„Piłsudski” to kolejny film autobiograficzny na polskim rynku kinowym. Jest to ekranizacja stworzona przez Michała Rosę. Ten świetny film na lekcje historii został wyprodukowany przez Studio Filmowe „Kadr”, a za jego dystrybucję odpowiada firma Next Film. Premiera odbyła się 13 września 2019 roku. W ciągu 107 minut seansu zobaczymy wiele spektakularnych akcji, dobrą charakteryzację oraz przekonującą grę aktorską głównego bohatera (Borys Szyc). Nie ujrzymy jednak tzw. „fajerwerków”. Być może za sprawą budżetu filmy, który wynosił zaledwie 13,5 mln złotych. Warto podkreślić, że podobne produkcje miały prawie dwukrotnie większy budżet. Dla przykładu „Miasto 44” to 24,5 mln złotych, a „Bitwa Warszawska” to 25,5 mln złotych. Akcja filmu rozpoczyna się w 1901 roku, kiedy Józef Piłsudski przebywa w szpitalu dla obłąkanych w Petersburgu. Dzięki pomocy lekarza udaje mu się uciec z więzienia. Po ucieczce zajmuje się odbudować struktur PPS – jego główne zadania to rekrutowanie nowych członków, szkolenie ich oraz budowanie planu odzyskania niepodległości. Józef Piłsudski zamierza zbrojnie wystąpić przeciwko zaborcy, co nie wszystkim się podoba. Zostaje wyrzucony z partii i skazany na realizację swoich planów i wizji we własnym zakresie. Piłsudski nie ma łatwego życia – jak mówi słynne przysłowie – „czym dalej w las tym więcej drzew”. Wielkie ambicje wyzwoleńcze głównego bohatera kończą się fiaskiem przez przygasłego ducha walki w narodzie. Jednak Józef Piłsudski traktuje wszystkie porażki jako jeszcze większą motywację do działania. Jego wola walki jest potężna. Nie jest to jednak człowiek idealny. Film przedstawia też chwile słabości, smutku, złości i determinacji. „Piłsudski” to film, który wzbudza bardzo duże emocje. Jest to zapewne spowodowane świetnie przygotowaną „otoczką” wokół filmu. Mowa tu o muzyce, za która był odpowiedzialny Stefan Wesołowski, czy też zdjęcia, których zrobienie powierzono Piotrowi Śliskowskiemu. Jednak największe wrażenie robi gra aktorska Borysa Szyca, którego dotychczas najbardziej kojarzyliśmy z komediami czy komediami romantycznymi. Gdy tylko media dowiedziały się, że to właśnie Szyc ma zagrać Józefa Piłsudskiego to zaczęła się dyskusja czy to odpowiedni kandydat. Została mu przypięta metka lowelasa, romantyka i aktora przeciętnych „romansideł”. Na pewno nie pomagało to Borysowi Szycowi przygotować się do tej roli, ale trzeba powiedzieć jasno – zagrał perfekcyjnie. Aktor udowodnił wszystkim, że potrafi przejść dużą metamorfozę zarówno fizyczną jak i mentalną. Wielokrotnie w filmie można odnieść wrażenie, że Szyc dźwiga go na plecach i ratuje przed upadkiem. Obsada to niezaprzeczalnie jedna najważniejszych zalet produkcji Michała Rosy. „Piłsudski” nie jest najlepszym filmem historycznym w polskiej kinematografii. Jest to film zrobiony by przedstawić Józefa Piłsudskiego w jak najlepszym świetle. Twórcy opuścili jednak znaczną część życia Marszałka, co postawia u odbiorcy poczucie niedosytu i rozczarowania. Jednak by przedstawić tak barwną postać potrzeba by nieskończonego budżetu i czasu ekranowego. Dużym plusem jest dopracowanie szczegółów takich jak scenografia, kostiumy czy muzyka. „Piłsudski” to film dobry, lecz nie zachwycający, budzi u odbiorcy emocje, lecz nie zapada w pamięć. Idealnie nadaje się by nauczyciel historii zabrał za niego klasę humanistyczną lub puścił go na ostatnich lekcjach historii w roku szkolnym.