You are on page 1of 9

18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju".

;#034;. A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…

wyborcza.pl

Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt


Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z
wygranej w lotto
29-37 minutes

„Emil, co się dzieje?" – pyta Doda w SMS-ie i załącza wiadomość o pozwie za oszustwo.

„Nie przejmuj się tym" – odpowiada jej mąż Emil Stępień.

„Emil, ostatnio też tak mówiłeś i weszli na chatę i wzięli to, co miałam".

Kilka miesięcy wcześniej podczas policyjnego przeszukania policja konfiskuje w mieszkaniu Dody i

Stępnia milion złotych w gotówce.

Pół wygranej

O tym, jak małżeństwo Emil Stępień i Dorota Rabczewska, czyli Doda, robiło filmy, powinien powstać

film. Można by go zacząć widowiskową sceną w Cannes, w Dubaju czy na Malcie, ale my zacznijmy

bardziej kameralnie – od miasta średniej wielkości w zachodniej Polsce. Mieszka tu 80-letni pan

Kazimierz, z zawodu pocztowiec, który pewnego dnia wygrywa w lotto 10 milionów złotych.

– Musiałem na to ciężko zapracować – opowiada mi. To znaczy brać udział w loteriach, skrobać zdrapki,

w samo lotto grał chyba ze 30 lat. Obserwował, które numery wpadają najczęściej. – Bo może waga

takiej piłeczki, która częściej wpada, jest inna? Farby więcej i inaczej odskakuje? – mówi. W końcu trafił

szóstkę.

– Jeden jedyny! – woła. – Jak już się nacieszyłem, to zacząłem szukać pomysłów, co z tymi pieniędzmi

zrobić. Bo w banku na lokacie tylko traciłem.

Wybrał pierwszy pomysł, jaki podsunął mu jego bankowy opiekun finansowy (opiekuna przydziela się

klientowi, który trzyma na koncie bardzo duże kwoty).

– Powiedział, że opłacalna jest inwestycja w filmy. I że jest taki producent filmów, ten od „Pitbulli", a

prywatnie mąż Dody, i może mnie skontaktować – opowiada Kazimierz.

Emil – bo Stępień szybko zaproponował Kazimierzowi, by przeszli na „ty" – najpierw zadzwonił, a potem

do niego przyjechał.

Kazimierz: – Spotkaliśmy się w restauracji. Była też moja rodzina, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie,

pokazaliśmy mu okolicę. I podpisałem umowę. Pierwsza była na „Dziewczyny z Dubaju" – film o

kobietach do towarzystwa dla arabskich szejków. Wyłożyłem około miliona złotych.

– Ojcu imponowało, że taki Stępień się o niego stara – dodaje Agnieszka, córka Kazimierza. – Człowiek

raczej nie spotyka się na co dzień z ludźmi świata filmu. A Stępień ciekawie opowiadał. Na przykład, że

seks się sprzedaje, więc jak dołożymy na „Dziewczyny z Dubaju", to możemy sporo zarobić. Ja nie

zainwestowałam tyle, co ojciec, bo tyle nie miałam. Podpisałam umowę na około 100 tysięcy.

Wyłożyłam z oszczędności. Dla mnie to ogromna suma. Dostaliśmy też VIP-owskie bilety na koncert

Dody. Na koncercie zrobiliśmy sobie z nią zdjęcie.

– Kiedy Emil przyjechał po raz drugi – ciągnie dalej Kazimierz – przywiózł mi od pani Dody w

podziękowaniu, że zainwestowałem, jej autograf na płycie. Namawiał też na kolejne filmy. Mówił, że da

lepszy procent. Tym razem to były: „GROM", o jednostce specjalnej ,oraz komedia „Chłopaki nie płaczą

2". Na pierwszy wpłaciłem ponad 2 miliony, na drugi ponad milion. Czyli w sumie oddałem mu na trzy

filmy ponad 5 milionów złotych – mówi. Czyli połowę wygranej w lotto.

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 1/9
18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…

Video Player is loading.

Aktualny czas 1:20

Czas trwania 8:08

Pozostały czas -6:48

Beginning of dialog window. Escape will cancel and close the window.

Text

ColorTransparency

Background

ColorTransparency

Window

ColorTransparency

Font Size

Text Edge Style

Font Family

End of dialog window.

Biznes pokocha subskrypcje. Młodzi wiedzą, czego chcą

Zyski czy straty?

Bohater, który wraz z rozwojem wydarzeń ulega przemianie, to podstawa filmowych opowieści. Kiedy

się spojrzy na zdjęcia Emila Stępnia, dzisiejsze i te sprzed 10 lat, zanim zaczął robić filmy i związał się z

Dodą, można odnieść wrażenie, że to dwóch zupełnie różnych ludzi.

Dekadę temu Stępień pracował na giełdzie jako wicedyrektor do spraw rozwoju NewConnect (to

alternatywny rynek, na którym notowane są małe spółki o dużym potencjale wzrostu). Ci, którzy go

wtedy znali, wspominają: skrupulatny, spokojny, towarzysko nieśmiały.

Z giełdy odszedł w 2013 roku w atmosferze skandalu, za jej prezesem Ludwikiem Sobolewskim. Poszło

zresztą o film – Sobolewski polecił Stępniowi, by wysyłał do giełdowych spółek propozycje

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 2/9
18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…
zainwestowania w komedię „Klątwa faraona". Grała w nim ówczesna partnerka prezesa Anna Szarek.

Reżyserem tego filmu (ostatecznie wyszedł pod tytułem „Last minute") był Patryk Vega. Spółkę Ent One,

która ten film produkowała, również założył Vega, razem z Anną Szarek. Potem Stępień odkupił udziały

od partnerki byłego prezesa i razem z Vegą zajął się produkcją filmów.

Miał opinię fachowca, który potrafił szybko zebrać budżet. Filmy, które robili z Vegą, przynosiły ogromne

zyski. Jednak się pokłócili, a Stępień, odchodząc, zabrał prawa do marki „Pitbull" i zaczął robić filmy

sam. W kolejnej części „Pitbulla", „Ostatnim psie", wystąpiła Doda, z którą właśnie zaczął się spotykać

(w filmowym światku opowiada się, że był to także powód rozstania z Vegą, który Dody w swoim filmie

miał nie chcieć).

„Pitbull. Ostatni pies" w reżyserii Pasikowskiego zebrał niezłe opinie, ale nie sprzedał się tak dobrze jak

filmy robione z Vegą. Od tego momentu wokół filmów Stępnia i jego spółki Ent One Investments (Doda

była w tamtym czasie jej wiceprezeską) zaczynają się dziać dziwne rzeczy.

Pierwszy raz napisałem o nich w „DF" trzy lata temu („Zaginiony dywizjon", 22 października 2018). Po

premierze filmu o polskich lotnikach „303. Bitwa o Anglię" kilku inwestorów, którzy wpłacili na niego

spółce Stępnia pieniądze, dowiedziało się przypadkiem, że Stępień go nie współprodukował, jak ich

wcześniej zapewniał.

– Najpierw nie mogliśmy uwierzyć, bo przez cały rok dostawaliśmy informacje o postępach produkcji, o

przebiegu zdjęć i montażu. Po co ktoś miałby tak ściemniać? – wspomina jeden z nich.

Potem pisałem („Dziewczyny z Dubaju. Powrót producenta", 25 marca 2019) o tym, że do wpłacania na

kolejny film – „Dziewczyny z Dubaju" – inwestorzy byli zachęcani nazwiskiem reżysera Wojciecha

Smarzowskiego. O tym, że miałby ten film reżyserować, Smarzowski też dowiedział się ode mnie.

Odezwali się również inwestorzy, którzy mówili, że nie dostali całej zapłaty, procentu od zysku, także za

poprzedni film – ten w którym wystąpiła Doda, „Pitbull. Ostatni pies".

Tu pojawia się kolejna postać naszej opowieści – Tomasz Piec, prezes Śląskiego Funduszu

Inwestycyjnego Promoney. Trzy lata temu Jacek Ossowski, właściciel firmy medycznej (wielu

inwestorów filmów Stępnia to ludzie z branży medycznej, znajomi znajomych), zgłosił się do jednej ze

spółek Pieca, zajmującej się windykacją, po pomoc w odzyskaniu pieniędzy właśnie z „Ostatniego psa".

– A ja całkiem przypadkowo znałem wcześniej pana Stępnia z giełdy – opowiada mi Piec. – Potem pan

Stępień przesyłał nawet propozycje inwestowania w filmy. Napisałem więc do niego, że jestem

zainteresowany. Porozmawialiśmy i zorientowałem się, że rzeczywiście jest coś nie tak.

– To znaczy co? – pytam.

– Mnie opowiadał, że jego film przyniósł stuprocentowy zysk. A w tym samym czasie mój klient dostał

pismo, że była strata – mówi. – Z giełdy pamiętałem Stępnia jako spokojnego i uczciwego człowieka, ale

tu coś nie grało. Przejąłem więc wierzytelności mojego klienta i rozpocząłem ich odzyskiwanie. W jednej

ze spraw, które założyłem, Stępień przedstawił przed sądem dokument, że rzeczywiście „Ostatni pies"

nie przyniósł zysku. Tymczasem od jego księgowej udało mi się zdobyć faktury, z których wynikało, że

sporo zarobił.

– Ile?

– Minimum 8 milionów. Toczy się postępowanie prokuratorskie w sprawie tego nieprawdziwego

dokumentu. Oraz dyscyplinarne przeciw radcy prawnemu, który złożył go w imieniu Stępnia – opowiada

Piec.

Na razie udało mu się odzyskać 200 tysięcy złotych. Więcej nie, bo w pewnym momencie okazało się,

że konta spółki Ent One Investments, na których powinien być zgromadzony budżet na kilka filmów, są

praktycznie puste. Jedyny jej majątek to laptop i sprzęt biurowy.

Materiał promocyjny partnera

Dubaj na Malcie

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 3/9
18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…
Pisał o tym „Puls Biznesu": inwestorzy filmów „Dziewczyny z Dubaju", „GROM" i „Chłopaki nie płaczą 2"

dowiedzieli się z publikacji, że ich pieniądze, ponad 12 milionów złotych, zostały przelane do nowej

spółki na Malcie – Ent One Studios. Została założona dwa miesiące wcześniej, dyrektorami zostali

Stępień i Doda, a jej kapitał zakładowy wynosi 1,2 tysiąca euro i nie został opłacony w całości. Teraz to

EOS, z którą inwestorzy nie podpisywali żadnych umów, miała zająć się produkcją „Dziewczyn z

Dubaju".

Jeden ze świadków przesłuchiwanych przez prokuraturę, który miał pomagać w zakładaniu tej spółki,

zeznał, że Stępień zwierzył mu się, że robi to, by uciec przed wierzycielami. Bo Tomasz Piec nie był

jedynym, który próbował odzyskać pieniądze.

Stępień mówi, że to pomówienia.

„Malta jest miejscem, w którym powstaje i produkuje się co roku wiele filmów i seriali. I mam tu na myśli

produkcje kina światowego, a nie tylko lokalnego. (…) Wybór Malty, jako miejsca prowadzenia

działalności w zakresie produkcji filmu jest więc oczywisty" – odpisuje mi, kiedy go o to pytam.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła jednak śledztwo, które toczy się w sprawie działania na

szkodę wierzycieli.

Prezeską polskiej spółki EOI – tej, z której pieniądze popłynęły na Maltę – została z kolei w tym czasie

Małgorzata M., której – jak informuje „Puls Biznesu" – poszukują dwie warszawskie prokuratury. Chcą

postawić jej zarzut oszustwa bankowego i przywłaszczenia samochodu. Gdy napisał o tym „PB", na

stanowisko prezesa EOI powrócił Stępień.

Jakby zamieszania ze spółkami było mało – Stępień zarejestrował jeszcze dwie w USA. Jak podaje

„Puls Biznesu", jedna z nich podpisała z amerykańską firmą Arco umowę na pozyskanie 4 milionów

dolarów. Nic z tego nie wyszło. Właściciel Arco zdenerwował się, bo Stępień zataił, co pisze o nim

prasa. A polska modelka i influencerka mieszkająca w USA, która miała być dyrektorką amerykańskich

spółek, zaczęła twierdzić, że dowiedziała się o tym przypadkiem, kiedy przyszły do niej dokumenty.

Mówi, że Stępień, wpisując ją na stanowisko, mógł posłużyć się jej danymi z kopii prawa jazdy, które mu

dała, kiedy rozmawiali o roli w filmie.

(Reprezentująca Stępnia kancelaria prawna zapewniła jednak w „Pulsie Biznesu", że modelka

wiedziała, po co udostępnia dokumenty).

Tato, już mu nie dawaj

Zróbmy teraz cięcie w naszym filmie i wróćmy do pana Kazimierza.

– Za trzecim razem Stępień przyjechał do mnie do domu – opowiada. – Zjawił się, bo gazety pisały, że

są problemy i inwestorzy się skarżą. Chciał mnie uspokoić. Nawet sobie wtedy, że tak powiem, trochę

popiliśmy – mówi.

Agnieszka, córka Kazimierza: – Mówiłam: „Tato, tylko nie dawaj mu już ani grosza". Bo wiedziałam, że

razem wódkę pili. Takim był niby przyjacielem od serca! Poprosiliśmy Stępnia o pisemne zaświadczenie,

że w razie gdyby coś wydarzyło się z tatą, który jest już starszy, to pieniądze wypłaci rodzinie. Mówił:

„Papiery już przygotowane!", potem: „Kurier już wiezie". I jeszcze później: „Osobiście je dostarczę". I do

tej pory ich nie mamy. A kiedy napisał, że film będzie w Cannes, a my odpowiedzieliśmy, że widzieliśmy

listę konkursu i „Dziewczyn z Dubaju" nie ma, obraził się i powiedział, że od teraz będziemy rozmawiać

przez prawników.

– Dlaczego?

– Bo podważamy to, co mówi.

Kazimierz: – Poprosiłem o zwrot pieniędzy, bo nie wywiązał się z umowy. Wtedy przestał odbierać ode

mnie telefony. I napisał, że już sobie nie życzy, żebyśmy byli na „ty", i znowu mam mówić na „pan".

W sprawie prowadzonej przez prokuraturę Kazimierz był przesłuchiwany przez policję.

W maju tego roku sąd ogłosił upadłość spółki Stępnia – tej polskiej, z której pieniądze zostały przelane

na Maltę, z którą miał umowę Kazimierz.

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 4/9
18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…
Marek Malecha, syndyk z kancelarii Wspólnicy. Malecha Krzemiński Noga, który zajmuje się upadłością,

mówi: – Pan Stępień, zasłaniając się zajęciem dokumentów przez prokuraturę, nie wyjaśnia

mechanizmów finansowania i rozliczania produkcji. Zwracam się więc do kontrahentów jego spółki, do

firm dystrybucyjnych oraz korzystam z zeznań i dokumentów, które są w prokuraturze.

– I co pan znalazł?

– Na wyciągach rachunków bankowych oraz w historii operacji bankowych spółki widać duże wydatki,

ale w księgowości nie potrafię znaleźć ich uzasadnień.

– Na przykład?

– Kolczyki od Cartiera, biżuteria, torebki za kilkaset tysięcy złotych, trudno to uznać za rekwizyt do filmu.

Skoro nie mam dokumentów księgowych, które by świadczyły o rozliczeniu tych wydatków, przychodzi

mi do głowy, że mogło to być przywłaszczenie albo działanie na niekorzyść spółki. Składam do

prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu możliwości popełnienia przestępstwa. Niech ona ustali, jaka

jest prawda.

„Na planie filmu zobaczy Pan akcesoria dubajskie, które zakupione zostały na potrzeby scenografii dla

ponad 200 aktorów i statystów, w tym wyposażenie wynajętych hal na potrzeby odzwierciedlenia wnętrz

pałaców. Zakup ten nie miał i nie ma charakteru zakupu na potrzeby prywatne, co zdaje się Pan

sugeruje w swoim pytaniu" – tak odpisuje mi Stępień.

Proces za prace scenariuszowe do „Dziewczyn z Dubaju" wytoczył także jeden z autorów.

Piotr Krysiak, autor książki, na której podstawie powstał film, spiera się z kolei ze Stępniem o to, że

wbrew umowie nie dostał wglądu do scenariusza.

A Tomasz Piec mówi, że to dopiero wierzchołek góry lodowej, na którą zmierza ten „Titanic". Zgłosili się

do niego kolejni inwestorzy filmów Stępnia. Rozmawiał już z kilkudziesięcioma.

– Ze względu na prowadzoną przez komornika egzekucję moich należności dostałem wgląd w historię

rachunków bankowych spółki Stępnia. Okazało się, że nie wypłacił nam 3 milionów złotych. A wszystkie

jego zobowiązania, według moich szacunków, to 50 milionów. Poszkodowanych może być nawet 200

osób – mówi.

Syndyk potwierdza, że jest już ponad 200 zgłoszeń wierzytelności.

Piec: – Są tacy, którzy nie dostali właściwych zysków, i tacy, którzy wpłacili na filmy, które nie powstały,

choć terminy minęły. Wśród inwestorów dwóch czy trzech wpłaciło powyżej miliona, reszta po kilkaset

tysięcy, a niektórzy po kilkadziesiąt tysięcy złotych. No i jeden wpłacił 5 milionów.

– Pan Kazimierz – zgaduję.

– Tak. Pomyślałem, że to zbadam. Mój współpracownik pojechał pod jego adres. To był niszczejący

dom, w którym nikt nie mieszkał. Ze skrzynki pocztowej wysypywała się korespondencja. A miał być tam

zameldowany inwestor, którego – po tym, ile wpłacił – oceniałem jako bardzo bogatego. Pierwsza moja

myśl: to jakiś słup – opowiada Piec. Potwierdza historię Kazimierza. Został także i jego pełnomocnikiem.

– I jak pan widzi szanse na odzyskanie tej jego wygranej? – pytam.

– Jakąś część się uda. „Dziewczyny z Dubaju" w końcu powstały, premiera ma być w listopadzie. Tylko

że do zysków z tego film ustawia się długa kolejka wierzycieli i nawet jeśli film zarobi dużo, na

wszystkich nie wystarczy – mówi.

Problemem jest, że przy okazji przelewu na Maltę między maltańską a polską spółką Stępnia została

podpisana umowa koprodukcji – zyski mają być dzielone: 40 procent dla polskiej EOI i 60 procent dla

maltańskiej EOS. Ale inwestorzy podpisywali umowy z EOI, obawiają się więc, że dostaliby do podziału

tylko 40 procent.

Dlatego, jak uważa Piec, te pieniądze mogą zostać zajęte już u dystrybutora.

Pytam o to dystrybutora filmów Stępnia, czyli Kino Świat. Nie dostaję odpowiedzi.

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 5/9
18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…
Ponad pół roku temu w mieszkaniu Stępnia i Dody nastąpiło przeszukanie. Zabezpieczono

dokumentację i milion złotych w gotówce.

Agnieszka, córka Kazimierza: – Tymczasem Stępień twierdzi nadal, że wszystko jest w porządku. Tylko

raz podał informację, że jeśli ktoś się chce wycofać, to niech da znać. Pomyślałam: super. Ale nie dało

się skontaktować. Zapytałam SMS-em, odpisał: „Pani mnie osacza". W końcu mi zaproponował, że

mogę się wycofać, ale odzyskam tylko połowę.

Powiem, co będziesz grała

Jak informowała prezentacja zachęcająca do inwestowania w „Dziewczyny z Dubaju", film „pokaże

brudny świat ekskluzywnego seksu, narkotyków i ogromnych pieniędzy. Pokaże obłudę i zakłamanie

wielu znanych ludzi. Pokażemy i nazwiemy wydarzenia/osoby/podmioty po imieniu. Po premierze wiele

osób i uczestników przestrzeni publicznej spotka środowiskowy i branżowy ostracyzm, ale także będą

unikały aktywności w życiu publicznym".

Tymczasem taki ostracyzm może spotkać Emila Stępnia. Do sieci wypłynęły – ze świeżo

zarejestrowanego konta na YouTubie – jego wiadomości, między innymi z Instagrama. Są tam

propozycje ról w filmach wysyłane do kobiet.

Emilstepien_official: „(…) jest Pani piękną kobietą. (…) Chciałbym wziąć Panią do mojego nowego filmu,

którego produkcję rozpoczynam na wiosnę (…) Uważam, że sprawdzi się Pani aktorsko".

Emilstepien_official: „Proszę to przemyśleć. (…) Proszę nie radzić się koleżanek. One nie będą

szczerze doradzać" (…).

„A w jakiej roli Pan mnie widzi?" – pyta instagramowa influencerka, do której pisze.

Emilistepien_official: „Jaka rola to najmniejszy problem (…) Proszę zainwestować godzinę w rozmowę

ze mną". „Czuję ludzi. I będę obok i dam siłę i opiekę (…) Jak mi pani zaufa, to odmienię Panią".

Inna odpowiada: „Mam nadzieję, że innym dziewczynom nie obiecujesz ról w zamian za spotkanie? Nie

chcę być jedną z wielu, ja Ciebie traktuję poważnie;( czy na pewno mnie nie wyrolujesz z tego filmu, jak

przyjadę?".

Emilstepien_official: „Nigdy. Nie wykorzystałbym nigdy Ciebie. Proszę nie obrażaj mnie. Jestem

poważnym facetem. A ty mi się spodobałaś. Jeśli jesteś tak hot jak się zapowiadasz, to jeszcze dziś

powiem Ci, co będziesz grała. Tylko oczekuję kultury, szacunku, zaufania, dyskrecji, partnerstwa. I

honorowo Ci obiecam. Zatem zdecyduj (…) Mogę Ci nawet pokazać Dziewczyny z Dubaju poufnie".

Kiedy spytałem Stępnia o te rozmowy, powiedział, że są to „insynuacje".

Napisał: „Na co dzień pisze do mnie wiele osób. Część z nich jest podobnie jak Pan inspirowana

finansowym wsparciem moich oponentów".

Doda i Duda

– A co z tym kolejnym filmem, na który wpłacił pan Kazimierz? Tym „GROM-em"? – dopytuję Tomasza

Pieca, ale on tylko wzdycha i mówi, że Kazimierz w ogóle nie powinien na ten film wpłacać, bo według

raportu wysłanego inwestorom kilka miesięcy wcześniej budżet był już zamknięty. Po co Stępień zbierał

więc dalej?

Krzysztof, inwestor, który też wyłożył na „GROM": – Spotkaliśmy się w czwórkę, ja z partnerką, Stępień i

Doda. Stępień przedstawiał pomysł, ale motorem napędowym zachęcającym mnie do inwestycji była

Doda. Licytowała kwoty, pytała, czy nie dołożyłbym więcej. I tak namówiła mnie na „GROM".

– Jak? – pytam.

– Zapewniała, że jej nazwisko otwiera drzwi w Ministerstwie Obrony Narodowej. Ministrem był wtedy

Macierewicz. Dzięki temu dostaną dostęp do planów na poligonach. Mówiła o patronacie Kancelarii

Prezydenta, który uzyskają dzięki jej medialności.

– I wierzył pan?

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 6/9
18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…
– Nawet miało to wszystko ręce i nogi, bo podawali konkretne terminy, a w kraju było wtedy ciśnienie na

wojskowość, zbliżała się rocznica odzyskania niepodległości. Wytworzona była atmosfera przyjaźni,

mieliśmy nawet zacząć się spotykać pozabiznesowo. To się nie wydarzyło. Wpłaciłem na „GROM" 250

tysięcy złotych.

– I co było dalej?

– Zaczęły przychodzić raporty – odpowiada.

Raport nr 8 z dnia 2.12.2017 r.: „Trwają prace castingowe. Do Chyry i Fronczewskiego dołączył Kondrat

oraz Gierszał". Raport nr 14 z dnia 13.10.2018 r.: „Rozpoczęliśmy plan filmowy produkcji GROM.

Pierwsze zdjęcia były kręcone w Jordanii oraz Kurdystanie". Mail do inwestorów z dnia 22.10.2018 r.:

„Dodatkowo Łukasz Palkowski [reżyser, m.in. „Bogowie"] przyjaźni się z GROM-em. On bezpłatnie

otwiera nam tam drzwi i mamy dodatkowo jednostki amerykańskie i brytyjskie".

Raport nr 17 z dnia 13.01.2019 r.: „Mamy gotowość filmu na poziomie 25%". Raport nr 18 z dnia

26.02.2019 r.: „Trwają prace związane z koloryzacją i udźwiękowieniem zdjęć z zeszłego roku oraz

prace nad efektami specjalnymi. Będzie też kręcony GROM 2 gdzie zebrano już 60% budżetu.

Produkcją GROM 1 zainteresował się Netflix, umowa będzie do miesiąca".

Krzysztof: – Były też informacje, że wyjdzie i gra komputerowa. Znałem kilku innych inwestorów i

dowiadywałem się, że różne osoby dostawały w tym samym czasie w raportach różne informacje.

Potem Stępień zaczął raporty reglamentować – jak ktoś chciał się czegoś dowiedzieć, to musiał się

udać do kancelarii – opowiada. – Ale powtarzane było, że „GROM" już prawie jest. Po czym na

spotkaniu z Łukaszem Palkowskim, reżyserem, usłyszałem, że on dopiero zaczyna pisać scenariusz.

Jeszcze nic nie było planowane. A w raportach już były nawet takie rzeczy, że dla tego filmu nawet

Marek Kondrat się zadeklarował, że wróci do aktorstwa – mówi.

Dzwonię do Marka Kondrata. Zdecydowanie zaprzecza, żeby miał z „GROM-em" cokolwiek wspólnego i

żeby wracał do aktorstwa.

Tomasz (inwestor): – To spotkanie odbyło się dwa lata temu i od tamtej pory nic nowego się nie

wydarzy. Mój ostatni kontakt ze Stępniem to październik 2019 roku. Dostałem SMS-a: „Jeśli chodzi o

GROM , to wszystko idzie tak, jak mówił Łukasz, i w listopadzie Łukasz chce ogłosić wszystkie

informacje. Najpierw inwestorom, potem mediom". Byłem już przesłuchiwany w prokuraturze i mam

założoną prywatną sprawę o niewywiązanie się z umowy – mówi.

Stępień natomiast odpisuje mi, że realizacja „GROM-u" jest dla niego priorytetem, pieniądze inwestorów

na ten film nie są zagrożone: „Dokładamy wszelkich starań, aby realizacja tego filmu nastąpiła jak

najszybciej. Zakładany przez nas termin premiery uzależniony jest jednak w dużym stopniu od tego, czy

i jakie ograniczenia pandemiczne czekają nas w najbliższej przyszłości (…) niestety uzależnieni

jesteśmy od harmonogramu pracy reżysera".

Chcę zapytać więc reżysera Łukasza Palkowskiego, jak idą prace i czy rzeczywiście „przyjaźni się z

GROM-em", ale wysyła mi tylko wiadomości, że oddzwoni (nie oddzwania).

Tomasz Piec: – Miał kontakt telefoniczny z częścią inwestorów, odbyło się kilka spotkań z jego

udziałem. Jako rozpoznawalny reżyser uwiarygadniał Stępnia w ich oczach i nie przekazywał im

informacji, że z tym filmem nic się nie dzieje. A mnie powiedział, że nie została z nim nawet podpisana

umowa.

Tymczasem w ostatnim SMS-ie do Kazimierza Stępień obiecuje: „Premiera GROM chcę, by była dwa

miesiące po premierze Dubajek , aby dwa filmy z naszego portfela nie konkurowały o widza".

Chłopaki zapłaczą

O trzecim filmie, w który zainwestował pan Kazimierz, czyli „Chłopaki nie płaczą 2", opowiada mi z kolei

Michał, inwestor z Trójmiasta. Na co dzień prowadzi firmę związaną z usługami dla przemysłu.

– Wyłożyłem i na „GROM" i na „Dziewczyny z Dubaju", ale najwięcej, 600 tysięcy złotych, właśnie na

„Chłopaków". Stępień obiecywał mi nawet, że wystąpię w jakiejś epizodycznej roli. Przyjechał do mnie

do Trójmiasta z Dodą. Poszliśmy na kolację. Piękne wizje roztaczał, ale mijały terminy i nic się nie

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 7/9
18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…
działo, napisałem do niego, że chciałbym odzyskać pieniądze. Odpisał: „Nie pozwolę sobie na szantaż.

Proszę mi nie grozić". A potem dowiedziałem się, że on może nawet nie mieć praw do tego tytułu –

mówi.

Prawa do „Chłopaków" ma kilka podmiotów, m.in. Canal+, a także scenarzysta pierwszej części Mikołaj

Korzyński.

– Nigdy nie miałem ze Stępniem kontaktu i ode mnie żadnej zgody nie dostał – mówi mi Korzyński.

Piotr Kaniowski, rzecznik Canal+, który na moją prośbę to sprawdzał, też nie doszukał się śladów, by

prawa do „Chłopaków’ zostały przekazane spółce Stępnia.

Sam Stępień na pytanie o prawa do „Chłopaków" do momentu, gdy kończyłem tekst, nie odpowiedział.

– Za każdym razem wygląda to podobnie – komentuje Tomasz Piec. – Dopóki inwestorzy wpłacają

pieniądze, mają z nim superkontakt. Jest bardzo uprzejmy. Ale jak tylko zaczynają domagać się

informacji albo zwrotu pieniędzy, obraża się, straszy i urywa kontakt. Albo nalega, by przenosili

pieniądze na kolejne firmy. Kto decyduje się dalej współpracować, ma dostać wyższą wypłatę.

Oczywiście ona jest tylko w obietnicach zysków, które ma przynieść następny film. Stępień bazował na

tym, że inwestorzy nie mieli ze sobą kontaktu, bo w umowach są zapisy o poufności i kary za jej

złamanie. Wygląda też na to, że na każdy z filmów zebrał więcej pieniędzy, niż przewidywał budżet, bo

pieniądze były nadal zbierane, kiedy budżet był zamknięty – opowiada Piec.

Podobnie – jak pisze „Puls Biznesu" – już dwa lata temu sugerowali poszkodowani inwestorzy w

zawiadomieniach do prokuratury – że spółka Stępnia działa jak piramida. Stępień zachęcanie do

reinwestycji tłumaczył dbaniem o stałych kontrahentów.

– Ale koniec końców „Dziewczyny z Dubaju" przecież powstały. To jaki Stępień miałby interes, żeby

zbierać na „GROM", którego nie wyprodukuje? O co tu chodzi? – pytam Tomasza Pieca.

– Mnie się wydaje, że było tak: kiedy filmy, które robił z Vegą, zarobiły naprawdę duże pieniądze, bo to

było prawie 500 procent zysku, Stępień za bardzo w siebie uwierzył. Może myślał, że już zawsze tak

będzie? Wtedy zaczął też wypłacać inwestorom mniej, niż powinien. Może pomyślał, że i tak będą

szczęśliwi. To prawda, byli. Ale kolejny jego film, który robił już sam, nie zarobił tak dużo. W tym samym

czasie związał się z Dodą, zaczęło się wystawne życie. I zaczęły się kłopoty. Bo według mojej wiedzy od

tego momentu on zbierał już bez ograniczeń, każdą kwotę, którą ktokolwiek chciał mu wpłacić –

tłumaczy Piec. – Moim zdaniem on stracił nad tym kontrolę.

Doda nie może spać

– Z kolei pani Rabczewska, jak dostała nasze pozwy prywatne przeciwko niej i kiedy przyspieszyła

sprawa w prokuraturze, to ogłosiła na mediach społecznościowych, że się rozwodzi – ciągnie dalej Piec.

„Nie mam z tym nic wspólnego i proszę mnie z tym nie łączyć. Prywatnie i biznesowo moje zaufanie do

męża było bezgraniczne i stąd wynika mój brak wiedzy i świadomości w niektórych tematach" – tak

Doda odpowiedziała „Pulsowi Biznesu".

– Jej podpis znajduje się jednak na rozsyłanej już w 2017 roku informacji, że rozpoczęto produkcję

„GROM-u", co okazało się nieprawdą. Występuje tam jako inicjatorka przedsięwzięcia. Otrzymała od

EOI przelewy za usługi, których nie wykonała, na przykład kilkadziesiąt tysięcy złotych za muzykę do

„GROM-u". I skorzystała na wyprowadzeniu pieniędzy na Maltę, bo jest wspólniczką maltańskiej spółki

EOS, a te pieniądze umożliwiły jej wyprodukowanie „Dziewczyn z Dubaju" – mówi Tomasz Piec.

Inwestorzy twierdzą z kolei, że to właśnie ona jako znana osoba sprawiła, że zdecydowali się wyłożyć

tak duże pieniądze.

Zgłosiłem się więc do Dody z pytaniami. Zaproponowała spotkanie. Ucieszyłem się, bo próbowałem się

do niej dobić już za pierwszym razem, trzy lata temu – zastanawiając się wtedy, czy wie, jak spółka jej

męża (sama była wtedy wiceprezeską EOI) robi filmy. Po publikacji tamtego tekstu sugerowała, że

napisałem go na zlecenie. Potem udzieliła wywiadu „Wprost", w którym fantazjowała, że powinna mnie

„wytargać za włosy" i zapytać: „Jaka jest twoja cena?".

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 8/9
18/04/2022, 09:50 Prokurator ogląda "Dziewczyny z Dubaju". A emeryt Kazimierz żąda od Emila Stępnia i Dody zwrotu 5 mln z wygranej w lo…
Na spotkanie stawiłem się punktualnie, ale zamiast Dody zastałem tylko jej prawnika. Nieobecność

wytłumaczyła tym, że obawia się udzielać wywiadów prasie, bo może jej za to grozić areszt za

mataczenie w sprawie. Przekazała mi przez prawnika oświadczenie, z którego wynika, że nie miała

pojęcia o działaniach Stępnia, który wykorzystał jej popularność.

Napisała: „Nie mam kontaktu z mężem, zmienił numer telefonu, informacje, które do mnie docierają z

prokuratury, są szokujące. Dołączyłam do firmy Emila Stępnia jako artystka, która od początku miała

zajmować się tylko artystycznymi aspektami produkcji filmowych, bo na finansach się nie znam. Nigdy w

życiu nie podpisałam żadnej umowy z inwestorem ani nie przeprowadzałam negocjacji (…) Mieliśmy

jasny podział ról w spółce, a Emilowi Stępniowi, który był moim mężem, ufałam bezgranicznie. Jeżeli

kiedykolwiek przebywałam na spotkaniu z inwestorem, to jako osoba towarzysząca na kolacji

towarzyskiej (…) Wszystkie docierające informacje nie mieszczą mi się w głowie. Rozumiem

inwestorów, którzy chcą odzyskać pieniądze, również bym chciała. Po skończeniu promocji Dziewczyn z

Dubaju moje ścieżki zawodowe z Emilem Stępniem zakończą się".

Przekazała też wydruk SMS-owych rozmów między nią a Stępniem, z których ma wynikać, że nic nie

wiedziała. W jednej z nich wysyła Stępniowi link do artykułu w „Pulsie Biznesu" pt. „Śledczy sprawdzą

biznes Stępnia i Dody".

„Upadłości żadnej nie będzie, bo spłaceni są wierzyciele" – tłumaczy Stępień.

Doda: „No ale prokuratora wszczęła śledztwo??".

Stępień: „Prawnicy mówią, że NIE (…) Nic się tym nie przejmuj".

Doda: „Jak mam się nie przejmować?? Nie mogę zasnąć, a jest 3".

W najbliższym czasie ma być przesłuchiwana w prokuraturze. Tymczasem Emil Stępień odezwał się w

końcu do pana Kazimierza, zwycięzcy w lotto.

W SMS-ie poprosił go „prywatną pomoc" – „150".

„Ale czego 150? Bez pokwitowania?" – zdenerwował się Kazimierz w odpowiedzi.

„Grzecznie się spytałem" – odpowiedział Stępień, który pracuje już nad swoim kolejnym filmem – „Plac

św. Piotra", o zamachu na papieża.

Imiona inwestorów i niektóre szczegóły ich dotyczące zostały zmienione

Piszcie: listy@wyborcza.pl

Zapisz się na przegląd wydarzeń. Codziennie rano i wieczorem

chrome-extension://ipjogfeblagoilekmobpdocdbfdedgdp/data/reader/index.html?id=668 9/9

You might also like