You are on page 1of 66

JAN S O K O Ł O W S K I

PTAKI
DRAPIEŻNE

WARSZAWA 1956
PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH
Redaktor odpowiedzialny
M A R I A N KIEŁBASKA
Redaktor techniczny
TADEUSZ WOJDOWSKI

Książka zatwierdzona pismem Ministerstwa Oświaty


nr Oc-15b/25/56 z 5 maja 1956 r. jako pożądana
w bibliotekach szkolnych (od ki. VI)

WARSZAWA 1956
PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH
Wydanie pierwsze
Nakład 10 000 + 180 egzemplarzy Arkuszy druku 4; wyd. 3,21
Papier dr. sat. 61 X 86 cm, 70 g., ki. V z fab. pap. w Myszkowie
Oddano do składania 16 VII 56r. Podpisano do druku 26 XI 1956 r.
Druk ukończono w grudniu 1956 r. Zamówienie nr 9812/A-810
Cena zł 1,95 E-7-491!

ZAKŁADY GRAFICZNE PZWS W BYDGOSZCZY.


ZNACZENIE PTAKÓW DRAPIEŻNYCH

Gospodyni wiejska wyhodowała stadko pięknych, białych kur­


cząt. Kiłka razy dziennie przygotowywała im pokarm, podawała
świeżą wodę do picia i od rana do wieczora nie szczędziła starań, aby
na niczym im nie zbywało. Toteż rozkoszne pisklęta, pokryte deli­
katnym puszkiem, rozwijały się szybko i ku wielkiej radości ich opie­
kunki wyrosły na małe kurki. W sierpniu były już tak samodzielne,
że biegały bez kwoki po całym podwórku i wychodziły przez otwartą
furtkę na sąsiednią łąkę, a nawet do małego lasku rosnącego opodal
domu.
Pewnego wieczora stwierdziła gospodyni z niepokojem, że do
kurnika wróciło z piętnastu kurcząt tylko czternaście, a gdy poszła
szukać zgubionego ptaka, znalazła na skraju lasu jedynie rozsypane
białe pióra. Serce jej ścisnęło się żalem. Nie miała wątpliwości: to
jastrząb porwał kurczę, które zbyt oddaliło się od domu.
Następnego dnia wieczorem kurczęta, jak również stare kury,
były dziwnie niespokojne i wylęknione, a do kurnika znów nie wróciło
jedno kurczę. Na trzeci dzień po południu wśród całego drobiu
domowego, a więc kur, kaczek i gołębi, wszczęło się nagłe zamie­
szanie i ptaki w popłochu rozpierzchły się na wszystkie strony.
Gospodyni słysząc hałas wybiegła z pokoju na próg domu, lecz było
już za późno. Zobaczyła jedynie sylwetkę dużego, szarego ptaka,
który trzymając w szponach kurczę przeleciał ponad płotem i zniknął
bez śladu.
Od tej pory taka tragedia powtarzała się codziennie. Nic nie
pomogło uważanie i pilnowanie. Gdy ktoś z domowników był na
podwórku, panował spokój i jastrzębia nie było, skoro jednak na chwilę
zapomniano o niebezpieczeństwie, zjawiał się najniespodziewaniej
i porywał nową zdobycz. I tak stopniowo zabrał wszystkie kurczęta
z wyjątkiem jednego, które z przerażenia przez cały dzień nie wy-

3
chodziło z kurnika. Cały trud gospodyni i nadzieja, że dochowa
się pięknych, młodych kur, spełzły na niczym.
Podobne wypadki zdarzają się często, zwłaszcza jeżeli hodowla
drobiu znajduje się na skraju wsi lub bliżej lasu. Sprawcą jest zawsze
jastrząb. Dziesiątkuje on kury, kaczki i gołębie, a w wolnej przy­
rodzie — kuropatwy i bażanty.
Czy wobec tak przykrych doświadczeń możemy się dziwić,
że hodowcy drobiu i zwierzyny łownej bardzo nie lubią jastrzębia
i chcieliby się go pozbyć?
Nie lubimy drapieżników nie tylko ze względu na straty mate­
rialne, lecz również dlatego, że współczujemy zwierzętom, które
padają ich ofiarą.
Na kwitnącej jabłoni śpiewa zięba, a piórka jej lśnią w słońcu
pięknymi, różowymi i niebieskawymi barwami. Upodobała sobie
jabłoń, gdyż na niej ukazało się w tym roku mnóstwo szkodliwych
gąsienic. Ptaszek nie tylko sam je zjada, lecz zanosi również pis­
klętom, które siedzą w misternie uwitym gniazdku, przytulonym
do pnia drzewa. Zatem zięba nie tylko rozwesela wiosnę, ale ochrania
również drzewa owocowe przed zniszczeniem, grożącym ze strony
szkodliwych owadów. Lecz właśnie w chwili, w której zięba zain­
tonowała głośną zwrotkę śpiewu, jak błyskawica wpadł krogulec
i biedny ptaszek skończył życie przebity jego szponami. Biedne rów­
nież pisklęta w gniazdku, gdyż od tej pory tylko jedno z rodziców
będzie przynosiło im pożywienie, a jeżeli krogulec porwie również
matkę, czeka je śmierć głodowa.
Tego rodzaju obserwacje już od wieków wywoływały gniew
człowieka na ptaki drapieżne. Strzelano je, truto i łapano w sidła,
niszczono im gniazda i wybierano pisklęta, uważając tępienie dra­
pieżników wręcz za obowiązek człowieka. Sądzono, że im mniej
pozostanie na świecie ptaków drapieżnych, tym więcej będzie
śpiewających i tym łatwiejsza stanie się hodowla ptaków łownych
i domowych.
Skutek takiego postępowania był jednak — o dziwo — zupełnie
inny, niż się spodziewano. Wprawdzie udało się człowiekowi zmniej­
szyć liczbę drapieżników, a w niektórych okolicach nawet wytępić
je doszczętnie, jednakże oczekiwany wzrost liczebny ptaków śpie­
wających, jak również tzw. ptactwa łownego, nie nastąpił. Liczba

4
ich nie tylko się nie zwiększyła, lecz na ogół znacznie zmalała. Poja­
wiły się natomiast plagi i klęski, których dawniej nie znano. Tak
np. drobne gryzonie, jak myszy i norniki, niszczące nasze plony na
polach, w stodołach i spichlerzach, zaczęły się mnożyć w zastrasza­
jący sposób, a szkody, jakie te drobne zwierzęta stale wyrządzają,
oblicza się rocznie na setki milionów złotych. Wśród zwierzyny
łownej, jak zajęcy, dzikich królików i kuropatw, zaczęły się pojawiać
choroby zakaźne. Wzrosła natomiast liczba mniej miłych i nie zawsze
pożądanych przedstawicieli gatunków, jak wron, srok i wróbli. W r o ­
ny i sroki nie należą wprawdzie do ptaków drapieżnych w sensie
systematyki zoologicznej, tym niemniej wybieraniem jaj i piskląt
z gniazd różnych ptaków przyczyniają się w większym stopniu do
zubożenia naszej przyrody niż właściwe drapieżniki.
Sprawa tępienia ptaków drapieżnych nie jest zatem tak prosta,
jak niegdyś sobie wyobrażano, kiedy rolę tych ptaków w przyrodzie
znano jedynie z powierzchownej obserwacji. Drapieżniki wytwo­
rzyła natura w przeciągu wielu tysięcy lat i już sam fakt ich istnie­
nia nasuwa myśl, że spełniać one muszą w przyrodzie jakieś szcze­
gólne zadanie.
Gdy mówi się o szkodach wyrządzanych przez ptaki drapieżne
w hodowli drobiu domowego lub w ptactwie dzikim, myśli się prawie
zawsze o jastrzębiu. Zapominamy często, że nazwa „jastrząb" służy
do określenia tylko jednego gatunku i że oprócz niego żyje w Polsce
jeszcze kilkanaście innych ptaków drapieżnych, wprawdzie nieco
podobnych, lecz różniących się wybitnie pod względem trybu życia
i sposobu zdobywania pożywienia. Dla człowieka nie znającego
dobrze ptaków drapieżnych wszystkie są po prostu pospolitymi „ja­
strzębiami", zasługującymi na tępienie. Zazwyczaj każdego ptaka o za­
krzywionym dziobie, ostrych pazurach i szarym upierzeniu uważa
się za szkodliwego drapieżnika. Z tego powodu prześladował czło­
wiek przez długie lata nie tylko jastrzębia, lecz, niestety, również
bardzo pożytecznego myszołowa i sokoła pustułkę, trzmielojada,
albo ptaki dzisiaj już tak rzadkie i zasługujące na ochronę, jak sokoły
wędrowne, kanie i orły. Według przysłowia:,,kowal zawinił, a cygana
powieszono" szkody, jakie niekiedy wyrządza jastrząb, płaci życiem
niewinny myszołów lub sokół. Na prześladowanie przez myśliwych
narażony jest szczególnie ociężały i mało płochliwy myszołów, pod­
czas gdy szybki, ostrożny i skrycie żyjący jastrząb nie tak łatwo daje

5
się upolować. Niejednokrotnie sam stwierdziłem, że jako jastrzębia
strzelano kukułkę, ponieważ barwą upierzenia i sposobem lotu przy­
pomina ona nieco niektóre mniejsze ptaki drapieżne. Masowe tę­
pienie tzw. jastrzębi przynosi zatem w praktyce, mimo dobrych in­
tencji, więcej szkód niż pożytku.
Do odróżnienia w przyrodzie pożytecznych ptaków drapież­
nych, zasługujących na ochronę, od tych, które ewentualnie można
strzelać, potrzebna jest dokładna ich znajomość. Niestety, bardzo
mało jest takich ludzi, którzy znają chociażby najpospolitsze dra­
pieżniki. Przyznać trzeba, że rozpoznawanie drapieżników nie jest
łatwe, tym bardziej że rzadko zdarza się sposobność do obserwo­
wania ich z niewielkiej odległości. Najczęściej widzimy ptaka dra­
pieżnego w locie i z daleka, jako ciemną sylwetkę na tle jasnego nieba.
Są jednak cechy, po których odróżnić można wszystkie gatunki
nawet ze znacznej odległości. Polowanie na ptaki drapieżne powinno
być zatem dozwolone jedynie tym myśliwym, którzy umieją od pierw­
szego spojrzenia odróżnić jastrzębia, krogulca i błotniaka stawowego
od wszystkich innych gatunków, podlegających ochronie.
Jak już wspomniano, istnieją wśród ptaków drapieżnych sprzy­
mierzeńcy rolnika w walce z plagą myszy i norników (norniki nazywa
lud po prostu myszami polnymi). Są to przede wszystkim myszołów
i pustułka.
Myszołów jest w tym wyjątkowo szczęśliwym położeniu, że już
sama nazwa podkreśla jego pożyteczność. W okresach, kiedy drobne
gryzonie rozmnażają się nadmiernie, myszołów żywi się nimi prawie
wyłącznie. Tylko wówczas gdy myszy brak, przechodzi na inne poży­
wienie. Tak np. w miesiącach wiosennych poluje często na krety,
szczególnie gdy wśród kretów zaczynają szerzyć się zakaźne choroby
i osłabione osobniki wychodzą z ziemi na powierzchnię. Jeżeli w pew­
nym okresie nie ma nawet kretów, myszołów zmuszony jest chwytać
jaszczurki, padalce, a w ostateczności wybiera z gniazd młode sko­
wronki i trznadle. Zdarza się to jednak stosunkowo rzadko, tak że
wobec wielkich usług, jakie wyświadcza tępieniem myszy, można
mu darować tych kilka ptaszków, którymi ratuje się od śmierci gło­
dowej. Raz po raz oskarża się myszołowa o tępienie kuropatw lub
zajęcy dlatego, że zdarzało się, iż strzelano go w chwili, gdy posilał
się martwym zającem lub kuropatwą. Należy jednak przypuszczać,
że znalazł on tę zdobycz już martwą albo postrzeloną i ledwie żywą.

6
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że żaden ptak drapieżny nie wy­
rządza nam przysług z powodu poczucia moralności i obowiązku
względem człowieka. Jeżeli myszołów istotnie tępi myszy, to jedynie
dlatego, że jest zbyt słaby i ociężały, aby mógł zabić zwierzynę
większą, jak np. zająca lub kuropatwę. Jeżeli zatem nadarzy się sposob­
ność i myszołów napotka osłabionego zajączka, pożywi się nim
tak samo chętnie jak myszami. Taki stan rzeczy nie umniejsza
jednak pożyteczności tego ptaka.
W podobny sposób żywi się również nasz najpospolitszy ptak
drapieżny — sokół pustułka. I on poluje na myszy i norniki, a jedynie
w biedzie chwyta również drobne gady, płazy i pisklęta ptaków.
Myszołów i sokół pustułka zasługują zatem na bezwzględną
ochronę.
Również kania czarna i kania ruda, znacznie większe i wspa­
nialsze ptaki drapieżne, są ptakami pożytecznymi lub co najmniej
obojętnymi dla gospodarki człowieka. Żywią się martwymi zwie­
rzętami, które znajdują przeważnie na brzegach jezior i rzek, rza­
dziej na terenie suchym. Oczyszczają one zatem wody z martwych
ryb oraz przypadkiem utopionych i przez fale wyrzuconych na brzeg
myszy, kretów i innych drobnych kręgowców. Wyjątkowo udaje
im się również pochwycenie jakiegoś pisklęcia lub małego zajączka.
W niektórych okolicach Polski występuje jeszcze dość pospo­
licie trzmielojad, ptak bardzo podobny do myszołowa zwyczajnego,
lecz o mniejszych pazurach i słabszym dziobie. Żywi się on wyłącz­
nie owadami, zwłaszcza larwami trzmieli, os i szerszeni. Ponieważ
ożywia krajobraz swoim pięknym lotem, a pod względem przyrod­
niczym jest gatunkiem bardzo ciekawym, zasługuje również na zu-
pełną ochronę.
Inne drapieżniki jak sokół wędrowny, raróg i orzeł przedni, są
obecnie już tak rzadkie, że mimo to, iż żywią się ptakami i mniej­
szymi ssakami, nigdzie poważnych szkód nie wyrządzają. Ze względu
na to, że są ptakami okazałymi, a niestety bliskimi wymarcia, tylko
ścisła ochrona może je uratować od zupełnej zagłady.
Już z tego krótkiego przeglądu najważniejszych gatunków i spo­
sobu ich odżywiania się wynika jasno, jak szkodliwe w skutkach może
być traktowanie wszystkich drapieżników jako tzw. jastrzębi. Nasze
drapieżniki — to przeważnie ptaki bardzo pożyteczne lub pod wzglę­
d e m gospodarczym obojętne. Wszystkie tworzą piękną i ciekawą

7
ozdobę krajobrazu, toteż z samych względów estetycznych zasługują
na ochronę. Nie możemy ich wytępić chociażby dlatego, że przecież
nie chcemy otoczyć się pustynią.
Sposób, w jaki ptaki drapieżne oddziałują na inne gatunki zwie­
rząt, z którymi tworzą zespoły życiowe, nie jest jeszcze dostatecznie
poznany. Dla nauki są one zatem ciekawym przedmiotem badań.
Jest to również jeden z powodów, dla których powinniśmy drapież­
niki zachować jako bardzo ważny składnik rodzimej fauny. W uznaniu
tych wszystkich względów, a przede wszystkim znaczenia, jakie
mają ptaki drapieżne dla gospodarki człowieka, piękna przyrody
oraz badań naukowych, są obecnie wszystkie pod ochroną. Rozpo­
rządzeniem Ministra Leśnictwa z dnia 4 listopada 1952 r. w sprawie
wprowadzenia gatunkowej ochrony zwierząt, zabrania się tępienia
wielu gatunków, między innymi również ptaków drapieżnych. Kto
zabija ptaki wymienione w tym rozporządzeniu, przetrzymuje je
w niewoli, wybiera im jaja i niszczy gniazda, podlega określonym
karom. Z rzędu ptaków drapieżnych jedynie 3 gatunki: jastrząb,
krogulec i błotniak stawowy nie są objęte spisem zwierząt chronio­
nych. Uznano bowiem, że tylko one mogą w pewnych okolicznoś­
ciach wyrządzać człowiekowi szkody.
Niestety, zezwolenie strzelania jastrzębi, krogulców i błotnia-
ków jest zawsze poważnym niebezpieczeństwem dla gatunków chro­
nionych, gdyż o pomyłkę nie trudno i wiele myszołowów, pustułek
i sokołów ginie nadal jako rzekome jastrzębie lub krogulce.
Nie należy jednak sądzić, że drapieżniki, których tępienie jest
dozwolone, stale wyrządzają szkody i że te szkody są jednakowo
dotkliwe. Spośród ptaków drapieżnych żyjących w Polsce jedynie
jastrząb może w pewnych warunkach zniszczyć większą liczbę drobiu
domowego lub ptactwa łownego. Szkody te wyrównuje jednak
w znacznej mierze tępienie ptaków krukowatych, zwłaszcza wron,
srok i sójek, a poza tym myszy, szczurów i dzikich królików.
Żadne zwierzę nie jest bezwzględnie szkodliwe ani bezwzględ­
nie pożyteczne, a wpływ, jaki wywiera na swoje otoczenie, może
być bardzo różnorodny. Oto prosty przykład: drobnym ptakom
śpiewającym wybrała jajka psotna sroka, a gniazdo ich zniszczyła
i rozerwała na strzępy. Nazajutrz srokę zdusił jastrząb, oskubał
ją, mięso zjadł, a pióra rozsypał dokoła. Niebawem poszkodowane
ptaszki zabrały się do budowy nowego gniazda i pozbierały rozsy-

8
pane piórka sroki, aby wysłać nimi kolebkę dla przyszłego pokolenia.
Jakże dziwny splot okoliczności: największy wróg ptaków — jastrząb
dostarczył materiału na gniazdo bezbronnym ptaszkom, uwalnia­
jąc je równocześnie od najbardziej przykrego gnębiciela — sroki.
Pióra sroki posłużyły za pierzynkę, na której wyhodowały się małe
ptaszęta.
Znacznie mniejszy od jastrzębia krogulec poluje przeważnie
na drobne ptaki śpiewające, od małego mysikrólika do dość dużego
kosa. Jedynie z żalu nad drobnymi, pożytecznymi ptaszkami znie­
nawidzono tego drapieżnika. Na jego obronę należy przytoczyć
szczegół, że chwyta on przede wszystkim ptaki najpospolitsze, jak
trznadle, dzwońce, mazurki i wróble, które gnieżdżą się 2 — 3 razy
w lecie i rozmnażają bardzo szybko. Zatem rzekome szkody, jakie
wyrządza krogulec, są niewidoczne i natura wyrównuje je bardzo
łatwo . Natomiast tępieniem wróbli wyświadcza ten drapieżnik znacz­
ne usługi, gdyż wróble potrafią nie tylko zniszczyć zasiewy i plony
w ogrodzie i na polu, lecz są gnębicielami wielu ptaków słabszych. Wy­
pędzają one z gniazd jaskółki, muchołówki i pliszki, a hałaśliwym
usposobieniem dokuczają również sikorom i ziębom. Bardzo często
wykradają ziarno kurom i gołębiom domowym. Krogulec jest obec­
nie jedynym hamulcem, wstrzymującym nadmierne rozmnażanie
się wróbli i z tego względu zasługuje on właściwie więcej na ochronę
niż na prześladowanie.
Trzeci z rzędu drapieżnik, którego wolno tępić przez cały rok,
to błotniak stawowy. Błotniak obserwowany z większej odległości
przypomina myszołowa, gdyż jest mniej więcej tej samej wielkości
i w podobny sposób unosi się w powietrzu. Ze obserwowanym pta­
kiem jest błotniak stawowy, a nie myszołów, poznajemy najłatwiej
po środowisku. Podczas gdy myszołów lata najchętniej nad polami,
błotniak stawowy trzyma się w pobliżu wód i bagien. Okrąża on
brzegi jezior i stawów, zwłaszcza tam, gdzie trzcina tworzy szeroki,
gęsty pas. Wczesną wiosną i w lecie żywi się błotniak głównie ża­
bami, natomiast w porze lęgowej porywa ptakom jaja lub też poluje
na małe pisklęta. Ponieważ co kilka minut patroluje na tym samym
miejscu, nęka kaczki, łyski, nury i inne ptactwo wodne oraz dzie­
siątkuje ich pisklęta. Szkody, jakie zatem może wyrządzić, są zu­
pełnie innego rodzaju niż szkody spowodowane przez jastrzębia
lub krogulca i dotyczą jedynie ptactwa wodnego.

9
Widzimy zatem, że nawet trzy gatunki drapieżników, które na
ogół zalicza się do ptaków szkodliwych, nie zawsze i nie wszędzie
naprawdę wyrządzają szkody. Przeważnie i one żywią się zwierzę­
tami, które dla człowieka nie mają większego znaczenia, lub też
wręcz oddają przysługi tępieniem gatunków niepożądanych. Jeżeli
zatem największe „szkodniki" tylko w pewnych warunkach są na­
prawdę szkodliwe, to cóż dopiero gatunki ustawowo chronione, jak
sokoły, pustułki, kanie, myszołowy i orły?
Wszystkie drapieżniki spełniają w przyrodzie specjalne zadanie:
usuwają zwierzęta martwe lub chore. Wiele z nich, jak sępy, orły
lub kanie, żywi się najchętniej padliną, a zatem oczyszcza teren
i przeciwdziała rozsiewaniu się chorobotwórczych zarazków. Nato­
miast gatunki, które polują na zdobycz żywą, chwytają najczęściej
osobniki osłabione, mniej zręczne i mniej spostrzegawcze. Ponieważ
pochwycenie i obezwładnienie zdobyczy wymaga niekiedy znacznego
wysiłku, najchętniej upatruje drapieżnik wśród stada takie osobniki,
których schwytanie nie nastręcza większych trudności.
Do jakiego stopnia ptaki drapieżne są spostrzegawcze i jak
szybko potrafią ocenić, który z osobników jest najsłabszy, przekonano
się na polowaniu z wytresowanymi sokołami i jastrzębiami. Gdy wy­
puszczono gołębia, który poprzednio był w klatce, tresowany jastrząb
zawsze rzucał się właśnie na niego, a pomijał inne osobniki znajdu­
jące się w stadzie. Nie ulega wątpliwości, że wypuszczony gołąb
nie poruszał się tak szybko i zwinnie jak jego towarzysze, gdyż był
osłabiony pobytem w klatce lub zdenerwowany niezwykłą sytuacją.
Drapieżniki umieją zatem rozpoznać zwierzynę chorą lub słabą
i na nią wpierw rozpoczynają atak. W ten sposób przeciwdziałają
zawczasu rozszerzaniu się chorób i chronią zwierzynę od degeneracji.
T e m u twierdzeniu tylko pozornie przeczy fakt, że przecież jastrząb
chwyta również zupełnie zdrowe kury i gołębie domowe. Musimy
sobie uprzytomnić, że nawet najlepiej hodowany drób domowy
jest bez porównania bardziej ociężały niż ptactwo dzikie. Kura lub
gołąb domowy to w porównaniu z jastrzębiem ptak mało ruchliwy,
dający się złapać z łatwością. Dodatni wpływ, jaki wywierają dra­
pieżniki na gatunki, którymi się żywią, nie odnosi się zatem do zwie­
rząt domowych, a jedynie do dzikich, żyjących w warunkach natu­
ralnych.

10
Aby ocenić w sposób właściwy działalność drapieżników, mu­
simy pozbyć się pewnych uprzedzeń i tkliwej czułostkowości. Nie­
stety, już sama nazwa ,,drapieżnik" wzbudza niemiłe uczucia.Nastra­
ja nas ona niemile nawet względem zupełnie niewinnych sępów,
myszołowów lub trzmielojadów. Wielka szkoda, że gatunkom tym
nie nadano nazwy bardziej łagodnej. Poza tym mimowoli stajemy
po stronie zdobyczy, która traci życie, gdy tymczasem istota zada­
jąca śmierć nie wzbudza naszej sympatii. Gdyby nie widok ptaszka,
konającego w szponach krogulca, moglibyśmy znacznie łatwiej po­
godzić się z istnieniem ptaków drapieżnych.
Potępianie tej grupy ptaków dlatego, że odbierają życie innym
istotom, nie jest sprawiedliwe ani logiczne. Nikt nie potępia jaskółek
lub słowików za to, że zjadają owady, chociaż owady są również
istotami żywymi i niewątpliwie śmierć jest dla nich momentem tak
samo nieprzyjemnym, jak dla każdego innego zwierzęcia. Jastrząb
chwyta dziennie jednego ptaka średniej wielkości, natomiast jaskółka
lub słowik, aby się nasycić, muszą połknąć setki żywych much i ko­
marów. Zapominamy, że ryby, jaszczurki, ptaki śpiewające, kaczki,
kury, czaple i bociany zabijają znacznie więcej zwierząt niż najsroż-
sze drapieżniki. Różnica polega jedynie na tym, że tępią one
gatunki małe i w sposób mniej widoczny, drapieżniki zaś usuwają
zwierzęta większe i w sposób wymagający od nich większego wysiłku.
Sądząc według praw natury, groźny drapieżnik nie jest gorszy od
miłej jaskółki. Istnienie wszelkich zwierząt na świecie oparte jest
na tym, że jedne żywią się roślinami, a inne przeważnie lub wyłącznie
zwierzętami. Z tym prawem musimy się pogodzić i byłoby nieroz­
sądnie, gdybyśmy jedne zwierzęta chwalili, a drugie potępiali.
Organizm drapieżnika jest w najdrobniejszych szczegółach przy­
stosowany do pewnego sposobu zdobywania pożywienia. Jego zacho­
wanie się jest podyktowane budową ciała. Nie możemy zatem wy­
magać, aby drapieżniki zachowywały się tak, jak zwierzęta roślino­
żerne lub gatunki żywiące się owadami.
KSZTAŁTY I BUDOWA CIAŁA
PTAKÓW DRAPIEŻNYCH

Ptaki zaliczane przez systematykę zoologiczną do rzędu Dra­


pieżców odróżniają się wyraźnie od innych form dość silnym i za­
krzywionym dziobem oraz stosunkowo dużymi, zakrzywionymi i'ostro
zakończonymi pazurami. Grupa ta w rozwoju ewolucyjnym oddzie­
liła się bardzo wcześnie od reszty ptaków i niewątpliwie spokrewnio­
na jest z rzędem ptaków Wiosłonogich czyli Pełnopłetwych, do
których należą kormorany i pelikany. Pewne podobieństwo w b u d o ­
wie wewnętrznej łączy drapieżniki również z bocianami i czaplami.
Ponieważ drapieżniki żywią się przeważnie dość dużymi zwierzętami,
upodobniły się z czasem do sów. Dawniej łączono je nawet z sowami,
nazywając drapieżnikami dziennymi, sowy zaś drapieżnikami nocnymi.
Jak wykazały dokładniejsze badania, obydwie grupy ptaków nie są
spokrewnione, a stały się podobne jedynie na skutek rozwoju
zbieżnego.
W ś r ó d wszystkich ptaków samce są większe od samic. Jedynie
drapieżcę i niektóre sowy tworzą pod tym względem wyjątek, gdyż
właśnie samice są w tych dwóch rzędach ptaków znacznie większe
od samców. U niektórych gatunków, jak np. krogulca, różnica jest
tak znaczna, że samiec ma zaledwie 2/3 długości samicy.
Zastanawiano się, jaki jest sens biologiczny takiego odwrócenia.
Najtrafniejsze wydaje się następujące tłumaczenie: gdyby samiec
'i samica były równej wielkości, polowałyby na te same gatunki zwie­
rząt i para ptaków wzajemnie robiłaby sobie konkurencję. Skoro
jednak samiec jest mniejszy, poluje na mniejszą zdobycz niż duża
samica i w ten sposób ptaki nie przeszkadzają sobie w polowaniu,
a tym lepiej mogą wyzyskać różne możliwości łowów. W każdym
razie wielka różnica między samcem a samicą istnieje jedynie u tych
gatunków, które przeważnie polują na ptaki.

12
To, że właśnie samica jest duża, a samiec mały, dobrze się zgadza
z koniecznością wysiadywania jaj. Duża samica może znacznie
lepiej ogrzewać jaja i pisklęta niż mały samiec, który też w tym za­
jęciu nie bierze żadnego udziału.
Upierzenie drapieżników jest skromne i bardzo estetyczne.
Przeważają barwy szare, brązowe i białe, w czarne, podłużne kreski
lub poprzeczne fale. U wielu gatunków ozdobę tworzy żółta skóra
przy nasadzie dzioba, żółte nogi i żółte lub pomarańczowe tęczówki.
Jedynie rybołów ma nogi i dziób niebieskawe.
U niektórych gatunków zaznacza się wielka różnica między
ubarwieniem samca i samicy. Młode w pierwszym upierzeniu są
zazwyczaj podobne do matki.
Na uwagę zasługuje inny kształt plamek na przedniej stronie
ciała młodych jastrzębi i sokołów wędrownych. Plamki te w pierw­
szym roku występują w postaci podłużnych kresek, kropek lub strza­
łek, które po wypierzeniu się ptaka ustępują miejsca drobnym, po­
przecznym falom. Cecha ta pozwala odróżnić z łatwością młode
jastrzębie i sokoły wędrowne od ptaków starych.
Bywają również różnice niezależne od wieku ani płci. Tak np.
myszołów zwyczajny i trzmielojad są na ogół szarobrązowe i w ogól­
nym kolorycie dość ciemne. Często trafiają się jednak osobniki

Jastrząb młody (po lewej)


i stary
Myszołów zwyczajny
w ciemnym upierzeniu
(po lewej) i w jasnym

jaśniejsze, a niekiedy całe kremowo-białe, z nielicznymi ciemniej­


szymi plamkami i kreskami. Zdarza się, że spośród trzech młodych
z tego samego gniazda jeden osobnik jest czarnobrązowy, drugi
brązowopstry, a trzeci prawie cały biały. Białe myszołowy mają
jednak ciemne oczy, nie są zatem albinosami.
Wszystkie gatunki drapieżców odznaczają się wytrwałym i szyb­
kim lotem. Sposób łatania jest bardzo różnorodny, u każdego ga­
tunku inny i zawsze zależny od sposobu polowania oraz rodzaju zdo­
byczy.
Gatunki największe, jak sępy, orły i kanie, żywiące się padliną
lub zwierzętami mniej ruchliwymi, posługują się lotem szybowcowym.
Skrzydła ich są bardzo duże w stosunku do wagi i wystarczy, by
ptak rozpostarł je nieruchomo, a ciepłe prądy wznoszącego się powie­
trza utrzymują go na tej samej wysokości l u b dźwigają wyżej. Lot taki
nie nuży, toteż sęp, orzeł lub kania godzinami buja w przestworzach
i przelatuje dziennie bez trudu kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów.
Ponieważ wznoszące się prądy powietrza tworzą się wówczas, gdy
powietrze rozgrzewa się od ziemi lub gdy wiatr wieje na ścianę
lasu albo skały, posługują się ptaki lotem szybowcowym jedynie
w słoneczne, ciepłe dni, bliżej brzegów lasu albo w górach. W dni

14
chłodne i na terenie równym muszą bić skrzydłami, tak jak inne
gatunki, co je jednakże męczy i zmusza do częstszych wypoczyn­
ków. Z tych przyczyn sępy, należące do najbardziej typowych
szybowników, żyją w klimacie cieplejszym od naszego i wystę­
pują na południu Europy, a liczniej dopiero w Afryce oraz w Indiach;
latają jedynie za dnia. Ponieważ tzw. kominy ciepłego powietrza
tworzą się tylko w pewnych, bardziej rozgrzanych miejscach, ptaki
te krążą na małej przestrzeni, przy czym szybko „podkręcają" się
w górę. Dopiero gdy zyskają odpowiednią wysokość lub też komin
„wygaśnie", kierują lot prostolinijnie, ślizgając się dalej. Podczas
lotu ślizgowego stale tracą nieco na wysokości, to też chcąc utrzymać
się dłużej w powietrzu, muszą znaleźć nowy komin, który znów
wzniesie je odpowiednio. Większe ptaki drapieżne stosują zatem
taką samą taktykę, jak lotnik kierujący szybowcem.

Sylwetka lecącego orła lub sępa odznacza się wielkimi skrzyd­


łami i stosunkowo krótkim, szerokim ogonem, a sylwetkę kani cechuje
szczególny wykrój skrzydeł i długi, przy końcu rozwidlony ogon.
Lot ich jest niezbyt szybki, lecz za to majestatyczny, toteż ptaki te
tworzą w powietrzu niezwykle piękne zjawisko.
Ponieważ ptaki w momencie szybowania trzymają rozpięte
skrzydła nieruchomo, nasuwa się pytanie, w jaki sposób mogą płynąć
przed siebie, czyli jaka siła popycha je naprzód. Wytłumaczenie tego
zagadnienia sprawiało do niedawna pewne trudności. Obecnie wia­
domo, że zapęd w przód nadają palczasto rozłożone, duże lotki na
końcach skrzydeł. Ponieważ powietrze przepływa pomiędzy nimi
jak między śmigami wiatraka, a ponadto lotki te są nastawione
skośnie jak śmigi, tworzy się taki sam układ sił jak na wiatraku.
Różnica polega jedynie na tym, że śmigi ustawione są dokoła i dają
napęd obrotowy, natomiast lotki na skrzydłach ułożone są symetrycz­
nie na prawo i lewo i nie dają napędu obrotowego, a prostolinijny.
Lotem szybowcowym posługują się nie tylko drapieżniki, lecz
również inne duże ptaki, np. bociany.
Lot szybowcowy, wytrwały, niezbyt szybki, lecz nie męczący,
służy najlepiej tym drapieżnikom, które w poszukiwaniu padliny
muszą dokładnie przeglądać rozległe przestrzenie i nie potrzebują
zdobyczy ścigać. Gatunki zmuszone rozwinąć pościg latają zatem
zupełnie inaczej i odznaczają się innymi proporcjami ciała.

15
Do drapieżników polujących na szybką zdobycz należą sokoły,
a najbardziej typowymi ich przedstawicielami występującymi u nas
są sokół wędrowny i kobuz. Obydwa łapią prawie wyłącznie ptaki
w powietrzu i na zdobycz siedzącą na ziemi lub gałęzi nie rzucają
się wcale. Sokoły potrafią rozwinąć największą szybkość, do jakiej
w ogóle ptaki są zdolne, gdyż sprzyja temu ich budowa.

Proporcje skrzydeł i ogona umożliwiające: 1 — powolny i wytrwały


lot szybowcowy (orzeł przedni), 2 — szybki start i dużą zwrotność
(jastrząb), 3 — bardzo szybki lot na otwartej przestrzeni (sokół wędrowny)

Podobnie jak samoloty pościgowe o silnych motorach, mają


sokoły skrzydła wąskie, ostro zakończone i stosunkowo niewielkie,
ogon dość krótki, ciało zaokrąglone na kształt spadającej kropli,
a mięśnie poruszające skrzydłami niezwykle obfite, sprawne
i ciężkie. Również kości służące za płaszczyzny przyczepu dla olbrzy­
mich mięśni piersiowych muszą być odpowiednio duże. Kość most­
kowa jest zatem tak powiększona, że zajmuje całą przednią część
ciała, nie pozostawiając miejsca na ścianę brzuszną. Same zaś włókna
mięśniowe są nadzwyczaj zwarte, o ciężarze właściwym przekra­
czającym ciężar mięśni wszystkich innych gatunków ptaków. Lecący
sokół bije skrzydłami szybko i sprężyście, a powietrze pruje jak kula.
Największą szybkość rozwija wtedy, gdy ze zwiniętymi skrzydłami
spada w dół.

16
Lotka niezbyt szybko latającej pustułki
(po lewej) i nadzwyczaj szybkiego kobuza

Ponieważ lotki osadzone na końcach skrzydeł uderzają o po­


wietrze ze znaczną siłą, cechuje je odpowiednia budowa: chorągiewki
są bardzo mocne, elastyczne, stosunkowo grube. Lotki innych pta­
ków w porównaniu z lotkami sokoła wydają się miękkie i wiotkie.
Nawet barwa i rysunek na piórach odpowiadają ich funkcji.
T a m , gdzie na powierzchni ciała pióro musi przeciwstawić się szcze­
gólnie silnym prądom powietrza, zabarwione jest barwnikiem ciem­
nym, a tam, gdzie nie potrzebuje być mocne, jest znacznie jaśniejsze
lub zupełnie białe. Barwnik wzmacnia bowiem substancję rogową,
z której utworzone jest pióro, podobnie jak warstwa smoły uodpornia
tekturę. Gdyby jednak całe upierzenie było czarne, zbytnio obcią­
żałoby ptaka i taki układ nie odpowiadałby zasadzie oszczędności.
Zatem patrząc na ułożenie i rysunek ciemnego barwnika na piórach
sokołów po prostu widzimy, w którym miejscu i w jakim kierunku
działają prądy powietrza. Porównując pod tym względem pióra
różnych gatunków sokołów, jak np. kobuza i pustułki, możemy z łat­
wością stwierdzić, który z nich rozwija szybkość większą.
W grupie sokołów wyjątek stanowi pustułka, gdyż nie łapie
ptaków, a poluje prawie wyłącznie na myszy. Ponieważ musi ona
zatrzymywać się nagle tuż nad ziemią i wykonywać szybkie zwroty
w pogoni za myszą, ogon jej jest znacznie dłuższy niż ogon wszyst-

2 - Ptaki drapieżne 17
kich innych sokołów. Rysunek jej ciała i skrzydeł podobny jest
do takiego, jaki mają sokoły, natomiast długim ogonem przypomina
krogulca. Pustułka potrafi natomiast to, czego nie umieją in­
ne ptaki drapieżne: zatrzymuje się w powietrzu w jednym miejscu.
Rozpościerając szeroko ogon i trzepocząc skrzydłami pozostaje kilka­
dziesiąt sekund dokładnie w tym samym punkcie, jak owad nakłuty
na szpilkę. Ponieważ jest to nasz najczęstszy drapieżnik, możemy
pustułkę obserwować bardzo łatwo właśnie w takiej chwili. Trze­
począc się w jednym miejscu na wysokości kilkunastu metrów ponad
ziemią, wypatruje ona myszy biegających na ścierniskach lub łąkach.
Krogulec i jastrząb również chwytają zdobycz dość szybką,
jak różne ptaki i drobne ssaki, jednakże nigdy nie polują wysoko
w powietrzu, a zawsze bliżej ziemi lub w gąszczu drzew i krzewów.
W ogóle są one mistrzami w ukrywaniu się, toteż spostrzegamy je
rzadko. Stosunkowo szerokimi, lecz bardzo krótkimi skrzydłami
biją szybko, niechętnie przelatują otwarte przestrzenie, a na zdobycz
rzucają się z zasadzki i nieoczekiwanie. Jeżeli ptaka nie złapią zaraz
na przestrzeni kilku lub kilkudziesięciu metrów, nie są zdolne ścigać
go dłużej. Ich technika polega na nadzwyczaj szybkim starcie i bły­
skawicznym ataku. Takie polowanie umożliwiają im okrągławe
skrzydła oraz wyjątkowo długi ogon.
Nie tylko jastrząb i krogulec mają tego rodzaju proporcje skrzy­
deł i ogona. Widzimy je również u sroki, a w pewnej mierze u kosa.
Sroka i kos potrafią zatem bardzo szybko rozpędzić się, momentalnie
przystanąć i sprawnie uwijać się w największym gąszczu. Jastrzę­
biowi i krogulcowi umożliwia to chwytanie zdobyczy, natomiast
sroce i kosowi — ucieczkę w niebezpieczeństwie.
Istnieje jeszcze czwarty sposób łatania, mniej wyspecjalizowany
i jak gdyby pośredni między tymi trzema. Posługują się nim myszo­
łowy i błotniaki, które w locie przypominają orły. To szybują wzwyż,
to znów chwiejnymi ruchami opadają na ziemię i zatrzymują się nagle
jak jastrzębie, jednakże daleko im do majestatu orła lub błyskawicz-
ności jastrzębia. Nie umieją one pochwycić szybkiego ptaka ani
też przytrzymać zdobyczy silniejszej i żywią się głównie drobnymi
zwierzętami naziemnymi, jak myszami, kretami, żabami i jaszczur­
kami.
Drapieżniki mają także wyjątkowo rozwinięte oczy. Wzrok ich
jest tak doskonały, że lecący myszołów lub pustułka mogą ze znacznej

18
Głowa sokoła wędrownego

wysokości z łatwością zauważyć mysz ukrytą w trawie, a sęp spostrzega


martwą owcę na kilka kilometrów. O tym, jak działają oczy ptaków
drapieżnych, świadczy pewien szczegół anatomiczny. Otóż gdy czło­
wiek pragnie przypatrzeć się jakiemuś przedmiotowi dokładniej, nasta­
wia oczy tak, aby obraz tego przedmiotu padł na tzw. żółtą plamkę.
Żółta plamka jest to miejsce, w którym siatkówka wykazuje najsubtel­
niejszą budowę. W oku ludzkim znajduje się tylko jedna żółta
plamka, w oku ptaków drapieżnych — aż trzy. Są one tak rozmieszczone,
że drapieżnik widzi bardzo wyraźnie to, co się dzieje przed nim, co
jest po bokach oraz skośnie w górę. Jastrząb ścigający ptaka w gąszczu
leśnym nie potrzebuje zatem ani na chwilę spuszczać z oka swej ofiary,
gdyż równocześnie widzi przed sobą każdą przeszkodę, o którą ewen­
tualnie mógłby zawadzić.
Oczy drapieżników są w proporcji do głowy duże i odznaczają
się szczególnym blaskiem. Jeżeli' tęczówki są jasno żółte, jak np.
u jastrzębia, krogulca i błotniaków, oczy mają dziwnie przenikliwe
spojrzenie.
Doskonale wykształcony jest również słuch ptaków drapieżnych,
natomiast ich węch, jak zresztą większości ptaków, jest bardzo słaby.
Nawet padlinę znajdują one zawsze za pomocą wzroku, nigdy węchu.
Specjalna budowa dzioba i nóg umożliwia ptakom drapieżnym
zabijanie zdobyczy i rozdrabianie mięsa. Górna część dzioba jest przy
końcu zawsze mniej lub więcej zagięta w dół. Ponieważ sępy i orły
muszą rozrywać skórę większych ssaków lub ptaków, mają dziób
silny, wydłużony i hakowaty. Taki kształt nadaje się również do wy­
rywania wnętrzności oraz większych kawałków mięsa. Dziób sokołów
i jastrzębi jest krótszy, gruby i zaokrąglony. Ptak może nim jak
obcążkami ucinać mięso. Po brzegach górnej części dzioba znajduje
się występ, tworzący tzw. ząb. Jest on najlepiej wykształcony u tych

19
sokołów, które polują na ptaki, i służy do skubania piór. Za pomocą
tego zęba może drapieżnik z łatwością chwycić pęk piór i wyrwać
je z ciała zdobyczy. Sokół wędrowny potrafi w kilkunastu sekundach
oskubać wronę, mimo że pióra jej są twarde i silnie osadzone w skórze.
Gatunki, które żywią się mniejszymi zwierzętami, jak myszołowy
i błotniaki, mają dziób odpowiednio cieńszy i mniej zakrzywiony,
a najsłabszym dziobem odznacza się trzmielojad. Dziób jego przy­
pomina z profilu dziób kury domowej i niewiele jest od niego grubszy,
jednakże najzupełniej wystarcza do chwytania i zabijania owadów.
Dobrze widoczną cechą ptaków drapieżnych jest tzw. woskówka.
Jest to rodzaj skóry, pokrywającej dziób u nasady, mniej więcej do
1/3 jego długości. Nozdrza widoczne są zatem jako otwory prze­
bijające woskówkę. Bywa ona najczęściej barwy mniej lub więcej
żółtej. Ponieważ mają ją również sowy, chociaż słabiej widoczną,
możemy się domyśla'ć, jakie jest znaczenie tej skóry: chroni ona nie­
wątpliwie przed zabrudzeniem się krwią zdobyczy. Woskówka daje
się łatwiej oczyścić niż zwykła skóra lub upierzenie.

Noga jastrzębia (po lewej)


i sokoła wędrownego

Noga drapieżnika jest, podobnie jak noga kury domowej, p o ­


kryta łuskami od stawu piętowego poprzez cały skok i palce aż do
nasady pazurów. Jedynie orły i myszołów włochaty mają skok po­
rośnięty piórami, a poza tym długie pióra powyżej stawu piętowego,
zwisające w dół w postaci tzw. spodni. Pióra na nogach niewątpliwie
tworzą ochronę przed zimnem lub ukąszeniem broniącej się zdo­
byczy.

20
Drapieżniki polujące na różnorodną zdobycz, którą chwytają
na ziemi lub w gąszczu gałęzi, mają część skokową stosunkowo długą,
a palce krótkie. Mogą one z wielką siłą zacisnąć palce na kształt
pięści i w ten sposób zdusić zdobycz. Do tej grupy drapieżników
należą myszołowy, błotniaki i jastrzębie. Natomiast sokoły, które
chwytają głównie ptaki latające wysoko w powietrzu, mają część

Noga krogulca

skokową skróconą, a za to palce wydłużone. Gdy napadną lecącego


ptaka, zarzucają na niego palce jak gdyby sznury i w ten sposób za­
trzymują go w ruchu.
Krogulec poluje podobnie jak jastrząb, jednakże przeważnie
na mniejsze ptaki, które w potrzebie ściga pieszo i wyciąga z gąszczu
gałęzi lub z trawy. Ma on palce krótkie, a skok wyjątkowo długi
i cienki, dzięki czemu może wyciągnąć ptaka ukrytego wśród cierni­
stych krzewów lub wróbla, który schował się za sztachety płotu
albo za siatkę drucianą.
W Afryce żyje pewien gatunek orła, który wyspecjalizował się
w chwytaniu węży. Ma on nogi w części skokowej wydłużone do
tego stopnia, że z daleka przypomina bociana. Za pomocą takich
nóg może nie tylko wytrwale chodzić po stepie, lecz również wyciągać
węże z różnych zakamarków i dusić je szponami, trzymając w takiej
odległości od ciała, aby jadowity wąż nie mógł go ukąsić.
T e m u bardzo oryginalnemu drapieżnikowi nadano nieco dzi­
waczną nazwę sekretarza.
Gatunki, które same nie zabijają zdobyczy, jak sępy oraz trzmie-
lojad żywiący się owadami, mają pazury dość tępe i słabo zakrzywione.

21
Te natomiast, które muszą zdobycz przytrzymać i zabić, odznaczają
się pazurami nadzwyczaj ostrymi, silnymi i zakrzywionymi. Jest
rzeczą zdumiewającą, z jaką łatwością pazury ich przebijają skórę
ludzką. Oswojonego sokoła lub jastrzębia nie można ani na chwilę
mieć na gołej ręce albo na ramieniu przykrytym rękawem, gdyż
ostrza pazurów natychmiast wbijają się w ciało, powodując głębokie,
bolesne rany.
Największe pazury znajdują się na tylnym palcu i na pierwszym
przednim. Leżą one naprzeciw siebie i przy skurczu palców tworzą
obcęgi. Za pomocą tych właśnie chwytnych obcęgów drapieżnik
uśmierca zdobycz. Dwa pozostałe z trzech przednich palców, a zatem
palec drugi i trzeci, nie biorą udziału w zabijaniu zdobyczy, a jedynie
obejmują ją z boków i przytrzymują tak, aby nie mogła się wysunąć.
Przytrzymanie zdobyczy ułatwia również szorstka powierzchnia
skóry na spodniej stronie palców, a zwłaszcza twarde wypukliny,
tzw. jagody. Jagody są najlepiej wykształcone u gatunków polujących
na ptaki.
Kształt skrzydeł i ogona oraz budowa dzioba, nóg i pazurów
tworzą harmonijną całość, umożliwiającą każdemu drapieżnikowi po­
lowanie na pewne gatunki zwierząt, którymi się żywi.
DRAPIEŻNIK JAKO MYŚLIWY

Spośród wszystkich drapieżników najmniej na nazwę myśliwych


zasługują sępy i kanie, gdyż żywych zwierząt nie chwytają w ogóle
albo bardzo niechętnie, a poszukują jedynie padliny. Taktyka ich
polega na patrolowaniu w pewnej wysokości ponad terenem i wy­
patrywaniu martwych zwierząt. Świetny wzrok i wytrwały a nie-
męczący lot są warunkiem takiej metody zdobywania pożywienia.
Jeżeli sęp spostrzeże wreszcie padlinę, leci w jej kierunku i opada
na ziemię. Ruchy jego obserwują inne sępy i natychmiast zdążają
na to samo miejsce. Wpierw pojawiają się wysoko na niebie jak
małe punkciki, a potem sylwetki ich szybko się powiększają, gdyż
ptaki gwałtownie zniżają lot. W ten sposób gromadzi się większe
stado, chociaż chwilę przedtem nie było widać ani jednego ptaka.
Dawniej nie umiano wytłumaczyć, skąd ich nagle tyle przybywa
i sądzono błędnie, że przywiódł je nadzwyczajny zmysł powonienia.
Z okazji korzystają również orły i kruki, które bardzo często podążają
za sępami.
Grubą i silną skórę martwej krowy, konia lub osła rozpruwają
sępy wpierw po stronie brzusznej, a przez wyszarpany otwór wycią­
gają miękkie wnętrzności. Przy tej pracy muszą całą głowę wsunąć
do wnętrza, co udaje im się tym łatwiej, że są na głowie i szyi
prawie zupełnie gołe. Łysa czaszka tych ptaków, pokryta szarą skórą,
sprawia na nas niemiłe, ponure wrażenie, w istocie jest jednak do­
skonałym przystosowaniem do pobierania tak brudnego pożywienia.
Mało tego, że głowa jest łysa, istnieje jeszcze jak gdyby serweta ochra­
niająca ciało, w postaci kołnierza otaczającego nasadę szyi i złożonego
u jednych gatunków z puchu, a u innych z wydłużonych, włosowa­
tych piór.
Ponieważ nie codzień zdarza się okazja do znalezienia odpowied­
niej padliny, mogą sępy przez kilka dni z rzędu nie pobierać poży-

23
Sęp płowy (po lewej)
i sęp kasztanowaty

wienia bez szkody dla zdrowia. Za to, gdy znajdą większe martwe
zwierzę, objadają się jak gdyby na zapas.
Wiadomo, że w padlinie rozwija się mnóstwo zabójczych bak­
terii i na skutek rozkładu wytwarzają się silne trucizny. Sępy, orły
i kanie, jak również kruki, są jednak na te substancje zupełnie nie­
wrażliwe. Mają one takie soki trawiące, które neutralizują trucizny
i zabijają bakterie. Podobną właściwością odznacza się również wiele
mięsożernych ssaków, zwłaszcza hieny, psy i szakale. Nie mają jej
jednak te drapieżniki, które polują na żywe zwierzęta i jedzą tylko
mięso zupełnie świeże. I tak sokoły i krogulce są na zepsute mięso
bardziej wrażliwe niż człowiek.
Ponieważ życie sępów zależne jest od padliny większych ssaków,
nie znajdują one obecnie warunków bytu w krajach bardziej cywili­
zowanych, tam gdzie przestrzega się czystości i higieny, a padliny
nie pozostawia na wierzchu. Sępy gnieżdżą się zatem jedynie po
południowej stronie Alp, Karpat i Kaukazu, a im bliżej równika,
tym są częstsze. Oczywiście usuwaniem cuchnącej padliny i różnych
odpadków wyświadczają one człowiekowi znaczne usługi, toteż
ludność tych krajów ceni sępy, orły i kanie jako ptaki najpożytecz­
niejsze.
Orły, myszołowy i błotniaki są już prawdziwymi myśliwymi,
chociaż i one nie pogardzają padliną, gdy ją znajdą. Orzeł przedni
dzisiaj, niestety, ptak już niezmiernie rzadki — to potężny drapież­

24
nik. Lata wytrwale dziesiątki kilometrów dziennie i atakuje ssaki
oraz ptaki średniej wielkości. Poluje głównie na gęsi, kaczki, cietrze­
wie, pardwy, zające, króliki, chomiki, koty i małe psy. Ponieważ
jest dość ociężały i w locie niezbyt zwinny, wybiera zdobycz mniej
ruchliwą i łapie ją na ziemi lub na niewielkiej wysokości. Potrafi
uśmiercić nawet kota w kilku sekundach: chwyta go za głowę i wbija
potężne szpony w mózg. Na temat orła istnieje wiele przesadnych
i zupełnie błędnych opisów. Orzeł przedni ani w części nie jest tak
silny i niebezpieczny, jak niejednokrotnie opisywano. Człowieka
nie atakuje nigdy, a jest tak płochliwy, że ucieka nawet wtedy, gdy
siedzi na gnieździe, a człowiek jest daleko. Nigdy się nie zdarzyło,
aby porwał dziecko, gdyż już dorosłego zająca w powietrze unieść
nie może. Jeżeli upoluje dorosłego zająca, musi go zjeść na miejscu.
Pisklętom zanosi do gniazda przeważnie ptaki wielkości najwyżej
dzikiej gęsi, a ssaki do wielkości dzikiego królika. Mimo że poluje
głównie na drobną zwierzynę łowną, szkód nie wyrządza, gdyż, nie­
stety, został już prawie doszczętnie wytępiony. Oczywiście, jak
wszystkie inne drapieżniki, jest obecnie pod zupełną ochroną 1 ).
Myszołów zwyczajny jest pod wieloma względami jak gdyby
miniaturą orła. Lata w podobny sposób i poluje tak samo, jednak
ze względu na to, że jest daleko mniejszy, żywi się zwierzętami drob­
nymi, przeważnie gryzoniami szkodliwymi dla człowieka. Myszołowa
możemy obserwować często, gdyż jest w całej Polsce ptakiem pospo­
litym. Chwilami krąży majestatycznym lotem, to znowu z na wpół
złożonymi skrzydłami spada niżej, aby pochwycić na ziemi nornika,
kreta lub jaszczurkę. Bardzo chętnie poluje ,,na stanowisku", to
znaczy siada na kołku, drzewie lub stogu słomy i obserwuje uważnie,
co się dzieje na ziemi. Skoro spostrzeże mysz, rzuca się na nią na­
tychmiast, a jeżeli nie uda mu się schwycić jej od razu, goni kilka
kroków, skacząc dość niezręcznie. Zdobycz łapie zawsze pazurami
i dusi silnym skurczem palców. Pazury jego są jednak słabsze od
potężnych pazurów jastrzębia. Złowioną i natychmiast uśmierconą
mysz unosi, trzymając w palcach, nigdy w dziobie. Tak postępują
wszystkie ptaki drapieżne. Dziobem posługuje się jedynie przy roz-
drabianiu zdobyczy. Małą mysz przytrzymuje palcami i dziobem roz-

1) Życie orła i gatunków pokrewnych opisałem szczegółowiej w książce pt.:


Orzeł wyd. II, Nasza Księgarnia. Warszawa 1955.

25
rywa na kilka części, po czym natychmiast połyka je razem z sierścią.
Z większą zdobyczą postępuje inaczej: wydziobuje mięso ze środka,
a skórę pozostawia albo zjada z niej tylko małe kawałki.
Podobnie, jak myszołów, polują również błotniaki. W Polsce
najpospolitszy jest błotniak stawowy, nieco rzadszy — błotniak zbożowy
oraz błotniak popielaty, a najrzadszy — błotniak biały, który żyje
na stepach. Ponieważ wszystkie błotniaki polują na terenach po­
rośniętych trawą lub trzciną, mają nogi dłuższe i delikatniejsze niż
myszołów, nadające się do brodzenia wśród roślinności.
Bez porównania lepszymi myśliwymi, po prostu mistrzami
w polowaniu, są jastrzębie i krogulce. Mają one nadzwyczaj silne
i ostre pazury i szczególnie dobrze wykształcone tzw. obcęgi chwytne.
Ponadto odznaczają się umiejętnością błyskawicznego ataku, nie­
zmiernie gwałtownym i zwrotnym lotem. Dzięki odpowiednim pro­
porcjom skrzydeł i ogona oraz bardzo silnym mięśniom piersiowym
umieją w ułamku sekundy rozwinąć największą szybkość, jak również
nagle zatrzymać się w miejscu.
Taki sposób polowania oczywiście jest bardzo wyczerpujący,
toteż jastrząb lub krogulec nigdy długo nie prześladuje swej ofiary
i jeżeli nie schwyci jej zaraz, daje za wygraną. Technika łowów wy­
maga zaskoczenia zdobyczy, tak aby ofiara spostrzegła niebezpie­
czeństwo dopiero w ostatniej chwili, gdy jest już za późno. Zatem
jastrząb udający się na łowy nie pokazuje się z daleka; leci nisko nad
ziemią lub wśród koron drzew, wyzyskując bardzo zręcznie każdą
osłonę. Do osiedli ludzkich zbliża się chyłkiem, lecąc za płotami lub
w rowie i dopiero w ostatniej sekundzie wpada na podwórko, ku naj­
większemu przerażeniu ptactwa domowego. Zanim kury zdążą zbiec
i ukryć się gdziekolwiek, jastrząb już porwał ofiarę i zniknął z nią tak
samo błyskawicznie, jak się pojawił. W taki sam sposób poluje kro­
gulec na drobne ptaki i nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy się pojawi.
Czasami jastrząb lub krogulec siada pod osłoną zieleni na skraju
lasu, tam gdzie uwija się ptactwo, i czeka, aż przypadkiem zdobycz
sama podleci bliżej. Zanim przelatujący ptak spostrzegł śmiertelnego
wroga, jest już w jego szponach. Krogulec potrafi w ten sposób
upolować nawet śmigłą jaskółkę.
Ponieważ obydwa drapieżniki są niezwykle zwinne, mogą polować
w największym gąszczu bez obawy rozbicia się o gałęzie. Atakują
z wszystkich stron i jeżeli wymaga tego sytuacja, przewracają się

26
w locie na grzbiet, nogi nastawiają w górę i wbijają szpony od dołu
w pierś ofiary. W potrzebie polują pieszo, zwłaszcza gdy ofiara w ostat­
niej chwili ukryła się w takim gąszczu, w którym latanie jest niemoż­
liwe. Często zdarza się, że stado wróbli schowa się w krzew cierni
lub w poplątany zwój drutu kolczastego, gdyż jedynie tam może się
uratować. W takiej sytuacji siada krogulec na druty, wysuwa stosun­
kowo długą nogę i stara się wyciągnąć wróbelka z gąszczu. Niekiedy
rzeczywiście mu się to udaje, chociaż wróble doskonale umieją się
ratować i przesuwają się tam, dokąd drapieżnik sięgnąć nie może.
W tym niewątpliwie bardzo denerwującym momencie żaden z wróbli
nie odważy się wylecieć z ukrycia celem poszukania lepszego schro­
nienia, gdyż w tej samej chwili, w której rozwinąłby skrzydła, kro­
gulec miałby go w szponach.
Ze względu na to, że jastrząb i krogulec mogą dogonić zdobycz
tylko na krótką metę, nie tracą czasu i atakują bardzo gwałtownie.
Czasami dopędzają ptaka tuż obok przechodnia, a zdarzało się, że
na polowaniu porywał jastrząb kuropatwę, zanim po strzale myśliwego
spadła na ziemię. Za uciekającym wróblem hez wahania wlatuje
krogulec przez otwarte okno do pokoju, a niekiedy nawet do prze­
działu jadącego pociągu. Bywały przypadki, że krogulec chcąc po­
chwycić kanarka w klatce wybił szybę, a jastrząb widząc kota na pa­
rapecie wpadł przez zbitą szybę do pokoju, porwał kota i wyleciał
z nim drugim oknem, tłukąc drugą szybę.
Tego rodzaju zachowanie się biorą ludzie ptakom drapieżnym
bardzo za złe. Obydwa drapieżniki muszą jednak atakować natych­
miast i bez względu na okoliczności, gdyż inaczej nic by nie upolo­
wały. Nie znaczy to jednak, aby właśnie one wymagały więcej poży­
wienia i były skutkiem tego bardziej szkodliwe od innych.
Zupełnie inaczej polują sokoły, zwłaszcza gatunki wytrwałe
i szybkie w locie, jak sokół wędrowny, kobuz lub drzemlik. W prze­
ciwieństwie do jastrzębia i krogulca latają one wysoko na otwartych
przestrzeniach, są za to mało zwrotne i nie mogą swobodnie poruszać
się w gąszczu. Sposób ich latania i atakowania przypomina technikę
lotu najszybszych samolotów myśliwskich. Sokoły atakują tylko
z góry na dół, muszą zatem wpierw prześcignąć wzwyż prześladowa­
nego ptaka. Dzięki temu, że długimi i jak sierp wygiętymi skrzydłami
biją nadzwyczaj szybko i energicznie, potrafią w kilku sekundach
osiągnąć znaczną wysokość i wzlatują prawie pionowo w górę. Nie-

27
które ptaki, jak np. skowronki, starają się ratować w ten sposób, że
same wzbijają się jak najwyżej. Zazwyczaj te, które uzyskują naj­
większą wysokość, uchodzą cało, gdyż kobuz lub drzemlik wybierają
skowronka znajdującego się niżej.
Skoro drapieżnik wzniósł się odpowiednio ponad upatrzonego
ptaka, zwija skrzydła i jak strzała spada na ofiarę. Impet jest tak wiel­
ki, że sokół nie może od razu przytrzymać zdobyczy, lecz jedynie
uderza w nią ciężarem ciała, przebija ostrymi pazurami i mijając
ją — leci dalej. Zaatakowany ptak przeważnie od razu traci przy­
tomność i spada bezwładnie w dół, sokół jednakże stopniowo hamuje
rozpęd, zatacza łuk i dopiero teraz podejmuje zdobycz, zanim
zdąży ona spaść na ziemię. Technika lotu tych drapieżników jest
tak doskonała, że często ujmują one martwego ptaka dopiero w ostat­
niej sekundzie, na jeden metr ponad ziemią.
Ze względu na nadmierną szybkość nie może sokół wędrowny
schwycić gołębia lub czajki w pierwszej chwili. Na skutek prawa bez­
władności wyrwałby sobie nogi ze stawów, gdyby próbował od razu
przytrzymać stosunkowo ciężką zdobycz. Możliwe jest to dopiero
wtedy, gdy drapieżnik za drugim razem zwolni lot. Jedynie lekką
jaskółkę lub skowronka przytrzymuje kobuz zaraz przy pierwszym
ataku. Ze względu na niebezpieczeństwo rozbicia się lub wyrwania
nóg sokoły nie atakują ptaków siedzących na gałęzi, toteż dzikie
gołębie ratują się w ten sposób, że w niebezpieczeństwie zaraz siadają
na drzewa.
Czasami się zdarza, że sokół wędrowny chwyta zdobycz na ziemi.
Możliwe jest to jednak pod warunkiem, że zdobycz jest mało ruch­
liwa lub chora i drapieżnik nie potrzebuje atakować jej gwałtownie.
Na przykład na chomika lub postrzeloną kuropatwę zlatuje sokół
powoli, siada cbok i dobija ją ściskając energicznie w szponach.
W p r a w a w polowaniu oraz orientacja w sytuacji jest u tych pta­
ków wręcz zadziwiająca. Zdarza się często, że sokół wędrowny osiedla
się w zimie w środku dużego miasta i z wysokiej wieży obserwuje
okolicę. Ponieważ w miastach trzyma się wiele na wpół zdziczałych
i bezpańskich gołębi, znajduje on pod dostatkiem pożywienia. Jeżeli
gołąb przelatuje obok wieży, poniżej drapieżnika, ten, ufny w szybkość
lotu, nie od razu rzuca się na niego, lecz ze spokojem pozwala mu
się oddalić na kilkaset metrów. Dopiero w odpowiedniej chwili
zrywa się do lotu, dopędza gołębia i w odległości około 900 m drogi

28
Kobuz atakujący jerzyka

obydwóch ptaków się przecinają. Nigdy zabity gołąb nie spada na


ulicę lub na dachy kamienic; sokół zawsze zdąży podnieść go w porę.
Cały dramat odbywa się tak szybko i sprawnie, że przechodnie uliczni
najczęściej w ogóle nie wiedzą, co się dzieje nad ich głowami.
Spośród wszystkich naszych drapieżników największą szybkość
rozwija kobuz. Natura osiągnęła w tym gatunku szczyt możliwości.
Kobuz poluje zatem na najśmiglejsze ptaki, przeważnie na jaskółki
i jerzyki. Jaskółki są jego widokiem tak przerażone, że nawet nie
starają się uciec. Kobuz oraz inne gatunki małych sokołów, zwłaszcza
pustułeczka i kobczyk, łowią również owady. W maju i sierpniu,
kiedy po brzegach lasu uwijają się ważki, możemy często obserwo­
wać kobuza, jak lata na niewielkiej wysokości i łowi je w taki sam
sposób, w jaki jaskółki chwytają komary. Różnica polega jednak na
tym, że jaskółki chwytają komary dziobem, a kobuz ujmuje ważki
najpierw szponami, a potem dopiero rozrywa dziobem i zjada
w powietrzu. Dodać należy, że ważki również świetnie latają i do­
skonale widzą, wobec czego inne ptaki owadożerne, jak np. mu-
chołówki, nie są zdolne ich pochwycić.
Drapieżnik udaje się ze zdobyczą w zaciszne miejsce, najczęś­
ciej na skraj lasu, i tam ze spokojem skubie ją i zjada, a jako ślad uczty
pozostają rozsypane pióra. Ponieważ jastrząb i krogulec siadają

29
nisko na pieńku, kamieniu lub wprost na ziemi, pióra nie rozsypują
się daleko i miejsce uczty można z łatwością zauważyć. Ze względu
na to, że sokół i kobuz skubią zdobycz zawsze siedząc wysoko na
drzewie, a wiatr rozsypuje pióra daleko, stwierdzenie, gdzie te ga­
tunki ucztują i czym się żywią, jest daleko trudniejsze.
Wybitnym specjalistą w łowach jest rybołów. Drapieżnik ten
rzuca się ze zwiniętymi skrzydłami w wodę i nurkuje na kilka sekund.
Dopiero po chwili wylatuje z większą rybą w szponach. Przytrzy­
manie ciężkich i śliskich ryb ułatwiają mu niezwykle ostre i, jak ha­
czyki do wędki, zakrzywione pazury. Palce na nodze są tak ułożone,
że dwa z nich wbijają się po jednej stronie grzbietu ryby, a dwa po
drugiej. Gatunek ten żywi się wyłącznie rybami i mięsa innych zwie­
rząt w ogóle nie przyjmuje.
Swoisty sposób zdobywania pokarmu uprawia trzmielojad.
W poszukiwaniu gniazd os, szerszeni i trzmieli rozgrzebuje ziemię,
podobnie jak kura, za pomocą dość płaskich i prostych pazurów.
Skoro znajdzie plastry z czerwiem tych owadów, wyciąga za pomocą
dzioba pojedyncze larwy lub też zanosi cały plaster do gniazda.
Umie on również błyskawicznymi ruchami chwytać dziobem prze­
latujące osy, a przed ich żądłem chronią go drobne pióra, znajdujące
się dokoła dzioba i na przedzie głowy. Piórka te przypominają łuski
ryb.
Drapieżniki mogą występować tylko tam, gdzie jest pod dostat­
kiem zwierząt stanowiących ich zdobycz. Ponieważ w jesieni więk­
szość ptaków odlatuje na południe, a w zimie drobne gryzonie kryją
się pod śniegiem, muszą wędrować również ptaki drapieżne. Podą­
żają one po prostu za zdobyczą i lecą o tej samej porze i tymi samymi
szlakami, którymi wędrują ptaki śpiewające, gołębie, przepiórki
i inne. Najwięcej jastrzębi i krogulców pojawia się u nas w okresie
jesiennych wędrówek we wrześniu i październiku, a w czasie po­
wrotu wiosennego — w marcu i kwietniu. Są to oczywiście osobniki
obce, pochodzące z północnej i wschodniej Europy. Ponieważ w mia­
stach żyje wiele wróbli i gołębi, niektóre krogulce i sokoły wędrowne
zatrzymują się w pobliżu osiedli przez całą zimę. Na lato zaś odlatują
i udają się w okolice, z których przybyły. W jesieni opuszczają nas
również pustułki i myszołowy, a ich miejsce zajmuje pochodzący
z dalekiej północy, suto opierzony myszołów włochaty. Ponieważ
jest on mało wrażliwy na zimno, wytrzymuje naszą zimę, chociaż

30
Sokół wędrowny
w ozdobnym kapturku

w okresach dużych śniegów często cierpi głód. Stosunkowo krótko


bawi u nas kobuz, który przylatuje w końcu kwietnia, a odlatuje
przeważnie w sierpniu. Najkrócej pozostaje jednak trzmielojad: po­
jawia się w maju, a odlatuje również w sierpniu. Gatunek ten może
utrzymać się w naszym klimacie jedynie w tym okresie, kiedy w gnia­
zdach trzmieli, os i szerszeni są larwy. Każdy drapieżnik poluje
tylko na pewną grupę zwierząt, a zatem czas i kierunek wędrówek,
jak również miejsce przezimowania, są dla każdego z nich nieco inne.
W dawnych czasach, kiedy nie było broni palnej, polowano na
ptaki i drobne ssaki przy pomocy oswojonych sokołów, jastrzębi
i orłów. To tzw. sokolnictwo stanowiło ulubioną rozrywkę i nastrę­
czało okazji do wielu ciekawych obserwacji. Myśliwy jadąc konno
miał sokoła na ręce osłoniętej grubą, skórzaną rękawicą i przytrzy­
mywał go za pomocą rzemyczków, przyczepionych do nóg ptaka.

31
Aby drapieżnik nie niepokoił się przedwcześnie, zakrywano mu głowę
i oczy kapturkiem, który zdejmowano dopiero w ostatniej chwili.
Sokolnik podrzucał drapieżnika lekko w powietrze, a gdy ten spostrzegł
zwierzynę, ścigał ją i strącał na ziemię lub też przytrzymywał pazu­
rami. Trzeba było jednak natychmiast podjechać konno i odebrać
zdobycz, inaczej drapieżnik zaczynał ją skubać i zjadać. Tresura ptaka
polegała głównie na oswajaniu, tak aby nie uciekał przed człowiekiem
i sam wracał na rękę sokolnika jeżeli chybił zdobycz. W na­
grodę otrzymywał zawsze kilka kawałków mięsa, które myśliwy miał
w skórzanej torbie. Sokolnictwo wprawdzie wygasło w Europie,
jednakże w Mongolii, Chinach i Indiach oraz Południowej Ameryce
cieszy się nadal wielką popularnością.
BIOLOGIA I ROZMNAŻANIE

Zaraz po powrocie z wiosennych wędrówek osiedlają się ptaki


drapieżne na odpowiednich terenach, łączą w pary i rozpoczynają
budowę gniazd. O tej porze stają się również znacznie ruchliwsze
i głośniejsze.
Na ogół ptaki drapieżne zachowują milczenie i tylko przy gniaz­
dach odzywają się częściej. Głosy ich to przeważnie krótkie, ostre
i chrapliwe okrzyki. Jedynie gatunki mniejsze, jak pustułka i kobuz,
odznaczają się tonami wyższymi i weselszymi, brzmiącymi jak szybko
powtarzane kliklikli kikiki. Bardziej łagodne usposobienie myszołowa
odzwierciedla również jego miękki, przeciągły i gwiżdżący głos pije.
Brzmi on nieco płaczliwie, a należy tak samo do wiosennego koncertu
głosów ptasich, jak pieśń kosa lub skowronka. Ponieważ myszołów
jest ptakiem pospolitym, jego nawoływania słyszymy w kwietniu i maju
prawie wszędzie, gdzie większe lasy graniczą z polami.
Drapieżniki akcentują poza tym swoją obecność popisami
lotniczymi. Para ptaków wzbija się wysoko i majestatycznie krąży
na tle nieba, czasami przystaje w miejscu trzepocząc skrzydłami
lub też zwija je i gwałtownie opada, aby po chwili ponownie wzle-
cieć wyżej. Te piękne ewolucje trwają przy słonecznej pogodzie
nieraz przeszło godzinę i u każdego gatunku odbywają się nieco
inaczej, zależnie od sposobu latania.
Ptaki obierają sobie miejsce na gniazdo tam, gdzie najchętniej
krążą. Przeważnie ścielą je same, przynosząc odpowiedni materiał
w dziobie lub w szponach. Tylko najszybciej latające sokoły, jak
sokół wędrowny i kobuz, nie zajmują się tą pracą ani nawet nie na­
prawiają gniazda starego, a po prostu zajmują cudze, już gotowe.
Może to być zeszłoroczne i opuszczone gniazdo wrony lub gołębia
grzywacza. Jeżeli nie znajdują gniazd opuszczonych, wypędzają
prawowitych właścicieli gwałtownymi atakami. Sokół wędrowny

3 — Ptaki drapieżne 33
i raróg zajmują gniazda ptaków nawet znacznie większych, jak czapli
lub bociana czarnego.
Gniazdo ptaków drapieżnych ułożone jest u podstawy z grub­
szych gałęzi, a na wierzchu wysłane materiałem delikatniejszym, jak
trawą, słomą, mchem i liśćmi. Budowa gniazda nie kończy się
z chwilą zniesienia jaj i ptaki nadal przynoszą gałązki nawet w okre­
sie karmienia piskląt. Gałązkami zakrywają wszystkie nieczystości.

Pisklę jastrzębia 2-dniowe

W ten sposób gniazdo staje się coraz większe, a po latach dojść może,
tak samo jak gniazdo bociana, do olbrzymich rozmiarów. Większe
gatunki, np. myszołowy i orły, mają niekiedy dwa gniazda i jednego
roku zajmują jedno z nich, a następnego — drugie. W ten posób
chronią się przed pasożytami, które w gniazdach ptasich występują
w wielkiej ilości.
Większość gatunków gnieździ się na wysokich drzewach, a w gó­
rach również na niedostępnych skałach. Pustułka osiedla się naj­
częściej w starych gniazdach wronich, w okolicach skalistych na
skałach, a w miastach również na wieżach, gdyż murowana wieża
to jak gdyby sztuczna skała. Jedynie gatunki z rodzaju błotniaków
gnieżdżą się na bagnach wśród trzcin i niskich krzewów, na łąkach
lub w zbożu na równej ziemi.
Barwa jaj zależy od gatunku. Jastrząb, krogulec i błotniaki
znoszą jaja o skorupce białej, orły — lekko nakrapianej brązowymi
plamami, a sokoły — bardzo obficie nakrapianej barwą szarobrązową
lub czerwonobrązową. Liczba jaj również zależy od gatunku. Na
ogół małe drapieżniki znoszą ich więcej, n p . krogulec 4—6. Naj­
mniej jaj znoszą orły i sępy — tylko jedno lub dwa.
Czas wysiadywania trwa stosunkowo długo: nawet u najmniej­
szych gatunków przeszło 30 dni, u średniej wielkości 35—40 dni,

34
a orłów i sępów 44—56 dni. Dla porównania warto nadmienić,
że duża gęś wysiaduje 28 dni, a zatem 3—4 dni krócej niż krogulec,
który jest mniej więcej wielkości gołębia.
Jaja i małe pisklęca ogrzewa wyłącznie samica, podczas gdy samiec
dba o pożywienie. Siedzi ona zatem nadzwyczaj wytrwale i wstaje
z gniazda jedynie po to, aby się posilić. Zwykle samiec przynosi
zdobycz na sąsiednie drzewo i wabi cichym głosem. Na ten sygnał
samica natychmiast podlatuje do niego i posila się w pośpiechu. Pod­
czas jej nieobecności staje na gnieździe samiec i pilnuje jaj aż do jej
powrotu.
Początkowo również młodym przynosi pożywienie tylko samiec.
Później, gdy pisklęta nieco podrosną, wylatują na łowy oboje rodzice.
Ponieważ samica jest większa i chwyta znacznie większą zdobycz,
młode otrzymują zawsze pod dostatkiem pożywienia.
Ze względu na to, że samica rozpoczyna wysiadywanie, kiedy
jeszcze liczba jaj nie jest pełna, i dopiero później znosi dalsze, pisklęta
nie wykluwają się równocześnie, lecz w znacznych odstępach czasu.

Pisklę jastrzębia 23-dniowe

W chwili przyjścia na świat są pokryte gęstym, białym lub szarawym


puchem i widzą od pierwszego dnia. Jedynie pisklęta orłów mają przez
14 dni oczy zamknięte. Pisklęta wszystkich drapieżników sprawiają
bardzo miłe wrażenie i przypominają kurczęta.
Po pewnym czasie wyrasta im druga, daleko sutsza warstwa
puchu. W tym okresie wyglądają jak grube pęki waty, z których

35
Samica jastrzębia
karmi pisklęta

wystają jedynie żółte nogi i czarne dzioby otoczone żółtą woskówką.


Podczas gdy pierwsza warstwa puchu zostaje wyparta wyrastającymi
piórami i stopniowo spada, druga pozostaje pod upierzeniem.
Gdy młode są jeszcze małe, przynosi samiec czysto oskubaną
zdobycz i podaje ją samicy. Ta wstaje z gniazda i przytrzymując
zdobycz w szponach, wycina z niej dziobem kawałeczki mięsa, które
ostrożnie podaje pisklętom. Młode doskonale widzą i same odbie­
rają pożywienie z jej dzioba. Póki są małe, otrzymują najdelikat­
niejsze części, zwłaszcza wątrobę, płuca i serce, a resztę zjada matka.
W miarę jak podrastają, daje im ona stopniowo coraz więcej mięśni
i części bardziej twardych. Ponieważ ptaki stare połykają wszystkie
resztki, nie ma na gnieździe żadnych nieczystości. Rodzice postę­
pują bardzo ostrożnie i uważają, aby przypadkiem pisklę nie udusiło
się. Obserwując krogulce i jastrzębie widziałem, jak stary ptak
wyciągał kęs z dzioba pisklęcia, gdy spostrzegł, że nie może ono
go połknąć. W zamian za kawałek zbyt duży otrzymywało pisklę
odpowiednio mniejszy.
Dopiero gdy młode są już dość silne, rodzice pokarmu nie roz-
drabiają, a kładą przyniesioną zdobycz w gnieździe i pisklęta same
muszą się z nią uporać.

36
Młode utrzymują czystość w gnieździe w ten sposób, że płynny
kał wystrzykują daleko poza jego brzegi, przy czym zawsze skiero-
wują się głową do środka gniazda, a tyłem na zewnątrz.
Pisklęta są stale pod opieką: zawsze jedno z rodziców stoi na
gnieździe lub też obok na gałęzi. Dopiero gdy się opierzą i mogą
ratować się w potrzebie ucieczką lub też same potrafią odpędzić
wroga, rodzice przestają ich pilnować. Wreszcie wychodzą z gniazda
i sadowią się na grubszych gałęziach. Później przelatują z drzewa
na drzewo, a wreszcie udają się razem z rodzicami na łowy. Jednak­
że jeszcze przez dłuższy czas stare ptaki podają im upolowaną
zdobycz.
Chociaż pisklęta stopniowo nabierają wprawy w polowaniu,
nie uczą się tego zajęcia. Skoro młody drapieżnik osiągnie odpo­
wiedni wiek i rozwój fizyczny, popęd do łowów pojawia się sam.
Krogulec lub jastrząb wybrany z gniazda i wychowany przez czło­
wieka, rzuca się na przelatujące ptaki i zabija je w sposób właściwy,
chociaż nigdy nie widział, jak to robią inne drapieżniki. Tego rodzaju
zjawisko nie jest odosobnione i wiadomo, że wszystkie zwierzęta
zachowują się podobnie i bez nauki umieją to, co jest konieczne do
utrzymania się przy życiu.
Siedząc wysoko na drzewie, w ukryciu zrobionym z gałęzi świer­
ków lub sosen, spędziłem wiele godzin i dni na obserwowaniu życia
rodzinnego krogulców, jastrzębi, myszołowów i sokołów. Chwile
te zaliczam do najpiękniejszych, a choć miejsce nie zawsze było
wygodne, nie zamieniłbym go nawet na fotel w najlepszym teatrze.
Przez wąski otwór pozostawiony w ścianie mego ukrycia widzia­
łem wnętrze gniazda jak na dłoni w odległości kilku metrów. Pro­
mienie słońca przedzierały się przez korony drzew, pachniała żywica,
a dokoła śpiewały kosy, zięby i pokrzewki. Raz po raz maleńka sikorka
zaglądała przez otwór, jakby chcąc zobaczyć, cóż to takiego znajdować
się może w tym zagęszczeniu zieleni. Chociaż na gnieździe wysia­
dywała samica krogulca, największy wróg drobnych ptaków, śpiew
zięb, pokrzewek i innego ptactwa leśnego nie ustawał, a kilka par
gnieździło się w najbliższym sąsiedztwie.
Od dawna wiadomo, że drobne ptaki nie stronią od drapież­
ników, a wręcz przeciwnie, osiedlają się chętnie tuż obok. Drapieżniki
przy usłanym gnieździe na zdobycz nie polują, a ponieważ same lękają
się o bezpieczeństwo własnego potomstwa i odpędzają wszystkich

37
intruzów, jak wrony, sroki i sójki, bezbronne ptaki śpiewające czują
się najpewniej właśnie w pobliżu gniazda ptaków drapieżnych.
To, co widziałem na gnieździe drapieżników, było obrazkiem
najspokojniejszego i najtkliwszego życia rodzinnego. Oto samica,
nastroszywszy pióra na piersi, ogrzewa cierpliwie jaja, zamyka oczy
i drzemie. Dopiero gdy wiewiórka strąciła suchą gałązkę, przeska­
kując z jednego drzewa na drugie, ptak podniósł głowę i począł
bystro rozglądać się dokoła. Po chwili uspokoił się, dźwignął całe
ciało lekko w górę i począł dziobem poprawiać ułożenie białych jaj.
Pewnego dnia spostrzegłem, jak pióra wysiadującej samicy
z jednego boku zaczęły się podnosić i niebawem małe pisklę wychyliło
okrągłą główkę, pokrytą białym puchem, jak futerkiem baranka.
Niewątpliwie było głodne. Niebawem wśród śpiewu ptaków i brzęku
os rozległo się ciche nawoływanie. Głos ten jakgdyby zelektryzował
wysiadującego ptaka, który podniósł się nagle i stanął nad czterema
pisklętami, oczekując czegoś ze zniecierpliwieniem. W tej samej
chwili stanął na gnieździe znacznie mniejszy samiec, rzucił oskubaną
zdobycz i natychmiast zniknął w gąszczu. Teraz nastąpiły naj­
ładniejsze sceny karmienia piskląt przez matkę.
Jak bardzo różniło się zachowanie drapieżników od tego, co
ogólnie sądzimy o ich życiu. Musimy sobie uprzytomnić, że jedynie
sposób zdobywania pokarmu wymaga od zwierząt drapieżnych
ruchów gwałtownych i bezwzględności wobec ofiary. Sposób zdoby­
wania pożywienia nie ma jednak nic wspólnego z wychowaniem
potomstwa oraz życiem rodzinnym.
PRZEGLĄD G A T U N K Ó W
WYSTĘPUJĄCYCH W POLSCE

Ponieważ zapoznanie się z ptakami drapieżnymi żyjącymi


w naszym kraju nie jest rzeczą łatwą, warto dla ogólnej orientacji
rozpatrzyć wpierw, które z nich możemy spotkać częściej, a które
rzadko lub wyjątkowo.
Naszym najpospolitszym ptakiem drapieżnym jest sokół pu- .
stułka. Pustułkę możemy zauważyć wszędzie na polach i łąkach
położonych w sąsiedztwie lasów. Obecnie gnieździ się ona nawet
w dużych miastach na wysokich wieżach, zwłaszcza we Wrocławiu,
Legnicy, Szczecinie i Poznaniu. Najłatwiej spostrzegamy ją w sierp­
niu i wrześniu, gdy zawisa unosząc się w powietrzu.
Prawie tak samo częsty, choć znacznie większy od pustułki,
jest myszołów zwyczajny. Występuje on wszędzie w lasach, skąd
chętnie wylatuje na sąsiednie pola. Odznacza się pięknym lotem,
a na wiosnę zwraca na siebie uwagę płaczliwym głosem.
Trzeci nasz najpospolitszy ptak drapieżny — to błotniak sta­
wowy. Z większej odległości przypomina myszołowa. Błotniaka
obserwujemy jednak prawie wyłącznie nad brzegami jezior i bagnami.
Jako czwarty z rzędu na uwagę zasługuje krogulec. Jest to
nieduży drapieżnik, jak gdyby miniatura jastrzębia. Choć nie jest
rzadki, trudno go zauważyć, gdyż przez całe lato żyje skrycie w lasach
i zaroślach, a jedynie w zimie pokazuje się w miejscach bardziej
otwartych. Często ugania się za wróblami na terenie miast i wsi.
Na brzegach większych lasów, zwłaszcza iglastych, spotykamy
kobuza, naszego najszybszego sokoła.
Niezbyt rzadki jest obecnie jastrząb. Mimo to trudno go spo­
strzec, gdyż żyje skrycie w lasach, a choć wylatuje na pola i odwiedza
osiedla, nie lubi pokazywać się na otwartych przestrzeniach.

39
Sylwetki naszych najpospolitszych ptaków drapieżnych oglądanych od spodniej
strony: 1 — myszołów zwyczajny, 2 — kania czarna, 3 — jastrząb, 4 — krogulec,
5 — sokół wędrowny, 6 — sokół pustułka, 7 — błotniak stawowy, 8 — kobuz

Prawie nad każdym większym jeziorem otoczonym lasami może­


my zauważyć kanię czarną. Nie jest to gatunek częsty, a jego piękną
sylwetkę spostrzegamy jedynie dlatego, że ptak stale unosi się w po­
wietrzu i okrąża ciągle te same tereny.
Znacznie rzadszy od wszystkich dotąd wymienionych jest
sokół wędrowny. Zachował się on tylko w niektórych okolicach,
obfitujących w lasy lub jeziora. Figurą i ubarwieniem przypomina
kobuza, lecz jest znacznie większy.
W zimie możemy na polach obserwować niezbyt licznie wystę­
pującego myszołowa włochatego, a czasami również maleńkiego
i bardzo szybkiego w locie drzemlika. Obydwa gatunki gnieżdżą
się w Europie północnej.
Inne drapieżcę, jak kanię rudą, błotniaka zbożowego, błot-
niaka popielatego, rybołowa i orlika, spotykamy wyjątkowo i jedynie
w niektórych okolicach Polski. Do największych rzadkości należą
małe sokoły, jak pustułeczka i kobczyk, oraz wielkie orły i sępy.

41
Myszołów zwyczajny

MYSZOŁÓW ZWYCZAJNY (BUTEO BUTEO)

Cechy rozpoznawcze: Znacznie większy od wrony, ma duże,


szerokie skrzydła i szeroki ogon. Krąży powoli w powietrzu. Ubar­
wienie zmienne, mniej lub więcej szarobrązowe, spodem z bia­
łymi partiami. Tęczówka brązowa.
Pospolity w całej Polsce. Pojawia się na otwartych przestrze­
niach, zataczając koła nad polami i łąkami, zwłaszcza w pobliżu lasów.
Siada chętnie na stogach, kopkach, kołkach lub wierzchołkach drzew.
Od jastrzębia różni się w locie stosunkowo krótkim i szerokim ogo­
nem, od sokoła wędrownego — szerokimi skrzydłami i powolnym
lotem. Gniazdo jego jest niekiedy bardzo obszerne, zbudowane
z chrustu, umieszczone dość wysoko na drzewie, bliżej skraju lasu.
Jaja składa zwykle 3, rzadziej 2 lub 4, białe z brązowymi plamami.
Żywi się prawie wyłącznie myszami, jest bardzo pożyteczny. Głos
ma przeciągły i jękliwy: hije hije. Na zimę przeważnie odlatuje.

42
MYSZOŁÓW WŁOCHATY (BUTEO LAGOPUS)

Cechy rozpoznawcze. Jest wielkości myszołowa zwyczajnego.


Różni się od niego tym, że nogi ma opierzone aż do nasady palców
(u myszołowa zwyczajnego pokryte tarczkami). Skrzydła nieco
dłuższe, co szczególnie dobrze można zauważyć w locie. Na spodniej
stronie skrzydeł ma dużą, ciemną plamę, stanowiącą najlepszą
cechę rozpoznawczą z większej odległości. Upierzenie bardzo sute.
Myszołów włochaty pojawia się dość licznie w zimie. W lecie
u nas go nie ma, gdyż jako ptak północny gnieździ się w Skandynawii,
Finlandii i w północnych okolicach ZSRR. Możliwe, że gnieździ
się również w najbardziej na północ i wschód wysuniętych okolicach
Polski, jednakże dotąd obserwacje tego nie potwierdziły. Jego spo­
sób odżywiania się jest taki sam, jak myszołowa zwyczajnego; jest
to zatem ptak bardzo pożyteczny, chociaż niekiedy rzuca się na chore
kuropatwy i zające. Głos ma taki jak myszołów zwyczajny: prze­
ciągłe hije, jednak nieco bardziej miękkie i gwiżdżące. Gniazdo
zakłada na drzewach, a na tundrze, gdzie nie ma drzew, również
na ziemi. Liczba składanych jaj wynosi 2—3, w latach obfitują­
cych w myszy dochodzi do 6. Barwa skorupki taka jak u myszo­
łowa zwyczajnego.

Myszołów włochaty
Trzmielojad

TRZMIELOJAD (PERNIS APIVORUS)

Cechy rozpoznawcze: W locie podobny do myszołowa zwyczaj­


nego, lecz nieco smuklejszy; szyja, skrzydła i ogon stosunkowo dłuż­
sze. Pióra między dziobem a okiem mają kształt drobnych łusek.
Dziób smukły i słaby, pazury słabe i mało zakrzywione. Bardzo
znamienne poprzeczne pręgi na piórach ogonowych różnią go wy­
bitnie od wszystkich innych drapieżców. Trzmielojad i myszołów
zwyczajny są mimo wszystko tak podobne, że widząc w porze letniej
myszołowa zwyczajnego, należy przyjrzeć mu się uważnie, czy to
czasami nie jest trzmielojad.
Upierzenie trzmielojada jest tak samo zmienne w barwie, jak
myszołowa zwyczajnego: bywają osobniki ciemnobrązowe, złotawe
lub prawie białe.
Trzmielojad występuje u nas dość często w okolicach lesistych.
Jest on często w ruchu i lata daleko w poszukiwaniu owadów, a zwłasz­
cza gniazd os, szerszeni i trzmieli, które wygrzebuje pazurami z ziemi.
Żywi się prawie wyłącznie larwami i poczwarkami błonkówek. Daw­
niej nazywano ten gatunek pszczołojadem. Była to jednak nazwa

44
nieodpowiednia i przyczyniała się do prześladowania ptaka przez
pszczelarzy. Trzmielojad szkód w pasiekach nie wyrządza, cho­
ciażby z tej prostej przyczyny, że do wnętrza uli, jak również do
pszczół żyjących dziko w dziuplach starych drzew dostać się nie może.
Ponieważ owady rozwijają się jedynie w ciepłej porze roku, trzmielojad
bawi u nas tylko od końca kwietnia lub maja do września, a zimę
spędza w Afryce. Odzywa się rzadko dość ostrym gwizdem, a przy
gnieździe powtarza szybko twardy ton tak tak tak. Niewielkie gniazdo
ściele w koronach drzew stojących bliżej brzegu lasu. Jaja w liczbie 2
składa dopiero w końcu maja lub w czerwcu. Są one pięknie znaczone
szerwonobrązowymi plamami.

BŁOTNIAK STAWOWY (CIRCUS AERUGINOSUS)

Cechy rozpoznawcze: W locie podobny do myszołowa zwy­


czajnego, lecz nieco smuklejszy. Lata nad trzciną porastającą jeziora
i nad bagnami. Przy mniej lub więcej brązowym upierzeniu głowa
jest znacznie jaśniejsza, a u młodych i samicy — słomiastożółta.
Błotniak stawowy jest na mokradłach najpospolitszym ptakiem
drapieżnym i obecnie można spotkać jedną lub kilka par tych ptaków

Błotniak stawowy, samiec


i w locie samica
Błotniak zbożowy
samiec, a wyżej samica

nad każdym większym jeziorem lub stawem. Stale okrąża brzegi


i wraca na te same miejsca. Odzywa się rzadko przeciągłym kej,
a w przerażeniu wykrzykuje kirk. Żywi się głównie żabami, a w porze
lęgowej wybiera ptakom jaja i porywa pisklęta. Ponieważ ustawicznie
gnębi ptactwo wodne, może tam, gdzie występuje zbyt licznie, wy­
rządzić szkody. Z tego względu nie jest pod ochroną. Gniazdo
ściele z chrustu i suchych źdźbeł wśród trzciny, wprost na ziemi lub
na niskich krzewach i prawie zawsze w miejscu trudno dostępnym.
W maju lub czerwcu składa 4—5 białych jaj. Pisklęta są bardzo
odważne i w niebezpieczeństwie zwracają się w kierunku wroga
broniąc się pazurami. Błotniak stawowy odlatuje w październiku
i wraca w marcu.

BŁOTNIAK ZBOŻOWY (CIRCUS CYANEUS)

Cechy rozpoznawcze: nieco mniejszy i smuklejszy od myszo­


łowa zwyczajnego, jak również od błotniaka stawowego. Samiec
jest bardzo jasny i popielaty jak mewa, bez czarnej pręgi na skrzydle.

46
Samica i młode — brązowawe z podłużnymi kreskami na spodzie
ciała.
Błotniak zbożowy żyje na polach i łąkach w całym kraju, a unika
lasów i gór. Nigdzie nie jest jednak częsty. Liczniej pojawia się
jedynie jesienią w czasie przelotów. W okresie tym możemy obser­
wować, jak lotem podobnym do lotu myszołowa, lecz znacznie szyb­
szym, unosi się nad polami i w pobliżu stogów wypatruje myszy.
Ze względu na to, że samiec jest prawie biały, nazywa go lud,,białym
jastrzębiem". Błotniak zbożowy poluje tylko na drobne zwierzęta
przyziemne, jak myszy, krety, żaby, jaszczurki, pisklęta ptaków,
świerszcze i pasikoniki. Gnieździ się dopiero w maju i ściele gniazdo
w zbożu lub wysokiej trawie wprost na ziemi. Składa się ono z źdźbeł
różnych roślin. Jaja składane w liczbie 4—5, rzadziej do 8, są białe,
wyjątkowo — nakrapiane. W niebezpieczeństwie stare ptaki bronią
zaciekle gniazda i nawet człowiekowi przelatują z krzykiem tuż nad
głową. Osobniki gnieżdżące się u nas odlatują w październiku na
południe, a w zimie obserwować można niekiedy ptaki pochodzące
z północnej Europy.

Błotniak popielaty, samiec


i w locie (po prawej) samica
BŁOTNIAK POPIELATY (C1RCUS PYGARGUSJ

Cechy rozpoznawcze: Bardzo podobny do błotniaka zbożowego,


popielaty samiec różni się od niego obecnością czarnej pręgi na
skrzydle oraz rudymi kreskami na spodzie ciała i po bokach ogona.
Jest najmniejszy i najdelikatniejszy w budowie ciała spośród wszyst­
kich błotniaków.
Błotniak popielaty gnieździ się tylko na rozległych łąkach i mo­
czarach, natomiast pól unika. U nas jest rzadszy od błotniaka zbo­
żowego i występuje przeważnie w zachodnich województwach.
Gatunek ten nazywa lud mylnie „białym jastrzębiem". Gniazdo
z suchych źdźbeł usłane jest wśród traw i suchych trzcin. Samica
składa w maju 4—5 białych jaj. Odlot na południe odbywa się w paź­
dzierniku, powrót w marcu. Pod innymi względami błotniak popie­
laty zachowuje się tak samo, jak błotniak zbożowy.

BŁOTNIAK BIAŁY (CIRCUS MACROURUS)

Cechy rozpoznawcze: Stary samiec jest jeszcze jaśniejszy od


samców błotniaka zbożowego i popielatego, na podgardlu zupełnie
biały, a nie popielaty, nie ma również czarnej pręgi na skrzydłach

Błotniak biały, samiec


i w locie (po prawej) samica
Kania czarna

i brązowych kresek na spodzie ciała. Brązowo-szara samica i młode


są bardzo podobne do samic i młodych obydwu poprzednich gatun­
ków, lecz w ogólnym kolorycie również nieco jaśniejsze.
Błotniak biały jest ptakiem stepowym i gnieździ się w krajach
położonych na wschód i południe od Polski. U nas pojawiają się
we wschodnich województwach jedynie osobniki przelotne, zwłaszcza
w jesieni. Gatunek ten należy zatem do rzadkości. T r y b jego życia
jest taki sam, jak błotniaka zbożowego.

KANIA CZARNA (MILVUS MIGRANS)

Cechy rozpoznawcze: Wielki ptak drapieżny, w locie o dłu­


gich, wygiętych skrzydłach i rozwidlonym ogonie. Lata majesta­
tycznie nad brzegami wielkich rzek, jezior i nad wybrzeżem morskim.
Lecącą kanię czarną możemy z łatwością zauważyć nad więk­
szymi wodami, zwłaszcza w okolicach lesistych całego kraju. Jej

Ptaki drapieżne 49
piękna sylwetka i płynący, szybowcowy lot, podczas którego kania
tylko rzadko bije skrzydłami, pozwalają odróżnić ją od wszystkich
innych naszych drapieżników. Doskonałą cechę rozpoznawczą tworzy
rozwidlenie ogona. W sprzeczności z nazwą kania ,,czarna" ubar­
wienie jej nie jest czarne, lecz ciemnobrązowe. Gatunek ten nazwano
czarnym jedynie dla odróżnienia od znacznie rzadszej kani rudej.
Gniazdo z chrustu umieszczone jest wysoko na drzewach leśnych.
Kania czarna składa zwykle 2 jaja, rzadziej 3 lub 4, białe, brązowo
nakrapiane i nieregularnie pomazane. Żywi się przeważnie martwymi
zwierzętami wyrzuconymi przez fale na brzeg, takimi jak ryby,
żaby, małże oraz utopione ptaki, myszy i owady. Wydaje głos:
hije hihihihi. Wraca w marcu, a opuszcza nas w sierpniu.

KANIA RUDA (MILVUS MILWS)

Cechy rozpoznawcze: Jest podobna do kani czarnej i tej samej


wielkości co ona. Ubarwienie ma bardziej rude i jaśniejsze. Zewnętrzne
chorągiewki u nasady lotek są białe. Ogon głębiej rozwidlony niż

Kania ruda
Jastrząb

u kani czarnej. Nie lata nad wodami, lecz trzyma się terenów such-
szych, zwłaszcza lasów i gór.
Kania ruda jest coraz rzadsza i spotkać ją można obecnie raz
po raz jedynie w niektórych okolicach. Trybem życia przy­
pomina kanię czarną. Stosownie do środowiska, w którym żyje,
żywi się drobnymi zwierzętami lądowymi. Często ugania się za soko­
łem wędrownym, gdy spostrzeże, że ten niesie zdobycz, i niepokoi
go tak długo, aż zniechęcony sokół pozostawi złowionego ptaka na­
trętowi, a sam uda się ponownie na polowanie. Głos, sposób gnież­
dżenia się i barwa jaj — jak u kani czarnej.

JASTRZĄB (ACCIPITER GENTILIS)

Cechy rozpoznawcze: Samica jest tak duża, jak myszołów,


samiec znacznie mniejszy, lecz obydwa ptaki o innych proporcjach
ciała niż myszołów: skrzydła mają stosunkowo krótkie, ogon długi.
Nogi silne, potężne szpony chwytne. Wierzch ciała szary, spód
biały z poprzecznymi (ptaki stare) lub podłużnymi (ptaki młode),
ciemnymi prążkami.

51
Krogulec

Bez ,,wąsa" na policzku. Tęczówka jaskrawo żółta, w następ­


stwie czego oczy mają dziki, przenikliwy wyraz. Nie lata wysoko na
otwartych przestrzeniach.
Jastrząb jest dość pospolity, widzimy go jednak rzadko, gdyż
jest ostrożny i ukrywa się wśród drzew i krzewów. Rzuca się znie­
nacka na kury i gołębie domowe i tak samo nagle, jak się pojawił,
znika ze zdobyczą. Poza tym chwyta wrony, sójki, dzikie króliki,
chomiki, myszy i inne zwierzęta. Gniazdo jego jest obszerne, z chru­
stu, umieszczone dość wysoko na drzewie. Jaja składa w liczbie 3-4,
białe, bez plam. Wydaje głos: kee kee hije gjak. Zimuje w kraju,
równocześnie pojawiają się osobniki przelotne, pochodzące z pół­
nocy i wschodu.
Jastrząb nie należy do gatunków chronionych.

KROGULEC (ACCIPITER NISUS)

Cechy rozpoznawcze: Znacznie mniejszy od jastrzębia, lecz


o podobnych barwach i proporcjach ciała. Samiec o 1/3 długości
mniejszy od samicy, nieco większy od kosa. Młode tylko na pod-

52
gardłu podłużnie kreskowane, a na piersi w poprzeczne prążki.
Nogi długie, delikatne. Tęczówka ognisto żółta. Zazwyczaj lata
nisko.
Krogulec jest w Polsce ptakiem pospolitym, jednakże umie
ukrywać się tak dobrze, że obserwujemy go tylko przypadkowo.
Jest to ten drapieżnik, który blisko osiedli ludzkich, a nawet pośrodku
miast, poluje na wróble. W pogoni za wróblami zapędza się niekiedy
do stajen lub zagród; zdarzają się też przypadki, że zostaje tam żywcem
złapany. Gniazdo z chrustu znajduje się w gąszczu leśnym, naj­
częściej na świerkach. Jaja w liczbie 4—6 są okrągławe, zielonkawo-
białe z dużymi brązowymi plamami. Żywi się drobnymi ptakami.
Głos jego brzmi: kikiki lub przeciągłe ke ke ke. Nie odlatuje; w jesieni
i na wiosnę pojawia się wiele przelotnych krogulców pochodzących
ze wschodu i północy.
Gatunek ten nie jest chroniony.

SOKÓŁ PUSTUŁKA (FALCO T1NNUNCULUSJ

Cechy rozpoznawcze: Nieco mniejszy od gołębia. Skrzydła ma


długie, ostro zakończone, ogon długi, grzbiet ceglastobrązowy,
pazury czarne, tęczówki prawie czarne. W locie często zawisa w po­
wietrzu w jednym miejscu trzepocząc skrzydłami.

Sokół pustułka, samiec


W lecie można pustułkę spotkać wszędzie wśród pól i łąk poło­
żonych w pobliżu lasu. Pożywienie jego stanowią prawie wyłącznie
myszy. Jest to zatem ptak bardzo pożyteczny. Samiec ma popielatą
głowę i ogon, a samica jest cała ceglastobrązowa z licznymi poprzecz­
nymi prążkami. Młode przypominają samicę, lecz są jeszcze gęściej
pręgowane. Gniazda z chrustu umieszcza na wysokich drzewach,
przeważnie sosnach rosnących bliżej skraju lasu, niekiedy również
na wieżach w środku miast. W odpowiednich warunkach osiedla
się zwykle kilka par w bliskim sąsiedztwie, tworząc luźną kolonię.
Jaja w liczbie 4 — 7 są okrągławe, z gęstymi, rdzawymi plamami.
Wydaje głos: kii kii kii. Opuszcza nas w październiku, wraca w marcu,
rzadko zimuje.

SOKÓŁ PUSTUŁECZKA (FALCO NAUMANNI)

Cechy rozpoznawcze: Podobny do pustułki, lecz znacznie


mniejszy i ładniej, czyściej ubarwiony. Pazury jasne, najwyżej
na ostrzu czarnawe.
Pustułeczka jest jak gdyby zmniejszoną i ładniejszą formą pu­
stułki. Ciemne plamki samca zupełnie zniknęły i zachowało się jedynie

Pustułeczka, samiec
Kobczyk, samica (po lewej)
i samiec

kilka małych kropek po bokach piersi. W przeciwieństwie do pu­


stułki, jest w Polsce ptakiem rzadkim, występującym jedynie w kilku
miejscach w województwie lubelskim. Dalej na wschód poza gra­
nicami kraju jest pospolita i zamieszkuje południowo-wschodnią
Europę oraz Azję. Pożywienie tego delikatnego ptaka składa się
przeważnie z owadów. Głos ma bardziej przeciągły niż pustułka:
krii krii krii. Gnieździ się w dziuplach drzew, na murach, wieżach
lub w szczelinach skalnych. Niekiedy tworzy kolonie, w których
liczba gniazd dochodzi do kilkunastu. Jaja w liczbie 3—4 są obficie
nakrapiane rdzawymi plamami, mniejsze i bardziej czerwone niż
jaja pustułki. Zimę spędza na południu.

KOBCZYK (FALCO VESPERTINUS)

Cechy rozpoznawcze: Wielkości pustułki, lecz smuklejszy i de­


likatniejszy. Nogi ma pomarańczowoczerwone; pazury jasne, nawet
na ostrzu, nigdy nie czarne. Samiec cały jest łupkowoczarny. Jedynie
brzuch i „ s p o d n i e " ma czerwonordzawe. Samica na głowie, piersi
i brzuchu cynamonowordzawa, po bokach głowy biała, na grzbie-

55
cie i wierzchu skrzydeł — popielata z czarnymi, poprzecznymi
prążkami.
Podobnie jak pustułeczka, jest kobczyk ptakiem południowo-
wschodnim; w Polsce gnieździ się nielicznie i jedynie bliżej wschod­
niej granicy w województwie lubelskim. Żywi się wyłącznie więk­
szymi owadami, zwłaszcza szarańczami. Głos ma delikatny i miękki
ki ki ki de de de. Gniazda sam nie ściele, lecz już gotowe odbija
gawronom. Jest bardzo towarzyski; zazwyczaj kilka par tworzy
luźną kolonię. Odlatuje we wrześniu, a wraca w maju, zimuje
w środkowej Afryce.

SOKÓŁ WĘDROWNY (FALCO PEREGRINUS)

Cechy rozpoznawcze: Nieco mniejszy od jastrzębia. Skrzydła


jego są długie i ostro zakończone, a ogon stosunkowo krótki. Cały
wierzch łupkowoszary, na policzku ma czarny ,,wąs". Spód ciała
jest białawy z ciemnymi, podłużnymi plamami (ptak młody) lub
poprzecznymi falami (stary).

Sokół wędrowny
Kobuz

Sokół wędrowny jest dzisiaj w Polsce ptakiem rzadkim. Gnie­


ździ się w okolicach lesistych, zwłaszcza w sąsiedztwie kolonii czapli.
Występuje również w Tatrach. W jesieni i na wiosnę możemy
niekiedy spostrzec pojedyncze przelotne osobniki na terenie całej
Polski. Stąd nazwa „wędrowny", w języku łacińskim — peregrinus.
Niektóre osobniki, zwłaszcza pochodzące z północy, pozostają u nas
przez zimę. Żywi się większymi ptakami chwytanymi w locie, np.
gołębiami, czajkami i wronami. Głos jego — to ochrypłe krakanie
krok krok krok. Zamieszkuje stare gniazdo wrony, czapli lub myszo­
łowa, umieszczone wysoko na drzewie albo na skale. Jaja w liczbie
3-4 są tak gęsto nakrapiane, że prawie całe rdzawobrązowe.

KOBUZ (FALCO SUBBUTEO)

Cechy rozpoznawcze: Ubarwieniem i kształtami ciała podobny


jest do sokoła wędrownego, lecz znacznie mniejszy i smuklejszy,
samica jest nieco mniejsza od gołębia, a samiec znacznie mniejszy.
Plamy na spodzie ciała zawsze są podłużne, nawet u osobników
starych.
Dość pospolity w okolicach lesistych w całym kraju. Odznacza
się szybkim i zwinnym lotem, lata wysoko. Łapie drobne ptaki

57
Drzemlik, samiec

w powietrzu, jak skowronki, jaskółki i jerzyki oraz owady, a zwła­


szcza ważki. Gniazda sam nie buduje, lecz zajmuje stare gniazdo
wrony lub innego większego ptaka. Gnieździ się zawsze wysoko,
najchętniej na skraju lasu. Jaja w liczbie 2—4 są gęsto nakrapiane
rdzawymi plamkami. Wydaje głos: kikiki. Przybywa w maju, a od­
latuje w sierpniu.

DRZEMLIK (FALCO COLUMBARIUS)

Cechy rozpoznawcze: Drzemlik — to nasz najmniejszy sokół,


mniej więcej wielkości kosa. Skrzydła smukłe, ogon stosunkowo
długi, sięga kilka centymetrów poza końce złożonych skrzydeł.
U nas występuje tylko w jesieni i zimie, jako jedyny z małych sokołów.
Maleńki samiec jest bardzo ładnie ubarwiony: wierzch głowy,
grzbiet i ogon popielatoszare, reszta ciała rdzawobrązowawa, na
końcu ogona — czarna pręga, a na całym ciele — delikatne, czarne
kreski. Większa od niego samica z wierzchu jest brązowawa, na
spodzie biaława, na całym ciele ma czarne kreski i plamki. Młode
są podobne do samicy. Drzemlik gnieździ się w północnej Europie
i Azji. W Polsce pokazuje się jedynie na przelotach, a niektóre osob­
niki pozostają przez zimę. Na ogół nie jest częsty, tylko w północ-

58
nych województwach pojawia się liczniej. Lata nisko nad ziemią,
lecz bardzo szybko i dlatego trudno go zauważyć. Poluje głównie
na drobne ptaki, zwłaszcza trznadle i skowronki. Na dalekiej północy
gnieździ się przeważnie na ziemi lub na skałach. Jaja składa podobne
do jaj pustułki, lecz odpowiednio mniejsze.

BIELIK (HALIAETUS ALBICILLA)

Cechy rozpoznawcze: Potężny ptak, o silnym i dopiero przy koń­


cu zakrzywionym dziobie, jest naszym największym drapieżnikiem.
Rozpiętość jego skrzydeł dochodzi do 250 cm. Od podobnego orła
przedniego różni się gołym skokiem, nie porośniętym piórami. Ogon
po brzegach biały (osobniki młode) lub też cały biały (osobniki stare).
Dziób ptaków starych jest koloru żółtawego, jak dojrzałe ziarno
grochu. W locie na końcu skrzydeł ma palczasto rozstawione lotki.
Bielik jest obecnie ptakiem bardzo rzadkim i zaledwie kilka par
gnieździ się na Mazurach i Pomorzu. Stale można go obserwować
na wyspie Wolin i nad Zalewem Szczecińskim. Żyje nad wielkimi

Bielik
jeziorami i zatokami morskimi, otoczonymi lasem, i poluje na ptactwo
wodne, przeważnie łyski i kaczki. Na wysokich, starych drzewach
ściele z chrustu potężne gniazdo, w którym składa w kwietniu 2,
rzadziej 3, białe jaja. Odzywa się ochrypłym krakaniem krak krak,
rra rra, kyrk kyrk.
Bielik nie jest bliżej spokrewniony z orłami, chociaż zewnętrznie
cechy ,,orle" zaznaczają się na nim wybitniej niż na samych orłach.
Jest większy nawet od orła przedniego.

ORZEŁ PRZEDNI (AQUILA CHRYSAETOS)

Cechy rozpoznawcze: Duży orzeł, podobny do bielika. Roz­


piętość skrzydeł dochodzi do 200 cm. Nogi są pokryte pierzem do
nasady palców. Ogon tylko u nasady jaśniejszy, a u młodych osob­
ników biały. Przy końcu ogona szeroka, ciemna pręga, wyraźnie
widoczna w locie. Na spodzie rozpiętego skrzydła jest biała plama.
Orzeł przedni został w Europie wytępiony przez człowieka.
W Polsce można obserwować bardzo rzadko młode osobniki prze­
lotne, pochodzące ze wschodu Europy i z Azji. W Tatrach pokazuje
się regularnie, lecz prawdopodobnie już się po polskiej stronie nie

Orzeł przedni
gnieździ. Możliwe, że 2 lub 3 gniazda zachowały się jeszcze na
terenie województwa rzeszowskiego i jedno na Mazurach w Puszczy
Piskiej.
Orzeł przedni poluje na ssaki i większe ptaki. Odzywa się
głośnym hija klija. Gniazdo ściele w koronie starych drzew lub na
skałach. Składa 2, rzadziej 3 jaja, a niekiedy tylko jedno. Skorupka
jest biała z czerwono-brązowymi lub szarofioletowymi plamami.
Młode osobniki przez 5 lat wędrują po świecie, a dopiero w szóstym
roku po raz pierwszy się gnieżdżą i pozostają również w zimie na raz
obranym terenie.

ORLIK (AQVILA POMARINA)

Cechy rozpoznawcze: Podobny do orła przedniego, lecz znacz­


nie mniejszy; rozpiętość skrzydeł 170—185 cm. Nogi dość długie,
opierzone aż do nasady palców. Ogon jednolicie szarobrązowy,
jak całe ciało. Osobniki młode z jaśniejszymi plamkami na całym
ciele. Od myszołowa różni się w locie długimi skrzydłami, zakoń­
czonymi palczasto rozstawionymi lotkami.

Orlik
Rybołów

Orlik zamieszkuje rozległe lasy, urozmaicone łąkami, polami


i jeziorami. Na Pomorzu, Mazurach, w Białowieży i w Górach
Świętokrzyskich jeszcze dość częsty, w innych okolicach Polski —
rzadki. Żywi się głównie żabami, jaszczurkami i drobnymi gryzoniami.
Często poluje pieszo, brodząc po łące. Głos ma podobny do szcze­
kania małego psa gef gef, czasami przeciągłe wiii. Gniazdo ściele na
drzewach stojących w głębi lasu i składa w maju 1 — 3 jaja, przeważ­
nie 2. Są one na białym tle nakrapiane brązowymi i czerwonofio-
letowymi plamami. W jesieni odlatuje w kierunku południowo-
wschodnim; zimę spędza w Afryce wschodniej.

ORLIK GRUBODZIOBY (AQUILA CLANGA)

Cechy rozpoznawcze: Bardzo podobny do orlika; różni się je­


dynie grubszym dziobem i ciemniejszym upierzeniem, z którym:
u ptaków młodych wyraźnie kontrastują białe plamki na skrzydłach
i ogonie.
Orlik grubodzioby jest znacznie rzadszy od orlika i jako ptak
bardziej wschodni gnieździ się jedynie na Mazurach oraz na terenie

62
wschodnich województw. Ponieważ jest silniejszy, poluje na zdobycz
nieco większą, zwłaszcza na łyski. Pod innymi względami niewiele
różni się od orlika.

RYBOŁÓW (PANDION HALIAETUS)

Cechy rozpoznawcze: Upierzenie ma pstre: ciemnobrązowe i bia­


łe, skutkiem czego przypomina z daleka dużą mewę. Rozpiętość
skrzydeł 155 — 165 cm. Na tyle głowy pióra są wydłużone w czub.
Woskówka i nogi niebieskie. Pazury silnie zakrzywione, ostre.
Rybołów występuje nad wielkimi rzekami, jeziorami i zato­
kami morskimi całej kuli ziemskiej. Gnieździ się niezbyt licznie na
Pomorzu, Mazurach i w Augustowskiem, a poza tym w niektórych
okolicach obfitujących w rzeki i stawy rybne w województwach war­
szawskim, lubelskim, białostockim i wrocławskim. W innych woje­
wództwach pokazuje się jedynie na przelotach. Żywi się rybami,
które łowi rzucając się z powietrza w wodę i nurkując na kilka se­
kund. U nas gnieździ się na drzewach, a na odludnych wybrzeżach
północy — na skałach lub bezpośrednio na brzegu wód. Jaja w liczbie
2 — 3 mają na zielononiebieskawym tle czerwonobrązowe plamy.
G d y wody zamarzną, udaje się na południe.

1 — krótkoszpon, 2 — raróg, 3 — sokół norweski, 4 — myszołów kurhannik

63
Oprócz gatunków omówionych szczegółowiej gnieżdżą się na
terenie Polski bardzo rzadko jeszcze dwa: krótkoszpon, zwany rów­
nież gadożerem (Circaetus gallicus), oraz raróg (Falco cherrug).
Poza tym wyjątkowo występują jako ptaki przelotne lub zbłąka­
ne następujące gatunki:
myszołów kurhannik (Buteo rufinus)
sokół norweski, zwany również białozorem (Falco rusticolus)
orzeł włochaty (Hieraaelus pennatus)
orzeł stepowy (Aąuila rapax)
orzeł cesarski (Aąuila heliaca)
sęp płowy (Gyps fulvus)
sęp kasztanowaty (Aegypius monachus)
ścierwnik biały (Neophron percnopterus)

SPIS T R E Ś C I

Znaczenie ptaków drapieżnych 3


Kształty i budowa ciała ptaków drapieżnych 12
Drapieżnik jako myśliwy 23
Biologia i rozmnażanie 33
Przegląd gatunków występujących w Polsce 39

You might also like