Professional Documents
Culture Documents
Spis treści Drodzy Czytelnicy!
(Nie) taka szara jak ją malują ............................3
Radykalny nacjonalizm? Nie! ........................... 4
Kisiel malinowy ............................................... 5
Memeje albo nie memeje ................................ 6
Mądry człowiek a mądrzejszy ........................... 7
Moda klonów .................................................. 8
Gucci – symbol mojego dzieciństwa ................. 9
Wszystko jest ważne. Drobiazgi też ................ 10
Wszyscy jesteśmy dekadentami ..................... 11
Ach te zmiany…..............................................14
Redaktor naczelna:
Ewa Genge-Korpik
Redakcj@:
Pamela Herot,
Izabella Białasik,
Marceli Jabłoński,
Varvara Ponomarenko,
Krzysztof Napierała,
Fryderyk Grześkowiak,
Weronika Łuczak,
Joanna Skinder.
Opieka merytoryczna:
p. Ewa Genge-Korpik
Skład:
p. Kamil Kiereta
Wydawca:
Zespół Szkół Sióstr Urszulanek SJK
w Pniewach
- A Weronika w końcu do jakiej szkoły poszła? Tam do Pniew? – pyta moją mamę
koleżanka babci.
-Tak, do sióstr – odpowiada moja mama.
-Mhmm… I podoba jej się tam?...
-Tak, jest bardzo zadowolona.
-Aaaa – ciężko wzdycha rozmówczyni mojej mamy.
Chwilę potem starsza pani dowiaduje się, że (o dziwo!) nie zamierzam zostać zakonnicą,
tylko chcę skończyć dobre liceum. Takich stereotypów niestety jest więcej jak na przykład
klęczenie na grochu, trzygodzinne msze w pierwszy piątek miesiąca…
Rzeczywiście, wielu moich znajomych uważało, że tutaj się zmienię, że siostry narzucą
mi swoje poglądy, a z Wery, którą znali nic nie pozostanie. Ale ja wiedziałam, że wybieram
szkołę wychowującą młodzież w wartościach
patriotycznych i religijnych. Wiedziałam na co się
piszę, bo mój wybór nie był przypadkowy.
Z jednym stereotypem zgadzam się w 100%.
Ta szkoła jest inna. Ale kiedy ludzie nauczą się, że
inny nie znaczy gorszy? Przecież inne jest często
lepsze niż „normalne”, bo nieprzeciętne,
nieprzewidywalne i fascynujące. Mimo że dominuje tu
szary kolor habitów, każdy z nas ma przecież kolorową
duszę. Nie ma atmosfery smutku i rozpaczy, są za to
dyskoteki, na których nie braknie par złożonych
w 50% z kobiety w habicie. Nasi pedagodzy są
naprawdę cudowni i to dzięki nim dosłownego znaczenia nabrało wyrażenie do tańca i do
różańca.
Paradoksalnie pomiędzy osobami świeckimi a „paniami w habitach” nie widać żadnych
różnic pedagogicznych. Każda z sióstr ma indywidualne podejście, znajdzie dla nas czas na
dodatkowe zajęcia po lekcjach, mobilizuje do pracy nad własnymi słabościami. I chyba
w żadnej szkole nie ma tylu uśmiechniętych i pozytywnie nastawionych nauczycieli jak nasze
siostry Urszulanki.
WERONIKA ŁUCZAK
PS. Nie karmią nas tu wodą i suchym chlebem (chociaż taki też się zdarza).
A rozgotowany makaron? Czy takiego nie macie też w Waszych domach?
Osoby propagujące takie poglądy uważają się często za prawdziwych patriotów albo jak ktoś
woli (idąc za obecną doktryną rządzących), ludźmi pierwszej kategorii. Historia pamięta czasy, kiedy
to wypowiadano słowa EIN REICH, EIN VOLK, EIN FÜHRER. Te słowa Adolfa Hitlera pobudzały
naród niemiecki do bezgranicznej walki o czystość rasy, stwarzania kategorii ludzi według zamysłów
jednej jednostki.
W Polsce nacjonalizm, wbrew wielu opiniom, zradza się w XIX wieku. Rozwijał się
stopniowo, aby po odzyskaniu niepodległości wybuchnąć wielkim entuzjazmem wśród sporej części
społeczeństwa. W okresie zaborów służył podtrzymaniu ducha patriotyzmu, tradycji oraz nadrzędnych
wartości, które kierowały narodem. Po 1918 roku nasiliła się idea stworzenia państwa jednolitego
kulturowo i etnicznie, za którą to ideą skłaniałbym się najbardziej, aby uniknąć wojny pośród kraju,
który niedawno odzyskał suwerenność. Polska nie potrzebowała wtedy multi-kulti. Rósł wtedy
nacjonalizm Litwinów, Białorusinów, a przede wszystkim Ukraińców. Taki obrót spraw zapowiadał
przyszłe kłopoty czyhające na młodą ojczyzną. Zamysł Piłsudskiego okazał się fatalny. Polska chciała
być w tamtych czasach krajem, który na arenie międzynarodowej opowiada się za równością dla
wszystkich obywateli, ale tak naprawdę władze pokazywały, że ich zapowiedzi odbiegają od
panującej rzeczywistości.
Nasileniom owych nacjonalistycznych idei był okres od przewrotu majowego, podczas
którego to Piłsudski obalił zamachem stanu prawowicie obrany rząd. Od tego czasu zaczęto
stosować represje wobec nasilających się postaw nacjonalistycznych przede wszystkim Ukraińców,
którzy to pragnęli stworzyć własne państwo. Chciano wprowadzić kraj „panów”, odwołując się przy
tym do historii Sarmatów (często było słychać o mesjanizmie Polaków). Rząd próbował niszczyć
opozycję, czego wyrazem był proces brzeski, podczas którego to oskarżano byłych posłów
z Centrolewu. (Przypomnijmy, że proces ten przeprowadzono na wyraźne polecenie Józefa
Piłsudskiego). Radykalny nacjonalizm prowadził wtedy do stworzenia systemu monopartyjnego,
kierowanego przez wybitną jednostkę.
W tych czasach nie były zaskoczeniem wizyty oficjeli niemieckich w Polsce. Nieudolność tego
systemu pokazała ucieczka Wodza Naczelnego gen. Edwarda Rydz-Śmigłego, który to uważając się
za „wielkiego patriotę”, zbiegł z całym dowództwem do Rumunii, zostawiając żołnierzy w kraju
pogrążonym w wojnie z III Rzeszą oraz Związkiem Radzieckim. Czyżby patriotyzm i nacjonalizm
sanacji już wtedy nie upadł? Czy nie pokazał prawdziwej moralności zwolenników zamachu stanu
z 12 maja 1926 roku? Ależ nie, przecież po wojnie znaleźli się „żołnierze wyklęci”, którzy to w imię
wyższych wartości walczyli ze złem, jakie zapanowało w Polsce. Dziś bardzo się ich gloryfikuje,
stawia pomniki. Niestety młodzież, która nie ma jeszcze ustalonego systemu wartości, (kierując się
tym samym zachwianą moralnością), nosi ich podobizny na koszulkach, wykrzykując hasła, których
znaczenia słów nie rozumie.
Obecny rząd za wszelką cenę próbuje udowodnić, jakimi to oni byli „bohaterami”, wprowadza
się ustawę dekomunizacyjną, aby w miejsce osób związanych z poglądami lewicowymi, wprowadzić
imiona osób, które po zakończeniu II wojny światowej na początku trzymały stronę komunistów,
a potem nagle po jakimś „olśnieniu”, zaczęły walczyć w imię nacjonalizmu. Przykładem takiego
Kisiel malinowy
Nie wiem czy ich celem była zabawa, rywalizacja czy kuszenie płci męskiej, mnie jednak
sytuacja zażenowała i oburzyła. Szkoda, że kobiety w dzisiejszych czasach mają coraz mniej wstydu,
bo powiedzcie sami, kto by pomyślał o takim czynie jakieś 30 lat temu? Myślałam, że publika widząc
półnagie kobiety obrzucające się kisielem malinowym, obrzuci błotem stacje emitującą tak
poruszający widok. Tymczasem prawda jak zawsze bywa gorzka. Ludzie przyzwyczaili się do
nagości. Nie ma już w niej intymności, niedostępności, tajemnicy. Szczerze miałam nadzieję, że takich
zażenowanych jak ja jest więcej. Jakże się
myliłam! Zbliżenie kamery na publiczność
szybko rozwiało moje wątpliwości.
Efekt? Twórcy tego programu
zabrali mi (jakże cenne) 10 minut z życia,
a odczucie żenady, nagość, płytkość i kisiel
malinowy na długo pozostanie w mojej
pamięci. A przecież i tak wszyscy wolą
truskawkowy.
JOANNA SKINDER
KRZYSZTOF NAPIERAŁA
Moda klonów
Można spytać: „Dlaczego? To przecież tylko koszulki.” Jednak z góry odradzam. Powód jest
prosty. Osoby zupełnie niezwiązane z środowiskiem rockowym/metalowym zaczynają wykorzystywać
subkulturę oraz społeczność fanów cięższego grania w celach komercyjnych, co jest bezpośrednim
atakiem na niepisane zasady, którymi kieruje się większość metali.
Fan, który nosi odzież z logiem zespołu jest w pełni świadomy tego, jakiego rodzaju muzykę
kapela wykonuje, zna teksty chociażby kilku utworów, co jest ważne, ponieważ grupy rockowe/metalowe
często wyrażają w nich swoje poglądy, nierzadko bardzo skrajne oraz kontrowersyjne. W skrócie, wie co
reprezentuje swoim ubiorem. Niestety większość ludzi kupujących „modne koszulki” nie kiwnie nawet
palcem, żeby się czegoś o zespole dowiedzieć. Liczy się tylko to, że w końcu dołączyli do grona klonów.
Tak, klonów, ponieważ przechadzając się po większych miastach możemy dostać deja vu,
obserwując przechodzących… dajmy na to gimnazjalistów. Te same buty, te same spodnie, te same
koszulki, to samo nieistniejące własne zdanie.
Oczywiście nie chodzi mi tutaj o to, że jedynie metalowcy mają rację. Jest to po prostu bardzo
przystępny przykład subkultury, w której nawet kolor sznurówek od glanów pozwala wyrazić siebie. Tak,
każdy kolor niesie ze sobą symbolikę. Czerwone są noszone przez punków, zielone przez wegan, a białe
przez skinheadów. Serio, metale przykładają do tego sporo uwagi. (Sam noszę czarne, które oznaczają po
prostu neutralnego metala, a w zapasie mam żółte symbolizujące sprzeciw rasizmowi, tolerancję itd.)
Co przerażające (!) osoby podążające za modą nie zdają sobie sprawy z tego, co noszą. Widok
odwróconych krzyży wkomponowanych sprytnie w przeróżne wzory czy takie hasła jak SWAG
(co swoją drogą jest skrótem od secretly we are gay) są na porządku dziennym. Jeżeli ktoś jest świadom
tego co ma na sobie, proszę bardzo, nie mam nic przeciwko. Jeśli jednak jest to ślepe podążanie za
tłumem no to sorry, dla mnie ta osoba jest po prostu zwykłym klonem, sztucznym produktem
komercyjnych koncernów. Oczywiście nie każdy musi się ze mną zgadzać, co w pełni rozumiem i szanuję,
myślę jednak, że nikomu korona z głowy nie spadnie, jeżeli zastanowi się przez moment co tak naprawdę
chce pokazać poprzez swój wizerunek. Niestety w dzisiejszych czasach zasada „nie oceniaj książki po
okładce” nie ma w kulturze masowej większej racji bytu.
Wróćmy jednak do tematu gwiazdek dużego oraz małego ekranu. Najlepszym przykładem braku
wiedzy o tym, co reprezentuje koszulka jest chyba Kanye West. (Co ciekawe, niezbyt lubiany
w środowisku metali). Ów amerykański raper postanowił pokazać się w dwóch koszulkach, najpierw
grupy Testament, jednej z legend trash metalu, a następnie blackmetalowego zespołu Cradle of Filth. Na
forach zagrzmiało tak mocno, że same zespoły postanowiły zabrać głos w tej sprawie. Członkowie drugiej
kapeli skomentowali sprawę krótko, ale za to dosadnie:
Kanye West. Fan Cradle Of Filth. Na szczęście nie współpracownik.
Zachowanie Westa oraz nową modę ostro skrytykował też Alex Skolnick (gitarzysta Testamentu):
Musiał znaleźć jaki stos starych koszulek koncertowych (ten sam stos, z którego pochodzi koszulka
Slayera Kourtney Kardashian), które jakoś stały się „czymś” trendy (kto by pomyślał?!!). Niepojęte, że te
sępy popkultury nie mają pojęcia o tych zespołach. Zgaduję, że on myśli, że to jakaś religijna grupa (nie
po raz pierwszy by tak było). Tak, jeśli w ogóle myśli, co ostatnio zdaje się nieprawdą. Czasy chyba nie
mogą być dziwniejsze…
Drogi Czytelniku! Nie podążaj bezmyślnie za czymś popularnym. Nie bądź klonem.
I najważniejsze – sprawdzaj co zakładasz na tors.
MARCELI JABŁOŃSKI
Ach te zmiany…
Warto się teraz zastanowić, dlaczego akurat „obrywa” Linkin Park, skoro inne wielkie
zespoły również wykonywały skoki w bok jak na przykład Korn ze swoją płytą Path of Totality,
stworzoną między innymi ze Skrillex’em. Jednak tu odpowiedź jest prosta. Korn nie zmienił tak
gwałtownie stylu swoich utworów. Pomimo dodania wielu efektów elektronicznych zachowali
ciężkie brzmienie gitar oraz potężny wokal Jonathana Davisa. Śmiało można stwierdzić, że Korn
nadal był Kornem, tylko że z kilkoma dodatkami.
Wróćmy teraz do Linkin Park, gdzie przeskok brzmienia jest ogromny. Gitary zostały
całkowicie wyparte przez sample, a śpiew Chestera Benningtona wyraźnie złagodniał. Nie jest to
jednak ujma dla piosenek, ponieważ utwory same w sobie złe nie są.
Obserwując całe zamieszanie zrozumiałem,
że nie lubimy gwałtownych zmian. Nie dlatego,
że jesteśmy ich wrogami, ale dlatego, że często
zachodzą szybko, zdecydowanie za szybko. Kiedy
zmiana nastąpi, jesteśmy zdezorientowani.
Szukamy odpowiedzi na pytania, zanim tak
naprawdę je zadamy. „Ewolucja” Linkin Park jest
tego świetnym przykładem. Fani zespołu jedyne
co teraz mogą zrobić to albo zaakceptować
zmiany, albo wrócić do pierwszych albumów
grupy, cicho wzdychając podczas słuchania In the
End.
MARCELI JABŁOŃSKI