You are on page 1of 40

o

ATAK
KKAKA

Nr. 2. IV. 1939, KATOWICE Cena 50 gr.


Słowianie!
I znów byliśmy świadkami szą się odbić i skruszyć groty
nowej zbrodni, popełnionej przez hitleryzmu i musi nastąpić drugi
katolickih zdrajców na cząstkah Grunwald, który zetrze w proh
Wielkiej Sławji, na Czehah, Mo- pyhę grabieżczyh koczowników.
rawah i Słowaczyźnie.
Na świętej naszej ziemi, osia­
Miast uciec się pod opiekę dli od kilku tysiącoleci, zrośli­
sławiańskiej, katolickiej Polski, śmy się z nią tak istotnie, iż
przepodły, arcykatolicki prezy­ nam się ona stała po wsze cza­
dent Czeh i bardziej podlejszy sy największem umiłowaniem
ksiądz Tisa, pokornie zakuli swo­ To też gdy beżczelny zbij za­
je narody w okowy niewoli ger­ grabił część naszej Macierzy,
mańskiej. nie może mu to ujść bezkarnie.
Jak przed tysiącem jedenastu Jak w bitwie czerwcowej 907
laty t. zw „święty“ Wacław, roku pogromili Węgrzy potęgę
książę czeski, zdradzając swój germanizmu, jak w krwawej roz­
naród, bez boju upokorzył się prawie pod Grunwaldem 141.0
przed okrutnym Henrykiem Pta- rok. zjednoczony świat sławiań-
34 sznikiem i dopiero nasz Bole­ ski łącznie z Litwinami pod wo­
sław Hrobry przywrócił niepod­ dzą polskiego władcy pogromił
ległość Czehom, jak niebawem katolicko - krzyżowy Zakon nie­
tąż niepodległość „niegodziwyh miecki, tak i dziś musimy po­
ojców najniegodziwsi synowie“ skromić zapędy krwiożerczego
zaprzedali haniebnie cesarzowi Atillogermanizmu, rzucając dum­
Henrykowi II, który nawet,,świę­ ne hasło: Dotąd i nie dalej! A i
tym“ został, mimo że razem z stąd, precz !
poganami napadał hrześcijańską
Polskę, tak i dziś samobójcza po­ Młodzi! Do Cię się zwracam,
lityka arcykatolickih menerów gdy serca staryh obrosły tłusz­
zdradziła naszą wspólną Macierz, czem obojętności i maczają się
Wielką Sławję. w kale podłości.
Stawianie! Wielkość Czeh i Młodzi Czesi, Morawianie,
Moraw wzrosła dopiero z hwilą Słowacy, Rusowie, Polacy, Buł­
powstania husytów, a upadła, garzy, Serbowie, Kroaci, Sło­
ponieważ kler katolicki, w imię weńcy, Łużyczanie oraz Wy,
interesów niemieckih zabronił którzyście tyle dobryh i złyh
władcy polsko-litewskiemu na hwil z nami przetrwali, Węgrzy,
przyjęcie pobratymców pod swą Litwini, Rumuni, Łotysze, Lsto-
opieke. wie i Finlandczycy, a którym
Dziś to się powtórzyć nie mo­ dziś jedno niebezpieczeństwo
że ! Dziś od granitowej opoki, grozi, gotujcie się do drugiego
jaką tworzy Wielka Sławja, mu­ Grunwaldu!
Za nami Prawo i Sprawie­ Celem — Sława naszyh Dzie­
dliwość! !! jów !
Smoka pangermanizmu zwal­ Hasłem — Tum ja! Tum ja!
czmy Krakiem sławiańskości! Tum ja !
Naszym orężem — męstwo nie- Stah z Warty
zahwiane!

Rejtanom obecnej hwili: Generałowi Żeligow­


skiemu oraz Posłom: Dudzińskiemu, Budkiewiczo­
wi, Jóżwiakowi, Kręglewskiemu. Lubelskiemu, Ro-
daczowi, Pleszczyńskiemu, Putkowi, Ratajczykowi,
Stohowi i Szymanowskiemu, za ih mężną, iście
sławiańską postawę, okazaną dnia 18 marca b. r.
Unja Młodyh Sławian wyraża szczere uznanie.

Szukalski

Swastyka a Gamadion
Kocz a Rola

m Ml
c
/*
v TT
>
'"''^wlistyka jest najstarszym zło­ tajemną zawartość. Dydaktyczne
żonym ornamentem i możliwie analizy pozostawiły po sobie wie­
najstarożyłniejszym nabrzmianem le intelektualnego osadu, tylko by
(symbolem) zamykającym w so­ dojść do łatwego zadecydowania,
bie jakieś mistyczne znaczenie. na skutek optycznego upodobnie­
Człowiek nowoczesny na róż­ nia swastyki; do „ognia", „słoń­
ne sposoby silił się wnijść w jej ca", „rułiu" i by rozwiązać tę

-
prawieczną zagadkę, nazwaniem Wszystkie inne rasy używały
jej już upewnionym frazesem jej od prawiecznyk zmroków Cza­
„amuletu szczęścia”. su. Pra-rasa obu Ameryk, Maoro-
Uczeni uczynili wszystko, by wie, przedziwna rasa lnusów, t. j.
wtłoczyć w nią jak w próżne na­ pierwotnyb autohtonów wysp póź­
czynie, swe własne przypuszcze­ niej Japoński!), wszystkie ludy
nia. Rozliczne były już sposoby sanskrytu, twórcze jak i koczow­
teoretycznyh rozwiązań przeróż­ nicze ludy mongolskie, rolniczy
ny h o logów, jednak wszelkie wy­ Stawianie, najezdni Wikingowie
tłumaczenia i odczytania jedynie jak i kundlowsko-tatarskie hordy
się mnożyły a znaczenie i pobu­ moskiewskie, wszystkie one uży­
dzenie swastyki tonęło coraz to wały tego amuletu swastyki, jako
głębiej w głębinah ludzkiej nie­ nabrzmiana „szczęścia”, tracąc po­
pamięci. przez tysiące lat jego ścisłe zna­
Jednak narzucone znaczenia, czenie i zupełnie już niewiedząc,
wtłoczone w tę parę wirującyh z czego powstał i poco był przez
kresek, są nie znaczeniem swa­ kogoś, w pierwszym momencie
styki, lecz treścią, jaką usilnie jego powstania, stworzony.
hcieli wypełnić naukowcy. Nie
były to odkrycia, lecz wynalazki Wydziedziczony małpolud.
upartyh teoretyków.
* *
Przez jakieś fizyczne wydzie­
* dziczenie ze zwykle dziedziczny!)
Za wyjątkiem uegroidalnej ludz­ sposobów atakowania i samoob­
kości, wszystkie rasy używały rony, człowiek, zaledwie dwuno-
swastyki jako ornamentu i jako gie stworzenie, był potruhu pozo­
talizmanu. Dopiero w później- stawiony sam sobie przez Matkę
szyh Dziejah, Semici mimo, że są Przyrodę.
negrytami, przejęli ją od również Dziwnie jakoś stawał się on
semickili Persów. coraz to więcej mizernem stwo­
Pierwej do daryjskiego Perso- rzeniem i coraz to gorzej wypo­
polis, swastyka przybyła z najaz­ sażonym w sposoby do dalszego
dem Aleksandra Macedońskiego, przetrwania jako gatunku. Stawał
powodując wśród niedobitków się najnędzniejszym ssakiem z po­
perskik i powrotnyh niewolników, śród czworonogów.
owe spotkanie się z tym pier­ Nietylko, że zaczął mieć skłon­
wiastkiem dekoracyjnym. ność do Lodzenia na dwóh nogali,
Przez imigrację wojennyh zdo­ co go czyniło pokracznym biega­
byczy, drogocennyh uprzęży, wy­ czem, nie mogącym dorównać ga­
robów ozdobny!), branzolet, pierś­ tunkowi czworonogiemu w goni­
cieni i najszyjników, także od twie czy ucieczce, ale zaczął mieć
sprowadzany li mędrców i ezote- coraz to mniej zębów (stracił ih
ryków, Arabowie, mimo że rów­ od tej epoki, powiedzmy, nien-
nież Semici negroidalni dowie­ dertalskiej, czternaście), paszcza
dzieli się o swastyce od Persów, zmieniła się w usta, a one zmniej­
zawlekając ją potem nawet do szały się coraz to więcej, tak, że
Palestyny. Były to jednak późne już nie mógł używać ih jak ty­
już Dzieje, bo historycznej epoki. grys lub wilk. Dwie pokraczne
a bardzo krótkie nogi były w Jego stępione zmysły zmusza­
zbyt małej ilości, by mógł wy­ ły do wiecznego bycia na straży,
rwać się swym biegiem z nagłej by o tyle boć złagodzić skutki
zasadzki. nieprzewidzianego niebezpieczeń­
Pazury jego stały się tak gięt­ stwa. To spowodowało rozwinię­
kie i przezroczyste w swej eien- cie pierwotnego zmysłu przewi­
kości, że zupełnie przestały sta­ dzenia przez spodziewanie się
nowić jakąkolwiek obronę lub wiecznie powtarzającyh się nie­
służyć do polowania. Nie miał bezpieczeństw.
człowiek rogów tak jak żubr lub
jeleń. Skóra jego stawała się ły­ Zimno stworzyło Lęk, a ten
sa i blada jak u zdehłej ryby, Wyobraźnię.
tak że coraz to częściej był on
zgnębioną ofiarą zimnej pogody, Ruh, sposób stania i trzyma­
deszczów i zmian pór roku. nia się cielesnego w człowieku
Nie potrafił zwąhać niebezpie­ już rozwiniętym do obecnego sta­
czeństwa. jego wzrok stawał się nu ewolucji, jest symptomatem
coraz to słabszy, jak również i jego przeważającego nastroju i u-
słuh, co powodowało, że zawsze sposobienia indywidualnego, a za­
był w obronno-lękliwym usposo­ tem wyrazem psyhicznego usposo­
bieniu, bo dowiadywał się o nie­ bienia. Jednak, zewnętrzne powo­
bezpieczeństwie już za późno. dy, które mogą zmusić go do je­
Nawet pełzające, beznogie i szcze innej pozycji ciała, poprzez
bezrękie żmije miały kły i tru­ długość dnia czy życia, spowodu­
ciznę z nih ciekącą, ptaki miały ją odwrócenie skutków i będą po
skrzydła, by unieść się ponad trollu wpływały na zmianę uspo­
przyziemne niebezpieczeństwo, a sobienia, wymuszając na człowie­
inne mniej wyposażone stworze­ ku zmianę osobowości.
nia przynajmniej miały obronną Otóż, przejmujące zimno wil-
krasę sierści czy pierza, by mo­ gotnyh nocy i powrotnyh pór ro­
gły się ukryć w tle swego oto­ ku, zimy i deszczów, „narzuciły”
czenia, niespostrzeżone przez dra­ na małpoluda pierwotnego niena­
pieżnego wroga. turalną mu pozycję ciała. Jego ły-
Jeżeli najpierwotniejszy czło­ sość skóry coraz to więcej ogała-
wiek zebrał w sobie tyle odwagi, cała go i wydawła na udrękę
by natrzeć lub bronić się, to mógł zimna. Dla ciepło, musiał przy-
tego dokonać jedynie podnosząc kucać w kłąbek i . >ijać się z in­
z ziemi coś twardego lub łamiąc nymi ciałami swego stada. Ten
uskłą gałąź, bo sam na sobie nie
posiadał żadnej odziedziczonej nowy zwyczaj zgarbiania się, spo­
wodowany zimnem i dla zatrzy­
obrony. Był on jedyną istotą, mania największej ciepłoty swe­
która musiała sięgać poza siebie, go brzuhowego dołka, stał się no­
by się bronić lub by wroga na­ wym cielesnym zwyczajem.
cierać skutecznie, która musiała
sięgnąć po namiastki nieobecnyli To zbijanie się w kłąb pod­
pazurów, kłów, rogów, kopyt i czas nocy, dało nową „formę” fi­
mnogości nóg, by zastąpić brak zyczną, w której odcisnęła się
węhu, dobrego wzroku i słuhu. nowa psyhiczna uczuciowość thó-
rzostwa, jako specyficzna ceha niedługo sam stworzył nowy świat
małpoluda. i zaludnił go dubami, ku swemu
Pierwej zimno, a potem jako większemu nieszczęściu.
skutek jego, owe zgarbienie się i
skurczenie ku własnemu dołkowi Lęk stworzył Myśl.
brzuszemu w hęci zahowania swej
cielesnej ciepłoty, narodziły w Ta nowa zdolność myślenia,
pierwotnym człowieku Lęk. Zim­ jak wrzód w czaszce, czy jak
no stworzyło lęk. larwa, zaczęła mu w głowie co­
Lęk zaś, zrodzony w ciemno­ raz to częściej się poruszać i
ści ab nocy i podziemiah grot, za­ róść. Zaczął śnić podczas snu.
władnął zmysłami człowieka i... Opadały go niebezpieczne zmory.
tylko przypadkowo, tak ubocz­ Szamotał się z nimi i kurczowo
nie, dał mu Wyobraźnię. Zaczął zaciskał kawał drewna w dłoni,
się bowiem człowiek bać ciemno­ lub sięgał we śnie po kamień, le­
ści. Nawet dzisiejszy wieśniak, żący tuż przy nim. Mięśnie drga­
dziedziczy ten prawieczny lęk, ły, wykonując mimikę samoob­
przehowywany w duszy jego je­ rony.
szcze od czasów małpoluda zzięb­ Słońce pogromcą upiorów.
niętego i zgarbionego wokół swe­
go „solar plexis”, czyli dołka. Jakaż to wielka szczęśliwość
Prócz świata zwierzęcego, ja­ wypełniała nagle duszę jego, kie­
kie stanowiło dlań jedyne wido­ dy z pośród ciemnej zimnoty noc­
czne niebezpieczeństwo, zaczął za­ nej, Słońce przepiękne pękło żół­
ludniać ciemność nocy i ponurość tym światłem tuż-tuż na widno­
swego umysłu, przewidywanymi kręgu, ponownie zatapiając powo­
niebezpieczeństwami, zasadzkami, dzią swej ciepłoty, ponury świat
spiskami stad swego własnego nieszczęsnego pierwoluda.
gatunku i zakradającymi się w Nagle, wszystko było znowu
każdym cieniu zabójcami. jasne, piekne, zielenią, śpiewem
Stał się więc człowiek pier­ ptaków, życiem i dyszące zamiar-
wotny opadnięty widziadłami swej ną otubą! Nie trza się było już
wyobraźni. Imaginacja uczyniła lękać, obracać za siebie i z za­
żywot jego jeszcze trudniejszym parciem oddehu nadsłuhiwać, bu­
do zniesienia. Prócz rzeczywiste­ dzić się co bwila, czy było po co
go niebezpieczeństwa, zaczął być czy nie. On sam teraz widział,
ofiarą przewidzeń, mnożonyh przez że niema nigdzie czyhającyb du­
jego podejrzliwą lękliwość. bów za węgłem jaskini. Nie było
Każdy cień był dlań zapowie­ już więcej nieprzyjaciół, bo już
dzią złowieszczego czynu przeciw nie było ciemności!
niemu, każdy trzask suhej gałąz­
ki już był dowodem zasadzki. Co rano, ponownie pierś mu
Niebawem stał się nieszczęsną o- wypełniała się szczęśliwością i
fiarą, więcej cierpiącą ze strony otubą, a wyprostowane ciało whła-
niewidzialnyb aniżeli rzeczywi- niało ciepłotę słońca. Tak jak
styh wrogów. Zaczął tak przesą­ drzewa i kwiaty, rozciągał swe
dzać podstępczość i straszliwość mięśnie i rozprostowywał listowie
swyh przewidzianyh wrogów, że swego złamanego dulia.
Zatem Słońce powróciło! Po­ nia na łatwowiernej ludzkości i
wróciło i rozegnało swą jasnotą nazwali to potem Teologją.
zło nocy! Powrót Słońca był te­ Teologja powstała z przekup­
dy najcudowniejszym wydarze­ stwa złyh Demonów drogą lukra­
niem dnia i życia codziennego, a tywnego pośrednictwa szamanów-
przeć innego życia wówczas nie k a planów. Aby zapewnić sobie
było. Był to najwznioślejszy Cud nocny pokój i ominąć dzienne
życia i świata, bo życie zaczyna­ niebezpieczeństwa, człowiek silił
ło się tylko od Wshod u Słońca a się w melanholijnej nadziei, prze­
kończyło z Jego Zahodem. Mię- kupić najzłośliwszyh Demonów,
dzv jedną nocą a nocą drugą, wy­ by zamienić ih złowolność na po­
pełniało Ono drzewa sokiem a błażliwość. Łapówką czynienia
człeka duhem, wymieniało jego ofiar silił się zamienić Demonów
bezbronność nocnego lęku nową na Bogów. Z , prośbą” przyhodził
nadziejnością, odwagą, która trwa­ do kapłanów, przynosząc prosię
ła aż przez cały dzień, weselem w ofierze, bo wówczas najkorzy­
i jurnym zapałem samczości. stniejszym datkiem była Świnia
Kiedy nocny Lęk dał mu Wy­ lub prosię. (Nasze „prosić” z na­
obraźnię, to wnet wylęgły się z niej staniem rzymskiej judeologji zna­
duby. Lecz po każdym powrocie czyło przynieść prosię na ofiarę
Słońca i wypełnieniu jego serca Bogu, które kapłani zjadali po
jasnością i odwagą, zaczął uży­ odejściu cnotliwego człowieka).
wać tejże samej Wyobraźni do Było wówczas wiele Demonów
przemyśliwania sposobów samo­ najrozmaitszy^, które zmieniały
obrony, wymyślania narzędzi do się, wedle ilości prosiąt danyh
walki i dziennego użytku. kapłanom, na Bogów, aż do cza­
su, kiedy kapłanom znów świń
Wschód, początkiem widnokręgu. zabrakło. Wówczas człowiek mu­
siał stosować wiele taktu i poli­
Skoro Matka Przyroda porzu­ tyki, by dając jednemu Demono­
ciła go. nie wyposażając żadnym wi, nie obraził innyh, a w takim
przyrodzonym przydatkiem samo­ razie kapłani radzili dać ofiarę,
obrony, jak rogi, kły. kopyta itd. także prosiaka, i tym drugim. Po-
przybrał on se Słońce za Ojca, trobu człowiek jednak czuł, boć
Pana i Dobrodzieja. Więc Wshód o tern kapłanom nie ważył się
stał się mu ołtarzem na widno­ mówić, że jedynie Słońcu nie po­
kręgu a Słońce Bogiem, lecz jesz­ trzebował łapówki przynosić w
cze bez szantażu teologji. prosiętah. Wiedział on swym ma­
Z rozwojem gatunku człowie­ ło rozwiniętym umysłem, że po
czego i coraz to świadomszego jednej stronie było wiele Demo­
umiłowania Boga Słońca, powsta­ nów do przekupienia i kapłanów
ła śród rzetelnyh rzesz ludzkih, do wzbogacenia i utuczenia a po
osobna kasta znahorów. czarow­ drugiej, jedno Słońce, wiecznie
ników, kapłanów i wszelkiego ty­ dobre i niczego nie żądające od
pu pasożytów, którzy rozpoczęli nędznego człowieczyny za szczę­
coraz to przemyślniej układać ście i za Życie.
sposoby wyzysku w systemat Miejscem powrotu życia był
najskuteczniejszego pasożydowa- Wsbód. Wshodem zatem była ta
hwila, kiedy na widnokręgu różo­ A gdy zdradny oszczep wro­
wy rumieniec niebo rozjaśniał, a ga nadział go na się, a jego ser­
ku tym wrotom Słońca, drżący ce razem z nim, to ostatnim wy­
człowiek stał zwrócony, wyczeku­ siłkiem jeszcze ramię wyciągał
jąc swego prawdziwego Dobro­ ku Wshodowi, by drogi do Wrót
czyńcę, niezawodnego Hospodara, Słońca nie stracić i drogi po­
dobrotliwego Lekarza, Pobudzacza śmiertnej nie zgubić.
życiodajnej ł ci, Odźwiernego, co Ciało jego tudziśkie składano
rozwiera nieł ■ i ziemię po prze­ do bruzdy, lub sadzano na pal-
minięciu nocy oświeca, i Dojże- nem gałęziwie, obstawiano gruby­
wacza nasienia w kwiatah, roli mi bierwionami, ale miejsce wol­
i kobiecie. ne między nimi pozostawiano
Wshód stał się świętym miej­ przed twarzą, by widok miał na
scem, gdzie Słońce rozpybało wro­ Wrota Słońca, bo tam go czekało
ta nieprześcigłej jasności i upew­ przyjęcie. Popiół jego potem po­
nienia, że wszystko jest dobrze. ło był wsypany do urny twarzo­
Wshód stał się osią Życia wsze­ wej, by miał czem patrzeć ku
lakiego, jakoteż człowieczego peł­ Wrotom Życia, gdzie Słońce go
zania. wyczekuje. Robiono i dziurki w
oczah urny twarzowej, tak jak i
Przez wodę oczu.
trupa sadzano przedtem ku Wsho­
Z rozwojem w lęku zrodzonej dowi po to, by światło Odrodze­
Wyobraźni, owocność jej stawała nia i Resurekcji przenikło mu do
się coraz to wielorakszą, tak, że martwego żywota, przez wodę je­
jego narzędzia i bogi mnożyły się go oczu, przez ostatnią łzę, jesz­
a zawodowi pośrednicy między cze ociągającą się po policzku w
nim a światem dubów, zastraszy­ otwarłem, lecz już niewidzącem
li go w potulność sobie. Teologo­ oku.
wie kierowali jego żywotem. Z KĄD KRZYŻ.
Wedle mistycznyh obrządków,
wkopywał swe szałasy, kierując Wshód zatem, stał się prze­
wejście ih ku Wshodowi. Kiedy najświętszym kierunkiem, zaś je­
stroił z pni czy głazów święte ty- go wrota na widnokręgu stały się
nie dla bogów i demonów, to pierwszym i kardynalnym punk­
zwracał ih przód do Wshodu. Ku tem orientacyjnym, Zaliód stał się
wrotom Wshodu źył i umierał. tylko drugorzędnym w ważności
A kiedy legł poraź ostatni, by i to przez swą smętarną ponu­
odejść w daleką wędrówkę za- rość, bo tam Słońce zanurzało się
grobowego życia, by dojść kiedyś na noc. Zaliód stał się ołtarzem
do „szczęśliwszyh polan niebies­ smutnego pożegnania i człowie­
kiego myśliwstwa”, to wnuczkom czego osamotnienia.
się kazał posadzić twarzą ku Tak też człowiek naznakował
Wshodowi, by po wydehnięciu poraź pierwszy swój widnokrąg
duha jeszcze powieki jego nały­ ziemski, mistyczną krehą podzia­
kały się otwartymi oczyma prze­ łu, od Wshodu na Zahód.
pięknego widoku świata i nabra­ Południe uznał za tron swego
ły w siebie dość światła, by star­ Dobroczyńcy Słońca, skąd spra­
czyło mu potem na wieki wieków. wowało swe niebiańskie rządy.
Zaś Północ widział tylko jako rzy, dając jej miano. Hłop nie
gnieździsko nocy, zimnej i zło­ widzi danej „rzeczy”, dopóki mu
wrogiej. Tam wyczuwał obwa­ się nie powie jak się ona nazy­
łowi szcze złyh Demonów i cza­ wa, wówczas udaje, że ją rozu­
sowe miejsce przeczekania dla mie, mimo, że nazwa tejże może
umarłyh, którzy wyczekiwali swe­ być w łacińskim języku.
go odkupienia wiecznego. Wszystkie kraski i najsubtel­
Tak to człowiek zrobił znak niejsze odcienia ih, zawsze były
Krzyża na swej ziemi i to był już od miljonów wieków w przy­
pierwszy początek Geograf j i. rodzie, jednak są jeszcze dziś lu­
Uczynienie tyli dwóh przecinają- dy w pierwotnym stanie dziku­
cyh się krek stało się początkiem sów, które mają zaledwie dwa
mapy. Czyniąc ten kardynalny słowa na określenie barw. W iii
krzyż w środku kręgu wkoło umyśle zatem, tylko dwie kraski
widzialnego świata, człowiek sta­ egzystują. Jeżeli te słowa są „czer­
nął na środku jego i wbił cztery wony” i „niebieski”, wówczas tra­
słupy swej wizji na kraju wid­ wa, morze, drzewa są tylko nie­
nokręgu i wsparł na nih niebo, bieskie. Ludzkość cierpi na dal-
czyniąc z niego dak, a wówczas tonizm, we wszystkih dziedzinah
Świat uczynił swym dziedzic­ „percepcji”, dopóki twórcze jed­
twem. Nie czynił tego już ręko­ nostki nie utworzą nowyh warto­
ma, lecz oczyma, które często ści, nadając miana dotąd niewi­
włócząc się po widnokręgu, stę­ dzianym pierwiastkom.
sknienie spoglądały ku niezna­ Tak też i człowiek jaskiniowy
nym mu przestrzeniom, ku nieod- odkrył przestrzeń i dalekość, na­
krytym krainom. zywając kończyny krzyża, na
Człowiek, zaznaczając pod którego środku stał. Poczuł po­
swymi stopami krzyż kardynalny, trzebę nieukojoną zbadania tej
dla odróżnienia nazwał kończyny przestrzeni i przekroczenia tej mi­
tegoż mianami Wshodu, Zahodu, stycznej obręczy widnokręgu, spoj­
Południa i Północy, zaś nazwaw­ rzenia z brzegu jego w dół, bo
szy je, stworzył sobie nowy świat; napewno tam musiał być koniec,
świat dotąd niewidziany. Dając a może tam spotka swyh przod­
miana kończynom krzyża geogra­ ków? A może odnajdzie nocną
ficznego, zapłodnił się ciekawo­ siedzibę samego Słońca?
ścią, z której wykłuła się larwa Spojrzał wokół siebie bezrad­
tęsknoty za nieznanym, za nie­ nie. Jakby tu załagodzić tę tę­
znanymi krainami. Człowiek po­ sknotę za dalą, za przestrzenią,
czuł w sobie niezmożony mus ku za nieznanem...! Oko jego wodząc
zbadaniu, co za tymi kończyna­ kołem, wślizgło się na grzbiet ja­
mi krzyża, poza koliskiem widno­ kiegoś ugrzywionego zwierzęcia.
kręgu było. A! a gdyby tak usiąść na ten
piękny grzbiet tego hybkiego stwo­
Słowo rodzi Rzecz.
rzenia? Uszy uhwyciły tentent
Rzecz rodzi się dopiero po jej mnogonogili kopyt! Nazwał go dla
nazwaniu. Tylko twórcza jedno­ odróżnienia „goniem”, a za okiem
stka widzi „rzecz”, zanim się ona co spoczywało lubieżnie na grzbie­
stanie, dlatego tylko on ją two- cie konia, kyłkiem poślizgnął swą
dłoń i już ponigdy źrebaka nie świecie a i pewniej już było w
puścił, po nigdy... ciem noś ciah nocy, w tabunie mno­
Nazwawszy gonią, już nijak nie gim.
mógł opędzić się parzącej myśli, Niedługo odkrył człowiek, że
by na goniu właśnie dosięgnąć trzymając się bliżej słońca, wę­
tyli nieznanyk krain i ulżyć se w drując coraz to bliżej wiecznie
tej bolesnej tęsknocie, by widzieć uciekającego przed nim Wshodu,
dotąd „niewidziane”. Udomowił gonie miały ciągle nową paszę,
se zatem źrebaki, a one rozogniły bo trawa rosła tam, gdzie prze­
w nim niecierpliwość, by naresz­ suwająca się pora roku na to
cie wyruszyć w wędrówkę. W pozwalała. Jeżeli wędrowne błą­
wędrówkę wyruszyć, tak na krót­ dzenia zawiodły wy błędów poza
ko tylko! Niedługo powrócić! Tyl­ wiele widnokręgów i spotkały ih
ko, by boć parę dni... Żeby se jesienną porą roku, to zaw­
ulżyć... sze wracali do swego Pana Słoń­
Nazwy tyli kończyn krzyża ca, obiecując trzymania się Jego
zamieniły jaskiniowca w nomadę śladów i thu jego ciepłoty.
i koczownika. Człowiek, uwolniony przez ko­
Konitwa za bezkresem. nia z więżącyh ukryć jaskinio-
wyh i gąszczowyh, zamienił się
Zaczął się tedy gramolić krót- w nomadę, w koczownika. Zaś
konogi człowiek z jaskiń, hurmą tabuny bydła, potrzebujące no-
zhodzić ze wshodniłi skłonów wa­ wyh pastwisk, zmuszały go do
pienny li wzgórz i granitowyh gór. zależności o,d dobrej pogody. Więc
Zaczął opuszczać brzegi rzek i je­ krążył on po widnokręgah, włó­
zior, wyłaniać się z puszczy i gą- cząc się za sezonowym posuwa­
szczowyh ukryć, by konie udo­ niem rocznej wędrówki Słoń­
mowione by wić za grzywę i na­ ca. Krążył więc z wiązań najdal­
reszcie, nareszcie ruszyć ku nie­ szym koścem słonecznego powro­
znanemu, ku łożu Słońca, ku nie­ za promieni, jak krowa na past­
określonej tęsknoty celowi, ku... wisku przytroczona do wbitego
ku... kołka.
* *
* Z Krzyża, Swastyka.
Oj zapomniał, zapomniał człek
wrócić do swyłi jaskiniowyk sie­ Pewne drzewa i pnące się po­
dlisk! 11 oj, nie wrócił już do sie, woje, rosną w górę, okręcając się
nie wrócił... wokół własnej osi, w niemej po­
Jakoś ciągnęło go dalej i jesz­ goni za kierunkiem Słońca, które
cze dalej, jakoś nie mógł dojść w codziennej podróży przesuwa
do krawędzi widnokręgu! Hoćby się po nieboskłonie.
i najdalej pognał swe gonie, to Również, jeżeli przez dziurkę
nijak nie mógł ruszyć z tego środ­ wydmuhamy zawartość jajka i do
ka, z tego skrzyżowania się tego wnętrza jego wsadzimy jakiegoś
krzyża kardynalnego. Toć to ja­ robaka i zalepimy go papierkiem,
koś końca nie było temu prze- potem położymy na stole, zoba­
ięknemu światu! Po co wracać? czymy wówczas, jak koczownicy
iedy tyle miejsca było na tym wędrują...
Jeżeli pokój jest ciemny a za­ nia. Swastyka była wskazaniem
paloną świecę przybliżymy do rasowej mądrości koczowniczej,
stołu, to jajko zacznie zbliżać się wieszezącem, że idąc śladami
do światła. Przesuwając zaś świe­ Słońca, za ciepłotą pór roku.
cę wokół „widnokręgu” stołu, jaj­ nie będą potrzebowali przymierać
ko zacznie wędrować za impro­ z głodu, że nie potrzeba im żad­
wizowanym słońcem. W tej więc nej pracy ni sposobienia zapasów
demonstracji zobaczymy duszę na zimę dla bydła i siebie, bo
koczowników w miniaturze. to, co spotkają na swej drodze,
Tak jak jaskiniowiec stworzył jest dla nih do brania. Bo rze­
ów krzyż kardynalny i dał po­ czywiście świat był wówczas du­
czątek robieniu mapy. tak też ko­ ży, więc widocznie po to taki był,
czownik dodał owe poprzeczki by koczownicy mieli co brać i z
w prawo u kończyn jego, dając czego żyć, bez mozołu i twór-
ludzkości znak swastvki. Był to czyh zabiegów.
znak i nabrzmiano wskazujące ga­ Swastyka była wskazaniem,
tunkowi koczowniczemu, tak jak że skoro świat stoi w miejscu,
w znakah dzisiejszego włóczęgi człowiek powinien po nim migro­
na trotuarah i bram ab kredą pi­ wać, gdyż to co zniszczy, znowu
sane. że: na kończynah tego krzy­ kiedyś odrośnie, odbuduje się,
ża, czyli tam po widnokręgu, znowu zbogaci, by on mógł znów
Słońce idzie w prawą stronę i że powrócić i znowu zbierać plony
włócząc się za nim, to jest za ziemi i pracy tyh, co koczowni­
ciepłą porą roku, wszystko się kami nie byli.
będzie dobrze działo. Bo bydło * *
zawsze będzie miało pod dostat­ *
kiem paszy a hordy koczowni­ Popularnie tylko swastyka jest
ków stały pokarm z bydła. znaną, a skoro jej nabrzmienne
Migrowanie w prawo po wid­ znaczenie przepadło gdzieś pod
nokręgu włócząc się z porami ro­ lawiną późniejszyh znaków i oz­
ku, znaczyło zapewnioną ciepłotę, dób asoteryki, przeto dzisiejszy
ucieczkę przed zimami, i najła­ człowiek wie, że słowo to doty­
twiejszy sposób życia. Swastyka czy jedynie krzyża z poprzeczka­
była znakiem porozumiewaw­ mi „w prawo“ lub nawet bezkie-
czym nomadów, nabrzmianem runkowego, czyli, że nie odróżnia
sposobu życia, które omijało w którą stronę są one zwrócone.
zmiany pór roku przez zmienia­ Jednak w tej kierunkowej róż­
nie dowolne terenów pastewnyh. nicy leży cały świat odmian i zna­
* * czenia. Był także krzyż zazna­
*
W sanskrycie słowo „swasty­ czony na kończynab widnokręgu
ka” składa się z „su” (co znaczy: „w lewo”, który również sięga
dobrze, szczęśliwie), i „asti” (zna­ pradziejów, lecz znamy go dziś
czy: być, żyć. trwać), razem „su- jedynie wedle greckiej nazwy
asti”. Końcówka zaś „ka” jest tyl- „Gammadionu”.
}co późniejszym dodatkiem, praw­ W różnicy kierunkowej Swa­
dopodobnie greckim. styki a Gamadianu. kryje się naj­
Dla włóczący!) się migrantów, większa tragedja ludzkości i jej
był to znak rasowego Przykaza­ Dziejów. Z tej właśnie różnicy
powstały cywilizacje i cywiliza­ nionyh włóczęgów i poszedł „w
cje upadły. lewo”, czyli przeciw mądrości
rasy koczowniczej, bo poszedł
Gamadjanie. naprzeciw porom roku. Odcze-
pieńcy wybrali se piękne ziemie,
osiedlali się przy rzekah, kopali
doły, pokryli je gałęziami i darnią
i... i... przeczekali zimę przygoto­
wawszy pierwej strawę dla sie­
bie i swojego bydła.
Zamiast włóczyć się za sezo­
nami roku, wryli się w ziemię i
skierowali swe nadzieje „w lewo”
po widnokręgu, czekając na po­
wrót Wiosny. Oni wiedzieli, że
D1VIDEA. Piktograf na misie z Mezopotamii"
Wiosna, tak jak Wshód Słońca,
Pierwszy okres praelemicznego stylu. 3000 lat przed powróci do nih, tak jak oni po­
Hryst. Louwr. Paryż. wrócili do życia osiedleńczego.
Najstarożytnicjszy dokument pra-pamięci o roz-
loinie ras na dwa gatunki. Od środkowego krzyża
są zwrócone w przeciwnyh kierunkach. Swastyka
Jaskiniowiec przebył metamor­
i Gamadjon, w prawo i w lewo. Przed nimi, z fozę.
przeciwnych stron, niebo shyla się ku widnokręgowi. Więc zamiast krążyć bezkres-
Ponad krzyżem, u góry i od dołu, zawisły grzebie­
niaste hmury, z których deszcz padając na słońcem
spalone stepy, wzbija kłęby kurzu.
nie jak to jaje za świecą, w ciem­
nicy duha, oni wręcz indziej się
Po zziębłyh jaskiniowcah, po zwrócili, niżeli ih przodkowie i
zalękłyh mieszkańca!) puszcz zamiast żyć takim żywotem, jakie
ciemnyl) i wysoki h drzew, po ry- im Fatum samo ułoży wedle moż­
bakah z błotnyh stanowisk... przy­ liwości wilgoci i ciepła, co trawę
szli migrujący koczownicy. Po zieleni dla bydła, lub je zabija
nih zaś przyszli rolni osiedleńcy, razem z koczownikami posuhą,
przyszli siewcy ziarna. oni wzięli w swe ręce swą Przy­
szłość i stali się rolnikami.
Po niezliczony!) wiekah włó­ Najazd osiadły!) krain i wcie­
częgi koczow iczej, w gatunku lanie spokojnej ludności, jako nie­
człowieka, z. żęły się tworzyć wolników, w swe tabuny, potem
pewne przemiany duliowe. Za­ krzyżowanie się ih z nomadami,
częły się rodzić „wyrodki” raso­ wprowadziło inną krew, inne pier­
we, które burzyły się przeciw te­ wiastki i potrohu nowy typ czło­
mu wiecznemu wałęsaniu. Zaczę­ wieka zjawił się śród koczowni­
ły się mnożyć wypadki jawnego ków. Krew koczownika się zwa­
złorzeczenia na tę ih mądrość ko­ żyła.
czowniczą, Kobiety i mężczyźni Więc swastyka, czyli prawo-
podobnego usposobienia, drogą na­ wskaźny krzyż kardynalny pozo­
turalnego doboru, mieli dzieci, te stał nadal przy wędrownyh ko­
skupiały w sobie wzmożoną od­ czownika!), którzy wyrzekli się
razę do życia koczowniczego. odczepieńców swej rasy i klęli ih
Więc nastąpił rozdział rasy znakiem lewowskaźnego krzyża,
koczowniczej. Nowy typ czło­ czyli Gamadionu. Drogi się ih
wieka odczepił się od puia ukon- rozeszły, a każda była swym zna­
mieniem zaznaczona. Koczownicy Przyszłością. Swastyczanie szu­
poszli ugorami ku zielonym pa­ kali Niespodzianek, zaś Gamadja-
stwiskom bezkresów, posłuszni nie wyczekiwali na spodziewane
wskazaniom Swastyki a rolnicy Skutki swego rozmysłu.
oranymi bruzdami ku określonym Gamadianie nadziejnie osiedli­
marzeniom twórczyh znojów, prze­ li się i twarze zwrócili „w lewo”,
kornie przyjmując Gamadion za by twórczym mozołem owocnej
swoje nabrzmiano. myśli zbudować Tynę i czekać z

DIVIDEA Szukalslci

Gamadion pohodzi z Sans- nią na powrót Wiosny i Pana pór


krytu i składa się z: „gam“ iść, roku, Słońce i wprosić go doń,
„Gamana“ hodzenie, bod, „ga- by uświęcił iii Twórczyń.
min“ idący, a „diana“ religijne
rozmyślanie, względnie „djo“ — Krew z błotem to Ojczyzna.
niebo, oznacza drogę myśli reli­
gijnej lub drogę nieba, ścieżkę A zatem Gamadion oznaczał
bożą. Swastyczanie tęsknili za wręcz odmienne usposobienie ga­
Przestrzenią, zaś Gamadjanie za tunkowe nowego człowieka, gdyż
to usposobienie dało wyraz obu­ skarbce, społeczny postęp i Twór­
dzonej tęsknocie za wzbogace­ czyń, sezonowo napadane, gra­
niem nędznego żywota dotyhcza- bione i stale kaleczone przez fior­
sowej nomadyki, za przemyślaną dy koczownicze, które jedynie
i przewidzianą Przyszłością, przez były zależne w dobrobycie swo­
twórczy rozmysł. im od dobrej pogody, pory roku,
Tak to gamadianie stali się co trawę dawała, przypadku wo­
ciułaczami zboża i paszy na zi­ jennego wymusu i ih nieprzewi­
mę, suszonego mięsa, ryb i zwie­ dzianego Fatum.
rzyny, kowalami kruszców i wy­ Pasożytnicze osy Swastyki
twórcami narzędzi wojny i pracy, przeszły metamorfozę, z pastuhów
garncarzami naczyń i bóstw swo- stały się wyłącznie wojownikami
ih. wypełniaczami spihrzy bogac­ dla grabieży. Stały się postrahem
twem ziem. i duka. Gamadianie, ułów, w któryh mozolne pszczo­
czyli rolnicy, zrodzili początki ły Gamadionu ciułały słodki miód
wszystkih Cywilizacji. Oni dali znoju rasy twórczej.
i wzbogacili duha całej Ludzko­
ści, Twórczy nem.
Ih świadoma przemyślność
przewidziany!) zamiarów uświęci­
ła proroczą nabrzmienność Ga-
madionu. Siejąc ziarno w bruź­
dzie i pieczołowicie czekając na
jego kiełkowanie, a potem na plon
jego, stali się oni pierwszymi
Obywatelami tej Ziemi.
Ci nieustępni siewcy ziarna
objęli swą glebę w posiadanie,
przywarli do jej piersi, walczyli Gamndjon znaleziony na Rusi.
0 nią. Siączyli swą krew i krew
najeźdźców, nie by zdobywać
więcej, niż im było trzeba, lecz Gamadion znakiem Ojczyzny.
by bronić świętej dla nih grędzi- Gam adion był nabrzmianem
ny pod własnymi stopami. rasy nowej, której cehami były
Było to coś do owej epoki je­ wizja twórcza, przemyślność na-
szcze niesłyhanego, aby człowiek kreślonyli z góry zamierzeń, bu-
walczył o „zwykłą glinę”, własną downiczyh grodów, świątyń i og­
1 cudzą krwią ją boleśnie użyź­ niska domowego. Stał się zna­
niał, nawet umierał za nią. Swa- kiem tyk, co uświęcili Rodzinę,
styczanie nagle uwidzieli przed jako podstawę swego społeczne­
sobą pierwszyh Obrońców żyz­ go systemu, co budowali drogi cy­
nego błota, pierwszyh Obywate­ wilizacyjne i spisywali swe Dzie­
li tego Świata, t. j. Rolników. je, gdyż godne były spisania.
Nie dziwota więc, że niedługo
wzbogaceni własnym trudem, Ge- Przede wszystkim stał się Ga­
madianie mieli swe sioła i grody, madion emblematem narodzicieli
pola zbożem ciężarne a i owocem pojęcia Ojczyzny i jej znaczenia,
rozmaitym, świątynie, śpihrze, godłem najpierwszego Patriotyz­
mu, w przeciwieństwie do Komu­ sjpikrze plonami roli i darzyłaby
nizmu koczowniczej Swastyki. Gamadian wszelakim dobrobytem.
Ponieważ Swastyczanie prawie Gamadion jest znakiem heral­
że sezonowo gruhotali mury ob­ dycznym gatunku ludzkiego, co
ronne wszystkjh ludów ziemi po­ opętanym został uczuciem nie­
przez ciągłość tysiącleci, to też zgodności ze swymi koczowniczy­
ih Swastyka była wszędzie za­ mi przodkami i porzucił ih dzie­
wleczona jako ozdoba i przejęta dziczną modłę nomadnego próż­
później, bez świadomości jej po­ niactwa i włóczęgowskiego paso-
czątków i nabrzmienności. Mimo żytnictwa.
jednak jej złowrogiej asocjacji, Dlatego potomkowie Gama­
noszoną była przez rolniczą rasę dian wiecznie postępują naprzód
jako „pamiątka” ozdobna, po ode- cywilizacyjnie. Ib odrębne cywi­
szłyłi najeźdżcah koczowniczyh. lizacje potem fermentowały się i
Zaś Gamadion, nie będąc potrzeb­ dały skrystalizowane Kultury, bo
ny rolnikom, tak jak Swastyka Gamadianie odkrywali i porząd­
koczownikom, jako wiecznie nie­ kowali prawa przyrody, nauczali
zbędny nawoływacz do ciągłego wiedzy i ją pomnażali, wynaleźli
ruszania za pastwiskami wedle naukowe sposoby, które potem na
posunięć pór roku po geografji swój pożytek zaprzęgli do służby,
świata, zostawał po troku coraz zaś obrotowi koczownicy nadal
to więcej bez mistycznego i okre­ pozostają zawsze tacy sami, wie­
ślonego znaczenia, tak, że zaginął cznie krążąc, lub straciwszy wo­
między nic nie znaczącymi ozdo­ jowniczość duha, wiecznie prze-
bami. Wreszcie po zatraceniu drzemiając swą wegetacyjną egzy­
również i wojowniczości koczow­ stencję.
ników, razem ze Swastyką został * *>.
* *
zrównany jako nic już nie mó­
wiący świadek pradziejów, a dziś Koczownicy nigdy nie postę­
zniewolony do ozdabiania kała­ pują naprzód. Samo to wyraże­
marzy, albumów letniskowyh i flag nie ma inne asocjacje dla nas a
naród owy b, bez zrozumienia ni inne dla koczownika. Nigdy on
odróżnienia. nie czyni jakihkolwiek wynalaz­
Gamadion skierował stopy i Wolę ków, nigdy niczego nie buduje.
swyh wyznawców ku „dziecinnie” Indianie obu Ameryk składali się
wierzonym Ideałom, bez względu z obu gatunków, t. j. koczowni­
na zimno zim i ponurość pór de- czego i rolniczego. Koczownicy,
szczowyh, mimo ciemności i lęku będąc prawiecznym gatunkiem,
przed północnym niebem; tylko byli już przed cywilizacjami Ma­
aby zarobić to, co zdobędą tru­ jów, Tolteków, Azteków, Na-
dem własnym, by zasłużyć na to, hua’ów.
co sami stworzą. Cywilizacje przed-kolumbiaó-
Czego ślepa Opatrzność czę­ skie najwznioślejszym Twórczy-
sto by nie dała Swastyczanom, nem zakwitły, dojrzały na prze­
nie dawszy im sposobów przewi­ strzeni wieków i przepadły, lecz
dzenia posuhy i śmierci w burzah koczownicze ludy tyk lądów aż
piaskowyh, to Rolnictwo i Wyna­ do czasów dzisiejszyh nigdy nie
lazczość samaby wyładowywała wzniosły się ponad życie stado­
wego komunizmu nomadów, ni tu po najeździć przez Tataro-Tur*
też upadły jeszcze niżej, lecz za- ków. W Hiszpanji po najeździć
howały swą bezcelową wegetację Arabów. W krainie Nahua’ow
ospałego przeżuwania hwili „obec­ (Pół. Am.) przez Azteków, co sa­
nej”. Dla nih czas nie istnieje. mi zostali zawojowani Twórczy-
Oni są zawieszeni w bezczasie. nem i nawet językiem zniewolo­
nego tubylstwa, i wreszcie na zie­
Koczownik wmusza swą larwę. mi a h sławiańskih po zawojowaniu
Raz nu jakiś przeciąg dziejo­ ludu sławiaóskiego przez koczow-
wej przerwy, stado koczownicze, niczyh Wandalów Atilly, germa-
rozrosłe do potęgi wojennej, przez nina.
wmuszenie w swe ciało innyh Czasami bywało, że ten trzeci
podbityh hord, najedzie osiedleń­ pierwiastek rasowy, owa pośred­
czy lud rolniczy, złamie jego ob­ nia masa mieszańców, stosownie
ronność swą nieludzką bezwzględ­ do rozwoju dziej o wyli sytuacji,
nością. Potem, wałęsa się dłużej przejmowali miano ludu tubylcze­
„na jednem miejscu”, by zażywać go, czasami zaś najeźdźczego. (Z
wygód i dobrobytu podbitego kra­ Polskih Rusów, czyli P rusów po­
ju, co stworzył je swym trudem wstał Pruski duli).
rolniczym. By trzymać w swej jednak z mieszaniem ras jest
przemocy lud podbity, najeźdź­ tak samo jak z mieszaniem pier­
cy muszą pozostać z nimi sami. wiastków hemiczńyh, jeno trud­
Zniewoliwszy lud, zniewalają i niej jest przewidzieć skutki tyhże
kobiety jego, tworząc nową rasę i ustalić prawo; jakie będą dodat­
mieszańców. Mam na myśli Ger- nie, a które ujemne. Wzajemna
mano-Słowiańskih Niemców. reakcja pewnyh składników zmie-
Ten trzeci pierwiastek mie­ szanyh razem, będzie trwała tyl­
szaniny rasowej, zahowując stra- ko tak długo i w takiej sile, za­
szliwość usposobienia nomadów leżnie od proporcji złożonyh pier­
najeźdźczyh i cehy twórczej ce­ wiastków.
lowości tubylczej ludności, oka­ Mieszaniny zaś również mają
zuje więcej inicjatywy w taktyce swe wyznaczone przeciągi, czasy
i sposobah dohodzenia do przo­ ko—reakcji, lecz dotyhczas nie
downiczy h stanowisk państwa. przypuszczalny temat do rozmy­
Niedługo mieszańcy za władają ślań, nie był spostrzeżony, więc i
państwem, a życie społeczne i nigdy nie przewidywany przez
polityczne przehodzi gorączkę Mężów Stanu i Zwycięskih na­
wzmożonej żywotności Dzieje, jeźdźców.
nawet, zyskawszy nowej krwi ra­
sy bezwzględnej, wyrażają się w Powrót do Prototypu.
rozrywającej wszystko ekspansji Im większa masa mieszany!)
terytorialnej proporcji ludu najeźdczyli koczow­
Takie wydarzenia zdarzały się ników z twórczymi rolnikami tu­
często w dziejah różnyh narodów. bylczej była zlaną, tym większą
Taka bio-hemiezna mieszanina na­ będzie ta trzecia rasa mieszańców,
stąpiła w Hinab, po najeździć Ta­ tern dłuższą będzie „arka” dzie­
tarów, w greckim Konstantynopo- jowej żywotności.
Jednak, wedle złożonej pro­ prototypu. Każdy gatunek doby­
porcji, niedługo owa zapożyczona wa z głębin rasowej podświado­
doza krwi, zużywa się a ponow­ mości dawno porzucone nabrz-
nie, pierwotne cehy obu stron po­ miana Swastyki lub Gamadionu.
wracają do każdej rasy osobno. Każda strona, zahowując przez
I znów koczownicza rasa oddzie­ długi czas potem, cehy swyh pier-
la się od rasy rolniczej, bo ten wiastkowyh wrogów wypluwa z
trzeci pierwiastek zaczyna się siebie ze wzgardą i odrazą, ową
„ważyć"" i powodować rozpadnię- krew co ih rasę „skalała”. Każda
cie się na odrębne bio - heroiczne roklamuje wobec świata z głę-
składniki. okim uczuciem, swą rasową łą­
czność ze swymi pradziadami z
zamierzhłej przeszłości. Każda od­
żywia i szczuje w sobie instynkt
napastliwości.
I znowuż, ci co należą do tu­
bylczej rasy, jak ciało epilepty-

Najstarsza moneta polska, Mieszka I-go (963-992).


Był to pierwszy hrześcijaóski książę a ostatni jawny
Poganin. Widać na niej trzy Gamadjony biegnące
w lewo ponad kołem widnokręgu, wewnątrz którego
mieści się kardynalny krzyż. Już tego się nigdy
więcej nie widzi na żadnyh innyh monetah sławiań-
skih czy obcych. Na odwrocie jej, mieści się znak
Gamadjonu u szczytu widnokręgu; godło rodła Pia-
stowiczów.
Ta monctka jest wprost cudownej wartości jako
dokument naszego pohodzcnia rasowego. Hrześcijań-
stwo zniszczyło tę prawieczną tradycję i zatarło pa­
mięć naszego duhowego rodowodu.

Mieszanina polsko - germańska


zrodziła cywilizację Niemiec. Za­
nik sławiaóskiej krwi w niemiec­
ki!) żylak spowoduje upadek ih
cywilizacji a wzmoży tytanizm
Kultury Wojny. Niemcy wówczas
powrócą do prototypu czysto ger­
mańskiego i staną się cywilizo­ TWÓRCZAR.
wanymi koczownikami, lh twór­ Prawieczne znamię Rolników...
czość stanie się tylko wojenną, a Droga Boga własnego,..
dzieje ih znów najeźdźczymi — Deh jego w Twórczynie wszelakim...
jak przystało na Swastyczan rasę. Słowo wskaźne dla dziejów.
Germanie nareszcie się wyzwolili Śmiertelne wyzwanie najeźdźcom...
z dobroczynnego i nathnionego Płat miodny dla przyjucioły...
opętania krwią słowiańską. Czarno-biały nakaz w Wielkiej Potrzebie,..
Tęczowa jasność w pewnocie Pokoju
Wówczas znowu koczownicy,
odczuwszy dreszcz metabolizmu, Twórczar!
Państwowe godło Wielkiej Sławji...
powracają do prawie - że zapom- Najświętszy przykaz Jednoty.
nianyh tęsknot swego rasowego S. z W.
ka opuszczone przez „djabła” w pożyczki krwi rolniczo - twórczej,
ludowyh zabobonah, przeżywa śród wielkiego łomotania kotłów
wstrząsy opróżnienia. Nie mając wojennyh, wyrzucają przeciw wia­
usposobienia koczowniczego by trowi sztandary z prawieczną Swa­
„znów” poczuć tęsknotę za bez­ styką.
miarami świata, pozostają dłużej Jak migrujące ptaki, zbierając
oszołomieni i raczej pragną odpo­ się na wielkih polanah, by plano­
cząć, po nawiedzeniu zmory, na wać nową dziejową wędrówkę,
własnej ziemi, tam gdzie są, gdyż zabiwszy śród siebie najsłabszyh
ih rasowym nabrzmianem jest Ga- przed wyruszeniem, ślą ku naj­
madion. dalszym krańcom swego straszli­
Ale za to przebudzeni i odra­ wego rasowego tabunu okrzyk
dzający się byli koczownicy—na­ „Drang Nach Ostend“!!!
jeźdźcy, po „oczyszczeniu" się z Stali z Warty.

Dla czego!
Artykuł „Swastyka a Gamadjon” na­ cie zniszczyli mój rękopis, który właś­
pisałem po angielsku w 1934 roku w Ka­ nie o Koezownikah i Rolnikah mówił.
liforn) i. Po powrocie do kraju w 1936 Dano wystarczająco czasu swemu paso-
dałem przetłumaczony nu polsczyznę żydowi, oy mógł po swojemu napisać
„Krakowskiemu Kur, 111.” Miano go wy­ twórczą Myśl goja polskiego.
drukować, lecz przez jakiś czas wahano Tak to się niszczy polski twórczyń,
się, w jakiej go wydać formie, ze wzglę­ a zasługi oddaje pasożydom. Pasożyd
du na jego długość. jest natylimiast okrzyczany twórczym
Kiedy to odkładanie wydało mi się myślicielem, a Słowianin zamordowany
jakoś dziwnem, zwróciłem się do Marja- milczeniem. Może zauważyliście to wro­
iia Dąbrowskiego, (który jest hrześcijań- gie przemilczanie, stosowane przez słu-
sko-polską wywieszką Bnej Brithowego goja Dienstl Dąbrowę i całego ICKa, od
koncernu łCKa) o zwrot tegoż. Mimo półtrzecia roku ? Żydzi z ulicy Św. Jana
wiecznyh obietnic, zwierzhnik jego, Żyd (Bnej Brith) rozporządzili zabić Polaka
Schperber a główny redaktor ICKa, nie Szukalskiego przemilczeniem, jak kazali
tylko że nie zezwolił na oddanie ręko­ zabić Codreanu, pośredniością pozorów.
pisu, lecz otwarcie odmówił zwrotu tej
pracy. Patetyczną była komedja, grana * *

przez pana Marjana, który hciał zaku­


wać pozory, iż on to jest zwierzhnikiem, Powody do tyli i innyh mahinaeji
a nie Żyd Schperber. są łatwe do przejrzenia, kiedy się pomy­
Po upływie półtorarocznego czasu i śli, iż ten to właśnie ICeK szerzył od
kilku awantur, jakie wystroiłem obuin w lat nienawistną kam pan ję przeciw naro­
redakcji i w Pałacu Sztuki, nagłe ukaza­ dowi czeskiemu, wydając poza codzien­
ła się „naukowa” praca Żyda Grossa, nym jadem, również książki judzące i
docenta tin. Jag. o „Koczownikah i Rol- prowokujące wzajemną nienawiść mię­
nikali”, wydana przez Osolineum i z dzy nami, by nas rasowo podzielić i
entuzjastyczną przedmową prof. Mali­ dziejowo osłabić. Słowo „judzić” pobu­
nowskiego z Londynu, który określił ją, dzi od JUDA, Judy, Juden.
jako wielkiego znaczenia naukowego. Naród polski i reszta Sławian hcą
Otóż Żyd Schperber ma sobie pod­ wiedzieć: za co Żyd Schperber, główny
władnego Żyda Grossa, brata owego do­ Żyd kierownik ICKa, otrzymał trzy
centa, który również pracuje w iCKu. NAJWYŻSZE ORDERY od Nieboszczy­
Aby ułatwić „uczonemu” pasożydowi, ci ka Ojca Świętego, i eden z nih Akademji
Żydzi łudzili mię półtora roku, a wiesz- watykańskiej ?
Hcemy również wiedzieć, lakie or­ Czyim więc dziełem była wiecznie
dery otrzymał ksiądz — Zdrajca Tisa, za pod judzana nienawiść polsko-czeska ?
zniszczenie Wolności Słowackiego Na­ Czy jest może jakaś łączność z po­
rodu? wyższymi, między kierownictwem pro­
Polski Naród lice wiedzieć, za czy­ pagandy nienawiści między-sławiańskiej
im zezwoleniem, Centralne Biuro Ży­ Negro-Źyda Schperbera a.......tymi naj­
dowskie na Europę, (ul. Jana w Krako­ wyższymi odznaczeniami Klerozy ?
wie) jest właścicielem NAJPOTĘŻNIEJ­
SZEGO pisma codziennego w Polsce ? Stuli z Warty

K5 VKVUe
Najdawniejszy epos\slawiański z 1186 roku.
IV. Syn miózł zezwłok ojcowy do świę­
■ tej Zofji kijowskiej.
Był czas Trojana, minęło mrzemię Oj, siał kniaź Oleg niedrużstwa i
Jarosława; zbierał je, Biadosławic!
Były boje Olega, Olega Śmiatosła- m
mica, Żywot wnuków Dadźbożyh tonął
Drążył mieczem niedrużsimo, szy- w waśniah i swarah,
py po ziemi rozsiewał Rzadko wtedy na Rusi obaczyłeś
1 obwołał wyprawę w tmutorokań- rataja,
skiem gardziszczu. Jeno krucy żarłoczni, Czarnoboha
Dał słyh onej pobudce wielki Wsie- złe syny,
wołod przed laty, Pospół z wronmi skrzeczeli, wę­
Nie zwolił uszu dla niej Włodzi­ sząc z dala padlinę.
mierz, kniaź w Czernikowie. Tak to drzewiej bywało, w bitew,
Pognał Borys za sławą, ale ją zgo­ bojów mzdzie smutnej,
nem okupił: Lecz nikt ninie nie pomni takiej
Padł tam wiciądz dorodny, syn rzezi okrutnej.
Wiaczesława waleczny,
Poległ mszcząc się Olega, krwią
spryskał łączkę zieloną. Od przedświtu do oćmy, od wie­
m czora do brzasku,
A z tej łączki zielonej, z nad smęt- Świszczą szypy strzaliste, włócznie
nyh nurtów Kajały łamią się z trzaskiem,
Kniaź Jaropełk wiózł ojca na uher- Oręż grzmi oj, po zbrojah, w szło-
skih łoszadziah, my biją tasaki,
W połowieckiej ukrainie, w syrdcu Nie wesoła nam, bracia, godzina,
ziemi nienaskiej. Oj, nie wesoła nam pora nastała!
Lęhy, krwią ugnojone, siane kością, ■
pakością, Rzekł brat bratu: „To moje i to
Kopytami zorane, obrodziły żało­ moje“,
ścią. I o ziemię się brat z bratem swa-
m TZIJ
Szum szumi zaś, dzwon dzwoni I o matem powieda, że wielkie,
kajś, A hań czyha pohaniec wraży.
Coż mi przed jutrznią szumi, ■
dzwoni? Sami sobie naraili niedolę:
To Igor wódz, to Igor kniaź Owoż przyszli Połowcy, Igorze!
Nawraca pułki, polem honi. Oj, daleko pofrunąłeś sokole,
Ah, żal-że mu, żal, ciężki żal Goniąc ptaki zaleciałeś nad morze.
Miłego brata Wsiewołoda: ■
Dwa dni trwał bój. Trzeciego dnia A nie wskrzesić już drużyny rą­
Nie zdzierżył Igor wojewoda. czej !
Hań z bratem brat, hań z bratem Słyhać Żeli, Kariny płacz rzewny,
brat Idą z Rosią z rogiem gorejącym
Nad rzeką żegnał się Kajałą. 1 żar - popiół roznoszą pogrzebny.
Znak łupały padł, proporzec padł, u
Z tętnic krwie — wina nie stało. Żony ruskie szlohają, zawodzą:
■ Nie ma mężów naszyh miłyh, nie ma,
Bo napoili swatów krwią, Ani duma nam o nih podumać,
Sprawili tryznę — klęsko! klęsko! Ni pomyśleć, ni ujrzeć oczyma!
Za ziemię swą, za ziemię swą Złota — strzybła nie uzbierać wdo­
Polegli w bojah śmiercią męską... wie,
Ah, trawy drżą, żałośnie drżą, Nie masz mężów!—pomarli Łado-
Stromy się kłonią z piejbą tęskną ... wie!

■ VI. Jęknął Kijów z żałoby, bracia,
Nie wesoła n \ bracia, godzina, A Czerników z napaści srogiej.
Oj, nie wesoła pora nastała! Płynie boleść tłustą ziemią ruską,
Krzepę naszą pokryła pustynia, Połoniły ją łupieżcę—wrogi.
Dziewa — Krzywda w ruskiej zie­ Ninie kuną dań od dymu płać im!
mi wstała. Oj, źle, bracia, kiej jest gniew śród
Wstała Krzywda z Dadźbożyh braci!
zastępów, Obudzili Igor z Wsiewołodem
Po twej ziemi idzie, Trojanie, Tę niezgodę, co ją uśpił ojciec.
Łabędziami skrzydły pluszcze m
W rzece Donie, w sinem morzu — Groźny był ów Swiatosław kralo-
oceanie. wic,
Stare dzieje, tłuste lecia przypo­ Kniaź kijowski, bolszy Olegowic!
mina, Burzą był! Runął gromem w Po­
Jaka sława była drzewiej, jaka łówce,
hwała, Góry, lasy poraził jak owce,
Zmiażdżył, w pień niedrugóm mie­ A synowi nie będzie pieśni
czem, wyciął, I nie dadzą mu czci — hmały,
I myhłeptał potoki, nurty rzek Bo zasypał ruskiem złotem i skar­
mszyli zmącił. bem
A Kobjaka z nad zatoki — mihurą Wody rzeki połowieckiej Kajały.
Przeniósł wściekłym pędem ponad, Zstąpił Igor ze złotego łęku,
górą, W koszczejowy siadł, książę —
Wyrwał z pułków żeleźnyh uścisku, pojmaniec!
Śmignął hanem, jak kamieniem z ■
procy — O, lutości! O, nędzo! O, jęku!
I spadł Kobjak m kijomskiem zam­ Rozpanoszył się mścimy pohaniec!
czysku. Pod brzemieniem się ziemia ugina;
m W gardah smętek, radość uleciała,
Tedy gędzą Niemce i Grekomie, Nie wesoła nam, bracia, godzina,
Pieje dymy Wenecja, Morawa, Nie wesoła nam pora nastała!
Sławią knezia obcy rybałtowie,
Gędźbą sławią knezia Smiatosława. TI. Ł. L. C. d. n.

Szukalski

PASOŻYDZI
jedni jak i drudzy.
Przyjdzie kiedyś czas, że Ży­ biblję tłumaczy się, jak najwy­
dzi będą dedykować bóżnice imie­ godniej dla danej epoki.
nia Hitlera za to, że zmusił ih do Dla czego Niemcy dzisiejsi
zdobycia sobie własnej Ojczyzny najpierwsi „połapali się“ na pa-
i przez to stania się Narodem. sóżytnictwie Żydów i rzymskiej
Wówczas uznają go za Bicz boga Klerozy, wyjaśnię poniżej. Pod­
Hjeh Weba i jako takiego czcić łożem do tej bezwzględnej walki,
w nim Wysłannika , że znajdą jest ih psyhiczna pokrewność pa­
argumenty w nowej jakiejś iilo- sożytnicza, przez swe pohodzenie
zofji ku wytłumaczeniu jego nie- koczownicze jako ras.
ludzkih rządów i odkryją jakieś *
* *

nowe tajniki talmudycznej adaka- Można powiedzieć, że naród


dabry, z któryh dowiedzą się iż niemiecki i jego kultura skończy­
spodziewanym był przez proro­ ły się z hwilą zwycięstwa Hitle­
ków. Łatwem będzie wówczas ra nad duhem niemieckim. Nie
dowieść iż nie był on czystym zdażało się w dziejah narodów
Niemcem, lecz wywodził się z takiego nagłego przerwania ciąg­
„wybranego ludu“. Historje pisze łości narodowo cywilizacyjnej jak
się wedle woli politycznej, i jak w niedawnym przemienieniu się
Niemiec w zupełnie inny naród i mi“. Kto wieść umiał swe woje i
inny gatunek człowieka. nie stracił żadnego ze swoih, ten
był wojewodą.
Zapuszczenie pasożytniczej lar­
Z musu koczownicy Hunowie
wy w Słowiańskim ciele. pozostać musieli na jednym miej­
Po przewaleniu się przez Alpy scu. Ih przenikanie w głąb sła-
krwiożerczy!: hord Atilly i zwie­ wiańskiego terytorjum było bar­
zieniu zrabowanyh skarbów ze dzo powolne i bez żadnyh ceh
zniweczonego Rzymu i skupienia rycerskih zmagań. Koczownicze
się ih w Europie centralnej, roz­ rabusie postępowali trzy kroki
począł się musowy postój paso- wprzód, lecz cofali się dwa kro­
żytniczyh najeźdźców nad krań­ ki, pozostawiając w bagnah gra­
cami nieprzebyty!) błot. Siedlisko molące się ręce swyh potopionyh
rasy słowiańskiej zapadało się żołnierzy, niby błotne raki. Zdo­
pod ociężałymi stopami włóczę­ bywali slawiańskie tereny w co-
gi!) Hunów, nie obznajmionyh ze dziennem wypieraniu tubylczej
sposobem życia śród bagien. ludności i wydzieraniem jej przy-
rodnyh praw drobnym podstępem.
Jakkolwiek niezrównani w wal­ Nie mogąc walczyć śród bagien­
ce na otwartym stepie i śród gór- nej kniei i po rycersku, wykorzy­
skih przełęczy, wojownicy Atilly stali prawa sławiańskiej gościn­
nie mogli się mierzyć z tubylczy­ ności, za którą płacili zdradą.
mi obrońcami słowiańskiej kniei. Znalazłszy się w terenowej pu­
Poprzez ponure puszcze prze­ łapce między Alpami a sławiań-
drzeć się nijak nie umieli a wra­ skimi bagnami, zmuszeni byli po­
cać przez Alpy do zniszczony!) zostać i czekać na lepsze zrzą­
przez siebie krain już nie było dzenie losu.
poco.
Słowian dało się tu i tam wy­ Naturalnie, straszliwe bagna,
pierać w głębiny ciemny): zarośli, jakie pokrywały prawieczną Sła-
lecz czyniąc to również potopić wję nadwiślańską, która kiedyś
całe tabuny swyh wojowników w była dnem morskim, nie wysyha-
tyh przeklęty!) trzęsawiska!), co ły dość prędko by umożliwić na­
w końcu jasnem się okazało Ger­ jeźdźczym pasożytom dalsze ru­
manom, że zostali wprowadzani szenie „nach Osten“. Ih postój
w bezdenne głębiny przez pod­ przedłużał się z roku na lata, a z
stępny!) tubylców. Dziwnie jakoś nih na dziesiątki i wreszcie na
gniezdzisko. bagienne nie pohła- setki lat. Bagna były zaporą dla
niało swyh dzieci a jedynie sa- najeźdźców, lecz i stały się też
myh najeźdźców. Germanie mó­ największem nieszczęściem Sła-
wili między sobą, iż Stawianie wian, gdyż na skutek nih atil-
smarowali sobie stopy jakimś gu­ lowscy pasożyci zamiast najehać,
slars kim tłuszczem i dla tego nie podbić, ograbić, zniszczyć a po­
tonęli w bagnali. Prawdą jednak tem ruszyć dalej i dalej, wedle
było tylko to, że wodzami śród wskazań Swastyki, „nach Osten“!
Sławiańskih szczepów byli ci, co „nach Osten“!, to oni pozostali a
umieli wodzić swe woje między pobyt zamienili w stałe bytowa­
wodami i zwano ih „woje-woda- nie.
Tubylcze Sławianki hodziły formie dzisiejszej „P rusy“, „p’m-
brzemienne, obnosząc w swyh ży- ski“.
wotah swe przyszłe pognębiciele, Twórczość „p ruskiego duha“
owoce zniewolenia, wrzody raso­ była spuścizną sławiaóskih rolni­
wego znieprawienia. Niewiasty ków, boć wszelkie Kultury i Cy­
zniewolone sromotą rozłożą, ro­ wilizacje wyszły z Rolnictwa. Bez­
dziły sławiańskie dzieci o duszy względność zaś wywodziła się z
germańskiej. nomadów atillowskih, boć wszel­
Z biegiem czasu, synowie tu- ka bezsercość jest cehą wszelkih
bylczyh niewolnic stawali się na j­pasożydów. Twórczość jest wy­
bliższą służbą swyh nąjeźdźczyh nikiem dobrotliwości człowieka,
ojców. Zaś synowie ih sąmyh i który ciężkim mozołem dobywa
wnukowie, przez blizkość krwi i z siebie samego jak i ze skorego
prywatne zpoufalenie, dohodzili modlona gleby sposób do życia i
do odpowiedzialny!! stanowisk w wiarę w nadzwierzęcość swego
wojennej bierarhji, tern więcej iż gatunku, czyli Człowieczeństwo.
przynosząc po tubylczyh matkah, Bezwzględność koczowników jest
twórczy pierwiastek rolniczej wy­ wynikiem częstyh migracji za no­
myślności. zyskiwali łatwo po- wymi terenami pastwisk, któryh
wszehny mir u beztwórczej hor­ żywicielskość zmienia się z pogo­
dy Germanów. dą na dolinę głodu, kiedy posuń a
spali trawę w stepah. Wówczas
Narodzenie Germanji dziełem trzeba przerzucać cale tabuny by­
potomków sławiańskich. dła i ludzi w te krainy, gdzie we­
dle doniesień szpiegów, trawa łasi
Tak to powstał trzeci pierwia­ się ponętnie, a do któryh trzeba
stek międzyrasowy, złożony z dotrzeć w określonym czasie,
mieszańców Stawo - atillowskih. inaczej stada popadają po drodze.
Przez swe zdolności twórczo-wy- Któż wówczas zwraca uwagę, że
myślne, stał się ten pierwiastek czyjaś matka czy dziecko nie mo­
pośredni, przodowniczą pobudką gą nadążyć? Nikt czekać nań nie
wszystkih poczynań a Wola jego, może, takie współczucie może spo­
dziedzictwo bezwzględnyh ko­ wodować śmierć wielu, przez
czowników, stała się kształczynią opóźnienie. Nieb mrą! Słabi nieb
przyszłyh Dziejów w ciasnym ko­ giną, gdyż są przeszkodą! Bez­
le ówczesnej Europy. Tę twór­ względność jest potęgą nomadów,
czą wolę, cehę złożoną ze Sławo- bezsercość, orężem pasożydów.
atillowskik ceb psyhicznyh, w Oba te gatunki, na osobności,
późniejszej epoce przeważające miały dwie zasadnicze cehy ha-
tubylczych, świat nazwał„P’ruskim raktem. Germański nosił w so­
Dunem"'. Określenie to oznaczać bie pionowego duha Woli bez­
miało niby „germańskość“, lecz względnej, lecz wyzbyt był tego
dla antropologa i etymologa zna­ twórczego juru myśli co Wolę za-
czy ono właśnie Sławiańskość ra­ pładnia. Więc zamiast stwarzać
czej, gdyż słowo „Prusy“ są zlep­ nowe wartości, koczownik wypeł­
kiem dwu słów „polskih Rusów“, niał w „swój” sposób tę tęsknotę
które zahowaly jeszcze do dziś do twórczości w sposób negatyw­
swój dawny dźwięk zanikowy w ny, niszcząc wszystko co napot­
kał, gdyż najpierwszą pobudką „prawdzie"’, że by być wzorowym
wszelkiej twórczości jest rozkosz dzieckiem, Obywatelem i hrześ-
w powodowaniu zmian. cijańską owieczką uhalaconyh kfi-
Dziecko nie mogąc zrobić lal­ lisów, a po śmierci dostąpić zba­
ki, zadawala swą wolę do powo­ wienia, muszą być we wszystkih
dowania zmian przez popsucie jej. uczuciah, myślah i czynah, poru­
Ta tęsknota jest obecną u obu szani Cudzą, lecz nigdy, przeni­
gatunków. Lecz wedle ih uzdol­ gdy Swą Wolą.
nienia 'zadawalają się w najmoż-
liwszy im sposób. Rolnicy do­ Niemcy to Sławo-germanie.
świadczali rozkoszy, zmieniając
dziki Świat wokół siebie, tworząc Nic więc dziwnego, że świat
bruzdy w roli, stawiając domy i cywilizowany zwał owo połącze­
świątynie, wymyślając sobie bogi, nie się ceh duhowyh obu gatun­
nadając im kształt w drzewie i ków przez bjologiczne zlubabra-
kamieniu, wdehając potem Duha nie się „P’Ruskim duhem”, boć
Świętego w bałwany, dłonią rzeź­ była to rasowa mieszanina, jed­
biarza. Tego jednak nomadzi nie nak której duhowi nadano sła-
zdolni byli tworzyć wokół siebie, wiańskie miano nie germańskie.
więc najłatwiejszą sobie modłą, Co prawda, to ta mieszanina
zamieniali świat wokół siebie, mi­ etniczna zwana Germanją, zawie­
grując po nim i niszcząc go, a w rała raczej większą i trohę za-
ten specyficzny sposób doświad­ ciężką proporcję germańskości,
czali rozkoszy, zadość czyniąc tę­ więc nic dziwnego, że naród
sknocie powodowania zmian. ten nie zwał się „Polską” lecz
W przeciwstawieniu do piono­ „Deouthland” i w ih języku nie
wego duha najeźdźców, Rolniczy naszym. Z dwóh tyh pierwiast­
gatunek Sławian był obdarzony ków Twórczości rolniczo-sławiań-
darem Wymyślnej Myśli. Lecz cóż skiej i Bezwzględności koczowni-
z tego, kiedy poziomy ten duli czo-germańskiej, ten drugi prze­
sławiański zdeprawowany później ważał, a więc i germanom służył.
katolicyzmem, z zadka przyjmo­ Lecz tak być musiało. Wszak
wał dotykalny wyraz Inicjatywy, nie Stawianie w siebie wkłonęli
będąc wyzbyty przez naukę talmu- atillowskih pasożydów, lecz oni
dyczną Żydziejów teologji rzym­ nasze szczepy. To jednak wido­
skiej, która potępiała wszelki od- cznie starczyło, by zamienić bez-
ruh Samowoli, czyli Swawoli f twórczą Hordę nomadów stepo-
Toć do dziś dnia wyhowki uha- wyh na wielki naród niemiecki.
łaconyb szamanów, wyhowują Ten konglomerat etniczny stał się
młódź naszej rasy w duliu dulio- w końcu cywilizacyjnym skład­
wego zgnębienia, a wszelki ob­ nikiem europejskiej Kultury i Cy­
jaw „swawoli” jest piętnowany, wilizacji. Przewaga Bezwzględno­
gdy ta walczy o zniweczone pra­ ści niemieckiej to zdziałała, iż ih
wa dla własnego Ludu, za grze­ ościenne a potem światowe naja­
szną przewinę. Toć od tysiącle­ zdy kolonjalne jak i wszelkie
cia i od niepamiętnyk pokoleń, ju- wojny, wyhodziły im prawie za­
deologja rzymska zaprawia swyh wsze na korzyść, co jest jedynym
sławiańskih „esklawosów“ w tej i wyraźnym dowodem, iż na swą
przewagę i bezwarunkową prze­ Naszą to jednak winno być
moc sami sobie zasłużyli. sprawą, KOMU służy ów trzeci
Jeżeli inne narody zezwoliły złożony pierwiastek ....żali jest on
się zdradzać wewnętrznie przez integralną częścią zasadniczo rol­
najwyższyh dostojników, jeżeli niczej rasy, Wielkiej Sławji, czy
Rejtanów mieli zbyt mało.. ., je­ pierwiastkowy!) migrantów, jaki­
żeli Konstytucje i prawa niewol- mi są niepoprawni Hunowie.
nyh narodów były ustanawiane z Siostra Hindenburga, w swej
myślą bronienia najwyższyh wy- monografji o nim, sama pisze, iż
gnitarzy przed Narodem..., jeże­ ród ih wywodzi się z naszej ra­
li zniewalano Wolność wyrywa­ sy. Lecz Hindenburg służył Niem­
niem języków Obrońcom Ludu i com przedwojennym, nie zaś swym
wreszcie ćwiartowano państwa a sławiańskim pobratymcom.
narody w Niewole brano, to prze­ Bezwzględność zacieśnia spoi­
winą było to nie Niemców, lecz stość Narodu i utwierdza wiecz­
tyh, któryh Niewola była zaled­ ność Państwa, mimo etnicznyh
wie symptomatem braku Woli i zlubabrań. Ale by tę straconą
Bezwzględności. Szczególnie Bez­ cehę harakteru przywrócić nam,
względności wobec wygnitarskih trza wyrwać duhowe wyhowanie
zdrajców we własnym Społeczeń­ Ludów całej Wielkiej Sławji z
stwie. rąk uhalaconyli deprawatorów
Wojowniczością zdobywa się teologicznej judeologji i oddać w
swemu Krajowi i Narodowi Po­ twarde dłonie rasówyh rycerzy-
kój i Pewnotę, zaś pokojowością pedagogów, coby umieli zaszcze­
wojny, podbój i ponowną Nie­ pić bezwzględną Wolę w duszy
wolę. Sławian i przez ten brakujący
dotąd naddatek uczynili nas do­
Polacy bez innej domieszki krwi skonalszymi od wszystkih naro­
są tylko „warszawiakami”. dów. Boć mamy w naszym ra­
Wiem, iż mówię herezję, twier­ sowym surogacie tak niezgłębie-
dząc, że Niemcy przedwojenne nie podłe celty, a jednocześnie
byty doskonalszym gatunkiem lu­ tak niedosięgle wzniosłe, jak ża­
dzi od czystyh Germanów Atil- den inny gatunek. Brak nam jed­
lowskih, jak i doskonalszym ga­ nak Woli i Dyscypliny.
tunkiem od Sławian, któryh krwi Gdyby nie było to taktyką
sobie zapożyczyli i od której to Niemieckiego narodu, by jaknaj-
otrzymali właśnie tego „p Ruskie­ spieszniej zamieniać sławiańskie
go du ha“. nazwiska wynarodowiony!) Sła­
Zawsze będę twierdził, iż nie­ wian jak i nazw miast i miejsco­
ma na tym świecie cudowniejszej wości, tobyśmy dziś jak na dłoni
mieszaniny etnicznej, jak ta zło­ sami widzieli, iż Dzieje tego na­
żona z krwawo - nieustępliwy!) i rodu były co najmniej w trzeh-
pierwiastkowe sobie nienawistny!) czwartyh dziełem sławiańskiej
wrogów, jak Sławo - Germanów. krwi, która niosła w sobie owo
Rozdzielmy dwa składnie pier­ święte natlmienie, co dało ,,p rus­
wiastki zwykłej wody, a każdy z ką" Kulturę i Cywilizację. Toć
osobna stanie się trucizną, lecz i po naszej stronie ta szlahetna
kto zaprzeczy pożyteczności jej ? mieszanina dała najdoskonalszyh
Obywateli. Patryotów, twórców Stanu będą czynić połączanie się
i uczonyh, którzy mimo całkowi­ narodów ku udoskonaleniu swe­
tego zpolonizowania i tysiąc-po- go gatunku, wzajemnym uzupeł­
kolennego procentu germańskiego nieniem psyhicznyh braków i ku
przez sławiańską ludzkość, do podniesieniu twórczej żywotno­
dziś zahowali i mieli uszanowa­ ści. Być może, że zmieni to teh-
ną największą świętość, jaką czło­ nikę czynienia Dziejów, z wojen-
wiek pieści, to jest iii nazwiska, nyh na umowowe, gdyż każda
właśnie germańskie. strona sama rozumieć będzie ko­
Germanie są jakoby „dziczka­ rzyść i Pewnotę w łączeniu swyh
mi“, w znaczeniu ogrodniczem. krwi i uwielczaniu swyh polity-
Nabierają oni wówczas tylko zna­ cznyh monolitów.
czenia człowieczyh wartości, kie­ Wedle mego nie wykształco­
dy na ih etnicznym pniu zaszcze­ nego rozumu, stwierdzam bezape­
pionym jest „szczep” czy „oczko“ lacyjnie, iż Niemcy i ih Kultura
gatunku twórczo-wydajnego, czy­ skończyły się, i to właśnie z Kwi­
li rolniczego. lą nadejścia Hitlera na germań­
ski widnokręg. Nie znaczy to
Również jest to takąż prawdą
abym już przestał uznawać go
z „czystymi“ Polakami. My je­
również wielkim genjuszem jak
steśmy tylko wtedy coś warci,
uprzednio. Jestem i zawsze po­
kiedy mamy boć zdziebko innej
krwi, by naszą twórczą pomysło­ zostanę uwielbiaczem Bohaterów,
wość zapłodnić uporem dziczko- własnej rasy jak i cudzyh. Kiedy
wej pierwotności Litwinów, Ru­ zagarniał Austrję, nie widział w
sów o ruhomyh nozdrzah, Czc­ tern nic tak złego, jakkolwiek
hów, Węgrów, Serbów, czy Niem­ większość obywateli tego kraju
ców, inaczej jesteśmy zaledwie są również jak i w Niemczeh,
„warszawiakami“. Widać to już sławiańskiego pohodzenia. Hitle­
z samej geografji historycznej, w ra uznawałem za Wysłańca na­
której Warszawa pierwej jako sto­ słanego swemu ludowi ku upo-
lica a później tysiąc-lice niesz­ tężnieniu go przez boga Hunów
częście, zawsze powodowała Na­ i uczynienia powrotnie Roma-
rodowi same klęski, gdyż tam Po­ dami.
lacy są o tyle tylko „czyści“ ra­ Aby naszyh Bogorłów czczo­
sowo, o ile mają jak najmniej no, musimy być sprawiedliwi i
domieszki sławiańskiej. Żydo-Ka- dla cudzyh, oceniając ih boskie
tolicyzm jest równosłowiem „pol­ posłannictwo,
skości“ w Warszawie. Jednak z Kwilą najazdu naro­
du Czeskiego i Sławackiego, spo­
Hun-atillja śmiercią Germanji. strzegłem nową tajemnicę, a tą
było odkrycie przewidywanego
Przyjdzie czas, że świat zfor- przezemnie już dawno, skończe­
mułuje nową wiedzę, którą zwię nia się narodu niemieckiego i prze­
Genohemją, a która zróżnicuje i budzenia zupełnie innego, dla
zklasyfikuje psyho-fizyczne moż­ którego, mimo mej wyrozumiało­
liwości, wynikające z mieszania ści dla spraw każdego narodu,
ludzkih gatunków, ras i narodów. nie potrafię znaleźć szacunku ni
Na wiedzy tej przyszli mężowie wytłumaczenia.
Od rozpoczęcia się epoki hi­ po tysiącletniem przezimowaniu
tlerowskiej, naród ten winien być w formie larwy, opuszcza nazwę
inaczej nazwanym, mimo że mia­ narodu niemieckiego. Larwa Atil-
sta i ludzie jego też same nazwy lowyh Hunów wyradza się ze sła-
zahowały. Nazwa jeszcze pozo­ wiańskiej uwięzi, i jako wampir
stała ta sarna, lecz naród wyłonił staje wobec swej „odżywki” by
się z pod niego zupełnie inny. ją pożreć, zniweczyć. Z ciała
Przeć inną nazwą mianujemy byłyh Niemiec wygramala się
poczwarkę owada, a inną jego zgoła inna istota, jak ten motyl,
samego, po przebyciu przyrodo- w niczem nie przypominająca
terminowej metamorfozy. Owa­ swój poprzedni kształt.
dowi żyjącemu również tak krót­ Nie dajmy się zaskoczyć tym,
ko, jakim jest termin życia liszki że hordy te jeszcze dziś mówią
(jako takiej), nie mogłoby się po­ niemieckim językiem, boć wiecz­
mieścić w mikrokosmicznym umy­ nie go będą używały. Dziś jed­
śle aby mogła się kiedyś stać nak nie mają oni więcej pokre­
motylem. Jednak błędnem by wieństwa z byłymi Niemcami, ni­
było nazwać motyla „liszką", mi­ żeli my sami.
mo iż odbyła się już kataklizmo Ludzi nas dziś jak i twórczyń
wa przemiana. Niemców, ów pozór niemieckie­
Człowiek jednak żyjąc dłużej go języka, jak łudzi wieczne nad­
od liszki a w dodatku, znając używanie słowa „Deutchland“ i
Dzieje ludzkości, będące spisa­ „Deutches Volk“, lecz widzieć
nymi z wielu tysiącleci i poho- trzeba w obecnym narodzie no­
dzenia ras całyh, jako etnicznyh wego odrodka pasoży dni czego, co
jednostek, powiedzieć można iż wygramala się z wielkiej masy
„żyje“ sam prawie że całe te ty­ tyh szlahetnyh Niemiec, co wy­
siące lat, więc winien poczynić dały wielkih genjuszów myśli, mu­
pewne spostrzeżenia co do praw zyki i wiedzy ścisłej. Obecny no­
przyrody, tyczącyh odmiennyh wotwór jest więcej obcym praw­
gatunków i ras, a jeżeli ih nie dziwym Niemcom od naszej et­
poczynił to dla tego, że nigdy nicznej krewności, tysiącletniego
nie występuje ze swym rozsądem zkrzyżowania
poza lisze widnokrężki uprofeso- Z Niemiec Gethego, Nitchego,
rzonyh kretynów. Bacha i innyh nathnieńców, wy­
Sławianin rodzący się z dosko­ łania się potworny wampir w ni­
nałym kształtem rolniczo - twór­ czem do nih nie podobny, ale za
czej umysłowości, winien się bro­ to we wszystkiem, co go teraz
nić przed Wy-kształceniem i sam harakteryzuje, jest uosobieniem
za siebie nakładać własny rozsąd tyh pra przodków, co wmusili się
nad wszelkimi sprawami. Europie w zaraniu ih Dziejów ja­
Winniśmy „połapać" się i z ko hord osiadłych na sławiań-
czczego zamyślenia beztwórczyh skiej ziemi.
szablonów wyrwać się, by nie być Germańska kukułka, której
zaskoczonym przez wydarzenie przodkowie nie mieli zmysłu bu­
tak straszliwej wagi, jakim jest downiczego by zbudować sobie
wyłonienie się zgoła niespodzie­ własne gniazdo, wyrzuciła poza
wanego potwora - wampira, który nawias swej zdeprawowanej Oj­
czyzny prawowite pisklęta—dzie­ Pobudką do tej rewolty prze­
dzice z ih własnego gniazda. ciw tym uniwersalnym jemiołom
światowego wyzysku, było jego
Jeżeli gniazdo to było zbudo­
połapanie się na tym co się dzie­
wane przez tego największego
je. W tym „poznaniu się“ leży
cudarza budowy gniazd, to jest
klucz do wielkiej tajemnicy, jaką
naszą ziębę, czy jestże słusznem
zwanie kukułki zrodzonej z pod­ jest obecna reinkarnacja Atillan,
wyślizgująca się z przerażonego
łożonego jajka, „ziębą“? Czy
ciała oniemniałyh Niemiec. Fakt
sprawiedliwem zatem jest zwać
ten jest nieoszacowanego znacze­
dzisiejszy naród inkarnowanyh
nia. Ta „Krytyczność“ i jego
Atillan „Niemcami", dla tego, że
spostrzeżenie się iż Żydzi i rzym­
prawowici dziedzice Niemcy o
sławiańskiej domieszce krwi, są ska Kleroza są pasożydami, jest
wielce symptomatycznym obja­
wydziedziczeni i wyrzuceni poza
wem, tern większym, kiedy uzmy­
nawias Faderlandu odrodzonyh
słowimy sobie tę prawdę iż całe
Hunów?
Dzieje dawnyh Niemiec jak i in-
Dla powyższyh powodów na­ nyh narodów wiecznie były ofia­
zwałbym ten reinkarnowany naród rami tyh pasożydów, lecz teraz
koczowniczyh pasożydów Hun dopiero, po nadejściu Hitlera,
atillją, gdyż jest on doszczętnie nastąpiło przebudzenie i oburze­
dziś „oczyszczony" z naszej na- nie.
thniennej krwi co dała Koperni­ Otóż nikt się nie orjentuje w
ka i Nischego. Od teraz Atillanie pasożydah tak dobrze jak paso
będą „sobą“, czyli pozostaną tyl­ żyd. Najlepszymi detektywami są
ko BEZWZGLĘDNYMI, bez rol­ byli przestępcy kryminalni, któ­
niczej domieszki MYŚLI TWÓR­ rzy doszli do zrozumienia iż ko­
CZEJ. rzystniej dla nih będzie odtąd iść
drogą Prawa. Pewne mikroby
Dziś my Stawianie, rozumieją­
niszczy się zastrzykiem innyh mi­
cy tragedję narodu niemieckiego,
krobów. W Ameryce policja czę­
współczujemy z nim w tej oth-
sto unieszkodliwia wielkie bandy
tannej epoce, kiedy to prawdzi­
gangsterów, (kiedy sama nie jest
wi Niemcy muszą się czuć bliżsi
zdolna ih zniszczyć) nasyłając in­
nam, dawniej znienawidzonym
ną bandę a potem znów dając
Sławianom, niżeli tym przebudzo­
wolną rękę trzeciej przeciw dru­
nym wrogom ludzkości, jakimi są
wszyscy PASOŻYDZI z krwi i giej-
Czemuż to Niemcy przed-hi-
kości Hunowie, Żydzi i Mosko­
tlerowskie nie oburzały się na
wie!.
pasożydzizm Klerozy i Żydów,
już wcześniej?
Phła na pluskwie się nie spasie.
Odpowiedź na to mieści się
Mimo wszystko, mimo inten­ w tern, że wówczas Niemcy były
cji Hitlera, największym dziełem jeszcze zrównoważoną mieszani­
jego dziejowej przysługi będzie ną Sławo-germańską Rolniczo-ko-
pierwsza i otwarta eksterminacja czowniczej krwi, zaś dziwnem
Żydów i Katolicyzmu, przynaj­ zrządzeniem przyrody, ci co pro­
mniej na terenah Hun-atillji. dukują i mozolnie pracują, jak
rolnicy, robotnicy, ojcowie dla szy ih poza nawias swego Fader-
dzieci, mężowie dla rozrzutnyh landu, teraz jako czyści Hunatil-
żon, matki dla niemowląt itp. są lowie-paso-żydzi. nijako zezwolić
nieproporcjonalnie tolerancyjni w nie mogą nastanie się sami ofiarą
w swej dobroduszności i wyrozu­ drugih i trzecih pasożydów? Czyż
mieniu. To jest cebą produktyw­ nie jest to zupełnie zrozumiałym,
nych istot i ras, którzy są zawsze że aby mieć wolne pole do dzie­
wyzyskiwane jako ofiary przez ra­ jowego pasożydowania, Hunatil-
sowe pasożydy i społeczne pi­ lowie muszą pierwej zniszczyć
jawki. Znana jest szczodrość współzawodniczyh pasożydów, ja­
twórczyh ludzi, Piłsudskih, Ma­ kimi są Żydo-Kleroza i Mosko
tejków, Skłodowskiej, Malczew- wja? Pośrednio za Klerozą widzą
skih, wobec pasożydującego Spo­ oni, boć ze względów hwilowo
łeczeństwa. politycznyh udają, że nie widzą
Tak zawsze było i inaczej nie państwo italskie, świeżą potę­
mogło być, bo jakże mogliby gę potomków Romulusa pod no­
wówczas wyżyć wszelcy pasoży- wym genjuszem Remus soli ni ego.
dzi? Jednak antysemityzmu, my Zawsze wdzięczni będziem Hi­
Sławo-rolnicy nie moglibyśmy sa­ tlerowi za to, że on pierwszy
mi rozwinąć, właśnie przez tę zwrócił uwagę świata na tego
wrodzoną dobrotliwość, tolerancję pasożyda Żydo-Klerozę, bobyśmy
i wyrozumienie (które jest raczej nigdy sami nie pomyśleli o tern,
głupotą). ni inne narody, co już uwalniają
Otóż Antysemityzm pierwej się potrohu od tyh złowieszczyh
był rozpoczęty w niedawnej Mo- jemioł. Usposobienie dobrotliwo­
skowji carskiej, które to państwo ści i tolerancji narodów twórczo-
było pasożydem świata, będąc ra­ rolniczyh spowodowało tę nie­
są koczowniczego gatunku. Teraz sprawiedliwość dla ludu tubyl­
Hitler rozpoczął wojnę ekstermi­ czego ih własnyh krajów i dlate­
nacyjną z Żydami. Komunistycz­ go to ci pasożydzi wiecznie mo­
na Moskowja rozpoczęła wynisz­ gli bezkarnie ssać krew i bogac­
czenie Klerozy, gdyż pasożyd nie twa społeczne ze swyh godnyh i
da pasoźydowi żyć na swojej wielce moralnyh ofiar.
skórze. Teraz i Hitler też prowa­ Nie zdarza się aby dwa paso-
dzi wojnę z pasożydem Klerozy. żydnicze organizmy mogły pro­
Moskowja carska czy komunisty­ sperować na sobie samych, wza­
czna i Hun-atillja najeżdcza Hi­ jemnie ssąc jedno drugiemu krew.
tlera, są identycznym gatunkiem Czy dałoby się oddzielić od ze­
ras. Jedni są potomkami Czingi- wnętrznego świata dopływu krwi
sa i Kulawego Tamera a drudzy i energji dwie pijawki, zamykając
Atilly, co zniszczył twórczy Rzym je w słoiku i spodziewać się, że
pogański. będą wyglądały tak pulhnie jak
Czyż zatem dziwnem się bankierzy, purpurowe Eminencje
nam teraz wydaje dla czego Klerozy i Regeringi ? Kto tego
przebudzeni Hunowie wyzbyw­ dokona i doczeka się u tyh dwu
szy się krępującej etyki czys- pijawek sędziwego wieku a nie
tyh Niemców, t. j. Sławo-ger- zaś przedwczesnego wniebowstą­
mańskiej mieszaniny, wyparł­ pienia, ten rzeczywiście rozwią­
zał tajemnicę możliwości „Perpe- stał do śmietniska zbytecznyh
tum mobile“. „przeżytków .
Podobnież i pluskwa nie spa­ Pierwsze przejawy budzącego
sie się na phle a phła na plusk­ się Atillyzmu wyrwały z tysiąc­
wie. Hyba że wyjdą sobie z ob­ letniego snu larwę koczowniczyh
jęć a wziąwszy tacę w rękę, za­ pasożydów szerokih rzesz hu-
czną śród naiwnyh esklawosów nowskih. Brat stanął przeciw bra­
obnosić ją i wymuszać grosiwo tu .. . nie ! ! . Hun najeźdźczy
„na odnowienie koś-ciala". stanął przeciw twórczemu naro­
Phła na pluskwie tłuszczem dowi niemieckiemu, gdyż Atilla-
nie porośnie, ni Zyd na Hunatil- nie podświadomie wyczuli nagłą
ly, ni cygan na księdzu. Każdy inność w swyh byłyh braciah,
pasożyd musi mieć sobie przyro­ tęż samą inność, jaką zawsze
dzoną ofiarę, indywidualnie, ra­ odczuwali wobec znienawidzonyh
sowo, terytorjalnie i judeologicz- Sławian rolników. Hun stanął
nie. A niehaj będzie to już spra­ przeciw Germaninowi.
wą psa, by od pheł do wody Wreszcie, Hitler jakoś bar­
uciekał, Sławianina zaś, by bro­ dzo ściśle uosabiał podświadomie
nił się przeciw żydom. Klerozie, przebudzonym rzeszom taką bo-
Moskowji i Hunatillji. Sprawą zaś haterskość, jaką zahowali w du­
Polaka winno być, by duha swe­ szy swej poprzez tysiąclecie snu
go Narodu i sławiańskości swego pasożydniczej larwy w zniewolo­
Ludu nie sprzedawał Konkorda­ nym ciele tubylczyh Sławian i
tami a Przyszłości swyh Dziejów Germanów.
i spraw zagranicznyh nie odda­ Partyjna retoryka przystroiła
wał w ręce Gajwekom. odświętnie, pięknymi frazesami,
* *
* podłe pobudki. Nastąpiło nawró­
W wojnie światowej Niemcy cenie się hord z dotyhczaso-
straciły straszliwą ilość młodyh wyh a krępującyh etyk cywilizo­
żołnierzy, ci zaś będąc ilościowo, wanego Europejczyka. Germanin
zawsze pohodzenia wiejskiego, powrócił do etyki Koczowniczyh
byli w największej mierze ze sła- najeźdźców — Swastyczan. Zbo-
wiańskiej rasy, nie wiedząc o czeńczą psyhozę nawróconyh Swa­
tern, gdyż germanizacja tysiącle­ styczan uświęcono adwokackimi-
cia zatarła ih rasowe pohodzenie logizmami. Krwiożerczość nowo
i zmieniła nazwiska rodzinne. nawróconyh Hord nazwano „pa-
Ze śmiercią ih, procent atil- trjotyzmem". Sfabrykowano cy­
lowskiej domieszki wzmocnił się, niczną moralność, by nią pokryć
pozostając sam jeden w niemiec­ mordercze opętanie.
kiej Ojcowiźnie. Usposobienie W krótkim czasie Hitleryzm
pokojowo - twórcze znikło zatem przeszedł wielkie zmiany. Póki
po trohu ustępując miejsca coraz oddyhał powietrzem XX stulecia,
to wyraźniejszemu zakreślaniu się poty musiał zahować pewne po­
nowej osobowości niemieckiego zory człowieczeństwa, gdyż te
narodu. Hunowski duh wyparł potrzebne mu były dla zdobycia
duha p rusko - twórczego. Ciało sobie szlahemy h zwolenników,
twórczego narodu byłyh Niemiec którzy nadali wygląd zbrodni­
jak błona porodowa, ciśnięty zo­ czym zamiarom pewnej racjonal­
ności. Lecz z kwilą kiedy Hitle­ Tak jak S wastyczanie Huna-
ryzm wytworzył już własną atmo­ tillji teraz przeganiają negro Ży­
sferę i poparcie znalazł u szero- dów ze swyh terenów dawnego i
kih rzesz, wówczas otwarcie oka­ nowego najazdu; tak Neuropa
zał swe obłędne oblicze i już cy­ wraz z Wielką Sławją winne na­
nicznie zaczął miażdżyć niemiec- reszcie zabrać się do przepusz­
kość i zniewalać „p ruskiego du- czenia hunowskih pasożydów w
ha“ do samobójstwa, by w próż­ stronę Moskowji a potem...... po­
ni spowodowanej zastąpić go przecinać ih pohód i ubezwładnić.
wampirem krwiożerczości a cy­ Wygnać ih z Europy z po­
wilizowany naród niemiecki by wrotem do Azji! Niehaj se pójdą
stał się, tak jak on, ponownie nareszcie „nach Osten“ i nieh
Hordą Swastyczan i rasą Hunów- już nigdy między nas nie wracają.
pasożydów. Stah z Warty.

Zyczkowski

Ku praźródłom
Słowiańszczyzny.
W jednym z numerów ,,Słowa nawet niemiecki paszkwil Peis-
Wileńskiego” ukazał się artykuł, kera o Słowianali.
napisany przez p. Wyszomirskie- Natomiast za rzecz najwięk­
go, w którym na marginesie kry­ szej doniosłości dla nauki i dla
tyki dziejawy Szuk niskiego o aktualnyh politycznyh zagadnień,
„Kraku - synu Ludoli”, autor wy­ uważamy konieczność obalenia
powiedział swój pogląd na zagad­ kołaczącyh się w prasie, w pod-
nienie rasy i kultury sławiańskiej. ręcznikah, a nawet i w dziełah
Bezsensowny splot tyh wywo­ naukowyh, tyh różny li ujemnyh
dów, któryh nie aprobowałby ża­ poglądów o dziejah Sławiańsz­
den z naszyh najbardziej kryty­ czyzny, które przenikając do szer­
cznie do Sławiańszczyzny uspo- szego ogółu społeczeństwa, wpa­
sobionyh historyków i prał listo- jają destrukcyjne przekonania o
ryków, w najwyższym stopniu odwiecznej, dziedzicznej niższo­
godzi w poczucie naszej dumy ści rasowej Sławian.
narodowej i dla tego nie nadaje Historja wielowiekowego okre­
się do dyskusji, a raczej do wy­ su Sławiańszczyzny pogańskiej,
toczenia autorowi sprawy karnej mogłaby się stać czynnikiem wy-
za obrazę rasy, a tern samem i howawczym, budzącym w nas
narodu polskiego. poczucie dumy i tężyzny rasowej
Nie będziemy więc polemizo­ i narodowej. Była ona jednak
wać z autorem haniebnej antolo­ systematycznie usuwana w cień
gii obelg, której nie dorównuje niepamięci, wymazywana z na-
szej świadomości i pomijana w Najwięcej destrukcyjną, że
podręcznika!] szkolny!) nie tylko względu na swą popularność, by­
dla tego, że według przyjętego ła teorja Brucknera, podająca w
naogół mniemania, początek na­ wątpliwość istnienie sławiańskiej
szyli dziejów kojarzył się z przy­ kultury religijnej.
jęciem hrześcijaństwa, ale i dla Zamknął on bezkrytycznie oczy
tego, że naogół, sławiańscy bada­ na wszelkie historyczne doku­
cze naszej przeszłości nie umieli menty, stwierdzające istnienie
rzeciwstawić, sugestjom niemiec- Olimpu bogów sławiańskih; Dłu­
iej patryjotycznej nauki, swoili gosza pomówił o fałszerstwo; na­
własnyh niezależnyh poglądów. uce narzucił zwątpienie w moż­
liwość wyświetlenia kiedykolwiek
Dziś, w dążności usamodziel­ mitologicznyh nazw: w społeczeń­
nienia naszej kultury od obcyh stwie zniszczył wiarę w istnienie
wpływów, podejmujemy trud pogańskiej kultury duhowej Sła­
rzuceuia pomostu między te­ wian; zaszczepił zwątpienie, że
raźniejszością, której jesteśmy Stawianie wogóle nie byli zdolni
współtwórcami, a wielką dziejo­ do tworzenia jakihkolwiek samo-
wą przeszłością Sławiańszczyz- istnyh wartości kulturalny!].
ny pogańskiej. Powodując się przesadnym
Staje więc przed nami palą­ sceptycyzmem, zarzucił wielu pi­
ce zagadnienie wyjaśnienia za- sarzom naiwność poglądów i brak
ginatwanyh i niejasnyh dotąd krytyki, boć byli wśród nih tacy,
zagadnień Sławi ańszczyzny i sfor­ którzy intuicyjnie wyczuwali
mułowanie naszyh poglądów na prawdę, sam zaś wprowadził do
historję i kulturę Sławian w nauki metodę paradoksów i ekwi-
epoce przedhrześcijańskiej na librystycznyh twierdzeń, odrzu­
nowych podstawah naukowyh. cając większość nazw bogów i
uznając je za zmyślone przez kro­
Destrukcyjne urojenia. nikarzy tylko dla tego, że nie ro­
zumiał iii znaczenia, oraz wpro­
Źródłem krytycznego, pozba­ wadzając ib rodowody bez żad­
wionego entuzjazmu stosunku spo­ nego naukowego usprawiedliwie­
łeczeństwa do naszej dziejowej nia; nprz.: Marzanny — bogini
przeszłości przedhrześcijańskiej śmierci od hrześcijańskiego imie­
były, oprócz patrjotycznyh uro­ nia Marii, Dziewanny — bogini
jeń uczonyh niemieckib, głównie lasów od dziewanny rośliny, Swa-
błędne teorjc Rostafińskiego, Roz­ roga — boga nieba od kłótni, a
wadowskiego i Brucknera. Jaszę, Ładę, Leli i Poleli od re­
Teorje te dotyczyły kwestji frenów i wykrzykników piosenek
dla Dziejów Sławian najważniej- w rodzaju „ojra. ojra” lub „tere-
szyh: Struktury języka i stopnia tere”.
jego pokrewieństwa z sanskrytem Niezrozumiałość nazw nie mo­
kultury religijnej i małerjalnej, że być powodem do odrzucania
wpływów kultur sąsiedni li naro­ i czynienia karkołomny h wysił­
dów, kultury ludowej i wreszcie ków utożsamiania ih z nic nie
kwestji umiejscowienia Praoj- znaczącymi refrenami piosenek.
czyzny. Wszystkie imiona i nazwy miej-
scowości dzisiaj tajemnicze mu­ jak: trzask, szept, plusk, szum.
siały mieć kiedyś zrozumiałe dla jęk, syk, dzwon, któryh brzmie­
ogółu znaczenie i nie wolno było niem człowiek naśladował zasły­
wątpić, że kiedyś będą mogły szane dźwięki.
być przez naukę wyjaśnione. W wyrażali tego rodzaju, wy­
jątkowe bogactwo dźwiękowe ję­
Pra-język Sławian. zyka polskiego, tak trudne dla in-
nyh narodów do wymówienia,
Nie udało się wyświetlić zna­ przejawia się w całej pełni, przy-
czenia tyh nazw zapomocą ana­ tem, w niektóryb wypadkah, kie­
lizy wyrazów, języka Sławian dy wyraz jest wspólny aryjskim
dlatego, że zbyt powierzhownie narodom, brzmienie polskie jest
traktowano język, nie wnikając jakby pierwowzorem dla innyh.
w odwieczne, prastare, ukryte w Tak nprz.: (powstałe już stosun­
nim pierwiastki, tkwiące jako kowo późno, bo w epoce bronzu)
rdzeń języka w dużej ilości wy­ słowo „dzwon” w najidealniejszy
razów, a będące pozostałością sposób odtwarzające sam dźwięk
mowy pierwotnej Sławian, którą, dzwonu, w innyh językah aryj-
w odróżnieniu od dzisiaj używa­ skih jest jakby dźwiękowo spa-
nej, powinniśmy nazywać mową czonem naśladownictwem brzmie­
prasławiaóską. nia polskiego; jeżeli w języku pol­
Zresztą, nie dziwmy się zbyt­ skim mamy brzmienie — dzwon,
nio, że nie rozumiemy nazw na­ rosyjskim — z won, sanskryckim
szyli dawnyh bogów pogańskih, — svan, łacińskim — sonare, fran­
bo nazwy to prastare, sformowa­ cuskim — sonner, niemieckim —
ne o wiele wieków dawniej, niż shwan, to czy możemy przypu­
dotąd myślano i hęć tłumaczenia ścić, źe Stawianie najpierw zapo­
ih kategorjami dzisiejszyh pojęć życzyli rzecz samą, a więc i wy­
językowyh była zupełnie nie­ raz, a potem nadali mu bardziej
realna. właściwe brzmienie.
Nie powstały one przed tysią­ Rezultatem nieznajomości praw
cem lat, lecz w tyh zamierzhłyh kształtowania się naszego języka,
czasah, kiedy Stawianie z nie­ było zbyt kategoryczne odrzuca­
mowlęctwa zaledwie whodzili w nie pewnyh analog]i nazw mito-
wiek dojrzałości, kiedy mówili logicznyh z językiem sanskryckim
mową wprawdzie tą samą co i (nprz.: Swaroga w san. Swarga —
my dzisiaj, ale bardziej pierwot­ niebo), które narzucały się same
ną i prymitywną, z pierwiastków przez się przy analizie nazw przez
której dopiero powstawały dzisiaj bliskie pokrewieństwo tematowe.
powszehnie używane i zrozumia­ Stanowisko to było tern dziw­
łe przez wszystkih wyrazy. Zna­ niejsze, że do czynienia porów­
czenie zaś składowyh pierwiast­ nań w zupełności uprawniała dość
ków zostało zapomniane, tak że duża ilość wyrazów wspólny!)
nie wiemy dlaczego takie czy in­ obu językom. Np.: poi. skorupa
ne słowa codziennego użytku wy­ — sans. rupa (zewnętrzny wygląd,
rażają się brzmieniem takiego czy kształt); grzywa — griva (kark);
innego zespołu dźwięków za wy­ piana — phena; mięso — mąsa;
jątkiem najpierwotniejszy!}, takili ość — asthi (kości); ściera, ścier­
ka — czira (łahman); cześć—cze- noty Indo - Sławian. Tak nprz.:
stita (postępowanie, zahowanie słowo gospoda, składając się z
się); dym — dhuma; goście — go- 2-ch słów sanskryckih: ghas—jeść
sthi (towarzystwo, zebranie towa­ i padam — miejsce (ghas-padam)
rzyskie); mącić, mąt — manth; oznacza miejsce do jedzenia; po­
wiedza — widżnana itd. itd. wieka, od sans. pa—bronić, ohra-
Ścisła zależność pewnyh wy­ niać i vje — pokrywać, skąd poi.
razów sławiańskih od pierwiast­ wieko (pa-wieka), oznacza obron­
ków języka sanskryckiego daje ne przykrycie (oka); wieczornica,
możność odtworzenia prajęzyka od sans. niczaja—zbiór, gromada,
Sławian, będącego w podobnym oznacza wieczorne zebranie; ło­
stosunku do dzisiejszego żyjące­ pata, od sans. łu — krajać i patta
go języka, jak martwy język ła­ — płaszczyzna, oznacza płaszczy­
ciński do języków romańskih. znę do krajania itd. itd.
Najzupełniej zgodne więc z
Starożytność kultury. duhem języka są tworzone przez
Szukalskiego neologizmy w ro­
Z wielką wyrazistością na tle dzaju „bogobrząd“ lub „duhty-
głębokiego i ścisłego pokrewień­ nia“, bo kształtują się według tyh
stwa języków sanskryckiego i sła- samyli praw językowyh, co wy­
wiańskiego, rozdzielony h ogro­ żej wymienione, bardzo dawne i
mem przestrzeni i czasów, wystę­ wcale nie wyjątkowe wyrazy.
puje niezwykła starożytność kul­
tury pogańskiej i kultury ludowej Światopogląd — religijny.
Sławian.
Musiały te kultury powstać i Odkrycie prajęzyka odsłoni
ukształtować się całkowicie już przed nami wiele zagadek naszej
przed tysiącami lat, skoro wyra­ dziejowej przeszłości i naszej kul­
żone zostały w języku tak daw­ tury przedhrześcijańskiej. Już dziś
nym i pierwotnym, że aż stały stwierdzamy kategorycznie,że bez­
się dla nas niezrozumiałe w swo­ zasadnie odrzucone przez Bruck­
im językowym znaczeniu. nera nazwy bogów sławiańskih
Potwierdzenie starożytności kul­ możemy wyjaśnić i uzasadnić ję­
tury Sławian, znajdujemy już w zykowo, a wytłumaczenie tyh
samym języku, który, wbrew przy­ nazw mitologicznyh i zrozumie­
jętemu przez naukę przekonaniu, nie kultu z tymi nazwami zwią­
tak jak i germański język, posia­ zanego, rozjaśnia nam mrok ta­
da wyrazy złożone, tylko że zło­ jemnicy, osłaniającej wierzenia
żenia te sformowane dla najróż- na szyb praojców i jest ogniwem
niejszyh pojęć, dotyczącyh kul­ łączącym wszystkie przejawy tyh
tury duhowej człowieka i kul­ wierzeń, uosobione we czci po-
tury materjalnej, ukształtowały szczególnyh bóstw, w jeden logi­
się dużo dawniej od germańskih, cznie przemyślany i filozoficz­
tak że dziś poszczególnyh skład­ nie głęboki systemat religijny.
ników naszyh wyrazów nie roz­ Dotyhczas hciano widzieć w
różniamy. światopoglądzie religijnym Sła­
Niektóre z tyh wyrazów zło- wian jedynie najprymitywniejsze,
żonyh pohodzą z czasów współ- haotyczne już w zarodku i nie­
skoordynowane w całość wierze­ zubożania tyli wartości na korzyść
nia. Odrzucano zgóry możliwość innyh narodów. Mylny pogląd,
istnienia przemyślanego systema- że Sławian już w praojczyźnie
tu religijnego. Ale pozorny haos otaczały narody o wyższej kultu­
był jedynie odpowiednikiem hao- rze, upoważniał do często bez-
su poglądów w nauce i z niego krytycznyli wywodów językowyk
wypływał. na temat pożyczek. Szczególnie
Wyjaśnienie istnienia staro­ przeceniano wpływ germański.
żytnego systematu religijnego Tak np. nazwę dla bydła — skot
Sławian zadokumentuje istnie­ wyprowadzano z gockiego skatts,
nie wielkiej, duhowej kultury nordyjskiego — skattr — podatek,
przedhrześcijańskiej, świadczą­ danina, staroniemieckiego scaz —
cej o naszej samoistnej pozycji pieniądze (mienie), twierdząc tym
cywilizacyjnej w okresie przed­ samym, że Słowianie nie znali
historycznym. pasterstwa, jednak słowo to zna­
cznie przejrzyściej wywodzi się
Wpływy obcyh kultur. od sanskryckiego koti — ostrze,
koniec; s-koti — z ostrzem (stąd:
Stwierdzona starożytność sło­ kąt — ostrze pod przenośnią; ła­
wiańskiej kultury materjalnej i skotać, łaskać ostrzem) i określa­
duhowej daje możność odparcia jąc najistotniejszą celię tego zwie­
ciągle nam narzucanej tezy o jej rzęcia, oznacza właściwie (bydło)
zależności od kultur sąsiadującyh rogate. Przy tern wyraz bydło,
z nami obcyh narodów — Ger­ mając to samo znaczenie co skot,
manów i Turko — tatarów. również jest spokrewnione z sans.
Dzisiaj, jakże często, za nau­ bind — kłuć, przenikać.
kowy i objektywny pogląd uwa­ jeżeli zaś skot u Sławian ozna­
ża się jedynie ten, żeśmy wogóle cza bydło rogate, a u Germanów
żadnej kultury nie posiadali i że podatek, daninę lub mienie, to
nigdy, od prawieków, nie byliśmy mamy tu najoczywistszy dowód,
zdolni do samoistnego tworzenia że wyraz ten nie Stawianie zapo­
kulturalnyh wartości, ograniczając życzyli od Germanów a Germa­
się jedynie do brania i przetwa­ nie u Sławian, biorąc i rzecz i
rzania na swój użytek, we wszy- słowo samo w znaczeniu nałożo­
stlcih dziedzinah życia, kultural­ nej przez siebie (Gotów, koczow-
nyh zdobyczy innyh narodów. niczyh włóczęgów od sans. gatwa-
len pogląd wydawał się tak ras — hodzący) daniny. Potwier­
oczywisty, że zazwyczaj obywał dzenie tego wniosku znajdujemy
się bez skrupulatnego przytacza­ u Tacyta, który mówi o Germa-
nia dokumentów i przeprowadza­ nah, że „lubują się w liczbie
nia ścisłyh naukowyh dowodzeń. trzód”, które stanowią ih jedyne
Wynikał on z supremacji w tej i najmilsze bogactwo.
dziedzinie nauki niemieckiej, od Za najważniejszą pożyczkę
której trudno było oczekiwać ob­ uważano: „kupią” (kupić, kupiec),
rony naszyli kulturalnyh wartości, jakoby urobioną z gockiego kau-
skoro my sami nie doceniamy pon, niem. kaufen. Ponieważ jed­
wysiłków w tym kierunku i ma­ nak w języku sanskryckim kup—
my tendencję do łatwowiernego znaczy świecić, możemy przypu­
ścić, że raczej sławiaóskie niewia­ że lud przehowywał i przeho-
sty witały tym wyrazem kupca wuje dotąd w różnyh zwycza-
przywożącego do nas przeważnie jah, obrzędah i zabobonah pra­
świecące ozdoby, przejrzystym o- stare pogańskie wierzenia, zatra­
kreśleniem: świecidełkarz. ciwszy tylko z biegiem czasu ih
Z tyh przykładów, któryh mo­ związek z imionami bogów.
żemy przytoczyć znacznie więcej, Tradycyjna ciągłość pogańskie­
wynika wniosek, że to raczej Goci go światopoglądu religijnego zo­
zapożyczali wyrazy, koczując dla stała zahowana, bo prymitywizm
grabieży po ziemiah sławiańskih ludu daleko nie odbiegł od pry­
i że dawniej Sławiańska kultura mitywizmu naszyli praojców, pra-
stała znacznie wyżej od Germań­ słowian.
skiej. Kościół zburzył, tylko tę wyż­
szą hierarhicznie, kapłańską nad­
Kultura ludowa. budowę wierzeń, bynajmniej nie
W wyniku nieudałyh prób wy­ naruszając ih zasadniczy!) pod­
tłumaczenia prastaryh nazw, do- staw, którym śmiertelny cios za­
tyczącyh naszej kultury nie umia­ dała dopiero, stopniowo do ludu
no sobie zdać sprawy z istoty re- przenikająca, oświata wydzielana
ligijnyh pogańsldh wierzeń Sta­ ludowi ręką kościoła.
wiali i ih związku z obrzędami i
wierzeniami przehowanymi przez Pra - ojczyzna.
lud, nie umiano skoordynować Odkrycie prajęzyka daje nam
poszczególnyh wiadomości w jed­ jeszcze możność wytłumaczenia,
ną syntetyczną całość. dotyhczas niezrozumiałyh, nazw
Powątpiewacze, z Briicknerow- topograficznyk i plemiennyh, co,
skiej szkoły, byli niezmiernie po­ w konsekwencji, będzie miało
wściągliwi i naukowo objektywni, olbrzymie znaczenie dla konkret­
jeżeli Lodziło o stwierdzenie ro~ nego ustalenia kolebki ludów sła-
dzimyh celi kultury ludowej Sta­ wiańskih, dotyhczas stale przesu­
wia n, za to szczodrze i bez na­ wanej na wsbód, za Wisłę (Nie-
mysłu, powodowani typową ma- derle), za Bug (Rostafiński), za
nją wptywologji, widzieli we Niemen (Rozwadowski) i do Piń­
wszystkim wpływ lirześeijaństwa, ski h bagien.
hociaż wiadomo było, że kościół, Pogardzane do niedawna teo-
nie mogąc wykorzenić wierzeń rje o autohtonizmie Sławian znaj­
pogański!), przystosował je do po­ dują wreszcie realne oparcie na
trzeb nowej religji i przyswoił so­ całym szeregu dowodów, w świe­
bie, z konieczności, całą obcą mu tle któryk ujawni się paradoksal-
i nic wspólnego z hrześcijaniz- uość poglądów, stworzony!) przez
mem nie mającą obrzędowość. autorytatywny!) po wątpię waczy,
Starożytność, wyrażonyli jesz­ którzy Pra - ojczyznę Sławian u-
cze w języku prasławiańskim, mieszczali na te rena li najpóźniej
nazw ludowyh, dotyczący!) wie­ przez nih zaludniony!), jedynie
rzeń, z wyczai i obrzędów i ih dla tego, że tam nomenklatura
ścisły związek z pogańskimi ob­ miejscowości była ukształtowana
rzędami, pozwala nam stwierdzić, z wyrazów żyjącego, ogólnie zro­
zumiałego języka. Natomiast zie­ niektóre narody, zaludniające Eu­
mię między Łabą i Wisłą, od pra­ ropę, niesłusznie uzurpują sobie
wieków zaludnioną przez Sławian. prawo do aryjskiego pohodzenia,
a więc posiadającą prastare na­ będąc zaledwie nieco zasymilo­
zwy, wyrażone pierwiastkami pra- wanymi przybyszami. Co do Sło­
języka, (które to pierwiastki, sta­ wian, już dzisiaj możemy posta­
nowiące rdzeń języka, w mowie wić pozornie fantastyczny wnio­
codziennej używamy i dziś w sek, że nie asymilowali się oni
ukształtowaniu różnyh wyrazów, do obcyli pohodzeniem Indoeu-
zapomniawszy jednak już ih zna­ ropejczyków, ale stanowili naj­
czenie) uznano za kolebkę naro­ istotniejszy rdzeń rasy aryjskiej,
dów najezdniczyh, które uzurpo­ której kolebką była Europa.
wały sobie moralne prawo do od­ Podejmujemy trud sformuło­
wiecznego władania tymi ziemia­ wania i naukowego udowodnienia
mi. tyh nowyh poglądów na historię
Uzyskane mocne oparcie dla i kulturę Sławian w epoce przed-
autohtonizmu Sławian w nazwah hrześeijańskiej. Na fałszu był o-
topograficzny!! i plemiennyh uła­ party krytycyzm do naszej dzie­
twia rozstrzygnięcie wielu zagma- jowej przeszłości. Możemy i mu­
twanyh zagadnień arheologji, a simy być dumni, że jesteśmy Sła-
między innymi wyjaśnia ostate­ wianami, a to nam pomoże prze-
cznie kwestję przynależności kul­ módz w sobie ów czynnik de­
tury łużyckiej i kwestję zaludnie­ strukcyjny, który w ostatnim 1000-
nia Europy w uajdawniejszyh cza- leciu spowodował rozprzężenie
sah. rasowyh sił dynamicznyh Sławian,
W dalszym rozwoju badań ję- załamanie się tężyzny i w kon­
zykowyh będziemy mogli rozgra­ sekwencji, utratę olbrzymih ob­
niczyć, które narody były na­ szarów ziem odwiecznie zamiesz-
prawdę aryjskie, a które zarjani- kałyh na korzyść ekspansji innyh
zowane. Może się okazać, że narodów. Włodek z Gidel.

Szukalski

Bogorzeł Albert
Święty Polski ll-ej.
Akadcmja Literatury może so- Ludzie byłej zasługi, dziś tak
bie uznać kogoś literackim „ge- sławetnie zapobiegliwi życiowo
njuszem”, lecz jeżeli Naród i po- legioniści, „mianowali” sobie pana
pularność nie uczynią go swym Koca dla 36 miljonów ludzi,
wybrańcem, to lianie wszelkie „zbawcą" polskiego świata. Ale,
mianowania „z góry”. Przede- jakoś ih wszelkie zaklęcia alhe-
wszystkiem, dół spożywców da- micznej recepty i kazionne pri-
nego twórczyń u, decyduje o wiel- kazy na nic się nie zdały, bo dól
kości danej jednostki. społeczny i masy, nie hciały
hcieć by pana Koca mieć za od czasu do czasu, z pośród tu­
Zbawcę Narodu. bylczej trzody katolickih niewol­
Wszelkie mianowania z „góry” ników kolonjalnyh danego kraju.
są zawsze wątpliwej trwałości, Naturalnie inne narody o naszyh
bo rzadko zasłużonej słuszności i mianowanyh przez Rzym „świę­
nigdy nie stają się wskaźnymi ty h” nic a nic nie wiedzą. Jak
świecznikami dla ludzkości, wy­ również my nic nie wiemy o fran-
wiedzionej w mroki dziejowej roz­ cuskih czy portugalski!] „świę­
terki. ty!]", bo te są jedynie dla lokal­
Mianować można jedynie mier­ nej polityki „Świętego” Kościoła
noty „z góry”, w każdym razie potrzebne, będące zaledwie bar­
jeżeli mianujący sami należą do dzo niskiej kategorji, dla zatka­
ilościowego gatunku „wybrańców” nia papy miejscowym barbarzyń­
demokratycznej nagonki tępyh com, kiedy zaś włoscy „święci”
politykierów, silącyh się zahować są uniwersalnymi, bo przyznano
pozory demokratyczności. im najwyższe kategorje.
Tak również i nasi Święci byli Jest to dość prosta logika.
dotąd mi ano wy wani z „góry” przez Czyżby nie słusznem było uzna­
wioski Rzym. Działo się to za­ nie przez komunistyczną Moskwę
wsze po wielu zabiegak, wielo- tego, że j edynie rodowici moskowi-
letnih namyślał), po skrupulatnyh ci mogą być najwyższymi „świę­
wymazywaniah wszelkih dowo­ tymi” i najzasłużeńszymi Nieba
dów, że , święty” był wogóle czło­ marksowskiego? Oczywiście, każ­
wiekiem takim jak my sami, po­ dy „święty” Kościół musi czynić
datnym do różnyh ludzkih skłon­ pewne koncesje na rzecz swyh
ności. Po wielu latah retuszerki niewolników kafirskih czy pol-
dowodów prawdy, podnoszono im skih. Tego wymaga sama takty­
oczy ku Niebu, zalewane łezką ka wszelkih najeźdźczyli judeo-
ekstazy teologicznej, aby w ni- logji.
czem, nawet patrzeniem w dół Dla tak i lito względów miano­
ku naszej ziemi, nie byli nam po­ wano i Polsce we włoskim Rzy­
dobnymi, a tylko owym glicery- mie (naturalnie, że nie w War­
no-lelyjnym, rozkwilonym wzru- szawie, moi naiwni) świętyli tak­
szeócom. że, za znaną całemu już światu
Góra kościelna, to jest włoski polską cnotliwą potulność. Stoli­
Rzym, ma już swe miary i miar­ ca obcego państwa była łaskawa
ki, kategorje i stopnie dla Świę­ „przyznać” swej katolickiej kolo-
ty!]. Dla włoskih świętyh są naj­ nji „świętego” Stanisława Kostkę,
wyższe, dla kolonji takih jak decydując samowolnie, iż będzie
Meksyko i Polska, najmniejsze. on odtąd Patronem polskiej Mło­
Aby narody podbite sposobem dzieży, by rosła na wzór jego
teologicznym kupić łapówką „ła­ ku pociesze „świętego" Kościoła,
ski”, zgadza się włoski Rzym po czyli włoskiej Centrali Międzypla­
wielu błagalnyb skomlenia!] i cięż- netarnego Pośrednictwa Duhow-
kih okupali (poza świętopietrzem, nego.
czytaj haraczem) za ewentualne Tak się to stało, że nie rycerz,
„przyznanie” w swej niezmierzo­ nie jakiś Bohater, szaleńczy opę­
nej łaskawości, jakiegoś świętego, taniec szczytnej misji służenia
swemu Ludowi, lecz bezprzykład­ Przedewszystkiem, ślubował
ny mięczak, bezkostny lęklihota, dziewictwo, co mu zresztą nawet
neurasteniczny prikaks? Bo tak załatwo przyszło, gdyż był „udu-
nam zawyrokowała włoska Cen­ howionej” cery i lęklękłej anemji
trala Międzyplanetarnego Pośred­ ofiarą. Czego zaś więcej doko­
nictwa, która jednak nigdyby się nał, by zasłużyć na miano Patro­
nie warzyła, by takiego nędzotę na Młodzi polskiej? Nie mnie
robie Patronem wloskih Balillów. pytajcie o to a raczej Centralę
Cóż to ten Staś Kostka uczy­ Międzyplanetarnego pośrednictwa
nił tak heroicznego, by aż być Dusz.
wskazanym Młodzi polskiej, jako A tak! Byłbym zapomniał bar­
Patron jej? dzo ważnego „czynu” Patrona
Młodzieży polskiej, mianowicie,
Ano, przedewszystkiem był poszedł
bardzo a bardzo nabyżnym. Po­ cze raz),piehotą (powtarzam jesz­
piehotą do Rzymu, by
tem modlił się ciągle. Jeszcze da­ tam opowiedzieć co mu się śniło.
lej, wiecznie czytywał Święte Cóż to za piękny wzór, co za
księgi. Zawsze między palcami przykład wzniosły, owe
przesuwał paciorki różańca. Kie- do Rzymu „piehotą”, a pójście
kolwiek miał czas wolny od mieć coś opowiedzieć ze potem
i świętobliwyh, to zaraz klę- psyhopatycznyh snów. O, swyh Mło­
i zagłębiał się w żywoty dzieży polska!
Świętyh. Kiedy szedł spać, to
układał swe liłjowe ręce na swyh ści Inam takiż to wzór hor ej Młodo­
byli łaskawi w swej nie­
niepokalanyh piersiah w znak zmierzonej
krzyża świętego. Co wszystko znać agenci dobroduszności
włoskiej
przy­
Centrali Ka-
podobno jest szczytnim wzorem tolickih Kolonji. Taki to wyzna­
dla polskiej Młodzi do naślado­ czyli nam „ideał” nasi właśni
wania. zdrajcy, co sprzedali swą duszę
Prócz tyli świętobliwyh „czy­ obcemu państwu.
nów”, Staś Kostka był bardzo Tak, takie miano dała mi mo­
blady, co było niezawodnym zna­ ja matka bigotka. Mnie rodem z
kiem, że nie należał do naszego Warty! Takież dała mi imię, bym
świata. Dzisiaj to się zwie ane­ upodobnił się tej duliowej lihocie,
mią. ale wówczas to było zna- zwąc imiennikiem Kostki. Dała
mionem uduhowienia. Cierpiał mi za patrona serwatko - głowego
więc na anemję ciała i dułia, co rasowego niedołęgę, Lecz pocie­
wedle U Mu, jest wyraźnym zna- szam się tym, że przeć przed
em, że wogóle nie powinien był Stanisławem Wodogłowcem Kost­
*ić i psuć swym „uduho- ką i Stanisławem Zdrajcą Ojczyz­
wydehem powietrza. ny, Biskupem, byli już prawiecz-
; mając krwi w swoili ży- nie Stanisławowie, jeszcze zanim
ecz serwatkę, nie stać go Biżymdzi zniszczyli nam naszą
na duhowe, ni też cielesne własną Wiarę sławiańską, przy-
icje”, nic więc dziwnego, że wlekając nam w zamian swą ne-
o przyśniwała mu się świę- gro-semicką.
ycalja. Co więcej robił ? Cze- Dla Młodzi sławiańskiej nie
okonał ? może być innego patrona jak
nasz własny, mityczny Bogorzeł Wzorem jedynego Kapłaństwa
Krak. Święty Krak. w przyszłości dozwolonego w
On nam jest wzorcem boha­ Polsce Ii-ej.
terski!: nathnień, co już wielo­ Mianujemy go Świętym Pol­
krotnie nam odradzał się w Mło­ skiej Nędzy ludzkiej, która to
dy li Bohaterah. a niedawno, jako jest grzehem i winą naszego Spo­
Józik Piłsudski, co to będąc hło- łeczeństwa i Państwa naszego.
pakiem, obmyślił sposóby zdoby­ Brata Alberta miansjemy
cia i przywrócenia Narodowi Wol­ Świętym Bogorłem, dając jedno­
ności, straconej przez starcze spo­ cześnie wzór Rzymowi włoskie­
łeczeństwo__ Krak jest nam go Państwa, jakih to ludzi win­
wzorcem, co odrodziwszy się w no się wynosić na Świętyh.
Komendancie Piłsudskim, wywiódł Nie Rzym nam będzie odtąd
swoih hardziaków „aż trzy ty- ustanawiał Świętyh, lecz sam
siączki” z krakowskih Błoń prze­ Lud polski i ludzka nędza, któ­
ciw wielogłowemu Smokowi na­ re w Imieniu Dobrego Boga sa­
jeźdźczej nawały i starczej zgni­ me swą czcią mianują swyh
lizny własnego Społeczeństwa. Wybrańców Świętymi za zasłu­
Krak jest Bonatorłem Młodzi gi przyniesione i dobroć nam
sławiańskiej i Świętym Patronem okazaną. W dobroci Bogoria
naszyli Bohaterów. Jego śladami Alberta sami sobie poznaliśmy,
wzoraźnie pójdziemy! że on jest Wysłannikiem Dob­
Świętym Bogorłem mianujemy rego Boga. Swiatowieda!
go bez wstrętnego pośrednictwa My, szarzy ludzie, my nie­
Międzyplanetarnej Agencji. ważna Młódź zdradzonego Ludu,
A teraz, My Młódź Polska! zaczynamy mianować naszyh
My przemówcy UMu, mianuje­ Świętyh Bogorłów, zaczynając
my Brata Alberta z Igołomji od nowa. Niehaj sobie to włos­
Hmielowskiego, prawiecznego ki Rzym przyjmie do wiadomo­
herbu szczepu Jastrzębców, Bo­ ści i o tern doniosą mu naszego
gorłem, to jest Świętym Polski Ludu zdrajcy
Ii-ej. My, ludzie szarzy o szczerym
Mianujemy go prawem na­ sercu, umęczeni codzienną udrę­
szej miłości i wyniesienia przez ką ohydnej rzeczywistości, ni 3-
doły nieważnyh ludzi co jego ustępni patrjoci, klękamy przed
dobroci zaznali. Mianujemy go nowo-obranymi przez nas sobie
w imieniu tyh, co już nie żyją, samyh Świętymi Bogorłami: Al­
albo właśnie przez Niego żyć bertem i Bogorlicą Marją Skło­
dopiero zaczęli. dowską. M
Mianujemy Bogorła Alber­ za UMB g
ta Patronem biedoty ludzkiej, Stali z WjSMÄb
Redakcja i Administracja: Katowice, ul. Kozielska 7, m. T
Prenumerata: miesięcznie 1.00 zł., ćwierćrocznie 2,50 zł..
rocznie 10 zł.
Redaktor i Wydawca: Stanisław Szukalski.
Druk. E. Mirek i S-ku, Sosnowiec, Piłsudskiego 25.

You might also like