Professional Documents
Culture Documents
Historyczne Bitwy 015 - Crecy - Orlean 1346 - 1429, Edward Potkowski PDF
Historyczne Bitwy 015 - Crecy - Orlean 1346 - 1429, Edward Potkowski PDF
EDWARD POTKOWSKI
CRÉCY-ORLEAN
1346-1429
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1986
WSTĘP
Problem dynastyczny
1
G. P. Cuttino, Historical Revision: The Causses of the Hundred Years
War, „Speculum" 31 (1956), s. 463—477; M. M o l l a t, Genese medie-
vale de la France moderne (XIV—XV stecles), Paris 1970.
tedrze w Reims i rozpoczął panowanie jako Filip V.
Mistrzowie uniwersytetu paryskiego w uczonym wywodzie
potwierdzili jego prawo do korony francuskiej, przytaczając
osobliwą argumentację: Filip jest bliższym potomkiem
króla Ludwika Świętego (był jego wnukiem) aniżeli księ-
żniczka Joanna, prawnuczka św. Ludwika. 2 Argument
zaczerpnięty z wczesnośredniowiecznego prawa salickiego,
wykluczający kobiety od dziedziczenia ziemi, pojawił się
dopiero później w polemikach francusko-angielskich.
Po pięciu latach panowania umiera również król Filip V,
pozostawiając tylko córki. Wówczas ostatni z braci — tym
razem już bez oporu baronów królestwa — przyjmuje
koronę francuską jako Karol IV. I on umiera kilka lat
później — 1 lutego 1328 r. — nie pozostawiając męskiego
potomka. Monarchia francuska znalazła się w kryzysie
dynastycznym. Zmarł ostatni z synów Filipa IV Pięknego
i na nim przerwana została bezpośrednia linia królów fran-
cuskich z dynastii Kapetyngów. Pozostały tylko odsunięte
od korony córki ostatnich władców.
Było trzech kandydatów do objęcia regencji po śmierci
króla Karola IV — a kiedy królowa wdowa urodziła kilka
tygodni później córkę — i do korony francuskiej. Pier-
wszym był Filip hrabia Evreux, blisko spokrewniony z ro-
dziną królewską: był wnukiem króla Filipa III Śmiałego,
stryjecznym bratem trzech ostatnich królów, a w dodatku
mężem Joanny, odsuniętej od korony francuskiej w 1316 r.,
córki króla Ludwika X. Zabrakło mu jednak popularności
wród francuskiej elity władzy, zabrakło ambicji i siły prze-
bicia. Drugim kandydatem był młody Edward III, od kilku
miesięcy król Anglii, przez swą matkę Izabelę wnuk króla
Filipa IV Pięknego i siostrzeniec trzech ostatnich Kapetyn-
gów. Z racji posiadania księstwa Gujenny był nadto
Edward III francuskim możnowładcą i należał do grupy 12
parów Francji, tj. wielkich wasalów korony. Jego kandyda-
tura jednak również nie została przyjęta przez parów i ba-
ronów królestwa. Był on jeszcze człowiekiem bardzo mło-
dym, uzależnionym od matki i jej kochanka Mortimera. Był
2
Zob. tablicę genealogiczną.
ponadto królem obcego państwa. I choć trudno mówić
wówczas o różnicach narodowych 3, to jednak panowie
francuscy — kierując się mglistym „instynktem narodo-
wym" — nie chcieli mieć u siebie obcego króla. Na uczone
wywody doktorów praw, przytaczających argumenty na
korzyść Edwarda III, baronowie oświadczyli, że „ani
kobieta, ani w konsekwencji jej syn, nie mogą na mocy
zwyczaju dziedziczyć korony we Francji." 4
Trzecim kandydatem był Filip Valois (Walezjusz), posia-
dacz kilku hrabstw we Francji, wnuk króla Filipa III Śmia-
łego, również brat stryjeczny trzech ostatnich królów. Jego
ojciec Karol Valois — ukochany brat króla Filipa Pięknego
— odgrywał dużą rolę w polityce francuskiej. Ożeniony
z wnuczką ostatniego cesarza łacińskiego Konstantynopola,
Katarzyną de Courtenay, nie ustawał w zabiegach o zdoby-
cie korony Cesarstwa Wschodniego. Sam Filip Valois cie-
szył się zaufaniem i przyjaźnią trzech ostatnich królów,
swoich braci stryjecznych. Uczestniczył w posiedzeniach
Rady Królewskiej, kiedy zapadały w niej najważniejsze
decyzje, chociaż nie ma śladów jego aktywności politycznej.
Jedyną jego akcją osobistą o charakterze politycznym była
— podjęta na wezwanie papieża Jana XXII — wyprawa do
Włoch w 1317 r. przciw Viscontim z Mediolanu. Wyprawa
ta nie odniosła zresztą zamierzonego skutku ani nie przy-
niosła Filipowi Valois żadnych widocznych korzyści.
Wybór baronów i prałatów królestwa Francji padł właś-
nie na Filipa Valois. Zgromadzeni po śmierci króla Karo-
la IV panowie francuscy wybrali go na regenta. A kiedy
okazało się, że królowa-wdowa urodziła po kilku tygodniach
córkę, regent został przez baronów i parów uznany królem
— „dali oni zgodnie królestwo Filipowi Valois" — jak
napisał Froissart. 29 maja 1328 r. przyjął koronę francuską
w katedrze w Reims i rozpoczął panowanie jako Filip VI.
3
Angielska warstwa rządząca aż do końca XIV w. mówiła i pisała po
francusku; był to również język „ojczysty" Edwarda III i jego synów.
4
A. C o v i 11 e, w: E. L a v i s s e, Histoire de France, IV/1, Paris
1911, s. 3.
Nikt zapewne wówczas nie zdawał sobie sprawy z tego, jak
trudne i nieszczęśliwe dla Francji będą jego rządy i rządy
pierwszych jego potomków, z nowej linii królewskiej —
Walezjuszy.
Nowy król Francji, Filip VI, miał 37 lat. Był wysoki,
dobrze zbudowany, rozmiłowany w grach i turniejach
rycerskich. Był człowiekiem pobożnym; chętnie odbywał
pielgrzymki do miejsc świętych; nieprzejednany wobec blu-
źnierców — jak pokazuje jego ordonans z 12 marca 1329 r.
Petrarka, który w ogóle z niechęcią pisał o Francuzach,
uważał króla Filipa VI za nieuka. Przeczą temu fakty,
świadczące o pewnych zainteresowaniach intelektualnych
króla, dziedzicznych zresztą u Walezjuszy. Wiadomo
zatem, że kupował książki i gromadził je; a nie były to
tylko modlitewniki i książki pobożne, ale również teksty
autorów antycznych. Na własny użytek polecił jednemu
z mnichów Saint-Denis napisać podręcznik historii pow-
szechnej. Kronikarze przypisują mu — w dalszych latach
panowania — słabość charakteru. Historycy uważają, że był
człowiekiem mało zdecydowanym, podatnym na wpływy
otoczenia. Trzeba jednak pamiętać, że Filip VI otrzymał
koronę z rąk baronów i prałatów; zmuszało go to nie tylko
do sojuszu i ścisłej współpracy z wielmożami francuskimi,
ale również do pewnej uległości wobec nich.
Pierwsze lata rządów Filipa VI układały się pomyślnie.
By uspokoić Joannę — córkę króla Ludwika X — i jej zwo-
lenników, przyznał jej królestwo Nawarry, które od czasów
Filipa IV Pięknego znajdowało się w rękach królów francu-
skich. Pokonał pod Cassel (23 VIII 1328) zbuntowanych
przeciwko swemu hrabiemu Flamandów, zyskując tym
sławę wodza, znaczne korzyści materialne oraz wierne
przywiązanie hrabiego Flandrii, Ludwika de Nevers (zginął
w bitwie pod Crécy, walcząc w szeregach francuskich).
Skłonił także króla angielskiego Edwarda III do złożenia
mu hołdu lennego z Gujenny (1329).
Prowadził Filip VI rozległą i aktywną politykę międzyna-
rodową, która odpowiadała randze i znaczeniu królestwa
Francji w chrześcijańskiej Europie. Hrabia Sabaudii i ksią-
żę Lotaryngii walczyli razem z nim przeciw Flamandom
pod Cassel. Miał wielu sojuszników wśród książąt świec-
kich i duchownych Cesarstwa. Szczególnie bliskie kontakty
łączyły go z Luksemburgami, którzy w osobie Henryka VII
osiągnęli królewską koronę Niemiec (1308—1313), koronę
cesarską (1312) i dalej o godności cesarskiej marzyli. Jan
Luksemburski, król Czech, przebywał często na dworze
Filipa VI. Był świadkiem wszystkich wielkich wydarzeń
panowania pierwszego Walezjusza — od jego koronacji
w 1328 r., aż do bitwy pod Crécy, w której zginął.
Filip VI powrócił do wielkiej roli, jaką w średniowiecznej
Europie odgrywali wybitni królowie francuscy. Wybierano
go na arbitra wielu lokalnych sporów, takich jak między
Genueńczykami a królami Aragonu, Majorki i Sycylii,
między arcybiskupem Trewiru a arcybiskupem Moguncji
— książętami Rzeszy, między księciem Brabantu a hrabią
Flandrii.
Utrzymywał też Filip VI ścisłe kontakty z energicznym
i władczym papieżem Janem XXII (1316—1334). Ten syn
szewca z Cahors (południowa Francja), dzięki inteligencji
i energii, doszedł do wysokich stanowisk kościelnych
biskupa Awinionu i kardynała, papieżem zaś został dzięki
poparciu francuskiej rodziny królewskiej. Filip VI i Jan
XXII byli bliskimi sąsiadami. Dzielił ich tylko Rodan,
bowiem Jan XXII postanowił ostatecznie z kurią papieską
osiąść w Awinionie, zamieniając to miasto w nowy Rzym.
W stosunku do króla francuskiego był papież zawsze
życzliwy i przyjazny. Zezwalał Filipowi VI nakładać
podatki na duchowieństwo, wyznaczać biskupów i opatów,
dysponować beneficjami kościelnymi. To profrancuskie
nastawienie Jana XXII — jak zresztą również innych
papieży awiniońskich — zapewniło Francji uprzywilejo-
wane miejsce w chrześcijaństwie. Ale było też jedną z przy-
czyn gwałtownych wystąpień antypapieskich w Anglii
XIV w.
Te szczęśliwe początki panowania Filipa VI miała uko-
ronować wielka wyprawa: krucjata przeciw Turkom, któ-
rzy zagrażali chrześcijańskim społecznościom na Bliskim
Wschodzie, zwłaszcza królestwom Armenii i Cypru.
Filip VI poczuł się prawdziwym następcą króla Ludwika
Świętego, również krzyżowca i wodza krucjaty. Przygoto-
wania do wyprawy rozpoczął w 1331 r.; rok później „przy-
jął krzyż" — to znaczy złożył uroczyste przyrzeczenie, że
wyruszy na krucjatę. Przygotowania szły pełną parą; został
ustalony nawet termin wyrtiszenia pochodu krzyżowego
rycerstwa chrześcijańskiej Europy na Wschód (marzec 1334,
przesunięty później na sierpień 1336). Gorliwy propagator
idei krucjatowej, Włoch Marino Sanudo, zadedykował
królowi Filipowi VI łaciński traktat Secreta fidelium crucis
(Tajemnice krzyżowców), dowodzący konieczności krucjaty
i przedstawiający sposoby jej skutecznego przeprowadzenia.
W rezultacie jednak ten projekt wyprawy krzyżowej nie
został zrealizowany. Następca Jana XXII, papież Benedykt
XII — realistycznie oceniając sytuację polityczną Europy
— zwolnił króla Filipa VI z przysięgi (13 III 1336).
W pierwszych latach panowania zaprzątały uwagę Filipa
VI różne sprawy wewnętrzne.
W samych początkach panowania rozkazał wytoczyć
proces skarbnikowi królestwa Piotrowi Remy, który w
czasach Karola IV — z wyraźną szkodą dla króla — doro-
bił się ogromnego majątku. Remy został skazany na śmierć
i powieszony 25 kwietnia 1328 r. W grudniu tego samego
roku w Paryżu i pobliskim zamku Vincennes (dziś dziel-
nica paryska) — ulubionej siedzibie Filipa VI, położonej
wśród rozległych lasów, gdzie chętnie polował — zebrał
prałatów i baronów królestwa, by omówić sprawy związane
z sądownictwem królewskim i kościelnym, które wywoły-
wały wówczas dużo sporów i konfliktów.
Nie wahał się nawet Filip VI wkraczać w spory teologi-
czne, mianowicie w kontrowersje na temat „wizji błogo-
sławionej" — subtelnej opinii teologicznej, która wywoły-
wała wówczas namiętne spory i ostre dyskusje. Niektórzy
historycy przytaczają ten fakt jako dowód jego wyrafinowa-
nych zainteresowań intelektualnych. Zapewne jednak cho-
dziło królowi o uspokojenie umysłów w królestwie, o
pan z Albret i inni. Urzędnicy króla francuskiego mnożyli
interwencje w stosunku do wasalów księcia Gujenny,
wykonywali władzę sądowniczą w miastach, intrygowali
i prowokowali do coraz częstszych apelacji do sądu króla
francuskiego, tj. Parlamentu w Paryżu. 7 Dwukrotnie też
królowie francuscy Filip IV Piękny i jego syn Karol IV
ogłaszali konfiskatę lenna Gujenny — po czym następowały
nowe porozumienia między królami obu monarchii, nie
dotrzymywane i nietrwałe jak poprzednie.
Kiedy we Francji nastąpiła zmiana dynastii i tron objął
w roku 1328 Filip VI Valois, udało mu się — nie bez
trudności — nakłonić króla Edwarda III do złożenia hołdu
lennego z Gujenny. Pod groźbą nowej konfiskaty i zajęcia
księstwa przez wojska francuskie Edward III złożył
w czerwcu 1329 r. uroczysty hołd lenny w Amiens królowi
Francji. Wywołał jednakże ten hołd ciągnące się długo
spory interpretacyjne: czy był to tylko hołd „wyrażony
ustami", czy też pociągał za sobą zwyczajowe zobowiązania
wasala — w tym wypadku króla Edwarda III — wobec
seniora, króla Francji Filipa VI.
Edward III nie chciał i nie mógł pogodzić się z trady-
cyjną zależnością lennika wobec seniora, która krępowała
jego suwerenność monarszą. W dodatku król francuski nie
zwrócił Edwardowi zajętych wcześniej dwóch prowincji
księstwa Gujenny. W rezultacie Gujenna obejmowała tylko
pas ziemi wzdłuż Atlantyku, a w jej skład wchodziły pro-
wincje Saintonge i Bordeaux oraz diecezje Dax i Bayonne.
Mimo takiego ograniczenia terytorialnego Gujenna angiel-
ska była obszarem ludnym (co najmniej 400 tys. mieszkań-
ców) i bogatym. Z Anglią powiązana była ściśle interesami
gospodarczymi — głównie handlem winem: dziewięć dzie-
siątych wina, wypijanego przez Anglików, przywożono
z Bordeaux.
Sprawa Gujenny była początkowo sporem feudalnym.
Była przykładem oporu feudała — którym był książę
10
Na wygnaniu we Francji spędził Dawid Bruce kilkanaście lat.
W 1341 r., wspomagany przez Francuzów, zjawił się w Szkocji. Nie zdo-
łał jednakże odzyskać tronu i wrócił ponownie do Francji. W 1346 r. —
podczas oblężenia Calais przez Anglików — próbował Dawid raz jeszcze
działań wojennych na pograniczu szkocko-angielskim. Pod Newills Cross
został jednak pokonany przez wojska angielskie i wzięty do niewoli. Przez
11 lat trzymany w londyńskiej Tower, został zwolniony przez Edwarda III
po zwycięstwie Anglików pod Poitiers (1356) za ogromny okup, który
spłacał przez resztę życia.
nieprzyjaciela, stwarzały możliwość utworzenia „drugiego
frontu". Ale interwencje króla francuskiego w konflikcie ze
Szkocją miały również wpływ na stanowisko społeczeństwa
angielskiego w sprawie wojny z Francją. Wszak była to
wojna z sojusznikiem Szkotów, uważanych za „odwie-
cznego wroga" Anglii, zagrażającego północnym hrabstwom
angielskim. Groźba współdziałania francusko-szkockiego
była zatem jedną z ważnych przyczyn, które skłaniały Par-
lament angielski do przyznania finansowych środków kró-
lowi dla realizacji długich i kosztownych wypraw wojen-
nych na drugą stronę kanału La Manche.
13
T r e v e l y a n, op. cit., s. 278.
14 Tamże, s. 279.
15
M. D e f o u r n e a u x , Życie codzienne w czasach Joanny d'Arc, War-
szawa 1963. s. 20.
II. WOJNA KRÓLÓW.
SUKCESY ANGLIKÓW
1
A. T u e t e y, Les Ecorcheurs sous Charles VII, Paris 1874, t. I, s.
131—132; przekład polski w: D e f o u r n e a u x, op. cit., s. 152—153.
później okazało — sojusznicy ani zbyt pewni, ani zbyt
wierni. Dużym sukcesem dyplomacji angielskiej było także
zawarcie latem 1337 r. sojuszu z cesarzem Ludwikiem IV
Bawarskim. Za niemałą sumę 300 tys. złotych florenów
cesarz obiecał Edwardowi pomoc militarną (2 tys. zbroj-
nych ludzi) i mianował go swym namiestnikiem — tj.
„wikariuszem" — w zachodniej części Cesarstwa, graniczą-
cej z Flandrią.
Bez większego powodzenia zakończyły się natomiast
próby dyplomacji angielskiej nawiązania sojuszu z Norwe-
gią, Kastylią, Genuą, Sycylią, z hrabiami Genewy i Sabau-
dii. Nie udało się również przeciągnąć na stronę angielską
hrabiego Flandrii, Ludwika de Nevers. Pozostał on wier-
nym lennikiem Filipa VI pamiętając o lekcji z 1328 r.,
kiedy to tylko dzięki pomocy króla francuskiego zdołał
pobić pod Cassel swych buntowniczych poddanych. Lecz
i tutaj, we Flandrii, zręczna agitacja emisariuszy angiel-
skich — poparta naciskiem ekonomicznym 3 — doprowa-
dziła, do wybuchu powstania antyfrancuskiego, wypędzenia
z kraju hrabiego i objęcia władzy przez powstańców miej-
skich, na czele których stał Jakub van Artevelde.
Po tych przygotowaniach dyplomatyczno-militarnych
wyruszył Edward III na kontynent. Razem z armią, dwo-
rem i rodziną zatrzymał się w księstwie Brabantu. Nie zde-
cydował się jednak w 1338 r. na podjęcie działań wojen-
nych. Dopiero we wrześniu następnego roku wtargnął do
nadgranicznych prowincji francuskich, pustosząc je i gra-
biąc. Jego przeciwnik, król Filip VI, zebrał wprawdzie swą
armię, ale nie uderzył na Anglików. Czekał na wyczerpanie
sił militarnych i środków finansowych Edwarda III.
Taktyka ta — okrutna w stosunku do mieszkańców gra-
bionych bezkarnie prowincji — okazała się skuteczna.
Edward III wycofał się ze swym wojskiem do Anglii. Pier-
wsza kampania Wojny Stuletniej nie przyniosła zatem An-
glikom ani większych sukcesów militarnych, ani zdobyczy
terytorialnych. Przeciwnie, wyczerpała możliwości finan-
sowe Edwarda. Nową wyprawę do Francji mógł on zorga-
3
Por. rozdz. I — Konkurencja ekonomiczna: Flandria.
nizować dopiero po przyznaniu przez Parlament specjal-
nych środków finansowych na ten cel.
Jedynym sukcesem króla angielskiego było zwycięstwo
dyplomatyczne: miasta fladryjskie zobowiązały się trakta-
tem z dnia 3 grudnia 1339 r. wspierać Edwarda militarnie
i — co najważniejsze — uznały go za prawowitego króla
Francji. Miesiąc później — w styczniu 1340 r. — zebrał
Edward III w Gandawie swoich nowych poddanych. Jako
następca króla Ludwika Świętego i króla Filipa Pięknego
odebrał wówczas przysięgę wierności miast i hołd lenny
tych panów flandryjskich, którzy odstąpili od hrabiego.
Przyjął też oficjalnie tytuł króla Francji; królewskie lilie
francuskie zostały umieszczone na jego pieczęci majestaty-
cznej i na zbroi królewskiej. W dokumentach królewskich
zaś zaczęto używać nowej formuły datacji: „czternastego
roku naszego panowania w Anglii i pierwszego we Francji".
W wydanym manifeście propagandowym, przeznaczo-
nym dla panów francuskich i ludu, wyłożył Edward III
motywy swego postępowania. Królestwo Francji — pisał —
należy mu się z tytułu oczywistego prawa sukcesji; nie
może lekkomyślnie rezygnować z tego, co otrzymał jako dar
łaski bożej. Swoim francuskim poddanym przedstawił się
Edward jako obrońca dobrych obyczajów i praw z czasów
króla Ludwika Świętego, „naszego przodka". Obiecywał nie
wprowadzać żadnych zmian monetarnych 4 ani nakładać
nowych podatków. Obiecywał zachować wolności i przywi-
leje każdego ze swych poddanych. Wreszcie zapewniał
Francuzów, że będzie rządził królestwem razem z parami
(tj. najwyższymi panami, bezpośrednimi wasalami króla),
słuchając rad prałatów, możnych i każdego rycerza w króle-
stwie. Wobec pewnej arbitralności rządów ostatnich kró-
lów francuskich oraz ich dążeń centralistycznych chciał
4
Tzw. psucie monety, tj. obniżanie w niej zawartości kruszcu, było
często stosowaną wówczas przez władców praktyką, prowadzącą do szyb-
kiego uzupełnienia skarbu królewskiego, ale też do drożyzny, inflacji, a w
rezultacie pauperyzacji ludności.
5
Ph. C o n t a m i n e, La guerre de cent ans, Paris 1972, s. 23—24;
D. S e w a r d, The Hundred Years War, London 1978, s. 39.
Edward III przedstawić siebie Francuzom jako władcę
niemal „konstytucjąnego" i obrońcę samodzielności pro-
wincji i lenn królestwa.
Wiosną 1340 r. przygotowana została nowa wyprawa
angielska na kontynent. Anglików nęciła bogata i „słodka"
— jak mówiono — Francja. Kłopot polegał na przerzuce-
niu armii angielskiej przez kanał La Manche. Tutaj
bowiem od pewnego czasu działała silna flota Filipa VI, w
skład której wchodziły okręty normandzkie, eskadra kró-
lewska, okręty kastylijskie i genueńskie. W czerwcu 1340 r.
flota francuska — licząca 200 okrętów z około 20 tys.ludzi
na pokładach 6 — krążyła u wybrzeży Flandrii, by przesz-
kodzić lądowaniu armii angielskiej. Edward III zdecydował
się na krok ryzykowny — postanowił zaatakować tę flotę.
24 czerwca doszło w zatoce Sluys (Ecluse) do bitwy
morskiej. Flota francuska dała się zaskoczyć Anglikom, zaś
dwaj admirałowie francuscy bez większego doświadczenia
morskiego — Hue (Hugo) Quieret i Nicolas Behuchet,
„kapitan morza" — nie potrafili zorganizować skutecznej
obrony. Brak było współdziałania między okrętami fran-
cuskimi a kastylijskimi, galery genueńskie zaś wycofały się
z walki już na początku bitwy. Nie było również ze strony
francuskiej wspólnych akcji, każdy statek walczył i bronił
się sam. Wreszcie żołnierzami we flocie Filipa VI byli
przede wszystkim marynarze, bowiem rycerze, z wyjątkiem
100—150 osób, odmówili wejścia na pokład, uważając
walkę pieszą, za niegodną szlachetnie urodzonych. Nato-
miast okręty angielskie były silnie obsadzone rycerzami.
W sytuacji kiedy — jak wówczas — walka morska polegała
na abordażu i bitwie załóg sczepionych z sobą okrętów,
zwyciężał ten, kto miał więcej kompletnie uzbrojonych
ludzi i więcej kuszników lub łuczników.
Rozmieszczeni na okrętach łucznicy angielscy dziesiątko-
wali nieprzyjacielskie załogi i żołnierzy, a dobrze uzbrojo-
6
F. Lot, na podstawie współczesnego bitwie zestawienia zrobionego
przez Franciszka de l'Ospital, oblicza, że Francuzi mieli 202 okręty
z 19 590 ludźmi załogi, a ponadto 370 kuszników i 100—150 rycerzy. —
F. L o t , fart militaire et les armees au Moyen-Age en Europe et dans le
proche Orient, 1.1, Paris 1946, s. 337—338.
Francj a w pierwszej fazi e Wojny Stuletniej 1337 -1380
nym i przyzwyczajonym do walki pieszej rycerzom z
trudem opierały się załogi statków floty francuskiej.
Edward III walczył wśród innych, jak prosty rycerz. Był
nawet lekko ranny. Długo ważyły się losy tej bitwy
morskiej. Dopiero przybycie pod wieczór posiłków flan-
dryjskich zdecydowało o zwycięstwie Anglików.
Straty Francuzów były ogromne. Król Edward III pisał
kilka dni później w liście do swego syna, że jedynie 5 tys.
Francuzów, spośród 35 tys. walczących, zdołało ujść cało
z bitwy. 7 Liczba walczących była znacznie zawyżona.
Z pewnością jednak kilkanaście tysięcy ludzi zostało
zabitych lub wziętych do niewoli; tylko 20 lub 30 okrętów
zdołało wymknąć się Anglikom, reszta została zniszczona
lub zajęta. Quieret zginął w walce, Behuchet, wzięty do
niewoli, został powieszony na maszcie. Anglicy stracili w
bitwie około 9 tys. ludzi. Rozgromienie floty francuskiej
było dużym sukcesem. Zwycięstwo to zapewniło Anglikom
panowanie na morzu. Ale królestwo Francji pozostało
nietknięte. Należało je dopiero podbić.
Dzięki zwycięstwu pod Sluys armia angielska mogła więc
bez przeszkód wylądować we Flandrii. Jej wypad na-
terytorium francuskie — razem z posiłkowymi oddziałami
llandryjskimi — nie przyniósł i tym razem większych
sukcesów, poza zniszczeniem nieprzyjacielskiego kraju,
rabunkami opactw i kościołów, grabieżą wsi. Zebrana przez
Filipa VI armia zagrodziła wprawdzie pod Tournai drogę
Anglikom, ale do decydującej bitwy nie doszło. Wreszcie
25 września 1340 r. obaj przeciwnicy — wyczerpani
finansowo — zdecydowali się na zawarcie rozejmu.
Pośredniczyła w tym ksieni klasztoru w Fontenelles,
krewna obu królów i matka hrabiego Hainaut. Rozejm
podpisano w małym kościele wiejskim w Esplechin; miał
trwać dwa lata — aż do 24 czerwca 1342 r.
Pierwsza faza Wojny Stuletniej nie przyniosła większych
sukcesów Anglikom. Tylko klęska Francuzów w bitwie pod
Sluys i utrata panowania na morzu miała duże znaczenie
15
Bertran de B o r n, Be'm piat z lo gais temps de pascor..., w: Brewiarz
miłości. Antologie liryki staroprowansalskiej, przekład Z, R o m a n o w i-
c z o w e j, Wrocław 1963, s. 33—34.
16
Pisze o tych zasadach kodeksu rycerskiego M. O s s o w s k a , Ethos
rycerski i jego odmiany, Warszawa 1973, s. 93—126.
by nie pomyślano, że się boi; w rezultacie zginął nie tylko
sam Roland i jego przyjaciel, ale również cała jego wierna
drużyna. Oczywista rzecz, że te zasady rycerskiego kodeksu
honorowego, sławione w poezji i stosowane w turniejach,
często były sprzeczne z koniecznościami praktycznymi
wojny.
Nie miała również francuska jazda rycerska żadnej kon-
cepcji walki i zróżnicowanej, zależnej od warunków, tak-
tyki. Zwykłym sposobem walki była szarża masy ciężko-
zbrojnej konnicy na nieprzyjaciela. Siła takiego uderzenia
rzeczywiście długo przesądzała o wynikach bitwy — aż do
czasu zastosowania szybkostrzelnej broni, którą w później-
szym średniowieczu był łuk. Idąca ławą konnica rycerska
stanowiła piękny cel dla łuczników angielskich, ukrytych
zwykle za palisadą i zasiekami. Chmury strzał raziły konie
i ludzi, zatrzymywały szarżę konnicy zanim zdążyła ona
dosięgnąć linii nieprzyjaciela.
Tak więc w czasie, gdy nieduża, ale sprawna i zdyscypli-
nowana, armia angielska — stosująca nową taktykę
współdziałania konnicy i piechoty, dysponująca dużą „siłą
ognia" z długich łuków bojowych — najechała Francję,
król francuski dysponował wprawdzie licznymi wojskami,
ale zupełnie nieprzygotowanymi do walki ze zmodernizo-
waną już armią angielską.
Jak się wydaje, pewne znaczenie dla wyników letniej
kampanii angielskiej we Francji 1346 r. miały postacie obu
królów. Król francuski Filip VI — mężczyzna już 53-letni
— był władcą miernym, pozbawionym wybitniejszych
doradców i współpracowników. Był człowiekiem rozmiło-
wanym w turniejach rycerskich i wystawności życia dwor-
skiego. Działał impulsywnie i nie zawsze przezornie. Ina-
czej młodszy od niego o 20 lat król angielski Edward III.
Trudna młodość, wśród intryg i walk politycznych jego
matki i jej faworyta Rogera Mortimera, nauczyła go ostro-
żności w działaniu. Był człowiekiem skrytym i przewidują-
cym. Swe posunięcia polityczne i wyprawy wojenne przy-
gotowywał starannie, obmyślając każdy szczegół.
Tacy oto przeciwnicy stanęli 26 sierpnia 1346 r. na rów-
ninach Pikardii pod Crécy, do decydującej bitwy.
Crécy — wielkie zwycięstwo Anglików
(26 VIII 1346)
Król Edward III dobrze wybrał miejsce na spotkanie
z armią francuską. Anglicy rozłożyli się obozem na wznie-
sieniu nad „Doliną Kleryków", między Crecy a Wadicourt,
wzdłuż drogi, którą musieli iść Francuzi. Pozycje swe
wzmocnili częstokołem, zasiekami i dodatkowo jeszcze
wykopanym rowem.
W sobotę, 26 sierpnia, po wysłuchaniu rannej mszy,
Edward rozmieścił swą 11-tysięczną armię na pozycjach
bojowych. Zmniejszyła się ona w porównaniu z liczbą żoł-
nierzy, którzy przed 6 tygodniami lądowali u wybrzeży
Normandii. Przeważali w niej łucznicy (ok. 7 tys.) i cięż-
kozbrojna jazda rycerska (ok. 2 tys.), która stanęła do walki
pod Cércy w szyku spieszonym. W armii angielskiej znaj-
dowali się ponadto piesi kopijnicy (nożownicy) i kilkuseto-
sobowy oddział jazdy lekkozbrojnej.
Całe wojsko podzielił król Edward na trzy grupy —
szyki bojowe. Pierwsza grupa zajmowała prawe skrzydło,
a dowodził nią 16-letni syn króla, Edward — Czarny
Książę; wspomagali go zaś tak doświadczeni żołnierze, jak
sir Reynold Cobham, sir John Chandos i Godefroi d'Har-
court. Drugą grupą, ustawioną obok, dowodzili: William
Bohun, hrabia Northampton, i Richard Fitzalan, hrabia
Arudel. Trzecia grupa pod wodzą samego króla angiel-
skiego, ustawiona z tyłu, tworzyła oddziały rezerwowe. Na
skrzydłach każdej z tych grup umieścił król Edward wysu-
niętych nieco do przodu łuczników; mieli oni powstrzymać
i dezorganizować ataki jazdy francuskiej.
Po uszykowaniu wojska dokonał król Edward przeglądu
swej armii, rozmawiając z żołnierzami. Surowo zabroniono
opuszczać szyki bojowe. Łucznicy usiedli na ziemi — jak
pisze Froissart — „mając przy sobie hełm i łuk; odpoczy-
wali by być całkiem świeżymi, kiedy nadejdzie nieprzyja-
ciel".
W tym samym dniu — 26 sierpnia — król francuski
Filip VI wyruszył ze swą 30-tysięczną armią z Abbeville.
Wojsko francuskie przewyższało zatem 3-krotnie swą
liczebnością Anglików. Większość tej armii — około 20 tys.
— stanowili ciężkozbrojni jezdni, ale było tu też kilka
tysięcy pieszych żołnierzy i genueńskich kuszników. Przy
parnej, przedburzowej pogodzie armia francuska bez więk-
szego porządku przebyła 19 km drogi, dzielącej Abbeville
od Crécy. Kiedy wreszcie wojska francuskie zbliżyły się do
pozycji Anglików było już wczesne popołudnie; zanosiło się
na burzę. Rycerze i konie, kusznicy i piesi żołnierze zmę-
czeni byli marszem i pogodą, głodni i spragnieni. Przed
sobą zaś mieli wypoczętych Anglików, zajmujących wygo-
dne, obronne pozycje.
Mimo rad doświadczonych dowódców, którzy mówili
o odłożeniu bitwy, niezdyscyplinowane i podniecone rycer-
stwo francuskie chciało atakować natychmiast. Dowódcy
nie mogli ich ani powstrzymać, ani dobrze zorganizować
i ustawić w szyku bojowym. Sam król Filip, kiedy zobaczył
Anglików, stracił panowanie nad sobą; „wzburzyła mu się
krew — napisał kronikarz — bo ich bardzo nienawidził".
Dał więc rozkaz rozpoczęcia bitwy „w imię Boga
i św. Dionizego".
Po krótkiej gwałtownej burzy słońce oślepiło szeregi
francuskie. Genueńscy kusznicy, którzy rozpoczęli bitwę,
niewiele zaszkodzili Anglikom. Tymczasem łucznicy angiel-
scy zasypali gradem strzał nieprzyjacielskie szeregi; „wyda-
wało się, że pada śnieg" — zanotował kronikarz. Francuzi
rozpoczęli bitwę prawie z marszu, bez uformowania szyku
bojowego. Zniecierpliwieni rycerze francuscy ruszyli na-
przód, roztrącając i tratując własnych kuszników. Powięk-
szyło to zamieszanie w szeregach francuskich. Celne strzały
łuczników angielskich zabijały lub raniły konie i ludzi.
Konie wpadały do wykopanego przez Anglików rowu
i zrzucały jeźdźców na ziemię. W zamęcie bitewnym
trudno było się takiemu ciężkozbrojnemu rycerzowi
podnieść na nogi. Nielicznych Francuzów, którym udało
się dotrzeć do pozycji nieprzyjacielskich, zabijali
angielscy rycerze i kopijnicy-nożownicy. Użyte w tej
bitwie przez Anglików po raz pierwszy armaty robiły dużo
hałasu i dymiły potężnie. Przerażały głównie konie, ale
praktycznie nie miały większego wpływu na losy bitwy.
Bitwa pod Crécy 1346
Jedną z nielicznych grup, która wdarła się w szeregi
Anglików, był oddział ślepego już wówczas króla czeskiego
Jana Luksemburskiego, dobrze znanego przeciwnika króla
Władysława Łokietka. Froissart opowiada piękną legendę
rycerską o Janie Luksemburskim i jego rycerzach, którzy
powiązali swe konie, by nie pogubić się w bitwie. Znale-
ziono ich nazajutrz martwych na polu bitwy, powiązanych
ze sobą tak, jak walczyli.
Francuzi powtarzali kilkanaście razy ataki; żaden jednak
z francuskich oddziałów nie mógł przełamać linii defen-
sywnej Anglików. Walka trwała długo po zapadnięciu
zmroku. Zamieszanie było tak duże i ataki francuskie tak
chaotyczne, że nawet dwaj ówcześni kronikarze —
Jan le Bel i Froissart — nie potrafili opisać przebiegu
bitwy i końcowej jej fazy, aż do klęski i ucieczki
Francuzów.
Straty Anglików były niewielkie. Francuzi natomiast
stracili około 1500 rycerzy i kilka tysięcy żołnierzy pie-
szych. Zginęli po stronie francuskiej m. in. król czeski Jan
Luksemburski, brat króla francuskiego Karol hrabia Alen-
ęon, hrabiowie Flandrii, Auxerre, Blois, Blamont i wielu
innych możnych panów oraz sławnych rycerzy. Pod królem
Francji ubito dwa konie, jego bojowa chorągiew — czer-
wonozłota, kwadratowa oriflamma — została poszarpana na
strzępy. Sam król, ranny w twarz, zdołał uciec z miejsca
klęski, ratując wolność a może i życie. Król Edward III nie
brał udziału w bitwie. Obserwował ją tylko i dowodził
z daleka. Natomiast jego młody syn i następca tronu,
Edward książę Walii, walczył jak doświadczony rycerz.
Wygodna pozycja bojowa, ustawienie wojska wzdłuż
a nie w poprzek drogi posuwania się nieprzyjaciela, groźna
i skuteczna w rażeniu broń, jaką był długi łuk bojowy,
zastosowanie nowej taktyki walki polegającej na ścisłym
współdziałaniu łuczników ze spieszonymi rycerzami i ko-
pijnikami, dyscyplina i sprawne dowodzenie (król angielski,
w przeciwieństwie do francuskiego, nie brał bezpośred-
niego udziału w walce) — wszystko to przyczyniło się do
zwycięstwa Anglików, mimo przewagi liczebnej Francu-
zów 17. Z punktu widzenia taktyki wojennej, techniki walki
bitwa pod Crécy była prawdziwym przełomem. Wykazała
wyższość długich łuków angielskich nad uzbrojeniem
obronnym rycerza. Dowiodła też, że współdziałanie łuczni-
ków z walczącymi pieszo rycerzami i kopijnikami może
skutecznie zwalczyć najbardziej nawet gwałtowne ataki
jazdy rycerskiej. Jak pisał jeden z klasyków historiografii
wojskowej, H. Delbrück, zwycięstwo króla Edwarda III
pod Crécy należy do rzadkich zjawisk w historii wojen -
było to bowiem zwycięstwo osiągnięte w walce jedynie
defensywnej18.
Edward III osiągnął pod Crcéy imponujące zwycięstwo,
które zaskoczyło i zdumiało całą Europę. Zyskał tym zwy-
cięstwem sławę jednego z najlepszych wodzów chrześcijań-
skiej Europy. Rozgromił przecież jedną z najlepszych
wówczas armii rycerskich i pokonał jednego z najpotę-
żniejszch władców europejskich. Po przeszło stu latach
Jan Długosz w swoich Rocznikach wspomina tę bitwę jako
jedną z największych wówczas w Europie. „Po bardzo
zawziętej bitwie między królami Francji i Anglii, choć król
francuski górował siłą i liczbą żołnierzy (oceniano bowiem,
że miał około stu tysięcy wojowników), zwycięstwo przy-
padło jednak Anglikom... Padło w tej walce z wojska króla
francuskiego dwadzieścia tysięcy jeźdźców i czterdzieści
tysięcy piechoty i około pięćdziesięciu hrabiów i książąt.
Z wojska króla angielskiego zginęło siedemnaście tysięcy
łuczników i dziesięciu rycerzy... Król Anglii wziąwszy zaś
okup za Francuzów zamkniętych w ciężkich więzieniach, po
jego wypłaceniu wybudował kilka znacznych zamków w
Anglii"19. W legendzie dziejopisarskiej, powtórzonej przez
17
Większość historyków — opierając się na przekazach źródłowych —
przyjmuje liczebną przewagę wojsk francuskich pod Crécy. Tylko L o t
(op. cit., t. I, s. 348) pisze, że siły angielskie i francuskie były wyrównane;
może nawet armia francuska była mniej liczna niż angielska, bowiem nie
wszystkie pospiesznie zebrane oddziały francuskie zdążyły na czas przybyć
pod Crécy, a ponadto znaczna część armii francuskiej walczyła jeszcze
w Gujennie.
18
H. D e l b r ü c k , Geschichte der Kriegskunst in Rahmen der politi-
schen Geschichte, t. III, Berlin 1907, s. 472.
19
J. D ł u g o s z, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego,
Księga IX, Warszawa 1975, s. 305—306.
Długosza, liczba walczących i zabitych pod Crécy była
niemal astronomiczna.
Zwycięstwo to jednak nie przyniosło żadnych rozstrzyg-
nięć politycznych. Zdobyte łupy i okup za wziętych do
niewoli panów francuskich były zapewne wielkie. Król
angielski nie mógł wszelako pozwolić sobie na pościg za
nieprzyjacielem, czy zajęcie choćby jednej prowincji fran-
cuskiej ani tym bardziej na marsz do Paryża i zajęcie sto-
licy królestwa. Dzięki jednak zwycięstwu pod Crécy i roz-
biciu armii francuskiej Anglicy mogli już spokojnie
posuwać się w kierunku wybrzeża, by przekroczyć kanał
La Manche i wrócić do kraju. Co więcej, dzięki temu
zwycięstwu mógł król Edward III zrealizować genialny
plan — opanowania Calais, miasta portowego położonego
kilka mil od granicy sojuszniczej Flandrii. Po jedenastu
miesiącach oblężenia 3 sierpnia 1347 r. zmusił do kapitula-
cji to dobrze ufortyfikowane i położone w strategicznie
ważnym punkcie miasto (najbliższy Anglii port we Francji).
Mieszkańcy Calais zostali wypędzeni, a ich miejsca zajęli
osadnicy angielscy, sprowadzeni z głównych miast Wyspy,
którym rozdzielono opuszczone sklepy, oberże, warsztaty
i domy. Odtąd — przez cały okres Wojny Stuletniej —
miasto było angielską bazą morską na kontynencie europej-
skim i bazą skąd wyruszały inwazje na terytorium Francji.
Wzmocniono jeszcze fortyfikacje Calais, osadzono w nim
silny garnizon angielski. Ludność była tu w przytłaczającej
części angielska i nawet kościelnie miasto podlegało arcybi-
skupowi Canterbury. Przez dwa stulecia, aż do roku 1558,
Calais stało się małą cząstką Anglii we Francji.
Kampania Normandia-Crecy-Calais była jedną z naj-
większych i najbardziej udanych operacji wojennych króla
Edwarda III. Niedługo też po zdobyciu przez Anglików
Calais, dzięki mediacji legatów papieskich, doszło do
podpisania rozejmu między Edwardem III a Filipem VI.
Rozejm ten, kilka razy przedłużany — i niezbyt ściśle
przestrzegany, bo toczyły się lokalne walki Anglików z
Francuzami w Langwedocji, Poitou i Bretanii — trwał w
zasadzie do czerwca 1355 r. Przez 8 lat nie podejmowano
większych działań wojennych przede wszystkim z powodu
szalejącej
wówczas w zachodniej Europie zarazy, zwanej przez współ-
czesnych czarną śmiercią.
Z kampanią francuską lat 1346—1347 króla Edwarda III
wiąże się powstanie Orderu Podwiązki, pierwszego w Ang-
lii stowarzyszenia rycerskiego, istniejącego do dziś. Wzorem
dla niego były kościelne zakony rycerskie i bractwo rycerzy
Okrągłego Stołu z modnych wówczas romansów o królu
Arturze.
Nowy zakon 20 utworzony został w 1348 r. Składał się
z 24 rycerzy, wybranych przez króla spośród ludzi „naj-
bardziej pożytecznych dla korony i królestwa" — jak ich
określały statuty. Było to więc stwarzyszenie elitarne,
z rozbudowanym ceremoniałem religijno-rycerskim, który
jednoczyć miał rycerzy nowego zakonu królewskiego. Tego
typu stowarzyszenia rycersko-religijne modne były zresztą
w XV w. i — jak się sądzi — miały one tworzyć nowe
więzy między monarchą a wybraną grupa szlachty, zastę-
pując przeżyte już więzy zależności lennej 21.
Czarna śmierć
25
Por. tablicę genealogiczną.
26
Konetabl (connetable) — głównodowodzący armią.
nał sprawiedliwej zemsty 27. Kiedy zaś król Jan chciał go
ukarać za ten czyn, potrafił Nawarczyk przekonać i zjednać
sobie członków rodziny królewskiej, papieża i innych
wpływowych ludzi, którzy chcieli pogodzić go z królem
Francji. Co więcej, napisał do króla angielskiego Edwar-
da III i księcia Henryka Lancastera, jego namiestnika we
Francji, proponując im wspólny najazd na królestwo
francuskie 28.
Jan Dobry nie odważył się ukarać Nawarczyka. Gui
d'Auvergne, kardynał z Boulogne i krewny królowej,
doprowadził do pojednania obu monarchów, które w
rzeczywistości było zwycięstwem Karola Nawarskiego, a
upokorzeniem króla Jana II. Traktatem w Mantes (II
1354) król Jan II Dobry — przebaczywszy Karolowi i
jego wspólnikom zbrodnię — przyznał Nawarczykowi
lenna i ziemie w Normandii z taką samą władzą i
prawami, jakie miał sam książę Normandii.
Po kilku miesiącach jednak Karol uznał, że traktat
z Mantes realizowany jest zbyt opieszale. Opuścił więc
dwór króla francuskiego i udał się do Awinionu. Na dworze
papieskim spotkali się właśnie pełnomocnicy króla Francji
i króla Anglii, by rokowć (na próżno zresztą) w sprawie
zawarcia pokoju. Korzystając z obecności Anglików
w Awinionie rozpoczął Karol Zły nowe rokowania z księ-
ciem Lancasterem. Przygotowano projekt inwazji na
Normandię i podziału królestwa Francji. Edward III miał
zostać królem Francji; Karol zaś miał otrzymać
księstwo Normandii, hrabstwa Szampanii, Brie, Chartres,
Bigorre, Tuluzy i seneskalie 29 w Langwedocji. Miał też
Karol złożyć hołd lenny Edwardowi, jako królowi Francji.
Taki był start polityczny Karola Złego, króla Nawarry.
Początek jego działalności na szerszej arenie politycznej,
początek kilkudziesięciu lat intryg, spisków i pojednań tego
wiecznego konspiratora — wroga francuskiego monarchy.
27 A. C o v i l l e, w: E. L a v i s s e, op. cit., s. 94.
28
R. D e l a c h e n a l , Premieres negotiations de Charles le Mauvais
avec Les Anglais, 1354—1355, „Bibliotheque de l'Ecole des Chartres" 61
(1900).
29
Seneskalia — określenie okręgu administracyjnego w średniowiecznej
Francji.
Celem tych działań nie było tylko powiększenie posiadłości
Nawarczyka w królestwie francuskim ani tym bardziej
triumf Plantagenetów nad Walezjuszami. Jak się wydaje,
Karol Zły marzył po prostu o koronie francuskiej, choć
ukrywał to przed Edwardem III. Uważał, że ma do niej
większe prawa niż Walezjusze i Plantageneci; rodzice jego
zrzekli się tego prawa niesłusznie jeszcze przed jego uro-
dzeniem (w roku 1332), uznając kolejno za króla Francji
Filipa V w 1316 r., a potem Filipa VI w 1328 r.
Koronacja Karola V,
króla francuskiego. Dwu-
nastu parów Francji
podtrzymuje koronę na
jego głowie
Karol V jako inte-
lektualista — przyj-
muje księgę Biblii z
rąk swego doradcy
Jana de Vaudetar
Karol V w swej
bibliotece
Bertrand du Gue-
sclin, zwycięski
wódz wojsk fran-
cuskich króla Ka-
rola V — w zbroi
przykrytej tuniką i
herbami Francji, z
mieczem konetab-
la w ręce
Jan Nieustraszony
Zabójstwo Jana Nieustraszonego na moście Montereau.
Miniatura z rękopisu Kroniki Enguerranda
de Monstrelet (XV w.). Repr. z: M o l l a t, op. cit.
i paszy dla koni, znacznie mniej liczna niż armia francuska.
Za sobą miał jednakże ścigających go Francuzów, od któ-
rych nie mógł się oderwać. Postanowił zatem stoczyć
z Francuzami bitwę. Wybrał pozycję dominującą nad oko-
licą i umocnił ją sposobem wypróbowanym pod Crécy.
Mała armia angielska została podzielona na trzy grupy, któ-
rymi dowodzili hrabiowie Warwick i Salisbury oraz Czarny
Książę. Każda z nich miała około 1200 żołnierzy, trochę
łuczników, gaskońskich i walijskich kopijników.
Nazajutrz, 19 września 1356 r. rozegrała się słynna bitwa
pod Poitiers — nazywana też czasem bitwą pod Mauper-
tuis. Król Jan Dobry odbył naradę wojenną, polecił nawet
dokonać rozpoznania pozycji nieprzyjaciela. Jednak tradycje
rycerskie okazały się w wojsku francuskim i tym razem sil-
niejsze niż dobre rady i smutne już doświadczenia wojenne
Francuzów. Kiedy zatem doszło do bitwy, rycerstwo fran-
cuskie nie próbowało wcale zmodyfikować tradycyjnej tak-
tyki walki. A przecież atak francuski utrudniony był zna-
cznie niedogodnym terenem, solidną pozycją i dobrym
uzbrojeniem świetnie zorganizowanego przeciwnika. Co
więcej, z powodu trudności terenowych ciężkozbrojne
rycerstwo francuskie musiało walczyć pieszo.
Bitwę jednak rozpoczął mały, elitarny oddział rycerskiej
jazdy francuskiej, zasilony zaciężnymi rycerzami niemiec-
kimi. Prowadzili to pierwsze uderzenie: konetabl Francji
Gauthier de Brienne (noszący tytuł księcia Aten) i marszał-
kowie, Jean de Clermont i Arnoul d'Audrehem. Oddział
ten zdziesiątkowany przez łuczników angielskich — wspar-
tych przez spieszonych rycerzy — został szybko rozbity.
Marszałek Clermont poległ zanim dotarł do linii angiel-
skiej, poległ też kanetabl Brienne; rannego Audrehema
wzięto do niewoli. Potem ruszył duży korpus francuski
dowodzony przez następcę tronu, delfina Karola. Również
on został rozbity. Atak następnego korpusu armii francu-
skiej pod dowództwem księcia Orleanu, brata króla, załamał
się także na linii wojsk angielskich. Wreszcie ruszył naj-
większy z korpusów armii francuskiej, dowodzony przez
samego króla Jana II Dobrego. Anglicy i Gaskończycy,
mimo że zmordowani już walką i atakami francuskimi,
i choć łucznikom brakowało już strzał (mówiono, że wyj-
mowali je z ran i trupów nieprzyjacielskich), zdecydowali
się na działania ofensywne. Jeden z małych oddziałów,
liczący 600 ciężkozbrojnych i 100 łuczników, dowodzony
przez dzielnego Gaskończyka, pana z Buch, umiejętnie
wykorzystując warunki terenowe wdarł się niedostrzeżony
na tyły ostatniego korpusu armii francuskiej i rozbił go
ostatecznie. Król Jan Dobry, razem ze swym ulubionym
synem, 14-letnim Filipem, został wzięty do niewoli.
Po trzech godzinach bitwa została zakończona pełnym
zwycięstwem Anglików. Około 2,5 tys. żołnierzy armii
francuskiej poległo, co najmniej 2 tys. zostało wziętych do
niewoli — wśród nich możni panowie, za których Anglicy
i Gaskończycy brali sowity okup. Łupy były również
ogromne. „Wszyscy, którzy byli z księciem — pisze dobrze
poinformowany jak zawsze Froissart — stali się ludźmi
bogatymi albo dzięki okupowi za rycerzy wziętych do nie-
woli, albo dzięki zdobytym łupom, złota, srebra i szlachet-
nych kamieni".
Bitwa pod Poitiers raz jeszcze wykazała wyższość tak-
tyki angielskiej oraz siłę i skuteczność „ognia" długich
łuków angielskich, nad żywiołowymi, nieskoordynowanymi
atakami feudalnego rycerstwa francuskiego. Jak pod
Crécy Anglicy i teraz wybrali bardzo dogodne pozycje
defensywne, zaś Francuzi nie atakowali całością swych sił
(na co zresztą nie pozwalał teren walki), lecz stosowali
falowe ataki korpusów wojska, które łatwiej mogły rozbić
strzały angielskich łuczników. Rycerstwo francuskie,
inaczej niż pod Crécy, atakowało pieszo linię angielską.
Natomiast Anglicy zdecydowali się w tej bitwie na małą
modyfikację taktyki defensywnej i jeden z konnych
oddziałów wojska angielskiego zaatakował Francuzów.
W sumie jednak Czarny Książę zastosował tę samą taktykę,
co jego ojciec w bitwie pod Crécy, a osiągnął nawet
zwycięstwo większe choć dysponował siłami znacznie
mniejszymi: pojmał do niewoli samego króla Francji! 34
34
Por. D e l b r ü c k, op. cit., s. 477; C.W. C. O m a n, The Art War
in the Middle Ages, New York 1960, s. 129—132; A.H. B o u r n e, The
Battle of Poitiers, „English Historical Review" 53 (1938), s. 21—52.
Siedem miesięcy później Czarny Książę zawiózł króla
francuskiego do Anglii. Ceremoniał wjazdu do Londynu
ujętego Jana Dobrego odbył się 25 maja 1357 r. Król fran-
cuski jechał na dużym białym koniu, obok zaś książę — by
podkreślić jeszcze bardziej swój triumf — na małym czar-
nym wierzchowcu. Tłumy Anglików i cudzoziemców oglą-
dały to niezwykłe widowisko. Król Jan pozostał w Anglii 3
lata i 2 miesiące. Była to niewola królewska i dworska zara-
zem. Jan zajmował najpierw jeden z pałaców w Londynie,
potem mieszkał w Windsorze. Polował, przyjmował wizyty
króla Edwarda III i królowej, możnych angielskich i panów
francuskich, wziętych jak on do niewoli. Czytał romanse
rycerskie, brał udział w uroczystościach dworskich, ucztach
i turniejach, zasięgał rady swego astrologa... Z Francji
przysyłano mu oliwę, dziczyznę i wino. Ufano rycerskiemu
słowu króla, że nie ucieknie i pilnowano go dyskretnie.
Tymczasem we Francji klęska rycerstwa pod Poitiers
i pojmanie do niewoli króla wywołały falę niezadowolenia
i opozycji wobec rządów dotychczasowej elity. Po jawiły i się
pieśni i pamflety w języku francuskim i łacińskim35 które
oskarżały rycerstwo o tchórzliwe poddanie się lub też
ucieczkę z pola bitwy, możnym zaś zarzucały paktowanie
z nieprzyjacielem. Bandy żołnierskie niszczyły kraj od Bre-
tanii aż do granic Gujenny: na północy działały grupy
nawarczyków — zwolenników króla Karola z Nawarry,
w centrum kraju zaś oddziały należące do armii Czarnego
Księcia. Nie było przeciwko tym bandom żołnierskim, gra-
biącym kraj, żadnego zorganizowanego oporu.
Władzę monarszą przejął najstarszy syn wziętego do nie-
woli angielskiej króla Jana, 18-letni Karol, delfin 36 Vienne
i książę Normandii, który ratował się ucieczką z pola bitwy
pod Poitiers. Młody i niedoświadczony delfin, pozbawiony
wojska i pieniędzy, otoczony miernymi doradcami, stanął
wobec zorganizowanej, silnej opozycji mieszczańskiej
i feudalnej.
35
Complainte sur la baloille de Poitiers, wyd. Ch. de B e a u r e-
p a i r e, „Bibliotheque de l'Ecole des Chartres" 12 (1850—1851), s.
257—263
36
Delfin (duphin) — tytuł następcy tronu francuskiego (patrz
słowniczek).
Opozycja mieszczańska dążyła do zreformowania pań-
stwa, usunięcia nadużyć administracji królewskiej, nawet
ustanowienia kontroli nad monarchą w postaci rady, zło-
żonej z reprezentacji trzech stanów. Opozycją mieszczańską
kierował bogaty kuniec sukienniczy Stefan Marcel,
burmistrz Paryża. Natomiast opozycja feudalna skupiała
zwolenników Karola Złego, króla Nawarry, uwięzionego
przez Jana II Dobrego w kwietniu 1356 r. jeszcze
przed bitwą pod Poitiers. To stronnictwo, występujące
także z hasłem walki ze złymi rządami w królestwie, miało
wielu zwolenników. Byli wśród nich ludzie ambitni,
zrażeni do króla, jak Robert Le Coq, biskup Laon. Inni —
jak wielu profesorów uniwersytetu paryskiego — widziało
w Karolu Złym księcia krwi królewskiej, który potrafi
odmienić fatalną sytuację królestwa. Stronnictwo
nawarskie miało również wielu zwolenników wśród panów
oraz rycerstwa Normandii i Pikardii. Była to więc
„partia" niejednolita, którą spajała mieszanka różnych
tendencji i motywów: feudalnej wierności, egoistycznych
dążeń, aspiracji reformatorskich.
Zwołane przez delfina Karola Stany Generalne odbyły
w Paryżu dwie burzliwe sesje (październik-grudzień 1356
i luty 1357), zdominowane całkowicie przez Stefana Mar-
cela i Roberta Le Coq, który reprezentował stronnictwo
nawarskie. Stany narzuciły delfinowi reformę systemu rzą-
dów; reformę ustrojową i administracyjną równocześnie.
Została ona zatwierdzona w tzw. Wielkim Ordonansie
z marca 1357 r. Oto najważniejsze postanowienia owej
reformy: Stany Generalne miały się odtąd zbierać bez
wezwania królewskiego, według potrzeby i własnego uzna-
nia. Bez zgody i kontroli Stanów nie wolno było nakładać
nowych podatków i wprowadzać zmian monetarnych. Do
Rady Królewskiej wprowadzono reprezentantów wybra-
nych przez Stany: inni delegaci zaś dokonać mieli reformy
administracyjnej i usunąć złych urzędników. Postanowienia
te — sprzeczne z dotychczasową tradycją rządzenia — były
interesującą Próbą ustanowienia monarchii kontrolowanej
przez Stany Generalne, próbą wprowadzenia czegoś w ro-
dzaju rządów parlamentarnych.
Oczywiście delfin odwlekał wykonanie tych żądań Sta-
nów Generalnych i decyzji własnego ordonansu. Jego nie-
chęć do realizacji postanowień „Wielkiego Ordonansu"
skłoniła Stefana Marcela do użycia siły. W lutym 1358 r.
doszło do zamieszek i wystąpienia ludności Paryża przeciw
stronnikom dworu. Dwaj bliscy doradcy delfina, marszałek
Szampanii, Jan de Conflans i marszałek Normandii, Robert
de Clermont, zostali na jego oczach zamordowani. Równo-
cześnie Karol Zły, król Nawarry, uwolniony przed kilkoma
miesiącami z więzienia, wkroczył ze swymi wojskami do
Paryża. Sytuacja stała się naprawdę groźna; doszło bowiem
do sojuszu i wspólnych działań opozycji mieszczańskiej
z nawarczykami — opozycją feudalną. Sojusz ten nie trwał
jednak długo.
Delfin Karol przyjąwszy tytuł regenta królestwa, który
dawał mu większe uprawnienia niż poprzedni tytuł
namiestnika, zbiegł z Paryża. Przy pomocy finansowej,
udzielonej mu przez Stany Prowincjonalne, zebrał wojsko
i rozpoczął walkę z opozycją.
Tymczasem w północno-wschodniej Francji, wyniszczo-
nej przez bandy żołnierzy zaciężnych, angielskich i nawar-
skich, wybuchło w końcu maja 1358 r. powstanie chłopskie,
tzw. żakeria 37. Powstanie trwało wprawdzie niecały mie-
siąc, lecz gwałtownością swoją przekroczyło wszystkie
dotychczasowe rebelie chłopskie we Francji. Wywarło więc
duże wrażenie na współczesnych. Powstańcy kierowali swe
ataki przeciw możnym i szlachcie. Oskarżali ich o ucisk
i brak obrony kraju przed wrogiem. Jak wynika z różnych
relacji kronikarskich powstanie zaskoczyło zupełnie feuda-
łów. Szybko jednak zorganizowali oni obronę, na czele któ-
rej stanął Karol Zły, król Nawarry. Oddziały chłopskich
powstańców, słabo uzbrojone i źle zorganizowane, nie
potrafiły skutecznie walczyć z regularnym wojskiem. Nie-
długo więc po rozpoczęciu działań przez oddziały rycerskie
żakeria została krwawo stłumiona.
Powstanie żakerii pokazało jednak, że wewnętrzne kon-
flikty Francji grożą przekształceniem ich w walkę klasową.
37
Żakeria — nazwa pochodzi od przezwiska nadawanego chłopom
przez szlachtę; Jakub (franc. Jacques) lub Jakub Poczciwiec, Prostak (Jac-
ques Bonhomme).
Zaniepokoiło to możnych i szlachtę, skłoniło te grupy spo-
łeczne do skupienia się wokół reprezentowanej przez regenta
Karola władzy królewskiej, jedynie zdolnej — w ich pojęciu
— do zaprowadzenia zgody społecznej. Nastąpiła wyraźna
zmiana sytuacji na korzyść Karola. 31 lipca 1358 r. został
zabity Stefan Marcel. Regent Karol opanował Paryż.
Z przywódcami opozycji i aktywnymi rebeliantami postąpił
roztropnie: stosunkowo niewielu z nich zostało skazanych
na śmierć; znacznie liczniejsze były kary konfiskaty dóbr.
Kryzys polityczny królestwa Francji został opanowany osta-
tecznie w sierpniu 1359 r., kiedy Karol z Nawarry pojednał
się z regentem Karolem, obiecał być dobrym Francuzem
i „pracować ze wszystkich sił nad oswobodzeniem króle-
stwa". W kraju jednakże nie było spokoju. Grabiły go dalej
oddziały żołnierzy angielskich, nawarskich i wojsk za-
ciężnych.
Pokój w Bretigny-Calais
3
Skud (ecu) — złota moneta francuska bita od czasów króla Ludwika
IX Świętego; zawierała około 4 g złota.
legatów papieskich — warunki pokoju. Były one twarde dla
Francji. Król angielski otrzymywał niezależne od Francji
księstwo Akwitanii — a więc ziemie południowo-zachodniej
Francji, leżące od Loary do Masywu Centalnego i Pirene-
jów; dalej — leżące na północy hrabstwa Ponthieu, Mon-
treuil i Guines, wreszcie port i miasto Calais z okręgiem.
Całość tych ziem przyznanych królowi angielskiemu wyno-
siła około jednej trzeciej części królestwa Francji!
Ustalono również olbrzymi wykup za przebywającego
ciągle jeszcze w niewoli angielskiej króla Jana II Dobrego.
Wynosił on 3 mln skudów złotych, co stanowiło sumę
przewyższającą ponad dwa razy roczne dochody królestwa.
600 tys. skudów z tej sumy miało być wypłacone w ciągu
czterech miesięcy; reszta zaś w kilku ratach rocznych.
Zobowiązania angielskie były znacznie mniejsze. Edward
miał się zrzec praw i tytułu króla Francji oraz roszczeń do
pewnych ziem królestwa. Obiecał również opuścić zamki
zajęte przez jego oddziały w tej części królestwa, która
przypadła Walezjuszom 39.
Warunki te zostały uroczyście ratyfikowyne i zaprzysią-
żone — z wyjątkiem paru zmodyfikowanych punktów —
kilka miesięcy później w Calais, 24 października 1360 r.
Obaj królowie przyrzekli też sobie, że pracować będą
wspólnie nad zakończeniem sporów i walk w Bretanii. Król
Jan Dobry raz jeszcze pogodził się z Karolem Nawarskim.
Wierzono, że zostanie przywrócony pokój powszechny.
Na słowo rycerskie Anglicy wypuścili z niewoli króla Jana
II Dobrego. Kiedy jednak okazało się, że nie mógł on
zebrać wymaganej na okup sumy pieniędzy, a w dodatku
jeden z jego synów, zostawiony u Anglików jako zakładnik,
uciekł łamiąc słowo rycerskie, wrócił Jan Dobry do Lon-
dynu. Zmarł tu kilka miesięcy później, 8 maja 1346 r.
39
J. le P a t o u r e l, The Treaty of Bretigny, 1360. „Transaction of
the Royal Historical Society" 5 ser., 10 (1959) s. 19—39.
III. WOJNA KRÓLÓW:
OFENSYWA FRANCUZÓW
Działania „kompanii"
3
Ph. C o n t a m i n e , Guerre, etat et societe a la fin du Moyen Age.
Etudes sur les armes des rois de France 1337—1494, Paris-La Haye 1972,
s. 135—204.
Bertrand du Guesclin, Ludwik de Sancerre, Oliwier de
Clisson, Wilhelm des Bordes, Owen z Walii i inni jeszcze.
Żołnierze tych stałych, zawodowych oddziałów rekruto-
wani byli i pozostawali pod rozkazami kapitanów, miano-
wanych przez króla, jego namiestników lub wodza naczel-
nego. Król w każdej chwili mógł stwierdzić, jakimi siłami
zbrojnymi dysponuje i gdzie są one rozlokowane. Stwo-
rzona została również ścisła hierarchia wojskowa. Na
pierwszym miejscu stali namiestnicy królewscy, z
szerokimi uprawnieniami i władzą wojskową. Byli to
zwykle książęta krwi królewskiej lub sojusznicy Karola V:
książęta Andegawenii (Anjou), Burgundii, Berry i Bourbon.
Potem był konetabl. Lecz w okresie, kiedy stanowisko to
zajmował Bertrand du Guesclin, miał on większą władzę
wojskową niż królewscy bracia. Za konetablem stali dwaj
marszałkowie, którzy czuwali nad organizacją armii, jej
stanem liczebnym i prowadzili operacje wojenne, jeśli zlecił
im to król. I wreszcie kapitanowie różnej rangi — od gene-
ralnych, powołanych do obrony całego regionu, i kapi-
tanów miast, do zwykłych dowódców poszczególnych
oddziałów żołnierskich. Ponadto do tej hierarchii wojskowej
należeli również doradcy specjalnych broni — jak wspo-
mniany już generalny mistrz artylerii królewskiej, mistrz
kuszników i dowódcy floty królewskiej: admirał morski,
wiceadmirałowie, kapitanowie morscy. Wprowadzono więc
system ścisłej kontroli królewskiej nad rekrutacją żołnierzy
i działaniami armii, ze wszystkimi konsekwencjami milita-
rnymi, finansowymi i politycznymi.
Karol V zajął się też odbudową miejsc ufortyfikowanych,
które w razie nieprzyjacielskiego najazdu mogłyby służyć za
schronienie dla okolicznej ludności, razem z ich ruchomo-
ściami i bydłem. Ordonansem z lipca 1367 r. nakazał król
panom feudalnym i miastom naprawić zamki i mury,
uzbroić je w artylerię, to znaczy wszelką broń miotającą,
zaopatrzyć w odpowiednie zapasy żywności na wypadek
oblężenia. Zamki, których nie można było utrzymać, polecił
król zburzyć, by nie mogły służyć za schronienie dla
nieprzyjaciół.
W rezultacie wszystkie te działania i cała polityka króla
Karola V okazały się skuteczne. Osłabiona i rozbita Francja
przeżyła w czasie jego panowania okres prawdziwego
odrodzenia.
Księstwa — apanaże
4
J. Le P a t o u r e l, The King and the Princes in Fourteenth Century
France, w: Europe in the Late Middle Ages, London 1965, s. 155—183;
A. L e g u a i, Un aspect de la formation des Etats princiers en France a la
fin du Moyen Age: les reformes administratmes de Louis II, duc de Bourbon.
„Le Moyen Age" 70(1964), s. 49—72; P.S. L e w i s, La France a la fin
du Moyen Age, Paris 1977, s. 277—293.
5
Por. tablica genealogiczna: Książęta Kwiatu Lilii.
księstwo Berry i kilka innych prowincji w środkowej Fran-
cji. Najmłodszy i ukochany syn Jana Dobrego Filip, który
walczył pod Poitiers i razem z ojcem wzięty został do nie-
woli, otrzymał księstwo Burgundii. Dzięki małżeństwu
z Małgorzatą, córką hrabiego Flandrii, Filip zwany Śmia-
łym uzyskał później — po śmierci teścia (1384) — nie tylko
bogatą Flandrię, ale również prowincje Artois i Rethel. Stał
się w ten sposób panem rozległego i potężnego władztwa.
Książęta ci nie byli panami feudalnymi w tradycyjnym
znaczeniu. Byli w rzeczywistości władcami, którzy
w księstwach-apanażach budowali zręby państw nowożyt-
nych. Rządzili w swoich księstwach samodzielnie i właści-
wie każdy z nich był królem w swoich ziemiach. Władca
francuski nie odważał się ściągać tam podatków wojennych
na potrzeby całego królestwa bez pozostawienia książętom
znacznej ich części lub wypłaty dużej sumy odszkodowania.
Książęta tworzyli własne urzędy centralne, sieć administra-
cji i sądownictwa terytorialnego, własne armie składające
się z rycerstwa i milicji miejskiej oraz kompanii zaciężnych.
Ich władza opierała się zarówno na tradycyjnym systemie
lennym, jak i na nowym systemie klienteli — kontraktów
i przymierzy ze stronnikami. Wielu spośród szlachty i mie-
szczaństwa — których wojna pozbawiła majątku i pozycji
społecznej — dzięki służbie u księcia odzyskiwało majątek
i pozycję społeczną. Wiązało to ich naturalnie znacznie sil-
niej z księciem niż dawne więzy przysięgi lennej.
Jednym z nowych sposobów — bardzo widowiskowym
i ceremonialnym — wiązania możnych panów z księstwem
były zakony (ordery) rycerskie świeckie. Order Jeżozwierza
(Porc-Epic) Ludwika Orleańskiego, Order Gronostaja
(.Hermine) w Bretanii, Order Złotej Tarczy, (Ecu d'Or)
Ludwika Burbońskiego i Złotego Runa (Toisson d'Or)
w Burgundii miały ściśle określone cele polityczne: skupie-
nie elity społecznej wokół księcia, wsparcie jego polityki,
zjednoczenie sił dla obrony kraju.
Najdalej w kierunku niezależności władztwa terytorial-
nego poszła ewolucja księstwa Burgundii 6 . Ale również
6
R. V a u g h a n , Philip the Bold: The Formation of the Burgundian
State, London 1962; R. V a u g h a n, John the Fearless: The Growth of
w innych księstwach czy hrabstwach obserwować można
podobne procesy; zahamowane w zasadzie dopiero za
panowania Ludwika XI (1461—1483). Owa restrukturacja
polityczna Francji była groźna dla państwa. Jak pisał jeden
z historyków, pokój i jedność królestwa Francji zależały
ostatecznie bardziej od dobrej woli książąt Kwiatu Lilii
i porozumienia, zgody w rodzinie królewskiej, niż od sku-
teczności administracji królewskiej, ciągle i tak jeszcze zbyt
słabej, by udźwignąć ciężar nałożonych na nią zadań 1.
Wojna z Anglią
i zwycięstwo króla francuskiego
8
A.D. C a r r , Welshmen and the Hundred Years' War. „The Welsh
History Review" 4(1968), s. 21—46.
przechodziły w ręce partii arystokratycznej. Jego najstarszy
syn, Czarny Książę, schorowany od czasów wyprawy hisz-
pańskiej, utracił swą dawną energię, stanowczość i szybkość
decyzji. Co więcej, społeczeństwo angielskie dźwigające się
ze zniszczeń spowodowanych czarną śmiercią niechętne
było nowej wojnie na kontynencie.
Tymczasem operacje wojenne rozpoczęły się z począt-
kiem 1369 r. Francuzi, nauczeni doświadczeniem, unikali
walnych bitew. Taktyka Francuzów — dostosowana do
walki wyzwoleńczej — polegała na koncentracji oddziałów
wojskowych i atakowaniu wybranego miasta czy zamku.
Stopniowo, w ciągu corocznej 5—6-miesięcznej kampanii,
prowadzonej na jednym lub kilku teatrach wojennych,
Francuzi zdobywali zamek po zamku, miasto po mieście.
Ludność zajętych przez Anglików terenów najczęściej
wspomagała wojska francuskie. Anglicy, zepchnięci do
defensywy, zmuszeni byli kolejno opuszczać zajęte miasta
i zamki. Edward III nie potrafił tej taktyce Francuzów
przeciwdziałać. Nie potrafił przeciwstawić nic nowego, jak
tylko niszczące wypady — rejzy konnic w głąb kraju, które
zatrzymywane były i likwidowane przez kompanie francu-
skie, a przynajmniej poważnie dziesiątkowane.
Pierwsza ofensywa francuska w 1369 r. skierowana zos-
tała na angielską Akwitanię. Brat królewski książę Ludwik
d'Anjou i hrabia Armagnac zdobyli tu kilka prowincji
przygranicznych. W następnym roku rajd wojsk angielskich
z Calais, dowodzonych przez Roberta Knollys, przeszedł
dużym łukiem przez ziemie francuskie, kierując się do Bre-
tanii. Większość tej angielskiej grupy wypadowej została
rozbita pod Pontvallain przez Bertranda du Guesclin, który
właśnie świeżo otrzymał najwyższy urząd wojskowy —
miecz konetabla Francji. Czarny Książę na próżno usiłował
przywrócić swą władzę w Akwitanii, bezlitośnie karząc
odbite Francuzom miasto Limoges. Zwycięstwo morskie
wspomagającej Francuzów floty kastylijskiej u brzegów La
Rochelle (1372) nie tylko położyło koniec panowaniu floty
angielskiej w kanale, ale przeszkodziło ponadto przesłaniu
posiłków angielskich na kontynent. Pozwoliło to Bertran-
dowi du Guesclin zająć nowe prowincje angielskie
w Akwitanii.
Wreszcie Bretania. Wasal króla Francji, książę Jan IV
Montfort zachował początkowo neutralność w nowym kon-
flikcie francusko-angielskim. Książę wychowany w Anglii
był długoletnim sojusznikiem Edwarda III i swe nadzieje
na niezależność wiązał z pomocą angielską. W lipcu
1372 r., porzucając neutralność, zawarł przymierze woj-
skowe z Edwardem III i pozwolił na lądowanie oddziałów
angielskich w portach Bretanii. Odpowiedź króla francu-
skiego była szybka i zdecydowna. W ciągu lata 1373 r. całe
księstwo — z wyjątkiem kilku miast (jak Brest i Derval) —
zostało zajęte przez wojska francuskie dowodzone przez
Bertranda du Guesclin. Książę Jan IV zbiegł do Anglii.
W pierwszych dniach sierpnia tegoż roku nowa wyprawa
angielska z Calais — dowodzona przez królewskiego syna
Jana z Gandawy, księcia Lancaster — ruszyła w głąb Fran-
cji zwykłą drogą. Po 5 miesiącach marszu przez całą Fran-
cję, bez walnej bitwy tylko szarpana podjazdami francu-
skimi, armia księcia Lancaster dotarła do Bordeaux
w stanie całkowitego wyczerpania. Wrażenie było tak przy-
gnębiające, że Anglicy oskarżali nawet księcia Lancaster
o zdradę i tajny układ z królem Francji.
Wojna trwała dalej, a sytuacja stawała się coraz bardziej
pomyślna dla Francuzów. W ciągu 6 lat walki Anglia utra-
ciła wszystkie swe posiadłości we Francji, z wyjątkiem
Calais i wąskiego pasa wybrzeża, od Bordeaux do Bayonne.
Francja zdołała wreszcie uwolnić się od ciążącej przewagi
Anglików — ci zaś ponieśli całkowitą klęskę. Wielki plan
Edwarda III i jego doradców utworzenia imperium Planta-
genetów, sięgającego od Szkocji i Anglii, przez zachodnią
część Francji, aż do Hiszpanii 9 legł w gruzach.
Papież Grzegorz XI, Francuz z pochodzenia, od dawna
próbował pogodzić walczących królów i doprowadzić do
pokoju między nimi. W lipcu 1375 r. zdecydowano się na
rozejm generalny, który trwać miał dwa lata, to jest do
10
E. P e r r o y, The Anglo-French Negoiiarions at Bruges, 1374—1377.
"Camden Misc." XIX, 1952.
według współczesnych pojęć — który zbiegł do Anglii.
W roku 1378 armia francuska dowodzona przez księcia
Burgundii, zajęła wszystkie posiadłości Karola Złego
w Normandii, z wyjątkiem Cherbourga, który został
oddany przez Nawarczyka Anglikom i z którego nie udało
się ich wyprzeć. Cherbourg pozostał angielski aż do roku
1404. Natomiast Karol Zły został na zawsze wyelimino-
wany 2 gry politycznej i zrujnowany. Jego ziemie we Fran-
cji zredukowane do nic nie znaczących posiadłości. Swe
królestwo Nawarry musiał bronić przed atakami sprzymie-
rzeńca francuskiego, króla Kastylii.
Inaczej potoczyły się losy księcia Bretanii Jana IV.
W grudniu 1378 r. król Karol V skonfiskował księstwo
Bretanii i włączył je do demeny królewskiej. Mądry król
przeliczył się jednak tym razem. Nie docenił siły bretoń-
skiego separatyzmu i patriotyzmu. Wilhelm de Saint-
-Andre w swej Księdze o dobrym księciu Janie z Bretanii
opisuje reakcję Bretończyków na wiadomość, że ich kraj —
niegdyś stare królestwo Conan Meriadeca, starsze od
monarchii Chlodwiga, twórcy królestwa Franków — ma
utracić niepodległość: wszyscy zaczęli ostrzyć miecze, by
„bronić swej wolności aż do śmierci"; wszędzie robiono
przygotowania do wojny, sprzedawano woły i krowy, by
zakupić wierzchowce potrzebne do walki. Wszyscy Bretoń-
czycy, głównie zaś szlachta, wystąpili przeciw tej decyzji
króla francuskiego. Wezwany przez nich książę Jan IV
3 sierpnia 1379 r. wrócił z Anglii entuzjastycznie witany.
Rozpoczęła się nowa wojna domowa w Bretanii, zakoń-
czona już po śmierci króla Karola V porozumieniem
francusko-bretońskim, potwierdzonym drugim traktatem
z Guerande (4 IV 1381). Traktat ten przywrócił Janowi IV
prawo do posiadania księstwa Bretanii.
Karol V Mądry, umierając 16 września 1380 r., w wieku
42 lat, pozostawił Francję prawie zupełnie wolną od Angli-
ków. Jednakże Anglicy ciągle jeszcze posiadali Calais,
Brest, Cherbourg, Bordeaux i Bayonne. Te miasta portowe
stanowiły dogodne bazy, pozwalające w sprzyjającej chwili
na inwazję na Francję. Ponadto przyjęta przez Francuzów
taktyka unikania walnych bitew z nieprzyjacielem okazała
się wprawdzie skuteczna w odzyskiwaniu zabranych ziem,
ale równocześnie pozwalała dużym siłom angielskim na ni-
szczące rajdy, bezkarne wypady w głąb królestwa. Wreszcie
nie mógł Karol V zmusić przeciwnika do zawarcia nowego
pokoju, który unieważniłby ciężkie i hańbiące dla Francu-
zów warunki traktatu pokojowego z Bretigny-Calais.
Zatem zwycięstwo króla Francji nie było całkowite,
a konflikt wojenny francusko-angielski daleki od zakończe-
nia. Tylko trudności wewnętrzne Anglii — i Francji rów-
nież — sprawiły, że rozejm w Brugii trwał praktycznie
wiele lat, a działania wojenne na większą skalę przez obie
strony nie były podejmowane.
Francja i Anglia.
Karol VI i Ryszard II
1
K. S e c o m s k a , Godzinki księcia de Berry, Warszawa 1979; M.
M e i s s, French Painting in the Time of Jean de Berry. The Limbourgs
and their Contemporaries, New York 1974.
2
A. F l o c o n, L'univers de livres, Paris 1961, s. 192—193.
polityki śródziemnomorskiej i wciągał Francję w sprawy
włoskie.
Włochy były wówczas rozbite na kilka władztw —
księstw i republik miejskich, skłóconych i walczących ze
sobą. W środkowych i południowych Włoszech było nie-
spokojnie. Papież Urban VI rządził w Rzymie twardą ręką.
Swoich przeciwników — świeckich czy duchownych —
zwalczał jako schizmatyków i heretyków. Mimo to, a może
właśnie dlatego, papież francuski Klemens VII miał swych
zwolenników w Państwie Kościelnym. Uznał on, że pozbę-
dzie się swego konkurenta jedynie drogą faktów, to jest
przez usunięcie siłą Urbana VI ze stolicy apostolskiej.
Porozumiał się więc Klemens VII z Ludwikiem księciem
Anjou i desygnował go na głównego bojownika swej sprawy
we Włoszech. Obiecał mu, że z ziem Państwa Kościelnego
Wydzieli dla Ludwika królestwo Adrii, przede wszystkim
zaś skłonił królową Joannę z Neapolu, by uznała Ludwika
za swego spadkobiercę. Zanim jednak Ludwik ruszył do
Włoch na czele armii złożonej z Francuzów i obcych żoł-
nierzy zaciężnych — wspomagany nadto przez hrabiego
Sabaudii — w królestwie Neapolu zaszły istotne zmiany.
Karol z Durazzo, jeden z książąt starszego domu Andega-
weńskiego (Anjou) 3, krewniak królowej Joanny, wycho-
wany na dworze w Neapolu, porozumiał się z papieżem
rzymskim Urbanem VI. Otrzymał od niego poparcie,
3
Starsza linia andegaweńska (Anjou) wywodziła się od Karola I, brata
króla Ludwika IX Świętego. Karol II zrzekł się księstwa Andegawenii na
rzecz Walezjuszy, ale w XIV w. miał ten ród wiele posiadłości, tytułów
i praw monarszych, miał też rozległe związki dynastyczne. Andegaweno-
wie (Anjou) rządzili w królestwie Neapolu i Prowansji; mieli tytuł prawny
do Królestwa Jerozolimy. Dwaj książęta andegaweńscy z tej linii mieli
tytuł cesarza Konstantynopola i rządzili w Achai. Karol Martel, wnuk
Karola I, został królem Węgier (1290—1295); jego syn Karol Robert, król
Węgier (1308—1342), poślubił Elżbietę (1320), córkę króla polskiego Wła-
dysława Łokietka. Ich syn Ludwik I Wielki był królem Węgier i królem
Polski (1370—1382). Pozostawił tylko córki: Maria poślubiła Zygmunta
Luksemburskiego, który został królem węgierskim (1387—1437), a później
królem niemieckim, królem czeskim i cesarzem rzymskim; druga córka,
Jadwiga, została królową Polski i poślubiła Władysława Jagiełłę. Karol
książę Durazzo (w Albanii) był wnukiem Jana, ósmego syna króla Nea-
polu, Karola II d'Anjou.
wkroczył do Neapolu i rozkazał udusić starą królową
Joannę (1382) po blisko 40-letnim jej panowaniu. Kiedy
więc Ludwik Anjou wkroczył w listopadzie 1382 r. w gra-
nice królestwa Neapolu, musiał walczyć z Karolem z Du-
razzo, wspomaganym przez rzymskiego papieża. Rok
później — w czasie tych walk o królestwo Neapolu —
Ludwik Anjou umiera w Bari (21 IX 3384), pozostawiając
jako dziedzica swych pretensji do korony neapolitańskiej
7-letniego syna Ludwika II. Dalsze losy królestwa Neapolu
nie należą już do naszego tematu, wspomnijmy tu więc
tylko krótko, że śmierć Ludwika Anjou nie zakończyła nie-
pokojów i walk. Bowiem papież Urban VI poróżnił się
z Karolem z Durazzo, wyklął go, pozbawił tronu i ogłosił
przeciwko niemu krucjatę (1385). Karol musiał opuścić
Włochy i zginął rok później w walce o tron węgierski.
Dopiero w 1399 r. jego syn Władysław utwierdził się
w Neapolu. Trzeba tu jeszcze wspomnieć, że włoska poli-
tyka Ludwika, księcia Anjou, i kwestia neapolitańska była
początkiem trwałych zainteresowań Francji sprawami wło-
skimi i jej interwencji politycznych i militarnych w sprawy
włoskie, które w końcu XV w., za króla Karola VIII, do-
prowadziły do długiej wojny francusko-włoskiej.
Wreszcie ostatni ze stryjów małoletniego króla Karo-
la VI, Filip Śmiały książę Burgundii (1353—1404). Nie
miał on tak rozległych i utopijnych planów politycznych jak
jego starszy brat Ludwik Anjou, „kolekcjoner koron" —
jak scharakteryzował go jeden z historyków. Filipa Bur-
gundzkiego interesowały przede wszystkim dwie sprawy: po-
większenie swych posiadłości i umocnienie potęgi swego
rodu oraz utrzymanie rzeczywistych wpływów na rządy
w królestwie francuskim. Nie opuścił nigdy młodego króla
Karola VI i aż do 1388 r. wywierał decydujący wpływ na
dworze francuskim i w Radzie Królewskiej, szczególnie po
śmierci brata, Ludwika księcia Anjou. Krystyna de Pisań,
której Filip Burgundzki był mecenasem, nakreśliła jego
pochlebny portret: był to książę mądry, pracowity, miał
żelazną wolę; nigdy nie spędzał czasu bezużytecznie,
zawsze był albo w rządzie, albo w podróży; odnosił się
łagodnie i przyjaźnie zarówno do wielkich, jak i do ludzi
niskiego pochodzenia i z klas średnich 4.
Po opanowaniu dziedzictwa swej żony, Małgorzaty
Flandryjskiej (1384) 5, Filipa Burgundzkiego interesowały
przede wszystkim sąsiadujące księstwa i władztwa Cesar-
stwa Niemieckiego, skłócone często i walczące ze sobą.
Wyrazem tej niemieckiej polityki Filipa były sojusze z ksią-
żętami Rzeszy Niemieckiej i podejmowane na terenie Cesar-
stwa działania. Przez małżeństwo swej córki Katarzyny
doprowadził więc Filip Śmiały do zbliżenia z książętami
Austrii, którzy posiadali również rozległe włości w Szwajca-
rii i Alzacji, graniczące z jego władztwem. Najważniejszy
był jednak sojusz Filipa Burgundzkiego z książętami
bawarskimi Wittelsbachami.
Jeden z Wittelsbachów, książę Albrecht, był władcą
hrabstw Holandii, Zelandii i Fryzji (a więc obszarów u uj-
ścia Mozy i Renu) oraz, leżącego przy granicy, Hainaut —
kraju francuskiego z języka i obyczaju, stron rodzinnych
kronikarza Wojny Stuletniej Froissarta. Syn Albrechta
Wilhelm miał poślubić córkę księcia Lancastera. Związek
ten mógł się okazać niebezpieczny zarówno dla księcia
Burgundii — jako pana Flandrii, jak również dla królestwa
Francji. Jednakże zabiegi Filipa Burgundzkiego zniweczyły
ten plan i doprowadziły do innych związków dynasty-
cznych. W święto Wielkanocy 1385 r. odbył się w Cam-
braij przy udziale samego młodego króla Karola VI, pod-
wójny ślub: Małgorzata Burgundzka, córka księcia Filipa,
poślubiła Wilhelma, syna Albrechta Wittelsbacha, zaś syn
Filipa Jan pojął za żonę Małgorzatę Bawarską, córkę
Albrechta. Dalszym następstwem tej polityki burgundzkiej
sojuszu z Wittelsbachami było małżeństwo króla Karola VI
z Izabelą Bawarską (17 VII 1385), córką księcia Stefana.
Polityka niemiecka Filipa Burgundzkiego wplątała jednak
Francję w niepotrzebny i śmieszny konflikt z księciem
Geldrii 6 , który natychmiast sprzymierzył się z Anglią i słał
4
Przytaczam tu tę charakterystykę za A. C o v i 11 e, Histoire de
France, t. IV, cz. 1, s. 291.
5
Było to hrabstwo Flandrii i Artois oraz należące do cesarstwa hrab-
stwa Burgundii (Franche-Comte), Nevers i Rethel.
6
Geldria — terytorium nad dolnym Renem (miasta Arnheim i Nijme-
gen), od 1339 r. księstwo, przedtem hrabstwo.
do króla Francji urągające listy, adresowane do Karola
„który nazywa siebie królem Francji". Listy, które jak
wykazuje chociażby powyższa formuła, redagowane były
bez wątpienia w Londynie 1. Wyprawa francuska, która
ruszyła latem 1388 r. przeciw Geldrii, nie dotarła nawet do
granic księstwa, bowiem między zwaśnionymi stronami
doszło do porozumienia i Filip Burgundzki spowodował
powrót armii francuskiej. Geldria pozostała jednak sprzy-
mierzeńcem Anglii.
Po powrocie z niefortunnej wyprawy do Geldrii, w li-
stopadzie 1388 r., 20-letni już Karol VI postanowił uwolnić
się od opieki stryjów, odsunąć ich od władzy w monarchii
i rozpocząć samodzielne rządzenie. W rzeczywistości była
to zmiana ekipy rządzącej. Miejsce stryja, Filipa Burgun-
dzkiego, zajął młody, energiczny i ambitny brat króla
Ludwik, książę Touraine, późniejszy książę Orleanu (1392),
zaś najbliższymi współpracownikami stała się grupa daw-
nych doradców Karola V Mądrego. Przeciwnicy nazywali
ich pogardliwie marmousets (pędraki, karzełki), ponieważ część
ich pochodziła z drobniejszej szlachty i mieszczaństwa, ale
byli też wśród nich członkowie możnych rodów, jak kone-
tabl Oliwier de Clisson i admirał Jan de Vienne. Najbar-
dziej aktywni z tej grupy to Bureau de la Riviere, Jan Le
Mercier — ekspert w zakresie finansów i polityki zagrani-
cznej, Oliwier de Clisson — ekspert wojskowy i Jan de
Montagu — specjalista od finansów i spraw gospodarczych.
Byli także inni — jak dwaj marszałkowie, Ludwik de San-
cerre i Mouton pan de Blainville, kanclerz Francji Arnoud
de Corbie i biskupi: Mikołaj du Bose z Bayeux, Filip de
Moulins z Noyon i Ferry Cassinel z Auxerre.
Była to ekipa doświadczonych i sprawnie działających
administratorów, ściśle ze sobą współpracujących. Nie prze-
prowadziła ona żadnych wielkich reform ustrojowych, ale
systematycznie, stopniowo wprowadzała porządek, zanied-
bany podczas arbitralnych rządów stryjów. Ogłoszone w
lutym i maju 1389 r. ordonanse usprawniały organizację
7
Zachowane w Archives Nationales w Paryżu, wydał L. D o u e t
d' A r c q, Choix de pieces inedites relatives au regne de Charles VI, Paris
1863, t. I, s. 78.
i funkcjonowanie administracji państwowej i służb publi-
cznych. Usunięto też najbardziej rażące nadużycia — jak
w Langwedocji, gdzie urząd namiestnika królewskiego po
usuniętym stryju (Janie księciu Berry) objął Gaston Phoe-
bus, hrabia Foix, jeden z najmożniejszych panów południa.
Utworzono Izbę Podatków (Cour des Aides) i Izbę Skarbu
(Cour du Tresor) — zajmujące się centralną administracją
finansową, kontrolą i sądownictwem w sprawach skarbo-
wych. W sumie Francja pod rządami ekipy marmousets
(1388—1392) odrodziła się, a monarchia podźwignęła się
finansowo. Dochody króla Francji stały się znowu jednymi
z najwyższych w Europie.
Z Anglią zawarto w czerwcu 1389 r. zawieszenie broni
na rok, przedłużone później do 1395 r. W polityce zagrani-
cznej skierowano uwagę na Włochy. Przygotowywano wy-
prawę do Włoch, którą popierał papież awinioński Klemens
VII, a zainteresowany nią był przede wszystkim brat kró-
lewski i jego najbliższy doradca — Ludwik (od roku 1392
książę Orleanu), ożeniony z córką Jana Galeazza z Medio-
lanu, Walentyną Visconti, która wniosła mu w posagu
hrabstwo Asti w północnych Włoszech i nadzieję na suk-
cesję mediolańską. Wyprawa włoska miała usunąć z Rzymu
rywala papieża Klemensa VII i zakończyć w ten sposób
schizmę kościelną. Przede wszystkim zaś miała utwierdzić
obecność Francuzów we Włoszech: w północnej części
Ludwika Orleańskiego, na południu zaś Ludwika II Anjou,
którego papież francuski koronował jesienią 1389 r. w
Awinionie na króla Neapolu, Sycylii i Jerozolimy.
Wszystkie te przygotowania przerwała choroba króla
Karola VI. Pierwszy atak szaleństwa nastąpił w sierpniu
1392 r. Od tego czasu stan zdrowia króla pogarszał się,
ataki były coraz dłuższe. Robiono wszystko, by uzdrowić
króla: wzywano lekarzy i szarlatanów, próbowano wszyst-
kich lekarstw. Ludność modliła się o zdrowie króla, organi-
zowano w tej intencji pielgrzymki do miejsc cudownych,
obawiano się bowiem, że król jest opętany przez diabła albo
że rzucono na niego zły urok. Żadne z tych środków nie
pomogły. Po roku 1400 przebłyski świadomości były u Ka-
rola VI zbyt krótkie, by mógł on podjąć samodzielnie jaką-
z Francją i jego pokojowa polityka zagraniczna spowodo-
wały opór większości społeczeństwa i potępienie możnych,
oskarżających Ryszarda II o „zaprzedanie kraju Francu-
zom". Nie był to wynik zakorzenionej już w świadomości
społeczeństwa angielskiego frankofobii — jak utrzymują
niektórzy historycy 10, ale raczej żywiołowa niechęć do
takiej polityki, której konsekwencją było zaprzestanie opła-
calnych dla Anglików wypraw na kontynent. Niezadowole-
nie społeczeństwa wywoływały także — jak notują kronika-
rze — rozrzutność i marnotrawstwo króla oraz jego dworu.
Tolerancja Ryszarda wobec lollardów, zwolenników rady-
kalnego ubóstwa i przeciwników bogatego Kościoła —
a nawet faworyzowanie niektórych z nich — budziły sprze-
ciw hierarchii kościelnej w Anglii. W polityce wewnętrznej
Ryszarda II największy opór wywoływały jego próby reali-
zowania władzy absolutnej, uwolnienia się od wpływu
możnowładców i dążenie do rządów bez udziału Parla-
mentu. Oddani domowi Lancasterów kronikarze przedsta-
wiali Ryszarda jako tyrana i nowego Nerona. Zarzucali mu
działania najbardziej występne. Były to oskarżenia prze-
sadne i często oszczercze. Jedno jest pewne: po usunięciu
w 1397 r. grupy rządzącej możnych — z księciem Glouce-
ster na czele — rozpoczął Ryszard wielką grę polityczną.
Doprowadził do pojednania z Francją, rozpoczął nową
politykę religijną, odważył się zawiesić rządy Parlamentu
i manifestował wolę wykonywania samodzielnie zwierzch-
niej władzy monarszej.
Jego najgroźniejszym rywalem okazał się Henryk hrabia
Derby (syn Jana z Gandawy, księcia Lancaster), którego
Ryszard zrobił księciem Herefordu. Henryk — uczestnik
rejz krzyżackich na Litwę jeszcze jako hrabia Derby 11 —
był w Anglii bardzo popularny. Jednak na skutek sporu
z księciem Norfolku musiał opuścić Anglię, bowiem król
skazał obu magnatów na wygnanie. Po śmierci zaś Jana
z Gandawy włączył Ryszard II w 1399 r. rozległe dobra
10
Np. Ph. C o n t a m i n e , La guerre de cent ans, Paris 1972, s. 75.
11
Rechnungen über Heinrich von Derby's Preusenfahrt 1390—1391 und
1392, ed. H. Prutz, Leipzig 1893; A.F. G r a b s k i , Polska w opiniach
Europy zachodniej XIV — XV w., Warszawa 1968, s. 189—192.
Londyn — topografia fantastyczna. Na pierwszym planie zamek królewski
Tower, w gtębi kamienny most na Tamizie
Angielski kupiec z żoną,
ok. 1400 r.
1
Por. tablicę genealogiczną: dom Lancasterów i Beaufortów.
Kilka miesięcy później, na początku 1400 r., zmarł w nie
wyjaśnionych dotąd okolicznościach. Jego zwłoki wysta-
wiono na widok publiczny, by nikt nie wątpił o jego
śmierci, ale i tak mówiono, że żyje w ukryciu w Szkocji.
Nowy król, Henryk IV Lancaster, miał 33 lata. Był
doświadczonym żołnierzem i dowódcą, człowiekiem twar-
dym i zdecydowanym w działaniu. Zdawrł sobie jednak
sprawę z tego, że koronę angielską zdobył dzięki wyborowi
Parlamentu. Bliższe prawa do tronu — na zasadzie dziedzi-
czenia — miał młody Roger Mortimer, hrabia March. To
Parlament zdetronizował w 1399 r. jednego króla i uczynił
królem Henryka. Musiał się on zatem liczyć z baronami,
Parlamentem i Kościołem; dzięki tym bowiem siłom społe-
cznym stał się władcą Anglii.
Henryk IV zatem musiał przyznać Parlamentowi szeroką
kontrolę nad swymi rządami i odwołać rozporządzenia
Ryszarda II. Parlament natomiast uznał syna Henryka za
następcę tronu, wykluczając w ten sposób dalsze spory
i problemy dynastyczne. Swe zobowiązania wobec hierar-
chii kościelnej wypełniał Henryk w ten sposób, że zerwał z
tolerancyjną polityką swego poprzednika i rozpoczął ostre
represje wobec lollardów. Wydany w roku 1401 statut De
heretico comburendo (O konieczności palenia heretyków)
przewidywał dla lollardów karę śmierci na stosie. Mimo
tych ustępstw panowanie Henryka IV nie było łatwe.
Zagrażały mu spiski, bunty i powstania. Francja i Szkocja
opowiedziały się za odsuniętymi od tronu Plantagenetami.
Walia cała powstała pod wodzą Owena Glyndwr (Glendo-
wer), konspirowali i buntowali się dawni stronnicy Ry-
szarda II, zagrażali jego panowaniu Mortimerowie i sprzy-
mierzeni z nimi hrabiowie Percy, którzy początkowo
poparli Henryka. Stopniowo jednak Henryk opanował
sytuację. W 1405 r. pojmał i skazał na śmierć pięciu zbun-
towanych możnych, wśród nich również arcybiskupa Yorku
Ryszarda Scrope. Spokój w królestwie przywracały też jego
zwycięstwa na polach bitewnych, jak w Walii lub pod Bra-
ham Moor, gdzie zginął ostatni z rebeliantów, hrabia Nort-
humberlandu (1408).
W taki to różny sposób Henryk IV utwierdził ostatecznie
panowanie Lancasterów w Anglii. Monarchia jednak pozo-
stała zależna od Parlamentu, który z kolei stawał się często
instrumentem działań stronnictw rywalizujących, zwłaszcza
wielkich panów królestwa. Mimo jednak tych słabości pod
koniec rządów Henryka IV — popieranego przez baronów,
Kościół i miasta — Anglia zaczęła wychodzić z kryzysu, zaś
grupa rządząca rozpoczęła aktywną politykę międzynaro-
dową i szukała możliwości wznowienia walki o dawne
posiadłości we Francji.
22
A. C o V i l l e, Les premiers Valois et la Guerre de Cent Ans, s. 333.
dowodził, że Francję od całkowitej ruiny ocalić mogło tylko
zabicie Ludwika 23.
Najważniejszym jednak dziełem propagandowym bur-
gundczyków była apologia zabójstwa księcia Orleańskiego,
przygotowana przez teologa paryskiego i profesora uniwer-
sytetu, dominikanina Jana Petit (Parvus) 24 . W zawiłych
wywodach scholastycznych ten uczony teolog przedstawił
księcia Ludwika Orleańskiego jako „prawdziwego tyrana",
który sprawiedliwie został zabity; książę Burgundii miał
prawo, a nawet obowiązek pozbawić go życia. To Uspra-
wiedliwienie pana księcia Burgundii (Justificatio domini ducis
Burgundiae) zostało odczytane przez jego autora — w ciągu
czterech godzin, bez żadnej „zmiany głosu" — podczas
uroczystego zgromadzenia książąt i dostojników dworskich
8 marca 1408 r. Wszelkimi sposobami książę Burgundii sta-
rał się wpłynąć na opinię publiczną — na opinię kół rzą-
dzących, na uniwersytet i mieszczaństwo Paryża przedsta-
wiając tendencyjną interpretację wydarzenia, którym się
wszyscy wówczas pasjonowali. W luksusowych rękopisach
traktatu Jana Petita, szeroko rozpowszechnianych przez
burgundczyków, umieszczano zwykle jeszcze jeden, wizu-
alny akcent propagandowy. Ozdabiano go miniaturą przed-
stawiającą wilka (gra słów: loup — Louis) atakującego
wściekle koronę i lwa (główny element herbu księcia
Burgundii), który uderzeniem łapy odpędza od korony
zakrwawionego już wilka 25. Aluzja polityczno-propagan-
dowa jest tu wyraźnie czytelna: oto książę Burgundii ude-
rzył na swego stryjecznego kuzyna, księcia Ludwika, by
obronić przed nim koronę francuską.
Na skutek tych działań Jan Nieustraszony, książę
Burgundii, uzyskał przebaczenie króla Karola VI. Wrócił
na dwór królewski, przejął kierownictwo ekipy rządzącej,
stopniowo wprowadzając jako wysokich urzędników monar-
23
Analiza manifestu: A. C a r t e l l i e r i , Beitrag&zur Geschichte der
Hetzoge von Burgund, w: Die Ermordung des Herzogs Ludwig von
Orleans, 1912.
24
A. C o v i l l e, Jean Petit, Le ąuestion du tyrannicide au commence-
ment du XV siecle, Paris 1932.
25
J. C a l m e l l e, E. D e p r e z, La France et V Angleterre en conflit,
Paris 1937, s. 71.
chii swoich zwolenników. Dzięki próbom reformy monar-
chii i walki z najbardziej rażącymi nadużyciami zyskał
książę Burgundii popularność i zaufanie mieszczan Paryża,
także większości profesorów uniwersytetu paryskiego. Utwo-
rzyło się więc stronnictwo burgundczyków, na czele któ-
rego stał Jan Nieustraszony, książę krwi królewskiej
(Kwiatu Lilii), dysponujący zasobami, środkami, finanso-
wymi i ludźmi swych rozległych i bogatych ziem. Wokół
niego skupiła się grupa możnych wasali ziem księstwa
i panów kilku sąsiadujących władztw Rzeszy Niemieckiej,
także mieszczanie i ci wszyscy, którzy widzieli w księciu
Burgundii obrońcę ludu i zbawcę królestwa. Na początku
1409 r. pisał z Paryża pewien kupiec włoski do przedstawi-
ciela władz miasta Lukki: „Przyjmijcie jako rzecz pewną, że
książę Burgundii pozostanie największym i najpotężniej-
szym panem tego królestwa" 26.
Sprawa jednak uie bjła taka oczywista. Przeciwko stron-
nictwu burgundczyków stanęło inne, skupione wokół bar-
dzo młodego jeszcze Karola Orleańskiego, syna zamordo-
wanego księcia. Przywódcą faktycznym tego stronnictwa
stał się hrabia Bernard d'Armagnac, jeden z najpotężniej-
szych panów południowej Francji, którego córka była od
1410 r. żoną młodego Karola księcia Orleanu. Było to
stunnictwo armaniaków. Dołączyli do niego książęta:
Bourbon, Berry, Anjou, Bretanii, hrabiowie: Clermont
i d'Alenęon, konetabl d'Albret. A więc i to stronnictwo
przedstawiało dużą siłę. Armaniacy pozyskali nawet kró-
lową, Izabelę Bawarską, i delfina, młodego Ludwika (zm.
1415 r.). Głosili, że chcą ukarać zbrodnię z 1407 r., przede
wszystkim jednak chodziło im o to, by pozbawić księcia
Jana Nieustraszonego władzy, którą nie chciał się z nikim
dzielić.
W roku 1411 rozpoczęła się otwarta wojna domowa. Oba
stronnictwa odwoływały się do opinii publicznej. Kraj
podzielił się na obóz burgundczyków i armaniaków. Żołnie-
rze, w imię jednych lub drugich, rabowali i grabili ludność.
26
L. M i r o t , E. L a z z a r e s c h i , Lettere di mercanti Lucchesi da
Bruges e da Parigi, 1407—1421. „Bolletino Storico Lucchese" 1929,
s. 151.
Charakterystyczną cechą tej wojny domowej była walka nie
o zdobycie terytoriów, ale o opanowanie Paryża — centrum
aparatu rządzenia i administracji finansowej. Początkowo,
w pierwszych latach tego kryzysu wewnętrznego monarchii
francuskiej, przewagę mieli burgundczycy. Aby ją utrzymać,
książę Jan Nieustraszony — wierny polityce swego ojca —
zwrócił się o pomoc do Anglików. „Partia wojenna" zdołała
przekonać Henryka IV i jego doradców o korzyściach, jakie
przyniesie angielski wypad na ziemie francuskie i już
w 1411 r. — na skutek porozumienia burgundzko-angiel-
skiego — liczący około 3 tys. żołnierzy korpus angielski
pomagał księciu Janowi Nieustraszonemu w walkach o Pa-
ryż. Przyczynił się też do jego zwycięstwa w kampanii tego
roku. Był to początek nowego współdziałania burgundzko-
-angielskiego, zagrażającego królestwu francuskiemu i dy-
nastii.
Jednakże w roku następnym armaniacy — tj. książęta
Berry, Orleanu, Bourbon, hrabiowie d'Armagnac i d'Alen-
ęon oraz konetabl Karol d'Albret — odwołali się do
pomocy angielskiej. Propozycja nowego sojuszu została
przyjęta przez króla Henryka IV i jego doradców. Na
początku maja 1412 r. zawarto w Bourges — stolicy księ-
stwa Berry — porozumie między armaniakami i Anglikami:
król Henryk IV obiecał przysłać na pomoc swym nowym
sojusznikom korpus wojska składający się z 1 tys. ciężkoz-
brojnych rycerzy i 3 tys. łuczników. O rokowaniach i poro-
zumieniu z Anglikami dowiedział się książę Burgundii, w
którego ręku znajdował się Paryż i dwór królewski. Ogłosił
więc swych przeciwników zdrajcami i rebeliantami i ruszył
z armią na armaniaków, zabierając ze sobą króla Karola VI,
jako gwaranta legalności swoich działań. Książęta arma-
niaccy musieli skapitulować, wydali w ręce króla swoje
miejsca obronne, wyrzekli się przymierza z Anglikami.
Wszystkie te wydarzenia nie powstrzymały jednak Angli-
ków od zaplanowanej wyprawy na kontynent. W sierpniu
1412 r. oddziały angielskie lądowały w Normandii. Dowo-
dził nimi drugi syn królewski, 24-letni Tomasz książę Cla-
rence, mianowany namiestnikiem króla angielskiego w
Gujennie z obowiązkiem odzyskania księstwa i praw do
korony we Francji, „jeśli spodoba się tak Bogu". Nie napo-
tykawszy żadnego oporu Anglicy pomaszerowali w głąb
kraju, zmusili armaniaków — swych niedawnych sprzymie-
rzeńców — do zapłacenia ogromnej kontrybucji27 i wydania
zakładników (był wśród nich brat księcia Orleanu, 8-letni
Jan hrabia Angouleme, który będzie przebywał u Anglików
przez 30 lat!), przekroczyli Loarę i dotarli bez przeszkód
do pozostającego w rękach angielskich Bordeaux. Po raz
pierwszy od ponad 30 lat armia angielska przeszła bezkar-
nie przez ziemie królestwa Francji. Co więcej, Anglicy
zdobyli bogate łupy i spore sumy pieniędzy. Z pierwszej
raty kontrybucji książąt-armaniaków wódz angielskiej wyp-
rawy, książę Clarence, dostał 40 tys. złotych koron i krucy-
fiks złoty wysadzany rubinami i diamentami wartości 15
tys. koron, a nadto dwa piękne iluminowane rękopisy z
poezjami Guillaume'a de Machault z biblioteki księcia de
Berry. Jego kuzyn, książę Yorku, otrzymał 5 tys. koron zło-
tych i krzyż złoty wartości 40 koron 8. Słabość Francuzów
— brak zbrojnego oporu i łatwość zdobywania łupów —
obudziły nadzieje Anglików i chęć do dalszych wypraw.
„Partia wojenna" w Anglii przekonywała o konieczności i
pożytkach nowej wyprawy wojennej na kontynent. Tym
razem jednak nie w charakterze sił pomocniczych dla
burgundczyków czy armaniaków, ale jako armia króla
angielskiego, walcząca o odzyskanie utraconych we Francji
ziem. Śmierć Henryka IV (20 III 1413) spowodowała jed-
nak odłożenie tej wyprawy na dwa lata.
Tymczasem sytuacja wewnętrzna Francji pogarszała się
z każdym dniem. Długie lata sporów i walk między książę-
tami zdezorganizowały rządy i administrację. Skarb pań-
stwa był pusty; wszędzie spotykało się nadużycia i samo-
wolę urzędników, nieporządek w państwie i w Kościele.
Zewsząd płynęły skargi i apele o poprawienie sytuacji
wewnętrznej Francji — o reformę. Szerokich reform
domagało się zwłaszcza mieszczaństwo. I to nie tyle bogaty
21
Wynosiła ona 210 tys. koron złotych płatnych ratami. Pierwsza rata
wręczona Anglikom wynosiła 75 tys. koron, spłatę reszty gwarantowali
zakładnicy.
28
D . S e w a r d , The Hundred Years War, London 1978, s. 151.
patrycjat — konserwatywny i lojalny wobec skorumpowa-
nego aparatu władzy — lecz drobni kupcy i rzemieślnicy,
mistrzowie cechowi i czeladnicy, buntujący się przeciwko
wyzyskowi finansowemu i niesprawiedliwości, oburzeni
nieporządkami i rywalizacją książąt, ich szaleństwami
i skandalami. Książę Burgundii Jan Nieustraszony, który
nadal był rzeczywistym panem królestwa, uznał, że należy
przeprowadzić reformy. Oczekiwano powszechnie takich
reform od niego, a od realizacji programu reform zależał
jego prestiż polityczny.
W styczniu 1413 r. książę Burgundii zwołał do Paryża
Stany Generalne. Główną rolę w tym zgromadzeniu ode-
grali przedstawiciele Paryża i uniwersytetu. Intelektualiści
oraz ludzie czynu i pracy wystąpili wspólnie z programem
reform. Podczas głównego posiedzenia Stanów jeden z
mistrzów uniwersytetu paryskiego odczytał długi memoriał
uniwersytetu i miasta Paryża, zapisany na pergaminowym
zwoju, „grubym jak ramię człowieka" — według słów jed-
nego z kronikarzy 29. Lektura tego memoriału trwała półto-
rej godziny. W części pierwszej przedstawiono fatalny stan
królestwa: rywalizacja książąt, brak sprawiedliwości, marno-
trawstwo i malwersację, łapownictwo i skandaliczne nad-
użycia urzędników, złe zarządzanie dobrami królewskimi
i nadmierne wydatki dworu, nominacje na urzędy ludzi
nieodpowiednich na skutek protekcji lub kaprysu...
W części drugiej memoriału przedstawiono środki zarad-
cze: odwołanie urzędników finansowych i konfiskata ich
mienia (sąd orzeknie później, czy byli winni czy też nie-
winni), zniesienie rozdawnictwa pensji i podatków ze
skarbu państwa, likwidacja wymuszonych kontrybucji;
pobieranie do skarbu królewskiego podatków z terytoriów
książąt, które dotąd zagarniali oni dla siebie, ustanowienie
ścisłej rachunkowości i kontroli finansowej; reorganiza-
cja Parlamentu, Izby Obrachunkowej, Rady Królewskiej;
zmniejszenie liczby urzędów; wreszcie — powołanie
29
H. M o r a n v i l l e, Remonstrances de l'Universite de Paris et de la
ville de Paris a Charles VI sur le gouvernement du royaume, „Bibliotheque
de l'Ecole des Chartes", 1890.
Komisji Generalnej, która zajęłaby się tropieniem nadużyć
i wprowadzeniem w życie reformy.
Tymczasem w Paryżu, na skutek agitacji przeciw arma-
niakom — popieranej przez księcia Burgundii — i skorum-
powanym urzędnikom królestwa, doszło w końcu kwietnia
1413 r. do zaburzeń i krwawych rozruchów. Przewodził tej
rewolcie paryskiej potężny cech rzeźników, a prawdziwym
przywódcą paryskich mas ludowych stał się rzeźnik Szy-
mon le Coutelier, zwany Caboche 30. Pod naciskiem mas
król ogłosił w maju 1443 r. wielki ordonans (zwany ordo-
nance cabochienne). Reformy proponowane w tym rozporzą-
dzeniu nawiązywały do koncepcji Karola V i jego ekipy mar-
mousets: usuwały krzyczące nadużycia władz, ulepszały
administrację, uzdrawiały finanse królestwa. Nowością była
koncepcja elekcji: nominacje wysokich funkcjonariuszy
administracji państwowej miały być dokonywane przez
Radę Królewską; Parlament i Izba Obrachunkowa miały
składać się z funkcjonariuszy pochodzących z wyboru;
podobnie urzędnicy administracji prowincjonalnej mieli być
wybierani przez ciała kolegialne. Jeden z historyków nazwał
ten ordonans z 1413 r. „pomnikiem mądrości administra-
cyjnej", inny natomiast widział w nim „dyktaturę klasy
funkcjonariuszy".
Ordonans ten pozostał jedynie zwojem pergaminu. Na
ulicach Paryża panami byli zrewoltowani rzemieślnicy,
z rzeźnikami na czele. W mieście panowała dyktatura cabo-
chiens. Pod pretekstem wyniszczenia ostatnich armaniaków
napadali oni domy bogatych, więzili ich i zabijali. Walka
stronnictw politycznych zamieniła się w walkę klas. Zwią-
zana z dworem królewskim poetka Krystyna de Pisań, w
swej Księdze pokoju (Lwre de la Paix) — zwracając się „do
całego ludu ze wszystkich stron świata" — pisała: „Jakie
szaleństwo spowodowało, że zbuntowaliście się przeciw
swym panom, że ciemiężycie i niszczycie szlachectwo?" 31
Radykalizm cabochiens spowodował, że delfin Ludwik
porozumiał się ze stronnictwem orleańskim. Patrycjat
30
Od niego cały ruch nazwano później rewoltą cabochiens.
31
C a l m e t t e , D e p r e z , op. cit., s . 93.
i uniwersytet szukali również porozumienia i opieki książąt
i rycerstwa. 1 września 1413 r. Karol Orleański wkroczył
do Paryża. Książę Burgundii zbiegł do swych posiadłości.
Rozpoczęły się krwawe represje na przeciwnikach: terror
burgundczyków i cabochiens zastąpiony został terrorem
armaniaków. Ordonans królewski z maja — ordonance cabo-
chienne — został odwołany: wielki poszyt z jego tekstem
oryginalnym został podarty w obecności dworu królew-
skiego; nikt nie odważył się wystąpić w obronie tego aktu
legislacyjnego. Władza przeszła z rąk burgundczyków do
rąk armaniaków. Państwo nic na tym nie zyskało. Przeciw-
nie, krwawe i gwałtowne represje armaniaków wobec swych
przeciwników pogłębiły jeszcze podziały i nienawiść między
stronnictwami. Było to poważne zagrożenie dla jedności
królestwa i rodzącego się poczucia narodowego.
Armaniacy zdołali utrzymać się w Paryżu przez 5 lat,
chociaż król i delfin, po krótkich walkach z księciem
Burgundii, zawarli z nim pokój w Arras (1415) 32. Warunki
tego pokoju były nadspodziewanie łagodne dla pozbawio-
nego władzy księcia. Realnie myślący politycy i doradcy
króla chcieli zapewne w ten sposób odciągnąć księcia
Burgundii od porozumienia z Anglią. Rządy pozostały
w rękach armaniaków, choć byli coraz bardziej niepo-
pularni.
32
Tekst traktatu opublikował P. T h o m a s, La texte autentique de la
paix d'Arras. „Revue du Nord" 5(1919), s. 193—215.
Portów 33 i dowódca wojskowy Calais. Szkołą polityczną
zaś była dla niego Rada Królewska, której przewodniczył
od początku 1410 r. i która musiała wówczas rozwiązywać
trudne problemy polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Nowy król był człowiekiem wykształconym i oczytanym,
kochał muzykę i patronował literatom; poeta John Lydgate
przełożył dla niego popularny w średniowieczu romans
historyczny, oparty na motywach antycznych Historia tro-
jańska (Troy Book). Wyróżniał się też ostentacyjną i tea-
tralną pobożnością. Przede wszystkim jednak był Henryk V
żołnierzem i politykiem. Był wodzem doświadczonym,
twardym i okrutnym; politykiem ambitnym i konsekwent-
nym, przebiegłym i wyrachowanym. Był typem władcy
nowożytnego już, podobny do ówczesnych włoskich ksią-
żąt-tyranów. Historycy chętnie porównują go z Napoleo-
nem. W historiografii angielskiej i legendzie narodowej żyje
Henryk V jako zwycięski i bohaterski król. Mit taki stwo-
rzyły jego sukcesy militarne i przedwczesna śmierć
u szczytu powodzenia i sławy.
Od początku swego panowania dążył Henryk do wzno-
wienia wojny z Francją. Pchały go do tego zapewne jego
ambicje polityczne i marzenia o realizacji planów Plantage-
netów, a nawet ich przekroczeniu, o połączeniu Francji
i Anglii, o stworzeniu w świecie chrześcijańskim potężnej
monarchii, której stolicami byłyby Londyn i Paryż, a także
Konstantynopol lub Jerozolima — po zwycięskiej krucja-
cie 34. Przede wszystkim jednak wojna z Francją była dla
Henryka V koniecznością polityczną.
33
Związek angielskich miast portowych, które ze względów gospodar-
czych i strategicznch (ochrona żeglugi w kanale La Manche i obrona wyb-
rzeża) miały specjalną organizację i przywileje. Królewski zarządca (Lord
Warden) przewodniczył dorocznym zjazdom delegatów miast należących
do związku (Court of Shepway), był dowódcą floty związkowej i rozpatry-
wał sprawy zastrzeżone jurysdykcji królewskiej.
34
Plany krucjatowe brał Henryk V poważnie pod uwagę. Świadczy
o tym m. in. podróż (w latach 1421—1422) na koszt króla i z jego polece-
nia rycerza Gilberta de Lannoy przez Prusy, Polskę i Litwę, Ruś, Węgry,
Konstantynopol aż do Syrii i Jerozolimy oraz Egiptu. Władysław Jagiełło
dał posłowi króla Henryka V pismo polecające do „cesarza Turcji", zaś
książę Witold dalsze listy polecające — pisane po tatarsku, rusku i po
łacinie — potrzebne w podróży na Wschód. Dwie kopie swego sprawo-
Nowa dynastia Lancasterów, która zdobyła tron angielski
właściwie drogą uzurpacji, nie znalazła jeszcze w Anglii
powszechnego uznania. Świadczy o tym chociażby powsta-
nie wywołane przez lollardów (1414) i przygotowany przez
grupę baronów spisek na życie króla, odkryty w lipcu
1415 r. i zlikwidowany przez stracenie trzech głównych
spiskowców: Ryszarda hrabiego Cambridge — kuzyna kró-
lewskiego, sir Tomasza Grey i Henryka lorda Scrope —
skarbnika koronnego. Henryk V robił wszystko, by umoc-
nić swe panowanie i zdobyć społeczną akceptację dla rzą-
dów dynastii Lancasterów. Wyprawa na kontynent, możli-
wość rabunków i zdobyczy we Francji, mogły zjednać
Henrykowi V uznanie szerszych mas społeczeństwa i sku-
pić wokół króla możnych, skłóconych i podzielonych, a co
więcej — często niechętnych i wrogich wobec Lancastera.
Głoszony przez Henryka V program odzyskania ziem fran-
cuskich należących niegdyś do Plantagenetów (Edwarda II
i wcześniej Henryka II), a nawet Wilhelma Zdobywcy, był
ponadto narzędziem kształtowania przychylnej dla Lanca-
stera opinii publicznej. Pokazywał Henryka jako dziedzica
Wielkich królów angielskich i kontynuatora ich polityki.
Kto wie, czy nie było to również umiejętne działanie na
dumę narodową Anglików i kształtujące się wówczas
poczucie świadomości narodowej. Jej przykładem była
petycja Izby Gmin do króla, z kwietnia 1414 r., w której
reprezentanci rycerstwa i mieszczaństwa angielskiego
domagali się nie tylko przejęcia francuskich klasztorów
filialnych w Anglii, ale również wygnania z nich
wszystkich mnichów, „ponieważ służba boża może być
lepiej odprawiana przez ludzi angielskich niż przez
Francuzów" 35.
Od 1413 do połowy 1415 r. trwały negocjacje Henryka V
z księciem Burgundii i francuskim rządem królewskim —
wówczas w ręku armaniaków. Król angielski traktował te
rokowania jako ofensywę dyplomatyczną i etap przygo-
zdania (Les pelerinaiges de Surye et de Egipte — Pielgrzymki do
Syrii i Egiptu) przeznaczył Gilbert dla króla Anglii i księcia Burgundii.
Henryk V interesował się też piśmiennictwem dot. Wschodu, od
hrabiny Westmorland pożyczył rękopisy dwóch dzieł: Chroniques de
Jerusalem i Le voyage de Godefroy de Bouillon.
35 C a l m e l l e, D e p r e z, op. cit., s. 319.
wań do wojny. Henryk V przedstawił śmiałe żądania:
domagał się korony francuskiej, a przynajmniej córki kró-
lewskiej za żonę (z posagiem 2 mln złotych skudów) i
zwrotu ziem lennych Plantagenetów, przede wszystkim
Normandii i Akwitanii. Francuzi skłonni do ustępstw,
targowali się jednak; trwała wymiana poselstw, rozmowy
przeciągały się.
Równocześnie Henryk V przygotowywał się do wojny.
Wzmocnił nowymi oddziałami wojskowymi granicę ze
Szkocją i garnizony w Walii i w Calais; powiększył straż
wybrzeży angielskich. Wprowadził ścisłą kontrolę cudzo-
ziemców w Anglii. Przygotowywał broń i żywność, sprzęt
wojenny i transportowy, przeprowadzał zaciągi wojskowe.
Stworzona została nawet angielska sieć szpiegowska w Pa-
ryżu, o czym świadczy proces aresztowanego we wrześniu
1415 r. kanonika katedry Notre-Dame, Jana Fusoris,
mistrza medycyny i bakałarza teologii, producenta astrola-
biów, handlarza zegarami i autora horoskopów 36. W po-
czątkach lipca wręczył Henryk V przybyłym do Anglii pos-
łom francuskim apel o pokój, który w rzeczywistości był
raczej ultimatum i wezwaniem do wojny. Przyłożył na nim
swoją pieczęć sekretną, na której widniał herb Anglii (trzy
leopardy) i herb Francji (trzy kwiaty lilii). Dwa miesiące
później, w nocy z 13 na 14 sierpnia, armia angielska bez
żadnych przeszkód wylądowała w Normandii, u ujścia
Sekwany.
Celem najbliższym Anglików było zdobycie portu Harf-
leur. Król Henryk chciał zrobić z tego portu drugie Calais,
nadmorską bazę wypadową w kierunku Normandii i Fran-
cji. Ludności miejscowej polecił ogłosić, że „przybył do
swej ziemi, do swego kraju i swego królestwa; przynosi
swobody i wolności, jakie miał lud za czasów świętego króla
Ludwika". Jednakże ufortyfikowane i dobrze bronione mia-
sto Harfleur zdobyli Anglicy dopiero 22 września po mie-
sięcznym oblężeniu. Henryk pozwolił odpocząć wojskom
w zdobytym mieście przez 20 dni.
36
L. M i r o t, Le proces de mattre Jean Fusoris, chanoine de Notre-Dame
de Paris (1415—1416). „Memoires de la Societe de L'Historire de Paris
et de I'Ile-de-France", t. 27, 1900, s. 136—285.
Tymczasem delfin Ludwik, który rządził nominalnie kró-
lestwem w zastępstwie chorego króla, zebrał wojska francu-
skie w Rouen, by powstrzymać inwazję angielską. Henryk
natomiast, zostawiwszy silną załogę angielską w zdobytym
mieście, ruszył z resztą swej armii w kierunku Calais, naj-
mocniejszej pozycji angielskiej na wybrzeżu francuskim.
Sytuacja Henryka V nie była łatwa. Wojsko angielskie —
osłabione stratami przy oblężeniu Harfleur i koniecznością
pozostawienia tam silnej załogi — posuwało się z dużym
wysiłkiem na północ. Anglików nękały choroby (był to
przecież październik i padały dokuczliwe deszcze), brako-
wało im żywności i tylko wina mieli wystarczającą ilość.
Dla przyspieszenia tempa marszu i utrzymania dyscypliny
Henryk zabronił rekwizycji i grabieży, niesubordynacje
wszelkie były surowo karane.
Anglików ścigała armia francuska. Francuzi nie chcieli
dopuścić Anglików do Calais. Spieszyli się jedni i drudzy.
Ten wyścig jeszcze bardziej wyczerpał Anglików, Francu-
zom natomiast przeszkodził w zebraniu większych sił 37 .
Kiedy książęta Bourbon i Orleanu posłali do króla Anglii
wezwanie, by określił miejsce i dzień bitwy, Henryk odpo-
wiedział, że maszeruje do Calais i w dzień lub w noc
można go zawsze spotkać „w polu" 38. Jednakże wojska
jego z trudem przeprawiły się przez rzekę Sommę (pod
Nesle) i posuwały się dalej w kierunku Calais. Niedaleko
Azincourt 39 Francuzi odcięli im dalszą drogę.
24 października obie armie stanęły naprzeciw siebie.
Następnego dnia w piątek rozegrała się słynna bitwa pod
Azincourt, zakończona raz jeszcze klęską Francuzów 40.
37
F. L o t (L'art militaire, t. II, s. 14) ocenia siły angielskie
i francuskie na tę samą liczbę żołnierzy: ok. 6 tys. ludzi. Również
H. D e l b r ü c k (Gesckichte der Kriegskunst, t. III, s. 478) pisze, że
różnica w liczbie żołnierzy po stronie Francuzów jest przesadzona przez
relacje współczesne, nieprzyjazne pobitej armii francuskiej. C. W. C.
O m a n , J. H. B e e l e r (The Art of War, s. 134) szacuje armię francu-
ską na trzy lub cztery razy większą od angielskiej.
38
L o t, op. cit., s. 9.
39
Jest to nazwa współczesna, starą formą nazwy tej miejscowości jest
Agincourt, używana czasem w literaturze historycznej, szczególnie
anglosaskiej.
40
Przebieg bitwy relacjonują źródła angielskie i francuskie, ale inspiracji
burgundzkiej — więc nieprzyjaznej armii pokonanej; nie zachowały się
Osłabiona armia angielska stanęła w takim szyku, jak
przed 80 blisko laty za Edwarda III pod Crécy; szyk ten
tworzyły trzy roty — jedna obok drugiej — po cztery sze-
regi. Między rotami i na skrzydłach stanęli łucznicy, usta-
wieni w trójkąty wystające przed główną linię frontu. Środ-
kową rotą dowodził król Henryk V, odziany w błyszczącą
zbroję i bogaty płaszcz, haftowany w angielskie lamparty
i francuskie lilie. Na głowie miał pozłacany hełm otoczony
koroną, którą ozdabiały szafiry, rubiny i perły. Dowództwo
prawej roty objął kuzyn królewski, niemłody już Edward,
książę Yorku; rotą lewą dowodził Tomasz lord Camoys.
Jeźdźcy angielscy zsiedli z koni i walczyć mieli pieszo.
Pozycje Francuzów znajdowały się na północ, w odleg-
łości niecałego kilometra od Anglików. Były one wybrane
fatalnie: na dość wąskim polu między dwoma lasami stło-
czono — jak w wąwozie — armię, której liczebność ocenia
się różnie: od 6 do 20—30 tys. żołnierzy. Z pewnością
Francuzi nieznacznie pod Azincourt przewyższali liczbą
Anglików. Drugim błędem — wynikającym z pierwszego
— było ustawienie wojska francuskiego. Francuzi stanęli
w trzech szykach, każdy głęboki na kilkanaście lub kilka-
dziesiąt szeregów. Między pierwszym a drugim szykiem
ustawiono łuczników. W rezultacie takie ustawienie nie
pozwalało na swobodne rozwinięcie szyków i wykorzystanie
kuszników w pierwszej fazie bitwy. Co więcej, wystarczyło
zepchnąć do tyłu pierwsze szeregi, by wywołać ogromne
zamieszanie: cofający się bowiem żołnierze stawali przed
murem szeregów dalszych, które nie ustępowały, a często
nawet parły do przodu. Nie było też sprawnego dowództwa
nad tą masą wojska francuskiego. Nominalnie dowodzili
armią konetabl Karol d'Albret i marszałek Jan Boucicaut,
sławny bohater bitwy z Turkami. Praktycznie jednak nie
było naczelnego dowództwa i każdy oddział walczył na
własną rękę.
50
G. B r e t o n, Histoires d' amour de l'Histoire de France, Paris 1955,
t. I, s. 228—283.
V. ORLEAN (1429) - REWANŻ FRANCUZÓW.
KAROL VII ZWYCIĘSKI
Rok 1428 był dla Karola VII szczególnie trudny. Regent Francji
Bedford postanowił ostatecznie zwyciężyć i zniszczyć swego
przeciwnika — Karola VII W samym środku jego władztwa, w
księstwie Berry. Najpierw jednak trzeba było opanować
przynajmniej jedno z przejść na Loarze, bronionych dobrze przez
zamki i ufortyfikowane miasta. Anglicy wybrali takie przejście,
którego opanowanie nadałoby całej kampanii rozgłos największy:
silnie ufortyfikowane miasto Orlean, klucz do środka Francji.
Miasto formalnie nie należało do Karola VII, lecz do jego kuzyna,
Karola księcia Orleańskiego, który od czasu bitwy pod Azincourt
(1415) przebywał w niewoli angielskiej.
12 października 1428 r. wojska angielskie, pod dowództwem
Tomasza Montague hrabiego Salisbury, przystąpiły do oblężenia
Orleanu. Już na samym początku Anglicy ponieśli dotkliwą stratę —
poległ ich dowódca, hrabia Salisbury. Uważano to za karę bożą.
„Wielu mówiło, że hrabiego Salisbury spotkał taki koniec z wyroku
sądu Bożego — czytamy w relacji Journal du siege d'Orleans. — A
wierzono tak dlatego, że złamał on swe przyrzeczenie dane księciu
Orleańskiemu, uwięzionemu w Anglii, iż nie będzie najeżdżał
żadnych jego ziem; ponadto nie oszczędzał (hrabia Salisbury)
klasztorów i kościołów, lecz łupił je i kazał grabić wszystkie, do
których mógł wejść... Szczególnie
zaś złupił kościół Panny Marii de Clery 1 i całą miejsco-
wość"2. Mimo tego „znaku bożego" wojska angielskie nie
odstąpiły od Orleanu. Zabitego dowódcę zastąpili trzej inni,
sławni już wodzowie angielscy, Tomasz Scales, William
Pole hrabia Suffolk i John Talbot.
Anglicy starannie przygotowali oblężenie Orleanu. Wokół
miasta rozmieścili szereg fortyfikacji ziemnych z wieżami
strażniczymi (tzw. bastyliej, które kontrolowały mury
i strzegły dostępu do niego, uniemożliwiając oblężonym
łączność z krajem, odcinając miasto od posiłków wojsko-
wych i dostaw żywności.
Orlean należał do miast najbardziej ufortyfikowanych
w królestwie. Położony na prawym brzegu Loary miał
solidne mury, otoczone szerokimi fosami. Z lewym brze-
giem rzeki łączył miasto ufortyfikowany most broniony
dodatkowo przez barbakan Tourelles. Karol VII wzmocnił
obrońców kilkoma oddziałami wojska. Opat z Cercanceaux,
dawny student uniwersytetu orleańskiego, przybył na czele
oddziału żołnierzy, by bronić miasta. Oblężeni mieli duże
zapasy żywności, machiny wojenne miotające kamienie
i artylerię składającą się z kilkudziesięciu armat. Do-
wództwo nad obrońcami objął Jan, Bastard Orleanu 3, rep-
rezentujący księcia i swego brata. Mimo fortyfikacji i
dobrego zaopatrzenia upadek Orleanu był nieuchronny,
chyba że Karol VII zdołałby zebrać armię, która
pokonałaby oblegających miasto Anglików.
Próba taka została podjęta. Na początku wielkiego postu
1429 r., wyruszyły z Blois wojska francuskie. W dro-
dze do Orleanu natknęły się na konwój 300 wozów załado-
wanych śledziami, które transportowano z Paryża do obozu
angielskiego pod Orleanem, by pobożni Anglicy nie grze-
szyli w czasie postu spożywając mięso, zamiast ryb. Mimo
1
Sanktuarium Panny Marii w Clery było wówczas miejscem pielg-
rzymkowym i jako takie cieszyło się przywilejem nietykalności.
2
Journal du siege d'Orleans (1428—1429), ed. P. C h a r p e n t i e r , C.
C u i s s a r t, Orleans 1896, s. 13. — Dziennik prowadzony w latach oblę-
żenia Orleanu, doszedł do nas w redakcji z II poł. XV w.
3
Jan, Bastard Orleański, był synem księcia Ludwika Orleańskiego
i Marietty d'Enghien, bratem przyrodnim księcia Karola Orleańskiego.
Później został hrabią Dunois.
przewagi sił, niezdyscyplinowane wojsko Francuzów zostało
rozbite przez idących z transportem Anglików. Był to
słynny „dzień śledzi" (12 II 1429) — jeszcze jedna klęska
„króla z Bourges". Orleańczycy stracili nadzieję na pomoc
Karola VII. Prosili o opiekę księcia Burgundii Filipa
Dobrego, ale i to nie przyniosło oczekiwanych skutków.
Z dnia na dzień spodziewano się zdobycia Orleanu. Byłby
to wstęp do ostatecznego zwycięstwa Lancasterów.
Karol VII znalazł się w sytuacji naprawdę krytycznej. Myś-
lał o opuszczeniu swoich ziem — drogiego mu księstwa
Berry i ucieczce do Delflnatu, Kastylii, lub nawet do Szko-
cji. Wtedy właśnie na dworze Karola VII pojawiła się
Joanna d'Arc.
5
W świetle zachowanych dokumentów i krytyki historycznej pocho-
dzenie chłopskie Joanny nie ulega wątpliwości, mimo pojawiających się raz
po raz — od początków XIX w. — fantastycznych hipotez na temat
„prawdziwej" Joanny: rzAomo nieślubnego dziecka Izabeli Bawarskiej
(matki Karola VII) i jej szwagra, księcia Ludwika Orleańskiego (byłaby
zatem przyrodnią siostrą Karola VII), urodzonej w Paryżu, nie spalonej
na stosie w Rouen, lecz wyprowadzonej z więzienia podziemnym koryta-
rzem (spalono na stosie podstawioną kobietę), ożenionej później z Rober-
tem des Armoises. — Podstawowymi źródłami do poznania życia Joanny
d'Arc, jej rodziny i otoczenia, sylwetki psychicznej i mentalności są akta
procesów Joanny: skazującego i rehabilitacyjnego — por. G. i A. D u b y ,
Les proces de Jearme d'Arc, Paris 1973; ed. J. Q u i c h e r a t , Proces de
condamnation et de rehabilitation de Jeanne d'Arc, 5 vol., Paris
1841—1849. Por. też: P. T i s s e t, Y. L a n h.e r s, Proces de condamnation
de Jeanne d'Arc, 3 vol„ Paris 1960—1971.
6 Joanna znała żywoty świętych z kazań franciszkanów — por.
7
A. F r a n c e , Vie de Jeanne d'Arc, Paris (bez daty, 11 wyd.), t. I,
s. 75—76.
Vaucouleurs, oraz księcia Karola Lotaryńskiego8. Przy ich
pomocy dotarła wreszcie na dwór „króla z Bourges" i póź-
niej — na czele wojska „ostatniej szansy", powierzonego jej
dowództwu — dokonała czynów zdumiewających, które
oznaczały przełom nie tylko w walkach Karola VII z Ang-
likami, ale również w całej Wojnie Stuletniej. Dodajmy tu
także, że w parze z ową żarliwością mistyczną Joanny szło
doskonałe zdrowie tej młodej dziewczyny wiejskiej. Wszę-
dzie, zarówno podczaś trudów kampanii wojennej, jak i w
szczególnie uciążliwych warunkach więzienia i procesu
inkwizycyjnego, nie widać u niej — poza jednym wypad-
kiem — żadnych śladów zmęczenia fizycznego czy psychi-
cznego wyczerpania, zaburzeń, zmieszania czy załamania.
Silna wiara w swe posłannictwo, jak również logika myśle-
nia i działania, konsekwencja w postępowaniu u tej młodej,
prostej dziewczyny wiejskiej dziś jeszcze budzą zdumienie.
W drugiej połowie lutego 1429 r. Joanna — wraz z kil-
koma towarzyszącymi jej z Vaucouleurs osobami — przy-
była do Chinon, gdzie rezydował wówczas Karol VII.
Wieści o pojawieniu się dziewczyny-wizjonerki i jej misji
specjalnej dotarły już wcześniej na dwór „króla z Bourges",
ale nie wywołały one specjalnego zainteresowania. Wizje
nie były wówczas czymś niezwykłym; uważano też, że
mogą one pochodzić albo od Boga, albo od diabła. Istniała
zatem możliwość, że wizjonerka jest czarownicą, że ma
kontakty z diabłem. Joannę obserwowano pilnie przez dwa
dni po jej przybyciu do Chinon, przepytywano, śledzono.
Kiedy zaś nie zauważono nic podejrzanego w jej zachowa-
niu i postępowaniu, Karol VII zdecydował się przyjąć
Joannę na swym dworze i rozmawiać z nią.
Nastąpiło wreszcie pierwsze, słynne spotkanie prostej
dziewczyny wiejskiej z dziedzicem korony najbardziej
dostojnego w ówczesnym świecie chrześcijańskim króle-
stwa. Joannę, ubraną po męsku, wprowadzono wieczorem
do sali zamkowej, gdzie w otoczeniu dworzan znajdował się
Karol VII, ubrany jak inni tam obecni. Mimo to Joanna
8
L. M o u g e n o t, Jeanne d'Arc, le duc de Lorraine et le sire de Boudri-
court, Paris 1895.
rozpoznała króla natychmiast. Zapewne wiele razy przed-
tem kazała sobie opisywać jego rysy, sylwetkę, sposób
zachowania. A być może była to również sprawa przenikli-
wej intuicji i inteligencji tej niezwykłej dziewczyny.
Relację z pierwszego spotkania Joanny d'Arc z Karolem
VII przekazał 27 lat później — podczas procesu rehabilita-
cyjnego Joanny (1456) — jej kapelan, augustianin, Jan Pas-
ąuerel, który znał szczegóły z ust samej Joanny.
„Kiedy Delfin zobaczył ją — zeznawał brat Pasąuerel —
zapytał o jej imię. Odrzekła: »Szlachetny Delfinie, nazy-
wam się Joanna Dziewica; a Wam oznajmia za moim poś-
rednictwem Król niebieski, że będziecie namaszczeni i ko-
ronowani w Reims i będziecie zastępcą Króla niebieskiego,
który jest królem Francji.«
Po wielu pytaniach króla Joanna powiedziała znowu:
»Mówię ci to od Pana, że jesteś prawdziwym dziedzicem
Francji i synem króla. Posłał mnie Pan do ciebie, abym
zawiodła cię do Reims i byś tam otrzymał koronę i nama-
szczenie, jeśli tego chcesz.«
Po tych słowach rzekł król do obecnych, że Joanna wyja-
wiła mu pewien sekret, którego nikt nie znał i nie mógł
znać, prócz Boga. I dlatego bardzo jej zaufał. Wszystko to
świadek usłyszał od samej Joanny, bo nie był przy tym
obecny". Tyle protokół procesu rehabilitacyjnego9.
Zastanawiano się niejednokrotnie, co było tym — ujaw-
nionym przez Joannę — sekretem, dzięki któremu Karol
uwierzył w jej posłannictwo. Jak się wydaje, chodziło tu po
prostu o oświadczenie Joanny, dotyczące legalności urodze-
nia Karola, wypowiedziane z przekonującą siłą i pewnością.
Karol pragnął tego, oczekiwał na taki znak. Trapiący go —
ale także jego stronników i wielu Francuzów — problem
narodzin, nierozwiązalny po ludzku, został definitywnie
rozwiązany przez Boga ustami Joanny: „Mówię ci to od
Pana, że jesteś prawdziwym dziedzicem Francji i synem
króla". Jak pisze jeden z historyków 10 rozwiązane zostały
w ten sposób wątpliwości, które mogły paraliżować energię
9
J. Q u i c h e r a t , Proces, t. III, s. 91 nn.
10
J. C a 1 m e 11 e, E. D e p r e z, La France et l'Angleterre en conflit,
Paris 1937, s. 411—412.
Francuzów i samego Karola. Nie było dwóch królów Fran-
cji, lecz tylko jeden — Karol VII, syn legalny i dziedzic
króla Karola VI, zaś Lancaster — choć używał tytułu króla
Francji — był tylko uzurpatorem!
Aby rozwiać ostatecznie wątpliwości opinii społecznej,
dotyczące prawdziwości posłannictwa Joanny (i związanej
z tym ściśle kwestii legalności praw do korony francuskiej
Karola), komisja teologów i kanonistów — obradująca
w Poitiers pod przewodnictwem Regnaulta de Chartres,
arcybiskupa Reims i kanclerza Karola VII — przeprowa-
dziła dochodzenie kościelne. Wynik dochodzenia był
pomyślny dla Joanny; uczone grono stwierdziło, że znaj-
dują w niej tylko „dobro, pokorę, dziewictwo, pobożność,
obyczajność i prostotę. I od jej narodzenia przez całe życie
wiele wydarzeń cudownych uznano za prawdziwe" 11.
Sceptyczny Anatol France zauważa tutaj, że ci uczeni
duchowni — stronnicy Karola VII — chcieli, jak ich król,
uwierzyć w prawdziwość posłannictwa Joanny. Pozbawieni
przez Anglików i Burgunczyków swoich beneficjów, urzę-
dów, katedr uniwersyteckich pragnęli wrócić do tego, co
utracili. Podobnie kanclerz Regnault de Chartres, arcybi-
skup Reims. I on pragnął odzyskać swą stolicę, prestiżem
pierwszą we Francji, i cieszyć się jej beneficjami I2 . Czyż
można jednak wszystkich posądzać o tak cyniczną postawę?
Zapewne część polityków uznała Joannę d'Arc za pożyte-
czne narzędzie w wojnie z Anglikami. Wielu jednak Fran-
cuzów — szczególnie prostych ludzi i żołnierzy —
widziało w niej prawdziwego wysłannika Boga, zesłanego
dla ocalenia królestwa francuskiego.
Orzeczenie komisji kościelnej zakończyło wahania polity-
ków dworu Karola VII. W Tours, dokąd udała się Joanna,
dostała ekwipunek wojenny i nominację na dowódcę woj-
skowego. Tu przyodziała zbroję, uformowała poczet przy-
boczny, w skład którego weszli dwaj rycerze, giermek i
dwaj paziowie, dwaj heroldzi, kapelan Jan Pasąuerel i dwaj
jej bracia — Piotr i Jan d'Arc. Kazała zrobić słynny biały
13
Idea krucjat nie wygasła w XV w. Przeciwnie, odżyła na skutek
zagrożenia tureckiego i rewolucji husyckiej. Joanna podzielała ten zipał
krucjatowy. Do księcia Burgundii pisała: „Jeśli podoba wam się wojować,
idźcie na Saracenów". Zaś do księcia Bedforda skierowała taką propozycję:
„Jeśli uznacie moje racje (tj. opuścicie Francję), wówczas możecie ruszyć
w mym towarzystwie tam, gdzie Francuzi dokonali niegdyś najpiękniej-
szych dla chrześcijaństwa czynów". Być może sama Joanna, po wypędze-
niu Anglików z Francji, miała zamiar udać się na krucjatę przeciw husy-
tom. Zachował się list z datą 3 III 1430 przypisywany Joannie, a grożący
krucjatą husystom. Być może został on zredagowany w kancelarii królew-
skiej i wysłany w imieniu Joanny — nie ma w nim nic z języka i osobo-
wości Joanny, nie jest też podpisany przez Joannę jak inne jej listy z tego
czasu — zob. R. P e r n o u d, La liberation d'Orleans, Paris 1969, s. 30.
14
List włączony został do akt procesu skazującego. Sędziowie uznali
go za skandaliczny i za dowód winy Joanny. Oburzało ich użycie imion
Jezusa i Marii na początku. Oburzało to, że kobieta ta nazywa siebie
„wodzem wojny" i że pisze, iż została posłana przez Boga dla dokonania
czynów, które prowadzą do rozlewu krwi ludzkiej — D u b y , op. cit.,
s. 33—34.
Francji z woli bożej. Włada nim Karol, prawy jego dzie-
dzic, bo tak chce Bóg, Król niebios..."
28 kwietnia 1429 r. ruszyła wreszcie Joanna d'Arc z Blois
na pomoc oblężonemu przez Anglików Orleanowi. Wyje-
chała na białym koniu, ubrana w zbroję rycerską ze swym
sztandarem w ręce, na czele korpusu przedniego armii
Karola VII, liczącego 2—3 tys. ludzi. Wszyscy śpiewali
hymn kościelny do Ducha Świętego Veni Creator.
T r a k t a t w A r r a s (21 IX 1435),
pokój Francji z Burgundią
45
T. B a s i n, Historiarum de rebus a Carolo Septimo Francorum rege et
suo tempore, in Galia gestis, 1. I I I , c. 3 — tłumaczenie polskie: Historia
powszechna XIV—XV w. Wybór tekstów, opracował M. M a 1 o w i s t,
Warszawa 1954, s. 24—25.
militarne i zasoby finansowe wyczerpała długotrwała kampania
Joanny d'Arc. Bez reorganizacji armii i administracji —
zwłaszcza finansowej — niemożliwa była skuteczna walka z
Anglikami. Pozostała więc tylko droga dyplomatyczna, która
mogła zmienić układ sił politycznych. Podjął ją dwór Karola VII;
chodziło o to, by doprowadzić drogą rokowań i układów do
zerwania współpracy anglo-burgundzkicj i skłonić księcia
Burgundii do sojuszu z Francją.
Książę Burgundii Filip Dobry, od czasu kampanii Joanny
d'Arc, osiągnął wszystko, co mógł mu dać sojusz angielski:
uzyskał ziemie między Sommą i Artois, potem namiestnictwo w
Szampanii oraz w prowincjach Auxerre i Macon. Jego ziemie,
zwłaszcza księstwo Burgundii, wyludnione były i rujnowane
napadami armaniaków. Do osłabienia sojuszu z Anglikami
przyczyniły się także konflikty gospodarcze. Wzrastający eksport
angielskiego sukna wywoływał rosnące niezadowolenie w
należących do księcia Burgundii miastach Flandrii i Brabantu,
zajmujących się również produkcją sukienniczą. Co więcej,
wełna angielska — podstawa produkcji sukiennicze; miast
flandryjskich i niderlandzkich — podrożała znacznie w 1429 i
1430 r. na skutek zarządzeń angielskich, a jej eksport był ściśle
kontrolowany przez skład w Calais. Wywołało to wzrost cen
sukna flandryjskiego i niderlandzkiego i zmniejszyło jego szanse
na rynkach krajowych i zagranicznych. Wreszcie nowe sojusze
Karola VII zagroziły ziemiom księcia Burgundii, zwłaszcza
sojusz króla Francji z cesarzem Zygmuntem Luksemburskim
mógł być niebezpieczny dla ziem księcia Filipa Dobrego
położonych na obszarach Cesarstwa. Cesarz Zygmunt wyraźnie
oświadczył w mowie do uczestników soboru bazylejskiego, że
książę Burgundii „ma zbyt wysokie loty" zaś w manifeście z
lipca 1434 r. uznał księcia Filipa Dobrego za uzurpatora i
grabieżcę ziem niderlandzkich Cesarstwa i ogłosił sojusz z
królem Francji przeciw wygórowanym ambicjom domu
Burgundzkiego 47.
Wszystko to skłoniło księcia burgundzkiego Filipa
46
P e t i t - D u t a i 11 i s, op. cit., s. 75.
47 Wśród innych przyczyn osłabienia sojuszu anglo-burgundzkiego
i zbliżenia księcia Filipa Dobrego z królem Karolem V I I — historycy
Dobrego do podjęcia rokowań z królem Karolem VII , do czego
zmierzała też strona francuska. W styczniu 1435 r. podjęto w
Nevers rokowania wstępne zakończone w tymże roku traktatem
pokojowym na kongresie w Arras.
Kongres ten zebrał się 5 sierpnia 1435 r. w Arras, we Flandrii,
a więc na terytorium księcia Burgundii. Filip Dobry wysłał listy
zapraszające na ten kongres do papieża, soboru w Bazylei i do
króla Anglii. Również Karol VII wysłał do papieża i soboru listy
z prośbą o przysłanie delegatów. Nadano więc spotkaniu w Ar-
ras charakter wielkiego, międzynarodowego kongresu dyploma-
tycznego, który miał doprowadzić do pacyfikacji chrześci-
jańskiego Zachodu 48.
O pokój wśród monarchów europejskich zabiegało papiestwo
od lat; pokój ten był bowiem koniecznym warunkiem realizacji
projektu krucjaty antytureckiej i likwidacji herezji husyckiej w
Czechach. Książę Burgundii przybył do Arras ze wspaniałym
orszakiem wielkich panów i biskupów swych rozległych
posiadłości. Jego głównym negocjatorem był kanclerz
Burgundii, Mikołaj Rolin. Delegacja francuska była równie
imponująca. Składała się z książąt Bretanii, Anjou,
Orleanu, Alenęon, Bourbon, hrabiego Vendóme, konetabla
Francji Artura de Richmont (brata księcia Jana V z Bretanii)
i marszałka La Fayette, arcybiskupa Reims — kanclerza
królestwa Regnaulta de Chartres i innych doradców Karola VII.
Była tam też obecna Jolanta królowa Sycylii, teściowa króla
francuskiego; byli ponadto przedstawiciele uniwersytetu pary-
skiego (wśród nich Tomasz de Courcelles, jeden z sędziów
Joanny d'Arc), przedstawiciele Paryża i innych „dobrych miast".
Przybyła do Arras również delegacja angielska, której
przewodniczył początkowo arcybiskup Yorku Jan Kemp,
potem zaś kardynał Beaufort, biskup Winchester. Papieża
Eugeniusza IV reprezentował
58
Od 1451 r. każde 50 zagród.
Po zakończeniu wojny król zachowywał swe kompanie ordo-
nansowe, a jego wolni strzelcy byli zawsze gotowi ruszyć
do boju na jego rozkaz 59 . Wszystko to naturalnie wzmac-
niało znacznie pozycję króla w państwie.
Równolegle do reform wojskowych przeprowadzona zos-
tała reforma systemu finansowego monarchii. Wprowa-
dzono nowe, stałe opłaty i podatki pobierane do skarbu
królewskiego. Ulepszono monetę i utrzymywano w niej
stałą, dość wysoką zawartość kruszczu. Kontrolowano ściśle
administrację skarbową, a nadużycia surowo karano.
Zmiany dokonywały się także na dworze królewskim. Za-
miast rywalizujących ze sobą grup arystokratycznych zaczęli
coraz więcej znaczyć ludzie fachowi i wykształceni, z krę-
gów drobnej szlachty i mieszczaństwa. Takimi ludźmi byli
bracia Jan i Gaspard Bureau, twórcy nowej artylerii kró-
lewskiej. Inny przykład — Jakub Coeur, kupiec z Bourges,
około 1440 r. został skarbnikiem królewskim, a od roku
1442 należał do Rady Królewskiej, nobilitowany przez
króla. Był ekspertem finansowym dworu, swe umiejętności
wykorzystywał nie tylko w służbie królewskiej, ale również
dla rozwinięcia własnych interesów handlowych i pomno-
żenia swego majątku. Oskarżony w 1451 r. o nadużycia i
uwięziony, zbiegł z więzienia po czterech łatach i w roku
1456 poległ w walce z Turkami na wyspie Chios. I jeszcze
jeden przykład wielkiej kariery dworskiej i politycznej:
Piotr de Breze, nieznanego pochodzenia, ekspert wojskowy
i doradca króla w latach 1443—1449, mianowany wielkim
seneszalkiem Normandii w roku 1451. Otrzymał od króla
tytuł hrabiego i dobra Maulevrier. Zginął na polu bitwy
w 1465 r., walcząc u boku króla Ludwika XI, syna i
następcy Karola VII. Jeden z najwybitniejszych poetów
francuskich XV w., Georges Chastellain, napisał na jego
cześć wiersz-epitafium, zaczynający się od strofy: „Mężny,
dobry i dzielny rycerz..."
Reformy wojskowe, finansowe i administracyjne przygo-
towały dobrze Francję do podjęcia na nowo walki z Angli-
59
Miał Karol VII ponadto „wielką gwardię" Szkotów, specjalne oddziały
przyboczne łuczników i pełnozbrojnych jezdnych.
kami. Kiedy monarchia francuska reorganizowała się i zbie-
rała siły, w Anglii następowała szybko dezorganizacja
monarchii i społeczeństwa. Listy rodziny Pastonów —
w czasach panowania Henryka VI i Edwarda IV — opi-
sują społeczeństwo, w którym siła i przemoc stały się
jedyną gwarancją bezpieczeństwa 60. Chaos wewnętrzny
i bezprawie towarzyszyły rywalizacji o władzę rodów mo-
żnowładczych. Jak pisał jeden z historyków angielskich 61,
nie chodziło przy tym o zniszczenie lub podział władzy kró-
lewskiej. Możnowładcy angielscy uznawali „jedność na-
rodowego państwa" i nie chcieli tworzyć władztw teryto-
rialnych rywalizujących z władzą centralną — jak we
Francji książę Burgundii. Możnowładcy angielscy nie
chcieli być konkurentami króla, lecz „twórcami królów".
Dążyli do kontroli nad królem, do wpływów na dworze
i kierownictwa faktycznego w Radzie Królewskiej, gdzie
skupiała się władza wykonawcza. Trudno tu w szczegółach
przedstawić tę walkę o władzę w Anglii. Nasiliła się ona
szczególnie62 po roku 1435 i była preludium do
Wojny Dwóch Róż (1455—1485) — walki dynastyczno-
rodowej o koronę Anglii. W czasie jej trwania: „Na polach
licznych bitew, na szubienicach i pod toporem kata
wyginęła prawie cała klasa potężnych feudałów,
przygotowując w ten sposób grunt pod absolutyzm
Tudorów"
Działania wojenne francusko-angielskie zostały wzno-
wione w 1449 r., ale już rok wcześniej garnizon angielski
został wyparty z Le Mans — miasta, które Henryk VI
obiecał swemu krewniakowi Rene d'Anjou. Zreorganizowana,
sprawna armia francuska zdołała w ciągu rocznej, nie-
przerwanej kampanii (od sierpnia 1449 do sierpnia 1450)
odzyskać Normandię, słabo bronioną przez Anglików.
Profrancuskie sympatie mieszkańców Normandii i wynego-
cjowane kapitulacje odgrywały w tej kampanii równie
ważną rolę jak bitwy i skuteczne oblężenia, z użyciem gro-
60 Por. H. S. B e n n c t, The Paston Letiers and their England, London
1932.
61 G. M. T r e v e 1 v a n, Historia Anglii, Warszawa 1963, s.
314-315.
62 J. Z. K ę d z i e r s k i, Dzieje Anglii do roku 1485, Wrocław 1966, s.
źnej już wówczas artylerii. 29 października 1449 r. Fran-
cuzi zdobyli Rouen — stolicę Normandii. Anglicy podjęli
ostatni wysiłek militarny dla powstrzymania ofensywy fran-
cuskiej w Normandii. W marcu 1450 r. lądowała tu armia,
dowodzona przez Tomasza Kyriel. Posuwając się w kie-
runku Bayeux napotkała pod Formingy (14 IV 1450) woj-
ska francuskie, dowodzone przez hrabiego Clermont. Ang-
licy zastosowali tu tradycyjną taktykę, znaną z bitwy pod
Crécy i Azincourt, schronili się za zbudowaną pośpiesznie
palisadę. Jednak artyleria francuska, dziesiątkując ogniem
żołnierzy angielskich, zmusiła ich do ataku. Przybycie armii
dowodzonej przez konetabla Richemont zadecydowało osta-
tecznie o zwycięstwie Francuzów. Klęska Anglików była
druzgocąca: wielu z nich zginęło w walce, wielu zostało
wziętych do niewoli — był też wśród nich wódz armii
angielskiej Tomasz Kyriel. Zdobycie przez Francuzów
Caen (24 VI) i Cherbourga (12 VIII 1450) zakończyło osta-
tecznie zwycięską kampanię normandzką Karola VII.
Niepowodzenia Anglików w Normandii dały okazję do
nasilenia walk wewnętrznych w Anglii. Spowodowały
przede wszystkim upadek wszechwładnego dotąd hrabie-
go Suffolk (William Pole), faktycznie kierującego rządem
angielskim. Izba Gmin oskarżyła go o zdradę stanu
i nadużycia; wyrok króla uratował go od śmierci i skazał
tylko na wygnanie, ale i tak Suffolk został zamordowany
przez swoich konkurentów politycznych (maj 1450). Nie-
długo potem w południowo-zachodnich hrabstwach Anglii
wybuchło powstanie ludowe wieśniaków, drobnej szlachty
i ubogich duchownych, na czele którego stanął Jack Cade.
Powstańcy domagali się zarówno reform społecznych, jak
i politycznych, żądali zmian w Radzie Królewskiej. Król
Henryk VI zdołał stłumić rebelię (lipiec 1450), ale rozruchy
trwały także w innych hrabstwach. Występowano przeciw
możnym — doradcom króla, manifestowano poparcie
i sympatie dla Ryszarda księcia Yorku, dziedziczącego
prawa Mortimerów i Yorków do tronu. W tym właśnie
czasie wojska francuskie zdobywały ostatnie punkty oporu
angielskiego w Normandii.
Bezpośrednio po zakończeniu kampanii normandzkiej
działania wojsk francuskich zostały skoncentrowane
w Gujennie. Obrona anglo-gaskońska była także słaba,
choć podbój Gujenny był trudniejszy niż Normandii. Cho-
dziło bowiem o wydarcie z rak angielskich kraju, który był
związany z Anglią tradycją 63 i interesami gospodarczymi.
Bordeaux skapitulowało 30 czerwca 1451 r., a zdobycie
Bayonne (20 lipca) zakończyło francuski podbój Gujenny.
Było to jednak zwycięstwo krótkotrwałe — Gaskończycy
nie byli zadowoleni z nowych rządów administracji francu-
skiej, zaś przerwanie handlu z Anglią przynosiło im duże
straty. Wykorzystali to Anglicy i jesienią 1452 r. nowa
armia angielska — pod wodzą dzielnego, choć 80-letniego
już, Jana Talbota (dowodził oblężeniem Orleanu w 1429 r.)
— wylądowała na wybrzeżu Zatoki Biskajskiej. 23 paź-
dziernika wkroczyli Anglicy do Bordeaux. Seneszałk fran-
cuski O1ivier de Coetivy wzięty został do niewoli.
Wiosną 1452 r. armia francuska rozpoczęła na nowo dzia-
łania w Gujennie. Jeden z francuskich korpusów przystąpił
do oblężenia Castillon (niedaleko Libourne). Talbot z 7 tys.
żołnierzy wyruszył z Bordeaux, mając nadzieję zniszczyć
ten niezbyt liczny i izolowany korpus wojsk francuskich.
Tymczasem znalazł pod Castillon Francuzów w obozie
dobrze zabezpieczonym, z silną artylerią liczącą około 300
armat. Atak wojsk angielskich na pozycje francuskie
spowodował — jak niegdyś ataki rycerstwa francuskiego
pod Crécy i Poitiers — ogromne straty Anglików, zdzie-
siątkowanych przez artylerię i łuczników francuskich. Ude-
rzenie z flanki na Anglików, przez pomocnicze oddziały
bretońskie, zdecydowało ostatecznie o zwycięstwie
Francuzów (17 VII 1453). Sam Talbot zginął w walce — a
razem z nim nadzieje Anglików na odzyskanie Gujenny. 19
października tego samego roku Bordeaux, nie mając już na-
dziei na pomoc angielską — poddało się Francuzom.
Zwycięstwo pod Castillon, zajęcie Bordeaux i całej
Gujenny przez Francuzów było faktycznym zakończeniem
Wojny Stuletniej, choć żaden traktat pokojowy nie pot-
wierdził formalnie końca ponad stuletnich zmagań wojen-
63
Gujenna należała do królów angielskich od trzech stuleci.
nych francusko-angielskich. Anglicy zachowali wprawdzie
jeszcze Calais z okolicą (aż do roku 1553), a królowie
angielscy długo jeszcze używali tytułu króla Francji. Fran-
cuzi też — długo jeszcze po zajęciu Normandii i Gujenny
— obawiali się ofensywy angielskiej i powrotu nieprzyja-
ciół. W rzeczywistości jednak były to obawy płonne —
Anglicy nie podjęli już żadnej poważnej próby wznowienia
wojny i odzyskania swych posiadłości we Francji z okresu
triumfów wojennych.
Karol VII uczcił swe zwycięstwa wybiciem w mennicy
paryskiej — między 1451 a 1460 r. — medali pamiątko-
wych i propagandowych równocześnie, które miały utrwalić
pamięć jego czynów: odzyskania ziem monarchii i wypę-
dzenia Anglików z Francji. Przedstawiały one herb francu-
ski z monogramem Karola uwieńczonym koroną, albo
Karola jako wodza zwycięskiego i władcę. Charakterysty-
czne też były napisy na tych medalach. „Chwała i pokój
tobie Karolu, i wieczna sława — czytamy na jednym z
nich. — Szaleństwo nieprzyjaciół zostało pokonane i twoja
energia, dzięki natchnieniu Chrystusa i pomocy prawa,
przywróciły siły królestwu, które dotknięte było tak ciężkim
kryzysem" 64 .
Równocześnie podjął Karol VII rewizję procesu Joanny
d'Arc z 1431 r. Dla króla francuskiego była to również —
jak niegdyś dla Anglików — sprawa o znaczeniu polity-
cznym. Było rzeczą ważną dla opinii publicznej w kraju
i zagranicą dowieść, że Joanna była dobrą chrześcijanką, że
jej słowa i czyny były inspirowane przez Boga, że królowi
Francji nie pomagała czarownica i heretyczka. Procedura
jednak była długa i trudna: wszak chodziło o rewizję pro-
cesu inkwizycyjnego, którego wyroki nie podlegały apelacji.
Kiedy w roku 1450, po zdobyciu Rouen, wpadły w ręce
ludzi Karola VII akta procesu Joanny d'Arc, król polecił
doktorowi teologii, Wilhelmowi Bouille, wszczęcie ponow-
nego śledztwa. Dla rozpoczęcia procesu rehabilitacyjnego
64
C a l m e l l e, D e p r e z , o p . cit., s. 455. Por. też: Vallet de Virville,
Notice historique sur la medaille frappee a la Monnaie de Paris sous Charles
VII en souvenir de l'expulsion des Anglais de 1451 a 1460. „Annuaire de la
Societe de Numismatique" 1876.
potrzebna była jednak zgoda papieża, a Mikołaj V nie
chciał jej udzielić. Dopiero jego następca, Kalikst III, zgo-
dził się w 1455 r. na rewizję procesu Joanny d'Arc, mając
nadzieję, że w ten sposób pozyska króla Karola VII do
planowanej krucjaty antytureckiej. Poza tym dwaj główni
sędziowie w procesie Joanny d'Arc — Piotr Cauchon
biskup Jieauvais i Jan le Maistre, zastępca inkwizytora
Francji — już nie żyli. Zmarł już również Jan d'Estivet,
główny oskarżyciel Joanny, „promotor sprawy" w pro-
cesie — jak to wówczas określano.
Papież wyznaczył komisarzy dla przeprowadzenia pro-
cesu rehabilitacyjnego Joanny d'Arc. Wszyscy czterej byli
ludźmi oddanymi królowi Francji: Jan Jouvenel des Ursins
— arcybiskup Reims, Wilhelm Chartier — biskup Paryża,
Ryszard O1ivier — biskup Coutance i inkwizytor Jan Bre-
hal, który już od 1451 r. zajmował się sprawą rehabilitacji
Joanny. Proces trwał kilka miesięcy. Przesłuchano w czasie
jego trwania ponad stu świadków, których zeznania wyka-
zywały niewinność Joanny — były pochwałą jej cnót,
patriotyzmu i oddania sprawie króla Francji. Prowadzono
zresztą te przesłuchania tak, by nie kompromitować
sędziów z Rouen, z wyjątkiem Piotra Cauchon i Jana
d'Estivet, którzy już nie żyli. Wreszcie 7 lipca 1456 r. —
w pałacu arcybiskupa w Rouen — odczytano wyrok, który
był całkowitą rehabilitacją Joanny d'Arc. Anulowano wyrok
procesu z 1431 r. jako nieprawidłowy w formie i treści —
„błędny według prawa i w faktach". Uznano więc Joannę
za dobrą chrześcijankę, niesłusznie oskarżoną i skazaną za
herezję, bałwochwalstwo i czary 65.
Wynik procesu rehabilitacyjnego Joanny d'Arc usuwał
ostatecznie wątpliwości, jakie mogły powstać w sprawie
legalności sakry królewskiej Karola VII. Nikt też na tym
procesie nie podał w wątpliwość boskiego charakteru
misji Joanny. Bóg więc pomógł Walezjuszom w momencie
65
Beatyfikację Joanny d'Arc przeprowadził papież Pius X (18 IV
1909), zaś jej kanonizację — papież Benedykt XV (9 V 1920). Republika
Francuska ustanowiła dekretem z 10 VII 1920 r. święto narodowe Joanny
d'Arc, obchodzone każdego roku 30 maja i powtarzane najbliższej niedzieli
na pamiątkę uwolnienia Orleanu.
ich największej słabości i protegował dalej Karola VII, dając mu
tak wspaniałe zwycięstwa 66. Był to ważny argument
propagandowy w ręku Karola VII podobnie zresztą jak
kolportowane opowieści o cudach i niezwykłych wydarzeniach,
jakie towarzyszyć miały kampaniom w Normandii i Gujennie 67.
Wszystko to zresztą nawiązywało do tradycyjnego i obecnego w
doktrynie politycznej średniowiecznej Francji przekonania o
szczególnym wyróżnieniu przez Boga królów francuskich, o ich
świętości i mocach cudotwórczych 68.
1977, t. I, s. 189—190.
10
L e w i s , War Propaganda.., s. 14—16.
11
W. L a n g l a n d , Widzenie o Piotrze Oraczu. Przełożył i przypisami
oraz posłowiem opatrzył P . M r o c z k o w s k i , Kraków 1983.
Juliany z Norwich Revelations of Divine Love (Objawienie
Boskiej miłości). Ferment intelektualny i kontestacje religij-
no-społeczne w Anglii okresu Wojny Stuletniej znalazły
wyraz w działalności i pisarstwie Johna Wiclefa
(1320—1384), teologa, profesora oksfordzkiego. W I poło-
wie XV w. tworzył w języku angielskim ciekawy pisarz teo-
logiczny i myśliciel, Walijczyk, biskup Reginald Pecock.
I jeszcze jeden z tej galerii pisarzy angielskich z czasów
Wojny Stuletniej: Sir John Fotescue (zm. ok. 1476), praw-
nik i polityk, piszący po angielsku i łacinie dzieła z zakresu
wiedzy o państwie i polityce.
Również we Francji ówczesnej zaobserwować można
rozwój zainteresowań intelektualnych, literackich, artysty-
cznych w społeczeństwie świeckim, w kręgach dworu
monarszego i dworów książęcych (zwłaszcza książąt
Burgundii), w kręgach możnowładczych i mieszczańskich.
Dla Franciszka Villona klęski i nieszczęścia Wojny
Stuletniej były tworzywem wielkiej poezji. Czasy te
wydały również jednego z najciekawszych kronikarzy
średniowiecznej Fran-cji, Jana Froissarta, mieszczanina i
kanonika z Valencien-nes. Jego Kroniki — obejmujące
prawie jeden wiek dziejów Francji, Anglii, Flandrii, Szkocji
i Hiszpanii — były owo-
cem wielu lat badań i poszukiwań, rozmów i wywiadów
z uczestnikami opisywanych wydarzeń, były prawdziwą
pasją jego życia. Jak współcześni mu wielcy kolekcjone-
rzy 12 — królowie, książęta i możni — gromadzili dzieła
sztuki, klejnoty, cenne rękopisy, relikwie, tak Froissart
kolekcjonował fakty, opowieści i anegdoty. Jego Kroniki są
obszerną panoramą wydarzeń epoki, malowniczą, pełną
szczegółów i barw życia.
Rozkwit różnych dziedzin sztuki i mecenat artystyczny,
w tych trudnych i niespokojnych czasach wojennych budzi
zdumienie. Wydatki na budowę pięknych zamków i rezy-
dencji, na ozdobne urządzenie ich wnętrz; wydatki na obicia
ścian, meble, na wyroby złotnicze i biżuterię, na luksusowe
ubiory, pięknie iluminowane rękopisy i obrazy — wszystko
12
O wielkich kolekcjonerach luksusowych rękopisów: A. F l o c o n,
L'univers de limes, Paris 1961, s. 190—199.
to było wyrazem potęgi i władzy. Było miarą prestiżu
społecznego władcy i książąt, których naśladowali możni; było
manifestacją sukcesu i niezależności. Mecenat artystyczny i
hojność wobec rzemieślników-artystów, wydatki na sztukę i
kulturę, były jednym ze środków działania politycznego.
* * *
13 L e w i s , La France, s. 264—265.
teckie i kariery kościelne dawały wówczas możliwości
awansu społecznego. Znane są przypadki przechodzenia
z warstwy chłopskiej do klasy feudalnej — do szlachty 14.
Równocześnie zaobserwować można upadki wielkich for-
tun rodów możnowładczych i rycerskich. Wojna niszczyła
tę klasę nie tylko demograficznie, ale także ekonomicznie.
Dobra ziemskie — podstawa ich egzystencji, znaczenia
i prestiżu — narażone były na grabieże wojsk i band żoł-
nierskich, na konfiskatę jednej lub drugiej z walczących
stron. Do ruiny finansowej i gospodarczej prowadziła też
często konieczność wykupu z niewoli. Okup — który zgod-
nie z prawem średniowiecznym był zobowiązaniem legal-
nym 15— wyznaczany był zwykle według optymistycznej
oceny możliwości finansowych pojmanego w niewolę
możnego lub rycerza. Niejedne dobra rodowe z tego
powodu uległy rozpadowi lub przechodziły w inne ręce l6.
Wojna prowadziła nadto do zaostrzenia kryzysów społe-
cznych, zarówno we Francji, jak i w Anglii. Fale buntów
i rewolt objęły społeczności miejskie i wiejskie. Historycy
poświęcili im wiele uwagi17. Owe rewolty miejskie i pow-
stania chłopskie — będące wyrazem kontestacji społecznej,
protestu przeciw uciskowi finansowemu i wyzyskowi admi-
nistracji — nie przyniosły wprawdzie radykalnych zmian
społecznych czy politycznych. Atakowały jednak i z pew-
nością osłabiły ustalony porządek feudalny, ułatwiły uksz-
tałtowanie nowożytnych form organizacji społeczeństwa
i państwa.
14
E. P e r r o y, Social Mobility among the French Noblesse in the
Later Middle Ages. „Past and Present" 1962, nr 21. — Dzieje awansu
jednej rodziny chłopskiej do grupy szlacheckiej prześledził M. B o u d i
n, Du laboureur aise au gentilhomme campagnard. Les Perrote de
Cairon, de Bretteville-rOrgueilleuse (1380—1480). „Annales de
Normandie" 13 (1963), s. 237—268.
15
M. K. K e e n, The Laws of War in the Late Middle Ages, London
1965, s. 156—185.
16 Por. np. A. B o s s u a t, Les prisonniers de guerre au XV siecle:
21
A. R. B r i d b u r y, Ekonomie Grozoth: England in the Late Middle
Ages, London 1962.
żego zagrożenia dla władzy monarszej. Jedynie księstwo
Burgundii — z powodu swej potęgi i znaczenia w Euro-
pie — było groźną konkurencją dla króla Francji. Ten
ważny dla monarchii francuskiej problem rozwiążą dopiero
następcy Karola VII.
W rezultacie jednak Wojna Stuletnia przyspieszyła we
Francji centralizację monarchii i procesy kształtowania pań-
stwa typu absolutystycznego. Również w Anglii — po woj-
nie „Dwóch Róż" — wyłania się nowa monarchia pod ber-
łem dynastii Tudorów, której rozwoju ekonomicznego
i społecznego nie hamowała już stara arystokracja feudalna.
TABLICE GENEALOGICZNE
BIBLIOGRAFIA
Kroniki i biografie
Opracowania (wybór)