You are on page 1of 3

Dzień zaczął się jak zwykle, nie było ani zbyt ciepło,

ani zbyt zimno. Raczej niechętnie po usłyszeniu budzika


wstałem z łóżka. "Znowu ta nudna szkoła" -pomyślałem.
Jednak mama była natarczywa i nie pozwoliła mi zwlekać
z ubraniem się. Kiedy zszedłem na dół w kuchni już
czekało śniadanie. W pośpiechu coś przegryzłem,
porwałem tornister i wybiegłem z mieszkania.
Na klatce schodkowej omal się nie przewróciłem. Nie
zauważyłem, że nie jestem sam. Kiedy spostrzegłem coś
małego... potknąłem się. Na szczęście upadek nie był zbyt
bolesny. Kiedy się podniosłem, obok stał jakiś dziwny
ludzik. Był małego wzrostu i nosił śmieszny strój.
Najpierw pomyślałem, ze to krasnal, ale szybko
odrzuciłem tę myśl, bo nie wyglądał na skrzata. Kiedy
zebrałem się na odwagę, zapytałem:
-Kim jesteś?
-Nie poznajesz? Mały Książę - powiedział tamten.
-Naprawdę? - nie dowierzałem.
-Tak. Przybyłem, aby zobaczyć, co zmieniło się na tej
planecie. Mam nadzieję, że znajdę też przyjaciela -
stwierdził.
Wtem przypomniałem sobie, że pora iść do szkoły.
Już byłem w tym roku na wagarach i jeszcze nadal
pamiętam niezadowolony wzrok mamy z tego powodu.
Obiecałem jej, że więcej tego nie zrobię. Musze się
spieszyć. "A co zrobić z tym nieznajomym?" Kiedy tak
się zastanawiał, nagle zobaczył kątem oka Piotrka. On ma
dużo wolnego czasu, bo nauczycielka przychodzi do
niego na lekcje dopiero po południu. Nie chodzi do szkoły
po wypadku samochodowym i teraz tylko porusza się na
wózku. Wyjaśniłem Małemu Księciu, gdzie go
zaprowadzę. Chętnie się zgodził. Teraz jeszcze musze
wszystko uzgodnić z Piotrkiem.
Błyskawicznie przebiegłem osiedle. Przywitałem
przyjaciela i wprowadziłem go w swój plan. Był
zachwycony, bo nie wiedział dzisiaj co ma z sobą zrobić.
Przyprowadziłem Małego Księciem i przedstawiłem go.
Zostawiłem ich razem, a sam udałem się do szkoły.
Wprost nie mogłem się doczekać dzwonka po
ostatniej lekcji. Zerkałem nerwowo na zegarek. Aż
wreszcie mogłem się uwolnić. Wybiegłem pierwszy ze
szkoły, tylko pomachałem kolegom na pożegnanie. Nie
mogłem się doczekać tego, co się wydarzyło pod moją
nieobecność.
Poszedłem do Piotrka, ale on zniknął. Jego mama
się bardzo niepokoiła. Ja niestety nie mogłem jej niczego
wyjaśnić. Całodzienne poszukiwania nic nie dały. "Co się
z nimi stało?" -zastanawiałem się. Myśl ta nie opuszczała
mnie, nawet, gdy się kładłem do łóżka. Zdenerwowany
długo nie mogłem zasnąć. Aż w końcu chyba po północy
zasnąłem z myślą: "Może jutro wszystko się wyjaśni. Oby
nic złego się nie stało"...

You might also like