You are on page 1of 2

,,I że cię nie opuszczę”

Rozdział 1
12 maj 1989 rok.
Ten dzień pamiętam jak przez mgłe, ale mimo wszystko nadal czuje. Chodziłam
wtedy do niezapomnianej szkoły w Willroodzie. To był początek czegoś nowego. Pierwsza
klasa liceum, nowo poznani ludzie, miła atmosfera. Można by powiedzieć że ,,szkoła
idealna” tak myślałam w pierwszych dniach, miesiącach szkoły. Ale do ideału dużo jej
brakowało. Gdy weszłam do szkoły mój wzrok przykuła gablotka, na której widniał napis:
,,Największe osiągnięcia uczniów w całej historii szkoły”. Nie chodziło tam wcale o jakieś
błahostki, tylko bardzo niebezpieczne jak i wymagające odwagi wysiłki. Podeszłam bliżej, bo
chciałam się dowiedzieć co się tam skrywa. Przeglądając nazwiska uczniów zobaczyłam
nazwisko: Shiller. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że to moje nazwisko.
Nazywam się Leyama (ley) Shiller, a zwycięzca tej nagrody to nie jaki Adam Shiller.
Wpatrywałam się tam przez jakieś 5 minut, aż nagle zadzwonił dzwonek. Jako iż był to mój
pierwszy dzień, nie wiedziałam kompletnie gdzie mam lekcje. Czułam się okropnie na samą
myśl że spóźniłam się na pierwszą lekcję. Przechadzając się po korytarzu, napotkałam jedną
osobę. Był to chłopiec na oko 15 lat, brązowooki ciemny blądyn, ubrany w krótkie spodenki i
i chyba bluzę nike.
-Hej...- powiedziałam, bo nawet nie wiecie jaki wstyd był do niego mi zagadać.
-Cześć, czy coś się stało? Bo wyglądasz na roztrzęsioną?- spytał.
- Nie, z tym że..- nie umiałam tego powiedzieć.
- Że?- powiedział jakby był naprawde bardzo zaciekawiony.
- To pierwszy dzień a ja naprawdę nie wiem gdzie znajduję się moja klasa- odpowiedziałam.
-Spokojnie, ja też- Powiedział z uśmiechem.
- Gdyby nie to że ja.. A z resztą nie ważne- powiedziałam.
- Ah, gdzie moje maniery nie przedstawiłem ci się. Jestem Marcus Stone.
I właśnie teraz cały stres i wstyd zleciał ze mnie. Czułam się jak nigdy dotąd. Jakbym się
zakochała. Miły chłopak o imieniu marcus zakolegował się ze mną. Oczywiście
przedstawiłam mu się, pogadaliśmy trochę i kompletnie zapomniałam o tym, że miałam iść
na lekcje. Przypomniałam sobie o tym dopiero w tedy, gdy zadzwonił dzwonek. Nawet nie
wiecie jak się wtedy zestresowałam.
-A i jeszcze.. Do której chodzisz klasy- spytał.
- 1B- odpowiedziałam
- Składa się że chodzimy do tej samej klasy.- Zaczął się smiać.
-To może lepiej chodźmy szukać naszej klasy- powiedziałam, po czym poszliśmy szukać
swojej klasy. Nie wiem jak to się stało, ale cudem znaleźliśmy ją. Czułam się bardzo
niekomfortowo, dlatego że pare dziewczyn z mojej klasy patrzyły na mnie jakbym zrobiła
jakąś najgorszą zbrodnie. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy weszliśmy do klasy, i zajęliśmy
miejsca. Na całe szczęście usiadł ze mną Marcus. Byłam bardzo zadowolona bo tylko z nim
się znałam. A pożniej zaczęło się piekło. Ponoć najgorsza nauczycielka z calej szkoły (tak jak
słyszałam) zaczęła mnie wypytywać: ,,czemu nie byłaś w szkole na 1 lekcji?”, ,,Jak tak
można się spóźnić na 1 lekcje” i takie tam. Ale nie to było okropne. Gorsze było to, że
wszystkie osoby z klasy spojrzały na nas. Niiektórzy się śmiali, niektórzy patrzyli ze
zdziwieniem , a inni oczekiwali że postawimy się jej. I już wtedy wiedziałam że jej nie
nawidzę. Po tej okropnej lekcji usiadłam na ławce , i rozmyślałam jak przekonać innych do
siebie po tej akcji.

You might also like