Professional Documents
Culture Documents
ATAK
KKAKA
Szukalski
Swastyka a Gamadion
Kocz a Rola
m Ml
c
/*
v TT
>
'"''^wlistyka jest najstarszym zło tajemną zawartość. Dydaktyczne
żonym ornamentem i możliwie analizy pozostawiły po sobie wie
najstarożyłniejszym nabrzmianem le intelektualnego osadu, tylko by
(symbolem) zamykającym w so dojść do łatwego zadecydowania,
bie jakieś mistyczne znaczenie. na skutek optycznego upodobnie
Człowiek nowoczesny na róż nia swastyki; do „ognia", „słoń
ne sposoby silił się wnijść w jej ca", „rułiu" i by rozwiązać tę
-
prawieczną zagadkę, nazwaniem Wszystkie inne rasy używały
jej już upewnionym frazesem jej od prawiecznyk zmroków Cza
„amuletu szczęścia”. su. Pra-rasa obu Ameryk, Maoro-
Uczeni uczynili wszystko, by wie, przedziwna rasa lnusów, t. j.
wtłoczyć w nią jak w próżne na pierwotnyb autohtonów wysp póź
czynie, swe własne przypuszcze niej Japoński!), wszystkie ludy
nia. Rozliczne były już sposoby sanskrytu, twórcze jak i koczow
teoretycznyh rozwiązań przeróż nicze ludy mongolskie, rolniczy
ny h o logów, jednak wszelkie wy Stawianie, najezdni Wikingowie
tłumaczenia i odczytania jedynie jak i kundlowsko-tatarskie hordy
się mnożyły a znaczenie i pobu moskiewskie, wszystkie one uży
dzenie swastyki tonęło coraz to wały tego amuletu swastyki, jako
głębiej w głębinah ludzkiej nie nabrzmiana „szczęścia”, tracąc po
pamięci. przez tysiące lat jego ścisłe zna
Jednak narzucone znaczenia, czenie i zupełnie już niewiedząc,
wtłoczone w tę parę wirującyh z czego powstał i poco był przez
kresek, są nie znaczeniem swa kogoś, w pierwszym momencie
styki, lecz treścią, jaką usilnie jego powstania, stworzony.
hcieli wypełnić naukowcy. Nie
były to odkrycia, lecz wynalazki Wydziedziczony małpolud.
upartyh teoretyków.
* *
Przez jakieś fizyczne wydzie
* dziczenie ze zwykle dziedziczny!)
Za wyjątkiem uegroidalnej ludz sposobów atakowania i samoob
kości, wszystkie rasy używały rony, człowiek, zaledwie dwuno-
swastyki jako ornamentu i jako gie stworzenie, był potruhu pozo
talizmanu. Dopiero w później- stawiony sam sobie przez Matkę
szyh Dziejah, Semici mimo, że są Przyrodę.
negrytami, przejęli ją od również Dziwnie jakoś stawał się on
semickili Persów. coraz to więcej mizernem stwo
Pierwej do daryjskiego Perso- rzeniem i coraz to gorzej wypo
polis, swastyka przybyła z najaz sażonym w sposoby do dalszego
dem Aleksandra Macedońskiego, przetrwania jako gatunku. Stawał
powodując wśród niedobitków się najnędzniejszym ssakiem z po
perskik i powrotnyh niewolników, śród czworonogów.
owe spotkanie się z tym pier Nietylko, że zaczął mieć skłon
wiastkiem dekoracyjnym. ność do Lodzenia na dwóh nogali,
Przez imigrację wojennyh zdo co go czyniło pokracznym biega
byczy, drogocennyh uprzęży, wy czem, nie mogącym dorównać ga
robów ozdobny!), branzolet, pierś tunkowi czworonogiemu w goni
cieni i najszyjników, także od twie czy ucieczce, ale zaczął mieć
sprowadzany li mędrców i ezote- coraz to mniej zębów (stracił ih
ryków, Arabowie, mimo że rów od tej epoki, powiedzmy, nien-
nież Semici negroidalni dowie dertalskiej, czternaście), paszcza
dzieli się o swastyce od Persów, zmieniła się w usta, a one zmniej
zawlekając ją potem nawet do szały się coraz to więcej, tak, że
Palestyny. Były to jednak późne już nie mógł używać ih jak ty
już Dzieje, bo historycznej epoki. grys lub wilk. Dwie pokraczne
a bardzo krótkie nogi były w Jego stępione zmysły zmusza
zbyt małej ilości, by mógł wy ły do wiecznego bycia na straży,
rwać się swym biegiem z nagłej by o tyle boć złagodzić skutki
zasadzki. nieprzewidzianego niebezpieczeń
Pazury jego stały się tak gięt stwa. To spowodowało rozwinię
kie i przezroczyste w swej eien- cie pierwotnego zmysłu przewi
kości, że zupełnie przestały sta dzenia przez spodziewanie się
nowić jakąkolwiek obronę lub wiecznie powtarzającyh się nie
służyć do polowania. Nie miał bezpieczeństw.
człowiek rogów tak jak żubr lub
jeleń. Skóra jego stawała się ły Zimno stworzyło Lęk, a ten
sa i blada jak u zdehłej ryby, Wyobraźnię.
tak że coraz to częściej był on
zgnębioną ofiarą zimnej pogody, Ruh, sposób stania i trzyma
deszczów i zmian pór roku. nia się cielesnego w człowieku
Nie potrafił zwąhać niebezpie już rozwiniętym do obecnego sta
czeństwa. jego wzrok stawał się nu ewolucji, jest symptomatem
coraz to słabszy, jak również i jego przeważającego nastroju i u-
słuh, co powodowało, że zawsze sposobienia indywidualnego, a za
był w obronno-lękliwym usposo tem wyrazem psyhicznego usposo
bieniu, bo dowiadywał się o nie bienia. Jednak, zewnętrzne powo
bezpieczeństwie już za późno. dy, które mogą zmusić go do je
Nawet pełzające, beznogie i szcze innej pozycji ciała, poprzez
bezrękie żmije miały kły i tru długość dnia czy życia, spowodu
ciznę z nih ciekącą, ptaki miały ją odwrócenie skutków i będą po
skrzydła, by unieść się ponad trollu wpływały na zmianę uspo
przyziemne niebezpieczeństwo, a sobienia, wymuszając na człowie
inne mniej wyposażone stworze ku zmianę osobowości.
nia przynajmniej miały obronną Otóż, przejmujące zimno wil-
krasę sierści czy pierza, by mo gotnyh nocy i powrotnyh pór ro
gły się ukryć w tle swego oto ku, zimy i deszczów, „narzuciły”
czenia, niespostrzeżone przez dra na małpoluda pierwotnego niena
pieżnego wroga. turalną mu pozycję ciała. Jego ły-
Jeżeli najpierwotniejszy czło sość skóry coraz to więcej ogała-
wiek zebrał w sobie tyle odwagi, cała go i wydawła na udrękę
by natrzeć lub bronić się, to mógł zimna. Dla ciepło, musiał przy-
tego dokonać jedynie podnosząc kucać w kłąbek i . >ijać się z in
z ziemi coś twardego lub łamiąc nymi ciałami swego stada. Ten
uskłą gałąź, bo sam na sobie nie
posiadał żadnej odziedziczonej nowy zwyczaj zgarbiania się, spo
wodowany zimnem i dla zatrzy
obrony. Był on jedyną istotą, mania największej ciepłoty swe
która musiała sięgać poza siebie, go brzuhowego dołka, stał się no
by się bronić lub by wroga na wym cielesnym zwyczajem.
cierać skutecznie, która musiała
sięgnąć po namiastki nieobecnyli To zbijanie się w kłąb pod
pazurów, kłów, rogów, kopyt i czas nocy, dało nową „formę” fi
mnogości nóg, by zastąpić brak zyczną, w której odcisnęła się
węhu, dobrego wzroku i słuhu. nowa psyhiczna uczuciowość thó-
rzostwa, jako specyficzna ceha niedługo sam stworzył nowy świat
małpoluda. i zaludnił go dubami, ku swemu
Pierwej zimno, a potem jako większemu nieszczęściu.
skutek jego, owe zgarbienie się i
skurczenie ku własnemu dołkowi Lęk stworzył Myśl.
brzuszemu w hęci zahowania swej
cielesnej ciepłoty, narodziły w Ta nowa zdolność myślenia,
pierwotnym człowieku Lęk. Zim jak wrzód w czaszce, czy jak
no stworzyło lęk. larwa, zaczęła mu w głowie co
Lęk zaś, zrodzony w ciemno raz to częściej się poruszać i
ści ab nocy i podziemiah grot, za róść. Zaczął śnić podczas snu.
władnął zmysłami człowieka i... Opadały go niebezpieczne zmory.
tylko przypadkowo, tak ubocz Szamotał się z nimi i kurczowo
nie, dał mu Wyobraźnię. Zaczął zaciskał kawał drewna w dłoni,
się bowiem człowiek bać ciemno lub sięgał we śnie po kamień, le
ści. Nawet dzisiejszy wieśniak, żący tuż przy nim. Mięśnie drga
dziedziczy ten prawieczny lęk, ły, wykonując mimikę samoob
przehowywany w duszy jego je rony.
szcze od czasów małpoluda zzięb Słońce pogromcą upiorów.
niętego i zgarbionego wokół swe
go „solar plexis”, czyli dołka. Jakaż to wielka szczęśliwość
Prócz świata zwierzęcego, ja wypełniała nagle duszę jego, kie
kie stanowiło dlań jedyne wido dy z pośród ciemnej zimnoty noc
czne niebezpieczeństwo, zaczął za nej, Słońce przepiękne pękło żół
ludniać ciemność nocy i ponurość tym światłem tuż-tuż na widno
swego umysłu, przewidywanymi kręgu, ponownie zatapiając powo
niebezpieczeństwami, zasadzkami, dzią swej ciepłoty, ponury świat
spiskami stad swego własnego nieszczęsnego pierwoluda.
gatunku i zakradającymi się w Nagle, wszystko było znowu
każdym cieniu zabójcami. jasne, piekne, zielenią, śpiewem
Stał się więc człowiek pier ptaków, życiem i dyszące zamiar-
wotny opadnięty widziadłami swej ną otubą! Nie trza się było już
wyobraźni. Imaginacja uczyniła lękać, obracać za siebie i z za
żywot jego jeszcze trudniejszym parciem oddehu nadsłuhiwać, bu
do zniesienia. Prócz rzeczywiste dzić się co bwila, czy było po co
go niebezpieczeństwa, zaczął być czy nie. On sam teraz widział,
ofiarą przewidzeń, mnożonyh przez że niema nigdzie czyhającyb du
jego podejrzliwą lękliwość. bów za węgłem jaskini. Nie było
Każdy cień był dlań zapowie już więcej nieprzyjaciół, bo już
dzią złowieszczego czynu przeciw nie było ciemności!
niemu, każdy trzask suhej gałąz
ki już był dowodem zasadzki. Co rano, ponownie pierś mu
Niebawem stał się nieszczęsną o- wypełniała się szczęśliwością i
fiarą, więcej cierpiącą ze strony otubą, a wyprostowane ciało whła-
niewidzialnyb aniżeli rzeczywi- niało ciepłotę słońca. Tak jak
styh wrogów. Zaczął tak przesą drzewa i kwiaty, rozciągał swe
dzać podstępczość i straszliwość mięśnie i rozprostowywał listowie
swyh przewidzianyh wrogów, że swego złamanego dulia.
Zatem Słońce powróciło! Po nia na łatwowiernej ludzkości i
wróciło i rozegnało swą jasnotą nazwali to potem Teologją.
zło nocy! Powrót Słońca był te Teologja powstała z przekup
dy najcudowniejszym wydarze stwa złyh Demonów drogą lukra
niem dnia i życia codziennego, a tywnego pośrednictwa szamanów-
przeć innego życia wówczas nie k a planów. Aby zapewnić sobie
było. Był to najwznioślejszy Cud nocny pokój i ominąć dzienne
życia i świata, bo życie zaczyna niebezpieczeństwa, człowiek silił
ło się tylko od Wshod u Słońca a się w melanholijnej nadziei, prze
kończyło z Jego Zahodem. Mię- kupić najzłośliwszyh Demonów,
dzv jedną nocą a nocą drugą, wy by zamienić ih złowolność na po
pełniało Ono drzewa sokiem a błażliwość. Łapówką czynienia
człeka duhem, wymieniało jego ofiar silił się zamienić Demonów
bezbronność nocnego lęku nową na Bogów. Z , prośbą” przyhodził
nadziejnością, odwagą, która trwa do kapłanów, przynosząc prosię
ła aż przez cały dzień, weselem w ofierze, bo wówczas najkorzy
i jurnym zapałem samczości. stniejszym datkiem była Świnia
Kiedy nocny Lęk dał mu Wy lub prosię. (Nasze „prosić” z na
obraźnię, to wnet wylęgły się z niej staniem rzymskiej judeologji zna
duby. Lecz po każdym powrocie czyło przynieść prosię na ofiarę
Słońca i wypełnieniu jego serca Bogu, które kapłani zjadali po
jasnością i odwagą, zaczął uży odejściu cnotliwego człowieka).
wać tejże samej Wyobraźni do Było wówczas wiele Demonów
przemyśliwania sposobów samo najrozmaitszy^, które zmieniały
obrony, wymyślania narzędzi do się, wedle ilości prosiąt danyh
walki i dziennego użytku. kapłanom, na Bogów, aż do cza
su, kiedy kapłanom znów świń
Wschód, początkiem widnokręgu. zabrakło. Wówczas człowiek mu
siał stosować wiele taktu i poli
Skoro Matka Przyroda porzu tyki, by dając jednemu Demono
ciła go. nie wyposażając żadnym wi, nie obraził innyh, a w takim
przyrodzonym przydatkiem samo razie kapłani radzili dać ofiarę,
obrony, jak rogi, kły. kopyta itd. także prosiaka, i tym drugim. Po-
przybrał on se Słońce za Ojca, trobu człowiek jednak czuł, boć
Pana i Dobrodzieja. Więc Wshód o tern kapłanom nie ważył się
stał się mu ołtarzem na widno mówić, że jedynie Słońcu nie po
kręgu a Słońce Bogiem, lecz jesz trzebował łapówki przynosić w
cze bez szantażu teologji. prosiętah. Wiedział on swym ma
Z rozwojem gatunku człowie ło rozwiniętym umysłem, że po
czego i coraz to świadomszego jednej stronie było wiele Demo
umiłowania Boga Słońca, powsta nów do przekupienia i kapłanów
ła śród rzetelnyh rzesz ludzkih, do wzbogacenia i utuczenia a po
osobna kasta znahorów. czarow drugiej, jedno Słońce, wiecznie
ników, kapłanów i wszelkiego ty dobre i niczego nie żądające od
pu pasożytów, którzy rozpoczęli nędznego człowieczyny za szczę
coraz to przemyślniej układać ście i za Życie.
sposoby wyzysku w systemat Miejscem powrotu życia był
najskuteczniejszego pasożydowa- Wsbód. Wshodem zatem była ta
hwila, kiedy na widnokręgu różo A gdy zdradny oszczep wro
wy rumieniec niebo rozjaśniał, a ga nadział go na się, a jego ser
ku tym wrotom Słońca, drżący ce razem z nim, to ostatnim wy
człowiek stał zwrócony, wyczeku siłkiem jeszcze ramię wyciągał
jąc swego prawdziwego Dobro ku Wshodowi, by drogi do Wrót
czyńcę, niezawodnego Hospodara, Słońca nie stracić i drogi po
dobrotliwego Lekarza, Pobudzacza śmiertnej nie zgubić.
życiodajnej ł ci, Odźwiernego, co Ciało jego tudziśkie składano
rozwiera nieł ■ i ziemię po prze do bruzdy, lub sadzano na pal-
minięciu nocy oświeca, i Dojże- nem gałęziwie, obstawiano gruby
wacza nasienia w kwiatah, roli mi bierwionami, ale miejsce wol
i kobiecie. ne między nimi pozostawiano
Wshód stał się świętym miej przed twarzą, by widok miał na
scem, gdzie Słońce rozpybało wro Wrota Słońca, bo tam go czekało
ta nieprześcigłej jasności i upew przyjęcie. Popiół jego potem po
nienia, że wszystko jest dobrze. ło był wsypany do urny twarzo
Wshód stał się osią Życia wsze wej, by miał czem patrzeć ku
lakiego, jakoteż człowieczego peł Wrotom Życia, gdzie Słońce go
zania. wyczekuje. Robiono i dziurki w
oczah urny twarzowej, tak jak i
Przez wodę oczu.
trupa sadzano przedtem ku Wsho
Z rozwojem w lęku zrodzonej dowi po to, by światło Odrodze
Wyobraźni, owocność jej stawała nia i Resurekcji przenikło mu do
się coraz to wielorakszą, tak, że martwego żywota, przez wodę je
jego narzędzia i bogi mnożyły się go oczu, przez ostatnią łzę, jesz
a zawodowi pośrednicy między cze ociągającą się po policzku w
nim a światem dubów, zastraszy otwarłem, lecz już niewidzącem
li go w potulność sobie. Teologo oku.
wie kierowali jego żywotem. Z KĄD KRZYŻ.
Wedle mistycznyh obrządków,
wkopywał swe szałasy, kierując Wshód zatem, stał się prze
wejście ih ku Wshodowi. Kiedy najświętszym kierunkiem, zaś je
stroił z pni czy głazów święte ty- go wrota na widnokręgu stały się
nie dla bogów i demonów, to pierwszym i kardynalnym punk
zwracał ih przód do Wshodu. Ku tem orientacyjnym, Zaliód stał się
wrotom Wshodu źył i umierał. tylko drugorzędnym w ważności
A kiedy legł poraź ostatni, by i to przez swą smętarną ponu
odejść w daleką wędrówkę za- rość, bo tam Słońce zanurzało się
grobowego życia, by dojść kiedyś na noc. Zaliód stał się ołtarzem
do „szczęśliwszyh polan niebies smutnego pożegnania i człowie
kiego myśliwstwa”, to wnuczkom czego osamotnienia.
się kazał posadzić twarzą ku Tak też człowiek naznakował
Wshodowi, by po wydehnięciu poraź pierwszy swój widnokrąg
duha jeszcze powieki jego nały ziemski, mistyczną krehą podzia
kały się otwartymi oczyma prze łu, od Wshodu na Zahód.
pięknego widoku świata i nabra Południe uznał za tron swego
ły w siebie dość światła, by star Dobroczyńcy Słońca, skąd spra
czyło mu potem na wieki wieków. wowało swe niebiańskie rządy.
Zaś Północ widział tylko jako rzy, dając jej miano. Hłop nie
gnieździsko nocy, zimnej i zło widzi danej „rzeczy”, dopóki mu
wrogiej. Tam wyczuwał obwa się nie powie jak się ona nazy
łowi szcze złyh Demonów i cza wa, wówczas udaje, że ją rozu
sowe miejsce przeczekania dla mie, mimo, że nazwa tejże może
umarłyh, którzy wyczekiwali swe być w łacińskim języku.
go odkupienia wiecznego. Wszystkie kraski i najsubtel
Tak to człowiek zrobił znak niejsze odcienia ih, zawsze były
Krzyża na swej ziemi i to był już od miljonów wieków w przy
pierwszy początek Geograf j i. rodzie, jednak są jeszcze dziś lu
Uczynienie tyli dwóh przecinają- dy w pierwotnym stanie dziku
cyh się krek stało się początkiem sów, które mają zaledwie dwa
mapy. Czyniąc ten kardynalny słowa na określenie barw. W iii
krzyż w środku kręgu wkoło umyśle zatem, tylko dwie kraski
widzialnego świata, człowiek sta egzystują. Jeżeli te słowa są „czer
nął na środku jego i wbił cztery wony” i „niebieski”, wówczas tra
słupy swej wizji na kraju wid wa, morze, drzewa są tylko nie
nokręgu i wsparł na nih niebo, bieskie. Ludzkość cierpi na dal-
czyniąc z niego dak, a wówczas tonizm, we wszystkih dziedzinah
Świat uczynił swym dziedzic „percepcji”, dopóki twórcze jed
twem. Nie czynił tego już ręko nostki nie utworzą nowyh warto
ma, lecz oczyma, które często ści, nadając miana dotąd niewi
włócząc się po widnokręgu, stę dzianym pierwiastkom.
sknienie spoglądały ku niezna Tak też i człowiek jaskiniowy
nym mu przestrzeniom, ku nieod- odkrył przestrzeń i dalekość, na
krytym krainom. zywając kończyny krzyża, na
Człowiek, zaznaczając pod którego środku stał. Poczuł po
swymi stopami krzyż kardynalny, trzebę nieukojoną zbadania tej
dla odróżnienia nazwał kończyny przestrzeni i przekroczenia tej mi
tegoż mianami Wshodu, Zahodu, stycznej obręczy widnokręgu, spoj
Południa i Północy, zaś nazwaw rzenia z brzegu jego w dół, bo
szy je, stworzył sobie nowy świat; napewno tam musiał być koniec,
świat dotąd niewidziany. Dając a może tam spotka swyh przod
miana kończynom krzyża geogra ków? A może odnajdzie nocną
ficznego, zapłodnił się ciekawo siedzibę samego Słońca?
ścią, z której wykłuła się larwa Spojrzał wokół siebie bezrad
tęsknoty za nieznanym, za nie nie. Jakby tu załagodzić tę tę
znanymi krainami. Człowiek po sknotę za dalą, za przestrzenią,
czuł w sobie niezmożony mus ku za nieznanem...! Oko jego wodząc
zbadaniu, co za tymi kończyna kołem, wślizgło się na grzbiet ja
mi krzyża, poza koliskiem widno kiegoś ugrzywionego zwierzęcia.
kręgu było. A! a gdyby tak usiąść na ten
piękny grzbiet tego hybkiego stwo
Słowo rodzi Rzecz.
rzenia? Uszy uhwyciły tentent
Rzecz rodzi się dopiero po jej mnogonogili kopyt! Nazwał go dla
nazwaniu. Tylko twórcza jedno odróżnienia „goniem”, a za okiem
stka widzi „rzecz”, zanim się ona co spoczywało lubieżnie na grzbie
stanie, dlatego tylko on ją two- cie konia, kyłkiem poślizgnął swą
dłoń i już ponigdy źrebaka nie świecie a i pewniej już było w
puścił, po nigdy... ciem noś ciah nocy, w tabunie mno
Nazwawszy gonią, już nijak nie gim.
mógł opędzić się parzącej myśli, Niedługo odkrył człowiek, że
by na goniu właśnie dosięgnąć trzymając się bliżej słońca, wę
tyli nieznanyk krain i ulżyć se w drując coraz to bliżej wiecznie
tej bolesnej tęsknocie, by widzieć uciekającego przed nim Wshodu,
dotąd „niewidziane”. Udomowił gonie miały ciągle nową paszę,
se zatem źrebaki, a one rozogniły bo trawa rosła tam, gdzie prze
w nim niecierpliwość, by naresz suwająca się pora roku na to
cie wyruszyć w wędrówkę. W pozwalała. Jeżeli wędrowne błą
wędrówkę wyruszyć, tak na krót dzenia zawiodły wy błędów poza
ko tylko! Niedługo powrócić! Tyl wiele widnokręgów i spotkały ih
ko, by boć parę dni... Żeby se jesienną porą roku, to zaw
ulżyć... sze wracali do swego Pana Słoń
Nazwy tyli kończyn krzyża ca, obiecując trzymania się Jego
zamieniły jaskiniowca w nomadę śladów i thu jego ciepłoty.
i koczownika. Człowiek, uwolniony przez ko
Konitwa za bezkresem. nia z więżącyh ukryć jaskinio-
wyh i gąszczowyh, zamienił się
Zaczął się tedy gramolić krót- w nomadę, w koczownika. Zaś
konogi człowiek z jaskiń, hurmą tabuny bydła, potrzebujące no-
zhodzić ze wshodniłi skłonów wa wyh pastwisk, zmuszały go do
pienny li wzgórz i granitowyh gór. zależności o,d dobrej pogody. Więc
Zaczął opuszczać brzegi rzek i je krążył on po widnokręgah, włó
zior, wyłaniać się z puszczy i gą- cząc się za sezonowym posuwa
szczowyh ukryć, by konie udo niem rocznej wędrówki Słoń
mowione by wić za grzywę i na ca. Krążył więc z wiązań najdal
reszcie, nareszcie ruszyć ku nie szym koścem słonecznego powro
znanemu, ku łożu Słońca, ku nie za promieni, jak krowa na past
określonej tęsknoty celowi, ku... wisku przytroczona do wbitego
ku... kołka.
* *
* Z Krzyża, Swastyka.
Oj zapomniał, zapomniał człek
wrócić do swyłi jaskiniowyk sie Pewne drzewa i pnące się po
dlisk! 11 oj, nie wrócił już do sie, woje, rosną w górę, okręcając się
nie wrócił... wokół własnej osi, w niemej po
Jakoś ciągnęło go dalej i jesz goni za kierunkiem Słońca, które
cze dalej, jakoś nie mógł dojść w codziennej podróży przesuwa
do krawędzi widnokręgu! Hoćby się po nieboskłonie.
i najdalej pognał swe gonie, to Również, jeżeli przez dziurkę
nijak nie mógł ruszyć z tego środ wydmuhamy zawartość jajka i do
ka, z tego skrzyżowania się tego wnętrza jego wsadzimy jakiegoś
krzyża kardynalnego. Toć to ja robaka i zalepimy go papierkiem,
koś końca nie było temu prze- potem położymy na stole, zoba
ięknemu światu! Po co wracać? czymy wówczas, jak koczownicy
iedy tyle miejsca było na tym wędrują...
Jeżeli pokój jest ciemny a za nia. Swastyka była wskazaniem
paloną świecę przybliżymy do rasowej mądrości koczowniczej,
stołu, to jajko zacznie zbliżać się wieszezącem, że idąc śladami
do światła. Przesuwając zaś świe Słońca, za ciepłotą pór roku.
cę wokół „widnokręgu” stołu, jaj nie będą potrzebowali przymierać
ko zacznie wędrować za impro z głodu, że nie potrzeba im żad
wizowanym słońcem. W tej więc nej pracy ni sposobienia zapasów
demonstracji zobaczymy duszę na zimę dla bydła i siebie, bo
koczowników w miniaturze. to, co spotkają na swej drodze,
Tak jak jaskiniowiec stworzył jest dla nih do brania. Bo rze
ów krzyż kardynalny i dał po czywiście świat był wówczas du
czątek robieniu mapy. tak też ko ży, więc widocznie po to taki był,
czownik dodał owe poprzeczki by koczownicy mieli co brać i z
w prawo u kończyn jego, dając czego żyć, bez mozołu i twór-
ludzkości znak swastvki. Był to czyh zabiegów.
znak i nabrzmiano wskazujące ga Swastyka była wskazaniem,
tunkowi koczowniczemu, tak jak że skoro świat stoi w miejscu,
w znakah dzisiejszego włóczęgi człowiek powinien po nim migro
na trotuarah i bram ab kredą pi wać, gdyż to co zniszczy, znowu
sane. że: na kończynah tego krzy kiedyś odrośnie, odbuduje się,
ża, czyli tam po widnokręgu, znowu zbogaci, by on mógł znów
Słońce idzie w prawą stronę i że powrócić i znowu zbierać plony
włócząc się za nim, to jest za ziemi i pracy tyh, co koczowni
ciepłą porą roku, wszystko się kami nie byli.
będzie dobrze działo. Bo bydło * *
zawsze będzie miało pod dostat *
kiem paszy a hordy koczowni Popularnie tylko swastyka jest
ków stały pokarm z bydła. znaną, a skoro jej nabrzmienne
Migrowanie w prawo po wid znaczenie przepadło gdzieś pod
nokręgu włócząc się z porami ro lawiną późniejszyh znaków i oz
ku, znaczyło zapewnioną ciepłotę, dób asoteryki, przeto dzisiejszy
ucieczkę przed zimami, i najła człowiek wie, że słowo to doty
twiejszy sposób życia. Swastyka czy jedynie krzyża z poprzeczka
była znakiem porozumiewaw mi „w prawo“ lub nawet bezkie-
czym nomadów, nabrzmianem runkowego, czyli, że nie odróżnia
sposobu życia, które omijało w którą stronę są one zwrócone.
zmiany pór roku przez zmienia Jednak w tej kierunkowej róż
nie dowolne terenów pastewnyh. nicy leży cały świat odmian i zna
* * czenia. Był także krzyż zazna
*
W sanskrycie słowo „swasty czony na kończynab widnokręgu
ka” składa się z „su” (co znaczy: „w lewo”, który również sięga
dobrze, szczęśliwie), i „asti” (zna pradziejów, lecz znamy go dziś
czy: być, żyć. trwać), razem „su- jedynie wedle greckiej nazwy
asti”. Końcówka zaś „ka” jest tyl- „Gammadionu”.
}co późniejszym dodatkiem, praw W różnicy kierunkowej Swa
dopodobnie greckim. styki a Gamadianu. kryje się naj
Dla włóczący!) się migrantów, większa tragedja ludzkości i jej
był to znak rasowego Przykaza Dziejów. Z tej właśnie różnicy
powstały cywilizacje i cywiliza nionyh włóczęgów i poszedł „w
cje upadły. lewo”, czyli przeciw mądrości
rasy koczowniczej, bo poszedł
Gamadjanie. naprzeciw porom roku. Odcze-
pieńcy wybrali se piękne ziemie,
osiedlali się przy rzekah, kopali
doły, pokryli je gałęziami i darnią
i... i... przeczekali zimę przygoto
wawszy pierwej strawę dla sie
bie i swojego bydła.
Zamiast włóczyć się za sezo
nami roku, wryli się w ziemię i
skierowali swe nadzieje „w lewo”
po widnokręgu, czekając na po
wrót Wiosny. Oni wiedzieli, że
D1VIDEA. Piktograf na misie z Mezopotamii"
Wiosna, tak jak Wshód Słońca,
Pierwszy okres praelemicznego stylu. 3000 lat przed powróci do nih, tak jak oni po
Hryst. Louwr. Paryż. wrócili do życia osiedleńczego.
Najstarożytnicjszy dokument pra-pamięci o roz-
loinie ras na dwa gatunki. Od środkowego krzyża
są zwrócone w przeciwnyh kierunkach. Swastyka
Jaskiniowiec przebył metamor
i Gamadjon, w prawo i w lewo. Przed nimi, z fozę.
przeciwnych stron, niebo shyla się ku widnokręgowi. Więc zamiast krążyć bezkres-
Ponad krzyżem, u góry i od dołu, zawisły grzebie
niaste hmury, z których deszcz padając na słońcem
spalone stepy, wzbija kłęby kurzu.
nie jak to jaje za świecą, w ciem
nicy duha, oni wręcz indziej się
Po zziębłyh jaskiniowcah, po zwrócili, niżeli ih przodkowie i
zalękłyh mieszkańca!) puszcz zamiast żyć takim żywotem, jakie
ciemnyl) i wysoki h drzew, po ry- im Fatum samo ułoży wedle moż
bakah z błotnyh stanowisk... przy liwości wilgoci i ciepła, co trawę
szli migrujący koczownicy. Po zieleni dla bydła, lub je zabija
nih zaś przyszli rolni osiedleńcy, razem z koczownikami posuhą,
przyszli siewcy ziarna. oni wzięli w swe ręce swą Przy
szłość i stali się rolnikami.
Po niezliczony!) wiekah włó Najazd osiadły!) krain i wcie
częgi koczow iczej, w gatunku lanie spokojnej ludności, jako nie
człowieka, z. żęły się tworzyć wolników, w swe tabuny, potem
pewne przemiany duliowe. Za krzyżowanie się ih z nomadami,
częły się rodzić „wyrodki” raso wprowadziło inną krew, inne pier
we, które burzyły się przeciw te wiastki i potrohu nowy typ czło
mu wiecznemu wałęsaniu. Zaczę wieka zjawił się śród koczowni
ły się mnożyć wypadki jawnego ków. Krew koczownika się zwa
złorzeczenia na tę ih mądrość ko żyła.
czowniczą, Kobiety i mężczyźni Więc swastyka, czyli prawo-
podobnego usposobienia, drogą na wskaźny krzyż kardynalny pozo
turalnego doboru, mieli dzieci, te stał nadal przy wędrownyh ko
skupiały w sobie wzmożoną od czownika!), którzy wyrzekli się
razę do życia koczowniczego. odczepieńców swej rasy i klęli ih
Więc nastąpił rozdział rasy znakiem lewowskaźnego krzyża,
koczowniczej. Nowy typ czło czyli Gamadionu. Drogi się ih
wieka odczepił się od puia ukon- rozeszły, a każda była swym zna
mieniem zaznaczona. Koczownicy Przyszłością. Swastyczanie szu
poszli ugorami ku zielonym pa kali Niespodzianek, zaś Gamadja-
stwiskom bezkresów, posłuszni nie wyczekiwali na spodziewane
wskazaniom Swastyki a rolnicy Skutki swego rozmysłu.
oranymi bruzdami ku określonym Gamadianie nadziejnie osiedli
marzeniom twórczyh znojów, prze li się i twarze zwrócili „w lewo”,
kornie przyjmując Gamadion za by twórczym mozołem owocnej
swoje nabrzmiano. myśli zbudować Tynę i czekać z
DIVIDEA Szukalslci
Dla czego!
Artykuł „Swastyka a Gamadjon” na cie zniszczyli mój rękopis, który właś
pisałem po angielsku w 1934 roku w Ka nie o Koezownikah i Rolnikah mówił.
liforn) i. Po powrocie do kraju w 1936 Dano wystarczająco czasu swemu paso-
dałem przetłumaczony nu polsczyznę żydowi, oy mógł po swojemu napisać
„Krakowskiemu Kur, 111.” Miano go wy twórczą Myśl goja polskiego.
drukować, lecz przez jakiś czas wahano Tak to się niszczy polski twórczyń,
się, w jakiej go wydać formie, ze wzglę a zasługi oddaje pasożydom. Pasożyd
du na jego długość. jest natylimiast okrzyczany twórczym
Kiedy to odkładanie wydało mi się myślicielem, a Słowianin zamordowany
jakoś dziwnem, zwróciłem się do Marja- milczeniem. Może zauważyliście to wro
iia Dąbrowskiego, (który jest hrześcijań- gie przemilczanie, stosowane przez słu-
sko-polską wywieszką Bnej Brithowego goja Dienstl Dąbrowę i całego ICKa, od
koncernu łCKa) o zwrot tegoż. Mimo półtrzecia roku ? Żydzi z ulicy Św. Jana
wiecznyh obietnic, zwierzhnik jego, Żyd (Bnej Brith) rozporządzili zabić Polaka
Schperber a główny redaktor ICKa, nie Szukalskiego przemilczeniem, jak kazali
tylko że nie zezwolił na oddanie ręko zabić Codreanu, pośredniością pozorów.
pisu, lecz otwarcie odmówił zwrotu tej
pracy. Patetyczną była komedja, grana * *
K5 VKVUe
Najdawniejszy epos\slawiański z 1186 roku.
IV. Syn miózł zezwłok ojcowy do świę
■ tej Zofji kijowskiej.
Był czas Trojana, minęło mrzemię Oj, siał kniaź Oleg niedrużstwa i
Jarosława; zbierał je, Biadosławic!
Były boje Olega, Olega Śmiatosła- m
mica, Żywot wnuków Dadźbożyh tonął
Drążył mieczem niedrużsimo, szy- w waśniah i swarah,
py po ziemi rozsiewał Rzadko wtedy na Rusi obaczyłeś
1 obwołał wyprawę w tmutorokań- rataja,
skiem gardziszczu. Jeno krucy żarłoczni, Czarnoboha
Dał słyh onej pobudce wielki Wsie- złe syny,
wołod przed laty, Pospół z wronmi skrzeczeli, wę
Nie zwolił uszu dla niej Włodzi sząc z dala padlinę.
mierz, kniaź w Czernikowie. Tak to drzewiej bywało, w bitew,
Pognał Borys za sławą, ale ją zgo bojów mzdzie smutnej,
nem okupił: Lecz nikt ninie nie pomni takiej
Padł tam wiciądz dorodny, syn rzezi okrutnej.
Wiaczesława waleczny,
Poległ mszcząc się Olega, krwią
spryskał łączkę zieloną. Od przedświtu do oćmy, od wie
m czora do brzasku,
A z tej łączki zielonej, z nad smęt- Świszczą szypy strzaliste, włócznie
nyh nurtów Kajały łamią się z trzaskiem,
Kniaź Jaropełk wiózł ojca na uher- Oręż grzmi oj, po zbrojah, w szło-
skih łoszadziah, my biją tasaki,
W połowieckiej ukrainie, w syrdcu Nie wesoła nam, bracia, godzina,
ziemi nienaskiej. Oj, nie wesoła nam pora nastała!
Lęhy, krwią ugnojone, siane kością, ■
pakością, Rzekł brat bratu: „To moje i to
Kopytami zorane, obrodziły żało moje“,
ścią. I o ziemię się brat z bratem swa-
m TZIJ
Szum szumi zaś, dzwon dzwoni I o matem powieda, że wielkie,
kajś, A hań czyha pohaniec wraży.
Coż mi przed jutrznią szumi, ■
dzwoni? Sami sobie naraili niedolę:
To Igor wódz, to Igor kniaź Owoż przyszli Połowcy, Igorze!
Nawraca pułki, polem honi. Oj, daleko pofrunąłeś sokole,
Ah, żal-że mu, żal, ciężki żal Goniąc ptaki zaleciałeś nad morze.
Miłego brata Wsiewołoda: ■
Dwa dni trwał bój. Trzeciego dnia A nie wskrzesić już drużyny rą
Nie zdzierżył Igor wojewoda. czej !
Hań z bratem brat, hań z bratem Słyhać Żeli, Kariny płacz rzewny,
brat Idą z Rosią z rogiem gorejącym
Nad rzeką żegnał się Kajałą. 1 żar - popiół roznoszą pogrzebny.
Znak łupały padł, proporzec padł, u
Z tętnic krwie — wina nie stało. Żony ruskie szlohają, zawodzą:
■ Nie ma mężów naszyh miłyh, nie ma,
Bo napoili swatów krwią, Ani duma nam o nih podumać,
Sprawili tryznę — klęsko! klęsko! Ni pomyśleć, ni ujrzeć oczyma!
Za ziemię swą, za ziemię swą Złota — strzybła nie uzbierać wdo
Polegli w bojah śmiercią męską... wie,
Ah, trawy drżą, żałośnie drżą, Nie masz mężów!—pomarli Łado-
Stromy się kłonią z piejbą tęskną ... wie!
■
■ VI. Jęknął Kijów z żałoby, bracia,
Nie wesoła n \ bracia, godzina, A Czerników z napaści srogiej.
Oj, nie wesoła pora nastała! Płynie boleść tłustą ziemią ruską,
Krzepę naszą pokryła pustynia, Połoniły ją łupieżcę—wrogi.
Dziewa — Krzywda w ruskiej zie Ninie kuną dań od dymu płać im!
mi wstała. Oj, źle, bracia, kiej jest gniew śród
Wstała Krzywda z Dadźbożyh braci!
zastępów, Obudzili Igor z Wsiewołodem
Po twej ziemi idzie, Trojanie, Tę niezgodę, co ją uśpił ojciec.
Łabędziami skrzydły pluszcze m
W rzece Donie, w sinem morzu — Groźny był ów Swiatosław kralo-
oceanie. wic,
Stare dzieje, tłuste lecia przypo Kniaź kijowski, bolszy Olegowic!
mina, Burzą był! Runął gromem w Po
Jaka sława była drzewiej, jaka łówce,
hwała, Góry, lasy poraził jak owce,
Zmiażdżył, w pień niedrugóm mie A synowi nie będzie pieśni
czem, wyciął, I nie dadzą mu czci — hmały,
I myhłeptał potoki, nurty rzek Bo zasypał ruskiem złotem i skar
mszyli zmącił. bem
A Kobjaka z nad zatoki — mihurą Wody rzeki połowieckiej Kajały.
Przeniósł wściekłym pędem ponad, Zstąpił Igor ze złotego łęku,
górą, W koszczejowy siadł, książę —
Wyrwał z pułków żeleźnyh uścisku, pojmaniec!
Śmignął hanem, jak kamieniem z ■
procy — O, lutości! O, nędzo! O, jęku!
I spadł Kobjak m kijomskiem zam Rozpanoszył się mścimy pohaniec!
czysku. Pod brzemieniem się ziemia ugina;
m W gardah smętek, radość uleciała,
Tedy gędzą Niemce i Grekomie, Nie wesoła nam, bracia, godzina,
Pieje dymy Wenecja, Morawa, Nie wesoła nam pora nastała!
Sławią knezia obcy rybałtowie,
Gędźbą sławią knezia Smiatosława. TI. Ł. L. C. d. n.
Szukalski
PASOŻYDZI
jedni jak i drudzy.
Przyjdzie kiedyś czas, że Ży biblję tłumaczy się, jak najwy
dzi będą dedykować bóżnice imie godniej dla danej epoki.
nia Hitlera za to, że zmusił ih do Dla czego Niemcy dzisiejsi
zdobycia sobie własnej Ojczyzny najpierwsi „połapali się“ na pa-
i przez to stania się Narodem. sóżytnictwie Żydów i rzymskiej
Wówczas uznają go za Bicz boga Klerozy, wyjaśnię poniżej. Pod
Hjeh Weba i jako takiego czcić łożem do tej bezwzględnej walki,
w nim Wysłannika , że znajdą jest ih psyhiczna pokrewność pa
argumenty w nowej jakiejś iilo- sożytnicza, przez swe pohodzenie
zofji ku wytłumaczeniu jego nie- koczownicze jako ras.
ludzkih rządów i odkryją jakieś *
* *
Zyczkowski
Ku praźródłom
Słowiańszczyzny.
W jednym z numerów ,,Słowa nawet niemiecki paszkwil Peis-
Wileńskiego” ukazał się artykuł, kera o Słowianali.
napisany przez p. Wyszomirskie- Natomiast za rzecz najwięk
go, w którym na marginesie kry szej doniosłości dla nauki i dla
tyki dziejawy Szuk niskiego o aktualnyh politycznyh zagadnień,
„Kraku - synu Ludoli”, autor wy uważamy konieczność obalenia
powiedział swój pogląd na zagad kołaczącyh się w prasie, w pod-
nienie rasy i kultury sławiańskiej. ręcznikah, a nawet i w dziełah
Bezsensowny splot tyh wywo naukowyh, tyh różny li ujemnyh
dów, któryh nie aprobowałby ża poglądów o dziejah Sławiańsz
den z naszyh najbardziej kryty czyzny, które przenikając do szer
cznie do Sławiańszczyzny uspo- szego ogółu społeczeństwa, wpa
sobionyh historyków i prał listo- jają destrukcyjne przekonania o
ryków, w najwyższym stopniu odwiecznej, dziedzicznej niższo
godzi w poczucie naszej dumy ści rasowej Sławian.
narodowej i dla tego nie nadaje Historja wielowiekowego okre
się do dyskusji, a raczej do wy su Sławiańszczyzny pogańskiej,
toczenia autorowi sprawy karnej mogłaby się stać czynnikiem wy-
za obrazę rasy, a tern samem i howawczym, budzącym w nas
narodu polskiego. poczucie dumy i tężyzny rasowej
Nie będziemy więc polemizo i narodowej. Była ona jednak
wać z autorem haniebnej antolo systematycznie usuwana w cień
gii obelg, której nie dorównuje niepamięci, wymazywana z na-
szej świadomości i pomijana w Najwięcej destrukcyjną, że
podręcznika!] szkolny!) nie tylko względu na swą popularność, by
dla tego, że według przyjętego ła teorja Brucknera, podająca w
naogół mniemania, początek na wątpliwość istnienie sławiańskiej
szyli dziejów kojarzył się z przy kultury religijnej.
jęciem hrześcijaństwa, ale i dla Zamknął on bezkrytycznie oczy
tego, że naogół, sławiańscy bada na wszelkie historyczne doku
cze naszej przeszłości nie umieli menty, stwierdzające istnienie
rzeciwstawić, sugestjom niemiec- Olimpu bogów sławiańskih; Dłu
iej patryjotycznej nauki, swoili gosza pomówił o fałszerstwo; na
własnyh niezależnyh poglądów. uce narzucił zwątpienie w moż
liwość wyświetlenia kiedykolwiek
Dziś, w dążności usamodziel mitologicznyh nazw: w społeczeń
nienia naszej kultury od obcyh stwie zniszczył wiarę w istnienie
wpływów, podejmujemy trud pogańskiej kultury duhowej Sła
rzuceuia pomostu między te wian; zaszczepił zwątpienie, że
raźniejszością, której jesteśmy Stawianie wogóle nie byli zdolni
współtwórcami, a wielką dziejo do tworzenia jakihkolwiek samo-
wą przeszłością Sławiańszczyz- istnyh wartości kulturalny!].
ny pogańskiej. Powodując się przesadnym
Staje więc przed nami palą sceptycyzmem, zarzucił wielu pi
ce zagadnienie wyjaśnienia za- sarzom naiwność poglądów i brak
ginatwanyh i niejasnyh dotąd krytyki, boć byli wśród nih tacy,
zagadnień Sławi ańszczyzny i sfor którzy intuicyjnie wyczuwali
mułowanie naszyh poglądów na prawdę, sam zaś wprowadził do
historję i kulturę Sławian w nauki metodę paradoksów i ekwi-
epoce przedhrześcijańskiej na librystycznyh twierdzeń, odrzu
nowych podstawah naukowyh. cając większość nazw bogów i
uznając je za zmyślone przez kro
Destrukcyjne urojenia. nikarzy tylko dla tego, że nie ro
zumiał iii znaczenia, oraz wpro
Źródłem krytycznego, pozba wadzając ib rodowody bez żad
wionego entuzjazmu stosunku spo nego naukowego usprawiedliwie
łeczeństwa do naszej dziejowej nia; nprz.: Marzanny — bogini
przeszłości przedhrześcijańskiej śmierci od hrześcijańskiego imie
były, oprócz patrjotycznyh uro nia Marii, Dziewanny — bogini
jeń uczonyh niemieckib, głównie lasów od dziewanny rośliny, Swa-
błędne teorjc Rostafińskiego, Roz roga — boga nieba od kłótni, a
wadowskiego i Brucknera. Jaszę, Ładę, Leli i Poleli od re
Teorje te dotyczyły kwestji frenów i wykrzykników piosenek
dla Dziejów Sławian najważniej- w rodzaju „ojra. ojra” lub „tere-
szyh: Struktury języka i stopnia tere”.
jego pokrewieństwa z sanskrytem Niezrozumiałość nazw nie mo
kultury religijnej i małerjalnej, że być powodem do odrzucania
wpływów kultur sąsiedni li naro i czynienia karkołomny h wysił
dów, kultury ludowej i wreszcie ków utożsamiania ih z nic nie
kwestji umiejscowienia Praoj- znaczącymi refrenami piosenek.
czyzny. Wszystkie imiona i nazwy miej-
scowości dzisiaj tajemnicze mu jak: trzask, szept, plusk, szum.
siały mieć kiedyś zrozumiałe dla jęk, syk, dzwon, któryh brzmie
ogółu znaczenie i nie wolno było niem człowiek naśladował zasły
wątpić, że kiedyś będą mogły szane dźwięki.
być przez naukę wyjaśnione. W wyrażali tego rodzaju, wy
jątkowe bogactwo dźwiękowe ję
Pra-język Sławian. zyka polskiego, tak trudne dla in-
nyh narodów do wymówienia,
Nie udało się wyświetlić zna przejawia się w całej pełni, przy-
czenia tyh nazw zapomocą ana tem, w niektóryb wypadkah, kie
lizy wyrazów, języka Sławian dy wyraz jest wspólny aryjskim
dlatego, że zbyt powierzhownie narodom, brzmienie polskie jest
traktowano język, nie wnikając jakby pierwowzorem dla innyh.
w odwieczne, prastare, ukryte w Tak nprz.: (powstałe już stosun
nim pierwiastki, tkwiące jako kowo późno, bo w epoce bronzu)
rdzeń języka w dużej ilości wy słowo „dzwon” w najidealniejszy
razów, a będące pozostałością sposób odtwarzające sam dźwięk
mowy pierwotnej Sławian, którą, dzwonu, w innyh językah aryj-
w odróżnieniu od dzisiaj używa skih jest jakby dźwiękowo spa-
nej, powinniśmy nazywać mową czonem naśladownictwem brzmie
prasławiaóską. nia polskiego; jeżeli w języku pol
Zresztą, nie dziwmy się zbyt skim mamy brzmienie — dzwon,
nio, że nie rozumiemy nazw na rosyjskim — z won, sanskryckim
szyli dawnyh bogów pogańskih, — svan, łacińskim — sonare, fran
bo nazwy to prastare, sformowa cuskim — sonner, niemieckim —
ne o wiele wieków dawniej, niż shwan, to czy możemy przypu
dotąd myślano i hęć tłumaczenia ścić, źe Stawianie najpierw zapo
ih kategorjami dzisiejszyh pojęć życzyli rzecz samą, a więc i wy
językowyh była zupełnie nie raz, a potem nadali mu bardziej
realna. właściwe brzmienie.
Nie powstały one przed tysią Rezultatem nieznajomości praw
cem lat, lecz w tyh zamierzhłyh kształtowania się naszego języka,
czasah, kiedy Stawianie z nie było zbyt kategoryczne odrzuca
mowlęctwa zaledwie whodzili w nie pewnyh analog]i nazw mito-
wiek dojrzałości, kiedy mówili logicznyh z językiem sanskryckim
mową wprawdzie tą samą co i (nprz.: Swaroga w san. Swarga —
my dzisiaj, ale bardziej pierwot niebo), które narzucały się same
ną i prymitywną, z pierwiastków przez się przy analizie nazw przez
której dopiero powstawały dzisiaj bliskie pokrewieństwo tematowe.
powszehnie używane i zrozumia Stanowisko to było tern dziw
łe przez wszystkih wyrazy. Zna niejsze, że do czynienia porów
czenie zaś składowyh pierwiast nań w zupełności uprawniała dość
ków zostało zapomniane, tak że duża ilość wyrazów wspólny!)
nie wiemy dlaczego takie czy in obu językom. Np.: poi. skorupa
ne słowa codziennego użytku wy — sans. rupa (zewnętrzny wygląd,
rażają się brzmieniem takiego czy kształt); grzywa — griva (kark);
innego zespołu dźwięków za wy piana — phena; mięso — mąsa;
jątkiem najpierwotniejszy!}, takili ość — asthi (kości); ściera, ścier
ka — czira (łahman); cześć—cze- noty Indo - Sławian. Tak nprz.:
stita (postępowanie, zahowanie słowo gospoda, składając się z
się); dym — dhuma; goście — go- 2-ch słów sanskryckih: ghas—jeść
sthi (towarzystwo, zebranie towa i padam — miejsce (ghas-padam)
rzyskie); mącić, mąt — manth; oznacza miejsce do jedzenia; po
wiedza — widżnana itd. itd. wieka, od sans. pa—bronić, ohra-
Ścisła zależność pewnyh wy niać i vje — pokrywać, skąd poi.
razów sławiańskih od pierwiast wieko (pa-wieka), oznacza obron
ków języka sanskryckiego daje ne przykrycie (oka); wieczornica,
możność odtworzenia prajęzyka od sans. niczaja—zbiór, gromada,
Sławian, będącego w podobnym oznacza wieczorne zebranie; ło
stosunku do dzisiejszego żyjące pata, od sans. łu — krajać i patta
go języka, jak martwy język ła — płaszczyzna, oznacza płaszczy
ciński do języków romańskih. znę do krajania itd. itd.
Najzupełniej zgodne więc z
Starożytność kultury. duhem języka są tworzone przez
Szukalskiego neologizmy w ro
Z wielką wyrazistością na tle dzaju „bogobrząd“ lub „duhty-
głębokiego i ścisłego pokrewień nia“, bo kształtują się według tyh
stwa języków sanskryckiego i sła- samyli praw językowyh, co wy
wiańskiego, rozdzielony h ogro żej wymienione, bardzo dawne i
mem przestrzeni i czasów, wystę wcale nie wyjątkowe wyrazy.
puje niezwykła starożytność kul
tury pogańskiej i kultury ludowej Światopogląd — religijny.
Sławian.
Musiały te kultury powstać i Odkrycie prajęzyka odsłoni
ukształtować się całkowicie już przed nami wiele zagadek naszej
przed tysiącami lat, skoro wyra dziejowej przeszłości i naszej kul
żone zostały w języku tak daw tury przedhrześcijańskiej. Już dziś
nym i pierwotnym, że aż stały stwierdzamy kategorycznie,że bez
się dla nas niezrozumiałe w swo zasadnie odrzucone przez Bruck
im językowym znaczeniu. nera nazwy bogów sławiańskih
Potwierdzenie starożytności kul możemy wyjaśnić i uzasadnić ję
tury Sławian, znajdujemy już w zykowo, a wytłumaczenie tyh
samym języku, który, wbrew przy nazw mitologicznyh i zrozumie
jętemu przez naukę przekonaniu, nie kultu z tymi nazwami zwią
tak jak i germański język, posia zanego, rozjaśnia nam mrok ta
da wyrazy złożone, tylko że zło jemnicy, osłaniającej wierzenia
żenia te sformowane dla najróż- na szyb praojców i jest ogniwem
niejszyh pojęć, dotyczącyh kul łączącym wszystkie przejawy tyh
tury duhowej człowieka i kul wierzeń, uosobione we czci po-
tury materjalnej, ukształtowały szczególnyh bóstw, w jeden logi
się dużo dawniej od germańskih, cznie przemyślany i filozoficz
tak że dziś poszczególnyh skład nie głęboki systemat religijny.
ników naszyh wyrazów nie roz Dotyhczas hciano widzieć w
różniamy. światopoglądzie religijnym Sła
Niektóre z tyh wyrazów zło- wian jedynie najprymitywniejsze,
żonyh pohodzą z czasów współ- haotyczne już w zarodku i nie
skoordynowane w całość wierze zubożania tyli wartości na korzyść
nia. Odrzucano zgóry możliwość innyh narodów. Mylny pogląd,
istnienia przemyślanego systema- że Sławian już w praojczyźnie
tu religijnego. Ale pozorny haos otaczały narody o wyższej kultu
był jedynie odpowiednikiem hao- rze, upoważniał do często bez-
su poglądów w nauce i z niego krytycznyli wywodów językowyk
wypływał. na temat pożyczek. Szczególnie
Wyjaśnienie istnienia staro przeceniano wpływ germański.
żytnego systematu religijnego Tak np. nazwę dla bydła — skot
Sławian zadokumentuje istnie wyprowadzano z gockiego skatts,
nie wielkiej, duhowej kultury nordyjskiego — skattr — podatek,
przedhrześcijańskiej, świadczą danina, staroniemieckiego scaz —
cej o naszej samoistnej pozycji pieniądze (mienie), twierdząc tym
cywilizacyjnej w okresie przed samym, że Słowianie nie znali
historycznym. pasterstwa, jednak słowo to zna
cznie przejrzyściej wywodzi się
Wpływy obcyh kultur. od sanskryckiego koti — ostrze,
koniec; s-koti — z ostrzem (stąd:
Stwierdzona starożytność sło kąt — ostrze pod przenośnią; ła
wiańskiej kultury materjalnej i skotać, łaskać ostrzem) i określa
duhowej daje możność odparcia jąc najistotniejszą celię tego zwie
ciągle nam narzucanej tezy o jej rzęcia, oznacza właściwie (bydło)
zależności od kultur sąsiadującyh rogate. Przy tern wyraz bydło,
z nami obcyh narodów — Ger mając to samo znaczenie co skot,
manów i Turko — tatarów. również jest spokrewnione z sans.
Dzisiaj, jakże często, za nau bind — kłuć, przenikać.
kowy i objektywny pogląd uwa jeżeli zaś skot u Sławian ozna
ża się jedynie ten, żeśmy wogóle cza bydło rogate, a u Germanów
żadnej kultury nie posiadali i że podatek, daninę lub mienie, to
nigdy, od prawieków, nie byliśmy mamy tu najoczywistszy dowód,
zdolni do samoistnego tworzenia że wyraz ten nie Stawianie zapo
kulturalnyh wartości, ograniczając życzyli od Germanów a Germa
się jedynie do brania i przetwa nie u Sławian, biorąc i rzecz i
rzania na swój użytek, we wszy- słowo samo w znaczeniu nałożo
stlcih dziedzinah życia, kultural nej przez siebie (Gotów, koczow-
nyh zdobyczy innyh narodów. niczyh włóczęgów od sans. gatwa-
len pogląd wydawał się tak ras — hodzący) daniny. Potwier
oczywisty, że zazwyczaj obywał dzenie tego wniosku znajdujemy
się bez skrupulatnego przytacza u Tacyta, który mówi o Germa-
nia dokumentów i przeprowadza nah, że „lubują się w liczbie
nia ścisłyh naukowyh dowodzeń. trzód”, które stanowią ih jedyne
Wynikał on z supremacji w tej i najmilsze bogactwo.
dziedzinie nauki niemieckiej, od Za najważniejszą pożyczkę
której trudno było oczekiwać ob uważano: „kupią” (kupić, kupiec),
rony naszyli kulturalnyh wartości, jakoby urobioną z gockiego kau-
skoro my sami nie doceniamy pon, niem. kaufen. Ponieważ jed
wysiłków w tym kierunku i ma nak w języku sanskryckim kup—
my tendencję do łatwowiernego znaczy świecić, możemy przypu
ścić, że raczej sławiaóskie niewia że lud przehowywał i przeho-
sty witały tym wyrazem kupca wuje dotąd w różnyh zwycza-
przywożącego do nas przeważnie jah, obrzędah i zabobonah pra
świecące ozdoby, przejrzystym o- stare pogańskie wierzenia, zatra
kreśleniem: świecidełkarz. ciwszy tylko z biegiem czasu ih
Z tyh przykładów, któryh mo związek z imionami bogów.
żemy przytoczyć znacznie więcej, Tradycyjna ciągłość pogańskie
wynika wniosek, że to raczej Goci go światopoglądu religijnego zo
zapożyczali wyrazy, koczując dla stała zahowana, bo prymitywizm
grabieży po ziemiah sławiańskih ludu daleko nie odbiegł od pry
i że dawniej Sławiańska kultura mitywizmu naszyli praojców, pra-
stała znacznie wyżej od Germań słowian.
skiej. Kościół zburzył, tylko tę wyż
szą hierarhicznie, kapłańską nad
Kultura ludowa. budowę wierzeń, bynajmniej nie
W wyniku nieudałyh prób wy naruszając ih zasadniczy!) pod
tłumaczenia prastaryh nazw, do- staw, którym śmiertelny cios za
tyczącyh naszej kultury nie umia dała dopiero, stopniowo do ludu
no sobie zdać sprawy z istoty re- przenikająca, oświata wydzielana
ligijnyh pogańsldh wierzeń Sta ludowi ręką kościoła.
wiali i ih związku z obrzędami i
wierzeniami przehowanymi przez Pra - ojczyzna.
lud, nie umiano skoordynować Odkrycie prajęzyka daje nam
poszczególnyh wiadomości w jed jeszcze możność wytłumaczenia,
ną syntetyczną całość. dotyhczas niezrozumiałyh, nazw
Powątpiewacze, z Briicknerow- topograficznyk i plemiennyh, co,
skiej szkoły, byli niezmiernie po w konsekwencji, będzie miało
wściągliwi i naukowo objektywni, olbrzymie znaczenie dla konkret
jeżeli Lodziło o stwierdzenie ro~ nego ustalenia kolebki ludów sła-
dzimyh celi kultury ludowej Sta wiańskih, dotyhczas stale przesu
wia n, za to szczodrze i bez na wanej na wsbód, za Wisłę (Nie-
mysłu, powodowani typową ma- derle), za Bug (Rostafiński), za
nją wptywologji, widzieli we Niemen (Rozwadowski) i do Piń
wszystkim wpływ lirześeijaństwa, ski h bagien.
hociaż wiadomo było, że kościół, Pogardzane do niedawna teo-
nie mogąc wykorzenić wierzeń rje o autohtonizmie Sławian znaj
pogański!), przystosował je do po dują wreszcie realne oparcie na
trzeb nowej religji i przyswoił so całym szeregu dowodów, w świe
bie, z konieczności, całą obcą mu tle któryk ujawni się paradoksal-
i nic wspólnego z hrześcijaniz- uość poglądów, stworzony!) przez
mem nie mającą obrzędowość. autorytatywny!) po wątpię waczy,
Starożytność, wyrażonyli jesz którzy Pra - ojczyznę Sławian u-
cze w języku prasławiańskim, mieszczali na te rena li najpóźniej
nazw ludowyh, dotyczący!) wie przez nih zaludniony!), jedynie
rzeń, z wyczai i obrzędów i ih dla tego, że tam nomenklatura
ścisły związek z pogańskimi ob miejscowości była ukształtowana
rzędami, pozwala nam stwierdzić, z wyrazów żyjącego, ogólnie zro
zumiałego języka. Natomiast zie niektóre narody, zaludniające Eu
mię między Łabą i Wisłą, od pra ropę, niesłusznie uzurpują sobie
wieków zaludnioną przez Sławian. prawo do aryjskiego pohodzenia,
a więc posiadającą prastare na będąc zaledwie nieco zasymilo
zwy, wyrażone pierwiastkami pra- wanymi przybyszami. Co do Sło
języka, (które to pierwiastki, sta wian, już dzisiaj możemy posta
nowiące rdzeń języka, w mowie wić pozornie fantastyczny wnio
codziennej używamy i dziś w sek, że nie asymilowali się oni
ukształtowaniu różnyh wyrazów, do obcyli pohodzeniem Indoeu-
zapomniawszy jednak już ih zna ropejczyków, ale stanowili naj
czenie) uznano za kolebkę naro istotniejszy rdzeń rasy aryjskiej,
dów najezdniczyh, które uzurpo której kolebką była Europa.
wały sobie moralne prawo do od Podejmujemy trud sformuło
wiecznego władania tymi ziemia wania i naukowego udowodnienia
mi. tyh nowyh poglądów na historię
Uzyskane mocne oparcie dla i kulturę Sławian w epoce przed-
autohtonizmu Sławian w nazwah hrześeijańskiej. Na fałszu był o-
topograficzny!! i plemiennyh uła party krytycyzm do naszej dzie
twia rozstrzygnięcie wielu zagma- jowej przeszłości. Możemy i mu
twanyh zagadnień arheologji, a simy być dumni, że jesteśmy Sła-
między innymi wyjaśnia ostate wianami, a to nam pomoże prze-
cznie kwestję przynależności kul módz w sobie ów czynnik de
tury łużyckiej i kwestję zaludnie strukcyjny, który w ostatnim 1000-
nia Europy w uajdawniejszyh cza- leciu spowodował rozprzężenie
sah. rasowyh sił dynamicznyh Sławian,
W dalszym rozwoju badań ję- załamanie się tężyzny i w kon
zykowyh będziemy mogli rozgra sekwencji, utratę olbrzymih ob
niczyć, które narody były na szarów ziem odwiecznie zamiesz-
prawdę aryjskie, a które zarjani- kałyh na korzyść ekspansji innyh
zowane. Może się okazać, że narodów. Włodek z Gidel.
Szukalski
Bogorzeł Albert
Święty Polski ll-ej.
Akadcmja Literatury może so- Ludzie byłej zasługi, dziś tak
bie uznać kogoś literackim „ge- sławetnie zapobiegliwi życiowo
njuszem”, lecz jeżeli Naród i po- legioniści, „mianowali” sobie pana
pularność nie uczynią go swym Koca dla 36 miljonów ludzi,
wybrańcem, to lianie wszelkie „zbawcą" polskiego świata. Ale,
mianowania „z góry”. Przede- jakoś ih wszelkie zaklęcia alhe-
wszystkiem, dół spożywców da- micznej recepty i kazionne pri-
nego twórczyń u, decyduje o wiel- kazy na nic się nie zdały, bo dól
kości danej jednostki. społeczny i masy, nie hciały
hcieć by pana Koca mieć za od czasu do czasu, z pośród tu
Zbawcę Narodu. bylczej trzody katolickih niewol
Wszelkie mianowania z „góry” ników kolonjalnyh danego kraju.
są zawsze wątpliwej trwałości, Naturalnie inne narody o naszyh
bo rzadko zasłużonej słuszności i mianowanyh przez Rzym „świę
nigdy nie stają się wskaźnymi ty h” nic a nic nie wiedzą. Jak
świecznikami dla ludzkości, wy również my nic nie wiemy o fran-
wiedzionej w mroki dziejowej roz cuskih czy portugalski!] „świę
terki. ty!]", bo te są jedynie dla lokal
Mianować można jedynie mier nej polityki „Świętego” Kościoła
noty „z góry”, w każdym razie potrzebne, będące zaledwie bar
jeżeli mianujący sami należą do dzo niskiej kategorji, dla zatka
ilościowego gatunku „wybrańców” nia papy miejscowym barbarzyń
demokratycznej nagonki tępyh com, kiedy zaś włoscy „święci”
politykierów, silącyh się zahować są uniwersalnymi, bo przyznano
pozory demokratyczności. im najwyższe kategorje.
Tak również i nasi Święci byli Jest to dość prosta logika.
dotąd mi ano wy wani z „góry” przez Czyżby nie słusznem było uzna
wioski Rzym. Działo się to za nie przez komunistyczną Moskwę
wsze po wielu zabiegak, wielo- tego, że j edynie rodowici moskowi-
letnih namyślał), po skrupulatnyh ci mogą być najwyższymi „świę
wymazywaniah wszelkih dowo tymi” i najzasłużeńszymi Nieba
dów, że , święty” był wogóle czło marksowskiego? Oczywiście, każ
wiekiem takim jak my sami, po dy „święty” Kościół musi czynić
datnym do różnyh ludzkih skłon pewne koncesje na rzecz swyh
ności. Po wielu latah retuszerki niewolników kafirskih czy pol-
dowodów prawdy, podnoszono im skih. Tego wymaga sama takty
oczy ku Niebu, zalewane łezką ka wszelkih najeźdźczyli judeo-
ekstazy teologicznej, aby w ni- logji.
czem, nawet patrzeniem w dół Dla tak i lito względów miano
ku naszej ziemi, nie byli nam po wano i Polsce we włoskim Rzy
dobnymi, a tylko owym glicery- mie (naturalnie, że nie w War
no-lelyjnym, rozkwilonym wzru- szawie, moi naiwni) świętyli tak
szeócom. że, za znaną całemu już światu
Góra kościelna, to jest włoski polską cnotliwą potulność. Stoli
Rzym, ma już swe miary i miar ca obcego państwa była łaskawa
ki, kategorje i stopnie dla Świę „przyznać” swej katolickiej kolo-
ty!]. Dla włoskih świętyh są naj nji „świętego” Stanisława Kostkę,
wyższe, dla kolonji takih jak decydując samowolnie, iż będzie
Meksyko i Polska, najmniejsze. on odtąd Patronem polskiej Mło
Aby narody podbite sposobem dzieży, by rosła na wzór jego
teologicznym kupić łapówką „ła ku pociesze „świętego" Kościoła,
ski”, zgadza się włoski Rzym po czyli włoskiej Centrali Międzypla
wielu błagalnyb skomlenia!] i cięż- netarnego Pośrednictwa Duhow-
kih okupali (poza świętopietrzem, nego.
czytaj haraczem) za ewentualne Tak się to stało, że nie rycerz,
„przyznanie” w swej niezmierzo nie jakiś Bohater, szaleńczy opę
nej łaskawości, jakiegoś świętego, taniec szczytnej misji służenia
swemu Ludowi, lecz bezprzykład Przedewszystkiem, ślubował
ny mięczak, bezkostny lęklihota, dziewictwo, co mu zresztą nawet
neurasteniczny prikaks? Bo tak załatwo przyszło, gdyż był „udu-
nam zawyrokowała włoska Cen howionej” cery i lęklękłej anemji
trala Międzyplanetarnego Pośred ofiarą. Czego zaś więcej doko
nictwa, która jednak nigdyby się nał, by zasłużyć na miano Patro
nie warzyła, by takiego nędzotę na Młodzi polskiej? Nie mnie
robie Patronem wloskih Balillów. pytajcie o to a raczej Centralę
Cóż to ten Staś Kostka uczy Międzyplanetarnego pośrednictwa
nił tak heroicznego, by aż być Dusz.
wskazanym Młodzi polskiej, jako A tak! Byłbym zapomniał bar
Patron jej? dzo ważnego „czynu” Patrona
Młodzieży polskiej, mianowicie,
Ano, przedewszystkiem był poszedł
bardzo a bardzo nabyżnym. Po cze raz),piehotą (powtarzam jesz
piehotą do Rzymu, by
tem modlił się ciągle. Jeszcze da tam opowiedzieć co mu się śniło.
lej, wiecznie czytywał Święte Cóż to za piękny wzór, co za
księgi. Zawsze między palcami przykład wzniosły, owe
przesuwał paciorki różańca. Kie- do Rzymu „piehotą”, a pójście
kolwiek miał czas wolny od mieć coś opowiedzieć ze potem
i świętobliwyh, to zaraz klę- psyhopatycznyh snów. O, swyh Mło
i zagłębiał się w żywoty dzieży polska!
Świętyh. Kiedy szedł spać, to
układał swe liłjowe ręce na swyh ści Inam takiż to wzór hor ej Młodo
byli łaskawi w swej nie
niepokalanyh piersiah w znak zmierzonej
krzyża świętego. Co wszystko znać agenci dobroduszności
włoskiej
przy
Centrali Ka-
podobno jest szczytnim wzorem tolickih Kolonji. Taki to wyzna
dla polskiej Młodzi do naślado czyli nam „ideał” nasi właśni
wania. zdrajcy, co sprzedali swą duszę
Prócz tyli świętobliwyh „czy obcemu państwu.
nów”, Staś Kostka był bardzo Tak, takie miano dała mi mo
blady, co było niezawodnym zna ja matka bigotka. Mnie rodem z
kiem, że nie należał do naszego Warty! Takież dała mi imię, bym
świata. Dzisiaj to się zwie ane upodobnił się tej duliowej lihocie,
mią. ale wówczas to było zna- zwąc imiennikiem Kostki. Dała
mionem uduhowienia. Cierpiał mi za patrona serwatko - głowego
więc na anemję ciała i dułia, co rasowego niedołęgę, Lecz pocie
wedle U Mu, jest wyraźnym zna- szam się tym, że przeć przed
em, że wogóle nie powinien był Stanisławem Wodogłowcem Kost
*ić i psuć swym „uduho- ką i Stanisławem Zdrajcą Ojczyz
wydehem powietrza. ny, Biskupem, byli już prawiecz-
; mając krwi w swoili ży- nie Stanisławowie, jeszcze zanim
ecz serwatkę, nie stać go Biżymdzi zniszczyli nam naszą
na duhowe, ni też cielesne własną Wiarę sławiańską, przy-
icje”, nic więc dziwnego, że wlekając nam w zamian swą ne-
o przyśniwała mu się świę- gro-semicką.
ycalja. Co więcej robił ? Cze- Dla Młodzi sławiańskiej nie
okonał ? może być innego patrona jak
nasz własny, mityczny Bogorzeł Wzorem jedynego Kapłaństwa
Krak. Święty Krak. w przyszłości dozwolonego w
On nam jest wzorcem boha Polsce Ii-ej.
terski!: nathnień, co już wielo Mianujemy go Świętym Pol
krotnie nam odradzał się w Mło skiej Nędzy ludzkiej, która to
dy li Bohaterah. a niedawno, jako jest grzehem i winą naszego Spo
Józik Piłsudski, co to będąc hło- łeczeństwa i Państwa naszego.
pakiem, obmyślił sposóby zdoby Brata Alberta miansjemy
cia i przywrócenia Narodowi Wol Świętym Bogorłem, dając jedno
ności, straconej przez starcze spo cześnie wzór Rzymowi włoskie
łeczeństwo__ Krak jest nam go Państwa, jakih to ludzi win
wzorcem, co odrodziwszy się w no się wynosić na Świętyh.
Komendancie Piłsudskim, wywiódł Nie Rzym nam będzie odtąd
swoih hardziaków „aż trzy ty- ustanawiał Świętyh, lecz sam
siączki” z krakowskih Błoń prze Lud polski i ludzka nędza, któ
ciw wielogłowemu Smokowi na re w Imieniu Dobrego Boga sa
jeźdźczej nawały i starczej zgni me swą czcią mianują swyh
lizny własnego Społeczeństwa. Wybrańców Świętymi za zasłu
Krak jest Bonatorłem Młodzi gi przyniesione i dobroć nam
sławiańskiej i Świętym Patronem okazaną. W dobroci Bogoria
naszyli Bohaterów. Jego śladami Alberta sami sobie poznaliśmy,
wzoraźnie pójdziemy! że on jest Wysłannikiem Dob
Świętym Bogorłem mianujemy rego Boga. Swiatowieda!
go bez wstrętnego pośrednictwa My, szarzy ludzie, my nie
Międzyplanetarnej Agencji. ważna Młódź zdradzonego Ludu,
A teraz, My Młódź Polska! zaczynamy mianować naszyh
My przemówcy UMu, mianuje Świętyh Bogorłów, zaczynając
my Brata Alberta z Igołomji od nowa. Niehaj sobie to włos
Hmielowskiego, prawiecznego ki Rzym przyjmie do wiadomo
herbu szczepu Jastrzębców, Bo ści i o tern doniosą mu naszego
gorłem, to jest Świętym Polski Ludu zdrajcy
Ii-ej. My, ludzie szarzy o szczerym
Mianujemy go prawem na sercu, umęczeni codzienną udrę
szej miłości i wyniesienia przez ką ohydnej rzeczywistości, ni 3-
doły nieważnyh ludzi co jego ustępni patrjoci, klękamy przed
dobroci zaznali. Mianujemy go nowo-obranymi przez nas sobie
w imieniu tyh, co już nie żyją, samyh Świętymi Bogorłami: Al
albo właśnie przez Niego żyć bertem i Bogorlicą Marją Skło
dopiero zaczęli. dowską. M
Mianujemy Bogorła Alber za UMB g
ta Patronem biedoty ludzkiej, Stali z WjSMÄb
Redakcja i Administracja: Katowice, ul. Kozielska 7, m. T
Prenumerata: miesięcznie 1.00 zł., ćwierćrocznie 2,50 zł..
rocznie 10 zł.
Redaktor i Wydawca: Stanisław Szukalski.
Druk. E. Mirek i S-ku, Sosnowiec, Piłsudskiego 25.