywicie wykorzysta nieobecno szefa i
wymkn si na kilka dni. Mimo wszystko wydaje si, e byoby mniej kopotw,
gdyby Lwe zastosowa normaln w Germersheim procedur i zastrzeli
wgierskiego oficera na miejscu.
Maszerowalimy w ciszy, zaraeni zym humorem naszego porucznika. Czasami
tylko rozlegay si chrapliwe krzyki podoficerw. Pruscy sieranci spdzali cae ycie
* od koyski po grb * wrd krzykw i myleli, e im wicej krzycz, tym szybciej
ich rozkazy bd wykonane. Jednak ludzie, ktrzy przyzwyczaili si do wrzaskw,
nie zwracali ju na nie uwagi. Krzyki podoficerw byy wic chyba w nich
podwiadomie zakodowane. Potykajcy si i acy bezadnie rekruci te sobie z nich
nic nie robili.
Jakie osiem kilometrw od obozu niektrzy winiowie zaczli pada ze zmczenia.
Lwe krzycza, aby szli w szyku, ale oni padali jak muchy lub siadali grupkami na
skraju drogi. Nawet szalecze ciosy stranikw nie byy ich w stanie podnie na
nogi. Porucznik by zmuszony wyda rozkaz do zatrzymania si i zarzdzi krtki
odpoczynek. Stan przed ludmi w deszczu i waln im pen animuszu mow, ktra
nawet mnie zafascynowaa.
* Przecie wszyscy jestecie ochotnikami! Nikt was nie zmusza, abycie przyszli
tutaj, ale gdy ju tu dotarlicie, to, na Boga, bdziecie traktowani jak onierze!
Ale ochotnicy * poprzednio bici, godzeni i poniani * siedzieli teraz w strzpach
wiziennych
drelichw, z gowami wtulonymi w ramiona i patrzyli w ziemi. Byem ciekaw, czy
porucznik Lwe by naprawd tak naiwny i wierzy w to, co mwi. A moe w swoim
sumieniu prbowa przekona sam siebie? I jaka bya jego definicja ochotnika? Gdy
do wyboru pozostaje ci egzekucja lub suba w 999. Batalionie, to co wybierasz?
Kolumna zostaa ponownie sformowana. Maszerowalimy cakiem porzdnie po
asfaltowej jezdni. Na czele szed Lwe, a obok niego porucznik Komm. Ten ostatni
straci rk na froncie. Teraz wsadzi kciuk protezy doni za pasek i wyglda bardzo
zawadiacko. Zupenie jak armia niemiecka
* inwalida, ktry udaje bohatera. Gdy przeszlimy kolejny kilometr, winiowie
ponownie zaczli si sania na nogach. Smagani po plecach przez stranikw i
pobudzani wrzaskami Danza, ktre nawet umrzyka zmusiyby do taca, ledwo si
ruszali. Wewntrz kolumny May lata wok swojej sekcji jak pies pasterski w
stadzie ogupiaych owiec i stara si utrzyma kolumn marszow. Nie chcia
pozwoli im upa, dopki nie dotr do Sennelager. Zobaczyem, jak nagle si
zatrzyma, wyda radosny okrzyk i trzepn jednego z winiw po przyjacielsku w
pier. W pierwszej chwili mylaem, e rozpozna swojego starego towarzysza.
Brzydki facet by niemal tego samego wzrostu co May i nie wida po nim byo, aby
si znali. Zmruy tylko mae, wskie oczka i patrzy zadziwiony.
* Kapral?
* Pamitasz mnie? * krzykn May, walc go ponownie w rodek piersi. Facet lekko
si zachwia.
* Lutz! Mj stary kumpel Lutz!
* To jaka pomyka * mrukn nerwowo. * Musiae mnie z kim pomyli.
* Pary! * rykn May. * Pary, to tam byo, pamitasz? Gay Paree i ta caa reszta,
przez jaki czas wycigae co noc jakiego nowego ptaszka. Zawsze musia by to
kto nowy do przesuchania i potem ju do niego nie wracalicie... Szybki skok na
cipk jakiej adnej ydweczki, nim posalicie j na mier! Tak zwykle robilicie,
co, Lutz? To byy dni, co? Ju nie wrc, prawda, Lutz? Kiedy bye w gestapo,
reszta z nas musiaa si wam kania i caowa wasze tyki!
* Kapralu, popeniacie straszny bd * powiedzia facet, a na jego czole zaczy
pokazywa si krople potu. * Nigdy nie byem w Paryu, nigdy w caym moim yciu,
przysigam!
* Nastpnym razem bdziesz gada, e nigdy nie spae z kobiet! * kpi May.
Byskawicznie wycign n z cholewki, obj jednym ramieniem szyj Lutza,
niemal go duszc, a drug rk przystawi mu n do garda.
* Mam zamiar zrobi z ciebie onierza, Lutz! Od teraz jeste pod moj opiek. Chc
zobaczy, jak zostaniesz najlepszym onierzem w tej cholernej armii. I nie zaznam
spokoju, dopki nie zobacz, jak walczysz na froncie i doznajesz naprawd wielu
ran... Rozumiesz mnie? Rozumiesz, co mwi?
Przestraszony facet zacz tak potakiwa, e niemal nie poprzecina sobie garda
ostrzem noa Maego. Ten za zwolni powoli ucisk i schowa n za cholewk.
* No dobrze, a teraz powiedz mi, Lutz * jego gos znowu brzmia przyjacielsko * ile
obecnie waysz?
Wizie tak napcznia, e wydawao mi si, i jabko Adama wystrzeli mu z garda
jak korek pod cinieniem wody.
* Jakie sto dwadziecia pi kilogramw, kapralu.
* A tyle * May udawa przeraonego. * Chryste Wszechmocny, to masz szczcie,
e yjesz! Niele ci ywili, co?
Chwyci rami mczyzny z przejciem.
* Nie martw si, towarzyszu, wkrtce to zmienimy. Solidna dieta z chleba i wody,
duo zdrowych wicze, biegi wok podwrza... Szybko nabierzesz formy, kole.
Szybko zejdziesz do trzydziestu kilogramw. Sylf z Sennelager, tak bdziemy ci
nazywali, dopki nie skoczymy z tob!
Jaki kilometr przed obozem porucznik Lwe zarzdzi jeszcze jeden postj.
Winiowie usiedli na nasiknitej wod ziemi. My, stranicy, siadalimy obok nich
lub szukalimy ochrony przed deszczem z boku drogi. Za chwil bdziemy widoczni
z okien obozu, dlatego musimy zacz maszerowa we wzorowym porzdku.
Ustawilimy si w kolumn i jeszcze raz sprawdzilimy szyk.
* piew! * rozkaza porucznik i grzecznie zaczlimy piewa.
Wkroczylimy do obozu jak regularny pruski regiment, a nie jak banda wczgw i
obdartusw, ktr faktycznie bylimy. Zawsze istniaa ta nieprzyjemna moliwo, e
pukownik von Gernstein wrci kilkanacie godzin wczeniej i zaraz zacznie wsa*
dza nos we wszystkie sprawy. Wiedzielimy, e lubi ledzi z daleka przez szka
lornetki swoich podwadnych i winiw. Robi to ju wczeniej i nauczylimy si na
wasnej skrze, e ma sokoli wzrok i wychwyci kade uchybienie dyscyplinarne.
Zatrzymalimy si przed blokiem 1. Kompanii, gdzie nowi rekruci stali jeszcze dwie
godziny w przejmujcym zimnie i strumieniach deszczu. Wtedy to sierant sztabowy
Hofmann zdecydowa si wyj do nich i obejrze nowych onierzy.
Hofmann nosi czarny mundur jednostek pancernych, chocia * jak byo nam
wiadomo * nigdy nie by w czogu. Jego Bibli by podrcznik sieranta i nosi go ze
sob wszdzie. Tak by do niego przywizany, e moga ich rozdzieli dopiero kula w
sercu Hofmanna. Teraz ruszy powoli w kierunku rozwleczonej kolumny ochotnikw
i dokadnie przyglda si kademu z nich z osobna. Gdy obszed ostatni lini
rekrutw, ze smutkiem pokiwa gow i nabra powietrza jak czowiek, ktry jednym
oddechem moe zbawi wiat.
* Mapy! * powiedzia z rezygnacj. * Przysali gadajce mapy i myl, e zrobi z
nich ludzi!
Stawia ciko nogi, by wej po schodkach i stan na szczycie podestu. Rozstawi
szeroko nogi, a obok niego stano dwch pachokw. Spojrza wadczo na
zgromadzon grup biedakw.
* No dobra * powiedzia. * Jestem tu z wami i to jest mj pech. Jestecie jak kocie
rzygi, ale si nie skar i wy te nie bdziecie si skary, jeli zrozumiecie, co jest
dla was dobre, Otwrzcie tylko zbyt szeroko gby, a zaraz ZACZN pOJawia si
kopoty. powane kopoty.
Pochyli si delikatnie do przodu, aby sprbowa koysa si na stopach jak
zawodowy oficer. Widzia, jak robi to pukownik, ale nie byo to takie proste, jak z
lekcj pokory...
Fischer powoli opad na kolana, trudno mi byo sobie wyobrazi, jak on potem
podniesie si z podogi. By ju stary, mia ponad szedziesit lat, zamany
traktowaniem w Bielefeld i Dachau, ale jego wola ycia musiaa by naprawd
wielka, skoro udao mu si dotrze a tutaj. Wycign chud szyj do przodu.
Wygldaa jak zniszczona poczocha. Powoli jego jzyk zbliy si do prawego buta
Helmutha. To by spektakl, ktry ogldalimy wielokrotnie, wic nie traktowalimy
go nawet jako upokorzenie. Przechodzilimy wszyscy przez podobne dowiadczenia
tu lub gdziekolwiek indziej. Szybko si przyzwyczajasz, jak pokn wasne
obrzydzenie. Musisz si tego nauczy, jeli chcesz przetrwa. Ale pierw*
szy raz jest naprawd trudny. Dla mnie te nie byo to atwe, gdy byem w 7. Puku
Uanw i kazano nam liza koskie kopyta przez siedem dni w tygodniu. Nie byo
wic dziwne, e Fischer wykonywa polecenie z cikim sercem. Nie pomogo mu w
tym oczywicie kopnicie butem w twarz. Przewrci si na plecy i wyplu resztki
zbw. Gdy to robi, Hel*muth podnis dzbanek z podogi i ponownie uderzy
pastora w gow. To by ju koniec porannej zabawy. Sierant mia inne obowizki, a
nowa ofiara zostaa dyskretnie zawleczona do izby chorych, aby doktor stwierdzi,
czy przeyje. Prawdopodobnie jednak umrze. Taki stary czowiek by nikomu
niepotrzebny. Spad ze schodw z powodu niedoywienia w poprzednim miejscu
zatrzymania"... W tym czasie raport trafia do poprzedniego wizienia, gdzie
zaprzeczano tym oskareniom, nastpnie dokumenty stemplowano, kopiowano i
odsyano do jakiego daleko pooonego gabinetu, gdzie giny w stosie opisw
podobnych przypadkw. Facet przecie nie y, by spisany na straty ju dawno temu
i kto bdzie sobie zawraca gow, co stao si naprawd i jak on wyglda.
Po tej musicalowej farsie w wykonaniu Helmu*tha i Fischera zaczto tak zwan
porann sesj sportw. Nazwa bya niewinna, lecz nie byo dnia, aby jaki biedak,
ktry nie mg wytrzyma tempa, nie zosta zakopany na mier. Sesja sportowa w
Sennelager bya prawdziwym testem na przetrwanie, ktremu mogliby nie sprosta
nawet wy*trenowani olimpijczycy. Ale gdy jedyn alternatyw jest mier,
niesamowite jest, czego potrafi dokona na wp zagodzeni ludzie.
Po godzinie sportu", gdy czarne plamy skacz przed oczami ze zmczenia, krew
tryska z uszu, a puca i ebra rozrywa brak powietrza, ci, ktrzy przeyli, ruszaj
dwjkami do sterty ubra. Buty, kurtki, czapki i spodnie byy ze sob przypadkowo
wymieszane i trzeba byo chwyta to, co jest pod rk. Zasad byo branie
wszystkiego w jak najkrtszym czasie i nie liczy si rozmiar. Buty byy
najwaniejsze. Czowiek mg przetrwa w zbyt maej kurtce, mg podcign
spodnie pod pachy, ale jeli zaoy buty o kilka rozmiarw za mae, mia prawdziwe
kopoty. Znaem jednego biedaka, ktry znalaz dwa prawe buty. Po pgodzinie
marszu podda si, podczas gdy jaki kretyn szed w za duych dwch lewych butach
i nawet nie zauway rnicy.
Tego samego poranka, kiedy pastor Fischer podpad Helmuthowi, mielimy kolejn
afer, tym razem ze wiadkiem Jehowy. By to jego pierwszy dzie w obozie i
wywoa cakiem niez rozrb, gdy odmwi zaoenia munduru. Jego towarzysz,
byy wamywacz * jak pniej odkryem * prbowa go namwi, by jednak zmieni
zdanie, ale go z uporem godnym lepszej sprawy pozostawa nieugity. Wydawao
ktry mia je wygosi dla nowo przybyych ochotnikw lub tego, co z nich
pozostao. Fischer by ju w izbie chorych,
a wiadek Jehowy nie y i Bg wie ilu nie przetrwa nocy, nie mwic o kolejnym
dniu.
* Jestecie tutaj * powiedzia oficer z uprzejmym umiechem * dziki asce Boga i
Naszego Wodza. To jest wasza szansa na okazanie skruchy i uzyskanie przebaczenia.
Moecie wymaza stare grzechy i zacz nowe ycie z czyst kartotek. Naszym
zadaniem, tutaj w Sennelager, jest zrobienie z was porzdnych, wyszkolonych
onierzy. Wy za macie wsppracowa z nami i pokaza dobr wol, e chcecie sta
si wiernymi onierzami Fuhrera i lojalnymi obywatelami naszej ojczyzny. Moecie
to udowodni na wiele sposobw, na przykad zgaszajc si na misj specjaln, gdy
ju dotrzecie na lini frontu...
* Naturalnie * konkludowa i beztrosko macha rk * spodziewamy si od was
wicej ni od zwykych onierzy. To chyba naturalne i to jest jedyna regua i prawo.
Musicie odpokutowa za wasze grzechy, a potem...
* Panie kapitanie!
Wielki i szeroki w barach ochotnik, zdolny sute*ner z Berlina, wystrzeli z rk do
gry i przerwa ogniste przemwienie kapitana.
* Panie kapitanie!
Oficer pozwoli sobie na lekkie zmarszczenie brwi, co oznaczao niemie
rozczarowanie.
* Tak, mj chopcze. O co chodzi? Zadowolony alfons strzeli obcasami. Musia
przecie wiedzie, e szansa przeycia w 999. Batalionie bya bardzo nika. Nic nie
traci, jeli dokuczy troch kapitanowi i zdenerwuje go.
* Panie oficerze, czy mog zada pytanie?
* Oczywicie, e moecie * powiedzia kapitan, przestajc marszczy czoo. *
Pytajcie o wszystko, co chcecie. Tylko eby to nie zabrao nam caego dnia.
Pytanie gocia byo naprawd proste. Chcia wiedzie, co si stanie, gdy takiemu
kryminalicie jak on kto odstrzeli gow w trakcie udowadniania wiernoci
Fuhrerowi i walki za ojczyzn. Czy jego grzechy zostan ju odpuszczone? Czy
wtedy zostanie przywrcony do armii jako jej penoprawny czonek?
Zada to pytanie z przekonujc uczciwoci w gosie. Genialny poszukiwacz
wiedzy. Ochoczy i peen dobrej woli, aby mie odstrzelon gow w imi Wielkich
Niemiec, dlatego, e chcia usysze zapewnienie, e po tym bdzie mg by
przyjty ponownie w szeregi armii.
Nikt si nie zamia. Nikt nawet nie stara si zamia. Byszczce oczka Hofmanna
ledziy kady ruch i wszdzie napotykay grobow cisz. Wydawao si, e wszyscy
czekaj, a kapitan udzieli odpowiedzi na to najbardziej drczce winiw pytanie.
Zdenerwowany oficer postuka szpicrut po prawym bucie.
* Drogi chopcze, jeli kto umiera jak bohater, to jest oczywicie traktowany jak
bohater. Jest specjalny przepis na tak okazj. Artyku 226 Kodeksu Karnego
stanowi, e jeli kto umiera na polu walki, to automatycznie zasuguje na
uaskawienie. W tej kwestii nie musisz si martwi. Ufam, e otrzymae odpowied
na swoje pytanie, a reszt dopowiesz sobie sam?
* O tak, panie kapitanie! Chciaem si tylko upewni, zanim znajd si na froncie.
Sennelager.
Pewnej nocy stalimy na stray razem z Maym i Gregorem Martinem. Penilimy
wart niedaleko garay i obserwowalimy mruganie wiec w apartamencie von
Gernsteina. Cakiem niespodziewanie Gregor zaskomla jak przestraszony pies i
rzuci karabin. Odskoczyem do tyu ze stumionym okrzykiem przeraenia, a May
odwrci si i, uciekajc w stron koszar, dar si wniebogosy. To wszystko dlatego,
e w oknach apartamentu pukownika, dokadnie przed naszymi oczami, ukazaa si
posta samego szatana...
Stalimy jak sparaliowani. Nawet wtedy, gdy posta znika z okna, nadal nie
bylimy w stanie wykona jakiegokolwiek ruchu. Gregor opad na kolana i
rozcapierzonymi palcami poszukiwa na ziemi karabinu, mia pochylon gow i
nieobecne spojrzenie. May narobi strasznego rumoru, gdy pobieg ciga posiki.
Po paru minutach pojawi si sierant Linge, ktry domaga si wyjanie w sprawie
nocnych krzykw. Gregor wyprostowa drce kolana i trzsc si rk pokaza na
okno.
Otworzy usta i wyda skrzekliwy dwik, ktry ledwo przypomina sowa:
* To by diabe!
* Diabe?
* W mundurze!
* Mundurze? * Linde przyglda si badawczo kademu z nas. * Jaki rodzaj
munduru?
* SS * jkn Gregor.
* Obergruppenfuhrer * dodaem po chwili, czujc, e nadszed czas, aby wczy si
do sprawy.
Linge popatrzy zezoszczony.
* Na lito bosk * powiedzia. * Wszyscy Ober*gruppenfuhrerzy SS wygldaj jak
diaby. Powiedz mi co, czego nie wiem!
* Ale ten mia rogi * przypomnia sobie Gregor w przypywie nagej desperacji. *
Cholernie wielkie, paskudne rogi sterczay mu z czoa. I co jeszcze * doda w chwili
odwagi * on pi dym.
* Pi dym? * spyta sierant.
* No, siark * powiedziaem. * Siark i kwas siarkowy, to byo chyba to.
W midzyczasie teren midzy garaami zapeni si onierzami, ktrzy biegli nam z
pomoc. Linge niezadowolony cmokn jzykiem jak wozak na konia.
* Bzdury * powiedzia ostro. * Jaja sobie robicie i baagan. Nie syszaem takiego
stosu gupot przez cae moje cholerne...
* Patrz! * krzykn Gregor. * Znowu si pojawi. Posta przesza wzdu okien i
znika. Gregor
odwrci si i uciek. Wydawao mi si, e Linge zrobi to samo. W kadym razie,
gdy oprzytomniaem, okazao si, e zostaem sam. Wszdzie pano*
waa cisza. Tylko strumyki wiata cigle drgay w oknach kwatery von Gernsteina, a
gdzie po drugiej stronie okien kroczy dumnie szatan ze swoim diabelskim profilem.
Dwukrotnie, gdy przemykaem si przez dziedziniec, spad mi z gowy hem, ktry
dzwoni gono, toczc si po bruku. Dwukrotnie musiaem pada na kolana i szuka
go rozdygotanymi rkami, nim wreszcie dotarem do zbawiennej stranicy.
* Diewanger, to ty?
Po drugiej stronie linii sta oficer SS, ktry w zadumie patrzy w okno.
* Powiedziano mi * zacz * e chciae ze mn zamieni par sw.
Mwi ostronie, pozornie naturalnie, bez spoufala*nia si, jak czowiek, ktry
palcem u nogi sprawdza temperatur wody. Gdyby naprawd by to palec,
natychmiast zostaby wycofany, bo temperatura tej wody wydawaa si znacznie
poniej zera.
* Ja chciaem zamieni sowo? * rycza Berger. * Ja? Mylaem, e to ty chcesz mi
co powiedzie!. W co ty waciwie grasz? Co si dzieje?!
* A co, do diaba, mylisz, e si dzieje? * rzuci agresywnie Diewanger we wasnej
obronie. * Czego si spodziewae? e uda mi si zrobi omlet bez jajek? Nie
jestem cudotwrc! Berger, do cholery, to nie jest aden pikniki Potrzebuj wicej
ludzi, i to bardzo szybko!.
* A kto ich nie potrzebuje? * odpar Berger. * Czy mylisz, e trzymamy oddziay w
chodni i tylko czekamy na twoje jki, aby je wypuci? Oczycilimy ju wszystkie
wizienia i areszty ledcze w caych Niemczech! Co jeszcze mamy zrobi? Chcesz,
abymy otworzyli obozy koncentracyjne i z nich przysali ci ludzi?
* Nie obchodzi mnie, co do mnie przysyacie! * warkn Dirlewanger. * Moecie
nawet otworzy domy wariatw i wypuci gupkw, wszystkich przyjm. Nie
obchodzi mnie, kim s, dopki nie zachowuj si jak panienki z pensji. Wszystkich
innych mog rzuci na lini. Ale reszta, szczeglnie ydzi i cioty, z daleka ode mnie!
Pozostaych przysyaj do mnie, do cholery!
Nastpia krtka przerwa.
* Bardzo dobrze * powiedzia sztywno Berger. * Dostaniesz swoich ludzi. Na pewno
nie bd dobrzy, ale bdziesz ich mia.
Nastpnego ranka wszystkie obozy, wizienia i zakady zamknite zostay
przeszukane w celu wyselekcjonowania odpowiednich ludzi. Brano wszystkich, poza
ydami i jawnymi homoseksualistami. Nawet maniacy z instynktami samobjczymi
byli wycigani na wolno, aby przeszkoli ich cho troch na onierzy. Kim, kto
mg sobie poradzi z tak haastr, by wanie Dirlewanger. Odbywa on wczeniej
sta u mistrza krwawej rzezi Standartenfuhrera SS Theodora Eicke, wtedy jeszcze
dowdcy brygady Totenkopf. Dirlewanger by z tego dumny * nie bez powodu, bo
by to czowiek, ktry kadego potrafi zama...
Rozdzia 2
DEZERTERZY
Z Sennelager zostalimy wysani w rejon mierdzcych bagien penych pleni i
komarw, niedaleko Matorycy. Batalion by w penym skadzie, ale tylko pierwsza
kompania posiadaa czogi. Pozostae jedenacie przeksztacono w zwyke kompanie
piechoty. Wskutek tego przedzieralimy si teraz w przeciekajcych butach przez
bota i torfowiska. May zmusi wiernego Lutza, aby nis za niego cay ekwipunek,
dziki czemu mg stpa dumnie jak lord, a my patrzylimy na to z nienawistn
zazdroci.
Wyznaczono nowego dowdc dywizji. Sta przed nami z monoklem w oku i
czarnych, byszczcych butach z wysokimi cholewkami. Pomimo wstrtu Wolf
musia zorganizowa dwie ciarwki, aby przewie graty generaa. Tylko niebiosa
wiedz, co pan genera chcia robi z rzeczami zgromadzonymi w samochodach na
tych zapomnianych przez Boga bagnach.
* Ten sukinsyn przywiz ze sob nawet to piekielnie wielkie pianino! * wcieka si
Wolf.
Inspekcja przeprowadzona przez generaa miaa miejsce w rodku dnia.
Przywieziono go z wioski w kubelwagenie. Przedtem spotka si z dowdc naszego
puku, pukownikiem Hink. Stalimy skupieni w rodku wielkiego bocka. Potem
kazano nam przemaszerowa kilka krokw jak na defila*
dzie, przez co po chwili wygldalimy wszyscy jak wysmarowane botem pomniki.
Gdy tak stalimy, boto zaczo zasycha nam na mundurach. Pniej przy kadym
ruchu zesztywniaa skorupa zacza pka z nieprzyjemnym chrzstem. Ale von
Weltheim zdawa si na to nie zwraca uwagi, a moe myla, e jest to normalne dla
proletariackiego motochu, za jaki nas uwaa. Kroczy dumnie jak paw w t i z
powrotem, przygldajc si nam przez monokl. Potem po przyjacielsku
poinformowa nas, e armia nam ufa i jest z nas dumna, tak dumna, e ojczyzna nadal
bdzie wydawa na wiat tak wspaniaych synw jak my. Potem nadejdzie ostateczne
zwycistwo i cay kraj bdzie wita nas jak bohaterw. To bya tak zdumiewajca
przemowa, e a rozdziawiem usta ze zdziwienia, a stwardniay mu odpada mi od
policzkw.
* Jezu, umr ze miechu * mrukn Porta z boku. * Nikt mnie nie wrobi w bohatera,
kolego.
By to oczywisty znak, e przegrywamy wojn. By czczonym jako zbawca narodu,
zamiast jak zwykle usysze ryk, e jestemy band leni, bandytami z kryminaln
wyobrani, ktrymi bez wtpienia bylimy lub bdziemy. Byo tego do, aby nas
przekona i ogupi, ale na szczcie zachowalimy zdrowy rozsdek i suchalimy z
odpowiednim dystansem oficera, ktry przemawia do nas z kamienn powag. Jakby
nie byo, mwi do nas dowdca dywizji.
* Jeszcze tylko jeden wysiek * mwi z przekonaniem. * Tylko jeden wysiek, to jest
to, o co was prosz, wspaniali chopcy. Jeszcze jeden gest chway, a Rosjanie zostan
zmuszeni do odwrotu i uciekn.
Na razie upilimy czujno wroga. Tak, Ink, czerwoni popadli w samozadowolenie.
Myl, e ich jest na wierzchu, bo wybralimy strategiczny, ba, taktyczny odwrt.
Taktyka, tak. Strategiczna taktyka. To wanie zastosowalimy, aby ich zmyli. Ale
przed Boym Narodzeniem, obiecuj wam, nadejdzie nasza godzina.
Niemiae okrzyki skwitoway jego przemwienie, a genera podniecony okazanym
entuzjazmem zwrci si do pukownika Hinki i rozkaza, aby wydano podwjn
porcj prowiantu. Pocztkowe sabe okrzyki entuzjazmu teraz przerodziy si w jeden
wielki okrzyk radoci. Hinka tylko umiechn si chorobliwie pod nosem i opuci
gow. Przez chwil mylaem, e ze wstydu zwymiotuje.
* Co pan rozkae, panie generale * wymrucza. Von Weltheim wyj monokl z oka i
popatrzy
Moe nie do koca wiedzia, e dwa doda dwa jest cztery, ale nikt lepiej od niego
nie obsugiwa modzierza.
* Trzysta pidziesit metrw * rozkaza Stary.
* Przygotuj, aduj, ognia * podpiewywa May, jakby recytowa litani. * Le moja
maa...
W powietrzu zaczy lata strzpy ludzkich cia. Rosjanie otworzyli ogie, chcc
osoni przypuszczalnych towarzyszy, ktrzy pieszyli, by do nich doczy. Midzy
nami zaczy wybucha granaty, niepokojco blisko, wic Porta, przeklinajc,
wcisn mocniej hem na gow.
* Cholerni Rosjanie * powiedzia. * Cholerne rosyjskie winie. Wiecie, e Rosjanie
uywaj kobiet jako kanonierw. Musz mie minie jak futbolici, tyle mog
powiedzie!
Po jakiej godzinie ostrza z dwch stron linii frontu zacz zamiera. Tylko niewielu
dezerterw zdoao przeskoczy z gorcej nazistowskiej patelni do komunistycznego
pieca. Kilku udao si schwyta i aresztowa. Jednak wikszo leaa poszarpana i
umierajca w wypalonym mule ziemi niczyjej. W tym czasie wszyscy wykazywali
si histeryczn wrcz aktywnoci. Telefony rozdzwoniy si do czerwonoci, a
gocy biegali w t i z powrotem napuszeni jak psy gocze. Suba bezpieczestwa i
tajna policja zostay poinformowane o wielkiej rejteradzie onierzy. Siedzielimy
teraz w ponurym nastroju, oczekujc na przybycie ludzi z tych sub.
Podpukownik z Gefepo siedzia w rogu z gow schowan midzy rkami. Mia na
sobie nowy byszczcy mundur, jego twarz bya pomarszczona i przedwczenie
postarzaa. Geheime Feldpolizei * tajna policja polowa.
Nie tylko dwunastu podoficerw zwiao z kontyngentem onierzy na drug stron.
Wanie doniesiono mu, e by z nimi jego kapitan. Oficer zacz baga Hink, aby
ten potwierdzi, e kapitan zgin w akcji, ale nasz pukownik by nieugity.
* Zgo to swoim zwierzchnikom * powiedzia, wiedzc, e jest to ostatnia rzecz,
ktr czowiek w jego sytuacji mg chcie zrobi.
Par minut po poudniu Rosjanie otworzyli ogie do dywizyjnego punktu
dowodzenia. Zasig
i kierunek ostrzau byy niezwykle dokadne. Skady amunicji wylatyway jeden po
drugim w powietrze. Zamaskowane czogi byy niszczone z niezwyk precyzj. Byo
oczywiste, e kto ze sztabu musia zdezerterowa i przekaza drugiej stronie cenne
informacje.
Z nastaniem szarego zmierzchu zaczo si polowanie czarownic na tych WU, ktrzy
z lojalnoci i poczucia obowizku pozostali z nami. To bya forma represji, czciowo
prba znalezienia koza ofiarnego, zademonstrowania wiary w Fuhrera i nienawici
do wroga. Najatwiej byo wic uderzy w bezbronnych onierzy. Widziaem, jak
pastor Fischer zosta zaatakowany przez rozjuszonego sieranta Linge. Klczcy
czowiek otrzyma uderzenie w twarz krawdzi hemu. Przechodzcy obok
Oberwachtmeister Danz postanowi przyczy si do zabawy. Uderzy pastora kolb
pistoletu w szczk, a gdy ten pad, wdeptywa go w boto obcasami butw. Potem
dwjka oprawcw ruszya na poszukiwanie kolejnych ofiar. Fischer chwiejnie
podnis si na nogi, z ust i pokaleczonych policzkw cieka mu krew. Ale przecie
mogo by gorzej, przynajmniej by ywy. Podpukownik policji, ktremu
wiedzielimy, gdzie si znajduj. Kadej nocy, bez wyjtku, pomidzy godzin 19.00
a 21.00 otwieralimy ogie z modzierzy. Gdy tylko koczylimy, oni odpowiadali
tym samym. To bya cakowicie dentelmeska i przewidywalna zabawa. Nikt nie
naraa si na mier, jeli tylko zachowywa si stosunkowo ostronie. Jedynie kilku
tpych idiotw z 999 sprawiao kopoty. Nalegali, aby nosi stalowe hemy tylko
dlatego, e je im wydano. Pokryte bagienn wilgoci byszczay i migotay w
promieniach soca, stanowic dla wroga zbyt atwy cel, aby spudowa.
Pewnej nocy stalimy z Port na warcie przy wysunitym stanowisku karabinu
maszynowego. Cakowita cisza troch nam ciya i nie bardzo
pocieszaa nas serenada, ktr czasami piewa jaki nieznany ptak w rodku bagna.
Mia ochrypy, gardowy i grobowy gos. Powtarza cay czas trel koczcy si
dwoma dwikami, ktre po pewnym czasie zaczy nam dziaa na nerwy.
* Cholerny ptak * powiedziaem. * Warczy jak osio, ktry ma czkawk.
May i Gregor przyszli w kocu, aby nas zwolni, ale zostalimy z nimi dla
towarzystwa. Powinnimy znowu tu powrci za par godzin, aby ich zmieni, i
ledwie nam si opacao chodzi w t i z powrotem. Porta wysypa koci na zielony
kawaek wenianego materiau i usiedlimy do gry. Byy to wspaniae koci z
prawdziwej koci soniowej inkrustowanej zotem. Porta gwizdn je w kasynie w
Nicei. Rozoylimy sukno na skrzynce amunicji, a pomidzy kadymi dwoma
rzutami May albo Gregor podchodzili do przedpiersia okopu i ostronie sprawdzali,
co robi Rosjanie. Przewanie nic nie robili. Moe ukryci grali w karty. Ptaki na
bagnach kontynuoway piewy, a poza tym noc bya cicha.
Czas mija nam powoli. Bylimy czujni * nawet najmniejszy dwik, nawet pikne
koci nie potrafiy osabi naszej uwagi. Gregor podrapa je troch paznokciami i
chuchn w nie na szczcie. Za kadym razem, gdy jaki ptak otworzy dzib na
bagnach, wzdraga si i mwi: Na lito bosk". Po pewnym czasie Porta straci
zainteresowanie gr. Zacz azi w ciemnociach wok karabinu maszynowego.
Jakby prosi o kopoty, ktre wcale nie chciay si pojawi. W kocu rozdraniony
zacz podrygiwa w cieniu, przygrywajc sobie na fujarce.
Od razu na bagnach odezway si ptasie gosy. Suchalimy tego koncertu z
zachwytem. Rosjanie pewnie te to syszeli, ale nie otwierali ognia.
I wtedy, zupenie niespodziewanie, May pooy palec na ustach i machn
ostrzegawczo rk Porcie. Nie syszaem nic poza ogupiajcym ptasim wiergotem,
ale May mia zwierzcy instynkt i wyczuwa zbliajce si niebezpieczestwo, wic
usiedlimy posusznie i nasuchiwalimy. W kocu dotaro do nas delikatne i odlege
brzczenie silnika samolotu. Porta ponownie podnis do ust fujark.
* Sztukas * powiedzia pogardliwie. May zmarszczy brwi.
* Tak sdzisz?
Zanim Porta zdy co odpowiedzie, nocne niebo rozjaniy olepiajce byski
wiata. Zrobio si jasno jak w dzie, a my stalimy owietleni jak na estradzie.
* Dupa, nie sztukasy! * krzykn Gregor i zanurkowa poniej przedpiersia okopu, a
my zwalilimy si na niego.
Za naszymi plecami otworzyy ogie baterie przeciwlotnicze. Brzczenie narastao i
zmienio si w ryk silnikw nadlatujcych samolotw. Widziaem, jak przelatuj nad
naszymi gowami, fala za fal. Ze sztukasw Porty zrobiy si radzieckie bombowce.
Skoczya si nocna cisza. Zamilky ole ryki dziwnego ptaka, ktre tak nas
denerwoway. Teraz bagna oyy w ulewie bomb, ktre zamieniy je w piec i morze
pomieni.
* Zwiewajmy std, do jasnej cholery! * krzykn Porta.
Tak zrobilimy.
Powietrze wypenione byo fruwajcymi kawakami wszystkiego, co jeszcze przed
chwil znajdowao si na ziemi. Caa trzecia sekcja wyleciaa w kosmos, rozniesiona
bezporednim trafieniem pocisku. Gdzie nie spojrzelimy, tam wida byo
biegajcych i krzyczcych ludzi. Schrony, okopy, punkty dowodzenia, skady
amunicji i magazyny paliw byy rozrywane wrogimi bombami. Gdy tylko przeleciaa
jedna fala bombowcw, sekund pniej pojawia si druga. Nie mielimy nawet
szansy, aby si podnie i zapa oddech. Moglimy jedynie czoga si od jednej
kryjwki do drugiej, prbujc znale bezpieczne schronienie. Gdzie ono byo, tylko
sam Pan Bg wiedzia. Linia naszej obrony zostaa rozerwana na strzpy.
Zaskoczenie byo cakowite. Dopiero po pewnym czasie zdalimy sobie spraw, e
caa sia radzieckiej 4. Armii Lotniczej zostaa skierowana prosto na nas. Wszdzie
wok nas panowao ogromne zniszczenie. Zabici ludzie leeli dosownie stertami.
Oszaleli ze strachu onierze skakali jak rozbrykane zajce; ranni wyli w paraliujcy
nerwy sposb. Przeraeni ludzie kulili si ze strachu. Oficerowie wykrzykiwali jakie
rozkazy, ktrych nie mona byo wykona, bo brakowao samobjcw.
Po nalocie siedmiuset bombowcw dalsze zniszczenia siaa cika artyleria.
Moglimy tylko siedzie w resztkach okopw i czeka, a ta burza przeminie. Bomby
spowodoway, e teren zapad si, a woda z bagien spywaa tam, gdzie chciaa.
Smrd siarki by wszechobecny. Bylimy cali pokryci botem i szlamem bagiennym i
zanosilimy
si takim kaszlem, e a flaki podchodziy nam do garda.
Kiedy bariera ognia przesuna si, wypezlimy jak duchy z innego wiata i ponuro
zbieralimy resztki tego, co ocalao. Drzewa byy popalone i poskrcane w
groteskowe ksztaty. Niedaleko nas staa Pantera przecita na dwie czci. Caa
picioosobowa zaoga bya martwa. Jeden czowiek by przecity dokadnie tak jak
czog. Grupka szeregowcw pod komend sieranta przeszukiwaa pobojowisko, aby
odnale martwych oficerw. Po tym wszystkim miano im sprawi odpowiedni
pogrzeb.
Dano nam tylko krtk chwil na zapanie oddechu. W naszym kierunku ponad
bagnami pyna ta mga i niech Bg pomoe tym gupcom, ktrzy wyrzucili
maski gazowe. ty dym zawiera substancje chemiczne, ktre dosownie zeray
puca, nikt nie mia szansy na przetrwanie bez ochrony.
Sierant Linge prbowa. Jego cierpienia byy tak okropne, e musielimy skrci
jego mki. Od tego dnia nikt z nas nie traci maski gazowej z pola widzenia.
Spoza wirujcych tumanw trujcego gazu dochodziy do nas odgosy aktywnoci
wroga, ktrych nie bylimy w stanie zidentyfikowa. Byy to jakby ruchy oddziaw
zmechanizowanych, pomimo e saperzy wysadzili ju dawno jedyny most spinajcy
brzegi bagien. W kocu dotara do nas informacja z punktu obserwacyjnego, e
tajemnicze odgosy oznaczaj zbliajce si radzieckie czogi.
* Czogi? * spyta Lwe z niedowierzaniem. * Czy oni, do diaba, wyobraaj sobie,
e co mog
tu zdziaa czogami? Przecie nigdy nie przejad nimi przez t brej!
P godziny pniej, gdy opada trujca mga, naprawd zobaczylimy czogi, ktre z
dudnieniem ruszyy z radzieckich pozycji po drugiej stronie bagien. Znowu
rozpocza si wielka kanonada i ponownie spada na nas grad pociskw.
Z niewiar patrzylimy, jak powoli zbliaj si do nas stalowe kolosy, za ktrymi
poday ciasne szeregi piechoty. Po naszej stronie byy tylko zdemoralizowane
strachem niedobitki, ktre dosownie wyy z przeraenia. Wikszo naszych
onierzy widziaa pierwszy raz czogi w akcji * wielkie zielone potwory
wygldajce jak przedpotopowe monstra zapadajce si we wszechobecnym mule.
Jako wsparcie przybya do nas sekcja miotaczy pomieni, a dwiecie metrw dalej
ustawiaa si w popiechu bateria dzia przeciwpancernych. Chopcy nie zdyli
sobie postrzela, bo ich niewykoczone stanowiska bojowe rozjechay gsienicami
ruskie T*34.
* To wariaci! * krzycza Lwe i by to wyraz jego bezsilnej rozpaczy. * Popadli w
szalestwo. Nigdy nie uda im si przejecha przez bagna!
Pierwszy z potworw zanurzy si nosem naprzd w lepkie bagno. Z obu stron
pojazdu chlup*na w gr ciana brzowej mazi i ku naszemu zdziwieniu czog
zacz powoli posuwa si do przodu. Wcale nie ton! Wyglda jak wyadowany
statek towarowy pyncy po gstym morzu. Toczy si i brn z gsienicami
schowanymi pod wod, jednak cay czas par do przodu.
* Co jest? * spyta osupiay Barcelona. * Przecie tam nie ma przejazdu! Most zosta
wysadzony! Tam przecie nie ma drogi!
Legionista zgarbi chude ramiona.
* Najwyraniej zbudowali now przepraw * powiedzia z dziwnym spokojem.
Na pewno przygotowali j wczeniej. Most pywajcy zosta z pewnoci zbudowany
jeszcze przed pandemonium bombardowania. Przez szka lornetek byo wyranie
wida byszczce liny, ktre kotwiy przepraw do pni pobliskich drzew. Caa ta
zabawa musiaa kosztowa ycie wielu ludzi. Ale Rosjanie, podobnie jak nazici, nie
przykadali wagi do wielkoci strat, liczy si tylko cel. A poza tym ludzie byli
najtaszym materiaem.
Kawalkada posuwaa si do przodu, nie zwaajc na narastajce straty. Kilka
czogw zsuno si z wskiego traktu. Przez chwil balansoway na krawdzi, jakby
chciay odzyska utracon rwnowag, po czym z bulgotem znikay w brzowej
wodzie. Cae bagno byo zielone od ab, ktre z gonym rechotem protestoway
przeciwko gwatowi na ich prywatnoci. Smrd benzyny i ropy dociera do nas
ladem zabjczego tego dymu.
Lwe ju wiedzia, co robi. Skierowa do przodu wzmocnion podwjnie sekcj
przeciwpancern, za ktr czapaa gromada rekrutw dwigajca skrzynki z
granatami.
Nasze wysunite pozycje zostay zniszczone przez czoowe T*34 w klasyczny dla
nich sposb. Zanim nasi artylerzyci zdoali odda wicej ni par strzaw, cikie
czogi zmieliy ich ciaa gsienicami na papk. Potem stalowe potwory spo*
kojnie kontynuoway jazd oblepione krwawymi ludzkimi szcztkami. Zostay
zniszczone, nim poczyniy dalsze szkody w naszych szeregach. Przez ca lini
obrony przeszed okrzyk radoci. W krtkim odstpie czasu udao si zniszczy dwa
nastpne czogi, ale przez bagna wci przedzieray si kolejne kolosy. Wyglday jak
rzd hipopotamw w brudnej wodzie.
Czuem, jak bezwiednie dr ze strachu, gdy Porta wbi mi okie pod ebra.
* Co si tak trzsiesz? Dopada ci parali czy co?
Chwil potem przybyli saperzy z minami prze*ciwczogowymi, ktre zaczli
rozmieszcza obok nas. Najblisze czogi byy ledwie dwadziecia metrw od nas.
Czulimy ju swd ich spalin, a rozmoka ziemia drgaa nam pod nogami. Lwe
zacz krzycze, abymy przygotowali si do akcji. Kady z naszych ludzi wybra ju
sobie cel, nie zwaajc na to, e daleko za czogami posuwaa si fala piechoty.
Skulony porucznik trzyma min magnetyczn. Byo to godne podziwu. Jakiekolwiek
mielimy opinie o oficerach, trzeba przyzna, e Lwe by zawsze razem z nami,
nawet w najgorszym gszczu walki. Zawsze zachowywa zimn krew, co wzbudzao
w nas wielki respekt. Ja sam, drc ze strachu, przytuliem si do ziemi i nawet nie
prbowaem udawa bohatera. Wczeniej czy pniej i tak bd musia opuci moje
iluzoryczne schronienie i stan do walki z pidziesicioma tonami sowieckiego
elaza i stali. Ale a do tego momentu staraem si by jak najmniej widoczny. Nie
miaem zudze co do mej odwagi. Ponad naszymi gowami ukazay si stalowe
kolosy. Pociski z ich dzia siay spustoszenie w naszych oddziaach rezerwowych.
Znajdujca si po drugiej stronie bagien sowiecka artyleria zacza wstrzeliwa si w
nasze pozycje, ktre byy tylko pytkimi dokami. Po chwili teren wok nas zacz
zapenia si ludzkimi szcztkami. Cae grudy bagiennego bota wylatyway w
powietrze. Roliny i zwierzta traciy ycie w tej masakrze podobnie jak ludzie.
Lecy obok mnie Barcelona przycign moj uwag i zacz szaleczo
wymachiwa rk w kierunku rosyjskich linii. Ostronie podniosem gow i
zobaczyem, e odziani w zielone mundury Rosjanie wyaniaj si z okopw i
wchodz do bagna, jakby to bya pytka kaua. Byem teraz tak przestraszony, e
przestaem zwraca uwag na ostrza artyleryjski, ktry mg mnie rozerwa na
kawaki. Usiadem na ziemi i po prostu patrzyem. Gdy si im bliej przyjrzaem,
dostrzegem, e raczej lizgali si po wodzie, a nie brodzili. Wygldao na to, e na
nogach maj co w rodzaju rakiet nienych. Za lini piechoty pojawiy si sanie
motorowe wyposaone w karabiny maszynowe. Od czasu, gdy byem onierzem,
jeszcze nigdy czego takiego nie widziaem.
* Ktry kretyn powiedzia, e Rosjanie nie potrafi walczy? * dopytywaem si z
wciekoci, chowajc si ponownie w zagbieniu terenu.
* Adolf * odpar z gorycz Porta. * On we wasnej osobie. Nasz may wujek Adolf,
ktry nic nie wie, bo nigdy nie widzia takiej rzeni.
Porucznik Lwe przekazywa szybko informacje przez telefon polowy.
* Atakuj w sile przynajmniej dywizji. Nie jestem w stanie dugo utrzyma pozycji.
dam posikw!
Po chwili telefon zacz nerwowo brzcze. Widziaem, jak mocno nasz dowdca
zacisn rce na suchawce.
* Powiedziaem ju, e si nie utrzymamy, jeli nie przylecie posikw. Potrzebuj
wsparcia, na mio bosk! Rzucili na nas wszystko, co maj, a ja nie jestem
cholernym cudotwrc! Co powinnimy zrobi? Usi i da si zarn?! To ich
jednak nie zatrzyma! Nawet ich specjalnie nie opni. Potrzebuj ludzi! Wicej ludzi,
i to natychmiast!
Telefon zadzwoni ponownie, tym razem goniej i agresywniej. Syszaem, jak ze
suchawki wydobywa si gniewny wist. Lwe cign brwi i zacisn usta.
* Bardzo dobrze * powiedzia z uraon dum. * Jeli takie s rozkazy!
Rzuci telefonem o ziemi, a Porta odwrci si do mnie i mrugn okiem.
* Czy nie bd wyglda zabawnie z rzdem orderw na piersi? Czuj, e to ostatnia
szansa... mier albo chwaa wanie nadchodzi!
Lwe sta przez moment, zmruy swoje niebieskie oczy i przyglda si
nadcigajcym czogom. Musiay na chwil si zatrzyma, aby poczeka na
podajc za nimi piechot. To wcale nie jest zabawne, gdy czogi musz czeka na
piechot. Porucznik rozemia si krtko i srogo.
* Druga sekcja, uwaga! Przygotowa si do akcji! Jeszcze dwa lata temu uwaano to
za icie bohaterski czyn, gdy czowiek rzuca si do ataku na
czogi. Takie dziaanie zasugiwao na odznaczenie. Ale od tamtego czasu ten sposb
walki tak spowszednia, e nikt na to nie zwraca uwagi. To nie byo samobjstwo,
jak kiedy sdzono, tylko normalne zachowanie na polu walki.
Porucznik i Stary byli pierwszymi, ktrzy weszli do akcji. Kady z nich mia
magnetyczn min przeciwczogow. Stary zanurkowa pod brzuch najbliszego
czogu, za Lwe umieci swj adunek pod wieyczk drugiego. Nastpiy dwa
gwatowne wybuchy. Obydwaj odskoczyli w jedn stron. Porucznik wyldowa w
leju po wybuchu, w ktrym ju siedzia skulony Kleiner z ramionami obejmujcymi
podkurczone kolana i policzkami przyklejonymi do ud. By szary ze strachu, chyba
caa krew odpyna mu do butw. Byo jasne, e nie mia zamiaru uczestniczy w
walce. Lwe rozglda si przez chwil wokoo, dopki jego spojrzenie nie pado na
pancerzownic, ktrej strzelec lea opodal zabity z rozrzuconymi rkami. Porucznik
stukn Kleinera w ebra, aby zwrci na siebie jego uwag.
* Skocz tam * powiedzia * i przynie t rur tutaj.
Kleiner nie reagowa. Lwe niecierpliwie powtrzy rozkaz, ale szeregowiec tylko
zacz si trz. Porucznik spojrza na niego z mieszanin zakopotania i pogardy w
oczach. Chwil pniej przelizgn si do nich May, rozpryskujc fale bota
bagiennego. Rzuci jedno spojrzenie, momentalnie zorientowa si w sytuacji i podj
brutalne, ale efektywne dziaanie, na ktre nie mg pozwoli sobie porucznik Lwe.
* Id i przynie ten ognisty granatnik! * rozkaza. Podnis za kark trzscego si
Kleinera i kopn
go potnie dla nadania rozpdu. Wyskoczy jeszcze za nim i uderzy go w twarz.
Byo to uderzenie, ktre mogo powali konia, ale niespodziewanie przywrcio
Kleinera do ycia. Szeregowiec poczo*ga si po granatnik, chwyci go i przycign
do porucznika. Jakie dwadziecia metrw od nich szaro*zielony T*34 sia
zniszczenie. Porucznik bardzo spokojnie pooy bro na ramieniu. Po sekundzie w
stron radzieckiej masy stali polecia pocisk. Zaoga czogu zauwaya zagroenie i
prbowaa skierowa na naszego dowdc ogie karabinw maszynowych, ten
jednak na szczcie zdy zanurkowa do dziury, nim poleciay w jego stron
pierwsze pociski.
Czekalimy. Potem rozlega si gona eksplozja, a z wieyczki pojazdu wystrzeli ku
niebu czerwony jzor ognia. May, ktry siedzia obok, kopn mnie lekko kocem
buta i powiedzia:
* Wya, dzieciaku, teraz twoja kolej!
Nawet nie wiem, jak w moich rkach znalazy si miny przeciwczogowe. Stary
pokiwa gow w moj stron dla zachty i klepn mnie lekko po plecach. Wydawao
si, e nie mam innego wyjcia, jak tylko wypezn z kryjwki i udawa bohatera.
Dokadnie przede mn ukaza si wielki T*34. Sam Bg tylko wie, skd on si tu
wzi. Nade mn sterczaa duga lufa jego armaty, wskazujca przed siebie jak
kocisty paluch. Nie pozwalajc sobie na mylenie, rzuciem miny koo nasady
wieyczki, zwinem si w kbek i potoczyem w boto.
Podmuch wybuchu wyrzuci mnie w powietrze. Wyldowaem jakie dwadziecia
metrw dalej, tu przed kolejnym rosyjskim czogiem. Przeraony rzuciem ostatni
min na pancerz i odturlaem si z jego drogi z gow schowan w ramiona. Nic si
nie stao, bo zapomniaem odbezpieczy adunek. Czog przejecha, a ja patrzyem
bezradnie, jak rozjeda jedno z naszych nielicznych dziaek przeciwpancernych.
Miaem tylko karabinek automatyczny i kilka rcznych granatw, a tym si nie da
zaatakowa T*34.
Po chwili uciekem do sporej dziury w ziemi wypenionej mulist wod. Jej
powierzchni pokrywaa cienka warstwa oleju. Niedaleko leao czyje ciao w
kauy ciemnej krwi. Powietrze wypenione byo czarnym dymem i smrodem
kordy*tu, ktry powodowa kaszel a do wymiotw. Nagle jak spod ziemi pojawi si
May i zacz przepywa pomidzy radzieckimi czogami. Rzuci si w stron
jednego z nich, wskoczy na wieyczk i zacz wali we waz piciami, a w
otworze pojawia si gowa w skrzanym hemofonie. May wcisn j z powrotem, a
za ni wrzuci do rodka odbezpieczony granat i zatrzasn klap. Zeskoczy na
ziemi i czeka na efekt. Rozlega si przytumiona eksplozja, czog zadra i
zatrzyma si. May podnis si z ziemi z dwiema minami prze*ciwczogowymi w
doniach. Twarz mia pokryt olejem i krwi. Wykrzywi usta, ukazujc rzd ostrych
biaych zbw jak drapienik, i wrzuci min pod pierwszy z nadjedajcych
czogw. Wybuch podrzuci wz bojowy do gry, a Maego przewrci na plecy. W
trakcie lotu drugi adunek
wylecia mu z rki. Dlatego musia szybko schowa si w rowie. Zaoga jednego z
radzieckich czogw zauwaya go, wic pojazd ruszy czujnie w kierunku naszego
towarzysza. Patrzyem z zamulonej dziury, jak stalowy kolos wjecha gsienic na
zagubion min i pod wpywem wybuchu dosownie rozpad si na kawaki. Pyty
pancerne zapady si, a pokrywy wazw wystrzeliy w gr jak korki od szampana.
Tylko jeden Rosjanin wyszed z tego cao. Przypadkowo wyldowa obok Maego.
Dwaj wrogowie przygldali si sobie przez chwil.
May pierwszy doszed do siebie. Wcisn w brzuch Rosjanina luf pistoletu
maszynowego i zmusi go, aby uklk. Wydawao si, e Rosjanin spodziewa si, i
nadesza jego ostatnia chwila. Rosjanie nie brali jecw i nie byo powodw, aby
Niemcy zachowywali si inaczej. Rusek podnis rce i ze swojej kryjwki mogem
obserwowa, jak zacz papla, e nie jest komunist ani stalinist, a walczy tylko
dlatego, e go do tego zmusili. Nie ma adnych pretensji do Niemcw, a nawet ich
kocha. Niemcy s jego przyjacimi, a nawet...
na przedpiersie okopu. Straci skrzany hemofon, a jego jasne wosy rozwia wiatr. Z
przeraenia szeroko otworzy oczy i rozoy rce w niemym protecie. Jego rodacy
w czogu chyba go nie zauwayli. A nawet gdyby tak byo, wtpi, aby zmienili
kierunek jazdy. Jecha*li prosto na szczyt niewielkiego pagrka, za ktrym stao nasze
dziako przeciwpancerne. Kazano im naciera bez wzgldu na straty, wic nie mogli
traci
czasu na omijanie zabitych i rannych lecych na ich drodze.
May stan wyprostowany pord fruwajcych w powietrzu ludzkich szcztkw i
wymachiwa gronie pici odjedajcemu czogowi. Krzyczaem do niego z
odlegoci czterdziestu metrw, jakie nas dzieliy. Wreszcie odwrci si w moj
stron. Nawet z daleka widziaem, e jest nielicho rozsierdzony. Nie zwaajc na
wasne bezpieczestwo, rzuca, czym popadnie, w stron Rosjan. Sta wyzywajco
wyprostowany wrd wybuchajcych pociskw. Postawi przypadkowo nog na
wycignitym ramieniu lecego na ziemi niemieckiego kapitana, ktry mia w
brzuchu dziur wielkoci grejpfruta. Ranny chwyci lekko Maego za ydk, a ten,
mylc, e ma do czynienia z wrogiem, wpakowa mu p magazynku w gow. Za
pno zda sobie spraw z tego, co zrobi. Sta przez moment nieruchomo, potem
wzruszy z rezygnacj ramionami i pody w moj stron. Oficer i tak by
prawdopodobnie zmar albo, co gorsza, dostaby si w rce Rosjan. Jakby nie patrze,
to bya wojna i nie byo czasu na sentymenty.
May wyldowa obok mnie, wzniecajc fontann botnistej wody.
* Co si stao z twoimi butami? * spyta.
Po raz pierwszy spojrzaem na moje nogi i zobaczyem, e prawy but jest w
strzpach. Musia zosta rozerwany podczas ktrej eksplozji. Nie zauwayem tego
wczeniej, a teraz przykuo to moj uwag. Przez serce przelecia mi skurcz alu *
gdzie ja znajd takie buty. Dopiero teraz zdaem sobie spraw, jak bardzo cierpi.
Zzibnity, mo*
kry, godny, a do tego ranny w nog i pozbawiony buta.
* Krwawi * powiedziaem gosem penym dziecinnego strachu. * Patrz, leci mi
krew! Noga mi krwawi!
Musiaem zerwa resztki buta i strzpy skarpety, ktra przykleia si do wieej rany.
* Nie mog i w tym stanie * powiedziaem paczliwie. * Jak mona i na bosaka
po takim terenie! Jak mam to zrobi?
May wojowniczo zbliy swoj twarz do mojej.
* Przesta biadoli! * warkn. * Zamknij si albo ci zaknebluj.
Zaczem jcze pod nosem i masowa rann nog rkami. May patrzy na mnie z
mieszanin nienawici i pogardy. Nagle wyskoczy z dou i pobieg gdzie.
Mylaem, e mnie zostawi na pastw losu. Jednak po paru sekundach powrci.
* Zobacz * powiedzia * to powinien by twj rozmiar.
Rzuci w moim kierunku par butw. Takich piknych jeszcze nie widziaem. Jasno
cytrynowa, mikka skra i solidne podeszwy, a do tego prawie nowe. Patrzyem na
nie z zaciekawieniem i zachwytem.
* cignem je z ruskiego oficera * zakomunikowa beztrosko. * Sdz, e powinny
by na ciebie dobre.
Zdjem resztki starych butw, porzdnie ju zniszczonych, i zaoyem nowe.
* Nie, skd * zapewni go Legionista. * Dla nas to wszystko jedno, czy jeste bratem
krwi krla Anglii, czy tawym kozojebem z Mongolii Zewntrznej. Prawie
zupenie nas to nie interesuje.
Facet zacz zrzdzi.
* Jestemy ochotnikami. Wszyscy jestemy ochotnikami.
Ewidentnie nie mia ochoty na dalsz rozmow. Jednak stojcy obok niego kompan,
may Unter*scharfuhrer, by bardziej rozmowny.
* Jedzili po wszystkich oflagach i stalagach, rekrutujc ludzi. Ja byem w Stalagu
VIII. Wzili mnie do niewoli po Dunkierce.
* I z miejsca stae si ochotnikiem? * spytaem z niedowierzaniem.
* No c * Anglik wzruszy ramionami. * Wtedy sdziem, e jeli sprawy tak si
maj jak na pocztku wojny, to lepiej jest walczy, ni siedzie bezczynnie na tyku
w obozie przez reszt wojny.
Patrzy na nas wyzywajco. Legionista pokiwa gow bardziej z poaowaniem ni z
wyrzutem.
* No, a co potem? Facet zawaha si.
* Potem?
* Tak, wanie * powiedzia Legionista. * Potem... Gdy wojna bdzie zmierza do
koca. Gdy jedni przestan rozstrzeliwa, a zaczn drudzy. Gdy wyapi zbrodniarzy
wojennych, zdrajcw, kolaborantw i spekulantw... Co wtedy?
Anglik lekko przygryz usta. Reszta jego kumpli udawaa, e nie syszy naszej
rozmowy. Tylko rudowosy esesman wydawa si mie gotow odpowied.
* Nic si nie stanie * powiedzia krtko. * Nadal bdzie potrzeba ludzi, ktrzy umiej
walczy. Jeli nie bd potrzebowali ich nazici, to znajd si komunici... Rok albo
dwa lata obozu to najgorsze, co moe nas spotka. Potem bdziemy chodzi z
sierpem i motem z czerwonymi, a oni nie bd chtni, aby pozby si nas zbyt
szybko.
Stary podnis tylko brwi ze zdziwienia.
* Mwisz jak optymista * mrukn. * Spodziewasz si, e wczeniej wpadniecie w
apy Rosjan?
* Dobra! A jeli nie, to co? Wtedy powiemy, e Szwaby zmusiy nas do walki. Kto to
moe sprawdzi?
Stary umiechn si ze smutkiem. Wydawao si nieprawdopodobne, aby po takiej
wojnie kto jeszcze by tak naiwny.
* Jeszcze zobaczysz. Jeszcze zobaczysz... Pozbieralimy si i pozostawilimy
brytyjskich
ochotnikw samych * musielimy wrci na nasze pozycje w okopach. Stary
nastawi uszy w kierunku radzieckich stanowisk i opady mu ze smutkiem kciki ust.
* Id kopoty * powiedzia. * Nie jest dobrze. Stalimy i nasuchiwalimy odgosw
rosyjskiej
aktywnoci dochodzcej z ich okopw i wiedzielimy, e nasz dowdca ma racj.
Zawsze wyczuwa, kiedy nadciga burza. Czu to w kociach, a my akceptowalimy
jego zdanie bez adnych pyta.
* Ale to nie bdzie tak zaraz * stwierdzi * wic moemy zagra partyjk albo dwie.
Porta skombinowa skrzynk jako blat do gry i zasiedlimy do niemiertelnej gry w
* Wszystko piknie * przerwa mu Porta. * Ale nam nie jest atwo dziaa tak jak ty.
Bo wikszo z nas nie ma twojej wspaniaej zalety.
* A c to za zaleta? * spyta z zainteresowaniem May.
* Wielka pusta przestrze tam, gdzie inni maj mzgi * powiedzia Porta z
umiechem.
Przez cay nastpny dzie pada deszcz. By wszdzie, nie byo przed nim ucieczki.
Zaczynaa nam rdzewie bro, skrzane paski pcznie, a buty zaczynay si
rozpada lub uwiera. Nasza skra wygldaa jak po wyjciu z kpieli * bya caa
pomarszczona. Co gorsza, przyszy rozkazy zmiany pozycji. Blunic i klnc,
zbieralimy nasz ndzny ekwipunek i, brodzc w lepkim mule, ruszylimy jednym
rzdem za porucznikiem Lwe. Postronki plecakw ciy nasze ramiona jak brzytwy.
Goe nogi w przeciekajcych butach byy coraz mocniej poocierane lub pokryte
pcherzami. Nasz porucznik idcy na czele kolumny mia na sobie rosyjsk kurtk
mundurow cignit z zabitego majora, na ktrej widniay wrogie odznaki i baretki.
Jednak nikt nie zwraca uwagi na takie detale.
May nis trjnon podstaw karabinu maszynowego i, patrzc na niego, mona
byo odnie wraenie, e taplanie si w bocie sprawia mu rado. Za nim szed
Helmuth, ktry walczy z czterema skrzynkami amunicji. Przeklina wszystko, co mu
tylko lina na jzyk przyniosa: deszcz, boto, Rosjan, Himmlera, Gringa,
Goebbelsa, cholernych Brytyjczykw, cholernych Jankesw i od nowa deszcz, boto,
Rosjan, Himmlera, Hitlera...
* Jaki dzi dzie? * spyta niespodziewanie Heide.
To pytanie wywoao nag przerw w zorzeczeniach Helmutha, jednak po chwili
zacz znowu.
* Cholerni ruscy, brudne bkarty, zboczone peday, te Amerykany to te...
* Pytaem, jaki dzi dzie! * warkn gronie Julius.
* Drugi sierpnia * powiedzia uraony Helmuth. * Cholerni ruscy, pieprzeni
Amerykanie i ta caa banda fajfusw...
* Dlaczego pytasz? * spytaem. * Co za rnica, czy jest dzisiaj drugi sierpnia, czy
drugi jakiego innego gwnianego miesica?
* Wielka * powiedzia chodno Heide. * Co za szkoda, e nie zwracacie wicej uwagi
na to, co mwi nasz Fuhrer.
Helmuth zatrzyma si gwatownie i przesta mrucze.
* Dlaczego? Co on takiego powiedzia?
* e w cigu trzech miesicy * informowa nas Julius * wojna bdzie skoczona.
Nasz Wdz obieca, e przed witami Boego Narodzenia wszyscy onierze bd w
domu.
Ze wszystkich stron rozlegy si miechy i kpiny.
* Jeli to jest prawda * kpi Porta * to ja mam w tyku wdzonego ledzia.
Ponura cisza zapadaa stopniowo, gdy maszerowalimy dalej w strugach deszczu.
Nawet Helmuth przerwa swoj gadanin, Porcie te si nie chciao mwi.
Moje nowe te buty byy oblepione botem, a mokry mundur przyklei si do ciaa.
Ziemia pod
stopami cay czas draa, gdy w oddali wybuchay pociski. Wydawao si, e nikt nie
wie, dokd zmierzamy i po co. Panowaa opinia, e maszerujemy dla samego
traw i dotarlimy do skraju lasu. Suche patyki strzelay nam pod nogami jak
chrupkie skrki buek niadaniowych, a nisko zawieszone gazie drzew chostay nas
po twarzy. Jeszcze raz strzpy mundurw przyklejay nam si do cia i jeszcze raz
ocieralimy do krwi nogi w kompletnie przemoczonych butach. Drc i trzsc si,
przechodzilimy przez poszycie lene. Kady z nas wiedzia, e za drzewami mog
kry si Rosjanie. Ale jak Stary wbi sobie co do gowy, nie byo szansy mu to
wybi, wic musielimy le za nim i modli si, by szybko znalaz to, czego szuka, i
eby nie byo za pno na odwrt.
Cakiem niespodziewanie Stary zatrzyma si. Reszta zgromadzia si za jego
plecami. Cichutko zaczlimy wkracza w cie drzew * przez jeden radosny moment
mylaem, e bdziemy wraca, ale to byoby za duo szczcia. Przedzieralimy si
przez radzieck lini frontu i nastpnym krokiem miao by sprawdzenie, co dzieje
si na tyach wroga.
* Starzy chopcy bawi si w podchody * sykn mi Gregor do ucha.
Poza barier lasu sycha byo szum gosw, chrzst sprztu wojskowego i kroki
maszerujcych ludzi. Pod stop strzelia sucha ga. Zabrzmiao to w ciemnoci jak
wystrza z pistoletu, co natychmiast mogo wpakowa nas w kopoty. Ponad nasypem
okopu na krtk chwil ukazaa si jaka gowa, a potem usyszelimy kilka szybkich
sw wypowiedzianych po rosyjsku.
* Idziemy * powiedzia Stary, kiwajc gow.
Rzuci si na kolana i okcie i ku naszemu przeraeniu zacz czoga si prosto w
stron okopw nieprzyjaciela. Nawet Legionista by zaskoczony. Zawaha si przez
moment i potem zobaczylimy, jak Stary wkracza na lini obrony wroga w miejscu,
gdzie wydawao si, e nie moe zosta niezauwaony przez wroga. Legionista tylko
rozoy rce z rezygnacj. Ruszy ladem Starego bez specjalnego protestu.
Jakim dziwnym trafem szczcie nam dopisywao. Nawet wtedy, gdy pchalimy si
przez poszycie lene i przeazilimy Gregorowi po nogach z gonym chrzstem,
niemal wgniatajc go w ziemi, nikt si nami nie zainteresowa. Przeszlimy
bezpiecznie przez okopy i ju zaczynaem oddycha
troch spokojniej, gdy May, ktry czoga si obok mnie, wypuci najwiksze,
najgoniejsze i najbardziej smrodliwe pierdnicie, jakie syszaem w yciu. Stary
spojrza na niego z wciekoci.
* Zrb jeszcze raz co takiego, to...
Nie czekajc na koniec groby, May ponowi wystrza z tyka. Teraz zabrzmia on
wrd ciszy nocnej jak wystrza z dziaa. Instynktownie wtulilimy si w traw i
staralimy si znikn z pola widzenia. May wyglda na troch przeraonego.
Po minucie podnielimy si ostronie z ziemi i ruszylimy przed siebie. Jednak po
kilku krokach Stary zatrzyma si ponownie, bo przed nami rozlegy si gosy.
Przelizgnlimy si ostronie, aby zbada ich rdo. Odkrylimy kolejny
osamotniony karabin maszynowy, przy ktrym siedziao kilku pijanych Rosjan,
podajcych sobie z rk do rk butelk wdki. Jeden z nich by zdecydowanie bardziej
pijany ni inni. Chwyci oburcz karabin maszynowy i podnis go do gry, a midzy
kolejnymi ykami alkoholu piewa gono piosenk o Wodze.
Jego kompan sta si niezrozumiale nerwowy. Obrci si kilkakrotnie w stron
ciemnych drzew i pltaniny krzakw, powiedzia par razy do pija*nicy, aby by
cicho, a gdy to nie pomagao, wcisn mu w usta szyjk butelki z wdk. W kocu,
gdy oprnili butelk, trzewiejszy z nich zagrozi towarzyszowi, e go skopie, jeli
si nie przymknie. Z pijack powag onierz odstawi karabin na ziemi i zatoczy
si.
* Id po nastpn * powiedzia Rosjanin. Wylaz z okopu i, chwiejc si, ruszy ze
piewem na ustach w nasz stron. Jego kolega z gnie*
wem rzuci za nim pust butelk. Oczywicie nie trafi i szko przeleciao blisko
Gregora, ldujc z guchym uderzeniem obok ng Porty. Stary klepn lekko Maego
w rami i wskaza gow zataczajcego si Rosjanina. May da znak, e wie, o co
chodzi. Wlizgn si w ciemno, aby zrobi porzdek z pijanym onierzem.
Legionista wycign z cholewki n i czoga si w stron karabinu maszynowego.
Kilka minut pniej chowalimy par cia pod stosami mokrych lici. Jeden z Rosjan
zosta uduszony stalow link, drugi dosta noem midzy ebra. Ich bro ukrylimy.
Dziki temu minie troch czasu, nim ich towarzysze zorientuj si, e dwaj nieobecni
nie zdezerterowali, co zawsze sugeruje brak broni nieobecnych onierzy. Teraz
spodziewalimy si, e wracamy do naszych okopw. Gregor, nawet nie czekajc na
rozkaz Starego, rozpocz odwrt.
* Wracamy wtedy, kiedy ja powiem * powiedzia lodowatym tonem Stary. * Nie
wczeniej.
* Nawet wtedy, gdy sam si wycofasz * mrukn cicho pod nosem Porta.
Stary go zignorowa. Tak byo najlepiej postpowa z Port. On sam dla siebie ustala
prawo, ale by przy tym doskonaym onierzem. Stary nie pierwszy odkry, e warto
puszcza mimo uszu jego obraliwe docinki i nie zwraca uwagi na brak dyscypliny,
by mie w nim wsparcie w kryzysowych sytuacjach.
Wchodzilimy coraz gbiej w las. Celem dziaa Starego byo sprawdzenie, co si
dzieje po drugiej stronie lasu, ale teraz patrzylimy coraz cyniczniej
na ca ekspedycj. Miaem ju wizj, e maszerujemy prosto na Moskw, aby zaj
Kreml.
W kocu drzewa zaczy rzedn, co znaczyo, e zbliamy si do otwartego terenu.
Stanlimy przy ostatnich lenych zarolach i patrzylimy na ciemne plamy szeroko
rozcignitych jednostek radzieckich. Strumienie ludzi i pojazdw pojawiay si i
znikay. Nie byo to budujce dusz przedstawienie, a Stary by na pewno przeraony.
* Dobra, dobra * mrucza, pocierajc w zadumie policzek. * Wszystko jasne...
Moemy wraca.
Wszyscy, poza Legionist i Starym, radonie zaczlimy biec w gb lasu. Na czele
Porta i May, a my z Gregorem par krokw za nimi. Wpadlimy im na plecy, gdy
mieli zamiar si zatrzyma, aby przeszuka trzy ciaa oficerw lece w leju po
bombie. Dwch zabitych byo Rosjanami, jeden za Niemcem. May i Porta tylko
wymienili spojrzenia.
* Nie jest le * powiedzia Porta.
Obaj wskoczyli do dou i zaczli przeszukiwa mundury zabitych w poszukiwaniu
pienidzy i cennych pamitek. Porta grzeba w kieszeniach, a May zaglda zabitym
w usta jak dentysta, sprawdzajc, czy nie maj zotych zbw. Rozebrali
nieboszczykw niemal do naga, gdy pojawili si Stary i Legionista. Legionista
patrzy na rabunek zwok bez emocji, natomiast Stary dosta szau.
* Jest tam ze sto tysicy brytyjskich spadochroniarzy, tak powiedzia Heide. Sto
tysicy brytyjskich parasoli i kupa polskich onierzy... Bdziemy tam do Nowego
Roku, tak twierdzi Julius.
* O rany * zakpi Porta. * A ja mylaem, e w Sylwestra bdziemy broni si w
Berlinie!
Jeszcze przez p godziny bkalimy si, nim dotarlimy do naszych linii. Stary
poszed zoy
raport, a my zapadlimy si w materace, aby zapa cho chwil snu. Ledwie
zamknlimy oczy, przyszed Stary i zacz nas budzi.
* Przykro mi, chopcy. Jeszcze z nami nie skoczyli.
Rozoy szeroko rce w gecie przeprosin.
* Przyjd pionierzy i bd prbowali przerwa linie obrony Rosjan, a my mamy ich
wspiera.
ko polowe Porty zapado si z powodu szoku. Na moment wszyscy
zaniemwilimy z wraenia. Stary umiechn si jak zmczony czowiek.
* Wiem bardzo dobrze, e nie powinienem mwi wam o tym w tej chwili, ale chyba
tego nie da si zmieni.
Potem zgarbi ramiona w poczuciu winy.
* A poza tym jest wojna.
* Zjedaj * powiedzia Porta sarkastycznie. * Kto ci o tym powiedzia?
Gregor usiad na ziemi i patrzy aonie zaspanymi oczami.
* Dlaczego znowu wysyaj nas? * zacz si skary. * Dlaczego nie wysyaj
kogokolwiek? Nie mog wyczyci tego terenu bombami zapalajcymi?
* Mamy za mao amunicji * powiedzia krtko Stary. * Przykro mi, e tak wanie
jest. I nic nie mog na to poradzi. Nie patrzcie tak na mnie, bo to nie ja zaczem t
wojn...
W ponurym nastroju ustawilimy si w szeregu za porucznikiem Lwe. Mielimy ze
sob tylko wyposaenie szturmowe. Kiedy dziaamy z pionierami, dziaamy szybko,
nie ma potrzeby obwiesza si dodatkowym ekwipunkiem. Wydawao si, e w tej
akcji nie bdziemy mieli nawet wsparcia czogw. Ta wojna robia si coraz bardziej
grona.
Odnalelimy pionierw * pi kompanii tworzcych batalion. Byli przernie
uzbrojeni: od zwykych granatw przez granaty wtykowe, mae dziaka, a do bomb
zapalajcych sowieckiej produkcji. Jedna kompania wyposaona bya w miotacze
pomieni. Siedzieli jak dziwna i cicha banda. Ledwie bylimy w stanie uwierzy w
bezmylne okruciestwo, ktre towarzyszyo ich akcjom. Rosjanie odpacali im tym
samym. Kompletnie nie zwracali uwagi na nasze przybycie. Gdy Porta zapyta, czy
kto z nich ma w zapasie papierosa, jaki oficer wycign ku niemu ca paczk,
nawet nie patrzc w jego stron.
* Co z nimi jest? * pyta rozzoszczony Gregor. Potem zwrci si do podoficera o
tpej twarzy,
ktry grzeba dugim paznokciem w zbach.
* Co jest z wami? Stracilicie jzyki czy co?
Proste pytanie, na ktre mona byo nie odpowiada, wywoao agresj nieznajomego
kaprala. W cigu sekundy skoczyli sobie z Gregorem do garde. Nieduo brakowao,
lepszego wsparcia artyleryjskiego, ni mia do tej pory, bo inaczej nigdy nie uda mu
si przeama linii wroga. Zrzdzi jak stara baba na jarmarku wielkanocnym nad
liczb modzierzy, ktrych potrzebowa, nim wyle kolejne oddziay do ataku.
* Dziesi? Powiedziae, dziesi? Nie bd mieszny! Ty to nazywasz wsparciem?
Przecie tym nie zrani nawet wszy! Daj dwadziecia, to moe to rozwa...
Powiedziaem, daj dwadziecia, to si zastanowi... No dobra, w takim razie
pitnacie. Jeli to jest wszystko, co moesz da. Dawaj te
pitnacie i niech Bg ma ci w swojej opiece, jeli nas zawiedziesz!
Rzuci suchawk telefonu, po czym ruszy, by zebra resztki swojego batalionu i
rzuci go do finalnej rzezi. W powietrze poleciay pierwsze granaty modzierzowe i
po drugiej stronie pola walki zaczy fruwa szcztki ludzi i uzbrojenia. Major sta z
podniesion rk i liczy. Gdy doliczy do pitnastu, szorstko machn rk i skoczy
naprzd w wir walki. Polizgn si i przewrci, poderwa si na nogi, pomacha
rkami nad gow i pobieg dalej z resztkami swych pionierw za plecami.
Tym razem atak si powid. Gwatowne natarcie odrzucio Rosjan. Granaty rczne
ldoway w rowach komunikacyjnych i bunkrach. Wkadano adunki wybuchowe w
lufy sowieckich dzia. Karabiny maszynowe grzechotay i szczekay, a ludzie obcinali
sobie gowy saperkami i opatami oraz dgali si bagnetami. Majora znaleziono
lecego na plecach ze wieym cygarem w ustach, obok radzieckiego oficera * obaj
nie yli. Byli wrd tysica ofiar, ktre zginy tego dnia.
Zanim zdylimy umocni tak ciko zdobyte pozycje, spad na nas atak oddziaw
syberyjskich. Znikd pojawiy si ich hordy, ludzie ze skonymi oczami, gszcz
onierzy z szerokimi barami, dugimi ramionami i krtkimi nogami. Darli si
ochryple, sawic Stalina. Walczylimy z nimi w okopach i poza nimi, lizgajc si i
potykajc we krwi i wntrznociach ofiar. Ale Rosjanie nie ustpowali i powoli
zaczynali wypiera nas na poprzednie pozycje.
Wok mnie ludzie padali, potykali si i pakali. W moj stron potoczy si granat.
Gdy na nim
stanem, odskoczyem jak sposzony ko. Szybko chwyciem go i odrzuciem w
rodek nadcigajcej gromady Sybirakw. Podmuch wrzuci mnie do krateru po
wybuchu, dokadnie na ciao wieo zabitego onierza. Leaem z nosem w kauy
krwi, wyciekajcej mu z gowy, a nogi miaem w jego jelitach, ktre wypyny z
rozerwanego brzucha. Wrzasnem ze strachu i wydostaem si z przeraajcego
dou. W panice zaczem bezmylnie biega, bo wydawao mi si, e wszdzie s
Sybiracy, ktrzy strzelali we wszystkich kierunkach, i nie widziaem drogi ucieczki.
Wtedy nagle pojawi si przede mn Porta. Widziaem, jak powoli cofa si i strzela z
biodra. Pokutykaem w jego stron, przedzierajc si przez leje po wybuchach,
brodziem w kauach krwi i oleju. Chciaem by jak najszybciej obok niego.
Poczuem si przez moment spokojniej, gdy do niego dotarem. Porta by nietykalny,
nie do zniszczenia. Trudno byo sobie wyobrazi, aby wroga kula znalaza drog do
jego ylastego i gibkiego ciaa. Tak dugo, jak byem za nim schowany, czuem si
bezpiecznie.
Kontynuowalimy odwrt, cofajc si nie wiadomo dokd. W ktrym momencie
natknlimy si na pastora Fischera. Sania si na nogach z wielk dziur w klatce
piersiowej, przez ktr wida byo puco. Jeden z jego modych towarzyszy z
Starego.
* Sierant Beier? * dopytywa si. * Szukam ci od ponad p godziny! Gdzie, do
diaba, bye?
* Cay czas tutaj * mrukn Stary. * O co ta panika?
* Ty i twoja sekcja pjdziecie ze mn. Podpukownik Schmeltz jest ju gotowy z
grup szturmow i macie do niego doczy. S po drugiej stronie rzeki. Pokaza
wam drog?
* Id i okop si w beczce * powiedzia Porta, nie odrywajc oczu od kart. * Mamy
lepsze rzeczy do roboty. Podrzu mi jedn blotk.
May posusznie poda mu szstk. Stary popatrzy tsknie na swoje pi kart,
rozdarty pomidzy poczuciem obowizku i du wygran. Byem w tej samej
sytuacji, ale miaem atwiejszy wybr. Rzuciem karty na st, chwyciem karabin i
szybko poderwaem si na nogi, przewracajc skrzyni z amunicj, na ktrej
gralimy. May tylko spojrza na mnie krzywo.
* Niektrzy maj wielk ochot pj std i da si zabi * powiedzia.
* Nie wszyscy * odparem i wsadziem czapk na gow, po czym zacisnem
mocniej pas o jedn dziurk. * Nie lubi myli, e czeka na nas podpukownik.
* A co, to twj przyjaciel? * szydzi May, ktry wiedzia doskonale, e siedziaem z
kup miecia w kartach i modliem si o wybawienie.
Wolf, stary znajomy Porty, odwrci si i odprowadza nas wzrokiem.
* Pozdrowienia dla witego Piotra * powiedzia. * Wyglda na to, e go spotkacie.
Miaem nieprzyjemne wraenie, e ma racj. Moje widoczne zaniepokojenie nie
dotyczyo podpukownika Schmeltza, ktry na nas czeka, tylko samej misji.
Instynktownie si jej obawiaem.
Przewodnik ewidentnie popycha nas w deszcz ognia. Teren po drugiej stronie rzeki
stopniowo si podnosi. Nim si zorientowalimy, zaczlimy maszerowa rzdem po
wskim stoku, ktry wydawa si prawie pionowy.
* Co mwili o piekle * gdera May, gdy dyszc i sapic, lizgalimy si po
skalistym podou * a na tej drodze do nieba szybciej spotkamy witego Piotra.
Nasz przewodnik odwrci si w jego stron.
* Moesz mie racj. Moesz mie cakowit racj.
Stary zatrzyma si na chwil, aby zapa oddech.
* A co to dokadnie jest? * domaga si odpowiedzi.
* Co to jest? * spyta nie wiadomo kogo przewodnik, rwnie si zatrzymujc.
Opar rce na biodrach i umiechn si kpico.
* Moecie pyta! To cholerna samobjcza misja! Jeli chcecie mojej rady, uwolnijcie
si od niej i wynocie si std tak szybko, jak moecie, nim czerwoni nadejd i was
odetn.
Potem wskaza kciukiem na most.
* Jak mylicie, ile to jeszcze potrwa? * spyta, majc na myli ewakuacj przez most.
Stary zmarszczy brwi.
* A co z tob? * spyta.
* Ja? * zamia si facet. * Znikam minut po tym, jak tylko bezpiecznie doprowadz
was do celu, nie martwcie si! Nie mam zamiaru zosta, aby obserwowa krwaw
ani!
Ostatnia flara, lecc wysokim ukiem, rozwietlia noc i pokrya okolic zimnym
wiatem. Potem bardzo powoli opada na drug stron rzeki i zgasa.
* W porzdku * powiedzia Stary i pomg dowdcy wydosta si z rowu.
Po chwili zacz nabija fajk tytoniem.
* Myl, e powinnimy przygotowa si do walki, panie pukowniku.
Wikszo z nas ju to robia. May z Legionist zaczli ukada miny
przeciwczogowe wzdu wskiej cieki. Porta przygotowywa butelki z benzyn.
Gregor i Barcelona skrywali modzierz pod gaziami drzewa. Ustawili go daleko za
naszymi plecami, a wylot lufy wskazywa domniemany kierunek radzieckiego
natarcia. Teraz May siedzia zadowolony jak dziecko z zabawek i przywizywa
adunki wybuchowe do granatw. Jako bro nadawao si to raczej dla samobjcw,
ale robio tak okropny haas, e May nigdy nie mg sobie odmwi przyjemnoci
wyprodukowania kilku takich zabawek. Byy miertelnie niebezpieczne, ale w
wytrawnych rkach staway si niezwykle skutecznym narzdziem walki. Nasz
kumpel zdawa si kompletnie nie przejmowa zagroeniem urwania rk i ng, my
jednak wolelimy trzyma si od niego w tej chwili z daleka.
Krztajcy si midzy nami pukownik wydawa dziesitki nieraz sprzecznych ze
sob rozkazw, ktre Stary dyskretnie odwoywa lub korygowa, podajc za
oficerem. W pewnym momencie dotarli do Maego, ktry usadowi si wrd gazw
i otwiera kolejn skrzynk granatw. Pukownik z przeraeniem zwrci si do
Starego.
* Sierancie, czy ten kapral wie, co robi? Moe jest troch saby na umyle? Czy jest
wiadom, e moe sam siebie wysadzi w powietrze?
* Tak jest, panie pukowniku * powiedzia Stary, odcigajc skonsternowanego
oficera od niebezpiecznych zabawek Maego. * To jest jego sposb zabawy.
* Zabawy? * zwtpi oficer. * Czy ten go wie, e jest kretynem?
Stary oszczdzi sobie kopotu i nie odpowiedzia. Gdzie na dole odezwa si
karabin maszynowy, a potem sycha byo, jak oderwane kawaki ska staczaj si po
stoku.
* No tak * powiedzia spokojnie Stary. * Wanie ruszyli.
Nagle Heide wspi si na stok obok nas, pooy palec na ustach i wskaza drug
rk na grupk krzakw. Spojrzelimy na niego z ukosa, a potem wpatrywalimy si
w pmrok. Stary podnis zaskoczony brwi.
* No? Co powinnimy zobaczy? Tylko te cholerne krzaki?
* Tych twoich cholernych krzakw nie byo p godziny temu * odpar Julius.
Stary spojrza w ich stron.
* Jeste pewien?
* Jak cholera! Tam nie byo nic poza skaami. Pukownik, niezadowolony, cmokn
jzykiem.
* Gupie gadanie * powiedzia. * Co si tutaj dzieje, sierancie? Czy wszyscy pascy
ludzie s nienormalni?
Teraz Stary si naprawd wkurzy.
* Sierant Heide jest jednym z najlepszych onierzy w caym regimencie, panie
pukowniku!
I to bya prawda. Facet by wszawym sukinsynem, jeli chodzi o nazizm, ale jak
powoli i bolenie. Przewanie nie bior winiw. Nie bd jednak na tyle litociwi,
aby wsadzi ci kul w kark. Rozepn ci i bd tak dugo torturowa, a znajdziesz
si na krawdzi mierci, a potem bd ci utrzymywa w tym stanie, dopki bdzie
im to sprawia rado.
Pukownik powrci znad krawdzi skalnej.
* To co, do diaba, mamy zrobi? * dopytywa si z lekkim niepokojem.
Stary w zamyleniu nadal gryz ustnik fajki.
* Nie pokonamy ich * powiedzia. * To pewne. Gar onierzy nie poradzi sobie z
armi czogw. Nie polecam te poddania si, chyba e kto chce skoczy w rkach
rzenikw i zgni.
Pukownik nabra powietrza jak balon, a Stary wyj fajk z ust i popatrzy na ni w
zadumie.
* Niech pan sprbuje, to si pan przekona, panie pukowniku. Te skonookie dupki to
nie s zwyke ludzkie istoty. Oni po prostu nie zabijaj,
rozo ci na kawaki, plasterek po plasterku i bd si przy tym miali. Widziaem
nieraz rezultat ich robtek rcznych i zapewniam pana, e nie by to pikny widok.
* To co pan radzi, sierancie? * spyta pukownik. * Zbiorowe samobjstwo?
* Nie, radz si wycofa. Walczy, dopki wystarczy amunicji, a potem wycofa si.
* A ktrdy niby mamy to zrobi? * spyta z sarkazmem oficer. * Ruszy prosto w
d, w ramiona Rosjan?
* Mylaem raczej * mrukn Stary * o znalezieniu jakiej innej drogi.
* Tu nie ma innej drogi! Wiesz o tym rwnie dobrze jak ja. Gdyby bya inna, ju
dawno bymy na ni trafili. Sprbuj mwi z sensem, sierancie! Jest oczywiste, e
nie moemy ruszy t sam drog, ktr przyszlimy, a to jest jedyna droga. Wydaje
mi si wic, e gadanie o wycofaniu si jest pozbawione sensu.
* Pan wybaczy, ale jest jeszcze inna trasa. Stary wskaza ustnikiem fajki odleg
krawd
paskowyu, dokadnie na przedueniu cieki, ktr przyszlimy, a ktr teraz miay
naciera radzieckie czogi. Pukownikowi opada szczka.
* Ale to szalestwo! To dobre dla lunatykw! To zwyky skok w przepa! Moemy
rwnie dobrze sprbowa wznie si do ksiyca i potem spa na d!
* Oczywicie, jeli pan tak uwaa, panie pukowniku.
* Hej, Stary.
To May wytoczy si spomidzy gazw i czapa w nasz stron. Do piersi
przyciska butelk wdki,
a trzyma si na nogach bardzo niepewnie. Obj po pijacku Starego, uwiesi si na
nim i czkn, prbujc wsadzi mu do ust szyjk od butelki. Pukownik patrzy na t
scen z przeraeniem i odraz.
* Sierancie Beier, czy ten czowiek jest pijany?
* Sdz, e tak, panie pukowniku!
Oficer pochyli si mocniej do przodu, aby przeprowadzi nosem dochodzenie.
Wtedy w jego nozdrza wpado kolejne toksyczne beknicie Maego, ktre odrzucio
pukownika o krok do tyu.
* To jest niesmaczne, sierancie Beier! To haba! Twoi ludzie s jak winie! Nawet
gorsi ni winie! Niej ni bestie! Nie zasuguj na to, aby suy w niemieckiej
armii!
* Za jedn mark dziennie! * May nagle przypomnia sobie biadolenie Barcelony. *
Jedna pieprzona marka dziennie!
Podnis butelk do ust i pocign potny yk.
* To nie jest tego warte * wyduka. * Nikt nie dorobi si zotej plomby za jedn
mark na dzie.
Pukownikowi tylko zagulgotao w gbi garda.
* Postawi tego czowieka do raportu * zagrozi. * Jeli tylko ten pajac przeyje.
Zajm si tym osobicie!
Odwrci si gwatownie na picie i dumnym krokiem poszed w stron dalszej
krawdzi pki skalnej, aby studiowa przepa, przez ktr mielimy si
wycofywa. Kuls, jeden z naszych noszowych, zbliy si nerwowo do Starego.
* Jeste chyba szalony * powiedzia szorstko. * Po prostu bredzisz. Nigdy nie
pokonamy tego spadku w jednym kawaku. Wedug mnie powinnimy od razu
wywiesi bia flag, zanim si do nas dobior.
* Na szczcie * szczekn Stary * jest mao prawdopodobne, abymy wybrali twj
sposb mylenia.
* Jeszcze tego poaujesz * odpar Kuls.
* Sam tego poaujesz * stwierdzi Stary * jeli sprbujesz negocjowa z t band
maniakalnych zabjcw. Nie bd idiot! Rozedr ci na strzpy, zanim zdysz co
powiedzie.
Potem podszed do pukownika i stan u jego boku.
* Czy podj ju pan jak decyzj?
Oficer lekko si wzdrygn. Wiedzia tak samo jak my, e decyzja zostaa podjta.
Jeli Stary powiedzia, e idziemy w t stron, to znaczy, e tam idziemy. Dla nas
byo to jasne.
* Powinnimy utrzyma pozycj tak dugo, jak zdoamy * pukownik odwrci si od
krawdzi skay i wyd lekko policzki. * Tak dugo, jak zdoamy, sierancie.
Zaznaczam, tak dugo, jak zdoamy. Nasze wycofanie nie moe wyglda na
habice.
* Oczywicie, e nie, panie pukowniku. Stary z szacunkiem pochyli gow. Nad
nami
rozbysa kolejna raca owietleniowa i ukaza nam si cay szereg T*34, ktry
zmierza w naszym kierunku. Wielkie sosny pod naporem ich masy amay si jak
zapaki i przewracay si na boki. Pod ich ciarem due gazy i kawaki ska byy
odrywane od podoa i spaday w ciemn czelu doliny. Kady czog by dokadnie
oblepiony piechot.
Ten widok natychmiast otrzewi Maego. Przesta si zatacza i czka. Widziaem,
jak spokojnie przygotowywa si do spotkania z Rosjanami w dole cieki, zbierajc
granaty i miny magnetyczne.
Lenzing poda za Starym jak szczeniak i okazywa gbokie przywizanie.
* Czy sdzisz, e wyjdziemy z tego ywi? * spyta z niby beztrosk brawur, ktra
nikogo nie moga oszuka.
* Moe * odpar Stary, spokojnie ssc ustnik fajki. * Moe tak bdzie. Po prostu miej
gow na karku i nie panikuj. Gdy zajmiemy si czogami, pamitaj, e jest jeszcze
piechota i to jest wasze zajcie. Trzymajcie j na dole tak dugo, jak zdoacie. I bez
adnej ideologii, rozumiesz? To s morderczy fanatycy i s twoimi brami, tak jak ja
z Himmlerem. Pamitaj, strzelaj, aby zabija * albo ty ich zaatwisz, albo oni ciebie...
Podaj tamt skrzynk granatw. Zrozumiae, chopcze?
* Boj si * powiedzia Lenzing. Stary umiechn si do chopaka.
* A kto nie? * odpar. * Strach to nic wstydliwego. Tylko nie pozwl, aby tob
rzdzi, to wszystko.
Pierwsze czogi wchodziy w zasig skutecznego ognia i ich dugie lufy skieroway
si w nasz stron. Pierwszy pojazd zarzucio par razy na ciece i wydawao si
nam, e skruszy jej krawd i poleci w otcha rozcigajc si poniej. Na jego
szczcie szerokie gsienice T*34 pozwalay utrzyma mu rwnowag i unikn
zagady.
Stalimy w naszej fortecy i czekalimy na wroga. Stary schowa fajk do kieszeni i
zacz u kawaek tytoniu. May Lenzing sta na pitach i nerwowo zaciska pici,
gorczkowo starajc si zapanowa nad nerwami. Jego widok uwiadomi mi, e
mnie te si robi sabo ze strachu.
Porta siedzcy w szczelinie skalnej by w tym czasie zajty otwieraniem konserwy
misnej z na*
lepk Product of the USA". Zawsze lubi naje si przed bitw, twierdzc, e jest to
nerwowa reakcja. Zgodnie z wiedz medyczn nie powinien i do walki z penym
odkiem. Okazywao si to niezbyt zdrowe w momencie, gdy otrzymao si
postrza w brzuch lub go rozerwao z wierzchu, bo zawsze grozio to zakaeniem i
zapaleniem otrzewnej. Ale Porta twierdzi, e woli szybk mier z penym
odkiem ni powolne konanie z godu. Patrzyem teraz, jak z apetytem pochania
kawaki ja*snorowego misa, nadziewajc je kawaek po kawaku na czubek
bagnetu, by od czasu do czasu spuka gardo ykiem wdki z butelki, ktr znalaz u
jednego z zabitych Rosjan. Gdy skoczy jedn puszk, natychmiast sign po
nastpn. Nie wiem, co w niej byo, ale sdzc po tempie spoycia, musia by
bardzo zadowolony. Aby to wszystko obserwowa, musiaem wsta ze swego
stanowiska.
Czoowy T*34 powoli zblia si do nas. Nagle nie wiadomo skd pojawi si May.
Rzuci si do przodu i przyczepi do podwozia czogu min magnetyczn, po czym
momentalnie zanurkowa gow naprzd w stron kryjwki. Niemal natychmiast
nastpi wybuch. Jeszcze dobrze nie opad dym, a ju przez szcztki rozbitego wozu i
zwglone ciaa zaogi przedziera si kolejny stalowy potwr. Ponad nim w d
leciay granaty. To by poczstunek dla towarzyszcej mu piechoty. Rosjanie lizgali
si przy bokach czogu, pozostawiajc po drodze coraz wicej rannych i zabitych.
Trzeci czog miady na swojej drodze wszystkich, ktrzy nie zdoali wyplta si z
mieszaniny cia, krwi i bota pozostaej po nacierajcych wczeniej. Syszaem, jak
Lenzing gono oddycha, i popatrzyem na niego.
Sentymenty tu nic nie dadz. Niech wszystkie smutki trzyma dla siebie, musi sam
sobie z nimi poradzi.
Legionista ruszy w d, w kierunku nacierajcego czogu. Rzuci bomb benzynow
w wieyczk pojazdu i potoczy si w bok, aby skry si przed wybuchem za stosem
zabitych Rosjan. Po chwili z unieruchomionego pojazdu buchn w niebo niebieski
wida byo ksztaty, wic flary naszego pukownika bardziej nas olepiay, ni
owietlay okolic. Poza tym dziki nim bylimy widoczni jak na patelni. Oficer
podszed do Starego w stanie gorczki bojowej i furii.
* Co jest, do diaba, z twoimi ludmi, sierancie! Czy chc, abym ich zanis na
plecach? Jeli si nie pospiesz, zabraknie mi rakiet wietlnych!
Po chwili dotar do nas biegiem Heide.
* Czas rusza! * powiedzia bez chwili wahania, podszed do krawdzi skay i
skoczy w d.
W deszczu pyu i kamieni ruszylimy za nim. Instynktownie prbowaem zwin si
w kbek, obejmujc rkami gow. Odbijaem si i podskakiwaem na wystajcych
gazach, nie wiedzc, gdzie si w danym momencie znajduj. Niektrzy prbowali
zjeda na plecach, ale zdzierali sobie w dramatyczny sposb skr. Inni prbowali
hamowa pd, chwytajc si rachitycznych drzewek i krzakw porastajcych uskok.
Ci o mao nie powyrywa*
li sobie rk ze staww. Syszaem, jak Porta dar si radonie, gdy zjeda w d,
jakby by dziecinnymi sankami. Dotar do mnie rwnie krzyk rozpaczy kogo, kto
znika Bg wie gdzie. Prbowaem ustali, czy nadal zjedam po stoku, czy ju
wpadem w jak otcha poniej. Mj przedziwny lot zakoczy si, gdy uderzyem
w solidny pie wierka. Musiaem spada z prdkoci okoo 50 km/h. Mj hem
lecia nadal w d w towarzystwie kamieni, odbijajc si od gazu do gazu. Ja za
trzymaem si nerwowo pnia i zastanawiaem si, ile mam poamanych koci. Z uszu
i ust leciaa mi krew. Miaem takie zawroty gowy, e chciao mi si wymiotowa.
Byem sparaliowany ze strachu. Gdzie z dou dochodziy gosy.
* No, rusz si! Nie bd na ciebie czeka cay dzie!
To by Porta. Cigle ywy i w jednym kawaku. Siedzia jak kura na grzdzie na
wystajcej skale i pochyla si w moj stron.
* No, za! Nie moesz spdzi reszty wojny na tym stoku.
Owinem rce wok pnia i siedziaem skulony, drc ze strachu i paczc jak mae
dziecko.
* Na mio bosk * warkn Porta.
Zacz wdrapywa si do mnie, a ja cay czas trzymaem si drzewa i kaem
aonie.
* Zazisz z tej morderczej gry czy mam ci pomc?! * zacz mi grozi.
Gdy do mnie dotar, wsadzi mi w usta szyjk butelki wdki i wla troch alkoholu do
ust. Za*krztusiem si, zrobiem niemal purpurowy na twarzy, a wtedy on oderwa
moje rce od pniaka.
Pocign mnie za sob i zaczlimy schodzi powoli po stromym stoku. Teraz byo
atwiej, bo mona byo znale oparcie dla rk i ng w postaci kp szorstkiej trawy i
karowatych krzakw porastajcych skay. Dziki temu mona byo kontrolowa
prdko i kierunek schodzenia, ju nie spadania. Miaem jednak zszargane nerwy i
co chwila krzyczaem, dopki nie dotarlimy do dna doliny. Na dole czeka ju na nas
May, ktry da mi par razy otwart doni w twarz, abym zebra do kupy nerwy i
myli.
* Nigdy bym nie pomyla * powiedzia * e bdzie taka rozrba!
Powoli zbieralimy si do kupy u podna tej przekltej gry. Wygldalimy
aonie.
Obdarci i pokrwawieni, z potuczonymi i poamanymi koczynami. Mundury
mielimy tak zniszczone, e wiadomo byo, do ktrej armii naleymy. Twarze
mielimy pokryte zaschnit krwi, obsypane dodatkowo kurzem. Cay nasz
ekwipunek spoczywa gdzie na dnie doliny. Z paskowyu, ktry niedawno
opucilimy, dochodziy odgosy wybuchw. Nasi wrogowie jeszcze nie odkryli, e
ucieklimy z pozycji, wic mielimy troch czasu na zapanie oddechu.
Rzuciem si na ziemi, a serce walio mi jak mot. Powoli zacz do mnie dociera
bl. Caa prawa strona mojego ciaa bya pocierana i poobijana. Moja gowa
wygldaa jak po walce z gociem, ktry mia podkowy w doniach. Usta miaem
poszarpane, nos napuch do podwjnych rozmiarw. Mogo jednak by duo gorzej.
Przecie mogem zama krgosup lub nog, a wtedy moi towarzysze
na pewno zastrzeliliby mnie jak rannego konia. Nie mielimy moliwoci zabra
ciej rannych ze sob. Albo czowiek si trzyma na nogach i szed dalej, albo pada
i zostawa na miejscu. Nie mielimy szansy, aby kogo nie dalej.
Nagle caa strzelanina na grze ucicha, a Stary poderwa si na nogi i rozkaza:
* Idziemy!
Ruszylimy za nim dugim rzdem. Pukownik by cay czas z nami. Szed ponuro
obok Starego. Opucilimy dolin przez wsk gardziel i wpadlimy w gbokie do
pasa bagnisko. Kilku naszych ludzi, ktrzy zeszli ze szlaku, znikno bez powrotu w
zdradzieckim mule. Nie mielimy czasu ani siy na organizowanie grup ratunkowych.
Teraz kady troszczy si sam o siebie. Walczylimy z caych si, aby wydosta si z
tego pieka, i nie mielimy ju siy, aby pomaga innym.
Przebylimy wreszcie koszmarne bota i wkroczylimy w sam rodek wielkiego pola
zboa. Z jednej strony mielimy ponc wiosk, a z drugiej rzek z radzieck
artyleri na brzegu. Stary pogania nas bezlitonie. Zataczaem si i potykaem ze
zmczenia. O mao nie upadem, ale Gregor pobudzi mnie do ycia serdecznym
kopem.
* Ruszaj si, ty tpy mocie, chcesz tu pa?
Wytarem z czoa pot i kapic krew, ktra niemal zalewaa mi oczy. Paski plecaka
gboko wcinay mi si w barki, cierajc skr niemal do misa. Puca dudniy mi
jak miechy kowalskie i w pewnym momencie przed oczami rozwara si olepiajco
jasna czerwie. Potknem si po raz kolejny, ale tym razem nawet kop od Gregora
nie mg
mnie pobudzi. Upadem i nie byem w stanie si ruszy. Czuem tylko, jak gow
przenika chd od ziemi. Niech id beze mnie. Dalej ju nie daem rady. Niech zapi
mnie Rosjanie i robi, co chc.
* Zastrzeli tego czowieka! * krzycza pukownik, lecc w moj stron wiskim
galopem. * Natarcie musi by kontynuowane!
* Natarcie? * spyta kpico Porta. * Mylaem, e jest to strategiczny odwrt...
Wsplne wysiki Gregora i Legionisty postawiy mnie na nogi. May zmusi mnie do
otwarcia ust i do wypicia dziwnego pynu, ktry chyba by zdolny przere stal
nierdzewn, ale w stanie, w jakim byem, smak by mi obojtny. Zwymiotowaem
wszystko, co miaem w odku, i od razu poczuem si lepiej. Bg jeden wie, co on
mi zaaplikowa. Nigdy nie miaem odwagi zapyta go, co to byo.
byem pewien, czy maj stalowe nerwy, czy te po prostu brak im wyobrani. Jednak
pomimo okazywanej beztroski pozostawali niezwykle czujni. Nagle zobaczylimy,
jak May pochyla si nisko i pokazuje towarzyszowi, by zrobi to samo. Stary
podnis ostrzegawczo rk, wic wszyscy posusznie pooylimy si na brzuchach
na kamienistym gruncie, ktry bolenie wrzyna nam si w ciaa.
Przed nami a do brzegu rzeki rozcigay si yzne pola i ki. Most by wysadzony,
a jego zniszczone filary sterczay ostrzegawczo z rzeki jak palce topielca. W ich
pobliu znajdoway si spalone i wci jeszcze dymice ruiny budynku. Bya to
prawdopodobnie stranica mostowa. Dokadnie poniej nas znajdowao si
gospodarstwo rolne. Stary przy uyciu lornetki przez chwil studiowa okolic.
* Ruska kawaleria * powiedzia. * Wygldaj na Kozakw.
Jeszcze dobrze nie skoczy mwi, gdy spomidzy drzew wyszed jaki czowiek i
jak gdyby nigdy nic zacz schodzi ciek w d. Byo wida, e nie zdawa sobie
sprawy z naszej obecnoci. May skoczy za nim * cicho, szybko i zwinnie jak kot.
Obj ramieniem szyj obcego i przycisn mu rewolwer do eber.
* Tylko pinij, a zginiesz.
Go by tak przeraony, e nie mg wydoby z siebie gosu. Otwiera usta jak karp
wyjty z wody, a przestraszone oczy wypenia mu strach. Przez chwil mylaem, e
dostanie ataku serca.
* Dobra * powiedzia Stary. * Pu go.
May bardzo niechtnie rozluni ucisk na szyi ofiary.
* Kim jeste i co tu robisz?
* Ja kolega * powiedzia powoli obcy. * Przyjaciel. Nie komunista. Przyjaciel...
Panimajesz?
* Jasne, panimaju * zakpi Porta. * Nie jeste komunist. Ty nasz przyjaciel...
Oczywicie, wszyscy to wiemy, towarzyszu.
Odwrci si do niego i z pogard plun na ziemi.
* Cholernie prawdziwa opowie!
* Ale mwi prawd. To jest najprawdziwsza prawda!
* Na pewno? * pyta dalej Porta. * A wiesz co? Cigle zadziwia mnie liczba Rosjan,
ktrzy lepo twierdz, e nie s komunistami. To mnie bardzo zastanawia... W jednej
minucie pr si i podnosz dumnie gowy, widzc Stalina, by za chwil
powiedzie, e nie s komunistami, mj przyjacielu...
Czowiek ruszy gwatownie do przodu, machajc rkami w powietrzu.
* Ja nie ruski! Nie ruski! Ja Polak! Polak! Wadysaw Mniasko!
* Jeszcze raz? * poprosi May.
* Wadysaw Mniasko.
Mwic to, pokaza palcem na siebie i rozemia si do nas. Potem pokaza rk na
pobliskie budynki.
* To mj dom. W dole. Mj dom.
* Twj dom? * Stary tylko zadar brwi do gry. * Duo tam Rosjan?
* Zabrali mi go. W rodku zostaa moja ona z dzieckiem i siostra. Mj ojciec *
wskaza palcem na dymice jeszcze ruiny stranicy * zosta zabity, oni go zabili.
Opiekowa si mostem. Zastrzelili go, a dom spalili.
Nastpia chwila ciszy. Patrzylimy na przemian na niego, ruiny i gospodarstwo. Jego
Ze stajni dochodziy renia i postukiwania koni. Siedziao przed ni cicho dwch czy
trzech ludzi, ktrzy palili papierosy i popijali wdk. Wicej posterunkw stray nie
zauwaylimy. Ustawilimy karabin maszynowy dokadnie naprzeciwko domu, Porta
tylko pokiwa gow z poaowaniem. Ci proci, rozbawieni Kozacy byli bliscy jego
sercu.
Gdyby bya inna sytuacja i warunki, rzuciby wszystko na bok, aby si do nich
przyczy. Ale jest tak, jak jest, i musia przygotowa krwaw ani, aby wykona
rozkazy i uratowa wasn skr.
* To chyba jednak wstyd * powiedzia * przerywa taki festyn.
* Nie mam nic przeciwko zabawom * rzuci fanatycznie Heide. * Bierzmy si do
roboty i rbmy swoje. Pamitajcie, e ci ludzie s komunistami, lokajami wiatowego
ydostwa.
* Poli mi dup * powiedzia Porta. * Kto ci naadowa takim gnojem?
Stalimy w milczeniu i patrzylimy na podrygi tancerzy. Gdzie za nami rozlego si
szczekanie, potem zahuczaa sowa. Wszdzie panowaa ju ciemno, poza szerok
stref owietlon przez wielkie ognisko. Powoli pijani ruscy si uspokajali. Jeden po
drugim chwiejnym krokiem wazili do budynku mieszkalnego. Kilku z nich pozostao
na zewntrz i zaczo chrapa tak, jakby si ciany waliy. Wreszcie zapada
kompletna cisza. Stary spojrza na nas.
* Gotowi? * wyszepta.
Czogalimy si i skradalimy w wysokiej trawie. Cae gospodarstwo byo pogrone
w ciemnoci, nawet przez okna nie przebijay promienie wiata. Tylko konie poczuy
nasz zapach i zaczy re i tuc si po boksach, prbujc uwolni si z pt. Byy to
wielkie wojskowe bestie i podwiadomie wyczuway niebezpieczestwo. Na
szczcie dla nas ich panowie popadli w pijackie odrtwienie i nie reagowali na
nerwowe zachowanie zwierzt. Ciepy, wiey zapach siana, smrd wszechobec*
nych wymiocin i wdki mieszay si ze sob, dajc intensywn wo. Dym z
dogasajcego ogniska dociera do nas, przynoszc pobudzajcy zapach pieczonego
misa. Gdy Porta przechodzi obok paleniska, nadzia na koniec bagnetu kawaek
pieczeni i wsadzi do ust. Miso atwo odpadao od koci, a ciekncy sos zala mu
policzki i konierz munduru. Oczy niemal wyszy mu z orbit, gdy w ekstazie chcia
chwyci jeszcze kawaek woowiny.
* O nie, nie teraz * powiedzia Legionista i popchn go do przodu kocem lufy
miotacza pomieni w kierunku zabudowa. * Przecie moesz tu wrci, gdy
oczycimy okolic.
Pod cian budynku leao z p tuzina Kozakw, tworzc bezadn stert cia, rk i
ng.
* Sztywni jak szpadle * stwierdzi Gregor.
Barcelona, przechodzc, szturchn lekko jednego z nich. Lecy tylko umiechn
si przez sen, rozoy rce i jedn z nich lekko zapa go za kostk.
* Kobitko * mrukn nieprzytomny.
* Cudownie, no nie? * szepn Barcelona i strci rk pijanego.
* Zabi drania * ponagla Kuls.
Stary, stojc na szczycie schodw, dawa znaki, abymy si uciszyli.
* Zamknijcie si i za mn.
Pukownik, ktry do tej pory trzyma si z tyu, zacz nas gwatownie przekonywa,
a potem po prostu wyj pistolet i wymachiwa nim, krzyczc, e jeli nie
podporzdkujemy si jego rozkazom, to nas zastrzeli.
* Ja pana nie zatrzymuj * powiedziaem.
Oficer dziko zarycza.
* Na mio bosk! Sierancie, jeli nie zaczniecie przechodzi, nim dolicz do
dziesiciu, to zastrzel was obu * jego i pana!
Stary pooy opiekuczo do na moim ramieniu.
* Wszystko w porzdku. Suchaj, Sven. Zrobisz dokadnie to, co ci powiem.
Zdejmiemy buty, a potem wejdziesz na sosn i przejdziesz wzdu niej, tak jak to
zrobili inni. Bd zaraz za tob, wic nie musisz panikowa. Jeli poczujesz si le,
daj mi zna i zrobimy krtki odpoczynek. Naprawd nie ma si czego obawia.
Przecie jeeli drzewo ley na ziemi, to przebiegae po nim bez problemw. Jeli to
wiesz, wystarczy nie patrze w d. Patrz przed siebie i na pewno nie bdzie le.
Pod wpywem jego uspokajajcego gosu zarzuciem buty na szyj, karabin na plecy i
zrobiem pierwsze dwa kroki w otcha. Prbowaem udawa, e znowu jestem
dzieckiem, id szczytem muru i swobodnie balansuj ciaem. Nie ma si o co
martwi. Stary mia racj. Jeli ziemia bya metr pode mn, nie byo problemw z
utrzymaniem rwnowagi. Mona byo spokojnie i, jeli si nie mylao o tym, co
jest pode mn...
Wbiem wzrok w przyjaci stojcych na brzegu, ktrzy obserwowali nasz
przemarsz. Jeli oni to zrobili, ja te potrafi. Naprawd nie ma si czego obawia.
W tym momencie przez jar przelecia gwatowny poryw wiatru. Przy samej ziemi
wyglda pewnie jak zwyky zefirek, ale tutaj, porodku nicoci, wydawa si
huraganem. Poczuem, jak si koysz.
Spojrzaem w d, pod stopy i zobaczyem skay oraz wod wypeniajc dno kotliny.
I wtedy wyobraziem sobie, e spadam w d. Chciaem krzycze, wrzeszcze ze
strachu i zapa si czego, aby uchroni si przed upadkiem. Jednak wok mnie
bya tylko pustka i mier. Stanem i zaczem trz si jak osika.
* Id dalej * powiedzia Stary i zapa mnie mocno za pasek.
* Id dalej * powtrzy. * Nie patrz w d. Rb, co chcesz, ale nie patrz w d.
Po kilku krokach dotarlimy do miejsca, gdzie pie si gwatownie zwa. Wszystko
pod nogami zaczo mi si znowu koysa. Stary puci mj pas i popchn mnie
lekko do przodu. Wiedziaem, e w ten sposb da mi do zrozumienia, e ostatnie
kroki musz pokona sam, wasnym rozpdem, a on poczeka na swoj kolej. To byy
dwa najgorsze metry. Zdawaem sobie spraw, e nie moemy pokona ich razem.
Teraz naraaem nas dwch na ryzyko. Ale nie byem w stanie nic zrobi, jeli nie
czuem na pasku jego opiekuczej doni. Za naszymi plecami rozlegy si wcieke
okrzyki * to udziela si pukownik. Stary popchn mnie, ale na niewiele si to
zdao. Skuliem si nisko nad pniem i trzymaem si go dwiema rkami. Koczyny
miaem jak z kamienia. Stary przykucn obok mnie.
* Ruszaj powoli, Sven, troch do przodu. Nie moesz tu zosta. Zostao tylko kilka
krokw. Czego si boisz? Widziae, e innym si udao.
Tak, widziaem. Ale widziaem te, e May wisia do gry nogami, i trzech ludzi
leccych w d na spotkanie ze mierci. Teraz mogem doczy
Chwil pniej fala ognia i dymu utworzya ogromny parasol, ktry przesoni spor
cz nieba. Trzy czogi zostay ju wyczone z akcji, ale czwarty by nadal
nietknity. May spojrza na niego obraony. Wydawa si nie wierzy, e tylu ludzi
mogo spudowa w taki cel. Kopn panzerschrec*ka z pogard, chwyci min
magnetyczn i pobieg w kierunku stalowego puda. Ale to te nic nie dao; mina bya
niewypaem.
Sierant pionierw chwyci lecy granatnik i umieci go na ramieniu. Wystrzeli,
ale pocisk eksplodowa w lufie. Jzor ognia, dugi na dwadziecia metrw, wylecia
do tyu, obejmujc rwnie nieszczsnego strzelca. Pionier z dzikim wrzaskiem
wyldowa w rowie. Nic nie mona byo zrobi, aby mu pomc. W cigu sekundy
zacz bardziej przypomina niedopieczony befsztyk ni istot ludzk. ywe miso
odpadao od koci, wszdzie rozszed si przeraliwy smrd spalonego ciaa. A
najbar*
dziej niesamowite byo to, e ten czowiek nadal y. Stan na nogi i wycign w
nasz stron powykrcane rce. Wydawao si, e oczami, ktrych ju nie byo, i
spalon twarz baga, abymy si nad nim zlitowali. Cofnem si ze wstrtem i
wpadem na Gregora, ktry sta za moimi plecami. Trci mnie okciem.
* Zrb co * powiedzia. * Zrb co, do jasnej cholery.
Wycignem rewolwer i przelizgnem si z wahaniem do yjcej istoty w rowie.
Zanim zdyem wycelowa, czowiek resztkami rk chwyci za luf broni i
skierowa j do dziury, ktra kiedy bya ustami. Rozleg si strza. Staem i
patrzyem w niemym przeraeniu, jak resztki spalonego ciaa i ludzki szkielet
opadaj na dno rowu, aby umrze.
Ostatni T*34 par niezwyciony naprzd. Opucilimy pozycje i zaczlimy
ucieka, ale gdy wybieglimy z chronicych nas krzakw, z nieba spady na nas
radzieckie myliwce. Przelizgny si nisko nad polami, strzelajc do wszystkiego,
co si rusza. Zaraz po nich pojawiy si szturmowce i obrzuciy cay teren bombami
zapalajcymi.
Wydawao si, e cay wiat stan w ogniu. Wok nas pony pola. Nawet szczyty
koron najwyszych drzew stany w ogniu. Mczyni, kobiety, dzieci, onierze i
cywile, zwizani wspln panik, znaleli si w rodku pieka. Ci, ktrzy byli na
skraju, mieli wicej szans. Jeli byli modzi, byli w stanie przedrze si przez
wszechogarniajce pomienie. Bardzo modzi, bardzo starzy, ranni i chorzy mieli
stworzy stos pogrzebowy. Widziaem, jak jaka chopka cigna za sob
wntrznoci
z rozprutego brzucha, czogajc si po poncej ziemi. Kilka krokw dalej matka
klczaa nad dzieckiem z urwanymi rczkami. Jaki czowiek w pa*roksyzmie blu
zrywa ponce ubranie.
Szturmowce przeprowadziy kolejny nalot. Kapral kawalerii, kompletnie obcy facet,
chwyci niespodziewanie mj granatnik i wycelowa go w niebo.
* Nie bd gupi! * krzyknem. * Nic tym nie zrobisz!
* Chcesz si zaoy? * spyta.
Chyba tak bym zrobi, gdybym mia czas. Nigdy jeszcze nie widziaem, aby kto
strzela do samolotu z granatnika przeciwpancernego. Ale piloci szturmowcw
wydawali si bardzo pewni siebie. Nurkowali i krcili si nisko nad ziemi jak
policzek.
* To miejsce robi si wyjtkowo niezdrowe * poskary si.
Zabra Gregorowi butelk wdki, zsun si z wraku czogu i ruszy powoli wzdu
ulicy.
* Chodcie * powiedzia.
Przeszlimy zaledwie kilkanacie krokw, gdy salwy z broni maszynowej zmusiy
nas do schronienia si w wypalonej bramie. Zgromadzilimy si, starajc nie depta
kilku przypadkowych cia.
Dwie mode dziewczyny przebiegy obok nas z rozwianymi wosami. May,
ryzykujc ycie, wychyli gow, aby zagwizda za nimi. To natychmiast
sprowokowao kolejn ulew pociskw, ktra wyleciaa z dalszego kraca skweru.
* Do cholery, cofnij si * rzuci krtko Stary. Wycofalimy si szybko pod oson
barykady
z ludzkich cia.
* To wszystko przez wasze krzyki * powiedzia Porta, gdy zapad si nad nami sufit i
obsypa wszystko szarym pyem. Lekko zdenerwowany trzyma butelk wdki.
* Nie moemy tu siedzie cay dzie. Tu nie ma nic do jedzenia.
* Zostajemy, dopki nie powiem, e idziemy. Znowu rozlegy si serie z broni
maszynowej.
Butelka Porty rozpada mu si w rkach. Warkn gniewnie, ale jego ale zaguszy
krzyk trafionego kaprala pionierw, ktry przyczy si do nas na pocztku dnia.
Odwrciem si i zobaczyem, jak
z ust wypywa mu krew, po czym przewrci si na istniejc ju barykad cia.
* To nie s arty * zgrzytn zbami Porta i rzuci resztki butelki na ulic.
* Strzelaj gdzie stamtd * wskazaem doni. Porta odwrci si do mnie wyranie
rozjuszony.
* Jeli widzisz, skd strzelaj, to dlaczego tam nie pjdziesz i nie zrobisz czego,
zamiast sta tutaj jak smrd w gaciach!
* Chciaem tylko pomc * powiedziaem.
* Pomc? Chyba mojej dupie! Jeste kompletnie bezuyteczny!
* To co mam zrobi? * spytaem zimno. * Mam pj do nich i poprosi, aby
przestali strzela?
Zanim nasza ktnia rozgorzaa na dobre, May wyj z torby kilka granatw i ruszy
przez ulic w stron barykady. Skry si na chwil za przewrconym samochodem.
Gdy tylko to zrobi, tu przed nim wyldowa granat wyrzucony z okna pobliskiego
domu. May zapa go byskawicznie i posa z powrotem tam, skd przylecia.
Wybuch zniszczy cay fronton budynku. Z ruin prbowao umkn trzech ludzi, ale
Legionista zlikwidowa ich seriami z pistoletu maszynowego.
* Wynomy si z tego pieka * powiedzia Gregor. Tak zrobilimy. Po duszym
marszu dotarlimy
na zadymiony skwer wypeniony smrodem spalonych cia. Ludzie z SD rozstrzeliwali
winiw. pobliskiej placwki.
Sicherheitsdienst * Suba Bezpieczestwa * organ wywiadu, kontrwywiadu i suby
bezpieczestwa SS, dziaajcy w nazistowskich Niemczech.
Warszawa ma by wymazana
z powierzchni mapy. Kady mczyzna, kobieta i dziecko ma by zlikwidowane...
Porta skary si na ble brzucha. Miny ju prawie dwie godziny od ostatniego
posiku i nawet Stary zgodzi si, e dalszy marsz bez zapro*wiantowania nie ma
sensu. Byo tylko jedno, znane nam w Warszawie miejsce, gdzie moglimy na chwil
si zatrzyma. Bya to knajpa yczliwa Koza. Odkry j wszdobylski Porta kilka
godzin po naszym przybyciu do miasta. Bya ma, brudn i haaliw nor
przepenion smrodem potu i brudnych stp. Porta by ju w konszachtach z jej
wacicielem Piotrem * Ukraicem o wielkiej, rudej brodzie.
Usiedlimy przy stole, ktry nosi wyrane lady wczorajszej kolacji.
Piotr przyszed, aby przyj zamwienie.
* Myl, e dzisiaj sprbujemy kaczki * zaordynowa Porta.
andarm siedzcy przy ssiednim stole rzuci gwatownie gow i zacz nam si
podejrzliwie przyglda. Nie mia si czym denerwowa, bo kaczka okazaa si
krukiem gotowanym tak dugo, a smakiem zacz przypomina star podeszw.
Byo to danie podawane na przemian z kotletem z psa i mocno zmczon ryb.
Kady z tych specjaw by podlewany mocnym jak wdka czerwonym winem. To
bya wanie cz finansowej umowy Porty z Piotrem. Jak oni si dogadali, tego
nigdy nie odkrylimy.
Nie badalimy zbyt dokadnie komercyjnych ukadw Porty, szczeglnie za
unikalimy tego wtedy, gdy mielimy sami w tym interes. Wedug mnie gotowany
kruk czy kotlet z psa byy znacznie
bardziej zjadliwe ni patki ze szczurzego uda czy mysi gulasz.
Niedaleko od nas siedzia kapelan wojskowy. Przyglda si nam przez chwil, ale
potem bardziej zainteresowa si oficerem, ktry osun si na stoek przy piecu i
zacz pi piwo. Oczy ksiula latay co chwila w stron pijcego piwo czowieka, po
czym wsta i podszed do niego.
* Przepraszam, kapitanie * powiedzia, podstawiajc sobie krzeso. * Czy ma pan co
przeciwko, abym si przyczy?
Oficer spojrza znad szklanki piwa. Ca gow mia owinit pokrwawionymi
bandaami. Spor cz twarzy mia porzdnie poparzon, czerwona skra bya
poprzerastana, a rysy znieksztacone. Mundur te mia porzdnie zniszczony, pokryty
plamami z krwi i oleju. Do trzymajca szklank wyranie draa. Kapelan usiad i
umiechn si bardzo powanie.
* Jestem ciekaw * powiedzia * czy pozwolisz sobie pomc.
* Pomc? * kapitan przechyli ostatni yk piwa do garda i pokaza Zofii, stojcej za
barem, aby napenia ponownie szko.
* A jak, do diaba, chcesz mi pomc? * dopytywa si. * Chyba e moesz da mi
puk wojska?
* Nie miaem na myli takiego rodzaju pomocy.
* Nie? * oficer wykrzywi usta w parodii miechu. * A, nowa twarz? Co z now
twarz? Star gdzie podziaem. Nie troszczyem si o ni. Pewnie dlatego nie chc
wyda mi nowej, rozumiesz? Czowiekowi dano tylko jedn twarz na cae ycie.
Pewnie dlatego, aby o ni dba. Nie zgadzasz si ze mn?
,,,
Podnis w gr pen szklanic.
* Twoje zdrowie, ojczulku! Moe ciebie nigdy
nie opuci uroda!
* Pikno nie jest czym wiecznym i zewntrz*
nym * odpar kapelan. * Nasz Pan nie patrzy na
wygld zewntrzny czowieka. Nie sdzi ludzi po
przymiotach ciaa, ale wedug duszy.
* Oszczd mi, prosz, na Boga, tego sentymen*
talnego kazania, bo mi si chce od tego rzyga!
Kapitan waln szklank o st. Przetar usta r*
kawem munduru i nerwowo poderwa si na nogi.
* Id papla gdzie indziej. Obraasz mnie tak
gadanin. Id std i niech ci odstrzel p gowy.
i
Potem moesz wrci i powiedzie mi, jak si czu*
jesz. Moe wtedy bd mia odrobin ochoty, aby
ci wysucha.
Odszed od baru, zataczajc si, by po chwili
z wielkim hukiem zatrzasn za sob drzwi do
knajpy. Kapelan posiedzia chwil w ciszy, potem
wsta i pobogosawi wszystkich obecnych zna*
kiem krzya.
* Niech Bg bdzie z wami * wymrucza i ru*
szy za kapitanem na ulic.
* Gupi, stary cap * powiedzia Porta.
Sign przez st po butelk wdki, ale nim j
chwyci, rozleg si huk eksplozji i w pomieszcze*
niu zgasy wszystkie wiata. Wyrwane z zawiasw
drzwi przeleciay przez cae pomieszczenie. Krze*
sa i stoy zostay poprzewracane, szyby powypa*
day z okien, a ludzie leeli plackiem na pododze.
Przez chwil nie ruszalimy si z miejsc. Paty
tynku cay czas fruway w powietrzu. Podoga lek*
ko drgaa pod nami. Powoli, bardzo powoli dym
i kurz zaczy opada na ziemi. Ostronie wstalimy i patrzylimy na skutki
wybuchu. Zza baru wyoni si Piotr. Cay by pokryty biaym tynkiem i wyglda jak
duch. Przez wybite okno patrzylimy na budynek centrali telefonicznej znajdujcy si
po drugiej stronie ulicy. Powstacy umiecili w nim prowizoryczny modzierz i teraz
p tuzina niemieckich onierzy wspinao si po cianach, aby dotrze do
niebezpiecznej broni. Wspinali si po linie zaczepionej o barierk jednego z
balkonw.
W czasie gdy Piotr i May prbowali ponownie umocowa drzwi, reszta z nas
ustawiaa na swoim miejscu meble i prbowaa oszacowa wielko strat w szkle i
trunkach. May wyszed na rodek ulicy, aby lepiej oceni wysiki wspinaczy. Po
dwch czy trzech minutach wrci i powiedzia, e lina zostaa odcita i sze cia
niedoszych alpinistw ley na bruku.
zostay wykonane.
* Tak jest, panie majorze.
Podoficer zgrabnie zasalutowa. Pojazd wystrzeli z miejsca i za chwil znikn.
Dopiero po minucie kapral oderwa palce od daszka czapki.
* Odpowiedni pogrzeb, niech mnie dupa swdzi. Bdzie mia taki jak kady inny, ani
lepszy, ani gorszy.
Odwrci si i splun do rynsztoka.
* Dwulicowy bcwa. Co to za cholerny kapelan? May zrobi dwa kroki do przodu i
odsun kaprala ze swojej drogi.
* Znikaj, kolego * powiedzia. * Ja mu sprawi porzdny pogrzeb. Moesz to ola.
Zebra pomieszane szcztki niefortunnego kapelana i zacign je do rzeki. Rozleg
si tylko gony plusk, a potem zapada cisza. Par chwil pniej May powrci do
nas z par butw pod pach i krucyfiksem w rku.
* Skd to masz? * spyta podejrzliwie Stary.
* To? * odpar niewinnie May. * Znalazem. Znalazem nad rzek...
Zaczlimy powolny powrt do naszej kompanii, ale Polacy atakowali od strony
mostu kolejowego i nie moglimy przej dalej. Musielimy schroni si na parterze
opuszczonego budynku. Zaraz potem obok nas wybuch pocisk. Okazao si, e
wiea pobliskiego kocioa otrzymaa bezporednie trafienie i z hukiem zawalia si
w kierunku naszej kryjwki. Wiele wysiku kosztowao Starego utrzymanie na
miejscu Maego, ktry strasznie si rwa, aby sprawdzi, czy krzy zdobicy do
niedawna szczyt wiey nie jest zrobiony ze zota. Po chwili blisko naszej kryjwki
eksplodowao kilka nastpnych pociskw. Wysze pitra zajy si ogniem i zaczy
si zapada. Musielimy stamtd ucieka, bo goni nas dodatkowo dym. Ulica wok
nas pona. Nasza cika artyleria przeorywaa cay teren, wic budynki zawalay si
jeden po drugim. Mury zapaday si z ogromnym hukiem.
W kocu udao si nam dotrze do naszej kompanii, w ktrej panowa niezy baagan.
Wanie bya w stanie przeformowywania pod komend porucznika Lwe, ktry mia
obandaowan ca twarz. Jej bok by powanie poparzony od wybuchu benzyny.
Koo poudnia pozwolono nam wycofa si na par godzin odpoczynku. Ludzie
natychmiast pomyleli o poszukiwaniu jedzenia. Pechowo May, Porta i ja zostalimy
wybrani do zdobycia ywnoci. Kuchnia polowa bya dosy daleko, a cay teren
pomidzy ni a nasz kompani by pod staym ostrzaem.
Zebralimy cakiem niez kolekcj cynowych misek oraz menaek i w deszczu
przelatujcych pociskw i kul ruszylimy po prowiant. Przed nami co chwila
wystrzeliway jzory pomieni, a unoszcy si dym powodowa niekoczce si ataki
kaszlu. Skradajc si wzdu ulicy, syszelimy, jak dach pobliskiego budynku zosta
rozbity przez ciki pocisk. Musielimy natychmiast ucieka, aby nie zasypaa nas
sterta gruzu. Gdy bieglimy za rg, powita nas grad pociskw. To z dachu
ssiedniego budynku strzela snajper.
* Na mio bosk * wydar si May, wychodzc niemal z siebie ze wciekoci. *
Przesta na chwil!
Ku naszemu zdumieniu ostrza usta niemal natychmiast. Spojrzaem na Maego z
szacunkiem.
* Musisz sprbowa jeszcze raz, moe ten numer uda ci si z T*34?
Na niewielkim placyku nad Wis ustawiono trzy kuchnie polowe. Do kadej z nich
bya kolejka duga na p kilometra. Zajlimy miejsce w jednej z nich, a potem
niezadowoleni usiedlimy na trawie.
* Jakie dzisiaj menu? * spyta Porta. * Gulasz z sandaw i kluski?
Kucharz popatrzy na onierzy i zobaczy Port. Obaj od dawna byli wrogami.
* Zobaczysz, gdy bdzie twoja kolejka * odpar wadczo.
Kto ochoczo sam z siebie poinformowa, e dzisiaj jest bouillabaisse. Rozleg si
szyderczy miech. W tym konkretnym wypadku bouillabaisse oznaczao danie
skadajce si z rybich resztek utopionych w tustej mazi. Jednak byo to lepsze ni
gulasz z kluskami, zwany popularnie ragout woowy".
Bouillabaisse * tradycyjna prowansalska zupa rybna.
Po dwudziestu czterech godzinach bez jedzenia nawet smrd rozpadajcych si ryb
potrafi u czowieka wywoa link godu.
Poruszalimy si dramatycznie wolno w kierunku czoa kolejki. Porta zacz nam
opowiada
o prawdziwym bouillabaisse, ktre jad we Francji. Opowiada tak, e lina
wszystkim naokoo napywaa do ust, niemal czulimy smak i zapach potrawy.
Zamknem oczy i widziaem, jak ykam ksy potrawy, ktre spywaj do
wdzicznego odka. Nawet takie rzadkie smakoyki jak kotlet z psa
i pieczony kruk, podawane u Piotra, nie byy w stanie rwna si z tym, co sobie
wyobraziem.
Do rzeczywistoci przywoa mnie dopiero wybuch pocisku. Teren wok nas by
wypeniony dymem i panicznie biegajcymi ludmi z miskami w rkach.
* No i, w pizdu, po kolacji * stwierdzi wcieky Porta.
Jaki przypadkowy pocisk wyldowa na rodku skwerku. Kucharz lea rozerwany
na kawaki. Ale co tam on, zniko bouillabaisse. Patrzylimy z przeraeniem pod
nogi. Gsta lepka ciecz z rybn wkadk pyna obok nas do studzienki ciekowej.
Intelektualne metody edukacji mnie nie interesuj. Istot sprawy jest to, e
powinnimy pchn modzie do granic wytrzymaoci, a nawet je przekroczy. Ci,
ktrzy to przetrwaj, stworz ras kobiet i mczyzn, ktra nauczy si wyrasta
ponad bl i zwycia strach przed mierci.
Himmler. Fragment listu do profesora K.A. Eckhard*ta, 14 maja 1938 roku.
Elitarne oddziay Kedywu nadal walczyy w ruinach getta. Jego rejon w ocenie
dowdztwa powstania mia by utrzymany jak najduej, bo miaa w nim ldowa
brygada spadochronowa generaa Sosabowskiego.
Stanisaw Sosabowski * genera brygady, dowdca I Samodzielnej Brygady
Spadochronowej. Gdy w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku nadesza wiadomo
o wybuchu powstania w Warszawie, onierze Sosabowskiego byli gotowi do lotu
nad Warszaw. Do misji nie doszo.
Powstacy nadal walczyli, ale walka bya ju w zasadzie przegrana. I nie bya to
wina generaa i jego spadochroniarzy, ale polskich komunistw w Moskwie.
Br*Ko*morowski i jego oddziay zostay skazane na mier. I to nie tylko przez
Ta uwaga usza jej na sucho tylko dlatego, e wszyscy bylimy zajci przygldaniem
si dziewczynom. Uule i Heide wstali chwiejnie ze swych miejsc. Przez chwil
zalega zupena cisza. Nagle May wyda radosny okrzyk i podbieg do najbliej
stojcej panienki. Obj j w talii i wsun rk pod spdnic. Dziewczyna pisna *
raczej z oburzenia ni z rozkoszy. Madame skoczya na Maego jak lwica bronica
swojego potomstwa. Zacza wali go obiema piciami i kopa nogami. Rzucaa
przy tym takie obelgi, jakich nawet jej wiecznie klnca papuga nigdy nie syszaa.
May otrzsn si jak pies po wyjciu z wody. Madame rzucia si do okna.
Wystawia gow przez dziur w szybie i zacza wysokim gosem wzywa policj.
Uule rykn
ze miechu, przeszed przez pokj i odcign kobiet od okna.
* Lubi kobietki, ktre maj w sobie troch ikry * powiedzia, walczc ze stawiajc
opr madame.
Im bardziej burdelmama drapaa, gryza i przeklinaa, tym bardziej wielki Fin by
zadowolony.
* Mitri, mitri * zawodzi radonie w swoim pokrconym jzyku. * Rb, co najgorsze,
ty jadowita, stara suko! Nie pozwol ci odej, dopki nie skocz z tob!
Panienki ustawione w rzdzie trzepotay rkami jak gdaczce kury. Jedna z nich
spojrzaa na mnie i zachichotaa. Papuga przykryta obrusem zacza ponownie si
drze.
* To ju co * powiedzia Gregor i ruszy do przodu.
May zapa swj up i rzuci na wielki fortepian. Obmacywa j jak facet, ktry
ostatnie p roku spdzi w kaftanie bezpieczestwa. Jednak dziewczyna nie
sprawiaa wraenia, e jej si to nie spodobao.
Madame zatopia zby w karku Uulego i zacisna je mocno jak buldog. Heide
wyciera rozbity nos rogiem obrusu i wyranie przygotowywa si do akcji.
Dziewczyna, ktra do tej pory chichotaa, spojrzaa na madame i dostaa ataku
miechu. Dziao si to w chwili, gdy przechodziem w poprzek pokoju, aby przej j
dla siebie. Jednoczenie w korytarzyku zastukay cikie buty. W drzwiach ukazao
si kilku drabw z andarmerii wojskowej.
* Co si tu dzieje? Kto nas wzywa przez okno?
Caa orgia momentalnie ucicha. Madame przestaa gry Uulego. Heide sta i gapi
si z obrusem owinitym jak rzymska toga. Papuga, ktrej nie
skrywaa ju tkanina, take zaniemwia z wraenia. Tylko May, nie zwracajc
uwagi na andarmw, robi swoje.
* Kto wzywa policj? * prbowa wszy andarm jak pies myliwski. * Chc
wiedzie, kto to by.
* Nikt * powiedziaa madame, przelizgujc si po dywanie jak sylfida. * Obawiam
si, panie oficerze, e nastpia jaka pomyka. To jest prywatny salon w prywatnym
domu. A ja i moi przyjaciele wanie wyprawiamy imprez. Nie podoba mi si to
niezapowiedziane najcie.
andarm tylko zwzi szparki oczu. Jego rka powoli powdrowaa na kabur
pistoletu, ale nim wycign bro, podszed do niego Uule.
* Chyba syszae, co pani powiedziaa. To jest prywatne przyjcie i ta dama czuje si
obraona waszym najciem. A teraz, wynocha!
Przez chwil mylaem, e bdzie nieza draka, ale patrol postanowi si jednak
wycofa. andarmi spojrzeli na Fina, ktrego szeroka pier bya caa wypeniona
baretkami orderw. Potem spojrzeli na jego szeciu olbrzymich towarzyszy, ktrzy
gronie stanli za dowdc, i zdali sobie spraw, e gdyby doszo do walki, mieliby
tyle szans, ile tyek w pojedynku z batem. Zadowolili si tylko stwierdzeniem, e
nastpnym razem, gdy kto zechce wezwa policj, to niech si dwa razy zastanowi.
Po chwili stukot buciorw rozleg si ponownie na schodach, potem trzasny drzwi
zewntrzne. Madame odwrcia si do nas i zapraszajcym gestem otworzya rce.
* Czujcie si, panowie, swobodnie. Wszystko jest do waszej dyspozycji.
Wzia Uulego za rk i umiechna si kokieteryjnie.
* Chod * powiedziaa. * Chod ze mn... Pokoje pitro wyej byy urzdzone jak
paace.
Biegalimy z krzykiem i miechem od jednego do drugiego, cignc nasze
dziewczyny na t przymusow inspekcj. Pokj poczdamski mia marmurow
podog i ko gadkie jak powierzchnia jeziora. Gregor je sprawdzi i powiedzia,
e dostaje w nim choroby morskiej, wic wola przenie si do pokoju tureckiego,
ktry by obwieszony szkaratnymi tkaninami i pachnia sodkimi kadzidami. Porta
ostatecznie wyldowa w pokoju Siedmiu Ogrodw, ktry by w istocie labiryntem
porozrzucanych akwariw zasiedlonych przez dziesitki kolorowych ryb
przepywajcych z jednego szklanego puda do drugiego.
W dalszym kocu korytarza, gdzie rozstawiony by wielki namiot turecki,
znalelimy kilku oficerw z SD i ich naonice. Pogonilimy ich po schodach i
wypdzilimy nagich na ulic. Potem przez okno wyrzucilimy im troch garderoby.
Stao si to oczywicie po uprzednim sprawdzeniu zawartoci kieszeni ich
mundurw. Wszystko, co cenne, zarekwirowalimy i podzielilimy midzy siebie.
Jedna z pozostawionych panienek po obejrzeniu nas wszystkich podesza do mnie i
owina rce wok mojej szyi.
* Dlaczego tak ich potraktowalicie? * spytaa z przygan w gosie.
* Bo s oficerami, co wicej, s z SD, a my takich nie lubimy. Poza tym jestemy
pijani.
Popchnem j lekko w stron wielkiego namiotu.
* Chod * powiedziaem. Umiechna si do mnie uwodzicielsko.
* Oczywicie * zamruczaa.
Mwia po niemiecku z silnym rosyjskim akcentem. Wydaa mi si inteligentniejsza
od reszty towarzyszek i byem cakowicie pewien, e jest szpiegiem. Bez wtpienia
wybraa mnie dlatego, e byem najmodszy i najbardziej niedowiadczony, ale w
tym momencie mnie to nie obchodzio. Przez pierwsze p godziny nie mielimy
nawet specjalnie okazji pogada.
Mielimy waniejsze sprawy do zaatwienia.
Po wszystkim leelimy spokojnie na wielkim okrgym ku i apalimy oddech,
palilimy papierosy oraz popijalimy drobnymi ykami wdk z butelki. Dopiero
potem przypomniaa sobie o swojej misji. Podpara gow na zgitym okciu tak, e
jej dugie wosy askotay mnie w gardo.
* Zabawne * powiedziaa * ale wydaje mi si, e gdzie ju si spotkalimy. Nie
masz takiego wraenia?
nie prbowalimy nawet ugasi ognia. Cay korytarz by peen nagich kobiet i
porozbieranych mczyzn. Widziaem, jak Porta ucieka w samych skarpetkach. To
by prawdziwy poar w burdelu!
Madame w olniewajcej satynowej bielinie, przez ktr wszystko przewitywao,
osobicie kierowaa wszystkich w kierunku schodw. Nisze pitro nie byo tak
zniszczone i nie dotar jeszcze do niego ogie. Ratowalimy wszystko, co si dao,
przed spaleniem. Przez okna leciay narcza ubra, z podogi zdzieralimy perskie
dywany i chodniki. Kady znosi po schodach, ile mg.
Nie wiem, jak tego dokonali, ale Uule i May wynieli nawet wielki fortepian. Porta
wynosi rze*
czy z kuchni. Ja uratowaem papug. Madame staa na zewntrz na bruku i
sprawdzaa wyniesiony dobytek. Sokolim okiem kontrolowaa, czy kto nie gwizdn
jej sreber stoowych.
* Porzdna stara koza * powiedzia Porta. * Masz tutaj...
Wsadzi jej w kiesze paczk wieo wybitych radzieckich rubli.
* To taki prezent za przyjcie. Moe ci si przyda, gdy dotr tu Rosjanie.
Potem puci do niej oko.
* Jeszcze jedna rzecz * powiedzia. * Podniszcz troch te banknoty, zanim ich
uyjesz. Tak bdzie dla ciebie lepiej... Wiesz chyba, co mam na myli?
Madame ochoczo zapaa paczuszk podrobionej waluty. Potem chwycia Port,
przycisna do swoich olbrzymich piersi i zapakaa nad nim jak matka.
* Tak auj, e wkrtce std wyjedacie. Gdybycie zostali jeszcze na jedn noc,
dopiero mielibymy zabaw!
* Tym razem te nie byo tak le * mruknem i popatrzyem na papug w klatce.
Jestem zwolennikiem jak najsroszych form karania. Podstaw dziaania naszych
szk musi by cisa dyscyplina. Bdy musz by skorygowane, sabo
wyeliminowana i wtedy pod moim przywdztwem mode Niemcy powstan i
zdobd cay wiat...
Hitler. Fragment przemwienia w Szkole Oficerskiej SS. Tlz, 18 lutego 1937 roku.
Genera Zygmunt Berling by gwnodowodzcym I Armii Wojska Polskiego
walczcej u boku Armii Radzieckiej na terenie umczonego wojn kraju. Po
nieudanej misji powstacw do Rokossowskiego prbowa zbliy si do marszaka.
Chcia uzyska zgod na przepraw przez Wis, aby wesprze rodakw w walkach z
Niemcami. Ale take on nic nie zdziaa.
* Niet * powiedzia radziecki marszaek tonem nie*znoszcym sprzeciwu.
Strzsn popi z papierosa do popielniczki i powrci do kontemplacji mapy
Europy. Genera Berling zawaha si przez chwil i jeszcze raz sprbowa podj
dyskusj.
* Konstanty, na mio bosk * powiedzia. * Znamy si tyle czasu. Przecie moesz
mi na to pozwoli. Jak by si czu, gdyby w twoim kraju dziao si co takiego? Daj
mi woln rk. Jeli co pjdzie nie tak, jak trzeba, bior pen odpowiedzialno na
siebie.
Rokossowski wzi w palce szpilk i wbi j w map.
nas, nim zaszli*my zbyt daleko, oficer zauway grup strzelcw z dywizji SS
Totenkopf" i stwierdzi, e bardziej mu si przydadz ni motoch z kaprawymi
oczkami z puku czogw. Pomaszerowa z nimi w kierunku muru cmentarza, a my
ponownie schowalimy si jak krliki w norach w zniszczonej kaplicy.
Gdy tylko pozostawiono nas w spokoju, natychmiast zapadlimy w lekki sen. Bya to
pierwsza chwila wytchnienia od ponad siedemdziesiciu dwch godzin. Od dwch
dni nic nie jedlimy, a od siedmiu w ogle nie zdejmowalimy butw. Nawet Heide
zacz mierdzie.
Krtko po pnocy wycignito nas z kryjwki i kazano pomaszerowa na ulic
Wolsk. W ruinach spalonej sutereny mielimy zaj pozycje i ogniem naszego
karabinu maszynowego kry okolic.
Zaraz po wicie na jezdni pokazaa si duga kolumna cywilw. Byli obojga pci,
starcy i dzieci, inwalidzi i ciarne kobiety, nawet kalecy na wzkach inwalidzkich.
Wielu z tych biedakw wycignito z ek i prowizorycznych schronw, niemal
wszyscy dreli od porannego chodu. Prawie kady z nich nis walizk, toboek lub
cign wzek z dobytkiem. Wielu nioso te siatki lub paczki owinite szarym
papierem * mieli w nich precjoza, ktre udao im si zebra, nim wyprowadzono ich
z domw.
* Dokd oni id? * spytaem. * Przecie ta droga prowadzi tylko do nasypu
kolejowego.
* No wanie * odpar sucho Stary. * Tam pewnie id.
Zamilklimy na chwil i obserwowalimy aosn kolumn cywilw.
* Id jak na wasny pogrzeb * powiedziaem. Stary machn bezradnie rk.
* Pewnie tak wanie jest...
Caa kolumna bya otoczona przez esesmanw z oddziaw Dirlewangera. W
pewnym momencie na jej czele pojawi si pojazd andarmerii wojskowej z
zamontowanym gonikiem. Wychyliem si przez okienko, aby posucha przemowy
oficera.
Uwaga! Uwaga! Ze wzgldw militarnych cay teren dzielnicy musi by
oczyszczony. Macie pi minut, by opuci swoje domy! Powtarzam, pi minut! Jest
to bolesna konieczno, ale polscy bandyci nie pozostawili nam wyboru. Ten rejon
jest terenem dziaa wojennych i jeli tu pozostaniecie, wasze ycie moe by
zagroone. Obergruppenfuh*rer SS von dem Bach*Zelewski zapewnia was osobicie,
e bdziecie dobrze traktowani. Armia niemiecka zapewni wam cakowit ochron.
Wolno wam zabra z domw wszystko, co zdoacie spakowa w cigu piciu minut...
Uwaga, uwaga! Ze wzgldw militarnych cay teren dzielnicy musi by
oczyszczony..."
Samochd zawrci i ruszy w kierunku innej ulicy, a wrzaskliwe tony zaczy powoli
cichn. Wzdu caej Wolskiej otwierano okna, wyrzucano przez nie pakunki i
kolejni ludzie przyczali si do maszerujcej kolumny uchodcw. onierze
Dirlewangera wydawali rozkazy i zapewniali o penym bezpieczestwie i
wspczuciu. Widziaem, jak jeden z nich zatrzyma si i podnis zabawk
upuszczon przez mae dziecko. Drugi pomaga starszej
kobiecie. Jeszcze inny si umiecha. W tym momencie zadraem i odwrciem si.
W ich zachowaniu byo co niepokojcego, co bardzo gronego. Rzadko kiedy
si nie zdarzyo od paru miesicy. W kocu bylimy tam, gdzie powinnimy by.
Patrzylimy na wiat spoza pyt pancernych. Wszystko wreszcie wrcio na swoje
miejsce.
May adowa i rozadowywa dziao z niezmcon regularnoci. Nie przeszkadzao
mu w tym popijanie wdki i przegryzanie jej kiebas. Byo mu zupenie obojtne, w
co celujemy. Czy byli to bezstronni obserwatorzy, ktrych notabene nigdzie
nie byo, czy te gniazdo karabinw maszynowych. Wiedzia tylko, e maszyna musi
by cay czas w ruchu, inaczej obrzuc nas granatami i butelkami z benzyn.
Przejedalimy obok maych domkw z tarasami, ktre zmiadylimy naszymi
gsienicami. W pewnym momencie rozlega si eksplozja, cay czog zadra i
obrci si z powodu zerwania gsienicy.
* Mina magnetyczna * powiedzia Heide przez zacinite zby. * Rozwalio nam
praw gsienic.
Przez par sekund milczelimy. Potem Porta zakl, spojrza na Maego i poderwa
si ze swojego fotela.
* Grupa naprawcza, na zewntrz! Idziemy! May nadal siedzia wygodnie rozwalony
na
pododze i napycha usta kiebas.
* Jaja sobie robisz? * zapyta.
* A co? Chcesz siedzie tutaj i czeka, a nas rozwal na kawaki? * warkn z furi
Porta.
May potrzsn rk.
* To chyba jednak lepsze, ni wyj na ulic i sta si natychmiast martwym
bohaterem narodowym.
Nim Porta zdy cokolwiek odpowiedzie, dostalimy kolejne uderzenie. Pocisk
trafi w zewntrzn oson i nad czogiem uniosa si spora kula ognia. To nie byo
grone trafienie, ale le podziaao na nasze nerwy. Pozostae czogi naszej kompanii
znikny z pola widzenia.
Strzelano do nas z tyu. Musielimy rcznie przestawi wie, bo siowniki
elektryczne zostay uszkodzone przy poprzednim trafieniu. Potem rozlega si
kolejna eksplozja i ponownie podrzucio
naszym czogiem. Tym razem rozwalio nam tyln o napdow. Nie byo ju po co
wysya ekipy naprawczej. W tych warunkach nie mielimy szansy naprawy takiego
uszkodzenia.
Stary z wyran niechci da rozkaz do opuszczenia czogu. Unieruchomiony kawa
elastwa by jak siedzca kaczka i kady mg do niego strzela. Za chwil mg
wybuchn i byoby samobjstwem siedzie w nim duej.
Odskoczyy pokrywy wazw i obserwowaem, jak wyskakuj przez nie moi
towarzysze. Miaem wyj jako ostatni, ale przedtem musiaem przygotowa adunki
wybuchowe do wysadzenia naszego puda.
* Do zobaczenia w raju * powiedzia Porta i posa mi poegnalny pocaunek.
Poczekaem, a sprzed oczu znikn mi jego podeszwy, i uruchomiem zapalnik
adunku samo*niszczcego. Potem ruszyem w stron najbliszego wazu. Nie
mogem go jednak otworzy. Musia zatrzasn si w trakcie wychodzenia moich
towarzyszy. Momentalnie ogarna mnie panika. Czog mia wybuchn za par
wyskoczyem przez waz desantowy, ktry tym razem na szczcie nie sprawi mi
adnego kopotu. Wydostaem si na zewntrz i chykiem doczyem do towarzyszy.
Skrylimy si za wrakiem spalonej ciarwki i czekalimy na eksplozj.
Tyle e ta nie nastpowaa...
Jaki Unterscharfuhrer SS grozi, e zastrzeli mnie na miejscu, jeli nie naprawi
swego bdu.
Gorczkowo dyskutowalimy, czy to mj bd, czy wada mechanizmu. Jednak bez
wzgldu na wszystko i tak musiaem dokoczy robot. Tygrysy byy nadal
traktowane jako tajna bro. Nie byo usprawiedliwienia, jeeli wpad on w rce
wroga. Nawet jeeli esesman darowaby mi ycie, i tak nie uniknbym sdu
wojennego.
Przebiegem przez ulic nerwowo skaczc i podrygujc. Heide osania mnie ogniem
karabinu maszynowego, ale na dachach budynkw byo sporo strzelcw
wyborowych, ktrzy mieli wielk ochot przerwa moj, oczywist dla wszystkich,
misj. Wpadem pod czog, a obok mnie zaraz pojawiy si dziury w bruku po
rykoszetujcych pociskach. Prbowaem otworzy dolny waz, ale nie miaem na to
szans. Znowu musiaem wdrapa si na wieyczk.
Wziem gboki oddech, wycignem zawleczk granatu dymnego i rzuciem nim
na ulic. Pod oson dymu wlazem na gr, po czym wlizgnem si do rodka.
adunki byy na swoich miejscach. Szklany detonator by zbity, wic eksplozja
moga nastpi w kadej chwili. Wystrzeliem przez wieyczk i pomknem przez
ulic jak przestraszony kurczak. Snajperzy nadal strzelali, ale migajce kule byy
niczym w porwnaniu z horrorem eksplozji prawie szedziesiciu ton stali!
Potoczyem si w kierunku ruin najbliszego budynku i rzuciem kilka granatw w
stron trafionego Tygrysa. Pierwszy wyldowa na pce nad krat wentylatora,
natomiast drugi wlecia do rodka przez otwarty waz na wiey. Zakryem gow
rkami i czekaem na wybuch.
Sekundy mijay bardzo powoli. Kada z nich wydawaa mi si wiecznoci.
Ostronie uniosem rk. Potem signem do torby po kolejny granat i wycignem
zawleczk. Wziem zamach i w tym momencie czog eksplodowa.
Fala uderzeniowa wyrwaa mi granat z rki. Stalowe pyty fruway po caej okolicy.
Duga lufa dziaa poleciaa jak strzaa wypuszczona z uku. Trafia w okno budynku,
w ktrym ukrywaa si druyna niemieckiej piechoty. Nie czekaem, aby usysze ich
komentarze. Wziem nogi za pas i palc podeszwy, uciekem w stron Starego i
reszty moich towarzyszy.
Bitwa o Warszaw trwaa z niesabnc brutalnoci. Jeden z oddziaw
Dirlewangera przyby na nasze pozycje, gdy walczylimy w rejonie Alej
Jerozolimskich. Mieli zaj si czym, co eufemistycz*nie nazywali oczyszczaniem.
Himmler da im woln rk. Ich zadaniem byo zniszczenie wszystkiego, co mogo
si do czego przyda. Zgodnie z tym poleceniem rabowali, gwacili i palili
wszystko, co wpado im w rce w caej Warszawie. Najnowsz rozrywk byo
kopanie dziemi jak pikami futbolowymi, jeli tylko mieli ku temu okazj. Matki,
ktre miay czelno si skary, mogy spon ywcem. Wszystko to odbywao si
przy akompaniamencie miechu oficerw i ich dowdcw, ktrych wikszo
przedtem suya w obozach koncentracyjnych.
* Tak? A co takiego?
Stary spojrza z obaw, ktr mg rwnie ze zoliw satysfakcj wyczyta z
twarzy Maego.
* Co widzielicie? * spyta.
* Dorna * odpar May takim tonem, jakby rozkoszowa si wasnym zaskoczeniem
lub jakby nie mg uwierzy napotkanemu szczciu. * Widzielimy Dorna, to by na
pewno on.
* Ten Dorn z Torgau? * spyta Gregor.
* Dokadnie ten * potwierdzi Porta. * Rzenik we wasnej osobie.
* Cay odstawiony * doda May. * Skrzane buty, P*38, wszystko nowe i
byszczce.
Zapada oszaamiajca cisza. Dorn z Torgau by w Warszawie? Carl Dorn, kat z
Torgau, walczy na froncie? Ledwie nam si to miecio w gowach. Wojna jest chyba
bliej koca, ni mylelimy, jeli takie kreatury wysya si do walki.
* To byo wtedy, gdy rbalimy winiaka * powiedzia May. * Widzielimy go, kiedy
wychodzi zza rogu.
Potem odwrci si i prbowa naladowa wa*niacki sposb chodzenia gronego
sieranta. Nie byo moliwoci pomyki. To mg by tylko Dorn. Powolny umiech
triumfu zacz pokazywa si na naszych twarzach. Carl Dorn wysany na front? Nie
byo chyba w armii niemieckiej ani jednego onierza, ktry na tak wie nie
skakaby z radoci.
* Czy mia szans was zauway? * dopytywa si wci niespokojny Stary.
* Zao si, e tak! * potwierdzi May.
* Nie mona spotka na ulicy starego kumpla i udawa, e si go nie widzi * doda
Porta. * Oczywicie pomachalimy mu rk, prawda?
Mogem sobie wyobrazi, jak go powitali. Wysunite do gry pojedyncze palce,
kpiny i kocie miauczenia, to tak chyba raczej wygldao. To samo wiedzia Stary.
Przecign tylko rk po czole.
* Zdajecie sobie oczywicie spraw * powiedzia
* e on przyjdzie tutaj, aby was znale?
* No to co? * spyta obojtnie May.
* To, e pakujecie si w kopoty * szczekn Stary. * Miejcie troch rozumu, na
mio bosk! Co macie zamiar zrobi, gdy si tu zjawi i zacznie bezczelnie
wypytywa o p winiaka, ktre kto komu gwizdn?
* Wsadzimy mu granat w dup * zaproponowa Porta.
* Wsadzimy go do wiadra z rzygami * powiedzia May.
* Powiesimy go za jaja!
Stary spokojnie wysucha wszystkich propozycji powitania podoficera.
* Jestecie pewni, e wreszcie skoczylicie?
* spyta w kocu.
* Nie cakiem * odpar Porta. * Ale myl, e to na pocztek wystarczy.
* Jak przeyje * doda May * to jeszcze co wymylimy.
* Wyeksploatowalicie ju swoje ptasie mdki? * spyta zoliwie Stary. * Czy
mylicie, e Dorn
bdzie takim idiot, e przyjdzie tu bez wsparcia oddziau swoich kumpli? Czy
NIE ma znaczenia, gdzie walczymy ani z kim. Bdziemy zabija, jeli ley to w
interesie naszego pastwa. W razie potrzeby bdziemy mordowa ludzi jak bydo...
Tylko przy wsparciu takiej filozofii moemy z penym przekonaniem wkroczy na
drog zwycistwa.
Himmler. Fragment przemwienia do pracownikw Wydziau Zagranicznego SS.
To, czego brakowao oddziaom Dirlewangera i Ka*miskiego w zakresie
dyscypliny, z ochot rekompensowali, przecigajc si w kampanii terroru i
cierpienia. Palili, rabowali, gwacili i mordowali, przesuwajc si w kierunku
centrum Warszawy. Za sob pozostawiali szlak mierci i zniszczenia. Mordowali
wszystkich, bez rnicy, czy to byli Polacy, czy Niemcy, starcy, czy modzi, kobiety,
czy mczyni lub dzieci. Kady, kto wszed im w drog, by eliminowany.
Groza tych popenianych codziennie zbrodni dotara nawet do szefa sztabu armii
niemieckiej w Polsce, generaa Heinza Guderiana. Jasno i wyranie przekaza
Hitlerowi informacj, e jeli obydwie brygady nie zostan wycofane z miasta, zoy
rezygnacj z penionej funkcji.
Pniej doda, e dowdcy tych band powinni stan przed sdem wojennym.
Gdy Guderian skada swoje ultimatum, jeden z wyszych dowdcw SS Hermann
Fegelein, ktry weni si w rodzin Ewy Braun, metresy Hitlera, poin*
formowa naczelnego wodza, e oddziay Dirlewangera i Kamiskiego skadaj si w
rwnej mierze z kryminalistw i psychopatw. A krlestwo piekie, ktre stworzyli w
Warszawie, na zawsze splami honor niemieckiej armii i Wielkich Niemiec.
Niechtnie i zbyt pno Hitler zosta zmuszony do dziaania. Rozkaza Himmlerowi
wycofa obydwie brygady z miasta i zastpi je dywizjami Waffen SS. By to te
jeden z warunkw generaa Bora*Komorowskiego, aby podj rozmowy o
kapitulacji powstania.
Kamiski zosta zastrzelony 23 grudnia 1944 roku, prawie na pewno na rozkaz
Reichsfuhrera SS, chocia nigdy nie udao si tego dowie. Jeli chodzi o
Dirlewangera, wpad on pod koniec wojny w rce polskich onierzy na froncie
zachodnim. Ci ju dobrze wiedzieli, co z nim zrobi...
Rozdzia 10
KONIEC
Zgromadzono nas ponownie w okolicach paacu Krasiskich. Kontemplowalimy
fotografie dwch nagich dziewczt, gdy przytoczy si do nas podekscytowany May.
* Patrzcie, co mam! * krzycza, niechtnie oderwalimy wic oczy od zdj. May
trzyma par miauczcych kocit za skr na karku.
* Jedzenie! * zawoa Porta i twarz mu si natychmiast rozjania.
* Chrzani jedzenie * odpowiedzia May. * To nie jest arcie! To s koty
wycigowe!
* To szczyle * stwierdzi Gregor i chwyci jednego malucha. * Dlaczego nie mamy
ledwo przypominay ludzkie szcztki, inne byy ponadgryzane przez szczury. Wiele z
nich byo pozbawionych koczyn lub gw. Najgorsze nie byy wcale ciaa niedawno
zabitych, jeszcze ciepe i ociekajce krwi, ale te, ktre przeleay w piwnicach i
oficynach po kilka dni i teraz byy zielone i napuchnite. Naleao obchodzi si z
nimi z najwiksz ostronoci. Jeden
gwatowny ruch i naprona skra nieboszczyka pkaa jak przejrzaa liwka, a
wntrznoci wylatyway w gr jak z fontanny. Czowiek, ktry znalaz si na drodze
takiego koszmarnego strumienia, mierdzia potem trupem przez cae dnie, jeli nie
tygodnie. Nie pomagao czste mycie, smrd wnika we wosy, pory skry i pod
paznokcie.
Zwolniono nas z tej roboty krtko po wicie, ale nawet wtedy nie moglimy zasn.
Usiedlimy na chwil na przyczku rozwalonego mostu, w promieniach jesiennego
soca i nasuchiwalimy porannych odgosw salw i wybuchw. Patrzylimy, jak z
prdem rzeki spywaj kolejne ciaa. Kilka metrw od nas przez kamienn barier
mostu przechyla si starszy wiekiem podpukownik z korpusu medycznego. Pustym
wzrokiem wpatrywa si w przepywajc wod.
* Gupi stary kozio * powiedzia Porta. * Odstrzel mu gow, jeli nie bdzie
ostrony.
Jakby na potwierdzenie jego sw rozleg si strza i kula z gwizdem przeleciaa
niedaleko oficera. Pukownik zmieni troch pozycj, niechtnie reagujc na
obecno snajpera.
* Ej, ty! * zawoa Porta. * Jeli masz ochot na samobjstwo, id gdzie indziej,
dobra? Tej nocy ju dosy napatrzyem si na umrzykw!
Pukownik powoli odwrci gow i spojrza na Port z nieukrywanym zaskoczeniem.
* Czy ty przypadkiem mwie co do mnie, dobry czowieku?
* Oczywicie * odpar Porta.
Pukownik wyprostowa si na mod pruskiego oficera, zaoy rce do tyu i wypi
klatk piersiow.
* Czy zawsze zwracasz si w ten sposb do oficerw? * spyta chodno.
Porta popatrzy na siwe wosy rozmwcy i zarowione ze zmczenia powieki i
zrobio mu si go al.
* Suchaj, dziadku * powiedzia. * To dla twojego dobra. Odejd od krawdzi mostu,
bo ci mzg rozwal. Dobrze? Dziki temu wszyscy bdziemy szczliwsi.
Wynosilimy przez ca noc sztywniakw z piwnic i mamy ju tego po dziurki w
nosie. Bd wic tak dobry, dziadku, i zrb to, o co prosz.
* To obraliwe! * warkn pukownik. * Jeszcze nikt mnie tak w yciu nie znieway!
Czy ten wiat oszala?
Zrobi krok w kierunku Porty i wtedy pad kolejny strza. Oficer wyda krtki okrzyk,
odchyli si do tyu i opad na kamienn barier mostu. Nim zdylimy go chwyci,
przelecia przez ni i wpad w wirujc wod Wisy. Jeszcze jedno ciao pyno teraz
w stron morza. Porta tylko pokrci gow.
* Tpy, stary dure * powiedzia spokojnie. Ciao pukownika powoli znikao pod
wod.
Snajper, zadowolony ze swojej roboty, przerwa polowanie.
Nie pozostawiono nas na dugo w spokoju. Bitwa o Warszaw nie bya jeszcze
OD WYDAWCY
Niniejsza ksika jest dzieem fikcji literackiej utalentowanego Autora, ktry opisuje
przede wszystkim pieko wojny, jej bezsens i okruciestwo * z perspektywy prostego
onierza, takiego jak on sam. Istotne s przeycia wymylonych bohaterw,
wydarzenia wojenne funkcjonuj za jako to i pretekst opowieci. Dlatego nie mona
traktowa tej powieci jako rda wiadomoci historycznych. Wiedz o
rzeczywistym przebiegu Powstania Warszawskiego mona zaczerpn z bogatej
literatury historycznej. Z pewnoci warto take odwiedzi Muzeum Powstania
Warszawskiego.
Liczymy, e Czytelnicy, nie traktujc powieci Svena Hassela jako rda
historycznego, doceni przede wszystkim jej zalety literackie.
Instytut Wydawniczy Erica
Spis treci
Rozdzia 1
Obz w Sennelager.............................................. 13
Rozdzia 2
Dezerterzy........................................................... 68
Rozdzia 3
Major z korpusu pionierw................................107
Rozdzia 4
W grach..............................................................163
Rozdzia 5
Polacy...................................................................196
Rozdzia 6
Droga przez rzek...............................................234
Rozdzia 7
yczliwa Koza.....................................................266
Rozdzia 8
Burdel...................................................................281
Rozdzia 9
Cmentarz na Woli...............................................298
Rozdzia 10
Koniec..................................................................333