You are on page 1of 1

Mam na imię Janek. Razem z moją mamą mieszkamy w ekskluzywnej rezydencji.

W końcu jest
zastępcą zarządcy korporacji. Ma naprawdę wielką ilość pieniędzy i powinna być tym zadowolona,
jednak od jakiegoś czasu wygląda na zmartwioną.

Jak prawie każdego ranka przygotowałem się i poszedłem do szkoły.

- Dzień jak co dzień. - Powiedziałem, wchodząc na korytarz szkolny.


- Janek! - Usłyszałem jak ktoś za mną wykrzyknął moje imię.

Nie mógł to być nikt inny niż Mateusz, czyli mój najlepszy przyjaciel. Jest bardzo sympatyczną,
inteligentną oraz wyrozumiałą osobą. Zawsze go za to podziwiałem. Pomagam mu również
finansowo. Potajemnie rzecz jasna. Nie chcę, żeby moja mama widziała jak wielkie sumy z mojego
kieszonkowego wydaję. Zawsze mi powtarza, abym je zachował na później. Jego ojciec jest ciężko
chory, więc pracuje wyłącznie zdalnie. Ponoć jego szef za nim nie przepada. Sam Mateusz zaczął
indywidualnie zarabiać.

- Hej, jaką mamy dzisiaj pierwszą lekcję? Podobno mamy dzisiaj zastępstwo.
- Matematyka. Widzę, że jesteś z tego zadowolony.
- Tak, jestem szczęśliwy jak skowronek na wiosnę. - Odpowiedziałem z ironią.

Następne siedem godzin minęło płynnie. Przed powrotem do domu podarowałem przyjacielowi
kolejne pieniądze.

- Wiesz, nie potrzebuję aż tak wiele. Połowa tego naprawdę byłaby wystarczająca na
potrzebne leki. Rozumiem, że chcesz mi pomóc, ale głupio mi.
- Nie martw się tym. To nic takiego.

Kilka tygodni po tych wydarzeniach spotkaliśmy się poza szkołą, aby przyjemnie spędzić czas.
Natknęliśmy się na budkę z loterią. Dla żartów kupiliśmy po jednym na głowę losie, wtedy telefon
Mateusza zaczął dzwonić. Podał mi los i odszedł trochę dalej, aby odebrać. Z niedowierzaniem
zauważyłem, że los, który kupiłem dla siebie był przepustką do wygranej. Bez chwili namysłu
zamieniłem go z losem przyjaciela. Był zszokowany tym co zobaczył, gdy oddałem mu los. Suma z
loterii pozwoliłaby zapobiec chorobie jego taty i kupić nowe mieszkanie. Jeszcze tego samego dnia
otrzymał kwotę. Rozeszliśmy się do domów. Już prawię byłem na miejscu, ale zobaczyłem mamę w
rozpaczy siedzącą na werandzie. Szybko podbiegłem, aby zapytać co się stało. Okazało się, że moja
mama nie pracowała o dobrych paru miesięcy, ponieważ korporacja nie była już aktywna. Obecnie
zaczęła poszukiwać nowej pracy, ale żadna z niej nie zapewniała dobrych warunków. Ostatnie
wydatki zostały opłacone z pozostałości z jej konta bankowego. Muszę przyznać, spanikowałem.
Przecież w najbliższym czasie mogliśmy nawet stracić dom. Wieczorem zadzwonił do mnie Mateusz i
wszystko mu powiedziałem. Bez żadnych szczegółów powiadomił mnie, że wie jak to naprawić, ale
wydawało się to niepoważne. Jak można zaradzić tak wielkiemu kryzysowi. Po upływie około
tygodnia zauważyłem, że mama wygląda na spokojną i często gdzieś wychodzi. Skontaktowałem się z
przyjacielem. Na pewno musiał coś wiedzieć.

Wyjawił mi, że podzielił się z nami pieniędzmi otrzymanymi z loterii bez mojej wiedzy oraz pomógł
znaleźć pracę mojej mamie razem z jego tatą. Nigdy nie przestanę być za niego wdzięczny.

You might also like