Professional Documents
Culture Documents
Cnoty Teologalne
Założenia metodologiczne
• 1. Moż liwie całoś ciowo objąć wszystkie aspekty ludzkiego ż ycia i podać wyczerpującą ocenę oraz jej
uzasadnienie do każ dej sytuacji, któ ra jest moralnie wątpliwa. Dwie trudnoś ci:
• A) pojawiają się nowe pola ludzkiej aktywności, nieznane wcześ niej, stąd wyodrębnienie
takich dziedzin jak teologia ż ycia duchowego, katolicka nauka społeczna, bioetyka, teologia
małż eń stwa i rodziny, deontologie zawodowe i grup społecznych – od gr. déon – to co potrzebne,
obowiązek; zawodowe kodeksy etyczne.
• B) niebezpieczeństwo kazuistyki – chęci szczegó łowego opisania każ dego przypadku.
Podręczniki kazuistyczne opisywały i analizowały poszczegó lne sytuacje i czyny moralne. To
prowadziło do rozbudowywania omawianej materii, np. podręcznik Antonio Diana Resolutionum
moralium (1629–56) omawia ok. 28 tys. kazusó w.
• C) ocena moralna danego przypadku obiektywnie rozpatrywana moż e być jasna, niemniej nie
uwzględnia indywidualnej odpowiedzialności działającego podmiotu
• 2. Chodzi o to, by integralnie przedstawić ewangeliczny model moralnoś ci, któ ry jest przede
wszystkim wezwaniem do realizowania ś więtoś ci w wolnoś ci dzieci Boż ych. Modelem jest kazanie
Chrystusa na Gó rze
Kazanie na Górze (Mt 5, 1nn)
„Nie sądź cie, ż e przyszedłem znieś ć Prawo albo Prorokó w. Nie przyszedłem znieś ć, ale wypełnić ” (w. 17)
„Słyszeliś cie, ż e powiedziano przodkom: Nie zabijaj!7; a kto by się dopuś cił zabó jstwa, podlega sądowi. A
Ja wam powiadam: Każ dy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi” (w. 21-22)
„Słyszeliś cie, ż e powiedziano: Nie cudzołó ż ! A Ja wam powiadam: Każ dy, kto poż ądliwie patrzy na kobietę,
już się w swoim sercu dopuś cił z nią cudzołó stwa” (w. 27-28).
„Słyszeliś cie, ż e powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu.
Lecz jeś li cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!” (w. 38-39).
Modele wykładu moralnej szczegółowej
1. 1. Schemat według Dekalogu (dekalogalny)
2. 2. Schemat według cnó t
3. 3. Schemat według powinnoś ci wobec ró ż nych kręgó w odniesień
Schemat według Dekalogu
1. Zaletami tego układu są:
• jest to ujęcie biblijne (Wj 24, 12nn);
• nawiązuje do powszechnej ś wiadomoś ci moralnej. Np. Kodeks Hammurabiego, kró la
Babiloń skiego z XVIII w. p.n.e, zapisany na kamiennej steli odnalezionej w 1902 r. w Suzie, a
obecnie znajdujący się w Luwrze, zawiera 283 prawa, min.: § 196 „Jeś li obywatel oko
obywatelowi wybił, oko wybiją jemu”. Znamy to prawo ze Starego Testamentu;
• układ, któ ry do przedstawienia moralnoś ci wykorzystał Katechizm Kościoła Katolickiego.
• 2. Wadą tego ujęcia jest pewien negaty-wizm (odpowiadający sformułowaniu większoś ci przykazań :
„Nie będziesz...”). Teologia moralna jest nauką otwierającą na doskonałoś ć, „to co więcej”, a nie tylko
to co jest minimum.
Przedstawiciele
• Hieronim Noldin SJ (1838–1924), profesor w Insbrucku: Summa theologiae moralis, t. II–III De
praeceptis (rok wyd. 1902);
• W nowszym wydaniu: ks. Alojzy Droż dż (Tarnó w), Człowiek Bogu. Teologia moralna szczegółowa, cz. I,
Człowiek człowiekowi. Teologia moralna szczegółowa, cz. II, Człowiek światu. Teologia moralna
szczegółowa, cz. III.
Schemat według cnót
• 1. W tym ujęciu, ró wnież bazującym na Piś mie Swiętym i odwołującym się do konkretnych postaw
ludzkich, dominuje nastawienie pozytywne
• 2. wadą – wskazywaną przez niektó rych – jest zbytnie sięganie do ź ró deł moralnoś ci
pozachrześ cijań skich (Arystoteles i stoicy).
• zbytnie bazowanie na ludzkiej naturze, podczas, gdy moralnoś ć chrześ cijań ska jest moralnoś cią
Ducha Swiętego, któ ry odnawia i uzdalnia ludzką naturę do ż ycia nadprzyrodzonego
Przedstawiciele
• Dominicus M. Prü mmer, (prof. we Fryburgu) Manuale Theologiae Moralis secundum principia S.
Thomae Aquinatis t. I–III,
• Josef Mausbach (1861–1931) (prof. w Mü nster) Katholische Moraltheologie, t. I–III, Mü nster 1915-
18, opracowany na nowo przez Gustawa Ermeckego (prof. w Paderborn): Katholische Moraltheologie,
1953–54,
• Bernard Hä ring, Das Gesetz Christi, wyd. pol. Nauka Chrystusa. Teologia moralna, Poznań 1962–66.
Tom II traktuje o cnotach teologalnych i cnocie poboż noś ci,
• W Polsce: Jacek Woroniecki OP, Katolicka etyka wychowawcza, t. II, cz. 1–2, Lublin 1986 (pierwsze
wydanie w 1948),
• Abp prymas Wojciech Polak, Życie w Chrystusie. Teologalny wymiar życia moralnego, Gniezno 1997
Schemat według kręgów odniesień
• 1. Dwó ch kręgó w: powinnoś ci wobec samego siebie (sakramenty, religijnoś ć, miłoś ć, ciało ludzkie) –
teol. mor. indywidualna, lub teol. mor. ż ycia osobistego;
• powinnoś ci wobec ró ż nych wspó lnot (bliź ni, małż eń stwo i rodzina, ojczyzna, pań stwo, relacje
międzynarodowe): teologia moralna ż ycia społecznego;
• S. Olejnik, Teologia moralna życia osobistego, Włocławek 1999, S. Olejnik, Teologia moralna życia
społecznego, Włocławek 2000
• 2. Relacja człowieka do Boga oraz relacja człowieka do bliź niego: Anselm Gü nthö r OSB, Chiamata e
riposta. Una nuova teologia morale, Roma 1975. Polskim odpowiednikiem jest: o. Henryk Cmiel
OSPPE, Teologia moralna szczegółowa, Częstochowa 2005.
Trzy kręgi odniesień
• Trzy kręgi odniesień : wobec Boga, wobec siebie samego i wobec bliź niego (społecznoś ci)
• ks. Alojzy Droż dż (Tarnó w):
• Człowiek Bogu. Teologia moralna szczegółowa, cz. I,
• Człowiek człowiekowi. Teologia moralna szczegółowa, cz. II,
• Człowiek światu. Teologia moralna szczegółowa, cz. III
Wiara, nadzieja, miłość
• Niezależ nie od tego jaki model wykładu się przyjmie fundamentem ż ycia moralnego chrześ cijanina są
cnoty teologalne: wiara, nadziej i miłoś ć, dlatego, ż e one stanowią organizm ż ycia nadprzyrodzonego,
wprowadzając człowieka w intymną relację z Bogiem dzięki wszczepieniu przez sakrament chrztu w
Chrystusa.
• A to Chrystus jest ź ró dłem, wzorem i celem ż ycia moralnego o czym mó wi tytuł trzeciej częś ci
Katechizmu poś więconej zagadnieniom moralnym: Życie w Chrystusie.
„Wierni Chrystusa, wpatrując się w Niego w wierze, mogą mieć nadzieję, ż e On sam
urzeczywistni w nich swoje obietnice i ż e miłując Go tą miłoś cią, któ rą On ich umiłował,
dokonają dzieł na miarę ich godnoś ci” (1698)
Magisterium Kościoła o cnotach teologalnych
• Encykliki papieskie:
• Benedykt XVI, Deus caritas est (25 grudnia 2005)
• Benedykt XVI, Spe salvi (30 listopada 2007)
• Franciszek, Lumen idei (29 czerwca 2013)
Pojęcie cnoty
• Cnoty są sprawnoś ciami, któ re uzdalniają i skłaniają władze człowieka ku dobru.
Tradycyjna de inicja: „Cnota jest to moralnie uporządkowana postawa, trwała sprawnoś ć do spełniania
czynó w dobrych w okreś lonej dziedzinie ludzkiego działania”
Katechizm (1803) : „habitualna i trwała dyspozycja do czynienia dobra. Pozwala ona osobie nie tylko
wypełniać dobre czyny, ale takż e dawać z siebie to, co najlepsze. Osoba cnotliwa wszystkimi swoimi
siłami zmysłowymi i duchowymi dąż y do dobra; zabiega o nie i wybiera je w konkretnych działaniach”.
Trzy elementy de inicji: 1) stałoś ć, trwała zdolnoś ć: cnota nie jest jednorazowym aktem dobrego czynu;
2) cnota zawsze odnosi się do dobra; 3) cnota dąż y do coraz większego dobra.
Św. Augustyn: „Cnota jest to stałe, pewne i łatwe spełnianie dobra”
Homer (VIII wiek p.n.e), Iliada
Nauka o cnotach sięga czasó w greckich i poezji Homera, w któ rej rodziła się grecka ilozo ia. Odnosi się
do wojny trojań skiej (ok. 1200 w. p.n.e)
„Troja” (2004)
reż. Wolfgang Petersen
Iliada stała się paradygmatem historii opisujących wielkie wydarzenia z dziejó w ludzkoś ci, w któ rych
dobro zmaga się ze złem – cnota z nieprawością. Jest to obraz ludzkiej natury, ale też obraz wielkich
ideałó w, do któ rych tęskni człowiek
Grecka areté
• ἀρετή – gr. cnota. Jest to rzeczownik odprzymiotnikowy od αριστος – „najlepszy”, któ ry jest stopniem
najwyż szym od αγατος – „dobry”.
• Początkowo oznaczała męstwo i bohaterstwo przynoszące powodzenie i prowadzące do sławy;
• W pó ź niejszym okresie cnota polegała na wypełnianiu powinnoś ci związanych z rolą społeczną
jednostki, wynikającymi z jej urodzenia. Posiadanie cnoty (bycie agathoi) było utoż samiane z byciem
arystokratą, kimś szlachetnym nie tylko z urodzenia;
• W okresie klasycznym termin zaczął być rozumiany jako pewna praktyczna zdatnoś ć do osiągania
okreś lonych celó w (so iś ci);
• Sokrates krytykował takie, nieco utylitarne podejś cie, postrzegając cnotę w szerszym znaczeniu jako
zaletą moralną, dostępną każ demu człowiekowi (podobnie Platon);
• Dla Arystotelesa cnoty są tymi „cechami, któ rych posiadanie umoż liwia człowiekowi osiągniecie
eudaimonía, czyli dobra, któ re dla niego oznacza powodzenie, szczęś cie.
Stoicy
• Szczegó lną rolę w rozwijaniu koncepcji cnoty odegrali stoicy (Zenon z Kition, III w. przed Chr.). W
Rzymie: Seneka, Epiktet, Marek Aureliusz
• Etyka stoicka opiera się na zasadzie osiągania szczęś cia przez wewnętrzną dyscyplinę moralną,
sumienne spełnianie tych obowiązkó w, któ re spadają na nas naturalną koleją rzeczy, oraz odcięcie
swoich emocji od zdarzeń zewnętrznych, czyli utrzymywanie stanu spokojnego szczęś cia
niezależ nie od zewnętrznych warunkó w.
• Kto jest prawdziwie cnotliwy staje się automatycznie dobry, a jego szczęś cie nie zależ y od czynnikó w
zewnętrznych. To wymaga opanowanie złych popędó w, kore rozpraszają, wprowadzają zamęt i
niepokó j ducha. Panować moż na nad nimi dzięki sile umysłu.
• Prawdziwie cnotliwy człowiek to ten, któ ry osiągnął stan pełnej obojętnoś ci wobec ś wiata – niczego
nie pragnie i niczego się nie lęka. Stoicy nazywali ten stan apatheia.
Tradycja biblijna
• Tradycja biblijna nie zna pojęcia cnoty jako sprawnoś ci psychologiczno-moralnej. Pojęcie to pojawia
się tyko raz i to w kontekś cie myś li greckiej:
• „I jeś li kto miłuje sprawiedliwoś ć – jej to dziełem są cnoty: uczy bowiem umiarkowania i
roztropnoś ci, sprawiedliwoś ci i męstwa, od któ rych nie ma dla ludzi nic lepszego w ż yciu” (Mdr
8, 7)
• Pismo Swięte mó wi natomiast o postawach ż yciowych i stałych zachowaniach człowieka płynących ż
ż ycia łaską i miłoś cią, czyli kierowanych mądroś cią i bojaź nią Boż ą. Cnota przejawia się w
„zachowywaniu słó w Boż ych”, „przyjaź ni z Bogiem”, „służ eniu Bogu”.
• „Błogosławiony mąż , któ ry nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzesznikó w i nie
siada w kole szydercó w, lecz ma upodobanie w prawie Jahwe, nad Jego prawem rozmyś la dzień i
w nocy” (Ps 1, 1–2).
• Cnota to kierowanie się mądroś cią płynącą z Prawa Boż ego.
Cnota w re leksji teologicznej
• Najstarszym wykładem o cnotach jest dzieło ś w. Zenona z Werony (300–375) Tractatus de spe, ide et
caritate (PL 11, 269)
• ś w. Augustyn (354–430) Enchiridion ad Laurentium seu de ide, spe et caritate (PL 40, 231–290)
• Sw. Tomasz z Akwinu, Summa theologie, I-II, 55-67
• Kolejne tomy Summy omawiają poszczegó lne cnoty: II-II, 1-170
Cnoty kardynalne
• b) sprawiedliwość (iustitia), któ ra polega na stałej i trwałej woli oddawania Bogu i bliź niemu tego,
co im się słusznie należ y; w odniesieniu do Boga są to cnoty religijnoś ci i poboż noś ci;
• c) męstwo (fortitudo) zapewnia wytrwałoś ć w trudnoś ciach i stałoś ć w dąż eniu do dobra;
• d) umiarkowanie (temperantia) pozwala opanować dąż enie do przyjemnoś ci, podporządkowując je
dobru rozpoznanemu przez rozum, skutkiem czego zapewnia ró wnowagę w uż ywaniu dó br
stworzonych w dąż eniu do celu ostatecznego.
Wielość cnót ludzkich
• Cnoty usprawniają każ de władze duchowe człowieka w odniesieniu do wielu czynnoś ci, któ re one
realizują. Stąd moż na wyodrębnić wiele cnó t. Np.:
• W odniesieniu do cnoty sprawiedliwości: posłuszeń stwo, wdzięcznoś ć, prawdomó wnoś ć, szczeroś ć,
prostolinijnoś ć, uprzejmoś ć, hojnoś ć, oszczędnoś ć, pracowitoś ć, punktualnoś ć;
• w odniesieniu do męstwa: wielkodusznoś ć, cierpliwoś ć, wytrwałoś ć, rozwaga, niezłomnoś ć;
surowoś ć;
• W odniesieniu do umiarkowania: wstrzemięź liwoś ć, trzeź woś ć, czystoś ć, wstydliwoś ć,
powś ciągliwoś ć, umiar, prostota.
Wiara a uczynki
„Gdyby zapytać wspó łczesnego człowieka, czy zbawienie duszy osiąga się wyłącznie dzięki teologii, czy
też dobre uczynki (na rzecz ubogich, dajmy na to) pomagają nam na drodze do Boga, człowiek
wspó łczesny odpowie bez wahania, ż e milsze są chyba Bogu dobre uczynki niż teologia. Byłby najpewniej
bardzo zdumiony, gdyby mu powiedzieć , ż e przez trzy stulecia wiara w samą wiarę cechowała
protestantó w, podczas gdy wiara w dobre uczynki stanowiła haniebny wyró ż nik niegodziwych
papistó w”.
Gilbert K. Chesterton (1874-1936), Dlaczego jestem katolikiem
Internetowa ewangelizacja
Książ ka jest zbiorem pytań i odpowiedzi skierowanych przez młodych uż ytkownikó w TikToka.
Autorem jest ksiądz diecezji przemyskiej Sebastian Picur.
◆ Czy ksi¹dz siê spowiada?
◆ Czy nie brakuje ksiê dzu kobiety?
◆ Czy ksi¹dz p³aci podatki?
◆ Czy robienie zakupó w w niedzielê jest grzechem?
◆ Czy przeklinanie to grzech?
◆ Niewierz¹cy w Boga po œmierci id¹ do nieba czy do piek³a?
◆ Co by siê sta³o, gdyby Koœció ³ modli³ siê za osobê , któ ra posz³a do piek³a?
◆ Jak ktoœ zabije drugiego cz³owieka i bê dzie siê nawraca³,
to gdzie po ś mierci pó jdzie?
Trudności
Szerzenie Ewangelii napotyka dziś na szczegó lne trudnoś ci, jak np. walka z orędziem chrześcijańskim
prowadzona przez ró ż ne ideologie i oś rodki, prześ ladowania chrześ cijan.
Swiadomoś ć istnienia na ś wiecie innych religii, przeakcentowanie indywidualizmu i prawa do
posiadania odmiennych poglądó w.
A takż e negatywne „świadectwo” niektó rych chrześ cijan, zwłaszcza duchownych.
Ideologie
Ró ż ne ideologie, któ re proponują nową wizję ś wiata i postulują wprowadzenie nowego porządku
społecznego. Paradygmat pokusy rajskiej: „staniecie się jak Bó g”.
Wiara religijna jawi się jako przeszkoda, z któ rą trzeba walczyć .
„Skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z ust moich” (Ap 3, 16)
1. Obowiązek wiary wyraźnej cd.
c) „Człowiek rozpoznał jako prawdziwe”.
Wiąż e się to z istotną rolą wolnej odpowiedzi człowieka, co oznacza, ż e nikt nie moż e nikogo przymuszać
do przyjęcia wiary wbrew własnemu sumieniu.
„Nigdy i nikomu nie wolno zmuszać kogokolwiek do przyjęcia wiary katolickiej wbrew własnemu
sumieniu” (KPK kan. 748, § 2).
Soborowa deklaracja o wolnoś ci religijnej Dignitatis humanae:
„Stosownie do swojej godnoś ci wszyscy ludzie, ponieważ są osobami, to znaczy istotami
obdarzonymi rozumem i wolną wolą, a przeto wyposaż eni w osobistą odpowiedzialnoś ć, przez
własną naturę są przynaglani i moralnie zobowiązani do poszukiwania prawdy – przede
wszystkim religijnej. Są też zobowiązani do przylgnięcia do poznanej prawdy oraz
porządkowania całego swego ż ycia według jej wymagań . Temu zaś obowiązkowi sprostać w sposó b
odpowiadający swojej naturze ludzie mogą tylko wtedy, gdy będą cieszyć się wolnoś cią wewnętrzną,
a zarazem wolnoś cią od przymusu zewnętrznego (nr 2).
2. Obowiązek wiary „niewyraźnej”
• Temat tzw. wiary niewyraź nej podjął Sobó r Watykań ski II w kontekś cie pytania o to, czy ci, któ rzy bez
własnej winy opró cz tego, ż e nie znają Ewangelii nie poznali nawet wyraź nie samego Boga, nie mają
zamkniętej drogi do wiary i do zbawienia?
Odpowiedź Soboru była jednoznaczna:
„Ci bowiem, któ rzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Koś cioła, szczerym
sercem szukają jednak Boga, a Jego wolę poznaną przez nakaz sumienia starają się pod wpływem
łaski wypełniać w swoim postępowaniu, mogą osiągnąć wieczne zbawienie” (Lumen gentium 16)
Moż na uznać , ż e szukając prawdy i idąc za głosem sumienia (nawet wbrew trudnoś ciom) odpowiadają
na wezwanie Boga i Jego łaski, dlatego jest to już pewien akt wiary. Człowiek jest wewnętrznie
zobowiązany do pó jś cia za głosem sumienia (jest ono imperatywem), dlatego w tym wypadku takż e
moż na mó wić powinnoś ci.
Wiara niewyraźna
Papież Franciszek:
„W takiej mierze, w jakiej się otwierają szczerym sercem na miłoś ć i wyruszają w drogę z tym ś wiatłem,
któ re potra ią dostrzec, już żyją – nie wiedząc o tym – na drodze ku wierze. […] Kto rusza w drogę, by
czynić dobro, już zbliż a się do Boga, już jest wspierany Jego pomocą, ponieważ to właś nie siła Boż ego
ś wiatła oś wieca nasze oczy, gdy zmierzamy ku pełni miłoś ci”
Lumen idei 35
3. Wzbudzanie aktów wiary
Teza:
Wiara nie jest wynikiem tylko jednorazowego aktu, czy deklaracji. Wiara jest biską, osobową relacją z
Bogiem i z natury rzeczy domaga się czynnego zaangaż owania.
Papież Aleksander VII potępił w roku 1665 laksystyczne twierdzenie, ż e: „w ż adnym okresie swego ż ycia
człowiek nie jest obowiązany do wzbudzania aktó w wiary, nadziei i miłoś ci na mocy przykazań Boż ych
odnoszących się do cnó t teologalnych”.
Z moralnego punktu widzenia moż na wyró ż nić trzy cechy aktów wiary:
Wewnętrzne akty wiary, zewnętrzne akty wiary, autentycznoś ć aktu wiary
Prześladowania chrześcijan
W 250 roku cesarz Decjusz wydał edykt, skierowany przede wszystkim przeciwko chrześ cijanom,
nakazujący wszystkim obywatelom oddanie czci rzymskim bogom, któ ry to akt był urzędowo
kontrolowany i potwierdzany stosownym dokumentem. W razie nieposłuszeń stwa winnych karano
więzieniem, torturami, banicją, pozbawieniem majątku, a takż e ś miercią.
Prześladowania w czasach Dioklecjana
• Męczeństwo dworzanina cesarskiego:
• „Gdy rozkazano mu złoż yć o iarę, a on odmó wił, kazano go obnaż yć , podciągnąć wysoko w gó rę i
biczami smagać całe jego ciało, dopó ki nie ulegnie i choć by niechętnie, nie spełni rozkazu.
• Tymczasem on znió sł to niewzruszenie. Wó wczas, gdy ukazały się już nagie koś ci, lano ocet
zmieszany z solą na porozrywane członki jego ciała. Gdy wytrzymał i te cierpienia, przyniesiono
ż elazną kratę i ogień , a następnie tę resztę jego ciała jak mięso do jedzenia pieczono na ogniu, ale nie
duż ym, lecz wolnym, aby nie zmarł od razu. Zaś oprawcom, któ rzy kładli go w ogień , nie wolno było
go wcześ niej zdjąć , niż zgodzi się spełnić rozkazy.
• Lecz on trwał niezłomnie przy swym postanowieniu i jako zwycięzca na tych torturach oddał duszę.
Takie było męczeń stwo jednego z dworzan cesarskich, któ ry naprawdę był godny swego imienia.
Zwał się bowiem Piotr”, Historia kościelna, VIII, 6., s. 567
Prześladowania
Ci, któ rzy rzeczywiś cie złoż yli o iary byli nazywani sacri icati, byli też tacy, któ rzy za łapó wki
zorganizowali sobie odpowiednie zaś wiadczenia, pozorując w ten sposó b wiernoś ć, ale któ ra jednak była
dezercją wobec pró by i zdradą wiary. Tych okreś lano mianem libellatici. Jednych i drugich traktowano
jako „upadłych” (lapsi), natomiast tych, któ rzy nie wyrzekli się swojej wiary, okreś lano mianem
„wyznawcy” (confessores).
Tertulian
(ok. 160-240)
„Wasze okrucień stwo, choć by nie wiem jak wyszukane na nic się nie przyda, co więcej, dla naszej
wspó lnoty staje się ono wezwaniem. Po każ dym waszym ciosie stajemy się liczniejsi: krew chrześ cijan
jest zasiewem! (semen est sanguis christianorum)”.
W 200 r. było ok. 200 tys. chrześ cijan, w 312 – ok. 3.5-4 mln.
Bart D. Ehrman, The Triumph of Christianity: How a Forbidden Religion Swept the World, 2018
5. Obrona wiary
• Nowy Katechizm nie wspomina wprost o obowiązku obrony wiary, aby nie rozumieć tego wyraż enia
w sensie czysto zewnętrznym jako walkę z tymi, któ rzy nie wierzą lub wyznają inną wiarę. Moż na
jednak ten obowiązek zakwali ikować do tego, co stwierdza Katechizm, ż e należ y „odważ nie
ś wiadczyć o niej i szerzyć ją” (1816).
• Obrona wiary dotyczy przede wszystkim osobistej czujnoś ci, aby nie narazić własnej wiary na
szwank. Wiara bowiem moż e być przez człowieka z jego winy utracona.
• Dwie sytuacje:
a) wpływy wewnętrzne. Chodzi o stany i procesy zachodzące w duszy. Największe
niebezpieczeń stwo stanowi tutaj obojętnoś ć religijna, indyferentyzm, duchowe lenistwo,
poddawanie się pokusom przeciw wierze, lekceważ enie ich i nie przeciwstawianie się im przez
wzbudzanie aktó w wiary.
b) Wpływy zewnętrzne, pochodzące od ró ż nych ludzi i ś rodowisk:
Środowisko społeczne
Ludzie, któ rzy są nieprzyjaź nie nastwieni do wiary, ludzi obciąż onych uprzedzeniami, pogardą,
nienawiś cią do wiary, ludzi z któ rymi czy wś ró d któ rych wypada ż yć człowiekowi wierzącemu.
Dotyczy to miejsca pracy, zamieszkania, dobó r znajomych itd.
Środowisko kulturowe
Dzieła ludzkiej twó rczoś ci z któ rych moż emy korzystać : książ ki, prasa, spektakle kulturowe, ilmy, strony
internetowe itd.
5. Obrona wiary cd.
• Obrony wiary nie należ y rozumieć jako agresywną odpowiedź tym któ rzy atakują wiarę. Należ y
uwzględnić cztery kwestie:
• zawsze jesteś my wezwani do tego aby uzasadniać i tłumaczyć wiarę, któ rą ż yjemy: „bądź cie
zawsze gotowi do obrony wobec każ dego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei,
któ ra w was jest” (1 P 3, 15). Obrona jest zatem umiejętnoś cią wyjaś niania prawd wiary;
• Sobó r Watykań ski II sfomułował zasadę, ż e prawda nie inaczej się narzuca jak siłą samej
prawdy;
• W obronie prawdy nigdy nie moż na odwoływać się do ś rodkó w, któ re naruszają godnoś ć
osoby ludzkiej (według zasady: plus ratio quam vis): „A z łagodnoś cią i bojaź nią [Boż ą]
zachowujcie czyste sumienie, aż eby ci, któ rzy oczerniają wasze dobre postępowanie w
Chrystusie, doznali zawstydzenia właś nie przez to, co wam oszczerczo zarzucają” (1 P 3, 16);
• Obrona wiary wymaga gotowoś ci na przyjęcie cierpienia i prześ ladowań , właś nie bez
odwetu: „Lepiej bowiem – jeż eli taka wola Boż a – cierpieć dobrze czyniąc, aniż eli czyniąc ź le”
(1 P 3, 17).
III. Grzechy przeciwko wierze
• Według klasycznego podziału w teologii moralnej grzechy mogą być dwojakiego gatunku:
• peccata omissionis (grzechy zaniedbania): brak ż ycia wiara i naraż anie wiary na utratę.
• peccaata comissionis (grzechy bezpoś rednio godzące w jakąś wartoś ć): niewiara jako odrzucenie
Boż ego Objawienia, apostazja, herezja.
1. Niewiara (łac. in idelitas)
• in idelitas negativa – „niewiara negatywna” – w sensie wiary nieobecnej. Tak tradycyjna teologia
okreś lała sytuację tych, któ rzy nigdy nie zetknęli się z Objawieniem: „Jakż e mieli uwierzyć w Tego,
któ rego nie słyszeli? Jakż e mieli usłyszeć , gdy im nikt nie głosił?” (Rz 10, 14).
• Skoro jednak wspó łcześ nie przyjmujemy istnienie tzw. „wiary niewyraź nej” konsekwentnie
trzeba przyjąć jej przeciwień stwo, czyli „niewiarę niewyraź ną”. Moż e ona wyraż ać się w kilku
postawach:
• całkowicie autonomiczne rozporządzanie własnym lub cudzym ż yciem (odrzucenie
wszelkich praw i zasad postępowania. Hasło rewolucji seksualnej z roku 1968: „zakazuje się
zakazywać ”);
• postawa i styl ż ycia wyłącznie materialistyczny i utylitarystyczny;
• ostateczna i stała rozpacz (nihilizm).
1. Niewiara cd.
Niewiara wyraź na, czyli ś wiadome odrzucenie Boż ego Objawienia. Dotyczy osó b, któ rzy poznali
Objawienie, ale je odrzucili.
Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, ż e „niewiara jest lekceważ eniem prawdy objawionej lub
dobrowolną odmową dania przyzwolenia na nią” (2089).
Moż na zatem mó wić o dwu jej postaciach, jedna jest bardziej pasywna, druga aktywna
• in idelitas privativa - niewiarą wynikająca z zaniedbania, gdy w skutek zawinionej obojętnoś ci
człowiek nie daje posłuchu przepowiadaniu Ewangelii, bądź też słysząc ją nie troszczy się i nie
zabiega o rozpoznanie jej wiarygodnoś ci i mocy wiąż ącej.
• in idelitas positiva – niewiara czynna polega na ś wiadomym i wolnym odrzuceniu Objawienia,
któ re rozpoznało się jako wiarygodne i zobowiązujące, co oznacza pewne zaangaż owanie
człowieka w postawę swojej niewiary.
Wyznanie J.-P. Sartra
„Do niewiary nie przywiodły mnie sprzecznoś ci dogmató w (…) bo przecież wierzyłem, co dzień klękając
w koszuli na łó ż ku odmawiałem, złoż ywszy ręce, swó j pacierz, alem o Panu Bogu myś lał coraz rzadziej. Co
czwartek matka prowadziła mnie do Instytutu księdza Dibildos, uczyłem się tam religii (…) Kilka lat
jeszcze utrzymywałem z Wszechmocnym stosunki o icjalne; prywatnie zaprzestałem składania mu wizyt.
(…) pragnąłem Boga, dano mi go, przyjąłem ó w dar nie pojmując, ż em go szukał. Nie zapuś ciwszy korzeni
w moim sercu, wegetował czas jakiś , a potem umarł”.
Wyznanie Hitlera
„Nie chodzę do koś cioła, by wysłuchać naboż eń stwa. Oglądam jedynie piękno budowli. Nie chcę być
przedstawiany potomnym jako jeden z tych, któ rzy w tym względzie szli na ustępstwa. (…) Cieszę się nie
mając z nimi ż adnego wewnętrznego związku. (…) Gdy mnie będą chować , w promieniu 10 kilometró w
nie chcę widzieć ż adnego klechy. Obędę się bez ich modlitwy”.
1. Niewiara cd.
• Grzesznoś ć tego odrzucenia Objawienia polega na:
• wzgardzie okazanej Bogu objawiającemu się;
• na wzgardzie okazanej Jego prawdomó wnoś ci;
• nade wszystko na wzgardzie okazanej Jego miłoś ci;
• Jednocześ nie niewierzący w tym czynnym znaczeniu wykazuje poważ ne niedbalstwo o swoje
zbawienie
Fakt, ż e człowiek – stworzony przez Boga i obdarzony Jego miłoś cią – moż e w ten sposó b zamknąć się
przed Bogiem objawiającym się, należ y do „tajemnicy nieprawoś ci” – jak to wyraż a ś w. Paweł.
Mysterium iniqutatis – tajemnica bezbożności
„Na ś wiecie było Słowo, a ś wiat stał się przez Nie, lecz ś wiat Go nie poznał. Przyszło do swojej własnoś ci,
a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 10–11)
„Albowiem działa już tajemnica bezbożności. Niech tylko ten kto teraz powstrzymuje ustąpi miejsca,
wó wczas ukaż e się Niegodziwiec, któ rego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obró ci
samym objawieniem swego przyjś cia” (2 Tes 2, 7–8)
2. Ateizm
• Szczegó lną postacią niewiary jest ateizm. Ateizm jest nie tyle brakiem wiary w Boga co ś wiadomym
odrzuceniem Boga, zaprzeczeniem Jego istnienia w imię tzw. „wyż szych wartoś ci”. Jest wynikiem
takiej koncepcji autonomii świata, w któ rej Bó g nie tylko staje się niepotrzebny, ale wprost jawi się
jako przeszkoda w pełnym rozwoju ludzkoś ci i indywidualnym spełnieniu człowieka.
• „Religia Boga, któ ry stał się człowiekiem, spotyka się z religią – bo to jest religia – człowieka,
któ ry czyni się Bogiem” (Paweł VI).
• Taki ateizm jest ideowo zaangaż owany i pragnie uwolnić ludzi od religii, któ ra jest – w ocenie ateisty
– zniewoleniem człowieka „opium dla ludu”. Tak twierdzą zwolennicy tzw. nowego ateizmu,
kierunku w XXI w. któ ry wyznaje pogląd, ż e religii nie powinno się jedynie tolerować , lecz należ y się
jej przeciwstawiać , krytykować ją i poddawać racjonalnej negacji wszędzie tam, gdzie sięgają jej
wpływy.
Czterej Jeźdźcy Apokalipsy
Sztandarowe postacie nowego ateizmu:
Richard Dawkins, Bóg urojony
Daniel Dennet
Sam Harris
Christopher Hitchens
G. Loh ink, Jakie argumenty ma nowy ateizm? Krytyczna dyskusja, Wrocław 2009;
J. Collicutt Mc Grath, Bóg nie jest urojeniem. Złudzenie Dawkinsa, Krakó w 2008.
2. Ateizm cd.
• Ateizm, początkowo dotykający małej grupy intelektualistó w staje się dzisiaj zjawiskiem masowym,
dotykającym ró ż ne sfery kulturowe, systemy ekonomiczne i ludzi ró ż nych stanó w (wieku,
wykształcenia, pozycji społecznej). Wspó lnym jego mianownikiem moż e być przekonanie, ż e
„człowiek sam dla siebie jest wszystkim”.
• Ateizm nie jest tworem wspó łczesnym (psalmista stwierdza: „Mó wi głupi w swoim sercu: «Nie ma
Boga»”, Ps 14, 1; 53, 2), ale w ostatnich czasach przeprowadzono jego systematyczną teoretyzację
(ateizm teoretyczny, naukowy), co wzmocniło jeszcze tzw. ateizm praktyczny.
• Ró ż ne mogą być motywy ateizmu i postaw ateistycznych. Moż e się to wyraż ać bądź w:
1) chęci budowania społeczeń stwa bardziej ludzkiego (mamy tu do czynienia z odrzuceniem Boga
w imię sprawiedliwoś ci i dąż enie do ustanowienia własnej, immanentnej sprawiedliwoś ci opartej
na rozumie);
2) dąż eniu do Absolutu inną, niż Koś ció ł drogą, w któ rym to dąż eniu wszystkie religie są jednakowo
waż ne lub nawet nie są potrzebne;
3) chęcią ż ycia w sposó b nieskrepowany ż adną wartoś cią. Wynika nie tyle z faktu wątpliwoś ci czy
Bó g istnieje, ale jest rezultatem dobrowolnej niechęci poznania czy Bó g istnieje, bo odpowiedź
pozytywna wymagałaby zmiany swojego ż ycia: „Zyć tak, jakby Boga nie było”. Por. Benedykt XVI,
Enc. Spe salvi, 42.
Rodzaje apostazji
• A) Apostazja wewnętrzna
Moż e się zdarzyć , ż e chrześ cijanin wyrzeka się całkowicie wiary jedynie w swoim wnętrzu, bez
ujawniania tego faktu. W tym wypadku, chociaż nie moż e być nazwany apostatą w rozumieniu
prawa kanonicznego, to jednak wobec Boga i własnego sumienia jest apostatą. W praktyce wyraż a
się to w zaprzestaniu praktykowania ż ycia religijnego.
• B) Apostazja zewnętrzna
Moż e istnieć apostazja zewnętrzna bez wewnętrznego odrzucenia Boga. Człowiek dla pewnych
korzyś ci (np. materialnych) rezygnuje z zewnętrznej przynależ noś ci do Koś cioła, nie negując jednak
wiary i nie rezygnując z praktyk religijnych. To czasem ma miejsce wś ró d tych, któ rzy chcą uniknąć
płacenia podatku koś cielnego (w Koś ciele niemieckim Kirchensteuer). Początek takiej sytuacji miał
miejsce w latach 70-tych i 80-tych kiedy do Niemiec zaczęli napływać emigranci z Hiszpanii a takż e
z innych krajó w katolickich. Koś ció ł niemiecki traktował taki akt jako apostazję.
Kara kościelna za apostazję
Prawo kanoniczne ustala karę ekskomuniki za apostazję: „Odstępca od wiary, heretyk lub schizmatyk
podlega ekskomunice wiąż ącej mocą samego prawa”, KPK kan. 1364, § 1. Jest to ekskomunika latae
sententiae. Surowa sankcja w postaci ekskomuniki, któ ra ciąż y na apostacie wymaga precyzyjnego
okreś lenia warunkó w jej zaciągnięcia.
13 marca 2006 r. Papieska Rada ds. Tekstó w Prawnych wydała dokument, któ ry precyzuje warunki
dokonania formalnego aktu odstąpienia od Koś cioła.
Najpierw dokument stwierdza, ż e „prawno-administracyjny akt opuszczenia Koś cioła (wypisanie się z
Koś cioła w sensie metrykalnym, z idącymi za tym konsekwencjami cywilnoprawnymi) sam z siebie nie
moż e stanowić formalnego aktu odłączenia się w sensie zakładanym przez Kodeks Prawa Kanonicznego,
gdyż moż e mu towarzyszyć wola trwania we wspó lnocie wiary” (nr 3). Komisja uznała, ż e potrzebna jest
„stanowcza wola zerwania tych więzi wspó lnoty – wiary sakramentó w, władzy pasterskiej – któ re
pozwalają wiernym otrzymywać ż ycie łaski w Koś ciele”.
Jest to bardziej niż apostazja grzech poważ nego braku ś wiadectwa i każ dy z tych przypadkó w należ y
traktować indywidualnie i z duż ą roztropnoś cią.
Kara kościelna za apostazję cd.
• W oparciu o ten dokument Konferencja Episkopatu Polski okreś liła zasady postępowania w
przypadku apostazji (2016). Oś wiadczenie woli o wystąpieniu z Koś cioła musi być :
• https://episkopat.pl/wp-content/uploads/2016/04/dekret_ogolny.pdf
a) wyraż one przez osobę pełnoletnią, zdolną do czynnoś ci prawnych w sposó b ś wiadomy i wolny;
b) złoż one osobiś cie w formie pisemnej wobec proboszcza miejsca zamieszkania. Nie wywołuje
skutkó w prawnych oś wiadczenie przesłane pocztą, drogą elektroniczną lub złoż one przed
urzędnikiem cywilnym;
c) zawierać dane osoby, dane dotyczące miejsca chrztu, zawierać motywację i informację, ż e jest
dobrowolne oraz ze ś wiadomoś cią konsekwencji, podpisane własnoręcznie;
c) Proboszcz winien, zwery ikować dane, przeprowadzić rozmowę duszpasterską oraz
poinformować o konsekwencjach kanonicznych. Zachowuje oryginał w archiwum para ii a kopię
oś wiadczenia i kopię metryki chrztu przesyła do kurii. Nie wystawia się ż adnego zaś wiadczenia
apostacie;
d) ordynariusz poleca proboszczowi miejsca chrztu dokonanie wpisu o tym akcie w księdze
metrykalnej.
Kara kościelna za apostazję cd.
• niemoż noś ć sprawowania i przyjmowania sakramentó w oraz sprawowania sakramentalió w
(poś więcenia, błogosławień stwa);
• zakaz udziału ministerialnego w obrzędach kultu (chrzestny, ś wiadek bierzmowania);
• zakaz wykonywania urzędó w, posług i zadań w Koś ciele;
• zakaz przynależ noś ci do stowarzyszeń , ruchó w i organizacji koś cielnych i katolickich;
• pozbawienie pogrzebu katolickiego;
• nie moż e też zawrzeć małż eń stwa bez zezwolenia ordynariusza miejsca;
Apostazja – powrót do Kościoła
• W niebezpieczeń stwie ś mierci zakaz przyjmowania sakramentó w zostaje zawieszony – moż e je
przyjąć jeś li o nie poprosi i okaż e postawę nawró cenia
• Dekret KEP mó wi takż e o moż liwoś ci formalnego powrotu do Kościoła (nr 15–18).
• W tym celu odstępca winien zgłosić się do proboszcza z pisemną proś bą zawierającą: a) dane
personalne; b) dane dotyczące daty i para ii chrztu; c) dane dotyczące daty i miejsca złoż enia
oś wiadczenia o wystąpieniu z Koś cioła; d) informacje o okolicznoś ciach i motywacjach wystąpienia
oraz pragnienia powrotu do Koś cioła.
• Proboszcz zwraca się w imieniu odstępcy do ordynariusza o uwolnienie od ekskomuniki. O
zwolnieniu z cenzury i powrocie do pełnej wspó lnoty z Koś ciołem ordynariusz powiadamia
proboszcza para ii chrztu, a ten dokonuje adnotacji w księdze chrztu: „Dnia … powró cił(a) do pełnej
wspó lnoty z Koś ciołem katolickim”. Na skruszonego odstępcę ordynariusz moż e nałoż yć stosowną
pokutę.
4. Herezja (łac. haeresis)
• Pojęcie herezji (gr. hairesis – zawładnięcie czymś , powzięcie mniemania) oznaczało w Nowym
Testamencie najczęś ciej stronnictwo lub sektę, np. saduceuszó w lub faryzeuszó w (Dz 5, 17; 15, 5;
24, 5), ale też rozdarcie, spó r w łanie Koś cioła (1 Kor 11, 19; Ga 5, 20), oraz zgubną naukę
rozpowszechnianą przez fałszywych nauczycieli: „Znaleź li się jednak fałszywi prorocy wś ró d ludu tak
samo, jak wś ró d was będą fałszywi nauczyciele, któ rzy wprowadzą wś ró d was zgubne herezje. Wyprą
się oni Władcy, któ ry ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę” 2 P 2, 1 – tekst kluczowy.
• Ojcowie Koś cioła jednoznacznie negatywnie oceniali herezję jako cięż kie wykroczenie przeciwko
jednoś ci Koś cioła. Ró ż ne jednak proponowali stanowisko wobec heretykó w. Ignacy Antiocheński
zalecał unikanie kontaktó w z nimi, Orygenes wzywał do nawró cenia na drodze dialogu, dla
Bazylego Wielkiego było to bardziej wezwanie do pokuty Koś cioła, Augustyn usprawiedliwiał
stosowanie kar cielesnych. W ś redniowieczu karą za herezję opró cz kon iskaty majątku mogła być
kara ś mierci (nigdy jej nie wprowadzono do systemu koś cielnego prawa karnego), a w 1648
odebrano władzy cywilnej prawo osądzania i karania za herezję.
4. Herezja cd.
• Herezja jest grzechem, gdyż zawiera w sobie pogardę prawdy i autorytetu Boga. Większą
odpowiedzialność moralną ponosi twórca herezji niż jego zwolennicy, któ rzy z braku
dostatecznej formacji religijnej mogą być zwiedzeni autorytetem herezjarchy.
• Herezja materialna i formalna (rozró ż nienie waż ne z punktu widzenia moralnego i kanonicznego):
• a) materialna - człowiek obiektywnie biorąc błądzi (wszak nie przyjmuje jakiejś prawdy
objawionej, przedstawionej przez Koś ció ł jako objawiona) jednak czyni to nie sprzeciwiając się
własnemu sumieniu. Nie mó wi mu ono, ż e wchodząca w grę prawda należ y do treś ci Objawienia,
i ż e zatem należ y wierzyć w nią ze względu na autorytet Boga, któ ry ją objawia. To są osoby,
któ re w tzw. „dobrej wierze wyznają poglądy heretyckie”, najczęś ciej z braku właś ciwej formacji
religijnej.
• Formalnie rzecz biorąc heretykami materialnymi są członkowie Koś ciołó w odłączonych. Dziś ich
nazywamy „brać mi odłączonymi”.
• b) formalna – człowiek znajduje się w sprzecznoś ci nie tylko z prawdą z objawioną, ale ró wnież
z własnym sumieniem. Ma ś wiadomoś ć, ż e prawda ta jest uzasadniona i obowiązująca. On
jednak tej prawdy nie przyjmuje. Motywami mogą być : 1) przesadne zaufanie do własnego
rozumu; 2) postawa krytyczna, a nawet wroga, w stosunku do jakiegokolwiek autorytetu; 3)
bezkrytyczne poddanie się duchowi czasu.
Herezja – sankcje kanoniczne
• Koś ció ł za herezję wymierza podobną karę jak za apostazję, czyli ekskomunikę. Trzeba zatem jasno
okreś lić materię tego czynu.
• Kan 751: „Herezją nazywa się uporczywe, po przyjęciu chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie, w któ rą
należ y wierzyć wiarą boską i katolicką, albo uporczywe powątpiewanie o niej”.
• Z herezją, w rozumieniu prawa kanonicznego, mamy do czynienia wtedy, gdy zostaje ona
uzewnętrzniona, gdy nikt nie dostrzegł ujawnienia herezji przestępstwo to należ y uważ ać
za niedokonane („Przestępstwo, któ re polega na oś wiadczeniu albo na innym ujawnieniu
woli, doktryny lub wiedzy, należ y uważ ać za niedokonane, jeś li nikt nie spostrzegł tego
oś wiadczenia lub ujawnienia”, kan. 1330);
• Trwanie w błędzie herezji musi być uporczywe, tzn. nie ma reakcji na upomnienie;
• Karą objęte jest takie działanie, któ re nie tylko jest uzewnętrznione ale takż e „wywołuje
bezpoś rednie skutki społeczne poprzez wpływ na osoby trzecie”, a nie tylko by miało ono
charakter zewnętrzny.
• Nie podlegają karze ci, któ rzy ujawnili swoją herezję dla otrzymania stosownego pouczenia
lub podczas spowiedzi sakramentalnej, jak ró wnież ci, któ rzy w dobrej wierze wyznają
poglądy heretyckie (tzw. herezja materialna).
6. Bałwochwalstwo
• Bałwochwalstwo to oddawanie boskiej czci (cultus latriae) stworzeniu. Okreś lane jest takż e pojęciem
„idolatria”: gr. eídolōn – podobizna i latreía – służ ba, kult. Inny rodzaj kultu to tzw. cultus duliae (łac.
dulia – poddanie, służ ba), jest to kult pochwalny, czyli czci i szacunku należ ny ś więtym, relikwiom czy
obrazom.
• Grzech bałwochwalstwa moż e mieć dwa wymiary.
• Wiara i kult boż kó w
Ponieważ prawdziwa wiara wymaga uznania, ż e istnieje jeden Bóg (prawda ta jest istotowo
związana w ogó le z wiarą w Boga, dlatego ż e właś ciwe przymioty boskoś ci: wiecznoś ć, wszechmoc
itd. moż e posiadać tylko jeden Byt), wykluczony jest wszelki politeizm, a co się z tym wiąż e
oddawanie boskiej czci rzekomym bogom. Chodzi o formalny kult bożków z obrzędowością i
rytuałami.
W Piś mie Swiętym bałwochwalstwo należ y do jednych z najbardziej potępianych grzechó w. W
Starym Testamencie formą przeciwdziałania bałwochwalstwu był zakaz sporządzania wyobrażeń
i posągó w Boga (por. Wj 20, 4–5; Pwt, 27, 15), gdyż w staroż ytnoś ci sądzono, ż e podobizna bó stwa
jest jego ziemskim odbiciem, w któ rym zamieszkuje jakaś częś ć jego osobowoś ci. Chrystus,
odrzucając pokusy szatana stwierdza: „Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon
i Jemu samemu służ yć będziesz” (Łk 4, 8). W Nowym Testamencie jako cięż ki występek pojawia się
prawie we wszystkich katalogach grzechó w (por. 1 Kor 5, 10–11; Ga 5, 20; 1 P 4, 3; Ap 21, 8).
6. Bałwochwalstwo cd.
• Bałwochwalstwo – jak pisze Katechizm – „odrzuca jedyne panowanie Boga” (2113). Oznacza to, ż e
jeś li swoje zbawienie uzależ niamy nie od Boga, lecz od innych czynnikó w (np. jeś li ktoś twierdzi, ż e
opró cz modlitwy nie zaszkodzi spełnić jakieś magiczne działanie) – to grzeszymy bałwochwalstwem.
• Wspó łcześ nie pojawiają się ró ż ne ruchy neopogań skie ukryte często pod modą na tzw. rekonstrukcje
historyczne, któ re zajmują się przypominaniem starych i zapomnianych kultur etnicznych (obecnych
przed chrześ cijań stwem), widząc w powrocie do tradycji pogań skich odkrycie prawdziwej
toż samoś ci narodowej, przysłoniętej wiekami panowania chrześ cijań stwa.
• W Polsce: np. rodzimowierstwa słowiań skiego np. „Rodzimy Koś ció ł Polski”, „Zrzeszenie Wiary
Rodzimej”, „Klan Ausran”, „Polski Koś ció ł Słowiań ski”.
• Jeś li ktoś kieruje się tylko względami historycznymi to uczestnictwo w tzw. rekonstrukcjach nie jest
niczym nagannym. Jeś li natomiast w skutek tych działań przyjmuje się wiarę i hierarchię wartoś ci,
któ rymi ż yły owe kultury jest działaniem grzesznym.
6. Bałwochwalstwo cd.
• b) Oddawanie boskiej czci rzeczom stworzonym
• bałwochwalstwo nie dotyczy tylko kultó w pogań skich, ale polega zasadniczo na „ubó stwianiu tego, co
nie jest Bogiem” (Katechizm, 2113). Ma miejsce wtedy, kiedy człowiek wielbi stworzenie zamiast
Boga i od niego uzależ nia swoje zbawienie, czyli osiągnięcie ostatecznego celu ludzkiego ż ycia.
Dotyczy to zaró wno osoby szatana, jak też rzeczywistoś ci materialnych: władzę, pań stwo, rasę, naró d,
pieniądze, itp.
• Sw. Paweł przestrzega tych, któ rych „bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić ”
(Flp 3, 19). Mianem bałwochwalstwa okreś la takż e chciwoś ć (por. Kol 3, 5; Ef 5, 5). Mowa jest ró wnież
o władzy (por. Ap 13, 8) i rozkoszach cielesnych (por. Rz 6, 19; Tt 3, 3), jako tych grzechach, w któ rych
człowiek moż e całkowicie zatracić siebie i podporządkować swoje ż ycie.
• Bałwochwalstwo moż e się przejawiać w ró ż nych przejawach kultury masowej, muzyki, mody,
sportu, gdzie ma miejsce wręcz ubó stwianie znanych postaci i przejmowanie ich stylu ż ycia i
wartoś ci, nawet sprzecznych z chrześ cijań stwem.
Pius XI,
Mit brennender Sorge (14 marca 1937)
„Kto wynosi ponad skalę wartoś ci ziemskie rasę albo naró d, albo pań stwo, albo ustró j pań stwa,
przedstawicieli władzy pań stwowej albo inne podstawowe wartoś ci ludzkiej społecznoś ci, któ re w
porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwyż szą normę wszelkich
wartoś ci, takż e religijnych, i oddaje się im bałwochwalczo, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy
stworzony i ustanowiony przez Boga-Człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga”, nr 12
Bałwochwalstwo - satanizm
• Szczegó lną i najgroź niejszą formą bałwochwalstwa jest satanizm, oddawanie kultu szatanowi,
któ rego często uważ a się za ró wnorzędnego Bogu, a nawet mocniejszego od Niego przeciwnika.
Tymczasem Koś ció ł wyraź nie stwierdza, ż e szatan, podobnie jak wszystkie duchy zostały stworzone
przez Boga jako dobre, „ale sami siebie uczynili złymi”.
• Za ideowego ojca wspó łczesnego satanizmu uznaje się Edwarda Aleksandra Crowley’a (ur. 1875 w
Anglii). Natomiast ruch satanistyczny zainicjował Anton Szandor LaVey w latach 60 XX wieku, w
czasie rewolucji obyczajowej. W 1966 r. założ ył w San Francisco Chuch of Satan. Był takż e autorem
Biblii Szatana, stanowiącej wykład ilozo ii i praktyki satanistycznej.
• Do szczegó lnie znanych rytó w satanicznych należ y tzw. „czarna msza”, któ ra jest ś więtokradczą
karykaturą Eucharystii, mającą w sposó b najbardziej wyrazisty zamanifestować nienawiś ć do
Chrystusa (czasem towarzyszą temu orgie seksualne) oraz o iary z ż ywych istot, jako znak ż e szatan
jest panem ż ycia (przede wszystkim są to o iary ze zwierząt, choć zdarzają się takż e o iary z ludzi).
Bałwochwalstwo - satanizm
• Satanizm moż e przybierać ró ż norodne odcienie.
• Moż e być infantylną fascynacją dla sfery magicznoś ci i tajemniczoś ci, bezre leksyjnym
przyjmowaniem i powtarzaniem znakó w i gestó w satanicznych towarzyszącym modzie lub obecnych
w ró ż nych subkulturach;
• moż e być symbolem sprzeciwu wobec wartoś ci chrześ cijań skich obecnych w ż yciu społecznym
(zaró wno religijnych, kulturowych i moralnych), chociaż nie wierzy się w istnienie osobowego zła
jakim jest szatan;
• moż e być wreszcie ś wiadomą postawą o charakterze moralnym lub ś ciś le religijnym, któ ra akceptuje
istnienie szatana i jego demoniczną siłę. W tym wypadku u fundamentó w takiej wiary tkwi
przekonanie, ż e zło jest siłą całkowicie determinującą wszystkie ludzkie działania. Stąd kult siły i
przemocy;
• Moż e też być zbiorem takich aktó w fałszywego kultu, w któ rych oddaje się cześ ć szatanowi po to, by
wyrazić swó j osobisty bunt wobec Boga.
Archanioł Michał
W walce z szatanem i złymi duchami sprzymierzeń cem człowieka jest Archanioł Michał, któ rego Księga
Daniela nazywa księciem aniołó w (Dn 13, 21) i obroń cą ludu Izraela (Dn 12, 1). Hebrajskie
imię Mika'el znaczy „Któ ż jak Bó g”.
W Apokalipsie przedstawiony jest jako walczący ze smokiem, któ ry nie mó gł Michała przemó c (Ap 12,
7nn).
Stąd zawsze zwracano się o pomoc do niego w chwilach zagroż enia wiary i Koś cioła. Leon XIII pod
wpływem osobistej wizji ułoż ył w 1886 r. modlitwę do Archanioła Michała, któ ra do czasu reformy
liturgicznej po Soborze Watykań skim II była odmawiana po każ dej mszy cichej. Reforma liturgiczna
zniosła obowiązek jej odmawiania. Obecnie Koś ció ł rozważ a jej przywró cenie.
Modlitwa papieża Leona XIII
„Swięty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwoś ci i zasadzkom złego ducha
bądź naszą obroną. Oby go Bó g pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich
zastępó w, szatana i inne złe duchy, któ re na zgubę dusz ludzkich po tym ś wiecie krąż ą, mocą Boż ą strąć
do piekła. Amen”.
8. Wróżbiarstwo i magia
• Bó g moż e czasem objawić przyszłoś ć swoim prorokom lub ś więtym (Katechizm, 2115) jeś li to
odpowiada jego planom zbawczym. Wtedy ta przyszłoś ć zawsze jest prawdziwa.
• Poznanie przyszłoś ci przy pomocy istot inteligentnych, jakimi są złe duchy jest moż liwe, ale one nie
mają wglądu w plany Boż ej Opatrznoś ci, stąd mogą być fałszywe, z drugiej strony demony ś wiadomie
mogą wprowadzać w błąd.
• Św. Tomasz z Akwinu: „Demon, któ ry zmierza do zguby człowieka, przy pomocy swych odpowiedzi,
choć by nawet mó wił prawdę, przyzwyczaja go do wierzenia mu, by nakłonić go do tego, co
sprzeciwia się zbawieniu ludzkiemu”.
• Św. Jan Damasceński pisze, ż e demony przepowiadają przyszłoś ć „czasami dlatego, ż e wiedzą co się
dzieje w oddaleniu; czasami przez samo przypuszczenie. Stąd często kłamią i nie trzeba dawać im
wiary”.
8. Wróżbiarstwo i magia cd.
• Istnieje wiele form wró ż biarstwa:
• Astrologia – pró ba odczytania losu człowieka zależ nego jakoby od z gó ry ustalonych konstelacji
gwiazd i poddanie się ich koniecznym wpływom.
• Chiromancja – wró ż enie z rąk. U Rzymian wszystko, co zaobserwowano na lewej ręce miało być
niepomyś lne dla człowieka, co na prawej – miało być dla niego korzystne.
• Spirytyzm, nekromancja – wywoływanie duchó w i kontakty z osobami zmarłymi. Spirytyzm i
okultyzm był szczegó lnie popularny na przełomie XIX i XX w. Najbardziej znani to Hipolit
Denisard Rivaild, autor Księgi duchów – podręcznika spirytystó w. W Polsce wiedzę spirytystyczną
propagował ilozof i psycholog Julian Ochorowicz (1850–1917), wydając dzieło Zjawiska
mediumiczne (1913). W seansach spirytystycznych to złe duchy podszywają się pod dusze
zmarłych.
W Starym Testamencie przypadek kró la Saula, któ ry udaje się do wró ż ki (1 Sm 28, 7–13); Księga
Powtó rzonego Prawa zakazuje wszelkich praktyk wró ż biarskich: „Nie znajdzie się poś ró d ciebie
nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub có rkę, uprawiał wró ż by, gusła,
przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchó w i widma, zwracał się do
umarłych” (18, 10–11). Podobnie Kpł 19, 31.
8. Wróżbiarstwo i magia cd.
d) Okultyzm – (łac. occulo – ukrywać , trzymać w tajemnicy; occultus – schowany, ukryty, tajemny). Tym
pojęciem okreś la się doktryny ezoteryczne, któ re zakładają istnienie w człowieku i przyrodzie sił
tajemnych, nieznanych i bada moż liwoś ci ich wykorzystania. Okultyzm nazywa się ró wnież wiedzą
tajemną (scientia occulta). Praktykujący okultyzm twierdzą, ż e uzyskują paranormalne poznanie oraz
zdolnoś ci takie, jak umiejętnoś ć czytania myś li, przyszłoś ci, dobrego lub złego oddziaływania i
manipulowania innymi ludź mi, materializowania przedmiotó w, kontaktó w ze zmarłymi, lub częś ciowe
panowanie nad siłami natury.
e) Magia – Praktyki zmierzające do podporządkowania sobie istot demonicznych. Mag musi je do tego
przekonać lub zmusić do posłuszeń stwa swej woli Odbywa się to przez zaklęcia, obietnice posług,
przyjmowanie na siebie okreś lonych tabu (zakazó w kulturowych).
Objawienia nieprawdziwe
„Egzaltacja i fanatyzm często są ź ró dłem urojeń , któ re są subiektywnym, nagłym przejawem
podś wiadomoś ci, a któ re są fałszywie interpretowane jako objawienie prywatne.
Ró wnież takie autentyczne, dziejące się w głębi sumienia objawienie prywatne moż e być przez człowieka
zdeformowane albo fałszywie interpretowane”
Karl Rahner
Objawienia prywatne
• Kwestia fundamentalna:
• Konstytucja Dei verbum potwierdza prawdę, ż e pełnia Objawienia znajduje się w Chrystusie, któ ry
jako Syn Boż y w pełni objawił nam Ojca (por. J 1, 18). On jest spełnieniem obietnic Boż ych i jedynym
poś rednikiem w spotkaniu człowieka z Bogiem. Z tego względu nie ma i nie będzie ż adnego innego
objawienia, któ re istotowo wnosiłoby jakąś nowoś ć w poznanie Boga i dzieła zbawienia.
„Chrześ cijań ska ekonomia, jako nowe i ostateczne przymierze, nigdy nie przeminie i nie należ y
już więcej oczekiwać ż adnego publicznego objawienia przed chwalebnym ukazaniem się Pana
naszego, Jezusa Chrystusa” (Dei verbum, 4)
• Por. Objawienie Boże a objawienia prywatne, List KEP na Niedzielę Biblijną, 22 kwietnia 2012.
Nadzieja
„Całe ż ycie prawdziwego chrześ cijanina jest ś więtą tęsknotą” za czymś czego jeszcze nie widzi i czego
jeszcze nie posiada
Nadzieja i lęk
• Przyszłoś ć wiąż e się nie tylko z nadzieją, ale ró wnież z niepokojem.
• Ludzie z doś wiadczenia wiedzą już , ż e zdobycze naukowe i techniczne mogą służ yć człowiekowi,
postępowi ludzkoś ci, ale takż e stanowią dla niej poważ ne zagroż enie. Wystarczy pomyś leć o
wspó łczesnej wojnie całkowitego zniszczenia (wojna nuklearna, 8 pań stw posiada głowice atomowe,
któ rych ogó lną liczbę szacuje się na 15 965), czy o niebezpieczeń stwie terroryzmu, ś miertelnego
skaż enia ś rodowiska, utraty pracy spowodowanej rozwojem nowych technologii, niekontrolowana
migracja ludnoś ci.
•
Nadzieja i lęk
• Jan Paweł II w pierwszej encyklice Redemptor hominis staje się wyrazicielem niepokojó w i nadziei
ludzkoś ci.
• W rozdziale pt. Czego lęka się współczesny człowiek (nr 15) oraz Postęp czy zagrożenie (nr 16) papież
przedstawia panoramiczną syntezę zagroż eń , z któ rymi spotyka się człowiek we wspó łczesnym
ś wiecie. Zagroż enia te moż na sprowadzić do jednego modelu: jest to niebezpieczeństwo, które
zagraża samemu człowieczeństwu, nie tylko istnieniu człowieka i warunkó w jego ż ycia, ale chodzi
o rzeczywistoś ć głębszą, o zagroż enie tego, co stanowi o istocie człowieka, o jego naturze.
• „Niepokó j zaś dotyczy zasadniczej i podstawowej sprawy: czy ó w postęp, któ rego autorem i
sprawcą jest człowiek, czyni ż ycie ludzkie na ziemi pod każ dym względem «bardziej ludzkim»,
bardziej «godnym człowieka»? Nie moż na ż ywić wątpliwoś ci, ż e pod wielu względami czyni je
takim. Pytanie jednak, któ re uporczywie powraca, dotyczy tego co najistotniejsze: czy człowiek
jako człowiek w kontekście tego postępu staje się lepszy, duchowo dojrzalszy, bardziej
ś wiadomy godnoś ci swego człowieczeń stwa, bardziej odpowiedzialny, bardziej otwarty na
drugich, zwłaszcza dla potrzebujących, dla słabszych, bardziej gotowy ś wiadczyć i nieś ć pomoc
wszystkim?” (Redemptor hominis 15).
Nadzieja i lęk
• Ten niepokó j wyraż a takż e wspó łczesna ilozo ia. Ks. J. Tischner, Śmierć człowieka (1998)
• „Smierć ludzkiej istoty była już od dawna zapowiadana w europejskim myś leniu o człowieku.
Odgłosy zapowiedzi dochodziły ku nam z ró ż nych miejsc, wyraż ając wspó lne przekonanie, ż e
człowiekowi nie dano moż liwoś ci urzeczywistnienia ideału człowieczeń stwa. Człowiek umierał
w sceptycyzmie, któ ry odmawiał mu prawa do prawdy, umierał w determinizmie, któ ry
odmawiał mu prawa do wolnoś ci, umierał w ateizmie, któ ry odmawiał mu prawa do szczęś cia
w Bogu”.
• Por. Chistian Godin, Koniec ludzkości, Krakó w 2004; F. Fukuyama, Koniec człowieka, Krakó w 2004.
Zagrożona nadzieja
Rodzi się pytanie:
czy nadzieja ma uzasadnienie, czy nie jest utopią i iluzją, czy jest sens mieć nadzieję?
Nadzieja
• Koś ció ł rozpoznaje owo doś wiadczenie niepewnoś ci jako jeden ze znakó w czasu. Sobó r Watykań ski II
rozpoczyna swoją konstytucję dogmatyczną o Koś ciele w ś wiece wspó łczesnym od słó w:
„Radoś ć i nadzieja (gaudium et spes), smutek i lęk (luctus et angor) ludzi w naszych czasach
(hominum huius temporis) [...] są ró wnież radoś cią i nadzieją, smutkiem i lękiem ucznió w
Chrystusa”.
• Koś ció ł zauważ a, ż e ludzkiemu doś wiadczeniu nadziei moż e towarzyszyć poczucie lęku, jeś li
fundament nadziei zostanie ź le okreś lony i wybrany.
• Podobnie stwierdza Benedykt XVI w encyklice Spe salvi (3 listopada 2007), mó wiąc, ż e ludzka
nadzieja potrzebuje głębszego fundamentu: „Powiedzmy to teraz w sposó b bardzo prosty: człowiek
potrzebuje Boga, w przeciwnym razie nie ma nadziei” (nr 23).
Spe salvi (nr 26)
„Istota ludzka potrzebuje miłoś ci bezwarunkowej. […]
Jeż eli istnieje ta absolutna miłoś ć, z jej absolutną pewnoś cią, wó wczas – i tylko wó wczas – człowiek jest
«odkupiony» niezależ nie od tego, co wydarzyłoby się w jego szczegó lnym przypadku. To mamy na myś li,
gdy mó wimy: Jezus Chrystus nas «odkupił».
Przez Niego nabraliś my pewnoś ci Boga – Boga, któ ry nie stanowi tylko dalekiej «pierwszej przyczyny»
ś wiata, gdyż Jego Syn jednorodzony stał się człowiekiem i o Nim każ dy moż e powiedzieć : «Obecne ż ycie
moje jest ż yciem wiary w Syna Boż ego, któ ry umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie» (Ga 2, 20)”.
Kotwica jako biblijny symbol nadziei
„(…) my, któ rzyś my się uciekli do uchwycenia zao iarowanej nadziei. Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i
silnej kotwicy duszy, kotwicy, któ ra przenika poza zasłonę” (Hbr 6, 18–19).
Kotwica jest pewnym zabezpieczeniem dla statku, ale opiera się na niewidzialnym fundamencie, dnie
morza.
Stała się symbolem działań trudnych, ale waż nych dla człowieka: np. Powstanie Warszawskie
Nadzieja ludzka jako analogon teologalnej cnoty nadziei
• Ludzkie pragnienie spełnienia
Doś wiadczenie ludzkiej nadziei, jawi się jako punkt wyjś cia do re leksji nad teologalną cnotą nadziei.
Człowiek nosi bowiem w sobie pewną odległą dyspozycję do teologalnej cnoty nadziei, bo oczekiwanie
nie jest mu obce. Nadzieja jest częścią człowieka, który z natury swojej jest ukierunkowany na
rozwój, na realizację samego siebie. Kiedy człowiek zamyka się na przyszłoś ć, uboż eje jako człowiek.
Katechizm stwierdza:
„Cnota nadziei odpowiada dąż eniu do szczęś cia, złoż onemu przez Boga w sercu każ dego człowieka;
podejmuje ona te oczekiwania, któ re inspirują działania ludzi; oczyszcza je, by ukierunkować je na
Kró lestwo niebieskie” (1818).
Nadzieja chrześ cijań ska – choć jest czymś istotowo nowym, nadprzyrodzonym – nie oznacza jakiegoś
gwałtownego wtargnięcia do człowieka: jest on do niej predysponowany.
Nadzieja ludzka jako analogon teologalnej cnoty nadziei cd.
• b) Ró ż nice między uczuciem nadziei a cnotą nadziei
• * Uczucie nadziei narzuca się człowiekowi gwałtownie, moż e je zaakceptować lub odrzucić jedynie
sukcesywnie. Zaś cnota nadziei jest moż liwa jedynie jako nadprzyrodzony dar Boż y, któ remu
towarzyszy wolna odpowiedź człowieka;
• * Uczucie nadziei opiera się na racjach czysto ludzkich, ma podstawę i motywy ludzkie. Cnota
nadziei ma swó j motyw i podstawę w Bogu;
• * Uczucie nadziei moż e mieć za przedmiot ró ż norodne dobra (w tym takż e moż e mieć za
przedmiot dobra pozorne bądź nawet obiektywne zło). Cnota nadziei zwraca się ku wiecznej
wspó lnocie z Bogiem co jest dobrem najwyż szym.
Nadzieja chrześcijańska
„Potrzebujemy małych i większych nadziei, któ re dzień po dniu podtrzymują nas w drodze.
Jednak bez wielkiej nadziei, któ ra musi przewyż szać pozostałe, są one niewystarczające.
Tą wielką nadzieją moż e być jedynie Bó g, któ ry ogrania wszechś wiat, i któ ry moż e nam zaproponować i
dać to, czego sami nie moż emy osiągnąć . Bó g jest fundamentem nadziei”
Spe salvi, 31
Różne interpretacje nadziei
• Nadzieja jest nie tylko czymś powszechnym, ale ró wnież czymś wielopostaciowym. Poszczegó lne
formy nadziei ró ż nią się radykalnie między sobą a nawet przeciwstawiają się sobie. Niektó re systemy
budują swó j program wokó ł niewłaś ciwie interpretowanej nadziei chrześ cijań skiej bądź zgoła
fałszywej wizji nadziei nie bazującej na Objawieniu.
• Apokatastaza
• Millenaryzm
• Chiliazm
• Nadzieja jako racjonalny postęp
a) Apokatastaza
• Teoria apokatastazy (gr. apokatastasis – przywró cenie jednoś ci pierwotnej, odrodzenie), któ rą
przypisuje się Orygenesowi, twierdzi ż e przy koń cu ś wiata, po odpowiednim oczyszczeniu, wszystkie
stworzenia rozumne, w tym takż e potępieni i szatan, powró cą do Boga i będą cieszyć się szczęś ciem
zbawionych.
• Tak interpretuje się niektó re teksty Pisma Swiętego, w któ rych jest mowa o tym, ż e wszystko zostanie
„poddane Chrystusowi”:
• „Trzeba bowiem, aż eby kró lował, aż położ y wszystkich nieprzyjació ł pod swoje stopy. Jako
ostatni wró g zostanie pokonana ś mierć . Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego” (1 Kor 15, 25–
27).
• Z kolei w Liś cie do Efezjan czytamy, ż e Bó g dokonuje dzieła odkupienia, „aby wszystko na nowo
zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach i to, co na ziemi” (1, 10). Por takż e Kol
1, 20; Flp 2, 10.
a) Apokatastaza cd.
• Teologią nadziei zajmował się szczegó lnie ks. Wacław Hryniewicz († 2020), Nadzieja zbawienia dla
wszystkich (1989), Dramat nadziei zbawienia (1996).
• Autor, dystansując się wyraź nie od apokatastazy przekonuje, ż e powszechne zbawienie jest „tylko”
moż liwoś cią, ale czyni to w taki sposó b, ż e jego nadzieja graniczy z pewnoś cią. Analizując etymologię
słó w kara i wiecznoś ć – wskazuje na ich charakter czasowy: gr. kólasis oznacza karanie w celu
poprawy, lekarstwo na zły stan zdrowia; aionios – nie jest synonimem nieskoń czonoś ci, ale ma odcień
czasowy. Poza tym nieskoń czonoś ć jest atrybutem Boga, nie moż e więc przynależ eć do piekła. Piekło
nie jest wieczne, Bó g ma moc wyprowadzić z niego człowieka.
• Bardziej wyważ one stanowisko zajął H. U. von Balthasar w Czy wolno mieć nadzieję, że wszyscy będą
zbawieni? Balthasar mó wi, ż e nadzieja niesie z sobą jakąś pewnoś ć, ale jest to „pewnoś ć zaufania”,
jaką się pokłada w Bogu dzięki wierze i ż yciu cnotą miłoś ci, a nie jest to „pewnoś ć wiedzy”. Dla
Balthasara piekło też nie jest wieczne, ale jest czasowe, w tym sensie, ż e czas został w nim
zatrzymany na całą wiecznoś ć.
b) Millenaryzm
• Millenaryzm (łac. mille anni – tysiąc lat) utrzymywał, ż e przy koń cu ś wiata Chrystus powró ci na
ziemię, aby tu założ yć swoje kró lestwo ze stolicą w Jerozolimie. Kró lestwo to składające się z
wybranych, wskrzeszonych z martwych, a po tysiącletnim istnieniu w szczęś ciu i pokoju przestałoby
istnieć , zakoń czone sądem ostatecznym i przydzieleniu wszystkim odpowiedniej nagrody lub kary.
• Wielu pierwszych chrześ cijan podzielało takie prześ wiadczenie. Należ eli do nich min. ś w. Polikarp, bp
Smyrny, ś w. Justyn, Meliton z Sardes, ś w. Ireneusz z Lyonu, Tertulian.
• Niektó rzy jednak poddawali krytyce takie poglądy, tym bardziej, ż e częś ć zwolennikó w millenaryzmu
wypaczało tę naukę, utoż samiając ten tysiącletni okres z wszelkimi materialistycznymi i zmysłowymi
dobrami. Orygenes, w duchu alegorycznej interpretacji, wskazywał, ż e Kró lestwo nadchodzi i
wypełnia się w sercach wiernych, a nie w konkretnym miejscu i czasie.
c) Chiliazm
• Jest to ś redniowieczna odmiana millenaryzmu, a nazwa pochodzi od gr. chilioi – tysiąc.
• Prekursorem był cysters Joachim de Fiore (1130–1202), któ ry w oparciu o własną egzegezę tekstu
Apokalipsy (11, 3 gdzie jest mowa o Swiadkach, któ rzy będą prorokować przez 1260 dni, oraz 12, 6,
któ ry mó wi o Niewieś cie, któ ra zbiegła na pustynię i będzie ż ywiona przez 1260 dni) ż e rok 1260
będzie początkiem epoki Ducha Swiętego (jako trzeciej epoki dziejó w zbawienia, po epoce Boga Ojca
i epoce Jezusa), w któ rej nastąpi pogłębione i bardziej duchowe zrozumienie Nowego Testamentu, a
Koś ció ł z jego zewnętrznymi instytucjami stanie się niepotrzebny i przeminie.
• Wierni będą bezpoś rednio obcować z Bogiem dzięki Duchowi Swiętemu, zapanuje Koś ció ł duchowy,
złoż ony ze ś więtych, ż yjących w odrodzonych klasztorach. W Koś ciele tym miejsce biskupó w zajmą
ludzie duchowi z nowego zakonu (sam założ ył nowy zakon); nie będzie już obecnych obrzędó w,
zapanuje wolnoś ć i doskonałoś ć, nastąpi kres wojen, dokona się triumf duchowego rozumienia
Pisma.
Joachim de Fiore
Ta teologiczna wizja historii, obiecująca nowy wspaniały świat, wolny od władzy zewnętrznej, od
instytucji i ograniczeń prawa, czyli stan pełnej, niczym nieskrepowanej wolnoś ci, inspirowała pó ź niej
wielu – jak pisze polski historyk Andrzej Nowak – aż po „całkowicie ś wieckie samozbawienia ś wiata, jakie
tworzyć będzie w XX w. Karol Marks i jego totalitarni naś ladowcy, a w koń cu nawet ruch hipisowski z lat
1960. XX stulecia”
c) Chiliazm cd.
• Teologiczną odpowiedź na taką spirytualistyczną interpretację historii dał ś w. Bonawentura: De
tribus questionibus.
• Po pierwsze zwró cił uwagę, ż e Bó g jest jeden przez całe dzieje i nie dzieli się na trzy odrębnie
działające bó stwa. Wynika z tego, ż e ró wnież historia jest jedna.
• Po wtó re Bó g w całej pełni wypowiedział się w Chrystusie, więcej nie moż e powiedzieć ani dać . Nie
istnieje zatem inna, wyż sza, bardziej „uduchowiona” Ewangelia. Nie oznacza to jednak, ż e Koś ció ł stoi
w miejscu i nie dopuszcza ż adnych nowoś ci. Wyraż a to w słynnym zdaniu: Opera Christi non de iciunt,
sed pro iciunt (dzieła Chrystusa nie cofają się, nie zanikają, ale się rozwijają).
• „Dla ś w. Bonawentury Chrystus nie jest już – jak dla ojcó w Koś cioła – koń cem, ale oś rodkiem
historii. Przyjś cie Chrystusa nie koń czy historii, ale rozpoczyna nową epokę. (…) bogactwo słowa
Chrystusa jest niewyczerpane i ż e ró wnież w nowych pokoleniach mogą się pojawić luminarze.
Unikalnoś ć Chrystusa gwarantuje ró wnież nowoś ć i odnowę we wszystkich epokach historii”
(Benedykt XVI).
c) Chiliazm cd.
• Benedykt XVI przestrzega takż e przed wizją pojawienia się „nowego” Koś cioła, a przemijania
„starego”:
• „Tak jak z jednej strony wraca wizja upadku, tak też wraca ró wnież wizja «spirytualistycznej utopii».
Wiemy bowiem, ż e po Soborze Watykań skim II niektó rzy byli przekonani, ż e wszystko jest nowe, ż e
jest inny Koś ció ł, ż e Koś ció ł przedsoborowy się skoń czył, a teraz będziemy mieli inny Koś ció ł,
zupełnie «inny». Utopijny anarchizm! Dzięki Bogu mądrzy sternicy łodzi Piotrowej, papież Paweł VI i
papież Jan Paweł II, z jednej strony bronili nowoś ci Soboru, a z drugiej bronili jednocześ nie
unikalnoś ci i ciągłoś ci Koś cioła, któ ry jest zawsze Koś ciołem grzesznikó w i miejscem łaski”.
d) Nadzieja jako racjonalny postęp
• Od czasu Oś wiecenia, któ re zlaicyzowało perspektywę oglądu rzeczywistoś ci, odrywając ją od Boga,
nadzieja przybrała kształt wiary w postęp: scjentyzm – jest to ideologia, któ ra każ e wierzyć , ż e
wszystkie problemy egzystencjalne, społeczne i ekonomiczne mogą być rozwiązane przez naukę.
• Benedykt XVI pisze, ż e trend ten rozpoczął się od Francisa Bacona (1561–1626) i polega na
przekonaniu, ż e człowiek moż e dojś ć do zrozumienia natury i wykorzystując jej prawa doprowadzić
do szczęś liwoś ci już nie tylko jednego człowieka, ale całej ludzkoś ci.
• Centralne miejsce w idei postępu zajmują dwie kategorie: rozum i wolność i nie ma już miejsca na
wiarę. Rozum (i jej praktyczny owoc – technika) mają służ yć osiągnięciu doskonałej wolnoś ci a
wó wczas postęp osiągnie swó j szczyt.
• „Ta programowa wizja zdeterminowała bieg czasó w nowoż ytnych i wpływa ró wnież na aktualny
kryzys wiary, któ ry konkretnie rzecz biorąc jest kryzysem chrześ cijań skiej nadziei” (Benedykt
XVI).
d) Nadzieja jako racjonalny postęp cd.
• Swoistą kontynuację tego przekonania odnaleź ć moż na w rewolucji francuskiej, któ ra ideałom
ilozo icznym nadała kształt polityczny.
• Rozwinięciem tej koncepcji był w XIX w. marksizm, któ ry wprost stwierdza, ż e postęp nie zależ y już
od nauki, któ ra jest jedynie narzędziem opisującym rzeczywistoś ć ale od polityki, któ ra poprzez
rewolucję jest w stanie zaprowadzić nowy porządek. Komunizm obiecywał osiągnięcie na ziemi
idealnego stanu ludzkoś ci, czyli społeczeń stwa bezklasowego o wspó lnym posiadaniu dó br i ich
uż ytkowaniu przez wszystkich.
• Benedykt XVI zwraca uwagę na to, ż e Marks popełnił jeden podstawowy błąd (błąd w gruncie rzeczy
antropologiczny) sprowadzając człowieka tylko do poziomu materialnego jako produkt warunkó w
ekonomicznych. Człowiek jest jednak istotą cielesno-duchową i dlatego prawdziwemu postępowi
musi towarzyszyć postęp duchowy i moralny.
Benedykt XVI
Spe salvi
„Jeś li wraz z postępem technicznym nie dokonuje się postęp w formacji etycznej człowieka, we
wzrastaniu człowieka wewnętrznego, wó wczas nie jest on postępem ale zagroż eniem dla człowieka i
ś wiata” (nr 22).
„Nie uda się stworzyć pozytywnego porządku ś wiata tam, gdzie dziczeją dusze” (nr 15).
Acedia
„Wzrok ulegającego acedii tkwi ciągle w oknie, a jego umysł wyobraż a sobie odwiedzających […]
Opanowany przez acedię, przy czytaniu ciągle ziewa i łatwo wpada w sennoś ć. Pociera oczy i przeciąga
się, to znó w odwracając oczy od księgi, spogląda na ś cianę, znowu obraca się i czyta nieco, i kartkując –
bada dokładnie koń có wki wypowiedzi. Liczy kartki i ustala liczbę rozdziałó w, gani pismo i zdobienie.
Wreszcie zamyka księgę, kładzie ją pod głowę i zapada w sen niezbyt głęboki, ponieważ głó d w koń cu
budzi jego duszę i ulega ona własnym troskom”
Ewagriusz z Pontu, O ośmiu duchach zła
Następstwa znudzenia duchowego
• Sw. Tomasz okreś la je pojęciem có rek lenistwa ( iliae acediae). Kto ulega tej wadzie:
• Uważ a za uciąż liwe wszystko to, co ma związek z ostatecznym celem ludzkiego ż ycia i drogą
prowadzącą do niego;
• Uznaje za cięż kie i nie do udź wignięcia przykazania Boż e i wytyczne Koś cioła;
• Odrzucenie ostatecznego celu i dąż enia do niego niejednokrotnie przekształca się w niechęć do
tych osó b, któ re z racji swego powołania ó w cel usiłują przywodzić na pamięć . To nam wyjaś nia
niektó re formy i przejawy antyklerykalizmu. Ponieważ człowiek nie moż e ż yć w atmosferze
niezadowolenia (z natury potrzebuje radoś ci) usiłuje zlikwidować to wewnętrzne napięcie
uciekając w ś wiat zewnętrzny;
• Oddaje się nieumiarkowanej rozrywce, szuka radoś ci w alkoholu, narkotykach, wyż yciu się
seksualnym a takż e nienasyceniem ciekawoś ci (curiositas).
Następstwa znudzenia duchowego cd.
• Ewagriusz z Pontu wymienia dziewięć oznak acedii:
• 1) nieuzasadniony lęk wobec napotykanych trudnoś ci;
• 2) niechęć do podejmowania czegokolwiek, co wymaga wysiłku;
• 3) niedbalstwo w przestrzeganiu przykazań ;
• 4) niestałoś ć w dobrym;
• 5) niezdolnoś ć opierania się pokusom;
• 6) niechęć do tych, któ rzy są gorliwi;
• 7) marnotrawienie czasu;
• 8) folgowanie zmysłom;
• 9) unikanie pytań o sens ż ycia i pomijanie spraw wiary.
Sposoby przezwyciężania acedii
• Powró t do przestrzegania porządku dnia, wyeliminowanie tzw. „wyjątkó w.
• dokładne przeprowadzanie praktyk religijnych;
• kontrola nad rozpraszającymi duchowo rozrywkami;
• opanowanie poruszeń zmysłowych i dystans do rzeczy materialnych, a takż e do samego siebie, by
widzieć nas samych i ś wiat, w któ rym ż yjemy we właś ciwy sposó b;
• Ojcowie Koś cioła zalecają kontemplację przyrody i obecnych w niej sił witalnych, któ re sprawiają, ż e
wszystko stale pozostaje w ruchu, a bezruch jest oznaką ś mierci;
• rozważ ne umartwienia, aż eby odzyskać ró wnowagę i wiarę w siebie. Każ de umartwienie przynosi
radoś ć jako skutek przezwycięż enia pokusy i odzyskania wiary we własne siły i moc łaski.
• odnowienie praktyki modlitwy: modlitwa otwiera na Boga i przygotowuje do przyjęcia Ducha
Swiętego, któ ry moż e oż ywić duchowo „umarłego” człowieka.
Duch, który ożywia
„Spoczęła na mnie ręka Pana, i wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz, i postawił mnie poś ró d
doliny. Była ona pełna koś ci. I polecił mi, abym przeszedł dokoła nich, i oto było ich na obszarze doliny
bardzo wiele. Były one zupełnie wyschłe. I rzekł do mnie: «Synu człowieczy, czy koś ci te powró cą znowu
do ż ycia?» Odpowiedziałem: «Panie Boż e, Ty to wiesz».
Wtedy rzekł On do mnie: «Prorokuj nad tymi koś ćmi i mó w do nich: "Wyschłe koś ci, słuchajcie słowa
Pana!" Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć
ś cięgnami i sprawić , byś cie obrosły ciałem, i przybrać was w skó rę, i dać wam ducha po to, abyś cie oż yły i
poznały, ż e Ja jestem Pan». I prorokowałem, jak mi było polecone, a gdym prorokował, oto powstał szum i
trzask, i koś ci jedna po drugiej zbliż ały się do siebie. I patrzyłem, a oto powró ciły ś cięgna i wyrosło ciało,
a skó ra pokryła je z wierzchu”
Ez 37, 1-8
„Przybądź Duchu Swięty, ześ lij z nieba wzięty
ś wiatła Twego strumień . (…)
Obmyj, co nieś więte, oschłym wlej zachętę
Ulecz serca ranę!
Eros a agape
Nowy Testament nigdy nie uż ywa słowa eros. Benedykt XVI pisze, ż e w biblijnej dynamice miłoś ci
moż na wyró ż nić dwa kierunki: wstępujący (pragnienie, a nawet poż ądanie) – eros, i zstępujący
(spełnienie poprzez obdarowanie) - agape.
• „W rzeczywistoś ci eros i agape – miłoś ć wstępująca i miłoś ć zstępująca – nie dają się nigdy całkowicie
oddzielić jedna od drugiej. Im bardziej obydwie, niewątpliwie w ró ż nych wymiarach, znajdują
właś ciwą jednoś ć w jedynej rzeczywistoś ci miłoś ci, tym bardziej spełnia się prawdziwa natura
miłoś ci w ogó le” (7).
• „«Miłoś ć» w gruncie rzeczy jest jedną rzeczywistoś cią, ale mającą ró ż ne wymiary; to jeden, to drugi
moż e bardziej dochodzić do głosu. Gdy jednak owe dwa wymiary oddalają się zupełnie od siebie,
powstaje karykatura, czy w każ dym razie ograniczona forma miłoś ci” (8).
• Taką miłoś cią Bó g kocha człowieka: pragnie dla niego dobra i obdarowuje dobrem: „Eros Boga do
człowieka jest zarazem w pełni agape” (10).
Pojęcie miłości w języku łacińskim
• Affectio – opisujący moment zauroczenia, któ ry przychodzi niespodziewanie i jest w duż ym stopniu
niezależ ny od nas.
• Dilectio (od łac. diligere – wybierać ) ten rodzaj miłoś ci implikuje pewien proces re leksji i osądu
prowadzący do ś wiadomego wyboru. Moż emy je rozumieć w sensie przywiązania, szacunku i troski o
to, co się wybrało.
• Pietas (od łac. pity – litoś ć) wskazuje na element delikatnoś ci, miłosierdzia i czułoś ci, właś ciwy dla
matki wobec swojego dziecka. Tym pojęciem często okreś lano miłoś ć rodzicielską, ale też będąca jej
pochodną, miłoś ć ojczyzny.
• Studium – porusza ono szczegó lnie dla Rzymian charakterystyczny aspekt pełnego miłoś ci
zwró cenia się ku czemuś , mianowicie chęci służ enia komuś i oddania siebie całkowicie do dyspozycji
• Amor – będącym okreś leniem najbardziej uniwersalnym, obejmującym wszystkie wymiary, zaró wno
to, co zmysłowe jak i umysłowe a takż e duchowe.
• Caritas (od łac. carus – drogi)– to przylgniecie do czegoś , co stanowi największą wartoś ć.
Michał Anioł
Pietà
To matczyny wymiar miłoś ci pietas, charakteryzujący się czułoś cią, delikatnoś cią, o iarnoś cią i wiernoś cią
do koń ca.
Ks. Dolindo Ruotolo doskonale oddaje tę prawdę kontemplując scenę zdjęcia z krzyż a:
„Z matczyną czułoś cią tuliłaś Go jako dziecko. Teraz tulisz go martwego i zmasakrowanego”
Miłość prawdziwa
Karol Wojtyła w książ ce Miłość i odpowiedzialność (1960) stawia pytanie: co to jest miłoś ć prawdziwa i
odpowiada:
„To taka, któ ra zwraca się do prawdziwego (nie tylko pozornego) dobra, i to w sposób prawdziwy, czyli
taki, jaki odpowiada jego naturze”.
Prawdziwym dobrem człowieka jako osoby jest inna osoba (człowiek i Bó g)
Sposobem prawdziwym jest szanowanie godnoś ci drugiej osoby i ś więtoś ci Boga.
Przyjaźń
„Jeż eli chcesz mieć przyjaciela posiądź go po pró bie, a niezbyt szybko mu zaufaj! Bywa bowiem przyjaciel,
ale tylko na czas jemu dogodny, nie pozostanie nim w dzień twego ucisku. [...]
Wierny bowiem przyjaciel potęż ną obroną, kto go znalazł skarb znalazł. Za wiernego przyjaciela nie ma
odpłaty ani ró wnej wagi za wielką jego wartoś ć. Wierny przyjaciel jest lekarstwem ż ycia; znajdą go bojący
się Pana”.
Miłość i odpowiedzialność
Odmiany miłości
• B) Miłość pożądania – amor concupiscentiae
• Jest to pragnienie posiadania dobra, któ re się odkryło, tak aby ono uzupełniło to, czego człowiek sam
nie posiada.
• „Człowiek, osoba ludzka jest kobietą lub męż czyzną. Płeć jest takż e pewnym ograniczeniem,
jednostronnoś cią. Męż czyzna potrzebuje więc kobiety niejako dla uzupełnienia swojego bytu,
ona podobnie potrzebuje męż czyzny. Ta obiektywna, ontyczna potrzeba daje o sobie znać za
poś rednictwem popędu seksualnego. Na podłoż u tego popędu wyrasta miłoś ć osoby do osoby”
(Miłość i odpowiedzialność)
• Miłoś ć poż ądania różni się jednak od pożądania jako takiego, któ re jest odczuciem zmysłowym
braku pewnej rzeczy i chęci jego zaspokojenia. Po zaspokojeniu braku poż ądanie ustaje, a „rzecz”
przestaje nas interesować . W odniesieniu do osoby poż ądanie skierowane jest na jedną jej cechę,
jeden wymiar jej osobowego bytowania. Najczęś ciej jest to wymiar seksualny. Wtedy „miłoś ć” umiera.
• Natomiast miłoś ć poż ądania kieruje się w stronę wartości osoby jako takiej, a poprzez nią następuje
akceptacja poszczegó lnych jej cech.
Odmiany miłości
• C) Miłość życzliwości – amor benevolentiae
• W miłoś ci nie chodzi jednak tylko o pragnienie osoby jako dobra dla siebie, ale trzeba ponad to i
przede wszystkim pragnąć dobra dla osoby, któ rą kocham, pragnąć jej dobra. Ten wymiar miłoś ci
nazywamy miłoś cią ż yczliwoś ci, czyli miłoś cią dobrej woli: wyraż a się przede wszystkim w
bezinteresownoś ci, pragnieniu dobra bez ż adnej myś li o sobie, ale jedynie ze względu na drugiego
człowieka.
• Sw. Tomasz okreś la ró ż nicę między tymi dwoma rodzajami miłoś ci kró tkim zwrotem: ut mihi bene sit
(aby mnie było dobrze) przeciwstawia się ut ei bene sit (aby jemu było dobrze).
• W ten sposó b miłoś ć staje się darem.
Miłość jako dar
„Ciało wyraż ające kobiecoś ć dla męskoś ci i wzajemnie męskoś ć dla kobiecoś ci ujawnia wzajemnoś ć i
komunię osó b. Wyraż a ją poprzez dar jako podstawową prawidłowość osobowego bytowania”.
Jezus przychodzi po to, aby przeżyć jako Bóg i jako człowiek dramat dialogu miłości pomiędzy
Bogiem i człowiekiem.
„Dlaczego Syn Boż y stał się człowiekiem, jednym z nas? Dlatego, aż eby w całym wszechś wiecie
stworzonym z miłoś ci, Ktoś wreszcie odpowiedział taką samą miłoś cią. Aby Ktoś wreszcie wypełnił
swoim ż yciem i ś miercią owo wezwanie: «Będziesz miłował [...] z całego serca i ze wszystkich sił» (por.
Mk 12, 30). Aby Ktoś wreszcie... umiłował do koń ca: Boga w ś wiecie. Boga w ludziach – i ludzi w Bogu”
Jan Paweł II, Beaty ikacja bpa Michała Kozala (1987)
Nowy Testament
• U ś w. Jana, umiłowanego ucznia Jezusa, objawienie Nowego Testamentu na temat miłoś ci Boga osiąga
swó j szczyt. Jego pierwszy List jest okreś lany teologią miłości. Pojawia się w nim stwierdzenie, czy
nawet de inicja Boga: „Bó g jest miłoś cią” (1 J 4, 7). To stwierdzenie bardzo jasno ukazuje, ż e wszelka
inicjatywa miłoś ci pochodzi od Boga.
• Jan opisuje nasze zjednoczenie z Bogiem w dwu aspektach: 1) Ludzka miłoś ć jest uczestnictwem w
miłoś ci Trynitarnej; 2) praktykowanie miłoś ci bliź niego połączone z wiarą, gdyż Bó g jest miłoś cią.
• U ś w. Jana miłoś ć jest znakiem (zjednoczenia z Bogiem), rzeczywistością (Bó g działa przez miłoś ć) i
kryterium (ludzkie działanie winno być oceniane z perspektywy miłoś ci).
Bóg jako pierwszorzędny cel caritas
• Caritas winna być nade wszystko miłoś cią Boga. Chrystus wyraź nie stawia ją na pierwszym miejscu
(por. Mt 22, 36-40). Wszystko inne winno być miłowane „w Bogu”, czyli ze względu na Niego. Miłoś ć
do Boga oczyszcza i uszlachetnia każ dą miłoś ć do człowieka.
• Co więcej, człowiek winien miłować Boga ze względu na Niego samego, dlatego ż e Bó g jako
nieskoń czenie dobry i ś więty na taką odpowiedź zasługuje.
• Gdyby człowiek miłował Boga w pierwszym rzędzie lub wyłącznie dlatego ż e Bó g jest dla niego
ź ró dłem dobra (zbawienia), to odnosiłby Boga do siebie, a nie na odwró t. Stawiałby siebie ponad
Boga. Oczywiś cie ś wiadomoś ć otrzymanych daró w winna prowadzić człowieka do wdzięcznoś ci i
miłoś ci, ale to nie ona powinna być na pierwszym miejscu
• Miłoś ć Boga jako dobroczyń cę grozi tym, ż e jeś li nie ma spodziewanych daró w, a przeciwnie
cierpienie i prześ ladowania, człowiek moż e odwró cić się od Boga.
Zdania i uwagi, 62
Prymat miłości Boga
• c) prymat częstotliwości. Pytanie, któ re akty miłoś ci (Boga czy bliź niego) należ y spełniać z większą
częstotliwoś cią. W ś wietle Ewangelii jedne i drugie winny wynikać z miłoś ci Boga, winny mieć
charakter nadprzyrodzony, a zatem ich „częstotliwoś ć” jest Boż ej natury.
• Podobnie jak z wiarą, akty miłoś ci Boga mogą być bezpośrednie (kult, adoracja, modlitwa), ale tez
pośrednie (wszystko, co czynimy ze względu na Boga): reguła ś w. Benedykta: ora et labora, czy
modlitwa przed podejmowaniem jakich działań .
• Sw. Augustyn podaje następującą regułę:
• „Miłoś ć Boga jest pierwszą w dziedzinie przykazania, a miłoś ć bliź niego pierwszą w porządku
wykonania”.
Przymioty miłości do Boga
• A) Miłoś ć do Boga jest nadprzyrodzona
• Człowiek winien miłować Boga miłoś cią nadprzyrodzoną, czyli w sposó b, któ ry przewyż sza jego
naturalne siły i moż liwoś ci. Jest do tego zdolny, gdyż Bóg włącza go w nurt miłości
wewnątrztrynitarnej, czyli tej, któ ra łączy Ojca, Syna i Ducha Swiętego. Miłoś ć agape jest darem i
mocą Ducha Swiętego, któ ra podnosi ludzką miłoś ć na poziom nadprzyrodzony, tzn. do takiej jej
postaci, jaka jest w miłoś ci między osobami Tró jcy.
• Caritas jest nadprzyrodzona z dwu powodó w:
• 1) z racji swego pochodzenia (od Boga);
• 2) z racji swej bezpoś redniej zasady, któ rą jest człowiek usprawiedliwiony i wyniesiony do
porządku nadprzyrodzonego dzięki łasce uś więcającej (obecnoś ci Boga w człowieku).
Miłość nadprzyrodzona
„Spytaj, skąd bierze się w człowieku miłoś ć do Boga, a nie znajdziesz innej odpowiedzi niż ta, ż e Bó g
pierwszy go umiłował.
Samego siebie dał nam Bó g do umiłowania, dał nam takż e to, przez co moż emy Go miłować .
Czym jest jednak to, przez co Go miłujemy, mó wi nam jasno ś więty Paweł: «A Miłoś ć Boż a jest rozlana w
naszych sercach». A kto ją tam rozlał? Moż e my sami? O nie! A więc, skąd pochodzi? «Przez Ducha
Swiętego, któ ry został nam dany»”.
Sw. Augustyn
Przymioty miłości do Boga
• B) Miłoś ć do Boga winna być ponad wszystko, najwyższa
• Miłoś ć jest odpowiedzią na wartoś ć dobra. Bó g jest wartoś cią najwyż szą. Ponieważ wszystkie inne
wartoś ci są tylko odblaskiem Boga, a On jest Kimś więcej niż wszystkie one razem wzięte, w
konsekwencji winien być miłowany ponad wszystko.
• Należ y mieć na uwadze rozró ż nienie:
• 1. Miłoś ć „szacunkowo” (appretiative) najwyż sza. Wynika z rozpoznania obiektywnej natury
dobra. Bó g jest najwyż szym dobrem, stąd akt umysłu i woli musi być skierowany w pierwszym
rzędzie do Boga.
• 2. Miłoś ć „intensywnie” (intensive) najwyż sza. Jest to miłoś ć rozgrywająca się na poziomie
emocjonalnym, jako reakcja na zewnętrze bodź ce płynące ze spotkania z dobrem.
• Miłoś ci Boga nie musi towarzyszyć najintensywniejsze uczucie: moż e tak być , ale moż e też być
przeciwnie (np. „noc ciemna” duszy). Przykładem takiej miłoś ci jest takż e akt żalu: człowiek
ś wiadomie zwraca się do Boga, choć pragnienie zmysłowe moż e być nadal pociągane ku
przedmiotowi grzechu.
Przymioty miłości do Boga
• C) Miłoś ć do Boga winna być szczera (wewnętrzna)
• Bó g sam wyraź nie ukazał nam to wymaganie w swoim Objawieniu. Już w Starym Testamencie chce
by naró d miłował Go całym sercem i całą duszą (Pwt 6, 5), a u proroka Izajasza skarż y się, ż e serce
ludu jest daleko od niego:
• „(...) lud ten zbliż a się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko wargami, podczas gdy serce
jego jest z dala ode Mnie; ponieważ cześ ć jego jest dla Mnie tylko wyuczonym przez ludzi
zwyczajem” (Iz 29, 13).
• To samo Chrystus zarzuca faryzeuszom i uczonym w Piś mie. Piętnuje zewnętrzny kult wyraż ający się
w zachowywaniu przepisó w Prawa, bez wewnętrznego oddania serca. Przypomina, ż e to z wnętrza
człowieka pochodzi zaró wno to co dobre jak i to, co złe: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go
nieczystym” (Mk 7, 20).
Samobójstwo cd.
• Samobó jstwo stanowi wielką tajemnicę. Badania naukowe wskazują na ró ż ne czynniki suicydogenne
(mogące sprzyjać samobó jstwom).
• 1) czynniki endogenne (wewnętrzne): choroby psychiczne, nerwice (kryzys psycho izyczno-
emocjonalny), głęboka depresja (ok. 1/3 wszystkich przypadkó w);
• 2) problemy ż yciowe: doś wiadczenie staroś ci, kłopoty inansowe, obawa przed zniesławieniem,
utrata sensu ż ycia,;
• 3) przesadny krytycyzm wobec siebie, poczucie niskiej wartoś ci, patologiczne poczucie winy;
• 4) czynniki ekonomii społecznej: bezrobocie, bezdomnoś ć, trwałe ubó stwo;
• 5) naduż ywanie ś rodkó w odurzających: alkoholu, narkotykó w, lekó w jako reakcja na przeż ywany
stres.
Samobójstwo cd.
• Motywy te działają tym łatwiej, im bardziej człowiek jest w pewnym sensie „predysponowany” do
samobó jstwa przez pewne postawy zasadnicze. Do nich należ y:
• 1) brak postawy religijnej, a tym samym brak ostatecznej nadziei i ufnoś ci pokładanej w Bogu.
Wiara w Boga i przekonanie, ż e ż ycie ludzkie ma sens, są ś ciś le ze sobą związane. Decydujące
znaczenie ma wiara w istnienie ż ycia wiecznego.
• 2) poczucie głębokiej pustki egzystencjalnej. Chodzi tu o brak wartoś ci, ideałó w nadających sens
naszemu ż yciu (na dłuż szą metę dobra materialne nie są w stanie zapewnić szczęś cia człowiekowi).
• 3) wyobcowanie społeczne. Brak głębokich relacji z ludź mi, moż e to być takż e z winny innych.
Samobójstwo cd.
• 1. Filozo iczne spojrzenie
• Arystoteles był zdecydowanym przeciwnikiem samobó jstwa, któ re traktował jako akt tchó rzostwa
powodującym utratę czci. Było zaprzeczeniem cnó t obywatelskich.
• Stoicy, podkreś lając znaczenie indywidualnej wolnoś ci, przyznawali prawo do decydowania o
własnej ś mierci np. w obliczu bó lu czy choroby. Uważ ali, ż e jeś li nie moż na prowadzić rozumnego
ż ycia mędrzec powinien wybrać ś mierć . Marek Aureliusz czy Seneka nie tylko uznawali samobó jstwo,
ale też traktowali je jako wyraz szczegó lnego bohaterstwa, ilozo iczny sprzeciw mędrca wobec
niemoż noś ci realizowania swoich ideałó w i przejaw najwyż szej wolnoś ci.
• Podobne stanowisko zajmowali cynicy, któ rych cechowało całkowicie liberalne podejś cie do tematu
własnej ś mierci.
• Niektó rzy autorzy mó wią nawet o swoistym kulcie samobó jstwa w I wieku naszej ery.
Samobójstwo cd.
• Podobnie niektó re nowoż ytne kierunki myś lowe, któ re opowiadają się za absolutną autonomią
wolnoś ci i niezależ noś ci od Boga (Hume, Montesquieu, Durkheim, Schopenhauer, Nietzsche). W tym
kontekś cie znamienny jest pogląd Nietzschego: „Człowiek jest wolny dla ś mierci i wobec ś mierci” (do
niego należ y decyzja czy ma ż yć i w tej decyzji jest wolny). Schopenhauer przyznaje prawo do
samobó jstwa w sytuacji kiedy „okropnoś ci ż ycia są gorsze aniż eli sama ś mierć ”.
• U podstaw podobnych ocen stoi niepełna antropologia redukująca człowieka jedynie do
doczesnego, cielesnego wymiaru jego ż ycia. Kiedy ono nie daje moż liwoś ci do korzystania z
dobrodziejstw ż ycia lub kiedy obciąż one jest znacznymi niedogodnoś ciami i cierpieniami to trzeba z
niego zrezygnować wybierając ś mierć .
• Negując aspekt duchowy i nieś miertelny ż ycia sądzi się, ż e wszelkie problemy koń czą się wraz z
ustaniem procesó w biologicznych. Tymczasem śmierć nie kończy wszystkiego, ale wszystko (w
sensie wieczności) dopiero zaczyna.
Samobójstwo cd.
• 2. Religijne spojrzenie
• W polemice ze ś rodowiskiem pogań skim, chrześ cijań stwo potępiało od samego początku
samobó jstwo.
• Stary Testament wspomina o samobó jstwie ś miertelnie rannego w przegranej bitwie Saula i jego
giermka (1 Sm 31, 4) oraz Achitofela, któ rego rada została odrzucona przez Absaloma (2 Sm 17, 23).
Ich ś mierć odczytywana jest raczej jako cofnięcie Boż ego błogosławień stwa za złe czyny (Achitofel
doradzał wyprawę na Dawida i zabicie go – 2 Sm 17, 1–4). Podobnie dramatyczny los spotyka
Judasza, któ ry mó wi: „Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną” (Mt 27, 4–5).
• W ś wietle biblijnego spojrzenia na człowieka jest nie do pomyś lenia samobó jstwo. Według
objawienia człowiek otrzymuje ż ycie od Boga, stale zależ y od Boga, Bó g „liczy dni” człowieka. Skoro
człowiek jest podporządkowany Bogu, nie istnieje ż ycie, któ re nie miałoby sensu.
Samobójstwo cd.
• Pierwsi Ojcowie byli przekonani, ż e chrześ cijanin nie może porzucać swego posterunku na tym
ś wiecie (Justyn, Klemens z Aleksandrii, autor Listu do Diogneta).
• Pojawiają się takż e autorzy, któ rzy zdają się aprobować samobójstwo w sytuacji obrony swojej
godnoś ci (samobó jstwo dziewic w niebezpieczeń stwie gwałtu: ś w. Ambroż y, Euzebiusz, ś w. Jan
Chryzostom). Jednak ś w. Augustyn stanowczo stwierdza, ż e o iara gwałtu nie traci swej godnoś ci i
czystoś ci, któ re przecież należ ą do sfery moralnej aktu ludzkiego, zatem utrata cnoty wymaga
wewnętrznej zgody na zło. Stąd też nie ma powodu aby uciekać się do odbierania sobie ż ycia.
• Takie też jest przekonanie synodó w w Orleans (533 r.) i Bradze (563 r.). Ten ostatni zalecał ró wnież
odmó wienie chrześ cijań skiego pogrzebu dla tych, któ rzy „zadają ś mierć samemu sobie”. Tę praktykę
podtrzymał ró wnież Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 1240).
• Kodeks z 1983 r. o tym już nie mó wi. Stwierdza jednak, ż e usiłowanie samobó jstwa stanowi
nieprawidłowoś ć do przyjęcia ś więceń (kan. 1041, 5o) i wykonywania ś więceń (kan. 1044 § 1, 3o).
Samobójstwo cd.
• Nauka Kościoła
• Mimo iż w nowym Kodeksie nie znajdujemy już zakazu pochó wku, to jednak negatywna ocena
samobó jstwa pozostaje w nauczaniu Kościoła jednoznaczna: „Samobó jstwo zaś jest zawsze
moralnie niedopuszczalne w takiej samej mierze, jak zabó jstwo. Tradycja Koś cioła niezmiennie je
odrzucała jako czyn zdecydowanie zły”, jest „w swej najgłębszej istocie odrzuceniem absolutnej
władzy Boga nad ż yciem i ś miercią” (Evangelium vitae, 66).
• Katechizm przytacza trzy argumenty uzasadniające niegodziwoś ć samobó jstwa.
• A) Pierwsza racja odwołuje się do prawa natury, któ re mó wi o wewnętrznym dąż eniu każ dej
ż yjącej istoty do zachowania własnej egzystencji, wynikającej z właś ciwe pojętej miłoś ci
własnej.
• B) Druga racja opiera się na społecznej naturze człowieka. Każ da osoba jest częś cią
społecznoś ci, do któ rej należ y. Stąd ż ycie ludzie posiada wartoś ć takż e dla innych ludzi, jest
darem dla innych i pozbawienie tego daru jest aktem niesprawiedliwoś ci.
• C) Jest zaprzeczeniem prawdzie o miłoś ci Boga do każ dego człowieka.
Samobójstwo cd.
• Rodzaje samobójstwa
• Katechizm wspomina takż e o samobó jstwie „z zamiarem dania przykładu” (2282). Nie precyzuje o
jakie sytuacje chodzi, ale moż e dotyczyć postawy nihilizmu i negacji wszelkich wartoś ci jako swoisty
model ż ycia.
• Rozró ż niamy takż e samobó jstwo rozszerzone (osoby za wspó lną zgodą lub bez niej zostają
włączone do aktu samobó jczego: np. ż ona, dzieci) oraz samobó jstwo grupowe. Sekta Swiątynia Ludu
(założ yciel James Warren) w 1978 r. w Gujanie – samobó jstwo 909 osó b.
• Istnieje takż e samobó jstwo popełnione dla wyższych wartości, np. jako protest wobec pewnej
niesprawiedliwoś ci społecznej wobec któ rej jednostka czuje się bezradna. (np. samospalenie
Ryszarda Siwca 8 wrześ nia 1968 r. w czasie uroczystoś ci doż ynkowych w Warszawie i Jana Palacha w
Czechosłowacji cztery miesiące pó ź niej). Ró wnież wtedy samobó jstwo pozostaje obiektywnym złem
moralnym. Taki akt moż na jedynie usprawiedliwiać subiektywnie dobrą wiarą, a więc błędnym
przekonaniem, któ re posiada samobó jca, ż e jest to czyn moralnie dopuszczalny, a nawet szlachetny.
Studzienka Badylaka
Walenty Badylak, ż ołnierz Armii Krajowej, w proteś cie przeciwko przemilczeniu przez władzę zbrodni
katyń skiej, przywiązał się łań cuchami do hydrantu przy zachodniej częś ci krakowskiego Rynku Głó wnego
i dokonał 21 marca 1980 roku aktu samospalenia.
Samobójstwo cd.
• Odpowiedzialność moralna
• Katechizm stwierdza, ż e aczkolwiek samobó jstwo jest obiektywnie ciężkim wykroczeniem
moralnym, to jednak w pewnych sytuacjach kiedy mają miejsce „cięż kie zaburzenia psychiczne,
strach lub poważ na obawa przed pró bą, cierpieniem lub torturami” (2282) moż e nastąpić
zmniejszenie odpowiedzialności za ten czyn jako akt nie w pełni dobrowolny, lub nawet
„eliminować odpowiedzialnoś ć subiektywną” (Evangelium vitae, 66).
• Z tego powodu Koś ció ł przypomina, ż e nie można przesądzać o potępieniu samobójcy, ale wręcz
przeciwnie zachęca do modlitwy za tych ludzi ufając, ż e Bó g moż e dotrzeć ze swoim miłosierdziem
de człowieka nawet w ostatnim momencie jego ż ycia.
• Dlatego też Katechizm nie mó wi nic na temat sprawowania pogrzebu chrześ cijań skiego. Kwestę
praktycznego sposobu rozwiązania tego problemu pozostawia roztropnoś ci duszpasterskiej i
okolicznoś ci samej ś mierci, jej motywó w, jak też całego wcześ niejszego ż ycia samobó jcy.
Narażanie własnego życia
• Zycie człowieka jest dobrem fundamentalnym, tzn. podstawowym, jako ż e warunkuje moż liwoś ć
realizacji wszystkich innych dó br. Nie jest jednak dobrem najwyższym, dlatego moż liwe jest
naraż enie własnego ż ycia, lub nawet jego poś więcenie dla dó br wyż szych. Tę prawdę wyraził sam
Chrystus: „Nikt nie ma większej miłoś ci od tej, gdy ktoś ż ycie swoje oddaje za przyjació ł swoich” (J,
15, 13).
• Jaka jest ró ż nica między bezpoś rednim a poś rednim zabiciem siebie?
• A) Kiedy czynnoś ć sprawia jeden skutek bezpośredni mamy do czynienia z zabó jstwem
bezpoś rednim (działający zamierza zabić siebie). Gdy natomiast działanie ma więcej skutków,
wtedy mocą swej wewnętrznej struktury nie jest ono jeszcze moralnie okreś lone w sposó b
jednoznaczny. Nabiera ostatecznego znaczenia moralnego od skutku do któ rego zmierza osoba
działającego. O tym decyduje intencja, czyli zamiar działającego. Jeś li intencją jest czyn dobry
odnoszący się do wartoś ci wyż szych niż własne ż ycie, wó wczas mamy do czynienia z godziwym
naraż aniem swego ż ycia, lub nawet heroicznym jego poś wieceniem.
Podobnie ś mierć Maksymiliana Kolbe w Oś więcimiu. Chodziło o uratowanie ż ycia innego człowieka, a
nie o popełnienie samobó jstwa np. z powodu tragicznych warunkó w ż ycia w obozie.
Wykonywanie niebezpiecznych zawodów
• Poważ ny motyw usprawiedliwia podjęcie zawodu, wykonywanie któ rego moż e narażać życie na
niebezpieczeństwo: praca w straż y poż arnej, służ by porządkowe, służ by medyczne, opieka nad
chorymi w trakcie epidemii, itd. Takie prace są nieodzowne dla dobra wspó lnego, a ze względu na
konieczne zaangaż owanie i poś więcenie oraz większe ryzyko utraty zdrowia i ż ycia okreś lamy je
pojęciem „służ ba”.
• Aby takie działania były w pełni godziwe moralnie należ y zatroszczyć się o odpowiednie
przygotowanie pracownikó w: dotyczy to wiedzy, odpowiedniego sprzętu ochronnego, jak i
uzyskanie sprawnoś ci działania przez adekwatne do potrzeb praktyczne szkolenie.
• Wymaganie to odnosi się zaró wno do odpowiednich władz, kierownictwa jak i samych
pracownikó w. Zaniedbania w tej dziedzinie są nie tylko prawnie sankcjonowane, ale wiąż e się z tym
odpowiedzialnoś ć moralna, czyli grzech.
Narażanie cudzego życia
• Naraż anie własnego ż ycia łączy się niekiedy z naraż aniem cudzego ż ycia.
• Chodzi przede wszystkim o sytuacje, kiedy człowiek lekceważy zasady bezpieczeństwa w
ś rodowisku, w któ rym się znajduje wspó lnie z innymi (np. praca, wypoczynek, korzystanie z
przestrzeni publicznej). Najczęś ciej nie chodzi o bezpoś rednie i ś wiadome działanie na szkodę innych
osó b, ale o takie zachowania, któ re są wynikiem poważ nego zaniechania i to w dwu aspektach:
• 1) zaniedbanie odnoś nie do posiadania odpowiedniej wiedzy i kompetencji w podejmowaniu
okreś lonych działań , któ re są w danym momencie konieczne;
• 2) pomimo posiadanej wiedzy, lekceważenie stosowania reguł i norm dotyczących koniecznej
ochrony swojej i innych.
• Szczegó lną odpowiedzialnoś ć, takż e moralną, ponoszą ci, któ rym powierzona zastała opieka na
innymi osobami i któ rzy się tej opieki podjęli i do niej zobowiązali.
Narażanie cudzego życia
Wyjątkowego znaczenia nabiera we wspó łczesnym ś wiecie stosowanie przepisów drogowych. Ich
normy obowiązują nie tylko wobec prawa, ale takż e w sumieniu.
„lekceważ ą zasady ż ycia społecznego, np. ustanowione w celu ochrony zdrowia lub regulacji ruchu
pojazdó w, nie zwracając uwagi na to, ż e przez taką beztroskę naraż ają na niebezpieczeń stwo ż ycie swoje i
innych” (Gaudium est spes, 30)
Raż ące łamanie kodeksu drogowego (np. jazda pod wpływem alkoholu, czy brawura na drodze) jest
grzechem ciężkim.
„Ci, któ rzy w stanie nietrzeź wym lub na skutek nadmiernego upodobania do prędkoś ci zagraż ają
bezpieczeń stwu drugiego człowieka i swemu własnemu - na drogach, na morzu lub w powietrzu -
ponoszą poważ ną winę” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 2290).
Agresywne zachowanie na drodze
Papieska Rada Duszpasterstwa Migrantó w i Podró ż nych, Wskazania w duszpasterstwie drogi, 2007.
Wskazuje jako naganne takż e takie zachowania jak: „nieuprzejmoś ć, obraź liwe gesty, obelgi,
przekleń stwa, utrata poczucia odpowiedzialnoś ci, rozmyś lne łamanie przepisó w kodeksu drogowego”.
Dokument wskazuje takż e jako naganne uż ywanie telefonu komó rkowego podczas jazdy.
Tzw. „sporty ekstremalne”
• Słowo „sport” wywodzi się z łaciń skiego pojęcia disporte, któ re oznaczało oddalanie się od miejsca
czynnoś ci codziennych dla rozrywki i odpoczynku. Rdzeniem tego słowa jest wyraz porta, któ ry
oznacza bramę. Po raz pierwszy w polskiej leksykogra ii termin ten pojawił się w 1866 roku w
Encyklopedii Powszechnej, autorstwa Samuela Orgelbranda.
• Powszechnie przyjmowana de inicja sportu brzmi: „forma aktywnoś ci człowieka, mająca na celu
doskonalenie sprawnoś ci izycznych w ramach współzawodnictwa, indywidualnie lub zbiorowo,
według reguł umownych”.
• Zwykło się je dzielić na sporty amatorskie, wyczynowe i profesjonalne, przy czym ta ostatnia
kategoria związana jest z uprawianiem sportu w celach zarobkowych. Poza tym mó wimy takż e o
rekreacji, wychowaniu izycznym i rehabilitacji („Ustawa o sporcie” z 2010), w któ rej nie ma
elementu rywalizacji.
Pycha cd.
Pycha jest nie tyle konkretnym czynem ile postawą osoby, skoncentrowanej wokó ł siebie, któ ra staje się
korzeniem innych grzechó w.
Stąd zaliczamy ją do wad głównych. W biblijnych katalogach grzechó w pycha jest oceniana jako styl ż ycia
przeciwny woli Boż ej (Mk 7, 22; Rz 1, 30). Wyraż a się w postawie samowystarczalnoś ci duchowej,
łączącej się z poczuciem doskonałoś ci osobistej i wyż szoś ci nad wszystkimi innymi, takż e nad Bogiem.
Katechizm mó wi, ż e nienawiś ć do Boga rodzi się właś nie z pychy, por. 2094
Pycha cd.
• Pycha widzi w każ dym dobru, któ re nie płynie od niej samej zagroż enie i rodzi wobec niego sprzeciw.
Niezmiernie trafnie opisuje ją Orygenes:
• „Zakochany każ dy we własnej wielkoś ci złym okiem patrzy na ró wnych, ż e się z nim ró wnają, na
niż szych, ż eby się z nim nie zró wnali, lub na większych, ż e z nimi się nie ró wna”
• Św. Augustyn uważ a pychę za matkę wszystkich innych grzechó w:
• „Głową wszystkich choró b jest pycha, bo pycha jest głową wszystkich grzechó w. Jeż eli lekarz bada
jakąś chorobę i leczy skutki, jakie spowodowała przyczyna, a nie leczy owej przyczyny, to zdaje się
leczyć przez jakiś czas, bo gdy przyczyna trwa, choroba powraca. (...) Skąd nabrzmiewa nieprawoś ć?
Przez pychę. Ulecz pychę, a nie będzie ż adnej nieprawoś ci”.
Pycha cd.
• Według Grzegorza Wielkiego istnieją cztery usposobienia pychy:
• 1) ktoś uważ a siebie za jedyną rację wszelkich sukcesó w i swoich zdolnoś ci;
• 2) mimo, iż wierzy w Boga, to uważ a ż e to, kim jest i co posiada przypisuje wyłącznie swoim
zasługom;
• 3) chlubi się z tego, co ma i pozoruje zdolnoś ci, któ rych nie ma;
• 4) gardzi osobami nie posiadającymi jego zdolnoś ci i osiągnięć .
• Św. Tomasz wskazuje na paradoksalną bliskoś ć u pysznego podejrzliwości (w każ dym człowieku i
każ dej sytuacji dostrzega potencjalne zagroż enie dla własnej osoby) z łatwowiernością (przyjmuje
każ de, nawet najbardziej absurdalne pochlebstwo, wyrazy uznania i podziwu).
Pycha cd.
• Przejawami pychy moż e być takż e:
• 1) upó r w przekonaniach i lekceważ enie zdania innych,
• 2) niezgoda z innymi w postaci sporó w i kłó tni,
• 3) odmawianie posłuszeń stwa właś ciwym przełoż onym,
• 4) nieuzasadniona krytyka cudzego działania zakoń czonego sukcesem,
• 5) podkopywanie dobrej opinii innych.
Pycha cd.
• Teologia moralna wskazuje na dwa przejawy pychy:
• * ostentacja – akcentowanie zewnętrznych form jakiegoś czynu albo całej działalnoś ci dla
osiągnięcia większej korzyś ci społecznej (uznania, podziwu, wdzięcznoś ci). Bywa spokrewniona z
obłudą (dwulicowym postępowaniem zewnętrznym pokrywającym zachowania nieszlachetne
pozorami szlachetnoś ci) i pró ż noś cią (zapatrzeniem w siebie i imponowaniem otoczeniu
nieistotnymi sprawami zewnętrznymi).
• * przesadna ambicja i próżna chwała. Łac. ambio oznacza krąż yć dookoła, krąż yć wokó ł siebie.
Przesadna ambicja to pragnienie nadmiernej a irmacji własnej osoby, szukanie nienależ nych
zaszczytó w oraz chełpliwoś ć z własnych, często wygó rowanych zalet i osiągnięć .
Pycha cd.
• Walka z pychą
• Trudno jest walczyć z samą pychą, bo jest ona przewrotnoś cią serca, postawą całego człowieka i
moż e ukrywać się pod pozorem dąż enia do doskonałoś ci. Człowiek pyszny nie widzi i nie chce
widzieć swojej wady
• Pokonać pychę moż na walcząc z jej konkretnymi przejawami:
• A) Skromnoś ć w zachowaniu i powś ciągliwoś ć w ocenianiu samego siebie;
• B) Przyjmowanie z cierpliwoś cią upokorzeń losowych (np. pominiecie przy awansach czy
odznaczeniach) lub powodowanych przez złoś ć ludzką (złoś liwa opinia podrywająca autorytet);
• C) Wykonywanie czynó w, któ re stawiają nas w uzasadnionej zależ noś ci od innych;
• D) Wdzięcznoś ć i nagradzanie innych za ich dobre czyny.
Miłość nieprzyjaciół
Miłość nieprzyjaciół
„Słyszeliś cie, ż e powiedziano: «Będziesz miłował swego bliź niego, a nieprzyjaciela swego będziesz
nienawidził».
A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjació ł i mó dlcie się za tych, któ rzy was prześ ladują; tak
będziecie synami Ojca waszego, któ ry jest w niebie”
(Mt 5, 43nn)
Miłość nieprzyjaciół
• Pierwsza częś ć tej wypowiedzi, „będziesz miłował swego bliź niego” jest wzięta ze Starego
Testamentu: Kpł 19, 18. W tym starotestamentalnym tekś cie nie znajdujemy jednak ż adnego nakazu
nienawidzenia nieprzyja-ció ł. Ró wnież w literaturze rabinistycznej nie znajdujemy wezwania do
nienawidzenia nieprzyjació ł.
• Komentatorzy twierdzą, ż e Chrystus miał moż e na myś li jakąś konkretną mentalnoś ć ludową
(potocznie utrwaloną opinię) lub przekonanie pewnej wspó lnoty z Qumran. Wobec tego rodzaju
poglądó w Chrystus z mocą ogłasza powinnoś ć miłowania nieprzyjació ł.
• Chrystus uż ywa tu pojęcia echtros (έχθρός), a nie polemios (πολεμιός). Chodzi zatem o nieprzyjaciela
osobistego, prze-ś ladowcę, oszczercę, a nie zasadniczo o wroga z pola bitwy, bo takie znaczenie
posiadało właś nie polemios. W języku polskim moż na by powiedzieć : wróg – przeciwnik.
Miłość nieprzyjaciół
• Jakie uzasadnienia podaje Jezus?
• Ten kto miłuje swego nieprzyjaciela zyskuje wielką godnoś ć: staje się przybranym synem Boga.
Miłoś ć nieprzyjació ł jest świadectwem naszej przynależności do Boga w charakterze przybranych
synó w.
• W teologii moralnej stawia się tezę, ż e winniś my miłować prawdziwą miłoś cią naszych nieprzyjació ł,
nie jako nieprzyja-ciół, ale z tej racji, ż e są oni ludźmi, tak jak my. Jest to nakaz Chrystusa
(paeceptum Christi) ale odpowiada takż e prawu naturalnemu, któ rego najgłębszą podstawą jest
wspó lna natura ludzka i ludzka godnoś ć: wszyscy jesteś my dzieć mi Boga.
Miłość nieprzyjaciół
Bł. ks. Władysław Bukowiń ski (1905-1974), któ ry prawie całe swoje kapłań skie posługiwanie
realizował w komunistycznym Związku Sowieckim, gdzie był nieustannie represjonowany pisał:
„[…] dla mnie Chrystusowe przykazanie miłoś ci nieprzyjació ł nie jest jakąś piękną utopią, lecz czymś w
najwyż szym stopniu realnym i ż yciowym”
Wspomnienia z Kazachstanu, Paryż 1981
Miłość nieprzyjaciół
• Waż ną sprawą jest dokładne rozró ż nienie pomiędzy awersją lub sympatią spontaniczną, a
nienawiścią lub miłością dobrowolną wobec nieprzyjació ł.
• Chrystusowe wymaganie odnosi się do postawy dobrowolnej, a nie odnosi się wprost i bezpoś rednio
do reakcji uczuciowych. Te w duż ej mierze wymykają się spod kontroli rozumu i woli. Nienawiść
dobrowolna jest grzechem ciężkim. Natomiast nie zawsze ta awersja spontaniczna musi być
uznana za naruszającą przykazanie Chrystusowe. Pan Jezus wymaga od nas dobrowolnej decyzji,
opowiedzenia się po stro-nie miłoś ci nieprzyjació ł, a nie wymaga sympatii uczuciowej.
• To rozró ż nienie między awersją afektywną a nienawiś cią jest niesłychanie doniosłe dla
kierownictwa duchowego. Są ludzie o wraż liwym sumieniu, sądzący, ż e nienawidzą kogoś , kto im
wyrządził krzywdę. W rzeczywistoś ci chodzi często o awersję afektywną, któ rej nie udało im się
opanować.
• Nienawiś ć niszczy serce człowieka i nigdy nie przynosi dobrego owocu.
Miłość nieprzyjaciół
Św. Jan Paweł II:
„Kiedy Chrystus mó wi „miłujcie nieprzyjacioły wasze” – to zdaje się ż ądać przynajmniej tego: nie
pozwólcie, aby nienawiść pod jakąkolwiek maską i w jakimkolwiek zakresie – stała się siłą wiodącą! Aby
stała się zasadą, naczelnym imperatywem programó w”
Formy realizacji przykazania miłości nieprzyjaciół
• Sposó b realizacji tego przykazania tradycja wypracowała w oparciu o nauczanie ś w. Pawła z Listu do
Rzymian 12, 17–21:
• „Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi.
Jeż eli to jest moż liwe, o ile to od was zależ y, ż yjcie w zgodzie ze wszystkimi ludź mi! Umiłowani,
nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwoś ci, lecz pozostawcie to pomś cie [Boż ej]! Napisano
bowiem: Do Mnie należ y pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mó wi Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel
twój cierpi głód – nakarm go. Jeż eli pragnie – napó j go! Tak bowiem czyniąc, węgle ż arzące
zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwycięż yć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!
Formy realizacji przykazania miłości nieprzyjaciół
• 1. Wyrzeczenie się wszelkiej nienawiści i chęci zemsty
• „Nikomu złem za złe nie odpłacajcie” (Rz 12, 17); „Nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwoś ci, lecz
pozostawcie to pomś cie [Boż ej]” (Rz 12, 19).
• Chrześ cijanin nie moż e kierować się działaniem, któ re jest zasadą walki z człowiekiem, nawet w imię
słusznych spraw, i widzieć w nim wroga. Już Księga Kapłań ska wymagała: „Nie będziesz ż ywił w
sercu nienawiś ci do brata. (…) Nie będziesz szukał pomsty” (19, 17-18).
• Nie do przyjęcia z moralnego punktu widzenia jest samosąd, czyli wymierzanie sprawiedliwoś ci na
własną rękę według rzymskiej zasady nemo iudex seipsum – nikt nie moż e być sędzią we własnej
sprawie. Ze względu na osobiste zaangaż owanie (wzburzenie, gniew, poczucie krzywdy) człowiek
nie jest w stanie poprawnie ocenić kto jest winny, na ile jest winny i na jaką zasłuż ył karę. Nigdy na
własną rękę nie wolno wymierzać sprawiedliwości naszemu wrogowi, gdyż łatwo moż e być to
zemsta.
Samosąd
Film „Lincz” (2010) opowiada historię z Włodowa.
Było to pytanie o granicę obrony koniecznej. Sprawcó w skazano na trzy lata w zawieszeniu.
Miłość nieprzyjaciół
Św. Tomasz z Akwinu:
„Jeś li mś ciciel zmierza głó wnie do wyrządzenia zła tej osobie, na któ rej dokonuje pomsty i na tym
poprzestaje, wó wczas taka pomsta jest całkowicie niedozwolona, gdyż cieszyć się z cudzego zła jest
przejawem nienawiś ci, sprzeciwiającej się miłoś ci, któ ra wymaga, byś my wszystkich ludzi kochali”.
Miłość nieprzyjaciół
Przykład wyrzeczenia się zemsty:
Telewizja CNN pokazała reportaż o pewnej Rwandyjskiej kobiecie, któ rej zabito w 1994 roku dzieci i
męż a, a któ ra teraz co tydzień goś ci ich mordercę na herbacie. Dlaczego tak robi?:
„Moje dzieci są martwe. Mó j mąż nie ż yje. Dla ich dobra i spokoju duszy przestałam nienawidzić . Okazuję
miłoś ć przez cześ ć dla ich pamięci”
Miłość nieprzyjaciół
• 2. Modlitwa za nieprzyjaciół
• Zawsze też moż na i trzeba modlić się za swoich nieprzyjació ł, a takż e ponawiać pró by pojednania,
wykorzystując do tego ró ż ne okolicznoś ci ż ycia religijnego (ś więta, nawiedzenie obrazu Matki Boż ej,
wizyty papież a) lub ż ycia rodzinnego (ś lub, pogrzeb).
• Nigdy nie wolno wykluczać wprost z modlitwy jakąś osobę. Nie moż na się też modlić o zesłanie zła
dla krzywdziciela, chyba ż e chodzi o jakieś doś wiadczenie, któ re moż e mu pomó c do nawró cenia.
Miłość nieprzyjaciół
3. Okazywanie zwyczajnych oznak miłości
• zwyczajne oznaki ż yczliwoś ci (signa dilectionis communia) - te, któ re zwyczajowo okazujemy
wszystkim ludziom, a któ re mieszczą się w zasadach kultury osobistej, zasadach etyki zawodowej,
szacunku dla miejsc czy czasó w.
Okazywanie tych oznak jest warunkiem realizacji przykazania. Gdyby ich zaniechano, byłoby
to dowodem złoś liwej zemsty, lub nawet nienawiś ci, a to oznacza ż e takie działanie moż e być grzechem.
Moż na ich jednak w pewnych sytuacjach odmó wić :
• dla okazania doznanej wielkiej przykroś ci czy krzywdy;
• jeś li jest to forma zwró cenia uwagi na popełnione zło i droga do poprawy;
• jeś li jest to forma kary wychowawczej dla podwładnego (ojciec moż e nie okazywać oznak miłoś ci
synowi, któ ry jest nieposłuszny).
Miłość nieprzyjaciół
• B) oznaki nadzwyczajne (signa et bene icia specialia dilectionis) - te, któ re okazujemy przyjaciołom
lub innym osobom szczegó lnie związanymi z nami (ż yczenia, prezenty, oznaki sympatii,
bezinteresowna pomoc, odwiedziny itp.). Nie jesteś my zobowiązani okazy-wać je nieprzyjaciołom.
• Nie powinno się ich zaniechać w nadzwyczajnych sytuacjach:
• 1. ekstremalne sytuacje ż yciowe, w któ rych się znalazł (bieda, tragedie rodzinne, nieszczęś cia
losowe): ś w. Paweł poleca uczniom: „Jeż eli nieprzyjaciel twó j cierpi głó d – nakarm go! Jeż eli pragnie –
napó j go” (Rz 12, 19–20).
• 2. gdy sam o nią roztropnie poprosi lub gdy traktuje tę proś bę jako ś rodek do pojednania (syn
marnotrawny swojego ojca).
• 3. Moż na okazać inne, czynne formy miłoś ci wobec nieprzyjació ł. Zależ y to od wielkodusznoś ci
człowieka i innych okolicznoś ci (np. chęć dania ś wiadectwa). Są to dzieła miłosierdzia.
Miłość nieprzyjaciół
• 4. Dążenie do pojednania
• Nie wolno przeszkadzać pojednaniu, co więcej mamy obowiązek w miarę moż liwoś ci je ułatwiać . Do
tego wzywa nas wyraź nie Chrystus: „Idź , pojednaj się z bratem twoim” (Mt 5, 23).
• Jeś li jest to trudne do zrealizowania, istnieje obowiązek przebaczenia przynajmniej w sercu. Nigdy
jednak nie wolno odrzucać moż liwoś ci pojednania. „Lecz jeś li nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz
nie przebaczy wam waszych przewinień ” (Mt 6, 15). Podobne wezwanie znajduje się w Modlitwie
Pań skiej: „odpuś ć nam nasze grzechy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Absolutne
wykluczenie moż liwoś ci pojednania jest grzechem cięż kim.
Miłość nieprzyjaciół
• Problem: kto ma większy obowiązek dąż yć do pojednania i jaki tu powinien panować porządek?
• W wielu wypadkach wrogoś ć i niechęć jest wzajemna, bo też wina nie znajduje się jednoznacznie po
jednej stronie. Kiedy widać wyraź nie, kto spowodował ten stan wrogoś ci, wó wczas winny ma
obowiązek podjąć inicjatywę pojednania. Winien prosić o przebaczenie wyraź nie i jedno-znacznie
(przez słowa lub gesty).
• Najpierw powinien prosić o przebaczenie ten, kto pierwszy rozpoczął kon likt lub kto ponosi
większą za niego winę. Czasem jednak ten, kto doznał krzywdy moż e i winien podjąć inicjatywę
wtedy, gdy ktoś drugi nie moż e się uwolnić od pewnych zachowań , nie moż e dostrzec swej winy. Poza
tym, temu, kto czuje się niewinny łatwiej szukać zgody niż temu, kto rzeczywiś cie zawinił, bo jego
często paraliż uje wstyd.
• Ten, kto dostrzega zao iarowaną wolę pojednania, bądź jest proszony o przebaczenie, winien
przystać na tę proś bę.
• 1) charakter relacji osobowych, któ re wiąż ą nas z innymi (ja, wspó łmałż onek, dzieci, rodzice, inni
krewni, przyjaciele, dobrodzieje, sąsiedzi);
• 2) charakter dóbr, któ re wchodzą w grę. Uwzględniamy więc począwszy od dó br najwyż szych: a)
dobra duchowe nadprzyrodzone (łaska, zbawienie wieczne); b) dobra witalne (ż ycie, zdrowie); c)
dobra zewnętrzne osobowe (cześ ć, honor); d) dobra materialne.
• 3) rodzaj sytuacji w jakiej się znajdują osoby, któ rym powinniś my okazać czynną miłoś ć. Zwy-kło się
wyró ż niać potrzebę skrajną, poważ ną i zwyczajną.
Normy porządku miłości
• * potrzeba skrajna (necessitas extrema) zachodzi wtedy, kiedy człowiek znajduje się
w niebezpie-czeń -stwie ś mierci duchowej lub izycznej;
• * potrzeba poważna (necessitas gravis) występuje wó wczas, gdy ktoś bez pomocy drugiego nie
moż e uniknąć poważ nej szkody du-chowej lub izycznej;
• * potrzeba zwyczajna (necessitas communis) zachodzi wtedy, gdy ktoś znajduje się poś ró d
pewnych przeciwnoś ci, ale jeż eli zechce sam będzie mó gł dać sobie z nimi radę.
4. Zawiść i zazdrość
• Powszechnie traktuje się je jako synonimy, ale w rzeczywistoś ci są ró ż nymi postawami moralnymi.
• Zawiść (łac. invidia od in-video, „za-widzę) jest niechęcią do kogoś z powodu osiąganych przez niego
sukcesó w w rywalizacji o podobną pozycję społeczną czy zawodową. Połączona jest z nią gotowoś ć
do szkodzenia mu na ró ż ny sposó b (obmowa, oszczerstwo, kpina i szyderstwo, podkreś lanie ich
niepowodzeń ).
• Ojcowie Koś cioła mocno piętnowali ten grzech i przestrzegali przed nim widząc w nim ź ró dło wielu
działań złych. „Zawiś ć to książ ę złych czynó w, macierz ś mierci, pierwsze drzwi grzechu” (Grzegorz z
Nyssy), Jest jak choroba, trudna do uleczenia.
• Zazdrość to uczucie niechęci do innej osoby powodowane prawdziwym lub rzekomym zagroż eniem
z jej strony dla dó br osobistych. Zazdrosny smuci się, boli go to, ż e inny posiada dobra, któ rych on nie
ma, bo to rzeczywiś cie bądź pozornie umniejsza jego chwałę i poczucie wyż szoś ci.
• Katechizm sytuuje ją w ramach X przykazania: „Nie będziesz poż ądał ż adnej rzeczy, któ ra należ y do
bliź niego”. Nie jest zazdroś cią pragnienie posiadania cnó t i dó br, któ re posiada inny. To pragnienie
moż e być inspirujące dla własnego rozwoju.
Zawiść / zazdrość
„z zazdroś ci rodzą się nienawiś ć, obmowa, oszczerstwo, radoś ć z nieszczęś cia bliź niego i przykroś ć z jego
powodzenia”
Grzegorz Wielki
„Zawiś ć jest gorsza od wszelkich rodzajó w zła. Ludzie przez nią objęci nie mogą się wyswobodzić .
Zranieni przez nią nie dochodzą do leczenia, nie powracają do zdrowia”
Piotr Chryzolog
5. Niezgoda
• De inicja:
• Przez niezgodę rozumiemy rozbieżność woli w tym co dotyczy dobra odnoszącego się do Boga i do
bliź niego, na które ludzie winni się zgodzić powodowani miłoś cią nadprzyrodzoną albo winni
wspó łpracować w realizacji dobra na mocy ciąż ącej na nich powinnoś ci (rodzice w wychowaniu
dzieci, nauczyciele, politycy w realizacji dobra wspó lnego).
• Nie jest zatem niezgodą uzasadniona ró ż nica zdań (opinii w jakiejś kwestii), byle by szanowała
godnoś ć i dobro drugiej osoby. Konstytucja Gaudium et spes zaleca: „niech w rzeczach koniecznych
będzie jednoś ć, w wątpliwych wolnoś ć, a we wszystkich miłoś ć” (nr 92).
• Niezgoda powoduje rozłamy w ludzkich wspó lnotach, któ re mogą prowadzić do kłó tni, bó jek, wojny
lub innych aktó w niesprawiedliwoś ci. Takie postawy godzą w miłoś ć bliź niego i należ ą do grzechó w,
któ re wykluczają z kró lestwa Boż ego: „spó r, niezgoda, rozłamy” (por. Ga 5, 20–21).
Niezgoda
„Niech siewcy kłó tni słuchają, co jest napisane: «Błogosławieni, któ rzy wprowadzają pokó j, albowiem oni
będą nazwani synami Boż ymi (Mt 5, 9)».
Przeto jeś li synami Boż ymi nazywani są czyniący pokó j, to bez wątpienia synami szatana są ci, którzy
czynią zamieszanie”
Sw. Grzegorz Wielki
6. Zgorszenie (scandalum)
1) W potocznej ś wiadomoś ci moralnej zwykliś my rozumieć przez zgorszenie jakąś wiadomoś ć, któ ra
budzi nasze zdziwienie, oburzenie i sprzeciw. Moż e dotyczyć takż e pewnego wydarzenia, któ re burzy
ustalone i powszechnie przyjęte normy zachowań indywidualnych bądź społecznych.
• W zgorszeniu uderza nas forma zakwestionowania tego, co zasadnicze. Już nie tyle sam czyn budzi
zgorszenie, ale sposó b w jaki został dokonany, lub sposó b w jaki pró buje się go usprawiedliwić .
• Zgorszenie rzadko kiedy jest odbierane jako skierowane wprost przeciwko komuś , nie narusza
naszego „stanu posiadania” i dlatego wielu nie widzi podstaw, aby je karać , czy sprzeciwiać się
mu w sposó b zdecydowany.
2) Zgorszenie kwestionuje i niszczy same fundamenty moralnoś ci, otwierając tym samym furtkę do
dalszych naruszeń prawa moralnego. I chociaż każ de następne zło, popełnione przez człowieka moż e
być obiektywnie cięż sze, to jednak nie jest już tak raż ące i nie budzi takiego sprzeciwu. To jest jeden ze
skutkó w zgorszenia.
• Katechizm natomiast sytuuje zgorszenie w ramach V przykazania jako wykroczenie przeciwko
poszanowaniu godnoś ci drugiego człowieka, któ re „moż e doprowadzić brata do ś mierci duchowej”
(2284).
6. Zgorszenie
• Katechizm okreś la zgorszenie jako „postawę lub zachowanie, któ re prowadzi drugiego człowieka do
popełniania zła” (2284).
• Nie jest ono tylko opinią, bądź wydarzeniem, któ re budzi oburzenie. Jest to czyn prowokujący i
zachęcający do grzechu drugiego. Jeś li ten związek jest zamierzony i dobrowolny to zgorszenie jest
poważ nym złem (grzech cięż ki), jeś li „doprowadza drugiego człowieka do poważ nego wykroczenia”
(Katechizm, 2284).
• Teologia moralna rozró ż nia zgorszeni czynne i bierne
• * czynne (scandalum directum, activum) polega na rzeczywistym daniu okazji do grzechu, albo
poprzez intencję spowodowania zgorszenia albo przez dokonanie czynu, któ ry jest obiektywnym
złem moralnym.
• * bierne (scandalum indirectum, passivum) zachodzi wó wczas, gdy ktoś się zgorszył albo pod
wpływem złego czynu, albo z powodu swego złego usposobienia (rozumu lub woli), niewłaś ciwe
odczytując czyn drugiego.
6. Zgorszenie
• Roztropnoś ć nakazuje unikać takż e i takich działań , któ re same w sobie nie są złe, ale ze względu na
niewłaś ciwie ukształtowane sumienie innych (dzieci, słabych w wierze) mogą być odczytane jako
grzech (np. ż ycie na wysokim poziomie w ś rodowisku zbiedniałych ludzi, mimo iż wszystko posiada
się legalnie).
• Nie zawsze jest to moż liwe. Istnieje bowiem zgorszenie faryzejskie (scandalum pharisaicum), czyli
wywołane przewrotnoś cią serca, uprzednią wrogoś cią wobec działającego. W takim wypadku ten,
kto stał się przyczyną zgorszenia nie ponosi za to odpowiedzialnoś ci.
• „przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: wiesz, ż e faryzeusze zgorszyli się, gdy usłyszeli to
powiedzenie. On zaś rzekł: (...) zostawcie ich, to są ś lepi przewodnicy ś lepych» (Mt 15, 12–14)”.
6. Zgorszenie – odpowiedzialność moralna
• Moralna wina, jest wypadkową dwu czynnikó w.
• 1) Z jednej strony w grę wchodzi charakter osó b, któ re dokonują danego czynu (ich autorytet,
zajmowana pozycja w społeczeń stwie, wpływ na formowanie postaw, stylu myś lenia i ż ycia)
• 2) z drugiej strony charakter osó b, któ re są celami takich działań .
• Katechizm formułuje następującą zasadę: „Zgorszenie jest szczegó lnie cięż kie, gdy szerzą je ci,
któ rzy, z natury bądź z racji pełnionych funkcji, obowiązani są uczyć i wychowywać innych”(2285).
• Chrystus szczegó lnie piętnuje zgorszenie „maluczkich”: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla
jednego z tych małych, któ rzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyń ski zawiesić u szyi i
utopić go w głębi morza” (Mt 18,6)
Zgorszenie
„Zgorszenie kusi ś więtych, utrudza ostroż nych, obala nieostroż nych, wszystko zaburza, wszystkich
wprowadza w zamieszanie”
Piotr Chryzolog
* * *
„Muszą wprawdzie przyjś ć zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez któ rego dokonuje się zgorszenie”
(Mt 18,7).
6. Zgorszenie
• Katechizm wymienia cztery elementy ż ycia społecznego, któ re ź le wykorzystywane mogą stać się
przyczyną zgorszenia. Są nimi: prawo, instytucje, moda i opinia publiczna. Chodzi o te elementy
ż ycia społecznego, któ re ustanawiają zasady postepowania bądź je promują czy upowszechniają.
• „W ten sposó b winni zgorszenia są ci, któ rzy ustanawiają prawa lub struktury społeczne
prowadzące do degradacji obyczajó w i rozkładu ż ycia religijnego lub do warunkó w społecznych,
któ re, w sposó b zamierzony czy nie, utrudniają albo praktycznie uniemoż liwiają ż ycie
chrześ cijań skie, zgodne z przykazaniami.
• To samo dotyczy dyrektoró w przedsiębiorstw, któ rzy wydają przepisy zachęcające do oszustwa,
nauczycieli, któ rzy pobudzają do gniewu swoich ucznió w, lub tych, któ rzy manipulują opinią
publiczną, odciągając ją od wartoś ci moralnych” (2286).
6. Zgorszenie
• Instytucjonalne formy zgorszenia mogą doprowadzić do powstania tzw. „grzechó w strukturalnych”
(„struktur grzechu”) czy „grzechów społecznych”, tzn. takich sytuacji ż ycia społecznego, w któ rych
chrześ cijaninowi trudno zachować prawidłowe postawy moralne i dokonywać właś ciwych wyboró w
moralnych.
• Jan Paweł II pisał o tym w adhortacji Reconciliatio et paenitentia i encyklice Sollicitudo rei socialis:
• „są [one] zakorzenione w grzechu osobistym i stąd są zawsze powiązane z konkretnymi czynami
osó b, któ re je wprowadzają, umacniają i utrudniają ich usunięcie. W ten sposó b wzmacniają się one,
rozpowszechniają i stają się ź ródłem innych grzechów, uzależ niając od siebie postępowanie ludzi”
(nr 36)
6. Zgorszenie - seducja
• Niektó rzy moraliś ci wyró ż niają jeszcze w zgorszeniu intencjonalny zamiar deprawacji drugiego
człowieka. Takie działanie okreś lamy pojęciem seducji (łac. seductio – oszustwo, uwiedzenie).
• W seducji złe działanie gorszyciela jest podejmowane z wyraźnym zamiarem wprowadzenia kogoś
na złą drogę (2 Kor 11, 13; 1 Tym 2, 14), natomiast zgorszenie moż e być spowodowane złym
działaniem podjętym z innych motywó w (chciwoś ć, nieumiarkowanie, itp.).
• Najbardziej wyrazistym biblijnym przykładem seducji jest uwiedzenie pierwszych rodzicó w przez
szatana (scandalum diabolicum), jako wyraz nienawiś ci do Boga i nieprzyjaź ni w stosunku do tych,
któ rzy starają się pełnić w swoim ż yciu wolę Boga.
Seducja – molestowanie seksualne
Pojęcie seducji moż emy utoż samić z zachowaniem, któ re okreś lamy jako molestowanie seksualne. Jest to
nieakceptowane zachowanie o charakterze seksualnym, któ rego skutkiem jest naruszenie godnoś ci lub
poniż enie osoby nim dotkniętej.
Pojęcie pojawiło się w latach 70-tych w USA.
Molestowanie seksualne
• Napastowanie seksualne nie jest zde iniowane w polskim prawie karnym. Jest karalne np. w
przypadku naruszenia nietykalnoś ci cielesnej, jeż eli molestowanie seksualne przybierze formę
znęcania, jeż eli molestowanie seksualne przybierze postać złoś liwego lub uporczywego naruszania
praw pracownika wynikających ze stosunku pracy. Według badania CBOS z 2018 roku 25% osó b
uczących się lub zatrudnionych (kobiet i męż czyzn) doś wiadczyło molestowania seksualnego.
• W ró ż nych społecznoś ciach np. miejscach pracy funkcjonują własne de inicje uż ytkowa:
„niepoż ądane ze strony przełoż onego lub innej osoby ze wspó lnoty uniwersyteckiej o podtekś cie
seksualnym, w tym ż ądania lub proś by o przysługi seksualne lub inne zachowania o podtekś cie
seksualnym, wyraż ane słownie lub niewerbalnie. (…) Za molestowanie seksualne uważ a się ró wnież
opisane powyż ej niepoż ądane zachowania o podtekś cie seksualnym, naruszające zasady dobrych
obyczajó w”. (procedura wypracowana na UPJPII)
Grzech pedo ilii
• Szczegó lną formą seducji jest zgorszenie w sferze seksualnej, dokonujące się w okresie dojrzewania
do dorosłoś ci. Jest to grzech pedo ilii. W ostatnich czasach Koś ció ł wielokrotnie wypowiadał się na
ten temat, zwłaszcza w kontekś cie naduż yć seksualnych osó b duchownych w Koś ciele. Pierwsze
interwencje miały miejsce już w 1994 r. w Koś ciele w USA.
• W 2001 r. Jan Paweł II wydał bullę motu propio Sacramentorum sanctitatis tutela (30 kwietnia), na
temat przestępstw popełnionych podczas sprawowania sakramentó w jak i przeciwko obyczajom. Do
nich zaliczył „przestępstwo przeciw szóstemu przykazaniu Dekalogu, popełnione przez
duchownego z osobą nieletnią poniżej osiemnastego roku życia”. W ustawodawstwie
pań stwowym pedo ilia jest karana do 15 roku ż ycia, w Koś ciele do 18, czyli został poszerzony zakres
ochrony nieletnich.
• Dokument ten został pó ź niej uzupełniony przez Kongregację Nauki Wiary (Normy de gravioribus
delictis, 15 lipca 2010). Zró wnuje on z osobami nieletnimi tę osobę, któ ra „trwale jest niezdolna
posługiwać się rozumem”, czyli upoś ledzona umysłowo.
Grzech pedo ilii
• Dokument ten dodaje takż e nową materię przestępstwa: „nabywanie albo przechowywanie, lub
rozpowszechnianie w celach lubież nych materiałó w pornogra icznych, przedstawiających nieletnich
poniż ej osiemnastego roku ż ycia, przez duchownego – w jakikolwiek sposó b i za pomocą
jakiegokolwiek urządzenia” (cz. I, art. 6 § 1).
• W innym dokumencie Kongregacji będącym Vademecum dotyczącym kwestii proceduralnych w tych
sprawach, precyzuje materię przestępstwa pedo ilii:
• „Kategoria tego przestępstwa jest bardzo szeroka i moż e obejmować np. stosunek seksualny (za
zgodą lub bez zgody), kontakt izyczny na tle seksualnym, ekshibicjonizm, masturbację,
wytwarzanie materiałó w pornogra icznych, nakłanianie do prostytucji, rozmowy lub propozycje
o charakterze seksualnym, ró wnież prowadzone za poś rednictwem ś rodkó w komunikacji” (I, 2).
Grzech pedo ilii
• W przeszłości przestępstwa te były traktowane przede wszystkim jak grzechy, z któ rych należ ało się
poprawić . Tak to ocenia dokument Kongregacji Nauki Wiary:
• „Preferowano «podejś cie duszpasterskie» w odniesieniu do niewłaś ciwych zachowań ; niektó rzy
uważ ali procesy kanoniczne za anachroniczne. Często brał gó rę «model terapeutyczny» w
podejś ciu do przypadkó w nieodpowiednich zachowań osó b duchownych. Oczekiwano, ż e biskup
będzie w stanie raczej «uzdrawiać » niż «karać ».
• Obecnie groż ą za to przestępstwo surowe kary kanoniczne włącznie z wydaleniem ze stanu
duchownego. Na mocy motu propio papież a Franciszka Vos estis lux mundi (9 maja 2019) dotyczą
one takż e przełoż onych duchownych, któ rzy ukrywali takie przypadki. Motu propio podaje takż e
prawne procedury według któ rych należ y przeprowadzić postępowanie.
7. Współdziałanie w czynie złym
• Złoż onoś ć relacji międzyludzkich w jakich znajduje się człowiek powoduje jednak, ż e nie zawsze
moż na uniknąć każ dego zła, któ re nam zagraż a. Czasem istnieją sytuacje, w któ rych nawet bez
własnej winy uczestniczymy w działaniu, któ re sprawia złe skutki, bądź nasze działanie jest
wykorzystywane przez innych do złego celu.
• Czasem jest to działanie nie w pełni dobre, któ re jednak bez naszego wspó łdziałania mogłoby się
stać jeszcze gorsze.
• Zachodzi zatem pytanie czy i po jakimi warunkami chrześ cijanin moż e w takich działaniach
uczestniczyć ?
Istnieją ró ż ne rodzaje wspó łdziałania w czynie złym, któ re Katechizm okreś la pojęciem „grzechów
cudzych”
(nr 1868)
7. Współdziałanie w czynie złym
• Wspó łdziałanie w grzechu cudzym moż e być :
• a) bezpośrednie – wtedy, kiedy bez naszego udziału czynnoś ć nie mogłaby się dokonać
(wspó łdziałający uczestniczy aktualnie w działaniu złym).
• b) pośrednie – wtedy, kiedy nasz wspó łudział ma niewielki wpływ na realizację samego czynu
głó wnego sprawcy. Przygotowuje lub warunkuje ten czyn w sposó b bliż szy (causa proxima) lub
dalszy (causa remota).
• c) materialne (cooperatio materialis) – polega na udziale w czynnoś ci złej na sposó b instrumentalny,
bez aprobaty intencjonalnej zła tego czynu, często bez ś wiadomoś ci zła, któ re z sobą niesie, a nieraz
nawet z wewnętrznym sprzeciwem wobec tego zła.
• d) formalne (cooperatio formalis) – ma miejsce wtedy, kiedy ktoś jest wspó łtwó rcą nie tylko samego
złego czynu, ale takż e i złej intencji jego sprawcy. Wspó łdziała właś nie dlatego, ż e zgadza się z tą
intencją i czyni ją swoją.
7. Współdziałanie w czynie złym
1. Wspó łdziałanie bezpośrednie i formalne jest zawsze aktem grzesznym.
2. Natomiast wspó łdziałanie materialne pośrednie dalekie (causa remota) moż e być dopuszczalne.
Zależ y to od okolicznoś ci i dobrowolnoś ci wspó łudziału.
• Muszą być spełnione jednak pewne warunki: czynnoś ć, któ rą wykonuje wspó łpracujący jest sama w
sobie dobra, musi być wyraź ny sprzeciw i niezgoda co do intencji głó wnego sprawcy oraz przyczyna
usprawiedliwiająca takie wspó łdziałanie musi być proporcjonalnie wielka w stosunku do zła
głó wnego sprawcy.
• Np. np. praca sprzątaczki w fabryce prezerwatyw czy mechanika w wydawnictwie publikującym
pornogra ię, bo nie ma innego miejsca pracy a trzeba utrzymać rodzinę. Natomiast praca
fotografa czy gra ika byłaby wspó łdziałaniem bliż szym (proxima) i jako taka nie jest dozwolona.
• Od strony prawnej temat ten porusza Kodeks Prawa Kanonicznego w kan. 1329, któ ry mó wi o
wspó łdziałaniu w przestępstwie.