You are on page 1of 14

Przygody Sherlocka Holmesa

„Skandal w Czechach”

W domu przy Baker Street Sherlock Holmes przyjmuje swego nowego klienta.
Okazuje się nim król Czech – Wilhelm Gottsreich Sigismond von Ormstein, który
niedawno wdał się w romans z niejaką Irene Adler, primadonną opery
warszawskiej. Nie wziął jednak z nią ślubu, ponieważ kobieta niepochodząca z
arystokratycznego rodu nie nadawała się na królową. W akcie zemsty Irene groziła
królowi, że prześle ich wspólne zdjęcie jego przyszłej żonie. W dniu ślubu król
chcąc uniknąć skandalu, poprosił detektywa o pomoc w znalezieniu fotografii i
wykradnięciu jej Adler. Jak dotąd, mimo licznych przeszukiwań domu Adler,
zdjęcia nie odnaleziono. Holmes postanawia podjąć się tego zadania.

Aby bliżej poznać Irene, Holmes przebiera się za ubogiego stajennego i zjawia się
w jej dworku, Briony Lodge. Dowiaduje się od służby, że Irene wychodzi tylko na
występy w operze. Często odwiedza ją natomiast pewien nieznajomy. Nikt ze
służby nie wie jednak, czy jest to prawnik, przyjaciel czy może kochanek.

Holmesowi udaje się jednak podsłuchać rozmowę Irene, która ze swym znajomym
– Godfreyem Nortonem – właśnie udaje się do Kościoła Świętej Moniki na
Edgeware Road. Mają przybyć na miejsce dwiema dorożkami. Holmes postanawia
również wynająć jedną i ruszyć za nimi.

Okazało się, że Irene i jej narzeczony przybyli do kościoła, gdyż zamierzali się
pobrać. Kościół był jednak pusty i nie mieli świadka. Sherlock ujawnił wówczas
swoją obecność i zaoferował, że może być świadkiem na ich ślubie.

W akcie wdzięczności Godfrey podarował Holmesowi suwerena. Niedługo potem


detektyw zaznajomił z całą sprawą swojego przyjaciela, doktora Watsona, po czym
sam postanowił zjawić się w pobliżu domu Adler. Zatrudnił też przypadkowo
spotkanych uliczników, którzy mieli zachowywać się rubasznie wobec Adler, a
wtedy on w przebraniu duchownego miał stanąć w jej obronie. Jeden z adoratorów
uderzył jednak Holmesa tak mocno, że ten stracił przytomność i należało przenieść
go do domu Adler.

Sherlock udawał mocno zranionego i z trudem łapał oddech. Aby mógł zaczerpnąć
świeżego powietrza, w domu Adler otwarto okna, co miało być znakiem dla
Watsona, który zgodnie z planem wrzucił do pokoju świecę dymną i krzyknął, że
dom Adler się pali. Detektyw przewidywał, że kobieta w pośpiechu będzie
usiłowała ocalić najcenniejsze przedmioty ze swojego dobytku (w tym
poszukiwane zdjęcie). Plan okazał się skuteczny, gdyż rzeczywiście Irene
wystraszona pożarem szybko porwała zdjęcie z kryjówki. Holmes postanowił
przyjść po nie nazajutrz.
Podczas wieczornego powrotu do domu ktoś życzył detektywowi dobrej nocy, ale
Holmes nie wiedział, kto to taki. Kiedy rano razem z Watsonem przybyli do domu
Irene, okazało się, że niedawno wyjechała ona ze swym mężem. Holmes
postanowił to wykorzystać – zajrzał do skrytki i znalazł tam fotografię Adler, a
także list do niego zaadresowany. Informowała go w nim, że kiedy „duchowny”
rozprawiał o pożarze, zaczęły budzić się w niej podejrzenia i wątpliwości. Dlatego
wieczorem w przebraniu mężczyzny podążała za nim i życzyła mu dobrej nocy.
Gdy rozpoznała w nim detektywa, wiedziała już, z kim ma do czynienia.
Postanowiła zabrać ze sobą zdjęcie i wyjechać razem z mężem. Przyrzekła jednak,
że nie wykorzysta zdjęcia i nie będzie szukać zemsty na królu.

Rozwiązanie i zakończenie całej sprawy sprawiło, że kamień spadł królowi z serca.


W podzięce za pomoc zaoferował on Holmesowi, że może wybrać sobie dowolną
nagrodę. Sherlock oznajmił wówczas, że największą nagrodą będzie dla niego
zdjęcie Irene. Watson skwitował to krótko, że nie często ktoś potrafi przechytrzyć
Sherlocka, a Irene właśnie to się udało. Ponadto zauważył, że Holmes żywi do niej
dwuznaczne uczucia.

„Stowarzyszenie Rudowłosych”

U Sherlocka zjawia się mężczyzna imieniem Jabez Wilson. Był to rudowłosy


jegomość, dla którego kolor czupryny okazał się problemem niezwykle dużej wagi.
Jego pracownik proponuje mu przyłączenie się do tzw. Ligii Rudowłosych, dzięki
której Wilson będzie miał zapewnioną dobrze płatną pracę (w lombardzie) tylko z
racji ognistej barwy włosów.

Niedługo potem w niewyjaśnionych okolicznościach Liga zostaje rozwiązana, a


zrozpaczony Wilson postanawia szukać pomocy u Holmesa.

Przebiegły detektyw wykorzystując opanowaną do perfekcji i wyćwiczoną już


przez siebie metodę dedukcji, odkrywa, że pod przykrywą Ligii Rudowłosych kryje
się spisek zakrojony na szeroką skalę. W spisku tym brała udział rzesza oszustów,
którzy zamierzali dopuścić się czegoś znacznie gorszego niż oszukanie jednego
niewinnego człowieka.

Holmes powoli odkrywa podstęp. Wspólnie z Watsonem udają się do lombardu.


Okolica wydaje im się bardzo obskurna. Detektyw puka do drzwi i rozmawia z
pomocnikiem, którego spodnie przykuwają uwagę Watsona. Holmes nie chce
jeszcze wyjawić celu swej wizyty. Proponuje natomiast przejście się ulicą przyległą
do skweru. Tutaj mieszczą się sklepy, bank i restauracja. Wieczorem udaje się z
Watsonem na koncert, a potem umawia się z nim na Baker Street. Prosi jednak
przyjaciel o zabranie broni. Późno w nocy razem z Jonsem ze Scotland Yardu i
dyrektorem banku udają się na Saxe-Coburg Square na miejsce przestępstwa. Jak
się okazuje, pomocnik Jabeza Wilsona to groźny przestępca, który razem ze
wspólnikiem wykorzystał piwnice Jabeza w celu dokonania podkopu pod bank.
Dlatego zaproponowali mu dziwną pracę i przyłączenie się do stowarzyszenia.
Potem go zwolnili i chcieli pozbyć się mężczyzny z domu. W końcu wpadli jednak
w ręce sprytnego detektywa.

„Sprawa tożsamości”

Holmesa odwiedza młoda kobieta Mary Sutherland, która pragnie odnaleźć


swojego narzeczonego. Detektyw patrząc na nią, nabiera przekonania, że kobieta
pracuje pisząc na maszynie, a fakt, że przybyła do niego w dwóch różnych butach
świadczy, że bardzo się spieszyła. Kobieta przedstawia mu całą sytuację. Okazje
się, że wuj pozostawił jej niewielki majątek, a jej matka powtórnie wyszła za mąż
za niejakiego Jamesa Windibanka. Ponadto kobieta opowiedziała Holmesowi o
swojej znajomości z Hosmerem Angelem. Zarysowana w ten sposób sytuacja
wygląda dość ciekawie i nietypowo.

Panna Mary przyznaje, że poznała sir Angela na balu monterów instalacji gazowej.
Następnie spotkali się ponownie w domu pod nieobecność jej ojczyma. Spotykali
się jeszcze (tylko wieczorami) kilka razy i pisali do siebie listy.

Spotkania te nie pozwoliły jednak pannie Mary dokładnie poznać swojego


narzeczonego – kobieta nie wiem gdzie mieszka i gdzie pracuje, a listy, które do
niego pisała, były adresowane na pocztę na Leadenhall Street. Sprawa jego
wyglądu też budzi wiele niejasności: spotykali się zawsze w półmroku, mężczyzna
mówił cicho i zawsze nosił ciemne okulary. Wszystko to budzi w detektywie nowe
podejrzenia.

Sprawa powoli się jednak wyjaśnia – wychodzi na jaw, że pan Angel w dniu
swojego ślubu nie wyszedł z dorożki, która miała zawieźć go pod kościół. Ponadto
prosił Mary, żeby za wszelką cenę dochowała mu wierności i nie zważała na jego
tajemniczość i dziwne zachowanie.

Po dokładniejszym zbadaniu sprawy Holmes pisze dwa listy – jeden do


dziewczyny, a drugi do jej ojczyma, gdyż przypuszcza, że to on kryje się pod
postacią pana Angela. I rzeczywiście – po otrzymaniu listów ojczym Mary zostaje
zdemaskowany. Okazuje się, że on i pan Angel to jedna i ta sama osoba. Pan
Windiank udawał kogoś innego, gdyż chciał zachować swój majątek, który
utraciłby, gdyby jego pasierbica wyszła za mąż.

„Tajemnica Doliny Boscombe”

Sherlock Holmes wysyła list do swego przyjaciela sir doktora Johna Watsona, z
prośbą, by ten jak najszybciej pojawił się w Boscombe Valley w bardzo pilnej
sprawie. Żona Watsona przekonuje go, by nie zwlekał z wyjazdem, gdyż Holmes
potrzebuje natychmiastowej pomocy. Watson spotyka przyjaciela na dworcu i
wspólnie jadą pociągiem.

W trakcie podróży Holmes zarysowuje doktorowi Watsonem całą sprawę i


wyjaśnia, czego ona dotyczy. Mianowicie zamordowany został pan Mc Carthy –
pewien Australijczyk, który dzierżawił mały folwark od pana Turnera. O dokonanie
zabójstwa podejrzewany jest syn pana Mc Carthy’ego – James, który w dniu
morderstwa niezapowiedzianie pojawił się na folwarku, a następnie pokłócił się z
ojcem. Chłopakowi postawiono zarzut i go aresztowano, czym wydawał się wcale
niezdziwiony. Oznajmił nawet, że najwidoczniej na to sobie zasłużył. Podczas
procesu opowiedział o całym tamtym zdarzeniu, wspominając ostatnie słowa ojca,
który chwilę przed śmiercią miał wypowiedzieć słowo „szczur” (ang. „a rat”),
jednak sam nie potrafi wytłumaczyć, co to maiłoby oznaczać. James przypomniał
sobie również, że obok martwego ciała swego ojca widział jakiś płaszcz, ale kiedy
na ułamek sekundy odwrócił się, a później zerknął jeszcze raz za siebie – płaszcza
już nie było. Nie chciał natomiast wyjawić przed sądem powodów, dla których
pokłócił się z ojcem.

Całą sprawę bada inspektor Lestrade – przyjaciel dwojga detektywów. Holmes i


Watson przesłuchali również córkę pana Turnera, Alice. Ta poprosiła Holmesa, by
pomógł uniewinnić Jamesa. Wychodzi na jaw, że kłótnia między Jamesem i jego
ojcem dotyczyła właśnie jej. Pan Mc Carthy namawiał syna, by poślubił Alice,
jednak chłopak czuł się jeszcze młody i nie chciał podejmować tak ważnej decyzji.
Alice natomiast przyznaje, że kocha Jamesa, ale z kolei jej ojciec był przeciwny
temu związkowi.

Holmes postanawia jeszcze raz przesłuchać Jamesa. Ten wyjawia przed nim, że
również kocha Alice, ale w młodości po pijanemu zawarł ślub cywilny z inną
kobietą, która nie chciała mu dać teraz rozwodu. To stanowiło przeszkodę w
zawarciu kolejnego małżeństwa. Holmes odkrywa przed nim, że kobieta w chwili
ślubu była już mężatką, zatem związek z nią według prawa jest nieważny. Nadal
nie wiadomo jednak, kto zabił pana Mc Carthy’ego.

Holmes i Watson postanawiają ponownie pojechać na miejsce zbrodni. Detektyw


po dokładnym przeanalizowaniu śladów odkrywa, że narzędziem którym dokonano
zbrodni, był płaski kamień. Podejrzewa też, że zabójcą jest kulawy mańkut
zaopatrzony w tępy scyzoryk. Przypuszcza, że zabójca był świadkiem kłótni ojca z
synem, a kiedy James na chwilę się odwrócił, szybko chwycił narzędzie zbrodni i
zabił swą ofiarę.

Lestrade nie zamierza jednak szukać po całej wsi kulawego mańkuta. Detektywi
rozprawiają o całej sprawie i nowych poszlakach w hotelu. Holmes odgaduje, że
słowo „szczur” – „a rat” jest częścią słowa: „Ballarat”, a to nazwa kopalni złota w
Australii, która zapewniła Turnerowi spory majątek. Wkrótce i on się pojawia, a
Holmes stawia mu zarzut morderstwa. Przekonuje go też, że należy jak najszybciej
uwolnić Jamesa. Okazuje się, że pan Turner ma cukrzycę i właściwie wszystko mu
już jedno – czy zamkną go w więzieniu, czy nie. Jamesa od zawsze darzy wielką
sympatią i pewnie już dawno by go ocalił, gdyby nie fakt, że bardzo boi się
przyznać przed córką do popełnienie morderstwa.

Doktor Watson przesłuchuje pana Turnera i spisuje jego zeznania. Wychodzi na


jaw, że pracował kiedyś w kopalni złota Ballarat, jednak nie wiodło mu się
najlepiej, dlatego on i jego koledzy postanowili zostać rabusiami i napadać na
konwoje. Raz napadli na konwój, w którym jechał pan Mc Carthy. Rzezimieszki
obrabowali go i puścili wolno, a zdobyte złoto wywieźli do Anglii. Tutaj żyli w
dostatku, jednak Turner postanowił się zmienić i nie chciał już być rabusiem. Pan
Mc Carthy niestety szukał na nim zemsty i zaczął go szantażować mówiąc, że puści
płazem całe zajście i zachowa milczenie na temat jego przeszłości, ale za
odpowiednią sumę pieniędzy. Turner godził się więc na wszelkie jego żądania z
wyjątkiem jednego – nie chciał, by James poślubił Alice. Obawiał się bowiem jej
ojca i nie chciał, by Alice miała z nim cokolwiek do czynienia.

W dniu morderstwa Turner podsłuchał kłótnię Jamesa z ojcem. Rozwścieczył go


fakt, że Mc Carthy za wszelką cenę usiłuje wyswatać Jamesa i Alice, nie pytając o
zgodę nawet jej samej. Tak bardzo go to zabolało, że w momencie, gdy James na
chwilę odszedł, chwycił kamień i zabił nim Mc Carthy’ego. Chwilę później zaczął
uciekać. Zgubił jednak płaszcz, ale na szczęście udało mu się zabrać go pod
nieuwagę Jamesa.

Turner zgodził się podpisać wszystkie zeznania, ale Holmes miał zamiar użyć ich
tylko w ostateczności. Na szczęście udało się tego uniknąć – Jamesa uniewinniono
i wkrótce ożenił się z Alice. Pan Turner natomiast żył jeszcze przez siedem
miesięcy i doczekał spokojnej śmierci.

„Tajemnica krzywych ust”

Jest czerwiec roku 1889. W domu pana Watsona zjawia się przyjaciółka jego żony,
która zwraca się z prośbą o odszukanie jej męża – narkomana, który
prawdopodobnie znów oddaje się nałogowi w jakiejś melinie. Doktor rozpoczyna
poszukiwania i najpierw kieruje się do podejrzanej spelunki o nawie „Gold”. Tutaj
odnajduje Isę, a gdy już zmierza do wyjścia, nagle do jego uszu dochodzi wyraźny
szept. Tym pomarszczonym i przygarbionym starcem, który coś do niego mówi,
okazuje się być sam Holmes. Prosi on przyjaciela o pomoc w jakiejś sprawie.

Doktor Watson odsyła Isę do domu i wysyła list do jego żony. Następnie
dowiaduje się od Holmesa, że przebrał się za starca, ponieważ prowadzi śledztwo i
bada sprawę właściciela spelunki – Hindusa oskarżonego o śmierć wielu osób.
Podczas prowadzenia śledztwa detektyw mieszka w willi pana St. Claira. Wspólnie
udają się więc do Lee i po drodze Holmes zarysowuje przyjacelowi sytuację.
Okazuje się, że pan Neville St. Clair, którego poszukują, kilka lat temu
zamieszkiwał Lee. Tutaj ożenił się i ma dwoje dzieci. Nie miał żadnych kłopotów
finansowych i codziennie jeździł do Londynu. Po raz ostatni żona widziała go w
poniedziałek i była przekonana, że jak zwykle udał się do Londynu. Zapewniał, że
przywiezie pudełko klocków dla syna. Niestety tak się nie stało. Niebawem żona
odebrała telegram, że ma się zgłosić po paczkę do biura urzędu morskiego w
Aberdeen. Bez zbędnej zwłoki pojechała więc do Londynu, by załatwić sprawę.
Kiedy udała się w kierunku stacji na Swandam Lane, by wypatrywać dorożki,
nagle usłyszała krzyk. Popatrzyła w kierunku okna pewnego budynku i przez
ułamek sekundy zobaczyła w nim swojego męża. Był ubrany w surdut, ale nie miał
koszuli ani krawata.

To właśnie w tym budynku na Swandam Lane Watson spotkał Holmesa. Tutaj była
też melina Hindusa. Pani St. Clair szybko pobiegła do pokoju na górze, ale Hindus
nie chciał jej tu wpuścić. Zaalarmowała więc konstabla (najniższy stopień w
brytyjskiej policji) i wspólnie z nim powróciła do spelunki. W pokoju nie było
jednak nikogo, a na stole leżało tylko pudełko z klockami. Policja odnalazła ślady
krwi i ubranie pana St. Claira, za wyjątkiem surduta. Żona zaginionego była
przekonana, że musiało mu się przytrafić coś złego.

Holmes postanowił zająć się sprawą i obserwować podejrzanego Hindusa.


Dowiaduje się też, że właścicielem podejrzanego mieszkania jest pewien żebrak –
Hugh Boone – charakteryzujący się szczególną brzydotą, ale też niezwykle
inteligentny, co pozwala mu czerpać niezłe dochody. Holmes go odnalazł, ale ten
nie dostarczył mu żadnych nowych informacji i niewiele się od niego dowiedział. Z
tego powodu zarządzono przeszukanie błotnistego brzegu rzeki. Nie odnaleziono
jednak ciała tylko surdut wypełniony monetami.

Kiedy Holmes opowiadał o tym Watsonowi, zbliżali się już do willi St. Claira.
Tutaj oczekiwała ich żona zaginionego, która wręczyła Holmesowi lisy od swojego
męża. Sprawa dodatkowo się skomplikowała i Holmes postanowił jeszcze nad nią
pomedytować. W końcu nad ranem wpada na pewien pomysł i budzi okrzykiem
przyjaciela. Wspólnie udają się do więzienia w Londynie, ponieważ Holmes
zamierza porozmawiać z Boonem. Wchodzi do celi śpiącego żebraka i przeciera
mu twarz wilgotną gąbką.

Wtedy sprawa się wyjaśnia – żebrak i zaginiony to jedna i ta sama osoba. St. Clair
wyjawia całą swą historię – pierwszy raz przebrał się za żebraka, pracując jako
dziennikarz. Gdy zobaczył, jak wiele może w ten sposób zarobić, uczynił żebranie
głównym źródłem utrzymania, ale nie chciał wyjawić tego przed żoną. Bał się
bowiem jej reakcji i nie chciał, by jego dzieci okryły się w ten sposób hańbą.
Inspektor postanawia, że nikomu o tym nie powie pod warunkiem, że Boone
przestanie żebrać i nie da o sobie więcej już znać.

„Przygoda z cętkowaną przepaską”

Jest wczesny kwietniowy poranek 1883 r. Do Watsona przychodzi Holmes i mówi,


że mają kolejną sprawę do rozwikłania. Pewna młoda kobieta o imieniu Helen
obawia się, że znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie i prosi Holmesa o
pomoc. Jej ojczym jest zubożałym arystokratą (z zawodu lekarzem) i razem
mieszkają w posiadłości Stoke Moran. Kobieta wspólnie z matką mieszkała kiedyś
w Indiach. Matka ponownie wyszła za mąż, kiedy jej córki bliźniaczki miały po
dwa lata. W jej rękach znajdował się też całkiem spory majątek, który postanowiła
przepisać na męża do czasu, gdy jej córki wyjdą za mąż. W trakcie pobytu w
Indiach doktor zabił swojego sługę i został za to skazany. Później jednak przyjechał
do Londynu i tu otworzył swoją praktykę. Matka zaś zmarła kilka lat temu w
wypadku. To bardzo zmieniło doktora Roylott – zamknął praktykę i stał się
zgorzkniały. Nie żył dobrze z sąsiadami, z okolicznymi mieszkańcami wszczynał
awantury i dlatego był znany policji. Ukojenia szukał w towarzystwie wędrownych
cyganów. Hodował też zwierzęta sprowadzane z Indii. Dwa lata wcześniej siostra
Helen zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. Przed śmiercią w objęciach
siostry wymówiła jednak dziwne słowa: „cętkowana przepaska”. Opowiadała też
siostrze o gwiazdach i odgłosach żelastwa. Helen bardzo to zaniepokoiło, gdyż
podobne dźwięki słyszała poprzedniej nocy. Była przekonana, że jej siostra zmarła
w wyniku szoku i ogromnego przerażenia.

Detektyw uznaje sprawę za poważną i dopytuje się o szczegóły. Helen informuje


go, że planuje właśnie ślub i ma zgodę ojczyma. Ostatnio mieli jednak w domu
remont i musiała przenieść się do pokoju siostry. Tutaj usłyszała przeraźliwe
odgłosy i nie mogła zasnąć. Holmes postanawia pojechać na miejsce i bliżej
przyjrzeć się temu pokojowi.

Kiedy są już na miejscu, Helen wychodzi z pokoju i zaraz potem wpada do niego
jej ojczym, który najwyraźniej ją śledził. Zaczyna grozić Holmesowi
pogrzebaczem. Detektyw zachowuje jednak spokój i opanowanie.

Po tym zajściu udaje się do Kolegium Cywilnego, by zbadać i przeanalizować


testament pani Stoner. Sprawa powoli zaczyna się wyjaśniać. W testamencie
zapisano, że każda z córek w chwili wyjścia za mąż otrzyma pokaźną sumę
pieniędzy. Majątek Stonera poważnie wtedy zubożeje.

Holmes i Watson przybywają do Leatherhead. Helen cieszy się na ich widok i


mówi, że ojczyma nie ma teraz w posiadłości. Detektywi zwiedzają pokoje, lecz
nie zauważają niczego niepokojącego. Ich uwagę przykuwa jednak dzwonek w
pokoju siostry Helen, który – o dziwo – nie dzwoni. Podejrzenia wzbudza w nich
również wentylator, który ku ich zdumieniu prowadzi do sąsiedniego pokoju. Tutaj
znajduje się tylko duża metalowa skrzynka i miseczka z mlekiem. Holmes kieruje
jednak swoje spojrzenie na szpicrutę, która posiada sporą ilość węzłów. Wszystkie
te przedmioty wydają się detektywom bardzo dziwne, mają jednak pomysł na to,
aby sprawdzić, jak działają. Proszą Helen, by wykonała ich polecenia.

Wieczorem Helen symuluje ból głowy i przenosi się do swojego dawnego pokoju.
Holmes z Watsonem natomiast udają się do jej poprzedniego pokoju i obserwują,
co będzie się działo. Nagle wentylator zaczyna syczeć. Wówczas Holmes uderza
przygotowaną wcześniej laską w sznur dzwonka. Uderza w niego zapamiętale, po
czym zapala zapałkę. W tym momencie jego uszu dobiega przeraźliwy wrzask z
pokoju doktora. Gdy do niego wbiega, zauważa, że doktor jest nieżywy, siedzi na
krześle, a na głowie ma „cętkowaną przepaskę”. Holmes rozpoznaje, że to
najbardziej jadowity wąż w Indiach. Roylott sprowadził tę żmiję, by w ten sposób
uśmiercić swoją pasierbicę. Okazuje się więc, że przypuszczenia Holmesa, które
wysnuł na podstawie rozmowy z Helen i oględzin pokoju, były uzasadnione.

„Przygoda z kciukiem inżyniera”

Pewien inżynier hydraulik – Victor Hatherley – znalazł pracę przy naprawie


maszyny służącej do prasowania w brykiety ziemi foluszniczej. Kiedy przybył
jednak na miejsce pracy, okazało się, że właśnie uwikłano go w tajemniczą intrygę,
która mogła nawet zagrażać jego życiu.

W opowiadaniu narratorem jest John Watson, który wspomina wydarzenia, jakie


miały miejsce przed dwoma laty. Przygoda inżyniera według słów Watsona miała
mieć miejsce na krótko przed jego ślubem, latem 1889 r.

W opowiadaniu zastosowano kompozycje szkatułkową, w której narracja


początkowego narratora staje się główną narracją. Dodatkowo wzbogacana jest
przez użycie dialogu, co pozwala ograniczyć miejsce akcji do ściśle wykreowanego
świata przedstawionego.

A wyglądało to tak: pewnego dnia do Watsona przybyło dwóch mężczyzn z


Paddington (jeden był policjantem, a drugi pacjentem). Młody człowiek pokazał
doktorowi straszliwie wyglądającą ranę po odciętym kciuku. Tym pacjentem był
właśnie inżynier hydraulik, który wyjaśnił, że to nie był wcale wypadek, lecz został
ofiarą morderczego ataku. Watson zaintrygowany sprawą postanowił zabrać go do
Holmesa. Ten widząc, że pacjent jest w szoku, najpierw usiłował go uspokoić, po
czym przystąpił do zadawania pytań.

Inżynier hydraulik w rzeczywistości miał na imię Vicor Hatherley i posiadał mały


zakład, który jednak nie przynosił mu znaczących dochodów. Dlatego bez wahania
przyjął propozycję pułkownika Lysander, który zaoferował mu 50 gwinei za
usługę. Człowiek ten był jednak bardzo podejrzliwy i zastrzegł, że sprawa musi
pozostać w tajemnicy. Bardzo ucieszył się natomiast na wieść, że inżynier jest
kawalerem. Praca Victora miał polegać na obejrzeniu wielkiej prasy hydraulicznej,
a następnie znalezieniu w niej usterki. Aby to zadanie wykonać, Victor musiał
pojechać do Berkshire. Gdy przybył pociągiem na miejsce, na stacji czekał już na
niego pułkownik i wspólnie udali się w dalszą podróż bryczką. Jechali prawie przez
całą noc, a po dotarciu na miejsce weszli do pustego domu. Tutaj przywitała ich
bardzo ładna kobieta i zaczęła coś mówić w obcym języku, dlatego trudno ją było
zrozumieć. Pułkownik tylko na to odburknął i kobieta zaraz odeszła. Chwilę
później również i pułkownik wyszedł z pokoju, zostawiając w nim tylko Victora.
Wówczas jeszcze raz przyszła do niego kobieta i łamaną angielszczyzną usiłowała
ostrzec go przed jakimś niebezpieczeństwem i radziła mu uciekać. Następnie
szybko wymknęła się z pokoju. Wtedy do Victora przyszedł pułkownik z
nieznajomym mężczyzną i zaprowadzili go do pomieszczenia, w którym była
prasa. Inżynier bez trudu odnalazł w niej usterkę. Spostrzegł jednak, że urządzenie
służy do czegoś innego, niż mu powiedziano. Wspomniał o tym mężczyznom, lecz
ci natychmiast zamknęli go w prasie, którą włączyli. Sprawdziły się więc słowa
dziewczyny. Victor widział, jak sufit prasy na niego opada, krzyczał, ale nic nie
mógł zrobić. W pewnym momencie zauważył jednak smugę światła między
deskami w ścianie. Naraz jedna z nich pękła i zobaczył przez nią drzwiczki.
Schował się za nimi i w ten sposób się uratował. Kiedy się ocknął, dziewczyna
ciągnęła go za rękę. Razem uciekli przez pokoje, ale ściągnęli na siebie pościg
pułkownika. W końcu inżynier wyskoczył przez okno, wówczas poczuł tępy,
przejmujący ból, na skutek którego zemdlał. Rankiem obudził się już w innym
miejscu. Ktoś zostawił go w zaroślach na drodze. Ostatkiem sił doszedł do stacji i
pociągiem dojechał do dworca Paddington, z którego niezwłocznie udał się do
doktora.

Na tym Victor skończył swoją opowieść. Po jej wysłuchaniu Holmes pokazał mu


gazetę, w której zawarte było ogłoszenie o tym, że poszukiwany jest inżynier
hydraulik, który zaginął pół roku temu. Detektyw najpierw zarządził wyjazd do
Scotland Yardu, a następnie mieli udać się pociągiem do Eyford. Gdy przybyli na
miejsce, zobaczyli wielką chmurę dymu. Victor rozpoznał to miejsce – to w tym
budynku mieściła się prasa. Budynek doszczętnie spłonął. Jego właścicieli nigdzie
jednak nie było. Okazało się, że przebiegli fałszerze pieniędzy sprytnie gdzieś
umknęli. Victor pozostał zatem bez kciuka i bez pieniędzy, ale za to zdobył cenne
życiowe doświadczenie.

„Przygoda szlachetnego kawalera”

Historia rozgrywa się w 1887 r. Pewnego popołudnia Holmes odczytuje list od


lorda St. Simona, w którym ten zapowiada swoją wizytę. Holmes wie, że jest on
powszechnie znany, ale pragnie zaczerpnąć o nim więcej informacji w miejscowej
prasie. Z niej dowiaduje się, że sprawa będzie dotyczyć zniknięcia świeżo
poślubionej żony lorda. Podejrzenie pada na przyjaciółkę lorda, która rzekomo
miałaby ją porwać.

O czwartej zjawia się sam lord. Holmes dokładnie go przesłuchuje i wypytuje o


znajomość z niejaką Hatty Doran. Jest to bogata Amerykanka, którą St. Simon
poznał w San Francisco. Holmes wypytuje go o szczegóły dotyczące ceremonii
ślubnej, o to, jak zaginiona zachowywała się w domu i wśród znajomych.
Podejrzenie pada na tancerkę Florę Millar, która była z lordem w ogromnej
zażyłości. Później widziano ją z Hatty Doran w Hyde Parku. Teraz natomiast
znajduje się w areszcie.

Kończąc rozmowę, Holmes stwierdza, że rozwiązał już zagadkę zniknięcia kobiety.


Nie wie tylko, gdzie ona obecnie przebywa.

W prowadzonym śledztwie bierze też udział Lestrade. Za główną podejrzaną


uznaje on Florę Millar. Dla Holmesa istotne są zaś z pozoru błahe szczegóły –
ciekawi go np. liścik, który znaleziono w sukni Hatty (istotny wydaje się mu zapis
rachunku hotelowego na jego odwrocie).

Wieczorem przygotowana zostaje kolacja dla pięciu osób. Zjawia się na niej
Holmes i lord St. Simon. Następnie pojawia się też para młodych ludzi i detektyw
przedstawia ich lordowi. Rozwiązanie tajemniczej zagadki okazuje się banalnie
proste. Otóż Hatty Doran rozpoznała w kościele swojego ukochanego z Ameryki,
za którego niegdyś wyszła – przekonana, że on nie żyje. W rzeczywistości
mężczyzna dostał się do niewoli Apaczów, z której jednak udało mu się uciec.
Postanowił odnaleźć Hatty i w tym celu przybył do Londynu. Dowiedziawszy się o
ślubie ukochanej, w porę zjawił się w kościele. Hatty wiedząc o jego powrocie,
potajemnie uciekła z domu i pragnęła pozostać ze swoim ukochanym jako żona
Franka Moultona. Tym sposobem cała pozornie skomplikowana sprawa się
wyjaśniła.

„Przygoda w Copper Beeches”

Pewnego wiosennego poranka Holmes odczytuje list od panny Violetty Hunter,


która zwraca się do niego z prośbą o radę w sprawie przyjęcia pracy guwernantki.
Tak błaha sprawa nie budzi w nim najmniejszego entuzjazmu. O 11:30 nieznajoma
zjawia się u detektywa i zarysowuje dokładnie swój problem. Pięć lat temu
pracowała jako guwernantka dzieci pułkownika Munro, obecnie nie ma jednak
żadnego zatrudnienia, dlatego zgłosiła się do biura pośrednictwa pracy. W końcu
otrzymała interesującą propozycję. W biurze zaproponowano jej dwukrotnie
wyższe od przeciętnych zarobki za pracę jako guwernantka pewnego chłopca.
Mężczyzna oferujący jej tą pracę polecił jej, by ścięła włosy i od czasu do czasu
zakładała niebieską suknię, którą sprawi jej razem z żoną. Panna Hunter jednak
odmówiła, czym bardzo rozzłościła właścicielkę biura. Kiedy jednak przemyślała
na chłodno całą sprawę, zaczęła żałować swojej decyzji. Mężczyzna z biura pracy –
pan Jephro Rucastle – zdawał się jednak nie dawać za wygraną. Ponownie
zaproponował jej pracę guwernantki z tym, że teraz z podwyższoną ofertą
wynagrodzenia. Kobieta nie wiedziała, co ma teraz począć i dlatego zwróciła się z
prośbą o pomoc do Holmesa. Ten przewiduje komplikacje, ale póki co radzi pannie
Hunter, by przyjęła posadę, a w razie problemów powtórnie do niego napisała.
Violetta idąc za tą radą, ścina włosy i udaje się do Winchesteru. Po dwóch
tygodniach detektyw otrzymuje od niej list, w którym kobieta prosi go, by przybył
do hotelu „Black Swan” w Winchesterze.
Holmes przedstawia sprawę Watsonowi i razem udają się do Winchesteru, po
drodze podziwiając sielskie krajobrazy. W hotelu spotykają Violettę, która
opowiada im o tym, co się jej przytrafiło. Pan Rucastle był dla niej bardzo miły, ale
jego żona nie wzbudziła w niej sympatii – była ponura i małomówna. Dziecko zaś
było kapryśne i nie potrafiła się nim zajmować. Niemili byli również wiecznie
pijany służący Toller i jego żona.

Któregoś dnia pan Rucastle poprosił ją, by założyła niebieską suknię, a gdy to
zrobiła, usiadł z nią w salonie i opowiadał jej zabawne historyjki (istotne było to,
że Violetta miała siedzieć w wyznaczonym miejscu). Innym razem miała czytać na
głos książkę. Zawsze jednak miała siedzieć w odpowiednim miejscu, tyłem do
okna. Zorientowała się, że coś jest nie tak i dlatego sprytnie użyła lusterka, by
zobaczyć, kto kryje się za ogrodzeniem. Ujrzała tam mężczyznę i od tej pory nie
siadywała już przy oknie.

Pierwszego dnia pracy pan Rucastle pokazał jej wielkiego brytana, co miało
stanowić dla niej ostrzeżenie. Violetta odnalazła też wtedy w komodzie kosmyk
włosów zadziwiająco podobny do jej własnych. Wszystko to budziło w niej coraz
więcej podejrzeń i wątpliwości. Któregoś dnia zwróciła uwagę na zamknięte na
kłódkę drzwi w nieużywanym skrzydle domu. Właścicielowi nie spodobało się, że
tam zagląda i dlatego postraszył ją psem. Violetta była przekonana, że mężczyzna
coś ukrywa.

Holmes też był tego zdania. Postanowił zbadać sprawę i wykorzystać moment, gdy
państwa Rucastle nie będzie w domu. Doszedł do wniosku, że w domu więziona
jest córka Alicja, która rzekomo miała wyjechać do Filadelfii. Holmes poleca, by
panią Toller zamknąć w piwnicy, z pijanym Tollerem nie będzie większych
problemów.

Wieczorem Holmes i Watson przybywają do domu Rucastle’ów. Od razu zmierzają


do zamkniętego pokoju, ale nie ma tam nikogo. Detektyw podejrzewa, że Alicja
została uprowadzona. Nagle ciszę przerywają głośne kroki – do pokoju wkracza
wściekły pan Rucastle. Wygraża im i straszy swoim ogromnym psem. Zaraz potem
słychać przeraźliwe wrzaski. Potężny brytan nie jadł od dwóch dni i zaatakował
swojego pana. Holmes zabija bestię, a pan Toller zanosi rannego Rucastle na
kanapę. Historię Alicji opowiada wszystkim pani Toller.

Jak się okazało, matka Alicji zapisała jej w testamencie sporą sumę pieniędzy.
Alicja poznała jednak Fowlera i zapragnęła go poślubić. Pan Rucastle zarządzał
pieniędzmi córki i chciał zdobyć jej podpis, który zapewni mu prawo do
dysponowania nimi po ślubie Alicji. Dziewczyna się jednak na to nie zgodziła i
dlatego została uwięziona. W więzieniu się rozchorowała i dlatego tak długo nie
wychodziła. Przez cały ten czas jej narzeczony obserwował dom. Pan Rucastle
wymyślił więc, że panna Hunter będzie udawać jego córkę. Zaraz po ucieczce
Alicja i jej ukochany się pobrali.
„Pięć pestek pomarańczy”

Przed Sherlockiem Holmesem stoi zadanie rozwiązania kolejnej zagadki


kryminalnej. Pewnego dnia odwiedza go John Openshaw, który przychodzi do
niego z prośbą o pomoc w zbadaniu treści tajemniczego listu, jaki niedawno
otrzymał. Jak się okazało, podobne listy otrzymali też stryj Elias i ojciec Joseph
Openshaw. Niedługo potem wszyscy z niewyjaśnionych przyczyn zginęli.

Ów list był następującej treści: „Połóż papiery na zegarze słonecznym. K.K.K”.


Oprócz listów ofiary otrzymywały też pięć wyschniętych pestek pomarańczy.

Sherlock Holmes bez większych trudności odszyfrował skrót „K.K.K.” – miał się
pod nim ukrywać Ku Klux Klan i to on przysyłał listy wybranym osobom.

Nazajutrz ciało Johna Openshawa zostaje odnalezione w pobliskiej rzece pod


mostem. Sherlock podejrzewa, że i jego śmierć ma ścisły związek z listami
przysyłanymi przez Ku Klux Klan i na pewno zabójstwa dopuścił się jeden z
członków organizacji.

Wreszcie udaje się rozwiązać tajemniczą zagadkę niewyjaśnionych zbrodni.


Holmes po przeprowadzonym śledztwie znajduje podejrzanego. Ostatecznie umiera
też przywódca organizacji – kapitan James Calhoun ginie na statku w trakcie
sztormu.

„Błękitny karbunkuł”

Wydarzenia ukazane w opowiadaniu dzieją się przed Świętami Bożego


Narodzenia. Świadkiem pewnej nocnej awantury jest znajomy Sherlocka Holmesa.
Usiłuje on wybronić ofiarę i pomóc pijanemu starcowi, który będąc jednak pod
wpływem alkoholu, wydaje się nieświadomy całej sytuacji i dlatego po wybiciu
szyby w sklepie ucieka z pozostałymi awanturnikami. Uciekając w popłochu, gubi
na ulicy kapelusz i gęś.

Pan Peterson (znajomy Sherlocka, który widział całe zajście) przynosi znalezione
rzeczy do detektywa. Ten zamierza odnaleźć właściciela kapelusza, a gęś wręcza
Petersonowi. Niebawem odnajduje on w gęsi błękitny karbunkuł skradziony
bogatej księżnej i przynosi go do detektywa.

Jak się okazuje, karbunkuł należał do księżnej Morcal, która po dokonanej


kradzieży postanowiła zawiadomić policję. Wszczęto zatem śledztwo i
aresztowano niewinnego hydraulika, którego podejrzewano o kradzież kamienia.
Detektyw udowodnił jednak, że to nie on dokonał kradzieży i odnalazł
prawdziwego złodzieja. Wychodzi na jaw, że karbunkuł został skradziony przez
brata hodowczyni gęsi – pana Rydera, który bardzo żałował swego występku.
Uknuł spisek ze wspólniczką i wspólnie upozorowali awarię w pokoju księżnej.
Wiedzieli, że wówczas wszystkie podejrzenia padną na biednego hydraulika, który
przebywał już w więzieniu za kradzież.

Brat pani Oakshott otrzymał od niej na święta gęś, której dał do połknięcia kamień
i w ten sposób zdołał go ukryć. Teraz jednak łkał i nie miał nic na swoją obronę.
Holmes okazał mu litość i wypuścił go wolno w przekonaniu, że człowiek ten
żałuje swego czynu i nie zrobi już nic złego.

„Diadem z berylami”

Pewnego lutowego poranka Watson przez okno w mieszkaniu na Baker Street


zauważył mężczyznę biegnącego ulicą. Za chwilę człowiek ten zjawił się w ich
pokoju. Przedstawił się jako szef domu bankowego – Alexander Holder. Przybył do
Holmesa w niezwykle ważnej sprawie, która dotyczyła kradzieży kamieni z
najsłynniejszego angielskiego skarbu. Skarb ten znajdował się w banku pod zastaw
pieniędzy. Nalegał jednak, aby przy rozwiązywaniu tej zagadki zachować
dyskrecję z powodu osoby zastawiającej skarb. Istotne było też to, że kamienie
skradziono w domu pana Holdera, który przyłapał syna Arthura trzymającego w
rękach koronę. Arthur co prawda nie przyznał się do kradzieży, ale i tak został
aresztowany.

Pan Holder zarysował Holmesowi swoją sytuacje rodzinną i opowiedział o służbie.


W jego domu zamieszkiwała też bratanica Mary, którą traktował jak córkę. Arthur
po jakimś czasie stał się nałogowym hazardzistą. W dniu, w którym dokonano
kradzieży, usiłował wymusić na ojcu sporą sumę pieniędzy, jednak ten nie chciał
mu ich dać. Arthur był pod złym wpływem niejakiego George’a Burnwella.
Według pana Holdera to niebezpieczny człowiek z półświatka.

Detektyw Holmes usiłował poznać więcej szczegółów, gdyż sprawa wydała mu się
o wiele bardziej skomplikowana, niż myślał na początku. Nie wierzył też do końca
w sugerowaną winę Arthura. Wraz z Watsonem postanowili udać się do domu
Holdera i jak zwykle dokładnie zbadać miejsce przestępstwa. Kiedy siedzieli w
salonie, nagle weszła do niego Mary – miała załzawione oczy i smutną minę, co nie
uszło uwagi Watsona. Mary prosiła o uwolnienie Arthura i była święcie
przekonana, że to nie on dopuścił się kradzieży. Detektyw zaczął się wypytywać o
to, co wie bądź co podejrzewa. Mary była jednak bardzo wystraszona. Następnie
Holmes użył swego szkła powiększającego, by zbadać miejsce na parapecie.
Przyjrzał się też bliżej koronie, która był uszkodzona i wygięta. Domyślił się
jednak, że nie można było tego zrobić rękami. Wątpliwości budził też ubiór
Arthura i coraz więcej dowodów przemawiało za tym, że chłopak rzeczywiście jest
niewinny.

Holmes umówił się z panem Holderem na następny dzień. Po powrocie do domu


przebrał się za biedaka i wyruszył na miasto. Po kliku godzinach jednak wrócił i
miał już przygotowaną pewną teorię.

Z samego rana odwiedził go pan Holder. Zasmucony opowiedział mu o nagłym


wyjeździe Mary. Holmes miał jednak dla niego dobre wiadomości – znalazł
rozwiązanie tej trudnej sprawy. Holder miał tylko wypisać czek na 3 tysiące
funtów. Gdy to uczynił, detektyw wręczył mu kawałek ułamanej korony z
kamieniami. Okazuje się, że kradzieży dokonał George Burnwell, a jego
wspólniczką była Mary, bez reszty w nim zadurzona. Arthur widział tę kradzież i
Mary schodzącą na dół z koroną. Zaczął szarpać się z Burnwellem i wydarł mu z
rąk koronę, po czym wrócił do pokoju, ale zauważył, że w koronie brakuje
kamieni. Mary natomiast uciekła z Burnwellem. Pan Holder, gdy to usłyszał,
cieszył się, że sprawa się wyjaśniła, a jednocześnie miał poczucie winy wobec syna
i pragnął go przeprosić.
Źródło: streszczenia.pl

You might also like