You are on page 1of 393

Dom Wydawniczy Bellona prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich

książek za zaliczeniem pocztowym z 20-procentowym rabatem


od ceny detalicznej.
Nasz adres:
Dom Wydawniczy Bellona
ul. Grzybowska 77
00-844 Warszawa
Dział Wysyłki tel.: (22) 45 70 306, 652 27 01
fax (22) 620 42 71
www.ksiegarnia.bellona.pl
Internet: www.bellona.pl
e-mail: biuro@bellona.pl

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz


Ilustracja na okładce: Paweł Głodek
Redaktor: Teresa Obiedzińska
Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska
Korektor: Teresa Kępa

© Copyright by Jarosław Wojtczak, Warszawa 2004


© Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2004

ISBN 83-11-09995-2
HISTORYCZNE BITWY

JAROSŁAW WOJTCZAK

VICKSBURG 1862-1863

Dom Wydawniczy Bellona


Warszawa
OD AUTORA

W sensie politycznym i militarnym, do czasu ewentualnej


inwazji jednej ze stron na terytorium drugiej, front amery­
kańskiej wojny secesyjnej przebiegał wzdłuż tzw. linii
Masona-Dixona (Mason-Dixon Line), stanowiącej linię
rozgraniczenia stanów wolnych i niewolniczych. Biegła
ona od rzeki Potomac do Ohio, potem do miasta Columbus
nad Missisipi i dalej na zachód wzdłuż Missouri. Geogra­
ficznie łańcuch górski Appalachów, ciągnący się z północy
na południe, a także rzeka Missisipi rozgraniczały Południe
na trzy teatry wojny: Wschodni (pomiędzy górami a Atlan­
tykiem), Zachodni (pomiędzy górami i Missisipi), oraz
Trans-Missisipijski (położony na zachód od rzeki). Ten
ostatni, nie miał większego wpływu na rezultat, chociaż
zacięte walki toczyły się tam przez całe cztery lata wojny.
Decydujące były fronty wschodni i zachodni.
Na Wschodzie głównym celem Unii było zapewnienie
bezpieczeństwa swojej stolicy, zniszczenie armii konfede-
rackiej i zdobycie stolicy przeciwnika. Począwszy od
wiosny 1861 r. wszędzie na Północy słychać było okrzyk:
„Na Richmond!”. Przez następne cztery lata kolejni dowód­
cy Unii podejmowali desperackie wysiłki, aby wkroczyć do
Richmond i położyć kres rebelii. Większość tych usiłowań
uparcie kierowano na wąski korytarz w centralnej Wirginii,
zawzięcie broniony przez nieustępliwych obrońców z Połu­
dnia. Sukcesy konfederatów w pierwszych trzech latach
wojny dawały im okazję do przeniesienia działań wojennych
na teren Północy, do Marylandu i Pensylwanii, a także
zagrożenia samemu Waszyngtonowi. Obie strony za swój
pierwszy obowiązek uważały obronę własnej stolicy i zgodnie
uznawały prawo nieprzyjaciela do tego samego, toteż były
przekonane, że kluczem do zwycięstwa jest zniszczenie armii
wroga. Konsekwencją tej strategii były cztery lata walki na
śmierć i życie, toczonej w większości na dość wąskim froncie
wirginijskim pomiędzy Waszyngtonem i Richmond.
Na Zachodzie, oprócz fizycznego unicestwienia wroga,
armie Unii walczyły o zapewnienie sobie kontroli nad
głównymi magistralami wodnymi, rzekami Missisipi, Ten­
nessee, Cumberland i Ohio oraz liniami kolejowymi i por­
tami nad Zatoką Meksykańską. O tym, jak wielkie znaczenie
dla dowództwa wojsk federalnych miały drogi wodne,
może świadczyć fakt, że wszystkie większe armie Unii
nosiły nazwy pochodzące od rzek. Tymczasem władze
Konfederacji od początku nie doceniały Zachodu i trak­
towały go po macoszemu, koncentrując najlepsze siły na
wąskim odcinku frontu w Wirginii z zamiarem odnoszenia
spektakularnych zwycięstw, które dałyby im polityczne
i dyplomatyczne poparcie państw europejskich.
Główną przeszkodą na drodze Unii do zapewnienia
sobie kontroli nad najważniejszą magistralą wodną Stanów
Zjednoczonych, rzeką Missisipi, była potężna twierdza
konfederatów w Vicksburgu. Niewielu ludzi na Północy
dostrzegało początkowo jej fundamentalne znaczenie, po­
dobnie jak niewielu doceniało znaczenie rezultatów walk
na zachodnim odcinku frontu, który w konsekwencji okazał
się decydujący dla wyniku całej wojny.
Bitwa o Vicksburg była długą kampanią, trwającą całe
dziewięć miesięcy. Jak żadna inna kampania wojny secesyj-
nej, łączyła w sobie wszystkie sposoby prowadzenia nowo­
czesnej wojny z użyciem wszystkich rodzajów broni (ciągłe
przemarsze wojsk, działania floty, operacje desantowe,
akcje dywersyjne, ciężkie prace inżynieryjne przy budowie
kanałów, dróg i mostów, gwałtowne boje spotkaniowe
i bitwy lądowe, a na koniec uporczywe, kilkutygodniowe
oblężenie wygłodzonego miasta). Charakteryzował ją umiar­
kowany rozlew krwi, ale również mnóstwo zmarnowanego
wysiłku ludzi, zaś z punktu widzenia Północy — wiele
chwil zwątpienia i rozczarowań. Kiedy jednak osiągnięto
ostateczny sukces, miał on decydujące znaczenie dla
dalszych losów wojny.
W Polsce szczegóły operacji przeciwko Vicksburgowi są
niemal zupełnie nieznane. W Małej encyklopedii wojskowej
nie ma nawet hasła Vicksburg1, a najpełniej opisująca
przyczyny i przebieg wojny secesyjnej książka Leona
Korusiewicza Wojna secesyjna 1860-1865 działaniom
przeciwko Vicksburgowi poświęca zaledwie kilka stron2.
A to przecież pod Vicksburgiem Unia odniosła swoje
największe strategiczne zwycięstwo i przetrąciła kręgosłup
Konfederacji. W kampaniach na Zachodzie ujawnił się
także w pełni wojskowy talent i determinacja drugo­
planowych do tej pory postaci konfliktu: Granta, Shermana,
Thomasa i Sheridana. To oni, a nie faworyzowani genera­
łowie ze Wschodu, w końcowej fazie wojny odegrali
główne role w armii federalnej i zwycięsko doprowadzili
do końca czteroletnie zmagania wojenne, dochodząc w re­
zultacie do najwyższych stanowisk w armii, a w przypadku
Granta — pozycji pierwszej osoby w państwie.
Podejmując trud przybliżenia czytelnikowi serii „History­
czne Bitwy” przebiegu walk o Vicksburg, postanowiłem nie
ograniczać się do opisu samej kampanii, ale nakreślić także
tło wydarzeń społecznych, gospodarczych i politycznych,
1 Mała encyklopedia wojskowa, t. 3, Warszawa 1971.
2 Leon K o r u s i e w i c z , Wojna secesyjna 1860-1865, Warszawa 1985.
które doprowadziły do wybuchu wojny, oraz opisać na tyle
dokładnie, na ile pozwoliły mi umiejętności i ramy niniej­
szej książki, przebieg działań na zachodnim odcinku frontu
w latach 1861-1863. Ich konsekwencją było wielkie zwy­
cięstwo Granta pod Vicksburgiem. Moim celem było omó­
wienie tematu Vicksburga nie jako wycinka wielkiego
wydarzenia historycznego (takim była wojna secesyjna),
ale przedstawienie czytelnikowi w miarę pełnego i wiernego
obrazu zdarzeń, które miały miejsce w Stanach Zjednoczo­
nych na początku lat sześćdziesiątych XIX wieku, szcze­
gólnie w stanach i terytoriach zachodnich. Mam nadzieję,
że taka prezentacja tematu, dopełniona krótkimi życiorysami
i mało znanymi epizodami z życia głównych bohaterów
opisywanych wydarzeń, pozwoli lepiej zrozumieć rolę,
jaką w zwycięstwie Północy odegrał Zachód i wschodząca
gwiazda generała Ulyssesa S. Granta, a także w pewnym
stopniu wypełni lukę istniejącą w tym temacie w świadomo­
ści większości polskich czytelników.
„GIBRALTAR KONFEDERACJI”

Vicksburg to klucz. Nigdy nie doprowadzimy tej


wojny do końca, jeśli ten klucz nie znajdzie sią
w naszej kieszeni.
(Abraham Lincoln. 1862 r.)

U progu 1862 r. wielu polityków i wojskowych na Północy


zaczęło dostrzegać, że kluczem do zwycięstwa jest objęcie
kontrolą całej doliny Missisipi i rozdzielenie obszaru
Konfederacji na dwie części. Największą przeszkodą na
drodze do osiągnięcia tego celu były umocnienia Vicksbur­
ga, górujące nad rzeką. Prezydent Lincoln, który dobrze
znał Missisipi z czasów, gdy za młodu spławiał barki
z towarem do Nowego Orleanu, nie miał wątpliwości, co
do kluczowego znaczenia Vicksburga.
Opanowanie doliny Missisipi planowano początkowo
osiągnąć poprzez lądową inwazję ze stanów zachodnich
i północno-zachodnich. W tym celu należało najpierw
przełamać obronę konfederatów w pogranicznym stanie
Kentucky, a następnie uderzyć siłami armii i marynarki na
południe z rejonu górnej Missisipi. Połączenie sił lądowych
i rzecznych, które poruszały się wspólnie, miało być
silniejsze od wszystkiego, co mogła wystawić Konfederacja.
W kraju zwyczajowo tak nieprzygotowanym do wojny, jak
Stany Zjednoczone, gdzie na ogół nie zdawano sobie
sprawy z warunków umożliwiających prowadzenie działań
wojennych, przeważał pogląd, że szybka akcja armii
federalnej pozwoli osiągnąć cel, zanim Konfederacja zdąży
przygotować odpowiednie środki obronne. Szybko się
okazało, że opanowanie tak rozległego terytorium wymaga
gigantycznego wysiłku i aby osiągnąć cel, potrzebna jest
ogromna przewaga ilościowa i techniczna jednej strony
oraz wyczerpanie drugiej. Na początku wojny było to
jeszcze nieosiągalne.
Uzyskawszy zdecydowaną przewagę na morzu, władze
w Waszyngtonie postanowiły najpierw zdobyć Nowy Orlean
w Luizjanie, największe miasto Południa (nie licząc oku­
powanego przez Unię Baltimore), przez które Konfederacja
otrzymywała większość dostaw wojennych z zagranicy.
Powszechnie sądzono, że zadanie jest możliwe do wykona­
nia. Po wybuchu wojny Luizjana czuła się względnie
bezpieczna. Położenie z dala od linii frontu dawało jej
mieszkańcom złudne poczucie bezpieczeństwa i dlatego
władze wojskowe Luizjany zrobiły niewiele lub prawie nic,
żeby przygotować się do odparcia ewentualnej inwazji.
Porażki Konfederacji na froncie zachodnim pozbawiły
Luizjanę siły zbrojnej. Większość żołnierzy i zapasów
z przejętych arsenałów federalnych wysłano do walki
z wojskami Północy, które nacierały w Tennessee. Generał
Mansfield Lovell, dowódca Departamentu (Okręgu Woj­
skowego) Południowo-Wschodniej Luizjany, odpowiedzial­
ny za obronę Nowego Orleanu, był jednak dobrej myśli.
Głęboko wierzył, że miasto, położone ponad 100 mil od
ujścia Missisipi, na skrawku suchego lądu, jest dobrze
zabezpieczone przed atakiem Unii dzięki nieprzebytym
bagnom i wartkiej Missisipi o piaszczystym, ruchomym
dnie oraz dwóm dobrze obwarowanym fortom, które
blokowały dostęp do rzeki 75 mil poniżej Nowego Orleanu.
Lovell miał niewielu żołnierzy i słabą flotę rzeczną, toteż
miał nadzieję, że się nie myli. Dla podtrzymania w nich
ducha wyraził powszechną opinię, mówiąc, że „każdy
jankeski marynarz, który odważy się stawić czoło nurtowi
Missisipi zostanie starty na proch przez forty w dole rzeki
i wykończony przez dwa pancerniki budowane pod Nowym
Orleanem”.
Na szczęście dla Unii w Ministerstwie Marynarki (Depar­
tment of the Navy) w Waszyngtonie znaleźli się ludzie,
których upór i kompetencje miały zweryfikować ten pogląd.
Jesienią 1861 r. w gabinecie zastępcy sekretarza (ministra)
marynarki Gustavusa V. Foxa, do niedawna oficera US Navy,
zrodził się plan ekspedycji morskiej przeciwko Nowemu
Orleanowi. Doświadczenia flot sprzymierzonych wyniesione
z wojny krymskiej (1853-1856) przekonały Foxa, że drew­
niane okręty, niezdolne do walki pozycyjnej z przeciwnikiem
schowanym za murami fortec, mogą mu sprostać tylko wtedy,
gdy będą się poruszać po torze wodnym wolnym od przeszkód.
Potwierdziły to wyniki działań floty federalnej atakującej
w 1861 r. przesmyki koło przylądków Hatteras (Karolina
Północna) i Port Royal (Karolina Południowa). Umocnienia,
które należało pokonać w drodze do Nowego Orleanu (fort
Jackson i fort St. Philip), były silnymi twierdzami, ale ich
słabość tkwiła w całkowitej zależności od miasta. Łączyła je
z nim tylko komunikacja rzeczna. Izolowanie obu fortów
i przerwanie linii komunikacyjnych powyżej miejsca, w którym
się znajdowały, miało służyć zmuszeniu ich do poddania się
bez konieczności toczenia uporczywych walk, grożących
wielkimi stratami. Sam Nowy Orlean, który nie miał żadnych
fortyfikacji obronnych, stałby się w tej sytuacji łatwym
łupem. Po zajęciu go przez marynarkę miał być oddany pod
okupację współdziałających z nią wojsk lądowych.
Pierwszym krokiem na drodze do Nowego Orleanu stało
się opanowanie 20 września 1861 r. wyspy Ship (Ship
Island), położonej niedaleko wybrzeża stanu Mississippi,
około 100 mil na wschód od ujścia rzeki Missisipi*. Miała
ona być bazą do dalszych działań. Następnie należało
przekonać do pomysłu samego Lincolna i dowódcę armii
gen. George’a B. McClellana. W połowie listopada w kwa­
terze McClellana odbyła się narada z udziałem prezydenta,
sekretarza marynarki Gideona Wellsa, Foxa, a także zdolnego
oficera marynarki kmdr. Davida D. Portera, który właśnie
wrócił z rekonesansu u ujścia Missisipi. Narada zakończyła
się przyjęciem planu Foxa, z jedną, ale bardzo istotną
modyfikacją, którą wprowadził Porter1. Przewidywała ona
współdziałanie okrętów z flotyllą jednostek wyposażonych
w wielkie moździerze pokładowe. Porter dowodził, że
moździerze miotające 285-funtowe (niemal 150-kilogramo-
we) kule o średnicy 30 cm zburzą umocnienia fortów spoza
zasięgu dział na murach, umożliwiając flocie przepłynięcie
obok nich bez większego ryzyka. Saperski instynkt McClel­
lana okazał się decydujący i plan został przyjęty 2.
Uzyskawszy zgodę Porter zakupił trzynastocalowe moź­
dzierze i zamontował je na szkunerach, przeznaczonych
wcześniej do wzmocnienia morskiej blokady wybrzeża
Konfederacji. Pierwsze trzy szkunery: „Racer”, „C.P.
Williams” i „John Griffith”, wypłynęły z Nowego Jorku
23 stycznia 1862 r. i przez Key West na Florydzie dotarły
do wyspy Ship 13 marca. Pięć dni później wpłynęły do
ujścia Missisipi, pokonując piaszczystą łachę u wejścia do
głównego kanału rzeki.
Fox wysoko cenił profesjonalizm i pomysłowość Portera,
lecz uznał, że tak trudna operacja wymaga dowódcy
* Dla lepszego zrozumienia tekstu nazwę rzeki Missisipi podano
w pisowni polskiej, a stanu Mississippi w pisowni angielskiej.
1 Komandor David Dixon Porter (1813-1891) byt synem bohatera

wojny z 1812 r., kapitana Davida Portera (1790-1843) i jednocześnie


przyrodnim bratem Davida Farraguta.
2 George McClellan jako oficer korpusu saperów brał udział w wojnie

z Meksykiem. W latach pięćdziesiątych pracował dla towarzystw kolejo­


wych przy wytyczaniu linii kolejowej w Oregonie.
śmielszego, bardziej energicznego i pewniejszego siebie.
Po wnikliwej selekcji jego wybór padł na kmdr. Davida G.
Farraguta, weterana dwóch poprzednich wojen z Wielką
Brytanią i Meksykiem. O jego wyborze zdecydowała
rekomendacja Portera i doskonałe wrażenie, jakie wywarł
na Foxie. „Pokazał siłę charakteru, klarowne poczucie
obowiązku i zdecydowany sposób jego wypełniania”
— oznajmił Fox po rozmowie z Farragutem, 21 grudnia
1861 r. w Waszyngtonie. Umiejętności dowódcy miała
zweryfikować dopiero wojna.
David Glasgow Farragut był śmiałym i doświadczonym
marynarzem, mającym za sobą pięćdziesięcioletnią służbę
na morzu. Urodził się w 1801 r. w Tennessee. We wczesnej
młodości został adoptowany przez kapitana Davida Portera.
Podczas wojny 1812 r. uczył się marynarskiego rzemiosła
jako asystent nawigacyjny na dowodzonej przez niego
fregacie USS „Essex”. W 1823 r. służył pod rozkazami
Portera w eskadrze, która zwalczała piratów na Karaibach.
W 1824 r. otrzymał pierwsze dowództwo. W pierwszych
miesiącach wojny secesyjnej Farragut, urodzony na Połu­
dniu i mający tam liczne koneksje rodzinne, nie był
darzony zaufaniem i pozostawał bez przydziału służbowego.
Teraz miał poprowadzić okręty przeciwko tej części kraju,
w której się wychował i z której pochodziła także jego żona.
23 grudnia 1861 r. Farragut otrzymał stosowne rozkazy,
a 9 stycznia roku następnego dostał oficjalną nominację na
dowódcę (oficera flagowego)3 eskadry blokującej zachodnią
część Zatoki Meksykańskiej (Western Gulf Blockading
Squadrori). 20 stycznia Fox wydał mu ostatni rozkaz:
„Kiedy osiągnie pan pełną gotowość, proszę wziąć z blo­
kady tyle okrętów, ile będzie można, udać się w górę
Missisipi i zlikwidować stanowiska obronne, które strzegą
3 Oficer flagowy (Flag Officer) — stopień przysługujący dowódcy

zespołu okrętów; w dawnej marynarce Stanów Zjednoczonych najniższy


stopień w korpusie admirałów.
podejścia do Nowego Orleanu. Kiedy znajdzie się pan
pod miastem, proszę je zająć pod groźbą dział swojej
eskadry (...)”.
Rozkaz Foxa wyraźnie wskazywał na konieczność uprzed­
niego zniszczenia konfederackich fortów. Uzasadniały to
zapewne obawy Portera i oficerów sztabu McClellana
przed ewentualnymi skutkami pozostawienia ich na tyłach
atakującej floty. Farragut nie wierzył w skuteczność ostrzału
moździerzowego (oceniał to na podstawie własnych do­
świadczeń z walk o twierdzę San Juan de Ulloa w Veracruz
podczas wojny z Meksykiem), ale jako zdyscyplinowany
oficer nie zamierzał oponować.
Na początku 1862 r. na wszystkich frontach wojny
secesyjnej trwał bezruch. Zniecierpliwiony kunktatorstwem
swych generałów Lincoln, bez żadnej konsultacji, wydał
w dniach 27 i 31 stycznia 1862 r. oddziałom lądowym oraz
jednostkom floty (stacjonującym w rejonie Waszyngtonu,
w Kentucky, nad Missisipi, a także w Zatoce Meksykań­
skiej) rozkaz rozpoczęcia równoczesnych działań zaczep­
nych przeciwko konfederatom. Wszystkie akcje miały się
rozpocząć najpóźniej 22 lutego 1862 roku. Do współ­
działania z eskadrą Farraguta wysłano z fortu Monroe
w Delaware piętnastotysięczny korpus gen. Benjamina F.
Butlera, który wylądował na wyspie Ship 4.
2 lutego Farragut wypłynął z portu Hampton Roads na
swoim okręcie flagowym USS „Hartford” i po osiemnastu
dniach żeglugi dobił do bazy na wyspie Ship. 21 lutego
przejął dowództwo eskadry której w rzeczywistości jeszcze

4 Gen. Benjamin F. Butler (1818-1893) miai doświadczenie w operac­

jach desantowych. W dniach 27-29 sierpnia 1861 r. uczestniczy! w walkach


o forty Hatteras i Clark, które pozwoliły flocie Unii opanować przesmyk
Pamilco Sound w Karolinie Północnej. Na początku wojny zasłynął
z tego, że ze swoim pułkiem bez rozkazu zajął i spacyfikował Baltimore,
czym przyczynił się do utrzymania stanu Maryland przy Unii. W nagrodę
Lincoln awansował go do stopnia generała brygady.
nie było. Okręty przypływały jeden po drugim w ciągu
kolejnych dni i od razu były kierowane do głównego
kanału przy wejściu do Missisipi. Pod koniec marca flota
Farraguta licząca siedemnaście jednostek czekała u ujścia
Missisipi, gotowa do natarcia. W jej skład wchodziły:
cztery duże, 22-działowe parowe slupy (sloop-of-war);
„Hartford”, „Brooklyn”, „Pensacola” i „Richmond” — każ­
dy o wyporności około 2000 ton; trzy mniejsze slupy:
„Iroquis”, „Oneida” i „Varuna” o wyporności około 1000
ton, ciężki bocznokołowy parowiec „Mississippi” o wypor­
ności 1700 ton; dziewięć małych, 4-działowych drew­
nianych kanonierek (gun-boats): „Cayuga”, „Itasca”, „Ka-
tahdin”, „Kennebec”, „Kineo”, „Pinola”, „Scotia”, „Wino-
na”, „Wissahickon”. Łącznie eskadra miała na pokładach
154 lufy armatnie, w tym 135 dużych dział 32-funtowych.
Wkrótce przypłynęło dziewiętnaście szkunerów Portera,
z których każdy wyposażony był w trzynastocalowy moź­
dzierz i 4 działa. Na początek flotę Unii czekały ryzykowne
manewry, które miały umożliwić przeprowadzenie okrętów
przez piaszczyste ławy w delcie rzeki, gdzie poziom wody
nie przekraczał pięciu metrów. „Pensacola”, ostatni z du­
żych okrętów Farraguta, 7 kwietnia znalazł się na wodach
Missisipi. Po nim wpłynęła eskadra Portera i transportowce
z oddziałami Butlera.
Oba konfederackie forty ulokowane były w zakolu rzeki,
zwanym Plaquemine Bend, około 20 mil od miejsca,
w którym główny nurt Missisipi rozdziela się na kilka
odnóg odprowadzających jej wody do Zatoki Meksykań­
skiej. Rzeka płynąca poniżej Nowego Orleanu w kierunku
południowo-wschodnim zakręca w tym miejscu na północny
wschód i po niecałych 2 milach wraca do poprzedniego
kursu. Większy fort Jackson, w kształcie pięciokątnej
ceglanej struktury, położony był na prawym brzegu. Wspie­
rała go bateria rzeczna wyposażona w pół tuzina ciężkich
dział. Mniejszy fort St. Philip leżał nieco poniżej fortu
Jackson na lewym brzegu. Składał się z fortu właściwego
i dwóch baterii rzecznych, które kontrolowały zarówno
front, jak i cały odcinek Missisipi do jej zakrętu. Załogi
fortów miały nie tylko możliwość pełnej obserwacji rzeki,
ale mogły się też nawzajem uzupełniać i wspierać ogniem.
Łącznie konfederaci dysponowali artylerią liczącą 109
dział, z czego ponad 90 można było użyć przeciwko
przepływającej flocie. Mniej niż połowę z nich stanowiły
stosunkowo nowoczesne działa 32-funtowe, na resztę
składały się stare i zawodne działa 24-funtowe.
Konfederaci, ufni w potęgę Missisipi i swoich fortyfikacji,
obserwowali ze spokojem przygotowania floty federalnej.
Dwie kanonierki Unii: „Kennebec” i „Wissahickon”, patro­
lujące rzekę w pobliżu fortów, 28 marca natknęły się na
niespodziewaną przeszkodę. Konfederaci jeszcze w końcu
1861 r. pod nadzorem gen. Martina L. Smitha, odpowie­
dzialnego za zewnętrzną linię obrony Nowego Orleanu,
przerzucili przez Missisipi, poniżej fortów, lecz w zasięgu
ich ognia, barierę z wielkich pni cyprysowych. Połączyli je
grubym łańcuchem zamocowanym po obu stronach do
zakotwiczonych kadłubów okrętowych. Silniejszy niż zwyk­
le prąd rzeki 10 marca 1862 r. zerwał przeszkodę na
szerokości około jednej trzeciej, ale wolną przestrzeń szybko
wypełniono kadłubami ośmiu starych, ciężkich statków
powiązanych ze sobą dodatkowymi łańcuchami.
Dopiero kiedy Farragutowi udało się wprowadzić wszy­
stkie duże okręty do ujścia rzeki, konfederaci zaczęli się
przygotowywać do obrony, holując 20 kwietnia w dół
Missisipi niewykończony pancernik „Louisiana” z zamon­
towanym, lecz jeszcze niedziałającym silnikiem. Miał on
wzmocnić obronę na linii fortów, lecz jego kapitan, nie
mając możliwości manewrowania okrętem, odmówił zajęcia
wyznaczonej pozycji koło fortu St. Philip. Powyżej fortów
czuwała też flotylla (River Defense Fleet) czternastu
parowców konfederackich z 1-działowym pancernikiem
CSS „Manassas” i żaglowo-parowym statkiem CSS „Go­
vernor Moore” przerobionym na pływający taran, do­
wodzona przez oficera flagowego Johna K. Mitchella.
Oprócz tego konfederaci przygotowali pewną ilość tratw
zapalających, które można było puścić z biegiem rzeki
na płynące okręty Unii.
Farragut osobiście 5 kwietnia dokonał na USS „Iroquis”
rekonesansu terenu wokół obu fortów. Konfederaccy ar-
tylerzyści otworzyli ogień, lecz Farragut, który obserwował
przedpole z okrętowego masztu, pozostał „spokojny i po­
godny, niczym widz obserwujący bitwę na niby”.
W dniach 16 i 17 kwietnia okręty Unii zajęły pozycje
w odległości około 1,5 mili od fortów. Nazajutrz o godzinie
10.00 pierwsze moździerze Portera rozpoczęły ostrzał fortu
Jackson z osłoniętych pozycji za zakolem Missisipi. Pro­
wadzili go przez sześć kolejnych dni. Załoga fortu nie
przestraszyła się i w heroiczny sposób trwała na stanowis­
kach, odpowiadając „pięknym i skutecznym ogniem”.
Konfederackie działa 19 kwietnia zatopiły szkuner „Maria
J. Canton”. Tak jak przewidywał Farragut, potężne moź­
dzierze wystrzeliwujące 2000 pocisków dziennie nie uczy­
niły większej szkody fortyfikacjom. Generał Johnson K.
Duncan, dowódca konfederackich fortów, 23 kwietnia
napisał do gen. Lovella w Nowym Orleanie: „Przez całą
noc ciężki i ciągły ostrzał, który nadal trwa (...). Bóg na
pewno ma nas pod swoją opieką. Jesteśmy dobrej myśli
i wierzymy w nasz ostateczny sukces (...). Wrogowie
muszą wkrótce wyczerpać swoje siły, a jeśli nie, wy­
trzymamy tak długo, jak oni”.
W tym czasie lżejsze okręty Unii krążyły po rzece,
korygowały ogień i badały skutki ostrzału. Dwie kanonierki:
USS „Itasca” (dowódca kpt. mar. Charles H. B. Caldwell)
i USS „Pinola” (kpt. mar. Crosby) pod kierunkiem szefa
sztabu Farraguta kmdr. Henry’ego H. Bella, przepłynęły
20 kwietnia w nocy obok fortów z zadaniem zniszczenia
przeciągniętego w poprzek rzeki łańcucha. Konfederaci
przejrzeli ten zamiar i otworzyli ogień do obu okrętów,
dążąc za wszelką cenę do ocalenia przeszkody. „Pinola”,
wioząca na pokładzie minę elektryczną, zawróciła, kiedy
zawiódł mechanizm akumulatora, ale ścigana ogniem
konfederackich dział wpadła na brzeg. Pod osłoną moź­
dzierzy Portera załoga zdołała ściągnąć okręt na wodę
i uniknąć niewoli. W tym czasie „Itasca” przedarła się do
przeszkody i po staranowaniu części łańcucha, szczęśliwie
umknęła pod osłoną ciemności. Gen. Duncan skarżył się
potem, że flota Mitchella nie wypuściła płonących tratw,
„żeby oświetlić rzekę i zdezorientować wroga w nocy”,
a także nie wystawiła na straży poniżej przeszkody żadnej
jednostki, która ostrzegłaby załogi fortów przed wypadem
nieprzyjacielskich kanonierek. Ten brak współdziałania
miał się okazać bardzo kosztowny dla Konfederacji.
Tego samego dnia Farragut, widząc nieskuteczność
ostrzału i topniejące zapasy pocisków moździerzowych,
postanowił zrealizować własny plan, który od początku
uważał za konieczny. Plan Farraguta zakładał, że jego
okręty przepłyną pod osłoną armat obok wciąż groźnych
fortów i połączą się w górze rzeki z oddziałami Butlera,
przerzuconymi tam z Zatoki Meksykańskiej poprzez sieć
bagnistych zalewisk (bayous) Missisipi. Silny prąd rzeki,
który uniemożliwiał okrętom manewrowanie, opóźnił roz­
poczęcie akcji o kilka dni. W końcu jednak wiatr od morza
osłabił pęd wody i okręty Unii mogły wyruszyć w górę
Missisipi.
Początkowo Farragut zamierzał płynąć dwiema równo­
ległymi kolumnami, co miało zapewnić mniejszym jedno­
stkom osłonę dział większych okrętów i zmniejszyć groźbę
pogubienia się w ferworze nocnej walki. Tuż przed akcją
zmienił zamiar w obawie, że konieczność manewrowania
przy przejściu przez wąską wyrwę w przeszkodzie grozi
kolizją i w konsekwencji może uniemożliwić całą operację.
Okręty Farraguta podzielone na trzy zespoły ruszyły
w górę rzeki 24 kwietnia o godzinie 2.30 w nocy. Około
godziny 3.00, gdy wydawało się, że prowadząca pierwszą
grupę kanonierka USS „Cayuga” z zastępcą Farraguta,
kmdr. Theodorusem Baileyem na pokładzie, przepłynie
niezauważona, 90 konfederackich dział otworzyło ogień.
Czołowe okręty Unii odpowiedziały ze wszystkich luf. Do
walki włączyły się także moździerze Portera, zasypując
baterie konfederatów gradem pocisków tak gęstym, że
jednocześnie w powietrzu znajdowały się dwa granaty.
Gdy okręty pierwszej grupy znalazły się poza zasięgiem
wroga, na prowadzącej kanonierce doliczono się 42 trafień.
Dwadzieścia minut po pierwszych strzałach przepłynęła
główna grupa prowadzona przez flagowy „Hartford”. Idące
w straży tylnej cztery kanonierki: „Itasca”, „Kennebec”,
„Pinola” i „Winona”, mocno spóźnione i oślepione dymem,
nie zdołały się przedrzeć. Jedna z nich, „Pinola”, zatonęła.
Dowódcy pozostałych kazali załogom położyć się na
pokładach i pozwolili okrętom spłynąć w dół rzeki.
Z siedemnastu okrętów Farraguta forty minęło trzy­
naście. Wkrótce czekała je kolejna próba. Do nocnej
bitwy przyłączyła się konfederacka flotylla stacjonująca
powyżej fortów. W kierunku jednostek Unii wypchnięto
płonące tratwy, od których omal nie spłonął „Hartford”,
unieruchomiony silnym prądem rzeki niedaleko fortu
St. Philip. W sumie w bitwie toczącej się na przestrzeni
2 mil wzięło udział ponad 200 dział. „Wydawało się,
że to artyleria niebios strzela na ziemi” — zanotował
Farragut, który obserwował walkę z bocianiego gniazda
na maszcie „Hartforda”.
Bitwa trwała dwie godziny. Obie strony wykazały w niej
wielkie umiejętności i odwagę. Jeden z okrętów Farraguta
— USS „Varuna”, ruszył samotnie w pogoń za kutrem,
który wiózł gen. Lovella, uchodzącego z fortu Jackson
i został zatopiony uderzeniami tarana przez konfederackie
parowce „Governor Moore” i „General Jackson”. Chwilę
potem „Varunę” pomściła „Oneida”, która poważnie uszko­
dziła obie konfederackie jednostki i zmusiła je do wyrzucenia
się na brzeg. W końcu okrętom Unii udało się zniszczyć
niemal w całości rzeczną flotyllę Konfederacji. Zatopiono 12
jednostek, pozostałe dwie zdobyto. Konfederaci stracili też
wielu marynarzy. Na samym CSS „Governor Moore” poległo
57 członków załogi (więcej niż na jakimkolwiek innym
konfederackim okręcie podczas całej wojny), a 17 odniosło
rany. „Zniszczenie floty pod Nowym Orleanem było smut­
nym, smutnym ciosem (...)” — napisał Stephen R. Mallory,
sekretarz marynarki Konfederacji.
Po minięciu głównej linii obrony konfederatów Farragut
dotarł do plantacji Quarantine (6 mil powyżej fortów),
jednego z niewielu miejsc, gdzie można było znaleźć
odpowiednie warunki do wyładunku wojska. Rozbił pułk
luizjańskiej milicji Chalmette płk. Ignacego Szymańskiego5
osłaniający przystań i zacumował przy brzegu, zarządzając
całodniowy odpoczynek. Ruszył dalej 25 kwietnia rano,
pozostawiając w Quarantine dwie kanonierki dla osłony
wezwanych oddziałów Butlera, który obserwował walkę floty
z transportowca w dole rzeki. Pospieszył on do swoich wojsk
zgrupowanych na wyspie Sabie, 12 mil na tyłach fortu St.
Philip, po czym przetransportował je poprzez zalewiska do
miejsca, gdzie czekały na niego kanonierki Farraguta.
Wieści o klęsce szybko dotarły do Nowego Orleanu.
Gen. Lovell miał tylko 4000 ludzi i nie widział szans na
5 Uczestnik powstania listopadowego. W 1835 r. osiedlił się pod

Nowym Orleanem, gdzie dorobił się majątku, był m.in. właścicielem


plantacji i przędzalni bawełny. W marcu 1862 r. objął dowództwo pułku
Chalmette, złożonego z luizjańskich milicjantów wcielonych do regular­
nego wojska (Volunteer State Troops). Pułk ten niemal w całości dostał
się do niewoli Farraguta i Butlera, jednak wielu jego żołnierzy uciekło
i walczyło potem w szeregach innych pułków z Luizjany w Vicksburgu.
Po upadku Nowego Orleanu Szymański pełnił funkcję agenta rządowego
do spraw wymiany jeńców.
skuteczną obronę. Wolał się wycofać, niż narazić miasto
na ostrzał i zniszczenie. Już wcześniej zresztą wysłał
w górę rzeki najlepsze transportowce i ewakuował sprzęt
i zapasy żywności dla wojska koleją do Jackson w Mis­
sissippi. Po szczęśliwej ucieczce z fortu Jackson nie
czekał na pojawienie się okrętów Farraguta i wymknął
się chyłkiem z Nowego Orleanu. Tylko dwa niewielkie
stanowiska obronne, znane jako baterie McGhee i Chal-
mette (ulokowane na dawnym polu bitwy, którą gen.
Andrew Jackson stoczył z Brytyjczykami 8 stycznia
1815 r.), wyposażone odpowiednio w 5 i 9 dział, otworzyły
ogień. Konfederaci zrobili to bardziej dla zachowania
honoru. Po kilku minutach porzucili działa i uciekli
pod ogniem okrętów Farraguta.
W opuszczonym przez wojsko mieście wybuchły roz­
ruchy. Zbuntowany tłum cywilów podpalił port przed
przybyciem floty federalnej. Okręty Farraguta dotarły do
Nowego Orleanu 25 kwietnia około godziny 13.00. Na­
brzeże miasta na przestrzeni 5 mil przedstawiało żałosny
widok. Statki, parowce, bele bawełny, składy towarów,
wszystko płonęło jednym ogniem, tak że lądujące oddziały
musiały wykazać dużo ostrożności i pomysłowości, aby
uniknąć pożogi. Chociaż rada miejska Nowego Orleanu
oświadczyła, że miasto nie będzie stawiało oporu flocie
Unii, burmistrz John T. Monroe odmówił opuszczenia flagi
i podpisania kapitulacji, tłum zaś zaatakował schodzących
z pokładów parlamentariuszy Unii. Farragut nie miał
dostatecznej liczby ludzi, żeby obsadzić miasto, dlatego
przez kolejne trzy dni Nowy Orlean pozostawał na łasce
szalejących tłumów. W końcu kmdr Bailey z 250 żoł­
nierzami piechoty morskiej i dwoma działami zdjętymi
z „Hartforda” zajął główne budynki w mieście i przywrócił
porządek. Nowy Orlean, największy port i główne centrum
finansowe Południa, znalazł się pod okupacją Unii. Gen.
Robert E. Lee z kwatery głównej w Richmond w piśmie do
Lovella, datowanym 8 maja, napisał: „Utrata miasta jest
dla nas poważnym ciosem (...), ale jesteśmy przekonani, że
z takimi środkami obronnymi, jakie były do dyspozycji,
zrobił pan wszystko, co w pańskiej mocy” 6.
28 kwietnia, w tym samym dniu, kiedy Farragut wziął
Nowy Orlean, w rezultacie buntu załogi gen. Duncan
poddał Porterowi odcięte od zaplecza forty Jackson i St.
Philip. Konfederackie fortyfikacje wciąż prezentowały
wielką siłę (krwawe straty załogi nie przekroczyły 50
ludzi) i dysponowały zapasami żywności na dwa miesiące,
jednak zdemoralizowany garnizon nie widział sensu dalszej
walki. Klęskę Południa powiększała utrata obu pancerników.
„Manassas” został porzucony i wysadzony w powietrze,
aby nie dostał się w ręce wroga, „Louisiana” zaś zatonęła
podczas nieudanej próby związania walką flotylli Portera
pod fortem Jackson. Zwodowany 19 kwietnia pod Nowym
Orleanem trzeci pancernik „Mississippi” (określany przez
oficerów Konfederacji jako „najwspanialszy okręt wojenny,
jaki kiedykolwiek został zbudowany”), w którym kon­
federaci pokładali tak wiele nadziei, został podpalony
25 kwietnia i bezsilnie dryfując, spłynął w dół rzeki. Jego
żałosny koniec był aż nadto widocznym symbolem zwycięs­
twa Unii o panowanie nad ujściem „Ojca wód”, którego
imię nosił.
Zdobycie Nowego Orleanu kosztowało flotę Farraguta
tylko dwa okręty oraz 30 zabitych i 135 rannych7. Angielski
polityk — wicehrabia G. 1. Wolseley, napisał później:
„Sukces admirała Farraguta został odniesiony głównie
dzięki moralnemu efektowi, który był skutkiem śmiałego
minięcia fortów przeciwnika (...). Forty te nigdy nie zostały

6 Operations in W. Florida, S. Ala., S. Miss., and La., Chapter XVI, s.


652.
7 Łączne straty w walkach o forty Jackson i St. Philip oraz Nowy

Orlean wyniosły 229 zabitych i rannych po stronie Unii oraz 782 zabitych,
rannych i jeńców po stronie Konfederacji.
zniszczone i wydaje się, że poniosły niewielki uszczerbek”.
Wolseley tylko częściowo miał rację. Zwycięstwo Farraguta
miało nie tylko wymiar moralny, ale i fizyczny.
Utrata Nowego Orleanu, największego i najbogatszego
portu morskiego Południa, była ogromnym wstrząsem dla
Konfederacji. Upadek miasta i szybka kapitulacja fortów
Jackson i St. Philip, oznaczał oddanie całej delty Missisipi
we władanie Unii. Federalne siły zbrojne uzyskały w ten
sposób mocną podstawę do następnych ekspedycji kiero­
wanych w górę rzeki, których celem było nawiązanie
współdziałania z siłami Unii, które nacierały od północy.
Kiedy armada Farraguta płynęła w kierunku Nowego
Orleanu, na północy także trwała wojna rzeczna. Obie
strony przyspieszyły budowę pancerników i kanonierek.
Wiele jednostek zbudowano od zera, wiele wciągnięto do
służby, przebudowując promy, parowce transportowe i inne
statki na okręty wojenne. Konfederaci nie mieli szans na
zbudowanie wystarczająco silnej floty (w ich posiadaniu
znalazły się tylko dwie stocznie, z których żadna nie
nadawała się do budowy dużych okrętów), starali się więc
nadrabiać braki pomysłowością. W przeciwieństwie do
Unii, która opierała siłę swej floty rzecznej na mocno
uzbrojonych i opancerzonych okrętach (ironclads), Kon­
federacja postawiła na tarany (rams), podobne do tych,
jakich używano w starożytności. Wkrótce i Unia miała
kilka okrętów wyposażonych w tarany, stanowiące połą­
czenie dziewiętnastowiecznej techniki parowej ze starożytną
techniką przebijania okrętu przeciwnika poniżej powierzchni
wody. Zostały one skonstruowane przez zdolnego inżyniera
z Pensylwanii — płk. Charlesa Elleta, młodszego. Dziewięć
jednostek tego typu: „Queen of the West”, „Monarch”,
„Samson”, „Lioness”, „Switzerland”, „Lancaster” „Minao”,
„T.D. Homer” i „Dick Fulton”, tworzyło niezależną forma­
cję rzeczną podporządkowaną Ministerstwu Wojny (Depar­
tment of War), a dowodzoną przez Elleta i obsługiwaną
przez członków jego rodziny (byli wśród nich młodszy brat
Elleta — Alfred oraz syn — Charles River).
Dla działań w górnej części doliny Missisipi zasadnicze
znaczenie miała współpraca pomiędzy dowódcami sił
lądowych i dowódcami flotylli operującej w górze rzeki
(Mississippi lub The Western Flotilla). W sierpniu 1861 r.
rozkaz obrony górnego biegu Missisipi otrzymał oficer
flagowy Andrew H. Foote (1806-1863), który nadzorował
uzbrojenie flotylli rzecznej. Składała się ona z trzech
drewnianych parowców przerobionych na kanonierki („Co-
nestoga”, „Lexington”, „Tyler”), siedmiu nowo wybudo­
wanych pancerników „klasy miast” („St. Louis”, „Caron-
delet”, „Cincinnati”, „Louisville”, „Mound City”, „Cairo”
i „Pittsburg”) oraz kilku innych małych jednostek o niepeł­
nym uzbrojeniu8. Flotyllę Zachodnią uzupełniały dwa duże
statki zakupione przez rząd i przerobione na ciężkie
pancerniki („Benton” i „Essex”), każdy o wyporności
ponad 1000 ton, oraz 30 barek z moździerzami na pokładach
(mortar-boats).
W lutym 1862 r. Foote uczestniczył ze swą flotyllą
w zdobyciu konfederackich fortów, które broniły wejścia
do rzek Tennessee i Cumberland. W kwietniu w węzłowym
rejonie Missisipi połączone siły armii i floty (tzw. ekspedy­
cja Cairo) zdobyły silnie umocnioną Wyspę nr 10. Później
jednak Flotylla Missisipi (jej dowódcą w miejsce rannego
Foote’a został w maju oficer flagowy Charles H. Davis)
utknęła przed fortem Pillow, jednej z ostatnich pozycji
8 Departament Wojny zakontraktował budowę siedmiu silnie opan­

cerzonych i uzbrojonych okrętów w sierpniu 1861 roku. Konstruktorem


pancerników należących do „klasy miast” był Samuel M. Pook, zaś ich
budowniczym słynny inżynier rzeczny James B. Eads z St. Louis. Każdy
z nich miał ok. 58 m dł. oraz 15 m szer., był uzbrojony w 13 dział,
rozwijał prędkość ok. 15 km/h i był osłonięty 6,5-centymetrowym
pancerzem. Pierwszy pancernik Unii „St. Louis” został zbudowany w ciągu
65 dni i zwodowany w Carondelet (Missouri) 12 października 1861 r.
Oficjalnie wszystkie okręty weszły do służby po 16 stycznia 1862 r.
obronnych Południa na drodze do Memphis, 40 mil
na północ od miasta. 10 maja uzbrojone w tarany parowce
konfederatów9 uszkodziły opancerzone okręty Unii, spły­
wające w dół rzeki przy Plum Point Bend, koło fortu
Pillow (poważnie uszkodzone zostały wówczas „Cin­
cinnati” i „Mound City”). Dopiero w końcu maja, kiedy
wojska federalne opanowały północno-wschodnią część
Tennessee i zmusiły konfederatów do ewakuowania fortu
Pillow (4 czerwca), flotylla Davisa otworzyła sobie
drogę do Memphis.
6 czerwca okręty Unii („Benton”, „Cairo”, „Carondelet”,
„Louisville” i „St. Louis”) wraz z dwoma taranami Elleta
(„Monarch” i „Queen of the West”) przypłynęły do miasta,
gdzie stawiła im opór niewielka flota Konfederacji („Ge­
neral Beauregard”, „General Bragg”, „General Price”,
„General Van Dorn”, „General Thompson”, „General
Lovell”, „Sumter” i „Little Rebel”), dowodzona przez
kmdr. Jamesa E. Montgomery’ego. Wywiązała się zacięta
bitwa, zakończona zdecydowanym zwycięstwem floty fe­
deralnej. Montgomery stracił siedem z ośmiu okrętów
(ocalał tylko CSS „General Van Dorn”) i około 180 ludzi.
Jedyną ofiarą po stronie Unii był — jak na ironię — płk
Charles Eilet, który zmarł po bitwie w wyniku zakażenia
nogi zranionej kulą z pistoletu.
Zwycięstwo pod Memphis pozwoliło przejąć Północy
najważniejsze centrum handlowe i przemysłowe w zachod­
nim Tennessee wraz ze wszystkimi zgromadzonymi tam
zapasami, materiałami wojennymi i flotą parowców,
których konfederaci nie zdążyli na czas ewakuować.
Zwycięstwo Davisa otworzyło dla żeglugi Unii kolejny
odcinek Missisipi i zapewniło jej panowanie w górnym
biegu rzeki. Tym samym Vicksburg został głównym
9 Były to tzw. cottoncalds („bawełniane pancerniki”), gdyż ich główną

ochronę przed pociskami stanowiły sprasowane bele bawełny pełniące


rolę pancerza.
punktem łączącym stany Konfederacji leżące po zachod­
niej stronie Missisipi z resztą Południa. Zyskawszy bazę
w Memphis, dowódcy Unii zwrócili wzrok na Vicksburg,
który stał się teraz najbardziej oczywistym celem woj­
skowym Północy. Wkrótce rozpoczął się wyścig między
flotami Davisa i Farraguta o to, kto pierwszy zmusi do
poddania najpotężniejszy bastion Południa nad Missisipi.
Rozkaz Departamentu Marynarki z 20 stycznia naglił
Farraguta do natychmiastowego wyruszenia w górę rzeki,
jak tylko Nowy Orlean zostanie zdobyty.
Nadawca donosił: „Jeśli ekspedycja Missisipi z Cairo nie
spłynie w dół rzeki, skorzysta pan z paniki w szeregach
wroga i wyśle odpowiednie siły w górę rzeki, aby zająć
wszystkie pozycje obronne na jego tyłach”.
Kiedy Nowy Orlean padł, Flotylla Missisipi tkwiła wciąż
przed fortem Pillow. W tej sytuacji Farragut przekazał 1 maja
dowództwo wojsk okupacyjnych w Nowym Orleanie energi­
cznemu i surowemu gen. Butlerowi (jego rządy twardej ręki
trwały do 16 grudnia 1862 r., kiedy został zastąpiony przez
gen. Nathaniela P. Banksa), a następnie walcząc z prądem
rzeki oraz własnymi tmdnościami, ruszył na północ. Zwiadow­
czy „Iroquis” z kmdr. Jamesem Espalmerem na pokładzie
dopłynął 7 maja do bezbronnego Baton Rouge. Wkrótce do
Baton Rouge dotarły pozostałe okręty Farraguta. Cały
wojskowy personel miasta, z gubernatorem Thomasem O.
Moore’em i wielu mieszkańców uciekło, oddając unionistom
stolicę Luizjany bez jednego wystrzału. Farragut obsadził
miasto załogą z oddziałów gen. Thomasa Williamsa, wyzna­
czonych przez Butlera do pomocy w ataku na Vicksburg.
Potem ruszył dalej. Czekała go teraz 300-milowa żegluga
długą, wąską i pokręconą rzeką, nad którą w wielu miejscach
panowały konfederackie baterie.
„Jak się okazało — pisał Farragut w późniejszym raporcie
do przełożonych — niebezpieczeństwa i trudności, jakie
napotkaliśmy na rzece, po raz pierwszy, odkąd się na niej
znaleźliśmy, poważnie wpłynęły na tempo naszego poru­
szania się i okazały się bardziej niszczycielskie dla naszych
okrętów, niż ogień wroga. Z powodu zużycia silników
i niedostatków węgla ruch w górę rzeki jest poważnie
opóźniony”.
Zlikwidowanie punktów oporu konfederatów nad Missisipi,
o których mówiły rozkazy z Waszyngtonu, wymagało nie
tylko udziału floty, ale także odpowiedniej ilości wojska do
obsadzenia zdobytych pozycji. Ograniczony liczebnie koipus
Butlera wystarczał do zajęcia fortów w dole rzeki i okupacji
Nowego Orleanu oraz Baton Rouge, był jednak za słaby, żeby
opanować ufortyfikowane pozycje w górnym biegu rzeki
i utrzymać linie komunikacyjne czterokrotnie dłuższe od tych,
które łączyły ujście Missisipi z Nowym Orleanem. Powyżej
Nowego Orleanu nisko położone koryto rzeki podnosi się
i rozszerza na zachód, aż do ujścia Red River, lecz przy
wschodnim brzegu zwęża się już 150 mil od miasta.
W odległości około 250 mil od Vicksburga wschodni brzeg
rzeki przechodzi w nieregularną linię wzgórz, dominujących
nad lustrem wody. Pozycji obronnych usytuowanych w takim
terenie nie można było zdobyć przy użyciu samej floty,
zwłaszcza że szerokie zaplecze czyniło je mniej odpornymi
na odcięcie, tak jak to miało miejsce w przypadku fortów
Jackson i St. Philip. Ze wzgórz nad rzeką konfederaci
kontrolowali znaczny odcinek Missisipi i utrzymywali żywot­
ną komunikację z Teksasem oraz regionem w dorzeczu Red
River. Zamiar opanowania ich siłami floty z góry skazany był
na niepowodzenie, nawet jeśli upadek Nowego Orleanu
wstrząsnął Południem i wywołał rozpacz Konfederacji.
Okoliczności tych Farragut był w pełni świadomy, kiedy
podejmował wyprawę w górę Missisipi. Nie zamierzał
kwestionować poleceń przełożonych, ale prywatnie dawał
wyraz swojemu niezadowoleniu z błędnej oceny sytuacji
(dokonał jej Departament Marynarki) i niedostatecznych
sił, przeznaczonych do operacji w górze rzeki. Irytowało
go, że kierownictwo marynarki w Waszyngtonie żądało od
niego połączenia się z Flotyllą Missisipi (znajdowała się
prawie 900 mil od ujścia rzeki), tylko z powodu zgodności
z planami dowództwa, bez pozostawienia mu w tej sprawie
swobody decyzji. „Chcemy wiedzieć — pisał Fox w kolej­
nym liście do Farraguta — czy postąpił pan zgodnie
z instrukcjami i wysłał odpowiednie siły w górę rzeki na
spotkanie z Flotyllą Zachodnią”.
„Ludziom w Departamencie wydaje się — replikował
Farragut — że moja flota nie poniosła żadnego uszczerbku
i że po przybyciu do Nowego Orleanu była w stanie od razu
popłynąć w górę rzeki (...). Prawie wszystkie kanonierki są
tak uszkodzone, że nie mają szans na konfrontację z opance­
rzonymi taranami płynącymi z prądem w dół rzeki (...).
Przybyłem do Nowego Orleanu, mając w zapasie żywność na
pięć lub sześć dni i tylko jedną zapasową kotwicę. Jak tylko
uzupełnię zapasy i zdobędę kotwice wyruszymy w górę rzeki
i spróbujemy, na ile to będzie w praktyce możliwe, wypełnić
dotychczas otrzymane rozkazy”.
W dniach 12-13 maja flota Farraguta zmusiła do kapi­
tulacji Natchez, ważny port w pobliżu ujścia Red River.
Pierwsza grupa kanonierek dowodzona przez kmdr. S. P.
Lee dotarła 18 maja do Vicksburga. Lee od razu zorientował
się, że położenie Vicksburga i siła garnizonu, którym
dowodził gen. Martin Smith (ten sam, który był od­
powiedzialny za przygotowanie zewnętrznego pasa obrony
Nowego Orleanu), stanowią zbyt wielkie ryzyko, aby
zdobywać miasto z marszu lub decydować się na prze­
płynięcie obok niego. Farragut mógł się o tym przekonać
osobiście 23 maja, kiedy do Vicksburga dopłynęły pozostałe
okręty jego flotylli. Wkrótce po nich na miejsce dotarły
transportowce wiozące 1500 żołnierzy gen. Williamsa.
Vicksburg zbudowany został na wysokim cyplu nad
zakrętem Missisipi. Leży w miejscu starego francuskiego
fortu z początku XVIII w., strzegącego przecięcia ważnych
szlaków komunikacyjnych, jakimi były rzeka Missisipi
oraz droga prowadząca ze wschodniego Teksasu i Luizjany
na głębokie południe Stanów Zjednoczonych. Po przejęciu
Luizjany od Francji, Hiszpanie wybudowali tu w 1791 r.
fort Nogales. Amerykanie wzięli w posiadanie okoliczne
tereny w 1798 roku. W 1814 r. pastor kościoła metodystów
Newitt Vick założył tu misję, wokół której z czasem
powstało miasto nazwane od jego nazwiska „Vick’s Burgh”
(„Miasto Vicka”). Strategiczne położenie Vicksburga wy­
nikało z faktu, że znajdował się on przy ostrym zakolu
Missisipi na wysokiej, nadrzecznej skarpie, wznoszącej się
miejscami na wysokość 250 stóp (około 80 metrów).
W 1862 r. Vicksburg stanowił bazę konfederatów i strzegł
ważnej linii kolejowej biegnącej ze Shreveport w Luizjanie
do stolicy stanu Mississippi Jackson. Linia ta stanowiła
główną trasę dostaw uzbrojenia i zaopatrzenia dla armii
Południa z zachodnich stanów Konfederacji, Arkansas,
Teksasu, Luizjany oraz portów w Meksyku, dokąd docierała
znaczna część zagranicznych dostaw wojskowych z powodu
blokady morskiej Południa. Ze względu na swoje obronne
położenie i strategiczne znaczenie dla Południa, Vicksburg
nazywany był często „Gibraltarem Konfederacji” (Gibraltar
of Confederacy).
Potężnie umocnione i położone w idealnym do obrony
miejscu miasto nie przestraszyło się zdobywcy Nowego
Orleanu. Farragut, wysyłając taką samą propozycję kapitu­
lacji, jaką wcześniej złożył innym mijanym po drodze
miastom nad Missisipi, przeczytał w odpowiedzi: „Miesz­
kańcy stanu Mississippi nie wiedzą i nie chcą wiedzieć, jak
się kapituluje przed nieprzyjacielem. Jeśli komodor Farragut
i generał Butler chcą ich tego nauczyć, niech przyjdą
i spróbują to zrobić”. Po takim powitaniu 26 maja okręty
Farraguta ostrzelały konfederackie pozycje wzniesione
poniżej miasta w Grand Gulf, a później rozpoczęły kilku­
dniowy ostrzał samego Vicksburga. Ostrzał ten okazał się
całkiem bezowocny, gdyż artylerzyści nie mogli nawet
dokładnie wycelować dział w konfederackie baterie na
wysokiej skarpie brzegowej. Na prośbę Farraguta gen.
Williams przeprowadził rekonesans w rejonie miasta,
którego wyniki przedstawił na naradzie dowódców. Z rapor­
tu wynikało, że Williams uważa lądowanie pod Vicksbur-
giem za niemożliwe i nie widzi szans na podjęcie jakich­
kolwiek działań w obliczu tak silnego przeciwnika (kon­
federaci mogli w ciągu kilku godzin przerzucić dodatkowo
30 000 ludzi transportem kolejowym z Jackson), zajmują­
cego dominującą pozycję nad rzeką. Większość dowódców
zgodziła się z jego opinią.
„Nie przepłynąłem obok Vicksburga — napisał Farragut
w liście do domu — nie dlatego, że był zbyt silnie
ufortyfikowany, i nie dlatego że nie mógłbym tego z łat­
wością zrobić, ale dlatego, że zostalibyśmy odcięci od
zapasów węgla i żywności. Znaleźlibyśmy się pomiędzy
dwoma wrogami (Vicksburgiem i Memphis), więc moi
kapitanowie odradzili mi takie rozwiązanie. Byłem wtedy
bardzo chory i ustąpiłem wobec ich rady, którą uważam za
słuszną. Wątpię jednak, czy podjąłbym taką decyzję,
gdybym był zdrowy”.
Dodatkowym powodem, dla którego Farragut postanowił
wycofać się spod Vicksburga był fakt, że oddziały Wil­
liamsa miały tylko kilkudniowe racje żywności, dlatego
flota musiała oddać im część swoich zapasów. To, co
zostało, wystarczyło tylko na doprowadzenie okrętów
z powrotem do Nowego Orleanu. Farraguta niepokoiły
także opadające wody Missisipi. Obawiał się on ponadto
o bezpieczeństwo płynących bez eskorty statków z węglem,
znajdujących się w okolicach Natchez (100 mil od Vicks­
burga). Były one narażone na ataki nieregularnych od­
działów Południa, operujących niemal na całej długości
wysokiego, wschodniego brzegu Missisipi. Ostatecznie 28
maja oddziały Williamsa znalazły się z powrotem w Baton
Rouge. Kilka dni później spod Vicksburga powróciły także
okręty Farraguta.
Na początku czerwca, kiedy Farragut był jeszcze w górze
rzeki, dotarły do niego nowe rozkazy z Waszyngtonu
z datą 17 maja. Zastępca sekretarza marynarki przypominał
w nich o zadaniu, które wyznaczono dowódcy eskadry.
Ponaglał do otwarcia żeglugi na Missisipi dla flotylli
Davisa. Farragut, wykonując rozkazy Foxa, 20 czerwca
wypłynął z Baton Rouge z powrotem do Vicksburga. Tym
razem miał ze sobą całą brygadę gen. Williamsa w sile
3200 żołnierzy i liczną grupę robotników cywilnych. Ich
głównym zadaniem miało być przekopanie kanału w po­
przek półwyspu De Soto, leżącego naprzeciwko miasta,
oraz doprowadzenie do zmiany biegu Missisipi w taki
sposób, aby rzeka znalazła się poza zasięgiem konfederac­
kich baterii. Dopiero wtedy statki z żołnierzami i kanonierki
mogłyby bezpiecznie minąć Vicksburg.
Tego samego dnia, kiedy Farragut rozpoczął swoją drugą
wyprawę na Vicksburg, rząd Konfederacji postawił na
czele Departamentu Mississippi i Wschodniej Luizjany
(Department of Mississippi and East Louisiana) gen. Earla
Van Dorna. Energiczny i nieco egocentryczny Van Dorn
27 czerwca objął osobiście komendę nad obroną Vicksbur­
ga, pod którym miał się spotkać ze swoim szkolnym kolegą
z West Point — gen. Williamsem.
Wyruszając po raz drugi przeciwko Vicksburgowi, Far­
ragut był przekonany, że powróci do Zatoki Meksykańskiej
dopiero na wiosnę następnego roku, gdyż na Missisipi
zaczynał się właśnie sezon niskich stanów wody. Zdradliwa
rzeka szybko dała o sobie znać, gdy ciężki „Hartford”
osiadł na przybrzeżnej mieliźnie. Udało się go zepchnąć na
wodę dopiero 24 godziny później, gdy wyładowano na
brzeg cały zapas węgla, amunicji i dwa działa. „Jak smutno
jest myśleć o tym, że twój okręt utknął przy błotnistym
brzegu, pięćset mil od naturalnego środowiska marynarza
— pisał Farragut. — Wiem, że zrobiłem wszystko, co
w mojej mocy, by zapobiec jego obecności tak daleko
w głębi rzeki, ale zostałem do tego zmuszony rozkazem”.
Pierwsze dwie kanonierki Farraguta („Itasca” i „Wis-
sahickon”) dotarły do Vicksburga już 9 czerwca. Pozostała
część eskadry dopłynęła tam 18 czerwca. Dwa dni później
do okrętów Farraguta dołączyła flotylla siedemnastu szku-
nerów Portera wezwanych z bazy w Pensacoli na Florydzie,
dokąd odpłynęły po zdobyciu Nowego Orleanu. Po zajęciu
wygodnych stanowisk przy obu brzegach, okrętowe moź­
dzierze, 26 czerwca, rozpoczęły ostrzał trwający dwa dni.
Nazajutrz żołnierze Williamsa zajęli się pracami przy
kopaniu kanału. Tymczasem Farragut postanowił powtórzyć
manewr, jakiego już raz dokonał pod fortami u ujścia
Missisipi. Wieczorem 27 czerwca Porter dał znać, że jest
gotów osłonić ogniem próbę przepłynięcia eskadry Far­
raguta pod bateriami Vicksburga.
Jak już wspomniano, Vicksburg leży na wschodnim,
wysokim brzegu Missisipi. U jego stóp rzeka zatacza ostry
łuk w kształcie litery „U”, którego pełna długość wynosi
około 4 mil (6,5 kilometra). Każdy przepływający statek miał
tutaj do pokonania niebezpieczną drogę, dużo trudniejszą, niż
gdyby płynął prostym torem wodnym, i z tego powodu był
bardziej narażony na ostrzał z nadbrzeżnej skarpy. Zadanie
eskadry Farraguta, znajdującej się poniżej miasta, było
trudniejsze, gdyż okręty musiały popłynąć pod prąd, kursem
bliżej wschodniego brzegu. Potem należało wziąć ostry skręt
w lewo i dopiero po przebyciu zakrętu można było podejść do
zachodniego brzegu, który dawał pewną osłonę przed ogniem
dział z najwyżej położonych baterii.
Farragut dał sygnał do natarcia 28 czerwca o godzinie
2.00 w nocy. Godzinę później eskadra licząca jedenaście
okrętów („Hartford”, „Richmond”, „Brooklyn”, „Iroquis”,
„Oneida” oraz sześć kanonierek) ruszyła w górę rzeki.
O godzinie 4.00 nad ranem płynąca wolno armada minęła
szkunery Portera, które natychmiast pokryły ogniem
pozycje konfederackich dział. W wyniku nieporozumienia
trzy okręty stanowiące straż tylną (USS „Brooklyn” i dwie
kanonierki) nie ruszyły na czas i zostały w tyle. Osiem
pozostałych o godzinie 6.00 zakotwiczyło bezpiecznie
powyżej Vicksburga. Okręty Farraguta ucierpiały mniej,
niż można było oczekiwać, chociaż były narażone na
ciągły ogień wroga, na który nie mogły nawet odpowiedzieć.
Przyczyniła się do tego słaba celność konfederackich
artylerzystów, którzy przenosili większość pocisków nad
posuwającą się kolumną.
Minąwszy Vicksburg, Farragut wysłał chłodny raport do
Waszyngtonu. „Dotarłem do Vicksburga z «Brooklynem»,
«Richmondem» i «Hartfordem» — pisał — z głębokim
postanowieniem wykonania otrzymanych instrukcji naj­
lepiej, jak tylko potrafię (...). Forty można minąć, tak jak
my to zrobiliśmy i możemy zrobić znowu tyle razy, ile się
tego będzie od nas wymagać. Nie będzie to jednak łatwa
sprawa, gdyż tak długo, jak wróg z wielką siłą tkwi za
wzgórzami, uniemożliwiając nam desant i utrzymanie
miejsca lądowania, możemy co najwyżej uciszyć na jakiś
czas jego baterie (...). Jestem przekonany, że Vicksburga
nie da się zdobyć bez armii liczącej 12 000 lub 15 000
ludzi. Jest tu cała dywizja generała Van Dorna, zajmująca
bezpieczne pozycje za wzgórzami”.
Niski stan wody uniemożliwiał dużym okrętom posuwa­
nie się w górę rzeki dalej niż 15 mil powyżej Vicksburga,
toteż Farragut zatrzymał flotę niedaleko ujścia lewego
dopływu Missisipi — rzeki Yazoo. Kilka dni później dostał
wiadomość od Portera, który ostrzegał, że jeśli duże
jednostki nie wrócą szybko w dół rzeki, poziom wody
w Missisipi unieruchomi je do następnego roku (do 3 lipca
Porter bombardował Vicksburg; 9 lipca został odwołany do
Waszyngtonu, a jego szkunery przeszły do służby na
wschodnim wybrzeżu).
1 lipca koło plantacji Young’s Point, położonej naprzeciw
ujścia rzeki Yazoo, okręty Farraguta połączyły się z flotyllą
Davisa, która dwa dni wcześniej wypłynęła z Memphis.
Połączone siły rzeczne Unii pozostały na terenach na
północ od Vicksburga do 15 lipca, z wyjątkiem „Brooklynu”
i dwóch kanonierek, które operowały po drugiej stronie
miasta. Miejsce postoju okrętów znajdowało się 4 mile od
ujścia Yazoo, u północnej nasady półwyspu De Soto.
Z Yazoo 15 lipca wypłynął ukrywający się w głębi rzeki,
najbardziej udany pancernik Konfederacji, CSS „Arkansas”,
dowodzony przez kmdr. Isaaca N. Browna10. To, co
nastąpiło później uważa się za jedną z najbardziej heroicz­
nych akcji w historii marynarki amerykańskiej. Silnie
opancerzony i uzbrojony okręt stoczył zwycięską walkę
z trzema jednostkami Davisa na Yazoo, następnie przebił
się przez całą połączoną flotę federalną i choć mocno
postrzelany (straty załogi wyniosły 10 zabitych i 15
rannych), szczęśliwie dopłynął do Vicksburga przy aplauzie
tłumów obserwujących jego samotny bój z brzegu rzeki.
Farragut ruszył za nim w pogoń i nocą przepłynął ponownie
pod działami fortów. Tydzień później Davis wysłał mu na
pomoc pancernik USS „Essex” (dowódca kmdr William D.
Porter) i taran „Queen of the West” (dowódca płk Charles
R. Eilet). Okręty te usiłowały 22 lipca bez powodzenia
zniszczyć „Arkansas” (stracił kolejnych 13 członków zało­
gi), którego obecność zagrażała całej żegludze Unii w dol­
nym odcinku Missisipi. Po walce Eilet powrócił w górę
10 Budowę CSS „Arkansas” rozpoczęto w sierpniu 1861 r. w okolicach

Memphis. Okręt miał długość 50 m i szerokość 11,5 m; wyporność około


10 ton. Pokryty był pancerzem z rozklepanych szyn kolejowych o grubości
do 11 cm i dodatkowo osłonięty sprasowanymi belami bawełny. Uzbrojony
był w 10 dział i żelazny pięciometrowy taran o wadze ponad 3,5 ton.
W kwietniu 1862 r. niewykończony „Arkansas” został odholowany w głąb
Yazoo, gdzie przez dwa miesiące kontynuowano jego budowę i szkolenie
232-osobowej załogi. Jego dowództwo 28 maja powierzono kmdr. Isaacowi
Brownowi.
rzeki, ale ciężki „Essex” nie zdołał dopłynąć pod prąd do
swojej flotylli i pozostał poniżej Vicksburga. Wkrótce
przysłano mu do pomocy kolejny taran Elleta „Sumter”.
20 lipca Farragut otrzymał spóźnione rozkazy (z datą
14 lipca) z Departamentu Marynarki, w których kazano
mu przerzucić część sił ponownie w dół rzeki z jak
najmniejszymi stratami. Stwierdziwszy, że strome urwiska
i bastiony Vicksburga przetrwają każde, nawet najcięższe
bombardowanie z wody, Farragut uznał dalszą swoją
obecność pod Vicksburgiem za bezcelową i 24 lipca
wyruszył w drogę powrotną do Nowego Orleanu z całą
flotyllą. Dodatkowym powodem odwrotu, poza ciągłym
opadaniem wód Missisipi, były choroby, które nękały
jego flotę (na samym „Brooklynie” zachorowało 68
ludzi z 300-osobowej załogi). Wskaźnik chorych był
jednak mniejszy niż we Flotylli Missisipi (u Davisa
zachorowało 40% marynarzy), co pozwala wyrazić ogólną
opinię o warunkach, w jakich znalazły się załogi jego
okrętów. Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w oddziałach
gen. Williamsa, w których zdolnych do służby pozostało
tylko 800 spośród 3200 ludzi. Wyruszając w drogę
powrotną, Farragut zostawił w górze rzeki trzy kanonierki,
które wraz „Essexem” i „Sumterem” miały patrolować
Missisipi na odcinku od Vicksburga do Baton Rouge.
28 lipca Farragut po wielu perypetiach przyprowadził
swoje ciężkie okręty do Nowego Orleanu. Po drodze
wysadził piechotę Williamsa w Baton Rouge, gdzie żoł­
nierze znaleźli pomoc medyczną. Tego samego dnia flotylla
Davisa odpłynęła spod Vicksburga do nowej bazy w mieście
Helena w Arkansas. W ten sposób obie rzeczne flotylle
Unii wróciły tam, skąd przypłynęły.
Odwrót floty Farraguta spod Vicksburga gen. Van Dom
uznał za wielki sukces. Chcąc go właściwie wykorzystać,
postanowił odzyskać panowanie nad całą Luizjaną. W tym
celu zaplanował odbicie Baton Rouge, które miało być
preludium do ofensywy na Nowy Orlean. Do wykonania
tego zadania skierował 27 lipca 4-tysięczną dywizję gen.
Johna C. Breckinridge’a 11. Dywizja Breckinridge’a 28 lipca
wyładowała się z pociągów w Ponchatoula, 60 mil na
wschód od Baton Rouge. Stanęła obozem w niedalekim
ośrodku szkoleniowym luizjańskiej milicji Camp Moore.
Dowiedziawszy się, że w Baton Rouge stacjonuje 3-tysięczna
brygada gen. Williamsa, osłaniana przez „Essex” i kanonier-
ki Farraguta, Breckinridge zażądał przysłania mu na pomoc
opancerzonego „Arkansas”. Wypłynął on z Vicksburga
3 sierpnia bez urlopowanego kmdr. Browna. Po pokonaniu
blisko 300 mil na pełnych obrotach nadwyrężony silnik
pancernika zepsuł się zaledwie 5 mil od Baton Rouge,
eliminując okręt z przyszłej bitwy.
Dywizja Breckinridge’a, zredukowana w wyniku chorób
i braku żywności do 2600 ludzi, zaatakowała 5 sierpnia
rano Baton Rouge bez wsparcia swojego pancernika. Po
sześciu godzinach zaciętej walki, w trakcie której poległ
gen. Williams, konfederaci wycofali się ze znacznymi
stratami12. Duży udział w odparciu ich ataku miały okręty
Unii, które ostrzeliwały nacierających południowców od
strony Missisipi. Następnego dnia kanonierki Farraguta
patrolujące rzekę wyśledziły powyżej miasta uszkodzony
„Arkansas”. Wkrótce unieruchomiony olbrzym stanął w ob­
liczu zionącego ogniem „Essexa”. Nie mając możliwości
manewrowania swoim okrętem, kpt. Stevens (zastępował
Browna) skierował „Arkansas” do brzegu. Wysadził załogę
i podpalił okręt ze łzami w oczach. Chlubna, zaledwie

11 John C. Breckinridge, polityczny generał z Kentucky, był wice­

prezydentem w rządzie Jamesa Buchanana i kandydatem partii demo­


kratycznej w wyborach w 1860 r.
12 W bitwie o Baton Rouge obie strony poniosły podobne straty.

Unioniści mieli 383 zabitych i rannych, konfederaci stracili 453 ludzi.


Jednym z zabitych byt walczący po stronie Konfederacji szwagier Lincolna
— por. Alexander Todd.
23-dniowa kariera „pływającej legendy Konfederacji” do­
biegła końca.
Zawiadomiony o ataku konfederatów na Baton Rouge,
Farragut wyruszył na pomoc z Nowego Orleanu na czele
kilku okrętów, lecz kiedy 7 sierpnia przybył do miasta,
było już po walce. Wielką satysfakcję sprawił mu wypalony
wrak „Arkansas”, wyrzucony na brzeg rzeki. Jego koniec
oznaczał, że z wód Missisipi zniknął ostatni groźny okręt
Południa. Tym samym Farragut czuł się zwolniony z dalszej
obecności na rzece, do której czuł niechęć, gdyż dała mu
się porządnie we znaki 13.
Sukces wojsk federalnych w bitwie o Baton Rouge miał
jedynie wymiar taktyczny. Oddziały Unii z rozkazu gen.
Butlera 21 sierpnia opuściły miasto (ponownie zostało
zajęte dopiero 17 grudnia na rozkaz następcy Butlera
— gen. Banksa) i wzmocniły garnizon Nowego Orleanu,
który mógł być celem następnego ataku konfederatów.
Wraz z wojskami lądowymi cofnęły się także siły rzeczne.
Oddały znowu w posiadanie Południa ujście Red River,
ważnej arterii wodnej dla regionu leżącego na zachód od
Missisipi. Konfederacja wykorzystała wstrzymanie ofen­
sywnych działań Unii do ufortyfikowania linii wzgórz na
południe od Vicksburga i leżącego 200 mil dalej Port
Hudson, najmocniejszej strategicznej pozycji w dol­
nym odcinku Missisipi. Port Hudson, ze swoimi ciężkimi
umocnieniami obronnymi ulokowanymi na 25-metrowej
13 W sierpniu Farragut odpłynął do bazy w Pensacoli. Rozkazem z 16

lipca wraz z trzema innymi oficerami marynarki (Foote’em, Porterem


i Samuelem F. Du Pontem) został awansowany do stopnia kontradmirała
(rear-admiral). W listopadzie 1862 r. wrócił do Nowego Orleanu,
a w marcu 1863 r., gdy Grant nacierał na Vicksburg, wspomógł go,
mijając Port Hudson i zatrzymując ruch statków Konfederacji na Red
River. W sierpniu 1864 r. zasłynął brawurową akcją mającą na celu
zdobycie wejścia do Zatoki Mobile. 23 grudnia tego roku został pierwszym
wiceadmirałem (vice-admiral) w historii marynarki USA, a w 1866 r.
admirałem (admiral).
nadbrzeżnej skarpie, położony niecałe 20 mil od Baton
Rouge, miał w przyszłości odegrać ważną rolę jako zapora
dla floty federalnej i ostatni bastion Południa nad Missisipi.
Z tego punktu widzenia kampania Van Dorna okazała się
strategicznym zwycięstwem, które przedłużyło żywot
Vicksburga i utrzymało komunikację z zachodnimi stanami
Konfederacji.
Podsumowując końcowe działania w dolinie Missisipi
w 1862 r., historyk Południa, Edwin Bearss — napisał:
„Mając jeden pancernik i niewiele dział (...) konfederaci
odzyskali kontrolę nad dwustupięćdziesięciomilowym od­
cinkiem Missisipi (...). Pierwsza duża kampania przeciwko
Vicksburgowi zakończyła się niepowodzeniem (...). Udana
obrona Vicksburga i odzyskanie dolnego biegu Missisipi
pomiędzy Port Hudson i Vicksburgiem było wielkim
zwycięstwem sił zbrojnych Konfederacji, o czym historycy
wojskowości często zapominają”.
Działania sił rzecznych Północy na Missisipi w 1862 r.
pokazały, że Vicksburg jest „trudniejszym orzechem do
zgryzienia” niż Nowy Orlean, Baton Rouge, czy Memphis.
Potrzebny był kolejny rok wojny i dowódca pokroju gen.
Ulyssesa S. Granta, żeby rozwiązać ten problem.
DOM PODZIELONY

Dom podzielony niezgodą nie może się ostać.


(Abraham Lincoln, 16 czerwca 1858 r.)

„Rozwiedliśmy się, ponieważ tak bardzo się nienawidziliś­


my” — w taki sposób Mary Boykin Chesnut, pamiętnikarka
z Karoliny Południowej, podsumowała to, co się stało
w Stanach Zjednoczonych na początku 1861 roku.
Północ i Południe, połączone więzami historii, krwi i cier­
pień, nie mogły już dłużej ze sobą żyć. Jak każdy związek
przechodziły różne koleje losu, a ich wspólny żywot znaczyły
okresy harmonii i współpracy, przeplatane momentami nie­
zgody. Nieporozumienia łagodzone były przez wzajemne
ustępstwa, które nie zadowalały żadnej ze stron. Rozdźwięk,
który nastąpił w latach 1860-1861 był jednak znacznie
poważniejszy, skłonność do kompromisu mniejsza, a jego
efekty mniej znaczące. W końcu doszło do tego, co zwykło
się nazywać „różnicami nie do pogodzenia”, tyle że na skalę
ogólnonarodową. Tym razem nie było jednak sędziego, który
wysłuchałby racji obu stron i wziął na siebie ciężar zażegnania
sporu. Walka o rozwód Południa z Północą miała się odtąd
toczyć nie w sali sądowej, lecz na polach 10 000 bitew
i potyczek podzielonego kraju.
Kiedy „Ojcowie Założyciele” (Founding Fathers) Stanów
Zjednoczonych po raz pierwszy osiągnęli zgodę w sprawie
kształtu konstytucji, nie przewidywali jak ważnym prob­
lemem stanie się w następnym stuleciu walka o utrzymanie
równowagi sił pomiędzy elitami politycznymi Północy
i Południa. Ekspansja terytorialna i zasiedlanie nowych
terytoriów prowadziły do powstawania nowych stanów,
stale powiększając początkową liczbę trzynastu kolonii.
Odbywało się to w ramach jednego państwa, ale w praktyce
Północ i Południe rozwijały się według innych reguł, na
które największy wpływ miały warunki geograficzne i liczba
ludności. Na terenach położonych na południe od rzeki
Ohio ziemia i klimat sprzyjały rozwojowi wielkich plantacji,
a także uprawie na wielką skalę takich roślin, jak: tytoń,
bawełna, ryż, trzcina cukrowa. Przemysł nigdy nie osiągnął
na Południu znaczącej roli, głównie z powodu małego
zapotrzebowania na jego wytwory i braku surowców
mineralnych. Istniał natomiast popyt na wielkie ilości
taniej siły roboczej do pracy w polu, co zapewniała
instytucja niewolnictwa. Nacisk na rozwój rolnictwa był
przyczyną powstania na Południu niewielu miast, z których
żadne nie było większe od przejętego w 1803 r. od
Francuzów Nowego Orleanu (168 000 mieszkańców). Te
istniejące były ulokowane głównie na wybrzeżu atlantyckim
jako porty, z których wysyłano rolnicze produkty Południa
do stanów północnych i do Europy.
Głównym źródłem dochodów Południa był eksport pro­
duktów rolniczych, przede wszystkim bawełny, której
uprawa obejmowała w pierwszej połowie XIX w. coraz
większe tereny na Zachodzie: w Alabamie, Mississippi,
Arkansas, Luizjanie i Teksasie. W 1860 r. eksport bawełny,
głównie do Wielkiej Brytanii, przyniósł 191 min dolarów
dochodu, prawie sto razy więcej niż eksport cukru. W latach
1815-1860 stanowił połowę wartości całego krajowego
eksportu. Szybki rozwój przemysłu tekstylnego w pierwszej
połowie XIX w. przyniósł dobrą koniunkturę na ten
surowiec. W latach 1800-1850 produkcja bawełny po­
dwajała się co 10 lat. Nic dziwnego, że bawełnę nazywano
na Południu „królem” (King Cotton). Wydawało się, że
szybko rozwijający się przemysł i rozbudowa miast, tak jak
to było na Północy, nie są Południu potrzebne. Powszechnie
wierzono, że za bawełnę i inne ziemiopłody Południe jest
w stanie kupić wszystko, czego potrzebuje. Do wybuchu
wojny Południe pozostało regionem rolniczym, bez więk­
szego przemysłu (rozwijały się głównie gałęzie przemysłu
maszynowego i narzędzi rolniczych).
Ekspansja systemu plantacyjnego wymagała ogromnego
wzrostu liczby niewolników, jeszcze bardziej uzależniając
Południe od niewolniczej siły roboczej. W głównych stanach
niewolniczych odsetek ludności murzyńskiej znacznie wzrósł
i w 1861 r. wynosił: w Karolinie Południowej — 59%,
w Mississipp i — 55%, w Luizjanie — 49%, w Alabamie
— 45%, w Wirginii — 45%, na Florydzie — 45%, w Georgii
— 44%, w Teksasie — 30%. Handel niewolnikami został
zakazany przez Kongres jeszcze w 1808 r., toteż głównym
źródłem wzrostu ich liczby był szybki przyrost naturalny,
uzupełniany nielegalnym importem na dość dużą skalę. O ile
w 1820 r. liczba niewolników wynosiła 1,5 miliona, to
w 1860 r. było ich już około 4 milionów. Większość z nich
zatrudniona była na plantacjach (z tego ponad połowa przy
bawełnie), a około jedna czwarta pracowała jako służba
domowa, w kopalniach, leśnictwie i przemyśle.
W przeciwieństwie do Południa, słabsze gleby i chłod­
niejszy klimat Północy stwarzały warunki dla gospodarki
farmerskiej. Duża ilość surowców sprzyjała także rozwojowi
przemysłu. To z kolei wpływało na urbanizację kraju
i stymulowało powstawanie dużych miast, oferujących
coraz więcej miejsc pracy dla milionów imigrantów na­
pływających z Europy. W czasie, gdy Południe z uporem
trwało przy swej ekstensywnej gospodarce niewolniczej
i rozwijało się bardzo powoli, Północ modernizowała się na
niespotykaną w świecie skalę. W 1860 r. sam tylko stan
Massachusetts wytwarzał więcej produktów przemysłowych,
niż wszystkie stany południowe razem. Niewolnictwo
istniało początkowo także na Północy, ale szybko zniknęło,
kiedy okazało się, że jest zupełnie nieprzydatne dla potrzeb
małych gospodarstw farmerskich i przemysłu. Stały napływ
imigrantów dostarczał wystarczającej ilości rąk do pracy.
Niemałe znaczenie miała także moralna kwestia niewolnic­
twa, budząca sprzeciw protestanckich w większości miesz­
kańców Północy.
W połowie XIX w. Stany Zjednoczone były największym
na świecie państwem niewolniczym. Nie były jednak
państwem jednorodnym. W ich skład wchodziły stany
północne, które były wolne od niewolnictwa i niewolnicze
stany na południu. Tak różne organizmy nie mogły funk­
cjonować bez zgrzytów. Powstające napięcia doprowadzały
do kryzysów politycznych, często na taką skalę, że groziło
to rozbiciem państwa. Większość tych konfliktów po­
wstawała na tle problemu niewolnictwa. Pierwszy kryzys
miał miejsce już podczas zgromadzenia konstytucyjnego
w 1787 r. i od razu zagroził istnieniu powstałego państwa.
Dzięki talentowi dyplomatycznemu i doświadczeniu Ben­
jamina Franklina udało się osiągnąć kompromis. Każdy
stan miało reprezentować w Senacie dwóch senatorów.
Reprezentacja stanów w izbie niższej miała być natomiast
proporcjonalna do liczby ich ludności, przy czym przy
określaniu podstawy liczbowej brało się pod uwagę także
niewolników. Stany północne zgodziły się ponadto na
wprowadzenie do konstytucji klauzul ochraniających nie­
wolnictwo (m.in. zgodziły się na utrzymanie handlu niewol­
nikami przez następne 20 lat). Minęło zaledwie jedno
pokolenie od chwili ogłoszenia konstytucji, a nacisk społe­
czeństwa i wzrost populacji doprowadził w Stanach Zjed­
noczonych do nieuchronnej próby sił.
Tak długo, jak niewolnicze stany Południa dorównywały
liczbą stanom wolnym, reprezentacja polityczna w Waszyng­
tonie i jednocześnie władza w państwie pozostawały
niezagrożone. Każdy stan miał w Senacie po dwóch swoich
przedstawicieli i nawet poważniejszy konflikt interesów
nie groził osiągnięciem przewagi jednej strony nad drugą.
Sprawa ta miała żywotne znaczenie dla Południa, gdyż
wzrost liczby ludności i gęstość zaludnienia stopniowo
pozwalały osiągnąć stanom północnym przewagę w Izbie
Reprezentantów, głównie dzięki imigrantom. Na szczęście
dla Południa Senat kontrolował poczynania Izby, a ponieważ
do 1820 r. wszyscy prezydenci, z wyjątkiem jednego,
pochodzili z Wirginii, Południe nie musiało się obawiać
utraty swoich wpływów w Waszyngtonie.
Sytuacja uległa zmianie w 1820 r., kiedy akces do Unii
zgłosił „nieparzysty” stan Missouri. W wyniku tzw. kom­
promisu Missouri (Missouri Compromise), będącego w is­
tocie kolejnym ustępstwem Północy, Missouri przyjęto
jako stan niewolniczy i równocześnie Maine jako stan
wolny. Wytyczono przy tym sztuczną linię w poprzek
kontynentu wzdłuż równoleżnika 36°30', przyjmując, że
wszystkie przyszłe stany powstałe na ziemiach powyżej tej
linii będą wolne od niewolnictwa, a te które powstaną na
ziemiach położonych poniżej, będą mogły same zdecydować
o wprowadzeniu lub odrzuceniu tej instytucji. Przez pewien
czas kompromis funkcjonował, ale kiedy do Stanów Zjed­
noczonych włączono terytoria zdobyte w wyniku wojny
z Meksykiem, konflikt wybuchł z nową siłą 1.
Zagadnienie słuszności i moralności niewolnictwa na
terenach, na których już ta instytucja istniała nie mogło
podzielić kraju, jednak włączenie nowych terytoriów od­
nowiło napięcia na tle zasięgu jego obowiązywania. Sprawa
1 Włączony obszar obejmował 529 017 mil2, co pod względem powierz­

chni stawiało go na trzecim miejscu (po Luizjanie i potem Alasce) wśród


zdobyczy terytorialnych USA.
niewolnictwa na obszarach zdobytych na Meksyku była
uregulowana w konstytucji, która w odpowiednim miejscu
stanowiła, że „Kongres jest władny uchylać i stanowić
przepisy i zarządzenia dotyczące terytoriów oraz innej
własności należącej do Stanów Zjednoczonych”. Połu­
dniowcy szybko dostrzegli okazję utworzenia nowych
stanów niewolniczych na zdobytych terenach, poniżej
linii kompromisu Missouri. Północ ostro zaprotestowała,
obawiając się dominacji Południa w Unii. Jeszcze w czasie
trwania wojny z Meksykiem, w sierpniu 1846 r., poseł
z Pensylwanii David Wilmot zgłosił w Kongresie projekt
klauzuli zastrzegającej, że na terenach uzyskanych od
Meksyku niewolnictwo będzie zakazane. Klauzula Wil-
mota została przyjęta przez Izbę Reprezentantów, ale
odrzucił ją Senat. Delegaci z Południa twierdzili, że
Kongres nie ma prawa zakazywać niewolnictwa, a miesz­
kańcy nowych stanów winni sami decydować w tej
sprawie. Spór wokół klauzuli Wilmota poruszył cały
kraj i wywołał gwałtowną dyskusję na temat niewolniczej
kolonizacji nowych terytoriów.
Dwa lata po zakończeniu wojny z Meksykiem kryzys
osiągnął wyższy poziom. Kalifornia dzięki „gorączce złota”
szybko osiągnęła wymaganą liczbę ludności i złożyła
wniosek o przyjęcie do Unii, wywołując kwestię równowagi
w Kongresie. Teksas z kolei rościł sobie prawa do terenów
Nowego Meksyku za Rio Grande i istniała obawa, że może
się później podzielić na kilka mniejszych stanów niewol­
niczych. Dzięki wytężonej pracy senatora z Illinois — Step­
hena A. Douglasa i Henry’ego Claya z Kentucky po wielu
miesiącach debat nad rozwiązaniem tego problemu osiąg­
nięto kompromis. Ustawa Omnibus Bill, znana jako kom­
promis z 1850 r., zakładała przyjęcie Kalifornii jako stanu
wolnego. Przewidywała także powstanie przyszłych stanów
Nowy Meksyk i Utah, które miały same zadecydować
o dopuszczeniu lub odrzuceniu niewolnictwa. Kompromis
zakazywał także handlu niewolnikami w stolicy kraju
i wprowadzał rygorystyczne prawo o zbiegłych niewol­
nikach (Fugitive Slave Law), uznające za przestępstwo
odmowę udzielenia pomocy właścicielom niewolników
poszukujących na Północy murzyńskich uciekinierów
z Południa.
Kompromis z 1850 r. odwlekł szerszy konflikt tylko
o kilka lat, gdyż obie strony bardziej podkreślały straty,
które poniosły w jego wyniku, niż zyski. Z upływem czasu
uwidoczniło się, że takie doraźne rozwiązania zamiast
pogodzić wszystkich, nie zadowalają nikogo i umacniają
tylko geograficzny podział kraju. Ogólnonarodowe poczucie
przynależności państwowej zostało zdominowane przez
uczucia odrębnego patriotyzmu i nacjonalizm.
Rok 1854 przyniósł nowy etap sporu na tle przynależności
nowych terytoriów. W maju tego roku z inicjatywy senatora
Douglasa weszła w życie ustawa, która przewidywała
utworzenie dwóch nowych Terytoriów: na północy — Neb-
raski (sąsiadującej z wolnym stanem Iowa), na południu
Kansas (w sąsiedztwie niewolniczego stanu Missouri).
Ustawa nawiązywała do koncepcji przekazania ludności
zachodnich terytoriów decyzji w sprawie jej stosunku do
niewolnictwa (była to tzw. koncepcja „suwerenności ludo­
wej”). Nebraska leżała powyżej linii kompromisu z Mis­
souri, toteż ustawa Kansas-Nebraska zawierała pośrednie
uchylenie ograniczenia zasięgu niewolnictwa wynikającego
z tego kompromisu. Co więcej, nadawała zasadzie „suwe-
renności ludowej” moc podejmowania przez mieszkańców
terytoriów decyzji w sprawie niewolnictwa przed
uzyskaniem przez nie statusu stanu. Terytorium, jako
przyszły stan, mogło opowiedzieć się za zakresem
niewolnictwa w swoich granicach i zapisać to w konstytucji.
Wielu polityków potępiło tę ustawę, uznając ją za rodzaj
spisku zmierzającego do rozprzestrzenienia niewolnictwa
na zachodzie Stanów Zjednoczonych. Ostre sprzeciwy
przeciwko niepopularnej ustawie Nebraska-Kansas zdez­
integrowały stare partie polityczne. Osłabiły Partię Demo­
kratyczną i przyczyniły się do całkowitego rozbicia Partii
Wigów. W niektórych częściach kraju zaczęły powstawać
zalążki nowego ugrupowania politycznego, z którego wy­
łoniła się Partia Republikańska. W jej skład weszli przeciwni
rozstrzygnięciom w kwestii Nebraski i Kansas demokraci,
dawni wigowie oraz zadeklarowani wrogowie niewolnictwa
— abolicjoniści. Program wyborczy nowej partii obej­
mował, poza sprzeciwem wobec ekspansji niewolnictwa,
ochronę przemysłu przez cła oraz federalne programy
gospodarcze.
Południe szybko skorzystało z szansy, którą dawała
ustawa Nebraska-Kansas. Do Kansas zaczęli napływać
zwolennicy niewolnictwa, z zamiarem uzyskania większości
wśród mieszkańców. Przeciwnicy niewolnictwa z Północy
odpowiedzieli w podobny sposób, co musiało doprowadzić
do konfrontacji. Z sąsiednich stanów niewolniczych, głów­
nie z Missouri, zaczęto nasyłać do Kansas uzbrojone
bandy, które miały nie dopuścić do masowego osiedlania
się tam zwolenników wolnego stanu. Ich wyczyny skłoniły
wojujących abolicjonistów do zorganizowania własnych
bojówek, które właściwie przejęły metody działania band
z Missouri. Na tym tle doszło do fali gwałtów, która
przyniosła pierwsze krwawe ofiary. W atmosferze wrogości
i napięcia doprowadzono w marcu 1855 r. do wyborów do
miejscowej legislatury (zgromadzenia prawodawczego).
Z sąsiedniej Missouri przybyły specjalnie na głosowanie
grupy osób, które przesądziły o zwycięstwie frakcji pronie-
wolniczej. Zwolennicy utworzenia w Kansas wolnego stanu
nie uznali wyników wyborów. Zwołali w Topeka odrębną
konwencję, wybrali władze i uchwalili konstytucję, po
czym zgłosili akces do Unii. Urzędujący prezydent Franklin
Pierce, w obliczu krzyżujących się wpływów i intryg
w Waszyngtonie, poparł grupę proniewolniczą, która siłą
rozpędziła swoich przeciwników. Rywalizacja polityczna
spowodowała nasilenie terroru i wkrótce w Kansas doszło
do starć zbrojnych. Latem 1856 r. przyjęły one wręcz
postać lokalnej wojny domowej, w której po obu stronach
zaczęli padać zabici i ranni.
Pod wpływem wydarzeń w Kansas w Kongresie doszło
do incydentu, który zelektryzował cały kraj. Poseł z Karo­
liny Południowej — Preston Brooks, 22 maja 1856 r.
ciężko pobił laską żarliwego zwolennika zniesienia niewol­
nictwa, senatora Charlesa Sumnera z Massachusetts. Wia­
domość o tym rozsierdziła fanatycznego abolicjonistę Johna
Browna, farmera z okolic Osawatomie w Kansas, który stał
na czele antyniewolniczej grupy partyzanckiej. Na wieść
o pobiciu Sumnera i śmierci kilku abolicjonistów, zabitych
w napadzie na miejscowość Lawrence, dokonanym 21
maja przez Missouryjczyków, Brown z siedmioma ludźmi,
wśród których było czterech jego synów, zięć i dwóch
sąsiadów, zmasakrował w Pottawatomie Creek pięciu
osadników popierających niewolnictwo. W odwecie około
400-osobowy oddział Missouryjczyków napadł 30 sierpnia
na Osawatomie, staczając regularną bitwę z 40 ludźmi
Browna (w walce zginął jeden z jego synów). Doprowadziło
to do eskalacji niekontrolowanej przemocy i wielkiego
rozlewu krwi na terenie Kansas.
Przez następne cztery lata w Kansas trwały krwawe
starcia, które tylko do jesieni 1856 r. pociągnęły za sobą
około 200 dalszych ofiar. Do ich uśmierzenia rząd musiał
wysłać oddziały regularnego wojska. Rozlew krwi skończył
się dopiero w 1858 r., do czego przyczyniło się zasadniczo
fiasko uchwalenia proniewolniczej konstytucji stanowej.
Poprzedziło je precedensowe orzeczenie Sądu Najwyż­
szego w sprawie o uwolnienie Dreda Scotta, niewolnika
z Missouri, mieszkającego ze swoim właścicielem (lekarzem
wojskowym) przez wiele lat w wolnym stanie Illinois i na
Terytorium Minnesota. Po powrocie do Missouri Scott
wystąpił do sądu federalnego z żądaniem o uznanie go za
wolnego z powodu długotrwałego pobytu na terytorium,
gdzie niewolnictwo było zniesione. W marcu 1857 r. Sąd
Najwyższy, w którym większość mieli zwolennicy Południa,
uznał, że Scott pozostaje niewolnikiem i jego status nie
może ulec zmianie tylko dlatego, iż przeniósł się on na
terytorium wolne od niewolnictwa. Tym samym sędziowie
Sądu Najwyższego potwierdzili, że zawarte w kompromisie
Missouri ograniczenia, dotyczące zasięgu niewolnictwa,
były niezgodne z konstytucją, ponieważ Kongres nie mógł
zakazać sprowadzania niewolników jako własności na
jakikolwiek obszar Stanów Zjednoczonych.
Wyrok w sprawie Scotta wywołał wielkie zadowolenie
na Południu i oburzenie na Północy. Równocześnie został
uznany za poważny cios dla ruchu abolicjonistycznego.
Nowy prezydent James Buchanan, który poparł decyzję
Sądu Najwyższego, apelował bezskutecznie o jedność
narodową. Jego własna Partia Demokratyczna podzieliła
się. Zyskali na tym republikanie, którzy nie uznali decyzji
Sądu i mogli szeroko zaprezentować swój antyniewolniczy
program w częściowych wyborach do Kongresu w 1858
roku. Były one o tyle istotne, że pojawił się w nich na
scenie politycznej Abraham Lincoln, mało dotąd znany
w skali kraju przywódca republikanów z Illinois. Popular­
ność przyniosły mu publiczne debaty, które toczył z Step­
henem Douglasem, sławnym demokratycznym senatorem.
Lincoln głosił w nich opozycję wobec instytucji niewolnic­
twa i rozszerzaniu go, choć nie popierał abolicjonistów,
widząc w ich działalności zagrożenie dla jedności kraju.
Ostatecznie Douglas został wybrany senatorem na kolejną
kadencję, ale Lincoln zyskał sławę świetnego mówcy
i zręcznego polityka.
Rywalizacja o Kansas doprowadziła do dalszego po­
głębienia nieufności między Północą i Południem, zaog­
niając i tak napięte stosunki w obu regionach. Obie strony
podejrzewały się o chęć zdobycia dominacji w Unii,
pozwalającej na zmianę konstytucji na własną korzyść.
Południe przypuszczało, że po uzyskaniu przewagi stany
północne zechcą zlikwidować niewolnictwo w całym kraju;
Północ obawiała się natomiast, że Południe może się
pokusić o rozszerzenie niewolnictwa również i na stany
północne.
Kontrowersje utrzymujące się przez dekady rodziły
także inne problemy, które dzieliły Północ i Południe.
Wiele pretensji południowców odnosiło się do rzekomego
wyzysku gospodarczego przez mieszkańców Północy. Pod­
kreślano, że protekcyjne cła, faworyzujące przemysł Pół­
nocy, zmuszały odbiorców z Południa do płacenia wyż­
szych cen za towary sprowadzane ze stanów północnych.
W rzeczywistości stany południowe były same sobie
winne. Kolonialna struktura handlu zagranicznego Po­
łudnia oraz jego handlu z Północą zadecydowała o eks­
porcie produktów rolnych i imporcie towarów przetwo­
rzonych za pośrednictwem firm z Północy lub z Wielkiej
Brytanii. Wysokie prowizje pobierane przez pośredników
pozbawiały Południe znacznej części zysków. Wrogość,
jaką producenci z południowych stanów żywili do tych
pośredników, przenosiła się na całą Północ i rząd fe­
deralny, który — jak powszechnie sądzono — dyskry­
minował Południe swoimi decyzjami. Południe podejrze­
wało także, że centralizacja władzy przez rząd federalny
ma na celu ograniczenie niezależności stanów. Podkre­
ślano, że „Ojcowie Założyciele” zgodzili się na utworzenie
Unii dla wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa,
ale bez rezygnacji z indywidualnej suwerenności stanów.
Te i inne argumenty pojawiały się i cichły, ale kwestia
niewolnictwa istniała przez cały czas i to ona ostatecznie
podzieliła naród. Po latach dyskusji i kryzysów Północ
i Południe ewoluowały w kierunku pozycji skrajnych,
które miały służyć w równym stopniu ich politycznym
interesom, jak i moralnej ocenie samej instytucji nie­
wolnictwa.
Zarówno obywatele Południa, jak i Północy uważali
Murzynów za przedstawicieli niższej rasy, umysłowo
niezdolnych do troszczenia się o siebie i funkcjonowania
w białym społeczeństwie. Na Północy panowała także dość
powszechna opinia, że między rasą białą i czarną istnieją
różnice, które nigdy nie pozwolą na to, aby żyły one
w warunkach społecznej, a także politycznej równości.
Nawet wśród najbardziej prominentnych abolicjonistów,
domagających się prawnej likwidacji niewolnictwa, niewielu
wierzyło w równość obu ras. Tym, co inspirowało abolic­
jonistów było jedynie głębokie przekonanie, że jeden
człowiek nie powinien być własnością innego człowieka.
Na ogół przeciwnicy instytucji niewolnictwa uznawali jego
istnienie za niemoralne, obawiali się jednak, że zniesienie
niewolnictwa będzie oznaczało napływ czarnej ludności na
tereny już zasiedlone lub zasiedlane przez białych, a ci
w większości nie chcieli sąsiedztwa czarnych. Biali Ame­
rykanie najchętniej odesłaliby wszystkich murzyńskich
niewolników do Afryki, biorąc za przykład Liberię 2.
Południowcy byli bez wątpienia większymi rasistami niż
ludzie na Północy. Łączyło ich nie tylko przekonanie
o niższości czarnej rasy, ale także akceptacja istnienia
niewolnictwa jako podstawowej siły roboczej, uzasadniana
powszechną opinią o słuszności oraz konieczności funk­
cjonowania tej instytucji, chociaż tylko część obywateli
Południa była właścicielami niewolników. W 1860 r. zaled-

2 Od 1822 r. w zachodniej Afryce nad Oceanem Atlantyckim po­

wstawały osady zasiedlane — pod auspicjami amerykańskich towarzystw


filantropijnych — przez wyzwolonych Murzynów, głównie z USA.
W latach 1822-1892 osiedliło się tam około 16 400 Murzynów amerykań­
skich i około 5700 Afrykanów uwolnionych przez flotę amerykańską i
angielską. W 1847 r. osady proklamowały niepodległe państwo nazwane
Liberią.
wie 23,9% białej ludności posiadało niewolników, z tego
17,2% miało do 10 niewolników, 6,6% do 100, a tylko
0,1% miało ich powyżej 100. Przeciętnie zatem niewol­
ników posiadała co czwarta biała rodzina na Południu.
Przed wybuchem wojny czarni stanowili około 37%
mieszkańców Południa. Tak znaczna liczba Murzynów
wśród białego społeczeństwa powodowała śmiertelny strach
przed ich uwolnieniem. Obawiano się, że wolni Murzyni,
pozbawieni własności, pieniędzy, wykształcenia i zawodu
mogą się stać zagrożeniem dla całej gospodarki Południa
i pozycji społecznej białych. Dla wielkich plantatorów
(około 10 000 rodzin), a nawet średniorolnych właścicieli
niewolników, osiągających dzięki ich pracy ogromne zyski,
oznaczało to ruinę. Nawet ubodzy, biali farmerzy (stanowili
większość i nie posiadali żadnych niewolników) oraz biała
biedota (wegetująca na minimalnym poziomie egzystencji),
sprzeciwiali się likwidacji niewolnictwa, nie chcąc znaleźć
się na najniższym szczeblu drabiny społecznej. Niewolnic­
two powodowało u wielu obywateli Południa rozterki
moralne i religijne, ale przeważająca większość akceptowała
jego istnienie jako „uświęconej tradycji” i stylu życia,
w którym została wychowana.
Zaognione stosunki między obydwoma regionami uległy
dalszemu pogorszeniu na skutek rajdu Johna Browna na
federalny arsenał w Harper’s Ferry w Wirginii. Po uspokoje­
niu sytuacji w Kansas i powrocie na Wschód, Brown
postanowił przyspieszyć bieg spraw i rozprawić się z niewol­
nictwem siłą. Korzystając z finansowej pomocy grupki
radykalnych abolicjonistów, zamierzał wybudować w górach
Wirginii warowny obóz, z którego dokonywałby napadów na
okoliczne plantacje. Murzyni uwolnieni podczas tych napa­
dów mieli stworzyć wielotysięczną armię, która stopniowo
wyzwoliłaby wszystkich niewolników w kraju.
Zgodnie ze swoim planem w lecie 1859 r. Brown wynajął
farmę w Maryland, naprzeciwko miasteczka Harper’s Ferry
położonego po drugiej stronie rzeki Potomac. Na czele
oddziału 21 podobnych mu fanatyków (w tym pięciu
wolnych Murzynów i szesnastu białych, wśród których
było trzech jego synów), 16 października 1859 r. wkroczył
do Harper’s Ferry. Zajął arsenał pozostający bez obrony
i wziął około 60 okolicznych mieszkańców na zakładników.
Mimo, że wykorzystał zaskoczenie, został szybko otoczony
przez lokalną milicję, która wezwała na pomoc wojsko.
17 października wieczorem do Harper’s Ferry przybył z Wa­
szyngtonu wysłany przez prezydenta Buchanana 90-osobowy
oddział piechoty morskiej, nad którym objął dowództwo ppłk
Robert E. Lee. Brown i jego ludzie zabarykadowali się
wówczas w murowanym budynku parowozowni. Nazajutrz
o świcie, gdy odmówili poddania się, wojsko przypuściło
atak, biorąc do niewoli Johna Browna oraz jego czterech
pozostałych przy życiu towarzyszy3. Kilka tygodni później
Brown i pozostali buntownicy zostali osądzeni w pobliskim
Charlestown i 2 grudnia zawiśli na szubienicy.
Wieść o rajdzie na Harper’s Ferry rozeszła się szerokim
echem po całym kraju. Na Północy akcja Browna i dumna
mowa, którą wygłosił przed sądem, wzbudziła podziw,
a jego śmierć okryła żałobą wszystkich przeciwników
niewolnictwa. Wkrótce opinia publiczna w stanach północ­
nych uznała go męczennikiem sprawy abolicjonizmu. Na
jego cześć w Ameryce i w Europie zaczęto pisać pieśni
oraz wiersze (m.in. dwa utwory poświęcił mu Cyprian
Kamil Norwid). Słynny marsz zaczynający się od słów:
„Ciało Johna Browna próchnieje w grobie, ale jego dusza
maszeruje nadal” (John Brown's Body) stał się hymnem
abolicjonistów, a później najsłynniejszą pieśnią bojową
oddziałów Północy w wojnie secesyjnej. Południe przeżyło
szok. Manifestacje poparcia dla Browna wywołały po-
3 W sumie podczas napadu na Harper’s Ferry zginęło 10 ludzi Browna,

7 schwytano, 5 udało się uciec. Po stronie przeciwnej śmierć poniosło


7 osób.
wszechną konsternację i przekonanie o istnieniu spisku
zmierzającego do obalenia niewolnictwa. Dla właścicieli
niewolników groźba powstania murzyńskiego była źródłem
stałego niepokoju jeszcze od czasów kolonialnych, dlatego
w wielu stanach południowych zmobilizowano milicję
i wzmożono nadzór nad Murzynami.
W takiej atmosferze odbyły się kolejne wybory prezydenc­
kie. Dokonany 6 listopada 1860 r. wybór Abrahama Lin­
colna, kandydata Partii Republikańskiej, głoszącego ogra­
niczenie dalszej ekspansji niewolnictwa, potwierdził naj­
gorsze obawy Południa. Południowcy jasno zdali sobie
sprawę z przewagi liczebnej wolnych stanów Północy
i zrozumieli, że przyrost ludności oraz władzy politycznej
będzie tam szybszy, stwarzając zagrożenie dla instytucji
niewolnictwa w obrębie całej Unii. Z ich punktu widzenia
(chcieli obronić swoje instytucje i sposób życia przed
zakusami Północy), nie było innej alternatywy niż secesja.
Zgodnie z przestarzałym postanowieniem konstytucji
Lincoln musiał czekać pięć miesięcy na objęcie władzy.
Niedługo po jego wyborze pojawiły się pogłoski o secesji.
Bliscy Lincolnowi politycy i dziennikarze wyrażali głębokie
zaniepokojenie sytuacją w niewolniczych stanach Południa.
Nie ulegało wątpliwości, że na tzw. dolnym Południu,
gdzie było największe zagęszczenie niewolników, rosły
wpływy zwolenników secesji. W ciągu trzech tygodni od
dnia wyborów pięć stanów zażądało zwołania konwencji,
na której miała być podjęta decyzja o wystąpieniu z Unii.
W tej sytuacji główną troską urzędującego prezydenta
Buchanana stało się utrzymanie spokoju do czasu przeka­
zania władzy Lincolnowi. Robił więc wszystko, aby nie
podejmować żadnej konkretnej decyzji i uspokoić nastroje
w Kongresie oraz nakłonić go do wypracowania nowego
kompromisu. Nie usłuchał też dobrej rady naczelnego
dowódcy armii gen. Winfielda Scotta, żeby wysłać posiłki
i zaopatrzenie do fortów federalnych na Południu (byłoby
to ostrzeżeniem dla secesjonistów), ponieważ obawiał się
uznania takiej decyzji za prowokację. W mowie wy­
głoszonej na rozpoczęcie nowej sesji Kongresu Buchanan
stwierdził, że stany południowe nie mają prawa wystąpić
z Unii, ale on nie ma prawa im tego zabronić. Ta
zachowawcza i pełna niezdecydowania postawa spotkała
się z ostrą krytyką republikanów. Została też całkowicie
zignorowana przez polityków z dolnego Południa, którzy
od momentu wyboru Lincolna więcej myśleli o secesji, niż
o kompromisie. Zresztą jakikolwiek kompromis w kwestii
niewolnictwa był już niemożliwy.
Wbrew dość powszechnym oczekiwaniom na północy
kraju akcja secesyjna rozwijała się szybko, zaskakując
swym tempem samych południowców. Już 20 grudnia
1860 r. Karolina Południowa, mająca od dawna opinię
najbardziej buntowniczego stanu w kraju4, zwołała w Char­
leston swą konwencję, na której zapadła jednogłośna
uchwała stwierdzająca (169 głosami) formalne wystąpienie
z Unii. Reakcją na to był wybuch radości wśród mieszkań­
ców miasta okazywany w sposób charakterystyczny dla
dziewiętnastowiecznej kultury politycznej. Ogłoszeniu se­
cesji towarzyszyły fajerwerki, saluty armatnie, przemarsze
orkiestr i parady uzbrojonych oddziałów milicji. Wkrótce
potem odwołano przedstawicieli stanu w Kongresie, za­
stąpiono flagi federalne barwami stanowymi, uchwalono
100 000 dolarów na zakup broni i zmobilizowano oddziały
milicji. Ten niespodziewany akt secesji zachęcił inne stany
głębokiego Południa do podobnych akcji. W ślad za
Karoliną Południową do 1 lutego 1861 r. z Unii wystąpiło
cześć kolejnych stanów: Mississippi (9 stycznia), Floryda

4 Stan ten już w 1832 r. próbował wyłamać się z Unii na podstawie

tzw. teorii nullifikacji, czyli rzekomego prawa do unieważniania po­


stanowień federalnych przez poszczególne stany. Inicjatywa ta upadła
wobec braku poparcia innych stanów niewolniczych i zdecydowanej
postawy prezydenta Andrew Jacksona.
(10 stycznia), Alabama (11 stycznia), Georgia (19 stycznia),
Luizjana (26 stycznia) i Teksas (1 lutego) 5.
Biorąc pod uwagę fakt, że najistotniejszym motywem
secesji była sprawa ochrony i rozszerzania niewolnictwa,
nie dziwi, iż najbardziej popierali secesję zamożni plan­
tatorzy i więksi farmerzy, będący właścicielami niewol­
ników. Najłatwiej przyszło im przeprowadzić secesję na
terenach, gdzie był największy odsetek niewolników. Z tych
terenów pochodzili też działacze radykalni, którzy przy­
czynili się najbardziej do rozpadu Unii. W Teksasie, gdzie
niewolników było mniej, niż w innych stanach połu­
dniowych i znaczna część ludności pochodziła z Północy,
sytuacja była bardziej skomplikowana. Stan ten jako
pograniczny i uzależniony od federalnej pomocy wojskowej
(miał 20 fortów i ponad 20% oddziałów regularnej armii)
był silnie związany z Unią. Wielu jego mieszkańców
widziało w Unii gwaranta fizycznej i ekonomicznej stabi­
lizacji. Zwolennikiem utrzymania Unii był także znany
gubernator stanu — Sam Houston (były prezydent Republiki
Teksasu w latach 1836-1838 i 1841-1844). Jednakże
przywódcy frakcji secesyjnej wytworzyli atmosferę terroru
i skutecznie zastraszyli stronników Unii, w wyniku czego
uchwała secesyjna przeszła większością 166 do 8 głosów.
Wystąpienie każdego stanu było aktem samodzielnym.
Stany te nie uczyniły tego w jednej grupie i nie koor­
dynowały swoich działań. Opuszczając Unię, nie miały
żadnych konkretnych intencji stworzenia nowego państwa.
Szybko jednak okazało się, że mogą stanowić realną siłę
tylko wtedy, gdy się połączą. Czterdziestu siedmiu delega­
tów reprezentujących sześć stanów niewolniczych, które
wystąpiły z Unii (oprócz Teksasu) zebrało się 4 lutego
1861 r. w Montgomery w stanie Alabama na konwencji
konstytucyjnej. W ciągu następnych czterech dni uchwalili

5 Akces do Konfederacji 16 marca zgłosiło także Terytorium Arizona.


tymczasową konstytucję nowego państwa — Skonfederowa-
nych Stanów Ameryki (Confederated States of America),
a potem wybrali prezydenta i wiceprezydenta Konfederacji.
Powszechnie oczekiwano, że prezydentem zostanie polityk
z Georgii, ponieważ z tego stanu pochodzili najbardziej
znani liderzy polityczni Południa, tacy, jak: Robert Toombs,
Howell Cobb, czy Alexander H. Stephens. Ostatecznie
8 lutego jednogłośnie wybrano tymczasowym prezydentem
(provisional Confederate président) Jeffersona Davisa z Mis­
sissippi (stałym prezydentem Konfederacji został 6 listopada
1861 r.). Stanowisko wiceprezydenta przypadło Alexandrowi
Stephensowi, przewodniczącemu komisji, opracowującej
projekt konstytucji. Obydwu zaprzysiężono 18 lutego na
jedną 6-letnią kadencję. Gazeta „Montgomery Mail” pisała:
„W tej walce o zachowanie panowania naszej rasy w na­
szym własnym kraju, czyli na Południu, zwycięstwo może
nam zapewnić tylko wystąpienie z Unii. Pozostając w niej,
stracilibyśmy wszystko, co my, ludzie biali, cenimy w naszym
systemie rządów. Dlatego głosujemy za wystąpieniem” 6.
Osiem stanów niewolniczych: Delaware, Maryland, Wir­
ginia, Karolina Północna, Kentucky, Tennessee i Arkansas
pozostało na razie w Unii, choć w większości z nich zaczęły
narastać prosecesyjne nastroje. W stanach tych znaczne
wpływy mieli unioniści, którzy zalecali umiar w działaniu
i radzili zwolennikom secesji czekać na reakcję administracji
Lincolna. Stolicę Konfederacji 21 maja przeniesiono z prowin­
cjonalnego Montgomery do Richmond w Wirginii. Dzięki
temu rząd Davisa znalazł się bliżej stanów tzw. górnego
Południa i stanów pogranicznych (na ich pozyskaniu seces-
jonistom bardzo zależało), oraz miał łatwiejszy kontakt
z zagranicą.
Nowy prezydent Konfederacji — Jefferson Davis, urodził
się w 1808 r. w skromnej rodzinie walijskiej, osiadłej

6 Stephen B. O a t e s , Lincoln, Warszawa 1991, s. 281-282.


w Kentucky. W młodości ukończył szkołę wojskową w West
Point i służył przez kilka lat na pograniczu pod dowództwem
swego przyszłego teścia, gen. Zachary'ego Taylora. W czasie
wojny z Meksykiem dowodził ochotniczym pułkiem z Mis­
sissippi, na czele którego odznaczył się w bitwie pod Buena
Vista. Po wystąpieniu z wojska dorobił się majątku i zrobił
karierę polityczną jako rzecznik interesów plantatorów.
Następnie był senatorem stanu Mississippi i sekretarzem
wojny w rządzie prezydenta Pierce’a. Dał się poznać jako
rozsądny polityk i zdolny administrator, dbający o rozwój
armii (m.in. z jego inicjatywy rozbudowywano jednostki
kawalerii na pograniczu indiańskim oraz testowano na
półpustynnych obszarach Teksasu przydatność różnych gatun­
ków wielbłądów dla potrzeb wojska i komunikacji cywilnej).
Sam uważał się bardziej za wojskowego niż za polityka.
Częściowo wynikało to ze skłonności do rozkazywania
i jego charakteru — władczego, nieznoszącego sprzeciwu.
Zawyżona ocena własnych, szczególnych zdolności militar­
nych miała w przyszłości poważnie wpłynąć na stosunki
z generałami armii Konfederacji. Jako polityk Jefferson
Davis, podobnie jak wiceprezydent Stephens, uchodził za
dyplomatę umiarkowanego, co miało stworzyć na Północy
pozytywny obraz Konfederacji i przyciągnąć do niej wahające
się stany górnego Południa.
Secesjoniści byli bardzo wrażliwi na opinie zarzucające
im nielegalność działania. Nie uważali się wcale za
rebeliantów, lecz za reformatorów korzystających w pełni
ze swoich konstytucyjnych praw. Nie dążyli do stworzenia
żadnej nowej, radykalnej formy rządów, ale do ulepszenia
konstytucyjnej demokracji, która — ich zdaniem — została
wypaczona w wyniku zachwiania równowagi sił i przesu­
nięcia ciężaru władzy na Północ. Nie traktowali zatem
secesji jako buntu, lecz uważali ją za alternatywny sposób
stosowania się do postanowień konstytucji. Nie kryli
poparcia dla liberalnej gospodarki i wolnego handlu z całym
światem, krytykując przy tym praktyki protekcjonistyczne,
które chroniły niektóre gałęzie przemysłu w stanach pół­
nocnych. Przeciwstawiali się polityce przeznaczania zysków
wypracowanych w jednym stanie na rozwój przemysłu
w innych stanach. Pragnęli, aby konstytucja była prze­
strzegana w sposób literalny, a nie „interpretowana” na
użytek umacniania władzy rządu federalnego. Domagali się
poszanowania suwerenności poszczególnych stanów i pozo­
stawienia im pełnej władzy we wszystkich sprawach, które
nie zostały zastrzeżone dla władz centralnych. W szczegól­
ności domagali się ochrony instytucji niewolnictwa, dlatego
w konstytucji Konfederacji znalazł się artykuł gwarantujący
nienaruszalność prawa do posiadania na własność niewol­
ników (zakazano jednak prowadzenia międzynarodowego
handlu niewolnikami).
Utworzeniu Konfederacji towarzyszył niespotykany entuz­
jazm wojenny. Z wielu miast i stanów Południa zaczęły
napływać do Montgomery tłumy uzbrojonych mężczyzn.
W ciągu zaledwie dwóch miesięcy Konfederacja miała do
dyspozycji 20 000 ludzi, więcej niż liczyła cała armia
federalna. Szukając dodatkowych gwarancji swej niepodległo­
ści, południowcy zaczęli się zbroić i przejmowali majątek
federalny, arsenały, stocznie i magazyny z materiałami
wojskowymi. W krótkim czasie w ręce secesjonistów dostały
się rządowe arsenały w: Fort Pułaski (Georgia), Mount
Vernon, Fort Morgan, Fort Gaines (Alabama), Apalachicola
i Fort Marion (Floryda), Baton Rouge (Luizjana) i Little Rock
(Arkansas) oraz forty St. Philip i Jackson — broniące dostępu
do Nowego Orleanu. Prezydent Buchanan oficjalnie poinfor­
mował Kongres o tych wydarzeniach, oświadczając, że kraj
jest w przededniu wielkiej rewolucji.
Ze względów praktycznych większość placówek federal­
nych na obszarze Konfederacji poddała się. ponieważ na
Północy uznano, że nie można ich utrzymać. Świeżo
utworzony Kongres Konfederacji powziął 22 lutego uchwałę
zapowiadającą powołanie pod broń 100 000 ochotników na
okres sześciu miesięcy lub roku oraz wzywającą do zajęcia
wszystkich południowych fortów i instalacji wojskowych
obsadzonych jeszcze przez załogi federalne. W dniu,
w którym Lincoln składał przysięgę prezydencką (4 marca),
w rękach sił wiernych rządowi na terenie Konfederacji
pozostawały tylko cztery forty: Sumter w Charlestonie
(Karolina Południowa), Pickens w Pensacoli (Floryda) oraz
dwa mniejsze forty Jefferson i Taylor nad Zatoką Mek­
sykańską na Florydzie.
Dla Lincolna, z zawodu prawnika, akty secesji miały
charakter nielegalny, ponieważ konstytucja nie przewidywała
procedury samolikwidacji Unii. W swojej mowie inauguracyj­
nej, wygłoszonej 4 marca 1861 r., prezydent powiedział:
„Uważam, że z punktu widzenia praw i konstytucji Unia
jest nienaruszalna i w miarę mych zdolności będę się starał
o to — czego sama konstytucja wyraźnie ode mnie żąda
— żeby prawa Unii były wiernie stosowane we wszystkich
stanach. (...) Wykonanie tego nie wymaga rozlewu krwi ani
gwałtu i nie będzie go też, chyba że go się narzuci
władzom państwowym” 7.
Ogólnie jednak orędzie Lincolna było sformułowane
w tonie pojednawczym. Prezydent zapewniał, że obawy
ludności Południa są nieuzasadnione i że „nie ma on
zamiaru ingerować w instytucję niewolnictwa w stanach,
w których ono istnieje”. Wyraźnie jednak zapowiedział, że
nie dopuści do rozszerzenia się niewolnictwa na zachodnie
Terytoria, ubiegające się dopiero o status stanów. Podkreślił,
że „Unia jest wieczna i nie może być rozbita, że secesja
jest w świetle konstytucji nielegalna i że zbrojny opór
wobec władzy federalnej jest buntowniczą rewoltą”. Obiecał
egzekwować prawa federalne we wszystkich stanach oraz
chronić i zachować jedność Unii. Co więcej, zapowiedział,
7 Leon K o r u s i e w i c z , Wojna secesyjna 1861-1865, Warszawa
1985, s. 113.
że „utrzyma, ochroni i zachowa” południowe forty pozo­
stające w rękach Unii i że podejmie kroki niezbędne do ich
obrony. Nie zamierzał przy tym stosować rozwiązań
siłowych, ale nie wykluczył jednoznacznie możliwości
użycia siły, jeśli okazałoby się to koniecznym warunkiem
utrzymania tych fortów. Na zakończenie Lincoln wyciągnął
rękę do współobywateli z Południa:
„Nie jesteśmy wrogami, lecz przyjaciółmi. Nie możemy
być wrogami. Namiętności mogą nadwyrężyć łączące nas
wzajemne więzy uczuciowe, ale nie mogą ich zerwać.
Mistyczne struny pamięci, sięgające od każdego pola bitwy
i grobu każdego patrioty do serca każdego z żyjących
i każdego ogniska domowego w całym naszym wielkim
kraju, zagrają jeszcze wspólną pieśń na cześć Unii, jeśli
tylko — w co głęboko wierzę — dotkną ich anioły,
drzemiące w naturze każdego z nas” 8.
Pojednawczy ton orędzia miał także zjednać Lincolnowi
opinię publiczną w ośmiu stanach niewolniczych (nadal
rozważały możliwość secesji) i przekonać je do pozostania
w Unii.
Gabinet Lincolna miał nadzieję, że jak tylko opadną
emocje, liczni zwolennicy jedności kraju na Południu odzys­
kają władzę w swoich stanach, a następnie włączą je ponownie
do Unii. Emocje jednak stale rosły, przeradzając się niejedno­
krotnie w histerię. Ekstremiści z Południa nie chcieli słyszeć
o odbudowie jedności państwa i nawoływali do zerwania
wszelkich stosunków z Północą. Przywódcy lojalnych jeszcze
stanów niewolniczych apelowali do Lincolna, aby zachował
cierpliwość i nie stosował wobec odłączonych stanów żadnych
form represji, nie bardzo jednak wiedzieli, jak prezydent
może w tych warunkach egzekwować prawa kraju na terenie
Konfederacji. W swej mowie inauguracyjnej Lincoln przyrzekł
przecież chronić i utrzymać mienie federalne w stanach, które

8 O a t e s , op. cit., s . 302.


ogłosiły secesję. Podkreślanie realności stwierdzenia o nieroze­
rwalności Unii wymagało podtrzymywania na Południu
przynajmniej symbolicznych form władzy federalnej. Do
rangi takiego symbolu urósł fort Sumter w Charlestonie.
Wkrótce wokół fortu skupiła się kwestia ewentualnej wojny
pomiędzy Północą i Południem.
Charleston w końcu 1860 r. był ośrodkiem działalności
secesjonistów. Solą w oku południowców były fortyfikacje
broniące głównego wejścia do portu charlestońskiego.
Składały się one z czterech fortów: Moultrie (miał kilku­
dziesięciu ludzi załogi), oraz nieobsadzonych na razie
— Castle Pinckney, Johnson i położonego w głębi zatoki
Sumter. Wkrótce po wyborze Lincolna, 15 listopada,
prosecesyjny sekretarz wojny w gabinecie Buchanana
— John B. Floyd, odwołał ppłk. Johna L. Gardnera
dowodzącego federalną załogą i 21 listopada przysłał na
jego miejsce mjr. Roberta J. Andersona, pochodzącego
z południowego stanu Kentucky oficera artylerii, byłego
wykładowcę artylerii w West Point. Ci, spośród połu­
dniowców, którzy wierzyli, że zmiana na stanowisku
dowódcy federalnego w Charlestonie okaże się korzystna
dla Południa, srogo się zawiedli. Anderson sam był wcześ­
niej właścicielem niewolników w Kentucky, ale oddanie
służbie wzięło u niego górę nad przekonaniem o racjach
secesjonistów. Za radą swego zastępcy kpt. Abnera Doub-
ledaya, 26 grudnia przeniósł swój szczupły oddział liczący
7 oficerów i 76 żołnierzy z trudnego do obrony fortu
Moultrie do bezpieczniejszego fortu Sumter 9. Krok ten
oburzył władze Karoliny Południowej, które uznały go za

9 Fort Sumter założono na sztucznej wyspie z nowoangielskiego granitu

wraz z całym systemem nowych fortów, których budowę rozpoczęto po


wojnie 1812 r. dla obrony przed inwazją. Składały się na niego także: fort
Monroe w Hampton (Wirginia), fort Morgan w Mobile (Alabama), fort
Jackson pod Nowym Orleanem (Luizjana) i fort Pułaski w Savannah
(Georgia).
zapowiedź wojny. W rezultacie nakazały oddziałom milicji
stanowej zająć następnego dnia forty Moultrie i Pinckney
oraz otoczyć zatokę pierścieniem dział. 30 grudnia pułkow­
nik John Cunningham opanował federalny arsenał w Char­
lestonie, a 2 stycznia jego oddziały zajęły fort Johnson.
Po ogłoszeniu secesji, gdy władze Karoliny Południowej
sprzeciwiły się obecności wojsk federalnych na swoim
terytorium, Buchanan ustalił z jej przedstawicielami, źe żadna
ze stron nie posunie się do użycia broni (te poufne negocjacje
z secesjonistami stały się przyczyną kryzysu gabinetowego,
w wyniku którego ze stanowiska ustąpił sekretarz stanu Lewis
Cass). 22 grudnia rozeszły się pogłoski, że Buchanan
zamierza poddać forty w Charlestonie. W rzeczywistości
prezydent nie zamierzał niczego poddawać. Znalazłszy się
pod presją zwolenników Unii, 5 stycznia zdecydował się
nawet wysłać do fortu Sumter statek z posiłkami i zaopatrze­
niem. Nieuzbrojony transportowiec „Star of the West”
(dowódca kpt. mar. John McGowan) 9 stycznia 1861 r.
próbował bez powodzenia dostarczyć załodze Andersona
liczące 200 żołnierzy posiłki i żywność. Przy próbie wpłynię­
cia do portu w Charlestonie statek został ostrzelany przez
baterie konfederackie i zmuszony do odwrotu. Był to już
właściwie akt wojny ze strony zbuntowanego stanu, Bucha­
nan wolał go jednak zignorować i nie podejmował już więcej
prób wzmocnienia załogi fortu. Dwa dni później, 11 stycznia,
gubernator Karoliny Południowej — F. W. Pickens zażądał
po raz pierwszy kapitulacji od dowódcy fortu Sumter.
Żądanie to Anderson zdecydowanie odrzucił.
Kontrolę nad wydarzeniami wokół fortu Sumter 1 marca
przejął rząd Konfederacji. Dwa dni później dowództwo
wojsk Południa w Charlestonie objął gen. Pierre T. Beau­
regard l0. Dzień po inauguracji Lincolna, 5 marca, mjr
10 W 1861 r. Beauregard był najkrócej urzędującym szefem akademii

wojskowej w West Point. Zajmował to stanowisko od 23 do 28 stycznia,


po czym wystąpił z armii i zgłosił się do służby w wojsku Konfederacji.
Anderson powiadomił Waszyngton, że w forcie Sumter
kończą się zapasy żywności i jeżeli nie otrzyma zaopatrzenia
do połowy kwietnia, będzie musiał poddać twierdzę.
Prezydent stanął w obliczu strasznego dylematu. Złożona
przysięga obligowała go do ochrony oraz utrzymania mienia
federalnego na terenie Konfederacji, a sposób rozumienia
konstytucji i Unii nakazywał mu traktować secesjonistów
jako zbuntowanych obywateli amerykańskich. Z drugiej
strony Lincoln nie chciał uciekać się do użycia siły i dawać
pretekstu do wojny. Sytuację komplikowało przybycie
12 marca do Waszyngtonu trzech emisariuszy Konfederacji,
których zadaniem było pokojowe wynegocjowanie warun­
ków ewakuacji fortów Sumter i Pickens oraz ustalenie
rekompensaty za mienie rządowe przejęte przez secesjonis­
tów w południowych stanach. Po namyśle Lincoln po­
stanowił nie przyjmować wysłanników Konfederacji
i wbrew opinii gen. Scotta, który uważał, że jest już zbyt
późno na ocalenie fortu Sumter, wysłać do zagrożonych
tortów niewojskowe zaopatrzenie. Tymczasem sekretarz
stanu w gabinecie Lincolna William Seward, który prowa­
dził nieoficjalne rozmowy z południowymi emisariuszami,
dał im bez wiedzy prezydenta zapewnienie, że fort Sumter
będzie ewakuowany. Wiadomość o tym emisariusze nie­
zwłocznie przesłali Jeffersonowi Davisowi w Montgomery.
Dowodzona przez kmdr. Gustavusa Foxa ekspedycja
z zaopatrzeniem dla fortu Sumter wypłynęła z Nowego
Jorku 10 kwietnia i po dwóch dniach żeglugi stanęła na
redzie portu w Charlestonie. Z powodu sprzecznych roz­
kazów i wzburzonego morza do celu dopłynęły tylko dwa
z czterech wysłanych okrętów wojennych („Harriet Lane”
i ,,Pawnee”) oraz statek transportowy („Baltic”). Kilka dni
wcześniej Lincoln przesłał gubernatorowi Pickensowi ofic-
jalne pismo z informacją, że zadaniem ekspedycji jest tylko
wyładowanie żywności dla ludzi Andersona. Wysłanie
konwoju zostało jednakże odebrane jako złamanie danego
słowa i wyzwanie dla władz Konfederacji. Południowi
emisariusze w Waszyngtonie uznali swoją misję za nie­
udaną, natychmiast zawiadamiając o tym Montgomery.
Jefferson Davis 9 kwietnia stracił cierpliwość i przyjął
wyzwanie. Następnego dnia gen. Beauregard otrzymał
polecenie, żeby zażądał poddania fortu Sumter, a w razie
odmowy zdobył go siłą.
Zgodnie z rozkazem, Beauregard 11 kwietnia zażądał od
Andersona poddania fortu jeszcze przed przybyciem statków
z zaopatrzeniem. Anderson odmówił, ale mając nadzieję na
uniknięcie rozlewu krwi dodał, że brak żywności zmusi go
wkrótce do kapitulacji. Władze w Montgomery poinstruo­
wały Beauregarda, aby wstrzymał atak na fort, o ile jego
dowódca zobowiąże się do kapitulacji w oznaczonym
terminie. Anderson oświadczył, że podda się 15 kwietnia,
jeśli wcześniej nie otrzyma z Waszyngtonu rozkazu utrzy­
mania fortu lub zaopatrzenia. Beauregard gotów był czekać,
ale wiadomość o zbliżaniu się federalnego konwoju skłoniła
go do zażądania w nocy z 11 na 12 kwietnia bezwarunkowej
kapitulacji załogi federalnej. W razie odmowy konfederac-
kie baterie miały o świcie otworzyć ogień na fort.
Kiedy w negocjacjach nastąpił impas, 47 konfederackich
dział i moździerzy 12 kwietnia o godz. 4.30 rano rozpoczęło
ostrzał, zasypując fort Sumter gradem pocisków, zanim
konwój z zaopatrzeniem zbliżył się do wyspy. Początkowo
Anderson nie odpowiadał, mając niewiele sprawnych dział
i mało amunicji, a ponadto nie chcąc wystawiać swoich
ludzi na niebezpieczeństwo. W końcu wydał rozkaz otwarcia
sporadycznego ognia z 6 dział. Odpowiedziały mu wiwaty
konfederackich artylerzystów, którzy nie chcieli zwycięstwa
nad wrogiem uchylającym się od walki. Ostrzeliwanie
fortu trwało cały dzień i całą noc, a nazajutrz tłumy
mieszkańców Charlestonu wyległy na nadmorskie plaże,
aby obserwować trwający pojedynek artyleryjski. Od ognia
konfederatów 13 kwietnia nad ranem zapaliły się drewniane
baraki wewnątrz fortu. Kiedy fort płonął, a jego załoga
była skrajnie wyczerpana, mjr Anderson o godzinie 13.30
wywiesił białą flagę, dając sygnał, że się poddaje. Trwający
34 godziny pojedynek, podczas którego wystrzelono ponad
4000 pocisków, zakończył się prawie bez ofiar. W forcie
Sumter od przedwczesnego wybuchu ładunku prochowego
przy salucie towarzyszącym opuszczeniu flagi zginął tylko
szer. Daniel Hough. Ponadto dwóch żołnierzy odniosło
ciężkie, a trzech lżejsze rany.
Następnego dnia na oczach całego Charlestonu załoga
federalna opuściła fort Sumter i przy melodii „Yankee
Doodle” w zwartym szyku, z bronią i honorami, przema­
szerowała do portu. Tam żołnierzy załadowano na pokład
transportowca „Isobel”, który przewiózł ich na stojący na
redzie parowiec „Baltic”. 17 kwietnia Anderson i jego
ludzie przybyli do Nowego Jorku, gdzie powitano ich jak
bohaterów i zgotowano im iście królewskie przyjęcie.
Zdobycie fortu Sumter nie miało żadnego strategicznego
znaczenia, ale stało się doniosłym faktem politycznym
— rozpoczęło wojnę secesyjną. Obie strony oskarżały się
nawzajem o agresję i sprowokowanie walk. Północ twier­
dziła, że to konfederaci pierwsi otworzyli ogień, Południe
zaś, że kryzys wywołały przenosiny Andersona do fortu
Sumter i odmowa ewakuacji. Zaatakowany został jednak
sztandar Unii i Lincoln nie mógł puścić tego płazem.
Korzystając z uprawnień, jakie dawała prezydentowi
ustawa o milicji z 1795 r., zwrócił się 15 kwietnia do
gubernatorów lojalnych stanów o dostarczenie 75 000
milicjantów. Miało to wystarczyć do zdławienia rebelii
w ciągu 90 dni, gdyż prawo zezwalało jedynie na krótko­
terminowy zaciąg członków formacji milicyjnych, nie
dłuższy niż 3 miesiące. Proklamacja Lincolna spotkała się
w wolnych stanach z powszechną akceptacją i entuzjas­
tycznym przyjęciem. W rezultacie na apel odpowiedziało
prawie 100 000 ludzi.
W stanach niewolniczych, które dotąd pozostawały
neutralne, proklamacja Lincolna wywołała falę oburzenia.
Manifestując swoje przywiązanie dla Południa, 17 kwietnia
z Unii wystąpiła Wirginia. Ze względu na swoje położenie,
znaczenie gospodarcze i wpływy polityczne stan ten miał
kluczowe znaczenie. Podobnie jak inne stany pograniczne,
Wirginia była ściśle związana z obydwoma regionami
i początkowo pozostała neutralna, starając się odgrywać
rolę mediatora pomiędzy zwaśnionymi stronami. Kiedy
jednak padły pierwsze strzały i Lincoln postanowił przy­
wrócić jedność Unii siłą, Wirginia stanęła po stronie
Konfederacji. Następnie wyraziła zgodę na przeniesienie
stolicy Konfederacji z Montgomery do Richmond, hand­
lowego i przemysłowego centrum stanu (rząd Davisa
przybył tu w ostatniej dekadzie maja).
W ciągu miesiąca w ślady Wirginii poszły trzy kolejne
stany: Arkansas (6 maja), Tennessee (8 maja) i Karolina
Północna (20 maja). Z niepokojem oczekiwano reakcji
pogranicznych stanów Maryland, Kentucky i Missouri.
Znaczna część ich obywateli sympatyzowała ze stanowis­
kiem Południa, podczas gdy inni pozostali wierni Unii.
Dzięki zdecydowanej akcji policyjnej udało się utrzymać
strategicznie położony Maryland, którego terytorium
z trzech stron otaczało Waszyngton. Rodzinny stan Lincolna
— Kentucky, ogłosił początkowo neutralność, jednak
stopniowo do końca 1861 r. znalazł się pod kontrolą wojsk
federalnych. Podobnie sytuacja wyglądała w Missouri, ale
tam przywrócono porządek dopiero po kilkumiesięcznych,
ciężkich walkach. W małym stanie Delaware od samego
początku górę wzięli zwolennicy Unii.
Po upadku fortu Sumter wojna wydawała się nieunik­
niona. Mając w Konfederacji cztery nowe stany, które
posiadały (z wyjątkiem Arkansas) największy potencjał
ludnościowy oraz gospodarczy na całym Południu, Lincoln
postanowił nie czekać dłużej i wziął się do działania sam.
W oczekiwaniu na zwołane przez siebie na 4 lipca specjalne
posiedzenie Kongresu, 19 kwietnia zarządził blokadę wszy­
stkich portów na terenie Konfederacji i przystąpił do
organizowania armii.
Zorganizowanie i uzbrojenie sił zbrojnych stało się
pierwszym zadaniem zarówno władz Unii, jak i Kon­
federacji. Akcja secesjonistów wywarła olbrzymi wpływ na
dotychczasowe wojsko regularne. 1 stycznia 1861 r. armia
i marynarka Stanów Zjednoczonych liczyła około 25 000
ludzi, w tym 1098 oficerów i 15 304 żołnierzy służyło
w siłach lądowych (10 pułków piechoty po 10 kompanii,
5 pułków kawalerii po 10 kompanii i 4 pułki artylerii po
12 kompanii), rozmieszczonych głównie na pograniczu
indiańskim. Po secesji większość oficerów pochodzących
z Południa opuściła szeregi armii, zgłaszając się do służby
w wojskach Konfederacji. W ich ślady poszła także garstka
oficerów pochodzących z Północy. W sumie szeregi armii
federalnej opuściła około jedna trzecia oficerów (w liczbie
313). Reszta pozostała wierna sztandarowi Unii, podobnie
jak prawie wszyscy żołnierze. Flota (1000 oficerów i 7500
marynarzy), złożona teoretycznie z 90 okrętów (w praktyce
było 33 okręty parowe i 28 żaglowych, z tego tylko 42
zdolne do służby) opowiedziała się za Północą, natomiast
126 oficerów i 111 podoficerów marynarki przyłączyło się
do konfederatów.
Lincoln, słusznie przewidując, że Kongres zaakceptuje
jego decyzję, 5 maja mocą posiadanych uprawnień podjął
decyzję o powiększeniu armii regularnej o 22 714 ludzi
(1 pułk artylerii, 1 pułk kawalerii i 9 pułków piechoty)
i marynarki o 18 000 ludzi. Ogłosił także zaciąg do 40
pułków ochotniczych (42 034 ludzi) na 3 lata lub do końca
wojny. Odpowiedź na wszystkie wezwania prezydenta była
lak entuzjastyczna, że przekroczyła wszelkie oczekiwania.
Ochotnicy napływali do stanowych i federalnych obozów
rekrutacyjnych szybciej, niż można ich było zakwaterować,
wyekwipować i wyszkolić. Zapał był tak wielki, że Lincoln
musiał apelować do gubernatorów o spowolnienie akcji
rekrutacyjnej. W rezultacie do końca lipca siły zbrojne
Unii liczyły 700 000 żołnierzy, z których część zaciągnęła
się na okres trzech lat.
Armię Północy organizowano tradycyjnymi metodami,
stosowanymi w Stanach Zjednoczonych od lat, które
niekoniecznie musiały być dobre i efektywne. Głównymi
organizatorami akcji rekrutacyjnej byli faktycznie guber­
natorzy stanowi. Z braku właściwej, centralnej organizacji
i dobrego wyposażenia poszczególne stany starały się
zaopatrzyć napływających ochotników we własne umun­
durowanie i uzbrojenie. W ogólnym chaosie niewiele dbano
o dyscyplinę i odpowiednie wyszkolenie żołnierzy. W rezul­
tacie wartość bojowa poszczególnych jednostek stanowych
była bardzo zróżnicowana. Nie istniały także jednolite
zasady doboru kadry oficerskiej. W niektórych stanach
wszyscy oficerowie pułków ochotniczych byli nominowani
przez gubernatorów. W innych stanach „zieloni” ochotnicy
sami wybierali oficerów pułkowych, a ci z kolei wyłaniali
spomiędzy siebie dowódców, z wyjątkiem dowódcy pułku,
który pochodził z nominacji gubernatora. Tym sposobem
stanowiska oficerskie dostawały się zarówno ludziom
zdolnym, odważnym i oddanym służbie, jak i całkowicie
niekompetentnym. W celu uniknięcia pomyłek jeszcze
przed końcem 1861 r. wprowadzono egzaminy kwalifikacyj­
ne dla oficerów i pozwolono odejść ze służby tym, którzy
niewłaściwie wypełniali swoje obowiązki. Nominacje ge­
neralskie były zastrzeżone wyłącznie dla prezydenta. Podej­
mując decyzje w tych sprawach, Lincoln kierował się
często względami politycznymi, ulegał prośbom guber­
natorów i członków Kongresu. Niektóre stanowiska gene­
rałów w ten sposób zostały zajęte przez przywódców
politycznych (tzw. „politycznych generałów”), w zamian
za szersze poparcie ze strony różnych frakcji politycznych
na Północy. Niektórzy z nich udowodnili później swoją
wartość na polu walki, wielu innych jednak było tylko
figurantami, przynoszącymi więcej szkody niż pożytku.
Większość pierwszych generałów Unii było zawodowymi
oficerami w służbie czynnej, byłymi wojskowymi, którzy
powrócili do życia cywilnego, a także dawnymi ochotnikami
z wojny meksykańskiej.
Armia regularna w 1861 r. (pod koniec roku liczyła
faktycznie tylko 19 871 ludzi), a nawet przez cały okres
wojny, trzymana była w rezerwie i tylko w niewielkim
stopniu użyto jej w działaniach bojowych. Polityka ta
była przedmiotem krytyki tych, którzy uważali, że jedno­
stki ochotnicze należy tworzyć na bazie kadry zawodowej,
co przyspieszyłoby wprowadzenie dyscypliny i wyszkole­
nie oddziałów (metodę tę akceptowali m.in. generałowie
Scott i Grant). Lincoln jednak uznał takie rozwiązanie za
mało praktyczne. Uważał, że wojna nie potrwa długo i nie
ma potrzeby rozczłonkowywania regularnych pułków,
z. których wiele kontynuowało zaszczytne tradycje jedno­
stek bojowych z minionych wojen. Poza tym armia
zdezorganizowana i zdziesiątkowana odejściem południow­
ców nie stanowiła dostatecznej siły i jej głównym
zadaniem miała być nadal ochrona Pogranicza, przynaj­
mniej do czasu wyszkolenia nowych jednostek ochot­
niczych, które mogłyby ją w tej roli zastąpić. Na uwagę
zasługuje fakt, że nawet po otwarciu dla żołnierzy
zawodowych w 1862 r. możliwości służby w formacjach
ochotniczych, wielu z nich awansowało wolniej w porów­
naniu z niedoświadczonymi ochotnikami, którzy rozpo­
czynali swoje wojskowe kariery od wysokich stopni
oficerskich. Paradoksalnie ten powolny awans działał na
korzyść zawodowców, którzy dzięki temu mogli nabrać
więcej taktycznego doświadczenia w dowodzeniu mniej­
szymi oddziałami, zanim powierzono im wyższe stano­
wiska dowódcze.
Podstawowym oddziałem taktycznym w obu wrogich
armiach był pułk (regiment), liczący etatowo 1000 oficerów
i żołnierzy (10 kompani po 100 ludzi), dowodzony przez
pułkownika (colonel) lub podpułkownika (lieutenant colo­
nel). W warunkach bojowych liczebność pułku nie prze­
kraczała zwykle 500 ludzi. Czasami 3-5 kompanii łączono
w batalion (battalion), najczęściej dowodzony przez majora
(major). Bataliony, rzadko spotykane w piechocie, były
dość popularne w kawalerii i formacjach specjalnych,
takich jak saperzy czy strzelcy wyborowi. W końcu 1861 r.
siły ochotnicze Unii liczyły 560 pułków piechoty, 82 pułki
kawalerii i 15 pułków artylerii polowej (w ciągu całej
wojny sformowano ogółem 2050 pułków federalnych).
Wyższym oddziałem taktycznym była brygada (brigade),
składająca się z 2-7 pułków, dowodzona przez generała
brygady (brigadier general) lub pułkownika. Teoretycznie
liczebność brygady wahała się od 3000 do 6000 ludzi,
w rzeczywistości nie przekraczała 1500-2000 zdolnych do
walki żołnierzy. Podstawowym związkiem taktycznym stała
się dywizja (division) licząca od 6000 do 15 000 ludzi
(rzadko przekraczała 10 000), składająca się z 2 do 6 brygad
piechoty, pułku kawalerii i 3-4 baterii artylerii polowej,
dowodzona przez generała majora (major general). Dywizje
łączono zwykle w korpusy (corps). W teorii mogły one
liczyć od 20 000 do 60 000, w praktyce większość z nich
miała około 15 000-35 000 ludzi. Największym związkiem
operacyjnym była armia (army). Armia mogła się składać
z jednego lub kilku korpusów i liczyć od 30 000 do
120 000 oficerów i żołnierzy. Armią Unii dowodził generał
major, armią Konfederacji generał porucznik (lieutenant
general) lub pełny generał (general).
Pośpiech i niedostatek uzbrojenia w pierwszych miesią­
cach wojny były przyczyną wyposażenia wojsk Unii w wiele
różnych typów broni amerykańskiej i zagranicznej (głównie
belgijskiej), w tym w znaczne ilości starych muszkietów
gładkolufowych. W pierwszym okresie wojny w obu
armiach, zwłaszcza na niedocenianym froncie zachodnim,
przeważał przestarzały, odprzodowy muszkiet Springfielda
wz. 1855, ważący 4,5 kilograma i strzelający ołowianymi
kulami kalibru 0.58 cala (14,7 mm) z długiej 90-centymet-
rowej lufy nagwintowanej dla lepszej celności. W okresie
późniejszym główną bronią piechoty stał się ładowany
przez lufę, gwintowany karabin kapiszonowy Springfield
z 1861 r. o znacznie większym zasięgu i sile przebijania.
Mierzył on 1,4 metra długości, ważył 4,4 kilograma, miał
kaliber 0.58 cala i 45-centymetrowy bagnet. Maksymalne,
efektywne pole rażenia tej broni wynosiło około 550
metrów, a szybkostrzelność 1-2 strzały na minutę. Oprócz
broni odprzodowej stosowano także różne modele karabi­
nów odtylcowych (Burnside’a, Gallaghera, Merilla, Per-
ry’ego, Sharpa, Smitha), a także powtarzalnych (Colta,
Henry'ego i Spencera). W te ostatnie uzbrajano przede
wszystkim strzelców wyborowych i jednostki kawalerii.
Jeźdźcy Unii uzbrojeni byli w kapiszonowe rewolwery
Colt Army (wz. 1860) i Remington (wz. 1858) kal. 0.44
(11 mm), standardowe 90-centymetrowe szable wz. 1860,
a także różne rodzaje odtylcowych karabinków, z których
najpopularniejszy był model Sharpa kal. 0.52 (13,2 mm)
z 1859 r. oraz powtarzalny, siedmiostrzałowy Spencer kal.
0.56 (14,2 mm) z 1860 roku.
Potężny przemysł zbrojeniowy zapewniał armiom Pół­
nocy całą gamę sprzętu artyleryjskiego. Ze względu na
liczną artylerię Północ stosowała baterie złożone z 6 dział.
Najbardziej rozpowszechnionym typem było 4,5-calowe,
brązowe działo gładkolufowe typu Napoleon wz. 1857,
strzelające 12-funtowymi (5,5 kg) pociskami, o zasięgu
1554 metrów (1700 jardów). Ładowane przez lufę mogło
z jednakową łatwością wyrzucać żelazne kule armatnie,
granaty, szrapnele czy kartacze i było idealne do walki na
bliską odległość na równym terenie. Obok Napoleonów
zaczęły się pojawiać popularne 3-calowe działa typu Parrot
o wadze 793 kg, ładowane przez nagwintowaną lufę armaty
i strzelające 10-funtowymi pociskami (zasięg ponad 1700 m).
Działo to, odlewane z żelaza, odznaczało się nieco większą
dokładnością i zasięgiem niż działa gładkolufowe, jednak
z powodu niedoskonałości odlewu częściej ulegało uszko­
dzeniom. Wiele baterii artylerii konnej posiadało w swoim
wyposażeniu 3-calowe Rodmany strzelające pociskami
10-funtowymi, o zasięgu około 3000 metrów. Działa te
miały prawie we wszystkich przypadkach ten sam kaliber,
co znacznie uprościło sprawę zaopatrzenia w amunicję.
Południe szybciej osiągnęło zdolność bojową, dzięki
mobilizacji istniejących w każdym stanie jednostek milicji.
Były one zorganizowane w kompanie tworzące pułki
stanowe. Żołnierze pułków milicji zaciągali się na okres
12 miesięcy. Oficerowie byli wybierani przez samych
milicjantów, przy czym częściej o wyborze decydowała
popularność osobista lub pozycja społeczna kandydata, niż
doświadczenie wojskowe. Kongres Konfederacji 6 marca
1861 r. wydał akt określający zasady organizowania na
bazie jednostek milicji Tymczasowej Armii Skonfederowa-
nych Stanów Ameryki (Provisional Army of the Confederate
States of America). Oprócz niej zamierzano zorganizować
armię regularną (Confederate States Regulars), która miała
być odpowiednikiem regularnej armii Stanów Zjednoczo­
nych. Etat armii regularnej, podporządkowanej rządowi
Konfederacji i niezależnej od władz stanowych, miał
wynosić około 10 000 ludzi (1 pułk kawalerii, 6 pułków
piechoty, artyleria, saperzy oraz służby administracji,
zaopatrzenia i medyczna). Kiedy okazało się, że wojna jest
nieunikniona, organizowanie nielicznej armii regularnej
przerwano, skupiając się na rozbudowie armii tymczasowej.
Tym niemniej, w okresie wojny udało się sformować
7 regularnych pułków piechoty, 6 pułków kawalerii i 1 ba­
terię lekkiej artylerii.
Ogółem Południe wystawiło 529 pułków i 85 batalionów
piechoty, 127 pułków i 47 batalionów kawalerii, 8 pułków
i 1 batalion jazdy partyzanckiej, 5 pułków i 6 batalionów
artylerii ciężkiej i 261 baterii artylerii lekkiej, równowartość
764 pułków po 10 kompanii każdy. W tej liczbie stany
zachodnie (Alabama, Arkansas, Luizjana, Mississippi, Ten­
nessee i Teksas) dały różnym armiom konfederackim 256
pułków i 40 batalionów piechoty, 69 pułków i 22 bataliony
kawalerii, 6 pułków jazdy partyzanckiej, 3 pułki i 1 batalion
artylerii ciężkiej oraz 125 baterii artylerii lekkiej. Udział
stanów pogranicznych (głównie Kentucky i Missouri)
w siłach zbrojnych Konfederacji wyniósł 21 pułków i 4 ba­
taliony piechoty, 9 pułków i 5 batalionów kawalerii oraz
11 baterii artylerii lekkiej.
Oficjalnie oddziały tworzące tymczasową armię Południa
mogły być podporządkowane rządowi centralnemu tylko
za zgodą gubernatorów stanowych, którzy posiadali prawo
tworzenia, organizowania i utrzymywania oddziałów, włącz­
nie z prawem do mianowania ich oficerów. Kongres
Konfederacji 6 maja 1861 r. przyznał prezydentowi Davi-
sowi uprawnienia do werbowania do armii, bez zgody
władz stanowych, ochotników, mianowania oficerów i for­
mowania większych jednostek bojowych (brygad i dywizji).
Kolejne akty legislacyjne powiększyły zakres uprawnień
rządu centralnego wobec armii (przedłużenie okresu służby
do końca wojny, system poboru rekruta, powołanie rządo­
wych biur rekrutacyjnych i szkoleniowych), pozwalając
przenieść niemal cały ciężar administrowania i dowodzenia
wojskiem ze stolic stanowych do Richmond.
Podobnie jak na Północy stopień wyszkolenia i wartość
bojowa jednostek południowej milicji były niedostateczne.
W armię z prawdziwego zdarzenia oddziały te przekształciły
się dopiero w następnych latach wojny. Obok jednostek
milicji trzon armii Południa stanowiły pułki ochotnicze.
W pierwszych miesiącach wojny ochotników było tylu, że
władze Konfederacji, które nie posiadały dostatecznej ilości
wyposażenia i uzbrojenia dla żołnierzy, niejednokrotnie
odmawiały przyjęcia do służby zgłaszających się oddziałów.
W rękach konfederatów znalazło się sporo broni z arsena­
łów rządowych i zdobycznej (m.in. około 150 000 nowoczes­
nych karabinów typu Springfield), jednak najczęściej spotyka­
ny w armii Południa był brytyjski karabin Enfield kal. 0.57
(14,6 mm) z 1858 roku. Zasięg tej broni wynosił 1000 m,
a efektywne pole rażenia ok. 450 m. Ogółem Południe
zaimportowało 600 000 tych karabinów, do których pasowała
również amunicja od Springfieldów. Dzięki temu konfederaci
mogli wykorzystywać zdobytą na unionistach amunicję.
Kawaleria Południa preferowała słynny rewolwer Colt Navy
kal. 0.36 (9 mm) z 1851 r., ważący zaledwie 1,1 kg (oraz jego
liczne konfederackie kopie), brytyjskie dwulufowe, ładowane
przez lufę pistolety Webleya, dubeltówki oraz pochodzący
z 1856 r. odtylcowy karabinek Perry’ego. Południe, pozba­
wione prężnych fabryk produkujących armaty, wybierało
baterie złożone z czterech dział, w których skład wchodziły
wszelkie typy uzbrojenia artyleryjskiego, jakie tylko dało się
zdobyć. I tu jednak przeważał dobrze znany artylerzystom
obu stron Napoleon, łatwiejszy w obsłudze i bezpieczniejszy
w użyciu niż nowocześniejsze działa żelazne, które miały
tendencję do wybuchania.
Jest rzeczą ciekawą, że brak regularnej armii przyczynił
się do osiągnięcia przez Konfederację przewagi nad Unią
w początkowym okresie wojny. Jak już wspomniano, po
stronie Południa opowiedziało się około 30% zawodowych
oficerów, przy czym byli to z reguły ludzie najzdolniejsi
i najlepiej wykształceni w rzemiośle wojennym. Szukając
dla siebie miejsca w armii, oficerowie ci musieli zaciągać
się do jednostek z rodzinnych stanów. Dzięki temu zawo­
dowi oficerowie konfederaccy zostali w miarę równo­
miernie rozmieszczeni w całej armii. W ten sposób,
jak to określił gen. Grant, „cały bochen został podzielony”.
W dodatku w armii Konfederacji oficer-ochotnik mógł
dowodzić co najwyżej brygadą, chyba że udowodnił swoją
wartość w walce.
Konfederaci mieli natomiast poważne trudności w cen­
tralnym dowodzeniu armią. Uznawanie suwerenności po­
szczególnych stanów wymagało od rządu Konfederacji
uzyskania wcześniejszej zgody władz stanowych na użycie
ich jednostek wojskowych i zapasów, co utrudniało sprawne
prowadzenie wojny oraz powodowało liczne konflikty. Po
pierwszej euforii wywołanej secesją, na Południu zaczęły
dochodzić do głosu lokalne partykularyzmy. Zawiedzeni
w swych nadziejach na wysokie stanowiska politycy
z poszczególnych stanów niemal natychmiast stanęli w opo­
zycji do rządu i polityki prezydenta Davisa. Rząd Davisa
szybko zrozumiał, że stany południowe mają wystarczające
środki tylko do prowadzenia wojny obronnej i żeby obrona
ta była skuteczna, należy połączyć wysiłki całego Południa
pod jednym, centralnym kierownictwem. Zamiary te wy­
wołały sprzeciw gubernatorów, którzy gotowi byli oddać
do dyspozycji rządu oddziały stanowe, ale odmawiali
rządowi prawa do wydawania im poleceń w tej sprawie.
Zastrzegali także, aby jednostki pochodzące z ich stanów
były dowodzone przez własnych oficerów, lojalnych wobec
władz stanowych. W ciągu zaledwie kilku miesięcy dok­
tryna lokalizmu i poszanowania praw stanowych wzięła
górę i obróciła się przeciwko sprawie Konfederacji. Od
początku 1862 r. Jefferson Davis musiał stawiać czoło nie
tylko wrogowi zewnętrznemu, ale także opozycji wewnętrz­
nej, rosnącej w siłę w nienawiści do niego. Obrażany,
poniżany i lekceważony pozostał jednak na czele Kon­
federacji od początku do końca — na dobre i na złe
— wyciskając swoje piętno na jej historii w stopniu
większym nawet niż Lincoln na historii Unii.
Część swoich sukcesów nad wrogami Davis zawdzięczał
ludziom, którym przewodził. W ciągu pierwszych trzech
lat wojny zwykli mieszkańcy Południa chętnie ponosili
największe nawet ofiary i wyrzeczenia. W szeregach armii
konfederackich znalazła się procentowo większa liczba
mężczyzn zdolnych do noszenia broni niż na Północy.
Głównym motywem ich działania wcale nie była obrona
niewolnictwa (tylko niewielu z nich było właścicielami
niewolników) ani nawet regionalny patriotyzm. Masowy
zaciąg do wojska wynikał z chęci obrony swych domów,
kraju i jego wolności przed „najeźdźcą z Północy”. Cały
skromny przemysł podporządkowano potrzebom wojennym.
W wielu regionach ludność cywilna żyła na granicy
egzystencji, oddając większość żywności na zaopatrzenie
dla wojska. Tysiące uciekinierów z terenów zajętych przez
wojska Północy trafiało do miast, żeby pracować w za­
kładach produkcyjnych, szpitalach i służbach pomocniczych.
Na potrzeby armii szły żelazne, piękne, artystycznie kute,
ogrodzenia rezydencji, a także dzwony kościelne, które
przetapiano na lufy armatnie; z sukien ślubnych szyto
pułkowe sztandary, a złoto i biżuterię zamieniano na
gotówkę, za którą kupowano za granicą broń oraz amunicję.
Dopiero w 1864 r. wyczerpane wojną Południe zaczęło
tracić zapał do walki i wiarę w zwycięstwo. Wraz z kolej­
nymi klęskami nasiliły się dezercje w wojsku i rezygnacja
nawet wśród najbardziej patriotycznych jednostek, które
dały z siebie tyle, ile tylko mogły. Kiedy nadszedł rok
1865, nawet jeśli armie konfederackie miały wciąż do­
statecznie dużo siły, żeby walczyć, nie miały już za sobą
cywilnego i gospodarczego zaplecza, które dawałoby na­
dzieję na przetrwanie.
Na początku południowcy chwalili się swoją bitnością
i uważali, że każdy z nich może pokonać kilku ochotników
z Północy. Była to oczywiście przesada, niemniej jednak
żołnierze konfederaccy byli rzeczywiście bardziej nawykli
do wojaczki i obchodzenia się z bronią. Żołnierz Kon­
federacji wyróżniał się ponadto większą odpornością na
trudy, indywidualną odwagą i samodzielnością na polu
bitwy, dlatego łatwiej dostosowywał się do zmiennych
warunków walki, podczas gdy żołnierz federalny był
nauczony pokonywać wszystkie przeszkody zgodnie z za­
sadami wynikającymi z regulaminów. Był za to mniej
zdyscyplinowany i bardziej skłonny do dezercji. Mimo
kłopotów z dyscypliną ochotnik z Południa był praw­
dopodobnie najlepszym, indywidualnym żołnierzem swojej
epoki. Generał D. H. Hill scharakteryzował go w na­
stępujący sposób:
„Zawsze polegał na sobie, posłuszny jeśli tego chciał,
niezbyt skłonny do musztry i przestrzegania dyscypliny,
był niezastąpiony jako zwiadowca lub podczas walki
w rozproszeniu. Nie był wyszkolony do walki w szeregu
ramię w ramię z innymi i niewiele o to dbał. Na polu bitwy
zachowywał się bardziej jako indywidualista, niż jako
maszyna. Czy ktoś widział kiedykolwiek nacierającą linię
konfederacką, która nie przypominałaby zakręconego rogu
barana? Każdy wrzeszczał na swój sposób i polegał tylko
na sobie” 11.
Południowcy celowali zwłaszcza w jeździe konnej, co
pozwoliło im stosunkowo szybko zorganizować doskonałą
kawalerię. Na Południu, gdzie ceniono sobie europejskie
nadycje kawaleryjskie, każdy jeździec zgłaszał się do
służby z własnym koniem. Były to przeważnie dobre,
rasowe wierzchowce znacznie górujące nad przydzielanymi
służbowo, często pochodzącymi z niepewnych źródeł,
końmi kawalerii północnej. W tych warunkach konfederac-
ka jazda, dowodzona przez znakomitych oficerów kawalerii
w rodzaju Jamesa E. B. (Jeba) Stuarta, Johna H. Morgana,
czy Nathana B. Forresta, uzyskała na początku wojny
ogromną przewagę nad kawalerią Północy, uczącą się
dopiero jazdy konnej i walki.
11 John F u l l e r , The Decisive Bailles of the Western World, London

1956, s. 17.
Indywidualizm południowców bardziej odpowiadał no­
woczesnemu polu walki i był lepiej dostosowany do
zmian, jakie zaszły w rozwoju broni palnej w ciągu
poprzednich 20 lat. W okresie napoleońskim karabin
skałkowy, którego skuteczny zasięg nie przekraczał zwykle
100 metrów, nie był bronią decydującą o wyniku bitwy
i znaczeniem ustępował na polu walki artylerii strzelającej
kartaczami lub szrapnelami. W 1861 r. wojsko było już
uzbrojone w gwintowany karabin kapiszonowy, który
— chociaż nadal ładowany od przodu — miał jednak
skuteczny zasięg do 500 metrów, większy niż gładko-
lufowe armaty, a nawet gwintowane działa strzelające do
piechoty ogniem na wprost. W tych warunkach taktyka
walki ogniowej musiała się zmienić. Artylerię wycofano
za linię strzelców i uczyniono z niej broń wspomagającą
piechotę, która prowadziła odtąd walkę ogniową na
odległość nie 50-100, ale około 400 metrów. Skutkiem
tego był faktyczny zmierzch ataku na bagnety. Indywidual­
ny ogień strzelecki stał się bardziej skuteczny niż strzelanie
salwami, a o jego efektywności decydowały umiejętności
Strzelca, inicjatywa i luźniejszy porządek w szeregach,
dlatego dalekonośny karabin najbardziej pasował do
konfederackiej taktyki walki i charakteru żołnierza Połu­
dnia. Pewien pułkownik konfederacki tak opisał taktykę
walki południowych żołnierzy:
„Byłem pod ogromnym wrażeniem (...) żołnierza Połu­
dnia i jego indywidualnego zachowania się w czasie bitwy,
tak bardzo kontrastującego z mechanicznymi ruchami
przeciwnika (...). Najpierw ruszył do przodu jeden człowiek,
potem drugi, następnie w krótkich odstępach czasu dwóch
lub trzech. Potem, gdy ogień się nasilił, linia zaczęła się
chwiać i ustępować. W końcu wszystko powtórzyło się od
początku. Od czasu do czasu ten i ów zachęcali innych,
więc poszły do przodu małe grupki. Oficerowie machali
szablami krzycząc: «naprzód» i wtedy cała ta wrzeszcząca
linia gwałtownie rzuciła się do przodu bez składu i ładu,
niepowstrzymanie zmiatając wszystko przed sobą” l2.
W przeciwieństwie do konfederatów w oddziałach Unii
wprowadzono dyscyplinę i konwencjonalny styl walki na
wzór europejski. W warunkach amerykańskich proste
powielanie wzorców obowiązujących w armiach europej­
skich prowadziło do zabijania inicjatywy i stało się przy­
czyną wielu klęsk oraz niepotrzebnych strat. Taktyka walki
żołnierzy federalnych budziła zdziwienie konfederatów
i była przedmiotem ich krytycznych opinii.
„Najbardziej przeciwko nim przemawiał brak elastycz­
ności i ścisłe przestrzeganie wojskowej dyscypliny — pisał
Żołnierz Konfederacji. — Stojąc wyprostowani w otwartym
polu i wyrównując linię stawali się doskonałym celem dla
swoich przeciwników, którzy walczyli w luźniejszym szyku,
na klęczkach, przez co trudniej ich było trafić (...). Nasi
ludzie kładli się, by załadować broń, potem ruszali do
przodu i znowu się kładli. Obserwując przedpole pod
chmurą unoszącego się dymu, mogli wziąć dobry cel,
podczas gdy wróg strzelał co jakiś czas w dym, przenosząc
większość strzałów ponad naszymi głowami” 13.
Podczas wojny secesyjnej żołnierz Konfederacji był lżej
wyposażony niż jego północny odpowiednik. Ciężar jego
ekwipunku nie przekraczał 15-20 kilogramów — karabin,
bagnet, ładownica z nabojami, stary koc i „szczoteczka do
zębów, niczym róża w butonierce”, podczas gdy żołnierz
Unii dźwigał na sobie prawie 30 kilogramów. Ogólnie
mówiąc wojsko Unii miało charakter częściowo regularny,
zaś wojsko Konfederacji częściowo partyzancki. Pierwszych
cechowało przywiązanie do dyscypliny i regulaminów,
drugich — indywidualizm i nieskrępowana inicjatywa.
W bitwie żołnierz konfederacki walczył jak lew, lecz po
bitwie przestawał być żołnierzem. W armii Konfederacji
12 F u l l e r , op. cit., s. 18.
13 Ibidem, s. 18.
zjawisko maruderstwa było niepisanym prawem, za które
Południe musiało płacić wysoką cenę.
Początkowo obie armie, południowa i północna, miały
charakter czysto ochotniczy, zgodny z amerykańską tra­
dycją służby ochotniczej. W późniejszym okresie wojny
zaciąg ochotniczy trzeba było uzupełnić bardzo niepo­
pularnym poborem. Ciekawe, że na Południu, gdzie
przywiązywano większą wagę do praw stanowych i gdzie
gubernatorzy stanowi domagali się pozostawienia do
ich dyspozycji lokalnych gwardii stanowych, system
uzupełnień funkcjonował znacznie lepiej niż na Północy.
Dzięki temu stare pułki konfederackie były dużo licz­
niejsze niż pułki Unii, miały bowiem dosyć rekrutów
do uzupełnienia swoich stanów. Na Północy oprócz
stanu Wisconsin i jednostek regularnych, w armii fe­
deralnej nigdy nie wypracowano efektywnego, automa­
tycznego systemu uzupełnień. Kiedy choroby, śmierć
i dezercje obniżały do minimum liczbę żołnierzy w puł­
kach, ich dowódcy musieli wysyłać do rodzinnych stanów
oficerów werbunkowych. Napotykało to często opór
gubernatorów stanowych, którzy — kierowani względami
politycznymi — woleli tworzyć nowe oddziały, niż
uzupełniać stare pułki weteranów, zredukowane do wiel­
kości jednej lub kilku kompanii. W efekcie proces szko­
lenia nowych żołnierzy trwał znacznie dłużej niż w od­
działach, gdzie rekruci byli przemieszani z weteranami.
W chwili wybuchu wojny układ sił pomiędzy Północą
i Południem był nierówny i sprzyjał wyraźnie stanom
północnym. Północ miała przede wszystkim dużą przewagę
ludnościową. Jej obszar obejmował dwadzieścia dwa stany
i sześć terytoriów (powierzchnia 1 963 000 mil2) zamiesz­
kane przez 22 miliony ludności, w tym 18 936 579 białych.
Jedenaście stanów skonfederowanych (powierzchnia
752 000 mil2) zamieszkiwało 9,5 miliona ludzi, w tym
5 449 647 białych oraz 3 521 111 czarnych niewolników
(w tym około 400 000 mulatów). Cztery niewolnicze stany
pograniczne: Delaware, Maryland, Kentucky i Missouri
miały 2 589 533 ludności białej i 429 401 czarnej. Stany te
przez cały okres wojny dostarczyły obu walczącym stronom
po tyle samo rekrutów.
Dysproporcje ludnościowe rzutowały na liczebność armii
obu stron. Unia, która w 1860 r. miała 4 559 872 mężczyzn
w wieku od 18 do 45 lat zdolnych do służby wojskowej,
zmobilizowała łącznie około 2 500 000 żołnierzy, z czego
wysłała w pole 1 556 000. Liczby dotyczące sił zbrojnych
Południa nie są jednolite. Ocenia się, że szare i brązowe
(na Zachodzie przeważał bowiem kolor orzechowy) mun­
dury wojsk Konfederacji przywdziało ponad 900 000 spo­
śród 1 064 193 białych mężczyzn w tym samym przedziale
wiekowym, zamieszkujących Południe. Stany południowe
dostarczyły także 86 009 ludzi do armii Unii, zyskując
w zamian tylko 19 000 rekrutów z Północy.
Północ górowała nad Południem pod względem zasobów
gospodarczych, kapitału i uprzemysłowienia. Przeszło 90%
przemysłu obejmującego gałęzie niezbędne do produkcji
wojennej znajdowało się na jej obszarze. W 1858 r.
hutnictwo żelaza i produkcja wyrobów żelaznych skupiało
się głównie na terenie Pensylwanii, a większość pozostałych
zakładów tej branży położona była na północ od rzek Ohio
i Potomac. Spośród 22 miast przemysłowych, w których
zatrudniano ponad 5000 robotników, tylko jedno, Richmond
(37 000 mieszkańców), leżało na Południu. Cincinnati
i Chicago miały ponad 25 000 rąk do pracy, a Filadelfia
powyżej 50 000. Największe miasto Północy Nowy Jork
(800 000) zatrudniało więcej niż 100 000 ludzi. W roku
poprzedzającym wybuch wojny ogólna produkcja przemys­
łowa Południa nie przekraczała 10% produkcji krajowej.

Z drugiej strony dla Południa wielkie znaczenie miała


praca na roli i w służbie pomocniczej czarnych niewol­
ników, gdyż pozwalała Konfederacji na skierowanie na
front procentowo większej liczby ludności białej, niż to
było możliwe na Północy.
Skromna baza przemysłowa Konfederacji zmuszała armie
Południa do walki przez cały okres wojny w warunkach
niedostatecznego uzbrojenia, braku amunicji, leków, obuwia
i umundurowania oraz środków transportu. Południe, region
typowo rolniczy, ustępowało Północy nawet w dziedzinie
produkcji rolniczej i hodowli zwierząt pociągowych. Liczba
koni i mułów w stanach północnych znacznie przekraczała
zasoby stanów południowych (za to w Teksasie było więcej
bydła niż we wszystkich pozostałych stanach razem). Miało
to istotne znaczenie, gdyż większość zaopatrzenia dostar­
czana koleją lub statkami wymagała przewiezienia ich
później wozami. Konie decydowały także o możliwościach
użycia kawalerii i artylerii polowej, uzależnionej całkowicie
od trakcji konnej.
Jeszcze większą rolę odegrała przewaga Unii we flocie
oraz gęstości strategiczne położenie dróg i linii kolejowych.
Organizując swoje siły morskie, Konfederacja zaczynała
niemal od zera. Jej pierwsza flota składała się zaledwie
z kilku jednostek skonfiskowanych na początku wojny.
Dzięki wielkiej energii sekretarza marynarki — Stephena
R. Mallory’ego, opracowano program zakupu za granicą
statków, które miały być przerobione na okręty wojenne.
Konfederaci pierwsi dostrzegli też potencjał tkwiący w silnie
opancerzonych jednostkach, nieznanych do tej pory w Ame­
ryce l4. Nie mieli jednak szans na zbudowanie marynarki
wojennej zdolnej do przełamania blokady morskiej Unii
i obrony głównych rzecznych szlaków komunikacyjnych.

14 Konfederacki pancernik „Virginia”, przerobiony ze zdobytej fregaty

federalnej o nazwie „Merrimack”, 8 marca 1862 r. zaatakował z powo­


dzeniem drewnianą flotę blokadową Unii na wodach przybrzeżnych
w rejonie Hampton Roads (Wirginia), a następnego dnia stoczył słynny
pojedynek z eksperymentalnym pancernikiem Unii — „Monitor”. Była to
pierwsza w historii bitwa opancerzonych okrętów wojennych.
John Brown

Szturm na parowozownię w Harper’s Ferry, 18.10.1859 r.


Abraham Lincoln

Jefferson Davis
Widok Montgomery, pierwszej stolicy Konfederacji

Gen. Pierre G. T. Beaure-


gard, „bohater spod fortu
Sumter”
Mjr Robert Anderson,
dowódca fortu Sumter

Ostrzał fortu Sumter w Charlestonie, 12.04.1861 r.


Bitwa pod Pea Ridge, 6-8.03.1862 r.

Gen. bryg. Franz Sigel, do-


wódca dywizji w Armii Za-
chodu
Gen. Albert S. Johnston,
dowódca sił Konfederacji na
Zachodzie 1861-1862

Gen. mjr Ulysses Simp-


son Grant
Bitwa pod Shiloh, 6-7.04.1862 r.

Gen. Braxton Bragg, dowódca Gen. bryg. Nathan Bedford For-


konfederackiej Armii Tennessee rest, dowódca kawalerii konfede­
rackiej
Gen. por. Edmund Kirby-Smith, Kontradm. David G. Farragut, do­
dowódca Departamentu Trans- wódca sił morskich Unii na Mis­
-Missisipi sisipi

Gen. bryg. John Pope, dowódca Gen. mjr William Rosecrans, do­
Armii Missisipi wódca Armii Cumberland
Mimo wielu wysiłków i pojedynczych sukcesów w zwal­
czaniu handlu morskiego Unii, Południe nie było w stanie
zniwelować ilościowej i technologicznej przewagi Pół­
nocy, a wpływ floty konfederackiej na przebieg wojny
okazał się znikomy.
W głębi kraju rozległy obszar Konfederacji przecinała
dwa razy krótsza sieć linii kolejowych (10 000 mil) niż na
Północy (20 000 mil). Sytuację pogarszał fakt, że większość
linii kolejowych na Południu nie miała ze sobą bezpośred­
niego połączenia. Dotarcie do serca Konfederacji z terenów
położonych na zachód od Missisipi lub z Florydy było
prawie niemożliwe, a kluczowe miasta Konfederacji, Rich­
mond i Chattanoogę, łączył tylko jeden wąski korytarz. Na
Północy pasażerowie mogli podróżować między prawie
wszystkimi większymi miastami, co najwyżej z drobnymi
przesiadkami. Nie tylko dłuższa i lepiej powiązana sieć
kolejowa decydowała o przewadze Unii. Na Północy
zokalizowany był też prawie cały przemysł produkujący
wagony, parowozy i szyny kolejowe. Zacofanie Południa
w tej dziedzinie szybko dało o sobie znać, kiedy okazało
się, że konfederatom brakuje części zamiennych do loko­
motyw, wagonów towarowych, specjalistycznego sprzętu
do naprawy torów i dostatecznej ilości szyn. Kiedy armie
Południa zaczęto przerzucać pociągami na różne fronty,
napraw torów z konieczności trzeba było dokonywać
,,domowymi” sposobami, co w konsekwencji prowadziło
do wzrostu ilości wypadków kolejowych. Wysiłki zmierza-
jące do poprawienia sytuacji przynosiły skromne i krótko-
trwałe efekty, gdyż postępujące do przodu armie Północy
szybko zajmowały nowo powstające fabryki i wytwarzany
przez nie tabor kolejowy.
Przy skromnych możliwościach produkcyjnych Południa
i permanentnym braku wszystkiego, co potrzebne do
prowadzenia nowoczesnej wojny, największe zmartwienie
władz Konfederacji budził niedostatek broni i amunicji.
Wprawdzie w opanowanych w 1861 r. arsenałach federal­
nych na Południu zarekwirowano około 150 000 sztuk
broni ręcznej, ale trzy razy tyle broni pozostało na Północy.
W czasie, gdy obie strony szykowały się do wojny. Południe
pozostawało daleko w tyle za Północą w produkcji uzbrojenia
i materiałów wojennych. Do września 1862 r. w całej
Konfederacji wyprodukowano tylko 14 349 sztuk ręcznej
broni palnej, choć plany produkcji w państwowych i prywat­
nych zakładach zbrojeniowych zakładały wytwarzanie 3600
sztuk miesięcznie. Do września 1863 r. produkcja karabinów,
pistoletów i rewolwerów wyniosła niecałe 35 000,
a w 1864 r. spadla do 20 000 (w tym czasie największa
fabryka broni na Północy „National Armory” w Springfield
w Massachusetts mogła wyprodukować 300 000 karabinów
rocznie). W tych warunkach konfederaci byli uzależnieni
od importu broni i amunicji z Europy (przede wszystkim
z Wielkiej Brytanii), którą przemycano przez północną
blokadę morską. W miarę zacieśniania blokady Unii, import
uzbrojenia i eksport bawełny, którą płacono za dostawy,
był coraz bardziej utrudniony (pewna część dostaw prze­
chodziła przez porty meksykańskie i docierała do Kon­
federacji okrężną drogą przez Teksas). Należy jednak
dodać, że częste zwycięstwa w początkowym okresie wojny
pozwoliły południowcom zdobywać wiele broni i materiałów
wojennych na nieprzyjacielu. Ogółem do jesieni 1862 r.
wojska Konfederacji otrzymały około 300 000 karabinów
i muszkietów. W tym samym czasie armiom Północy
dostarczono ponad 1 000 000 (kolejne 1 250 000 sztuk
broni znajdowało się w różnym stadium produkcji w fab­
rykach). Ta gigantyczna produkcja sprawiła, że pod koniec
wojny, oprócz ponad 1 000 000 znajdujących się w rękach
żołnierzy, w arsenałach federalnych pozostawało jeszcze
750 000 sztuk broni palnej.
Import artylerii był dla Konfederacji dużo trudniejszy
i znaczna jej część musiała pochodzić z rodzimej produkcji.
W chwili wybuchu wojny na Południu czynna była tylko
jedna wielka huta („Tredegar Iron Works” w Richmond),
zdolna do produkcji dział i ciężkiego sprzętu wojennego.
W okresie największej produkcji, w październiku 1863 r.,
Południe otrzymało ze wszystkich możliwych źródeł, włą­
czając w to zakupy za granicą, 677 nowych dział. Rok
wcześniej zakłady zbrojeniowe Północy wyprodukowały
2121 gotowych armat i 3100 rur rdzeniowych do luf
armatnich.
W końcowej fazie wojny wolno toczące się koła połu­
dniowej gospodarki zatrzymały się całkowicie. Ostatni
ośrodek przemysłowy poszedł z dymem w dniu, w którym
armia gen. Lee ewakuowała Richmond. Od tej chwili
żaden stracony wagon kolejowy ani żadna sztuka broni nie
mogły być już niczym zastąpione. Kiedy 9 kwietnia 1865 r.
Lee kapitulował przed Grantem pod Appomatox, spośród
28 000 wyczerpanych i zdemoralizowanych żołnierzy,
którzy towarzyszyli mu w ostatnim marszu, tylko jedna
trzecia wciąż trzymała broń w rękach.
Strategie przeciwników dyktowały ich cele. Głównym
celem Południa było wywalczenie sobie niepodległości.
Pólnoc natomiast walczyła o przywrócenie jedności kraju.
Południu wystarczało się tylko bronić, aby zachować stan
taktyczny określony w wyniku secesji. Północ, aby zwycię­
żyć musiała atakować, zająć całe terytorium wroga i znisz-
czyć jego ośrodki władzy, dlatego wysiłki Południa skupiały
się na pozyskaniu dla swojej sprawy poparcia mocarstw
europejskich oraz wyczerpaniu Północy w celu zmuszenia
jej do zaniechania podboju. Postawa państw europejskich
była niepewna, dlatego Południe musiało liczyć przede
wszystkim na siebie. Musiało szybko zadać Północy tak
ciężkie straty, żeby zrezygnowała ona z dalszego prowa­
dzenia wojny i zgodziła się na niepodległość Konfederacji.
Otwartą sprawą pozostawało tylko, na jak długo wystarczą
Południu jego zasoby gospodarcze, gdyż w tej dziedzinie
było ono uzależnione zarówno od przemysłu Północy,
jak i Europy.
Ze względu na olbrzymi obszar Konfederacji, słabo
rozwiniętą sieć dróg i rolniczy charakter kraju, żołnierz
Południa był w naturalny sposób stworzony do walki
partyzanckiej, podobnie jak to czynili jego przodkowie
podczas wojny o niepodległość. Pokonanie takiego przeciw­
nika wymagało od Północy wielu sił, wytrwałości, dosko­
nałej dyscypliny, a przede wszystkim dobrych dowódców,
którzy umieliby dowodzić dużymi zgrupowaniami żoł-
nierzy-amatorów i utrzymać armie Unii w ciągłej ofensywie.
Większość wyższych oficerów, którzy pozostali w służbie
w armii Stanów Zjednoczonych, była zbyt stara i słaba,
żeby sprawować dowództwo w polu. Na dodatek żaden
z nich nie dowodził nigdy większym zgrupowaniem wojska
(z wyjątkiem gen. Scotta w Meksyku). Z konieczności
komendę nad dużymi jednostkami wojska powierzono
ludziom, którzy przedtem dowodzili co najwyżej kompanią
i — co w tej sytuacji zrozumiałe — zwykle partaczyli
swoją robotę. Najwybitniejsi generałowie Unii rozpoczynali
wojnę na relatywnie niskich stanowiskach dowódczych.
Swoje talenty wojskowe mogli zaprezentować w pełni
dopiero w latach 1863-1865, dlatego głównym problemem
Lincolna, którego doświadczenie wojskowe ograniczało się
do kuriozalnego udziału w wojnie z indiańskim wodzem
Czarnym Jastrzębiem l5, od samego początku było znale­
zienie jednego człowieka, który mógłby objąć naczelne
dowództwo i poprowadzić armie Północy do zwycięstwa.

15 Czarny Jastrząb (1767-1838), wódz plemion Sauków i Lisów

z regionu Wielkich Jezior. W 1832 r. toczył z Amerykanami wojnę


w obronie terytoriów plemiennych w Illinois, zakończoną masakrą Indian
i deportacją niedobitków za rzekę Missisipi. Lincoln uczestniczył w niej
jako dowódca kompanii ochotników w oddziale kpt. Zachary’ego Taylora.
Jak sam twierdził, jego udział ograniczał się do „walki z komarami”.
W wojnie z Czarnym Jastrzębiem brał udział także Jefferson Davis.
Miękkim podbrzuszem Południa była rzeka Missisipi,
żeglowna od St. Louis do jej ujścia do Zatoki Meksykań­
skiej. W razie inwazji Północy i opanowania przez nią
całego biegu rzeki, Konfederacja zostałaby podzielona na
dwie części, a leżące na zachodzie stany (Arkansas, Luizjana
i Teksas) — odcięte od reszty zbuntowanego kraju. Na
początku jednak na Północy przeważył pogląd, że decydu­
jące dla losów wojny będzie zdobycie stolicy przeciwnika
Richmond, odległej od Waszyngtonu zaledwie o 100
mil. Jednym z nielicznych, którzy od początku wątpili
w powodzenie tego planu, był gen. Scott. Zaraz po wybuchu
wojny przedstawił on Lincolnowi własny plan pokonania
Konfederacji. Zakładał on jednoczesną blokadę długiego
wybrzeża atlantyckiego południowych stanów i zorganizo­
wanie 300-tysięcznej armii. Po uzbrojeniu i wyszkoleniu
wojska te miały ruszyć w dół Missisipi do Zatoki Mek­
sykańskiej i rozciąć Konfederację na połowę. Zablokowanie
dostaw zagranicznych do portów Południa i uzyskanie
pełnej kontroli nad Missisipi przez flotyllę rzeczną oraz
współdziałające z nią siły lądowe miały doprowadzić do
izolacji Konfederacji i jej stopniowego zduszenia przez
nacierające armie Unii. Ze względu na sposób jego wyko­
nania plan gen. Scotta nazwano planem „Anakonda”,
nawiązując do południowoamerykańskiego węża, który
zabija swoje ofiary, gniotąc je w zwojach swego wielkiego
ciała. Latem 1861 r. plan Scotta został jednak odrzucony
przez polityków, którzy chcieli szybkiego i osiągniętego
tanim kosztem zwycięstwa nad Konfederacją. Wysiłki
Północy skoncentrowały się więc na przygotowaniu ofen-
sywy na Richmond w złudnej nadziei, że jedna decydująca
bitwa i zajęcie rebelianckiej stolicy zniechęci konfederatów
do walki i zakończy wojnę w ciągu najwyżej trzech
miesięcy.
Tymczasem opinia publiczna na Północy domagała się
szybkiego rozpoczęcia działań zaczepnych. Na gabinet
Lincolna wywierano silne naciski, aby zaatakował oddziały
Południa i zdławił rebelię, zanim upłynie 3-miesięczny
termin służby powołanych wcześniej formacji ochotniczych.
29 czerwca w Białym Domu zwołano naradę wojenną, na
której postanowiono niezwłocznie uderzyć na nieprzyjaciela.
W rezultacie Lincoln i gen. Scott, wbrew własnej ocenie
sytuacji, posłali pospiesznie zebraną, niespełna 30-tysięczną
armię Unii przeciwko stojącym naprzeciw Waszyngtonu
równym liczebnie siłom Konfederacji, którym przewodził
„bohater spod fortu Sumter” — gen. Beauregard. Bitwa
stoczona 21 lipca nad potokiem Buli Run w Wirginii
przyniosła sromotną klęskę dowodzonym przez gen. Irvina
McDowella pewnym siebie oddziałom Unii, które w stanie
całkowitej dezorganizacji wycofały się do stolicy l6.

16 W historiografii Południa bitwa ta nosi nazwę bitwy pod Manassas,

od nazwy stacji kolejowej położonej około 50 kilometrów na południowy


zachód od Waszyngtonu, wokół której skoncentrowane były główne siły
konfederatów.
WOJNA
W ZACHODNICH STANACH POGRANICZNYCH
(1861/1862)

Stracić Kentucky, to znaczy niemal stracić całą grą.


Z chwilą gdy Kentucky odejdzie, nie możemy
utrzymać Missouri ani też Marylandu.
(Abraham Lincoln, 1861)

CHARAKTERYSTYKA OGÓLNA

Strategiczna granica Konfederacji nie pokrywała się z linią


rozgraniczenia stanów północnych i południowych Maso-
na Dixona. Biegła od Potomacu, wzdłuż łańcucha górskiego
Appalachów do Chattanoogi, następnie wzdłuż rzeki Tennessee
do miasta Savannah, dochodziła do Missisipi w rejonie
Fulton, aby ostatecznie skręcić w kierunku Little Rock nad
rzeką Arkansas. Sytuacja polityczna i układ sił powodowały,
że w defensywnej strategii Południa stany Kentucky, Tennessee
i Missouri mogły być brane pod uwagę tylko jako wysunięte
pozycje obronne lub taktyczne przeszkody na drodze do
głównego pasa obrony przesłaniającego serce Konfederacji
region Chattanooga-Atlanta. Przez oba te miasta prze-
chodziły dwie najważniejsze linie kolejowe łączące ten
strategiczny region z głównymi zaopatrzeniowymi portami
Południa: Memphis, Vicksburgiem, Nowym Orleanem, Mo-
bile, Pensacolą, Savannah, Charlestonem, Wilmington i Rich­
mond. W razie utraty Chattanoogi i Atlanty obszar Kon­
federacji zostałby praktycznie zredukowany do obu Karolin
i Wirginii, co w praktyce oznaczałoby jej szybki koniec.
Gdyby rząd Konfederacji lepiej zdawał sobie z tego sprawę,
uznałby front zachodni za decydujący, a front wschodni za
pomocniczy, osłaniający jedynie działania na Zachodzie.
Zgodnie z tą strategią główny nacisk należało położyć na
stworzenie w rejonie Chattanoogi silnej bazy do działań na
froncie zachodnim i przeprowadzenie w oparciu o nią
defensywno-ofensywnej kampanii w Tennessee. Kampania
w Tennessee zakończona sukcesem nie tylko zabezpieczyła­
by uznawane za „spichlerz” Konfederacji stany: Mississippi,
Alabama i Georgia, ale także ważne połączenie ze stanami
położonymi po zachodniej stronie Missisipi. Pozwoliłaby
także na udzielenie skutecznej pomocy zwolennikom Kon­
federacji w granicznych stanach Kentucky i Missouri.
Strategia ta jednak nie znalazła dostatecznego uznania
w oczach przywódców Południa, toteż oba stany, których
postawa mogła zadecydować o wyniku wojny, zostały
praktycznie stracone już na samym jej początku.
Stany pograniczne od początku stanowiły przedmiot
ogromnych zmartwień Lincolna. Prezydent i jego gabinet
zdawali sobie doskonale sprawę, że jeśli Kentucky, Maryland
i Missouri przejdą na stronę Konfederacji, rebelii Południa nie
tylko nie uda się stłumić w ciągu trzech miesięcy, ale może
ona ogarnąć Waszyngton i przesądzić o wyniku całej wojny.
Po uspokojeniu sytuacji w Marylandzie największego znacze­
nia nabrało kluczowo położone Kentucky, rodzinny stan
Lincolna. Secesja Kentucky uniemożliwiłaby kontrolę nad
magistralą wodną — Ohio, ważną ze względów strategicz­
nych. Ponadto odejście Kentucky groziło utratą Missouri
i odcięciem Kansas, przez które wiodły ważne szlaki,
wykorzystywane przez karawany wozów (przewoziły złoto
i srebro z kopalń w Kolorado oraz Nowym Meksyku).
Opanowanie przez konfederatów Kentucky dawałoby im
także dogodną bazę do ewentualnego ataku na stany środ­
kowego Zachodu (Illinois, Indianę i Ohio).
Po bitwie nad Buli Run walki na Wschodzie osłabły na
kilka miesięcy. Z większą siłą rozgorzały natomiast walki
na Zachodzie. Klęska McDowella podkopała wiarę Lincolna
w rychłe zwycięstwo i zmusiła go do zmiany strategii,
Zdecydował on przede wszystkim zacieśnić blokadę oraz
zdemobilizować trzymiesięcznych ochotników i zastąpić
ich nowymi oddziałami wojskowymi powołanymi do trzy­
letniej służby. Potem, biorąc pod uwagę całokształt sytuacji
militarnej, postanowił skoordynować działania na obu
frontach, a także przeprowadzić równoczesne uderzenie na
armie konfederatów w Wirginii i wschodnim Tennessee
oraz marsz w dół Missisipi, do Memphis. Realizacja tego
planu zależała głównie od reorganizacji armii, jej gruntow­
nego przeszkolenia i nowych dowódców. Dowództwo
głównej grupy wojsk Unii na wschodnim odcinku frontu
(nazwanej Armią Potomacu) przypadło młodemu, ener­
gicznemu gen. George’owi B. McClellanowi, który zdążył
się już wyróżnić w walkach z konfederatami w zachod­
niej Wirginii. Dowództwo zachodniego odcinka frontu
Lincoln powierzył gen. Johnowi Charlesowi Fremontowi
(1813—1890), legendarnemu podróżnikowi i odkrywcy
dzikich terenów Dalekiego Zachodu, a zarazem wpływo­
wemu politykowi Partii Republikańskiej 1.
W chwili wybuchu wojny Fremont przebywał w Euro-
pie. Zakupił wówczas w Anglii z własnej inicjatywy

1 W 1835 r. Fremont wziął udział w wyprawie badającej tereny


pomiędzy Missouri a górną Missisipi. Sam zorganizował trzy wyprawy,
które przyniosły mu przydomek „Poszukiwacz Ścieżek” (Pathfinder).
W 1842 r. zbadał szlak do Oregonu, a w latach 1843-1844 obszar między
Góramii Skalistymi i Kalifornią. W 1846 r. odegrał czołową rolę w rewolcie
amerykańskich osadników w Kalifornii, co doprowadziło do jej zajęcia
przez USA podczas wojny z Meksykiem.
transport broni dla wojsk Unii i wrócił do Ameryki.
W maju 1861 r. Lincoln, głównie z powodów politycz­
nych, mianował go jednym z czterech wysokich rangą
oficerów armii federalnej — generałów majorów (wyższy
stopniem był tylko naczelny dowódca Winfield Scott
w randze honorowego generała porucznika), a następnie
postawił na czele ważnego Departamentu Zachodniego
(Department of the West) z kwaterą w St. Louis. Głównym
zadaniem Fremonta było utrzymanie Missouri przy Unii
i zorganizowanie silnej armii, z którą miał pomaszerować
w kierunku Memphis.
Fremont objął dowództwo 25 lipca. Zaraz po przybyciu
do St. Louis zaczął się skarżyć na brak dostatecznych sił
i domagał się dostarczenia mu posiłków. Zamiast zająć się
przygotowaniami do marszu w dół Missisipi (chociaż to on
zakupił parowiec „Benton”, który dał początek federalnej
flotylli na Missisipi), większość swojej energii poświęcił na
fortyfikowanie miasta i organizowanie małowartościowych
oddziałów unionistycznej milicji. Wdał się przy tym w ostry
spór z lokalnym przywódcą republikanów, kongresmanem
Frankiem P. Blairem (młodszym), o polityczne przywódz­
two w Missouri. Ten ostatni uważał Fremonta za człowieka
pozbawionego talentów wojskowych, który nie nadawał się
na dowódcę wyjątkowo trudnego odcinka zachodniego.
Słał do Waszyngtonu listy, w których charakteryzował
Fremonta jako porywczego histeryka, zarzucając mu utratę
kontroli nad wojskiem i tolerowanie panującej w jego
sztabie wszechwładnej korupcji. Brak talentów wojskowych
Fremonta i zła ocena sytuacji na podległym terenie ujawniły
się, kiedy w południowo-zachodniej części Missouri poja­
wiły się znaczne siły konfederatów, a ofensywa wojsk Unii
skończyła się na początku sierpnia porażką w bitwie nad
Wilson’s Creek.
Brak sukcesów militarnych Fremont usiłował nadrobić
osiągnięciami w dziedzinie politycznej. W następstwie
porażki nad Wilson’s Creek wydal 30 sierpnia bezpreceden­
sową proklamację, mocą której wprowadził w Missouri stan
wojenny i nakazał konfiskatę własności buntowników,
zapowiadając wyzwolenie należących do nich murzyńskich
niewolników. Do wydawania zarządzeń o charakterze
politycznym Fremont nie był upoważniony, ale jego pro­
klamacja spotkała się z gorącym poparciem abolicjonistów
i radykałów na Północy. Zaskoczyła jednak Lincolna, który
obawiał się, że nieprzemyślany krok Fremonta może
pozbawić Unię poparcia jej zwolenników w niewolniczych
stanach pogranicznych. Nie godzili się oni na uwolnienie
niewolników, przy jednoczesnym pozostawieniu ich na
miejscu. Groziło to niebezpieczeństwem przejścia Kentucky,
Maryland i Missouri na stronę Konfederacji, co miałoby
katastrofalne następstwa dla losów Unii. W tej sytuacji
Lincoln zwrócił się listownie do Fremonta z prośbą o zmia­
nę lub zmodyfikowanie swojej proklamacji. Jednocześnie
wysłał grupę oficerów, żeby zbadali sytuację panującą na
jego odcinku frontu. Przekonany o swojej racji Fremont
odmówił prośbie prezydenta, wówczas Lincoln sam wydał
laki rozkaz. W końcu października, kiedy potwierdziły się
zarzuty o panującej w sztabie Fremonta korupcji i marno­
trawieniu funduszy rządowych, Lincoln musiał zdymi­
sjonować Fremonta, gdyż tolerowanie tej sytuacji groziło
publicznym skandalem. „Jego największy błąd — tłuma­
czył — polega na tym, że izoluje się i nikogo do siebie nie
dopuszcza. W rezultacie nie wie, jak wygląda sytuacja na
powierzonym mu odcinku”2. Do czasu mianowania nowe­
go dowódcy frontu obowiązki Fremonta3 prezydent powie-

2 O a t e s, op. cit., s. 360.


3Presja ze strony republikanów zmusiła Lincolna do powierzenia Fremon-
towi innego stanowiska. W marcu 1862 r. otrzymał on dowództwo 15-
tysięcznej armii w nowo utworzonym Departamencie Górskim (Mountain
Department) w zachodniej Wirginii, gdzie walczył bez powodzenia przeciwko
słynnemu generałowi Południa — Thomasowi „Stonewallowi” Jacksonowi.
rzył swemu zaufanemu człowiekowi, gen. Davidowi
Hunterowi 4.
Na początku listopada 1861 r. Linclon i McClellan
(od 1 listopada naczelny dowódca sił zbrojnych Unii,
zastąpił na stanowisku starego gen. Scotta, który przeszedł
w stan spoczynku) opracowali nowy plan strategiczny
dla obu frontów. Po reorganizacji armii Lincoln podzielił
dowództwo frontu zachodniego na dwa oddzielne de­
partamenty: Ohio i Missouri. Komendę nad odcinkiem
frontu na zachód od Appalachów, z kwaterą w Louisville,
objął 15 listopada gen. Don Carlos Buell, do niedawna
dowódca dywizji w Armii Potomacu. Dowódcą wysu­
niętego najbardziej na zachód odcinka frontu został
gen. Henry W. Halleck, któremu podlegały także terytoria
Dalekiego Zachodu.
Gen. Don Carlos Buell (1818-1898), szorstki, zawodowy
oficer, mający duże doświadczenie wojskowe wyniesione
z kampanii przeciwko indiańskiemu plemieniu Seminolów
na Florydzie i z wojny meksykańskiej, miał opinię dobrego
organizatora ze skłonnościami do drobiazgowych przygo­
towań (przed wybuchem wojny był w stopniu majora
zastępcą szefa administracji w Departamencie Pacyfiku, na
zachodnim wybrzeżu). Lincoln dał mu zadanie opanowania
wschodnich, górskich terenów Tennessee, zamieszkanych
przez zwolenników Unii i nawiązania współdziałania z ar­
mią McClellana po rozpoczęciu przez niego ofensywy
w Wirginii. Wkrótce po objęciu dowództwa Buell powia­
domił prezydenta, że szczupła sieć kolejowa na obszarze

4 David Hunter (1802-1886) byl komendantem wojskowej ochrony

Lincolna podczas jego inauguracji w Waszyngtonie; od 17 maja 1861 r.


generałem brygady. Został ciężko ranny pod Bull Run, gdzie dowodził 2.
dywizją piechoty. Awans do stopnia generała majora otrzymał 13 sierpnia.
Dowodził dywizją w armii Fremonta. Po jego odwołaniu pełnił przejściowo
obowiązki szefa Departamentu Missouri, potem krótko dowodził wojskami
Unii w Departamencie Kansas.
jego działania stwarza trudności w organizacji transportu
i nie pozwoli mu na szybkie podjęcie planowanej operacji.
Oznaczało to, że armia Buełla nie będzie mogła wesprzeć
działań McClellana w Wirginii. W tej sytuacji ofensywa
McClellana także została odwołana. Przez zimę Buell
zdołał jednak zorganizować Armię Ohio (Army of the
Ohio), która na wiosnę 1862 r. liczyła 95 000 ludzi.
Zadaniem gen. Henry'ego W. Hallecka (1815-1872),
który 19 listopada objął w St. Louis dowództwo Depar­
tamentu Missouri, było złamanie oporu konfederatów
w zachodnim Kentucky i marsz w dół Missisipi. Halleck
(po wybuchu wojny zarekomendowany na wysokie stano­
wisko przez samego gen. Scotta), jeden z najzdolniejszych
i najlepiej wykształconych oficerów armii federalnej
(w przeszłości służył w elitarnym korpusie saperów, brał
udział w wojnie z Meksykiem u boku Scotta, a po odejściu
z wojska w 1854 r. prowadził z powodzeniem praktykę
prawniczą i interesy w Kalifornii), szybko uporządkował
bałagan pozostawiony przez Fremonta. Na początku 1862 r.
dowodzona przez niego Armia Missouri (Army of the
Missouri) liczyła 80 000 ludzi i nim minęła zima, była
gotowa do działania.
W grudniu Lincoln wysłał do obu generałów telegramy,
w których zalecał im nawiązanie współpracy. W od­
powiedzi Halleck stwierdził, że nie ma kontaktu z Buellem
i nie zna jego zamiarów; Buell zaś donosił, że nie
dysponuje dostatecznymi siłami, by podjąć natychmias­
tową ofensywę. Na początku stycznia Lincoln ponowił
swoje zalecenie, ale i tym razem obaj dowódcy nie
zareagowali zgodnie z życzeniem prezydenta. Po prze­
czytaniu listu od Hallecka, w którym ten skarżył się na
brak dostatecznych sił, Lincoln stwierdził: „Wszystko to
jest ogromnie zniechęcające” 5.

5 O a t e s , op. cit., s . 389.


13 stycznia 1862 r. prezydent sformułował nowy plan
strategiczny, w którym określił nowe zadania dla frontu
zachodniego. Halleck i Buell mieli przeważającymi siłami
stale i równocześnie atakować konfederatów w dolinie
Missisipi, w Kentucky i we wschodnim Tennessee. To
powinno zmusić południowców do osłabienia któregoś
z odcinków obrony, umożliwić armiom Północy przełama­
nie frontu i rozgromienie wroga. Dwa tygodnie później,
27 stycznia, Lincoln, zniecierpliwiony opieszałością swoich
generałów, wydał słynny rozkaz nr 1 (General Order No 1),
polecając oddziałom lądowym i jednostkom floty stac­
jonującym w Wirginii, Kentucky, nad Missisipi oraz
w Zatoce Meksykańskiej rozpoczęcie równoczesnych dzia­
łań zaczepnych przeciwko konfederatom. Jak już wspo­
mniano, wszystkie operacje miały się rozpocząć najpóźniej
22 lutego.
Przeciwnikiem wojsk Unii na zachodnim odcinku frontu
były rozproszone i słabo wyposażone oddziały konfedera­
tów, dowodzone przez jednego z najzdolniejszych genera­
łów Południa — Alberta Sidneya Johnstona.
Johnston (1803-1862), urodzony w Kentucky, zdobył
sławę jako uczestnik wojny o niepodległość Teksasu (1836),
a następnie jeden z dowódców armii Republiki Teksasu.
Na czele pułku konnych ochotników teksaskich brał udział
w wojnie meksykańskiej. Po wstąpieniu do regularnej armii
USA, m.in. dowodził 2. pułkiem kawalerii (uważanym za
najlepszy w armii). W 1857 r. brał udział w tłumieniu
powstania mormonów w Utah, za co otrzymał honorowy
stopień (brevet) generała brygady. Przed wybuchem wojny
dowodził na zachodnim wybrzeżu i chociaż 10 kwietnia
1861 r. podał się do dymisji, nie opuścił placówki w San
Francisco do czasu przybycia swojego następcy, gen.
Edwina V. Sumnera. Prezydent Davis 30 maja mianował
go pełnym generałem. Johnston, jako jeden z pięciu
najwyższych rangą dowódców w armii Konfederacji (fak-
tycznie drugi, po gen. Josephie E. Johnstonie, który
dowodził wschodnim odcinkiem frontu), 15 września objął
komendę nad Departamentem Zachodnim, zastępując na
tym stanowisku gen. Leonidasa Polka6. Zasięg jego jurys­
dykcji obejmował Tennessee, Arkansas i część Mississippi.
Gównym zadaniem Johnstona była obrona przed inwazją
Północy stanów Kentucky i Tennessee oraz utrzymanie
w rękach Południa doliny Missisipi.
Sytuacja, jaką Johnston zastał na Zachodzie, nie na­
strajała optymizmem. Siły konfederatów na odcinku
pomiędzy Appalachami a Missisipi liczyły zaledwie
20000 ludzi, przeważnie surowych i słabo wyposażo­
nych. Za rzeką Missisipi, mimo zwycięstwa konfederatów
nad Wilson’s Creek (10 sierpnia 1861), południowi
generałowie — Sterling Price i Ben McCulloch, kłócili
się ze sobą i wykazywali brak współpracy, podając
w wątpliwość to, że walczą po jednej stronie. Zaraz po
przybyciu na Zachód Johnston zażądał posiłków. Kon-
federacja, która nigdy nie miała dostatecznej ilości środ­
ków do obrony Kentucky, mogła go wzmocnić tylko
w niewielkim stopniu. W połowie września przybył do
Wirginii gen. Felix Zollicoffer z brygadą słabo uzbrojo­
nych oraz niedostatecznie wyekwipowanych rekrutów,
która stanęła na przełęczy Cumberland (Cumberland
Gap), chroniąc jedyne kolejowe połączenie pomiędzy
Wirginią i Tennessee. W październiku pod rozkazy John-
stona oddano oddziały z Arkansas dowodzone przez gen.
Williama J. Flardee (4000 ludzi), a na początku grudnia
brygadę gen. Johna B. Floyda wycofaną z frontu w za-
chodniej Wirginii. Po opanowaniu południowej części
Kentucky, Johnston wydał proklamację wzywającą ochot­
ników do wojska i zorganizował Centralną Armię Ken-
6 Jefferson Davis, Johnston i Polk znali się dobrze z okresu nauki

w West Point (Johnson był absolwentem rocznika 1826, a Davis i Polk


ukończyli tę samą klasę w 1827 r.).
tucky (Central Army of Kentucky), nad którą objął bezpo­
średnią komendę 28 października 7.
Mimo wielu słabości swoich wojsk, braku dostatecznego
wyszkolenia i wyposażenia żołnierzy, niemiłosiernie roz­
ciągniętych linii obronnych, mnogości rzek oraz słabej
sieci szlaków komunikacyjnych, Johnston w krótkim czasie
wybudował długą linię fortów ciągnącą się od przełęczy
Cumberland w Appalachach do miejscowości New Madrid
(Missouri) nad rzeką Missisipi. W celu ochrony linii
kolejowych, a także uniemożliwienia wojskom Północy
wdarcia się w głąb terytorium Południa, konfederaci ufor­
tyfikowali szereg wysp na Missisipi (z najważniejszą Wyspą
nr 10 koło New Madrid) oraz wybudowali forty Henry nad
rzeką Tennessee i Donelson nad rzeką Cumberland. Na
początku 1862 r. siły Johnstona wzrosły do 43 000 oficerów
i żołnierzy, z których 22 000 pod dowództwem gen. Hardee
trzymało odcinek w rejonie Bowling Green w południowym
Kentucky, 16 000 pod dowództwem gen. Polka broniło
doliny Missisipi w zachodnim Tennessee, a 5000 gen.
Lloyda Tilghmana obsadzało leżące między nimi forty
Henry i Donelson.
W styczniu 1862 r. Johnston powierzył dowództwo wojsk
za rzeką Missisipi gen. Earlowi Van Dornowi, czyniąc go
zwierzchnikiem Price’a i McCullocha. 15 lutego przysłano
mu z Richmond do pomocy gen. Beauregarda (skłóconego
z prezydentem Davisem), który objął komendę nad ob­
szarem rozciągającym się między rzekami Tennessee i Mis­
sisipi. 17 marca Beauregard stanął na czele nowej Armii
Mississippi.
Swoje pozycje obronne Johnston utrzymał do początku
1862 r., kiedy to po serii porażek konfederatów musiał
7 Początkowo Centralna Armia Kentucky składała się tylko z dwóch

dywizji (Hardee i Bucknera), potem dodano do niej trzecią dywizję


(Polka). W okresie od 5 grudnia 1861 r. do 23 lutego 1862 r. armią
przejściowo dowodził gen. Hardee.
opuścić Kentucky i większość Tennessee, przesuwając
linię obrony najpierw w okolice Nashville, a potem Corinthu
w północnym Mississippi.

Zgodnie z prawem Kentucky było stanem niewolniczym,


miało jednak silne związki zarówno z Północą, jak i z Połu­
dniem. Najważniejsze produkty Kentucky, tytoń (drugie
miejsce w produkcji za Wirginią), konopie, whiskey-
bourbon, tabaka, mąka trafiały na rynki Południa, a także
Europy po spławieniu rzekami Ohio i Missisipi, do głów­
nych miast Północy wysyłano je natomiast koleją. Utrata
któregokolwiek z tych rynków zbytu z powodu wojny
byłaby ciosem dla gospodarki stanu.
W roku 1860 ludność stanu liczyła około 1 150 000, co
dawało Kentucky trzecie miejsce wśród wszystkich stanów
niewolniczych. W pierwszej połowie XIX wieku populacja
niewolników rosła dużo szybciej niż białej ludności,
osiągając przed wybuchem wojny 226 000 (oprócz tego
było prawie 10 000 wolnych Murzynów), co sprawiało, że
Kentucky było ważnym źródłem niewolniczej siły roboczej
dla plantacji bawełny na dolnym Południu, a handel
niewolnikami stanowił zyskowne zajęcie wielu mieszkań­
ców stanu. Kentucky miało relatywnie dużą liczbę właś-
cicieli niewolników, ustępując w tej dziedzinie tylko
Wirginii i Georgii. Wyjaśnia to dlaczego „szczególna
instytucja” Południa miała w Kentucky tylu zwolenników
i była powszechnie akceptowana jako element ekonomicz-
nego oraz społecznego życia stanu.
W kategoriach politycznych Kentucky reprezentowało
daleko idący umiar i skłonność do kompromisu, do czego
predestynowało je zarówno położenie oraz tradycja (słynny
senator z Kentucky — Henry Clay, był współtwórcą
kompromisów z roku 1820 i 1850). Zgodnie z tą tradycją,
po wyborze Lincolna na prezydenta, reprezentanci Kentucky
w Kongresie popierali wysiłki zmierzające do osiągnięcia
nowego kompromisu i zachowania jedności Unii. W grudniu
1860 r. senator John J. Crittenden wysunął projekt nawią­
zujący do idei kompromisu z Missouri; został on jednak
odrzucony na skutek nieugiętej postawy Lincolna i repub­
likańskich kongresmanów, którzy stanowczo sprzeciwiali
się rozszerzeniu niewolnictwa na nowe terytoria.
Sam wybór Lincolna, który w świadomości wielu miesz­
kańców Kentucky uosabiał abolicjonizm, radykalizm, ogra­
niczanie praw stanów i jankeską butę (było to niezgodne
z prawdą, gdyż Lincoln był politykiem umiarkowanym),
wywołał raczej negatywne reakcje oraz zaalarmował całe
Kentucky, stawiając je w obliczu nie tylko wojny na skalę
narodową, ale także konfliktu na poziomie stanu8. Miesz­
kańcy Kentucky byli wyraźnie podzieleni; tworzyli dwie
warstwy; farmerów, drobnych plantatorów — właścicieli
niewolników, a także kupców, którzy wiązali swój byt
z wymianą handlową z bogatymi miastami uprzemys­
łowionej Północy. Sympatie do Północy i Południa roz­
kładały się niemal po równo, przy czym zwolennicy
Południa byli liczniejsi w zachodniej i południowej części
stanu. W stanowej legislaturze przeważali zwolennicy Unii,
za to gubernator stanu — Beriah Magoffin, sprzyjał
secesjonistom, choć — znając nastroje panujące w Kentucky
— oficjalnie demonstrował stanowisko neutralne. Sym­
bolem podziału był także fakt, że obaj przywódcy wojują­
cych stron, Lincoln i Davis, pochodzili właśnie z Kentucky.
Po secesji Karoliny Południowej u gubernatora Magoffma
w stolicy stanu Frankfort pojawili się emisariusze stanów
dolnego Południa, namawiając go do wpłynięcia na stanową
legislaturę, aby ta wypowiedziała się na temat wspólnej
8 O niskiej popularności Lincolna w jego rodzinnym stanie może

świadczyć fakt, że w wyborach prezydenckich otrzymał zaledwie 1364 na


160 536 oddanych głosów i zajął dopiero czwarte miejsce.
akcji obronnej przeciwko Północy. Okazując sympatię
emisariuszom, Magoffin zasugerował, że wszystkie stany
niewolnicze powinny najpierw zwołać wspólną konwencję
oraz przedstawić listę pretensji i żądań pod adresem nowego
republikańskiego prezydenta. Dopiero gdyby reakcja Wa­
szyngtonu ich nie usatysfakcjonowała, winny wystąpić
z Unii jako całość, a nie pojedynczo. W rzeczywistości
miał nadzieję, że wspólne działanie stanów południowych
pozwoli raczej zachować jedność państwa, niż ją rozbije.
Wobec braku odzewu na te propozycje, 17 stycznia
1861 r. Magoffin zwołał specjalną sesję legislatury Ken­
tucky, na której stan miał określić swoje stanowisko wobec
Unii. Pod wpływem zwolenników Unii, posiadających
większość w legislaturze, zrezygnowano z wyrażenia ofic-
jalnego stanowiska. Zgodzono się natomiast, aby reprezen-
tacja Kentucky wzięła udział w ogólnokrajowej konferencji
pokojowej, obradującej od 4 marca w Waszyngtonie na
prośbę legislatury Wirginii (tego samego dnia w Mont­
gomery rozpoczęła obrady konferencja, na której powołano
do życia Skonfederowane Stany Ameryki). Zakończyła się
ona zupełnym fiaskiem. Żaden ze stanów, które ogłosiły
secesję nie przysłał swoich delegatów; podobnie uczyniło
wiele stanów z Północy. Trwające trzy tygodnie obrady nie
przyniosły żadnego rezultatu. Secesja była już zbyt daleko
posunięta, a czas na kompromis minął. 4 kwietnia, ku
ogromnej uldze miejscowych unionistów, specjalna sesja
legislatury Kentucky została zawieszona bez podjęcia
jakiejkolwiek decyzji.
Trzy dni po wydarzeniach wokół fortu Sumter, 15
kwietnia, Lincoln wezwał Magoffina do przysłania czterech
pułków ochotników w celu stłumienia rebelii Południa.
W odpowiedzi Magoffin oświadczył bez wahania, że
„Kentucky nie dostarczy żadnych wojsk dla bezprawnego
ujarzmienia bratnich stanów południowych”. Jego odpo­
wiedź powitali z zadowoleniem nawet zwolennicy Unii
w Kentucky. Lincoln, który dobrze znał panujące tam
nastroje, nie nalegał, wiedząc, że w obliczu secesji
stanów górnego Południa, nacisk na Kentucky mógłby
rzucić ten stan w objęcia Konfederacji. Nie zamierzał
jednak czekać bezczynnie i ze wszystkich sił starał
się pomóc stronnikom Unii.
Pragnienie zachowania neutralności Kentucky nie po­
wstrzymało wielu młodych ludzi od opuszczenia rodzinnego
stanu i wstępowania w szeregi wrogich armii. W kwietniu
i w maju na północnym brzegu Ohio, w stanach Indiana
i Ohio, powstało kilka federalnych obozów szkoleniowych
dla rekrutów z Kentucky popierających Unię. W odpowiedzi
konfederaci założyli w lipcu w Tennessee, przy granicy
z Kentucky, własny obóz rekrutacyjny — Camp Boone.
Oprócz tego, za przyzwoleniem Magoffina, na terenie
stanu powstało szereg tajnych punktów rekrutacyjnych,
a linia kolejowa łącząca Louisville (największe miasto
Kentucky) z Nashville (stolicą Tennessee) zapewniła dar­
mowe przewozy ochotników, wstępujących w szeregi wojsk
Konfederacji.
6 maja Magoffin zwołał kolejną sesję legislatury, na której
miał nadzieję uzyskać poparcie dla secesji, ale i tym razem
nie osiągnął zamierzonego celu. Twarde stanowisko legislatu­
ry w sprawie stosunku do Unii zmusiło go do oficjalnego
proklamowania 20 maja neutralności Kentucky. W rezultacie
tej decyzji obie strony zostały ostrzeżone przed wysyłaniem
swoich wojsk w granice stanu, a obywatelom zapowiedziano,
aby pozostali w domach i nie wstępowali w szeregi walczą­
cych9. Jednocześnie Magoffin zapowiedział powołanie do
obrony stanu własnych sił zbrojnych, noszących nazwę
gwardii stanowej
Złudne utrzymywanie neutralności Kentucky okazało się
tyle niewygodne, co niemożliwe, niemniej jednak przez
9 W wojnie wzięło udział około 110 000 żołnierzy z Kentucky, z czego

70 000 w szeregach armii federalnej i 40 000 w armii Konfederacji.


cztery miesiące polityka władz stanowych miała poparcie
większości obywateli. Lincoln chętnie zaakceptował ten
stan rzeczy wierząc, że czas będzie pracował na jego
korzyść. Ignorując gubernatora i rząd stanowy, potajemnie
pertraktował jednak z wahającą się legislaturą, nakłaniał ją
do pełnego sojuszu z Unią. Jednocześnie wysłał do Ken-
tucky pochodzących z tego stanu lojalnych oficerów (mieli
rekrutować ochotników) i potajemnie uzbrajał oddziały
wojskowe wierne Unii. Głównym agentem Lincolna w Ken­
tucky był płk William Nelson, który przez całe lato 1861 r.
organizował dostawy broni dla lojalnych unionistów w pół­
nocnych, wschodnich i środkowych rejonach stanu. Znaczną
część uzbrojenia, tzw. „strzelb Lincolna” (Lincoln guns),
kierowano do oddziałów unionistycznej gwardii stanowej
(Union Home Guards). Stanowiły one przeciwwagę dla
złożonej z ponad 60 kompanii gwardii stanowej dowodzonej
przez gen. Simona B. Bucknera, wiernego Magoffinowi
absolwenta West Point (rocznik 1844).
W sierpniu odbyły się w Kentucky wybory do stanowej
legislatury, w których zwolennicy Unii odnieśli zdecydo­
wane zwycięstwo. Zachęcony tym rząd federalny polecił
płk. Nelsonowi zorganizowanie oficjalnego obozu rekruta-
cyjnego i magazynu broni w środkowo-wschodnim regionie
Kentucky (znanym jako Bluegrass). Powstanie obozu Dick
Robinson podniosło na duchu unionistów, ale wprawiło we
wściekłość konfederatów i wywołało konsternację wśród
zwolenników neutralności stanu. Od tego momentu bieg
wydarzeń w Kentucky nabrał dynamiki.
W trakcie przygotowań do obrony rzeki Missisipi połu­
dniowy generał Gideon J. Pillow (1806-1878) na czele
wojsk z Tennessee przekroczył rzekę i w końcu lipca
1861 r. zajął miejscowość New Madrit, w południowo-
wschodniej części Missouri. Pod koniec sierpnia dowodz­
two Konfederacji, chcąc ratować pogarszającą się sytuację
w Kentucky, naruszyło samozwańczą neutralność tego
stanu i wprowadziło do niego swoje wojska. Gen. Leonidas
Polk, dowódca konfederacki w zachodnim Tennessee (kwate­
rujący w Memphis), były episkopalny biskup Luizjany, który
zamienił sutannę na szary mundur armii Południa, dał się
przekonać Pillowowi, że wysokie brzegi Missisipi w rejonie
Columbus (północno-zachodnie Kentucky) stanowią najlep­
sze miejsce do obrony rzeki przed inwazją z północy.
3 września Polk wysłał do Columbus Pillowa, który następne­
go dnia opanował miasto i założył tam warowny obóz.
Umocniwszy się w Columbus, Pillow postanowił w następnej
kolejności wziąć prosecesyjne miasto Paducah, położone
w dolnym biegu rzeki Ohio. Generał Ulysses S. Grant,
dowodzący siłami Unii na południowym cyplu Illinois,
uprzedził Pillowa i ku zaskoczeniu konfederatów oraz
mieszkańców Paducah, opanował je 6 września. Kilka dni
później przez przełęcz Cumberland wkroczyły do południo­
wo-wschodniej części Kentucky z Tennessee oddziały gen.
Felixa K. Zollicoffera (4000 ludzi), które miały ograniczyć
aktywność unionistów w górzystym rejonie stanu i wzmocnić
słabą, prawą flankę Konfederacji. Czekało je trudne zadanie,
gdyż we wschodnim Kentucky i Tennessee nie było w zasa­
dzie niewolnictwa, a mieszkająca tam ludność była nastawio­
na niechętnie do sprawy Południa.
Nowo wybrana legislatura Kentucky 11 września prze­
głosowała, wbrew wetu Magoffina, rezolucję wzywającą
wojska Konfederacji do natychmiastowego opuszczenia
stanu i poprosiła rząd federalny o pomoc. Tydzień później,
18 września, oficjalnie zrzekła się neutralności stanu
i otwarcie poparła Unię. W następstwie tej decyzji oddziały
federalne zgrupowane w Ohio, Indianie i Illinois prze­
kroczyły północną granicę stanu, zajmując Louisville i całą
północną część Kentucky. Unioniści z Camp Dick Robinson
19 września wkroczyli do Lexington, zmuszając do opusz­
czenia miasta oddziały gwardii stanowej, wśród których
była kompania konnych strzelców z Lexington pod komendą
Johna Hunta Morgana, wyruszającego dopiero po sławę.
Tego samego dnia konfederaci gen. Zollicoffera stoczyli
w Barbourville pierwszą w tej wojnie na terenie Kentucky
potyczkę z oddziałem unionistycznej milicji. Starcie to
rozpoczęło konfederacką ofensywę w południowo-zachod­
niej części stanu.
W połowie września gen. Buckner poprowadził większość
oddziałów gwardii stanowej na południe i podporządkował
ja dowództwu Konfederacji. W odpowiedzi prounionis-
tyczna legislatura oficjalnie rozwiązała gwardię stanową
i zastąpiła ją pozostającymi w służbie Unii oddziałami
wojska, na czele których stanął gen. Thomas L. Crittenden,
Jeden z synów senatora Johna Crittendena, inicjatora nie
zrealizowanego kompromisu z grudnia 1860 roku.
Wykorzystując silną pozycję Polka w Columbus i obec­
ność wojsk Zollicoffera w górach koło przełęczy Cumber­
land, nowy dowódca konfederacki na Zachodzie — gen.
Albert S. Johnston, przystąpił do budowy linii obronnej
pomiędzy obydwoma tymi punktami. Dowództwo środ­
kowego sektora frontu Johnston powierzył gen. Bucknerowi.
Buckner (4000 ludzi) szybko wkroczył do południowego
Kentucky, zajął Russellville i Bowling Green, gdzie usta­
nowił swoją kwaterę; do końca października zorganizował
obronę na linii Green River. Pod jej osłoną oddziały
zwiadowcze i zaopatrzeniowe konfederatów wyprawiały
się na północ, tak że nawet główna kwatera gen. Buella
w Louisville przez jakiś czas nie mogła być całkowicie
bezpieczna. Akcja Bucknera całkowicie zaskoczyła unionis­
tów, wywołując konsternację w ich szeregach. Zapewniła
konfederatom ogromną przewagę strategiczną i polityczną,
a co najważniejsze, dała Johnstonowi czas na zorganizowa­
nie armii.
Pod koniec 1861 i na początku 1862 r. Buckner, Zollicof-
fer i Johnston nie ustawali w wysiłkach pozyskania nowych
rekrutów, wydając proklamacje wzywające mieszkańców
Kentucky do zaciągania się w szeregi wojsk Konfederacji.
Spotkały się one z powszechnym odzewem. W końcu
1861 r. gen. Johnston skarżył się, że nie ma dostatecznej
ilości uzbrojenia dla szybko zgłaszających się ochotników.
W listopadzie do wojska wstąpił także senator John C.
Breckinridge, który zrezygnował z miejsca w Kongresie na
rzecz służby w armii konfederackiej. Po otrzymaniu stopnia
generalskiego stanął na czele 1. brygady z Kentucky, która
zasłynęła pod nazwą „Sierocej Brygady” (Orphan Brigade).
Brygada ta wyróżniła się później m.in. podczas obrony
Vicksburga przed atakiem floty Farraguta na wiosnę 1862 r.
i w walkach o Jackson w lipcu 1863 roku.
W okresie października i listopada 1861 r. zorganizowany
został tymczasowy konfederacki rząd Kentucky. Wstępne
posiedzenie rządu odbyło się 28 października w Russellville.
18 listopada zwołano konwencję stanową, która uchwaliła
deklarację niepodległości Kentucky i akt przystąpienia do
Konfederacji. Wybrano nowego gubernatora i ustanowiono
Bowling Green tymczasową stolicą stanu. Kongres Stanów
Skonfederowanych w Richmond 10 grudnia 1861 r. przyjął
Kentucky jako dwunasty stan Konfederacji.
Osiągnięcia polityczne konfederatów z Kentucky nie
szły w parze z sukcesami na polu militarnym. Gen. Albin
F. Schoepf 21 października w górach Wild Cat zrewanżował
się Zollicofferowi za porażkę Unii pod Barbourville,
zatrzymując jego ofensywę w kierunku Lexington. Przewa­
żające siły federalne gen. Williama Nelsona 8 listopada
pokonały inny oddział konfederatów w górach Ivy we
wschodnim Kentucky. 17 grudnia stoczono nierozstrzyg­
niętą bitwę pod Rowlett Station o most kolejowy nad
Green River koło Munfordville, po której wojska gen.
Buella umocniły kontrolę nad północnym odcinkiem kolei
z Louisville do Nashville. 10 stycznia 1862 r. unioniści
pokonali nad Middle Creek oddział gen. Humphreya
Marshalla, który w grudniu wtargnął z Wirginii do połu-
dniowo-wschodniego Kentucky w poszukiwaniu rekruta.
Najgorsze przyszło jednak 19 stycznia w bitwie pod Mili
Springs, na północnym brzegu rzeki Cumberland.
Po porażce w Wild Cat Mountains głównym zadaniem
gen. Zollicoffera była obrona przełęczy Cumberland. W lis­
topadzie 1861 r. ruszył on w głąb Kentucky, aby umocnić
kontrolę na dalekim przedpolu swojego sektora. W Mili
Springs, niedaleko Somerset, znalazł silną pozycję obronną,
którą dodatkowo ufortyfikował, zamierzając spędzić pod
Jej osłoną zimę. Dowiedziawszy się o tym, Buell rozkazał
Nwemu podkomendnemu gen. George’owi H. Thomasowi
wyprzeć konfederatów za rzekę Cumberland. Na wieść
o marszu przeważających sił Thomasa przełożony Zollicof­
fera — gen. George B. Crittenden, przybył do Mili Springs
i objął osobiste dowództwo. Wychodząc z założenia, że
„najlepszą obroną jest atak”, 19 stycznia o świcie Crittenden
zuatakował Thomasa, czekającego na przybycie posiłków
prowadzonych przez gen. Schoepfa z Somerset. Początkowo
atak konfederatów prowadzony przez Zollicoffera przyniósł
powodzenie, wprowadzając zamęt w czołowych oddziałach
federalnych. Kiedy jednak siły Thomasa wzmocniła brygada
Schoepfa, atak Zollicoffera został odparty, a on sam poległ.
Thomas wyprowadził kilka kontrataków na oba skrzydła
Crittendena, po których konfederaci rozpoczęli pospieszny
odwrót zakończony dopiero w Murfreesboro w Tennessee.
Przegrana pod Mili Springs złamała prawe skrzydło
Johnstona we wschodnim Kentucky. Unia dzięki zwycięs­
twu mogła w lutym przenieść działania wojenne do
środkowego Tennessee. Wykorzystując powodzenie, Tho­
mas próbował ruszyć na Nashville, lecz trudne, zimowe
warunki zatrzymały go ledwie 60 mil od celu. W lutym
pozycja południowców zaczęła się nagle załamywać
także na pozostałych odcinkach frontu w związku ze
zdobyciem przez gen. Granta fortów Henry i Donelson.
Konfederaci 15 lutego musieli ewakuować Bowling
Green i cofnąć się do Nashville, do którego zbliżały się
wojska gen. Buella. Dumne Nashville 24 lutego padło
i znalazło się pod okupacją wojsk Unii, która miała
potrwać już do końca wojny.
Z chwilą nadejścia wiosny 1862 r. Kentucky znalazło się
całkowicie pod kontrolą Unii i pozostało pod nią aż do
czasu wielkiej letniej ofensywy generałów Edmunda Kirby-
-Smitha i Braxtona Bragga. Morale konfederatów na krótko
poprawił John Morgan, który w lipcu przeprowadził pierw­
szy ze swoich błyskotliwych rajdów kawaleryjskich w głąb
Bluegrass. Wkrótce jednak konfederatów spotkała kolejna
przykrość. W sierpniu gubernator Magoffin, zawsze kieru­
jący sympatię ku Południu (jego własny syn walczył po
stronie Konfederacji), pod presją unionistycznej legislatury
podał się do dymisji.

WOJNA W MISSOURI

Jeszcze trudniejsza sytuacja niż w Kentucky wytworzyła


się w sąsiedniej Missouri. Stan ten był głównym korytarzem
łączącym kraj z terenami położonymi na zachodzie. Miały
tu swój początek najważniejsze drogi komunikacyjne,
a także trasy wędrówek osadników, transkontynentalna
poczta konna Pony Express oraz szlaki: Kalifornijski,
Oregoński i Santa Fe. Trzy najważniejsze drogi wodne
Stanów Zjednoczonych (Missouri, Missisipi i Ohio) albo
przecinały terytorium stanu, albo ocierały się o jego granice.
W roku 1860 stan Missouri liczył 1 200 000 mieszkańców
(w tym około 115 000 niewolników) i będąc ósmym,
najludniejszym stanem w kraju stanowił potencjalnie wielki
rezerwuar zasobów ludzkich dla walczących stron. Nie bez
znaczenia były także bogactwa naturalne wydobywane na
terenie Missouri, zwłaszcza ołów na kule i żelazo do
produkcji armat, a także dobrze rozwinięte rolnictwo, które
mogło wyżywić armię wojska.
Missouri była głęboko podzielona i stanowiła płaszczyznę
rywalizacji pomiędzy Północą i Południem od czasu wejścia
w życie ustawy Kansas-Nebraska. W latach poprzedzają­
cych wybuch wojny stan ucierpiał wiele w wyniku najazdów
uzbrojonych band północnych abolicjonistów z Kansas.
Głównym celem tych band było uprowadzanie niewolników
z rąk ich właścicieli, ale dopuszczały się one także
pospolitego rabunku i zabójstw. Doświadczenia z okresu
kolonizacji Kansas wytworzyły wśród mieszkańców Mis­
souri przekonanie o dążeniu Północy do osiągnięcia sup­
remacji przy użyciu siły oraz spisku wymierzonego w wol­
ność i prawa stanów niewolniczych.
Podczas wyborów prezydenckich w 1860 r. przewagę
w Missouri osiągnęli przeciwnicy Partii Republikańskiej
(Lincoln dostał tu zaledwie 17 165 na 165 000 oddanych
głosów). Brak współpracy i złe kierownictwo frakcji stoją­
cych w opozycji do republikanów, kandydatury Lincolna
i realizowanej przez Północ polityki nacisku na stany
południowe, okazały się wielkim błędem politycznym liderów
Południa. Stosunkowo nieliczni republikanie szybko zorgani­
zowali się w prężną, fanatycznie oddaną Unii i sprawnie
kierowaną siłę polityczną. Na ich czele stanął wpływowy
polityk republikański, kongresman Francis P. Blair młodszy.
Okazał się on urodzonym przywódcą, człowiekiem wielkiej
odwagi i siły charakteru. Stając odważnie w obronie Unii, nie
miał nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Poza tym miał
dużo szczęścia i sprzyjały mu okoliczności. Jego ojcem był
Frank Blair starszy, czołowy republikanin ze stanu Maryland
z otoczenia Lincolna, a brat Montgomery został ministrem
poczty w nowym rządzie. Dzięki temu Frank Blair uważany
był za niekwestionowanego przywódcę partii w Missouri,
mając do dyspozycji praktycznie wszystkie środki, którymi
dysponowały władze federalne w tym stanie.
Ponad dwie trzecie mieszkańców Missouri stanowili
osadnicy z Południa, żywiący naturalny sentyment do
stanów południowych. W przeważającej części byli oni
farmerami i wielu z nich posiadało niewolników. Ludzie ci,
podobnie jak w innych stanach pogranicznych, uważali
secesję stanów południowych za akt zgodny z konstytucją
i sprzeciwiali się siłowemu przywróceniu Unii. Z drugiej
strony w Missouri mieszkali liczni cudzoziemcy, którzy
w większości opowiadali się za Unią. Bastionem unionistów
było St. Louis oraz okręgi położone na południowym
brzegu rzeki Missouri pomiędzy St. Louis a stolicą stanu
— Jefferson City. Tereny te zamieszkiwali w znacznej
części emigranci z Europy, głównie Niemcy.
W 1861 r. St. Louis liczyło 150 000 mieszkańców
(w tym 65 000 emigrantów z Niemiec) było nie tylko
handlowym, ale też finansowym i politycznym centrum
Missouri. Miały tu swoje siedziby liczne banki, wielkie
domy handlowe, fabryki, redakcje gazet i towarzystwa
kolejowe. Wszystkie te instytucje były ze sobą w jakiś
sposób powiązane i otwarcie lub skrycie wykorzystywane
przeciwko planom wystąpienia Missouri z Unii oraz sprawie
Południa. Kiedy na początku stycznia 1861 r. ustępujący
gubernator stanu Robert M. Stewart zwołał na ostatni dzień
lutego w Jefferson City konwencję secesyjną, mniej liczni,
ale mający wysoką pozycję społeczną i materialną zwolen­
nicy Unii użyli wszystkich wpływów, żeby najpierw
przenieść jej obrady do St. Louis, a następnie nie dopuścić
do secesji. Raport komisji specjalnej odczytany został
9 marca. Stwierdzono w nim:
„W razie przyłączenia się stanu do nowej Konfederacji,
pozycja jaką Missouri zajmuje wobec przyległych stanów
pozostających w Unii niechybnie narazi ją na całkowite
zniszczenie, jeśli dojdzie do konfrontacji pomiędzy wrogimi
stronami. Z militarnego punktu widzenia secesja i połącze­
nie się z południową Konfederacją oznacza unicestwienie
Missouri. Właściwe stanowisko powinno brać pod uwagę
interesy stanu, które są związane z utrzymaniem Unii
i uwzględniać uczucia oraz silne sympatie do mieszkańców
stanów południowych, z którymi wiążą go więzi przyjaźni
i krwi”.
Nastroje panujące podczas konwencji podkreśliła wypo­
wiedź jednego z delegatów:
„Nasze uczucia i sympatie mogą w razie rozłamu skłaniać
nas do opowiedzenia się po stronie Południa. Ale uczucia
mają charakter tymczasowy, a interesy są stałe” 10.
W rezultacie Missouri zajęła pozycję wyczekującą,
nowo wybrany gubernator Claibome F. Jackson zade­
klarował stan „zbrojnej neutralności” oraz rozpoczął s tarania
o uzyskanie zgody legislatury na powołanie gwardii stano­
wej (Missouri State Guards) do obrony suwerenności
i praw stanu.
Na przełomie lat 1860/1861 Missouri nie posiadała
własnych sił zbrojnych, oprócz szkieletowej brygady milicji
(580 ludzi; dowódca gen. bryg. Daniel M. Frost), której
elementy broniły obywateli południowo-zachodniej części
stanu przed napadami uzbrojonych band kansaskich abolic-
jonistów (jayhawkers). Poza tym w Missouri zlokalizowana
była kwatera dowódcy Departamentu Zachodniego (od 15
kwietnia był nim gen. William S. Harney). Ponadto na
terenie stanu znajdowały się koszary wojsk regularnych
(w Jefferson Barracks na południowych przedmieściach St.
Louis) oraz dwa arsenały rządowe. Mały arsenał w Liberty
w zachodniej części Missouri nie miał większego znaczenia
w świetle nadchodzących wydarzeń. Za to w dużym arsenale
w St. Louis znajdowało się 60 000 sztuk broni, znaczna
ilość dział różnych kalibrów oraz wielkie ilości amunicji 11.
Arsenał mógł być łatwo wzięty, ale władze stanowe nie

10 Missouri in the Civil War, Vol. 9, Chapter 3, s. 1, Confederate

Military History.
11 Decyzję o złożeniu w St. Louis znacznych ilości uzbrojenia podjął

sekretarz wojny w rządzie Buchanana — Floyd, który chciał w ten sposób


zapewnić secesjonistom uzbrojenie na wypadek wojny.
chciały ryzykować prowokacji i czekały na dalsze posunię­
cia rządu federalnego.
Niezdecydowanie władz stanowych i spory w sprawie
utworzenia gwardii stanowej (sprzeciwiała się temu prou-
nionistyczna część legislatury) wykorzystał Blair, or­
ganizując w St. Louis straż obywatelską (Wide-awakes).
Była ona w rzeczywistości zbrojną przybudówką Partii
Republikańskiej, powołaną na wypadek zamieszek na
tle politycznym. W marcu, kiedy zwolennicy Południa
podjęli kroki prawne w celu przejęcia kontroli nad
stanem bezpieczeństwa w St. Louis, Blair — z na­
ruszeniem obowiązującego prawa — przeorganizował
swoje bojówki w jednostkę milicji, którą częściowo
uzbroił i wyekwipował z pomocą gubernatora sąsiedniego
stanu Illinois oraz osób prywatnych. Do momentu in­
auguracji Lincolna powstało jedenaście kompanii, zło­
żonych prawie w całości z miejscowych Niemców, li­
czących łącznie ponad 750 ludzi. Gubernator Jackson,
nie mając wciąż zgody legislatury na powołanie gwardii
stanowej, przyglądał się temu bezsilnie. Takich rozwiązań
nie zaakceptował natomiast aktywny południowy element
w St. Louis. W tym samym dniu, kiedy Blair rozpoczął
formowanie swoich oddziałów, młodzi zwolennicy Kon­
federacji zorganizowali zgodnie z prawem własny, 300-
-osobowy batalion ochotników (tzw. minute-men), włą­
czony następnie do brygady gen. Frosta12.
Dowódcą arsenału w St. Louis był mjr William H. Bell,
zawodowy oficer pochodzący z Karoliny Północnej, podej­
rzewany o prosecesyjne sympatie. W końcu stycznia 1861 r.
gubernator Jackson upoważnił gen. Frosta do podjęcia
poufnych rozmów z dowódcą arsenału w sprawie przejęcia
12 W skład wywodzącej się z czasów kolonialnych formacji minutema-

nów wchodzili ochotnicy, zobowiązani do obrony lokalnych społeczności.


Nazwa wywodzi się stąd, że po otrzymaniu wezwania ochotnicy musieli
w ciągu minuty stawić się do walki z własną bronią i ekwipunkiem.
jego zasobów przez władze Missouri. Nie chcąc dopuścić
do wydania arsenału południowcom, Blair doprowadził do
Odwołania Bella. Jego miejsce zajął pochodzący z Waszyng-
nu mjr Peter V. Hagner. Jednocześnie do osłony arsenału
przysłano z pogranicznego fortu Riley w Kansas kompanię
2. pułku piechoty pod komendą kpt. Nathaniela Lyona.
Lyon był niskim, kłótliwym i bezkompromisowym męż­
czyzną, fanatycznie oddanym Unii, który — jak sam
o sobie powiedział — „od dawna tęsknił, aby dobrać się do
gardeł południowych zdrajców”. Ten czterdziestotrzyletni
Oficer, zdecydowany, agresywny i odporny na stres, miał
duże doświadczenie wyniesione z wojny meksykańskiej
oraz kampanii przeciwko Indianom w Kalifornii. Od razu
też przypadł do gustu Blairowi. Wkrótce obydwaj zawarli
Osobisty sojusz, którego nadrzędnym celem było utrzymanie
Missouri w Unii. Blair zajmował się planowaniem i kierow­
nictwem politycznym, Lyon zaś realizował to, co zaczął
Blair, tzn. organizował, uzbrajał oraz szkolił oddziały
prounionistycznej milicji, nie zwracając uwagi na fakt, że
gwałci przy tym prawa stanowe.
Zmiana na stanowisku dowódcy arsenału w St. Louis nie
zadowoliła Blaira. Mjr Hagner okazał się sztywnym służ-
bistą, który ani myślał ulegać Blairowi, pragnącemu wejść
w posiadanie zasobów arsenału i przeznaczyć je dla swoich
ludzi. Nie ustając w wysiłkach, Blair czynił wszystko, aby
funkcję komendanta powierzono Lyonowi. Nie mając
poparcia gen. Hameya, osobiście interweniował w tej
sprawie u Buchanana, ale ten nie chciał podjąć decyzji na
kilka dni przed zakończeniem swojego urzędowania. Do­
piero po inauguracji Lincolna, Blair, z poparciem brata
Montgomery’ego, osiągnął swój cel. Po objęciu komendy
nad arsenałem, Lyon od razu wzmocnił jego obronę
i obsadził otaczające go wzgórza artylerią.
Kroki obronne Lyona całkowicie zaskoczyły gen. Frosta,
który od dawna przygotowywał się do wzięcia arsenału,
lecz nigdy nie doprowadził swoich przygotowań do końca.
Pod wpływem wydarzeń w mieście Frost wystosował
do gubernatora Jacksona memoriał, w którym sugerował
wysłanie do Montgomery emisariuszy z prośbą o przysłanie
dział oblężniczych, zajęcie arsenału w Liberty i zor­
ganizowanie w St. Louis obozu szkoleniowego dla gwardii
stanowej. Wszystkie te zalecenia Jackson wykonał bez
wahania. Lincolnowi, który zwrócił się do niego z apelem
o pomoc w zdławieniu rebelii, 17 kwietnia odpowiedział,
że „stan Missouri nie dostarczy ani jednego człowieka
na grzeszną krucjatę przeciwko Południu”. Na 3 maja
Jackson zarządził mobilizację gwardii stanowej i nakazał
dowódcom kilkudniowe ćwiczenia w polu. Jednocześnie
20 kwietnia, niecierpliwi stronnicy Konfederacji samo­
wolnie opanowali arsenał w Liberty, zdobywając około
1000 muszkietów, 4 działa i niewielką ilość amunicji.
4 maja w ręce secesjonistów dostał się także magazyn
artyleryjski w Kansas City.
W pierwszych dniach maja w obozie szkoleniowym
gwardzistów Frosta — Camp Jackson (nazwanym tak na
cześć gubernatora) na przedmieściach St. Louis zaczęły się
pojawiać konfederackie flagi. Do portu 7 maja przypłynął
z południa parowiec „J. C. Swan” z ładunkiem broni dla
ludzi Frosta (na jego pokładzie dostarczono m.in. 4 działa
z arsenału w Baton Rouge, o które prosili wysłannicy
Jacksona). Przygotowań tych nie udało się konfederatom
utrzymać w tajemnicy. Kiedy Blair i Lyon się o nich
dowiedzieli, uznali je za dobry pretekst do działania. Lyon
uzyskał z Waszyngtonu zgodę na pobranie z arsenału
uzbrojenia i sformowanie kilku pułków ochotniczych. Nie
zwracając uwagi na Harneya, w krótkim czasie zgromadził
pod bronią ponad 7000 ludzi (głównie Niemców), wyposa­
żonych w artylerię.
10 maja Lyon wyprowadził żołnierzy (cztery pułki
ochotnicze, cztery pułki milicji, batalion wojsk regular-
nych i baterię dział) z arsenału oraz otoczył Camp
Jackson, wzywając Frosta do natychmiastowej kapitulacji
(świadkiem tych wydarzeń był płk Grant, przebywający
prywatnie w St. Louis). Gen. Frost, mając pod swoją
komendą tylko 1200 ludzi, poddał się bezwarunkowo,
choć do końca utrzymywał, że postępowanie Lyona jest
niezgodne z prawem i narusza konstytucję. Po wy­
prowadzeniu jeńców, gdy żołnierze Unii zajmowali obóz,
jakiś człowiek wdrapał się na drzewo i śmiertelnie ranił
z pistoletu stojącego w pobliżu oficera Unii13. W od­
powiedzi wojsko ostrzelało tłum cywilów zebrany wokół
Camp Jackson, zabijając i raniąc 28 osób. Triumfalny
marsz z jeńcami do arsenału sprowokował zwolenników
Konfederacji, którzy wznosili wrogie okrzyki i wygrażali
żołnierzom Lyona. Wojsko ponownie odpowiedziało
ogniem, zabijając 8 osób i raniąc wiele innych. Nazajutrz
znowu doszło do strzelaniny na ulicach, podczas której
padły kolejne ofiary (w sumie w zamieszkach w St.
Louis w dniach 10-11 maja zginęło i zostało rannych
około 75 osób). Krwawy pokaz siły dowiódł, że unioniści
są górą i mogą zabić każdego stronnika Konfederacji
w mieście. W rezultacie ludność cywilna zaczęła masowo
opuszczać St. Louis. Exodus zatrzymała dopiero inter­
wencja gen. Harneya, który wyprowadził oddziały regu­
larne z Jefferson Barracks i powstrzymał dalszy rozlew
krwi. Zakazał przy tym Lyonowi podejmowania dalszych
działań i powstrzymał planowany przez niego marsz
w głąb stanu.
W czasie gdy Lyon zajmował Camp Jackson, w Jefferson
City obradowała stanowa legislatura. Kiedy dotarły tam
wiadomości o wydarzeniach w St. Louis, zgromadzenie
13 Oficerem tym okazał się polski emigrant — kpt. Konstanty Blan-

dowski (lub Błędowski) z 3. pułku piechoty z Missouri, były uczestnik


powstania krakowskiego i węgierskiej Wiosny Ludów. Blandowski był
pierwszym oficerem Unii poległym w wojnie secesyjnej.
jednogłośnie upoważniło gubernatora Jacksona do zwołania
gwardii stanowej i przywrócenia z jej pomocą porządku
w granicach stanu. Dowództwo tych oddziałów Jackson
powierzył gen. Sterlingowi Price’owi, weteranowi wojny
meksykańskiej i byłemu dwukrotnemu gubernatorowi Mis­
souri w latach 1853-1857.
Obie strony wiedziały już, że wojny nie da się uniknąć
i czyniły do niej przygotowania. Jednak 21 maja, Price
i Harney zawarli porozumienie mające na celu utrzymanie
pokoju. Zgodnie z nim Harney obiecał wstrzymać działania
militarne wojsk federalnych w Missouri, żeby umożliwić
w ten sposób powstającej gwardii Price’a „przywrócenie
pokoju i porządku na mocy praw przysługujących rządowi
centralnemu i rządom stanowym”. Blair i Lyon odebrali to
porozumienie jako policzek. Natychmiast wysłali do Wa­
szyngtonu specjalnego posłańca z listami, które zawierały
plan kampanii przeciwko rebeliantom i żądanie usunięcia
Hameya ze stanowiska. 29 maja Lincoln odebrał Harneyowi
dowództwo departamentu, mianował Lyona generałem
brygady ochotników i dał mu wolną rękę w tłumieniu
południowej dywersji. Dzień później Harney złożył komen­
dę. 1 maja dowództwo sił federalnych w Missouri przeszło
całkowicie w ręce Lyona.
Blair i Lyon mieli teraz wszystko w garści i mogli
przystąpić do realizacji planu kampanii, który opracowali
przed zdobyciem Camp Jackson. Plan ten zakładał marsz
w głąb Missouri, zajęcie Jefferson City, Lexington, St.
Joseph, Hannibal, Macon, Springfield oraz innych ważniej­
szych miejscowości w środkowej i południowej części
stanu. Do jego realizacji Lyon zgromadził w St. Louis siły
liczące około 10 000 żołnierzy (w tym 500 żołnierzy
regularnych). Ponadto mógł liczyć na prounionistyczną
milicję z miejscowości licznie zamieszkanych przez Niem­
ców, 1000 żołnierzy regularnych i 2000 ochotników z Kan­
sas, a także siły federalne z Iowa i Illinois, skoncentrowane
przy granicach z Missouri. Jego przeciwnikiem były nielicz­
ne oraz rozproszone oddziały gwardii stanowej gen. Ster-
linga Price’a, uzbrojone w stare strzelby i broń myśliwską,
jeśli nie liczyć 1000 muszkietów i 6 dział z niewielką
Ilością amunicji, zdobytych w arsenale w Liberty, oraz
magazynach Kansas City.
Jackson i Price 11 czerwca podjęli w St. Louis ostatnią
próbę osiągnięcia pokojowego porozumienia z Lyonem
i Blairem. Nieprzejednana postawa Lyona, który nalegał na
całkowitą okupację Missouri przez wojska federalne, unie­
możliwiła osiągnięcie jakiegokolwiek kompromisu. W tej
sytuacji Jackson wydał 12 czerwca proklamację (przed­
stawiała wysiłki podjęte przez władze Missouri w celu
uniknięcia wojny) i wezwał 50 000 ludzi „do odparcia
inwazji i dla ochrony życia, swobód i własności obywateli”.
W odpowiedzi na proklamację Jacksona, 13 czerwca Lyon
załadował na parowce 1500 żołnierzy i popłynął z nimi
rzeką Missouri do Jefferson City, gdzie pod osłoną gwardii
stanowej Price’a (w znacznej części rekrutów bez broni)
gromadzili się zwolennicy Konfederacji. Jednocześnie
wysłał koleją 4000 żołnierzy do Rolla (na południowy
wschód od St. Louis), a potem do Springfield, żeby odciąć
odwrót Price’owi i Jacksonowi, których zamierzał nie­
zwłocznie zaatakować. Na wieść o zbliżaniu się wojsk
Lyona, Jackson i Price ewakuowali Jefferson City, gdzie
mieszkało wielu lojalnych wobec Unii Niemców i wycofali
się w górę Missouri do Boonville. 14 czerwca Lyon zajął
Jefferson City, a trzy dni później zdobył Boonville, roz­
bijając przy tym oddział gwardii stanowej płk. Johna S.
Marmaduke’a, usiłujący zatrzymać jego pochód. Starcie
pod Boonville było tylko niewielką potyczką (unioniści
stracili 31, konfederaci 50 ludzi), pozwoliło jednak silom
Unii ustanowić kontrolę nad biegiem rzeki Missouri i za­
pobiegło natychmiastowemu przystąpieniu Missouri do
Konfederacji.
Po zdobyciu Boonville Lyon spędził w nim kolejne dwa
tygodnie, wysyłając oddziały wojska do ważniejszych miast
w dolinie Missouri oraz wybudował wzdłuż rzeki (na
odcinku od St. Louis do Kansas City) kordon, który miał
przeciąć komunikację konfederatów działających po obu
stronach rzeki. Jednocześnie organizował w Jefferson City
nowy rząd stanowy złożony ze zwolenników Unii, którzy
uważali Blaira za swego przywódcę i lojalnie współ­
pracowali z administracją Lincolna. W tym czasie gen.
Price ruszył do Lexington, żeby przygotować obronę przed
oddziałami kawalerii federalnej mjr. Samuela D. Sturgisa
i kansaskimi ochotnikami zebranymi w forcie Leavenworth,
przy zachodniej granicy Missouri. Wkrótce potem, za­
grożony przez oddziały Lyona z Boonville oraz siły
federalne z Kansas, wymknął się z Lexington i podążył
z niewielkim pocztem wzdłuż zachodniej granicy stanu do
południowo-zachodniego rogu Missouri. Zamierzał tam
odbudować swoje siły i uzyskać pomoc gen. Benjamina
McCullocha, dowódcy sił konfederackich w Fort Smith
w Arkansas. Na odjezdnym Price polecił wszystkim roz­
proszonych oddziałom gwardii stanowej przedzierać się
w tym samym kierunku. Po drodze zbierał nowych rekrutów
i zanim dotarł na miejsce, miał pod swoją komendą około
1200 ludzi, w większości pozbawionych broni.
Tymczasem gubernator Jackson, po porażce Marmaduke’a
pod Boonville, rozpoczął odwrót na południe, zamierzając
połączyć się z Price’em. Pod Camp Cole, niedaleko Warsaw,
towarzyszący mu oddział gwardzistów 18 czerwca nocnym
atakiem rozbił pułk niemieckiej milicji, należący do sił Lyona
z Boonville. Porażka pod Camp Cole powstrzymała chwilowo
pościg unionistów za Jacksonem, umożliwiając mu bezpiecz­
ne połączenie się z tymi oddziałami gwardii stanowej, które
wycofywały się na południowy zachód w ślad za Price’em.
W końcu czerwca Jackson (pod nieobecność Price’a,
który wyszedł na spotkanie posiłkom do Arkansas) dys-
ponował 4000 ludzi, z których część nie posiadała żadnego
uzbrojenia. Siły te 5 lipca pokonały pod Carthage 1000-
-osobowy oddział Unii płk. Franza Sigla (Niemca, byłego
uczestnika Wiosny Ludów, głównego organizatora ochot­
niczych jednostek Unii w Missouri, złożonych z nie­
mieckich emigrantów), który w końcu czerwca wyruszył
ze Springfield na poszukiwanie Jacksona i lojalnych
mu oddziałów. Była to pierwsza zwycięska potyczka
konfederatów w Missouri, która podniosła na duchu
zwolenników Południa w tym stanie. Pobity Sigel wycofał
się bez przeszkód do Springfield. 9 lipca dołączył do
głównych sił Lyona, którym generał, po wzmocnieniu
posiłkami z Kansas i Iowa, nadał dumną nazwę Armii
Zachodu (Army of the West).
Na początku lata 1861 r. dowództwo konfederackie,
respektując „neutralność” Kentucky, postanowiło osta­
tecznie przejąć kontrolę nad Missouri. Na pomoc gwardii
stanowej Missouri przyszły posiłki z Arkansas dowodzone
przez gen. N. B. Pearce’a (ponadto Pearce przekazał
Price’owi 650 muszkietów dla jego rekrutów bez uzbro­
jenia) oraz Luizjany i Teksasu pod dowództwem gen.
Bena McCullocha. Pearce i McCulloch 4 lipca przekroczyli
granicę Missouri i połączyli się z Price’em niedaleko
Neosho (200 mil na południowy wschód od Jefferson
City). Siły te natychmiast ruszyły na pomoc Jacksonowi
zagrożonemu przez oddziały federalne ze Springfield,
biorąc po drodze do niewoli niewielki garnizon po­
zostawiony przez Sigla w Neosho. Dowiedziawszy się
o zwycięstwie Jacksona pod Carthage i jego marszu
na południe, McCulloch i Price cofnęli się do punktu
wyjścia, przygotowując się przez następne trzy tygodnie
do decydującego starcia z Lyonem.
Na początku sierpnia połączone siły konfederackie w po­
łudniowo-zachodniej Missouri liczyły około 11 000 ludzi
(5000 piechoty, 6000 kawalerii, 15 dział), nie licząc tych,
którzy nie posiadali uzbrojenia i szli do walki w nadziei
zdobycia broni. Price miał pod swoimi rozkazami 5200
uzbrojonych i 2000 nieuzbrojonych gwardzistów z Missouri;
Ben McCulloch stał na czele 3200 ludzi z Teksasu
i Luizjany, a Pearce dowodził 2500 żołnierzami z Arkansas.
Ponadto w Pocahontas (północno-wschodni Arkansas) gen.
William J. Hardee organizował kolejnych 5000 ochotników
z Arkansas, zaś płk M. Jeff Thompson (typ żołnierza-
-samochwały) na czele partyzanckich oddziałów gwardii
stanowej nękał unionistów w południowo-wschodniej Mis­
souri. W New Madrit nad Missisipi 28 lipca stanął silny
garnizon złożony z 6000 żołnierzy z Tennessee pod
dowództwem gen. Pillowa. Spodziewano się, że wszystkie
te siły będą ze sobą współdziałać w ramach planowanej
ofensywy na St. Louis.
Gen. Lyon natychmiast po przybyciu do Springfield
zażądał dalszych posiłków. Nowy dowódca Departamentu
Zachodniego — gen. Fremont, nie dał mu wzmocnienia,
twierdząc, że „jeśli Lyon chce walczyć, niech robi to na
własną odpowiedzialność”. W obliczu nadciągającego nie­
przyjaciela Lyon musiał się więc zdecydować, czy podjąć
walkę, czy rozpocząć odwrót. Jedyna droga odwrotu
prowadziła do najbliższej stacji kolejowej w Rolla przez
125 mil trudnego, niebezpiecznego terenu, na którym
z łatwością mogła operować kawaleria konfederatów.
Odwrót oznaczał także oddanie we władanie wroga połu­
dniowej części stanu i groził powrotem konfederatów na
linię rzeki Missouri. Krewki Lyon miał do dyspozycji
ponad 7000 ludzi, nieźle uzbrojonych i wyekwipowanych,
podjął więc ryzyko walki.
W pierwszych dniach sierpnia obie armie obserwowały
się nawzajem i manewrowały w pobliżu Springfield, nie
mogąc zdecydować się na stoczenie bitwy. Chcąc uprze­
dzić konfederatów, Lyon planował koncentryczny atak na
ich obóz nad strumieniem Wilson’s Creek, 12 mil na
południowy wschód od Springfield. 10 sierpnia o godzinie
5.00 rano zaatakował dwiema kolumnami: główną — pod
własną komendą (4200 żołnierzy, 16 dział) od północy,
oraz słabszą — dowodzoną przez Sigla (1200 ludzi,
6 dział), od południa. Po spędzeniu przez unionistów
z pola południowej kawalerii, dowodzący konfederatami
gen. McCulloch ustabilizował obronę i sam przeprowadził
kilka kontrataków. Niejednolite umundurowanie walczą­
cych wprowadziło wiele zamieszania, zwłaszcza w od­
działach Sigla. W rezultacie około godziny 11.00 kolumna
Sigla została powstrzymana i zmuszona do odwrotu ze
stratą 300 ludzi. Konfederaci mogli teraz rzucić wszystkie
siły przeciwko dwukrotnie słabszej kolumnie Lyona. Bitwa
skupiła się wokół dominującego wzgórza Bloody Hill, na
którym obie strony poniosły znaczne straty. Zginął także
sam Lyon, zabity w chwili, gdy jadąc konno, zagrzewał
żołnierzy do boju. Krótko przed południem mjr Sturgis,
który przejął dowództwo po Lyonie, przerwał walkę i pod
osłoną batalionu regularnej piechoty, rozpoczął odwrót do
Springfield. Gen. Price domagał się pościgu, ale McCul­
loch, niechętny angażowaniu się w sprawy Missouri,
uznał, że oddziały konfederackie są zbyt zdezorganizowane
i niedostatecznie wyposażone w amunicję, żeby kon­
tynuować walkę.
Bitwa nad Wilson’s Creek była największym starciem na
terenie Missouri w czasie całej wojny. Strona federalna
straciła w niej 1235 ludzi (223 zabitych, 721 rannych oraz
291 jeńców i zaginionych) oraz 6 dział, konfederaci 1095
ludzi (265 zabitych, 800 rannych i 30 zaginionych).
Największą stratą Północy była jednak śmierć Lyona,
pierwszego poległego generała Unii. „Gdyby szczęście
wojenne nie opuściło Lyona, Wilson’s Creek mogło być
najświetniejszym zwycięstwem wojny secesyjnej” — napi­
sał z dużą przesadą apologeta Lyona. Prawdą jest jednak,
że słynny generał William Tecumseh Sherman właśnie
śmiercią Lyona tłumaczył następne trzy i pół roku krwa­
wych walk partyzanckich i zniszczeń w Missouri14. Kon­
federatom zwycięstwo nad Wilson’s Creek przywróciło na
krótko inicjatywę strategiczną oraz pozwoliło opanować
znaczne połacie południowej i północnej część stanu.
Zaraz po bitwie gen. McCulloch wycofał swoje oddziały
do Arkansas, pozostawiając Price’a bez pomocy militarnej.
Price zajął opuszczone Springfield, gdzie w kolejnych
dniach prowadził wytężoną akcję rekrutacyjną. Unioniści
wciąż mocno trzymali linię rzeki Missouri, utrudniając
napływ ochotników z północnej części stanu. Wkrótce
oddziały unionistycznej milicji, wyposażone przez Fremonta
w broń z arsenału w St. Louis, rozlały się po całym
Missouri, tocząc wszędzie potyczki z gwardią stanową,
trzymały się jednak z dala od Springfield. W ciągu niecałego
miesiąca Price był gotów do marszu nad Missouri na czele
4500 uzbrojonych ludzi z 7 działami. Nad strumieniem Dry
Wood Creek 2 września stoczył zwycięską potyczkę z li­
czącą 600 ludzi grupą kansaskiej kawalerii płk. Jamesa H.
Lane’a (senatora-abolicjonisty z Kansas), która wyruszyła
na zwiad z bazy w forcie Scott15. Potem szybkim marszem
ruszył na północ, wzmacniając swoje siły nowymi od­
działami i 12 września obiegł Lexington, obsadzone przez
3500 dobrze okopanych żołnierzy federalnych pod dowódz­
twem płk. Jamesa A. Mulligana. Spieszące na pomoc
Price’owi siły gwardii stanowej (2500 ludzi) samozwań­
czego „generała” Davida R. Atchisona 17 września odparły
pod Liberty oddział ppłk. Johna Scotta (600 ludzi z kilkoma
14 Liczba walk i potyczek (1162) stoczonych na terenie Missouri stawia

ją na trzecim miejscu wśród wszystkich stanów, biorących udział w wojnie.


15 Późniejsza tzw. „Brygada Lane’a” składała się w dużej części

z ochotników (jayhawkers) wywodzących się z dawnych zbrojnych


oddziałów, prowadzących walkę z Missouryjczykami po uchwaleniu
ustawy Kansas-Nebraska. Ich głównym zajęciem były rabunkowe napady
na farmy i osady, sprzyjające konfederatom, a także „wyzwalanie” siłą
murzyńskich niewolników.
działami), stanowiący straż przednią większych sił Unii
idących na odsiecz Lexington z Kansas City. Główny atak
Price’a 20 września na pozycje Mulligana, prowadzony
pod osłoną ruchomych barykad z namoczonych bel konopi
i z wykorzystaniem min lądowych użytych po raz pierwszy,
zmusił unionistów do kapitulacji. W wyniku zwycięstwa
pod Lexington w ręce konfederatów dostało się 3500
jeńców, ponad 3000 muszkietów, 7 dział oraz tabor
z zapasami, sprzętem wojskowym i obozowym (ponadto
konfederaci odzyskali blisko 1 000 000 dolarów zarek­
wirowanych z banku w Lexington na rozkaz Fremonta).
Zwycięstwo pod Lexington tylko na krótko poprawiło
pozycję konfederatów w Missouri. Chociaż siły Price’a
w ciągu kilku tygodni urosły do około 12 000 ludzi, to
wciąż brakowało im dostatecznego uzbrojenia i amunicji.
Trudna sytuacja w Kentucky zmusiła chwilowo dowództwo
Konfederacji do rezygnacji z planów opanowania Missouri.
Pozostawiona bez wsparcia ze strony McCullocha, Hardee,
Pillowa, a także Thompsona (jego oddziały wycofały się na
pewien czas do północnego Arkansas), gwardia stanowa
Price’a pozostała jedyną zorganizowaną siłą konfederatów
na terenie Missouri.
W końcu września gen. Fremont rozpoczął realizację
planu, który miał na celu usunięcie Price’a z granic
Missouri i przeniesienie wojny do Arkansas i Luizjany.
Wyprowadził w pole z St. Louis i Jefferson City ponad
40 000 żołnierzy, próbując odciąć konfederatom drogę na
południe. Jednocześnie oddziały regularne gen. Sturgisa
zbliżone liczebnie do sił Price’a i ochotnicy Lane’a z Kansas
City zachodziły go od zachodu. W tych okolicznościach
Price rozpuścił większość nieuzbrojonych ludzi i 27 wrześ­
nia rozpoczął odwrót z Lexington. Osłoniwszy swój marsz
działaniami grup kawalerii, opóźnił i tak niemrawy pościg
unionistów, przeprawił się sprawnie przez rzekę Osage, po
czym bezpiecznie przeprowadził 8000 piechoty z działami
do Springfield. Naciskany przez Fremonta, który 7 paździer­
nika wyruszył z St. Louis, żeby objąć osobiste dowództwo
nad wojskiem, ewakuował miasto. 25 października, po
niewielkiej potyczce, do Springfield wkroczyły oddziały Unii.
Nie zważając na dysproporcję sił Price zamierzał wciągnąć
Fremonta (45 000 ludzi i 86 dział) w głąb górzystego rejonu
Ozark i wydać mu bitwę. Przesadnie ostrożny Fremont
zwlekał, wyjeżdżając z miasta przez kilka dni z rzędu
w otoczeniu swego wielkiego, zasilonego cudzoziemcami
sztabu, na rozpoznanie obozu Price’a nad Crane Creek (20
mil na południe od Springfield). Skrupulatnie wybierając
przyszłe miejsce bitwy, nie mógł się zdecydować na podjęcie
walki. W końcu 2 listopada został odwołany i zastąpiony
przez gen. Davida Huntera. Price spokojnie odszedł do
Neosho, gdzie na specjalnej sesji, zwołanej przez gubernatora
Jacksona, obradowała w prowizorycznych warunkach stano­
wa legislatura, która 31 października uchwaliła akt o secesji
Missouri. Na jego podstawie 28 listopada 1861 r. Missouri
została przyjęta jako trzynasty stan w skład Konfederacji.
Tymczasem następca Fremonta — gen. Hunter uznał, że
armia jest zdemoralizowana i niezdolna do dalszych działań.
12 listopada rozpoczął pospieszny odwrót do Sedalia i Rolla,
dzieląc armię na mniejsze oddziały i obsadzając nimi
ważniejsze miejscowości w środkowej części stanu. Price
natychmiast skorzystał z okazji, ponownie zajął Springfield
i przesunął się na północ do Osceola (miasto to z powodu
silnych prosecesyjnych sympatii stało się 20 i 22 września
obiektem rabunkowych najazdów kawalerii Lane’a). Stanąw­
szy na linii rzeki Osage, uzupełnił zapasy i zaczął
reorganizować gwardię stanową Missouri w oddziały woj­
skowe w służbie Konfederacji, które na wiosnę 1862 r.
— jak planowano — miały wziąć udział w nowej ofensywie
konfederatów na St. Louis.
Obszar na zachód od rzeki Missouri znalazł się ponownie
w centrum uwagi na początku 1862 r., gdy wojna o pano-
wanie nad Missouri znowu zaczęła przybierać na sile.
Dowództwo wojsk federalnych w południowo-zachodniej
części stanu (12 000 ludzi, 50 dział) 23 grudnia 1861 r.
objął gen. Samuel R. Curtis. W trakcie rozpoczętej 29
grudnia kampanii zimowej, Curtis zajął 13 stycznia Spring-
field i do połowy lutego wyparł siły Price’a (8000 ludzi)
z granic Missouri. Jego kawaleria 23 lutego osiągnęła
Fayetteville w północno-zachodnim Arkansas. Tego samego
dnia wiadomość o odwrocie Price’a dotarła do gen. Earla
Van Dorna, kwaterującego w Pocahontas, który od 10
stycznia dowodził konfederackim Departamentem Trans-
-Missisipi (obejmował Missouri, północny Arkansas, za-
chodnią Luizjanę i Terytorium Indiańskie). Z jego rozkazu
Głęboko w górach Boston (na południe od Fayetteville) siły
Price’a połączyły się z oddziałami z Arkansas, Teksasu
i Terytorium Indiańskiego gen. Bena McCullocha, pozo­
stającymi na leżach zimowych w Van Buren.
Spodziewając się kontrofensywy konfederatów, Curtis
cofnął się nieznacznie na północ. W końcu lutego zajął
silną pozycję obronną nad strumieniem Sugar Creek, u stóp
płaskowyżu Pea Ridge (Grochowe Wzgórze), 10 mil na
południe od linii rozgraniczenia stanów Arkansas i Missouri.
Van Dorn 3 marca objął osobiste dowództwo nad połączo­
nymi siłami konfederatów (16 000 ludzi, w tym 800 Indian
Czirokezów i Krików, oraz 38 dział) i następnego dnia
rozpoczął marsz na północ. Drogę zagrodził mu 6 marca
Curtis na czele 10 500 ludzi, odcinając południowcom
dalszy marsz do kontrolowanej przez Unię Missouri. Van
Dorn wiedział, że atak frontalny na okopane wojska
federalne wyposażone w silną artylerię (49 dział) byłby
samobójstwem. Postanowił obejść pozycje przeciwnika
boczną drogą od zachodu i zaatakować je z tyłu.
Zaplanowany na 7 marca rano atak nie powiódł się,
ponieważ zmęczeni trzydniowym marszem konfederaci nie
zdążyli pokonać licznych przeszkód na drodze i zająć na
czas wyznaczonych pozycji. To pozwoliło Curtisowi zmie­
nić front i przygotować się do odparcia wroga. Van Dorn
zaatakował unionistów dwiema kolumnami po obu stronach
wzgórza. Nacierająca na zachód od Pea Ridge, w rejonie
osady Leetown, kolumna McCullocha (8500 ludzi), w której
były dwa pułki indiańskie dowodzone przez gen. Alberta
Pike’a16, osiągnęła początkowo sukces. Zdobyła nawet
3-działową baterię federalną, potem jednak wpadła pod
celny ogień artylerii i piechoty Unii i została rozbita.
McCulloch oraz jego zastępca — gen. James McIntosh
polegli, a pozbawieni dowództwa żołnierze poszli w roz­
sypkę (Indianie uciekli do domów, a większość pozostałych
dołączyła w nocy do oddziałów Price’a). Lepiej powiodło
się lewoskrzydłowej kolumnie Price’a (6500 ludzi), ataku­
jącej po drugiej stronie wzgórza, w rejonie Elkhorn Tavern.
Do wieczora Price zepchnął oddziały Unii i opanował ich
główne pozycje obronne wzdłuż drogi z Fayetteville do
Springfield. W nocy Curtis skoncentrował wszystkie siły
i całą artylerię naprzeciw Price’a. Nazajutrz, 8 marca rano,
ostrzelał konfederatów zmasowanym ogniem artylerii oraz
kontratakował grupami piechoty i jazdy, powstrzymując
natarcie Van Dorna. Około południa wyczerpani oraz
pozbawieni zapasów amunicji południowcy rozpoczęli
odwrót (zdaniem Van Dorna stracili 600 zabitych i rannych
oraz 200 jeńców). Oddziały Unii (1384 zabitych, rannych
i zaginionych) zawdzięczały sukces dobrej koordynacji
ostrzału artyleryjskiego (8 marca prowadził go gen. Franz
Sigel), a także doskonałemu zwiadowi Billa Hickoka 17.
16 Pea Ridge było jedyną większą bitwą wojny secesyjnej, w której

Indianie uczestniczyli w regularnej walce. Wzięły w niej udział elementy


1. Pułku Czirokeskich Strzelców Konnych (dowódca płk John Drew), 2.
Pułku Czirokeskich Strzelców Konnych (dowódca płk Stand Watie), 1.
Pułku Czoktawów i Czikasawów (dowódca mjr O. G. Welch) i I. Pułku
Krików (dowódca płk David N. Mdntosh).
17 William Butler Hickok (1837-1876), znany jako „Dziki Bill”
— zwiadowca wojskowy, hazardzista, szeryf, myśliwy, rewolwerowiec.
Dla Sigla zwycięstwo pod Pea Ridge stanowiło słodki
rewanż za porażkę nad Wilson’s Creek. Dla Konfederacji
przegrana oznaczała ostateczną utratę Missouri, w której
przez następne trzy i pół roku trwała krwawa wojna
partyzancka. Po bitwie pod Pea Ridge większość sił Północy
i Południa wycofano z tego odcinka frontu i skierowano na
wschód od Missisipi, gdzie brały udział w innych kam­
paniach. Konfederaci wrócili do tego regionu na krótko
późnym latem 1862 r., przyprawiając o ból głowy dowód­
ców Unii w Springfield i forcie Scott (Kansas). Pułkownik
Douglas H. Cooper 30 września pobił pod Newtonia dwie
brygady (1500 ludzi, dowódca gen. bryg. Friedrich Salo­
mon) z Armii Kansas gen. Jamesa G. Blunta. Konfederaci
wygrali bitwę, ale nie mieli dość sił, aby utrzymać się na
terenie kontrolowanym przez dużo liczniejsze oddziały
Unii. Większość z nich wycofała się do północno-zachod-
niego Arkansas, skąd organizowali co pewien czas groźne
rajdy do Missouri.

WOJNA NA DALEKIM ZACHODZIE

Pomimo oddalenia od głównych teatrów wojny Daleki


Zachód nie zdołał całkowicie uniknąć wojennych spustoszeń
i rozlewu krwi.
W 1860 r. Stany Zjednoczone były podzielone na siedem
departamentów (okręgów) wojskowychl8, z których sześć
obejmowało terytoria położone na zachód od Missisipi.
Z militarnego i politycznego punktu widzenia największe

legendarna postać Dzikiego Zachodu. Po wybuchu wojny zaciągnął się do


wojsk Unii jako strzelec wyborowy. Był też świetnym zwiadowcą
i szpiegiem. Po wojnie zyskał sławę jako łowca bizonów, stróż prawa,
a w końcu budzący grozę rewolwerowiec. Za życia spowity legendą,
zginął od strzału w plecy.
18 Były to departamenty: Wschodni, Zachodni, Teksasu, Nowego

Meksyku, Utah, Oregonu i Kalifornii.


znaczenie miał Departament Teksasu (Military Department
of Texas), z kwaterą w San Antonio. Na terenie depar­
tamentu znajdowało się dwadzieścia placówek wojskowych,
w których stacjonowało około 2900 żołnierzy (ponad 20%
oddziałów regularnej armii). Już w grudniu 1860 r. dowódca
departamentu, stary gen. David E. Twiggs (1790-1862),
meldował o narastających nastrojach prosecesyjnych
i ostrzegał Waszyngton o możliwości wystąpienia Teksasu
z Unii. Na początku stycznia pisał w liście do gen. Scotta:
„Teksas z pewnością wyjdzie z Unii w drugiej połowie
tego miesiąca. Z pełnym szacunkiem proszę o dyspozycje,
jak ma się zachować wojsko pozostające pod moimi
rozkazami (...). Przygotowania należy podjąć natychmiast
(...)”. Jedyną odpowiedzią było polecenie ochrony własności
federalnej bez uciekania się do użycia siły. Nie wierząc
w możliwość utrzymania Teksasu bez rozlewu krwi,
Twiggs, zwolennik suwerennych praw stanów, 13 stycznia
podał się do dymisji. Zgodził się jednak pozostać na
stanowisku do czasu przybycia swojego następcy. Około
20 stycznia donosił, że „bez walki nie utrzyma stanu
posiadania i jeśli gubernator stanu tego zażąda, będzie
musiał skapitulować”.
Przewidywania Twiggsa spełniły się niecały miesiąc
później. W dniu 3 lutego Konwencja secesyjna Teksasu
powołała Komitet Bezpieczeństwa Publicznego, który
rozpoczął negocjacje z Twiggsem w sprawie przejęcia
federalnych obiektów wojskowych na terenie stanu. 15 lu­
tego dymisja Twiggsa została formalnie przyjęta. Jego
następcą mianowano lojalnego unionistę płk. Carlosa A.
Waite (dowódcę 1. pułku piechoty). Na wieść o tym 16 lu­
tego 500 do 1000 uzbrojonych ochotników teksaskich pod
dowództwem płk. Bena McCullocha, weterana Strażników
Teksasu (Texas Rangers) otoczyło 160-osobowy garnizon
Twiggsa w San Antonio. Pochodzący z Georgii Twiggs,
który — podobnie jak wielu innych oficerów armii
- sympatyzował ze sprawą Południa, skapitulował,
przekazując koszary i federalny arsenał w ręce Te-
ksańczyków. 18 lutego poddał secesjonistom wszystkie
siły federalne w Teksasie. Za ten czyn Twiggsa okrzy­
knięto na Północy zdrajcą. Na polecenie prezydenta
Buchanana 1 marca został zwolniony ze służby w armii,
a władze w Waszyngtonie zapowiedziały postawienie
go przed sądem wojskowym 19.
W okresie od 21 lutego do 25 kwietnia wszystkie forty
federalne w Teksasie zostały ewakuowane. Większość
załóg opuściła stan z bronią osobistą, ale pozostałe mienie
rządowe wartości 1,3 miliona dolarów zostało skonfis­
kowane przez władze Teksasu. W ręce konfederatów dostało
się m.in.: 20 fortów, 44 działa, 1900 muszkietów, 400
pistoletów, 2 magazyny amunicji, 500 wozów i 950 koni.
W lutym i marcu władze Teksasu rozpoczęły rekrutację
wojsk ochotniczych. Obok pułku konnych ochotników
Bena McCullocha zorganizowano pułki kawalerii Henry’ego
McCullocha (młodszego brata Bena) i innego, słynnego
Strażnika Teksasu, Johna S. Forda (ten drugi skierowano
do służby patrolowej na pograniczu meksykańskim). Po
wybuchu wojny siły teksaskie znacznie rozbudowano (do
końca 1861 r. oddziały z Teksasu w służbie Konfederacji
liczyły 25 000 ludzi, z czego trzy czwarte stanowiły
jednostki kawalerii). Dowództwo wojsk konfederackich
w Teksasie 21 kwietnia objął energiczny płk Earl Van
Dorn, były oficer 2. pułku kawalerii, wsławiony zwycięs­
kimi walkami z Indianami. W końcu kwietnia z jego
rozkazu internowano wszystkich wiernych Unii oficerów,
przebywających nadal w San Antonio, a następnie wzięto
do niewoli kilka drobniejszych oddziałków z 3. i 8. pułków
19 Twiggs 22 maja 1861 r. został mianowany generałem majorem armii

Konfederacji i przez krótki czas dowodził Departamentem Luizjany


w Nowym Orleanie. Schorowany i niezdolny do służby zmarł 15 lipca
1862 r.
piechoty, które nie zdążyły na czas opuścić terytorium
Teksasu.
Po wycofaniu sił federalnych z Teksasu, dowódca Unii
na Terytorium Indiańskim (dzisiejsza Oklahoma) — ppłk
William H. Emory z 2. pułku kawalerii, zarządził ewakuację
podległych oddziałów z fortów położonych na północ od
rzeki Red. Fort Washita opuszczono 16 kwietnia, a 5 maja
ewakuowano forty Arbuckle i Cobb. Ich załogi wraz
z częścią wojsk wycofanych z Teksasu odeszły do fortu
Leavenworth w Kansas. Duże zasługi jako przewodnik
wycofujących się oddziałów federalnych oddał znany
indiański zwiadowca z plemienia Delawarów — Czarny
Bóbr. Wkrótce potem opuszczone forty federalne na Tery­
torium Indiańskim zostały zajęte przez kawalerię teksaską
płk. Williama C. Younga i ppłk. Jamesa W. Throckmortona.
Spośród wielu plemion zamieszkujących Terytorium
Indiańskie tylko przesiedleni ze Wschodu Czirokezi, Kri-
kowie, Czoktawowie, Czikasawowie i Seminole (tzw. Pięć
Cywilizowanych Plemion), wzięli aktywny udział w wojnie.
Zanim doszło do secesji niewielu Indian interesował
problem niewolnictwa (chociaż niektórzy z nich byli
właścicielami niewolników), ale terytorium, które zajmo­
wali, miało duże znaczenie dla władz Konfederacji. Przed
wojną prawie wszyscy rządowi agenci na Terytorium
Indiańskim byli zwolennikami secesji i ludzie ci użyli
wszystkich swoich wpływów, żeby pozyskać dla sprawy
Południa także pięć cywilizowanych plemion. Czoktawowie,
a także Czikasawowie, mieszkający na południe od rzeki
Arkansas oraz graniczący z Teksasem na południu, a z Ar­
kansas na wschodzie, nie mieli wyjścia i musieli przystać
na przymierze z Konfederacją (traktat z 12 lipca 1861 r.).
Wśród Krików nastąpił podział, przy czym trzy czwarte
plemienia z Opothleyaholą (1798-1862), naczelnym wo­
dzem tzw. Górnych Krików, zdecydowane było zachować
lojalność wobec Unii. Inaczej rzecz się miała z Czirokezami,
najpotężniejszym i najbardziej rozwiniętym ze wszystkich
pięciu plemion. Ich naczelny wódz — John Ross
(1790-1866), 17 maja ogłosił neutralność plemienia.
W czerwcu 1861 r. Albert Pike, komisarz Konfederacji
do Spraw Indian, a także gen. Ben McCulloch, ówczesny
dowódca Departamentu Indiańskiego, daremnie próbowali
nakłonić Rossa do współpracy z Konfederacją. Większość
Czirokezów stanęła w opozycji do Południa. Dopiero
po bitwie nad Wilson’s Creek, kiedy wydawało się,
że Konfederacja osiągnęła przewagę w wojnie na Za­
chodzie, Pike’owi udało się podpisać z Czirokezami
traktat sojuszniczy (7 października 1861 r.), którego
Ross wyparł się dwa lata później.
Traktaty podpisane z Indianami przewidywały zorgani­
zowanie zbrojnych oddziałów samoobrony do służby na
Terytorium Indiańskim. Jesienią i zimą 1861 r. gen. Pike
i płk Douglas H. Cooper, zorganizowali z pięciu cywilizo­
wanych plemion cztery pułki i jeden batalion indiański,
których liczebność nie przekroczyła 3500 ludzi. Pod koniec
1861 r. Cooper, jako nowy dowódca Departamentu Indiań­
skiego, próbował bez powodzenia nawiązać porozumienie
z nieprzejednaną częścią Krików i grupą sprzymierzonych
z nimi Seminoli. Przekonawszy się, że Opothleyahola
i jego zwolennicy tkwią niewzruszenie po stronie Unii,
Cooper postanowił złamać opór Krików siłą lub wypędzić
ich z kraju. W listopadzie 1861 r. najazd południowców
zmusił Opothleyaholę i jego zwolenników (10 000 ludzi,
w tym 1500 wojowników i 700 uzbrojonych Murzynów)
do porzucenia siedzib oraz ucieczki na północ. Kawaleria
Coopera z Teksasu i posiłkujący ją indiańscy stronnicy
Konfederacji ruszyli w pogoń za uciekinierami. W trzech
kolejnych bitwach, pod Round Mountain (19 listopada),
Chusto-Talasah (9 grudnia) i Chustenahlah (26 grudnia),
konfederaci pobili lojalnych Krików i Seminoli, wypierając
ich resztki (4500 ludzi) do Kansas.
Latem 1862 r. dowództwo federalne wysłało z Kansas
na Terytorium Indiańskie wyprawę pod dowództwem płk.
Williama Weera (Indian Expeditionary Force) w sile 6000
ludzi. Unioniści zadali konfederatom Pike’a i Coopera
serię porażek i 19 lipca zajęli fort Gibson, najważniejszy
posterunek wojskowy na Terytorium Indiańskim. Siły
konfederackie zostały wyparte na południe od rzeki Arkan­
sas i część indiańskich uciekinierów mogła powrócić do
swoich domów (Opothleyahola zmarł w niedostatku w Kan­
sas w 1862 r.). Z lojalnych Krików, Czirokezów i Seminoli
utworzono później czteropułkową indiańską brygadę (Indian
Home Guard), która pod dowództwem płk. Williama A.
Phillipsa broniła kontrolowanej przez Unię części Teryto­
rium Indiańskiego oraz uczestniczyła w wielu mniejszych
starciach po obu stronach Missisipi.
W Nowym Meksyku dowódca Unii — płk Edward R.
Canby, skoncentrował podległe oddziały w fortach nad Rio
Grande, czyniąc przygotowania do operacji przeciwko
konfederatom z Teksasu. W rezultacie znaczna część
Terytorium została ogołocona z wojsk federalnych, naraża­
jąc mieszkańców, szczególnie Arizony (nazwą tą określano
wtedy tereny obejmujące południową część dzisiejszych
stanów Arizona i Nowy Meksyk), na niszczycielskie ataki
Apaczów i meksykańskich bandytów. W marcu 1861 r.
rząd zerwał kontrakt z firmą obsługującą linię dyliżansów
Butterfield Overland Stagecoach, przewożącą pocztę z San
Antonio, przez El Paso, Mesilla i Tucson do Kalifornii,
praktycznie odcinając Arizonę od świata. Wywołało to
oburzenie mieszkańców i wzrost nastrojów sympatii do
Konfederacji.
W czerwcu i lipcu 1861 r. ppłk John R. Baylor na czele
kilku kompanii z pułku konnych ochotników Forda zajął
opuszczone przez siły federalne forty w zachodnim Teksasie
(Camp Hudson oraz forty Clark, Lancaster, Stockton,
Davis, Quitman i Bliss). Pozwoliło mu to nawiązać kontakt
ze zwolennikami Konfederacji w Arizonie, którzy na konwen­
cjach w Mesilla (16 marca) i Tucson (28 marca) opowiedzieli
się za wystąpieniem z Unii. Baylor na czele 250 kawalerzys-
tów 23 lipca wyruszył z fortu Bliss w El Paso i zajął Mesilla,
największe miasto w południowym Nowym Meksyku.
W dniach 25-27 lipca odparł atak garnizonu pobliskiego fortu
Fillmore, jedynej znaczącej siły Unii w południowej części
kraju i wziął go do niewoli wraz z dowódcą mjr. Isaacem
Lynde. 1 sierpnia proklamował w Mesilla powstanie Skonfe-
derowanego Terytorium Arizony i ogłosiwszy się jego
tymczasowym gubernatorem, przystąpił do formowania
nowych oddziałów wojska20. Kolejna konwencja mieszkań­
ców Arizony, zwołana 28 sierpnia w Tucson, zatwierdziła
decyzje Baylora i wybrała swych delegatów do Kongresu
w Richmond. Kongres Konfederacji 13 stycznia 1862 r.
wydał Akt o Organizacji Terytorium Arizony, który prezydent
Davis podpisał ostatecznie 14 lutego. Od tego momentu
legalność istnienia Skonfederowanego Terytorium Arizony
stała się faktem.
W nadziei rozszerzenia wpływów Konfederacji po Pacy­
fik, przywódcy Południa zamierzali się połączyć z jej
zwolennikami nie tylko w Arizonie, ale także w południowej
Kalifornii. Południe, sięgające od jednego oceanu do
drugiego, było szansą na uznanie Konfederacji w Europie.
Przywódcy Południa wiedzieli też, że kopalnie złota w Ko­
lorado i na innych terenach Dalekiego Zachodu pomogą
sfinansować prowadzenie wojny, a przez wolne od blokady
kalifornijskie porty Konfederacja może otrzymywać większą
pomoc z zagranicy.
Do pomysłu opanowania Dalekiego Zachodu przekonał
prezydenta Davisa były oficer armii USA — Henry H.
20 Nowe Terytorium miało obejmować wszystkie ziemie
Nowego Meksyku i Arizony na południe od 34 równoleżnika. Pod
względem administracyjnym i sądowniczym podzielono je na dwa
dystrykty: jeden z siedzibą w Mesilla, drugi z siedzibą w Tucson.
Sibley. Awansowany do stopnia generała Sibley dostał
rozkaz zorganizowania brygady kawalerii i wyparcia sił
federalnych z Nowego Meksyku. W sierpniu Sibley założył
kwaterę w San Antonio i rozpoczął rekrutację ochotników
do nowej „Armii Nowego Meksyku”. Na początku listopada
konna brygada Sibleya, złożona z trzech pułków kawalerii,
rozpoczęła długi, prawie 700-milowy marsz do El Paso.
Oddziały Sibleya 14 grudnia wkroczyły do El Paso, a 11
stycznia dotarły do Mesilla. Po połączeniu z oddziałem
Baylora, Sibley rozpoczął przygotowania do inwazji na
północną część Nowego Meksyku, która wciąż pozostawała
pod kontrolą Unii. W lutym 1862 r. poprowadził z fortu
Bliss wyprawę 3700 żołnierzy w górę Rio Grande z zamia­
rem zdobycia placówki federalnej w forcie Union, z którego
konfederaci zamierzali uczynić bazę do ataku na południową
Kalifornię, Utah i regiony wydobycia złota w Kolorado.
Kolumna Sibleya 21 lutego napotkała i pokonała znaczne
siły unionistów dowodzone przez płk. Canby’ego w bitwie
pod Valverde, a następnie zajęła Albuquerque i Santa Fe.
Dalszy marsz Teksańczyków zatrzymały oddziały ochot­
ników z Kolorado, które 10 marca przybyły do fortu
Union, pokonując w ciągu 13 dni w ciężkich, zimowych
warunkach odległość 400 mil. Część sił unionistów pod
komendą mjr. Johna M. Chivingtona 26 marca zaskoczyła
przednią straż konfederatów w Kanionie Apaczów, na
drodze do Santa Fe. Dwa dni później doszło do decydują­
cego starcia na Przełęczy Glorietta (Glorietta Pass), na
wschód od Santa Fe. Stoczono tam 28 marca bitwę, która
zadecydowała o losach terytoriów zachodnich (z tego
powodu nazywana jest niekiedy „Gettysburgiem Zachodu”).
W bitwie na Przełęczy Glorietta znowu wyróżnił się mjr
Chivington21. Dowodzony bezpośrednio przez niego od-
21 Chivington wsławił się przede wszystkim tym, że 26 listopada
1864 r. dowodzeni przez niego ochotnicy z Kolorado dokonali masakry
pokojowego obozu indiańskiego plemienia Czejenów nad Sand Creek.
dział, liczący 430 ludzi, obszedł górską ścieżką pozycje
Teksańczyków na przełęczy i zaatakował ich słabo strze­
żony tabor, niszcząc zapasy i zabijając stado jucznych
mułów. Główne siły konfederatów utrzymały pole bitwy,
a unioniści cofnęli się do fortu Union, ale brak zapasów
zmusił Sibleya do porzucenia planów inwazji. W trakcie
odwrotu, 15 kwietnia, zaatakował go pod Peralta (20
mil na południe od Albuquerque) płk Canby i po serii
ataków zmusił do rejterady na południe. W drodze
powrotnej do Teksasu wielu uczestników inwazji padło
ofiarą żywiołów, co sprawiło, że z ponad 3500 ludzi
wróciło tylko 2000 ludzi. Na początku maja resztki
wyprawy Sibleya znalazły się z powrotem w forcie
Bliss. Niezadowoleni żołnierze obwinili za klęskę swego
dowódcę i twierdzili, że przy lepszym dowodzeniu wy­
prawa mogła się zakończyć powodzeniem.
Konfederaci nigdy nie dotarli do Kalifornii i złotonośnych
pól Kolorado. Jedynie niewielki oddział kawalerii kpt.
Sheroda Huntera, w sile kompanii z pułku Strażników
Arizony (Arizona Rangers), przedostał się do zachodniej
Arizony. Oddział Huntera 27 lutego dotarł do Tucson,
gdzie 1 marca uroczyście podniesiono flagę Konfederacji.
W ciągu następnych kilku tygodni Hunter i jego ludzie
przeprowadzili błyskotliwą kampanię partyzancką przeciw­
ko siłom Unii z Kalifornii, w wyniku której dotarli na
odległość 80 mil od fortu Yuma nad rzeką Colorado.
W trakcie działań zdobyli lub zniszczyli federalne zapasy
żywności i furażu, opóźniając o miesiąc natarcie liczących
2350 ludzi oddziałów Unii z fortu Yuma (tzw. kolumny
kalifornijskiej) dowodzonych przez płk. Jamesa H. Car-
letona. Dwukrotnie starli się z oddziałami kalifornijskiej
kawalerii, pod Stanwix Station (30 marca) i Picacho Peak
(15 kwietnia). Żadna potyczka wojny secesyjnej nie roze­
grała się dalej na zachód. Ostatecznie, po klęsce wyprawy
Sibleya, osamotniony oddział Huntera opuścił Tucson
14 maja, powracając po dwóch tygodniach do Mesilla.
Czołowe elementy kolumny kalifornijskiej, po przebyciu
1000 mil, 4 lipca dotarły do brzegów Rio Grande powyżej
Mesilla. Trzy dni później ostatnie oddziały konfederatów,
wśród których była także kompania Sheroda Huntera,
wycofały się bezpiecznie do San Antonio. Krótkotrwały
żywot Skonfederowanego Terytorium Arizony dobiegł końca.
Kongres Stanów Zjednoczonych 24 lutego 1863 r. ustanowił
własne Terytorium Arizony. Linia jego podziału, zamiast
przyjętej przez konfederatów linii wschód-zachód wzdłuż
34 równoleżnika, wyznaczała linia północ-południe, ciągnąca
się od punktu, w którym południowo-zachodni róg Kolorado
stykał się z północno-zachodnim rogiem Nowego Meksyku.
W takim kształcie Arizona przetrwała do 14 lutego 1912 r.,
kiedy to ostatecznie uzyskała status stanu.
GRANT OBEJMUJE DOWÓDZTWO

Jeden z moich przesądów polegał na tym, że jeśli


gdzieś ruszyłem lub zaczynałem coś robić, nie
oglądałem sią za siebie ani nie zatrzymywałem
przed osiągnięciem celu. Znajdź nieprzyjaciela,
dopadnij go jak najszybciej, uderz z całą mocą
a później idź dalej.
(Ulysses S. Grant, październik 18X4 r.)

ULYSSES SIMPSON GRANT

Ślimacze tempo działań gen. George’a McClellana


na Wschodzie było zupełnym przeciwieństwem dokonań
nieznanego przedtem generała z Illinois, Ulyssesa S.
Granta, któremu Unia zawdzięczała swoje pierwsze suk­
cesy wojskowe.
Hiram Ulysses Grant urodził się 27 kwietnia 1822 r.
w Point Pleasant, w hrabstwie Clermont w Ohio. Jego ojciec
Jesse Root Grant był właścicielem garbami. Znany był
powszechnie z zamiłowania do czytania gazet i książek,
a także zaangażowania w sprawy polityczne, którym pozostał
wierny do końca życia. Matka Hannah Simpson pochodziła
ze starej, lecz niczym niewyróżniającej się rodziny z Pensyl­
wanii. Dwa lata po ślubie, jesienią 1823 r., rodzice Granta
przenieśli się do Georgetown w Ohio. Miejsce to pozostało
domem młodego Hirama Ulyssesa przez następne 16 lat. Jego
ojciec, oprócz garbami i sklepu, posiadał spory kawał ziemi.
„Nie ciągnęło mnie do handlu, ale lubiłem rolnictwo, zwłasz­
cza pracę wymagającą użycia koni” — wspominał po latach.
To zamiłowanie do koni pozostało mu na zawsze.
W maju 1839 r. 17-letni Grant za namową ojca, lecz bez
entuzjazmu, wstąpił do szkoły wojskowej w West Point.
Podczas rejestracji popełniono błąd i zapisano go pod
imieniem Ulysses Simpson, którego używał przez resztę
życia. Kariera wojskowa nie pociągała go zupełnie. „Nie
miałem zamiaru pozostawać w wojsku nawet w przypadku
otrzymania promocji, na co wcale nie liczyłem” — pisał
o pobycie w West Point. W pierwszym roku pobytu
w szkole Grant był świadkiem wizyty naczelnego dowódcy
armii Stanów Zjednoczonych — gen. Scotta. Widok gene­
rała, który wśród żołnierzy wzbudzał szacunek swoją
władczą postawą i reprezentacyjnym wyglądem, zrobił na
nim ogromne wrażenie. „Jego dominująca figura, ogromna
postura i błyszczący mundur sprawiły, że uważałem go za
najdoskonalszy i godny zazdrości wzór mężczyzny — wspo­
minał później. Nigdy nie mógłbym przypominać go z wy­
glądu, ale przez jedną chwilę marzyłem, żeby któregoś
dnia zająć jego miejsce podczas parady, chociaż nie
myślałem wtedy o pozostaniu w wojsku”1.
W czerwcu 1843 r. Grant, wbrew własnym przewidy­
waniom, skończył West Point, zajmując 21 lokatę w klasie
liczącej 39 kadetów. We wrześniu 1843 r. w stopniu
nieetatowego podporucznika rozpoczął służbę w 4. pułku
piechoty stacjonującym w największym wówczas gar­
nizonie w kraju Jefferson Barracks, koło St. Louis. Podczas
wojny z Meksykiem, w 1846 r. brał udział w kampanii
gen. Zachary’ego Taylora, uczestnicząc w bitwach pod

1 Personal Memoirs of U.S. Grant, rozdział II.


Palo Alto (8 maja) i Resaca de Palma (9 maja) oraz
wrześniowych walkach o miasto Monterrey. W kampanii
gen. Scotta w 1847 r. pełnił funkcję kwatermistrza pułku.
Wyróżnił się podczas walk o miasto Meksyk, za co
otrzymał awans na porucznika.
Po powrocie z Meksyku Grant ożenił się 22 sierpnia
1848 r. w St. Louis z Julią Dent, siostrą swego szkolnego
kolegi. Następnie krótko służył w Sackett’s Harbour (New
York) i Detroit (Michigan). Na wiosnę 1852 r. pułk Granta
odesłano na zachodnie wybrzeże i w lipcu przetransportowa­
no w całości przez Przesmyk Panamski do Kalifornii.
Pozostawiwszy na Wschodzie rodzinę, która powiększyła się
do tego czasu o dwóch synów: Fredericka Denta (ur. 1850)
i Ulyssesa młodszego (ur. 1852), Grant krótko służył w forcie
Vancouver nad rzeką Kolumbią (Terytorium Oregon), a od
września 1853 r. w stopniu kapitana dowodził kompanią
w odosobnionej placówce w Humboldt Bay (Kalifornia).
Monotonna służba i osamotnienie spowodowały, że popadł
w alkoholizm. Chcąc uniknąć sądu wojskowego za pijaństwo,
11 kwietnia 1854 r. podał się do dymisji i odszedł ze służby
z dniem 31 lipca. Późnym latem wrócił do domu i zamieszkał
wraz z rodziną na farmie koło St. Louis. W wieku 32 lat
rozpoczął nowy etap życia, próbując bez powodzenia pracy
na roli i handlu ziemią. Po kilku latach klepania biedy
i rozczarowań, w maju 1860 r. przeniósł się do Galeny
w Illinois, gdzie znalazł posadę w sklepie z wyrobami
skórzanymi należącym do jego ojca, a prowadzonym przez
młodszych braci Simpsona i Orvila.
Kilka dni po wybuchu wojny Grant wziął udział w zorgani­
zowaniu kompanii ochotników z Galeny. 25 kwietnia 1861 r.
udał się do stolicy Illinois Springfield, gdzie polecono go
— jako byłego wojskowego — gubernatorowi stanu Richar­
dowi Yatesowi, który nie mógł sobie poradzić z napływający­
mi tłumnie ochotnikami do wojska. Na prośbę Yatesa, Grant
podjął się zorganizowania i wyszkolenia nowych oddziałów.
Szybko dał się poznać jako doskonały administrator oraz
oficer rekrutacyjny, zaprowadzając ład i porządek wśród
niezdyscyplinowanych, a także skłonnych do buntu rekrutów.
W St. Louis 10 maja był świadkiem oblężenia przez
oddziały Lyona i Blaira obozu gen. Frosta w Camp Jackson.
22 maja zakończył szkolenie rekrutów i wrócił do Galeny.
Dwa dni później napisał do szefa administracji wojskowej
w Waszyngtonie — płk. Lorenzo Thomasa, prosząc o stopień
pułkownika i komendę nad pułkiem, do czego upoważniało
go posiadane doświadczenie wojskowe oraz praktyka sto­
sowana przy tworzeniu oddziałów ochotniczych. Prośba ta
nie doczekała się nigdy odpowiedzi. W połowie następnego
miesiąca Grant wrócił do Springfield. Yates, na prośbę
lokalnego polityka Elihu B. Washbourne’a, 17 czerwca
mianował go pułkownikiem 21. pułku piechoty z Illinois.
W lipcu 1861 r. Grant ze swym pułkiem ochraniał most
kolejowy na linii z Hannibal do St. Joseph w Missouri oraz
uczestniczył w działaniach przeciwko konfederackim par­
tyzantom w północno-wschodniej części stanu, ucząc się
trudnej sztuki dowodzenia i manewrowania.
Pierwszą samodzielną akcję Grant przeprowadził prze­
ciwko oddziałowi płk. Thomasa Harrisa koło miejscowości
Florida. Jak sam przyznał, perspektywa pierwszej bitwy
„napawała go strachem, a serce podchodziło mu do gardła”.
Okazało się jednak, że konfederaci uciekli bez walki. „Od
tamtego wydarzenia, aż do końca wojny nie doznałem
trwogi w obliczu nieprzyjaciela, chociaż zawsze czułem
mniejszy lub większy niepokój — wspominał. — Nigdy
nie zapomniałem, że ma on powody bać się moich wojsk
równie mocno, co ja jego. To była cenna lekcja” 2.
31 lipca Lincoln, na podstawie rekomendacji kongres-
menów z Illinois, awansował Granta na generała brygady
ochotników z datą wsteczną od 17 maja, co dało mu cenne

2 Ibidem, rozdział XVIII.


starszeństwo wobec innych, równych stopniem dowódców
Unii. 8 sierpnia powierzono mu komendę odcinka w Ironton,
z zadaniem przeprowadzenia operacji przeciwko stojącym
na południe od miasta siłom konfederackim gen. Hardee.
Kiedy 18 sierpnia operację wstrzymano, dowodził krótko
garnizonem w Jefferson City (21-28 sierpnia), biorąc
udział w przygotowaniach do odparcia ofensywy Sterlinga
Price’a w dolinie Missouri. Pierwszy dowódca Granta. gen.
Fremont, szybko się na nim poznał, powierzając mu 28
sierpnia komendę ważnego odcinka, obejmującego połu­
dniową część stanów Missouri i Illinois (Dystrykt Połu-
dniowo-Wschodniej Missouri).
Obejmując pierwsze poważne dowództwo Grant miał 39
lat i niemałe doświadczenie wojskowe, ale jego sposób
bycia niewiele przypominał zawodowego żołnierza. Nosił
się skromnie, niekiedy nawet niechlujnie, zawsze miał jednak
dobrego i zadbanego konia. Z powodu skromności i niechęci
do rzucania się w oczy, żołnierze z Illinois nazywali go
„cichym człowiekiem”. Znał się jednak na wojennym
rzemiośle i dowodzeniu w warunkach nowoczesnej wojny.
Jeden z podwładnych oficerów pisał o nim, że „jako dowódca
jest całkiem wolny od pychy i okazywania wyższości, ale
kiedy przychodzi do działania, nie ma najmniejszych wąt­
pliwości, do kogo należy komenda”. Jego rozkazy, w polu
i na kwaterze, zawsze cechowała precyzja i zdecydowanie.
Nikt, kto je otrzymywał, nie miał kłopotu z ich zrozumieniem
i nigdy nie musiał czytać ich dwa razy.

BITWA POD BELMONT

Swoją pierwszą kwaterę Grant założył 30 sierpnia w Cape


Giradeau, skąd miał kierować działaniami przeciwko missou-
ryjskim partyzantom płk. M. Jeffa Thompsona. Kiedy
z powodu sporów kompetencyjnych wśród dowódców Unii
akcję odwołano, 4 września przeniósł się do Cairo, na
południowym cyplu Illinois. W tym strategicznie położonym
miejscu zbiegały się drogi wodne z Nowego Orleanu,
Vicksburga, Louisville, Pittsburga, Nashville i Chattanoogi.
Chcąc je zablokować, konfederaci wybudowali w końcu
roku forty na rzece Tennessee i Cumberland, a na wschód
od nich skoncentrowali główne siły armii gen. Alberta S.
Johnstona.
3 września oddziały Południa ( 11 000 żołnierzy) wtargnęły
do Kentucky, zajmując miejscowość Hickman i wschodni
brzeg Missisipi. Następnego dnia stanęły warownym obozem
(iCamp Polk) w Columbus, 20 mil na południe od Cairo,
biorąc pod kontrolę swych dział żeglugę na rzece. Dzień po
objęciu komendy w Cairo, 5 września, Grant dowiedział się,
że konfederaci planują marsz z Columbus do Paducah,
znanego z prosecesyjnych nastrojów miasta w dolnym biegu
Ohio, niedaleko ujścia rzeki Tennessee. Doceniając strategicz­
ne położenie Paducah, Grant załadował na parowce dwa
pułki piechoty wraz z baterią artylerii i 6 września rano
wylądował w odległym o 45 mil mieście. Sprawnie prze­
prowadzona akcja zaskoczyła nie tylko mieszkańców, ale
i 4000 konfederatów, znajdujących się zaledwie 15 mil od
celu. Nie znając liczebności wojsk Granta, południowcy
przerwali marsz i zwrócili do Columbus.
Przez następne dwa miesiące Grant stale wzmacniał
swoje siły. Na początku listopada miał już pod swoimi
rozkazami ponad 20 000 żołnierzy. W pierwszych dniach
listopada, podczas jesiennej ofensywy gen. Fremonta prze­
ciwko Price’owi w Missouri, niektóre jego oddziały uczest­
niczyły w pościgu za partyzantami Jeffa Thompsona nad
rzeką St. Francis. Inne demonstrowały po obu stronach
Missisipi, próbując zapobiec wysłaniu na pomoc Price’owi
konfederackich posiłków z Columbus i New Madrit.
5 listopada Grant dostał wiadomość, że gen. Polk (który
w tym czasie przeniósł swoją kwaterę z Memphis do
Columbus) zamierza wysłać Price’owi posiłki na drugą
stronę Missisipi. Następnego dnia posłał lądem z Paducah
w kierunku Columbus silny oddział pod dowództwem gen.
Charlesa F. Smitha. Sam załadował w Cairo na parowce
pięć pułków piechoty, dwa działa i dwie kompanie kawalerii
(około 3500 ludzi) i pod osłoną kanonierek „Tyler” (dowód­
ca kpt. mar. Henry Walke) i „Lexington” (dowódca kpt.
mar. Roger N. Stemble) popłynął z nimi w dół rzeki.
W nocy stwierdził, że konfederaci przerzucają wojsko
z Columbus do obozu w wiosce Belmont, po przeciwnej
stronie rzeki. Przekonany, że przeciwnik szykuje się do
udzielenia pomocy Price’owi i zamierza zarazem prze­
chwycić oddziały (3000 żołnierzy) wysłane z Cape Giradeau
w pościg za Thompsonem, postanowił mu w tym prze­
szkodzić.
7 listopada o świcie Grant wysadził wojsko na niskim,
prawym brzegu Missisipi, poza zasięgiem konfederackich
baterii z Columbus. Pozostawiwszy na miejscu lądowania
jeden pułk jako ubezpieczenie, o godzinie 8.00 ruszył
w stronę odległego o 2 mile Belmont. Po wyjściu na
zalesione przedpole Belmont rozwinął większość piechoty
w luźne tyraliery strzelców, które starły się z wycho­
dzącymi naprzeciw oddziałami gen. Pillowa (2300 ludzi).
W ciągu zaciętego, czterogodzinnego boju unioniści
stopniowo wyparli konfederatów z ich pozycji, zajęli
Belmont i zdobyli obóz przeciwnika. Rozproszeni kon­
federaci uciekli, znajdując schronienie za nadrzeczną
skarpą. W tym momencie dyscyplina w oddziałach Granta
pękła i żołnierze zaczęli plądrować namioty. Nie mogąc
opanować chaosu, Grant kazał podpalić zdobyty obóz
i zniszczyć pozostawione w nim zapasy. Dymy unoszące
się nad Belmont ściągnęły ogień baterii Polka z wysokiego,
wschodniego brzegu Missisipi. Jednocześnie żołnierze
Pillowa przegrupowali się i idąc wzdłuż brzegu pod
nawisem skarpy wyszli na tyły oddziałów federalnych,
odcinając je od miejsca lądowania.
Związany demonstracją gen. Smitha garnizon Columbus
początkowo nie brał udziału w walce. Gen. Polk praw­
dopodobnie uważał, że akcja unionistów skierowana jest
w rzeczywistości przeciwko niemu, atak zaś na Belmont
ma na celu wywabienie jego sił ze wschodniego brzegu
rzeki. Później jednak Polk przerzucił parowcami na za­
chodni brzeg około 2000 ludzi, z których część wylądo­
wała poniżej, a część powyżej Belmont. Zagrożeni okrą­
żeniem unioniści zagwoździli 4 zdobyte działa i przebili
się w górę rzeki do miejsca, w którym oczekiwały statki
transportowe. Osłaniani przez kanonierki żołnierze Granta
załadowali się na parowce i pod ogniem nieprzyjaciela
odpłynęli do Cairo.
Obie strony uznały bitwę pod Belmont za swoje zwycięs­
two. Grant miał 501 zabitych, rannych i zaginionych; około
100 rannych pozostało na polu walki i dostało się w ręce
konfederatów. Straty południowców wyniosły 641 ludzi
oraz 6 dział. Ze strategicznego punktu bitwa nie miała
większego znaczenia. Stała się nawet przedmiotem krytyki
na Północy. Uznawano ją za przykład niepotrzebnej straty
sił i środków. Grant uważał jednak, że jego akcja pod
Belmont spełniła swoje zadanie. Oddziały ścigające Thomp­
sona uniknęły niebezpieczeństwa, a wysokie straty zmusiły
konfederatów do porzucenia myśli o przerzuceniu wojsk
z Columbus w głąb Missouri. Starcie to było także pierwszą
prawdziwą próbą zdolności dowódczych Granta i chrztem
bojowym jego żołnierzy. Atak na Belmont był dobrze
przygotowany i w początkowej fazie okazał się sukcesem.
Dokonany pod osobistym nadzorem Granta odwrót miał
charakter zorganizowany i został sprawnie przeprowadzony
w obliczu silniejszego wroga. Mimo słów krytyki Grant
udowodnił, że potrafi walczyć i nie brakuje mu ani odwagi
(wsiadł na statek jako ostatni), ani inicjatywy. Te cechy,
rzadkie u generałów Unii w pierwszym roku wojny,
zwróciły na niego uwagę przełożonych.
ZDOBYCIE FORTU HENRY I FORTU DONELSON

Po fiasku działań Fremonta i objęciu dowództwa na


Zachodzie przez gen. Hallecka, strategia Unii wymagała od
niego opanowania Missisipi z pomocą floty oraz przenie­
sienia wojny do „stanów bawełnianych” Południa. W dzia­
łaniach tych Halleck miał współpracować z gen. Buellem.
Współpraca ta jednak na początku nie układała się dobrze.
Gdy na początku 1862 r. odwilż zadecydowała o ponownym
wzmożeniu działań na Zachodzie, Halleck, nie czekając na
pomoc opieszałego Buella, postanowił zrobić wyłom w pa­
sie obrony gen. Johnstona oraz rozdzielić wojska kon­
federatów w Kentucky i Missouri. Do wykonania tego
zadania wyznaczył siły pozostające pod dowództwem gen.
Granta. Jak się miało okazać, dla działań tych zasadnicze
znaczenie miały stosunki między Grantem a oficerem
flagowym Andrew H. Footem, który 6 września objął
dowództwo flotylli rzecznej Unii stacjonującej w Cairo.
Foote, chociaż był oficerem marynarki, podlegał służbowo
Halleckowi 3. Między nim a Grantem nie było ustalonej
hierarchii i o współpracy nie decydowały stopnie. Potrafili
jednak dojść do porozumienia i to przesądziło o sukcesie
następnej kampanii Granta.
Największym zmartwieniem Foote’a na początku 1862 r.
były opóźnienia przy budowie zakontraktowanych u Eadsa
pancerników, powstających w stoczniach St. Louis i Mound
City. Foote 1 stycznia meldował sekretarzowi marynarki
w Waszyngtonie: „Używam wszelkich możliwych sposo­
bów, żeby mieć wszystkie kanonierki zdolne do służby.
Istnieje wielka potrzeba ich wykorzystania w różnych
punktach na zachodnich rzekach”.
Ostatecznie jednostki zaczęto wprowadzać do służby
w połowie stycznia. Foote’owi brakowało jednak dostatecznej
3 Do 1 października 1862 r. Flotylla Missisipi byta podporządkowana
Departamentowi Wojny, a nie Departamentowi Marynarki.
liczby ludzi do obsadzenia nowych okrętów. Wkrótce
problem ten rozwiązano, przekazując do Flotylli Missisipi
kilkuset marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej, pełniących
służbę garnizonową w rejonie Waszyngtonu oraz ochotników
z oddziałów Granta.
Przygotowując ofensywę, Grant postanowił przyspieszyć
ruchy swoich wojsk. Wykorzystał liczne drogi wodne stanu
Tennessee. Jego głównym celem było uzyskanie kontroli nad
dwiema wielkimi rzekami tego stanu: Tennessee i Cumber­
land. Obydwu broniły silnie umocnione forty, obsadzone
przez konfederackie załogi: fort Henry i fort Heiman rzeki
Tennessee, fort Donelson rzeki Cumberland. W miejscu,
w którym je wybudowano, obie rzeki zbliżają się do siebie na
odległość 11 mil (18 km). Biorąc pod uwagę to, że linie
okopów rozbudowane w pobliżu fortów Henry i Donelson
sięgały co najmniej 2 mile w głąb lądu, odległość konfederac-
kich pozycji wynosiła zaledwie 7 mil (11 km). Załogi fortów
mogły więc ściśle ze sobą współdziałać i w razie potrzeby
udzielać sobie pomocy. Forty miały dla konfederatów
kapitalne znaczenie. Utrata fortu Henry umożliwiała siłom
Unii penetrację rzeki Tennessee daleko w głąb terytorium
Południa, aż do Muscle Shoah w Alabamie, a także przerwa­
nie ważnej linii kolejowej z Memphis do Charlestonu, która
biegła blisko rzeki w pobliżu Eastport w Mississippi. Z kolei
fort Donelson stanowił wrota do Nashville, centrum gospodar­
czego i politycznego konfederatów w tym rejonie.
Po objęciu dowództwa Departamentu Missouri przez
Hallecka, odcinek dowodzony przez Granta przemianowano
na Dystrykt Cairo (23 grudnia). Na początku stycznia siły
dystryktu zaangażowano do osłony prawego skrzydła armii
gen. Buella, działającego w pasie obrony gen. Johnstona
w rejonie Bowling Green. Analizując meldunki dowódców,
wysłanych błotnistymi drogami w stronę Columbus i na
zachodni brzeg Tennessee, a także raporty marynarki,
Grant doszedł do przekonania, że istnieje możliwość
opanowania niedokończonego fortu Heiman. Fortyfikacja
ta leżała na lewym, wysokim brzegu Tennessee, skąd
górowała nad znacznie większym fortem Henry, znaj­
dującym się po przeciwnej stronie rzeki. Zajęcie fortu
Heiman dawało realną szansę zdobycia, we współdziałaniu
z siłami rzecznymi, także fortu Henry.
Na początku stycznia 1862 r. drewniana kanonierka USS
„Conestoga” (dowódca kpt. mar. S. L. Phelps) popłynęła na
rekonesans w górę Tennessee i Cumberland. Obserwując
niezwykłą aktywność konfederatów w fortach Henry i Do­
nelson, Phelps 7 stycznia zameldował Foote’owi: „Rebe­
lianci umacniają swoją obronę zarówno w Dover, jak
i w forcie Henry (...). Położenie fortów, szczególnie tego
nad Cumberland, uniemożliwia ostrzał z dalszej odległości,
można je atakować tylko płynąc w jednej, zorganizowanej
linii (...). Jest już za późno, żeby ruszać na obie pozycje,
chyba że z dobrze przygotowanymi i potężnymi siłami
marynarki”. Kanonierki „Conestoga” i „Lexington” (dowód­
ca kpt. mar. James W. Shirk) powtórzyły 17 stycznia
wypad na Tennessee, starając się zlokalizować położenie
ukrytych baterii konfederackich w forcie Henry. Chcąc
sprowokować konfederatów do odkrycia swych pozycji,
Phelps wystrzelił kilka pocisków z dalszej odległości.
„Nasze baterie — napisał w raporcie do Richmond gen.
Johnston — chociaż gotowe, nie odpowiedziały ogniem”.
28 stycznia Grant przedstawił Halleckowi plan działań,
poparty mocno przez Foote’a. Zakładał on przetranspor­
towanie wojska statkami w rejon konfederackich fortów
nad Tennessee i zdobycie ich przy pomocy floty. W mel­
dunku do Hallecka Foote pisał: „Generał Grant i ja
uważamy, że można podejść pod fort Henry nad Tennessee
z czterema kanonierkami i wojskiem i zająć go na stałe”.
I lutego Halleck zatwierdził plan, dając sygnał do ataku.
Tego samego dnia Foote, którego załogi uzupełniono
żołnierzami z oddziałów Granta, zadepeszował do sekretarza
wojny w Waszyngtonie: „Jutro wcześnie rano wyruszam
z czterema opancerzonymi kanonierkami na ekspedycję we
współdziałaniu z armią.
Ekspedycja wyruszyła 2 lutego. Do udziału w niej Grant
skoncentrował w Cairo i Paducah 17 000 żołnierzy. Częścią
sił upozorował natarcie na Columbus, a resztę wojsk
skierował na fort Henry. Ich osłonę stanowiły cztery
pancerniki („Cincinnati”, „Carondelet”, „St. Louis” i „Es­
sex”) oraz trzy drewniane kanonierki („Conestoga”, „Lexing­
ton” i „Tyler”) Foote’a. Nacierające siły Grant podzielił
na dwie dywizje, dowodzone przez generałów Johna A.
McClernanda i Charlesa F. Smitha.
Pancerniki: „Essex” (dowódca kmdr por. William D.
Porter) i „St. Louis” (kmdr ppor. Leonard Paulding) 3 lutego
wpłynęły na 65 mil w głąb Tennessee „w celu osłonięcia
wyładunku wojsk, po ich przybyciu na miejsce lądowania”.
Nazajutrz płynąca z Cairo dywizja McClernanda wylądo­
wała na wschodnim brzegu Tennessee, kilka mil poniżej
fortu Henry. Dzień później transportowce osłaniane przez
pozostałe okręty Foote’a przywiozły z Paducah dywizję
Smitha. W nocy dwie brygady z tej dywizji zostały
przerzucone na zachodni brzeg, na tyły fortu Heiman
(załoga 1100 ludzi pod dowództwem płk. Adolphusa
Heimana). Po rozpoczęciu wyładunku wojska, Grant i Foote
na flagowym „Cincinnati” (dowódca kmdr. por. Stemble)
przeprowadzili rekonesans fortu Henry oraz wymienili
pierwsze strzały z konfederackimi artylerzystami. Po reko­
nesansie obaj dowódcy uznali, że położenie fortu na niskim,
podmokłym terenie czyni go trudno dostępnym od strony
lądu, a skuteczny ostrzał z rzeki można prowadzić tylko
z bliskiej odległości. 6 lutego rano oddziały Granta prze­
moczone padającym od dwóch dni deszczem wyszły na
pozycje wyjściowe. O godzinie 11.00 Grant dał sygnał do
natarcia. Zgodnie z planem, atak sił lądowych miały
wspierać ogniem swoich dział okręty Foote’a.
W pierwszych dniach lutego 1862 r. fortów Henry i Hei­
man broniło 2659 konfederatów (6 pułków i 1 batalion
piechoty, 1 batalion kawalerii, 3 baterie lekkiej i ciężkiej
artylerii — razem 18 dział) dowodzonych przez gen. Lloyda
Tilghmana, mającego swoją kwaterę w forcie Donelson.
Fort Henry był źle położony — na niskim brzegu, podatny
na zalanie wodami rzeki i narażony na ostrzał z dominujących
pozycji po drugiej stronie Tennessee. Wysoki stan wody
w rzece (pomiędzy 15 a 22 stycznia poziom wody podniósł
się o ponad 4,5 metra) spowodował zalanie części terenu, na
którym wzniesiono umocnienia, a wzbierające wciąż wody
Tennessee groziły odcięciem załodze drogi do fortu Donel­
son. Wezwany 4 lutego do fortu Henry Tilghman uznał, że
jego zdobycie przez unionistów jest tylko kwestią czasu.
Jeszcze tego samego dnia depeszował do Bowling Green:
„Kanonierki i transportowce na Tennessee. Wróg w wielkiej
sile ląduje 5 mil poniżej fortu Henry”. W nocy z 5 na
6 lutego Tilghman wyprowadził większość żołnierzy poza
zasięg dział okrętów federalnych, a rano odesłał ich pod
dowództwem płk. Heimana do fortu Donelson. Potem wrócił
do fortu, w którym pozostał tylko jego sztab, eskorta i 54
artylerzystów obsługujących 11 ciężkich dział zwróconych
frontem do rzeki.
Obie brygady Smitha wysłane do fortu Heiman zastały
umocnienia opuszczone (konfederaci ewakuowali fort 4 lu­
tego). Pozostałe siły Granta ugrzęzły wśród rozmokłych
ścieżek i wezbranych strumieni przecinających gęsty las
otaczający fort Henry. W tej sytuacji Foote nie czekał na
spóźnioną piechotę i około godziny 12.30 dał swoim
okrętom (łącznie 54 działa) rozkaz do ostrzału fortu.
Przerodził się on w 80-minutowy pojedynek artyleryjski,
który obie strony toczyły z wielkim poświęceniem na
bliską odległość. Nie przekraczała ona w końcowej fazie
500 metrów. Wyczerpawszy możliwości dalszej obrony
(po stracie 15 ludzi — 6 zabitych i 9 rannych) oraz 7 z 11
dział, gen. Tilghman uznał swój obowiązek za spełniony.
O godzinie 13.50 opuścił flagę, zanim jeszcze oddziały
Granta zdołały dotrzeć do fortu.
— Cieszę się, że mogę się poddać tak dzielnemu
oficerowi — powiedział pozdrawiając Foote’a na pokładzie
„Cincinnati”.
— Dobrze Pan zrobił kapitulując — odrzekł Foote,
a potem raczej niegrzecznie dodał — gdybym to jednak ja
miał się Panu poddać, musiałby Pan najpierw zdmuchnąć
mój okręt z powierzchni wody.
Wraz z Tilghmanem do niewoli dostał się jego sztab, 80
żołnierzy oraz działa, amunicja i pozostawione przez
konfederatów zapasy. Grant, który przybył do fortu około
godziny 15.00, natychmiast wysłał za Heimanem kawalerię,
która w pościgu zdobyła 2 działa i wzięła do niewoli garść
maruderów. Nie zdołała jednak przeszkodzić konfederatom
w bezpiecznym dotarciu do fortu Donelson. Wycofane
z Henry siły wzmocniły stan załogi fortu Donelson do 5600
ludzi. Następnego dnia Grant osobiście przeprowadził
rekonesans w odległości zaledwie mili od fortu. „Zamierzam
trzymać piłkę w grze z taką szybkością, jak to będzie
możliwe” — napisał obrazowo po powrocie.
Prawie wszystkie opancerzone kanonierki Unii, uczest­
niczące w walce o fort Henry, odniosły uszkodzenia
i odpłynęły na remont do Cairo i Mound City (z wyjątkiem
„Carondeleta”). Najciężej uszkodzony został „Essex”, na
którym pojedynczy konfederacki pocisk spowodował eks­
plozję kotła z parą, w wyniku czego zginęło oraz zostało
rannych 32 marynarzy i żołnierzy. Pod nieobecność pan­
cerników zespół drewnianych kanonierek kpt. Phelpsa
popłynął w górę Tennessee, ścigając uchodzące konfederac­
kie transportowce. W ciągu trzech dni po zdobyciu fortu
Henry, okręty Phelpsa uszkodziły most na linii kolejowej
z Memphis do Ohio (co uniemożliwiło dostarczenie z Co­
lumbus ewentualnych posiłków dla fortu Donelson) i w głę-
bi rzeki wzięły do niewoli parowiec „Eastport”. 9 lutego
schwytały dwa kolejne konfederackie statki w Chickasaw
(Alabama), a załogi trzech innych zmusiły do zatopienia
swoich jednostek. 7 lutego w górę Tennessee popłynął
„Carondelet” z kompanią saperów na pokładzie, którzy
ostatecznie zniszczyli most kolejowy na rzece, całkowicie
przerywając ruch pociągów na odcinku z Memphis do
Bowling Green.
Utrata fortu Henry, w jeszcze większym stopniu niż
poniesiona 19 stycznia porażka pod Mili Springs, zagroziła
głównej pozycji gen. Johnstona w Bowling Green. Spo­
dziewając się, że upadek fortu Donelson uczyni tę pozycję
zupełnie niemożliwą do utrzymania, Johnston miał do
wyboru dwie możliwości. Mógł walczyć o utrzymanie
Donelson i w razie powodzenia próbować później odzyskać
fort Henry. Mógł też wycofać się z Kentucky i bronić
ważnych zakładów przemysłowych i magazynów w Nash-
ville. Zdecydował się stawić unionistom opór w Donelson,
koncentrując tam większość swoich sił (17 000 ludzi). Sam
pozostał w Bowling Green z 14 000 żołnierzy, mając
naprzeciwko siebie 90-tysięczną armię Buella.
Podejmując decyzję o obronie fortu Donelson, Johnston
wysłał do niego posiłki w sile 12 000 ludzi, a z nimi czterech
generałów brygady: Bucknera, Bushroda Johnsona, Pillowa
i Johna Floyda. Wybór dowódców okazał się poważnym
błędem Johnstona. Dwaj ostatni byli niekompetentnymi
generałami z politycznej nominacji Davisa. Pillow brał udział
w wojnie meksykańskiej i dzielnie walczył pod Belmontem,
ale znany był z kłótliwości, próżności i niesubordynacji.
Wszyscy dobrze pamiętali jego konflikt z gen. Scottem
w Meksyku i mało chlubny spór o zasługi wojenne 4. Z kolei
4 Podczas wojny z Meksykiem Pillow dowodził dywizją ochotników

w armii gen. Scotta. Jesienią 1847 r., zazdrosny o wojenną sławę Scotta,
uczestniczył w spisku mającym na celu pozbawienie go dowództwa nad
armią, która okupowała wówczas stolicę Meksyku.
Floyd, który w rządzie Buchanana pełnił funkcję sekretarza
wojny, był na Północy oskarżany o nadużycia finansowe,
a nawet zdradę. Zarzucano mu, że sprzeniewierzył się
konstytucji, rozpraszając armię i przenosząc część broni
z arsenałów na Północy do magazynów na Południu, co
miało ułatwić późniejsze działania secesjonistów. Jako
generał w służbie Konfederacji dowodził pod rozkazami
gen. Lee brygadą Armii Kanawha (Army of the Kanawha)
w nieudanej kampanii, zakończonej utratą zachodniej Wir­
ginii (przeciwnikiem konfederatów był tam gen. McClellan).
Nie miał on żadnych talentów wojskowych i najmniej
nadawał się na to stanowisko, ale z racji starszeństwa rangą
objął naczelną komendę nad fortem, zastępując na tym
stanowisku płk. Heimana 5.
Doświadczenia spod fortu Henry nie nastrajały gen.
Johnstona zbyt optymistycznie. 8 lutego pisał w raporcie
do Richmond: „Słaby opór fortu Henry wskazuje, że
nawet najlepsze otwarte umocnienia ziemne nie mogą
skutecznie odeprzeć energicznego ataku opancerzonych
kanonierek (...). Myślę, że kanonierki wroga prawdo­
podobnie zdobędą fort Donelson, nawet bez konieczności
współdziałania z jego siłami lądowymi”. W swojej ocenie
sytuacji niewiele się pomylił.
Gen. Pillow przybył do Donelson z Clarksville 10 lu­
tego. Wycofany z Bowling Green Buckner dotarł tam
11 lutego w nocy, a podążający za nim Floyd 13 lutego.
Ich przybycie podniosło stan załogi do prawie 18 000 ludzi
(28 pułków i 1 samodzielny batalion piechoty, 2 bataliony
kawalerii, 6 baterii artylerii polowej oraz obsługi 17 ciężkich
dział). Siły te podzielono na dwie dywizje. Jedną dowodził
gen. Buckner (6 pułków piechoty), drugą gen. Pillow
(6 brygad piechoty i 2 bataliony kawalerii). Głównym
5 Floyd został mianowany generałem wojsk Konfederacji 23 maja,

Pillow — 9 lipca, Buckner — 14 września 1861 r., a Johnson — 24


stycznia 1862 r.
zadaniem Bucknera była osłona podejść do rzecznych
baterii konfederatów. Jedna brygada stanowiła załogę
właściwego fortu i bezpośrednie wsparcie dla artylerzystów.
Nawet i bez posiłków fort Donelson był mocną i trudną
do zdobycia pozycją. Prace nad fortem rozpoczęto jesienią
1861 r. i prowadzono je nieprzerwanie do końca stycznia
pod nadzorem gen. Tilghmana, przysłanego tu na komen­
danta. Główne fortyfikacje wybudowano na wysokim brzegu
Cumberland, wznoszącym się miejscami 30 metrów nad
lustrem wody. Od północy dostęp do fortu osłaniał strumień
Hickman Creek, szeroki i głęboki o tej porze roku z powodu
wdzierających się do jego koryta wód rzecznych. Drugi,
podobny, lecz nieco mniejszy strumień o nazwie Indian
Creek, osłaniał pozycje konfederackie od południa. For­
tyfikacje Donelson oficjalnie wizytował 30 stycznia naczel­
ny inżynier ze sztabu gen. Johnstona — mjr Gilmer.
Podstawowe uzbrojenie fortu stanowiły dwie baterie złożone
z 13 ciężkich dział wkopanych w 10-metrową nadrzeczną
skarpę. Całkowity obwód fortyfikacji wynosił 950 metrów.
Dodatkowo na tyłach fortu, wzdłuż linii zalesionych pagór­
ków, pomiędzy strumieniami, wykopano rowy strzeleckie
ciągnące się na długości około 3 mil. W wielu miejscach
zabezpieczono je plątaniną zwalonych drzew, których
przycięte korony pełniły rolę naturalnych zasieków. W ob­
rębie fortyfikacji wybudowano także 400 drewnianych
baraków dla załogi. Miejscowość Dover, położoną w od­
ległości 2 mil na południe od fortu, przekształcono w bazę
zaopatrzeniową i skład artyleryjski. Tak przygotowany fort
Donelson czekał na atak Granta.
Grant już 6 lutego zameldował telegraficznie Halleckowi
o zajęciu fortu Henry, zaznaczając, że w ciągu dwóch dni
może zaatakować Donelson. Halleck wolał, żeby Grant
umocnił się na zdobytym terenie, ale przez cztery dni
zwlekał z odpowiedzią. Grant potraktował to jako przy­
zwolenie na kontynuowanie operacji. Rozkaz Hallecka
z 10 lutego nakazywał mu obsadzenie i ufortyfikowanie
fortu Henry, ale Grant był już gotów do wymarszu z 15 000
żołnierzy. Dowiedziawszy się o tym, Halleck polecił
Foote’owi przerwać prace remontowe i wysłać kilka okrę­
tów w górę Cumberland. Jednocześnie zaczął ściągać
z zaplecza dodatkowe oddziały i sukcesywnie wysyłać je
na pomoc Grantowi. W ciągu tygodnia posiłki organizowane
w Paducah przez gen. Williama T. Shermana podniosły
liczebność wojsk Granta do 27 000 ludzi.
Padające deszcze i błotniste drogi uniemożliwiły Gran­
towi szybkie przerzucenie artylerii i taborów spod fortu
Henry do Donelson. Pierwsze oddziały wyruszyły tam
dopiero 11 lutego, posuwając się dwiema równoległymi
drogami. W dzień urodzin Lincolna, 12 lutego, dotarły one
do Donelson i rozpoczęły oblężenie fortu. Czołowa dywizja
McClernanda wyszła na lewe skrzydło konfederatów (ob­
sadzone przez oddziały Pillowa, faktycznie dowodzone
przez gen. Bushroda R. Johnsona, wzmocnione 4 bateriami
artylerii) i odcięła im drogę odwrotu na południe od Dover.
Dywizja Smitha zajęła odcinek frontu pomiędzy oddziałami
McClernanda i Hickman Creek. Jej przeciwnikiem były
pułki Bucknera wspierane przez 2 baterie artylerii. Tego
samego dnia do fortu dopłynęła pierwsza kanonierka
„Carondelet” (dowódca kmdr ppor. Walke). Walke 12 i 13
lutego ostrzeliwał fort, osłaniając dyslokację oddziałów
lądowych (25 pułków piechoty, 1 pułk kawalerii i 8 baterii
artylerii polowej).
13 lutego Grant rozwinął swoje oddziały w cienką linię,
która zaczęła się zbliżać do pozycji obronnych konfederatów
pod osłoną strzelców wyborowych. Nie było to zadanie
łatwe, gdyż fort Donelson był położony w trudnym terenie
i obejmował duży obszar, o powierzchni około 100 akrów
(40 hektarów). Już pierwsze, nieudane natarcie przeprowa­
dzone tego samego dnia przez McClernanda na środkowym
odcinku dywizji Pillowa pokazało, że konfederaci są dobrze
okopani, a siły Unii niewystarczające do przełamania ich
frontu z marszu. W dodatku ludziom Granta zaczęło
doskwierać zmęczenie i chłód. Kiedy wyruszali z Henry,
czuli pierwsze powiewy wiosny, toteż większość z nich
pozostawiła w obozie płaszcze, koce i tornistry. Nagły
nawrót zimy w nocy z 13 na 14 lutego zaskoczył wszyst­
kich, a ponieważ na pierwszej linii zakazano palenia
ognisk, żołnierze Unii nie mogli ani spać, ani nawet
porządnie wypocząć.
14 lutego Grant wzmocnił dywizję Smitha 2500 żoł­
nierzy z załogi fortów Henry i Heiman. Z przybyłej
na statkach 5-tysięcznej brygady (6 pułków piechoty)
płk. Johna M. Thayera z Nebraski i innych posiłków
utworzył trzecią dywizję, którą oddał pod komendę
gen. Lewisa Wallace’a. Wallace obsadził środkowy od­
cinek frontu, pomiędzy Smithem i McClernandem, zaj­
mując stanowiska naprzeciw prawego skrzydła dywizji
Pillowa. Pozwoliło to McClernandowi zacieśnić jego
pas natarcia i umocnić panowanie nad główną drogą
biegnącą na południe z Dover do Charlotte i Nashville.
14 lutego pierścień oblężenia wokół fortu Donelson
został ostatecznie zamknięty. W posiadaniu konfederatów
pozostał tylko brzeg rzeki powyżej Dover.
Do sił Granta pod Donelson 14 lutego (w dzień św.
Walentego) dołączyły pozostałe kanonierki Foote’a, eskor­
tujące transportowce z brygadą Thayera. W godzinach
popołudniowych „St. Louis”, „Carondelet”, Louisville”
i „Pittsburg” przeprowadziły nieskuteczny ostrzał rzecznych
baterii konfederatów. W trakcie zaciekłego pojedynku
artyleryjskiego obie strony przez 1,5 godziny obrzucały się
„żelaznymi walentynkami”. W końcowej fazie walki, kiedy
flota znalazła się zaledwie 400 metrów od fortu, okręty
federalne doznały poważnych uszkodzeń. Prowadzący atak
„St. Louis” otrzymał 59 trafień i, podobnie jak „Louisville”,
utracił sterowność, spływając bezsilnie z prądem rzeki.
Dwie pozostałe kanonierki także ucierpiały i wkrótce
odpłynęły. Tego dnia na okrętach Unii padło 54 zabitych
i rannych, podczas gdy konfederaci nie ponieśli żadnych
strat. Sam Foote odniósł ciężką ranę, która wyeliminowała
go z walki na trzy miesiące. W wyniku porażki flotylli
rzecznej Unii konfederaci utrzymali komunikację wodną
z Nashville. W tej sytuacji przed Grantem stanęła wizja
regularnego oblężenia fortu. Konfederaci mieli jednak
inne plany.
Mimo pomyślnego wyniku walki w dniach 13 i 14 lu­
tego, konfederaccy dowódcy fortu planowali ewakuację.
Dzięki telegrafowi Floyd i Pillow wiedzieli już, że Buell,
zachęcony sukcesem Granta pod Henry, w końcu się ruszył
i naciera na siły gen. Johnstona w Bowling Green. Podczas
nocnej narady wojennej zwołanej przez Floyda zapadła
decyzja o przebiciu się przez prawe skrzydło unionistów
drogą do Charlotte i Nashville. Celem ataku, jak napisał
w swoim raporcie gen. Floyd, miało być „wyparcie wroga
z pozycji na naszym lewym skrzydle i umożliwienie
naszym ludziom wyjścia na otwartą przestrzeń”.
15 lutego o świcie Pillow zaatakował pozycje dywizji
McClernanda i po ciężkiej walce rozbił jej skrajną, prawą
flankę dochodzącą do rzeki, odpychając unionistów na
głębokość 1 mili. W natarciu wspierała go jazda słynnego
później dowódcy południowej kawalerii płk. Nathana
Bedforda Forresta, który „szarżował na dwie baterie
artylerii zdobywając 9 dział i 4000 sztuk broni” (tego dnia
bataliony Forresta straciły 300-400 ludzi, najwięcej ze
wszystkich oddziałów biorących udział w akcji). Po
dwugodzinnych zmaganiach Pillow i Forrest zmusili
przeciwnika, któremu zaczęło brakować amunicji, do
pełnego odwrotu w kierunku linii obronnych Bucknera.
Krótko po godzinie 10.00 dziki wrzask południowców
(słynny rebel yell — wojenny okrzyk konfederatów)
oznajmił sukces natarcia. Niedługo potem Pillow odzyskał
całkowicie panowanie nad drogą do Charlotte. Zamiast
jednak zorganizować planowy odwrót, próżny i arogancki
Pillow postanowił zadać unionistom całkowitą klęskę.
Ignorując rozkazy Floyda, nakazujące szybki odwrót pod
osłoną dywizji Bucknera, która miała wziąć na siebie rolę
tylnej straży, odwlekał ewakuację. Chełpił się tylko od­
niesionym sukcesem (znalazł nawet czas, aby wysłać swego
adiutanta do stacji telegrafu w Dover i nadać do Johnstona
wiadomość o zwycięstwie). Bez konsultacji z Floydem
zatrzymał Bucknera i kazał mu atakować wycofującego się
wroga. Wkrótce większa część konfederatów opuściła okopy
i ruszyła w pościg za McClernandem. W tym dramatycznym
momencie na pole bitwy przybył gen. Grant, którego
początek bitwy zastał podczas narady z Foote’em na rzece.
Grant z trudem zatrzymał natarcie Pillowa i Bucknera
siłami dywizji Wallace’a, a następnie rzucił oddziały Smitha
do kontrataku na opuszczone okopy konfederatów z lewej
strony. Po blisko ośmiu godzinach krwawych zmagań nad
polem bitwy zaczął zapadać zmierzch. Nie było już czasu
na planowy odwrót, więc Pillow przerwał walkę i nakazał
powrót do fortu, niwecząc cały zysk wyniesiony z wcześ­
niejszego boju. Zachęceni powodzeniem unioniści ruszyli
do przodu i stopniowo zepchnęli południowców z powrotem
na pozycje wyjściowe. Na polu walki pozostało 1420
zabitych i rannych południowców oraz prawie 2000 unionis-
tów (wielu rannych z obu stron zamarzło w nocy z powodu
burzy śnieżnej). Droga do Charlotte została znowu zamk­
nięta. Kiedy Buckner wrócił do okopów, okazało się, że
jego skrajne, prawe skrzydło zostało zajęte przez oddziały
Smitha. Odcinek ten znajdował się bezpośrednio na tyłach
baterii rzecznych i osłaniających je fortyfikacji, stanowiąc
klucz do całej pozycji konfederatów. O zmierzchu obie
strony zaległy w oczekiwaniu na następny dzień, który
miał przynieść szturm generalny lub początek regularnego
oblężenia.
Nieudane przebicie całkowicie przygnębiło konfederatów.
Podczas wieczornej narady w kwaterze Pillowa wszyscy
dowódcy zgadzali się, że fortu nie da się dłużej utrzymać.
Pillow nalegał na powtórzenie próby przebicia, a w ostatecz­
ności utrzymanie fortu do czasu przybycia z Nashville
parowców, za pomocą których można było ewakuować
załogę. Zrezygnowany Floyd obawiał się jednak, że w razie
klęski zostanie postawiony przed sądem i skazany na
śmierć. Myślał więc tylko o tym, aby nie dostać się w ręce
unionistów. Najtrzeźwiej oceniający sytuację Buckner uznał,
że zmęczone i zdemoralizowane wojsko nie jest zdolne do
dalszej walki. Wiedząc, że Johnston jest już w Nashville,
z wahaniem opowiedział się za kapitulacją. Nie chciał
niepotrzebnie narażać swoich żołnierzy na masakrę.
— Panowie — rzekł do Floyda i Pillowa — wiecie, że
wróg siedzi w okopach na moim prawym skrzydle, skąd
może łatwo obejść moją pozycję i zaatakować mnie od tyłu
lub ruszyć na baterię rzeczną. Jestem przekonany, że rano
pójdzie do natarcia, a ja nie będę mógł utrzymać pozycji
nawet przez pół godziny.
— Panowie — odparł Pillow — jeśli nie możemy się
przebić ani kontynuować walki, nie pozostaje nam nic
innego, jak tylko się poddać. Osobiście postanowiłem, że
nie skapituluję i nie oddam się do niewoli. Wolę umrzeć.
Floyd przytaknął, że gotów jest postąpić tak samo. Na to
Buckner mruknął, że względy osobiste nigdy nie powinny
wpływać na oficjalne decyzje. Potem stwierdził, że gdyby
to on sprawował dowództwo, podjąłby decyzję o kapitulacji
i podzieliłby los podkomendnych.
— Generale Buckner — natychmiast rzekł Floyd — po­
wierzę panu dowództwo. Czy pozwoli mi pan zabrać
moją brygadę?
Buckner kiwnął głową, wtedy Floyd szybko zwrócił się
do drugiego pod względem starszeństwa, Pillowa.
— Generale Pillow, przekazuję panu dowództwo!
— Zdaję je — od razu odpowiedział Pillow.
— Przyjmuję je — rzekł Buckner — dajcie mi trębacza,
pióro, atrament i papier. Potem usiadł przy stole i zaczął
pisać list do Granta.
Floyd i Pillow nie czekali dłużej i zaczęli się zbierać do
ucieczki. Oburzony aktem tchórzostwa swych przełożonych
Forrest także nie zamierzał iść do niewoli.
— Nie po to się przebijałem, żeby teraz poddawać
mój oddział — powiedział z desperacją w głosie. — Nie
zrobię tego, jeśli tylko moi ludzie zechcą za mną pójść.
Zamierzam stąd wyjść, nawet gdybym miał uratować
tylko jednego człowieka — dodał i spojrzał pytająco
na swego dowódcę Pillowa.
— Niech się pan przebija — odrzekł bez wahania Pillow.
Nie czekając dłużej, Forrest zaczął zbierać chętnych do
ucieczki. W ciemnościach, około godziny 4.00 nad ranem,
wyprowadził 700 kawalerzystów i garść piechurów (200
ludzi z różnych oddziałów) zalaną ścieżką, biegnącą
pomiędzy prawym skrzydłem unionistów a rzeką, prze­
prawił się przez ścięty kruchym lodem Indian Creek
i szczęśliwie dotarł do Nashville.
W nocy Floyd wycofał z linii swoją dawną brygadę
z. Wirginii i ściągnął z Dover parowiec „General Anderson”,
którym wcześniej ewakuowano do Nashville 1134 rannych
i ponad 200 jeńców. Za jego pomocą przerzucił część
swoich żołnierzy na drugi brzeg rzeki. Pozostałych załado­
wał na pokład i nad ranem odpłynął do Nashville. Pillow
ze sztabem i eskortą przeprawił się znalezioną łodzią na
drugi brzeg Cumberland i uciekł drogą do Clarksville.
Razem z Floydem i Pillowem z okrążenia wydostało się
około 3000 ludzi.
Rano 16 lutego Buckner napisał do Granta list z prośbą
o zawieszenie broni i wyznaczenie komisarzy do omówienia
warunków kapitulacji. Odpowiedź Granta była lakoniczna
i nie pozostawiała żadnych złudzeń:
„Nie zaakceptuję żadnych warunków, oprócz natych­
miastowej i bezwarunkowej kapitulacji. Proszę natychmiast
wyjść na wały” 6.
Kiedyś pechowy Buckner był kolegą Granta w West
Point, potem zaś razem służyli na zachodnim wybrzeżu. To
właśnie on w 1854 r. pożyczył Grantowi pieniądze na
opłacenie rachunku za hotel w Nowym Jorku, gdy ten
wracał z Kalifornii do domu. Teraz Grant potraktował go
jak każdego innego rebelianta i zażądał od dawnego
przyjaciela natychmiastowej i bezwarunkowej kapitulacji7.
Buckner nie miał innego wyjścia i musiał się poddać.
Podczas oblężenia fortu konfederaci stracili 466 zabitych
i 1534 rannych. W ręce Granta wpadło 13 000 jeńców
(„największa liczba, jaką do tej pory wzięto w bitwie na
tym kontynencie”), prawie 40 dział i wiele innej broni8.
Straty Unii wyniosły 2832 zabitych, rannych i zaginionych.
Jeszcze tego samego dnia telegraficzna wiadomość z pola
walki dotarła na Wschód. Ogłoszeniem wielkiego zwycięs­
twa Granta zajęły się niektóre redakcje przygotowując
specjalną, drugą edycję codziennych gazet. Północ miała
swojego nowego bohatera.
Zdobycie fortów nad Tennessee i Cumberland, przy
równoczesnym natarciu Buella na Nashville, złamało linię
konfederackiej obrony w Kentucky. Otworzyło Unii drogę
do Tennessee i pozbawiło Konfederację 175 000 potencjal­
nych rekrutów z terenów, które znalazły się pod okupacją
wojsk Północy. Johnston stracił prawie jedną trzecią swojej
6 Personal Memoirs of U.S. Grant, rozdział XXII.
7 Później jednak Grant opiekował się Bucknerem i często wspomagał
go materialnie podczas pobytu w niewoli aż do wymiany jeńców w sierpniu
1862 r.
8 Według szacunków straty konfederatów wyniosły 15 067 ludzi. Grant

podawał, że do niewoli trafiło 14 623 jeńców. Doliczając do tego 2000


zabitych i rannych oraz 3000-4000 ludzi, którzy wydostali się z fortu
(z Floydem, Pillowem i Forrestem), 15 lutego załoga Donelson musiałaby
liczyć ok. 21 000 oficerów i żołnierzy, co jest liczbą znacznie przesadzoną.
armii, a Grant pojmał więcej konfederatów, niż wszyscy
inni generałowie Północy przed nim razem wzięci. Zwycięs­
two przyniosło Grantowi awans na generała majora (Lincoln
osobiście podpisał wniosek w tej sprawie nazajutrz po
zwycięstwie), dający mu pozycję drugiego rangą, po
Hallecku, dowódcy Unii na Zachodzie, a także wielką
popularność na Północy. Stanowczość, jaką wykazał w swo­
ich działaniach, przyniosła mu także wojenny przydomek
„Bezwarunkowa Kapitulacja” (przypadkowo pierwsze litery
angielskich słów Unconditional Surrender odpowiadały
inicjałom imion Granta).
Natomiast oschły i metodyczny Halleck, który miał
zastrzeżenia do dyscypliny Granta i stosowanych przez
niego metod, nie przejawiał chęci do chwalenia swego
podwładnego. W pierwszym meldunku do McClellana za
twórcę zwycięstwa uznał gen. C. F. Smitha. „Generał
Smith swoim opanowaniem i odwagą w forcie Donelson
odwrócił losy bitwy i zaatakował umocnienia wroga.
Zróbcie go generałem majorem. Nie znajdziecie lepszego.
Uhonorujcie go za zwycięstwo, a cały kraj przyklaśnie
z entuzjazmem” — depeszował do Waszyngtonu. Był to
celowy zabieg Hallecka, który uważał Smitha, długoletniego
oficera armii regularnej, za lepszego kandydata na dowódcę
swego głównego korpusu uderzeniowego9. Z rozmysłem
zabiegał o jego wcześniejszy awans, który dalby mu prawo
starszeństwa w stosunku do Granta. Dopiero 19 lutego
w St. Louis opublikowano oficjalny rozkaz z gratulacjami
dla Granta, Foote’a i ich podwładnych. Dwa dni później
Charles F. Smith (1806-1862) rozpoczął służbę w 1825 r. jako oficer
artylerii. W latach 1838-1842 był komendantem kadetów i wykładowcą
taktyki w West Point. Wyróżnił się w wojnie meksykańskiej jako
dowódca batalionu spieszonych artylerzystów (wojnę zakończył w stopniu
honorowego pułkownika). W chwili wybuchu wojny secesyjnej był
komendantem garnizonu w Waszyngtonie. 31 sierpnia został mianowany
generałem brygady ochotników, od 8 września dowodził dystryktem
w zachodnim Kentucky, z kwaterą w Paducah.
Grant objął dowództwo nowego Dystryktu Zachodniego
Tennessee w ramach Departamentu Missouri.
Zaszczyty nie ominęły także podwładnych Granta.
Dowódcy dywizji (McClernand, Smith i Wallace) 21 mar­
ca otrzymali awanse na generałów majorów, a wszyscy
pułkownicy-dowódcy brygad dostali generalskie gwiazdki.
W cieniu sporów dowódców o zasługi przy zdobyciu fortu
Donelson wojska Unii posuwały się naprzód. 15 lutego
Johnston ewakuował Bowling Green, do którego następnego
dnia wkroczyła armia Buella, nacierająca na Nashville. Tego
samego dnia kanonierki Foote’a, pływające po Cumberland,
zniszczyły w pobliżu Clarksville Tennessee Iron Works drugą
pod względem wielkości hutę żelaza na Południu. 19 lutego
zmusiły konfederatów do opuszczenia samego Clarksville,
ostatniego miasta na drodze do Nashville. Mając w zasięgu
ręki stolicę Tennessee, Foote pisał do szefa sztabu Hallecka
— gen. George’a W. Culluma, kwaterującego w Cairo:
„Poziom wody w Cumberland jest odpowiedni. Generał Grant
i ja wierzymy, że możemy wziąć Nashville”.
Grant uważał, że Nashville powinno być tylko etapem na
drodze do serca Konfederacji i ofensywę należy kon­
tynuować, nie dając Johnstonowi czasu na przygotowanie
obrony. 24 lutego do Donelson przybyła na statkach dywizja
gen. Williama Nelsona z armii Buella. Wiedząc, że kon­
federaci gorączkowo ewakuują Nashville, siły te pod eskortą
pancernika „Cairo” (dowódca kpt. mar. Nathaniel Bryant)
Grant natychmiast wysłał w górę Cumberland.
„Nie musimy się obawiać ataku z lądu, ale kanonierki to
broń szatana” — pisała w tym czasie jedna z gazet
w Nashville. Musiała to być prawda, gdyż żołnierze Nelsona
wylądowali w mieście 24 lutego, nie napotykając żadnego
oporu. Wkroczywszy do Nashville, Nelson nawiązał kontakt
z czołowymi oddziałami Buella, które już 23 lutego wyszły
na wschodni brzeg Cumberland, lecz z powodu spalonego
mostu i braku środków przeprawowych nie mogły wejść do
Bitwa pod Murfreesboro, 31.12.1862-2.01.1863

Gen. mjr Philip Sheridan, dowód- Gen. Joseph E. Johnston, dowód­


ca dywizji w Armii Ohio i Armii ca sił Konfederacji na Zachodzie
Cumberland 1862-1864
Federalny skład amunicji i artylerii
Kontradm. David D. Porter, dowód­
ca Flotylli Missisipi

Gen. mjr. Henry W. Halleck, szef


sztabu Armii USA
Gen. mjr Ulysses S. Grant, dowódca federalnej Armii Tennessee
w obozie pod Vicksburgiem
Gen. mjr John A. McClernand, Gen. mjr William T. Sherman, do­
dowódca XIII Korpusu Armii Ten­ wódca XV Korpusu Armii Tennes­
nessee see

Gen. mir James B. McPherson, dowódca XVII Korpusu Armii Tennessee


Gen. mjr Edward O. C. Ord, Płk John A. Rawlins, szef sztabu
dowódca XIII Korpusu Armii Armii Tennessee
Tennessee (od 18.06.1863 r.)

Kontradm. David D. Porter na pokładzie okrętu


Flagowy okręt adm. Portera, „Black Flawk”

Gen. por. John C. Pemberton,


dowódca obrony Vicksburga
Chickasaw Bayou

Atak flotylli Portera na Arkansas Post, 11.01.1862 r.


miasta. Pierwsza stolica skonfederowanego stanu znalazła
się pod okupacją Północy. Grant osobiście popłynął 28
lutego do Nashville, gdzie dokonał inspekcji oddziałów
Nelsona i spotkał się z gen. Buellem.

BITWA POD SHILOH (PITTSBURG LANDING)

Po upadku fortu Donelson i ewakuacji Bowling Green


siły, którymi wciąż dysponował gen. Johnston, zajmowały
pozycje rozrzucone na przestrzeni 200 mil pomiędzy
Nashville i Columbus. Między nimi, jak cierń, tkwiły
oddziały Granta, kontrolujące wszystkie rzeki i linie kole­
jowe. W dodatku Buell nacierał na Nashville, a federalne
oddziały gen. Johna Pope’a, nadciągające z północnej
Missouri i kanonierki Foote’a z Cairo zagrażały wysuniętej
pozycji Polka w Columbus. W tej sytuacji Polk 25 lutego
rozpoczął ewakuację i ostatecznie 2 marca opuścił swój
bastion nad Missisipi. Część sił (7000 ludzi) pod dowódz­
twem gen. Johna P. McCowna wysłał do New Madrit i na
ufortyfikowaną Wyspę nr 10, które stanowiły teraz pierwszą
linię obrony Konfederacji na Missisipi. Pozostałe 10 000
ludzi przesunął do stacji kolejowej w Humboldt w zachod­
nim Tennessee, skąd w razie potrzeby można ich było
przerzucić na dowolny odcinek frontu.
Gen. Johnston, nie mając szans na obronę Nashville,
opróżnił magazyny, spalił most na rzece oraz wszystkie
nieprzydatne środki transportu wodnego i 24 lutego opuścił
miasto. Osłoniwszy swój odwrót kawalerią Forresta cofnął
się do Murfreesboro, gdzie zreorganizował armię, na którą
składały się oddziały z Bowling Green, resztki wojsk gen.
George’a Crittendena ze wschodniego Kentucky i ucieki­
nierzy z Donelson. 28 lutego rozpoczął dalszy odwrót na
południe przez Shelbyville i Fayetteville (Tennessee) do
Huntsville (Alabama), stąd zaś w dniach 18-24 marca
przerzucił swoje przygnębione oddziały przez Decatur,
Tuscumbię (Alabama) oraz lukę (Mississippi) do ważnego
węzła komunikacyjnego w mieście Corinth, w północno-
-wschodniej części Mississippi. Do 1 kwietnia połączył
swoje siły (20 000 ludzi) z wojskami gen. Beauregarda,
który zbierał w jedną całość oddziały z zachodniego
Tennessee oraz posiłki przysłane przez rząd Konfederacji
z rejonu Zatoki Meksykańskiej (gen. Daniel Ruggles z 5000
żołnierzy z Luizjany, a także gen. Braxton Bragg z 10 000
żołnierzy z Pensacoli i Mobile), organizując w Corinthie
nową Armię Mississippi (Army of the Mississippi).
Tymczasem gen. Halleck w porozumieniu z gen.
McClellanem przygotowywał wielką ofensywę w Tennes­
see. 1 marca rozkazał Grantowi pozostawić w forcie
Donelson niewielką załogę oraz wrócić z resztą sił do
fortu Henry, gdzie koncentrowały się wojska przeznaczo­
ne do wyprawy w górę Tennessee, do Eastport i Florence
w Alabamie. Po powrocie do Henry Granta spotkała
nieprzyjemna niespodzianka. 4 marca dostał nowy rozkaz
Hallecka, który brzmiał: „Przekaże pan dowództwo eks­
pedycji gen. [C. F.] Smithowi, a samemu pozostanie
w forcie Henry. Dlaczego nie wykonał pan mojego
rozkazu i nie przekazał informacji na temat siły i pozycji
Pańskich wojsk?”.
Dwa dni późnej Halleck napisał do Granta znowu: „Pana
wyjazd do Nashville bez mojej zgody, w chwili, gdy
pańska obecność przy wojsku była przedmiotem wielkiej
wagi, stał się przyczyną bardzo poważnej skargi do Wa­
szyngtonu. Tak poważnej, że poradzono mi, bym pana
aresztował po powrocie”.
Jak się okazało, wskutek problemów z łącznością (ostat­
nia stacja telegrafu znajdowała się w Cairo, skąd rozkazy
przesyłano dalej drogą wodną; odpowiedzi wracały tym
samym szlakiem) i południowej dywersji (operator telegrafu
okazał się konfederackim agentem) Halleck nie dostał
wiadomości o wyjeździe Granta do Nashville w dniu 28
lutego, a ten z kolei nie otrzymał rozkazu nakazującego mu
podanie informacji o wielkości sił znajdujących się pod
jego rozkazami, które Halleck miał pilnie przekazać do
Waszyngtonu wraz z planami nowej ofensywy. Podejrzliwy
Halleck uznał, że Grant zlekceważył jego rozkazy i na tej
podstawie uzyskał od McClellana zgodę na pozbawienie
Granta dowództwa oraz zastosowanie wobec niego aresztu.
W ciągu trzech tygodni po zdobyciu fortu Donelson Grant
znalazł się na dnie. Stracił komendę nad wojskiem i stanął
w obliczu aresztowania. Szczęśliwie dla niego, w ciągu
kilku dni sprawa została wyjaśniona. Kiedy na dodatek
przyszła wiadomość, że dowodzący ekspedycją gen. Smith
uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, 13 marca Halleck
przywrócił Grantowi poprzednie stanowisko, mimo że ten
zdążył już złożyć prośbę o zwolnienie go ze służby pod
jego rozkazami.
Jako dowódca frontu, na którym Unia odniosła swoje
pierwsze zwycięstwa, Halleck zyskał ogromny kredyt
zaufania Lincolna. 13 marca prezydent powierzył mu
komendę nad wszystkimi siłami Unii na Zachodzie w ra­
mach nowego Departamentu Mississippi. Decyzja Lincolna
oddawała pod rozkazy Hallecka 110 000 żołnierzy, zor­
ganizowanych w cztery armie 10. Podczas gdy Pope (25 000
żołnierzy) we współdziałaniu z Foote’em nacierali na New
Madrit i Wyspę Nr 10, Halleck postanowił połączyć siły
Granta i Buella i zaatakować armię konfederatów, skon­
centrowaną w Corinthie. Na początku marca rozkazał
Buellowi ruszyć z Armią Ohio (40 000 żołnierzy) do
Savannah nad rzeką Tennessee, na spotkanie z siłami
ekspedycji Granta. Do Granta napisał: „Zamiast zwalniać
pana ze służby, pragnę, aby, gdy tylko pańska nowa armia
wyjdzie w pole, objął pan natychmiast jej dowództwo
i poprowadził ją do nowych zwycięstw”.
10 Armia Południowo-Zachodnia gen. Curtisa, Armia Tennessee gen.

Granta, Armia Ohio gen. Buella i Armia Mississippi gen. Pope’a.


Obejmując ponownie dowództwo, Grant zastał 17 marca
główne siły Armii Tennessee (35 000 żołnierzy) rozrzucone
wokół Pittsburg Landing, niewielkiej przystani na zachodnim
brzegu rzeki Tennessee, 220 mil na południe od Paducah.
Armia oczekująca nadejścia oddziałów gen. Buella była
raczej w ofensywie, więc nie okopała się i nie była należycie
ubezpieczona W dodatku od kilku dni nie miała faktycznie
dowódcy. Gen. C. F. Smith, który 5 marca stanął na czele
ekspedycji, tydzień później uległ wypadkowi i leżał śmiertel­
nie chory w łóżku w Savannah, 10 mil w dole rzeki. Jego
świetnie zapowiadająca się kariera została nagle przerwana
przez tragiczny w skutkach wypadek przy schodzeniu ze
statku oraz przeziębienie, którego nabawił się w Donelson.
Charles F. Smith, jeden z najzdolniejszych generałów
Północy, zmarł 25 kwietnia niczym „lew uwięziony w klat­
ce”. Do końca nie mógł się pogodzić z tym, że w chwili
decydującej próby nie było go z jego żołnierzami pod Shiloh.
Podobno gen. Sherman powiedział później, że „gdyby C. F.
Smith żył, Grant mógłby zniknąć dla historii po Donelson”.
17 marca Armia Tennessee składała się z sześciu dywizji
dowodzonych przez generałów McClemanda, Smitha (w je­
go zastępstwie dowodził gen. William H. L. Wallace),
Lew Wallace’a, Stephena A. Hurlbuta, Shermana i Ben­
jamina M. Prentissa. Znaczną część żołnierzy stanowili
nowi rekruci, młodzi i jeszcze nie wyćwiczeni. Wielu
z nich, zwłaszcza w dywizjach Shermana, Prentissa i Hurl­
buta, otrzymało broń do ręki dopiero przed wypłynięciem
z Paducah.
Grant nie spodziewał się ataku konfederatów po zajęciu
Pittsburg Landing i zgodnie z instrukcjami Hallecka spokojnie

11 Gen. Halleck polecił ogólnie, żeby obóz został ufortyfikowany i był

przekonany, że tak się stało. W depeszy wysłanej 7 kwietnia z St. Louis


do Waszyngtonu meldował o rozpoczęciu bitwy, pisząc: „Nieprzyjaciel
zaatakował wczoraj nasze umocnienia w Pittsburg w Tennessee i został
odparty z ciężkim stratami (...)”.
czekał na przybycie Buella, przygotowując żołnierzy do
walki. Po połączeniu obie armie miały ruszyć na południe
i wspólnymi siłami opanować linię kolejową z Memphis do
Charlestonu, jedyną dostępną przez cały rok drogę zaopat­
rzenia, łączącą dolinę Missisipi z miastami na wschodnim
wybrzeżu Konfederacji. Główne siły armii Tennessee (dywi­
zje McClemanda, W. H. L. Wallace’a, Hurlbuta, Shermana
i Prentissa) obozowały pomiędzy przystanią w Pittsburg
Landing a małym, drewnianym kościółkiem, zwanym Shiloh
Church. Dywizja Lew Wallace’a stała w Crump’s Landing,
4 mile w dole rzeki, pilnując floty transportowców i zało­
żonych tam składów z zaopatrzeniem.
Tymczasem gen. Johnston, z pomocą swego zastępcy
gen. Beauregarda, skupił rozproszone siły konfederackie
i natchnął je nowym duchem walki. Jego Armia Missis­
sippi, skoncentrowana w odległym o 22 mile od Pittsburg
Landing mieście Corinth, położonym strategicznie na
przecięciu linii kolejowych z Memphis do Charlestonu
i z Mobile do Ohio, liczyła około 45 000 ludzi i wbrew
przewidywaniom Granta szykowała się do zadania mu
śmiertelnego ciosu. Wysokie wody Missisipi i porażka
pod Pea Ridge opóźniały nadejście wojsk Van Dorna
z Arkansas (15 000 żołnierzy), Johnston jednak postanowił
zaatakować Granta, zanim ten połączy się z Buellem.
Wiedząc, że Buell wkrótce wzmocni armię Granta, 3 kwiet­
nia, rozpoczął marsz z Corinthu dwiema leśnymi, błot­
nistymi drogami, przypominającymi — jak to określił
jeden z konfederackich żołnierzy — „wijące się krowie
ścieżki”. Mając do dyspozycji prawie 44 000 ludzi, po­
dzielonych na cztery korpusy ( 1. Korpus Polka, 2. Korpus
Bragga, 3. Korpus Hardee i Rezerwowy Korpus Breckin-
ridge’a), zamierzał zaskoczyć Armię Tennessee, rozbić ją
na części, odciąć je od rzeki i zepchnąć na mokradła
w dolinie strumienia Owl Creek, opływającego prawą
(północną) flankę wojsk federalnych.
Rozkaz Johnstona przewidywał rozpoczęcie ataku o go­
dzinie 3.00 rano w sobotę 5 kwietnia. Ciężkie drogi i brak
marszowego doświadczenia żołnierzy przybyłych z południa
opóźniły jednak ruchy Armii Mississippi. Dopiero 5 kwiet­
nia późnym popołudniem konfederaci stanęli obozem
w odległości 2 mil od linii federalnych. „Oczekiwaliśmy
— wspominał gen. Beauregard — że uda nam się dotrzeć
do linii przeciwnika na czas, by zaatakować go od razu
5 kwietnia. W konsekwencji jednak, z powodu złego stanu
dróg wskutek padających ostatnio obficie deszczów, armia
zbliżyła się do wroga dopiero w sobotę po południu.
Zdecydowano więc, że atak powinien być przeprowadzony
dopiero nazajutrz rano”. Johnston musiał przełożyć natarcie
na następny dzień, co fatalnie wpłynęło na rezultaty,
których oczekiwał po nadchodzącej bitwie.
Gen. Beauregard (od pewnego czasu poważnie chory) czuł,
że element zaskoczenia został stracony, ponieważ kawaleria
Forresta, idąca w straży przedniej, starła się wcześniej
z patrolem unionistów, wciągając do potyczki dwie kompanie
piechoty i kompanię kawalerii z dywizji Shermana. Sądząc,
że odgłos strzałów zaalarmował Granta, podczas narady
wojennej Beauregard niespodziewanie zaproponował odwoła­
nie ataku i wycofanie wojsk do Corinthu (nie wiedział, że
sygnał ten został zlekceważony przez dowódców Unii, którzy
uważali działania Forresta za zwykłą dywersję). Polk i Bragg,
zaskoczeni propozycją Beauregarda, wszczęli z nim ostrą
dyskusję, którą gen. Johnston uciął słowami:
— Panowie, powinniśmy atakować jutro rano. — Potem
odwrócił się do jednego z oficerów sztabowych i dodał:
— Stanę z nimi do walki nawet, jeśli będzie ich milion.
Główne siły Granta obozowały przed Pittsburg Landing.
Zostały rozwinięte w kierunku południowo-zachodnim
w półkolistą linię bojową, rozciągającą się pomiędzy
strumieniami Owi Creek i Lick Creek, opływającymi boki
armii. Dywizje Shermana (na prawym skrzydle koło koś-
ciołka Shiloh) i Prentissa (na lewym skrzydle), znajdujące
się w pierwszej linii, trzymały front szerokości 2 mil. Za
nimi stały dywizje McClemanda i Hurlbuta, natomiast
dywizja W. H. L. Wallace’a znajdowała się w rezerwie
koło przystani. Pozycja armii była niekorzystna, z rzeką na
tyłach i strumieniami na obu skrzydłach.
Grant jest często krytykowany za to, że nie zadbał
o ufortyfikowanie obozu, chociaż na tym etapie wojny
umocnienia polowe były jeszcze rzadkością. Niewątpliwie
obciąża go jednak brak wysuniętych posterunków kawalerii
i mała liczba patroli. Unioniści byli całkiem nieświadomi
tego, że armia konfederacka spędziła noc poprzedzającą
bitwę zaledwie 2 mile dalej. Dopiero w szarym świetle
poranka mały patrol federalny odkrył, że konfederaci
rozwijają się do bitwy w poprzek drogi z Corinthu, zaledwie
milę od pierwszych namiotów dywizji Shermana i Prentissa.
„Bitwa rozpoczęła się o 4.45 — relacjonował dziennikarz
Carl Landrum z wychodzącej w Quincy w Illinois gazety
«Herald-Wig» — kiedy nasz zwiad, trzy kompanie z 25.
pułku z Missouri, wpadł na nadchodzących konfederatów
i wolno wycofał się w kierunku obozu, gdzie został wzmoc­
niony przez cztery kompanie z 16. pułku z Wisconsin i pięć
kompanii z 21. pułku z Missouri. Siły te później zostały
wsparte przez całą brygadę płk. Peabody [1. brygada
z dywizji gen. Prentissa — przyp. J.W.] i utrzymały linię aż
do 8.00, kiedy to wycofały się do obozów Prentissa, mocno
naciskane przez konfederatów” l2.
O godzinie 5.30 ruszyło główne natarcie Johnstona.
Wszystkie korpusy Armii Mississippi nacierały od czoła
w jednej kolumnie, rozwinięte wzdłuż 3-milowego frontu.
Szły do boju jeden za drugim, w trzech wyraźnych liniach.
Pierwszą (9024 ludzi) dowodził gen. Hardee: Tworzyły ją
brygady: gen. T. C. Hindmana, gen. S. A. M. Wooda, gen. P.
12 Philip C o n g e r, General Benjamin M. Prenliss: Civil War Hero of
Shiloh, 1971.
R. Clebume’a i brygada gen. A. H. Gladdena z korpusu
Bragga. Pięćset metrów za gen. Hardee szła druga linia
(10 731 ludzi) dowodzona przez gen. Bragga. Tworzyły
ją dywizje: gen. D. Rugglesa (trzy brygady) i gen.
J. Withersa (dwie brygady). Idące w trzeciej linii 800
metrów za Braggiem dywizje gen. C. Clarka (dwie
brygady) i gen. B. F. Cheathama (dwie brygady) z korpusu
Polka (9136 ludzi) wspierały lewe skrzydło, a korpus
rezerwowy Breckinridge’a (6439), złożony z brygad
płk. R. P. Trabue’a, gen. J. S. Bowena i płk. W.
Stathama, wspierał prawe skrzydło natarcia. W ślad
za linią każdej brygady posuwała się artyleria. Obie
flanki konfederackiej kolumny kryła kawaleria Forresta
(4300 koni), tocząc drobne potyczki z ubezpieczeniami
unionistów. Gen. Johnston sprawował ogólne dowództwo
nad prawym skrzydłem armii, gen. Beauregard zaś nad
lewym.
Bitwę rozpoczęła artyleria gen. Hardee, ukryta w lesie
naprzeciwko obozów dywizji Shermana i Prentissa. Pod
osłoną jej ognia, południowcy w liniach brygad wyszli
z lasu i natarli tak szybko, że żołnierze federalni, z których
większość zajęta była śniadaniem, wyskakiwali do walki
prosto z namiotów. „Wróg był całkiem nieprzygotowany,
wielu zostało zaskoczonych i wziętych do niewoli w swoich
namiotach, a inni, chociaż znajdowali się na zewnątrz,
mieli na sobie ubrania nadające się bardziej do sypialni, niż
na pole bitwy” — wspominał gen. Bragg 13.
Atakujący niczym „alpejska lawina” konfederaci zastali
pozycje unionistów zupełnie bez ufortyfikowania i od
razu uzyskali pełne zaskoczenie. Około godziny 8.00 obie
czołowe dywizje Unii znalazły się w pełnym ogniu walki.
Główne uderzenie Hardee poszło w szeroką na jedną milę
lukę (pozostawioną specjalnie dla części oddziałów Buella),
13 William Preston J o h n s t o n , Albert Sidney Johnston and the Shiloli

Campaign, „The Century Magazine”, vol. XXIX, luty 1885.


oddzielającą lewe skrzydło Shermana od dywizji Prentissa.
Przez tę lukę konfederaci wdarli się w środek ugrupowania
przeciwnika, zagrażając flankom i tyłom oddziałów fe­
deralnych. Atakując z wigorem, zdobyli 7 dział, z których
tylko część zdążyła wystrzelić, a także odcięli brygadę płk.
Davida Stuarta z dywizji Shermana. Brygada ta, zepchnięta
w kierunku rzeki, zajęła pozycje na lewo od Prentissa, gdzie
odpierała kolejne ataki przeważających sił wroga w oderwa­
niu od sił głównych. Zanim na pomoc nadeszły dywizje
Hurlbuta i W. H. L. Wallace’a wielu żołnierzy federalnych,
na których spadło pierwsze uderzenie konfederatów, wpadło
w panikę i bez jednego strzału uciekło na brzeg rzeki,
szukając schronienia pod nadbrzeżną skarpą (do końca dnia
znalazło się tam 4000 do 5000 uciekinierów). Większość
pułków stawiła jednak silny opór i unikała okrążenia; wolno
cofała się pod naporem wroga, oddając jedną pozycję za
drugą. Obie armie składały się w dużej części z młodych
i niedoświadczonych żołnierzy, dlatego walka miała charakter
bardzo chaotyczny i niezmiernie krwawy.
Początek bitwy zastał Granta na kwaterze w Savannah,
gdzie zwykle spędzał noce po pobycie w Pittsburg Landing
w oczekiwaniu na przybycie Buella. Generał nie czuł się
dobrze. Wieczorem 4 kwietnia podczas powrotu z inspekcji
jego koń potknął się na śliskim gruncie i upadł, przy­
gniatając jeźdźca. Tylko wyjątkowa miękkość gruntu,
rozmoczonego padającym od kilku dni deszczem, uratowała
go przed poważniejszymi obrażeniami. Poranił sobie jednak
kostkę i przez dwa lub trzy dni po upadku mógł się
poruszać tylko za pomocą kuli.
Rano 6 kwietnia Grant, zaalarmowany odgłosami palby,
dochodzącymi z kierunku Pittsburg Landing, wsiadł na
statek i pełen najgorszych przeczuć ruszył w stronę toczącej
się bitwy. Po drodze zatrzymał się w Crump’s Landing
i odbył rozmowę z gen. Lew Wallace’em, każąc mu czekać
w gotowości na dalsze rozkazy. Potem ruszył dalej i około
godziny 9.00 dotarł na linię frontu, znajdując obozy swojej
armii (wraz z porzuconą bronią, amunicją, końmi, zapasami
żywności i bagażami) w rękach wroga, a pobite wojsko
w pełnym odwrocie. Widząc panikę i tłumy przerażonych
żołnierzy uciekających z pola walki, ustawił na tyłach
kawalerię, która miała zatrzymywać uciekinierów. O godzinie
11.00, upewniwszy się, że celem ataku nie jest Crump’s
Landing, wysłał do Lew Wallace’a oficera z rozkazem
pozostawienia przy magazynach niewielkiej straży i natych­
miastowego marszu najbliższą drogą do Pittsburg Landing.
Nie mogąc się doczekać nadejścia dywizji Wallace’a, słał
do niego kolejne, sprzeczne rozkazy. Zdezorientowany
Wallace parokrotnie zmieniał kierunek marszu, co znacznie
opóźniło jego przybycie i w konsekwencji dotarł na pole
bitwy dopiero po zmierzchu14. Grant tymczasem zachowywał
się bardzo aktywnie i mimo kłopotów ze zranioną nogą
objeżdżał pole bitwy z jednego końca na drugi. Kilkakrotnie
był przy każdym ze swoich dowódców dywizji. Dawał im
instrukcje i podnosił na duchu swoją obecnością.
Na prawym skrzydle Unii dywizja Shermana przez trzy
godziny toczyła ciężkie walki wokół Shiloh Church. Po­
wstrzymywała natarcie lewoskrzydłowej brygady gen. Clebur-
ne’a z korpusu Hardee, ciężko brnącej przez mokradła przed
jej frontem (w ataku tym 6. pułk z Mississippi stracił ponad
300 z 425 żołnierzy). Około godziny 10.00, pod naciskiem
bocznego uderzenia pięciu brygad z korpusów Hardee
i Bragga, Sherman musiał się cofnąć i wyszedł na prawe
skrzydło rozwiniętej w tyle dywizji McClernanda. Wczes-
14 W czerwcu 1862 r.. kiedy szukano winnych klęski w pierwszym dniu

bitwy pod Shiloh, Lew Wallace’a uczyniono „kozłem ofiarnym”. Został


czasowo pozbawiony dowództwa i odesłany do domu w Indianie. Podczas
inwazji konfederatów na Kentucky jesienią 1862 r. organizował obronę
cywilną w Cincinnati. Został przywrócony do służby na początku 1864 r.,
do końca wojny sprawował dowództwo VIII korpusu w Maryland oraz
Departamentu Środkowego (Middle Department) obejmującego terytorium
tego stanu.
nym popołudniem obie dywizje kontratakowały, próbując
bez powodzenia odepchnąć konfederatów na południe.
Poniosły ciężkie straty, ale nie zostały rozbite. Tego dnia
pod Shermanem zabito trzy konie, on sam zaś dwa razy
został ranny i o włos uniknął śmierci, kiedy kula przeszyła
mu czapkę. Wieczorem Sherman i McClernand utworzyli
nową linię obrony wzdłuż drogi z Crump’s Landing, którą
nadciągało 5800 spóźnionych żołnierzy z dywizji gen. Lew
Wallace’a (dywizja ta przybyła na pole bitwy dopiero
o godzinie 19.00).
W środkowej części frontu brygady z korpusów Polka
i Bragga, pod morderczym ogniem żołnierzy Hurlbuta i W.
H. L. Wallace’a, przez trzy godziny ponawiały ataki
w rejonie Krwawego Stawu (Bloody Pond) i Dębowego
Zagajnika (Oak Thicket). Dopiero po południu, kiedy z pola
walki zniesiono śmiertelnie rannego gen. Wallace’a, obie
dywizje wycofały się w nieładzie w kierunku przystani l5.
Na lewym skrzydle unionistów dywizja Prentissa i bry­
gada Stuarta powstrzymywały natarcie konfederatów do
wczesnego popołudnia. Kiedy Johnston wzmocnił natarcie
korpusem Breckinridge’a, żołnierze federalni cofnęli się na
linię starej, zapadniętej drogi, biegnącej prostopadle do osi
natarcia konfederatów. Odcinek tej drogi, nazwany później
Gniazdem Szerszeni (Hornet’s Nest), z powodu rojów kul
bzykających nad głowami ukrytych wzdłuż niej żołnierzy,
stał się na pewien czas główną przeszkodą dla nacierających
na tym kierunku konfederatów Polka i jednej dywizji
z korpusu Bragga. Wypełniając rozkaz Granta, aby „bronić
się za wszelką cenę”, żołnierze Prentissa w ciągu sześciu
godzin odparli tu jedenaście ataków kierowanych przez
gen. Ruggłesa. Ich desperacki opór dał czas Grantowi na
podciągnięcie oddziałów W. H. L. Wallace’a i Hurlbuta
i wzmocnienie obrony.
15 Zmarł z powodu odniesionych ran trzy dni później jako najwyższy

stopniem oficer Unii, poległy pod Shiloh.


Gen. Johnston od rana był w dobrym humorze.
— Dziś wieczorem napoimy nasze konie w Tennessee
— powiedział do otaczających go oficerów dosiadając
wierzchowca przed wyruszeniem do walki.
Do południa wszystko szło po jego myśli. Nacierający
kolejnymi falami konfederaci uzyskali sukces na całej
linii i zepchnęli oddziały Unii w kierunku rzeki. Ale
i w szeregi atakujących wdał się bałagan. Uszykowanie
oddziałów Johnstona spowodowało wejście kolejnych
linii konfederatów do walki za szybko i przemieszanie
się ich ze sobą. Zbyt szeroki front uniemożliwiał sprawne
dowodzenie nie tylko dowódcy armii, ale i dowódcom
korpusów.
Na początku gen. Johnston osobiście towarzyszył dwóm
brygadom z korpusu Bragga, nacierającym na prawym
skrzydle. Wysyłając w bój płk. Randalla L. Gibsona,
dowódcę brygady z Luizjany, rzekł:
— Mam nadzieję, że wyjdzie pan cało z dzisiejszej
walki, ale za wszelką cenę musimy wygrać.
Młodemu płk. Johnowi S. Marmaduke'owi z Missouri,
który służył pod nim w Utah, położył dłoń na ramieniu
i powiedział:
— Synu, musimy zakończyć ten dzień zwycięsko
lub zginąć.
Po zajęciu pierwszego obozu Prentissa Johnston przeje­
chał na lewe skrzydło, obserwując natarcie korpusu
Hardee. Jednocześnie kierował idące w drugiej linii
brygady Polka do ataku na dywizję Hurlbuta w środku
ugrupowania unionistów. Potem osobiście wysyłał do
boju kolejne brygady z korpusu Bragga. W południe
wezwał korpus rezerwowy i około godziny 12.30 kazał
mu zająć pozycje wyjściowe na prawo od Gniazda
Szerszeni, naprzeciw Brzoskwiniowego Sadu (Peach Or-
chard), wokół którego bronili się żołnierze Prentissa
i W. H. L. Wallace’a.
— Poprowadzę tych chłopców z Mississippi i Tennessee
do walki — rzekł do służącego ochotniczo w jego sztabie
gubernatora Tennessee Ishama Harrisa.
Potem machając szablą, wyjechał konno na czoło brygady
płk. Stathama, idącej do ataku na lewe skrzydło Hurlbuta
i sad pełen kwitnących drzew brzoskwiniowych.
— Żołnierze! Wróg jest uparty, musimy użyć bagnetów.
Poprowadzę was — krzyknął i pierwszy ruszył w stronę
nieprzyjaciela.
Atakujący konfederaci, zachęceni jego postawą i słowami,
wydali potężny okrzyk i runęli do przodu z nastawionymi
bagnetami. Linia federalna błysnęła ogniem, smagając połu­
dniowców kulami, lecz nie była w stanie ich zatrzymać.
Wkrótce oddziały federalne zaczęły się cofać, osłaniane przez
grupy strzelców, opóźniających konfederackie natarcie.
Gen. Johnston wyszedł z ataku prawie nietknięty, chociaż
kule poszarpały na nim w kilku miejscach mundur, a jego
koń został czterokrotnie raniony. I kiedy wydawało się, że
niebezpieczeństwo minęło, przypadkowa kula trafiła go
w nogę, uszkadzając tętnicę udową. Gubernator Harris
widząc, że generał zbladł i zachwiał się w siodle, podjechał
i zapytał, czy jest ranny.
— Tak — odparł Johnston — i czuję, że poważnie.
Pół godziny późnej wykrwawił się na śmierć. Podobno
można go było uratować, ale wcześniej, jadąc przez pole
zasłane rannymi, odesłał swego osobistego lekarza do
pomocy rannym jeńcom federalnym. Z chwilą jego śmierci
zgasła jedna z największych nadziei Południa.
Po śmierci Johnstona natarcie na prawym skrzydle
zastygło, dając unionistom czas na przygotowanie się do
odparcia następnego ataku. Kiedy w końcu dowództwo
przejął gen. Beauregard, konfederaci zgromadzili na tym
odcinku 62 działa i pod osłoną ich ognia złamali
ostatecznie opór oddziałów federalnych. Rozbite oddziały
Wallace’a, Hurlbuta i Stuarta cofnęły się w nieładzie.
Okrążony Prentiss trwał jeszcze przez jakiś czas w obro­
nie, po czym wywiesił białą flagę i poddał się razem
z 2200 żołnierzami.
Pod wieczór wojska Unii musiały się wycofać ze swych
pozycji i zostały przyparte do rzeki w odległości zaledwie
pół mili od Pittsburg Landing. Ich całkowita klęska
wydawała się nieunikniona. Konfederaci nie osiągnęli
jednak swojego pierwotnego celu. Zamiast odciąć siły
federalne od rzeki, zepchnęli je tylko w jej kierunku,
dając Grantowi możliwość utrzymania się do czasu nadej­
ścia posiłków. Przed Pittsburg Landing, na wzniesieniu,
Grant umieścił 50 dział zwróconych na południe, jako
ostatnią linię obrony. Pod ich osłoną oddziały Unii
utworzyły silny front. Na prawo od artylerii zajęły pozycje
mocno przetrzebione dywizje Hurlbuta, McClernanda
i Shermana, rozciągając linię obrony aż do brzegu Owl
Creek (dywizja Lew Wallace’a, która przybyła już po
zakończeniu walki, zajęła pozycje na skraju prawej flanki).
Siłę ognia wojsk Unii na lewym skrzydle wzmocniły
kanonierki „Lexington” i „Tyler”. Tak uszykowani obroń­
cy przed wieczorem odparli ostatnie trzy ataki kon­
federatów.
Po godzinie 18.00 gen. Beauregard wstrzymał natarcie,
zamierzając wzmocnić i zreorganizować swoje siły, aby
dobić wroga następnego dnia. Wyczerpane, głodne i wy­
krwawione w 12-godzinnym boju oddziały Południa
wycofały się do zdobytych obozów Unii. Zastygły tam
w nieregularnej linii bojowej, którą po prawej stronie
tworzył korpus Hardee, w centrum korpusy Breckinridge’a
i Polka, po lewej zaś stronie korpus Bragga. Sam Beaure­
gard spędził noc w dawnym obozie Shermana koło Shiloh.
Na polu bitwy, nad którym w ciemnościach rozszalała się
gwałtowna burza, pozostali tylko martwi i umierający
ludzie, zabite konie, masy porzuconego sprzętu, rozbitych
dział i wozów.
W nocy na pomoc unionistom zaczęły przybywać długo
oczekiwane oddziały Buella. Drogą z Savannah pierwsza
nadeszła dywizja gen. Nelsona. Pod osłoną ognia kanonie-
rek, które przez całą noc regularnie, co 15 minut, ostrzeli­
wały wysuniętą w kierunku rzeki prawą flankę konfedera­
tów, przerzucono ją na drugą stronę rzeki za pomocą
dwóch małych parowców utrzymujących komunikację
pomiędzy obydwoma brzegami Tennessee. Dwie inne
dywizje (gen. Thomasa L. Crittendena i gen. Alexandra
McCooke’a), przypłynęły wraz z Buellem parowcami
z Savannah. Nad ranem znalazły się na zachodnim brzegu
Tennessee. Wraz z dywizją Nelsona utworzyły nowe
centrum i lewe skrzydło armii, tworząc front o długości 1,5
mili. Przybycie oddziałów Buella i dywizji gen. Lew
Wallace’a podniosło liczebność wojsk Unii o 22 500 ludzi
(z pozostałych dwóch dywizji Buella dywizja gen. George’a
H. Thomasa przybyła pod Shiloh już po zakończeniu
bitwy, a dywizja gen. Thomasa J. Wooda wzięła jedynie
niewielki udział w walce).
Połączone siły Granta i Buella 7 kwietnia rano ruszyły
do natarcia. Beauregard mógł im przeciwstawić tylko
30 000 źle zorganizowanych żołnierzy, zmęczonych noc­
nym ostrzałem z kanonierek. Świeża dywizja Nelsona
szybko przebyła „ziemię niczyją”, wpadła z impetem na
zaskoczone pikiety konfederatów i około 6.00 rano nawią­
zała walkę z korpusem gen. Hardee. Wkrótce dołączyła do
niej z prawej strony dywizja Crittendena. Obie federalne
dywizje wsparte przez dwie baterie dział szybko osiąg­
nęły przewagę i zaczęły spychać przeciwnika przed
siebie. Do tego czasu weszła do walki dywizja McCoo­
ke’a, wzmacniając prawą flankę Crittendena. Beaure­
gard, zaskoczony pojawieniem się oddziałów Buella,
około godziny 8.00 rzucił do kontrataku korpusy Hardee
i Breckinridge’a, które na pewien czas powstrzymały
natarcie lewego skrzydła Unii. W centrum dywizja
McCooke’a, w której były trzy bataliony regularne,
stopniowo zepchnęła oddziały Polka w kierunku Shiloh.
Wykorzystując postępy wojsk Buella, ruszyło także natar­
cie Granta na prawym skrzydle Unii. Do południa wojska
federalne wzmogły nacisk na całym froncie i stopniowo
zaczęły wypierać południowców z pola walki, odzyskując
utracony poprzedniego dnia teren (podczas odwrotu kon­
federatów oddziały Shermana zdobyły 7 dział, tyle samo,
ile utraciły poprzedniego dnia). Około godziny 14.00
ostatni kontratak Beauregarda w centrum zatrzymał dywi­
zję McCooke’a w lesie przed dawnym obozem Shermana,
ale nacisk oddziałów Granta na lewe skrzydło konfedera­
tów zmusił ich do odwrotu w kierunku Shiloh Church.
Zacięty bój bez wyraźnego rozstrzygnięcia trwał do
wczesnego popołudnia. O godzinie 13.00 gen. Beauregard,
widząc, że ma przed sobą coraz to nowe wojska Unii, stracił
nadzieję na odniesienie zwycięstwa i postanowił wycofać się
z nierównego boju. Do godziny 14.00 zgrupował na linii
wzgórz na południe od Shiloh korpus Breckinridge’a,
wzmocnił go artylerią i zmasowanym ogniem dział zatrzymał
natarcie wojsk federalnych, nie pozwalając im wyjść z ros­
nącego w dole lasu. W odległości jednej mili z tyłu utworzył
nową linię obrony, na której bezskutecznie oczekiwał
nadejścia przeciwnika. W końcu, około godziny 17.00,
konfederaci w zupełnym porządku wycofali się do miejsca,
w którym obozowali przed bitwą, osłaniani przez kawalerię
Forresta i oddziały Breckinridge’a. Przemieszane i zdezor­
ganizowane wojska federalne nie podjęły pościgu, zadowa­
lając się utrzymaniem pola bitwy i odzyskaniem utraconych
obozów. Następnego dnia siły Konfederacji wycofały się do
Corinthu. Dopiero 8 kwietnia Grant wysłał za Beauregardem
Shermana z dwiema brygadami, dywizję gen. Wooda (dwie
brygady) z Armii Ohio i dwa pułki kawalerii. Kilka mil od
pola bitwy siły te wpadły w zasadzkę zastawioną przez
kawalerię Forresta i po ostrej potyczce, w czasie której
Sherman omal nie wpadł w ręce wroga, wróciły do Pittsburg
Landing. Był to ostatni akt bitwy pod Shiloh.
Obie strony rościły sobie prawo do zwycięstwa w naj­
krwawszej jak dotąd bitwie w tej wojnie. Z 63 000 żołnierzy
federalnych zginęło, odniosło rany i zaginęło 13 047 (1754
zabitych, 8408 rannych i 2885 zaginionych)16. Straty
liczącej 40 955 Armii Mississippi wyniosły 10 694 ludzi
(1723 zbitych, 8012 rannych i 959 zaginionych). „Shiloh
było najcięższą bitwą, jaką stoczono na Zachodzie podczas
wojny — napisał Grant — a i na Wschodzie ledwie kilka
może się z nią równać pod względem zaciętości i deter­
minacji walczących. Drugiego dnia zobaczyłem pole, po
którym konfederaci dzień wcześniej prowadzili swoje
kolejne ataki, pole tak zasłane trupami, że można było po
nim przejść w każdym kierunku po ciałach zabitych nie
dotykając ziemi”.
Liczba 23 746 ofiar wstrząsnęła całym krajem i uświa­
domiła obu stronom, że wojna nie skończy się szybko. Sam
Grant, który po zdobyciu fortów Henry i Donelson i opa­
nowaniu Kentucky wierzył — podobnie jak tysiące ludzi
na Północy — że jedno, decydujące zwycięstwo zakończy
rebelię, także zmienił zdanie. Po Shiloh przekonał się, że
zwycięstwo Północy może nastąpić tylko w przypadku
całkowitego podboju Południa.
Gdy do Waszyngtonu dotarły wiadomości o stratach oraz
pogłoski, że Grant w chwili rozpoczęcia bitwy był pijany,
zaczęto go atakować i domagać się od Lincolna, by go
zwolnił. Szczególną aktywność w tym względzie wykazywał
pewien polityk z Pensylwanii o nazwisku A. K. McClure.
Uporczywie nalegał na zdymisjonowanie Granta, powtarzając
wszystkie dotychczasowe oskarżenia. Prezydent wysłuchał go
w milczeniu, pomyślał chwilę i rzekł: „Nie mogę się pozbyć
tego człowieka; on walczy”.
16 W tym straty Buella wyniosły 2167 ludzi (263 zabitych, 1816

rannych i 88 zaginionych).
Godna podziwu koncentracja wojsk Johnstona wokół
Corinthu i nagły atak na siły Granta w Pittsburg Landing dały
Konfederacji niepowtarzalną szansę na odwrócenie losów
wojny. Szczęśliwa dla Unii decyzja Lincolna o powierzeniu
jednolitego dowództwa na Zachodzie Halleckowi uratowała
armie Granta i Buella i nie pozwoliła Johnstonowi zniszczyć
ich częściami. Uzupełnione armie Hallecka znalazły później
dość sił, aby kontynuować ofensywę i ostatecznie osiągnąć
cel. Było nim zajęcie Corinthu i opanowanie żywotnej dla
Konfederacji linii kolejowej z Memphis do Charlestonu.
W czasie, gdy Grant odpierał ataki konfederatów w za­
chodnim Tennessee, armia gen. Pope’a, wspomagana przez
kanonierki Foote’a, zaatakowała najbardziej wysunięty na
północ bastion Południa — New Madrit i Wyspę Nr 10 na
Missisipi.
Po upadku fortów Henry i Donelson oraz ewakuacji
Columbus, gen. Beauregard wybrał Wyspę Nr 10 jako nowy
punkt obrony na rzece Missisipi. Wyspę, położoną 60 mil
poniżej Columbus koło miejscowości New Madrit (Missouri)
i Tiptonville (Tennessee), konfederaci z Tennessee pod
dowództwem gen. Pillowa zaczęli fortyfikować już w lipcu
1861 r. (na polecenie gubernatora Ishama Harrisa), jako jedno
z ogniw łańcucha fortów na drodze do Memphis [1 . Wybór
miejsca nie był przypadkowy. W pobliżu zbiegają się granice
trzech stanów (Tennessee, Kentucky i Missouri), a w New
Madrit zaczynała się droga prowadząca wzdłuż zachodniego
brzegu Missisipi do odległego o 175 mil St. Louis. Samo
miasteczko leżało na końcu dwóch ostrych zakrętów rzeki
(New Madrit Bends), przypominających kształtem literę S.
Nieco powyżej New Madrit, w zakolu rzeki, leżała Wyspa
Nr 10 (Island Number 10), która po ufortyfikowaniu mogła
łatwo zablokować drogę okrętom Unii, płynącym w dół rzeki
do Memphis i Vicksburga. Po opuszczeniu Columbus, gen.

17 Poza Wyspą Nr 10 były to forty: Pillow, Randolph i Harris.


Polk wysiał tu w końcu lutego dywizję gen. McCowna,
absolwenta West Point i specjalisty od artylerii w przed­
wojennej armii. W ciągu kilku dni McCown zdołał umieścić
na wyspie 52 działa forteczne. Kolejne 12 ciężkich dział
zainstalował w New Madrit, tworząc imponującą pozycję
obronną. Pod jej osłoną w New Madrit miała się zebrać
3 marca stanowa legislatura Missouri, przenosząca się
ciągle z miejsca na miejsce przed pościgiem unionistów.
Zamierzając przeszkodzić secesjonistom w zorganizo­
waniu posiedzenia, gen. Halleck rozkazał Armii Mississippi
(12 000 żołnierzy) gen. Pope’a zaatakować New Madrit
i zlikwidować przy okazji przeszkodę na rzece. 3 marca
Pope rozpoczął oblężenie New Madrit, zmuszając legislaturę
Missouri i osłaniające ją oddziały gen. M. Jeffa Thompsona
do ucieczki na południe. Do 13 marca, używając ciężkich
dział oblężniczych, zmusił konfederatów do ewakuacji
New Madrit i przeniesienia wszystkich sił na Wyspę Nr 10
oraz do Tiptonville, położonego na wschodnim brzegu
rzeki. Na pomoc Pope’owi 15 marca przybyła z Cairo
flotylla Foote’a (7 pancerników z 95 działami). Foote
natychmiast rozpoczął bombardowanie wyspy i okolicznych
baterii konfederackich. Trwające 22 dni bombardowanie
z daleka okazało się nieskuteczne.
Pod koniec marca gen. Beauregard, ufny w potęgę
Wyspy Nr 10, wycofał część sił z frontu koło New Madrit
(protestującego przeciw tej decyzji gen. McCowna zastąpił
31 marca przyjaciel Beauregarda — gen. William W.
MacKall) i wzmocnił nimi powstającą w Corinthie kon-
federacką Armię Mississippi. To ograniczyło stan załogi
broniącej wyspy do 4000 żołnierzy.
Foote, krytykowany przez Hallecka z powodu bezczynnoś­
ci, wysłał 4 kwietnia w dół rzeki pancernik „Carondelet”.
Ciemną nocą, podczas wielkiej burzy, dowodzący okrętem
kmdr Henry Walke na pełnej szybkości minął konfederackie
baterie i wyszedł na tyły wyspy. Nad ranem zawinął
bezpiecznie do New Madrit, witany entuzjastycznie przez
żołnierzy Pope’a. Dwa dni później w ślady „Carondeleta”
poszedł „Pittsburg”. Część armii Pope’a (wzmocnionej
w przerwie do 25 000 ludzi) przekroczyła 7 kwietnia rzekę
pod osłoną obu okrętów i osaczyła konfederacki garnizon.
Nazajutrz Mac Kall poddał Wyspę Nr 10 wraz z całą załogą
(4000 ludzi), bronią i artylerią (158 dział). Jeszcze raz
wspólne działania federalnych sił lądowych i floty przyniosły
zwycięstwo. Zdobycie Wyspy Nr 10 otworzyło Unii drogę
w dół Missisipi do fortu Pillow (40 mil powyżej Memphis),
praktycznie ostatniej przeszkody na drodze do Vicksburga.
Kontynuując operację, flotylla Foote’a popłynęła w dół
rzeki. 10 maja poniosła porażkę w walce z taranami
konfederatów pod fortem Pillow. Kiedy jednak 4 czerwca
konfederaci ewakuowali fort Pillow, okręty Unii spłynęły
do Memphis, gdzie dwa dni później zniszczyły konfederac-
ką flotyllę rzeczną próbującą je zatrzymać. Po zdobyciu
Memphis w rękach konfederatów pozostały tylko dwa
punkty nad Missisipi: Vicksburg i Port Hudson. Dzięki nim
Konfederacja mogła jeszcze utrzymywać żywotną komuni­
kację z Luizjaną, Arkansas i Teksasem.

BITWA POD IUKĄ I CORINTHEM. KAMPANIA PERRYVILLE

Po bitwie pod Shiloh Beauregard odszedł z armią


do Corinthu. Gen. Halleck, który przyjął wiadomość
o niepowodzeniu Granta ze słabo ukrywaną satysfakcją,
zamiast skierować armię Pope’a w dół Missisipi, po­
stanowił skupić wszystkie siły i zaatakować Beauregarda.
11 kwietnia przybył parowcem z St. Louis do Pittsburg
Landing i objął osobiste dowództwo nad wojskiem,
gromadząc siły nowo utworzonego Departamentu Mis­
sissippi do kolejnej ofensywy.
Do 21 kwietnia Halleck miał pod swoimi rozkazami
120 000 ludzi, wchodzących dotąd w skład trzech armii:
Ohio — dowodzonej przez Buella, Tennessee — Granta
i Mississippi — Pope’a. Centrum ugrupowania stanowiła
armia Buella. Lewe skrzydło utworzyła armia Pope’a. Część
armii Granta, wzmocniona dywizją gen. George’a Thomasa
z Armii Ohio, utworzyła prawe skrzydło dowodzone przez
Thomasa. McClemand stanął na czele rezerwy, złożonej
z dywizji jego i Lew Wallace’a. Grant pełnił oficjalnie
funkcję zastępcy Hallecka, sprawującego ogólną komendę
nad prawym skrzydłem i rezerwą armii. W rzeczywistości
rozkazy Hallecka docierały bezpośrednio do Thomasa
i McClemanda. Grantowi nie wyznaczono żadnego konkret­
nego zakresu obowiązków, co doprowadziło go z czasem do
głębokiej frustracji. Zaczął nawet myśleć o podaniu się do
dymisji, od czego odwiódł go dopiero Sherman.
Przygotowania zakończono 30 kwietnia i armie federalne
wyruszyły z Shiloh w kierunku Corinthu. Posuwały się
ciężko i powoli z szybkością 1 mili dziennie. Grant, Buell,
Pope i inni dowódcy Hallecka musieli przeczekać jego
przepisowe działania (pamiętając o Shiloh, Halleck kazał
fortyfikować obozy każdej nocy). Dopiero 25 maja, po
miesiącu powolnych działań, wojska Unii zajęły pozycje
wyjściowe do oblężenia Corinthu.
Tymczasem Beauregard, wzmocniony zaraz po Shiloh do
56 000 ludzi przez ściągnięte zza rzeki Missisipi siły Van
Dorna i Sterlinga Price’a, nie zamierzał bić się z dwukrotnie
silniejszym przeciwnikiem. Uprzedzając natarcie Hallecka,
w nocy z 29 na 30 maja rozpoczął odwrót do Tupelo. Kiedy
30 maja oddziały Unii dotarły do Corinthu. nie zastały tam
już nikogo. Konfederaci zdążyli się bezpiecznie i spokojnie
ewakuować. Po wejściu do miasta Halleck kazał je od razu
ufortyfikować na niespotykaną dotąd skalę. 10 czerwca
wysłał w pościg za Beauregardem część sił Pope’a i Buella,
które zatrzymały się po przejściu zaledwie 30 mil. Konfedera­
ci zalegli w Tupelo, wzmacniając i reorganizując swoje
oddziały.
Halleck nie osiągnął wprawdzie zamierzonego celu, nie
zniszczył bowiem armii wroga, ale i tak był zadowolony.
Konfederaci zostali wyparci z zachodniego Tennessee,
unioniści zaś umocnili swoją pozycję w północnym Missis­
sippi, obejmując kontrolę nad wszystkimi liniami kolejo­
wymi w tym rejonie. Na Zachodzie komunikacja kon­
federatów z Richmond ograniczała się już teraz tylko do
pojedynczej linii prowadzącej z Vicksburga na wschód.
Problemy konfederatów potęgowały charakterystyczne dla
nich kłótnie wyższych dowódców. Wkrótce po odwrocie
z Corinthu chory gen. Beauregard, dotknięty do żywego
krytyką Davisa, opuścił armię, udając się bez pozwolenia
prezydenta na leczenie. Davis miał dość oddawania terenów
w jego rodzinnym stanie i 17 czerwca Beauregarda zastąpił
gen. Braxtonem Braggiem l8.
Po kilku tygodniach bezczynności wielka armia Unii
zebrana w maju pod Corinthem uległa podziałowi. Pope,
opromieniony zwycięstwem pod New Madrit i zdobyciem
Wyspy Nr 10, wyjechał 26 czerwca na Wschód, gdzie
Lincoln powierzył mu dowództwo nowej Armii Wirginii
(miał pokonać zagrażającego Waszyngtonowi błyskotliwego
generała Południa — Thomasa „Stonewalla” Jacksona,
a potem ruszyć na pomoc McClellanowi, nacierającemu ze
swoją Armią Potomacu na półwyspie James na tyły
Richmond)19. Jego dotychczasową armię rozwiązano i po-

18 W końcu sierpnia 1862 r. Beauregard powróci! na scenę swego


wcześniejszego triumfu w Charlestonie, obejmując dowództwo obrony
atlantyckiego wybrzeża Konfederacji od Karoliny Południowej, poprzez
Georgię, do krańca Florydy. We wrześniu 1864 r. wrócił na Zachód,
usiłując bez powodzenia przeszkodzić Shermanowi w jego słynnym
„Marszu do morza”. Wojnę zakończył jako zastępca gen. Josepha
Johnstona w Karolinie Północnej.
19 W stoczonej 29-30 sierpnia drugiej bitwie nad Bull Run, Pope
doznał kompromitującej klęski, po której został wysłany do Minnesoty,
gdzie tłumił powstanie Siuksów Santee pod wodzą Małej Wrony (Linie
Crow).
dzielono między innych. Gen. Buell z czterema dywizjami
Armii Ohio (bez dywizji Thomasa) 10 czerwca wyruszył
do wschodniego Tennessee, kierując się powoli wzdłuż
linii kolejowej z Memphis do Chattanoogi. Grant, któremu
tego samego dnia przywrócono dowództwo Dys­
tryktu Zachodniego Tennessee, za zgodą Hallecka wyjechał
do Memphis, gdzie 21 czerwca założył swoją nową kwaterę.
W drodze do Memphis, jadąc tylko w asyście sztabu
i niewielkiej eskorty kawalerii, omal nie wpadł w ręce
oddziału konfederackiej jazdy gen. Johna K. Jacksona,
działającego na liniach zaopatrzenia unionistów.
11 lipca gen. Halleck został telegraficznie odwołany do
Waszyngtonu. Lincoln docenił jego osiągnięcia jako dowód­
cy zachodniego odcinka frontu i powierzył mu stanowisko
szefa sztabu armii federalnej oraz jednocześnie swego
głównego doradcy wojskowego. Prezydent zrzucił w ten
sposób z siebie ciężar osobistego dowodzenia armią, jaki
spadł na niego po zdymisjonowaniu gen. McClellana
(11 marca). Na miejsce Hallecka chwilowo nie wyznaczono
nowego dowódcy frontu zachodniego. Grant, który był
drugim, najwyższym rangą oficerem Unii na Zachodzie,
15 lipca został wezwany do Corinthu, dokąd przybył
okrężną drogą przez Columbus. Jego miejsce w Memphis
zajął 21 lipca gen. Sherman. Granice odcinka podlegającego
Grantowi obejmowały jedynie zachodnie Tennessee i Ken­
tucky (na zachód od rzeki Cumberland), dlatego generał
zachował tylko dowództwo swojej armii. Grant i Buell
mieli odtąd działać niezależnie od siebie.
Przed wyjazdem do Waszyngtonu gen. Halleck musiał
sobie radzić z trzema różnymi problemami. Armia Ten­
nessee dowodzona przez Granta otrzymała dwa zadania:
obrony i odbudowy linii kolejowych, którymi jeździły
dostawy dla armii federalnej, a także okupacji zachodniego
Tennessee. Armia Ohio pod dowództwem Buella miała
osiągnąć cel, na którym bardzo zależało Lincolnowi,
tj. wyzwolić wschodnią część Tennessee i dotrzeć do
Chattanoogi. Grant nalegał wprawdzie na zdobycie Vick-
sburga, ale Halleck postawił na cele o większym znaczeniu
politycznym. W ten sposób rozproszył siły Unii i znów
oddał inicjatywę w ręce konfederatów.
Następca Beauregarda, gen. Braxton Bragg (1817-1876),
był chyba najbardziej kontrowersyjnym ze wszystkich wyż­
szych dowódców Południa. Impulsywny, kłótliwy, przesadny
służbista (znana jest anegdota o Braggu, który pełniąc kiedyś
podwójną funkcję dowódcy kompanii i kwatermistrza garni­
zonu, toczył pisemną dyskusję sam ze sobą), był jednocześnie
człowiekiem wielkiej odwagi i energii, wykazując także
znaczne talenty organizacyjne. Sławę zdobył podczas wojny
meksykańskiej jako dowódca baterii konnej artylerii w bitwie
pod Buena Vista, rewolucjonizując w pewnych aspektach jej
zastosowanie na polu walki. W 1856 r. porzucił służbę
w wojsku i został plantatorem w Luizjanie. Na krótko przed
wybuchem wojny objął stanowisko komendanta luizjańskiej
milicji, potem dowodził operacjami przeciwko federalnemu
fortowi Pickens w Zatoce Pensacola. Wezwany na pomoc
Johnstonowi, walczył dzielnie pod Shiloh, sprawując komen­
dę nad jednym skrzydłem Armii Mississippi.
Obejmując dowództwo wojsk Południa w Tupelo, Bragg
postanowił zrewanżować się Davisowi za zaufanie i od­
wrócić losy wojny na Zachodzie. W końcu czerwca generał
przyjął wielu wpływowych obywateli Kentucky, przebywa­
jących na wygnaniu w Tennessee, którzy zapewnili go
o lojalności mieszkańców Kentucky i doradzali marsz do
tego stanu. Pod wpływem ich zapewnień Bragg przygotował
nową ofensywę na północ. Jego plan zakładał, że liczące
ponad 20 000 oddziały pozostawione w Mississippi pod
dowództwem generałów Van Dorna i Price’a ruszą późnym
latem na rozproszone siły Granta w zachodnim Tennessee.
On sam zaś przejdzie na północ i zajmie Kentucky. Bragg
liczył na to, że tysiące zwolenników Konfederacji w tym
stanie chwyci za broń i pomoże mu przywrócić front na
przedwojennej granicy Południa, którą była rzeka Ohio.
21 lipca Bragg rozkazał Armii Mississippi wyruszyć
z Tupelo do wschodniego Tennessee. 29 lipca założył
nową kwaterę w Chattanooga, dokąd przybył idąc na
skróty z kawalerią i artylerią, podczas gdy jego piechota
w dwa tygodnie pokonała 1240 kilometrów okrężną trasą
kolejową z Tupelo przez Mobile, Montgomery, Atlantę do
Chattanoogi. Działając szybko i zdecydowanie, Bragg
uprzedził zmierzającego w tym samym kierunku Buella.
Tymczasem Buell, który wlókł się od czerwca na wschód
wzdłuż linii kolejowej z Memphis, borykał się z sabotażem
i atakami południowej kawalerii. Najbardziej dawali mu się
we znaki Nathan B. Forrest i John H. Morgan. Forrest na
czele nowo sformowanej brygady kawalerii (1400 koni)
pokonał 13 lipca garnizon federalny w Murfreesboro (900
ludzi, dowódca gen. bryg. Thomas T. Crittenden) na połu­
dniowy wschód od Nashville. Potem zerwał tory kolejowe,
dwukrotnie odciął Buellowi drogę dostaw i uciekł na wzgórza
wschodniego Tennessee, unikając pościgu gen. Nelsona.
Kolejnego ataku na linie zaopatrzenia Buella dokonał Morgan
i jego kawalerzyści z Kentucky. W lipcu Morgan przeprowa­
dził udany rajd na dużą skalę do rodzinnego stanu. Poważnie
zaszkodził 12 sierpnia wyprawie Buella niszcząc 800-me-
trowy tunel między Nashville a punktem dostaw wojsk Unii
w Louisville. W wyniku tego oddziały Buella zatrzymały się
zaledwie 30 kilometrów na zachód od Chattanoogi.
Udany rajd Forresta i wyprawa Morgana do Kentucky
umożliwiły Braggowi koncentrację wojsk w Chattanooga.
W sierpniu Bragg, będąc pewnym, że kawaleria nadal
będzie nękała Buella, przystąpił do ofensywy. Zapewniwszy
sobie wsparcie 18-tysięcznej Armii Kentucky gen. Edmunda
Kirby-Smitha (9 marca objął dowództwo wojsk Kon­
federacji we wschodnim Tennessee), 28 sierpnia wyprawił
się z Chattanoogi na północ. Prowadził ze sobą 27 320
doświadczonych żołnierzy, podzielonych na dwa korpusy,
Polka (13 537 ludzi) na prawym skrzydle i Hardee (13 763
ludzi) na lewym skrzydle. Maszerując prosto w kierunku
Louisville, konfederaci przekroczyli rzekę Cumberland
i wkroczyli do Kentucky. 9 września Bragg zajął Carthage,
a 12 września wszedł do Glasgow, plasując się pomiędzy
Buellem, idącym z południa do Bowling Green, a Kirby-
-Smithem, znajdującym się już w Lexington. W Glasgow
Bragg wydał słynną proklamację do mieszkańców Kentucky,
obiecując „przywrócić im prawa odebrane przez okrutnego
i upartego wroga” i zaapelował o „braterską pomoc w celu
zabezpieczenia dziedzictwa wolności”. Następnego dnia
ruszył w kierunku Munfordville, gdzie znajdował się ważny
most na trasie kolejowej z Louisville do Nashville, broniony
przez dobrze okopaną załogę federalną. 17 września zmusił
garnizon Unii (dowódca płk John T. Wilder) do kapitulacji,
biorąc do niewoli 4000 ludzi. Tego samego dnia, po naradzie
z Polkiem i Hardee, postanowił zostawić Buella w spokoju na
swoich tyłach oraz połączyć się z Kirby-Smithem w Lexing­
ton. Na krytykę niektórych swoich podwładnych, którzy
domagali się szybkiej rozprawy z Buellem, odparł: „Tę
kampanię musimy wygrać maszerując, a nie walcząc”.
Kirby-Smith wyruszył z Knoxville przed Braggiem
(13 sierpnia), przekroczył przełęcz Cumberland i 29 sierpnia
wszedł do Kentucky w odległości 150 mil od Bragga.
Szybkość jego działań całkowicie zaskoczyła oddziały
federalne, które były zupełnie nieprzygotowane do odparcia
inwazji. 30 sierpnia Kirby-Smith rozgromił pod Richmond,
niedaleko Lexington, 6500 żołnierzy gen. Nelsona. Kosztem
451 ofiar zadał wrogowi straty wynoszące 5353 ludzi
(w tym 4303 jeńców). Zwycięstwem pod Richmond kon­
federaci otworzyli sobie drogę do północnej części stanu.
2 września wkroczyli do Lexington, gdzie zdobyli wielkie
zapasy żywności i zaopatrzenia, porzucone przez żołnierzy
Unii, którzy uciekli do Louisville oraz za rzekę Ohio.
Nadchodzący konfederaci Kirby-Smitha wywołali panikę
nawet w odległym o 75 mil Cincinnati.
Podczas gdy znaczna część armii Granta była rozproszona
wzdłuż krzyżujących się linii kolejowych, dowództwo
centrum oraz lewego skrzydła pod Corinthem objęli dwaj
jego nowi podwładni — gen. Edward C. Ord i gen.
William S. Rosecrans. Prawe skrzydło Armii Tennessee
(wzmocnione dywizją gen. Thomasa z armii Buella), oparte
w Memphis na Missisipi, sprawował gen. Sherman. 30 lipca
Grant poprosił Hallecka o zgodę na zaatakowanie Van
Dorna, który, po wycofaniu się rzecznych sił Unii spod
Vicksburga, przesunął się z dywizją gen. Lovella do Holly
Springs w północnej części Mississippi. Halleck jak zwykle
zwlekał z odpowiedzią. Dopiero 18 września zgodził się na
propozycję, pisząc do Granta, aby „walczył z nieprzyjacie­
lem, gdziekolwiek zechce”.
Tymczasem 14 września gen. Sterling Price zaatakował
i wyparł federalny posterunek (dowódca płk Robert C.
Murphy) w miasteczku luka w Mississippi, położonym 20
mil na wschód od Corinthu. Po tym zwycięstwie Price
przegrupował siły i zaczął czynić przygotowania do prze­
kroczenia rzeki Tennessee, aby ruszyć na pomoc gen.
Braggowi, prowadzącemu w tym czasie ofensywę w Ken­
tucky. Bragg polecił mu uniemożliwić marsz oddziałów
Granta do środkowego Tennessee na pomoc Buellowi
i powstrzymać je przed wzmocnieniem federalnego garnizonu
w Nashville. Price miał pod swoimi rozkazami 8000 ludzi
i mógł dodatkowo liczyć na pomoc gen. Van Dorna,
stacjonującego z 17-tysięczną armią w Holly Springs.
Grant, obawiając się, że Price może przerzucić wojsko
do środkowego Tennessee i wesprzeć działania Bragga,
postanowił mu w tym przeszkodzić. Zamierzał pobić Price’a
zanim przyjdzie mu na pomoc Van Dorn, znajdujący się
tylko o cztery dni marszu od niego. Zgodnie z planem
Grant chciał wziąć Price’a w kleszcze siłami Orda (8000
ludzi) z Corinthu i Rosecransa (9000 żołnierzy) z połu­
dniowego zachodu. Obie kolumny miały się spotkać pod
luką 18 września i następnego dnia przeprowadzić skoor­
dynowany atak na miasto. Kolumna Orda (towarzyszył jej
sam Grant) przybyła pod lukę w przewidzianym terminie.
Pod wieczór 18 września jej patrole starły się z pikietami
konfederatów 6 mil od miasta. Rosecrans natomiast powia­
domił Granta, że nie zdąży na czas zająć pozycji i będzie
mógł wyruszyć dopiero 19 września rano. W tej sytuacji
Ord wysłał do Price’a żądanie kapitulacji, które dowódca
konfederatów odrzucił. W tym samym czasie Price dostał
wiadomość o zbliżaniu się oddziałów Van Dorna, i w od­
powiedzi obiecał, że wyruszy mu na spotkanie w dniu
następnym.
Grant pogodził się z tym, że Rosecrans prawdopodobnie
nie przybędzie na miejsce 19 września, toteż kazał Ordowi
czekać z rozpoczęciem ataku na odgłosy walki między
Price’em i Rosecransem. Kolumna Rosecransa przybyła
jednak 19 września po południu. Spiesząc się, wpadła na
dobrze ukrytych i okopanych konfederatów, dostając po­
rządne baty (straciła 790 ludzi i całą 6-działową baterię
artylerii). Zjawisko zwane „cieniem akustycznym” (acoustic
shadow ejfect), spowodowane silnym wiatrem, wiejącym
w kierunku pola bitwy, a także ukształtowaniem terenu,
sprawiło, że Grant i Ord nie słyszeli odgłosów wystrzałów,
choć byli tylko kilka mil dalej.
Po zapadnięciu zmierzchu Price wycofał większość ludzi
z frontu naprzeciw Orda i zamierzał następnego dnia
kontynuować bój z Rosecransem, ale jego podwładni
przekonali go, żeby wyruszył na spotkanie Van Dorna,
zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. W nocy konfederaci
ewakuowali miasto (w czasie walki stracili 693 ludzi) i pod
osłoną silnej straży tylnej wycofali się jedyną wolną drogą
na południe. Rosecrans oświadczył, że nie zabezpieczył
drogi, którą uciekli konfederaci, gdyż po niepomyślnym
wyniku boju 19 września i braku wiadomości od Orda, nie
chciał ryzykować podziału swoich sił. Grant z wahaniem
przyznał mu później rację. Oddziały Rosecransa zajęły
lukę i ruszyły w pościg za Price’em, jednak wkrótce tylna
straż konfederatów oraz trudne warunki terenowe za­
trzymały ich marsz. Price zrobił głębokie obejście na
południe i pięć dni później połączył swoje oddziały z armią
Van Dorna pod Ripley. Wojska Unii mogły zniszczyć lub
wziąć do niewoli armię Price’a, jednak im się to nie udało.
Zamiast tego konfederaci połączyli swoje siły i mogli
przystąpić do kolejnej fazy ofensywy w Mississippi — od­
bicia Corinthu.
Po bitwie pod Iuką połączone siły konfederatów dowo­
dzone przez Van Dorna liczyły około 23 000 ludzi. Pod
koniec września Van Dorn ruszył na północ, minął Grand
Junction i przekroczył odcinek wolnej linii kolejowej
z Memphis do Charlestonu (osłaniająca go dywizja gen.
Thomasa została 19 września wysłana na wschód w celu
wzmocnienia Buella). Pragnąc odciągnąć uwagę Granta od
Corinthu, upozorował atak w kierunku Missisipi powyżej
Memphis, czym postawił w stan gotowości federalne
garnizony w Memphis, Bolivar i Jackson. 1 października
zawrócił nagle na południowy wschód do Corinthu. Grant,
który dopiero teraz zorientował się, jaki jest prawdziwy cel
Van Dorna, wysłał do Corinthu posiłki z Jackson oraz
Bolivar, dowodzone przez generałów Stephena Hurlbuta
i Jamesa B. McPhersona.
Tymczasem broniące Corinthu oddziały federalne pod
komendą gen. Rosecransa (23 000 żołnierzy) obsadziły
zewnętrzną linię umocnień przygotowanych jeszcze przez
konfederatów w czasie oblężenia miasta przez armię
Hallecka. Przed południem 3 października konfederaci
zaatakowali pozycje wojsk Unii, chcąc zająć Corinth przed
przybyciem federalnych posiłków. Atak prowadzony w 30-
-stopniowym upale okazał się trudnym zadaniem nawet dla
przyzwyczajonych do gorąca południowców. Stałe spycha­
jąc obrońców, konfederaci w ciężkim boju zdobywali
teren, ale nie przełamali linii unionistów. Pod wieczór
żołnierze Rosecransa wycofali się na wewnętrzną linię
obrony, wybudowaną na wiosnę z rozkazu Hallecka. Van
Dorn był pewien, że nazajutrz wykończy przeciwnika i bez
trudu zdobędzie miasto. To przekonanie, w połączeniu
z wyczerpaniem, gorącem i brakiem wody, skłoniło go do
przerwania natarcia. W nocy Rosecrans przegrupował swoje
oddziały, przygotowując je do odparcia ataku w dniu
następnym. Kiedy nazajutrz konfederaci ruszyli do natarcia,
artyleria Unii zadała im ciężkie straty. Jednakże nacierający
południowcy przerwali w kilku miejscach obronę unionis­
tów i wdarli się do środka ich pozycji. Kontratak Rosecransa
wyrzucił ich z miasta i zmusił Van Dorna do całkowitego
odwrotu, zanim jeszcze na tyłach konfederatów pojawiły
się posiłki od Granta. Rosecrans zwlekał z pościgiem
(stracił 2359 ludzi) i to pozwoliło konfederatom uciec.
Podczas odwrotu Van Dorn doznał 5 października kolejnej
porażki w starciu z Ordern przy moście na rzece Hatchie.
Jego armia została pokonana (straciła 4838 ludzi), ale
uniknęła zniszczenia lub niewoli i nadal stanowiła realne
niebezpieczeństwo dla nacierających sił Unii. W bitwie nad
rzeką Hatchie gen. Ord odniósł ciężką ranę, która wyłączyła
go z akcji aż do czerwca 1863 r., kiedy wrócił do służby
w decydującej fazie walk o Vicksburg.
Grant, mimo podziwu dla Rosecransa za jego postawę
podczas obrony Corinthu, nie mógł mu wybaczyć tego, że
opóźnił pościg za Van Dornem. Od tej pory odnosił się do
niego chłodno, uważając, że to z jego winy konfederaci
dwa razy uciekli, unikając zniszczenia. Rosecrans zaś
obwiniał Granta o spóźnione przysłanie mu posiłków.
W oczach Lincolna Rosecrans natomiast stał się bohaterem.
Prezydent przypomniał sobie o nim już parę tygodni
później, kiedy powinęła się noga gen. Buellowi.
Kiedy Bragg wyruszał z Chattanoogi na północ, Buell
musiał zmienić dotychczasowy kierunek marszu na wschód
i wrócić do Nashville. Na początku nie wiedział jednak,
dokąd kieruje się przeciwnik, do Nashville, czy do Kentuc­
ky. W dodatku Buell znacznie przeceniał siły Bragga,
unikając walnej bitwy do czasu otrzymania posiłków. Gen.
Thomas, dowodzący tylną strażą Buella, próbował wskazać
mu kierunek marszu Bragga i sygnalizował rzeczywistą
wielkość armii konfederatów; Buell wolał jednak polegać
na swoich informacjach. Kiedy w końcu zorientował się, że
głównym celem Bragga jest baza zaopatrzeniowa Unii
w Louisville, 15 września wyruszył z Nashville na północ
przez Bowling Green, poruszając się niemal równolegle do
trasy przemarszu Bragga. Szczęśliwie dla Unii, Bragg
stracił trzy dni (14-17 września), oblegając garnizon
federalny w Munfordville i to pozwoliło Buellowi go
wyprzedzić. Przerwa spowodowana oblężeniem przez kon­
federatów Munfordville pozwoliła Buellowi obejść lewe
skrzydło armii Bragga i 25 września wprowadzić pierwsze
oddziały do Louisville. Dramatyczny wyścig z wrogiem
został wygrany. Cztery dni później w Louisville była już
cała Armia Ohio. Buell przegrupował swoje siły i wzmoc­
niwszy je tysiącami nowych żołnierzy, na początku paź­
dziernika ruszył przeciwko konfederatom.
Tymczasem Bragg i Kirby-Smith zajęli się polityką.
Wkraczając do Kentucky, Bragg liczył na utworzenie
w tym stanie prosecesyjnego rządu i osadzenie tam kon-
federackiego gubernatora w osobie Richarda Hawesa.
4 października obaj południowi generałowie wzięli udział
w inauguracji Hawesa w stolicy stanu — Frankforcie.
Podczas uroczystości na wzgórzach na zachód od Frankfortu
pojawiły się nagle oddziały federalne (była to dywizja gen.
Joshuy W. Silla z Armii Ohio), zmuszając konfederatów do
pospiesznego opuszczenia miasta i odwrotu na południe.
Błagalne apele i surowe ostrzeżenia z Waszyngtonu skłoniły
wreszcie opieszałego Buella do działania (30 września
zniecierpliwiony Halleck kazał mu przekazać komendę
Thomasowi, ale ten poprosił o odwołanie rozkazu; donosił,
że Buell przygotowuje się do bitwy, nie wtajemniczywszy
go w szczegóły planu. Interwencja Thomasa uratowała
Buella, ale wiedział on, że odtąd jego dni są policzone) 20.
Armia Ohio w składzie trzech korpusów (gen. mjr.
Alexandra M. D. McCoke’a, gen. mjr. Thomasa L. Critten­
dena i gen. mjr. Charlesa C. Gilberta) 1 października
wyruszyła z Louisville w kierunku miasteczka Perryville,
usiłując wyjść na tyły Bragga i odciąć go od zaplecza. Dla
Bragga manewr Buella nastąpił w złym momencie. Wiedząc
o zgrupowaniu Buella w Louisville, Bragg wysłał wcześniej
na pomoc Kirby-Smithowi dwie najlepsze dywizje (10 000
żołnierzy). Resztę swoich sił (14 500 piechoty i 1500
kawalerii) zamierzał połączyć z oddziałami Kirby-Smitha
(16 000 żołnierzy) pod Bardstown. Podczas gdy on sam
uczestniczył w uroczystości we Frankforcie, armią dowodził
gen. Polk. Buell sprytnie rozdzielił swoje siły na trzy
kolumny. Jedną, dowodzoną przez gen. Silla (7000 żołnierzy),
postraszył Bragga pod Frankfortem, a potem uniemożliwiał
mu połączenie się z armią Kirby-Smitha stojącą na północny
wschód od Perryville. Dwie inne kolumny, tworzące trzon
Armii Ohio (54 000 żołnierzy), zmierzały od południowego
zachodu na tyły armii Bragga. Połączywszy się pod Bards­
town, natknęły się tu na oddziały Polka. Wycofał się on
wobec przygniatającej przewagi liczebnej przeciwnika i od­
szedł na wschód. Susza panująca w tym rejonie skłoniła
Buella do rozproszenia swoich oddziałów w poszukiwaniu
wody, Polka zaś do zajęcia nowych pozycji obronnych na

20 Prawdopodobnie Thomas chciał zapobiec chaosowi w armii, który


nastąpił po zabójstwie gen. Williama Nelsona. Został on zabity 29
września w Louisville podczas sprzeczki ze swym podwładnym — gen.
Jeffersonem C. Davisem z Indiany. Po jego śmierci doszło do zamieszek
wśród oddziałów z Kentucky i Indiany.
zachód od rzeki Chaplin pod Perryville. Woda w Chaplin
przyciągnęła także korpus McCooke’a (19 000 żołnierzy),
który 7 października zaatakował Polka.
Następnego dnia oddziały Unii powróciły w większej
sile (37 000 żołnierzy). Dwa z trzech korpusów Buella
(McCooke’a i Gilberta) zbliżyły się do konfederatów,
doprowadzając do bitwy, w której po obu stronach panowało
ogromne zamieszanie. W akcji tej wsławił się jeden
z dowódców dywizji korpusu Gilberta — gen. Philip H.
Sheridan (1831-1888). Rankiem 8 października dywizja
Sheridana w poszukiwaniu wody zajęła wzgórza nad
strumieniem płynącym 2 mile na zachód od Perryville.
Manewr Sheridana sprowokował konfederatów do zaatako­
wania jego wysuniętej pozycji i rozpoczęcia bitwy.
Wczesnym popołudniem Bragg, myśląc, że główne siły
Unii są wciąż we Frankforcie, nakazał Polkowi zdecydo­
wany atak. Konfederaci zrobili to, nacierając na lewe
skrzydło Buella, które tworzył korpus McCooke’a. W tym
czasie 1200 konfederackich kawalerzystów pod dowództwem
płk. Josepha Wheelera unieruchomiło liczący 22 500 ludzi
korpus Crittendena. Większość oddziałów Buella nie wzięła
nawet udziału w bitwie. 1 znowu „cień akustyczny” spowodo­
wał, że ani stojący daleko w tyle Buell, ani Crittenden na
prawym skrzydle, nie słyszeli odgłosów wystrzałów. W ten
sposób prawe skrzydło armii Buella nie wiedziało o bitwie aż
do przyjazdu posłańca. Na dodatek McCook nie zawiadomił
na czas Buełla o swojej sytuacji. Zmrok przerwał walkę, ale
gdy nazajutrz rano nastąpił nakazany przez Buella atak,
okazało się, że konfederaci zniknęli. W nocy Bragg, któremu
brakowało ludzi i zaopatrzenia, wycofał się do Harrodsburga,
żeby połączyć swe siły z Kirby-Smithem. Obie armie zajęły
tam pozycję obronną, przygotowując się do odparcia ataku
Buella, który nigdy nie nastąpił. Następnego dnia Bragg
wysłał przodem kawalerię Forresta, żeby przetarła drogę
odwrotu do Murfreesboro.
Armia Ohio odniosła pod Perryville mało przekonujące
zwycięstwo tylko dlatego, że utrzymała pole bitwy. Poniosła
w niej wielkie straty (4211 ludzi, w tym 845 zabitych, 2851
rannych oraz 515 jeńców i zaginionych). Bragg nie mógł
kontynuować ofensywy (stracił 3396 ludzi: 510 zabitych,
2635 rannych, 251 jeńców i zaginionych). Zakończył
kampanię w obliczu znacznej przewagi wroga, wyczer­
pujących się zapasów i braku spodziewanego poparcia
mieszkańców Kentucky. Jednak mimo protestów swoich
dowódców, wycofał wszystkie oddziały przez przełęcz
Cumberland do Knoxville (22 października) i środkowego
Tennessee. Mało energiczny pościg, prowadzony przez
Buella do Nashville, nie zadał mu poważniejszych strat.
14 listopada konfederaci dotarli do Tullahomy, a 26 lis­
topada znaleźli się Murfreesboro, wokół którego od kilku
tygodni działały już oddziały kawalerii Forresta.
Ofiarą bitwy pod Perryville padł w końcu sam Buell.
Mając na pieńku z Halleckiem oraz z gubernatorami
Indiany i Tennessee, został oskarżony o brak energii przed
bitwą i niezdecydowany pościg za mniej licznymi kon­
federatami. 24 października Lincoln odwołał go ze stanowis­
ka, stawiając sześć dni później na czele dawnej Armii Ohio
(przekształconej 24 października w XIV Korpus Armijny),
generała Rosecransa 21.
John Morgan i jego kawalerzyści pozostali w Kentucky
przez kilka następnych tygodni, wywołując swymi atakami
zamieszanie na tyłach wroga. Niszczyli składy z zaopat­
rzeniem, mosty i tory kolejowe. Nigdy więcej jednak
konfederaci nie próbowali już wprowadzić do tego stanu
większych sił. Przez następne dwa i pół roku wojny

21 Stanowisko to prawem starszeństwa należało się gen. Thomasowi,


który stopień generała majora otrzymał w kwietniu 1862 r., ale Lincoln
i Halleck mieli mu za złe odmowę objęcia dowództwa Armii Ohio przed
bitwą pod Perryville, dlatego przyznali awans Rosecransowi z datą
marcową, czyniąc go zwierzchnikiem Thomasa.
Kentucky doświadczyło tylko trzech rajdów Morgana, jednej
wyprawy Forresta i wielu mniejszych walk partyzanckich.
Wracając ze swojej ostatniej wyprawy, gen. John Hunt
Morgan poległ 4 września 1864 r. w potyczce pod Green-
ville we wschodnim Tennessee. Legenda Morgana żyje do
dziś w regionie Bluegrass w Kentucky, gdzie ludzie wciąż
pamiętają ulubioną piosenkę jego kawalerzystów:

Dziesięć dolarów położę,


I z każdym się założę,
Ze, zawsze, gdy walkę mamy,
Jankesi będą zmykać przed nami22.

Nieudaną ofensywę konfederatów w Kentucky i bitwę


pod Corinthem Grant uznał za decydujące, choć niekom­
pletne zwycięstwo Unii na Zachodzie. Ostatnia ofensywa
Południa w dolinie Missisipi została zatrzymana. Odwrót
Bragga i Van Dorna zdjął z Granta dalszą troskę o obronę
terytorium znajdującego się pod jego pieczą. Teraz mógł
już podjąć przygotowania do ataku na Vicksburg, o co
zabiegał od dawna.

” I lay ten dollars down,


And bet them every one,
Thal every time we have a fîglit,
The Yankees they will run.
(Przekład w tłumaczeniu autora).
PIERWSZA WYPRAWA GRANTA
NA VICKSBURG
(2 listopada 1862-11 stycznia 1863)

Vicksburg jest jak główka gwoździa, która trzyma


obie części Południa razem.
(Prezydent Jefferson Davis, I862 r.)

NOWI PRZECIWNICY GRANTA NA ZACHODZIE

Jefferson Davis miał, podobnie jak Lincoln, kłopoty


z wyższymi dowódcami wojskowymi, co zagrażało sile
militarnej Południa. Na Wschodzie problem ten został
rozwiązany stosunkowo szybko wraz z wyborem gen.
Roberta E. Lee, który po ciężko rannym w kampanii
półwyspowej Josephie E. Johnstonie objął dowództwo Armii
Północnej Wirginii (l czerwca 1862 r.), a w późniejszej
fazie wojny miał zostać naczelnym wodzem sił zbrojnych
Konfederacji. Na Zachodzie sytuacja przedstawiała się
dużo gorzej. Jesienią 1862 r. Jefferson Davis, zaalarmowany
niebezpieczeństwem ze strony Granta, dokonał tam kilku
znaczących zmian na stanowiskach dowódczych.
Porażka pod Corinthem odebrała Davisowi wiarę w Van
Dorna. Prezydent Konfederacji 14 października postawił na
czele Departamentu Mississippi i Wschodniej Luizjany
nowego dowódcę, który miał odbudować morale armii
i obronić Vicksburg. Dowódcą, któremu prezydent Davis
powierzył prawdopodobnie najtrudniejszą misję dowódczą
na zachodnim odcinku frontu, był gen. John C. Pemberton,
pochodzący z Filadelfii specjalista od prac inżynieryjnych
i artylerii.
John Clifford Pemberton urodził się 10 sierpnia 1814 r.
w rodzinie kwakrów z Pensylwanii. Absolwent West Point
z 1837 r.; brał udział w drugiej wojnie z Seminolami na
Florydzie i w wojnie z Meksykiem, podczas której został
udekorowany medalem za odwagę. W czasie pokoju wyka­
zał się talentem organizacyjnym i umiejętnościami ad­
ministracyjnymi, zyskując opinię zdyscyplinowanego ofi­
cera i zdolnego urzędnika wojskowego. Pochodził z Pół­
nocy, ale był gorącym zwolennikiem suwerenności stanów,
dzieląc przekonania południowców o prawie do secesji.
W 1848 r. poślubił dziewczynę z Wirginii, co jeszcze
bardziej związało go ze sprawą Południa. W chwili wybuchu
wojny Pemberton był kapitanem saperów w armii regular­
nej. Departament Wojny w Waszyngtonie zaproponował
mu stopień pułkownika w oddziałach ochotniczych Unii,
ale Pemberton odmówił jego przyjęcia — chociaż dwaj
jego bracia stanęli po stronie Północy. Po kilku tygodniach
wahań przybył do Wirginii, aby walczyć w obronie rodzin­
nego stanu swej żony. To zrobiło wrażenie na prezydencie
Davisie, który dał mu stopień generała brygady w armii
Konfederacji.
Pierwsze poważne zadanie Pemberton otrzymał w marcu
1862 roku. Dostał wtedy awans na generała majora i komen­
dę nad wojskami Konfederacji w Departamencie Połu­
dniowo-Wschodnim (obejmującym Karolinę Południową,
Georgię i Florydę). Zastąpił na tym stanowisku gen. Roberta
Lee, skupiając się na obronie Charlestonu. Jego nominacja
wywołała liczne kontrowersje, gdyż wielu południowców
nie miało zaufania do konfederackich dowódców pocho­
dzących z Północy. Wspomniana już Mary Boykin Chesnut,
której mąż był doradcą wojskowym Jeffersona Davisa,
zanotowała w swym pamiętniku:
„Człowiek urodzony jako Jankes nie jest dobrym kan­
dydatem na dowódcę Konfederacji. Oni tam, na Północy,
myśłą całkiem inaczej niż prawdziwi Południowcy i nie
czują wstydu, poddając się Jankesom. To całkiem oczywiste,
że nie mają serca do walki”
Słowa te Mary Chesnut napisała w kwietniu 1863 r.,
a Pemberton był jednym z oficerów wymienionych przez
nią z imienia i nazwiska. Sam Pemberton rozniecał
obawy południowców, twierdząc, że gdyby miał wybór,
wolałby wycofać swą nieliczną armię z powierzonego
mu do obrony terenu, niż ją stracić. Kiedy miejscowi
politycy poskarżyli się na niego generałowi Lee, po­
przednikowi Pembertona w Charlestonie, a obecnie do­
radcy prezydenta Davisa w Richmond, Lee rozkazał
Pembertonowi bronić powierzonego mu terenu za wszelką
cenę. Wkrótce Pembertona odwołano ze stanowiska i prze­
niesiono gdzie indziej, ale dobrze zapamiętał lekcję
udzieloną mu przez gen. Lee.
Preferencje do pracy administracyjnej i problemy z do­
wodzeniem na wybrzeżu atlantyckim nie przeszkodziły
Jeffersonowi Davisowi jesienią 1862 r. awansować Pem­
bertona do stopnia generała porucznika i powierzyć mu
zadania obrony Vicksburga. Obejmując 14 października
dowództwo departamentu w Jackson, Pemberton od razu
zaczął gromadzić zapasy i podnosić morale wojska. W ciągu
kilku miesięcy udało mu się osiągnąć na tym polu spore
sukcesy i rzucić wyzwanie samemu Grantowi.
Pod koniec listopada 1862 r. gen. Joseph E. Johnston
wyleczył się z ran odniesionych pod Seven Pines (31 maja)
i wrócił do służby, pragnąc znów objąć dawną funkcję. Nie
chcąc odwoływać gen. Lee, któremu ufał, Jefferson Davis
1 Alan Hankinson, Vicksburg 1863, Grant Clears tlie Mississippi,
Osprey. London 1993, s. 12.
4 grudnia postawił Johnstona na czele zachodniego odcinka
frontu. Obejmował on wszystkie tereny od Appalachów do
Missisipi. Johnston uważał tę funkcję za niewdzięczną
i mało znaczącą, co jeszcze bardziej zaogniło i tak niedobre
stosunki między nim a prezydentem Konfederacji.
Ziarno niezgody między Jeffersonem Davisem a John-
stonem zostało zasiane jeszcze w latach pięćdziesiątych,
kiedy to Davis, ówczesny sekretarz wojny, odmówił pod­
pisania awansu Johnstona na pułkownika za zasługi w woj­
nie meksykańskiej. Był to pierwszy zwiastun konfliktu,
który wybuchł z nową siłą w roku 1861. Johnston (najwyż­
szy stopniem oficer starej armii USA, który stanął po
stronie Południa) znowu nie uzyskał od Davisa tego, co
— jak sądził — słusznie mu się należało, tj. dowództwa
nad całym wojskiem Konfederacji. Źródłem kłopotów był
częściowo sam Davis, który uważał, że zna się na sprawach
wojskowych równie dobrze, jeśli nie lepiej, niż każdy
z jego generałów. Sam nadzorował działania wojenne,
mianował oficerów, przydzielał im funkcje i dokonywał
ruchów wojsk, nie radząc się nikogo. Johnstona to oburzało.
Kiedy w sierpniu 1861 r. prezydent mianował go jednym
z pięciu najwyższych rangą generałów Południa, umiesz­
czając jego nazwisko dopiero na czwartym miejscu na
liście awansowanych (po Samuelu Cooperze, A. S. John-
stonie i R. Lee, a przed P. Beauregardem), ich animozje
przerodziły się w końcu w otwartą nienawiść.
Brak obiektywizmu Davisa i jego skłonność do faworyzo­
wania pewnych osób oddawały tylko przysługi Północy.
Szczególnym zaufaniem prezydent darzył na przykład gen.
Braxtona Bragga, któremu powierzał ważne funkcje, chociaż
ten był powszechnie w wojsku nielubiany. Jesienią 1862 r.,
po nieudanej wyprawie do Kentucky, Bragg pozostawał
w ogniu krytyki niektórych swoich podwładnych w Tennes­
see. W czasie, gdy stojący w Nashville naprzeciw niego gen.
Rosecrans szykował XIV Korpus (nazwany wkrótce Armią
Cumberlandu) do ataku, pomiędzy Braggiem a jego dowód­
cami korpusów (Hardee i Pólkiem) doszło do rozdźwięków,
które źle wpływały na pozycję Konfederacji w tym regionie.
Kiedy Johnston przybył na początku grudnia do Chat­
tanoogi, przejął bezpośredni nadzór nad armiami Bragga
i Pembertona. Nie zgadzał się z prezydentem w wielu
sprawach dotyczących swojej funkcji, a także nie miał
zaufania do obu podległych mu dowódców armii, i chociaż
stanął w obliczu znacznej przewagi liczebnej przeciwnika,
to nie zamierzał oddawać pola. Dobrze wiedział, że
nie uda mu się jednocześnie pokonać generałów Unii
w otwartym boju. Postanowił zatem wykorzystać ich
największe słabości: rozciągnięte linie zaopatrzenia Granta
i niezdecydowanie Rosecransa. W tym celu kazał
Braggowi i Pembertonowi wysłać na tyły Granta silne
zagony kawalerii, przygotowując jednocześnie armię
Bragga do starcia z wojskami Rosecransa.

OFENSYWA GRANTA W PÓŁNOCNO-ZACHODNIM MISSISSIPPI

23 października Grant dowiedział się o przybyciu Pember­


tona do Holly Springs i wzmocnieniu stojących tam sił
konfederackich nowymi rekrutami z Alabamy i Teksasu.
Tydzień wcześniej Granta mianowano dowódcą Departamen­
tu Tennessee oraz powstałej na jego bazie Armii Tennessee
(Army of the Tennessee) i zaczęto wzmacniać nowymi
oddziałami z północy. Na początku listopada Grant miał pod
swoimi rozkazami 48 500 oficerów i żołnierzy, w tym 4800
w Kentucky oraz Illinois, 7000 w Memphis, 19 200 wzdłuż
odcinka linii kolejowej z Columbus do Bolivar, a także
17 500 w Corinthie. Po ponad dwóch miesiącach działań
obronnych Grant znowu był w swoim żywiole. Wziął
inicjatywę w swoje ręce i był gotów wyruszyć do Vicksburga,
który uważał za najważniejszy strategiczny obiekt Południa,
ważniejszy nawet niż Atlanta czy Richmond.
Tymczasem za plecami Granta toczyła się gra polityczna,
której głównymi aktorami byli Lincoln i podwładny Granta
— gen. John McClernand, ambitny i skłonny do intryg.
W marcu 1862 r. McClernand (przede wszystkim dzięki
swoim politycznym koneksjom) otrzymał awans na generała
majora, zostając w ten sposób drugim po Grancie najwyż­
szym stopniem oficerem w Armii Tennessee. Pod koniec
lata wziął urlop i wyjechał do Waszyngtonu, gdzie bez
wiedzy Granta spotkał się ze swym dobrym znajomym
— Lincolnem. Przekonał prezydenta, że morale armii
w stanach środkowego Zachodu osłabło, a posiłki są tak
nieliczne, że konieczne jest odbycie podróży po całym
regionie, aby przywrócić zaufanie obywateli do armii
i zwiększyć napływ ochotników. W zamian za wykonanie
tego zadania McClernand wymógł na prezydencie (20 paź­
dziernika) obietnicę powierzenia mu samodzielnego dowó­
dztwa, z prawem zaatakowania Vicksburga i przełamania
dominacji konfederatów w dolinie Missisipi. McClernand
był żądny sławy, a Lincoln chciał na nowo wzmocnić zapał
na północnym Zachodzie, zwłaszcza wśród demokratów2.
Bardziej ze względu na korzyści polityczne, niż zaufanie
do zdolności militarnych McClernanda, wyraził zgodę na
utworzenie nowej armii, złożonej z ochotników ze stanów
północno-zachodnich. Wraz z sekretarzem wojny Stan-
tonem, ale bez udziału Hallecka, opracowali plan jedno­
czesnego natarcia w dolinie Missisipi, w kierunku na
północ z Nowego Orleanu i na południe z Tennessee.
Komendę nad ekspedycją z Nowego Orleanu zamierzali
powierzyć gen. Nathanielowi P. Banksowi (1816 -1894),

2 W momencie wybuchu wojny McClernand był kongresmenem


z ramienia Partii Demokratycznej. Należał do grupy radykalnych demo­
kratów, którzy domagali się prowadzenia bezkompromisowej wojny
w celu utrzymania jedności Unii. Po rozpoczęciu wojny zrezygnował
z miejsca w Kongresie i poszedł na front, żeby walczyć o swoje
polityczne ideały.
który w grudniu zastąpił gen. Butlera na stanowisku
dowódcy Departamentu Zatoki Meksykańskiej (Department
of the Gulf). Komendę nad armią atakującą w dół Missisipi
miał objąć McClernand. Co więcej, McClernand miał
działać w granicach departamentu Granta, ale niezależnie
od niego. W planach McClernanda Vicksburg miał być
kluczem do sławy wojennej, a Grant był tylko przeszkodą
dla jego ambicji i politycznych aspiracji.
Grant dowiedział się o zabiegach McClernanda z prasy
(w październiku McClernand objechał Indianę, Illinois
i Iowę, wygłaszał przemówienia, werbował rekrutów i wy­
syłał nowo sformowane oddziały do Memphis, które miało
być bazą dla jego lądowo-wodnej wyprawy w dół rzeki).
Gdy do Memphis zaczęły przybywać nowe pułki (z Illinois,
Indiany, Wisconsin, Iowy, Minnesoty, Michigan i Ohio),
Grant, wspierany przez głównodowodzącego Hallecka,
obrócił to na swoją korzyść oraz przedstawił własną
propozycję działań. Halleck, który niezbyt wysoko oceniał
zdolności dowódcze McClernanda, stanowczo zaprotestował
przeciwko jego planom. Argumentując, że podzielenie
dowództwa trudnej i ważnej strategicznie operacji przeciw­
ko Vicksburgowi jest błędem, przekonał Lincolna do
powierzenia zwierzchnictwa nad ekspedycją Grantowi
i podporządkowania mu McClernanda.
Opracowany przez Granta plan inwazji zakładał posuwa­
nie się lądem na południe przez środek Mississippi wzdłuż
linii kolejowej z Mobile do Ohio (Mississippi Central
Railroad), która miała być naturalną drogą dostaw dla jego
wojsk operujących w głębi stanu. Zapewniając sobie
regularne dostawy koleją, Grant miał nadzieję zdobyć
stolicę Mississippi — Jackson, odrzucić Pembertona i za­
atakować Vicksburg od wschodu.
W tym czasie armia Granta kontrolowała tereny w za­
chodnim Tennessee i północno-zachodnim Mississippi, ale
tylko wzdłuż szlaków kolejowych na północ od linii
Memphis-Bolivar-Corinth, a także rzekę Missisipi od
Cairo do Memphis. Oddziały przeznaczone do natarcia
na Vicksburg zorganizowano 24 października w XIII
Korpus Armijny. Rozkaz nr 168 Departamentu Wojny
w tej sprawie mówił, że „wszystkie wojska dowodzone
przez generała majora Granta utworzą Trzynasty Korpus
Armijny”. W jego skład weszła prawie cała Armia
Tennessee (11 dywizji piechoty i grupa kawalerii), toteż
dowództwo nad nim objął sam Grant. Korpus Granta
liczył 37 000 ludzi i był podzielony na trzy zgrupowania.
Lewym skrzydłem w Corinth dowodził gen. McPherson,
centrum w Bolivar — gen. C.S. Hamilton, a prawym
skrzydłem w Memphis — gen. Sherman.
Pemberton, którego siły Grant oceniał na 30 000, przy­
gotował główną linię obrony na rzece Tallahatchie (15 mil
na południe od Holly Springs), ale jego wysunięte oddziały
zajmowały także Holly Springs (około 25 mil na południe
od Granta) oraz Grand Junction i La Grange na linii
kolejowej z Memphis do Charlestonu (Memphis and Char­
leston Railway). Oddziały kawalerii Nathana Forresta
z armii gen. Bragga działały nadal w głębi Tennessee
z bazy w Columbii, zagrażając posterunkom federalnym,
które pilnowały szlaków kolejowych na zachodnim brzegu
rzeki Tennessee.
2 listopada Grant dał z kwatery w Bolivar rozkaz do
wymarszu, zawiadamiając o tym telegraficznie Hallecka.
4 listopada oddziały McPhersona zajęły Grand Junction
i La Grange, odrzucając konfederatów kilka mil na południe
od linii kolejowej. Dwa dni później McPherson, a za nim
Hamilton, ruszyli z Grand Junction do Holly Springs. Na
tyłach wojsk Unii ekipy remontowe szybko naprawiały
zerwane tory kolejowe, po których wkrótce zaczęły jeździć
pociągi z wojskiem i zaopatrzeniem.
10 listopada Grant zwrócił się telegraficznie do Hallecka
w sprawie potwierdzenia swoich kompetencji dowódczych.
Dwa dni później otrzymał od niego odpowiedź, którą
chciał usłyszeć: „Ma pan dowództwo nad wszystkimi
siłami wysłanymi do pańskiego departamentu i zgodę na
podjęcie walki z nieprzyjacielem, gdziekolwiek pan zechce”.
13 listopada kawaleria Unii weszła do Holly Springs.
Konfederaci cofnęli się na południe od Tallahatchie, do
miasta Oxford. Grant podciągnął do Holly Springs linię
kolejową i zorganizował tam główny punkt dostaw dla
swoich wojsk. 29 listopada przeniósł swoją kwaterę z La
Grange do Holly Springs.
Kilka dni przedtem (25 listopada) Grant spotkał się
z Shermanem w Columbus (Sherman przypłynął na spot­
kanie parowcem z Memphis, a Grant przyjechał pociągiem
z La Grange) i omówił z nim plany ofensywy. Obydwaj
uzgodnili, że Sherman zabezpieczy Memphis i dołączy do
sił głównych, nacierających wzdłuż kolei Mississippi Cen­
tral. Zgodnie z tymi ustaleniami Sherman, który nigdy nie
zwlekał z wykonywaniem rozkazów, pozostawił w Memphis
niewielki garnizon (4 pułki piechoty i oddział kawalerii)
i 29 listopada był już 10 mil od Oxfordu z trzema
dywizjami (gen. Morgana L. Smitha, gen. Johna W. Denvera
i gen. Jacoba G. Laumana). W tym samym czasie gen.
Halleck oddał do dyspozycji Granta nie podlegające dotąd
jego rozkazom siły gen. Fredericka Steele’a z w miejs­
cowości Helena (Arkansas) na zachodnim brzegu Missisipi3,
należące do armii gen. Curtisa z Missouri. Silna ekspedycja
z Helena, dowodzona przez generałów Alvina P. Hoveya
i Cadwalladera C. Washburna, miała przekroczyć rzekę
i na początku grudnia dotrzeć do Grenady, aby przeciąć
Pembertonowi drogę odwrotu do Vicksburga.
Pierwsze oddziały Granta 30 listopada dotarły do Tal­
lahatchie, napotykając spalony most kolejowy i oddziały
Pembertona, silnie ufortyfikowane po drugiej stronie rzeki.
3 Miejscowość Helena była do wojny secesyjnej jednym z najważniej­
szych portów przeładunkowych zbiorów bawełny nad Missisipi.
Nie mogąc się przeprawić pod okiem nieprzyjaciela, Grant
wysłał w górę Tallahatchie kawalerię, która znalazła
dogodną przeprawę, zniszczyła parowiec „New Moon”,
broniący dostępu do niej, a potem wyszła na tyły kon­
federatów. To zmusiło Pembertona do ewakuowania pozycji
nad rzeką i odwrotu do Oxfordu. Jazda konfederatów,
osłaniająca jego odwrót, 3 grudnia pobiła kawalerię gen.
Washburna pod Oakland (szła na czele grupy Hoveya
z Helena). W ten sposób umożliwiła głównym siłom
Pembertona bezpieczne wycofanie się do Grenady, na linię
rzeki Yalobusha. Tego samego dnia Grant wkroczył do
opuszczonego przez konfederatów Oxfordu i pod osłoną
wojsk McPhersona, depczących po piętach Pembertonowi,
zajął się naprawą zniszczonych torów i mostów na linii
kolejowej na północ od Tallahatchie.
Podczas pobytu w Oxfordzie Grant zmienił strategię
działania. Widząc, jak wolno idzie jego oddziałom posuwa­
nie się lądem, postanowił podzielić swój korpus na dwa
skrzydła oraz wykonać jednoczesne uderzenie na lądzie
i na wodzie. Lewe skrzydło Granta miało związać armię
Pembertona w polu z dala od Vicksburga. W tym czasie
prawe skrzydło miało spłynąć w dół Missisipi i zaatakować
Vicksburg od strony rzeki. Zgodnie z tą koncepcją 8 grudnia
Grant wydał Shermanowi, podążającemu za nim, rozkaz
powrotu do Memphis i rozpoczęcia przygotowań do eks­
pedycji wodnej.
„Ruszy pan bez zwłoki z jedną ze swoich dywizji do
Memphis — pisał do Shermana. — Po przybyciu do
Memphis obejmie pan dowództwo wszystkich zebranych
tam wojsk i tej części oddziałów generała Curtisa, które
znajdują się na wschód od Missisipi, podzieli je na
brygady i dywizje i zorganizuje według własnego uznania.
Jak tylko będzie to możliwe, ruszy pan w dół rzeki do
Vicksburga i przy pomocy floty kanonierek oficera flago­
wego Portera podejmie działania zmierzające do zdobycia
tego miejsca na warunkach, jakie będą podyktowane
przez okoliczności (...)” 4.
Obaj z Shermanem bardzo się spieszyli, pragnąc uprze­
dzić McClernanda, który kończył w Springfield przygoto­
wania do swojej kampanii. Gdyby McClernand przybył do
Memphis przed rozpoczęciem wyprawy, mógłby przejąć
dowództwo dzięki swej wyższej randze, dlatego Sherman
od razu przystąpił do przygotowania ekspedycji w dół rzeki.
Powróciwszy do Memphis 12 grudnia z dywizją M. L.
Smitha, Sherman zastał tam tysiące nowych ochotników,
przysłanych z północy przez McClernanda, zebranych
w dwie dywizje pod dowództwem generałów Andrew J.
Smitha i George’a W. Morgana. Nie tracąc czasu, z wielką
energią wziął się za organizowanie nowych oddziałów,
gromadzenie statków do transportu żołnierzy w dół rzeki
i ustalanie zasad współdziałania z wiceadm. Davidem D.
Porterem, który 1 października zajął miejsce Davisa na
stanowisku dowódcy federalnej Flotylli Missisipi.
Nowy plan Granta zrodził się już 3 grudnia, kiedy
Grant po raz pierwszy zasugerował Halleckowi związanie
sił Pembertona w północno-zachodniej części Mississippi
oraz wykorzystanie oddziałów z Memphis i Helena do
zaatakowania Vicksburga od tyłu przez ekspedycję rzecz­
ną. Dwa dni później Grant powtórzył głównodowodzące­
mu, że wspólna akcja oddziałów z Memphis i Helena,
osłanianych przez okręty Portera, pozwoli na przerzucenie
wojska w pobliże ujścia rzeki Yazoo oraz atak na słabo
obsadzony Vicksburg (załoga 6000 pod dowództwem gen.
Martina L. Smitha) od północnego zachodu. Plan był
bardzo ryzykowny, gdyż działania obu skrzydeł wojsk,
nacierających na Vicksburg, musiałyby się toczyć w wa­
runkach całkowitego braku łączności. Na dodatek cienka
linia zaopatrzenia Granta, rozciągająca się na długości

4 Grant Personal Memoirs, op. cit., rozdział XXX.


200 mil, była narażona na ataki konfederatów i mogła być
łatwo przerwana. Jednak Grant był gotów podjąć ryzyko
z obawy, że McClernand zdąży spłynąć ze swą armią
w dół rzeki, a on, trzymając Pembertona w szachu z dala
od Vicksburga, mimowolnie dopomoże mu w odniesieniu
łatwego zwycięstwa.
Ostrożny i przewidujący Halleck dobrze rozumiał za­
grożenia czyhające na Granta, dlatego 7 grudnia kazał mu
wstrzymać dalszy marsz na południe od Tallahatchie
i przygotować ekspedycję rzeczną z Memphis. Sprawę
dowództwa nad wyprawą w dół rzeki Halleck pozostawił
do uznania Grantowi, który natychmiast oddał komendę
nad nią swemu przyjacielowi Shermanowi (od czasu bitwy
pod Shiloh Grant i Sherman bardzo się zaprzyjaźnili)
i 8 grudnia powiadomił o tym Waszyngton. Większość sił
Pembertona przeznaczonych do obrony Vicksburga (24 000
żołnierzy) stała przed jego frontem na linii rzeki Yalobusha
i Grant miał nadzieję, że zdoła je związać, zanim Sherman
nie wyjdzie na tyły Vicksburga. Im dalej na północ
znajdowały się główne siły Pembertona, tym większe
szanse dawał Grant akcji Shermana.

RAJD VAN DORNA NA HOLLY SPRINGS

W 1862 r. Holly Springs było jednym z większych


miast w Mississippi. Zasiedlone głównie przez energicz­
nych i przedsiębiorczych przybyszów z Wirginii, wyrosło
na eleganckie i kwitnące centrum życia towarzyskiego
i handlu. Przygotowując się do swojej lądowej kampanii,
Grant utworzył w Holly Springs bazę zaopatrzeniową,
jakiej nie miała do tej pory żadna współczesna armia
połowa na świecie. Wszystkie większe budynki w mieście
zamieniono na magazyny, wypełniono odzieżą, żywnością,
paszą dla koni, medykamentami, bronią, amunicją i pro­
chem. Oprócz tego w magazynach znalazły się wielkie
ilości whisky i cygar, artykułów szczególnie łubianych
przez żołnierzy na froncie. To, co nie pomieściło się pod
dachem, stało na zewnątrz „pod chmurką”. Ulice zastawiono
tysiącami beczek z mąką i bekonem, skrzyniami pełnymi
towarów oraz belami bawełny. Grant był tak pewny
bezpieczeństwa bazy w Holly Springs, że umieścił w niej
nawet swojego płatnika i kwatermistrza. Wielu oficerów
Unii, wykorzystując przerwę w działaniach wojennych,
sprowadziło do miasta swoje rodziny. Wśród nich była
także żona Granta, Julia, i jego najmłodszy syn, Jesse,
którzy przybyli do kwatery generała w ostatnim tygodniu
listopada. W sytuacji, gdy prawie wszyscy mężczyźni
z Holly Springs poszli na wojnę, między damami z Południa
i ich przymusowymi gośćmi panowała dobrze udawana
życzliwość oraz szczególne więzi towarzyskie. W mieście
stał 1500-osobowy garnizon, dowodzony przez płk. Roberta
C. Murphy’ego z 8. pułku z Wisconsin, tego samego, który
we wrześniu bez walki oddał lukę gen. Price’owi. Na
północ od Holly Springs, wzdłuż linii kolejowej, znajdowały
się dwa mniejsze garnizony federalne: jeden — w Davis’s
Mili (250 żołnierzy), drugi — w Middleton koło Bolivar
(115 żołnierzy).
Tymczasem 5 grudnia ppłk John S. Griffith, dowódca
teksaskiej brygady jazdy konfederatów, przedstawił Pember-
tonowi plan kawaleryjskiego ataku na Holly Springs. „Jeśli
przygotujecie ekspedycję, złożoną z 3000 lub 4000 ludzi
— pisał Griffith do dowództwa — i dacie nam na dowódcę
generała Van Dorna, nad którego nie ma dzielniejszego
człowieka, spenetrujemy tyły wroga, zdobędziemy Holly
Springs, Memphis i inne miejsca (...). Jeśli nie, i tak zmusimy
nieprzyjaciela do pozostawienia na swoich tyłach, w celu
ochrony linii zaopatrzenia, większej ilości sił, niż nasza
kawaleria mogłaby znieść, gdybyśmy pozostali na froncie” 5.
5 Robert G. H a r t j e , Van Dorn, the Life and Times of a Confederate
General, 1967, s. 161.
Pemberton podchwycił myśl Griffitha i w dniach 12-14
grudnia kazał ściągnąć do Grenady trzy brygady jazdy:
ppłk. Griffitha, płk. Williama H. Jacksona i płk. Roberta
McCullocha. Grupa konfederackiej jazdy w sile 3500 ludzi
15 grudnia przeprawiła się przez rzekę Yalobusha na
wschód od Grenady i rozbiła obóz na jej północnym
brzegu. Tutaj dołączył do niej gen. Van Dorn, któremu
Pemberton oddał komendę nad kawalerią. Van Dorn
— wschodząca gwiazda Konfederacji na początku wojny
— nie sprawdził się jako dowódca departamentu i armii
złożonej głównie z piechoty, ale miał reputację świetnego
kawalerzysty oraz dzielnego człowieka. Teksańczycy, którzy
dobrze znali generała z czasów jego służby w Teksasie,
przywitali go z radością i chętnie wyruszyli na wyprawę
pod jego komendą. Na widok dziarskiego dowódcy, jadą­
cego na czele kolumny, jeden z żołnierzy napisał później:
„Kiedy na niewielkim wzgórku zobaczyłem generała
Van Dorna, dosiadającego wspaniałej, czarnej klaczy, wydał
mi się wtedy najdoskonalszym generałem, jakiego kiedykol­
wiek widziałem”6.
Następnego dnia przed zmrokiem kawalerzyści Van
Dorna, zaopatrzeni w trzydniowe racje świeżej żywności
i solone mięso na 15 dni, wyruszyli na wschód, aby
następnie skręcić w kierunku północnym. W dniach 16-19
grudnia kolumna ciągnęła na północ z dala od linii
kolejowej przez miejscowości Houston, Pontotoc, New
Albany do rzeki Tallahatchie. Koło Pontotoc kolumnę Van
Dorna 18 grudnia wyśledziła 800-osobowa grupa jazdy
federalnej. Konfederaci mogli łatwo zgnieść słabszego
liczebnie przeciwnika, ale chcąc uniknąć konfrontacji,
zignorowali go i poszli dalej na północ. Van Dorn prowadził
swoich ludzi bocznymi ścieżkami, nie zdradzając im celu
wyprawy. Minął kilka dróg prowadzących na zachód do

6 Ibidem, s. 162
Holly Springs, starając się w ten sposób przekonać miej­
scową ludność i federalne patrole, że kieruje się w stronę
Bolivar. Tymczasem Grant, zaalarmowany 19 grudnia
wymarszem Van Dorna z Grenady, postawił w stan gotowo­
ści wszystkie posterunki na swoich tyłach i na wszelki
wypadek kazał ewakuować z Holly Springs rodzinę. „Wi­
działem przytłumione, ciemne wnętrze pustego wagonu
i matkę siedzącą cicho na siedzeniu, podczas gdy ja
kuliłem się ze strachu na pospiesznie rozłożonym posłaniu
na podłodze (...)” — wspominał wiele lat później Jesse
Grant, uciekając pociągiem wraz z matką z Holly Springs
w noc poprzedzającą atak konfederatów7. Dopiero 20 grud­
nia kurier z Pontotoc przywiózł Grantowi wiadomość
o prawdopodobnym celu marszu Van Dorna, ale było już za
późno, żeby uniknąć katastrofy.
19 grudnia kolumna Van Dorna po południu znalazła się
na mało uczęszczanej drodze z Ripley do Holly Springs,
w odległości 25 mil od miasta. Przemarsz wojska wąską,
błotnistą drogą trwał przez całą noc, ale nad ranem
konfederaci znaleźli się na pozycjach wyjściowych do
ataku. Zaprawieni w walkach z Indianami Teksańczycy po
cichu zlikwidowali nieliczne czujki federalne przy wjeździe
do Holly Springs od północnego wschodu, otwierając
swym towarzyszom drogę do szarży. Chwilę później dwie
kolumny konfederackiej jazdy wpadły do miasta w pełnym
galopie niosąc ze sobą pożogę i zniszczenie. Atak był tak
niespodziewany, że większość żołnierzy federalnych nie
zdążyła nawet chwycić za broń. Kawaleria Van Dorna
dosłownie przejechała po wyrwanej ze snu piechocie Unii
i prawie w całości wzięła ją od razu do niewoli. Płk
Murphy został wyciągnięty spod łóżka w swojej kwaterze
i postawiony przed Van Dornem w samej bieliźnie. Zastępca
Murphy’ego — ppłk Quincy McNeill, a także mjr John J.
7 Jesse G r a n t , In the Days of My Father General Grant, „New York
Times”, 9 czerwca i 2 lipca 1924.
Mudd zebrali kilkuset żołnierzy i sformowali czworobok
na centralnym placu miasta, gdzie rozgorzała zacięta walka,
w której używano głównie rewolwerów, bagnetów i szabli
(relacje z bitwy o Holly Springs są jedynym oficjalnie
odnotowanym przypadkiem walki wręcz przy użyciu szabli
podczas wojny secesyjnej na Zachodzie). Mudd z grupą
około 130 żołnierzy przebił się i zdołał uciec. McNeill
stawiał przez jakiś czas opór, ale po stracie 8 zabitych oraz
39 rannych i on się poddał. Wtedy na ulice miasta wyległy
setki wiwatujących kobiet, starców i dzieci, obdarowując
południowych kawalerzystów żywnością oraz prezentami.
Chwila ta wywarła niezapomniane wrażenie na Griffithie,
który wspominając przyjęcie, jakie zgotowali mieszkańcy
miasta swym wyzwolicielom, napisał:
„Czułem, że mogę zaatakować bramy piekła i dopaść
samego diabła”.
Nie chcąc tracić czasu, konfederaci zwolnili swoich
jeńców na słowo i zaczęli systematycznie niszczyć federalne
zapasy. Podpalili 20 do 30 budynków zamienionych na
magazyny i wysadzili w powietrze pełne towarów pociągi
gotowe do odjazdu na południe. Niebo zasnuły dymy
pożarów, a powietrze wypełniły odgłosy wybuchającej
amunicji. Wzdłuż ulic płonęły bele bawełny i beczki
z mąką. Whisky dosłownie płynęła strumieniami, gdyż
oficerowie w obawie, że żołnierze mogliby się upić, kazali
porozbijać baryłki z alkoholem. Jeden ze świadków zapa­
miętał, że naraz „wypalono 3000 cygar”. Wielu kon­
federatów uzupełniło swoje ubogie wyposażenie w nowe
płaszcze, dobre buty i szerokoskrzydłe kapelusze Unii.
Każdy żołnierz zabrał ze sobą tyle broni i żywności, ile
zdołał unieść. W ciągu kilku godzin z gromady niejednolicie
odzianych i uzbrojonych zawadiaków, ludzie Van Dorna
stali się najlepiej wyposażoną kawalerią świata.
Wieczorem, w świetle pożarów i przy akompaniamencie
nie milknących eksplozji, napastnicy opuścili Holly Springs,
kierując się wzdłuż torów kolejowych na północ. Za
nimi zostały zgliszcza magazynów, zawierających jeszcze
do niedawna 5000 karabinów i 2000 rewolwerów, 100 000
sztuk odzieży i elementów wyposażenia wojskowego,
5000 beczek z mąką i inną żywnością, 1000 bel bawełny,
medykamentów wartych prawie 1 milion dolarów oraz
innych towarów o szacunkowej wartości 600 tysięcy
dolarów.
21 grudnia na odsiecz Holly Springs przybyła federalna
jazda płk. Benjamina H. Griersona. Tego samego dnia
kawaleria Van Dorna wpadła do Davis’s Mills, 18 mil na
północ od Holly Springs. Tamtejszy garnizon złożony
z 250 żołnierzy pod dowództwem płk. Henry’ego Morgana
nie przeląkł się przeważających sił wroga i stawił silny
opór zza fortyfikacji zbudowanych z podkładów kolejowych
oraz bel bawełny. Spieszeni kawalerzyści Van Dorna
atakowali trzy razy i trzy razy cofali się pod gradem kul
żołnierzy Morgana. W końcu Van Dorn dał za wygraną
i nie chcąc tracić czasu wycofał się ze stratą 62 ludzi.
Przez dwa kolejne dni konfederaci jechali na północ,
rwąc po drodze linie telegrafu i niszcząc tory kolejowe.
Van Dorn upozorował atak na Bolivar, lecz zamiast tego
nagle zawrócił i wziął do niewoli federalne patrole na
swoich tyłach. 24 grudnia próbował bez powodzenia
opanować Middleton, bronione przez 115 dobrze okopanych
żołnierzy Unii. Nie mogąc zdobyć miasteczka bez artylerii
i wiedząc, że coraz to nowe kolumny federalnej kawalerii
depczą mu po piętach, wycofał się na południe. Święta
Bożego Narodzenia ludzie Van Dorna spędzili w siodłach
w drodze do Ripley, czując za sobą oddech Griersona i płk.
Edwarda Hatcha, który dołączył do pościgu 26 grudnia.
Chcąc zyskać na czasie Van Dorn zostawił w Ripley
niewielki oddział, który opóźnił pościg, a potem, zręcznie
wymknąwszy się z miasta, dołączył do sił głównych. To
dało Van Dornowi wystarczająco dużo czasu, żeby 28
grudnia spokojnie przeprawić się przez Tallahatchie i wrócić
do bazy w Grenadzie. Kawaleria Unii nie odważyła się
przekroczyć rzeki i zawróciła. Błyskotliwy rajd Van Dorna
dobiegł końca.
W ciągu dwóch tygodni żołnierze Van Dorna przebyli
500 mil, zadając wojskom Unii prawdopodobnie najcięższą
w skutkach porażkę w Mississippi. Z militarnego punktu
widzenia rajd na Holly Springs zakończył się całkowitym
sukcesem i udowodnił, że działając z zaskoczenia, kawaleria
Konfederacji może być jedną z najgroźniejszych broni
Południa (z drugiej strony pokazał jednak, że konfederacka
jazda jest bezsilna w starciu z dobrze okopaną piechotą
federalną). Znaczenie strategiczne rajdu i ilość zniszczonych
w jego rezultacie zapasów była wprost niewyobrażalna.
Napotykając słaby opór oddziałów Unii, konfederaci,
kosztem niewielkich strat, wzięli do niewoli 1800 oficerów
i żołnierzy oraz dokonali zniszczeń szacowanych na ponad
2 miliony dolarów, sumę ogromną w dobie wojny secesyj­
nej. Atak Van Dorna na Holly Springs stanowił odtąd wzór
dla prawie wszystkich podobnych akcji konfederackiej
kawalerii na froncie zachodnim.
Propaganda Południa szeroko komentowała wyprawę
Van Dorna, starając się podnieść na duchu społeczeństwo
przytłoczone klęskami na Zachodzie. Już 27 grudnia
korespondent gazety „Mobile Register and Advertisment”
napisał:
„Van Dorn jest niewątpliwie właściwym człowiekiem na
właściwym miejscu i jeśli pozwoli mu się zachować
dowództwo naszej kawalerii, z tego, co było do tej pory
jednym z najmniej efektywnych rodzajów broni naszej
armii, uczyni jeden ze skuteczniejszych i sławnych” 8.
Na nieszczęście dla Konfederacji przewidywania dzien­
nikarza z Mobile nie zdołały się spełnić. Pół roku później

8 H a r t j e , op. cit., s . 150.


gen. Earl Van Dorn, którego otaczała nie tylko sława
świetnego kawalerzysty, ale także niepoprawnego kobie­
ciarza, zginął śmiercią niegodną wielkiego żołnierza. Za­
strzelił go 7 maja 1863 r. w Spring Hill (środkowe
Tennessee) miejscowy lekarz, zazdrosny o nadmierne
zainteresowanie, które przystojny generał okazywał jego
atrakcyjnej żonie.
21 grudnia Grant rozpoczął odwrót z Oxfordu do Holly
Springs. Zaskoczony wielkością poniesionych strat, cztery
dni później wydał rozkaz, w którym odpowiedzialnością za
katastrofę w Holly Springs obarczył płk. Murphy’ego.
Pominąwszy przyjętą procedurę wojskową, zwolnił go od
razu ze służby, uzasadniając, że Murphy nie wystawił
dostatecznej ilości wart, a nieprzyjaciel „w momencie
ataku znalazł jego żołnierzy w łóżkach”. Mjr Mudd zeznał
później, że główną przyczyną klęski w Holly Springs było
pijaństwo oficerów Unii. Obwinił przy tej okazji miejscowe
kobiety, które — będąc prawdopodobnie w zmowie z kon­
federatami — „były wyjątkowo gościnne i miłe, oferując
różnorodność wina i brandy” swoim gościom z Północy
podczas wielkiego balu świątecznego w noc poprzedzającą
atak. Tak więc i mieszkańcy miasta mieli swój udział
w jego oswobodzeniu, chociaż ich wolność trwała tylko
jeden dzień.
Wieść o zajęciu Holly Springs i zniszczeniu zapasów
Unii wywołała radość okolicznych mieszkańców. Radość
ta wkrótce przygasła, kiedy okazało się, że Grant wysłał
żołnierzy z wozami, żeby zebrali całą żywność i paszę
w promieniu 15 mil od linii kolejowej, wzdłuż której
poruszały się jego wojska. „Miny wnet im zrzedły i pojawiło
się pytanie: Co my mamy teraz zrobić? Odpowiedziałem,
że próbowaliśmy się żywić własnym prowiantem, ale ich
przyjaciele w szarych mundurach byli na tyle nieuprzejmi,
że zniszczyli to, co przywieźliśmy. Trudno się spodziewać,
że ludzie z bronią w ręku będą głodować pośród urodzaju.
Poradziłem im, żeby przenieśli się na wschód lub na
zachód i jedli to, co zostawiliśmy” 9.
Grant doznał bolesnej porażki, ale zdobył nowe do­
świadczenie, które miało mu się przydać w przyszłości.
Kiedy stwierdził, że w okolicy są pokaźne zasoby żywności
bez wahania postanowił je przejąć i uzupełnić nimi ponie­
sione straty:
„Byłem zaskoczony ilością zapasów, jakie oferował nam
okoliczny kraj. Okazało się, że moglibyśmy się tu utrzymać
przez dwa miesiące, zamiast przez dwa tygodnie, bez
przekraczania wyznaczonej strefy działania (...). Nasze
straty w Holly Springs były wielkie, ale szybko zrekom
pensowały się przez to, co znaleźliśmy w okolicy i nauczkę,
jaką dostaliśmy” 10.

RAJD FORRESTA W ZACHODNIM TENNESSEE

Grant był zaniepokojony napadem Van Dorna na Holly


Springs i utratą zapasów, ale nie był to wcale koniec jego
kłopotów. Jeszcze gorsze wieści nadeszły z zachodniego
Tennessee, gdzie szalał nieprzewidywalny Nathan Bedford
Forrest. 11 grudnia opuścił on bazę w Columbii na czele
brygady kawalerii liczącej 2100 koni. Większość jego
żołnierzy stanowili nowi rekruci, nieostrzelani oraz słabo
uzbrojeni, ale dowodzeni przez śmiałych i doświadczonych
oficerów. Brygada Forresta 15 grudnia przeprawiła się na
tratwach przez Tennessee koło Clifton i ruszyła na zachód.
Grant miał w Jackson 10 000 żołnierzy pod dowództwem
gen. Jeremiaha C. Sullivana, którego zadaniem było zabez­
pieczenie tyłów armii oraz kolejowej drogi dostaw z Colum­
bus do Jackson, na linii Tennessee and Ohio Railroad.
Sullivan, powiadomiony o pojawieniu się Forresta na
zachodnim brzegu Tennessee, wysłał przeciwko niemu
9 Grant Personal Memoirs, op. cit., rozdział XXX.
10 Ibidem, rozdział XXX.
grupę kawalerii płk. Roberta G. Ingersolla (800 koni i dwa
3-calowe działa Rodmana). W bitwie koło Lexington 18 grud­
nia Forrest rozgromił jazdę Unii (straciła 147 ludzi) i nie
tylko zdobył działa, broń oraz amunicję, ale także wziął do
niewoli samego Ingersolla. Sukces Forresta i przesadzone
wieści o jego sile, przyniesione przez rozbitków z oddziału
Ingersolla, zmusiły Sullivana do zamknięcia się w Jackson,
co sprawiło, że znaczny odcinek linii kolejowej w terenie
został pozbawiony ochrony. Forrest z częścią swojej
brygady (400 koni) zaatakował 19 grudnia oddziały Unii na
północny wschód od Jackson i pozorując zamiar zdobycia
miasta, związał Sullivana walką. W tym czasie jego
podkomendny — płk George G. Dibrell, zniszczył ważną
stację kolejową — Carrol Station, linię telegrafu i tory
5 mil na północ od Jackson. Wziął przy tym 101 jeńców
i uzbroił swoich ludzi w nowe karabiny ze zdobytych
magazynów Unii. Inny dowódca Forresta — płk A. A.
Russel, obszedł miasto od południa, spalił most i rozmon­
tował szyny na linii z Jackson do Bolivar. Dokonawszy
dzieła zniszczenia w okolicy Jackson, Forrest przegrupował
swoje oddziały i ruszył wzdłuż torów kolejowych na
północ, w kierunku Humboldt i Trenton. Kiedy nazajutrz
Sullivan wyszedł z miasta, żeby go zaatakować, konfederaci
byli już daleko, ubezpieczani jedynie przez nieliczne patrole
na swoich tyłach. Silny oddział Forresta pod płk. Jamesem
W. Starnesem 20 grudnia zajął Humboldt, zniszczył most,
urządzenia kolejowe i bogato zaopatrzone magazyny.
W tym czasie Forrest z częścią brygady w ciężkiej walce
zdobył Trenton i wziął do niewoli federalny garnizon
złożony z 700 ludzi (dowódca płk Jacob Fry). Po krótkim
odpoczynku w Trenton, 21 grudnia Forrest z całą brygadą
ruszył dalej na północ i zdobył następny magazyn federalny
w Rutheford, biorąc przy okazji do niewoli dwie kompanie
żołnierzy, które stanowiły jego osłonę. Taki sam los spotkał
federalne załogi w Dyer (jedna kompania) i w Kenton (250
żołnierzy). Zniszczywszy uprzednio 5 mil linii kolejowej
pomiędzy Rutheford i Kenton oraz most na rzece Obion,
brygada Forresta 22 grudnia wyruszyła w kierunku granicy
z Kentucky. Nazajutrz konfederaci zdobyli Union City
i zmusili do bezwarunkowej kapitulacji stojący tam garnizon
Unii (dowódca kpt. Samuel B. Logan). Nie ryzykując
dalszego marszu na północ, Forrest skręcił na południowy
wschód w kierunku Dresden i Huntington. 24 grudnia zajął
miejscowość McKenzie, gdzie pojmał kolejnych 100 żoł­
nierzy federalnych. W McKenzie Forrest zatrzymał się na
Wigilię, a potem zostawił unionistom „świąteczny prezent”
w postaci spalonego mostu i 4 mil zniszczonych torów
kolejowych prowadzących do Dresden.
Tymczasem pościg Sullivana był tuż za plecami kon­
federatów. Otrząsnąwszy się z szoku, Sullivan wysłał
w pole przeciwko Forrestowi trzy kolumny wojska. Jedna
z nich zniszczyła most na Obion River, na trasie odwrotu
konfederatów, i obsadziła przeprawę. Sullivan był pewien,
że tym razem wróg nie wymknie się z pułapki. „Mam
Forresta w ciasnym gardle — donosił Grantowi 29 grudnia.
— Moje wojska idą na niego z trzech stron i mam nadzieję,
że tym razem odniesiemy sukces”. Sullivan nie docenił
jednak sprytu przeciwnika. Mając odciętą drogę odwrotu,
Forrest obszedł łukiem pozycje unionistów, znalazł inny,
zrujnowany most i po naprawieniu go pomaszerował dalej
w kierunku przeprawy przez Tennessee pod Clifton. Sul­
livan, kiedy tylko zorientował się, że Forrest znowu go
przechytrzył, ruszył za nim w pogoń z brygadą płk. Johna
W. Fullera. Jednocześnie skierował na tyły konfederatów
brygadę płk. Cyrusa L. Dunhama, która miała ich odciąć
od przeprawy na Tennessee. Dunham 31 grudnia przeciął
drogę odwrotu Forresta pod Parker’s Cross Roads. Mając
wroga z obu stron i wiedząc, że nie uda mu się bezpiecznie
przeprawić przez Tennessee, Forrest przyjął bitwę, w której
przewaga była po stronie wroga (3000 żołnierzy). Częścią
sił atakujących od frontu związał zagradzający mu drogę
oddział Dunhama i rozbił go, rzucając resztę swojej
brygady na flanki i tyły unionistów. Potem błyskawicznie
zmienił front i odparł atakującego go z tyłu Fullera.
Poniósł przy tym znaczne straty (około 500 ludzi, głównie
jeńców, w zestawieniu ze stratami Unii — 237 ludzi).
Po bitwie odszedł do Lexington z końmi, bronią i ura­
towaną zdobyczą, ł stycznia dotarł do Tennessee i po
rozbiciu pułku federalnej kawalerii, który blokował mu
dostęp do rzeki, przeprawił się na tratwach, zatopionych
uprzednio w płytkiej wodzie koło Clifton. Kilka dni
później zmęczeni i zdziesiątkowani, ale szczęśliwi kon­
federaci powrócili do Columbii. Po wypoczynku, który
trwał przez cały styczeń 1863 r. i uzupełnieniu strat,
mieli znowu ruszyć do akcji, wzbudzając jak zwykle
panikę oraz niosąc zniszczenie na tyłach wroga.
W ciągu trzytygodniowej wyprawy kawalerzyści Forresta
zerwali 60 mil torów kolejowych na „życiodajnej” linii
zaopatrzenia Granta z Columbus do Jackson, powodując
wstrzymanie komunikacji na tym odcinku do marca 1863
roku. Przerwali przy tym połączenie telegraficzne Granta,
co pozbawiło go łączności z północą na tydzień. Zdobyli
kilka garnizonów Unii, wzięli do niewoli więcej jeńców niż
liczyła cała brygada Forresta, a także wprowadzili zupełny
chaos na tyłach Granta.
Sukcesy południowej kawalerii zmieniły układ sił na
froncie zachodnim, dowiodły jej wartości i pozwoliły
utrzymać wpływy Konfederacji w Tennessee. Mimo porażek
ponoszonych do końca wojny przez armie Południa na
Zachodzie, konfederacka jazda pozostała tam jedynym,
jasnym punktem skonfederowanych stanów. Van Dorna
zabrakło już w połowie 1863 r., ale Morgan, a zwłaszcza
Forrest, tkwili niczym cierń w ciele armii, dowodzonych
przez Granta i Shermana. Nic dziwnego, że obaj wielcy
dowódcy Unii określali Forresta mianem „diabła” i chociaż
ogólnie więcej uwagi poświęcano dokonaniom słynnego
Jeba Stuarta (walczył na froncie wirginijskim), to zarówno
Grant, jak i Sherman twierdzili, że nigdzie nie spotkali
twardszej kawalerii wroga niż na Zachodzie 11.
Zniszczenie głównego punktu dostaw Granta w Holly
Springs i wypad Forresta sprawiły, że 40-tysięczna armia
Unii pozostała bez zaopatrzenia na terytorium wroga.
Grant odwołał ofensywę w głąb Mississippi oraz postanowił
wrócić do Grand Junction i La Grange. 23 grudnia był
z powrotem w Holly Springs. Odwrót jego wojsk odbywał
się w całkowitym porządku i bez pośpiechu, pod osłoną
ekspedycji wodnej wysłanej 24 grudnia z Helena na rzekę
Tallahatchie. Odchodząc na północ, żołnierze Unii niszczyli
za sobą tory kolejowe, które jeszcze niedawno z takim
trudem naprawiali. Rezygnując z marszu w głąb terytorium
wroga, Grant postanowił odbudować szlak kolejowy na
zachód i przenieść swoją kwaterę do Memphis. Pragnął
tym samym uczynić z Missisipi nową drogę dostaw, mniej
narażoną na ataki konfederatów niż szlak kolejowy z Co­
lumbus. W oczekiwaniu na zakończenie prac przy naprawie
torów do Memphis, Grant pozostał w Holly Springs, które
wojska Unii ostatecznie ewakuowały w dniach 9-10 stycz­
nia 1863 roku. Przez cały ten czas Grant niecierpliwie
nasłuchiwał wieści od Shermana i McClernanda.

ATAK SHERMANA POD CHICKASAW BLUFF

Przerwanie linii telegraficznej uniemożliwiło Grantowi


komunikację z Shermanem i Porterem w Memphis. Nie
mógł więc ostrzec ich o utracie bazy w Holly Springs
i nagłym odwrocie na północ. Sherman sądził, że Grant
związał walką większość oddziałów Pembertona w północ-
11 W swoich pamiętnikach Sherman posunął się nawet do stwierdzenia,

że w Tennessee i Mississippi przyszło mu walczyć z najlepszą kawalerią


na świecie.
nej części Mississippi, a ponieważ obawiał się przybycia
McClernanda, więc rozpoczął swój lądowo-wodny atak na
Vicksburg. Tego samego dnia, kiedy Van Dom zniszczył
Holly Springs, Sherman zaokrętował w Memphis trzy
dywizje liczące 21 000 żołnierzy i pod osłoną okrętów
Portera popłynął w dół rzeki. W Helena 21 grudnia dołączył
do swoich sił 12 000 żołnierzy gen. Fredericka Steele’a
i kontynuował natarcie nieświadomy tego, że Pemberton
zdążył wysłać posiłki do Vicksburga. Załogę twierdzy
29 grudnia wzmocniło 14 000 ludzi z Grenady gotowych
stawić czoło ekspedycji Shermana.
Tymczasem McClernand przeżywał ciężkie chwile
w Springfield. Przygotowania do ataku w dół Missisipi szły
dobrze, ale McClernanda niepokoił brak rozkazu do wyru­
szenia do Memphis. W połowie grudnia zaczął wysyłać
niecierpliwe telegramy do Waszyngtonu, jednak odpowiedź,
którą otrzymał nie była zachęcająca. Miał wziąć udział
w operacji przeciwko Vicksburgowi, lecz nie jako samo­
dzielny dowódca, tylko podwładny Granta. Całą Armię
Tennessee objął XIII Korpus Granta, dlatego konieczne
stało się jego podzielenie na mniejsze związki taktyczne.
Siły Granta podzielono 18 grudnia na cztery korpusy (XIII,
XV, XVI i XVII) i oddano jeden z nich (XIII), przeznaczony
do ataku w dół Missisipi, pod dowództwo McClernanda.
McClernand, jako podwładny Granta musiał więc czekać
na jego rozkaz do wkroczenia do akcji i to budziło w nim
najgorsze obawy.
Nominacja McClernanda była Grantowi nie na rękę, ale
zgodnie z instrukcją z Waszyngtonu wysłał mu stosowny
rozkaz już 18 grudnia. Rozkaz ten nie dotarł do McCler­
nanda z powodu ataku Van Dorna na Holly Springs
i przerwania łączności. McClernand mógł więc tylko
czekać i się denerwować. Zniecierpliwiony, 23 grudnia
zatelegrafował jeszcze raz do Waszyngtonu i w końcu
dostał zgodę na wyruszenie do Memphis. Ostatecznie
dotarł tam 28 grudnia tylko po to, żeby dowiedzieć się, że
jego wojska kilka dni wcześniej popłynęły z Shermanem
do Vicksburga. McClernand, zawiedziony w swych am­
bicjach, był przekonany, że padł ofiarą spisku Hallecka
i Granta, nie zamierzał się jednak poddawać. Wściekły, że
nie może udowodnić swoich podejrzeń, 30 grudnia ruszył
parowcem „Tigress” w dół rzeki w poszukiwaniu swojego
uciekającego dowództwa.
Tymczasem już na początku grudnia adm. Porter wysłał
trzy swoje pancerniki („Cairo”, „Cincinnati” i „Lou­
isville”) oraz dwie lżej opancerzone kanonierki na re­
konesans rzeki Yazoo, którą Sherman zamierzał dotrzeć
do zewnętrznej linii obrony Vicksburga. W zimny poranek
12 grudnia okręty Unii zaczęły oczyszczać nurt rzeki
z podwodnych min elektrycznych (torpedoes) i wielkich
5-galonowych (około 17,5-litrowych) szklanych baniek
na whisky, wypełnionych czarnym prochem (tzw. de-
mijohns), którymi konfederaci zabezpieczyli zamulone
wody rzeki. Marynarze Unii oczyścili 23 mile krętego
biegu Yazoo, kiedy zostali ostrzelani przez konfederackie
baterie 7 mil na północ od Vicksburga. Płynący na
czele małej flotylli pancernik „Cairo” (dowódca kmdr
ppor. Thomas O. Selfridge) zbliżył się do brzegu, żeby
odpowiedzieć ogniem i wszedł na pole minowe. Wstrzą­
śnięty dwiema silnymi eksplozjami okręt zatonął w ciągu
12 minut (bez strat w ludziach) jako pierwsza jednostka
Unii zniszczona przez konfederacką torpedę 12.
W Boże Narodzenie, 25 grudnia, flotylla Unii z Memphis,
złożona z 3 pancerników, 7 kanonierek i 59 transportowców,
przybyła do plantacji Milliken’s Bend w Luizjanie, 18 mil
(32 km) powyżej Vicksburga. Na pokładach statków

12 W 1964 r. wrak „Cairo” został wydobyty z dna Yazoo i po

kilkuletniej rekonstrukcji w 1977 r. wystawiony jako obiekt muzealny


w Narodowym Parku Wojskowym w Vicksburgu (Vicksburg National
Military Park).
znajdowało się około 33 000 żołnierzy i 10 baterii dział,
podzielonych na cztery dywizje, którymi dowodzili: gen.
Morgan, gen. A. J. Smith, gen. M. L. Smith i gen. Steele.
Sherman wysłał z Milliken’s Bend na zachód brygadę płk.
Stephena G. Burbridge’a z dywizji A. J. Smitha, z zadaniem
zniszczenia linii kolejowej łączącej Vicksburg ze Shreveport
i odcięcia miasta od źródeł zaopatrzenia w Luizjane
i Teksasie. Zadanie to Burbridge wykonał bez kłopotów
i 27 grudnia dołączył do sił głównych wraz z resztą dywizji
A. J. Smitha oczekującą na jego powrót w Milliken’s Bend.
Tymczasem pozostałe oddziały Shermana 25 grudnia wpły­
nęły na Yazoo, przygotowując się do lądowania na położo­
nej 13 mil w głębi rzeki plantacji Johnsona. Sherman
zamierzał szybko i niepostrzeżenie wyładować wojska
u ujścia zalewiska Chickasaw Bayou, a potem, korzystając
z zaskoczenia, opanować strome zbocza Chickasaw Bluff
(w południowo-zachodniej części płaskowyżu Walnut Hills,
na którym leży Vicksburg) i wyjść na tyły miasta, aby je
zdobyć od strony lądu. W razie gdyby obrona okazała się
zbyt silna, mógł przeciąć komunikację kolejową między
Vicksburgiem i Jackson, utworzyć własną bazę zaopat­
rzeniową nad Yazoo oraz poczekać na przybycie Granta
z resztą armii.
Zgodnie z planem, 27 grudnia trzy dywizje Shermana
wylądowały na plantacji Johnsona, położonej na połu­
dniowym brzegu Yazoo, w odległości 7 mil na północ od
Vicksburga (dywizja Morgana w środku, dywizja Steele’a
na lewo od niej, a dywizja M. L. Smitha po prawej stronie
Morgana). Dywizja A. J. Smitha lądowała nazajutrz, tworząc
skrajne, prawe skrzydło ugrupowania wojsk Unii. Sherman
uformował swoje oddziały w cztery kolumny dywizyjne
i ruszył przez Chickasaw Bayou w kierunku Chickasaw
Bluff odległego o 4 mile od Vicksburga. W dniach 27-28
grudnia kolumny Shermana posuwały się ciężko w bagnis­
tym terenie ku wyżej położonym obszarom, tocząc drobne
potyczki z wycofującymi się patrolami konfederatów
(w trakcie rekonesansu 28 grudnia ciężko ranny został
gen. M. L. Smith, którego zastąpił weteran bitwy pod
Shiloh — gen. David Stuart). Teren był trudny, po­
zalewany przez wysokie wody rzeki, pozostawiające
niewiele suchych miejsc, przez które można było prze­
prowadzić wojsko. Tylko wąskie paski lądu, przypo­
minające groble, prowadziły przez Chickasaw Bayou
w kierunku wzgórz, za którymi leżał Vicksburg.
Sherman nie wiedział, że utracił element zaskoczenia
i że czeka go ciężka próba ognia. Jak się później
okazało, na jednej z plantacji na zachodnim brzegu
Missisipi, na północ od Vicksburga, znajdowała się
prywatna linia telegraficzna. W Wigilię 24 grudnia
operator stacji telegrafu w Vicksburgu przyjął stamtąd
ostrzeżenie, które postawiło w stan gotowości cały
garnizon: „Wielki Boże, Phil, zeszłej nocy minęło nas 81
kanonierek i statków transportowych (...).” Zanim Sher­
man dotarł do Yazoo, konfederaccy dowódcy Vicksburga,
informowani o ruchach wojsk Unii przez swoich szpie­
gów z Memphis i innych miejsc wzdłuż Missisipi, zdążyli
obsadzić 10-milowy odcinek Walnut Hills, od leżącego
na północnym skraju płaskowyżu Haines’s Bluff do
Chickasaw Bluff, działami i ludźmi z załogi twierdzy
oraz częścią posiłków przysłanych przez Pembertona
z Grenady. W czasie gdy Sherman wyładowywał wojska
na brzegu Yazoo, 12 000 konfederatów, pod dowództwem
gen. Stephena D. Lee, czekało w ukryciu na nadejście
wroga, a dalsze 13 000 było w drodze do Vicksburga.
Stanowiska obrońców, górujące nad wszystkimi przej­
ściami, którymi musieli nadejść żołnierze Shermana,
wydawały się nie do zdobycia. Chcąc je zaatakować,
unioniści musieli najpierw przebyć szeroki pas mokradeł
przez wąskie przejścia, kontrolowane przez konfederackie
działa i strzelców wyborowych, a potem na oczach
przeciwnika wspiąć się na zbocza Chickasaw Bluff,
gdzie czekali na nich żołnierze gen. Lee, okopani na
wierzchołkach wzgórz.
Trudno zrozumieć, dlaczego w takich warunkach Sher­
man zdecydował się na atak, nawet jeśli był przekonany, że
główne siły Pembertona znajdują się 70 mil na północ od
Vicksburga. Na dodatek nie sprzyjała mu pogoda. W dniach
poprzedzających przybycie flotylli unionistów, okolice
Vicksburga nawiedziły obfite deszcze, co jeszcze bardziej
podniosło stan okolicznych wód. Zmiana warunków w te­
renie uniemożliwiła Shermanowi wprowadzenie do walki
większości dział i prawie połowy wojsk. Jednak Sherman
był zdecydowany walczyć. Chcąc zdążyć przed przybyciem
McClernanda i nie zawieść zaufania Granta, 28 grudnia
podjął próbę obejścia konfederackich pozycji, ale bez
rezultatu, dlatego następnego dnia zarządził generalne
natarcie.
Główny atak na centrum obrony konfederatów nastąpił
29 grudnia w południe. Poprzedził go silny ostrzał ar-
tyleryjski, prowadzony wzdłuż całej linii federalnej. Z po­
wodu trudności terenowych Sherman mógł rzucić na
Chickasaw Bluff tylko dywizję gen. Morgana mającą
najtwardszy grunt pod nogami, a także ściągniętą mu na
pomoc z lewego skrzydła dywizję gen. Steele’a, który
uznał atak na swoim odcinku za niemożliwy do wykonania.
W tym czasie dywizja gen. A. J. Smitha miała zbrojnie
demonstrować na prawym skrzydle wzdłuż drogi biegnącej
u podnóża Walnut Hills, z Vicksburga do Yazoo City,
stwarzając wrażenie, że głównym celem ataku jest miasto,
a nie osłaniające je nadrzeczne wzgórza. Nacierający na
Chickasaw Bluff żołnierze Unii, w większości niedoświad-
czeni ochotnicy z zaciągu McClernanda, którzy byli w ogniu
po raz pierwszy, musieli przebyć — jak to określił gen.
Morgan — „brudne i pogmatwane bagno, pod deszczem
granatów , kartaczy i kul Minie”. Część oddziałów pogubiła
się w gęstwinie drzew i w ogóle nie poszła do natarcia.
Kiedy na dodatek zawiodła wspomagająca akcja A. J.
Smitha na prawym skrzydle, obrońcy, słabsi liczebnie, ale
wsparci ogniem dział i bezpiecznie ukryci w okopach, nie
mieli kłopotu z odparciem głównego ataku.
W nocy oddziały Unii pozostały na stanowiskach wśród
mokradeł. W tym czasie Sherman wspólnie z Porterem
planowali przerzucenie w dniu 31 grudnia 10 000 żołnierzy
z dywizji Steele’a i Stuarta pod osłoną kanonierek w głąb
Yazoo oraz przeprowadzenie kolejnego ataku na prawe
skrzydło konfederatów na Haines’s Bluff. Gęsta mgła,
która w nocy na 1 stycznia zawisła nad wodą, uniemożliwiła
bezpieczną nawigację po rzece, co spowodowało odwołanie
akcji. Ze swoich obozów nad Chickasaw Bayou żołnierze
Unii słyszeli odległy gwizd pociągów, przywożących do
Vicksburga posiłki od Pembertona i mogli dostrzec nowe
oddziały konfederatów, maszerujące w kierunku Haines’s
Bluff. 2 stycznia rano oddziały Shermana wsiadły na
statki i odpłynęły do Milliken’s Bend. Powodem odwrotu
były duże straty, beznadziejna pozycja wśród moczarów
u podnóża wzgórz, obsadzonych przez wroga, a także
padające deszcze, które groziły podniesieniem stanu wód
oraz odcięciem wojsk na zdradliwych rozlewiskach Chicka­
saw Bayou.
Sherman stracił 1776 ludzi (208 zabitych, 1005 rannych
i 563 zaginionych) w potyczkach przy przejściu przez
mokradła oraz w nieudanym ataku na Chickasaw Bluff.
Konfederaci mieli tylko 63 zabitych, 134 rannych i 10
zaginionych. Sherman oskarżył później niektóre swoje
oddziały o tchórzostwo i miał za złe gen. Morganowi, że
osobiście nie poprowadził swych żołnierzy do ataku. Gen.
Morgan śmiało odrzucił te oskarżenia i sam zarzucił
Shermanowi nadmierny pośpiech oraz nietrafny wybór
miejsca natarcia.
ZDOBYCIE ARKANSAS POST

W Milliken’s Bend Shermana 2 stycznia 1863 r. od­


nalazł w końcu rozgniewany McClernand. Poinformował
Shermana o zatrzymaniu ofensywy Granta i pokazał
mu rozkazy z Departamentu Wojny z datą 21 października,
które upoważniały go do przejęcia komendy nad eks­
pedycją. Dwa dni później McClernand dokonał reor­
ganizacji wojsk, które umownie nazwał „Armią Missisipi”,
a także podzielił je na dwa korpusy: pierwszy (XIII)
pod tymczasowym dowództwem gen. Morgana (dywizje
Morgana i A. J. Smitha), drugi (XV) pod dowództwem
Shermana (dywizje Steele’a i Stuarta). McClernand wciąż
chciał „oczyścić Missisipi z rebeliantów”, nie miał jednak
pomysłu jak to zrobić i od czego zacząć. W tej sytuacji
Sherman, żeby chociaż częściowo zrehabilitować się
za nieudany atak na Vicksburg, od razu podsunął mu
pomysł zdobycia konfederackiej pozycji nad rzeką Ar­
kansas, znanej jako fort Hindman.
Czterdzieści mil w głąb rzeki Arkansas leżał ruchliwy
port Arkansas Post, wyrosły na miejscu francuskiej faktorii
handlowej pochodzącej z 1686 r. (po zakupie Luizjany od
Francuzów w 1803 r. Arkansas Post stał się częścią Stanów
Zjednoczonych i do stycznia 1862 r. pełnił oficjalnie funkcję
stolicy stanu Arkansas). W 1862 r. w pobliżu Arkansas
Post konfederaci wybudowali ziemne fortyfikacje, które
nazwali fortem Hindman. Z Arkansas Post okręty kon-
federackie dokonywały wypadów na Missisipi, utrudniając
żeglugę Unii w środkowym biegu rzeki. Co prawda
McClernand nie miał powodów do szukania rehabilitacji,
ale brakowało mu też sukcesów wojennych, które miały
otworzyć mu drogę do kariery politycznej. Dał się zatem
przekonać Shermanowi, że zabezpieczenie linii dostaw na
Missisipi z Memphis do Milliken’s Bend ma znaczenie dla
następnych działań przeciwko Vicksburgowi. Pretekstu do
ataku dostarczyło zdobycie przez konfederacki okręt 20 grud­
nia u ujścia rzeki Arkansas federalnego transportowca
„Blue Wind”, który płynął w dół Missisipi z pocztą
i zaopatrzeniem dla wojsk Shermana.
Po trzech dniach przygotowań i poinformowaniu Granta
o planowanej akcji, 4 stycznia flotylla Unii (3 pancerniki,
10 kanonierek i taranów oraz 50 transportowców) opuściła
Milliken’s Bend. 8 stycznia minęła ujście rzeki Arkansas
udając, że wraca do Memphis, po czym wpłynęła do White
River i następnego dnia przedostała się na skróty w pobliże
Arkansas Post. 10 stycznia siły Unii rozpoczęły wyładunek
w odległości 3 mil poniżej fortu Hindman.
Fort Hindman był czworokątną, ziemną fortecą wybudo­
waną na podwyższeniu terenu w ostrym łuku rzeki Arkan­
sas, nieco poniżej Arkansas Post, wyposażoną w 12 ciężkich
dział fortecznych. Załogę Arkansas Post stanowiła dywizja
gen. Thomasa J. Churchilla (5500 ludzi), który dostał
rozkaz obrony twierdzy za wszelką cenę. Właściwy fort
i linię okopów wysuniętych przed niego na odległość 1,5
mili obsadzało 4800 ludzi, wspieranych przez 6 dział
polowych, pod dowództwem płk. Johna Dunninga. Przeciw­
ko nim stanęło 30 000 żołnierzy federalnych z liczną
artylerią i okręty Portera.
10 stycznia oddziały Shermana i Morgana rano zajęły
pozycje naprzeciw linii konfederackich okopów, zamykając
obrońców w worku. W tym czasie pancerniki Unii: „Cin­
cinnati”, „Louisville” i „De Kalb” (dawny „St. Louis”),
podpłynęły do fortu i rozpoczęły jego ostrzał z odległości
400 metrów. Artyleria konfederatów odpowiedziała ogniem,
ciężko uszkadzając płynący na czele „Cincinnati”. Dopiero
zapadające ciemności przerwały walkę, bez wyraźnej
przewagi żadnej ze stron. 11 stycznia Porter przesunął
swoje okręty na tyły fortu, odcinając konfederatom drogę
odwrotu, a także wznowił pojedynek artyleryjski przerwany
poprzedniego dnia. Na sygnał artylerii okrętowej otworzyły
ogień federalne baterie polowe, a potem ruszyła do natarcia
piechota McClernanda. Nim jednak oddziały Unii zdążyły
dojść do linii konfederackich okopów, nad fortem załopotała
biała flaga. Po 3,5-godzinnym ostrzale z wody i lądu
komendant fortu płk Dunning uznał beznadziejność swego
położenia; w tej sytuacji bez konsultacji z gen. Churchillem
skapitulował przed Porterem. Podczas gdy w dowództwie
konfederatów spierano się o to, kto wywiesił kapitulacyjną
flagę, żołnierze Shermana opanowali okopy pozostawione
bez obrony oraz wzięli do niewoli zdezorientowanych
przeciwników. Churchill nie miał innego wyjścia i musiał
się poddać wraz z całą załogą. Konfederaci stracili 28
zabitych, 81 rannych, a także 4800 jeńców i 17 dział.
Oddziały Unii miały 134 zabitych, 898 rannych i 29
zaginionych, łącznie 1061 ludzi.
Zajęcie fortu Hindman i pojmanie konfederackiej załogi
w Arkansas Post zlikwidowało zagrożenie dla żeglugi Unii
na Missisipi, ale nie wpłynęło w istotny sposób na osłabienie
pozycji konfederatów w rejonie Vicksburga. Grant uznał
akcję McClernanda za niepotrzebną stratę sił oraz środków
na bocznym kierunku działań i poinformował o tym
wszystkim Waszyngton. „Generał McClernand spłynął do
White River i ruszył w pogoń za dzikimi gęśmi do
Arkansas Post” — pisał do gen. Hallecka. Naczelny
dowódca kazał mu zwolnić McClernanda, ale zanim rozkaz
w tej sprawie dotarł do Granta (12 stycznia), wiadomość
o zwycięstwie przedostała się do prasy. Grant obawiał się,
że w tej sytuacji usunięcie McClernanda zostałoby uznane
za nieuzasadniony atak na bohatera wojennego. Na dodatek
mogło wyjść na jaw, że inicjatorem pomysłu był Sherman,
a do tego Grant nie chciał dopuścić. Okoliczności te
nakazywały zamknąć sprawę i czekać na inną okazję do
pozbycia się McClernanda.
Zaraz po zdobyciu Arkansas Post wojska McClernanda
odpłynęły (13 stycznia) do miasta Napoleon u ujścia rzeki
Arkansas, z którego Sherman i Porter wysłali do Granta
wiadomość. Donosili o braku zaufania do McClernanda
i zwątpieniu w jego kompetencje dowódcze, ponaglając
przy tym Granta do osobistego objęcia komendy nad
ekspedycją. Grant 17 stycznia przypłynął osobiście z Mem­
phis do Napoleon, gdzie dokonał inspekcji wojsk XIII i XV
Korpusów oraz wysłuchał przy okazji skarg oficerów armii
i floty na McClernanda. „Tutaj stało się dla mnie jasne
— napisał później — że zarówno armia, jak i flota nie
wierzą w zdolność McClernanda do dowodzenia i podczas
gdy jedna i druga gotowe były zrobić wszystko, co można
było zrobić, żeby zapewnić sukces, ta niewiara była
elementem ich słabości” l3.
Ponieważ nie było nikogo, kto byłby starszy stopniem od
McClernanda i kim można byłoby go zastąpić, Grant nie
miał innego wyjścia. Musiał osobiście objąć dowództwo.
18 stycznia skierował całą ekspedycję z powrotem do
Milliken’s Bend i Young’s Point, a sam wrócił do Memphis,
żeby dokonać niezbędnych przygotowań w celu zabez­
pieczenia tyłów wyprawy. Sprawę ochrony zaplecza po­
wierzył XVI Korpusowi gen. Stephena Hurlbuta.
Decydując się na Missisipi, jako główną drogę zaopat­
rzenia swoich wojsk. Grant kazał Hurlbutowi utrzymać
linię kolejową z Memphis do Chrlestonu i wycofać się
z Mississippi Central. Jedynym punktem pomiędzy Cairo
i Memphis obsadzonym przez wojska federalne miało
pozostać Columbus. Wszystkie oddziały i artyleria z opusz­
czonych garnizonów chroniących do tej pory kolej oraz
brzeg rzeki zostały wysłane na front. Zabezpieczywszy
w ten sposób tyły, 29 stycznia Grant przybył do Young’s
Point. Następnego dnia, mimo protestów McClernanda,
przejął dowództwo nad wyprawą i rozpoczął przygotowania
do decydującego ataku na Vicksburg.

13 H a n k i n s o n, op. cit., s. 26.


BITWA POD PRAIRIE GROVE

Wydarzenia na obu skrzydłach Granta wpływały także


na przygotowania obronne konfederatów w Vicksburgu.
W końcu 1862 r. rozgorzały na nowo walki na za­
chodnim brzegu Missisipi. Po bitwie pod Pea Ridge
większość oddziałów konfederackich z Arkansas została
wysłana z Van Dornem na lewy brzeg Missisipi, zo­
stawiając stan niemal bez obrony. Federalny dowódca
Unii na tym obszarze — gen. Samuel Curtis (17 000
żołnierzy) wzmógł nacisk na północny Arkansas i po
otrzymaniu posiłków z Missouri (5000 ludzi pod do­
wództwem gen. Fredericka Steele’a), na wiosnę próbował
zdobyć stolicę Arkansas — Little Rock. W czasie marszu
na południe wojska federalne napotkały szereg trudności
logistycznych. Zła pogoda, trudny teren i braki w za­
opatrzeniu opóźniły ofensywę, dając konfederatom czas
na przygotowanie obrony. Kiedy 9 maja armia Curtisa
wyszła z górzystego płaskowyżu Ozark na płaski teren
koło miasta Searcy, na północ od Little Rock, napotkała
opór słabych sił konfederackich gen. Johna S. Roane’a.
Nowy dowódca Departamentu Trans-Missisipi — gen.
Thomas C. Hindman, uczestnik bitwy pod Shiloh, zatrzymał
część sił idących z Teksasu na pomoc gen. Johnstonowi
i ogłosił pobór do wojska, oddając pod rozkazy Roane’a
kilka tysięcy ludzi. Oddziały teksaskiej kawalerii (1200
koni) 19 maja zatrzymały przednią straż Curtisa (dowódca
płk Peter J. Osterhaus) pod Whitney’s Lane, niedaleko
Searcy. Po tym niewielkim (straty unionistów wyniosły 51,
a konfederatów 10 ludzi), ale ważnym z psychologicznego
punktu widzenia zwycięstwie Południa, Hindman nasilił
walkę partyzancką na tyłach wojsk Unii. W obawie o swoje
linie komunikacyjne Curtis w końcu czerwca przerwał
ofensywę na Little Rock i przesunął ciężar inwazji do
wschodniego Arkansas. 12 lipca zdobył ważny port Helena
nad Missisipi, zapewniając sobie w ten sposób bezpieczną
drogę dostaw z północy.
Pod koniec lata konfederaci powrócili do Missouri,
pokonując oddziały Unii pod Newtonia (30 września).
Zaniepokojony ich aktywnością Curtis połączył siły federal­
ne z Kansas i Missouri w nową Armię Pogranicza (Army
of the Frontier), oddając ją pod rozkazy gen. Johna M.
Schofielda. W październiku trzy dywizje Armii Pogranicza
ruszyły do ofensywy wypierając rozproszone oddziały
konfederackiej kawalerii płk. Douglasa H. Coopera i płk.
Josepha O. Shelby z Missouri. W pościgu za konfederatami
podwładny Schofielda, agresywny gen. James G. Blunt,
wkroczył ze swoją dywizją (3500 żołnierzy) do Arkansas.
22 października rozproszył pod starym fortem Wayne
(2 mile na zachód od granicy Arkansas i Oklahomy)
słabsze liczebnie siły Czikasawów i Czoktawów Coopera
oraz Czirokezów Standa Watie, powracające na Terytorium
Indiańskie. Po tej porażce konfederaci cofnęli się na linię
rzeki Arkansas. Na początku listopada armia Schofielda
wróciła na kwatery zimowe do Missouri, z wyjątkiem
dywizji gen. Blunta, pozostawionej na południe od Pea
Ridge. Pod koniec kampanii Schofield zachorował i wyje­
chał na leczenie do St. Louis. Dowództwo Armii Pogranicza
przeszło w ręce Blunta, który nie zamierzał opuścić
okupowanej części Arkansas. W ten sposób obie części
wojsk Unii zostały rozdzielone i znalazły się w odległości
ponad 70 mil od siebie.
Tymczasem Hindman stanął w obliczu wielkich kłopotów
z obroną stanu. Kiedy jego przełożeni, z Davisem włącznie,
kazali mu wysłać większość sił do wzmocnienia Pember­
tona, zaoponował, twierdząc, że ogołocenie z wojsk Depar­
tamentu Trans-Missisipi pozostawi Arkansas na łasce
federalnej Armii Pogranicza. W celu udowodnienia swoich
racji, w listopadzie Hindman rozpoczął ofensywę na północ,
zamierzając wyprzeć inwazyjne oddziały Blunta z Arkansas
i zająć pozycje wyjściowe do wiosennej ofensywy na
Missouri.
Armia Hindmana (złożona w znacznej części z poboro­
wych, których lojalność wobec Konfederacji budziła wąt­
pliwości) zebrała się w Fort Smith i Van Buren nad rzeką
Arkansas. Hindman zamierzał związać izolowaną dywizję
Blunta od południa kawalerią innego weterana bitwy pod
Shiloh — gen. Johna Marmaduke’a, a potem uderzyć
przeważającymi siłami piechoty na lewą flankę unionistów
od wschodu. Niespodziewanie dla konfederatów Blunt
(5000 ludzi z 16 działami) wyszedł z umocnionego obozu,
położonego na południe od Pea Ridge, a następnie stanął
na drodze konfederackiej kawalerii na północnym skraju
gór Boston. 28 listopada zatrzymał pod Cane Hill, 20 mil
na południe od Fayetteville, brygadę jazdy płk. Shelby
(2000 koni), idącą na czele dywizji Marmaduke’a. W ten
sposób Blunt znalazł się 35 mil głębiej na terytorium
wroga, a odległość, która go dzieliła od reszty armii
wzrosła do ponad 100 mil.
Główne siły Hindmana (11 000 ludzi, 22 działa) 3 grud­
nia zaczęły przekraczać góry Boston, aby zniszczyć dywizję
Blunta, stojącą pod Cane Hill, zanim przyjdą jej na pomoc
pozostałe oddziały Armii Pogranicza. Blunt nie oddał pola
i 2 grudnia zatelegrafował do Springfield po posiłki.
Dowodzący nimi gen. Francis J. Herron, mimo przenik­
liwego zimna, poprowadził dwie pozostałe dywizje Armii
Pogranicza (7000 ludzi, 24 działa), pokonując 110 mil
trudnego terenu w tempie około 30 mil dziennie. 7 grudnia
przed południem, kiedy oddziały Herrona, osłabione wy­
czerpującym marszem, były tylko 8 mil od Cane Hill,
napotkały siły Hindmana, blokujące drogę przez rzekę
Illinois na zboczu lesistego wzgórza w Preriowym Zagajniku
(Prairie Grove), 12 mil na południe od Fayetteville. Herron
nie wiedział, że konfederaci nad ranem obeszli Blunta
i rozdzielili siły Unii, chcąc najpierw zmierzyć się z federal-
nymi posiłkami. Mimo wysokich strat marszowych
(w pierwszej fazie bitwy Herron dysponował około 3500
żołnierzami, reszta dotarła później lub została po drodze)
oddziały federalne natychmiast ruszyły do boju.
Bitwę rozpoczęło zwycięskie dla konfederatów starcie
kawaleriil4. Herron, myśląc, że ma przed sobą tylko
niewielkie siły wroga, odgradzające go od Blunta, zdecy­
dowanym natarciem piechoty odparł jazdę Marmaduke’a.
Potem, korzystając z bierności oddziałów Hindmana, zaj­
mujących silną pozycję na wzgórzu, przeprawił swoją
artylerię przez Illinois oraz zainicjował dwugodzinny
pojedynek artyleryjski, który był wstępem do dwóch
krwawo odpartych ataków federalnej piechoty na centrum
(gen. Francis A. Shoup) i prawe skrzydło (gen. Marmaduke)
Hindmana. Zachęceni powodzeniem konfederaci zeszli ze
wzgórza i ruszyli w pościg, lecz z kolei dwa ich kontrataki
rozbiły się w ogniu doskonałej artylerii Unii. Nie mogąc
przebić się przez barierę ognia federalnych dział, Hindman
próbował obejść prawą flankę Herrona. Zanim jednak lewe
skrzydło konfederatów (jego dowódcą był pechowy komen­
dant Camp Jackson w St. Louis — gen. Daniel Frost)
ruszyło do natarcia, zostało zatrzymane ogniem artylerii
Blunta, który około godziny 15.00 przybył spod Cane Hill
i włączył się do bitwy. Walka przesunęła się na zachód,
a znaczyły ją zaciekłe ataki i kontrataki z obu stron. Żaden
z przeciwników nie ustąpił pola i dopiero zapadające
ciemności zakończyły bój. Po ciemku Hindman, który
w pojedynku z federalną artylerią stracił większość swoich
dział i nie miał już zapasów amunicji, rozpoczął cichy
odwrót. Pozostawiwszy na placu zabitych i wielu rannych
(konfederaci stracili co najmniej 1317 ludzi), zdołał się
prześlizgnąć pomiędzy dywizjami Blunta i Herrona, a potem
14 W starciu tym brały udział także partyzanckie oddziały kawalerii

konfederackiej z Missouri, w których służyli, słynni w późniejszym


okresie bandyci z Dzikiego Zachodu, bracia Jesse i Frank James.
schronić w górach Boston. Podczas odwrotu do Van Buren
jego armia uległa demoralizacji i w wyniku dezercji
skurczyła się do niewielkich rozmiarów. Armia Pogranicza,
której straty wyniosły 1251 ludzi, zachowała wartość
bojową i wkrótce znowu ruszyła na południe.
Bitwa pod Prairie Grove i inne potyczki w Arkansas
pozwoliły Hindmanowi dopiąć swego i zapobiec przenie­
sieniu oddziałów Departamentu Trans-Missisipi do Vicks­
burga, ale jego akcja sprowokowała siły Unii do nowej
ofensywy. W końcu grudnia Blunt (8000 ludzi, 30 dział)
zajął Van Buren i wyparł konfederatów za rzekę Arkansas,
zapewniając Unii kontrolę nad znaczną częścią tego obszaru.
Nigdy więcej armia Południa nie użyła już północno-
-zachodniego Arkansas jako bazy do inwazji na Missouri.

BITWA POD MURFREESBORO (STONES RIVER)

W Tennessee gen. Rosecrans, po odparciu konfederackiej


armii Bragga i dojściu do Nashville, przez prawie dwa
miesiące nie podejmował żadnych działań, tłumacząc się
koniecznością uzupełnienia zapasów. Dopiero kiedy do­
wiedział się, że Jefferson Davis kazał Braggowi odesłać
dywizję gen. Cartera L. Stevensona (8000 żołnierzy) do
Vicksburga, a Forrest i Morgan działają na tyłach wojsk
Unii, ruszył do przodu. 26 grudnia wyprowadził liczący
44 000 ludzi XIV Korpus z Nashville i pomaszerował
w kierunku Chattanoogi, zamierzając wyprzeć siły Bragga
ze środkowych oraz południowych regionów stanu. Armia
Rosecransa posuwała się na południowy wschód wzdłuż
linii kolejowej Nashville and Chattanooga Railrod i drogi
z Nashville (Nashville Pike) do Murfreesboro odległego
zaledwie o 30 mil. Była podzielona na trzy części. Prawym
skrzydłem dowodził gen. McCook (3 dywizje), centrum
gen. Thomas (2 dywizje), a lewym skrzydłem gen. Critten-
den (3 dywizje). Łącznie siły Rosecransa składały się
z 8 dywizji piechoty i dywizji kawalerii (jedna dywizja
Thomasa pozostała jako garnizon Nashville).
Bragg był nadal krytykowany przez wielu swoich gene­
rałów, ale wciąż stał na czele armii (20 listopada nazwanej
Armią Tennessee) liczącej prawie 38 000 żołnierzy. Siły
Bragga składały się z dwóch korpusów: jednego pod
dowództwem gen. Polka (2 dywizje), drugiego pod dowódz­
twem gen. Hardee (3 dywizje). Kluczowym elementem
jego wojsk pozostawała kawaleria. Oprócz świetnej jazdy
Forresta i Morgana, Bragg miał dywizję kawalerii pod
dowództwem gen. Josepha Wheelera, przeznaczoną do
bliższych operacji taktycznych. W ostatnich dniach grudnia
jazda Wheelera objechała siły Rosecransa, idące z Nashville.
Wheeler zdobywał i niszczył zaopatrzenie i amunicję armii
Rosecransa, ale nie udało mu się zatrzymać marszu nie­
przyjaciela na południe. Wojska Rosecransa 29 grudnia
stanęły na północny zachód od Murfreesboro, przygotowu­
jąc się do zaatakowania pozycji konfederatów nad rzeką
Stones River. Gdy w zimny, deszczowy wieczór 30 grudnia
żołnierze Unii rozbijali obóz, nie wiedzieli, że Bragg ma
dokładnie taki sam plan jak Rosecrans — rozbić prawe
skrzydło nieprzyjaciela i odciąć go od bazy zaopatrzenia.
O świcie 31 grudnia, zanim Rosecrans zdążył wyprowadzić
swój atak, 12 000 konfederatów gen. Hardee uderzyło na
prawą flankę wojsk Unii gen. McCooke’a (15 900 żołnierzy).
Jednocześnie obie dywizje Polka (14 000) zaatakowały linię
federalną w centrum oraz na styku korpusów McCooke’a
i Thomasa. Na skutek gwałtownych ataków oddziałów
Południa prawe skrzydło wojsk federalnych cofnęło się
3 mile, a linia obrony niemal zgięła się w pół, opierając się
na drodze z Nashville i torach kolejowych, przecinających
ugrupowania obu armii. Rosecrans na początku nie wiedział
o porażce swego prawego skrzydła (w momencie rozpoczęcia
bitwy znajdował się na lewym skraju ugrupowania Unii,
przy oddziałach Crittendena i Thomasa, liczących 19 500
ludzi, które zgodnie z planem miały wykonać decydujący
atak na prawą flankę Bragga). Kiedy się wreszcie zorien­
tował w sytuacji, było za późno, żeby odwrócić losy bitwy.
Na nieszczęście dla konfederatów, pościg za rozbitymi
dywizjami McCooke’a odciągnął większość ich sił dalej na
zachód niż planował to Bragg i zakłócił porządek natarcia.
To pozwoliło gen. Thomasowi skonsolidować obronę
w centrum i za pomocą zmasowanego ognia artylerii
utrzymać federalne pozycje do wieczora, zabezpieczając
jednocześnie drogi zaopatrzenia armii.
Rosecrans uniknął całkowitej klęski dzięki twardej po­
stawie oddziałów gen. Thomasa i przezorności gen. Sheri­
dana, który przed świtem postawił w stan gotowości swoją
5-tysięczną dywizję (z korpusu McCooke’a) i opóźnił
natarcie konfederatów. Dopiero gdy żołnierzom Sheridana
zabrakło amunicji i polegli wszyscy trzej dowódcy brygad
(gen. J. W. Sili, płk F. Schaefer i płk G. Roberts), jego
dywizja zeszła z pola. Opór Sheridana dał cofającym się
oddziałom Unii czas na sprowadzenie posiłków z lewego
skrzydła i umocnienie całej, złożonej jak scyzoryk, linii
federalnej. Po południu lewe skrzydło Unii, dowodzone
przez gen. Crittendena, znalazło się w zakolu rzeki Stones.
Kluczem do pozycji federalnej stało się małe wzniesienie,
pokryte cedrowym lasem, znane jako Okrągły Las (Round
Forest), którego broniła brygada płk. Williama B. Hazena.
Bragg zamierzał przełamać tę pozycję, rzucając na nią
dwie brygady z korpusu Polka, a gdy to nie pomogło,
kolejne cztery z pięciu brygad prawoskrzydłowej dywizji
gen. Breckinridge’a (8000 ludzi). Konfederaci atakowali
i ponosili ciężkie straty, ale Bragg sądził, że oddziały Unii
są w odwrocie i wieczorem wysłał do Richmond triumfalny
meldunek o zwycięstwie. „Bóg dał nam szczęśliwy Nowy
Rok” — napisał.
Tymczasem bitwa pod Murfreesboro trwała nadal, a jej
rezultat był wciąż niepewny. Bragg spodziewał się, że rano
wojska Rosecransa będą daleko od pola bitwy i zostawią
go panem sytuacji. Podczas nocnej narady gen. Rosecrans
i jego dowódcy postanowili jednak nie oddać pola. W Nowy
Rok 1863 r. obie armie toczyły tylko drobne potyczki
i odpoczywały, szykując się do wznowienia walki nazajutrz.
W dniu, w którym Lincoln podpisywał historyczną pro­
klamację o emancypacji, znoszącą niewolnictwo, Rosecrans
przerzucił część sił Crittendena (6000 ludzi) na wschodni
brzeg Stones River, wychodząc na wzniesienie na prawej
flance Bragga. Późnym popołudniem 2 stycznia (żeby nie
dać unionistom czasu na zorganizowanie za dnia kontrataku)
Bragg rozkazał Breckinridge’owi wyprzeć Crittendena
z zajętego terenu. Breckinridge zaprotestował, zauważając,
że artyleria Unii rozmieszczona na zachodnim brzegu rzeki
ostrzela z boku przemieszczające się oddziały konfederatów.
Bragg nie zmienił zdania, chociaż okazało się, że Breckin­
ridge miał rację. Jego osłabiona dywizja (4500 ludzi)
zdecydowanym atakiem zepchnęła unionistów ze wzgórza
i wyparła za rzekę, ale w czasie pościgu dostała się pod
zmasowany ogień 58 dział zza rzeki i poniosła ciężkie
straty. Śmiały, choć nieudany atak trwał tylko godzinę,
przynosząc konfederatom kolejne 1700 ofiar. Podniosły
one straty Południa do 10 266 ludzi (1294 zabitych, 7945
rannych oraz 1027 jeńców i zaginionych).
Bragg nie mając dostatecznych sił do wyparcia oddziałów
Unii z ich umocnionych pozycji, nocą 3 stycznia zarządził
odwrót do Shelbyville i Tullahomy, 65 kilometrów na
południe od Murfreesboro. Do zwycięstwa zabrakło mu
dywizji gen. Stevensona, wysłanej do Vicksburga. Rosec­
rans, którego straty wyniosły 13 249 zabitych i rannych,
nie podjął pościgu. Chociaż taktycznie starcie pozostało nie
rozstrzygnięte, to jednak Rosecrans utrzymał pole bitwy
i to dało mu powód do ogłoszenia swojego zwycięstwa.
Bitwa pod Murfreesboro, jedna z najkrwawszych w tej
wojnie, była kolejnym, niezbyt przekonującym zwycięstwem
Unii, podniosła jednak osłabione morale Północy. W rze­
czywistości obie armie były tak wyczerpane stratami, że
przez następne sześć miesięcy nie podejmowały żadnych
aktywnych działań. Armia Rosecransa nie posunęła się
naprzód, a konfederaci utrzymali w swoich rękach połu-
dniowo-środkową i wschodnią część Tennessee. Jednak
Lincoln był zadowolony, że nie doszło do klęski, na którą
się wyraźnie zanosiło po pierwszym dniu walki. Była to dla
niego jedyna dobra wiadomość tej zimy. „Niech was Bóg
błogosławi — pisał do Rosecransa. — Zapewniliście nam
ciężko wywalczone zwycięstwo w chwili, w której naród
nie przeżyłby klęski”. Prezydent mylił się jednak, sądząc,
że Rosecrans weźmie to za dobrą monetę. Już wkrótce
generał zaczął skarżyć się na braki w zaopatrzeniu i utys­
kiwać, że Waszyngton niedostatecznie wspiera jego wysiłki
wojenne, czym tłumaczył swoje opóźnienia oraz bierność
trwające przez następne pół roku.
DRUGA WYPRAWA GRANTA NA VICKSBURG
(30 stycznia-18 maja 1863 r.)

Bez względu na to, czy generał Grani zdobędzie


Vicksburg, jego kampania (...) jest jedną z najbar­
dziej błyskotliwych w dziejach świata.
(Abraham Lincoln, 25 maja 1863 r.)

ZIMOWE KŁOPOTY GRANTA

Dla Unii zima 1862/1863 r. była niezwykle trudnym


i smutnym okresem. Lincoln miał w polu trzy duże armie:
w Wirginii, Tennessee i Mississippi, ale żadna z nich nie
odniosła w drugim roku wojny decydującego zwycięstwa,
na które czekali wszyscy na Północy. Po początkowych
sukcesach Granta pod fortem Donelson i pod Shiloh,
wydawało się, że wojna nie potrwa długo; może się
skończyć jeszcze w tym samym roku. Tymczasem jego
wojska ugrzęzły pod Vicksburgiem, Rosecrans w Tennessee
nie palił się do walki, a na Wschodzie nowa Armia.
Potomacu gen. Ambrose’a Bumside’a poniosła druzgocącą
klęskę pod Fredericksburgiem (13 grudnia). W dodatku
częściowe wybory do Kongresu w 1862 r. przyniosły
niepowodzenie prezydenckiej Partii Republikańskiej,
a w kraju słychać było coraz więcej głosów domagających
się pokoju za wszelką cenę. Tymczasem w dolinie Missisipi
nadal padały zimne deszcze, wody w rzekach rosły, a Grant
wciąż tkwił na północ od Vicksburga i widoki na powodze­
nie jego kampanii przedstawiały się mizernie.
Konfederaci mieli niewielki wpływ na początkowe kło­
poty drugiej wyprawy Granta na Vicksburg. W celu
zdobycia miasta, które leżało na lewym brzegu Missisipi,
Grant musiał założyć bazę do dalszych operacji na tym
samym brzegu rzeki, na południe lub na północ od niego.
Od czasu, kiedy Shermanowi nie udało się sforsować
zalewisk i wzgórz na północny wschód od Vicksburga,
Grant wiedział, że podejście do miasta od południa jest
dużo korzystniejsze i daje większe szanse na osiągnięcie
zwycięstwa. Nie mógł jednak podjąć żadnych konkretnych
kroków umożliwiających obejście Vicksburga do czasu
ustania zimowych deszczów i opadnięcia wód, grożących
powodzią. Wydawało się, że przynajmniej do końca marca,
może nawet dłużej, jakakolwiek próba marszu lądem jest
niemożliwa.
Doprowadzenie sił federalnych do Vicksburga okazało
się ogromnym wyzwaniem, z którym Grant przez długi
czas nie mógł sobie poradzić. Zarośnięte, podmokłe tereny
powyżej Vicksburga, na których stały oddziały Unii, ograni­
czały możliwości działania, a całkiem rozsądne z militar­
nego punktu widzenia wycofanie na pewien czas wojsk do
Memphis nie wchodziło w rachubę, gdyż przez wielu ludzi,
zarówno na Północy, jak i na Południu, mogło być odebrane
jako porażka. W dodatku sytuacja polityczna, jaka zaistniała
na Północy zimą 1863 r., a także naciski z Waszyngtonu
nie pozwalały Grantowi na bierne czekanie do wiosny.
Musiał więc coś robić, żeby zadowolić Lincolna i Hallecka.
Rozpoczął zatem — jak sam to określił — „serię eks­
perymentów, żeby zyskać na czasie i odwrócić uwagę
wrogów, jego własnych wojsk i opinii publicznej”. „(...)
Osobiście nigdy nie oczekiwałem — wspominał — że
którekolwiek z tych przedsięwzięć zakończy się sukcesem.
Tym niemniej, zawsze byłem gotowy je wykorzystać
w przypadku, gdyby któreś wypaliło”
Latem 1862 r. przywiezieni potajemnie przez gen. Tho­
masa Williamsa żołnierze i robotnicy towarzyszący flocie
Farraguta rozpoczęli budowę kanału u stóp półwyspu De
Soto, naprzeciwko Vicksburga. Chcieli zmienić bieg Mis­
sisipi, aby rzeka znalazła się poza zasięgiem konfederackich
baterii. Po wybudowaniu kanału okręty Unii i statki
z żołnierzami mogłyby bezpiecznie przepłynąć obok miasta.
Projekt ten nie został wówczas zrealizowany, teraz jednak
Lincoln przypomniał sobie o nim i gorąco poparł jego
wykonanie, na co Grant niechętnie przystał.
Na początku lutego brygady robocze z koipusów McCler­
nanda i Shermana przystąpiły z Young’s Point do prac nad
poszerzeniem i pogłębieniem dawnego kanału Williamsa.
Nowy kanał, nad którym pracowało prawie 4000 żołnierzy
i murzyńskich robotników, miał liczyć około 2 km długości,
18 m szerokości i 3,5 in głębokości. Były to parametry
wystarczające dla każdego okrętu Unii pływającego po
Missisipi. Gdyby udało się ten kanał wykopać, można by
zmienić kurs rzeki i ominąwszy Vicksburg, pod osłoną
nocy, dotrzeć do wyżej położonych miejsc na lewym
brzegu rzeki. Na początku marca budowa kanału była
niemal zakończona, ale poziom wody w Missisipi nagle się
podniósł, doprowadzając w końcu do katastrofy. W nocy
8 marca wał ziemny, zagradzający dostęp do górnej części
kanału, nie wytrzymał naporu rzeki i został przerwany.
Wezbrane wody Missisipi zalały całą okolicę, zatopiły
obozy i doprowadziły do utonięć setek koni. Ludzie musieli
szukać schronienia na wałach. Kiedy po kilku dniach woda
opadła, prace wznowiono, ale w przerwie konfederaci
zdążyli rozmieścić działa w Warrenton, poniżej Vicksburga,
naprzeciw miejsca, w którym kanał miał się łączyć z rzeką.

1 O a t e s, op. cit., s. 470.


Dwie parowe pogłębiarki, sprowadzone specjalnie do
prac przy budowie kanału, musiały się wycofać. Plan
się nie powiódł.
Równocześnie z budową kanału z Young’s Point, Grant
rozkazał gen. McPhersonowi, stojącemu z XVII Korpusem
około 60 mil na północ od Vicksburga nad jeziorem
Providence (Lake Providence), realizację innego projektu.
Projekt ten przewidywał budowę szlaku wodnego z jeziora
Providence, poprzez sieć strumieni, cyprysowych bagien
i rzek, aż do Red River, przez którą można było wy­
prowadzić flotę Unii na Missisipi, 400 mil poniżej Vicks­
burga. Zmiana biegu Missisipi uczyniła z jeziora wielkie
rozlewisko, oddzielone od rzeki tylko wąskim paskiem
lądu. Przekopanie kanału, łączącego jezioro Providence
z Missisipi, miało podnieść poziom wody w jeziorze
i w strumieniach wypływających z niego, umożliwiając
statkom nawigację po okolicznych bagnach i zalewiskach,
którymi można się było dostać do żeglownych rzek,
prowadzących okrężną drogą na tyły Vicksburga. Grant,
choć nie bardzo wierzył w powodzenie projektu, 5 lutego
kazał przystąpić do prac, które miały połączyć jezioro
z Missisipi. Uważał, że każda praca jest lepsza dla jego
żołnierzy, niż bezczynność. Po sześciu tygodniach uznał
jednak projekt za zbyt pracochłonny i postanowił go
porzucić. 22 marca rozkazał McPhersonowi skoncentrować
wojska w Milliken’s Bend, ostatecznie kończąc z pomysłem
wyprowadzenia ekspedycji z Lake Providence.
Nie mogąc znaleźć drogi po zachodniej stronie Missisipi,
Grant skierował uwagę na wschodni brzeg rzeki i wy­
próbował dwie inne możliwości dotarcia do Vicksburga.
Pierwsza prowadziła przez Moon Lake i Yazoo Pass,
dawną odnogę Missisipi (325 mil na północ od Vicksburga
i 6 mil na południe od Helena). Z tego miejsca można było
przeprowadzić kanonierki oraz statki z żołnierzami do rzek
Coldwater, Tallahatchie i Yalobusha, a później do Yazoo.
Wybór tej drogi pozwalał wojskom Unii zaatakować raz
jeszcze pozycje konfederatów na Chickasaw Bluff lub
dotrzeć do Vicksburga od wschodu.
Zdolny, młody inżynier ze sztabu Granta — ppłk James H.
Wilson, na początku lutego zbadał Yazoo Pass, a także
dokonał pomiarów rzeki Yazoo, po czym podłożył potężny
ładunek wybuchowy, który przerwał wał odgradzający
Missisipi od zalewisk umożliwiających przedostanie się na
wody Coldwater i Tallahatchie. Ekspedycja złożona z pancer­
nika „Chillicothe”, trzech kanonierek i kilku transportowców
wiozących 4500 żołnierzy z Helena (dowódca gen. bryg.
Leonard F. Ross) 24 lutego ruszyła w drogę. Kiedy konfede­
raci dowiedzieli się o wyprawie, zaczęli ścinać drzewa na
trasie flotylli, utrudniając jednostkom Unii żeglugę. Dowodzą­
cy flotyllą kmdr ppor. Watson Smith nie posuwał się na tyle
szybko, żeby uniemożliwić przeciwnikowi zbudowanie prze­
szkody w strategicznie położonym miejscu u zbiegu rzek
Tallahatchie i Yazoo, 90 mil na północ od Vicksburga. Na
wąskim cyplu, niedaleko Greenwood, gen. William Loring
wzniósł z bel bawełny obsypanych ziemią bastion, nazwany
fortem Pemberton, i dodatkowo zablokował Tallahatchie
wrakiem zatopionego parowca „Star of the West”. Ekspedyc­
ja Smitha i Rossa 11 marca została zatrzymana pod fortem
i po wymianie ognia artyleryjskiego zmuszona do odwrotu.
Atak przeprowadzony przez okręty Unii 13 marca również się
nie powiódł. Na 16 marca Smith i Ross zaplanowali
decydujące natarcie, lecz gdy kilka celnych pocisków z fortu
uszkodziło „Chillicothe”, wyprawa zawróciła ze stratą 6 zabi­
tych i 25 rannych. Zanim jednak ekspedycja dotarła do
Missisipi, została wzmocniona przez dywizję gen. Isaaca F.
Quinby’ego z korpusu McPhersona i wróciła, aby jeszcze raz
spróbować wziąć fort Pemberton. W tym czasie konfederaci
przysłali Loringowi posiłki z kilkoma działami. Wzmocniona
ekspedycja federalna 23 marca znalazła się ponownie pod
fortem Pemberton. Na początku kwietnia przez trzy dni
bezskutecznie ostrzeliwała fort, żeby w nocy 4 kwietnia
ostatecznie się wycofać.
Kolejną próbę ataku podjął adm. Porter, którego okręty
patrolowały szlaki wodne w pobliżu Vicksburga. 14 marca
Porter przeprowadził rozpoznanie Steel’s Bayou, na północ
od Vicksburga, które poprzez sieć zalewisk i strumieni
miało połączenie z rzeką Yazoo poniżej fortu Pemberton.
Dwa dni później Porter, na czele 11 okrętów i flotylli
statków transportujących 5000 żołnierzy z korpusu Sher­
mana, opuścił Missisipi. Zalew Steel’s Bayou okazał się
żeglowny, ale kiedy kanonierki, płynące przodem przez
zalany las, wpłynęły na Black Bayou i Deer Creek, koryto
zaczęło się zwężać. Na koniec okręty Portera natrafiły na
gąszcz drzew i podwodnej roślinności, przez które nie
potrafiły się przebić. Kiedy marynarze Unii próbowali
usunąć przeszkody, w pobliżu pojawili się żołnierze Kon­
federacji. 20 marca uwięzione w wodzie kanonierki, po­
zbawione osłony piechoty, zostały zatrzymane przez płk.
S. W. Fergusona, dowodzącego oddziałem 250 strzelców
wyborowych, wspieranych baterią dział. Wkrótce kon­
federaci zostali wzmocnieni do 4000 ludzi przez brygadę
gen. Winfielda S. Featherstone’a z dywizji Loringa. Walki
trwały przez cały dzień 21 marca. Następnego dnia na
pomoc flocie przybyło kilka pułków Shermana, które
osłoniły odwrót kanonierek do Missisipi, ratując je w ten
sposób od zniszczenia (Porter przygotował już okręty do
wysadzenia w powietrze, nie chcąc, aby dostały się w ręce
wroga), a ich załogi od niechybnej niewoli. 27 marca
oddziały Shermana wróciły do swych obozów w Young’s
Point, a flota Portera na wcześniejsze pozycje u ujścia
Yazoo. Czwarta i ostatnia próba dotarcia do Vicksburga
drogą wodną zakończyła się fiaskiem.
Jednocześnie z próbami doprowadzenia przez Granta wojsk
do Vicksburga, flota Portera badała możliwości minięcia
nadbrzeżnych baterii i przeprowadzenia okrętów w dół rzeki.
Po zniszczeniu w sierpniu 1862 r. ogromnego pancernika
Konfederacji CSS „Arkansas”, flota Unii nie napotkała na
Missisipi niemal żadnego oporu. Flagowy okręt niezależnej
formacji rzecznej Charlesa Elleta, wspomagającej flotę
Portera, 406-tonowy taran „Queen of the West” (dowódca
płk Charles R. Eilet), 2 lutego minął szczęśliwie działa
Vicksburga i po staranowaniu konfederackiego statku „City
of Vicksburg”, popłynął w dół rzeki, aby rozpocząć operację
niszczenia floty handlowej Konfederacji na Red River oraz
jej dopływach. W ciągu dwunastodniowego rejsu Eilet
zdobył cztery statki Południa (w tym „De Soto” i „New
Era”), potem jednak szczęście go opuściło. „Queen of the
West” 14 lutego dostała się pod ogień dział z konfederac­
kiego fortu de Russy nad Red River i po wejściu na
mieliznę została porzucona przez załogę. Część marynarzy
trafiła do niewoli. Eilet z pozostałymi uciekł w dół rzeki,
płynąc na belach bawełny, i został uratowany przez pryz
„De Soto”, obsadzony północną załogą. Kiedy i ta jednostka
wpadła na mieliznę, ludzie Elleta przesiedli się na zdobyty
parowiec „New Era” i powrócili na nim w górę Missisipi.
W ślady „Queen of the West” 13 lutego poszedł jeden
z najnowszych pancerników Portera „Indianola” (dowódca
kmdr ppor. George Brown), ciągnący za sobą dwie barki
z węglem dla obu rajderów. W okolicach Natchez Brown
natknął się na statek Elleta, płynący z Red River. Wkrótce
po tym spotkaniu minął on konfederackie baterie w Grand
Gulf i wrócił w okolice Vicksburga. Osamotniona „In­
dianola” po kilku dniach pobytu u ujścia Red River
ruszyła z powrotem w górę rzeki. Koło Grand Gulf
24 lutego doścignęły ją cztery okręty Południa (w tym
zreperowana i obsadzona przez konfederatów „Queen
of the West” oraz 655-tonowy taran „Webb”), które
wypłynęły za nią w pościg z Red River. W trakcie
1,5-godzinnej nocnej potyczki, w której ciężko uzbrojony
pancernik Unii nie mógł wykorzystać swej przewagi
ogniowej, „Indianola” została kilkakrotnie uderzona tara­
nem i zaczęła tonąć. Po wyrzuceniu za burtę uzbrojenia,
dowódca skierował okręt na brzeg, po czym poddał się
wraz z całą załogą. Kiedy konfederaci próbowali włączyć
uszkodzony okręt do swojej floty, Porter postanowił go
zniszczyć. W tym celu przebudował dużą barkę na atrapę
pancernika, który nazwał „Black Terror”. W nocy z 25 na
26 lutego „Black Terror”, mimo ostrzału konfederackich
dział, przepłynął z prądem rzeki obok Vicksburga. Obawia­
jąc się fałszywego pancernika Unii, konfederacka załoga
podpaliła remontowaną „Indianolę” i uciekła. Zarówno ta,
jak i poprzednie udane próby minięcia przez okręty
federalne nadbrzeżnych baterii Vicksburga miały się oka­
zać bardzo istotne dla późniejszej fazy kampanii.
U progu wiosny deszcze zaczęły zanikać, a okoliczne wody
opadły, ale Grant był wciąż daleki od swego celu. Ciężka
praca przy budowie kanałów, mających ułatwić ruch wojsk,
nie posunęła go nawet o krok do przodu. W jego oddziałach
zaczął narastać ferment. Zła pogoda i podmokły teren
powodowały nasilenie chorób, pojawiły się przypadki dezer­
cji, a morale wojska zaczęło słabnąć. Prasa na Północy,
niechętna Grantowi, nie pozostawiała na nim suchej nitki,
dopominając się, by go odwołano i zastąpiono kimś innym 2.
Tymczasem Lincoln nalegał, żeby Grant jak najszybciej
pomaszerował z biegiem Missisipi przez Luizjanę, połączył
się z gen. Banksem w dole rzeki i wspólnie z nim
zaatakował Vicksburg od południa. Prezydent miał też za
złe Grantowi, że ten podjął akcję wypędzania z Depar­
tamentu Tennessee wszystkich żydowskich kupców, którzy
podążali za jego armią. Wydając 17 grudnia 1862 r. rozkaz
w tej sprawie Grant uzasadniał, że prowadzą oni nieuczciwy
handel, zaopatrują pokątnie konfederatów i uprawiają
szpiegostwo na rzecz Południa. Lincoln, gdy tylko się
2 W tym kontekście pojawiały się nazwiska Fremonta, Huntera
i McClellana.
o tym dowiedział, cofnął rozkaz Granta, ponieważ ograni­
czał on prawa całej grupy wyznaniowej, której przed­
stawiciele służyli w wojskach Unii. W dodatku do Waszyng­
tonu zaczęły napływać doniesienia, że Grant znowu pije.
Pewien dziennikarz z Cincinnati napisał nawet list, w któ­
rym nazwał Granta „biednym, zapijaczonym imbecylem”,
który nie umie zorganizować armii, utrzymać jej w ryzach
ani skłonić do walki. „Osobiście nie mam nic przeciwko
niemu — pisał autor listu — ale wiem, że jest durniem” 3.
Lincoln poruszony tymi doniesieniami wysłał kilku emisa­
riuszy, żeby przyjrzeli się postępowaniu Granta. Jednym
z nich był asystent sekretarza wojny, Charles A. Dana,
pracujący do niedawna jako dziennikarz dla gazety „New
York Tribune”. Dana towarzyszył armii Granta i przysyłał
codziennie meldunki niezwykle pochlebne dla generała,
które całkowicie obalały zarzuty jego wrogów. Opinie
Dany w znacznym stopniu pozwoliły Lincolnowi odzyskać
zaufanie do Granta i na nowo ułożyć ich wzajemne stosunki,
które nie uległy już zmianie do końca wojny.
Poparcie Waszyngtonu było Grantowi potrzebne tak
samo, jak przychylność natury. W swoich pamiętnikach
napisał: „Mimo wszystkich nacisków, jakie na nich wywie­
rano, zarówno prezydent Lincoln, jak i generał Halleck
wspierali mnie do samego końca kampanii. Nigdy wcześniej
nie spotkałem Lincolna, ale jego poparcie dla mnie nie
uległo zmianie” 4.

GRANT OBCHODZI VICKSBURG

Tymczasem zbliżał się koniec marca, a Grant coraz


więcej czasu spędzał w swej kwaterze na parowcu „Mag­
nolia”, zakotwiczonym przy brzegu Milliken’s Bend, wpat­
rywał się w mapy i myślał, jaki powinien być jego
3 F u 11 e r, op. cit., s. 53.
4 H a n k i n s o n, op. cit., s. 32.
następny krok. Sytuacja polityczna nagliła do działania
i kiedy wody na luizjańskim brzegu Missisipi zaczęły
opadać, do Granta uśmiechnęło się wreszcie szczęście.
Najpierw na pomoc Grantowi ruszył z Baton Rouge
adm. Farragut, skłoniony do działania rozkazami z Waszyng­
tonu i tragicznym losem „Indianoli”. 14 marca w nocy
Farragut podjął próbę przeprowadzenia swoich okrętów
pod lufami baterii Port Hudson. Po spektakularnym 3-
godzinnym pojedynku tylko 2 z 7 jednostek Unii (admiral­
skiemu „Hartfordowi” i lekkiemu parowcowi pomocnicze­
mu „Albatross”) udało się minąć konfederackie umocnienia.
Jeden ciężko uszkodzony okręt („Mississippi”) wyrzucił się
na brzeg i został spalony przez załogę, pozostałe musiały
się cofnąć w dół rzeki.
Po bitwie Farragut popłynął w górę rzeki, niszcząc po
drodze konfederackie środki transportu wodnego i duże
ilości zapasów zgromadzonych na brzegach w oczekiwaniu
na przewiezienie do Vicksburga. 19 marca stoczył następny
pojedynek z konfederackimi bateriami w Grand Gulf
i Warrenton (stracił przy tym 2 zabitych i 6 rannych), po
czym minął pozycje konfederatów na lewym brzegu Mis­
sisipi, pospiesznie umacniane przez oddziały z brygady
gen. Johna Bowena, i następnego dnia nawiązał łączność
z Grantem. 25 marca dołączył do niego poważnie uszko­
dzony taran „Switzerland” z flotylli Elleta, który poprzedniej
nocy podjął kolejną próbę przepłynięcia obok baterii
Vicksburga (towarzyszący mu „Lancaster” został zatopio­
ny). „Hartford”, „Albatross” i „Switzerland” odpłynęły 31
marca do ujścia Red River. Po niepowodzeniu misji „Queen
of the West” i „Indianoli” Farragut postanowił zablokować
flotę Południa, bazującą w głębi Red River, oraz odciąć tę
ważną drogę dostaw amunicji i zaopatrzenia do Vicksburga
i Port Hudson.
W czasie kiedy okręty Farraguta zmierzały w górę
rzeki, opadające wody odsłoniły nowe żeglowne połączę-
nia z Milliken’s Bend i Young’s Point do Richmond oraz
New Carthage na luizjańskim brzegu Missisipi. Grant
rozkazał McClernandowi przeprowadzić rekonesans na
południe od Milliken’s Bend i zbadać możliwość prze­
prowadzenia wojska tą drogą. W pierwszych dniach
kwietnia grupa zwiadowcza z dywizji gen. Petera J.
Osterhausa (54 żołnierzy z 69. pułku z Indiany i jedna
haubica) przebyła na łodziach luizjańskie bagna i tocząc
drobne utarczki z patrolami konfederatów wyszła na
brzeg Missisipi w New Carthage, 20 mil na południe od
Vicksburga. W międzyczasie Grant wysłał 29 marca
w ślad za Osterhausem cały XIII korpus McClernanda.
2 kwietnia oddziały McClernanda zajęły Richmond. W na­
stępnych dniach Grant przeprawił przez wilgotne roz­
lewiska, nad którymi unosiły się roje komarów, część
korpusu McClernanda do New Carthage w nadziei, że uda
mu się zdobyć Grand Gulf i otworzyć drogę na wschodni
brzeg rzeki dla sił głównych.
4 kwietnia Grant, nie zdradzając na razie nikomu
szczegółów operacji, poinformował Hallecka o podjęciu
decydującego ataku na Vicksburg nowo odkrytą drogą
przez Richmond. „Istnieje system zalewisk prowadzący
z Milliken’s Bend, a także z Young’s Point — pisał do
Waszyngtonu przedstawiając szczegóły swojego planu
— który umożliwia nawigację barkom transportowym
i małym parowcom przez Richmond do New Carthage (...).
Przygotowuję wszystkie puste barki do transportu węgla,
żeby przewieźć nimi wojsko i artylerię i napisałem już (...)
o przysłanie mi sześciu holowników, które je pociągną.
Mając je będę mógł łatwo przewieźć zapasy do New
Carthage i każdego innego punktu leżącego bardziej na
południe. Oczekuję — pisał Grant w dalszej części mel­
dunku do Hallecka — że część floty przepłynie pod
bateriami Vicksburga, podczas gdy armia pomaszeruje
nową drogą. Kiedy już się tam znajdę, ruszę albo do
Warrenton, albo do Grand Gulf, prawdopodobnie jednak
w to drugie miejsce. Z obu tych punktów wiodą dobre
drogi do Vicksburga, a z Grand Gulf jest dodatkowo dobre
połączenie z Jackson przez most na rzece Black (...). Będę
trzymał swoją armię w całości i miał ją pod kontrolą, żeby
nie pozwolić się odciąć od źródeł zaopatrzenia i nie dać się
pobić inaczej, jak w uczciwej walce” 5.
Przewiezienie wojsk i zapasów przez mokradła Luizjany
i założenie nowej bazy w dole rzeki wymagało pomocy floty
Portera, która musiała zapewnić jej ochronę. Pomoc floty była
także niezbędna do przeprawienia wojska na wschodni brzeg
Missisipi i nawiązania kontaktu z Banksem, czego domagał
się Lincoln. Pierwszą osobą, z którą Grant omówił szczegóły
operacji, był zatem adm. Porter. Ufny w szybkość swych
pancerników i bystry prąd rzeki od razu przyjął on plan
Granta i zgodził się przeprowadzić okręty wzdłuż Missisipi.
Kiedy jednak Grant poinformował o swoich zamiarach
podwładnych, Sherman i McPherson gwałtownie zaprotesto­
wali. Szczególnie Sherman uważał przerzucenie całej armii
w głąb terytorium wroga i odcięcie jej od linii zaopatrzenia za
zbyt wielkie ryzyko. Proponował, aby wycofać armię do
Memphis i spróbować jeszcze raz zaatakować Vicksburg
wzdłuż linii kolejowej Mississippi Central. Grant nie zmienił
jednak zdania. Jak zauważył jeden z amerykańskich history­
ków, „była to prawdopodobnie najważniejsza federalna
decyzja militarna tej wojny, podjęta przez niepozornego,
małego człowieka, który nigdy nie wyglądał na wielkiego
dowódcę, a który niespodziewanie połączył w sobie zawziętą
determinację i śmiałość hazardzisty”.
Gen. Pemberton w Vicksburgu przez długi czas nie
wiedział, co naprawdę zamierza Grant. Łatwe zwycięstwo
nad Shermanem pod Chickasaw Bluff i zimowe kłopoty
Granta upewniły go, że wojska Unii nigdy nie zdobędą

5 F u 11 e r, op. cit., s. 56.


twierdzy od strony Missisipi. Oczekiwał, iż wkrótce rozpo­
czną odwrót na północ. W przekonaniu tym utwierdził go
wzmożony ruch statków, a także pustych barek transpor­
towych z góry rzeki do Milliken’s Bend, co wywołało
pogłoski, że Grant zamierza zakończyć kampanię i przygo­
towuje się do powrotu do Memphis. Pod wpływem tych
wiadomości Pemberton, poinformowany przez Jeffersona
Davisa o możliwości nowej ofensywy Rosecransa w środ­
kowym Tennessee, najpierw odesłał na pomoc Braggowi
trzy czwarte swojej kawalerii, a 13 kwietnia obiecał wysłać
do Tullahomy trzy brygady piechoty (8000 ludzi).
Tymczasem kolejne ruchy Granta wcale nie zapowiadały
odwrotu. Nie zauważono statków transportowych od­
pływających z żołnierzami z Milliken’s Bend na północ,
za to od gen. Bowena, wysłanego 11 marca do Grand
Gulf, nadeszły niepokojące meldunki o marszu oddziałów
McClernanda przez Luizjanę. Jedna z dywizji McCler­
nanda 6 kwietnia znalazła się w New Carthage, razem
z artylerią przewiezioną łodziami przez mokradła. Bowen
próbował zatrzymać McClernanda wysyłając na drugi
brzeg Missisipi kilka pułków pod dowództwem płk.
Francisa M. Cockrella, ale siły te okazały się za słabe,
żeby zatrzymać marsz oddziałów federalnych. 8 kwietnia
Bowen zatelegrafował do Pembertona z pytaniem, czy
ma wyruszyć przeciwko McClernandowi ze wszystkimi
siłami. Pemberton — zmylony wznowionymi działaniami
flotylli federalnej pod fortem Pemberton oraz ruchem
statków Unii na Missisipi z i do Memphis — nie
mógł się zdecydować. Ostatecznie uznał marsz McCler­
nanda za próbę odciągnięcia jego uwagi od głównego
kierunku natarcia i nie zaryzykował odcięcia sił Bowena
przez działające poniżej Vicksburga okręty federalne.
15 kwietnia Cockrell stoczył potyczkę z oddziałami
McClernanda na plantacji Jamesa, koło New Carthage.
Dopiero wtedy rozpoznał rzeczywistą skalę obecności
przeciwnika w tym rejonie. Po zlustrowaniu jego pozycji
gen. Bowen natychmiast zażądał posiłków, wskazując
jednocześnie na gotowość wycofania oddziałów Cockrella
z zachodniego brzegu rzeki. Tego samego dnia komendant
Vicksburga — gen. Stevenson meldował: „Generał S. D.
Lee [dowódca brygady z dywizji gen. Stevensona — przyp.
J.W.] wrócił całkiem przeświadczony, że wróg jest tu
w pełnej sile (naprzeciw Vicksburga). Posiada informacje,
że podejmą wysiłek na naszym lewym skrzydle, w górę
Bayou Pierre, aby wyjść na tyły Grand Gulf. Wskazuje na
to ich koncentracja w Richmond i New Carthage. Nasze
siły stojące naprzeciw Grand Gulf powstrzymały ich marsz,
lecz jeśli zostaną stamtąd wycofane, wróg będzie mógł
ruszyć brzegiem w dół rzeki aż do [przystani] Saint Joseph,
niemal naprzeciw ujścia Bayou Pierre”.
Meldunek Stevensona z 15 kwietnia wskazuje, że kon-
federaccy dowódcy w Vicksburgu mieli w tym czasie dość
dokładne informacje o ruchach wojsk Granta i zdawali
sobie sprawę z sytuacji, jaka powstała po wyjściu korpusu
McClernanda na brzeg Missisipi w rejonie New Carthage.
16 kwietnia Pemberton wysłał do Richmond meldunek,
w którym wyraził przekonanie, że Grant wcale nie zamierza
ustąpić. Potem kazał Bowenowi wycofać oddziały Cockrella
z zachodniego brzegu Missisipi (co nastąpiło 17 kwietnia),
zawrócił posiłki wysłane na pomoc Braggowi i zadepeszo­
wał do nowego (od 7 marca) dowódcy Departamentu Trans-
-Missisipi — gen. Kirby-Smitha, odpowiedzialnego za
obronę zachodniej Luizjany: „Wróg wyrąbuje przejście
z Young’s Point do Bayou Vidal, żeby dotrzeć do Missisipi
koło New Carthage. Bez współpracy nie będę mógł go
zatrzymać”. Jeszcze tego samego dnia Porter potwierdził
obawy Pembertona, wykonując ruch, który okazał się
kluczem do sukcesu kampanii Granta.
Zgodnie z planem Granta, 16 kwietnia w nocy, okręty
Portera rozpoczęły operację przepłynięcia w dół rzeki obok
Vicksburga. Porter wyznaczył do tego celu pięć pancer­
ników: „Benton” (16 dział), „Lafayette” (6 dział, 4 haubice),
„Louisville” (13 dział, 1 haubica), „Mound City” (13 dział,
1 haubica), „Pittsburg” (12 dział, 1 haubica) i „Carondelet”
(13 dział, 1 haubica), kanonierkę „Tuscumbia” (5 dział)
oraz trzy transportowce („Forrest Queen”, „Silver Wave”
i „Henry Clay”). Każdy z transportowych parowców był
zabezpieczony przed ogniem namoczonymi belami bawełny,
sprasowanym sianem i workami z ziarnem (po wykonaniu
zadania ziarno i siano miały być przeznaczone do ap­
rowizacji ludzi i koni w dole rzeki). Ponadto każdy okręt
ciągnął doczepioną do osłoniętej prawej burty barkę trans­
portową z węglem. W celu zaskoczenia konfederackich
artylerzystów, flotylla Unii płynęła po ciemku z wygaszo­
nymi światłami, przesyłając sobie sygnały tylko za pomocą
przytłumionych latarni, dodatkowo osłoniętych od strony
pozycji wroga. Wszystkie jednostki miały poruszać się
powoli, zdając się bardziej na szybkość nurtu rzeki, niż
moc własnych silników parowych, żeby nie czynić hałasu,
do momentu otwarcia ognia przez obrońców.
Około godziny 10.30 w nocy flagowy „Benton” wypłynął
z osłoniętego gęstym lasem ujścia Yazoo i ruszył w dół
rzeki. Za nim kolejno, w odstępie kilku minut, wypłynęły
pozostałe pancerniki, po nich transportowce, a na koniec
zamykająca kolumnę „Tuscumbia”. Konfederaci byli przy­
gotowani na kolejne próby przepłynięcia okrętów Unii,
gdyż wkrótce huknął strzał ostrzegawczy, a na lewym
brzegu i na cyplu De Soto naprzeciw miasta zapłonęły
liczne ognie oświetlające rzekę. Wydarzenia rozgrywające
się tamtej nocy opisał ponad 30 lat późnej dwunastoletni
syn Granta — Frederick (wraz z ojcem, matką i młodszym
bratem obserwował akcję okrętów Portera z pokładu
„Magnolii”, zakotwiczonej u ujścia kanału):
„Około godziny 10 w nocy zgaszono wszystkie światła
i flota ruszyła w dół rzeki. Nagle nad brzegiem rozbłysła
rakieta, od strony Warrenton gruchnęło działo i pocisk
przeleciał prosto przed dziobem naszego statku. Zatrzy­
maliśmy się. Z jednego z domów w De Soto, naprzeciw
Vicksburga, buchnął blady płomień, potem następny na
głównym brzegu i wkrótce cały front rzeki pod miastem
pokrył się ogniskami oświetlającymi rzekę niczym pro­
mienie słońca (...). «Benton» i inne okręty przepływające
blisko miasta obrzucały je pociskami. Transportowce trzy­
mały się bardziej brzegu Luizjany, a jeden z nich — «Henry
Clay» — trafiony pociskiem zapalającym, stanął w ogniu
i wypalił się do cna (...). Na linii wzgórz w Vicksburgu
widać było pełno podekscytowanych ludzi. Stałem na
trzęsącym się pokładzie naszego statku obok ojca. Spokojnie
pociągał dym z cygara, lecz w jego oczach paliły się
ogromne, jasne ognie” 6.
Grant był uradowany udanym przejściem floty. Każda
jednostka otrzymała liczne trafienia, ale uszkodzenia nada­
wały się do naprawy. Stracono tylko jeden statek i jedną
barkę transportową. Cudem nikt nie zginął, a ledwie kilku
ludzi odniosło rany.
17 kwietnia (dzień po szczęśliwym przejściu okrętów
Portera w dół rzeki) Grant osobiście przybył z Milliken’s
Bend do New Carthage, żeby sprawdzić, jak przebiega
marsz oddziałów McClernanda. Stwierdził, że koncentracja
wojsk idzie zbyt wolno, dotychczasowy zaś sposób ich
transportu lada dzień przestanie funkcjonować. Opadające
wody uniemożliwiały dalsze użycie barek transportowych,
wyłaniające się zaś spod nich drogi nie były wystarczająco
suche, aby po nich maszerować. W tej sytuacji McClernand
znalazł nową drogę wodną przez Bayou Vidal prowadzącą
do plantacji Perkinsa, około 10 mil na południowy zachód
od New Carthage. Wydłużyło to szlak z Milliken’s Bend
z 27 do prawie 40 mil. Po drodze trzeba było przerzucić

6 H a n k i n s o n, op. cit., s. 37-38.


przez zalewiska cztery mosty, których łączna długość
przekroczyła 600 metrów. Wkrótce mosty były gotowe
i armia mogła bez przeszkód kontynuować marsz na
południe z artylerią, kawalerią i lekkimi taborami (podczas
pokonywania przeszkód wodnych utracono tylko jedno
32-funtowe działo oblężnicze).
19 kwietnia Grant wrócił do Milliken’s Bend, żeby
przygotować rozkaz organizacyjny dla armii nacierającej
na Vicksburg. Rozkaz datowany 20 kwietnia mówił, że
głównym celem marszu jest „zdobycie przyczółka na
wschodnim brzegu Missisipi, z którego najdogodniejszymi
drogami będzie można dotrzeć do Vicksburga”. Porządek
marszu przewidywał, że korpus McClernanda miał odtąd
stanowić prawe skrzydło, korpus Shermana — lewe skrzyd­
ło, a korpus McPhersona — centrum ugrupowania armii.
Wszystkie trzy korpusy miały ruszyć z lekkimi taborami do
New Carthage, poczynając od prawego, a kończąc na
lewym skrzydle. Rozkaz regulował także zasady wykorzys­
tania środków transportowych, przygotowywania biwaków,
rozmieszczenia szpitali polowych, aprowizacji i ochrony
trasy przemarszu.
Korpus McClernanda był już w dole Missisipi, toteż
Grant wysłał od razu do New Carthage dwie dywizje
z korpusu McPhersona (gen. Logana i gen. Quinby’ego;
trzecia dywizja gen. McArtura była dopiero w drodze
z Lake Providence i miała ruszyć natychmiast po przybyciu
do Milliken’s Bend). Korpus Shermana czekał na razie
w Young’s Point na rozkaz do wymarszu.
Koncentracja takiej liczby wojska w dole rzeki wymagała
znacznie większej ilości zapasów, niż mogła zapewnić
dotychczasowa, cienka linia zaopatrzenia z Milliken’s Bend
do New Carthage i plantacji Perkinsa. Grant, zachęcony
niskimi stratami pierwszej wyprawy Portera, postanowił
zatem dostarczyć niezbędne zaopatrzenie statkami. W nocy
22 kwietnia wysłał w dół rzeki następny konwój ( sześć
statków, z których każdy ciągnął dwie ciężko załadowane
barki transportowe). Prawie wszystkie cywilne załogi
transportowców odmówiły udziału w rejsie, dlatego Grant
obsadził statki ochotnikami z wojska. Większość z nich
pochodziła z dywizji gen. Logana z korpusu McPhersona,
składającej się głównie z mieszkańców południowej
części Illinois i Missouri, obeznanych z żeglugą rzeczną.
Mimo ciężkiego ostrzału dział Vicksburga konwój prze­
szedł ze stratą jednego statku i połowy barek, lecz
pozostałe dołączyły do flotylli Portera bazującej opodal
New Carthage.
Jedną z części planu Granta, marszu w dół Missisipi,
były liczne działania dywersyjne, które miały zmylić
Pembertona oraz zmusić go do rozdzielenia swoich sił,
a także pozbawić Vicksburg pomocy z głębi terytorium
Konfederacji, na północ i wschód od miasta.
W dniach od 2 do 14 kwietnia dywizja gen. Steele’a
z korpusu Shermana przeprowadziła wodno-lądową eks­
pedycję w górę Missisipi do Greenville, Black Bayou
i Deer Creek. Łupem wyprawy padły liczne magazyny
z zaopatrzeniem oraz stada bydła, przeznaczone dla wojsk
Południa w północno-zachodniej części Mississippi
i w Vicksburgu. Potem, dla odwrócenia uwagi Pembertona
od marszu oddziałów Granta, gen. Hurlbut zorganizował
serię ataków z Memphis i La Grange na pograniczne tereny
Mississippi oraz Alabamy.
Najpierw wysłał on płk. Benjamina H. Griersona
(w cywilu nauczyciela muzyki) na słynny rajd kawaleryjski
przez środkową część Mississippi na wschód od Vicksburga.
Grierson wyruszył 17 kwietnia z La Grange z brygadą
jazdy (6. i 7. pułki kawalerii z Illinois, 2. pułk kawalerii
z Iowy i bateria artylerii konnej, razem 1700 koni). Po
wkroczeniu do północnego Mississippi rozesłał w różne
strony podjazdy, chcąc zmylić przeciwnika co do praw­
dziwego kierunku marszu. Jego oddziały po przejściu
Praca przy budowie kanału pod Vicksburgiem
Flotylla Portera przepływa obok Vicksburga, 16.04.1863 r.

Atak flotylli federalnej na pozycje konfederatów w Grand Gulf,


29.04.1863 r.
Bitwa pod Port Gibson, 30.04.1863 r.

Atak federalny na umocnienia konfederackie pod Jackson, 14.05.1863 r.


Pierwszy szturm na Vicksburg, 19.05.1863 r.

Oblężenie Vicksburga (widok od północy)


Oblężenie Vicksburga (widok z pozycji korpusu Shermana)

Pierwsze spotkanie Granta i Pembertona w sprawie kapitulacji Vick­


sburga, 3.07.1863 r.
Gen. mjr John A. Logan,
dowódca 3. Dywizji XVII Korpusu Armii
Tennessee

Dywizja Logana wkracza do Vicksburga


Oddziały federalne wkraczają do Vicksburga

Gen. mjr Nathan P. Banks,


dowódca Armii Zatoki Mek­
sykańskiej
Parowiec „Imperial” przybywa do Nowego Orleanu
Tallahatchie zdobyły New Albany (18-19 kwietnia) i Pon-
totoc (19 kwietnia), skąd 20 kwietnia 175 chorych i osła­
bionych ludzi wróciło do La Grange. 21 kwietnia Grierson
wysłał na południowy wschód płk. Edwarda Hatcha na
czele pułku z Iowy (550 koni), żeby przerwał tory na linii
kolejowej Mobile and Ohio Railroad w miejscowości West
Point, pomiędzy Tupelo i Columbus. Po wykonaniu zadania
Hatch został zatrzymany pod Columbus przez batalion
konfederackiej jazdy z Tennessee ppłk. C. R. Barteau,
dlatego musiał zawrócić na północ, niszcząc po drodze tory
kolejowe w Okolona i Tupelo. 26 kwietnia wrócił do La
Grange, przyprowadzając ze sobą 600 zdobycznych koni
1 mułów. Akcja Hatcha (stracił tylko 10 żołnierzy) skutecz­
nie odciągnęła uwagę południowej kawalerii z Mississippi
od Griersona, który na czele 950 jeźdźców kontynuował
marsz na południe.
22 kwietnia oddział Griersona zdobył w Bankston
znaczne zapasy obuwia, skóry, siodeł, końskiej uprzęży,
przeznaczone dla załogi Vicksburga i Port Gibson. Potem
minął Louisville, Philadelphię i 24 kwietnia dotarł do stacji
Newton na linii kolejowej Southern Railroad, 60 mil na
wschód od Jackson. W Newton siły Griersona zniszczyły
2 lokomotywy i 25 wagonów towarowych, wypełnionych
zaopatrzeniem i amunicją (w tym pociskami do dział
Vicksburga), a także 500 muszkietów znalezionych w mieś­
cie. Zerwały kilka mil torów i linii telegrafu, przerywając
główną drogę zaopatrzenia Vicksburga oraz komunikację
Pembertona ze Wschodem. Droga powrotna do La Grange
była odcięta, dlatego Grierson pomaszerował na południowy
zachód, aby przeciąć linię kolejową z Nowego Orleanu do
Jackson (New Orleans, Jackson and Great Northern Rail­
road) w Hazelhurst, a następnie połączyć się z Grantem
w dole Missisipi. Jego siły 28 kwietnia spaliły w Hazelhurst
kilkanaście wagonów i dokonały zniszczenia torów kolejo­
wych i linii telegrafu na południe od Jackson.
Tymczasem Pemberton gorączkowo zabezpieczał swoje
tyły przed rajdem Griersona, wyciągając prawie całą
dywizję gen. Loringa z okolic Vicksburga. Wzmacniał jej
oddziałami załogę Jackson i najważniejsze punkty na
wschód od miasta. Na wieść o uderzeniu Griersona na
Hazelhurst dodatkowo osłabił siły, które broniły brzegu
Missisipi na południe od Vicksburga, wysyłając w pościg
za Griersonem prawie całą swoją kawalerię (siedem kom­
panii jazdy z Mississippi, dowódca płk Wirt Adams). „Cała
kawaleria, jaką mogę podnieść depcze im po piętach”
— uspakajał Jeffersona Davisa, zaniepokojonego losem
swojego domu na plantacji Brierfield pod Vicksburgiem.
Siły te zmusiły Griersona do zmiany kierunku marszu
i powrotu na południowy wschód. 30 kwietnia Grierson
wznowił marsz wzdłuż linii kolejowej prowadzącej do
Nowego Orleanu; niszczył po drodze wszystko, co się
tylko dało. 1 maja koło mostu na rzece Ticklaf odparł trzy
kompanie konfederackiej jazdy i przekroczył granicę Luiz-
jany, skręcając w kierunku Baton Rouge. Następnego dnia
rano wyczerpani kawalerzyści Griersona stoczyli nad Sandy
Creek jeszcze jedną zwycięską potyczką z wrogiem, po
czym triumfalnie wkroczyli do Baton Rouge, entuzjastycz­
nie witani przez żołnierzy gen. Banksa.
W ciągu szesnastu dni Grierson przebył 600 mil wrogiego
terytorium. Za cenę 36 ludzi (włącznie z Hatchem), jego
siły wzięły do niewoli 500 konfederatów, zabiły i raniły
100 innych, zniszczyły ponad 50 mil linii kolejowych
i telegraficznych, zdobyły 3000 sztuk broni, ponad 1000
koni i mułów oraz mienie wartości wielu tysięcy dolarów.
Doprowadzając do paniki na tyłach konfederatów, Grierson
związał jedną trzecią piechoty, kilka jednostek artylerii
i niemal całą kawalerię Pembertona, której konfederatom
zabrakło w kluczowym momencie do rozpoznania ruchów
wojsk Granta przeprawiających się przez Missisipi. W jed­
nej chwili nikomu nieznany nauczyciel muzyki z Ohio,
który swą wojskową karierę zaczynał jako trębacz w or­
kiestrze milicji stanowej, stał się bohaterem7. „Niczym
Byron, obudziłem się pewnego ranka — napisał Grierson
w liście do żony — i stwierdziłem, że jestem sławny”8.
Rajd Griersona był pierwszą na taką skalę zwycięską
wyprawą kawalerii federalnej na tyły konfederatów. Za
swój wyczyn Grierson otrzymał stopień generała brygady
ochotników, a później awansował do stopnia generała
majora.
Równocześnie z działaniami Griersona gen. Hurlbut
wysłał dwie inne ekspedycje: jedną z Memphis (1300
ludzi, dowódca płk George E. Bryant), a drugą z La Grange
(1500 ludzi, dowódca gen. bryg. William S. Smith), które
związały konfederackie siły gen. Jamesa R. Chalmersa
w północno-zachodnim Mississippi. Inna kolumna federalna
(5000 ludzi) wyszła z Corinthu do Tuscumbii, przyciągając
uwagę Bragga w południowym Tennessee, a grupa jazdy,
przewieziona statkami z fortu Henry (dowódca płk Abel D.
Streight), osłoniła działania Griersona, wiążąc kawalerię
Forresta w północnej części Alabamy (11 kwietnia-3 maja).
Wszystkie te ekspedycje spełniły swoje zadanie, ale wy­
prawa Streighta zakończyła się katastrofą. Jego kolumna,
uparcie ścigana przez Forresta, została w końcu zmuszona
do walki i wyczerpana poddała się konfederatom 3 maja
w Lawrence, w północno-wschodnim rogu Alabamy.
Pierwszy plan Granta przewidywał przekroczenie Mis­
sisipi w rejonie Grand Gulf, gdzie wschodni brzeg rzeki
najlepiej nadawał się do przeprawienia wojsk przy użyciu
statków. Realizując ten plan. Grant 24 kwietnia przeniósł

7 Późniejszy stopień oficerski i dowództwo 6. pułku kawalerii z Illinois


Grierson zawdzięcza) poparciu swego przyjaciela — gen. Benjamina
Prentissa i gubernatora Illinois — Yatesa, który otworzył drogę do kariery
także Grantowi.
8 S a y re s Alethea, Grierson’s Grand Raid, Town of La Grange Press

2001. s. 7.
swoją kwaterę na plantację Perkinsa, a potem dokonał
inspekcji konfederackich pozycji w Grand Gulf. Następnego
dnia federalny patrol odkrył nowe przejście z Bayou Vidal
do plantacji Hard Times, położonej nieco powyżej Grand
Gulf. Po odparciu słabego oddziału luizjańskiej kawalerii
mjr. Isaaca F. Harrisona z Departamentu Trans-Missisipi,
otworzył McClernandowi drogę do niej. Dwa dni później
korpus McClernanda ześrodkował się na plantacji Perkinsa,
z której został skierowany 22 mile w dół rzeki do Hard
Times. Utrata dwóch statków i sześciu barek transportowych
oraz uszkodzenia pozostałych jednostek floty ograniczyły
możliwość przetransportowania wojska drogą wodną do
10 000 ludzi. Reszta musiała przejść pieszo przez moczary
i zalewiska, co wymagało budowy kolejnych mostów. Cały
korpus McClernanda 29 kwietnia był już w Hard Times.
W czasie gdy załadowani na transportowce żołnierze
McClernanda szykowali się do desantu w Grand Gulf, na
plantację Perkinsa zaczęły docierać pierwsze oddziały
McPhersona.
Lądowanie w Grand Gulf wymagało pomocy floty i ucisze­
nia przez okręty Unii baterii Południa, umieszczonych na
wysokim brzegu rzeki. Główne umocnienia Grand Gulf
składały się z dwóch fortów: wyższego fortu Coburn,
położonego na skalnym zboczu, a także niższego fortu Wade,
leżącego kilometr dalej na południe na nadrzecznym klifie.
W górnym forcie znajdowała się bateria 4 ciężkich dział,
obsługiwana przez kompanię kpt. Johna B. Graysona z 1.
pułku ciężkiej artylerii z Luizjany. W dolnym forcie były
stanowiska dwóch baterii dział polowych (kpt. H. Guibora
i por. R. C. Walsha z Missouri). Wzdłuż brzegu pomiędzy
obydwoma fortami biegła podwójna linia okopów, obsadzona
przez brygadę płk. Cockrella z dywizji Bowena, wspieraną
przez baterię dział polowych kpt. Landisa. Dowództwo nad
wszystkimi bateriami konfederatów w Grand Gulf sprawował
szef artylerii Bowena, płk William Wade.
Siedern okrętów Portera („Benton”, „Carondelet”, „La-
fayette”, „Louisville”, „Mound City”, „Pittsburg” i „Tus-
cumbia”) 29 kwietnia o godzinie 7.00 rano zbliżyło się na
odległość 100 metrów do lewego brzegu Missisipi i rozpo­
częło ostrzał konfederackich fortów. Artylerzyści Wade’a
odpowiadali rzadkim, lecz celnym ogniem, który wyrządził
poważne szkody okrętom Unii. Pancernikom Portera, pły­
wającym raz w dół, raz w górę rzeki, udało się w końcu
zmusić do milczenia baterie w niżej położonym forcie
Wade, lecz wyżej położony fort Coburn, nieosiągalny dla
większości federalnych dział, nie został zniszczony. O go­
dzinie 13.30, po 6,5 godzinach walki (w tym czasie okręty
Unii wystrzeliły około 3000 pocisków), kiedy nic nie
wskazywało na to, że ciężkie działa konfederatów zostały
wyłączone z akcji, ogień przerwano i flota wycofała się.
Wielką odwagą w bitwie wykazał się dowódca „Pittsburga”
— kpt. William R. Hoel, który osłonił uszkodzony „Ben­
ton”, tracąc przy tym 6 zabitych i 8 rannych marynarzy.
Najciężej uszkodzona „Tuscumbia” (naliczono na niej 81
trafień) z trudem wyszła poza zasięg konfederackich dział
i spłynąwszy bezsilnie w dół rzeki, osiadła na luizjańskim
brzegu koło plantacji De Shroona, 3 mile od Grand Gulf.
Straty floty wyniosły 18 zabitych i 56 rannych, głównie
spośród załogi flagowego „Bentona”, trafionego pociskiem
z ciężkiego działa w pokład artyleryjski (łącznie „Benton”
otrzymał 47 trafień). Konfederaci mieli tylko 3 zabitych
(w tym płk Wade) i 12 do 15 rannych, stracili jednak wiele
dział rozbitych ogniem artylerii okrętowej.
Widząc nieskuteczność ostrzału floty, Grant zrezygnował
z frontalnego ataku na Grand Gulf i postanowił znaleźć
inne miejsce do przeprawy w dole Missisipi. W nocy, gdy
ciemności skryły rzekę przed wzrokiem konfederatów,
Porter przeprowadził okręty i puste transportowce poniżej
Grand Gulf. Wojska McClernanda, które wcześniej zeszły
ze statków, pomaszerowały w poprzek wąskiego cypla
Coffie Point na zachodnim brzegu rzeki i dołączyły do
floty na plantacji De Shroona.
Przygotowując się do lądowania pod Grand Gulf,
Grant 27 kwietnia rozkazał Shermanowi, stojącemu nadal
powyżej Vicksburga, przeprowadzić jeszcze jedną, po­
zorowaną akcję. Akcja ta miała upewnić Pembertona,
że główne siły Granta znajdują się wciąż na północ
od Vicksburga i zatrzymać większość jego wojsk z dala
od miejsca przeprawy. 29 kwietnia Sherman załadował
na statki dziesięć pułków z dywizji gen. Francisa P.
Blaira (tego samego, który razem z Lyonem utrzymał
Missouri przy Unii, a 4 kwietnia objął dowództwo dywizji
po zdymisjonowanym Stuarcie) i pod osłoną flotylli
ośmiu kanonierek, pozostających w górze rzeki (dowódca
kmdr ppor. K. Randolph Breese), popłynął w głąb Yazoo
do Haines’s Bluff. Następnego dnia wieczorem, pod
osłoną artylerii okrętowej, na oczach konfederatów wy­
ładował wojsko na brzeg, po czym przesunął je w ukrycie
i załadował ponownie na statki. Powtarzając ten sam
manewr trzy razy, stworzył wrażenie, że ma trzy razy
więcej ludzi, niż w rzeczywistości. Konfederacki dowódca
— gen. Louis Hebert, dał się nabrać i wysłał pilny
meldunek do Pembertona: „Nieprzyjaciel szykuje się
do ataku na mnie w takiej sile, jakiej do tej pory
nie widziano pod Vicksburgiem. Przyślijcie pomoc”.
Później okazało się, że Pemberton, który początkowo
wysłał znaczne posiłki dla Bowena w Grand Gulf i Port
Gibson, pod wpływem meldunków Heberta zawrócił je
i skierował do Haines’s Bluff przeciwko Shermanowi.
Posiłki te musiały pokonać prawie 60 mil bez odpoczynku
i potem, całkowicie wyczerpane, nie były już w stanie
wrócić na czas, aby wesprzeć słabe oddziały Bowena na
południe od Vicksburga.
Przez trzy dni Sherman demonstrował na północ od
Vicksburga, przyciągając uwagę znacznej części sił Pem-
bertona. 30 kwietnia przeprowadził atak na konfederacką
baterię na Snyder’s Bluff, ale został odparty i wycofał
wojsko na statki. Nazajutrz ponowił natarcie, jednak silny
ogień dział oraz trudny teren i tym razem zmusiły go do
odwrotu. Wieczorem 1 maja wycofał się spod Haines’s
Bluff pod osłoną ognia kanonierek i na rozkaz Granta
ruszył z dwiema dywizjami, aby dołączyć do głównych sił
w dole Missisipi.
Po nieudanym lądowaniu w Grand Gulf Grant zamierzał
przewieźć wojska do przystani Rodney, położonej 9 mil
w dole rzeki. W nocy jednak patrol jednego z pułków
z Illinois pochwycił na wschodnim brzegu murzyńskiego
niewolnika, który wyjawił, że wygodne miejsce do lądo­
wania znajduje się w Bruinsburgu, obok ujścia Bayou
Pierre, kilka mil powyżej Rodney. Rezolutny i znający
okolicę Murzyn poinformował Granta, że w Bruinsburgu
nie ma konfederackiej załogi i że z przystani wiedzie dobra
droga do położonego 12 mil w głębi lądu Port Gibson, skąd
można wyjść na tyły Grand Gulf.
Przed świtem 30 kwietnia cały korpus McClernanda
i dwie brygady z dywizji gen. Logana z korpusu McPher-
sona, które przez całą noc maszerowały z plantacji Perkinsa,
były gotowe do wejścia na statki. O brzasku pierwsze
oddziały McClernanda zaczęły lądować w Bruinsburgu. Do
wieczora Grant miał już na wschodnim brzegu rzeki ponad
20 000 ludzi. Wkrótce do oddziałów, które znalazły się na
lewym brzegu dołączyły pozostałe brygady z dywizji
generałów Logana i Quinby’ego z XVII Korpusu, a Sher­
man dostał rozkaz, żeby natychmiast wycofać wojska spod
Haines’s Bluff i dołączyć do sił głównych w ślad za
korpusem McPhersona.
„Kiedy to się stało — wspominał Grant — poczułem
taką ulgę, jak nigdy dotąd. To prawda, że Vicksburg nie
został do tej pory wzięty, a jego obrońcy nie byli zdemo­
ralizowani żadnym z naszych dotychczasowych działań.
Znalazłem się w kraju wroga, a szeroka rzeka i forteca
w Vicksburgu oddzielała mnie od bazy zaopatrzenia, ale
byłem wreszcie na suchym gruncie, po tej samej stronie
rzeki, co wróg. Wszystkie te kampanie, roboty, wyrzeczenia
i cierpienia ciągnące się od ubiegłego grudnia były pod­
porządkowane temu jednemu celowi” 9.

BITWA O PORT GIBSON I ZAJĘCIE GRAND GULF

W kwietniu siły Granta przeznaczone do decydującego


ataku na Vicksburg liczyły 51 000 żołnierzy w trzech
korpusach. W skład XIII Korpusu McClernanda (18 245
ludzi) wchodziły 4 dywizje: gen. Petera J. Osterhausa, gen.
Andrew J. Smitha, gen. Alvina P. Hoveya i gen. Eugene’a
A. Carra (formalnie podporządkowana McClemandowi była
także dywizja gen. Leonarda Rossa, stanowiąca garnizon
Helena, nie biorąca udziału w wyprawie na Vicksburg).
XV Korpus Shermana (15 975 ludzi) składał się z 3 dywizji:
gen. Fredericka Steele’a, gen. Franka P. Blaira i gen.
Jamesa M. Tuttle’a, podobnie jak XVII Korpus McPhersona
(15 848 ludzi), w skład którego wchodziły dywizje gen.
Johna A. Logana, gen. Johna McArthura i gen. Isaaca F.
Quinby’ego (2 maja chorego Quinby’ego zastąpił gen.
Marcellus M. Crocker).
Siły znajdujące się pod rozkazami Pembertona liczyły
około 60 000 ludzi i były zorganizowane w pięć dystryktów
wojskowych Departamentu Mississippi i Wschodniej Luiz-
jany. Wojska broniące Vicksburga wchodziły w skład 2.
Dystryktu i w końcu kwietnia składały się z 5 dywizji: gen.
Williama W. Loringa, gen. Johna S. Bowena, gen. Johna
H. Forneya, gen. Martina L. Smitha i gen. Cartera L.
Stevensona. Ten ostatni pełnił jednocześnie funkcję dowód­
cy dystryktu z siedzibą w Vicksburgu.

9 H a n k i n s o n , op. cit., s. 40-41.


Rozmieszczenie armii Pembertona przedstawiało się
następująco: 13 000 łudzi znajdowało się w samym Vick-
sburgu, 4000 ludzi na wzgórzach Chickasaw i Haines’s
Bluffs, 9000 ludzi pomiędzy Vicksburgiem i Grand Gulf,
5000 ludzi w Jackson (4. Dystrykt, dowódca gen. bryg.
John Adams), 10 000 ludzi we wschodniej (1. Dystrykt,
dowódca gen. bryg. Daniel Ruggles) i północnej (5. Dy­
strykt, dowódca gen. bryg. James R. Chalmers) części
Mississippi oraz 20 000 (w tym 11 000 w Port Hudson)
w południowej części Mississippi (3. Dystrykt, dowódca
gen. mjr Franklin Gardner). Na początku kwietnia od­
komenderowano z Port Hudson do Jackson brygady gen.
Alberta Rusta i gen. A. Buforda, które weszły w skład
dywizji Loringa, a 6 maja wysłano z Port Hudson do
Jackson brygadę gen. Johna Gregga. Razem z nimi Pem-
berton miał na początku maja do dyspozycji w północnej
i środkowej części Mississippi 40 000 ludzi, z czego około
28 000 ludzi zdolnych do działań w polu.
Po przeprawieniu się 30 kwietnia przez Missisipi Grant
musiał najpierw zdobyć solidną bazę, która stanowiłaby
podstawę do współdziałania z Banksem i dalszych operacji
przeciwko Vicksburgowi. Bruinsburg nie nadawał się do
tego celu, gdyż leżał 2 mile od nadrzecznej wyżyny
i znajdujące się w dole wojska Unii mogły być łatwo
zablokowane ze wzgórz przez wychodzące im naprzeciw
oddziały konfederatów. W tej sytuacji wybór Granta padł
na Grand Gulf. Tuż powyżej Bruinsburga znajdowało się
szerokie ujście rozwidlonego Bayou Pierre, dlatego jedyne
dojście do celu wiodło okrężną drogą przez Port Gibson,
gdzie znajdował się most na południowej odnodze rzeki.
Grant wiedział, że jeśli Pemberton zbierze wszystkie siły
i rzuci je do obrony Grand Gulf, jego wojska staną
w obliczu znacznej przewagi wroga, dlatego musiał działać
szybko i zdecydowanie. Już kilka godzin po wylądowaniu,
kiedy tylko uzupełniono zapasy amunicji oraz wydano
żołnierzom pięciodniowe racje żywności, korpus McCler­
nanda ruszył ostrym marszem w głąb lądu i po północy
znalazł się na przedpolu Port Gibson.
Odpowiedzialny za obronę południowego odcinka rzeki
gen. Bowen miał początkowo w Grand Gulf tylko własną
brygadę z Missouri, dowodzoną przez płk. Cockrella
(6 pułków piechoty i 3 baterie artylerii polowej) oraz
luizjańską kompanię ciężkiej artylerii kpt. Johna Graysona.
17 kwietnia Pemberton wysłał mu na pomoc z Jackson
6. pułk z Mississippi płk. Roberta Lowry’ego z dywizji
Loringa i jedną baterię artylerii polowej, a z Vicksburga
brygadę gen. Martina E. Greena (4 pułki piechoty, 2 pułki
i jeden batalion spieszonych kawalerzystów, batalion strzel­
ców wyborowych, 2 baterie artylerii polowej i kompanię
zwiadowców). Oddziały te (bez pułku Lowry’ego) weszły
w skład utworzonej w końcu kwietnia dywizji Bowena,
liczącej 395 oficerów i 4169 żołnierzy. W ostatniej chwili
Pemberton wzmocnił Bowena dwiema dodatkowymi bry­
gadami, gen. Edwarda D. Trace’a z dywizji Stevensona
i gen. Williama E. Baldwina z dywizji Smitha. Wszystkie
te oddziały miały niskie stany osobowe i nawet po otrzy­
maniu posiłków siły Bowena w Grand Gulf nie przekraczały
6000 ludzi.
Jednak mimo znacznej przewagi wroga, Bowen wyprowa­
dził większość garnizonu Grand Gulf i postanowił zatrzymać
oddziały federalne na drodze z Bruinsburga do Port Gibson
do czasu przybycia dalszych posiłków z dywizji gen. Loringa.
Krótko po północy przednia straż korpusu McClernanda
wpadła na posterunki konfederatów z brygady Greena koło
plantacji Thompsona, na zachód od Port Gibson. Drobne
potyczki trwały do godziny 3.00 w nocy, po czym zmęczone
obie strony przerwały walkę. W pobliżu miejsca, w którym
Bowen zorganizował pierwszą linię obrony, droga roz-
dwajała się, obchodząc szeroki na ponad milę wąwóz, za
którym leżał Port Gibson, a za miastem łączyła się
ponownie. To zmusiło McClernanda do rozdzielenia swoich
sił. Dywizje Hoveya, Carra i Smitha poszły prawym
odgałęzieniem (Bruinsburg Road), a dywizja Osterhausa
lewym odgałęzieniem (Rodney Road) drogi. O świcie
McClernand zaatakował oba skrzydła konfederatów. Lewo-
skrzydłowa dywizja Osterhausa trafiła na silny opór
6. pułku z Mississippi i wycofała się ze stratami. Obserwujący
walkę Grant wzmocnił ją brygadą gen. Johna E. Smitha
z dywizji Logana z korpusu McPhersona, która obeszła
prawe skrzydło konfederatów i zmusiła ich do odwrotu. Na
prawym skrzydle główne siły korpusu McClernanda osiąg­
nęły zdecydowaną przewagę nad brygadą Greena, która
cofnęła się na drugą linię obrony, obsadzoną przez przybyłe
na pole bitwy brygady Baldwina i Cockrella. W ciężkiej
walce konfederaci odtworzyli swoją lewą flankę i stawili
siłom Unii twardy opór. Brygada Trący'ego wzmocniła
6. pułk z Mississippi na prawej flance i mimo śmierci swego
dowódcy także utrzymała linię obrony. W południe gen.
Bowen depeszował do swoich przełożonych w Vicksburgu:
„O świcie zostaliśmy wciągnięci w najostrzejszą jak dotąd
bitwę. Ponieśliśmy ciężkie straty. Ludzie walczą wspaniale,
ale przewaga wroga jest przytłaczająca”.
Późnym popołudniem napór coraz liczniejszych od­
działów federalnych wzrósł. Wkrótce stało się jasne, że bez
znacznych posiłków konfederaci nie zdołają powstrzymać
naporu przeciwnika. Kontrataki brygady Cockrella przy
drodze z Rodney i pułku Lowry’ego przy drodze z Bruins-
burga na krótko powstrzymały unionistów, ale to było
wszystko, na co było stać tego dnia słabnących z każdą
chwilą konfederatów. Około godziny 17.30 wyczerpane
wielogodzinną bitwą oddziały Bowena zaczęły ustępować.
O zmroku Bowen wycofał się za północną odnogę Bayou
Pierre do Willow Springs, paląc za sobą wiszący most na
południowej odnodze rzeki, który był jednym z głównych
celów Granta.
W bitwie o Port Gibson konfederaci stracili 60 zabitych,
340 rannych i 387 jeńców oraz 4 działa. Zwycięstwo
kosztowało Granta 131 zabitych, 719 rannych i 25 zaginio­
nych. Mimo że przez cały dzień czterokrotnie słabsi
konfederaci odpierali kolejne ataki oddziałów Unii, za­
trzymując marsz 23 000 żołnierzy federalnych do wieczora,
to jednak bitwa pokazała, że nie są oni w stanie obronić
linii Missisipi i powstrzymać akcji lądowania oddziałów
federalnych na lewym brzegu rzeki. Zwycięstwo pod Port
Gibson umocniło przyczółek Granta i umożliwiło mu
dalszy marsz w głąb terytorium wroga.
Oddziały McClernanda 2 maja rano wkroczyły do Port
Gibson, przystępując od razu do budowy nowego mostu na
południowej odnodze Bayou Pierre. Kiedy most był gotowy,
wojska Granta (wzmocnione w tym czasie przez dywizję
Crockera z korpusu McPhersona) natychmiast się przeprawiły
i pod wieczór dotarły do północnej odnogi Bayou Pierre.
Bowen utrzymał pozycje za rzeką przez cały następny dzień,
ale nie otrzymał dodatkowych posiłków. W nocy z 2 na
3 maja do Grand Gulf przybył gen. Loring z brygadą gen.
Tilghmana. Wobec wyjścia unionistów na tyły Grand Gulf,
Loring uznał pozycję za niemożliwą do utrzymania i nakazał
ewakuację załogi do Vicksburga drogą prowadzącą przez
przystań Hankinson’s Ferry na rzece Big Black. Dopiero gdy
zakończono ewakuację Grand Gulf, siły Bowena opuściły
swoje stanowiska. Konfederaci wycofali się w porządku przez
Willow Spring za rzekę Big Black, ścigani przez oddziały
McPhersona, które dotarły do Hankinson’s Ferry i opanowały
przeprawę. Dopiero wtedy Grant skierował dywizję Logana
w kierunku Grand Gulf, dokąd wpłynęły już okręty Portera,
donoszącego, że „flota trzyma drzwi do Vicksburga”. Przy­
czółek Granta na lewym brzegu Missisipi został ostatecznie
zabezpieczony.
Grant przybył do Grand Gulf 3 maja wieczorem. „Armia
znajduje się w świetnej kondycji i stanie ducha — napisał
w meldunku do Hallecka. — Od czasu wyjścia z Milliken’s
Bend przebyła tyle samo drogi nocą, co w dzień, w błocie
i w deszczu, bez namiotów i innych bagaży, a także bez
regularnych racji żywności. Nie ma żadnych skarg, a przy­
padków maruderstwa jest mniej, niż widziałem kiedykol­
wiek wcześniej” 10.
W Grand Gulf na Granta czekał meldunek od gen.
Banksa, który wpłynął na zmianę jego planów. Dotych­
czasowy plan zakładał, że po wylądowaniu w Grand Gulf,
Grant połączy się z Banksem i za pomocą floty najpierw
razem zdobędą Port Hudson. Dopiero później mieli wspól­
nymi siłami zaatakować Vicksburg. Tymczasem Banks po
niepowodzeniu floty Farraguta w dniu 14 marca uznał, że
zdobycie Port Hudson wymaga regularnego oblężenia i żeby
zabezpieczyć sobie tyły, zdecydował oczyścić przedtem
z wojsk konfederackich południową Luizjanę na zachód od
Missisipi. Na początku kwietnia rozpoczął operację wodno-
-lądową w głębi Red River, w czasie której wyparł słabsze
oddziały gen. Richarda Taylora (syna byłego prezydenta
USA — Zachary’ego Taylora) do zachodniej Luizjany,
zabezpieczając w ten sposób swoje linie komunikacyjne na
dolnej Missisipi. Teraz donosił, że będzie mógł wrócić do
Port Hudson nie wcześniej niż 10 maja, prowadząc tylko
15 000 żołnierzy ze swego XIX Korpusu (wkrótce siły
Banksa przemianowano na Armię Zatoki Meksykańskiej
— Army of the Gulf). Banks prosił, aby do tego czasu
Grant umocnił się w Grand Gulf i przysłał mu na pomoc
korpus McClernanda. Oczekiwanie na gotowość Banksa do
podjęcia wspólnej akcji (ostatecznie jego pierwsze oddziały
znalazły się pod Port Hudson dopiero 19 maja) wymagałoby
od Granta przerwania pomyślnie rozwijających się działań
i oddania inicjatywy Pembertonowi. Tego znajdujący się
w ofensywie Grant nie mógł zaakceptować. Obawiał się, że

10 Ibidem, s. 44.
konfederaci mogą wykorzystać zwlokę do wzmocnienia
obrony i ściągnięcia dodatkowych sił, których nie zrekom­
pensowałaby nawet pomoc ze strony Banksa. Porzucił więc
zamiar współdziałania z siłami działającymi w dole Mis­
sisipi i posławszy im 3 maja na pomoc kilka okrętów
Portera, postanowił „działać niezależnie od Banksa, odciąć
się od swojej bazy, zniszczyć siły rebeliantów na tyłach
Vicksburga i okrążyć lub zdobyć miasto”.

BITWA POD RAYMOND I ZDOBYCIE JACKSON

Zadanie, które postawił przed sobą Grant, wydawało się


szaleństwem. Jego wojska miały działać we wrogim kraju,
mając przed sobą główne siły przeciwnika, rozlokowane
pomiędzy bazami w Memphis i Grand Gulf. Flota Portera
panowała na Missisipi, ale linie komunikacyjne Granta były
niepewne, gdyż każdy konwój musiał przepływać pod lufami
dział Vicksburga. Na dodatek twierdza była połączona linią
kolejową ze stolicą Mississippi — Jackson, położoną 45 mil
na wschód, skąd jej załoga mogła łatwo otrzymać posiłki.
Istniało także niebezpieczeństwo, że konfederaci skoncentrują
w Jackson nowe siły i wezmą armię Granta w dwa ognie.
Była to więc kolejna kontrowersyjna decyzja Granta, która
wpłynęła na wynik kampanii. Podejmując ją Grant wiedział,
że zmiana planu nie spodoba się Halleckowi. Postanowił
zatem postawić go przed faktem dokonanym, wymuszając na
nim zgodę na kontynuowanie operacji. Liczył na to, że zanim
najświeższe wiadomości dotrą do Waszyngtonu, będzie za
późno, żeby cokolwiek zmienić. „Ponieważ nie będę już
komunikował się z Grand Gulf— pisał w ostatnim meldunku
do Hallecka —- chyba że konieczne stanie się wysłanie
wozów pod silną eskortą, możecie nie mieć ode innie
wiadomości przez wiele dni”

11 F u 11 e r, op. cii., s. 59.


Zgodnie z przewidywaniami Granta, Halleck, gdy tylko
dowiedział się o jego ruchach, kazał mu wrócić i nawiązać
współdziałanie z Banksem. Na szczęście dla Granta naj­
bliższa czynna stacja telegrafu znajdowała się w Cairo
i zanim rozkaz ten dotarł do niego, jego wojska były już
w pełnym marszu. „Gdyby naczelny dowódca mógł się na
czas porozumieć ze swoim podwładnym, kampania przeciw­
ko Vicksburgowi nie doszłaby do skutku” — napisał
amerykański historyk 12. Lincoln uznał, że Grant popełnia
błąd, nie współdziałając z Banksem, ale pełen podziwu dla
jego odwagi i determinacji wstrzymał się od interwencji.
Decydując się na prowadzenie kampanii własnymi
siłami na tyłach Vicksburga, Grant nie mógł liczyć
na pełne zaopatrzenie armii z bazy w Grand Gulf i musiał
żywić wojsko prawie wyłącznie produktami zdobytymi
na wrogim terytorium. 3 maja kazał Shermanowi zor­
ganizować po drodze z Milliken’s Bend konwój złożony
ze 120 wozów i przeprawić je do Grand Gulf, gdzie
załadowano na nie 100 000 racji żywnościowych ze
statków transportowych. Zapasy te zapewniały pięcio­
dniowe wyżywienie dla korpusu Shermana i dwudniowe
dla McClernanda i McPhersona, których żołnierze zostali
już wcześniej zaopatrzeni w żywność na pięć dni. To
było wszystko, co Grant chciał wziąć ze sobą.
„Zatrzymaj wszystkie wojska, dopóki armia jest częś­
ciowo zaopatrywana z taboru — pisał do Granta po drodze
zaniepokojony Sherman, widząc żałosny stan dróg, którymi
cienkim strumieniem płynęło zaopatrzenie z Young’s Point
i Milliken’s Bend. — To pewne, że wkrótce ta droga zatka
się całkowicie, jeśli będziesz chciał zaopatrzyć 50 000
ludzi tylko tym sposobem”.
„Nie mogę polegać na zapewnieniu armii pełnych racji
żywnościowych z Grand Gulf — odpowiedział mu Grant.

12 H a n k i n s o n, op. cit., s. 48.


— Wiem, że będzie to niemożliwe bez wybudowania
dodatkowych dróg. Oczekuję jednak, że weźmiemy ze sobą
zapas suchrów, kawy i soli, a resztę żywności zdobędziemy
po drodze” 13.
Wyruszając z Bruinsburga, żołnierze Granta wzięli więc
ze sobą tylko parodniowe racje sucharów, kawy i soli.
Szczęśliwie dla nich okolice Vicksburga obfitowały w byd­
ło, drób, bekon, melasę, zboże i paszę dla koni. Każda
mijana plantacja miała własne żarna, na których mielono
mąkę na chleb. To rozwiązało problem aprowizacji. Jeszcze
raz Grant dowiódł, że ryzyko się opłaca, a jego odważna
decyzja nie była pozbawiona sensu.
W oczekiwaniu na przybycie korpusu Shermana, Grant
umocnił swoją lewą flankę nad Big Black, wysyłając do
Hankinson’s Ferry dywizje Logana i Crockera z korpusu
McPhersona i rozsyłał wszędzie oddziały aprowizacyjne,
które zbierały zapasy żywności i furażu. Codziennie kiero­
wał też silne grupy rozpoznawcze na drugi brzeg Big
Black, chcąc utwierdzić Pembertona w przekonaniu, że
zamierza dotrzeć do Vicksburga najkrótszą drogą. Krok ten
wydawał się najbardziej oczywisty; Grant wiedział jednak,
że Pemberton może skoncentrować wszystkie swoje siły na
południe od Vicksburga. To zmusiłoby nacierającą armię
federalną do walki z przeciwnikiem prawdopodobnie licz­
niejszym i lepiej znającym teren. W tych okolicznościach
losy całej kampanii Granta zależałyby od jednej bitwy,
której wynik wcale nie był przesądzony.
Tymczasem po stronie konfederatów panowała dezorien­
tacja. Kiedy Pemberton dowiedział się o lądowaniu Granta
w Bruinsburgu, zatelegrafował 1 maja do Johnstona po
posiłki. Johnston kazał mu skoncentrować wszystkie siły
przeciwko Grantowi, jednak Jefferson Davis, który uznał
akcję Granta za jeszcze jeden rajd dywersyjny, polecił mu

13 Ibidem, s. 44.
trzymać wojska blisko Vicksburga i Port Hudson. Oba
rozkazy wykluczały się wzajemnie, a ponieważ Pemberton
sądził, że Grant będzie musiał wkrótce cofnąć się w celu
uzupełnienia zapasów, zastosował się do poleceń Davisa.
Postanowił utrzymać linię Big Black (obsadził wszystkie
przeprawy na rzece) i czekać na okazję do zaatakowania
linii komunikacyjnych Granta, pilnując jednocześnie połą­
czenia kolejowego Vicksburga z Jackson, które było jego
własną, główną drogą zaopatrzenia. 3 maja skoncentrował
większość swoich sił pomiędzy Vicksburgiem a Big Black
i czekał na następny ruch Granta.
Po przekroczeniu Missisipi przez wojska Unii sytuacja
Pembertona znacznie się pogorszyła, ale wcale nie był on
na straconej pozycji. Grant działał we wrogim kraju
i w ocenie konfederatów musiał przeznaczyć część sił do
ochrony swoich linii komunikacyjnych. W dodatku teren
oddzielający wojska Granta od Vicksburga był gęsto
zalesiony i pełen naturalnych przeszkód, co sprzyjało
działaniom obronnym. Plan Pembertona zakładał więc, że
jego oddziały zatrzymają armię Granta na przedpolu
Vicksburga, dając gen. Adamsowi czas na ściągnięcie
posiłków z Port Hudson oraz innych dystryktów Mississippi
i zorganizowanie w Jackson dostatecznych sił, które mog­
łyby wyjść na tyły wojsk federalnych. Błędem Pembertona
było jednak to, że zamierzał on bronić zbyt dużego obszaru.
Zamiast — jak mu radził Johnston — skupić wszystkie
siły, rozrzucił je wokół Vicksburga, nad Big Black i wzdłuż
linii kolejowej z Jackson. Spodziewał się przy tym, że
Grant będzie chciał ochraniać swoje linie komunikacyjne
z Grand Gulf, które można było łatwo przerwać i zmusić
go do odwrotu, tak jak poprzednio pod Oxfordem. Grant
nie zamierzał jednak popełnić po raz drugi tego samego
błędu. Nie zamierzał także pchać swoich wojsk pomiędzy
dwa ugrupowania wroga. Zrezygnował z bezpośredniego
uderzenia na Vicksburg i postanowił ruszyć na Jackson,
aby najpierw pokonać siły konfederatów w stolicy Missis­
sippi oraz zniszczyć ważny węzeł kolejowy w tym mieście.
Chciał w ten sposób zabezpieczyć swoje tyły przed ostatecz­
nym uderzeniem na Vicksburg i odciąć jednocześnie
twierdzę od jej naturalnego zaplecza.
Sukces uderzenia na Jackon zależał od szybkości i dobrej
koordynacji działań wszystkich korpusów Granta. 3 maja
Grant rozkazał Shermanowi przyspieszyć marsz z Milliken’s
Bend. Tego samego dnia napisał do Hurlbuta w Memphis,
żeby posłał cztery pułki w celu zluzowania dywizji Blaira,
pozostawionej przez Shermana w Milliken’s Bend do ochrony
składów i dróg zaopatrzenia, zaś 5 maja kazał mu wysłać pod
Vicksburg dywizję gen. Jacoba G. Laumana z XVI Korpusu.
Dwa dni później Sherman wylądował w Grand Gulf z dywiz­
jami Steele’a i Tuttle’a. To podniosło stan oddziałów Granta
na wschodnim brzegu Missisipi do 33 000 ludzi.
Nowy plan Granta zakładał utrzymanie linii Big Black
jako zabezpieczenia swojej lewej flanki oraz przesunięcie
pod jej osłoną korpusów Shermana i McClernanda na
północ, do linii kolejowej z Vicksburga do Jackson,
zapewniając jednocześnie osłonę korpusowi McPhersona,
który nacierał na stolicę Mississippi. Kiedy tylko 7 maja
pojawił się Sherman, wojska ruszyły. McPherson wycofał
swoje siły z północnego brzegu Big Black, a potem przez
Rocky Springs i Utica pociągnął na północny wschód
w kierunku Jackson. McCłemand szedł przed nim równo­
ległą drogą przez Cayuga i Dillon, skąd skręcił ku torom
kolei pomiędzy stacjami Edward's i Bolton. Sherman
wymaszerował z Grand Gulf do Hankinson’s Ferry, gdzie
zluzował dywizję Crockera, i idąc dalej w ślad za McCler-
nandem wszedł pomiędzy korpus jego i McPhersona. W ten
sposób przez kilka kolejnych dni Grant przesuwał swoją
armię kontrolowanymi skokami w kierunku północno-
wschodnim, dając każdemu korpusowi czas na przemarsz
i odpoczynek. Trzymał je przy tym dostatecznie blisko
siebie, żeby mogły udzielić sobie pomocy na wypadek
spotkania z wrogiem.
Korpusy McClernanda i Shermana 12 maja dotarły do
strumienia Fourteen Mile Creek, 7 mil na południe od linii
kolejowej z Jackson do Vicksburga. Do tego momentu
marsz oddziałów Granta nie napotykał poważniejszego
oporu konfederatów. Obserwując ruchy przeciwnika, Pem­
berton doszedł do wniosku, że unioniści zamierzają przeciąć
linię kolejową na zachód od Jackson, a potem ruszyć
wzdłuż niej do Vicksburga, dlatego skoncentrował tam
większość swoich sił (dywizje Bowena, Loringa i Steven-
sona) i postanowił stawić opór Grantowi koło stacji
Edward’s lub przy moście na Big Black, kilka mil dalej na
zachód. Tymczasem Grant, po dotarciu na linię strumienia
Fourteen Mile, zasygnalizował ruchami korpusu McCler­
nanda marsz na Edward’s Station, podczas gdy pozostałe
dwa korpusy wciąż zmierzały w kierunku Raymond i Jack­
son. Grant nie musiał już utrzymywać komunikacji z Grand
Gulf i martwić się o swoje linie zaopatrzenia, ściągnął
wszystkie ubezpieczenia znad Big Black i wzmocnił nimi
nacierające korpusy.
Gen. Tilghman, broniący przepraw na Big Black, 11 ma­
ja dał znać Pembertonowi, że oddziały Unii opuściły
pozycje nad rzeką. To upewniło Pembertona, że nie­
przyjaciel zbiera wszystkie siły do bitwy. Szykując się do
starcia pod Edward’s Station, Pemberton rozkazał oddziałom
skoncentrowanym w Jackson wyjść z miasta i w razie
bitwy zaatakować wojska Granta z boku i z tyłu. Zgodnie
z tym rozkazem nowy komendant miasta — gen. John
Gregg, który po 200-miIowej podróży z Port Hudson
przybył ze swoją brygadą do Jackson wieczorem 9 maja,
wyszedł w kierunku Raymond odległego o 18 mil. Pod
wieczór 11 maja licząca 2730 ludzi brygada Gregga
(6 pułków piechoty, kilka kompanii konnej piechoty oraz
bateria artylerii), wzmocniona batalionem jazdy z oddziału
płk. Wirta Adamsa, minęła Raymond i zajęła pozycje na
linii strumienia Fourteen Mile, 2 mile na zachód od miasta.
Czołowa brygada z dywizji Logana, idąca drogą z Utica
do Raymond na czele korpusu McPhersona, 12 maja rano
minęła ostatnie wzniesienie przed miastem i zeszła w dolinę
Fourteen Mile Creek. Około godziny 10.00 oddziały Unii
dostały się pod ogień 3-działowej baterii kpt. Hirama
Bledsoe z Missouri i pułków Gregga, rozwiniętych wzdłuż
koryta strumienia, prawie całkowicie wyschniętego. Mała
liczba kawalerii i niezbyt precyzyjne rozkazy Pembertona
nie pozwoliły konfederatom rozpoznać rzeczywistych sił
przeciwnika. Gregg sądził, że ma przed sobą tylko niewielki
oddział rozpoznawczy, podczas gdy szły mu naprzeciw
dwie dywizje McPhersona liczące prawie 11 000 ludzi.
Bronił się energicznie, a później zaatakował, zamierzając
zwinąć prawą flankę unionistów i wziąć cały oddział do
niewoli. Początkowo jego atak, wspierany przez artylerię,
przyniósł powodzenie. Jeden z pułków z Ohio nie wy­
trzymał naporu konfederatów i pierzchł. Gen. Logan, idący
na czele swojej dywizji, zdołał przywrócić porządek
i utrzymać linię oraz wezwać posiłki. Około południa
Logan został wzmocniony kolejną brygadą ze swojej
dywizji i zatrzymał natarcie Gregga, po czym sam przeszedł
do kontrataku.
Nadchodzące kolejno brygady z dywizji Logana włączały
się do walki po obu stronach drogi z Utica, zapewniając
unionistom zdecydowaną przewagę liczebną. Wczesnym
popołudniem Logan ustawił wzdłuż grzbietu wzgórza 22
działa, które wsparły nacierającą piechotę. Około godziny
13.30, po prawie czterech godzinach zażartej walki, oddziały
federalne rozbiły prawe skrzydło konfederatów i wyparły
ich za strumień. Gregg przegrupował siły, lecz zamiast się
wycofać, o 14.00 zaatakował jeszcze raz na lewym skrzydle,
zatrzymując na pewien czas napór przeciwnika. Ostatecznie
walka wygasła około godziny 16.00, zanim jeszcze na pole
bitwy przybyła dywizja gen. Crockera. Wobec znacznej
przewagi liczebnej wroga, Gregg wycofał się i osłoniwszy
odwrót kilkoma kompaniami konnej piechoty płk. A. P.
Thompsona z Kentucky i baterią dział kpt. Bledsoe, odszedł
przez Raymond w kierunku Jackson.
Gregg przegrał bitwę, ale jego brygada zatrzymała pod
Raymond marsz dużo silniejszego przeciwnika przez prawie
cały dzień. W bitwie konfederaci stracili 73 zabitych, 252
rannych i 190 zaginionych. Straty federalne wyniosły 68
zabitych, 341 rannych i 37 jeńców. Wieczorem Greggowi
przyszło na pomoc 1000 ludzi z brygady gen. Johna H.
Walkera, przysłanej przez Bragga z Tennessee, ale pościgu
unionistów nie było. McPherson rozłożył swoje oddziały
dookoła Raymond, czekając na dalsze rozkazy Granta.
Nazajutrz Gregg i Walker odeszli do Jackson, gdzie
dołączyła do nich pozostała część brygady Walkera, pod­
nosząc siły konfederatów w mieście do 6000 ludzi.
Tymczasem Grant, powiadomiony o sukcesie McPher­
sona pod Raymond, skierował jego korpus do stacji Clinton
(10 mil na zachód od Jackson), każąc mu zniszczyć
połączenie kolejowe z Vicksburgiem. McClernand wycofał
się z frontu pod Edward’s Station i ruszył do Raymond,
a Sherman skoncentrował swój korpus (bez dywizji Blaira,
która nic zdążyła jeszcze dołączyć do sił głównych)
w Mississippi Springs, kilka mil na wschód od Raymond.
W ten sposób Grant zakończył przygotowania do ostatecz­
nego ataku na Jackson. „Mając nadzieję oblec w końcu
Vicksburg, musiałem najpierw pozbawić go wszelkiej
pomocy — napisał. — Dlatego postanowiłem szybko
ruszyć na Jackson” 14.
Do Jackson 13 maja wieczorem przybył z Tullahomy
gen. Joseph Johnston. 9 maja Johnston otrzymał pilny
rozkaz z Richmond, nakazujący mu „udać się od razu do

14 Fu 11 e r, op. cit. s. 62.


Mississippi i objąć dowództwo wszystkich sił operujących
w polu”. Dowiedziawszy się o przerwaniu bezpośredniego
połączenia z Vicksburgiem, Johnston natychmiast powia­
domił Richmond, że „przybył za późno”. Do Pembertona
natomiast wysłał wiadomość (dostarczoną 14 maja): „Właś­
nie przyjechałem i dowiedziałem się, że gen. Sherman jest
pomiędzy nami w Clinton z czterema dywizjami. Jest pilną
koniecznością przywrócenie komunikacji, żeby można było
pana wzmocnić. Jeśli to możliwe, proszę natychmiast
wyjść na jego tyły. Pobicie takiej grupy wojsk ma ogromne
znaczenie. Tutejsze oddziały będą z panem współdziałać.
Czas nagli” 15.
Rozkaz Johnstona pogłębił tylko niepewność Pembertona.
Większość jego sił stała wciąż pod Edward’s Station
(17 500 ludzi). W pobliżu Vicksburga pozostały dywizje
Smitha i Fomeya (7500 ludzi), a reszta, w tym brygada
gen. Tilghmana (1500 ludzi) z dywizji Loringa, pilnowała
wciąż przepraw na Big Black. Wcześniejsze rozkazy Davisa
kazały Pembertonowi za wszelką cenę bronić Vicksburga.
Tymczasem Johnston domagał się od niego przesunięcia
większości sił na wschód od Vicksburga i zaatakowania
wojsk Granta z dala od twierdzy. Nie mając prawie w ogóle
kawalerii Pemberton nie mógł dokładnie rozpoznać roz­
mieszczenia oddziałów Granta i zlokalizować jego linii
komunikacyjnych. Ponadto bał się, że jeśli odsunie więk­
szość sił od Vicksburga, Grant może go niespodziewanie
obejść i bez trudu wziąć miasto. Po naradzie ze swoimi
dowódcami, chociaż większość z nich była zdania, że
należy wykonać rozkaz Johnstona, zdecydował jednak
o wyborze kompromisowego rozwiązania. Zamiast ruszyć
bezpośrednio na tyły wojsk Unii nacierających na Jackson,
zostawił część sił na drodze do Vicksburga, a z resztą
(17 000 ludzi) postanowił przeciąć nieistniejące linie zaopat-

15 Ibidem, s. 62.
rzenia Granta na drodze z Grand Gulf do Raymond. Armia
Pembertona 15 maja ruszyła do Dillon, 10 mil na południe
od stacji Edward’s, aby w ten sposób zmusić Granta do
odwrotu. „Moim celem jest przeciąć linie komunikacyjne
wroga i zmusić go, aby mnie zaatakował, nie sądzę bowiem,
abym dysponował siłami zdolnymi do skutecznego ataku
na pozycje nieprzyjaciela lub podjęcia próby przywrócenia
połączenia z Jackson” l6.
W nocy z 13 na 14 maja Johnston, dowiedziawszy się,
że załoga Jackson liczy tylko 6000 ludzi, uznał, że miasta
nie da się utrzymać i nakazał gen. Adamsowi jego ewakua­
cję. Późną nocą brygada Gregga zajęła pozycje na drodze
z Clinton, a brygada Walkera wraz z przybyłymi w nocy
posiłkami od gen. Beauregarda z Karoliny Południowej
(brygada gen. S. R. Gista) wyszła na drogę do Raymond.
14 maja rano McPherson ruszył w kierunku Jackson
z Clinton, a Sherman z Mississippi Springs. Jedna dywizja
McClernanda w Raymond, jedna w Mississippi Springs
i jedna w Clinton — osłaniały ich tyły przed ewentualnym
uderzeniem Pembertona i w razie potrzeby mogły wesprzeć
oba korpusy, nacierające na Jackson. Około godziny 10.00
skoordynowane natarcie McPhersona i Shermana związało
walką ubezpieczenia konfederatów na przedpolu Jackson.
Padający od nocy deszcz, błotniste drogi i opór kon­
federatów początkowo spowolniły federalny atak. Dopiero
około godziny 11.00, kiedy deszcz ustał, McPherson
i Sherman wprowadzili do walki główne siły. Niektóre
pułki McPhersona, mając całkowicie zamoczone ładownice,
atakowały na bagnety i w walce wręcz spychały kon­
federatów poza umocnienia Jackson. Tuż po godzinie
14.00 część oddziałów Shermana zaczęła oskrzydlać lewą
flankę konfederatów, zmuszając obrońców do stopniowego
odwrotu. W tym czasie gen. Johnston poinformował Gregga,

16 Ibidem, s. 62.
że ewakuacja miasta została zakończona i rozkazał wal­
czącym oddziałom wycofać się na północ. Przed godziną
15.00 opór konfederatów ustał całkowicie. Gregg osłonił
swój odwrót ogniem pozostawionych w tyle 17 dział
i w dobrym porządku odmaszerował w ślad za taborem gen.
Adamsa drogą do Canton. Wkrótce potem żołnierze z nacie­
rających w pierwszej linii brygad płk. Samuela
A. Holmesa i płk. Johna B. Sanboma z dywizji Crockera
obeszli stanowiska konfederackiej artylerii, pozostawione
bez zabezpieczenia, wzięli do niewoli obsługi dział i jako
pierwsi wkroczyli do Jackson. Na znak zwycięstwa kpt.
Cornelius Cadle ze sztabu Crockera i kpt. Martin z brygady
Sanboma zawiesili na kopule stanowego kapitolu bojowy
sztandar 59. pułku z Indiany. W tym samym czasie brygada
gen. Stevensona z dywizji Logana próbowała odciąć kon­
federatom drogę odwrotu, ale było już za późno. Nad­
chodzącą noc Grant, który cały czas towarzyszył korpusowi
Shermana, spędził w najlepszym hotelu w mieście, w pokoju
zajmowanym jeszcze do niedawna przez gen. Johnstona.
Zdobycie Jackson kosztowało Granta zaledwie 290 ludzi
(42 zabitych, 241 rannych i 7 zaginionych). Straty kon­
federatów wyniosły 17 zabitych, 64 rannych i 118 zaginio­
nych (według Granta 845 ludzi i 17 dział), ale utrata
Jackson była dla nich prawdziwą tragedią. Oddając miasto
Grantowi, stracili wielką bazę zaopatrzeniową i główne
centrum komunikacyjne w Mississippi, a upadek kolejnej
stolicy skonfederowanego stanu wywarł przygnębiające
wrażenie w całej Konfederacji.

BITWA POD CHAMPION HILL

Odwrót konfederatów z Jackson zostawił miasto w sta­


nie całkowitej anarchii. W nocy setki dezerterów z armii
Południa, zbiegłych niewolników murzyńskich, uwolnio­
nych z więzienia przestępców i maruderów z oddziałów
federalnych zalały ulice Jackson. Dopiero nad ranem 15 ma­
ja energiczna akcja Granta przywróciła porządek, ale
tylko po to, aby specjalne oddziały z korpusu Shermana
mogły bez przeszkód rozpocząć dzieło niszczenia wszyst­
kich obiektów wojskowych, przemysłowych i komunika­
cyjnych w mieście. Wykonując rozkaz Granta, Sherman
zniszczył stolicę Mississippi „w sposób bardzo efektyw­
ny”, puszczając z dymem tyle budynków, że Jackson
ochrzczono później szyderczą nazwą „Chimneyville”
(Miasto Kominów). Doświadczenia z Jackson Sherman
miał wykorzystać już w następnym roku podczas ataku na
Atlantę i swojego słynnego „Marszu do morza” przez
tereny Georgii.
Po opuszczeniu Jackson, gen. Johnston zatrzymał się na
noc w Calhoun, 10 mil na północ od miasta. Tam znalazł
go kurier od Pembertona, przywożąc meldunek o za­
planowanym przez niego marszu na tyły linii komunikacyj­
nych Granta. Oceniwszy, że po ewakuacji Jackson akcja
Pembertona jest już niepotrzebna, Johnston wysłał do
niego nowy rozkaz, informując go o oddaniu miasta
i wskazując na konieczność połączenia sił przy linii
kolejowej na zachód od Jackson. Nowy plan Johnstona
przewidywał, że po wzmocnieniu jego sił posiłkami od
Beauregarda i Gardnera, oba zgrupowania połączą się
w Clinton oraz wspólnie pobiją tę część armii Granta,
która znalazła się w Jackson, zanim oddziały federalne
zdołają umocnić się w zdobytym mieście. 15 maja John­
ston miał już do dyspozycji 12 000 ludzi, a kolejne
10 000 było w drodze do niego. Pemberton, pozostawiw­
szy 9000 ludzi w Vicksburgu i na drodze do miasta, mógł
wyprowadzić na spotkanie z Johnstonem z Edward’s
Station co najmniej 15 000 żołnierzy. To dawało razem
ponad 45 000 ludzi w trzech zgrupowaniach, a więc
liczbę równą tej, jaką miały nacierające na Vicksburg siły
Granta (wliczając w to nadchodzącą dywizję Blaira).
Na nieszczęście dla obu konfederackich dowódców
rozkaz Johnstona z 13 maja został wysłany w trzech
egzemplarzach, przez trzech różnych posłańców. Jeden
z nich okazał się zdrajcą (zwolennikiem Unii w szeregach
Konfederacji) i dostarczył kopię rozkazu gen. McPher-
sonowi, który natychmiast przesłał ją Grantowi. Po prze­
czytaniu wieczorem 14 maja rozkazu Johnstona, Grant
uznał, że Pemberton wykona polecenie przełożonego i nie­
zwłocznie ruszy z Edward’s Station, żeby się połączyć
z Johnstonem. W związku z tym 15 maja rano wydał
Shermanowi rozkaz zniszczenia Jackson, a McPhersonowi
oraz McClemandowi kazał natychmiast wyruszyć w kierun­
ku Clinton i Bolton, żeby przechwycić Pembertona, a także
nie dopuścić do połączenia się obu wrogich armii. Około
godziny 17.00 Grant przybył osobiście z Jackson do Clinton,
gdzie założył swoją kwaterę. Od razu też rozkazał McCler-
nandowi ostrożny marsz do przodu w celu rozpoznania sił
przeciwnika, dodając mu przybyłe tego samego dnia
z Grand Gulf dwie brygady (płk. Gilesa A. Smitha i płk.
Thomasa Kilby-Smitha) z dywizji Blaira z korpusu Sher­
mana (trzecia brygada dowodzona przez gen. Hugha Ewinga
pozostała jako garnizon Milliken’s Bend, do czasu zluzo­
wania przez jednostki z Memphis).
Do wieczora Grant skoncentrował na zachód od Jackson
32 000 ludzi, którzy kontrolowali wszystkie drogi prowa­
dzące do Edward’s Station z Jackson i Raymond. Czołowy
korpus McClernanda był rozciągnięty na froncie od Bolton
do Raymond: dywizja Hoveya na drodze z Clinton do
Bolton, dywizja Osterhausa w połowie drogi z Raymond
do Bolton, dywizja Carra w tyle za nią na północny zachód
od Raymond i dywizja A. J. Smitha, poprzedzająca dywizję
Blaira, na drodze z Raymond do Edward’s Station. W tym
czasie kolumna McPhersona maszerowała drogą, która
biegła równolegle do linii kolejowej, za dywizją Hoveya,
tworzącą prawe skrzydło McClernanda.
Pemberton, realizując plan przecięcia komunikacji Granta
pod Dillon, wyszedł z trzema dywizjami z Edward’s Station
rano 15 maja. Pierwszy szedł Loring z brygadami Feathersto-
ne’a i Buforda. Za nim podążał Bowen z brygadami Cockrella
i Greena. Jako ostatnia szła dywizja Stevensona złożona
z brygad generałów Lee, Setha M. Baltona, Alfreda Cummin-
ga i płk. A. W. Reynoldsa. Niezdecydowanie Pembertona,
oczekiwanie na wyjście taboru oraz błotniste drogi i koniecz­
ność przeprawienia się przez wezbrany strumień Baker Creek,
płynący niedaleko, opóźniły marsz. Ostatnie oddziały wyszły
z Edward’s Station dopiero przed wieczorem, a cała kolumna
zdążyła się posunąć zaledwie 5 mil do przodu. W nocy
zwiadowcy z dywizji Loringa odkryli obecność dużych sił
nieprzyjaciela kilka mil na wschód, na drodze z Raymond
(były to dywizje Smitha i Blaira), a gen. Bowen dostrzegł
„liczne światła” po swojej lewej stronie, które trafnie określił
jako „ogniska obozowe jankesów”.
Rano 16 maja Pemberton otrzymał rozkaz Johnstona
z poprzedniego dnia, z którego dowiedział się o utracie
Jackson i zamiarze połączenia sił konfederackich przy linii
kolejowej na stacji Clinton. Tym razem Pemberton postanowił
wykonać rozkaz Johnstona i odwrócił kierunek marszu. Ledwie
jednak konfederackie kolumny zdążyły zawrócić na północ,
artyleria McClernanda ostrzelała tyły dywizji Loringa. Pem
berton, uznając atak na Loringa za zwykłą demonstrację,
początkowo nie przerwał marszu i wysłał tylko w kierunku
Edward’s Station brygadę Reynoldsa do ochrony taboru.
Wkrótce jednak napór nieprzyjaciela wzrósł i linia marszu
konfederatów z konieczności przekształciła się w linię bojo\\'ą.
Pemberton rozmieścił swoje siły w taki sposób, żeby mogły
kontrolować wszystkie trzy, biegnące równolegle do siebie,
drogi do Edward’s Station z rejonu Clinton i Raymond. Lewe
skrzydło konfederatów (dywizja Stevensona) znalazło się na
leżącym w zakolu Baker Creek wzniesieniu Champion Hill,
skąd miało wgląd na najbardziej wysuniętą na północ drogę
z Clinton (Jackson lub Clinton Road), którą od wschodu
nadciągała dywizja Hoveya, a za nią korpus McPhersona.
Centrum (dywizja Bowena) zajęło pozycje na południe od
wzgórza, blokując skrzyżowanie środkowej drogi z Raymond
(.Middle Road) i drogi z Clinton, skręcającej u stóp wzgórza
na południe. Prawe skrzydło (dywizja Loringa) stanęło przy
moście na południowej drodze z Raymond do Edward’s
Station (Raymond Road). Prawą flankę Bowena i lewą flankę
Loringa osłaniał las, porastający północny, stromy brzeg
niewielkiego strumienia przecinającego obie drogi z Raymond.
Cała linia konfederatów miała 3 mile długości i przypominała
swym kształtem literę L, przy czym dywizja Stevensona
tworzyła jej podstawę, a dywizje Bowena i Loringa jej
dłuższy bok.
Siły federalne 16 maja były rozmieszczone w następujący
sposób: dywizja Hoveya szła na zachód drogą z Clinton,
w kierunku Champion Hill, mając kilka mil za sobą
dywizje Logana i Crockera z korpusu McPhersona; dywizje
Osterhausa i Carra posuwały się środkową drogą z Ray­
mond, maszerując w tym samym kierunku; dywizja A. J.
Smitha i idąca za nią dywizja Blaira z korpusu Shermana
kierowały się południową drogą bezpośrednio z Raymond
do Edward’s Station. W tym czasie Grant dostał wiadomość,
że siły Pembertona w Edward’s liczą jakoby 25 000 ludzi
(w rzeczywistości łącznie z ubezpieczeniami pozostawio­
nymi nad Big Black i na drodze do Vicksburga, ledwie
przekraczały 22 000), kazał więc Shermanowi szybko
wysłać jedną dywizję (gen. Steele’a) z Jackson do Bolton,
a z drugą (gen. Tuttle’a) dołączyć do sił głównych, gdy
tylko zakończy dzieło zniszczenia w mieście. Sam wyruszył
z Clinton około godziny 7.30 i mijając po drodze tabory
oraz rozciągniętą w marszu kolumnę McPhersona, zajął
wraz ze swoim sztabem pozycję przy dywizji Hoveya.
Dywizja Smitha na południowej drodze z Raymond pierw­
sza weszła do walki. Jej natarcie rozwijało się bardzo wolno,
podobnie jak ruch dywizji Osterhausa na drodze środkowej.
Ich przeciwnikiem były słabe, ale dobrze rozmieszczone
i skryte częściowo w lesie na linii strumienia płynącego
w głębokim korycie, brygady z dywizji Loringa i Bowena.
McClemand nie zdecydował się wykorzystać swej przewagi
i pamiętając o zalecanej mu przez Granta ostrożności przez
większą część bitwy pozostał mało aktywny. To wczesne,
rozpoczęte około godziny 7.30, starcie odciągnęło jednak
uwagę Pembertona od jego lewego skrzydła, opartego na
Champion Hill. Trzy godziny później stanęło ono w obliczu
natarcia dywizji Hoveya, którą wkrótce wsparła dywizja
Logana, a potem dywizja Crockera.
Broniąca wzgórza brygada gen. Lee z dywizji Stevensona
odparła pierwszy atak Hoveya, ale Grant szybko posłał mu na
pomoc dywizję Logana, który wzmocnił natarcie Hoveya
jedną brygadą, a dwie następne przesunął na prawo, robiąc
miejsce dla nadchodzącej w pośpiechu dywizji Crockera.
Widząc koncentrację sił nieprzyjaciela na swym lewym
skrzydle, Stevenson skierował na pomoc gen. Lee brygady
Cumminga i Bartona. W ten sposób wciągnął stopniowo całą
dywizję do obrony północnej flanki konfederackiej linii, którą
określił później jako „z konieczności pojedynczą, nieregularną,
podzieloną i bez rezerw”. Około godziny 11.30 obie dywizje
federalne przypuściły gwałtowny, prowadzony w trzech liniach
brygad atak pod górę, spychając konfederatów ze szczytu
wzgórza. W ciągu godziny linia obrony Stevensona na
Champion Hill pękła. Pierwsza rzuciła się do ucieczki
„ogarnięta paniką” prawoskrzydłowa brygada Cumminga,
zaatakowana przez brygady gen. George’a F. McGinnisa
i płk. Jamesa R. Slacka z dywizji Hoveya. „Rebelianci pędzili
jak owce” — wspominał pewien żołnierz z 24. pułku z Iowy z
brygady Slacka. Dywizja Hoveya opanowała południowo--
wschodnią część wzgórza, zdobyła dwie baterie (11 dział),
które w ogniu federalnej artylerii straciły prawie wszystkie
konie, i posunęła się 500 metrów za linie przeciwnika.
Nacierające na prawo od Hoveya brygady generałów Johna
E. Smitha i Mortimera D. Leggeta z dywizji Logana pokonały
opór łewoskrzydłowej brygady Bartona i zepchnęły ją w dolinę
Baker Creek. Wykorzystując powodzenie natarcia, brygada
gen. Johna D. Stevensona z dywizji Logana, atakująca
w trzecim rzucie, zdobyła 7 kolejnych dział i odcięła brygadę
gen. Lee, zajmującą środek konfederackiej linii. Osamotniony
Lee cofnął się pół mili i zajął nowe pozycje obronne na
zachodnim stoku wzgórza.
Posuwające się do przodu brygady Smitha i Leggeta
wyszły na tyły konfederatów oraz zbliżyły się do środkowej
drogi z Raymond w pobliżu Baker Creek, oddzielone od
nieprzyjaciela tylko grubą ścianą lasu, porastającego za­
chodnie zbocze Champion Hill. Ani Logan, ani Grant,
który około południa przeniósł swoje stanowisko dowodze­
nia na odcinek Logana, nie wiedzieli, że są bliscy przecięcia
drogi odwrotu konfederatów do Edward’s Station. Wkrótce
jednak Grant wycofał stamtąd oddziały Logana i wsparł
nimi dywizję Hoveya, na którą wczesnym popołudniem
spadł kontratak wroga. W ten sposób linia odwrotu kon­
federatów pozostała odsłonięta, co Pemberton miał skrzętnie
wykorzystać w dalszej fazie bitwy.
Klęska lewego skrzydła konfederatów zagroziła tyłom
Bowena i Loringa. W obliczu katastrofy Pemberton około
godziny 13.00 kazał Bowenowi, a później także Loringowi
przesunąć swoje dywizje w lewo i wesprzeć Stevensona.
Obaj dowódcy, mając przed sobą oddziały McClernanda,
nie mieli wcale ochoty wykonywać rozkazu Pembertona.
W końcu Bowen ze swoją małą dywizją, liczącą 5300
ludzi, ruszył na pomoc Stevensonowi. Dywizja Bowena
uchodziła za jedną z najlepszych w całej armii Konfederacji.
Około godziny 14.30 obie brygady Bowena, wsparte częścią
brygady Cumminga, ruszyły do zdecydowanego kontrataku.
W ciągu następnej godziny wrzeszczący w niebogłosy
konfederaci zatrzymali natarcie Hoveya i odepchnęli go na
odległość kilometra, odzyskując Champion Hill. Odbili
większość utraconych wcześniej na tym odcinku dział,
uwolnili garść jeńców i sami zdobyli 2 działa należące do
16. baterii z Ohio, która wspierała natarcie dywizji Hoveya.
Żołnierz Unii, wstrząśnięty furią kontrataku, wspominał, że
konfederaci nadeszli „jak dziesięć tysięcy głodnych i wy­
jących wilków”. Gen. McGinnis uznał walkę z Bowenem
za „jedno z najbardziej zażartych i morderczych starć
podczas tej wojny”. W tym samym czasie brygada Lee,
ośmielona nadejściem Bowena, także ruszyła do kontrataku
i wyrzuciła ze wzgórza lewe skrzydło dywizji Logana.
Około godziny 15.00 Bowen i Lee odzyskali kontrolę nad
Champion Hill i na krótko odwrócili losy bitwy na jej
północnym krańcu. Brak wystarczających sił i niedostatek
amunicji nie pozwolił im jednak zwielokrotnić sukcesu.
Nadchodzące posiłki federalne z dywizji Crockera (brygady
płk. George’a B. Boomera i płk. Sanborna), przy pomocy
Hoveya i Logana, wspierane bocznym ogniem dwóch baterii
McPhersona, zatrzymały natarcie konfederatów kilkaset
metrów od wschodniego stoku wzgórza. „Zabijaliśmy się
nawzajem tak szybko, jak tylko potrafiliśmy” — zapamiętał
jeden z żołnierzy Crockera. W krytycznym momencie na pole
bitwy przybyła brygada płk. Holmesa, która przeważyła szalę
zwycięstwa na korzyść unionistów. Do godziny 16.00
oddziały federalne ponownie zajęły Champion Hill.
W tym samym czasie McClemand, ponaglany przez Granta,
przesunął znów swoje dywizje do przodu. Dywizja Osterhausa
przełamała słabą obronę konfederatów na środkowej drodze
z Raymond i zaczęła wychodzić na tyły zmęczonych od­
działów Bowena i Stevensona, atakowanych od frontu przez
trzy dywizje federalne. Obrona konfederatów na Champion
Hill załamała się. Oddziały broniące wzgórza podały tyły,
a ich odwrót zmienił się wkrótce w chaotyczną ucieczkę.
Dywizja Stevensona została zupełnie rozbita. Odcięta brygada
Bartona przeszła strumień Baker Creek po moście na środ­
kowej drodze z Raymond i wycofała się do Edward’s Station,
ścigana przez żołnierzy Logana. Brygady Cumminga i Lee
uciekły w popłochu w kierunku południowej drogi z Raymond.
Potem przeprawiły się przez bród na Baker Creek i także
uszły z pola bitwy. Dywizja Bowena stawiła desperacki opór,
ale i ona, przytłoczona przewagą wroga, zaczęła ustępować,
porzucając 5 dział, które wcześniej zostały utracone i odzys­
kane. „Straciliśmy wiele dział. Armia uległa poważnej demo­
ralizacji, wiele pułków zachowało się po prostu źle” — tłu­
maczył później Pemberton.
Na szczęście dla konfederatów Loring zdecydował się
w końcu wykonać rozkaz Pembertona i ruszył na pomoc
Bowenowi i Stevensonowi. Zostawiwszy brygadę Tilghmana
oraz dwie baterie ( 10 dział) naprzeciw dywizji Smitha i Blaira
na drodze z Raymond, skierował dwie pozostałe brygady
w kierunku Champion Hill. Idąca przodem brygada Buforda
w ostatniej chwili przecięła oś natarcia Osterhausa i osłoniła
tyły oddziałów Bowena i Stevensona, próbując bezskutecznie
powstrzymać ich ucieczkę. Pułkownik Edward Goodwin z 35.
pułku z Alabamy, wchodzącego w skład brygady Buforda,
opisał tę scenę w następujący sposób: „W tejże chwili nasi
przyjaciele podali tyły i ogarnięci paniką zaczęli się cofać.
Kazałem swemu pułkowi wystawić ku nim bagnety, ale
nawet i to nie powstrzymało ich ucieczki. Obok nas
przemknęły trzy sztandary pułkowe (...). Otoczyliśmy ich,
błagaliśmy i przeklinaliśmy na próżno” l7.
Pomimo nadejścia Loringa było oczywiste, że konfederaci
są zbyt słabi, aby wygrać bitwę, i jeśli pozostaną na polu
walki dłużej, mogą zostać odcięci od Vicksburga. Widząc,
że bitwa jest przegrana, Pemberton dał rozkaz odwrotu.
Most na Baker Creek, przez który wycofała się wcześniej
brygada Bartona, został zablokowany przez dywizję Logana,
wysuniętą na zachód, dlatego konfederatom pozostała tylko

17 H a n k i n s o n , op. cit., s . 5 7 .
droga ucieczki przez bród na południowej drodze z Raymond.
Szczęśliwie dla Pembertona, dywizja A. J. Smitha, mogąca
odciąć konfederatom odwrót, nacierała niemrawo i nie
mogła przełamać obrony brygady Tilghmana. Podczas gdy
Tilghman toczył artyleryjski pojedynek ze Smithem
(w czasie którego poległ, przecięty na pół kulą armatnią),
a pozostałe brygady Loringa opóźniały natarcie Osterhausa
i Carra, resztki dywizji Stevensona oraz Bowena w nieładzie
przeszły przez strumień i wycofały się na zachód w kierunku
Big Black. Zanim jednak brygady Loringa, osłaniające
odwrót Stevensona i Bowena, zdążyły się oderwać od
nieprzyjaciela i dotrzeć do brodu, część dywizji Carra
przeszła przez most na Baker Creek, nie zniszczony przez
konfederatów, zamykając przeprawę ogniem artylerii. Odcięty
od brodu Loring zawrócił i odszedł lewym brzegiem w dół
strumienia w poszukiwaniu innego brodu. Błąkając się
w nocy po nieznanych drogach, porzucił całą artylerię (dwie
6-działowe baterie) i wozy amunicyjne, a kiedy w końcu
znalazł dogodną przeprawę, dowiedział się, że siły federalne
około północy zajęły Edward’s Station i całkowicie odcięły
go od reszty armii. Nie widział innego wyjścia, toteż skręcił
na południowy wschód i obchodząc całą armię Granta około
godziny 3.00 nad ranem dotarł do Dillon. Następnego dnia
pomaszerował do Crystal Springs, 25 mil na południe od
Jackson. Stamtąd powoli ruszył na północ i 20 maja wkroczył
do stolicy Mississippi, opuszczonej przez Shermana, meldując
gen. Johnstonowi przybycie „bez bagaży, wozów i sprzętów
kuchennych". Nigdy więcej dywizja Loringa nie miała już
odegrać znaczącej roli w kampanii vicksburskiej l8.

18 Niektórzy współcześni historycy uważają, że Loring mógł dołączyć


do Pembertona, gdyby tylko chciał. Powszechnie wiedziano jednak, że
obaj nie darzyli się ani sympatią, ani szacunkiem, czego dowodem była
także niechęć Loringa do wykonywania rozkazów Pembertona w czasie
bitwy pod Champion Hill. Być może Loring nie chciał dłużej służyć pod
rozkazami Pembertona i wykorzystał okazję, żeby się od niego „uwolnić”.
Bitwa pod Champion Hill (zwana czasem bitwą nad
Baker Creek) była najkrwawszym starciem w polu
podczas całej batalii o Vicksburg. Z zaangażowanych
w niej 15 000 ludzi Grant stracił 2441 (w tym 410
zabitych, 1844 rannych i 187 zaginionych). Prawie
połowa tych start przypadła na dywizję Hoveya, która
po czterech godzinach walki miała 1202 zabitych, ran­
nych i zaginionych spośród 4180 uczestniczących w wal­
ce. Jej dowódca nazwał Champion Hill „wzgórzem
śmierci” i twierdził, że „nigdy nie widział takiej walki”.
Obie dywizje McPhersona, które odegrały kluczową
rolę w zatrzymaniu kontrataku Bowena i zdobyciu
Champion Hill, straciły 1078 ludzi.
Pemberton poniósł kompletną klęskę i tylko wielkiemu
szczęściu oraz brakowi inicjatywy McClernanda zawdzię­
czał, że jego armia nie uległa całkowitemu zniszczeniu.
Jego straty nie zostały nigdy dokładnie obliczone, ale
uważa się, że mogły sięgnąć nawet 4300 ludzi. Według
oficjalnych danych konfederaci mieli 380 zabitych, 1018
rannych i 2441 zaginionych, razem 3839 ludzi. Sama
dywizja Stevensona licząca przed bitwą 6500 oficerów
i żołnierzy straciła 2854 ludzi, Bowen obliczał ubytek
w swojej dywizji na 868, a z szeregów Loringa ubyło 120
żołnierzy. Do tego doliczyć trzeba prawie całą dywizję
Loringa (z wyjątkiem części 6. pułku z Mississippi) oraz
27 dział utraconych w bitwie i podczas odwrotu. Uratował
się natomiast tabor Pembertona, który pod osłoną brygady
Reynoldsa przeprawił się szczęśliwie przez Big Black
w Bridgeport.
Do klęski Pembertona przyczyniło się przede wszystkim
słabe rozpoznanie i nadmierna asekuracja, w wyniku czego
pozostawił on zbyt wiele wojska w rejonie Vicksburga
i nad Big Black. W ten sposób konfederaci pod Champion
Hill zostali pozbawieni dostatecznej siły w decydującym
starciu z liczniejszym i lepiej zorganizowanym przeciw­
nikiem. Nie należy także zapominać o sporach wśród
konfederackich dowódców (Pemberton oskarżał później
Loringa o niewykonanie rozkazu, Johnston zarzucał to
samo Pembertonowi, a Jefferson Davis miał pretensje do
Johnstona, że nie odciągnął Granta od Vicksburga) i braku
zdecydowania samego Pembertona, który nie wykonał
pierwszego rozkazu Johnstona o połączeniu obu armii,
dlatego stracił cenny czas oraz niepotrzebnie zmęczył
żołnierzy forsownymi marszami bez celu.
Grant, chociaż wygrał bitwę i otworzył sobie drogę do
Vicksburga, nie mógł być w pełni zadowolony z jej
rezultatów. Rozwój wydarzeń na polu walki stwarzał mu
szansę całkowitego otoczenia i wzięcia do niewoli armii
Pembertona. Tak się jednak nie stało w wyniku niedo­
statecznej oceny sytuacji przez samego Granta (w pewnej
chwili cofnął dywizję Logana wychodzącą na tyły kon­
federatów, przez co odsłonił im drogę odwrotu) oraz słabej
postawy McClernanda. Grant wspominał: „McClernand
z dwiema dywizjami był w odległości kilku mil od pola
bitwy na długo przed południem, i mogłem się z nim łatwo
skontaktować (...). Wysyłałem mu kolejne rozkazy przez
oficerów sztabowych, którzy mogli mu w pełni wyjaśnić
sytuację. Jeździli oni przez las, który nas oddzielał, zupełnie
bez eskorty i popędzali go do działania, ale on nie
przybył”l9. Według Granta McClernand nie tylko nie
zrobił nic, żeby włączyć się aktywnie do bitwy, ale wysyłał
do Hoveya rozkazy, każąc mu wycofać się z walki
i dołączyć do korpusu.

BITWA NAD BIG BLACK RIVER

Po porażce pod Champion Hill, Pemberton porzucił myśl


o połączeniu się z Johnstonem i odszedł 7 mil na zachód,

19 H a n k i n s o n, op. cit., s. 57.


nad rzekę Big Black, dążąc w pierwszej kolejności do
zabezpieczenia komunikacji z Vicksburgem.
Pemberton pisał: „Gdyby, zgodnie z moim pierwotnym
rozkazem, szybko udzielono pomocy lewemu skrzydłu, nie
jest wykluczone, że utrzymałbym swoje pozycje i jest
możliwe, że wróg zostałby wówczas odparty; jednak jego
znaczna przewaga i wciąż rosnąca liczba spowodowała
konieczność wycofania się nocą w celu zabezpieczenia
mojej komunikacji z Vicksburgiem”.
Krytycy Pembertona zgodnie podkreślali, że gdyby pod
osłoną nocy przekroczył rzekę, spalił za sobą mosty
1 zostawił Vicksburg swojemu losowi, kierując się na
północ, a potem na wschód, to mógłby uratować armię,
a także połączyć swoje siły z Johnstonem. Pemberton
jednak postanowił opóźnić pościg Granta na linii Big
Black, informując jednocześnie Johnstona, że ma sześć-
dziesięciodniowe zapasy żywności i zamierza zamknąć się
w Vicksburgu. W odpowiedzi Johnston wysłał do niego
kolejny rozkaz:
„Jeśli jeszcze nie jest za późno, niech pan ewakuuje
Vicksburg wraz z jego zasobami i pomaszeruje na północny
wschód”20. Na zwołanej 18 maja naradzie wojennej Pem­
berton zdecydował jednak, że Vicksburg „jest najważniej­
szym punktem Konfederacji” i nie może być porzucony.
Po bitwie Grant prowadził pościg za uchodzącym Pem-
bertonem do późnych godzin nocnych. W nocy z 16 na 17
maja dywizje Logana i Crockera obozowały w odległości
2 do 6 mil na zachód od Champion Hill, a Carra i Oster­
hausa w Edward’s Station, Blaira zaś 3 mile na południowy
wschód od stacji, natomiast najbardziej skrwawiona dywizja
Hoveya — na polu niedawnej bitwy. Tymczasem ostatnie
oddziały Shermana opuściły Jackson 16 maja w południe,
oddając zniszczone miasto znowu w posiadanie konfedera­

20 F u l l e r , op. cit., s . 6 4 .
tów. Na noc Sherman zatrzymał się w Bolton, gdzie doszła
go wiadomość o zwycięstwie. Nazajutrz Grant kazał mu
ruszyć w stronę Big Black boczną drogą do Bridgeport, 11
mil na północ od miejsca, w którym spodziewał się zastać
nieprzyjaciela, i skierował tam dywizję Blaira z mostem
pontonowym. W ten sposób korpus Shermana miał być
znowu w całości. Grant chciał go wykorzystać do oflan-
kowania od północy sił Pembertona. pozostawionych nad
Big Black i otwarcia armii ostatniego odcinka drogi do
Vicksburga.
Straż przednia armii Granta, złożona z dywizji Carra
i Osterhausa, 17 maja o godzinie 5.30 rano dotarła do Big
Black, 12 mil na wschód od Vicksburga. Napotkała tam
wroga ukrytego za linią fortyfikacji zbudowanych z bel
bawełny i obsypanych ziemią. Konfederaci ufortyfikowali
przyczółek na wschodnim brzegu Big Black w miejscu,
gdzie na głównej trasie z Jackson rzekę przecinały dwa
mosty drogowe i most kolejowy. Obsadę pozycji stanowiła
początkowo trzypułkowa brygada gen. J. C. Vaughna
z dywizji Smitha. Kiedy rozbite wojska spod Champion
Hill dotarły do rzeki, Pemberton wzmocnił obsadę przy­
czółka dywizją Bowena, powierzając mu zadanie opóźnienia
marszu Granta. Jednocześnie skierował na zachodni brzeg
Big Black świeżą brygadę gen. Baldwina z dywizji Smitha,
która razem z brygadą gen. Lee miała zapewnić dodatkową
osłonę oddziałom, przeprawiającym się przez rzekę.
Siły konfederackie na lewym brzegu Big Black były
nieduże, ale zajmowały silną pozycję w zakolu rzeki. Linia
obrony miała długość około 1 mili. Jej boki osłaniały
brzegi rzeki, a przed frontem znajdował się głęboki strumień
i trudny do przebycia pas mokradeł. Fortyfikacje obsadzało
w sumie 4500 konfederatów z 18 działami, które mogły
ostrzeliwać otwarte podejście do Big Black z kierunku
wschodniego. Na prawym skrzydle i w centrum Bowen
umieścił brygady Greena i Cockrella. Lewe skrzydło zajęła
brygada Vaughna. Bowen nie miał wątpliwości, że przewa­
żające siły Granta w końcu złamią jego obronę, chciał
jednak dać czas Pembertonowi na doprowadzenie pozo­
stałych sił do Vicksburga i zabezpieczyć drogę odwrotu
Loringowi, o którego losie nic nie było wiadomo.
Po wymianie pierwszych strzałów Carr zrezygnował
z frontalnego natarcia i postanowił najpierw zaatakować
lewe skrzydło Bowena pod osłoną zapadliska, przecinają­
cego linię obrony konfederatów. Do tego celu wyznaczył
wypoczętą brygadę gen. Michaela K. Lawlera, która nie
brała udziału w bitwie pod Champion Hill. Wykorzystując
depresję jako naturalną osłonę, kolumna Lawlera około
godziny 9.00 podeszła pod umocnienia konfederatów prawie
nie zauważona i gwałtownie zaatakowała pozycje brygady
Vaughna. Niespodziewana szarża Lawlera przerwała linię
konfederatów, umożliwiając pułkom federalnym otwarcie
ognia bocznego i natarcie wzdłuż linii umocnień. Kiedy do
natarcia od czoła ruszyły główne siły Carra i Osterhausa,
brygada Vaughna w panice rzuciła się do ucieczki. Pociągnęła
za sobą brygady Greena i Cockrella. Do godziny 10.00 cała
linia obrony Bowena przestała istnieć, nastąpił pełny odwrót
konfederatów za Big Black. W pośpiechu część konfederatów
przeszła rzekę po kadłubie parowca „Dot”, który posłużył za
dodatkową przeprawę. Niektórzy w panice próbowali prze­
płynąć rzekę wpław; wielu przy tej okazji utonęło. Uchodząc
za rzekę, południowcy zdążyli zniszczyć mosty i statek.
W ten sposób odcięli się od federalnego pościgu. Ich straty
wyniosły 1751 zabitych, rannych i jeńców oraz 18 dział, dla
których zabrakło koni pociągowych. Unioniści stracili 278
ludzi, w tym 27 zabitych i 194 rannych z brygady Lawlera.
Bitwa nad Big Black przypieczętowała los Vicksburga,
armia Pembertona została zamknięta w kotle, z którego nie
mogła się już wydostać.
Po bitwie Grant natychmiast skierował ludzi do pracy
przy budowie trzech mostów i jeszcze późną nocą prze­
prawił część sił na prawy brzeg Big Black, zamierzając
wejść do Vicksburga na karkach rozbitych i zdemoralizo­
wanych konfederatów. Rano 18 maja czołowe oddziały
z korpusów McClernanda i McPhersona, idące wzdłuż
torów kolejowych oraz główną drogą z Jackson, przebyły
ostatnie 10 mil podchodząc pod zewnętrzne fortyfikacje
Vicksburga. Korpus Shermana, posuwający się (na prawo
od nich) boczną drogą z Jackson, która przecinała Big
Black w Bridgeport, osiągnął rzekę 17 maja w południe.
Do rana Sherman złamał opór słabych ubezpieczeń kon­
federackich za rzeką i przeprawił swoje dywizje po moście
pontonowym, dostarczonym przez Blaira. W tym samym
czasie, gdy jego piechota maszerowała prosto na Vicksburg
drogą równoległą do tej, którą szły główne siły Granta,
kawaleria ruszyła z kopyta nad Yazoo, zajmując pozycje
konfederatów na Chickasaw i Haines’s Bluffs, opuszczone
przez brygadę Heberta z dywizji Forneya, które Sherman
bezskutecznie próbował zdobyć pięć miesięcy wcześniej.
Główny cel Granta — wyjście na wysokie, suche tereny
na wschód od Vicksburga, na których można było zor­
ganizować bezpieczne drogi zaopatrzenia, został osiągnięty.
Z tego powodu Grant jeszcze tego samego dnia wizytował
pozycje korpusu Shermana na wzgórzach nad Yazoo River.
Z uwagą badał możliwość nawiązania kontaktu z flotą
Portera oraz przywrócenia drogi zaopatrzenia i komunikacji
za pomocą jego okrętów kursujących po Yazoo, a także
Missisipi. Dla żołnierzy Granta takie rozwiązanie zapew­
niało znów dostatek chleba i kawy, za którymi najbardziej
tęsknili od czasu wyjścia z Grand Gulf.
Sherman, który zawsze wyrażał się sceptycznie o wszy­
stkich planach, dotyczących marszu w głąb terytorium
przeciwnika bez zabezpieczenia linii zaopatrzenia, tym
razem nie krył podziwu dla Granta. „Aż do tej chwili nie
wierzyłem, że twoja ekspedycja zakończy się sukcesem
— powiedział. — Nigdy, aż do teraz, nie mogłem dostrzec
jasno jej końca. Ale ta kampania jest sukcesem, nawet,
gdybyśmy nigdy nie mieli zdobyć tego miasta” 21.
Od chwili przekroczenia przez armię Granta Missisipi
w dniu 30 kwietnia, do wyjścia na tyły Vicksburga w dniu
18 maja minęło dziewiętnaście dni. W tym czasie Grant
przebył blisko 200 mil, wygrał kolejno pięć bitew na
terenie Mississippi, zajął stolicę stanu — Jackson, rozdzielił
siły konfederatów i podszedł pod same okopy, okalające
Vicksburg. Jego wojska wyeliminowały z walki około
10 000 żołnierzy wroga, zdobyły 27 dział ciężkich oraz 61
polowych i wzięły pod kontrolę 400-milowy odcinek rzeki
od Vicksburga do Port Hudson. Straty oddziałów Unii
wyniosły w tym czasie 695 zabitych, 3425 rannych i 266
zaginionych.
Lincoln nie posiadał się z radości. Zapominając o swych
wcześniejszych zastrzeżeniach, nazwał operację Granta
„jedną z najbardziej błyskotliwych kampanii w dziejach
świata”.

21 H a n k i n s o n , op. cit., s . 6 1 .
OBLĘŻENIE VICKSBURGA
(19 maja-4 lipca 1863 r.)

Wraz z upadkiem Vicksburga los Konfederacji


został przypieczętowany.
(Ulysses S. Grant, październik 1884 r.)

PRZYGOTOWANIA DO OBLĘŻENIA VICKSBURGA

Po bitwie nad Big Black gen. Pemberton powierzył


komendę nad wycofującą się armią gen. Stevensonowi,
a sam pospieszył do Vicksburga, żeby przygotować obronę
miasta. Po przybyciu na miejsce natychmiast zaczął ściągać
do Vicksburga wszystkie oddziały, które nie brały udziału
w bitwach pod Champion Hill i nad Big Black. Były wśród
nich brygady gen. Moore’a i gen. Heberta z dywizji
Forneya, pilnujące podejść do Vicksburga od południa
i północy. Brygada Moore’a przybyła z Warrenton jeszcze
tego samego dnia i natychmiast obsadziła okopy na połu­
dniowy wschód od miasta, po obu stronach drogi z Bald-
win’s Ferry. Gen. Hebert dostał rozkaz ewakuacji wzgórz
nad Yazoo (Chickasaw i Haines’s Bluffs) i powrotu do
Vicksburga ze wszystkimi zapasami i działami, które można
było przetransportować. Jego brygada dotarła do miasta
18 maja rano, przyprowadzając ze sobą, oprócz wszystkich
lżejszych dział, także dwa ciężkie działa 20-funtowe
(pozostałe ciężkie działa zostały zniszczone). Oddziały
Heberta znalazły się wkrótce w okopach po obu stronach
głównej drogi z Jackson. Odwołując obie brygady z po­
przednich pozycji, gen. Forney kazał im wydzielić grupy
aprowizacyjne oraz przypędzić wszystkie napotkane w oko­
licy bydło, świnie i owce, żeby powiększyć zapasy żywno­
ści, które musiały od tej pory wystarczyć nie tylko dla
wojska, ale także cywilnych mieszkańców miasta.
Gen. Stevenson przejął dowodzenie siłami konfederackimi,
wycofującymi się znad Big Black 17 maja około godziny
10.00. W pierwszym rzędzie wysłał do Vicksburga brygadę
Reynoldsa z taborem, przybyłą z Bridgeport, a potem
zorganizował odwrót pozostałych sił, osłaniając go brygadami
Baldwina i Lee. Odwrót konfederatów, którzy zdążyli nieco
ochłonąć po walce, odbywał się bez pośpiechu i w całkowi­
tym porządku. Około godziny 15.00 wojska dotarły do
zewnętrznej linii fortyfikacji, otaczających Vicksburg (pozo­
stawiony przez pomyłkę przy moście na Big Black 23. pułk
z Alabamy pod dowództwem płk. F. K. Becka z brygady Lee
bronił przeprawy przez cały dzień i wycofał się jako ostatni
o godzinie 23.00, dołączając do brygady późną nocą).
Teren wokół Vicksburga doskonale nadawał się do
obrony. Na północ od miasta rozciągały się wzgórza
Walnut Hills, wznoszące się miejscami na wysokość ponad
60 metrów ponad brzeg Missisipi. Ich zbocza poryte były
stromymi wąwozami, wypłukanymi w skałach przez spły­
wającą wodę deszczową, których boki porastał gęsty las,
a dno pokrywały trudne do przejścia krzaki i trzcina.
Bardziej na południe teren wyrównywał się. W niektórych
miejscach był pokryty łąkami i polami uprawnymi, należą­
cymi do okolicznych farmerów. I tu jednak nie brakowało
jarów oraz małych strumieni, przeszkadzających w swobod­
nym dostępie do miasta, położonego na wysokim brzegu
rzeki, za rzędami falujących wzgórz i pagórków osłaniają­
cych podejścia do niego od strony lądu.
Wykorzystując korzystne warunki terenowe, konfederaci
wybudowali dookoła Vicksburga mocną linię defensywną,
która składała się z dwóch pierścieni obrony. Umocnienia
wewnętrzne otaczały miasto na długości 4 mil (6,5 km)
i sięgały 2 mile w głąb lądu. Oprócz linii wewnętrznej,
konfederaci, pod kierunkiem naczelnego inżyniera armii
Pembertona — mjr. Samuela H. Locketta, przygotowali
zewnętrzną linię obrony, która ciągnęła się na długości ponad
7 mil (ok. 11,5 km). Składała się ona z systemu dzieł
fortyfikacyjnych (redanów, lunet i redut), obsadzonych
artylerią połową, umieszczonych w najważniejszych punktach
oraz na dominujących wzniesieniach, otaczających miasto od
wschodu, połączonych ze sobą w wielu miejscach liniami
okopów. Podczas przeciągania się oblężenia, fortyfikacje te
uzupełniono rowami łączącymi, tunelami oraz różnymi
przeszkodami, takimi jak: zasieki, palisady, wilcze doły
i rozciągnięte druty telegraficzne. Jeden z oficerów ze sztabu
gen. McPhersona tak opisał pozycje konfederatów:
„Stanowiła je długa linia wysokich, poszarpanych, nieregu­
larnych wzgórz, wystrzeliwujących prosto ku niebu, ukorono­
wanych działami, które groźnie spoglądały ze stanowisk
artyleryjskich rozrzuconych na lewo i na prawo tak daleko,
jak tylko można było sięgnąć wzrokiem. Wzdłuż pagórków
biegły linie ciężkich stanowisk strzeleckich wzmocnionych
drewnianymi kłodami, łączące poszczególne forty i obsadzo­
ne zaprawioną w bojach piechotą (...). Podejścia do tych
stanowisk mroziły krew w żyłach — wystarczająco, żeby
przestraszyć najdzielniejsze serca” 1.
Nawet Grant przyznał, że konfederacka linia obrony
wyglądała imponująco.

1 H a n k i n s o n , op . cit., s . 6 2 .
18 maja linia obrony Pembertona rano była gotowa na
przyjęcie wojsk Granta. Jej prawe skrzydło, na południe od
miasta do linii kolejowej z Jackson, zajmowała dywizja
Stevensona: brygada Bartona wzdłuż wysokiego brzegu
Missisipi, brygada Reynoldsa na lewo od drogi z Warrenton,
brygada Cumminga w środku, po obu stronach drogi do
Hall’s Ferry, a brygada Lee (wraz z podporządkowanym jej
tzw. legionem Waula z Teksasu — dowódca płk T. N.
Waul) z lewym skrzydłem, opartym na torach kolejowych.
Długość linii Stevensona wynosiła ponad 4 mile. Następne
2 mile na północ od torów kolejowych obsadzała dywizja
Forneya: brygada Moore’a na prawej, brygada Heberta na
lewej flance. Północną część linii o długości około 1 mili,
aż do brzegu rzeki na północ od miasta, trzymała dywizja
Smitha: brygada Shoupa na lewo od dywizji Forneya, dalej
brygada Baldwina, wzmocniona częścią 6. pułku z Missis­
sippi z brygady Tilghmana z dywizji Loringa (dowódca
mjr J. R. Stevens), oraz brygada Vaughna wsparta oddziałem
milicji stanu Mississippi (dowódca gen. bryg. John V.
Harris) przy brzegu rzeki. Komendę nad artylerią nadrzecz­
ną w mieście sprawował płk Edward Higgins: płk Andrew
Jackson dowodził północnymi bateriami (1. pułk ciężkiej
artylerii z Tennessee), mjr F. N. Ogden (batalion 8. pułku
ciężkiej artylerii z Luizjany) i kpt. S. C. Bains (bateria
lekkiej artylerii z Mississippi) środkowymi, a ppłk D.
Beltzhoover — południowymi (1. pułk artylerii z Luizjany).
Osłabiona dywizja Bowena (2400 ludzi) stanowiła odwód,
gotowy wesprzeć każdy zagrożony odcinek obrony. Łącznie
siły Pembertona, obsadzające zewnętrzną linię obrony
Vicksburga od strony lądu, nieznacznie przekraczały 16 000
oficerów i żołnierzy.
Po przybyciu dywizji Blaira z Milliken’s Bend armia
Granta została wzmocniona do 43 000 ludzi. Pierwszym
zadaniem Granta, po sforsowaniu Big Black, było założenie
nowej bazy zaopatrzeniowej powyżej Vicksburga, dlatego
wysłał korpus Shermana w celu zajęcia wzgórz nad Yazoo,
oddzielających go od floty Portera. Idący na jego czele
Blair, 17 maja wieczorem pokonał opór słabej placówki
konfederackiej na zachodnim brzegu Big Black w Brid-
geport, przerzucił most pontonowy i przeprawił swoją
dywizję na drugą stronę rzeki. Nazajutrz rano dywizja
Blaira, a za nią reszta korpusu Shermana, podjęła marsz
w kierunku Vicksburga, tocząc drobne potyczki z tylnymi
strażami konfederatów. Po południu 18 maja Blair jako
pierwszy dotarł do linii obronnych konfederatów na północ
od miasta. Maszerująca za nim dywizja Steele’a obeszła
jego prawą flankę i przed nocą wyszła nad brzeg Missisipi,
obejmując kontrolę nad drogą z Vicksburga do Haines’s
Bluff i Yazoo City. Podążająca w tyle korpusu Shermana
dywizja Tuttle’a stanęła w drugim rzucie, za Blairem.
W tym czasie wysłany przez Shermana w kierunku wzgórz
nad Yazoo 4. pułk kawalerii z Iowy pod dowództwem
ppłk. Simeona D. Swana zajął Haines’s Bluff, ewakuowany
przez brygadę Heberta. Swan szybko nawiązał kontakt
z flotą Portera na Yazoo i oddał pod kontrolę piechoty
morskiej częściowo zniszczone baterie konfederackie, po­
rzucone składy amunicji artyleryjskiej i lazaret, pełen
rannych i chorych żołnierzy konfederackich.
Mc Pherson, po przekroczeniu Big Black, ruszył do
Vicksburga główną drogą z Jackson. Jego oddziały przyby­
wały częściami przez cały wieczór i w nocy rozbiły obóz
w pobliżu linii nieprzyjaciela. Podążające równolegle z nimi
wzdłuż linii kolejowej dywizje McClernanda skręciły na
lewo i wyszły na drogę z Vicksburga do przeprawy
promowej Baldwin’s Ferry na rzece Big Black. Rano
19 maja Grant miał wszystkie trzy swoje korpusy (niepełne)
przed linią obrony nieprzyjaciela na trzech głównych
drogach prowadzących do Vicksburga: jeden na północy na
Drodze Cmentarnej (Graveyard Road), biegnącej obok
miejskiego cmentarza, drugi na północnym wschodzie na
głównej drodze z Jackson (Jackson Road), a trzeci na
południowy wschód od miasta, na drodze z Baldwin’s
Ferry (Baldwin’s Ferry Road).
Do rana 19 maja linia oblężenia została zamknięta na
długości około dwóch trzecich lądowych fortyfikacji Vick­
sburga. Na prawym skrzydle Unii Sherman (dywizje Steele’a
i Blaira) zajmował wyżynne tereny Walnut Hills, skąd mógł
obserwować miasto, brzeg Missisipi, a na północnym wscho­
dzie rzekę Yazoo. Na lewo od niego znajdował się korpus
McPhersona (dywizja Logana oraz brygada gen. Thomasa
Ransoma z dywizji Mc Arthura i brygada płk. Boomera
z dywizji Quinby’ego, który 17 maja ponownie objął
dowództwo po powrocie z urlopu zdrowotnego), rozłożony po
obu stronach głównej drogi z Jackson. McClernand (dywizja
A. J. Smitha i brygada płk. Daniela W. Lindseya z dywizji
Osterhausa) trzymał lewe skrzydło, nie dochodzące na razie
do brzegu Missisipi. Pozostałe siły McPhersona i McCleman-
da były wciąż w drodze do Vicksburga bądź pilnowały
mostów na Big Black do czasu przeprawienia się wszystkich
oddziałów tyłowych i dywizji Hoveya, nadciągającej dopiero
z Edward’s Station, po odpoczynku po bitwie pod Champion
Hill. Z drugiej strony miasta flota Portera kontrolowała
całkowicie Missisipi i Yazoo. Grant i jego żołnierze byli
pewni siebie. Po blisko trzech tygodniach ciężkich marszów,
najpierw w deszczu i błocie, a potem w palącym słońcu, mieli
znowu zabezpieczone linie komunikacyjne i przeciwnika
zamkniętego w pułapce.

PIERWSZY SZTURM GRANTA NA VICKSBURG — 19 MAJA 1863 R.

Grant był przekonany, że wojska Pembertona są załamane


ciągłym odwrotem i porażkami pod Champion Hill i nad
Big Black. Miał nadzieję, że zakończy kampanię zanim
gen. Johnston wejdzie do akcji na jego tyłach, dlatego
zarządził we wtorek 19 maja szturm, licząc na — jak sam
powiedział — „demoralizację wroga w konsekwencji
kolejnych klęsk na zewnątrz Vicksburga”.
Nawet jeśli konfederaci byli przygnębieni dotychczaso­
wymi porażkami, teraz znajdowali się w dobrze przygoto­
wanych okopach i mieli za sobą całą potęgę Vicksburga.
Chociaż jeszcze dwa dni wcześniej „uciekali jak owce”,
teraz czuli się „u siebie w domu”, a w ich szeregach nie
było śladów demoralizacji. Rozpoczęty o godzinie 14.00
atak unionistów, którego główny ciężar spadł na na lewe
skrzydło dywizji Forneya (brygadę Heberta) i prawe skrzyd­
ło dywizji Smitha (brygadę Shoupa), zastał konfederatów
przygotowanych do walki.
Na skrajnej, prawej flance korpusu Shermana dywizja
gen. Steele’a dokonała pomocniczego uderzenia na centrum
Smitha, obsadzone przez brygadę Baldwina. Dwa słabe
ataki federalne, wyprowadzone najpierw na lewe, a później
na prawe skrzydło Baldwina, zostały łatwo odparte przez
17. i 31. pułki z Luizjany. Wieczorem Steele dokonał
jeszcze zbrojnej demonstracji na odcinku zajmowanym
przez brygadę Vaughna, co zmusiło Smitha do wysłania
mu posiłków w postaci jednego pułku z Missouri z rezer­
wowej brygady Cockrella i batalionu mjr. Stevensa, przy­
dzielonego do brygady Baldwina. Ten ostatni nie wrócił
już pod rozkazy Baldwina i do końca oblężenia pozostał
przy brygadzie Vaughna.
Główne natarcie na odcinku Shermana przeprowadziła
dywizja Blaira (już z brygadą gen. Ewinga, która przebyła
85 mil z Grand Gulf w trzy dni i dołączyła do dywizji
o północy 18 maja), atakująca prawe skrzydło Smitha,
obsadzone przez brygadę Shoupa (26., 27. i 28. pułki
z Luizjany). Celem Blaira był środek pozycji Shoupa po
obu stronach Drogi Cmentarnej, do której dojścia bronił
Palisadowy Redan (Stockade Redan) usytuowany po jej
północnej stronie. Trudny, poszarpany teren i zwalone
pnie drzew blokujące drogę rozerwały atakujące kolumny,
a ponawiane raz po raz salwy pułków z Luizjany bez trudu
zatrzymały federalne natarcie. Tam, gdzie ukształtowanie
terenu na to pozwalało, żołnierze Unii dotarli do konfederac-
kich okopów. Dwa pułki z prawoskrzydłowej brygady
Ewinga: 4. z Wirginii Zachodniej i 47. z Ohio, zatknęły nawet
swoje sztandary na przedpiersiu konfederackiego okopu, lecz
po chwilowym triumfie musiały się cofnąć. Dwa pułki ze
środkowej brygady płk. Gilesa A. Smitha: 13. regularny i 116.
ochotniczy z Illinois, natarły na ostrokół otaczający Palisado­
wy Redan. Ich atak, wsparty przez 127. pułk z Illinois i 83.
pułk z Indiany z lewoskrzydłowej brygady płk. Kilby-Smitha,
załamał się w ogniu dobrze uplasowanej artylerii kpt. Josepha
T. Hatcha z Arkansas i piechoty broniącej bastionu. Po
przegrupowaniu oddziały Blaira jeszcze kilkakrotnie szturmo­
wały prawe skrzydło Shoupa (26. i 27. pułki z Luizjany),
wsparte przez 1. pułk z Missouri z odwodowej dywizji
Bowena. Ostatecznie unioniści wycofali się pod osłoną
własnej artylerii i strzelców wyborowych, zostawiając na polu
walki ciała zabitych i rannych oraz dwa sztandary pułkowe.
Niektóre oddziały utrzymały stanowiska do wieczora i dopie­
ro wtedy cofnęły się na pozycje wyjściowe. Korpus Shermana
poniósł znaczne straty (713 ludzi), z których większość
przypadła na 13. pułk regularny. Zginął też jego dowódca
— kpt. Edward C. Washington, prowadzący żołnierzy do
ataku na Palisadowy Redan.
Na odcinku brygady Heberta, przy drodze z Jackson,
atakujące kolumny z dywizji Logana z korpusu McPhersona
zostały zmieszane ogniem dwóch dział por. Datesa z baterii
Appeala (jednym z nich był 20-funtowy Parrott ewakuowany
z Chickasaw Bluff). Mimo to oddziały federalne kilkakrotnie
atakowały i tyle samo razy odstępowały rażone ogniem dział
i konfederackich muszkietów. W końcu i one wycofały się,
zostawiając przed liniami konfederatów wiele ofiar.
Atak przeprowadzony 19 maja zakończył się niepowo­
dzeniem. Grant zyskał kosztem 942 ludzi (157 zabitych,
777 rannych i 8 zaginionych) nieco terenu przed frontem
McPhersona i McClernanda, ale nigdzie nie udało mu się
przełamać linii przeciwnika. Przez dwa następne dni pod
Vicksburg docierały kolejne oddziały federalne, umacniając
linię oblężenia, która rozciągnęła się na długość 15 mil, od
wzgórz nad Yazoo na północy do Warrenton na południu.
Pod osłoną ognia artylerii i strzelców wyborowych żołnierze
Granta przygotowywali się do lepiej zorganizowanego
i silniejszego ataku. W tym czasie na tyłach armii ob­
legającej Vicksburg trwały wytężone prace przy budowie
dróg znad Yazoo River i Chickasaw Bayou. Już 21 maja
w nocy drogami tymi do obozów federalnych zaczęły
docierać wznowione dostawy zaopatrzenia z oddalonej
o 12 mil bazy nad Yazoo. Dzień wcześniej do akcji weszły
wielkie moździerze Portera, zasypując Vicksburg gradem
pocisków, na które konfederaci, oszczędzając amunicję,
mogli odpowiedzieć tylko nielicznymi wystrzałami.

DRUGI SZTURM GRANTA NA VICKSBURG — 22 MAJA 1863 R.

22 maja rano cała federalna artyleria połowa (około 180


dział) i okrętowa otworzyła ogień na pozycje obronne
konfederatów. „Zgodnie z rozkazem atak miał się rozpocząć
na każdym odcinku naszej linii o godzinie 10 rano 22 maja
nawałą ogniową dział ze wszystkich baterii na pozycjach
— wspominał Grant. — Wszyscy dowódcy korpusów mieli
czas ustawiony przeze mnie tak, aby mogli rozpocząć
walkę w tej samej minucie” 2.
Po przygotowaniu artyleryjskim piechota federalna ru­
szyła do ataku przez otwarty teren poniżej linii wzniesień,
oddzielający pozycje oblegających i oblężonych. McCler-
nand atakował stanowiska dywizji Stevensona, McPherson
dywizji Forneya, a Sherman dywizji Smitha. Okręty Portera

2 Grant Personal Memoirs, op. cit., rozdz. 36.


popłynęły w górę rzeki i włączyły się do bombardowania
miasta od południa.
Na lewym skrzydle McClemanda nacierała dywizja Oster-
hausa, wzmocniona brygadą McGinnisa (w jego zastępstwie
dowodził płk William T. Spicely) z dywizji Hoveya, która
przybyła pod Vicksburg znad Big Black dopiero 20 maja
(druga brygada Hoveya, którą dowodził płk Slack, pozostała
jako straż tylna przy moście na Big Black). Silnie rozbudowa­
ne pozycje obronne brygady Reynoldsa, wzmocnione zasieka­
mi blokującymi podejścia do stanowisk konfederatów, unie­
możliwiły Osterhausowi rozwinięcie natarcia. Na tym odcin­
ku oddziały Unii z konieczności nie zaangażowały się
poważnie w walkę, ograniczając swoją aktywność głównie do
ostrzału artyleryjskiego pozycji wroga, którym kierował gen.
Hovey. Lepiej wyglądała sytuacja w środkowym pasie
natarcia korpusu McClernanda, gdzie broniła się brygada
Cumminga, ale i tam oddziały federalne nie osiągnęły
spodziewanego sukcesu. W tych warunkach główny wysiłek
McClernanda skupił się na odcinku bronionym przez gen.
Lee, gdzie głównym punktem oporu konfederatów była
Reduta Kolejowa (Railroad Redoubt) przy linii kolejowej
z Jackson. Atak federalny na pozycje Lee poprzedził ponad-
dwugodzinny ostrzał artyleryjski i zmasowany ogień
strzelców wyborowych w całym pasie natarcia McCler­
nanda, po którym około godziny 13.00 ruszyły do ataku
dywizje A. J. Smitha i Carra. Gen. Lee opisał to natarcie
w następujący sposób:
„Nagle (...) jakby zaczarowane, wszystkie działa i kara­
biny wstrzymały ogień (...). Nagłe przerwanie kanonady
tak wielu dział polowych i grzechotu tylu tysięcy karabinów
strzelców wyborowych oszołomiło swoją ciszą. Ale ta
cisza trwała tylko krótką chwilę. Niespodziewanie, jakby
prosto z wnętrza ziemi, wyłoniły się gęste masy federalnej
piechoty uszykowanej w liczne atakujące kolumny i głośno
krzycząc ruszyły biegiem przed siebie z zatkniętymi bag­
netami, bez jednego wystrzału, kierując się na wszystkie
wysunięte, milczące pozycje wzdłuż konfederackich linii
(...). Kiedy znalazły się w zasięgu [strzału] (prawie
zaraz po rozpoczęciu ataku), wojska konfederackie, które
nie przekraczały 9938 ludzi na 3,5-milowym odcinku
natarcia, specjalnie się podniosły i stojąc wyprostowane
w okopach posyłały jedną salwę za drugą w nacierającego
wroga. W tym samym czasie oddziały rezerwowe podeszły
na tyły pierwszej linii i otworzyły ogień ponad głowami
tych, którzy znajdowali się w okopach. Wszystkie działa
i haubice grzmiały nieustannie wyrzucając z siebie po­
dwójne ładunki winogron [odmiana kartacza — przyp.
J.W.] i kartaczy (...)” 3.
Tak jak to opisał gen. Lee, konfederaci pozwolili zbliżyć
się kolumnom federalnym na odległość strzału, po czym
zasypali je gradem kul muszkietowych i pociskami z dział.
Nie mogąc przebyć zapory ognia oddziały McClernanda
zaczęły ustępować, zostawiając za sobą pole pokryte ciałami
zabitych i rannych. W trakcie odwrotu spod Reduty
Kolejowej grupa około 60 żołnierzy federalnych pod
dowództwem podpułkownika przedarła się w pobliże kon-
federackiej lunety po północnej stronie torów, bronionej
przez 2. pułk z Teksasu (Second Texas Lunette). Napastnicy
przeszli przez wyłom wybity w palisadzie przez kule
armatnie i skryli się w wykopie u stóp bastionu. Będąc
w martwym polu zatknęli na parapecie dwa sztandary
i pozostali w ukryciu przez kilka następnych godzin. Po
pewnym czasie, kiedy obie strony miały już dość wzajem­
nego ostrzału i obrzucania się granatami ręcznymi, grupa
40 ochotników z teksaskiego Legionu Waula, prowadzona
przez ppłk. Edmunda W. Pettusa z 20. pułku z Alabamy
i oficerów Legionu (mjr. O. Steele’a i kpt. L. D. Bradleya)
ruszyła do wściekłego ataku. Konfederaci zdobyli obydwa

3 F u l l e r , op. cit., s . 6 6 .
federalne sztandary i wzięli do niewoli 50 pozostałych przy
życiu wrogów wraz z ich odważnym dowódcą.
W centrum ugrupowania Granta korpus McPhersona
wielokrotnie ponawiał ataki na pozycje dywizji Forneya
w trzech miejscach pomiędzy Drogą Cmentarną i drogą
z Baldwin’s Ferry. Rano i po południu dywizje McPhersona
nacierały trzy razy na lewą flankę Heberta, na styku
z dywizją Smitha, dwa razy wzdłuż drogi z Jackson (Logan
i McArthur) i dwa razy na prawą flankę Moore’a wzdłuż
drogi z Baldwin’s Ferry (Quinby). Wszystkie te ataki
zostały odparte z dużymi stratami wśród oddziałów federal­
nych. Tylko mała grupa żołnierzy z dywizji McArthura
dotarła do zewnętrznych okopów konfederatów i za pomocą
drabin oblężniczych próbowała sforsować ściany redanu
obsadzonego przez 3. pułk z Luizjany (Third Louisiana
Redan) przy drodze z Jackson, na odcinku bronionym
przez 3. i 21. pułki z Luizjany z brygady Heberta.
Po południu główny wysiłek McPhersona został skiero­
wany na linię obrony 2. pułku z Teksasu i jego sąsiadów,
37. i 42. pułków z Alabamy z brygady Moore’a. W godzi­
nach popołudniowych kilka pułków Quinby’ego z Iowy,
Illinois i Wisconsin wspięło się na ściany Reduty Kolejowej,
zdobyło ją i pomimo kontrataków konfederatów, utrzymało
zdobyty teren przez ponad dwie godziny. Dopiero wściekły
kontratak na bagnety 2. pułku z Teksasu wyrzucił stamtąd
żołnierzy federalnych, kończąc bój na tym odcinku. W ręce
Teksańczyków dostał się chorąży jednego z pułków federal­
nych i dwa sztandary bojowe.
Poranne ataki konfederaci odparli dosyć łatwo, ale po
południu nacisk oddziałów federalnych był tak silny, że na
pomoc brygadzie Moore’a przybyła rezerwowa brygada
Greena z dywizji Bowena, a brygadę Heberta wsparły dwa
odwodowe pułki (17. i 28. z Luizjany) z dywizji Smitha.
Przed zmrokiem ostatnie grupy atakujących zostały wyparte
i cofnęły się na pozycje wyjściowe.
Na odcinku Shermana główny ciężar natarcia spadł
znowu na dywizję Blaira, której pozycje wyjściowe znaj­
dowały się w ukrytym przed wzrokiem konfederatów
wąwozie na lewo od Drogi Cmentarnej, na styku z korpusem
McPhersona. Zaraz po rozpoczęciu przygotowania artyleryj­
skiego, o godzinie 10.04, ruszyła do ataku grupa szturmowa
złożona z 2 oficerów i 50 ochotników z każdej brygady
dywizji Blaira (dowódca kpt. John H. Groce, zastępca por.
George E. O’Neal). Jej celem był Palisadowy Redan, na
styku dywizji Smitha i Forneya. Nagłym atakiem grupa
szturmowa Groce’a dopadła do bastionu i wspiąwszy się po
jego zewnętrznej ścianie, zatknęła na nim swój sztandar
niesiony przez szer. Howella G. Trogdena z 8. pułku
z Missouri. Nacierający tuż za grupą szturmową 30. pułk
z Ohio z brygady Ewinga uderzył z równym impetem, lecz
wkrótce zatrzymała go linia nieprzyjacielskich okopów
i boczny ogień konfederatów. Atakujący w następnej
kolejności 37. pułk z Ohio od razu wpadł pod gęsty ogień
prawoskrzydłowego 26. pułku z Luizjany z brygady Shoupa
i lewoskrzydłowych oddziałów Heberta (36. i 37. pułki
z Mississippi oraz 7. batalion z Mississippi) i zmieszany
zaległ na drodze. Gen. Ewing, dowódca pułku ppłk Louis
von Blessingh i inni oficerowie na próżno próbowali go
podnieść i poprowadzić do ataku. Przerażeni żołnierze nie
ruszyli ani o krok i pozostali na przedpolu, blokując drogę
pozostałym pułkom mającym nacierać za nimi. Nie chcąc
zatrzymywać natarcia, gen. Blair zmuszony był skierować
ostatnie dwa pułki Ewinga, 47. z Ohio i 4. z Wirginii
Zachodniej, oraz brygady G. A. Smitha i Kilby-Smitha inną
drogą, na lewo od Drogi Cmentarnej. Tymczasem osamotnio­
na grupa szturmowa, której obydwaj dowódcy, Groce
i O’Neil, zostali ranni na parapecie bastionu, oraz 30. pułk
z Ohio, musiały się cofnąć, znajdując schronienie w zagłębie­
niu 150 kroków od pozycji konfederatów. Spieszące im na
pomoc oddziały wpadły w plątaninę jarów zatarasowanych
zwalonymi pniami drzew, które praktycznie zatrzymały
natarcie dywizji Blaira. Szukając wygodniejszej drogi do
ataku brygady G. A. Smitha i Kilby-Smitha skręciły na lewo,
gdzie natknęły się na prawoskrzydłową brygadę gen. Thoma­
sa E. G. Ransoma z dywizji McArthura z korpusu McPherso­
na. Obaj dowódcy, Ransom i G. A. Smith, od razu porozu­
mieli się w sprawie wspólnego ataku. Późnym popołudniem
obie brygady zajęły pozycje do natarcia i raźnie poszły do
przodu wspierane ogniem strzelców wyborowych z brygady
Ewinga i całej artylerii Blaira. Ich atak załamał się wkrótce na
linii konfederackich okopów i w ogniu dział strzelających
ogniem bocznym z wysuniętych stanowisk artyleryjskich po
lewej stronie. Obie brygady zaległy i choć nie posunęły się
już ani o krok do przodu, utrzymały zdobyty teren, przesuwa­
jąc linię oblężenia bliżej pozycji przeciwnika.
Podobnie jak 19 maja, dywizja Steele’a na prawym
skrzydle Shermana wykonała pomocniczy atak na pozycje
brygady Baldwina, w centrum ugrupowania Smitha. Chociaż
natarcie federalne na tym odcinku było tylko zbrojną
demonstracją, mającą ułatwić atak dywizji Blaira, poważną
ranę w walce odniósł gen. Baldwin (wrócił do służby
dopiero 13 czerwca). Pozostałe fragmenty linii obronnej
konfederatów na północy — jak meldował Pembertonowi
następnego dnia po szturmie Vicksburga gen. Smith — „by­
ły wolne od ataku, ale pozostawały przez cały czas pod
ogniem strzelców wyborowych i lekkiej artylerii”.
Ostatnią akcję dnia przeprowadziła w późnych godzinach
popołudniowych brygada gen. Mowera z dywizji Tuttle’a
z korpusu Shermana, wprowadzona z zaplecza na odcinek
zajmowany poprzednio przez brygadę Ewinga. Jej nieudany
atak, chociaż mocno wsparty ogniem artylerii oraz strzelców
wyborowych z brygad Ewinga i G. A. Smitha, potwierdził
tylko siłę konfederackiej obrony na tym odcinku i dowiódł,
że zdobycie pozycji obronnych wroga szturmem jest
niemożliwe. Po fiasku ataku Mowera gen. Ewing uformował
swoje pułki na wierzchołku wzgórza leżącego na lewo od
Drogi Cmentarnej, w odległości około 60 metrów od
nieprzyjacielskich okopów, i pod ich osłoną wycofał
wysuniętą grupę szturmową i poważnie przetrzebiony 30.
pułk z Ohio. W nocy ranni i zabici, których udało się
wydostać z pola walki, zostali ewakuowani, a brygada
Ewinga cofnęła się o kilkadziesiąt metrów, budując nowe
stanowiska w pierścieniu okrążenia.
Wszystkie ataki oddziałów federalnych zostały odparte,
chociaż w każdym z zaatakowanych punktów niewielkim
grupom żołnierzy udało się wedrzeć do zewnętrznych
okopów wroga. Heroiczny wyczyn grupki żołnierzy pod
Lunetą 2. pułku z Teksasu skłonił gen. McClemanda do
wysłania pełnego optymizmu meldunku do Granta. McCler-
nand donosił, że „jego oddziały zajęły nieprzyjacielskie
stanowiska przed jego frontem” i że „flaga Unii powiewa
nad umocnieniami Vicksburga”. Podniecony prosił o przy­
słanie posiłków i wydanie rozkazu Shermanowi i McPher-
sonowi, aby wznowili nacisk na wroga na swoich odcinkach.
Grant, który znajdował się wówczas przy korpusie Sher-
mana, wątpił w doniesienia o sukcesie McClemanda, ale
wysłał mu na pomoc dywizję Quinby’ego z XVII Korpusu.
Sherman i McPherson dostali rozkaz wznowienia od­
ciążających ataków na korzyść McClemanda (częścią tej
akcji było także natarcie brygady gen. Mowera). W rezul­
tacie tego ostatniego ataku, który rozpoczął się równocześ­
nie na wszystkich odcinkach o godzinie 15.00, oddziały
Unii nie osiągnęły żadnych korzyści, a jedynie powiększyły
dotychczasowe straty (szczególnie dotkliwe były w kor­
pusie McPhersona). McClernand zrzucił później odpowie­
dzialność za swoje niepowodzenie na McPhersona i Sher-
mana, którzy — jego zdaniem — „nie wykonali swojej
części zadań przewidzianych generalnym planem ataku”.
Dwa dni później Grant wyraził swoją złość na niego
mówiąc: „Meldunki generała McClemanda wprowadziły
mnie w błąd, co do rzeczywistego stanu rzeczy i spowodo­
wały wiele strat. Nie nadaje się on na dowódcę korpusu,
zarówno w marszu, jak i na polu bitwy. Pilnowanie jego
korpusu kosztuje mnie więcej pracy i przynosi mi więcej
troski, niż całej reszty mojego departamentu” 4.
Wieczorem wszystkie oddziały federalne, które wdarły
się w ugrupowanie wroga i ze względów bezpieczeństwa
pozostały tam przez cały dzień, zostały wycofane. Tak
skończył się ostatni szturm Granta na Vicksburg. Wojska
Unii straciły w nim 502 zabitych, 2550 rannych i 147
zaginionych, łącznie 3199 ludzi ( w tym XIII Korpus
- 1275, XV Korpus — 858 i XVII Korpus — 1066).
Straty konfederatów nie przekroczyły 500 ludzi.
Oceniając szturm z 22 maja Grant napisał później: „Atak
był wspaniały, a elementom każdego z trzech korpusów udało
się wdrapać na parapety wroga i zatknąć tam swoje bitewne
sztandary. Nie byliśmy jednak w stanie wedrzeć się do środka
w żadnym miejscu”5. Nie zmienia to faktu, że chociaż atak
był dobrze przygotowany, a oddziały federalne nacierały
z większą determinacją niż 19 maja, Grant prawdopodobnie
popełnił błąd, rzucając swoje wojska do szturmu na zbyt
szerokim froncie. Wiele wskazuje na to, że gdyby skoncentro­
wał siły na wybranym odcinku i wsparł natarcie zmasowanym
ogniem artylerii, mogło się ono zakończyć powodzeniem
i skrócić oblężenie Vicksburga o półtora miesiąca.
W miarę przeciągania się oblężenia obserwatorzy w Wa­
szyngtonie byli przekonani, że pozbawiony pomocy i wygło­
dzony Vicksburg musi wkrótce paść, ale Lincoln nie był
wcale pewny ostatecznego sukcesu. Niepowodzenie obu
ataków Granta dowiodło, że Vicksburg nie może być zdobyty
łatwo i tanim kosztem. Armię Granta czekały znowu ciężkie
prace inżynieryjne i długie, powolne oblężenie w gorącym,
południowym słońcu, do którego pochodzący z północy
4 Grant Personal Memoirs, op. cit., rozdz. 36.
5 H a n k i n s o n. op. cit., s. 64.
żołnierze byli zupełnie nieprzyzwyczajeni. Wielu miesz­
kańców Konfederacji śledzących zmagania pod Vicksburgiem
właśnie w gorącym lecie upatrywało szansy na zwycięstwo.
Grant i jego ludzie mieli dowieść, że są gotowi znieść
wszystkie warunki, a oczekiwania konfederatów są tylko
„pobożnymi życzeniami” i wyrazem bezsilności nieprzyjaciół
wobec potężnej machiny wojennej Unii na Zachodzie.

DZIAŁANIA OBLĘŻNICZE WOKÓŁ VICKSBURGA

Kiedy Grantowi nie udało się przełamać linii obronnych


konfederatów dwoma frontalnymi szturmami, zaprzestał
dalszych ataków i rozpoczął regularne oblężenie Vicksbur­
ga, nakazując swej artylerii ostrzeliwać miasto dniem i nocą.
Pierwszą troską Granta po rozpoczęciu prac oblężniczych
było właściwe rozmieszczenie artylerii, budowa solidnych
stanowisk dla dział i piechoty oraz wygodnych obozów dla
wojska. Ponieważ oddziały Granta dysponowały tylko
sześcioma 32-funtowymi działami oblężniczymi, generał
zwrócił się w tej sprawie o pomoc do adm. Portera. Porter
bez wahania przysłał mu baterię ciężkich dział okrętowych
wraz z ich obsługami i tak wzmocniony Grant rozpoczął
metodyczne oblężenie Vicksburga.
Nie mniejszy problem niż niedostatek dział oblężniczych
stanowił całkowity brak moździerzy (z wyjątkiem tych,
które miała flota operująca naprzeciwko miasta). Pomysłowi
jankesi wybrnęli z kłopotu budując je z uciętych pni
najtwardszych drzew, wzmocnionych żelaznymi okuciami.
Tak skonstruowane moździerze mogły bez przeszkód wyrzu­
cać 6- lub 12-funtowe pociski na niezbyt odległe okopy
konfederatów. Do końca czerwca Grant miał na stanowiskach
wokół Vicksburga 220 różnych dział, które dzięki dostatkowi
amunicji mogły ostrzeliwać wroga niemal bez przerwy. Jeden
z żołnierzy konfederackich napisał w pamiętniku: ,,Walka
prowadzona jest dosyć systematycznie (...) rano, jak
się wydaje, pozwala nam się zjeść śniadanie, po czym od
razu wznawiane jest dzieło zniszczenia. Jest jeszcze
godzinka w południe i tyle samo czasu o zachodzie słońca.
Wyłączając te trzy przerwy, praca idzie tak regularnie, jak
na dobrze zorganizowanej farmie, a hałas jest taki, jak
podczas rąbania wielkich drzew przy oczyszczaniu nowej
polany w lesie” 6.
Wszystkie działa oblężnicze i baterie polo we umiesz­
czono na wzniesieniach, skąd mogły skutecznie ostrzeliwać
nieprzyjacielskie cele. Od 23 maja rozpoczęto także budowę
regularnej sieci okopów, aproszy i schronów dla żołnierzy.
Stanowiska piechoty umocniono rzędami worków z pias­
kiem, w których pozostawiono tylko otwory strzeleckie.
Okopy i rowy łączące pokryto drewnianymi balami, dzięki
czemu żołnierze w linii mogli chodzić wyprostowani bez
narażania się na ogień snajperów. Do prac fortyfikacyjnych
skierowano głównie saperów i murzyńskich robotników,
którzy otrzymywali za to wynagrodzenie. Ponieważ jednak
brakowało wykwalifikowanych oficerów znających się na
inżynierii wojskowej (w całej armii Granta było tylko
4 zawodowych saperów), z konieczności pomagali w nich
wszyscy absolwenci West Point, dla których inżynieria
wojskowa stanowiła przedmiot nauki w szkole.
Konfederaci zbytnio nie przeszkadzali w tych pracach,
mając wyraźny rozkaz oszczędzania amunicji artyleryjskiej,
a aktywność ich piechoty skutecznie ograniczali strzelcy
wyborowi Unii. W krótkim czasie oddziały federalne
umocniły całą linię wzgórz ciągnących się równolegle do
pozycji konfederatów w odległości nie przekraczającej 550
metrów od wysuniętych stanowisk nieprzyjaciela. 25 maja
na krótko ogłoszono zawieszenie broni, aby unioniści
mogli zebrać i pochować swoich poległych, którzy od kilku
dni leżeli pomiędzy wrogimi liniami.

6 Ibidem, s . 7 2 .
Przystępując do regularnego oblężenia Vicksburga Grant
zreorganizował siły oblegające miasto i zaczął ściągać
z Memphis dodatkowe wojska, przy pomocy których chciał
przesunąć linię oblężenia w lewo, aby całkowicie zamknąć
pierścień wokół Vicksburga. Hurlbut słał transport za
transportem, przysyłając pod Vicksburg coraz to nowe
oddziały. 22 maja do nowej przystani koło Haines’s Bluff
nad Yazoo zaczęły przybywać pierwsze pułki gen. Laumana
z XVI Korpusu, którymi Grant wzmocnił odcinek McCler-
nanda nad brzegiem Missisipi w rejonie Warrenton (sama
miejscowość została obsadzona przez garnizon pod dowódz­
twem płk. Johna Logana z dywizji Laumana). 25 maja
wycofał znad Big Black brygadę Slacka z dywizji Hoveya,
którą zluzowała część dywizji Osterhausa (bez brygady
Lindseya, która została czasowo przydzielona do dywizji
Hoveya i wraz z nią nadal trzymała lewą flankę linii
oblężenia w sąsiedztwie Laumana). Dla pewności przerzucił
też brygadę gen. Mowera z dywizji Tuttle’a na luizjański
brzeg Missisipi i odciął dostęp do Vicksburga od strony
cypla De Soto. 31 maja pierścień oblężenia wokół Vicks­
burga został ostatecznie zamknięty. 15 czerwca lewą flankę
Granta wzmocniła jeszcze dywizja gen. Francisa Herrona
z Missouri. Jej przybycie pozwoliło przesunąć dywizję
Laumana bliżej pozycji McClemanda i praktycznie zamk­
nęło ostatnią drogę komunikacji Pembertona z Johnstonem,
z której korzystali przenikający przez linie federalne
konfederaccy kurierzy 7.
29 maja Grant po raz pierwszy poprosił Hallecka
o posiłki. Trzy dni wcześniej otrzymał wiadomość od
Banksa, że jego XIX Korpus 21 maja rozpoczął oblężenie

7 W nocy z 28 na 29 maja do Vicksburga dotarł kpt. Lamar Fontaine


z pomocnikiem, przynosząc listy od Johnstona i 40 000 kapiszonów do
karabinów. Kapiszony docierały tą drogą do oblężonych także w okresie
późniejszym, a specjalni kurierzy przenosili nią dość częstą korespondencję
pomiędzy Pembertonem i Johnstonem.
Port Hudson. Banks, który zgodnie z pierwotnym planem
miał pomóc Grantowi w oblężeniu Vicksburga, sam prosił
Granta o przysłanie mu 10 000 ludzi, chociaż miał do
dyspozycji prawie 40 000 żołnierzy i nie groził mu żaden
atak od tyłu. Halleck, wiedząc, że Grant nie może liczyć
na pomoc Banksa, szybko zareagował na jego prośbę
i wkrótce do obozów wojsk federalnych pod Vicksburgiem
zaczęły płynąć szerokim strumieniem posiłki z innych
departamentów (w połowie czerwca przybyła kombinowana
dywizja gen. Herrona z Armii Pogranicza gen. Schofielda
oraz IX Korpus gen. Johna G. Parke’a z armii Burnside’a
okupującej Kentucky). Miesiąc później liczebność od­
działów Granta pod Vicksburgiem wzrosła do 71 141 ludzi
(przy końcu kampanii osiągnęła liczbę 75 000) i 248 dział.
Grant obliczał siły Pembertona zamknięte w Vicksburgu
na 30 000 ludzi. Dodatkowo musiał się liczyć ze stale
rosnącą w siłę armią gen. Johnstona, która w każdej chwili
mogła uderzyć na tyły wojsk federalnych nad Big Black,
aby dać Pembertonowi szanse wyrwania się z okrążenia.
Zauważona obecność silnych patroli konfederackich na
swoich tyłach skłoniła Granta do wysłania 26 maja w kie­
runku Yazoo City dywizji Blaira, z zadaniem zniszczenia
wszystkich zapasów, które mogły wpaść w ręce oddziałów
Johnstona znajdujących się pomiędzy Big Black i Yazoo.
Blair pomaszerował 45 mil wzdłuż Yazoo i nie było go
przez ponad tydzień. Kiedy w końcu wrócił (4 czerwca),
przywiózł ze sobą zebrane po drodze zapasy żywności
i wiadomość o całkowitym spustoszeniu terenów, które
były obiektem jego działania. „Zebrałem wszystko, co
mogłem — meldował po powrocie — a resztę zniszczyłem.
Musieliśmy spalić 500 000 buszli kukurydzy i ogromne
ilości bekonu. Zniszczyłem wszystkie młyny w dolinie
[Yazoo] i spędziłem około 1000 sztuk bydła. Przyprowa­
dziłem ze sobą armię Murzynów równą liczebnie moim
żołnierzom oraz 200 lub 300 mułów i koni. Przywiozłem
też 30 do 40 bel bawełny, a całą resztę, jaką znalazłem,
spaliłem”. Płk Wirt Adams i gen. John Adams z armii
Johnstona, którzy obserwowali działania kolumny Blaira
i w końcu zmusili ją do odwrotu, meldowali o znacznie
większych zniszczeniach niż te, do których przyznawał
się Blair.
Do osłony swoich tyłów przed atakiem Johnstona,
który wciąż koncentrował wojska w pobliżu Canton (na
początku czerwca miał do dyspozycji 24 000 ludzi), każdy
korpus Granta wydzielił silne ubezpieczenia, jednak
w miarę nasilania się pogłosek o ataku Johnstona, Grant
postanowił podjąć bardziej zdecydowane środki bezpie­
czeństwa (prywatnie przyznał się Shermanowi, że Jo
Johnston jest jedynym generałem Konfederacji, którego
się obawia). Do końca czerwca wybudował podwójny
pas fortyfikacji, którego zewnętrzna linia ciągnęła się
od wzgórz nad Yazoo do Big Black i dalej wzdłuż
jej zachodniego brzegu. Żeby ją należycie obsadzić, Grant
poprosił adm. Portera o wzmocnienie, do czasu nadejścia
posiłków, obrony Haines’s Bluff brygadą piechoty mo­
rskiej. Potem osłonił zaplecze armii na odcinku od Yazoo
do Big Black przybyłą 3 czerwca od Hurlbuta z Memphis
dywizją gen. Nathana Kimballa, a po powrocie Blaira
z wyprawy w górę Yazoo, kazał mu wydzielić jedną
brygadę do osłony brodów w górze Big Black i skierował
tam 1200 kawalerii w celu zniszczenia wszystkich dróg
prowadzących od przepraw na rzece. Takie samo zadanie
na środkowym odcinku rzeki dostała dywizja Osterhausa
i wspierający ją 6. pułk kawalerii z Missouri płk. Clarka
Wrighta. Kiedy 8 czerwca pod Vicksburgiem wylądowały
kolejne oddziały XVI Korpusu (dywizja gen. W. Sooya
Smitha), Grant natychmiast skierował je do Haines’s
Bluff, oddając ogólne dowództwo w tej strefie przybyłemu
wraz z nimi gen. Cadwalladerowi Washburnowi. Gdy
14 czerwca do Vicksburga dotarły dwie dywizje IX
Korpusu gen. Parke’a, Grant konsekwentnie wzmocnił
nimi Haines’s Bluff, upatrując właśnie na tym odcinku
największe zagrożenie dla swoich tyłów. Potem wydzielił
jeszcze z każdego swojego korpusu oblegającego Vicks­
burg po jednej dywizji i od 20 czerwca powierzył dowódz­
two nad całą linią obrony Shermanowi, każąc mu obser­
wować ruchy Johnstona i przeciwdziałać wszelkim akcjom
konfederatów zmierzającym do odblokowania Vicksburga.
Do końca czerwca ponad połowa armii Granta obo­
zowała na wschód od Vicksburga w oczekiwaniu na
nadejście Johnstona. W tym czasie linia obrony dowodzona
przez Shermana przedstawiała się następująco: na północy
dwie dywizje z korpusu Parke’a obsadzały Haines’s
Bluff, dalej stała dywizja Tuttle’a z korpusu Shermana
(bez brygady Mowera) z prawym skrzydłem opartym
na Big Black, potem dywizja McArthura z korpusu
McPhersona i dywizja Osterhausa z korpusu McClernanda,
pilnująca przepraw przez rzekę na południe od silnie
umocnionej pozycji obronnej przy moście kolejowym.
Ponadto wydzielone oddziały Osterhausa kontrolowały
rzekę do Bald win’s Ferry i dalej. Grant i Sherman
nie zaniedbali niczego. Brody na Big Black obsadzono
kawalerią, a przy wszystkich ośmiu drogach prowadzących
do Vicksburga usypano szańce i stanowiska artylerii.
Sherman uważał, że nawet jeśli Johnstonowi uda się
sforsować Big Black, sprzyjające warunki terenowe po­
zwolą zatrzymać jego pochód do czasu skoncentrowania
sił zdolnych do odparcia jego armii. W rzeczywistości
Johnston nigdy nie spróbował przekroczyć rzeki, z wy­
jątkiem jednego wypadu jazdy płk. Wirta Adamsa na
północ od Bridgeport (22 czerwca), który skończył się
zwycięską potyczką z czterema kompaniami 4. pułku
kawalerii z Iowy i odwrotem konfederatów za Big Black.
W połowie czerwca działania pod Vicksburgiem na
krótko zdominowało wydarzenie, które ostatecznie do­
prowadziło do usunięcia gen. McClemanda ze stanowiska
dowódcy XIII Korpusu. W dniach 17 i 18 czerwca Sherman
i McPherson zwrócili uwagę Grantowi na nie znany
im do tej pory rozkaz McClemanda nawiązujący do
szturmu z 22 maja. Gratulując swoim żołnierzom odwagi
wykazanej podczas ataku na umocnienia Vicksburga,
McClernand pośrednio skrytykował w nim działania po­
zostałych korpusów, obciążając je de facto odpowiedzial­
nością za fiasko natarcia. Treść rozkazu McClemanda,
przedrukowana, prawdopodobne ze względów politycznych,
w niektórych gazetach w St. Louis (McClernand chciał
sobie zapewnić w ten sposób popularność na Północy),
stała się powszechnie znana dopiero w trzy tygodnie
później, po nadejściu Północnej prasy. Od razu też wzbu­
rzyła żołnierzy XV i XVII Korpusów, którzy poczuli
się urażeni oceną ich udziału w drugim szturmie na
Vicksburg. Grant natychmiast zażądał od McClemanda
wyjaśnień w tej sprawie, a gdy ten podtrzymał swoje
stanowisko zawarte w kontrowersyjnym rozkazie, 19 czer­
wca zwolnił go ze stanowiska i odesłał do Illinois.
Na jego miejsce awansował gen. Edwarda Orda, który
dopiero niedawno przybył pod Vicksburg po wyleczeniu
ran odniesionych w październiku 1862 r. nad rzeką Hatchie.
W tym czasie odżyły znowu stare pogłoski na temat
pijaństwa Granta. Z tego powodu Lincoln musiał często
wysłuchiwać skarg na swego generała i żądań usunięcia go
ze stanowiska. Znany jest przypadek, jak to pewnego razu
odwiedził go wpływowy doktor teologii z Nowego Jorku,
który domagał się pozbawienia Granta dowództwa nad
armią, ponieważ zbyt dużo pije. W odpowiedzi Lincoln
zapytał uczonego teologa, czy wie, skąd Grant bierze
alkohol. Gdy zdziwiony pytaniem stróż moralności odparł,
że nie ma o tym pojęcia, Lincoln powiedział: „Jaka szkoda,
bo gdyby pan mógł mi to powiedzieć, natychmiast kazałbym
głównemu kwatermistrzowi zrobić pokaźny zapas tego
napitku i posłać go niektórym moim generałom, którzy
do tej pory nie odnieśli żadnego zwycięstwa”8. Po
tym wydarzeniu powstała anegdota o grupie polityków,
domagających się dymisji Granta, którym Lincoln miał
rzekomo oświadczyć, że jeśli dowiedzą się, jaki gatunek
whisky pija Grant, „każe posłać beczkę tego trunku
każdemu z przebywających na froncie generałów”. W rze­
czywistości Lincoln nie zwracał większej uwagi na do­
niesienia o pijaństwie Granta. Uważał zresztą, że odurzony
alkoholem, notoryczny pijak nie potrafiłby tak sprawnie
dowodzić armią i prowadzić błyskotliwych kampanii.
Prezydenta interesowały wyłącznie jego zwycięstwa, i choć
plotki o nadmiernej skłonności Granta do alkoholu prze­
trwały wiele lat, w dużej mierze dzięki mądrości Lincolna
nie wpłynęły na jego reputację. Inna sprawa, że Grant,
świadomy swojej słabości, zaraz po otrzymaniu wyższego
dowództwa namówił swego długoletniego przyjaciela
Johna A. Rawlinsa, zadeklarowanego wroga alkoholu,
do objęcia funkcji adiutanta. Od tej pory Rawlins, zdolny
prawnik i administrator, który z czasem objął także
funkcję szefa sztabu Granta, kierował nie tylko pracami
administracyjnymi u boku swego szefa, ale także pilnował,
żeby ten trzymał się z dala od whisky. Z obu tych
zadań wywiązał się zresztą znakomicie, przyczyniając
się, podobnie jak Lincoln, do wielkiej kariery Granta.
Tymczasem sytuacja konfederatów w oblężonym Vick-
sburgu z każdym dniem stawała się coraz trudniejsza.
Okopy federalne przybliżały się nieustannie, nękający ogień
karabinów i dział nie pozwalał na odpoczynek. „Kiedy
tylko zakończyli budowę okopów — wspominał gen. Lee
— obsadzili je strzelcami wyborowymi, którzy trzymali
nas pod ciągłym ogniem. Wróg miał także przed moim
frontem od 15 do 30 dział, które prowadziły ciężki ogień

s H a n k i n s o n , op. cit., s . 68-69.


dniem i nocą. Ostrzał z broni ręcznej rozpoczynał się
zasadniczo około pół godziny przed wschodem słońca
i trwał aż do zmierzchu. Nasi ludzie nie mieli chwili
wytchnienia, ściśnięci przez 47 dni w ciasnych okopach
bez możliwości poruszania się, w dzień z powodu gęstego
deszczu kul Minie, które uniemożliwiały wysunięcie
jakiejkolwiek części ciała, a w nocy z powodu bliskości
nieprzyjaciela, przez co nie mogłi na dłużej opuścić
pozycji.
Równie źle wyglądała sytuacja w samym mieście.
W połowie czerwca rzadko który budynek nie nosił śladów
ostrzału, a wiele było całkowicie zrujnowanych. Obser­
wujący uważnie lot pocisków mieszkańcy miasta niejedno­
krotnie widzieli przelatujące nad ich domami granaty
moździerzowe z zachodu, które krzyżowały się w górze
z nadlatującymi ze wschodu pociskami armatnimi. Ludność
cywilna w obawie przed ostrzałem kryła się w piwnicach
i wykopanych w zboczach wzgórz jaskiniach, godząc się
na towarzystwo szczurów i węży, byle tylko uniknąć gradu
pocisków spadających codziennie na miasto.
Zamknięte w ciasnej twierdzy oddziały Pembertona,
obarczone w dodatku liczną rzeszą ludności cywilnej, którą
trzeba było wykarmić na równi z wojskiem, słabły fizycznie,
a ich dowódcy, choć nie tracili wiary w odblokowanie
Vicksburga, nie widzieli sposobu wyrwania się z matni. Już
dziesiątego dnia oblężenia ograniczono o połowę racje
żywnościowe dla wojska. Pod koniec oblężenia sytuacja
jeszcze się pogorszyła i racje dodatkowo zmniejszono. Od
tego czasu żołnierzom konfederackim musiał wystarczać
„jeden mały suchar i jeden lub dwa kęsy bekonu” dziennie.
Ratowano się wypiekaniem chleba z suszonej kukurydzy
i grochu, który miał konsystencję gumy, tak że wielu ludzi
wolało zamiast tego żuć kawałki niewyprawionej skóry.
W niektórych sklepach można było kupić mięso koni,
psów, kotów i szczurów. Na początku lipca wyrżnięto
trzymane do ostatka wojskowe muły. Brakowało wody do
picia, coraz więcej ludzi głodowało i chorowało. Żołnierze
znosili to ze spokojną rezygnacją, nie tracąc ducha, tkwiąc
na stanowiskach bez słowa sprzeciwu. Płk Ashbel Smith
z 2. pułku z Teksasu wspominał: „Aż do ostatnich chwil
oblężenia ludzie znosili swoje cierpienia bez szemrania
z godną podziwu pogodą ducha” 9.
W trzecim tygodniu czerwca prace oblężnicze przybliżały
oddziały Unii coraz bliżej pozycji konfederackich. Wzdłuż
linii oblężenia federalni saperzy wybudowali trzynaście
podkopów pod kluczowe pozycje zajmowane przez obroń­
ców. 22 czerwca specjalna ekipa saperów pod kierunkiem
kpt. Andrew Hickenloopera ze sztabu McPhersona, złożona
z dobranych żołnierzy, którzy w cywilu trudnili się górnic­
twem, zaczęła drążyć podkop na odcinku brygady gen.
Leggeta z dywizji Logana, z zamiarem odpalenia silnego
ładunku wybuchowego pod redanem 3. pułku z Luizjany,
powyżej głównej drogi z Jackson. Dwie zmiany po 18
ludzi, podzielone na trzy sześcioosobowe grupy, pracowały
bez przerwy przez trzy dni i noce budując tunel o szerokości
1,2, wysokości 1,5 i długości około 15 metrów. Konfederaci
bronili się, obrzucając górników grantami ręcznymi i budu­
jąc własny podkop pod federalną galerią, przezornie jednak
wycofali załogę fortu na drugą linię obrony. 25 czerwca
o godzinie 15.30 saperzy Unii zdetonowali pierwszą minę.
Potężny ładunek, zawierający 2200 funtów prochu (prawie
1000 kg), zniszczył fort i wyrwał w ziemi ogromny krater,
grzebiąc żywcem sześciu ludzi z 43. pułku z Mississippi,
zajętych pracą przy kopaniu własnego kontrtunelu. Atak
grupy szturmowej złożonej z ochotników z 31. i 45.
pułków z Illinois, która przy „ryku 150 dział i 50 000
muszkietów” próbowała wedrzeć się przez powstałą wyrwę
w głąb konfederackich pozycji, został odparty po krwawej

9 Ibidem, s. 70.
walce przez 3. pułk z Luizjany i odwodowy 6. pułk
z Missouri (jego dowódca płk Eugene Erwin poległ
prowadząc kontratak) ze stratą około 30 ludzi. Wieczorem
wzmocnione siły federalne wyparły konfederatów z części
zrujnowanego fortu i choć nie posunęły się już do przodu,
utrzymały zdobyte pozycje do czasu kapitulacji Vicksburga.
Obie strony wzmacniały swoje stanowiska na tym odcinku
aż do wczesnego popołudnia 1 lipca, kiedy strona federalna
zdetonowała drugą, jeszcze silniejszą minę. Jej wybuch
dokonał dzieła zniszczenia fortu, ale tym razem strona
federalna — nauczona gorzkim doświadczeniem z 25
czerwca — nie zaatakowała. Zadowoliła się materialnym
osłabieniem pozycji obronnej konfederatów i destrukcyjnym
dla morale obrońców efektem wybuchu samej miny.
Tymczasem, 27 czerwca, konfederatów spotkał jeszcze
jeden cios. Gen. Martin Green, dowódca brygady w dywizji
Bowena, zginął trafiony w głowę kulą snajpera, kiedy
obserwował pozycje nieprzyjaciela niebezpiecznie zbliża­
jące się do własnych okopów w pobliżu drogi z Jackson.

KAPITULACJA VICKSBURGA

W miarę upływu czasu nastrój dowództwa w oblężonym


Vicksburgu stawał się coraz bardziej pesymistyczny.
W ostatnich dniach czerwca Pemberton, straciwszy właś­
ciwie nadzieję na odsiecz, miał do wyboru tylko dwa
wyjścia. Mógł próbować przebicia lub kapitulować. Około
20 czerwca, chwytając się ostatniej deski ratunku wpadł na
pomysł, aby przerzucić armię na drugi brzeg Missisipi.
W tym celu kazał budować prymitywne łodzie, którymi
chciał przewieźć swoich żołnierzy na luizjańską stronę
rzeki. Zaalarmowani jego przygotowaniami Grant i Porter
natychmiast wzmocnili środki bezpieczeństwa od strony
Missisipi i zamknęli konfederatom drogę ucieczki. Kiedy
ta próba zawiodła, 22 czerwca Pemberton wysłał wiadomość
do Johnstona, pisząc: „Jeśli się przebiję, ta ważna pozycja
zostanie stracona i wielu moich ludzi też. Czy możemy
sobie na to pozwolić? Jeśli nie zdołam się przebić, utracimy
obie pozycje [Pembertona i Johnstona — przyp. J.W.]
i wszystkich moich ludzi. Na to nie możemy sobie po­
zwolić”. Zasugerował przy tym Johnstonowi, by ten podjął
negocjacje z Grantem w sprawie oddania Vicksburga
w zamian za zgodę na wyjście całej okrążonej armii
z bronią i wyposażeniem. „Jeśli ta propozycja wyjdzie od
pana, ma większą szansę powodzenia” — pisał Pemberton.
„Sugerując to, wciąż mam nadzieję, że pański zbrojny
wysiłek pozwoli we współdziałaniu ze mną ocalić ten
kluczowy punkt. Wytężę wszystkie siły żeby, jeśli tylko
jest nadzieja na uwolnienie nas, utrzymać się jeszcze przez
piętnaście dni”. Johnston odpowiedział na ten list 27 czer­
wca, donosząc, że bez pomocy oddziałów Kirby-Smitha
z drugiej strony rzeki, akcja odblokowania Vicksburga nie
ma szans powodzenia. Odrzucił jednocześnie wszelkie
sugestie podjęcia rozmów z Grantem. „Propozycje negoc­
jacji z Grantem w sprawie uwolnienia garnizonu, jeśli
okażą się konieczne, muszą wyjść od pana. Z mojej strony
byłaby to oznaka słabości, na którą nie powinienem sobie
pozwalać. Jeśliby doszło do ustalania warunków, może pan
uznać, że udzieliłem na nie mojej zgody”.
Johnston wciąż obiecywał pomoc dla Vicksburga, ale nie
mając dostatecznych sił zwlekał, próbując nawiązać współ­
działanie z oddziałami Konfederacji za rzeką Missisipi.
W odpowiedzi na jego nalegania Trans-Missisipijska armia
gen. Richarda Taylora podjęła w czerwcu kilka nieskoor­
dynowanych prób udzielenia pomocy oblężonemu gar­
nizonowi po zachodniej stronie rzeki, nie miały one jednak
większego wpływu na sytuację oblężonego Vicksburga.
Najpierw, 6 czerwca, kawaleria konfederatów gen. J. W.
Walkera z armii gen. Taylora opanowała Richmond,
zagrażając federalnym bazom w Milliken’s Bend i Young’s
Point. Tego samego dnia płk Hermann Lieb, wysłany do
Richmond na rekonesans z częścią murzyńskiej Brygady
Afrykańskiej (9. i 11. pułki z Luizjany oraz 1. pułk
z Mississippi) i dwiema kompaniami z 10. pułku kawalerii
z Illinois, stanowiącymi garnizon Milliken’s Bend, starł się
z teksaskimi oddziałami z brygady gen. Henry’ego E.
McCullocha. Nazajutrz o godzinie 3.00 rano brygada
McCullocha (1500 ludzi) zaatakowała Milliken’s Bend.
Murzyńscy żołnierze Unii, których wzmocnił biały 23.
pułk z Iowy (z brygady Lawlera z dywizji Carra), wracający
pod Vicksburg z góry rzeki po odtransportowaniu kon-
federackich jeńców, stawili silny opór, ale zdecydowany
atak Teksańczyków przyparł ich do rzeki. Doszło do
zażartej walki na bagnety, w której żadna za stron nie
dawała ani nie oczekiwała pardonu. Nie wiadomo, jakim
wynikiem skończyłaby się bitwa, gdyby na pomoc załodze
Milliken’s Bend nie przybyły dwie kanonierki Portera
(„Choctaw” i „Lexington”). Ich ogień zatrzymał natarcie
Teksańczyków i pozwolił oddziałom Unii zorganizować
kontratak, który wyrzucił konfederatów za wały. Walki
trwały do godziny 15.00, po czym McCulloch wycofał się
ze stratą 652 ludzi (w tym 266 jeńców). Grant skierował
z De Soto do Milliken’s Bend brygadę Mowera, która
odbiła Richmond i wyparła siły Walkera na zachód. Do
końca oblężenia konfederaci nie próbowali już udzielić
pomocy Vicksburgowi na tym odcinku frontu. Bitwa pod
Milliken’s Bend była pierwszym, poważniejszym starciem,
w którym wzięły udział „kolorowe” oddziały Unii. Zanim
wojna dobiegła końca, jedna dziesiąta armii federalnej
(150 000 żołnierzy) miała składać się z Murzynów, chociaż
dowodzili nimi biali oficerowie.
29 czerwca wyprawa płk. Williama H. Parsonsa z Gai-
nes's Landing w Arkansas zaatakowała ochraniane przez
oddziały Brygady Afrykańskiej plantacje na zachodnim
brzegu Missisipi, niedaleko Lake Providence. Konfederaci
otoczyli murzyńską załogę fortu w Goodrich’s Landing
(dowódca płk William F. Wood), strzegącego okolicznych
plantacji, i zaczęli niszczyć federalne zapasy w tym rejonie.
Następnego dnia na odsiecz załodze Goodrich’s Landing
przybyły okręty Unii z brygadą piechoty morskiej gen.
Alfreda W. Elleta na pokładach. Siły Parsonsa stawiły silny
opór oddziałom Wooda i Elleta (unioniści stracili 120
ludzi) i wycofały się dopiero po wykonaniu zadania. Mimo
dokonania wielu zniszczeń oraz zdobycia znacznych ilości
zapasów i broni, akcja konfederatów pod Goodrichs’s
Landing stanowiła tylko niewielki cios dla Unii, który
w żaden sposób nie wpłynął na losy Vicksburga.
Wieczorem 1 lipca Pemberton, nie mając nadziei na
odsiecz, rozesłał poufne listy do wszystkich swoich dowód­
ców dywizji, prosząc ich o wyrażenie opinii na temat
fizycznego stanu wojska i możliwości podjęcia próby
przebicia:
,Jeśli oblężenie Vicksburga nie zostanie zniesione lub nie
otrzymamy zaopatrzenia, trzeba będzie w krótkim czasie
nakazać ewakuację miasta. Osobiście nie widzę perspektyw
na to pierwsze rozwiązanie, a i drugie może napotkać bardzo
duże, może nawet nie do przezwyciężenia, przeszkody.
Dlatego proszę o poinformowanie mnie o kondycji waszych
oddziałów i ich zdolności do podjęcia marszów i wysiłku
niezbędnego do przeprowadzenia pomyślnej ewakuacji.
Proszę zachować pełną dyskrecję podczas zbierania wśród
swoich podwładnych nakazanych przeze mnie informacji” l0.
Wszyscy generałowie podkreślili dobrego ducha panują­
cego wśród żołnierzy, ale jednocześnie wskazali, że więk­
szość z nich, z powodu fizycznego osłabienia i chorób, jest
niezdolna do akcji ofensywnej. Smith i Bowen otwarcie
doradzali kapitulację. Stevenson i Fomey z wahaniem
zrobili to samo, mając niewielką nadzieję na sukces.

10 Grant Personal Memoirs, op. cit., rozdz. 38.


„Chociaż duch moich żołnierzy jest dobry — pisał Forney
— ich kondycja fizyczna i zdrowie zostały poważnie
nadszarpnięte (...). Dlatego jestem raczej za kapitulacją, niż
podjęciem próby przebicia, która — jak myślę — ma
niewielkie szanse powodzenia”. Z kolei Stevenson mel­
dował: „Mam honor donieść, że moi ludzie nie stracili
ducha, lecz z powodu długiego pobytu w okopach i niedo­
statku pożywienia znacznie osłabli. Wielu z nich jest
niezdolnych do podjęcia marszu i wysiłku, który praw­
dopodobnie byłby konieczny w razie próby ewakuacji
miasta (...). Mam obawy, że w razie podjęcia marszu (...)
wielu z tych, którzy są teraz w okopach, nie mogłoby
ruszyć z miejsca. Wierzę jednak, że większość z nich,
zamiast pójść do niewoli, mogłaby zrobić wszystko, aby
wypełnić zadanie (...)”.
Tej samej nocy, kiedy Pemberton wysyłał listy do
swoich generałów, Johnston stał ze swoją armią liczącą
27 000 ludzi pomiędzy Brownsville a Big Black, informując
oblężonych, że około 7 lipca planuje odciążające uderzenie
na tyły wojsk federalnych. Jednak Pemberton nie wierzył
już w możliwość ucieczki. Każdy w Vicksburgu, od
naczelnego dowódcy do szeregowego żołnierza był przeko­
nany, że na 4 lipca Grant szykuje ostateczny szturm
generalny, żeby uczcić zdobyciem miasta przypadające na
ten dzień Święto Niepodległości . W przeddzień święta,
3 lipca o godzinie 10.00, nad środkowym odcinkiem frontu
załopotała biała flaga11. Ogień z obu stron ucichł i wkrótce
potem w kwaterze gen. A. J. Smitha pojawili się kon-
federaccy parlamentariusze, gen. Bowen i adiutant Pember­
tona kpt. L. M. Montgomery, z listem do Granta.
„Mam honor zaproponować zawieszenie broni na kilka
godzin — pisał Pemberton — w celu przygotowania
11 Pemberton — jak sam później przyznał — podejmując decyzję
o poddaniu Vicksburga 4 lipca liczył na próżność zwycięzców i uzyskanie
łagodniejszych warunków kapitulacji.
warunków kapitulacji Vicksburga. Do tego czasu, jeśli
pan pozwoli, wyznaczę trzech komisarzy, którzy mogliby
się spotkać z taką samą liczbą komisarzy wyznaczonych
przez pana, w miejscu i czasie dla pana najwygodniejszym.
Wychodzę z tą propozycją, aby uniknąć dalszego rozlewu
krwi, która musi być rozlana w razie przeciągania strasznej
walki, czuję się bowiem na siłach stawiać dalszy opór
przez bliżej nieokreślony czas. Do przekazania tej wia­
domości pod białą flagą upoważniłem generała Johna
S. Bowena” l2.
Grant nie zamierzał jednak negocjować i chociaż
z Bowenem dobrze się znali (byli sąsiadami w Missouri),
odmówił spotkania z nim. W tej sytuacji Bowen za­
proponował osobiste spotkanie obu dowódców armii.
Grant zgodził się spotkać z Pembertonem, wysyłając
mu jednocześnie pisemną odpowiedź na list z propozycją
zawieszenia broni:
„Niepotrzebny przelew krwi, który proponuje pan przerwać
tym sposobem, może być zakończony w każdej wybranej
przez pana chwili poprzez bezwarunkową kapitulację miasta
i garnizonu. Ludzie, którzy wykazali się tak wielkim
wysiłkiem i odwagą, jak ci w Vicksburgu, zawsze będą
zasługiwać na szacunek przeciwnika, i mogę pana zapewnić,
że wszyscy będą traktowani z respektem należnym jeńcom
wojennym. Nie popieram propozycji wyznaczenia komisarzy
do omówienia warunków kapitulacji, gdyż nie mam innych
warunków, niż te wskazane na początku” 13.
Do spotkania obu dowódców doszło o godzinie 15.00
przed frontem korpusu McPhersona. O umówionej porze
Pemberton pojawił się w otoczeniu Bowena i Montgome-
ry’ego. Grantowi towarzyszyli generałowie Ord, McPherson,
Logan i A. J. Smith oraz trzech oficerów sztabu. Chociaż
Grant i Pemberton dobrze się znali z czasów, gdy obaj
12 Grani Personal Memoirs, op. cit., rozdz. 38.
13 Ibidem, rozdz. 38.
służyli w tej samej dywizji podczas wojny meksykańskiej,
spotkanie miało chłodny przebieg i nie doprowadziło do
żadnego rozstrzygnięcia. Grant nie widział powodu, żeby
rezygnować z żądania bezwarunkowej kapitulacji, a Pem­
berton nie zamierzał się na nią godzić. Ostatecznie obydwaj
uzgodnili, że Grant jeszcze raz rozważy swoje warunki i da
o nich listownie znać do godziny 22.00 3 lipca.
Wieczorem Grant zebrał swoich dowódców korpusów
i dywizji i po raz pierwszy zorganizował coś w rodzaju
narady wojennej. Głównym tematem dyskusji była sprawa
zwolnienia całej armii Pembertona na słowo honoru, zamiast
odesłania jej do obozów jenieckich na Północy. Ostatecznie
warunki zostały przyjęte i w nocy Grant potwierdził je
w liście do Pembertona:
„Potwierdzając porozumienie z dzisiejszego popołudnia,
przedstawiam następujące propozycje kapitulacji miasta
Vicksburg, magazynów publicznych itd. Po zaakceptowaniu
proponowanych warunków, jedna z moich dywizji wejdzie
[do miasta] jako straż i obejmie je w posiadanie jutro
o godzinie 8 rano. Jak tylko zostaną przygotowane spisy
[jeńców], a oficerowie i żołnierze podpiszą zwolnienie na
słowo, będziecie mogli wyjść poza nasze linie, oficerowie
z bronią boczną i ubraniami, a oficerowi liniowi, sztabowi
i kawalerii [dodatkowo] z jednym koniem. Żołnierze będą
mogli zabrać wszystkie swoje ubrania, ale żadnej innej
własności prywatnej. Jeśli te warunki zostaną przyjęte,
może pan rozdysponować każdą ilość żywności z własnych
magazynów, podobnie jak sprzęt kuchenny niezbędny do
jej przygotowania (...). Te same warunki zostaną zagwaran­
towane wszystkim chorym i rannym oficerom i żołnierzom,
jak tylko będą w stanie ruszyć w podróż (...) 14.
Rada wojenna Pembertona, czekająca na wiadomość od
Granta w grobowym nastroju, zaakceptowała przedstawiono

14 Ibidem, rozdz. 38.


warunki, prosząc jednak o dodanie do nich kilku poprawek.
Przewidywały one, że załoga Vicksburga wyjdzie poza
swoje linie o godzinie 10.00 w pełnym uzbrojeniu i roz­
winiętymi sztandarami i po złożeniu broni na zewnątrz,
powróci w granice miasta do czasu zwolnienia. Grant
wspaniałomyślnie przyjął te poprawki i po północy warunki
kapitulacji Vicksburga zostały ostatecznie ustalone.
Zgodnie z osiągniętym porozumieniem, 4 lipca o godzinie
10.00 garnizon Vicksburga, w liczbie 29 495 ludzi, wyma-
szerował przed front swoich linii obronnych i po złożeniu
broni w całkowitym porządku wrócił na dawne pozycje.
Zaraz potem do miasta weszła stojąca najbliżej konfederac­
kich pozycji dywizja gen. Logana. Jako pierwsza przywilej
wkroczenia do Vicksburga dostała brygada gen. Leggeta.
Na jej czele szedł 45. pułk z Illinois, którego sztandar
zawisł wkrótce na okazałym gmachu miejskiego sądu.
Niedługo potem do miasta wjechał w otoczeniu eskorty
sam Grant. Odbył krótkie, chłodne spotkanie z Pember-
tonem i jego generałami, po czym udał się nad rzekę, by
przywitać się z Porterem i pogratulować sobie nawzajem
zwycięstwa.
Po długiej i ciężkiej kampanii i 47 dniach oblężenia
Vicksburg znalazł się w rękach Unii. Zadanie, jakie Grant
postawił przed sobą siedem miesięcy wcześniej, zostało
w końcu wykonane. Po południu w dniu kapitulacji Grant
wysłał oficera swego sztabu kpt. Williama M. Dunna do
Cairo, gdzie znajdowała się najbliższa stacja telegrafu,
z meldunkiem do naczelnego dowódcy w Waszyngtonie:
„Wróg poddał się dziś rano. Jedynym warunkiem, na
jaki pozwoliłem, jest zwolnienie jeńców na słowo. Uważam,
że w tym momencie daje to nam dużą korzyść. Oszczędza
prawdopodobnie wiele dni zajmowania się jeńcami i pozo­
stawia nasze wojska i statki w gotowości do natychmias­
towej akcji. Sherman ze znacznymi siłami rusza od razu na
Johnstona, żeby wyprzeć go poza granice stanu. Wyślę
wojska na pomoc Banksowi i odeślę IX Korpus Burn-
side’owi” 15.
Kiedy trzy dni później sekretarz marynarki Wells przy­
biegł do Lincolna z wiadomością o wzięciu Vicksburga,
prezydent był wniebowzięty. Omal nie chwycił Wellsa
w objęcia i nie otarł się o jego potężną, siwą brodę.
— Panie Wells! — wykrzyknął. — Nie mogę wyrazić
słowami swojej radości z tego powodu. To wspaniałe,
panie Wells, to wspaniałe! Niech Bóg błogosławi Granta
i jego armię.
Chcąc okazać Grantowi swoją wdzięczność, prezydent
wysłał do niego prywatny list z podziękowaniem:
„Mój drogi generale,
Nie przypominam sobie, abyśmy się kiedykolwiek spot­
kali. Piszę teraz do pana w podzięce za niemal nieocenione
zasługi dla kraju (...). Kiedy po raz pierwszy dotarł pan
w pobliże Vicksburga, myślałem, że powinien pan zrobić
to, co w końcu pan zrobił — pomaszerować z wojskiem
przez półwysep [De Soto Point], minąć z transportowcami
baterie i wylądować poniżej [Vicksburga] (...). Kiedy się
pan już tam znalazł i wziął Port Gibson, Grand Gulf
i okolicę sądziłem, że powinien pan podążyć w dół rzeki
w celu połączenia się z Banksem. Kiedy jednak skręcił pan
na północ i poszedł wschodnią stroną Big Black, bałem się,
że to błąd. Chcę teraz osobiście stwierdzić, że pan miał
rację, a ja się myliłem” 16.
Lincoln nie ukrywał swojego podziwu dla Granta,
ponieważ ten walczył, nie prosząc — tak jak inni genera­
łowie — o coraz to nowe posiłki. Podczas całej kampanii
przeciwko Vicksburgowi Grant nie cofnął się ani razu
i prąc naprzód nie liczył na pomoc innych. Co więcej,
zademonstrował politykom i wojskowym nową metodę
walki, która mogła przechylić szalę zwycięstwa na stronę
15 Ibidem, rozdz. 38.
16 H a n k i n s o n, op. cit., s. 88.
Unii. Udowodnił, że duża armia może odciąć się od swych
baz zaopatrzenia i operować na terytorium wroga korzy­
stając z zapasów zdobywanych na zajmowanych przez
siebie terenach. Gdyby inne armie Północy wzięły z niego
wzór, mogłyby zwiększyć swą ruchliwość i odnosić zwy­
cięstwa na miarę sukcesów Granta.
Inną nowością kampanii Granta, która okazała się
znaczącym czynnikiem zwycięstwa Unii w drugiej fazie
wojny, była rekrutacja czarnych żołnierzy. „Z całego
serca popieram plan uzbrojenia Murzynów — pisał w tej
sprawie do Lincolna Grant. — To, wraz z aktem eman­
cypacyjnym, jest najcięższym ciosem, jaki zadano dotąd
Konfederacji (...). Uzbrajając Murzynów zyskujemy po­
tężnego sojusznika. Będą z nich dobrzy żołnierze, a ode­
branie ich wrogowi osłabia go w takim samym stopniu,
w jakim wzmacnia nas” 17.
Zachwytów Grantowi nie szczędziła także północna
prasa. Waszyngtoński „Morning Star” z 13 lipca, prawie
w całości poświęcony wielkiemu sukcesowi Granta, trium­
falnie wyliczał na pierwszej stronie materialne rezultaty
zwycięstwa: „Vicksburg zdobyty! Wzięto 30 000 jeńców
i 150 dział. 19 generałów i ich sztaby w niewoli, 4 gene­
rałów majorów zwolnionych na słowo. Gen. Grant wydał
jeńcom pięciodniowe racje żywnościowe”.
Jedynym, który nie do końca podzielał radość ze zwycięs­
twa był gen. Halleck. W pierwszym rozkazie do Granta
dość krytycznie odniósł się do sprawy zwolnienia kon­
federackich jeńców i zażądał „o ile nie zostali jeszcze
zwolnieni” ich „zatrzymania do czasu nadejścia dalszych
rozkazów”. Na to było już oczywiście za późno. 11 lipca,
po załatwieniu wszystkich niezbędnych formalności, gar­
nizon Vicksburga opuścił miasto i po przejściu linii
federalnych odszedł na wschód, na tereny kontrolowane

17 Ibidem, s. 90.
przez Konfederację 18. Wyjaśniając później motywy swojej
decyzji, której skutkiem były dość łagodne warunki kapi­
tulacji Vicksburga, Grant wskazywał na fakt, że upieranie
się przy bezwarunkowej kapitulacji wiązałoby się z koniecz­
nością przetransportowania ponad 30 000 ludzi do Cairo
i dalej do obozów jenieckich na Wschodzie. Słusznie
oceniał, że stworzyłoby to ogromne problemy administ­
racyjne dla armii, najpierw nad Missisipi, a później podczas
transportu koleją do Waszyngtonu lub Baltimore, nie
mówiąc już o kosztach, jakich wymagała cała operacja.
Ponieważ większość armii Pembertona stanowili żołnierze
z południowego zachodu, Grant był przekonany, że znaczna
ich część wykorzysta nadarzającą się sposobność do po­
wrotu do domów, i przynajmniej w ten sposób zostaną oni
wyeliminowani z dalszego udziału w wojnie. Z doświad­
czenia wiedział także, że wielu konfederackich jeńców
pragnie pojechać na Północ, gdzie do czasu zakończenia
wojny mogli łatwiej znaleźć zatrudnienie i uniknąć ponow­
nego wcielenia do armii Konfederacji. Zamiast więc
obarczać się tysiącami jeńców, których należało przetrans­
portować na Północ, żywić i strzec przez kilka tygodni,
wolał pozostawić ten problem władzom Konfederacji. Nie
bez znaczenia zapewne przy podejmowaniu decyzji był
także efekt polityczny zwycięstwa, odniesionego w dniu
święta narodowego Stanów Zjednoczonych.
W kampanii zakończonej zdobyciem Vicksburga straty
konfederatów wyniosły — jak obliczył znany amerykański
historyk gen. A. Badeau — 56 000 ludzi, w tym około
10 000 zabitych i rannych, 43 000 jeńców (wśród nich

18 Spośród około 31 600 konfederatów wziętych do niewoli w Vick-


sburgu, na listach zwolnionych na słowo znalazło się 29 491 ludzi,
z czego 23 233 szeregowców. Z tej liczby 3084 osoby znajdowały się
w szpitalach. Kilkaset osób odmówiło złożenia przysięgi, woląc pobyt
w obozach jenieckich na Północy, niż groźbę powrotu w .uuni Konfederacji, a pewna
część uciekła.
2153 oficerów, włączając w to 15 generałów) i 3000
dezerterów. Tylko w Vicksburgu w ręce zwycięzców dostało
się 31 600 jeńców, 172 działa, około 60 000 karabinów
i ponad 2 000 000 sztuk amunicji. Dowódcy Unii ze
zdziwieniem zauważyli, że konfederaci dysponowali znacz­
nie nowocześniejszymi karabinami z dostaw zagranicznych,
niż ich własne oddziały, w których przeważały stare
amerykańskie muszkiety skałkowe przerobione na broń
kapiszonową, „prawie tak samo niebezpieczne dla strzela­
jącego, jak tego, kto był ich celem”. Swoje zwycięstwo
Grant okupił niewielką, jak na jego rozmiary, liczbą 8873
ludzi (1243 zabitych, 1059 rannych i 535 zaginionych),
z czego straty poniesione w trakcie samego oblężenia od
23 maja do 4 lipca wyniosły 769 ludzi. Widoczna dys­
proporcja pomiędzy stratami obu stron była głównie wyni­
kiem strategii Granta, opartej na zaskoczeniu i uzasad­
nionym ryzyku. W ciągu pierwszych 18 dni działań po
przekroczeniu Missisipi Grant pokonał konfederatów pod
Port Gibson, ustanowił bazę w Grand Gulf, przebył blisko
200 mil wygrywając kolejno w przeciągu 6 dni bitwy pod
Raymond, Jackson, Champion Hill i nad Big Black. Przez
cały ten czas jego ludzie mieli tylko pięciodniowe racje
żywności, żywiąc się poza tym zapasami zdobytymi na
zajętych terenach. Podobnych sukcesów za cenę tak niskich
strat nie osiągnął przed Grantem żaden współczesny dowód­
ca, z wyjątkiem Napoleona.
ZAKOŃCZENIE

Tego samego dnia, kiedy skapitulował Vicksburg, 1000 mil


dalej na północny wschód, wśród zielonych wzgórz Pensyl­
wanii gen. Robert Lee rozpoczynał odwrót po przegranej
bitwie pod Gettysburgiem. Dwie decydujące klęski jednego
dnia, na Wschodzie i na Zachodzie, wstrząsnęły Konfedera­
cją, zachwiały morale i przygasiły nadzieje południowców.
Potężna machina wojenna i przemysłowa Północy w końcu
dała o sobie znać. Groźba uznania Konfederacji przez
Wielką Brytanię minęła, a trzy południowe stany leżące na
zachód od Missisipi praktycznie wypadły z gry.
W cieniu obu tych znaczących wydarzeń, 230 mil na
północ od Vicksburga, stoczona została jeszcze jedna,
„zapomniana” bitwa, której opisy rzadko można znaleźć
w historycznych książkach.
4 lipca połączone siły konfederatów z Arkansas (byli
tam m.in. Sterling Price i John Marmaduke) pod dowództ­
wem gen. Theophilusa H. Holmesa, w desperackiej próbie
odciągnięcia uwagi Granta od konającego Vick­
sburga, zaatakowały federalny garnizon w Helena. Chociaż
konfederaci dysponowali przewagą liczebną (7600 ludzi)
i udało im się zdobyć część fortyfikacji, oddziały Unii
(4000 ludzi), dowodzone przez bohatera spod Shiloh gen.
Benjamina Prentissa, nie uległy. Wspierane morderczym
ogniem kanonierki „Tyler” odparły wszystkie ataki kon­
federatów i zmusiły ich do odwrotu. Dla Północy wygrana
pod Helena było ukoronowaniem zwycięskiej kampanii
vicksburskiej, dla Południa kolejnym, demoralizującym
ciosem, którego konsekwencją była późniejsza utrata
Arkansas.
Zdobycie Vicksburga i bitwa pod Helena nie oznaczały
jeszcze końca walk nad Missisipi. Strategia Unii w tym
rejonie wymagała podjęcia co najmniej dwóch kolejnych
kroków, które utrwaliłyby osiągnięte z takim trudem
zwycięstwo. Pierwszym było pokonanie sił Johnstona
zagrażających tyłom armii Granta, drugim udzielenie po­
mocy wojskom Banksa oblegającym Port Hudson.
4 lipca, prawie natychmiast po kapitulacji Vicksburga,
Grant wydał Shermanowi, Ordowi i Parke’owi rozkaz
przekroczenia Big Black i połączenia sił w celu zaatako­
wania armii Johnstona, patrzącej bezradnie na dramat
Vicksburga ze wschodniego brzegu rzeki. W ciągu trzech
kolejnych dni wszystkie trzy korpusy federalne przekroczyły
Big Black i ruszyły ku Jackson. Pod ich naporem wojska
Johnstona cofnęły się do miasta w nadziei, że gorące lato
i brak wody powstrzyma wroga przed atakiem. 10 lipca
oddziały Unii (40 000 ludzi) podeszły pod Jackson i po
tygodniowych walkach zmusiły Johnstona do powtórnej
ewakuacji miasta (16 lipca w nocy). Sherman rzucił
w pościg za Johnstonem dywizję Steele’a, ale gorąco i brak
wody zatrzymały oddziały federalne 15 mil za miastem,
pozwalając armii Johnstona na bezpieczny odwrót do
wschodniej części Mississippi. 27 lipca oddziały Shermana
wróciły do swoich obozów pod Vicksburgiem.
9 lipca gen. Banks zdobył Port Hudson, ostatni bastion
konfederatów nad Missisipi. Po 48 dniach oblężenia i dwóch
nieudanych szturmach generalnych (27 maja i 14 czerwca),
konfederacki dowódca gen. Frank Gardner poddał twierdzę
dopiero wtedy, gdy pokazano mu listy mówiące o upadku
Vicksburga. Wraz z nim w ręce Banksa wpadło 6000
jeńców, 51 dział i 5000 sztuk innej broni (swoje zwycięstwo
Banks okupił stratą 4362 ludzi). Teraz już nic nie stało na
przeszkodzie, aby Lincoln mógł z dumą powiedzieć o rzece
Missisipi, że „Ojciec wszystkich wód znowu płynie swobod­
nie do morza”. Tydzień później do portu w Nowym
Orleanie przypłynął prosto z St. Louis parowiec „Imperial”,
pierwszy statek handlowy, który na nowo otworzył żeglugę
Unii na całej długości Missisipi.
Do końca wojny Vicksburg pozostał pod okupacją Unii,
służąc jako baza do federalnych operacji w całym regionie.
W lutym 1864 r. gen. Sherman wyruszył stąd na wyprawę
do wschodniego Mississippi, która była pierwszym przy­
kładem „wojny totalnej”, doprowadzonej później do per­
fekcji podczas operacji w Georgii i wspomnianego już
„Marszu do morza”. Miasto służyło też jako punkt wymiany
jeńców. 24 kwietnia 1865 r. ponad 2300 żołnierzy Unii
zwolnionych z obozów jenieckich w Andersonville i Cahaba
załadowano w Vicksburgu na parowiec „Sułtana”, który
miał ich odwieźć do domów w górze Missisipi. Trzy dni
później przeładowany statek eksplodował w pobliżu Mem­
phis, powodując śmierć ponad 1800 ludzi. Tragedia „Sul-
tany” była największą katastrofą wodną w historii Ameryki,
ale uszła uwagi prasy zajętej zabójstwem prezydenta
Lincolna (14 kwietnia) i kapitulacją konfederackiej armii
gen. Josepha Johnstona (24 kwietnia). Mieszkańcy Vick­
sburga musieli znosić okupację miasta od lipca 1863 r.,
przez cały okres Rekonstrukcji, żyjąc w warunkach stanu
wojennego egzekwowanego przez 5-tysięczny garnizon
federalny. 1 chociaż stan Mississippi został z powrotem
przyjęty do Unii 23 lutego 1870 r., wojska federalne
kontynuowały okupację Vicksburga do 1877 r., kiedy to
ostatecznie zostały wycofane przez następcę Grania, pic/y
denta Rutheforda B. Hayesa.
Choć gen. Lee pierwszy próbował dokonać inwazji na
Północ, a jego porażka pod Gettysburgiem odebrała kon­
federatom raz na zawsze inicjatywę operacyjną, to nie front
wschodni, ale bitwy na Zachodzie przesądziły o ostatecz­
nym triumfie Unii. Wraz z upadkiem Vicksburga i Port
Hudson Południe zostało ostatecznie rozcięte na dwoje
i zaczęło się chylić ku upadkowi. To Vicksburg, a nie
Gettysburg zapoczątkował kryzys Konfederacji. W lis­
topadzie 1863 r. Grant odniósł kolejne, wielkie zwycięstwo
pod Chattanoogą. Na początku marca 1864 r. Lincoln
wezwał go do Waszyngtonu i awansował do najwyższego
w armii amerykańskiej stopnia generała porucznika, oddając
mu naczelne dowództwo wszystkich sił federalnych (12 mar­
ca). Nominacja Granta, pierwszego trafnie dobranego przez
Lincolna dowódcę armii federalnej, zawiodła go do Wil-
demess, Petersburga i wreszcie do Appomatox, gdzie 20
miesięcy po Vicksburgu, 9 kwietnia 1865 r., odebrał
ostateczną kapitulację południowej armii gen. Lee. Po
powojennej reorganizacji armii Grant pozostał na stanowis­
ku naczelnego dowódcy i 25 lipca 1866 r. otrzymał awans
na specjalnie stworzony dla niego stopień generała.
Losy głównych przeciwników Granta spod Vicksburga,
Johnsona i Pembertona, potoczyły się odmiennym torem.
Po klęsce Pembertona pod Vicksburgiem i Bragga pod
Chattanoogą (23-25 listopada 1863 r.) Jo Johnston stał się
ostatnią nadzieją Konfederacji na południowym zachodzie.
Wiosną i latem 1864 r. prowadził mistrzowską kampanię
opóźniając pochód Shermana na Atlantę. Ciągły odwrót
dowodzonej przez niego Armii Tennessee zdenerwował
jednak jego starego adwersarza Jeffersona Davisa, który
18 lipca, u wrót Atlanty, pozbawił go dowództwa na rzecz
gen. Johna B. Hooda. Kiedy ten wykrwawił armię w serii
ataków na wojska Shermana i w bezsensowny sposób
wygubił wojsko w nieudanej ofensywie na Nashville
(grudzień 1864), na początku 1865 r. Kongres Konfederacji
wymusił na Davisie przywrócenie Johnstona do służby.
Próbując połączyć swoje nieliczne wojska z armią gen. Lee
w Wirginii, Johnston ruszył na północ, lecz 24 kwietnia
musiał skapitulować przed Shermanem pod Durham Station
w Karolinie Północnej. Był jednym z najlepszych generałów
Południa i powszechnie uważa się, że efekty jego działań
mogły być znacznie większe, gdyby nie ingerencja ze
strony Jeffersona Davisa. Na ironię zakrawa fakt, że zmarł
z powodu przeziębienia, którego się nabawił przewodnicząc
ceremonii pogrzebowej swego starego wroga z czasów
wojny, Shermana.
Pemberton stał się pariasem Południa i został oskarżony
przez swego bezpośredniego dowódcę Johnstona o do­
prowadzenie do katastrofy przez niewykonanie jego roz­
kazów. Kilka miesięcy po upadku Vicksburga udowodnił
swoją lojalność wobec Konfederacji, prosząc prezydenta
Davisa o obniżenie stopnia wojskowego. Do końca wojny
służył jako podpułkownik artylerii w Wirginii i Karolinie
Południowej. Po wojnie osiadł na farmie w Wirginii. Zmarł
w 1881 r. w rodzinnej Pensylwanii.

***

4 marca 1869 r. Ulysses S. Grant został 18. prezydentem


Stanów Zjednoczonych z ramienia Partii Republikańskiej,
ale to już inna, nie tak triumfalna historia. Zmarł jako
bankrut w 1885 r. na raka krtani, spowodowanego zapewne
namiętnym paleniem cygar. Przed śmiercią zdążył napisać
słynne Osobiste Pamiętniki (Personal Memoirs), za które
jego rodzina otrzymała 450 000 dolarów. Krótko przedtem
rząd przyznał mu rentę wojskową, która miała złagodzić
skutki nieudanych interesów.
ANEKS

ARMIE UNII I KONFEDERACJI POD VICKSBURGIEM

ARMIA TENNESSEE

dowódca: gen. mjr Ulysses S. Grant


szef sztabu: płk John A. Rawlins
ochrona sztabu: 4. pułk kawalerii z Illinois, kompania A (dowódca
kpt. Embury D. Osband)
saperzy: 1. batalion Pułku Saperów Zachodu (mjr William
Tweeddale)

IX Korpus Armijny (gen. mjr John G. Parke)


1. Dywizja (gen. bryg. Thomas Welsh)
1. Brygada (płk Henry Bowman)
36. pułk z Massachusetts (ppłk John B. Norton)
17. pułk z Michigan (ppłk Constant Luce)
27. pułk z Michigan (płk Dorus M. Fox)
45. pułk z Pensylwanii (płk John L. Curtin)
3. Brygada (płk Daniel Leasure)
2. pułk z Michigan (płk William Humphrey)
8. pułk z Michigan (płk Frank Graves)
20. pułk z Michigan (ppłk W. Huntington Smith)
79. pułk z Nowego Jorku (płk David Morrison)
100. pułk z Pensylwanii (płk Mathew M. Dawson)
Artyleria
Artyleria Lekka z Pensylwanii, bateria D (kpt. George W. Durell)
2. Dywizja (gen. bryg. Robert B. Potter)
1. Brygada (płk Simon G. Griffin)
6. pułk z New Hampshire (ppłk Henry H. Pearson)
9. pułk z New Hampshire (płk Herbert B. Titus)
7. pułk z Rhode Island (płk Zenas R. Bliss)
2. Brygada (gen. bryg. Edward Ferrero)
35. pułk z Massachusetts (płk Sumner Carruth)
11. pułk z New Hampshire (ppłk Moses N. Collins)
51. pułk z Nowego Jorku (płk Charles W. Le Gendre)
51. pułk z Pensylwanii (płk John F. Hartranft)
3. Brygada (płk Benjamin C. Christ)
29. pułk z Massachusetts (ppłk Joseph H. Bames)
46. pułk z Nowego Jorku (płk Joseph Gerhardt)
50. pułk z Pensylwanii (ppłk Thomas S. Brenholtz)
Artyleria
2. pułk artylerii lekkiej z Nowego Jorku, bateria L (kpt. Jacob
Roemer)
Rezerwa Artylerii
2. pułk artylerii USA (regularny), bateria E (por. Samuel N.
Benjamin)

XIII Korpus Armijny (gen. mjr John A. McClernand, gen. mjr


Edward O. C. Ord)
ochrona: 3. pułk kawalerii z Illinois, kompania L (kpt. David
R. Sparks)
saperzy: Samodzielna Kompania Piechoty z Kentucky (kpt.
William F. Patterson)
9. Dywizja (gen. bryg. Peter J. Osterhaus)
1. Brygada (gen. bryg. Albert L. Lee, płk James Keigwin)
118. pułk z Illinois (płk John G. Fonda)
49. pułk z Indiany (mjr Arthur J. Hawke, ppłk Joseph H
Thornton)
69. pułk z Indiany (płk Thomas W. Bennel, ppłk Oran
Perry)
7. pułk z Kentucky (ppłk John Lucas, płk Reuben May)
120. pułk z Ohio (płk Marcus M Spiegel)
2. Brygada (płk Daniel Lindsey)
54. pułk z Indiany (płk Fielding Mansfield)
22. pułk z Kentucky (ppłk George W. Monroe)
16. pułk z Ohio (kpt. Eli W. Botsford, mjr Milton Mills)
42. pułk z Ohio (ppłk Don A. Pardee, płk Lionel A. Sheldon)
114. pułk z Ohio (płk John Cradlebaugh, ppłk John H. Kelly)
Kawaleria
2. pułk z Illinois (ppłk Daniel B. Bush, młodszy) — pięć
kompanii
3. pułk kawalerii z Illinois (kpt. John L. Campbell)
— trzy kompanie
6. pułk kawalerii z Missouri (płk Clark Wright) — siedem
kompanii
Artyleria (kpt. Jacob T. Foster)
Artyleria lekka z Michigan, 7. bateria (kpt. Charles H. Lanphere)
Artyleria Lekka z Wisconsin, 1. bateria (por. Oscar F. Nutting)
10. Dywizja (gen. bryg. Andrew J. Smith)
ochrona: 4. pułk kawalerii z Indiany, kompania C (kpt. Andrew
P. Gallagher)
1. Brygada (gen. bryg. Stephen G. Burbridge)
16. pułk z Indiany (płk Thomas J. Lucas, mjr James H.
Redfield)
60. pułk z Indiany (płk Richard Owen)
67. pułk z Indiany (płk Theodore E. Buehler)
83. pułk z Ohio (płk Frederick W. Moore)
96. pułk z Ohio (płk Joseph W. Vance)
23. pułk z Wisconsin (płk Joshua J. Guppey, ppłk
William F. Vilas)
2. Brygada (płk William J. Landram)
77. pułk z Illinois (płk David P. Grier)
97. pułk z Illinois (płk Friend S. Rutheford, ppłk Lewis
D. Martin)
130. pułk z Illinois (płk Nathaniel Niles)
19. pułk z Kentucky (ppłk John Cowan, mjr Josiah J. Mann)
48. pułk z Ohio (ppłk Job R. Parker, płk Peter J. Sullivan)
Artyleria
Artyleria Lekka z Illinois, Bateria Merkantylna z Chicago (kpt.
Patrick H. White)
Artyleria Lekka z Ohio, 17. bateria (kpt. Ambrose A. Blount, kpt.
Charles S. Rice)
12. Dywizja (gen. bryg. Alvin P. Hovey)
ochrona: 1. pułk kawalerii z Indiany, kompania C (por.
James L. Carey)
1. Brygada (gen. bryg. George F. McGinnis)
11. pułk z Indiany (ppłk William W. Damall)
24. pułk z Indiany (płk William T. Spicely)
34. pułk z Indiany (płk Robert A. Cameron, mjr Robert B.
Jones, płk Robert A. Cameron)
46. pułk z Indiany (płk Thomas H. Bringhurst)
29. pułk z Wisconsin (płk Charles R. Gili, ppłk William
A. Greene)
2. Brygada (płk James R. Slack)
87. pułk z Illinois (płk John E. Whiting)
47. pułk z Indiany (ppłk John A. McLaughlin)
24. pułk z Iowy (płk Eber C. Byam)
28. pułk z Iowy (płk John Connel)
56. pułk z Ohio (płk William H. Raynor)
Artyleria
1. pułk artylerii lekkiej z Missouri, bateria A (kpt. George W.
Schofield)
Artyleria Lekka z Ohio, 2. bateria (por. Augustus Beach)
Artyleria Lekka z Ohio, 16. bateria (por. Russell P. Twist)
14. Dywizja (gen. bryg. Eugene A. Carr)
ochrona: 3. pułk kawalerii z Illinois, kompania G (kpt. Enos
McPhail, kpt. Samuel S. Marret)
1. Brygada (gen. bryg. William P. Benton, płk Henry D.
Washburn, płk David Shunk)
33. pułk z Illinois (płk Charles E. Lippincott)
99. pułk z Illinois (płk George W. K. Bailey)
9. pułk z Indiany (płk David Shunk, mjr Thomas J. Brady)
18. pułk z Indiany (płk Henry D. Washburn, kpt.
Jonathan H. Williams)
1. pułk artylerii oblężniczej USA (mjr Maurice Maloney)
2. Brygada (gen. bryg. Michael K. Lawler)
21. pułk z Iowy (ppłk Cornelius W. Dunlap, mjr Salue
G. Van Anda)
22. pułk z Iowy (płk William M. Stone, ppłk Harvey
Graham, mjr Joseph B. Atherton, kpt. Charles N. Lee)
23. pułk z Iowy (płk Samuel L. Glasgow)
11. pułk z Wisconsin (płk Charles L. Harris, mjr Arthur Platt)
Artyleria
2. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria A (por. Frank B. Fenton,
kpt. Peter Davidson)
Artyleria Lekka z Indiany, 1. bateria (kpt. Martin Klauss)

XV Korpus Armijny (gen. mjr William T. Sherman)


1. Dywizja (gen. mjr Frederick Steele)
1. Brygada (płk Francis H. Manter, płk Bernard G. Farrar)
13. pułk z Illinois (płk Adam B. Gorgas)
27. pułk z Missouri (płk Thomas Curly)
29. pułk z Missouri (płk James Peckham)
30. pułk z Missouri (ppłk Otto Schadt)
31. pułk z Missouri (płk Thomas C. Fletcher, mjr Frederick
Jaensch, ppłk Samuel P. Simpson)
32. pułk z Missouri (mjr Abraham J. Seay)
2. Brygada (płk Charles R. Woods)
25. pułk z Iowy (płk George A. Stone)
31. pułk z Iowy (płk William Smyth, mjr Theodore
Stimming)
3. pułk z Missouri (ppłk Theodore Meumann)
12. pułk z Missouri (płk Hugo Wangelin)
17. pułk z Missouri (płk Francis Hassendeubel, ppłk John
F. Cramer)
76. pułk z Ohio (ppłk William B. Woods)
3. Brygada (gen. bryg. John M. Thayer)
4. pułk z Iowy (płk James A. Williamson, ppłk George
Burton)
9. pułk z Iowy (mjr Don A. Carpenter, kpt. Frederick S.
Washbum, płk David Carskaddon)
26. pułk z Iowy (płk Milo Smith)
30. pułk z Iowy (płk Charles H. Abbot, płk William M. G.
Terrence)
Artyleria
Artyleria Lekka z Iowy, 1. bateria (kpt. Henry H. Griffith)
2. pułk artylerii lekkiej z Missouri, bateria F (kpt. Clemens
Landgraeber)
Artyleria Lekka z Ohio, 4. bateria (kpt. Louis Hoffman)
Kawaleria
Samodzielna Kompania z Okręgu Kane z Illinois (por.
Thomas J. Beebe)
3. pułk z Illinois, kompania D (por. Jonathan Kershner)
2. Dywizja (gen. mjr Frank P. Blair)
1. Brygada (płk Giles A. Smith)
113. pułk z Illinois (płk George B. Hoge, ppłk John
W. Paddock)
116. pułk z Illinois (płk Nathan W. Tupper)
6. pułk z Missouri (ppłk Ira Boutell, płk James H. Blood)
8. pułk z Missouri (ppłk David C. Coleman)
13. pułk piechoty USA (regularny), 1. batalion (kpt.
Edward C. Washington, kpt. Charles Ewing, kpt.
Charles C. Smith)
2. Brygada (płk Thomas Kilby Smith, gen. bryg. Joseph A.
J. Lightburn)
55. pułk z Illinois (płk Oscar Malmborg)
127. pułk z Illinois (płk Hamilton N. Eldridge)
83. pułk z Indiany (płk Benjamin J. Spooner)
54. pułk z Ohio (ppłk Cyrus W. Fisher)
57. pułk z Ohio (płk Americus V. Rice, ppłk Samuel
R. Mott)
3. Brygada (gen. bryg. Hugh Ewing)
30. pułk z Ohio (ppłk George H. Hildt, płk Theodore Jones)
37. pułk z Ohio (ppłk Louis von Blessingh, mjr Charles
Hipp, płk Edward Siber)
47. pułk z Ohio (płk Augustus C. Parry)
4. pułk z Wirginii Zachodniej (płk James H. Dayton)
Artyleria
1. putk artylerii lekkiej z Illinois, bateria A (kpt. Peter P. Wood)
1. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria C (kpi. Samuel E
Barret, por. Israel P. Rumsey)
1. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria II (kpi. I.evi W Hart)
Artyleria Lekka z Ohio, 8. bateria (kpi. James F Putnam)
Kawaleria
Batalion Thielemanna z Illinois (kpt. Milo Thielemann)
— dwie kompanie
10. pułk z Missouri, kompania C (kpt. Daniel W. Bailou, por.
Benjamin Joel)
3. Dywizja (gen. bryg. James M. Tuttle)
1. Brygada (gen. bryg. Ralph P. Buckland, płk William L.
McMillen)
114. pułk z Ohio (płk James W. Judy)
93. pułk z Indiany (płk Do Witt C. Thomas)
72. pułk z Ohio (ppłk Le Roy Crockett, mjr Charles
G. Eaton)
95. pułk z Ohio (płk William L. McMillen, ppłk Jefferson
Brumback)
2. Brygada (gen. bryg. Joseph A. Mower)
47. pułk z Illinois (ppłk Samuel R. Baker)
5. pułk z Minnesoty (płk Lucius F. Hubbard)
11. pułk z Missouri (płk Andrew J. Weber, ppłk William
L. Bamum)
8. pułk z Wisconsin (płk George W. Robbins)
3. Brygada (gen. bryg. Charles L. Matthies, płk Joseph
J. Woods)
8. pułk z Iowy (płk James L. Geddes)
12. pułk z Iowy (płk Joseph J. Woods, ppłk Samuel R.
Edgington)
35. pułk z Iowy (płk Sylvester G. Hill)
Artyleria (kpt. Nelson T. Spoor)
li pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria E (kpt. Allen C.
Waterhouse)
Artyleria Lekka z Iowy, 2. bateria (kpt. Joseph R. Reed)
Kawaleria bez przydziału
4. pułk z Iowy (ppłk Simeon D. Swan)

XVI Korpus Armijny — część (gen. mjr Cadwallader C.


Washburne)
1. Dywizja (gen. bryg. William Sooy Smith)
ochrona: 7. pułk kawalerii z Illinois, kompania B (kpt. Henry
C. Forbes)
1. Brygada (płk John M. Loomis)
26. pułk z Illinois (mjr John B. Harris)
90. pułk z Illinois (płk Timothy O’Meara)
12. pułk z Indiany (płk Reuben Williams)
100. pułk z Indiany (ppłk Albert Heath)
2. Brygada (płk Stephen G. Hicks)
40. pułk z Illinois (mjr Hiram W. Hall)
103. pułk z Illinois (płk Willard A. Dickerman)
15. pułk z Michigan (pik John M. Oliver)
46. pułk z Ohio (płk Charles C. Walcutt)
3. Brygada (płk Joseph R. Cockerill)
97. pułk z Indiany (płk Robert F. Catterson)
99. pułk z Indiany (płk Alexander Fowler)
53. pułk z Ohio (płk Wells S. Jones)
70. pułk z Ohio (mjr William B. Brown)
4. Brygada (pik William W. Sanford)
48. pułk z Illinois (ppłk Lucien Greathouse)
6. pułk z Iowy (płk John M. Corse)
Artyleria (kpt. William Cogswell)
1. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria F (kpt. John T. Cheney)
1. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria I (por. William
N. Lansing)
Artyleria Lekka z Illinois, bateria Cogswella (por. Henry G. Eddy)
Artyleria Lekka z Indiany, 6. bateria (kpt. Michael Mueller)
4. Dywizja (gen. bryg. Jacob G. Lauman)
1. Brygada (płk Isaac C. Pugh)
41. pułk z Illinois (ppłk John H. Nale)
53. pułk z Illinois (ppłk Seth C. Earl)
3. pułk z Iowy (płk Aaron Brown)
33. pułk z Wisconsin (płk Jonathan B. Moore)
2. Brygada (płk Cyrus Hall)
14. pułk z Illinois (ppłk William Cam, kpt. Augustus
H. Cornman)
15. pułk z Illinois (płk George C. Rogers)
46. pułk z Illinois (płk Benjamin Dornblaster)
76. pułk z Illinois (płk Samuel T. Busey)
53. pułk z Indiany (płk Walter Q. Gresham)
3. Brygada (płk George E. Bryant, płk Amory K. Johnson)
28. pułk z Illinois (mjr Hinman Rhodes)
32. pułk z Illinois (płk John Logan, ppłk William Hunter)
12. pułk z Wisconsin (ppłk De Witt C. Poole, płk George
E. Bryant)
Kawaleria
15. pułk z Illinois, kompanie F i I (mjr James G. Wilson)
Artyleria (kpt. George C. Gumbart)
2. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria E (por. George L. Nispel)
2. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria K (kpt. Benjamin
F. Rodgers)
Artyleria Lekka z Ohio, 5. bateria (por. Anthony B. Burton)
Artyleria Lekka z Ohio, 7. bateria (kpt. Silas A. Burnap)
Artyleria Lekka z Ohio, 15. bateria (kpt. Edward Spear)
Dywizja Tymczasowa (gen. bryg. Nathan Kimball)
Brygada Engelmanna (płk Adolph Engelmann)
43. pułk z Illinois (ppłk Adolph Dengler)
61. pułk z Illinois (mjr Simon P. Ohr)
106. pułk z Illinois (mjr John M. Hurt)
12. pułk z Michigan (płk William H. Graves)
Brygada Richmonda (płk Jonathan Richmond)
18. pułk z Illinois (płk Daniel H. Brush)
54. pułk z Illinois (płk Greenville M. Mitchell)
126. pułk z Illinois (mjr William W. Wilshire)
22. pułk z Ohio (płk Oliver Wood)
Brygada Montgomery’ego (płk Milton Montgomery)
40. pułk z Iowy (płk John A. Garrett)
3. pułk z Minnesoty (płk Chauncey W. Griggs)
25. pułk z Wisconsin (ppłk Samuel J. Nasmith)
27. pułk z Wisconsin (płk Conrad Krez)

XVII Korpus Armijny (gen. mjr James B. McPherson)


ochrona: Kawaleria z Ohio, 4. kompania (kpt. John S. Foster)
3. Dywizja (gen. mjr John A. Logan)
ochrona: 2. pułk kawalerii z Illinois, kompania A (por. William
B. Cummins)
1. Brygada (gen. bryg. John E. Smith, gen. bryg. Mortimer
D. Leggett, pik Manning F. Force)
20. pułk z Illinois (mjr Daniel Bradley)
31. pułk z Illinois (ppłk John D. Rees, mjr Robert
N. Pearson)
45. pułk z Illinois (płk Jasper A. Maltby)
124. pułk z Illinois (płk Thomas J. Sloan)
23. pułk z Indiany (ppłk William P.)
2. Brygada (gen. bryg. Mortimer D. Leggett)
30. pułk z Illinois (ppłk Warren Shedd)
20. pułk z Ohio (płk Manning F. Force, kpt. Francis
M. Shaklee)
68. pułk z Ohio (płk Robert K. Scott)
78. pułk z Ohio (ppłk Greenberry F. Wiles)
3. Brygada (gen. bryg. John D. Stevenson)
8. pułk z Illinois (ppłk Robert H. Sturgess)
17. pułk z Illinois (ppłk Francis M. Smith)
81. pułk z Illinois (płk James J. Dollins, płk Franklin
Campbell)
7. pułk z Missouri (kpt. Robert Buchanan, kpt. William
B. Collins)
32. pułk z Ohio (płk Benjamin F. Potts)
Artyleria (mjr Charles J. Stolbrand)
1. pułk artylerii lekkiej z Ohio, bateria D (kpt. Henry A. Rogers,
por. George J. Wood, kpt. Frederick Sparrestrom)
2. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria G (kpt. Frederick
Sparrestrom, por. John W. Lowell)
2. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria L (kpt. William H. Bolton)
Artyleria Lekka z Michigan, 8. bateria (kpt. Samuel De Goyler,
por. Theodore W. Lockwood)
Artyleria Lekka z Ohio, 3. bateria (kpt. William S. Williams)
6. Dywizja (gen. mjr John McArthur)
ochrona: 11. pułk kawalerii z Illinois, kompania G (por.
Stephen S. Tripp)
1. Brygada (gen. bryg. Hugh T. Reid)
1. pułk z Kansas (płk William Y. Roberts)
16. pułk z Wisconsin (płk Benjamin Allen)
2. Brygada (gen. bryg. Thomas E. G. Ransom)
11. pułk z Illinois (ppłk Garett Nevins, ppłk James H.
Coates)
72. pułk z Illinois (płk Frederick A Slarring)
95. pułk z Illinois (płk Thomas W Humphrey, ppłk
Leander Blanden, płk Thomas W Humphrey
14. pułk z Wisconsin (płk Lyman M. Ward)
17. pułk z Wisconsin (ppłk Thomas McMahon, płk Adam
G. Malloy)
3. Brygada (płk William Hall, płk Aleksander Chambers)
11. pułk z Iowy (ppłk John C. Abercrombie, płk William
Hall)
13. pułk z Iowy (płk John Shane)
15. pułk z Iowy (płk William W. Belknap)
16. pułk z Iowy (ppłk Addison H. Sanders)
Artyleria (mjr Thomas D. Maurice)
2. pułk artylerii lekkiej z Illinois, bateria F (kpt. John W. Powell)
Artyleria Lekka z Minnesoty, 1. bateria (por. Henry Hurter, kpt.
William Z. Clayton)
1. pułk aratylerii lekkiej z Missouri, bateria C (kpt. Charles Mann)
Artyleria Lekka z Ohio, 10. bateria (kpt. Hamilton B. White, por.
William L. Newcomb)
7. Dywizja (gen. bryg. Marcellus M. Crocker, gen. bryg. lsaac
F. Quinby, gen. bryg. John E. Smith)
ochrona: 4. pułk kawalerii z Missouri, kompania F (por.
Alexander Mueller)
1. Brygada (płk John B. Sanbom)
48. pułk z Indiany (płk Norman Eddy)
59. pułk z Indiany (płk Jesse I. Alexander)
4. pułk z Minnesoty (ppłk John E. Tourtellotte)
18. pułk z Wisconsin (płk Gabriel Bouck)
2. Brygada (płk Samuel A. Holmes, płk Green B. Raum)
56. pułk z Illinois (płk Green B. Raum, kpt. Pinckney
J. Welsh)
17. pułk z Iowy (płk David B. Hills, płk Clark R. Wever,
mjr John F. Waiden)
10. pułk z Missouri (mjr Francis C. Deimling)
24. pułk z Missouri, kompania E (por. Daniel Driscoll)
80. pułk z Ohio (płk Matthias H. Bartilson, mjr Pren
Metham)
3. Brygada (płk George B. Boomer, płk Holden Putnam,
gen. bryg. Charles L. Matthies)
93. pułk z Illinois (płk Holden Putnam, ppłk Nicholas C.
Buswell, płk Holden Putnam)
5. pułk z Iowy (ppłk Ezekiel S. Sampson, płk Jabez
Banbury)
10. pułk z Iowy (płk William E. Smali)
26. pułk z Missouri (kpt. Benjamin D. Dean)
Artyleria (kpt. Frank C. Sands, kpt. Henry Dillon)
1. pułk artylerii lekkiej z Missouri, bateria M (por. Julius W.
Mac Murray)
Artyleria Lekka z Ohio, 11. bateria (por. Fletcher E. Armstrong)
Artyleria Lekka z Wisconsin, 6. bateria (kpt. Henry Dillon, por.
Samuel F. Clark)
Artyleria Lekka z Wisconsin, 12. bateria (kpt. William Zickerick)
Dywizja Herrona (gen. mjr Francis J. Herron)
1. Brygada (gen. bryg. William Vandever)
37. pułk z Illinois (płk John C. Black)
26. pułk z Indiany (płk John G. Clark)
20. pułk z Iowy (płk William McE. Dye)
34. pułk z Iowy (płk George W. Clark)
38. pułk z Iowy (płk D. Henry Hughes)
1. pułk artylerii lekkiej z Missouri, bateria E (kpt.
Nelson Cole)
1. pułk artylerii lekkiej z Missouri, bateria F (kpt.
Joseph Foust)
2. Brygada (gen. bryg. William W. Orme)
94. pułk z Illinois (płk John McNulta)
19. pułk z Iowy (płk Daniel Kent)
20. pułk z Wisconsin (płk Henry Bertram)
1. pułk artylerii lekkiej z Missouri, bateria B (kpt.
Martin Welfley)
Kawaleria bez przydziału (płk Cyrus Bussey)
5. pułk z Illinois (mjr Thomas A. Apperson)
3. pułk z Iowy (mjr Oliver H. P. Scott)
2. pułk z Wisconsin (płk Thomas Stephens)
Dystrykt Północno-Wschodniej Luizjany (gen. bryg. Elias
S. Dennis)
Brygada Neeleya (płk George W. Neeley)
63. pułk z Illinois (płk Joseph B. McCown)
108. pułk z Illinois (ppłk Charles Turner )
120. pułk z Illinois (płk George W McKeaig)
131. pułk z Illinois (płk George W. Neeley, mjr Joseph
L. Purvis)
10. pułk kawalerii z Illinois, kompanie A, D, G i K (mjr
Elvis P. Shaw)
Brygada Afrykańska (płk Isaac F. Shepard)
Garnizon Milliken’s Bend (płk Hiram Scofield)
8. pułk z Luizjany (płk Hiram Scofield)
9. pułk z Luizjany (płk Herman Lieb, mjr Erastus N.
Owen, ppłk Charles J. Paine)
11. pułk z Luizjany (płk Edwin W. Chamberlain, ppłk
Cyrus Sears)
13. pułk z Luizjany (por. Henry Knoll)
1. pułk z Mississippi (ppłk A. Watson Webber)
3. pułk z Mississippi (płk Richard H. Ballinger)
Garnizon Goodrich’s Landing (płk William F. Wood)
1. pułk z Arkansas (ppłk James W. Campbell)
10. pułk z Arkansas (ppłk Frederick M. Crandall)

ARMIA MISSISSIPPI
dowódca: gen. por. John C. Pemberton
szef sztabu: mjr R. W. Memminger

Dywizja Stevensona (gen. mjr Carter L. Stevenson)


Brygada Bartona (gen. bryg. Seth M. Barton)
40. pułk z Georgii (ppłk R. M. Young)
41. pułk z Georgii (płk William E. Curtiss)
42. pułk z Georgii (płk R. J. Henderson)
43. pułk z Georgii (kpt. M. M. Grantham)
52. pułk z Georgii (mjr John Jay Moore)
Bateria Hudsona z Mississippi (por. Milton H. Trantham)
Artyleria Pointe Coupee z Luizjany, kompania A (por.
John Yoist) — sekcja
Artyleria Pointe Coupee z Luizjany, kompania C (kpt.
Alexander Chust)
Brygada Cumminga (gen. bryg. Alfred Cumming)
34. pułk z Georgii (płk James A. W. Johnson)
36. pułk z Georgii (mjr Charles E. Broyles)
39. pułk z Georgii (ppłk J. F. B. Jackson)
56. pułk z Georgii (ppłk J. T. Slaughter)
57. pułk z Georgii (płk William Barkuloo)
Artyleria Cherokee z Georgii (kpt. M. Van Den Corupt)
Brygada Lee (gen. bryg. Stephen D. Lee)
20. pułk z Alabamy (płk. Isham W. Garrot, ppłk Edmund
W. Pettus)
23. pułk z Alabamy (płk F. K. Beck)
30. pułk z Alabamy (pik. C. M Shelley, kpt. John
C. Francis)
31. pułk z Alabamy (ppłk T. M. Arrington)
46. pułk z Alabamy (kpt. George E. Brewer)
Bateria artylerii z Alabamy (kpt. James F. Waddell)
Brygada Reynoldsa (płk A. W. Reynolds)
3. pułk z Tennessee (płk N. J. Lillard)
39. pułk z Tennessee (płk William M. Bradford)
43. pułk z Tennessee (płk James W. Gillespie)
59. pułk z Tennessee (płk William L. Eakin)
3. bateria artylerii z Maryland (kpt. John B. Brown)
Legion Waula z Teksasu (płk T. N. Waul)
1. batalion piechoty (mjr Eugene S. Bolling)
2. batalion piechoty (ppłk James Wrigley)
batalion kawalerii (por. Thomas J. Clevland)
bateria artylerii (kpt. J. Q. Wall)
Oddziały przydzielone:
1. pułk kawalerii z Tennessee, kompania C (kpt. R.
S. Vandyke)
Artyleria Botetourta z Wirginii (por. James P. Wright)
Korpus Sygnałowy (por. C. H. Barrot)
Dywizja Forneya (gen. mjr John H. Forney)
Brygada Heberta (gen. bryg. Louis Hebert)
3. pułk z Luizjany (mjr David Pierson)
21. pułk z Luizjany (ppłk J. T. Plattsmier)
36. pułk z Mississippi (płk W. W. Witherspoon)
37. pułk z Mississippi (płk O. S. Holland)
38. pułk z Mississippi (kpt. D. B. Seal)
43. pułk z Mississippi (pik Richard Hamsun)
7. batalion z Mississippi (kpl. A. M. Dozier)
2. batalion artylerii z Alabamy, kompania C (por. John
R. Sclater)
Bateria Appeala z Arkansas (por. R. N. Cotten)
Brygada Moore’a (gen. bryg. John C. Moore)
37. pułk z Alabamy (płk J. F. Dowdell)
40. pułk z Alabamy (płk John H. Higley)
42. pułk z Alabamy (płk John W. Portis, ppłk Thomas
C. Lanier)
35. pułk z Mississippi (płk William S. Barry, ppłk
C. R. Jordan)
40. pułk z Mississippi (płk W. B. Colbert)
2. pułk z Teksasu (płk Ashbel Smith)
1. pułk artylerii lekkiej z Mississippi (płk William T.
Withers)
Bateria z Alabamy (kpt. H. H. Sengstak)
Artyleria Pointe Coupee z Luizjany, kompania B (kpt.
William A. Davidson)
Dywizja Smitha (gen. mjr Martin L. Smith)
Brygada Baldwina (gen. bryg. William E. Baldwin)
17. pułk z Luizjany (płk Robert Richardson)
31. pułk z Luizjany (ppłk Isham H. Griffin, ppłk James W.
Draughon)
4. pułk z Mississippi (ppłk T. N. Adaire, kpt. Thomas
P. Nelson)
46. pułk z Mississippi (płk C. W. Sears)
Bateria z Tennessee (kpt. Thomas F. Tobin)
Brygada Vaughna (gen. bryg. J. C. Vaughn)
60. pułk z Tennessee (kpt. J. W. Bachman)
61. pułk z Tennessee (ppłk James G. Rose)
62. pułk z Tennessee (płk John A. Rowan)
Brygada Shoupa (gen. bryg. Francis A. Shoup)
26. pułk z Luizjany (ppłk William C. Crow)
27. pułk z Luizjany (kpt. Joseph T. Hatch)
28. [29] pułk z Luizjany (płk Allen Thomas)
Wojska stanowe Mississippi (gen. bryg. John V. Harris)
5. pułk z Mississippi (płk H. C. Robinson)
3. batalion z Mississippi (ppłk Thomas A. Bürgin)
Oddziały przydzielone:
14. batalion artylerii lekkiej z Mississippi (mjr M. S. Ward)
Partyzancka kawaleria z Mississippi (kpt. J. S. Smyth)
Korpus Sygnałowy (kpt. Max T. Davidson)
Dywizja Bowena (gen. mjr John S. Bowen)
Brygada Cockrella z Missouri (płk Francis M. Cockrell)
1. pułk z Missouri (płk A. C. Riley)
2. pułk z Missouri (mjr Thomas M. Carter)
3. pułk z Missouri (mjr J. K. McDowell)
5. pułk z Missouri (płk James McCown)
6. pułk z Missouri (płk Eugene Erwin, mjr S. Cooper)
Bateria Guibora z Missouri (por. Cornelius Heffernan)
Bateria Landisa z Missouri (por. John M. Langan)
Bateria Wade’a z Missouri (por. R. C. Walsh)
Brygada Greena (gen. bryg. Martin E. Green, płk T. P. Dockery)
15. pułk z Arkansas (kpt. Caleb Davis)
19. pułk z Arkansas (kpt. James K. Norwood)
20. pułk z Arkanasas (płk D. W. Jones)
21. pułk z Arkansas (kpt. A. Tyler)
12. batalion strzelców wyborowych z Arkansas (por.
John S. Bell)
1. pułk kawalerii z Missouri (mjr William C. Parker)
— spieszony
3. pułk kawalerii z Missouri (kpt. Felix Lotspeich)
1. batalion kawalerii z Arkansas (kpt. John .1. Clark)
3. bateria z Missouri (kpt. William E. Dawson)
Bateria Lowe’a z Missouri (por. Thomas B. Catron)
Dywizja Loringa (gen. mjr William Loring)
Brygada Tilghmana (gen. bryg. Lloyd Tilghman, płk A. E.
Reynolds)
8. pułk z Kentucky (płk H. B. Lyon)
6. pułk z Mississippi (płk Robert Lowry)
20. pułk z Mississippi (płk D. R. Russell)
23. pułk z Mississippi (płk J. M. Wells)
26. pułk z Mississippi (płk A. E. Reynolds, mjr I
F. Parker)
14. batalion artylerii z Mississippi, bateria C (kpt. Jacob
Culbertson)
Bateria Cowana z Mississippi (kpt. J. J. Cowan)
Bateria McLendona z Mississippi (kpt. McLendon)
Brygada Featherstona (gen. bryg. Winfield S. Featherston)
3. pułk z Mississippi (płk T. H. Mellon)
22. pułk z Mississippi (ppłk H. J. Reid)
31. pułk z Mississippi (płk J. A. Orr)
33. pułk z Mississippi (płk D. W. Hurst)
I. batalion strzelców wyborowych z Mississippi (mjr
W. A. Rayburn)
I. pułk artylerii lekkiej z Misissippi, bateria C (kpt.
L. A. Collier)
Brygada Buforda (gen. bryg. Abraham Buford)
Pułk Snodgrassa z Alabamy (płk John Snodgrass)
27. pułk z Alabamy (płk James Jackson)
35. pułk z Alabamy (płk Edward Goodwin)
54. pułk z Alabamy (płk Alpheus Baker)
9. pułk z Arkansas (płk I. L. Dunlop)
3. pułk z Kentucky (mjr J. H. Bowman) — trzy kompanie
7. pułk z Kentucky (płk Edward Crossland)
12. pułk z Luizjany (płk Thomas M. Scott)
Artyleria Pointe Coupee z Luizjany (kpt. Alcide Bouan-
chaud) — dwie baterie
Baterie nadrzeczne (płk Edward Higgins)
1. pułk artylerii z Luizjany (ppłk D. Beltzhoover)
8. batalion artylerii ciężkiej z Luizjany (mjr F. N. Ogden)
22. pułk z Luizjany (kpt. Samuel Jones)
1. pułk artylerii ciężkiej z Tennessee (płk A. Jackson, jr.)
Bateria z Tennessee (kpt. J. B. Caruthers)
Bateria z Tennessee (kpt. T. N. Johnston)
Bateria z Tennessee (kpt. J. P. Lynch)
Bateria Vaidena z Mississippi (kpt. S. C. Bains)

Oddziały bez przydziału:


Straż Miejska (kpt. E. B. Martin)
Korpus Sygnałowy (kpt. C. A. King)
BIBLIOGRAFIA

A Guide to the Campaign & Siege of Vicksburg, State of


Mississippi, Department of Archives and History, 1994.
B a r t n i c k i Andrzej, C r i t c h l o w Donald T., Historia Stanów
Zjednoczonych Ameryki, t. 3, 1848-1917, Warszawa 1995.
C o n g e r Philip, General Benjamin M. Prentiss: Civil War Hero
of Shiloh, 1971.
E v e r h a r t William C., The Battle of Champion Hill, May 16,
1863, National Park Service Historical Handbook Series No 21,
Washington, D.C., 1954.
F a u s t Patricia L., Historical Times Illustrated Encyclopedia of
the Civil War, 1986.
F u l l e r John, The Decisive Battles of the Western World, Eyre
& Spottiswoode, London 1956.
G r a n t Jesse, In the Days of My Father General Grant, „New
York Times”, 9 June and 2 July 1924.
G r e e n e Francis Vinton, The Battle of Champion Hill May 16
1863, from Campaigns of the Civil War: The Mississippi,
published by Scribner & Sons, 1882.
H a n k i n s o n Alan, Vicksburg 1863, Grant Clears the Missis­
sippi, Osprey, London 1993.
H a r t j e Robert G., Van Dorn, the Life and Times of a Confederate
General, 1967.
Johnston William Preston, Albert Sidney Johnston and
the Shiloh Campaign, from „The Century Magazine”, vol.
XXIX, February 1885.
Korusiewicz Leon, Wojna secesyjna 1861-1865, Warszawa
1985.
Memoirs of General W. T. Sherman, Published 1875.
Missouri in the Civil War, Vol. 9, Chapter 3, Confederate
Military History.
O a t e s Stephen B., Lincoln, Warszawa 1991.
Opérations of the Western Flotilla, by Admiral Henry Walke,
from „The Century Magazine”, Vol. XXIX, January 1885.
Opérations in W. Florida, S. Ala., S. Miss., and La., Chapter XVI.
Personal Memoirs of U. S. Grant, Published 1885.
Recollections of Foote and the Gun-boats by James B. Eads
from „The Century Magazine”, Vol. XXIX, January 1885.
R o z b i c k i Michał J., Narodziny narodu, Historia Stanów
Zjednoczonych do 1861 roku, Warszawa 1991.
S a y r e s Alethea, Grierson's Grand Raid, Town of La Grange
Press 2001.
S a y e r s Alathea, The Forgotten Battle: Helena, Arkansas, July
4, 1863, Town of La Grange Press 2000.
S u d a k Aleksander, Leksykon 300 najsłynniejszych Indian, Wy­
dawnictwo Akcydens, Poznań 1995.
Swoboda Grzegorz, Gettysburg 1863, Dorn Wydawniczy
Bellona, Warszawa 1999.
The Battle of Carthage Mo., Friday, July 5, 1861, by Otto C.
Lademann, Captain 3rd Missouri Infantry, US Vols., WI
Commandery of Mollus, March 7, 1907.
The Battle of Wilson's Creek, August 10, 1861, by Otto C.
Lademann Captain 3rd Missouri Infantry, US Vols., WI
Commandery of Mollus, December 3, 1913.
The Capture of Fort Donelson, by Lew Wallace, from „The
Century Magazine”, Vol. XXIX, December 1884.
WYKAZ ILUSTRACJI

John Brown
Szturm na parowozownię w Harper’s Ferry, 18.10.1859 r.
Abraham Lincoln
Jefferson Davis
Widok Montgomery, pierwszej stolicy Konfederacji
Gen. Pierre G. T. Beauregard, „bohater spod fortu Sumter”
Mjr. Robert Anderson, dowódca fortu Sumter
Ostrzał fortu Sumter w Charlestonie, 12.04.1861 r.
Bitwa pod Pea Ridge, 6-8.03.1862 r.
Gen. bryg. Franz Sigel, dowódca dywizji w Armii Zachodu
Gen. Albert S. Johnston, dowódca sił Konfederacji na Zachodzie
1861-1862
Gen. mjr Ulysses Simpson Grant
Bitwa pod Shiloh, 6-7.04.1862 r.
Gen. Braxton Bragg, dowódca konfederackiej Armii Tennessee Gen. bryg.
Nathan Bedford Forrest, dowódca kawalerii kon
federackiej
Gen. por. Edmund Kirby-Smith, dowódca Departamentu Trans-
Missisipi
Kontradm. David G. Farragut, dowódca sił morskich Unii na
Missisipi
Gen. bryg. John Pope, dowódca Armii Missisipi
Gen. mjr. William Rosecrans, dowódca Armii Cumberland
Bitwa pod Murfreesboro
Gen. mjr Philip Sheridan, dowódca dywizji w Armii Ohio i Armii
Cumberland
Gen. Joseph E. Johnston, dowódca sił Konfederacji na Zachodzie
1862-1864
Federalny skład amunicji i artylerii
Kontradm. David D. Porter, dowódca Flotylli Missisipi
Gen. mjr Henry W. Halleck, szef sztabu Armii USA
Gen. mjr Ulysses S. Grant, dowódca federalnej Armii Tennessee
w obozie pod Vicksburgiem
Gen. mjr John A. McClernand, dowódca XIII Korpusu Armii
Tennessee
Gen. mjr William T. Sherman, dowódca XV Korpusu Armii
Tennessee
Gen. mjr James B. McPherson, dowódca XVII Korpusu Armii
Tennessee
Gen. mjr. Edward O. C. Ord, dowódca XIII Korpusu Armii
Tennessee (od 18.06.1863 r.)
Płk John A. Rawlins, szef sztabu Armii Tennessee
Kontradm. David D. Porter na pokładzie okrętu
Flagowy okręt adm. Portera, „Black Hawk”
Gen. por. John C. Pemberton, dowódca obrony Vicksburga
Chickasaw Bayou
Atak flotylli Portera na Arkansas Post, 11.01.1862 r.
Praca przy budowie kanału pod Vicksburgiem
Flotylla Portera przepływa obok Vicksburga, 16.04.1863 r.
Atak flotylli federalnej na pozycje konfederatów w Grand Gulf,
29.04.1863 r.
Bitwa pod Port Gibson, 30.04.1863 r.
Atak federalny na umocnienia konfederackie pod Jackson,
14.05.1863 r.
Pierwszy szturm na Vicksburg, 19.05.1863 r.
Oblężenie Vicksburga (widok od północy)
Oblężenie Vicksburga (widok z pozycji korpusu Shermana)
Pierwsze spotkanie Granta i Pembertona w sprawie kapitulacji
Vicksburga, 3.07.1863 r.
Gen. mjr John A. Logan, dowódca 3. Dywizji XVII Korpusu
Armii Tennessee
Dywizja Logana wkracza do Vicksburga
Oddziały federalne wkraczają do Vicksburga
Gen. mjr Nathan P. Banks, dowódca Armii Zatoki Meksykańskiej
Parowiec „Imperial” przybywa do Nowego Orleanu
WYKAZ MAP

Zachodni teatr wojny secesyjnej 1861-1863


Walki w dolinie Missisipi 1862-1863
Walki o Vicksburg marzec-lipiec 1863
Bitwa pod Champion Hill 16 maja 1863
Oblężenie Vicksburga 18 maja—4 lipca 1863
SPIS TREŚCI

Od autora ................................................................................................... 3
„Gibraltar Konfederacji” ...................................................................... 7
Dom Podzielony .................................................................................... 37
Wojna w zachodnich stanach pogranicznych 1861-1862 ................. 87
Charakterystyka ogólna ................................................................. 87
Wojna w Kentucky ........................................................................ 97
Wojna w Missouri ....................................................................... 106
Wojna na Dalekim Zachodzie .................................................... 125
Grant obejmuje dowództwo ................................................................ 135
Ulysses Simpson Grant ............................................................... 135
Bitwa pod Belmont ..................................................................... 139
Zdobycie fortu Henry i fortu Donelson ...................................... 143
Bitwa pod Shiloh (Pittsburg Landing) ........................................ 161
Bitwa pod luką i Corinthem. Kampania Perryville .................... 180
Pierwsza wyprawa Granta na Vicksburg (2 listopada 1862-
11 stycznia 1863) .............................................................................. 196
Nowi przeciwnicy Granta na Zachodzie .................................... 196
Ofensywa Granta w północno-zachodnim Mississippi . 200
Rajd Van Dorna na Holly Springs .............................................. 207
Rajd Forresta w zachodnim Tennessee ...................................... 215
Atak Shermana pod Chickasaw Bluff ........................................ 219
Zdobycie Arkansas Post .............................................................. 226
Bitwa pod Prairie Grove ............................................................. 230
Bitwa pod Murfreesboro (nad Stones River) .............................. 234
Druga wyprawa Granta na Vicksburg (30 stycznia-
18 maja 1863) ................................................................................. . 239
Zimowe kłopoty Granta .............................................................. 239
Grant obchodzi Vicksburg .......................................................... 247
Bitwa o Port Gibson i zajęcie Grand Gulf .................................. 264
Bitwa pod Raymond i zdobycie Jackson .................................... 270
Bitwa pod Champion Hill ........................................................... 280
Bitwa nad Big Black River ......................................................... 291
Oblężenie Vicksburga (19 maja-4 lipca 1863) ................................. 297
Przygotowania do oblężenia Vicksburga ................................... 297
Pierwszy szturm Granta na Vicksburg — 19 maja 1863 302
Drugi szturm Granta na Vicksburg — 22 maja 1863 .. 305
Działania oblężnicze wokół Vicksburga .................................... 313
Kapitulacja Vicksburga ............................................................... 323
Zakończenie ........................................................................................ 335
Aneks — Armie Unii i Konfederacji pod Vicksburgiem .... 340
Bibliografia .......................................................................................... 357
Wykaz ilustracji ................................................................................... 359
Wykaz map ........................................................................................... 361

You might also like