Professional Documents
Culture Documents
Think Dog
cz. I
praca 1
Często więc właściciele już od małego szczenięcia obserwują swojego pupila bacząc na to czy
czasami nie przyszedł czas aby go zdominować. Bo np. szczeniak chce wskoczyć na lóżko... O!
To znak że zaczyna dominować, pewnie chce zawłaszczyć sobie „właścicielskie” posłanie, a
później to już z górki jak nic zagryzie... Tak więc szczeniak chcący po prostu być bliżej swojego
opiekuna, przejawiający przyjazne gesty obrywa nagle kapciem przez grzbiet. Pies ucieka,
właściciel puchnie z dumy bo właśnie został Alfą swego stada.
Inna sytuacja. Więc tak mamy orzeszek. Mały, pistacjowy. Niby da się podzielić, bo nasz
szczeniaczek jak zawsze głodny chciałby go mieć. Ale i właściciel ma chętkę... Ale psinka tak
ładnie prosi, już wysuwamy rękę z orzeszkiem w kierunku psiej mordki, już widzimy szybko
zbliżający się nos. Ale zaraz! Teoria dominacji mówi jasno jedz pierwszy przed karmieniem
psa, ponieważ Alfa zawsze je pierwszy. Cała wstecz! Okazuje się że i pistacjowy orzeszek
można ładnie podzielić. Jedna połówka wędruje do ust właściciela, który teatralnie rozgryza i
mlaska konsumując zdobycz. Druga połówka orzeszka poczeka, żeby pies wiedział kto tu
rządzi. Po konsumpcji swojego kawałka właściciel wysuwa rękę z pozostałą połówką orzeszka
w kierunku psiej kufy. A psiak cały ośliniony połknął swoją połówkę prawie jej nie
zauważając, bo co to za posiłek dla rosnącego bernardyna. Co z tego zrozumiał... Niewiele,
tyle chyba że jednak warto siedzieć i ślinić się jak opiekun je bo za to dostaje się nagrodę.
Badania prowadzone przez David’a Mech’a w wolno żyjącym stadzie wilków wykazały, jeśli
upolowana zdobycz jest wystarczająco duża, każdy z wilków może ją jeść. Jeśli jednak
jedzenia jest mało, szczeniaki jedzą pierwsze. 1
Przechodź przez drzwi przed psem. To kolejna z zasad teorii dominacji. No więc jeśli chcesz,
to przechodź. Przecież nie ma w tym nic złego. Co innego jeżeli jesteś przekonany że to
przechodzenie spowoduje że pies ujrzy w tobie jedynego słusznego dominującego
samca/samicę w stadzie. Myślę że nie bardzo. Możliwe że pies uszanuje twoje dziwne
życzenie tak samo jak to że życzysz sobie założyć buty przed wyjściem z domu i tyle. Moje
własne psy, te które miałam wcześniej i te które są ze mną dziś, zazwyczaj wychodzą
1
Barry Eaton „Dominance: fact or fiction”
pierwsze. Jeśli mi to nie pasuje, wychodzą drugie a czasami i trzecie. Można to nazwać
niekonsekwencją, jednak najważniejsze jest to że nie zaobserwowałam żeby przez to
postępowanie mniej mi ufały lub w inny sposób stały się aspołeczne.
Zabawa w przeciąganie. Kilka lat temu miałam psa, teriera rosyjskiego o imieniu Orka. To
duża rasa i uważana przez niektórych za twardą i dominującą. Ostrzegano mnie żeby nie
pozwalać na tak zwane „za wiele” temu psu ponieważ może się to skończyć wyhodowanie,
psa-zabójcy, stwarzającego realne niebezpieczeństwo. Jednak teoria teorią a mój pies moim
psem. Orka miała bardzo łagodny charakter, jak na teriera nie była też bardzo żywiołowa.
Koty łaziły jej po głowie, szczeniaki (nie jej własne) gryzły po uszach (na co czasem
zareagowała bolesnym piśnięciem), gdy na dworze jakiś pies na nią skakał uciekała na bok
byle tylko nie doszło do bójki. Piszę o tym wszystkim dlatego że przez większość jej
dzieciństwa i później najlepsze naszą zabawą było przeciąganie. Przeciąganie starych szmat i
wielka frajda jak się darły na strzępy pozostawiając kawałki w jej pysku i moich rękach,
przeciąganie kijów i lin. Nie zawsze wygrywałam i nie zawsze przegrywałam. Jedno jest
pewne Orka do końca życia pozostała spokojnym i opanowanym psem. Gdybym była
zwolenniczką hierarchizacji w stadzie powinnam po pierwsze zawsze wygrywać, czyli
zabawka na koniec każdej zabawy byłaby moja. Po drugie jeżeli to psu przez przypadek
udałby się wygrać (w końcu to spore zwierzę) powinnam natychmiast na niego nakrzyczeć,
wyszarpać za kark, względnie użyć kolczatki żeby wiedział że nie jest godny wygranej.
Przekonanie że pies bawiąc sie w przeciąganie działa przeciwko właścicielowi wkładam więc
między bajki. Pies nie działa przeciwko właścicielowi on raczej współdziała z nim w
rozszarpywaniu. Taki wniosek nasuwa się też dlatego ponieważ przecież nie każda lina i nie
każdy kij i szmata są przez psa zawłaszczane i nikt nie może ich tknąć. Zabawa zaczyna się
dopiero wtedy gdy właściciel wskaże przedmiot zabawy a pies do niej dołącza.
Kolejny punkt teorii dominacji to ciągniecie na smyczy. Jeśli pies cię ciągnie to znaczy że każe
ci iść tam gdzie chce co należy rozumieć że tobą rządzi. Sposób radzenia sobie z tym:
kolczatka lub łańcuszek zaciskowy używany w sposób ciągły co oznacza w dłuższym okresie
czasu uodpornienie się psa na nieprzyjemny stale trwający bodziec i trafienie do punktu
wyjścia. Metoda ta jest nie tylko bardzo brutalna, bo spotkałam się z psami uodpornionymi
już na zwykłe kolczatki których właściciele ostrzyli(!) kolce w obrożach bo pies przestał
reagować, ale nieumiejętnie stosowana nie przynosi żadnych efektów.
Co na to wszystko twórca teorii dominacji autor książki „Okiem psa” John Fisher, w której
zajmował sie on między innymi niektórymi zagadnieniom z zakresu hierarchizacji? Otóż John
Fisher, w jednej ze swoich ostatnich książek sam przyznał że sie mylił. Książka jest
zatytułowana “Diary of a Dotty Dog Doctor” i stała się początkiem końca teorii dominacji,
którą Fisher stworzył i Fisher pogrzebał.