You are on page 1of 1

Drogi Oskarze,

Miałem przyjemność spotkać Cię przelotnie w szpitalu, może mnie nawet


nie zauważyłeś, ale ja dostrzegłem Ciebie i wielki spokój w Twoich oczach. Było
to dla mnie bardzo dziwne, bowiem niemal wszyscy, którzy znajdujemy się w
tym miejscu, wiemy, że nasze zdrowie szwankuje. Niejeden z pacjentów ma
małe szanse na wyzdrowienie, a od Ciebie biło niezwykłe ciepło, co mnie
mocno zastanowiło.
Podczas mojego kolejnego pobytu dwa tygodnie później nie mogłem
Ciebie nigdzie zauważyć. Kiedy zapytałem Panią Różę o Ciebie, opisując Twój
wygląd, bowiem nie wiedziałem, jak masz na imię okazało się, że już Ciebie nie
ma. Dowiedziałem się jednak o całej Twojej historii i o sposobie w jaki radziłeś
sobie z tą trudną jak na osoby w naszym wieku sytuacją. To sprowokowało
mnie do napisania do Ciebie listu, bowiem tak jak Ty pisałeś do Pana Boga, ja
piszę do Ciebie i ufam, że dasz radę go przeczytać.
Twoja postawa bardzo mnie poruszyła. Jednocześnie dała mi impuls,
żeby uwierzyć w siłę własnych chęci. Pomyślałem, że wypełniając wszystkie
zalecenia lekarzy i mając pogodne nastawienie uda mi się przezwyciężyć
chorobę, która mnie trawi. A nawet jeśli nie, to przynajmniej ten czas jaki
pozostaje mi do przeżycia, chciałbym spędzić w miłej i radosnej atmosferze.
Dziękuję Ci za to, że Cię spotkałem i że dałeś mi tak wiele siły, aby iść
dalej przez to nasze trudne życie pacjenta – dziecka. Mam nadzieję, że kiedyś
się spotkamy gdzieś w przestworzach i podziękuję Ci patrząc znowu w Twoje
oczy pełne spokoju.
Do zobaczenia,
Karol

You might also like