You are on page 1of 6

Michalina Krzemianowska

MOJE LALKARSKIE INSPIRACJE


PŁYNĄCE Z HISTORII TEATRU LALEK

Od początku mojej edukacji w Akademii Teatralnej miałam problem z określeniem, jaki


teatr lalek tak naprawdę mnie interesuje. Na pierwszym roku podczas zajęć teoretycznych nie
nie do końca czułam czy teatr lalek w ogóle mnie interesuje. Ciekawe i wizualnie piękne
formy jakie poznałam na pierwszym roku - takie jak teatr na wodzie, teatr cieni, bunraku itp.,
choć przyciągały oko i uwagę dokładnością form, kunsztem animacji i efektem plastycznym,
nie do końca wywierały na mnie wrażenie. Nie czułam, że jest to sztuka dla mnie. Dopiero na
drugim roku na zajęciach z historii teatru lalek (piszę to z pełną szczerością), poznałam
twórców, którzy w pełni mnie zainspirowali. Odkryłam, co tak naprawdę pociąga mnie w
szerokopojętym teatrze formy - symultaniczna egzystencja na scenie aktora i formy.
Nowatorskie wykorzystywanie lalek. Wprowadzanie nieoczywistych technik i technologii.
Czyli, że to co mnie inspiruje to współczesny teatr lalek. Oczywiście jestem świadoma, że
wszystko ma swoje pochodzenie i swój początek. Gdyby nie antyczne teatry lalek i rozwój
tych gałęzi teatru na przestrzeni lat, może nie mielibyśmy możliwości dziś oglądać
współczesnych twórców teatru formy. Nie zmienia to jednak faktu, że to klasycznych form
jest mi bardzo daleko.

Podczas rozważań nad tematem pracy w mojej głowie pojawiło się również pytanie:
dlaczego właśnie to mnie pociąga i interesuje? Odpowiedź jest złożona. Przede wszystkim
jestem osobą z tkz. “ciągotami” dramatycznymi. Lubię być na scenie widziana i słyszana,
dlatego wszystkie formy parawanowe mnie odpychają. Natomiast to, co najbardziej
przyciąga mnie do współczesnej formy teatru lalek to wszechobecna metafora,
nieokreśloność i niedopowiedzenie. W mojej głowie istnieje nastepujące porównanie - teatr
dramatyczny przypomina mi prozę, a teatr lalek poezję. Oczywiście miło czytać prozę -

1
wszystko jest jasne, logiczne, wszystko jest “na papierze”. Ale za to jak wspaniale czytać
poezję, którą każdy może odebrać w inny sposób, gdzie tak dużo jest niedopowiedzeń, słów,
które musimy zinterpretować sami? Tym właśnie jest dla mnie współczesny teatr lalek -
poezją. Miejscem, gdzie lalka nie zawsze gra konkretną postać, gdzie może być hybrydą
zmieniająca oblicze w trakcie spektaklu. Gdzie słowem “forma” nie tylko nazywamy
pacynkę czy kukłę, ale nawet kawałek materiału czy przedmiot. Gdzie lalka może być
naszym partnerem scenicznym, nie stereotypowym “mężczyzną” lub “kobietą”, ale
nieokreślonym tworem. Gdzie forma może być blisko Nas, a nie oddalona sznurkami czy
kijami. Kiedy piszę te słowa, w głowie mam wiele obrazów które podtrzymują moje zdanie -
zarówno z fragmentów spektakli, które mogłam zobaczyć w teatrze/internecie ale i tych
krótkich form i etiud, które miałam możliwość zobaczyć w szkole (lalka która gra nowotwór
lub alkohol, sukienka która jest gwałcona, kawałek folii który jest włosami łonowymi - gdzie
takie rzeczy zobaczymy w teatrze dramatycznym ?!). W swojej pracy pragnę pochylić się nad
twórcami, którzy szczególnie zapadli mi w pamięć, podczas poznawania historii teatru lalek i
z których staram się czerpać inspirację podczas swojej pracy w Akademii.

Pierwsza twórczyni, która od razu przychodzi mi do głowy to Ilka Schönbein. Kiedy w


trakcie zajęć zobaczyłam fragment jej etiudy, zaparło mi dech w piersiach. Od razu po
powrocie do domu obejrzałam wszystkie dostępne w
internecie materiały z jej spektakli i etiud (choć jest ich
niestety niewiele). Zainspirowała mnie do tego stopnia,
że w trakcie zajęć “Współczesne techniki lalkowe”,
razem z pracownią plastyczną stworzyłam formę
inspirowaną jedną z jej etiud, którą użyłam w mojej
pracy na tym przedmiocie. Forma ta inspirowana jest
jednym z fragmentów cyklu Metamorphosen (https://
www.youtube.com/watch?v=UPGJ7ScBz1w&t=36s), fragmentu w
którym Ilka animuje lalką połączoną ze swoim ciałem (tkz. maska ciała), siedzącej jej na
kolanach. Forma, którą stworzyłam bezpośrednio czerpała z Ilki - nie tylko jeśli chodzi o
formę animacji, ale również o sam temat metamorfoz - moja etiuda zaczynała się od gry w
masce, podczas gdy na scenie znajdowała się tylko postać starej kobiety, do momentu

2
rozczłonkowania i animacji wykorzystującej inspiracje od Ilki, aż do rozdzielenia kobiety od
mojego ciała. Podczas pracy nad moją etiuda jeszcze bardziej uznałam prace Ilki, kiedy
odkryłam jak trudne jest jednoczesne granie lalka i sobą - jak
być dwoma oddzielnymi, aktywnymi bytami. Sama estetyka
aktorki, również bardzo mocno na mnie oddziaływuje - brud,
brzydota, czarny humor, dekadencka wizja świata. Ilka jest dla
mnie również niesamowitą inspiracja, jeśli chodzi o prace z
ciałem. Dopiero u niej zauważyłam jak ważne jest ciało aktora
na scenie i w jaki sposób możemy je wykorzystywać. Styl Ilki
jest jedyny w swoim rodzaju, jest przerażający i brzydki - i to
właśnie powoduje, że tak mnie przyciąga i w moich oczach
staje się niewyobrażalnie piękny. Z pewnością pozostanie ze
mną na długo.

Kolejną twórczynią, którą muszę zawrzeć na tej liście jest Ingvild Aspeli. Odliczam już
dni do czerwca, ponieważ podczas festiwalu Metamorfozy będziemy mieli możliwość
warsztatów z przedstawicielami grupy, którą założyła - Plexus Polaire. W przypadku tej
artystki podziwiam inny zestaw cech - podczas gdy u Ilki była to oszczędność w środkach, to
u Ingvild widzimy przepych, połączenie aktorstwa, lalek, muzyki, video, ogromnych
przestrzeni. Jej spektakle oddziaływują na nasze zmysły i powalają swoim bogactwem form
(użytych w niezwykle umiejętny sposób). Spektakl, który najmocniej zapadł mi w pamięć
pod tym względem to szeroko uznany Moby Dick. Czasem współczesny teatr lalek kojarzy
mi się z czymś oszczędnym: na scenie aktor i lalka, skromna scenografia (oczywiście jest to
oszczędność wizualna, a nie emocjonalna). Bogate w środki spektakle lalkowe, kojarzyły mi
się tylko z przestawieniami typu Król Lew - i choć jest to spektakl imponujący wizualnie,
jego tematyka średnio ze mną rezonuje. Oczywiście - taki spektakl wywoła we mnie
nostalgię związaną z dzieciństwem, wzruszy, ale nie skłoni do długich rozważań i podziwu,
jak to robi właśnie Ingvild. Jest to twórczyni, która pokazała mi ,jak wiele różnych środków
wyrazu możemy użyć w trakcie jednego spektaklu, jak wizualnie i zmysłowo przedstawienia
lalkowe mogą być bogate. Jest moją inspiracją na ten semestr “Współczesnych technik
lalkowych” (jak można się domyślić, jest to mój ulubiony przedmiot praktyczny w tym roku),

3
gdzie w duetach mamy możliwość tworzenia scen dialogowych. Razem z moja partnerką
zrezygnowałyśmy z oszczędności w środkach, staramy się pokazać relacje miedzy dwiema
bohaterkami za pomocą wielu form, muzyki, projekcji itp.

Skoro nawiązałam do mojego ulubionego przedmiotu tego roku, nie mogę ominąć
mojej zeszłorocznej fascynacji - pracy aktora z przedmiotem. Do Akademii przyszłam
kompletnie “zielona”, ale te zajęcia całkowicie mnie pochłonęły. Do tej pory myślałam o
przedmiotach jako o rekwizytach, nie zdając sobie sprawy, ile znaczeń mogą mieć. Ten
rodzaj teatru inspiruje mnie w całości i cieżko wymienić mi twórców, którzy dla mnie w tej
dziedzinie się wyróżniają - mam wrażenie ze gra aktora z przedmiotem jest często elementem
przedstawień niektórych twórców, ale raczej garstka z nich pochyla się nad tym dokładniej.
Z pewnością mogę wymienić jednego twórcę, który jest pionierem tej dziedziny, czyli Jana
Wilkowskiego. Niestety jego działania z przedmiotami mogę tylko wyobrażać sobie z
opowieści profesorów naszej szkoły, natomiast każda historia o nim inspiruje i rozczula do
granic. Słynne “Witaj szkoło”, choć tak małe, dało mi zupełnie inne spojrzenie na używanie
przedmiotu w teatrze, a z opowieści i książek o nim czerpałam bardzo dużo na pierwszym
roku mojej edukacji.

Ostatnią twórczynią (duża liczba kobiet wśród moich inspiracji nie jest przypadkowa,
odczuwam, że w tym roku skupiłam się na myśleniu ja jako kobieta w teatrze) która odgrywa
duża rolę w moim kreowaniu wyobrażania o teatrze lalek jest Iris Meinhardt. W pamięci
zapadł mi głównie jej spektakl “Intimitäten”. Ktoś mógłby polemizować, że może nie jest to
do końca projekt lalkowy. Ja osobiście w rozmowach staram się używać określenia “teatr
formy” cześciej niż określania “teatr lalek” (oczywiście w wypracowaniu musiałam polegać
na obydwóch terminach, starając się uniknąć powtórzeń, jak rownież starając się wiernie
trzymać tematu). Dla mnie określenie teatr formy jest dużo szersze i trafniejsze jeśli mamy
mówić o współczesnym teatrze lalek. Pojęcie lalka rozszerzyło się - nie jest już tylko
określeniem jawajki, pacynki czy kukły, ale wszystkich abstrakcyjnych form - przedmiotów,
materiałów, hybryd. I gdybym miała szczerze odpowiedzieć, czym chciałabym się zajmować
w przyszłości - to byłby to właśnie teatr formy, nie teatr lalek. Mimo, że te dwa określenia są
bliskie, i niektórzy używają ich wymiennie, dla mnie zawartość tych terminów ma kolosalne

4
znaczenie. Dlatego właśnie spektakl Iris tak zapadł mi w pamięć. Używanie formy w
niestandardowy sposób - łączenie żywego człowieka i jego projekcji tworzy abstrakcyjne,
piękne obrazy.

Trudno w tak krótkiej wypowiedzi zawrzeć wszystkie swoje inspiracje i refleksje - na


pewno do swojej listy dopisałabym jeszcze więcej twórców takich jak : Natalia Sakowicz,
Hoichi Okamoto, Philippe Genty, Duda Paiva, Carolina Garcia Marques czy Natacha Belova.

Mimo że nie jest to tematem pracy, muszę napisać o jednym aspekcie współczesnego
teatru lalek, w którym zupełnie się nie odnajduję i który nie trafia do mojej estetyki - są to
lalki-roboty (przykład: “Robot Dreams”, MEINHARDT & KRAUSS). Nie potrafię odnaleźć
się tej dziedzinie, zmechanizowanie lalek odbiera im moim zdaniem dużo poezji. Może jest
to kwestia ogólna - nigdy nie byłam fanką filmów typu sci-fi, sama tematyka robotów i
sztucznej inteligencji też szczególnie mnie nie pociąga, a może po prostu muszę jeszcze
odkryć spektakl, w którym zostaną wykorzystane zmechanizowane lalki, który przekona
mnie do takiej formy - choć szczerze powątpiewam. Przypominają mi się zajęcia, na których
jedna z wykładowczyń przyniosła zmechanizowaną jawajkę. Oczywiście, taka forma jest w
stanie zrobić dużo więcej, ale czy jest w stanie zastąpić emocje i plastykę ruchu animatora?

Podsumowując moją pracę, z radością wspominam zajęcia z historii teatru lalek i


jestem wdzięczna za to, że miałam możliwość poznania tylu nowych twórców. Wiem, że to
dopiero początek, że jeszcze dużo do odkrycia przede mną, natomiast na pewno zetknięcie
się z tymi nazwiskami poszerzyło moje horyzonty i spojrzenie na teatr lalek. Miałam
możliwość inspirowania się wielkimi artystami podczas zajęć praktycznych w Akademii, co
zdecydowanie rozwibrowało moją wyobraźnię. Cieszy mnie to, że jestem na etapie nauki,
gdzie nie muszę się określać i nie jest mi nic narzucane, mogę czerpać z różnych źródeł,
wybierać to, co dla mnie wartościowe, a odrzucać to, co nie. Nie wiem, co wydarzy się po
zakończeniu mojej edukacji i sama nie mam jeszcze wymyślonej dla siebie drogi, natomiast
poznanie twórców reprezentujących współczesny teatr lalek przekonało mnie, że to miejsce
dla mnie i właśnie taka sztukę chcę tworzyć. Może jeszcze kiedyś odkryję miłość do form
klasycznych, natomiast dziś czuję, że praca z formami współczesnymi to coś dla mnie, coś,

5
co pozwala mi wyrazić siebie, eksplorować różne byty i starać się tworzyć (jak to określiłam
“po swojemu” wyżej) poezję.

You might also like