You are on page 1of 257

Bellona SA prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek

za zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent


od ceny detalicznej.
Nasz adres:
Bellona SA
ul. Grzybowska 77
00-844 Warszawa
Dział Wysyłki tel.: 022 457 03 06, 022 652 27 01
fax 022 620 42 71
Internet: www.bellona.pl
e-mail: biuro@bellona.pl
www.ksiegarnia.bellona.pl

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz


Ilustracja na okładce: Daniel Rudnicki
Redaktor merytoryczny: Jolanta Kaszkur
Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska
Korektor: Hanna Rybak

© Copyright by Paweł Brudek, Warszawa 2008


© Copyright by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2008

ISBN 978-83-11-10936-0
WSTĘP

Tocząca się w latach 1914-1918 wojna mocarstw euro­


pejskich rozstrzygała się w Europie, choć ogarnęła swym
zasięgiem również część ich posiadłości kolonialnych
w Afryce i Azji. Zdobycie niemieckich kolonii stało się
od początku wojny podstawowym celem Wielkiej Brytanii
traktującej Niemcy jako najgroźniejszego rywala na drodze
do światowej supremacji. Politycy brytyjscy dostrzegali
już przed wojną zagrożenie płynące z dynamicznego
rozwoju gospodarki II Rzeszy, która przez ekspansję
zamorską, wyścig zbrojeń morskich i powiększenie stref
dominacji niemieckiego kapitału wyraźnie zmierzała do
politycznego i gospodarczego uzależnienia od siebie
większości globu. Niezwykła prężność ekonomiczna po­
zwoliła Niemcom na stworzenie potężnej marynarki wo­
jennej, która zdołała pod względem nowoczesności wy­
przedzić Royal Navy. Okrętów niemieckich było mniej od
brytyjskich, lecz w Londynie zdawano sobie sprawę, że
wkrótce i tu Brytyjczycy utracą przewagę. W tej sytuacji
szalę na korzyść Wielkiej Brytanii mogło przeważyć
jedynie największe na świecie imperium kolonialne, będąc
niewyczerpanym źródłem surowców. I tu jednak również
Niemcy wkroczyły z właściwą sobie dynamiką, w krót­
kim czasie, tworząc mniejsze, lecz szybko rozwijające
się kolonie.
Po wybuchu wojny w Europie stało się jasne, że Rzesza
zamierza wykorzystać swoje wyczekiwane zwycięstwo na
Starym Kontynencie do urzeczywistnienia szerokiego
programu podporządkowania sobie całej Afryki na połu­
dnie od Sahary oraz przekształcenia osmańskiej Turcji
w faktyczny protektorat. Przywódcy brytyjscy rozumieli,
że byłby to koniec nie tylko ich polityki kolonialnej
w Afryce, skoncentrowanej na utworzeniu pasa brytyjs­
kich ziem od Kapsztadu do Kairu, lecz także uderzenie
w samo serce imperium — Indie — zagrożone niemiecką
obecnością w Zatoce Perskiej. W 1914 roku, w przede­
dniu wojny, Brytyjczycy czując się słabsi, zostali zmusze­
ni do niechcianych kompromisów w polityce wobec
Niemiec, zgadzając się na podział kolonii portugalskich
(Mozambik, Angola) oraz na budowę linii kolejowej
Berlin-Bagdad, którą niemieckie przedsiębiorstwa prowa­
dziły już od lat dziewięćdziesiątych XIX wieku. Wizja
utraty Afryki i inwazji na Indie niemieckich wojsk
przerzucanych koleją do Mezopotamii spowodowała, że
już w sierpniu 1914 roku przystąpiono do operacji
wojskowych w celu zajęcia niemieckich kolonii afrykań­
skich i azjatyckich, wierząc, iż może to być ostatnia
okazja do zniszczenia przyczółków niemieckiego świato­
wego imperium. Decyzję o rozpoczęciu wojny w kolo­
niach równolegle do walk w Europie podjęto tym łatwiej,
że blokada Royal Navy odcięła niemieckie kolonie od
metropolii, a więc od wszelkiej pomocy militarnej, bez
której niewielkie i źle uzbrojone oddziały kolonialne
(Schutztruppe) nie były w stanie dłużej stawiać oporu.
Wielka Brytania, w pełni wykorzystując swoją przewagę,
wprowadziła więc jeszcze blokadę morską samych kolo­
nii i rozpoczęła akcje zbrojne, angażując w nie niewielkie
siły z metropolii, swoje nieduże afrykańskie wojska
kolonialne, armię kolonialną z Indii, a także siły zbrojne
dominiów — Związku Południowej Afryki, Australii,
Nowej Zelandii. Sojusznikami od początku działań były
Francja i Belgia, od 23 sierpnia 1914 roku także Japonia,
a od marca 1916 Portugalia.
Zebrawszy takie siły, Brytyjczycy szybko zaczęli osią­
gać sukcesy na teatrach kolonialnych, w przeciwieństwie
do krwawych niepowodzeń na froncie we Francji. W sier­
pniu 1914 roku zdobyto Togo, do końca września opano­
wano niemieckie archipelagi na Pacyfiku wraz z częścią
Nowej Gwinei, a w listopadzie u boku Japończyków
zdobyto po zażartym boju niemiecką bazę w Chinach
Kiau-czou — Tsingtao. W tym czasie były już w toku
kampanie w pozostałych koloniach afrykańskich Niemiec,
gdzie stawiano większy opór. Dopiero w lipcu 1915 roku
wojska południowoafrykańskie opanowały Niemiecką Af­
rykę Południowo-Zachodnią (Namibia). Był to cenny
sukces z uwagi na niebezpieczny wpływ niemieckiego
sąsiedztwa na ludność afrykanerską w Afryce Południowej,
której powstanie przeciw probrytyjskiemu rządowi w paź­
dzierniku 1914 roku opóźniło kampanię o kilka miesięcy.
W Kamerunie walki trwały już od września 1914 roku,
choć tam Niemcy i ich kolorowi żołnierze okazali się
godnymi przeciwnikami wojsk ententy. Korzystając z eks­
tremalnie trudnych warunków terenowych i klimatycznych,
przysparzających ciężkich strat Brytyjczykom i Fran­
cuzom, kontynuowali obronę kolonii aż do lutego 1916
roku, gdy padł ostatni punkt oporu — fort Mora. Praw­
dziwego horroru wojny w strefie tropikalnej wojska
ententy doświadczyły jednak dopiero w Niemieckiej
Afryce Wschodniej, którą próbowano zdobyć już w lis­
topadzie 1914 roku. Do tego momentu Tanganika, jak
nieoficjalnie nazywano niemiecką kolonię, nie stanowiła
celu większych operacji z braku sił do ich prowadzenia.
Wysadzając pod jednym z tamtejszych portów — Tangą
— desant w listopadzie 1914 roku, Brytyjczycy, zamiast
szybko opanować ostatnią przeszkodę na drodze do
utworzenia pasa kolonii Kair-Kapsztad, ponieśli druz­
gocącą klęskę zadaną przez kilkakrotnie mniejsze oddziały
płk. Paula von Lettow-Vorbecka, utalentowanego dowód­
cy, weterana walk z Chińczykami z 1900 roku i plemio­
nami namibijskimi. Blisko ośmiotysięczny korpus eks­
pedycyjny, złożony głównie z Hindusów, został komplet­
nie rozbity, a prestiż armii brytyjskiej ucierpiał najbardziej
od czasów „czarnego tygodnia” klęsk gen. Bullera w woj­
nie burskiej w 1899 roku. Przez następne cztery lata
Afryka Wschodnia, nie tylko niemiecka, ale i brytyjska
oraz portugalska, stała się areną zaciekłych zmagań małych
sił płk. Lettowa z wojskami z całego imperium brytyjs­
kiego, metropolii, belgijskiego Konga, portugalskiego
Mozambiku i samej Portugalii. Skala prowadzonych
działań, straty wśród żołnierzy z trzech kontynentów
i afrykańskiej ludności, rozległość teatru wojennego
i wreszcie długotrwałość walk — oddziały Lettowa
skapitulowały dopiero 25 listopada 1918 roku, dwa tygo­
dnie po zakończeniu wojny w Europie — pozwalają
określić kampanię w Afryce Wschodniej podczas pierwszej
wojny światowej jako największy konflikt zbrojny w his­
torii skolonizowanej Afryki Subsaharyjskiej, czyli jak
przyjęto to w historiografii, w okresie 1880-1960. Znisz­
czenia materialne i wstrząsająca liczba ofiar kampanii
oraz skala towarzyszących jej fal głodu i epidemii każe
nazwać Afrykę Wschodnią trzecim — po Europie i Blis­
kim Wschodzie — wielkim regionem świata ciężko
dotkniętym przez wojnę lat 1914-1918. Kampania okazała
się tym bardziej fascynująca, że stanowi jednocześnie
niezwykłe świadectwo walki człowieka o przetrwanie
w nieludzkim środowisku na jednym z najtrudniejszych
do prowadzenia nowoczesnej wojny obszarów ziemi. Te
trudności pozwoliły wszakże na wyłonienie się dwóch
niezwykłych indywidualności, utalentowanych dowód­
ców, w których wielka wojna nie obfitowała — Paula
von Lettow-Vorbecka i generała z Afryki Południowej,
weterana wojny burskiej, Jana Christiana Smutsa. Spra­
wili oni, że konflikt ten nazwano „ostatnią wojną gen­
tlemanów”.
ROZDZIAŁ I
NIEMIECKI PODBÓJ AFRYKI WSCHODNIEJ
I BUDOWA KOLONII 1884-1914

Niemiecka kolonizacja w Afryce Wschodniej rozpoczęła


się w 1884 roku. Wówczas kupiec Karl Peters, szef
Niemieckiego Towarzystwa Wschodnioafrykańskiego (Deu­
tsche Ostafrikanische Allgemeine Gesellschaft — DOAG)
przez tzw. układy ochronne z miejscowymi wodzami zdobył
dla Niemiec władzę nad wybrzeżem od Zanzibaru po
portugalski Mozambik1. Obszar ten znajdował się od
wieków pod wpływem cywilizacji arabskiej, uosabianej
przez sułtanat Zanzibaru, który utworzył nad oceanem
liczne faktorie, swego czasu rozrosłe do rozmiarów
państw-miast bogacących się na handlu niewolnikami.
Większość czarnych mieszkańców tych terenów wyznawała
islam i znajdowała się pod wpływem kultury arabskiej2.
Posługiwano się językiem suahili, który już od XVII wieku
był zapisywany alfabetem arabskim, a wskutek penetracji
kolonialnej Portugalczyków — także łacińskim. W chwili
przybycia Niemców jednak wpływy portugalskie praktycz­
nie nie istniały; najpotężniejszym władcą był sułtan Zan­
zibaru, chociaż w głębi kraju jego władza ograniczała się
1 M . C z a p l i ń s k i , Niemiecka Polityka Kolonialna, Poznań 1992,

s. 88-89.
2 Tamże, s. 87.
do kontroli szlaku niewolniczego od jeziora Tanganika aż do
oceanu. Mieszkały tam liczne plemiona z grupy Bantu
i hodowcy z grupy Chamitów, różniące się pod względem
ekonomicznym. Rozbicie i ciągłe migracje ułatwiały Niem­
com zdobycie kolonii. Arabowie dalej działali jako kupcy
i posiadacze ziemscy na wybrzeżu, choć handlem zajmowała
się teraz głównie mała społeczność hinduska. Środkową część
przyszłej kolonii zamieszkiwały wojownicze plemiona Njam-
wezi, które dla ochrony przed Arabami utworzyły związek
o charakterze przypominającym organizację państwową;
widziały one w Niemcach sojuszników w walce z sułtanem3.
Murzyńscy władcy Ruandy i Urundi na dalekim północnym
zachodzie w ogóle nie mieli kontaktu z Niemcami. Peters,
rozpoczynając kolonizację, pozyskał teren oddzielony od
oceanu pasem posiadłości władcy Zanzibaru. Wojna z nim
wydawała się nieunikniona, choć na razie Niemcy byli zbyt
słabi. Podejmowali jednak śmiałe działania. W 1888 roku
Petersowi udało się wynegocjować od sułtana obszar na
samym wybrzeżu. Mogli tu teraz ściągać niemieccy kupcy
i misjonarze, od początku stanowiący konkurencję dla
kupców i duchownych arabskich. Niemcy świadomie obrażali
uczucia religijne i lekceważyli prawa miejscowej ludności 4.
We wrześniu 1888 roku spowodowało to wybuch antynie-
mieckiego powstania pod wodzą Busziriego Ibn Salima,
byłego handlarza i właściciela plantacji. Powstanie objęło
swym zasięgiem całe wybrzeże. Niezwykle niebezpieczny dla
Niemców bunt muzułmanów stłumił Hermann Wissmann,
absolwent szkoły wojskowej, podróżnik i awanturnik. Posłu­
żył się oddziałem zaimprowizowanym z płatnych sudańskich
najemników, dowodzonym przez białych oficerów5. Wis-

3 Tamże, s. 88-89.
4 Tamże, s. 91-92.
5 Tamże, s. 93. Więcej informacji na temat ekspedycji militarnych
Wissmanna podczas powstania Busziri, a także późniejszych wypraw
niemieckich dowódców — Maxa Pragera, Schmidta, Erwina Boehmego,
smann zapobiegł zepchnięciu Niemców do oceanu przez
powstańców, nawiązał współpracę z tworzącymi własną
kolonię w Afryce Wschodniej Brytyjczykami i wykorzystał
ich okręty, by wraz z niemieckimi jednostkami zablokowały
wybrzeże, odcinając Busziriemu możliwość importu broni
z zewnątrz6. Busziriego powieszono, Wissmann dostał
tytuł szlachecki i stopień generała, a także stanowisko
gubernatora oficjalnie proklamowanej Niemieckiej Afryki
Wschodniej. Od 1891 roku stał też na czele Schutztruppe,
czyli tzw. wojsk ochronnych — oddziałów wojskowych
mających pełnić w kolonii funkcje policyjne. Utworzono je
z Sudańczyków oraz rekrutów zwerbowanych z wojow­
niczych plemion Njamwezi, Hehe, Ngoni i Sakuma; dowo­
dzić mieli biali oficerowie. Analogiczne formacje utworzono
w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej i w Kame­
runie w 1895 roku. Podlegały kanclerzowi Rzeszy i miały
wspólne naczelne dowództwo w Berlinie, gdzie służyli też
oficerowie ze Sztabu Generalnego7.
Rok 1890 był przełomowy dla niemieckiej polityki
kolonialnej — w Niemczech po dymisji Bismarcka pełnię
władzy objął cesarz Wilhelm II, który od razu pchnął
Rzeszę na tory Weltpolitik, czyli polityki zmierzającej do
przekształcenia Niemiec w światowe mocarstwo. Pierwszym
jego posunięciem było zawarcie z Wielką Brytanią tzw.
układu Helgoland-Zanzibar; na jego mocy Rzesza rezyg­
nowała z trzech obszarów we wschodniej Afryce, do
których rościła pretensje, czyli Ugandy, Witu i Zanzibaru,
Eberharda Gudowiusa w głąb wschodniej Afryki — zob. Werner von
L a n g s d o r f f , Deutsche Flagge über Sand und Palmen, 53 Kolonialk­
rieger erzählen, Berlin 1941.
6 C. M i l l e r , Battle for the Bundu — The First World War in East

Africa, Nairobi 1976, s. 9.


7 H. S t o e c k e r , Die Deutsche Kolonialherrschaft in Afrika vor 1914:

allgemeine Fragen, w: Drang nach Afrika — Die Koloniale Expansions­


politik in Afrika von den Anfängen bis zum Ende des Zweiten Weltkrieges,
herausg. von Helmuth S t o e c k e r , Berlin 1977, s. 166.
w zamian za wyspę Helgoland zajmowaną przez Brytyj­
czyków jeszcze od czasów wojen napoleońskich8. Miała
tam powstać baza niemieckiej marynarki, a tymczasem
brytyjscy kolonizatorzy cieszyli się, sądząc, że niemiecka
ekspansja kolonialna została zahamowana. Nie dostrzeżono
zrazu znaczenia przejęcia kontroli nad kolonią z DOAG
przez rząd Rzeszy. W ten sposób budowa kolonii prze­
stawała być prywatnym przedsięwzięciem Petersa w imieniu
Niemiec, a stawała się procesem bezpośrednio sterowanym
przez Berlin. Niemcy, ustaliwszy w ten sposób granicę
kolonii na północy (w 1890 roku) i południu (układ
z Portugalczykami zawarto jeszcze w 1886 roku, po­
stanawiając, że granicą z Mozambikiem będzie rzeka
Ruwuma)9, przystąpili do ekspansji na zachód. W latach
1890-1904 przeprowadzono blisko 75 ekspedycji wojs­
kowych przy udziale Schutztruppe, składających się z bia­
łych oficerów i czarnych żołnierzy, tzw. askari (w suahili
— żołnierz, słowo pochodzące od arabskiego asker — ar­
mia). Liczące po kilkuset żołnierzy, uzbrojone w karabiny
maszynowe kompanie Schutztruppe penetrowały gęsty
wschodnioafrykański busz i staczały ciężkie boje z groź­
nymi przeciwnikami, którymi okazały się bitne plemiona
Hehe, Unyanyembe czy Chagga10. Świetnie znające teren,
uzbrojone w oszczepy, lecz także w myśliwskie sztucery,
wyćwiczone w partyzanckiej taktyce, angażowały wszystkie
niemieckie siły od Kilimandżaro na północy aż po płasko­
wyż Uzungu na południu, bezlitośnie mordując wszystkich
schwytanych Niemców. Dowodzili nimi tacy wybitni wo­
dzowie, jak Mkwawa, przywódca Hehe, skupieni wokół
ośrodka Iringa, czy Isike, broniący się przez wiele miesięcy
niemieckiego oblężenia w swojej siedzibie w Taborze 11.
8 M. C z a p l i ń s k i , op. cit., s . 9 6 .
9 L . B o e l l , Die Operationen in Ostafrika, Hamburg 1951, s. 8.
10 C. M i l l e r , op. cit., s . 1 2 .
11 Tamże.
Prowadząc przeciw nim regularne działania wojskowe,
Niemcy starali się wykorzystywać waśnie między plemiona­
mi, zjednując sobie niektóre z nich darami lub wzbudzając
strach okazywaniem siły i okrucieństwa. Tubylcy okres
1890-1904 nazywali „rządami Kiboko” (w suahili — hipopo­
tam; tu oznaczało to bicz ze skóry tych zwierząt, ponieważ
lojalnych wobec siebie Murzynów Niemcy uzbrajali w te
narzędzia, by terroryzując swoich pobratymców, ugruntowy­
wali ich panowanie)12. W 1897 roku Karl Peters, współkieru-
jąc akcjami przeciw tubylcom, posuwał się do chłostania na
śmierć kobiet i dzieci. Krajowcy nazwali go Mikono Wa
Damu (w suahili — człowiek mający krew na rękach)13.
Bezmyślny sadyzm spowodował odsunięcie się od niego
także Niemców i doprowadził do końca jego kariery, gdy
został odwołany z Afryki Wschodniej i w Niemczech stanął
przed sądem14. Jednakże wymuszanie szacunku strachem,
przy osobistej brawurze i wytrzymałości w walce, pozwoliło
jednemu z dowódców, Tomowi Prince’owi, zyskać prawdzi­
wy podziw wojowniczych Hehe. Ścigając niezmordowanie
całymi latami ich wodza Mkwawę, nazywanego przez
Niemców Czarnym Napoleonem z uwagi na umiejętności
dowódcze, zdołał zrobić na Hehe takie wrażenie, że wybrano
go na wodza plemienia15. Mimo że Mkwawę pozbawiono

1 2 L . M o s l e y , Duel for Kilimanjaro — An account to East African

Campaign, London 1963 s. 38.


13 C. M i l l e r , op. cit., s . 1 0 .

14 Koniec kariery kolonialnej nie zaszkodził jego legendzie jako pioniera

niemieckiego kolonializmu. Przypomniała o nim kinematografia III Rzeszy


— w 1941 roku na ekrany wszedł zrobiony z rozmachem dramat
historyczny Karl Peters (w roli głównej wystąpił najsłynniejszy aktor
hitlerowskiej kinematografii Hans Albers). Film, dzieło wybitnie propagan­
dowe, przedstawiał Petersa jako dumnego zdobywcę, który zagroził
brytyjskiemu imperium kolonialnemu, Brytyjczycy więc, wespół z Żydami
i socjaldemokratami, posłużyli się procesem, by się go pozbyć. Zob.
Kronika filmu, Warszawa 1995, s. 167.
15 Tamże, s. 13.
władzy, nie udało się zmusić jego ludzi ani groźbami,
ani pieniędzmi (zaproponowano pokaźną sumę pięciu
tysięcy rupii — niedawno wprowadzonej w kolonii waluty)
do wyjawienia jego kryjówki. W końcu w 1898 roku
Prince wytropił go, ale nie zdążył pojmać, zanim ten
popełnił samobójstwo16. Tubylcy nazwali potem Prince’a
Bwana Sakarani, co oznaczało „upojony wojną”. Za
pokonanie Mkwawy dostał tytuł szlachecki, dodając do
angielskiego nazwiska niemieckie „von”.
Podbój pozwolił Niemcom na dobre poznanie warunków
klimatycznych i geograficznych Afryki Wschodniej. Szkoląc
askari w posługiwaniu się europejską bronią i wdrażając
dyscyplinę, sami uczyli się od swych czarnych podwładnych
sztuki walki partyzanckiej, maszerowania i po prostu
przeżycia w buszu17. Ostatnim akordem w historii podboju
Afryki Wschodniej przez Niemców było powstanie Maji-
-Maji. Wybuchło ono w lipcu 1905 roku jako objaw
sprzeciwu wobec niemieckiej administracji kolonialnej,
zmuszania tubylców do wycieńczającej pracy na planta­
cjach, płacenia podatków wyznaczonym do tego arabskim
urzędnikom akidom oraz ogólnie przeciw biurokratycznym
16 Tom Prince, jeden z najlepszych niemieckich żołnierzy kolonialnych

przed pierwszą wojną światową, urodził się na Mauritiusie w 1866 roku


jako syn brytyjskiego oficera i niemieckiej misjonarki. Kształcił się
w Anglii. Następnie wyjechał do Niemiec, gdzie wstąpił do armii i odbył
szkolenie wojskowe w Kassel; zaprzyjaźnił się wówczas z kolegą z roku,
Paulem von Lettow-Vorbeckiem. W 1889 roku przybył do Afryki
Wschodniej jako żołnierz ekspedycji Wissmanna przeciw powstańcom
Busziri. Odznaczył się w walkach, później prowadził kampanie kolonialne
przeciw ludowi Hehe. Ożeniony z córką Wissmanna, stał się jako
pełnoprawny Niemiec plantatorem w Niemieckiej Afryce Wschodniej
i późniejszym bliskim współpracownikiem Lettowa, B. F a r w e 11, The
Great War in Africa, New York 1989, s. 113.
17 C. M i l l e r , op.cit., s. 12. W Afryce Wschodniej busz stanowił
nieprzekraczalną „ścianę” kolczastych krzaków, która trwale zapadła
w pamięć weteranom kampanii. Krajowcy nazywali go Pori, Bundu lub
Nyika (stąd nazwa w suahili całej kolonii — Tanganika).
metodom zarządzania kolonią. Wpływ na jego rozpoczęcie
miały wiadomości o powstaniu Hererów i Hotentotów
w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej, od roku
przynoszącym Niemcom olbrzymie straty. Powstanie za­
częło się od tego, że czarownicy na południu kolonii
sprzedawali świętą wodę Maji (w suahili — woda), której
wypicie miało uodpamiać na karabinowe kule Niemców.
Wierząc w skuteczność Maji, wojownicy Matumbi ogłosili
zjednoczenie przeciw białym wszystkich plemion Bantu.
Na terytoriach między jeziorem Niasa, Mozambikiem
i Oceanem Indyjskim przystąpiono do niszczenia plantacji
bawełny. Niemcy byli kompletnie zaskoczeni. Na obszarze
200 tysięcy kilometrów kwadratowych rozpoczęły się walki
partyzanckie. Niemców wspierały pomocnicze oddziały
Ruga-Ruga oraz część plemion na czele z Hehe. Powstań­
ców masakrowały artyleria i karabiny maszynowe. Ob­
legano niemieckie garnizony w Liwale, zagrożono Dar,
w Mahenge garstka Niemców musiała powstrzymywać
osiem tysięcy wojowników. Nowy gubernator kolonii,
hrabia von Götzen, począł stosować taktykę spalonej ziemi,
niszcząc każdą wioskę i pole uprawne, co ostatecznie dało
Niemcom zwycięstwo18. W 1907 roku powieszono przy­
wódców powstania. Cała południowa część kolonii została
spustoszona; potworne straty w walkach i głód dokonały
dzieła zniszczenia — około 375 tysięcy ludzi zostało
zabitych lub zmarło; Niemcy stracili kilkunastu żołnierzy19.
Zmiażdżenie oporu na południu w 1907 roku oznaczało
koniec podboju kolonii (jeszcze w 1899 roku ustanowiono
rezydentów na dworach murzyńskich władców Ruandy
i Urundi, w ten sposób włączając te krainy w obręb
kolonii). Długotrwałe działania wojenne podczas powstania
poważnie wpłynęły na rozwój Schutztruppe. Askari okazali
się niezwykle skuteczni w okrutnych operacjach pacyfikacyj-
18 M. C z a p l i ń s k i, op. cit., s. 238-243, C. M i l l e r , op. cit., s. 14.
19 Tamże.
nych przeciw własnym pobratymcom. Czarni przeciwnicy byli
jednak bardzo niebezpieczni; ciężko było ich zaskoczyć.
Powstańcy za sukces uważali ucieczkę z małymi stratami, duże
straty traktowali jako porażkę. Świetnie sprawdzali się w woj­
nie partyzanckiej. Rozdzielali się w walce na liczne grupy,
przenikali na teren Niemców, a później wykazując bardzo
dobrą orientację i wielką precyzję, łączyli się ponownie.
Atakowali uparcie i wciąż powracali, zagrażając Niemcom ze
wszystkich stron. Byli mistrzami taktyki „uderz i zniknij”20.
Dowodząc w polu swoimi askari, Niemcy musieli rozwiązać
wiele problemów. Wojowników od dzieciństwa walczących
oszczepami trudno było nauczyć władania bagnetem, a do tego
jeszcze strzelania. Artyleria czy ckm-y były dla nich równozna­
czne z czarami. W Schutztruppe służyło wielu ludzi ze
skłóconych plemion; trzeba było nauczyć ich dyscypliny
i współdziałania. Na suahili tłumaczono fragmenty pruskich
regulaminów21. Żołd miesięczny dla szeregowca wynosił 30
rupii (równowartość ówczesnych 9,90 $), dla podoficera
— 150 rupii (50 $). Była to suma dwukrotnie wyższa od płacy
dla kolorowych żołnierzy u Brytyjczyków. Nic więc dziwnego,
że gdy 1 batalion brytyjskich wojsk kolonialnych w Kenii, tzw.
Kings African Rifles (Królewscy Strzelcy Afrykańscy) został
rozwiązany, wielu rekrutów zgłosiło się na służbę u Niemców.
Powstał oddział Schutztrappe złożony tylko z byłych brytyjs­
kich askari, gdzie komendy wydawano po angielsku; stosowa­
no też brytyjską sygnalizację na manewrach 22.
Niewielka liczba niemieckich askari umiała czytać, więc
ich zadaniem było czytanie na głos całej reszcie specjalnej
gazety wydawanej w języku suahili „Kiongozi” („Przywód­
ca”). Wbijano żołnierzom do głowy lojalność dla Kajzera,
dalekiego władcy o mitycznej potędze. Każdy askari miał
mundur w kolorze khaki, a na głowie nosił kepi z orłem
20 C. M i l l e r , op. cit., s . 1 5 .
21 Tamże, s. 16.
22 B. Fa r w e 11, op. cit., s. 1 1 5 .
cesarskim ze złota. W ten sposób starano się wpoić w nich
poczucie przynależności do kasty wybranych wojowników;
chciano, by czuli się jak „czarna rasa panów”23. W tym
celu wprowadzono też instytucję służących dla askari
— jumbe. Przy wyborze podoficera Schutztruppe Niemcy
stosowali bezwzględną selekcję. Kandydata obowiązywały
co najmniej trzy lata czynnej służby, musiał mieć świetną
kondycję fizyczną, predyspozycje przywódcze, inicjatywę,
odwagę, inteligencję. Wprowadzono stopnie podoficerskie:
Sol, czyli Feldwebel — starszy sierżant, Betschausch
— sierżant, Schausch — kapral, Ombatscha — starszy
strzelec. Była też niewielka liczba oficerów — Effendich
(Effendi — po arabsku „pan”). Effendi mógł nosić szablę
kawaleryjską jak biali oficerowie. Podlegali mu czarni
podoficerowie i żołnierze 24.
Biała kadra oficerska też miała przed sobą trudne zadanie.
Niemców w kolonii obowiązywało twarde szkolenie. Kadeci
świeżo przybyli z Europy musieli poznać tubylczą broń
— włócznie, strzelby, łuki; ważne były szczegóły, takie jak
wiedza, jaki jest zasięg trujących strzał używanych przez
tubylcze plemiona. Poznawano teren, ćwiczono instynkt
samozachowawczy. Uczestniczono w trudnych ćwiczeniach
fizycznych i orientacyjnych, uczono się pokonywać kol­
czaste przeszkody — zeriba25. Stworzono integralną jedno­
stkę taktyczną — kompanię polową (Feldkompanie, FK)
liczącą siedmiu-ośmiu niemieckich oficerów i podoficerów,
150-200 askari wraz z dwiema sekcjami karabinów maszy­
nowych, niewielką jednostką Ruga-Ruga (wojownicy po­
mocniczy uzbrojeni zwykle w oszczepy; Niemcy wykorzys­
tywali ich do różnych zadań, np. do zwiadu), kilkuset
tragarzami. Był własny chirurg, krawiec, szewc i trębacze.
Z czasem feldkompanie łączono w większe zgrupowania
23 C. M i l l e r , op. cit., s . 1 7 .
24 L. D e p p e, Mit Lettow-Vorbeck durch Afrika, Berlin 1921 s. 54-55.
25 C . M i l l e r , op. cit., s . 1 8 .
— Abteilungen. Po zakończeniu militarnego podboju za­
częto tworzenie administracji w kolonii; niższe jej szczeble
zajęli tzw. jumbo, urzędnicy wioskowi, podporządkowani
zarządcom większych obszarów — akidom26. W okręgu
Usambara utworzono całą sieć plantacji kokosów, kawy,
tytoniu, bawełny, agawy sizalowej, z licznymi osiedlami
białych osadników. Rozbudowywano porty oceaniczne
— Tanga i Dar es-Salaam, łącząc je z interiorem liniami
kolejowymi — na północy koleją Usambara oraz Koleją
Centralną, biegnącą aż do jeziora Tanganika na zachodzie,
gdzie znajdowała się ostatnia stacja — port Kigoma.
Dzieliła kolonię na bardziej ucywilizowaną część północną
i dzikszą południową. Na terenie kolonii działały wielo­
narodowe misje — organizacje brytyjskie, francuskie,
belgijskie obok niemieckich misji katolickich i protestanc­
kich. Niemcy tolerowali ich obecność, chociaż oskarżali
o dywersję polityczną i bacznie obserwowali27. Po po­
wstaniu skompromitowana administracja wojskowa ustąpiła
miejsca cywilnym urzędnikom, takim jak Albrecht von
Rechenberg i Heinrich Schnee. Schnee, mieszczańskiego
pochodzenia, z wykształcenia prawnik, zdobywał doświad­
czenie w pracy kolonialnej na Pacyfiku (Samoa, Rabaul,
Neupommem), gdzie poznał swoją żonę z Nowej Zelandii.
W 1912 roku przybył z nią do Afryki Wschodniej, której
gubernatorstwo było uważane za szczyt kariery kolonialnego
urzędnika. Tak też uważał sam Schnee, dumny, że powie­
rzono mu zarząd „Perły Niemieckiego Imperium Kolonial­
nego”, kolonii, która w przyszłości miała się stać „niemiec­
kimi Indiami”. Energicznie przystąpił do poznawania
egzotycznej krainy, jej ludów, zwyczajów i języka suahili 28.

26 M. C z a p l i ń s k i , op. cit., s . 9 9 .
27 Tamże, s. 108-109.
28 M . C z a p l i ń s k i , op. cit., s. 280-282, B. F ar w e 11, op. cit., s. 108,

zob. także: M. C z a p l i ń s k i , Biurokracja Niemieckiego Imperium


Kolonialnego — charakterystyka urzędników kolonialnych, Wrocław 1985.
Od czasów pojawienia się Niemców w Afryce Wschodniej
Brytyjczycy zaakceptowali ich obecność, choć z początku
obawiali się o bezpieczeństwo Indii, za którego gwarancję
uważali całe wybrzeże tej części Czarnego Lądu w swoich
rękach. Niemcy pokrzyżowali również brytyjskie plany
stworzenia południkowego pasa ich posiadłości od Kairu
po Kapsztad. Zarówno projektowana linia kolejowa, która
miała połączyć te punkty, jak i szlak morski wzdłuż
wybrzeży wschodnioafrykańskich napotykały przeszkodę
w postaci niemieckiej kolonii. Wydawało się, że część tych
problemów została rozwiązana podczas międzynarodowej
konferencji w Berlinie, w latach 1884—1885, poświęconej
kwestii Konga. Do najważniejszych jej postanowień nale­
żało uznanie wolnego państwa Kongo, własności króla
Belgii Leopolda, oraz zabezpieczenie interesów mocarstw
zainteresowanych kolonizowaniem Afryki Subsaharyjskiej
przez neutralizację tzw. Basenu Konga, czyli pasa bieg­
nącego z zachodu na wschód i przechodzącego przez
środek Afryki. Terytorium to sygnatariusze tzw. aktu
kongijskiego uznawali za wyłączone z europejskich kon­
fliktów, uważając, że prowadzenie tu zbrojnych akcji będzie
się odbijało na funkcjonowaniu wszystkich kolonii i ich
białych społeczności w tym regionie, obniżając prestiż
białej rasy w oczach kolorowych i zachęcając ich do oporu
przeciw wszystkim kolonizatorom. Zabezpieczano też inte­
resy handlowe państw europejskich, czyniąc Basen Konga
strefą wolnego handlu29. Dzięki temu Brytyjczycy mieli
poczucie większego bezpieczeństwa, co wpłynęło na dobre
stosunki z Niemcami w Afryce Wschodniej. Wsparto ich

29 Zob. H. L o t h , The Berlin Conference 1884-1885, Rivalries and


cooperation in the light of German government files, w: Afrika — Studien,
Africa — Studies — Dedicated of the V International Congress of African
Studies in Nigeria, published by the Sektion Afrika und Nahostwissens-
chaften of the Karl Marx University Leipzig, Akedemie Verlag, Berlin
1983.
podczas powstania Busziri, a układ Helgoland-Zanzibar
wydawał się wskazywać, że Niemcy godzą się tu na
supremację Brytyjczyków. Obserwowali z podziwem pracę
kolonizacyjną Niemców, budowę przez nich kolei, dróg
i stacji badawczych, uważali ich jednak za nieco gorszych
od siebie kolonizatorów. W Wielkiej Brytanii wierzono, że
za jakiś czas może dojść do podziału Afryki między
Zjednoczone Królestwo a Niemcy, jako jedyne predys­
ponowane do tego zadania mocarstwa30. Tymczasem Brytyj­
czycy chcieli współpracować z Niemcami na arenie między­
narodowej, traktując ich jako przeciwwagę dla Francji,
zarówno w Europie, jak i w Afryce. Dlatego w koloniach
kontynuowano współpracę, której nie psuły takie wydarze­
nia, jak udzielenie przez Niemców schronienia sułtanowi
Zanzibaru — Seyidowi Chalid bin Bargashowi — który
obalony przez Brytyjczyków w 1896 roku musiał ustąpić
miejsca marionetkowemu następcy i znalazł siedzibę w Dar
es-Salaam. Tłumaczono to polityką Niemców zjednywania
sobie muzułmanów po powstaniu Busziri31. W 1909 roku
zawarto układ brytyjsko-niemiecki odnoszący się do współ­
pracy w tłumieniu powstań tubylczych w Afryce Wschod­
niej, będący świadectwem wzajemnego zaufania. Zupełnie
inaczej postępowali Niemcy np. w stosunkach z Belgią,
gdy w latach 1897-1902 współpracowali z nastawionymi
antybelgijsko plemionami w północnym Kongu, licząc na
poszerzenie niemieckiej granicy Afryki Wschodniej koło
jeziora Kiwu na granicy z Kongiem32. Jednak to nie
stosunki między władzami kolonialnymi i mocarstwami
decydowały o światowej sytuacji. Od początku lat dziewięć­
dziesiątych XIX wieku Wielka Brytania szukała zbliżenia

30 W.L. R o g e r , Das Elìde des Deutschen Kolonialreiches — Britischer

Imperialismus und die Deutschen Kolonien 1914-1919, Düsseldorf 1971,


s. 37-38.
31 Tamże, s. 31.

32 H. L o t h , op.cit., s. 132-133.
z Rzeszą, widząc w niej doskonałego partnera handlowego,
a także sojusznika politycznego. Z pewnym niepokojem
obserwowano pojawienie się Niemiec na wybrzeżu Afryki
Wschodniej, które chciano pozyskać, by zapewnić bez­
pieczeństwo Indii, ale brak sił morskich Niemiec uspokajał
brytyjskich polityków33. Jednakże na brytyjskie próby
zbliżenia Niemcy odpowiadali, dyktując swoje warunki, na
jakich mogłoby się ono odbyć.
II Rzesza, realizując swoją Weltpolitik, dążyła do nowego
podziału Afryki; działając w sposób pokojowy, chciała
obejść stabilizujący sytuację akt kongijski. Środkiem na
uzyskanie dominacji na Czarnym Lądzie było odebranie
kolonii satelitom wielkich mocarstw, które na nie „nie
zasługiwały”, Belgii i Portugalii. W 1898 roku Niemcom
udało się doprowadzić do tzw. układu Angola-Vertrag,
zgodnie z którym miało dojść do podziału portugalskiej
Angoli i Mozambiku. Wielka Brytania miała dostać połu­
dniowy Mozambik i środkową Angolę, a Niemcy północny
Mozambik oraz południową i północną część Angoli.
Jednakże podczas wojny burskiej 1899-1902 Brytyjczycy
wycofali się z tych umów, obiecując Portugalii integralność
jej kolonialnego imperium w zamian za zamknięcie portu
Lorenco Marques w zatoce Delagoa (Mozambik), jedynego
punktu nad Oceanem Indyjskim, z którego Buro wie próbo­
wali importować broń. Niemców starano się udobruchać,
przyznając im większy udział na Samoa. W Wielkiej
Brytanii powszechnie jednak uważano, że Portugalia fatalnie
zarządza swymi koloniami, tak więc w końcu w 1914 roku
zgodzono się na ich podział, ale było już na to za późno34.
Nie mógł również dojść do skutku podział Konga 35.

33 W.L. R o g e r , op. cit. , s . 3 1 .


34 Tamże, s. 33.
35 W.L. R o g e r , tamże, s. 33; zob. także: H. S t o e c k e r , Die
Expansionsbestrebungen in Mittelafrika 1898-1914, w: Drang nach
Afrika..., s. 208.
Brytyjczycy działali wówczas pod presją bezpośredniego
zagrożenia niemieckiego w Europie. Rosło ono, wraz
z kolejnymi kryzysami wywoływanymi przez niemiecką
agresywność i zachłanność, od 1896 roku, gdy wysyłając
słynną krugerowską depeszę, Niemcy otwarcie wmieszali
się w brytyjskie interesy, rozpoczynając rozbudowę maryna­
rki wojennej w 1898 roku, zachowując wrogą neutralność
podczas wojny burskiej 1899-1902, doprowadzając do
kryzysów marokańskich 1905-1911, a także rozbudowując
kolej bagdadzką. Było to wymierzone w Indie, i na to
Brytyjczycy również musieli się zgodzić, nie widząc już
innego wyjścia niż wojna36. Wpływy niemieckie ograni­
czono tylko w ten sposób, że Kuwejt nad Zatoką Perską
miał być brytyjską strefą wpływów37. Weltpolitik stworzyła
na całym świecie mnóstwo punktów zapalnych, sfer sprzecz­
nych interesów, tak podgrzewających napięcie między­
narodowe, że rozładować je mogła tylko wojna. Dotyczyło
to oczywiście wszystkich niemieckich kolonii, także Afryki
Wschodniej, gdzie na polecenie Ministerstwa Kolonii
w Berlinie przystąpiono do przygotowań na wypadek
europejskiej wojny. W ramach tych działań dowódca
Schutztruppe, Eduard von Schleinitz, określił strategię
obronną rozkazem z 20 lipca 1912 roku. Uważając Wielką
Brytanię za głównego przeciwnika, stwierdzał, że wobec
przewagi Royal Navy obrona wybrzeży nie będzie miała
sensu. Obawiano się, że wkroczenie Brytyjczyków do
kolonii od strony morza może spowodować wybuch wiel­
kich tubylczych powstań; aby zapobiec desantowi, chciano
uderzyć na Brytyjską Afrykę Wschodnią i tam przenieść

36 Więcej na ten temat, zob. Zarys Dziejów Afryki i Azji, Historia


Konfliktów 1869-2000, praca zbiorowa pod red. A. Bartnickiego, War­
szawa 2000.
37 Zob. P. S z l a n t a , Kolej Bagdadzka — polityka mocarstw na
Środkowym Wschodzie przed 1914 rokiem, w: Zarys Dziejów Afryki...,
s. 95-110.
punkt ciężkości walk, w myśl zasady, że najlepszą obroną
jest atak. Taki plan zaaprobował minister kolonii dr Wilhelm
Solf oraz gubernator Schnee, szczególnie wrażliwy na
zagrożenie kolonii i jej białych mieszkańców38. W styczniu
1914 roku do kolonii przybył nowy dowódca Schutztruppe,
płk. Paul von Lettow-Vorbeck39. Jego zadaniem było
przygotowanie Niemieckiej Afryki Wschodniej do obrony
na wypadek wojny z europejskim mocarstwem; oczywiście
myślano o Wielkiej Brytanii. Dysponował siłami Schutz­
truppe obejmującymi 216 białych i 2540 czarnych oficerów
i żołnierzy. Istniała też policja złożona z 45 białych i 2140
kolorowych, uzbrojona tylko częściowo w broń palną
(karabiny na czarny proch wz. 1871) wytwarzające mnóstwo
dymu i huku, który mógł robić wrażenie na tubylcach, lecz
nie na nowocześnie uzbrojonych Europejczykach40. Lettow
miał przygotować obronę obszaru prawie dwa razy więk­
szego od Niemiec (997 tysięcy km2) o ciągnących się przez
setki kilometrów granicach i linii brzegowej narażonych na
ataki wroga. Rekrutować ludzi mógł z mikroskopijnej
białej społeczności (5336 białych, w tym 4410 Niemców)
oraz spośród 7 milionów 600 tysięcy tubylców. Zaczął od
przygotowania własnego planu defensywnego, opierając
się na planie Schleinitza. Postanowił nie rozpraszać małych

38 L. B o e 11, Die Operationen..., s. 24.


39 Paul Emil von Lettow-Vorbeck, urodził się w 1870 roku w Saarlouis
(Nadrenia) w rodzinie pruskich junkrów. Wzorem swojego ojca wstąpił
do armii, kształcił się w Akademii Wojskowej w Kassel, służył w piechocie
morskiej w Wilhelmshaven, był członkiem niemieckiego kontyngentu
wysłanego do Chin w celu stłumienia tzw. powstania bokserów w 1900
roku. W latach 1904-1905 uczestniczył w kampanii przeciw Hererom
i Hottentottom w Namibii. Postrzelony w oko rekonwalescencję odbywał
w Kolonii Przylądkowej (Afryka Płd.) W Niemczech służył kilka lat
w Sztabie Generalnym, awansował do stopnia pułkownika. Zob. P. von
L e t t o w-V o r b e c k, Mein Leben, Biberach an der Riss 1957.
40 P. von L e t t o w - V o r b e c k , Meine Erinnerungen aus Ostafrika,

Leipzig 1920, s. 17.


sił, lecz trzymać je skoncentrowane, by móc osiągnąć
lokalną przewagę nad przeciwnikiem41. Uznając granicę
z brytyjską Afryką Wschodnią za szczególnie niebez­
pieczną, szedł za wskazaniami Schleinitza i zaplanował
atak na najważniejszy cel strategiczny w brytyjskiej
kolonii — 700-kilometrową kolej ugandyjską, główną
arterię komunikacyjną, której obrona musiałaby zaan­
gażować całość wrogich sił 42.
By poznać teren, klimat i ludzi Lettow wyruszył na
wyprawę dookoła kolonii, przemierzając ją samochodem,
pieszo, konno, parowcem, ale i rowerem, wyjątkowo
sprawnie poruszającym się po utwardzonych tubylczych
ścieżkach. Przystąpił do reorganizacji całego Schutztruppe,
wcielając do wojska policję, która pod zarządem cywilnych
urzędników marnotrawiła czas, zabierając najlepszych
askari. Przeprowadzano intensywne szkolenia strzeleckie
dla askari, manewry, ćwiczenia musztry. Z Rzeszy Lettow
sprowadzał karabiny maszynowe, nowoczesne mauzery
wz. 1898 na proch bezdymny, działa małego kalibru
i nowych oficerów. Zarażony jego energią Tom von Prince,
który poznał go jeszcze w Niemczech, zorganizował
ochotniczy oddział z niemieckich i burskich plantatorów
w okręgu Usambara, świetnych jeźdźców i strzelców, choć
wyposażonych tylko w strzelby myśliwskie43. Bacznie
obserwowano nastroje wśród tubylców, o czym informowali
Lettowa zaprzyjaźnieni misjonarze, oraz starano się orien­
tować w sytuacji w Brytyjskiej Afryce Wschodniej. Tam­
tejsze siły, jeszcze mniejsze od niemieckich (2319 askari,

41 Tamże, s. 4.
42 Tamże.
43 Tamże. Burowie znaleźli się w Niemieckiej Afryce Wschodniej po
wojnie burskiej 1899-1902, gdy niewielka część weteranów walk zbiegła
z Afryki Południowej, by nie dostać się pod panowanie Brytyjczyków.
Drugim skupiskiem uchodźców stała się też Niemiecka Afryka Połu-
dniowo-Zachodnia.
głównie Sudańczyków, oraz 62 białych tworzyło oddział
Królewskich Strzelców Afrykańskich, KAR), zostały w ca­
łości zaangażowane w tłumienie rozruchów Somalijczyków
w Jubalandzie (granica Kenii i włoskiej Somali)44. Jed­
nakże Lettow nie lekceważył przeciwników, gdyż tamtejsi
brytyjscy oficerowie po ukończeniu Akademii Wojskowej
w Sandhurst odbywali wieloletnią służbę w różnych częś­
ciach imperium45. Z drugiej strony, sam widział brytyjskie
wojska kolonialne w akcji w Chinach w 1900 roku, z czego
zapamiętał ich „ślamazamość” 46.

44 B. F a r w e l l , Great War in Africa, s. 115.


45 C. M i l l e r , op. cits . 2 8 .
46 P. von L e l l o w-V o r b e c k, Meine Erinnerungen..., s. 3; zob. też

Mein Leben.
ROZDZIAŁ II
WYBUCH WOJNY

W czerwcu 1914 roku liczni oficjałowie, podróżnicy


i farmerzy poczęli ściągać do Dar es-Salaam, by wziąć
udział w wystawie kolonialnej z okazji ukończenia budowy
Kolei Centralnej (Mittellandbahn) i celebracji trzydziesto­
lecia Niemieckiej Afryki Wschodniej. Do kolonii zawinął
krążownik „Königsberg”, ściągając na siebie uwagę brytyj­
skiego konsula w Dar, Normana Kinga. King od jakiegoś
czasu po amatorsku zajmował się pracą szpiegowską. Na
podstawie swych powierzchownych obserwacji i plotek
gromadził wątpliwej jakości informacje w Field Notes on
German East Africa (Zapiski z Niemieckiej Afryki Wschod­
niej), gdzie twierdził m.in., że gdyby wybuchła wojna,
tchórzliwi niemieccy farmerzy zamiast walczyć zajmą się
ochroną swego dobytku. Wykazał się niezwykłym dyletan­
ctwem w rozmowie z dowódcą „Königsberga” kmdr. por.
(Fregattenkapitänen!) Maxem Looffem, zapytując go po
prostu, jak zachowa się niemiecka marynarka w razie
wojny, oczywiście — z Rosją1. Looff po tej rozmowie
kazał swoim ludziom uważać na „konsula-szpiega”. Wy­
stawa miała się odbyć na początku sierpnia. W dniu
1 sierpnia 1914 roku zamiast jej inauguracji zostało wydane

1 B . F a r w e l l , op. cit., s. 114.


przez gubernatora Schnee zarządzenie ogólnej mobilizacji
oraz zakaz wywożenia żywności poza granice, co zelek­
tryzowało mieszkańców kolonii2. Tego dnia Niemcy znalaz­
ły się w stanie wojny z Rosją. Telegram od gubernatora
ściągnął Lettowa do Dar. Tymczasem 2 sierpnia nadszedł
oficjalny telegram z Ministerstwa Kolonii Rzeszy, w którym
dr Solf pisał:
„Wojny w koloniach nie będzie. Uspokoić osadników” 3.
Jakby żywym zaprzeczeniem tych słów stała się obecność
u wybrzeży kolonii eskadry brytyjskich krążowników
przybyłych z Afryki Południowej, złożonej z HMS „Pega­
sus”, „Hyacinth” i „Astrea”, których zadaniem miało być
obserwowanie poczynań „Königsberga”. Chcąc pozbyć się
ewentualnej brytyjskiej obławy, dowódca okrętu kmdr por.
Max Looff dał rozkaz do wyjścia w morze na pełnej mocy
maszynowni jeszcze 31 lipca4. Niemcy w Afryce Wschod­
niej powszechnie wierzyli, że konflikty zbrojne w koloniach
między cywilizowanymi państwami należą już do przeszło­
ści; teraz bezpieczeństwo zapewniał im akt kongijski,
którego Brytyjczycy jako gentlemani nie mogli przecież
pogwałcić, tym bardziej że chronił również ich posiadłości.
Dnia 3 sierpnia wybuchła wojna Niemiec z Francją; chaos
informacyjny panujący w kolonii próbował opanować
Schnee, śląc telegramy do Rzeszy, ale nie trafiały one do
miejsca przeznaczenia. Brytyjczycy wzmogli napięcie wśród
Niemców, celowo przecinając podmorski kabel telegraficz­
ny łączący kolonię z Zanzibarem, gdzie mieli ważne źródło
informacji — radiostację5. Wśród obcokrajowców przyby­
łych na wystawę kolonialną, głównie Amerykanów, Szwe­
dów i Szwajcarów, wybuchła panika; wszyscy starali się

2 H. S c h n e e , Deutsch Ostafrika im Weltkriege..., s . 3 6 .


3 W. A r n i n g, Vier Jahre Weltkrieg in Deutsch-Ostafrika, Hannover
1939 s. 63.
4 M. L o o f f, Tufani. Sturm über Deutsch Ostafrika, Berlin 1936, s. 22.

5 Tamże, s. 26.
jak najszybciej spakować i opuścić kolonię na ostatnich
statkach w porcie w Dar. Cały ten ruch z zaciekawieniem
obserwowali tubylcy. Wreszcie w nocy z 4 na 5 sierpnia
o 23.00 Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom,
o czym w Afryce Wschodniej dowiedziano się kilka godzin
później dzięki własnym radiostacjom kolonialnym. Ofi­
cjalnymi celami wojennymi Brytyjczyków było uwolnienie
Belgii, zabezpieczenie Francji przed Niemcami, gwarancja
niezależności dla małych państw oraz likwidacja „pruskiego
militaryzmu”6. Do tego ostatniego postulatu doczepiono
tzw. strategię bezpieczeństwa, czyli zbrojne zajęcie niemiec­
kich kolonii, dopóki zamorskie imperium Niemiec było
jeszcze słabe. W tej decyzji utwierdzali Brytyjczyków sami
Niemcy, których organizacje kolonialne i imperialistyczne
w rodzaju Alldeutscherverband (Związek Wszechniemiecki)
otwarcie głosiły swoje gigantyczne projekty aneksjonis-
tyczne po wybuchu wojny, z których najbardziej umiar­
kowany zapowiadał utworzenie potężnej niemieckiej Mit-
telafriki, kolonii złożonej z dotychczasowych posiadłości
połączonych ze sobą dzięki zdobyciu belgijskiego Konga
i portugalskiej Angoli z Mozambikiem. Ow twór miał
zdominować gospodarczo Afrykę Subsaharyjską dzięki
wspólnemu systemowi kolejowemu 7.
Świadomość, że niemieckie wojska walczą w Europie
m.in. także o Mittelafrikę, jak również fakt objęcia więk­
szości niemieckich kolonii działaniami zbrojnymi skłoniły
przywódców ententy do przemilczenia propozycji neu­
tralizacji kolonii, wystosowanej im przez rząd Rzeszy,
choć dopiero 23 sierpnia. Logiczne było, że skoro Niemcy
dążyli do zachowania swych kolonii jako baz przyszłej

6 V.H. R o t h w e 11, British War Aims and Peace Policy 1914-1918,

Oxford 1971, s. 19, cyt. za: P. K r a s z e w s k i, Polityka Wielkiej Brytanii


wobec Niemiec w latach 1918-1925, Poznań 1982, s. 32.
7 Więcej o celach wojennych II Rzeszy zob. H. S t o e c k e r , Die
Kriegsziele, w : Drang nach Afrika...
ekspansji do końca wojny, to ententa zamierzała pozbawić
ich tychże baz. Wielka Brytania mogła już teraz urzeczywis­
tniać swoje plany, z czego zdawano sobie sprawę w Nie­
mieckiej Afryce Wschodniej, dlatego początek wojny biała
ludność przywitała spokojnie, przygotowując się do obrony
bez wybuchu radości czy demonstracji siły, jak miało to
miejsce w Europie8. Paradoksalnie znacznie gorzej wybuch
wojny przyjęli mieszkańcy Brytyjskiej Afryki Wschodniej,
którzy odczuli spadek poczucia bezpieczeństwa w spokoj­
nym dotychczas życiu kolonii. Karen Blixen, duńska
baronowa mieszkająca wówczas z mężem na farmie w Ke­
nii, w swoich słynnych wspomnieniach afrykańskich Pożeg­
nanie z Afryką wiernie oddała atmosferę tamtych dni:
„Po wybuchu wojny mój mąż i dwóch Szwedów, którzy
mu pomagali na farmie, zgłosili się na ochotnika i wyruszyli
na granicę posiadłości niemieckich, gdzie lord Delamere
organizował tymczasem służbę wywiadowczą. Zostałam
sama na gospodarstwie. Wkrótce zaczęły krążyć pogłoski
o stworzeniu obozu koncentracyjnego dla wszystkich bia­
łych kobiet, gdyż jak sądzono, groziło im niebezpieczeństwo
ze strony tubylców [...]. Ludzie znad granicy ciągle
domagali się amunicji i żywności. Od męża dostałam list
z instrukcją, żeby załadować cztery wozy i posłać mu jak
najprędzej. Nie mogę jednak, ostrzegał mnie, wysyłać ich
bez dozoru jakiegoś białego, bo nikt nie wie, gdzie są
Niemcy, a Masajowie, bardzo podnieceni wojną, przemiesz­
czają się po całym obszarze rezerwatu. Przypuszczano
wówczas, że Niemcy są wszędzie, dlatego przy wielkim
moście kolejowym Kijabe trzymaliśmy posterunki w celu
ochrony przed wysadzeniem w powietrze”.
Karen Blixen opisuje też paniczną ucieczkę amerykań­
skiej ekspedycji myśliwskiej, która porzuciła całą swoją
żywność, pisze o wrogim stosunku brytyjskiej ludności do

8 H. S c h n e e , Deutsch Ostafrika im Weltkriege..., s . 2 7 .


Skandynawów jako krewnych Niemców, o aresztowaniach
wśród Burów noszących nazwiska przypominające niemiec­
kie. Ona sama prowadząc wozy z zaopatrzeniem dla
zwiadowców największego kenijskiego plantatora — lorda
Delamere, pod eskortą wojowników Masajów i Kikujów,
robiła to, by zdjąć z siebie podejrzenie o szpiegostwo dla
Niemców, podobnie jak jej mąż Bror Blixen działający dla
Delamere’a 9.
Czarni poddani Niemiec nie rozumieli, dlaczego „Wa-
datschi” walczą z „Waingereza” (Niemcy i Brytyjczycy
w języku suahili), choć obserwowali wszystko z dużym
zaciekawieniem. Próbowali tłumaczyć sobie, po co toczy
się ta wojna, co prowadziło do zabawnych nieporozumień.
Na niemieckich rupiach widniała podobizna cesarza Wil­
helma II w okazałym hełmie kirasjerskim, a na angielskich
— króla Jerzego V, który nie miał nic na głowie; wysnuto
więc wniosek, że angielski król rozpętał wojnę z nie­
mieckim cesarzem z zazdrości o jego hełm. Powszechnie
wierzono w zwycięstwo Niemców — w końcu to oni
mieli potężnego Manowari Ya Bomba Tatu (w suahili
dosłownie wojownik z trzema rurami), jak nazywano
krążownik „Königsberg”, sądząc, że siła „wojownika”
zależy od jak największej liczby kominów10. Gubernator
Schnee, ogarnięty obsesyjnym strachem przed wybuchem
powstania tubylców na skutek brytyjskiego ataku, nawiązał
negocjacje z Eskadrą Przylądkową, gdy zbliżyła się 8 sie­
rpnia do Dar es-Salaam, żądając zniszczenia lub prze­
kazania Brytyjczykom radiostacji w porcie i na statkach
(motywowano to tym, że urządzenia te dzięki swemu
ogromnemu zasięgowi miały wspomagać marynarkę nie­
miecką na morzach i oceanach). Schnee zgodził się je
9 Por. K. B 1 i x e n, Pożegnanie z Afryką, przeł. z ang. J. Giebułtowicz,

Warszawa 2001 (rozdział „Safari podczas wojny”).


10 H . S c h n e e , op.cit., s. 121-122; M. L o o f f , Tufani. Sturm über

Deutsch Ostafrika..., s . 1 5 .
zniszczyć, po czym brytyjski krążownik „Astrea” wyłado­
wał mały desant, by sprawdzić, czy w mieście nie ma
niemieckich żołnierzy (artykuł konwencji haskiej z 1907
roku zakazywał ostrzału nieufortyfikowanego portu, ar­
tykuł II stanowił, że jeśli w porcie obecne są wrogie siły,
ostrzał możliwy jest dopiero po negocjacjach). Reprezen­
tant Schneego pytał Brytyjczyków, czy ich załogi zapewnią
bezpieczeństwo białej ludności na wypadek rozruchów
tubylców. Odpowiedziano mu, że to zadanie niemieckiej
administracji, a ich celem jest zniszczenie lub zarek­
wirowanie radiostacji w porcie. Schnee zdecydował się
więc na oddanie Brytyjczykom, czego chcieli, kazał wy­
wiesić białą flagę i po prostu wyjechał z Dar. Usatysfak­
cjonowani Brytyjczycy odpłynęli, a Schnee cieszył się
z uzyskania statusu „miast otwartych” dla Dar i portu
Tanga, naiwnie wierząc, że uchroni to je przed bombar­
dowaniem11. Sam Lettow, który przeprowadzał właśnie
koncentrację Schutztruppe niedaleko Dar, w obozie Pugu,
nic o tych ustaleniach nie wiedział. Dowódca wojsk
kolonialnych nie uzgodnił swych działań z gubernatorem,
jako że obaj uważali się za naczelnych wodzów Schutz­
truppe — Lettow na podstawie ustawy o wojskach kolonia­
lnych, która podporządkowywała go dowództwu w Ber­
linie12, a Schnee opierając się na swoich kompetencjach
gubernatora, przysługujących mu w czasie pokoju. Lettow
nie zamierzał jednak pytać o zdanie gubernatora, wiedząc,
że jest on przeciwny atakowi na brytyjską kolonię, by nie
prowokować Brytyjczyków. Poza 4680 askari zmobilizo­
wał 1670 białych. Rozbudowywał Schutztruppe, wciągając
doń załogę z okrętu hydrograficznego „Möwe” oraz stu
rekrutów niemieckiej piechoty morskiej, których z Chin
przywiózł liniowiec niemieckiej firmy żeglugowej North
German Lloyd — „Zieten”. Uzbrojenie Schutztruppe
11 L. M o s 1 e y, Duel for Kilimanjaro..., s. 28, 53.
12 H. S c h n e e , op. cit., s . 3 5 .
w 1914 roku składało się z: 1415 karabinów Mauzer wz-
1898, 55 ckm-ów z 1 116 400 nabojów, 10 507 karabinów
i strzelb myśliwskich z 1871 roku z 3 668 000 nabojów, 15
działek 3,7 cm z 3000 pocisków, dwóch dział 4,7 cm
z 1000 pocisków, dwóch dział 6 cm z 250 pocisków, sześć
działek wz. 1873 z 2500 pocisków13. Pierwszoplanową
kwestią było zorganizowanie sprawnego systemu komuni­
kacji między dwiema liniami kolejowymi. Dotychczas
można było po prostu przepłynąć morzem z Dar do Tangi,
teraz jednak wybrzeże patrolowały brytyjskie krążowniki.
Na polecenie Lettowa stworzono więc sieć dróg etapo­
wych, łącząc Morogoro i Korogwe koło Kolei Północnej,
biegnących przez rezerwat Masajów do Dodomy przy
Kolei Centralnej oraz prowadzących z Tabory w środ-
kowo-zachodniej części kolonii na północ aż do portu
Mwanza nad Jeziorem Wiktorii. Szefem dróg etapowych
i kierownikiem zaopatrzeniowym został emerytowany ge­
nerał major Kurt Wähle z armii saskiej, który w lipcu 1914
roku odwiedzał w kolonii swego syna plantatora, teraz zaś
zgłosił się na ochotnika do służby pod rozkazami płk.
Lettowa. Magazyny z zaopatrzeniem wybudowano przy
stacjach kolejowych. Na utwardzonych ścieżkach zorgani­
zowano stałą komunikację, formując wielką armię tragarzy
— blisko 100 tysięcy. Mieli oni zadbać np. o żywność dla
askari, z których wielu było muzułmanami, a więc nie jedli
wieprzowiny14. Ogromnie ważne było wyposażenie każ­
dego białego w moskitierę, ponieważ przenoszona przez
moskity malaria, niezbyt groźna dla tubylców, mogła być
zabójcza dla Europejczyków. Przygotowano system komu­
nikacyjny przy wykorzystaniu radiostacji; największa była
w Dar i mogła wychwytywać informacje z innych aparatów
13 Der Weltkrieg 1914 bis 1918 bearbeitet in Reichsarchiv — Die
Militärischen Operationen zu Lande, t. 9, Berlin 1933 s. 480.
14 P . L e t t o w - V o r b e c k , Meine Erinnerungen..., s. 20-21; C. M i l ­

l e r , Battle for the Bundu..., s . 4 5 .


w niemieckich koloniach — w Windhuk (Namibia) i Ka-
minie (Togo), przy czym ta ostatnia miała stały kontakt
z potężną radiostacją Nauen pod Berlinem. Wewnątrz
kolonii były tylko małe radiostacje w Mwanzie i Bukobie
nad Jeziorem Wiktorii i trzeba było polegać na sieci
telegraficznej i heliografach15. Wielkie zagrożenie dla
telegrafu stanowiły termity pożerające słupy oraz żyrafy
zrywające kable, trzeba je więc było zawieszać na czub­
kach drzew, używając do tego izolatorów zrobionych
z szyjek ze zbitych butelek 16.
Już 6 sierpnia okazało się, że belgijskie władze w Kongo
uznały, iż są w stanie wojny z Niemcami. Sytuacja szybko
się wyjaśniła, gdy na polecenie Schneego tamtejszy
naczelnik okręgowy, dr Dieterich, popłynął statkiem do
belgijskiego portu nad jeziorem Tanganika — Albertsville
— by wyjaśnić z belgijskimi władzami stosunki z Kongiem
w czasie obecnej wojny. Nie wiedziano nic o inwazji
Niemiec na Belgię i wierzono, że Belgowie uszanują akt
kongijski. Jednakże iluzje szybko się rozwiały; Dietericha
pojmali belgijscy askari i chcieli wtrącić do aresztu, ale
z pomocą przyjaźnie nastawionych do Niemców tubylców
uciekł im i przedostał się czółnem na niemiecki brzeg17.
W Afryce Wschodniej jeziora były ze względu na swoje
rozmiary ważnymi węzłami komunikacyjnymi. Niemcy,
pragnąc zabezpieczyć swoją „wodną granicę” z Kongiem
i wykorzystując do tego celu uzbrojony parowiec „Hed­
wig von Wissmann”, zdobyli i zatopili belgijski statek
„Alexandre Delcommune” oraz przejęli kontrolę nad
akwenem aż do końca 1915 roku. Z kolei na jeziorze
Niasa słabość sił niemieckich wykorzystali Brytyjczycy,
topiąc tamtejszy parowiec „Hermann von Wissmann”
i niszcząc port Sphinxhaven.
15 L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s . 2 4 .
16 Tamże, s. 27.
17 H. S c h n e e , op. cit., s . 3 0 .
Na północy bierność Brytyjczyków popchnęła Niemców
do działania; tak więc 15 sierpnia niemieccy farmerzy na
czele z Tomem von Prince przekroczyli granicę brytyjskiej
Afryki Wschodniej i zajęli bez walki Tavetę, miejscowość
górującą nad okolicznym stepem i świetną bazę wypadową
do ataków na kolej ugandyjską18. Kolonizatorzy brytyjscy,
ochłonąwszy po początkowym szoku, wzięli się do or­
ganizowania wojsk; poza zwiadowcami lorda Delamere
powstał ochotniczy oddział burski kpt. Wesselsa, liczący
760 ludzi „pułk” Wschodnioafrykańskich Strzelców Kon­
nych (East African Mounted Rifles, EAMR) i oddział
arabski na czele z brytyjskim badaczem Orientu, por.
A.J.B. Wavellem. Całość liczących 2500 żołnierzy KAR
ściągnięto nad granicę, utworzono korpus inżynieryjny
i saperski, obsadzając nim pociąg pancerny. W Ugandzie
na prośbę władz brytyjskich tamtejszy kabaka (król)
Bugandy użyczył swych wojowników Baganda do strze­
żenia granicy z niemiecką kolonią, biegnącej wzdłuż
rzeki Kagery, źródła Nilu 19.
We wrześniu zaczęły się niemieckie rajdy na kolej
ugandyjską. Za wszelką cenę starano się uzyskać efekt
zaskoczenia. Początkowo nie udawało się to; patrole w całości
wyłapywali Brytyjczycy na motocyklach i motorowerach20.
Rowerów używali również Niemcy, wysyłając łączników do
bazy w Tavecie. Zwiększyli swoją mobilność, wybierając się
konno na teren brytyjski; później nierzadko unikali wrogiej
obławy, chroniąc się w kraterach wygasłych wulkanów często
występujących na pograniczu. Pod Kilimandżaro askari
przeszli swój chrzest bojowy, celnym ogniem kompletnie
rozbijając konny oddział burskich i brytyjskich farmerów, nie
ponosząc przy tym własnych strat 21.
18 P. L e 11 o w - V o r b e c k , op. cit., s . 2 6 .
19 The Times History of the War, t. 10, London 1917, s. 147.
20 L . B o e l l , Die Operationen..., s . 4 9 .
21 P . L e l l o w - V o r b e c k , op. cit., s . 3 0 .
Bezludny i suchy step, na którym toczyły się walki,
dochodząc do oceanu, przeistaczał się w gęsty i wilgotny
busz. Tutaj Brytyjczycy obsadzili przy niemieckiej granicy
posterunek Vanga, kierując tam całą kompanię KAR.
Pośpiesznie jednak wycofano się przed trzema kompaniami
askari kpt. Baumstarka, który ruszył wzdłuż wybrzeża, by
zaatakować Mombasę, najważniejszy ośrodek brytyjskiej
kolonii. Niemców wspomagała grupa Arabów, nazwana
dumnie korpusem arabskim. Wysyłani przez Niemców
szpiedzy byli pod wrażeniem potęgi Brytyjczyków, przy­
nosząc informacje o licznych „regimentach” formowanych
na wojnę. Był to jednak skutek braku orientacji w brytyjskiej
terminologii wojskowej, gdzie regiment nie był tym samym
co pułk w Niemczech, lecz składał się z kilku kompanii,
maksimum 700 ludzi. Niekiedy batalion traktowano jako
samodzielną jednostkę taktyczną i mówiono np. zamiast
2 batalion regimentu Lancashire — 2 regiment Lancashire.
Istniała spora dowolność obca rygorystycznym zasadom
niemieckiej armii. Zwiad na wrogim terenie Niemcy
prowadzili już od pierwszych tygodni wojny; np. w połowie
sierpnia znawca Masajów landsturmann Sauerbrunn przenik­
nął do ich rezerwatu, gdzie dowiedział się, że mają oni
każdego schwytanego Niemca przyprowadzać do Nairobi22.
Po drodze zdobyto porzucony obóz w Majoreni, gdzie
miały znajdować się zapasy kartaczy wypełnionych szkłem
i żelaznymi opiłkami23. Nie był to jedyny raz, gdy Niemcy
oskarżali Brytyjczyków o łamanie konwencji haskiej. Te
pierwsze starcia cechowały się dużą brutalnością obu stron
— 9 września Brytyjczycy zastrzelili niemieckiego lekarza
dr. Schumachera, który szedł pod flagą Czerwonego Krzyża
wraz z kilkoma żołnierzami rannymi we wcześniejszej
potyczce. Oburzony gubernator Schnee napisał telegram do
gubernatora Ugandy, sir Henry’ego Belfielda, z protestem,
22 L . B o e l i , op. cit. , s . 5 2 .
23 W . A r n i n g , Vier Jahre Weltkrieg..., s. 100.
na co Belfield usprawiedliwiał się korespondencyjnie, twier­
dząc, że pewnie zrobili to czarni żołnierze. Dnia 25 września
kpt. Tafel został raniony podczas potyczki prawdopodobnie
pociskiem dum-dum, których używania wyraźnie zabraniała
konwencja haska24. Z Mombasy ewakuowano kobiety i dzie­
ci, przewożąc je w głąb kraju koleją, jednocześnie zaś dostęp
do miasta zablokowano, budując fort w Gazi, czterdzieści
kilometrów na południe, oraz zwarty system okopów i gniazd
ckm-ów ukrytych w zaroślach na plantacji sizalu25. Stanowis­
ka obronne zajęli tam Arabowie Wavella oraz piechota
morska. Niemcy, mimo przewagi liczebnej (kilkuset askari),
zostali odparci z dużymi stratami. Nie bez znaczenia było to,
że poza kilkoma karabinami maszynowymi zostali uzbrojeni
w strzelby myśliwskie z 1871 roku, podczas gdy Brytyjczycy
ostrzeliwali ich z nowoczesnych karabinów Lee-Enfield. Ta
porażka nie powstrzymała jednak dalszych niemieckich
wypadów. By zagrzewać do walki obrońców, władze szerzyły
pogłoskę, że Niemcy obiecali swoim askari po zwycięstwie
białe kobiety26. Do tego dochodziły opowieści o barbarzyńs­
kim zakłuwaniu bagnetami rannych i jeńców przez „Hunów”,
jak nazywała Niemców brytyjska propaganda, co tylko
wzmagało chęć odwetu. Nie rozumiano strategii Lettowa,
obawiając się, że zdobędzie on Mombasę lub Nairobi. Lettow
chciał, by Brytyjczycy właśnie tak myśleli i sprowadzali tu
z Europy i innych kolonii jak najwięcej wojska, na czym mu
najbardziej zależało. Wiedział, że nigdy nie utrzymałby miast
zdobytych na wrogim terenie. Poza uderzeniami na Kenię
chciał zagrozić inwazją pozostałym brytyjskim koloniom
w tym regionie, dlatego wydał lokalnym dowódcom rozkaz
natarcia na brytyjskie granice, dając im poza tym wolną rękę.
Tak więc nieoczekiwanie dla przywódców brytyjskich w Eu­
ropie w Afryce imperium musiało przejść do defensywy, choć
24 H. S c h n e e , op. cit., s. 70.
25 The Times History of the War, s. 136.
26 Tamże, s. 137.
przecież dawno już mówiono o natychmiastowym podboju
niemieckich kolonii.
Zaczęły się ciężkie walki w Ugandzie i na Jeziorze
Wiktorii, gdzie inicjatywę przejęli Niemcy, choć mieli
tylko jeden uzbrojony parowiec, a Brytyjczycy pięć, i to
dużo większych27. Olbrzymi akwen był bardzo ważny
strategicznie, bo umożliwiał przerzucanie wojsk na odległe
obszary; celem Niemców stał się w ten sposób brytyjski
port Kisumu i zarazem kraniec kolei ugandyjskiej, a celami
brytyjskimi były niemieckie porty Bukoba i Mwanza ze
znajdującymi się tam radiostacjami. Próbowano też prze­
rzucać wojsko na tyły niemieckich komand partyzanckich
wyruszających w stronę kolei w celu niszczenia szyn,
pociągów i mostów28. Brytyjczycy zaangażowali w te
walki swoje rezerwy KAR, jeźdźców z pułku Wschodnio-
afrykańskich Strzelców Konnych, Hindusów i plemię
Baganda, a Niemcy nieliczne oddziały askari i plemię
Sakuma, które przy okazji toczyło swoją prywatną wojnę
z Baganda o stada krów, czyli główne bogactwo w tym
regionie29. Brytyjskie parowce wysadzały na niemieckim
brzegu liczne desanty, których zadaniem było porywanie
tubylców wykorzystywanych jako tragarzy i palenie pól
ryżowych. Za pośrednictwem swoich aparatów przechwy­
tywano meldunki między niemieckimi radiostacjami, by
dowiedzieć się o terminie i miejscu lądowania wrogich
oddziałów. Nie mniej zacięte walki toczyły się na granicy
Rodezji, praktycznie ogołoconej z wojska, które właśnie
27 Były to: niemiecki parowiec „Mwanza” (wyporność 34 tony)
i jednostki brytyjskie: 600-tonowe „Sybill” i „Winifred”, 900-tonowe
„Clement Hill”, „Nyanza” i „Kavirondo”; „Mwanza” uzbrojony był
w działko 3,7 cm, brytyjskie parowce w małokalibrowe przestarzałe
działka potocznie nazywane pom-pomami (od dźwięku przy wystrzale)
używane głównie w wojnie burskiej 1899-1902; H. S c h n e e , op.cit.,
s. 102.
28 P. L e l l o w-V o r b e c k, op. cit., s. 78.

29 L. B o e l i , op. cit., s. 57-58.


uczestniczyło w podboju Niemieckiej Afryki Południowo-
-Zachodniej30. Mieszkające tu białe społeczności same
musiały organizować oddziały obronne złożone z farmerów,
myśliwych i policjantów, odpierając ataki Niemców, którzy
niszczyli linie telegraficzne i napadali na osiedla białych.
Dwukrotnie udało się ich odeprzeć, mimo niewątpliwej
determinacji askari i ich białych oficerów — jak pod
fortem Karonga 9 września, gdy ciężkie zranienie dowódcy
— Freiherra (barona) von Langenn-Steinkellera — miało
fatalny wpływ na morale czarnych rekrutów31. Z kolei na
jeziorze Tanganika Niemcy, by zabezpieczyć się przed
Belgami, utworzyli małą flotyllę złożoną z okrętu hydro­
graficznego „Möwe”, 100-tonowego parowca „Hedwig von
Wissmann”, „Grafa Götzena” i przybrzeżnego kutra „Kin-
gani”; nad całością dowodzenie objął kmdr ppor. (Korwet-
tenkapitän) Zimmer, dowódca „Möwe”32. Pogranicze Ruan-
dy i Konga także stało się areną walk między patrolami
Belgów i niewielkimi lokalnymi siłami dowodzonymi przez
rezydenta w stolicy Ruandy — Kigali, Maxa Wintgensa.
Starano się zadać widoczne straty belgijskiej kadrze oficer­
skiej, licząc na załamanie się morale ich czarnych pod­
władnych. Niemcy pomylili się jednak w ocenie tych
żołnierzy, którzy nierzadko kontynuowali walkę, nawet
gdy biali oficerowie się poddali i musieli zmuszać swoich
askari do złożenia broni. Wycofanie przez Lettowa części
wojska z Ruandy i Urundi, które miało być rezerwą dla
jednostek Krauta, zostało przez tamtejszych tubylców
poczytane za słabość; doszło do wystąpień antyniemieckich
wymierzonych w misjonarzy, kupców i lekarzy ze stacji do
zwalczania śpiączki. Wykorzystali to Belgowie, podsycając
te nastroje i pozyskując wielu szpiegów. Dzięki skonfis­
kowanej w jednej z misji łodzi motorowej, którą uzbrojono
30 L. B o e 11, op. cit., s. 65.
31 The Times..., s. 154.
32 H. S c h n e e , op. cit., s. 109.
w ckm-y, Wintgens zdołał opanować graniczne jezioro Kiwu,
topiąc belgijskie jachty i obsadzając swoją załogą wyspę
Idschwi. Bezpieczeństwa Ruandy strzegły liczne wybudowa­
ne na rozkaz Wintgensa strażnice, z których najważniejsze
położone były na szczytach stożków wulkanicznych na
wysokości 2650 m n.p.m. — Kissenji i Ngoma33.
Jeszcze jednym z frontów wojny w Afryce Wschodniej
stało się wybrzeże nad Oceanem Indyjskim. W dniu 23
sierpnia krążownik „Pegasus” zbombardował Bagamoyo34.
Tymczasem „Königsberg”, który na początku września
zakotwiczył w jednej z zatoczek w delcie rzeki Rufiji, w celu
dokonania napraw i zdobycia zaopatrzenia po nieudanych
działaniach krążowniczych na oceanie, znów wypłynął
w morze35. Lettow miał swoich informatorów w Mombasie
i na Zanzibarze; przekazali oni kodem wiadomość do
„Königsberga” o obecności „Pegasusa” na wodach Zanzibaru.
Wyspa ta stała się centrum działań wywiadowczych; położo­
na w odległości zaledwie czterdziestu kilometrów od wybrze­
ży umożliwiała codzienne rejsy łodzi ze szpiegami w obydwie
strony. Dnia 19 września „Königsberg” ostrzelał i zniszczył
brytyjską radiostację na Zanzibarze, gwałtownym ogniem
z zaskoczenia zatopił zakotwiczonego tam „Pegasusa” i jego
statek pomocniczy „Helmuth”, po czym ukrył się przed
nieprzyjacielską obławą w delcie Rufiji, tym razem jednak
w głębi lądu36. Te osiągnięcia wywarły ogromne wrażenie na
ludności wybrzeża, dotychczas sprzyjającej Brytyjczykom,
uważanym za niepokonanych na morzu. Komandor Looff,
udowodniwszy coś przeciwnego, zyskał sobie wielką sławę
wśród tubylców. Brytyjczycy zgromadzili więc cztery krążo­

33 Innocent K a b a g e m a , Ruanda unter deutscher Kolonialherrschaft


1899-1916, Frankfurt 1993, s. 281-282; L. B o e l l , op. cit., s. 62-63.
34 H. S c h n e e , op. cit., s . 6 5 .

35 L. M o s 1 e y, Duel for Kilimanjaro..., s. 47, 50.

36 Zob. A. P e r e p e c z k o , Wojna samotnych krążowników, Warszawa


1997, rozdział „Uwięziony Krążownik”.
wniki uzbrojone w działa kalibru 152 mm przeciwko
105-mm artylerii „Königsberga”37. Prowadzone przez cały
październik gorączkowe poszukiwania niemieckiego korsarza
zostały uwieńczone sukcesem. Dzięki zatrzymaniu dwóch
statków zaopatrzeniowych używanych przez komandora
Looffa, „Adiutanta” i „Präsidenta”, i zdobyciu ich dokumen­
tów kierujący operacją dowódca krążownika „Chatham”,
komandor Sidney Drury-Lowe, zarządził blokadę delty
Rufiji38. Jednakże jej liczne kanały i odnogi, tworzące
skomplikowany system, w którym ukrył się „Königsberg”,
okazały się zbyt płytkie, by mogły je spenetrować brytyjskie
jednostki. Należało więc sprowadzić monitory o mniejszym
zanurzeniu oraz ściągnąć statki wielorybnicze mające pełnić
funkcję trałowców w spotkaniu z minami, które, jak się
obawiano, zostały postawione przez niemiecki krążownik39.
Rachuby Brytyjczyków liczących na wywołanie wśród
mieszkańców wybrzeża antyniemieckiego powstania okazały
się fałszywe; prestiż Niemców rósł w oczach tubylców,
a równocześnie malał szacunek do ich przeciwników,
głównie z powodu przeprowadzanych przez nich bombar­
dowań, których ofiarą padali przeważnie Murzyni znad
oceanu. W tej sytuacji przystąpiono do przygotowania
większej operacji militarnej mającej przynieść Brytyjczykom
panowanie nad niemiecką kolonią do końca roku.

37 Były to HMSs „Dartmouth”, „Weymouth”, „Chatham” (wszystkie


z klasy Weymouth, uzbrojone w 8 dział 152 mm oraz 4 działka 47 mm)
oraz „Pyramus”, lekki krążownik z Nowej Zelandii. Flotyllę delty Rufiji
uzupełniało kilka statków wielorybniczych oraz stary węglowiec „New­
bridge”. B. F a r w e 11, op. cit., s. 136-137; zob. także — K. A s s m a n n ,
Die Kämpfe der Kaiserlichen Marine in den deutschen Kolonien (seria
Der Krieg zur See, t. 7), Berlin 1935, s. 143-160.
3 8 H . S c h n e e , op. cit., s . 6 7 .

39 M. Lo o f f , op. cit., s . 6 0 .
ROZDZIAŁ III
LONGIDO I TANGA

Doświadczenia z kapitulancko nastawionym gubernatorem


Schnee oraz informacje konsula Kinga wskazywały, iż
Niemcy najbardziej obawiają się desantu na wybrzeżu, do
którego obrony nie mieli nawet jednej baterii artylerii. Ich
siły były skoncentrowane na północy i zachodzie kolonii,
nie powinny więc zdążyć dotrzeć nad ocean w razie
zagrożenia, tym bardziej gdy zwiąże się je pozorowanym
atakiem z północy od strony lądu. Tak powstał plan
uderzenia na Tangę i górę Longido przy granicy z Kenią.
Przystąpiono do tworzenia zgrupowań mających prze­
prowadzić te natarcia. Już 20 września do Mombasy
przybyły tzw. Siły Ekspedycyjne C gen. Johna Stewarta1.
Równocześnie w samych Indiach utworzono Siły Eks­
pedycyjne B z gen. mjr. Arthurem Edwardem Aitkenem na

1 L. B o e 11, Die Operationen..., s. 72 — w skład Sił Ekspedycyjnych C

wchodziło 251 Europejczyków, 2797 Hindusów, 6 ckm-ów oraz 12


dział górskich. Generał brygady Sir John Henry Keith Stewart (1872-1955),
w armii od 1892 roku, służył w Indiach, podczas I wojny światowej,
odznaczony DSO (Distinguished Service Order — Order za Zaszczytną
Służbę), w latach 1918-1922 w wojskach okupacyjnych w Iraku,
emerytowany w 1923 r.
czele, wieloletnim oficerem tamtejszych wojsk kolonial­
nych. Aitken służył w armii brytyjskiej od 1881 roku, brał
udział w kampanii przeciwko Mahdystom w Sudanie 1885
roku; kiedy pierwsza wojna światowa objęła Afrykę, został
czasowo mianowany generałem brygady (była to częsta
praktyka stosowana wobec obecnych w Afryce Wschodniej
oficerów kolonialnych). Zgromadzone pod jego dowództ­
wem siły obejmowały 1220 Europejczyków, 6753 Hin­
dusów, 2550 tragarzy i boyów (osobistych służących
białych), 343 muły, 14 ckm-ów, siedem dział, kompanię
pionierów, kompanię inżynierów kolejowych, załogę po­
ciągu pancernego, inżynierów specjalistów w konstrukcji
mostów, motocyklistów, sygnalistów, telegrafistów, kierow­
ników szpitali i dróg etapowych. Jego sztab składał się
z doświadczonych oficerów kolonialnych — generałów
Richarda Wapshare’a, Henry’ego O’Grady, Michaela Tig-
he’a oraz Seymoura Hulberta Shepparda2. Nieprzypadkowo
Hindusi stanowili trzon sił inwazyjnych — kontrolę nad
operacją miało Ministerstwo Indii, podczas gdy Ministers­
two Wojny, uważając całą akcję za wyłącznie policyjną,
miało być tylko informowane o jej przebiegu. W sztabie
gen. Aitkena szefem służb wywiadowczych został inspektor
KAR w Kenii — płk. Richard Meinertzhagen, który jako
jedyny znał niemiecki oraz najlepiej orientował się w war­
tości bojowej Schutztruppe3. Zadaniem Aitkena było zdo­
bycie portu Tanga i uchwycenie w ten sposób przyczółka
w niemieckiej kolonii, a gdy Stewart przeprowadzi pozo­
rowaną akcję pod Longido, miał ruszyć w głąb kraju
wzdłuż Kolei Centralnej aż do Kilimandżaro, gdzie jak
wierzono, Niemców uda się otoczyć i rozbić. Mimo że
dobrze przygotowane pod względem logistycznym, wojska
Aitkena kompletnie nie nadawały się do czekającej je
operacji. Złożone były w większości z Hindusów, którzy
2 Tamże.
3 Tamże.
nie mieli elementarnego wyszkolenia wojskowego i nie
potrafili posługiwać się brytyjskimi karabinami. Jeden
z hinduskich pułków został bezsensownie ulokowany na
transportowcu, który stał w porcie szesnaście dni, podczas
gdy żołnierze cierpieli z pragnienia i duchoty. Dwutygo­
dniowy rejs z Bombaju do Afryki Wschodniej ludzie ci
odbyli stłoczeni w niewiarygodnej ciasnocie; żywiono ich
byle czym i dawano skąpe racje wody. Nie mieli zatem
szans pokonać znakomicie wyszkolonych i zdyscyplinowa­
nych niemieckich askari. Wyższą wartość bojową mieli
biali żołnierze z pułku North Lancashire i Gurkhowie
sprawdzeni w walkach w Somalilandzie4. Niemcy jeszcze
przed wyruszeniem ekspedycji z Indii przechwytywali
wiadomości przekazywane między brytyjskimi radiostac­
jami oraz z gazet, otwarcie mówiące o ofensywie 10
tysięcy Hindusów5. Wbrew instrukcjom Schneego, na­
kazującym oszczędzenie Tangi przed bombardowaniem,
Lettow był zdecydowany bronić jej za wszelką cenę, gdyż
tylko wtedy mógł kontynuować pomyślną ofensywę przeciw
kolei ugandyjskiej. Tanga miała znaczenie strategiczne
jako końcowa stacja Kolei Północnej. Położona na płasko­
wyżu nad malowniczą zatoką Manza składała się z euro­
pejskich rezydencji położonych wśród plantacji kokosowych
oraz ciasnych osiedli tubylczych. Lettow nie był pewny,
gdzie Brytyjczycy chcą uderzyć. Początkowo celem miało
być Dar es-Saalam, ale chcąc odciążyć Kenię od niemiec­
kich ataków, zdecydowano się na Tangę. Dnia 2 listopada
rano pojawiło się tam 14 transportowców eskortowanych
przez krążownik „Fox” 6. Lettow dysponował tu zaledwie
12 kompaniami askari, w sumie składającymi się z 310
białych i 1220 kolorowych żołnierzy wyposażonych w 21
karabinów maszynowych i pięć dział. Niemcy mogli ściągać
4 B. F a r we 11, op. cit., s. 164; L. B o e l l , tamże.
5 P. L e t t o w - Vorbeck, op. cit., s. 32.
6 L. B o e 11, op. cit., s. 76.
siły tylko ze stacjonujących pod Kilimandżaro na przeciw­
ległym końcu Kolei Północnej garnizonów7. Wszystkich
z miasta ewakuowano. Brytyjczycy rozpoczęli negocjacje
z przysłanym przez Niemców komisarzem Araucherem.
O godz. 7.00 dowódca krążownika „Fox”, kpt. Cauldfield,
dał sygnał, że wysyła parlamentariuszy. Araucher wyszedł
im na spotkanie, wiedząc od Lettowa, co ma powiedzieć,
by Niemcy zyskali na czasie. Brytyjczycy „poinformowali”
go, iż ustalenia rozejmowe zostały anulowane, domagają
się więc bezwarunkowej kapitulacji miasta; w przeciwnym
razie zostanie ono całkowicie zniszczone. Zapytano także
Arauchera, czy zatoka portowa (zatoka Manza) jest zami­
nowana, co ten bezzwłocznie potwierdził. Poprosił par­
lamentariuszy o dwie godziny, by mógł skontaktować się
z gubernatorem. Tak więc gdy siły brytyjskie ostrożnie
krążyły po pobliskich wodach, szukając nieistniejących
min, Araucher poinformował Lettowa o obecności wrogich
wojsk w Tandze i zebrawszy kilkunastu uzbrojonych
mieszkańców opuścił miasto, kierując się w stronę nad­
ciągających kompanii Schutztruppe8. Po wielu zmarno­
wanych godzinach, gdy brytyjska łódź patrolowa została
ostrzelana z portu przez kilku ukrytych niemieckich cywili,
Aitken postanowił nie lądować bezpośrednio w porcie, lecz
na odległym o 4,5 kilometra na wschód bagnistym cyplu
Ras Kasone. Przemieszczenie się tam sił trwało tak długo,
że dopiero w nocy wysadzono na ląd pierwsze jednostki
— 13. Pułk Radżputański i 61. Pułk Pionierów pod
dowództwem gen. Tighe9. Przed świtem miał on jeszcze
opanować opustoszałe miasto. Jednak już chwilę po lądo­
waniu jednostki te zostały ostrzelane z buszu. Osłaniane

7 L. B o e 11, op. cit., s. 77.


8 Tamże. W ten sposób lądowanie opóźniło się, gdy Brytyjczycy
szukali nieistniejących min, a Lettow miał czas, by ściągnąć do Tangi
kompanie Keplera, Prince’a i Baumstarka.
9 L. B o e 11, op. cit., s. 78.
przez krążownik „Fox” zdołały dotrzeć do przedmieść Tangi
dopiero nad ranem, lecz opóźnienie dużo je kosztowało.
Przy linii kolejowej siły Tighe’a odrzucił niespodziewany
kontratak z flanki świeżo przybyłych posiłków niemieckich,
co zmusiło Brytyjczyków do przerwania akcji i natychmias­
towego odwrotu aż do punktu lądowania. O godz. 10.00
rano 3 listopada na ląd zszedł sam Aitken wraz z całym
kontyngentem, który wyładowywał się kilka godzin. Tanga
była wówczas ogołocona z wojska, Aitken mógł tam więc
po prostu wmaszerować, lecz nie wiedząc o tym, ograniczył
się do ostrzału pustych zabudowań przez „Foxa”, oszczędza­
jąc jednak linię kolejową, która miała być później przydat­
na10. W nocy do Tangi dotarł wreszcie Lettow zajęty
koncentracją Schutztruppe. Nie wiedząc, czy miasto zostało
tymczasem zajęte, wybrał się osobiście wraz z kpt. Hammer-
steinem na rowerowy rekonesans. Stwierdziwszy brak wro­
gich jednostek, pojechali na wybrzeże, by obserwować
lądujące w poświacie księżyca brytyjskie wojska. Po po­
wrocie Lettow ustawił swoje siły na pozycjach obronnych.
Do 9.00 rano 4 listopada stanowiska zajęło 935 Niemców
wraz z askari, ustawiono 15 ckm-ów. Odcinek od oceanu
do stacji kolejowej obsadził siłami kpt. Baumstarka frontem
na wschód w stronę spodziewanego kierunku ataku Brytyj­
czyków; jednocześnie na prawym skrzydle rozmieścił 13
kompanię Toma von Prince’a, która miała uderzyć z flanki
na nacierających wrogów, gdy zwiąże ich walką Bau­
mstark11. Na wybrzeże posłano patrole, by zobaczyć, co
robi Aitken. Do południa w trzech miejscach wylądowała
całość wojsk ekspedycyjnych — osiem tysięcy ludzi i 12
ckm-ów. Brytyjski dowódca podzielił je na dwie brygady,
które idąc obok siebie miały frontalnie nacierać na miasto.
Szturm rozpoczął o 14.45 ogień „Foxa”. Brytyjczycy z całą
mocą zaatakowali Baumstarka, który zaczął cofać się do
10 L. B o e l l , op. cit., s. 79.
11 Tamże, s. 79.
miasta. Prince zamiast próbować okrążyć wroga musiał
chronić przed tym samym prawe skrzydło Niemców. Zbyt
krótki front Baumstarka obszedł jednak batalion Royal
North Lancashire, który wdarłszy się między zabudowania,
natychmiast zderzył się z 13 kompanią Prince’a. Rozpoczęły
się ciężkie walki uliczne o każdy dom, North Lancashire
powoli ustępował, lecz wsparł 13. Pułk Radżputański i dwa
bataliony Strzelców Kaszmirskich, które zagroziły tyłom
Prince’a12. Przeciwko nim Baumstark użył ostatnich rezerw.
Chaos wzmagał bezładny ostrzał z „Foxa”, zagrażający
zarówno Niemcom, jak i swoim. Jeden z pocisków spadł
na szpital. Lettow, widząc stopniowy odwrót całego nie­
mieckiego frontu, postanowił nie czekać na posiłki, które
wciąż nie nadchodziły, i zaryzykował, rzucając ostatnią
rezerwę — 13 kompanię płk. Spaldinga z czterema ckm-ami
— do manewru okrążającego lewe skrzydło nieprzyjaciela.
Około 16.30 jej koncentryczny ogień uchronił niemiecką
linię od pęknięcia i zadecydował o wyniku starcia. Niemiec­
kie maksimy ujawniły wtedy swą zabójczą skuteczność.
Lettow wspominał:
„Nie da się zapomnieć chwili, gdy karabiny maszynowe
13 kompanii otworzyły ogień ciągły. Cały front zatrząsł się
i ruszył naprzód przy wtórze okrzyków radości... W cał­
kowitym nieładzie wróg uciekał zbity w ciasne masy
i nasze karabiny maszynowe, skoncentrowane na jego
froncie i skrzydłach, kosiły całe kompanie do ostatniego
człowieka. Kilku askari przybyło, promieniejąc dumą,
w rękach mieli zdobyczne brytyjskie karabiny i ciągnęli ze
sobą pojmanych Hindusów” 13.
Pod wpływem ognia chroniący flankę Brytyjczyków 101.
pułk grenadierów załamał się. Nie udało się jednak Niem­
com zniszczyć go całkowicie z powodu wściekłego ataku
pszczół, które wydostały się z postrzelanych gniazd i spadły
12 Tamże, s. 79-80.
13 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 38.
na walczących. Uciekając, askari porzucili karabiny maszyno­
we, co umożliwiło 101. pułkowi odwrót, który jednak nie
uchronił go przed pszczołami. Korespondent „Timesa”
napisał później, że był to kolejny dowód na barbarzyństwo
Niemców, którzy mieli specjalnie zawiesić na drzewach
gniazda z pszczołami, by wypuścić je na nacierających
Brytyjczyków14. Ponieważ Hindusi opuściwszy przedmieścia
przeszli do generalnego odwrotu, Niemcy całością sił ruszyli
za nimi. Meinertzhagen próbował zatrzymać uciekających
Radżputów. Gdy jeden z ich oficerów wyciągnął szablę,
Anglik go zastrzelił. Hindusi rzucali broń i przerażeni kładli
się na ziemi. Około 18.00, przy zapadającym zmroku,
żołnierze obu stron tworzyli całkowicie pomieszaną masę,
w której niezwykle trudno było odróżnić wroga od przyjacie­
la. Brytyjska artyleria zaczęła ostrzeliwać swoich ludzi.
Krzyki i wygrywane na trąbkach sygnały powodowały
straszliwy jazgot. Brytyjczycy rozproszyli się, a wtedy Lettow
osobiście prowadząc prawe skrzydło, ruszył naprzód, licząc,
że uda mu się odciąć ich od wybrzeża. Jednakże nie był
w stanie zebrać swoich wszystkich żołnierzy, a do tego „Fox”
pokrył dojścia na plaże gęstym ogniem15. Zabrzmiał niemiec­
ki sygnał oznaczający odwrót — prawdopodobnie jeden
z askari zagrał go przez pomyłkę, bo Lettow nie wydał
takiego rozkazu. Wycieńczone walką i marszami kompanie
askari, od 36 godzin pozbawione jedzenia, ruszyły w kierunku
obozu Kange leżącego poza Tangą. Mogło to stworzyć
bardzo groźną sytuację, bo w ten sposób miasto znów zostało
pozbawione obrony i wystarczyło, aby Brytyjczycy zoriento­
wali się, zawrócili i ruszyli w kierunku portu. Meinertzhagen,
rozpoznawszy niemiecki sygnał odwrotowy, nalegał na atak,
lecz Aitken nic nie przedsięwziął.
Lettow utracił kontrolę nad sytuacją, gdy tam, gdzie
spodziewał się zastać swoje lewe skrzydło, nie spotkał ani
14 The Times History of the War, s. 140.
15 L. B o e 11, op. cit., s. 80.
jednego żołnierza, za to został ostrzelany przez brytyjski
patrol. Poirytowany, próbował porozumieć się ze swoim
wojskiem w obozie Kange, lecz wskutek zniszczenia linii
telefonicznej było to możliwe tylko przez posłańców16.
Tak więc dowódca Schutztruppe spędził tę noc ukryty
w zaroślach przed wrogimi rekonesansami, czekając, aż
nadejdą jego ludzie. Dopiero nad ranem zmęczeni żołnierze
niechętnie stawili się na pozycjach na wschód od Tangi.
Zebrawszy pokąsanych przez pszczoły oraz posiłki Lettow
przed południem 5 listopada znów był gotowy do bitwy,
choć tylko defensywnej z powodu wycieńczenia ludzi. Aby
wzmocnić pozycję, ściągnął dwa działka wiwatowe C-73
i czekał. Jednakże Brytyjczycy byli zbyt zajęci ładowaniem
swoich rozbitych formacji z powrotem na transportowce,
by myśleć o wznowieniu walki. Lettow zdał sobie sprawę
ze zwycięstwa dopiero wtedy, gdy przybył do niego płk
Meinertzhagen jako parlamentariusz17. Prócz listu z prze­
prosinami od Aitkena za zbombardowanie szpitala, niósł
chloroform, opatrunki i bandaże dla setek rannych, którzy
obok stosów zabitych leżeli na okolicznych plantacjach.
Jak napisał Lettow:
„W różnych, nieznanych mi językach błagali o pomoc,
która jednak nawet przy najlepszych chęciach nie mogła
być im wszystkim udzielona jednocześnie” l8.
Po zakończeniu walk doszło do kilku kompromitujących
zdarzeń, np. niechroniony białą flagą brytyjski pułkownik
sporządzał w obecności Niemców inwentarz straconego
wyposażenia. Tylko interwencji Meinertzhagena zawdzię­
czał to, że nie dostał się do niewoli. Żołnierze pułku North
Lancashire, korzystając z wolnej chwili, poszli się kąpać,
na co zdenerwowani Niemcy kazali im natychmiast wracać
na transportowce, grożąc, że inaczej chwilowy rozejm
16 Tamże, s. 80-81.
17 B. F a r we 11, op. cit., s. 175.
18 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 40.
będzie zerwany, a oni zostaną ostrzelani19. Krążowniki
jeszcze kilka godzin patrolowały wybrzeże w poszukiwaniu
rannych, po czym zawróciły do Mombasy. W trzydniowych
starciach Niemcy mieli zabitych pięciu oficerów (poległ
kpt. Prince), 11 podoficerów, 35 askari i 11 tragarzy;
rannych było 9 oficerów, 15 podoficerów, 52 askari
i czterech tragarzy. Jeden podoficer został wzięty do
niewoli. W sumie stracono więc 63 ludzi. Straty brytyjskie
wyniosły: zabitych — 20 oficerów brytyjskich, 26 innych
Europejczyków, 11 oficerów hinduskich, 302 Hindusów;
rannych — 16 oficerów, 62 pozostałych Europejczyków,
16 oficerów hinduskich, 216 Hindusów; 3 Europejczyków
i 145 Hindusów zaginęło, liczba rannych i zabitych tragarzy
afrykańskich i hinduskich była nieznana — Niemcy szaco­
wali ich na 300-400. Niemcy wzięli do niewoli 23
Europejczyków i 85 Hindusów; pojmano też ciężko rannych
22 Europejczyków i 52 Hindusów, których wypuszczono,
gdy dali słowo honoru, że nie będą walczyć przeciwko
Niemcom. Brytyjczycy stracili ogólnie ok. 900-1000 ludzi.
Zdobyto 455 karabinów, osiem karabinów maszynowych,
pół miliona pocisków, wiele elementów wyposażenia dodat­
kowego, m.in. urządzenia sygnalizacyjne 20.
Natarcie gen. Stewarta pod Longido zakończyło się
równie nieszczęśliwie. Lettow wysłał podczas bitwy rozkaz
do stacjonującego tam mjr. Krauta, by ze swoimi 86
białymi, 583 askari z sześcioma ckm-ami przybywał do
Tangi, ale na szczęście dla Niemców żyrafy zerwały
połączenie telegraficzne i Kraut nie otrzymał tego polecenia.
W dniu 3 listopada w porannej mgle pod górą Longido
pojawiły się siły Stewarta złożone z piechoty hinduskiej
i dwóch szwadronów jeźdźców z EAMR (East African
Mounted Rifles), mające sześć ckm-ów i cztery działa,
w sumie 1600 ludzi. Dzięki zdradzie służących Niemcom
19 B. F a r w e l l , op. cit., s. 176.
20 L. B o e l l , op. cit., s . 8 2 .
zwiadowców masajskich wiedziano, gdzie są pozycje
Krauta. Próbowano obejść górę Longido i uderzyć od
strony, gdzie była ona najsłabiej obsadzona, jednocześnie
odcinając Niemców od wodopoju21. Akurat był tam
kpt. Stemmermann ze swoimi ludźmi naprawiającymi
linię telegraficzną i dostrzegłszy w stepie świetnie wi­
docznych jeźdźców, odparł ich, po czym uderzył z flanki
na zgrupowanie Hindusów, które równocześnie znalazło
się pod ogniem ludzi Krauta broniących szczytu góry.
Wycieńczeni i pozbawieni wody, Brytyjczycy wycofali
się, mając 52 zabitych i rannych. Kraut obronił się
za cenę 40 zabitych i rannych. Niemcy stracili pięciu
Europejczyków i 10 askari; wśród rannych było pięciu
białych i 20 askari. Brytyjskie straty wyniosły 10 białych
i 10 Hindusów zabitych, rannych — 9 Europejczyków,
25 Hindusów. Ludwig Boell w swoim opracowaniu,
opartym na rozlicznych archiwaliach niemieckich i bry­
tyjskich, podaje w starciu o Longido straty jak wyżej.
Times History of the War (t. 10, s. 142, 143) wymienia
prawie taką samą liczbę zabitych i rannych żołnierzy
brytyjskich, natomiast drastycznie różni się od wersji
Boella przy szacowaniu strat niemieckich, twierdząc,
iż wyniosły one 38 białych i 84 kolorowych zabitych
i rannych, czyli przeszło 122 osoby wobec 52 Bry­
tyjczyków. Autor uważa, że są to dane propagandowo
zawyżone, gdyż wydaje się niemożliwe, by broniący
górskiej pozycji Niemcy, dysponujący większą siłą ognia
(liczne ckm-y), ponieśli ponad dwa razy większe straty
od częściowo konnych Brytyjczyków atakujących pod
górę. Jest to ważny szczegół wskazujący na konieczność
krytycznego podejścia w ogóle do danych o niemieckich
stratach w tym źródle22. W ten sposób cała ofensywa
zakończyła się fiaskiem. Lettow stał się bohaterem białej
21 Tamże, s. 83.
22 Tamże.
i kolorowej ludności kolonii, potrafił bowiem wszystko
zaryzykować i wygrać z ośmiokrotnie liczniejszym i lepiej
uzbrojonym przeciwnikiem. Urządzono uroczysty pogrzeb
poległych pod Tangą, wystawiając pomnik z wypisanymi
obok siebie nazwiskami Niemców oraz czarnych askari
i tragarzy, dodając, że także polegli za ojczyznę i cesarza.
Askari zaczęli wtedy uważać Lettowa za potężnego wodza
mającego kontakt z siłami nadprzyrodzonymi, które zape­
wniały mu szczęście. Tanga stała się ich własnym zwycięs­
twem nad groźnymi wrogami, również białymi, których
przestali się obawiać. Dowodził nimi Lettow, a on wie­
dział, jak ponosząc niewielkie straty zadać dużo dotkliwsze
przeciwnikowi, a do tego zdobyć całą masę broni i innych
rzeczy, co ogromnie podobało się murzyńskim wojow­
nikom, dla których wojna była wygrana, jeśli przynosiła
obfity łup. Tak więc Tanga była zwycięstwem podobnym
do zwycięstw dawnych plemiennych wojen, ale przy­
ćmiewającym je pod względem chwały.
Zwycięstwo czarnych żołnierzy Lettowa skompromito­
wało Ministerstwo Indii i rozwścieczyło ministra wojny,
gen. Kitchenera, który sam przejął teraz kontrolę nad
operacjami w Afryce Wschodniej23. Wieść o Tandze
wywołała euforię w Niemczech, gdzie uczczono ją serią
okolicznościowych pocztówek, a sam cesarz wysłał Let­
to wo wi telegram z gratulacjami. Informacja o porażce pod
Tangą została zatajona przed brytyjską opinią publiczną,
ponieważ równocześnie nadeszły wiadomości o przystąpie­
niu Turcji do wojny po stronie Niemiec oraz o klęsce
w bitwie morskiej pod Coronelem. Obawiając się obniżenia
morale społeczeństwa, poinformowano je o Tandze dopiero
kilka miesięcy później. Równocześnie zdegradowano i prak­
tycznie usunięto z armii gen. Aitkena24. To wszystko
powodowało, że Lettow miał teraz coraz większą władzę
23 B. F a r w e l l , op. cit., s. 181.
24 Tamże, s. 179.
w kolonii, a jednocześnie gubernator Schnee coraz bardziej
tracił na znaczeniu. Wzrostowi ducha bojowego wśród
niemieckich kolonizatorów towarzyszyła demoralizacja i kon­
flikty wewnętrzne w Brytyjskiej Afryce Wschodniej. Dowo­
dzenie po Aitkenie przejął tam gen. Wapshare, który
przekształcił kolonię w rozległy obóz wojskowy25. Życie
mieszkańców było teraz podporządkowane zarządzeniom
„partaczy spod Tangi”, jak pogardliwie nazywano brytyjską
armię. Popularnością cieszyła się piosenka Steaming down to
Tanga („W drodze do Tangi”), ułożona przez anonimowego
służącego z Nairobi, ośmieszająca „armię partaczy”, którzy
zamiast Tangi „zdobyli” Brytyjską Afrykę Wschodnią26.
Brytyjskie wojsko było tutaj reprezentowane przez trzy
różniące się między sobą organizacyjnie formacje: Colonial
Service — Służbę Kolonialną, Armię Indyjską i oddziały
przysłane przez Ministerstwo Wojny. Wapshere’owi nie
chciał podporządkować się gubernator Kenii, sir Henry
Belfield, który stwierdził:
„Korzystając z okazji, chciałbym tylko wyjaśnić, że ta
kolonia nie ma żadnego interesu w toczącej się obecnie
wojnie, w której uczestniczy wyłącznie z powodu nie­
szczęśliwie bliskiego położenia jej tuż przy granicy Nie­
mieckiej Afryki Wschodniej”27.
Nowy szef służb wywiadowczych w kolonii, płk. Meiner-
tzhagen, zagroził mu sądem wojennym i rozstrzelaniem za

25 Generał dywizji sir Richard Wapshare (1860-1932), w armii Indii od

1882 — służył w kawalerii, brał udział w wojnie birmańskiej 1885-1888,


dowodził Brygadą Bangalore 1902-1914; podczas I wojny światowej
dowodził w Afryce Wschodniej (XII 1914—VI 1915), a później w Mezo­
potamii; był dowódcą sił z Beludżystanu podczas wojny afgańskiej 1919;
emerytowany w 1921 roku; odznaczony KCIE (Knight Commander of the
Indian Empire — Komandor Orderu Rycerskiego Imperium Indyjskiego)
i CSr (Companion of the order of the Star of India — Kawaler Orderu
Gwiazdy Indii).
26 B. F a r w e 11, op. cit., s. 181.

27 B. F a r w e l l , op. cit., s. 122,


rozpowszechnianie równie defetystycznych poglądów28.
Samego Meinertzhagena gazeta „Nairobi Leader” oskarżała
o spowodowanie klęski pod Tangą, określając go jako
„niemieckiego Żyda” (choć był duńskiego pochodzenia).
Meinertzhagen zamknął ową gazetę, a redaktora umieścił
w tymczasowym areszcie29. Osadnicy służący w ochot­
niczych formacjach pogardliwie patrzyli na Hindusów,
których wykorzystywano jak kulisów (chińskich najemnych
robotników) do budowy kolei ugandyjskiej. Podobnie
odnosili się do nich czarni i arabscy rekruci, uważając ich
za obcych. Wszystko to wręcz uniemożliwiało stworzenie
jednolitych sił zbrojnych zdolnych zagrozić zwartym od­
działom Schutztruppe Lettowa.

28 Richard Meinertzhagen (1878-1967), duńskiego pochodzenia, w armii

od 1899, służył w Indiach do 1902, w Królewskich Strzelcach Afrykańskich


w Afryce Wschodniej od 1905 roku; podczas I wojny światowej walczył
w Afryce Wsch., Palestynie i Francji, był członkiem brytyjskiej delegacji
na konferencję pokojową w Paryżu w 1919; główny oficer polityczny
w Palestynie i Syrii 1919-1920; doradca wojskowy w Departamencie
Bliskiego Wschodu; pracował w Ministerstwie Kolonii; emerytowany
w 1925 r., wrócił do służby w Ministerstwie Wojny w latach 1939-1940
oraz w Obronie Krajowej (Home Guard) w latach 1940-1945.
29 B. F a r w e l l , op. cit., s. 195.
ROZDZIAŁ IV
DZIAŁANIA W KENII, UGANDZIE I NA WYBRZEŻU
OPERACJA PRZECIW „KÖNIGSBERGOWI”

W tej sytuacji minister wojny Kitchener, uznając Niemiecką


Afrykę Wschodnią za całkowicie bezwartościowy pod
względem strategicznym teatr wojenny, ograniczył cele
brytyjskie do skutecznej defensywy, póki nie uda się
sprowadzić większych sił z innych rejonów. W Kenii
i Ugandzie przydzielono odcinki obronne poszczególnym
dowódcom — gen. James Stewart1 miał chronić Nairobi,
gen. Wilfried Malleson2 odpowiadał za kolej ugandyjską,
Tighe kierował obroną Mombasy i wybrzeża3. Starając się

1 Stewart James Campbell (1884-1947), służył w Afryce Wsch. i Francji

podczas I wojny światowej 1914-1919, odznaczony DSO oraz CMG


(Companion of St. Michael and St. George — Kawaler Orderu Świętego
Michała i Świętego Jerzego).
2 Generał Brygady Sir Wilfried Malleson (1866-1947), służył w armii

bryt. w Indiach od 1904 roku, sześć lat w sztabie lorda Kitchenera


w kwaterze głównej Armii Indyjskiej; inspektor generalny komunikacji
w Brytyjskiej Afryce Wschodniej (X 1914-1 1915); dowódca dywizji
1915-1916, szef brytyjskiej misji wojskowej w Turkiestanie 1918-1920, brał
udział w wojnie afgańskiej 1919, emerytowany w 1920, odznaczony KCIE.
3 C. M i l l e r , op.cit., s. 90-91. Generał brygady sir Michael Joseph

Tighe (1864-1925), dowódca Wojsk Ochrony Pogranicza (Frontier Force)


rozproszyć siły niemieckie przez swoich agentów na
wybrzeżu rozpuszczano informacje o kolejnych planowa­
nych desantach, a tymczasem przystąpiono do wstępnej
ofensywy na pograniczu. W dniu 24 grudnia 1914 roku
trzy kompanie Hindusów pod dowództwem płk. Rahbira
Singha zajęły wioskę Jassin w dolinie rzeki Umba. Była
tam wioska, cukrownia, plantacje palm kokosowych i si­
zalu, wszystko położone na zabagnionym, malarycznym
terenie. Jassin nie miało samo w sobie znaczenia strategi­
cznego, ale gen. Tighe zyskiwał w ten sposób przyczółek
na wrogim terenie, skąd zamierzał ruszyć na Tangę leżącą
80 kilometrów na południe4. Okoliczne plantacje mogły
świetnie ukryć pozycje obronne. Wybudowano sieć oko­
pów, gniazd ckm-ów przykrytych zasiekami z szyn kole­
jowych, w budynkach umieszczono posterunki obser­
wacyjne. Zanim jednak Tighe ściągnął do Jassin posiłki,
cały garnizon został szczelnie zamknięty przez siły Let­
towa, które maszerując nocami, błyskawicznie zjawiły się
na zagrożonym odcinku. Na prawym skrzydle stanął mjr
Kepler z dwiema kompaniami; na lewym koło tubylczej
wioski Lettow rozmieścił kpt. Adlera z takimi samymi
siłami. Na północy koło obozu Semanja zajął stanowisko
Korpus Arabski. Frontalnie zaś ruszył kpt. Otto z 9 kom­
panią, kierując się na samo Jassin. W dniach 17-19
stycznia 1915 roku w upalnym słońcu rozegrało się
krwawe starcie (styczeń był najgorętszym miesiącem w tej
części Afryki); w walce brało udział 1350 Niemców
i askari uzbrojonych w 23 ckm-y i po stronie przeciwnika
w Pendżabie (Indie); brał udział w wojnie birmańskiej 1885-1888,
w Ekspedycji Karnej w Afryce Wschodniej 1895 roku (odznaczony
Brilliant Star of Zanzibar — Brylantową Gwiazdą Zanzibaru), ekspedyc­
jach w Ugandzie i Bunyoro 1898-1899, operacjach we wschodniej Persji;
służył w Afryce Wschodniej 1914-1916, uczestniczył w wojnie afgańskiej
1919; KCMG (Knight Commander of Saint Michael and Saint George
— Komandor Orderu Rycerskiego Świętego Michała i Świętego Jerzego).
4 B. F a r w e l l , op. cit., s. 201.
300 Hindusów, mimo pragnienia i głodu broniących się
przez kilkadziesiąt godzin pod morderczym ostrzałem.
Lettow rzucił do walki swój kilkudziesięcioosobowy
Korpus Arabski, ale zacięta obrona nieprzyjaciela skłoniła
go do odwrotu, który przerodził się w bezładną ucieczkę.
Dowódca Schutztruppe tłumaczył to homoseksualizmem
praktykowanym od pokoleń przez arabskie środowiska5.
Płk Singh zginął podczas próby przebicia się na bagnety
niemożliwej wobec miażdżącej przewagi liczebnej i og­
niowej Niemców. Piaszczyste podłoże ogromnie utrud­
niało poruszanie. Kolczaste krzewy sizalu na plantacji
zamienionej nagle w pole bitwy okazały się równie
ciężką przeszkodą jak zasieki. Pozycje obu stron roz­
dzielało koryto wyschniętego strumienia Zuba, w którym
co chwila pociski karabinowe wzbijały tumany kurzu.
Niemcy zdołali zbliżyć się na odległość stu metrów,
skąd otworzyli skoncentrowany ogień na zabudowania6.
Posiłki gen. Tighe w postaci kompanii KAR z posterunku
Vanga przygwoździł nad brzegiem rzeki Umba zaciekły
ogień z dwóch niemieckich dział 75 mm. Walczących
w młockarni 40 Gurkhów przebiło się przez niemieckie
linie, tracąc połowę ludzi, lecz reszta brytyjskich żołnierzy
bez amunicji musiała się poddać. Lettow, pozostając pod
wielkim wrażeniem ich bohaterstwa, zadbał o dobre
warunki niewoli; angielskiemu płk. Hansonowi i hindus­
kim podoficerom pozwolił zatrzymać szable i podjął ich
kolacją7. Podczas walk o Jassin również Afrykanie dali
dowody bohaterstwa — czarny sierżant z KAR, Juma
Gubanda, pod ogniem niemieckich ckm-ów wielokrotnie
przepłynął okoliczną rzekę w celu rozpoznania sił Let­
towa. Otrzymał za to Distinguished Conduct Medal
(Order za Zaszczytne Dowodzenie). Kapral Lettowa,
5 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 51-52.
6 W. A r n i n g , op. cit., s. 127.
7 P. L e t t o w-V orb e c k, op. cit., s. 56-57.
Ombatscha Rajabu, zginął wykonując taki sam rozkaz8.
Mimo zniweczenia ofensywy brytyjskiej już w zarodku
i wycofania się gen. Tighe aż do Mombasy, Lettow nie był
zadowolony ze zwycięstwa, które określał jako „pyrruso-
we”; mimo że Brytyjczycy stracili w sumie 247 zabitych
i wziętych do niewoli żołnierzy, a Niemcy mieli zaledwie
20 zabitych i rannych (dane wg Times history of the war t.
10, s. 143, gdzie o brytyjskich jeńcach mówi się „zaginie­
ni”), to jednak wśród zabitych znaleźli się najlepsi oficero­
wie niemieccy (Spalding, Hammerstein, Kaufmann); wy­
strzelano ok. 200 tysięcy pocisków; bez perspektyw na
pomoc z Niemiec wydawało się to bardzo osłabiać potencjał
Schutztruppe. Stracono blisko 15 procent ogółu sił, a sam
dowódca Schutztruppe został lekko ranny. Drogą z Jassin
wożono rannych samochodem do szpitala na plantacji
Totohowu. Podobnie transportowano amunicję. Do trans­
portu rannych obu stron wykorzystano riksze. Wykorzys­
tując kryzys wśród swoich przeciwników, Lettow po­
stanowił teraz nasilić akcje ofensywne na brytyjskim terenie
przez wzmożenie ataków na kolej ugandyjską. Od marca
do maja 1915 roku niemieckie patrole wysadziły w powiet­
rze 32 pociągi i dziewięć mostów. Typowy patrol składał
się z jednego-dwóch białych, czterech askari i siedmiu
tragarzy; formacje te dzięki niewielkiej liczbie ludzi spraw­
nie omijały brytyjskie posterunki9. Wyruszano po południu,
gdy słońce nie grzało już tak mocno, traktując masyw
Kilimandżaro jako punkt orientacyjny. Wracano nocami,
kierując się gwiazdami. Rannych i chorych starano się brać
ze sobą, a jeśli już ich zostawiano, to z bronią, by mieli
jakiekolwiek szanse, gdy pojawią się lwy, na których
tereny łowieckie przenikano. Żołnierze często zabierali ze
sobą czekoladę w proszku (produkowaną w instytucie
biochemicznym w Amani) na wypadek, gdyby nie udało
8 C. M i l l e r, op. cit., s. 93.
9 B. F a r w e l l , op. cit., s. 210.
się znaleźć wodopoju. Wtedy pito własną urynę, zabijając
jej smak czekoladą10. Wielokrotnie gubiono się i ma­
szerowano wiele godzin, a wycieńczenie i odwodnienie
zabijało przed powrotem do bazy. Jednakże askari i Niemcy
masowo zgłaszali się na ochotnika. Jak wspominał Lettow:
„Wpływ tych ekspedycji na wzajemne zaufanie i współ­
pracę między Europejczykami i Murzynami był tak duży,
że trudno byłoby znaleźć jednostki wojskowe przepojone
lepszym duchem bojowym” 11.
Stale doskonalono ładunki wybuchowe do niszczenia
szyn; wobec używania przez Brytyjczyków wagonów
z kamieniami wywołujących wcześniejszą eksplozję, Niem­
cy opracowali miny wybuchające dopiero po przejechaniu
nad nimi większej liczby kół. Nierzadko sam moment
detonacji miny wystraszał tragarzy, którzy uciekali, zmu­
szając Niemców do własnoręcznego dźwigania bagażu
z powrotem12. Atmosferę rajdów na kolej ugandyjską
dobrze oddają wspomnienia ich uczestnika, Heinricha
Naumanna:
„Po omówieniu planu akcji i rozdzieleniu zadań, mój
oddział wyruszył z wysuniętego posterunku o 17.30 tuż
przed zmierzchem w kierunku północno-wschodnim. Wkrót­
ce pochłonął nas nieskończony, milczący busz [...]. Po
zapadnięciu zmroku maszerowaliśmy przez kolczaste krzaki
gęsiego, jak wymagał tego trudny teren. Zostawiliśmy za
sobą Makatau daleko na zachodzie. Taki marsz był ciężką
próbą dla żołnierza. Konieczne było bezgłośne poruszanie
się, odzywanie się tylko szeptem, zakaz palenia i czujność
na każdy ruch, który mógł nas zdradzić wrogowi. Napięcie
nerwowe trudno było znieść. W absolutnej ciszy, prowa­
dzeni tylko przez kompas, godzina za godziną zbliżaliśmy
się do celu. [...] Co chwila napotykaliśmy zawieszone na
10 L. D e p p e , Mit Lettow-Vorbeck durch Afrika..., s . 4 5 .
11 P . L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s. 62.
12 Tamże.
gałęziach karteczki z napisem: Uwaga — kolce. To zmuszało
nas do szerokich obejść, które groziły rozproszeniem od­
działu. Bezgłośny wysiłek w duszną noc i strach wywoływały
pot lejący się ze wszystkich porów. [...] Nagle słychać przed
nami jakiś szmer i szept sierżanta Brauna — Adui (w
suahili— wróg, przyp. aut.). Tak szybko jak tylko pozwalał
na to teren i ciemności, szpica poszła naprzód i przygotowała
się do walki. Dźwięk przycichł. To były tylko dzikie świnie.
Ze skurczem żołądka poszedłem dalej. Przy całej odwadze
ciężko się czeka na chwilę, aż w nocy z odległości 10-20
kroków ktoś strzeli ci w brzuch”13.
Brytyjczycy podczas wielogodzinnych pogoni za żoł­
nierzami Lettowa często musieli staczać walki z dzikimi
zwierzętami, by dostać się do wodopojów. Lwy i nosorożce
notorycznie atakowały brytyjskie i niemieckie patrole,
zmuszając obie strony do przerywania walki i szukania
schronienia. Podczas pierwszych osiemnastu miesięcy woj­
ny w Afryce Wschodniej wojska brytyjskie straciły 30
ludzi zabitych przez lwy i nosorożce. Zdarzyło się, że
w potyczce między brytyjskim a niemieckim patrolem
obserwowanym przez grupę Masajów nagle walkę przerwał
rozjuszony nosorożec, który najpierw zmusił do ucieczki
Brytyjczyków, potem Niemców, a następnie ruszył na
Masajów, zabijając jednego z nich14. Skuteczność Niemców
poza ich umiejętnościami była „zasługą” Hindusów z jed­
nostek Imperial Service, którzy przerażeni odgłosami lwów
siedzieli całe dnie i noce w nieufortyfikowanych obozach,
pilnując kolei i mostów. Na skutek ciągłego braku snu
i strachu popadali w stan apatii i bezradnie przyglądali się,
jak patrole Lettowa konfiskują całą ich broń i wykonują
swoje zadanie. Dnia 20 kwietnia 1915 roku niemiecki
13 H. N a u m a n n, Patrouillenuntemehmen gegen die Ugandabahn, w:
Werner von L a n g s d o r f f , Deutsche Flagge Uber Sand und Palmen,
Berlin 1941, s. 206-207.
14 B. F a r w e l l , op. cit., s. 212.
patrol atakował most na 350. kilometrze kolei. Bronić
go miał 98 pułk z Hyderabadu. Hindusi złożyli broń
w jednym miejscu i zajmowali się innymi sprawami,
gdy Niemcy ich okrążyli i zdobyli znienacka wszystkie
karabiny. Następnie askari wysadzili w powietrze 70-
metrowy most, po czym cały patrol odjechał z bronią
Hindusów, ich samych zostawiając na miejscu. Najwy­
raźniej uznano, że lepiej mieć za wrogów takich żołnierzy.
Przypadki dezercji kilku Hindusów do Niemców spo­
wodowały falę podejrzliwości brytyjskich wojskowych
wobec rekrutów z Indii. Powszechnie oskarżano ich
o zaopatrywanie wroga w wodę i informowanie l5.
Sfrustrowani Brytyjczycy nie potrafili znaleźć skutecz­
nego środka przeciw niemieckim atakom — pociągi pan­
cerne były za wolne, wypalanie buszu koło torów niewiele
pomogło. Komunikacja została sparaliżowana, w nocy ruch
pociągów ustał zupełnie, w dzień wprowadzono ogranicze­
nia prędkości. Nieregulamość ataków nie pozwalała prze­
widzieć, gdzie uderzy wróg. Płk Meinertzhagen wpadł na
pomysł, by odstraszać Niemców od wodopojów, kładąc
przy nich zdechłe ptaki i umieszczając napisy „Poisoned”,
co miało oznaczać, że woda jest zatruta. Często wycieńczeni
żołnierze Schutztruppe załamani maszerowali wówczas
dalej, aż padali z pragnienia16. Brytyjscy oficerowie uzna­
wali tę taktykę za „niedżentelmeńską”, a sam Lettow
wysłał telegram do Nairobi, skarżąc się na łamanie między­
narodowego prawa przez ludzi Meinertzhagena. On sam
uważał, że rzeczywiście „odrażające” byłoby zatruwanie
wody, ale oznaczanie tak wody, która jest zdrowa, to nic
złego. Jako pełen inicjatywy i pomysłów dowódca zor­
ganizował służby wywiadowcze złożone ze stu Murzynów.
W 1916 roku miał już trzy tysiące informatorów. Płacono
im zdewaluowaną niemiecką walutą, którą sami zdobywali
15 B. Far w e l l , op.cit., s. 213.
16 L. M o s l e y , op.cit., s. 102.
podczas akcji. Meinertzhagen opracował nowy sposób
zdobywania informacji, tzw. DPM (Dirty Paper Method
— dosłownie „metoda brudnego papieru”), która polegała
na wyciąganiu z latryn kopii rozkazów czy raportów
użytych przez Niemców jako papier toaletowy. Dzięki
temu zdobyto np. dokumenty z podpisami Lettowa i Schne-
ego i nauczono się je podrabiać 17.
Na pograniczu brytyjsko-niemieckim rozwinęło się coś
w rodzaju „wojny wywiadów” (oczywiście jest to nieco
przesadne określenie)18. W Mombasie działał zwerbowany
przez Niemców Arab. By go wyeliminować, Meinertzhagen
napisał do niego list, w którym dziękował mu za wierną
służbę brytyjskiej koronie, dołączył plik banknotów w nie­
mieckiej walucie i przekazał swemu najsłabszemu agentowi,
by odnalazł owego Araba, gdy znajdzie się na nieprzyjaciel­
skim terenie. Chodziło o przekonanie Niemców, że Arab
jest podwójnym agentem. Zgodnie z nadziejami Meinertz-
hagena, niedoświadczony agent dał się złapać, co sprawiło,
że Niemcy wkrótce rozstrzelali swego arabskiego infor­
matora. Służących Brytyjczykom szpiegów Niemcy od
razu wieszali, sami zaś nauczyli się na wrogim terenie
korzystać ze zdobytych telefonów polowych i podsłuchiwać
rozmowy między brytyjskimi posterunkami. Rozpuszczano
też kompletnie nieprawdziwe plotki, licząc na wywołanie
paniki wśród Hindusów. Jedną z najbardziej kuriozalnych
plotek była ta o Bibi Sacharani (w suahili — dzika
kobieta). Miała to być wdowa po poległym pod Tangą
Tomie von Prince. Opowiadano, że po śmierci męża
oszalała i na czele oddziału askari pojechała do brytyjskiej
kolonii, by mścić się na angielskich żołnierzach. Schwyta­
nych miała mordować, uprzednio ich kastrując. Szwadron
EAMR został oddelegowany do wytropienia morderczyni,
17 B. G a r d n e r , German East — The story of the First World War in

East Africa, London 1963, s. 55.


18 Tamże.
która w tym czasie zajmowała się w rzeczywistości opieką
nad rannymi w jednym z niemieckich szpitali. Lettow
popularność takich opowieści uznał za świadectwo rozstroju
nerwowego swoich przeciwników19. Dotyczyło to również
naczelnego dowództwa. Według Meinertzhagena gen. Wap-
share zaczął objawiać symptomy wręcz obsesyjnego strachu
przed Lettowem. Nerwowe przeciążenie miało być przyczyną
zmiany głównodowodzącego — Wapshare został odesłany
nad Zatokę Perską, a jego miejsce zajął Tighe, którego
Meinertzhagen określał jako doświadczonego dowódcę. Inne
zdanie miał o jego zastępcy, gen. Mallesonie, którego
uważał za nieobliczalnego oficera szafującego życiem swoich
ludzi20. Niemcy zmodyfikowali taktykę komand — teraz ich
celem stały się konie Brytyjczyków. Konne kompanie
Schutztruppe wzmogły mobilność i zwiększyły obszar dzia­
łania; nawet samochody pancerne (przez Afrykanów brane
za stalowe nosorożce) nie mogły skutecznie przeciwdziałać
ich atakom. Gdy Meinertzhagen jechał wraz z Tighem
pociągiem do Nairobi, doszło do niespodziewanego napadu
Niemców. Wywiązała się chaotyczna nocna strzelanina,
w której wściekły Meinertzhagen próbował zastrzelić nie­
mieckiego oficera, ale po kilku minutach nieprzyjaciel uciekł.
To zdarzenie spowodowało wzrost frustracji samego Tighe’a,
po skonstatowaniu, iż nawet naczelny dowódca w tej części
Afryki nie jest zupełnie bezpieczny 21.
Generał Michael Tighe rozpoczął na początku lipca 1915
roku przygotowania do ofensywy przeciwko niemieckiej
kolonii. Było to związane z zakończeniem 9 lipca kampanii
w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej oraz z wy­
czekiwaniem na przybycie do Afryki Wschodniej związa­
nych tam dotychczas walką wojsk południowoafrykańskich
19 C. M i l l e r , Battle for the Bundu..., s. 100; P. L e 11 o w - V o r b e c k ,

op. cit., s . 6 2 .
20 C. M i l l e r , op. cit., s. 102.

21 W. A r n i n g , op. cit., s. 132.


i rodezyjskich. Dzięki zwiadowi fotograficznemu Lettow
zdobył informacje o rozbudowie przez wroga linii kolejowej
z Voi do Makatau niedaleko granicy niemieckiej kolonii,
w celu usprawnienia w ten sposób komunikacji na wypadek
przyszłej ofensywy. Przystąpiono też do budowy wodo­
ciągów mających zaopatrywać wojsko na równinie Serengeti
w 40 tysięcy galonów wody dziennie. Pracujące tam ekipy
inżynieryjne były eskortowane przez znaczne siły skoncen­
trowane w obozach uszeregowanych w linię dochodzącą aż
do oceanu (m.in. Namanga, Low Hill, Erok). Obozy te
i place budowy stały się nowym celem Schutztruppe.
Liczne ataki Niemców zmusiły Brytyjczyków do twardej
obrony. Wypadki bratania się brytyjskich i niemieckich
czarnych żołnierzy (pochodzących z tych samych plemion,
przedzielonych jedynie granicą) były tylko przerywnikami
w bezlitosnych walkach. Udając Burów, niemiecki patrol
podjechał do tamy koło wzgórz, skąd pompowano wodę.
Wypiwszy herbatę ze strażnikami, Niemcy związali ich, po
czym wysadzili tamę dynamitem, unieruchamiając pompy
na trzy tygodnie. Gdy udało się ich schwytać, wściekły
gen. Tighe chciał ich natychmiast rozstrzelać za szpiego­
stwo, lecz Ministerstwo Wojny wymogło na nim, by
potraktowano ich jak jeńców wojennych 22.
Szeregi obrońców Kenii i Ugandy przerzedzały się
wskutek spadku morale, szwadrony EAMR zostały zre­
dukowane z powodu powrotu części ochotników na
swoje farmy (nastała pora żniw) lub wyjazdu na „praw­
dziwą wojnę” do Francji. Hindusów nie uważano za
prawdziwych żołnierzy, należało więc znaleźć nowych
rekrutów do przyszłej ofensywy. Od początku 1915 roku
w Afryce Wschodniej działała brytyjska misja wojskowa
na czele z lordem Cranworthem i płk. Henrym Elliotem
Kitchenerem, bratem ministra wojny. Cranworth twier-
22 P . L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s. 68-71; L. M o s l e y , op. cit.,

s . 113 .
dził, że jedynym wyjściem będzie powiększenie KAR,
czemu jednak gorąco sprzeciwiał się Kitchener, dyletant
w sprawach kolonialnych, uważający Murzynów za bez­
wartościowych żołnierzy. Propozycje z Afryki Południo­
wej, by przysłać tu oddziały wyszkolonych Zulusów
i Suazi, zostały przez Londyn odrzucone, twierdzono
bowiem, iż wojna z Niemcami w tej części świata może
być rozstrzygnięta tylko przez „regularne formacje”23.
W praktyce zaakceptowano więc panującą stagnację.
Próbowano symbolicznie wzmocnić armię w Afryce
Wschodniej, formując tzw. Legion of Frontiersmen (Le­
gion Pograniczny), werbując weteranów wojen kolonial­
nych okresu panowania królowej Wiktorii przez prasowe
ogłoszenia w Londynie. Zgłosiło się 1666 mężczyzn,
którzy przeszli rozmaite kampanie w Afryce i Azji;
dowodził nimi płk Driscoll, słynny dowódca zwiadowców
z wojny burskiej; jego zastępcą został kpt. Selous, sześć-
dziesięciosześcioletni łowca lwów i bliski przyjaciel
prezydenta USA Theodora Roosevelta, któremu towarzy­
szył podczas wielu afrykańskich wypraw myśliwskich.
W oddziale tym panował świetny duch bojowy (Driscoll
zadeklarował, że na czele swoich ludzi sam zdobędzie
niemiecką kolonię), choć trudno było ukryć poważny
wiek rekrutów (w Afryce wkrótce zdobyli sobie przydo­
mek „old and bold”, czyli starzy i łysi). Tymczasem
kontynuowane były walki na pograniczu pozostałych kolo­
nii. Nad Jeziorem Wiktorii siły brytyjskie złożone z KAR,
EAMR i Hindusów atakowały i niszczyły niemieckie
posterunki — np. port Schirati; próbowano przerzucić most
pontonowy nad Kagerą i ustanowić przyczółek na wrogim
terenie. W dniu 20 listopada 1914 roku kpt. Stuemer
odrzucił znad Kagery Anglików i wspierających ich Bagan-
da. Na początku stycznia 1915 roku rozegrała się prawdziwa

23 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 47-51.


bitwa o Schirati — 300 Anglików i 700 Hindusów wylą­
dowało koło portu, gdzie jednak po ciężkim boju rozbił ich
por. Harthausen dowodzący 70 białymi i 150 askari z dwoma
karabinami maszynowymi. W marcu Anglikom udało się
ciężko uszkodzić parowiec „Mwanza”24. Do walki włączały
się plemiona tubylcze — Masajowie i Baganda na czele
z brytyjskimi oficerami atakowali niemieckie linie zaopatrze­
niowe i komunikacyjne oraz kradli stada bydła proniemieckie­
mu plemieniu Sakuma. Sakumowie urządzali zasadzki i w od­
wecie zabijali Masajów — pewnego razu przyniesiono
niemieckiemu patrolowi 96 obciętych głów Masajów25.
Brytyjczycy utworzyli oddział masajski, tzw. Skin Corps, pod
dowództwem mjr. Droughta. Formacja nazwę swą zawdzię­
czała temu, że jedynymi mundurami służących w niej
wojowników była ich własna pomalowana skóra. Atakowali
oni niemieckie posterunki i karawany tragarzy. Problemy
z nimi Niemcy chcieli rozwiązać przez wysiedlenie żyjących
po niemieckiej stronie Masajów, lecz nie pozwolił na to
Schnee, bojąc się, że sprowokuje to ich do powstania.
Meinertzhagen, jako jeden z najrozsądniejszych wojskowych
w tej części imperium, chciał przeprowadzenia jakiegoś ataku,
by chociaż małym sukcesem przerwać powszechną apatię.
Pod jego naciskiem gen. James Stewart przeprowadził
operację desantową na Jeziorze Wiktorii. Dnia 22 czerwca
1915 roku wylądowano pod niemieckim portem Bukoba, lecz
natarcie powstrzymał opór proniemieckich muzułmanów
i skuteczny ostrzał snajperów26. Po ostrym ostrzale z lądu
i jeziora udało się zdobyć miejscowość, lecz nie przejęto
radiostacji, w ostatniej chwili wysadzonej w powietrze przez
niemieckich saperów. Po bitwie zdobywcy za pozwoleniem
Stewarta splądrowali Bukobę i, mimo prób Meinertzhagena
powstrzymania ich, upili się do nieprzytomności oraz zgwał-
24 L. B o e 11, op. cit., s. 96.
25 B. F a r w e l l , op. cit., s. 199-200.
26 Tamże, s. 204.
cili wiele tubylczych kobiet27. Meinertzhagen przedstawił
to następująco:
„Przybyliśmy, zobaczyliśmy i dokonaliśmy czegoś, co nie
udało się nawet Juliuszowi Cezarowi — wysadziliśmy
w powietrze radiostację28. [...] Wszelkie oznaki dyscypliny
przestały istnieć. Pito na umór i zabawiano się z tubylczymi
kobietami... Wielkim zmartwieniem było dla mnie widzieć
batalion z mojego pułku robiący te wszystkie rzeczy. Wstydzę
się na myśl, co powie o tym Lettow i jego oficerowie” 29.
Bukoba jednakże była tym małym sukcesem, który miał
chwilowo przerwać powszechną beznadzieję. W Niasalan-
dzie działania ograniczyły się do walk patrolowych, doszło
natomiast do rozruchów tubylców wezwanych przez swego
przywódcę, Johna Chilembwe, do walki o „Afrykę dla
Afrykanów”. John Chilembwe, wykształcony w Europie
chrześcijanin, jako misjonarz zaczął głosić własną religię,
tzw. etiopianizm, politycznie wymierzony w białych. Pod­
stawą etiopianizmu była wiara w wyzwolenie Afryki spod
brzemienia białych przez wielkiego czarnego władcę, który
miał nadejść z Etiopii, najstarszego państwa afrykańskiego
niepoddającego się kolonizacji. Zwolennicy Chilembwego
w kilku miejscach zaczęli niszczyć plantacje i dobra
kolonizatorów. W jednym z osiedli zaatakowanych przez
jego ludzi przetrzymywany był jako jeniec niemiecki
porucznik. Kierowani „rasową solidarnością” Brytyjczycy
uwolnili go, a on sam stanął na czele obrony miasteczka.
Mimo że po dwóch tygodniach kompania KAR przywróciła
porządek, a Chilembwego powieszono, to jednak wypadek
ten wstrząsnął poczuciem bezpieczeństwa miejscowych
białych 30. W Rodezji Niemcy próbowali zdobyć fort Saisi,

R. M e i n e r t z h a g e n , Army Diary 1899-1926, Edinburgh & Lon­


don 1960, cyt. za: L. Mo s 1 e y, op. cit., s. 103, C. M i 11 er, op. cit., s. 131.
28 R. M e i n e r t z h a g e n , op. cit., cyt. za: L. M o s l e y , op. cit., s. 103.

29 Tamże, cyt. za: Charles M i l l e r , op. cit., s. 131.

30 B. F a r we 11, op. cit., s. 119.


lecz z powodu braku wody i bohaterstwa rodezyjskich
obrońców, na czele z mjr. O’Sullevanem, po ośmiu dniach
zwinęli oblężenie31. Przy granicy Konga z Ruandą trwały
walki na jeziorze Kiwu i rzece Russisi. Dowodzący tu Max
Wintgens umiejętnie prowadził defensywę na czele od­
działów Tutsi i Hutu, ale Belgom pod dowódzwtem płk.
Chaudoire’a udało się opanować posterunek Kissenji, w ten
sposób przejmując kontrolę nad głównym szlakiem prowa­
dzącym w głąb Ruandy.
Po bitwie pod Tangą w prowadzenie wojny w Afryce
Wschodniej zaangażowała się Royal Navy, tak więc przez
cały 1915 rok prowadzono tu różnorakie operacje morskie.
Rozpuszczano na wybrzeżu pogłoski o lądowaniu Australij­
czyków na Zanzibarze, w celu zdekoncentrowania niemiec­
kich ataków na kolej ugandyjską, szukano min i bombar­
dowano porty. W dniu 25 listopada 1914 roku zbombar­
dowano Dar es-Salaam po daremnej próbie zdobycia
tamtejszych statków; ludność cywilna ukryła się w uprzed­
nio przygotowanych schronach32. W dniu 28 listopada
Brytyjczycy wysadzili w zatoce portowej mały desant,
pamiętając, że gubernator Schnee przyrzekł im oczyszczenie
miasta z wojska. Nie zdawano sobie sprawy z antagonizmu
między Schneem a Lettowem, który nic sobie nie robiąc
z układów zawieranych wcześniej przez gubernatora, nie
zamierzał bezradnie się przyglądać, jak brytyjscy marynarze
biorą port w posiadanie. Tak więc, gdy marynarze już mieli
przystąpić do demontażu maszynowni i radiostacji na
uwięzionych w porcie statkach, przywitał ich ostry ostrzał
z ckm-ów kompanii Schutztruppe, który szybko skłonił ich
do powrotu na swoje okręty. Korespondent „Timesa”
napisał, że Niemcy walczyli niehonorowo, gdyż bronili się
z budynków szpitala i misji. Równocześnie blokowano
krążownik „Königsberg” w delcie Rufiji, który usiłowano
31 The Times..., s. 157-158.
32 The Times..., s. 143-144; H. S c h n e e , Deutsch Ostafrika..., s . 80.
wytropić z powietrza przez sprowadzone samoloty obser­
wacyjne; dla nich właśnie wybudowano lotnisko na zajętej
w tym celu wysepce Mafia. Równocześnie wysadzono na
ląd „agenta” Królewskiej Marynarki, Pietera Pretoriusa,
Bura z pochodzenia, który poznał deltę podczas swoich
polowań na słonie, za co musiał opuścić teren niemieckiej
kolonii oskarżony o kłusownictwo. Teraz dzięki ciemnej
karnacji skóry mógł udawać arabskiego handlarza rybami
i w takim charakterze odnalazł wreszcie kryjówkę niemiec­
kiego krążownika w jednej z odnóg Rufiji — Salale.
W rozmowie z niemieckimi marynarzami dowiedział się,
że rzeka jest w tym miejscu zbyt płytka na używanie
torped, dlatego w razie ataku korsarz będzie mógł polegać
tylko na swoich działach 105 mm. Przedarłszy się przez
lądowe linie obronne obsadzone przez Niemców z oddziału
„Delta”, Pretorius dotarł do Brytyjczyków i przekazał
swoje informacje dowódcy operacji, admirałowi Herbertowi
King-Hallowi. Dzięki swoim umiejętnościom zwiadow­
czym podczas kampanii dosłużył się stopnia majora33.
Zajęto się szukaniem odpowiednich jednostek do zaatako­
wania „Königsberga” — o odpowiednim uzbrojeniu i wy­
starczająco małym zanurzeniu, by mogły zagłębić się
w meandry Rufiji. Wkrótce do Afryki Wschodniej przybyły
przejęte przez Royal Navy w chwili wybuchu wojny
budowane dla Brazylii monitory, które odbyły służbę
przybrzeżną podczas walk we Flandrii na jesieni 1914
roku. Teraz jako „Severn” i „Mersey”, wyposażone w działa
152 mm, miały zatopić niemiecki okręt. Nie mogły dłużej
pozostawać z dala od punktów zaopatrzeniowych, ponieważ
zabierały zaledwie 187 ton węgla. Były za to ciężko
uzbrojone — każdy monitor miał po dwa działa 152 mm
i 120 mm — a więc dysponowały potężniejszą artylerią niż
„Königsberg”. Na morzu były niestabilne i stwarzały

33 C . M i l l e r , op. cit. , s. 105-107.


zagrożenie dla siebie nawzajem, jednakże ich niewielkie
zanurzenie (2,24 m) czyniło je doskonałymi jednostkami
do służby przybrzeżnej na płytkich wodach. Z tego powodu
zostały wykorzystane podczas słynnego „wyścigu ku mo­
rzu” na froncie zachodnim, gdy armia niemiecka starała się
jako pierwsza oprzeć swoją flankę na morzu i wyjść na tyły
sprzymierzonych. W październiku i listopadzie 1914 roku
wspierały ogniem obronę Calais, Boulogne i Dunkierki,
okazały się bardzo skuteczne w osłanianiu odwrotu armii
belgijskiej, same zaś ucierpiały od ognia niemieckiej
artylerii. Bohaterstwo załóg i sprawność monitorów chwalił
pierwszy lord admiralicji Winston Churchill34. Ich pokłady
pokryto teraz workami z piaskiem, kadłuby wzmocniono
stalowymi płytami, mostki zostały ukryte za plątaniną
hamaków. Monitory pomalowano na kolor khaki i załado­
wano 10 tysięcy puszek po nafcie, ciasno upychając je pod
pokładami w celu utrzymania ich na powierzchni wody
w razie zalania. Tymczasem załoga „Königsberga” musiała
stawiać czoło coraz liczniejszym problemom. Dowódca
jednostki kmdr por. Loof już wcześniej musiał zrezygnować
z planów rejsu na wody wokół Przylądka Dobrej Nadziei
ze względu na awarię maszynowni; teraz ostatecznie
pokrzyżowała je brytyjska blokada. Okręt zamaskowano,
pokrywając kominy i maszty gęstą roślinnością (dlatego
zwiadowcy meldowali Brytyjczykom, że widzieli na Rufiji
ruchome drzewo). Części potrzebne do naprawy urządzeń
pokładowych transportowano z Dar dzięki setkom tragarzy
zaangażowanych przez kmdr. Looffa, który równocześnie
wysłał część załogi na ląd w celu zaimprowizowania
obrony na wypadek ataku35. Atmosfera nieco ożywiła się
na Boże Narodzenie; wówczas krzak mangrowca udawał
choinkę i urządzono kolację wigilijną złożoną z zapasów
zdobytych na polowaniach, papierosów i resztek piwa
34 B. F a r w e l l , op. cit., s. 145-148.
35 C. M i l l e r , op. cit., s . 7 9 .
przywiezionego jeszcze z Niemiec. W Nowy Rok otrzyma­
no radiową wiadomość z „Foxa”, jednego z brytyjskich
okrętów blokujących deltę:
„Szczęśliwego Nowego Roku. Mamy nadzieję wkrótce
się z wami zobaczyć. Brytyjski krążownik”.
Na to Niemcy odpowiedzieli:
„Dziękujemy. Nawzajem. Jeśli chcecie się z nami spot­
kać, wiecie, gdzie nas szukać. Königsberg”36.
W tym czasie zapasy na pokładzie niemieckiego krążow­
nika były już na absolutnym wyczerpaniu37. Na szczęście
dla Looffa niemiecka admiralicja w początkach nowego
roku postanowiła wesprzeć bohaterski okręt. Inicjatywa ta
powstała na fali popularności obrońców Niemieckiej Afryki
Wschodniej po zwycięstwie pod Tangą. Poseł Reichstagu
tak wypowiedział się na ten temat:
„Niemiecki Dawid walczy w Afryce z Brytyjskim
Goliatem, a Vaterland nie może dopuścić do jego klęski
z braku odwagi do udzielenia mu pomocy. Jeśli nie możemy
walczyć u jego boku, to przynajmniej dajmy mu wszystko,
czego potrzebuje” 38.
W tym czasie na pomoc „Königsbergowi” został wysłany
z Niemiec statek zaopatrzeniowy „Kronborg” (zarekwiro­
wana brytyjska jednostka „Rubens”) wyładowany po brzegi
bronią, węglem i żywnością dla załogi okrętu kmdr. Looffa.
Całą ładownię wypełniły wodoodporne skrzynie zawierające
1000 pocisków 105 mm do dział „Königsberga”, tysiące
sztuk amunicji dla działek Lettowa, 1800 karabinów z trze­
ma milionami sztuk amunicji, dwa działa 60 mm, sześć
ckm-ów, tony dynamitu, lekarstw, żywności, narzędzi
i odzieży. Głównym ładunkiem było jednak 1600 ton
westfalskiego węgla dla okrętu Looffa oraz 1200 ton dla
samego „Kronborga”. Pokłady wyłożono drewnem. Udając
36 M. L o o f f , op. cit., s . 9 6 ; B . F a r w e l l , op. cit., s. 137.
37 Tamże, s. 138.
38 Tamże, s. 179.
duński frachtowiec, „Kronborg” pod dowództwem kpt.
Carla Christiansena (duńczyka na niemieckiej służbie)
pokonał brytyjską blokadę między Szkocją a Norwegią
i wypłynąwszy w połowie lutego na północny Atlantyk,
ruszył na południe39. W kwietniu opłynął Przylądek Dobrej
Nadziei i dotarł do Niemieckiej Afryki Wschodniej, kryjąc
się wzdłuż brzegów przed brytyjskimi okrętami prowadzą­
cymi od lutego blokadę wybrzeży. Jednakże planowane
spotkanie z „Königsbergiem” nie doszło do skutku, ponie­
waż Brytyjczycy podsłuchali radiową komunikację niemiec­
kiego statku z okrętem Looffa. Tak więc w umówionym
miejscu czekał już na „Kronborga” krążownik „Hyacinth”,
który zaatakował go z zaskoczenia i zatopił40. Z obawy
przed minami i ostrzałem z lądu Brytyjczycy nie dokończyli
dzieła zniszczenia „Kronborga” ładunkiem wybuchowym,
co umożliwiło Lettowowi zorganizowanie ekspedycji Af­
rykanów i Arabów, którzy przetransportowali na ląd prawie
cały niemal nieuszkodzony ładunek. Przy pomocy załogi,
żołnierzy, marynarzy, 2500 tubylców przeniesiono na ląd
większość towarów. Zniszczeniu uległ tylko transport
spodni. Dużo pracy wymagało oczyszczenie i wysuszenie,
sztuka po sztuce, trzech milionów nabojów karabinowych,
które nasiąkły morską wodą41. W tym czasie Brytyjczycy
postanowili wreszcie ściągnąć kanonierki do Afryki Wscho­
dniej i rozpocząć akcję przeciw „Königsbergowi”. W marcu
1915 roku „Severn” i „Mersey” przeszły gruntowny remont,
zostały wzmocnione i uszczelnione, po czym pod rozkazami
kpt. Fullertona wysłano je na Morze Śródziemne, gdzie
39 B. F a r we l l, op. cit., s. 139.
40 M. Lo o f f , op. cit., s. 8 1 . Na początku wojny Rosjanie zdobyli
księgę szyfrów niemieckiej marynarki, gdy niemiecki krążownik „Magde­
burg” podczas działań na Bałtyku wszedł na skały, a cała załoga poszła
do rosyjskiej niewoli. Znalezioną w wodzie cenną zdobycz przekazano
następnie w ramach współpracy międzysojuszniczej Brytyjczykom, o czym
Niemcy dowiedzieli się dopiero po wojnie.
41 B. F a r w e l l , op. cit., s. 141-142.
miały wziąć udział w operacji desantowej w Dardanelach.
Tam jednak okazały się niepotrzebne, zdecydowano się
więc przesłać je już nad deltę Rufiji, by tam wsparły zespół
King-Halla. Po pokonaniu 5000 mil morskich przez Kanał
Sueski, Morze Czerwone i Arabskie oraz Ocean Indyjski,
3 czerwca 1915 roku dotarły na wysepkę Mafia stanowiącą
bazę całej operacji42. Zanim rozpoczęły zadania bojowe,
musiały zostać gruntownie przygotowane na niemiecki
ostrzał43. Prócz wspomnianej artylerii, każda z jednostek
została uzbrojona w półautomatyczne trzyfuntowe działka
(po pięć na każdym) oraz w osiem ckm-ów. Załogi składały
się z 10 oficerów i 150 marynarzy. W dniu 10 czerwca
wpłynęły do delty kanałem wskazanym przez Pretoriusa,
by zapoznać się z obszarem działania. Równocześnie
przystąpiono do budowy lotniska na Mafii. Ponieważ
Niemcy ukryli swój okręt głęboko w dżungli, samoloty
miały służyć do kierowania i korygowania ognia monitorów,
które nie były w stanie zobaczyć swego celu. Do 22
czerwca zebrano osiem samolotów — dwupłatowych „pcha-
czy” typu Farman i Caudron oraz małych wodnosamolotów.
Następną kwestią była komunikacja między samolotami
i okrętami. Awarie radiostacji zmusiły uczestników operacji
do porozumiewania się przez system kolorowych świateł,
który okazał się nieskuteczny. Wreszcie udało się naprawić
radiostację i ustanowić połączenie między monitorami
a ich zwiadem lotniczym.
We wtorek 6 lipca 1915 roku podczas przypływu monitory
miały wpłynąć do delty najszerszym kanałem Kikunja.
Przygotowano się do walki; w pobliżu zakotwiczył statek
szpitalny „Trent”, pozostałe okręty były w pogotowiu. O 4.00
nad ranem monitory ruszyły na czele z „Severnem”; towarzy­
szyły im małe statki pomocnicze44. Niemcy wiedzieli o ich
42 B. F a r we l l, op. cit., s. 148.
43 Tamże, s. 148.
44 B. F a r w e l l , op. cit., s. 151.
misji. Od razu weszły w pole rażenia oddziału „Delta”
wyposażonego w działka polowe 47 mm. Mimo prośby
dowódcy obrony lądowej kmdr. Wernera Schönfelda, Looff
nie dał mu żadnego z dział 105 mm „Königsberga”, którego
celna salwa mogłaby spowodować natychmiastowe zniszczenie
monitorów. Szybkostrzelne działka brytyjskich jednostek
skutecznie osłabiły niemiecki opór. Wystrzelona przez Niem­
ców torpeda eksplodowała trafiona przez jedno z dział
„Sevema”. Przeszedłszy przez pierścień defensywy oddziału
„Delta”, monitory dotarły do bezpiecznej zatoczki i tam
zrzuciły kotwice. Kpt. Fullerton oceniał odległość do celu na
około 10 kilometrów45. W tym czasie jeden z samolotów
wystartował do półgodzinnego lotu nad niemieckim korsarzem,
przy okazji biorąc sześć bomb. Odnalazłszy cel, zrzucił
bomby, które jednak spadły tylko na pobliskie krzaki.
Następnie przyleciały dwa kolejne samoloty, których zadaniem
było już kierowanie ogniem monitorów przystępujących do
właściwej akcji. O godzinie 6.48 „Severn” zaczął strzelać,
lecz pociski spadły w odległości zaledwie 180 metrów.
Niemcy na pokładzie krążownika odpowiedzieli ogniem, lecz
również musieli poprawić zasięg (działa 105 mm miały
donośność 12 km). Wkrótce fontanny wody zaczęły się
wzbijać kilkanaście metrów od kadłuba „Severna”. Ogień
niemiecki był nie tylko celniejszy, ale i dużo gęstszy — na
jedną salwę Brytyjczyków Niemcy odpowiadali czterema.
Rozrywające się na lądzie pociski niszczyły obfitą roślinność 46.
Fullerton zdawał sobie jednak sprawę, że niemieccy artylerzy-
ści zaraz wstrzelą się dokładnie w kotwicowisko jego moni­
torów, kazał więc zmienić pozycję na rzece. Jednocześnie
zniszczono działkami niemiecki posterunek obserwacyjny
ukryty w gałęziach jednego z pobliskich drzew.
Działa „Königsberga” były naprowadzane na cel przez
posterunek obserwacyjny na wzgórzu Pemba. Teraz, gdy
45 Tamże, s. 149-151.
46 Tamże, s. 152-153.
monitory zmieniły położenie, przestały być widoczne dla
niemieckich obserwatorów. Przez cały czas nad „Deltą”
krążyły brytyjskie aeroplany, meldując o efektach salw.
„Severn” manewrując na rzece, miał problemy — zahaczył
o mieliznę, co mogło skończyć się tragicznie, ale dzięki
determinacji kpt. Fullertona okręt szybko uwolniono. Do
popołudnia monitory wystrzeliły 635 pocisków, z których
cztery trafiły niemiecką jednostkę, lecz Fullerton nie mógł
ocenić, jak poważne straty zadano przeciwnikowi. Jego
działa przegrzewały się, ludzie byli wykończeni, a tymczasem
przypływ opadał. Wydał więc rozkaz opuszczenia stanowisk
i powrotu do bazy na Mafii. Około 16.30 monitory ponownie
musiały przejść przez strefę oddziału „Delta” i wytrzymać
silny ostrzał karabinowy i artyleryjski. Szczęśliwie dotarły
bez strat do okrętów Royal Navy. Podczas gdy ich załogi
odpoczywały, na „Königsbergu” marynarze walczyli z wodą,
która w wyniku celnego trafienia zalała ładownię. Pogrzebano
czterech zabitych, 35 rannych przetransportowano do szpitala
polowego na pobliskiej plantacji Neu Stieten.
W ciągu następnych dni Niemcy mieli mnóstwo pracy
— zainstalowano nowe połączenie telefoniczne z Pembą,
na ląd przeniesiono części zamienne i ważne dokumenty,
usunięto łatwo palne materiały włącznie z farbą. Przez
kolejne dni brytyjscy lotnicy meldowali, że niemiecki
okręt, chociaż nieco zniszczony, to nadal jest zdolny do
walki47. W niedzielny poranek 11 lipca 1915 roku monitory
miały dokończyć swoją misję. Tego dnia o godzinie 10.30
znów wpłynęły do delty Rufiji na pełnej mocy maszynowni.
Pociski oddziału „Delta” poorały burtę okrętu „Mersey”,
monitory zwróciły więc całą swą artylerię w stronę lądo­
wych pozycji niemieckich. Huraganowy ogień zniszczył
masę gniazd karabinów maszynowych pośpiesznie opusz­
czonych przez szukających schronienia żołnierzy. Następnie

47 Tamże, s. 153-155.
„Mersey” zakotwiczył tam, gdzie poprzednio, podczas gdy
„Severn” popłynął w dół Rufiji kilometr dalej, w samą
„paszczę lwa”. W tym momencie na „Mersey” spadły dwa
pociski; jeden wybuchł w kabinie kapitańskiej, raniąc
dwóch marynarzy. „Severn” również znalazł się pod gęstym
ogniem, lecz miał więcej szczęścia. O godz. 12.25 rozpoczął
ostrzał „Königsberga”, jednak samoloty, które miały nim
kierować, nie widziały celu. Za ósmym razem salwa
brytyjskiego monitora dosięgła niemieckiego korsarza.
W ciągu dziesięciu minut został trafiony przeszło siedem
razy. Okręt Looffa nadal odpowiadał ogniem — jeden
pocisk spadł trzy metry za burtą „Severna”, lecz żaden nie
wyrządził mu szkód48. W tym czasie jeden z samolotów
został trafiony i runął prosto w nurt Rufiji niedaleko okrętu
„Mersey”. Piloci mieli dużo szczęścia — przed krokodylami
uratowała ich motorówka przysłana przez monitor. Około
13.15 seria gwałtownych eksplozji wyłączyła z akcji
artylerię „Königsberga”, a nad lasem dała się widzieć
chmura dymu wysoka na około 64 metry. Dowódca okrętu
kmdr Looff wspominał:
„Nagle wokół mnie huk, błysk i dym. Przez chwilę
myślałem, że zginąłem, wzleciałem w górę, po czym
spadłem i powoli doszedłem do siebie. Poręcz zapobiegła
zawaleniu się całego mostku. Z obolałym bokiem i po­
rwanym mundurem obejrzałem się i zobaczyłem, że
tuż koło mnie pocisk rozerwał opancerzoną wieżę do­
wodzenia”49.
Wówczas „Mersey” podpłynął do wrogiej jednostki
na odległość 6,5 kilometra, a towarzyszył mu drugi
samolot z zadaniem korygowania ostrzału. Monitor
wystrzelił 28 razy, celnie trafiając od samego początku.
Z bocianiego gniazda na maszcie „Severna” Fullerton
dostrzegł płonący wrak niemieckiego okrętu i radiowo
48 Tamże, s. 155.
49 M. L o o f f , op. cit., s. 105.
przesłał meldunek do King-Halla o ostatecznym znisz­
czeniu „Königsberga”. Około 14.30 monitory zawróciły;
przepływając koło pozycji oddziału „Delta”, usłyszano
tylko kilka sporadycznych strzałów. Zbliżając się do
krążownika „Weymouth”, okrętu flagowego King-Halla,
widziano wielkie transparenty z napisem: „MONITORY
— DOBRA ROBOTA”50. W tym czasie Looff wysłał za
nimi pinasę „Wami” uzbrojoną w wyrzutnię torped, lecz
pechowo ugrzęzła na mieliźnie. Niemieccy marynarze
pospiesznie płynęli wpław do brzegu. Looff nie pozwolił
na wybuch paniki; po prostu zarządził ogólną ewakuację,
gdy pożar ogarnął już większość pokładu. Sam był ranny
w brzuch. Pierwszy oficer, Georg Koch, podłożył deto­
nator w kabinie torpedowej i wysadził okręt w powietrze.
Rannych ulokowano w pobliskim szpitalu, a pozostali
marynarze pomaszerowali do Kilindi, gdzie założyli
obóz51. Okazało się, że działa 105 mm płytko osadzonego
wraku nadawały się jeszcze do użytku. Lettow zor­
ganizował więc drużyny Afrykanów (w sumie 4000
ludzi, po 400 na jedno działo), którzy wydobyli je
i przenieśli przez kilkadziesiąt kilometrów aż do Dar
es-Salaam. Tam dorobiono do nich lawety w warsztatach
kolejowych i w ten sposób Schutztruppe zaopatrzyły się
w ciężką artylerię. Działa rozdysponowano między kilka
punktów — pięć utworzyło baterię nabrzeżną w Dar,
dwa ustawiono w Tandze, dwa nad jeziorem Tanganika,
jedno nad Jeziorem Wiktorii. Po raz drugi Anglicy nie
wykorzystali swego zwycięstwa, co w pełni uczynił
energiczny dowódca obrony kolonii. Warto wspomnieć,

50 B. F a r w e l l , op. cit., s. 156.


51 Wrak „Königsberga” spoczywał na dnie Rufiji jeszcze do 1962 roku,
gdy na polecenie prezydenta niepodległej republiki Tanzanii Juliusa
Nyerere usunięto go, by nie blokował dostępu do delty okolicznym
rybakom. Przy okazji wydobyto z pokładu wiele ton westfalskiego węgla,
świetnego materiału opałowego. B. F a r w e 11, op. cit., s. 160.
że podczas akcji przeciw „Königsbergowi” po raz pierwszy
w historii wojen przeprowadzono skoordynowaną operację
powietrzno-morską przeciw wrogiej jednostce52. Blokada
niemieckiego korsarza trwała 255 dni, wzięło w niej udział
27 brytyjskich okrętów, które spaliły w tym czasie 38
tysięcy ton węgla. W ten sposób został zniszczony ostatni
niemiecki krążownik na wodach pozaeuropejskich53.
W ostatniej walce zginęło 19 niemieckich marynarzy, rany
poniosło 55; w sumie więc w dniach 6-11 lipca poległo 23
ludzi, a rannych było 90. Brytyjskie straty wyniosły
zaledwie kilku zabitych i rannych.

52 O bitwie z niemieckim krążownikiem w delcie Rufiji zob. K.


A s s m a n n , Die Kämpfe der Kaiserlichen Marine..., s. 143-160; A.
P e r e p e c z k o , Wojna samotnych krążowników, Warszawa 1997 oraz J.
G o z d a w a-G o ł ę b i o w s k i , T . W y w e r k a-P r e k u r a t, Pierwsza
Wojna Światowa na morzu, Warszawa 1997.
53 B. F a r w e l l , op. cit., s. 158-159.
ROZDZIAŁ V
DZIAŁANIA W NIASALANDZIE, RODEZJI I RUANDZIE
EKSPEDYCJA NA JEZIORZE TANGANIKA 1915 ROKU

Drugą co do ważności operacją Royal Navy w Afryce


Wschodniej w 1915 roku była ekspedycja na jeziorze
Tanganika, która odebrała Niemcom kontrolę nad całą
zachodnią granicą ich kolonii. Panowały nad nim niemieckie
parowce „Kingani”, 100-tonowy „Hedwig von Wissmann”
oraz 900-tonowy „Graf von Götzen”. Ich przewaga po­
zwalała im wysadzać desanty w Kongu i Rodezji. Na
belgijskim brzegu sojusznikami Niemców było plemię
Ba-Holoholo dostarczające im informacji. Wynikające
z tego faktu poczucie zagrożenia dla sprzymierzonych
sprzyjało podjęciu wspólnej brytyjsko-belgijskiej operacji
militarnej1 na wodach jeziora 2.
1 B. F a r w e l l , op. cit., s. 217-249; K. A s s m a n n , Die Kämpfe der

Kaiserlichen Marine..., s. 188-196.


2 Tamże, s. 218-219. Samo jezioro, o powierzchni 34 tys. km2,
długości 670 km i szerokości 20-80 km, pod względem głębokości
drugie na ziemi (po Bajkale), dochodzącej do 1435 m, było niezwykłym
teatrem wojennym. Odkryte dopiero w 1858 roku przez brytyjskich
podróżników Johna Hanniga Speke’a i Richarda Burtona, wciąż było
owiane aurą tajemnicy, gdy u jego brzegów podczas I wojny światowej
doszło do akcji zbrojnych.
To spowodowało, że 21 kwietnia 1915 roku angielski
plantator i myśliwy, weteran wojny burskiej John R. Lee
spotkał się w Londynie z pierwszym lordem morskim sir
Henry Jacksonem w celu omówienia niezwykłego projek­
tu. Lee przedstawił swój plan, który polegał na tym, iż
duże łodzie motorowe miały popłynąć do Kapsztadu
(ponad 11 tys. km), następnie mogły być przetranspor­
towane koleją do Elizabethville, stolicy Katangi w Kongu
Belgijskim (ok. 2896 km), skąd dotarłyby do wioski
Fungurume, gdzie kończyła się linia kolejowa. Dalej Lee
chciał wykorzystać afrykańskich tragarzy, wozy zaprzę­
żone w woły i spalinowe traktory do przeciągnięcia łodzi
przez busz i sawannę (195 km) oraz wzgórze Mitumba
do Sankisia, gdzie znów mogły być załadowane na kolej
i przewiezione nad rzekę Lualaba w górnym Kongu.
Rzeką miały spłynąć do Kabało, skąd wystarczyło już
tylko przewieźć je przez ostatnie 280 kilometrów do
Lukuga, belgijskiego portu nad jeziorem Tanganika. Lee
twierdził, że łodzie muszą od razu wypłynąć na wody
jeziora i zniszczyć niemieckie jednostki. Przewiezienie
łodzi w częściach uznał za zbyt ryzykowne, gdyż Ba-
-Holoholo opowiedzieliby o wszystkim Niemcom, zanim
zostałyby one złożone i przygotowane do walki, a ci po
prostu podpłynęliby do brzegu i je zniszczyli. Spusz­
czenie łodzi na wodę z brzegu rodezyjskiego też nie
wchodziło w rachubę, ponieważ było to za daleko od
niemieckiej bazy Kigoma (ok. 370 km). Lee przyznawał,
że traktorów (ciągników spalinowych) nie używano
jeszcze w trudnym afrykańskim terenie, ale był dobrej
myśli, w przeciwieństwie do zadających niewygodne
pytania dowódców brytyjskiej marynarki3. Jednakże jego
entuzjazm i niezachwiana wiara w powodzenie operacji,
jeśli tylko zostanie przeprowadzona w porze suchej

3 B. F a r w e l l , op. cit., s. 219-220.


(kwiecień-październik), przekonały sir Henry’ego Jack­
sona, który stwierdził:
„Zawsze było nie tylko tradycją, ale i obowiązkiem
Królewskiej Marynarki atakowanie wroga wszędzie, gdzie
tylko da się popłynąć okrętem” 4.
Wyprawę nazwano Afrykańską Ekspedycją Floty,
stroną organizacyjną zajął się admirał sir David Gamble,
który zadecydował o wysłaniu do Afryki dwóch jednos­
tek. Lee został mianowany komandorem porucznikiem
w Ochotniczej Rezerwie Marynarki (Royal Navy Volun­
teer Reserve) i miał być zastępcą oficera marynarki,
który stałby na czele operacji. Lee zaproponował kilku­
dziesięciu ludzi, którzy mieli utworzyć załogi jednostek;
sam również wybrał odpowiednie statki. O ekspedycji
marynarka poinformowała rząd belgijski, Ministerstwo
Kolonii i Ministerstwo Wojny, po czym 22 maja 1915
roku Lee wyjechał do Afryki Południowej, by na miejscu
poczynić niezbędne przygotowania. Wybrane kutry zo­
stały niezwłocznie zarekwirowane przez marynarkę. Były
to łodzie motorowe długości 13 metrów, wybudowane
z mahoniowych belek. Dzięki silnikom o mocy 100 koni
mechanicznych osiągały prędkość 19 węzłów. Na stano­
wisko głównodowodzącego wyprawą zgłosił się koman­
dor porucznik Geoffrey B. Spicer-Simson i na tę kan­
dydaturę zgodził się sir Henry Jackson. Spicer-Simson
miał doświadczenie afrykańskie, jako że cztery lata
służył na statku mierniczym na rzece Gambii w Afryce
Zachodniej; tam też nauczył się francuskiego. Ta umiejęt­
ność miała mu się przydać w kontaktach z Belgami5.
Kmdr Spicer-Simson nazwał kutry — „Mimi” i „Toutou”.
Uzbrojone w trzyfuntowe działa powiększyły swoją
wyporność i prędkość ich zmalała do 15 węzłów, nadal
jednak miały być szybsze od wszystkich niemieckich
4 B. F a r w e l l , op. cit., s. 220.
5 Tamże, s. 221-222.
jednostek na jeziorze Tanganika. Do ekspedycji dołączył
chirurg — dr Hanschell ze Szkoły Medycyny Tro­
pikalnej, który skompletował potrzebne materiały sa­
nitarne. W dniu 15 czerwca 1915 roku całe zaopatrzenie,
broń i same kutry załadowano na pokład pasażerskiego
liniowca „Llanstephan Castle” i wysłano do Afryki
Południowej 6.
Już na miejscu ekspedycja została zatrzymana przez
telegram belgijskiego inżyniera, który stwierdził, że
kutrów nigdy nie uda się przeciągnąć przez wzgórza
Mi tumba. Lee wyruszył, by osobiście sprawdzić tamtejsze
warunki, a tymczasem ekspedycja miała na niego czekać
w Kapsztadzie. Nieco później zatelegrafował do Spicera-
-Simsona, informując, że odnalazł dobry szlak dla kutrów.
W tym momencie ekspedycja ruszyła zgodnie z planem
koleją do Elizabethville, dokąd dotarła 26 lipca. Tam już
czekał Lee, który zorganizował ekipy tysięcy tragarzy,
zbudował z drewna drogę dla traktorów i nawiązał
kontakt z lokalnymi przedsiębiorcami, by zdobyć jeszcze
więcej wykwalifikowanych robotników. Tymczasem po­
różnił się z Simsonem co do tego, kto ma kierować
ekspedycją; ostatecznie wyłączyła go z operacji malaria
i został odesłany do Kapsztadu. W ten sposób Simson
pozbył się rywala, lecz równocześnie stracił głównego
przewodnika i pomysłodawcę wyprawy7. Opanowawszy
chwilowy spadek morale, ekspedycja dotarła na początku
sierpnia do Fungurume, gdzie kończyła się kolej. Tutaj
doradcą Simsona został porucznik Strzelców Rodezyjs-
kich, Arthur Dudley, który dołączył do wyprawy. W dniu
15 sierpnia na miejsce dotarły również traktory, wyposa­

6 Pewny siebie Spicer-Simson zostawił część medykamentów doktora


Hanschella, wbrew jego protestom, zgadzając się na zabranie wyłącznie
chininy i mikroskopu. Twierdził, że gdyby narzędzia chirurgiczne okazały
się potrzebne, doktor będzie mógł z powodzeniem kupić je w Kapsztadzie.
7 B. F a r w e l l , op. cit., s. 223-226.
żone w wielkie stalowe koła. Każdy ciągnął za sobą
wielką platformę na kołach, gdzie miały być umieszczone
kutry. Tysiące tragarzy niosło drewno, z którego po
drodze budowano mosty. W ten sposób pokonywano
dziesiątki strumieni i rzek. Dnia 28 sierpnia platformy
pękły pod ciężarem kutrów. Zbliżała się pora deszczowa,
która całą okolicę mogła zamienić w morze błota i uczy­
nić ją absolutnie nieprzejezdną dla jakichkolwiek pojaz­
dów. Udało się jednak naprawić platformy; dodatkowo
do wyprawy dotarło kilka zaprzęgów wołów, które miały
służyć jako środek zastępczy dla traktorów. Spicer-
-Simson, przekonany o sprzyjającym mu szczęściu, wydał
2 września rozkaz kontynuowania marszu. Podczas naj­
trudniejszego podejścia przez wzgórza Mi tumba zabrakło
wody. Zapiaszczone silniki traktorów stanęły, ludzie
i zwierzęta wycieńczeni z pragnienia nie byli w stanie
iść dalej. Simson porozsyłał naokoło swoich ludzi w po­
szukiwaniu wody; wreszcie jeden z nich wrócił na czele
150 afrykańskich kobiet niosących na głowach wielkie
dzbany z wodą. W dniu 28 września Brytyjczycy dotarli
do Sankisii, skąd kawałek drogi udało się pokonać
kolejką wąskotorową. Ekspedycja mogła posuwać się
dalej dzięki talentom organizacyjnym Lee, który zbudo­
wał wszędzie drogi z solidnych drewnianych bali. Wresz­
cie Brytyjczycy przybyli do Bukamy nad rzeką Lualaba,
skąd miał ich zabrać belgijski parowiec. Jednakże susza
spowodowała taki spadek poziomu wody, że nie mogła
ona tutaj dotrzeć8. W tej sytuacji Spicer-Simson kazał
przywiązać do kadłubów kutrów puste puszki, które
miały zminimalizować zanurzenie, oraz przytwierdzić
liny. Ciągnięte przez setki Murzynów, kierowane przez
doświadczonego pilota kutry ruszyły w dół rzeki. Zaopat­
rzenie płynęło dalej w czółnach tubylców. Unikając

8 B. F a r w e l l , op. cit., s. 227-229.


mielizn, „Mimi” i „Toutou” przybyły do rzecznego
portu Musanga, gdzie już oczekiwał na nie belgijski
prom. Na początku października załadowany po dziób
przez kutry, zaopatrzenie, białych i czarnych ludzi,
najróżniejsze pakunki, skrzynie i zwierzęta pociągowe
wyruszył dalej rzeką.
W dniu 22 października 1915 roku dotarł do Kabało,
końcowej stacji linii kolejowej prowadzącej do Lukugi nad
jeziorem Tanganika. Ludzie byli zmęczeni, choć w świet­
nych nastrojach z uwagi na zbliżający się cel oraz dobry
stan zdrowia, o co zatroszczył się dr Hanschell. Linia
kolejowa nie dochodziła do samego brzegu jeziora, teraz
trzeba więc było przenieść kutry do jakiejś bezpiecznej
zatoczki, gdzie nie odkryliby ich niemieccy zwiadowcy.
Tutejszy belgijski dowódca, mjr Stinghlamber, nie był
zachwycony spotkaniem ze Spicer-Simsonem, który arogan­
cko okazywał mu swoją wyższość. Kutry ukryto w murzyń­
skich chałupach, gdzie bezpiecznie przetrzymały burzę
7 listopada, która wywołała potężny sztorm na jeziorze,
zwiastując nadejście pory deszczowej. Wespół z Belgami
Spicer-Simson wybudował na brzegu kamienny port dla
„Mimi” i „Toutou” 9.
Tymczasem zaalarmowani przez otwarcie mówiące
o ekspedycji brytyjskie meldunki radiowe Niemcy zdwo­
ili czujność. Dowodzący w Kigomie niemiecką flotyllą
kpt. Zimmer wysłał teraz swój patrolowy kuter „Kingani”,
by odnalazł wrogie jednostki. Niemcy jednakże nie
wierzyli, by Brytyjczykom udało się przerzucić lądem
okręty zdolne zagrozić na Tanganice ich własnym. Lettow
martwił się jedynie, czy aby Brytyjczycy nie wysłali na
jezioro torpedowców, przeciwko którym zespół Zimmera
byłby bezbronny10. Gdy grudniowe nawałnice i sztormy
9 B. F a r w e l l , op. cit., s. 229-231.
10 P. L e t t o w-V o r b e c k, Meine Erinnerungen..., s. 84. Pewnej
grudniowej nocy niemiecki marynarz z „Kingani” wskoczył do wody
przy brzegach jeziora wreszcie minęły, 22 grudnia kutry
wypłynęły na wody Tanganiki. Trzyfuntowe działa spra­
wdzono, załadowano kanistry z benzyną i przygotowano
się do działań bojowych. Dnia 26 grudnia nad ranem
belgijscy obserwatorzy donieśli Spicer-Simsonowi, że
dostrzegli na jeziorze niemiecką jednostkę szybko zbli­
żającą się do Lukugi. Gdy „Kingani” widać już było
gołym okiem, Simson objął dowodzenie na „Toutou”,
a Dudley na „Mimi” i po niedzielnym nabożeństwie
wypłynęli z portu, czym ekscytowały się tysiące Af­
rykanów i grupy Belgów zebranych na brzegu bacznie
obserwujących bieg wydarzeń. „Kingani”, nieświadomy
zagrożenia, płynął wzdłuż wybrzeża. Spicer-Simson
czekał, aż się zbliży tak, by nagłym manewrem odciąć
go od jego bazy w Kigomie i zmusić do przyjęcia walki.
Dudley na „Toutou” miał zaatakować lewą burtę „Kin­
gani”, a „Mimi” podchodziła tymczasem od sterburty.
Nieopodal krążyła belgijska motorówka „Netta”, której
zadaniem było ratowanie rannych. Niemcy, obserwując
nabrzeża, początkowo nie dostrzegli Brytyjczyków. Gdy
wreszcie to nastąpiło, zaczęli szybko zawracać. Jedno­
cześnie sześciofuntowe działo umieszczone na dziobie
ostrzelało „Mimi”. Niemcy jednak spudłowali, do czego
przyczyniło się wzburzenie wód jeziora kołyszących
i trzęsących jednostkami na wszystkie strony. Czarny
dym z komina „Kingani” świadczył, że zamierzał on
umknąć na pełnej mocy maszynowni. Chwilę potem
kutry ustawiły się na pozycji strzeleckiej i dały salwę
z odległości 1800 metrów, jednocześnie wchodząc w za­
sięg niemieckich karabinów maszynowych. Zygzakując,
kontynuowały ogień, aż pokład dziobowy „Kingani”

i podpłynął do zatoki, gdzie zobaczył „Mimi” i „Toutou”, ale obawa przed


sztormem zmusiła „Kingani” do odpłynięcia. Dlatego znajdujący się sam
na jeziorze Niemiec musiał popłynąć do belgijskiego brzegu, gdzie od
razu został wzięty do niewoli.
stanął w płomieniach11. Niemcy pokazali białą flagę,
Spicer-Simson podpłynął więc na „Toutou”, by przejąć
ich kuter, a tymczasem „Mimi” z uszkodzonym dziobem
popłynęła do brzegu, gdzie wkrótce ją wyciągnięto. Na
cześć brytyjskiego dowódcy zagrzmiała belgijska armata,
a wtórowały jej okrzyki zachwyconych Afrykanów i Eu­
ropejczyków. Tymczasem sprawdzano stan „Kingani”
— na jego pokładzie leżały jeszcze szczątki kapitana
i trzech Niemców, którzy zostali rozerwani na kawałki
przez brytyjski pocisk; kilku innych białych i kolorowych
wzięto do niewoli. Wkrótce nadeszły gratulacje od
brytyjskiego monarchy Jerzego V.
Tymczasem Niemcy nie mieli żadnych informacji na
temat tego, co się stało z „Kingani”; nie wiedzieli nic
konkretnego o brytyjskich kutrach, gdyż zafascynowani
Simsonem Ba-Holoholo przestali im dostarczać informacje.
Nad jezioro Tanganika przybyły brytyjskie wodnopłatowce
potrzebne do patrolowania wód i odnalezienia pozostałych
niemieckich okrętów. Przybycie samolotów wzmocniło
pozycję sprzymierzonych na jeziorze, tym bardziej że
naprawiony i przezbrojony „Kingani” dołączył do kutrów
jako „Fifi”, będąc pierwszą niemiecką jednostką wcieloną
do Royal Navy12. Patrole zajęły siłom Spicera-Simsona
cały styczeń 1916 roku. Dopiero 9 lutego wykryto parowiec
„Hedwig von Wissmann” zmierzający tym samym kursem

11 B. F a r w e l l , op. cit., s. 231-235.


12 B. F a r w e l l , op. cit., s. 235-240. Sukces Spicera-Simsona zrobił
olbrzymie wrażenie na plemieniu Ba-Holoholo, w którego oczach cała siła
Niemców została magicznym sposobem odebrana im przez brytyjskiego
kapitana. Jego tatuaże na całym ciele również odegrały tu istotną rolę;
został także uczczony jako potężny wódz „Bwana Chifunga-Tumbo” (w
suahili dosłownie — pan skórzany brzuch). Gdy Simson się kąpał,
otaczała go grupa zachwyconych wyznawców, obserwująca bacznie
wszystko, co robi. On sam podchodził do tego z rozbawieniem, natomiast
okoliczni belgijscy misjonarze oskarżali go, że „demoralizuje Afrykanów”.
co wcześniej „Kingani”13. „Toutou” było uszkodzone
wskutek niedawnego sztormu, więc Spicer-Simson wypłynął
z portu na czele „Mimi”, „Fifi” i belgijskiego parowca
„Dix Tonnes”. Niemcy tym razem zaczęli uciekać wcześ­
niej, Simson rozpoczął więc pościg na pełnej szybkości.
Gdy byli już ledwo widoczni, wściekły Simson kazał
otworzyć ogień na „Fifi”. Kiedy bezskutecznie kontynuował
ostrzał, jednocześnie wyhamowując po każdej salwie,
prześcignęła go „Mimi” pod dowództwem por. Wainwrig-
hta, który zaczął doganiać „Hedwig von Wissmann”
i ostrzelał ją z odległości 2730 metrów. Kilkakrotnie
nieznacznie trafiony, niemiecki parowiec odpowiedział
ogniem sześciofuntowych dział, znacznie redukując swoją
prędkość. Umiejętnie manewrując, Wainwright unikał jego
pocisków, wiedząc że Niemcom wystarczy jedno trafienie,
by zatopić „Mimi”. Równocześnie wrogą jednostkę dościg­
nął Simson, otworzył chaotyczny ogień i wystrzelał prawie
całą amunicję. Pozostały mu jeszcze trzy pociski. Jeden
w ogóle nie opuścił lufy, więc dla bezpieczeństwa trzeba
było go wyjąć przed kolejnym strzałem. Trwało to kilka­
naście minut, lecz „Hedwig von Wissmann” nie zdołał
uciec. Wreszcie następna salwa „Mimi” okazała się śmier­
telna dla Niemców — pocisk ekspolodował w ich maszyno­
wni i spowodował raptowne zatonięcie okrętu w dymie
i huku. Jego marynarze próbowali ratować się szalupą, lecz
ta zatonęła, skakali więc w panice do wody i czekali na
ratunek. Spicer Simson po bitwie, w której zdobył (raczej
Wainwright niż on) wspaniały sztandar cesarskiej maryna­
rki, podejmował kolacją uratowanego kapitana okrętu
„Hedwig von Wissmann” — Joba Odebrechta14. Następnego
dnia pojawił się pod Lukugą potężny 800-tonowy „Graf
13 Jako jednostka stutonowa był dwa razy większy od „Kingani”
i lepiej uzbrojony — w dwa działa sześciofuntowe na dziobie i działko
Hotchkissa na rufie, choć był przez to nieco wolniejszy.
14 B. F a r w e l l , op. cit, s. 241-243.
von Götzen”, szukając śladów okrętu „Hedwig von
Wissmann”. Jednak mimo nalegań Dudleya, Spicer-Sim-
son nie wydał rozkazu dla załóg kutrów do ataku.
Niemcy podpływali pod Lukugę jeszcze dwukrotnie,
lecz Simson zupełnie stracił ochotę do walki i zmarnował
kolejne okazje, powodując spadek morale podwładnych.
Następnie wyjechał do Konga, chcąc znaleźć jeszcze
inne jednostki nadające się do służby na jeziorze.
Zastępujący go Wainwright miał zakaz atakowania „Gra­
fa”, chyba że ostrzela on Lukugę. Jednocześnie dowo­
dzenie w porcie przejął płk. Moulaert, który miał koor­
dynować swoje działania na jeziorze z Simsonem, lecz
od pierwszego z nim spotkania nie ukrywał swojej
niechęci do niego. Nie było wiadomo, gdzie zniknął
bohater znad jeziora Tanganika, aż wreszcie pojawił się
nagle w Lukudze 12 maja 1916 roku. W tym czasie
trwała już w pełni belgijska ofensywa lądowa nad
Tanganiką, choć Simson odmówił swojego wsparcia
Belgom po tym, jak śmiertelnie obraził się na płk.
Moulaerta. Teraz postanowił zabrać z Lukugi „Mimi”,
„Toutou”, „Fifi” oraz belgijski kuter „Vengeur” i, zamiast
dokończyć podbój akwenu topiąc „Grafa von Götzena”,
ruszył na południowy kraniec jeziora, by wesprzeć
toczącą się równolegle ofensywę Rodezyjczyków pod
dowództwem gen. Northeya. Złożone z rodezyjskich
ochotników i rekrutów z Brytyjskiej Policji Południowo­
afrykańskiej (British South African Police) tamtejsze
siły, na czele z płk. Murrayem, wkroczyły w początku
czerwca 1916 roku do niemieckiej kolonii, by zdobyć
położony nad samym jeziorem fort Bismarckburg, przy­
pominający dzięki swym blankowanym murom średnio­
wieczny zamek. Siły Murraya rozsiadły się wokół reduty
Niemców, bacznie obserwując jej mury. Gdy widziano
pojawiających się tu i ówdzie członków załogi, nie
strzelano do nich, uważając to za niehonorowe za­
chowanie15. W tym czasie pojawiła się u brzegów
flotylla Spicer-Simsona. Simson rozmawiał chwilę z płk.
Murrayem, chcąc wziąć udział w bitwie. Ten, zasko­
czony obecnością uzbrojonych kutrów, polecił Simso­
nowi pilnować jeziora, by niemiecka załoga nie mogła
się tędy wymknąć. Rzeczywiście, tej nocy Niemcy
bez walki opuścili fort. Jednostki Simsona zakotwiczyły
niedaleko, obserwując fort, niemieckie czółna i jacht
w pobliskiej zatoczce. Jednakże mimo nacisków swoich
ludzi Simson nie zatopił ich, gdyż bał się zbliżyć
do fortu z obawy przed jego działami. Zmarnował
całą noc, kotwicząc w pobliskiej wiosce Kituta, a nad
ranem dotarł do Bismarckburga. Był on już zajęty
przez Rodezyjczyków, a jednocześnie zniknęły niemie­
ckie czółna, wskazując, którędy uciekli obrońcy. Płk
Murray zwymyślał go za tchórzostwo, a członkowie
wyprawy musieli znieść upokarzające zachowania wy­
śmiewających się z nich Rodezyjczyków16. Spicer-Sim­
son kompletnie się załamał i wrócił do Anglii, gdzie
opowiadał, jak „Graf von Götzen” ukrył się gdzieś
ze strachu przed jego kutrami. Zniszczenie tego okrętu
było ważne ze względu na działo 105 mm z „Köni­
gsberga”, które miał na pokładzie. Bezskutecznie szukały
go belgijskie i brytyjskie wodnopłatowce. Wreszcie od­
naleziono wyciągnięty na brzeg wrak, z którego Niemcy,
zanim się wycofali, wymontowali działo zabrane na­
stępnie przez Schutztruppe („Graf’ został wyremonto­
wany przez Brytyjczyków i pływał po jeziorze Tanganika
aż do lat sześćdziesiątych XX wieku). Spicer Simson
dostał w ojczyźnie Order za Zaszczytną Służbę (DSO)
oraz belgijskie odznaczenie — Krzyż Wojenny (Croix
de Guerre). Różne medale otrzymało też 28 uczestników
15 B. F a r we 11, op. cit., s. 243-245.
16 B. F a r w e l l , op. cit., s. 245-247.
ekspedycji, choć zapomniano o jej pomysłodawcy Johnie
Lee. Od kiedy dowiedziano się we flocie o beznadziejnym
„dowodzeniu” Simsona pod Bismarckburgiem, był skom­
promitowany, co zakończyło jego karierę, choć nie
umniejszyło popularności „nakręcanej” przez gazety pub­
likujące sensacje o ekspedycji jako „wyprawie jak z Ju­
liusza Verne’a” czy „tchnieniu Nelsona na afrykańskim
jeziorze”17. W 1915 roku były kontynuowane rozpoczęte
poprzedniej jesieni akcje na pograniczu brytyjskich kolo­
nii znajdujących się na południe od Niemieckiej Afryki
Wschodniej — Rodezji i Niasalandu. W Bismarckburgu
nad jeziorem Tanganika Niemcy skoncentrowali znaczne
siły pod dowództwem kpt. Falkensteina. Na wypadek
belgijskiej ofensywy ustanowiono komunikację łodziami
do Bismarckburga18. Na granicy Niasalandu pojawiały się
niemieckie patrole nierzadko przenikając na brytyjski
teren. Dużo groźniejsze jednak od Niemców okazało się
poruszenie wśród lokalnej czarnej społeczności pod wpły­
wem Johna Chilembwe, tym bardziej że białych w całej
kolonii było zaledwie około 80019. Obawiano się, czy
wojna w Afryce nie doprowadzi do wielkiej rzezi białych,
do czego ruch Chilembwego mógł był tylko wstępem.
17 B. F a r w e 11, op.cit., s. 248-249. Ekspedycja na jezioro Tanganika

stała się kanwą powieści przygodowej C . S . F o s t e r a The African Queen


(Afrykańska królowa) sfilmowanej w 1952 roku (w rolach gł. Katherine
Hepburn i Humphrey Bogart, który za swoją kreację otrzymał Oscara).
Akcja rozgrywa się w Afryce Wschodniej w 1914 roku. Niemiecki
oddział atakuje tubylczą wioskę. Z rzezi cudem ratuje się córka misjonarza
Rose, którą znajduje w buszu kanadyjski kapitan Allnut, właściciel
rzecznego frachtowca „Afrykańska Królowa”. Dzięki misjonarskiej pasji
i patriotyzmowi Rose Allnut wyzwala się z alkoholizmu i włącza się
w działania wojenne. Zamierza zniszczyć niemiecką kanonierkę, lecz
w wyniku nieudanego ataku oboje zostają złapani przez Niemców.
W niewoli zakochują się w sobie, a później szczęśliwie udaje im się uciec.
Kronika Filmu, Warszawa 1995, s. 250.
18 L. B o e 11, op. cit., s. 115.

19 B. F a r w e l l , op. cit., s. 199.


Tymczasem trwały akcje zbrojne na granicy rodezyj-
skiej. Małe walki patrolowe i strzelaniny odbywały się
w okolicach Fife. Całość wojsk rodezyjskich walczyła
w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej, policja
i posiłki belgijskie z Konga (przybyłe na prośbę władz)
były więc podstawą obrony20. W czerwcu Niemcy podjęli
wyprawę na fort Saisi nad rzeką Mambala; broniło go
400 rodezyjskich i belgijskich ochotników pod dowódz­
twem mjr. O’Sullevana. Dopiero po ośmiu dniach,
gdy obrońcy już głodowali, Niemcy zwinęli oblężenie
i się wycofali. Dowódca obrony otrzymał Distinguished
Service Cross. Saisi było jeszcze raz szturmowane przez
Niemców 26 lipca 1915 roku. Wówczas gen. Wähle
rzucił do walki 144 białych, 536 askari z dziewięcioma
ckm-ami i działkiem C-73. Bez cięższej artylerii był
bezradny i wycofał się do Bismarckburga21. Twarda obrona
kolonii pozwoliła Rodezyjczykom doczekać końca kam­
panii w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej,
po czym siły rodezyjskie wróciły do ojczystej kolonii.
Rodezyjczycy mieli także swój udział w późniejszej eks­
pedycji na jeziorze Tanganika. Na akwenie tym zaktywi­
zowali swoje działania Niemcy, próbując zdobyć bel­
gijski port Lukuga (Leopoldville) pod osłoną wspo­
mnianych uzbrojonych jednostek — „Hedwig von Wis­
smann”, „Kingani” oraz „Graf von Götzen”22. Zanim
sytuację na jeziorze diametralnie zmieniło przybycie
kutrów Spicera-Simsona, Niemcy przeprowadzali patrole
belgijskiego brzegu Tanganiki, poszukując śladów paro­
wców „Baron Dhanis” i „Alexandre Delcommune”;
obawiano się, że są one remontowane i wkrótce wejdą
do walki. Z początkiem stycznia 1915 roku doszło do
ważnego spotkania brytyjskich wojskowych z belgijskim
20 L. B o e l l , op. cit., s. 121.
21 The Times..., s. 157-158.
22 L. B o e l l , op. cit., s. 118.
majorem Molitorem, które było pierwszą próbą skoor­
dynowania ataku sprzymierzonych na niemiecką kolonię.
Śmiały plan Belgów zakładał rozpoczęcie ofensywy
w kwietniu, a wstępem do niej miało być zajęcie przez
Brytyjczyków Jassin. Jednakże klęska brytyjskiego zgru­
powania pokrzyżowała te zamiary 23.
W takiej sytuacji wicegubemator Katangi (najbogatsza
część Konga), płk baron Charles Ernest Henri Marie Tombeur,
przedstawił Brytyjczykom nowy plan belgijskiego ataku:
wojska belgijsko-rodezyjskie miały nacierać z rodezyjskiej
miejscowości Abercom na Bismarckburg w celu sparaliżowa­
nia niemieckich działań w Rodezji. Następnie siły belgijskie
znad północnego krańca jeziora Kiwu miały uderzyć na
Ruandę i Urundi, uprzednio zajmując niemiecki posterunek
Kissenji. Do tak szeroko zakrojonych działań Belgowie
potrzebowali armii, którą trzeba było dopiero przywieźć
z Europy, uzbroić i wyszkolić. W Katandze mjr Olsen miał
już dwa tysiące ludzi, nad Kiwu i Russissi płk Henry stał na
czele pięciu tysięcy ludzi, nad jeziorem Tanganika stac­
jonowało dwa tysiące ludzi z artylerią pod dowództwem mjr.
Stinghlambera. Gdy Tombeur zaczął sprowadzać z Europy
konieczne do patrolowania jezior torpedowce i wodnosamo­
loty, ofensywa stanęła w miejscu z powodu mjr. Olsena, który
z całością sił musiał pomóc w obronie Rodezyjczykom24.
Działania nad jeziorem Ki wu i w dolinie Russissi przekształciły
się w wojnę pozycyjną, która miała trwać aż do wiosny 1916
roku. Dowodzący tu niemieckimi siłami mjr Max Wintgens
energicznie zabrał się do tworzenia obrony pogranicza Ruandy
i Urundi. Przejął na użytek Schutztruppe lokalne plantacje
fasoli, grochu i orzeszków ziemnych, odbierając je mieszkań­
com, których mieli uspokoić niemieccy misjonarze. Tragarzom
dawał czysto symboliczną zapłatę. Pastorzy niemieccy or­
ganizowali skup żywności, którą okoliczna ludność musiała
23 L. B o e l l , op. cit., s. 118.
24 Tamże, s. 106.
znosić do wyznaczonych punktów, co spotykało się z oporem
części tubylców 25.
Zorganizowano ekipy robocze do pracy przy budowie
fortów i strażnic dla Niemców. Prace przebiegały pod
okiem askari jako nadzorców, którzy często stosowali
przemoc. Robotnicy musieli żywić się sami; często uciekali.
Pracowano bez przerwy całymi tygodniami. Na żądanie
Wintgensa sułtan Ruandy Musinga oddał mu swoich
najlepszych wojowników Tutsi. Pod kierunkiem wyznaczo­
nego askari odbywali oni ćwiczenia strzeleckie i szkolili
się w taktyce. Wkrótce wcielono do wojska wszystkich
wodzów Hutu i Tutsi. Regułami żołnierze dostawali mie­
sięczny żołd 15 rupii, służby pomocnicze — 8 rupii. Tutsi
poszli walczyć na rozkaz Musingi, a Hutu zgłaszali się
dobrowolnie. Przed przybyciem Niemców Ruanda toczyła
liczne wojny, w których Hutu musieli spełniać niższe
zadania — nosić żywność, broń i łupy czy kastrować
zabitych wrogów. Dlatego teraz służąc Niemcom czuli się
dumni. Żołnierz zarabiał, do tego mógł zdobyć łupy i sławę
wojenną. Tutejsi pastorzy popierali tworzenie proniemiec­
kich wojsk tubylczych, traktując to jako część ich pracy
cywilizującej i duszpasterskiej potrzebnej tym ludom.
Ruandyjczycy ciężko znosili obciążenia wojenne, cieszyli
się jednak na myśl, że może teraz wszyscy biali wyjadą26.
Sułtan Musinga współpracował z Wintgensem, wiedząc, że
zawdzięcza mu tron, jednakże uważał Niemców za słabych
i obawiał się, iż poniosą klęskę w walce z innymi białymi,
w wyniku czego on utraci władzę. To Niemcy stłumili
powstanie przeciwko Musindze, jeszcze bardziej go ze
sobą związując, ale równocześnie mu nie ufali, sądząc, że
szpieguje dla Belgów. Musinga godził się na swój status
marionetki w niemieckich rękach, a jego matka, królowa
25 I. K a b a g e m a, Ruanda unter deutscher Kolonialherrschaft
1899-1916, Frankfurt am Main 1993, s. 285-286.
26 Tamże, s. 287-290.
Kanjogera, czekała tylko na wyjazd znienawidzonych
obcych27. W 1915 roku powstało połączenie telefoniczne
stolicy Ruandy Kigali z Dar es-Salaam, dzięki czemu
Wintgens mógł na bieżąco informować Lettowa o sytuacji.
Tymczasem tubylcy napadli na karawanę Schutztruppe.
Z polecenia Wintgensa Musinga musiał ukarać sprawców
— zamordowano ponad 200 osób, aby wystraszyć jego
wrogów. Nadzieje na odmianę i wola oporu przeciw
Niemcom wzmogły się po wyjeździe na koncentrację
wojsk Lettowa, 11 kompanii Schuztruppe, której bali się
wszyscy Ruandyjczycy pamiętający jej ekspedycje karne.
W Ruandzie ważną rolę odgrywali ewangeliccy misjonarze
spełniający funkcję pośredników między ludnością tubylczą
a Niemcami. Niezwykle istotnym ośrodkiem stała się
siedziba misyjna pastora Röhla, która była równocześnie
aresztem dla belgijskich jeńców, kwaterą główną Wintgensa
i szpitalem dla rannych askari; tutaj również Wintgens
werbował tragarzy. Żona pastora i miejscowe białe kobiety
opiekowały się chorymi. Jeśli misja ewangelicka była
tutejszym „ośrodkiem niemczyzny”, to misje katolickie,
głównie francuskie i belgijskie, prowadziły działalność
wywiadowczą na rzecz Belgów. Współdziałali z nimi
również tutejsi greccy kupcy, z których kilku Wintgens
uwięził i wywiózł z Ruandy28. Nad jeziorem Kiwu biegł
szlak karawanowy do Ruandy, przechodzący między dwoma
położonymi na wulkanicznych szczytach niemieckimi pos­
terunkami Kissenji i Ngoma. Ngoma zostało zajęte jeszcze
w 1914 roku, podczas gdy Kissenji zdobył brawurowym
atakiem w maju 1915 roku por. Puck-Chaudoir, bohater
spod Liege29. Droga do Ruandy stanęła otworem przed
Belgami, którzy, przygotowując się do generalnej ofensywy,
zadbali najpierw o oczyszczenie z Niemców akwenu
27 I. K a b a g e m a, op. cit., s. 290-294.
28 Tamże, s. 294-300.
29 The Times..., s. 150.
Tanganiki, podejmując na dużą skalę współpracę z Brytyj­
czykami. Akcja Royal Navy na jeziorze Tanganika była
ostatnim większym przedsięwzięciem militarnym w Afryce
Wschodniej podjętym przez Brytyjczyków przed ofensywą
południowoafrykańską, która w 1916 roku miała zupełnie
zmienić sytuację na tym teatrze wojennym. Tymczasem
płk Paul von Lettow-Vorbeck, oczekując południowoaf­
rykańskiego uderzenia (wiedział już o zakończeniu kampanii
w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej), przygoto­
wywał swoją kolonię do obrony.
ROZDZIAŁ VI
PRZYBYCIE SMUTSA I POCZĄTEK
OFENSYWY POŁUDNIOWOAFRYKAŃSKIEJ

Bitwa pod Tangą w listopadzie 1914 roku była dużym


sukcesem propagandowym płk. Paula von Lettow-Vor-
becka, choć wydarzenie to ani trochę nie polepszyło
położenia militarnego obrońców ostatniej niemieckiej
kolonii. Ofensywa podjęta w 1915 roku przeciwko
ugandyjskiej linii kolejowej w Brytyjskiej Afryce Wscho­
dniej, połączona z atakami na granice Ugandy, Rodezji
i Niasalandu, była jedynie wstępem do wojny z imperium
brytyjskim, którą Lettow narzucił mu w tej części świata.
Celem strategicznym było zmuszenie Londynu do rozpo­
częcia tu działań wojennych na jak największą skalę, co
musiałoby oznaczać ściągnięcie ludzi i materiałów wojen­
nych z Europy. W ten sposób Schutztruppe mogły
przyczynić się do odciążenia Niemiec na frontach euro­
pejskich. Aby zamiar ten się powiódł, sami Niemcy
musieli maksymalnie zwiększyć własny wysiłek zbrojny
w kolonii; Lettow potrzebował uprzednio przygotowane­
go zaplecza zaopatrzeniowego, co z kolei wymagało
przekształcenia Tanganiki w wielki obóz wojskowy,
oraz przestawienia gospodarki kolonialnej na produkcję
wojenną. Stało się to jego pierwszoplanowym zadaniem
w 1915 roku; tutaj ujawnił się jego geniusz orga­
nizatorski. Siły kolonialne podzielił na trzy zgrupowania
— północne pod dowództwem mjr. Georga Krauta
z kwaterą w Moschi, południowo-zachodnie por. hra­
biego Falkensteina, zebrane między Neu Langenburgiem
a Bismarckburgiem, oraz zachodnie gen. Kurta Wähle
z siedzibą w Taborze1. Rozdzielono pomiędzy nich
10 dział 105 mm z krążownika „Königsberg”. W 40-
-tysięcznej Taborze powstał główny ośrodek rekru­
tacyjny Schutztruppe; tutaj też przeniósł się gubernator
Schnee, gdy brytyjskie okręty zniszczyły jego pałac
w Dar es-Salaam2. Tamtejsze plaże patrolował oddział
300 marynarzy z „Königsberga” na czele z kmdr.
Looffem; formacja ta przeszła w 1915 roku intensywne
szkolenie w zakresie walki w buszu3. Równocześnie
Lettow przystąpił do powiększania swojego małego wojska
przez ochotniczy zaciąg. Masy czarnych wojowników
zgłaszały się do urzędów werbunkowych, by służyć
pod rozkazami niemieckiego oficera, który po Tandze
jawił się im jako największy wódz od czasów, do których
mogli sięgnąć pamięcią. Przed przybyciem Niemców
ich życie polegało na toczeniu wojen i przygotowywaniu
się do nich od dzieciństwa, ogromnie więc działały
na nich charyzma, odwaga i osobiste szczęście swoich
przywódców. Lettow miał te wszystkie cechy, tak więc
jego Schutztruppe wkrótce powiększyły się o wielu
spragnionych łupów i sławy askari, osiągając w końcu
1915 roku liczbę 2998 białych i 11 300 czarnych żoł­
nierzy4. Dowódca obrony kolonii wiedział, jak traktować
swoich podwładnych. Tak o tym pisał:
1 B. Far w e l l , op. cit., s. 191.
2 B. Far w e l l , op. cit., s. 192.
3 M. L o o f f , Tufani..., s. 119.
4 P. L e t t o w-V o r b e c k, Meine Erinnerungen..., s. 65.
„Żołnierz nie jest maszyną, trzeba mu okazać serce.
Jeśli prócz tego okaże się przy nim poczucie humoru,
to tym lepiej” 5.
Mimo brytyjskiej blokady i odcięcia od Niemiec,
gospodarka wojenna kolonii zaczęła szybko nabierać
rozpędu. W dniu 27 stycznia 1916 roku, jak co roku,
uroczyście obchodzono urodziny cesarza Wilhelma II.
W swoim okolicznościowym przemówieniu gubernator
Schnee stwierdził: „Wróg nie może nas zniszczyć eko­
nomicznie. Wszystko, czego potrzebujemy, pozyskujemy
z naszej kolonii. W Niemieckiej Afryce Wschodniej
mamy pod dostatkiem żywności i wszelkich surowców.
Ta wojna objawiła prawdziwą wartość kolonii... W tym
kraju znaleźliśmy dobra, o których nie wiedzieliśmy
w czasie pokoju” 6.
Niemcy rzeczywiście doskonale radzili sobie bez importu,
który przed wojną był podstawą gospodarki kolonii. Na
farmach położonych na północnych płaskowyżach wy­
twarzano produkty mleczne, uprawiano warzywa, hodowano
olbrzymie ilości bydła. W misjach i warsztatach czarni
i biali zajmowali się przędzeniem i tkaniem ubrań i mun­
durów. Świece wytwarzano z pszczelego wosku i oleju
kokosowego; wykorzystując siarkę, wulkanizowano gumę
i wytwarzano opony do rowerów i kilku samochodów
(posiadano trzy automobile i trzy ciężarówki). Jeden
z plantatorów w Morogoro uzyskał z kopry (oleju wycis­
kanego z miąższu kokosów) coś w rodzaju benzyny, tzw.
trebol, który mógł być używany jako paliwo samochodowe.
Misjonarze zajmowali się szyciem butów i garbowaniem
skór. W Biochemicznym Instytucie Badawczym w Amani
dr Moritz Taute z kory chinowca produkował płynną
chininę, nazwaną przez Niemców „sznapsem Lettowa”,
5 P. L e t t o w-V o r b e c k, Mein Leben, Biberach an der Riss 1957,

s. 139.
6 B. F a r w e l l , op. cit., s. 194.
który skutecznie ograniczył zachorowalność na malarię7.
Lettow kierował rozbudową nowych krótszych dróg etapo­
wych biegnących przez okolice obfitujące w żywność.
Wzdłuż dróg dla tragarzy wybudowano chaty, w których
mogły stawać i wypoczywać karawany.
Tymczasem brytyjska propaganda oskarżała Niemców
o sadystyczne znęcanie się i wręcz mordowanie własnych
tragarzy. Autorzy Times History of the war nie zauważali
przy tym sytuacji brytyjskich tragarzy, skupiając się wyłącz­
nie na nieludzkim wyzysku tragarzy niemieckich. Niemcom
zarzucano, że rozstrzeliwali lub zakłuwali bagnetem nie­
zdatnych już do marszu Murzynów, pozostawiając na
poboczu drogi ich trupy, tak jak handlarze niewolników,
i że dla zapobieżenia ucieczkom skuwano czarnych żelaz­
nymi łańcuchami. Pisano też, że Niemcy obiecywali Ara­
bom wznowienie handlu żywym towarem, licząc na ich
wstąpienie do Schutztruppe. Wszystkie te informacje miały
wykazywać niezdolność Niemców do kolonizowania i udo­
wadniać ich bestialstwo, co propagandowo uzasadniało
konieczność odebrania im wszystkich kolonii8. Wojska na
północy były zaopatrywane bezpośrednio z europejskich
plantacji; wożono dla nich mąkę, banany, ananasy, kawę
i kartofle. Cukier wytwarzano w cukrowniach, sól wydoby­
wano w kopalniach. Korzystano również z zapasów konserw
przygotowanych na wystawę kolonialną jeszcze przed
wojną. Stworzono cały system plantacji nastawionych tylko
na zaopatrywanie żołnierzy. Mundury barwiono na kolor
maskujący, wykorzystując naturalne barwniki roślinne.
Inżynierowie wzmacniali mosty, by wytrzymały powodzie
w czasie pory deszczowej9. Bardzo sprawnie zorganizowana
została służba medyczna — zarządzanie szpitalami i skła­
dami lekarstw powierzono dr. Meixnerowi; wobec braku
7 B. F a r w e l l , op. cit., s. 194.
8 The Times History of the War, t. 12, London 1917, s. 79-81.
9 P. L e t t o w-V o r b e c k, Meine Erinnerungen..., s. 64.
sióstr Czerwonego Krzyża, do służby pielęgniarskiej zgło­
siło się wiele białych kobiet. Personel medyczny w kolonii
był świetnie przygotowany; kierowali nim wybitni lekarze,
którzy przed wojną razem z Robertem Kochem pracowali
w stacjach badawczych nad zwalczaniem śpiączki szerzonej
przez ukąszenia muchy tse-tse 10.
Zycie w kolonii przebiegało w warunkach izolacji, co
wykorzystywali Brytyjczycy, szerząc dezinformację w de­
peszach Agencji Reutera, wyolbrzymiających niemieckie
porażki w Europie, jak również demonizujących płk.
Lettowa. Starano się obarczyć go winą za wywołanie
wojny w Afryce Wschodniej, licząc na wzniecenie kon­
fliktów między nim a cywilną ludnością przyzwyczajoną
do spokojnej egzystencji w kolonii. W miejscu oddalo­
nym o tysiące kilometrów od Europy i odciętym od
głównych źródeł informacji plotki o rozgrywających się
gdzieś daleko wydarzeniach nabierały w oczach białej
społeczności cech prawdopodobieństwa. Skłaniały ją do
wiary w najbardziej niesamowite pogłoski, takie jak
lądowanie niemieckiego korpusu w Abisynii, wielkie
powstanie anty brytyjskie w Indiach czy w Sudanie (przy
czym rzeczywiście doszło do niewielkiej akcji zbrojnej
w Sudanie, gdy proniemiecki sułtan zachodniej prowincji
Darfur, Ali Dinar, ogłosił „świętą wojnę”, idąc za przy­
kładem sułtana Turcji, po czym został rozbity przez dwa
tysiące wojska płk. Kelly’ego w bitwie pod El Fashar,
przypominającej słynne zwycięstwo Kitchenera pod Om-
durmanem). Aż do końca wojny nie było możliwe zwery­
fikowanie tych informacji. Czerpano je też ze zdobycznej,
często przeterminowanej prasy, z wiadomości przechwy­
tywanych przez radiostacje oraz z poczty, którą sprowa­
dzano przez portugalski Mozambik, gdy Brytyjczycy pod
koniec 1915 roku zastopowali ten kanał informacji.

10 H. S c h n e e , Deutsch Ostafrika..., s. 126.


Gubernator Schnee zatrzymał w odwecie pocztę dla
angielskich jeńców 11.
O zakończeniu kampanii w Namibii w lipcu 1915 roku
Niemcy dowiedzieli się z prasy, wiadomości przekazy­
wanych drogą radiową oraz pogłosek wychwytywanych
przez niemieckiego konsula w Mozambiku. Równocześ­
nie do Lettowa dotarła informacja o przerzuceniu do
Afryki Wschodniej kontyngentu wojsk południowoaf­
rykańskich pod dowództwem zdobywcy Namibii, gene­
rała i premiera Louisa Bothy. Wraz z gen. Janem
Christianem Smutsem (ministrem aprowizacji) obaj stali
na czele Związku Południowej Afryki, który w 1914
roku na skutek ich decyzji uderzył na Niemiecką Afrykę
Południowo-Zachodnią, by udowodnić lojalność brytyjs­
kiej koronie12. Teraz, w połowie 1915 roku, dzięki
umiejętnie prowadzonej propagandzie wykorzystującej
takie wydarzenia, jak zatopienie przez niemiecki okręt
podwodny liniowca pasażerskiego „Lusitania”, Brytyj­
czykom udało się rozpętać antyniemiecką histerię, do­
prowadzając wręcz do zamieszek w Johannesburgu za­
mieszkanym przez małą społeczność niemiecką13. Trady­
cyjne i bardzo rodzinne społeczeństwo południowo­
afrykańskie, zarówno rodzimi Afrykanerzy, jak i ci brytyj­
skiego pochodzenia byli oburzeni na prowadzenie wojny
przeciw kobietom i dzieciom, dlatego narastało żądanie, by
ZPA przyczynił się do klęski II Rzeszy. Na fali tych
11 L. D e p p e , op.cit., s. 20-25; H. S c h n e e , op. cit., s. 158-159;
S.L.A. M a r s h a l l , World War One, Boston & New York 2001, s. 201.
12 Jan Christian Smuts (1870-1950), syn afrykanerskiego farmera;
kształcił się w Cambridge, w 1895 r. objął posadę prawnika w Afryce
Południowej. Jako dowódca partyzancki wyróżnił się w wojnie burskiej
(w latach 1901-1902 poprowadził słynny rajd do Brytyjskiego Kraju
Przylądkowego). Po wojnie związał się z gen. Botha. Był zwolennikiem
ścisłej współpracy z Brytyjczykami, stając się podczas I wojny światowej
jednym z czołowych brytyjskich polityków, B. F a r w e 11, op. cit., s. 252.
13 B. W i 1 i a m s, Botha, Smuts and South Africa, London 1946, s. 99.
nastrojów rząd Bothy zdecydował się wysłać żołnierzy do
Afryki Wschodniej. Dochodziły do tego ważne względy
polityczne. Politycy Unii Południowej Afryki brali pod
uwagę propagandowy wydźwięk wsparcia metropolii w trud­
nej chwili, za które oczekiwano wdzięczności Wielkiej
Brytanii, wyrażonej zwiększeniem autonomii lub nawet
ofiarowaniem niepodległości lojalnemu dominium. Udział
w kampanii przeciwko Lettowowi miał zaowocować rów­
nież korzystnymi dla ZPA przesunięciami granic w Afryce
Południowej; zwiększało to prawa ZPA do podbitej Nie­
mieckiej Afryki Południowo-Zachodniej; prócz tego plano­
wano wymianę terytoriów z Portugalią, której zaoferowano
by południową część Niemieckiej Afryki Wschodniej
w zamian za południowy Mozambik do linii wzdłuż rzeki
Zambezi oraz przejęcie kontroli nad poniemiecką Namibią
po graniczną rzekę z Angolą — Kunene14. Prosząc Bothę
o pomoc w Afryce Wschodniej i przysłanie posiłków do
Francji, szukano brytyjskiego dowódcy, który miał przejąć
naczelne dowództwo w kampanii afrykańskiej.
W dniu 12 listopada 1915 roku Komitet Obrony Im­
perium wybrał na tę funkcję gen. sir Horace Smitha-
-Dorriena ściągniętego z frontu zachodniego. Starania
komitetu o zdobycie odpowiednich sił torpedował mini­
ster wojny Kitchener, twierdzący, że nie pozwoli marno­
wać żołnierzy na tak nieistotnym teatrze. Zaangażował
się w to sam premier Asquith, który zebrał niewielkie
siły. Ministerstwo Wojny chciało rozpocząć ofensywę
w marcu 1916 roku, lecz innego zdania był gen. Smith-
Dorrien, który chciał maksymalnie wzmocnić swój kon­
tyngent, trzymając Lettowa w niepewności, po czym
uderzyć na niego zaraz po porze deszczowej. Sporządził
plan kampanii na wzór wojny toczonej we Francji,
z działaniami pozycyjnymi, gigantycznymi przygotowa-
14 W.K. H a n c o c k , Smuts — the Sanguine Years 1870-1919, Cam­
bridge 1962, s. 408.
niami artyleryjskimi i frontalnymi szturmami piechoty.
Zamierzał powtórzyć na większą skalę operację z lis­
topada 1914 roku; teraz wielkimi siłami chciał przełamać
obronę pod Kilimandżaro, a jednocześnie wysadzić desant
pod Dar es-Salaam, specjalnie daleko, by Niemcy nie
zdążyli ściągnąć posiłków15. Po przybyciu do Kapsztadu
ciężko zachorował, trzeba więc było szukać nowego
dowódcy. Po odrzuceniu kandydatury Winstona Chur­
chilla i odmowie gen. Bothy ze względu na pełnienie
obowiązków premiera, zdecydowano się na gen. Smutsa,
który zgodził się dopiero po rozmowie z premierem
ZPA. Kampania namibijska okazała się niezwykle długa,
lecz głównie z powodu warunków terenowych i klimaty­
cznych, pozwoliła za to raz jeszcze zabłysnąć dowódczym
talentom Bothy i organizatorskim Smutsa; równocześnie
skonsolidowała podzielone społeczeństwo afrykanerskie
wokół tego tandemu.
Rekomendowany przez premiera Asquitha jako wy­
szkolony żołnierz (choć jego doświadczenia ograniczały
się do dowodzenia komandem w wojnie burskiej), Smuts
został najmłodszym (46 lat) generałem dywizji w bry­
tyjskiej armii 16.
Przystąpiono do tworzenia wojsk do przyszłej kampanii
— w Brytyjskiej Afryce Wschodniej jako pierwszej kolonii
w historii wprowadzono powszechny pobór do wojska
(zanim zrobiono to w samej Wielkiej Brytanii), który objął
Europejczyków, Burów i Hindusów. Jedyną jednostką
złożoną z czarnej ludności mieli być Królewscy Strzelcy
Afrykańscy; natomiast duża liczba Murzynów miała być
wykorzystywana jako zwiadowcy i tragarze. Wybór Smutsa
ucieszył rodzimych Afrykanerów, którzy pamiętali go jako
energicznego przywódcę z wojny z Brytyjczykami. Z tych
samych powodów ludność anglojęzyczna była mu niechętna;
15 B. F ar w e 11, op. cit., s. 251.
16 B. F a r w e l l, op. cit., s. 252.
w celu jej zmobilizowania wypuszczono plakaty werbun­
kowe przedstawiające Smutsa upodobnionego do Kitchenera
(wzorowano się na plakacie rekrutacyjnym z początku
wojny) z napisem — „John Smuts wants you”, czyli
„Smuts cię potrzebuje”. Na kampanię ZPA wystawił 20
tysięcy ludzi, dla których tym razem Botha miał pozyskiwać
zaopatrzenie w kraju17. Opozycja, Partia Narodowa Jamesa
Hertzoga, sprzeciwiała się kampanii jako rujnującej kraj;
jej aktywiści przeszkadzali w gromadzeniu ludzi, pieniędzy
i materiałów wojennych. Równocześnie na front zachodni
we Francji wysłano tzw. South African Brigade (30 880
białych i 5283 czarnych — nie-kombatantów; w ZPA
zabronione było uzbrajanie Murzynów; wysyłano ich jedy­
nie w charakterze robotników), która miała ofiarnie uczes­
tniczyć w ofensywie nad Sommą.
Tymczasem w Afryce Wschodniej gen. Tighe rozbudo­
wywał kolej z Voi do Makatau, wodociągi i pompy,
których bronił przed atakami niemieckich komand. Niemcy
bacznie obserwowali wzrost sił aliantów. Pierwsze samoloty
brytyjskie zaczęły rekonesanse i bombardowania niemiec­
kich pozycji pod Kilimandżaro, co wskazało Lettowowi
rejon przyszłej ofensywy. Początek nalotów nie był pomyśl­
ny dla Brytyjczyków — 27 stycznia 1916 roku nisko
przelatujący aeroplan został zestrzelony przez askari. W ten
sposób minął strach przed „Mungu” — „skrzydlatym
bogiem”, który tak dotąd przerażał czarnych rekrutów
Schutztruppe. Gdy samoloty zaczęły bombardować niemiec­
kie pozycje koło Tavety i Mbuyuni, askari śmieli się,
mówiąc, że „Ndega” (ptaki) „składają jajka”18. Narażona
na uderzenie wroga grupa Krauta została wzmocniona
— w Salaicie (inna nazwa — Oldorobo); na ufortyfikowanej
17 W.K. Hancock, op. cit., s. 412; Encyclopedia of Southern Africa
compiled and edited by Frederick Warne, London & New York 1961
(hasło „First World War”).
18 P. L e t t o w-V o r b e c k, Meine Erinnerungen..., s. 73.
pozycji stacjonowało 1300 Niemców i askari wyposażonych
w dwa działa i 21 karabinów maszynowych. Generał
Malleson, zastępca gen. Tighe, spróbował jeszcze przed
przybyciem Smutsa sforsować niemiecką obronę w Salaita.
Dnia 12 lutego 1916 roku grupa sześciu tysięcy ludzi z 18
działami i 41 ckm-ami ruszyła do szturmu. Atak poprzedziło
przygotowanie artyleryjskie wymierzone w okopy, które
Niemcy specjalnie wybudowali, by zmylić aliancki zwiad
lotniczy. Potężny ogień z maksimów oraz niespodziewany
kontratak na bagnety ludzi z kompanii askari, którzy biegli
naprzód dziko pokrzykując, spowodowały załamanie natar­
cia i pośpieszną ucieczkę żołnierzy południowoafrykańs­
kich, dla których był to chrzest bojowyl9. Tylko waleczności
Hindusów z Pułku Beludżańskiego i Pendżabskiego za­
wdzięczano ocalenie karabinów maszynowych. Afrykanerzy
nazwali Salaitę „wzgórzem diabła”, nabierając szacunku
do niemieckich „Kafrów” (w jęz. afrikaans — pogardliwe
określenie Murzyna). Poległo sześciu askari i trzech traga­
rzy, rannych zostało czterech białych i 22 czarnych żoł­
nierzy niemieckich. Straty brytyjskie podczas tego źle
przygotowanego wypadu wyniosły 170 zabitych, z czego
aż 139 rekrutów z Afryki Południowej. Wywołało to wielki
szok, jako że w całej dziesięciomiesięcznej kampanii
w Namibii straty wojsk ZPA wyniosły zaledwie 563
zabitych i zmarłych.
Natychmiast po dotarciu do Mombasy 19 lutego Smuts
pojechał do Nairobi, gdzie ustanowił swoją kwaterę, po
czym lekceważąc uroczystości powitalne, ruszył ku granicy,
by samemu ocenić sytuację. Brytyjscy dowódcy z niechęcią
przyjęli fakt, że „będzie im rozkazywał Bur”. Wkrótce
pojawiły się nieporozumienia co do składu jego sztabu.
Smuts przyjechał z własnymi wypróbowanymi współpra­
cownikami, podczas gdy w Nairobi zastał przysłanych

19 B. F a r w e 11, op. cit, s. 254.


Smithowi-Dorrienowi oficerów z Wielkiej Brytanii. Smuts
wykazał się talentem organizatorskim i taktem, dokoop-
towując nieznanych mu angielskich wojskowych, w czym
uszanował decyzje swego niedoszłego poprzednika (wśród
nich znalazł się Meinertzhagen, teraz szef wywiadu).
Szefem sztabu został gen. John Johnson Collyer, który był
szefem sztabu Bothy w Namibii. Umiejętność pozys­
kiwania sobie ludzi była powodem nadania Smutsowi
przez jego rodaków przezwiska „Slim Janie” (w jęz.
afrikaans — Cwany Jasio)20. Zaakceptował z niewielkimi
zmianami plan Tighe’a przełamania pozycji Krauta w Sa-
laicie. Smuts wiedział, że jego brytyjscy mocodawcy po
katastrofalnym roku 1915 oczekują po nim jak najszyb­
szych sukcesów, więc zgodnie z wolą Londynu postanowił
uderzyć jeszcze przed porą deszczową. Zamierzał wyko­
rzystać przewagę ogniową swoich wojsk i poprowadzić
potężne natarcie na przełęcz szerokości ośmiu kilometrów,
oddzielającą masyw Kilimandżaro od łańcucha olbrzymich
gór Pare stanowiących naturalną osłonę niemieckiej kolonii
od północy. Centralnym punktem przełęczy była Taveta.
Smuts skoncentrował do ataku 27 350 żołnierzy z Europy,
Afryki Południowej i Wschodniej, Rodezji oraz Indii,
wyposażonych w 71 dział i 123 ckm-y; do tego miał do
dyspozycji kilkanaście samolotów Królewskiego Korpusu
Lotniczego. Na czele południowoafrykańskiego kontyn­
gentu stanął gen. Jacob Louis van Deventer. Siły te
składały się z niezwykłej mieszaniny ludów z różnych
części świata; walczyli tu Rodezyjczycy z 2 regimentu
20 B. Farwell, op.cit., s. 255; C. M i l l e r , op.cit., s. 143; gen.
brygady John Johnson Collyer (1870-1941), uczestnik wojny burskiej
1899-1902, podczas I wojny światowej służył w kampanii w Niemieckiej
Afryce Południowo-Zachodniej i Wschodniej 1915-1918; członek Rady
Obrony Związku Południowej Afryki, odznaczony DSO, CMG (Companion
of St Michael and St George — Kawaler Orderu św. Michała i św.
Jerzego), komandor Orderu Świętego Jana z Jerozolimy oraz rosyjskiego
Krzyża Świętej Anny z Mieczami.
z północnej Rodezji, którzy przybyli ze swoimi czarnymi
zwiadowcami; byli żołnierze z „Legionu Pogranicznego”
płk. Driscolla, których formacja otrzymała teraz bardziej
oficjalną nazwę 25. pułku Królewskich Fizylierów, a także
Hindusi z 130. i 129. pułków, walczący z Niemcami
w okopach jeszcze na jesieni 1914 roku jako pierwsze
jednostki z Indii ściągnięte do Francji 21.
Po ukończeniu budowy linii kolejowej z Voi do Makatau,
w Voi zorganizowano miejsce do stacjonowania wojska.
Zwiad pozycji niemieckich przeprowadził mjr Pretorius
(awansowany po misji przeciw „Königsbergowi”), po czym
zameldował, że leżąca na stepie Salaita zaopatrywana jest
w wodę z Tavety, radził więc uderzać bezpośrednio na
Tavetę, której upadek i tak zmusi Niemców do ewakuacji
z Salaity22. Tymczasem Lettow ściągał koleją rezerwy
i rozmieszczał je na zachód od Tavety; swoją kwaterę
umieścił w Neu Moschi, pobliskiej plantacji. Smuts chciał
zniszczyć opór ostrzałem artyleryjskim, po czym kolejne
cele miały być po prostu zajmowane przez jego żołnierzy.
Traktując kampanię tutaj od początku jako odskocznię do
kariery politycznej, nie mógł pozwolić sobie na takie straty
dzienne jak pod Salaitą. Jak sam powiedział, nie chciał być
przezwany „Butcher Smuts” — „Rzeźnik Smuts”, dlatego
Salaita została zajęta dopiero po huraganowym ostrzale,

21 Louis Jacob „Jaap” van Deventer (1878-1922) służył pod rozkazami


Smutsa podczas wojny burskiej; brał udział w rajdzie do Kraju Przyląd­
kowego; otrzymał wówczas postrzał w grdykę, co uniemożliwiało mu
głośne mówienie (w rozmowach z Brytyjczykami często żartował na ten
temat). Uczestniczył w kampanii w Niemieckiej Afryce Południowo-
-Zachodniej; w połowie 1915 roku podbił jej południową część. Podczas
kampanii wschodnioafrykańskiej 1916-1918 miał awansować na stanowis­
ko głównodowodzącego. Jako dowódca dywizji Smutsa w Afryce Wschod­
niej nauczył się nieco lepiej angielskiego, choć konwersując z brytyjskimi
wojskowymi, ciągle mieszał zwroty angielskie z afrikaans. B. F a r w e 11,
op. cit., s. 257-265.
22 Tamże, s. 261.
choć nawała artyleryjska była zbędna wobec uprzedniego
wycofania się Niemców23. Miało się to stać regułą podczas
walk, jako że sztabowcy Smutsa, korzystając z przygoto­
wanego planu kampanii gen. Smitha-Dorriena, przejęli
typową dla dowódców frontu zachodniego bezgraniczną
wiarę w możliwości artylerii jako czynnika rozstrzygającego
bitwy jeszcze zanim do nich dojdzie (schemat — artyleria
zdobywa, piechota zajmuje). Można powiedzieć, że w wa­
runkach Afryki Wschodniej artyleria wykorzystywana zgod­
nie z taktyką obowiązującą we Francji okazała się najbar­
dziej nieskuteczną z broni z uwagi na praktycznie nieogra­
niczone możliwości ukrycia się ostrzeliwanych żołnierzy,
a co za tym idzie — niemożność ocenienia wyników
ostrzału.
Punktem ciężkości obrony niemieckiej stał się teraz
trójkąt Moschi-Kahe-Taveta24. Taveta jako najważniejszy
punkt pozycji Lettowa została najsilniej obsadzona, tutaj
też najmocniej miał uderzyć Smuts, jako że zbocza górskie
okalające przełęcz zmuszały do ataku frontalnego. Natarcie
to angażowało całość sił niemieckich, choć kluczowy był
manewr flankujący 1 Dywizji gen. Stewarta (zajęła ona
tymczasem opuszczoną przez Niemców górę Longido),
który miał równocześnie prześliznąć się między Kiliman­
dżaro a górą Mera (na północny zachód od Tavety), po
czym błyskawicznie posuwając się u podstawy „trójkąta”
(linia Moschi-Kahe) zamknąć Lettowowi drogę ucieczki25.
Ten schemat klasycznej dziewiętnastowiecznej bitwy wy­
dawał się genialny w swojej prostocie, ale kompletnie
ignorował tak istotne szczegóły, jak np. warunki terenowe,
które mogły zatrzymać każde, nawet najpotężniejsze,
natarcie. Obserwując Smutsa, 7 marca 1916 roku Lettow
obsadził wzgórza górujące nad przełęczą — Reata, Latema
23 C. M i l l e r , op. cit., s. 148.
24 L. B o e l l , Die Operationen..., s. 161.
25 Tamże.
i Himo. W rezerwie pozostawały kompanie Stemmermanna
i mjr. Fischera. Nad ranem 8 marca artyleria Smutsa
pokryła ogniem całą niemiecką linię między Tavetą a Sa-
laitą. W tym czasie zgrupowanie Afrykanerów obeszło
tamtejsze niemieckie pozycje od północy. Niemieckie
posterunki meldowały o kłębach kurzu wskazujących na
kierunek natarcia masy jeźdźców, Lettow kazał więc im się
wycofać na umocnione placówki na wzgórzach Latema
i Reata. Ze szczytów widziano masy żołnierzy Smutsa,
zarówno konnych, jak i pieszych, którzy stopniowo włączali
się do natarcia. Gęsty busz utrudniał zorientowanie się
w liczbie przeciwników.
W miarę rozwijania się natarcia, Niemcy wszędzie się
cofali, nie podejmując oporu. Jednocześnie między Kili­
mandżaro a Meru pojawiło się cztery tysiące żołnierzy
Stewarta mających jak najszybciej przedostać się na tyły
Lettowa. By to uniemożliwić, wysłano im naprzeciw
zgrupowanie mjr. Fichera (250 białych, 1450 askari,
12 ckm-ów), którego zadaniem było powstrzymać Stewarta
na przełęczy górskiej. Wskutek trudności terenowych
aliancki dowódca posuwał się bardzo powoli, a ludzie
Fischera, zamiast próbować kontrataku, biernie obser­
wowali jego ruchy, prawdopodobnie obawiając się strat
własnych. Lettow również nie decydował się na atak,
gdyż rozmach uderzenia Smutsa najwyraźniej go za­
skoczył. Świadomy zagrożenia na tyłach, chciał wciągnąć
aliantów do walk o wzgórza nad przełęczą, tam zadać im
jak największe straty, po czym wycofać się, zanim zostanie
odcięty. Nocą zarządził jednak ewakuację szpitali i maga­
zynów zaopatrzeniowych w Neu Moschi 26.
W dniu 9 marca przez cały poranek ostrzeliwano puste
okopy pod Salaitą; dopiero później wkroczyła tam 1 Bry­
gada Wschodnioafrykańska. Brytyjskie samoloty zaczęły

26 L. Boell, op. cit., s. 162.


bombardowania linii Moschi-Kahe, podczas których ucier­
piał szpital. Smuts wysyłał straż przednią na patrole,
a jednocześnie starał się właściwie rozmieścić swoje wojska
w przeddzień generalnego szturmu. Do tego czasu kluczowe
dla jego planu natarcie Stewarta utknęło w buszu27.
Czekając na wozy z zaopatrzeniem, zablokowane na
drogach przez uciekających z całymi rodzinami i dobytkiem
Burów, ponosił straty wskutek szarpanych ataków patroli
Fischera, którego obecności w ogóle nie był świadomy,
zaniedbując rozpoznanie terenu28. Lettow próbował uzyskać
rozeznanie w planach Smutsa, na razie zaś starał się
maksymalnie wzmocnić swoją linię obronną, która nie była
szczelna, gdyż liczne parowy uniemożliwiały obsadzenie
jej w całości, a kolczasty busz utrudniał poruszanie i ogra­
niczał widoczność. W nocy z 10 na 11 marca Stewart
wreszcie ruszył naprzód, co skłoniło Fischera do stop­
niowego oddawania terenu i wysłania posłańca do Lettowa
z prośbą o wzmocnienie. Lettow pojechał wtedy samo­
chodem na pierwszą linię, trafnie przewidując, że Smuts
teraz uderzy.
O świcie 11 marca 2 Dywizja Południowoafrykańska
przystąpiła do frontalnego szturmu na wzgórza Reata-
-Latema (wys. 300 m. n.p.m) przy wsparciu artylerii
górskiej. Równocześnie piechota i szwadron kawalerii pod
dowództwem Deventera przeprowadzały demonstrację
zbrojną na północ od wzgórz. Niemcy wzięli do niewoli
rannego por. Barreta, który został natychmiast zaniesiony
przez czarnych żołnierzy do lekarza. Wdzięczny Anglik
miał powiedzieć „wasi askari są dżentelmenami”. Inny

27 L. B o e l l , op. cit., s. 163-167.


28 Licząca kilkaset osób mała społeczność Burów po wyemigrowaniu
z Afryki Płd. po przegranej wojnie w 1902 roku osiedliła się na
pograniczu Niemieckiej i Brytyjskiej Afryki Wschodniej. Po wybuchu
I wojny światowej niewielka część Burów wzięła udział w walkach po
obu stronach, reszta ewakuowała się na południe ku Kolei Centralnej.
jeniec — afrykanerski żołnierz, najwyraźniej podatny na
ostrą antyniemiecką propagandę, z przerażeniem zapytał
Lettowa, czy teraz zostanie rozstrzelany, na co ten tylko się
roześmiał28. Ostrzał artyleryjski pokrył pozycje Krauta na
szczycie wzgórza Latema. Jednocześnie kompania kpt. Franza
Köhla przeszła przez busz u podnóża wzgórza Reata, mając
nadzieję zaskoczyć flankę wroga29. Na podstawie meldunków
z posterunków Lettow kierował posunięciami rezerw wysy­
łanych na najbardziej zagrożone odcinki. Pojawiły się
problemy z komunikacją — większość posłańców została
ranna od odłamków; rower Lettowa został zniszczony
wskutek eksplozji szrapnela. Kraut atakowany przez coraz to
nowe fale piechoty Smutsa na razie utrzymywał się, ale
telefonicznie prosił o posiłki. Wkrótce łączność dowództwa
ze szczytem Reata urwała się. O 21.00 pozycja na wzgórzu
padła; Kraut musiał wycofać się na skutek wciąż ponawia­
nych ataków gen. Gordona Bevesa; Niemcy porzucili działa
i karabiny maszynowe. Lettow dowiedział się o tym z po­
bliskiego posterunku Saleh, skąd obserwowano sytuację na
szczycie. Jednocześnie Fischer gwałtownie cofał się przed
Stewartem, nie mogąc kontratakować na otwartym stepie,
który zaczynał się u wylotu przełęczy. Informowany o tym
Lettow, pojmując, że sytuacja jest poważna, kazał opuścić
pierwszą linię obronną i wykorzystując zmęczenie wojsk
Smutsa, jak najszybciej usadowić się na drugiej linii Sa-
leh-Kahe (Kahe musiało być utrzymane jako najbliższa
niezagrożona stacja kolejowa).
W nocy ewakuowano ludzi i zaopatrzenie spod Kiliman­
dżaro. Fischer dostał rozkaz, by oderwał się od Stewarta
i również skierował się do Kahe. Latema broniła się
jeszcze, lecz i tu Niemcy musieli przerwać opór, kiedy
ogień artylerii aliantów spowodował pożar buszu. Dnia 12
marca Smuts ostrożnie przejechał dotychczasowe pole
28 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s . 9 2 .
29 L . B o e l l , op. cit., s. 168.
bitwy, na wszelki wypadek wysyłając przodem samochody
pancerne. Pułk Rodezyjski, który próbował ścigać Niemców,
został omyłkowo ostrzelany przez własną artylerię. Gdy
Niemcy umacniali się na nowej pozycji, Smuts zajmował
puste okopy i ogołocone magazyny. Tymczasem do Moschi
dotarł Stewart, jednakże przynajmniej dobę za późno, by
uderzyć na tyły Lettowa, co pokrzyżowało cały plan Smutsa.
Między liniami w dniach 13-18 marca toczyły się tylko
walki patrolowe. Afrykanerzy zajęli się naprawą znisz­
czonych mostów, ściąganiem ciężarówek z zaopatrzeniem
i budową linii kolejowej z Voi do Moschi; miała to być
główna linia zaopatrzeniowa nacierających wojsk30. Poiry­
towany Smuts zdymisjonował gen. Stewarta i zastąpił go
gen. Seymourem Hulbertem Sheppardem31. W rozmowie
z płk. Meinertzhagenem aliancki głównodowodzący, oma­
wiając przyczyny dymisji Stewarta, miał stwierdzić:
„Teraz zaczynam pojmować, jak to było możliwe, że
zawsze potrafiliśmy wyprowadzić w pole waszych dowód­
ców w Afryce Południowej. Czy oni wszyscy są tacy?” 32
Zwolnieni zostali też brytyjscy dowódcy — Wilfried
Malleson, który podczas bitwy wymówił się od dowodze­
nia, tłumacząc to chorobą, co Smuts odebrał jako demons­
trację tchórzostwa, oraz Tighe za pijaństwo (w uznaniu
dotychczasowych zasług odznaczono go jednak Orderem
Rycerskim). Zastąpili ich gen. Jacob van Deventer i gen.
Coenraad Brits (wspólnie walczyli w Namibii); nowym
podkomendnym został też gen. Reginald Hoskins, inspek­
tor Królewskich Strzelców Afrykańskich i doświadczony
30 L. B o e l l , op. cit. , s. 168-172.
31 Gen. brygady Seymour Hulbert Sheppard (1869-1957), w armii od
1890, służył w północno-zachodnich Indiach i w Tybecie; uczestnik
I wojny światowej w Europie i Afryce Wschodniej; służył w Afganistanie
w 1919 r.; emerytowany w 1922 roku. Odznaczony Orderem Świętego
Michała i Świętego Jerzego.
32 R. M e i n e r t z h a g e n , Army Diary 1899-1926, London 1960, cyt.

za; C. M i l l e r , op. cit., s. 156.


oficer sztabowy33. W dniu 18 marca, wobec pomyślnego
przebiegu prac na kolei, natarcie zostało wznowione
— tym razem obiektem była niemiecka linia obronna
w Kahe. Próby jej obejścia uniemożliwiły gęsto rozmiesz­
czone w buszu posterunki Schutztruppe, dobrze strzegące
flanki Lettowa; obie strony wszczęły więc pojedynek
artyleryjski całkowicie nieskuteczny z powodu oddalenia
i gęstego zalesienia terenu. Smuts nacierał frontalnie,
natomiast konna 1 Dywizja miała obejść lewą flankę
wroga, przeprawiając się przez tamtejszą rzekę Ruwu
(Pangani). Lettow odrzucił prośbę swoich oficerów o prze­
prowadzenie kontrataku (obawiano się o morale askari od
dziesięciu dni będących w ciągłym odwrocie), nie chcąc
bezsensownych strat, bojowość podwładnych zrobiła jed­
nak na nim wrażenie. W gorszej kondycji był mjr Fischer,
który załamał się psychicznie, zastąpił go więc płk Freiherr
von Bock. Autorzy Times History of the war napisali, że
Lettow zmusił Fischera do popełnienia samobójstwa. Takie
kłamstwa miały upewniać brytyjską opinię publiczną, że
w Afryce Wschodniej toczy się wojna „cywilizacji”
z „barbarzyństwem” 34.
Planowany na 19 marca atak nie powiódł się, bo obie
mające go przeprowadzić brygady utknęły w buszu35.
Atakujący je Niemcy z kompanii kpt. Stemmermanna byli
trudni do zlokalizowania, jako że widziano w ciemnościach
tylko błyski ich ckm-ów. W dniach 20-21 marca szybkość
33 Gen. brygady sir Arthur Reginald Hoskins (1871-1942), absolwent
Akademii Wojskowej w Sandhurst, uczestnik ekspedycji karnej w Dongoli
1896 roku, brał udział w kampanii w Sudanie 1897-1899 i w wojnie
burskiej 1899-1902; podczas I wojny światowej w Afryce Wschodniej,
w okresie od stycznia do maja 1917 r. głównodowodzący, inspektor
generalny Kings African Rifles 1913-1915; emerytowany w 1923 r.,
odznaczony KCB (Knight Commander of the Bath — Komandor Rycers­
kiego Orderu Łaźni).
34 The Times History of the War, t. 12, s. 91.

35 L. B o e l l , op. cit., s. 173-174.


działania konnych brygad Smutsa zmusiła Lettowa do
ściągnięcia wszystkich sił do Kahe. Alianci uderzali fron­
talnie, chcąc zdobyć most na rzece w Kahe, a nieco dalej
zamierzali jednocześnie przejść Ruwu, z marszu opanować
górujące nad miastem wzgórze i w ten sposób odciąć
Niemcom drogę odwrotu. Lettow musiał gwałtownie re­
agować, w czym przeszkadzał mu ostry ogień z haubic na
sam szczyt wzgórza. Pośpiesznie wysłano tam oddział von
Bocka, a reszta wojsk zaczęła przygotowywać się do
odwrotu. Podobnie jak kilka dni wcześniej, Smuts otarł się
o zwycięstwo, nieświadomie prawie otaczając Niemców
niedoceniających jego szybkości działania. Ponownie jednak
zmarnowano okazję zniszczenia Schutztruppe z powodu
braku koordynacji ataków. Dzięki temu Niemcom udało się
przygotować Kahe do obrony, choć nie próbowali nawet
przeszkadzać przeprawie przez Ruwu jeźdźców burskich
van Deventera. Afrykanerzy, gdy tylko stanęli na drugim
brzegu, zeszli z wierzchowców, by rozpocząć szturm na
wzgórze, lecz w tym momencie przygwoździł ich ostrzał
z niemieckiego działa 105 mm i musieli zaczekać na swoją
artylerię. To dało Niemcom czas na wysadzenie w powietrze
mostu w Kahe i ogólną ewakuację miasta; jedynie na
wzgórzu zostawiono małe siły, by osłoniły odwrót Lettowa.
Smuts wkroczył do Kahe 21 marca i kazał ścigać Niemców
cofających się do Kissangire. Jeszcze dwa dni toczyły się
ciężkie walki o wzgórze, angażujące ludzi van Deventera.
Lettow zamierzał teraz utworzyć nowe linie obronne oparte
na rzece Ruwu i łańcuchu górskim Pare, by zablokować
natarcie wroga wzdłuż Kolei Północnej 36.
Okręg Kilimandżaro został bezpowrotnie utracony i Let­
tow zdawał sobie z tego sprawę. Jednakże Smuts, aczkol­
wiek bliski sukcesu, nie osiągnął swego celu strategicznego
— nie zniszczył Schutztruppe przed nadejściem pory

36 L. Boell, op. cit., s. 174-178.


deszczowej. Nie zadał Niemcom wystarczająco dużych
strat ani nie odciął dróg ucieczki. Było to pierwsze starcie
Lettowa z równym mu pod względem umiejętności dowód­
czych przeciwnikiem; wykazało ono wysoką wartość bojo­
wą obu stron. Afrykanerzy szybko nabierali doświadczenia
w walce. Bitwa była nierozstrzygnięta, choć niewątpliwie
pogorszyło się położenie Niemców, nie tylko usuniętych
z brytyjskiego terenu, ale również z najwartościowszego
gospodarczo okręgu przy północnej granicy swojej kolonii.
Bitwa pod Kilimandżaro w dniach 7-22 marca 1916 roku
kosztowała obie strony spore straty, choć niewspółmierne
do wagi tych starć. Niemcy mieli 362 zabitych, rannych,
zaginionych i jeńców, alianci — 800. Smutsowi udało się,
tak jak zamierzał, rozpocząć kampanię dużym sukcesem,
okupionym stratami możliwymi do zaakceptowania pod
warunkiem uzyskania wyraźnej przewagi nad przeciw­
nikiem. Inicjatywa strategiczna nie miała już powrócić do
Lettowa, choć nigdy też całkowicie jej nie utracił 37.

37 L. B o e 11, tamże.
ROZDZIAŁ VII
OFENSYWY SMUTSA I VAN DEVENTERA

Po zajęciu niemieckiej pozycji obronnej na Ruwu Smuts


ograniczył swoje działania do wysyłania za wrogiem
patroli i sporadycznego bombardowania Schutztruppe
z samolotów. W tym czasie brytyjskie jednostki prze­
kroczyły granicę kolonii w Jassin, opanowując plantację,
o którą walczono w styczniu 1915 roku. Aby odwrócić
uwagę Niemców od tych manewrów, Royal Navy przy­
stąpiła do atakowania Tangi i Dar es-Salaam. Wkrótce
jej pierwszoplanowym zadaniem stało się przechwycenie
„Marie” — drugiego statku zaopatrzeniowego przysłane­
go z Niemiec dla wspomożenia obrońców. Brytyjczycy
nie wiedzieli nic o „Marie” aż do momentu pojawienia
się jej u wybrzeży kolonii, jako że nie prowadziła ona
żadnej komunikacji radiowej z lokalnymi władzami.
Powtórzenie tej operacji nastąpiło dzięki dotarciu do
Rzeszy wysłanego przez Mozambik telegramu guber­
natora Schnee do Ministerstwa Kolonii, w którym wy­
mieniał on najpotrzebniejsze dla obrońców materiały.
W dniu 16 marca 1916 roku „Marie” dotarła do zatoki
Sudi na południu Niemieckiej Afryki Wschodniej i na­
tychmiast przystąpiła do rozładunku. Na pokładzie poza
Krzyżami Żelaznymi dla Lettowa i kilkunastu oficerów
miała cztery haubice 105 mm, dwa działa górskie 75 mm,
sześć karabinów maszynowych z celownikami tele­
skopowymi, cztery lawety kołowe do dział 105 mm, dwa
tysiące karabinów Mauzer, cztery miliony sztuk amunicji
do broni wz. 1898 oraz milion nabojów do karabinów
i strzelb z 1871 roku, kilka tysięcy granatów ręcznych
i pocisków do granatników, 88 ładunków wybuchowych,
materiały sanitarne, umundurowanie i wyposażenie dla
dwóch tysięcy Europejczyków i dziesięciu tysięcy askari,
żywność, lekarstwa — w sumie 50 tysięcy skrzyń
i paczek różnej wielkości'. Lettow pośpiesznie zor­
ganizował przerzut przywiezionych towarów w głąb
kolonii przy pomocy oddziału „Delta” znad Rufiji oraz
50 tysięcy tragarzy. Brytyjskie okręty nie wykryły
obecności „Marie”, za to przejęciu jej ładunku przez
Niemców zagroził rajd oficera zwiadu wojsk południowo­
afrykańskich, Arnolda Wienholta, który od pewnego
czasu prowadził działania wywiadowcze na wybrzeżu,
gdzie potajemnie wysadzono go na ląd. Był on Australij­
czykiem niemieckiego pochodzenia, który przed wojną
poznał niemiecką kolonię podczas licznych myśliwskich
safari (w suahili — wyprawa). Teraz działał w głębi
nieprzyjacielskich linii jako partyzant. Udając oficera
Schutztruppe, zdołał przejąć kilkadziesiąt skrzyń z po­
kładu „Marie”, po czym z pomocą swych ludzi rozproszył
ogniem ścigający ich oddział askari. Działał w buszu
przez wiele miesięcy aż do momentu, gdy dostał się do
niemieckiej niewoli. Później zbiegł i w latach 1917-1918
kontynuował akcje partyzanckie i wywiadowcze. Lettow
uważał go później za jednego z najgroźniejszych przeciw­
ników w czasie całej kampanii 2.
1L. B o e l l , op. cit., s. 179.
2 B. F a r w e l l , op. cit., s. 277-278; P. L e t t o w - V o r b e c k , Meine
Erinnerungen..., s. 124.
„Marie” wypłynęła w morze 11 kwietnia i dopiero
wówczas została zauważona przez jeden z okrętów
eskadry blokady, który jednakże nie zdołał jej zatopić.
Bezpiecznie dotarła do Dżakarty, gdzie została inter­
nowana. To pomyślne wydarzenie osłabiło szok wśród
mieszkańców kolonii po tym, jak 9 marca Niemcy
wypowiedziały wojnę Portugalii, co ostatecznie odcięło
Niemiecką Afrykę Wschodnią od świata3. Ku rozczaro­
waniu gubernatora niemieckiej kolonii, to Niemcy przy­
czyniły się do pogorszenia położenia obrońców Afryki
Wschodniej, wypowiadając wojnę Portugalii pod pretek­
stem internowania przez nią niemieckich statków w por­
tugalskich portach. W ten sposób granica z Mozambikiem
stała się kolejną strefą wojenną. Działania rozpoczęły
wojska portugalskie, zajmując jeszcze w marcu kawałek
lądu na niemieckim brzegu granicznej rzeki Ruwumy,
tzw. Trójkąt Kionga. Jednakże dalsze posuwanie się
w głąb niemieckiego terytorium zatrzymali ogniem
ckm-ów płk Hinrichs i płk Strockhoff ze swoimi askari
w maju 1916 roku, mimo że portugalską piechotę wsparł
z morza krążownik „Adamastor” 4.
Blamaż eskadry blokującej kolonię doprowadził do
furii Smutsa świadomego, że ten transport broni ogromnie
wzmocnił Lettowa. Aliancki głównodowodzący chciał
teraz jak najszybciej wznowić natarcie w głąb wrogiej
kolonii, gdyż okoliczni Burowie twierdzili, że pora
deszczowa była dużo łagodniejsza w interiorze. Tym
razem jednak siła kataklizmu zaskoczyła wszystkich,
powstrzymując marsz Smutsa na całe dwa miesiące,
które wykorzystali Niemcy, wznawiając ataki na kolej
ugandyjską na jego tyłach. Trwały gigantyczne prace
nad połączeniem kolei ugandyjskiej z niemiecką Koleją
Północną, wycinano wiekowe drzewa, osuszano bagna
3 H. S c h n e e , op. cit., s. 190.
4 Tamże, s. 190.
(pierwszy pociąg puszczony na próbę zatonął), przebijano
się przez skaliste podłoże. Kitchener sądził, że cel został
już osiągnięty, a niemiecka kolonia zostanie przejęta już
po wojnie5. Jednakże Smuts nie podzielał pewności
zwycięstwa brytyjskiego ministra wojny i był zdecydo­
wany kontynuować natarcie aż do linii rzeki Rufiji, która
miała być umowną rubieżą ofensywy; wierzono, że do
tej chwili Lettow zostanie pokonany6. Połączono obie
brygady wschodnioafrykańskie, tworząc 1 Dywizję gen.
Hoskinsa (złożoną z Brytyjczyków, Murzynów i Hin­
dusów); 2 Dywizja powstała z dwóch konnych brygad
południowoafrykańskich — dowodzenie nad nią objął
gen. Jacob van Deventer; 3 Dywizję, utworzoną z pozo­
stałych sił z Afryki Południowej, przejął gen. Brits.
W dniu 27 marca Smuts w swojej kwaterze w Alt
Moschi wydał 2 Dywizji z Afryki Południowej, na czele
z gen. Jacobem van Deventerem, rozkaz, by ruszyła
szosą z Moschi na zachód do Aruschy, po czym skręciła
na południe i nacierała w kierunku Kolei Centralnej
przez Step Masajów. Celem było uchwycenie środkowego
odcinka Kolei Centralnej i przecięcie komunikacji między
wschodnią a zachodnią częścią kolonii. Smuts słusznie
uważał, że Lettowa da się pokonać tylko przez równo­
czesne i skoordynowane ataki prowadzone z różnych
punktów wyjściowych. Jedyną niemiecką jednostką na
szlaku van Deventera była 28 kompania kpt. Rotherta,
garnizon w Aruscha, została jednak wycofana na południe
w celu spacyfikowania watah Masajów, wykorzystują­
cych odwrót Niemców z północy kolonii do palenia ich
farm i grabienia dobytku wraz ze stadami bydła7. Teraz
otrzymała nowe zadanie — miała powstrzymać marsz
aliantów w kierunku kolei do czasu przybycia posiłków.
5 B. F a r w e l l , op. cit., s. 269.
6 L. B o e l l , op. cit., s. 180.
7 Tamże, s. 180.
Rothert postanowił stawić opór w miejscowości Lolkis-
sale pośrodku stepu, gdzie rozbudował pozycję obronną
przy najbliższym wodopoju.
Na początku kwietnia zwiadowcy Deventera zlokalizo­
wali Niemców, po czym zostały przeciw nim wysłane trzy
zgrupowania jeźdźców mających uderzyć na nich ze
skrzydeł i od tyłu. Przy wsparciu dwóch baterii artylerii
Afrykanerom udało się 5 kwietnia 1916 roku otoczyć
i zmusić do kapitulacji cały oddział Rotherta (17 Niemców,
100 askari z dwoma ckm-ami i 300 tragarzy), zadając po
raz pierwszy tak poważny cios morale Schutztruppe.
W takiej sytuacji Lettow musiał ewakuować magazyny
zaopatrzeniowe z całego regionu do leżącego niedaleko
kolei Kondoa Irangi. Utworzono tam garnizon kpt. Kling-
hardta (1300 ludzi z 10 ckm-ami), który miał wytrzymać
atak 1800 Afrykanerów Deventera, zanim nadciągnie sam
Lettow z posiłkami.
Wskutek trudności terenowych wywołanych przez
ulewy 2 Dywizja dotarła do Kondoa dopiero 19 kwietnia
jednocześnie zmuszając niemiecki garnizon ogniem
ośmiu dział do odwrotu. Po raz kolejny działając,
w otwartym stepie przypominającym im ojczyźniany
Veldt, afrykanerscy jeźdźcy okazali się szybsi od Niem­
ców; nauczyli się też skutecznie wykorzystywać swoją
przewagę ogniową. Klinghardt zaczął się w dobrym
porządku wycofywać w kierunku Kolei Centralnej. Żyw­
ność musiano w większości spalić, ponieważ ogień
artylerii spowodował ucieczkę tragarzy, zmuszając Niem­
ców do zniszczenia wszystkiego, czego nie mogli sami
przenieść. W dniu 20 kwietnia żołnierze van Deventera
zajęli Kondoa, ale nie byli w stanie iść dalej wskutek
krańcowego wyczerpania ludzi i koni. Należało sprowa­
dzić posiłki i zaopatrzenie, co podczas ulewnych deszczy
nie było łatwe. Smuts posyłał konieczne uzupełnienia
— do maja zebrano w Kondoa cztery pułki kawalerii,
oddział zwiadowczy, trzy bataliony piechoty, dwie
baterie artylerii i jedną baterię haubic. Podczas trzech
tygodni marszu od ukąszeń muchy tse-tse i z powodu
ogólnego wycieńczenia zdechło 400 koni i 100 mułów,
praktycznie paraliżując nacierające siły. Na razie Smuts
zatrzymał więc natarcie, choć Deventer miał wysyłać
patrole, aby utrzymywać kontakt z wrogiem, jak również
przeprowadzać rozpoznanie terenów od Singida do
Handeni, w północno-wschodniej części kolonii8. Tym­
czasem Lettow zmierzał w tym kierunku na czele
wydzielonego zgrupowania, lecz opóźniła go pora de­
szczowa. Tak to wspominał:
„Jak przechodziliśmy koło Tuliani, ulewy zmieniły
pobliską rzeczkę w potężny strumień wody, który przed
południem zerwał stojące tu mosty. Ścięliśmy więc wielkie
drzewo nad wodą, acz dużo czasu zajęło przerzucanie
jego korony na drugi brzeg. Nurt uniósł je jednak tak
łatwo jak drzazgę. Adiutant, por. Müller, próbował prze­
płynąć rzekę, natychmiast został porwany przez prąd, lecz
udało mu się zawrócić na nasz brzeg. Teraz spróbował
tego kpt. Tafel [...]. Dopłynął do drugiego brzegu, udało
się to także kilku czarnym dobrym pływakom. Nie
powiodło mu się natomiast przerzucenie do nas liny. [...]
Czekanie, aż wody opadną, było bezsensowne, nie mogłem
już opóźniać marszu przeciwko wrogowi ani o minutę.
Wreszcie któryś z tubylców przypomniał sobie, że zna tu
bród w okolicy” 9.
Smuts również opisał to zjawisko:
„Drogi pokryły się błotem, wszelki transport stał się
fizycznie niemożliwy. Deszcze padały bez przerwy dzień
za dniem, spadało niekiedy 10 cm wody dziennie; wtedy
niższe partie terenu przeobrażały się w jeziora” 10.
8 L . B o e l l , op. cit., s. 181-185.
9 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s . 1 1 3 .
10 The Times History of the war, t. 12, s. 98.
Gdy Lettow na czele głównych sił przybył wreszcie
w okolice Kondoa, wyznaczył zadania obronne gen. Wähle
na zachodzie i płk. Krautowi na północy, a sam z 3500
ludźmi i czterema działami przystąpił do ataku na pozycje
Afrykanerów. Zaskoczony Deventer wycofał się, co po­
zwoliło kompaniom kpt. von Bocka, Komatzky’ego i Otto
ponownie zająć lokalne wzgórza i rozmieścić tam działa.
W dniu 10 maja przeprowadzono atak na flankę
Afrykanerów, pokrywając ich linię możliwie intensywnym
ogniem. Niemiecki oddział zderzył się w buszu z alianc­
kim, który wyruszył z tym samym zamiarem; w wyniku
chaotycznej strzelaniny obie strony poniosły spore straty
i wycofały się. Przez następne dni próbowano się wzajem­
nie okrążać, ale bez powodzenia, tak więc później ogra­
niczono się do ostrych pojedynków artyleryjskich. Wszyst­
kie próby obejścia skrzydeł były wcześnie wykrywane, co
upodabniało trwający pod Kondoa pat do wojny pozycyjnej
we Francji. Każda próba natarcia na flankę wroga wy­
dłużała front walczących pod Kondoa sił (podobnie jak
we Francji „wyścig ku morzu” maksymalnie wydłużył
front w 1914 roku, opierając go na kanale La Manche
i granicy szwajcarskiej). Tak więc w połowie czerwca
1916 roku niemieckie oddziały rozciągały się już na
przestrzeni 30 kilometrów, a brytyjskie — 40 kilomet­
rów11. Przewaga w tej „bitwie na wyczerpanie” była coraz
wyraźniej po stronie alianckiej; w Kondoa skoncentrowano
przeszło 10 tysięcy ludzi, haubice, samochody pancerne,
kilka samolotów i oddział motocyklistów. Smuts starał
się, jak mógł, wzmocnić kontyngent van Deventera — od
początku czerwca przybyły: 10 bateria ciężkiej artylerii,
11 bateria haubic, oddział samochodów pancernych,
Południowoafrykański Korpus Motocyklowy, dwa samo­
loty; w sumie więc Deventer miał tutaj 16 szwadronów

11 L. Boell, op. cit., s. 183-187.


jazdy, sześć batalionów piechoty, siedem baterii artylerii
(25 dział), cztery samochody pancerne, 300 motocyklistów,
dwa samoloty i jednostki pomocnicze. Jego problemy
jednak nie znikły, lecz narastały — już ok. 1200 ludzi
musiało zostać hospitalizowanych, głównie wskutek ma­
larii; zdechło też 2300 koni. Dnia 3 czerwca Deventer
donosił Smutsowi:
„Oto obecna sytuacja mojej dywizji. W szpitalu 711
chorych i 320 w obozie rekonwalescencyjnym. Brak
wzmacniających produktów, jak bekonu, dżemu, sera,
mleka i innych, praktycznie uniemożliwia przywrócenie
chorych do aktywnej służby... Puste ciężarówki wracające
na tyły to jedyny sposób ewakuacji rannych. Większość
ludzi leży na ziemi w szpitalach pod namiotami, bo
nie ma dla nich sanitariuszy. Piechota przybyła bez
koców, butów, odzieży, mydła — brak tego wszystkiego
zwielokrotnia liczbę chorych. Jeśli natychmiast nie po­
dejmiemy odpowiednich środków, sytuacja dramatycznie
się pogorszy”12.
Samoloty bombardowały stanowisko dowodzenia Let­
towa, przy czym on sam został ranny. Niemcy nie mogli
ściągać posiłków z zachodu i północy, gdyż w tym czasie
zarówno Wähle, jak i Kraut byli już uwikłani w ciężkie
walki. Tymczasem trudna sytuacja Krauta atakowanego
przez główne siły Smutsa zmusiła Lettowa do porzucenia
pozycji pod Kondoa, gdzie zostawił on tylko małe zgrupo­
wanie, a sam wyruszył na czele większości żołnierzy na
północ, by utrzymać zagrożony odcinek. Gubernator Schnee
organizował tymczasem ewakuację niemieckiej ludności
cywilnej z północy kolonii, którą przerzucał na południe od
Kolei Centralnej. Największym zagrożeniem dla białych
nie były alianckie wojska, lecz Masajowie, którzy wyko­
rzystując choas wywołany wojną masowo przenikali przez

12 B. Farwell, op. cit., s. 272-273.


granicę i łączyli się ze swoimi pobratymcami żyjącymi po
niemieckiej stronie. Władca Masajów, Leiboni, ogłosił
w Nairobi zjednoczenie wszystkich swoich poddanych
i wyzwolenie współplemieńców żyjących dotąd pod władzą
Niemców13. Dochodziło do masowych mordów na czarnej
ludności, która broniła przed Masajami swych stad bydła
i padała ofiarą rzezi. Powstrzymując Deventera w czerwcu
1916 roku, Lettow utrudnił aliantom koordynację ataków
na kolonię, co mógł wykorzystać, angażując się tam, gdzie
położenie było najcięższe.
Gdy rozpoczynały się walki pod Kondoa, gen. Smuts
po ukończeniu budowy kolei Voi-Moschi podjął decyzję
natarcia wzdłuż Kolei Północnej w kierunku Tangi14.
Główną kolumną (złożoną z trzech batalionów, szwad­
ronu, ośmiu dział i kompanii pionierów w pierwszym
rzucie oraz dwóch batalionów, sekcji karabinów maszy­
nowych, licznych szwadronów konnych i czterech samo­
chodów pancernych) dowodził gen. Sheppard; miał
nacierać wzdłuż wschodniego brzegu Ruwu. Z Mbuyuni
został wysłany wydzielony oddział (jeden batalion,
kompania konna, dwa działa) płk. Fitzgeralda, który
miał posuwać się przez step i przekroczyć od północy
góry Pare przez przełęcz Ngulu. Kolumna gen. Han-
nyngtona (dwa bataliony, oddział konny, sześć dział
i sekcja inżynieryjna) miała iść wzdłuż wschodniego
brzegu Ruwu (Pangani) równoległego do linii Kolei
Północnej15. Smuts chciał, by skoordynowane działania
13 L. B o e l l , op. cit., s. 187-188.
14 L. B o e l l , op. cit., s. 188-189.
15 Pułkownik (okresowo mianowany gen. brygady) John Arthur Han-

nyngton (1868-1918), w armii od 1889 roku, służył w Indiach (129 Pułk


Beludżański), uczestniczył w ekspedycji karnej w Brytyjskiej Afryce
Wschodniej 1896 roku, w Ugandzie 1897-1899, w walkach z Sudań-
czykami i Baganda w Somalilandzie 1908-1910, w kampanii w Afryce
Wschodniej 1914-1918; Kawaler Orderu Łaźni, Orderu św. Michała
i Jerzego, Order za zaszczytną służbę.
Fitzgeralda i Hannyngtona zmusiły Niemców do odwrotu
z ich górskich posterunków, zanim trzeba będzie je zdoby­
wać w ciężkich starciach. Płk Georg Kraut obsadził je
siłami 1400 ludzi z 14 ckm-ami i dziewięcioma działami.
Wobec niepowstrzymanego marszu aliantów w dniach
18-23 maja, nie podjął walki, lecz zgodnie z planem
Smutsa wycofał się. Śmiałe manewry konnej piechoty
z Afryki Południowej nie dawały Niemcom czasu na
rozlokowanie się na mocnych pozycjach16. Sporadycznie
ostrzeliwano wojska Smutsa z działa 105 mm, co powodo­
wało chwilowe zatrzymanie się Afrykanerów, po czym
przez kilka godzin ostrzeliwano Niemców z artylerii, dając
im czas na zorganizowany odwrót. Po drodze żołnierze
Krauta niszczyli szyny, wysadzali w powietrze tabor
kolejowy, zasypywali i tarasowali zasiekami boczne drogi,
utrudniając aliantom dowóz zaopatrzenia samochodami.
W dniu 31 maja natarcie musiało się zatrzymać, by
inżynierowie zreperowali szyny i przerzucili mosty pon­
tonowe przez Ruwu. Do oczyszczania dróg z przeszkód
trzeba było wykorzystać część żołnierzy Shepparda. Wów­
czas od korespondenta Reutera dowiedziano się o zwycięs­
twie Royal Navy nad Hochseeflotte w bitwie jutlandzkiej;
dla zmęczonych żołnierzy było to wspaniałe wydarzenie
podnoszące morale. Jak ujął to oficer medyczny Pułku
Rodezyjskiego, kpt. Francis Brett Young:
„Wszyscy chcieliśmy jak najszybciej, raz na zawsze
skończyć tutejszą utarczkę, by móc wreszcie wrócić do
domu, do Europy i pomóc naszym tam zwyciężyć” 17.
Trudne położenie dywizji van Deventera atakowanego
przez Lettowa zmusiło Smutsa do rychłego wznowienia
marszu; tak więc wycieńczone upałami wojska ruszyły
w pogoń za Krautem. Maszerowano bez snu, szerzyła się
16 Tamże, s. 188-190.
17 F.B. Y o u n g , Marching on Tanga — with general Smuts in East
Africa, London 1917, s. 119-120.
dyzenteria spowodowana spożyciem skażonej amebą
wody z Ruwu (antybiotyki miały pojawić się dopiero za
20 lat)18. Nie było środków na infekcje od ukąszeń
owadów, na choroby tropikalne; dysponowano tylko
chininą. Mucha tse-tse masowo zabijała woły, konie
i muły, pozbawiając wojsko środków transportowych.
Przy zasiekach Niemcy urządzali często zasadzki, ataku­
jąc z ukrycia w buszu żołnierzy oczyszczających przejś­
cia. Nie mogło to jednak zatrzymać ofensywy; tak więc
w połowie czerwca 1916 roku Smuts opanował większość
Kolei Północnej. Za sobą pozostawiono pobojowiska,
które opisał kpt. Young:
„Cały kraj, przez który przejeżdżaliśmy, był teraz
pokryty śladami zniszczenia i ruinami wojennymi, z po­
łaciami wypalonego buszu, stertami śmieci pozostałymi
po obozach wojskowych, olbrzymimi drzewami powalo­
nymi na poboczach dróg, których gałęzie jeszcze dymiły,
stosami cielsk zdechłych zwierząt rozrzuconych dookoła.
Jeszcze straszniej od zabitych wyglądały te żywe; [...]
widziałem ciągnące kolumny koni i mułów zakażonych
przez muchę tse-tse. Były śmiertelnie wychudzone i sła­
be, przerażone uciekały w busz, gdzie je masowo wy­
strzeliwano” 19.
Niemcy ściągali swoje kompanie z gór do Korogwe,
skąd część wysyłali do Tangi, a część na południe — do
Handeni, ważnej bazy zaopatrzeniowej i węzła komuni­
kacyjnego. Kraut chciał się tu bronić, lecz w dniach
15-18 czerwca próby okrążenia jego skrzydeł przez siły
Hannyngtona i Shepparda znów zmusiły go do odwrotu
— tym razem nad rzekę Lukigura, gdzie na rozkaz
Lettowa miał zatrzymać ofensywę aliantów20. Porę desz­
czową zastąpiła sucha, co nie oznaczało poprawy warun­
18 C. M i l l e r , op. cit., s. 173.
19 F. B. Y o u n g , op.cit., s. 261.
20 L. B o e l l , op.cit., s. 191-192.
ków marszu. Wojska Smutsa idąc przez zapiaszczone
drogi i suche koryta okresowych rzek (nazywane przez
tubylców Korongo lub po arabsku — Nullah), wzbijały
kłęby gęstego kurzu, który „uwięziony” przez ściany
buszu skupiał się na głównych szlakach, utrudniając
oddychanie i ograniczając widoczność do kilku metrów.
Alianci zajęli Instytut Biochemiczny w Amani, który
dotychczas produkował ważne dla gospodarki kolonialnej
artykuły. Nad Lukigurą wywiązały się ostre walki w bu­
szu, gdy zgrupowanie gen. Hoskinsa, próbując obejść
lewą flankę Krauta, zderzyło się z kompanią kpt. Doerin-
ga. Prowadząc gęsty, acz niecelny, ostrzał obie strony
przeszły w końcu do zaciekłej bitwy na bagnety, w której
górę wzięli Brytyjczycy, do czego przyczynili się żoł­
nierze z 25 Pułku Fizylierów płk. Driscolla. Nie zapobieg­
ło to jednak zajęciu przez Krauta silnej pozycji obronnej
na górującym nad okolicą wzgórzu Kanga (wys. 2000 m
n.p.m.), skąd Niemcy mogli obserwować ruchy alianckich
oddziałów. Tam zaczęto rozmieszczać działa 105 mm21.
Licząc na zadanie tu maksymalnych strat aliantom,
Kraut starał się jednocześnie ich opóźniać, stosując
taktykę „spalonej ziemi” — palono wszystkie osiedla
i magazyny, z których nie zdążono zabrać żywności.
Główną przyczyną pośpiesznej ewakuacji była szybkość
natarcia Smutsa i przerażenie, jakie w niemieckich
tragarzach budziły naloty samolotów alianckich, co
powodowało ich paniczną ucieczkę. Pozbawieni tragarzy
Niemcy niszczyli więc wszystko, czego nie dali rady
unieść ze sobą. W Korogwe z braku sanitariuszy Kraut
musiał zostawić za sobą szpital pełny chorych na tyfus
Niemców i Afrykanów. Aliancki głównodowodzący za­
trzymał się w obozie w Mlembule, gdzie odwiedził go
premier ZPA, Louis Botha 22. Wówczas Smuts, doceniając
21 Tamże, s. 192-193.
22 B. F a r w e l l , op. cit., s. 279.
wartość afrykańskich żołnierzy, zwiększył liczebność
Królewskich Strzelców Afrykańskich do ponad ośmiu
tysięcy ludzi wraz z białymi oficerami. Wykorzystując
przerwę w działaniach, Kraut wysłał patrole do ataków
na alianckie linie zaopatrzeniowe i komunikacyjne.
Ostrzeliwano ciężarówki, przebijano im opony, minowa­
no drogi (czego ofiarą często padały ambulanse z ran­
nymi), przecinano linie telefoniczne, urządzano zasadzki
na Brytyjczyków w buszu. W jednym z napadów za­
strzelono adiutanta gen. Hoskinsa. W tym czasie ze
swoimi siłami z Kondoa nadciągał sam Lettow, a Smuts
zahamował natarcie, pragnąc dać swoim ludziom wy­
tchnienie w obozie nad Msihą (dopływ rzeki Lukigura).
Swoją niespożytą energią i ciągłą obecnością na pierwszej
linii (lubił się tam znienacka pojawiać w swym zielonym
fordzie Vauxhallu) Smuts zaskarbił sobie szacunek i od­
danie żołnierzy, wiedząc, że nic tak nie działa na
Afrykanerów, jak przykład swego wodza. W prowadzo­
nym podczas kampanii dzienniku Meinertzhagen opisał
swoje wrażenia na temat stylu dowodzenia Smutsa:
„Nie jest oczywiście zawodowym wojskowym, raczej
amatorem. Jednakże jego znajomość ludzkiej natury, zmysł
obserwacyjny, umiejętność narzucania swej woli innym,
niezwykła osobowość, lekceważenie trudności i wielki
umysł skłaniają każdego do szanowania i podziwiania go.
Być może niewłaściwym byłoby mówić, że nie jest
żołnierzem. Jest złym taktykiem i strategiem, niewyróż-
niającym się generałem, lecz prawdziwie wielkim żoł­
nierzem” 23.
Ta surowa ocena wynikała przede wszystkim z dezap­
robaty Meinertzhagena dla tych wszystkich zachowań
Smutsa, gdy bez potrzeby narażał swoje życie, zapomi-
23 R. M e i n e r t z h a g e n , The Army Diary..., cyt. za: W.K. H a n ­
c o c k , Smuts — the sanguine years 1870-1919, Cambridge 1962,
s. 418-419.
Brytyjski patrol na wielbłądach

Schutztruppe w marszu
Burowie spod góry Meru walczą dla Niemców

Z walk o Tangę, listopad 1914


W niemieckiej zbrojowni

Hindusi w niemieckiej niewoli


Wysunięte stanowisko ckm-ów

Niemieckie działko
To nie atak gazowy, lecz ostrzał z karabinów na czarny proch wz. 1871

„Kiongozi” (Przywódca) — gazeta w suahili dla askari


Schutztruppe gotowe do walki

Przemarsz Schutztruppe otrzymał oprawę muzyczną


Ćwiczebny atak askarich w stepie

Szkolenie w obsłudze karabinu maszynowego


Generał dywizji Generał Paul von Lettow-Vorbeck
Jan Christian Smuts

Triumfalny wjazd do Berlina Lettowa, Schneego i 100 weteranów


kampanii afrykańskiej, 2 marca 1919
nająć, że nie jest już dowódcą burskiego komanda, tylko
naczelnym wodzem gigantycznej operacji. Smuts jednak
wiedział, co robi, i okazał się skutecznym dowódcą
— w cztery miesiące opanował większą część niemieckiej
kolonii, dokonawszy więcej niż brytyjscy generałowie
przez 20 miesięcy. Popełniał błędy, ale uczył się na nich.
Jako pionier w prowadzeniu nowoczesnej wojny w Afryce
Wschodniej radził sobie dobrze, polegając na spraw­
dzonej taktyce wiążących ataków frontalnych i szerokich
manewrów flankujących, na których oparta była wciąż
obowiązująca dziewiętnastowieczna szkoła wojenna. Po­
dobnie jak we Francji, także tutaj okazała się ona
anachroniczna i nieelastyczna, lecz trzeba pamiętać, że
wojna w Afryce wybuchła, zanim powstały jakiekolwiek
traktaty teoretyczne na jej temat, mówiące jak prowadzić
działania wojenne i jednocześnie przeżyć w środku
dziewiczej dżungli pod palącym słońcem czy w strugach
monsunowych deszczy. W obecnej sytuacji Smuts starał
się regenerować nadwątlone siły, ale nie docenił Niem­
ców, którzy ze szczytu góry Kanga prowadzili codziennie
ostrzał jego namiotów z dwóch dział 105 mm ob­
sługiwanych przez wypróbowanego artylerzystę z „Kö­
nigsberga”, kpt. Wernera Schoenfelda. Niemcy dobrze
ukryli działa przed samolotami Smutsa, wkopując je
głęboko w ziemię, by strzelały prawie pionowo jak
haubice, co wzmagało siłę ostrzału. Dotychczas działa
105 mm strzelały amunicją zabraną z „Königsberga”,
nieprzystosowaną do walk na lądzie, stąd ich ogień
rzadko był celny. Teraz jednak „Marie” dostarczyła
odpowiednich szrapneli, zwiększając ich zabójczą skute­
czność. W zasięgu niemieckich dział znalazł się cały
obóz Smutsa, włącznie ze szpitalami, zmuszając żołnierzy
do budowy głębokich ziemianek i wałów ochronnych 24.

24 C. Miller, op. cit., s. 183.


Brytyjscy artylerzyści chcieli wymontować działa z wraka
„Pegasusa”, by w ten sposób zdobyć artylerię zasięgiem
i kalibrem porównywalną z niemiecką. Wydobyto je,
lecz nie przysposobiono do walki na czas. Niemieccy
artylerzyści tak ustawili zapalniki, by szrapnele rozrywały
się tuż poniżej czubków drzew, zwielokrotniając znisz­
czenia. Bombardowanie zaczynało się zwykle około
23.00, gdy większość żołnierzy kładła się spać. Przez
godzinę trwał ogień punktowy wymierzony w konkretne
obiekty. Potem strzelano co pół godziny, a następnie co
godzinę do rana, nie pozwalając nikomu zasnąć. Ataki te
przysparzały strat ludzkich i materialnych, zwiększały
też napięcie nerwowe wśród uczestników kampanii25.
Pozostając pod niemieckim ostrzałem przez cały lipiec
1916 roku, Smuts starał się odpowiadać na działania
wroga, prowadząc intensywne bombardowania z powiet­
rza jego pozycji, magazynów i stanowisk dowodzenia.
W liście do żony pisał:
„Jesteśmy w tym obozie już prawie sześć tygodni.
W tym czasie wróg wystrzelił do nas 700-800 pocisków
ze swoich dział okrętowych. Obóz jest całkowicie pokryty
lejami i tysiące ludzi żyje praktycznie pod ziemią. Od­
łamek pocisku wpadł do mojego namiotu, gdy leżałem
w łóżku czytając książkę, inny rozerwał się nad naszą
jadalnią” 26.
Skuteczność ataków lotniczych pozostawiała jednak
dużo do życzenia. Brytyjczycy mieli w kampanii wscho-
dnioafrykańskiej absolutną przewagę w powietrzu, jako
że jedyny niemiecki samolot rozbił się na początku wojny.

25 F. Brett Y o u n g , op. cit., s. 252-254.


26 Obóz Msiha 11 sierpnia 1916 roku, w: W.K. H a n c o c k, J. van der
P o e l , Selections from the Smuts papers, t. 3 (1910-1918), Cambridge
1966, s. 393. Smuts na Boże Narodzenie w 1916 roku wysłał swojej
rodzinie oryginalny prezent — odłamek niemieckiego pocisku, kawałek
namiotowego brezentu oraz fragment zdobytej chorągwi Schutztruppe.
Efektywność Królewskiego Korpusu Lotniczego polegała
jednak głównie na straszeniu niemieckich tragarzy. Samo­
loty były zbyt głośne i powolne, by móc skutecznie
bombardować Niemców, którzy zawsze mieli czas na
ukrycie się. Brak skuteczności samolotów wywoływał
powszechną pogardę dla pilotów, co starano się zmienić,
przypisując sobie nieistniejące sukcesy. Gdy zrzucano
ładunki zapalające na suchy busz przy silnym wietrze,
czasem udawało się rozpętywać olbrzymie pożary, zmu­
szające Niemców do odwrotu. Liczne słupy dymów na
horyzoncie miały również dezorientować wroga co do
kierunku marszu Brytyjczyków. Często jednak samoloty
były uziemione, nie mogąc latać ani w porze deszczowej,
ani w zbyt gorącym słońcu. Wykorzystywano je do
zrzutów zaopatrzenia dla odciętych przez wodę oddziałów,
którym tą drogą poza konserwami i papierosami dostar­
czano też rozkazy na piśmie. Sporadycznie używano
samolotów do transportu rannych. Bardzo ciężko było
utrzymać w stanie używalności lotniska, które po dłuższej
ulewie zamieniały się w bagna 27.
Linie zaopatrzeniowe ogromnie wydłużyły się od
połowy maja. Do tego dochodziły problemy z usunięciem
przeszkód drogowych. Zaopatrzenie musiało być dowo­
żone aż z Mombasy, skąd jechało koleją do Mauri,
a dalej podążało na samochodach lub było niesione przez
tysiące tragarzy28. Zamuloną wodę o gęstości kawy
znajdowano w studniach; później robiono z niej mocną
herbatę, by zabić smak mułu. Partyzantka Schutztruppe
na głównej szosie skutecznie utrudniała położenie. Skło­
niło to Smutsa do podjęcia próby zdobycia bliższego
źródła zaopatrzenia, dlatego polecił gen. Williamowi
Edwardsowi, szefowi dróg etapowych, by współdziałając
z eskadrą blokującą wybrzeża, zdobył Tangę, licząc, że
27 B. F a r w e l l , op. cit., s. 281-282.
28 L. B o e l l , op. cit., s. 194.
słaby garnizon niemiecki nie podejmie próby oporu29.
Jednocześnie wysłano grupę zwiadowczą, złożoną z do­
świadczonych myśliwych i tropicieli — Lewisa, Browne
oraz Arnolda Wienholta, aby sprawdzili, czy Niemcy
mają pozycje obronne w górach Nguru na tyłach Krauta
oraz gdzie jest Lettow. W dniach 9-23 lipca działali oni
na Stepie Masajów między górami Nguru a Koleją
Centralną, napadali na niemieckie karawany tragarzy,
obserwowali poczynania Schutztruppe. Wienholt podczas
zasadzki dostał się do niewoli, później jednak zbiegł
i działał na tyłach wojsk Lettowa, prowadząc w latach
1917-1918 działania partyzanckie na własną rękę30. Po
wykonaniu zadania grupa powróciła do obozu nad Msihą
w stanie całkowitego wyczerpania. Korzystając ze zdo­
bytych informacji, przystąpiono do akcji na wybrzeżu.
Na początku lipca Royal Navy wysadziła desant pod
Tangą, zmuszając lokalny oddział niemiecki do odwrotu.
W dniu 7 lipca port został zdobyty przez hinduską
piechotę na czele z płk. Charlesem Price. Miało to
tymczasowo poprawić katastrofalny stan aprowizacyjny
wojsk Smutsa. Jednakże jego tyłom wciąż zagrażały
patrole Schutztruppe, musiał więc wydelegować zgrupo­
wanie piechoty i samochodów pancernych, by „oczyścić”
z Niemców dolinę Ruwu. W tym celu 12 lipca z dywizji
Hannyngtona wydzielił kolumnę żołnierzy, która wraz

29 L. B o e l l , op. cit.. Generał Brygady William Frederick Savery


Edwards (1872-1941) służył w policji kolonialnej w Sierra Leone
1899-1901; uczestnik wojny z plemieniem Aszanti 1900 roku; dowódca
ekspedycji karnej przeciw powstaniu w Ugandzie 1907 roku; inspektor
generalny policji i więzień w Ugandzie 1906-1908; następnie analogiczną
funkcję sprawował w Kenii (1908-1922); brał udział w kampanii
wschodnioafrykańskiej 1914-1919, odbierał kapitulację wojsk Lettowa
w Abercom 25 listopada 1918 r.; odznaczony Orderem Łaźni, Orderem
św. Michała i Jerzego, Orderem za Zaszczytną Służbę, rosyjskim Krzyżem
św. Anny z Mieczami.
30 P. Le t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 194.
z oddziałem gen. Edwardsa (57 Europejczyków, 511
Hindusów, cztery ckm-y i samochód pancerny) miała
zlikwidować wszystkie niemieckie jednostki prowadzące
wojnę partyzancką w dolinie Ruwu i okolicach Kolei
Północnej31. Jednocześnie siły brytyjskie pod dowództwem
płk. Price’a pod osłoną dział Królewskiej Marynarki
bez walki, z marszu, opanowywały wybrzeże32. Dnia
23 lipca zdobyto port Pangani, 28 lipca Mkwadja, a 1 sie­
rpnia Sadani. Kraut po wzmożonych ruchach patroli
południowoafrykańskich rozpoznał zamiar Smutsa okrą­
żenia jego pozycji na wzgórzu Kanga od wschodu,
toteż od początku sierpnia zaczął przygotowywać się
do odwrotu, licząc na efekt zaskoczenia. Gdy Schutztruppe
powoli traciło oparcie w północno-wschodniej części
kolonii, pod Kondoa, pozostawiony w czerwcu samemu
sobie, gen. Deventer szykował się do decydującego
uderzenia na Kolej Centralną, które miał przeprowadzić
swoimi 10-tysięcznymi siłami. Naprzeciw siebie miał
tylko około 200 Niemców pod dowództwem kpt. Klin-
ghardta, którego zadaniem było nie dopuścić wroga
do kluczowej stacji kolejowej — Dodoma. Stopniowo
się cofając, zaminowywał główne szlaki. Deventer poniósł
od min spore straty w ludziach i sprzęcie, dlatego
opracował taktykę ich wykrywania — przodem pędzono
bydło, za nim szli tubylcy, którzy mieli walić w ziemię
kijami, po czym dopiero przejeżdżały samochody pancerne
i reszta wojska 33.
Smuts już wówczas odgadywał zamiar Lettowa po­
rzucenia północnej części kolonii wraz z koleją i prze­
niesienia walk na półdzikie południe, zamierzał jednak
temu zapobiec, niszcząc Schutztruppe skoordynowanymi
atakami z północy i zachodu. Świadom swego zadania,
31 L. B o e l l , op. cit., s. 195-196.
32 Tamże, s. 197.
33 W. A r n i n g , op. cit., s. 185.
Deventer 19 lipca ruszył naprzód. Opóźniały go wypady
ludzi Klinghardta, którzy równocześnie wysadzali dy­
namitem, odcinek po odcinku, linię kolejową34. W dniu
31 lipca Afrykanerzy wkroczyli do Dodomy, przecinając
w ten sposób komunikację między wschodnią a zachodnią
częścią kolonii. Lettow, obawiając się odcięcia przez
jednoczesne ataki Smutsa i Deventera, przeniósł swoją
kwaterę do Morogoro, jednej z końcowych stacji Kolei
Centralnej i ważnej bazy zaopatrzeniowej. Dnia 5 sierpnia,
zgodnie z jego przewidywaniami, Smuts wznowił ofen­
sywę, atakując pozycję Krauta od frontu i jednocześnie
starając się ją okrążyć. Trudności transportowe w górach
Nguru okazały się jednak większe, niż zakładano, co
unieruchomiło aliancką artylerię i samochody. Kraut
wykorzystał ten czas na ewakuację swoich sił na południe;
zostawił tylko niewielki oddział na górze Kanga, który
miał jeszcze kontynuować opór. Podczas starć Niemcy
zdobyli interesujący dokument: First Revisions of Notes
on the officers serving with the enemy forces in German
East Africa (Pierwsza wersja zapisków o wrogich oficerach
służących w Niemieckiej Afryce Wschodniej) autorstwa
mjr. Meinertzhagena, w którym wytrawny oficer wywiadu
Smutsa opisał 83 oficerów Schutztruppe, podając ich
cechy charakterystyczne, dokładne imiona, nazwiska
z ewentualnymi tytułami szlacheckimi oraz miejsca,
gdzie kwaterowali. Później w ręce Niemców wpadały
jeszcze liczne egzemplarze tego swoistego raportu uzu­
pełnionego aktualnymi danymi 35.
Gdy walki o wzgórze Kanga wygasły, ponownie
wzmogły się starcia na Kolei Północnej. W dniu 10
sierpnia awangarda van Deventera spychała na południe
od torów patrole kpt. Otto, któremu chory na tyfus
34 L. B o e l l , op. cit., s. 211-216.
35 L. B o e l l , op. cit., s. 212, 213, 216.
Klinghardt przekazał dowodzenie36. Tymczasem Lettow
z Morogoro wzmacniał Krauta, ostatnią osłonę kolei od
północy, rozlokowując go nad rzeką Ngerengere. Wszys­
tkie dogodne do marszu drogi minowano, wykorzystując
pociski z dział 105 mm, od których ucierpiało wielu
żołnierzy Smutsa37. Jego wojska nie miały żadnych
urządzeń do wykrywania ładunków wybuchowych. „Je­
dynym sposobem było dać się wysadzić” — jak napisał
anonimowy uczestnik kampanii.
W połowie sierpnia 1916 roku siły niemieckie we wschod­
niej części kolonii rozciągały się wzdłuż lini kolejowej od
Kilossy aż po góry Uluguru na południowy wschód od
Morogoro. Wszystko wskazywało na to, że plan Smutsa
całkowitego pobicia Lettowa na tym terenie zostanie uwień­
czony powodzeniem. Tymczasem jednak alianci, zbliżając
się do Morogoro wzdłuż rzeki Wami, znów musieli się
zatrzymać, jako że Kraut zniszczył wszystkie mosty. Znów
kampania została spowolniona ze względu na uzależnienie
armii Smutsa od służb inżynieryjnych; czekano też na
sprowadzenie dział i zaopatrzenia. Padały masy zwierząt
pociągowych; w okresie czerwiec-wrzesień 1916 roku z 54
tysięcy mułów, koni i wołów przeżyło 600; stale trzeba było
przerzucać uzupełnienia. W tym czasie gen. Sheppard
dokładnie obejrzał zdobytą niemiecką pozycję w Ruhungu:
„Pozycja była dobrze okopana, najwyraźniej w celu
utrzymania jej także w czasie huraganowego ognia ze
wszystkich stron. Przed okopami były ukryte zaostrzone
pale zamaskowane trawą, przerażająca niespodzianka dla
atakujących. Paliki miały ok. 0,5 metra. Dookoła było
mnóstwo ziemianek, które służyły obrońcom do krycia się
przed bombami lotniczymi. Wszyscy byliśmy wdzięczni
36 Podczas walk jeden z niemieckich askari miał się zastrzelić po tym,

jak Afrykanerzy odebrali mu karabin maszynowy. L. B o e l l , op.cit.,


s. 217.
37 C. M i l l e r , op. cit., s. 191.
losowi, że manewr flankujący Britsa i Hannyngtona zmusił
Niemców do wycofania się stąd” 38.
Podczas tych walk dowódca obrony na wybrzeżu kpt.
Bock bezradnie cofał się przed Hindusami; atakowany
z ziemi, bombardowany z powietrza i od strony morza
przez brytyjskie krążowniki, był niezdolny do podjęcia
skutecznego oporu. Smuts wiedząc, że nadchodzą decydu­
jące dla całej operacji dni, postanowił zablokować wschod­
nie i zachodnie przełęcze w górach Uluguru, zanim Let-
towowi uda się odskoczyć na te niegościnne obszary.
Kluczem do tego była szybkość ugrupowania Deventera,
jednakże opór Niemców na Kolei Centralnej poważnie
opóźniał jego marsz. Deventer meldował:
„Linia kolejowa z Kidete do Kilossa na odcinku 40 km
biegnie między górami Uluguru a rzeką Mkondwa; wróg
twardo bronił każdego skrawka terenu... Niemcy ustępowali
przed naszą strażą przednią, następnie atakowali ją z zasadzki,
po czym znów cofali się na świetnie przygotowaną pozycję
obronną, którą mogli opuścić, kiedy chcieli, mając za sobą
całą sieć takich punktów. Cały czas nasze pozostające
w tyle jednostki cierpiały ostry ogień z dalekosiężnych
dział z «Königsberga»” 39.
By wspomóc 2 Dywizję, Smuts wysłał grupę gen.
Barenda Leopolda Enslina, która miała uderzyć od wscho­
du na broniących kolei Niemców40. Oni jednakże, zamiast
dać się otoczyć, pośpiesznie cofnęli się na południe.
W ten sposób kolej aż do Morogoro znalazła się w rękach
38 The Times History of the War, t. 12, s. 1 1 1 .
39 Tamże, s. 112.
40 Gen. brygady Barend G. Leopold Enslin (1879-1955), ur. w Afryce

Południowej (Pretoria), farmer, w wojnie burskiej walczył przeciwko


Brytyjczykom; wzięty do niewoli pod Jagersfontein Road, więziony na
Bermudach; po powrocie do kraju urzędnik Ministerstwa Rolnictwa
w rządzie gen. Louisa Bothy (1908); uczestnik kampanii w Namibii 1915
roku i Niemieckiej Afryce Wschodniej 1916-1917; odznaczony Orderem
za Zaszczytną Służbę.
aliantów, lecz teraz, by zabezpieczyć zdobycz, Deventer
musiał niszczyć grupki Niemców na południu, nie mogąc
uczestniczyć w planowanym przez Smutsa ataku na tyły
Lettowa w górach Uluguru. Jego wycieńczeni żołnierze
ruszyli w pościg za nieuchwytnymi komandami Schutz­
truppe, a Lettow, wysadziwszy w powietrze dworzec
kolejowy, składy amunicji i magazyny zaopatrzeniowe,
opuścił Morogoro 23 sierpnia, zostawiając tam na łasce
i niełasce zwycięzców kilka tysięcy kobiet i dzieci41.
Teraz — jak przewidział Smuts — zamiarem Lettowa był
generalny odwrót Schutztruppe w góry Uluguru, gdzie
znajdowała się kolejna ważna baza zaopatrzeniowa, Kis-
saki. Szlak odwrotu Niemców na południe kolonii miał
teraz biec wzdłuż linii magazynów zaopatrzeniowych,
wkraczano bowiem na dzikie obszary, praktycznie po­
zbawione cywilizacji. W dniu 26 sierpnia Smuts, prze­
szedłszy rzekę Ngerengere, wkroczył do Morogoro po
zbombardowaniu jej przez samoloty42. Tamtejsze budynki
zostały zanieczyszczone przez niemieckich askari, którym
polecono załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne wprost
na podłogę. Jakim szokiem było to dla dobrze wy­
chowanych brytyjskich oficerów, przedstawił kpt. Young:
„To była opuszczona niemiecka misja, lecz nie tylko
ogołocona ze wszystkiego, ale również rozmyślnie zapas­
kudzona przez ich askari. Przypuszczam, że chodziło im
o pozbawienie nas jakiegokolwiek komfortu. Nie po raz
pierwszy posuwali się do tego, [...] tak dziecinne i ohydne
zachowanie było niepotrzebne, odrażające i trudne do
pojęcia dla umysłu Anglika”43.

41 P. Le t t o w-V o r b e c k, op.cit., s. 128. Wówczas też do niemieckiej

niewoli miał się dostać mjr Buller, syn słynnego brytyjskiego dowódcy
z czasów wojny burskiej, sir Redversa Bullera. B. Farwell (op.cit., s. 274)
napisał, że sir Redverse nie miał syna, a Lettow się pomylił.
42 L. B o e 11, op. cit., s. 222-225.

43 F.B. Y o u n g , op. cit., s. 209.


Wbrew desperackim próbom Smutsowi nie udało się
otoczyć i zniszczyć sił Lettowa, które przygotowały się do
twardej obrony na posterunkach na zboczach gór Uluguru,
jednocześnie szykując się już do ewakuacji do Dutumi
i marszu w kierunku Rufiji, gdzie Lettow chciał w bagnis­
tym i pokrytym dżunglą terenie wciągnąć aliantów w nie­
kończące się walki. Tymczasem wydzielone z wojsk Smutsa
oddziały płk. Price’a dokończyły podbój wybrzeży Niemiec­
kiej Afryki Wschodniej — po zdobyciu Bagamoyo do
opanowania pozostało już tylko stołeczne Dar es-Salaam.
Dowodzący tamtejszym garnizonem kmdr Max Looff
ostrzeliwał podpływające okręty brytyjskie z obu dział 105
mm, dopóki nie skończyła się amunicja — wówczas działa
zniszczono. Później, by dalej trzymać na dystans brytyjskie
okręty, marynarze „Königsberga” postanowili wykorzystać
stare działo Kruppa, które ozdabiało jeden z placów Dar
jako pomnik walk stoczonych przez marynarkę podczas
powstania Busziri (1888-1890). Dwudziestopięcioletnia
armata po niewielkich przeróbkach w warsztacie okazała
się sprawną bronią. Amunicję pozyskiwano, używając
niewypałów 150 mm wystrzelonych przez Anglików, które
pasowały do lufy. Kartacze i szrapnele wyrabiano, korzys­
tając z obfitych zapasów prochu. Działo było zbyt ciężkie,
by nim manewrować, przygotowano więc dla niego stano­
wisko strzeleckie w buszu przy plaży. „Gruba Berta” (jak
nazwano armatę, choć nazwa ta na froncie zachodnim
odnosiła się do moździerza Kruppa kal. 420 mm) swoimi
potężnymi salwami na jakiś czas powstrzymała Brytyj­
czyków od penetracji zatoki portowej. Okręty Royal Navy
przestały ostrzeliwać miasto, a zaczęły systematyczne
bombardowania buszu, marnując mnóstwo amunicji. Wresz­
cie dym z lufy zdradził pozycję niemieckiego działa i udało
się je zniszczyć. Looff napisał, że „ma nadzieję, iż Święta
Barbara (w Niemczech patronka artylerzystów) zabierze
Grabą Bertę do Walhalli dla bohaterskich dział”44. Dla
Smutsa pozytywnym zwieńczeniem tego okresu kampanii
było więc zdobycie bez walki atakowanej z powietrza i od
strony morza stolicy kolonii, którą po wycofaniu się
oddziału marynarzy kmdr. Looffa 3 września 1916 roku
zajęli Hindusi. Z uwagi na duży wydźwięk propagandowy
tego sukcesu ufundowano nagrodę wysokości 100 tysięcy
funtów przyznaną jednak admirałowi Charltonowi, dowódcy
eskadry blokującej; Hindusom pozwolono za to gruntownie
splądrować miasto. Cały odcinek kolei i dworzec Niemcy
wysadzili w powietrze, a tabor kolejowy wrzucili do zatoki
portowej, skutecznie ją blokując. Teraz więc wszystkie
dostępne siły Smuts polecił skierować do odbudowy kolei
i portu, by Dar jak najszybciej przekształcić w główną bazę
zaopatrzeniową dla wojsk mających kontynuować pościg
za Lettowem. Jednocześnie wydał rozkaz zajęcia wszystkich
pozostających jeszcze w rękach Niemców portów, by
pozbawić Schutztruppe możliwości zaopatrywania się dzięki
statkom z Europy, takim jak „Marie”45. Marsz nad Rufiji
był nieunikniony, liczono jednak, że Lettow wreszcie tam
się podda, gdyż stracił całą ucywilizowaną część kolonii,
której warto było bronić, a obrona bezludnych pustkowi
wydawała się bezsensowna.

44 M. L o o f f , op. cit., s. 137, 140-142, 144-147.


45 L. B o e l l , op. cit., s. 235-236.
ROZDZIAŁ VIlI
OPERACJE NORTHEYA I TOMBEURA

Załamaniu niemieckiej władzy na wschodzie kolonii towa­


rzyszył zanik kontroli II Rzeszy nad zachodnią częścią
Niemieckiej Afryki Wschodniej, spowodowany wkrocze­
niem Rodezyjczyków i Belgów. Od początku ofensywy
Smutsa i van Deventera strategia aliantów miała polegać na
skoordynowanych natarciach w różnych punktach, których
Lettow nie mógł skutecznie obronić, mając zbyt szczupłe
siły. Na czele wojsk zebranych do tego celu w Rodezji
i Niasalandzie stanął w lutym 1916 roku gen. Charles
Northey. Northey był weteranem walk we Francji; zdobył
również doświadczenie w prowadzeniu wojny partyzanckiej,
toczył bowiem kampanie z Afgańczykami na Przełęczy
Chajberskiej. Miał dowodzić kombinowanymi rodezyjsko-
-południowoafrykańskimi formacjami. W sumie dysponował
2593 żołnierzami i policjantami z 26 ckm-ami, 15 działami
(z czego sześć dział górskich kal. 75 mm zdobytych na
Niemcach w Namibii) i czterema radiostacjami. Na cały
kontyngent składały się: sześć kompanii Królewskich
Strzelców Afrykańskich, pięć kompanii Policji Północnej
Rodezji, dwie kompanie policji z Afryki Południowej oraz
pięć szwadronów Strzelców Południowoafrykańskich. Ca­
łość sił miała operować na wrogim terenie w czterech
kolumnach, na czele z płk. Georgem Hawthomem, mjr.
Flindtem, płk. Rodgerem i płk. Murrayem1.
Dnia 25 maja przekroczono granicę Niemieckiej Afryki
Wschodniej i przystąpiono do likwidowania niemieckich
posterunków granicznych, maszerując na wschód. Lokalne
niewielkie siły Schutztruppe cofały się tylko, nie wykazując
ochoty do walki. W dniu 7 czerwca Murray oddzielił się
od głównego zgrupowania i ruszył w kierunku jeziora
Tanganika, u którego południowego krańca zdobyto fort
Bismarckburg. Niemieccy obrońcy uciekli w nocy czółnami,
po czym przepłynęli na drugi brzeg i pomaszerowali do
Tabory, centralnej bazy obronnej na zachodzie2. Tym­
czasem Northey 27 maja zdobył ważny ośrodek rekrutacyj­
ny Schutztruppe nad jeziorem Niasa — Neu Langenburg.
Niemiecki oddział hrabiego Falkensteina (44 białych, 550
askari, 56 pomocniczych wojowników Ruga-Ruga z sześ­
cioma ckm-ami i jednym działem) opuścił ten obszar
w obawie przed okrążeniem i zaczął się cofać w kierunku
Mngi, centrum zaopatrzeniowego w południowo-zachodniej
części kolonii. Ze względu na zagrożenie Iringi Lettow
postanowił przerzucić tam oddział marynarzy „Königsber­
ga” na czele z kmdr. Looffem (100 Niemców, dwa ckm-y
i jedna haubica). Żołnierze ci mieli zabezpieczyć okoliczne
magazyny zaopatrzeniowe, stada bydła oraz za wszelką
cenę zahamować natarcie Northeya, przysparzając mu jak
największych strat.
1 L. B o e l l , op.cit., s. 198-199. Gen. dywizji sir Edward Charles
Northey (1868-1955); służył w Indiach, brał udział w wojnie burskiej
1899-1902; podczas I wojny światowej walczył we Francji (Mons,
Mama, Aisne, Ypres); dowódca wojsk Niasalandu i Rodezji 1916-1918,
gubernator i głównodowodzący siłami zbrojnymi Kenii; wysoki komisarz
Protektoratu Zanzibaru 1918-1922; emerytowany w 1926 roku, odznaczony
Wielkim Krzyżem Rycerskim św. Michała i Jerzego, Komandor Rycer­
skiego Orderu św. Michała i Jerzego.
2 B. F a r w e l l , op. cit., s. 246-248.
Dowodzenie w Irindze objął płk. Braunschweig. Do
połowy czerwca Northey opanował Ubenę i doszedł do
rzeki Ruaha, skąd miał otwartą drogę do Iringi lub Mahenge,
drugiego ośrodka zaopatrzeniowego Niemców na tym
terytorium.
Na szczęście dla Niemców tak dynamiczny marsz wojsk
brytyjskich uległ wyhamowaniu z powodu trudności zaopa­
trzeniowych; wszystkie magazyny, które zdobyto, były
ogołocone i spalone; ciężkie warunki terenowe i ucieczka
dużej liczby tragarzy pogarszały z dnia na dzień położenie
rodezyjskiego kontyngentu. Rozpoczęto budowę drogi zdatnej
dla samochodów z Karongi w północnej Rodezji do Ubeny,
gdzie Northey przeniósł swoją kwaterę główną. Tym szlakiem
miało być przerzucane zaopatrzenie, a tymczasem na począt­
ku lipca natarcie utknęło3. Jedynie płk George Hawthorn ze
swoim zgrupowaniem zapuszczał się w kierunku Iringi; 23
lipca starł się z Braunschweigiem pod Malangali nad Ruahą,
gdzie brak doświadczenia niemieckich marynarzy spowodo­
wał ich porażkę w walce w buszu z brytyjskimi askari4.
Niemcy wycofali się, uprzednio wysadzając w powietrze
haubicę5. Po walce Braunschweig otrzymał od Lettowa
rozkaz powstrzymania wroga za wszelką cenę, wręcz zakaz
odwrotu bez zadania Rodezyjczykom wysokich strat. Jedno­
cześnie w Mahenge dowództwo objął mjr Grawert, doświad­
czony dowódca z czasów niemieckiego podboju Afryki
Wschodniej, który natychmiast ściągnął do siebie oddziały
z okręgu Ssongea z południowej części kolonii, by ustanowić
silną pozycję obronną.
3 L. B o e l l , op. cit., s. 200-208.
4 Gen. brygady George Montague Philip Hawthorn (1873-1945);
w armii od 1894 r., uczestnik wojny z plemieniem Aszanti w 1900 r., walk
w Somalilandzie 1902-1904, brał udział w kampanii w Afryce Wschodniej
i Niasalandzie 1914-1919; inspektor generalny Kings African Rifles
1919-1923; emerytowany w 1923 roku; komandor Orderu Imperium
Brytyjskiego, odznaczony Orderem za Zaszczytną Służbę.
5 L. B o e l l , op. cit., s. 206-210.
Na początku sierpnia sytuacja grupy Braunschweiga
pod Iringą skomplikowała się — utrzymując swoją pozy­
cję, musiał się teraz liczyć nie tylko z atakiem Rodezyj­
czyków z południa, ale również Afrykanerów Deventera
z północy, którzy właśnie zdobyli Dodomę. Po zdobyciu
przez van Deventera Dodomy i rozbiciu sił kpt. Otto, płk
Braunschweig otrzymał rozkaz przeprowadzenia zwiadu
na terenie między linią Kolei Centralnej a Iringą, gdyż
zaistniało zagrożenie, że Afrykanerzy spróbują atakować
Iringę od północy, przez co zagrożą niemieckim tyłom.
Szybko wysłano tam licznych zwiadowców rekrutowanych
z plemienia Wagogo. Tymczasem w ciągu kilku miesięcy
położenie Niemców na północnym zachodzie kolonii
całkowicie się zmieniło; obszar ten stał się teatrem
ofensywy belgijskiej6. Belgowie już od pierwszych kon­
taktów z Brytyjczykami w 1915 roku planowali uderzenie
na niemiecką kolonię. Nie bez znaczenia była tu chęć
odwetu na II Rzeszy za okrucieństwa popełniane przez
cesarską armię w okupowanej metropolii. Niemcy zdawali
sobie z tego sprawę, tak że w późniejszych walkach
woleli poddawać się Anglikom niż Belgom. Stosunki
belgijsko-brytyjskie, mimo współdziałania przy obronie
Rodezji i walk na jeziorze Tanganika, nie były dobre. Oba
państwa jeszcze przed wojną rywalizowały ze sobą w cen­
tralnej i wschodniej Afryce. Z kolei w Londynie paradok­
salnie uważano Belgów za poważniejszych przeciwników
brytyjskich interesów niż Niemców. Anglo-amerykańskie
społeczności w Katandze (głównie robotnicy kolejowi
i górnicy) były szykanowane przez władze belgijskie.
Wojna miała pozornie uśmierzyć te nastroje, w istocie
jednak jeszcze je wzmocniła7. Dowódcą wojsk kolonial­
nych w Kongu został gubernator Katangi, gen. baron
Charles Henri Marie Ernest Tombeur, który po rozmowach
6 B. F a r w e l l , op. cit., s. 284-285.
7 Tamże, s. 284—285.
ze Smutsem rozpoczął przygotowania do natarcia w marcu
1916 roku 8.
Belgowie utworzyli w Kongu w 1888 roku swoją
kolonialną armię. Oficjalnie nazywała się ona Force Pub­
lique. Służyli tam czarni żołnierze (askari) pod dowództwem
białych oficerów, w tym wielu Skandynawów. Ciężka
służba trwała siedem lat; stosowano ścisłą dyscyplinę, żołd
był niski. Wielu Murzynów rekrutowano z plemion upra­
wiających kanibalizm (głównie z ludu Manyema). Pogłoski,
że Belgowie oszczędzają na wyżywieniu dla swoich askari,
każąc im samym zdobywać dla siebie ludzi do zjedzenia,
powodowały strach wśród rdzennych mieszkańców Nie­
mieckiej Afryki Wschodniej, dlatego podczas przyszłej
kampanii to Brytyjczycy musieli zaopatrywać swoich
sojuszników w tragarzy, którzy wciąż uciekali9. Równo­
cześnie na czele brytyjskich sił na Jeziorze Wiktorii stanął
z nominacji Smutsa gen. Charles Crewe, który miał
zaopatrzyć Belgów w tragarzy i woły. Crewe, chociaż
wziął udział w wojnie burskiej, był raczej politykiem niż
żołnierzem (pełnił urząd ministra rolnictwa w Kolonii
Przylądkowej), ale właśnie w kampanii wschodnioafrykań-
skiej miał osiągnąć ważne dla Brytyjczyków cele polityczne.
Siły belgijskie (10 tysięcy ludzi) zostały podzielone na
Brygadę Południową płk. F.V. Olsena (Duńczyka na służbie
Belgii), Brygadę Północną płk. Molitora, flotyllę na jeziorze
Tanganika płk. Moulaerta oraz flotyllę jeziora Kiwu mjr.
Stevensa. Wojsko zostało specjalnie wyposażone w baterie
dział górskich, karabiny maszynowe (w sumie 60 ckm-ów),
oddziały sapersko-inżynieryjne, liczne moździerze i kilka
samolotów. Główne natarcia miały przeprowadzić brygady
Olsena i Molitora, których zadaniem było przełamanie
niemieckich pozycji na rzece Russissi i atak w głąb Ruandy
znad północnego krańca jeziora Kiwu.
8 B. F a r w e l l , op. cit., s. 286.
9 Tamże.
W przeddzień ataku na początku kwietnia 1916 roku
dowódca niemieckiej obrony zachodniej gen. Wähle dys­
ponował oddziałami kpt. Wintgensa w Ruandzie (55 Niemców,
600 askari, pięć ckm-ów i trzy działa), mjr. Langenna
w Urundi (36 Niemców, 250 askari, 100 wojowników
Ruga-Ruga, cztery ckm-y i dwa działa) trzymającego pozycję
na rzece Russissi, oraz siłami obrony portu Kigoma nad
jeziorem Tanganika (145 Niemców, 165 askari, jeden ckm,
dziewięć dział; wchodzili tu również marynarze z „Möwe”).
W sumie więc Niemcy dysponowali tu zaledwie 1500 ludźmi
do obrony gigantycznego obszaru między Jeziorem Wiktorii
i jeziorem Tanganika, mając przeciwko sobie 10 tysięcy
żołnierzy belgijskich. Lettow, przydzielając generałowi Wähle
zaledwie 1/8 całości sił, zdawał sobie sprawę z beznadziejności
jego zadania wobec oczekiwanej belgijskiej ofensywy. Tutaj
dowódca Schutztruppe chciał tylko jak najdłużej zatrzymać
wroga, by nie dopuścić do połączenia Belgów ze Smutsem.
Zachowując przy sobie większość ludzi i broni, Lettow
wyraźnie pokazał, że jego celem nie jest obrona niemieckiej
kolonii, czego część jego oficerów nie rozumiała (np. Max
Wintgens), uważając ten obszar za swoją drugą ojczyznę.
Miało się to stać zarzewiem wewnętrznych konfliktów w łonie
niemieckiej kadry dowódczej. Działania wojenne rozpoczęły
się 11 kwietnia, gdy po przygotowaniu artyleiyjskim Belgowie
zajęli wyspę Idschwi na jeziorze Kiwu oraz zepchnęli mjr.
Langenna znad Russissi. Ogień dział zniszczył linię telefonicz­
ną łączącą grupy Wintgensa i Langenna z gen. Wähle
w Taborze, odbierając Niemcom kontrolę nad sytuacją.
Piechota belgijska wkroczyła do kolonii i zaczęła się szybko
posuwać do przodu po trawiastym stepie. Mając niewielkie
siły, rozmieszczone na dużych, otwartych przestrzeniach
nienadających się do prowadzenia wojny partyzanckiej, Niem­
cy mogli się tylko cofać przed miażdżącą przewagą10. Dnia

10 L. Boell, op. cit., s. 260-262.


6 maja płk Molitor zdobył bez walki Kigali, stolicę Ruandy.
Obawiając się oporu, Belgowie otworzyli najpierw ogień
artyleryjski na siedzibę władcy Ruandy, sułtana Musingi,
którego uważano za sojusznika Niemców. Posłowie Musingi,
mający przekazać Belgom jego gotowość do współpracy,
zostali na miejscu zastrzeleni. Zniszczeniu miasta zapobiegło
dopiero wywieszenie białych flag. Walkom towarzyszył
wybuch paniki wśród Ruandyjczyków masowo uciekających
w głąb kraju. Wycofując się do Urundi, Wintgens rabował
tubylcom zapasy żywności, wyrzucał ich z domów, puszczając
z dymem całe wioski w ramach taktyki spalonej ziemi.
Terroryzując ludność biciem i rozstrzeliwaniami, porywał
tragarzy. Nadzieje na powrót do normalności po odwrocie
Niemców się nie sprawdziły. Kongijczycy palili i rabowali
wszystko, co pozostawił za sobą Wintgens. Masowo wyłapy­
wano ludzi, żeby pozyskać tragarzy, kobiety Tutsi gwałcono.
Wygłodniali rekruci belgijskich wojsk kolonialnych zjadali
wszystko, co znaleźli — dzikie owoce i wykopane z ziemi
bulwy — co powodowało szerzenie się chorób żołądka. Zły
stan zdrowotny licznych kompanii opóźnił belgijskie natarcie.
Gdy schwytano sułtana Musingę, zmuszono go do patrzenia,
jak bito na śmierć wodzów z jego rady przybocznej, a innych
zmuszano do tańca, by ośmieszyć ich w oczach poddanych.
Belgijscy oficerowie nie pozostawali bierni wobec tego
barbarzyństwa, lecz przyłączali się do orgii, zmuszając
przerażonych Tutsi do oddawania kobiet swoim rekrutom;
sami brali sobie najładniejsze. Potężny wstrząs całej struktury
społecznej i wyniszczenie regionu spowodowały falę głodu.
Wymarła połowa nawróconych na chrześcijaństwo Murzynów
z misji pastora Röhla, a on sam został aresztowany. Szerzyła
się przestępczość, w całym kraju działały bandy złodziei
podających się za belgijskich żołnierzy rabujących bydło
i bataty. Ludność staczała z nimi desperackie walki 11.

11 I. Kabagema, op. cit., s. 303-308.


Do 20 maja Belgowie zlikwidowali niemiecki opór
w Ruandzie i weszli do Urundi12. Jednocześnie Wintgens
i Langenn szukali się nawzajem, a ich z kolei poszukiwali
zwiadowcy gen. Wahle nie orientującego się w ogólnym
położeniu. Brygady belgijskie oczyszczały z Niemców
obszary nad rzeką Kagerą, Russissi i Gitega w Urundi, nie
dając im sposobności do stawienia oporu13. Równie bez­
nadziejnie wyglądały perspektywy utrzymania się nad jezio­
rem Tanganika, nie czekając więc na odcięcie go od reszty
sił kmdr ppor. Zimmer, dowódca obrony w porcie Kigoma,
polecił wymontować działo 105 mm z wyciągniętego na ląd
wraku „Grafa von Götzena”, po czym się wycofał. Tym­
czasem belgijski oddział wylądował w Udjidji, na niemieckim
brzegu jeziora — było to symboliczne miejsce w historii
odkrywania Afryki; to tutaj w 1858 roku do jeziora Tanganika
dotarli pierwsi biali podróżnicy — John Hannig Speke
i Richard Burton; tutaj też w 1871 roku spotkali się Henry
Morton Stanley i dr David Livingstone, inni wybitni badacze
Czarnego Lądu. Ilekroć Wintgens próbował kontratakować,
miażdżąca przewaga Belgów zmuszała go odwrotu. Równo­
cześnie formacje brytyjskie z Ugandy przekroczyły graniczną
rzekę Kagerę i zmusiły do odwrotu tamtejsze niemieckie
posterunki. Dnia 16 czerwca południowa brygada wojsk
Tombeura zdobyła Gitegę, stolicę Urundi; po dwumiesięcz­
nym marszu, praktycznie nie napotykając oporu, osiągnęła
swój cel strategiczny. Tymczasem zaczęły się demonst­
racyjne działania Brytyjczyków na Jeziorze Wiktorii, więc
do obrony przygotowywały się garnizony niemieckich
portów — Bukoby (kpt. Eberharda Gudoviusa, 60 Niemców,
400 askari, 600 wojowników Ruga-Ruga zbrojnych w strzel­
by z 1871 roku i oszczepy) i Mwanzy (płk. von Oppena,
100 Niemców, 120 askari)14. Następnym celem operacyj­
12 L. B o e l l , op. cit., s. 262-263.
13 B. Far w e l l , op. cit., s. 288.
14 L. B o e l l , op. cit., s. 263-266.
nym Brygady Północnej, wyznaczonym jej przez gen.
Tombeura, było zdobycie Mwanzy wespół z siłami gen.
Crewe’a (1930 żołnierzy, 15 ckm-ów i jedno działo),
podczas gdy Brygada Południowa miała lądować na nie­
mieckim brzegu jeziora Tanganika, opanować port Kigoma
i maszerować na wschód w kierunku Tabory, najważniej­
szego obiektu belgijskiej ofensywy.
W dniu 10 lipca 1916 roku brytyjskie parowce wysadziły
pod Mwanzą zgrupowanie gen. Crewe’a, które w dwóch
kolumnach zaczęło ostrożnie zbliżać się do miasta. W nocy
ich obóz został ostrzelany z usytuowanego tam działa 105
mm, ale nad ranem, gdy przystąpiły do ataku, Niemcy
wysadzili w powietrze armatę i radiostację, po czym się
wycofali. Zdobywszy Mwanzę i kilka jachtów nieprzyja­
ciela, Crewe się zatrzymał. Smuts wyznaczył jego od­
działom cel stricte polityczny — miały w ograniczony
sposób pomagać Belgom w pokonaniu Niemców, lecz
jednocześnie oszczędzać siły, by w decydującym momencie,
po odwrocie Schutztruppe, zdobyć dla Wielkiej Brytanii
Taborę, zanim dotrą tam Belgowie15. Polityczny charakter
kampanii w północno-zachodniej części kolonii był jasny
— poza współpracą w zniszczeniu niemieckiego oporu,
Belgowie i Brytyjczycy mieli tu za zadanie wyznaczenie
swoich powojennych stref wpływów. Pozbawiona brytyjs­
kiego wsparcia Brygada Północna wskutek walk z niemiec­
ką strażą tylną i ucieczek tragarzy musiała się zatrzymać
16 lipca w celu ściągnięcia zaopatrzenia. Zahamowanie
natarcia pozwoliło gen. Wähle sprowadzić do Tabory
posiłki, które na jego prośbę przydzielił mu Lettow16. Przy
pomocy dwóch tysięcy ludzi, 18 ckm-ów i siedmiu dział,
w tym jednego kal. 105 mm, Wähle przygotował linię
obrony na północ od Tabory (dowodzili tam Wintgens
i Langenn). Spodziewając się konieczności odwrotu, zajęto
15 C. M i l l e r , The Battle for the Bundu..., s. 212-213.
16 L. B o e l l , op. cit. , s. 267-271.
również pozycję na południe od Kolei Centralnej; tam
zgromadzono zaopatrzenie. Dnia 20 czerwca 1916 roku
Brygada Południowa zaatakowała oddział kpt. Zimmera,
zdobyła Kigomę i zaczęła energiczny marsz do Tabory,
opóźniana przez Niemców niszczących linię kolejową.
Pod koniec sierpnia 1916 roku położenie Niemców
pod Taborą powoli stawało się krytyczne. Od północy
nadchodziły wojska Crewe’a i Olsena, od wschodu — Mo-
litora, a od zachodu zaczęły zagrażać formacje van
Deventera, które zdobywając Dodomę, przecięły kontakt
z Lettowem. Równocześnie Wähle zajął misję Ussoke
na zachód od Tabory, jednakże nie zdążył zapobiec
zniszczeniu przez Belgów oddziału Zimmera, który po­
szedł w rozsypkę, tracąc większość broni, pozostając
niedaleko od misji. Jego samego z częścią żołnierzy
Wähle odesłał do Tabory; jednocześnie wzmocnił siły
na południe od miasta, tworząc tam z kilku kompanii
zgrupowanie płk. Hübenera. Zbliżał się czas, kiedy gen.
Wähle musiał porzucić obronę zachodu i przebić się
na południowy wschód, by w tamtejszych lasach kon­
tynuować opór u boku dowódcy Schutztruppe 17.

17 Tamże, s. 272-280.
Rozdział IX
POCZĄTEK BITWY NA POŁUDNIU KOLONII
WRZESIEŃ-GRUDZIEŃ 1916

Po fiasku planu Smutsa przewidującego zniszczenie


Niemców pod Morogoro, w początkach września 1916
roku wojska alianckie zostały wciągnięte w trudne
i przedłużające się walki w górach Uluguru. Smuts
liczył, że zada tutaj Lettowowi znaczące straty, zepchnie
go z górskich pozycji na równinę nad rzeką Rufiji
i zmiażdży potężnym natarciem, wykorzystując fakt, iż
rzeka utrudniała Niemcom odwrót. Opór Schutztruppe
okazał się jednak niezwykle skuteczny — nie powiodła
się próba uderzenia na tyły Niemców. Obszary, przez
które przemaszerowywano, były opustoszałe, gdyż więk­
szość ludności Niemcy zamienili w tragarzy i pasterzy
wykorzystywanych do spędu olbrzymich stad bydła,
które chciano ocalić przed muchą tse-tse1. Smuts posyłał
do walki coraz to nowe siły — w walkach w górach
Uluguru swój chrzest bojowy przeszedł regiment ze
Złotego Wybrzeża. Obie strony traktowały się „po
dżentelmeńsku”, choć zdarzały się od tego odstępstwa.

1 L. Boell, op. cit., s. 229-232.


W jednej z utarczek Niemcy wzięli do niewoli kilkunastu
Anglików, lecz Lettow zdecydował, by ich wypuścić na
słowo honoru, że nie będą więcej walczyć przeciwko
niemu. Głównie chodziło tu o trudności z ich wyżywie­
niem, w sytuacji gdy ledwo wystarczało żywności dla
własnych żołnierzy. Jeńców wysłano do brytyjskich linii
z niemieckim parlamentariuszem na czele. Brytyjczycy
jednak nie zachowali się równie wspaniałomyślnie
— Niemca uznano za szpiega, spętano, zawiązano mu
oczy i porzucono w buszu. Oburzony Lettow pisał, że
człowiek ten tylko cudem dotarł do swoich, w przeciw­
nym razie czekałaby go pewna śmierć2. Niemcy cofali
się metodycznie, zawsze wystawiając straże tylne, które
zajmując ukryte pozycje na lesistych pagórkach ostrzeli­
wały ze wszystkich luf nadchodzących żołnierzy Smutsa,
powstrzymując zgrupowania Enslina i Britsa przed wydo­
staniem się na niemieckie tyły3. Starcia w buszu powo­
dowały ogromne marnotrawstwo amunicji. Lettow tak to
opisywał:
„9 września na naszym prawym skrzydle do natarcia
ruszył oddział Schulza. Wkrótce obie strony wszczęły silny
ogień z karabinów i ckm-ów, dołączyła się też lekka
artyleria wroga. Poprzez gęstą, wysoką trawę słoniową
trudno było zobaczyć, co się właściwie dzieje. [...] Bardzo
ciężko było posuwać się naprzód i niezwykle trudno
odnaleźć naszych” 4.
Kampania, której końca nie można się było spodziewać
szybko, wkroczyła na zabagnione, malaryczne tereny
nad Rufiji. Siły Smutsa były na skraju wyczerpania,
trudności transportowe uniemożliwiały kontynuowanie
natarcia, które tylko wydłużało i tak już nazbyt rozciąg­
nięte linie komunikacyjno-zaopatrzeniowe. Alianci mu-
2 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 135-136.
3 Tamże.
4 Tamże, s. 37.
sieli przetrwać aż do przybycia uzupełnień, po to tylko,
by wznowić atak, który już teraz wydawał się nie mieć
szans powodzenia 5.
Jedyną nadzieją Smutsa była teraz wiara, że Niemcy
muszą być w jeszcze gorszym stanie. W dniu 30 września
1916 roku wysłał do gubernatora Schnee i Lettowa list
z propozycją honorowej kapitulacji:
„Obecnie kampania osiągnęła punkt, z czego zapewne
Wasza Ekscelencja zdaje sobie sprawę, w którym koniec
jest już bliski i przewidywalny. Przy całej mocy i walecz­
ności w walkach obronnych nie jest już możliwe, by
niemieckie wojska zdołały oprzeć się przeważającym
siłom pod moim dowództwem ani też przedłużając opór
zdziałać więcej, jak tylko przedłużyć kampanię kosztem
straszliwych strat i cierpień ludności kolonii, szczególnie
białych [...]. Nie muszę tutaj przypominać, iż dbałość
o dobro mieszkańców Kolonii, odciętych od pomocy
z zewnątrz i cierpiących już dwa lata beznadziejnej
walki, leży w gestii Waszej Ekscelencji i Pułkownika
von Lettowa. Przedłużanie kampanii o tej porze roku
w tak niezdrowej części kraju, w której znajdują się teraz
Wasze wojska, będzie oznaczało narażenie tych ludzi na
kompletną ruinę, co i tak skończy się dla nich bezwarun­
kową kapitulacją. W tej sytuacji nakłaniam Waszą
Ekscelencję do przedyskutowania z pułkownikiem von
Lettowem, czy nie należałoby zakończyć teraz tej bez­
użytecznej walki na honorowych warunkach” 6.
Oferta Smutsa, oparta na dramatycznej wizji losu
kolonii i jej mieszkańców w razie przedłużania kampanii,
została zignorowana, choć złożono ją w dobrym momen-

5 Wśród żołnierzy krążył ponury dowcip: „Von Lettow poddaje się!


Postawił tylko jeden warunek: musimy wziąć sobie jego parszywą
kolonię”, C. M i l l e r , Battle for the Bundu..., s. 249.
6 List był skierowany głównie do gubernatora Schnee, Lettow otrzymał

jego kopię, cyt. za: L. B o e l l , op. cit., s. 233-234.


eie, gdyż przeniesienie się Schutztruppe na raalaryczne
obszary nad Mgetą rzeczywiście dobrze nie rokowało
dalszej walce. List ten odebrano jednak jako demonstrację
słabości aliantów. Rozpoczynała się najtrudniejsza próba
dla niemieckich żołnierzy. Pod koniec września 1916
roku zaczęła się druga w tym roku, choć mniej obfita
pora deszczowa, przynosząc całe chmary moskitów.
Wody zalały magazyny i zniszczyły znaczne zapasy
mąki, zmuszając ludzi do odżywiania się wyłącznie
kukurydzą. W poszczególnych kompaniach po 30 i więcej
ludzi zachorowało na dyzenterię. Od 1 października
trzeba było zmniejszyć racje żywnościowe — Niemcy
i Murzyni żywili się teraz tym samym pokarmem (kuku­
rydza, proso, ryż). Lettow ustanowił między Mgetą
a Rufiji sieć posterunków myśliwskich, gdzie polowano
na słonie i hipopotamy, by zdobyć mięso i tłuszcz. Nad
Rufiji Lettow kazał wybudować chaty z trawy dla
żołnierzy i tragarzy oraz duży szpital. Wojsko i bydło
transportowano przez rzekę promami. Szczęśliwie nie
było tu muchy tse-tse.
Okoliczni niemieccy plantatorzy, dotychczas niedo-
tknięci wojną, z wrogością odnosili się do Lettowa
i jego żołnierzy. Doszło do incydentów, w których
na rozkaz swoich oficerów askari rekwirowali żywność
na plantacjach pod groźbą użycia broni7. Do końca
września oddziały Smutsa, wysyłając desanty, zajęły
ważne punkty na wybrzeżu (Kilwa, Mikindani, Ssudi,
Lindi i Kiswere), tworząc w ten sposób wiele baz
zaopatrzeniowych i jednocześnie odcinając Schutztruppe
od oceanu8. Lettow wycofał niewielkie siły z wybrzeża
i skoncentrował je w Utete, bazie aprowizacyjnej nad
7 P . L e t t o w - V o r b e c k , op. cit. , s . 1 4 1 . Sam dowódca Schutztruppe

schudł przeszło 12 kg, przeszedł ciężką malarię i praktycznie uzależnił się


od kawy i papierosów.
8 L . B o e l l , op. cit., s. 235-237.
dolną Rufiji. Rozpoczęto ewakuację zapasów i niemiec­
kich cywilów z terenu między Dar a Rufiji, zarówno
w obawie przed działaniami Smutsa, jak i tubylczym
powstaniem. Lettow wydzielił kompanię Boemckena, by
obserwował poczynania Brytyjczyków w Kilwie, nato­
miast marynarze z „Königsberga” pod dowództwem
kmdr. Maxa Looffa zajęli pozycje nad Ruwumą na
południowej granicy kolonii, gdzie mieli odeprzeć ewen­
tualny atak Portugalczyków. Smuts, nie doczekawszy się
odpowiedzi na swoją propozycję, ruszył naprzód, opano­
wując tereny między górami Uluguru a Rufiji. Brytyj­
czycy musieli szturmować niemieckie pozycje bez ar­
tylerii, której nie zdołali pociągnąć przez trudny teren9.
W Kilwie Smuts zaczął gromadzić znaczne siły pod
dowództwem gen. Hannyngtona, które zamierzano rzu­
cić do ofensywy w głąb lądu na zachód. Jego żołnierze
zajęli wzgórze Kibata na tyłach Niemców, zmuszając
Lettowa do zostawienia nad rzeką Mgeta (bezpośrednio
naprzeciw Smutsa) 1100 żołnierzy na czele z kpt. Otto
i kpt. Teodorem Tafelem, podczas gdy sam zwrócił się
ku wzgórzu Kibata, obawiając się podejmowanych stam­
tąd wrogich akcji10. Smuts powoli zaczynał rozumieć, że
dał się wciągnąć w walkę na wyczerpanie, której końca
nie było widać. Warunki, w jakich miała się toczyć,
zmuszały go do coraz szerszego zastępowania białych
żołnierzy Afrykanami i Hindusami.
Zgodnie z przewidywaniami Lettowa, od strony Mo­
zambiku do akcji weszli Portugalczycy, którzy nad
Ruwumą skoncentrowali 4650 żołnierzy z 12 ckm-ami,
160 samochodów, 40 wozów; do transportu miało też
być użytych 2000 koni i mułów. Ekspedycję wyposażono
w liczne radiostacje, zorganizowano także rozwinięte
służby medyczne, gdyż malaria również w Mozambiku
9 L. B o e l l , op. cit., s. 236-239.
10 Tamże, s. 240-242.
zbierała obfite żniwo. W połowie września 1916 roku
portugalski głównodowodzący gen. Gil porozumiał się
ze Smutsem w kwestii przygotowania ofensywy. Ustalono
wówczas, że Portugalczycy mają nacierać na południowo-
wschodnią część kolonii, posuwając się wzdłuż wybrzeża
na linii Mikindani-Lindi. Zająwszy port Lindi, roz­
dzieliliby się na dwie kolumny, z których jedna miała
maszerować na północ w kierunku Kilwy, a druga na
zachód ku Liwale11.
Dnia 30 października Lettow, dobrze zorientowany
w zagrożeniu, wysłał nad Ruwumę kompanię kpt. Rothe.
W początku listopada, po przekroczeniu Ruwumy, 800
Portugalczyków z 12 ckm-ami i czterema działami
uderzyło na mały niemiecki posterunek w Newali na
płaskowyżu Makonde. Portugalczycy nabrali pewności
siebie; sądząc, że nie napotkają oporu, śmiało ruszyli
w głąb wrogiego terytorium. Nagle jednak zdziesiątkował
ich ogień ukrytych żołnierzy kpt. Rothe. Przepędziwszy
wroga ostrzałem z karabinów maszynowych, Niemcy
zdobyli blisko 50 karabinów, 300 koni, 200 sztuk bydła
i duże ilości porzuconego wyposażenia. Portugalczycy
jednakże cofnęli się tylko nieznacznie, rozbijając w po­
bliżu ufortyfikowany obóz. Looff dał swoim marynarzom
rozkaz zepchnięcia wroga z nowej pozycji, atak ich
został jednak krwawo odparty. Wobec tego pociągnięto
na pole walki działo 105 mm, którego ostrzał we mgle
spowodował wybuch paniki w portugalskim obozie.
Sądząc, że są okrążeni, Portugalczycy desperacko uciekali
za Ruwumę, zostawiając za sobą setki tysięcy sztuk
amunicji, cztery działa, 70 koni i mułów, radiostacje,
samochody, żywność, ekwipunek i materiały sanitarne.
Klęska była kompletna. Niemcy przez kilka dni zbierali
łupy; do tego jeszcze udało im się odzyskać utracony

11 L. B o e 11, op. cit., s. 243.


w marcu 1916 roku teren, tzw. Trójkąt Kionga. Bry­
tyjczycy i Afrykanerzy przejawiali złośliwą satysfakcję
z powodu klęski Portugalczyków, którzy wcześniej
wywołali oburzenie w ZPA, chełpliwie rozgłaszając,
że „teraz pokażą Burom, jak się walczy”. Przezwano
ich „Porks”, co budzi jednoznaczne skojarzenia, jako
że pork to po angielsku „wieprzowina”. Niemieccy
askari pogardliwie nazwali Portugalczyków Scherni Uleia
(w suahili Schemi oznacza rolników lub po prostu
buszmenów, Uleia to Europa, a więc — buszmeni
z Europy). Prasa portugalska i tak przedstawiła starcie
pod Newalą jako wielkie zwycięstwo, równocześnie
zaś gen. Gil wyznaczył nagrodę za głowę Looffa12.
Wobec wzrastającego zagrożenia od strony Kilwy, Lettow
postanowił przeprowadzić atak na spychające go z pół­
nocy wojska Smutsa, by zmusić aliantów do przerwania
działań na wybrzeżu i przerzucenia stamtąd sił na
zagrożony odcinek. Obiektem niemieckiego natarcia
miały być wzgórza Matumbi pod fortem Kibata na
północ od rzeki Matandu, od miesiąca w posiadaniu
Brytyjczyków. Stanowiły daleko na południe wysunięty
występ „frontu” tworzonego przez siły Smutsa oraz
Otto i Tafela wzdłuż rzeki Mgety. Gdy Lettow formował
grupę uderzeniową zbrojną w haubice, w połowie li­
stopada 1916 roku spodziewający się uderzenia Smuts
wzmacniał garnizon Kibata. Ściągnięty tam batalion
KAR został skierowany do wioski Mtumbei Chini.
Jednakże na niedokładnych mapach widniały trzy miejsca
o takiej nazwie, co wywołało konsternację wśród ofi­
cerów. W końcu udało im się dotrzeć na właściwą
pozycję. Garnizon Kibata obsadziło w sumie 930 żo­
łnierzy z siedmioma ckm-ami; przeciwko nim Lettow
zamierzał rzucić do ataku 900 ludzi z 15 ckm-ami 13.
12 L. B o e l l , op. cit., s. 244-246; B. G a r d n e r , op. cit., s. 117; M.
L o o f f , Tufani..., s. 172, 175.
W dniu 6 grudnia 1916 roku Niemcy otworzyli ogień
z działa 105 mm i haubic, kierując go w centrum
brytyjskiej pozycji obronnej — fort Kibata, podczas gdy
kompanie Schulza i Haxthausena przystąpiły do ob­
chodzenia z flanek Brytyjczyków rozmieszczonych na
szańcach. W forcie bohatersko bronił się 129. Pułk
Beludżański. W nocy Niemcy zajęli kilka wzgórz, od
rana zaś pokryli linię Hindusów intensywnym ostrzałem
z karabinów maszynowych. Walki angażowały coraz
większe siły niemieckie, podczas gdy pojawiło się
zagrożenie tyłów i flanek Niemców przez pośpiesznie
ściągane wojska alianckie. Dnia 10 grudnia dowództwo
w forcie Kibata objął gen. Henry O’Grady, który miał się
utrzymać, podczas gdy gen. J.A. Hannyngton z 40.
Pułkiem Pusztuńskim miał uderzyć z zachodu na Niem­
ców. Do ich odparcia Lettow wydzielił oddział, nie
przerwał jednak natarcia na fort. Na jednym z okolicz­
nych wzgórz ostrzał czterech niemieckich dział komplet­
nie rozbił zgrupowanie żołnierzy ze Złotego Wybrzeża,
których Hannyngton rzucił do ataku na flankę Lettowa.
W krwawych starciach na wzgórzach Niemcy używali
granatów ręcznych i zaangażowali całość sił, choć bez
rezultatów; ponosili za to wysokie straty, szczególnie
wśród białych oficerów. Wykrwawione siły Hannyngtona
były już niezdolne do wykonania manewru oskrzyd­
lającego; musiały same się cofnąć, zagrożone znisz­
czeniem przez główne ugrupowanie Lettowa. Lokalne
walki patrolowe, bombardowania lotnicze i sporadyczne
pojedynki artyleryjskie miały trwać jeszcze w okolicach
fortu Kibata do początku stycznia, lecz właściwa bitwa
wygasła 19 grudnia. Niemcom nie udało się odbić fortu
i zaangażowali się w bitwę, której nie byli w stanie
wygrać, choć Lettow osiągnął swój cel strategiczny

13 L. B o e l l , op. cit. , s. 247.


— siły brytyjskie musiały wstrzymać natarcie z Kilwy,
co na jakiś czas zabezpieczało niemieckie tyły. Wówczas
też Smuts przesłał do niemieckiego głównodowodzącego
posłańca z informacją o przyznaniu mu w Niemczech
najwyższego pruskiego orderu wojskowego, Pour Le Merité
(Za zasługi), który ustanowił jeszcze Fryderyk II w 1740
roku. Lettow w pełni docenił ten szlachetny gest 14.
Tymczasem, gdy Lettow uwikłany był w ciężkie walki
nad oceanem i Ruwumą, około 200 kilometrów na zachód
od niego mjr Kraut strzegł bazy zaopatrzeniowej Mahenge,
stojąc na czele zachodniego zgrupowania Schutztruppe,
które miało strzec jego flanki. Kraut miał pod swymi
rozkazami 2450 ludzi, 24 ckm-y i sześć dział15. W sierpniu
1916 roku ofensywa gen. Northeya stanęła w Ubenie,
a 2 dywizja van Deventera zaczęła zbliżać się z północy do
Iringi; ewakuowano się więc z nich, by skoncentrować siły
koło Mahenge i tam stawić czoło Rodezyjczykom i Af­
rykanerom. Northey powoli ściągał zaopatrzenie, które
przewożono ze stacji kolejowej nad rzeką Zambezi do
Ubeny, pokonując ok. 1100 km. Do jego przerzutu zaan­
gażowano karawany tragarzy, samochody i parowce. W cha­
rakterze tragarzy służyło 293 tysięcy Afrykanów z Rodezji
(1/3 całej czarnej populacji) oraz 120 tysięcy z Niasalandu
(1/10 populacji). Tylu tragarzy potrzebowały nieprzekra-
czające 10 tysięcy ludzi wojska Northeya. W tym czasie
z Brytyjskiej Afryki Wschodniej na pole walki ściągnięto
około 150 tysięcy Murzynów służących jako żołnierze,
zwiadowcy, robotnicy, tragarze i sanitariusze. W tym
samym charakterze Niemcy wykorzystywali około 100
tysięcy tubylców. Podczas całej kampanii 1914-1918 liczba
Afrykanów aktywnie w niej uczestniczących znacznie
przekroczyła jeden milion. Według „Timesa” był to dowód
na lojalność Murzynów wobec władz kolonialnych, lecz
14 L. B o e l l , op. cit., s. 248-249.
15 Tamże, s. 250-251.
tak naprawdę świadczyło to o sprawnym aparacie przymusu,
dzięki któremu zarówno Niemcy, jak i Brytyjczycy mogli
toczyć w Afryce Wschodniej wojnę na taką skalę 16.
W dniu 29 sierpnia jedna z rodezyjskich kolumn
wkroczyła do Iringi. Rozproszone kompanie Schutz­
truppe nie próbowały już stawiać oporu i cofały się
tylko ku Mahenge. Podczas tego wycieńczającego ma­
rszu Niemcy musieli nie tylko staczać walki odwrotowe
z rodezyjskimi patrolami, ale i zdobywać żywność
na dzikich terenach, przez które akurat przechodzili.
Warunki pochodu pogorszyła jeszcze pora deszczowa,
która spowodowała powódź. Dnia 16 września gen.
Northey, wykorzystując generalny odwrót niemiecki,
wysłał promem przez jezioro Niasa tzw. Rhodesia
Native Regiment (Kolorowy Pułk Rodezyjski), który
wylądowawszy na niemieckim brzegu, bez walki opa­
nował bazę zaopatrzeniową Ssongea. Niemcy musieli
się wycofać, jako że tubylcza ludność nawiązała pełną
współpracę z Brytyjczykami, przynosiła im żywność,
a także zdradzała informacje o Schutztruppe i prze­
prowadzała nawet na własną rękę ataki na niemieckie
linie komunikacyjne17. W tym czasie główne kolumny
rodezyjskie działające w głębi kolonii ponosiły duże
straty w niemieckich zasadzkach. W początkach li­
stopada Kraut nieoczekiwanie otrzymał od tubylców
informację o pojawieniu się między Iringą a Ubeną
dużego oddziału wojskowego. Okazało się, że było
to zgrupowanie gen. Wähle, które po upadku Tabory
przebijało się przez siły Belgów, Afrykanerów i Ro-
dezyjczyków ku Mahenge. Nagłe pojawienie się nie­
mieckich posiłków zmieniało sytuację na niekorzyść
aliantów. Należy tutaj opowiedzieć, co działo się
16 Tamże; The Times History of the War, t. 13, s. 411-412 oraz t. 16,
s. 435.
17 L. B o e l l , op. cit. , s. 252-256.
z obrońcami zachodniej części Niemieckiej Afryki
Wschodniej od września do listopada 1916.
Wähle w dniach 1-18 września 1916 roku walczył pod
Taborą z belgijskimi brygadami — północną i połu­
dniową. Gdy wystrzelano całą amunicję z działa 105
mm, po czym je zniszczono, Wähle podjął decyzję, by
porzucić Taborę, zanim odetną mu odwrót Belgowie,
brytyjskie oddziały gen. Crewe oraz 2 Dywizja Połu­
dniowoafrykańska zbliżająca się ze wschodu18. W nocy
z 17 na 18 września Niemcy wycofali się na południe.
Belgowie, mający duże trudności transportowe i cierpiący
wskutek chorób, nie zdążyli zamknąć ich w kotle.
O świcie 19 września, spodziewając się oporu, wysłali
do Tabory parlamentariuszy, którzy ku swojemu zdzi­
wieniu, zamiast niemieckiego dowódcy, napotkali jedynie
grupę kilku tysięcy kobiet, dzieci i uwolnionych brytyjs­
kich jeńców19. Jeńcy powszechnie oskarżali Niemców
o umyślne „obniżanie godności białej rasy” w oczach
tubylców przez zmuszanie ich do poniżających prac (np.
zbierania nawozu) pod nadzorem czarnych żołnierzy.
Niemcy rewanżowali się później, skarżąc się na kradzie­
że, jakich dopuszczali się na nich Kongijczycy. W po­
bliskim szpitalu wzięto do niewoli 173 chorych Niemców
i 180 askari. Trzeba stwierdzić, że biała społeczność,
poza sporadycznymi kradzieżami, nie ucierpiała ze strony
Belgów, choć ich askari dopuszczali się gwałtów i mor­
dów na ludności czarnej. Zabijano bez wyjątku mężczyzn
i kobiety, zarzynano bydło, pito zdobyczny alkohol.
Belgowie chwilowo stracili kontrolę nad sytuacją. An­
gielski misjonarz przetrzymywany w Taborze miał stwier­
dzić, że Niemcy ocalili jeńcom życie, wycofując się bez
walki, inaczej bowiem Kongijczycy wymordowaliby
chyba wszystkich białych. Interweniował również niemiec-
18 L. B o e 11, op. cit. s. 280-282.
19 H. S c h n e e , Deutsch Ostafrika..., s. 213-214.
ki pastor, prosząc Belgów o uspokojenie swych czarnych
żołnierzy, co w końcu poskutkowało 20.
Kampania w północno-zachodniej części kolonii dobiegła
końca. Przed ugrupowaniem gen. Wähle stało trudne
zadanie — miało pokonać kilkaset kilometrów przez
całkowicie dziki i bezludny teren, pozbawiony dróg czy
magazynów, aby dołączyć pod Mahenge do głównych sił.
Ogromnym problemem było zdobycie zaopatrzenia dla
trzech tysięcy ludzi, szczególnie po tym, jak pięć tysięcy
tragarzy uciekło, kradnąc masę materiałów sanitarnych
i amunicji. Brytyjczycy początkowo uważali to zgrupowanie
za oddział dezerterów (w jednym z telegramów określali
ich jako „zdemoralizowaną hordę”) 21.
Mucha tse-tse dziesiątkowała stada bydła. Nie mając
wystarczającej liczby tragarzy, Niemcy musieli spalić 70
ton wyposażenia — głównie odzieży, alkoholu, tytoniu
i osobistych bagaży. Zgrupowanie Wähle miało iść w trzech
równoległych kolumnach (pod dowództwem Langenna,
Wintgensa i Huebenera). Sam generał szedł ze sztabem
u boku sił osłonowych. Tymczasem gen. Smuts nie zdołał
przekonać rządu Belgii do wznowienia ofensywy. Generał
Tombeur otrzymał wytyczne, zgodnie z którymi opanowaw­
szy Taborę, miał zakończyć swój udział w kampanii.
Strona belgijska chciała teraz wykorzystać swoją przewagę
nad Brytyjczykami i na zasadzie faktów dokonanych
budować na zdobytych obszarach swoją administrację, by
przygotować te tereny do aneksji. Pomoc Brytyjczykom
w dalszym prowadzeniu wojny z Niemcami w Afryce
Wschodniej uważano nie tylko za działanie bezcelowe, ale
wręcz za błąd polityczny, zdając sobie sprawę, że rychłe
zniknięcie II Rzeszy przywróci uprzedni stan rzeczy,
w którym Wielka Brytania była tu największym rywalem
Belgii. Podczas walk Belgowie ponieśli niewielkie straty
20 Tamże, s. 283-284, 213-214.
21 L. B o e l l , op. cit., s. 285-286.
(41 białych i 1235 czarnych żołnierzy), opanowawszy
w pół roku rozległe terytoria. Generał Tombeur został
odznaczony przez króla Belgii Alberta Orderem Leopolda,
otrzymał też Order Rycerski z rąk brytyjskiego monarchy
Jerzego V22. Smuts podziękował wobec tego belgijskiemu
dowódcy za współpracę, trudno jednak powiedzieć, czy
rzeczywiście do niej doszło. Niewielkie ugrupowanie gen.
Crewe straciło rację bytu; wkrótce po niepomyślnym dla
Brytyjczyków wyniku wyścigu do Tabory zostało roz­
wiązane, a jego żołnierze odesłani do Ugandy. Sam Crewe,
pozbawiony przez Smutsa stopnia generalskiego, wrócił do
Afryki Południowej, gdzie jego kariera polityczna również
dobiegła końca. Polityczne niesnaski między aliantami
znakomicie ułatwiły gen. Wähle przeprowadzenie odwrotu.
Dzięki przechwyconym informacjom Wähle wiedział o od­
wrocie Lettowa i zdobyciu Iringi przez Rodezyjczyków23.
Tubylcy dostarczali im informacji, zdradzali miejsca stac­
jonowania Niemców, na własną rękę przeprowadzali rów­
nież ataki na linie komunikacyjno-zaopatrzeniowe Schutz­
truppe, zmuszając ludzi Falkensteina i Grawerta do nieustan­
nej czujności24. Trzeba było bardzo ostrożnie posuwać się
przez obszar częściowo już opanowany przez wroga, dlatego
pochód Niemców wyprzedzały liczne patrole, które roz­
praszając się w dżungli spotykały się później ze sobą
w umówionym miejscu (zgodnie z tradycyjną taktyką
tamtejszych plemion). Według zamysłu Wähle, alianci
musieli teraz znacznie osłabić swoje główne siły zaan­
gażowane w walki z Lettowem. Northey był zmuszony
ograniczyć zadania swoich żołnierzy do ochrony niezwykle
zagrożonych teraz linii komunikacyjno-zaopatrzeniowych;
tysiące tragarzy uzbrajano na wypadek niemieckich napa­
22 B. Farwell, Great war in Africa..., s. 288-289; B. G a r d n e r ,
op. cit., s. 125-127.
23 L. B o e l l , op. cit., s. 253-255.
24 Tamże, s. 287-288.
dów. Na szczęście dla Rodezyjczyków sprawni inżynierowie
z Afryki Południowej ukończyli już budowę zdatnej do
transportu motorowego drogi łączącej kwaterę Northeya
z Rodezją, teraz więc szybciej przerzucano nią ludzi
i zaopatrzenie. Najbliżej tego obszaru działał kpt. Wintgens,
który zdobywał w okolicy bydło. Nie było to łatwe, jako
że członkowie plemienia Wahehe, wrogo nastawionego do
Niemców, zbiorowo uciekali do buszu z dobytkiem, przy
okazji meldując napotkanym patrolom rodezyjskim o obec­
ności Schutztruppe. Żołnierzom Wintgensa udawało się
sporadycznie rozbijać alianckie oddziałki. W potyczkach
zdobywali broń i żywność, czasem w ich ręce wpadały też
raporty i meldunki dające dobrą orientację w poczynaniach
wroga. Wintgens, jako najbardziej przedsiębiorczy spośród
niemieckich oficerów z ugrupowania zachodniego, stawiał
swoim ludziom dalekosiężne zadania — chciał pobić
kolumnę płk. Rodgera pod Iringą, zniszczyć magazyny
zaopatrzeniowe Northeya, po czym nawiązać kontakt z Let-
towem. Osiągnął mistrzostwo w tradycyjnej partyzanckiej
taktyce hit and run — „uderz i zniknij” 25.
Sytuacja zaopatrzeniowa grupy Wähle była coraz
trudniejsza. W przypadkowych utarczkach wystrzelano
większość amunicji, zdolność bojowa sił spadła do
minimum. Liczni tragarze i askari dezerterowali, szerzyła
się demoralizacja i niewiara w sens dalszego marszu.
Wahle nie miał przy sobie żadnych służb medycznych,
tak więc chorych porzucano w opuszczonych misjach,
licząc, że zajmą się nimi brytyjscy lekarze. W dniu 23
listopada 1916 roku jedna z niemieckich kolumn (55
Niemców i 236 askari z trzema ckm-ami pod dowódz­
twem kpt. Huebenera) po wystrzelaniu amunicji dała się
okrążyć Rodezyjczykom pod Ilembule, gdzie się poddała.
Tymczasem Wähle dotarł wreszcie do Mahenge, gdzie
25 C. M i l l e r , Battle for the Bundu..., s. 218; L. B o e l l , op. cit.,
s. 289-292.
na rozkaz Lettowa przejął dowodzenie grupą Krauta
i mjr. Grawerta26. Pod koniec 1916 roku Lettow utrzy­
mywał swoje siły rozproszone na odcinkach nad Mgetą,
koło fortu Kibata, naprzeciw portów Kilwa, Lindi oraz
nad Ruwumą. Miał jeszcze 750 Niemców i 3500 askari
z 55 ckm-ami i 12 działami. Jednocześnie w Mahenge
chronił go od zachodu Wähle z 350 Niemcami, 3000
askari, 39 ckm-ami i dziewięcioma działami. W ciągu
dziesięciomiesięcznej kampanii Schutztruppe zmniejszyło
się o 1/3 stanu z końca 1915 roku. Dnia 1 października
1916 roku en ten ta angażowała w Afryce Wschodniej
około 100 tysięcy żołnierzy, z czego 45 tysięcy białych
uzbrojonych w 300 ckm-ów, 200 dział i 25 samolotów.
Wskutek chorób w szpitalach znajdowało się dziewięć
tysięcy ludzi, z czego cztery tysiące białych. Pod koniec
października do Afryki Południowej odpłynęło 12 tysięcy
żołnierzy niezdolnych do kontynuowania służby z powo­
du krańcowego wycieńczenia. Zastąpić ich miała ściąg­
nięta w grudniu Brygada Nigeryjska gen. Fredericka
Hugh Gordona Cunliffe’a (weterani kampanii w Kame­
runie), co było elementem nowej strategii Smutsa — an­
gażowania przeciw Lettowowi głównie formacji rdzennie
afrykańskich27. Uzupełniając swe siły, Smuts odbudowy­
wał zniszczone porty i linie kolejowe, by zapewnić
swojemu wojsku zaopatrzenie. Do prac przystąpiono
jednak zbyt późno. Nie udało się zapobiec licznym
przypadkom śmierci głodowej. Pod Mkindu żołnierze
z Afryki Południowej zerwali przęsła bambusowego
26 L. B o e 11, op. cit, s. 293-298.
27 L. B o e l l , op. cit., s. 298-300. Gen. brygady sir Frederick Hugh
Gordon Cunliffe (1861-1955); służył w 92. pułku szkockim Gordona
(Gordon Highlanders); weteran wojny burskiej, służył w Indiach, w latach
1911-1915, był dowódcą Regimentu Nigeryjskiego Zachodnioafrykańskich
Wojsk Pogranicznych (West African Frontier Force); w latach 1916-1918
uczestniczył w kampanii wschodnioafrykańskiej, stając na czele kontyn­
gentu nigeryjskiego; komandor Orderu św. Michała i Jerzego.
mostu i ugotowali na nich zupę. Winę za narażenie ludzi
na bezsensowną śmierć w malarycznym terenie ponosi
Smuts, który kontynuował ofensywę, zdając sobie sprawę,
że będzie w stanie zaopatrzyć wojsko dopiero po ukoń­
czeniu robót, a więc nie wcześniej niż za dwa-trzy
miesiące. O niepowodzenie swych planów obwiniał
brytyjskich wojskowych:
„Zawsze jesteście przygotowani na utratę jakiejś liczby
ludzi, co uwzględniacie w swoich rozkazach, lecz gdy
przychodzi co do czego, nie raczycie nawet sami się
zaangażować lub po prostu zwycięstwo wymyka się wam
z rąk... bo jesteście zmęczeni lub spragnieni! Nie istnieją
takie potrzeby, gdy wchodzi w grę sukces wielkiej
operacji” 28.
Strategia Smutsa, polegająca na minimalizowaniu strat
bitewnych w pościgu za Niemcami, nie zdała egzaminu,
jako że na jednego żołnierza poległego w walce przypadało
30 chorych, spośród których większość umierała (przyczyną
mogła być zła organizacja i przygotowanie służby zdrowia).
Z braku personelu nierzadko w alianckich szpitalach ludźmi
zajmowali się weterynarze. Zdarzało się, że ranni Brytyj­
czycy poddawali się Niemcom, by mieć gwarancję opieki
lekarskiej z prawdziwego zdarzenia29. Fatalny stan zdrowot­
ny ogromnie obniżał morale alianckich żołnierzy30. Brytyj­
scy lekarze stwierdzili, że warunki afrykańskie lepiej znoszą
starsi żołnierze niż nowi rekruci; często porównywano tu
pięćdziesięcio- i sześćdziesięcioletnich ochotników z Brytyj­
skiej Afryki Wschodniej, którzy rzadziej zapadali na
malarię, z dwudziestoletnimi poborowymi z Afryki Połu­
dniowej, którzy po kilku miesiącach zapełniali szpitale.

28 N. L e v i s, Jan Smuts, London 1917, s. 290, cyt. za: B. W i l i a m s,


Botha, Smuts and South Africa, London 1946, s. 109.
29 B. F a r w e l l , op. cit., s. 293, 302.

30 B. F a r w e l l, tamże, s. 294—298; J.C. S m u t s , Jan Christian


Smuts, Cape Town 1952, s. 169.
Syn generała Smutsa i zarazem autor jego biografii pisze,
że po pierwszej wojnie światowej ojciec miewał regularne
nawroty malarii, przebywając w zimnych klimatach, do­
stawał dreszczy i gorączki podczas podróży samolotem,
a nawet wskutek przeciągów. Praktycznie wszyscy żołnierze
w Afryce Wschodniej przeszli malarię przynajmniej raz.
Pozostała ona najbardziej powszechną z chorób. Lettow też
przechodził ją blisko dziesięciokrotnie. Najcięższą odmianę
malarii stanowiła tzw. gorączka czarnej wody, której
symptomem był mocz zabarwiony na czarno. Towarzyszyła
jej wysoka temperatura (ponad 40 stopni C), dreszcze
i wymioty. Medycyna była wówczas praktycznie bezradna,
dlatego w połowie przypadków choroba kończyła się
śmiercią. Leczono ją pigułkami z chininy wzbogacanymi
siarczanem.
Brytyjscy żołnierze nosili mundury mniej przystosowane
do tropików niż niemieckie (szorty, koszule z krótkimi
rękawami) niechroniące skóry przed ukąszeniami moskitów
przenoszących malarię. Woda była kolejnym źródłem
zachorowań, powodowała zatrucie amebą i tyfus. Szcze­
gólnie niebezpieczne było zakażenie nitkowcem, charak­
terystycznej dla Afryki odmiany glisty ludzkiej, która
mogła powodować wymioty, gorączkę, a także poważne
infekcje narządów wewnętrznych i w efekcie zgon. Euro­
pejscy lekarze, nie mając doświadczenia w ich leczeniu,
polegali na tradycyjnej medycynie Afrykanów. W Afryce
Wschodniej niezwykle ostrożnie należało przygotowywać
nie tylko wodę, ale i żywność. Wywołana amebą dyzenteria
powodowała tu największą liczbę ofiar spośród wszystkich
teatrów pierwszej wojny światowej. Poza tymi zagrożeniami
życia, żołnierze podczas kampanii doświadczali na pozór
niegroźnych, lecz bardzo uciążliwych dolegliwości. Prawie
wszyscy mieli kłopoty z pchłami piaskowymi, które do­
stawały się pod paznokcie palców u nóg i kąsały. Jeśli
szybko się ich nie usunęło igłą, wywoływały gangrenę,
zmuszając setki żołnierzy do amputacji palców. Smuts
wybudował wiele obozów dla rekonwalescentów w Kenii,
by uniknąć protestów ze strony ludności w Afryce Połu­
dniowej, które wybuchły po przybyciu tam 12 tysięcy
wyniszczonych weteranów kampanii31.
W 1917 roku Smuts chciał przeprowadzić wiele kon­
centrycznych ataków ze wszystkich stron na południową
część niemieckiej kolonii, licząc że tym razem Lettow
nie będzie miał dokąd uciec32. W Londynie po upadku
Tabory uznano, że kampania w Afryce Wschodniej została
zakończona. Był to jednak taki samym błąd, jaki po­
pełniono podczas wojny burskiej, gdy zdobycie stolic
Oranii i Transwalu miało oznaczać koniec wojny, a sta­
nowiło jedynie finał jej głównej, strategicznej fazy.
Teraz zaś, podobnie jak burskie komanda w 1900 roku,
Lettow rozpoczął wojnę na wyczerpanie.

31 B. F a r w e l l , op. cit., s. 299-304.


32 Tamże, s. 305-306.
Rozdział X
OPERACJE PODCZAS PORY DESZCZOWEJ
STYCZEŃ-CZERWIEC 1917

W dniu 1 stycznia 1917 roku Smuts wznowił ofensywę nad


Mgetą, której brzeg obsadzało kilka kompanii kpt. Otto.
Zagrożony odcięciem od Lettowa przez powódź, bombar­
dowany przez brytyjskie samoloty i haubice Otto wycofał
się, pozostawiając jednak liczne stanowiska snajperów
strzegących brodów rzecznych. Do akcji po raz pierwszy
weszła tam Brygada Nigeryjska gen. Fredericka Cunliffe’a,
która po dramatycznych przejściach zdołała opanować
drugi brzeg. Niemcy, z uwagi na bogactwo tutejszej fauny
(głównie hipopotamy, krokodyle i słonie), przed wojną
planowali utworzenie na tym obszarze rezerwatu przyrody.
W przeprawie przeszkodził niespodziewany atak hipo­
potamów, co później wywołało wesołość wśród brytyjskich
żołnierzy, żartujących, że nawet zwierzęta biorą w tej
wojnie stronę Niemców. Hipopotamy wywróciły liczne
łodzie; w nocy na środku rzeki niezwykle trudne było ich
powstrzymanie — żołnierze mieli zakaz strzelania, by nie
alarmować Niemców, wobec czego ograniczono się do
bicia ich kijami i kłucia bagnetami. Nazajutrz z ręki
snajpera zginął kpt. Frederick Selous, sześćdziesięciosześ-
cioletni dowódca 25 Pułku Fizylierów Królewskich. Lettow,
który poznał Selousa przed wojną, przesłał swoje kon-
dolencje. Brytyjczycy osiągnęli krwawo okupiony sukces1.
Gdy Cunliffe przełamał linię obronną kpt. Otto frontalnym
atakiem, kolumna gen. Bevesa, prowadzona przez zwiadow­
ców mjr. Pretoriusa, przeprawiła się przez rzekę Ruaha na
zachód od niemieckiej pozycji, co groziło okrążeniem
lokalnym grupom Schutztruppe. Wobec tego kpt. Chappuis
wysadził w powietrze mosty na Rufiji, przygotowując się
do generalnego odwrotu na południe od rzeki. Brytyjczycy
w lokalnym niemieckim posterunku zdobyli duże zapasy
lekarstw i materiałów sanitarnych. Mimo że wszystko to
należało do Czerwonego Krzyża, całość spalono, łamiąc
w ten sposób konwencję genewską. Gubernator Schnee
zareagował ostrym protestem, na który gen. Hoskins
odpowiedział stwierdzeniem, że konwencja chroni własność
ruchomych jednostek Czerwonego Krzyża, a nie stałe
placówki. Faktem jednak było, że alianccy żołnierze
bezmyślnie zniszczyli materiały chroniące ludzkie życie2.
Niemcy cofając się, minowali drogi pociskami z dział 105
mm, zdobytych granatów ręcznych i ładunków wybucho­
wych, które wkładano do brytyjskich konserw po wołowi­
nie3. W tym czasie brak wody wobec ogromnych upałów
zatrzymał całe natarcie Bevesa. Lettow szybko reagował na
nowe zagrożenia, tak więc wycofał wszystkie siły znad
Rufiji na południe, gdzie nad jeziorem Utungi ustanowił
swoją kwaterę główną.
Walki wyraźnie wygasały — obie strony były zbyt
wyczerpane. Napięcie nerwowe panujące wśród żołnierzy
powodowało brutalizację starć. Podczas jednego patrolu
rekruci Regimentu ze Złotego Wybrzeża szukali batalionu
KAR. Wyszedł ku nim żołnierz w brytyjskim mundurze
1 L. B o e l l , op. cit., s. 306-307; B. G a r d n e r , German East..., s. 141.
2 H. S c h n e e , Deutschostafrika im Weltkriege..., s. 244—245.
3 C. M i 11 e r, Battle for the Bundu..., s. 245.
i po angielsku zapewnił, że jest zwiadowcą owego batalionu
i może teraz do niego zaprowadzić. Podczas marszu zniknął
w zaroślach, z których nagle wypadło kilkudziesięciu
niemieckich askari. W zasadzce zakłuto bagnetami połowę
patrolu; reszta rozpierzchła się po lesie4. Niemcy do 22
stycznia 1917 roku ewakuowali cały obszar Rufiji. Walki
patrolowe w okolicy toczyło pięć kompanii Schutztruppe
pod dowództwem kpt. Heinricha Göringa. Był to brat
Hermanna, wówczas pilota myśliwskiego we Francji,
w przyszłości współpracownika Hitlera i marszałka III
Rzeszy. Ich ojciec, dr Ernst Göring, został pierwszym
gubernatorem Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej
w 1885 roku. Morale Niemców podniósł telegram Wilhelma
II, przysłany Lettowowi 27 stycznia, w dniu urodzin cesarza.
Monarcha pisał:
„Jakikolwiek los Bóg Wszechmogący przeznaczył pańs­
kiemu bohaterskiemu oddziałowi, Ojczyzna z dumą zapa­
mięta walkę swoich synów w dalekiej Afryce. Chciałbym
wyrazić panu i pańskim żołnierzom moją cesarską wdzięcz­
ność i wielki szacunek za heroiczną postawę w tak
nierównym starciu” 5.
W ten sposób ostatnia ofensywa Smutsa zakończyła się
kompletnym niepowodzeniem — okupiona ciężkimi stratami,
nie doprowadziła do zniszczenia Schutztruppe, lecz jedynie
do opanowania malarycznych bagnisk nad Rufiji, gdzie
trzeba było stawić czoło ogromnym problemom zdrowot­
nym i zaopatrzeniowym wojska. Smuts częściowo spełnił
zadanie wyznaczone mu przez brytyjskie Ministerstwo
Wojny w marcu 1916 roku — dotarł do linii Rufiji, a nawet
ją przekroczył; bynajmniej nie oznaczało to jednak zwycięs­
twa. Dnia 20 stycznia 1917 roku przekazał dowództwo
sprawdzonemu w dotyczasowych walkach gen. Hoskinsowi,
4 A . H a y w o o d , F.A. C l a r k e , The history of the Royal West African

Frontier Force, Aldershot 1964, s. 188; L. B o e l l , op. cit., s. 310-311.


5 Cyt. za: L. M o s l e y , op. cit., s. 163.
po czym pożegnał się ze swymi żołnierzami i podziękował
im za bohaterstwo i ofiarność. Wyjechał do Londynu, aby
na życzenie premiera ZPA, gen. Bothy, zasiąść w nowo
powstałym gabinecie wojennym Lloyda George’a 6. Lettow
wysłał do niego telegram, w którym dziękował mu za
rycerską walkę i wyrażał podziw dla jego osiągnięć. Pole
bitwy opuścił główny architekt alianckiego sukcesu, jedyny
brytyjski dowódca, który w 1916 roku odnosił zwycięstwa
nad Niemcami oraz zmusił ich do odwrotu i porzucenia
całej ucywilizowanej części Niemieckiej Afryki Wschod­
niej. Sam wielokrotnie w czasie wojny i po niej oddawał
hołd swym żołnierzom, którzy pokonali nie tylko Niemców,
ale również własne słabości fizyczne i psychiczne, udowad­
niając, że zwycięstwo było możliwe. Niestety jednak trzeba
dopowiedzieć, że Smuts (w okresie od października 1916
do stycznia 1917) w dużej mierze zaprzepaścił dotych­
czasowe osiągnięcia. Bohaterstwo zmarnowano, zdobycze
trzeba było porzucić; zamiast zakończenia kampanii, doszło
do sytuacji, w której musiano wybierać między kon­
tynuowaniem walki z Lettowem a ratowaniem własnych
ludzi przed bezsensowną śmiercią głodową. Taki stan
rzeczy miał trwać aż do połowy 1917 roku, a okres ten
umiejętnie wykorzystali Niemcy, regenerując swoje siły
tak osłabione w toku ciężkich walk 1916 roku. Nie
wyjaśniwszy, dlaczego pchnął wojska do beznadziejnego
pościgu za wrogiem bez odpowiedniego zaopatrzenia, zanim
dokończono rozbudowę struktury logistycznej, Smuts tłu­
maczył się nieprzekonująco:
„Mówi się, że oczekiwałem zbyt dużo od moich ludzi,
że dałem im zbyt ciężkie zadanie w potwornych warunkach
tej tropikalnej kampanii. Nie zgadzam się z tym. Byłem
pewien, że nie da się inaczej doprowadzić tej walki do
końca. Obawa przed ryzykiem, wolniejsze marsze, częstsze

6 J.C. S m u t s , Jan Christian Smuts, Cape Town 1952, s. 172.


inspekcje oddziałów oznaczałyby tylko tę samą liczbę
moich ludzi umierających z powodu gorączki i chorób
tropikalnych, bez osiągniętego celu — pokonania wroga
i zajęcia jego kraju” 7.
Należy jednak oddać sprawiedliwość Smutsowi, przypo­
minając, że okazał się nadzwyczaj sprawnym dowódcą, bez
wątpienia jednym z najlepszych w obozie alianckim podczas
pierwszej wojny światowej, i tak naprawdę tylko on był
w stanie zakończyć zwycięsko tę kampanię. Gdy Smuts
rozpoczynał swoją niezwykłą karierę polityczną, Hoskins
musiał ratować armię znajdującą się w katastrofalnym
stanie po bezustannych walkach i marszach. Nastrojom
rezygnacji uległ nawet tak energiczny żołnierz, jak legen­
darny już oficer wywiadu, płk Richard Meinertzhagen,
który wyjechał do Europy, by wkrótce wesprzeć swoimi
umiejętnościami brytyjskie wojska na froncie tureckim
w Palestynie. W Irindze brygada południowoafrykańska
została odcięta od świata powstałym podczas pory deszczo­
wej rozlewiskiem szerokości 160 kilometrów; zaopatrywano
ją czółnami. Od końca grudnia 1916 roku Afrykanerzy
w Irindze stracili 90 procent koni. Dolina Rufiji utworzyła
jezioro z dziesiątkami strumieni. Ponieważ transport moto­
rowy był praktycznie niemożliwy, alianci musieli ogromnie
powiększyć formacje tragarzy, tworząc Carrier Corps
(korpus tragarzy). Rekrutowano ich z plemion znad Jeziora
Wiktorii i przerzucano na pole walki odległe o 3220
kilometrów, gdzie bardzo trudno było im się zaaklimatyzo­
wać. Jechali tam koleją, stłoczeni w wagonach towarowych,
śpiąc na podłodze8. Ofensywa van Deventera i Northeya
przeciwko zgrupowaniu gen. Wähle utraciła cel strategiczny,
przekształcając się w serię izolowanych i nieskoordynowa­
nych ataków na niemieckie posterunki i lotne patrole.
7 J.C. S m u t s , op. cit. , s. 169.
8 The Times History of the War..., t. 21, s. 43; C. M i l l e r , op. cit.,
s. 257; L. B o e l l , op. cit., s. 311-312.
Ciężka sytuacja zaopatrzeniowa zmusiła do kapitulacji
oddział mjr. Grawerta, który 24 stycznia, wystrzelawszy
amunicję, poddał się Rodezyjczykom. Do niewoli poszło
41 Niemców i 220 askari. Kilkudziesięciu żołnierzy nie
chciało składać broni i przebijało się do Mahenge. Lettow
skrytykował Grawerta, twierdząc, że dowódca partyzancki
zawsze ma obowiązek szukać wyjścia z sytuacji, nawet
jeśli ryzykuje życie swoich ludzi9. Nie mając już żywności,
gdyż większość magazynów wpadła w ręce Rodezyjczyków,
Wähle musiał zaopatrywać się napadając na ich tragarzy.
Max Wintgens, na czele świetnie wyszkolonych w walce
wręcz żołnierzy, operował między Wiedhafen a Ssongeą
nad jeziorem Niasa.
W tym okresie (marzec 1917 roku) wojsko Lettowa
przechodziło poważny kryzys zaopatrzeniowy, z którym
radzono sobie wszelkimi sposobami. Dotychczasowe zapasy
kukurydzy (300 ton) zjedzono i trzeba było znaleźć nowe
źródło pożywienia. Do noszenia zapasów Lettow musiał
zaangażować samych askari i ich kobiety. Askari polowali
na słonie i bawoły, których całe stada napotykano podczas
odwrotu przez nadmorskie niziny. Z powodu pogarszających
się warunków aprowizacyjnych, Niemcy odsyłali rodziny
askari i własnych cywilów na północ, gdzie mieli ich
wyżywić Brytyjczycy. Tymczasem Lettow musiał zmniej­
szyć racje żywnościowe do 1/3. Starano się zdobyć poży­
wienie, łowiąc ryby, polując i zbierając niedojrzałą jeszcze
kukurydzę. Dotychczas każdy biały miał przynajmniej
dziesięciu tragarzy i boyów (osobistych służących). Teraz
zarówno Europejczycy, jak i askari mieli ich mieć po
pięciu, trzeba więc było zrezygnować z masy osobistych
bagaży. Szukając terenów obfitujących w żywność, Lettow
zdecydował o wysłaniu ekspedycji do portugalskiego Mo­
zambiku mającej przeprowadzić zwiad w okolicach na

9 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s. 166.


południe od Ruwumy, rozpoznać wrogie siły na tym
obszarze i oszacować, czy kilkutysięczne wojska byłyby
w stanie tam przetrwać.
Na czele wyprawy 4 kompanii stanął mjr von Stuemer,
który wyruszył z Tunduru i 16 kwietnia 1917 roku prze­
kroczył Ruwumę, napotykając tylko słaby opór Portugal­
czyków. Do końca kwietnia „przeczesał” spore terytorium,
działając między Likopolwe, Luambalą, Chirumbą. Roz­
dzielił swoje niewielkie siły i rozesłał je częściowo nad
jezioro Niasa oraz do granicy Niasalandu, a także na
wybrzeże Oceanu Indyjskiego. Ludność tubylcza była
przyjazna Niemcom i chętnie wspomagała ich zaopat­
rzeniem; po drodze zdobywano masę żywności w opano­
wywanych bez walki portugalskich fortach. Von Stuemer
powrócił z bogatymi łupami, utwierdzając Lettowa w prze­
konaniu o konieczności dalszego marszu na południe10.
Podczas pory deszczowej obóz Lettowa nad jeziorem
Utungi stał się wyspą — można było się tam dostać jedynie
łodzią. Żołnierze wybudowali prowizoryczne siedziby na
drzewach; kiedy woda zalała domy i szpital, przeniesiono
tam również chorych. Pożywienie pozyskiwano w różnoraki
sposób — chleb wyrabiano z batatów, kukurydzy i gotowa­
nego ryżu, z tłuszczu słoni i hipopotamów uzyskiwano
smalec. Gotując korę chinowca, produkowano płynną
chininę, z kory drzewnej wytwarzano też opatrunki, które
dezynfekowano przez gotowanie. Szef służb medycznych
dr Moritz Taute eksperymentował z nowymi medykamen­
tami przeciw chorobom tropikalnym, podczas gdy dr
Schulze, aptekarz gubemialny, stworzył płyn do płukania
jamy ustnej i pastę do zębów. Szpitale, dotychczas miesz­
czące się w budynkach, w warunkach ciągłych marszów
musiały stać się mobilnymi jednostkami zdolnymi prze­
mieszczać się na duże odległości wraz z pacjentami
10 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s. 154—156; L. B o e l l , op. cit.,

s. 317.
i personelem medycznym. Operacje chirurgiczne prze­
prowadzano w prymitywnych warunkach — w tym celu
naprędce budowano chaty z listowia 11.
Do noszenia zapasów Lettow musiał zaangażować sa­
mych askari i ich kobiety; nierzadko były z tym problemy
— zdarzało się, że kobiety po jednym dniu marszu kładły
się na ziemi, mówiąc, że dalej nie pójdą. Tymczasem, gdy
zaopatrzenie Niemców stopniowo się poprawiało, nowy
głównodowodzący, gen. Hoskins, musiał podjąć drastyczne
kroki. Wszystkie jednostki miały porzucić zdobyte dotąd
tereny na południe od Rufiji i powrócić na pozycje
wyjściowe. Druga dywizja z Afryki Południowej, na czele
z gen. van Deventerem, została odesłana do kraju. Belgijskie
wojska okupacyjne, oczyściwszy z żywności okolice Tabo­
ry, również wycofały się do Konga. Głód paraliżował obie
strony, tak więc gen. Hoskins musiał jak najszybciej
zreorganizować swoje siły i je wyżywić, aby wyprzedzić
i pobić Niemców. W tym celu utworzył nowe bataliony
KAR, sprowadzał do Afryki Wschodniej nowoczesne lekkie
karabiny maszynowe i moździerze oraz posiłki z Indii.
Przeszkadzało mu w tym przekonanie brytyjskiego Mini­
sterstwa Wojny, że kampania jest już wygrana, a Lettow
nie stanowi dłużej poważnego zagrożenia i wkrótce sam się
podda. Przyczynił się do tego sam gen. Smuts, który
w Londynie oświadczył, że w Afryce Wschodniej ostatecz­
nie pokonano wroga, co zapewniło mu popularność i roz­
głos. Hoskins planował decydującą ofensywę nie wcześniej
jak na koniec maja (po porze deszczowej) i zamierzał ją
poprowadzić z przyczółków na wybrzeżu — Kilwy i Lindi.
W kierunku płaskowyżu Makonde wysyłano liczne
patrole, które wywołały rozruchy tubylców, zmuszając
Lettowa do oddelegowania tam ekspedycji karnej12. Brytyj­
czycy przystąpili do budowy linii kolejowej z Kilwy
11 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 154-156, 170-174.
12 L. B o e l l , op. cit., s. 317-319.
w głąb lądu, która miała być gotowa jeszcze przed
ofensywą. Niemcy w tym czasie podkradali się na wybrzeże
i ze zdobycznego działa portugalskiego ostrzeliwali port,
statki i magazyny. Dnia 9 maja 1917 roku dowództwo
w Mahenge objął kpt. Teodor Tafel, podczas gdy gen.
Wähle został przeniesiony na „front Lindi”. Pod koniec
maja 1917 roku, w przeddzień alianckiej ofensywy, Lettow
miał jeszcze pod swoją komendą 800 Europejczyków, 5500
askari z 14 działami i 89 karabinami maszynowymi. Siły
zachodnie pod dowództwem Tafla liczyły 376 Europej­
czyków i 766 askari, nie licząc oddziału Wintgensa (59
białych i 465 askari), który prowadził wówczas samodzielne
operacje 13.
Podczas przygotowań alianckich do decydującego ude­
rzenia Niemcy przeprowadzili rajd partyzancki w utraconej
już zachodniej i północnej części kolonii, znów zamieniając
te tereny w pole bitwy. W lutym 1917 roku działający nad
jeziorem Niasa oddział kpt. Maxa Wintgensa (59 białych
i 465 askari z 11 ckm-ami i trzema działkami), nie
uzgadniając swoich działań z gen. Wähle, ruszył na zachód.
Opanowawszy do perfekcji sztukę przeżycia w terenie,
Wintgens chciał, niezależnie od Schutztruppe, poprowadzić
na własną rękę wojnę partyzancką, przedkładając działania
manewrowe nad stacjonarne, typowe dla wojny pozycyjnej,
a taką formę zaczęła przybierać kampania na południu
kolonii14. Wyruszył ze swymi ludźmi na obszar Sson-
gea-Lupembe, po czym zamierzał dotrzeć na północny
skraj jeziora Niasa, stamtąd zaś maszerować na zachód.
Rannych i chorych zostawiał w pobliskich misjach, by nie
spowalniali marszu. Po drodze bił się z motocyklistami
z Afryki Południowej i Rodezyjczykami, z marszu zdoby­
wając broń i zaopatrzenie. By ukryć się przed samolotami,
unikał otwartego terenu. Rodezyjczycy zaczęli pośpiesznie
13 L. B o e l l , op. cit., s. 319-323.
14 Tamże, s. 320-332; B. Far w e l l , op. cit., s. 326-327.
zwierać siły. Koło misji Świętego Maurycego (St. Moritz)
nad słonym jeziorem Rukwa 20 marca pobił ścigający go
oddział płk. Tomlinsona, po czym poszedł na północ, by
odnaleźć szlak, którym szedł przed półroczem u boku
Wähle. Ścigały go kolumny Hawthorne’a i Murraya. By
osłonić Taborę i Bismarckburg, Brytyjczycy poprosili
o pomoc Belgów, jako że sami nie mieli tam żadnych sił.
Koleją Centralną wysłano oddział gen. Edwardsa z Moro-
goro (Hoskins musiał osłabić swoje główne siły, przygoto­
wane przeciwko Lettowowi), a jednocześnie dowódca
Belgów płk Huyhgé oddelegował 4200 Kongijczyków do
obrony Tabory. Nie było tam już niemieckich cywilów,
których rząd belgijski w grudniu 1916 roku przerzucił
przez Kongo nad Atlantyk, skąd w lutym 1917 roku
popłynęli do Europy. Równocześnie pod Taborą rozpoczęto
werbunek askari do wojsk belgijskich, czemu towarzyszyły
protesty Niemców powołujących się na 52 artykuł konwen­
cji haskiej, mówiący, że okupant nie ma prawa wykorzys­
tywać mieszkańców terenu okupowanego do walki przeciw­
ko swojemu krajowi. Oczywiście nikt nie pytał tubylców,
czy uważają Niemcy za swoją ojczyznę.
Wintgens pośpiesznie zmierzał na północ, a do pościgu
przyłączyły się oddziały Koloredów z Afryki Południowej
i Nigeryjczycy. Wreszcie pozbawiony opieki medycznej,
ciężko chory na tyfus Wintgens z grupą Niemców poddał
się Belgom 23 maja, oni zaś, doceniwszy jego bohaterstwo,
pozwolili mu zatrzymać białą broń. Nie był to jednak
koniec wyprawy, jako że liczący jeszcze 470 ludzi oddział,
na czele z zastępcą Wintgensa, kpt. Naumannem, choć
niemal całkowicie okrążony, zdołał się przemknąć między
Nigeryjczykami a Belgami, przeszedł centralną linię ko­
lejową i zaczął operować w północno-wschodnim rejonie
kolonii, rozbijając brytyjskie i belgijskie patrole, rabując
stada wołów i wywołując prawdziwą panikę wśród Bry­
tyjczyków. Podszedłszy do granicy Brytyjskiej Afryki
Wschodniej, Naumann planował zaatakować stolicę wro­
giej kolonii — Nairobi, lecz zmienił decyzję dzięki infor­
macjom niemieckich askari, którzy, przymusowo wcieleni
do wojsk alianckich, zdezerterowali na jego stronę. Opo­
wiedzieli mu o dużych siłach nieprzyjaciela na drodze ku
Nairobi oraz o kłopotach z pozyskaniem wody, wobec
czego Naumann ruszył na wschód między Koleją Centralną
a Koleją Północną, licząc, że uda mu się znów niepo­
strzeżenie wymknąć alianckiej obławie i przebić do Let­
towa na południe. Nowy głównodowodzący wojsk brytyjs­
kich, gen. Jacob van Deventer, obsadził jednak całą Kolej
Centralną, korzystając z pomocy ośmiu tysięcy Belgów,
i wysłał w pole tysiące żołnierzy wcześniej skoncent­
rowanych przeciwko Lettowowi, szczelnie odgradzając
Naumanna od reszty sił niemieckich. Wobec tego najechał
on Kolej Północną, paląc i wysadzając w powietrze
dworzec kolejowy w Kahe i pociąg. Zainstalowane tam
władze brytyjskie pośpiesznie zorganizowały oddziały
urzędników i farmerów do samoobrony.
Pozbawiony wody i amunicji, atakowany przez tubylców
Naumann zakończył beznadziejną walkę 2 października
1917 roku, poddając się 10. pułkowi kawalerii konnej
z Afryki Południowej, pod dowództwem płk. Breytenbacha.
Po kapitulacji Naumann poszedł do więzienia na trzy
miesiące oskarżony o zamordowanie na posterunku Ikoma
brytyjskiego jeńca, którego zwłoki zostały znalezione
w okolicy ze zmiażdżoną głową. Oburzony Lettow pisał do
Deventera w jego sprawie, po czym, wskutek braku
dowodów, Naumanna zwolniono. Dowódca Schutztruppe
żałował, że nie zapobiegł ekspedycji Wintgensa, ale dowie­
dział się o niej już po jego wymarszu. Twierdził, że było
to szaleńcze przedsięwzięcie, nie bez racji podkreślając, iż
nie miało szans powodzenia bez wsparcia ze strony głów­
nych sił, musiało się więc skończyć utratą świetnych
niemieckich oficerów i askari bez wpływu na sytuację
ogólną. Lettow podziwiał ofiarność swoich białych i czar­
nych podwładnych, choć w tym momencie oceniał ją jako
bezsensowną. Niezwykły rajd pod kierownictwem Wint­
gensa, a potem kpt. Naumanna trwał osiem miesięcy.
Przemaszerowawszy blisko 3200 kilometrów, kilkuset nie­
mieckich czarnych i białych żołnierzy zaangażowało ponad
10 tysięcy ludzi po stronie alianckiej, spowodowało duże
straty w ludziach oraz materialne, osłabiło równoczesne
natarcie prowadzone przeciwko Lettowowi oraz zadało
kłam propagandzie brytyjskiej, uparcie twierdzącej, że
wojna w Afryce Wschodniej się zakończyła 15.

15 B. F a r w e l l , op.cit., s. 327; P. Le t t o w-V or b e c k, op. cit., s. 199;


L. B o e l l , op. cit., s. 320-332.
Rozdział XI
ZDOBYCIE NIEMIECKIEJ AFRYKI WSCHODNIEJ

W czerwcu 1917 roku gen. Jacob van Deventer zastąpił na


stanowisku naczelnego dowódcy wojsk alianckich w Afryce
Wschodniej gen. Hoskinsa. Natychmiast po przybyciu na
miejsce rozpoczął decydującą ofensywę na południu nie­
mieckiej kolonii. Po raz pierwszy głównym jej celem stało
się pobicie Niemców, a drugorzędne było opanowanie ich
terytorium. Wraz z nową strategią zmianie musiała ulec
taktyka walki, dotychczas nakierowana na zdobywanie jak
największego obszaru możliwie najniższym kosztem. Teraz
manewr flankujący miał odgrywać jedynie funkcję pomoc­
niczą, natomiast ciężar starcia przesuwał się ze skrzydeł do
centrum ataku. Wielkie natarcie frontalne, z wykorzystaniem
wszystkich dostępnych środków ogniowych, miało do­
prowadzić do całkowitego rozbicia Schutztruppe, niedys-
ponujących w połowie 1917 roku taką siłą ognia jak
alianci. Generał Deventer już wcześniej został ostrzeżony
przez Smutsa, że Lettow prawdopodobnie będzie próbował
się przebić do Mozambiku, rejonu idealnego do prowadzenia
wojny partyzanckiej1. By temu zapobiec, za najważniejszy

1 L. B o e l l , op. cit., s. 323-324.


kierunek uderzenia uznano „front” Lindi, na zachód
wzdłuż rzeki Lukuledi; natarcie w tym punkcie miało
Niemcom odciąć drogę na południe. Równocześnie miały
nastąpić skoordynowane ataki z Kilwy na południowy
zachód oraz z Ssongei na północny wschód, mające za cel
zdobycie Liwale nad rzeką Matandu, bazy zaopatrzenio­
wej, bez której Niemcy nie mogli się dłużej utrzymać.
Zadania te przypadły wojskom brytyjskim. Trzeciorzędną
operacją miało być natarcie na bazę gen. Wähle w Mahen­
ge, które miały przeprowadzić siły belgijskie skoncent­
rowane wzdłuż Kolei Centralnej, przy pomocy Rodezyj-
czyków. W ramach reorganizacji sił zrezygnowano ze
sztywnego podziału wojsk na dywizje i brygady; miały je
zastąpić jednostki kombinowane nazywane „siłami” (For­
ces) lub kolumnami oznaczonymi numerycznie. Poszcze­
gólne zgrupowania otrzymały nazwy od nazwisk dowód­
ców (oddziały Hannyngtona nazwano Han-Force, Northeya
— Nor-Force) lub miejsca stacjonowania (np. pod Lindi
stały Lin-Force).
W ofensywie korzystano z usług licznych tubylców jako
przewodników, gdyż nie posiadano w ogóle dobrych map
obszaru operacyjnego. Pozyskiwano ich, po prostu porywa­
jąc ludzi z murzyńskich wiosek. Ponieważ bez przerwy
uciekali, zadaniem oficerów wywiadowczych było ciągłe
ich pilnowanie. Po raz pierwszy miały być użyte na dużą
skalę moździerze Stokesa sprowadzone z Francji. Mogły
one z po cichu ostrzeliwać niemieckie pozycje, których
wróg nie zdążyłby opuścić przed nagłym deszczem pocis­
ków z góry. Gęsta roślinność, ograniczająca skuteczność
artylerii, przestawała być przeszkodą. W odróżnieniu od
kampanii 1916 roku cele natarcia nie były istotnymi
punktami strategicznymi, lecz raczej zwykłymi punktami
słabo widocznymi na mapie 2.

2 L. B o e 11, op. cit., s. 324, C. M i l l e r , op. cit., s. 262-265.


Deventer rozpoczął ofensywę od Lindi, najważniejszego
kierunku operacyjnego. Wspierany przez samoloty, własną
artylerię i działa eskadry Royal Navy, gen. O’Grady miał
sforsować niemiecką linię obsadzoną przez 900 ludzi z 17
ckm-ami i dwoma działami pod dowództwem gen. Wähle.
Dnia 10 czerwca 1917 roku piechota brytyjska ruszyła do
ataku osłaniana przez ogień kanonierek. Niemcy mieli
problemy komunikacyjne — bombardowanie zniszczyło
linię telefoniczną między gen. Wähle i wysuniętymi poste­
runkami, a mgła uniemożliwiała użycie heliografu. Niemcy
trafili z działa 105 mm kanonierkę HMS „Thistle”, na co
krążowniki „Hyacinth” i „Minerva”, posługując się samo­
lotem obserwacyjnym, zaczęły ostrzeliwać wybrzeże z ba­
terii 152 mm, chcąc unieszkodliwić niemiecką armatę.
Strzelano gęsto, lecz bardzo niecelnie. Tymczasem Niemcy
natarli na Brytyjczyków na plantacji Mroweka. Wymiana
ognia przygwoździła obie strony do ziemi, zmuszając
żołnierzy do krycia się. Angielski podoficer miał stwierdzić,
że niemieccy askari są najlepszymi żołnierzami, jakich
widział w akcji, błyskawicznie reagującymi na ledwo
widoczny gest oficera, atakującymi nieomal instynktownie3.
Walki te opisywał żołnierz 25. Pułku Fizylierów Królews­
kich, kpt. Angus Buchanan:
„Wreszcie bitwa osiągnęła punkt szczytowy, gdy o 2.00
wróg rzucił się do szaleńczego natarcia na naszą lewą flankę,
próbując ją przełamać. Na naszą stronę padała ziemia [...],
gdy dotarli oni do zbocza porośniętego buszem i wysoką
trawą, na 30 metrów od naszej linii, ich ogień spadł na nas
niczym piorun... Atak był dowodem niezwykłej wręcz odwagi
Niemców, którzy teraz, pod osobistym dowództwem Lettowa,
mając przewagę liczebną, podchodzili coraz bliżej. W bitwie
okazali siłę i brawurę, którą można tylko podziwać” 4.
3 L. B o e l l , op. cit., s. 333-336; C. M i l l e r , op. cit., s. 282.
4 A. B u c h a n a n , Three years of war in East Africa, s. 182-183, cyt.
za: L. B o e l l , op. cit., s. 337.
Próba zepchnięcia Niemców z ich nowej pozycji, pod­
jęta przez batalion KAR, zakończyła się niepowodzeniem.
Ogień ckm-ów Looffa skutecznie rozproszył czarnych
rekrutów, którzy podczas ucieczki porzucili karabin ma­
szynowy. Była to ostatnia walka Maxa Looffa, który
13 czerwca ubiegał się u gubernatora Schnee o zwolnienie
z wojska z powodu choroby, co ten też natychmiast
uwzględnił, nie zapominając, że Loof stanął po jego
stronie w konflikcie z Letto wem5. Generał Wahle wycofał
linię obrony Lindi nieco w głąb lądu, nadal jednak
mógł zatrzymywać natarcia Brytyjczyków z tego przy­
czółka. Poniósłszy spore straty, gen. O’Grady zatrzymał
ofensywę w oczekiwaniu na posiłki. Do poważniejszych
działań miało tam dojść dopiero na początku lipca. Jak
widać, szeroko zakrojona ofensywa Deventera na samym
początku doznała porażki. Zamiast pójść naprzód, O’Grady
został zmuszony przez groźne wypady niemieckie do
obrony swego przyczółka w Lindi6. Wtedy też ruszył
atak Han-Force z Kilwy, lecz szybko utknął w walkach
o wzgórza Kiturika bronionych przez kpt. Liebermanna.
Po tygodniu Niemcy wycofali się w dobrym porządku
do Narungombe ścigani przez kolumny nr 1-3 gen. Be-
vesa7. Alianci nie zdążyli pobić Niemców, zanim ci
zajęli silnie okopaną pozycję obronną, której obejście
uniemożliwiały rozległe bagna. W dniu 18 lipca stanęło
tam pięć tysięcy Brytyjczyków z 60 ckm-ami, sześcioma
moździerzami i 12 działami. Pozycji broniło 95 Niemców,
850 askari z 15 ckm-ami i dwoma działami. Cały następny

5 L. B o e l l , op. cit., s. 336-338.


6 Tamże, s. 339-342.
7 Pułkownik (mianowany okresowo gen. brygady) Percival Scott Gordon

Beves (1868-1924); brał udział w wojnie burskiej, służył w Ministerstwie


Obrony Związku Południowej Afryki, uczestniczył w kampanii w Niemiec­
kiej Afryce Południowo-Zachodniej (1914—1915) i Niemieckiej Afryce
Wschodniej (1916-1917).
dzień trwały walki. Beves szturmował frontalnie, nie licząc
się ze stratami. Niemiecką linię pokrył gęsty ostrzał z moź­
dzierzy, które spowodowały pożar buszu utrudniający natar­
cie brytyjskim żołnierzom. Wreszcie Liebermann opuścił
okopy zmuszony przerwać obronę z powodu braku amunicji.
Brytyjczycy ponieśli wyjątkowo duże straty — blisko dwa
tysące zabitych i rannych, podczas gdy Niemcy — 60
zabitych i około 200 rannych8. Han-Force, wykrwawione
walką po bitwie, również stanęły w miejscu, nie będąc
w stanie ścigać kompanii kpt. Liebermanna bez uzupełnień
i wody, którą pośpiesznie zwożono kolejką z Kilwy, stale
będącej w rozbudowie. Wykorzystując cysterny z wodą,
zamierzano uniezależnić wojsko od nielicznych wodopojów.
Przerwa w działaniach na „froncie Kilwa” miała trwać aż do
połowy września. Natarcie alianckie utknęło, ale Niemcy
również znaleźli się w trudnej sytuacji — musieli wycofać
się z Liwale i ustanowić ostatnią linię obrony nad Lukuledi,
skąd można było się cofać już tylko do Mozambiku.
Równocześnie niedobory amunicji zmuszały Niemców do
rezygnacji ze stawiania oporu 9.
Gdy zgrupowania O’Grady’ego i Hannyngtona uwikłały
się w pozycyjne działania pod Kilwą i Lindi, walki
manewrowe trwały na zachodzie kolonii, gdzie gen. Northey
nawiązał współpracę z Portugalczykami, w wyniku czego
z zachodu i południa spychano niemieckie komanda między
Tunduru a Iringą. Nie tam jednak miały zapaść decydujące
dla kampanii rozstrzygnięcia.
W Lindi cały lipiec 1917 roku upłynął na walkach patroli
Lin-Force z żołnierzami gen. Wähle. Dopiero na początku
sierpnia 0’Grady, posługując się zwiadem lotniczym i wspar­
ciem krążowników oraz kanonierek, przystąpił do metodycz­
nego spychania gen. Wähle w górę rzeki Lukuledi. Szczególnie
8 L. B o e 11, op.cit., s. 342-343; W. Arn i n g, Vier Jahre Weltkrieg...,

s. 308.
9 L. B o e l l , op. cit., s. 344—345.
ostre starcia toczyły się o pozycję na tzw. Helio-Bergu,
kilkakrotnie przechodzącą z rąk do rąk, która stała się
obiektem zaciekłych bombardowań z ziemi, morza i powietrza.
Brytyjczycy, ponosząc duże straty, powoli osiągali swoje cele,
lecz Niemcy opuszczali jedne pozycje tylko po to, by obsadzić
następne stanowiska; zdobywali przy tym masę broni, wypo­
sażenia i chininy, szczególnie ważnej w obecnej sytuacji
wojsk Lettowa. Wszystkie starcia na gęsto zarośniętych
plantacjach Mroweka i Narunju przez cały sierpień odbywały
się według podobnego scenariusza. Niemcy walczyli dosłownie
do ostatniego naboju, próbowali kontrataku na bagnety, po
czym cofali się, by zaopatrzyć się w amunicję. Tunduru na
południu zostało zajęte 23 sierpnia przez Rodezyjczyków płk.
Shorthose’a. Obszar kontrolowany przez Schutztruppe skurczył
się w ten sposób do terenu między Lukuledi a Ruwumą oraz
kilku przyczółków na północy i zachodzie (Liwale, Mahenge,
rejon rzeki Mbemkuru).
Przez cały ten czas kampania wschodnioafrykańska
była obecna w brytyjskiej propagandzie. Autorzy The
Times History of the War pisali, że w ostatnich miesią­
cach kampanii w 1917 roku Lettow wypuszczał na
wolność brytyjskich jeńców, których nie był w stanie
wyżywić, ale miał ich zmuszać do uprzedniego pod­
pisania tzw. neutreality paper — dokumentu, w którym
na piśmie zobowiązywali się do nieuczestniczenia dłużej
w wojnie z Niemcami, a więc do zdrady. Oczywiście
niewielu jeńców miało na to przystać. Starano się tu
podważyć dobrą reputację Lettowa, ukazując rycerski
obyczaj jako formę psychicznego i fizycznego upokarza­
nia jeńców. Ustne przyrzeczenie miało tu być wymusza­
ne, cała zaś dobrowolność znikała w momencie złożenia
podpisu na owym dokumencie. Informacja ta wygląda na
sfabrykowaną w celach propagandowych 10.

10 The Times..., t. 21, s. 45.


Po wznowieniu natarć pod Lindi i Kilwą Lettow, od
początku sierpnia już w randze generała, chciał za
wszelką cenę utrzymać linię rzeki Lukuledi, by jak
najdłużej korzystać z tamtejszych magazynów zaopat­
rzeniowych11. Dnia 10 września van Deventer przejął
dowodzenie Han-Force i pchnął je do ataku frontalnego,
gdy na skrzydłach operowała kawaleria hinduska i Bry­
gada Nigeryjska. Atak brytyjski zmusił broniącą się nad
Mbemkuru kompanię kpt. Köhla do generalnego odwrotu.
Próba okrążenia go znów była spóźniona. Na początku
sierpnia 1917 roku Lettow usłyszał przez zdobyczną
radiostację informację o awansowaniu go przez sztab
generalny w Niemczech na stopień generalski. Nie
zmieniło to jego rangi jako głównodowodzącego w Af­
ryce Wschodniej, tym bardziej że do wielu jego żołnierzy,
wskutek trudności komunikacyjnych, fakt ten nigdy nie
dotarł. W takiej sytuacji gen. van Deventer postanowił
przerzucić ciężar walk na „front Lindi”. Zamierzał
wznowić natarcie wzdłuż Lukuledi, a jednocześnie wysłać
na tyły Niemców Brygadę Nigeryjską, która 3 paździer­
nika forsownym marszem ruszyła w tamtym kierunku.
W tym samym czasie Han-Force miało oczyścić z wroga
rejon Mbemkuru i zdobyć magazyn zaopatrzeniowy
w Rupondzie. Równocześnie nad Ruwumą zintensyfiko­
wali swoje działania Portugalczycy. W związku z coraz
szybszym przybliżaniem się teatru działań do granicy
Mozambiku, rząd portugalski zadecydował o wysłaniu
tam nowej ekspedycji wojskowej (tzw. Ekspedycji 1917)
pod dowództwem płk. Rosy. Liczyła ona 6500 żołnierzy
wyposażonych w 42 ckm-y i 14 dział. Po konsultacjach
z gen. van Deventerem, podzielone na trzy kolumny siły
portugalskie przekroczyły 19 września Ruwumę i działały
na płaskowyżu Makonde oraz na południe od Tunduru,

11 L. B o e l l , op. cit. , s. 348-349.


gdzie współpracowano z Rodezyjczykami12. Generał
Beves przejął dowodzenie nad Lin-Force z rąk gen.
O’Grady’ego. Wykorzystując dwa działa kolejowe trans­
portowane po naprędce ułożonych szynach, Brytyjczycy
uderzyli na pozycję gen. Wähle pod Narunju. Wskutek
zagrożenia komunikacji z Lettowem przez powstańców
z płaskowyżu Makonde i partyzantów Arnolda Wienholta,
Wähle rozpoczął permanentny odwrót wzdłuż Lukuledi
ku wiosce Mahiwa. Tam miał zatrzymać i pobić gen.
Bevesa, zanim połączą się z nim Nigeryjczycy z północy,
co groziło Lettowowi całkowitą klęską.
Gdy w październiku 1917 roku powolna ofensywa
Deventera zbliżała się już do ostatecznego rozstrzyg­
nięcia, Schutztruppe utraciły kolejną bazę — Mahenge.
Przeciwko stacjonującemu tam zgrupowaniu kpt. Tafla
od lipca 1917 roku natarcia prowadziły wojska belgijskie
płk. Huberta i rodezyjski Nor-Force. Belgowie mieli
ścisłe rozkazy, by współdziałać z Brytyjczykami, gdy
wymusi to sytuacja, lecz starać się działać na własną
rękę, pod żadnym pozorem nie dać się podzielić, jak też
sprzeciwiać się ewentualnym próbom podporządkowania
siebie brytyjskim dowódcom. W Dar es-Salaam 20-23
lipca 1917 roku płk Huyghć ustalił z van Deventerem, że
celem wojsk belgijskich (poza pomocą w pościgu za
Naumannem) będzie zdobycie bazy Schutztruppe w Ma­
henge. Przez cały sierpień 1917 roku trwał marsz w tam­
tym kierunku; likwidowano wszystkie niemieckie poste­
runki. Zgodnie z planem, kolumna Hawthorne’a szła
z Ssongei w kierunku Liwale nad rzeką Matandu.
W okolicach Mahenge mieli się z nim połączyć Belgowie,
zdobyć tę bazę, po czym opanować Liwale. Liczne w tej
części kolonii rzeki i mniejsze cieki wodne skutecznie
spowalniały natarcie aliantów. Niemcy ostrzeliwali

12 L. B o e l l , op. cit. , s. 349-352.


z działek brody rzeczne. W dniu 8 października 1917
roku belgijska artyleria pokryła gęstym ogniem magazyny
w Mahenge. Niemcy w ostatniej chwili zdążyli się
ewakuować, zanim Rodezyjczycy zaczęli ich okrążać13.
Po klęsce w Mahenge Tafel, tak jak Wähle przed rokiem,
wymknął się aliantom, będąc w sytuacji — zdawałoby
się — bez wyjścia. Po raz kolejny więc brak zdecydo­
wania i współpracy między Brytyjczykami a Belgami
umożliwił Niemcom ocalenie dużych sił, które teraz
zmierzały ku oddziałom Lettowa. Połączenie się tych
zgrupowań mogło dać Niemcom przewagę liczebną
wystarczającą, by oddzielnie pobić Han-Force i Lin-
-Force, zadając tym samym klęskę całej ofensywie
południowej w 1917 roku. Najwyraźniej jednak gen. van
Deventer nie zauważył zagrożenia, ponieważ pozostał
całkowicie skupiony na natarciach z Lindi i Kilwy,
tracąc ogólny obraz sytuacji14.
W połowie października 1917 roku położenie ogólne
było następujące: z zachodu zbliżały się kolumny Nor-
-Force (Shorthose, Murray, Hawthorn, Fair), szeroko
rozrzucone między Mahenge a Ruwumą; spod Mahenge
na południowy wschód nacierali Belgowie; jednocześnie
oparte na linii rzeki Mbemkuru Han-Force i Brygada
Nigeryjska skrzydłami i frontalnie nacierały w kierunku
Lukuledi; naprzeciwko nich stał Lettow. Na wschód od
niego Wähle cofał się przed Bevesem, oddalając się od
Oceanu Indyjskiego. Nad Lukuledi stał jeszcze rezer­
wowy oddział Krauta, podczas gdy naprzeciw trzech
kolumn portugalskich nad Ruwumą znajdował się oddział
kpt. Schulza. Siły Hannyngtona obrały sobie za cel
Ruponda, gdzie Niemcy mieli szpital i zgromadzone 100
ton zaopatrzenia. Rajd 25. pułku kawalerii hinduskiej
podczas desperackiej obrony odparło kilkudziesięciu
13 L. B o e l l , op. cit., s. 355-364.
14 Tamże, s. 364-365.
rannych Niemców, którzy zabarykadowali się w szpitalu.
Dało to Niemcom trochę czasu na ewakuację, choć
większość zaopatrzenia musieli porzucić, ponieważ nie
mieli tragarzy15. Wähle postanowił zatrzymać się na
wzgórzach Rondo pod Nyangao (Mahiwa), gdzie chciał
stawić czoło natarciu Lin-Force Bevesa. Liczył, że Lettow
pomoże mu zatrzymać szturm z flanki Brygady Nigeryj-
skiej. Beves zaś chciał zaczekać z uderzeniem do momen­
tu, gdy Nigeryjczycy wyjdą na tyły gen. Wähle. Częś­
ciowo na wzgórzu, częściowo w suchym korycie rzecz­
nym, Niemcy rozbudowali silną pozycję obronną. Wähle
miał pod swoimi rozkazami 110 białych, 869 askari z 23
ckm-ami i trzema działami; przeciwko sobie miał około
pięciu tysięcy żołnierzy Bevesa i dwa tysiące Nigeryj-
czyków wyposażonych w 77 ckm-ów, 16 moździerzy
i 14 dział. W Mahiwie Wähle umieścił magazyn z zaopat­
rzeniem oraz szpital, oddelegowując do jego obrony
część ludzi. Lettow zapewnił go telefonicznie, że dotrze
do niego z odsieczą rano 16 października16. Nad ranem
15 października niemieckie patrole zatrzymały Nigeryj-
czyków. Nie czekając na nich, Beves przystąpił do
ataku; jednocześnie wysyłał rekonesanse na niemieckie
flanki, by osłabić ich centrum. Brytyjski dowódca zig­
norował meldunki mjr. Pretoriusa przestrzegającego przed
lekceważeniem siły Niemców. Tymczasem Brygada Ni-
geryjska wpadła w zasadzkę kompanii kpt. Liebermanna,
którego szybkostrzelne działko zmusiło żołnierzy do
krycia się w płytkich okopach. Tak to wspominał jeden
z białych oficerów:
„Każdy celny strzał zabijał człowieka; drzewa ponad
okopem jeszcze przez dwa dni ociekały krwią z kończyn
i tułowi rozerwanych ludzi, które utkwiły między gałęziami.
To wszystko trwało krócej niż kwadrans. Żołnierze nigeryjscy
15 L. B o e l l , op. cit., s. 366.
16 Tamże, s. 366-367.
jak dotąd nie doświadczyli tak ciężkiego ostrzału, czy to
w Kamerunie, czy Afryce Wschodniej” 17.
Dodatkowe zamieszanie spowodował wypad niemie­
ckich askari, którzy z krzykiem wypadli z lasu, dobiegli
do okopu, zaczęli dobijać rannych, nim przygwożdżeni
do ziemi Nigeryjczycy zdążyli się poderwać, i się wycofali.
Brygada straciła blisko 40 procent stanu osobowego.
Całkowitemu rozbiciu Nigeryjczyków zapobiegło szybkie
zapadnięcie zmroku. Ich tragarze uciekli, unosząc całą
amunicję do ckm-ów i sprzęt saperski. Generał Cunliffe
był chory, więc dowodzenie przejął płk Mann, który
zebrał rozproszonych żołnierzy w ufortyfikowanym obozie.
Nigeryjczycy na jakiś czas zostali wyłączeni z walki 18.
O 11.00 Beves rzucił swe siły do ataku. Brytyjczycy
napotkali niezwykle intensywny ostrzał żołnierzy Göringa,
nie zdołali utrzymać szyku i po czterech godzinach,
zdziesiątkowani, wycofali się. Brytyjczycy porzucili dwa
ciężkie i jeden lekki karabin maszynowy, 120 tysięcy
pocisków, działo ze 155 szrapnelami, 44 granaty ręczne,
dużo sprzętu saperskiego i innego wyposażenia19. Alianci
odparli pod wieczór niemiecki kontratak pod Nyangao
mający za cel zdobycie moździerzy. Dowódca 4. Schü­
tzenkompanie (Kompanii Strzeleckiej) Wilhelm Methner
wspominał:
„Położyliśmy się na płaskim podłożu na skraju lasu bez
możliwości ukrycia się — grunt był twardy jak kość,
drzewka rozpaczliwie wątłe — wróg marnował na nas
mnóstwo amunicji, pokrywając teren pociskami karabino­
wymi i artyleryjskimi. [...] Naprzód! Z prawej rozległ się
okrzyk. Nie było czasu do zastanowienia; fala ataku

17 W.D. D o w n e s , With the Nigerians in German East Africa, London

1919, cyt. za: A. H a y w o o d , F.A. C l a r k e , The History of the Royal


West African Frontier Force, Aldershot 1964, s. 229.
18 L. B o e l l , op. cit., s. 373-374.

19 Tamże, s. 375.
wypchnęła nas na czoło. Bitewny ryk naszych askari
miesza się z krzykiem wroga. Czarna linia Murzynów
z Jamajki i żółta Hindusów w turbanach zostają zmiecione;
bagnety są całe czerwone od krwi, zdobyto trzy wrogie
karabiny maszynowe; teraz skurczony szereg atakujących
szturmuje trzecią linię obsadzoną przez białych Anglików,
którzy dobrze ukryci witają naszych niszczącym ogniem
szrapneli. Nie da się inaczej! Musimy się wycofać! [...]
I wreszcie nadeszła noc, odgłosy walki przycichły, ciszę
przerywają tylko krzyki i jęki angielskich rannych, którzy
bez jakiejkolwiek pomocy dogorywają w płonącej trawie
przed naszym frontem” 20.
Następnego dnia gen. Beves chciał zepchnąć Niemców do
Mahiwy, planował przełamać obronę gen. Wähle i obejść ją
od północy. Frontalne natarcia rozpoczęły się o 12.00 17
października. Potężny ostrzał artyleryjski zachwiał niemiecką
linią, co zaniepokoiło obecnego na polu bitwy Lettowa.
Szybko zorientował się, że przeciwnikiem jest gen. Beves,
który z równą rozrzutnością szafował życiem swoich żołnie­
rzy podczas walk o wzgórze Reata w marcu 1916 roku21. Po
całodniowych atakach, w których mimo olbrzymich strat nie
odniesiono sukcesu, gen. Beves zdecydował o jeszcze jednej
próbie przełamania niemieckiej linii 18 października, licząc,
że uda się włamać w lukę między kompaniami Kriigera
i Liebermanna. Obie kompanie zostały odrzucone, lecz
w krytycznym momencie Niemców uratowały posiłki przy­
wiedzione przez Lettowa. Ich sytuacja była trudna, jako że
20 W. M e t h n e r, Not und Sieg bei Mahiwa, w: Werner von L a n g -

s d o r f f, Deutsche Flagge über Sand und Palmen — 53 Kolonialkrieger


erzählen, Berlin 1941, s. 310-314. „Murzyni z Jamajki” to prawdopodobnie
żołnierze 2 Regimentu z Indii Zachodnich, ściągniętego do Afryki
Wschodniej w październiku 1917 r. Wiadomo, że Deventer używał ich do
ochrony swoich linii zaopatrzeniowych; brali również udział w bitwie pod
Mahiwą. L. B o e l l , op. cit., s. 370-372.
21 P. L e t t o w-V o rb e c k, Meine Erinnerungen..., s. 190, L. B o e 11,

op. cit., s. 376-377.


amunicja była już na ukończeniu. Na szczęście dla Niemców
stan Lin-Force był katastrofalny; wykrwawione i wycień­
czone nie mogły już kontynuować bitwy. Poirytowany van
Deventer zdymisjonował Bevesa, którego zastąpił Cunliffe.
Schutztruppe odniosło jednak pyrrusowe zwycięstwo.
Bitwa pod Mahiwą, mimo że nie zaangażowała sił więk­
szych niż 10 tysięcy ludzi, pod względem siły ognia i strat
nim spowodowanych była jedną z największych batalii
stoczonych na afrykańskiej ziemi, przyćmiewając takie
starcia, jak pod Aduą podczas kampanii abisyńskiej (1896
roku), Omdurmanem w wojnie sudańskiej (1898 roku) czy
największe bitwy wojny burskiej (1899-1902), takie jak
pod Tugelą, Ladysmith, Colenso czy Paardenbergiem. Straty
niemieckie wyniosły: zabitych 18 białych, 85 askari, 11
tragarzy; rannych 56 białych (w tym 10 oficerów), 333
askari, 77 tragarzy i boyów; wzięty do niewoli został jeden
Niemiec, zaginęło 14 askari i pięciu tragarzy; w sumie
bezpowrotnie stracono 134 ludzi. The Times... podaje
całkowicie różne, zmyślone dane: zginąć miało 53 Niemców
i 268 askari; 241 białych i 677 askari zostało rzekomo
wziętych do niewoli. Gdyby to była prawda, nieprze-
kraczający 1000 ludzi oddział gen. Wähle przestałby istnieć,
a Brytyjczycy nie mieliby już żadnej przeszkody na drodze
do okrążenia Lettowa.
O stratach brytyjskich The Times... pisze lakonicznie,
że były „duże”. Generał Wähle stracił więc blisko 30
procent całego zgrupowania, praktycznie nie mając kim
go uzupełnić. Źródła brytyjskie w ocenie własnych strat
oscylują między liczbą 1500 a 2700 zabitych i rannych.
Niemcy zdobyli dużo brytyjskiej broni, na którą prze-
zbrojono kilka kompanii Schutztruppe22. Wobec groźby
okrążenia, Lettow zabrał część sił z Mahiwy, aby wzmoc­
nić Krauta i przygotować ostateczny odwrót na płaskowyż

22 L. B o e l l , op. cit., s. 376-377, The Times..., t. 21, s. 61.


Makonde nad Ruwumą. Lin-Force zatrzymały się, czekając
na posiłki, a tymczasem gen. van Deventer przyśpieszył
natarcie na południe zgrupowania Hannyngtona, licząc, że
do 20 października opanuje on dolinę Lukuledi. Kraut
i Köhl zaciekle kontratakowali, przeszkadzając Brytyj­
czykom w przeprawie. Żołnierze 25. pułku kawalerii
z Indii zostali zmuszeni do zamknięcia się w obozie
w Mikangaule23. Podczas gdy angielscy żołnierze bronili
się w kościele misyjnym (który zapalił się podczas
strzelaniny), ludzie Krauta zdobyli wszystkie ich bagaże
i 350 koni. Hannyngton wysłał na odsiecz samochody
pancerne, Niemcy zniszczyli więc wszystko, czego nie
mogli zabrać, wystrzelali konie i wycofali się na drugi
brzeg Lukuledi, maszerując pod bombami z samolotów
Królewskiego Korpusu Lotniczego.
Anglicy nagminnie bombardowali niemieckie szpitale,
co wywoływało słuszne protesty gubernatora Schnee24.
Położenie Niemców w końcu października 1917 roku
wyglądało na beznadziejne, gdy kolumny portugalskie
przeszły Ruwumę i zajęły pozycje pod Newalą. Lettow
oceniał, że w ciągu kilku tygodni alianci opanują całe
niemieckie terytorium, dlatego przygotował plan wniknięcia
do Mozambiku z ominięciem oddziałów portugalskich.
Odwrót Schutztruppe komplikowały działania tubylców
i partyzantów na płaskowyżu Makonde. Niemieccy urzęd­
nicy domagali się także, by wysiedlać i przekazywać
Brytyjczykom działających na tym terenie angielskich
misjonarzy, gdyż obawiali się, że będą oni podburzali
krajowców przeciw Niemcom. Schnee jednak odnosił się
do tego pomysłu sceptycznie — za wszelką cenę pragnął
utrzymać spokój w tubylczych społecznościach, a mógłby
on zostać w ten sposób zakłócony. Nieufność w stosunku
do misjonarzy podsycały informacje, jakoby mieli oni
23 L. B o e l l , op. cit., s. 377-378.
24 H. S c h n e e , op. cit., s. 256.
dawać świetlne znaki aliantom, jak również wieści o wy­
siedleniu przez władze brytyjskie misjonarzy niemieckich
z okupowanych terytoriów kolonialnych do Indii i Egiptu.
Planowano wymienić angielskich misjonarzy na niemiec­
kich jeńców, ale do tego nie doszło. Zdobyto jednak dowód
na ich wrogą działalność — Frank Weston, biskup Zan­
zibaru i zwierzchnik Universities Mission, w lipcu 1917
roku osobiście utworzył oddział z tubylców na wybrzeżu
Niemieckiej Afryki Wschodniej, po czym oddelegował go
na użytek armii brytyjskiej. Ten sam Weston w liście do
Smutsa pisał o bestialstwach niemieckich kolonizatorów
i konieczności wyzwolenia „czarnych niewolników Prus”.
Brytyjczycy i Niemcy w tej fazie kampanii bezwzględnie
traktowali Afrykanów — rozstrzeliwano ich na miejscu
lub wieszano, jeśli tylko istniało podejrzenie, że szpie­
gowali dla wroga. Mieszkańcy wiosek w strefie wojennej
uciekali w dzień do lasu, by na noc powracać do swoich
domów 25.
W dniu 6 listopada 1917 roku van Deventer rozpoczął
„fazę końcową operacji wschodnioafrykańskiej”, rzucając
do ataku świeżo sprowadzone jednostki brytyjskie i bel­
gijskie. Brygada Nigeryjska z północy i Lin-Force ze
wschodu zagroziły okrążeniem resztką sił gen. Wähle
nad Lukuledi, co spowodowało ostateczne wycofanie się
jego ludzi z tego rejonu. Van Deventer, „zaciskając
kleszcze” wokół Schutztruppe, pchnął za Niemcami
całość swoich sił, jednocześnie polecając Portugalczy­
kom, by zamknęli im drogę odwrotu. Niemcy byli już na
skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego, na ukoń­
czeniu była amunicja, żywność i zaopatrzenie. W szpita­
lach w Ndandzie, Massasi i Tschiwacie Lettow musiał
zostawić 470 białych i 900 askari, rannych i chorych26.
Na wolność wypuszczono 153 brytyjskich jeńców. Ma-
25 H. S c h n e e , op. cit., s. 293-295, 298.
26 L. B o e l l , op. cit., s. 382-385.
sowo niszczono karabiny i działa (w tym ostatnie armaty
z „Königsberga”), do których nie było już amunicji.
Wobec nacisków gubernatora Schnee, by wreszcie się
poddać, Lettow miał odmówić, twierdząc, że wojna
w Europie trwa nadal, a każdy żołnierz wroga ściągnięty
do Afryki „pomaga” Niemcom ją wygrać. W wąskiej
kolumnie siły Lettowa pośpiesznie szły na południe.
Zapasy chininy mogły wystarczyć jeszcze na dwanaście
dni, co zmusiło dowódcę Schutztruppe do bezwzględnej
redukcji liczby Europejczyków w maszerującym do
Mozambiku zgrupowaniu. Miało ono liczyć dwa tysiące
ludzi, w tym 300 Niemców. Przeniknięcie do Mo­
zambiku było szczegółowo przemyślanym posunięciem.
Schutztruppe musiały zostać możliwie jak najbardziej
zredukowane, gdyż nie było wiadomo, czy i jak uda
się zdobyć zaopatrzenie. Nie posiadano już prawie
amunicji, toteż przekraczając granicę Mozambiku, Let­
tow planował uzbroić się wyłącznie w zdobyczną
broń po zaatakowaniu dobrze zaopatrzonego, lecz nie­
ruchawego przeciwnika. Niemcy zaniechali wykorzy­
stywania karabinów na czarny proch z 1871 roku,
gdyż w obecnej sytuacji dym po wystrzale, zdradzający
aliantom ich pozycje, narażał ich na niespodziewany
atak moździerzowy27. W wojnie partyzanckiej liczy
się głównie mobilność i to zadecydowało o szczupłości
niemieckiego zgrupowania. Wiedziano, że kontynuując
kampanię, alianci utrzymają w ruchu ogromną liczbę
ludzi, zwierząt i samochodów, co w Mozambiku — kraju
praktycznie nietkniętym cywilizacją — będzie nie­
zmiernie trudne. Mała, ruchliwa i samowystarczalna
zaopatrzeniowo (żywiąca się w terenie) grupa Lettowa
miała uzyskać w ten sposób przewagę, mogąc de­
cydować o czasie i miejscu walki. Niemcy odzyskają

27 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 200-202.


więc inicjatywę strategiczną, którą jak się wydawało,
trwale utracili po przegranych bitwach w 1916 roku.
Zmniejszone Schutztruppe skręciły na zachód i posu­
wały się bezludnymi terenami wzdłuż granicznej rzeki
Ruwumy, wykorzystując fakt, że Portugalczycy oddalili
się od granicy, głęboko penetrując niemieckie terytorium.
Lettow liczył na aktualność raportów ekspedycji mjr.
Stuemera, poczynionych w północnym Mozambiku, oraz
zeznań tubylców wrogo nastawionych do Portugalczy­
ków. Niemieccy oficerowie wybierali najlepszych askari
na wyprawę do Mozambiku, oni zaś wzięli ze sobą
rodziny, tak jak zwykli to robić w dawnych wojnach
plemiennych ich przodkowie. Niektórzy czarni żołnierze
maszerowali, niosąc na ramionach swoje dzieci. Lettow
uszanował ich tradycje, aczkolwiek narzekał na niepo­
rządek, który w maszerujących kolumnach wprowadzały
kobiety askari28. Pościg za Letto wem zakłóciło nie­
spodziewane pojawienie się na prawej flance wojsk van
Deventera ocalonego garnizonu Mahenge kpt. Teodora
Tafla. Powstałe zamieszanie spowodowało utratę kon­
taktu z siłami Lettowa, dlatego nie orientowano się,
gdzie są Niemcy. Komunikacja z Portugalczykami szwan­
kowała, uniemożliwiając koordynację działań. Problemy
z komunikacją mieli również Niemcy — Lettow wyco­
fywał się w odległości kilkunastu kilometrów od nad­
ciągających żołnierzy Tafla, lecz obie grupy nic o sobie
nie wiedziały.
Tymczasem w dniach 21-25 listopada 1917 roku
dowództwo Schutztruppe w Berlinie przeprowadziło
przygotowywaną od miesięcy operację przerzutu do
Afryki Wschodniej sterowca z pomocą dla Lettowa29.
Wybrany sterowiec miał 226,5 metrów długości, 23,9
metrów średnicy, wyposażony był w pięć silników
28 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 200-202.
29 C. M i 11 e r, Battle for the Bundu..., s. 288.
Maybach o mocy 240 KM każdy i radiostację o mocy
800 watów. Mógł rozwijać prędkość 103 kilometry na
godzinę i zabrać ciężar 52 ton. Planowano, że po dotarciu
na miejsce sterowiec zostanie rozebrany — z powłoki
miały być uszyte namioty, z komór gazowych — śpiwory,
z dźwigarów i belek z duraluminium można było zbudo­
wać baraki, silniki zaś mogły być źródłem energii dla
radiostacji. Poza tym na pokładzie miały zostać przewie­
zione do Afryki trzy tony leków, tona broni i amunicji,
23 tony materiałów pędnych, 10 ton balastu wodnego
i tona żywności. Załoga (22 osoby pod dowództwem
kmdr. Ludwiga Bockholta) miała wejść w skład wojsk
Lettowa; po znalezieniu się w strefie tropikalnej wszyscy
na pokładzie mieli przebrać się w odpowiednio lekkie
mundury. Pomysłodawcą i organizatorem wyprawy był
Oberstabsarzt (lekarz wojskowy) dr Maximilian Zupitza,
który przed wojną służył w Niemieckiej Afryce Wschod­
niej. Wierząc w nieograniczone możliwości zeppelinów,
postanowił statkiem powietrznym wesprzeć obrońców
kolonii. Dnia 21 listopada oddelegowany w tym celu
przez Urząd Marynarki zeppelin L59 wystartował do
lotu z bułgarskiej bazy Jambol (stąd Brytyjczycy nazwali
go Terror of the Balkans — Postrach Bałkanów). Ad­
miralicja nadała operacji kryptonim „Chińska Parada”.
Lot sterowca obserwowano w Egipcie. Władze brytyjskie
wszczęły alarm, obawiając się, że zbombarduje tamę
w Asuanie. O planowanym locie niemieckiego sterowca
Ministerstwo Wojny w Londynie dowiedziało się już
9 listopada; do jego przechwycenia przygotowano dzie­
więć samolotów spośród 36 aeroplanów znajdujących się
w Afryce Wschodniej. Podążając wzdłuż Nilu, 23 lis­
topada sterowiec znalazł się nad Chartumem w środ­
kowym Sudanie, gdy o 2.50 w nocy otrzymał radiotele­
graficzny meldunek o opuszczeniu przez Lettowa płas­
kowyżu Makonde i zdobyciu przez aliantów Niemieckiej
Afryki Wschodniej. Brytyjczycy twierdzili później, że
celowo nadali Niemcom fałszywą informację, lecz Schnee
dementuje to, podając, iż wiadomość była oparta na
źródłach brytyjskich, lecz wysłano ją z Nauen pod
Berlinem, z którym sterowiec stale pozostawał w kon­
takcie30. W tej sytuacji operację przerwano i 25 listopada
sterowiec bezpiecznie powrócił do Bułgarii.
Wyprawa, choć zakończyła się niepowodzeniem, była
wielkim triumfem technicznym sterowców (odpowiednio
nagłośnionym przez propagandę państw centralnych),
czy to pod względem dystansu, czy czasu lotu nie do
pobicia przez ówczesne samoloty (lot trwał 95 godzin,
w tym czasie przebyto 6757 km ze średnią prędkością 71
km/h. W linii prostej L59 teoretycznie mógł dolecieć
z Bułgarii do San Francisco). Zastanawiające jest, jak
zamierzano wylądować (manewr lądowania sterowcem
długości ponad 200 m był niezwykle skomplikowany
i niebezpieczny, tym bardziej w trudnych warunkach
afrykańskich). Najprawdopodobniej też nie uwzględniano
w ogóle problemu z odnalezieniem zepchniętych do
dżungli wojsk Lettowa oraz alianckich przeciwdziałań.
To wszystko każe nazwać całe przedsięwzięcie komplet­
nym awanturnictwem. O L59 Lettow dowiedział się
30 The Times..., op.cit.; H. S c h n e e , op.cit., s. 260. Więcej na temat
lotu L59 — Maximilian Z u p i t z a, Luftschiff als Blokadebrecher, w:
Werner von L a n g s d o r f f , Deutsche Flagge... oraz A. C e l a r e k ,
Odyseja sterowca L 59, w: „Lotnictwo Aviation International” 1995, nr
3. W okresie międzywojennym historia eskapady niemieckiego sterowca
i obrony ostatniej afrykańskiej kolonii Niemiec zyskała szeroki rozgłos,
czego świadectwem może być fakt, że dotarła również do Polski. W 1937
roku słynny już wówczas pisarz i popularyzator lotnictwa Janusz Meissner
wydał w Warszawie książkę L59 poświęconą wyprawie zeppelina, w której
wymieszał fakty z fikcją, tworząc powieść sensacyjną dla młodych
czytelników. Występuje tam nawet gen. von Lettow-Vorbeck nazwany
„Żelaznym generałem”. O popularności tego utworu może świadczyć jego
dwukrotne wznawianie w okresie PRL — w 1958 oraz 1974 r. (Wydaw­
nictwo Literackie).
dopiero po wojnie. Pod koniec 1917 roku niemieccy
askari uciekający z brytyjskich jednostek, do których ich
przymusowo wcielono, rozpuszczali informacje o „olb­
rzymim ptaku”; krążyły o nim różne wieści, mieli go
widzieć mieszkańcy terenów na północ od Abisynii.
Wówczas Niemcy wzięli te rewelacje za fantazje typowe
dla bujnej wyobraźni Afrykanów 31.
Kapitan Tafel pozostawał w ciągłym marszu od połowy
października, ściągając po drodze zaopatrzenie. Z zachodu
ścigały go wojska rodezyjskie i belgijskie, równocześnie
van Deventer oddelegował oddział, który wespół z Por­
tugalczykami miał zniszczyć to ostatnie niemieckie zgru­
powanie. Siły Tafla poruszały się w trzech blisko siebie
maszerujących kolumnach. Mimo że unikano walk, by
dogonić Lettowa, straty w postaci rannych i chorych były
poważne. Odpierano ataki rodezyjskiej i belgijskiej straży
tylnej, jednocześnie ze wszystkich sił szukając wody — po
drodze głęboko przekopywano koryta wyschłych potoków.
Tafel, nie orientując się w ogólnej sytuacji, sądził mylnie,
że Lettow będzie się bronić na płaskowyżu Makonde.
Dobiegające stamtąd odgłosy detonacji (prawdopodobnie
angielskich bomb lotniczych) wzięto za potwierdzenie faktu,
że tam Schutztruppe toczą swą ostatnią bitwę32. Całe
zgrupowanie (w sumie 5471 osób, włącznie z Niemcami,
askari, tragarzami i ich rodzinami) skręciło więc na wschód,
wskutek braku środków komunikacyjnych nieświadomie
rozmijając się z Lettowem, idącym równolegle na zachód.
Dnia 26 listopada patrole Tafla dowiedziały się, że cały
Makondeland wpadł w ręce aliantów, a Niemcy przeszli
już Ruwumę. Wobec tego podjęto desperacką próbę do­
gonienia ich już w Mozambiku. Na drugim brzegu nie
znaleziono jednak śladu Schutztruppe. Pozbawiony wody,
żywności i pomysłu, co robić dalej, po zniszczeniu broni
31 L. B o e l l , op. cit., s. 387; H. S c h n e e , op. cit., s. 260.
32 L. B o e l l , op. cit., s. 394—396.
i amunicji, 28 listopada 1917 roku Tafel poddał się grupie
zaskoczonych Hindusów ze straży przedniej van Deventera.
Kampania w Niemieckiej Afryce Wschodniej dobiegła końca,
lecz równocześnie rozpoczęła się w Afryce portugalskiej,
gdzie przekroczywszy Ruwumę pod Ngomano wtargnął
Lettow na czele pozostałości Schutztruppe. Niemiecki autor
porównał tę ekspedycję do słynnej Anabasis Ksenofonta 33.

33 L. B o e l l , op.cit., s. 388-397; W. A r n i n g , op.cit., s. 316. W tym


samym czasie koło Przylądka Dobrej Nadziei niemiecki krążownik
pomocniczy „Wolf" kmdr. Nergera zatopił amerykański bark „John
Kirby” z ładunkiem 250 samochodów dla wojsk brytyjskich w Afryce
Wschodniej. Innym jego osiągnięciem było postawienie zapory minowej
pod Kapsztadem. J. G o z d a w a-G o ł ę b i o w s k i , T . W y w e r k a -
P r e k u r a t , Pierwsza wojna światowa na morzu, Warszawa 1997, s. 442.
Rozdział XII
KAMPANIA W MOZAMBIKU I RODEZJI
ZAWIESZENIE BRONI

Lettow przekroczył Ruwumę 25 listopada 1917 roku.


W portugalskiej kolonii znalazło się w sumie 38 nie­
mieckich oficerów, 12 oficerów sanitarnych, weterynarz,
217 podoficerów i żołnierzy, 1700 askari, 3900 tragarzy
i 470 boyów, do tego z taborem szło 600 czarnych
kobiet z dziećmi i 700 służących askari. Uszeregowane
w czternaście kompanii Schutztruppe miały przy sobie
jeszcze 30 ciężkich i siedem lekkich karabinów maszy­
nowych z niedużą ilością amunicji, 200 tysięcy sztuk
amunicji do karabinów wz. 1871 i dwa działa górskie
z zapasem kilkudziesięciu pocisków. W chwili wkroczenia
Niemców na południe od rzeki, Portugalczycy skoncen­
trowali trzy tysiące ludzi, chcąc zatrzymać i pobić Lettowa
między wioską Ngomano a rzeką Lujendą1. Niemcy ude­
rzyli na nich z marszu w tamtym rejonie. Lettow nie
wiedział, czy przeciwnikami byli Anglicy, czy Portu­
galczycy. Znajomy dźwięk portugalskiej broni uwolnił
go od wątpliwości. Lettow pisał, że podczas kampanii

1 L. B o e l l , op. cit., s. 399.


toczonej głównie w leśnej głuszy białym niezwykle
wyostrzył się słuch — potrafiono rozpoznać po odgłosie
wystrzału głuchy huk karabinów na czarny proch, ostry
ton niemieckich ckm-ów, podwójny dźwięk wydawany
przez karabiny angielskie oraz „czysty pogłos” portu­
galskiej broni kal. 6 mm2. Sam na czele głównego
zgrupowania, wspierany przez działko górskie, przystąpił
do szturmu na portugalski obóz w Ngomano, podczas
gdy wydzielony oddział kpt. Köhla przeprawił się nie­
zauważony przez Lujendę, po czym zaszedł Portugal­
czyków od tyłu i brawurową szarżą zdobył obóz, wy­
wołując panikę w szeregach wroga. W kilkugodzinnym
starciu zadano ciężką klęskę przeciwnikowi. Do niewoli
poszło 120 Portugalczyków i 415 kolorowych. Zdemo­
ralizowanych jeńców niedługo potem wypuszczono na
słowo honoru3. Po rozdzieleniu zdobyczy Niemcy ruszyli
wzdłuż doliny Lujendy w poszukiwaniu żywności. Z trzo­
nu sił wydzielono oddziały zaopatrzeniowe pod dowódz­
twem gen. Wahle i kpt. Köhla, którzy samodzielnie
likwidowali portugalskie posterunki i zdobywali potrzebne
środki. Zaopatrzenie, o które zamierzano desperacko
się bić, teraz samo wpadało Niemcom w ręce 4.
Maszerując u boku askari, niemieccy oficerowie mieli
teraz możność lepiej ich poznać. Wszyscy Murzyni
umieli świetnie wykorzystywać każdą okazję do zdoby­
wania żywności. Sami nie lubili pracować, ale bardzo
działał na nich przykład. Niemcy nauczyli ich dbać
o jeńców i szanować Czerwony Krzyż. Zauważono, że
niemieccy czarni żołnierze uważali się za lepszych od
angielskich; o sobie mówili Effendi (po arabsku „pan”),
a o nich Schemi (w suahili „rolnik”). Schutztruppe
towarzyszyli liczni tragarze idący z całymi rodzinami.
2 P. L e t t o w-V o r b e c k, Meine Erinnerungen..., s. 209.
3 Tamże, s. 209-210; L. B o e l l , op. cit., s. 399.
4 L. B o e l l , op. cit., s. 400.
Kolorowo poprzebierani, według dr. Deppe (lekarza
Schutztruppe) stanowili wdzięczną inspirację dla wsze­
lakich karykaturzystów. Mieli najprzeróżniejsze nakrycia
głowy — tropikalne hełmy angielskie i portugalskie,
czapki samochodowe, fezy, turbany, kapelusze Schutzt­
ruppe; nosili też różnokolorowe ubrania europejskie,
mundury khaki, plecaki. Z moskitier szyli koszule, za
spodnie służyły dziurawe kalesony; dużą wesołość wzbu­
dzał tragarz z dumą niosący na głowie porcelanowy
nocnik niczym hełm. W papierowych torbach niesiono
kury. Lettow zakazywał trzymania kogutów, gdyż ich
pienie mogło zdradzić wrogowi położenie niemieckiego
obozu. Tragarze Njamwezi byli bardzo muzykalni
— w marszu śpiewali swoje monotonne pieśni o „traga-
rzowaniu”, co Deppemu kojarzyło się z chórami cer­
kiewnymi5. Maszerowano przez sześć godzin dziennie,
od wczesnego ranka do południa, po czym rozbijano
obóz. Część ludzi budowała chaty, inni polowali, goto­
wały kobiety oraz czarny kucharz Schutztruppe Baba 6.
Na początku grudnia do Lettowa dotarł list od gen. van
Deventera z propozycją kapitulacji. Niemiecki dowódca
pominął go milczeniem, słusznie twierdząc, że alianci
zawsze proponują mu zawieszenie broni, gdy sytuacja im
nie sprzyja. Van Deventer tak opisywał teren dalszych
operacji:
„Część Portugalskiej Afryki Wschodniej, rozciągająca
się między rzekami Ruwumą i Zambezi oraz między
jeziorem Niasa a oceanem, tylko trochę ustępuje powierz­
chnią Francji. Większość tego obszaru stanowiła terra
incognita dla Europejczyków, nie było dobrych map tych
terenów. Gdzieniegdzie tubylcy żyli jak dotąd w stanie
nieskrępowanej wolności, gdzie indziej zaś bez przerwy
trwały bunty. Było tu tylko kilka dróg, linie kolejowe nie
5 L. D e p p e , op. cit., s. 1 1 , 48, 50-51, 59, 65-69, 71.
6 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s. 212-213.
istniały, prócz 48-kilometrowej kolejki wąskotorowej bieg­
nącej z Lumbo w głąb kraju na zachód od portu Mozam­
bique. Centralne okręgi kolonii były nieco lepiej rozwinięte,
stąd też naturalnie tam właśnie skierowali się Niemcy.
Portugalska Afryka Wschodnia była świetnym teatrem
działania dla małych i mobilnych sił, uniezależnionych od
stałych baz czy linii komunikacyjnych, obeznanych w sztuce
przeżycia w terenie, które starały się unikać bezpośrednich
starć z licznym przeciwnikiem i których celem było
utrzymać się jak najdłużej” 7.
Kwestia zaopatrzenia w broń została tymczasowo
rozwiązana — w ciągu dwóch tygodni kampanii w Mo­
zambiku Niemcy zdobyli 680 tysięcy sztuk amunicji, 12
ckm-ów, 750 nowoczesnych karabinów i 300 pocisków
artyleryjskich. Dnia 4 grudnia Lettow postanowił zająć
linię Mwembe-Chirumba-Lusinye-Montepwezi (były to
etapy, które jednocześnie miały osiągnąć jego trzy
kolumny); równocześnie wysłał oddział na wschód, gdzie
warunki aprowizacyjne wydawały się najkorzystniejsze.
W Chirumbie, dokąd posunął się Lettow z głównym
oddziałem, pozyskano bez oporu 800 paczek żywnoś­
ciowych i 50 worków mąki8. Patrole Wahle, Otto i Stem-
mermanna operowały między Mwembe i Likopolwe,
szukając żywności. W dniu 1 stycznia 1918 roku w po­
bliżu pojawiły się grupy Brytyjczyków, którzy przema­
szerowali tu z Fort Johnston nad jeziorem Niasa w celu
przeprowadzania rekonesansu. W przeciwieństwie do
Niemców, nie mogli liczyć na pomoc tubylców, którzy
chowali przed nimi żywność i przekazywali fałszywe
informacje, nie chcąc pomagać sojusznikom znienawi­
dzonych Portugalczyków. Władze portugalskie reagowały
na to, wieszając wszystkich tubylców, choćby tylko
7 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s. 214; The Times History of the

War, t. 19, s. 68.


8 L. B o e l l , op. cit., s. 400-401.
podejrzewanych o współpracę z Niemcami9. Najdalej na
wschód Mozambiku zaszedł oddział Köhla, który zdobył
szereg portugalskich placówek obronnych, wywołując
popłoch wśród mieszkańców leżącego niedaleko portu
Porto Amelia10.
Tymczasem van Deventer skoncentrował swoje siły nad
Ruwumą, obawiając się w każdej chwili powrotu Lettowa.
Gdy to nie nastąpiło, przerzucił regiment ze Złotego
Wybrzeża do Porto Amelia we wschodnim Mozambiku,
gdzie miał wspierać lokalne siły portugalskie w natarciu na
flankę Lettowa, tworząc tzw. Pam-Force. Generał Northey
zebrał część sił rodezyjskich na południu niemieckiej
kolonii, a część przesunął do Fort Johnston, skąd wypusz­
czały się na rekonesanse, zagrażając od zachodu skrzydłu
i tyłom Schutztruppe11. Anglicy niszczyli magazyny zaopa­
trzeniowe zorganizowane przez Niemców, dlatego głównym
celem komand Wahle, Otto, Köhla i Göringa stało się
ochranianie tych obiektów. Położenie aprowizacyjne Niem­
ców zaczęło się pogarszać pod koniec stycznia — tubylcy
ukrywali żywność i uciekali. Działania wrogich sił zmuszały
Lettowa do ciągłego rozpraszania kompanii Schutztruppe,
które później marnowały mnóstwo czasu, by się znów
połączyć. Niewielkie niemieckie zgrupowanie musiało
kontrolować zbyt duży obszar. Manewrowość wojska
Lettowa, już i tak ograniczona, została jeszcze zmniejszona
przez porę deszczową, wskutek której wezbrały liczne
strumienie i rzeki, zatapiając duże połacie lądu, zrywając
mosty i zmuszając żołnierzy do poruszania się czółnami.
Niemcy radzili sobie z powodzią dzięki sprawnej budowie
czółen. Plantator Gerth zorganizował grupy tubylców,
którzy w dwie godziny budowali jedno czółno. Wkrótce
9 B . F a r w e l l , op. cit., s . 342; H. S c h n e e , Deutsch Ostafrika...,

s . 323.
10 L. B o e l l , op. cit., s . 402.

11 Tamże, s. 402-404.
miały je wszystkie kompanie. Korzystnym efektem było to,
że przestano się bać pory deszczowej. Tymczasem szkod­
liwy wpływ na morale askari zaczęły wywierać angielskie
ulotki w języku suahili, zrzucane z samolotów w zachodnim
Mozambiku, które redagował płk Baxter:
„Do niemieckich askari. Pozdrawiam was i przynoszę
posłanie od Bwana Kubwa [przywódcy — przyp. aut.]
Anglików: Niemcy okłamują was, wyjaśnię wam jak
— mówią wam, że wojna w Europie szybko się skończy,
a oni pokonają Anglików. Ja pytam, skąd Niemcy mogą
cokolwiek o tym wiedzieć, jeśli żyją w buszu jak zwierzęta,
nie mając ani Boma (fortu), ani parowców, ani okrętów
wojennych, nawet telegrafu. Wojna w Europie potrwa
jeszcze wiele miesięcy; skończy się dopiero tego dnia, gdy
ich cesarz padnie do stóp naszemu Bwana Kubwa. Potem
mówili — poczekajcie, wkrótce dostaniecie żołd. Ale skąd
niby wezmą «Fetha» — pieniądze? Dają wam banknoty,
ale to tak, jakby dawali liście spadłe z drzew. Popatrzcie,
co jest napisane na banknotach — «każdy banknot jest
zagwarantowany przez Rząd Cesarski». Gdzie rząd cesarski,
ich «Serkal» może coś zagwarantować? Chyba tylko
w buszu! Gdy przekraczaliście Ruwumę, powiedzieli wam:
teraz Anglicy nie będą już nas ścigać, dadzą nam spokój,
to już koniec. Lecz czy my przestaliśmy już z wami
walczyć? Czy daliśmy wam spokój? Czy nie słyszeliście
naszych licznych karabinów? [...] Zanim złapiemy ostatnich
Niemców, dostaniecie pozwolenie na powrót do waszej
ojczyzny, a do końca wojny będziecie przebywać w Zomba
lub Blantyre, gdzie damy wam dobrze zjeść i nie będziecie
musieli już więcej pracować. [...] Żadnemu askari, który do
nas przyjdzie, nie stanie się krzywda”12.
Zmęczenie i beznadziejność sytuacji w obcym kraju
spowodowały, że te przedsięwzięcia Anglików trafiały na

12 Cyt. za: L. B o e l l , op.cit. , s. 403-404.


podatny grant. W styczniu z 9 kompanii zdezerterowało
112 askari i 150 tragarzy (10 procent sił niemieckich
w tamtym rejonie). Murzyni obawiali się, że jeśli będą dalej
maszerować, to zapomną drogi do domu. Atakowani przez
Rodezyjczyków z zachodu i Portugalczyków ze wschodu
Niemcy szli na południe. Zorganizowano prowizoryczną bazę
w Nanungu, dokąd tubylcy znosili owoce, jamy i orzeszki
ziemne. Lettow z upodobaniem oddawał się grzybobraniu.
Okazało się, że w okolicy znaleziono mnóstwo zdrowych
i pożywnych grzybów, afrykańskich odpowiedników piecza­
rek, kurek i borowików, którymi można było uzupełnić braki
w zaopatrzeniu13. Tymczasem oficjalnie proklamowano
powstanie brytyjskiego protektoratu nad Tanganiką, czemu
towarzyszyła demobilizacja wojsk, które wracały do Anglii,
Indii, Nigerii i Afryki Południowej. Powszechnie uważano, że
zagrożenie ze strony Niemców minęło bezpowrotnie. Pościg
za Lettowem miały kontynuować już tylko czarne formacje
— 18 batalionów Kings African Rifles, które porozsyłano do
Zomby w Niasalandzie oraz do wschodniego, zachodniego
i południowego Mozambiku. Na podstawie układu między
rządami brytyjskim i portugalskim van Deventer został
mianowany głównodowodzącym wszystkimi siłami zbrojny­
mi w Mozambiku. Na początku lutego wzmocnił on Pam-
Force; równocześnie zgromadził na południowej granicy
Niemieckiej Afryki Wschodniej siły gen. Northeya, a reszta
wojsk rodezyjskich miała operować nad rzeką Lurio pod
Liomą w głębi Mozambiku z baz w Niasalandzie. Portugalska
ruchoma kolumna w sile 1500 ludzi miała uderzyć ze
wschodu na oddział Köhla nad rzeką Msalu, Pam-Force
z Porto Amelia na zachód, do Rodezyjczyków zaś należało
„zamknięcie sieci” wokół Schutztruppe.
W dniu 27 marca 1918 roku Pam-Force pod dowództwem
gen. W. F. S. Edwardsa rozpoczęły natarcie na zachód,
13 L. B o e l l , op. cit., s. 405; P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit.,
s. 224-226.
mając naprzeciwko siebie oddział Köhla. Podczas wypadu
Pam-Force wspierała je tzw. Rosecol (kolumna płk. Rose),
która starła się z Köhlern, ponosząc spore straty. Jedno­
cześnie na inne niemieckie zgrupowanie pod Medo uderzyła
Kartwocol (Kings African Rifles two column — 2 kolumna
batalionu KAR), która zmusiła Niemców do porzucenia
fortu w Montepwezi. Tak to wspominał płk Rose:
„17 kwietnia natknięto się na wroga w okopanej pozycji
18 mil na zachód od Medo. Bitwa trwała cały dzień, wróg
wycofał się w nocy. Teren był niezwykle trudny, dżungla
gdzieniegdzie była tak gęsta, że ścieżki przypominały
tunele w ścianie bambusów i trawy słoniowej, a długie
odcinki dróg bardziej nadawały się dla łodzi niż transportu
motorowego” 14.
Dnia 1 kwietnia 1918 roku stan liczebny Schutztruppe
wynosił 270 Europejczyków i 1510 Afrykanów, podczas
gdy siły alianckie w Mozambiku obejmowały dwa tysiące
Brytyjczyków, 13 tysięcy czarnych i Hindusów, 2500
Portugalczyków i 5000 portugalskich askari. Według danych
statystycznych w Afryce Wschodniej stacjonowało wówczas
w sumie 49 035 żołnierzy brytyjskich (17 000 białych
i 21 000 czarnych, reszta — Hindusi) oraz 124 447 traga­
rzy15. Wobec dużych strat w ludziach Köhl wycofał się
i dołączył do Lettowa w Nanungu. Anglicy szturmowali tę
bazę z zachodu. W początkach maja Lettow odparł pod
wzgórzem Kireka zgrupowanie płk. Bartona, który jednak
zdołał zamknąć się w pobliskim forcie, skąd zaciekłym
ogniem zatrzymywał Niemców. W nocy Barton zdołał się
wycofać. Podczas bitwy pod Kireką-Bergiem poległo 14
Anglików i 91 angielskich askari, a trzech oficerów dostało
się do niemieckiej niewoli. Również Niemcy ponieśli duże
straty — zginęło sześciu białych, 24 askari, rany odniosło
11 Niemców, 67 askari, 28 tragarzy. Straciwszy wielu ludzi
14 The Times History of the War, t. 19, s. 70.
15 L. B o e l l , op. cit., s. 407- 408.
i nieco amunicji, Niemcy zostali zmuszeni do porzucenia
bazy w Nanungu. Lettow był w fatalnym stanie — musiał
usunąć paznokieć palca u nogi, wskutek zakażenia po
ukąszeniu przez pchłę piaskową, a do tego źdźbłem trawy
słoniowej zranił sobie prawe oko. Lewym okiem (które
miał uszkodzone po walkach z Hererami w 1906 roku)
widział tylko przez okular. Nie mając jednak szkieł, przez
jakiś czas nie widział nic, więc nie tylko nie mógł czytać
pism ani map, ale potrzebował pomocy nawet w najprost­
szych czynnościach16. Gdy Niemcy posuwali się w kierunku
centralnego Mozambiku, van Deventer, starając się ich
zatrzymać, musiał znacznie wydłużać linie komunikacyjne
swoich oddziałów. Lettowa ścigały: Rosecol na czele z gen.
Griffithsem (któiy zastąpił Edwardsa) oraz Kartwocol,
która 21 maja stoczyła walkę ze strażą tylną kpt. Köhla pod
Koriwą. Lettow zatrzymał się i z trzonem sił pospieszył mu
na pomoc. Mimo potężnego natarcia na linię Brytyjczyków
pod górą Tomsha, nie udało się Niemcom odzyskać
utraconego zaopatrzenia. Podczas bitwy do akcji weszły
brytyjskie moździerze. Pojawiła się groźba odcięcia tyłów
przez atak Rosecol i Kartwocol, które dotarły ze wschodu
na miejsce starcia, wobec tego Lettow przerwał szturm
i nocą cofnął się do Koromy. Niemcom nie udało się rozbić
Brytyjczyków, ale kolumna Griffithsa poniosła bardzo
ciężkie straty — poległo lub zostało rannych 195 żołnierzy
(25 procent stanu), po stronie niemieckiej zginęło czterech
Europejczyków, 12 askari i jeden tragarz; rany odniosło 14
Niemców, 61 askari i 13 tragarzy. Duża była liczba
zaginionych — trzech Niemców, 18 askari, 296 tragarzy,
20 boyów Europejczyków, 114 boyów askari i 78 kobiet.
Niewielka część zaginionych dostała się do niewoli, więk­
szość zdezerterowała bądź po prostu zgubiła się w buszu.
Całe zaopatrzenie czterech kompanii przepadło. Tylko

16 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s. 231.


cudem niewoli uniknął gubernator Schnee, który powoli
posuwał się wraz z głównymi siłami na czele z małą
karawaną niosącą jego bagaże. Podczas ucieczki Schnee
musiał je porzucić i tylko dzięki temu zdołał dogonić
Lettowa. Po drodze spalono worki wypełnione przedwojen­
nymi banknotami, którymi Schnee chciał spłacić żołd
askari, a które Lettow słusznie uznał za bezwartościowe
papiery 17.
Utrata dużej ilości amunicji spowodowała kryzys zaopat­
rzeniowy. Aby go przezwyciężyć, Niemcy musieli na jakiś
czas porzucić akcje bojowe i zdwoić wysiłki w wy­
szukiwaniu portugalskich zapasów. Spowalniających marsz
rannych i chorych trzeba było zostawić po drodze. Tym­
czasem Pam-Force, Rosecol i Kartwocol przyśpieszyły
pościg. Generał Edwards zaczął wprowadzać elementy
nowej taktyki, korzystając z doświadczeń walk z niemiec­
kimi komandami. Z dokumentów zdobytych przez Lettowa
wynikało, iż Anglicy zamierzali rozproszyć swoje siły na
dużym obszarze; zadaniem tych oddziałów było ciągłe
podtrzymywanie kontaktu bojowego z Niemcami. Miały
ich okrążać, wdzierać się między niemieckie kompanie
i wciąż atakować ich flanki i tyły. Edwards nie wiedział
o tym, że Niemcy znają jego plany. Gdy po blasku ognisk
udawało się Anglikom odnajdywać niemieckie obozy, to
na miejscu okazywało się, że to na nich zastawiano
zasadzki — miażdżąca przewaga ogniowa pozwalała Niem­
com szybko rozbijać rozproszone i nieskoordynowane ataki
aliantów, którzy zbyt wolno przemierzali busz. Polowania
na angielskie patrole przysparzały jednak strat także Schutz­
truppe — Niemcy w gęstym buszu ostrzeliwali się na­
wzajem bądź brali nieprzyjaciół za swoich18. Podczas walk
w leśnych ostępach czarni żołnierze z wojsk brytyjskich
17 L. B o e l l , op. cit., s. 410-411; P. L e t t o w-V o r b e c k, op.cit.,

s. 237.
18 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 240-241.
stosowali różne formy kamuflażu — malowali się mazią
możliwie najlepiej imitującą kolor liści, niekiedy w bardzo
różnych odcieniach zieleni. Również niemieccy askari
kamuflowali się, wyplatając sobie „narzuty” z trzciny19.
Van Deventer tak przedstawił problemy, jakim musiał
sprostać na tym etapie kampanii:
„Ciężko było uzyskać wiarygodne informacje od tubyl­
ców, jako że nieprzyjaciel przekupił ich wodzów ubraniami
i innymi dobrami, które zdobył między Alto Moloque
a Lugellą. W ten sposób nie tylko pozbawił nas źródła
informacji, lecz także sam zdobywał aktualne wiadomości
o naszych ruchach. [...] Nasze kolumny robiły wszystko co
możliwe, by dopaść Niemców, lecz nie udawało się ani
odnaleźć ich kwatery głównej, ani utrzymać kontaktu
między sobą w sytuacji, gdy ich ruchy były tak szybkie.
Nasze ruchome grupy nie nadążały z pościgiem; do tego
jeszcze radiostacje miały bardzo ograniczony zasięg w gęs­
tym buszu” 20.
Zamiar okrążenia Lettowa spełzł na niczym, do tego
poniesiono wysokie straty; kompletnie przy tym nie orien­
towano się w planach Niemców. Burski zwiadowca wal­
czący u boku Niemców (van Rooyen lub Nieuwenhuizen)
stwierdził — „To śmieszna wojna. My ścigamy Portugal­
czyków, a Anglicy ścigają nas” 21.
Van Deventer, zablokowawszy północny Mozambik,
ustanowił linię obronną na południu. Obsadzili ją Portugal­
czycy mjr. Silvy Leala oraz kolumna płk. Philippsa
(Philcol) przerzucona z Lindi do Mosambique, a stamtąd
przesunięta lądem. Rodezyjczycy kontynuowali wypady
z Niasalandu, Pam-Force, Rosecol i Kartwocol szły śladem
niemieckiej straży tylnej; wschodniej granicy Niasalandu
pilnowały kolumny płk. Fitzgeralda (Fitzcol) i Shorthose’a
19 L. D e p p e , op. cit., s. 226-227.
20 The Times History of the War, t. 21, s. 70.
21 B. Far w e l l , op. cit., s. 347.
(Shorteoi), a port Quelimane, który mógł stać się celem
Niemców, otrzymał garnizon płk. Rosy. Lettow chciał
teraz zdobyć ważne centrum administracyjne Alto Molo-
que, gdzie miał nadzieję pozyskać nieco zaopatrzenia.
Walka nie była jednak konieczna, gdyż lokalny oddział
portugalski został 12 czerwca znienacka wzięty do niewoli
przez szpicę kpt. Müllera. Müller po prostu nagle wyłonił
się z buszu naprzeciw dużego europejskiego budynku,
gdzie na werandzie portugalscy oficerowie spokojnie
siedzieli, pijąc kawę. Wszyscy od razu poszli do niewoli22.
Zdobyto tam wreszcie 650 paczek z żywnością, dużo
dobrych map obejmujących obszary wokół Quelimane
(obszar pod kontrolą tzw. Towarzystwa Lugella) oraz
cenne angielskie i portugalskie dokumenty wraz z pocztą,
skąd dowiedziano się o działaniach aliantów ewakuujących
wszystkie zapasy amunicji ze szlaku Niemców. By od­
naleźć wrogie karawany zaopatrzeniowe i napaść na nie,
kpt. Müller wyruszył na czele niewielkiego oddziału. Dnia
15 czerwca pod Alto i Ligonyą, 16 — koło Nampave i 17
— pod Muyebą udało mu się zaatakować zaskoczonych
Portugalczyków. Rozpraszając ogniem portugalską eskortę,
Niemcy musieli radzić sobie z własnymi i wrogimi
tragarzami, którzy wszystko rabowali, po czym uciekali
z łupem. Udało się zaprowadzić porządek i uratować 150
ton zapasów żywności, 300 kanistrów z benzyną, samo­
chód, dwa motocykle, działo 4,5 cm z 19 pociskami, 16
kartaczy, dwa ckm-y, 40 karabinów, 13 tysięcy nabojów
i 40 paczek z lekarstwami. Wszystko, czego nie zdołano
zabrać, zniszczono 23.
W warunkach kampanii w Mozambiku konieczne było
wykorzystywanie tubylczych zwiadowców; czerpanie in­
formacji z ich raportów wymagało nierzadko dużej wyob­
22 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit., s. 242; L. B o e l l , op. cit.,
s. 412-413.
23 L. B o e l l , op. cit., s. 413.
raźni. W swojej autobiografii Lettow przytacza przykładowo
taki meldunek: „Szedłem, spałem, szedłem, spałem, szed­
łem, aż doszedłem na miejsce, gdzie zobaczyłem, że było
aż gęsto od Anglików licznych jak trawa”. Oznaczało to,
że zwiadowca w odległości trzech dni marszu zobaczył
wielu Anglików; nie wiadomo tylko, czy 50, czy 5000.
Zewsząd nadchodziły sprzeczne meldunki, na których
sprawdzenie nie było czasu. Dodatkowy problem stanowi­
ły informacje od tubylców nieznających suahili. Wówczas
Niemcy całkowicie polegali na swoich askari, którzy
nauczyli się tymczasem miejscowych dialektów i mogli
tłumaczyć24. Van Deventer koordynował działania Rode­
zyjczyków z zachodu, Portugalczyków w garnizonach
portowych i na posterunkach oraz brytyjskich kolumn
pościgowych, zamierzając osaczyć Niemców pod Queli-
mane, po czym zepchnąć ich na wybrzeże i ostatecznie
pobić nad samym oceanem. Na razie jednak Niemcy
bardzo sprawnie wycofywali się; 22 czerwca opuścili
Alto Moloque, które kilka godzin później zajął batalion
KAR. Quelimane obsadziło 200 angielskich i portugals­
kich marynarzy, których miała wspierać ogniem kanonier-
ka „Thistle” i krążownik portugalski „Adamastor”. Obro­
ną dowodził płk Rosa, który kazał ufortyfikować zabudo­
wania portowe. Philcol i Kartwocol ofiarnie podążały
w ślad za Lettowem. Niemcy wyruszyli w kierunku
Nhamacurry 27 czerwca, upewniwszy się, że poszukiwa­
ny przez nich magazyn amunicyjny Kokosani znajduje się
w tym rejonie. Trzon sił wyprzedził Müller, który dotarł­
szy do plantacji, stwierdził obecność żołnierzy wroga.
Sądząc, że ma do czynienia z obstawą magazynu, prze­
prawił się przez rzekę Likungo, po czym 1 lipca uderzył
na Portugalczyków broniących się w zaroślach sizalu
i w małej cukrowni. Kompletnie zaskoczeni, w panice
24 P. L e t t o w-V or b e c k, Mein Leben, s. 147; Meine Erinnerungen...,

s. 247.
porzucili pozycje, a wraz z nimi cały sprzęt25. Dnia 2 lipca
na pole walki nadeszły główne siły Lettowa, który
bezzwłocznie rzucił do ataku dwie kompanie, kierując je
na stanowiska Portugalczyków skupione przy dworcu
kolejowym (między plantacją Nhamacurra a portem Queli-
mane było połączenie kolejowe). Porucznik Ruckteschell
opanował wysokie kopce termitów, rozstawił tam karabiny
maszynowe i zza kopców celnym ogniem omiatał wrogie
linie. Alianci odpowiadali równie silnym ostrzałem, trzy­
mając Niemców na dystans. Zapadł zmrok, więc Lettow
cofnął swoich ludzi do obozu, a na wysuniętej placówce
zostawił oddział kpt. Poppe. Nad ranem podciągnięto
zdobyczne działa, po czym z odległości kilkuset metrów
zaczęto ostrzeliwać dworzec26. Niemcy otworzyli koncen­
tryczny ogień ze wszystkich ckm-ów, unieruchamiając
wroga na pozycjach; jednocześnie pokryto je ogniem
artyleryjskim. Wtedy askari poderwali się i momentalnie
przebiegli „ziemię niczyją”, ruszając do zaciekłego natar­
cia na bagnety. Niemcy zdobyli okopy i 3 lipca wyelimi­
nowali wszelki opór. Czarni żołnierze brytyjscy rzucili się
do ucieczki w kierunku rzeki (zwanej również Nhamacur­
ra), gdzie ponad stu z nich utonęło, a wraz z nimi dowódca
batalionu KAR, ciężko ranny mjr Gore-Browne. W sumie
podczas bitwy zginęło 209 żołnierzy alianckich, a do
niewoli poszło pięciu białych, 421 kolorowych żołnierzy
oraz 117 Portugalczyków. Prawdopodobnie poległo lub
później zmarło z ran czterech Niemców i 36 askari.
Zdobyto pięć ciężkich i dwa lekkie karabiny maszynowe,
185 karabinów, 227 tysięcy sztuk amunicji, 200 ton mąki
kukurydzianej i orzeszków ziemnych, siedem tysięcy
litrów alkoholu, setki konserw, lekarstwa, koce, różne
elementy zaopatrzenia. Do tego jeszcze rzeką nadpłynął
tutaj mały parowiec z dużym zapasem chininy. Angielski
25 L. B o e l l , op. cit., s. 413-414.
26 P. L e t t o w-V o r b e c k, Meine Erinnerungen..., s. 25-254.
lekarz dopiero po wyładowaniu swego ładunku zdał sobie
sprawę z fatalnej pomyłki — trafił do niewoli, a chinina
zasiliła ekwipunek medyczny niemieckich lekarzy 27.
Odniesiono wspaniałe zwycięstwo; wszyscy żołnierze
mogli przezbroić się w najnowocześniejszą broń angielską
i portugalską. Część zdobycznego alkoholu zabrano dla
rannych, część zaś została skonsumowana; resztę wódki
i wina, którego nie wypito, wylano do rzeki. Morale askari
osiągnęło punkt szczytowy. Lettow już dawno nie cieszył
się taką popularnością wśród podwładnych. Obawiając się
niemieckiego szturmu, alianci nie odważyli się wyjść
z umocnionych pozycji w Quelimane. Cywilów wziął na
swój pokład „Adamastor”, a tymczasem w drodze był już
krążownik „Sao Gabriel” który wypłynął z Lizbony z posił­
kami w postaci batalionu piechoty morskiej. Plan znisz­
czenia Schutztruppe nad oceanem całkowicie się nie
powiódł28. Alianci mogli ewakuować się tylko morzem,
odwrót odcinała im olbrzymia rzeka Zambezi, która poniżej
Quelimane wpadała do oceanu. Lettow jednakże nie miał
zamiaru wykrwawiać swoich sił w beznadziejnym szturmie
— Schutztruppe obróciły się i ruszyły forsownym marszem
na północny wschód. Philcol, Kartwocol i GCMI (Gold
Coast Mounted Infantry — oddziały konnej piechoty
Regimentu ze Złotego Wybrzeża) pod dowództwem gen.
Edwardsa dopiero po tygodniu zdały sobie sprawę ze
zmiany marszruty Niemców i zdążyły tylko na chwilę
dogonić straż tylną Lettowa pod Osiwą 15 lipca. Nową
taktyką aliantów było wykorzystywanie do zwiadu w buszu
jednostek konnych, a więc w Porto Amelia stworzono
cztery szkółki jeździeckie dla afrykańskich żołnierzy.
Wydzielano oddziały do walki, do zdobywania żywności
oraz grupy sanitariuszy i tragarzy. Były trzy kategorie
tragarzy — jedni do noszenia osobistych ubrań i łóżek
27 L. B o e l l , op. cit., s. 415-416; L. D e p p e , op. cit., s. 166.
28 L. B o e 11, tamże.
Europejczyków, inni żywności, a odrębna grupa transpor­
towała sprzęt. Amunicję przewożono na osłach, zdarzało
się jednak, że trzeba je było ubić dla żołnierzy; wtedy
jednostki ścigające Niemców były sparaliżowane i musiały
czekać na naboje29. Anglicy zawzięcie ścigali Niemców,
wchodząc z nimi w kontakt bojowy podczas przeprawy
przez rzekę Namirrue. Lettow na czele 6 kompanii zwrócił
się ku przeciwnikowi. Współdziałając z Miillerem zdołał
w nocy niepostrzeżenie podejść przeciwnika, po czym
w wyniku brawurowego ataku wzięto do niewoli dowódcę
i cały sztab 3 batalionu KAR. Żołnierze alianccy wpadli
w panikę i uciekli do lasu. Próbowano ich wyłapywać,
lecz noc skutecznie temu przeszkodziła. Pośpiesznie
ściągnięte posiłki brytyjskie ostrzeliwały niemiecki obóz
z pobliskiego wzgórza, które podczas przedłużających się
walk zdołali opanować żołnierze Miillera, atakując pozycję
przeciwnika przy wsparciu zdobycznego moździerza.
Kartwocol nie zdążył z odsieczą powstrzymany ogniem
kompanii kpt. Köhla. Brytyjski pułkownik Dickinson,
dowódca batalionu KAR, gdy tylko się poddał, wypytywał
naokoło niemieckich oficerów, gdzie jest Lettow, twier­
dząc, że chce uścisnąć mu dłoń. Dowódca Schutztruppe
ze śmiechem spełnił jego prośbę. Angielscy jeńcy na ogół
z humorem podchodzili do swojej nowej sytuacji, w prze­
ciwieństwie do Portugalczyków. Portugalski oficer do
tego stopnia narzekał na niewygody, że Lettow chciał
wypuścić go na wolność; mimo to wolał on pozostać
w niewoli. Anglicy pogardzali Portugalczykami, wyśmie­
wali ich tchórzostwo i unikali ich towarzystwa, jako że
wielu z nich cierpiało na syfilis.
Pod Namirrue 23 lipca 1918 roku Niemcy zdobyli dwa
lekkie karabiny maszynowe, 90 zwykłych karabinów, 10
tysięcy nabojów, 15 koni. Te zdobycze pozwoliły Niemcom

29 B. G a r d n e r , German East..., s. 179-182.


przezbroić się na brytyjskie karabiny maszynowe30. Po
tych starciach Schutztruppe wykonały ostry zwrot na
wschód, licząc na przejęcie miejscowych zapasów. W tym
czasie Lettow dokonał reorganizacji swoich sił. W ciągu
ośmiu miesięcy kampanii w Mozambiku liczba askari
spadła z 1790 do 1190. Ubyło blisko 600 ludzi, czyli
przeszło 1/3, dlatego Lettow postanowił uzupełnić straty
i pośpiesznie wyszkolił 310 najsilniejszych tragarzy na
askari. Wszyscy tragarze, włącznie z kucharzem, chcieli
teraz zostać askari. Spośród 281 Europejczyków dotrwało
197 — tutaj strat nie było jak nadrobić. Obliczając,
że co miesiąc ubywa mu 10-11 białych, dowódca Schutz­
truppe zdecydował się ograniczyć akcje bojowe do nie­
zbędnego minimum, zamierzając utrzymać się jeszcze
przez dłuższy czas 31.
Tymczasem van Deventer rozbudowywał odpowiednie
dla samochodów bite drogi z Niasalandu do Mozambiku,
linie telegraficzne i radiostacje, angażując tysiące robot­
ników. Krok w krok za Niemcami posuwał się niestrudzony
gen. Edwards. Lettow podjął wówczas marsz na zachód,
aby zaopatrzyć się w brytyjskich magazynach w Regone.
Uprzednio spróbował pozbyć się uciążliwego Edwardsa,
dlatego pozornie zwrócił się w kierunku południowym.
W tym czasie, ku niedowierzaniu Niemców, do ich obozu
dotarło 10 askari, którzy zaginęli podczas bitwy pod Koriwa
21 maja. Okazało się, że ich patrol, straciwszy wtedy
kontakt z głównymi siłami, zaczaił się w buszu, po czym
ruszył śladem Lettowa. Czarni żołnierze, przez trzy miesiące
pozbawieni kierownictwa białych, posuwali się przez
Mozambik, żywiąc się w terenie i zdobywając broń na
Anglikach, na których samodzielnie zastawiali zasadzki.
Po wojnie Brytyjczycy usprawiedliwiali swoje porażki
30 P. L e t t o w - V o r b e c k , op. cit. , s. 234; L. B o e l l , op.cit.,
s. 417-418.
31 L. B o e l l , op. cit., s. 417-418.
w Afryce Wschodniej tym, że w kompaniach Schutztruppe
przypadało więcej białych oficerów na określoną liczbę
kolorowych rekrutów. Najwyraźniej nie rozumiano oczywis­
tej wówczas dla Niemców prawdy, że żołnierz kolorowy
nie ustępuje białemu pod względem umiejętności i inic­
jatywy32. Lettow błyskawicznie zajął brytyjski posterunek
Ile, po czym niespodziewanie obrał kierunek północno-
-zachodni, dzięki czemu wkrótce zgubił prześladowców.
Van Deventer, gdy tylko dowiedział się o nowym kierunku
marszu Niemców, 22 sierpnia nakazał natychmiastową
ewakuację wszystkich magazynów leżących na ich trasie.
Na miejscu stał batalion gen. Hawthoma, który miał
zatrzymać Lettowa; konne oddziały Edwardsa zaś miały
zaatakować jego tyły. Anglicy zdołali wreszcie uniezależnić
się od stałych baz zaopatrzeniowych — żywili się w terenie
i zyskali przy tym na mobilności. Wysyłali przodem
oddziały zaopatrzeniowe, które zdobywały żywność na
tubylcach, a za nimi posuwały się główne siły, między
które rozdzielano zapasy. Tak bezceremonialnie obrabowy­
wana ludność uważała za wrogów wszystkich umunduro­
wanych żołnierzy, zarówno czarnych, jak i białych. W tym
czasie zaczęły się też problemy Brytyjczyków z ich
kolorowymi podwładnymi. Jeden z batalionów po przybyciu
do Nairobi dostał rozkaz rozbrojenia kompanii KAR, która
zbuntowała się, gdy skierowano ją do spacyfikowania
Masajów. Od czasu wycofania się Niemców Masajowie
bezkarnie rabowali i niszczyli ich mienie, przy czym
wcześniej byli dyskretnie wspierani przez gen. Smutsa,
a teraz zaczynali być groźni dla nowych panów kolonii 33.
Dnia 24 sierpnia Niemcy z marszu uderzyli na pozycje
KAR pod Regone i Numarroe. Tamtejszy fort zdobyto po
32 L. B o e l l , op. cit., s. 418-419; A. H a y w o o d , F . C l a r k e , The

History of the Royal West African Frontier Force, Aldershot 1964, s. 248.
33 P. L e 1 1 o w - V o r b e c k , op.cit., s. 266, Brian G a r d n e r , op.cit.,

s. 186.
walce w nocy, równocześnie Lettow wysłał oddział w celu
zdobycia Regone. Spowalniani przez pogodę Niemcy dotarli
tam dopiero 26 sierpnia, uprzedził ich jednak batalion KAR.
By uniknąć strat, Lettow próbował obejść przeciwnika.
Udało się, ale na jego drodze był jeszcze magazyn Lioma
obsadzony przez KAR. Gdy Niemcy ruszyli do ataku fron­
talnego, na ich flance pojawiły się odwody gen. Hawthoma,
co zmusiło Schutztruppe do natychmiastowego oderwania
się od przeciwnika i pomaszerowania na północ. Brytyjczykom
udało się rozbić grupę niemieckich tragarzy, pozbawiając
Niemców cennego zaopatrzenia. Lettow również poniósł
dotkliwe straty w kadrze oficerskiej34. Zdołał 2 września
przejść rzekę Lurio, lecz zmęczenie żołnierzy zmusiło go do
ogłoszenia Ruhetag (dnia odpoczynku), pierwszego od wielu
tygodni. Wykorzystali to żołnierze z Kartwocol, znienacka
atakując niemiecką straż tylną, ale Lettow przystąpił do
kontrataku, w którym zadał ścigającym go Brytyjczykom
straty zmuszające ich do zatrzymania się; sam jednak również
się wykrwawił. Poległo 9 Niemców, 30 askari, 13 tragarzy
i boyów, rannych zostało 25 Niemców i 108 askari, 62
tragarzy i boyów. Zaginęło lub poszło do niewoli 46 askari
i 242 tragarzy. Częściowo wskutek wrogiego ostrzału, a częś­
ciowo przez dezercje ubyło jeszcze 120 tragarzy oraz czarnych
jeńców. Poległo dwóch dowódców kompanii — por. Schrötter
i por. Freund, ranni zostali oficerowie Göring, Poppe i por.
Boell. Najciężej ranni, nienadający się do transportu, musieli
zostać przekazani Brytyjczykom. Podczas odwrotu wystrzelano
też mnóstwo amunicji, której nie było już jak uzupełnić 35.
Obserwując ruchy Niemców, van Deventer przerzucił
część ludzi Edwardsa do Ngomano nad Ruwumą, a tym­
czasem większość sił w Mozambiku skoncentrował w portach
— miały być przerzucone z powrotem do Dar es-Salaam, by
skoncentrować je w Taborze. Generał G. Hawthorn również
34 L. B o e l l , op. cit., s. 418-419.
35 Tamże, s. 419—420.
miał zaprzestać pościgu, przejść do Niasalandu i przez
wody jeziora Niasa przesunąć swoje siły w ten sam rejon.
Jednocześnie miały zostać wzmocnione tamtejsze garnizony
w Lindi, Mahenge i Irindze; reaktywowano drogę etapową
Kilossa-Mahenge do zaopatrywania lokalnych sił, przy­
stąpiono też do budowy drogi samochodowej z Tabory do
Kitundy. Hawthorn zaczął zbierać rozproszone siły i szy­
kować promy do przerzutu wodami jeziora, jednakże to
wszystko pochłaniało mnóstwo czasu, tym bardziej że
wiele transportowców miało awarie. Trudno było też
ustanowić linie komunikacyjne, właściwie nie wiedząc nic
o kierunku marszu Niemców36. Zmęczenie i głód sprzyjały
upadkowi ducha walki wśród Niemców; prędkość marszu
również drastycznie spadła. Coraz więcej ludzi zapadało na
zapalenie płuc, pojawiły się pierwsze przypadki globalnej
pandemii — grypy hiszpanki. Ludzie musieli spać na gołej
ziemi bez koców, z trudem wytrzymując zimne, deszczowe
noce. Namioty były już tak porwane, że nie dawały żadnej
ochrony przed deszczem. Tragarze, zmuszani do marszów
ponad ich siły, a do tego wysyłani do pozyskiwania
żywności, masowo umierali z wycieńczenia. Było coraz
więcej chorych i Lettow musiał zorganizować dla nich
transport. Codziennie kogoś ubywało — 19 września liczba
zgonów osiągnęła punkt szczytowy — zmarł kpt. Krüger
i 17 Murzynów. Nieść można było tylko część chorych;
cierpiący na lekkie zapalenie płuc musieli iść o własnych
siłach. Nad podziw dobrze codzienne marsze znosiły kobiety
askari, które obciążone bagażami i dziećmi szły bez skargi
setki kilometrów; w czasie przemarszów zdarzały się nawet
porody37. Schnee oskarżał Lettowa o to, że kontynuując
beznadziejny opór, naraża rannych i chorych na śmierć, co
dodatkowo psuło atmosferę. By zapobiec ucieczkom traga­
rzy, które mogły spowodować tragiczny koniec całego
36 L. B o e l l , op. cit., s. 420-421.
37 H. S c h n e e , Deutsch Ostafrika..., s. 353-354, 363-365.
zgrupowania, posuwano się do pętania ich łańcuchami. Nie
tylko Niemcy stosowali łańcuchy do niewolenia swoich
tragarzy; Anglicy byli oburzeni używaniem przez Portugal­
czyków identycznego „środka posłuchu”, tzw. bastinado.
Jednakże to w wojsku brytyjskim śmiertelność wśród
tragarzy była najwyższa — wzdłuż szlaków komunikacyj­
nych wybudowano dla nich szpitale, choć znajdujące się
tam 15 tysięcy łóżek absolutnie nie wystarczało. Dzięki
zdobycznej radiostacji i gazetom, orientowano się w ogólnej
sytuacji strategicznej w Europie, gdzie Niemcy już od
miesiąca byli w stałym odwrocie, co wywoływało kapitulan-
ckie nastroje. Ponurą atmosferę tamtych dni opisał w dzien­
niku dr Deppe:
„15 września. Milcząc, bez żartów czy śpiewów, masy
ludzkie ciągną przez beznadziejny busz; i tak maszerujemy,
od rana do południa, przez busz i stepy, wyschnięte koryta
i rzeki, zawsze naprzód, otępiałe zużywając godziny,
obmyślając plany na nadchodzące dni, tygodnie, miesiące
i lata [...], zostawialiśmy za sobą spalone pola, ogołocone
ze wszystkiego magazyny i zbliżające się widmo głodu.
Już nie jesteśmy pionierami cywilizacji; nasz szlak znaczą
śmierć, rabunek i opustoszałe wioski, tak jak podczas
wojny trzydziestoletniej, gdy po przejściu swoich bądź
obcych wojsk płonęły pola i wsie. Odpowiedzialność za to
spada na barki naszych wrogów, którzy przenieśli do
Afryki europejską wojnę” 38.
Tubylcy w Niemieckiej Afryce Wschodniej na długo
przedtem wiedzieli o zbliżaniu się Niemców i przesyłali
sobie informacje o nich szybciej, niż mógłby to zrobić
telegraf. Maszerując nocami, 28 września 1918 roku
Schutztruppe przeprawiły się przez Ruwumę pod Mag-
wamirą; po dziesięciu miesiącach znów znalazły się
w niemieckiej kolonii. Stan liczebny Schutztruppe na ten

38 L. D e p p e , op. cit., s. 205; C. M i l l e r , op. cit., s. 309.


dzień wynosił 7637 białych i czarnych oficerów, żoł­
nierzy, tragarzy, służących boyów, wliczając w to rów­
nież kobiety i dzieci askari. W jednej z wiosek Niemcy
zostali ostrzelani przez tubylców. Mieszkało tam plemię
Wangoni, które poniosło olbrzymie straty w ludziach
podczas powstania Maji-Maji w latach 1905-1907. Jak
widać, antyniemieckie nastroje utrzymały się tutaj od
czasu tamtych walk39. Patrole odkryły na drodze oddział
KAR. Ze zdobytych dokumentów wiedziano też o obec­
ności 2 kompanii policji rodezyjskiej w Ssongei. Dnia
4 października kpt. Spangenberg na czele straży przedniej
pobił Rodezyjczyków, podczas gdy Lettow z trzonem sił
wyminął pole bitwy i poszedł na północ ku Wiedhafen 40.

Wykaz strat bitewnych poniesionych przez Schutztruppe


w Mozambiku w okresie 25 XI 1917-28 IX 1918

Miejsce i data Jeńcy, dezerterzy,


Zabici Ranni
starcia zaginieni

Ngomano 2 Niemców 2 Niemców


25 IX 1917 5 askari 22 askari
10 tragarzy

Chao 5 askari 1 Niemiec —

24 XII 1917 1 tragarz 7 askari

Luambala 1 Niemiec 9 Niemców 1 tragarz


29 XII 1917 4 askari 11 askari
4 tragarzy

Mahua-Medo 2 Niemców 2 askari 1 Niemiec


4-9 IV 1918 24 tragarzy

Kireka-Berg 6 Niemców 11 Niemców


5 V 1918 24 askari 67 askari
4 tragarzy 28 tragarzy

39 L. D e p p e , op. cit., s. 47, 221.


40 L. B o e l l , op. cit., s. 421.
Tomsha-Berg 4 Niemców 14 Niemców 3 Niemców
21 V 1918 12 askari 61 askari 18 askari
1 tragarz 13 tragarzy 296 tragarzy
134 boyów
78 kobiet

Nhamacurra 4 Niemców brak danych —


1-3 VII 1918 36 askari

Regone 1 Niemiec 3 Niemców 1 askari


24 VIII 18 5 askari 21 askari
1 tragarz 4 tragarzy

Lioma-Hulua 9 Niemców 25 Niemców 5 Niemców


30 VIII-6 IX 1918 30 askari 108 askari 46 askari
123 tragarzy 62 tragarzy 242 tragarzy41

Generał Hawthorn, dowodzący obroną, skierował część


sił do Alt Langenburga nad jeziorem Niasa, a równocześnie
zorganizował pościg z batalionami KAR, które opuściły
Mozambik śladem Niemców. Dnia 17 października Lettow
zarządził postój w Ubenie, podczas gdy straż tylna kpt.
Köhla skutecznie powstrzymywała brytyjski pościg. Posu­
wano się wąwozami przez Góry Livingstone’a, korzystając
z obfitego zaopatrzenia znajdywanego w opuszczonych
misjach. Po drodze znajdowano czasem stare gazety brytyj­
skie i francuskie — w jednym z dzienników kolonialnych
z 15 marca 1918 roku, ku uciesze niemieckich oficerów,
przeczytano o całkowitej klęsce Lettowa, który zmierza do
zagłodzenia swoich ludzi, nie mogąc już zaszkodzić alian­
tom; tylko kwestią czasu miało być wzięcie go do niewoli.
Dziwne wrażenie robiło to teraz, gdy po siedmiu miesiącach
Niemcy nie tylko uniknęli wszelkich prób ich okrążenia ze
strony Brytyjczyków, lecz zdołali też wrócić do swojej
kolonii. Podczas narady Lettow postanowił skręcić na
zachód i wkroczyć do brytyjskiej Rodezji; dokładnie
rozważył ten krok — Rodezja nie została dotychczas

41 Dane na podstawie L. B o e l l , op. cit., s. 399-421.


poważnie dotknięta przez wojnę, jej granice nie były
strzeżone. Anglicy najwyraźniej nie spodziewali się tam
niemieckiego ataku. Dowódca Schutztruppe zamierzał po
wejściu do Rodezji zaopatrzyć się w potrzebne artykuły, po
czym ruszyć na zachód w poprzek kontynentu i przez
belgijskie Kongo dotrzeć do portugalskiej Angoli. Wyprawa
ta zmusiłaby Portugalczyków i Belgów do skierowania do
Afryki dużych sił, tym bardziej że cel Niemców pozo­
stawałby dla nich tajemnicą. Brytyjczycy również zostaliby
zmuszeni do oddelegowania znacznych sił i stworzenia
długich linii zaopatrzeniowych oraz komunikacyjnych, by
utrzymać w ruchu swoje oddziały rozrzucone na olbrzymim
terytorium centralnej Afryki. Do tego musieliby również
zaangażować ogromną liczbę statków, okrętów i transpor­
towców, co mogło znacznie osłabić ich potencjał na wodach
europejskich. Wytropienie i zniszczenie niewielkiej grupy
Niemców w Kongu (o powierzchni ok. 3 min km kwad­
ratowych) było praktycznie niemożliwe. Pomyślna wyprawa
do Mozambiku, gdzie Niemcy nie tylko nie dali się
otoczyć, ale zdołali się dobrze zaopatrzyć i jeszcze przy­
sporzyli aliantom znacznych strat, ośmieliła niemieckiego
dowódcę do podobnego przedsięwzięcia, które tylko z po­
zoru wyglądało na szalone 42.
Teraz jednak doszło do licznych dezercji askari, którzy
znalazłszy się w ojczystych stronach grupkami zbiegali do
rodzimych plemion. Hawthorn, 25 października rozpo­
znawszy zamiar Niemców, próbował ich zablokować,
wszystkie dostępne siły rozmieszczając między jeziorami
Rukwa i Niasa. W Ubenie Lettow zostawił część chorych,
w tym niezdolnego już do marszu sześćdziesięciosześ-
cioletniego gen. Wähle. Gdy oddział KAR szedł śladem
Niemców, gen. van Deventer ściągał całość sił do Tabory,
obawiając się, że Lettow będzie zmierzał w tamtym

42 L. B o e 11, op. cit., s. 422; L. D e p p e, op. cit., s. 230.


kierunku. Belgowie mobilizowali wojska w Katandze na
południu Konga, a gen. Edwards przerzucał transportow­
cami przez jezioro Tanganika oddziały do Bismarckburga,
mając nadzieję rozbić Niemców na granicy Rodezji43.
Powrót Lettowa do Niemieckiej Afryki Wschodniej wywołał
szok w Wielkiej Brytanii, gdzie już dawno zapomniano
o wojnie w tamtej części świata. Rodezyjczycy obsadzili
grupą policjantów i żołnierzy Fife tuż przy granicy. W dniu
2 listopada 1918 roku Schutztruppe wkroczyły do Rodezji
i uderzyły na garnizon Fife. W trakcie strzelaniny eks­
plodował zdobyczny moździerz. Walki toczyły się tu na
otwartym terenie, który nie bardzo nadawał się do działań
partyzanckich. Wobec tego Lettow ominął brytyjski poste­
runek i szybkim marszem ruszył w głąb Rodezji, w kierunku
Kasamy. Tymczasem straż tylna kpt. Köhla wznowiła
natarcie na Fife, podpaliła w nocy trzy magazyny zaopat­
rzeniowe i zadała duże straty kompanii KAR, która pojawiła
się na polu bitwy. Zdołano przy tym zdobyć blisko 400
wołów oraz 14 kilogramów chininy, która mogła wystarczyć
do czerwca 1919 roku44. Inwazja na brytyjską kolonię
wciąż niepokonanych Niemców wywołała falę krytyki
sposobu dowodzenia van Deventera. Dnia 4 listopada
Rodezyjczycy pomaszerowali do Abercom, by ochronić
ten ośrodek przed Lettowem, a tymczasem batalion KAR
szedł dalej za Niemcami. W dniu 6 listopada czarni
żołnierze stoczyli ciężkie starcie z niemiecką strażą tylną
pod Kayambi, po którym musieli się zatrzymać. Lettow,
nie dysponując w ogóle mapami Rodezji, polegał na
informacjach kilku askari, którzy twierdzili, że jako dzieci
przechodzili przez te ziemie z karawanami kupieckimi.
W Kayambi w misji znaleziono list napisany przez zakon­
nicę z Westfalii, która jako rodaczka błagała Lettowa, by
okazał człowieczeństwo i powstrzymał swoich dzikich
43 B. G a r d n e r , op. cit., s. 187.
44 L. B o e l l , op. cit., s. 423; B. F a r w e l l , op. cit., s. 351.
podwładnych. Przechodząc powtórnie przez Niemiecką
Afrykę Wschodnią, Niemcy napotykali często europejskich
misjonarzy różnych narodowości, przy czym wydaje się, że
można wierzyć dowódcy Schutztruppe, gdy pisze, iż „włos
im z głowy nie spadł”. Z pewnością jednak gruntownie
ogałacano okalające misje sady owocowe, zapewne też
szukano żywności w samych budynkach misyjnych. Trzeba
pamiętać, jak wielką histerię budziły Schutztruppe, gdy
pojawiały się gdzieś niespodziewanie w sytuacji, gdy
brytyjska prasa kolonialna już wielokrotnie pisała o cał­
kowitym pobiciu Lettowa. Jak widać, zła sława wszędzie
poprzedzała niemieckich żołnierzy 45.
W dniu 9 listopada kpt. Spangenberg wkroczył do Kasamy,
dużego osiedla białych, pośpiesznie ewakuowanego przez
władze. Tutejsze europejskie domki zostały gruntownie
splądrowane przez tubylców, którzy skorzystali z okazji po
ucieczce angielskich pracowników zarządzającej tym ob­
szarem African Lakes Corporation (Korporacji Jezior Af­
rykańskich)46. Lettow znalazł tu mapy, na których podstawie
ustalił dalszą marszrutę. Wiadomo było, że Brytyjczycy
wkrótce przerzucą tu swoje wojska wodami jezior Niasa
i Tanganika — należało więc jak najszybciej porzucić
Rodezję i przejść do Konga, którego granic Belgowie nie
będą w stanie bronić. Kierując się tam, Niemcy musieli
przeprawić się przez rzekę Chambezi. Liczne cieki wodne
na drodze podczas zbliżającej się pory deszczowej mogły
unieruchomić niemieckie zgrupowanie, dlatego bezzwłocznie
trzeba było pomaszerować na południowy zachód, obejść
jezioro Bangweolo od południa, po czym obrócić się ku
zachodowi. Przeszedłszy przez Katangę, Niemcy mieli
wyruszyć do Angoli. Poznawszy już nieudolność Portugal­
czyków jako kolonizatorów, spodziewano się, że również
tam nie będą poważnymi przeciwnikami. Granica Angoli
45 P. L e t t o w-V o r b e c k, op. cit., s. 286-287.
44 L. B o e l l , op. cit., s. 423.
była odległa od Kasamy w prostej linii o 800 km47. Dnia 10
listopada oddział Spangenberga zajął przeprawę przez Cham-
bezi, mając za zadanie zabezpieczyć ją do czasu nadejścia
głównych sił. W dniu 12 listopada oddział Köhla uderzył na
grupę żołnierzy KAR (pod dowództwem mjr. Hawkinsa)
i zmusił ich do odwrotu. Zdobyto małe działo i moździerz.
Straty niemieckie wyniosły — jeden biały, czterech askari,
dwóch tragarzy i jeden boy zostali ranni, zaginęło 15
tragarzy. Polegli i ranni po obu stronach byli ostatnimi
ofiarami pierwszej wojny światowej, które ucierpiały w walce
— potyczkę stoczono już po wejściu w życie zawieszenia
broni obowiązującego na wszystkich frontach od godziny
11.00 11 listopada 1918 roku. Wiadomość o tym nie dotarła
jednak jeszcze do Afryki Wschodniej 48.
W dniu 13 listopada Lettow opuścił Kasamę i pojechał
na rowerze w kierunku Chambezi, gdy niespodziewanie
nadeszły patrole z informacją o zawieszeniu broni. Zwia­
dowcy Köhla wzięli do niewoli brytyjskiego motocyklistę,
który zawiadomił obozujący w okolicy oddział KAR
o przerwaniu walki. Miał on przy sobie list od gen.
van Deventera do dowódcy Schutztruppe, w którym
informował o rozejmie. Lettow wziął to początkowo
za wybieg propagandowy, lecz kilka godzin później
wiadomość potwierdził telefonicznie naczelnik okręgowy
Kasamy. O 11.00 dostrzeżono białe flagi wśród zabudowań
na południowym brzegu Chambezi. Działania wojenne
przerwano, choć sytuacja sprzyjała Niemcom. Brytyjczycy
nie mieli ludzi, by zatrzymać ich marsz w głąb Rodezji
— jedyny posterunek znajdował się w Broken Hill,
ponad 800 kilometrów na południowy zachód od Kasamy.
Lettow wiedział już, że wojna się skończyła, jednak
wciąż niejasne było, kto zwyciężył49. Jeszcze tego samego
47 Tamże.
48 Tamże, s. 423-424.
49 Tamże, s. 424.
dnia Brytyjczycy przekazali Niemcom kolejny telegram od
van Deventera, który wyjaśniał sytuację:
„Ministerstwo Wojny w Londynie telegrafuje, że artykuł
17 układu o zawieszeniu broni podpisanego przez rząd
niemiecki przewiduje bezwarunkową kapitulację wszystkich
niemieckich sił operujących w Afryce Wschodniej w prze­
ciągu miesiąca, począwszy od dnia 11 listopada. Moje
warunki to, po pierwsze: najbliższej brytyjskiej jednostce
wojskowej przekaże pan wszystkich alianckich jeńców,
Europejczyków i tubylców. Po drugie: jak najszybciej
dotrze pan ze wszystkimi swoimi ludźmi do Abercom,
najbliższego punktu, gdzie będę mógł zaopatrzyć pana
w żywność. Po trzecie: Całą broń i amunicję odda pan
mojemu lokalnemu reprezentantowi. Pozwalam panu i pań­
skim oficerom zatrzymać osobistą broń w uznaniu waszej
bohaterskiej walki, jednakże pod warunkiem, że bez opóź­
nienia przybędziecie do Abercom. Również tam zostanie
postanowione, kiedy Niemcy zostaną wysłani do Morogoro
oraz zorganizuje się repatriację askari” 50.
Zabawny mógł się wydawać fakt, że van Deventer pisał
o zaopatrywaniu w żywność Lettowa, podczas gdy to
Niemcy zarżnęli część swoich wołów, by nakarmić siebie
i przy okazji wycieńczonych z głodu żołnierzy z batalionu
KAR mjr. Hawkinsa51. Anglicy przekazywali Niemcom
informacje o upadku cesarstwa i rewolucji w Niemczech,
nikt jednak nie chciał im wierzyć, zbyt często bowiem
mieli do czynienia z brytyjską propagandą.
W dniu 14 listopada 1918 roku Schutztruppe liczyły: 20
oficerów, pięciu oficerów sanitarnych, był jeden lekarz
naczelny, główny weterynarz, naczelny aptekarz, szef służb
telegraficznych, 30 oficerów i urzędników gubernatora,
122 podoficerów — w sumie 155 Europejczyków; 1168
askari, 1522 tragarzy, 130 tragarzy jeńców, 482 tragarzy
50 Cyt. za: B. F a r w e l l , op. cit., s. 352-353.
51 L. M o s l e y , op. cit., s. 218.
pozyskanych w okolicy, 282 boyów Europejczyków, 13
rzemieślników, 427 kobiet, 392 służących askari — razem
4416 czarnych. Prócz 50 askari, wszyscy żołnierze uzbrojeni
byli w broń brytyjską i portugalską, do dyspozycji mieli 10
niemieckich i 18 brytyjskich ckm-ów, 14 lekkich brytyjskich
karabinów maszynowych, jedno portugalskie działo 7 cm,
61 tysięcy nabojów „S” (amunicja do ckm-ów), 196 tysięcy
angielskich i 139 tysięcy portugalskich pocisków (do tego
4 tysiące niemieckich nabojów do karabinów wz. 1871
roku) — w sumie 400 000 nabojów i 66 pocisków
artyleryjskich. Wiele amunicji wystrzelano do tego czasu
w Rodezji, część trzeba było zakopać, gdyż ucieczka 260
tragarzy na początku listopada uniemożliwiła jej transport.
W ciągu następnych kilku tygodni na grypę hiszpankę
zmarło 11 Niemców (wśród nich kpt. Spangenberg), 162
askari i 117 tragarzy; podczas powrotnej podróży do Dar
es-Salaam zachorowało jeszcze wielu czarnych i białych
żołnierzy Lettowa52. Generał van Deventer wezwał Lettowa
do bezwarunkowej kapitulacji, rzekomo na podstawie
dokumentu rozejmowego, choć jego artykuł XVII mówił
nie o „kapitulacji”, lecz o „ewakuacji” — niemieccy
żołnierze mieli być „bezwarunkowo ewakuowani” z tere­
nów, które okupowali, po czym, po rozbrojeniu, inter­
nowani. Dnia 14 listopada Schutztruppe pod eskortą żoł­
nierzy z batalionu KAR ruszyły do Abercom. Tam Lettow
porozumiał się z gen. Edwardsem, chcąc wyjaśnić nieporo­
zumienia dotyczące warunków rozejmowych.
Wreszcie 25 listopada 1918 roku w obecności gen.
Edwardsa Schutztruppe złożyły broń w Abercom; uprzednio
zdążyły zniszczyć nieco amunicji i karabinów. Mimo
deszczu Anglicy w nieskończoność przedłużali ceremonię.
Potem Niemcy zostali skierowani do swoich baraków, a ich
askari zamknięto w oddzielnym obozie. Niemców irytowało,

52 L. D e p p e , op. cit., s. 255; L. B o e l l , op. cit., s. 424-425.


że mimo zakończenia wojny, więzi się ich jak jeńców
wojennych. Według Leonarda Mosleya, brytyjskiego autora,
który rozmawiał z Lettowem jeszcze w 1963 roku, niemiec­
cy oficerowie — Kraut, Spangenberg i Kempner — propo­
nowali dowódcy Schutztruppe napad na nielicznych straż­
ników i wznowienie walki po uwolnieniu askari i odzys­
kaniu broni. Lettow miał jednak odpowiedzieć, że takie
zachowanie byłoby niehonorowe, i wezwał swych pod­
władnych, by znosili niewolę jak mężczyźni. Jeszcze gorzej
niewolę znosili askari, którzy tylko na wyraźne polecenie
Lettowa oddali broń. Czuli się zwycięzcami, a traktowano
ich jak niewolników. Te nastroje doprowadziły do przykrego
incydentu — askari pobili swych czarnych strażników;
uspokoili się dopiero wtedy, gdy Anglicy zagrozili użyciem
siły. Pierwsza wojna światowa w Afryce Wschodniej
dobiegła końca 53.

53 P. L e t t o w - V o r b e c k , op.cit., s. 294-295; L. M o s l e y , op.cit.,

s. 224.
ZAKOŃCZENIE

Po zakończeniu wojny Lettowa wraz z jego podwładnymi


przewieziono z Abercom do Morogoro, gdzie askari zostali
zamknięci w obozie za drutem kolczastym, a on i wszyscy
biali pojechali koleją do Dar es-Salaam. Tam przebywali
w swoich barakach, skąd wypuszczano ich na krótki czas
do miasta, gdzie wzbudzali wielką ciekawość i podziw
wśród Anglików. Dnia 19 stycznia 1919 roku na pokładzie
parowca „Fieldmarshal” (wcześniej niemieckiego „Feld-
marschall”) popłynęli do Europy. Po przybyciu do Rotter­
damu, Anglicy zwrócili oficerom Schutztruppe ich broń
osobistą. W dniu 2 marca Lettow, wraz z gubernatorem
Schnee, w tropikalnym mundurze na czele swoich ludzi
uroczyście wjechał do Berlina — jak przystało na trium­
fującego wodza, przejeżdżając przez Bramę Brandenburską.
Witały go tysiące ludzi, dla których stał się żywym
symbolem niepokonanej niemieckiej armii. Ceremonii nie
zakłóciła nawet plotka, że bojownicy ze Związku Spartakusa
zamierzają obrzucić bombami ostatnich żołnierzy pierwszej
wojny światowej. Sam Lettow gorzko komentował te
przejawy uwielbienia dla niego ze strony władz. W czasie
wojny nikt nie pofatygował się, by poinformować „bohate­
ra” o śmierci jednego z jego braci na froncie we Francji
oraz o kalectwie drugiego wskutek ataku gazowego1.
Kampania wschodnioafrykańska (w Niemczech znana odtąd
po prostu jako Der Lettow Feldzug — Kampania Lettowa)
nie zakończyła kariery generała. Jako dowódca dywizji
Reichswehry w 1920 roku stłumił powstanie komunistyczne
w Hamburgu i wziął udział w nacjonalistycznym puczu
Kappa. Po niepowodzeniu zamachu wystąpił z armii i zajął
się działalnością polityczną, zasiadając w Reichstagu z ra­
mienia ugrupowań prawicowych do 1930 roku, kiedy to
zrezygnował z mandatu, gdy w parlamencie zasiedli po­
słowie NSDAP. Zachował wrogi stosunek do narodowych
socjalistów, w przeciwieństwie do Schneego, który związał
się z nimi jako prezes Niemieckiego Towarzystwa Kolonial­
nego i w tym charakterze współtworzył, u boku Franza
Rittera von Eppa, ruch rewizjonistów kolonialnych doma­
gających się zwrotu Niemcom ich zamorskich posiadłości.
W tym czasie Lettow wydał swoje wspomnienia wojenne
(ilustrowane przez adiutanta por. Ruckteschella), które od
razu stały się szlagierem wydawniczym w Niemczech
i Wielkiej Brytanii. W 1929 roku został zaproszony na
bankiet zorganizowany przez byłych żołnierzy Brytyjskiego
Korpusu Ekspedycyjnego w Afryce Wschodniej, który
odbył się w Londynie. Tam spotkał gen. Smutsa i płk.
Richarda Meinertzhagena. W 1935 roku, z namowy Meiner-
tzhagena, Hitler zaproponował Lettowowi stanowisko am­
basadora III Rzeszy w Anglii, lecz ten odmówił, nie chcąc
służyć nazistom. W ten sposób trafił na ich „czarną listę”.
Dwóch synów Lettowa, służąc w Wehrmachcie, zginęło na
frontach drugiej wojny światowej. Po wojnie Meinertzhagen
i Smuts pomagali Lettowowi przetrwać katastrofalną sytua­
cję, posyłając mu paczki żywnościowe. W 1953 roku
1 B. F a r w e 11, op. cit., s. 354; M. L o o f f, Tufani. Sturm über Deutsch
Ostafrika..., s. 189; P. L e t t o w - V o r b e c k , Mein Leben..., s. 170.
poleciał z córką do Afryki, gdzie odwiedził m.in. Kenię,
Republikę Południowej Afryki i Tanganikę. W Dar es-
-Salaam już osiemdziesięciotrzyletni Lettow spotkał się raz
jeszcze ze swoimi askari, którzy dowiedziawszy się o przy­
byciu „Bwana Generals” (pana generała), wyszli mu na
spotkanie.
Lettow zmarł w Hamburgu 9 marca 1964 roku. Doczekał
uzyskania niepodległości przez dawną Niemiecką Afrykę
Wschodnią, która po okresie rządów brytyjskich jako
„Tanganyika Territory” w 1961 roku stała się Republiką
Tanganiki, późniejszą Tanzanią2. Podsumowując kampa­
nię, trudno jednoznacznie określić, która strona w niej
zwyciężyła. Pierwsza wojna światowa, gdziekolwiek się
toczyła, wszędzie pozostawiała specyficzne poczucie klę­
ski udzielające się wojskom po obu stronach frontu.
W 1918 roku z pewnością przegrały państwa centralne,
a w szczególności Niemcy, które utraciły status mocarstwa
światowego i zostały zdegradowane do roli drugorzędnego
państwa na łasce sąsiadów. Przyjmując takie przesłanki,
gen. Paul von Lettow-Vorbeck poniósł klęskę, w żaden
sposób nie wpłynąwszy na sytuację swojej ojczyzny.
Taka ocena nie odbija jednak rzeczywistości. Odcięty
od Niemiec, już w 1914 roku równocześnie z Brytyj­
czykami rozpoczął wojnę w Afryce Wschodniej, stawiając
sobie ograniczony cel — osłabienie aliantów w Europie
przez związanie możliwie dużych sił na swoim odcinku.
Wypełnił to zadanie w sposób zdumiewająco skuteczny,
jak wynika z zestawienia jego sił nigdy nieprzekracza-
jących 15 tysięcy ludzi, które przez cztery lata wojny
zaangażowały 210-240 tysięcy żołnierzy alianckich (w
tym do 80 tysięcy białych). Alianci potrzebowali gi­
gantycznych ilości zaopatrzenia, a Niemcy zdołali prze­
trwać tak długo dzięki temu, że zdobywali je w bitwach.
2 C. M i l l e r , op. cit., s. 329-333., P. L e t t o w - V o r b e c k , Mein
Leben..., s. 260.
Miarą skuteczności Niemców może być zestawienie z in­
nymi pomniejszymi teatrami pierwszej wojny światowej,
które ściągnęły z frontu zachodniego masę bezcennych
żołnierzy ententy — razem z Afryki Wschodniej, frontu
egipsko-palestyńskiego, Mezopotamii, Persji, gdzie wojo­
wano z Turkami, Libii i zachodniego Egiptu, gdzie „polo­
wano” na proniemieckich beduinów Senussich, wysp Mo­
rza Egejskiego i frontu salonickiego było tam zaangażowa­
nych ponad 1,5 miliona brytyjskich i francuskich żołnierzy.
Dzięki temu rozproszeniu sił ententy Niemcom ponownie
udało się w 1918 roku uzyskać przewagę liczebną we
Francji, co pozwoliło im na wszczęcie ofensyw, które
mogły im dać ostateczne zwycięstwo 3.
Nigdy nietracący sprzed oczu tego celu, podporządkowując
mu wszystkie działania i całą strategię Lettow z pewnością
zasługuje na miano zwycięzcy w kampanii wschodnioafry-
kańskiej. Genialny organizator, urodzony przywódca, za
którego bez wahania oddaliby życie jego biali i kolorowi
podkomendni, był chyba jedynym tak popularnym dowódcą
pierwszej wojny światowej o charyzmie bez przesady dającej
się porównać z największymi wodzami w historii. Skupiając
się na koncentracji sił w najważniejszych punktach, nigdy
definitywnie nie utracił inicjatywy strategicznej, a w Mozam­
biku nawet częściowo ją odzyskał, będąc jednocześnie
ściganym i ścigającym. Unikał bezsensownych strat, maksy­
malnie wyzyskiwał wszystkie swoje zwycięstwa i energicznie
reagował na porażki. Żaden europejski dowódca w czasach
nowożytnych, któremu przyszło walczyć daleko od Europy,
tak fenomenalnie nie wykorzystał specyficznych warunków
klimatycznych, terenowych i „etnicznych” swego teatru
operacyjnego, jak zrobił to Lettow w Afryce.
Warto również powiedzieć o przywróceniu klasycznego
stylu dowodzenia na polu walki, który poszedł w zapom-
3 L. B o e l l , op. cit., s. 429 (S.L.A. M a r s h a l l , World War 1, New

York 2001, s. 197, 311).


nienie w dziewiętnastowiecznej Europie, oszczędzanej przez
większe wojny po 1815 roku. Styl ten zakładał osobiste
zaangażowanie w dowodzenie i dbanie o swoich ludzi jako
równorzędne zadania dowódcy. Niezwykle wymowne jest
tu zestawienie takich generałów, jak Lettow i Smuts
z wojskowymi z frontów europejskich, gdzie sztuka dowo­
dzenia nierzadko się degenerowała. Zwycięstwo Lettowa
polegało więc głównie na tym, że ocalił on swoje siły,
które mimo szczupłości (1200 ludzi) mogły jeszcze wiele
miesięcy kontynuować walkę, urzeczywistniając plany
marszu do Angoli przez Kongo. Doświadczenie dwudziestu
pięciu lat wojen kolonialnych uczyniło z niemieckich
Schutztruppe podczas pierwszej wojny światowej oddział
zdolny do walki i przeżycia w ekstremalnych warunkach,
porównywalny z komandosami i rozmaitymi siłami spec­
jalnymi powstałymi w XX wieku. W odmiennej sytuacji
znalazł się gen. Jacob Louis van Deventer, głównodowo­
dzący siłami alianckimi w Afryce Wschodniej od czerwca
1917 do listopada 1918 roku. Jego obóz wygrał wojnę, lecz
on sam z pewnością przegrał tę kampanię. Jest świetnym
przykładem na to, że sprawny dowódca na szczeblu dywizji
może zupełnie nie nadawać się na wodza naczelnego. Był
prawdziwym żołnierzem, zawsze obecnym wśród swoich
podwładnych, dzielącym z nimi wszelkie trudy — czy to
w pustynnej Namibii, czy w Afryce Wschodniej, co też
uhonorowano, przyznając mu tytuł szlachecki. W 1917
roku objął dowodzenie nowocześnie wyposażonymi i zor­
ganizowanymi siłami skoncentrowanymi wcześniej przez
gen. Hoskinsa. Mimo całej tej przewagi, nie zdołał zreali­
zować planów wielkiej ofensywy, która rozbiła się na wiele
nieskoordynowanych ataków powoli spychających Niem­
ców z ich pozycji przy olbrzymich stratach. Operacje
ciągnęły się aż do grudnia, kiedy kosztem wielu poległych
zmuszono Niemców do ucieczki do Mozambiku. Tam van
Deventer dał wolną rękę Portugalczykom, zdając sobie
sprawę z ich nieudolności. Całkowicie zlekceważył Niem­
ców, co stało się jasne po serii kompromitujących klęsk sił
portugalskich. Nie rozumiał strategii Lettowa, uważając ją
za bezsensowną fanfaronadę. Efektem było dziesięć mie­
sięcy wojny w Mozambiku, gdzie mimo ogromu zaan­
gażowanych środków nie zdołano zatrzymać Lettowa. Po
raz ostatni dał się wywieść w pole, gdy po powrocie
Niemców ograniczył się do rozpaczliwej koncentracji wojsk
w Taborze, co pozwoliło Lettowowi na bezczelny krok
— najazd na Rodezję, gdzie zakończył wojnę niepokonany,
zmuszony do najdziwniejszej kapitulacji w historii wojs­
kowości. Lettow musiał się poddać, choć wygrał.
Groźnym memento na przyszłość było wykazanie iluzo-
ryczności bezpieczeństwa europejskich kolonii, jak również
w ogóle zakwestionowanie niezawodności systemu bez­
pieczeństwa największego mocarstwa świata — imperium
brytyjskiego, którego piętą achillesową okazały się właśnie
kolonie4. W ponad czteroletniej kampanii Schutztruppe gen.
Paula von Lettow-Yorbecka przewinęło się 3600 Europej­
czyków i 14 600 askari; tylu ludzi zmusiło ententę do tak
poważnego wysiłku zbrojnego. Lettow nigdy nie osiągnąłby
tego, gdyby nie jego askari, których bohaterstwo i wierność
skłoniły dowódcę Schutztruppe do porównania ich do
żołnierzy Aleksandra Wielkiego5. Askari, czarni wojownicy,
zamienieni przez Niemców w żołnierzy, okazali się god­
nymi przeciwnikami białych, znacznie przewyższającymi
rekrutów z armii kolonialnych brytyjskiej, belgijskiej i por­
tugalskiej. Zarówno Niemców, jak ich wrogów zdumiewała
lojalność niemieckich askari, którą tylko częściowo można
tłumaczyć karnością i dyscypliną obowiązującą w Schutz-
4 Interesującą pozycją na temat wpływu wojen (wbrew tytułowi

— zarówno II, jak i I wojny światowej) na brytyjskie imperium kolonialne


jest praca W. M a z u r c z a k a , Kolonializm i wojna. Brytyjskie Imperium
Kolonialne w czasie II wojny światowej (Poznań 1999).
5 P. L e t t o w-V o r b e c k , Mein Leben..., s. 166.
trappe. Wydaje się, że o ich stosunku do Niemców wiele
mówi wyżej wspomniany epizod z dziejów podboju Nie­
mieckiej Afryki Wschodniej.
W 1898 roku niemiecki oficer angielskiego pochodzenia,
Tom von Prince, pokonał groźnego wodza plemienia Hehe,
Mkwawę. Cały czas traktowany jako biały, czyli obcy;
pozyskał sobie starszyznę plemienną, która po prostu obrała
go nowym wodzem, nadając mu przydomek „Bwana
Sacharani” (upojony wojną). Oto biały zdobywca skom­
promitował dawnego wodza i stał się nowym przywódcą
plemienia dlatego, że przyjęło go ono jako swojego,
uważając za lepiej przystającego do prawa ludu Hehe, tzn.
— prawa silniejszego. Dla kultywujących od dawna tradycje
wojenne ludów zwycięstwo militarne było dowodem przy­
chylności bóstw, jak również najważniejszym kryterium
przy obieraniu przywódców. Osobiste męstwo, sukcesy
wojenne okupione małymi stratami, a jednocześnie duże
łupy — to spowodowało, że oficerowie Schutztruppe
przeciągali na swoją stronę tysiące wojowników, którzy
walczyli dla swoich celów — łupów, sławy, zwycięstwa
u boku białych wodzów dysponujących tajemniczą bronią
— karabinami maszynowymi. Schutztrappe rekrutowano
spośród tych samych, sprawdzonych już wojowników,
którzy teraz skupili się wokół wywierającego na nich
wręcz magiczny wpływ płk. Paula von Lettow-Vorbecka.
On zaś, rozumiejąc, z jakimi ludźmi ma do czynienia, dbał
o ich morale, zdając sobie sprawę, że jego plany zależą
wyłącznie od woli walki askari. Temu służyło nagradzanie
ich najcenniejszymi łupami po zwycięstwach, odznaczanie,
uroczyste grzebanie poległych. Okazało się, że wojna
z Anglikami w Afryce miała wiele cech wojen plemiennych,
toczonych tutaj między sobą przez tubylcze plemiona
w okresie przed przybyciem białych. Oto Niemcy musieli
się wycofywać, ponosząc straty w ludziach i sprzęcie.
Obawiano się o ducha walki askari, lecz na nich ciągły
odwrót nie działał demoralizująco — ucieczka z małymi
stratami była podstawą ich tradycyjnej taktyki. Teraz
niemieckie komanda przemierzały busz i atakowały z za­
skoczenia przeciwników, zadając im jeszcze większe straty
niż same ponosiły, zdobywając na wrogu wszystko, po­
cząwszy od broni, mundurów i butów, a kończąc na
aparatach fotograficznych. Dla askari to Niemcy byli
zwycięzcami — dopóki twardo walczyli, nie kapitulowali,
broniąc się tak długo, jak to było możliwe, cały czas
zdobywając łupy i — co ważne — nie ponosili bezsensow­
nych strat, których Lettow unikał, jak mógł, a które
powodowały np. demoralizację rekrutów KAR. To przeko­
nanie o sile Niemców, przy równoczesnych staraniach
Lettowa, by askari nigdy nie czuli się pokonani oraz by
towarzyszyły im w walce ich kobiety i dzieci, decydowało
o ich wierności przez cały okres kampanii. Oczywiście
zdarzało się również, że dezerterowali i porzucali broń;
były to jednak wyjątkowe wypadki spowodowane chęcią
powrotu do domu i strachem przed obcymi terenami
(takimi jak Mozambik). Przeważająca większość jednak
została, najeżdżając portugalski Mozambik na czele swego
„Bwana General” Lettowa, mając poczucie uczestnictwa
w niezwykłym przedsięwzięciu, o którym później opowia­
dano w swoich wioskach. Z całą pewnością kampania ta
stała się zaczynem niezwykłych opowieści istniejących
w tradycji ustnej, tak istotnych jako specyficzny i charak­
terystyczny dla Afryki przekaźnik historii.
W Afryce Wschodniej w latach 1914-1918 poległo
około 100 tysięcy żołnierzy. Podczas walk 1914—1918
Schutztruppe w Afryce Wschodniej miało 734 zabitych
i zmarłych, 2718 wziętych do niewoli i dwóch dezerterów
wśród białych. Liczba zabitych obejmuje m.in. 277 białych
zmarłych od chorób, spośród których 21 Niemców po­
pełniło samobójstwo; 11 Niemców (wśród nich kpt.
Spangenberg) oraz 162 askari do końca 1918 roku zmarło
na grypę hiszpankę. Straty askari są trudniejsze do
ustalenia, jako że zaginieni później mogli figurować jako
jeńcy, częściowo zaś należy ich doliczyć do zabitych.
Ogólnie poległo w walce lub zmarło od chorób 1798
askari, 4510 zaginęło, 4275 poszło do niewoli, 2487
zdezerterowało; razem więc askari stracili 13 430 ludzi (nie
licząc 162 zmarłych na grypę). Straty tragarzy, boyów
i wojowników pomocniczych Ruga-Ruga mogły wynieść
około 6-7 tysięcy ludzi (tysiąc poległych w walkach, 5-6
tysięcy zmarłych wskutek chorób i głodu).
Straty brytyjskie nigdy nie zostały dokładnie ustalone.
W marcu 1922 roku Ministerstwo Wojny w Londynie
opublikowało tzw. Statistics of the Military Effort of the
British Empire during the great war 1914-1920 (Wysiłek
militarny imperium brytyjskiego podczas pierwszej wojny
światowej w statystyce), w 1931 roku zaś ukazało się
opracowanie Medical Services, Casualties and Medical
Statistics of the Great War (Służby medyczne, straty
i statystyki medyczne wielkiej wojny) autorstwa mjr. T.J.
Mitchella oraz G.M. Smitha, które również rzuca pewne
światło na tę kwestię. Według danych zawartych w tych
opracowaniach, w walce poległo 3443 żołnierzy (w tym
także zmarli z ran), wskutek chorób i wypadków zmarło
6558 ludzi, zaginęło lub zostało wziętych do niewoli 1301
żołnierzy, rannych zostało 7777 ludzi; ogółem (dotyczy to
tylko białych) straty wyniosły 19 079 Brytyjczyków. Traga­
rzy i boyów miało zginąć w walkach 376, a od chorób
i wypadków — 44 911, zaginęło 635, rannych zostało 1645.
Z ogólnej liczby 35 tysięcy żołnierzy Kings African Rifles,
jako głównych sił afrykańskich biorących udział w kampanii,
poległo lub zmarło 16 tysięcy i około 100 białych podofice­
rów. Poza nieznanymi stratami innych czarnych jednostek
(Brygada Nigeryjska, Koloredzi, Regiment ze Złotego Wy­
brzeża), dawałoby to w sumie w kampanii wschodnioaf-
rykańskiej straty brytyjskie — 82 746 zabitych i rannych.
Nieco inne dane podaje brytyjski autor Brian Gardner, który
pisze o 62 210 zmarłych (bez chorych leżących w szpitalach
w chwili zakończenia wojny), z czego 48 328 stanowiło
ofiary chorób. Według niego w Afryce Wschodniej liczba
zabitych i zmarłych w proporcji do rannych i jeńców była
wyższa niż na innych teatrach wojny (B. Gardner, op.cit., s.
194). Straty belgijskie podaje tom trzeci belgijskiego Opra­
cowania Sztabowego na stronie 438: zabitych 58 Europej­
czyków, 1895 czarnych żołnierzy, 7124 tragarzy, rannych
— 69 Europejczyków i 1203 żołnierzy, w sumie 10 349
ludzi służących w oddziałach operacyjnych, nie wliczając
w to strat tragarzy i żołnierzy na Uniach etapowych. Dostępne
dane portugalskie dotyczą tylko białych; tzw. Livro de ouro
da Infantaria MCMXIV-MCMXVIII (Złota Księga Piechoty
1914-1918) zawiera nazwiska poległych piechurów europej­
skich — 28 oficerów, 1706 podoficerów i żołnierzy.
Konkludując, na podstawie tych bardzo ogólnych danych
można stwierdzić, że w latach 1914—1918 w Afryce
Wschodniej Niemcy ponieśli straty — 16 882 zabitych,
rannych i jeńców, natomiast ententa — 94 829 ludzi. Do
tego należy doliczyć 140 tysięcy zwierząt pociągowych
„służących” w armii brytyjskiej, padłych podczas walk (wg
naczelnego weterynarza wojsk alianckich w Dar es-Sala-
am)6. Jednakże główną ofiarą wojny w tej części świata
była ludność afrykańska, mieszkańcy niemieckiej kolonii,
ale i brytyjskich, belgijskiego Konga i portugalskiego
Mozambiku, których transportowano przez tysiąc i więcej
kilometrów do strefy wojennej. Szacuje się, że zginęło
w sumie około 100 tysięcy tragarzy w armiach sojusz­
niczych, głównie wskutek głodu i malarii (Brytyjczycy
zaopatrywali w chininę jedynie żołnierzy, nie wiadomo, jak
to wyglądało u Niemców)7. Wszystkie jednostki wojskowe
6 L. B o e l l , op. cit., s . 421-42%.
7 Jürgen H e r z o g , Geschichte Tansanias von Beginn des XIX Jahr­
hunderts bis zur Gegenwart, Berlin 1986, s. 71.
operujące na terenie kolonii paliły za sobą wioski i maga­
zyny żywnościowe, porywając ludzi do oddziałów tragarzy.
Wszelką żywność, której nie zdołano zabrać, palono. Fale
głodu wyludniały olbrzymie obszary Afryki Wschodniej;
do tego doszła przywiedziona z Europy grypa hiszpanka
(miała zabić 50-80 tysięcy ludzi)8. Liczba zmarłych jest
niemożliwa do uściślenia; szacunki oscylują między 300
a 750 tysiącami ludzi 9. Wskutek ostrzałów artyleryjskich
i stosowanej przez obie strony taktyki „spalonej ziemi”,
setki wiosek zostało zniszczonych. Pozbawione siedzib
plemiona migrowały po całym obszarze Afryki Wschodniej,
kryjąc się po lasach. Stabilizacja z przedwojennych czasów
w północnej części Niemieckiej Afryki Wschodniej ustąpiła
przed walkami plemiennymi, nad którymi nikt nie panował.
Czołowa niemiecka kolonia stawała się jednym z najbied­
niejszych członków imperium brytyjskiego. Zamiast pro­
ponowanych dumnych nazw — New Maryland, Windsor-
land czy nawet Smutsland — wstąpiła doń jako „Tan­
ganyika Territory” (nazwą „territoiy” określano najbardziej
zacofane cywilizacyjnie części imperium). Traktat wersalski
przyznawał Wielkiej Brytanii Niemiecką Afrykę Wschodnią
jako mandat „B”, którym miała zarządzać z ramienia Ligi
Narodów. Ruanda i Urundi w myśl traktatu przypadły
Belgii, a Portugalii mały skrawek ziemi nad Ruwumą
— Trójkąt Kionga. Konferencji paryskiej towarzyszyła
intensywna propaganda antyniemiecka ukazująca kwestię
wyrzucenia Niemiec z Afryki jako nieodzownego warunku
do osiągnięcia światowego pokoju. Pod wrażeniem trudnych
walk z Lettowem roztaczano wizję potajemnego tworzenia
przez Niemcy gigantycznych tubylczych armii, lotnisk
i baz dla okrętów podwodnych, które miały powstawać
8 Tamże.
9 J . H e r z o g , op.cit., s . 7 1 ; D . K r o n e , Zwischen Waterberg und
Kilimandscharo — Der deutsche Kolonialismus in Afrika, Berlin 1990,
s. 46.
w Afryce, jeśli państwo niemieckie utrzymałoby tam swoje
posiadłości10. Powołana do spraw powojennej odbudowy
brytyjska komisja w 1925 roku raportowała:
„Komisja Wschodnioafrykańska donosi, że jak dotąd
zdołano usunąć większość zniszczeń wojennych, lecz
w takich sferach, jak edukacja, opieka medyczna i badania
naukowe przedwojenny standard nie został jeszcze osią­
gnięty” 11.

10 Więcej na ten temat zob. W.L. R o g e r , Das Ende des Deutschen

Kolonialreiches — Britischer Imperialismus und die Deutschen Kolonien


1914-1919, Düsseldorf 1971; J. H e r z o g , op. cit., s. 75.
11 Report of East Africa Commision, Cmd. 2387, s. 127, cyt. za:
History of East Africa edited by Vincent Harlow and by E. M. Chilver,
Oxford at the Clarendon Press 1968, t. 2, s. 162.
BIBLIOGRAFIA

ŹRÓDŁA

B l i x e n Karen, Pożegnanie z Afryką, Warszawa 2001.


D e p p e Ludwig, Mit Lettow-Vorbeck durch Afrika, August Scherl
G.m.b.H, Berlin 1921.
Der Weltkrieg bearbeitet in Reichsarchiv — Die Militärischen
Operationen zu Lande, Neunter Band, Velegt bei S. Mittler und
Sohn, Berlin 1933.
Deutsche Flagge über Sand und Palmen, 53 Kolonialkrieger
erzählen, herausgegeben Werner von Langsdorff, Verlag Ber-
telsman-Gutersloh, Berlin 1941.
H a n c o c k W.K., P o e l Jean von der, Selections from the Smuts
papers, Cambridge 1966, University Press.
L e t t o w - V o r b e c k Paul von, Die Soldaten Lettow-Vorbeck,
Wiedenhof-Buchholz 1932.
L e t t o w - V o r b e c k Paul von, Mein Leben, Koehlers Verlags­
gesellschaft, Biberach an der Riss 1957.
L e t t o w -V o r b e c k Paul von, Meine Erinnerungen aus Ostaf­
rika, F. Koehler Verlag, Leipzig 1920.
L o o f Max, Tufani. Sturm über Deutsch Ostafrika, w: Deutsche
Tat im Weltkrieg 1914-1918, Geschichten der Kämpfe deutscher
Truppen, t. 12, Verlag Bemard-Graefe, Berlin 1936.
P r o e m p e l e r Elly, Kriegsgefangen quer durch Afrika. Erleb­
nisse einer deutschen Frau im Weltkriege, Berlin 1918.
S c h n e e Heinrich, Das Buch der deutschen Kolonien,
Verlag Volk und Heimat, Leipzig 1934.
S c h n e e Heinrich, Deutsch Ostafrika im Weltkriege. Wie
wir lebten und kämpften, Leipzig 1919.
S c h n e e Heinrich, Die deutschen Kolonien vor, in und nach
dem Weltkrieg, Leipzig 1939.
The Times History of the War, „The Times”, London 1915-1922.
Y o u n g Brett Francis, Marching on Tanga. With General Smuts in
East Africa, W. Collins, London 1 9 1 7 .

OPRACOWANIA

Abbott Peter, R a f f a e l e Ruggeri, Armies in East Africa


1914-18, Osprey Publishing (seria Menat-Arms, pozycja 379)
Oxford 2002.
Afrika — Studien, Africa — Studies, Dedicated of the V-th
International Congress of African Studies in Nigeria, pu­
blished by the Sektion Afrika und Nahostwissenschaften
of the Karl Marx University Leipzig, Akademie Verlag,
Berlin 1983.
„Afryka — Biuletyn Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego”
nr 9, Warszawa 1999.
A r n i n g Wilhelm, Vier Jahre Weltkrieg in Deutsch-Ostafrika,
Hannover, Gebrüder Jänecke, Berlin 1939.
A s s m a n n Kurt, Die Kämpfe der Kaiserlichen Marine in den
deutschen Kolonien (Der Krieg zur See, t. 7), Verlag Mittler
& Sohn, Berlin 1935.
B a r t n i c k i Andrzej, Konflikty Kolonialne 1869-1939, Wiedza
Powszechna, Warszawa 1971.
B o e l l Ludwig, Die Operationen in Ostafrika, Weltkrieg 1914—18,
Walter Dachert, Hamburg 1951.
Czapliński Marek, Biurokracja Niemieckiego Imperium
Kolonialnego — charakterystyka urzędników kolonialnych,
Wrocław 1985.
C z a p l i ń s k i Marek, Niemiecka Polityka Kolonialna, Poznań
1992.
D a v i d s o n Basil, Modem Africa, Longman, London-New
York 1983.
Drang nach Afrika — Die koloniale Expansionspolitik in Afrika
von den anfängen bis zum Ende des zweiten Weltkrieges,
herausgegeben von Helmuth Stoecker, Akademie — Verlag
Berlin 1977.
Encyclopedia of Southern Africa, oprac. Frederick Warne, London
and New York 1961.
F a r w e l l Byron, The Great War in Africa 1914-1918, W.W.
Norton&Company, New York-London 1989.
G a r d n e r Brian, German East. The story of the First World War
in East Africa, London 1963.
G o z d a w a - G o l ę b i o w s k i J., W y w e r k a-P r e k ur a t T.,
Pierwsza wojna światowa na morzu, Warszawa 1997.
H a n c o c k W.K., Smuts. The sanguine years 1870-1919, Cam­
bridge 1962, University Press.
H a y w o o d A., C l a r k e A.S., The history of the Royal West
African Frontier Force, Aldershot 1964.
H ł a d k i e w i c z Wiesław, System Kolonialny Rzeszy Niemieckiej
1884-1919, Zielona Góra 1986.
K a b a g e m a Innocent, Ruanda unter deutscher Kolonialher­
rschaft 1899-1916, Frankfurt am Main 1993.
K e e g a n John, The First World War, New York 1999.
K o p o n e n Juhani, Developement for exploitation: German
colonial policies in mainland Tanzania 1884-1914, Helsin-
ki-Hamburg 1995.
K r a s z e w s k i Piotr, Polityka Wielkiej Brytanii wobec Niemiec
w latach 1918-1925, Poznań, Instytut Zachodni 1982.
K r o n e Dagmar, Zwischen Waterberg und Kilimandscharo — Der
deutsche Kolonialismus in Afrika, Brandenburgisches Verlags­
haus, Berlin 1990.
L i d d e l l H a r t Basil Henry, History of the first world war,
Book Club Associates, London 1973.
L i v e s e y Anthony, Wielkie Bitwy I wojny światowej, Warszawa
1995.
M a r s h a l l S.L.A., World war I, New York 2001.
M a z u r c z a k Witold, Kolonializm i wojna. Brytyjskie imperium
kolonialne w czasie II wojny światowej, Wyd. Poznańskie,
Poznań 1999.
M e i s s n e r Janusz, L59, Wyd. Literackie, Warszawa 1974.
M i l l e r Charles, Battle for the Bundu. The First World War in
East Africa, Nairobi, Westland Sundries 1976.
M o s l e y Leonard, Duel for Kilimanjaro. An account of the
East African Campaign 1914-1918, London, Wiedenfeld
and Nicolson 1963.
P a j e w s k i Janusz, Pierwsza wojna światowa 1914-1918, War­
szawa, PWN 1991.
P e r e p e c z k o Andrzej, Wojna samotnych krążowników, War­
szawa 1997.
P i e k a l k i e w i c z Janusz, Kalendarium wydarzeń I wojny
światowej, Warszawa 1999.
R o g e r Louis Wiliam, Das Ende des deutschen Kolonialreiches.
Britischer Imperialismus und die deutschen Kolonien
1914-1919, Bertelsman Universitäts, Düsseldorf 1971.
S m u t s Jan Christian, Jan Christian Smuts: a biography of his
father, London, Cassell 1952.
W e i r Wiliam, Tajemnice Historii — 50 bitew, które zmieniły
świat, Warszawa 2002.
W i l i a m s Basil, Botha, Smuts and South Africa, London,
Hodder-Stoughton Ltd., London 1946.
Zarys dziejów Afryki i Azji. Historia Konfliktów 1869-2000, praca
zbiorowa pod red. Andrzeja Bartnickiego, Książka i Wiedza,
Warszawa 2000.
WYKAZ ILUSTRACJI

Brytyjski patrol na wielbłądach.


Schutztruppe w marszu.
Burowie spod góry Mera walczą dla Niemców.
Z walk o Tangę, listopad 1914.
W niemieckiej zbrojowni.
Hindusi w niemieckiej niewoli.
Wysunięte stanowisko ckm-ów.
Niemieckie działko.
To nie atak gazowy, lecz ostrzał z karabinów na czarny
proch wz. 1871.
„Kiongozi” (Przywódca) — gazeta w suahili dla askari.
Schutztruppe gotowe do walki.
Przemarsz Schutztruppe otrzymał oprawę muzyczną.
Ćwiczebny atak askarich w stepie.
Szkolenie w obsłudze karabinu maszynowego.
Generał dywizji Jan Christian Smuts.
Generał Paul von Lettow-Vorbeck.
Triumfalny wjazd do Berlina Lettowa, Schneego i 100 weteranów
kampanii afrykańskiej, 2 marca 1919.
SPIS TREŚCI

Wstęp ........................................................................................................ 5
Niemiecki podbój Afryki Wschodniej i budowa kolonii
1884-1914 .......................................................................................... 10
Wybuch wojny ....................................................................................... 27
Longido i Tanga .................................................................................... 42
Działania w Kenii, Ugandzie i na wybrzeżu. Operacja
przeciw „Königsbergowi” ................................................................ 55
Działania w Niasalandzie, Rodezji i Ruandzie. Ekspedycja
na jeziorze Tanganika 1915 roku ................................................... 79
Przybycie Smutsa i początek ofensywy południowo­
afrykańskiej ...................................................................................... 96
Ofensywy Smutsa i van Deventera ................................................... 116
Operacje Northeya i Tombeura ........................................................ 140
Początek bitwy na południu kolonii, wrzesień-grudzień 1916 150
Operacje podczas pory deszczowej, styczeń-czerwiec 1917 168
Zdobycie Niemieckiej Afryki Wschodniej ....................................... 180
Kampania w Mozambiku i Rodezji. Zawieszenie broni ................. 201
Zakończenie ......................................................................................... 231
Bibliografia .......................................................................................... 243
Wykaz ilustracji .................................................................................. 247

You might also like