You are on page 1of 3

BRUTALNA RUNDA ŻYCIA – RECENZJA FILMU MISTRZ

Nie jest tajemnicą, że od wielu lat nie pałam sympatią do polskiej


kinematografii. W mojej opinii w ostatnich dwóch dekadach zachód w tej
materii znacznie się nam oddalił, choć oczywiście są w tym wszystkim pewne
wyjątki. Takie produkcje jak Bogowie, bądź Boże Ciało udowodniły, że Polacy
od czasu do czasu potrafią stworzyć coś na poziomie, jednocześnie inspirując
się kinem amerykańskim.
Nie inaczej jest w przypadku filmu Mistrz Macieja Barczewskiego. Reżyser,
bowiem miał w przeszłości możliwość podpatrywania takich sław dużego
ekranu jak, chociażby Christopher Nolan. Jego najnowsza produkcja czerpie z
autentycznych wydarzeń, które miały miejsce na terenie obozu
koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Film, mimo że zalicza się do naprawdę
ciężkiej kategorii wagowej i potrafi trzymać w napięciu, potrafi również
zaserwować kilka emocjonalnych nokautów.

DUSZA PRAWDZIWEGO WOJOWNIKA

Fabuła oparta jest na historycznych wydarzeniach, które miały miejsce w okresie


II wojny światowej. Główny bohater filmu to były polski bokser, który przed okupacją
z powodzeniem reprezentował barwy warszawskiej legii.
W 1940 roku pojmało go jednak gestapo, przez co trafił do obozu koncentracyjnego
w Oświęcimiu. Początkowo trudny pobyt w obozie Tadeusza Pietrzykowskiego
diametralnie zmienił się w momencie kiedy to dostrzeżono w nim potencjał
prawdziwego wojownika. Organizowano walki bokserskie między Polakiem a
niemieckimi oficerami, ku uciesze pozostałych żołnierzy. Jak nietrudno się domyślić,
zwycięską rękawicą wychodził z nich ,,Teddy’’ jednocześnie zyskując szacunek
pozostałych więźniów oraz oprawców. Według różnych szacunków w obozowych
warunkach stoczył około 40-60 walk bez ani jednej porażki.
Po zakończeniu II wojny światowej Pietrzykowski starał się wrócić do zawodowego
ringu, jednak ze względu na problemy zdrowotne musiał z czasem odpuścić.
W związku z tym zatrudnił się w szeregach Polskich Sił Zbrojnych, będąc
odpowiedzialnym za przygotowanie sportowe żołnierzy. Natomiast w latach 60’,
rozpoczął pracę w jednej ze szkół w Bielsku-Białej jako nauczyciel wf-u.

AUSCHWITZ – ŻYCIOWY PRZYSTANEK GŁÓWNEGO BOHATERA

Produkcja w głównej mierze skupia się wokół ringowej podróży głównego


bohatera w obozowej rzeczywistości. Nie znajdziemy tu kadrów z czasów
międzywojennej Polski, gdzie popularny ,,Teddy’’ odnosił pierwsze sportowe
sukcesy, a tym bardziej scen z jego wojennych dokonań, przez które został
uwięziony w Auschwitz.
Reżyser filmu, Maciej Barczewski w wywiadach przyznał, że celowo zostały
pominięte różne biograficzne wydarzenia, gdyż z punktu widzenia konwencji, nie
wniosłoby to za wiele do przedstawionej opowieści. Według mnie sam zamysł
produkcji miał się skupić głównie na przedstawieniu ludzkiej natury w obliczu
życiowych komplikacji związanych z wojną. Nie chodziło tutaj o zobrazowanie
suchych faktów historycznych, lecz o pokazanie obozowej codzienności, w której
może narodzić się nadzieja. Mimo iż dla wielu film może kojarzyć się ze zwykłą
historią polskiego boksera, to dla mnie jednak jest czymś więcej. To pewnego
rodzaju patos, w którym Pietrzykowski niczym heros za pomocą swoich ,,żelaznych’’
pięści jest w stanie nie tylko utrzymać się przy życiu, ale również wywalczyć,
chociażby szacunek.

TRADYCJA OCZAMI MISTRZA

Mistrz pod kątem konwencji w żadnym stopniu nie odbiega od tradycyjnego


polskiego kina ulokowanego w czasach II wojny światowej. Mimo iż występują w nim
liczne sceny walk kojarzone z gatunkiem bardziej sportowym, to film w głównym
zamyśle przedstawia narodowy ruch oporu w postaci partyzanta uwięzionego w
obozie koncentracyjnym.
Piotr Głowacki, który wcielił się w głównego bohatera zarówno pod kątem
wizualnym, jak i aktorskim sprostał nałożonej na niego odpowiedzialności odegrania
roli postaci historycznej która w pewnym stopniu zapisała się na kartach
międzywojennej polski.
Na szczególną uwagę zasługuje jednak klimat, a raczej umiejętne budowanie
napięcia, które zostało utrzymane niemal od początku do końca filmu.
Potwierdziło to wcześniejsze głosy specjalistów, że Barczewski podołał wyzwaniu,
jednocześnie podkreślając swoje nieprzeciętne umiejętności reżyserskie.
Mimo wszystko nie powiedziałbym, że produkcja dorównuje hollywoodzkim
twórczościom o podobnej tematyce. Pewne przysłowie głosi, że ,,nigdy nie jest tak
źle, żeby nie mogło być gorzej’’. W tym wypadku było dobrze, ale zawsze mogło być
lepiej.

You might also like