Professional Documents
Culture Documents
Historyczne Bitwy 010 - Bzura 1939 (Wyd. 1984), Tadeusz Jurga
Historyczne Bitwy 010 - Bzura 1939 (Wyd. 1984), Tadeusz Jurga
TADEUSZ JURGA
BZURA 1939
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1984
ZAMIAST PROLOGU
Dawno już lato nie było tak upalne, jak tego roku.
Wojna polityczna, zwana wojną nerwów, trwała już
od marca i ludzie zaczęli się do niej przyzwyczajać jak
do codziennej troski.
Tymczasem meldunki polskiego wywiadu wojskowego
donosiły o sytuacji z dnia na dzień coraz groźniejszej.
W lipcu zaś w Generalnym Inspektoracie i Sztabie Głów
nym wiedziano już na pewno, że informacje o zbierają
cych się nad granicą polską dywizjach niemieckich ozna
czają pełną koncentrację Wehrmachtu. Nie wiedziano
jeszcze, kiedy uderzenie nastąpi, ale Polska mogła być
zaatakowana już w najbliższym czasie i z dowolnego miej
sca nadgranicznych obszarów Niemiec.
Już 23 marca wdrożono częściową mobilizację polską,
tzw. alarmową, czyli tajną, i skierowano zmobilizowane
oddziały nad granicę z Niemcami, ciągnącą się od Puszczy
Augustowskiej na północnym wschodzie aż po Karpaty
na południu, wzdłuż linii liczącej około 1500 km.
Były to jednak tylko nieliczne dywizje piechoty i bry
gady kawalerii, które nie mogły zapewnić bezpieczeństwa
granic.
Polska nic dala się zastraszyć. Powiedziała Niemcom
NIE, bez względu na wynik nierównej walki. Właśnie to
polskie NIE było pierwszą przeszkodą na drodze pokojo
wych podbojów Hitlera.
Naród nasz wiedział, że musi podjąć tę walkę, chociaż
nie będzie ona łatwa. Wiedział też, że w tej wojnie trzeba
stanąć do walki nie o większy czy mniejszy kawałek
ziemi, lecz o swój byt narodowy.
Potędze nieprzyjacielskiej przeciwstawić się musiała
Polska kilkakroć słabsza ekonomicznie i militarnie, a jej
położenie strategiczne nie sprzyjało obronie, lecz ułatwiało
najeźdźcy atak. Na północy „zwisał” nad Polską obszar
Prus Wschodnich. Wraz z obszarami Pomorza Zachodniego
i części zachodniej Górnego Śląska tworzyły one dogodne
bazy wypadowe do flankowych uderzeń na głębokie za
plecze kraju. Stolicę Polski — Warszawę — centrum po
lityczne i administracyjne, ważny węzeł komunikacyj
ny i ośrodek przemysłowy, dzieliły od ówczesnych gra
nic Niemiec nieznaczne odległości. Z Pomorza Zachod
niego 270 km, ze Śląska 220 km, a z Prus Wschodnich
zaledwie 120 km. W wypadku wojny, już od pierwszych
chwil jej trwania, stolica i najważniejsze gospodarczo
oraz strategicznie rejony kraju znajdowały się w zasięgu
niszczycielskiego działania lotnictwa nieprzyjacielskiego.
Od 4 marca 1939 roku, tj. od daty pierwszej odprawy
w Sztabie Głównym, poświęconej sprawom przygotowania
planu operacyjnego obrony przed atakiem Niemiec, za
brano się ostro do pracy. W drugiej połowie marca 1939
roku opracowano wytyczne dotyczące ogólnego podziału
sil i zadań poszczególnych armii i grup operacyjnych.
W planie tym (plan „Zachód”) w sposób najogólniejszy
określono koncepcję bitwy obronnej następująco:
— broniąc obszarów niezbędnych do prowadzenia woj
ny, zadać Niemcom jak największe straty;
— wykorzystując sprzyjające warunki do przeciwude-
rzeń odwodami, nie dać się rozbić przed rozpoczęciem
działań sprzymierzonych na zachodzie;
— po wystąpieniu zbrojnym sprzymierzonych i odcią
żeniu frontu polskiego podjąć decyzje zależne od sytuacji.
Biorąc pod uwagę względy natury ekonomicznej oraz
mobilizacyjnej, a także ewentualność niemieckiej akcji
zaczepnej o znaczeniu lokalnym na Pomorze, Gdańsk lub
Górny Śląsk, Generalny Inspektor Sił Zbrojnych — mar
szałek Polski Edward Rydz-Śmigły postanowił stoczyć
bitwę obronną głównymi siłami na obszarach zachodniej
części kraju.
23 marca 1939 roku dowódcy armii i grup operacyj
nych otrzymali zadania dla swoich wojsk.
SGO „Narew” pod dowództwem gen. Czesława Młota-
-Fijałkowskiego na Podlasiu miała bronić północno-
-wschodnich obszarów kraju.
Armia „Modlin", którą dowodził gen. Emil Krukowicz-
-Przedrzymirski, broniąc północnego Mazowsza, osłonić
Warszawę od strony Prus Wschodnich.
Armia „Pomorze” gen. Władysława Bortnowskiego,
skoncentrowana w Borach Tucholskich i nad Osą, bronić
Pomorza.
W Wielkopolsce stanąć miała armia „Poznań” na czele
z gen. Tadeuszem Kutrzebą.
Osłonę Łodzi i wiodących na Warszawę z południowego
zachodu linii komunikacyjnych powierzono gen. Juliu
szowi Rómmlowi. Stanął on na czele armii „Łódź”.
Na Śląsku i Podgórzu rozwinąć miała swe dywizje
armia „Kraków” pod dowództwem gen. Antoniego Szył-
linga.
Armia „Karpaty” zamknęła przełęcze karpackie na dro~
gach prowadzących ze zwasalizowanej przez Niemców
Słowacji. Dowódcą armii mianowano gen. Kazimierza Fa-
brycego.
Odwody Naczelnego Wodza koncentrować się miaiy
stopniowo dopiero po wprowadzeniu w życie mobilizacji
powszechnej. Odwodem głównym była armia „Prusy”
gen, Stefana Dęba-Biernackiego. Stanąć miała na dużym
obszarze między Tomaszowem Maz., Radomiem i Kielca
mi, głównie na tyłach armii „Łódź” i „Kraków”, i wspie
rać je, gdyby Niemcom udało się przerwać tam linię
polskiej obrony.
Inne mniejsze zgrupowania odwodowe dywizji polskich
podeprzeć miały skrzydła frontu, na północy nad dolną
Narwią i na południu pod Tarnowem.
Do chwili rozpoczęcia działań wojennych nie zdołano,
niestety, przeprowadzić całkowitej mobilizacji, opóźnio
nej na skutek interwencji państw zachodnich, które za
każdą cenę usiłowały unikać zadrażnień z prącym do
wojny Hitlerem. Zdołano skoncentrować i rzucić do
walki ok. miliona żołnierzy, 4,5 tys. dział, 700 czołgów,
głównie rozpoznawczych, i 400 samolotów.
W wojnie sam na sam z Niemcami kraj nasz, nie
stety, nie miał żadnych szans na skuteczną obronę. Pań
stwo polskie i naród oczekiwały chwile największej próby.
2 Straż graniczna.
żnińskieh i jeziora Gopło, a z drugiej strony o rzekę War
tę w rejonie Uniejowa.
Tak zorganizowaną obronę armii Naczelny Wódz zamie
rzał wzmocnić swoimi odwodami. Był to tzw. odwód NW
„Kutno” złożony z dwóch dywizji piechoty, które skon
centrowane na obszarze między Kutnem, Płockiem i Wło
cławkiem mogły również wspierać, zależnie od rozwoju
sytuacji, armię „Pomorze” oraz armię „Modlin”, z którą
nad Drwęcą ta pierwsza sąsiadowała. W przypadku jeszcze
innego rozwoju wydarzeń na froncie, dywizje odwodowe
Naczelnego Wodza mogły interweniować na południowym
skrzydle armii „Poznań”, szczególnie w okolicznościach
podyktowanych koniecznością udziału sił poznańskich
w bitwie armii „Łódź” nad Wartą.
Koncentracja armii realizowana w ramach ogólnego
planu mobilizacji polskich sił zbrojnych odbywała się
w miarę wprowadzania poszczególnych faz mobilizacji
alarmowej zakończonej mobilizacją powszechną. Uzależ
nione to zaś było od skali napięcia politycznego z jednej
strony, z drugiej zaś wzrastającego zagrożenia militar
nego przez postępującą koncentrację Wehrmachtu.
Pierwszego przesunięcia wojsk na obszar operacyjny
armii „Poznań” dokonano już w marcu 1939 roku po
częściowej mobilizacji alarmowej. Przybyła wtedy część
oddziałów 26 dywizji piechoty, 37 pułk piechoty, który
podjął zadania osłony w rejonie Wągrowca. W lipcu
skoncentrowała się tutaj cała dywizja.
Podolska Brygada Kawalerii, zmobilizowana w ostat
nich dniach sierpnia, wyładowywała się z transportów
kolejowych już pod bombami Luftwaffe.
Pozostałe wielkie jednostki i oddziały armii 14, 17, 25
dywizje piechoty, Wielkopolska Brygada Kawalerii, bry
gady Obrony Narodowej: Poznańska i Kaliska, 7 pułk
artylerii ciężkiej, 3 pułk lotniczy oraz dywizjon pociągów
pancernych, stacjonujące w garnizonach pokojowych na
terenie Wielkopolski, były na miejscu i po zmobilizowa
niu podjęły zadania fortyfikowania oraz osłony pozycji
obronnych.
Główną kwaterę armii przygotowano w Gnieźnie, dokąd
gen. Kutrzeba przybył z Warszawy wraz z oficerami do
wództwa i sztabu dopiero w nocy z 28 na 29 sierpnia,
a więc tuż przed agresją.
*
4 T a m ż e , s. 61
Społeczna Sieć Informacji (SSI) przewidująca ochotni
czy zaciąg obywateli do wykonywania zadań o szczegól
nym znaczeniu na tyłach wojsk nieprzyjaciela, gdy prze
kroczą granicę naszego państwa, miała zgodnie z założe
niami Oddziału II Sztabu Głównego WP informować do
wództwo polskie i prowadzić działania dywersyjne.
23 sierpnia 1939 roku, po specjalnym rozkazie gen. Ku
trzeby, SSI zaczęła się organizować. Kilkuosobowe, zło
żone z najdzielniejszych ludzi regionu, dobrze uzbrojone
i wyposażone w materiały wybuchowe grupy wywiadow-
czo-dywersyjne czekały na sygnał do działania.
Tymczasem mijały ostatnie, pełne dramatycznego na
pięcia dni sierpnia 1939 roku. Pod powierzchnią pozornej
codzienności przyczaiły się niepokój i groza.
W Wielkopolsce, tak jak w całym kraju, ludność przy
stąpiła spontanicznie do kopania rowów przeciwlotniczych
i okopów pozycji obronnych, budowania przeszkód prze
ciw piechocie nieprzyjaciela i czołgom. Jak się okazało,
był już po temu najwyższy czas, chociaż nikt wtedy
jeszcze nie wiedział, że to ostatni tydzień pokoju. Sypano
te polskie szańce szybko, bez oddechu, w nerwowym
oczekiwaniu nieznanego, a groźnego jutra.
W Poznaniu wykopano 25 km rowów przeciwlotniczych,
w Lesznie 6 km, a w Inowrocławiu 14 itd. Lista ludzi
ofiarujących dobrowolnie swoją pracę wojnie była długa.
Chłopskie pola straciły barwę pejzażu wsi polskiej,
postrzępione rudymi zygzakami okopów. Miasta z oknami
w bandażach papierowych pasków, z otwartą raną po
dziurawionych schronami parków i placów, przybierały
szarość architektury wojny.
W pierwszych dniach sierpnia wprowadzono ostre dy
żury służb garnizonowych. 24 sierpnia mobilizacja alar
mowa zaczęła gromadzić w koszarach jednostek wielko
polskich powołanych pod broń rezerwistów. Mobilizacja
powszechna obwołana kilka dni później, zastała armię
prawie całkowicie zmobilizowaną i gotową do działań.
29 i 30 sierpnia nadeszły do dowództwa dalsze alarmu
jące rozkazy. Dywizje i pułki armii poznańskiej stanąć
miały w uszykowaniu obronnym gotowe do „przyjęcia”
nieprzyjaciela oraz zachować stan najwyższej czujności.
Pułki 10 i 37 z 26 dywizji piechoty rozwinęły się
w pierwszej linii dla Obrony Gołańczy i jezior wągrow-
skich, wspierane na północy przez batalion 18 pułku. Do
wództwo dywizji rozlokowane w Wapnie Nowym trzy
mało w odwodzie 18 pułk piechoty i batalion ON „Żnin”
ubezpieczający pozycję główną dywizji.
W pierwszym rzucie osłony 14 dywizji piechoty na za
chodnim przedpolu Poznania rozwinęła swoje bataliony
Poznańska Brygada ON. Na drugiej linii 57 pułk piechoty
obsadził przedmoście Poznania, a na południe od przed-
mościa kawaleria dywizyjna. 7 pułk strzelców konnych
z Wielkopolskiej Brygady Kawalerii stanął w obronie
Warty między Obornikami a Poznaniem. Kawaleria dywi
zyjna w Swarzędzu, w rejonie rozmieszczenia kwatery
głównej dywizji z 58 pułkiem piechoty w odwodzie w re
jonie Murowanej Gośliny.
Oddziały wydzielone Wielkopolskiej Brygady Kawalerii
„Czempiń”, „Leszno” i „Rawicz” złożone z oddziałów
17 pułku ułanów i 55 pułiku piechoty (14 DP) wysunęły
się na dalekie przedpole Warty, zaś w bezpośredniej obro
nie rzeki pozycję osłony objęły bataliony ON „Rawicz”,
„Kościan”. „Leszno” i „Jarocin” oraz batalion z 68 pułku
17 dywizji piechoty. Dowództwo brygady znajdowało się
w Śremie, a dwa zgrupowania odwodowe — dowództwo
55 pułku piechoty i jeden batalion oraz 15 pułk ułanów
pod Zaniemyślem.
Z 25 dywizji piechoty dwa pułki w pierwszej linii na
przedpolach rzeki Prosny, 56 w rejonie Krotoszyna i 60
w rejonie Ostrowa. W drugiej linii nad Prosną, na po
zycji osłonowej, 70 pułk z 17 dywizji przydzielony w re
jon Stawiszyna i 29 pułk w rejonie Kalisza, gdzie rozlo
kowała się również kwatera główna dywizji.
W odwodzie armii zostały dwie wielkie jednostki:
17 dywizja piechoty płk. Mieczysława Mozdyniewicza we
Wrześni i Gnieźnie i tamże jej kwatera główna oraz Po
dolska Brygada Kawalerii płk. Leona Strzeleckiego, która
wyładowywała swoje ostatnie oddziały z transportów ko
lejowych i koncentrowała się w pobliżu Nekli.
ODWRÓT BEZ BITWY
Oddział kawalerii
w marszu
Gen. bryg. Stanisław Grzmot-
-Skotnicki, dowódca grupy ope
racyjnej kawalerii, poległ 19
września n. Bzurą
s. 77.
4 Z cytowanej przez gen. Stachiewicza relacji mjr. Piątkowskie
go. Wojna obronna Polski, Wybór źródeł, Warszawa 1968, s. 446.
koju stworzyć mogło wkrótce sytuację, która uniemożliwi
wykonanie zadania stojącego przed armią. W nowej sy
tuacji zgoda marszałka nie była już potrzebna. Potrzeba
jej było natomiast na wciągnięcie do bitwy armii „Po
morze”.
Tymczasem podczas konferencji obu dowódców armii
i towarzyszących im oficerów sztabów zaczęto kon
struować obraz przyszłej bitwy. Dzisiaj znamy go ze
wspomnień głównego jej autora.
Oto, „...grupa operacyjna gen. Knolla, w sile trzech
dywizji piechoty i pułku artylerii ciężkiej, uderzy z pół
nocnego brzegu Bzury, między Łęczycą a Piątkiem,
w ogólnym kierunku na Stryków. Trafi ona według wszel
kiego prawdopodobieństwa początkowo tylko w 30 DP
niemiecką i powinna uzyskać szybkie powodzenie. Ude
rzenie to będzie od zachodu obramowane przez grupę ka
walerii (Podolską BK i dołączone do niej resztki Pomor
skiej BK), która poprzez Uniejów oskrzydli front prze
ciwnika. Od wschodu działać będzie Wielkopolska BK,
kierując się na Głowno. Planowałem, że w dalszym, ko
rzystnym rozwoju operacji grupa operacyjna Knolla
przejdzie do wykorzystania na południowy wschód —
nie tykając Łodzi — a wówczas armia „Pomorze” skie
ruje się na Warszawę. Gdyby natomiast natarcie grupy
operacyjnej Knolla trudno się posuwało, chciałem na jej
wschodnim skrzydle zająć przynajmniej obszar Głowna —
przy udziale 4 DP i ewentualnie 16 DP z Armii Pomor
skiej — a następnie grupą operacyjną Knolla odskoczyć
za Bzurę, poczynając od zachodu. W tej hipotezie resztka
armii „Pomorze” weszłaby w akcję w kierunku na Skier
niewice. Dopiero po 12 września mogły obie armie dzia
łać równocześnie, wzajemnie torując sobie drogę” 5.
8 września gen. Kutrzeba otrzymał połączenie z War
szawą. Naczelnego Wodza nie zastał jednak. Marszałek
wraz z większością oficerów naczelnego dowództwa i szta-
5 K u t r z e b a, op. cit., s. 95—96.
bu wyjechał właśnie do Brześcia Litewskiego, gdzie orga
nizowano nową Kwaterę Główną. W Warszawie przeby
wał jeszcze gen. Stachiewicz. Do niego więc, zastępują
cego tu czasowo Naczelnego Wodza, dowódca armii „Po
znań” zwrócił się z prośbą o zaakceptowanie decyzji
zwrotu zaczepnego przeciwko 8 armii niemieckiej.
O powstaniu tej koncepcji zadecydowały dwa główne
czynniki: operacyjny i — nie mniej ważny — psycholo
giczny.
Pierwszy, jak pamiętamy, opierał się na założeniu
nieuchronności spotkania z nieprzyjacielem w rejonie
Warszawy wycofujących się armii „Poznań” i „Pomorze”.
Generał Kutrzeba przewidywał, że równoległy do kie
runku marszu 8 armii niemieckiej kierunek odwrotu jego
armii doprowadzić musi w końcu do bitwy w pobliżu sto
licy. Jaką szansę będą mieli w tej bitwie Polacy? Prawdo
podobnie żadnej. Armia niemiecka, w znacznej części zmo
toryzowana, znajdzie się szybciej w miejscu prawdopo
dobnego starcia. Niemcy decycjwać więc będą o wyborze
terenu i czasu rozpoczęcia bitwy. W tej sytuacji inicja
tywa przejdzie od razu w ręce nieprzyjaciela i najpew
niej przy nim zostanie zwycięstwo.
Gen. Kutrzeba postanowił wytrącić nieprzyjacielowi te
atuty z ręki i odwrócić katastrofalny bieg wydarzeń. Miał
zamiar zaskoczyć Niemców przez narzucenie im zarówno
czasu, jak i miejsca bitwy. Przejęcie inicjatywy dawało
szansę zwycięstwa, a pokonany przeciwnik zmuszony był
by do cofania się na południe. Oznaczało to swobodę ma
newru operacyjnego, którym dysponując, armia będzie
mogła wykonać zadanie powierzone jej przez Naczelnego
Wodza.
Drugi czynnik, psychologiczny, był co najmniej równo
rzędny czynnikowi operacyjnemu.
Skład osobowy oddziałów armii poznańskiej stanowili
Wielkopolanie. Dobrze jeszcze pamiętali pruską niewolę,
prześladowania i patologiczną nienawiść do wszystkiego,
co polskie. I oni właśnie, dumni Wielkopolanie, najbliżsi
spadkobiercy wielkiego zwycięstwa powstańczego nad
Prusakami, odchodzili bez walki. Bez walki oddawali
swoje rodziny i domostwa w ręce okrutnego wroga. Żoł
nierze armii wielkopolskiej chcieli się bić i żądali walki.
Gen, Kutrzeba, doświadczony żołnierz, dowódca i pe
dagog, dobrze wiedział, że stan psychiczny żołnierza jest
równie ważny, jak broń, którą włada. Trzeba więc było
podjąć tę decyzję. Rozpocząć bitwę natychmiast, licząc na
chwilowe bodaj zwycięstwo, które przywróci żołnierzowi
wiarę w jego wartość, lub wciąż cofać się — bez pewności
utrzymania w szeregach zwartości organizacyjnej i kar
ności. Gen. Kutrzeba podejmując decyzję natarcia był
przekonany, że nie ma wyboru.
W bitwie obok armii "Poznań” miała wziąć również
udział armia „Pomorze”, która była jednak jeszcze
o 3—4 dni marszu od podstaw wyjściowych do natarcia.
Gen. Kutrzeba uwzględniając motyw zaskoczenia chciał,
nie czekając na armię Bortnowskiego, uderzyć na Niem
ców bezzwłocznie na razie siłami tylko własnej armii.
Do pierwszego rzutu natarcia pójść miała prawie cała
armia „Poznań”, a bezpośrednie dowodzenie nim oddano
gen. Edmundowi Knołlowi-Kownackiemu.
Grupa Knolla składająca się z trzech dywizji piechoty
(25,17,14), której skrzydła osłaniały dwie brygady kawa
lerii, i wzmocniona pułkiem artylerii ciężkiej, miała pobić
znajdujące się przed nią siły niemieckie, uderzając na kie
runku wiodącym przez Krośniewice do Brzezin. 25 dy
wizja piechoty miała opanować Łęczycę, a następnie
wyjść w rejon Ozorkowa. Dywizja, niezależnie od działań
kawalerii na jej wschodnim skrzydle, powinna była ubez
pieczać przez cały okres natarcia działanie całości grupy
operacyjnej. 17 dywizja piechoty po opanowaniu w pierw
szym etapie natarcia linii: Marynki, Michałowice, Sługi,
ruszyć miała dalej w kierunku Celestynowa z gotowością
wsparcia nacierającej na lewym skrzydle grupy 14 dy
wizji piechoty. Tej ostatniej powierzono zadanie opano
wania przedmościa w rejonie Balków, Goślub oraz ubez
pieczenia się od strony Rogoźna.
Kawaleria, nie podporządkowana bezpośrednio gen.
Knollowi, lecz pozostająca pod rozkazami dowódcy zgru
powania operacyjnego, osłaniała obydwa otwarte skrzy
dła natarcia. Grupa operacyjna kawalerii gen. Stanisława
Grzmota-Skotnickiego uderzała na Poddębice, Wielko
polska Brygada Kawalerii zaś na Głowno.
Artylerię grupy operacyjnej, którą tworzył 7 pułk ar
tylerii ciężkiej, podporządkowano na czas forsowania
Bzury 25 dywizji piechoty. Dowódca grupy powierzył bo
wiem tej dywizji trudne zadanie zdobycia, obsadzonego
już przez nieprzyjaciela, średniej wielkości obiektu miej
skiego — Łęczycy.
Lotnictwo myśliwskie otrzymało zadanie osłaniania
wojska przede wszystkim podczas forsowania Bzury. Lot
nictwo towarzyszące, którym dysponował dowódca grupy,
wspierać miało natarcie dywizji.
Rozpoczęcie natarcia przewidywane początkowo na
dzień 10 września, przyspieszono wyznaczając go już na
9 września po południu.
W odwodzie gen. Kutrzeby stanąć miały pod Łowiczem
dywizje grupy operacyjnej gen. Bołtucia, 4 i 16 dywizja
piechoty z armii „Pomorze”. Pozostałym siłom tej armii
polecono osłonić działania zaczepne z zachodu i północy
oraz utrzymać obszar Sochaczewa, będący rejonem o waż
nym znaczeniu dla końcowej fazy operacji.
*
5 T a m ż e, s. 30.
Gdy meldunki o pojawieniu się polskiej kawalerii na
skrzydłach i tyłach dotarły do sztabu 30 dywizji piechoty,
gen. von Briesen, który po opatrzeniu rany zdążył powró
cić do dywizji, zdał sobie sprawę, że poniósł klęskę.
Tym razem gen. Blaskowitz nie krył swego niepokoju
i 10 września w południe w rozkazie operacyjnym armii
informował: „Kontynuując działania zaczepne armia
osiągnęła dziś na swym prawym skrzydle rejon na za
chód i południowy zachód od Skierniewic, lecz na lewym
skrzydle znaczne siły nieprzyjaciela zyskały na terenie
i osiągnęły rejon na północ od Ozorkowa do Parzy-
szewa...”6 Pozornie lakoniczna informacja ujawniała
w dalszej części rozkazu (o wycofaniu kwater głównych
korpusu z Ozorkowa do Zgierza i 8 armii z Łodzi do Brze
zin) rzeczywistą powagę sytuacji. Oto wyższe niemieckie
dowództwo przyznało się do poważnego zagrożenia natar
ciem polskim swoich ośrodków dowodzenia i wycofywało
je do miejsc na razie nie zagrożonych.
4 P o r w i t , o p . cit., s. 479.
WYKAZ ILUSTRACJI