Professional Documents
Culture Documents
PTAKI
DRAPIEŻNE
WARSZAWA 1956
PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH
Redaktor odpowiedzialny
M A R I A N KIEŁBASKA
Redaktor techniczny
TADEUSZ WOJDOWSKI
WARSZAWA 1956
PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH
Wydanie pierwsze
Nakład 10 000 + 180 egzemplarzy Arkuszy druku 4; wyd. 3,21
Papier dr. sat. 61 X 86 cm, 70 g., ki. V z fab. pap. w Myszkowie
Oddano do składania 16 VII 56r. Podpisano do druku 26 XI 1956 r.
Druk ukończono w grudniu 1956 r. Zamówienie nr 9812/A-810
Cena zł 1,95 E-7-491!
3
chodziło z kurnika. Cały trud gospodyni i nadzieja, że dochowa
się pięknych, młodych kur, spełzły na niczym.
Podobne wypadki zdarzają się często, zwłaszcza jeżeli hodowla
drobiu znajduje się na skraju wsi lub bliżej lasu. Sprawcą jest zawsze
jastrząb. Dziesiątkuje on kury, kaczki i gołębie, a w wolnej przy
rodzie — kuropatwy i bażanty.
Czy wobec tak przykrych doświadczeń możemy się dziwić,
że hodowcy drobiu i zwierzyny łownej bardzo nie lubią jastrzębia
i chcieliby się go pozbyć?
Nie lubimy drapieżników nie tylko ze względu na straty mate
rialne, lecz również dlatego, że współczujemy zwierzętom, które
padają ich ofiarą.
Na kwitnącej jabłoni śpiewa zięba, a piórka jej lśnią w słońcu
pięknymi, różowymi i niebieskawymi barwami. Upodobała sobie
jabłoń, gdyż na niej ukazało się w tym roku mnóstwo szkodliwych
gąsienic. Ptaszek nie tylko sam je zjada, lecz zanosi również pis
klętom, które siedzą w misternie uwitym gniazdku, przytulonym
do pnia drzewa. Zatem zięba nie tylko rozwesela wiosnę, ale ochrania
również drzewa owocowe przed zniszczeniem, grożącym ze strony
szkodliwych owadów. Lecz właśnie w chwili, w której zięba zain
tonowała głośną zwrotkę śpiewu, jak błyskawica wpadł krogulec
i biedny ptaszek skończył życie przebity jego szponami. Biedne rów
nież pisklęta w gniazdku, gdyż od tej pory tylko jedno z rodziców
będzie przynosiło im pożywienie, a jeżeli krogulec porwie również
matkę, czeka je śmierć głodowa.
Tego rodzaju obserwacje już od wieków wywoływały gniew
człowieka na ptaki drapieżne. Strzelano je, truto i łapano w sidła,
niszczono im gniazda i wybierano pisklęta, uważając tępienie dra
pieżników wręcz za obowiązek człowieka. Sądzono, że im mniej
pozostanie na świecie ptaków drapieżnych, tym więcej będzie
śpiewających i tym łatwiejsza stanie się hodowla ptaków łownych
i domowych.
Skutek takiego postępowania był jednak — o dziwo — zupełnie
inny, niż się spodziewano. Wprawdzie udało się człowiekowi zmniej
szyć liczbę drapieżników, a w niektórych okolicach nawet wytępić
je doszczętnie, jednakże oczekiwany wzrost liczebny ptaków śpie
wających, jak również tzw. ptactwa łownego, nie nastąpił. Liczba
4
ich nie tylko się nie zwiększyła, lecz na ogół znacznie zmalała. Poja
wiły się natomiast plagi i klęski, których dawniej nie znano. Tak
np. drobne gryzonie, jak myszy i norniki, niszczące nasze plony na
polach, w stodołach i spichlerzach, zaczęły się mnożyć w zastrasza
jący sposób, a szkody, jakie te drobne zwierzęta stale wyrządzają,
oblicza się rocznie na setki milionów złotych. Wśród zwierzyny
łownej, jak zajęcy, dzikich królików i kuropatw, zaczęły się pojawiać
choroby zakaźne. Wzrosła natomiast liczba mniej miłych i nie zawsze
pożądanych przedstawicieli gatunków, jak wron, srok i wróbli. W r o
ny i sroki nie należą wprawdzie do ptaków drapieżnych w sensie
systematyki zoologicznej, tym niemniej wybieraniem jaj i piskląt
z gniazd różnych ptaków przyczyniają się w większym stopniu do
zubożenia naszej przyrody niż właściwe drapieżniki.
Sprawa tępienia ptaków drapieżnych nie jest zatem tak prosta,
jak niegdyś sobie wyobrażano, kiedy rolę tych ptaków w przyrodzie
znano jedynie z powierzchownej obserwacji. Drapieżniki wytwo
rzyła natura w przeciągu wielu tysięcy lat i już sam fakt ich istnie
nia nasuwa myśl, że spełniać one muszą w przyrodzie jakieś szcze
gólne zadanie.
Gdy mówi się o szkodach wyrządzanych przez ptaki drapieżne
w hodowli drobiu domowego lub w ptactwie dzikim, myśli się prawie
zawsze o jastrzębiu. Zapominamy często, że nazwa „jastrząb" służy
do określenia tylko jednego gatunku i że oprócz niego żyje w Polsce
jeszcze kilkanaście innych ptaków drapieżnych, wprawdzie nieco
podobnych, lecz różniących się wybitnie pod względem trybu życia
i sposobu zdobywania pożywienia. Dla człowieka nie znającego
dobrze ptaków drapieżnych wszystkie są po prostu pospolitymi „ja
strzębiami", zasługującymi na tępienie. Zazwyczaj każdego ptaka o za
krzywionym dziobie, ostrych pazurach i szarym upierzeniu uważa
się za szkodliwego drapieżnika. Z tego powodu prześladował czło
wiek przez długie lata nie tylko jastrzębia, lecz, niestety, również
bardzo pożytecznego myszołowa i sokoła pustułkę, trzmielojada,
albo ptaki dzisiaj już tak rzadkie i zasługujące na ochronę, jak sokoły
wędrowne, kanie i orły. Według przysłowia:,,kowal zawinił, a cygana
powieszono" szkody, jakie niekiedy wyrządza jastrząb, płaci życiem
niewinny myszołów lub sokół. Na prześladowanie przez myśliwych
narażony jest szczególnie ociężały i mało płochliwy myszołów, pod
czas gdy szybki, ostrożny i skrycie żyjący jastrząb nie tak łatwo daje
5
się upolować. Niejednokrotnie sam stwierdziłem, że jako jastrzębia
strzelano kukułkę, ponieważ barwą upierzenia i sposobem lotu przy
pomina ona nieco niektóre mniejsze ptaki drapieżne. Masowe tę
pienie tzw. jastrzębi przynosi zatem w praktyce, mimo dobrych in
tencji, więcej szkód niż pożytku.
Do odróżnienia w przyrodzie pożytecznych ptaków drapież
nych, zasługujących na ochronę, od tych, które ewentualnie można
strzelać, potrzebna jest dokładna ich znajomość. Niestety, bardzo
mało jest takich ludzi, którzy znają chociażby najpospolitsze dra
pieżniki. Przyznać trzeba, że rozpoznawanie drapieżników nie jest
łatwe, tym bardziej że rzadko zdarza się sposobność do obserwo
wania ich z niewielkiej odległości. Najczęściej widzimy ptaka dra
pieżnego w locie i z daleka, jako ciemną sylwetkę na tle jasnego nieba.
Są jednak cechy, po których odróżnić można wszystkie gatunki
nawet ze znacznej odległości. Polowanie na ptaki drapieżne powinno
być zatem dozwolone jedynie tym myśliwym, którzy umieją od pierw
szego spojrzenia odróżnić jastrzębia, krogulca i błotniaka stawowego
od wszystkich innych gatunków, podlegających ochronie.
Jak już wspomniano, istnieją wśród ptaków drapieżnych sprzy
mierzeńcy rolnika w walce z plagą myszy i norników (norniki nazywa
lud po prostu myszami polnymi). Są to przede wszystkim myszołów
i pustułka.
Myszołów jest w tym wyjątkowo szczęśliwym położeniu, że już
sama nazwa podkreśla jego pożyteczność. W okresach, kiedy drobne
gryzonie rozmnażają się nadmiernie, myszołów żywi się nimi prawie
wyłącznie. Tylko wówczas gdy myszy brak, przechodzi na inne poży
wienie. Tak np. w miesiącach wiosennych poluje często na krety,
szczególnie gdy wśród kretów zaczynają szerzyć się zakaźne choroby
i osłabione osobniki wychodzą z ziemi na powierzchnię. Jeżeli w pew
nym okresie nie ma nawet kretów, myszołów zmuszony jest chwytać
jaszczurki, padalce, a w ostateczności wybiera z gniazd młode sko
wronki i trznadle. Zdarza się to jednak stosunkowo rzadko, tak że
wobec wielkich usług, jakie wyświadcza tępieniem myszy, można
mu darować tych kilka ptaszków, którymi ratuje się od śmierci gło
dowej. Raz po raz oskarża się myszołowa o tępienie kuropatw lub
zajęcy dlatego, że zdarzało się, iż strzelano go w chwili, gdy posilał
się martwym zającem lub kuropatwą. Należy jednak przypuszczać,
że znalazł on tę zdobycz już martwą albo postrzeloną i ledwie żywą.
6
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że żaden ptak drapieżny nie wy
rządza nam przysług z powodu poczucia moralności i obowiązku
względem człowieka. Jeżeli myszołów istotnie tępi myszy, to jedynie
dlatego, że jest zbyt słaby i ociężały, aby mógł zabić zwierzynę
większą, jak np. zająca lub kuropatwę. Jeżeli zatem nadarzy się sposob
ność i myszołów napotka osłabionego zajączka, pożywi się nim
tak samo chętnie jak myszami. Taki stan rzeczy nie umniejsza
jednak pożyteczności tego ptaka.
W podobny sposób żywi się również nasz najpospolitszy ptak
drapieżny — sokół pustułka. I on poluje na myszy i norniki, a jedynie
w biedzie chwyta również drobne gady, płazy i pisklęta ptaków.
Myszołów i sokół pustułka zasługują zatem na bezwzględną
ochronę.
Również kania czarna i kania ruda, znacznie większe i wspa
nialsze ptaki drapieżne, są ptakami pożytecznymi lub co najmniej
obojętnymi dla gospodarki człowieka. Żywią się martwymi zwie
rzętami, które znajdują przeważnie na brzegach jezior i rzek, rza
dziej na terenie suchym. Oczyszczają one zatem wody z martwych
ryb oraz przypadkiem utopionych i przez fale wyrzuconych na brzeg
myszy, kretów i innych drobnych kręgowców. Wyjątkowo udaje
im się również pochwycenie jakiegoś pisklęcia lub małego zajączka.
W niektórych okolicach Polski występuje jeszcze dość pospo
licie trzmielojad, ptak bardzo podobny do myszołowa zwyczajnego,
lecz o mniejszych pazurach i słabszym dziobie. Żywi się on wyłącz
nie owadami, zwłaszcza larwami trzmieli, os i szerszeni. Ponieważ
ożywia krajobraz swoim pięknym lotem, a pod względem przyrod
niczym jest gatunkiem bardzo ciekawym, zasługuje również na zu-
pełną ochronę.
Inne drapieżniki jak sokół wędrowny, raróg i orzeł przedni, są
obecnie już tak rzadkie, że mimo to, iż żywią się ptakami i mniej
szymi ssakami, nigdzie poważnych szkód nie wyrządzają. Ze względu
na to, że są ptakami okazałymi, a niestety bliskimi wymarcia, tylko
ścisła ochrona może je uratować od zupełnej zagłady.
Już z tego krótkiego przeglądu najważniejszych gatunków i spo
sobu ich odżywiania się wynika jasno, jak szkodliwe w skutkach może
być traktowanie wszystkich drapieżników jako tzw. jastrzębi. Nasze
drapieżniki — to przeważnie ptaki bardzo pożyteczne lub pod wzglę
d e m gospodarczym obojętne. Wszystkie tworzą piękną i ciekawą
7
ozdobę krajobrazu, toteż z samych względów estetycznych zasługują
na ochronę. Nie możemy ich wytępić chociażby dlatego, że przecież
nie chcemy otoczyć się pustynią.
Sposób, w jaki ptaki drapieżne oddziałują na inne gatunki zwie
rząt, z którymi tworzą zespoły życiowe, nie jest jeszcze dostatecznie
poznany. Dla nauki są one zatem ciekawym przedmiotem badań.
Jest to również jeden z powodów, dla których powinniśmy drapież
niki zachować jako bardzo ważny składnik rodzimej fauny. W uznaniu
tych wszystkich względów, a przede wszystkim znaczenia, jakie
mają ptaki drapieżne dla gospodarki człowieka, piękna przyrody
oraz badań naukowych, są obecnie wszystkie pod ochroną. Rozpo
rządzeniem Ministra Leśnictwa z dnia 4 listopada 1952 r. w sprawie
wprowadzenia gatunkowej ochrony zwierząt, zabrania się tępienia
wielu gatunków, między innymi również ptaków drapieżnych. Kto
zabija ptaki wymienione w tym rozporządzeniu, przetrzymuje je
w niewoli, wybiera im jaja i niszczy gniazda, podlega określonym
karom. Z rzędu ptaków drapieżnych jedynie 3 gatunki: jastrząb,
krogulec i błotniak stawowy nie są objęte spisem zwierząt chronio
nych. Uznano bowiem, że tylko one mogą w pewnych okolicznoś
ciach wyrządzać człowiekowi szkody.
Niestety, zezwolenie strzelania jastrzębi, krogulców i błotnia-
ków jest zawsze poważnym niebezpieczeństwem dla gatunków chro
nionych, gdyż o pomyłkę nie trudno i wiele myszołowów, pustułek
i sokołów ginie nadal jako rzekome jastrzębie lub krogulce.
Nie należy jednak sądzić, że drapieżniki, których tępienie jest
dozwolone, stale wyrządzają szkody i że te szkody są jednakowo
dotkliwe. Spośród ptaków drapieżnych żyjących w Polsce jedynie
jastrząb może w pewnych warunkach zniszczyć większą liczbę drobiu
domowego lub ptactwa łownego. Szkody te wyrównuje jednak
w znacznej mierze tępienie ptaków krukowatych, zwłaszcza wron,
srok i sójek, a poza tym myszy, szczurów i dzikich królików.
Żadne zwierzę nie jest bezwzględnie szkodliwe ani bezwzględ
nie pożyteczne, a wpływ, jaki wywiera na swoje otoczenie, może
być bardzo różnorodny. Oto prosty przykład: drobnym ptakom
śpiewającym wybrała jajka psotna sroka, a gniazdo ich zniszczyła
i rozerwała na strzępy. Nazajutrz srokę zdusił jastrząb, oskubał
ją, mięso zjadł, a pióra rozsypał dokoła. Niebawem poszkodowane
ptaszki zabrały się do budowy nowego gniazda i pozbierały rozsy-
8
pane piórka sroki, aby wysłać nimi kolebkę dla przyszłego pokolenia.
Jakże dziwny splot okoliczności: największy wróg ptaków — jastrząb
dostarczył materiału na gniazdo bezbronnym ptaszkom, uwalnia
jąc je równocześnie od najbardziej przykrego gnębiciela — sroki.
Pióra sroki posłużyły za pierzynkę, na której wyhodowały się małe
ptaszęta.
Znacznie mniejszy od jastrzębia krogulec poluje przeważnie
na drobne ptaki śpiewające, od małego mysikrólika do dość dużego
kosa. Jedynie z żalu nad drobnymi, pożytecznymi ptaszkami znie
nawidzono tego drapieżnika. Na jego obronę należy przytoczyć
szczegół, że chwyta on przede wszystkim ptaki najpospolitsze, jak
trznadle, dzwońce, mazurki i wróble, które gnieżdżą się 2 — 3 razy
w lecie i rozmnażają bardzo szybko. Zatem rzekome szkody, jakie
wyrządza krogulec, są niewidoczne i natura wyrównuje je bardzo
łatwo . Natomiast tępieniem wróbli wyświadcza ten drapieżnik znacz
ne usługi, gdyż wróble potrafią nie tylko zniszczyć zasiewy i plony
w ogrodzie i na polu, lecz są gnębicielami wielu ptaków słabszych. Wy
pędzają one z gniazd jaskółki, muchołówki i pliszki, a hałaśliwym
usposobieniem dokuczają również sikorom i ziębom. Bardzo często
wykradają ziarno kurom i gołębiom domowym. Krogulec jest obec
nie jedynym hamulcem, wstrzymującym nadmierne rozmnażanie
się wróbli i z tego względu zasługuje on właściwie więcej na ochronę
niż na prześladowanie.
Trzeci z rzędu drapieżnik, którego wolno tępić przez cały rok,
to błotniak stawowy. Błotniak obserwowany z większej odległości
przypomina myszołowa, gdyż jest mniej więcej tej samej wielkości
i w podobny sposób unosi się w powietrzu. Ze obserwowanym pta
kiem jest błotniak stawowy, a nie myszołów, poznajemy najłatwiej
po środowisku. Podczas gdy myszołów lata najchętniej nad polami,
błotniak stawowy trzyma się w pobliżu wód i bagien. Okrąża on
brzegi jezior i stawów, zwłaszcza tam, gdzie trzcina tworzy szeroki,
gęsty pas. Wczesną wiosną i w lecie żywi się błotniak głównie ża
bami, natomiast w porze lęgowej porywa ptakom jaja lub też poluje
na małe pisklęta. Ponieważ co kilka minut patroluje na tym samym
miejscu, nęka kaczki, łyski, nury i inne ptactwo wodne oraz dzie
siątkuje ich pisklęta. Szkody, jakie zatem może wyrządzić, są zu
pełnie innego rodzaju niż szkody spowodowane przez jastrzębia
lub krogulca i dotyczą jedynie ptactwa wodnego.
9
Widzimy zatem, że nawet trzy gatunki drapieżników, które na
ogół zalicza się do ptaków szkodliwych, nie zawsze i nie wszędzie
naprawdę wyrządzają szkody. Przeważnie i one żywią się zwierzę
tami, które dla człowieka nie mają większego znaczenia, lub też
wręcz oddają przysługi tępieniem gatunków niepożądanych. Jeżeli
zatem największe „szkodniki" tylko w pewnych warunkach są na
prawdę szkodliwe, to cóż dopiero gatunki ustawowo chronione, jak
sokoły, pustułki, kanie, myszołowy i orły?
Wszystkie drapieżniki spełniają w przyrodzie specjalne zadanie:
usuwają zwierzęta martwe lub chore. Wiele z nich, jak sępy, orły
lub kanie, żywi się najchętniej padliną, a zatem oczyszcza teren
i przeciwdziała rozsiewaniu się chorobotwórczych zarazków. Nato
miast gatunki, które polują na zdobycz żywą, chwytają najczęściej
osobniki osłabione, mniej zręczne i mniej spostrzegawcze. Ponieważ
pochwycenie i obezwładnienie zdobyczy wymaga niekiedy znacznego
wysiłku, najchętniej upatruje drapieżnik wśród stada takie osobniki,
których schwytanie nie nastręcza większych trudności.
Do jakiego stopnia ptaki drapieżne są spostrzegawcze i jak
szybko potrafią ocenić, który z osobników jest najsłabszy, przekonano
się na polowaniu z wytresowanymi sokołami i jastrzębiami. Gdy wy
puszczono gołębia, który poprzednio był w klatce, tresowany jastrząb
zawsze rzucał się właśnie na niego, a pomijał inne osobniki znajdu
jące się w stadzie. Nie ulega wątpliwości, że wypuszczony gołąb
nie poruszał się tak szybko i zwinnie jak jego towarzysze, gdyż był
osłabiony pobytem w klatce lub zdenerwowany niezwykłą sytuacją.
Drapieżniki umieją zatem rozpoznać zwierzynę chorą lub słabą
i na nią wpierw rozpoczynają atak. W ten sposób przeciwdziałają
zawczasu rozszerzaniu się chorób i chronią zwierzynę od degeneracji.
T e m u twierdzeniu tylko pozornie przeczy fakt, że przecież jastrząb
chwyta również zupełnie zdrowe kury i gołębie domowe. Musimy
sobie uprzytomnić, że nawet najlepiej hodowany drób domowy
jest bez porównania bardziej ociężały niż ptactwo dzikie. Kura lub
gołąb domowy to w porównaniu z jastrzębiem ptak mało ruchliwy,
dający się złapać z łatwością. Dodatni wpływ, jaki wywierają dra
pieżniki na gatunki, którymi się żywią, nie odnosi się zatem do zwie
rząt domowych, a jedynie do dzikich, żyjących w warunkach natu
ralnych.
10
Aby ocenić w sposób właściwy działalność drapieżników, mu
simy pozbyć się pewnych uprzedzeń i tkliwej czułostkowości. Nie
stety, już sama nazwa ,,drapieżnik" wzbudza niemiłe uczucia.Nastra
ja nas ona niemile nawet względem zupełnie niewinnych sępów,
myszołowów lub trzmielojadów. Wielka szkoda, że gatunkom tym
nie nadano nazwy bardziej łagodnej. Poza tym mimowoli stajemy
po stronie zdobyczy, która traci życie, gdy tymczasem istota zada
jąca śmierć nie wzbudza naszej sympatii. Gdyby nie widok ptaszka,
konającego w szponach krogulca, moglibyśmy znacznie łatwiej po
godzić się z istnieniem ptaków drapieżnych.
Potępianie tej grupy ptaków dlatego, że odbierają życie innym
istotom, nie jest sprawiedliwe ani logiczne. Nikt nie potępia jaskółek
lub słowików za to, że zjadają owady, chociaż owady są również
istotami żywymi i niewątpliwie śmierć jest dla nich momentem tak
samo nieprzyjemnym, jak dla każdego innego zwierzęcia. Jastrząb
chwyta dziennie jednego ptaka średniej wielkości, natomiast jaskółka
lub słowik, aby się nasycić, muszą połknąć setki żywych much i ko
marów. Zapominamy, że ryby, jaszczurki, ptaki śpiewające, kaczki,
kury, czaple i bociany zabijają znacznie więcej zwierząt niż najsroż-
sze drapieżniki. Różnica polega jedynie na tym, że tępią one
gatunki małe i w sposób mniej widoczny, drapieżniki zaś usuwają
zwierzęta większe i w sposób wymagający od nich większego wysiłku.
Sądząc według praw natury, groźny drapieżnik nie jest gorszy od
miłej jaskółki. Istnienie wszelkich zwierząt na świecie oparte jest
na tym, że jedne żywią się roślinami, a inne przeważnie lub wyłącznie
zwierzętami. Z tym prawem musimy się pogodzić i byłoby nieroz
sądnie, gdybyśmy jedne zwierzęta chwalili, a drugie potępiali.
Organizm drapieżnika jest w najdrobniejszych szczegółach przy
stosowany do pewnego sposobu zdobywania pożywienia. Jego zacho
wanie się jest podyktowane budową ciała. Nie możemy zatem wy
magać, aby drapieżniki zachowywały się tak, jak zwierzęta roślino
żerne lub gatunki żywiące się owadami.
KSZTAŁTY I BUDOWA CIAŁA
PTAKÓW DRAPIEŻNYCH
12
To, że właśnie samica jest duża, a samiec mały, dobrze się zgadza
z koniecznością wysiadywania jaj. Duża samica może znacznie
lepiej ogrzewać jaja i pisklęta niż mały samiec, który też w tym za
jęciu nie bierze żadnego udziału.
Upierzenie drapieżników jest skromne i bardzo estetyczne.
Przeważają barwy szare, brązowe i białe, w czarne, podłużne kreski
lub poprzeczne fale. U wielu gatunków ozdobę tworzy żółta skóra
przy nasadzie dzioba, żółte nogi i żółte lub pomarańczowe tęczówki.
Jedynie rybołów ma nogi i dziób niebieskawe.
U niektórych gatunków zaznacza się wielka różnica między
ubarwieniem samca i samicy. Młode w pierwszym upierzeniu są
zazwyczaj podobne do matki.
Na uwagę zasługuje inny kształt plamek na przedniej stronie
ciała młodych jastrzębi i sokołów wędrownych. Plamki te w pierw
szym roku występują w postaci podłużnych kresek, kropek lub strza
łek, które po wypierzeniu się ptaka ustępują miejsca drobnym, po
przecznym falom. Cecha ta pozwala odróżnić z łatwością młode
jastrzębie i sokoły wędrowne od ptaków starych.
Bywają również różnice niezależne od wieku ani płci. Tak np.
myszołów zwyczajny i trzmielojad są na ogół szarobrązowe i w ogól
nym kolorycie dość ciemne. Często trafiają się jednak osobniki
14
chłodne i na terenie równym muszą bić skrzydłami, tak jak inne
gatunki, co je jednakże męczy i zmusza do częstszych wypoczyn
ków. Z tych przyczyn sępy, należące do najbardziej typowych
szybowników, żyją w klimacie cieplejszym od naszego i wystę
pują na południu Europy, a liczniej dopiero w Afryce oraz w Indiach;
latają jedynie za dnia. Ponieważ tzw. kominy ciepłego powietrza
tworzą się tylko w pewnych, bardziej rozgrzanych miejscach, ptaki
te krążą na małej przestrzeni, przy czym szybko „podkręcają" się
w górę. Dopiero gdy zyskają odpowiednią wysokość lub też komin
„wygaśnie", kierują lot prostolinijnie, ślizgając się dalej. Podczas
lotu ślizgowego stale tracą nieco na wysokości, to też chcąc utrzymać
się dłużej w powietrzu, muszą znaleźć nowy komin, który znów
wzniesie je odpowiednio. Większe ptaki drapieżne stosują zatem
taką samą taktykę, jak lotnik kierujący szybowcem.
15
Do drapieżników polujących na szybką zdobycz należą sokoły,
a najbardziej typowymi ich przedstawicielami występującymi u nas
są sokół wędrowny i kobuz. Obydwa łapią prawie wyłącznie ptaki
w powietrzu i na zdobycz siedzącą na ziemi lub gałęzi nie rzucają
się wcale. Sokoły potrafią rozwinąć największą szybkość, do jakiej
w ogóle ptaki są zdolne, gdyż sprzyja temu ich budowa.
16
Lotka niezbyt szybko latającej pustułki
(po lewej) i nadzwyczaj szybkiego kobuza
2 - Ptaki drapieżne 17
kich innych sokołów. Rysunek jej ciała i skrzydeł podobny jest
do takiego, jaki mają sokoły, natomiast długim ogonem przypomina
krogulca. Pustułka potrafi natomiast to, czego nie umieją in
ne ptaki drapieżne: zatrzymuje się w powietrzu w jednym miejscu.
Rozpościerając szeroko ogon i trzepocząc skrzydłami pozostaje kilka
dziesiąt sekund dokładnie w tym samym punkcie, jak owad nakłuty
na szpilkę. Ponieważ jest to nasz najczęstszy drapieżnik, możemy
pustułkę obserwować bardzo łatwo właśnie w takiej chwili. Trze
począc się w jednym miejscu na wysokości kilkunastu metrów ponad
ziemią, wypatruje ona myszy biegających na ścierniskach lub łąkach.
Krogulec i jastrząb również chwytają zdobycz dość szybką,
jak różne ptaki i drobne ssaki, jednakże nigdy nie polują wysoko
w powietrzu, a zawsze bliżej ziemi lub w gąszczu drzew i krzewów.
W ogóle są one mistrzami w ukrywaniu się, toteż spostrzegamy je
rzadko. Stosunkowo szerokimi, lecz bardzo krótkimi skrzydłami
biją szybko, niechętnie przelatują otwarte przestrzenie, a na zdobycz
rzucają się z zasadzki i nieoczekiwanie. Jeżeli ptaka nie złapią zaraz
na przestrzeni kilku lub kilkudziesięciu metrów, nie są zdolne ścigać
go dłużej. Ich technika polega na nadzwyczaj szybkim starcie i bły
skawicznym ataku. Takie polowanie umożliwiają im okrągławe
skrzydła oraz wyjątkowo długi ogon.
Nie tylko jastrząb i krogulec mają tego rodzaju proporcje skrzy
deł i ogona. Widzimy je również u sroki, a w pewnej mierze u kosa.
Sroka i kos potrafią zatem bardzo szybko rozpędzić się, momentalnie
przystanąć i sprawnie uwijać się w największym gąszczu. Jastrzę
biowi i krogulcowi umożliwia to chwytanie zdobyczy, natomiast
sroce i kosowi — ucieczkę w niebezpieczeństwie.
Istnieje jeszcze czwarty sposób łatania, mniej wyspecjalizowany
i jak gdyby pośredni między tymi trzema. Posługują się nim myszo
łowy i błotniaki, które w locie przypominają orły. To szybują wzwyż,
to znów chwiejnymi ruchami opadają na ziemię i zatrzymują się nagle
jak jastrzębie, jednakże daleko im do majestatu orła lub błyskawicz-
ności jastrzębia. Nie umieją one pochwycić szybkiego ptaka ani
też przytrzymać zdobyczy silniejszej i żywią się głównie drobnymi
zwierzętami naziemnymi, jak myszami, kretami, żabami i jaszczur
kami.
Drapieżniki mają także wyjątkowo rozwinięte oczy. Wzrok ich
jest tak doskonały, że lecący myszołów lub pustułka mogą ze znacznej
18
Głowa sokoła wędrownego
19
sokołów, które polują na ptaki, i służy do skubania piór. Za pomocą
tego zęba może drapieżnik z łatwością chwycić pęk piór i wyrwać
je z ciała zdobyczy. Sokół wędrowny potrafi w kilkunastu sekundach
oskubać wronę, mimo że pióra jej są twarde i silnie osadzone w skórze.
Gatunki, które żywią się mniejszymi zwierzętami, jak myszołowy
i błotniaki, mają dziób odpowiednio cieńszy i mniej zakrzywiony,
a najsłabszym dziobem odznacza się trzmielojad. Dziób jego przy
pomina z profilu dziób kury domowej i niewiele jest od niego grubszy,
jednakże najzupełniej wystarcza do chwytania i zabijania owadów.
Dobrze widoczną cechą ptaków drapieżnych jest tzw. woskówka.
Jest to rodzaj skóry, pokrywającej dziób u nasady, mniej więcej do
1/3 jego długości. Nozdrza widoczne są zatem jako otwory prze
bijające woskówkę. Bywa ona najczęściej barwy mniej lub więcej
żółtej. Ponieważ mają ją również sowy, chociaż słabiej widoczną,
możemy się domyśla'ć, jakie jest znaczenie tej skóry: chroni ona nie
wątpliwie przed zabrudzeniem się krwią zdobyczy. Woskówka daje
się łatwiej oczyścić niż zwykła skóra lub upierzenie.
20
Drapieżniki polujące na różnorodną zdobycz, którą chwytają
na ziemi lub w gąszczu gałęzi, mają część skokową stosunkowo długą,
a palce krótkie. Mogą one z wielką siłą zacisnąć palce na kształt
pięści i w ten sposób zdusić zdobycz. Do tej grupy drapieżników
należą myszołowy, błotniaki i jastrzębie. Natomiast sokoły, które
chwytają głównie ptaki latające wysoko w powietrzu, mają część
Noga krogulca
21
Te natomiast, które muszą zdobycz przytrzymać i zabić, odznaczają
się pazurami nadzwyczaj ostrymi, silnymi i zakrzywionymi. Jest
rzeczą zdumiewającą, z jaką łatwością pazury ich przebijają skórę
ludzką. Oswojonego sokoła lub jastrzębia nie można ani na chwilę
mieć na gołej ręce albo na ramieniu przykrytym rękawem, gdyż
ostrza pazurów natychmiast wbijają się w ciało, powodując głębokie,
bolesne rany.
Największe pazury znajdują się na tylnym palcu i na pierwszym
przednim. Leżą one naprzeciw siebie i przy skurczu palców tworzą
obcęgi. Za pomocą tych właśnie chwytnych obcęgów drapieżnik
uśmierca zdobycz. Dwa pozostałe z trzech przednich palców, a zatem
palec drugi i trzeci, nie biorą udziału w zabijaniu zdobyczy, a jedynie
obejmują ją z boków i przytrzymują tak, aby nie mogła się wysunąć.
Przytrzymanie zdobyczy ułatwia również szorstka powierzchnia
skóry na spodniej stronie palców, a zwłaszcza twarde wypukliny,
tzw. jagody. Jagody są najlepiej wykształcone u gatunków polujących
na ptaki.
Kształt skrzydeł i ogona oraz budowa dzioba, nóg i pazurów
tworzą harmonijną całość, umożliwiającą każdemu drapieżnikowi po
lowanie na pewne gatunki zwierząt, którymi się żywi.
DRAPIEŻNIK JAKO MYŚLIWY
23
Sęp płowy (po lewej)
i sęp kasztanowaty
wienia bez szkody dla zdrowia. Za to, gdy znajdą większe martwe
zwierzę, objadają się jak gdyby na zapas.
Wiadomo, że w padlinie rozwija się mnóstwo zabójczych bak
terii i na skutek rozkładu wytwarzają się silne trucizny. Sępy, orły
i kanie, jak również kruki, są jednak na te substancje zupełnie nie
wrażliwe. Mają one takie soki trawiące, które neutralizują trucizny
i zabijają bakterie. Podobną właściwością odznacza się również wiele
mięsożernych ssaków, zwłaszcza hieny, psy i szakale. Nie mają jej
jednak te drapieżniki, które polują na żywe zwierzęta i jedzą tylko
mięso zupełnie świeże. I tak sokoły i krogulce są na zepsute mięso
bardziej wrażliwe niż człowiek.
Ponieważ życie sępów zależne jest od padliny większych ssaków,
nie znajdują one obecnie warunków bytu w krajach bardziej cywili
zowanych, tam gdzie przestrzega się czystości i higieny, a padliny
nie pozostawia na wierzchu. Sępy gnieżdżą się zatem jedynie po
południowej stronie Alp, Karpat i Kaukazu, a im bliżej równika,
tym są częstsze. Oczywiście usuwaniem cuchnącej padliny i różnych
odpadków wyświadczają one człowiekowi znaczne usługi, toteż
ludność tych krajów ceni sępy, orły i kanie jako ptaki najpożytecz
niejsze.
Orły, myszołowy i błotniaki są już prawdziwymi myśliwymi,
chociaż i one nie pogardzają padliną, gdy ją znajdą. Orzeł przedni
dzisiaj, niestety, ptak już niezmiernie rzadki — to potężny drapież
24
nik. Lata wytrwale dziesiątki kilometrów dziennie i atakuje ssaki
oraz ptaki średniej wielkości. Poluje głównie na gęsi, kaczki, cietrze
wie, pardwy, zające, króliki, chomiki, koty i małe psy. Ponieważ
jest dość ociężały i w locie niezbyt zwinny, wybiera zdobycz mniej
ruchliwą i łapie ją na ziemi lub na niewielkiej wysokości. Potrafi
uśmiercić nawet kota w kilku sekundach: chwyta go za głowę i wbija
potężne szpony w mózg. Na temat orła istnieje wiele przesadnych
i zupełnie błędnych opisów. Orzeł przedni ani w części nie jest tak
silny i niebezpieczny, jak niejednokrotnie opisywano. Człowieka
nie atakuje nigdy, a jest tak płochliwy, że ucieka nawet wtedy, gdy
siedzi na gnieździe, a człowiek jest daleko. Nigdy się nie zdarzyło,
aby porwał dziecko, gdyż już dorosłego zająca w powietrze unieść
nie może. Jeżeli upoluje dorosłego zająca, musi go zjeść na miejscu.
Pisklętom zanosi do gniazda przeważnie ptaki wielkości najwyżej
dzikiej gęsi, a ssaki do wielkości dzikiego królika. Mimo że poluje
głównie na drobną zwierzynę łowną, szkód nie wyrządza, gdyż, nie
stety, został już prawie doszczętnie wytępiony. Oczywiście, jak
wszystkie inne drapieżniki, jest obecnie pod zupełną ochroną 1 ).
Myszołów zwyczajny jest pod wieloma względami jak gdyby
miniaturą orła. Lata w podobny sposób i poluje tak samo, jednak
ze względu na to, że jest daleko mniejszy, żywi się zwierzętami drob
nymi, przeważnie gryzoniami szkodliwymi dla człowieka. Myszołowa
możemy obserwować często, gdyż jest w całej Polsce ptakiem pospo
litym. Chwilami krąży majestatycznym lotem, to znowu z na wpół
złożonymi skrzydłami spada niżej, aby pochwycić na ziemi nornika,
kreta lub jaszczurkę. Bardzo chętnie poluje ,,na stanowisku", to
znaczy siada na kołku, drzewie lub stogu słomy i obserwuje uważnie,
co się dzieje na ziemi. Skoro spostrzeże mysz, rzuca się na nią na
tychmiast, a jeżeli nie uda mu się schwycić jej od razu, goni kilka
kroków, skacząc dość niezręcznie. Zdobycz łapie zawsze pazurami
i dusi silnym skurczem palców. Pazury jego są jednak słabsze od
potężnych pazurów jastrzębia. Złowioną i natychmiast uśmierconą
mysz unosi, trzymając w palcach, nigdy w dziobie. Tak postępują
wszystkie ptaki drapieżne. Dziobem posługuje się jedynie przy roz-
drabianiu zdobyczy. Małą mysz przytrzymuje palcami i dziobem roz-
25
rywa na kilka części, po czym natychmiast połyka je razem z sierścią.
Z większą zdobyczą postępuje inaczej: wydziobuje mięso ze środka,
a skórę pozostawia albo zjada z niej tylko małe kawałki.
Podobnie, jak myszołów, polują również błotniaki. W Polsce
najpospolitszy jest błotniak stawowy, nieco rzadszy — błotniak zbożowy
oraz błotniak popielaty, a najrzadszy — błotniak biały, który żyje
na stepach. Ponieważ wszystkie błotniaki polują na terenach po
rośniętych trawą lub trzciną, mają nogi dłuższe i delikatniejsze niż
myszołów, nadające się do brodzenia wśród roślinności.
Bez porównania lepszymi myśliwymi, po prostu mistrzami
w polowaniu, są jastrzębie i krogulce. Mają one nadzwyczaj silne
i ostre pazury i szczególnie dobrze wykształcone tzw. obcęgi chwytne.
Ponadto odznaczają się umiejętnością błyskawicznego ataku, nie
zmiernie gwałtownym i zwrotnym lotem. Dzięki odpowiednim pro
porcjom skrzydeł i ogona oraz bardzo silnym mięśniom piersiowym
umieją w ułamku sekundy rozwinąć największą szybkość, jak również
nagle zatrzymać się w miejscu.
Taki sposób polowania oczywiście jest bardzo wyczerpujący,
toteż jastrząb lub krogulec nigdy długo nie prześladuje swej ofiary
i jeżeli nie schwyci jej zaraz, daje za wygraną. Technika łowów wy
maga zaskoczenia zdobyczy, tak aby ofiara spostrzegła niebezpie
czeństwo dopiero w ostatniej chwili, gdy jest już za późno. Zatem
jastrząb udający się na łowy nie pokazuje się z daleka; leci nisko nad
ziemią lub wśród koron drzew, wyzyskując bardzo zręcznie każdą
osłonę. Do osiedli ludzkich zbliża się chyłkiem, lecąc za płotami lub
w rowie i dopiero w ostatniej sekundzie wpada na podwórko, ku naj
większemu przerażeniu ptactwa domowego. Zanim kury zdążą zbiec
i ukryć się gdziekolwiek, jastrząb już porwał ofiarę i zniknął z nią tak
samo błyskawicznie, jak się pojawił. W taki sam sposób poluje kro
gulec na drobne ptaki i nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy się pojawi.
Czasami jastrząb lub krogulec siada pod osłoną zieleni na skraju
lasu, tam gdzie uwija się ptactwo, i czeka, aż przypadkiem zdobycz
sama podleci bliżej. Zanim przelatujący ptak spostrzegł śmiertelnego
wroga, jest już w jego szponach. Krogulec potrafi w ten sposób
upolować nawet śmigłą jaskółkę.
Ponieważ obydwa drapieżniki są niezwykle zwinne, mogą polować
w największym gąszczu bez obawy rozbicia się o gałęzie. Atakują
z wszystkich stron i jeżeli wymaga tego sytuacja, przewracają się
26
w locie na grzbiet, nogi nastawiają w górę i wbijają szpony od dołu
w pierś ofiary. W potrzebie polują pieszo, zwłaszcza gdy ofiara w ostat
niej chwili ukryła się w takim gąszczu, w którym latanie jest niemoż
liwe. Często zdarza się, że stado wróbli schowa się w krzew cierni
lub w poplątany zwój drutu kolczastego, gdyż jedynie tam może się
uratować. W takiej sytuacji siada krogulec na druty, wysuwa stosun
kowo długą nogę i stara się wyciągnąć wróbelka z gąszczu. Niekiedy
rzeczywiście mu się to udaje, chociaż wróble doskonale umieją się
ratować i przesuwają się tam, dokąd drapieżnik sięgnąć nie może.
W tym niewątpliwie bardzo denerwującym momencie żaden z wróbli
nie odważy się wylecieć z ukrycia celem poszukania lepszego schro
nienia, gdyż w tej samej chwili, w której rozwinąłby skrzydła, kro
gulec miałby go w szponach.
Ze względu na to, że jastrząb i krogulec mogą dogonić zdobycz
tylko na krótką metę, nie tracą czasu i atakują bardzo gwałtownie.
Czasami dopędzają ptaka tuż obok przechodnia, a zdarzało się, że
na polowaniu porywał jastrząb kuropatwę, zanim po strzale myśliwego
spadła na ziemię. Za uciekającym wróblem hez wahania wlatuje
krogulec przez otwarte okno do pokoju, a niekiedy nawet do prze
działu jadącego pociągu. Bywały przypadki, że krogulec chcąc po
chwycić kanarka w klatce wybił szybę, a jastrząb widząc kota na pa
rapecie wpadł przez zbitą szybę do pokoju, porwał kota i wyleciał
z nim drugim oknem, tłukąc drugą szybę.
Tego rodzaju zachowanie się biorą ludzie ptakom drapieżnym
bardzo za złe. Obydwa drapieżniki muszą jednak atakować natych
miast i bez względu na okoliczności, gdyż inaczej nic by nie upolo
wały. Nie znaczy to jednak, aby właśnie one wymagały więcej poży
wienia i były skutkiem tego bardziej szkodliwe od innych.
Zupełnie inaczej polują sokoły, zwłaszcza gatunki wytrwałe
i szybkie w locie, jak sokół wędrowny, kobuz lub drzemlik. W prze
ciwieństwie do jastrzębia i krogulca latają one wysoko na otwartych
przestrzeniach, są za to mało zwrotne i nie mogą swobodnie poruszać
się w gąszczu. Sposób ich latania i atakowania przypomina technikę
lotu najszybszych samolotów myśliwskich. Sokoły atakują tylko
z góry na dół, muszą zatem wpierw prześcignąć wzwyż prześladowa
nego ptaka. Dzięki temu, że długimi i jak sierp wygiętymi skrzydłami
biją nadzwyczaj szybko i energicznie, potrafią w kilku sekundach
osiągnąć znaczną wysokość i wzlatują prawie pionowo w górę. Nie-
27
które ptaki, jak np. skowronki, starają się ratować w ten sposób, że
same wzbijają się jak najwyżej. Zazwyczaj te, które uzyskują naj
większą wysokość, uchodzą cało, gdyż kobuz lub drzemlik wybierają
skowronka znajdującego się niżej.
Skoro drapieżnik wzniósł się odpowiednio ponad upatrzonego
ptaka, zwija skrzydła i jak strzała spada na ofiarę. Impet jest tak wiel
ki, że sokół nie może od razu przytrzymać zdobyczy, lecz jedynie
uderza w nią ciężarem ciała, przebija ostrymi pazurami i mijając
ją — leci dalej. Zaatakowany ptak przeważnie od razu traci przy
tomność i spada bezwładnie w dół, sokół jednakże stopniowo hamuje
rozpęd, zatacza łuk i dopiero teraz podejmuje zdobycz, zanim
zdąży ona spaść na ziemię. Technika lotu tych drapieżników jest
tak doskonała, że często ujmują one martwego ptaka dopiero w ostat
niej sekundzie, na jeden metr ponad ziemią.
Ze względu na nadmierną szybkość nie może sokół wędrowny
schwycić gołębia lub czajki w pierwszej chwili. Na skutek prawa bez
władności wyrwałby sobie nogi ze stawów, gdyby próbował od razu
przytrzymać stosunkowo ciężką zdobycz. Możliwe jest to dopiero
wtedy, gdy drapieżnik za drugim razem zwolni lot. Jedynie lekką
jaskółkę lub skowronka przytrzymuje kobuz zaraz przy pierwszym
ataku. Ze względu na niebezpieczeństwo rozbicia się lub wyrwania
nóg sokoły nie atakują ptaków siedzących na gałęzi, toteż dzikie
gołębie ratują się w ten sposób, że w niebezpieczeństwie zaraz siadają
na drzewa.
Czasami się zdarza, że sokół wędrowny chwyta zdobycz na ziemi.
Możliwe jest to jednak pod warunkiem, że zdobycz jest mało ruch
liwa lub chora i drapieżnik nie potrzebuje atakować jej gwałtownie.
Na przykład na chomika lub postrzeloną kuropatwę zlatuje sokół
powoli, siada cbok i dobija ją ściskając energicznie w szponach.
W p r a w a w polowaniu oraz orientacja w sytuacji jest u tych pta
ków wręcz zadziwiająca. Zdarza się często, że sokół wędrowny osiedla
się w zimie w środku dużego miasta i z wysokiej wieży obserwuje
okolicę. Ponieważ w miastach trzyma się wiele na wpół zdziczałych
i bezpańskich gołębi, znajduje on pod dostatkiem pożywienia. Jeżeli
gołąb przelatuje obok wieży, poniżej drapieżnika, ten, ufny w szybkość
lotu, nie od razu rzuca się na niego, lecz ze spokojem pozwala mu
się oddalić na kilkaset metrów. Dopiero w odpowiedniej chwili
zrywa się do lotu, dopędza gołębia i w odległości około 900 m drogi
28
Kobuz atakujący jerzyka
29
nisko na pieńku, kamieniu lub wprost na ziemi, pióra nie rozsypują
się daleko i miejsce uczty można z łatwością zauważyć. Ze względu
na to, że sokół i kobuz skubią zdobycz zawsze siedząc wysoko na
drzewie, a wiatr rozsypuje pióra daleko, stwierdzenie, gdzie te ga
tunki ucztują i czym się żywią, jest daleko trudniejsze.
Wybitnym specjalistą w łowach jest rybołów. Drapieżnik ten
rzuca się ze zwiniętymi skrzydłami w wodę i nurkuje na kilka sekund.
Dopiero po chwili wylatuje z większą rybą w szponach. Przytrzy
manie ciężkich i śliskich ryb ułatwiają mu niezwykle ostre i, jak ha
czyki do wędki, zakrzywione pazury. Palce na nodze są tak ułożone,
że dwa z nich wbijają się po jednej stronie grzbietu ryby, a dwa po
drugiej. Gatunek ten żywi się wyłącznie rybami i mięsa innych zwie
rząt w ogóle nie przyjmuje.
Swoisty sposób zdobywania pokarmu uprawia trzmielojad.
W poszukiwaniu gniazd os, szerszeni i trzmieli rozgrzebuje ziemię,
podobnie jak kura, za pomocą dość płaskich i prostych pazurów.
Skoro znajdzie plastry z czerwiem tych owadów, wyciąga za pomocą
dzioba pojedyncze larwy lub też zanosi cały plaster do gniazda.
Umie on również błyskawicznymi ruchami chwytać dziobem prze
latujące osy, a przed ich żądłem chronią go drobne pióra, znajdujące
się dokoła dzioba i na przedzie głowy. Piórka te przypominają łuski
ryb.
Drapieżniki mogą występować tylko tam, gdzie jest pod dostat
kiem zwierząt stanowiących ich zdobycz. Ponieważ w jesieni więk
szość ptaków odlatuje na południe, a w zimie drobne gryzonie kryją
się pod śniegiem, muszą wędrować również ptaki drapieżne. Podą
żają one po prostu za zdobyczą i lecą o tej samej porze i tymi samymi
szlakami, którymi wędrują ptaki śpiewające, gołębie, przepiórki
i inne. Najwięcej jastrzębi i krogulców pojawia się u nas w okresie
jesiennych wędrówek we wrześniu i październiku, a w czasie po
wrotu wiosennego — w marcu i kwietniu. Są to oczywiście osobniki
obce, pochodzące z północnej i wschodniej Europy. Ponieważ w mia
stach żyje wiele wróbli i gołębi, niektóre krogulce i sokoły wędrowne
zatrzymują się w pobliżu osiedli przez całą zimę. Na lato zaś odlatują
i udają się w okolice, z których przybyły. W jesieni opuszczają nas
również pustułki i myszołowy, a ich miejsce zajmuje pochodzący
z dalekiej północy, suto opierzony myszołów włochaty. Ponieważ
jest on mało wrażliwy na zimno, wytrzymuje naszą zimę, chociaż
30
Sokół wędrowny
w ozdobnym kapturku
31
Aby drapieżnik nie niepokoił się przedwcześnie, zakrywano mu głowę
i oczy kapturkiem, który zdejmowano dopiero w ostatniej chwili.
Sokolnik podrzucał drapieżnika lekko w powietrze, a gdy ten spostrzegł
zwierzynę, ścigał ją i strącał na ziemię lub też przytrzymywał pazu
rami. Trzeba było jednak natychmiast podjechać konno i odebrać
zdobycz, inaczej drapieżnik zaczynał ją skubać i zjadać. Tresura ptaka
polegała głównie na oswajaniu, tak aby nie uciekał przed człowiekiem
i sam wracał na rękę sokolnika jeżeli chybił zdobycz. W na
grodę otrzymywał zawsze kilka kawałków mięsa, które myśliwy miał
w skórzanej torbie. Sokolnictwo wprawdzie wygasło w Europie,
jednakże w Mongolii, Chinach i Indiach oraz Południowej Ameryce
cieszy się nadal wielką popularnością.
BIOLOGIA I ROZMNAŻANIE
3 — Ptaki drapieżne 33
i raróg zajmują gniazda ptaków nawet znacznie większych, jak czapli
lub bociana czarnego.
Gniazdo ptaków drapieżnych ułożone jest u podstawy z grub
szych gałęzi, a na wierzchu wysłane materiałem delikatniejszym, jak
trawą, słomą, mchem i liśćmi. Budowa gniazda nie kończy się
z chwilą zniesienia jaj i ptaki nadal przynoszą gałązki nawet w okre
sie karmienia piskląt. Gałązkami zakrywają wszystkie nieczystości.
W ten sposób gniazdo staje się coraz większe, a po latach dojść może,
tak samo jak gniazdo bociana, do olbrzymich rozmiarów. Większe
gatunki, np. myszołowy i orły, mają niekiedy dwa gniazda i jednego
roku zajmują jedno z nich, a następnego — drugie. W ten posób
chronią się przed pasożytami, które w gniazdach ptasich występują
w wielkiej ilości.
Większość gatunków gnieździ się na wysokich drzewach, a w gó
rach również na niedostępnych skałach. Pustułka osiedla się naj
częściej w starych gniazdach wronich, w okolicach skalistych na
skałach, a w miastach również na wieżach, gdyż murowana wieża
to jak gdyby sztuczna skała. Jedynie gatunki z rodzaju błotniaków
gnieżdżą się na bagnach wśród trzcin i niskich krzewów, na łąkach
lub w zbożu na równej ziemi.
Barwa jaj zależy od gatunku. Jastrząb, krogulec i błotniaki
znoszą jaja o skorupce białej, orły — lekko nakrapianej brązowymi
plamami, a sokoły — bardzo obficie nakrapianej barwą szarobrązową
lub czerwonobrązową. Liczba jaj również zależy od gatunku. Na
ogół małe drapieżniki znoszą ich więcej, n p . krogulec 4—6. Naj
mniej jaj znoszą orły i sępy — tylko jedno lub dwa.
Czas wysiadywania trwa stosunkowo długo: nawet u najmniej
szych gatunków przeszło 30 dni, u średniej wielkości 35—40 dni,
34
a orłów i sępów 44—56 dni. Dla porównania warto nadmienić,
że duża gęś wysiaduje 28 dni, a zatem 3—4 dni krócej niż krogulec,
który jest mniej więcej wielkości gołębia.
Jaja i małe pisklęca ogrzewa wyłącznie samica, podczas gdy samiec
dba o pożywienie. Siedzi ona zatem nadzwyczaj wytrwale i wstaje
z gniazda jedynie po to, aby się posilić. Zwykle samiec przynosi
zdobycz na sąsiednie drzewo i wabi cichym głosem. Na ten sygnał
samica natychmiast podlatuje do niego i posila się w pośpiechu. Pod
czas jej nieobecności staje na gnieździe samiec i pilnuje jaj aż do jej
powrotu.
Początkowo również młodym przynosi pożywienie tylko samiec.
Później, gdy pisklęta nieco podrosną, wylatują na łowy oboje rodzice.
Ponieważ samica jest większa i chwyta znacznie większą zdobycz,
młode otrzymują zawsze pod dostatkiem pożywienia.
Ze względu na to, że samica rozpoczyna wysiadywanie, kiedy
jeszcze liczba jaj nie jest pełna, i dopiero później znosi dalsze, pisklęta
nie wykluwają się równocześnie, lecz w znacznych odstępach czasu.
35
Samica jastrzębia
karmi pisklęta
36
Młode utrzymują czystość w gnieździe w ten sposób, że płynny
kał wystrzykują daleko poza jego brzegi, przy czym zawsze skiero-
wują się głową do środka gniazda, a tyłem na zewnątrz.
Pisklęta są stale pod opieką: zawsze jedno z rodziców stoi na
gnieździe lub też obok na gałęzi. Dopiero gdy się opierzą i mogą
ratować się w potrzebie ucieczką lub też same potrafią odpędzić
wroga, rodzice przestają ich pilnować. Wreszcie wychodzą z gniazda
i sadowią się na grubszych gałęziach. Później przelatują z drzewa
na drzewo, a wreszcie udają się razem z rodzicami na łowy. Jednak
że jeszcze przez dłuższy czas stare ptaki podają im upolowaną
zdobycz.
Chociaż pisklęta stopniowo nabierają wprawy w polowaniu,
nie uczą się tego zajęcia. Skoro młody drapieżnik osiągnie odpo
wiedni wiek i rozwój fizyczny, popęd do łowów pojawia się sam.
Krogulec lub jastrząb wybrany z gniazda i wychowany przez czło
wieka, rzuca się na przelatujące ptaki i zabija je w sposób właściwy,
chociaż nigdy nie widział, jak to robią inne drapieżniki. Tego rodzaju
zjawisko nie jest odosobnione i wiadomo, że wszystkie zwierzęta
zachowują się podobnie i bez nauki umieją to, co jest konieczne do
utrzymania się przy życiu.
Siedząc wysoko na drzewie, w ukryciu zrobionym z gałęzi świer
ków lub sosen, spędziłem wiele godzin i dni na obserwowaniu życia
rodzinnego krogulców, jastrzębi, myszołowów i sokołów. Chwile
te zaliczam do najpiękniejszych, a choć miejsce nie zawsze było
wygodne, nie zamieniłbym go nawet na fotel w najlepszym teatrze.
Przez wąski otwór pozostawiony w ścianie mego ukrycia widzia
łem wnętrze gniazda jak na dłoni w odległości kilku metrów. Pro
mienie słońca przedzierały się przez korony drzew, pachniała żywica,
a dokoła śpiewały kosy, zięby i pokrzewki. Raz po raz maleńka sikorka
zaglądała przez otwór, jakby chcąc zobaczyć, cóż to takiego znajdować
się może w tym zagęszczeniu zieleni. Chociaż na gnieździe wysia
dywała samica krogulca, największy wróg drobnych ptaków, śpiew
zięb, pokrzewek i innego ptactwa leśnego nie ustawał, a kilka par
gnieździło się w najbliższym sąsiedztwie.
Od dawna wiadomo, że drobne ptaki nie stronią od drapież
ników, a wręcz przeciwnie, osiedlają się chętnie tuż obok. Drapieżniki
przy usłanym gnieździe na zdobycz nie polują, a ponieważ same lękają
się o bezpieczeństwo własnego potomstwa i odpędzają wszystkich
37
intruzów, jak wrony, sroki i sójki, bezbronne ptaki śpiewające czują
się najpewniej właśnie w pobliżu gniazda ptaków drapieżnych.
To, co widziałem na gnieździe drapieżników, było obrazkiem
najspokojniejszego i najtkliwszego życia rodzinnego. Oto samica,
nastroszywszy pióra na piersi, ogrzewa cierpliwie jaja, zamyka oczy
i drzemie. Dopiero gdy wiewiórka strąciła suchą gałązkę, przeska
kując z jednego drzewa na drugie, ptak podniósł głowę i począł
bystro rozglądać się dokoła. Po chwili uspokoił się, dźwignął całe
ciało lekko w górę i począł dziobem poprawiać ułożenie białych jaj.
Pewnego dnia spostrzegłem, jak pióra wysiadującej samicy
z jednego boku zaczęły się podnosić i niebawem małe pisklę wychyliło
okrągłą główkę, pokrytą białym puchem, jak futerkiem baranka.
Niewątpliwie było głodne. Niebawem wśród śpiewu ptaków i brzęku
os rozległo się ciche nawoływanie. Głos ten jakgdyby zelektryzował
wysiadującego ptaka, który podniósł się nagle i stanął nad czterema
pisklętami, oczekując czegoś ze zniecierpliwieniem. W tej samej
chwili stanął na gnieździe znacznie mniejszy samiec, rzucił oskubaną
zdobycz i natychmiast zniknął w gąszczu. Teraz nastąpiły naj
ładniejsze sceny karmienia piskląt przez matkę.
Jak bardzo różniło się zachowanie drapieżników od tego, co
ogólnie sądzimy o ich życiu. Musimy sobie uprzytomnić, że jedynie
sposób zdobywania pokarmu wymaga od zwierząt drapieżnych
ruchów gwałtownych i bezwzględności wobec ofiary. Sposób zdoby
wania pożywienia nie ma jednak nic wspólnego z wychowaniem
potomstwa oraz życiem rodzinnym.
PRZEGLĄD G A T U N K Ó W
WYSTĘPUJĄCYCH W POLSCE
39
Sylwetki naszych najpospolitszych ptaków drapieżnych oglądanych od spodniej
strony: 1 — myszołów zwyczajny, 2 — kania czarna, 3 — jastrząb, 4 — krogulec,
5 — sokół wędrowny, 6 — sokół pustułka, 7 — błotniak stawowy, 8 — kobuz
41
Myszołów zwyczajny
42
MYSZOŁÓW WŁOCHATY (BUTEO LAGOPUS)
Myszołów włochaty
Trzmielojad
44
nieodpowiednia i przyczyniała się do prześladowania ptaka przez
pszczelarzy. Trzmielojad szkód w pasiekach nie wyrządza, cho
ciażby z tej prostej przyczyny, że do wnętrza uli, jak również do
pszczół żyjących dziko w dziuplach starych drzew dostać się nie może.
Ponieważ owady rozwijają się jedynie w ciepłej porze roku, trzmielojad
bawi u nas tylko od końca kwietnia lub maja do września, a zimę
spędza w Afryce. Odzywa się rzadko dość ostrym gwizdem, a przy
gnieździe powtarza szybko twardy ton tak tak tak. Niewielkie gniazdo
ściele w koronach drzew stojących bliżej brzegu lasu. Jaja w liczbie 2
składa dopiero w końcu maja lub w czerwcu. Są one pięknie znaczone
szerwonobrązowymi plamami.
46
Samica i młode — brązowawe z podłużnymi kreskami na spodzie
ciała.
Błotniak zbożowy żyje na polach i łąkach w całym kraju, a unika
lasów i gór. Nigdzie nie jest jednak częsty. Liczniej pojawia się
jedynie jesienią w czasie przelotów. W okresie tym możemy obser
wować, jak lotem podobnym do lotu myszołowa, lecz znacznie szyb
szym, unosi się nad polami i w pobliżu stogów wypatruje myszy.
Ze względu na to, że samiec jest prawie biały, nazywa go lud,,białym
jastrzębiem". Błotniak zbożowy poluje tylko na drobne zwierzęta
przyziemne, jak myszy, krety, żaby, jaszczurki, pisklęta ptaków,
świerszcze i pasikoniki. Gnieździ się dopiero w maju i ściele gniazdo
w zbożu lub wysokiej trawie wprost na ziemi. Składa się ono z źdźbeł
różnych roślin. Jaja składane w liczbie 4—5, rzadziej do 8, są białe,
wyjątkowo — nakrapiane. W niebezpieczeństwie stare ptaki bronią
zaciekle gniazda i nawet człowiekowi przelatują z krzykiem tuż nad
głową. Osobniki gnieżdżące się u nas odlatują w październiku na
południe, a w zimie obserwować można niekiedy ptaki pochodzące
z północnej Europy.
Ptaki drapieżne 49
piękna sylwetka i płynący, szybowcowy lot, podczas którego kania
tylko rzadko bije skrzydłami, pozwalają odróżnić ją od wszystkich
innych naszych drapieżników. Doskonałą cechę rozpoznawczą tworzy
rozwidlenie ogona. W sprzeczności z nazwą kania ,,czarna" ubar
wienie jej nie jest czarne, lecz ciemnobrązowe. Gatunek ten nazwano
czarnym jedynie dla odróżnienia od znacznie rzadszej kani rudej.
Gniazdo z chrustu umieszczone jest wysoko na drzewach leśnych.
Kania czarna składa zwykle 2 jaja, rzadziej 3 lub 4, białe, brązowo
nakrapiane i nieregularnie pomazane. Żywi się przeważnie martwymi
zwierzętami wyrzuconymi przez fale na brzeg, takimi jak ryby,
żaby, małże oraz utopione ptaki, myszy i owady. Wydaje głos:
hije hihihihi. Wraca w marcu, a opuszcza nas w sierpniu.
Kania ruda
Jastrząb
u kani czarnej. Nie lata nad wodami, lecz trzyma się terenów such-
szych, zwłaszcza lasów i gór.
Kania ruda jest coraz rzadsza i spotkać ją można obecnie raz
po raz jedynie w niektórych okolicach. Trybem życia przy
pomina kanię czarną. Stosownie do środowiska, w którym żyje,
żywi się drobnymi zwierzętami lądowymi. Często ugania się za soko
łem wędrownym, gdy spostrzeże, że ten niesie zdobycz, i niepokoi
go tak długo, aż zniechęcony sokół pozostawi złowionego ptaka na
trętowi, a sam uda się ponownie na polowanie. Głos, sposób gnież
dżenia się i barwa jaj — jak u kani czarnej.
51
Krogulec
52
gardłu podłużnie kreskowane, a na piersi w poprzeczne prążki.
Nogi długie, delikatne. Tęczówka ognisto żółta. Zazwyczaj lata
nisko.
Krogulec jest w Polsce ptakiem pospolitym, jednakże umie
ukrywać się tak dobrze, że obserwujemy go tylko przypadkowo.
Jest to ten drapieżnik, który blisko osiedli ludzkich, a nawet pośrodku
miast, poluje na wróble. W pogoni za wróblami zapędza się niekiedy
do stajen lub zagród; zdarzają się też przypadki, że zostaje tam żywcem
złapany. Gniazdo z chrustu znajduje się w gąszczu leśnym, naj
częściej na świerkach. Jaja w liczbie 4—6 są okrągławe, zielonkawo-
białe z dużymi brązowymi plamami. Żywi się drobnymi ptakami.
Głos jego brzmi: kikiki lub przeciągłe ke ke ke. Nie odlatuje; w jesieni
i na wiosnę pojawia się wiele przelotnych krogulców pochodzących
ze wschodu i północy.
Gatunek ten nie jest chroniony.
Pustułeczka, samiec
Kobczyk, samica (po lewej)
i samiec
55
cie i wierzchu skrzydeł — popielata z czarnymi, poprzecznymi
prążkami.
Podobnie jak pustułeczka, jest kobczyk ptakiem południowo-
wschodnim; w Polsce gnieździ się nielicznie i jedynie bliżej wschod
niej granicy w województwie lubelskim. Żywi się wyłącznie więk
szymi owadami, zwłaszcza szarańczami. Głos ma delikatny i miękki
ki ki ki de de de. Gniazda sam nie ściele, lecz już gotowe odbija
gawronom. Jest bardzo towarzyski; zazwyczaj kilka par tworzy
luźną kolonię. Odlatuje we wrześniu, a wraca w maju, zimuje
w środkowej Afryce.
Sokół wędrowny
Kobuz
57
Drzemlik, samiec
58
nych województwach pojawia się liczniej. Lata nisko nad ziemią,
lecz bardzo szybko i dlatego trudno go zauważyć. Poluje głównie
na drobne ptaki, zwłaszcza trznadle i skowronki. Na dalekiej północy
gnieździ się przeważnie na ziemi lub na skałach. Jaja składa podobne
do jaj pustułki, lecz odpowiednio mniejsze.
Bielik
jeziorami i zatokami morskimi, otoczonymi lasem, i poluje na ptactwo
wodne, przeważnie łyski i kaczki. Na wysokich, starych drzewach
ściele z chrustu potężne gniazdo, w którym składa w kwietniu 2,
rzadziej 3, białe jaja. Odzywa się ochrypłym krakaniem krak krak,
rra rra, kyrk kyrk.
Bielik nie jest bliżej spokrewniony z orłami, chociaż zewnętrznie
cechy ,,orle" zaznaczają się na nim wybitniej niż na samych orłach.
Jest większy nawet od orła przedniego.
Orzeł przedni
gnieździ. Możliwe, że 2 lub 3 gniazda zachowały się jeszcze na
terenie województwa rzeszowskiego i jedno na Mazurach w Puszczy
Piskiej.
Orzeł przedni poluje na ssaki i większe ptaki. Odzywa się
głośnym hija klija. Gniazdo ściele w koronie starych drzew lub na
skałach. Składa 2, rzadziej 3 jaja, a niekiedy tylko jedno. Skorupka
jest biała z czerwono-brązowymi lub szarofioletowymi plamami.
Młode osobniki przez 5 lat wędrują po świecie, a dopiero w szóstym
roku po raz pierwszy się gnieżdżą i pozostają również w zimie na raz
obranym terenie.
Orlik
Rybołów
62
wschodnich województw. Ponieważ jest silniejszy, poluje na zdobycz
nieco większą, zwłaszcza na łyski. Pod innymi względami niewiele
różni się od orlika.
63
Oprócz gatunków omówionych szczegółowiej gnieżdżą się na
terenie Polski bardzo rzadko jeszcze dwa: krótkoszpon, zwany rów
nież gadożerem (Circaetus gallicus), oraz raróg (Falco cherrug).
Poza tym wyjątkowo występują jako ptaki przelotne lub zbłąka
ne następujące gatunki:
myszołów kurhannik (Buteo rufinus)
sokół norweski, zwany również białozorem (Falco rusticolus)
orzeł włochaty (Hieraaelus pennatus)
orzeł stepowy (Aąuila rapax)
orzeł cesarski (Aąuila heliaca)
sęp płowy (Gyps fulvus)
sęp kasztanowaty (Aegypius monachus)
ścierwnik biały (Neophron percnopterus)
SPIS T R E Ś C I