You are on page 1of 2

Arkham, 5 Stycznia 1811

Drogi Philipie,

Słowa nie są w stanie opisać ciężaru, jaki spoczywa na mym sercu w trakcie
pisania tego listu, ale chciałem poinformować Cię o tym, że Elijah Winscett
zmarł dzisiejszej nocy i znajduje się w objęciach naszego kochającego Pana,
Jezusa Chrystusa. Przez ostatnie kilka dobrych lat zdawaliśmy sobie sprawę z
jego problemów zdrowotnych, jednak odejście przez niego z naszej wspólnoty
otworzyło nam wszystkim oczy na wielkość jego chorowitej przypadłości.

Odwiedziłem go ostatnio w jego nowym domu, w Blackwater Creek, leżąc na łożu


śmierci, przełamał łączącą nas ciszę, dzieląc się ze mną opowieścią, która do
dziś pozostawiła w mojej głowie ślad niezrozumienia, nie wiem czy powinienem ją
powielać, na samą myśl o niej moje ciało przeszywają dreszcze, ale w końcu
zależało Ci na nim tak samo, jak mnie – zasługujesz na to by wiedzieć. Otóż
niecałe 15 lat temu, dwoił się i troił by utrzymać nasz interes w tajemnicy przed
jankesami, których prawa odcięłyby nas od źródła dochodu, odejmując także od
ust naszym dzieciom, wiesz jacy oni są… do dziś pieklę się kiedy o nich myślę,
jednak do rzeczy. Mimo umiłowania Elijaha do alkoholu i awanturniczych
historyjek, ta miała inny wydźwięk, to nie była czcza gadanina, Philip, on
naprawdę to zrobił, pokazawszy nam plany budowy podmiejskich tuneli,
wyśmialiśmy go, a kiedy my wlewaliśmy w siebie alkohol, kupiony z naszych
ostatnich pieniędzy, on nie mitrężył czasu, odwalił całą robotę za naszymi
plecami, kiedy czarnuchy kopały dół pod jego piwnicę, odnalazł tunel, przekop o
ogromnej szerokości, nie trzeba było nawet ryć dalej – kończył się przy samej
rzece, wykorzystał go by zaganiać murzynów do miasta i z powrotem.

Kiedy czekał na jedną z dostaw, ta zniknęła bez śladu, dziwując się co trzymało
ich tam tak długo, wysłał do tunelu swoich ludzi, to co odkryli było przerażające,
była to śmierć, śmierć we własnej osobie zatrzymała tych nieszczęśników w
tunelu. Łamiącym się głosem dopowiadał mi, że ludzie odpowiedzialni za dostawę
zostali rozdarci na części i rozrzuceni po tunelu, jakoby papierowy szmatławiec.
Nie chciał zostawać tam ani chwili dłużej, jeno zdążył przyjrzeć się fragmentom
ciał – to bydle rozerwało wszystkich, ni człek ostał się po czymś takim, zarówno
biali i czarni – nikt. O dziwo nie było żadnych ciał niewolnic, których ceny
widniały w kwicie, wtem cień pieczary łypał na niego, jawiąc mu się przed
oczyma, ten szybko wziął nogi za pas i zamurował oba wejścia, nie ważąc na to,
czy kto aby tam nie pozostał. Od tamtego dnia, starzec nie zaznał spokoju, a
obecna choroba, coraz częściej dawała mu się we znaki, przykuwając go w końcu
do łoża. Kiedy siedziałem obok niego, wpatrując się w świecę, wypluwał płuca
krzycząc, że miasto pogrąża się w otchłani czyhającej w Podmieściu, otchłani
której przyjdzie je skonsumować i zniewolić w swoim niebycie, wtem Pani Adler,
kobieta u której wynajmował pokój wyprosiła mnie z niego i zrosiła mu czoło
wilgotną szmatką, to ostatnie co dane było mi zobaczyć przez uchylone drzwi.
Powiadam Ci bratku, to nie byle mrzonka, staruszek był tym naprawdę przejęty,
z resztą… ja również jestem. Musimy lepiej zataić naszą działalność, kilka
transportów się udało, ale jankesi coraz częściej obstawiają rzeki i przetrzebiają
barki, nie możemy przetrzymywać ich już dłużej w domu Elijaha, to zbyt
niebezpieczne, liczę, że kolejny spadkobierca tego domostwa, uzyska tam więcej
szczęścia niż staruszek i my.

Z poważaniem,

Jacob Bishop

You might also like