Professional Documents
Culture Documents
Nota Wydawnicza
Wstęp
Przez rozliczne wieki mieszkańcy ziemi mazowieckiej dziwili, cóż to takiego ta Białołęka.
Ni to wieś, ni to miasto. Wydaje się także, że od zawsze na terenach dziś to zwanych przez ludzi
Białą Łęką działy się rzeczy, których natura nie przyśniła się najzacieglejszym fizjologom.
Pozostaje więc mi skronemu skrybie oddać ten wolumin wiedzy Tobie, drogi czytelniku, gdyż
wierzę, że tajemnice Białołęki powinny ujrzeć światło dzienne. Wierzę w to równie mocno co w
Pana Naszego Jezusa Chrystusa i całą Trójcę Świątą.
Lipus
Dla większości ludzi niewtajemniczonych w te dzieje Białołęka, jak inne miejsca tego
świata, został stworzona przez Boga, w sposób zaplanowany i przemyślany. Jednak jeśli
zawierzymy fragmentom Księgi Ambroziaka, której oryginał niestety nie przetrwał do naszych
czasów, to istnieją przesłanki by sądzić, iż w trakcie tworzenia Białołęki Bóg zdąrzył stworzyć
alkohol. W Księdze opisany jest akt spożywania alkoholu przez Ojca przez co ten zaczyna tworzyć
w stanie upojenia rzeczy wyraźnie odmienne od otoczenia. Poniżej zamieszczę cytat z Księgi
Ambroziaka, który udało się odnaleść bratu Polikarpowi kilka lat temu w jednym z opracowań
dotyczących herezji katarskiej.
„I oto ujrzałem w objawienu, jako to Pan tworzy rzeczy ziemskie, i stwarza kolejno ogień w
Słońcu, i wodę w morzu, i grunt pod stopami, i wiatr wśród nieb, i na koniec sam alkohol
szlachetny. Czysty, czysty to spirytus, czystszy nad nasze wszelkie spirytusy. Nigdy to śmiertelnika ni
go oko ujrzeć mogło, ni go język poczuć mógł. I Pan wiedział, że było dobre. A, gdy Pan dnia
siódmego odpocząć postanowił, na fotelu boskim zasiadł ku chwale swojej. I wiedział, że było
dobre. A wiedząc to sięgnął po Spirytus i zasięgnął jego łyk. I wiedział, że było dobre. Łyk wziął
więc kolejny. I wiedział, że było lepsze. I tak wielce wspaniały był Spirytus, że Panu się urwał boski
film wszechbytu, i Pan pocyął tworzyć rzeczy niestworzone. I tak powstały te białe łąki, te lasy
sosnowe, te wszelkie Albanije i Belgije. I nie wiedział, że było dobre, gdyż nic wtem nie wiedział. I
tak tworzył dziwy kolejne, i ryby grodzkie, i brzozy stalowe, i kuty, i pieseły. I wiedział, że było
memiczne. Dnia wtórnego, gdy to już ósmy był dzień, Pan z wielkim bólem wstał. I ujrzał co
stworzył, i przeląkł się wielce, i rzekł: »Cóż uczynił!«. I udać postanowił, iż całość dnia
uprzedniego wolne miał i kabarety oglądał”.
Widać tu wyraźnie, iż chodzi o opis ziem na północ od Pragi leżących. Pewnie czytelnika
zainteresowało obce słownictwo w dziele powyższym zawarte, lecz na ten czas nie jesteśmy w
stanie go pojąć. Prawie pewnym jest, iż memiczne to jakieś pojęcie teologiczne stworzone przez
Ambroziaka na rzecz dzieła, by opisać coś inaczej nieopisywalnego. Wspomniany brat Polikarp
uważa, iż może to znaczyć podobne lub naśladujące (w ten pozytywny sposób). Powoluje się tu na
grekę, co zgadzałoby się z oryginalnym językiem Księgi Ambroziaka, gdzie słowo mimesis znaczy
naśladować. Zagadką pozostaje czemu nie użyto tu więc dobrze znanego słowa mimetyczny. Brat
Polikarp uważa, że memiczny oznacza naśladujący [Boga] w sposób prosty, znając ciągoty brata
Polikarpa do św. Augustyna, można przyjąć, że mówiąc prosty myślał doskonały.
Wróćmy jednak do właściwej treści Księgi Ambroziaka. Białołęka byłaby więc dziełem
dalece przedpotopowym. W Księdze nie ma niestety zawartej późniejszej historii opisanego
stworzenia lub przynajmniej fragmenty to opisujące nie zachowały się do dziś. Niestety na tym
musimy zakończyś przedpotopową historię Białołęki.
Historia Starożytna
Najstarsze wiarygodne informacje o terenach dzisiejszej Białołęki wydają się byś zapisane
w tak ochoczo przez Francuzów i Anglików studiowanych hieroglifach, czyli pismie Egipcjan,
którzy to, jak powszechnie wiadomo, stworzyli najstarszą, obok nowości jaką jest Mezopotamia,
cywilizacje z nam znanych. Niektórzy archeologowie przyjmują nawet, iż była ona starsza od
Potopu, w co jednak niektórym moim braciom przyszło powątpiewać. W grobowcu króla
Tutaramazasensumsadarytasa (ok. 2650 lat przed Chrystusem) odkryto zapis wyprawy handlowej
na daleką północ jednego z poddanych króla. Dotarł on ponoć do Kraju Białych Łąk i Żywych
Drzew. Na podstawie opisu drogi oraz wspomnienia o żywych drzewach należy podejrzewąć, iż
mowa tu o antycznej cywilizacji na terytorium dzisiejszego Mazowsza, którego stolica mogła
znajdować się na terenach Tarchomina. Jak dobrze wiemy legendy o entach lub drzewoludach
pojawiają się na terenach Mazowsza, a zwłaszcza Białołęki od najdawniejszych czasów, będzie tym
więcej powiedziane w dalszej części tej pracy.
Wracając do treści inskrypcji, której niestety nie możemy tu dokładnie przełożyć, to opisuje
ona wiele aspektów życia mieszkańców tych terenów. Lud określany jako Ludzie Łąk (dalej dla
uproszczenia Łęczanie, jak pozwoliłem sobie ich nazwać) wydawał się być na poziomie rozwoju
podobnym, jeśli nie wyższym od Egiptu1. W miastach, a przynajmniej stolicy, był system
kanalizacyjny oraz bierząca woda. Budynki budowane z palonej cegły. Łęczanie posiadali także
kawalerię ujeżdżającą niby-krów, najprawdopodobniej żubrów. Jednostki żubrze były niezwykle
groźne o czym świadczy opis bitwy między nimi a drzewoludami. Ludzie ci byli wysokimi
blondynami o niebieskich oczach mówiacymi w jakimś niezrozumiałym narzeczu. Nosili dużo
złotej biżuterii i bursztynów sprowadzanych Wisłą znad morza. Opisany jest także niezwykle
mocny alkohol, najpewniej wódka lub nawet spirytus, który Łęczanie pili na potęgę, szczególnie w
święta.
O religii Łęczan nie wiemy zbyt wiele, wydaje się ona jakąś formą politeizmu z silnymi
jeszcze wpływami animizmu. Jednym z najważniejszych bóstw niał być Bóg Dąb, którego domeną
były wszechobecne lasy i dzrzewoludy.
Opis kończy się powrotem handlarza do Egiptu i obdarowania faraona prezentami od
władcy Białych Łąk. Wymienione są tam m.in.: skóra żubra lub naturalnych rozmiarów rzeźba króla
z brązu. Niestety nie wiemy co stało się z tymi wspaniałościami, w grobowcu ich nie odnaleźiono.
Następne wzmianki o tych ziemiach to już V wiek p.n.e. i Herodot wzmiankujący o Kraju
Dzikich Drzew i Imperium Północy. Niestety nie wiemy czy kultura Łęczan tworzyła zabytki
pismiennicze, jak dotąd żadnych dowodów na to nie odkryliśmy, więc historia Białołęki przez te
dwa tysiąclecia jest dla nas zagadką. Brat Polikarp i ja uważamy, że możliwym jest, że około 2000
lat p.n.e. Łęczanie zaczęli podporządkowywać sobie okoliczne ludy tworząc imperium, określone
później przez Prokosza (Wielką) Lechią. Dowody na powiązanie Wielkiej Lechii z Łęczanami i
późniejszą Polską, są dość oczywiste. Wysoki poziom rozwoju Łęczan pozwiliłby im na stworzenie
imperium handlującego, tak przez nich uwielbianym, bursztynem. Co więcej niewątpliwe jest
wywodzenie się Polaków od Lechitów. Blisko jest od Ludu Łąk do Ludu Pól, czyli Polan i Polaków.
Możliwe, że w transkrypcji hierogliwów z grobu Tutaramazasensumsadarytasa znajduje się błąd i
w miejscu łąk powinno być pól. Oznaczałoby to, że naród polski, jak i prawdopodobnie cała
Słowiańszczyzna, wywodzi się z terenów dzisiejszej Białołęki, która była też pierwszą stolicą.
Oznacza to, że najstarsza stolica Polski leży o rzut kamieniem od obecnej2.
O kraju tym wspomina także Pyteasz z Massalii w swoim dziele „O Oceanie” opisującym
jego wyprawę na północ do Ultima Thule. Pewnym problemem interpretacyjny jest fakt, że Thule
jest zwyczajowo utożsamiane z Islandią lub Norwegią, a sam Pyteasz nie opisuje pobocznych
wypraw. Mimo tych wątpliwości opis wojów na krowach jest interesujący.3 Możliwe więc, że
imperium siegało, aż po Atlantyk, choć osobiście uważam to za mało prawdopodobne.
Historia Średniowieczna
Historia Nowożytna
U progu renesansu znaczenie miały także same drzewoludy. Mimo spadku ich liczebności
na przestrzeni wieków nadal były czymś częstym w lasach ziemi białołęckiej. Jednak gdy pewien
niemiecki złotnik usłyszał o wspanialym lecz rzadkim papierze z drzewoludów zapragnął go.
Niemiec ten zwał się Johannes Gutenberg i zarządał papieru na dwieście wydań Biblii. Polowania
drwali niemieckich i polskich, którzy mniej lub bardziej świadomie łamali wcześniejsze
postanowienia pokojowe, przetrzebiły populację drzewoludów. Mieszkańcy lasu stawiali jednak
opór przez co drwalom zmuszonym do ucieczki udało się uzyskać papier na co najwyżej 163 sztuki
Biblii. Działanie te zniechęciły drzewoludy do ludzi oraz cheścijaństwa co w następnym wieku
miało zaowocować śmiercią wielu poddanych króla polskiego i mieszkańców lasu.
Jak podają zaufane źródła z tamtego okresu, znalezione przez wiarygodnego brata Polikarpa,
pierwotnie plany Marcina Lutra różniły się nieco od "faktów" nam znanych. Jak wiadomo od wielu
lat, Marcin Luter swoje słynne 95 tez na kościele w Wittenberdze umieścił. To znane wydarzenie
miało miejsce 31 października 1517 roku. Uważam, że opisywanie przebiegu reformacji, jej
przyczyn i skutków nie jet konieczne w tym akapicie. Należałoby w istocie skupić się na kilku
zapomnianych przez historię faktach. Mianowicie pierwotny zamysł słynnego reformatora nie
zakładał przypięcia tez do kościoła w Wittenberdze, lecz na Białołęce. Nowina to w istocie
niesłychana i trudna do ogarnięcia ograniczonym umysłem ludzkim. 15 października niejaki Marcin
Luter stanął przed jednym z białołęckich kościołów z młotkiem i gwoździem w dłoniach. Zabrał się
do przypinania papieru do wrót kościółka, którego nazwy podawać się nie powinno z uwagi na
wydarzenia, w które przed laty był zamieszany. Jednak szanowany przez obywateli owej
szlachetnej i szlacheckiej miejscowości białołęckiej biskup Opalek, przegonił niemile widzianego
gościa sprzed kościółka. Podczas ucieczki przed wściekłym biskupem mierzącym w przybysza
kijem od szczotki, przyszły reformator upuścił fragment papierowej kartki. Zawierała ona tezy od
numeru 96 do 100. Niestety nie mamy wiedzy, jak brzmiały owe tezy, ponieważ biskup Opalek
spalił w kominku jak to ujął "herezję w formie pisanej", wcześniej jednak jedenz ministrantów
zdąrzył je odpisać. O istnieniu owych dodatkowych tez wiemy z jego zapisków, konkretniej z
pamiętnika, który wytrwale prowadził. Wracając do Marcina Lutra, wrócił on do swego kraju, aby
zmienić strategię. Prawdopodobnie to właśnie biskupowi Opalkowi zawdzięczamy fakt, że
Białołęka nie jest znana jako stolica reformacji. Możliwe, że to książęta mazowieccy wymazali
większość dowodów na tentemat niechcąc by ich państwo było kojarzone z Reformacją, którą
aktywnie zwalczali.
Mimo wygnania przeklętego Niemca z Białołęki, mieszkańcy wsi powoli zaczynali
przyjmować sobie niektóre cechy Reformacji z powodu tych czterech zaginionych tez. Około roku
1520, niedługo po śmierci biskupa Opalka, drzewolud znany jako Stary Dąbrowa zaczął wygłaszać
idee Kościoła Jezusa Chrustusa. Nowa wiara zakładała zbawienie drzew przez Chrustusa,
ukrzyżowanego na człowieku Pana Lasów. Wyznawcy nowego Kościoła zaczęli zabijać
okolicznych mieszkańców, zaś na pergaminie z ich skóry powstała Ewangelia Chrustusa. Działania
te doprowadziły do ucieczki setek mieszkańców prawego brzegu Wisły do leżącej naprzeciwko
wioski rybackiej – Warszawy. Bano się powrotu Czarnołęki. Przez lata drzewoludy siały postrach
na całym Mazowszu. Nie oficjalnie komisja śledcza Zygmunta I Starego wykazała, że za śmiercią
ostatnich książąt mazowieckich Stanisława i Janusza III stał właśnie Kościół Jezusa Chrustusa
(książęta zakazali praktyk luterańskich na Mazowszu pod karą śmierci). Przez kolejne lata ta sekta
była wielkim problemem województwa mazowieckiego. To właśnie problemy z drzewoludami
skłoniły sejm mazowiecki do złożenia przysięgi wierności królowi i włączenia Mazowsza do
Polski. To także z tego powodu został powołany specjalny urząd vicesgerenta, którym został Feliks
z Brzezia. Kolejni vicesgerenci tępili plagę chrustowców. Po śmierci męża sama królowa Bona
przyłączyła się do działań antychrustusowych. W samym sercu sekty postawiła drewniany kościół
pod wezwaniem św. Archanioła Michała, obok którego ziemie niewiele później zyskał nasz
wspaniały zakon. Archanioł miał pomóc w obronie przed szatańskimi drzewoludami, co
najwyraźniej się udało, do czsów Stefana Batorego cały nurt religijny wymarł.
Ciekawy jest tu białołęcki wątek królowej Bony. Jak dobrze wiemy Bona Sforza była
Włoszką, możliwe, że w czasie jej bytności na Białołęce zlikwidowała wszelkie dowody na
powiązanie Krzystofa Kolumba z Polską. Oficjalnie Kolumb był Włochem, czyli rodakiem
krolowej Bony. Królowa niechętna do dzikiej Białołęki i drzewoludów mogła nie chcieć by ktoś tak
ważny jak Kolumb stamtąd pochodził.
Inną ciekawą teorią, tym razem brata Polikarpa, jest to, że kult Jezusa Chrustusa mógł być
nową forma antycznego kultu Boga Dębu.
Choć powyższe jest tylko teorią, to pewne jest, że Zygmunt III Waza wiedział o imperialnej
przesłości Białołęki. Waza chciał umieścić nową stolicę jak najbliżej tej starożytnej. Niestety nie
wiedział na którym brzegu Wisły miała się znajdować. Ostatecznie zdecydował się na lewy.
Możliwe, że przekonali ich sami Warszawiacy, lub ogółem Mazowszanie, przekonali króla, że na
lewym brzegu nie ma czego szukać oprócz Pragi. Już od średniowiecza uważano te tereny za złe, o
czym już pisałem. Krół więc, zbudował swój zamek na drugim brzegu.
Małą dygresją, czy to nie dziwne, że na trzech królów Zygmuntów, wszyscy byli powiązani
z Białołęką?
W trakcie potopu szwedzkiego Białołęka została doszczędnie spalona, zginęło wtedy wiele
niewinnych drzewoludów. Wiele zabytków starożytnych Łęczan zostało wywiezionych do Szwecji.
Jednak sama wieś białołęcka dość szybko się odbudowała. Część lasów nigdy jednak nie odrosła i
powstały tam stepy białołęckie, aktualnie znajduje się tam wieś Marki.
Historia Najnowsza
W czasie pwstania listopadowego, w lutym 1831 została stoczona bitwa pod Białołęką, która
przyczyniła się do postawy feldmarszałka Dybicza w trakcie bitwy o Olszynkę Grochowską.
Jak pewnie czytelnik zauważył dzieło nagle się kończy, bez rzadnego podsumowania lub
refleksji. Od tego miejsca w oryginalnej księdze brakuje stron. Możliwe, że zsotały wyrwane przez
Ochranę jeszcze za cara lub służby komunistyczne w późniejszych czasach. Wydawcy nie udało się
także ustalić położenia dwóch pozostałych egzemplarzy „Białołęki...”, jeśli te w ogóle jeszcze
istnieją.
Wydawca czuje się również zobowiązany do uzupełnienia historii Białołęki o brakujące 150
lat.
Historia XX wieku
Po uzyskaniu niepodległości przez Polskę Białołęka stawała się coraz bliższa mistu. W 1926
w trakcie przewrotu majowego wojska wierne marszałkowi Piłsudskiemu zajęły pogranicze
Białołęki i nieoficjalnie zaczęły poszukiwać pozostałości wykopalisk rosyjskich. Możliwe, że
marszałek chciał odnaleźć artefakty mogące mu pomóc w trakcie ewentualnej wojny domowej. W
latach trzydziestych zaczęto na ziemi białołęckiej poszukiwać kolejnych znalezisk Lechii,
oczywiście niejawnie.
W trakcie drugiej wojny światowej dywizje Waffen SS także prowadziły poszukiwania na
Białołęce. Hitler wierzył, że Łęcznie byli potężnym narodem, Aryjczykami i przodkami Niemców.
Przez cały okres okupacji z Białołęki do kompleksu Riese odjeżdzały setki ciężarówek.
Po wojnie podobnie czynili komuniści. Możliwe też, że czarne wołgi porywały dzieci i
wywoziły je na Białołękę. Miałaby to być działalność znowu odrodzonej Czarnołęki (lub
Czerwonołęki, jak wolą niektórzy). Sekta miała powstć w wysokich kręgach PZPR i dązyć do
powstania silnej, niezależniej, komunistycznej Polski. Potrzebną siłe militarną miały im zapewnić
zabytki Łęczan oraz ofiary z ludzi składane Chrustusowi.
Dziś Białołęka jest dzielnicą Warszawy nadal pełną tajemnic i dzikich terenów.
Kwestia drzewoludów
5 Pewien radziecki naukowiec powiedział w jednym z wywiadów, że katastrofa tunguska była wynikiem
niekontrolowanego wybuchu broni starołęcańskiej. Niestety niedużo później znaleziono go martwego w Dniestrze.
dziennikarza. Znaleziono również wiele dowodów istnienia drzewoludów: zdjęcia, odciski korzeni
oraz zeznania wiarygotnych świadków.