You are on page 1of 494

D r W ŁA D YS ŁAW H0JNAC K1

HIGJENA
KOBIETY
I K O SM E T Y K
W YD AN IE P IĄ TE
P R Z E R O B IO N E
I POWIĘKSZONE

LWÓW 1 WARSZAWA 1928


N AKŁAD EM KSIĘG AR N I POLSKIEJ B. POŁONIECKIEGO
.

I I# 8
' *

1 2
*^łRCP°

0& V i

Biblioteka Narodowa
W arszaw a

i
30001011873981

Z DRUKARNI 1 L IT OG R A FII PILLER-NEUM ANNA WE LW OW IE

K ^%/bh
P R Z E D M O W A D O W Y D A N IA C Z W A R T E G O

B ędąc w zasadzie przeciw n ym popu la ryzo w a n iu


w ied zy lekarskiej, a m ianow icie j e j części leczniczej,
g d y i n ied o k ła d n a zn ajom ość tejże n auki, n iekiedy
natręt — ja k to się zd a rza — w p o sta c i p rzesta rza ­
łych p o g lą d ó w p o d a n ej, raczej szkody p rzyn o si, an i­
żeli d o pom aga, nie m iałem też zam iaru uczynić z n i­
niejszej p r a c y „ p o ra d n ik a lekarskiego .
Zdobycze naukowe n a p o lu h igjen y p o zw a la ją
nam d zisia j zm ien ić w p ew n ej m ierze sposób i rodzaj
w alki z chorobą. G dy don iedaw n a oczekiwało się
wybuchu choroby ja k o nieuniknionego, trapiącego
ludzkość zła i dopiero wówczas staw ało się do obrony
z całym zasobem środków leczniczych , czyli u praw iało
ąię tylko ,,leczenie” , to d zisia j, dzięki dokładniejszem u
zapozn aniu się z p rzy c zy n a m i chorób i odkryciom
ba k terjo lo g ji, trzym a ć się m ożem y często innej ta k tyk i,
t . j . m ożem y „zapobiegać” p o ja w ia n iu się chorób, m o­
żem y siebie i innych p rze d niem i „chronić .
A g d y znowu codzienne dośw iadczenie uczy, ze ten
o sta tn i sposób daleko lepsze daje w yn iki, że zaoszczę­
dza tysiące ofiar życ ia ludzkiego i zm niejsza chorobli-
wość danego społeczeństw a, ale równocześnie w ym aga
współudziału wszystkich jednostek w p ra cy, przeto
jest obowiązkiem każdego, w dobrze zrozumianym
własnym i drugich interesie, obznajomić się z przyczyn a­
m i chorób, oraz wystrzegać się wszystkiego, co mogłoby
szkodzić jednostce, a przez nią rodzinie i społeczeństwu.
O tych obowiązkach pam iętać pow inna w p ierw ­
szym rzędzie kobieta, ona bowiem wskutek swych od­
miennych stanów fizjologicznych daleko częściej na­
rażona bywa na cierpienia, a cierpiąc, może nietylko
sobie, lecz i potom stwu przynieść uszczerbek na zdro­
wiu. Tymczasem w życiu naszych kobiet w idzim y na
każdym kroku, w ivychowaniu, modach, odżywianiu
i t. d. poważne błędy higjeniczne i bardzo wielką
chorobowość; przyczyn zaś szukać należy nie tyle
w braku dobrobytu, ile w nieznajomości i zaniedby­
waniu zasad higjenicznych, oraz w zastarzałych prze­
sądach i przyzwyczajeniach. ,,Il ne faut rien prendre
au dram atique, il faut tout prendre au serieux!”
Jedynie tedy zaznajomienie z dotyczącemi p o g lą ­
dam i dzisiejszej nauki i podkreślenie czynników szko­
dliwych dla zdrowia kobiety miałem na iczględzie,
w ypow iadając szereg krytycznych m yśli i uwag o „hi-
gjenie kobiety” przed la ty w cyklu wykładów, któ­
rych tylko uzupełnieniem je st niniejsza praca. Trzy­
m ając niejako rękę na tętnie ówczesnych mych słu­
chaczek, czułem, że nie zawsze w opinji zgadzały się
ze mną, że uwagi me czasem milczącym w itały p r o ­
testem, a w spraivach więcej delikatnych i więcej prze­
szłe zapatryivania burzących z niepokojem mych słów
słuchały. Ale, bo też nie wszystko, co mówiłem, zga­
dzało się z upodobaniam i dzisiejszej kobiety ! Stałem
twardo p rzy zasadzie, że zdrowie je st największym
skarbem i jedyn ie praw dziw ą ozdobą kobiety, że dla
zachowania\ go ivarto się wyrzec wielu upodobań
i 7iawyczek.
Równocześnie jednak widziałem dużo zapału
i dużo dobrych chęci, któreby łatwo iv czyn wprowa­
dzić można, oraz odniosłem z wykładów to przeświad­
czenie, że nawet o najmniej miłych sprawach można
mówić i słuchać ich z korzyścią, byle się tylko mó­
wiło i słuchało poważnie !
I nie omyliłem się w sądach. Życzliwe przyjęcie,
jakiego doznały pierwsze trzy wydania tej pracy,
w ciągu zaledwie lat paru zupełnie wyczerpane, oraz
widoczne choćby w mej własnej tylko praktyce je j
skutki— przekonały mnie wymownie, że podniesie­
nie stanu zdrowia kobiety zaczyna ju ż interesować
ogół i że wszelkie choćby najskromniejsze w tym kie­
runku usiłowania znajdą oddźwięk i posłuch.
Tern zachęcony, uzupełniłem wydanie czwarte
w miarę możności wszystkiem, co w rozwiązaniu tej
tak ważnej dla kobiety sprawy przydatnem być może.
W szczególności pogłębiłem rozdziały o małżeństwie
i zapobieganiu chorobom płciowym, dokładniejszą
zwróciłem uwagę na odpowiadające kobiecie ćwiczenia
fizyczne przez dodanie osobnego rozdziału o „wycho­
waniu fizycznem”, rozdziałom zaś o kigjenie życia
codziennego i macierzyństwa starałem się nadać no­
woczesne i naukowe ramy. Idąc za prądem czasu,
uzupełniłem niniejsze wydanie także „kosmetyką”,
pozwalającą kobiecie na rozsądne rozglądnięcie się
w tym labiryncie produktów i zabiegów, dążących do
upiększenia ciała, a zbyt często przynoszących korzyść
jedynie fabrykantom i szarlatanom.
P ragnieniem m ojem było stworzyć pracą, któraby
każdą kobietą nauczyła pięknie żyć, piękn ą mieć d u ­
szą i piękne ciało. Niechże więc ona dobrze służy tej
kobiecie, a przez n ią rodzinie i naszemu odradzają­
cemu się narodow i.

Lwów, we wrześniu 1924


D r W ładysław H ojnacki

P R Z E D M O W A D O W Y D A N IA P IĄ T E G O

Zachęcony szybkiem wyczerpaniem czwartego w y­


dania, oraz przychylnem i ocenami książki, uzupełniłem
nowe w ydanie niezbędnemi wiadom ościam i, których
brak daw ał się odczuwać, j a k : „K onstytucja ciała’',
„Życie płciow e”, ,,Niepłodność” i t. p . We wszystkich
zaś rozdziałach poczyniłem zm iany i popraw ki ko­
nieczne ze wzglądu na postąp wiedzy i nauki. To samo
dotyczy wzbogacenia rycin. K siążka uległa też zupeł­
nem u, praktyczniejszem u przegrupow aniu rozdziałów.
W ydawało m i się lepszą rzeczą, ze wzglądu na tok
m yśli, omówić kolejno 3 epoki życia kobiety, a więc
wychowanie, małżeństwo i cały okres macierzyństwa
aż do wieku przejściowego, a potem dopiero podać
wskazówki higjeniczne z życia codziennego. W ten
sposób na sam ym końcu znalazła się kosm etyka, ja ko
niezbędny wprawdzie dzisiaj p o stu la t w życiu kobiety,
ale stanow iący osobny d zia ł wiedzy.

Lwów, w lipcu 1927


D r W ładysław H ojnacki
UWAGI WSTĘPNE

Co to jest 1ligjen a ? Jest to pielęgnowanie zdro­


wia, unikanie w szelkich czynników i okoliczności,
które organizm owi ludzkiemu mogą szkodzić, a za­
tem jest to zapobieganie chorobom.
Rozglądając się w staty sty k ach śmiertelności
i chorobow ości now ożytnych, naw et w ysoką cy ­
wilizację m ających społeczeństw , doznajem y b ar­
dzo przygnębiającego w rażenia. Daleko odbiegli­
śm y od owego biblijnego ideału, podług którego ży ­
cie ludzkie m a się kończyć uw iądem starczym
pow yżej lat 70. G dyby w iek ten przedstaw iał nor­
malne granice, to w takim razie, w ykluczając na­
głe w ypadki, pow innoby um ierać w ciągu roku na
tysiąc żyjących 14 i to najstarszych wiekiem.
Niestety naw et w śró d ludności żyjącej w naj­
lepszych w arunkach śm iertelność jest w iększa,
przeciętna długość życia mniejsza, a stosunkow o
najwięcej um iera dzieci w w ieku 1—3 lat.
Ogrom ny k ontrast w cyfrach rozm aitych k ra ­
jów dowodzi, że obecny stan śmiertelności, a co
H o jn a ck i: H ig ien a k o b ie ty 1
w parze idzie i chorobowości, jest prostym w yni­
kiem pew nych stałych odziedziczonych lub n a­
bytych w łaściw ości ustroju ludzkiego w danem
społeczeństw ie, i już zgóry zdaje się być praw do-
podobnem, że niektóre z ow ych szkodliw ych w ła­
ściw ości dałyby się usunąć, liczba wielu p rzy p ad ­
ków śmierci ograniczyć, a życie całe zbliżyć do
owego biblijnego ideału, co też w t. zw. okręgach
zdrow ia w Anglji osiągnięto. Śm iertelność przed­
staw ia tam liczbę 17 na 1000. (We Francji 19,2,
w Niemczech 19,38, w Polsce pow yżej 30, w szy st­
ko wedle obliczeń za rok 1922. „Rocznik S taty sty k i
Rzeczypospolitej Polskiej za rok 1922“ i „Bulletin
hygienique“, 1923, Paris.)
Jeszcze lepiej przekonać nas może o takiej
ihożliwości staty sty k a przyczyn śmierci, w której
czytam y, że na 100 zgonów przypada za rok 1926:
we w H i- w N ie m - w P o l- we
P r a n c ji s zp a n ji czech s e e L w ow ie

Na gruźlicę 12*36 7*78 9*23 17*12 18*21


„ choroby zakaź. 2*24 4*49 4*29 7*37 6*28
,, zapalenie płuc 15*32 16*03 3*61 9*95 13*4
„ ra k a 4*28 2*60 4*17 6*13 6*1
,, uw iąd starczy 4*71 5*04 9*89 5*58 8*56

Liczby dotyczące Polski są przeciętnem obli­


czeniem z 5 w iększych m iast: W arszaw a, K ra­
ków, Lw ów , Poznań i Łódź, za rok 1926.
A zatem około 50% umiera z przyczyn, któ-
rym by m ożna zapobiec. Jeżeli przyjm iem y, że rocz­
na śm iertelność np. w e Lw ow ie w ynosi 3016
(sprawozdanie Biura Statystycznego za rok 1926),
to około 1500 osób tracimy rocznie w tem jednem
mieście z własnej winy. W całej zaś Polsce, w y­
kazującej śmiertelność ogólną ponad 200.000 —
strata niepotrzebna dosięga liczby 100 tysięcy.
Jeszcze czarniejszy mielibyśmy obraz, śledząc
chorobowość społeczeństwa. Niezawsze bowiem
choroba kończy się śmiercią, chociaż nie pozostaje
bez ujemnego w pływ u na dalsze lata życia i na
jego długość; na tem zaś polu chorobowości brak
higjeny zwykł święcić jeszcze większe triumfy.
Wymowność podobnych do powyżej podanych
cyfr stw orzyła naukę higjeny i oddawna skłoniła
już rządy do ujęcia jej w przepisy t. zw. policyjno-
sanitarne, mające na celu zdrowie ogółu mieszkań­
ców. Ona też zmusiła do różnych zdrowotnych
urządzeń, jak: wodociągi, kanalizacje, kliniki, szpi­
tale, nadzór nad pokarmami, oglądanie mięsa itp.
I nie trzeba sądzić, że rządy starają się o to
wszystko z sympatji lub z miłosierdzia dla swych
mieszkańców! Leży to w dobrze zrozumianym ich
interesie, we względach czysto ekonomicznych,
aby mieć jak najwięcej sił do pracy. Im więcej mło­
dych jednostek choruje lub umiera, tem większa
strata w siłach współdziałających w utrzymaniu
powszechnego dobrobytu, tem mniej kapitału, tem
większa nędza.
Wszelkie starania nie mogą jednak doprowa­
dzić do upragnionego celu przy obojętności jedno­
stek. Każdy z nas musi mieć w tem swój udział. Od
wieków przoduje w tem społeczeństwo angielskie,
w nowszych czasach kroczą w pierwszym rzędzie
Amerykanie, Francuzi i Niemcy. My jesteśmy
jeszcze wtyle. U nas jeszcze znachorstwo i tajemne
leki rozpowszechnione, a na myśl o klinice lub szpi­
talu ludzie dostają niekiedy dreszczów. A jakże
jeszcze daleko jesteśmy od zwyczaju angielskiego,
który najuboższym nawet rodzinom każe corocznie
udawać się w raz z dziećmi do lekarza dentysty,
by oglądnął uzębienie?!
Ale jak już wspomniałem, by chronić zdrowie,
potrzeba znać szkodliwe dlań czynniki.
W iemy z fizjologii i patologji, że człowiek mo­
że żyć tylko przy ciągłem zachowaniu pewnego
harmonijnego stosunku do swego otoczenia, z któ­
rego czerpie powietrze, wodę, pożywienie i t. d.,
a któremu z drugiej strony oddaje ciepło, wodę,
kwas węglowy i cały szereg innych wydzielin.
Normalny zatem przebieg życia możliwy jest tylko
w śród takiego otoczenia, które nieznacznym za­
ledwie ulega wahaniom. Każda zbyt silna lub długa
około nas odmiana wywołuje w ustroju naszym
także odmianę, przewrót prawidłowych funkcyj,
a zatem chorobę.
Weźmy np. powietrze. Gra ono w ażną rolę
w naszem życiu. Jak wiadomo, jest ono mieszaniną
dwu gazów: tlenu i azotu (21:79). Z powietrza
czerpiemy do płuc z każdym wdechem tlen, a z każ­
dym wydechem oddajemy mu bezwodnik kwasu
węglowego. Tlen jest dla życia niezbędny, kwas
węglowy zaś jest dla życia trucizną; gdy więc
w otaczającem nas pow ietrzu zajdą takie zmiany,
że nagrom adzi się dużo kw asu węglowego, a zm a­
leje ilość tlenu, organizm ludzki słabnie, zaczyna się
dusić. I oto zaraz w idzim y na przykładzie, że wiele
dla zdrow ia uczynić można, dbając o czyste
i św ieże pow ietrze, pam iętając o przew ietrzaniu
mieszkań, lokali służących do tłum nych ze­
brań, dalej o zakładaniu licznych ogrodów w w ięk­
szych miastach, bo drzew a i rośliny pochłaniają
kw as w ęglow y i dlatego są zw ane płucami miast.
Zrozum iem y teraz także m ądrość przysłow ia, że
„Bóg stw orzył wieś, a człow iek iniasto“.
Ale to pow ietrze może nam i w inny jeszcze
sposób zaszkodzić. Nagłe oziębienie lub znaczne
jego ogrzanie w yw o łać może rów nież zwichnięcie
rów now agi ustroju ludzkiego, w y czerpać naszą od­
porność; w pierw szym w ypadku będziem y mieli
przeziębienie lub naw et zam rożenie, w drugim p o ­
rażenie skw arne. A dalej, zaw ierając prócz tlenu,
azotu i kw asu w ęglow ego jeszcze parę w odną, nie­
kiedy arnonjak, pył i rozm aite chorobotw órcze
drobnoustroje, może pow ietrze na każdym kroku
w yw ołać nasze schorzenie. Za w ielka wilgotność
pow ietrza źle oddziaływ a na skórę i oddychanie,
może być powodem cierpień reum atycznych, pier­
siow ych, obrzęków śledziony itp. Obecność w po­
w ietrzu bakteryj chorobotw órczych, a zw łaszcza
gruźliczych, ułatw ia im dostanie się drogą płuc do
organizmu. W reszcie ciśnienie atm osferyczne, w ia­
try i jasność nieba nie pozostają bez w pływ u na
nasze zdrowie.

— 5 —
W eźm y kilka innych przykładów :
W ziemi, w gruncie, po którym stąpam y, może
być za w iele wilgoci, mogą sie gnieździć także za­
razki, będące powodem epidemji zimnicy (malaria),
duru (typhus), tężca, cholery itp.
W wodzie niezbędnej do picia i potraw znajdu­
jem y często zanieczyszczenia produktam i gnilnemi
ciał organicznych, przym ieszki trujących soli i zno­
wu grzybki chorobotw órcze.
W pokarm ach, które spożyw am y, grożą nam
niebezpieczeństw a z nieodpowiedniego ich składu,
z braku dostatecznej pożywności, z zanieczyszcze­
nia szkodliwemi przetw oram i, pasorzytam i itp.
Ubranie, które ma nas chronić od szkodliwych
w pływ ów zew nętrznych, może mieć nieodpowiedni
dla ciała krój, szkodliwą jakość materji.
Mieszkanie, zam iast służyć do odpoczynku
i schronienia się -— przez wilgoć, nagrom adzenie
odpadków i wydzielin, brak pow ietrza i św iatła,
które jest nieprzyjacielem niższych, a dla nas nie­
przychylnych organizmów roślinnych i zw ierzę­
cych, może być również przyczyną naszego scho-
r żeni a.
A w reszcie nasze zaw ody, zajęcia, fabryki,
a naw et rozryw ki i przyjemności, ileż nastręczają
chwil do cierpienia, a często i powodów do śmierci ?
W w alce o b y t z otoczeniem tyle jest sposobności
na każdym kroku do u traty zdrowia, że w yliczyć
w szystkie tutaj byłoby niepodobieństwem.
Jasną jest rzeczą, że w szystkie te wyliczone
i niewyliczone czynniki działają jeszcze gw ałtow -

— 6 —
niej na organizm y słabe, w ątłe i mało odporne. Je­
żeli zatem w śród jakiejkolwiek ludności śm iertel­
ność jest duża, pojaw iają się epidemje, albo gdy
ludzie w pew nym w ieku zapadają stale na pew ne
cierpienia, to m ożem y z m atem atyczną pew nością
już zgóry powiedzieć, że nietylko otaczające tę
ludność czynniki życia są szkodliwe, ale też, że jest
ona mało odporna i żyje niehigienicznie. Z tego
także w ynika, że w zadaniach higjeny leży nie­
tylko usuwanie czynników szkodliw ych zdrowiu
i życiu ludzkiemu, ale także doprow adzenie jedno­
stki, a przez nią całego społeczeństw a, do należy­
tej odporności i tężyzny fizycznej.
Może niema więcej przekonyw ającego p rzy ­
kładu w artości i skutków działania higjeny, jak za­
pobiegawcze szczepienie ospy Jennera. Gdy daw ­
niej choroba ta była plagą całej ludności europej­
skiej, przeciętnie bowiem 3 osoby na 1000 z jej
powodu um ierały, tak że dr Storph mógł pisać
w początkach XVIII w ieku: „O spa i miłość nie
oszczędzają nikogo“ —- to dzisiaj, dzięki szczepie­
niu, umiera zaledw ie 3 na 100.000, a w niektórych
krajach jest ona niesłychaną rzadkością.
P raw ie te same korzyści m amy odniedawna
w przypadkach błonicy (diphteritis), płonicy (scar­
latina), duru brzusznego, cholery i t. d. dzięki
sw oistym surow icom zapobiegaw czym , oraz
w gorączce połogowej i w chorobach przyran-
nych, których pojawianie się ograniczyła do mi­
nimum należycie przestrzegana aseptyka. Idąc do
w alki z chorobą drogą w skazaną przez tw órców
higjeny i bakterjologji Pettenkofera, Semmelweisa,
P asteura, Kocha i innych — w miarę postępu nauk
przyrodniczo-lekarskich pole działania higjeny
coraz się zw iększa, uogólniając w ym agania i sze­
rząc zbawienne sw e w p ły w y na w szystkich.
Z pow yższego łatw o też zrozumieć, że nie
może być m ow y o jakiejś osobnej, w ścisłem słow a
znaczeniu higjenie kobiecej, p raw a bowiem p rzy ­
rody do w szystkich zarów no się odnoszą, ale, że
m ożna tylko mówić o zastosow aniu życia kobie­
cego do ogólnych praw ideł higienicznych.
U zdrowienie fizyczne naszego społeczeństw a
najrychlej przeprow adzić może kobieta. M atka-—
może w y d ać zdrow e potom stw o, w ychow aw czyni
— może umiejętnie pokierow ać dalszem zdiow iem
sw ych dzieci i wpoić w nie szanow anie tego skaibu
w przyszłości, w reszcie rządząca tymi, którzy
św iatem rządzą, prędzej i w ięcej zdziała, niż
w szelkie kongresy i ustaw y, bo działać może
z intuicją i zapałem. P rzedew szystkiem musi je­
dnak dbać o swoje w łasne zdrow ie i to tern więcej,
że mając wiele cierpień i w iele obow iązków
w udziale, od których mężczyzna^ jest w olny,
m iew a też chwile mniejszej odporności.
1 jeszcze jedno! Tak jak są organizm y zdrow e
i chore, tak są i społeczeństw a zdrow e i nie m ające
siły odpornej. Jednostki w tych społeczeństw ach
grają rolę kom órek ciała w organiźmie. Gdy zaś
w organizmie chorym nie leczy się kom órek, lecz
cały organizm, tak samo chcąc społeczeństw o
uczynić na jakąś chorobę odpornem, leczyć należy
nietylko chore jednostki, lecz całe społeczeństw o,
iu już zaś chodzi o w zględy moralne, o uzbrojenie
woli, tak dobrze przeciw grożącym nam choro­
bom, jak i lenistw u społecznemu, które w uzdro­
w ieniu przeszkadza. W popraw ie tego stanu,
z osobistą i całej ludzkości korzyścią, niechby
odegrała dobroczynną i w dzięczną rolę — w al­
cząca o rów noupraw nienie kobieta!

— 9 —
;^taaa
1. W Y C H O W A N I E

A. W YCHOW ANIE OGÓLNE

W dzisiejszem wychowaniu dziewcząt pow­


szechnym błędem jest niedokładna znajomość, czy
też zapoznawanie faktu, że to, co stanowi płeć
żeńską, opiera się nietylko na odmiennej budowie
narządów płciowych, ale także na całym
zbiorze właściwości fizjologicznych i psychicz­
nych, a co zatem idzie na odmiennych warunkach
społecznych i odmiennym sposobie życia kobiety,
które atawistycznie narzucone nie pozwalają dzi­
siaj dokładnie odróżnić, jaką mogłaby być, a jaką
jest dzisiejsza kobieta. (Nauka rozróżnia cechy
płciowe pierwszo- drugo- i trzeciorzędne. Pierw ­
szorzędną cechą jest gruczoł płciow y: jajnik. Do
drugorzędnych cech należą: srom niewieści, po­
chwa, macica, jajowody, gruczoły mleczne i t. d.
Do trzeciorzędnych: odmienna budowa kośćca, typ
dziecięcy krtani, różnice w rozmieszczeniu tkanki
tłuszczowej, inne uwłosienie, inna psychika i t. d.)
Za tym błędem idą już konsekwentnie dalsze: nie­
dokładna znajomość i nieprzestrzeganie higjeny
moralnej i fiz3^cznej, higjeny duszy i ciała dziew­
częcia.

— 13 —
Już codzienne doświadczenie poucza, że ko­
bieta mniej jest skłonna do chorób ostrych, go­
rączkow ych i mniej też na nie zapada, aniżeli m ęż­
czyzna, natom iast przew ażają u niej i to w znacz­
nej mierze cierpienia przew lekłe jak błędnica, nie-
dokrew ność, histerja, choroba B asedow a, w rzód
żołądka, reum atyzm , niedow ład kiszek, opadnię­
cie trzew iów , żylaki i t. p.
W iem y dalej, że kościec kobiety w zięty w ca­
łości jest w porów naniu z męskim mniejszy i deli­
katniejszy. Różnica w w ysokości w ynosi przecięt­
n e 10— 15 cm. Mięśnie mniej rozw inięte, ścięgna
mniej silne, tkanka tłuszczow a więcej rozw inięta.
Czaszka niższa i mniejsza, jakkolw iek w części
sw ej tylnej stosunkow o lepiej rozw inięta (w tym
w iększym rozw oju części tylnej czaszki u kobiety
frenolodzy dopatrują się lokalizacji ośrodka mózgo­
w ego filogenezy tj. odziedziczania siły rozrodczej),
połączenia kości mniej ostre, mniej w yraźne, ry sy
tw arzy w ięcej zaokrąglone. Klatka piersiow a
krótsza, okolica lędźw iow a w ydłużona (w yższe
kręgi lędźw iow e), cała zatem figura smuklejsza.
M iednica w całości szersza i niższa oraz poje­
mniejsza, zarazem więcej nachylona. N astępstw em
tej ostatniej w łaściw ości jest w iększe u ^kobiety
w ygięcie kręgosłupa w części lędźwiowej (lordo­
sis). Kąt m iędzy poziomem a linją łączącą w zgórek
kości krzyżow ej ze spojeniem łonow em w ynosi
u m ężczyzny 45°, u kobiety 60°. Grzebienie kości
biodrow ych w ięcej nazew nątrz podane, kość
krzyżow a mniej w ygięta, kość ogonow a więcej

— 14 —
ruchoma, łuk kości łonowej więcej o tw arty i zao­
krąglony.
Do tej konfiguracji przyłącza się zazw yczaj
obfitsze, a nieco inne rozdzielenie tkanki tłuszczo­
wej, silniejsze w biuście, w okolicy pępka, naj­
w iększe zaś w lędźwiach, biodrach i udach.
Kobieta jest mniej silna od m ężczyzny w pier­
siach i barkach, m ocniejsza natom iast w udach,
które rozrosły się u niej szerzej. Jest dalej drob­
niejsza, delikatniejsza, bardziej m iękka i polotniej-
sza. Nie m a ani jednej linji krótkiej i ostrej, w szy st­
kie sklepią się w pięknych łukach. P unkt ciężkości
ciała przypada u kobiety niżej, aniżeli u m ężczyzny.
Nogi są krótsze, szczególnie od kolan wdół. W e­
dług Zeisinga kobieta m a k ształt elipsy, m ężczy­
zna owalu. Kobieta podobniejsza jest do rośliny,
m ężczyzna do zw ierzęcia.
P rzeciętne pom iary obojga płci są:
M ężczyzny K obiety
D ługość ciała 165*5 cm 158 cm
S zerokość w b a rk a c h 47 „ 37 „
Szerokość w pasie 25 „ 23 „
S zerokość w b iodrach 23*5 „ 34 „

P ow yższe różnice w budowie kośćca i mięśni,


w ypadające z porów nania kobiety i m ężczyzny na
niekorzyść pierw szej, zacierają się mniej lub w ię­
cej w w arstw ie kobiet fizj^cznie pracujących i w ie­
śniaczek. W śród tych to kobiet spotykam y nie­
rzadko budowę dorów nującą siłą i rozw ojem m ęż­
czyźnie. T ypy takie spotykam y także, choć nie-
równie rzadziej, u kobiet oddających się od wcze­
snej młodości ćwiczeniom fizycznym i sportom,
a żyjących przytem na świeżem powietrzu i do­
statnio. Większość jednak kobiet wykazuje bu­
dowę wątłą. Tutaj wchodzi w grę także oprócz
rasy t. zw. konstytucja narządów. Cechy morfolo­
giczne i fizjologiczne u różnych kobiet zdrowych
mają różne nasilenie i wykształcenie, co jest rzeczą
wrodzoną, a częścią dziedziczną. Różnice te pocho­
dzą z rozmaitej konstytucji.
Z dalszych odmiennych cech dzisiejszego
ustroju kobiecego wspomnieć należy o odmiennym
sposobie oddychania. Gdy u mężczyzny rozszerza
się przy oddychaniu cała klatka piersiowa równo­
miernie, a pojemność jej zwiększa się jeszcze przez
wypuklanie się przepony ku jamie brzusznej (t. zw.
typ oddychania brzuszny, przeponowy), to u ko­
biety rozszerza się przeważnie tylko górna część
klatki piersiowej. Więcej jednak zdaje się to być
następstwem nieodpowiednich doniedawna stro­
jów kobiecych, aniżeli właściwością fizjologiczną.
Za sposobem oddychania idzie i to, że kobieta
biorąc przeciętnie — wdycha też mniej tlenu i w y ­
dycha mniej kwasu węglowego.
Głos, któ ry do okresu dojrzewania jest u obu
płci mniej więcej równy, a w tymże okresie obniża
się u chłopców o oktawę i więcej, u dziewcząt ob­
niża się zaledwie o dwa tony, pozostając w grani­
cach sopranu, mezzo-sopranu i kontraltu.
Największych jednak charakterystycznych
cech kobiety dostarcza jej system nerwowy.

— 16 —
System nerw ow y kobiety — anatomicznie
rzecz biorąc — nie różni się niczem od męskiego.
M niejszy ciężar mózgu (średnio o 140 gram ów
mniej niż u m ężczyzny), co przeciw nicy feminizmu
w kierunku um ysłow ego upośledzenia kobiety
w yzyskać chcieli, łatw o w ytłum aczyć się daje
ogólnie słabszą budow ą. Jeżeli bowiem porów nam y
stosunek ciężaru mózgu do ciężaru całego ciała
u kobiety i u m ężczyzny, to stosunek ten wychodzi
naw et na korzyść kobiety. Z resztą nikt dotąd nie
udowodnił, aby inteligencja stała w prostym sto­
sunku do w agi mózgu.
Natom iast w ybitne różnice zachodzą w sy ste­
mie nerw ow ym pod w zględem funkcjonalnym i inte­
lektualnym, w czem niezaprzeczoną rolę odgryw a
w iekow a dziedziczność i fałszy w y system w ycho­
wania. Kobietę charakteryzuje delikatność, w ra ż ­
liwość i więcej żyw a, ale też i pow ierzchow niejsza
w yobraźnia. Orjentuje się ona szybciej, odpowiada
wlot, posiada przytem lepszą niż m ęska pamięć.
Łatw iej w yuczy się lekcji jako uczenica lub roli
jako artystka, łatw iej też upora się z egzaminami,
ale za to nie jest zdolna do p racy w ym agającej
zastanow ienia i skupienia myśli, a to tern mniej,
że byw a często w sw ych m yślach uparta i w szcze­
góły wchodzić nie ma cierpliwości. P rzekonać ją
można pobudzeniem w yobraźni, rzadko surow ą
logiką i naukow em i w yw odam i. Chciwa w iedzy,
umie cierpliwie pracow ać analitycznie, nie będzie
zaś pracow ać syntetycznie, tj. nie będzie łączyć
szczegółów i w yprow ad zać samodzielnie w niosków.
H o jn a ck i: H ig ien a k o b ie ty 2
Woli w ierzyć, aniżeli sam a zgłębiać. S tąd skłon­
ność jej do rzeczy nadprzyrodzonych, do m istycy­
zmu i zabobonów.
Z reguły obdarzona dobremi przym iotam i se r­
ca, których ostatnim w yrazem jest miłość m acie­
rzyńska, umie cierpieć i zdolna jest do najw ięk­
szych heroizm ów . Uczucie też i upodobanie w y ­
suw a się u niej praw ie zaw sze na plan pierw szy,
a częstokroć zastępuje inteligencję, oraz chwiejny,
nie liczący się z żadnemi zasadam i i przepisami
charakter. U m ysłow ość kobiety nie może być
uw ażana za niższą, ale jest inna. W edług H eym an-
sa przyczyną tego jest w iększa emocjonalność
kobiet, która w y w iera silny w p ły w na w szelkie
czynności um ysłow e.
Z wiekiem dojrzew ania sfera um ysłow a k o ­
biety łączy się już ściśle z fizjologją organów płcio­
w ych. Każde zaburzenie w nich odbija się naty ch ­
miast na system ie nerw ow ym . Od niewinnej ka-
pryśności, smutku, łatw ej irytacji, aż do histerji,
neurastenji, a naw et chorób um ysłow ych, w sz y st­
ko to może spow odow ać samo dojrzewanie, sam a
regularność miesięczna.
Jeszcze silniejszy w pływ na system nerw ow y
ma ciąża i poród. Od najdrobniejszych zboczeń
w smaku i t. zw. zachcianek, aż do manji i szału,
w szystko tu napotykam y. To samo w strząśnienie
sprow adza znow u okres przejściow y (climacte­
rium), który prócz zmian fizycznych zw iastując
jeszcze starzenie się, doprow adza organizm do tern
w iększej irytacji.

— 18 -
Z tego już w idzim y, w jak w ybitnie różnych
od mężczyzny warunkach przepędza cały szereg
lat kobieta i od jak w ielu czynników zależy w ży­
ciu zdrowie jej ciała i duszy. Trzeba umieć wiele
przebaczyć tej, która wiecznie cierpi i która przez
to stała się w yją tko w o w ra żliw a — powiedział
Stolz.
Ale trzeba także, b y już od najwcześniejszej
młodości otoczona była odpowiednią dla niej opie­
ką i staraniem. Taka, jaką jest dzisiaj, jest ona tak
dobrze wskutek swych odmiennych właściwości,
jak też — i to w dużej mierze — w skutek w ycho­
wania. Odmiennem w ychowaniem i przygotow a­
niem jej do poważnych i trudnych obowiązków
życia w przyszłości dałoby się wiele złego usunąć.
Zamiast uczyć ją błyszczeć całe życie i być istotą
bierną, trzebaby przygotow yw ać ją być żoną, mat­
ką, w ychow aw czynią, a nade w szystko kobietą
i towarzyszką, która zdoła być łącznikiem życia
rodzinnego, duchem opiekuńczym walczącego
o b yt mężczyzny i nieświadomie na wszelkie nie­
bezpieczeństwa życia pędzącego dziecięcia.
Nie odmawiając kobiecie zdolności i możności
osiągnięcia najwyższej w iedzy i najwyższych sta­
nowisk (przykłady coraz częściej spotykane),
trudno jednak przeczyć praw u natury, które na
pierwszem miejscu w śród zadań kobiety każe w i­
dzieć życie rodzinne! Czyż pierw szym już w dzie­
ciństwie ruchem pochwycona lalka, ta najukochań­
sza zabawka dziewcząt, nie jest obrazem dziecię­
cia, któremu one w przyszłości całe swe życie po-
2*
— 79 —
święcają? (Wedle obliczeń Strassmanna, Grus-
deffa i innych na 100 kobiet zostaje matkami 84,
w bezdzietnem małżeństwie żyje 10, a tylko 6 nie
wychodzi zamaż i nie ma dzieci.)
Poza życiem rodzinnem nie wolno jednak za­
pomnieć kobiecie o jej ważnej roli w społeczeń­
stwie i w towarzyskiem życiu, na które niesły­
chany w pływ może w yw ierać i w yw iera. Czyż
nie tw orzy ona upodobań, prądów społecznych,
a nawet nie zmienia zwyczajów, obyczajów i do­
statku? Tam, gdzie, jak u ludów wschodnich, ko­
bieta dźwiga jarzmo niewoli, panuje powszechnie
dzikość obyczajów, nędza i ciemnota.
Nędza, że-nie wspomnę tutaj o chwilowych
prądach, popycha dzisiaj kobietę do szukania pra­
cy, do której właściwie nie jest stworzona. Nie
będąc przeciwnikiem feminizmu i nie pojmując, na
czem polegaćby miała niższość kobiety w życiu
społecznem, sądzę przecież, że w imię „równo-
uprawnienia“ popełnia się dwa przeoczenia.
Równouprawnienie nie znaczy jeszcze to samo,
co równe przygotowanie i równe zdolności do
pewnego zawodu, powtóre równouprawnienia nie
można tak rozumieć, aby kobieta musiała w yko­
nywać te same prace i zajęcia, co mężczyzna.
W yjścia upatryw ać należy nie w szukaniu nieod­
powiednich dla kobiety zawodów, lecz raczej
w większej obronie kobiety i jej praw i w w ięk­
szych staraniach o poprawę jej braków fi­
zycznych i moralnych. To też najzupełniej trafia
mi do przekonania opinja zasłużonej na polu ruchu
kobiecego i wielkiej znaw czyni duszy i życia ko­
biety, Felicji E w art, k tó ra w swej pracy p. t . „Eine
Abrechnung in der F rauenfrage“ pisze co n astę­
puje: „Nicht in dem V erw ischen der Eigentumlicn-
keiten der F rau liegt ihr Heil, sondern in dem Ent-
wickeln ihrer kórperlichen und geistigen Fahigkei-
ten zu einem hóheren, edleren und leistungsfahige-
ren weiblichen T ypus“. (Zbawienie kobiety nie po­
lega na zacieraniu jej w łaściw ości, lecz na rozw i­
janiu jej przyrodzonych przym iotów fizycznych
1 um ysłow ych aż do osiągnięcia w yższego, szla­
chetniejszego i więcej spraw nego typu kobiecego.)
P ozbyw szy się egoizmu, powinien św iat męski, po­
p arty usiłow aniem sam ychże kobiet, ratow ać spo­
łeczeństw o i to ratow ać za każdą cenę przed klę­
ską, jaka mu grozi, gdy się usunie ostatni filar z juz
i tak chw iejącej się budow y rodzinnej, t. j kobieta.
A uratow ana dla rodziny niech będzie ko­
bieta i najm ądrzejsza i najwięcej umiejąca,^ bo ona
przecież w ychow a i w y kształci dzieci, niech się
jak najwięcej sam a kształci, bo w pływ ając na ży ­
cie tow arzyskie musi być au courant bieżącej w ie­
dzy i nauki, i niechaj dba jak najwięcej o swoją
duszę i ciało, bo w niej przecież leży przyszłość
narodu, którybyśm y w szy scy radzi widzieć i sil­
nym i zdrow ym .
Z tą m yślą m ów iąc o higjenie kobiety, nic
m ożna nie w spom nieć bodaj kilku s t ó w y o dzisiej-
szem iej w ychow aniu, które mimo wielu już zmian
na lepsze, jest jeszcze pod względem zdrow otnym
zte i to zte od samego zaw iązku, chociaż jak to
w rozdziale o ciąży zobaczym y — pielęgnowanie
zdrow ia powinno się rozpocząć już w okresie ż y ­
cia płodow ego (w łonie matki).
„Le corps est le tempie de 1‘esprit; qu‘il doit
etre triste pour un Dieu d'habiter des ruines!“
(Ciało jest św iątynią ducha, jakże musi być p rzy k ­
ro dla tego bóstw a mieszkać w ruinach!) — po­
w iedział Voltaire. A przecież ileż się robi, by już
z małego organizm u zrobić zaw czasu ruinę?
Nieodpowiednie zachowanie i ubieranie się
podczas ciąży, później uchylanie się m atek pod
najbłahszym pozorem od karmienia, pielęgnowanie
now orodka pełne zabobonów, przesądów , p rzeży ­
tych praw ideł, zastępow anie umiejętnej pomocy
nadm ierną troskliw ością i domowemi radam i rze­
komo bardzo dośw iadczonych przyjaciółek, sypia­
nie razem z dziećmi w jednem łóżku, zapominanie
gdy dziecko dorasta o niezbędnych dla niego roz­
ryw kach i przyjem nościach na wolnem pow ietrzu,
a za w czesne prow adzenie go natom iast do tea­
trów , kin i t. p. — to w szystko obok strasznych
często w arunków mieszkaniow ych i aprow izacyj-
nych już zamłodu urąga wszelkiej higjenie.
Następuje okres nauki. Zapominając słów św.
A ugustyna: „Anima pessima fit melior in optimo
corpore“ (Najgorsza dusza staje się lepsza w zdro-
wern ciele), robi się w szystko, by dziewczę um y­
słow o rozw inąć, zm usza się je do ciągłego siedze­
nia nad książką lub do ślęczenia godzinami przy
fortepianie na najniezdrow szym stołku bez opar­
cia, m yśląc zato mało o jego rozwinięciu fizycz-

— 22 —
nem, o konieczności gier, zabaw i gimnastyki,
które jedynie zapobiegać mogą błędnicom, rozwijać
klatkę piersiową, regulować funkcje trawienia
i hartow ać system nerwowy.
Jak zaś leniwo w śród biedy, życia bez dosta­
tecznego ruchu i bez starania o higjenę rozwija się
młody organizm, poświadczyć mogą lekarze szkol­
ni, kwalifikujący dziewczęta w szkołach do kolonij
wakacyjnych. Podczas gdy nadmierna praca umy­
słowa w epoce rozwijania się dziewczęcia już sa­
ma przez się przynosi najzgubniejsze skutki dla
układu nerwowego, na co już sław ny fizjolog Du-
jardin-Beaumetz zw racał uwagę, to urządza się
w tym okresie i inne jeszcze eksperymenty z ner­
wami, a wogóle ze zdrowiem. Nakazuje się
dziewczęciu chodzić z godnością i powagą, bez
życia, bez podskoku, wpaja się w nie uczucie fał­
szywego w stydu; za żadną cenę nie wolno np.
panience opuścić tow arzystw a, by zadośćuczynić
naturalnej fizjologicznej potrzebie, a te błędy w y ­
chowawcze dochodzą do szczytu, gdy dziewczę
dochodzi do pierwszego perjodu. Nieobjaśnione,
przestraszone, nie mogące mieć ufności nawet do
własnej matki, tai, kryje się, często przepędza ten
okres najgorzej, ze stratą dla zdrowia na przysz­
łość, byle tylko nie grzeszyć przeciwko przy­
zwoitości.
Dziwna rzecz, obnażone kilkuletnie dziecię nie
rumieni się pod wzrokiem otoczenia, rumieni się
natomiast schwytane na kłamstwie; kilkunasto­
letnia panienka niezawsze zaczerwieni się przy

— 23 —
kłam stw ie, zarum ieni się jednak dobrze, gdyby jej
z kimś rozm aw iać przyszło w czystym negliżu
porannym . T ak zw ane nasze w ychow anie p rze­
niosło zatem poczucie w stydu z duszy na ciało,
czyli stw orzyło dziwoląg psychologiczny. I gdy-
byż jeszcze ta istota, nie śm iąca w ym ów ić św ię­
tego słow a „m acierzyństwo*4, mogła być zaw sze
tak jak niegdyś białą gąską, nieświadom ą w sz y st­
kiego i siebie samej! Ale przecież nasze szanujące
się społeczeństw o sta ra się w ykształcić jej umysł,
nauczyć ją zastanaw iać się nad tern, czego się
uczy. A uczy się ją historji powszechnej, której nie
można nazw ać źródłem niewinnych rozmyślań,
uczy się ją historji naturalnej, gdzie się niezbędnie
mówi o kw iatach płciow ych i o zapładnianiu ro ­
ślin. P row adzi się ją na wiele mów iące przedsta­
wienia teatralne i kinowe, podaje się jej w rękę
czasopism a pełne spraw ozdań z erotycznych
przestępstw . Ale zato — o ironjo — gdy się ją
uczy anatomji i fizjologji, posuw a się dyskrecję
czy niedyskrecję aż do polecenia studjow ania
tychże nauk na bezpłciow ych manekinach, albo na
książkach, z których są w ykluczone w szystkie
wzm ianki o tern, co one czują tajemniczego w so­
bie, i żąda się potem, ażeby to milczenie nie budziło
w nich ciekaw ości i aby nie starały się odgadyw ać
tego, co się przed niemi u kryw a i tai. Ileż z tego
zaw odów , ile odpowiedzialności, ale też ile w y k ro ­
czeń przeciw higjenie i ile cierpień? (P atrz ustęp
o chorobach w enerycznych w rozdziale „M ał­
żeństw o44.)

— 24 —
O kres dojrzew ania, k tóry w ym agałby zdw o­
jonej troskliw ości, bo zakłóca nieraz system n er­
w ow y na długie lata, za mało niestety budzi zaję­
cia u m atek i w ychow aw czyń, albo też i nie budzi
wcale.
W w iększych m iastach za wiele denerw ują­
cej m uzyki i m odnych tańców , niebezpieczne lek­
tury, częste w izyty, flirty, przyjęcia, u w y ch o w y ­
w anych w klasztorach surow e znowu praktyki re ­
ligijne i nagłe przejścia z ciszy klasztornej do w iru ­
jącego życia, w klasie mniej zamożnej gonitw a za
kaw ałkiem chleba, staran ia o posady i egzaminy,
między klasą w reszcie robotniczą za mało odpo­
czynku, brak dozoru, w spólne z mężczyznami
m ieszkania — oto w arunki, w śród których męczy
się zdrow ie i w strząsa u progu życia biedne nerw y.
Z dziedziczności, a i z w ychow ania zatem
w rażliw ym system em obdarzone dziewczę, nie­
w ielką już mając odporność na urazy cielesne
i um ysłow e, zostaje w reszcie panną na w ydaniu.
Obecnie, jak się to często zdarza, w ychow uje się
ją w tej myśli, że miłość jest jej jedyną przyszło­
ścią, a m ałżeństw o jedynem pow ołaniem i zaw o­
dem. Popełnia się przez to trz y błędy: wiele z nich
przepędza okres panieństw a w błogiem oczekiw a­
niu miłości, a rozczarow anie i zawód, które w w ie­
lu przypadkach się zdarzają, łączą się często z cięż­
kim rozstrojem n erw ó w ; jeżeli m ałżeństw o długo
na siebie czekać daje, to m uszą się one przecież
oddać jakiemuś zajęciu, a oddają się w tenczas nie­
przygotow ane i z trudem tylko i znowu z uszczerb-

— 25 —
kiem dla zdrowia podołać mu mogą; w tym sta­
nie rzeczy zarobek uważają kobiety tylko jako stan
przejściow y do małżeństwa, a siebie za jakiś p rzy-
czepek do rodziny, przez to są niezdolne do pra­
w idłow ej pracy, pracują za niewystarczającem
wynagrodzeniem i w tern dopiero szkodzą męż­
czyźnie.
Poprawić zatem wychowanie!
Pozostawiając szczegółowy opis w arunków
dotyczącym rozdziałom, ograniczę się tutaj do kilku
tylko ogólnych uwag.
Aż do 3-go roku życia dziewczynki starania
higjeniczne nie różnią się niczem od takichże
u chłopców, chyba tern, że z uwagi na p rzytrafia­
jące się zakażenia (infekcje) części płciow ych
utrzym yw ać należy miejsca te w starannej czysto­
ści, przyzwyczajając do codziennego ich obm y­
wania.
Najwcześniej jak można należy dziecko szcze­
pić i to ze względów kosmetycznych na udzie lub
podudziu, Zawczasu wpajać przekonanie o konie­
czności powtórnego szczepienia czyli rew akcy-
nacji.
A taw istyczny i barbarzyński zwyczaj przekłu­
wania uszu, dokonywany jak dotąd nieaseptycznie,
uskuteczniać wolno tylko kompetentną ręką (naj­
lepiej lekarza), sterylizow anym instrumentem i to
tylko w chw ili, gdy niema żadnych widocznych
zmian zołzowatych i gruźliczych, ani zapalenia
skóry w tej okolicy.

— 26 —
Od pierwszej chwili życia obowiązują jako
konieczne: dobre świeże powietrze, przesadna czy-
stość, higieniczne ubranie, a od 3-go roku życia
nie za obfite i nie za skąpe, głównie jarskie odży­
wianie, równomierny rozwój ciała przez ćwicze­
nia fizyczne, a przytem powolne nieobowiązkowe
nabywanie wiadomości, bez znużenia.
Gdy dziewczynka podrasta, powinna mieć
osobny pokój, przytykający do rodzicielskiego, ni­
gdy zaś nie spać razem z rodzicami. Ważne to jest
i ze względów marnego zazwyczaj w sypialniach
powietrza i co ważniejsze ze względów etyczno-
moralnych. Ile razy naprzykład upławy rzeżącz-
kowe matki mogą się udzielić dziecku z bielizną
pościeli, a ile razy jest ono świadkiem scen nie na­
dających się dla niego ?
Tak samo, gdy jest więcej dzieci, pomyśleć
trzeba dla każdego o osobnem łóżku.
Odżywienie młodego wieku im prostsze, tern
zdrowsze. Do 7 roku życia jedną czw artą część
pożywienia powinno stanowić mleko i to zawsze
o znanem pochodzeniu i dobroci. Poza mlekiem
chleb, zupy, nabiał i nieco mięsa, którego ilość
można stopniowm zwiększać.
Najlepszym napojem dla dzieci jest woda stu­
dzienna lub wodociągowa, którą się w razie epi-
demji sterylizuje (przegotowuje i przechowuje
w szczelnem zamknięciu). Kawa i herbata jest na­
pojem dla starszych już dziewcząt. O szkodli­
wości podawania dzieciom alkoholu będzie póź­
niej mowa.

27 —
''♦ a t ; ! * .

Czystość całego ciała powinna być jedyną ko­


kieterią dziewczęcia. Bez obrażania uczuć w stydu
wcześnie należy ją nauczyć staranności o części
płciowe. Z nieczystości pochodzą nierzadko napo­
tykane u dziewcząt upławy, które rozszerzając się
w głąb, mogą być nawet powodem przyszłej bez-
dzietności.
Umysł dziewczęcia w pierwszych latach niech
śpi, a przebudza się do pracy tylko wtenczas, gdy
tego sam zapragnie, niech się natomiast rozwija
dobrze jego ciało; gdy siły fizyczne dostatecznie
się rozwiną, to i intelektualne postępy będą w na­
j ><• stępstwie tego szybsze i wydatniejsze. W okresie
&
&
więc dorastania pilnie uważać należy na stronę
fizycznego wychowania i ćwiczeń cielesnych.

Według Montiego podział dnia ma być na­


stępujący:
umysłowa odpo- ruch fizyczny sen
wiek • praca czynek (gry i zabawy)
1 0 -1 2 5 godz. 4 godz. 6 godz. 9—10 godz.
1 2 -1 5 7 8 -9

Od najmłodszych już lat należy budzić


w dziewczętach zamiłowanie do prostoty i natu­
ralności, nie wpajać im zapatrywania, że strój jest
podstawą piękności kobiecej, przygotow yw ać je
do tego, aby umiały i starały się być zawsze po-
żytecznemi, aby unikały bezczynności i apatji,
przyuczać je do wesołości, śmiechu i pogody um y­
słu, starać się o to, by próżność istniała w nich

— 28 —
0 tyle, o ile służyć może do w spierania zdrow ia
1 pomyślnego rozw oju ciała, w ykorzeniać w styd
fałszyw y, przypom inać niekiedy, że niezaw sze bę­
dzie się młodą. Podnieść w reszcie należy poziom
i rodzaj w ykształcenia i uczyć je niezbędnie prak­
tycznej pedagogii, zasad w ychow ania i higjeny,
pielęgnowania chorych, tow aroznaw stw a, chemji
środków spożyw czych i gospodarstw a domowego,
a w końcu praktycznej historji naturalnej. Usu­
nie to wiele rozczarow ań, zaw odów , w strząśnień
fizycznych i um ysłow ych. W tym duchu dzia­
łając m ożna będzie dopiero śmiało pow tarzać sło­
w a Krapelina z pracy p. t. „Hygiene der A rbeit“ :
„Jakiekolw iek byłyby różnice między skłonno­
ściami, popędami i obow iązkam i m ężczyzn a ko­
biet, jakkolw iekby się m iały różnić ich cele i pola
działalności, to praw o do p racy i rozw inięcia sw ych
sił mają przecież obie stro n y rów ne“. M asowy,
a bezkrytyczny pęd zapisyw ania się dziew cząt do
gimnazjum uw ażam za niezdrow y i szkodliwy.
Gimnazjum nie daje żadnych praktycznych w iado­
mości i nie przygotow uje do życia. Jest raczej p rzy ­
gotow aniem do jakiejś specjalności, do uniw ersy­
tetu. W razie nieskończenia uniw ersytetu z powodu
zainążpójścia lub innych pow odów, co się często
zdarza, zbyt łatw o przychodzi do załam ania życia,
do tragedyj, a w razie potrzeby do olbrzymich
trudności w w yszukaniu zajęcia. Lepszą bowiem
kw alifikacją jest dzisiaj umiejętność pisania na m a­
szynie lub kurs handlow y, aniżeli św iadectw o doj­
rzałości z gimnazjum.
Osobiście uważałbym za najlepszą dla dziew­
cząt szkołę o typie licealnym, któraby w ostatnich
2—3 latach nauczyła być dobrą organizatorką ro­
dziny, zdrową i dobrą matką, wprawną wycho­
wawczynią dzieci, a na wszelki wypadek dawała
kwalifikację do handlu, przemysłu, rękodzieł, ban­
ków i t. p.

A teraz jeszcze sprawa samego okresu doj­


rzewania. j
Dziewczę w tym okresie stroni od zabaw, staje
się marzycielskie, gusta i zwyczaje zmieniają się,
pojawia się nieznany dotąd zmysł płciowy.
Na te chwile należy je przygotować w ten
sposób, aby rozumiało doniosłość sprawy, oraz
tow arzyszące temu zjawisku zmiany biologiczno-
fizjologiczne. O ile do tej pory przysłowiowy „bo-
cian“ lub inne w ykręty nie były zastąpione spokoj-
nem, poważnem i naukowem wytłumaczeniem
dziewczęciu przejawów miłości w przyrodzie,
a w szczególności całej treści m acierzyństwa ludz­
kiego, co mojem zdaniem już od 7-go roku rozpo­
czynać się powinno — to epoka pokwitania jest
ostateczną już do tego chwilą. Zbyt wielu choro­
bom płciowym przez to by się zapobiegło i nieje­
dno życie uratowało od zawodu i złamania. Lepiej
uświadomić rok za wcześnie, aniżeli jedną godzinę
za późno. Uratuje to także przed rozpowszechnio­
nym u dziewcząt samogwałtem i erotycznem poj­
mowaniem całego życia płciowego. Obowiązek
tego przygotowania należy do matki, nigdy zaś

— 30 —
nie może być rzeczą przypadku, ani przysługą ze­
psutej przyjaciółki lub sługi.
W okresie tym oprócz higjeny ciała, reduku­
jącej się do jak największej czystości, um iarkowa­
nych sportów, wycieczek i podróży, lekkiego po­
żywienia, oraz słońca i powietrza, których ten
kw ia t ludzki, jak M ichelet dziewczę nazywa, nigdy
pozbawionym być nie może, donioślejsze może
nawet znaczenie ma higjena moralna, skierowana
do jej duszy i nerwów.
W szystkie przyczyny mogące w yw o ła ć p rzy­
padłości nerwowe i mózgowe starannie od niej na­
leży usuwać. W miejsce tragedyj i komedyj m iło­
snych przedstawianych dziś swobodnie na scenie
i w kinach, a budzących m arzycielstw o i drażnią­
cych imaginację, w miejsce książek zanadto często
przewTotne m yśli i obrazy opisujących, niechaj
otrzym a dziewczę mądre i moralne zasady, wolne
w praw dzie od m istycyzm u i bigoterji, ale bezwa­
runkowo na religji i na etyce oparte. Rozniecić
w niem zamiłowanie do nauk przyrodniczych, a te
stopniową) od botaniki i zoologji przez anatomję
porównawczą i anatomję człowieka rozjaśnią mu
najłatw iej niejedną zagadkę bez obrażania uczuć
wstydu.
Najmniejsze choćby znużenie, w yw ołane prze-
sadnemi i przeładowanemi dzisiejszemi planami
szkolnemi, usuwać należy natychmiast spokojem
i wypoczynkiem . Praca mózgowa w ysila i prow a­
dzi stopniowo — na co się w szyscy zgadzają — do
skarłowacenia ciała. Jeżeli w czasie rozwoju płcio-

— 31 —
wego, który i tak dużo odporności wymaga, obar­
cza się jeszcze dziewczę w ytężającą pracą umy­
słową, a nie zw raca przytem dostatecznej uwagi
na perjodyczne okresy fizjologiczne — to cóż dzi­
wnego, że organizm jego traci równowagę, że
pojawiają się pierwsze objawy błędnicy, histerji,
chorób przewodu pokarmowego i części płcio­
wych, że i piękność ciała i kształtów na tern
cierpi?
Dobrych warunków w ychowawczych nie mo­
gą dać dziewczęciu ani klasztory, ani choćby naj­
lepsze zakłady wychowawcze, to uczynić może
tylko dobra matka! W niej tylko powinno dziewczę
znaleźć pomoc i poparcie.
„Toute voie qui mene a la sante ne saurait se
dire ni apre ni chere“ (Drogi, prowadzącej do zdro­
wia, nigdy nie powinniśmy nazywać ani przykrą,
ani kosztowną) — powiedział Montaigne!
B. W Y C H O W A N I E F I Z Y C Z N E

Nie mam zam iaru mówić tutaj o potrzebie


fizycznego w ychow ania dziew cząt, w ychodzę bo­
w iem z założenia, że jest to już rzecz przesądzona,
że o takiej potrzebie nikt już w odrodzonej O jczyź­
nie nie w ątpi. W ątpiących można przyrów nać do
analfabetów, których stan ilościow y smutne w y ­
staw ia św iadectw o kulturze danego społeczeń­
stw a. Na takiem też stanow isku stanęły nasze
W ładze ośw iatow o-w ychow aw cze, uznając w y ­
chow anie cielesne za przedm iot obow iązkow y
w szkołach i w ydając przepisy o przym usie fizycz­
nego w ychow ania m łodzieży tak męskiej jak i żeń­
skiej, tak szkolnej jak i pozaszkolnej.
Celem niniejszego rozdziału jest raczej zasta­
nowienie się, czy i o ile ma się różnić w ychow anie
fizyczne dziew cząt a chłopców, do jakich celów
musi ono zdążać — co chcem y, a co m ożem y w tym
zakresie osiągnąć, jakie rodzaje ćwiczeń, w jakiej
ilości i metodzie zasługują na pierw szeństw o,
a których należałoby unikać. P rzyczem znów za­
strzec się muszę, że nie mam zam iaru katalogow a­
nia tutaj w szystkich licznych, a od pom ysłow ości
nauczycieli zależnych ćwiczeń, lecz że chodzi mi
H o jn a ck i: H ig ien a k o b ie ty 3
tylko o nakreślenie ogólnych wskazówek, w ypły-
' wających ze znajomości zasad anatomji i fizjologji,
jakoteż ze względów estetycznych i praktycznych
całego, zresztą tak innego, życia kobiety.
Do zrozumienia przedmiotu konieczna jest od •
powiedź na pytania:
1) Jakie są dodatnie czy ujemne warunki
fizyczne w ciele kobiety w porównaniu do męż­
czyzny?
2) Jakie stawiamy wymagania co do budowy
i sprawności fizycznej kobiety ze względów este­
tycznych ?
3) Czy i jak należy szczegółowo kształcić
fizycznie ciało kobiety, by godniej odpowiedziało
głównemu swemu przeznaczeniu, tj. macierzyń­
stwu i jego następstwom?
4) Czy są jakieś różnice w rozwoju anatomo-
fizjologicznym dziewcząt a chłopców, od chwili
przyjścia na świat aż do skończonej dojrzałości,
względnie kiedy i jakie muszą być odmiany
w kształceniu fizycznem kobiety?
Ad 1. Mając na myśli normalne kształty ko­
biece, wolne od błędów spowodowanych choro­
bami, modą, wadliwym trybem życia, a przy
uwzględnieniu indywidualności, rasy itp., antropo­
lodzy, lekarze i esteci jak Albrecht, Delannay, Lo-
tze, głównie zaś Charcot, Richer, Stratz, Geyer i in.
podają, iż kobieta i mężczyzna przedstawiają co do
budowy ciała dwa typy równe a tylko w róż­
nych kierunkach od pierwotnego dziecięcego typu
oddalone, przyczem mężczyzna ze skończonym

— 34 —
rozwojem oddala się coraz bardziej od typu budo­
wy dziecięcej, kobieta zaś długi czas zachowuje
jego reminiscencje, jak delikatną płeć i bardziej
miękkie kształty. Różnice między typem męskim
a kobiecym stanow ią t. zw. znamiona płciowe,
które przedstaw iliśm y obszernie w rozdziale pierw ­
szym. Nie chcąc ich pow tarzać, podkreślić mu­
simy tylko w ażną tutaj dla nas różnicę między sze­
rokością bioder a barków , w ynoszącą u mężczyzn
14,5 cm, u kobiet tylko 3 cm. Ta przew aga bioder
jest najgłów niejszą cechą w tórorzędną kobiety,
zależącą znowu od cech pierw otnych (w ew nętrz­
nych narządów miednicy). M usimy przytem pa­
miętać, że ciało kobiety jest tern lepiej w y k ształ­
cone, im idealniejsze i czyściejsze cechy w tóro-
rzędne dają się stw ierdzić na niem.
Ale dla uniknięcia nieporozumień należy pod­
kreślić, że nie najszersze biodra i nie najw iększy
biust przem aw iają za w ysokim stopniem piękności,
że nie chodzi tu o ilość, lecz o jakość kształtów .
Potw ierdzają to zresztą dośw iadczenia z zakresu
nauki położnictwa, wedle których najw iększe piersi
trafiają się w łaśnie u najgorszych karmicielek,
a najszersze biodra zw ykle znamionują złą budo­
wę t. j. płaską i ścieśnioną miednicę.
Ad 2. E stetycznych w ym agań co do budow y
ciała kobiecego m oglibyśm y tutaj nie poruszać,
gdyby nie okoliczność, że w łaściw ie pojęcie „pięk-
na“ kryje się ze zdrow iem i dobrym rozwojem
fizycznym ciała. Granice, jakie nam praw a empirji,
statystyki i dedukcji co do piękności ciała kobie-
cego zakreślają, znajdują sprawdzenie raczej na
drodze negatywnej, tj. przez wykluczenie w szyst­
kich błędów i wad ogólnie znanych. Błędy te zaś
mogą być:
a) Rozwojowe: niedorozwój całego ciała,
ułomności, asymetrje. Niedorozwój czyli t. zw.
fetalizm lub infantylizm jest stosunkowo częstem
zjawiskiem w rozwoju dziewcząt. Cechuje go brak
sił, w ątły rozrost serca i naczyń krwionośnych,
złe umocowanie trzewiów w jamie brzusznej, w y ­
dłużenie kośćca z zatrzymaniem się rozwoju mie­
dnicy, w strzym any rozrost pochwy, macicy, jajni­
ków i sutków — co w szystko mści się na fizjolo-
gicznem życiu kobiety, jej przeznaczeniu i urodzie
(zobacz „Konstytucja ciała“).
b) Starcze: zesztywnienie, zmarszczki, uwiąd;
c) Zmiany w następstwie złego odżywienia,
złych przyzwyczajeń: otyłość, obwisły brzuch,
skrzywienie kręgosłupa, zniekształcenie w pasie
gorsetem, nóg bucikami i t. d.;
d) Zmiany wskutek przebytych chorób,
zwłaszcza krzywicy, wywołującej największe
spustoszenia w wieku od 1 — 4 lat, a które
na dorosłym człowieku rozpoznać można jako:
skrzywienie kręgosłupa ku tyłowi lub w bok, ró-
żancowate zgrubienie żeber, bardzo doniosłe
w skutkach dla kobiety zniekształcenie miednicy,
wygięcie kości długich, zgrubienie staw ów (kola­
nowego i skokowego). Drugą taką chorobą jest
gruźlica, która często idzie w parze z infantyli­
zmem. Znany jest powszechnie t. zw. typ gruźliczej

— 36 —
budowy o długiej, cienkiej szyi, długiej i płaskiej
klatce piersiowej, okrągłych plecach i t. d. Trzecią
zr^ędu a zwykle w parze z poprzedniemi idącą
chorobą są zołzy (ropienie gruczołów, szpecące
blizny i t. d.).
Z powyższego widzimy, że zapobieganie roz­
maitym chorobom, złym przyzwyczajeniom, błę­
dnemu trybowi życia jest nietylko koniecznością
dla zdrowia, lecz jest równocześnie dbaniem
0 względy estetyczne i prawidłową budowę. Ale
tutaj godzi się wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy.
Wiemy, że Grecy posiadali jedną boginię piękności,
Afrodytę, a trzy boginie wdzięku, Gracje. Trzeba
przyznać, że wdzięk i piękność ruchów kobiety
ma wielkie znaczenie. Można być brzydką, a można
być fascynującą ruchami. Stąd też wszelkie ćwi­
czenia fizyczne u kobiet muszą sprzyjać wdzię­
kowi ruchów, w yrabiać go, a nie zesztywniać
ciała. Kallistenja jest równoznaczna z piękną po­
stawą, elegancją ruchów, zgrabnością, zwinnością
1 gibkością ciała. Nie zapominajmy przytem, że
nawet chód kobiety różni się od chodu mężczyzny.
Jak to P. Richer w „Physiologie artistique“ przed­
stawia, kroki u kobiety są krótsze, wysuwanie się
biodra wyraźniejsze, chwile oparcia nogi na ziemi
dłużsże, kompensacyjne ruchy ramion mniej ostre
i wyraźne, zato większe obroty w lędźwiach.
Chód mężczyzny jest więcej stukający, aktywny,
kobiety więcej kołyszący, bierny. Gdy mężczyzna
zdaje się odzyskiwać traconą co krok równowagę,
kobieta stara się istniejącą jeszcze równowagę

— 37 —
zatrzym ać. Dla zrozum ienia i kultyw ow ania cha­
rakteru i wdzięku w ruchach rozw inie się zapew ne
osobny dział anatomji i fizjologji piękności.
Ad 3. W łaściw y i mimo w szystko głów ny cel
i obow iązek kobiety to m acierzyństw o. Do tego
doniosłego zadania musi być kobieta uzbrojona
w zdrow ie i dobrą budow ę ciała, zw łaszcza pod
względem pow yższych cech w tórorzędnych,
przytem posiadać musi pew ien nadm iar spraw no­
ści i tężyzny fizycznej, aby oprzeć się dzielnie de­
strukcyjnym w pływ om bądź co bądź silnie ciało
kobiety atakującej ciąży i porodu.
Oprócz w ięc ogólnego dobrego rozw oju ciała
i pełnego zdrow ia musi w ychow anie fizyczne za­
pobiec w szelkim wadom i zniekształceniom kośćca
(miednicy i kręgosłupa), musi w skrzepić mięśnie
i skórę, w yrobić należycie klatkę piersiow ą i jej
mięśnie (nasada gruczołów piersiow ych!), dalej
mięśnie grzbietu i pow łok brzusznych, szczególnie
proste, oraz mięśnie dna miednicy.
W ym agania te pozostają w harmonji z poprze-
dniemi dw om a punktami.
Ad 4. Śledząc fizjologiczny rozw ój dziecka
od chwili jego przyjścia na św iat, nie widzimy
w pierw szych latach życia żadnych praw ie różnic
między jedną płcią a drugą. Z w yjątkiem drobnych
odmian co do w agi i długości ciała te sam e są fazy
rozwoju, te same grożące niebezpieczeństw a,
niezależne naw et od rasy. Niemowlę rośnie na
długość najwięcej w pierw szym roku życia, w la­
tach zaś m iędzy drugim a siódmym, t. zn. w epoce

— 38 —
neutralnej, p rzybyw a z początku na szerokość,
głównie w klatce piersiowej, a potem znów na dłu­
gość (B artelsa 1. Fiille 1—4 lat; 1. Streckung od
5—7 lat), dalej w epoce t. zw. biseksualnej, t. j.
między 8— 15 rokiem życia, rośnie znów bardziej
na długość, zw łaszcza w nogach (B artelsa 2. Fiille
od 8— 10 lat; 2. S treckung od 10 do 15 lat), by
w reszcie dosięgnąć szczytu rozw oju w okresie
dojrzew ania płciowego.
Poniew aż dziew częta dojrzew ają zw ykle
mniej więcej o dw a lata w cześniej od chłopców
(u nas najwcześniej 11-letnie), stąd pochodzi, że
często 12-letnie dziew czynki przerastają rów ieśni­
ków chłopców, by po dw óch łatach (14— 15-letnie)
znów pozostać w tyle.
Godzi się przytem zauw ażyć, że różnice r a ­
sow e co do w zrostu i rozw oju ogólnego ciała w y ­
stępują dopiero w w ieku pokw itania. (Kobiety bia­
łej rasy mają najszersze biodra, najlepiej rozwinięte
piersi i najdłuższe w łosy, a przytem są najcieńsze
w pasie; m ężczyźni biali są najszersi w ramionach,
mają najtęższe nogi, najdłuższe brody i w ąsy i naj­
piękniej w yrzeźbione ry sy tw arzy.) Im wcześniej
w ystępuje dojrzew anie płciowe, tern k rótszy okres
w zrostu na długość (2. Streckung), tern niższa co
do w zrostu rasa.
O czyw iście z chw ilą ukończenia dojrzałości
w ystępują już na w idow nię różnice ujęte w u s tę ­
pie pierw szym .
Ale w róćm y jeszcze raz do chwili przybycia
na św iat dziecięcia i śledźm y jego rozw ój fizjolo-
giczny poprzez życie codzienne i niebezpie­
czeństw a.
Bez w zględu na pleć w idzim y najpierw
w chwilach sw obody bezcelow e ruchy rąk i nóg,
jakby w y raz protestu przeciw niedorzecznem u
krępow aniu utrudniającem u już od narodzin rozwój
naturalnego gorsetu mięśniowego, w idzim y zkolei
chodzenie zw yczajem jeszcze zw ierzęcym na racz­
kach, tę w stępną a najlepszą szkolę chodu bezli­
tośnie i bezm yślnie skracaną przez rodziców, w i­
dzimy w końcu pierw sze próby chodu o ro zsta­
w ionych dla łapania rów now agi stopach, o zgię-
t 3rch staw ach i w całości ku tyłow i w ygiętym
kręgosłupie a pochylonem ku przodow i ciele.
Te ciężkie a w ażne tru d y dziecięce pow iększa
za w ielka głow a na m ałym tułow iu (proporcje
głow y do całego ciała: u dziecka 1 : 4, u dorosłego
1 : 8, W eissenberg), niecierpliw ość otoczenia,^ p rze­
karm ianie ciała, zm uszanie do chodu w szkółkach
(klatki, krzesła), przedw czesne sadzanie i staw ia­
nie dziecięcia o niew yrobionych jeszcze mięśniach
i kościach. W tym też okresie m iędzy 1—4 rokiem
życia daje początek tragedji na całe życie plaga
w ieku dziecięcego choroba angielska (choroba
Glissona cz 3di krzyw ica), pojaw iająca się w sz^"
dzie tam, gdzie b rak słońca, pow ietrza, czystości
i ruchu, oraz pożyw ienia obfitującego w w itam iny.
Skrzyw ienie nóg (iksow ate i szablow ate), zgru­
bienie stawÓ3v, zniekształcenie klatki piersiowej,
kręgosłupa i miednicy, okrągłe plecy, naw et zde­
form ow ane czaszki, oto pam iątki, które na życiu

— 40 —
urodzie i celach dziewczęcia mszczą się w przy­
szłości, którym możnaby zapobiec, ale których
później żadnemi już ćwiczeniami usunąć się nie da.
Wspomniane powyżej dwa okresy wzrostu na
długość stoją oczywiście w bardzo ścisłym związ­
ku z rozwojem klatki piersiowej a tern samem płuc.
Rozwój zaś klatki piersiowej nie da się pomyśleć
bez współudziału kręgosłupa, który znów wpływ a
na postawę i oddychanie. Stąd okresy wzrostu
na długość przedstawiają u dziecka krytyczne
momenty. Jak z jednej strony w czasie tych „wy-
strzałów “ na długość potrzebna jest pomoc w po
staci wyrabiania dobrej postaw y i umiejętnej gi­
mnastyki oddechowej, tak z drugiej strony nadmiar
pracy fizycznej i umysłowej byw a w tym okie-
sie bardzo niebezpieczny.
Jeszcze większej uwagi wymaga w rozwoju
dziecka serce. W pierwszych latach stosunek jego
do rozmiarów ciała jest korzystniejszy niż u do­
rosłego. Jest ono wówczas stosunkowo większe,
a naczynia krwionośne szersze, zużyw a więc do
poruszania krwi mniej pracy. Dlatego też i w ym a­
gania pod jego adresem mogą być większe, byleby
tylko nie zapominać, że w skutek niewytrenowania
i delikatnej jeszcze wogóle budowy łatwo się to
serce nuży, a więc wym aga częstszych wypo­
czynków.
Z wzrastającym wiekiem w okresie dojrzewa­
nia płciowego, gdy ciało gwałtownie rośnie (ciężar
ciała powiększa się 19 razy, ciężar serca tylko 15
razy) stosunek powoli staje się odwrotny na nie-

— 41 —
korzyść serca. M usząc w yciskać krew na daleką
metę, przy nadm iernej pracy fizycznej łatw o może
się ono przepracow ać, co znów pociąga za sobą
jego bierne (patologiczne) rozszerzenia.
W zrost ciała na długość polega przew ażnie
na rozroście kości długich w kończynach dolnych,
zw łaszcza kości udow ych. U chłopców p rzew aża
długość nóg, u dziew cząt długość tułowia. W zrost
ten kości odbyw a się w końcach kości (w epifi-
zach) oddzielonych dość jeszcze długo pierścieniem
chrząstki od w łaściw ej kości. G ruba okostna chroni
dobrze kość przed złamaniem, ale nie przed po­
w staniem skrzyw ień (dew jacyj) i różnych cierpień.
Z tego powodu praca statyczna, w ym aga­
jąca wielkiego natężenia, stania lub przeciągają­
cego się ruchu, szkodzi.
Co do mięśni, to pew ne ich grupy już na sku­
tek sw ego biologicznego pochodzenia są od po­
czątku życia w przew adze. D otyczy to głównie
mięśni zginaczy (u czw oronożnych kończyny są
w szystkie w zgięciu, to samo u dziecka przed w y ­
kształceniem chodu i postaw y). I w późniejszych
jeszcze latach mięśnie w yprostne grzbietu, bioder
i kolan pozostają w rozw oju w tyle poza zgina-
czarni i łatw iej też ulegają zmęczeniu. Stąd też
dzieci chętnie i często siadają w śród zabaw y.
Pom ijając kolizje rozw oju fizjologicznego ciała
ze szkodliwościami szkoły, a w pierw szym rzędzie
z ciągłem siedzeniem, szczególnie w okresie doj­
rzew ania, w ypada jeszcze zw rócić uw agę na to,
że jak badania i daty staty sty czn e Schmida-M on-

— 42 —
narda stw ierdzają, w okresie tym procent choro­
bowości dziew cząt jest o wiele w iększy niż
u chłopców (u dziew cząt 40—50 proc., u chłopców
20 proc.), że w ięc dziew częta w ym agają większej
pieczołowitości i bardziej celowego kształcenia
cielesnego.
Rozglądnąw szy się w ten sposób pokrótce
w w arunkach rozw oju ciała kobiecego, możemy
teraz śmiało zebrać w skazania i ogólne zasady
fizycznego w ychow ania dziew cząt. Będą one na­
stępujące:
1) W ychow anie fizyczne dziew cząt powinno
się rozpocząć zaraz w pierw szych dniach życia.
Anegdota, cytow ana przez M arcuse‘a, o pew nym
angielskim pedagogu, k tó ry m atce szukającej
u niego porady, jak ma w y ch o w y w ać swoje jedno­
roczne dziecię, odpow iedział: „przybyw a pani
z zapytaniem o cały rok zapóźno“, znajduje najzu­
pełniejsze potw ierdzenie słuszności w yrzutu
w faktach rozw ojow ych. Jeżeli w e w czesnych
okresach rozw oju ciała można łatw o praw idłow e
kształty zniekształcić (jak to w idzim y na nogach
Chinek, głow ach szczepów indyjskich etc.), to
można także w rodzony słaby rozwój i błędy
w budowie napraw ić, a przynajm niej im zapobiec.
Biologja, ortopedja i higjena stw ierdzają, że ciało
niemowlęcia jest najlepszym m aterjałem do k ształ­
tow ania.
2) P rzyzw yczajanie niemowlęcia do pow ie­
trza, słońca i w ody nie może być nigdy za w czesne.
To też zw yczaj zaw ijania i krępow ania niemowląt

— 43 —
na wzór murnji powinien być zwalczany. Im silniej
krępuje się dziecko i uciska, tem bardziej utrudnia
się rozwój jego gorsetu mięśniowego.
3) Wcześnie, bo już od trzeciego miesiąca, na­
leży układać niemowlę swobodnie na brzuszku.
Jest to bowiem historyczno-rozwojowy stopień
w yrabiania prostej postawy, zapobiegający biolo­
gicznie starszemu nadmiernemu wyginaniu się
kręgosłupa ku tyłowi. Z takiej pozycji dziecko
samo zaczyna się stopniowo podnosić, wyrabiając
sobie mięśnie w yprostne kręgosłupa, warunek
pięknej postawy i rychłej łatwości utrzymania się
na nóżkach.
4) Dziecku można pozwalać siadać i stać tylko,
gdy samo bez pomocy siada i stoi i gdy samo
zmienia w tym celu pozycję. Pomagać mu w tem
a nawet nakłaniać je do tego, byłoby w ytw arza­
niem najzłośliwszych skrzywień kręgosłupa i od­
nóży. Zła postawa i okrągłe plecy dziecka mają
często swe źródło w niecierpliwości rodziców.
Z tego samego względu godne potępienia są
wszelkie klatki i stołki służące za szkółki do cho­
dzenia.
5) Chodzenie na czworakach jest najlepszą
wstępną szkołą do należytego chodzenia oraz zna­
komitym środkiem do przeszkodzenia skrzywie­
niom kręgosłupa. Skracanie więc tej szkoły jest
niepotrzebne.
6) P rzy początkowych próbach chodzenia
zwracać należy uwagę na dwa grożące niebezpie­
czeństwa: na za szerokie rozstawianie nóg w yra-

— 44 —
biające t. zw. iksowate nogi, oraz na zanadto wiel­
kie skręcanie stóp ku zewnątrz, co znów bywa
powodem płaskonogu. Skrzywienie nóg w kola­
nach na zewnątrz lub w ew nątrz ma także często
przyczynę w przekarmianiu dziecięcia (stosunko­
wo zanadto wielki ciężar ciała na słabych jeszcze
kończynach). P rzy nogach iksowatych dobre są
ćwiczenia w siedzeniu po turecku.
7) W epoce neutralnej (2—7 lat) dziecko rusza
się dużo i prędko, ale też łatwo i prędko się nuży.
Okres ten wym aga raczej nadzoru samodzielnych
ruchów i korygowania wadliwych postaw, aniżeli
narzucania dziecku wzorców i programów sztucz­
nych. W każdym zaś razie wyeliminowane na ten
czas powinny być ćwiczenia siłowe jak dźwiganie
i ćwiczenia na przyrządach, oraz ćwiczenia w y­
trzymałości, mianowicie: dalsze wycieczki, spi­
nanie się po górach oraz wszelkie zawody i to tak
ze względu na ogólne znużenie następowe jak i ze
względu na znużenie lokalne, oraz obolenia stawów
i kości skłonnych do deformacji. Byłoby zbrodnią
namawiać i ciągnąć dziecko za rękę na dłuższe
spacery w tej epoce. W skazane są natomiast wtedy
ćwiczenia szybkościowe, krótkie, żwawe i łatwe
biegi i skoki bez narzucania reguł, bez drobiazgo­
wego przestrzegania dokładności i bez ujmowania
zabaw w jakieś' lekcje szkolne. Nasza inicjatywa
powinna dążyć tylko do wyrobienia u dziecka
ładnej postawy, rozwinięcia klatki piersiowej
i kręgosłupa, a to przez poddawanie dziecku sto­
sownych zabaw i ruchów zaczerpniętych z życia
zwierząt lub z pracy zawodowej ludzkiej (jak ska­
cze żaba, jak kosi traw ę kosiarz i t. p.). Dominu­
jące znaczenie mają tutaj także ćwiczenia rów no­
ważne (noszenie lekkich przedm iotów na głowie,
chodzenie na palcach, po kładkach itd.), ćwiczenia
oddechowe, rzucanie piłką lekką oraz śpiew,
k tó ry już teraz tow arzyszyć powinien wszelkim
zabawom i ćwiczeniom. W tym też okresie należy
pamiętać o zdrowotności dostatecznego snu u m ło­
dzieży, oraz o chodzeniu boso i nago.
8) Epoka biseksualna (8— 12 lat). Dziewczę po­
winno rozpocząć szkołę już odporne, zdrowe i fi­
zycznie sprawne. Nonsensem jest zwalać dopiero
na szkołę obowiązek rozpoczynania wychowania
fizycznego. Szkoła ma jedynie kultyw ow a ć spraw­
ność fizyczną i łagodzić szkodliwości, które ją
niszczą. W tym okresie prócz koniecznej znowu
dobrej postawy (klatka pierś, i płuca), uwagi naszej
wymagają szybko rosnące kości i wydłużające się
jeszcze w iotkie i słabe mięśnie. Serce w tym okre­
sie znajduje się w stosunkowo korzystnych jeszcze
warunkach, zdolne do krótkich i szybkich w y s ił­
ków. W szelkie ćwiczenia fizyczne muszą zatem
mieć charakter gier, zabaw i ćwiczeń w olnych i to
częstych a kró tko trw a łych . Tu też nadają się
lekcje gim nastyki szwedzkiej (zwłaszcza jej od­
miany metodą „E lin Falk“ ), ze szczególnem
uwzględnieniem ćwiczeń równowagi, dalej p ły ­
wanie (tylko jako ćwiczenie), gimnastyka rytm icz­
na, tańce plastyczne, pląsy na m urawie a wkońcu
znów gdzie i ile się da, przy chodach i biegach

— 46 —
śpiew, który stanow i bardzo w ażną pomoc w w y ­
robieniu płuc i klatki piersiowej a przytem roz­
wesela.
Nie nadają się tutaj ćw iczenia staw iające zbyt
wielkie w ym agania co do w ytrzym ałości kości
i staw ów , a w ięc skoki w zw yż i w głąb, długie
stanie w rozkrocznej pozycji, ćw iczenia na przy­
rządach, w podporze i w zwieszeniu, wogóle zaś
ćw iczenia w ytrzym ałości i w szelkie zaw ody je­
dnostkow e. Szkody wielkie przynosi także ciągłe
siedzenie, najw ażniejszy błąd naszej szkoły, pole­
gający na braku pow ietrza i przym usow ych pozy­
cjach ciała, doprow adzających do znużenia i prze­
męczenia, a dalej zły zw yczaj uczenia pisma na
praw o pochylonego, czego niczem prócz upartą
modą uspraw iedliw ić nie można, a co znowu po­
woduje skrzyw ienia kręgosłupa, pow staw anie
krótkiego w zroku (myopia) i okrągłe plecy. B łę­
dem w końcu jest posługiw anie się przez młodzież
przy w szystkich czynnościach jedynie ręką praw ą,
co nas fizycznie i um ysłow o przytępia, jak to jest
widoczne przy porów naniu z Japończykam i, w ła­
dającym i jednakowo dobrze oburącz, tak samo
praw ą jak i lew ą ręką.
Środkiem do usunięcia tych szkodliwości jest
rów norzędność z w ychow aniem intelektualnem
w ychow ania fizycznego, częste a obow iązkow e
ćwiczenia, dążące po linji w yrobienia dobrej po­
staw y, rozw oju klatki piersiowej i płuc, siły i zgra-
bności.
9) Podobnie jak okres pierw szych prób chodu

— 47 —
i pojawiania się krzywicy może być źródłem do­
żywotnich zniekształceń i kalectw, tak też epoka
dojrzewania płciowego może wpłynąć na zdrowie
i siły całego życia. Na ten okres (u dziewcząt mię­
dzy 12—15 r. życia) przypada największy w zrost
ciała na długość. Gdy się zaś doda ogólny psy-
chiczno-fizyczny w strząs całego ustroju z powodu
pokwitania, a przytem uwzględni, że to wszystko
przypada znów wśród pracy i złych warunków
szkolnych — to łatwo zrozumieć znaczenie i nie­
bezpieczeństwa tego okresu. Mięśnie zaledwie naT
dążają wzrostowi kości, serce pracuje w w arun­
kach najniekorzystniejszych, płuca muszą odpo­
wiedzieć większemu zapotrzebowaniu tlenu, stąd
łatwo przychodzi do wybuchu gruźlicy, do zabu­
rzeń w przemianie materji, do chorób ustrojowych
i t. d. Na czoło tego wszystkiego wybija się nad­
mierna w tym wieku łatwość znużenia, co też
i w ćwiczeniach fizycznych należy uwzględniać.
Do prowadzenia w tym okresie tak ćwiczeń fi­
zycznych jak i nauki szkolnej zdałoby się zapraw ­
dę więcej wyrozumiałości i więcej wiadomości
z zakresu fizjologji i biologji. Nie znaczy to oczy­
wiście, by ćwiczenia cielesne były w tym okresie
zbyteczne lub szkodliwe, lecz muszą być umiejętnie
podawane. W ruchu fizycznym musi wtedy obo­
wiązywać zasada: krótko a często z dłuższemi
odpoczynkami. Więc przedewszystkiem gimna­
styka oddechowa i ćwiczenia dobrej postawy,
umiarkowane biegi i skoki, od których należy
uwalniać w okresie regularności, gry i zabawy na

— 48 —
wolnem pow ietrzu bez przepisow ych term inów
trw ania, w końcu ćw iczenia wolne. P recz zaś
z ćwiczeniami siłowem i i w ym agającem i w y trz y ­
małości, z w szelkiem i zawodam i, z przyrządam i,
ze sportami, naw et z dłuższem pływaniem, precz
wkońcu z ćwiczeniami, w ym agającem i w y tęża­
jącej pracy mięśni pow łok brzusznych (skłonów),
bo te w yw ołują przekrw ienia.
Nie zapominajmy, że jedynie racjonalną za­
sadą w tych latach jest pozw alać tylko na taką
ilość pracy fizycznej, czy um ysłow ej, jaką dziew ­
czę indywidualnie samo dobrze znosi.
10) A teraz jeszcze kilka słów o ogólnych
w ym ogach w ychow ania fizycznego dziewcząt.
Byłoby wielkim błędem myśleć, że w ychow anie
fizyczne dziew cząt jest mniej potrzebne i mniej
mu potrzeba pośw ięcać starań. Przeciw nie, dziew ­
czętom trzeba tern lepszego w ykształcenia fizycz­
nego, że są z natury delikatniejsze, a więcej n ara­
żone na szkodliwe czynniki. P rzy tem nie zapomi­
najmy, że w ielka naw et p raca mięśni, byleby doty­
czyła rozległych ich grup, nie zniekształca form
kobiecych, bo silniej rozw inięta podściółka tłusz­
czow a nie pozw ala na w yraźniejsze w ystępow anie
w yrobionych mięśni.
Kobiecie narów ni z m ężczyzną potrzeba siły,
ale nie nadmiernej, raczej ładnie się prezentującej,
zato więcej harm onijnych i pięknych ruchów, ła­
dnie w yrobionej klatki piersiowej, dającej dobre
podłoże dla piersi (mięśnie piersiowe, kapucyńskie
i szerokie grzbietu), ładnych ramion (a w ięc w y-
H ojn ack i: H ig ien a k o b ie ty 4
— 49 —
robionych mięśni deltoidowych), zdolnych do ma­
cierzyństwa pow łok brzusznych (głównie mięśni
prostych brzucha, ale także skośnych i poprzecz­
nych), prostego, praw idłow o wygiętego kręgosłu­
pa, dobrze zbudowanej i nachylonej miednicy, d o ­
brze w yrobionych mięśni lędźwi i krocza. Niedo­
puszczalne zaś są u kobiet jakiekolw iek deforma­
cje, choćby d o tyczyły przerostu tak charaktery­
stycznych cech płciow ych wtórorzędnych.
M usim y w ięc unikać w w ychow aniu fizycz-
nem dziewcząt:
1) wszelkich ćwiczeń siłow ych, bo w yw o łu ją
nadmierny rozw ój mięśni, zaburzenia w oddycha­
niu i krążeniu, zaburzenia w statyce części
rodnych;
2) wszelkich ćwiczeń na przyrządach, bo znie­
kształcają klatkę piersiową i ramiona;
3) ćwiczeń wogóle deformujących (oprócz
grupy drugiej należą tu ćwiczenia, wyrabiające
nadmiernie łub jednostronnie kończyny, czy też
jedną połowę ciała);
4) ćwiczeń, wym agających więcej w ytrzym a ­
łości (jak zawody jednostkowe i niektóre sporty).
Damy zato pierwszeństwo: ćwiczeniom w o l­
nym, lekcjom gim nastyki szwedzkiej i wszelkim
jej odmianom, gimnastyce oddechowej, grom i za­
bawom na wolnem powietrzu, z zachowaniem kul­
tu ry lewej ręki a z unikaniem przerostu kończyn
dolnych (jak w piłce nożnej), ćwiczeniom rów no­
ważnym, tańcom na murawie, tańcom plastycz­
nym i gimnastyce rytm icznej Dalcroze‘a (niesłu-

— 50 —
sznie lekceważonej, bo obok wdzięku ruchu i ry t­
mu jest przecież ćwiczeniem szybkościowem, zło-
żonern z biegu i skoku, zatem wywołującem
głód powietrza, a tern samem rozwijającem płuca).
Będziemy nawet chętnie pielęgnowali chód dziew­
częcia metodą I. Duncan, oraz korzystali częścio­
wo z mniej lub więcej dobrych, a pokrewnych
gimnastyce szwedzkiej metod Mensendiecka, Kall-
meyera, Dory Menzler i t. d. Podstaw ą ich i myślą
przewodnią są właściwie ruchy, które korygują na­
byte złe postawy i przyzwyczajenia, oraz t., zw.
ćwiczenia rozkurczowe (Entspannungs- albo Rela-
xieriibungen), i ćwiczenia ruchów naturalnych,
w życiu codziennem potrzebnych (skurcz, spoczy­
nek, rozkurcz). P rzy wszelkich ćwiczeniach zw ra­
cać będziemy większą uwagę na jakość i piękność
wykonania, aniżeli na czysty ilościowy efekt pracy
fizycznej.
Ze sportów, w myśl tych samych zasad, pole­
cać będziemy pływanie, jazdę konną, w zimie śli­
zgawkę, narty i saneczki (efekt problematyczny)—
z wyeliminowaniem oczywiście czynnika zawo­
dniczego i prób wytrzymałości. Odradzać zaś b ę­
dziemy w młodym wieku wiosłowania, szermierki,
jazdy na kole, alpinizmu i taternictwa, bo to są
ćwiczenia albo siłowe albo deformujące.
Po zupełnej już dojrzałości, czyli powiedzmy
po ukończeniu lat 16, można dopuścić wkońcu do
dania upustu ambicji rywalizowania w zawodach
jednostkowych z zakresu lekkiej atletyki, a w ra­
zie dobrego stanu zdrowia i osobistych pragnień
do dowolnej specjalizacji w sportach i grach i do
konkursów.
W całym tym zespole kultywujmy zawsze
i wszędzie śpiew, dodaje on humoru i fantazji, któ­
rych nam tak potrzeba, w yrabia muzykalność, a co
najważniejsze — pojemność życiową płuc.
Nie mogąc być mistrzami natury — bądźmyż
przynajmniej rozsądnymi jej sługami. Nie przysię­
gajmy na metody i wzorce, lecz myślmy i patrzmy
na fizjologiczne potrzeby i skutki.
W świetle powyższych w yw odów problemat
wychowania fizycznego dziewcząt wydaje się być
niezmiernie łatw y i prosty. Tymczasem tak nie
jest. Nie dość jest wiedzieć, do jakich celów dążyć
powinno wychowanie fizyczne, jakie ćwiczenia sto­
sować a jakicli unikać, trzeba jeszcze znać dokła­
dnie anatomję i fizjologię ciała ludzkiego, a wkońcu
metodykę i system atykę samych ćwiczeń fizycz­
nych, sposób ich zastosowania. Nie każdy może
być nauczycielem tego przedmiotu wymagającego
teoretycznego i praktycznego wyszkolenia, oraz
długiego doświadczenia. Żle stosowane ćwiczenia
fizyczne, zamiast zwiększyć siły i sprawność
fizyczną, mogą zrujnować zdrowie. To też
w każdym poszczególnym przypadku praktyczne
wykształcenie fizyczne pozostawić musimy szkole,
instytucjom i osobom fachowym.
Dojrzała już i fizycznie dobrze przygotowana
kobieta musi pamiętać, że kultura fizyczna w y­
maga ciągłości i systematyczności, że nie może
się kończyć z chwilą opuszczenia szkoły, że racjo-

— 52 —
nalny ruch fizyczny niezbędny jest do końca ż y ­
cia, podobnie jak pożyw ienie, pow ietrze, słońce,
że podtrzym uje on żyw otność i młodość. Dla tej
dojrzałej kobiety dorzucić pragnę jeszcze kilka
słów orientacyjnych.
W ięcej pow ietrznych i słonecznych kąpieli
nam potrzeba i w ięcej ruchu! Oto słow a, które
cisną się na usta na w idok lim fatyczno-nerw ow ej
kobiety! Jeżeli wogóle, jak to podnosi H artw ich
w swrem klasycznem dziele p. t.: „W oran w ir lei-
den“, głów na przyczyna złej zdrow otności ludów'
europejskich leży w tern, że w program ie dnia nie
przestrzegają przynajm niej 1—2 godzin na higie­
niczne ruchy ciała, to w szczególności u naszych
kobiet brak ruchu sprow adza najfatalniejsze skutki.
Lichy apetyt, niestraw ność, zaparcia jelit, bezsen­
ność, niedomogi nerw ow e, u trata sił, zanik mięśni
na korzyść tłuszczu w całym ustroju się grom a­
dzącego, a w reszcie skłonność do różnych cho­
rób — to są w yniki napotykane pow szechnie u ko­
biet w skutek zaniedbania ruchu fizycznego.
K rzątanie się po pokojach — to nie przecha­
dzka po świeżem, otw artem pow ietrzu; przecha­
dzka po zakurzonych ulicach — to nie jedyny i nie
najzdrow szy ruch ciała.
Ruch i ćw iczenia fizyczne ciała działają ko­
rzystnie na zdrow ie przez pew ien rodzaj m asażu
mięśni i trzew iów jam y brzusznej, przez pogłębie­
nie czynności serca i płuc, oraz przez pew ien do­
datni w pływ na system nerw ow y. W yrabiają one
przytem pew ność siebie i zgrabność. Z uw agi zaś,

— 53 —
że ruchy te w przeważnej części odbywać się
mogą na wolnem powietrzu, dają jeszcze jedyną
sposobność do użycia kąpieli powietrznej i słone­
cznej, do należytego odświeżenia płuc i skóry.
Systematyka ruchów fizycznych rozpada się —
lak wiadomo -— na trz y działy: dział gimnastyki,
dział gier i zabaw, czyli t. zw. angielski, oraz wszel­
kiego rodzaju sporty. Rodzajów metod gimnastycz­
nych jest w historji w ychow ania fizycznego
kilka, u w y p u k liły się jednak głównie 2 metody:
przyrządowa czyli niemiecka, połączona z ciężką
atletyką (dźwiganie ciężarów, zapaśnictwo), oraz
szwedzka zwana od swego tw ó rc y systemem L in ­
ga. G ry i zabawy, a jeszcze bardziej sporty są nie­
jako gimnastyką stosowaną, zużytkowaniem ru­
chów do pewnych celów. W yższość gier i zabaw
polega oprócz innych ważnych korzyści jeszcze
i na tern, że w łaściw ie są one lekką atletyką (chód,
bieg, skok, rzut), przystosowaną do pewnych zbio­
row ych celów.
Nie mogąc zapuszczać się w dokładne opisy
i oceny powyższych trzech działów, pragnę tylko
w krótkości podnieść ich wartość dla zdrowia ko­
biety.
Gimnastyka niemiecka i szwedzka ma na celu
wykształcenie fizyczne całego ciała systematy­
cznym ruchem poszczególnych jego części. Ale
gdy system niemiecki jest więcej mechaniczny,
mający na oku więcej wykształcenie samych m ię­
śni i gdy często zapomina, że do harmonijnego
rozwoju ciała nie wystarcza rozwinięcie samych

— 54 -
mięśni, ale że trzeba też rozwoju kla tki piersio­
wej i organów w ew nętrznych (płuc i serca) — to
system gim nastyki szwedzkiej jest dokładnie za­
stosowany do fizjologji ciała, w yrabia systema­
tycznie i harmonijnie wszystkie grupy mięśni,
uwzględnia nawet ruchy bierne dla osób najsła­
bszych (system Zandera) i w ykształca przeważnie
klatkę piersiową i mięśnie brzuszne. O wyższości
systemu szwedzkiego nad niemieckim i innemi
przekonali się nawet już sami Niemcy, to też
w okresie powojennym wychowanie młodzieży
oparło się już u nich głównie na zm odyfikow a­
nych metodach szwedzkich, na lekkiej atletyce
i na grach, zabawach i ćwiczeniach sportowych,
pozostawiając ćwiczenia przyrządowe i ciężką
atletykę dojrzałym amatorom.
Z uwagi, że kobiecie nie potrzeba ani atle­
tycznej budowy mięśni, bo toby ją nawet szpeciło,
ani akrobatycznej zwinności, jedyną dla niej jest
gimnastyka szwedzka.
Gimnastyce oddawać się może kobieta całe
życie, czynić to zaś powinna przedewszystkiem
w młodości, pod warunkiem, żeby ćwiczenia
gimnastyczne odbyw ały się na wolnem powietrzu
lub w nie zapylonych i nie dusznych lokalach.
G ry i zabawy tow arzyskie na wolnem powie­
trzu, to jeszcze odpowiedniejsza ro zryw ka dla ko­
biety. Jeżeli już lata-szkolne dziewczęcia nie da­
ły b y się pomyśleć bez gier w piłkę, obręcze, bez
skakania przez sznur, bez wolanta, lawn-tennisa
itp. itp. — to także w w ieku dojrzałym wiele z tych

— 55 —
gier kobieta z korzyścią dla zdrow ia m ogłaby
upraw iać.
N iestety, poucza doświadczenie, że w m iastach
liczących sto tysięcy m ieszkańców znalazłoby się
kilkanaście, a może najw yżej kilkadziesiąt kobiet
grających np. w tennisa, ale zato tysiące kobiet
w yszukaćby można przechadzających się z p rę­
dkością żółw ia po najniezdrow szych ulicach.
Jeszcze więcej zaniedbane są sporty, mimo
że ten rodzaj ruchu nadaw ałby się najwięcej dla
dorosłej kobiety. S porty bowiem oprócz w łasności
zdrow otnych łączą w sobie także pew ną sposo­
bność do w yrobienia i okazania w dzięku i elegancji.
Największe zastosow anie m ogą mieć u nas
rodzaje sportów : w ycieczki i podróże, polowanie,
pływ anie, w iosłow anie, ślizgawka, narty, jazda
konna i jazda na row erze.
W ycieczki i przechadzki, prócz sprow adzania
higjenicznej p racy mięśni, lekko także przyśpie­
szają i pogłębiają pracę serca i płuc, oraz czynność
skóry. O dbyw ane na świeżem , wolnem pow ietrzu
są najlepszym ruchem ciała, sprow adzają zadow o­
lenie i pew ną odmianę dla w rażeń w zrokow ych,
a w następstw ie lekkiego znużenia dobry sen. Nie
trzeba jednak zapominać, że dalsze w ycieczki pie­
sze szkodliwe są, jak już ostrzegaliśm y, dla dzie­
w cząt w w ieku pokw itania, a w razie nadm iernych
w ysiłków mogą szkodzić i kobiecie już rozwiniętej.
P odróże odleglejsze, prócz pow yższych zalet,
mają jeszcze ten ko rzy stn y w p ły w na zdrowie, że
pozw alają zapomnieć o troskach codziennego ży-
cia i zachwycać się zmianą otoczenia. Dodatni ich
w p ły w uwidocznia się najbardziej na układzie
nerwowym , stąd też nieraz różne stany nerwowe
w podróży ustępują. Podróżować — to odradzać
się fizycznie i um ysłow o!
Polowanie, sport w praw dzie dotąd męski,
mógłby, używ any w um iarkowanym stopniu, od­
dać także zdrow iu kobiety nieocenione przysługi.
Pyszny środek przeciw ko nudom, nerwom i osła­
bieniu żołądka, polowanie zapobiegałoby otyłości.
Pływ anie, jedno z najlepszych ćwiczeń fiz y ­
cznych, oprócz dodatniej pracy mięśni i pogłębie­
nia akcji płuc, a tern samem dobrego rozwijania
kla tki piersiowej, ma jeszcze dla organizmu zna­
czenie zbawiennej dla zdrow ia kąpieli. W zrozu­
mieniu w artości pływ ania w yp rze d ziły nas miasta:
Londyn, Paryż, Berlin, Wiedeń, Budapeszt i inne,
urządzając baseny, gdzie w każdej porze roku
można pływ ać. W ostatnich 3 latach widoczne są
i u nas zabiegi w tym kierunku.
W iosłowanie jest bardzo wdzięcznym spor­
tem. Prócz pracy mięśni na świeżem powietrzu
daje też sposobność do w yrobienia odwagi i pe­
wności, a przytem działa kojąco na nerw y. Nie
może jednak być jedynym ruchem uprawianym,
gdyż doprowadza do deformacji i nadmiernego
przerostu mięśni. Dla zneutralizowania złych na­
stępstw wym aga rekompensaty pod postacią
systematycznie upraw ianych ćwiczeń gimnasty­
cznych.
Ślizgawka zapewnia zgrabność ruchom bioder

— 57 —
i kolan. Jest to ćwiczenie czynne i bierne, działa­
jące dodatnio na cały organizm, w zm acnia mięśnie
tułowia, lędźwi i kończyn dolnych, pogłębia oddy­
chanie. Sport u nas dość rozpow szechniony, zasłu­
giw ałby jednak na jeszcze lepsze poparcie.
Jazda konna jest sportem pięknym, zasługują­
cym rów nież na rozpowszechnienie. Na nieszczę­
ście moda i możność rzadko się tylko bratają z hi-
gjeną i jazda konna pozostaje fizyczną przyjem no­
ścią możniejszych stanów . Szkoda! W łaśnie dla
istot tak delikatnych i słabych jak nasze kobiety,
jazda konna nadaw ałaby się bardzo. W yrabia ona
mięśnie piersiowe i miednicy, w ypełnia klatkę
piersiową, świeże zaś pow ietrze pobudza oddech
i apetyt. Jazda konna jest niejako mieszanem ćw i­
czeniem i łatw em i nużącem. Aby usunąć z niej
stronę nużącą, trzeba ją codziennie upraw iać. W y ­
m aga dalej odpowiednich kostjumów, oraz dokła­
dnego dostosow ania siodła damskiego, które, w y ­
magając ciągłej pracy mięśni grzbietow ych z prze­
w agą jednej strony, łatw o może u osób skłonnych
w yw ołać skrzyw ienie kręgosłupa. Rozpow sze­
chniający się dzisiaj zw yczaj jeżdżenia po męsku
nie przedstaw ia tych niebezpieczeństw , w ym agał­
by tylko w iększego uwzględnienia estetyki
w w yborze stroju. P rz y jeździe konnej pam iętać
trzeba, że najbardziej m ęczący jest t. zw. trucht
(kłus), w ięc cierpiące kobiety w y strzeg ać się go
powinny. U żyw anie podczas jazdy konnej opaski
brzusznej (zw łaszcza u kobiet otyłych) jest rze­
czą bardzo chw alebną, a naw et w skazaną.

— 58 —
Jazda na kole, w um iarkow anym stopniu, jest
w łaściw ie tylko ćwiczeniem dla pew nych części
nóg- i sposobnością do pobytu na wolnem pow ie­
trzu. Może ona poskromić nerw y, wzmocnić mię­
śnie, pow strzym ać otyłość i posłużyć za środek
przeciw nieczynności, ale w gruncie rzeczy przed­
staw ia daleko w ięcej niekorzyści. Pom inąw szy
okres początkow y nauki, kiedy dla zachowania
rów now agi pracow ać m uszą w szystkie mięśnie
ciała, później pracują już tylko nogi, cały zaś tu­
łów pozostaje nieczynny, nieruchomy, w dodatku
zgięty stale ku przodowi. Ramiona podane w przód
i w górę uniemożliwiają proste, korzystne dla
zdrow ia trzym anie się, klatka piersiow a nie może
się w yrobić. Jest to zatem dalszy ciąg siedzącego
trybu życia, tego życia, które już i tak upływ a na
siedzeniu godzinami w szkole, przy fortepianie,
przy robotach ręcznych, przy jakiejkolwiek pracy,
przy jedzeniu, w izytach itp. To też nie chcąc w y ­
rządzić sobie szkody, należy jeździć na kole tylko
pod następującem i w arunkam i:
że się jazdy na kole używ ać będzie w um iar­
kow anym stopniu i po dobrych drogach, oraz że
ograniczy się szybkość jazdy do 10— 12 kilome­
trów na godzinę;
że na pow yższą przestrogę będzie się uw ażać
zw łaszcza u m łodych dziew cząt, u których ko­
stnienie jest jeszcze nie skończone i łatw o przyjść
może do najrozm aitszych deform acyj;
że się zmodyfikuje obecne siodło tak, aby nie
tarło części płciow ych; im w iększe i szersze jest
to siodło, tem lepsze, ciężar ciała bowiem opierać
się powinien na większej przestrzeni, a nie na je­
dnym zbytnio przez to naciskanym punkcie; siodło
ma być tak wysoko ustawione, aby noga przy
obniżonym pedale pozostała lekko zgięta;
że kierownica będzie prosta i tak tylko odda­
lona, aby ciało prosto było usadowione; wszelkie
przesadne pochylanie się jest szkodliwe;
że się podczas jazdy oddychać będzie przez
nos, a nie przez usta, bo oddychanie ustami uspo­
sabia do nieżytów gardła i krtani i do psucia się
einalji zębów, i
że się wkońcu przestrzegać będzie zasady,
że row er nie jest sportem dla dzieci i dziewcząt
przed zupełnem ukończeniem rozwoju ciała, jak
również nie dla kobiet chorych, ba nawet, że nad­
używany przez zdrowe kobiety w yw ołać może
różne cierpienia (np. tyłozgięcie macicy według
Pinarda.)
Wkońcu w ypada wspomnieć jeszcze o tańcu.
Taniec jest ćwiczeniem skombinowanem, połącze­
niem biegu ze skokiem, w którem współdziałają
różne grupy mięśni, chociaż najwięcej mięśnie nóg.
Jest to ćwiczenie par excellence kobiece i przez
kobiety wysoko cenione. Do tego jednego ruchu
pasjonują się kobiety. I byłby rzeczywiście zdro­
wy, gdyby się odbywał na świeżem, otwartem
powietrzu, gdyby się udało wskrzesić nasze naro­
dowe tańce na murawach. Taniec na naszych ba­
lach, na których wytańcowuje się — o ironjo —
grosz dla biednych, musi często przynosić smutne

— 60 —
następstwa i więcej zapewne wskutek tańca ko­
biet choruje, aniżeli zamąż wychodzi. Cóż bowiem
mniej zdrowego, jak zaczynać tańczyć o północy,
w atmosferze zadusznej, gorącej i zapylonej, na
wysokich, prędkie zmęczenie powodujących kor­
kach, a kończyć dopiero nad ranem! I czy menu
bufetów balowych nie bywa często przyczyną nie­
strawności i kurczów żołądka? Taniec nie zaszko­
dził jeszcze nikomu, ale nasze bale i wieczorki już
niejednemu. Mimowoli przychodzą na myśl słowa
Cicerona, że na bal powinni chodzić szaleni lub
upici. W każdym razie przynajmniej dziewczęta
cierpiące na błędnicę, choroby płuc i serca, oraz
będące w okresie regularności nie powinny tań­
czyć na balach. Daleko więcej dodatnich stron
mają nowoczesne kilkugodzinne „dancingi“, nale­
żałoby tylko usilnie przestrzegać zakazu palenia
tytoniu w salach tanecznych. Na czoło tańców, tak
co do względów estetycznych jak i zdrowotnych,
wybijają się tańce plastyczne.
P rzy wszystkich powyższych ruchach należy
pamiętać, że najwłaściwszą dla zdrowia porą na
umiarkowane ruchy są godziny poranne, a w całej
zato pełni oddawać się im można w godzinach po­
południowych i przedwieczornych, oraz że prze­
sada i nadużycie sprowadzają zawsze przeciwny
skutek, to jest szkodę dla organizmu. Odpoczynki
odbywać należy w pozycji leżącej, wyprosto­
wanej.
Porada lekarza domowego w indywidualnym
wyborze sportu jest zawsze godną polecenia.

— 61 —
Niechże więc kobieta więcej się porusza, niech
2—3 godzin dziennie poświęci na higieniczny ruch
ciała, a przedewszystkiem niech nie daje córkom
złego przykładu okazywaniem, że kobieta zamę­
żna, a cóż dopiero matka, musi być opuszczona
i w ’toalecie domowej i w swych chęciach do życia,
do wesołych i zdrowych rozrywek! W szak ko-
bieta-matka — to dopiero prawdziwa kobieta, tern
też większem odznaczać się powinna tętnem życia.
Jakikolwiek zaś ruch zechce kobieta upra­
wiać, niechże pamięta, że piękność ciała kobiecego
wymaga harmonijnego rozwoju wszystkich człon­
ków, dobrego trzymania się, a zatem uniesionej
głowy, ładnie wyrobionej klatki piersiowej, me
wystającego brzucha, wyprostowanego kręgo­
słupa i wyprostowanych w kolanach nóg.
Aby to wszystko osiągnąć, trzeba różnora­
kiego ruchu, a w każdym razie systematycznych
ćwiczeń metodą szwedzką. Sam sport tutaj me
w ystarczy. ,
Prof. Schrótter, zestawiając sporty ze względu
na grożące niebezpieczeństwa dla serca,^ mówi
słusznie, że „jakkolwiek należy się cieszyć z bu­
dzącego się zamiłowania do sportów, chociaż w i­
dzieć w tern musimy niezawodny postęp to je­
dnak nie można się zgodzić na dzisiejsze uprawia­
nie sportów bez rozumu, bez kontroli, bez dosta­
tecznego treningu i bez upamiętania“. Odnosi się
to w pierwszym rzędzie do wszystkich rekordów
i zawodów.

— 62 -
2. M A Ł Ż E Ń S T W O

A. Z A W I E R A N I E M A Ł Ż E Ń S T W

Jakkolw iek praw a dziedziczności nie są do


dzisiaj dokładnie znane i ustalone, jednak dziedzi­
czność ma zbyt wielkie znaczenie, by o niej nie
wspomnieć w higjenie. D otyczy to przedew szyst-
kiem zdolności odziedziczania po przodkach ich
chorób i stopnia odporności. Dziecko byw a zazw y­
czaj jeżeli nie portretem , to przynajm niej obrazem
rodziców, przedstaw iać może tak zalety jak i w ady
fizyczne, tak przym ioty jak i błędy moralne sw ych
przodków. Analogiczne praw a rządzą całym św ia­
tem zw ierzęcym . Smutno też jest zauw ażyć, że
staram y się usilnie w granicach ludzkiej możliwo­
ści udoskonalać rasy naszych zw ierząt domowych,
że sposoby udoskonalania ich w e w szystkich k ra ­
jach uczyniły ogromne postępy, a zaniedbaliśmy
zupełnie popraw y i udoskonalania rasy ludzkiej,
ba naw et zapomnieliśmy kontynuow ać skromne
w tym względzie tradycje, jakie nam pozostaw iła
w spadku cyw ilizacja starożytna, a zw łaszcza g re­
cka. Człowiek daleko więcej, aniżeli zw ierzęta,
musi w alczyć z życiem, daleko więcej znosić tru ­
dów w yczerpujących, szybciej też ulega degene-
racji, która się jeszcze więcej w zm aga przez odzie­
dziczanie. N ajw iększy zatem czas, b y pomyśleć
o jakiejś popraw ie, a najskuteczniej osiągnąć to się
da przez odpowiedni dobór tj. przez m ałżeństw o.
Niestety to m ałżeństw o staje się u nas coraz
częściej spraw ą dotyczącą tylko interesów rodziny
obecnej, a nie uw zględniającą interesu jej człon­
ków przyszłych. Za często — niestety — zw aża
się bardzo mało lub w cale nic na zdrow ie pobiera­
jących się, nie myśli się o zapewnieniu z tej strony
zdrow ia potom stw u i praw ie się już nie rozumie,
że m ałżeństw o jest kardynalnym czynnikiem hi-
gjeny społecznej, fizycznej i moralnej. „W enn eine
F rau — pisał Mobius — fur ihre Kinder ein Brot
wegnim mt, dann kommt F rau Themis mit S chw ert
und Schild und m acht ein Aufheben. W enn aber
syphilitische, tuberkulóse, blódsinnige Kinder er-
zeugt w erden, so zuckt sie mit den Achseln und
sagt, das ist P rivatsache...“ (Jeśli kobieta zabiera
komuś bochenek chleba dla swoich głodnych dzieci,
zjawia się sroga Tem ida w pełnej zbroi, by ukarać
przestępczynię. Natomiast, gdy się płodzi dzieci sy-
filityczne, tuberkuliczne, m atołkow ate — Tem ida
w zrusza ramionami i mówi, że to spraw a p ry ­
watna./*. Cyt. w p racy D ra M axa M arcuse: „Ge-
setzliche E heverbote fur K ranke und M inder-
w ertig e“.)
Jeżeli, idąc za doświadczeniem, przyjm ie się
w pływ stanu zdrow ia rodziców na zdrow ie ich
dzieci choćby tylko za praw dopodobny — to pier­
w szym w arunkiem , b y dzieci b y ły możliwie naj-
zdrowsze i najładniejsze, byłoby jak najlepsze
zdrowie rodziców. Starania w tym kierunku ze
strony prawodawców i naczelników państw spo­
tykamy w historji liczne. Byli nawet tacy jak Li-
kurg i Drakon, którzy, chcąc zapewnić ojczyźnie
dzielnych i zdrowych obywateli, przeprowadzili
prawo, że każde nędzne lub źle zbudowane dziecię
musiało być tracone. Mówi historja, że działo się
to za czasów rozkwitu Grecji i że ze zniesieniem
tego praw a rozwiązłość obyczajów i degeneracja
fizyczna spowodowały upadek tego dzielnego na­
rodu. My dzisiaj nie możemy być tak barbarzyń­
skimi, nie możemy nawet pozbawiać wolności je­
dnostki chorej, nierozważnie kopiącej przepaść
pod stopami własnej, nowej rodziny — ale możemy
mieć sumienie i rozsądek, które mówią, że sprawa
zawierania związków małżeńskich między oso­
bami dotkniętemi jakąś chorobą ustrojową jest
sprawą społecznie ważną i dla jednostki groźną,
w każdym zaś razie niehigjeniczną, zamiast bo­
wiem iluzji i radości, z któremi jednostka wchodzi
w nowe życie, marząc o zapewnieniu sobie szczę­
ścia, przynosi jej chorobę i rozpacz.
To też choć wątpię w natychmiastową możli­
wość usunięcia tego niebezpieczeństwa przez usta­
wowe zmuszanie rodzin, aby przed małżeństwem
prócz aktu urzędowego i ceremonij ślubnych,
przedkładały sobie jeszcze autentyczne świa­
dectwa zdrowia, jak do tego w licznych krajach
dążą, sądzę przecież, że wieleby się już dało
zrobić przez częste zwracanie uwagi na doniosłość
H o jn a ck i: H igjen a k o b ie ty 5
— 65 —
tej sprawy, przez pouczanie mas, co w takich ra­
zach małżonkom i ich potomstwu grozi, a przede-
wszystkiem przez samą kobietę-matkę, która z je­
dnej strony powinna dbać o przyszłe zdrowie
swej córki, z drugiej znów strony nie powinna
z obowiązku sumienia w ydaw ać chorej córki za-
mąż na jej i drugich nieszczęście. W ostatnich
latach widać w tym kierunku wszędzie znaczne
postępy. W wielu państwach powstały np. pro­
jekty ustawodawcze uznające przeniesienie choro­
by wenerycznej na drugą osobę, tak w małżeństwie
jak i poza małżeństwem, za zbrodnię ciężkiego
uszkodzenia ciała, karaną więzieniem od kilku mie­
sięcy do kilku lat. W Dreźnie, Wiedniu, Berlinie,
Hamburgu, w Stanach Zjednoczonych Ameryki
i t. d. pow stały znów urzędowe poradnie sanitarne,
informujące chcących zawrzeć związek małżeński
o stanie ich zdrowia i grożących niebezpieczeń­
stwach.
Pomijając moralne, prawne i społeczne korzy­
ści z instytucji małżeństwa na jednostkę spływ a­
jące, a tylko mając tutaj zdrowie fizyczne na myśli,
widzimy na podstawie wiekowego doświadczenia,
że i w tern interes osobisty przemawia za małżeń­
stwem, bo stosunkowo daleko mniej umiera kobiet
zamężnych, aniżeli wolnych. Gdy pierwszych
umiera wogóle 100, to drugich 130. Szczegółowo
rzecz biorąc, napotykamy na dwa wyjątki, tj. na za
wczesne i za późne związki małżeńskie. I przed­
wczesne i za późne związki są szkodliwe. Najle­
psze dowody daje statystyka:

— 66 —
Jeżeli się przyjmie, że śmiertelność panien
w wieku 15—20 lat równa się 100,
to śmiertelność młodych mężatek
w wieku 15—20 lat równa się 158,
w wieku 20—25 lat równa się 119.
Z każdym rokiem później zmniejsza się ona,
a ponad wiekiem 30 lat stosunek staje się odwrotny
na niekorzyść niezamężnych kobiet i tak:
gdy mężatek w wieku 45—50 lat umiera 100,
to niezamężnych w wieku 45—50 lat umiera 131,
zaś w wieku 50—55 lat umiera 147.
Okres zatem przejściowy (climacterium) naj­
niebezpieczniejszy jest dla kobiet, które nie speł­
niły fizjologicznej swej roli.
Z powyższej statystyki możnaby także — cho­
ciaż tylko w przybliżeniu — ocenić najodpowie­
dniejszy wiek dziewczęcia do zawarcia związku
małżeńskiego. Jasną jest jednak rzeczą, że w tej
sprawie wielką rolę odgrywa rasa, indywidual­
ność, stopień rozwoju fizycznego, regularne poja­
wianie się perjodu itp. i dlatego mówić tutaj można
tylko o pewnych niezbędnych, zasadniczych w a­
runkach. W naszych stosunkach najodpowiedniej­
szym wydaje się być wiek 20—25 lat życia, a bez­
warunkowo po 18 skończonych latach, tj. dopiero
wdenczas, gdy cały organizm w ogólności,
a wrszystkie jego narządy w szczególności dosię­
gły najwyższego stopnia rozwoju. Poniżej podana
tablica I przedstawia nasilenie piękności kobiecej
w ciągu lat życia. Tablica II pozwala znów zorjen-
LATA 5 15 1
20

Tabl. I. — KRZYWA PIĘKNOŚCI KOBIECEJ


WEDLE STRATZA

tować się, w jakim czasie można życie płciowe


kobietv w yzyskać najlepiej do celów m acierzyń-

LATA 10-15 15-20'21-25 '26-30'31-35 3 6 - & 46-50^51-55 56-60

Tabl. II. — KRZYWA ŻYCIA PŁCIOWEGO KOBIETY


WEDLE KISCHA

stwa. Z porównania obydwóch tablic w idzim y, że


optimum urody i płodności jest mniej więcej w tym
samym okresie życia. To jest też czas najlepszy
do małżeństwa i do macierzyństwa.
M ałżeństwa zawierane w wieku wcześniej­
szym bywają często bezdzietne, dzieci mniej do
życia zdolne (słaby rozwój płodu i większa śmier­
telność noworodków), a wreszcie jak to widzimy
ze statystyki i śmiertelność takich młodych mał­
żonek jest znaczna.
U kobiet znowu wstępujących w stan małżeń­
ski dopiero po skończeniu lat 30 okres ciąży bywa
więcej przykry, porody są trudne i ciężkie, bo
tkanki ciała są już bardziej zbite, niepodatne i kru­
che, wreszcie dzieci tych kobiet bywają wątlejsze
i mniej odporne. Liczyć się też trzeba z w ychowa­
niem dzieci, które z powodu późnego wieku matki
nie może być trw ałe i zupełne, oraz z tą okoliczno­
ścią, że kobieta stosunkowo prędzej więdnie, ani­
żeli mężczyzna, że zatem ze względu na harmonję
życia jest lepiej, gdy jest młodsza od męża.
Wychodzenie zamąż w wieku przejściowym,
a nawet już poza nim, sprzeciwia się roli fizjolo­
gicznej kobiety i -— ze stanowiska higjeny rzecz
biorąc — jest niedorzeczne; małżeństwa takie by ­
wają najczęściej dowodem chorobliwych pragnień,
w yjąw szy przypadki, w których w grę wchodzą
moralne pobudki, jak np. chęć polepszenia lub za­
pewnienia komuś bytu.
Oczywiście dla fizycznej i moralnej har-
rnonji małżeństwa nieobojętny jest także wiek
mężczyzny t. j. drugiej połowy. Doświadczenie,
wymagania kultury, dbałość o jakość potomstwa,
wkońcu i zwyczaje społeczne mówią zgodnie, że
optimum seksualnej harmonji ma miejsce wtedy,
gdy się połączy młodość kobiecą z dojrzałością
męską, tj. gdy kobieta jest o kilka lat młodsza od
swego męża. W uwzględnieniu wszelkich danych
stosunek wieku małżonków byłby następujący:
Kobieta: Mężczyzna:
14 lat 18
1711-2 22 V2
21 27
24 V2 3lV2
28 35
31 39
35 45
37 V2 4 9 V2
42 54
45V2 58V2
49 63
Różnica wieku waha się między 5—10 latami.
Dalszym momentem, wymagającym wzmianki,
są związki małżeńskie między krewnymi. Zaka­
zywane przez praw a kościelne i świeckie znaj­
dują one w świecie naukowym obrońców i prze­
ciwników, niezawsze bowiem sprowadzają złe
następstwa. Pewne jest tylko, że statystyka mał­
żeństw między krewnymi wykazuje olbrzymi pro­
cent dzieci ułomnych, głuchoniemych (28 na 100
według Boudina i Menierea), matołków, epilepty­
ków, obłąkanych itp.
Samo prawdopodobieństwo podobnych nie­
szczęść dla rodziny i społeczeństwa w ystarczyć
już zatem powinno, by unikać związków między

— 70
krew nym i, a ze stanow iska higjeny zupełnie ich
w zbraniać.
N ajw ażniejszym postulatem higienicznym przy
zaw ieraniu m ałżeństw a jest dobre zdrow ie obojga
małżonków, od niego bowiem zależy nietylko
zdrow ie potom stw a, ale też osobiste szczęście
i bezpieczeństwo. Znaną jest rzeczą, że już w y ­
bitniejsze kosm etyczne błędy i braki fizyczne, które
przed ślubem by ły ukryw ane, mogą po ślubie
sprow adzić bolesne rozczarow anie i zniechęcenie.
Tak np. nienormalności, znam iona i choroby skó­
ry, niepraw idłow e uwłosienie, nadm ierne pocenie
się, niemiła woń ciała — są w stanie doprowadzić
do niepokonanego w strętu. Cóż dopiero mówić
o chorobach, które przenoszą się na dzieci, o ta ­
kich, które udzielają się ‘jednej połowie od drugiej
(najczęściej byw a ofiar l kobieta). A przecież nie­
rzadko zachodzi i jedno i drugie.
Ze w zględu na doniosłość tej spraw y, która
niedość pow szechnie jest znana lub też niedosta­
tecznie oceniana, podajem y poniżej szereg w ażniej­
szych, nas tu obchodzących chorób, z krótkiem
przy każdej objaśnieniem, jakie może następstw a
sprow adzić w m ałżeństw ie.
1) Gruźlica (gruźlica płuc, gruczołów chłon­
nych, narządów rodnych, skóry i kości). Niebez­
pieczeństw o osobiste i dziedziczność. Przenosi się
łatw o z jednej osoby na drugą, częściej z m ęża na
żonę. Nieznaczne choćby zm iany gruźlicze u k o ­
biety mogą zaostrzyć się gw ałtow nie w skutek
ciąży i w ysiłków porodu. Nieszczęśliwe przykłady
są częste. Dzieci rodziców gruźliczych rzadko
wprawdzie odziedziczają gruźlicę (raczej karmione
przez gruźliczą matkę), częściej zato rodzą się w ą­
tłe, mało odporne i skłonne znowu do gruźlicy.
Zawieranie małżeństw przy podejrzeniu na
gruźlicę dopuszczalne tylko za zgodą lekarza; przy
rozwiniętej gruźlicy niedopuszczalne.
2) Zołzy (scrophulosis), krzyw ica (rachitis),
i rak. Osobistego niebezpieczeństwa niema, nato­
miast przechodzą dziedzicznie na potomstwo; czę­
ściej pierwsze dwie, nierównie rzadziej trzeci.
W yższe stopnie krzyw icy pociągają za sobą tak
znaczne ścieśnienia miednicy kostnej, że urodzenie
żywego dziecka drogą naturalną jest niemożliwe.
Równa się to więc bezdzietności lub konieczności
cięcia cesarskiego.
3) Choroby umysłowe i padaczka (epilepsia).
Prócz w strętu i zgrozy, jaką przejmują, oraz nara­
żania się na najrozmaitsze wybuchy życiu i zdro­
wiu grożące, zachodzi jeszcze obawa dziedziczno­
ści, która występuje u potomstwa jużto pod formą
tychże samych chorób, jużto mniejszej lub w ię­
kszej degeneracji fizycznej i umysłowej, w każdym
zaś razie daje początek t. zw. neuropatycznym ro­
dzinom.
Zawieranie małżeństw w tych okoliczno­
ściach bezwarunkowo niedopuszczalne.
4) Choroba Basedowa i ciężkie formy histerji
i neurastenji. Osobistego niebezpieczeństwa brak.
Dziedziczność pod formą skłonności do chorób ner-
wowo-mózgowych.

— 72 —
M ałżeństwo przy pierwszej rozwiniętej cho­
robie niedopuszczalne, przy drugich dwóch tylko
za opinją lekarza.
5) Krw aw iączka (haemophilia). Choroba do­
niosłego znaczenia dla kobiety ze względu na
groźne krw aw ienia p rzy defloracji, regularności
i porodzie, oraz na w ybitną dziedziczność. Prze­
chodzi zw ykle z ojca krw aw ca przez zdrową
córkę na krw aw ca wnuka. Kobiety więc z rodzin
k rw a w có w — choć nawet same zdrowe — nie
powinny wychodzić zamąż. Z wiekiem choroba
słabnie.
6) K iła (syphilis). Niebezpieczeństwo osobiste
i dziedziczne. Przenosi się z jednej połow y na dru­
gą, bez porównania częściej ofiarą jest kobieta.
Dziedzicznie objawia się rozmaicie. Zazwyczaj
kobieta dotknięta tą chorobą, a niewyleczona, w y ­
daje na świat dzieci niedonoszone i nieżywe (poro­
nienia i przedwczesne porody), albo też, zw ykle
zkolei po tamtych, dzieci donoszone i żywe, ale
z objawami k iły dziedzicznej. To samo często za­
chodzi, gdy matka zdrowa, a ojciec przebył tę
chorobę. Dzieci są zw ykle nędzne i odznaczają się
skłonnością do k rz y w ic y , zołzów, gruźlicy, a nie­
kiedy nawet chorób nerw ow o - mózgowych.
Dziecko m atki syfilitycznej może łatw o przenieść
chorobę na mamkę za pośrednictwem karmiącej
je piersi.
Małżeństwo dozwolone tylko po gruntownem
wyleczeniu choroby (choroba jest uleczalna!), po
upływ ie najmniej lat trzech od ch w ili pojawienia

— 73 —
się choroby, po kilkakrotnej negatyw nej próbie
krw i W asserm anna, tylko za zgodą lekarza i pod
w arunkiem zachow ania przepisanych przez niego
ostrożności.
7) R zeżączka (gonorrhoe). Niebezpieczeństwo
polega na łatw em w zajem nem udzielaniu się tej
choroby w m ałżeństw ie (praw ie zaw sze żonie od
męża) i na tern, że choroba ta niezupełnie w y le­
czona rychło zajmuje w ew nętrzne części rodne
kobiety, narażając ją na długoletnie cierpienia
i bezdzietność. Dzieci m atki dotkniętej świeżo tą
chorobą narażone są w okresie przychodzenia na
św iat na ropne, groźne zapalenie ócz, z następow ą,
w razie opieszałego leczenia, ślepotą.
M ałżeństw o dozwolone tylko po w yleczeniu
się i tylko za orzeczeniem lekarza.
8) P rzew lekłe zatrucie alkoholem (opilstwo,
alkoholizm). P ró cz ruiny moralnej i majątkow ej,
oraz licznych ciężkich cierpień, jak: m arskości
w ątroby, porażeń, obłędów (deliria) i usposobienia
do nagłej, a w każdym razie niedługo dającej na
siebie czekać śmierci, jakie pociąga za sobą ten
nałóg jednego z m ałżonków , w grę tu w chodzą
jeszcze następstw a dziedziczne. Dzieci rodziców
nadużyw ających alkoholu dostarczają najw iększe­
go procentu kalek fizycznych i um ysłow ych, dzie­
dzicznie nerw ow o obciążonych zbrodniarzy, a co
najmniej ludzi w ątły ch i nerw ow ych.
M ałżeństw o z uw agi na nieprawdopodobień­
stw o w yleczenia stanow czo niedozwolone. To sa-

— 74 —
mo, acz w mniejszym stopniu, dotyczy przewle­
kłych zatruć morfiną, kokainą, opjum i t. p.
9) W reszcie są choroby, które wprawdzie ani
się nie udzielają, ani nie przechodzą na dzieci, ale
które przedstawiają pewne niebezpieczeństwo dla
samej cierpiącej kobiety przez to, że nie będzie
ona mogła odpowiedzieć dobrze fizjologicznej roli
żony i matki, albo co gorzej, że odpowiadając tejże
roli narazić się może na pogorszenie choroby,
a nawet na niebezpieczeństwo życia.
Do takich chorób zaliczyć należy: ciężkie w a­
dy serca, cukrzycę, cięższe zmiany w nerkach
i wątrobie. Tutaj też wliczyć należy w ady rozwo­
jowe organów rodnych, oraz nieprawidłową bu­
dowę kośćca, zwłaszcza miednicy i stosu krę­
gowego.
We wszystkich tych przypadkach należy
przed zawarciem małżeństwa poddać rzecz ocenie
lekarza i według jego rady postąpić.
B. Ż Y C I E P Ł C I O W E

Dla całości obrazu należy przy m ałżeństw ie


jeszcze kilka słów dorzucić o t. zw. higjenie życia
płciowego. W y ty czy ć granice m iędzy naturalnym ,
fizjologicznym, celowym , naukow o i etycznie zro­
zum iałym popędem płciow ym dojrzałych osób
obojga płci a nadużyciem i nieopanowaniem
zm ysłów, niezmiernie jest trudno. W chodzą tu
w grę oprócz rasy i wieku, rozm aite usposobienia,
charaktery, indywidualne w artości etyczno-m o-
ralne, a w końcu stan zdrow ia i konstytucja ciała.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że uregulow ane
życie płciow e może mieć miejsce jedynie w h a r­
monijnym zw iązku małżeńskim, w którym w szel­
kie różnice się w yrów nują, pragnienia znajdują
zadowolenie, a ujemne strony i skutki stosunków
płciow ych zazw yczaj nie m ają miejsca. M ałżeń­
stw o zapobiega rów nież zasadniczem u błędow i
higjenicznemu w sferze seksualnej, tj. za w czesne­
mu zużyciu naszej młodzieży. A nie chodzi tutaj
o m ałżeństw o jako o legalny tylko i tow arzysko
uznaw any zw iązek, ale o istotną idealną formę

— 76 —
wspólności płciowej, która jedynie może dać za­
dowolenie naturalnemu pociągowi zmysłów, a za­
razem prowadzi do właściwego celu, t. j. do pro­
dukcji i wychowania potomstwa.
Okres życia przed małżeństwem powinien
minąć w płciowej wstrzemięźliwości i czystości.
Ideału tego nie zmienią wyszydzania oparte na licz­
nych przykładach rozwiązłego życia młodzieży,
ani z wielką braw urą a z jeszcze większą ignoran­
cją biologicznej i społecznej doniosłości zagadnie­
nia rzucane hasła, naw et przez kobiety, że dojrzała
płciowo osoba „ma praw o“ (!) do zaspokajania
swego płciowego popędu. W zbolszewizowanej
nowoczesnej etyce jednostka coraz częściej uczy
się mówić o swych „prawach“, a coraz rzadziej
o „obowiązkach". To też gdy doniedawna wal­
czyliśmy przeciw zepsuciu przed ślubem młodzieży
męskiej — dzisiaj celem walki zdaje się być dąże­
nie do równouprawnionego także zepsucia dziew­
cząt. Ci i te żądają uznania wolności osobistej
choćby na drodze prowadzącej do demoralizacji.
Ale ta wstrzemięźliwość płciowa jest w pew­
nych warunkach także i w małżeństwie higienicz­
nym, regulującym życie płciowe postulatem. Nie
mam zamiaru wchodzić tu w ilościowe i jakościowe
stosunki płciowe, ani powtarzać rad polecanych
przez Mojżesza, Mahometa i innych praw odaw ­
ców i higienistów, których zresztą nikt dzisiaj nie
przestrzega i nie rozumie, chcę tylko wymienić
okoliczności, wśród których czasowa abstynencja,
nawet w małżeństwie, jest wskazana i celowa.
A więc najpierw w okresie regularności, oraz
w początkach i pod koniec ciąży. Pomijając już
estetyczne względy i wrodzoną w stydliw ość —
stosunki płciow e w czasie regularności mogą źle
w p ływ a ć na jej norm alny przebieg, a nawet mogą
w yw o ła ć pęknięcia drobnych naczyń k rw io ­
nośnych i w y le w y k rw i do jamy brzusznej. W cza­
sie znów ciąży wiele kobiet ma w strę t do życia
płciowego (objaw spotykany często w świecie
zwierzęcym : konie, kró liki), kobiety zaś w rażliw e
i skłonne do poronień mogą w ten sposób łatw o
narazić się na przerwanie ciąży, ła tw iej w p ierw ­
szych trzech miesiącach i w ostatnich dwóch. W ska­
zana jest także okresowa wstrzem ięźliwość płcio­
w a w tych wypadkach, gdy kobieta pragnie mieć
dzieci, a z niewiadomych jej powodów nie zacho­
dzi w stan odmienny. Z byt częste stosunki płciowe
w yw o ła ć mogą u kobiet t. zw. impregnację plemni­
kami meskiemi, t. j. na skutek nadmiernego ich
wessania w ytw a rza ją się w k rw i kobiety istoty
uodporniające, broniące niejako przed ich w e j­
ściem, na w zó r antytoksyn przeciw trującym bak-
terjom. Rezultatem jest coraz większa trudność
zastąpienia, której można zapobiec przez czasową
abstynencję płciową, a wogóle rzadsze zbliżenia
fizyczne.
W końcu wstrzem ięźliwość płciow a musi mieć
miejsce w tych chwilach, w których kobieta nie ma
do stosunków płciow ych ochoty. Aby to zrozu­
mieć, należy sobie zdać sprawę, że pod względem
zachowania się w stosunkach płciow ych istnieją

— 78 —
trzy kategorje kobiet. Jedne, które właściwie zaw ­
sze mają do nich ochotę i znajdują w nich wspólną
radość. Drugie, które właściwie nie mają do nich
skłonności, lecz zgadzają się na nie z przywiązania
i powoli stopniowo przechodzą w kategorję
pierwszą. Trzecie, które zawsze, czasem rok, dwa
i więcej, niekiedy aż do porodu pierwszego lub
drugiego dziecka, mają w stręt do zbliżenia się fi­
zycznego, a jeżeli się zgadzają, to tylko z poświę­
cenia, dlatego, by mieć dzieci. Jest to t. zw. obo­
jętność płciowa (frigiditas), mająca często źródło
w niedoborze płciowym.
Jeżeli się zaś do tego doda, że z tej, czy innej
kategorji kobieta jest właściwie zawsze stroną ata­
kowaną, raczej bierną i dostrajającą się zmysłowo
do agresywnego mężczyzny — łatwo zrozumieć, że
tej jej bierności i struktury fizyczno-psychicznej nie
można lekceważyć, nie można niewolić, bo ma ona
prawo być nie poddanką, lecz współtwórczynią
i w spółtow arzyszką radości i poświęcenia. Z tych
samych powodów należałoby z fizjologji stosun­
ków małżeńskich wykluczyć wszelki egoizm
i wszelką fizyczno-moralną brutalność. Akt zbliże­
nia się płciowego nie może i nie powinien mieć
charakteru dokonywanego na kobiecie gwałtu, lecz
być chwilą harmonijnego radosnego przeżycia.
Pozostaje jeszcze spraw a ograniczania ilości
dzieci w małżeństwie. Zapobiegać zastąpieniu lub
niszczyć już istniejącą ciążę z błahych powodów,
dla kaprysu lub na skutek fałszywie lub lekko­
myślnie skonstruowanych kalkulacyj, zasad

— 79 —
i obaw — jest rzeczą karygodną, potępianą przez
religje, ustawodawstwa, etykę, a mija się z celem
małżeństwa i z przeznaczeniem kobiety. W razach
rzeczywistej, usprawiedliwionej konieczności ra­
dzić abstynencję płciową małżonkom byłoby
walką z wiatrakami. Pozostają w tedy dwie drogi,
albo zapobieganie zastąpieniu, albo sztuczne prze­
rywanie ciąży. Jedno i drugie, tak prewentywne
stosunki płciowe jak i sztuczne poronienia są — trze­
ba wyznać — w yjątkow ą smutną koniecznością,
przyczem zapobieganie zastąpieniu jest o tyle
mniejszem złem, że jest tern samem jednym ze sku­
tecznych sposobów zwalczania sztucznych poro­
nień masowo i nałogowo wzrastających.
Nie mogąc oczywiście wchodzić tutaj we
wskazania i wybór drogi prowadzącej do trwałej
lub czasowej bezdzietności, a co wymaga w każ­
dym poszczególnym przypadku orzeczenia zaufane­
go lekarza domowego, a nawet częstokroć narady
2—3 lekarzy — chcę tylko stwierdzić, że sztuczne
poronienia zbyt często pociągają za sobą poważne
skutki, następowe schorzenia, trw ałe szczerby na
zdrowiu, a niekiedy utratę życia. Niebezpieczeń­
stwo jest tern groźniejsze im mniej kwalifikacyj
mają do tego osoby, które się wykonania podo­
bnych zabiegów bezprawnie i lekkomyślnie podej­
mują, jak np. położne. Ofiar coraz więcej się
mnoży.
Ale i wszelkie środki zapobiegające zastąpie­
niu nie są bez winy i następstw. Czy to będą t. zw.
stosunki przeryw ane (congressus interruptus), czy

— 80 —
stosunki z użyciem środków antyseptycznych i za­
bijających plemniki (pastylki, czopki, przepłókiwa-
nia, zadmuchiwania i t. p.), lub uszczelniających
i zamykających drogę plemnikom (pessaria occlu-
siva, prezerw atyw y gumowe i t. p.) — wszystkie
wprowadzają w życie płciowe nienaturalność,
niesmak, pewną przymieszkę cynizmu i zbanalizo-
wania. Ale poza tern także nieprzyjemną nerwową
reakcję, niekiedy trw ałe przekrwienia i skłonność
do upławów i zapaleń w ewnętrznych części płcio­
wych, obfite krwawienia miesięczne, wkońcu,
czego przykłady coraz częstsze, typową postać
choroby nerwowej z objawami przeczulicy, lę­
ku, bezsenności, utraty apetytu, osłabienia i chu­
dnięcia. Najgorszym środkiem zapobiegającym,
bo najczęstszym powodem powyższych przypa­
dłości, są stosunki przeryw ane (congressus inter-
ruptus).
Te krótkie uwagi o higjenie życia płciowego
niech mi wolno będzie zakończyć przyłączeniem
się do zdania tych, którzy przyznają kobiecie, jako
osobiście najwięcej zainteresowanej, ważny głos
w sprawie, czy w danym przypadku chce lub nie
chce być w ciąży, oraz do zdania tych, którzy
do wskazań usprawiedliwiających przerywanie
ciąży w w yjątkow ych okolicznościach dopuszczają
względy natury socjalno-towarzyskiej.
* * *

Byw a jednak i tak w małżeństwie, że wbrew


gorącym pragnieniom upływa rok za rokiem
H o jn a ck i: H igien a k o b ie ty 6
— o/ —
w bezdzietności. Ta nie rozmyślna już niepłodność
może mieć różne przyczyny tak ze strony kobiety
jak i mężczyzny. U kobiety źródła złego doszuki­
wać się trzeba albo w niedrożności narządów
rodnych, a więc w zarośnięciu lub zwężeniu
błony dziewiczej, pochwy, ujścia i szyjki macicz­
nej, oraz jajowodów, albo w zapaleniach błony
śluzowej tychże narządów, albo w zmianach roz­
rostu i położenia macicy, albo wkóńcu w jakiejś
ogólnej ustrojowej chorobie kobiety. W iększa
część tych zmian jest przemijająca i uleczalna, to
też kobieta pragnąca mieć dzieci powinna wcześnie
zw rócić się do lekarza-specjalisty z w iarą i otuchą.
Ewentualnie musi się poddać badaniu lekarskiemu
także i małżonek.

— 82 —
C. C H O R O B Y W E N E R Y C Z N E

W tern miejscu należy poświęcić słów kilka


zapobieganiu chorobom w enerycznym , rozsze­
rzającym się zatrważająco w ostatnich, powojen­
nych latach. Plaga tych chorób znajduje wytłum a­
czenie w ogólnym upadku moralności i etyki,
w trudnych warunkach życiowych i mieszkanio­
wych, w życiu z dnia na dzień, bez oglądania się
na jutro, w żądzy użycia, a co niemniej ważne,
w samym charakterze cichym a podstępnym tych
chorób, których się ludzie więcej wstydzą, aniżeli
boją, i dlatego je zatajają, a któremi dotknięci,
zdrowi napozór, obracają się swobodnie w tow a­
rzystwach. Niemniej jednak przeraża to człowieka
myślącego nad przyszłością narodu i rodziny.
Liczne w ykłady i publikacje uniwersytetów, to­
w arzystw higjenicznych, lekarzy i t. d. są zna­
miennym objawem tej trwogi. Zmuszeni jesteśmy
odstąpić od niedawnych jeszcze zapatryw ań i co­
raz wyraźniej mówić o tern, „o czem się zwykle
nie mówiło“. Lepszą bowiem jest rzeczą uświada­
miać w sposób naukowy o grożącem niebezpie-
czeństwie, aniżeli pozostawić uświadomienie słu­
żącej, zepsutej koleżance lub z nieświadomości już
dokonanemu faktowi. Najlepszą bronią przeciw
niebezpieczeństwu chorób wenerycznych jest zna­
jomość ich istoty, przebiegu, sposobu szerzenia się,
objawów i skutków. Przejdźmy to pokrótce.
Są trzy choroby weneryczne: 1) kiła (syfilis,
przymiot), 2) wrzód miękki (ulcus molle) i 3) rze-
żączka (gonorrhoe, tryper, wiewiór).
1) Kiła. Przyczyną jej są zarazki, odkryte
przed kilkunastu laty, a zwane krętkami blademi.
Choroba przenosi się zwykle z mężczyzny na ko­
bietę i naodwrót podczas spółkowania, niekiedy
jednak i na innej drodze, przez pocałunki, szklanki,
serwety, ręczniki. Stąd pochodzi, że przy niezna­
jomości zasad higjeny zapadają na tę chorobę
członkowie całej rodziny, a nawet niewinne dzieci.
W miejscu, na które przeszczepił się zarazek, po­
jawia się W kilkanaście dni po zarażeniu mała
ranka, niebolesna, nie krwawiąca, o brzegach
twardych, jest to tak zwany wrzód pierwotny.
Zależnie od sposobu przeniesienia, będzie on na
częściach płciowych zewnętrznych, albo na w ar­
dze ust lub innej części ciała.
W kilka tygodni, a najdalej w parę miesięcy
później zjawiają się tak zwane drugorzędne obja­
w y kiły pod postacią rozmaitego rodzaju w ysy­
pek skórnych, nie swędzących, niebolesnych ró­
żowych plam, drobnych guzków, sączących ranek
na częściach płciowych, koło otworu stolcowego,
w kąciku ust-, na migdałkach, języku i t. d. Cho-
roba w tym okresie jest nadzwyczaj zaraźliwa,
a okres ten — zwłaszcza przy nieleczeniu —
zwykł powtarzać się kilkakrotnie co parę mie­
sięcy.
Wkońcu po latach, czasem nawet kilkunastu,
wystąpić mogą t. zw. objawy trzeciorzędne, późne.
Są one najdokuczliwsze i najwięcej zagrażające
życiu, dość wyliczyć: głębokie i rozległe owrzo­
dzenia na skórze, próchnienie kości, ślepotę, pora­
żenia, obłąkanie, rozmiękczenie mózgu (dementia),
wiąd rdzenia pacierzowego (tabes), ciężkie zmia­
ny w sercu i naezyniach krwionośnych i t. d.
Przychodzą nadto i inne nieszczęścia, o których
już powyżej była wzmianka, a to poronienia lub
porody nieżywych dzieci oraz dziedziczność, każąca
pokutować dzieciom za winy rodziców. Jeżeli po
licznych zawodach rodzi się wreszcie dziecko ży­
we — to powoli występują u niego objawy kiły
dziedzicznej, brak żi^ciowej energji, charłactwo,
częsta skłonność do chorób umysłowych i t. d.
Niekiedy nawet dzieci tych dzieci dźwigają na so­
bie piętno choroby.
2) Rzeżączka (wiewiór, tryper). Polega na
przeniesieniu zarazków, zwanych gonokokami, na
błony śluzowe części płciowych, mianowicie
przedsionka, cewki moczowej i macicy. Pow sta­
jące wskutek tego swoiste zapalenie jest powodem
t. zw. ropnych upławów. Pierw sze objawy choro­
by są mało dokuczliwe. Ból i pieczenie przy od­
dawaniu moczu, parcie na mocz, obfite, palące
upławy — oto wszystko. Objawy te lekceważone,

_ 85 —
co się często zdarza, ułatwiają gonokokom wę­
drówkę wgórę macicy do jajowodów i jajników.
Z tą chwilą kobieta, dotąd zdrowa i dobrze się
czująca, zaczyna zapadać na zdrowiu i zwykle lata
całe przedstawia obraz ciężkiej, powtarzającej się
i pogarszającej niemocy, poprostu kalectwa. Bóle
i gorączka są wyrazem toczącego się zapalenia
w przydatkach macicznych i na otrzewnej, a re­
zultatem, niestety zbyt częstym, jest zupełna nie­
płodność lub przynajmniej skłonność do poronień,
oraz niezdolność do pracy.
Należy zauważyć, że gonokoki przenieść się
mogą także na palcach, za pośrednictwem bielizny
i innych wspólnie używanych przedmiotów na dru­
gie osoby, na części płciowe i do ócz, w których
w ywołują ciężkie, ropne zapalenie, powodujące na­
wet ślepotę. Głównie dzieci są na to narażone.
W przeciwieństwie do kobiet dorosłych dziew­
czynki do lat 6 nie mogą wprawdzie zapaść na rze-
żączkowe zapalenia wewnętrznych narządów płcio­
wych, gdyż gonokoki z powodu niefunkcjonowania
jeszcze tych narządów posuwać się ku górze i we­
wnątrz nie mogą, ale miejscowe zmiany chorobowe
powodować mogą u dziewczynek zlepienia i zrosty
sromu i pochwy, z przykremi następstwami na
przyszłość.
3) Trzecią i ostatnią chorobą weneryczną jest:
wrzód miękki, weneryczny (ulcus molle). Rozpo­
czyna się pryszczykiem lub ranką bolesną (zwykle
kilkoma) na częściach płciowych zewnętrznych,
a kończy zwykle obrzmieniem i zropieniem gru-

— 86 —

;;
czołów chłonnych pachw inow ych (dymienica, bu-
bony), w ym agającem praw ie zaw sze operacji. Na
szczęście po zagojeniu się pryszczyków i rany
operacyjnej choroba się kończy i żadnych więcej
następstw nie w yw ołuje. Z chorób w enerycznych
jest to w ięc najlżejsza i najmniej doniosła.
Jak z pow yższego krótkiego opisu widzimy,
choroby w eneryczne przenoszą się z reguły przez
stosunki płciowe, w yjątkow o zaś tylko przez ży ­
cie domowe z chorym , względnie poza domem,
w restauracjach, kolejach żelaznych, ustępach
i t. d. w skutek zanieczyszczenia przedm iotów,
Przyborów , naczyń i bielizny. To też i zapobiega­
nie chorobom w enerycznym w pierw szym rzę­
dzie streszczać się musi w unikaniu w szelkich sto­
sunków płciow ych z chorą osobą, a to tern b ar­
dziej, że w szystkie dotychczasow e lekarsko-
apteczne środki i przy b o ry nie dają dostatecznej
ochrony przed zarażeniem .
Tutaj w chodzim y mimo woli na teren mylnie
nazyw anej legalnej i nielegalnej, raczej m ałżeń­
skiej i pozam ałżeńskiej miłości. O soby oddające
się tej ostatniej, częściej — mojem zdaniem są
godne pożałow ania aniżeli potępienia i dla nich też
usunięcie się od niebezpieczeństw , pow strzym anie
się zupełne od życia płciowego, jest w łasnym inte­
resem i jedynie w skazanym ratunkiem pized
chorobą w eneryczną. T rzeba do tego tylko siły
charakteru, rozumu i woli. W daleko gorszem poło­
żeniu znajdują się kobiety zamężne, od których się
żąda spełniania obow iązków małżeńskich, choć
często w żądaniach tkw i lekkomyślność, a naw et
niesumienność m ężczyzny. Rzeczą rozsądnej, dba­
jącej o sw e zdrow ie kobiety jest w tern trudnem
położeniu tak się znaleźć, by lekkomyślność nie
w zięła góry nad uczciwością, a żądza nad obow ią­
zkiem. Kobieta jest także człowiekiem, ma także
boskie i ludzkie praw a, m ałżeństw o zaś nie jest za­
przedaniem się w niewolę i nie może odbierać p ra­
w a żądania, by w śród spełniania obow iązków ko­
bieta nie była narażona na niezawinione niebezpie­
czeństw a i choroby.
Na pytanie, czy każdy człow iek może odpo­
w iadać za siebie w zakresie sw ego życia płciow e­
go, z małemi w yjątkam i cały św iat kulturalny od­
powiedział tw ierdząco. W konsekw encji udzielenie
choroby w enerycznej drugiej osobie uw ażać należy
i powinno się za ciężkie i karygodne przewinienie.
P rzed zarażeniem się chorobą w eneryczną na
innej, pozapłciowej, pow iedzm y niewinnej drodze—
chronić nas może drobiazgowa, ścisła, niechby naj-
przesadniejsza czystość ciała i w szelkich z niem
stykających się przedm iotów, nieoszczędzanie na
wodzie i mydle, cała — jednem słow em — higjena
życia codziennego.
Na zakończenie pow yższego tem atu trzeba
zw rócić uwagę, że choroby w eneryczne są uleczal­
ne, że wyniki leczenia są tern pewniejsze, im w cze­
śniej zacznie się leczyć chorobę, że im wcześniej
zm iany chorobow e ustąpią, tern mniej niebez­
pieczny jest chory dla otoczenia, że w ięc najmniej-
szy podejrzany objaw powinien natychm iast skie­
row ać kobietę do lekarza.
„En presence de la constatation des heredites
morbides, n‘est-il pas effrayant de penser aux con­
ditions dans lesquelles, a 1‘heure actuelle, presque
tous les enfants sont procrees! Tout depend du ha-
sard. Qui pense a sa graine, a son enfant? Person-
ne. Qui doit y p en ser? Tout le monde. Quand doit-
on penser? Toujours. II n ‘est pas possible q uun
honnne honnete, eclaire, ne s‘abstienne en songeant
qu‘il est dans les conditions telles qu£il procreera
peut-etre un degenere. C om m ent? on condamne
pour homicide involontaire —* de quoi rendra-t-on
coupable celui qui donnera la vie a un idiot en sa-
chant ce qu‘il fait? Et ne sera-t-il pas un infame
criminel celui qui, en connaissance de cause, fera
naitre un infirine“ ? (W obec naszych wiadom ości
o dziedziczeniu chorób, jak strasznie jest pomyśleć
o w arunkach, w których płodzi się do dziś dnia
ogrom ną w iększość w szystkich dzieci! W szystko
zależy od przypadku. Kto m yśli o swoim zarodku,
0 swojem dziecku? Nikt! Kto powinien o niem m y­
śleć? Każdy! K iedy? Zaw sze! Człowiek uczciw y
1 ośw iecony nie może się nie opanować, jeśli wie,
że w danych w arunkach stw o rzy prawdopodobnie
istotę zw yrodniałą. Jak to ? K arze się naw et za nie­
zam ierzone zabójstw o — czy nie powinniśmy po­
tępić tern bardziej człow ieka, k tó ry w iedząc do­
brze, co robi, daje życie idjocie? Czy nie jest nik­
czem nym zbrodniarzem ten, kto w pełnej św iado­
mości faktów płodzi kalekę?).
Te słow a dobrze zasłużonego dla nauki i n a­
rodu francuskiego ginekologa, prof. Pinarda, niech
przem ów ią i do duszy naszego społeczeństw a.
Gdzie chodzi o zdrow ie rodziny i potom stw a,
tam za surow ych w ym agań lękać się nie można.
Ponad w szelkie posagi najw iększym jest zdrow ie
duszy i ciała dziewczęcia. Niechże je zaw sze w nosi
w dom męża, a niech go w zam ian nigdy nie pow ie­
rza nieuleczalnie chorem u.
Ale by działać z rozw agą i przezornością, do
tego potrzeba pełni zdrow ia duszy i ciała, potrze­
ba ukończonego już rozw oju fizycznego i um ysło­
w ego i pełni świadomości. W ów czas dopiero po­
czątek życia płciowego nie będzie gw ałtem i poni­
żeniem dla kobiety, nie sprow adzi zburzenia rów ­
now agi duszy, w ów czas dopiero o dobrym lub złym
losie decydow ać będzie mogła w yłącznie obopól­
na miłość, delikatność i troskliw e przyw iązanie ze
strony m ężczyzny, a pełne zaufanie i w iara ze
strony kobiety.
3. M A C I E R Z Y Ń S T W O

A. A N A T OM J A I FIZJOLOGJA

Kochać i cierpieć — to dwa uczucia znamio­


nujące posłannictwo kobiety! Szlachetnie pojęte
unoszą one człowieka w krainę najżywszych ra­
dości i najserdeczniejszych łez, zbrukane cynizmem
stają się nieraz klątwą całego życia.
W szystko Opatrzność dała kobiecie, by speł­
nić mogła to posłannictwo: dała jej wdzięki, dała
jej duszę rzewną i tkliwą, dała jej serce. A dla jej
bólu, dla jej cierpienia, stw orzyła nawet słodkie
uczucie macierzyństwa.
I czyjaż wina, że tak często dzisiaj — nie­
stety — z tego wspaniałego gmachu uczuć i obo­
wiązków zostają tylko gruzy, stargane nerwy,
zniszczone zdrowie i parodja życia?!
* * *

Części ciała kobiety, które w sprawie poczę­


cia, ciąży, porodu, połogu i karmienia bezpośredni
udział biorą, nazywam y częściami rodnemi lub
płciowemi. Oprócz piersi, znajdujących się na przo-
dzie klatki piersiowej, wszystkie te części zresztą
znajdują się nazewnątrz i nawewnątrz miednicy,
tj. dolnej kostnej części tułowia, która spoczywa
ruchomo na kościach udowych, a pokryta częściami
miękkiemi tw orzy od przodu okolicę sromową
(wstydliwą), po bokach biodra, a od tyłu okolicę

2 ,. l

R y e . 1. — P R A W ID Ł O W A M IE D N IC A K O B IE T Y
1. S to s k r ę g o w y ; 2. w zg ó rek k o śc i k r z y ż o w e j; 3. p o łą c z e n ie k o śc i k r z y ­
ż o w e j z b io d ro w ą ; 4. k o ść o g o n o w a ; 5. linja b ezim ien n a ; 6. k o ść
b io d ro w a ; 7. sp o jen ie ło n o w e .

krzyżową, w raz z pośladkami po obu stronach tej


ostatniej usadowionemi. Miednicę (rye. 1) tworzą
cztery kości: kość krzyżowa, kość ogonowa i dwie

— 92 —
kości bezimienne (kość bezimienna = kość biodro­
wa -f kość łonowa + kość siedzeniowa). Kość ogo­
nowa połączona jest z kością krzyżową ruchomym
stawem, który pozwala podczas wytaczania się
główki płodu przy porodzie odchylić się kości ogo­
nowej nieraz o 2 cm. Ma to wielkie znaczenie ze
względu na prawidłowy przebieg porodu. Inne ko­
ści mają połączenia nieruchome.
Dia łatwiejszego orjentowania się dzielimy
miednicę na wielką, czyli górną, i małą, czyli dolną.
Granicę między niemi tw orzy t. zw. linja graniczna
lub bezimienna, biegnąca na wysokości wzgórka
krzyżowego i górnego brzegu spojenia łonowego
wokół miednicy. Miednica wielka jest tylko z trzech
stron ścianami kostnemi otoczona, a mianowicie:
od tyłu — kręgami lędźwiowemi, po bokach —
kośćmi biodrowemi (górne części kości bezimien­
nych), przednią zaś ścianę tw orzy miękka i podat­
na ściana brzuszna, która pozwala miednicy wiel­
kiej zmieniać od przodu objętość. Miednica mała
jest ze wszystkich stron ścianami kostnemi oto­
czona.
Od prawidłowej budowy miednicy kobiecej
zależy częstokroć bardzo wiele. Służy ona bowiem
nietylko za podstawę części rodnych i ukryw a
w sobie także pęcherz, cewkę moczową i jelito od-
chodowe, ale nadto przez jej przewód przesuwać
się musi podczas porodu płód i jego części dodat­
kowe (łożysko).
Bardzo ważny jest zwłaszcza t. zw. wymiar
prosty wchodu miednicy, t. j. odległość wzgórka

— 93 —
kości krzyżowej (promontorium) od górnego brze­
gu spojenia łonowego. W ymiar ten, aby był dosta­
tecznie wielki, musi wynosić w prawidłowym sta­
nie 11 cm, byw a zaś niekiedy znacznie mniejszy
w nieprawidłowych, t. zw. ścieśnionych mie­
dnicach.
Części rodne niewieście, idąc w opisie od ze­
w nątrz ku w ewnątrz miednicy, składają się: z w ła­
ściwych części płciowych (srom niewieści, przyro­
dzenie), z pochwy, macicy, 2 jajowodów (trąbki)
i 2 jajników (ryciny 2, 3 i 4).
W łaściwe części płciowe zaczynają się od
zewnątrz wzgórkiem łonowym, od którego biegną
ku tyłowi i dołowi wargi większe, kończące się t.
zw. międzykroczem (kroczem).
To właśnie międzykrocze, zwłaszcza u kobiet
pierwszy raz rodzących, ulega często przedarciu
w drugim okresie porodowym i ono też wymaga
podczas porodu umiejętnego nadzoru i podparcia.
Z pęknięciem bowiem całkowitem międzykrocza
ubywa najważniejsza podpora ścian pochwy, a za
ich pośrednictwem i macicy.
W szparze między wargami większemi kryje
się druga para warg, t. zw. wargi mniejsze (nimfy),
które otaczają i, w normalnym stanie przylegając
do siebie, niejako zamykają prowadzące ku w e­
w nątrz miejsce, zwane przedsionkiem. W argi małe,
z reguły widoczne dopiero po rozchyleniu dużych,
ulegają często takiemu przerostowi, że wysuwają
się nazewnątrz w arg dużych w rozmaitym sto-

— 94 —
R ye. 2. - SROM N IEW IEŚC I DZIEW ICZY SZTUCZNIE ROZCHYLONY
(w ed łu g a tla su S o b o tty )
a) W zgórek łonow y, b) P rze d n ie spoidło w arg w ięk szy ch , c) N apletek
łech taczk i, d) Żołądź łec h tac z k i, e) W arg a m n iejsza, f) U jście cew ki
m oczow ej, g) G ruczoł B arth o lin ieg o . h) D ół łó d k o w a ty . i) W ęd zidełko.
k) T ylne spoidło w a rg w ięk szy ch . 1) K rocze, m) B łona dziew icza-
n) W arg a w ięk sza, o) W arg a m niejsza.

— 95 — .
Rye. 3. - P RZ EK RÓ J MACICY, J A J O W O D U , JAJNIKA I POCHW Y
(według atlasu S o b o t t y )
rpoM ofrf «j|Z9Jr3

trrjintef
B^iufcf osin
0>j iLaopoAofBf

y rM O ^ lu fB f
^odóz.ijs
npoMofef
i jjuug

H o jn a c k i: H ig je n a k o b ie ty 7
pniu. Oprócz indyw idualnych odmian w budowie
anatomicznej przerost taki byw a często skutkiem
nadużycia sam ogw ałtu.
W przedsionku, idąc od przodu ku tyłowi, n a­
potykam y: a) łechtaczkę (w miejscu połączenia się
w arg m niejszych); b) ujście cew ki m oczow ej;
c) w ejście pochwowe, okolone błoną dziewiczą
(hym en); d) po obu stronach przedsionka d rą ­
żące gruczoły Bartholiniego (w ażne z powodu n a­
der łatw ego usadaw iania się w nich zaraźliw ych
ropnych zapaleń, najczęściej na tle rzeżączki). Jak
widzimy, otw ór w ejściow y pochw y jest przysło­
nięty i częściowo zamknięty, ale tylko u dziewic,
przez t. zw. błonę dziewiczą, przedstaw iającą się
najrozmaiciej tak co do sw ego kształtu, jak i gru ­
bości. M niejszy lub w iększy otw orek w niej będący
pow iększa się znacznie przez rozdarcie brzegów
przy pierw szych stosunkach płciowych, względnie
w inny m echaniczny sposób. To też u kobiet za­
m ężnych z pierw otnej, najczęściej okrężnej, błony
pozostają jedynie jej poprzeryw ane „płatki**, zw a­
ne na skutek podobieństwa „mirtowemi**.
Pochw a zaczyna części rodne, zw ane od tego
miejsca w ew nętrznem i. Jest to miękki, rozciągliw y
przew ód, który, zaczynając się w ejściem pochwo-
wem, biegnie ku górze ciała na długość 9— 10 cm
i górnym sw ym odcinkiem przyczepia się do dolnej
części macicy, tw orząc naokoło miejsca przyczepu
t. zw. sklepienia, pochwowe. P rzednia ściana po­
chw y przylega do cew ki i pęcherza moczowego,
tylna — do jelita odchodowego. Cała ściana pochw y

— 98 —
pokryta jest pofałdowaną błoną śluzową, w któ­
rej znajdują się nieliczne gruczołki, wydziela­
jące śluz.
Wydzielina pochwy jest kwaśna, w przeci­
wieństwie do wydzieliny macicy, która jest alka­
liczna. Z powodu tej kw asoty wszystkie drobno­
ustroje, wywołujące zapalenie i ropienie, dostawszy
się do prawidłowej pochwy, giną już po 24 godzi­
nach. Czynniki, które osłabiają siłę odporną po­
chwy, np. znaczne zwiększenie się wydzieliny ślu­
zowej z macicy, lub też okres regularności, neutra­
lizując kwasotę, ułatwiają powstawanie zapaleń
w tern miejscu. Tern się po części tłumaczy skłon­
ność kobiet do różnych cierpień, mających począ­
tek w okresie perjodu.
Macica jest to ciało mięsiste (mięsień prążko­
wany), wydrążone, mające 3 ujścia (otwory), dwa
górne do przewodów jajnikowych i dolne do po­
chwy. Kształt jej jest podobny do gruszki; część
górna, grubsza, zowie się trzonem, część dolna,
cieńsza, na której przyczepia się pochwa, szyją,
a część końcowa stercząca już w pochwie częścią
pochwową macicy. Macica jest zawieszona rucho­
mo między jelitem odchodowem (z tyłu) a pęche­
rzem moczowym (z przodu) na 4 parach wię-
zadeł, z których najważniejsze, więzadła szerokie,
będące zdwojeniem otrzewny trzon macicy pokry­
wającej, leżą po bokach (prawe i lewe) i otaczają
po drodze przewody jajnikowe, drugie zaś, t. zw.
okrągłe, idą od rogów trzonu macicy ku przodowi
do wzgórka łonowego. Dalsze dwie pary więzadeł
v
— 99 —
R ye. 6.

ZMIANY W PO ŁO ŻEN IU M A C IC Y Z A L E Ż N IE O D W Y P E Ł N IE N IA
PĘCH ERZA M OCZOW EGO
1. m a c ic a ; 2. pęcherz m oczow y; 3. s p o j e n ie ło n o w e ; 4 . pochw a;
5. je lito odchodow e.
przytrzym ują macicę od strony kości krzyżow ej
i jelita odchodowego.
Z uwagi, że m acica jest narządem ruchomym,
wypełnienie lub opróżnienie sąsiedniego pęcherza
moczowego, oraz jelita odchodowego, pociąga za
sobą pew ne zm iany w jej położeniu; zw łaszcza pę­
cherz m oczow y zanadto w ypełniony odchyla ją ku
tyłowi, zupełnie zaś w ypróżniony ułatw ia jej p ra­
w idłow e pochylenie ku przodow i (ryc. 5 i 6).
M acica jest najw ażniejszą z części rodnych
kobiety, w niej bowiem rozw ija się i siłą jej skur­
czów (bole porodow e) w ydalany b y w a płód.
W zw yczajnym , stan ie-b ęd ąc długą na 6—7
cm, pod koniec ciąży dochodzi do 34 cm i w ię­
cej długości (ryc. 7). P o k ry ta w ew n ątrz błoną ślu­
zową, utw orzona jest cała z w łókien mięśni, mię­
dzy którem i przebiegają liczne naczynia krw ionoś­
ne i nerw y.
P rzew ody jajnikowe odchodzą od obydwóch
rogów (kątów ) m acicy i biegnąc w ężykow ato
w śród w ięzadeł szerokich na długość 10— 12 cm,
otw ierają się t. zw. strzępkam i wolno do jamy
brzusznej w pobliżu jajników. W ew nętrzna ich po­
w ierzchnia w yścielona jest rów nież błoną śluzową,
ale zaopatrzona w przybłonek m igaw kow y, którego
m igawki (włoski), w ykonując ruch w kierunku m a­
cicy, ułatw iają przedostanie się do niej dojrzałym
jajkom z jajników.
Jajniki, gruczoły przypom inające kształtem
migdały, leżą nieco niżej w olnych końców przew o­
dów jajnikowych, tuż koło ściany miednicy w w y-
.;«fc£r-

Tł R y e . 7. - M A C IC A P R Z E D (A) I P O D K O N IE C (B ) CIĄ ŻY

drążeniu tylnej blaszki w ięzadła szerokiego. Oso-


bnemi w ięzadłam i są one przytw ierdzone do m acicy.
W ew n ątrz każdego jajnika, w w arstw ie jego po­
w ierzchow nej czyli korowej, znajdują się pęche­
rzyki Grafa w ypełnione płynem, a w nim zarodki
płodu (jajka ludzkie; rycina 8). Ilość pęcherzyków
G rafa obliczają na przeszło 300 tysięcy w jednym
jajniku. Każdego m iesiąca u kobiety dojrzałej, w sku­
tek wielkiego dopływ u krw i do części rodnych, pę­
cherzyk Grafa nabrzm iew a, przybliża się coraz w ię-

102
cej do powierzchni jajnika, a wreszcie pęka.
Sprawa ta zwie się dojrzewaniem jajka. Uwol­
nione z jajnika jajko, wielkości drobnego ziarnka

R ye. S. — LUDZKIE JAJKO W D O JR ZAŁY M PĘC H ER ZY K U GRAFA


(p o w ię k sz o n e 400 r a z y ). J. jąd ro; K. p ro m ien isto u ło żo n e k om órk i;
Ż żó łtk o ; B . p. b łon a p rz e z r o c z a ; T . k u lecz k i tłu s z c z u ; V ac. w a k u o le.

piasku, przedostaje się do wspomnianych już


strzępków otaczających otwór przewodu jajniko­
wego i następnie kierowane migawkami zbliża się
przewodem jajnikowym do macicy.
Na miejscu pękniętego pęcherzyka powstaje
w jajniku ciałko żółte (t. nazw. od żółtego bar-

— 103 —
wika luteiny). które w razie zapłodnienia jajka jest
duże, pozostawiające długotrwałe blizny, gdy zaś
do zapłodnienia nie doszło — maleńkie i rychlej
więdniejące, prawie bez pozostawienia śladu.
Ciałku żółtemu doświadczenia lat ostatnich przy­
pisują rolę t. z w. wewnętrznego wydzielania gru­
czołu jajnikowego, które jest nie mniej ważną funk­
cją jajników, aniżeli poprzednio omówione jajecz-
kowanie (czynność rozrodcza). Znaczenie w e­
wnętrznego wydzielania gruczołów jajnikowych
zrozumiemy najlepiej na przykładach stw ierdza­
jących, że po wycięciu jajników (wytrzebienie —
castratio) części płciowe więdną, regularność
ustaje, zmieniona przemiana materji powoduje
skłonność do tycia, jednem słowem: kobieta się
starzeje i staje się niejako bezpłciowa. Na tej pod­
stawie weszło w użycie podawanie w yciągów
z gruczołów zwierzęcych jajników osobom o nie­
dorozwoju lub zaniku części rodnych (organo-
terapja), oraz wszczepianie gruczołów płciowych
zwierzęcych (Steinach, W oronow i inni) dla od­
młodzenia.
W związku z dojrzewaniem jajka przychodzi
do przekrwienia błony śluzowej macicy, skutkiem
czego drobniutkie naczynia krwionośne, w niej
przebiegające, pękają, powodując w ypływ krwi
zmieszanej ze śluzem przez przewód szyi macicz­
nej do pochwy i nazewnątrz. Ten w ypływ krwi
będący w związku i zależności od dojrzewania ja­
jeczek, nazywamy regularnością, czyli miesiącz­
kowaniem. Regularność pojawia się każdego
miesiąca co 28-31 dni i trw a zw ykle 3-6 dni. Z ró­
żnych hipotez, tłumaczących systematyczne poja­
wianie się perjodu co miesiąc, najwięcej zwolenni­
ków w nauce miała doniedawna teorja Pfltigera,
podług której pęcherzyk Grafa rosnąc uciska za­
kończenia nerw ów w jajniku się znajdujących, a
tern samem zadrażnia tą drogą rdzeń pacierzowy,
u d y ilość zadrażnień dojdzie do maximum (co 28
dni), rdzeń pacierzowy, znowu zapomocą nerwów,
sprowadza g w a łto w n y p rz y p ły w k rw i do macicy,
czego mechanicznym znów w ynikiem jest regular­
ność. Teorja ta jest już dzisiaj zwalczana przez
inną Borna-Fraenkla, wedle której regularnością tj.
stanem błony śluzowej macicy, jej przedmiesiącz-
kowem bujaniem i przekrwieniem , kieruje ciałko
żółte, powstałe po pęknięciu pęcherzyka, zapo­
mocą wydzielania wewnętrznego czyli soków
zwanych hormonami. W ramach tej teorji jajecz-
kowanie m iałoby następować w okresie między-
miesiączkowym, a nie, jak P fliiger tw ie rd ził, ró ­
wnocześnie z miesiączką. D efinityw nie sprawa ta
jednak do dziś dnia nie jest wyjaśniona, a to z po­
wodu trudności zdobycia do badań naukowych ży ­
wego materjału.
Ilość w yp ływ ające j za każdym razem k rw i
obliczają na 100— 300 gramów, oczywiście mówiąc
o stanie zdrowia i zależnie od konstytucji danej
kobiety.
Po raz pierw szy pojawia się regularność
w w ieku dojrzewania płciowego t. j. mniej więcej
między 14— 16 rokiem życia (u nas) i odtąd po-

_ 105 —
w tarza się (z w yjątkiem okresów ciąży, porodu
1 karmienia) przez przeciąg 25— 30— 35 lat. Około
roku 48— 50 kobieta traci regularność, przestaje
być zdolną do zapłodnienia, a jej części płciowe
stopniowo więdnieją. Okres ten życia kobiety na­
zyw am y wiekiem przejściowym (climacterium).
Jajko kobiece, jak już wspomnieliśmy, w yd o ­
stawszy się z jajnika, przesuwa się pow oli (7— 10
dni) w kierunku do macicy. Na tej drodze może się
zetknąć ono z plemnikiem (męskie nasienie), od
strony pochwy w przeciwnym kierunku w ędrują­
cym, i wówczas zostaje zapłodnione. (Połączenie
się jajka z plemnikiem i początkowe przemiany
tych dwóch komórek przedstawia schematycznie
ryc. 9.) Zapłodnienie, tj. spotkanie się i połączenie
2 komórek zarodkowych, jajka kobiecego, posu­
wającego się z jajnika przez trąbkę ku macicy,
i plemnika mężczyzny, przedostającego się przy
stosunku płciow ym do pochwy i dążącego potem
przez macicę do trą b ki czyli jajowodu, odbywa się
przy zdrow ym stanie organów kobiecych zazw y­
czaj w jednym z jajowodów. Jak długo te dwie
kom órki wędrują ku sobie, a tern samem w którym
okresie zależnie od perjodu kobieta najłatw iej
może zastąpić — tego ściśle nie da się oznaczyć.
Uwzględniając jednak powolność ruchów posuwa­
nia się jajka, a dość szybką wędrówkę plemnika
(z pochwy do jajowodu 47—60 minut) i najko­
rzystniejsze ich spotkanie się w jajowodzie blisko
macicy — można z prawdopodobieństwem wnosić,
co zresztą i statystyka potwierdza, że pierwsze

— 106 —
dni po regularności ułatw iają tem bardziej zastą­
pienie, że po stosunku płciow ym przedostający
się w ów czas do pochw y plemnik m ęski m a czas
jeszcze przebycia drogi do jajowodu, zanim w od­
w rotnym kierunku posuw ające się jajko przedo­
stanie się do jam y macicy, powodując tęm sa­
mem odruchow o zaburzenia ustrojow e, których
rezultatem jest regularność. C ała jednak tak bardzo
misternie a tajemniczo skonstruow ana przez n a­
turę chwila poczęcia zależna jest rów nież od wielu
indyw idualnych w arunków i okoliczności, tak że
żadnej reguły stw arzać dotychczas nie można.
Jajko niezapłodnione dostaje się w końcu do m a­
cicy i stąd w raz z krw ią miesięczną w y p ły w a na-
zew nątrz. Zapłodnione natom iast dostaw szy się
do macicy, uczepia się m iędzy fałdami rozpulchnio-
nej błony śluzowej. F ałdy te, powoli w ydłużając
się, otaczają je naokoło, stanow iąc zaw iązek pó­
źniejszej błony doczesnej jaja płodowego.
W przypadku zatem zapłodnienia jajka do re ­
gularności nie przychodzi; pojawianie się regular­
ności jest z reguły dowodem, że jajko nie zostało
zapłodnione. W yjątkow o tylko pojawia się reg u ­
larność podczas ciąży raz, najw yżej dw a razy, i to
w znacznie mniejszej obfitości.
Z chw ilą zapłodnienia rozpoczyna się ciąża,
która trw a 9 miesięcy, tj. 40 tygodni, czyli 10 mie­
sięcy księżycow ych (po 28 dni). W yjątkow o prze­
dłuża się ona poza 280 dni, a ostateczną jej granicą
jest 300 dni. Mimo w szelkie usiłow ania nauki, nie
jesteśm y jeszcze w stanie ściśle oznaczyć czasu

— 108 —
trwania ciąży, a tem samem dnia porodu. P om yłki
1— 2 tygodniowe, a nieraz i większe, trafiają się
dość często. Stąd też ustawodawstwo przyjm uje
granice donoszonej ciąży od 240 do 320 dni. W co-
dziennem życiu najbliżej jeszcze dokładności jest
obliczanie od początku ostatniej regularności wedle
następującej fo rm u łki: dzień ostatniej regularności
— 3 miesiące + 7 dni. Jeżeli np. ostatnia regular­
ność była 20 grudnia, to odliczyw szy 3 miesiące,
otrzym am y 20 września, a dodawszy dni 7 bę­
dziemy m ieli term in porodu 27 września.
W stanach niepraw idłow ych ciąża może
trw ać krócej. Jeżeli kończy się w pierwszych 6
miesiącach, mamy do czynienia z t. zw. poronie­
niem, jeżeli w ostatnich 3 miesiącach — t. zw. po­
rodem przedwczesnym, podczas gdy ukończenie
ciąży po upływ ie 9 miesięcy odbywa się t. zw. po­
rodem czasowym (na czasie — w swoim czasie).
P rzyczyną poronienia i przedwczesnego porodu
byw ają najczęściej jakieś zmiany chorobowe jaja
płodowego lub też choroba tkw iąca w samym orga­
nizmie kobiety. Dość często byw a też przyczyną
wątłość i w ielka w rażliw ość kobiety, przestrach,
fizyczny uraz (uderzenie, upadnięcie itd.), oraz za
częste i zbyt podniecające stosunki płciowe.
Po usadowieniu się zapłodnionego jajka
w macicy powstaje w niem szereg zmian i czyn­
ności, których następstwem jest rozwijanie się za­
rodka i części jego dodatkowych, t. j. błon płodo­
wych, łożyska i wód płodowych. (Zob. ryc. 10).
Zacząwszy od w ielkości ziarnka prosa, jaką ma

— 109 —
w pierw szych dniach po zapłodnieniu jajo pło­
dowe, rośnie ono coraz więcej tak, że po ośmiu
tygodniach jest już wielkości jaja kurzego, po
po upływ ie 3 m iesięcy zm usza już macicę do
podniesienia się ponad miednicę, w której jest
mu już za ciasno, aż w reszcie z końcem ciąży

R y c. 10. — SCH EM A TY C ZN E PR Z E D ST A W IE N IE U SA D O W IE N IA SIĘ


ZA PŁO D N IO NEG O JAJKA W BŁON IE D O C ZE SN EJ M ACICY

d. v . b łon a d o cze sn a p ra w d z iw a ; d. r. d o cze sn a zd w o jo n a ;


d. s. d o cze sn a zg r u b ia ła ; o . jaje

dochodzi do długości 32 cm. Pierw otnie otoczone


tylko błoną śluzow ą macicy (fałdy), k tóra już
teraz nazw ę błony doczesnej przybiera, powoli
otacza się jajo płodow e dwiem a jeszcze bło­
nami; t. zw. kosm ów ką i błoną jagnięcą (z których
ostatnia najbliżej płodu leży), oraz w y tw a rz a so­
bie w 3-cirn miesiącu łożysko, t. j. mięsiste, krw ią
przepełnione ciało w postaci placka, które pośre-

110 —
dniczy w odżyw ianiu płodu krw ią matki. Płód sam
jest zaw ieszony w wodzie płodowej (pod koniec
ciąży byw a jej */*— 1 litra) błony płodowe w ypeł­
niającej, a połączony jest tylko z łożyskiem zapo-
niocą pępow iny. W razie ciąży wielokrotnej, t. i.
przy bliźniakach i trojakach mogą płody mieć oso­
bne łożyska i osobne pęcherze płodowe, albo w spól­
ne łożysko, a osobne pęcherze; tak samo jak
co do płci, m ogą w szystkie płody być tej samej płci
lub też jedne męskiej a drugie żeńskiej.
P rzyczyn ciąży w ielokrotnej nie znam y. Du­
żą rolę odgryw a tu dziedziczność. Bliźniaki np.
pow tarzają się w pew nych rodzinach. Poród bli­
źniaczy, statystycznie rzecz biorąc, przypada raz
na 85 porodów o jednym płodzie, trojaki rodzą się
raz na 7.300 porodów.
Liczniejsze aniżeli 3 płody należą do białych
kruków.
Około połow y (4x/2 mies.) ciąży płód jest już
do tego stopnia silny i rozw inięty, że ruchy jego
w wodzie płodowej m atka w yraźnie odczuwa. Są
to t. zw. pierw sze ruchy płodu. Niekiedy pojawiają
się one już w czw arty m miesiącu lub też znacznie
później w piątym , a naw et szóstym miesiącu,
w każdym jednak razie trw ają odtąd aż do chwili
porodu z rożnem nasileniem i częstością, zależnie
od indywidualności. W yjątkow o ruchów tych mo­
że naw et kobieta nie odczuw ać; zdarza się to przy
nadm iernej ilości w ód płodow ych. Mniej więcej
w tym sam ym czasie t. j. około połow y piątego
m iesiąca ciąży przyłożone do pow łok brzusznych
kobiety ciężarnej ucho badającego lekarza słyszy
już wyraźnie „tętno“ płodu, które jest szybsze od
pulsu matki. Ruchy płodu, a raczej wyczuwalne
jego części drobne (nóżki i rączki) oraz tętno płodu
stanowią t. zw. „pewne“ znamiona ciąży, podczas
gdy wszystkie inne objawy, wystarczające dla
wprawnego lekarza do rozpoznania ciąży, jak
ustanie regularności, nudności, wymioty, parcie na
mocz, obrzmienie piersi, ściemnienie ich brodawek
i otoczek, zasinienie i powiększenie macicy i t. p.
nazywamy objawami „prawdopodobnemi“ ciąży.
W ślad .za powiększeniem się jaja płodowego
i macicy, która odpowiednio do wzrostu swej za­
wartości także powiększać się musi, występują
w całym ustroju kobiety pewne zmiany w systemie
krwionośnym i nerwowym. Największym zaś zmia­
nom ulegają części rodne, które do przyszłego
porodu muszą być przygotowane (rozpulchnienie
i rozrost), oraz piersi, w których znajdujące się
gruczoły mleczne siarą wypełnione, już pod koniec
ciąży wyczuć się dają w postaci twardych postron­
ków i guzów (ryc. 11). Zmienia się też w czasie
ciąży barw a brodawek i otoczek piersiowych na
wybitnie ciemniejszą, u brunetek prawie na bru-
natno-czarną.
Szczególnemu rozpulchnieniu ulega pod ko­
niec ciąży pochwa. Wydziela przytem obficie gę­
stą białą ciecz, która często bywa brana fałszywie
za t. zw. białe upławy i niepotrzebnie, niekiedy
nawet ze szkodą, usuwana rozmaitemi przestrzyki-
waniami.

— 112 —
W chwili kiedy płód jest już tak w y k ształ­
cony, że może poza łonem m atki żyć, t. j. po upły­
w ie dziewięciu m iesięcy ciąży (dziecko urodzone
między 7 — 9 miesiącem ciąży może w praw dzie
także żyć, ale w ym aga w iększej opieki), rozpo­
czyna się poród, m ający na celu w ydalenie dziecka
i części jego dodatkow ych nazew nątrz.

R y c. 11. — SC H E M A T PR ZEK R O JU GRU CZO ŁU PIE R SIO W E G O

I. W y p ły w z w sz y stk ic h p r z e w o d ó w m le czn y ch ; 2. p rze w ó d m le czn y ;


3. g ru cz o ł m le c z n y ; 4. tk ank a łą c z n a ; 5. m ię śn ie ; 6. k latk a p ie r sio w a .

O przyczynach, dla których po upływ ie tego


dopiero czasu poród się rozpoczyna, tak dobrze
jak nic niewiadomo. Tyle jest pewnem, że działają
H o jn ack i: H igien a k o b ie ty 8
— 113 —
tutaj różne czynniki: w rażliw ość macicy pod ko­
niec ciąży na najmniejsze choćby fizyczne i p sy­
chiczne podniety, pow staw anie skurczów przez
ucisk dojrzałego jaja na w ew nętrzną pow ierzchnię
macicy, a może jest przyczyną i nadmierne, w y ­
wołujące bóle porodowe, nagrom adzenie się w ło­
żysku kw asu w ęglowego, jak tego chcą niektórzy.
Siłą w ydalającą płód nazew nątrz ustroju matki
są skurcze mięśni macicy, które niezależnie od
woli rodzącej pojawiają się w przerw ach rytm icz­
nie. Skurcze te są mniej lub w ięcej bolesne i stąd
ich nazw a „bóle porodow e“. Oprócz skurczów
macicy, ale tylko pomocniczą siłą, są jeszcze skur­
cze mięśni brzucha (tłocznia brzuszna), oraz praca
w szystkich mięśni całego tułowia.
Bóle, czyli skurcze macicy, pojawiają się za­
zw yczaj w ostatnich już tygodniach ciąży, jako
t. zw. bóle „przepow iadające", które się rychło
uspokajają, niekiedy naw et na kilka dni, by pow ró­
cić znowu z chw ilą rozpoczęcia się już na dobre
czynności porodowej. Tym razem w ystępują już
trw ale i rytm icznie jako t. zw. bóle „przygoto­
w aw cze". P ra c a ich idzie w yłącznie na ro zszerze­
nie szyjki i ujścia macicy. Gdy to nastąpi, gdy pęk­
nie pęcherz płodow y a głów ka płodu zostanie
zepchnięta do pochw y — zmieniają się znow u bóle
na t. zw. „parte", częstsze i więcej w ysiłku fizycz­
nego w ym agające, ale zato już mniej bolesne niż
poprzednie. R odząca mimowoli w strzym uje oddech
i stara się wszelkiemi siłami w yprzeć płód na-

— 114 —
zewnątrz. Tutaj też po raz pierwszy wchodzi
w grę praca tłoczni brzusznej.
Przeszkodami, które siłą tych dwóch czyn­
ników (skurczów macicy i tłoczni brzusznej) po­
konane być muszą, jest miednica i części miękkie
w niej ieżące, t. j. pochwa, szpara sromowa i mię-
dzykrocze. Do nich zaliczyć również trzeba dolny
odcinek i ujście zewnętrzne macicy, które siłą
skurczów trzonu macicy przez wypuklanie się ku
zewnątrz pęcherza płodowego (pęcherz pło­
dowy — to częściowo ponad ujściem macicy od-
klejone i wodą płodową wypełnione błony pło­
dowe) "w prawidłowym stanie są rozszerzane.
W nieprawidłowym stanie, gdy pęcherz płodowy
przed rozszerzeniem szyjki i ujścia macicy pęknie,
czynność ta spada na część poprzedzającą płodu
(zwykle główkę), a poród przez to znacznie się
przedłuża.
Trwania porodu dokładnie oznaczyć nie
można, zależy ono bowiem od budowy miednicy,
od wielkości i położenia płodu, od siły bólów po­
rodowych i t. p. U kobiet, które już rodziły, trwa
poród 5 — 10 godzin, u pierwszy raz rodzących
10 — 18 godzin; niekiedy jednak ciągnie się nawet
kilka dni, lub też trwa zaledwie kilka godzin. Prze­
dłuża czas trwania porodu zwężona miednica,
za wielki płód, ciąża bliźniacza, oraz przedwczesny
odpływ wód płodowych.
Położenie rodzącego się płodu może być roz­
maite. Prawidłowem, a zarazem najkorzystniej-
8*
_ 115 —
szem jest położenie głów kow e (czaszkow e), to
znaczy takie, gdy pierw szą pojaw iającą się naze-
w n ątrz częścią płodu jest jego głów ka (zob.
ryc. 12). Mniej już, ale jeszcze korzystne jest poło­
żenie, w którem w ystępują naprzód nóżki lub po­
śladki, najniekorzystniejsze jest położenie dziecka
poprzeczne, gdyż w tem położeniu poród bez fa­
chowego zabiegu odbyć się nie może, chyba gdy
dziecko jest niedonoszone.
Niepraw idłowości w położeniu płodu jak
i w przebiegu samego porodu są najczęściej następ­
stw em t. zw. niestosunku porodowego, t. j. albo
ciasnej miednicy matki, albo za wielkiego rozrostu
płodu, szczególnie jego główki, albo wkońcu
jakiejś w ad y w budowie lub choroby któregoś
z nich dwojga. Ocena tego niestosunku i korzystne
rozw ikłanie leży w rękach lekarza.
W 5 — 30 minut po urodzeniu się dziecięcia
(w yjątkow o w 1 —■ 2 godzin a naw et i później)
odchodzą z m acicy siłą tych sam ych czynników
także jego części dodatkow e (błony i łożysko),
a z odejściem ich rozpoczyna się połóg. P rzez po­
łóg rozum iem y przeciąg czasu, k tóry upływ a od
ukończenia porodu aż do zupełnego pow rotu czę­
ści rodnych do stanu pierw otnego przed ciążą. Do
w yrów nania w szystkich zmian, jakie w ustroju
kobiety ciąża i poród sprow adziły, potrzeba około
trzech m iesięcy (najmniej sześciu tygodni). Naj­
głów niejszym zmianom w połogu ulega macica.
Zacząw szy od drugiego dnia po porodzie, stale się

— 116 —
R ye U - K O N IE C C IĄ Ż Y - P R A W ID Ł O W E P O Ł O Ż E N IE PŁODU
C Z A S Z K O W E U P IE R W IA S T K I

ona zmniejsza, ulegając pewnemu rodzajowi spusz­


czenia, przyczem pokryw a się w ew nątrz nową
błoną śluzową. Sprawie tej tow arzyszy wydziela­
nie się odchodów połogowych, które w pierw­
szych trzech dniach są krw aw e, w drugich trzech
dniach różowe, a od 6 — 8 dnia żółte (śluzowe).

— 117 —
Po upływie mniej więcej dwóch tygodni chowa się
już macica napowrót wśród miednicy.
Oprócz powyższych zmian powrotnych do
stanu pierwotnego występuje w połogu na plan
pierwszy czynność karmienia. Na miejsce siary,
gromadzącej się w ostatnich miesiącach ciąży
w gruczołach piersiowych, pojawia się w pierw­
szych dniach połogu właściwe mleko (trzeciego
lub czwartego dnia po porodzie) i odtąd w y p ły w
jego trw a 6 — 10 miesięcy, a nieraz i dłużej.

- 118 —
B. R EG U L A R N O Ś Ć

Regularność (czyszczenie miesięczne, mie­


siączka, perjod, menstruacja i t. p., bo nazw na to
jest kilkanaście), objaw dojrzałości dziewczęcia,
dowód fizycznego a do posłannictwa kobiety przy­
stosowanego rozwoju ciała, występuje pierwszy
raz u dziewcząt w różnym wieku, zależnie od kli­
matu, rasy, kultury i wychowania. Początek poja­
wienia się regularności nosi w nauce nazwę „me-
r;arcłie“ (od słowa greckiego fifjv miesiąc i dęx^
zaczynam).
Wiadomą jest rzeczą, że jak z jednej strony
na jej wcześniejsze wystąpienie w pływ a ciepły
klimat i przedwczesne rozbudzenie duszy i zmy­
słów, tak znów z drugiej strony słaba inteligencja,
idąca zwykle w parze ze słabym rozwojem ciała,
oraz klimat mroźniejszy, w pływają na jej opóźnie­
nie. Stąd też widzimy, że w daleko młodszym
wieku pojawia się ona u ludów południowych, bo
w niektórych okolicach, np. w Kalkucie, już na­
w et w 8-ym lub 9-ym roku życia, podczas gdy

— 779 —
u nas między 14— 16 rokiem, a jeszcze więcej na
północy, np. w Laponji, dopiero między 18 — 20
rokiem. Przedwczesne czytanie rozbudzających
duszę i zmysły książek, przedwczesne — że tak
powiem — wprowadzanie w świat dziewczęcia
sprawia, że dziewczęta miejskie daleko wcześniej
dostają regularność, aniżeli wiejskie.
Wielką rolę odgrywa tutaj też konstytucja
osobista i dziedziczność, bo np. M urzynki uro­
dzone w Europie dojrzewają tak wcześnie jak
i w Afryce, naodwTÓt Angielki urodzone w Indjach
tak późno, jak urodzone w Anglji. W Polsce wcze­
śniej od katoliczek dojrzewają dziewczęta w y ­
znania mojżeszowego.
Okresowi pokwitania, trwającemu zazwyczaj
szereg miesięcy do jednego roku, towarzyszą roz­
maite objawy cielesne i psychiczne, jak owłosienie
części płciowych, wzrost sutków, typowe zaokrą­
glenie kształtów na pośladkach, dolnej części brzu­
cha i udach, rośnięcie miednicy kostnej napoprzek,
powiększanie się warg sromowych większych,
wzmożenie się sfery uczuciowej dziewczęcia,
większa wrażliwość i t. d., a wśród tego wszyst­
kiego zjawianie się pierwszej regularności.
Ponieważ zaś — jak co dopiero wspomnia­
łem regularność ma być objawem zupełnego
rozwoju kobiety, przeto nasuwa się zaraz pierw­
sza wskazówka higjeniczna, ażeby wychowaniem
dziewczęcia tak pokierować, by pojawienie się
Pierwszej regularności szło istotnie w parze z zu-

— 120 —
pełnym rozwojem fizycznym ciała, a nie w yp rze­
dzało go. W ówczas ty lk o regularność będzie obja­
wem fizjologicznym , a nie zamieni się w chorobę
organizmu i będzie powtarzającą się praw idłow o
każdego miesiąca bez w ielkich wrażeń.
Drugą jeszcze wskazówką dotyczącą w ycho­
wania byłoby rozumne a życzliw e pouczenie we
w łaściw ym czasie dziewczęcia, co znaczy ta
zmiana w jej ciele i jak się ma podczas niej zacho­
wać. Uniknęłoby się w te d y wielu niedorzeczności,
szaleństw i szkód dla zdrowia, jakie zaniepokojone
a nieświadome dziewczę popełnia częstokroć pod­
czas tego okresu.
Każdorazowemu pojawieniu się regularności,
tej jakby iry ta c ji całego ustroju, że jajko nie zo­
stało zapłodnione, tow arzyszy już w granicach
praw idłow ych pewne wzruszenie układu nerw o­
wego. Uczucie gorąca i pełności w dolnej części
brzucha, lekkie ciągnące bóle dołem i w krzyżach,
migreny, nerwobóle, niekiedy obrzmienia gruczo­
łó w piersiowych i szyi, przyśpieszenie tętna i t. p.,
są często spotykanemi objawami. W edług obser­
w acji Kleina nawet głos traci swą siłę i barwę
(timbre) w tym okresie. Nic też dziwnego, że dal­
szym postulatem higienicznym byłoby usuwanie
się podczas perjodu, o ile można, w zacisze życia
domowego i zapewnienie przez to spokoju orga­
nizmowi. Bezwarunkowo zaś należałoby zaniechać
tańców, sportów, dalszych wycieczek, szycia na
nożnej maszynie, oraz unikać cielesnych i umysło-

— 121 —
wych wzruszeń (także stosunków płciowych!).
W tym względzie błądzą dzisiejsze kobiety bardzo
często, a btądzą przez lekkomyślność i niedbal­
stwo, jeszcze częściej przez fałszywy wstyd,
który nie pozwala zwracać uwagi otoczenia na
przyczynę niedyspozycji.
O wiele większej ostrożności w zachowaniu
się potrzeba tam, gdzie regularność przebiega nie­
prawidłowo, z pewnemi zaburzeniami ustroju. Za­
zwyczaj chodzi o trojakiego rodzaju chorobliwe
zmiany: a) bolesne miesiączkowanie, którego
przyczyną może być ogólnie w ra żliw y stan ner­
w ow y organizmu, albo słaby lub nieprawidłowy
rozwój macicy, albo wkońcu zapalenie macicy,
trąbek lub jajników; b) nadmierny upływ krw i
(krwotoki) tak co do czasu, jak też ilości, czego
znowu powodem bywają zapalenia i rozmaite
zmiany w częściach rodnych, dalej choroby ustro­
jowe całego organizmu (błędnica, niedokrewność,
zapalenie nerek i t. p.) i nowotw ory; c) opóźnia­
nie, przyśpieszanie lub zatrzymanie się per jodu
w następstwie ciąży, karmienia, zapaleń, chorób
ustrojowych, chorób ostrych gorączkowych, gu­
zów jajnikowych, nagłego przestrachu, przeziębie­
nia, zimnych kąpieli, a wreszcie wieku przejścio­
wego. Tutaj też wymienić należy dłuższy czas
trwające i powtarzające się ustawanie regularno­
ścią wskutek złej funkcji gruczołów dokrewnych
(jajników, tarczycy, przysadki mózgowej i t. p.),
oraz okresowe niepojawianie się perjodu u mło-

— 122 —
dych dziewcząt (amenorrhoe), które idzie zazw y­
czaj w parze z błędnicą i ogólnie wątłym rozwo­
jem ciała, będąc tych czynników następstwem,
a nie powodem, jak to się zazwyczaj mylnie
sądzi.
Jeżeli więc regularności tow arzyszą bardzo
silne bóle, czy to w krzyżach, czy dołem, czy też
przy oddawaniu moczu lub stolca (bolesne miesiącz­
kowanie), jeżeli odchodzi bardzo wiele płynnej lub
skrzepłej krwi, jeżeli regularność bardzo często się
powtarza lub nie pojawia się wcale — to w każ­
dym takim przypadku powinna się kobieta pora­
dzić lekarza specjalisty; można bowiem powie­
dzieć, że regularność jest prawdziwą busolą, ba­
rometrem zdrowia kobiecego. Leczyć powyżej
wspomniane przypadłości środkami domowemi lub
też pozostawiać je losowi byłoby narażaniem
się — jak to się często widzi — na długoletnie cier­
pienia.
Najlepszy przegląd normalnych i nienormal­
nych krwawień miesięcznych będzie miała kobieta,
gdy będzie notowała graficznie w kalendarzyku
ich przebieg. Dnie regularności kreskuje się czei-
wonym lub czarnym atramentem lub ołówkiem
(porównaj tablice III, IV, V, VI a i VI b). Długość
kresek przedstawia nasilenie krwawienia (skąpe,
obfite, bardzo silne krwawienia) w trzech stop­
niach. Choć nie zajdą nieprawidłowości, będzie
to kontrola, która się przyda w układaniu pracy,
wyjazdów, zabaw i t. p. W razie zaś spostrze-

_ 123 —
żonej niepraw idłow ości, co na rysunku kalenda­
rzow ym zaraz wpadnie w oko, będzie to bodź­
cem do natychm iastow ej porady lekarskiej.
Dodać należy, że kobiety skłonne do obfitych
i długotrw ałych perjodów powinny czas ten p rze­
pędzić przynajm niej na sofce, jeżeli już nie w łóż­
ku; nie są to bowiem „brudy“, ani „złe soki“, lecz
krew , której nadm iernie tracić nie można bez
szkody dla zdrow ia. W razie m iernych odpływ ów
leżenie w łóżku jest zbyteczne.
O codziennem naw et kilkakrotnem dokładnem
obm yw aniu części płciow ych ciepłą w odą, oraz
0 częstej zmianie bielizny w tym okresie była już
mowa. N ajw yższy czas, by się kobiety z zabobo­
nów i niczem nieuspraw iedliw ionych przesądów
otrząsły, tern bardziej, że okres perjodu usposabia
do różnych infekcyj na tle rozkładu wydzielin,
czemu zapobiec można czystością. W spom niałem
już także, że ani tuż przed regularnością (ostatnie
2—3 dni), ani zaraz po regularności, nie można
brać chłodnych, a tern mniej zimnych kąpieli; w y ­
w ołać to może zastanowienie regularności nieraz
na miesiące, a także stany zapalne m acicy i mie-
dniczek nerkow ych. Dobrze zato jest w ziąć cie­
płą, k ró tk o trw ałą kąpiel o ciepłocie 28° — 30° C
(zw łaszcza po regularności).
W okresie regularności w y strzeg ać się trzeba
zażyw ania ostrych, drażniących środków prze­
czyszczających, picia podniecających trunków
1 napoi (kawa, herbata i alkohol w nadm iernej ilo-

— 124 —
m u
oo Oi o rie a c o ^ CM CO lO CO t > 00

S e lllie im a .
y+ ea co ■*!<in «o r - lO C O t> 0 0 0 5 0 ^
W N N N N <N CM

tz ;P M ^ a !O A < 7 2 S B P H ^ 0 Q O fc0 2 f c p ^ 02 0 0 ( 0 3 !z;p^^a!O P4 a! fz;p k

Wedle
'S? II I II
s cm co \a co 0 0 oa P CM e © '^ j IQ CO ^ GO 05 O T-t

p ięciodniow ym .
rH CM CO
r< r < H r < H H rH -i-łC M CM CM CM CM 0 4 CM CM ©1 CM CO CO

OA<Q0 fc p ^ C G O P n G O fc a t^ o a o P M G O fcPM ^oQ O PnO J f c PM^ 0 2 O PM00

'S3

III II

p raw idłow ej re g u la rn o śc i o typie


v i O l © O '* lO ro i> oo os o *4 cm CO lO 5 0 t > 0 0 0 5
0<I<MC3CMCM<MO1 CM CM CM CO

^ C O O P h GG fcP M ^ G G O P M M [Z J P ^ C O C ^ C G Zf^^cO O flH C O


1
Marzec

m u
■H CMCOt MO COt> 00 05 O -H CMCOTfł 1C CO 00 05 C> iH CM co
CMC^MC
lOCOr^OOOa
MCMCMCMCM co co
H »-i « n r l H r ir H H n OJCMCM

CO f c f ^ o o o p m a 55 02 O * h02 55(14^020(1403 'Zfk


Przebieg

m u
CO r}< iQ <© | > 0 0 0 5 O H N fO ^ lO © | > 0 0 0 5 O tH <M CO -rfl lO CO l > 0 0 0 5
■H -H rH CM <M CM CM CM CM CM CM CM CM
T abl. III. —

A h QQ f c p ^ a ic ^ a ! !z ; P h ^ 0 2 O P 4 0 2 S Z J P ^ G G O P h OQ Z P h ^ ogO P N
||
Styczeń

m u
tHCMCO t JIIO CO [ > 0 0 0 5 © tH ©M 00 IO © t > 0 0 0 5 O tH CM CO Tt< LQ CD
r iH H r l r l H r i H rH tH CM CM CM CM CM CM ©1 cT c§ § » § ? «

R o d o s u 02 ^ P M ^ 0 2 O P 4 02 !z ; P h ^ 0 2 O P h 0 2 5 ^ ^ 0 2 0 5 4 0 2 55P 4^ coo
|

— 725 —
M lilim m m i
co tu 10 co i> oo os © *H 0 3 CO t * i© CD t * CO 05 O H N CO
o H H rH N N N C l c i s § 3 03 (M 03 CO
# I-a
( I ł 02 fc P M ^ G G O P M O ! fc P M ^ a J O P M c a fc P M ^ o o O P M O ! ^ P M ^ goopmo!
2
1 fci .2 >5, ^ -
ts ft S’5?
© . ~ -P B
cS ' 3 54 ts
s 5 N 2
f l l * =3 0
o ® lO o S
5 1
2 ,5 c* ^ a
rM U cS
a
rH ©3 CO ■«* iD CD l > 00 05 © tH ©3
H H H
c o ■<* i d cd r > c o 05
H rs H H H H
© - * 03 C O ^ LOCO
03 (M 03 03 03 C l 03
l > 00 ® O H
03 03 03 CO CO
gź gs «
^C O O P M C O <25 P M ^ 0 2 0 ^ 0 3 !z ; p m ^ odophco f c P ^ G G O Pm 03 fc P M ^ G O O > .5 Ł
H ®
a?
|

1 ^ O O .S S
r^ J -s
"X S3 O ® 5
K w ie c ie ń

1
& O
H »H
1 : l l i £ C
r-j 2S £ o
ł - t ea c o ■# i o c o t - 00 05 O H 03 CO
rM H H rs H
LO CD t - 00 05 O ^
H r t H r l H 03 03
©3 ©r ^ i q © i > go
03 03 O l 03 O l 03 03 <n § la
© ® .a'O “
o 10

« fc-151 £ 0 .2
'A £M ^ 8 3 0 PM CO 'A PM ^ 0 3 O PM 02 fc P M ^ G G O P M c n ^ fM ^ G O O P M G Q ! * ; pm _ >s os ."3
50 ’ 5a*1 fSt n
13 *2d
|

> i'o m 9
P -o fl P
SS r j • » C3 9
o -2 o r t 2
c j, O j j ® f t
• f i .2 * ^ . ri
« fl 5 k r ia i
i! l! I _______ ^ s & § !
y-k ©3 CO
■ < łtin c o t> 00 05 0 i© CD t - CO 05 0 ^ * 0 3 CO ID CO O - 0 0 C5 O S3 ft 2 § I
H H W P 3 N N ©3 ©3 ©3 ©3 <N CO PO
®>5 xi C
■SB * © £
O PM 03 fc P S ^ G B O P M O ! SZ JP M ^C O O P h O! ^ P M ^ O O D P h O! PM ^ 0 3 O PM 0 3 1 ft.-S .g ®

£ © ^ 5 5
JfS
•** r £ 03
|
^Sb D
r N O ®
1 1 fc3 Sn
f>5
>?*
-U
pi l l l l l
rtf t 5cS{£M
►3 7-1 (N CO ■7* lO CO fr* 00 03 o ^ 03 00 ^ ID CO l > 0 0 0 5 0 ^ 3 ©3 CO ID CD 00
S.2 OKO)*
U O-NJ
tH H H rt H rl H H H r t N N 03 03 03 03 03 03 CM te> P

O P M tB 'A PM ^ 0 3 O PM 03 'A PM^ 0 2 O PM03 'A P M ^ 03 O PM 03 fc P M ^ c o •r t j f g


|

£ 0
Styczeń

i 1 -5
BT3
i l l l
tH 03 60 Ht< ID CD
’N
b - 00 05 O tH 03 CO ID CD 00 05 O tH (M eo T * ID CD t -
80
28
29

31

H r-IH H H łH H H H H N 03 03 03 03 03 O l 03

fM ^ O G O P M C O PM ^ 0 0 O ( M M fc P M ^ G G O P M W *A PM^ 0 3 O PM02 fc P M ^ 0 3
|

— 726 —
<D

III .S ©

iiili
03 CO-r* LO CO Ł - 00 05 O *-* 03 CO r fH O CO l > 00 05 O
■lir
t H cm
CO »o c© t »
CKM (N d C K M C I
3g
b °

'd
a>

fi- a

0 .5
o
o
.

t-

( Ł i^ o D O P k o a ^ P s^ o q o Ph O ! ^ P ^ g g o Ph c g ^ P h^ odO P hm |
£ ® o

1 I1
il iii!!!!
£ c? O
ce*
CD CO.

II N N3 n
O O

■l!l 1Iii £ Po.


c3 cc

▼H IM CO "i* 1C 50 O 00 05 0 o CO ^ LO
▼H t H t" ▼H r - i r - i
CO t - 00 05 O *H 03
■H tH r-i ri (N 03 Ol
co LO ęp I > 00 05
03 03 O l 03 O l O l 03 § ‘
£ .2? ^
ISCD £
iz iip j^ c f iO P i® ^ P h^ g g o p ig o ^ I Ł i ^ C C O P h CC ^ P h^ oso phcc 6
CO

I!r JTr* ©

Slilili llll
lO CO t - 00 05 O * 03 CO r ł i LO CO t > 00 c o c ^ o o o s o - łH
5 43 -N
O
^ <D
C3

r - t O l OJ OJ OJ 03 CQ O l O l 04 03 CO CO
GD £ r

ftP ^ s c o P K O ! fc P ^ t f lO P K t a jz ; p L i^ a ! O a it / 2 & P ^0 2 O P 4
go O f i t gq
.g*CG o £ £
■« SB ^ - 5 =

SrS 2-fl £

■MMI. S 'S - * . ® #

tH O l CO
II Illllll
LO CO f 00 05 O 03 CO •ej< LO CO t > 00 05 O 5 <D O

H n H H H r lN

P M ^ a jo P łc is iZ J P ^ 0 2 O P < a 5 Jz j p ^ gqO P hgo ^ P h^ ccO P hO ! fcp^ .ff-N ©


OD r j- N

fl3 *o c8

iSlr
• © © -P
W N

^ *c o
'P J tsj
8 -r j -SI

liii
CO m lO CO l > 00 05 O 03 CO ^ LO co C - 00 05 O 03 CO l£5 C© l > 00 ® ©
03 03 03 03 04 03 --O
cc
S3 S w

rP ^ ©■
O M-H
M

H r lH H r lH H rH r - i iH 03 03 O l <M
>>•*> £
co
^ P h ^ C O O P h CQ Sz j p ^ g q o P ho q tZ J P ^ tB O P lG O
PMCQ fc P ^ O Q O P jQ Q

> eS.
i N

^ O T
|| | -S|s
5 I
r-i
Lipiec

łH 03 CO LO CO
filI n
00 O O - łH 03 03 T jl U3 «d 00 g o *-* 03 eo m LO co
03 03 03 03 03 03 03
t > 00 05 © tH
O l 03 03 CO CO
®
m §
ft, §~
K O N

^02OPł02 fcP^GOOPl® fcpL^GOOPł® fcp^aoop^ fcP^OQO P4 =S

_ 727 —
H N C O ^ l O CO t - o o o s o »h c m c © t * I© CO t > 0 0 o s o —* <M CO t H l© CO l > 0 0
H H H H N CM CM CM CM CM CM CM CM

f c p ^ a o o * ® fc P ^ O Q O ft® fcp ^ G G O P m C S ^ P l^ tB O P * ®

r H L O C O t^ O O 0 5 0
^ 3 S 2 * 2 S 50 Jh

O P h® fc P ^ H JO P w ® GCOP h ® fcfS W o P l,o j o s ó b c e

*H CM CO TM l© CO ! > 0© 05 © *-« CM CO »© CO CO 0 5 O H (M M ^ if J CD
CM CM CM CM CM <M CM

v IA
^ ® O P h® < 3 P - ( ^ ® O P h !» fc P ^ O D O ft® fe d i^ c ą o P ło o fc O i^ a j

' l ‘F X
(M CO -<* l© CO l > 0 0 a o -H d q o ^ io CO 1 ^ 0 0 O S O «H CM c o r * i o c© co O
r i r - l H rH w Ć J W CM CM CM CM CM CM CM

cc fc p ^ c B O O i® 1 2 !P ^ C 0 D P C C J z jP h ^ q q o P h ® fc r f ^ m O P H O Q 5^ P^

l j
■+■=
PS I I I
T -ld CO ^ l O C O f r - 0 0 05 O T-t CM CO ^ 1C CO t - 00 0 5 0 CM CO r * H© CO tN. o o 05
r< H H r l łH H rH r - t rH CM OM CM CM CM CM CM CM ©3 04

Ph ® < z iP 4 ^ ® O fii® ^ P h^ M O P h® JZ 5 P 4 ^® O P 4 ® £ P ^ ® C ^

tH CM CO ^ LO
nllr
OD 1 > 0 0 0 5 O tH 0 1 CO t * lO c o I > 0 0 0 5
r l r-IH I C i CM CM CM CMC CM CM CM CO CO

^ g o o P h® & P ^ ® O P h® <z ; p h ^ g o o pm cq Sz ; p h ^ q q o ph c o f c o i^ a s o

128
e{ _T sf
fe . SCi

1 1 1 „IIII 1 rO .g P

<s g
lll.ll u n i i . i K i m lllllll
*H CM © r t 1 © © C ^ O O © © — CM © t * lo © t>- oo © © *-< CM © Tł< iO CD I> 00 © © —<

o H H p tri h h h h h h n CM 0 * CM CM CM CM CM CM CM © ©

Ph ^ cC O £h co ^ ^ ^ C B O P h O! iZ iP w ^ O i O p H C O & P i? P c 0 O P | G 0

. 25
N ’S ®

|s S
a a n ft
•S
73
cfl 11 1 1 1 -X) « o ^
^ d °-2
®O^
O N O O
a
o llllll l l l l l l m i l llll 1 qq o>>» 'O

13
en
tH <M © r*< ŁO © l > © © © tH CM © IG © I > 00 © © tH -m © łO © t » 00 © © 5 '§89
co ^ P s ^ C O O jH O Q
tH r-1 t —ł tH H

fc fll^ O D O P H C B
tH tH r - ł i - i CM CM CM

fc P ^ o D O P O ł
CM CM CM CM Cd CM CM

& P |^ G O C > P 4 C O
©
®a•§s
||
II Październik

■go śęti
2 f-i CS 0)
p*
§ * * • 3
r - CM © Tt< 1T5 © l > X © © H CM © LO © l > 00 © © tH <M © «^jk£) © i > X © © -rH
TH tH H H H H H H tH tH CM CM IM CM CM CM CM CM CM CM © ©
.2*
CO I I ^
® |
1 ft
GGO&GG fcPli^GOOpOQ fcP^ 000 (1(0! ^P-i^G0OPlGQ !?;PH^a!OP( d >•'“ ’ S *
l-lll
le1® ^ a
■ ■ 1 ■J?W r Q N-f3
._ ^
'f l
<D
C11 III II 'S? _,H o O
'I 'o> d’S
co
SJ
u
llllll 1
■ ^ lO © l > 0 0 © ©
1 lllllllII
,-< CM © t H © © O I © © ©
S ' m • 03 £
2
H °t!
r jr O ®‘2
N S
iH C* © ^ © © t > 00 © © ■ * “■< CM ©
tH H r t H H H H n r ^ H iN CM CM CM CM CM CM CM | CM CM ©
£

P i^ G 0 O P - iC 0 i ? pH ^ CO O P-I CO ^ P lf^ C O O P lC O fc p ^ G O O P H C O |& p ^ :


A <s*>Ls«5r
•JS
?^
!g ^S-3
h®§
M» H
f-< T-J^ U
2 O O <0
'f l
ii Łfl ‘2 Pr*3
*a m u 1 f-ł
bO .
*'“ 5r5o2
r» Pi
^HCM © ■ ^ nO © I > X © O H C M C C ^K J© t** 00 © O CM © T flO © C ^ X © ©
rn
rt H r lr lH H H tH r l tH CM CM CM CM CM CM CM CM CM CM © ©
=§^1
J z jp ^ C O O p O ! Pi^ O ! O P i co !z iP l^ C 0 O P lC 0 ^ (P ^ C O O P O ! a | aj?
^ * Ł-§
•A&

r - l (N CO ^*1 lO © t > oo © © -r-c cm © ^ LO© t—00 © © • ^ ( M CO


lO CO l> 00© © tH
(NNWWWNW cm cm cm © ©

^GOOPjCO S
z;Pi ^ goOp<gg JZJPi^GOOPiO! f t P i j ^ W O P l GO fcp^coo

— 129 —
H o jn a c k i: H ig ie n a k o b ie ty 9
ści), oraz pamiętać, że podczas perjodu kobieta jest
bardzo skłonna do zaziębień.
W końcu zasługuje na wzmiankę zdrow y z w y ­
czaj noszenia t. zw. przepasek perjodycznych
z poduszeczkami. Prócz umożliwienia czystości
ciała i bielizny, przepaski takie utrzym ują jeszcze
jednostajną, korzystną ciepłotę w częściach płcio­
wych. Poduszeczki należy zmieniać zaraz po prze­
moczeniu. Zw yczaj noszenia różnego rodzaju
szmatek, chusteczek lub nienoszenia niczego, na-
w e t majtek, jest niewłaściw y. Kogo nie stać na
przepaskę gotową, może zrobić ją sobie sam, bio­
rąc 2 ka w a łki płótna długie na 60 — 70 cm, sze­
rokie na 8 — 10 cm, z których jeden obwiązuje się
w pasie, a drugi idący między nogi przypina się
zprzodu i z tyłu do pierwszego (opaska w kształ­
cie lite ry ,,T“ ). Pomiędzy opaskę a części płciowe
podkłada się zw itek czystej w aty, nie przechow y­
wanej po szufladach lub brudnych kątach.

— 130 —
C. CIĄŻA

Już sama nazw a stan „p o w a ż n y “ , stan „b ło -


g o s ła w io n y “ — jaką się często cią ży nadaje —
wskazuje, że ten okres życia k o b ie ty w ym a g a
szczególniejszej pie czoło w ito ści. W głębokiem po­
czuciu w ażności tego stanu p ra w o d a w c y o to czyli
kobietę nadzw yczajną ochroną, domagając się su­
ro w e j sp ra w ie d liw o ści za w szelakie na nią w ó w ­
czas napaści, a naw et za zaniedbanie ostrożności
jej z d ro w ia d o tyczą cych ; rodzina i otoczenie,
a naw et obcy ludzie, nie m ów iąc o zły c h i p ó ł­
głó w kach , z w y k li otaczać kobietę ciężarną szcze­
gólną tro s k liw o ś c ią i szacunkiem, sama ty lk o ko ­
bieta — ta k często n ie ste ty — nie umie, czy nie
chce zrozum ieć swego pow ołania, nie umie wznieść
się do w yso ko ści m a tki rodu ludzkiego, la k często
nie chce, czy nie umie zrozum ieć, że od jej zd ro w ia
i sposobu życia zależy stw arzanie k a rłó w i rze­
cz y w is tą nędzę szerzących kalek, lub też rodzenie
m a terjału na ludzi z d ro w ych , bohaterów i genju-
szów. Z ły m b y łb y socjologiem, k to b y tw ie rd z ił,
że ludzkość w y z w o lić można z nędzy ograniczę-
niem ilości ludzi. Można być zapalonym orędowni­
kiem zapobiegania częstym porodom w danej ro ­
dzinie, można zrozumieć starania ochronne w tymże
celu, ale zaprzeczać, że ludzkość w yratow ać można
z nędzy ty lk o uzdrowieniem ciała i duszy, nie zaś
ograniczeniem ilości ludzi, nie można. Dobrze roz­
winięte i zdrowe jednostki potrafią sobie znaleźć
i pracę i zarobek, ale by one z takiemi zaletami
na świat przychodziły, muszą ich m atki także być
zdrowe. M niej zatem środków ochronnych, mniej
sztucznych poronień, a dla kobiet, dla ich zdrowia
i dla całego społeczeństwa stokroć razy lepiej
będzie!
Tak jak w iem y z obserwacyj, że staropanień­
stwo na skutek zahamowanego życia płciowego
doprowadza już po 30-ym roku życia do rychłego
więdnięcia urody i przekwitania, że cechuje się
wychudnieniem, nadmiernem uwłosieniem na tw a ­
rzy, błędnicą i t. p. i że te wszystkie cechy giną
jakby pod różdżką czarodziejską, gdy małżeństwo
choć spóźnione nastąpi — tak samo odnosi się
z doświadczeń i statystyk lekarskich w raże­
nie, że kobieta bezdzietna, uchylająca się od
ciąży, szybko tyje, staje się skłonna do upła-
w ów , do katarów i przerostów błony śluzowej
macicy, do powstawania guzów macicy (mię-
śniako-włókniaków) i najrozmaitszych torbieli ja j­
nikowych. Możnaby śmiało powiedzieć, że m ał­
żeństwo odmładza, a macierzyństwo zapobiega
wielu chorobom.

— 132 —
Higjeniczne wskazówki podczas ciąży stoso­
wać się muszą z konieczności do zdrowia i w ar­
stw y społecznej kobiety. Trudno byłoby te same
wymagania stawiać zdrowej i silnej kobiecie
z ludu lub klas fizycznie pracujących, co wątłej,
delikatnej, przyzwyczajonej do wygód i pewnego
komfortu kobiecie z t. zw. w arstw y inteligencji.
Gdy pierwsza wśród pracy całodziennej, niedosta­
tku i niewygód znosi dobrze, a częstokroć nawet
wcale nie myśli o odmiennym stanie, w którym
się znajduje — to dla drugiej stan ciąży bywa nie­
kiedy jednem pasmem smutku, nieuzasadnionego
lęku. Zamiast stanem fizjologicznym bywa raczej
prawdziwą chorobą przez dziewięć miesięcy. Gdy
pierwszą, zdrową, potrzebaby nawoływać prze-
dewszystkiem do zmniejszenia pracy, do większej
troskliwości o przyszłość własną i dziecka i po­
lepszyć jej warunki bytu — to drugiej, najczęściej
tylko dziedzicznie nerwowej, potrzebaby w tym
okresie przedewszystkiem spokoju, więcej miło­
ści, słodyczy, więcej otuchy, a zato mniej nieroz­
sądnych, tragiczne przypadki opowiadających
i zgubnych rad udzielających przyjaciółek.
Pozatem całą higjenę ciąży możnaby zamknąć
w słowach „iść za naturą, pomagać jej, w niczem
zaś przeszkód jej nie staw iać“, najczęściej bowiem
wszystko, co przeciw tej regule wykracza, albo
przeryw a ciążę, albo czyni ją w skutkach niepra­
widłową. W dostosowaniu się zatem do praw
natury powinna kobieta już zaraz od pierw-
szych chwil poczęcia następujące zadania mieć
na oku:
a) w ykształcenie i należyte rozwinięcie płodu
pod względem fizycznym ; w łonie m atki nie po­
winno ani zdrow ie, ani tem mniej życie dziecka
ucierpieć lub być narażone na niebezpieczeństw a;
b) przygotow anie dla siebie i dla dziecka
szczęśliw ego rozw iązania (porodu);
c) zapew nienie sobie rychłego pow rotu do
zdrow ia i umożliwienie dziecku praw idłow ego roz­
wijania się po porodzie.
Te trzy zadania są do tego stopnia nieroz-
dzieine, że starając się osiągnąć jedno — starać
się będzie kobieta tem samem o drugie. JSfieodpo-
wiedniem życiem spowodow ane np. poronienie
jest tak dobrze groźne dla matki, narażając ją na
krw otoki i przeróżne schorzenia, jak i dla dziecka,
które o śm ierć przypraw ia. Zamiast więc omawiać
każde zadanie oddzielnie, ograniczam się do przed­
staw ienia w spólnych w szystkim przeszkód i nie­
przyjaznych okoliczności.
Jak już pow yżej wspomniano, znajduje się
macica w pierw szych 3 miesiącach ciąży jeszcze
w śród kości miednicy, nie pow iększyła się ona
jeszcze tak, aby odsuwać musiała sąsiednie p rzy ­
legające do niej narządy. W ypuklenia brzucha
w tym okresie nie spotykam y, brzuch jest raczej
płaski i stąd francuskie przysłow ie: „en ventre
plat, enfant il y a “. Stąd też i jakieś szczególne
zm iany w stroju kobiecym w pierw szych mie-

— 134 —
siącacli ciąży b y łyby zbyteczne. Jeżeli jednak
obecne ubrania kobiet już w zw ykłym stanie nie­
kiedy zdrow iu mogą szkodzić — to tern więcej już
w tym okresie ulepszyćby je w ypadało. Brzuch
i nogi należy podczas zimy ciepło okryw ać, w y ­
strzegając się jednak pokryw ania ich w ełną i fla-
nelą, gdyż delikatna skóra najlepiej znosi płótno,
batyst lub jedwab. Części płciow e należy o k aż­
dej porze szczelnie zasłaniać (reformy), unikać
także ugniatania brzucha, oraz piersi, które p ra­
w ie od pierw szej chwili pow iększają się i tw a r­
dnieją.
Po 4-ch miesiącach ciąży w znosi się już
trzon m acicy ponad miednicę, tern samem roz­
suw a sąsiednie trzew ia jam y brzusznej i zaczyna
w ypuklać powłoki brzuszne. Z tą też chwilą ubra­
nie powinno być coraz wolniejsze i coraz lżejsze,
żadną zaś m iarą nie powinno się od tej chwili no­
sić silnie zaciskanych w pasie sukien. Niestety,
jest wiele nierozsądnych matek, które starając się
dla kokieterii i próżności ukryć swój stan po­
w ażny, ściskają się bez litości. Postępow anie ta ­
kie, przy ogólnem podczas ciąży rozpulchnieniu
i rozmięknieniu dolnych części ciała, w p ły w a nie­
korzystnie na rozwój płodu, w strzym uje sw obo­
dny przypływ do niego krw i odżyw czej, zmienić
może jego położenie, a często i poronienie spro­
wadzić.
W drugiej połowie ciąży należy zw rócić
szczególną uw agę na piersi, brzuch i nogi i to tak
ze w zględów zdrow otnych, jak i kosm etycznych.
Piersi w razie skłonności do obwisania, co częściej
się zdarza u w ieloródek (w dalszych ciążach), naj­
lepiej podtrzym yw ać staniczkami, albo na krzyż
przez ramiona, a popod piersi i pachy lekko prze-
prow adzonem i opaskami. Zapobiegnie się w ten
sposób późniejszym usterkom estetycznym , oraz
zapaleniom gruczołu piersiowego, łatw iej w y stę ­
pującym przy zastoju pokarm u i krw i w obw isłych
sutkach. Troskliw ie jednak należy unikać ucisku
piersi, szczególnie brodaw ek, oraz noszenia na
piersiach flaneli lub w ełny. B atyst, płótno cienkie,
jedw ab i w y ro b y baw ełniane najmniej drażnią
skórę, a dostatecznie ogrzew ają. Chłodne n ak ry ­
cie obok codziennych zm yw ań i tuszów chłodną
wodą, oraz masażu, jest jedynie racjonalnem pie­
lęgnowaniem piersi w czasie ciąży. Uzupełnia po­
stępow anie częste delikatne w yciąganie broda­
wek, sm arow anie ich jakimś łagodnym krem em
lub lanoliną oraz od czasu do czasu nacieranie
bardzo rozcieńczonym alkoholem lub w ódką fran­
cuską. M asaż polega na koncentrycznym około
brodaw ek ugniataniu ujętych m iędzy palcami fał­
dów skóry i na pocieraniu skóry od nasady ku
w ierzchołkow i piersi.
Pow łoki brzuszne w ym agają starannej opieki,
od nadm iernego bowiem obwiśnięcia i rozciągnię­
cia brzucha zależy często niepraw idłow e ułożenie
dziecka w m acicy ze w szystkiem i niemiłemi skut­
kami.
Od dobrego skurczu mięśni pow łok brzusz­
nych zależy także w w ysokim stopniu niezbędne
pomocnicze działanie przy porodzie tłoczni brzu­
sznej (parcie), a dalej praw idłow a czynność odda­
wania kału i późniejsze w zględy estetyczne, t. j.
groźba szpecącego, obwisłego brzucha. Do obw i­
słego brzucha usposobione są głównie kobiety
o wąskiej budowie miednicy i tłuste, przytem mało

Ryc. 13. — SPOSÓB UŻYW ANIA OPASKI W CIĄŻY

się ruszające a obficie odżywiające. Usposabiają


do tej w ady także częste, szybko po sobie nastę­
pujące porody. Pierwszą zasadą rozsądnej pielę­
gnacji jest nie uciskanie brzucha niczem, zato
umiejętne podtrzym yw anie go w drugiej połowie
ciąży. Do podtrzym yw ania nadaje się najlepiej
opaska brzuszna. Dla kobiety pierw szy raz cię­
żarnej nie jest ona w praw dzie niezbędna, bo po-

_ 137 —
włoki brzuszne są jeszcze jędrne, ale w każdym
razie polecenia godna, natom iast podczas drugiej
ciąży i następnych noszenie opaski pozw ala prze­
być ciążę w śród dużo lepszych w arunków . Mo­
deli opasek brzusznych jest bardzo wiele, nie
trzeba jednak zapominać, że opaska dla kobiet cię­
żarnych różni się znacznie w swem zadaniu od
opasek używ anych przy w iszącym brzuchu poza
okresem ciąży, przy otyłości, nerce w ędrującej,
po operacjach, po porodzie i t. p. Opaska użyteczna
w ciąży nie może ugniatać brzucha, nie może go
zatem w całości obejmować, ale go tylko unosić,
w ięc założona na podbrzusze nie może sięgać
w górę poza największe w ypuklenie brzucha
(ryc. 13). Inne zadania mają opaski poza okresem
ciąży noszone. Od nich się w ym aga rów nom ier­
nego lekkiego ucisku na cały brzuch, upierucho-
mienia pew nych opadających narządów lub też
roli zastępczej nie fungujących mięśni pow łok
brzusznych.
Najodpowiedniejszą opaską podczas ciąży
jest pas szeroki na 20 — 25 cm, zrobiony z materji
lekkiej, elastycznej, dobrze do ciała przylegającej,
nie m ający żadnych stalek lub rogów, a zapinany
ztyłu na sprzączki, lub haftki. P a sy takie znane
są w handlu pod nazw ą szw ajcarskich lub w ło ­
skich opasek gumowych. Opaskę należy nosić
tylko podczas chodzenia.
Tw orzeniu się na skórze brzucha t. zw. roz­
stępów , to jest różow ych lub sinych, w ystających

— 138 —
lub zapadniętych, połyskujących smug, wprawdzie
nie zawsze daje się zapobiec, ale pocieszyć się
można znanein spostrzeżeniem, że zmniejszają się
one rychło po porodzie same przez się, a niekiedy
nawet znikają bez śladu. Tak samo ma się rzecz
ze zmianą wyglądu tw arzy i ze zgrubieniem szyi,
oraz z plamami brunatnemi, szpecącemi twarz
niejednej kobiety ciężarnej. W jakiś czas po poro­
dzie znikają one zupełnie.
Nogi wymagają również w okresie ciąży
troskliwości, znaną jest bowiem rzeczą, że wiele
kobiet, szczególnie wieloródek, miewa w drugiej
połowie ciąży mniej lub więcej widoczne na koń­
czynach dolnych obrzęki i rozszerzenia żył. Powód
tego leży zazwyczaj w przekrwieniu dolnej czę­
ści ciała, w zwiększonej pracy serca z trudem
tylko krew z nóg w yssać mogącej, oraz w ucisku
powiększonej macicy na naczynia krwionośne
koło niej przebiegające. W ystrzegać się więc
trzeba uciskania nóg podwiązkami, długiego sta­
nia, oraz ciasnych bucików. Natomiast godny
polecenia jest częsty 1h — 1 godzinny odpoczynek
w położeniu nawznak z nogami nieco podniesio-
nemi i mocne obwijanie nóg od stóp aż ponad ko­
lana trykotową lub gumową opaską w ostatnich
2 — 3 miesiącach ciąży i w 4 — 5 tygodniach po
porodzie przy chodzeniu. W razie nadmiernych
obrzęków najlepiej jest zasięgnąć porady lekarza,
często bowiem puchlizna jest następstwem biał­
komoczu (choroby nerkowej), który nie leczony

— 139 —
w yw ołać znów może drgaw ki porodow e (eclam­
psia). Często pod koniec ciąży w ystępujące ku r­
cze w łydkach usuw ać można najlepiej n aciera­
niem spirytusem kam forowym .
Że czystość w ubraniu i jak najczęstsze zmie­
nianie bielizny jest podczas ciąży niezbędne —
tego chyba nie potrzeba podkreślać.
Pożyw ienie podczas ciąży nie powinno się —
ile możności — różnić od zw yczajnego i codzien­
nego, w każdym jednak razie musi ono być dosta­
teczne, straw ne i mieszane, t. j. mięsne i roślinne.
Kobiety silne, młode i krw iste żyw ić się pow inny
więcej pokarm em roślinnym, blade i osłabione
więcej mięsnym. Trunków i napoi podniecających
najlepiej jest zaniechać, w razie zaś przy zw y cza­
jenia ograniczyć do miernej ilości. Zastąpi je le­
piej św ieża w oda i soki owocowe. W oda sodow a
zanadto rozdym a. Co do ilości pożyw ienia —
słuszne jest zapatryw anie P irqueta w jego sy ste­
mie odżyw czym podane, że kobieta w ciąży, m a­
jąc odżyw iać siebie i płód w łonie jej będący, po­
winna spożyw ać V2 porcji więcej, aniżeli w zw y ­
kłym stanie. Ma to jednak zastosow anie w pierw ­
szej tylko połowie ciąży, mniej zaś w końcow ych
miesiącach, gdyż takie obfite pożyw ienie może
prow adzić do nadm iernego rozdęcia brzucha i do
tw orzenia się nadm iernej ilości w ód płodow ych.
W strzym yw ać się w ięc trzeba w drugiej połowie
ciąży od za wielkiej ilości płynów, głów nie kaw y,
zup i piwa, dalej tłuszczów , p otraw mącznych

— 140 —
i ziem niaków . R ów nież w ym a g a zmniejszenia ilość
soli dodawanej do p o tra w , bo n e rki w czasie cią ży
trudniej w yd z ie la ją i ła tw o popaść mogą w niedo­
mogę. W zw ią zku z tem i w skazaniam i pozostaje
bardzo godna polecenia t. zw . dieta P rochow nicka,
polegająca na w s trz y m a n iu się w ostatnich 8 10
tygodniach cią ży od spożyw ania legumin, ryżu,
sago, ziem niaków , sło d yczy, tłu szczó w a przede-
w szystkie m p ły n ó w . Bezpośredni skutek tej d ie ty
jest ten, że płód bez uszczerbku dla swej p rz y ­
szłości mniej, aniżeli zazw yczaj, na wadze i obję­
tości ciała p rz y b y w a , a pośredni, że kobieta, k tó ra
czy to z pow odu w ie lk o ś c i płodu, czy też z po­
wodu ścieśnienia m ie d nicy ciężko i trudno rodziła,
po zastosowaniu p ow yższej d ie ty lżej i prędzej
urodzi. W ka żdym zaś razie bez odpowiednich
w ska zó w ek lekarza nie można się sam owolnie tą
dietą posługiw ać.
W razie w y stę p u ją cych nudności i w y m io tó w ,
tra piących ta k często kobietę w p ie rw szych
3 — 4-ch miesiącach ciąży, najlepiej pozostać na
diecie mlecznej, g d y zaś to nie pomaga, zasięgnąć
p orady lekarza. P r z y k r y ślinotok łagodzić można
ze skutkiem częstem płókaniem ust zimną herbatą.
Śmieszne nieraz zachcianki, o ile nie odnoszą
się do śro d ków s z ko d liw ych , zaspokajać można
bez obaw y. Z achcianki p rzyd arzają się w e d ług
zestawień K ehrera u 55 °/0 kobiet ciężarnych,
a są w y ra z e m urojeń w zakresie zm ysłu smaku,
podobnie jak i w s trę t do ró żn ych p o tra w i napoi.

— 141 —
U praw ie w szystkich kobiet ciężarnych spoty­
kam y w stręt do mięsa, u 30% do kaw y i piwa,
u 25% do potraw mącznych, u 10% do ziemniaków
i mleka. Bardzo często napotykany w czasie ciąży
n erw ow y ból zębów, uniemożliwiający należyte
odżyw ianie się, ustępuje łatw o pod ciepłemi okła­
dami. Jeżeli jednak jest następstw em choroby
i psucia się zębów, to jedynem lekarstw em jest
pomoc dentysty. Ciąża nie stanow i przeszkody
do n apraw y zębów, ale gdy kobieta jest z natury
bardzo nerw ow a i w rażliw a, lepiej ograniczyć się
do najniezbędniejszych zabiegów i to w yko n y w a­
nych jak najostrożniej.
O regularnem w ypróżnianiu kiszek i pęcherza
należy pam iętać przez cały czas ciąży, a ew en­
tualną obstrukcję w ypada leczyć odrazu. Zanie­
dbanie się w tern w pierw szych m iesiącach w y ­
w ołuje jeszcze w iększą trudność w ypróżnień
w drugiej połowie ciąży, kiedy jelita uciśnięte
pow iększoną m acicą już i tak z trudem funkcjo­
now ać mogą. Najfatalniejsze skutki tego błędu
w ystępują najaw dopiero po porodzie, sprow adza­
jąc różne przykrości i niebezpieczeństw a. W y ­
strzegać się jednak należy w okresie ciąży zaży­
w ania ostrych środków przeczyszczających, soli,
pigułek i najrozm aitszych w użyciu będących zió­
łek, bo łatw o w yw ołać one mogą skurcze macicy
i poronienie. Odpowiednia dieta (owoce, jarzyny,
kompoty, pierniki, miód, figi lub jabłka pieczone
z rana naczczo i t. p.), rycynow y olejek, magnezja,

— 142 —
cascara sagrada, w oda gorzka lub letnie, czyste
wlewki w ystarczą.
Ciąża w ym aga też czystości ciała. Dobrze
jest w sam ych już początkach ciąży zm yw ać w y-
stałą, chłodną w odą piersi, brzuch i nogi, by je
uczynić odporniejszemi i jędrniejszemi. Nie robi się
natom iast w czasie całej ciąży żadnych przestrzy-
kiw ań pochw ow ych. Nieumiejętnie robione mo­
głyby w yw ołać skurcze m acicy i przerw ać ciążę.
Natomiast trzeba codziennie przem yw ać części
płciowe w odą przegotow aną, letnią i mydłem.
W użyciu kąpieli rozstrzygać powinno prze-
dew szystkiem przyzw yczajenie. Wiadomo, że da­
leko prędzej kąpiel zaszkodzić może w pierw szej
połowie ciąży, aniżeli w drugiej, dlatego tez
w pierw szych m iesiącach ciąży nie można uży­
w ać kąpieli zbyt często. Moczenie nóg w wodzie
gorącej i gorące kąpiele nasiadow e mogą w y w o ­
łać nagły, nadm ierny przy p ły w krw i do dolnej
części ciała. H ydroterapja w przypadku, gdy ko­
bieta jest do niej przyzw yczajona, stosow ana byc
może bez szkody podczas ciąży; zaczynac ją po -
czas ciąży byłoby ryzykow ne. Rzeczne i morskie
kąpiele zdrow ej i dobrze się czującej kobiecie cię­
żarnej zw ykle nie szkodzą; obaw iać się jednak na­
leży znużenia i omdleń, do których kobieta w cza­
sie d ą ż y jest bardzo skłonna - stąd też pływ ania
i kąpieli w zimnych górskich rzekach naj epiej
zaniechać.
Rozpowszechnione zapatryw anie, że podczas
ciąży, a przedewszystkiem w ostatnich jej mie­
siącach, należy się z obowiązku kąpać, bo ciąża
tego rzekomo wymaga, jest błędne. Kąpiele tylko
czystość ciała mają na względzie, żadnego zaś
swoistego wpływu na ciążę nie mają. W ostatnich
czasach wyłoniła się nawet w nauce sprawa, czy
takie nałogowe tuż przed porodem kąpanie się nie
powoduje łatwego przedostania się drobnoustro-
pów chorobotwórczych z nieczystej wody i wanny
do części rodnych i czy nie byw a źródłem go­
rączki połogowej? Najlepiej zatem zachować zw y­
czaj kąpania się tak często, jak to miało miejsce
przed ciążą, oraz pamiętać, że najmniej szkodliwe
są kąpiele obojętne o ciepłocie 27 — 30° C, 5—10
minut trw ające i 1 — 2 razy na tydzień brane.
Najlepiej też byłoby zaniechać leczenia t. zw. ką­
pielowego (w zakładach kąpielowych), gdyby
jednak stan zdrowia niezbędnie tego wymagał, to
ciąża nie może być przeciwwskazaniem.
Przez całe dziewięć miesięcy powinna ko­
bieta zachować codzienny tryb życia, pamiętając
o regularnym a spokojnym śnie i korzystając z po­
wietrza i ruchu nietylko wieczorami, jak to naj­
częściej się dzieje, ale także wśród dnia i słońca
Umiarkowana praca i zajęcie się domem zaszko­
dzić jej nie mogą. Unikać tylko musi tłumnych
zebrań, wzruszających widowisk teatralnych lub
cyrkowych, dźwigania, szycia na maszynie i t. p.
gwałtowniejszych fizycznych i umysłowych
wstrząśnień, oraz odwiedzania szpitali, znajomych

— 144 —
chorych i dotykania zw ierząt (psów i kotów), na
których skórze pełno jest drobnoustrojów i paso-
rzytów . Zależnie od indywidualnej w rażliw ości
w szystko to może zaszkodzić ciąży i to — jak
doświadczenie poucza — łatw iej w pierw szej jej
połowie, a głównie w dniach odpow iadających po­
jawianiu się regularności (w tych dniach, w któ­
rych byłaby regularność, gdyby nie ciąża). Jazda
konna i na row erze, oraz inne sporty (wielką rolę
odgryw a tutaj przyzw yczajenie, poprzedni trai­
ning, oraz cały try b życia przed ciążą), m ęczące
tańce, długie podróże koleją (zw łaszcza w pierw ­
szych 4-ch m iesiącach i w 9-tym ) są rów nież nie­
przyjazne ciąży. Automobil lub powóz, jeżeli nie
jest idealny, a droga zła, w yboista, jest jeszcze
szkodliwszy, niż kolej, to sam o jazda morska,
która wedle ogólnej opinji w znieca przedw czesne
czynności porodow e. Zw yczaj podróży poślub­
nych jest niehigjeniczny. Liczne przypadki zapaleń
m acicy i tkanek kołom acicznych, oraz w czesnych
poronień, można przypisać jedynie trudom, znu­
żeniu i niewygodzie w śród takich podróży.
Ale też z drugiej znów strony brak dostatecz­
nego ruchu ciała, ciągłe siedzenie lub leżenie nie-
tylko osłabiają ustrój kobiety, czyniąc ją skłonną
do naw ałów krw i, niestraw ności i zaparcia ży ­
w ota, do nadm iernej tuszy i osłabienia mięśni, ale
pow odują przytem nadm ierny rozwój płodu i u tru­
dniają przez to poród. Im m atka więcej leżące
życie prow adzi, tern dziecko b yw a w iększe i cięż-
h 'o jn a c k i: H ig ie n a k o b ie ty 10
— 145 —
sze. To też w czasie ciąży oprócz systematycz­
nych przechadzek na wolnem powietrzu należy
poświęcić kilkanaście minut dziennie na szwedzką
gimnastykę, a przynajmniej na te ćwiczenia, które
korzystnie w p ływ a ją na klatkę piersiową i po­
w ło k i brzuszne, a do nich należą:
a) okrężne ruchy tułow ia w postawie stoją­
cej, przy rękach wzniesionych do góry i unieru­
chomionych biodrach (1 — 5 razy);
b) wyprostne ruchy rąk wprzód, wgórę, w dół
i w ty ł (5 — 10 razy);
c) podnoszenie tułow ia z pozycji leżącej, przy
wzniesionych do góry rękach i unieruchomionych
nogach (zob. „P ołóg“ ; 1 — 6 razy);
d) okrężne ruchy rąk w postawie stojącej
i okrężne ruchy nóg w pozycji leżącej (2— 6 razy).
Ćwiczenia pod a) i c) wymienione trw ać mogą
tylko do początku 7-go miesiąca, inne w ykonyw ać
można do końca ciąży.
Obok gim nastyki znakomity w p ły w na dobry
stan skóry i mięśni, a tern samem na późniejszy
w ygląd estetyczny kształtów w y w ie ra ogólny,
umiejętny masaż ciała, stosowany u Japończyków,
a znany już w starożytności. Polega głównie na
ugniataniu (mięsieniu) ujmowanych w palce fa ł­
dów, oraz na ich pocieraniu i uderzaniu. Rozu­
mie się samo przez się, że ucisk i uderzenia (tapo-
tement) nie mogą być gwałtowne. Masaż stoso­
wać najlepiej 1 — 2 razy na tydzień po kąpieli.

— 146 —
Stosunki m ałżeńskie w praw idłow ej ciąży,
przy braku jakichkolwiek bólów i odpływ ów
krw aw ych i przy braku skłonności do poronień —
nie są wzbronione. Pam iętać tylko trzeba, że nad­
użycia w tym kierunku najłatw iej mogą zaszko­
dzić między 2-im a 4-ym miesiącem ciąży (naj­
częstsze poronienia!), oraz w 9-ym miesiącu,
w którym za lada jakiem pobudzeniem w ystępują
skurcze macicy, zw łaszcza gdy kobieta jest b a r­
dzo w rażliw a.
Tutaj w ypada też w spom nieć jeszcze o 2 rze­
czach, o t. zw. zapatrzeniu i o w pływ aniu na płeć
płodu.
Pow szechna jest w iara, że kobieta ciężarna
może być do tego stopnia w zruszona nagłym w i­
dokiem jakiegoś przedm iotu, zw ierzęcia lub czło­
wieka, że płód jej może p rzy b rać jego rysy,
kształty lub wogóle jego w łaściw ości, może się
stać doń podobny. S p raw a ta naukow o nie daje
sie ani spraw dzić ani w ytłum aczyć i zdaje się po­
legać tylko na ludzkim zw yczaju przypisyw ania
jakiegoś szczęścia lub nieszczęścia najdrobniej­
szym nieraz okolicznościom i przypadkow i. B yłoby
jednak dowodem ciem noty lub zbyt wielkiej zaio-
zumiałości, a co najmniej nierozsądne zapizeczać
stanow czo, że nagłe i silne w rażenia mogą być dla
ciężarnych i dla płodu szkodliwe, zw łaszcza prze­
strach lub w stręt budzące obrazy w zrokow e, któ­
rym to w arzy szy zw ykle gw ałtow na zmiana
ukrw ienia w jamie brzusznej, a tern sam em w ło-
10 *
— 147 —
zysku. Najlepiej tedy uczyni kobieta unikając
w szystkich sposobności, przy których m ogłaby
się p rzestraszy ć lub zanadto w zruszyć.
S p raw a dowolnego w pływ ania ze strony ro­
dziców, głównie matki, na płeć mającego się uro­
dzić dziecięcia dotąd nie znalazła rozw iązania.
W łaściw ie należy zato być w dzięcznym O patrzno­
ści, bo w razie znajomości środka zdolnego dopro­
w adzić do urodzenia się syna lub córki zależnie od
życzenia — kaprys, moda, dobry lub zły humor,
a często i zła w ola decydow ałyby o losach św iata,
jego zaludnienia i całego ustroju społecznego.
Zaw iodły w szelkie dotychczasow e próby s to ­
sow ania pew nych zmian i rodzajów w dietetyce
kobiet, ciężarnych, nie dopisały polecane dnie i go­
dziny stosunków płciow ych odnośnie do k rw a­
wień miesięcznych, na nic się zdały w szelkie obli­
czania i teorje. I nic dziwnego, w szak płeć dziecka
zależy od czasu i sposobu połączenia się 2 komó­
rek i ich dalszego podziału, od w ieku rodziców, od
ich tem peram entu, sposobu odżyw iania się, od
chwili i pory zastąpienia, od w ieku plemników
i jajek, od stanu biologicznego jajników i jąder, od
dziedziczności, od nastroju psychicznego w danej
chwili i wielu, wielu jeszcze nieznanych nam ta ­
jemnic natu ry i p raw w szechśw iata.
Jedynie, co zdaje się być prawdopodobne,
a co statystyki Francji, Anglji i Niemiec zaznaczają,
to spostrzeżenie, że gdy m atka jest w tym sa­
mym w ieku co ojciec lub od niego starsza, ro-
dzą się częściej córki, gdy zaś ojciec jest starszy
od matki, przeważnie synowie. Gdy różnica wieku
rodziców jest bardzo znaczna, powyżej lat 10, ro­
dzą się przeważnie synowie. Różnica wieku do lat
5 nie zdaje się w p ływ a ć w żadnym kierunku. Tak
jak przewaga wieku, tak też i w yb itnie męski lub
żeński charakter któregoś z rodziców, o wyraźnie
zaznaczonym typie i silnie rozw iniętych cechach
wtórorzędnych zdaje się decydować o płci po­
tomstwa.
Na zakończenie przepisów higienicznych w o-
kresie ciąży trzeba jeszcze zw rócić uwagę na to,
że częstokroć małe i przelotne bóle i skąpe plamy
k rw i a jeszcze bardziej obfite i przeciągające się
krw aw ienia są zwiastunami grożącego poronienia
lub zmian chorobowych w samem jaju (łożysko
poprzedzające, przedwczesne odklejenie się ło ży­
ska, zaśniad, ciąża zamaciczna itp.). W takim też
razie szukać należy zaraz pomocy lekarskiej. Jest
również rzeczą nieodzowną, aby kobieta zw róciła
się do lekarza położnika najpóźniej między 6—8
miesiącem ciąży, a to z dwóch względów : naj­
pierw, by ocenił w y m ia ry miednicy, a powtóre,
by sprawdził położenie płodu. Znalezione w p ie rw ­
szym przypadku zwężenie m iednicy spowodować
może konieczność w yw o ła n ia przedwczesnego po­
rodu dla ratowania dziecka, w drugim zaś p rzy­
padku złe położenie dziecka można zawczasu po­
prawić. Do poddania się częstej kontroli lekarskiej
skłonić powinna także konieczność częstego bada-

— 149 —
ilia funkcji nerek. P rzez w czesne w ykrycie zmian
w tym narządzie — zapobiec można grożącym
drgaw kom porodow ym , a naw et śmierci matki
i dziecka. Z niedbalstw a lub źle pojętego w stydu
uchylać się od w izy ty lekarskiej byłoby to samo,
co narażać się na trudny poród i za nim idące nie­
bezpieczeństwa.
Tutaj trzeba zw rócić uw agę na komplikacje
ciąży rozm aitem i chorobami. Kobieta w ciąży może
cierpieć na jakąś chorobę już przedtem jej organizm
traw iącą, albo może zapaść na nią już w czasie
ciąży. Jedno i drugie jest rzeczą niekorzystną.
W iadomo, że dur brzuszny, żółtaczka i cho­
lera w yw ołują przedw czesne porody. Zapalenie
płuc i ospa są niebezpieczne tak dla m atki jak i pło­
du, płonica szkodzi głównie w późniejszych mie­
siącach ciąży. W ogóle gorączka zbliżająca się do
40° C powoduje często poronienia, choćby trw ała
krótko. Żylaki w czasie ciąży się pow iększają.
Gruźlica przyśpiesza czasem poród, częściej do­
znaje sam a zaostrzenia. P rzyczyną częstych poro­
nień byw ają także zaw odow e zatrucia ołowiem
i alkoholizm. N ajczęstszym jednak powodem poro­
nień, przedw czesnych porodów i płodów nieży­
w ych byw a kiła (syphilis) rodziców, ojca lub matki.
Ciąża usposabia także do bolu zębów i zapa­
leń okostny, do zaburzeń w traw ieniu, do różnych
okresow ych plam i chorób skórnych, a w końcu
do schorzenia nerek, do białkomoczu i zapaleń tego
organu. P rzy czy n y tych pow ikłań dopatruje się

— 150 —
dzisiejsza wiedza albo w ucisku powiększającej
się macicy ciężarnej na sąsiednie trzewia, naczy­
nia krwionośne i nerwy, albo w t. zw. zatruciu cią-
żowern, t. j. w pewnego rodzaju jadach w ytw a­
rzanych przez jaje płodowe, głównie zaś przez
łożysko. Lękać się tych komplikacyj kobieta zdro­
w a nie potrzebuje, trafiają się one zresztą stosun­
kowo rzadko, ale ich możliwość powinna ją skło­
nić do nielekceważenia choćby drobnych niedo­
magali. Lepiej pójść do lekarza, by się dowiedzieć
0 pomyślnym stanie zdrowia, aniżeli pójść za
późno.
Zawczasu również należy zamawiać położną
(akuszerkę), kierując się w wyborze nie odległo­
ścią jej mieszkania lub ładnie brzmiącem nazwi­
skiem, lecz opinją lekarza albo doświadczeniem
szczerze życzliwych a rozumnych ludzi. Czysta
1 dobra położna — to pół zdrowia rodzącej kobiety,
zła zaś i brudna, to podwójne nieszczęście w domu.
Tak żyjąc, może kobieta z całym spokojem
oczekiwać chwili rozwiązania, bo, jak pouczają
statystyki i codzienne doświadczenie, 95 porodów
na 100 przechodzi gładko i zupełnie szczęśliwie,
a bole tow arzyszące porodowi są bolami łatwo da-
jącemi się znieść, a jeszcze łatwiej zapomnieć. Bo-
jaźń i lęk przed ciążą i porodem, tak powszechnie
u dzisiejszych kobiet widywane, znajdują w praw ­
dzie usprawiedliwienie w zdarzających się niekiedy
5% nieszczęściach, zapomina się jednak, że powo­
dem tych nieszczęść byw a prawie zawsze albo

_ 151 —
zaniedbanie, albo nieczystość, albo za późna pomoc.
Usuńmy w ięc te usterki higieniczne, a żadna z ko­
biet nie opłaci m acierzyństw a ani zdrowiem, ani
życiem !
* * *

Z pow yższych uw ag nietrudno odgadnąć, że


do osiągnięcia praw idłow ego przebiegu ciąży,
a zatem do utrzym ania zdrow ia m atki i dziecięcia
w jej łonie się znajdującego w możliwie najlepszym
sianie, potrzeba pewnego dobrobytu, pew nej życzli­
w ości losu. Szczęśliw e kobiety, którym ten los po­
zwolił uczynić zadość wszelkim w ym aganiom
higjeny. Dobrze i tym jeszcze, które zmuszone do
p racy aż do sarnej chwili porodu, przynajm niej
w ów czas znajdują opiekę życzliwej rodziny i nie­
zbędną łyżkę straw y , ale pozostają jeszcze liczne
rzesze opuszczonych i odtrącanych pracow nic róż­
nych zaw odów i sług, dla których z chw ilą w y k ry ­
cia ich brzem iennego stanu zaczyna się pasmo sa ­
m ych cierpień i samej nędzy. Nie śmiąc lub nie mo­
gąc szukać schronienia u rodziny, a oddalane
z każdej służby, w najgorszych w arunkach gonią
za kaw ałkiem suchego chleba aż do chwili,
kiedy w ynędzniałe i obdarte, nie mogąc już ustać
na nogach, kołaczą do przepełnionych klinik i szpi­
tali. One to dają obojętnemu społeczeństw u naj­
w iększy procent dzieci niedonoszonych, chorow i­
tych, m aterjał do najgorszej staty sty k i chorobo­
w ości i śmiertelności.

— 152 —
Nauka i doświadczenie codziennego życia mó­
wią: jeżeli kobieta okres ciąży przepędza wśród
umiarkowanego zajęcia, a dostatecznego wypo­
czynku w ostatnich dwóch miesiącach przed poro­
dem i gdy może zaspokoić, choćby skromnie, swe
potrzeby — urodzi na czasie, urodzi dobrze rozwi­
nięte dziecię i dobrze zniesie trudy porodu; nie ma­
jąc tych warunków urodzi przedwcześnie, lub uro­
dzi dziecię słabowite i urodzi trudno. Zachowanie
się matki w czasie ciąży ma w każdym razie w ielki
w pływ na „jakość44, dziecka. Matki dobrze pielę­
gnowane rodzą dzieci o 10% cięższe, aniżeli odby­
wające ciążę w złych warunkach higienicznych.
Rachunek w bilansie społecznym prosty.
W imię zatem ludzkości, w imię lepszej przy­
szłości narodu, a przytem z obowiązku sumienia
i dla własnej społecznej korzyści powinniśmy —
idąc za przykładem obcych (Francja, Anglja, Ame­
ryka, a w ostatnich latach i Niemcy) — dążyć do
zakładania schronisk, dających przynajmniej na
ostatnie dwa miesiące przytułek tym biednym,
nieszczęśliwym istotom. Czekać na inicjatywę rzą­
du —. byłoby zwlekaniem, raczej należy współdzia­
łać z prywatną inicjatywą i ofiarnością.
Z punktu widzenia sprawiedliwości społecz­
nej każda kobieta ma prawo żądać, aby jej w osta­
tnich 2—3 miesiącach ciąży i w pierwszych 2 mie­
siącach po porodzie ułatwiono zajęcie się jej i po­
tomstwa zdrowiem!

— 153 —
D. PORÓD

W chwili kiedy natura* przygotow ała już


w szystko, aby dziecko poza łonem matki mogło się
rozwijać, rozpoczyna się czynność porodow a. P o ­
ród ze w zględów praktycznych dzielimy na trzy
okresy:
P ierw szy okres, od w ystąpienia czynności po­
rodowej aż do zupełnego rozszerzenia się ujścia
macicy i odpływ u wód płodow ych (pęknięcie pę­
cherza płodowego), jest okresem przy g o to w aw ­
czym i ma na celu utorow ać tylko drogę na św iat
dziecięciu. T rw a on u pierw iastek 12— 16 godzin,
u w ieloródek mniej więcej 6—8 godzin.
Już w ostatnich 4 tygodniach ciąż}f pojawiają
się (niezawsze) lekkie ciągnące bole, idące od
krzyżów , a rozprzestrzeniające się w całej jamie
brzusznej w kierunku ku nogom. Zaczynają się
zw ykle w godzinach w ieczornych m iędzy 7 — 9,
a ustają przed północą. Są to bole „przepow iada-
jące“. O w łaściw ym początku porodu mówimy
jednak dopiero w tedy, gdy te bole, teraz zw ane
„przygotow aw czem u, pow tarzają się rytm icznie
w odstępach mniej więcej 5—10— 15 m inutow ych
i gdy nasilenie ich w zrasta. Początek ten przypada
rów nież najczęściej w porze wieczornej. Rodząca
w czasie boiu doznaje uczucia lęku i trw ogi, ciało
jej pokryw a się potem, ręce szukają jakiegoś opar­
cia; w pauzach po przejściu bolu uspokaja się je­
dnak i rozm aw ia z otoczeniem. W m iarę w z rasta­
nia siły i częstości bólów, które w dalszym ciągu
już co 3—5 minut pow racają, roztw iera się sto­
pniowo ujście macicy, a z pochw y w y p ły w a na-
zew nątrz krw aw o zabarw iony śluz. M ówimy, że
„znaczy'*. W krótce spodziew ać się trzeba odpływ u
w ód płodow ych. M a to miejsce w chwili, gdy pod
naporem gw ałtow nych skurczów macicy, ujście jej
rozszerzy się zupełnie, a błony jaja płodow ego nie
mogąc w ytrzym ać w ew nętrznego ciśnienia — pę­
kają. Niekiedy „pęka pęcherz“ i odpływ ają w ody
przedw cześnie, przed zupełnem otw arciem się m a­
cicy. M ówimy w tenczas o „suchym porodzie4,
który trw a dłużej i jest boleśniejszy.
Drugi okres, od odpływ u w ód płodow ych aż
do przybycia na św iat dziecięcia, trw a u pierw ia­
stek 2—5 godzin, u w ieloródek 1—3 godzin. Bole
obecnie w ystępują w przerw ach 2—3 m inutowych,
są bardzo silne i zm ieniają charakter. Cechą ich
jest mianowicie parcie, jak przy w ypróżnianiu jelit,
stąd nazw a „bole p a rte 44. Rodząca, której tw aiz
sinieje, mimowoli zapiera oddech, napina mięśnie
brzuszne i prze. R ezultatem tej ciężkiej p racy jest
stopniow e posuw anie się płodu nazew nątrz, jego
„w ydalanie44. W krótce też pojaw ia się w szparze

— 755 —
sromowej najpierw mała, potem coraz większa
część główki płodu, aż wreszcie, gdy rodzącej już
się zdaje, że nie w ytrzym a dłużej bolu, gdy mimo­
wolnym krzykiem żąda ratunku i pomocy, za je­
dnym lub dwoma jeszcze bólami główka „prze­
rzyna się“ przez szparę sromową i noworodek na
świat przychodzi.
1rzeci okres obejmuje czas odklejania się i w y­
dalania części dodatkowych płodu, t. j. łożyska
i błon płodowych; trw a 5—30 minut, niekiedy dłu­
żej. Z chwilą ukończenia tego okresu zaczyna się
połóg. Obecnie występujące skurcze macicy nie
dochodzą już prawie do świadomości kobiety, która
choć wyczerpana, uspokaja się.
Ponieważ higjena tych trzech okresów stresz­
cza się prawie wyłącznie w przestrzeganiu dobrze
zrozumianej, choćby przesadnej, czystości, a ta jest
jeszcze błędnie pojmowana i nawet przez inteli­
gentne osoby zaniedbywana, wypada słów kilka
przedewszystkiem o niej powiedzieć.
Odkrycia w dziedzinie bakterjologji w yka­
zały, że na ciele ludzkiem, a zwłaszcza na skórze
rąk, dalej na bieliźnie, ubraniu, sprzętach, instru­
mentach, słowem w całem naszem otoczeniu zna-
chodzą się różne chorobotwórcze drobnoustroje,
które dostawszy się do najmniejszych choćby,
a gołem okiem niewidzialnych ranek (otarć przy-
skórka), są w stanie rozejść się za pośrednictwem
krwi iub limfy po całym ustroju i wywołać go­
rączki „przyranne“, będące wyrazem mniej lub
więcej ogólnego zakażenia. Jasną jest rzeczą, że

— 156 —
sposobność do takiego zakażenia nadarza się sto­
kroć częściej przy porodach, które jako takie po­
wodują liczne drobne otarcia i naddarcia skóry
i błon śluzowych, a po których wnętrze macicy
jest jedną otw artą raną. Skutek zakażenia ustroju
przy porodzie jest znany pod nazwą gorączki po­
łogowej. Pierwszym , k tó ry w ystąpił do w a lki z tą
gorączką i w ypow iedział wiekopomne zdanie, że
przyczyną gorączki połogowej jest zakażenie czę­
ści rodnych gnijącemi zwierzęco-organicznemi isto­
tami, b y ł Semmelweis i jego też jest zasługą, że
choroba, która zabierała dawniej 10 do 30%,
a gdzieniegdzie nawet więcej kobiet rodzących,
już za użyciem pierw szych p rym ityw n ych starań
zmniejszyła się do 1—2%. Dzisiaj, gdy znamy już
lepiej jej przyczyny, gdy w iem y, że jest ona iden­
tyczna z zakażeniem ustroju, mogącem powstać
przy każdej ranie, że przyczyną jej byw ają najczę­
ściej te same drobnoustroje ropne (staphylococcus
i streptococcus pyogenes), dzisiaj, gdy rozporzą­
dzamy już lepszemi środkami zapobiegawczemi —
spadła śmiertelność w skutek gorączki połogowej
poniżej 1% (3— 7 na tysiąc porodów), ale mimo to
jest ona jeszcze niebezpieczeństwem, którego się
najwięcej obawiać należy w połogu, tern bardziej,
że wykazuje ona 30%—40% śmiertelności, czyli że
na 100 kobiet dotkniętych gorączką połogową w y ­
chodzi z życiem zaledwie 60— 70.
Rozróżniamy dwa rodzaje starań nad zapobie­
ganiem chorobom przyrannym , a więc i gorączce
połogowej:

— 157 —
P ierw szy rodzaj jest to „postępow anie prze-
ciwgniine“ (antisepsis), które polega na dążeniu do
zniszczenia przypuszczalnych drobnoustrojów
w samej ranie zapom ocą środków drobnoustroje
zabijających. Drugi zaś rodzaj zwie się „postępo­
waniem bezgnilnem“ (asepsis) i ma za zadanie
zniszczyć drobnoustroje na w szystkiem , co z raną
bezpośrednio lub pośrednio ma się zetknąć. Ten
rodzaj „aseptyczny“ polega zatem na w yjałow ie­
niu pola operacyjnego (części płciowych), narzędzi,
opatrunków , rąk badającego, bielizny itp. Dzisiaj
obowiązuje w nauce postępow anie bezgnilne, jako
nieporów nanie lepsze, nierzadko jednak łączą się
oba sposoby razem, mianowicie tam, gdzie w a ­
runki nie pozw oliły na w czesne zastosow anie bez-
gnilnych przygotow ań.
Najlepszym zatem środkiem do zapobiegnięcia
dzisiaj gorączce połogowej jest w yjałow ienie
w szystkiego, co się ma zetknąć z częściami rod-
nemi kobiety. Pokazało się jednak, że, ażeby do
takiego w yjałow ienia doprowadzić, trzeb a i wiele
dobrej woli i wiele trudu. B iorąc dla przykładu
rękę osoby badającej (lekarza lub położnej), trz e ­
ba, by ją w yjałow ić, nietylko m yć tę rękę w odą
ciepłą, m ydłem i szczotką najmniej 5 minut, ale ją
jeszcze i spłókać alkoholem (spirytusem ) i parę
minut w rozczynie sublimatu lub innego środka
przeciwgnilnego w ym oczyć. I z tego już widać, że
nie w y starcza do praw dziw ej czystości przy poro­
dzie opłókać ręce, a choćby i m ydłem je obmyć,
i że nie w y starcza do obmycia sam a w oda letnia
lub zimna, niekiedy naw et brudna. Mówi także już
prosty rozsądek, że ręk a choćby najlepiej um yta,
przestaje być czysta, gdy dotknie po umyciu choćby
stołka, choćby fartucha, choćby irygatora. W szak
na tern w szystkiem są znowu drobnoustroje, które
poprzednią prace m ycia rąk udaremniają. Zrozu­
mienia tej koniecznej dokładności brakuje dzisiaj
ogółowi kobiet i przeciw tym zasadom najczęściej
się błądzi. Jak zaś dalece mści się nieuw aga w tym
kierunku na zdrow iu rodzących, widzimy, prze­
glądając statystyki pierw szej lepszej kliniki po­
łożniczej. P ouczają one, że z przyw iezionych,
a badanych już poza kliniką kobiet rodzących
um iera 30—40% więcej, aniżeli z poprzednio w cale
riie badanych w ew nętrznie. B rak w arunków czy­
stości w badaniu podnosi zatem tak bardzo śm ier­
telność.
Łatw o rów nież zrozumieć, że czystość ręki
osoby badającej na nic się nie przyda, gdy nieczy­
stą pozostanie bielizna, łóżko, otoczenie, a w resz­
cie i ciało rodzącej. Na w szystko to zw rócić należy
baczną uw agę, w ym agając od obecnej położnej
bezw arunkow ego zastosow ania się do pow yższej
aseptyki. Najmniej zaś zapom inać wolno o czę­
ściach płciow ych, do których już to przez stosunki
płciowe, już to przez zetknięcie się z bielizną, kan-
k ami, no i rękam i, drobnoustroje przed porodem
mogły się przedostać.
Pokój, przeznaczony na poród, powinien miec
czyste pow ietrze, m a być obszerny i w idny; nie
może przylegać do kuchni, skąd mogłoby zepsute

— 159 —
pow ietrze dochodzić, ani do sieni, gdyż trudnoby
było uniknąć szkodliwego przeciągu. S tarodaw ny
zw yczaj zasłaniania okien w pokoju rodzącej i po­
łożnicy nie ma żadnych podstaw . Ani matce, ani
dziecku św iatło dzienne nie zaszkodzi, szkodzi im
zato brak św iatła i brak pow ietrza świeżego. Ze
względu na potrzebny spokój dla kobiety po poro­
dzie, okna pokoju nie pow inny w ychodzić na ulicę.
Nie można też użyć do porodu pokoju, w którym
chorow ał ktoś na chorobę zakaźną (róża, płonica,
błonica, dur itp.).
Bielizna i pościel muszą być zupełnie czyste,
pi zed użyciem dokładnie w ygotow ane, a po za­
nieczyszczeniu zaraz zmienione i w yniesione. Czę­
ści płciow e zew nętrzne, dolną część brzucha, gór­
ną część nóg i okolicę otw oru stolcowego należy
dokładnie zm yć mydłem i w odą ciepłą i w ysuszyć
czystym ręcznikiem lub w atą, nigdy zaś nie u ży ­
w ać do m ycia gąbek, choćby i now ych, w nich bo­
wiem zaw sze gnieździć się mogą drobnoustroje.
Dobrze jest także w ziąć ciepłą kąpiel.
Tuż przed spodziew anym porodem, a już naj­
później po pierw szym choćby najsłabszym bolu,
kobieta rodząca nie powinna oddalać się z domu.
T yczy się to szczególnie wieloródek, u których
czas rozw iązania jest niekiedy bardzo krótki, po­
ród może się nagle odbyć (poród uliczny), a w po­
śpiechu nie można ani należytej czystości zacho­
w ać, ani rychłej pomocy zapewnić. T eraz jest też
pora na dokładne wypróżnienie jelit zapomocą
wlewki.

— 160 —
Chwile ostatnie przed porodem obrócić po­
winna kobieta na zarządzenie w szystkiego, co
może się okazać potrzebne przy porodzie, a mia­
nowicie :
1. około 10 litrów w ody przegotow anej i prze­
chowanej w czystych naczyniach; m a ona służyć
do rozpuszczania w ody gorącej, najczęściej bo­
wiem czystą gorącą w odę oziębia się w pośpiechu
nieczystą zimną, a stąd w ynik niepewny,
2. 2—3 miednice, gorącą w odą w ym yte,
3. szklany w ygotow any irygator i takąż
katikę,
4. zbiornik (basen) na mocz i stolec z fajansu,
do podkładania,
5. garnuszek z dzióbkiem do picia w pozycji
ieżącej,
6. kilka czystych ręczników i prześcieradeł,
7. 250 gram ów sterylizow anej w aty położni­
czej, 5 m etrów gazy kseroform ow ej, flaszeczkę
lysolu, sublim at w pastylkach, proszek dermatolu
lub kseroforrnu, jodynę i spirytus. Najlepszym
środkiem przeciw gnilnym jest sublimat lub subla-
min (sinek rtęci) i nim też posługiw ać się należy
zaw sze przy myciu rąk i ciała; nie nadaje się on
tylko do w ew nętrznych przestrzykiw ań z powodu
możliwości zatrucia, oraz do m ycia instrum entów ,
które niszczy; w obu tych razach zastąpić go
m ożna najlepiej lysolem.
8. zakraplacz do oczu dziecięcia, oraz flaszecz­
kę kropli do ócz (V*% azotan sreb ra lub 1°/o pro-
t ar gol),
H o j n a c k i : H i g i e n a k o b i e t y 11
— 161 —
9. ciepłomierz maksymalny do mierzenia cie­
płoty ciała i zwyczajny do kąpieli,
10. szczoteczkę do mycia rąk, pilniczek do
czyszczenia paznokci i mydło,
11. należycie przygotowane łóżko, nie szersze
jak 130 cm i nie niższe jak 65 cm,
12. opaskę połogową (zobacz przy połogu),
13. stolik, na którym by to w szystko pod ręką
mogło leżeć; dobrze jest przytem mieć w pogoto­
wiu wodę gorącą, lód i wino,
14. wszelkie przybory dla noworodka, a więc:
wózeczek lub łóżeczko, wanienkę, kilka nieprze­
makalnych podkładek, 2—4 tuziny pieluszek, 4 płó­
cienne lub bawełniane opaski na pępuszek, tasiem­
kę do podwiązania pępowiny, nożyczki z tępemi
końcami do przecięcia pępowiny, puder do zasy­
pywania itd.
Niektóre z tych rzeczy jak: irygator, szczo­
teczkę, ciepłomierz, sublimat i lysol mają w praw ­
dzie w swych torbach lekarze lub położne, ale
przyjemniej i bezpieczniej jest mieć własne i nie­
używane.
Co do łóżka (ryc. 14), to powinno stać tak, aby
po obu bokach przystęp był swobodny, a zaściela
się je w sposób następujący:
Na materacach, przykrytych jak zwykle bia-
łem prześcieradłem, rozściela się drugie przeście­
radło nieprzemakalne (gumowe), które znowu po­
kryw a się zwyczajnem białem. Te trzy stanowią
warstwę pierwszą, na którą daje się w arstw ę dru­
gą, składającą się znowu z 2 prześcieradeł, gumo-

— 162 —
Tfi 1/5 O t- OÓ
wego od spodu, a zwyczajnego z wierzchu. Drugą
w arstw ę wyciąga się po odejściu łożyska, pierw­
sza zaś pozostaje, aby chronić materace od prze­
moknięcia więcej lub mniej obfitemi odchodami
w połogu. Oczywiście w skromniejszych w arun­
kach ograniczyć się można do w arstw y pierwszej.
W miarę możności dobrze jest przygotować i dru­
gie, zwyczajnie już posłane łóżko, do którego
przenosi się położnicę zaraz po ukończeniu porodu.
To wszystko zarządziwszy powinna kobieta
rychło zawezwać zamówioną położną, sama zaś
przechadzać się spokojnie po mieszkaniu, wśród
pierwszego bowiem okresu porodowego leżeć
jeszcze nie musi, chyba że lekarz inaczej zarządzi
z powodu pewnych nieprawidłowości. W yjątek
także stanowią wieloródki, które lepiej zrobią za­
wczasu kładąc się do łóżka. Rychłe sprowadzenie
położnej ma bardzo ważne znaczenie. Musi ona
mieć czas na aseptyczne przygotowanie Się do po­
mocy. W pośpiechu i ubranie jej i instrumenta po­
zostają brudne, sama zaś czynność jej nie może
być dokładną. Stąd też chociaż później i lekarza
się zawezwie, skutki pomocy nie będą zupełne.
Morzyć się głodem w tym okresie byłoby niedo­
rzeczne, pożywić się strawnemi pokarmami można,
pamiętać tylko trzeba, jak to już wspominaliśmy
o wypróżnieniu jelit i pęcherza.
Coraz częstszy, bardzo rozumny zwyczaj kon- -
trolowania przebiegu porodu przez lekarza specja­
listę powinien znaleźć jak najszersze zastosow anie;
byłoby mniej nieszczęść i nie szukałoby się całemi

— 164 —
godzinami dopiero w najważniejszej chwili tego
lekarza, który przybyw ając za późno nie zdoła już
zapobiec szkodom dla zdrow ia, a niekiedy kalectw u
kobiety. Byłoby to i ze w zględów oszczędnościo­
w ych lepsze, bo w iększe koszta pociąga za sobą
operacja, czy dłuższa choroba, którejby można za­
pobiec, aniżeli kontrolne w izyty.

W śród największej także czystości minąć po­


winien drugi okres porodow y, podczas którego nie
wolno już rodzącej opuszczać łóżka, naw et dla od­
dania fizjologicznych potrzeb. Do chwili w y tacza­
nia się głów ki można w edle upodobania, choć nie­
zbyt często, zmieniać położenie i leżeć na boku lub
naw znak. W razie pragnienia podaw ać należy
tylko płynne rzeczy i to w niezbyt wielkiej ilości,
łatw o bowiem może przyjść do w ym iotów , które
niepotrzebnie kobietę osłabiają. W razie osłabienia
podaw ać można wino lub konjak.
Zw yczaj jednak w yrabiania, czy też w zm a­
cniania bólów porodow ych rozmaitemi trunkami,
co kilka chwil podawanem i, jest bezcelow em roz­
pijaniem rodzącej. D obry jest alkohol tam, gdzie
jest znaczne w yczerpanie i osłabienie, ale poda­
w any z reguły — jak to b y w a — nietylko że bó­
lów nie w zmacnia, ale niepotrzebnie rodzącą pod­
nieca. P rzestrzec rów nież w ypada przed zaży w a­
niem dla w yrobienia bólów przetw orów spor;
(kropli cynam onow ych), zażyw anie bowiem
ieku przed zupełnem opróżnieniem macicy (przed
odejściem łożyska) może mieć smutne następstwa.
.Jedynym nieszkodliwym środkiem do wzmacniania
bólów jest zwyczajny cukier (6—8 kawałków na
szklankę wody). Inne jak chinina i wyciąg z przy­
sadki mózgowej zwierzęcej stosowane być mogą
jedynie w właściwej chwili i tylko przez doświad­
czonego lekarza.
Nie zapominać zatem o wczesnej pomocy le­
karskiej, zaufać pomagającym osobom, zamiast
lamentów i krzyków pomagać naturze przez ro­
zumne wyrabianie bólów, jest całem zadaniem ro­
dzącej w tym okresie. Ponieważ w sprawie w yra­
biania bólów, czyli t. zw. parcia, popełnia się po­
wszechnie błędy, przeto należy tutaj wyjaśnić, że
wyrabianie bólu, czyli parcie, jest wskazane do­
piero w drugim okresie porodowym, tj. po prawi­
dłowym odpływie wód płodowych i po całkowi-
tem otwarciu się ujścia macicy. Parcie zaś już
w pierwszym okresie nietylko że nie przyczynia
się do postępu, ale owszem wysila rodzącą i łatwo
sprowadzić może przedwczesne pęknięcie pęche­
rza płodowego, a tern samem znaczne przedłużenie
porodu. Przeć należy zawsze tylko podczas bolu
i to w ten sposób, że się przechyla głowę ku pier­
siom, nogi opiera o łóżko, rękami trzym a łóżka lub
obok stojących osób i wstrzymując podczas bolu
oddech prze, jakby przy oddawaniu ciężkiego stolca.
Gdy główka ukazuje się już nazew nątrz szpary sro­
mowej, przeć nie wolno bez narażenia się na pę­
knięcie krocza. Rzeczą położnej jest wtenczas jak

— J66 —
najpowolniej a umiejętnie przepuszczać głów kę
przez szparę srom ow ą. Im dłużej trw a przejście
głów ki przez szparę srom ow ą i im lepiej obeznana
jest położna z m echaniką w ytaczania się główki,
tern pewniej krocze nie ulegnie pęknięciu. Nie cho­
dzi tutaj o siłę ręki podtrzym ującej krocze, ani
o przedłużanie czasu w ytaczania główki, lecz o ce­
lowe nadaw anie kierunku i uchw ycenie w łaściw ej
chwili do pomocy. Często jednak jest lepiej prze­
ciąć krocze, bo mogą pękać mięśnie, choć skóra
z w ierzchu cała i krocze w ydaje się być całe. Oce­
nić to może i w ykonać jedynie doświadczony
lekarz. O tern pow inny pam iętać rodzące i niecier­
pliwością nie w pływ ać ujemnie na w ysiłki ochron­
ne ze strony podtrzym ującej krocze położnej lub
lekarza.
W czasie trw ania porodu zachodzi często po­
trzeba oddaw ania moczu i kału. W ydzieliny te po­
winno się natychm iast usuw ać, a części płciowe
zaraz obm yw ać dokładnie płynem przeciwgnil-
nyrn, pocierając wacikiem zaw sze od góry do dołu,
nigdy zaś — jak to się widuje — od otw oru stol­
cow ego ku pochwie.
Osoba dotykająca części płciow ych rodzącej
musi przed każdorazow em dotknięciem gruntow ­
nie w opisany pow yżej sposób ręce sw e obmyć
(odkazić). Często błądzą w tern położne z pośpie­
chu, nie od rzeczy zatem będzie zw racać na to
uw agę osobiście, jak rów nież domagać się stanow ­
czo, aby nożyczki i tasiem ka, do odpętlenia pępo­
winy dziecka służące, b y ły dokładnie w yjałow io-

— 167 —
ne przez wygotowanie lub wymoczenie czas dłuż­
szy w roztworze antyseptycznym. Wyjmowane
w pośpiechu — jak to się niestety często zdarza —
wprost z kieszeni lub brudnego papieru, sprowa­
dzić rnogą zakażenie przyranne u dziecka, a nawet
jego śmierć.

Krótki zazwyczaj trzeci okres porodowy,


okres wydalania łożyska, mniej już jest przykry
dla kobiety i łatwiej też jej przyjdzie przepędzić
go wśród największego spokoju i cierpliwości.
W tym okresie grożą kobiecie nieraz bardzo silne
krwotoki (dość częsta skłonność kobiet do krw o­
toków w tym okresie po każdym porodzie), dlatego
też i tutaj nie można zapominać o rychłej pomocy.
Gdy jednak krwawienia niema, wszelkie gwałty
i gniecenia macicy przed nadejściem lekarza są
zbyteczne, a często nawet szkodliwe. P rzy spokoj-
nem zachowaniu się i umiejętnej kontroli można
czekać spokojnie 1—2 godzin i dłużej na odejście
łożyska. Po jego odejściu usunąć należy górną
w arstw ę posłania (patrz w opisanem łóżku),
obmyć części rodne i zmienić bieliznę, a gdy to
się stanie, powinna kobieta przy zbliżonych do
siebie nogach i głowie ile możności nisko ułożonej
zająć pozycję nawznak. Obecnie może napić się
czegoś ciepłego, np. rosołu, mleka, herbaty lub
ślazu; trunki nadają się tylko przy nadmiernem
wyczerpaniu lub znacznym ubytku krwi.

— 168 —
Szeroko rozpow szechniony zw yczaj bezw zglę­
dnego w strzym yw ania kobiety od snu jeszcze przez
kilka godzin po porodzie jest bezcelow ą męczarnią.
Kontrolować w praw dzie trzeba stan macicy i ilość
odpływ u krwi, ale to można robić i podczas snu.
W kilka chwil po porodzie dostaje zazw yczaj ko­
bieta dreszczy, które nią widocznie i silnie w strzą­
sają. Źródła ich szukać należy w w strząśnieniu
nerw ów i fizycznem w yczerpaniu. Z reguły ustę­
pują one miejsca przyjem nem u spoceniu się, które,
jak doświadczenie poucza, zam yka okres w y stę­
pow ania krw otoków . Od tej też chwili może ko­
bieta spać spokojnie. Sen zaś należy się jej tern
bardziej, że koniec porodu przypada najczęściej
między 1-ą w nocy a 4-tą nad ranem.
Jak z pow yższego opisu widzim y — najlepszą
gw arancją normalnego przebiegu porodu jest ide­
alna czystość, fachow y nadzór lekarski i cierpli­
w ość rodzącej i całej rodziny.

* * *

Na zakończenie słów kilka o t. zw. znieczula­


niu bólów porodow ych. C oraz częściej się słyszy
żądania i prośby skrócenia „m ęczarni porodo­
w ych" lub przynajmniej „uśpienia". Żądania te po­
parte są zw ykle pow tarzaniem wieści, przycho­
dzących najczęściej z najbliższej zagranicy i to
pocztą pantoflową. Do nadużyć dojść można nie­
słychanie łatw o. T rzeba w ięc zdać sobie z tego
zagadnienia spraw ę jasno i uczciwie. Nie ulega
kwestji, że kobieta w czasie porodu bardzo cierpi
i bardzo pracuje, a częstokroć i długo cierpi i długo
pracuje. Choć w ięc cierpienia te są jej przeznacze­
niem wskazanem i przysądzonem przez naturę —
to jednak m yśl złagodzenia tego przyrodzonego
obowiązku zajmuje już zdawna naukowy świat
lekarski. Nawet w prastarych już czasach spoty­
kam y się z usiłowaniami uśmierzania bólów poro­
dow ych: tańcami, śpiewami, m odlitwam i, które
oczywiście m ogły mieć ty lk o sugestywne działa­
nie. Badania i doświadczenia lat ostatnich posu­
nęły sprawę dużo naprzód, ale jej dotychczas nie
rozw iązały zupełnie. Trudność polega w wyszuka­
niu środka, k tó ry b y ani matce, ani jej dziecięciu
nie szkodził, a k tó ry b y przy tern nie odbierał matce
radosnej świadomości, że to ona przecież sama ro ­
dzi swe własne dziecię, k tó ry b y nie sprowadzał
zapomnienia tej chw ili. Nieobojętną też rzeczą
jest duży czy m ały nakład pracy, czasu i kosztów,
jakie tutaj w grę wchodzić mogą. To w szystko jest
powodem, że żadna metoda dotychczas się po­
wszechnie nie przyjęła, a wiele z nich znajduje za­
stosowanie w obrębie działania wnioskodawcy,
w myśl przysłow ia, że „każda liszka swój ogon
chw ali“ . Do najbardziej polecanych metod należą:
podskórne podawanie skopolaminy i deryw atów
narkotycznych z opium, lub też samej m orfiny,
wlewania z wodnika chloralu, utrzym yw anie ro ­
dzącej w półuśpieniu chloroformem (Dammer-
schlaf), dalej sposoby znieczulania miejscowego
nerw ów zaopatrujących narządy rodne ja k: znie-

— 170 —
czulenie krzyżow e Stóckla, polegające na w strz y ­
kiwaniu 1% roztw oru now okainy i adrenaliny do
kanału krzyżow ego, znieczulanie przykręgow e
Siegla, znieczulanie nerw u srom ow ego Sellhei-
ma i t. d. — w końcu prow adzenie porodu w śnie
hipnotycznym, lub u osób mało sugestyw nych
w t. zw. narkohipnozie, t. j. hipnozie poprzedzo­
nej lekkiem uśpieniem chloroformem lub eterem.
D ośw iadczony i ostrożny lekarz potrafi zastoso­
w ać czy jedno, czy drugie, w miarę potrzeby
i okoliczności, niesum ienny lub lekkom yślny pój­
dzie na rękę chwili i kaprysu. Największe na­
dzieje — jak wiem z w łasnego doświadczenia —
rokuje hipnoza, zajm ująca jednak dużo czasu
a przytem nie działająca na każdą bez w yjątku
kobietę i nie leżąca w zakresie zdolności każdego
lekarza. Łagodzenie bólów narkotykam i (morfiną)
ma dzisiaj dość obszerne zastosow anie w przecią­
gających się porodach, tak samo uśpienie chloro-
form ow o-eterow e (zam roczenie) w porodach ope­
racyjnych lub w chwili przerzynania się główki.
Co do skracania czasu trw an ia porodu drogą
operacyjną — to szablonu pochw alać nie można.
Tam, gdzie w arunki są dogodne i w skazane —
tam każdy sumienny lekarz do skrócenia porodu
przyłoży rękę, kończyć jednak bezkrytycznie
poród operacją dlatego tylko, by go skrócić, bez
w zględu na w skazania, jest ryzykow ną lekko­
myślnością. Poród siłami n atu ry jest aktem fizjo­
logicznym — instrum entam i i sztuką łatw o wejść
może w zakres patologji.

— 171 —
\

E. POŁÓG

W połogu wym aga kobieta największej pie­


lęgnacji, w żadnym bowiem innym okresie życia
nie jest tak tk liw a na szkodliwe w p ły w y . Oprócz
skłonności do przeziębień, do cierpień jelitow ych
i do różnych chorób zakaźnych, występuje na plan
pierw szy możliwość gorączki połogowej i złego
zwinięcia się macicy. W przebiegu praw idłow ym
macica zaraz po porodzie w a ży około 1 kg (Olshau-
sen), w drugim tygodniu 500 gramów, w trzecim
350 g, a dopiero z końcem 6-go tygodnia wraca do
pierwotnej wielkości. Pochwa pozostaje w iotką
i rozciągniętą jeszcze czas dłuższy. Zwijanie się
macicy odbywa się drogą stłuszczenia przerosłych
w czasie ciąży tkanek. Stoim y tu na granicy fizjo­
logii i patologji, jedyny to bowiem przykład, w któ­
rym stłuszczenie nie prowadzi do choroby danego
organu. Gorączka połogowa i złe zwijanie się ma­
cicy mają początek głównie w zaniedbaniu. Udaje
się w praw dzie czasami sztuka, daleko częściej
jednak przeoczenie czystości i rozsądnego w ypo-

— 172
czynku wcześniej czy później sprowadza chorobę.
Dowodem są kobiety wiejskie, które powszechnie
wyglądają nędznie i przedwcześnie się starzeją.
Ze względu na odchody połogowe (z reguły
odchody połogowe są przez pierwsze 2 — 3 dni
krw aw e, przez dalsze 4 dni różowe, od 8-go dnia
żółtawo-białe, u kobiet jednak nie karmiących,
a niekiedy nawet i u karmiących, trw ają odchody
mniej lub więcej krw aw e do 2 a nawet 4 tygodni),
które bardzo łatw o ulegają rozkładowi, części
płciowe pow inny być przez cały czas leżenia
w łóżku przynajmniej rano i wieczór starannie ob­
mywane. Najlepiej używ ać do obmycia przegoto­
wanej ciepłej w ody z dodatkiem łyżeczki lysolu
na litr w ody (dobrze mieszać!), po obmyciu zaś
położyć na to miejsce zw itek czystej w a ty położ­
niczej, nigdy zaś nie używać szmatek. W atę od­
mienia się co kilka godzin. W szelkie przybory
używane do obmywania muszą być dokładnie
wyczyszczone. P rzestrzykiw ań pochwowych
w praw idłow ym przebiegu połogu robić nie wolno,
w nieprawidłowo zaś przebiegającym tylko na
polecenie lekarza. Położnica (kobieta w połogu)
powinna myć codziennie swe ręce ciepłą wodą
i mydłem, aby brudnemi nie dotykać piersi i bro­
dawek i w ten sposób nie zakazić gruczołu pier­
siowego, ani ust dziecka. W szystko, co może ze­
psuć powietrze w pokoju, jak nieczysta bielizna,
brudne podkłady, naczynia po wypróżnieniach itd.,
musi być natychmiast wynoszone, pokój zaś sam,
odpowiednio przewietrzany z unikaniem przecią-

— 173 —
gów i przeziębień chorej. Ciepłota pokoju 17° do
18° C.
Mocz oddawać należy t ’-zy razy dziennie;
przepełnienie pęcherza bardzo źle w p ły w a na z w i­
janie się macicy. Częstem zjawiskiem, zwłaszcza
u pierw szy raz rodzących (pierwiastek), jest nie­
możność dobrowolnego oddawania moczu przez 24
godzin, niekiedy nawet przez 2— 3 dni po porodzie.
Pochodzi to z obrzmienia cew ki moczowej wskutek
ucisku g łó w ki dziecka podczas porodu. Zanim do
odprowadzenia moczu użyje się kateteru (czystość!),
można przedtem próbować skutku z ciepłych, w il­
gotnych okładów na okolicę pęcherza stosowa­
nych, lekkiego ucisku na pęcherz lub też ostroż­
nego podniesienia się położnicy do pozycji siedzą­
cej. Drugiego lub najdalej trzeciego dnia konieczne
jest sprowadzenie wypróżnienia jelit, o którem
odtąd codziennie trzeba pamiętać. Do p ierw ­
szego wypróżnienia najlepiej nadaje się olej ry c y ­
now y. W celu usunięcia jego niem iłej w oni i smaku
przygotowuje się go tak: do zw ykłe j szklanki
daje się 2 ły ż k i oleju rycynowego i 2 ły ż k i soku
malinowego, następnie dolewa się dopełna w ody
selterskiej lub sodowej i wym ieszawszy łyżeczką,
w ypija, dopóki nie przestanie się burzyć. Dobrze
jest przytem zatkać nos, aż do chw ili odświeżenia
czemś ust, np. plasterkiem cytryn y.
W w yborze potraw dla położnicy popełnia
się zazwyczaj dwa błędy, albo głodzi się ją w nie­
skończoność z obawy przed gorączką, która ty m ­
czasem w nieczystości ma powód, albo karm i się

— 174 —
ją od pierwszej ch w ili najniestrawniejszemi potra­
wami. Ponieważ po porodzie kobieta nie jest w ła ­
ściwie chora, ale zmęczona i wyczerpana, przeto
należy ją właśnie bez obawy przed gorączką do­
brze odżywiać. Jeść też może wszystko, a już co
najmniej: w pierwszych trzech dniach pokarm y
płynne jak rosół, herbatę z mlekiem, kaszki na
mleku i na maśle, kleiki, winną polewkę, a wresz­
cie mleko. Po trzech dniach, jeżeli nie ma gorączki,
a wypróżnienie miało miejsce, można podawać
potraw ki z kurcząt i cielęciny, świeżą chudą
szynkę, kompoty, sucharki, albertki, jajka na
miękko i t. p. W drugim tygodniu można już użytek
zrobić z bułek dobrze wypieczonych, pieczeni, ka-
lafjorów, szpinaku, ziemniaków i t. p., czyli w rócić
do dawnego zw ykłego pożywienia, unikając tylko
ciężkich i rozdymających potraw ja k: groch, fa­
sola, kapusta, ser i chleb razowy.
Praw idłow ość przebiegu połogu najlepiej oce­
nia się codziennem trzykrotnem o g. 7-ej, 13-ej
i 19-ej mierzeniem ciepłoty ciała zapomocą ciepło­
mierza maksymalnego, trzymanego 5 minut pod
w yta rtą z potu pachą. Ciepłota wyższa ponad
37'5° C wym aga zawezwania lekarza, k tó ry je­
dynie może wcześnie zapobiec grożącym pow ikła­
niom. Nie można zaś i nie wolno podniesienia cie­
pło ty ciała przypisyw ać „gorączce pokarm owej"
lub niestrawności.
Co do spraw y wstawania po porodzie trzeba
pamiętać, że za wczesne opuszczenie łóżka w y w o ­
łać może łatw o opadnięcie trzew iów jam y brzu-

— 175 —
sznej i zmiany w położeniu macicy, za długie zaś
leżenie w łóżku powoduje zwiotczenie i niedo-
krewność ustroju. M im o w ięc usilnego, z klinik
niemieckich idącego prądu do wczesnego w sta­
wania położnic najlepiej zachować następujące
przepisy:
W pierwszych 3 dniach leżeć nawznak z przy-
bliżonemi udami, uważać na świeżość bielizny
i często ją zmieniać; w tych dniach nie przyjm o­
wać żadnych w izyt.
Od dnia 3-go można już leżeć tak dobrze na­
wznak jak i na boku; położenie na boku jest nawet
teraz korzystniejsze, bo zapobiega przechyleniom
macicy ku ty ło w i. Po pięciu dniach można kobietę
przenieść na inne łóżko.
Od 9-go dnia można siadać na łóżku; przez
pierwsze jednak 9 dni nie powinna kobieta, choćby
się czuła zdrową i silną, wstaw ać z łóżka dla prze-
ścielania, czy oddawania stolca, karmienia, czy
dla innego powodu; w każdym zaś razie nie może
tego zrobić bez poprzedniego zbadania i zezwole­
niu lekarza z obawy przed niebezpieczeństwem
grożącem ze strony przydarzających się zakrze­
pów w żyłach udowych, których występowanie
przypada na czas między 10 a 14-ym dniem po
porodzie.
W drugim tygodniu można już rozpocząć lek­
kie mięsienie brzucha rano i wieczór. W tym celu
kładzie się obie dłonie na okolice lędźwiowe po­
łożnicy tak, jakby się ją podnieść chciało, i prze­
suwa je ku okolicy pępka i kości biodrow ych 6— 8

— 176 —
razy, rów nież wykonuje się okrężne mięsienie
brzucha (ugniatanie fałdów między palcami); po
skończeniu w yciera się w ódką francuską, w odą

kolońską lub octem toaletow ym . Pod koniec dru­


giego tygodnia należy też rozpocząć ćwiczenia
mięśni pow łok brzusznych, lędźwi i krocza. Dzieje
H ojnacki: H iyjena kobiety 12
— / 77 —
się to z pomocą tych sam ych ćwiczeń, które były
opisane w rozdziale o ciąży, a które przedstaw ia
ryc. 15 i 16. Zaczynając od małej ilości, codzień
stopniowo dodając więcej — dojdzie kobieta po
opuszczeniu łóżka do pełnej gim nastyki szwedzkiej.
Po 2-ch tygodniach, w razie praw idłow ego
przebiegu połogu i braku k rw aw y ch odchodó w,
można łóżko opuścić, przechadzając się codziennie

a b

R y c. ió . — Ć w ic z e n ia o po ro w e dla w z m o c n ie n ia m ię ś n i dna
M IEDNICY
a) r o z w iera n ie n óg p rzy ró w n o c z e sn e m ścisk a n iu ich rękam i; b) ścisk a n ie
n óg p rzy r ó w n o czesn em ich ro z w iera n iu rękam i.

godzinę dłużej po pokoju; osoby w ątłe lepiej zro­


bią, pow stając dopiero po trzech tygodniach.
Dłuższy jednak czas po w staniu powinna kobieta
unikać stania na miejscu, schylania się i dźw i­
gania.
Po 3-ch tygodniach jest już dozwolone pierw ­
sze w yjście poza dom, gdy jest lato; pora zimowa
nakazuje przesunąć ten krok o 1 — 2 tygodni póź­
niej. Z acząw szy od 4-go tygodnia można też u ży ­
w ać kąpieli.

— 178 —
Do zupełnego ukończenia połogu, t. j. do 6-ciu
tygodni, a w każdym razie do pojawienia się
pierwszej regularności, która, gdy kobieta nie
karmi, przychodzi zwyczajnie w 6 — 8 tygodni po
porodzie, nie należy dźwigać rzeczy ciężkich,

R yc. 17. O PA SK A POŁOGOW A

nosić dziecka na rękach, ani mieć stosunków płcio­


wych. Tańce i sporty rozpocząć można dopiero po
trzech miesiącach.
Jakkolwiek jest rzeczą zrozumiałą, że pierw­
szy krok z wdzięczności za szczęśliwy poród
powinien zwrócić się do Boga, to jednak zwyczaj
udaw ania się na t. zw. w yw ód w pierw szej już
chwili po opuszczeniu mieszkania jest o tyle nie­
uzasadniony, że stanie, albo — co gorzej jeszcze—
klęczenie na zimnej kamiennej posadzce, w śród
nieopalanych zazw yczaj m urów kościelnych, może
łatw o spow odow ać przeziębienie osłabionego
jeszcze organizmu.

R yc. 18. — OPASKA PO ŁO G O W A (RUSKA)

Na zaniedbanie należytego pielęgnowania po


porodzie pow łok brzusznych, jak wogóle kształ­
tów kobiecych, sk arżą się praw ie w szy scy w y ­
bitniejsi lekarze. N iestety w szeregu lekcew ażą­
cych tę w ażną spraw ę, obok sam ych nieuśw iado­
mionych kobiet, w idzim y położne, a naw et i le­
karzy, zachow ujących się często obojętnie, nie­
kiedy niechętnie. Tym czasem trudno zaprzeczyć,

— 180 —
że dobre napięcie mięśni brzusznych jest niezbę­
dne dia w zględów kosm etycznych, a także dla za­
pobiegania chorobom, m ającym sw e źródło w ob­
w isłym brzuchu. Prof. Czerny, podróżując^ w ce­
lach naukow ych po Anglji, nie mógł w yjść z po­
dziwu na widok kobiet angielskich, które po 9 po­
rodach __ jak pisze — zachow ały piękność kształ­
tów panieńskich. Ale też w Anglji już od lat 50
zgórą istnieje zw yczaj, że panna w ychodząc za-
mąż dostaje od rodziców opaskę brzuszną, dokła­
dnie na jej miarę zrobioną. O paska ta, starannie
przechow ana, byw a zaraz po pierw szym porodzie
zakładana. Z początku jest za ciasna i uciska,
powoli jednak ciało się do niej zastosow uje i pier­
w otna figura pow raca. O czy w iście, że może
jeszcze w iększą w tern rolę grają lepsze mięsnie,
gim nastyką i sportam i w yrobione, oraz lepsze od­
żyw ianie się i całe w końcu w ychow anie. Tak
samo jak Angielki, noszą opaski po porodach ko­
biety w Indjach, Holandji i Ameryce. ^
Opaskę zakłada się na brzuch już w 12 godzin
po porodzie, w pierw szych jednak dniach nie za­
ciskając jej bardzo. Najlepiej na ten cel użyć płótna
szerokości 20—25 cm, lub ręcznika, a aby on
nie zesuw ał się i lepiej do kształtów przylegał, po­
łożyć po bokach płatki w aty . W ygodniejsze są
modele, przedstaw ione na rycinach 17 i 18, które
dają się użyć naw et czas jakiś po opuszczeniu
łóżka. . i c o
Dobrze jest rów nież w pierw szych 5 — &
dniach podkładać pod opaskę na brzuch w ysycha-
jące okłady z zimnej w ody, albo też ściągające
z octanu glinowego lub spirytusu czystego, a od
12-go dnia w spierać działanie opaski opisaną po­
w yżej gim nastyką mięśni brzusznych.
D aw ny zw yczaj kładzenia na brzuch cięża­
rów, np. całego grubego, poskładanego przeście­
radła, jest nieodpowiedni, rozpłaszcza brzuch i nic
nie pomaga.
P rzez trz y miesiące po porodzie, a w każdym
razie zaraz od pierw szego w yjścia z domu, po­
winna kobieta (zw łaszcza wieloródka) nosić
opaskę podtrzym ującą brzuch, dobrze dostoso­
w aną. Modeli jest bardzo wiele, im lżejsze, zg ra­
bniejsze i dokładniej w spierające działanie mięśni
pow łok brzusznych, tern lepsze. Tutaj najlepsze
usługi oddaje pas gum ow y, w zm iankow any w roz­
dziale o ciąży albo model opaski „T halysia“, o k tó ­
rym będzie m ow a w rozdziale o „U braniu“. O czy­
wiście opaskę nosi się tylko podczas chodzenia,
a na noc się zdejmuje.
Na zakończenie kilka słów o karmieniu.
N atura dała kobiecie gruczoły piersiowe nato,
aby w łasne dziecię m ogła w ykarm ić. Za pracę
i trud podjęty przy karm ieniu w ynagrodziła ją
rozmaitemi korzyściam i. Części rodne pow racają
rychlej do stanu pierw otnego, m acica zwija się
lepiej (trzy czw arte napotykanych obrzęków , k a­
tarów i skrzyw ień m acicy przypada na kobiety,
Które nie karm iły), regularność nie pojawia się,
zastąpić w tym okresie jest trudniej (w yjątki się
w prawdzie zdarzają, ale są nieliczne), a w reszcie

— 182 —
może kobieta odczuwać żywą radość macierzyń­
stwa, wykarmienia w łasną piersią dziecięcia. Je­
dnak gdybyśmy nawet te osobiste względy od­
rzucili, pozostają jeszcze względy etyczne, gospo­
darcze i narodowo-polityczne, pozostaje jeszcze
sumienie i litość nad biedactwem, dla którego tyle
się już przecierpiało, a które bez piersi własnej
matki albo wychowuje się nędznie, albo się wcale
nie wychowuje.
Przeglądając statystyki najrozmaitszych
państw wszędzie prawie spotykamy te same
liczby, świadczące o wyższości karmienia niemo­
wlęcia piersią matki, nad sztucznem karmieniem.
1 tak: . . ,
śmiertelność karmionych piersią niemowląt
wynosi w różnych krajach między 5 10 /o,
śmiertelność niemowląt karmionych sztucznie
z ilaszeczki przez własne matki (lub też karmio­
nych piersią mamki) około 24%,
śmiertelność niemowląt karmionych sztucznie
przez obce kobiety 35 75 U.
Najlepiej w cyfrach powyższych wychodzą
państwa, gdzie obok karmienia własną piersią
znajdują kobiety oparcie i radę w publicznych
instytucjach sanitarno-higjenicznych (stacje opieki,
poradnie itd.). Pod tym względem w pierwszym
rzędzie idzie N. Zelandja z ogólną śmiertelnością
niemowląt 4,8%, dalej Skandynawja 7—9%, Fran­
cja 24%, Polska około 30%, a na samym końcu
Rosja. , , ,
W szeregu strat jesteśmy zatem dobrze od-

— 183 —
daleni od ideału, tem też więcej m atek powinno
u nas karm ić dzieci w łasną piersią.
Znacznie mniejsza śm iertelność w śród dzieci
karm ionych piersią w łasnej matki znajduje w y tłu ­
maczenie nietylko w chem icznych w łasnościach
mleka kobiecego, ale także w jego w artości biolo­
gicznej, oraz w okolicznościach tow arzyszących
karmieniu przez m atkę, w bliższym kontakcie
matki z dziecięciem, w troskliw szej opiece,
w w iększej odporności dziecięcia na choroby za­
kaźne i t. p. To też karm ienie piersią matki w sfe­
rach biednych i żyjących w niehigjenicznych w a ­
runkach jest dla niemowlęcia talizmanerri chronią­
cym je przed wszelkiem i szkodliwościami. S ztu­
czne karmienie nie dość że nie dorównuje piersi
matki, ale w ym aga nadto w ięcej zachodu, w iększej
inteligencji i troskliwości, więcej czasu i więcej
pieniędzy. To też daje w praw dzie w domach za­
możnych dodatnie nieraz rezultaty, ale w domach
biednych jest z reguły powodem chorób i śmierci.
Porów nanie składu chemicznego mleka ko­
biecego i krow iego przedstaw ia się następująco:
Mleko kobiety zaw iera w 1 litrze: m asła 37 g,
mlecz, cukru 63 g, istot białk. (kazeiny) 13 g, soli
2 g, wody 885 g. Mleko k row y zaw iera w 1 litrz e :
m asła o5 g, cukru mlecz. 50 g, istot białkow ych
35 g, soli 5 g, w ody 875 g. Obok tego mleko ko­
biece oddziaływ a alkalicznie i jest aseptyczne,
mleko zaś krow ie ma oddziaływ anie obojętne,
a naw et kw aśne i zaw iera drobnoustroje pocho­
dzące z pow ietrza i naczyń. Daleko jednak do-

— 184 —
nioślejsze znaczenie mają różnice biologiczne, róż­
nice gatunku, jakie zachodzą między człowiekiem
a zwierzęciem.
Pow yższe uw agi pow inny także przekonać
każdą kobietę, że dla błahej przyczyny nie można
usuw ać się od karmienia, nie można zwalać w ła­
snych obow iązków na mamkę, na istotę najczę­
ściej brudną i złą, obcą dla dziecięcia, częstokioć
chorą, a w każdym razie zaniedbującą w ten spo­
sób swoje w łasne dziecię, które za w iny rodziców
i drugiej egoistycznej matki idzie na „w ychow a­
nie", t. j. na śmierć lub głód, bicie i zaniedbywanie
ze strony „fabrykantki aniołków".
Karmić nie mogą tylko kobiety dotknięte ja­
kąś chorobą ustrojow ą jak: gruźlica, choroby
serca, (co do chorob sercow ych istnieje aforyzm,
że kobieta cierpiąca na w adę serca nie^ powinna
iść zamąż, zam ężna nie powinna rodzić, po po­
rodzie nie powinna karm ić), zołzy, choroby urny
słowe, epilepsja, chroniczne choroby nerek itp.,
a dalej chore na ospę, szkarlatynę, tyfus, błonicę
i ciężką gorączkę połogow ą. Dziecko rodziców
syfilitycznych nie może być pod żadnym w ai uli­
kiem karmione przez mamkę, tylko przez Avłasną
piątkę lub sztucznie. W każdym takim przypadku
decydow ać może tylko lekarz.
Najczęstsze jednak pow ody niekarmienia stie -
szczają się — nie m ów iąc już o niechęci w nie-
dokrewności, m ałych piersiach, w braku lub
w słabym rozw oju brodaw ek, w małej ilości mleka
i t. p., co w szystko da się usunąć higjenicznem

— 1S 5 —
życiem i w czesnem przysposabianiem piersi do
ich zadania. T rzeba jednak uzbroić się w cierpli­
wość, mieć ufność do siebie samej i natrafić na
rozsądne otoczenie. Zdarza się bowiem, że mąż,
częściej m atka, a dość często — niestety —
w b rew w pajanym w szkołach zasadom i położne
odbierają niedoświadczonej m atce w szelką na­
dzieję, straszą brakiem pokarmu, u tratą piękno­
ści czy zdrow ia, chroniąc w ten sposób siebie,
pod pozorem troskliw ości o matkę, przed kło­
potami i trudam i, niezbędnemi do w prow adzenia
kobiety w czynność karmienia.
Czy ilość mleka jest dostateczna dla dziecka,
pouczyć o tern może tylko system atyczne tegoż
ważenie. Jeżeli dziecku stale na w adze przybyw a,
a wogóle ma się ono dobrze, m a żółte w ypróżnie­
nie jelit i zdrow ą różow ą cerę, to mimo opinij
przyjaciółek, położnych i osobistych w rażeń, może
je m atka spokojnie dalej karmić. W ażyć należy co
tydzień, zaw sze o tej samej godzinie. Z w yjątkiem
pierw szych 2 tygodni, w których dziecku w skutek
konieczności dostosow ania się do nowego życia
zazw yczaj na w adze ubyw a, tak, że 10-go dnia
przedstaw ia ten sam ciężar, co zaraz po urodzeniu,
przy b y w a mu tygodniow o 100 — 200 g. Z upły­
wem 5 m iesięcy w aży ono zw ykle dw a razy tyle,
co przy urodzeniu.
Gruczoł piersiow y, którego schem atyczny
przekrój przedstaw ia rycina 11, w ydziela już pod­
czas ciąży t. zw. siarę (colostrum), różniącą się
od mleka tylko kolorem, zgęszczeniem (siara jest

— 186 —
więcej wodnista) i mniejszym rozwojem ciałek
mlekowych, mającą jednak składniki te same.
Przypływ właściwego mleka następuje między
2—4 dniem po porodzie. Piersi wówczas na­
brzmiewają, są nieco bolesne; kobieta uczuwa
niekiedy ból głowy, ma przyśpieszone tętno, nie­
kiedy nawet występuje u niej lekkie podniesienie
ciepłoty ciała, które na drugi już dzień mija.
O właściwej „gorączce pokarmowej“ nie może tu
być mowy, taka nie istnieje, a pojawiająca się jest
raczej dowodem gorączki połogowej.
W razie, gdy kobieta nie ma karmić, należy
zaraz na drugi dzień po przypływie pokarmu piersi
zabandażować, dając na spód płatek waty, na
wierzch opaskę. Smarowanie piersi oliwą, kroch­
malem i uciskanie ich mocno jest zupełnie zby­
teczne. Bandaż zdejmuje się po 5-ciu dniach.
Jeżeli kobieta ma zamiar karmić, to powinna
przysposabiać do tego piersi już podczas ciąży,
0 czem wyżej była mowa. Mimo, że pokarm nie
odrazu przybywa, należy dziecko przyłożyć do
piersi już w 10—12 godzin po porodzie. Siara robi
dobrze dziecku, przeczyszcza mu przewód po­
karmowy ze smółki i wód przy porodzie połknię­
tych. Zawierając przytem dużo materji ochron­
nych, z krwi matki pochodzących, czyni dziecko
odpornem na choroby zakaźne (wpływ witamin
1 innych właściwości biologicznych). Wczesne
przyłożenie do piersi pobudza zresztą znakomicie
przypływ pokarmu. Od tej chwili należy uregu­
lować odstępy karmienia tak,' aby dziecko
w pierw szym miesiącu ssało co 2x/2 — 3 godziny,
z w yjątkiem nocy, w następnych zaś 5 miesiącach
co 3 — 4 godziny. Najlepiej przyzw yczajać dziecko
zaraz od pierw szej chwili do tego, aby porą nocną,
między 11 godziną w ieczór a 6 rano, nie dosta­
w ało w cale piersi. Zasadą jest, że kobieta powinna
karm ić 9 miesięcy, najmniej 6 miesięcy, najdłużej
1 rok. Z acząw szy od 7-go m iesiąca zmniejsza się
zw ykle ilość w ydzielanego pokarm u sam a przez
się i piersi stają się mniejsze. Karmienie ponad rok,
jak to w idzim y w klasie uboższej i u kobiet w iej­
skich, które częstokroć karm ią l x/2—2 lat a naw et
i dłużej, w yniszcza kobietę, organizm jej doprow a­
dza do przedw czesnego zw iędnięcia i zaniku,
a i dziecięciu dobrze nie robi, czyniąc je mało od-
pornem. Zw yczaj „zakrapiania44 dziecka w pierw ­
szych dniach po porodzie, a i później, rumiankiem,
ślazem lub w odą z sacharyną powinien ustać.
W razie potrzeby daleko lepiej jest podaw ać od-
razu dziecięciu t. zw. pełne mleko krow ie, t. j. nie-
rozcieńczone w odą lub rozcieńczone do połowy,
w każdym zaś razie z dodaniem doń cukru
w ilości: na 100 g mleka — 8,5 g cukru zw ykłego
z buraków . B łądzą także często kobiety, podając
dziecku pierś, ilekroć zapłacze i trzym ając je przy
piersi całemi godzinami. Mniej się bowiem szkodzi
dziecku, dając mu za mało pokarm u, aniżeli prze­
ładow ując mu żołądek. T rw anie każdorazow ego
ssania oblicza się w stanie praw idłow ym przecię­
tnie na 15—20 minut.
pierw szym tygodniu po porodzie podaje
kobieta pierś przechyliw szy się na bok, w tym bo­
wiem czasie siadać jej jeszcze nie w olno; od dru­
giego tygodnia może karm ić w pozycji siedzącej
na łóżku. Piersi należy podawać obie naprzemian,
w razie zaś gdyby dziecko okazywało szczególne
upodobanie do jednej, kaprys ten leczyć wypada
podawaniem mu najpierw mniej łubianej. Na jedno
karmienie w ystarczy pierś jedna, czy zaś poda­
wać na jeden raz obie, czy też przy pierwszem
karmieniu jedną a przy drugiem drugą — jak ra­
dzą niektórzy — to już jest w szystko jedno. Zato
bardzo ważne znaczenie ma dokładne opróżnia­
nie piersi z pokarmu. O ile dziecko wszystkiego
nie wyssie, trzeba zaległości odciągać pompką.
Reguluje to w ytw arzanie pokarmu i chroni przed
zastoinami i zapaleniami gruczołu mlecznego.
Przed każdem karmieniem muszą być bro­
daw ki należycie obmyte 3% kwasem borowym,
lub przynajmniej letnią przegotowaną wodą, po
karmieniu zaś wodą z dodaniem 30°/o spirytusu lub
w ody kolońskiej. Nie trzeba również przytem za­
pominać, że najlepiej obmyte piersi przestają być
czyste, gdy się ich dotyka brudnemi rękami. Z tego
samego powodu należy też obetrzeć przed i po
karmieniu czystą, delikatną chusteczką w a rgi ust
dziecięcia; samych zaś jego ust (jamy ustnej) w y ­
m ywać bezwzględnie nie wolno, bo to prowadzi
tylko do zranień delikatnej błony śluzowej.
W razie bolu w piersiach, pęknięć i ran bro­
dawek najlepiej poradzić się lekarza, a nie dzia­
łać samowolnie, nie robić żadnego mięsienia i nie

— 189 —
dozwolić za namową przyjaciółek ssać piersi innym
osobom (np. położnym); w ten bowiem sposób
niejedna już kobieta naraziła się na nieszczęście,
niejedna zaraziła się chorobą (gruźlicą i kiłą).
Kobieta karmiąca może wszystko jeść, w y­
strzegać się chyba powinna tylko jedzenia cebuli,
czosnku i szparagów, a z mięs raków, ostryg,
dziczyzny i konserw, te bowiem potraw y mają źle
wpływać na rodzaj pokarmu, a jako obcogatun-
kowe białko łatwo w yw ołać mogą pokrzywkę na
skórze i żołądkowe zaburzenia. Piwa, które ucho­
dzi za środek powodujący zwiększenie ilości po­
karmu, można używać umiarkowanie, innych na­
tomiast trunków i kaw y lepiej zaniechać, bo uży­
wane w większej ilości zmniejszają nawet ilość po­
karmu. Pozatem należy pozostać przy zwykłych
codziennych potrawach i upodobaniach, pamiętać
tylko o dość obfitem pożywieniu, zwłaszcza o więk­
szej ilości mleka i płynów. Nie zawadzi przestrzec,
że wiele środków chemiczno-farmaceutycznych,
zażywanych przez matkę, drogą pokarmu prze­
chodzi w niemowlę. To też kobieta karmiąca musi
być w zażywaniu lekarstw ostrożna. Głównie uni­
kać ma narkotyków jak morfina, brom i t. p.
Kobieta karmiąca powinna prowadzić życie
spokojne i regularne. Gwałtowne wzruszenia
i smutki są w stanie zmienić skład mleka i nadwe­
rężyć zdrowie dziecięciu. Natomiast nie może za­
pominać o ruchu, kąpielach (z zachowaniem
ostrożności w dziale kultury ciała wymienio­
nych!) i świeżem 'powietrzu. Brak tych czynników

— 190 —
odbiera apetyt, a tem samem w pływ a niekorzy­
stnie na pokarm. Niezbędne jest również w czesne
udawanie się na spoczynek, oczywiście w y strze­
gając się sypiania razem z dzieckiem, bo w e śnie
łatw o dziecko strącić, przygnieść a naw et mimo-
woli zadusić.
W yjątkow o w okresie karm ienia pojawiająca
się regularność (przeciętnie 75% kobiet karm ią­
cych nie ma regularności przez 6—9 miesięcy)
z reguły nie w p ły w a niekorzystnie na pokarm,
niema też potrzeby odłączać natychm iast w takich
razach dziecka. Decyduje zresztą o tem stan jego
zdrowia, k tóry mimo te zm iany w ustroju matki
przedstaw ia się zw ykle bardzo dobrze. Natomiast
ponowne zastąpienie kobiety w czasie karmienia
w ym aga odłączenia, zaszkodzić bowiem musi za­
równo m atce jak i dziecku. Odłączenie to nie może
być nagłe, lecz stopniowe w ciągu 1—2 tygodni.
W końcu nie trzeba zapominać o podtrzym y­
w aniu w górę obu piersi. Ma to znaczenie pod
względem estetycznym i zdrow otnym . Nie pod­
trzym yw ane, obwiśnięte piersi mają skłonność do
zastoju pokarm u i zapaleń gruczołu piersiowego,
a przytem raz obw isnąw szy, takiemi już pozo­
stają. P rócz zatem chwil karm ienia trzeba je, w ra ­
zie opadania, unosić odpowiedniemi staniczkam i
lub opaskami, o których już przy ciąży była mowa.

O kres płodności trw a u kobiety przeciętnie


lat 20—25. Zaczyna się zazw yczaj 3 — 4 lat po po-
jawieniu się pierw szej regularności, a kończy
6—7 lat przed wiekiem przejściow ym . W yjątki są
jednak bardzo liczne. Z w łasnych spostrzeżeń naj­
młodszą rodzącą w idziałem w jej 14-ym roku ży ­
cia, najstarszą w 51-ym. L ata 24—35 stanow ią
bezsprzecznie okres największej płodności, która
odtąd już w ybitnie maleje. Jakkolw iek zdaw ałoby
się z obliczenia, że kobieta może naw et kilkana-
ścioro dzieci rodzić, co też dawniej nie należało do
rzadkości, to jednak w świetle dzisiejszych zmienio­
nych w arunków życia i rujnującej zdrow ie cyw i­
lizacji, m ow y już o tern być nie może. S taty sty k a
i doświadczenie poucza, że kolejno rodzące się
dzieci tej samej matki są coraz lepiej rozw inięte
i coraz w iększej w agi ciała aż do 9-go. Dziesiąte
i dalsze są już coraz słabsze i gorzej rozwinięte.
W ypadałoby w ięc wnosić, że dziewięcioro dzieci
jest najw yższą korzystną jeszcze ilością. W ażniej­
sze pytanie w jakim czasie po przebyciu jednej
ciąży może kobieta, bez uszczerbku dla zdrow ia,
przebyć drugą i dalsze — trudno ogólnie rozstrzy­
gnąć. Są organizmy, które mimo praw ie rok rocz­
nie pow tarzających się kilku a naw et kilkunastu
porodów zachowują w całej pełni młodość i zdro­
w ie; częściej jednak rychło po sobie następujące
porody kończą się ogólnem wyniszczeniem . To je­
dnak zdaje się być pewnem, że nie tyle sam a ciąża
i poród jako takie, ale raczej brak dostatecznej hi-
gjeny w śród nich i po nich są tego w yniszczenia
powodem. Odnosi się to także do karmienia, któ­
remu niesłusznie przypisuje się przedw czesne sta-

— 192 —
rżenie się kobiety. Liczyć się także trzeba i z tem,
że na częstość porodów w pływ ać musi nietylko
wzgląd na zdrow ie matki, ale także wzgląd na do­
bre rozwijanie się, pielęgnację i w ychow anie dzie­
cka. Dopiero gdy jedno stanie się do pewnego sto­
pnia samodzielnem, gdy chociaż trochę obejść się
może bez stałej na każdym kroku opieki i pieczy —
można pomyśleć o drugiem. To też za najmniejszą
przerw ę między jednym a drugim porodem należy
przyjąć 3 lata.
Zachow yw ać się rozumnie podczas ciąży,
przezornie przed i podczas porodu, spokojnie
w śród połogu, a w okresie karm ienia nie tulić każ­
dego kwilenia huśtaniem i noszeniem dziecka na
rękach, nie trzym ać go całemi godzinami aż do za­
śnięcia przy piersi, nie przyzw yczajać go do cią­
głego ssania w nocy, a tem samem nie przepędzać
razem z niem tych nocy bezsennie, przestrzegać
natom iast praw idłow ości w zaspokajaniu sw ych
i jego potrzeb — oto niezbędne -warunki, których
w ypełnienie pozwoli kobiecie godnie, bez straty
sił i zdrow ia, odpowiedzieć powołaniu, choćby co
dwa, trzy lata rodzić jej przyszło. Dla zrozumienia
jednak i zdolności w ypełnienia pow yższych w a ­
runków trzebaby urodzić się samej ze zdrow ych
rodziców i nie być dziedzicznie obciążoną, trze­
baby być w ykarm ioną przez w łasną rozumną
matkę, powinnoby się już od pierw szej chwili ży ­
cia kształcić w należytem pojmowaniu czystości
ciała i świeżego pow ietrza, potrzebaby już od mło­
dości nie znać podniecających potraw , napoi
H o jn ack i: H ig ien a k o b ie ty 13
— 193 —
i lektur, należałoby w okresie szkolnym, zamiast
ślęczenia na taburetach fortepianowych, czytania
po nocach książek i zwiedzania teatrów, kin, cyr­
ków i kabaretów, zapoznawać się raczej wcześnie
z higjenicznemi sportami i ruchami ciała na wol-
nem powietrzu, trzebaby nie robić z dnia nocy
i odwrotnie. Musiałoby się okres dojrzewania
płciowego przepędzić wśród życzliwej pielęgnacji
rozumnej matki i w należytym spokoju, trzebaby
w latach panieńskich bezczynność, nudy, bezsenne
balowe noce itp. zastąpić zapoznawaniem się z pra-
ktycznem życiem, jego potrzebami i szkodliwo-
ściami, trzebaby, rozumiejąc obowiązki społeczne
kobiety i jej niesłychany w pływ na dobro i zdro­
wie rodziny, wyjść zamąż nie zawcześnie, trzeba­
by słowa „nerwy, wątłość, niedokrewność, apatja“
itp. znać tylko z imienia, trzebaby wkońcu tyle
znajdować przyjemnych zajęć w życiu i tak w y ­
soko cenić zdrowie, żeby zabrakło czasu na gnu­
śność i chorobę, żeby się starało najmniejszą choć­
by dolegliwość zawczasu usuwać i leczyć.
Essayez! II n‘est que le premier pas qui coute!

194 —
F. W I E K P R Z E J Ś C I O W Y

Okres życia kobiety, w którym ustajt czyn­


ność jajników, kobieta traci regularność i przestaje
być zdolną do zapłodnienia, a jej części rodne w e­
wnętrzne ulegają przemianie łączno-tkankowej
i stopniowo więdną, nazywamy okresem przej­
ściowym lub też ze względu na dość często przy­
darzające się w tym okresie poważne cierpienia
wiekiem krytycznym (menopausis = utrata re­
gularności, climacterium = zanikanie czynności
jajników). Okres ten przypada w naszym klimacie
na lata 45—50, wyjątkowo daje czekać na siebie
dłużej, dość często natomiast zaczyna się przed­
wcześnie, nieraz w wieku około lat 40, a nawet
wcześniej. Zdarza się to mianowicie po częstych
i licznych porodach, po nadmiernem przedłużaniu
czynności karmienia, po przewlekłych cierpieniach
macicy i jej części dodatkowych, po operacjach,
połączonych z wycięciem części rodnych w e­
wnętrznych, po przeziębieniach w czasie regular­
ności, po chorobach zakaźnych, przy gruźlicy
i ogólnem zwapnieniu (miażdżycy) naczyń krwio-
13*
— 195 —
nośnych, a wreszcie u kobiet, żyjących wśród nę­
dzy, wiecznych zmartwień, niewygód i wysilającej
pracy. Szczęśliwe, które umieją i mogą pozostać
długo młodemi!
Zanikanie zdolności rozrodczej i utrata regu­
larności odbywa się, z małemi wyjątkami, zawsze
powoli, stopniowo, ciągnąc się od V2 roku do 2 lat,
nieraz i dłużej. Regularność staje się nieprawidło­
wą, występuje raz obficiej i częściej, to znów ską­
piej i rzadziej, albo też nie pojawia się wcale mie­
siąc, dwa i więcej, aby znowu na czas pewien po­
wróciwszy, ustąpić już na zawsze.
Oprócz zmian w zachowaniu się upływów
miesięcznych zachodzą w ustroju kobiety i inne
jeszcze w tym okresie. Podobnie bowiem jak doj­
rzewanie i ciąża, tak samo i ten ostatni okres życia
płciowego kobiety w strząsa całym ustrojem i za­
nim dozwoli wrócić mu do równowagi, zakłóca
inne jego czynności, z szczególnem upodobaniem
wyciskając swe piętno na systemie nerwowym
i krwionośnym. Można z wielkiem prawdopodo­
bieństwem powiedzieć, że im kobieta więcej była
wrażliwa, nerw ow a i mało odporna przez ubiegłe
lata, im więcej cierpiała przy perjodach i im więcej
te perjody przebiegały nieprawidłowo i dokuczli­
wie — tern bardziej przykry będzie dla niej wiek
przejściowy, tern więcej przypadłości trapić ją
w ówczas będzie, tern większe w ystąpią krw aw ie­
nia. Bez względu jednak na indywidualność, która
tylko na stopień i na nasilenie zmian wpływa, to­
warzyszą wiekowi przejściowemu: nadmierne gro-
madzenie się tłuszczu w ustroju, przekrw ienie i za­
stój krw i w jamie brzusznej, wzmożona pobudli­
wość nerw ow a, a u kobiet w yniszczonych prze­
w lekłem krw aw ieniem niedokrew ność i w ynę­
dznienie. Cierpią w ięc kobiety mniej lub więcej na
nadm ierne w zm aganie się tuszy (wedle obliczeń
Tiłca 43°/o kobiet w okresie przejściow ym tyje,
32% chudnie, a 25% zachowuje tę sam ą tuszę),
zw łaszcza na powiększenie i w zdęcie brzucha, na
osłabienie i bicie serca, bole i zaw ro ty głow y, na­
gle w ystępujące poty głow y i górnej połow y ciała,
ociężałość, bezsenność, zadyszkę, św iąd skóry,
mianowicie części płciow ych zew nętrznych, za­
parcie żyw ota, hemoroidy, przew lekłe krw aw ie­
nia z części rodnych, osłabienie pęcherza i koniecz­
ność częstego oddaw ania moczu i inne przy ­
padłości.
W spomnieć rów nież trzeba, że jak z jednej
strony dla kobiet, które stale cierpiały na krw otoki
miesięczne, przew lekłe zapalenia części rodnych,
w łókniaki m acicy itd., ukończenie regularności
. może być i byw a nieraz praw dziw em zbawieniem,
uwalniającem je od cierpień i niebezpieczeństw a —
tak znów z drugiej strony okres przejściow y b y ­
w a niekiedy impulsem do tw orzenia się polipów
i now otw orów złośliw ych m acicy i innych orga­
nów ciała, oraz do przem iany już istniejących „do­
brotliw ych" guzów (np. w łókniaków ) na „złośli­
w e". T a przem iana, nazyw ana w nauce zw y ro ­
dnieniem złośliwcem, dotyczy mianowicie guzów
części rodnych w ew nętrznych i ograniczonych

— 197 —
stw ardnień w sutkach, które, nie tak znowu
rzadko, stają się w tym czasie siedzibą raka. O ko­
liczność ta zasługuje na tem w iększe zapoznanie
się z nią, że bardzo często na karb krw aw ień przej­
ściow ych idą krw aw ienia spow odow ane rakiem,
który w cześnie rozpoznany m ógłby być doszczę­
tnie, z uratow aniem zdrow ia i życia dotyczącej
kobiety, drogą operacyjną lub promieniami świe-
tlnemi (radium i promienie Roentgena) usunięty.
To też w szeregu w skazów ek higienicznych dla
kobiety w w ieku przejściow ym na pierw szem
miejscu należy postaw ić radę, aby nigdy żadnych
chorobow ych, choćby nieznacznych, zmian nie
lekcew ażyła i w cześnie zasięgała porady lekar­
skiej. O tem nie może zapom inać zw łaszcza w ten­
czas, gdy odpływ y k rw aw e ukażą się na nowo po
dłuższej paromiesięcznej przerw ie w regularności,
gdy regularność przychodzi w term inach przyśpie­
szonych, lub też staje się bardzo obfitą ze sk rze­
pami, w ten bowiem sposób objawiają się niekiedy
w zaw iązku pow ażne zm iany now otw orow e (zo­
bacz tablice przebiegu regularności w rozdziale
„Regularność41).
P oza tem głów ną zasadą higienicznego zacho­
w ania się w w ieku przejściow ym jest uregulow a­
n ie całego trybu życia tak, aby każdy krok i każdy
czyn raczej w spierał organizm w zwiększonej
obecnie pracy i utrudnionych w arunkach bytu,
aniżeli tej p racy dodaw ał i w arunki utrudniał. Naj­
łatw iej zaś temu zadaniu odpowie kobieta, postę­
pując za w skazów kam i w następnych rozdziałach

— 198 —
ogólnej higjeny omówionemi, do których dodać
można tutaj zaledwie tylko kilka szczegółów.
Ubranie kobiety powinno być ile możności le k­
kie i nie krępujące ruchów, ale zawsze dostatecznie
ciepłe. Noszenie z próżności gorsetów w tym cza­
sie żadnego nie znajduje usprawiedliwienia, bo gor­
setem w yw ołane przekrwienie i zastój k rw i w ja­
mie brzusznej powodują uparte krw aw ienia z ma­
cicy i ż y ł hemoroidalnych. Z pożywienia w yłączyć
należy kawę, herbatę i trunki, oraz ograniczyć ilość
ostrych, kwaśnych i korzennych potraw, jako też
mięs i tłuszczów. Nabiał, świeże jarzyny, potraw y
mączne i białe mięsa pow inny wystarczyć. Nie­
kiedy zmniejsza dolegliwości dieta wyłącznie
mleczna, parę tygodni stosowana. Tycie pow strzy­
m ywać można odpowiednią dietą (zobacz rozdział
o odżywianiu), mięsieniem ciała i opisaną poprze­
dnio gimnastyką mięśni brzusznych, ale bez porady
lekarskiej chw ytać się wszystkiego aby schudnąć,
byłoby rzeczą niebezpieczną.
Z uwagi, że zaparcie żyw ota utrudnia prze­
mianę m aterji i krążenie k rw i, baczyć należy na
codzienne wypróżnienia, a w danym razie spro­
wadzać je w lew kam i lub łagodnemi środkami prze­
czyszczającemu
U m iarkowany ruch ciała, wczesne udawanie
się na spoczynek, k tó ry trw ać powinien 8—9 go­
dzin, używanie lekkich kołder i raczej twardych,
aniżeli miękko wyścielonych łóżek, unikanie prze­
ziębień, zachowanie jak największej czystości
całego ciała, głównie części płciow ych skłonnych

— 199 —
do zapadania na św iąd (pruritus), regulujące k rą ­
żenie krw i obojętne kąpiele od 32° — 35° C,
15—20 minutowe, w ystrzeganie się jednak kąpieli
gorących i za zimnych — oto w szystko, co jeszcze
doradzać można kobiecie w w ieku przejściowym .
Bez fizycznych i m oralnych w strząśnień, ale
też zdała od wszelkiego sm utku i niepokoju, niech­
że kobieta mija w iek przejściow y z tą w iarą i prze­
konaniem, że za tyle poświęceń i tyle przebytych
cierpień nie zechce O patrzność zsyłać na nią nędzy
i trosk jeszcze i w zachodzie życia!

— 200 —
CZĘŚĆ
/. Ż Y C I E C O D Z I E N N E

A. ODŻYWIANIE

Może niema rzeczy, nad k tó rą b y się ko biety


mniej zastanaw iały, niż nad tern, co jedzą i kie d y
jedzą. W iedzą one dokładnie, k ie d y i jaka książka
p o ja w iła się na półkach księgarskich, interesują się
losem m ieszkańców drugiej p o ło w y świata, a na­
w e t zaświata, gotow e są z iście anielską tro s k li­
wością czuwać nad żołądkiem brzydszej p o ło w y
rodu ludzkiego i w y s z u k iw a ć dlań różne p rz y ­
smaki, ale zastanawiać się nad tern, co i ile jeść
mają, co szkodzi, a co słu żyć może, cóż znow u!
O dżyw ianie zeszło do rodzaju czynności mecha­
nicznych, o k tó ry c h się nie m yśli. A przecież od­
żyw ia n ie się, przem iana m a te rji ustroju ludzkiego,
to jedna z w ażniejszych k a rt poezji p rz y ro d y . Je­
dzenie nie jest niestety zbyteczną naw yczką, lecz
gorzką koniecznością.
Ż y c ic ludzkie — to wieczne odnawianie się
ko m ó rki, to ciągłe nagromadzanie i w y ła d o w y w a ­
nie energji — jest procesem palenia się nakształt
lam py, c z y li utleniania, ja k nas p ie rw szy L avo isie r
nauczył. Gazem palącym , c z y li utleniającym , jest
tlen, palącą się jest k re w , a m a terja łu opałowego,

— 203 —
który się spala przez oddychanie i ruchy ciała, do­
starczają pokarmy. W miarę trwania czynności
życia część składających ciało ludzkie materyj
ulega ciągłemu rozkładowi i zniszczeniu. Pod
wpływem tlenu zawartego we krw i, a czerpanego
przez oddychanie z powietrza, odbywa się nieu­
stanny proces utleniania, przyczem oprócz wody
i kwasu węglowego powstają rozmaite nieużytki,
odpadki, do utrzymania tkanek ciała i ich czynno­
ści niepotrzebne, które zabiera krew żylna i limfa
do płuc i gruczołów wydzielniczych. Wodę i kwas
węglowy wydzielają płuca (para wodna), skóra
(pot) i nerki (mocz), inne odpadki wydostają się
razewnątrz przez wątrobę i błonę śluzową prze­
wodu pokarmowego.
Ta utrata istot musi być wynagrodzoną przez
dostarczenie organizmowi świeżego materjału, tj.
pożywienia, z którego organizm przyswaja sobie
takie części i w takiej postaci, jakie są niezbędne
do odbudowania zużytych tkanek.
Odżywianie zatem ma na celu tak dobrze tw o­
rzenie, rozwijanie się i utrzymanie w pewnej rów ­
nowadze ciała przy życiu, przez zastąpienie mu
ubytków, jak i pośrednictwo w tworzeniu się cie­
pła i wszystkich sił dla organizmu niezbędnych.
Aby odżywianie tym zadaniom zadośćuczynić
mogło, musi, według doświadczeń, w których
szczegóły tutaj wchodzić nie można, dostarczać
organizmowi:
a) tlenu czerpanego z powietrza;
b) wody, gdyż wszystkie czynności organizmu

— 204 —
m ogą się tylko o d b y w ać p rz y pew nem stałem zgę-
szczeniu so k ó w ;
c) soli, k tó ra jest niezbędna dla żyjący ch
tk a n e k ;
d) tłu szczó w i w ęg lo w o d an ó w , poniew aż te
rozk ład ając się w u stro ju na k w a s w ę g lo w y i w odę
w y tw a rz a ją ciepło;
e) białka, bo ono p rzez rozpuszczenie, ro z w o ­
dnienie i utlenienie b ierze udział w tw orzeniu cie­
pła i siły, a p rzy te m słu ż y do zastąpienia białka
zużytego w ustroju, do b u d o w y i tw o rze n ia się
kom órek ciała.
P o ró w n u ją c dopiero co w ym ienione składniki,
k tó re w codziennych p o tra w a c h , w jednych
w m niejszej, w drugich w w ięk szej ilości się znaj­
dują (białko: w m leku, serze, jajach, m ięsie, g ro ­
chu i t. d.; w ę g lo w o d a n y : w cukrze, m ące, roślin­
nych p o tra w a c h i t. d.; tłu sz c ze : w tłuszczach,
m ięsie, m leku i t. d.), ze składnikam i ciała ludz­
kiego — w idzim y, że w ła ściw ie tylko to sp o ży w ać
trzeb a, co jest częścią sk ła d o w ą ustroju. Ciało
ludzkie bow iem sk ła d a się: z w o d y 63%, z białka
16%, z tłuszczu 16%, z w ę g lo w o d an ó w 0,3%, z po­
piołu 5%.
U czy nas jednak fizjologja, że białko p rzez
organizm sp o trzeb o w an e m usi b y ć p o w eto w an e
w całości, a zatem jest dla nas najpotrzebniejsze,
że daleko już m niej potrzeb u jem y tłuszczu, że w ła ­
ściw ie białkiem i tłu szczem m ożnaby zaspokoić
w sz y stk ie p o trz e b y odżyw iania, lecz że do do­
brego chlonienia tłuszczu, a m ożliw ego zaoszczę-

— 205 —
dzenia organizmowi białka, potrzeba jeszcze ko­
niecznie węglowodanów, tj. cukru i potraw skro-
biowatych, oraz wody.
Już z tego przedstawienia rzeczy jest widocz­
ne, że do utrzymania ustroju w należytem zdrowiu
trzeba w odżywianiu przestrzegać tak dobrze roz­
maitości potraw, tj. potraw mieszanych, jak i w y­
starczającej ich ilości, a dalej, że gdy zużywanie
pierwiastków, składających ustrój, odbywa się
w rozmaitym stopniu, to także potrzeby w ynagra­
dzania tych strat muszą być rozmaite, a zawsze
dostosowane do tego, co organizm przez życie i zu­
życie traci, to znaczy, że tyle musi się dostarczyć
organizmowi pożywienia, ile potrzeba, by nie rato­
wał się zużywaniem zapasów, tj. rozkładem i nisz­
czeniem samego siebie, własnych tkanek. W ów ­
czas bowiem występuje uczucie głodu (w stanach
prawidłowych), a przy dłuższem trwaniu wychu­
dnięcie. Głod i wychudnięcie tylko do pewnych
granic wytrzym ać można. Dzieci np. giną już przy
stracie V4 wagi ciała, tj. mniej więcej w piątym dniu
głodzenia, dorośli w 3—4 tygodniach, a przy uży­
ciu wody w 6-ciu tygodniach. Niedostateczne od­
żywianie w czasie rozwoju ciała może być też po­
wodem niskiego wzrostu i niedokrewności, wogóle
zaś usposabia do schorzeń. Ilość wskazanych po­
karmów, potrzebną do utrzymania danego ustroju
w równowadze, można obliczyć przez ważenie
pokarmów, na podstawie tablic Kóniga i Jiirgense-
na, przedstawiających skład chemiczny (ilość biał­
ka) i stopień wydatności ciepła w t. zw. kalorjach
(ilość ciepła potrzebna do ogrzania 1 kg wody
o 1° C). Łatwo jednak pojąć, że takie ważenie poza
zakładem naukowym uskutecznić się nie da,
zwłaszcza że ilość ta zależy również od klimatu,
rasy, wieku, płci, wzrostu ciała i rodzaju zajęcia
człowieka. Najlepszą kontrolą, czy pewna dieta jest
dostateczna, jest oznaczenie ciężaru ciała zapomo-
cą wagi. Jeżeli w przeciągu dwóch tygodni przy
pewnej diecie ciężar ciała powiększy się, a przy­
najmniej nie zmniejszy, to dieta jest dostateczna.
Oczywiście przy kontrolnem ważeniu uwzględnić
należy prawidłowy ciężar ciała, który zazwyczaj
wynosi tyle kilogramów, ile centymetrów ponad
100 jest dotycząca osoba wysoką. Jeżeli np. wzrost
ciała wynosi 150 cm — to ciężar tegoż ciała rów ­
nać się ma 50 kg (100+50). Dokładniejszy sposób
wyszukania odpowiadającego danemu organi­
zmowi ciężaru podał Vierordt, a to z pomocą wzoru
W, gdzie D = długość ciała, O = obwód
klatki piersiowej nad brodawkami, W = waga
ciała. Gdy np. ktoś ma 160 cm wysokości, a 80 cm
obwodu w piersiach, to 160X80=12800:240=
53,33 kg. Za średnią najmniejszą dzienną ilość po­
karmów przyjmuje się na 1 kilogram wagi ciała
1 g. białka, 4 g mąki i cukru i 0,5 g tłuszczu, a więc
przy wadze ciała 50 kg wypada dziennie: 50 g
białka, 25 g tłuszczu i 200 g cukru i mąki. Liczby
te na podstawie doświadczeń Voita są znacznie
większe, a mianowicie: 90 g białka (450 g mięsa),
300—400 g węglowodanów (900 g bułki lub 540 g
mąki), 40 g tłuszczu, 20 g soli i 1800 g wody.
Oczywiście nie należy myśleć, że można żyw ić
kobietę, podając jej te ilości białka, tłuszczu i w ę­
glow odanów dziennie, lecz, że pokarm, złożony
z naturalnych środków żywności, sm akujący
i służący kobiecie, winien zaw ierać takie w łaśnie
ilości pow yższych składników.
W poniżej podanem zestaw ieniu można łatw o
obliczyć sobie ilość i jakość spożyw anych potraw
w edług ich w artości odżyw czej:

tłu szczu

w odanów
b ia łk a

węglo­

w ody
R odzaj ś ro d k a spożyw czego

100 g m ięsa w ołow ego zaw iera: I _


100
bC
-1
6g 75 g
r » n w ieprzow ego . . . 10 „ 46 „ —
44 „
„ „ d r o b i u .............................

00
^3
17 „ 2 „ —

3
» » r y b y ..................................... 13 „ 1 , — 80 „
» n i ai ......................................... 15 „ 12 „ — 72 „
„ „ m l e k a ................................. 3 „ 4 „ 5g 87 „
n „ s e ra ..................................... 29 „ 30 „ 35 „
2 „
„ „ m a sła ................................. — 75 „ — 20 „
„ „ ch leb a ( m ą k i ) ................ 11 „ 72 „
2 „ 14 „
„ „ g ro c h u . ............................. 24 „ 2 „ 50 „ 14 „
„ „ s a ł a t y ................................. 2 „ 91 „

4 „
„ „ k a r t o f l i ................................. 2 „ — 21 n 75 „
» „ ow oców ................................. —
00

1 „ 19 „
o
3

i, „ c u k ru .................................
~ 1- 99 „ -

— 208 —
G dybyśm y np. zjadali dziennie:
b iałk a tłu szczu cu k ru w ody

200 g sera = 58 g 60 g 4 g 70 g
50 „ m asła = — ,, 37 „ 77 10 „
56 „

00
00
to
400 „ chleba = 44 ,, 8 „
razem 102 g 105 g 292 g 136 g
to wypijając do tego jeszcze lV2 litra w ody, uczy­
nilibyśmy zupełnie zadość w ym aganiu organizmu.
Ale chcąc żyć samemi tylko np. ziemniakami, mu­
sielibyśmy ich zjadać 50 X 100 = 5 kg dziennie.
W edług dośw iadczeń K lem perera dadzą się
pow yższe konieczne ilości pokarm ów zmniejszyć.
Pam iętać jednak należy, że im więcej zm niejszym y
ilość pokarm ów , tern więcej ograniczyć musimy
ruch i fizyczną pracę. Bo im w iększa praca fizycz­
na, tern w iększe zapotrzebow anie organizmu, tern
żyw sza przem iana materji, tern w iększe zużycie
m aterjału opałowego, tern śpieszniejsze w essanie
istot pożyw nych przez krew . Stosunkow o więcej
jadają dzieci, rekonw alescenci, atleci i ludzie b ar­
dzo nerw ow i. Dzieci i rekonw alescenci dlatego, że
budują względnie odbudow ują sw e tkanki, atleci
i ludzie nerw ow i, bo w skutek w ysiłków fizycz­
nych i ruchliwości szybko tracą ciepło i trzeba im
więcej paliwa.
Nadmiar znów spożyw anych pokarm ów przy
braku ruchu sprow adza gromadzenie się tłuszczu
pod postacią tkanki tłuszczow ej, z upodobaniem
sadow iącej się na pow łokach brzusznych, lub po­
woduje skazę moczanow ą.
H o jn ack i: rfigjen a k o b ie ty 14
— 209 —
Powyższe uwagi i obliczenia w praktycznem
życiu nie przedstawiają się tak prosto. Nasze co­
dzienne odżywianie się polega zwykle nie na po­
wyższych trudnych naukowych obliczeniach, lecz
na nie podlegającym żadnej kontroli smaku i łaknie­
niu, albo na pozbawionych wszelkiej treści fizjo­
logicznej warunkach ekonomicznych, cenach środ­
ków spożywczych, oraz prawach zwyczajowych,
lo też przełomem w sprawie odżywiania się na­
zwać można „system Pirqueta“ , który, podany
w czasie wojny (1917) i stosowany już masowo
w wielu instytucjach, stara się w prosty sposób
rozwiązać to zagadnienie. Nie mogąc wchodzić
tutaj w szczegóły i sposoby, jakiemi autor kiero­
w ał się w swoich rozważaniach naukowych (inte­
resowanych odsyłam do prac: C. v. Pirquet, Sy­
stem der Ernahrung, Berlin 1917, i prof. dr. F.
Uróer, System odżywiania profesora Pirqueta
i jego znaczenie społeczne, 1917, z której to osta­
tniej pracy czerpałem dowolnie), pragnę tylko po­
dać poniżej końcowe rezultaty i ich praktyczne
zastosowanie, oraz zasady, na których ten system
jest oparty. Cały system polega na wprowadzeniu
1) jednostki fizjologicznej pożywienia i 2) na odna­
lezieniu łatwo oznaczyć się dającego sposobu indy­
widualnego zapotrzebowania pożywienia.
Ad 1) Jednostką fizjologiczną w tym systemie
jest 1 giam mleka kobiecego, względnie krowiego,
jako produktu zawierającego wszystkie potrzebne
organizmowi składniki. Ten jeden gram mleka na­
zwał Pirquet „1 nem“ (1 n.), 10 g = dekanem,

— 210 —
100 g = hektonem, itd. W artość odżywczą w szyst­
kich innych produktów przedstawia wedle Pir-
queta tablica na str. 212.
Rzut oka na poniższą tablicę daje nam moż­
ność oceny istotnej wartości odżywczej naszego
pożywienia. Aby np. spożyć wartość odżywczą pół
szklanki mleka, tj. 1 hektonema, trzebaby albo 7,5 g
smalcu, albo 20 g szynki, albo 30 g chleba, albo
1U kg szpinaku, lub 1 litra buljonu (nasze złudze­
nia co do jego wartości odżywczej!). Wedle po­
wyższej tablicy możemy sobie też obliczyć, ile
jednostek odżywczych zjadamy w różnych potra­
wach i tak: aby spożyć w 1 litrze kakao 1000 n.,
trzeba:
kakao w proszku 17 g = 100 n.
cukru 68 g = 400 n.
mleka 500 g — 500 n.
wody aż do 300 g _________________
=1000 n.
Aby w 300 g puree z ziemniaków spożyć 300
jednostek odżywczych, trzeba:
ziemniaków 167 g = 200 n.
tłuszczu 3,5 g = 50 n.
mleka 50 g = 50 n.
wody aż do 300 g
= 300 n.

Ad 2) Sposób obliczenia indywidualnego zapo­


trzebowania pokarmów oparł Pirquet na ścisłym
stosunku, jaki zachodzi między ilością potrzebnego
WYKAZ W ARTOŚCI NEM OW EJ GŁÓW NYCH ŚROD-
KÓW SPO ŻYW CZYCH W ED LE PIR Q U ETA

nem owa
waży g
nem ów
Rodzaj środka spożyw czego

Porcja
hekto-
W ig
Ilo ść
oraz ilość dekanem ów białka
w porcji hektonem ow ej

Smalec wieprzowy (0), łój wołowy (0), olei (01 13.33 7.5
Masło (0), margaryna ( 0 ) ......................................... 11.78
Słonina ( !/ 2) ............................................................
8.5
10.00 10
Skwarki (4), tłusta kiełbasa a ) : : : 6.67 15
Cukier (0), kakao w proszku (1), czekolada (»/2) 5.88-6 17
Szynka (3), m ąka z ziarna roślin strączkowych
(2), krochmal (0), świeże, tłuste mięso (2),
wszystkie rodzaje mąki (1), miód (0), ser
z mleka zbieranego (4), sucharki suche, ciasta, 5.00 20
makaron, kluski (w stanie suchym) (1), syrop
(0), sery (3), ryż (1), skondensowane mleko 1
(ocukrzone) (1), tłuste leguminy (mączne) (1) I
Ikra rybia (4), ziarno strączkowe, suche (21
bułka ( 1 ) ..................................... .... } 4.00 25
Mleko skondensowane bez cukru (2), suszone
jabłka (V2), śliwki suszone ( '/ ,) chleb (1),
marmelada (0) . . . . . . . . . . . .
Chleb razowy i l ) , lekkie leguminy (1) . . . .
J 3.33 30
3.00 33
Świeże, niezbyt tłuste mięso (4), jaja (3), świe­
że, tłuste mięso rybie (4), mięso przygotowa- 1 2.50 40
, ne, nietłuste (6) . . . .
Świeże, nietłuste mięso (6), wątroba i nerki (5) 2.00 50
R yba przygotowana, nietłusta ( 7 ) ....................... 1.50 67
Świeże mięso rybie, nietłuste (7), płuca i krew
(7), ziemniaki ( y 2) .......................................... J 1.25 80
M l e k o k o b i e c e (1), m l e k o k r o w i e (2),
groszek zielony (2), winogrona ( ’/o), huraki | 1.00 100
cukrowe (</2), kom pot (0) . . . . . .
Świeże owoce (>/2), soki owocowe (0) 0.67 150
Mleko zbierane (odwiercone) (4), groch szpara­
} 0.5 200
gowy (1), marchew (1)..... .....................................
Szpinak (3), kapusta (2), kalafjor (2), kalarepa (2)
0.4 250
K apusta kwaszona (2) ............................
0.33 300
Szparagi (2), pomidory ( 2 ) .....................................
0.25 400
Sałata (2), ogórki (2) . . . . 0.2 500
Buljon ( 3 ) .....................................
0.1 1000
Liczby w naw iasach obok nazw w skazują ilość de-
kanem ow białka w porcji hektonem ow ej.

2/ 2 —
pożywienia, a wsysającą powierzchnią przewodu
pokarmowego, czyli jego wielkością. Na wielkość
przewodu pokarmowego składa się jego długość
i szerokość. Po w ielu badaniach i obliczeniach po­
kazało się, że długość przewodu pokarmowego
równa jest 10-krotnej długości tułow ia danego oso­
bnika, czyli 10-krotnej długości ciemieniowo-sie-
dzeniowej (dla skrócenia nazwanej „ si , a zatem
10 s i) ’, szerokość zaś przewodu pokarmowego od­
powiada ł /io części tejże samej wysokości ciemie-
niowo-siedzeniowej. Z tego w ynika, że pow ierz­
chnia przewodu pokarmowego = 10 si X 1l10^si —
si2. Jeżeli np. u danej osoby wysokość ciemienio-
wo-siedzeniowa (w pozycji siedzącej prostej) w y ­
nosi 50 cm, to powierzchnia jego przewodu pokar­
mowego równa się około 2500 cm2.
Chcąc teraz określić stosunek ilości pożyw ie­
nia do znanej już powierzchni przewodu pokarmo­
wego, należy jeszcze poznać „maximum*4 pożyw ie­
nia, jakie organizm bez szkody dla zdrowia znie­
sie, i „minimum**, potrzebne do utrzym ania życia
w ’równowadze, Okazało się, że te dwie granice
są znowu w ścisłej zależności od powierzchni prze­
wodu pokarmowego (s i2). Maximum jest wtedy,
gdy na każdy cm2 powierzchni przewodu po­
karmowego przypada wartość odżywcza 1 nema
(czyli maksymalne odżywianie = 10 dn. s i ), a m i­
nimum, gdy przypada 0,3 nema. Innemi słowy, do­
rosła kobieta o wysokości ciemieniowo-siedzenio-
wej 90 cm będzie się odżyw iała maksymalnie, gdy
zje na dobę 81 hn. (8,1 litr. mleka), a minimalnie,

- 213 —
gdy zje 24,3 hn. Optimum leży więc między 10 a 3
tiema, a z reguły wynosi 1—4 więcej, niż minimum.
Minimum musi być w każdym razie pokryte;
wszystko, co ponadto, idzie na wzrost, na przy­
bieranie na wadze, na ruch i pracę. Ciężko pracu­
jące kobiety, kobiety karmiące itd. dochodzić mu­
szą prawie do maximum pożywienia, przyczem
ilość spożytego w pokarmach białka nie może być
niniejsza, aniżeli 10% ogólnego pożywienia, ani
większa, aniżeli 20%, bez szkody dla organizmu
(tablica na str. 212 — liczby w nawiasie przy na­
zwach podają dokładną ilość białka w porcjach
hektonemowych), a tłuszcze można bez szkody
zastąpić przez węglowodany.
Nie zrozumielibyśmy jeszcze całkowicie sy­
stemu Pirqueta, gdybyśmy nie wspomnieli tutaj
jeszcze o stosunku, jaki zachodzi między wagą
ciała, a jego prawdziwą długością tułowia, tj. tego
„s/“. Otóż Pirquet wykazał, że w przypadkach
normalnych rozmiarów i długości ciała długość
ciemieniowo-siedzeniowa danego osobnika równa
się pierwiastkowi 3-go stopnia z 10-krotnej wagi
3
ciała w gramach ( V io Xg wagi ciała), czyli nor­
malna waga ciała równa się trzeciej potędze si, po­
dzielonej przez 10 (waga ciała = ). Stosunek
tej teoretycznej, na zasadzie wagi ciała obliczonej
wysokości ciemieniowo-siedzeniowej, do faktycz­
nie wymierzonej „si11, równać się będzie procento­
wo liczbie 100. Stosunek ten robi Pirquet wskaźni­
kiem odżywiania i mówi, że jeżeli waga danego
osobnika jest mniejsza, niż być powinna to sto­
sunek ten w ykaże liczbę mniejszą niż 100. W prak ­
tyce liczba poniżej 95 oznacza niedożywienie, po­
niżej 90 w ychudnięcie, pow yżej 100 otyłość. Do
tych w szystkich obliczeń służą specjalne tablice,
ułatw iające szybkie orjentow anie się. Ale i bez
nich, zapoznaw szy się z o mówionemi pow yżej
danemi, możemy sobie już — przy odrobinie
cierpliwości — dość łatw o dać radę. W życiu
codziennem technika odżyw iania system em P ir-
queta przedstaw ia się na przykładzie n astę­
pująco: dziew czyna 11-letnia zjada dziennie
500 g mleka, 30 g m asła, 200 g chleba, 100 g
mięsa, 200 g kartofli, 10 g tłuszczu, 200 g ow o­
ców św ieżych i 100 g leguminy. Pytanie, czy
jej to w y starcza? Najpierw m ierzym y „si“ w po­
zycji prostej siedzącej, po stronie grzbietu, od
stołu, na którym siedzi, do szczytu głow y (najle­
piej położyć książkę na głowie) i odczytujem y
si = 72 cm. W aga ciała w ynosi około 33 kg, w sk a­
źnik stanu odżyw ienia rów na się zatem 96, czyli,
że stan odżyw ienia jest niezły. P rzystępujem y do
obliczenia optimum, które u 11-letniej dziewczynki
składać się powinno z minimum = 3 dn. si2, z do­
datku na w zrost = 1 dn. si2, i na ruch — 2 dn. s i ,
razem 6 dn. si2. T eraz obliczam y si2 przez pomno­
żenie 72 X 72 - 5184. W reszcie oznaczam y 6 dn.
si2 : 5184 X 6/10 = 514,6 X 6 = 3087,6 n., czyli p ra­
wie 31 hn. . .
T eraz obliczamy dotychczasow e pożywienie
w hektonem ach w edle podanej na w stępie tablicy,

— 2/5 —
z czego się pokazuje, że dotychczasow e pożyw ie­
nie w ynosi tylko 25 hn., że zatem do optimum na­
leży dodać dziennie 6 hektonemów, pam iętając,
żeby w tym dodatku ilość białka nie prze­
nosiła 10%.
Tak się przedstaw ia system Pirqueta, z któ­
rym zaznajomienie się opłaci się sowicie każ­
dej kobiecie, bo ją nauczy odżyw iać siebie i ro­
dzinę racjonalnie i oszczędnie.
Drugim niezbędnym w arunkiem , jak już w spo­
mniałem, jest rozmaitość, t. j. mieszanie potraw .
Pod w zględem budow y anatomicznej zajmuje
człowiek pośrednie miejsce między mięsożernemi
a roślinożernemi zw ierzętam i. W szelkie próby sta ­
łego w egetarjanizm u, czy to dobrowolnego, czy
też przym usow ego (z nędzy), w ypadają zaw sze
ujemnie dla zdrow ia, dając ten sam rezultat, co
odżyw ianie się w yłącznie mięsem lub sam ym cu­
kierń. ly lk o dziecko w 1-szym roku życia może
w yżyć samem mlekiem. P oza tym w yjątkiem je­
dnostajne pożyw ienie sprow adza w ustroju głód,
objaw iający się chorobam i ustrojow em i jak zołzy
i niedokrewność.
M ówiąc o w egetarjaniźm ie należy z naciskiem
podkieślić praktyczną doniosłość nierów ności od­
żyw czej białek. Przesadne mniemanie o wielkiej
np. w artości odżyw czej grochu i fasoli, oparte
na ich w ysokiej zaw artości białka, w ym aga, w e­
dle ostatnich dośw iadczeń naukow ych, stanow czo
sprostow ania. Nasiona te zaw ierają sporo białka,
ale białka m ałow artościow ego. I jeżeli przyjm u-

— 216 —
jemy dzienne minimum białka w ilości 90 gramów,
io z tern zastrzeżeniem, że przeważna jego część
będzie białkiem zwierzęcem; jeżeli w pożywieniu
m iałoby przeważać białko roślinne, to minimum
musi być znacznie wyższe. Chorobą, w yw ołaną
przez żywienie białkam i m ałowartościowemi, jest
pelagra, rozpowszechniona wszędzie tam, gdzie
ludność odżyw ia się głównie kukurudzą i smalcem
(Rumunia, Egipt, południowe Stany A m eryki itd.).
Choroba ta objawia się ciężkiemi zaburzeniami
przewodu pokarmowego i zapaleniem skóry, a za­
pobiega jej spożywanie świeżego mleka i mięsa.
C złow iek żyw iony samemi węglowodanami,
t. j. cukrem i roślinnemi potrawami, odznacza się
bladością i wiotkością, chowany znowu przeważ­
nie na tłuszczu byw a tłu sty i nalany; w jednym
i drugim przypadku jest mało odporny i nerw ow y.
W p ły w w yłącznie mięsnego lub wyłącznie roślin­
nego pożywienia na kształty ciała możemy najle­
piej spostrzegać na zwierzętach. Mięsożerne są
7 reguły szczupłe i żylaste, roślinożerne pełne,
okrągłe i ociężałe, zwłaszcza gdy są powolne
w ruchach.
W potrawach za pokarm służących nie spo­
żyw am y prawie nigdy czystych powyżej w yliczo ­
nych składników chemicznych, zw ykle bowiem
tw orzą one mieszaniny, w których dwa, trz y lub
wszystkie te składniki w rozm aitym stosunku się
mieszczą. Prócz tego p o traw y zawierają jeszcze
zw iązki mineralne jak wapno, sodę, żelazo, siarkę,
fosfor i inne dla organizmu potrzebne pierwiastki.
Tylko zatem ze w zględu na przew agę pew nego
pierw iastka m ów im y o potraw ach białkow atych,
tłuszczach, m ączkach i cukrze. P o k arm y zw ie­
rzęce, jak mleko, jaja, ser, mięso, dostarczają głów ­
nie istot białkow atych, zaw ierają jednak także pe­
wien procent w ęglow odanów i tłuszczu. P okarm y
roślinne, dając znowu więcej w ęglow odanów , za­
w ierają nieco białka i tłuszczu, a niektóre jak
groszki i grzy b y (mniej już, ziarna zboża) praw ie
dorów nują zaw artością białka mięsu; mak, mi­
gdały, orzechy i t. p. mają znowu znaczną ilość
tłuszczu.
Żyw ność złożona z sam ych tylko surow ych
pokarm ów byłaby niesmaczna, a naw et w strętna,
musi być zatem odpowiednio przygotow ana i p rzy ­
praw iona, z dodaniem t. zw. używ ek lub podniet,
które w łaściw ie tylko do pobudzenia sm aku służą.
Tutaj należą: pieprz, sól, ocet, m usztarda, korze­
nie itp.; tu też wym ienić można herbatę, kaw ę,
czekoladę i alkohol. Zw yczaj używ ania różnych
korzeni okazał się jednak w ostatnich czasach ra ­
czej ujemnym dla organizmu, aniżeli korzystnym .
Przygotow anie p otraw dla dodania im smaku
i ^ pozbaw ienia ich przypadkow ych pasorzytów
nie powinno pociągać za sobą żadnej szkody w ich
jakości. W iadom ą np. jest rzeczą, że mięso
i tłuszcze psują się przez kilkakrotne odgrzewanie,
zmieniając się na trujące połączenia chemiczne
i że nieczyste lub źle pobielane naczynia (z mie­
dzi, ołowiu i t. p.) mogą być przyczyną zatrucia
lub przynajmniej schorzenia. Niemniej w ażna jest

— 218
ciepłota spożyw anych potraw , która powinna w y ­
nosić +7° C do +40° C. Zimniejsze potraw y,
a zw łaszcza płyny (piwo), łatw o w yw ołać mogą
cierpienia żołądkow e kataralne; cieplejsze, prócz
przyśpieszania czynności serca, mogą oparzyć
błonę śluzow ą przew odu pokarm ow ego (usta,
przełyk i żołądek).
Na spraw ę dostarczania i przygotow yw ania
środków spożyw czych, jako na źródło wielu scho­
rzeń ustroju ludzkiego, najlepiej zw róciła nam
uw agę ostatnia, w ielkośw iatow a wojna. Już
zdaw na wiedziano, że w arto ść pożyw ienia zależy
od jego jakości, św ieżości i przyrządzenia,^ ale do­
piero m asow e w prow adzenie różnych środków
sztucznych, zastępczych, oczyszczonych, denatu­
row anych, oraz konserw roślinnych i mięsnych,
a w ślad za tern m asow e pojawienie się chorób:
beri-beri, gnilca, tężyczki, krzyw icy, prow adzących
do ślepoty ciężkich schorzeń rogów ki u dzieci i t. d.,
naprow adziły na myśl, że w składzie pożyw ie­
nia oprócz pow yżej w spom nianych składników
jak białka, w ęglow odanów , tłuszczów i soli,
są jeszcze substancje inne, niezbędne dla ustroju,
których usunięcie w yw ołuje w spom niane choroby.
Substancje te nazw ano ciałam i uzupełniającemi,
albo witaminami. P rz y dalszych naukow ych ba­
daniach pokazało się, że tych ciał jest kilka ro­
dzajów, że jedno z nich a) znajduje się w maśle
(najwięcej), tranie rybim , żółtkach jaj (najwięcej),
oraz w liściach zielonych szpinaku, sałaty, kapu­
sty, m archwi, cebuli i w kiełkach nasion zboża,

— 219 —
kukurudzy i ryżu, w chlebie razowym, grochu
i bobie i ma własności ciała tłuszczowego, a nie­
zbędne jest dla wzrostu zwierzęcia; drugie b) znaj­
duje się w serwatce, żółtku jaja, w otrębach i droż­
dżach i ma w p ły w na narządy nerwowe, a brak
jego w ywołuje chorobę beri-beri; trzecie c)
wkońcu zawarte jest w świeżych tkankach roślin­
nych, a ginie w wyższej ciepłocie (gotowanie po­
wyżej 100°), brak zaś jego wywołuje gnilec.
W praktycznych wnioskach i skutkach pokazało
się, że predylekcja do naturalnych i świeżych
środków spożywczych jest głęboko uzasadniona,
że tych witamin brak jest w ryżu łuszczonym i po­
lerowanym (stąd beri-beri), w przedniej mące
białej pszennej i w zbożu ogrzewanem do 130° (stąd
zdrowszy chleb ciemny i razowy, jak wogóle chleb
i kasza grubego wymiału), dalej brak ich w zbie-
ranem mleku, w tłuszczach i margarynach roślin­
nych, a także w fabrycznym smalcu amerykań­
skim wieprzowym (stąd dzieci na takiej diecie za­
padają na krzywicę, tężyczkę i choroby rogówki
oka) i że wkońcu brak jest tych witamin w kon­
serwach mięsnych i jarzynowych, oraz w suszo­
nych jarzynach — skutkiem sterylizacji, nadmier­
nego ogrzania. Stąd też i mleko matki ma tę w y ż ­
szość nad krowiem, że dziecko spożywa je w sta­
nie surowym, podczas gdy krowie musi ulec
pizedtem sterylizacji, pozbawiającej je witamin.
Idąc dalej w rozstrząsaniu oceny rozumnego
odżywiania, uwzględnić musimy także dobrą straw-
ność potraw. Im potrawy wolniej się trawią, tern

— 220 —
dłużej w ypełniają żołądek, przy dłuższym zaś ich
pobycie w żołądku w ystępują obok praw idłow ych
czynności traw ienia jeszcze i gazow e fermentacje,
które powodują zaburzenia w przewodzie pokar­
mowym. S traw ność p otraw jest rozmaita, a za­
leży także od przygotow ania, rozdrobnienia (zna­
czenie dobrych zębów dla traw ienia), składu che­
micznego i utkania (zbitości) środka odżywczego,
lin potraw y są tw ardsze, zbitsze i kwaśniejsze,
tern mniej są straw ne. W praktycznem zastosow a­
niu straw ność pokarm ów przedstaw ia się na p rzy ­
kładzie tak : 1-szy stopień: rosół, mleko, jaja su­
row e i miękkie, sucharki, albertki, móżdżek, ku r­
częta gotow ane, mięso surow e skrobane; 2-gi sto­
pień: kurczęta pieczone, napół surow y befsztyk,
surow a szynka, puree ziemniaczane, kalafjory,
jajecznice, ryby łuskow e gotow ane i t. d.; 3-ci sto­
pień: dziczyzna pieczona, rozbefy, pieczenie, filety
i t. d.
W ogóle prędzej i łatw iej są straw ne potraw y
płynne, kruche i łatw o rozdrobnić, się dające od
stałych i zjadanych w w iększych kaw ałkach, go­
tow ane i pieczone od surow ych, ciepłe od zim­
nych, świeże od odgrzew anych, mięsne od roślin­
nych. Najmniej i najtrudniej straw ne są tłuszcze,
zupełnie niestraw ne są kości, ścięgna, tkanki ro-
gow ate i zdrew niałe w łókna roślinne. O czywiście
zachodzą tu rozm aite w ahania, zależne od jakości
a częstokroć naw et pochodzenia danego pokarmu.
Obok straw ności nieobojętną też rzeczą jest

— 221 —
dostateczna objętość pokarmów. Pokarmy, nie ob­
ciążając przewodu pokarmowego zanadto, muszą
jednak stanowić dostateczną podnietę dla ruchów
żołądka i jelit, co ma niesłychane znaczenie w w y­
dzielaniu soku żołądkowego i w wydalaniu nie-
strawionych resztek (ruch robaczkowy jelit).
Po zapoznaniu się z wszystkiemi powyżej opi-
sanemi, prawidłowe odżywianie zabezpieczają-
cemi warunkami, do których chyba jeszcze zali-
czyćby wypadało tutaj pewną systematyczność
w przyjmowaniu pokarmów, przypatrzm y się te­
raz błędom dietetycznym, które kobiety najczę­
ściej popełniają.
Chcąc nakreślić sylwetkę naszego świata ko­
biecego na podstawie jego codziennego sposobu
żywienia się, trzebaby napisać: jest to świat albo
stale nie mający apetytu, cierpiący na obstrukcję,
żyjący cukrem, ciastkami, herbatą i kawą, w lecie
także lodami, niekiedy znowu alkoholem i marzący
ciągle o schudnięciu, albo ciągle jedzący i przeja­
dający się.
Ogólnie biorąc, jedzą kobiety bardzo mało, tj.
mniej, aniżeli trzeba do zapewnienia prawdziwej
energji organizmu, lub też za wiele w stosunku do
nawykowego braku ruchu; jedzą też jednostajnie,
nie zważając na niezbędne mieszanie potraw.
A już najważniejsze dla ustroju białko nie cieszy
się najmniejszą choćby wziętością. Zamiast więc
jędrnych tkanek, skąpego gromadzenia się tłuszczu
pod skórą i elastyczności samej skóry, jak to

— 222 —
byw a przy żyw ieniu się mięsem, mlekiem i jajami,
widzi się często u kobiet bardzo w ątłe mięśnie,
brak siły (może stąd nazw a „słabszej połow y“),
chorobliwie grubą podściółkę tłuszczow ą i wiotką,
pofałdow aną skórę ciała. Niesłychanem za to po­
wodzeniem cieszą się u kobiet ziemniaki, chleb,
bułki i wogóle mączne potraw y, które znowu zja­
dane w nadm iernej ilości spraw iają w zdęcia
brzucha.
Inna znowu część kobiet odżyw ia się tylko
cukrem i to pod najrozm aitszem i postaciami lub
też żyje używ kam i; żyje, a nie odżyw ia się, bo
używ ki nie dając pożyw ienia organizmowi u trzy ­
mują tylko przy życiu przez nadm ierną czynność
serca. H erbatka - kaw a - czekoladki — to „m enu“
niejednej kobiety! „M ięsa nie lubię, mleka i jaj
nie znoszę, jarzyn nie m ogę“ — taką odpowiedź
dostaje często pytający się lekarz. Ale też taka
pani i żyć nie lubi, w szystko i w szy scy ją drażnią,
przeczulone ma nerw y, cierpi na bezsenność, źle
traw i i skłonna jest do w szelkich schorzeń. Koroną
b yw a ciągłe używ anie alkoholu, najczęściej piwa
i likierów, latem zaś praw dziw a manja jedzenia
lodów.
Są dalej kobiety, które nasłuchaw szy się dużo
o pożyw ności pokarm ów , ekstraktów i preparatów
mięsnych, starają się w praw dzie odżyw iać dosta­
tecznie, błądzą jednak w tern, że dostarczają or­
ganizmowi na jakość dosyć, na ilość jednak za
mało, by ruch robaczkow y jelit pobudzić. Jedzą

— 223 —
one mięso, lecz nie jadają jarzyn i owoców, a je­
dzą wogóle za mało. G łówną ich cechą jest zapar­
cie żywota.
Nieregularne odżywianie się jest także wadą
często spotykaną. Zapomina się, że tak jak po­
trzeba w w łaściw ym czasie snu lub mycia ciała,
tak też i w łaściw e pory odżywiania się powinny
być zachowane. Powód tego błędu w ik ła się czę­
sto z pełnieniem funkcji gospodyni domu, która
gotowa jest cieszyć się, gdy w szystkich nakarmi,
lecz przemęczona sama później jeść nie może.
Często jednak byw a tego przyczyną dziwna jakaś
lekkomyślność, czy obojętność kobiety dla pro­
zaicznych starań o żołądek.
Natomiast jadanie rzeczy zimnych, odgrzewa­
nych i przygrzewanych — o szkodliwości czego
była już mowa — jest na porządku dziennym.
A jeszcze o jednem należy tutaj wspomnieć.
Końcowym aktem trawienia i przemiany m aterji
jest pozbywanie się ustroju niezużytych lub prze­
kształconych części pod postacią kału i moczu.
To wydalanie musi się odbywać także w pew­
nych, mniej lub więcej praw idłow ych odstępach
czasu, zależnych od rodzaju i ilości pożywienia.
W prawdzie pęcherz m oczowy kobiety jest w ię k­
szy co do pojemności od męskiego, a jak chcą nie­
którzy i jelita kobiece są dłuższe, jednak to, co się
w oddawaniu tych naturalnych w ydzielin u kobiet
dzieje, przechodzi zaiste już wszelkie pojęcie. Za
młodu już przyzw yczaiw szy się z fałszywego

— 224 —
w stydu zatrzym yw ać i jedno i drugie aż do chwili
rozejścia się to w arzy stw a (czasem bardzo długo
się czeka), upraw ia się ten niezdrowy, często także
na lenistwie polegający zw yczaj, w dojrzałym już
wieku dopóty, dopóki nie wpadnie się w drugą
ostateczność, tj. w nałogow e stosowanie w lew ek,
pigułek i ziółek przeczyszczających. Kto raz za­
cznie używ ać tych zachw alanych, zazw yczaj silne
trucizny zaw ierających specyfików przeczyszcza­
jących, ten w krótce bez nich nie będzie mógł się
obejść i do praw idłow ych w ypróżnień nie wróci.
Jednym z w ażniejszych, a często pomijanym po­
wodem obstrukcji jest p rzyjęty w święcie zw yczaj
w ypróżnień w pozycji siedzącej. Nie da się za­
przeczyć, że więcej odpow iada temu fizjologicz­
nemu aktow i pozycja „lieux a la turque“.
Tych kilka ogólnych przykładów w y starcza
do zrozumienia przyczyn wielu w śród św iata ko­
biecego dolegliwości, z których najważniejsze są:
a) Niedokrewność — przyczyna w skąpem
i jednostajnem odżywianiu.
b) B rak apetytu, bóle głow y (skłonność do mi­
greny) — przyczyną odzw yczajenie ustroju od
praw idłow ego odżyw iania i przedrażnienie go
kaw ą, herbatą, alkoholem itp.
c) Kurcze żołądka (często), kamienie żół­
ciowe, niedowład kiszek, obstrukcja — powód
w jednostajnem, tłustem i za obfitem odżywianiu
i w zaniedbyw aniu regularnych w ypróżnień.
d) Zmiany praw idłow ego położenia macicy —
H ojnacki: H igiena k o b iety 15
— 225 —
w skutek długiego zatrzym yw ania moczu, co
w p ły w a też ujemnie i na kurczliw ość ścian pę­
cherza.
e) Osłabienie i stany nerw ow e — liche i je­
dnostajne odżyw ianie się, w ielka ilość używ ek, tj.
kaw y i herbaty, oraz alkoholu.
f) Często napotykana otyłość.

W zapobieganiu błędom dietetycznym należa­


łoby przed zaglądnięciem do jakiegoś poradnika
kucharskiego zastanow ić się w pierw nad tern, co
i jak się jeść pow inno? P rzestrogi nasuw ają się
same, a mianowicie:
1. Pam iętać o dostatecznej ilości i jakości po­
karm ów , zw ażając przytem na ich niezbędną róż­
norodność. Tak dobrze jadać mięso, nabiał, jak
jarzyny, owoce i mączne potraw y. Stosunek mię­
dzy białkiem mięsnem a roślinnemi potraw am i
winien być jak 1 : 5. Dbać więcej, niż dotąd, o po­
żyw ienie białkow ate (mięso, mleko, ser itd.). Już
sław ny historyk Muller pisał „die Freiheit gedeihe,
w o Kase bereitet w ird “. Spożyw ając dużo białka
można w łaśnie jeść stosunkowo jak najmniej (o co
paniom tak często chodzi), w przeciw ieństw ie np.
do ziemniaków, którychby trzeba dużo zjadać, by
ten sam otrzym ać wynik. Takiej potraw y, któraby
sam a jedna do życia w ystarczała, niem a; mięsem
samem żyćby nie można, bo nie zaw iera w ęglo­
w odanów ; by w y ży ć na piwie, trzebaby zużyw ać

— 226 —
dziennie 30 litrów; samego sera trzebaby zjadać
dziennie \ xh kg. Dobrze jest jednak co pewien
czas przez 4—6 tygodni pozostać jaroszem,
zwłaszcza, gdy się z reguły zjada za dużo mięsa,
bo pożywienie zbyt obfitujące w białko jest rów ­
nież szkodliwe dla człowieka dorosłego, w ytw a­
rza tylko niepotrzebne i bezcelowe ciepło i uspo­
sabia do skazy.
Zaleca się przytem zwyczaj angielski obfitego
pożywienia (suralimentation) w godzinach przed­
południowych, a choćby tylko używania owoców
0 tej porze. Śniadanie powinno być zawsze tak
obfite, aby bez uczucia łaknienia można było prze­
trw ać 4 —5 godzin. Posiłek wieczorny nie powi­
nien mieć nigdy miejsca tuż przed samem udaniem
się na spoczynek i nie powinien być mięsny. W y­
maganą ilość codziennych pokarmów oblicza się
mniej więcej tak, że na 10 kg wagi ciała powinno
przypaść 250—300 g pożywienia, kobieta zatem
50 kg ważąca spożywać musi dziennie około
1500 g. Unikać jednak należy częstego przepełnie­
nia żołądka, sprowadza to bowiem i niestrawność
1 rozdęcia. Najzgubniejsze jest przepełnianie żo­
łądka płynami. Stąd też u osób nadużywających
piwa spotykamy zawsze jego rozszerzenie. Natu­
ralnie mierny dowóz wody jest dla organizmu ko­
nieczny. Średnio biorąc odżywiać się należy co
3—4 godzin, nigdy zaś wcześniej, zanim uległy
poprzednio spożyte pokarmy zupełnemu stra­
wieniu.
Troskliwie należy dobierać p otraw y odpo­
wiednie dla młodego wieku. Im one prościejsze,
tern lepsze. Od pokarm ów mlecznych w p ierw ­
szych latach przechodzić powoli do mięsnych. Tłu­
ste mięsa (jak w ieprzow ina) i ścięgniste są dla
dzieci za ciężkie i szkodliwe. Rów nież nieodpo­
wiednią jest dziczyzna. R yby m uszą być bardzo
św ieże; rzeczne ry b y są niebezpieczne z powodu
ości. Chleb im mniej biały — tern lepszy; nigdy
nie podaw ać ciepłego i nigdy w dużej ilości.
Owoce dla dzieci muszą być zupełnie dojrzałe;
surow e i gotow ane lepsze, aniżeli konfitury. P rz e ­
strzegać, aby dzieci ani łupek ani ziarnek nie zja­
dały, często bowiem te ostatnie grzęzną w w y ­
rostku robaczkow ym jelita ślepego i byw ają po­
w odem ciężkich ropnych zapaleń.
Ilościowe zapotrzebow anie pożyw ienia u dzie­
ci w różnym w ieku podaje tablica ułożona przez
S tratza w obliczeniu na 1 kg w agi ciała. (Zob.
tablicę na str. 229.).
Z tej tabeli widzimy przedew szystkiem , że
w miarę w zrostu dziecka maleje zapotrzebow anie
pożywienia. Jednoroczne dziecię potrzebuje p ra­
wie 4 razy tyle białka, tłuszczu i w ody, co 18-letnia
dziewczyna, ale praw ie tyleż samo cukru w obli­
czeniu na 1 kg w agi ciała.
W odżyw ianiu dzieci popełnia się zw ykle tro ­
jakiego rodzaju błędy. P ierw szy błąd, że po od­
łączeniu dziecięcia od piersi zbyt długo karm i się
go w yłącznie mlekiem. Dzieci takie są w praw dzie
węglo­
Rok białka tłuszczu wodanów wody
życia (cukrów)

1 4,5 4 8,3 110


2 3,7 3 10 90
3 3,3 2,5 10 70
4 3,1 2 10 70

5 3,5 2 11 70

6 3,3 1,8 11 60

7 3 1,6 11 60

8 2,8 1,6 10 55

9 2,6 1,5 9 50

10 2,5 1,5 9 50

11 2,3 1,4 8 45

12 2,2 1,3 7,5 45

13 2,1 1,2 7 40

14 2 1,1 7 40 ,

15 2 1 6 30

16 1,8 1 6 30

17 1,7 1 6 30

18 1,6 1 6 30
1
(Liczby składników odżywczych należy po­
mnożyć przez ilość kilogramów wagi ciała
dziecka.)
— 229 —
tłuste, ale słabe, bo pozbawione w itam in i soli
fosforowych, które znajdują się w jarzynach,
a które są niezbędne do budowy kości i do nale­
żytej przemiany materji. Drugim częstym błę­
dem jest wyłącznie roślinne pożywienie dla dzieci,
na częm cierpi fizyczny i um ysłow y rozwój. Trzeci
błąd częsty to przekarmianie, które tak samo
szkodzi, jak głodzenie.
2. Regularne odżywianie się i unikanie rzeczy
zimnych i odgrzewanych wym aga również osob­
nej pamięci. Ustać powinien tak dobrze zwyczaj
robienia kolacji przy obiedzie, jak i t. zw. urzą­
dzania świąt. Czyż bez stosu placków, to rtó w itp.
okazyj do zepsucia żołądka nie można Pana Boga
chwalić, a siebie i drugich rozweselić?
3. W ykorzenić zwyczaj picia kaw y, herbaty
i alkoholu w w ieku młodym, przed zupełnem roz­
winięciem się dziewczęcia, u dorosłych zaś kobiet,
zwłaszcza nerw ow ych i cierpiących na bicie serca,
ograniczyć do minimum używanie tych trzech na­
poi. Kawa i herbata atakują silnie system ner­
w o w y. Z początku działają pobudzająco, później
w y w o łu ją bóle i zaw roty głow y, drżenie mięśni,
bezsenność, przyśpieszone bicie serca i nerwowe
niestrawności, objaw y często u kobiet widywane.
0 ileż więcej szkodzić one muszą dziewczętom,
których w rażliw e n erw y w samym już zawiązku
rujnują. Zaczynać dzień w chw ili, gdy organizm
snem się pokrzepił, takim napojem jak kawa
1 herbata jest nierozumnym, a niekiedy ogólnie

— 230 —
przyjętym nałogiem, któremu w wychowaniu
przynajmniej należy zapobiegać. Przykładem niech
będą nasze babki, które pijąc mleko lub zupki na
śniadanie, cieszyły się wybornem zdrowiem.
O zgubnych skutkach alkoholu, k tó ry Eski­
mosi „czemś co rozum człow iekow i odbiera“ na­
zywają, wiedzą w szyscy dokładnie; powtarzać
argumenty na każdym kroku w ostatnich latach
ery antyalkoholowej i prohibicyjnej przytaczane,
byłoby zbyteczne. Każdy wie, że nawet skromne
użycie piwa czyni człowieka leniw ym i ociężałym.
Trucizna pozostaje zawsze trucizną, a alkohol
o tyle jeszcze większą, że nawet w m ałych ilo ­
ściach u żyty bardzo przeszkadza należytemu stra­
w ieniu pokarmów. U żyw any w silniejszem zgęsz-
czeriiu jako wódka i likie ry, jest środkiem żrą­
cym, przeżera błony śluzowe, w słabszym znów
rozczynie wstrzym uje proces utleniania w orga­
nizmie i doprowadza do przerostu i stłuszczenia
serca, oraz w ątroby.
G dyby każda matka zechciała przed poda­
niem swemu dziecku piwa, w ina lub w ódki p rzy­
pomnieć sobie o tern, że pragnąc powstrzym ać roz­
w ój jakiegokolwiek zwierzęcia np. psa i zrobić
z niego karła, osiąga się to najprędzej żywieniem
go napojami wyskokowem i, toby pladze używania
trunków najłatw iej zapobiegła.
Z uwagi na trafiający się alkoholizm leczniczy
u kobiet spotyka się często z zarzutem, że prze­
cież lekarze zalecają używanie win, konjaków itp.

— 231 —
B łądzą oni chyba niekiedy o tyle, że nie dość w y ­
raźnie przestrzegają publiczność przed mylnem
zapatryw aniem , jakoby używ anie trunków w róż­
nych chorobach, gdzie częstokroć sił serca niczem
innem podtrzym ać nie można, było tern samem,
co używ anie ich za czasów zdrow ia. Jest to ta
sam a rzecz, co z truciznami, które pod form ą le­
k arstw dla podtrzym ania sił w ustroju byw ają
nieraz zapisyw ane, a których nikomu nie wpadnie
do głow y używ ać w stanie zdrow ia.
O szkodliwości zjadania w nadmiernej ilości
cukierków, pomadek i lodów przydałoby się
także pow tarzać codziennie. Psując zęby i żołą­
dek, łatw o w yw ołują kiśnienie w ustroju i robią
ciało nalanem. Lody przeziębić mogą żołądek,
zw łaszcza, gdy organizm rozgrzany. Robione
z nieczystej w ody zaw ierają chorobotw órcze
grzybki i łatw o też powodują choroby zakaźne.
4. Już od w czesnej młodości w pajać p rzy ­
zw yczajenie do regularnego oddaw ania moczu
i kału. Najlepiej do tego nadają się godziny po­
ranne przed zajęciem się jakąkolw iek pracą.
Życie siedzące, dieta podniecająca i obfita,
a przytem mięsna i tłusta, są obok niedbalstw a
w tej spraw ie czynnikami, które rychło należy
usuwać.
5. Chcąc jeść należycie, powinno się jeść po­
woli. Podczas jedzenia pow inna też ustać praca
um ysłow a, a zatem zw yczaj czytania przy jedze­
niu. Szybkie jedzenie przedstaw ia tę niekorzyść,
że niedostatecznie podniecamy nerw y smakowe,
niedostatecznie rozdrobniam y pokarm y przy żu­
ciu i że w lew am y w siebie zbyt zimne lub zbyt
ciepłe płyny.
6. Przedm iotem szczególnej troskliwości po­
w inna być kuchnia i naczynia kuchenne.
W zorow a kuchnia pow inna mieć podłogę nie­
przepuszczalną, ściany malow ane olejno (pokosto­
wane), lub w ykładane kaflami, łatw o zmyć się da­
jące, jasne oświetlenie, w odociąg i zlew kuchenny
nie w ydzielający odorów (nie w rzucać odpadków
zatykających ru ry odpływ ow e!). Pożądane b y ­
ły by u nas używ ane w Anglji i Francji stoły od­
ciekowe, pokryte kam ienną lub m etalow ą płytą.
Nad kuchnią ma być um ieszczony w entylator,
odprow adzający parę i w oń gotow anych potraw ,
jakoteż nadm ierne gorąco. Kości i w szelkie od­
padki należy natychm iast usuw ać. Pranie, w iesza­
nie i suszenie w kuchni bielizny, oraz panujący
u nas niechlujny zw yczaj, że brudne Zosie i M a­
rysie śpią w kuchniach, a częstokroć naw et w łóż­
kach, z których na dzień 'stół kuchenny się robi,
powinienby także już ustać. Gdzieindziej zrozu­
mieli już to dobrze i na to nie pozwalają, u nas
z powodu nieodpowiednich przepisów budow la­
nych, braku mieszkań i m aterjalnych środków,
niestety, przynajmniej narazie, osiągnąć się to
nie da.
Osoby zatrudnione w kuchni m uszą być sta­
rannie umyte i ubrane. Za mało zw raca się u nas
uwagi na ręce kucharek, na ich paznokcie, oraz na
głowę, którą należałoby nakryw ać czepeczkiem,
zapobiegającym wpadaniu w łosów do potraw.
Przesadna czystość w przygotowaniu potraw,
czyste sprzęty i naczynia kuchenne, najlepiej alu-
minjowe, a jeżeli z innego metalu robione (miedź,
ołów, żelazo), to dobrze pokryte glazurą, są p ie rw ­
szym warunkiem higjenicznej kuchni. U Maho­
metan i Żydów religją nakazany zwyczaj um yw a­
nia rąk przed zasiadaniem do stołu godny b yłb y
także naśladowania. Z uwagi na liczne wT potra­
wach napotykane pasorzyty i drobnoustroje pa­
miętać należy, że giną one ty lk o po dokładnem
zagotowaniu potraw ; wędzenie i solenie większej
części pasorzytów nie usuwa, pieczenie usuwa je
tylko z powierzchni. Gotowanie nie usuwa jednak
jadu, zawartego w zepsutych potrawach. W ystrze­
gać się zatem należy zepsutych kiełbas, ryb i ra­
ków, oraz nadmiernie w yrosłych, a niedokładnie
obranych ziemniaków, w których również jad
znajdować się może. Nie można się też łudzić co
do w artości naszych domowych lodowni. Z w y ­
kle temperatura nie schodzi w nich poniżej + 5° C,
a wilgotne i stęchłe w nich powietrze sprzyja
tylko rozkładowi. Lepiej zatem nie robić zapasów,
natomiast nabywać świeże środki spożywcze.
Powyższym warunkom chcąc dobrze odpo­
wiedzieć, wypada jeszcze często zaglądać do
kuchni; nie sprzeciwia się to hasłom feminizmu
i równouprawnienia, bo nauka mówi, że żadna

— 234 —
praca człowieka nie hańbi, a zajęcie się zdrowiem
ciała jest przecież rzetelną pracą. Częsta obecność
gospodyni w kuchni w niosłaby nawet w tę często
po macoszemu traktow aną ubikację pewną cząstkę
poezji i ku ltu ry i w płynę łaby uszlachetniająco na
zaniedbane i poniewierane ż y w io ły kuchenne.

Jest bardzo wiele kobiet, których jedynem


marzeniem, staraniem i ambicją jest... schudnąć.
Robią one w tym celu wszystko, co mogą;^ ści­
skają się, nie jedzą, nie piją, zażywają najróżno­
rodniejsze zachwalane na wychudnięcie środki,
no i marzenie pozostaje marzeniem, a zdrowie się
niszczy.
Tymczasem niema prostszej i krótszej drogi
do osiągnięcia tego celu, jak higjeniczne życie, do­
starczanie organizm owi tego, co mu potrzeba,
w odpowiedniej ilości i jakości, oraz w yd atn y ruch
fizyczny.
Zamiast na różne sposoby ze szkodą dla zdro­
w ia usuwać nadmierną tuszę, raczej należy
zawczasu pamiętać, że wszystko, co opóźnia pro­
ces utleniania w organizmie, powoduje nagroma­
dzenie się tłuszczu i tego się też wystrzegać. Na to
składają się: siedzące życie, za długi sen, apatja,
gnuśność a przytem wszystkiem nieodpowiednie
odż}'wianie się.
T ylko np. przez odpowiednią dietę, tj. spoży­
wanie nadmiernej ilości tłuszczu i węglowodanów

— 235 —
pod postacią słoniny, masła, smalcu, ziemniaków,
mąki, cukru, chleba itd., oraz ciągły sen i leżenie
(gnuśność) doprowadzają T urcy swe kobiety do
otyłości, która u nich jest ostatnim w yrazem pięk­
ności kobiecej. W celu usunięcia nadmiernej o ty ­
łości istnieje w lecznictwie wiele metod, polega­
jących na ograniczaniu jakości i ilości spożywa­
nych potraw, ograniczeniu snu i wzmożeniu pracy
fizycznej, jak dieta Robina, Dujardin-Beaumetza,
Oertla, Vogla Schweningera i wielu innych.
W szystkie one zasadzają się na ograniczeniu
wszelkich pokarmów, głównie cukru i płynów , na
zredukowaniu posiłków do 2 najmniej 3 dziennie,
oraz na podawaniu dużej ilości jarzyn zapełniają­
cych żołądek a mało pożywnych. Pomagają też
W odtłuszczeniu organizmu kąpiele świetlne, mię-
sienie prądem elektrycznym , środki przeczyszcza­
jące itp. Bez porady jednak lekarza, t. j. bez do­
kładnego zbadania organizmu i w y k ry c ia przy­
czyny otyłości, nie można stosować tych środków,
a to tern mniej, że otyłość byw a dość często w y ­
razem dziedziczności, flegmatycznego usposobie­
nia, osłabienia z powodu niedokrewności i błęd­
nicy, dalej zaniku lub upośledzonej czynności ja j­
ników (stąd tycie w okresie przejściowym), braku
rozwoju jednych gruczołów dokrewnych, a prze­
rostu drugich i t. p. (Dalsze szczegóły w rozdziale
o kosmetyce).
Nadużycia tak w przyjemnościach, jak
w pracy fizycznej i umysłowej, liche pożywienie,

— 236 —
zm artw ienia, niewysypiaiiie się, nerw ow ość i ży ­
wość charakteru — to znowu czynniki, które pro­
w adzą do nadm iernego wychudnięcia. Podobnie
jak przy otyłości dużą rolę odgryw a tutaj także
dziedziczność. N ajczęstszą jednak przyczyną
nędznego w yglądu byw a jakaś przew lekła cho­
roba organizmu (gruźlica, ciężka niedokrewnośc
itp.). To też chcąc zaokrąglić sw e kształty, należy
zmienić tryb życia, pędzić je zdała od gw aru za­
baw, dużo w ypoczyw ać, dobrze jeść, dobrze żuć,
unikać podniecających p otraw i napoi, oraz pa­
miętać, że w leczeniu tuczącem w ielką rolę od­
g ry w a: smaczne i estetyczne podanie potraw ,
dobra ich jakość i konsystencja (lepiej płyny
i papki), częstsze, a w m niejszych ilościach posiłki
(co 2 godziny), złożone przew ażnie z tłuszczu
i cukru, zaś z mięsa i białka tyle tylko, ile 01 ga-
nizm w ytrzym uje. P rzedew szystkiem postarać się
jednak trzeba w cześnie z pomocą lekarza w ykryć
źródło w yniszczającej choroby. Będzie to najlep­
sze leczenie tuczące.

— 237 —
B. U B R A N IE

P rzez biblię przekazane nam ubranie Adama


i Ewy, oraz najdaw niejszych pokoleń, udowadnia,
że nie było w ów czas tak surow ych, jak dzisiaj,
przepisów pod względem moralności, ale też
w tedy mniej zapew ne było i nieobyczajnie p atrzą­
cych oczu i inny był w raju klimat. U nas, gdzie
naw et praw dę w yrzuca się z to w arzy stw a, bo ta
jest zw ykle „naga“, przyzw yczajeni jesteśm y
„obnażone44 nazyw ać „nieprzyzw oitem 44, podczas
gdy w gruncie rzeczy nieprzyzw oitem i mogą być
tylko oczy widza.
D w a inne cele ubrania, tj. estetyczny i higie­
niczny, w y stąp iły na w idownię także już w bardzo
daw nych czasach. Śledząc historję ludzkości,
w szystkich mniej lub więcej przystępnych kultu­
rze społeczeństw , zauw ażyć możemy, że zaw sze
w miarę rozpasania obyczajów i ogólnego zepsucia
danego społeczeństw a znikała i moralność w ubie­
raniu się kobiet; gdy znowu naród dźw igał się
z upadku moralnego, prostota i skrom ność u ko­
biet by w ały pierw szem i zw iastunam i odrodzenia.

— 23 8 —
Nie jest zadaniem mojem odzwierciedlanie
tych przem ian duszy kobiecej, jak rów nież nie
mógłbym streszczać tutaj tych tysięcy tomów,
jakieby się spisać dały o zmianach stroju kobie­
cego pod w zględem estetycznym , zacząw szy od
największej i najpiękniejszej prostoty kobiet za
czasów rozkw itu Grecji, dalej najdziwaczniejszych
w XIV wieku, to znowu bardzo higienicznych za
czasów renesansu i reformacji w wieku XVI, aż
do najbogatszych, a zarazem znowu najdziw acz­
niejszych strojów z czasów upadku Francji, za
życia M arji Antoniny lub późniejszego dyrekto­
riatu. Któż zresztą lepiej zna te dzieje, aniżeli same
kobiety i ileż razy jeszcze dzisiaj echo tych cza­
sów kieruje ręką modniarki, czy kraw czyni? Ale
to już zgóry powiedzieć muszę, że cel estetyczny
ma swoje znaczenie, że w yelim inow ać go z życia
kobiety nie można, że ten w zgląd estetyczny nie­
jednokrotnie był w modach praw dziw ie estetycz­
nym, że już Rzym ianie i G recy przedziwnie umieli
go łączyć z celem higjenicznym i że wiele z tych
starodaw nych strojów w itaćby można dzisiaj
z rów ną radością, jakby się w itało pow rót s tra ­
conych sił pierw szej młodości.
P rzypatrując się t. zw. modom dzisiejszym,
z Francji z początków XIX wieku w yw odzącym
się, widzi się taki chaos, taką gonitwę pomysłów,
jednych niedorzeczniejszych od drugich, że nie
wiadomo, co więcej podziwiać, czy próżność, czy
lekkomyślność, czy nieświadomość, czy zanik

— 239 —
imfcu , *'tm ł M S MliZtśir tr tc

rozsądku, czy z tego chaosu wnosić o braku


prawdziw ie ładnego ubrania, czy też boleć nad ta-
kiem już kalectwem kształtów kobiecych, że coraz
to nowych łat potrzeba, by zasłonić zniekształconą
życiem budowę.
Sprawiedliwość każe jednak przyznać, że
ostatnie lata powojenne dążą do uproszczenia i po­
praw y stroju i czynią w modach korzystne w y ­
łomy. Sandałki tu i ówdzie noszone, reminiscencje
greckich chitonów, prawie zupełny zanik prze­
wężeń w pasie, ograniczone w ilości a przytem
krótsze i swobodniejsze ubrania — czynią sylw etki
dzisiejszych kobiet o wiele sympatyczniejszemi
i estetyczniejszemi dla oka, o ile naturalnie w tern
uproszczeniu i odsłonięciu praw idłow o zbudowane
kształty najaw wychodzą.
Ostatnim, z natury rzeczy najbardziej nas tu
obchodzącym względem jest higjena ubiorów ko­
biecych. Ten wzgląd jest główną przyczyną roz­
maitości strojów kobiecych zależnie od klimatu,
położenia danej miejscowości, zatrudnienia, dobro­
bytu mieszkańców i rozwoju przemysłu, od skór
i futer począwszy, aż do naszego europejskiego
stroju.
Dotykając higjeny strojów damskich, trzeba
najpierw zdać sobie sprawę, jakiem, teoretycznie
rzecz biorąc, powinno być ubranie kobiety, jakiem
0110 jest dzisiaj w rzeczywistości, coby trzeba
całkiem odmienić, co poprawić tylko, a co wkońcu
gruntownie wykorzenić.

— 240 —
Jakie więc powinno być ubranie kobiety?
Zdrowe i wygodne. M a ono chronić od zimna lub
zbytecznego gorąca, od nadmiernej wilgotności
powietrza i od wszelkich szkodliwych zewnętrz­
nych bodźców; równocześnie zaś nie może tamo­
wać w niczem praw idłow ych funkcyj organizmu,
a zatem: nie może przeszkadzać transpiracji skóry,
prawidłowem u oddychaniu i rozszerzaniu się klatki
piersiow ej; nie może tamować krążenia krw i,
a więc nie może uciskać na okolice, gdzie przebie­
gają powierzchownie główniejsze naczynia k rw io ­
nośne, jak na szyi, nogach, rękach; nie może
w strzym yw ać czynności trawienia, a tern mniej
zmieniać naturalnego położenia organów w e­
wnętrznych, jak w ątroby, nerek, macicy, jelit,
jajników itd .; nie może w strzym yw ać rozwoju
kości i mięśni, i wkońcu nie może w yw o ły w a ć
zniekształceń, zeszpeceń, zatruć lub wogóle scho­
rzeń ustroju. P rzytem musi ubranie pozwalać na
jak najswobodniejsze ruchy ciała, być stosunkowo
jak najlżejsze i nie sprawiać żadnej przykrości,
żadnego cierpienia noszącej je kobiecie. Ponieważ
w czasie wdechu i wydechu zmienia się kształt
i objętość kla tki piersiowej i jam y brzusznej, po­
nieważ i stan wypełnienia przewodu pokarmo­
wego w p ływ a na rozmaitą pojemność powłok
brzusznych, a okresy m acierzyństwa już całko­
w icie konfigurację ciała zmieniają — przeto ubranie
higjeniczne nie może być żadnego rodzaju pance­
rzem, k tó ry b y tym zmianom przeszkadzał. Najlepiej
objaśniają to rycin y 19 i 20.
H o jn a c k i: H igiena k o b ie ty 16
— 241 —
,Ęeti/g0
M ówiąc innemi praktyczniejszem i słow y:
ubranie powinno być dostosow ane do pory roku,
inne w zimie, inne w lecie; ma być zrobione z m a­
terii dostatecznie porow atej, nie zaw ierającej
szkodliwych przy p raw (trucizn), a to przynajmniej
w częściach najbliżej ciała się znajdujących (bie­
lizna); m a być dostatecznie obszerne, szczególnie
na szyi, klatce piersiowej i kończynach dolnych,
dość przytem miękkie i elastyczne; nie może
sw ym ciężarem uciskać lub ugniatać jakiejś czę­
ści ciała, a zatem nie może być utrzym yw ane na
ciele przez ściskanie lub sznurow anie, lecz przez
zaw ieszenie lub zapinanie, a obok tego w sz y st­
kiego musi być możliwie dobrze do kształtów
przystosow ane i czyste.
Niczego w ięcej higjena nie żąda. A teraz p rzy ­
patrzm y się, jak w świetle tych w ym ogów w y ­
gląda dzisiejszy strój kobiety, czy i o ile w ypełnia
on pow yższe pragnienia.
W zimie ubierają się kobiety nieodpowiednio,
za lekko lub za ciężko; ubiorom letnim mniej za­
rzucić można. Ubranie górnej połow y ciała dość
często jeszcze krępuje i uciska klatkę piersiow ą;
częstokroć nosi się bezpośrednio na ciele najroz-
maiciej farbow ane materje. N akrycie głow y raz
przez zbyt ciasne przyleganie nie daje możności
dostatecznego przew ietrzania skóry i w łosów
(częsty powód chorób i w ypadania w łosów ) —
to znowu kiedyindziej za mało zabezpiecza,
zw łaszcza w zimie, głow ę od w pływ ów atmosfe-
rycznych. Tłum aczyłoby to częstość migreny
u kobiet.
Noszone jeszcze tu i ówdzie w elony tw orząc
przed oczym a siatkę, psują w zrok, a są także do­
brym zbiornikiem dla zarazków istnieć mogących
w pow ietrzu oddechowem , co np. przy gruźlicy
niepoślednie może mieć znaczenie. W dodatku
w skutek nierów nom iernego działania pow ietrza
i promieni słonecznych na skórę tw arzy są one
często powodem pow staw ania żółtych plamek,
bardzo do piegów podobnych, oraz czerwoności
nosa.
W uszach, zabytek naszej przedwiecznej,
pierw otnej kultury.... kolczyki! Nie mogąc sobie
przebijać w arg lub nosów, jak to się gdzieindz.cj
dzieje, kaleczy się przynajmniej potulne uszy i na
co?! Na to, ażeby w y w o łać częstokroć ropienia
i obrzęki, trafiające się po przebiciu, aby ułatw ić
drogę dla infekcji organizmu (Dr Unna opisał p rzy ­
padek gruźlicy przeniesionej za pośrednictw em
kolczyków, pochodzących od gruźliczej osoby;
inni opisują w ypadki róży, zapalenia ucha i obrzę­
ków gruczołów lim fatycznych.), a w najlepszym
razie, by psuć kształt uszu przez w yciąganie ich
ciężarem kolczyków. G dybyż choć te kolczyki były
zaw sze ładne i lekkie i czy ste?!
Bielizna w ostatnich latach uległa wielkiej
popraw ie, a pom ysłow ość kobiety w dążeniu do jej
uproszczenia osiągnęła ładny sukces. Obecnie no­
szone koszule przedstaw iają się dodatnio. Krótkie,

— 245 —
dostosow ane do budowy, częstokroć w jednym ka­
wałku, zastępują trzy rodzaje bielizny: koszulę,
napierśnik i majtki. Zdarza się również, że przez
dodanie w olantu mniej w ięcej w okolicy kolan tw o ­
rzą rów nocześnie spódniczkę. Zapobiega to niepo­
trzebnem u a szkodliwem u obciążaniu ciała. Z aw ią­
zyw anie w pasie w takiej kombinacji znikło zu­
pełnie, a ciężar spoczyw a na ramionach. Jednak
zbytnie w ycięcie w górze nie zasłania ciała przed
zetknięciem się z sukniami wierzchniemi, nie da-
jącemi się prać i nie często zmienianemi, nie za­
pew nia też ciału dostatecznej czystości.
Majtki, ogólnie w ostatnich czasach przyjęte
t. zw. reform y, dobrze spełniają sw ą rolę zabez­
pieczania organów rodnych kobiety przed ze­
wnętrznemu w pływ am i, tj. przed pyłem, nieczysto­
ścią i zmianami ciepłoty.
Pończochy, prócz w yjątkow o długich, a tern
samem niepotrzebnie transpirację skóry nóg u tru­
dniających, m ożnaby w k ry ty ce pominąć, choć
tizeb a przyznać, że lepiej robią Japonki, nosząc
pończochy z osobno w yrobionym dużym palcem,
więcej to bowiem do anatomicznej budow y jest
przystosow ane i w iększą czystość utrzym ać po­
zw ala ^ gdyby nie „ale“ w postaci podwiązek,
uciskających stosow nie do gustu łydki lub kolana
(modele R em brandta przekładały pierw sze).
Najgorzej przedstaw ia się spraw a z bucikami.
O bucikach m ożnaby śmiało powiedzieć, że dla nich
są stw orzone nogi kobiety. Niema ofiary, którejby

— 246 —
kobieta nie poniosła, by sw ą w iększą nogę w cisnąć
w mniejszy i odmiennego kształtu bucik. Rezultat ?
Pełno nagniotków , wielki palec w ykręcony na ze­
w nątrz, a m ały podw inięty (ryc. 21 c), ból przy

R ye. 21.
a) p ra w id ło w a sto p a ; b. sto p a rz eźb a n ty c z n y c h ; c . d z is ie jsz a z n ie k szta i
eon a sto p a (w e d le S ch u lze - N aum b u rga).

chodzeniu, liczne pęcherze i otarcia, new ralgje,


a w reszcie w skutek złej cyrkulacji krw i skłonność
do pocenia się i przeziębienia nóg.

— 247 —
Koroną tego stanu rzeczy są w użyciu będące
korki, które nie pozw alają stąpać pewnie, a zbliża­
ją raczej chód do sztuk ekw ilibrystycznych. Chód
na korkach zmienia punkt ciężkości ciała; miedni­
ca ulega w tedy znacznemu nachyleniu, a przez to
zw iększa się szkodliw y ucisk na narządy w mie-

R y c. 22. — ZN IEK SZTAŁCENIE SKLEPIEN IA I KOŚCI S T O P Y W SKUTEK


W Y SO K IC H KORKÓW

dnicy umieszczone. W iele też kobiet sk arży się


W ostatnich latach na obrzmienia i bóle ścięgien
Achillesa, na niemożność dłuższego chodzenia —
w szystko z powodu nienaturalnego chodu na kor­
kach. Ujemny w p ły w w ysokich obcasów na chód
przedstaw iają ryc. 22 i 23.

— 2-1S —
Z radością należy stw ierdzić na tem miejscu,
że z ubrania kobiecego znika zupełnie ten estetycz­
ny i higieniczny potw ór, jakim była sznurów ka czy
gorset. To o co zgórą lat 200 od czasu pierw szego
dzieła o zgubności gorsetu napisanego przez Sóm-
meringa napróżno walczono humorem, powagą,

R y c. 23. - SKRĘCENIE S T Ó P W SK U TEK ZA W Y SO K IC H KO RK ÓW ;


C ZĘST E PRZY KŁA DY

naśladow nictw em , a naw et zakazam i królewskiemi,


uskuteczniła w ielkośw iatow a wojna. Znika gorset,
a w raz z nim te w szystkie staniki, halki i spó­
dniczki, które by ły nierozłączną jego konieczno­
ścią. Jest więc w szelka nadzieja, że młodsze poko­
lenie w olne już będzie od zniekształceń i zeszpeceń

— 249 —
klatki piersiowej i kręgosłupa (zob. ryc. 24, 25 i 26),
od opadnięć trzew iów , przew ężonej w ątro b y i opa-
dniętej nerki, że nie będzie już tak często cierpieć
na bóle w krzyżach na tle zaniku mięśni pleców

a) p ra w id ło w a k latk a b) k la tk a p ie r sio w a
p ic is io w a . z n ie k sz ta łc o n a g o rsetem .

R y c. 24.

i brzucha, na niedostateczny rozwój gruczołów


piersiowych, na niedow łady kiszek, hem oroidy
i żylaki, na skrzyw ienie i opadnięcie m acicy i po­
chw y itp.
Rye. 25. — PR AW IDŁOW E UŁOŻENIE NARZĄDÓW. WEWNĘTRZNYCH
1. Tętnica płucna; 2. A orta; 3. Ż yła głów na; 4. Granica serca; 5. Serce;
6. Przepona; 7. Odźwiernik żołądka; 8. W oreczek żółciow y; 9. W ątroba;
10. Jelito grube; 11. Kiszka ślepa; 12. Granica płuc; 13. Żołądek; 14. Śle­
dziona; 15. Pęcherz moczowy.

_ 257 —
R ye. 26. — ZMIANY W UŁOŻENIU NARZĄDÓW W EW NĘTRZNYCH
WSKUTEK DŁUŻSZEGO NOSZENIA GORSETU
1. P łu c a ; 2. W ą tro b a ; 3. O statn ie ż eb ra; 4. O padnięta n e rk a ; 5. K iszka
ślep a ; 6. S e rc e ; 7. Ż o łąd ek ; 8. Zwoje je lita grubego; 9. P ę ch erz m oczow y.

Jak z pow yższych uw ag w ynika, rezultat dzi­


siejszych mód jest dla zdrow ia kobiety niezaw sze
jeszcze korzystny, a niekiedy naw et zgubny. W y-
padałoby wiele jeszcze naprawić i wiele zmienić,
do tego zaś trzeba dobrych chęci i powolnego dzia­
łania, gdyż w jednym dniu nie da się sprawy prze­
prowadzić.
Trudno także żądać od higjeny gotowych pro­
jektów stroju i żurnali, raczej wypada przyjąć
życzliwie rady na doświadczeniach nauki oparte
i pamiętać, żeby jedyną wyrocznią piękna była na­
tura, aby ona tylko rządziła gustem i upodoba­
niami. Te rady są następujące: Usiłować w dal­
szym ciągu zwalniać stan od dźwigania całego
ciężaru ubrania, a przenosić ten ciężar, o ile się da,
na barki i biodra (kłęby). Unikać jednak należy za
wielkiego obciążania ubraniem ramion i klatki pier­
siowej, zwłaszcza dziewcząt dorastających, bo
łatwo w ten sposób doprowadzić można do obni­
żenia ramion, do wstrzymania rozwoju klatki pier­
siowej i płuc i do zniekształcenia tej wielkiej
ozdoby kobiety, jaką są dobrze umiejscowione
i ukształtowane piersi i ich brodawki. Stroje mu­
szą być luźne i niezbyt ciężkie.
Najodpowiedniejszym strojem dla dziewcząt
byłyby kostjumy sportowe, zawsze z wycięciem
dla swobodnych ruchów szyi.
W wieku 12 — 16 lat dziewczę rozrasta się naj­
rychlej i najwięcej. W tym też czasie płuca, serce
i żołądek najwięcej pracują, wymagając miejsca do
rozszerzania i powiększania się. Ubranie bezwa­
runkowo nie powinno stać temu na przeszkodzie,
w przeciwnym razie płuca za mało czerpią tlenu,
krew za mało się w płucach utlenia, tkanki ciała
niedostatecznie taką krw ią się odżyw iają, stają się
wiotkie i niezdolne do p racy; rozw ija się typow y,
a częsty stan niedokrew ności i błędnicy.
G łów ną uw agę zw rócić należy na bieliznę. Jej
dobroć i czystość jest podstaw ą całego ubrania
w znaczeniu higjenicznem. W bieliźnie grom adzi się
pot, zarazki i złuszczony przybłonek skórny, w y ­
m aga w ięc ona bardzo częstej zmiany. W praw dzie
panuje u nas moda, że rzadziej kąpie się ciało,
a częściej posyła się do kąpieli (tj. do prania) ko­
szule, to jednak za wiele zrobić w tym kierunku
nie można.
Koszule pow inny być bodaj krótkiemi ręk aw ­
kami zaopatrzone (dobry zw yczaj naszych babek)
i mniej w ykrojone.
Niechęć do rękaw ów u koszul m ożnaby usu­
nąć takim krojem, aby od w ew n ątrz przysłaniały
całą pachę, od zew nątrz zaś by ły rozcięte. P rz y ­
słanianie pachy jest tern konieczniejsze, że często
p rzyszyw ane do ubrań potniki gumowe, przylega­
jąc bezpośrednio do ciała, z powodu w ykrojenia
w łaśnie w tern miejscu koszuli, byw ają powodem
uporczyw ych pod pachami w yprysków .
Majtki pow inny szczelnie zasłaniać części rod­
ne, najlepsze są zatem o kroju francuskim (zaszyte
w kroku, a zapinane po bokach). Nienoszenie maj­
tek, zw łaszcza w zimie, jest szkodliwe dla zdrowia.
Najodpowiedniejszą jest bielizna biała, choćby
dlatego, że najłatw iej na niej dostrzec brud. P ow tó-
re bielizna kolorowa, zw łaszcza w odcieniach czer­
wonych, barw ionych arszenikiem i aniliną, w y w o ­
łuje często dolegliwe i uporczyw e w ysypki. Co do
materjału, to lepsza jest tutaj baw ełna i jedwab
(jersej), aniżeli płótno, bo więcej się zbliża sweini
w łaściw ościam i do w ełny, a mianowicie mniej
ciało oziębia. W każdym razie powinien to być
m aterjał lekki i do prania (shirting, w yroby baw eł­
niane). Dla osób starszych i chorych dobra jest
w ełna, dla m łodych i zdrow ych, a przytem m ają­
cych delikatną i w rażliw ą skórę, lepsze są w yroby
bawełniane. Bielizna w ełniana w ym aga częstszej
zmiany, najmniej raz dziennie, bo zatrzym uje w so­
bie w szystek brud i pot, a wogóle trudno się daje
w yprać i niszczy się przez pranie. Nie posiada ona
przytem zdolności w yzb y w an ia się niemiłej woni.
W ym agania higjeniczne dotyczące bielizny ko­
biet ująć się w ięc dają w następujące punkty:
a) jak najmniejszy ciężar, a więc jak najmniej
k aw ałk ó w ;
b) unikanie ucisku, a zatem dostateczna sze­
rokość ;
c) m aterjał porow aty;
d) czystość.
Pończochy, zam iast dzisiejszych ostro zakoń­
czonych, pow inny być szerokie w palcach; u trzy ­
m yw ać je należy podw iązkam i z boku poprow a­
dzonemu
P rz y sukniach nie trzeb a zapominać, że p rzy ­
legać, a uciskać, to całkiem różne działania. Tylko
wolno spływ ające lub też ściśle do ciała przylega­
jące suknie są zdrow e.
W spraw ie w yboru m aterji na suknie zauw a­
żyć trzeba, że ubranie zastępuje człow iekow i do
pewnego stopnia jedzenie, bo zatrzym uje ciepło
organizmowi.
G dybyśm y np. chodzili w naszym klimacie bez
ubrania, jak Indjanie, tobyśm y chyba V2 cielęcia
dziennie zjadać musieli. U brany człowiek traci V3
część tego ciepła, któreby tracił, chodząc obna­
żony. le m więcej zaś ubranie zatrzym uje ciepła
w organizmie, jak to Rubner i Pettenkofer w y k a­
zali, im m aterja jest grubsza, gęstsza i im ubranie
jest wolniejsze. Czy zaś to ubranie jest z w ełny,
jedwabiu, baw ełny, to jest już w szystko jedno.
Jest ono jednak znowu tern lepsze, im jest lżej­
sze i więcej porow ate, tj. zaw ierające więcej po­
w ietrza m iędzy włókienkami. Tu pierw szeństw o
ma w ełna, potem flanela, mniej już baw ełna, a naj­
mniej gładkie płótno. Ilość sukien należy w y ró w n y ­
w ać dobrą jakością materji. Mniej sukien, a cie­
plejsze.
Bardzo niesłusznie lekcew ażony b y w a do dziś
dnia rodzaj m aterjału na podszewki. Silnie apreto-
w ane i nieprzepuszczalne dzisiejsze liche podszew ­
ki nietylko że są powodem najrozm aitszych cho­
rób skórnych, przytykając u kobiet często bezpo­
średnio do ciała, ale niw eczą w dodatku znaczenie
higjeniczne najlepszych choćby m aterjałów sukien
wierzchnich. W praw dzie obecne stroje kobiece są

— 256 —
p rzew ażn ie bez podszew ek, co najw ięcej na tiulu,
to przecież w danym razie na ich rodzaj z w ra ca ć
n ależy pilniejszą uw agę. I one m uszą b y ć poro­
w a te , nieszkodliw ie b arw ione, przepuszczalne,
a zatem w jak najlepszym gatunku.
Co do koloru u b ran ia to trudno jest tutaj w ch o ­
dzić w szczegóły. W zim ie ubranie w ierzchnie
m usi być ciem ne, w lecie jasne, bo ciem ne w c h ła ­
nia prom ienie słońca, jasne odbija je. S kala chło-
nienia prom ieni ciepła w ed łu g K riegera p rz e d sta ­
w ia się następ u jąco :
m aterje białe = 100
M jasno-żółte = 102
>> ciem no-żółte - 140
ł* jasno-zielone = 155
fi czerw o n e = 165
?? ciem no-zielone = 169
Ił błękitne = 199
c zarn e = 208
Kolor ubrania zależy jednak i od w iecznie
zm ieniającej się m ody, niezaw sze oglądającej się
na zdrow ie. T. zw . m odne kolo ry b y w a ją często
b arw ione truciznam i jak arsen, ołów , m iedź, ani­
lina itp. I w ty m w ięc kierunku ostrożność nie
zaw adzi.
P rz y kolorze u b ran ia n a su w a się konieczność
zw ró cen ia w iększej u w ag i na stro je naszej słu żb y
żeńskiej, a m ianow icie k u charek, p rzy słow iow o,
niestety , u nas bru d n y ch . Sam rodzaj ich p ra c y
i ciąg ła sposobność do u łatw ian ia nam połykania
H ojnackr H igiena k o b iety 17.
— 257 —
najrozm aitszych nieczystości, chorobotw órczych
drobnoustrojów i pasorzytów , w ym agałyby, aby
kucharki ubrane by ły zaw sze biało lub jasno
(z przyczyn w ym ienionych przy bieliźnie), gładko

a b

R yc. 27. — a) K szta łt b łęd n eg o b ucik a (linia c ią g ła ) i bucika p ra w id ło w e g o


(buja k rop k ow an a); b) k sz ta łt nogi p ra w id ło w ej; c) ry su n ek te jż e sam ej
n cg i: g) i m) linie M ayera p ra w id ło w ej i zn ie k szta łco n ej n o g i. (P o d łu g
S ch u ltze-N a u m b u rg a ).

i krótko. Nie będą w tedy m agazynam i brudu, nie


będą w zniecały pyłu i kurzu po posadzce kuchni,
110 i częściej będą zmuszone do zm iany spodnie
i bluzek. Biały zaś czepek na głowie ochroni nas
przed połykaniem w łosów w rosole.

258 —
Buciki pow inny m ieć podpiętki (obcasy) angiel­
skie, niskie; końce bucików m ają być eliptyczne
i 11a V2— 1 cm od b rzegu paznokcia w ielkiego palca
oddalone. W w y b o rz e bucików kiero w ać się n a ­
leży tylko w y g o d ą i dostosow aniem do k sz ta łtu
nogi. Ja k zaś dalece różni się dzisiejszy błędny krój
bucika od kroju odpow iadającego budow ie a n a to ­
m icznej stopy, ocenić m ożna z ryc. 27. W e w n ę trz ­
ny b rzeg sto p y p raw id ło w ej jest zupełnie p ro sty
i p ro sty m też pow inien b y ć b rzeg w e w n ę trz n y
bucika. W ygięcie n ato m iast ze w n ę trz n e w y m a g a ­
łoby w iększego niż do tąd stopnia. Słusznie też
ortopedyści m ów ią za M ayerem , że najw iększym
błędem d o ty ch czaso w y ch bucików nie jest ich spi­
czaste zakończenie, lecz to, że przesunięte jest ono
n a z ew n ą trz, a nie n a w e w n ą trz . U nikać należy
w kład an ia k o rk ó w do śro d k a bucika, b y zm niej­
szy ć pozornie nogę; w s z a k chód na szczudłach,
a w tym w y p a d k u na końcach palców , ani b ez­
pieczny, ani w y g o d n y b y ć nie m oże.
P rz y p raw id ło w y m chodzie c ała sto p a d o ty k a
ziem i w sposób uw idoczniony na ry c. 28, stąd
i cały kręgosłup u trzy m u je się prosto. C hodząc zaś
na w yso k ich k o rk ac h trz e b a stopę zginać, a tern
sam em przech y lać tu łó w ku tyłow i, a b y nie upaść.
N astęp stw em tego jest konieczne w ypięcie b rzu ­
cha i skośne ustaw ien ie m iednicy, co p o ciąga za
sobą p rz y k re n a stę p stw a dla ży cia płciow ego ko ­
biety. Nie w olno jest p rz y te m zapom nieć, że p ra ­
w idłow o stą p a ją c a noga w sk u te k elastyczności
17 *
— 259 —
sklepienia i dobrych w ięzadeł i ścięgien zmienia
i zmieniać może ciągle sw ą formę i objętość, gdy
tym czasem noga, skrępow ana w adliw ą form ą bu­
cika i nienaturalnem obciążeniem ciała tylko pew ­
nych części stopy (palców), traci w szelką elastycz­
ność i odporność, staje się sztyw ną i niew ytrzy-
małą. S tąd też tak często kobiety brzemienne
skarżą się, że nie mogą ani stać, ani chodzić z po­
wodu bólu nóg.

R y c. 28. — OD C ISK PR A W ID Ł O W O SK LEPIO N Y CH S T Ó P . ST Ą P A N IE


O D BY W A SIĘ W Ł A ŚC IW IE NA PIĘTA CH I NA G ŁÓ W KACH KOŚCI
Ś R Ó D ST O PIA

Najodpowiedniejszym m aterjałem na buciki


jest lekka skóra żółta, a z czarnych chevreau; w y ­
kończenie do sznurow ania, u dziew cząt sandałki.
N akrycia głow y powinny mieć na celu zdro­
w ie głow y i w łosów . Ile możności lekkie, miękkie,
filcowe lub w szystkie w rodzaju sportow ych. Jak
z jednej strony w ielkość ich przesadna obciąża nie-
potrzebnie głowę — tak znów z drugiej strony za
ciasne powodują już wspomniane w yżej złe
skutki.
Używanie rękawiczek, prócz okresów upału
lub nadmiernego zimna, jest w łaściw ie zbyteczne.
Najodpowiedniejsze są jedwabne i niciane, potem
ze skórek jasnych niefarbowanych. W ruchliwem
życiu wielkom iejskiem noszenie rękawiczek ma
swe uzasadnienie higjeniczne wobec sposobności
ciągłego dotykania rąk znajomych, klamek, porę­
czy itp., niezawsze w olnych od niebezpieczeństwa
przeniesienia chorób.
To wszystko, cośmy dotąd w sprawie ubrania
kobiecego powiedzieli, odnosiło się do kobiety
zdrowej, normalnie zbudowanej i jeszcze nie znie­
kształconej. U takiej ubranie ma spełniać ten za­
sadniczy postulat zdrowotny, aby to co jest jeszcze
niezniszczone ochronić przed zniszczeniem, a więc
ciężar sukien oprzeć na biodrach, a w mniejszym
stopniu na barkach, a przytem niczego nie pod­
trzym yw ać, lecz wszystko ochraniać. U takiej ko­
biety zbyteczne są w ięc wszelkie opaski i pasy
brzuszne i niepotrzebny podtrzym yw acz piersi,
a tylko ich ochraniacz (różnica w kroju, grubości
rnaterji i układzie szelek). Ciąża i połóg w ym a­
gają osobnych ustępstw z tej reguły, o których
mowa w dotyczących rozdziałach.
Inaczej jednak ma się rzecz, gdy chodzi o ubra­
nie postaci zniekształconej niehigjenicznym trybem
życia, roztyłej, dotkniętej następstwami licznych

— 261 —
porodów, z nadm iernie rozwiniętemi i opadłemi
piersiami, z obw isłym brzuchem, rozstępam i mię-

R yc. 29. - P R Z E B IE G I N A Ś L A D O W A N IE P O P R Z E C Z N Y C H M IĘŚN I


PO W ŁO K BRZU SZNYCH

R y c . 30. — P R Z E B IE G I N A Ś L A D O W A N IE S K O Ś N Y C H W E W N Ę T R Z N Y C H
I P R O S T Y C H M IĘ Ś N I B R Z U C H A

śni, z przepuklinam i i t. d. W tych w ypadkach


mniej już chodzi o popraw ę i usunięcie zmian, jak
raczej o zapobieżenie jeszcze w iększym zmianom
i o dążenie do uczynienia tego stanu znośnym. Tu­
taj to w chodzą w użycie podtrzym yw acze piersi
i najrozm aitsze pasy i opaski brzuszne, które zaw ­
sze muszą być dla danej osoby dobrze na miarę
zrobione, względnie dostosow ane. Zadaniem opa­
sek jest ochranianie rozluźnionych i zw iotczałych

R yc. 31. — PR Z E B IE G I N A ŚL A D O W A N IE KRZYŻUJĄCYCH SIĘ


M IĘŚNI S K O ŚN Y C H ZEW N ĘTRZ NY CH BR ZUSZN YC H

mięśni przed nadm iernem rozciągnięciem, ale za­


razem pozostaw ienie im sw obody w w ykonyw aniu
ich pracy i przeznaczenia. W w yjątkow ych tylko
razach, przy zupełnem ich niedomaganiu, opaska
w zastępstw ie obejmuje ich rolę. To też od dobrej
opaski w ym aga się, aby sw ą konstrukcją naślado­
w ała przebieg i działanie mięśni. Ryc. 29—31
przedstaw iają po lewej stronie rozmieszczenie
w pow łokach brzusznych mięśni prostych, sko­
śnych i poprzecznych, a po praw ej naśladow anie
ich opaską „T halysia“, „Edelgurt“ (podobne fabr.
Kalaxiris w Bonn i Emilis w D arm stadzie), która
z dotychczasow ych pom ysłów w ydaje się być naj­
lepszą i w odmianach sw ych dającą się zastosow ać
przy różnego stopnia zniekształceniach, a również
i po porodach. P rz y mniejszych zmianach pow łok
brzusznych dadzą się użyć różnego rodzaju ela­
styczne pasy.

— 264 —
C. MIESZKANIE

U nas, gdzie obecnie tysiące ludzi gnieździ się


w w ilgotnych i cuchnących norach, piwnicach, su­
terenach i poddaszach, u nas, gdzie rodzina złożo­
na z 8— 10 członków częstokroć zaledwie jeden
pokoik zdobyć potrafi, u nas, gdzie czystość i prze­
pisy budowlane domów mieszkalnych istnieją tylko
w teorji, na papierze, a nawet czasem i z imienia
nie są znane, — u nas, wśród takich okoliczności,
m ówić o higjenie mieszkań to rzecz niełatwa
i z pozoru bezcelowa.
Podnieść jednak poziom wymagań w kierunku
higjenicznym, przypomnieć ogółowi, czego ma się
domagać od mieszkania, za które nieraz z uszczer­
bkiem dla ważniejszych względów słono płaci,
a w ytłum aczyć jeszcze to wszystko kobiecie, która
dzięki intuicji i znanym zapałom może odegrać nie­
poślednią rolę w odrodzeniu naszego znękanego
społeczeństwa — to niezawodnie w ydać może
obfite plony w zakresie zdrowotności naszych
mieszkań.

— 265 —
Pod względem zapatryw ań na cele mieszkania
podzielićby m ożna ludność naszą na dwie części.
Jedną, która widzi w mieszkaniu miejsce spoczyn­
ku po pracy, miejsce do przespania się i schronie­
nia przed zimnem, czyli — jak mówi — „swój
w łasny k ąt“. Jest to klasa biedniejsza, m ieszcząca
się w 1 — 2 pokoikach. Do tej klasy należy dzi­
siaj —- niestety — także lw ia część inteligencji.
D ruga klasa, w arstw y średnie i w arstw y za­
możne, prócz pow yższych w arunków , w ym aga od
mieszkania także i tego, aby było zarazem miej­
scem przyjem nego spędzenia czasu, miejscem roz­
ryw ek, zebrań tow arzyskich, a naw et i samej p ra­
cy. T a klasa zam ieszkuje zw ykle więcej niż dw a
pokoje.
Jeżeli teraz porów nam y obie te połow y na
podstaw ie staty sty k i śmiertelności pod względem
stosunków m ieszkalnych — to zobaczym y, że na
1000 osób m ieszkających
po 1-ej w jednym pokoju um iera rocznie 11
„ 3 ,, ,, ,, ,, 20

ponad 3 „ „ „ „ 34
C yfry te pouczają, że obszerność m ieszkania
w stosunku do ilości zam ieszkujących je osób, a co
za tern idzie dostateczna ilość czystego i zdrow ego
pow ietrza jest niesłychanie w ażnym dla zdrow ia
czynnikiem. Chińskie stosunki panujące u nas pod
tym względem może znajdą kiedyś rozw iązanie
w projektow anych domach robotniczych, t. zw. ta-
nich mieszkaniach, a wogóle w rozbudowie. T ym ­
czasem cyfry pow yższe pow inny być przestrogą,
że nie na to ma się mieszkanie z 3—4 lub więcej
pokoi złożone, by cała rodzina w raz z dziećmi
mieściła się, jadła i spała w jednym pokoju, a inne,
ażeby oczekiw ały raz na miesiąc lub naw et raz na
rok gości.
P ow yższa staty sty k a prow adzi do innych
jeszcze a doświadczeniem życia codziennego
stw ierdzonych spostrzeżeń. Jeżeli w jednym pokoju
mieszka w ięcej osób, to nietylko mają one za mało
pow ietrza, za mało tlenu, ale jest także w iększa
sposobność do zanieczyszczenia tego pokoju;
trudniej jest tak dobrze ściany i posadzkę, jak
sprzęty i ciało, utrzym ać w należytej czystości.
Gdy się doda do tego jeszcze niezbędne gotowanie
i pranie, które pow odują osiadanie się p ary wodnej
na ścianach już i tak często wilgotnych, liche
oświetlenie mieszkania, zw yczaj zatykania i zale­
piania okien na zimę, b y parę m iesięcy nie móc
mieszkania przew ietrzyć należycie, ale zato za­
oszczędzić na paliwie — to już będziem y mieli
w szystkie w ażniejsze błędy higjeniczne, które się
na każdym kroku spotyka, a którychby się nale­
żało w łaśnie najbardziej w ystrzegać.
Mieszkanie, będąc zw ierciadłem upodobań
i inteligencji m ieszkańca, jest zarazem osobnym
niejako, a różnym od zew nętrznego klimatem, jaki
sobie człowiek w śród ścian go otaczających stw a­
rza; zam iast ochroną przed szkodliwemi w pły-

- 267 —
wami zew nętrznem i, często może być jedynym
powodem niedomagania, a naw et kalectw a orga­
nizmu ludzkiego. Oględność zatem w w yborze
i urządzeniu mieszkań jest pierw szym obowiązkiem
mieszkańców m iast; w arunki zaś higjeniczne są
następujące:
a) Dom, w którym się pragnie mieszkać, po­
winien być położony w zdrowej okolicy, nie zbu­
dow any na bagnach lub m oczarach; najlepiej na­
dają się do tego, jako więcej m ające pow ietrza,
dzielnice poza centrum miasta.
b) Na pierw szeństw o zasługują m ieszkania na
w ysokim p arterze lub na 1-em piętrze. Ile możno­
ści unikać należy mieszkań w ysoko położonych,
schody bowiem są bardzo szkodliwe dla młodych
matek, a przytem w yrabiają nieładny, w lokący
chód, jakkolw iek z drugiej strony w ysoko położone
m ieszkania mają swoje dodatnie w artości, więcej
ciepła, słońca, pow ietrza i ciszy. Schody są tern
zdrow sze, im niższe i głębsze mają stopnie. W y ­
sokość stopnia nie powinna przekraczać 14 cm.
c) Niezbędnym w arunkiem jest suchość m iesz­
kania. P rzebyw anie w śród ścian w ilgotnych w y ­
rabia skłonność do gośćca i katarów , do w ad serca
i ogólnego niedomagania, u dzieci prócz tego do
krzyw icy.
d) Okna całego mieszkania, a przynajmniej po­
koi, w których się często przesiaduje, pow inny być
zwTÓcone do w schodu lub południa; mieszkanie
powinno być jasne i ciepłe. Św iatło słoneczne jest
jedną nogą z trójnogu higienicznego, którego drugą
nogą jest pow ietrze, a trzecią żyw ność. W świetle
oddycha się energiczniej, w iększą staje się w rażli­
w ość nerw ów i spraw ność mięśni, w mieszkaniach
zaś ciemnych, do których słońce nie dochodzi,
i umysł i zdrow ie marnieją. „Dove non va il sole,
va il medico“ — pow iada w łoskie przysłow ie!
(„Gdzie nie dochodzi słońce, tam dochodzi lekarz!)
W now szych willach architekci starają się w y zy ­
skać ów zbaw ienny w p ły w słońca przez budow a­
nie t. zw. solarjów oszklonych, gdzie można naw et
w zimie kilka godzin przepędzać.
e) M ieszkanie musi być dalej dostatecznie w y ­
sokie, obszerne i należycie przew ietrzane. Aby
należycie przew ietrzyć, trzeb a na krótką chwilę
otw orzyć okna i drzw i naprzestrzał, albo przy
otw artem oknie otw orzyć rów nież drzw iczki pie­
ca, w którym się rów nocześnie pali. Samo o tw ar­
cie okna w y starcza tylko p rzy odmiennej ciepłocie
w pokoju, aniżeli na dw orze (w zimie). P rz e ­
w ietrzanie zapobiega ciągłem u zanieczyszczaniu
pow ietrza przez oddychanie, tj. w ydzielanie kw asu
w ęglow ego, oraz przez opalanie i oświetlanie
mieszkań, które także trujące gazy w yw iązują,
a w reszcie przez pył z mebli itp.
Dośw iadczenia pouczyły, że pow ietrze bez
szkody dla nas nie może zaw ierać więcej jak 0,10°/o
(1:1000) kw asu w ęglow ego. Gdy zaś dorosły czło­
w iek w ydziela na godzinę 22,6 litra kw asu w ęglo­
w ego ( = 0,0226 m 3), dziecko 10 litrów, św ieca 12 1.,

— 269 —
narta 60 1., gaz 100 1. itp., to sposobność, jak w i­
dzimy, do przekroczenia pow yższej granicy jest
łatw a.
P rócz kw asu w ęglow ego duże ma znaczenie
para w odna (przez płuca w ydziela się jej około
30 g na godzinę), która się tw orzy przy ośw ietla­
niu gazem, a także i produkty pow stające w skutek
niezupełnego spalania się w ęglow odorów i k w a­
sów tłuszczow ych, jak czad, kopeć itd. Z tych zno­
w u pow odów najbardziej zanieczyszczają pow ie­
trze świece, najmniej zaś dobrze oczyszczona nafta,
nie m ów iąc oczyw iście o świetle elektrycznem .
Za średnią przestrzeń, w jakiej człow iek bez
uszczerbku dla zdrow ia przebyw ać może, uw aża
higjena 15—20 m etrów sześciennych, licząc na
jednostkę. Jest to minimum, poza które w ykroczyć
nie wolno. W codziennem jednak życiu w m ieszka­
niach zam ieszkiw anych dzień i noc, zw łaszcza po­
kojach sypialnych, w ym aga się około 50 m etrów
sześciennych == 5000 litrów pow ietrza na jedno­
stkę, tj. pokoju w ysokiego na 3 m etry, szerokiego
na 4 m i długiego na 4 m.
Poniew aż człowiek w dycha na godzinę 400
litrów pow ietrza, a w ydycha przez ten czas, jak
już mówiliśmy, około 22 litry kw asu w ęglowego,
przeto w 12 godzinach (5000:400) zdrow e pow ie­
trze w takim pokoju jest już w yczerpane, a kw asu
w ęglow ego nagrom adza się w nim przez ten czas
18 razy więcej (22 X 12. — 264; 5000 : 264 .= 18,9),
aniżeli higjena dopuszcza. Taki zatem pokój musi

— 270 —
być najpóźniej po 12 godzinach gruntownie prze­
w ietrzony. B rak zdrowego powietrza w mniejszych
pokojach w yrów nać można częstszem przewie­
trzaniem, albo stałem uchyleniem okna.
f) Ciepłota pow ietrza pokojowego wynosić po­
winna między 16— 18° C (14° R). W ięcej ogrzane
mieszkanie w yw ołuje znużenie i brak apetytu, naj­
bardziej zaś szkodzi dzieciom. Najlepszym sposo­
bem ogrzewania jest piec kaflow y lub kam yczko­
w y. System centralnego ogrzewania do mieszkań
małych, pryw atnych, się nie nadaje. Gdzieniegdzie
w użyciu będące kom inki dobrze wpraw dzie prze­
w ietrzają mieszkanie, ale źle ogrzewają.
O odpowiedniej ciepłocie pamiętać należy
również w miejscach ustępowych, które powinny
być zamknięte i wentylowane w kierunku ku dol­
nemu zbiornikow i. Nie ogrzewane miejsca ustępowe
byw ają powodem reumatyzmu, rw y kulszowej
(ischias), oraz katarów pęcherza, miedniczek ner­
kow ych i części płciow ych.
g) Główną zasadą wewnętrznego urządzenia
mieszkania, pomijając najrozmaitsze osobiste z w y ­
czaje i upodobania, powinno być dążenie do dobrze
pojętej czystości, chociażby nawet przesadnej.
Jasną jest rzeczą, że powyższym warunkom
odpowiadać musi w pierw szym rzędzie pokój sy­
pialny, któ ry głównie trzeba mieć na m yśli, chcąc
m ówić o higjenie mieszkania kobiecego. Pokój sy­
pialny musi być nadto w miarę możności p rzyb yt­
kiem harmonijnego piękna, przybytkiem dostrojo-

— 271 —
nym — że tak powiem — do swego przeznaczenia,
clo tych chwil, czy szczęścia, czy praw dziw ego
bólu, jakie kobieta w nim przechodzi, chwil, w któ­
rych częstokroć losy matki, dziecięcia i całej ro­
dziny się w ażą. Już sam w zgląd na to, że w sypial­
nym pokoju upływ a trzecia część życia ludzkiego,
gdyż tyleby w ypadło licząc godziny snu, w ym a­
gałby stanow czo, by w rozkładzie m ieszkania po­
kój ten był na pierw szym planie. Niestety, pow ­
szechnie przeciw temu grzeszym y. Ileż razy staje
lekarz nad łóżkiem umieszczonem w nyży lub
w jakimś najmniejszym, nie dającym sw obody
i w dzidń sztucznie ośw ietlanym pokoiku, podczas
gdy obok jaśnieją t. zw. salony i saloniki. Jest to
znowu w ynik fałszyw ego w stydu i błyszcząca nę­
dza, błyszczenie dla drugich kosztem w łasnego
zdrow ia i pomyślności.
Kwintesencją urządzenia pokoju sypialnego ko­
biety pow inna być czystość i to czystość w zna­
czeniu naukowem, higjenicznem (zobacz ustęp o hi-
gjenie porodu); tylko bowiem w śród takiej czysto­
ści można zapobiec wielu cierpieniom i usunąć
wiele nieszczęść. Prom ień słońca — to miłosne
spojrzenie nieba na ziemię, jak mówi Alfons Karr.
Niechże go nigdy w sypialnym pokoju nie braknie.
Niech ten przynajm niej pokój będzie do w schodu
mb południa zw rócony, nie przy ty k ający do ku­
chni i najjaśniejszy, najobszerniejszy i suchy,
a przytem najmniej dw a razy dziennie przew ie­
trzany. Ciepłota jego ma w ynosić 14— 16° C

— ,272 —
(13° R), albo jeszcze mniej, gdyż sen jest lepszy
i zdrow szy w chłodniejszem powietrzu. Z tego sa­
mego powodu spanie przy lekko uchylonem oknie
zasługuje na polecenie. Pokój ten — w miarę moż­
ności — powinien też być oddalony od hałasu
ulicznego, turkotu w ozów i wszelkich p rzery w a­
jących sen gw arów . Dla tej samej też przyczyny
nie można w nim um ieszczać zegarów głośno cho­
dzących i bijących godziny.
Jedyną ozdobą pokoju sypialnego niech będzie
sam a kobieta, którą natura w yposażyła w tyle
wdzięków , że starać się je upiększać złoceniem
ścian otaczających jest chyba objawem naszego
przeżycia i degeneracji.
Umeblowanie składać się powinno z najprost­
szych i najniezbędniejszych rzeczy; nastaw ianie
ozdobnych drobiazgów, bibelotów i mebli w tak
wielkiej ilości, że przejść swobodnie niepodobna,
nie ma najmniejszej racji. Liczne dyw any na ścia­
nach i posadzce, oraz firanki i portjery przycie­
mniające są tylko — mimo najlepszych chęci go­
spodyni — m agazynam i pyłu i bakteryj. Gdyby
się w żaden sposób usunąć ich nie chciało — to
niech przynajmniej w oknach zaw ieszone będą fi­
ranki z m ateryj jasnych i prać się dających
(a często prane!), bo zw yczaj utrzym yw ania
w pokoju półśw iatła jest szkodliwy, usposabiający
do niedokrew ności i miękkości ciała.
Pom iędzy farbam i używ anem i do malowania
ścian i obić najszkodliw sze są zielone, zaw ierające
H oi na ck i; Hia ien a kobiety 18.
— 273 —
dużo arszeniku. Szkodliwe są rów nież zaw ierające
chrom (żółte) i miedź. W pokojach nie m ających
dużo św iatła ściany pow inny być jasne, w jasnych
ciemniejsze; w sypialniach i pokojach dla dzieci
unikać należy kolorów jaskraw ych.
Posadzkę i ściany należy utrzym yw ać w jak
największej czystości. Szczególnie unikać należy
spluw ania na podłogę, co by w a często powodem
przeniesienia gruźlicy na w spółm ieszkańców . Je­
żeli już m uszą przebyw ać w pokoju osoby
o w strętnem przyzw yczajeniu plucia — to w do-
stępiiem miejscu należy umieścić spluw aczkę
z ciemnego szkła lub fajansu, napełnioną roz-
czynem jakiegoś środka odkażającego. Nawet
z miejsc zw ykle po macoszemu traktow anych,
tj. z pod łóżek i mebli, oraz z w ierzchu
pieców, powinno się codziennie gruntow nie
w ym iatać (sprzątać i zam iatać tylko przy o tw ar­
tych oknach!), a obejdzie się w ów czas bez św ią­
tecznych, cały dom w yw racających, porządków .
Gotowanie, pranie itp. czynności nie należą do
sypialnego pokoju. Stoliki nocne potrzeba często
przew ietrzać i w jak największej czystości u trzy ­
m yw ać. Trzym anie w sypialni psów, kotów i kla­
tek z ptakam i jest niewłaściw e, bo zw ierzęta za­
nieczyszczają pow ietrze. Muchy, kom ary i w szel­
kie robactw o tępić należy zaw czasu, gdyż bardzo
często przenoszą one zakaźne choroby na ludzi;
czynić to mają naw et pchły, na pewno zaś w szy
(dur plamisty).
Wspomnieć też tutaj wypada o paleniu papie­
rosów i cygar. W prawdzie daleko jesteśmy od cza­
sów, gdy Shas-Abbas ucinał palaczom górną w ar­
gę i nos, gdy Amurat wieszał ich z fajką w ustach,
ale przecież szkodliwość tytoniu jest dostatecznie
stwierdzona, by przynajmniej w sypialnym pokoju
unikać palenia. Jeżeli przebywanie w zadymio­
nych lokalach jest wogóle niezdrowe dla ustroju —
to spanie w dymie jest stokroć większą dla niego
trucizną. Nie pozwolić drugim, ani sobie samej
w sypialni palić — to obowiązek kobiety.
Szczególnej wzmianki wymaga łóżko, które
tak często jest przeciwieństwem czystości higie­
nicznej, chociaż niekiedy byw a nawet strojone jak­
by na paradę. Obecnie będące w użyciu t. zw. wło­
skie i francuskie łóżka, tj. szersze i dłuższe od da­
wniejszych, są bardzo dobre; potępić natomiast
należy ze stanowiska wymogów higjeny t. zw.
łóżka angielskie, jako zbyt duże i na 2 osoby obli-
' czone, wspólne bowiem sypianie jest nie zdrowe.
Dobre jest również stawianie łóżek w środku po­
koju, gdyż zawsze one tak stać powinny, aby
przystęp do nich po obu bokach był łatw y i aby
ciało nie przytykało we śnie do muru często wil­
gotnego.
Wzorowo urządzone łóżko, o 1la część dłuższe
od długości ciała, 2 razy tak szerokie jak człowiek
w ramionach, a wysokie tak, aby siadając na niem
można było nogami dotykać posadzki, powinno
mieć na spodzie m aterac sprężynowy, na nim dru-
18*
— 275 —
gi w łosienny; za p rzykrycie służy wełniana kołdra,
pod głowę zaś 1 2 małych poduszek. G łow a po­
winna podczas snu nieco tylko być wzniesiona,
ciało zaś swobodnie wyprostowane, tak aby przy­
p ły w k rw i do g ło w y b y ł p ra w id ło w y i mózg mógł
należycie odpocząć. Spanie w pozycji napół sie­
dzącej utrudnia krążenie k rw i, w yw o łu je prze­
krw ienie w jamie brzusznej, męczy więzadła i mię­
śnie jednej połow y ciała, a w wieku dziecięcym
może nawet łatw o spowodować skrzywienie krę­
gosłupa. Piętrzenie zatem stosu poduszek pod gło­
wą jest niedorzecznym zwyczajem. Leżenie na-
wznak nie jest koniecznością, owszem zmiana po­
łożenia z boku na bok jest często ulubiona, a zu­
pełnie nieszkodliwa.
Pościel jakoteż nocna bielizna kobiety pow in­
na być biała i często zmieniana. O jej zmienianiu
niech decyduje nie zwyczaj 1 — 2 tygodniow y,
lecz ize czyw isty stan czystości. Dlatego mniej
odpowiednia jest bielizna kolorowa, która zbyt czę­
sto oszukuje co do czystości (niekiedy nawet uży­
wa się jej rozmyślnie w tym celu), a mimo w szyst­
ko zawsze w ygląda brudno i niesympatycznie.
W artoby się także w yleczyć z zabobonów
i przesądów, nakazujących dopiero w tedy zmienić
kobiecie bieliznę, gdy regularność skończy. W ła ­
śnie w tym okresie najwięcej jest sposobności do
zanieczyszczenia ciała i tern większa potrzeba
zmieniania bielizny.
Często praktykow any przez kobiety zwyczaj

— 276 —
chowania zdjętych pończoch pod poduszkę prze­
szkadza przew ietrzaniu pończoch, zanieczyszcza
pościel i w dodatku każe oddychać niemiłą i nie­
zdrow ą wonią.
Do dzisiaj gdzie niegdzie będące w użyciu pier­
naty i pierzyny są dowodem tak dobrze braku
smaku, jak i całkow itej nieznajomości higjeny. Cia­
ło podczas snu nie powinno się zanadto rozgrze­
w ać i rozpalać, a tem u zapobiec może tylko p rzy ­
krycie w rodzaju kołdry, jednostajnie lekko a do­
brze ciało przykryw ającej, oraz średniej zbitości
m aterac, w którym się ciało nie zapada i nie tonie
jak w piernatach. Spanie pod pierzyną robi w raże­
nie burzy morskiej, podczas której raz głowa, drugi
raz nogi byw ają przez fale n ak ry te i odpowiednio
do tego rozgrzew ają się lub ochładzają; koniec zaś
walki z falami jest ten, że nad ranem ciało na łóżku,
a pierzyna na ziemi spoczyw a. Są to zresztą lze-
czy, których nie można ani należycie przew ietrzyć,
ani oczyścić.
W pojęciu higjenicznego pokoju sypialnego
leży w końcu w arunek, by w nim nie było ani nad­
m iernych zapachów, ani najmniejszych choćby
odorów. Kadzenie zapom ocą trociczek, kadzideł
i mieszanin ziół pachnących w cale pow ietrza nie
oczyszcza, pokryw a tylko w oń nieprzyjem ną, spro­
w adzając zato szkodliw y, g ry zący dym i niezbyt
przyjem ną parę żyw iczną.
P rz y sposobności opisu pokoju sypialnego, w y ­
pada, choćby w krótkości, w spom nieć także i o sa­
mym śnie.
— 277 —
D. S E N

Sen jest aktem fizjologicznym, niezbędną po-


tizebą organizmu, objawem znużenia tkanek, jak
go nauka określa; służyć więc ma do odpoczynku
znużonego piacą dzienną ciała. Rolę stróżów noc­
nych spełniają podczas snu automatyczne ruchy
serca i oddychania niezależne od woli człowieka
(ani oddychania, ani bicia serca pow strzym ać do-
\\ olnie nie można; oddychanie tylko na kilkanaście
sekund, najdłużej zaś na 1— 2 minut, nie mówiąc
0 praktykach indyjskich i specjalnie w ytrenow a-
nych w tym kierunku osobach).
^ G dybyśm y wyszli z zapatryw ania pewnego
myśliciela, że sen jest tylko cnotliwych to w arzy ­
szem, tobyśmy znaleźli bardzo wiele grzeszących
Kobiet. Jedne sypiają za mało i snu nie umieją oce­
nić, inne sypiają za wiele, a jeszcze więcej leżą.
1 rzew aża jednak procent kobiet skarżących się na
bezsenność. Nieregularne udawanie się na spoczy­
nek, czytanie do późnej nocy w łóżku książek roz­
budzających, złe odżywianie, nadmierne picie her-

— 278 —
baty i kaw y, w których znajdująca się kofeina sil­
nie pobudza serce i przeszkadza uśnięciu, a wkoń-
cu siedzący try b życia i brak ruchu są tej bezsen­
ności najczestszem i powodami. Zamiast posługiwać
sie środkami nasennem i i uspokajającem i (czeste za­
żyw anie środków nasennych doprow adza do roz­
stroju w ładz um ysłow ych, sam zaś sen sprow a­
dzony środkam i nasennem i nie zdoła zastąpić snu
normalnego), do czego sie dzisiaj zbyt często po­
chopnie ucieka, w ykorzenić pow yższe złe przy ­
zw yczajenia — oto jedyny sposób ochrony przed
bezsennością. Nie trzeba rów nież zapominać, ż t
bezsenność byw a często objawem chorób,
neurastenii, histerji, złego traw ienia, chorób go­
rączkow ych itp., a w ted y oczyw iście leczyć należy
nie objaw, lecz przyczynę.
Inny rodzaj chorób, t. zw. chorób ustrojow ych,
jak: niedokrewność, błędnica, w yczerpanie nerw o­
w e itp., które trapią bardzo wielki odsetek dzisiej­
szych kobiet, sprow adza znow u nadm ierną senność
i znużenie; jest też bardzo wiele kobiet, które dużo
śpią, a jeszcze więcej bezczynnie leżą. Gdy zaś bez­
czynność, gnuśność i nadm ierny sen skłaniają zno­
w u do jeszcze w iększej niedokrew ności i osłabienia
nerw ow ego — m am y w ięc koło błędne, w którem ,
dzięki niehigienicznemu życiu, zdrow ie kobiety
w każdym razie ponosi uszczerbek.
W w iększych m iastach częstym powodem bez­
senności m ieszkańców b y w a brak kultury jedno­
stek, które nie licząc się z nikim i niczem sw ą bez-

279 —
w zględnością i hałaśliw em zachowaniem spędzają
sąsiadom sen z powiek. Stanow czo za mało w tym
kierunku reagują w ładze bezpieczeństw a i porzą­
dku publicznego, niepomne na szkodliwość snu
przeryw anego.
Ilość godzin snu, potrzebnych do utrzym ania
zdrow ia w dobrym stanie, zależy od wieku czło­
wieka. Człowiek dorosły mniej śpi, aniżeli dziecko,
stcHzec mniej, aniżeli dorosły. Wiedzieli już o tern
starożytni, którzy w artość snu należycie oceniali.
Za średnią ilość snu dziewczęcia przed wiekiem
pokw itania należy przyjąć 10 godzin, dorosłej ko­
biety 7 9 godzin, najmniej zaś — w granicach
praw idłow ych — 6 godzin. Zależnie od wieku,
niezbędna ilość godzin snu, jak poucza dośw iadcze­
nie, przedstaw ia się następująco:
od 3— 7 lat 12 godzin snu
” 7-12 „11
» 14 „ 10
» 1 4 -1 6 „ 97. „
” 1 6 -2 0 „ 9
nad 20 „ 7—9 „

Z uwagi, że sen jest najlepszy, gdy go się zaczyna


pi zed północą, udaw anie się na spoczynek przy ­
pada najpóźniej między 22 — 23 godziną. W cze­
śniej zatem kłaść się do łóżka, by móc też i w cze­
śniej w staw ać! Z tego jednak nie w ynika, aby
czemś lepszem było w staw anie o 6-ej niż o 7-ej
lub 8-ej. Zależy to przecież od indyw idualnych sił

— 280 —
i stosunków domowych. Donioślejszą rzeczą jest
przestrzeganie tej samej pory w staw ania, a zatem
system atyczność.
Zw yczaj sypiania po obiedzie jest już z tego
względu nierozsądny, że sen m a służyć do odpo­
czynku w szystkich organów ciała, a zatem i prze­
w odu pokarm ow ego, gdy tym czasem w śnie po­
obiednim dochodzi do kolizji między zadaniem żo­
łądka, który dąży do należytego traw ienia, a nie
może tego dokonać z powodu częściowego choćby
uśpienia potrzebnych nerw ów i mięśni — a zada­
niem snu, który ma sprow adzić odpoczynek
w szystkich organów , do pew nego zaś stopnia nie
może tego uskutecznić doznając przeszkody ze
strony będącego w toku traw ienia. I sen jest więc
niedostateczny i traw ienie źle się odbywa, czego
dowodem przy dłuższem przyzw yczajeniu, otłusz­
czenie organizmu.
E. PRACA

Chcąc m ówić o higjenie pracy kobiecej, trzeba


najpierw zdać sobie sprawę z tego, że lata ostat­
nich przejść zm ieniły gruntownie dotychczasowy
tryb życia kobiety. Procent nic nie robiących,
a raczej robiących tylko toaletę, czytających le-
żąco książki i myślących stałe o przyjemnościach
życia, zmniejszył się bardzo a w zrósł natomiast
procent takich, które siebie utrzym ują i rodzinie
dopomagają zarobkiem w rozmaitych zawodach.
Dużo nawet jest i takich kobiet, które obok obo­
w iązków domowych i gospodarczych, przy braku
częstokroć sługi, biorą na siebie jeszcze płatne za­
jęcia poza domem. To też, gdy pierwszym , ziewa­
jącym i nudzącym się należałoby ze względów hi-
gjeny duszy i ciała doradzać usilnie jakiejkolw iek
pożytecznej pracy fizycznej czy um ysłowej — to
wszystkie inne musi się chronić przed nadmierną
pracą i przed zawodowemi szkodliwościami, oraz
uświadamiać je o higjenicznem postępowaniu przy
w ykonyw aniu tej pracy.

- 282 —
Naogół biorąc — istnieją 3 rodzaje pracy ko­
biecej: 1) zajęcia domowe (gospodarstw o domo­
w e); 2) praca zarobkow a w t. zw. lekkich zaw o­
dach; 3) praca zarobkow a w ciężkich zawodach.
P rzypatrzm y się na chwilę każdej.
Zajęcia domowe — to teren pracy zazw yczaj
lekcew ażony, niekiedy złośliwie oceniany przez
przygodnych obserw atorów , a dotąd nieobjęty
żadną ustaw ow ą ochroną, choć przekracza znacz­
nie 8-miogodzinne granice, w ydłużając się nie­
kiedy do 12 i w ięcej godzin. Na tym terenie pracy
niema też zapłaty, ani niema strejków . A przecież
dla ludzi m yślących jest to najcięższa praca, o ile
poważnie i sumiennie b y w a spełniana. W zakres
jej w chodzą nietylko obow iązki żony, matki, w y ­
chow aw czyni i pani domu w raz z utrzym yw aniem
stosunków tow arzyskich, ale także gotowanie, sła ­
nie, sprzątanie, dość często palenie w piecach,
dźwiganie w ody, w ęgla, drzew a, a niekiedy i p ra­
nie. A nad tern w szystkiem unosi się trw o g a i p ra­
gnienie zadowolenia otoczenia, usłużenia w szy st­
kim, przygotow anie na czas w szystkiego, aby
w ładcy św iata nie zm arszczyli brw i i by punktu­
alnie mogli pośpieszyć na gazetkę, kaw ę czarną
łub partyjkę w ista. Jeżeli sobie uprzytom nim y,
że te rozliczne zajęcia nie oszczędzają kobiety
naw et w jej okresach fizjologicznych, że kom­
plikują się od czasu do czasu z ciążą i karmieniem
i że nie pozostaw iają jej w olnych chwil na po­
trzeby kulturalne i dokształcanie się — to

— 283 —
chyba nie można się dziwić, że M ulford nazwał
zepchnięcie robót domowych w yłącznie na ko­
bietę „w yn ikie m naszego barbarzyństwa4', i nie
można się dziwić, że kobieta w tym chaosie
licznych, codziennych, a ciężkich prac zatraca
równowagę fizyczną i um ysłową i nastręcza
płytkim , egoistycznym krytyko m pole do ironji
i karykatury. Tak, praca domowa kobiety —
gospodyni domu — jest pracą ciężką, w yczerpu­
jącą o wiele więcej, niż orka w polu, niż inne rze­
miosła lub prace biurowe. Ciężka zaś jest nietylko
przez swą ilość, różnorodność i natężenie fizyczne
i umysłowe, nietylko przez idący w parze brak
wypoczynku, snu i regularnego posiłku, ale także
przez w ła ściw y tej pracy charakter, wym agający
ciągłego stania na nogach, schylania się i dźw i­
gania, które to 3 czynniki najwięcej właśnie kobie­
cie szkodzą i najmniej się dla niej fizjologicznie na­
dają. Zło potęguje jeszcze ta okoliczność, że ko­
biety zw ykle nie odróżniają zdrowotnego ruchu
fizycznego od niezdrowotnego i sądzą, że w fi­
zycznych w ysiłkach domowych znajdują się już
wszystkie potrzeby ku ltu ry ciała i zdrowia.
W powyższych warunkach nietrudną jest rze­
czą doszukać się źródła wielu rozpowszechnionych
niedomagań kobiecych, jak częstych bólów
w krzyżach, przekrwień i zmian w położeniu na­
rządów miedniczych, niedowładów kiszek, żyla ­
ków na nogach, różnych cierpień nerw ow ych
i ogólnego upadku sił. Oczywiście złe następstwa
występują tern rychlej, im w gorszych materjal-

— 284 —
nych i m ieszkaniow ych stosunkach kobieta sw ą
pracę spełniać musi;
Za lekkie zaw ody i zajęcia poza domem zw y ­
kliśmy uw ażać pracę w urzędach, biurach, ban­
kach i kasach, dalej zajęcia nauczycielek, ręcznych
pisarek, m aszynistek, a w końcu szw aczek, mod-
niarek, hafciarek itp. W nazw ie „lekkiej44 pracy
kierow ano się tu tu także fałszyw ie względem w y ­
łącznym na niezbyt wielkie w ysiłki fizyczne,
a przeoczono praw ie zupełnie, że zaw ody te na­
stręczają często wiele sposobności do żmudnej
pracy um ysłow ej i że w skutek siedzącego trybu
życia, koniecznych, niezdrow ych, zgiętych i po­
chylonych pozycyj ciała — dają obszerne pole do
rozw ijania się niedokrewności, chorób nerw ow ych,
zaburzeń w narządach płciow o-rodnych, a szczegól­
nie do gruźlicy. Nie wolno przytem zapominać, że
zajęcia te są naogół licho płatne, co pociąga za
sobą z reguły liche odżyw ianie się i że w zajęcia te
wchodzi zazw yczaj kobieta ataw istycznie do nich
źle przystosow ana, że jej studja dotychczasow e
nie ułatw iają tej p racy i że jej cała konstrukcja
psychiczna, opierająca się na podatnym sentym en­
cie, łatw o popada w drażliw ość. N arzekający zna­
leźć powinni w tern w szystkiem w ytłum aczenie
i pobłażanie dla mało częstokroć w ydatnej pracy
i wielu starć z „urzędującem i44 siłami kobiecemi.
Trzecią kategorję stanow ią robotnice fizyczne,
jedyne, o których w ładze i u staw y mówią, że
ciężko pracują i którym też urzędow nie normuje
się pracę zależnie od w ieku robotnicy, rodzaju
i czasu trw ania zajęcia. Ale i tutaj daleko nam do
ideału, a chorobow ość i śm iertelność jest ciągle je­
szcze zatrw ażająca. Obok nędznych w arunków
mieszkaniow ych, lichego pożyw ienia i braku hi­
gienicznych w arunków w ogniskach p racy —
daje się dotkliwie w e znaki w tej kategorji także
brak uświadomienia higienicznego.
W e w szystkich tych trzech kategorjach
pracy kobiecej widzimy na czoło w ysuw ającą się
kolizję między pracą zaw odow ą a rolą macie­
rzyńską kobiety. Na tej kolizji cierpi nietylko
ciąża, poród, połóg, karmienie i w ychow anie
dziecka, ale naw et miesięczna regularność. P rz y ­
czyny chorób zależą od miejsca p racy i jej higie­
nicznych w arunków , od czasu trw ania pracy, od
jej nasilenia, od chemicznych i trujących w pływ ów
pew nych rodzai zajęć, wkońcu od w ypadków , na
jakie kobieta przy pracy jest narażona, przyczem
szkodliwości działać mogą albo w prost na organy
rozrodcze kobiety, albo pośrednio przez szkodliwe
działanie na cały ustrój. Bezpośrednio na organy
rozrodcze źle działa każda praca zaw odow a kobiety,
połączona z długiem staniem lub siedzeniem, albo
odbyw ająca się w śród trucizn chemicznych. Szko­
dliwość p racy w pozycji siedzącej najlepiej przed­
staw ia tablica porów naw cza ilości schorzeń czę­
ści płciow ych w ew nętrznych u szw aczek, szyją­
cych na maszynie, i u w szystkich innych (zobacz
Tabl. 8). W idzim y z niej, że szw aczki 2 razy w ię­
cej zapadają na te cierpienia od innych.
W ogóle zaś widzimy, wedle badań znakomi-

— 286 —
tego znaw cy tegoż przedm iotu M. Hirscha, ze
śmiei telność i chorobliwość kobiet pracujących
zaw odow o jest znacznie w iększa aniżeli mężczyzn
w tym samym zawodzie, przyczem ilość dni cho­
robow ych w tern samem porównaniu w ypada
rów nież na niekorzyść kobiet.

w s z y s tk ie k o b iety
sz w a c z k i

za p a le n ia ja jo w o d ó w i jajn ik ów

za p a le n ia lok aln e o tr z e w n y i w ię z a d e ł k o lo m a cicy

ch o ro b y m a cicy

zm ia n y w p o ło że n iu m a cicy

5.s m j p oron ien ia


13.2

n mm | ch o ro b y w śr ó d c ią ż y
'0 9 p u jrj
T a b l. VIII. - NIEK O R ZYSTN Y S T O S U N E K C H O R O B O W O ŚC I SZW ACZEK
W PO R Ó W N A N IU Z O G 0Ł E M KO BIET. (W ed le M. H irsch a)

W czesne zatrudnianie w pracy zaw odow ej


m łodych dziew cząt powoduje zatrzym anie się ich
w rozwoju ciała i w y tw arzan ie typów o niedoroz­
woju fizycznym, o ścieśnionych miednicach, zapa­
dających często na błędnicę, niedokrewność, gru ­
źlicę, skrzyw ienia macicy, przew lekłe zapalenia
w iązadeł krzyżow ych, zaburzenia w miesiączko­
waniu i t. p.
P raca znów kobiet w fabrykach ołowiu,
w drukarniach, przy w yrobie żarów ek, kapeluszy
(arszenik), zapałek (fosfor), kauczuku (przetw ory
siarki), tytoniu (nikotyna), naraża je nietylko na
zatrucia i ogólne w yniszczenie, ale zw iększa
w śród nich ilość poronień, przedw czesnych poro­
dów i nieżyw ych płodów, a naw et źle w p ły w a na
ich sferę seksualną. Pom aganie przy promieniach
Roentgena niszczy znów funkcje jajników i spro-
' w adza niepłodność, gdy praca w fabrykach tytoniu
dla odmiany podnieca pobudliwość płciową. Najgor­
sze zaś ze w szystkiego jest to, że pracujące zaw o­
dowo kobiety zam ężne po pow rocie z fabryki do
domu m uszą natychm iast oddać się p racy domo-
w o-gospodarczej, t. j. tej pierw szej z omówionych
kategoryj, która już jako taka jest bardzo żmudna
i w yczerpująca.
P ow yższe lekkie i ciężkie zajęcia zatrudniają
coraz więcej kobiet. To, co przed w ojną było jedy­
nie potrzebą i koniecznością — po wojnie stało się
zw yczajem , celem i w yzyskiem , mimo że ta sam a
w łaśnie w ojna w ykazała, że nie w szystkie ro­
dzaje p racy nadają się dla kobiety, przynajmniej
nie na długo. Ale cóż to kogo obchodzi? Gdy z jed­
nej strony kobieta niezamężna tak samo jak i za­
mężna coraz bardziej widzi konieczność zarobku
łub w spółdziałania w zarobku — św iat przem y­
słow y w ym yśla coraz to nowe autom atyczne m a­
szyny, mogące za tańsze płace zatrudnić przy nich
kobiety. Pod pozorem altruizmu w yzyskuje się
konkurencyjną pracę kobiety, płacąc jej mniej ani­
żeli mężczyźnie, nie mając w dodatku w obec niej
takich skrupułów jak w obec mężczyzn.

— 288 —
Po zaznajomieniu się z w arunkam i kobiecej
pracy, m ożem y teraz w krótkości pomówić o jej
w ym ogach higjenicznych. Niepodobieństwem b y ­
łoby podaw ać tutaj szczegółow e ostrożności w od­
niesieniu do każdego zaw odu — raczej należy w y ­
tyczyć ich głów ne kierunki i zasady. Obok do­
brych w arunków m ieszkaniow ych, racjonalnego
odżywiania, koniecznego w ypoczynku i rozum ­
nego pielęgnow ania całego ciała, co w szystko
sprzyja każdej, czy bezczynnej, czy pracującej, ko­
biecie, głów ny nacisk — m ówiąc o higjenie p ra­
cy — położyć należy na ochronę okresów fizjolo­
gicznych i wieku, oraz na konieczny ruch ciała na
świeżem pow ietrzu.
Jak się z rozdziału o „regularności" do­
wiedzieliśmy, już w granicach fizjologicznych to ­
w arzyszą temu perjodycznem u okresow i różne
niedomagania fizyczne i psychiczne, które tern sa­
mem w ym agają w iększego spokoju i w ypoczynku.
Tern bardziej w ięc kobiety pracujące m uszą ogra­
niczać w ów czas sw e tru d y i w ysiłki. O ile jednak
u przew ażnej części kobiet okres ten przechodzi
przy pracy bezkarnie — o tyle cały okres macie­
rzyństw a, ciąża, poród, połóg i karmienie, w ym a­
gają niezbędnie w iększej opieki, ochrony i w zglę­
dów, aniżeli ma to dzisiaj miejsce. Nie ulega żad­
nej w ątpliw ości, że w y tężająca p raca fizyczna,
czy domowa czy zaw odow a, szkodzi normalnemu
przebiegow i ciąży. S taty sty k i odnośne m ówią w y ­
raźnie, że kobiety długo i ciężko w ciąży pracu­
jące często ronią, rodzą przedw cześnie i rodzą
K o jn a c k i: H ig ie n a k o b ie ty 19.
— 289 —
dzieci gorzej rozwinięte, słabowite. Na międzyna­
rodowym kongresie higjeny w Paryżu, opierając
się na bogatem doświadczeniu, przedstawił prof.
Pinard następujące porównania:
Z k o b iet, k tó re
Z k o b iet pracuj ą- w o s ta tn ic h 3-ch
cyob fiz y c z n ie do m ie s ią c a c h c ią ż y
k o ń ca cią ży p o w s tr z y m a ły się
od p ra cy

Donosiło do 280 dni . 34°/0 66 °/(


(norm alne donoszenie)
tylko do 260 dni . . 34% 21 %
mniej niż 260 dni . . 32% 12 *6 %

przyczem według statystyki Pinarda, Thirouxa


i innych w aga donoszonego płodu była u kobiet
do końca pracujących mniejsza, i tak:
u pracujących do końca urodzone dzieci w a­
żyły przeciętnie 2930 g,
u powstrzymujących się od pracy w ostatnich
3 miesiącach: 3290 g.
Różnica na niekorzyść pracy wynosiła zatem
najmniej 300 g. Charakterystyczną jest rzeczą, że
stosunkowo wątlejsze dzieci rodzą szwaczki, mod-
niarki i hafciarki, coby wskazywało, że obok szko­
dliwej maszyny do szycia, brak ruchu i powietrza,
oraz siedząca, zgięta postawa najmniej sprzyjają
ciąży i zdrowiu. W ytężająca i długa praca najbar­
dziej szkodzi ciąży w jej 2-im i 3-im miesiącu, oraz
w 7-ym, 8-ym i 9-ym. W bogatych obliczeniach
Mosera i Bluhma na 100 poronień i przedwczes­
nych porodów przypada:

— 290 —
w 1-ym miesiącu ciąży 2*47 poronień
„ 2-im „ „ 20*04
» 3-im „ „ 34-50
» 4-ym „ „ 16-73
„ 5 -6 -y m „ „ 11-15
„ 7 -9 -y m „ „ 17*14
Nadmierna praca w ciąży sprzyja również po­
wstawaniu przykrych powikłań jak: nieprawidło­
we położenie płodu, nieprawidłowe usadowienie
się łożyska (łożysko poprzedzające) itd.
Powyższe przykłady niechaj w ystarczą do
zrozumienia, że niema miejsca na długą i cięższą
pracę w czasie ciąży, głównie w 2-im i 3-im mie­
siącu i w ostatnich 3-ch miesiącach i że błędne
jest rozpowszechnione mniemanie, jakoby w tych
ostatnich właśnie miesiącach szorowanie, pranie
itp. zajęcia sprzyjały ciąży. Pociąga to za sobą
tak dobrze konieczność ograniczenia pracy domo­
wej w czasie ciąży, jak i przedłużenia dozwolone­
go w kasach chorych i różnych zawodach urlopu
zaledwie 4-tygodniowego przed porodem.
Fizjologicznie rzecz biorąc, organizm kobiety
po porodzie potrzebuje do powrotu do pierwotnego
stanu 6—8 tygodni. Kobietę w tym czasie nazyw a­
my „położnicą". Już w samej tej nazwie tkwi
wskazówka, że przez tych 6—8 tygodni musi być
ona zwolnioną od intensywniejszej pracy. To samo
z pewnemi odmianami dotyczy kobiet karmiących.
Być dobrą karmicielką, dającą zdrowy pokarm
i higjeniczną opiekę niemowlęciu — to już wielka
praca, a przytem jest pierwszym obowiązkiem
19 *
— 291
osobistym i społecznym. Zmuszać kobietę w tym
czasie do innej jeszcze, ciężkiej pracy, nie zapew ­
nić jej w tedy dostatecznego w ypoczynku i ruchu
na św ieżem pow ietrzu, a nie troszczyć się przy-
tem o jej dobre i dostateczne pożywienie — to jest
tylko dowodem, że człowiek człow iekow i potrafi
być zaw ziętym nieprzyjacielem.
O ile podczas ciąży i karm ienia niepożądana
jest praca zaw odow a, tak dobrze fizyczna, jak
i um ysłow a, o tyle już niczem uspraw iedlićby nie
można zatrudniania kobiet ciężarnych w zaw odach
pow odujących zatrucia organizmu.
Drugim bardzo w ażnym względem w higjenie
p racy jest w iek pracow nicy. O ile jest wiele za­
w odów, które już jako takie nie nadają się dla ko­
biety z powodu znanych i uznanych szkodliwości
(działy przem ysłu sprow adzające zaw odow e za­
trucia tlenkiem w ęgla, kw asem w ęglow ym , siarko­
w odorem , benzolem, arsenem , fosforem, rtęcią,
ołowiem itp.), o tyle znów w szelka p raca zaw odo­
w a nie może zatrudniać dziew cząt przed ukończe­
niem lat 18, choćby tylko ze względu na dziedzi­
czenie konstytucji ciała. B yłoby to niszczeniem
kobiety-rodziciełki, nie mówiąc już o innych licz­
nych p rzykrych następstw ach. Maximum, do czego
w tym w ieku dopuścić można, to 3—5 godzin lek­
kiej p racy dziennej, nie nużącej ciała ani umysłu.
Trzecim postulatem higjenicznym pracy jest
zdrow otny ruch na świeżem pow ietrzu. Dziw ną jest
rzeczą, jak w arto ść tego czynnika jest do dziś dnia
u nas niedoceniana i jak błędnie rozumiana. Ogó-
łowi się w ydaje, że gdy ktoś wykonuje jakąś pracę
fizyczną zaw odow ą, że gdy pani domu cały dzień
sprząta, stoi koło kuchni itp. — to już żadnego inne­
go ruchu nie potrzebuje. O jakżesz się m ylą ci, któ­
rzy tak sądzą. W ysiłki w p racy fizycznej zaw odo­
wej są przew ażnie jednostronne, celowe, najczęściej
w łaśnie szkodliwe zdrowiu, a przytem w szystkiem
z w yjątkiem robót polnych, leśnych i ogrodow ych,
w ykonyw ane w zam kniętych lokalach, w niezdro-
w em pow ietrzu, w niezdrow ych postaw ach ciała.
W łaśnie te w zględy zw iększają potrzebę ruchu w y ­
rów naw czego, ruchu na św ieżem pow ietrzu, ruchu
obejmującego fizjologicznie w szystkie części i na­
rządy ciała. W iem y przecież z higjeny, że na po­
w staw anie np. gruźlicy w p ły w a przeciążenie pracą,
przebyw anie w zam kniętych lokalach, zgięta pozy­
cja ciała, zm iany tem peratury, wilgoć, pył (głównie
m etalow y, mniej roślinny, nieszkodliw y w edle ob-
serw acyj tylko w apienny i w ęglow y) itd. M ówią
nam dalej statystyki, że najw iększą chorobowość
i śm iertelność znajdujem y w śród szw aczek i robot­
nic tytoniow ych, że przysłow iow e stały się już za­
padania na zdrow iu telefonistek i nauczycielek. To
samo powinno już zachęcać do w yjścia na świeże,
słoneczne pow ietrze, dla odpoczynku nerw ów i za­
jęcia ciała i um ysłu gram i i zabawam i. Zajęcia za­
w odow e połączone z koniecznością ciągłego stania
lub siedzenia w ym agają w pierw szym rzędzie czę­
stych co godzinę lub dwie p rzerw i 10— 15 minuto­
w y c h ćwiczeń fizycznych na wolnem pow ietrzu.
Jednym z najcięższych a ogólnie rozpow szech-
nionych błędów higienicznych dzisiejszej kobiety
(a i mężczyzn) jest nieumieszczanie w programie
dnia 2—3 godzin na racjonalny ruch ciała na świe-
żem, wolnem powietrzu. Potrzebuje go kobieta po
pracy domowej, potrzebuje pracownica biurowa,
panna sklepowa, nauczycielka, modystka, a także
i robotnica w cegielni, jednem słowem, wszystkie
pracujące kobiety. Gimnastyką, grami, zabawami
i sportem, kąpielami powietrznemi i słonecznemi
mogą one jedynie wyrównać szkodliwości nadmier­
nej pracy fizycznej, czy umysłowej. Ani osobiste
niedbalstwo, ani egoizm mężczyzn, ani brak tow a­
rzystw a nie powinien być w tej potrzebie prze­
szkodą.
Pamiętając o powyższych zastrzeżeniach przy
pracy, zaoszczędzi kobieta na lekarstwach, prze­
dłuży sobie młodość i podtrzyma zdrowie i urodę.
Dopomoże jej w tern parutygodniowy coroczny
urlop, który powinien być w każdym zawodzie
przewidziany.
Im w lepszych warunkach odbywa się praca,
tern jest wydatniejsza — im w gorszych, tern wię­
cej niszczy zdrowie i siły i tern mniejsza z niej
korzyść.
A. K S Z T A Ł T Y l W Y M I A R Y

Dalszą sprawą, łączącą się z higjeną kobiety,


jest jej piękność i wygląd zewnętrzny. Pytanie, jak
ma wyglądać prawdziwie piękna kobieta, łatwiej
jest zadać, aniżeli na nie odpowiedzieć. Jasną jest
też rzeczą, że inaczej należy oceniać piękność
u różnych ras, a wśród naw et białej rasy rozmaicie
się ona przedstawi zależnie od wieku, bo przecież
dziecko, młoda dziewczyna i dojrzała kobieta, a na-
w et staruszka —• mogą być stosownie do swego
wieku piękne lub brzydkie. W ocenie piękności
zwykliśmy posługiwać się metodą porównawczą,
opartą na sądach zaczerpniętych ze starożytnych
wyidealizowanych posągów, z malowideł średnio­
wiecznych i nowoczesnych, z opisów piękności
w całej światowej literaturze, a wreszcie z prze­
ciętnych pomiarów na tysiącach postrzeganych
osobników, pomiarów, które nam dają w zory t. zw.
normalnych ludzi. Oczywiście, że i tutaj zachodzą
1 zachodziły różnice w poglądach, zależnych od
mody i osobistych upodobań, polegających znowu
na jakości i ilości cech wtórorzędnych kobiecych,
posiadających decydujący w pływ na piękność
pewnej kobiety w oczach pew nego m ężczyzny
przez w zajem ne uzupełnianie się (W eininger).
0 cechach tych była już m ow a w rozdziale o „W y-
chow aniu“ — tutaj interesują nas najbardziej:
mniejsza lub w iększa delikatność skóry i kośćca,
w ęższe lub szersze biodra, rozw ój piersi, rodzaje
1 barw a uw łosienia ciała i t. p.
N ajłatwiej jeszcze dojść do p raw dy w ocenie
piękności drogą negatyw ną, tj. w ykluczaniem
w szystkich błędów, braków i w ad, ogólnie zna­
nych i za takie uznanych. Tą drogą idąc docho­
dzimy do wielkiej praw dy, że skończona piękność,
zjednoczenie najczystszych kształtów i propor-
cyj — to zupełne zdrowie fizyczne i um ysłow e. Bez
zdrow ia niema piękności, zdrowie jest źródłem
i w arunkiem piękności, jest jedyną jej zachow aw -
czynią i kierow niczką, bez zdrow ia i praw idłow ej
budow y kobieta nie może być praw dziw ie piękną.
Na to zapatryw anie zgadzają się też w szy scy este­
tycy, lekarze i badacze piękności k ształtów kobie­
cych, zacząw szy od starożytnych, a skończyw szy
na czasach dzisiejszych. Gdy piękność odpowie te ­
mu głównemu, nieodzownemu w arunkow i, w ó w ­
czas dopiero można dopuścić osobiste, od inteligen­
cji, rasy i gustu zależne w ym agania i zachcenia,
w ów czas dopiero sprzeczać się można, czy najład­
niejsze są w łosy kobiet z nad Gangesu, nosy grec­
kie, usta angielskie, cera Niemek, figura Georginek,
nogi Chinek lub W łoszek, zęby etjopskie, ramiona

— 296 —
flamandzkie, oczy kobiet z Andaluzji, szyk p ary ża­
nek itp.
Jeżeli się zaś w yjdzie z pow yższego założenia,
to obok rozumnego w ychow ania i ewentualnie
dziedziczności, w pierw szym rzędzie higjena dać
może kobiecie odpowiednie jej maximum piękności,
pod w arunkiem , że będzie dbać o nią od dzieciń­
stw a. Mało w praw dzie higjena pomóc może na pro­
porcje i ry sy tw arzy, chociaż i tutaj z powodu ści­
słego zw iązku m iędzy pięknością a dziedziczeniem
jej w ieleby dodatniego uczynić się dało, lecz wiel­
ki ma już w pływ na cerę, miły w y raz oblicza, uszla­
chetnienie postaci, pielęgnowanie w zrostu i propor­
cje kształtów .
Z uwagi, że w ygląd i proporcjonalność ciała
zasadza się przedew szystkiem na praw idłow ej bu­
dowie kośćca, dobrym rów nom iernym rozwoju
mięśni, świeżej i elastycznej skórze, oraz na odpo­
wiednio rozw iniętej tkance tłuszczow ej (podściół-
ce tłuszczow ej), łatw o zrozumieć, że w szelkie zmia­
ny na lepsze albo na gorsze w zakresie tych czte­
rech części składow ych ciała muszą odbijać się
na piękności. Zmiany zaś takie mogą być wrodzone
albo nabyte. Dla dokładniejszego przeglądu ująć je
możemy w pięć głów nych grup:
1) W ady rozw ojow e. Tutaj należy przede­
w szystkiem w rodzony brak w yrazistości płci i nie­
dorozwój całego ciała, dalej w szelkie wrodzone
ułomności (zajęcze w argi, braki poszczególnych
części ciała, znamiona, asym etrje itd.).

— 297 —
2 ) Zmiany spow odow ane starością. Uwiąd
starczy, zesztyw nienia, zm arszczki itd.
3) Zm iany w następstw ie złego odżywiania,
złego try b u życia i złych przyzw yczajeń. Któż nie
wie, że t. zw. grym asy, naw yczki, zły humor,
troski, bezsenność itp. są nieprzyjaciółmi piękności,
że skrzyw iają w y raz tw arzy , zesztyw niają spoj­
rzenie i w yw ołują zm arszczki, te zm arszczki, które
także wy w ołać może niehigjenicznem życiem spo­
w odow ana otyłość lub używ anie szkodliwych, do
uw iądu skórę doprow adzających środków kosm e­
ty czn y ch ? Któż nie wie, że złe i skąpe pożywienie
czyni skórę zw iędłą i żółtą, a nadużyw anie jadła
i napoju — czerw oną i tłustą, że zm iany w narządzie
krążenia krw i i w oddychaniu nadają tw arzy ludz­
kiej barw ę siną, że niedokrew ność i błędnica czynią
ją żółtą, w oskow ą lub kredow ą, że choroby w ą ­
troby w yw ołują żółtaczkę, że w końcu pow ietrze
i św iatło opalają skórę, zimno ją zaczerw ienia, a po­
byt w ciem nych i dusznych przestrzeniach w ybie­
la? Czyż zła higjena w łosów , zębów, uszu i oczu
nie jest zarazem zam achem na piękność? Czy nie
m ożnaby zapobiec skrzyw ieniom kręgosłupa z p rzy ­
zw yczajeń szkolnych pochodzącym, lub zezow i?
i czy w końcu nie m ożnaby się uchronić przed ob­
w isłym brzuchem i piersią przez umiejętne i w w ła ­
ściw ym czasie stosow ane pielęgnowanie tych
części?
4) Choroby. Największe spustoszenia w k ra­
inie piękności sprow adza — jak już słyszeliśm y —

298 —
krzywica (rachitis), zjawiająca się zwykle między
1-ym a 4-ym rokiem życia, a usadawiająca się
w kościach. Jest ona synonimem nędzy i braku hi-
gjeny. Dziecię karmione sztucznie, przebywające
w małych, dusznych, wilgotnych i ciemnych po­
kojach, źle odżywiane i źle pielęgnowane, z pięt­
nem tej choroby w yrasta, żyje i ginie. Zależnie od
nasilenia krzywica zajmuje większą lub mniejszą
część kośćca, czyni to jednak zawsze w tak cha­
rakterystyczny sposób, że przebycie jej łatwo roz­
poznać nawet na dorosłym już człowieku. Stw ier­
dzić to można mniej więcej u 30% dziewcząt na­
szego społeczeństwa.
Drugą chorobą, która nas tutaj obchodzi, jest
gruźlica, nagabująca około 15—20% naszego spo­
łeczeństwa. Już sama skłonność do niej cechuje
organizm zbiorem mniej pięknych objawów, któ­
remu nadano nazwę „wyglądu gruźliczego” (habi­
tus phtisicus). Cóż dopiero mówić o już istniejącej
gruźlicy, która traw iąc organizm, niszczy poko-
lei wszelkie warunki piękności?
W bliskiem pokrewieństwie z gruźlicą stoją
zołzy (scrophulosis), sprowadzające szpecące bli­
zny, w yrzuty skórne, nabrzmiałe wargi, nosy i gru­
czoły chłonne oraz liche zęby i zgrubiałe szyje.
Z chorób, które tylko mięśni dotyczą, wymie­
nić należy porażenia częściowe i zanik. Gdy ulegną
zanikowi grupy mięśni jednej strony ciała, druga
strona przedstawia się w tedy bardziej rozwinięta,
bardziej wypuklona, niema więc mowy o pro­
porcji.
— 299 —
Z chorób skórnych najbardziej szkodzi piękno­
ści ospa. P ozostaw ia ona pow szechnie znane zbli-
znow acenia tw arzy i szyi.
W końcu w ym ienić należy tutaj chorobliwą
otyłość, idącą często w parze z t. zw. apoplek-
tyczną budow ą ciała. Oprócz rozlanych kształtów ,
obrzękłej, krótkiej szyi, podbródków, naw et i ce­
ra traci w ów czas na piękności, stając się czer­
woną.
5) Zm iany w yw ołane nieodpowiedniem u b ra­
niem. Tu należą przedew szystkiem zniekształce­
nia spow odow ane gorsetem lub wogóle ściskaniem
w pasie, jako to: zagięcia dolnych żeber, nienatu­
ralne przew ężenia, w ypuklony, śpiczasty lub naw et
obw isły brzuch. Tutaj też należą zm iany b arw i­
kow e skóry na szyi w skutek obcisłych, za w y ­
sokich kołnierzy, żylaki i obrzm ienia kończyn
dolnych w skutek niehigienicznych podwiązek,
a w końcu różne zniekształcenia stóp, w ykręcone
palce, płaskonogi itp. w skutek złego obuwia.
Jak z pow yższego zestaw ienia widzimy, pięk­
ność ciała kobiety zależy od bardzo wielu okolicz­
ności, któreby się dały po w iększej części uchylić
lub w yzyskać, w św ietle których jednak dzisiejsza
kobieta od ideału piękna odbiegła bardzo daleko,
a odbiegła dzięki niehigienicznemu życiu a poczę-
ści modom.
Cóż dziwnego, że w śród takiego zaniedbania
w społeczeństw ie, które posiada mniej więcej 45°/0
cech gruźliczych i krzyw iczych, zapominają ludzie

— 300 —
niekiedy, co w łaściw ie jest praw dziw ie piękne
w kobiecie i że znajdowali się i znajdują sław ni na­
w et m alarze i rzeźbiarze (Kleina „Sąd P a ry s a “,
Falguieresa statua pary sk a Cleo de Merode, ko­
biety C ranacha i Botticelliego i wielu innych, daw ­
niejszych i dzisiejszych), którzy w sw ych dziełach
podają nam piękności o najrozm aitszych niekiedy
błędach i brakach. Niestety, tak dobrze o p raw i­
dłowo zbudow ane modele, jak i o zdrow e pojęcia
coraz trudniej, zw łaszcza że prąd naśladow ania
w sztuce natury nie pozw ala na odróżnienie ziarna
od plewów.
Ale pow róćm y do sp raw y proporcyj ciała. Jak
pow yżej wspom niałem, do oceny proporcyj kształ­
tów ciała ludzkiego posługiw ać się można pomia­
rami na dużej ilości osób. P rzeciętne stąd w ynikłe
dają nam w zo ry ludzi o norm alnych kształtach
(„Normalmensch“ Niemców). Harmonijność ciała
ująć w stosunki liczbowe i tym liczbom nadać ja­
kiś stały w y raz m atem atyczny — było usiłow a­
niem w szystkich czasów , zacząw szy od staro ży t­
nego Egiptu, gdzie proporcjonalność określano na
podstaw ie długości średniego palca, 19 razy m iesz­
czącego się w długości ciała. U Rzym ian i G reków
za jednostkę m iary (modulus) uw ażano głow ę i w e­
dle niej konstruow ano sztuczne modele, zw ane k a­
nonami (canon). B yły dw a typy, więcej heroiczne
P olykleta i w ięcej sm ukłe Lysipa. Długość ciała
odpowiadać miała 8 głow om czyli 10 tw arzom ,
czyli długości rozpiętych ramion. Leonardo da
Vinci, na rysunku nam przekazanym, poszedł jesz­
cze dalej w szablonie, podając mylnie za punkt
środkowy ciała pępek. Posługiwano się także do
pomiarów jednostkami, odpowiadającemi długości
tw arzy, stopy, a w ostatnich czasach na nowo gło­
w y lub też kręgosłupa. Pierwszy, który naukowo
te spraw y opracował, był Ouetelet; prócz niego
zasłużyli się najwięcej Albrecht Diirer, Salvage,
Carus, który wziął za podstawę obliczeń kręgo­
słup, Schmidt, który uzupełnił kręgosłup kością
krzyżową, Fritsch, który sposób poprzednich udo­
skonalił, dalej Richer, Geyer i wielu innych.
Ouetelet przyjąw szy podział ciała na 1000 czę­
ści, otrzymał na podstawie licznych pomiarów na
Belgijczykach i dla porównania na greckich posą­
gach następujące liczby:
Belgijczycy Greckie posągi
W ysokość całego ciała . 1000 części 1000 części
W ysokość głowy . . . . 135 „ 130 „
Od wierzchu głowy do
brzegu nadoczodołowego 59 „ 58 ,,
Od obojczyka do brodaw ­
ki p ie rsio w e j..........................105 „ 105 „
Odległość brodaw ek pier­
siowych . . . .116 „ 138 „
Od wierzchu głowy do
obojczyka . . . . 172 „ 167 „
Odległość jednej pachy od
d ru g ie j 176 „ 188 „
Odległość krętarzy (w bio­
drach) .......................... . . 192 „ 181 „
Średnica r ę k i ................... 53 „ 52 ,,

— 302 —
Belgijczycy Greckie posągi
Średnica przedramienia . 37 części 36 części
Od pępka do kolana (do
rzepki) . . . . . . 318 „ 328
Od rzepki do ziemi . . . 280 ,, 279
Wysokość kostek nad zie­
mią 51 ,, 58
Od międzykrocza do ziemi 475 „ 482
Od barku do nadgarstka 341 ,, 346
Długość s to p y ....................... 154 ,, 149
Od łokcia do nadgarstka 145 ,, 148
Według kanonu Schmidta, zmodyfikowanego
przez O. Fritscha, przedstawionego na ryc. 31:
Długość całego ciała = 8 głów = 7 stóp = 9 rąk
— 10V2 X V4 część kręgosłupa.
Długość tułowia = długości kręgosłupa = długo­
ści całej kończyny górnej = 3 głowom.
Długość nogi = 4 głowom.
Kończyna górna do kończyny dolnej = 4 : 5 .
Szerokość w ramionach do szerokości w pa­
sie = 12 : 7.
Szerokość w pasie do szerokości w biodrach = 7:11.
Odległość brodawek piersiowych = 20 cm.
Długość ramienia = odległości barku do brodawki
drugiej strony.
Długość przedramienia = odległości brodawki do
pępka.
Długość ręki (od stawu nadgarstk.) = odległości
pępka do stawu biodrowego.
Długość uda = odległości brodawki do stawu bio­
drowego przeciwnej strony.
R ye. 31. — KANON O. FR ITSC H A (PRA W ID ŁO W A BUDOW A)

SB i = SE, B iN = EM, NH = M P, H B i = HK, B 1 H 1 = KF. D ługość


c ia ła c—h — 101/2 a—c — 8 głow om = 7 stopom — 9 rękom . D ługość
tu ło w ia a —b — 4 a—e — S P = 3 głow om . D ługość nogi = 4 głow om .
Ram ię do nogi 4 : .5. W y so k o ść czoła = długości n osa — ustom — uchu,
S z p a ra po w iek o w a do u st = 2 : 3. S zerokość w ram ionach do szerokości
w pasie ~ 12 : 7. S zero k o ść w p asie do szerokości w biodrach = 7 : U .
O dległość b ro d aw ek p iersiow ych = 20 cm.
D ługość podudzia = odległości b ro d aw k i do sta w u
biodrow ego tej sam ej stro n y .
P ro t. O tto G ey er, w y c h o d z ą c z słusznego za­
łożenia, że w pom iarach uw zględnić należy w iek,
a to z tego pow odu, że c ałe ciało z w y jątk iem g ło ­
w y rośnie proporcjonalnie, g ło w a zaś stosunkow o
do całego ciała się zm niejsza, bo rośnie w m niej­
szym stopniu (now onarodzone dziecko = długości
4 głów , 1 roczne dziecko = długości 43/4 głów ,
3 letnie dziecko —- długości 5 V2 głów , 47 2 letnie
dziecko = długości 6 głów , 10 letnie dziecko =
długości 672 głów , 12 letnie = długości 7 głów ,
15 letnie dziecko = długości 7V2 głów , 15 letnie
dziecko = długości 8 głów ) — podzielił ciało na 56
części (ryc. 32), ra d z ą c p rzy ją ć w każd y m p rz y ­
padku 51 części dla długości ciała od p o d sta w y
czaszki (ztyłu — co o dpow iada w linji poziom ej
końcow i nosa zprzodu) do ziem i a dodać 5 czę­
ści na głow ę, p rzy c z e m z a u w a ż y ł, że w proporcjo-
nalnem ciele szero k o ść poszczególnych części o d ­
p o w iad a V3 długości ty ch części. A m ianow icie:
S zero k o ść klatki piersiow ej — 10 części.
D ługość tu ło w ia z g ło w ą . = 30
G łębokość klatki piersiow ej = 8
D ługość tu ło w ia bez g ło w y = 24— 25 „
S zerokość uda . . = 5
D ługość kości udow ej = 15
S zero k o ść łydki . . = 4
D ługość goleni . . = 12
S zero k o ść ram ienia = 3
H ojn ack i: H ig ien a k o b ie ty 20.
305
W liniach p ro sty ch S zk ielet W y m ia ry zprzodu

R yc. 32. — KANON OTTONA QEYERA Z PODZIAŁEM CIAŁA


D O RO SŁEJ KOBIETY (w y so kiej 1-76 m) NA 56 C ZĘŚC I, PRZY
RÓW NOCZESNEM ZACHOWANIU PODZIAŁU NA 8 GŁOW

D ługość kości ramieniowej . . = 9


Szerokość przedramienia . =■ 2V2
Długość kości sprychowej . = TU
Szerokość s t o p y ..................... . = 2Vi— ;
D ługość stopy ...................... . = 8—9
Według tego podziału Geyera:
Odległość brody od brodawki piersiowej = w każ­
dym wieku V7 odległości od brody do ziemi.
Tułów w każdym wieku = długości całej koń­
czyny górnej.
Długość stopy = odległości podstawy czaszki od
pachy = Vs części odległości podstawy czasz­
ki od ziemi.
Długość ręki — 1Udługości całej kończyny górnej.
Odległość górnej krawędzi mostka do dołka pod-
sercowego = odległości dołka podsercowego
do pępka = odległości pępka do spojenia ło­
nowego.
Spojenie łonowe przypada ściśle w połowie ciała.
Ograniczając się do powyższych przykładów,
należy stwierdzić, że różnice zachodzące między
poszczególnemi metodami pomiarów są tak drob­
ne, że prawie nie wchodzą w rachubę. Kobietę za­
tem ciekawą co do proporcjonalności własnego
ciała różne drogi prowadzić mogą do celu i różne
metody mogą ją dostatecznie o tern pouczyć. Dalej
stwierdzić można, że wszystkie prawie kanony
zgadzają się naogół z proporcjami ciała kobiety,
bo jest ona wprawdzie nieco węższa w ramionach,
nieco szersza w biodrach, pępek przypada u niej
nieco niżej, a nogi ma stosunkowo krótsze, niż
mężczyzna, jednak więcej zbliżone do siebie bro­
dawki sutkowe wyrównują u niej w rysunku sche­
matycznym różnice.
Oczywiście, chcąc na podstawie przeciętnych
schem atów w yrobić sobie zdanie o proporcjach
w łasnego ciała, należy w pierw uczynić przegląd
powyżej w spom nianych w ad i uwzględnić je
w pierw szym rzędzie.
Z uw agi zaś na okoliczność, że przez odpo­
wiednie ćw iczenia pew nych grup mięśniowych
można je pobudzić do lepszego rozwoju, dalej, że
przez zmianę try b u życia i odżyw ienia można
zm niejszyć lub pow iększyć podściółkę tłuszczow ą,
a naw et i w pew nym stopniu na kościec i staw y
w pływ ać — łatw o też pew ne przy pom iarach spo­
strzeżone usterki popraw ić i braki wypełnić.
Dla łatw iejszego zorjentow ania się należy
jeszcze zdać sobie spraw ę z pew nych ch arak tery ­
stycznych niezbędnych cech poszczególnych czę­
ści ciała, bez których, mimo praw idłow ych propor-
cyj, piękność nie da się pomyśleć. Idąc z góry ku
dołowi, najw iększe w ym agania m usielibyśmy sta­
w iać do głow y i tw arzy. N iestety budow a i ry sy
tychże najmniej dają pola do popraw y, jedynie
skóra i w ło sy są od nas do pewnego stopnia za­
leżne, poniekąd także nos i uszy.
Szyja kobieca jest cieńsza i okrągła. Oprócz
mięśni i tłuszczu na w ygląd jej korzystnie w p ły ­
w ają nisko opuszczone ramiona i brak przerostu
gruczołu tarczykow ego (w ól—strum a). Szyja k ró t­
ka, gruba, nieokrągła, z w ystającą krtanią p rzypo­
mina budowę m ęską. P rzero st gruczołu tarczy k o ­
wego, tak często szpecący szyje kobiece, jest p rzy ­
stępny leczeniu.
Ładna klatka piersiow a jest zw ykle dość sze­
roka i w ypukła. Nie pow inny być na niej widoczne
chrząstki żeber, nie śmie w y staw ać m ostek (pierś
kogucia), dołki nad i podobojczykowe nie mogą być
zapadnięte. Ram iona w ym agają łukow atego przej­
ścia, brzydkie są poziomo ustaw ione i barczyste.
Im w yżej ustaw iony biust, tern ładniejszy, o ile nie
jest za pełny. P ożądany jest jego kształt półkulisty
o szerokiej nasadzie, a w ielkość taka, by go można
objąć ręką. W ielką ozdobą biustu jest um iarkow a­
nie w ielka brodaw ka i otoczka b arw y różowej.
Nadmierna tusza, zły od początku przyczep, brak
pielęgnacji w okresach m acierzyństw a i niedobrze
rozw inięte mięśnie piersiow e niszczą łatw o tę
w ielką ozdobę ciała kobiecego. Szpeci także brak
łukow atego rozdzielenia jednej piersi od drugiej
(łono) i za bliskie sąsiedztw o jednej piersi z drugą.
Piękne plecy polegają na prosto, pionowo biegną­
cym kręgosłupie, bez skrzyw ień i na normalnych
w ygięciach i w klęśnięciach, dalej na dobrze i równo
przylegających łopatkach, na dobrej budowie klatki
piersiowej (żeber), w końcu na um iarkowanej pod-
ściółce tłuszczow ej. W upiększeniu klatki piersio­
w ej i piec najw iększe pole do popisu dają ćw icze­
nia fizyczne, higjena i ortopedja. Jeszcze do pełno-
letności ta ostatnia daje dobre widoki. Szpeci
nadm iernie tłusty kark, tak samo szpeci w ychu­
dzenie odsłaniające żeb ra i łopatki, oraz pozba­
w iające kobietę charak tery sty czn y ch dołków nad
wyrostkami kolczastemi kręgów i nad kolcami
tylnemi kości biodrowych.
Niesłychane znaczenie w urodzie kobiecej ma
ładne przejście piec w biodra. Można śmiało po­
wiedzieć, że za wiele tłuszczu szkodzi tu tak samo
jak i za mało. Charakterystyczne dla kobiety szer­
sze biodra nie mogą dochodzić do karykatury. Za
prędkie i za ostre przejście lędźwi w biodra, za
wielkie nachylenie miednicy ku przodowi i nad­
mierne wygięcie kręgosłupa ku przodowi w części
lędźwiowej (lordosis) — powodują wrażenie prze­
rostu tej cechy charakterystycznej dla budowy
ciała kobiecej.
Piękny kształt brzucha zależy prawie wyłącz­
nie od tłuszczu i prawidłowo rozwiniętych mięśni
powłok brzusznych. Musi być przedewszystkiem
mały a lekko tylko wypuklony w podbrzuszu, bez
wyraźnego rysunku mięśni. Nadmierna ilość
tłuszczu, rozdęcie przewodu pokarmowego, brak
higjeny i odpowiednich ćwiczeń fizycznych, zła
pielęgnacja w okresach macierzyństwa —- powo­
dują rozmaitego stopnia szpecące zmiany w konfi­
guracji tej części ciała, aż do t. zw. brzucha obwi­
słego. Z drugiej znów strony brak podściółki tłusz­
czowej, zwłaszcza na wzgórku łonowym, jest
przyczyną płaskiego, zapadłego brzucha i nieład­
nego wystawania spojenia łonowego i kości bio­
drowych.
W budowie kończyny górnej najczęstsze błędy
są: zanadto stożkowaty kształt ramienia, za długi

— 310 —
i zbyt spiczasty łokieć, w ysterczanie kostek staw u
nadgarstkow ego, w y raźn y rysunek mięśni, skąpa
ilość tłuszczu. Sam a ręka ładniejsza jest, gdy po jej
stronie grzbietow ej pow stają lekkie dołeczki nad
głów kam i kości śródręcza, gdy zatem tkanki tłusz­
czowej jest poddostatkiem , aniżeli gdy przeglądają
kości i ścięgna w skutek nadm iernego w ychudze­
nia. Ideałem kształtnej budow y są jednostajnie
zw ężające się ku końcow i palce, bez zgrubień
w staw ach i bez szerokich opuszek, co często jest
następstw em długich i już od młodości upraw ia­
nych ćwiczeń fortepianow ych.
Dzisiejsza moda krótkich sukien pozw ala każ­
demu łatw o zorjentow ać się w błędach kończyn
dolnych kobiety. W arunkam i pięknej budow y nóg
są: proste kości, dostateczna ilość tłuszczu, cienkie
staw y, okrągłe kolana, dokładne zw arcie ud w po­
zycji stojącej od spojenia łonowego do kolan, nie
za ostro w y stająca listw a przednia kości golenio-
wej, średnio rozw inięta łydka, nie w ystające kostki
nad staw em skokow ym , raczej iksow ate aniżeli
szablow ato ustaw ione kolana, m ała i dobrze skle­
piona stopa. W ygięte szablow ato kości podudzia,
skrzyw ione i grube staw y skokowe, za grube ły d ­
ki i nienormalne w yginanie się całej kończyny ku
tyłow i w pozycji stojącej, spow odow ane rozluźnie­
niem staw u kolanowego (U eberstreckung), lub też
niemożność zupełnego w yprostow ania nogi w sta­
w ie kolanow ym — to w szystko oddala od pojęcia
pięknych kształtów kończyn dolnych. Uda muszą

— 311 —
być stopniowo zw ężającem i się stożkami, podudzia
od łydki w dół muszą się silnie zcieńczać. Cienkie
łydki nie rażą jedynie przy długich nogach, a więc
przy w ysokim w zroście.

W ybranek losu o skończenie pięknem i har-


monijnem ciele, jakie w idzim y na posągach Venus
w atykańskiej P raksytelesa, Venus m edycejskiej
i Venus milońskiej, jest w praw dzie niewiele, ale
każda kobieta posiada jakieś piękne szczegóły,
któreby mogła uw ydatnić, oraz wiele błędów
i w ad w pow ierzchowności, któreby się dały usunąć
lub złagodzić. Higjenicznie żyjąc, najwięcej w tym
kierunku uczynić może, a gdy znowu piękność
cechow ać pow inna kobietę w każdym przejaw ie jej
życia, niechże w ięc drogą rozumnego pielęgnow a­
nia ciała i zdrow ia stara się odpowiedzieć pojęciu
„arcydzieła n atu ry “, o którem pisze Heine:
Des W eibes Leib ist ein Gedicht,
Das G ott der H err geschrieben
Ins grosse Stam m buch der Natur,
Ais ihn der G eist getrieben!
Najw iększą tajem nicą przedłużenia życia i za­
chow ania piękności jest umieć nie skracać życia
i nie niszczyć piękności!

W pojęciach o pielęgnowaniu piękności panuje


tak wielki chaos, taka rozbieżność poglądów, taka

— 31 2 —
rozmaitość celów, do których się dąży, tak silna
walka w p ły w ó w między w ytw órcam i, chemikami
i nabywcami z jednej strony, a lekarzami i higjeni-
stami z drugiej strony, takie wkońcu pomieszanie
samych nawet nazw, że zanim przejdziemy ogólne
wskazów ki „pielęgnowania piękności44 (indyw idu­
alne rady muszą oczywiście pozostać tutaj bez
odpowiedzi) — musimy przedewszystkiem uzgod­
nić następujące zasadnicze okoliczności:
1) W dzisiejszym rozw oju usiłowań upiększe­
nia ciała należy odróżnić dwa kierunki. Jeden czy­
sto naukowy lekarski, uważający starania w tym
zakresie za część higjeny i profila ktyki, a w osta­
teczności ortopedji i chirurgji, drugi to sztuka toa­
letowa, starająca się w ym yślać coraz to nowe
środki farmaceutyczne i perfumeryjne, służące do
nadania piękności skórze, głównie tw arzy, środki
ułatwiające raczej ukrycie istniejących zmian
i wad przed ciekawem okiem ludzkiem, aniżeli
usuwające te błędy lub upiększające ciało.
P ierw szy kierunek higjeniczno-lekarski, w ię ­
cej zapobiegawczy i zachowawczy, w łaściw a
k u l t u r a c i a ł a , opiera się na zdawna już zna­
nych higjeniczno-dietetycznych przepisach, na ko­
rzystaniu z działania powietrza, w ody i słońca, na
rozumnem ogólnem i fizycznem wychowaniu, na
pełnem zdrowiu. W ostatnich czasach wzbogacono
ten dział udoskonaleniem pomocniczych metod:
elektryczności, galwano-kaustyki, diatermji, ma­
sażu naukowo wypracowanego, promieni Roent-

— 313 —
gena i radjum, oraz rozlicznych zabiegów ortope-
dyczno-chirurgicznych.
Drugi kierunek — to właściwa kosmetyka sztu­
ka upiększania się i podobania, niekiedy niezbędna,
często niepotrzebna, a bardzo często szkodliwa,
bo wywołująca wprost przeciwny skutek — roz­
porządza ogromnym arsenałem środków i Przybo­
rów toaletowych, zwanych niestety zbyt często
„higjenicznemi“, któremi fabryki zasypują żądną
chwilowego blasku kobietę, nie interesującą się
wcale ich zatajonym składem chemicznym.
2) O ile kultura ciała jest obowiązkiem każdej
kobiety, młodej czy starej, żyjącej z pracy rąk, czy
też w dostatkach i zbytku — o tyle znów właściwa
kosmetyka, sztuka upiększania się, powinna słu­
żyć jedynie tam, gdzie jest niezbędna i potrzebna,
a więc osobom, dla których natura nie była zbyt
szczodra i wspaniałomyślna lub którym powie­
trze, słońce lub inna jakaś przyczyna grozi oszpe­
ceniem. Przedwczesna starość niech z niej korzy­
sta, młodość, świeża i miła tw arz i ładna płeć niech
od niej stroni!
* * *

W następnych rozdziałach omówimy higjenę


skóry, włosów, zębów itd., łączącą się ściśle z pie­
lęgnowaniem piękności, by potem jeszcze poświę­
cić osobny dział właściwej kosmetyce i sztuce
usuwania wad i zmian kosmetycznych.

— 314 —
B. K O N S T Y T U C J A CIAŁA

Od dawna wiadomą było rzeczą, że nie


w szyscy ludzie jednako reagują na dobre lub złe
warunki życia, że ktoś w tych samych okoliczno­
ściach łatwo popadnie w chorobę, a ktoś znów po­
zostanie zdrowy, że nie zależy to nawet jedynie
od tężyzny i odporności nabytej — lecz, że przy­
czyna różnego oddziaływania tkwi w jakichś w e­
w nętrznych wartościach danego ustroju, w odzie­
dziczonej już drogą komórki rozrodczej (chromoso­
my jajka i plemnika) energji życiowej, że więc
przyczyna może być wrodzoną, niezmienną. Kilka
ostatnich dziesiątek lat pozwoliły badaczom bliżej
wniknąć w te nieodsłonięte jeszcze całkowicie kar­
ty biologji i dojść do przekonania, że pewne typy
ludzi, oglądane spostrzegawczem okiem, pozwalają
już zgóry spodziewać się u nich pewnych zmian
patologicznych, pewnych chorób, pewnych wad
w zachowaniu się fizyczno-psychicznem, związa­
nych nieodłącznie z ich budową anatomiczną, z ich
wyglądem zewnętrznym. Te właściwości jedno-
stki, dozwalające jej tak, a nie inaczej przedstawiać
się, w taki a nie inny sposób reagować na w arunki
życia, nazyw am y „konstytucją44. M ó w im y też
w potocznem życiu, że osoba ma taką a taką kon­
stytucję i dlatego wykazuje takie lub takie zdolno­
ści, czy braki, przyczem nie wolno nam jest ani
na chwilę zapominać, że jak z jednej strony dany
typ konstytucyjny daje się już częstokroć w y ró ż ­
nić w okresie niemowlęctwa, tak znów z drugiej
strony nie napotykamy nigdy t. zw. czystych ty ­
pów, zwłaszcza, że i w arunki życiowe do pewnego
stopnia mogą z biegiem lat odchylać konstytucję
wrodzoną.
Pozostawiając na uboczu w p ły w konstytucji
na zachowanie się ciała wobec najrozmaitszych
czynników chorobotwórczych — zajmiemy się
tutaj jedynie rolą konstytucji w ocenie i kulturze
piękna i budowy ciała kobiety.
Jak już poprzednio była mowa, normalnej bu­
dow y ciała, normalnej konstytucji, w łaściw ie nie
napotykamy. Pozostaje ona niejako w granicach
ideału (Plato), którego odpowiedniki usiłujem y zna­
leźć w statystycznych pomiarach, w klasycznych
dziełach sztuki itp. Jednak zbliżone do ideału ty p y
spotykam y znów nie tak rzadko. Będą to te posta­
cie kobiece, które odziedziczyły jakościową i ilo­
ściową zdolność rozwoju własnego, które w tym
rozwoju nie zatrzym ały się, które posiadają ró w ­
nież zdolność rozrodczą, oraz wszystkie cechy ko­
biece, nawet wtórorzędne, w yraźnie utrzymane.

— 316 —
Osoby takie mają wzrost, tuszę i wszystkie kształ­
ty dobre, ale nie nad miarę rozwinięte, wszystkie
narządy, a więc i płciowe, dobrze zróżniczkowane
i fizjologicznie funkcjonujące, ani nie za wcześnie,
ani nie za późno rozwijające się płciowo, miesiącz­
kujące praw idłow o, zastępujące łatw o, rodzące
dobrze, a przytem posiadające budowę czysto ko­
biecą, a więc lekką przewagę bioder nad barkami,
szerszą i niższą miednicę, krótszą klatkę piersio­
wą, większe lędźwiowe wygięcie kręgosłupa, pra­
w idłow e uwłosienie na ciele, zdolność ścisłego
w całej długości zwarcia ud w postawie stojącej
(rys charakterystyczny u kobiet normalnie zbudo­
wanych) itd. itd., a obok tego zupełne zdrowie.
Wszelkie odchylenia od takiego typu wkraczają
już w dziedzinę mniej lub więcej nienormalnej bu­
dow y ciała, tern samem w zespół rysów zewnętrz­
nych, oddalających się od w łaściw ej piękności.
Konstytucja ciała wówczas już na pierwszy
rzut oka wydaje się upośledzoną. Przyznać jednak
trzeba, że na tle urody kobiecej pod wzglę­
dem konstytucji ciała nie zawsze się zgadzają
estetycy z lekarzami anatomami i biologami.
Nie zawsze bowiem piersi malowane przez
Tycjaria odpowiadają ich przeznaczeniu, tj. funk­
cjom karmienia, tak jak nie zawsze przez Rubensa
przedstawiane obfite kształty i szerokość w bio­
drach są dodatnim warunkiem macierzyństwa. D ro­
bne te jednak nieporozumienia nie zmieniają na-
ogół pojęć o doskonałych lub w a dliw ych typach.

— 317 —
Także i to trzeba zauważyć, że nie zawsze konsty­
tucja ciała pokrywa się ze zmianami chorobowemi,
które wyciskają charakterystyczne piętno na w y ­
glądzie zewnętrznym. Np. znany powszechnie typ
gruźliczy może się przydarzyć także u osób o kon­
stytucji ciała dobrej, jakkolwiek znów słaba kon­
stytucja bezsprzecznie sprzyja rozwijaniu się gru­
źlicy i następowemu powstawaniu charakterystycz­
nych dla gruźlicy zmian w wyglądzie zewnętrz­
nym. Konstytucja ciała nie jest identyczna z cho­
robliwym wyglądem ciała, ale jest z nim w zwią­
zku przyczynowym, w pokrewieństwie. Konstytu­
cja jest właściwością przyniesioną już na świat,
impregnacja chorobowa zwykle już jest nabyta.
Gruźlica, krzyw ica itd. nie są anormalną konsty­
tucją ciała, są tylko chorobami, które tern prędzej
i łatwiej się pojawiają im słabsza jest konstytucja
ciała.
Typów upośledzonej konstytucji ciała jest k il­
ka; każdy o charakterystycznych cechach, jak­
kolwiek nie zawsze całe ciało obejmujących, bo
niekiedy tylko w poszczególnych narządach lub
częściach ciała widocznych. Na pierwszem miejscu
stoi t. zw. infantylizm (zwany także hipoplazją),
czyli niedorozwój ciała tak ogólny, jak i pewnych
tylko narządów dotyczący i to w rożnem nasileniu.
Jednostka — z niedorozwojem ciała, mimo że la­
tami już dojrzała, robi wrażenie dziecka ze wszyst-
kiemi właściwościami jego budowy. Jest to niejako
zatrzymanie się rozwoju ciała w pewnym punkcie.

— 318 —
Całość może być nawet harmonijną, o ile hipopla-
zja dotyczy całego ciała, lecz wątlejszą, o mniej­
szej energji i sile życiowej, niezdolną do osobistego
rozwoju i do roli rozrodczej. Przyczyna tego za­
trzymania się w rozwoju zdaje się tkwić w złem
funkcjonowaniu gruczołów dokrewnych, gruczo­
łów o wewnętrznem wydzielaniu, jak jajniki, tar­
czyca, przysadka mózgowa, nadnercze itd., co zno­
wu jest następstwem przyrodzonych własności.
Drugim typem nienormalnej konstytucji ciała jest
t. zw. hiperplazja i dysplazja, czyli ponad miarę roz­
rost całego lub pewnych części ciała, przyczem nie­
ma w tym przeroście harmonji, jedne części rosną
mniej, jedne więcej, niektóre pozostają w rozwoju
wtyle. Tę mieszaninę rozwoju zauważyć możemy
nie tylko na jednostkach dorosłych — lecz także
niekiedy już w młodszych latach przed ukończo-
nem pokwitaniem. Dzieci mogą się rozwijać nad­
zwyczajnie, dojrzewać za wcześnie, a potem na­
gle stanąć w rozwoju, przedstawiając tern samem
karykaturalne typy.
Dalszym, stosunkowo często u kobiet spoty­
kanym typem jest t. zw. astenja, czyli osłabienie
i zwiotczenie wszystkich tkanek ciała. Rysem
charakterystycznym tego typu jest opadanie trze-
wiów jamy brzusznej, brzucha, piersi itp. bez w y­
raźnej przyczyny, w śród tych samych np. w arun­
ków ciąży, porodu i połogu. U kobiet takich zresz­
tą zauważyć można i obwisłe rysy tw arzy, opa-
dniętą klatkę piersiową, żylaki, hemoroidy,
obrzm iew anie nóg, płaskie stopy itd.; a przytem
niesłychanie pobudliwy system nerw ow y. Aste-
nja może w ystępow ać także okresowo, niejako na-
padowo, w ślad zatem ulega czasow ej poprawie.
Ostatnim z głów nych typów anomalji konsty­
tucyjnej jest za małe zróżniczkow anie płciowe, t.
zw. intersexualitas. Ustalenie płci żeńskiej czy
męskiej odbyw a się już w zapłodnionem jajku ko-
biecem, a zależne jest od jakości i stanu chrom oso­
mów kom órek zarodkow ych. Zasadniczą różnicę
płci stanow i w praw dzie jajnik kobiecy i jądro mę­
skie, ale poza tern różnica ta polega na całym zbio­
rze cech płciow ych w tóro- i trzecio-rzędnych,
0 których już była w poprzednich rozdziałach mo­
w a. Jeżeli w dotyczących chrom osom ach komó­
rek zarodkow ych były jakieś braki, czy niedoma­
gania, mogą one dać powód do niezupełnego lub
w adliwego rozw oju cech płciowych. W rezultacie
w y tw o rzy ć się mogą tak dobrze ty p y o braku za­
sadniczych organów płciowych, jak eunuchoidy
1 obojnaki, co przydarza się rzadko, albo, co bardzo
często ma miejsce, pewne niedociągnięcia cech
w tórorzędnych, pew ne pomieszanie cech kobie­
cych i męskich, widoczne już nazew nątrz, a sta­
now iące błędy w pojęciu piękna i urody, które
polega na czystych typach kobiecych lub męskich.
Cechy takie istnieć mogą przy zupełnem zresztą
zdrow iu i dobrym rozwoju całego ciała. Z najczę­
stszych i najbardziej nas tutaj interesujących nie­
czystości płci kobiecej wymienić m ożna: nadm ier-
ną chudość przy silnie rozrośniętym kośćcu, sze­
rokość bark, brak zupełnego zwarcia ud od spo­
jenia łonowego do kolan w postawie stojącej, po­
rost w łosów odpowiadający organizacji męskiej,
a więc obrośnięta nakształt brody i wąsów twarz,
w łosy na piersiach, na brzuchu aż do pępka, obro­
śnięte nogi, zwłaszcza podudzia, długa klatka pier­
siowa, wygięcie lędźwiowe kręgosłupa nisko
umiejscowione, wąskość miednicy.
W miarę większego nasilenia tych przym ie­
szek męskich także system nerw ow y, cała psychi­
ka kobieca i całe życie płciowe przybiera postać
odbiegającą od kobiecości, co dało powód W einin-
gerow i do skonstruowania jego odrębnej teorji fi-
lozoficzno-biologicznej.
Ograniczając się do tych kilku głównych ty ­
pów — należy wkońcu stwierdzić, że i one mogą
między sobą być pomieszane, że np. brak zróżnico­
wania płciowego może iść w parze z astenją lub
hipoplazją, tak samo jak nadmierny rozrost ciała
nie w yklucza braku dokładnego zróżnicowania p łc i
Próby leczenia niepraw idłow ej konstytucji
ciała zwiastują w ostatnich latach pomyślne horo­
skopy. Organoterapja, przeszczepianie gruczołów
0 wewnętrznem wydzielaniu, przetaczanie zdrowej
1 praw idłow ej k rw i może przynajmniej w pewnych
przypadkach potrafią uzupełnić braki w rozwoju.
Najwięcej mogłaby tu zdziałać racjonalna hodowla
istot ludzkich, przezorność w wyszukiw aniu sobie
rodziców.
Hoinacki: Higiena kobiety 21.
— 321 —
C. S K Ó R A

Jednym z bardzo w ażnych czynników kul­


tury ciała jest czystość skóry. Skóra prócz upięk­
szania ciała (płeć) i prócz ochrony, jakiej użycza
organom w ew nętrznym , jest także narządem w y -
dzielniczym i chłonącym (transpiracja). W dwóch
tych zadaniach pomaga ona nerkom i płucom. —
W skórze znajdują się rozsiane liczne gruczołki
w ydzielające pot i łój, oraz liczne pory, tj. maleńkie
otworki, którem i przedostają się z ustroju nazew -
n ątrz i z zew nątrz do ustroju pew ne substancje
jak sołe, gazy itp. Doniosłe znaczenie dla życia ma
także skóra jako regulator ciepła. W końcu wiele
spostrzeżeń zdaje się przem aw iać za tern, że ko­
mórki skóry w ydzielają jakieś ciała chemiczne,
które na w zór soku nadnercza i gruczołu tarczy -
kow ego konieczne są do praw idłow ego funkcjono­
w ania organizmu, a zarazem stanow ią odtrutkę
(antytoksynę) przeciw zakażeniom ciała. Tem by
można w ytłum aczyć zjawisko, że niema dzielniej­
szego środka przeciw katarom , przeziębieniom i gry-
pie w zimie jak codzienne, długotrw ałe, ciepłe k ą­
piele pełne, lub kąpiele pow ietrzne, które, jedne
i drugie, umożliwiają lepsze funkcjonowanie komó­
rek skórnych. — Rola skóry pod temi względami
jest tak w ażna, że gdy zaw iesim y w czynności V#
część powierzchni ciała, a czasem naw et mniej, jak
się to zdarza np. przy oparzeniach, choćby po­
w ierzchow nych, to organizm ginie.
W całości 2‘5 mm gruba skóra składa się
z dwóch w arstw , z w łaściw ej skóry i z naskórka
(epidermis). W łaściw a skóra jest splotem elastycz­
nych włókien, mięśni gładkich i kom órek tłusz­
czow ych, w śród których znajdują się liczne drob­
niutkie w łosow ate naczynia krw ionośne i sieć
w łókien nerw ow ych. W niej też umiejscowione są
gruczoły potow e i łojowe, oraz cebulki w łosów .
Na falisto biegnącej w arstw ie w łaściw ej skóry (pa-
pille) spoczyw a naskórek, złożony także z dwóch
w arstw , z t. zw. w a rstw y Malpighiego, w której
gromadzi się pigment, czyli barw ik nadający skó­
rze barw ę, oraz z zew nętrznej w arstw y zrogow a-
ciałych komórek, które, łuszcząc się, tw orzą w raz
z potem, łojem, pyłem z ubrań i z pow ietrza w a r­
stw ę brudu, stanow iącego dogodne podłoże dla
najrozm aitszych mikrobów. U trzym anie w ięc czy­
stości skóry — to nietylko konieczność estetyczna
i odpow iadająca godności człowieka, ale przede-
w szystkiem akt higieniczny, zapobiegający wielu
chorobom skórnym i zakaźnym . Tak zapew ne poj­
mowali czystość Mojżesz u H ebrejczyków i Maho-
21 *
— 323 —
met u Arabów, którzy pod pretekstem oczyszcze­
nia moralnego polecali częste ablucje (obm ywania
i kąpiele).
Nie w y starczy jednak czystość doryw cza
i m iejscow a: musi ona być gruntow na i obejmująca
całe ciało. Tym czasem poucza doświadczenie, że
jesteśm y daleko od podobnego zrozum ienia rze­
czy. — W m iastach kąpie się u nas średnio tylko
raz na miesiąc, w niektórych okolicach, np. po
w siach, kąpiel jest zupełnie nieznana. Zw łaszcza
sfery pracujące z oszczędności w strzym ują się od
kąpieli, a w łaśnie dla nich byłaby ona najpotrzeb­
niejsza, w iększość bowiem z nich żyje w atm osferze
zapylonej i wilgotnej. Wogóle stoim y dzisiaj pod
względem czystości o wiele niżej od starożytnych,
a naw et nie dorów nyw am y zwierzętom , które in­
stynktow nie nieraz pół życia spędzają na myciu
skóry, jak np kot. Gdy za czasów K onstantyna
było w Rzymie przeszło 800 publicznych z wielkim
przepychem i w ystaw nością urządzonych bezpłat­
nych zakładów kąpielowych, gdzie dziennie około
tysiąca rniljonów litrów w ody używ ano, to dzisiaj
u nas praw ie że bezpłatnych kąpieli niema, a naw et
w e Francji i w Niemczech zaledwie jeden basen na
30.000 m ieszkańców przypada. Lepiej jest w Ja-
ponji i Anglji, gdzie naw et w pociągach i restau ra­
cjach są kompletne przybory do mycia.
Spraw iedliw ość każe przyznać, że kobiety
częściej i lepiej się myją i kąpią, aniżeli- m ężczy­
źni, ale przecież dużo jest takich, dla których myć

— 324 —
coś więcej jak tw arz i ręce, leży poza zw yczaj-
nem utrzym aniem czystości. 0 piersiach, o dolnej
połowie ciała, o częściach płciow ych zapominają
one zupełnie. Na cóż się przyda piękność i czystość
rysów i kształtów , gdy np. brudne nogi całe w ra ­
żenie zepsują? Kobiety plemion dzikich są z reguły
wedle opisów — bardzo czyste i regularnie się
kąpią. Japonki i kobiety ludów wschodniej Azji
oraz Turczynki o kąpieli nigdy nie zapominają, —
niechże więc i nasz św iat kobiecy nie pozostaje
w tyle, zw łaszcza, że czystość — to najlepszy środek
kosm etyczny, a kąpiel znów jest najlepszym
a przytem przyjem nym i kulturalnym środkiem
oczyszczającym ciało.
Działanie w ody zależy od rodzaju i form y jej
stosowania, a idzie w 3 kierunkach: term icznym,
chemicznym i mechanicznym.
Zależnie od ciepłoty rozróżniam y kąpiele zim­
ne, chłodne, letnie, ciepłe i gorące.
Kąpiele zimne od 22° C w dół i chłodne od 27°
do 22° C zw ężają naczynia krw ionośne skórne,
czynią skórę bledszą i mniej w rażliw ą na prze­
ziębienie. Nie usuw ają jednak z niej dobrze potu
i łoju, a przy stałem użyciu powodują w ypadanie
w łosów z głow y. Nadają się więcej dla osób k rw i­
stych, o skórze zaczerw ienionej oraz do zaharto­
w ania ciała.
Kąpiele ciepłe i gorące (ciepłe 30°—36° C, go­
rące 36°—44° C), rozszerzając pow ierzchow ne na­
czynia krwionośne, czynią skórę elastyczniejszą

— 325 ~
i żywiej zaróżowioną, a zarazem oczyszczają ją
dokładniej z potu i łoju. K rótkotrw ałe gorące k ą­
piele zw iększają spraw ność mięśni, długotrw ałe
powodują zwiotczenie mięśni i nerw ów , przy nad­
użyciu prow adzą do zniewieściałości i do chorobli­
wej, nadm iernej w rażliw ości na w p ły w y atmosfe­
ryczne. Nadają się głównie dla osób niedokrew -
nycli i delikatnych, oraz dla pocących się silnie.
Dużą tu rolę odgryw a rasa, przyzw yczajenie i in­
dywidualność. Tern tłum aczy się zw yczaj japoński
używ ania jedynie gorących kąpieli, dochodzących
do 46° C a naw et więcej (w Kusatsi 50°). Kąpiele
te jednak trw ają zaw sze króciutko i poprzedzone
są wiełokrotnem zlewaniem głow y zimną wodą.
Kąpiele letnie o ciepłocie 2 T —30° C nazyw am y
obojętnemi, bo oprócz obm yw ania powierzchni nie
w yw ierają żadnego głębszego w pływ u na or­
ganizm.
Nie da się zaprzeczyć, że najprzyjem niejsza
i najzdrow sza jest kąpiel rzeczna. Trw anie jej sto­
sow ać należy do ciepłoty wody. W górskich, zim­
nych i rw ących rzekach, których ciepłota w aha się
latem najw yżej między 18°—22° C, przebyw ać dłu­
żej jak 1—3 min. byłoby nierozsądne. Daleko
częściej poprzestaw ać u nas trzeba na kąpielach
w wannie, parów kach i kąpielach w staw ach. —■ ■
Szczęśliwi, którzy są w posiadaniu łazienki, umie­
szczonej tuż obok sypialnego pokoju, i którzy mogą
codziennie z rana bez wielkiego zachodu i w ydatku
pam iętać o czystości ciała.

- 326 —
Ciepłota kąpieli w wannie, z której kobieta po­
w inna przynajmniej raz w tygodniu korzystać,
musi być dostosow aną do w rażliw ości indyw idu­
alnej, raczej jednak musi być w yższa, a nie niższa.
Średnio ma ona w ynosić latem między 28°—22° C,
zimą między 32°—30° C. Czas trw ania 5—20 minut
(oczywiście nie mam tu na myśli kąpieli leczni­
czych). Jakę zasadę należy przyjąć, że im częściej
braną jest kąpiel, tern krócej powinna trw ać.
Przebyw anie w kąpieli czas dłuższy, niekiedy ca-
łemi godzinami, jest niezdrow e: zanadto w ydeli­
kaca skórę, czyniąc ją mało odporną na w pływ y
zew nętrzne.
Nieobojętną też jest rzeczą jakość w ody k ą­
pielowej. T. zw. w oda tw arda, studzienna, w odo­
ciągowa, zaw ierająca dużo soli wapniow ych,
drażni zanadto skórę rąk i tw arzy. Złagodzić
ją rnożna dodaniem sody (dwuwęglanu sodu)
lub potażu w ilości 2 łyżek stołow ych na kąpiel
nasiadow ą, 4—5 łyżek na kąpiel pełną. W ięcej
nadaje się na kąpiel w oda deszczow a (opadowa).
P rzy nadm iernej w rażliw ości skóry, oraz przy
skórze suchej i w iotkiej można po kąpieli natłuścić
ją lekko, wedle zw yczaju starodaw nego, obojęt­
nym tłuszczem, np. białą w aseliną lub lanoliną
albo cold-creainem. Dobre to jest zw łaszcza w po­
rze zimowej.
Błędne są zapatryw ania kobiet co do obmy-
w ań części płciow ych i brania kąpieli w okresie
regularności. W tym okresie części płciowe w y-
magają właśnie zwiększonej czystości i częstszego
obmywania, lecz wodą cieplejszą niż zazwyczaj.
W ostatnich dwóch dniach przed i w pierwszych
dwóch dniach po regularności nie należy brać
kąpieli chłodnych lub zim nych: mogłoby to w y w o ­
łać wstrzym anie odpływ u k rw i i spowodować
przekrwienia i obrzęki macicy. Natomiast jest
rzeczą dobrą tuż przed i tuż po regularności wziąć
kąpiel obojętną o ciepłocie 27°— 30° C, kró tko ­
trw ałą.
Kąpiele w stawach, z punktu widzenia higje-
nicznego, nie przedstawiają prawie żadnej wartości.
Najczęściej woda jest brudna, bo niema odpływ u
i p rzyp ływ u należytego, co wobec tłum nych ką­
pieli może nawet być źródłem infekcji organizmu.
Jedną tylko mają takie kąpiele zaletę, a mianowicie
tę, że ułatw iają pływanie, które niesłychane może
mieć znaczenie w rozwoju fizycznym , zwłaszcza
w m łodym wieku.
Kąpiele parowe, t. zw. parówki, umiarkowane
tak co do czasu — nigdy dłużej jak 10—15 min. —
jak i ciepłoty pary — ostrożnie z wyższemi
schodkami — są również dobrym środkiem u trz y ­
mania czystości, nie trzeba jednak zapominać, że
kąpiele parowe tak samo jak i za ciepłe kąpiele
w wannie (w zw yż 36° C) szkodzą płci. Gorącym
kąpielom i nadużywaniom parów ki przypisują le­
karze przedwczesne starzenie się kobiet tureckich.
Podobnemi w działaniu są rzym sko-iryjskie
kąpiele, czyli suche parów ki w gorącem powie-

— 328 —
trzu; są one jednak więcej podniecające od paró­
w ek wilgotnych, tem więcej też unikać ich powinny
osoby cierpiące na serce (zmiany w naczyniach
krw ionośnych) i skłonne do naw ałów krw i do
głow y.
Zw yczaj stosow ania zimnych kąpieli w w an­
nach lub rannego nacierania się zimną wodą, rze­
komo dla zahartow ania młodego ciała, i to najczę­
ściej zaraz po w yjściu z ciepłego łóżka, jest raczej
częstym powodem kataró w i niedokrewności.
Krótkie, zimne polanie ciała w w łaściw ym czasie,
jeżeli organizm czuje się zdrow ym , gdy otaczające
pow ietrze jest ciepłe i gdy można potem użyć p rzy ­
najmniej godzinnego ruchu — może oddać nieoce­
nione przysługi, ale w śród naszego niehigieniczne­
go życia raczej potrzeba nam kąpieli pow ietrznych ^
i słonecznych. W każdym razie nie należy stoso­
w ać hartow ania bez w skazów ek domowego le­
karza.
W szystkie pow yższe rodzaje kąpieli w ym a­
gają. aby ciepłota otaczającego pow ietrza była do­
statecznie w ysoka, by ciało przed kąpielą nie było
spocone, ani zmęczone, aby nie miało uczucia chło­
du lub dreszczu. Należy w ięc powolnie się rozbie­
rać, ochłodzić najpierw w odą tw arz, szyję i kark,
a potem dopiero w ejść do kąpieli. Kąpiele brać na­
leży przed obfitszem pożywieniem, po kąpieli zaś
szybko się ubrać, nieco pożyw ić i pójść na p rze­
chadzkę. Słabsze kobiety m uszą po kąpieli leżeć
1 —2 godzin w ciepłem okryciu.

— 329 —
Osobnej wzmianki w ym agają t. zw. przestrzy-
kiw ania pochw y, a nie macicy, jak się często ko­
biety mylnie w yrażają. P ły n w strzyknięty do po­
chw y nie dostaje się nigdy do samej m acicy;
aby się zaś dostał do środka macicy, potrzeba
do tego prócz biegłości zaw odow ej jeszcze
i osobnych przyrządów , t. zw. cew ników m a­
cicznych. To, co się w tym zakresie dzieje, może
przejm ow ać zgrozą. Na karb błędów w tym kie­
runku policzyć należy z wielkiem praw dopodobień­
stw em jedną trzecią część katarów i upław ów tra ­
piących dzisiejsze kobiety.
Tak zw anych hegarów (nazw a niesłusznie po­
miatana, bo tak się nazyw ał ich w ynalazca, aku-
szer H egar), czyli irygatorów , jak je odtąd nazy­
w ać będę, używ a się z reguły tak dobrze do prze-
strzykiw ań pochw y jako też do lew atyw , i prze­
chowuje się je w szafie między bucikami. P rzed
użyciem czasem się je opłócze a czasem naw et nie
opłócze, tylko okiem stw ierdza spokojnie, że są zu­
pełnie czyste. Tym czasem pyłu i m ikrobów gołem
okiem dojrzeć nie można, przepłókanie byle jaką
w odą nie usunie nieczystości, ani zarazków nie za­
bije, a pochw a kobiety — to narząd w ym agający od­
miennej staranności, aniżeli jelito odchodowe, choć­
by dlatego, że gdy ostatnie z natu ry rzeczy byw a
zbiornikiem nieczystości, to pierw szh może i po­
w inna idealnej czystości odpowiadać.
Irygator, ile możności szklany, bo tylko w ta ­
kim brud najłatw iej spostrzec się daje i tylko taki
można łatw o oczyścić, przechowany w czystern
miejscu, musi być przed użyciem w ygotow any lub
co najmniej przepłókany kilkakrotnie gorącą wodą
z dodatkiem sody, a już pod żadnym warunkiem
nie powinno się go używać raz do przestrzyki-
wari, a drugi raz do lew atyw , chyba po każdora-
zowein w ygotowaniu. Tej samej czystości w y ­
maga wąż gumowy, kanka zaś czyli rurka poch­
wow a musi być wygotow ana przed każdem uży­
ciem.
Sprawa samych przestrzykiwań, czy je wo-
góle robić należy — mówiąc o higjenie a nie o le­
czeniu — wym aga także wyjaśnienia. Badania
bakteriologiczne w ykazały, że w pochwie zdrowej
kobiety zdarzają się w praw dzie drobnoustroje, ale
albo nieszkodliwe, nie chorobotwórcze, albo też
znajdujące się w stanie pewnego rodzaju nieszko­
dliwego uśpienia. W ydzielina bowiem z gruczoł-
ków pochwy oddziaływ a kwaśno i jako taka jest
niekorzystnem dla nich podłożem. Stąd już łatw o
wyrozumieć, że przestrzykiw ania zmieniające ten
rodzaj w yd zieliny praw idłow ej mogą tern samem
odjąć pochwie jej własność ochronną. A gdy w do­
datku w chw ili właśnie takiej słabej odporności
wprow adzi się jeszcze nieczystym irygatorem
i kanką chorobotwórcze drobnoustroje z zew­
nątrz — to nic dziwnego, iż zamiast oczyścić, mo­
gą przestrzykiw ania zanieczyścić i przypraw ić
części rodne o chorobę.
Zdrowa zatem kobieta najlepiej zrobi, gdy się

— 331 —
od przestrzykiw ań pow strzym a, a za to obm yw a
się często zew nętrznie, gdyby zaś je robiła, to
ostrożnie, rzeczyw iście czystym przyrządem , w o ­
dą dobrze przegotow aną, do ciepłoty 28°—30° C
ostudzoną, nigdy zimniejszą (zw łaszcza w stanach
rozgrzania i emocji) i bez domieszki środków che­
micznych, chyba tylko z dodatkiem łyżeczki soli
kuchennej na litr w ody (rozczyn fizjologiczny).
W racając do kąpieli, należy zauw ażyć, iż zbyt
rozpowszechnione jest w śród kobiet mniemanie,
jakoby dodaw anie najrozm aitszych środków do
w ody było potęgowaniem jej w łasności higjenicz-
no-kosm etycznej. Nie mogąc się w daw ać w zakres
kąpieli leczniczych, które powinny być stosow ane
tylko z polecenia lekarskiego — w spom nieć jedy­
nie należy o kąpielach arom atycznych i szpilko­
w ych, które mają przyjem ną w oń i działają przy-
tem uspokajająco na nerw y. Podania nam mówią,
że Egipcjanki kąpały się w praw dzie w mleku —
w dzisiejszych czasach byłoby to jednak lekko­
myślnością i raczej dowodem przesądów , aniżeli
znajomości higjeny.
Oprócz w ody — drugim niezbędnym natural­
nym czynnikiem służącym do pielęgnow ania skó­
ry jest pow ietrze. Kąpiele pow ietrzne są jeszcze
mniej rozpow szechnione i jeszcze więcej lekce­
ważone. A szkoda, bo są one znakom itym środkiem
hartującym organizm, sprzyjają zdrow iu i nadają
kw itnący św ieży w ygląd. Aby w ziąć kąpiel po­
w ietrzną, nie trzeba zaraz iść za miasto i tam się
rozbierać. W ystarczy, gdy się przyzw yczai co­
dziennie po opuszczeniu z rana łóżka zdjąć koszulę
i zw ykłą toaletę uskuteczniać nago. Dobrze gdy to
samo robi się kilka minut w ieczorem przed poło­
żeniem się. Z początku trzeba być ostrożnym i ty l­
ko przez krótką chwilę przyzw yczajać skórę do
drażniącego w pływ u pow ietrza, gdy to się zaś sta­
nie, można już śmiało naw et w czasie zimy i przy
otw artem oknie korzystać z tego zbawiennego
środka, w ów czas można także bezkarnie używ ać
kąpieli pow ietrznych i słonecznych poza domem.
G dyby kobiety więcej z kąpieli pow ietrznych ko­
rzystały, mniej byłoby w śród nich w yprysków
skórnych, przeziębień i cierpień skóry na podłożu
nerw ow em . Znakomicie w spom aga działanie k ą­
pieli pow ietrznych rów noczesne w ykonyw anie
ćwiczeń gim nastycznych (patrz „W ychow anie fi­
z y c z n e j.
Dalszym łagodnym naturalnym środkiem pie­
lęgnującym skórę jest nacieranie jej na sucho. Ko­
biety o bardzo w rażliw ej skórze, zw łaszcza s ta r­
sze, mające skórę w iotką i suchą, nie znoszą zw y ­
kle ani w ody ani pow ietrza. Takie pow inny rano
i w ieczór natrzeć sobie płaską ręką — gdy zbyt
w ątłe, ktoś drugi musi je nacierać — lub k aw ał­
kiem suchego płótna całe ciało szybko i dość silnie.
Gdy są skłonne do przeziębień, mogą do nacierań
użyć wódki francuskiej i potem jeszcze na pół go­
dziny położyć się do łóżka.
Kobiety młode i zdrow e lepiej uczynią, gdy

— 333 —
nacieranie ciała połączą z kąpielą powietrzną
i ćwiczeniami fizycznemi. Naturalną kombinacją
kąpieli powietrznych, słonecznych i nacierań są
kąpiele piaskowe na plażach morskich, do których
dołączyć można i kąpiele w morzu. Z uwagi na
bardzo silne działanie fal powietrznych i promieni
słońca, oraz na przepojenie piasku rozmaitemi so­
lami przynoszonemi przez wodę morską (jod, brom
itd.) wymagają te często bardzo nadużywane
i całemi godzinami trwające kąpiele piaskowe
większej ostrożności i lepszego zorjentowania się
co do w rażliw ości skóry. Będzie mowa o tern
później.
O ile najlepszą wodą toaletową dla skóry jest
zwyczajna woda, o tyle znów najlepszym kosme­
tykiem i to jedynym nieodzownym — jest mydło.
Słusznie ktoś powiedział, że ilość zużytego m ydła
świadczy o kulturze danego narodu. Istotnie nie
można pomyśleć o czystości i higjenie skóry bez
mydła. Zapatrywanie wielu kobiet, że m ydło szko­
dzi na płeć, jest o tyle tylko słuszne, że nie
wszystkie m ydła są dobre i nie wszystkie nadają
się do mycia tw arzy. M ydło jest chemicznym w y ­
tworem powstającym przy gotowaniu tłuszczów
z ługiem sodowym lub potasowym. Tłuszcz, k tó ry
jest chemicznem połączeniem gliceryny i kwasu
tłuszczowego, rozszczepia się przy gotowaniu
z ługiem na te dwa składniki, przyczem kwas
tłuszczow y łączy się z ługiem tw orząc mydło,
a gliceryna i reszta nieużytego potasu lub sodu

— 334 —
im

uwalnia się i stanow i niepotrzebną i szkodliwą do­


mieszkę. Dobroć zatem m ydła zależy nietyle od
jakości surow ca —■ choć i ten, jak zaraz się do­
wiemy, w pływ a na jego jakość — ile raczej od
jego obróbki i należytego oczyszczenia, tj. od usu­
nięcia gliceryny i nadm iaru ałkaljów, głównie soli.
Dobre m ydło musi być obojętne, tj. takie, w któ-
rem kw asy tłuszczow e w całości się z ługiem po­
łączyły, w którem niema w olnych ałkaljów ponad
minimalną ilość. M ydła takie nazyw am y pow szech­
nie łagodnemi. W dotknięciu językiem nie spra­
w iają pieczenia. M ydła w yrabiane z ługiem sodo­
w ym są zw ykle tw arde, stałe, z ługiem zaś pota­
sow ym miękkie, m aściow ate. Z tłuszczów do fa­
brykacji lepszych m ydeł używ a się tłuszczu w o­
łowego, praw dziw ej oliwy, oleju kakaow ego i ko­
kosowego, do gorszych tranu, oleju rzepakow ego
itd. F abrykanci umieją jednak oszukańczo zastąpić
tłuszcz tańszem i środkami, jak krochmal, łojek itd.,
tak jak umieją norm alną zaw artość w ody w mydle
20°/o podnieść do 6 0 % . Nie ulega kwestji, że naj­
lepszym tłuszczem do w yrobu m ydeł jest tłuszcz
w ołow y.
Działanie m ydła na skórę polega na chemicz­
nych procesach, pow stających w obecności w ody
między składnikami m ydła, a kw asam i i tłuszczam i
wydzielanem i przez gruczoły potow e i łojowe.
Piana, jaka się w skutek tych procesów tw orzy,
ułatw ia mechaniczne usuw anie tak dobrze pyłu
i brudu jak i produktów chemicznych. Jeżeli jednak

— 335 —
w mydle znajdują się wolne alkalja (źle oczyszczo­
ne mydło), to pod ich w pływ em tłuszcz zm ydla
się. Skóra przez to pozbawiona jest naturalnej
ochrony, tj. tłuszczu, i łatw o się łuszczy i pęka.
W tern leży szkodliwość t. zw. ostrych czyli alka­
licznych mydeł.
Słabo alkaliczne m ydła mogą mieć tylko za­
stosow anie przy nadm iernie tłustej skórze, p rzy t.
zw. łojotoku.
Poniew aż działanie m ydła na skórę jest wo-
góle połączone z pewnem mniejszem lub większem
odtłuszczeniem skóry i jej w ysuszeniem , dlatego
higjeniści i derm atolodzy za najlepsze uw ażają m y­
dła t. zw. przetłuszczone, zaw ierające nadm iar
tłuszczu, aby rów nocześnie z myciem natłuszczały
skórę. Nadmiar tłuszczu nie może jednak pocho­
dzić od oliwy, gdyż ta rozkładając się jeszcze b a r­
dziej drażni skórę, aniżeli wolne sole.
O czywiście rozpoznanie, czy jakieś m ydło od­
pow iada głoszonym zaletom i czy wogóle jest do­
bre, m ógłby postaw ić tylko fachowiec. Publicz­
ność nic się na tern nie rozumie, a idzie tylko na
lep koloru, zapachu, w ysokiej ceny i hucznej re­
klamy. W szystkie te względne zalety zawodzą.
Kolorowe, barw ione są zw ykle drażniącem i skórę
solami metalicznemi i tak np. różow e — solami
ltęci, rnarm urkow e — witrjolem, zielone — tlen­
kiem chrom ow ym itd. Najwięcej nadają się do uży­
cia m ydła białe i żółte: w yjątek z białych stanow ią
m ydła fabrykow ane z olejem kokosowym . Nadają

— 336 —
one bowiem skórze niemiły odór, niszczą naskó­
rek i w yw ołują pękanie skóry. Poznać je można
łatw o po bardzo prędkiem i obfitem pienieniu się
i niskiej cenie. M ydła, które zaczerw ieniają skórę
i robią ją jakby lekko oparzoną — są zaw sze po­
dejrzanej jakości. N otorycznie mało w artościo-
wemi mydłami są w szystkie przezroczyste m ydła
glicerynow e, z w yjątkiem dobrych angielskich
„P ears Soap“.
O dradzać też należy używ ania mydeł silnie
perfum ow anych. M ocny zapach służy często do
zakrycia złego surow ca lub złego oczyszczenia
m ydła — w każdym zaś razie delikatny nos zaw ­
sze niemile odczuw a zapach m ydlany. M ydła do
których dodano więcej aniżeli 1% pachnideł nie na­
dają się ani dla dzieci, ani dla osób cierpiących na
jakieś zmiany skórne. Obok pow yższych w skazó­
w ek najlepiej kierow ać się w zakupić m ydła źró­
dłem pochodzenia i ufać tylko fabrykatom firm
krajow ych, czy zagranicznych, ale znanych i imien­
nych. M ydła niewiadomego i anonimowego po­
chodzenia są zaw sze niepewne. D obrą jest także
rzeczą nie zmieniać fabrykatów — lecz przeko­
naw szy się na własnej* skórze o nieszkodliwości
danego m ydła pozostać już przy niem.
W końcu przestrzec należy przed używ aniem
„m ydeł leczniczych44 i odkażających bez polecenia
lekarza. W iele z nich praw ie nic nie działa, wiele
znów nie zastąpi środków leczniczych i dezynfek­
cyjnych podanych pod inną postacią, w szystkie zaś
H o jn a c k i * H isjen a kobiety 22.
mogą wrażliwą skórę na długi czas podrażnić lub
nawet uszkodzić.

O pięknej skórze mówimy wtedy, gdy ona jest


czysta, bezwonna, biało-różowa, miękka i gładka,
lekko przeświecająca, o zdrowem wejrzeniu i w ol­
na od wszelkich plam i wyprysków. Miękkość
i gładkość skóry zależy od tłuszczu, elastyczność
jej i jędrnosc od włókien elastycznych i mięśni gład­
kich, karnacja od ilości i jakości naczyń krwiono­
śnych, oraz złogów barwika, połysk i właściwa
wilgotność od prawidłowej funkcji gruczołów po­
towych i łojowych. Do dobrej cery dojść można
ogólną dobrą dietetyką duszy i ciała i stałą ochroną
skóry przed szkodliwościami, przyzwyczajeniem
jej od wczesnej młodości do lekkiego, przewie­
wnego ubioru, do częstej zmiany bielizny, do ką­
pieli powietrznych i do ruchu, oraz do częstych ką­
pieli ciepłych. Do zrozumienia tych zasad jest jesz­
cze kobiecie bardzo daleko. Siła przyzwyczajenia
i naśladownictwa czyni ją raczej ofiarą przeróż­
nych słabostek, których szkodliwość wywołuje
niewczesny żal dopiero z pierwszym zmarszcz-
kiem.
Nie ulega jednak wątpliwości, że oprócz po­
wyższych ogólnych higienicznych wymogów, ko­
nieczne są do zachowania piękności skóry pewne
szczególne starania, pewne szczególne warunki,
°Pai tę na doświadczeniu i dokładnej indywidualnej

— 338 —
I V -. :ii im— i,

znajomo.ści w łasnej skóry. D otyczy to w pierw ­


szym rzędzie części ciała niezakryw anych, a głó­
wnie tw arzy, szyi i rąk. U tarł się bowiem zwyczaj,
że mówiąc o pięknej cerze, pięknej płci, m amy
zw ykle na myśli tw arz, a nie w liczam y w to poję­
cie innych okolic skóry.
Te szczególne starania nie mogą jednak pole­
gać na jakimś szablonie, lecz m uszą iść w parze
i być dostosow ane do indyw idualnych w arunków ,
a w szczególności 1) do karnacji ciała i jakości płci.
2) do jakości skóry, 3) do rodzaju p racy zaw odow ej
i trybu życia, 4) do sposobu odżyw iania się, 5) do
ogólnego stanu zdrow ia, 6) do sposobu funkcjono­
w ania system u nerw ow ego, narządów płciowych
i przew odu pokarm ow ego. Dopiero przy uw zglę­
dnieniu tych w arunków , oraz p rzy wciągnięciu
w rachubę okresu życia i w ieku — można w y ty ­
czyć rodzaj postępow ania w celu osiągnięcia do­
brych rezultatów .
Karnacja i płeć są w zw iązku z kolorem w ło­
sów. Brunetki, blondynki i rude są trzem a głów -
nemi typami płci kobiecej. Szatynki zbliżają się raz
w tę, raz w drugą stronę. Brunetki mają zazw yczaj
skórę więcej w ydzielającą, gruczoły w nich są w ię­
cej czynne. Tern tłum aczyć należy, że skóra u nich
jest więcej tłusta, w ięcej skłonna do trądzika i do
łojotoku i do w ypadania w łosów . Stąd też brunetki
dla zachow ania dobrej cery m uszą bardziej zw ażać
na praw idłow e funkcjonowanie przew odu pokar­
mowego, na praw idłow ą sekrecję i ekskrecję, t. j.
22 *
— 339 —
na dobre wydzielanie gruczołów i na regularne
oddawanie w ypróżnień jelita odchodowego i pę­
cherza moczowego.
Blondynki mają skórę zw ykle delikatniejszą,
więcej suchą, łatw o się łuszczącą i zapadającą na
zmiany Iiszajowate, skłonną do plam barw ikow ych
i łatw ego fałdow ania się i zm arszczek. System
krw ionośny, lim fatyczny i n erw ow y jest u nich
bardzo w rażliw y, w ym aga też bacznej uw agi i tro ­
skliwej pielęgnacji.
Rude mają skórę mniej w rażliw ą od blondynek,
choć charakterem zbliżają się do nich, skłonne są
jedynie jak wiadomo — najbardziej do piegów.
W rzeczyw istości, ze w zględów na troskę
0 należytą cerę, można powiedzieć, że istnieją dw a
zasadnicze ty p y skóry: typ skóry tłustej i skóry
suchej; pierw szy dotyczy przew ażnie brunetek,
drugi blondynek, jakkolw iek i te ostatnie często
mają skórę w ydzielającą dużo tłuszczu.
Pielęgnow anie skóry tłustej, mniej skłonnej do
zm arszczek, w ym aga do codziennego m ycia w ody
ciepłej (raz na tydzień naw et gorącej), dobrych
mydeł, a pozw ala na użycie zew nętrzne alkoholu
1 niekiedy pudrów . Często stosow ana ciepła woda
czyni skórę elastyczną, podnieca pow ierzchow ny
obieg krw i i spraw ność mięśni gładkich w skórze.
M ydło rozpuszcza w ydzielający się nadm iernie
tłuszcz i łój i oczyszcza otw orki i przew ody gruczo­
łów skórnych. Alkohol (woda kolońska) zw iększa
działanie w ody i mydła, w zm acnia mięśnie i ściąga
skórę, pudry wchłaniają w ilgoć i kw asy tłusz­
czowe.
O ile skóra tłusta potrzebuje osuszenia, choćby
nawet preparatami alkoholowemi, o tyle znów su­
cha wym aga natłuszczania, oraz w ody zimnej do
mycia, a jak najmniej i jak najrzadziej mydła. Skó­
ra taka wym aga nawet niekiedy octów arom aty­
cznych z powodu skłonności do liszajów. Zimna
woda u blondynek o skórze suchej, ale woda mięk­
ka, deszczowa lub studzienna (przegotowana), po­
budza czynności wydzielnicze gruczołów i nerw y
skórne. Tłuszcze stosowane na suchą skórę zastę­
pują znów niedostateczne wydzielanie gruczołów
łojow ych, przeszkadzają wysychaniu naskórka, li­
szajom i trądzikom. Stosowanie przy suchej skórze
gorącej wody, alkoholu i pudrów czyni ją jeszcze
więcej suchą, marszczy ją i powoduje łuszczenie
się, zmarszczki i nabrzmiewanie. To samo czyni
m ydło. To też to ostatnie w razie potrzeby lepiej
zastąpić otrąbkam i migdałowemi, albo płynnem
mydłem glicerynowem .
Szatynki i kobiety o rudych włosach naślado­
wać muszą w skazów ki przepisane dla brunetek lub
blondynek, do których się zbliżają.
Dalszym warunkiem , z któ rym się trzeba li­
czyć, jest tryb życia i praca zawodowa. Zajęcia
wymagające długiego siedzenia, zwłaszcza ze
zgięciem ciała, a tak samo noszenie gorsetu i cia­
snych, uciskających sukien sprzyja zaburzeniom
w krążeniu k rw i, powoduje przekrwienie i zasto-

— 341 —
my, a w następstwie zwiększa łojotok i chropowa­
tość skóry.
Życie na świeżem, wolnem powietrzu ułatwia
i reguluje wszystkie czynności ustroju. Z punktu
widzenia higienicznego ani w jednym, ani w dru­
gim kierunku nie może być przesady, szczególnie
zas unikać należy nagłych zmian temperatury.
Najłatwiej zrozumieć to na skórze, która w złych
warunkach miejskich łatwo schnie, więdnie
i marszczy się, a dostawszy się nagle na wolne
powietrze i słońce łatwo się zaognia, zaczerwienia
i obrzmiewa. Aby tej drugiej ewentualności zapo­
biec, wymyślono cały szereg środków zapobie­
gawczych jak weloniki i parasolki przeciw powie­
trzu, w iatrow i i pyłowi, słońcu i nadmiernemu
zimnu, powłoki z tłuszczu i kremu przeciw słońcu,
powietrzu i zmianom temperatury itp. Wszystkie
te śiodki niekiedy istotnie się przydać mogą, nie­
kiedy S3 nawet wskazane, ale stanowczo prze­
strzec trzeba przed stałem używaniem pudru, któ­
rego cząsteczki zatykają otworki gruczołów poto­
wych i łojowych, powodują uwiąd i starzenie się
skóry, czynią ją chropawą i pomarszczoną. Pudru
używać można jedynie dla osuszenia skóry i to
pudru bardzo czystego i delikatnego, który w do­
datku natychmiast musi być dokładnie starty. Dla
ochrony płci daleko więcej, aniżeli pudry, nadają
się dobre kremy, których skład chemiczny będzie
później podany. Kremem takim naciera się deli­
katnie cienką warstwą twarz po obmyciu* Można

— 342 —
nawet nadmiar zetrzeć jedwabną chusteczką lub
wacikiem. Należy tak zrobić zawsze przed w y j­
ściem na świeże powietrze zaraz po myciu, i w ce­
lu ochrony przed w iatrem i zimnem. Nawet przy
tłustej skórze to nie zaszkodzi, gdy tylko pamięta
się o częstem usuwaniu nadmiaru łoju ze skóry.
0 polecanych dla ochrony cery tw a rzy pa­
rówkach będzie mowa później. Środkiem, któ ry
przejściowo ale znakomicie działa na gładkość,
soczystość i delikatność skóry tw arzy, a któ ry
b ył już w modzie u starożytnych Rzymianek, jest
ciasto zrobione z mąki grochowej lub bobowej
i serwatki, którem się tw arz na noc pokrywa,
przymocowując maską płócienną.
Kw itnący, zdrow y w ygląd ludzi przebywają­
cych na świeżem pow ietrzu nie odnosi się do cie­
pła słonecznego (promieni ultraczerwonych), lecz
do trw ałego działania chemicznych promieni u ltra ­
fioletowych. (Od czasu Finsena umiemy cenić
światło słoneczne i dzienne, jak również sztuczne.
Św iatło słoneczne przepuszczone przez pryzmat
daje nam zasadnicze b a rw y : czerwoną, pomarań­
czową, żółtą, zieloną, niebieską i fioletową. Jeżeli
sobie w yobrazim y św iatło jako fale eteru, to po
stronie czerwonej są te fale powolne, po stronie
fioletowej krótkie a szybkie. Spektrum pryzmatu
sięga jednak poza jedne i drugie, choć gołem okiem
tego nie w idzim y, to też nazwano jedne ultraczer-
wonemi, cieplnemi, drugie ultrafioletowem i, che-
micznemi). K o loryt skórze nadaje przepływająca

343 —
Krew i pigment, czyli barw ik, złożony w głębszych
w arstw ach skóry. Prom ienie chemiczne ultrafio­
letow e w um iarkow anym stopniu działają k o rzy st­
nie na tw orzenie się hemoglobiny w ciałkach czer­
w onych krw i, czyniąc tę krew żyw o-czerw oną,
skórę zaś przekrw ioną, a że przytem działają bak-
terjobójczo (jak to widzimy na oczyszczaniu się
rzek, bieleniu płótna), stąd też są bardzo doniosłym
czynnikiem kosm etycznym . Nadmiar promieni che­
micznych powoduje najrozm aitsze zapalenia i opa-
lzenia skóry, jak to widzimy na w ycieczkow cach
w kraje tropikalne lub na lodowce. Szkodliw y
w pływ zw iększa rów noczesne gorąco i wilgotność
pow ietrza. Gorąco utrudnia promieniowanie ciepła
z organizmu, wilgotność parow anie potu. P rzed
tiw ały m nadm iarem promieni chem icznych chroni
się organizm ludzki gromadzeniem pigmentu (ciem­
nego barw ika) w skórze. Skóra się opala. Stąd też
krajow cy z południa są czarni, ludzie z północy ja­
śni. Na południu też leży historyczne źródło malo­
w ania ciał, używ ania szminek, pudrów itd. Teraz
zrozumiemy, dlaczego osoby o słabym barw iku
w skórze, o jasnej płci, powinny używ ać chronią­
cych kapeluszy, woalek, a naw et past, osłaniają­
cych skórę. Nadmiar działających promieni sło­
necznych można też pow strzym ać przez odpowie­
dni ubiór. Z w ierzchu m aterje białe, jasno popielate
iub żółte, bo te mało absorbują promieni cieplnych,
pod spodem bielizna czerw ona lub czarna, bo ta
pow strzym uje działanie promieni chemicznych,
czyli zastępuje pigment skóry.

— 344 —
Rodzaj diety ma rów nież bardzo w ażny
w pływ na cerę. Aby mieć czystą i św ieżą
cerę, trzeba przedew szystkiem unikać korzen­
nych potraw i podniecających napoi. Zresztą
odżyw ianie się i przem iana m aterji najrozmaiciej
w pływ ają na skórę i jej zachowanie się, zależnie
od indywidualności. W iem y, że u niektórych osób
po spożyciu ryb, raków , ostryg, poziomek, malin
itp. w ystępuje w ysypka, pokrzyw ka lub rumień.
Brunetki o tłustej skórze, o bardzo żyw ej cyrkula­
cji krw i i obfitem w ydzielaniu gruczołków mają
wogóle dobry apetyt. M uszą one uw ażać w diecie,
by nie potęgow ać tych w łaściw ości, a w ięc mało
jeść, a mianowicie unikać alkoholów, nadm iaru
mięsa, wędlin, ryb i pikantnych serów , w szcze­
gólności zaś słonych rzeczy, m usztardy, pieprzu,
octu; w przeciw nym razie dostają łojotoku i trą-
dzika, a cera ich robi w rażenie naoliwionej.
W ogólności nabiał, jarzy n y i owoce dają lepszą
cerę, aniżeli m ięsa i sosy. Niema jednak odmian
w egetarianizm u trw ałego, k tó ry b y nie pow odow ał
anemji skóry. Blondynki o suchej cerze są o wiele
mniej w rażliw e na działanie p otraw i napojów pod­
niecających. W ięcej należy im unikać podnieceń
nerw ow ych, aniżeli błędów w diecie, bo głównie
zaburzenia nerw ow e szkodzą ich cerze. Są one
przy tern w rażliw sze na zm iany tem peratury.
T rzeba dalej sobie zdać spraw ę i z tego, że
ogólne niedomaganie organizmu, w szelkie choroby,
naw et miejscowe, ograniczone do któregoś drob-

— 345 —
i i ego narządu wewnętrznego, w pływ ają częstokroć
niekorzystnie na stan skóry i na cerę tw arzy. C ier­
pienia żołądka, kiszek i w ą tro b y oraz zatrucia prze­
wodu pokarmowego (autointoksykacje) są często
przyczyną^ w yp rysków , trądzika, żółtego zabar­
wienia skóry, pokrzyw ki, rumienia itd. (to samo
co po w strzykiw aniach obcogatunkowego białka—
anaphylaxia).
Znane są również kosmetyczne zaburzenia
pi zy chorobach gruczołów o wewnętrznem w y ­
dzielaniu. Choroby nadnercza (choroba Adissona,
Bronzekrankheit) w yw o łu ją pokrzywkę, świąd,
w yp ryski, srebrno-bronzowe zabarwienia skóry,
choroby przysadki mózgowej — przerost i pow ięk­
szenie pewnych odcinków ciała; choroby gruczołu
tarczykowego (choroba Basedowa i inne) _
tizeszcz oczu, wól, nadmierne pocenie się, obrzęki,
wypadanie włosów , w iąd paznokci itd. Choroby
narządów płciow ych a nawet sama ciąża i regu­
larność miesięczna powoduje u niektórych kobiet
różne zmiany i w yp ryski. To samo robi w iek
przejściowy, znaczący się przytem z reguły o ty­
łością bioder, nóg i piersi. Choroby nerek czynią
skórę obrzękłą i bladą, skaza moczanowa (Gicht)
zniekształca stawy, w yw ołuje w y p ry s k i i zmiany
w paznokciach, a niekiedy idzie w parze z łusz­
czycą.
Te i wiele innych chorób, odgrywających
w kosmetyce niepoślednią rolę, wym agają oczy­
wiście pomocy lekarskiej. Do kobiety zaś samej,

— 346 —
do jej rodziny i otoczenia należy leczenie chorób
moralnych. P rzy w szystkich bowiem pow yższych
usiłow aniach nie należy zapominać, że tw arz jest
w yrazem duszy, że chcąc mieć piękne oblicze, na­
leży także pracow ać nad upiększeniem i uszlachet­
nieniem w łasnego charakteru, w łasnej duszy. W y ­
raz tw arzy, mniejsze lub w iększe fałdy i zm arszcz­
ki, w arunkow ane są skurczam i mięśni mimicznych,
będących pod rozkazam i centralnych ośrodków
nerw ow ych. Im częściej któraś grupa mięśni w y ­
konuje pracę, tern w iększą zyskuje przew agę i tern
więcej w pływ a na fizjognomję. U osób często się
śm iejących widzim y szerokie usta, kąciki ust unie­
sione, a oczy otoczone lekkiemi zm arszczkam i,
u m ających znowu częste zm artw ienia zarysow ują
się silnie fałdy noso-policzkowe a obniżają się k ą­
ciki ust. P rz y głębokim i długotrw ałym smutku,
jako też przy częstem w ytężaniu pamięci i um ysłu
pow stają pionowe bruzdy na czole. O tw arte usta
św iadczą o przytępieniu słuchu lub bezmyślności.
iNiskie instynkty w yciskają niemiłe piętno na w y ­
razie tw arzy itp.
Umieć zachow ać to w arzy sk ą m askę tw arzy,
u kryw ającą w szelkie w zruszenia, jest sztuką, któ­
rą niewielu tylko zdobyw a; jeszcze trudniej, naw et
przy dobrej woli, ułożyć tw arz sw ą w miłą, szla­
chetną, odzw ierciedlającą piękną i szlachetną du­
szę. Udaje się to tylko na dobrym gruncie, po do­
brem w ychow aniu i po ciężkiej p racy nad sobą.
Ale gdy się już uda, w yróżnia człow ieka praw dzi­
w ą i trw ałą pięknością.
D. PIERSI , W Ł O S Y , ZĘBY,
OCZY, NOS, USZY, RĘCE, NOGI

D odatkow ej pielęgnacji w ym agają: piersi,


w łosy, usta, oczy, nos, uszy, ręce i nogi.
P i e r s i . — Na żadnej części ciała kobiecego
nie spraw dza się tak dobrze słuszność zdania, że
„piękność to zdrow ie4', jak na piersiach. Piękne
piersi może mieć tylko praw dziw ie zdrow a kobieta.
N iestety w dzisiejszych czasach spotykam y częściej
ruiny tej w ybitnej ozdoby i w ażnego narządu, ani­
żeli okazy piękności i fizjologicznej spraw ności.
Piersi kobiece są gruczołam i mlecznemi zło-
żonemi z 16—24 zrazików , otoczonych tkanką
tłuszczow ą i pokrytych w całości delikatną, prze­
św iecającą skórą. Każdy zrazik składa się z licz­
nych gruczołków gronow ych, rozw ijających się
zupełnie dopiero w okresie ciąży, a zakończonych
każdy zosobna jednym przewodem , które znów
w szystkie łączą się w e wspólne dla każdego zra­
zika w iększe przew ody mleczne, otw ierające się
małemi otw orkam i na brodaw ce.
W praw idłow ych w arunkach tw orzą piersi
dwie elastyczne, jędrne, mało ruchome, silnie i sze-
roko u podstaw y przyczepione, a stożkow ato zw ę­
żające się półkule, osadzone na mięśniach piersio­
w ych wielkich. Umieszczenie ich odpowiada prze­
strzeni między 3 a 6 żebrem. Im niżej są umiesz­
czone, tern są skłonniejsze do opadania. Do pięk­
ności ich niezbędny jest k ształt półkulisty. Stożko­
w ate lub cytrynow ate przypom inają wymiona
zw ierzęce, pączkow ate są w yrazem pow strzym a­
nia się rozw oju fizycznego. Pod względem wielko­
ści jako też konsystencji przedstaw iają one bogatą
rozmaitość, zależną od indywidualności, wieku, ra ­
sy, odżywienia, trybu życia, okresów fizjologicz­
nych a naw et i dziedziczności. W każdym razie
ogólny ich stan jest często barom etrem zdrow ia
kobiety.
Jak już wspomnieliśmy, mają one na szczytach
sw ych nieco w ypuklone brodaw ki, które nie leżą
ściśle w sam ym środku, lecz nieco ku górze i na-
w ew nątrz. B arw a brodaw ek, jak i ich otoczki, jest
mniej lub więcej różow a, u blondynek jaśniejsza,
u brunetek ciemniejsza, w czasie ciąży u jednych
i drugich w ybitnie ciemniejąca. Odległość jednej
brodaw ki od drugiej, a tern sam em odstęp jednej
piersi od drugiej, jest rów nież zaw isły od indy­
widualnej budowy. P rz y proporcjonalnej budowie
ciała odległość brodaw ek nie może w ynosić mniej
aniżeli 20—21 cm. Na starożytnych posągach od­
pow iada ona V8 długości całego ciała. Brodaw ki
znajdow ać się pow inny na w ysokości czw artego
żebra.

— 349 —
Rozwój gruczołów piersiowych przypada ści­
śle na czas dojrzewania płciowego, którego jest
jedną z pierwszych cech, a zatem w naszym k li­
macie na 14— 16 rok życia lub wcześniej.
Na jakość i piękność piersi w pływ a w wielkiej
mierze rozumne ich pielęgnowanie. Starania roz­
począć jednak należy już w latach dziecięcych, bo
raz zatraciwszy warunki pomyślnego ich rozwoju
i raz je zniszczywszy, bardzo już trudno przyw ró­
cić im pierwotne kształty. Więc przedewszyst-
kiem zaniechać trzeba zwyczaju silnego powijania
niemowląt, który to zwyczaj już u progu życia
uniemożliwia swobodny rozwój i rozszerzanie się
klatki piersiowej dziecięcia a zarazem nie pozwala
na wyrobienie się mięśni piersiowych. Dalej należy
więcej zwracać uwagi na rodzaj i krój bielizny
i sukienek. Koszule nie powinny tw orzyć na pier­
siach fałdów i guzów, a okrycia klatki piersiowej
nie mogą jej ugniatać i uciskać. Przesadna obawa
przed przeziębieniem skłania zbyt często do ob­
ciążania klatki piersiowej licznemi kaftanikami
i staniczkami, które nietylko uciskają rozwijające
się piersi, ale jeszcze w dodatku przecieplają je
i zbytecznie wydelikacają. Tymczasem poucza do­
świadczenie, że najdłużej w pięknym stanie utrzy­
mują się te piersi, które trzymane są w stosunkowo
chłodnej temperaturze. Stąd też zwyczaj noszenia
nieobcisłych bluzek i staników wyciętych pod szy­
ją zasługuje na uznanie i polecenie.
Podobnie jak szkodzi piersiom nadmierny

— 350 —
ucisk ubrania od góry ku dołowi, tak też szkodzi
im niepotrzebne w zw ykłym stanie podpieranie ich
od dołu, czy złym bo za w ysokim gorsetem , czy
też jakimś zw ykłe miano „reform ow ego44 noszą­
cym staniczkiem. Jeden i drugi uciska pierś i od­
biera skórze i jej mięśniom naturalną elastyczność.
P odtrzym yw ania w ym agają albo już zniszczone
i obwisłe albo w yjątkow o nadm iernie obrzmiałe
i zanadto dużo pokarm u w ydzielające piersi w cza­
sie ciąży i karm ienia (zob. rozdz. „Ciąża, poród
i połóg“), normalnie zaś rozw inięte i ukształtow ane
piersi zam iast „podtrzym yw aczy44 w ym agają ra ­
czej „ochraniaczy44, które się różnią od siebie tak
krojem, jak i sztyw nością i grubością materji. Za­
sada ta dotyczy rów nież pow łok brzusznych (opa­
sek), które z reguły rów nom iernie z piersiami ule­
gają zniszczeniu i obwiśnięciu. Jednym z najdodat-
niej w pływ ających na rozw ój piersi czynników jest
dostateczny ruch ciała. Poniew aż rozwój piersi
idzie w parze z ogólnym rozw ojem ciała — przeto
wszelkie g ry i zabaw y na świeżem pow ietrzu
w zm acniają nietylko cały organizm, ale korzystnie
w pływ ają i na jędrność piersi. Szczególnie na ich
stan w pływ ają ćw iczenia oddechowe, ćwiczenia
w yrabiające mięśnie ramion i klatki piersiowej. Już
samo wzmocnienie i pogrubienie mięśni piersio­
w ych podnosi znacznie leżące na nich gruczoły
piersiowe. Stąd też gim nastyka, w czesna nauka
pływ ania i ćw iczenia oddechowe, obok p rzy sw aja­
nia sobie zaw czasu pięknej, w yprostow anej posta-

— 351 —
R y e. 33. - O PAD A NIE PIER SI I A T RO FJA MIĘŚNI PO D T R Z Y M U JĄ C Y C H
W SK U TEK W A D L IW E G O SIEDZENIA W ZŁEJ ŁAW CE SZKOLNEJ

w y, nieocenione w tym względzie mogą oddać


przysługi. Przeciw nie, siedzący tryb życia, p row a­
dząc do nadm iernego grom adzenia się tłuszczu
i zw iotczenia mięśni, jest drogą w iodącą do znisz­
czenia kształtów . P iersi zaczynają się nadm iernie
powiększać, zatracają świeżość i jędrność, obwi-
sają. Osiągnięciu pięknych piersi stoją także na za­
w adzie za długie i za częste w ysiadyw ania w zgię­
tej pozycji ciała, roboty ręczne, długie godziny

— 352 —
szkolne w niehigienicznych iaw kach (zob. ryc. 33),
noszenie ciężarów , liche odżyw ienie itd.
Do niezbędnych w ym ogów w pielęgnowaniu
piersi zaliczam y w końcu 1—2 razow e dziennie
obm yw anie ich chłodną w odą (20°—24° C), czy­
stą lub z dodatkiem alkoholu, wódki francuskiej
albo w ody kolońskiej (1—2 łyżek na szklankę w o­
dy). Zachw alane kosm etyki, esencje, szminki itp.
mogą jedynie zasłonić w ad y i zniszczenia — pomóc
H o jn a c k i: H ig j e n a k o b ie ty 23.
— 353 —
niestety nie mogą, tak jak nie pomogą przy braku
higienicznych warunków wszelkie pigułki i eliksi­
ry, zachwalane na zwiększenie i rozrost piersi.
W celu nadania piersiom jędrności i elastycz­
ności, a zarazem pobudzenia ich rozwoju, w razie
gdy są za małe, obok zachowania powyższych wa-
K
f
i
ijjj

i
f
w■5

>

5 Ryc. 35. — M1ĘSIENIE PIERSI (Podług C. H. Stratza)


C
i*
runków, wyborne usługi oddaje miejscowe mięsie-
nie przez 4—5 miesięcy.
Oczywiście musi być ono wykonywane umie­
jętnie (ryc. 34), z umiarkowanym uciskiem, opusz­
kami 3— 4 środkowych palców. Kierunek mięsienia
wskazują strzałki na ryc. 35. W razie za wielkich
i obwisających piersi kierunek mięsienia jest prze­
ki
ciwny.
lliH r
354 —
N ieum iejętnem i za g w ałto w n em m ięsieniem
m ożna dużo złego narobić, lepiej w ięc działać
w porozum ieniu z lekarzem .
W ł o s y. — W ło sy ko b iety są nietylko ozdobą
jej g ło w y , ale ta k ż e z e w n ę trz n y m objaw em siły
i z d ro w ia ; są one obroną p rzeciw w p ły w o m ze­
w n ę trz n y m ; zim nu, słońcu i w ilgoci, pielęgnow ać
je w ięc n ależy od n ajm łodszych lat. D zisiejsza m o­
da „ch ło p ięcy ch 44, a w każd y m razie k ró tk o s trz y ­
żonych fry z u r, o d z w y c z a ja nas w p ra w d z ie od do­
p a try w a n ia się i podziw iania piękności kobiecej
w jej bujnych i długich w ark o czach , a sam ej ko­
biecie u p raszcza tro sk i i s ta ra n ia o nie — jednak
niew iadom o jak długo p o trw a ten p rze jaw naśla­
do w an ia m ężczyzn i cz y w sz y stk ie kob iety o g a r­
nie. To też sp o so b y pielęgnow ania w ło só w nie
m ogą ulec zm ianie, a to tern bardziej, że krótki,
czy długi w ło s w y m a g a ty lk o m niejszego lub
w iększego ale z a w sz e do tego sam ego celu p ro ­
w ad ząceg o zachodu.
W p raw id ło w y m stanie życie w ło sa trw a 2— 6
lat, po takim czasie jeden w ło s w y p ad a, a na jego
m iejsce w y ra s ta n ow y. P rzeciętn ie w y p a d a dzien­
nie około 50 w ło só w , o czem przekonać się m ożna
liczeniem . D zienny w z ro st w ło sa w ynosi około
V2 mm. O gólna ilość w ło só w na głow ie u blondy­
nek jest z w y k le d w a ra z y w iększa, aniżeli u b ru ­
netek. W śró d niehigienicznych w a ru n k ó w często ­
kroć n a pozór drobne przew inienia, popełniane
jednak stale, odbierają siłę w łosom , i nietylko
okres życia ich jest wówczas krótszy, ale i nowe
włosy nie w yrastają.
Pielęgnowanie włosów zasadza się głównie na
myciu i masażu, obok czesania i szczotkowania.
Od pierwszej już młodości chodzi przedewszystkiem
o nadzwyczajną czystość. Raz na miesiąc, a gdy
włosy i skóra tłuste, raz na tydzień zmywa się gło­
wę wodą letnią i łagodnem mydłem lub żółtkiem
z jaja. Zmywanie włosów zimną wodą, a jeszcze
bardziej używanie zimnych tuszów na głowę,
z reguły włosom szkodzi i w pływ a na ich w y­
padanie. W edług Ellingera, wypadanie włosów
zdarza się też częściej u kobiet, które codziennie
głowę zwilżają. Częste mycie czyni w łosy kru-
chemi i wysusza je. Najlepszem mydłem do mycia
włosów jest spirytus mydlany (spiritus saponato-
kalinus); ponieważ jednak ma on niemiłą woń, le­
piej więc dać zrobić następującą mieszankę:
białego mydła potasowego 2 części
spirytusu 1 część
gliceryny l część
do tego dodać nieco perfumy albo wody kolońskiej.
Dobry jest również Pixavon (mydło smołowe),
albo woda shampoonowa. Ta ostatnia lepsza przy­
gotowana w domu, gdyż kupne preparaty zawie­
rają zwykle wszystko inne, a nie to, o co chodzi,
to jest żółtko z jaj. Przyrządza się ją następująco:
4 żółtka z jaj
1 łyżka amonjaku płynnego
100 g spirytusu mydlanego
utrzeć, dodać P/s łyżki boraksu i zalać litrem wody.

— 356 —
Również nadaje się do mycia kora Quillaji
0 następującem przyrządzeniu:
5 g d robn o p o c ięte j lub sp r o sz k o w a n e j k o r y Q uillaji
z a la ć V 2 litrem w r z ą c e j w o d y , d od ać 50 g w o d y k oloń sk iej
1 5 g w ę g la n u a m o n o w e g o .

Osoby cierpiące na łupież używać powinny


przy myciu płynnego „Pixavonu“, albo jeszcze le­
piej, za radą Unny: kory Quillaji 20 g moczyć przez
8 dni w 100 g spirytusu 75%, poczem dodać 20 g
oleju mineralnego i przed użyciem przefiltrować.
Zauważyć należy, że w codziennem życiu do
mycia głowy używane byw ają najrozmaitsze „wo­
dy na w łosy“, których skład chemiczny nigdy nie
jest pewny, nawet lekarzom częstokroć nieznany.
Zresztą „woda na w łosy“ nie zastąpi mycia głowy
i zastosowanie jej może mieć dopiero miejsce po
wymyciu. Z odświeżających wód takich najlepszy
jest spirytusowy rozczyn oleju eterycznego z za­
chodnio indyjskiej w yspy św. Tomasza, t. zw. Bay-
rum — niestety rzadko w handlu prawdziwy, naj­
częściej z powodu wysokiej ceny, sztucznie w y ra­
biany i fałszowany.
Do mycia głowy nadaje się najbardziej pora
wieczorna, a przy długich włosach pożądana jest
pomoc drugiej osoby, któraby włosy rozdzielała
i pianę mydlaną kawałkiem flaneli w skórę wcie­
rała. Bardzo w ażną jest też rzeczą gruntowne
spłókanie mydła, co nie jest tak łatwe. Po prze­
myciu suszy się w łosy między dwoma ogrzanemi
ręcznikami, upina, ewentualnie na noc zakłada

— 357 —
siatkę. Przyśpieszyć osuszenie w łosów można
w achlarzem , oczyw iście naw et elektrycznością
pędzonym. Osuszanie w łosów zapom ocą gorącego
pow ietrza i do tego celu służących przyrządów
elektrycznych jest szkodliwe, jeszcze zaś bardziej
suszenie gorącem i przyrządam i metalowemi. Naj-
odpowiedniejszem jest suszenie na słońcu, oczy­
w iście z w yjątkiem pory zimowej.
Im częściej kobieta myje głow ę — tern więcej
zachodzi potrzeba natłuszczania w łosów i skóry
na głowie. P rz y zachowaniu 1—2 tygodniow ych
odstępów jest to niepotrzebne, w y starcza bowiem
norm alna ilość tłuszczu w ydzielana przez skórę.
Tyle jest pewnem, że natłuszczanie nie zaszkodzi
włosom nigdy, szkodzi im zaś często ich nadm ierna
suchość. S tąd pękanie i kruchość w łosów w idzim y
najczęściej u kobiet rasy anglo-saskiej, które
w czystości głow y w yprzedzają w szystkie inne.
Do natłuszczania w łosów nadaje się jedynie olej
rycy n o w y w następującem przyrządzeniu: do
flaszki zaw ierającej 200 g 96% alkoholu (bongout)
dodaje się 20 g oleju rycynow ego i kłóci dotąd,
dopóki się olej w spirytusie nie rozpuści. W razie
łupieżu dodaje się najpierw do 200 g alkoholu 2 g
rezorcyny, 4 g kw asu salicylowego, a potem do­
piero 20 g oleju rycynow ego. Jeden i drugi roz-
czyn można zaperfuinow ać paru kroplam i jakich­
kolwiek perfum, lub też dodaniem 10 g w ody koloń-
skiej i 5 g balsam u peruw iańskiego, któ ry się cie­
szy opinją środka pobudzającego porost w łosów .

— 358 —
Kto ma uprzedzenie do oleju rycynow ego, może do
natłuszczania w łosów używ ać:
Taniny 1g
Spirytusu 96°/o 100 g
Ol. m igdałow ego 50 g

albo przy łupieżu:


Sulfoformu 10 g
Oleju m ineralnego 2g
P row anckiej o liw y 100 g

N atłuszczanie odbyw a się najczyściej, najrów ­


niej i najgruntowniej zapom ocą rozpylacza (Spray)
raz na dzień.
P udrow anie w łosów w niektórych przypad­
kach oddaje dobre przysługi, o ile nie jest nadm ier­
ne i naw ykow e. Głównie m a zastosow anie przy
włosach długich w czasie chorób i połogu, zapo­
biegając splątaniu się i zlepianiu. W takich razach
dobrze jest dodać do pudru nieco kw asu salicylo­
wego, jako lekkiego środka odkażającego i odw a­
niającego. P rzypudrow anie w łosów daje w rażenie
pełniejszej fryzury i pok ry w a często niew łaściw y
kolor w łosów .
Zakręcanie w łosów (ondulowanie) rozgrzanem i
żelazkam i jest podwójnie szkodliwe, raz z powodu
w yryw ania w łosów przy tej sposobności, pow tóre
dlatego, że gorący metal zabija żyw otność w łosa,
w łos obumiera, kruszeje i w ypada. Lepsze są na
noc zakładane papiloty lub odpowiednie sprężynki.
Ale i przy tych, jak wogóle przy robieniu fryzur,
unikać należy codziennego zaginania pasm i w ar-
koczy na jednem zawsze miejscu, bo to włosom
szkodzi i w miejscach skrętów je wyjaśnia.
Strzyżenie i przystrzyganie włosów jest rze­
czą mody i indywidualnych gustów — tu, na tern
miejscu trzeba tylko zaznaczyć, że w brew błędnej
opinji, niema ono żadnego wpływu na porost wło­
sów i ich trwałość. Doświadczenia raczej poucza­
ją, że osoby cierpiące na wypadanie włosów wię­
cej sobie pomagają zupełnem ich nieprzystrzy-
ganiem.
Drugim środkiem pielęgnującym włosy jest co­
dzienny masaż głowy pod postacią przeczesyw a­
nia i rozczesywania rzadkim grzebieniem o zębach
tępych, ale tak, aby brzeg zębów grzebienia naci­
skał na skórę głowy. Gęste i ostre grzebienie draż­
nią skórę i wydzierają włosy. Z tych samych po­
wodów i szczotki, służące do czesania, muszą być
rzadkie, najlepiej metalowe, jako dające się najle­
piej oczyścić.
Kobiety o skąpych i rzadkich włosach powin­
ny raz na tydzień, oprócz czesania, poddawać je
swoistemu mięsieniu pod postacią krótkich szarp­
nięć i naciągań przy skórze. Rozsuniętemi palcami
obydwóch rąk wchodzi się we włosy, chw yta je
parę centymetrów tuż przy skórze i krótko pocią­
ga. P rzy długich zaś włosach, ułożywszy je w je­
den pęk, chw yta się ręką praw ą za koniec tegoż
snlotu przełożonego przez lewe przedramię unie­
sione nad głową i pociąga nagle ku dołowi, tak
że cała skóra głowy jest równomiernie i nagle po­
ciągnięta.
— 360 —
W szystkie przybory, służące do czesania, na­
leży przechow yw ać starannie w zamknięciu i do­
kładnie oczyszczać. W tym celu przem yw a się je
albo mocnym spirytusem , albo gorącą w odą z m y­
dłem. Posługiw anie się obcemi Przyboram i toale-
towem i jest rzeczą niebezpieczną. Choroby skórne
udzielają się bardzo łatw o, a są niezmiernie upor­
czyw e i trudne do w yleczenia.
W łosy i skóra w ym agają, tak jak i inne części
pow ierzchni ciała, należytego przew iew u (w enty­
lacji), unikać w ięc trzeba uciskania ich ciężkiemi
lub głęboko w tłaczanem i kapeluszami i mocnego
skręcania. N iedostateczna w entylacja w łosów
w skutek ciągłego noszenia turbanów jest jedynym
powodem pow szechnego łysienia ludów w schod­
nich.
Z chorób w łosów najczęstszą i ze względów
kosm etycznych najprzykrzejszą jest ich w ypada­
nie. P rzy czy n y przedw czesnego w ypadania w ło ­
sów są albo natury ogólnej, albo miejscowej, a czę­
sto leżą w indywidualności. Do ogólnych należą:
dziedziczność, niedokrew ność, choroby zakaźne
ostre jak dur, zapalenie opon mózgowych, grypa
(chwilowe w ypadanie), przew lekłe jak kiła i gruź­
lica, dalej nadm ierna praca um ysłow a i bezsenność.
Do m iejscow ych i indyw idualnych: brak czystości,
choroby skórne głow y, nadużyw anie alkoholu, nie­
umiejętne obchodzenie się z włosam i, ciężkie lub
ciasne kapelusze, zimna w oda, oraz najrozm aitsze
szkodliwe środki toaletow e. Niekiedy w reszcie
przyczyną b y w a poród i połóg, ale zdaje się głów ­
nie dlatego, że skłonnych do plątania się w łosów
nie czesze się w cześnie, a czesząc już poplątane,
w y ry w a się m asow o grzebieniem. Skłonniejsze do
w ypadania są w łosy gęste, cienkie, jedw abiste.
N ajczęstszą przyczyną, a raczej cierpieniem
tow arzyszącem w ypadaniu w łosów jest łupież,
którego znam y dwie odm iany: łupież tłu sty i łupież
suchy. Jeden z drugim nie ma nic wspólnego, w y ­
stępują oddzielnie i w ym agają odmiennego leczenia.
Łupież tłusty objawia się tw orzeniem się na skórze
głow y grubych, żółtych, tłustych, mało odpadają­
cych łusek. Prow adzi on w znacznie w yższym
stopniu do w yłysienia a leczy się przetw oram i
sm oły i rezorcyny np.:
R ezo rcy n y 2g
Naftolu B lg
Spirytusu 100 g
N acierać co 3 dzień (4 razy w y sta rcza ) skórę g ło w y .
albo:
Kory Ouillaji 10 g
za gotow ać z 200 g w o d y i przecedzić. Z rozczynu tego 20 g
dodać do 200 g spirytusu (bongout), dalej dodać 2 g ż y w ic y
z jałow ca i parę kropli jodyny dla odw onienia. Emulsję stąd
pow stałą, którą m ożna dow olnie zaperfum ow ać, w cierać
w skórę g ło w y .
albo:
Spirytusu Hoffmanna 50 g
Spirytusu m ydlanego 7,50 g
Oleju ry cy n o w eg o 2,50 S
Amcnjaku 1 s
Pilokarpiny 0,12 s

— 362 —
W od y kolońskiej 5 g
W od y różanej 5 g
W cierać w skórę g ło w y .

Po usunięciu łupieżu należy czas dłuższy pie­


lęgnować troskliw ie głow ę i co pewien czas nacie­
rać ją l°/o-wym rozczynem spirytusow ym rezor­
cyny lub spirytusem kam forow ym . Zbaw ienny
w pływ przy łupieżu tłustym w y w iera elektrycz­
ność w formie d‘Arsonw alizacji (Radiolux). Zwykle
po 5 seansach 5-m inutow ych co 2-gi dzień rezultat
jest w spaniały. Łupież suchy, objaw iający się sy ­
paniem się z głow y drobnych łuseczek, jakby pu­
dru, o wiele mniej przyczynia się do w ypadania
w łosów , a leczy się rychło przetw oram i siarki lub
balsam em peruw iańskim . Np.:
Sulfoform u 5g
O liw y prow anckiej 100 g
Do w cierania w skórę g ło w y .
albo:
B alsam u peruw iańskiego 10 g
Oleju ry cy n o w eg o 5g
Spirytusu 50 g
N acierać co drugi dzień.

W razie nieobecności łupieżu szukać trzeba


przy w ypadaniu w łosów innej, jednej z pow yżej
w ym ienionych przyczyn, i od jej usunięcia rozpo­
cząć leczenie. Z w szystkich zalecanych środków
przeciw w ypadaniu w łosów najdzielniejszy jest
prąd galw aniczny z ujemną elektrodą guzi-
kow atą na w łosy. P rz y w ypadaniu w łosów na
ograniczonych miejscach pew ne rezultaty daje
ostrożne naśw ietlanie promieniami Roentgena.
P oza tern praw ie w każdym przypadku działa do­
brze mięsienie (masaż), a mianowicie nagłe, silne
przesuw anie skóry głow y zprzodu ku tyłow i i po­
przecznie od jednego ucha do drugiego, rękom a na
głowie położonemi, oraz podnoszenie i ugniatanie
fałdów skóry głow y pokolei od czoła ku potylicy
obiema rękam i (4 palce zprzodu, wielki palec ku
tyłow i). U łatw ia mięsienie rów noczesne w cieranie
palcami maści z przetw oram i dziegciu lub siarki,
zaw artem i w podłożu m asła kakaow ego, olejku
m igdałowego lub w ostateczności w aseliny.
Ze środków działających dodatnio na porost
w łosów niezaprzeczony w p ły w m a prąd elektrycz­
ny (galw aniczny i faradyczny czyli stały i p rzery ­
w any). Św iatło słoneczne, słońce górskie, lampa
k w arcow a i promienie R oentgena znajdują się —
w spraw ie pobudzania porostu w łosów — w okre­
sie prób i doświadczeń. Działanie ich zdaje się po­
legać jedynie na drażnieniu skóry i w yw oływ aniu
w niej przekrw ienia. Z m nóstw a środków chem icz­
nych, szumnie reklam ow anych, zaledw ie kilka cie­
szy się mniej lub w ięcej zasłużonem powodzeniem.
Są to: cebula m orska (bulbus scillae maritimae),
korzeń łopuchu (radix bardanae) i kora chinowa.
Cebulę m orską, posiekaną, zagotowuje się z w odą
aż do w y tw orzenia gęstego soku, a dodaw szy ró w ­
ną ilość spirytusu mydlanego, w ciera w skórę. P o ­
siekany korzeń łopuchu m oczy się 14 dni w sp iry ­
tusie, odlew a i miesza z rów ną ilością w ody. W ody
chinowe, będące w handlu, są zw ykle fałszow ane

— 364 —
i nie działające. Najlepiej przygotow ać sobie sam e­
mu w domu. W tym celu 20 g rozdrobnionej kory
chinowej m oczy się 3 dni w alkoholu absolutnym
(bongout), poczem odlew a i po w ym yciu głow y
silnie skórę naciera. D obrą jest także m ieszanka
nalewki z kory chinowej z nalew ką z cebuli
morskiej.
Z środków w ew nętrznie zażyw anych niekiedy
dobrze działają p rzetw o ry arsenu, oraz w yciągi
z gruczołów zw ierzęcych, tarczy cy i jajników.
W ostatnich latach bardzo polecanym na porost
w łosów środkiem jest pilokarpina, stosow ana miej­
scow o zew nętrznie lub też w zastrzykach podskór­
nych.
Obok pow yższych środków nie należy zapo­
minać, że dobre odżyw ianie całego organizmu
w p ły w a dodatnio i na porost w łosów . Co do ro ­
dzaju potraw , to doświadczenie przypisuje alko­
holowi osłabianie siły w łosów , spożyw aniu zaś
w iększej ilości kleistych potraw , zup, żelatyny,
ryżu, grysu, chleba przypiekanego i soli bujne ich
w yrastanie. Rzekom o z pow odu takiej diety rasa
bretońska cieszy się bujnością fryzur.
Niektóre kobiety cierpią na rozdw ajanie się
w łosów . Najlepiej w takim razie końce w całej
długości poprzypalać, a w łosy sm arow ać co 3-ci
dzień olejkiem m igdałów słodkich z dodatkiem
paru kropli olejku bergam otow ego. Przypalanie
końców robi się w ten sposób, że małe pasm a w ło­
sów okręca się na w ałeczkach a w ystające końce
przypala bądź płomieniem św iecy, bądź zwitkiem
w aty na druciku nasadzonym , zwilżonym lekko
w spirytusie i zapalonym.
Na zakończenie kilka uw ag o farbow aniu w ło­
sów. B arw a w łosa zależy od ilości i jakości pig­
mentu złożonego w jego części korowej. Im go
jest mniej na grubość, tern w łos jaśniejszy. P o czą­
tek zaniku barw ika zaczyna się zaw sze od cebulki
w łosow ej, a zatem w łos zaczyna siwieć od ko­
rzenia. Moda i kokieterja są w praw dzie kierują-
cemi kobietą czynnikami, lecz dla nich farbow ać
w łosy jest często rzeczą śmieszną, a niekiedy
szkodliwą. Śmieszną, bo sztuczny kolor nie zaw ­
sze harmonizuje z cerą, kolorem oczu, a wogóle
z całością tw arzy ; szkodliwą, bo w szystkie środki
służące do tego celu szkodzą, jedne mniej, drugie
więcej, ale szkodzą, bo przynajmniej zmniejszają
żyw otność w łosów i odbierają im naturalny po­
łysk. W dodatku niema dotychczas środka, k tó ry ­
by barw ił w łosy w całości od ich cebulki (korzeni)
zacząw szy, stąd konieczność pow tarzania zabiegu
co dni kilkanaście, przy najlepszych i najintensyw ­
niej barw iących co 6— 10 tygodni. Z pow yższych
w zględów m ożnaby nad tą częścią kosm etyki
przejść do porządku dziennego, gdyby nie poszcze­
gólne przypadki przedw czesnej lub nierów nom ier­
nej siwizny, szpecącej różnokolorowości w łosów
i pew nych konieczności zaw odow ych, które zasłu­
gują na uwzględnienie i na życzliw ą radę. Niebez­
pieczeństw o ze strony środków farbujących, za­
w ierających przew ażnie bardzo silne trucizny, do­
tyczy albo sam ych w łosów , albo skóry, albo naw et
ogólnego zdrow ia. Kruszenie i w ypadanie w łosów,
w ysypki na skórze, sączące w ypryski, zatrucia
i białkomocz ze w szystkiem i następstw am i itp.,
oto skutki, które dość często można spostrze­
gać. W ystępują one zaś tern łatw iej, im osoba do­
tycząca więcej jest skłonna do tych zmian, im
w rażliw szą ma skórę. Uniknąć można tych na­
stępstw , posługując się najmniej szkodliwemi środ­
kami i umiejętnie je stosując. Jakąkolw iek nazw ę
mają najrozm aitsze w handlu będące preparaty,
w szystkich składniki należą albo do św iata roślin­
nego (organicznego), albo do metali, albo do prze­
tw orów chem icznych. Z roślinnych najwięcej zna­
ne są: henna, indygo i orzech. Te są względnie
nieszkodliwe, henna naw et zdaniem P ersó w ma
korzystnie w pływ ać na porost w łosów . Z metali
używ ane b yw ają: srebro, rtęć, ołów, miedź, ko­
balt, żelazo, mangan. W szystkie z nich przetw ory
są trujące i szkodliwe, niektóre, jak np. z oło­
wiu, bardzo szkodliwe, niektóre naw et, jak np.
z miedzi, zakazane. W reszcie drogą chemiczną
uzyskane środki są: kw as pyrogallusow y, barw iki
anilinowe i w oda utleniona. Gdy ostatnia szkodzi
tylko włosom — to kw as pyrogallusow y, a jeszcze
bardziej farby anilinowe, mogą być powodem dłu­
gotrw ałych i ostrych w yprysków .
C harakterystyczn ą jest rzeczą, że stosunkowo
niewinne środki nie trzym ają się tak dobrze w ło­
sów jak trujące i że dają tylko przelotne zab ar­
wienie. W yjątek pod tym względem stanow ią
środki, służące do wyjaśnienia włosów, jak henna
i woda utleniona, które najdłużej nadany kolor
utrzymują.
Z środków powyżej wymienionych henna bar­
wi włosy na jasno-bronzowy (blond wenecki), mie-
dziano-czerwony, a przy dłuższem działaniu na
orzechowy, w kombinacji z indygo na orzechowy,
aż do prawie czarnego. To samo robi wyciąg
z orzecha, barwiąc włosy na kolor ciemno-blond,
aż do ciemno-chatain z odcieniem bronzowym.
W oda utleniona (najlepiej „Perhydrol“ w rozczynie
3%) barwi w łosy na jasno-żółte, złotawo-żółte;
podobnie, choć słabiej, działa napar z rumianku lub
herbaty.
W szystkie inne środki służą do ściemnienia
włosów, a zwykle do ukrycia siwizny, nadając im
kolor chatain, ciemno-chatain lub czarny. Najłat­
wiej udaje się barwienie na kolor zupełnie czarny.
Z tego działii największem powodzeniem cie­
szy się azotan srebra (np. Orientine) z powodu
szybkiego działania i prostego sposobu użycia. T.
zw. „EugatoP4 i „Primal“ (berlińskie fabrykaty),
środki syntetycznie otrzymane, a nieszkodliwe,
jak dotąd nie rozpowszechniły się dostatecznie.
Nie wdając się w opisy postępowania przy
użyciu środków farbujących włosy, które to zresz­
tą opisy są zawsze dołączane przy kupnie, tutaj
pragniemy tylko zaznaczyć, że przed każdem bar­
wieniem należy wprzód włosy odtłuścić przez w y­
mycie ich ciepłą wodą i mydłem, z dodatkiem

— 368 —
dwuwęglanu sodu (soda), albo boraksu, a gdy po­
trzeba i alkoholem (woda kolońska), a dopiero po
zupelnem wysuszeniu barwić najlepiej szczoteczką
lub grzebieniem. Aby zaś jak najprędzej usunąć
nadmiar zwykle trującego i plamiącego skórę i bie­
liznę środka, najpóźniej w godzinę po barwieniu
należy powtórnie w ym yć w łosy wodą z mydłem
a w ysuszyw szy je natłuścić. Oczywiście wszelkie
w ysypki i wypryski muszą być wyleczone i usu­
nięte, zanim się przystąpi do barwienia włosów.
Z ę b y są ozdobą tw arzy i ważnym czynni­
kiem trawienia, które może się odbywać prawi­
dłowo tylko po dokładnem rozdrobnieniu pokar­
mów przy ich pomocy. Najczęstszą chorobą zębów
jest próchnica (caries), w ostatnich czasach w za­
trw ażający sposób pozbawiająca kobiety uzębie­
nia. Przyczyna tkwi w ogólnej degeneracji, w od­
żywianiu się coraz wyszukańszemi, a niszczącemi
zęby potrawami, oraz w lekkomyślnem zaniedby­
waniu zwłaszcza w młodym wieku odpowiedniej
zębom higjeny.
Często po sobie następujące ciąże zdają się
być także przyczyną próchnicy zębów, a to wsku­
tek utrudnionego dowozu do zębów soli wapien­
nych, które w okresie ciąży bywają zużywane
w pierwszym rzędzie na rozwój kośćca płodu.
Człowiek — jak wiadomo — dostaje z reguły
dwukrotnie zęby: pierwsze mleczne, pojawiające
się między 7—18 miesiącem życia, i drugie stałe,
pojawiające się na miejscu mlecznych między 7 25
H o jn a c k i: H ig j e n a k o b ie ty 24 .
— 369 —
rokiem życia. Chociaż w pojawianiu się zębów
niema ścisłej stałości, to jednak w ystępują one
mniej więcej w następującym porządku i czasie:
4 sie k acz e śr o d k o w e w 7 m iesiącu ży cia
4 „ boczne . .
Ml - cznc ® » w
4 p ie rw sz e trzon o w e
(w ilości 20) 1^ » n
4 kły . . . . . . . 15 „
4 d ru g ie tr zo n o w e . 18
siek a cz e śr o d k o w e . . . . w 8 roku ży cia
„ boczne .................. n 9 * »
pi- r w s z e m ale trz o n o w e „ 10 „ „
Stałe
dru«ie » „ • „ 11 n „
(w ilości 12) • • • • „W » „
p ierw sz e wielkie tr z o n o w e „ ló
d r u g ie „
czyli zęb y m ą d r o ś c i . . „ 18—25

Na zębach tw o rzy się w skutek zetknięcia z po­


karmami, pod działaniem śliny, osad w postaci
t. zw. kamienia zębowego (węglan w apniow y),
który staje się przyczyną psucia się zębów i za­
paleń błony śluzowej jam y ust.
Zapobiegać tw orzeniu się tego kamienia moż­
na tylko przestrzeganiem czystości tak mlecznych
jak i stałych zębów.
^ W tym celu należy je dw a razy dziennie czy­
ścić zwilżoną szczoteczką, nietylko zboku nabok,
ale także zgórj^ nadół, i nietylko po stronie ze­
w nętrznej, ale też i w ew nętrznej, nie pominając na­
w et powierzchni zgryzu; trzeba też płókać usta
letnią wodą po przebudzeniu się z rana, przed uło­
żeniem się do snu w ieczorem i po każdorazow em
jedzeniu. Szczoteczki do zębów m uszą być mięk-

— 370 —
kie (tw arde rysują pow łokę szklistą zębów i ranią
dziąsła) i w czystym stanie przechow yw ane. Naj­
lepszym sposobem przechow yw ania szczoteczek
jest trzym anie ich w form alinow ych steryliza­
torach.
W śród przeróżnych preparatów , zalecanych
do płókania ust i czyszczenia zębów, najodpowie­
dniejsze są przetw ory tym olow e, kam forow e (ulu­
bione w Anglji), miętowe, oraz rozcieńczona
w ódka francuska. W każdym zaś razie unikać na­
leży wód, zaw ierających salicyl, bo ten niszczy
szkliwo zębów, oraz proszków , które w praw dzie
nadają zębom białość, ale rysują je, jak np. popiół
z cygar lub z drzew a lipowego, sproszkow any w ę ­
giel, zaw ierające ałun proszki japońskie itp.
D obrą w odą do płókania jest:
T y m o lu 1g
K w a su b e n z o e s o w e g o 2 g
E u k alyp tolu 3 g
S p iry tu su 100 g
Z r o z c z y n u te g o 2 k ro p le na V 2 szk la n k i w o d y .
P rz y w rażliw ości dziąseł i łatw em ich ranieniu
się, należy je codziennie pendzlować m ieszanką:
N a le w k i m irry, n a le w k i p a stw in u (R ath ania)
po ló w n y c h c z ę śc ia c h , np. po 10 g.
Nadmiernie już w y tw o rzo n y kamień zębow y
należy dać usunąć lekarzow i-dentyście.
Ciepłota i rodzaj spożyw anych pokarm ów ma
także niepoślednie dla zębów znaczenie. M ianowi­
cie potraw y gorące i lodow ate są bardzo szkodli­
w e. Anglicy pijący gorącą h erbatę i Hiszpanie
wrzącą czekoladę mają powszechnie zie zęby.
Gryzienie orzechów (nitek!) i używanie metalo­
w ych lub innych, aniżeli drewnianych i piórkowych
wykłuwaczy,^ jest nierozsądnem przyzwyczaje­
niem, które już niejednego człowieka pozbawiło
zębów.
Dalej szkodliwe dla zębów są: octy i cytry-
^5 j wszy stkie odmiany cukrów, bo zmieniają się
w ustach na niszczący szkliwo kwas mlekowy
(u chorych na cukromocz stale liche zęby napoty­
kamy), w ody magnezjowe, żelazne i wapienne,
oraz antypiryna, która zęby zażółca. Największe
zazołcenie zębów i największy osad spotykamy
u palaczy tytoniu.
Za najmniejszem uszkodzeniem lub bólem zę­
bów trzeba zawczasu zasięgnąć porady lekarza-
dentysty. Tak samo postąpić należy w razie, gdy
czuć z ust, najczęstszą bowiem tego niemiłego błę­
du przyczyną bywają zepsute zęby.
1 loskliwą dbałością i czystością da się w prze­
ważnej części przypadków zapobiec wyrywaniu
zębów, które niestety w sposób iście barbarzyński
jest jeszcze u nas rozpowszechnione, a które nie
oszczędza nawet zębów mlecznych. Te ostatnie
przedwcześnie w yrwane wywołują zbliznowace-
nie dziąseł, utrudniające wykłucie się zębom póź­
niejszym i nadające im często fałszyw y kierunek.
Sztuczne zęby wymagają także wielkiej tro­
skliwości . Zmywać je należy codziennie szczo­
teczką, nie zapominając przy tern o jeszcze częst-
szem płókaniu ust.

— 372 —
Pękanie i w ysychanie w arg, częste i przykre
zw łaszcza w zimie, pow stające niekiedy bez żad­
nej przyczyny, ustępuje szybko po natłuszczeniu.
K remy i pom ady do tego celu stosow ane nie mogą
zaw ierać gliceryny, bo ta jeszcze bardziej w y su ­
sza. Typem dobrej w takich razach pom ady jest:
W osku białego 10 g
O liw y praw dziw ej 20 g
Olejku cy try n o w eg o 1 S
Olejku b ergam otow ego 1 g
Karminu 0,1 g
N a noc sm arow ać.
T. zw. zajady, czyli pęknięcia kącików ust,
p rzydarzające się głów nie u dzieci, w ym agają
jedynie czystości, a przy uporczyw ości jednorazo­
w ego przyżegania lapisem, lub sm arow ania białym
precypitatem rtęci.
Często u kobiet w ystępujący na w argach ust
drobniutki liszaj zdaje się być objawem nerw o­
w ym , a przysycha prędko po zapudrow aniu.
Pielęgnow anie jam y ust i zębów jest tern w aż­
niejszą częścią higjeny, że w nich leży często źró ­
dło chorób całego organizmu, że drogą ust dostają
się do organizmu liczne drobnoustroje chorobo­
tw órcze i że często ch arakterystyczne objaw y
choroby usadaw iają się w łaśnie w ich obrębie.
N o s w ym aga higjeny i troskliwości, gdyż
obok uszu jest najczulszą częścią ciała na zmiany
tem peratury i na zaburzenia w krążeniu krw i.
C zęsto pow tarzające się k atary u dorosłych i ade-
noidalne przerosty błony śluzowej u dzieci pro-

— 373 —
wadzą łatwo do zgrubień i czerwoności nosa
Pod wpływem zimna, w szczególności wskutek
zziębnięcia nóg, wiele osób, nawet młodych, dosta­
je w tej chwili kataru i zaczerwienienia nosa. Za­
czerwienia nos także nadużywanie jadła i napoi,
długie lektury, praca przy bardzo pochylonej gło­
wie i najrozmaitsze choroby lokalne i ogólne
Brzydkie przyzwyczajenie dłubania w nosie bywa
przyczyną zgrubienia i zniekształcenia nosa, oraz
przeróżnych chorób i spraw zapalnych, a nawet
zakaźnych (róża). Do tych ostatnich prowadzi tak­
że w yrywanie włosów rosnących wewnątrz nosa,
lub też za gwałtowne wygniatanie wągrów, które
z upodobaniem lokują się na jego zewnętrznej po­
wierzchni. Bardzo częstą przypadłością, zwłasz­
cza młodych dziewcząt, a jeszcze bardziej dziew­
cząt limfatycznych, bledniczych, są powtarzające
się krwawienia z nosa, które mogą do reszty w y ­
cieńczyć i osłabić w ą tły organizm.
Zmiany wewnątrz nosa, głównie przerosty
błony śluzowej i skrzywienia przegrody nosowej
mają też doniosły w p ły w na sposób oddychania.
Wiecznie otwarte usta, przyśpieszony oddech,
częste objawy duszenia się — polegają z reguły
na niedrożności przewodów nosowych. Wkońcu
trzeba pamiętać, że w błonie śluzowej przewodów
nosowych umiejscowiony jest ważny zmysł po­
wonienia, oraz pewne punkta nerwowe, które są
w przyczynowym związku ze sferą psychiczno-
nerwową, a także z funkcją gruczołów płciowych.

— 374 —
Zdając sobie należycie spraw ę z pow yższych
doniosłych w łaściw ości nosa — należy z chwilą
najlżejszej choćby zm iany w tym organie natych­
miast zasięgnąć porady lekarza-specjalisty. Lekce­
ważenie objawów , a co gorzej próbowanie na
w łasną rękę leczenia, zemścić się może na zdrowiu
i estetyce tw arzy.
W domu można jedynie dbać o czystość nosa,
o używ anie czystych i delikatnych chusteczek,
o ochronienie go przed mrozem, o niedłubanie
w nim. Nieumiejętne przepłókiw ania nosa — pro­
w adzą do zapaleń ucha środkowego, to też bez
polecenia i w skazów ek lekarza lepiej ich nie robić.
P rz y skłonności do nieżytów — miejscowo
dobrze robi codzienne w dychiw anie przez nos:
Spirytusu 100 g
Mentolu 0,10 g
Eukaliptolu 0,12 g
Kamfory 0,15 g
Ol. z m igdałów słodkich 30 g
Z witek maleńki w a ty na zapałce lub druciku zm aczać w po­
w y ższy m płynie, w prow ad zić pokolei w jeden i drugi otw ór
nosa i przy zam kniętych ustach i zaciśnięciu drugiego otworu
n osow ego kilkakrotnie w ciągn ąć pow ietrze.

O c z y . — Zaniedbanie przepisów higienicznych


dotyczących całego ciała pociąga zw ykle za sobą
i szkody dla ócz sam ych, m ożnaby zatem pominąć
je milczeniem, gdyby nie pew ne szczególne stara­
nia, których one w ym agają.
O czy należy rano i w ieczór przem yw ać do­
kładnie czystą w odą, najlepiej przegotow aną cie-
płą, unikać natom iast zw ilżania ich — jak to się
często dzieje — śliną i w ycierania brudnemi chu­
steczkam i. Ręczniki i chusteczki muszą być zaw ­
sze w łasne, osobne, nigdy wspólne. Najrozm aitsze
cierpienia pow iek i spojówki, tj. błony w yściela­
jącej od w ew n ątrz powieki i część gałki ocznej,
mają nieraz w tym błędzie początek.
Unikać należy: w iatru, zw łaszcza w nocy,
czytania książek w łóżku, powozie lub kolei, nie­
dostatecznego jak i jaskraw ego św iatła i nagłego
pizechodzenia z ciemności do św iatła.
Sztuczne św iatło używ ane do pracy w ieczor­
nej musi być dostateczne i nieruchome. Zbyt ja­
ski aw e św iatło w yczerpuje czułość nerw u w zro­
kowego, a zm uszając tęczów kę do ciągłego ku r­
czenia się (zw ężania źrenic), w yw ołuje rychło
zmęczenie oczu; za słabe światło, w ym agając bar­
dzo dokładnego nastaw ienia oczu dla w yraźnego
widzenia, nuży prędko mięśnie oko nastaw iające;
św iatło w reszcie migające, np. świecy, pociągając
za sobą konieczność ciągłego zw ężania i rozsze-
izania źrenicy i zmian w nastaw ianiu oka, nuży
tak dobrze mięśnie oczne jak i samo oko.
Czytanie książek w łóżku, często przy słabem
naw et oświetleniu, jest nietylko czynnikiem spę­
dzającym sen z powiek, ale i dla oczu szkodliwym .
M iędzy innemi powoduje to ciemno-fioletowe pod­
krążenia oczu, które są praw ie zaw sze dowodem
znużenia i bezsenności, choć niekiedy także zabu­
rzeń w sferze płciowej. Sypiać należy w zupełnie

— 376 —
ciemnym pokoju, by naw et przez szczeliny św iat­
ło do oczu nie dochodziło.
Do czytania i pisania niezbędne jest św iatło
stałe, ile możności z lewej strony padające, książ­
ka lub papier w oddaleniu najmniej 30 cm od oczu,
pismo proste, książka prosto położona i ciało pro­
sto się trzym ające.
Jeszcze w iększej przezorności w ym agają
w szelkie roboty ręczne. O ddaw ać im się mogą
tylko osoby nie chorujące na oczy, nie m ające sła­
bego w zroku i to tylko przy św ietle dziennem;
niezbędne są przytem częste p rzerw y i odpo­
czynki.
Z uwagi, że niektóre św iatła, np. lampy nafto­
w e i gazow e, w ydają rów nocześnie dużo ciepła,
należy pracując lub czytając przy sztucznem
oświetleniu źródło św iatła mieć albo poza głow ą
lub nad głow ą i to w takiem oddaleniu, aby się ani
głow a, ani oczy nie ogrzew ały. Najbardziej higje-
nicznym w ym ogom odpow iadające jest światło
elektryczne żarow e (lampki, w których świeci roz­
żarzony drucik platynow y), ujęte w zasłony. Naj­
lepsze zasłony i daszki (a bas jour) na lampy są
koloru białego, niebieskiego lub szarego; jaskraw o
zabarw ione jak czerw one i pom arańczow e są
szkodliwe.
Często bóle głow y i znużenie w zroku pocho­
dzą z niepraw idłow ej akomodacji oczu (krótko-
albo daleko-widzenie) i zm uszają do noszenia bi­
nokli, lornetek itp. Zw yczaj jednak posługiw ania
się najrozm aitszem i dowolnie bez lekarzy w ybie-
ranemi szkłam i (okularami) jest niebezpiecznym
dla oczu eksperym entem . Jeżeli w p raw n y okulista
częstokroć godzinę i więcej pracy poświęcić musi,
by dobrać w łaściw e dla ócz okulary — to jakże
bez szkody dla oka może to uczynić w paru sekun­
dach nie rozum iejący się na rzeczy optyk lub co
gorzej sam kupujący?
Bardzo złą i niebezpieczną rzeczą jest u ży w a­
nie na w łasną rękę środków rzekom o do upiększa­
nia ócz, do rozszerzenia źrenic, służących. Najczę­
ściej w tym celu używ ana pod formą zakraplań
atropina lub belladonna może sparaliżow ać zdol­
ność przystosow yw ania się oka do św iatła, a jest
przytem trucizną, w yw ołującą ciężkie zatrucia
ustroju. Obrzm iewanie i zalepianie się powiek,
łzawienie, oraz tw orzenie się pryszczyków , jęcz­
mieni itp. w ym agają fachowej porady okulisty.
Mogą one być nietylko miejscowem cierpieniem,
ale rów nie dobrze jednym z objaw ów ogólnej
choroby organizmu.
W ypadanie rzęs i* brw i jest często następ­
stw em nużenia oczu za długiem i za częstem szy­
ciem, haftowaniem lub lekturą i w ym aga usunię­
cia przyczyny.

Uszy. G dyby się więcej uw agi zw racało


na uszy, dałoby się uniknąć wiele przypadków głu­
choty, a jeszcze więcej chorób usznych. T ym cza­
sem lekcew aży się powszechnie naw et już istnie­
jące choroby uszne. Dzieje się to zw łaszcza u dzie-
ci. Źe tygodniami lub nawet miesiącami coś dziec­
ku z uszu w ypływ a, tern się nikt poważnie nie
troszczy.
Powszechnie zapoznawany jest również zwią­
zek chorób usznych z chorobami nosa i gardła.
Zmienić te stosunki, zawczasu zasięgać pora­
dy lekarza-specjalisty — oto pierwszy warunek
higjeny.
Dałej wypadałoby zwrócić większą uwagę na
czystość przewodów zewnętrznych ucha, oraz uni­
kać pewnycłi szkodliwości, mianowicie: nadmier­
nego zimna, w iatru i przeciągów, fryzur zasłania­
jących całe małżowiny uszne, zatykania uszu w a­
tą i zanurzania głowy w wodzie.
Zatykanie uszu w atą wywołuje zbytnią czu­
łość przewodu słuchowego na zmiany atmosfe­
ryczne, a przy równoczesnem zaniedbaniu usuwa­
nia obficie gromadzącej się w uszach woskowiny
bywa często powodem tworzenia się zbitych, do
głuchoty doprowadzających czopów.
Do usuwania woskowiny z ucha służy tępa
kostka lub inny wygładzony przedmiot; posługi­
wanie się w tym celu zapałkami, szpilkami itp.
prowadzi często do zapaleń przewodu usznego
i błony bębenkowej.
R ę c e i n o g i . — Pielęgnowanie rąk polega
jedynie na troskliwej czystości, na myciu ich wodą
i mydłem i to jak najczęściej. Przestrzegać tylko
należy dokładnego ich wycierania po umyciu, bo
w stanie wilgotnym łatwiej się bruczą, pierzchną
i łatwiej ulegają odmrożeniu. Kto chce mieć mięk­
kie i gładkie ręce, musi je zaraz po umyciu natłusz­
czać i to w chwili gdy są wilgotne. Do tego celu
służy biała waselina, którą się wciera w wilgotne
po umyciu ręce, potem dopiero je wysuszając.
P rzy wrażliwości skóry jeszcze lepsze usługi od­
daje „Cold-cream“, albo mieszanka gliceryny, oli­
wy, lanoliny i żółtej waseliny po równych czę­
ściach. Sama gliceryna nie w ystarcza i nie służy.
Na chwilowy użytek, a dalej na ręce pocące się
lub spierzchnięte, znakomicie działa nacieranie ich
po obmyciu:
G liceryny — Spirytusu po 100 g
Eteru siark ow ego — Balsam u Hoffmanna po 10 g

Bardzo ważnym czynnikiem w pielęgnacji rąk


są rękawiczki, które chronią przed zmianami
atmosferycznemi, a używane w czasie rozmaitych
prac domowo-gospodarczych — przed zniszcze­
niem, zgrubieniem i pękaniem skóry.
Szczególniejszej troskliwości wymagają także
paznokcie. Składają się one z dachówkowato na
sobie ułożonych w arstw zrogowaciałych komórek
naskórka. Rosną około 0 ’1 mm dziennie, tak że
w kilku tygodniach odnawiają się. Obcięte nadra-
stają szybko, poza pewną jednak granicę nie w y­
rastają. Ponieważ paznokieć, rosnąc od korzenia,
pociąga za sobą często zachodzący na niego na­
skórek, który wówczas łatwo pęka, dając początek
bolesnym zanokcicom i zadzierkom — przeto na­
leży od czasu do czasu ostrożnie naskórek ten

— 380 —
odsunąć zapomocą drewnianych pręcików, kostek
lub drugim własnym paznokciem. Najlepiej to ro­
bić po myciu, gdy skóra wilgotna i natłuszczona.
Przyrządy metalowe łatwo kaleczą delikatną
skórkę i do tego się nie nadają.
Przestrzec również należy na tern miejscu
przed zwyczajem praktykowanym w t. zw. „salo­
nach piękności4' lub u fryzjerów, obcinania nożycz­
kami (często nawet brudnemi) naskórka okrą­
żającego paznokieć. Prowadzi to stosunkowo do­
syć często do różnych miejscowych zakażeń —
a przytem odbiera paznokciom równość i gładkość
obramowania.
Obcinanie paznokci rąk jest rzeczą gustu
i mody. Kto ma czas na ich pielęgnowanie i kto
nie musi ciężko pracować — ten może sobie po­
zwolić na noszenie rzekomo ładnych i „arystokra­
tycznych", długich paznokci i może im nadawać
dowolne kształty, najlepiej zapomocą wygiętych
nożyczek.
Piękność paznokci polega na różowej barwie,
połysku i na ładnem wygięciu. Do utrzymania ich
barwy i połysku najlepiej się nadaje sok z cytryny
łub ocet, a od czasu do czasu pasta z miodu i mi­
gdałów (mąka migdałowa zarobiona z miodem).
Do polerowania paznokci używają cynobru i tlen­
ku cynku, albo czerwonego siarczku rtęci.
Kruchość paznokci i łatwe ich łamanie się w y ­
maga częstego moczenia palców w ciepłej wodzie
i wcierania w paznokcie po kąpieli: olejku z mi-

— 381 —
gdałow słodkich 30 g, roztw oru amonjaku żrącego
i łojku po 3 g. Dobrze też robi naiepianie na kilka
dni plastru rtęciow ego. Rozmaite choroby paznokci
są z reguły następstw em chorób ustrojow ych:
kiły, zołzów, skazy moczanowej itp., w ym agają
więc leczenia przyczyny.
O ile piękność ręki zależy w yłącznie od pie­
lęgnacji i odziedziczonego kształtu, a brzydka ręka
jest praw ie zaw sze już brzydką od urodzenia —
o tyle znów najładniejsza naw et z urodzenia no-
*,a staje się z reguły brzydka i niekształtna
w skutek noszonego obuwia. O dsyłając po w yja­
śnienia w tej spraw ie do rozdziału o „U braniu“ —
tu tylko trzeba położyć nacisk na jeszcze w iększą
konieczność częstego mycia nóg, aniżeli rąk.
P rak ty czn e w skazów ki zaś pozostają te sam e co
p rzy rękach. Jedynie paznokcie nóg w ym agają sy ­
stem atycznego obcinania w obec skłonności do
w rastania. Chcąc zapobiec bolesnemu w rastaniu
należy paznokieć obcinać równo, a nie ścinać go
po bokach w kącikach. Skłonny do w rastania pa­
znokieć najlepiej spiłow ać na całej powierzchni,
bo im jest cieńszy, tern więcej się podda i nie w ro ­
śnie. O statnią ucieczką jest ręka lekarza-operato-
ra, nigdy kogo innego!

— 382 —
E. K U L T U R A C I A Ł A W WIEKU DZIECIĘCYM

Pierwszem staraniem po urodzeniu się dziecka


powinno być usunięcie mazi i w arstw y tłuszczu,
które mniej lub więcej pokrywają, trzymając się
mocno, całe jego ciało, głównie zaś tw arz i czasz­
kę. Robi się to najpierw wodą ciepłą przegotowaną
i mydłem, wycierając lekko zwitkiem w aty w yja­
łowionej, później zaś białą waseliną obojętną; po
łagodnem osuszeniu pudruje się, zwłaszcza w miej­
scach fałdów skórnych. P rzy takiem codziennem
postępowaniu zwykle w 4—5 dniach skóra jest
oczyszczona. Jeżeli skóra dziecka jest sucha, bar­
dzo czerwona i wrażliwa, to od początku zaniechać
należy mydła, a posługiwać się jedynie waseliną
i pudrem. W wyborze pudrów trzeba być ostroż­
nym. Najlepszy jest puder o składzie:
M ączki ryżow ej — Łojku po 50 g
Kwasu sa licy lo w e g o 5 g
Mydło jest niekiedy do mycia niemowląt nie­
zbędne, musi jednak być obojętne i łagodne. Sto­
sować zaś nie można go wogóle, gdy skóra jest
gładka, połyskująca, czerwona i łatwo pierzchnie.
Kąpiel z przegotowanej ciepłej wody jest najlep­
szym środkiem oczyszczającym. Przy bladej i su-

— 3 83 —
chejskórze dobrze zacząć od w o dy ciepłej, a skoń­
czyć na chłodnej. P rz y skórze pierzchnącej, łusz­
czącej się i czerwonej dobrze robią kąpiele z do­
datkiem mleka lub odwaru ślazu, albo szczypty
soli lub sody oczyszczonej, a gdy o samą tw arz
chodzi, lepiej nawet ograniczyć się do lekkiego
wycierania obojętną waseliną. Codzienne kąpiele
dziecka przez cały pierw szy rok życia można, po­
cząwszy od 2-go roku, ograniczyć już do kąpieli
co drugi dzień.
B arw a skóry niemowlęcia, jego cera, nie za­
wsze idzie w parze z jego ogólnem zdrowiem, czę­
sto jest wyrazem dziedziczności. Dziecko skrofu­
liczne ma niekiedy cerę nalaną, bladą, innym znów
razern delikatną i różową. Dziecko trzymane zimą
dłuższy czas w pokoju będzie bledsze a zaróżowi
się już po paru godzinach spędzonych na świeżem,
wolnem powietrzu. Jest ono jednak jeszcze bar­
dziej w rażliw e na promienie słoneczne, aniżeli
człow iek dorosły. Łatw iej ulega oparzeniom i za­
paleniom skóry — to też w lecie, a głównie na w io ­
snę, większej wym aga uwagi i ostrożności. Ta sa­
ma w rażliw ość jest u dziecka i na zimno. Bladość
skóry byw a także w yrazem niedokrewności, złego
odżywiania, albo zmian neuropatycznych. W każ­
dym razie najlepszem lekarstwem jest dużo po­
w ietrza.
Uroda niemowlęcia w znacznej mierze zależy
od jego tuszy. Dziecko zupełnie chude nikomu się
nie podoba, tłuste jest prawie zawsze ładne, a przy-

— 384 —
tem w yrazem dobrego odżyw ienia; pod nadm iernie
tłustą tw arzą niem owlęcia kryje się jednak często
w rodzona w ątłość i słaba konstytucja ciała.
W pierw szej chwili po urodzeniu się dziecko
przeraża zazw yczaj otoczenie w ybitną czerw ono­
ścią skóry, oraz niekształtnością głow y. Jedno
i drugie po jednym lub paru tygodniach samo przez
się przechodzi i głów ka przybiera kształt odzie­
dziczony. Tu i ówdzie propagow ane myśli nada­
w ania kształtu głów ce zapom ocą różnych pozycyj
ciała lub jakiegokolw iek ucisku są poprostu śmie­
szne i przypom inają rozm yślne zniekształcanie
głow y u szczepów pierw otnych. Zresztą nie moż­
na zapominać, że żadnej cechy tak łatw o się nie
dziedziczy jak kształtu głow y.
P ow stające często na głów ce niemowląt, na
m iejscach ow łosionych, w ypryski, strupy i parchy
najlepiej rozm iękczyć olejem rycynow ym , m echa­
nicznie usuw ać i zm yw ać odw arem rum ianku; do­
kładna czystość zapobiegnie im zaw sze. U porczy­
w e n aw ro ty m ają często źródło w zołzach lub
błędnem odżywianiu, to też należy je leczyć bez
zwłoki, a to tem bardziej, że mogą być powodem
m iejscowej łysiny w przyszłości.
O dstające uszy stanow ią niewdzięczne pole
trosk rodzicielskich. Klapki polecane na ten cel
częstokroć naw et po m iesiącach nie pomagają.
T ylko drogą operacji można je przybliżyć do w ła­
ściw ej pozycji, lepiej to jednak zrobić w później­
szym wieku.
H o jn a ck i: H ig ien a k o b ie ty 25.
— 385 —
Bardzo ważną rzeczą jest unikanie w pielę­
gnowaniu dziecka bielizny i ubrań, robionych z ła ­
two sypiących się, wydających dużo pyłu materji.
1 ą drogą przy niezbyt ścisłem segregowaniu bie­
lizny łatwo przenosi się gruźlica, ropienia i inne
choroby zakaźne. Z tego samego powodu bez­
względnie zabraniać całowania dzieci obcym
osobom.
W łosy niemowląt nie wymagają żadnych spe­
cjalnych starań. Niektóre dzieci przychodzą na
świat łyse (bywa to często momentem dziedzicz­
nym) i dopiero powoli po 1U— 1 roku włosy im
w yrastają. Inne znów dzieci rodzą się z bujną czu­
pryną, która się w pierwszych tygodniach bardzo
przerzedza. Są wreszcie takie, których bujny od
urodzenia porost włosów pozostaje nadal takim,
przyczem zwykle ich kolor z czarnego zmienia się
powoli na blond. W tym ostatnim przypadku w ło­
sy rosną bardzo szybko i wymagają przystrzyga­
nia. Strzyżenie włosów niema jednak z reguły
wpływu na ich porost, ani u dziecka, ani u doro­
słego. Zwyczaj zato ubierania niemowląt w cze-
peczki sprzyja łysinie w przyszłości. W łosy dzie­
cięcia pozostają tern dłużej jasne, im dłużej prze­
bywa ono na wolnem powietrzu bez nakrycia
głowy.
Dopóki niemowlę niema zębów, nie należy mu
w ym ywać ust, bo ściera się delikatną błonę ślu­
zową i ułatwia przez to rozwijanie się pleśniawek
i owrzodzeń. Również zęby mleczne nie wymagają

— 386 —
niczego więcej jak pomocy dentysty w razie próch­
nicy lub zapaleń dziąseł.
Oseskom trzeba od czasu do czasu obcinać
w yrastające paznokcie, by zapobiec drapaniu się
i ropnym około paznokcia spraw om zapalnym (pa-
naritia).
W zgląd na ładną postaw ę ciała zaczyna się,
gdy dziecko zaczyna siadać, stać i chodzić. Jak już
mówiliśmy w rozdziale o w ychow aniu fizycznem,
jest to okres pow staw ania skrzyw ień kręgosłupa
i kończyn dolnych. Tam też podaliśmy w skazów ki
zapobiegaw cze. Płaskonóg i krzyw e nogi wchodzą
w zakres w skazań do leczenia ortopedycznego.
B rzydki i ciężki chód dorastających dzieci ma czę­
sto przyczynę w ciężkiem i niezgrabnem obuwiu.
Chód z silnemi w spółrucham i miednicy by w a znów
następstw em niezw racania uw agi na przesadę,
złe przyzw yczajenie i próżność u dziecka, tę próż­
ność, która naodw rót jest niekiedy w ielką podporą
kosm etyki w zakresie w yrabiania w dzięcznych
i ładnych ruchów.
Baczną wkońcu uw agę zw racać musi m atka
na w y raz tw arzy i robienie min u dziecka, na ła­
dne czy brzydkie śmianie się. Często przez głupie
naśladow nictw o starszych przyzw yczaja się
dziecko do błędów i w ad kosm etycznych, od któ­
rych później odzw yczaić się już bardzo trudno.
Gdy dziecko trzym a stale usta otw arte, ńodzi się
podejrzenie, że ma zatkane jam y nosowe, stąd ko­
nieczność porady lekarskiej.
25 *
— 387 —
F. Z A P O B I E G A N I E S T A R Z E N I U SIE

Chwilę rozpoczynającego się starzenia trudno


oznaczyć. Przychodzi wcześniej lub później, za­
leżnie od indywidualności. Więcej tu rozstrzyga
wygląd, aniżeli kalendarz. Znamienne cechy sta­
rzenia się jak: chropowatość, zaczerwienienie,
uwiąd i wysychanie skóry, zmarszczki, fałdy, pla­
my barwikowe i brodawki, nabrzmiałe rysy, ob­
wisłe policzki, atrofja szczęk (brak zębów i zje­
dzenie zgryzu), podbródek, roztycie itp., nie będąc
w ścisłym związku z wiekiem przejściowym ko­
biety — są przecież niejako zwiastunem tego okre­
su i pojawiają się po 40 roku życia. Wogóle
zaś pojawiają się tern wcześniej, im w większem
zaniedbaniu była skóra, im więcej kobieta przesz­
ła chorób ogólnych i miejscowych, oraz porodów,
im więcej wstrząśnień fizycznych i moralnych by­
ło w jej życiu dotychczasowem. Brak warunków
higjenicznych i socjalnych, nadmierna praca, tak
samo jak nadużywanie rozkoszy życia, bezsen­
ność, częste wzruszenia i afekty — w szybkiem
tempie sprowadzają starczy wygląd.
Cóż robić, by opóźnić te przykre chwile? Jak
już wyżej była mowa, dobre warunki higjeniczne,

— 388 —
powietrze, światło, systematyczne ćwiczenia fi­
zyczne, czystość ciała, nie uciskające ubranie, re­
gularne funkcjonowanie przewodu pokarmowego,
oraz narządów moczo-płciowych, unikanie wszel­
kich chorób i przyczyn sprowadzających miejsco­
we lub ogólne kongestje — to najważniejsze środ­
ki zapobiegawcze. W iąd skóry i jej pergaminowa-
cenie na tw arzy wymagają często miejscowego
stosowania parówek lub zmywań bardzo ciepłą
wodą, oraz masażu i elektryzacji. Dobrze też robi
zwilżanie tw arzy, zwłaszcza w miejscach rozsze-
żonych naczyń krwionośnych adrenaliną, co do­
datnio w pływ a na jędrność i napięcie skóry. W spo­
maga działanie zimna woda, przykładana na krótką
chwilę. Nacierania zimną wodą działają szkodliwie.
Zmarszczki są mniej lub więcej głębokiemi
brózdami i fałdami skóry, które się tw orzą z bie­
giem lat, albo naskutek często się powtarzających
skurczów pewnych mięśni, albo przez zanik mięśni
i włókien elastycznych, oraz przez złe odżywienie
skóry. Są one niejako świadectwem uczuć i w ra­
żeń często doznawanych, dowodem zmniejszenia
się elastyczności i napięcia skóry. Skóra się roz­
ciąga, a mięśnie już nie działają. To samo ma miej­
sce przy nagłem schudnięciu.
Zmarszczki występują zazwyczaj w najruch­
liwszych miejscach tw arzy, około ócz, na brodzie,
w pobliżu warg, nosa i na policzkach.
Najwięcej charakterystyczne są:
Zmarszczki poprzeczne na czole, zwyczajne

389 —
u m ężczyzn po czterdziestce, patologiczne u dzieci
rachitycznych i w yniszczonych.
Zm arszczki pionowe czoła, trafiające się po
czterdziestce u osób dużo pracujących um ysłowo.
Zm arszczki łukow e lub krzyżow e czoła przed­
w czesne są następstw em cierpień fizycznych lub
moralnych.
Kurze łapki około oczu, idące promienisto od
zew nętrznych kącików oczu, bardzo w czesne
przed czterdziestką, są pierw szym zw iastunem
starzenia się.
Zm arszczki nosa poprzeczne lub zstępujące
są przyw iązane do późnego wieku, oraz są zna­
mieniem nerw ow ego życia.
F ałdy noso-policzkowe, od skrzydełek nosa
do kącika ust, w cześnie się pojawiające, są cechą
dziedziczną; przyśpiesza je brak kilku zębów
w górnej szczęce, zw łaszcza u osób chudych.
Zm arszczki i fałdy od policzków do brody,
oraz zm arszczki w kratkę (posiekanie) po całej
tw arzy są objawem starości, uwiądu albo popro-
stu suchości skóry u kobiet bardzo nerw ow ych.
Zm arszczki i fałdy na powiekach, nadające
oczom w y raz znużenia, są często w yrazem nadużyć
płciow ych lub chorób narządów płcioworodnych.
Zm arszczki w ogólności w ystępują u kobiet
później, aniżeli u mężczyzn. W cześniej i liczniej
u osób nerw ow ych i nagle w ychudłych, z reguły
u w szystkich o bardzo bujnym i żyw ym tem pera­
mencie i naskutek nadm iernego życia psychiczne-

390 —
go. Dość często pierw szą ich przyczyną jest robie- ‘
nie grym asów i min w odległej już młodości, ro­
bienie ich dla śmiechu, przez naśladownictwo,
przez karykaturow anie, niekiedy dla kłam stw a.
Anatom o-patologiczną przyczyną zm arszczek
jest brak elastyczności i fizjologicznego napięcia
skóry, osłabienie czynności nerw ów skórnych, za­
nik gruczołów i mięśni gładkich w skórze, wkońcu
zanik podściółki tłuszczow ej. Podniecaniem więc
czynności gruczołów i mięśni, jak to była mowa
przy pielęgnowaniu skóry suchej i tłustej, można
zapobiegać zm arszczkom lub je usuw ać w e w cze-
snjnn okresie. Tam, gdzie przyczyna leży w w y ­
chudzeniu, należy przeprow adzić leczenie tuczące.
W braku w łasnych zębów konieczne jest uzupeł­
nienie zgryzu sztucznemi, bo podniesienie dotknię­
tych atrofją szczęk jest podstaw ow ym w arunkiem
upiększenia tw arzy . Unikać przytem w szystkiego,
co zakłóca spokój życia. Poniew aż w iem y, że nor­
malne funkcjonowanie gruczołów w ydzielniczych
(dokrew nych), jak gruczoły płciowe, gruczoł tar-
czykow y i inne, w p ły w a korzystnie na tw orzenie
się krw i i odżyw ienie tkanek, a ich degeneracja od­
bija się na całym ustroju, względnie w yw ołuje
starzenie się przedw czesne ze w szystkiem i na­
stępstw am i (zm arszczki, w ypadanie w łosów , zę­
bów itd.) — przeto polecają w ostatnich czasach
jako środek zapobiegaw czy zażyw anie pastylek
z gruczołów zw ierzęcych, tarczykow ego i jajniko­
w ego. P róbow ać tego m ożna przez 4—6 tygodni,
ale tylko pod dozorem lekarza, gdyż środki te
działają mocno na serce i naczynia krwionośne,
a w dodatku zażyw ane za długo i w za wielkich
daw kach sprow adzają w ręcz odw rotny skutek.
Tutaj też w chodziłyby w rachubę zapoczątkow ane
w ostatnich latach odm ładzające m etody W oro-
nowa, Steinacha i innych.
Niesłychanem powodzeniem w zakresie usu­
w ania zm arszczek cieszy się m asaż tw arzy . Isto­
tnie może on regulow ać krążenie krw i, ułatw iać
czynność w ydzielniczą gruczołów skórnych i pod­
niecać mięśnie skórne. Musi on być jednak sy ste­
m atyczny i w ym aga specjalnej w iedzy i w praw y,
Dalszemi środkam i w w alce ze zm arszczkam i jest
m iejscow a hydropatja, elektryzow anie i m echa­
niczne usuwanie ich zapom ocą ucisku i unierucho­
mienia. Zam iar jednak usuw ania zm arszczek przez
trw a ły ucisk w łaściw ie zawiódł. Najlepiej jeszcze
działa „pneum om assage“ Zabłudowskiego zapom o­
cą przyrządów ssących. O w szystkich tych zabie­
gach będzie m ow a w rozdziale „K osm etyki“.
Każda kobieta zaniepokojona przedwczesnemu
zm arszczkam i musi przedew szystkiem szukać ich
przyczyny i dopiero po jej odszukaniu w y b rać
w łaściw ą drogę działania. W ten sposób może je­
dynie pow strzym ać je lub zmniejszyć, w yjątkow o
tylko zupełnie usunąć. Emaljowanie tw arzy z po­
mocą specjalnych m ieszanek chem icznych — w y ­
k racza poza granice rozsądnych i celow ych m e­
tod, nikogo nie złudzi, a jest niebezpieczne dla
skóry i zdrow ia.
— 3 92 —
A. W Ł A Ś C I W A KOSMETYKA

W szystko, o czem dotychczas była mowa, na­


leży do kultury ciała, do higienicznych w arunków ,
w śród których najlepiej rozw ijać się i najdłużej
trw ać może piękność i uroda ciała kobiecego.
Obecnie poświęcim y słów kilka w łaściw ej kosm e­
tyce, czyli sztuce upiększania się, popraw iania
tego, co jest zniszczone lub nieestetyczne, uw ypu­
klenia tego, co już jest, a ukrycia braków i błędów,
jednem słow em : sztuce w y w o ły w an ia w rażenia
piękności i urody.
Zrozum iaw szy różnicę między kulturą i e s te ­
tyką ciała a kosm etyką i sztuką toaletow ą, łatw iej
już m ożem y pojąć ich punkty styczne i w skazania.
Jak z jednej strony zgodzić się musimy z poetą, że
róża, ozdabiając sam ą siebie, ozdabia rów nocze­
śnie cały ogród — tak znów z drugiej strony mu­
sim y zapoznać się należycie ze sposobami i rodza­
jami zdobnictw a, by je w w łaściw ej chwili i w od­
powiedniej mierze zastosow ać.
Zam iłowanie zdobienia się w idzim y po
w szystkie czasy i w całej przyrodzie. Już na 3000
lat przed C hrystusem istniała — m ożnaby rzec —
nadkultura kosmetyczna u Egipcjan. Peruki, sztu­
czne brody, puszki, pendzelki, patyczki i całe sze­
regi recept w tym zakresie pozostałe — świadczą
o ówczesnych modach i gustach. Z papyrusu Eber-
sa dowiadujemy się o sposobach użycia pow yż­
szych środków, a nawet mamy tam obraz malują­
cej sobie usta i b rw i Egipcjanki. Z Egiptu za po­
średnictwem Fenicjan przedostała się kosmetyka
do Greków, k tó rzy postaw ili ją odrazu bardzo w y ­
soko — przeniósłszy jednak punkt ciężkości na
kulturę i estetykę ciała. Nie chodziło już u nich
0 czarodziejskie trunki, maści i szminki, jakkolw iek
Greczynki m alow ały sobie w łosy, depilow ały na
łonie i pod pachami i u żyw a ły pudrów — ale o me­
todyczne ćwiczenia ciała i wzmacnianie członków
przy równoczesnym masażu i nacieraniu ciała olej­
kami (m yrrha, cynamon, kassia i tatarczuch ma-
cerowane w oliwie). Zkolei więcej barbaryzmu
1 więcej środków toaletowych w prow adzili znów
w ten dział Rzymianie. W ędrów ki ludów, chowa­
nie dziewcząt w zamknięciach doprowadzały
coraz więcej do skarłowacenia rasy i kształtów,
o czem świadczą dzieła sztuki ja k: Ewa i Wenus
Cranacha, Diana, Judyta M eita itp. Zanikała kul­
tura ciała, rozpowszechniała się kosmetyka, dosię­
gając szczytów za czasów Ludw ika X IV . Perfumy,
szminki, pudry, peruki, muszki, no i gorset objęły
panowanie, od której to pasji oswobodziła kobietę
dopiero rewolucja francuska, przywracając znacze­
nie kąpieli od czasu Rzymian idące w niepamięć.

— 394
Zasługa ujęcia kosm etyki w osobny dział me­
dycyny przypada późno - greckim lekarzom z cza­
sów cesarstw a rzym skiego, z czasów upadku oby­
czajów. D owiadujem y sie o tern od Galena
(133—201 po Chr.), oraz z w ierszy Owidjusza,
Horacego, W irgiljusza, Juw enala itd. Są w nich
w zm ianki o tajem nicach toaletow ych, pastach, pu­
drach, w odach do ust, perfumach, maściach, olej­
kach, szm inkach i o zdobieniu w łosów . Galen w y ­
mienia nam pow agi w tym zakresie: Asklepiadesa,
H eraklita i Kritona ze szkoły Em piryków . Im to
przypisuje 4-tom owe dzieło „O kosm etyce44, jakie
pojawiło się w pierw szem stuleciu przed C hrystu­
sem. Autorką dzieła „K osm etyka44 miała być też
królow a Kleopatra. Sam Galen zajm ow ał się naj­
więcej toaletą i leczeniem w łosów .
Na rozw ój kosm etyki w płynęli dodatnio A ra­
bowie, których znajomość chemji, farmakologji
i botaniki stała bardzo w ysoko. Najwybitniejszym i
przedstaw icielam i byli Avicenna i Maimonides
(9— 10 w iek po C hrystusie).
N owoczesna sztuka lekarska w zbogaciła arse­
nał kosm etyki w szelkiem i środkam i techniki a m e­
tody kosm etyczne podniosła do w ysokiego stopnia
udoskonalenia.
Na w łaściw ą kosm etykę składają się środki
i m etody: I) chem iczne i farmakologiczne (dział
perfum eryjno-toaletow y), II) fizyczne i m echa­
niczne (fizjoterapja), III) lekarsko-chirurgiczne
(chirurgja plastyczna albo estetyczna).

— 395 —
I. C h e m j a
i farmakologia kosmetyczna.
Chemiczne środki działają na skórę albo che­
micznie, tj. w pew ien w łaściw y sposób łączenia
się ze składnikam i tkanek, albo fizykalnie, czysto
mechanicznie, powodując rozpuszczanie, oziębia­
nie, ogrzew anie, ucisk, w ysuszanie itp. w arstw
skóry. Niektóre z nich są głów nym składnikiem
środków kosm etycznych, inne stanow ią tylko pod­
łoże dla pierw szych. Przejdźm y pokrótce ich ogól­
ne w łasności i działanie.
T ł u s z c z e . M ają one bardzo obszerne za­
stosow anie w kosm etyce. S kóra przez nie staje
się z suchej i delikatnej miękką i elastyczną. Chro­
nią one ją także od za ostrych bodźców pow ietrza
i w iatru, w strzym ują oddaw anie w łasnej wilgoci
i potu, a w końcu mają zdolność rozpuszczania w y ­
dzielin tłuszczow ych i łojowych skóry, łatw o się
zm ydlając i emulgując.
Zależnie od konsystencji tłuszcze są albo sta ­
łe (łojowate), albo półstałe (maść), albo płynne
(oleje). W św ieżym oczyszczonym stanie są p rze­
w ażnie bez barw y, smaku i zapachu, ale mają tę
w łaściw ość, że łatw o pod w pływ em pow ietrza
i św iatła jełczeją. Co do pochodzenia m am y tłusz­
cze ze św iata zw ierzęcego, roślinnego i m ineral­
nego.
Ze zw ierzęcych: smalec świński, tłuszcz w o­
łow y, tran, w osk, olbrot (cetaceum) i lanolina. Ta
ostatnia najłatw iej ulegająca resorbcji.

— 396 —
Z roślinnych: oliwa, olej z m igdałów słodkich,
olej i m asło kakaow e, oliwa kokosowa, olej lniany
i olej rycynow y. Z tych najwięcej używ any jest
olej rycynow y, bo w przeciw staw ieniu do innych
łatw o się rozpuszcza w alkoholu, dalej olej migda­
łow y, rów nież łatw o się rozpuszczający w alko­
holu i niełatw o jełczejący, w końcu olej i masło ka­
kaow e, rozpuszczające się w tem peraturze ciała
ludzkiego i łatw o ulegające resorbcji.
Z m ineralnych: w aselina i parafina płynna
i stała. Tłuszcze z tej grupy nie jełczeją, nie zm y-
dlają się, ale nie pozw alają na dodanie w odnych
rozczynów środków leczniczych.
Tłuszczów używ a się w kosm etyce jako pod­
łoża do różnych maści, krem ów i szminek, jako
dodatku do w ód na w łosy, a w reszcie do w yrobu
pomad. Oprócz tego używ ane byw ają tłuszcze ja­
ko takie do natłuszczania skóry i do usuwania
z niej poprzednio zastosow anych szminek, farb itp.
W tych ostatnich celach najlepszy jest krem, spo­
rządzony z mieszanki tłuszczów :
Olbrotu 4 g
Olejku m igd ałow ego 8 g
Olejku ry cy n o w eg o 18 g
albo:
K am fory 6 g
Olbrotu 3g
W osku bia łeg o 3 g
T o w szystk o rozpuścić w 50 g ogrzanego olejku z m igdałów
słodkich i dodać 50 g w o d y różanej.

— 397 —

mmmmm
Powodzeniem cieszy się w świecie kobiecym
do natłuszczania skóry tw arzy krem Simona, albo
t. zw. krem ogórkow y. Jakkolw iek krem Simona
jest w łaściw ie klejem glicerynow ym (skrobia i gli­
ceryna z nalew ką benzoesu i Quillaji) i żadnego
tłuszczu nie zaw iera — to jednak przy okresow em
użyciu czyni skórę połyskującą i gładką, z biała­
wym odcieniem i nic jej nie szkodzi.
Krem ogórkow y robi się w ten sposób, że
drobno posiekane ogórki rozciera się, następnie
przez płótno w yciśnięty sok filtruje przez w atę lub
białą bibułę, poczem w 60° C ciepła gotuje przez
10 minut i w stanie gorącym miesza z rów ną ilo­
ścią płynnego tłuszczu, złożonego z 1 części w o­
sku, 1 części olbrotu i 10 części olejku m igdałow e­
go lub sezam owego (w stan płynny w prow adza
się tłuszcze przez ogrzanie). Dla nadania miłej
woni można do rozpuszczonego tłuszczu dodać
kilkanaście kropli nalewki benzoesowej a dla
utrw alenia szczyptę kw asu salicylowego.
Do natłuszczania skóry tw arzy i do jej zm y­
w ania (tłuszcze usuw ają znakomicie brud) naj­
prostszym jednak środkiem jest m ieszanka:
W osku białego 1g
Olbrotu 2 g
Olejku m igdałow ego 4 g
Lanoliny 8 g
do której można dodać dla zaperfum owania w ody
koloiiskiej albo w ody różanej lub też kilka kropli
wedle gustu dobranych perfum.

— 398 —
Najmniej nadającym się na tw arz tłuszczem
jest w aselina i sm alec św iński; ten ostatni chyba
tylko w ygotow any w wodzie czas dłuższy, a na­
stępnie ubity jak piana i zaperfum ow any w odą ko-
lońską lub innym jakimś spirytusow ym roztw orem
arom atycznym . C zysta gliceryna nie jest żadnym
środkiem upiększającym i stosow ana być może do
pielęgnow ania rąk, mniej zaś do tw arzy i to tylko
po zmieszaniu z innemi środkami.
Z najrozm aitszych znajdujących się w handlu
środków kosm etycznych z tego działu, służących
do upiększenia cery tw arzy , pierw szeństw o mają
krem y, których nazw a pochodzi od konsystencji
i koloru, podobnych do śmietanki. Podłożem ich są
rozm aite tłuszcze, do których dodają rozczyny
wodne środków chem icznych, względnie pudrów,
niezaw sze znanych publiczności. Stosunkow o naj­
lepsze byw ają krem y t. zw. obojętne, robione na
lanolinie, sapolanie lub diaterminie. Najlepsze je­
dnak naw et krem y przy dłuższem lub trw ałem
użyciu rozpulchniają zanadto skórę i niszczą, za­
tykając pory skórne. Dobre ich strony są tylko
chwilowe, czasow e.
Zdrow a cera i m łody w iek przed 30-stką nie
potrzebują krem ów , tern mniej, że raz zacząw szy
z kremami, już się ich w yzbyć nie można. W póź­
niejszym w ieku nie należy stosow ać krem ów na
noc, a wogóle stosow ać je można tylko przy skó­
rze suchej, jako ochronę przed w iatrem (jazda mo­
rzem, automobilem, w ycieczki górskie itp).
Zgęszczając konsystencję krem ów przez do­
danie wosku białego, otrzym ujem y t. zw. cold-
creamy, do których zw ykle dodają dla konserwacji
benzoe i najrozmaitsze b a rw iki dla nadania pożą­
danego koloru skórze. Szkodzą one jeszcze bar­
dziej, wysuszają skórę i marszczą.
W ięcej płynne od krem ów są tłuste mleczne
emulsje (Laits de beaute), używane często jako
upiększające w ody toaletowe. Emulsje z balsamów
(Lait virginal) szczególnie mają czynić skórę aksa­
mitną i delikatną.
A l k o h o l . Tak sam dla siebie jako też do
rozpuszczania innych środków jest bardzo ważny
w kosmetyce. P rzy swobodnem parowaniu w y ­
w ołuje na skórze uczucie chłodu, przy utrudnio-
nem — pieczenie a nawet ból. Nierozwodniony od­
ciąga wodę i czyni skórę suchą i chropowatą. Słu­
ży jako odtłuszczający środek przy tłustej skórze
tw a rzy i do zm ywania silnie pocących się miejsc,
lecz używ any czas dłuższy sprowadza spierzch­
nięcie skóry i marszczenie się — to też zmusza do
używania tłuszczu jako korektury. Ponieważ
w szystkie w ody toaletowe i perfumy są w ycią g a ­
mi, rozczynami lub nalewkami spirytusowem i naj­
rozmaitszych środków, przeto zastosowanie jego
w rożnem stężeniu jest bardzo rozpowszechnione.
Typem w ody toaletowej o dużej przymieszce
spirytusu jest woda kolońska.
O c e t . Jako ocet naturalny lub kwas octow y
jest głów nym składnikiem t. zw. octów toaleto-

— 400 —
w y ch, w których skład oprócz niego wchodzą
jeszcze: alkohol, perfumy, żyw ice itd. Dzięki za­
w artości octu — octy toaletow e działają na skórę
kaustycznie, pobudzająco, odświeżająco i antysep-
tycznie, zależnie od zgęszczenia. W zw ykłych roz-
czynach zapobiegają tw orzeniu się zm arszczek
i trądzikow i, lecz znów dzięki przym ieszce alko­
holu mogą czynić skórę suchą i spierzchniętą.
Lepiej w ięc używ ać ich w stanie rozpuszczonym
(2 łyżeczki na szklankę w ody). W skazane są przy
skórze łuszczącej się, a w kombinacji z alkoho­
lem — przy łojotoku tłustym . Nie można ich uży­
w ać przy rów noczesnem użyciu m ydła, bo tw orzą
się na skórze kw asy tłuszczow e, mocno drażniące.
B ardzo przyjem ny odśw ieżający ocet toaletow y
m ożna sobie zrobić samemu, mieszając 2 części
w ody kolońskiej z jedną częścią octu winnego, albo
m ieszając po rów nych częściach w odę kolońską,
ocet w inny, balsam Hoffmana i spirytus czysty.
Z obydw u rozczynów po łyżeczce na szklankę w o­
dy ciepłej.
G l i c e r y n a . Ł atw o rozpuszczalna w wodzie
i bardzo hygroskopijna, spraw ia na skórze^ delikat­
nej pieczenie i zaczerw ienienie. W ogólności d raż­
ni bardzo skórę, łącząc się chemicznie z jej kw a­
sami tłuszczow em i. W kosm etyce ma obszerne za­
stosow anie z pow odu zdolności rozpuszczania róż­
nych środków chem icznych (z w yjątkiem żywic,
kam fory, eteru itd.), które przez to mogą być
w zgęszczonych rozczynach na skórę używ ane.
łio ju a c k i: H isie n a k o b ie ty 26.
— 401 —
Dobre jej strony wyzyskać można jedynie, stosu­
jąc ją w rozczynach wodnych 15%—■40% (np.
z wodą różaną) i zawsze na skórę wilgotną, zaraz
po umyciu. Ma ona zaletę tworzenia na skórze
równej, gładkiej, nie wysychającej powłoki, co ma
pewne znaczenie przy skórze pękającej, kruchej,
chropowatej.
S i a r k a . Używana w kosmetyce zwykle w 2
odmianach, jako kwiat siarczany (sulfur sublima-
tum flores sulfuris), albo mleko siarczane (sulfur
praecipitatum). Wyrabiają z niej najrozmaitsze wo­
dy i pomady toaletowe. Główne zastosowanie ma
przy wągrach, trądziku, piegach, łupieżu i innych
drobnych błędach skórnych. Przy dodaniu do niej
alkoholu działa przeciwpasorzytniczo (np. przy
świerzbie).
Najczęstszy skład wody toaletowej z siarką
jest:
1 g siarki, 5 g gliceryny, 2 g spirytusu kamforowego, 5 g spi­
rytusu lawendowego, 5 g wody kolońskiej, 60 g wody prze-
kroplonej — do oczyszczania cery z drobnych plam i piegów.
K w a s s a l i c y l o w y . Ma on zadziwiającą
zdolność złuszczania warstwami, nieboleśnie, zro-
gowaciałego przyskórka. W tym celu używany jest
w plastrach na nagniotki, zgrubienia skórne itp.,
poza tern ma najszersze zastosowanie w pomadach
i maściach przy wypryskach, łupieżu itp.
B o r. Z połączeń borowych głównie używany
kwas borowy i boraks. Kwas borowy, bardzo sła­
by i łagodny antyseptyk, dodawany bywa do róż-

— 402 —
tjych pudrów, kremów i maści. Boraks z powodu
swej alkalescencji, zmydlania tłuszczów i oczy­
szczania porów skórnych, a przytem nieszkodliwo­
ści i łagodności, zapewnił sobie współudział w bar­
dzo wielu wodach kosmetycznych do mycia,
zwłaszcza dla skór tłustych, oraz przy łojotoku
i piegach.
F o r m a l d e h y d (formalina). Środek bardzo
silnie drażniący skórę. Z powodu zdolności wysu­
szania skóry i wstrzymywania wydzielania potu —
używany w bardzo słabych rozczynach w pudrach
i maściach, przeznaczonych na stopy i pachy nad­
miernie się pocące.
Ś r o d k i r e d u k u j ą c e . Nazwą tą obejmu­
jemy środki, które zetknąwszy się z tkankami ciała,
odbierają im tlen. Z nich w kosmetyce używane
prawie wyłącznie: pyrogalol, rezorcyna, ichtjol
i dziegieć. Pyrogalol barwi na brunatno, stąd uży­
wany jest do farbowania włosów, ale działa tok­
sycznie.
Rezorcyna w słabych rozczynach działa anty-
septycznie, w zgęszczonych rozczynach przyżega
i pali.
Ichtjol ściąga i wysusza tkanki, łagodzi boi
i świąd
Dziegieć wysusza, zmniejsza łuszczenie się
i świąd, zabija pasorzyty.
Ś r o d k i u 11e n i a j ą c e. «Tu należy woda
utleniona (perhydrol), nadmanganezian potasu
i chlorek potasu kwaśny.
26 *
_ 403 —
Woda utleniona wyjaśnia włosy na złoto-blond,
usuwa piegi (niezawsze!) i depiluje (niszczy zby­
teczny zarost, a raczej czyni go niewidocznym);
jest też środkiem przeciwpasorzytniczym, stąd
znajduje zastosowanie w różnych środkach do te­
go celu służących.
Nadmanganezian potasu i chlorek potasu są
zwykle składnikami wód i past do mycia i czy­
szczenia zębów.
D e p i l a t o r j a czyli środki do wygubienia
włosów. W skład ich wchodzą zazwyczaj siarka,
arsen (trujący), wapno, barjum itd. Prócz miesza­
nek z siarki, barjum i z wapna, wszystkie zazwy­
czaj szkodliwe i trujące.
Ś r o d k i ś c i e r a j ą c e . Celem ich jest usu­
wanie na drodze mechanicznej pewnych nierówno­
ści skóry, jak blizny, brodawki i inne drobne w y ­
niosłości. Do tego celu poleca Ellinger piasek gór­
ski, Unna — proszek z marmuru, inni znów — po-
meks itd. Zwykle robi się to w pianie mydlanej.
Jak już wyżej zaznaczono, lepiej zastępują te środ­
k i: masaż, elektryczność, fototerapja i ewentualnie
plastyczny zabieg chirurgiczny.
Tutaj należą też proszki do czyszczenia zę­
bów, jak kreda i węgiel drzewny, oraz popiół. Dwa
ostatnie więcej psują szkliwo, aniżeli czyszczą
zęby.
Środki odbarwiające i usuwające
p i g m e n t. Chodzi zwykle przy nich o usunięcie
czarnych wągrów i niebiesko-czarnych punktacyj

— 404 —
na nosie, dalej piegów i innych plam barw ikow ych.
Gdy nie pom agają środki utleniające, o których b y ­
ła pow yżej m ow a — ostatnią nadzieją jest złuszcze-
nie skóry w dotyczących miejscach. Do tego celu
służą kw asy, przedew szystkiem kw as octowy,
dalej sole rtęciow e, rezorcyna itp. środki ostre,
których na w łasną rękę, bez porady lekarskiej,
stosow ać nie można.
Ż y w i c e i b a l s a m y . Najczęściej w kosm e­
tyce używ ane są: benzoes, m irra, opoponaks i bal­
sam y: peruw iański, tolutański i styraks. W szystkie
są w ytw oram i drzew zagranicznych (Archipelag
Malajski, A m eryka, Indje, M ała Azja). W chodzą
one w skład perfum, oraz w ód toaletow ych, pu­
drów , krem ów , pomad, w ód do ust. W iele z nich
oprócz silnej woni posiada w łasności odkażające.
P a c h n i d ł a (środki woniejące). Perfum y
czyli pachnidła m ogą być albo naturalne albo
sztuczne. N aturalne są pochodzenia roślinnego lub
zw ierzęcego.
P rzez w ygniecenie, w ym oczenie, albo w ycią­
gnięcie środkam i rozpuszczającem i (alkoholem)
otrzym ane esencje, ek strak ty lub olejki eteryczne
z pachnących kw iatów , liści i ow oców stanow ią
najczęstszy typ perfum naogół przyjem nych, lecz
szybko się ulatniających i w ietrzejących. Najczę­
stsze z nich są: olejek różany i bergam otow y, w a­
nilina, heljotrop, olejek cy try n o w y i goździkowy,
m ięta pieprzow a, jaśmin, bez, storczyk, tube-
roza itd.
Perfum y zw ierzęcego pochodzenia są w ytw o-
l em lub w ydzieliną gruczołów pew nych zw ierząt.
Najczęstsze są: piżmo, am bra, moschus, strój bo­
brow y (castoreum ).
P erfum y sztuczne są przetw oram i chemicz-
nemi, syntetycznie otrzym yw anem i, stanow iącem i
mieszaninę alkoholu, eteru, gliceryny i różnych po­
łączeń etylow ych i am ylow ych. W yrób ich doszedł
do takiej doskonałości i do takiego rozwoju, że w y ­
liczy ć je byłoby niepodobieństwem. Zależnie od
inwencji fabrykanta i mody zmieniają się ustaw icz­
nie ich wonie i nazw y.
Pachnidła mają wielki w p ły w na organizm,
zw łaszcza na sferę psychiczną i na zm ysły, zależ­
nie od indywidualności osoby i rodzaju perfumy.
To też starodaw ny, od ludów wschodnich za po­
średnictw em G reków i Rzym ian odziedziczony,
zw yczaj perfum ow ania ciała i sukien w ym agałby
pew nych przezorności. Delikatne zapachy, ogólnie
biorąc, podnoszą nieraz humor i zadowolenie, „roz­
w eselają serce“ — jak mówi Pismo Ś w ięte; zapa­
chy zaś mocne działają szkodliwie, a mogą naw et
w yw ołać rodzaj duszenia się organizmu. Zw łasz­
cza osoby nerw ow e unikać pow inny m ocnych per­
fum. Znane są w ypadki, gdzie kobiety w rażliw e
i nerw ow e (histeryczne) mdlały na zapach piżma
lub szafranu. O soby apatyczne nie znoszą znów
benzoesu. P rzytem nie w szystkie perfum y jednako
na ustrój działają. G dy niektóre, jak m irra, law en­
da, goździk (girofle), bodziszek (geranja), paczula,

— 406 —
żeleźniak (verveine), itp., mają pewne znaczenie
dezynfekcyjne, bo pod ich działaniem giną w ciągu
kilkunastu godzin drobnoustroje, to drugie, jak ben­
zoes, cynamon, kadzidło, róża, mają własności po­
budzające. Gdy piżmo denerwuje i może sprowa­
dzić mdłości, to znowu „sól angielska14 jest środ­
kiem zapobiegającym nudnościom. W iększa część
perfum modnych w yw o łu je bóle głow y, migreny,
ziewanie, utratę apetytu. Tuberoza, lilja, jaśmin
sprowadzają duszność i bóle głow y. Fiołki, róża,
tuberoza, lawenda, benzoes mają źle w p ływ a ć na
dźw ięk głosu — to też nie można ich używać do
perfumowania biustu i szyi.
Dodając do perfum proszków roślinnych, zw ie­
rzęcych lub mineralnych, albo najrozmaitszych
produktów chemicznych i barw ików , drogą prze­
m ysłu kosmetycznego, dochodzimy do niezliczonej
ilości środków toaletow ych płynnych i stałych,
służących głównie kokieterji.
Z całego morza wód, emulsyj, spirytusów,
octów, płynnych pudrów, różów, farb, brylantyn,
pomad, krem ów, galaret, m ydeł, saszetek, pudrów,
szminek, emalji itp. — ograniczamy się tutaj do
omówienia ty lk o pudrów, szminek, różów i emalji,
a to tern bardziej, że o innych była już poniekąd
mowa.
P u d r y (veloutiny) odgryw ają pierwszorzę­
dną rolę w kosmetyce. Są one mieszaniną deli­
katnie sproszkowanych roślin lub m inerałów. Ro­
ślinne chłoną doskonale pot, mineralne tłuszcz i łoj,

— 407 —
działają więc w ysuszająco i chłodząco, a poży­
teczne są w łaściw ie tylko w tedy, gdy skóra nad­
miernie w ydziela. Stanow ią one przytem pew ną
ochronę przed w pływ em pow ietrza dla skór w ra ż ­
liwych.
Z roślinnych używ ane byw ają: m ączka i kro ­
chmale ze zboża, kukurudzy, ryżu, m igdałów i w id­
łaku (lycopodium — najsuchszy z w szystkich ro­
ślinnych). Z m ineralnych sproszkow anych: talk
(łojek), glinka porcelanow a (kaolina), glinka biała
i czerw ona (bolus alba et rubra — głównie do zę­
b ó w ) w ę g la n magnezjo w y, tlenek cynku, węglan
w apniow y (calcium carbonicum praecipitatum __
głównie do zębów) i w ęglan cynkow y (posiada
koloryt ciała).
P u d ry perfumuje się rozmaitemi esencjami. Dla
nadania im pożądanego koloru (różowego, cieliste­
go, śniadego) farbuje się je karminem, eozyną, um-
brą, iclitjolem, glinką czerw oną, okrą żółtą itp. Że­
by się lepiej na skórze trzym ały, miesza się zw ykle
kilka ze sobą, np. z m ączką różow ą talk i kaolinę,
oraz dodaje w 10% lub 20% stosunku tlenku cynku
lub tłuszczu.
Najniewinniejszy z pudrów jest puder ryżow y,
k tóry jednak byw a często fałszow any fosforanami
i węglanam i ołowiu, oraz arszenikiem , a jako taki
jest bardzo szkodliw y i może być powodem za­
trucia.
Codzienny zw yczaj używ ania pudrów , choćby
czysto ryżow ych, jest ze stanow iska higjeny szko-

— 408 —
dliwy. Puder, nie nadając skórze „połysku kwia­
tów lub aksamitu44, szkodzi jej natomiast, zatyka­
jąc to, co powinno być otw arte i elastyczne. Zatyka
pory skóry, przez co skóra wysycha, nabiera cech
pergaminu i m arszczy się. Używając w ostatecz­
ności pudrów, przestrzegaćby przynajmniej w ypa­
dało następujących w arunków : a) stosować je na
niewielkiej przestrzeni, b) ścierać potem bardzo
dokładnie, c) używać tylko pudrów o wiadomem
pochodzeniu i składzie i d) używać ich w najmniej­
szej ilości, a nigdy — kładąc się spać na noc. P u­
dry wogóle nie powinny być mocno perfumowane,
bo sprowadzają bóle głowy i rozmaite przypadło­
ści nerwowe. W ystrzegać się również należy
wszystkich białych t. zw. perlistych i srebrzystych
pudrów, jako zawierających trujące sole ołowiowe
(cerussa; poznać je można łatwo, bo za dodaniem
jodku potasu barw ią się na żółto). W ystrzegać się
dalej trzeba różowych pudrów, zwłaszcza płyn­
nych, zawierających często rtęć i arszenik. W y-
rzucićby wkońcu należało rozpowszechniony pu­
der z roślin mieczykowatych (poudre d4iris), który
też bardzo drażni skórę.
S z m i n k i . Mają one na celu nadanie skórze
innej barwy, zmienienie w yrazu tw arzy, zasłania­
nie plam i innych niepożądanych błędów, podkre­
ślanie mało zaznaczonych a rzekomo koniecznych
cech itp. W brew swej w artości stają się one dzisiaj
modą, dochodzącą już niekiedy do absurdu, pra -
tykow aną na oczach drugich, jawnie, w tow arzy-

— 409 —
stw ie. Aby sw ą rolę spełniły, muszą się dobrze
trzym ać skóry, m uszą być lepkie. Zależnie od
przeznaczenia są w kolorach białych, czarnych,
różow ych i niebieskich (dla żył). W yrabiają je
jako pudry w proszku, pudry płynne, krem y, p o ­
mady, maście, ołówki, pastylki etc.
W szystkie^ są do tego stopnia szkodliwe, że
naw et kokieterja i żądza ukrycia starości nie uspra­
w iedliw iają ich używ ania, a to tern bardziej, że ni­
kogo przecie te szminki nie łudzą i w yglądu nie
odmładzają. Niezbędne są one tylko w celach cha­
rakteryzacji^ dla arty stek i arty stó w i na tych też
osobach można śledzić dobrze zgubne ich w pływ y.
_ Szminki szkodzą skórze raz dlatego, że ją za­
lepiają, zatykają pory, uniemożliwiają funkcje gru­
czołów potow ych i łojowych, a pow tóre dlatego,
że w skład ich w chodzą oprócz karminu, safloru’
ind^go, ockeru, eozyny, sadzy, z reguły środki
drażniące i trujące, jak sole rtęciow e, ołowiowe,
dalej anilina, alizaryna itd. Gdy zaś natrafią na
osoby skłonne do chorób skórnych, w szczególno­
ści skłonne do pokrzyw ki, świądu, w y p ry sk ó w
i nadm iernej sekrecji skórnej — to niesłychanie
łatw o stają się powodem przykrych i długotrw a­
łych w ysypek, jeżeli nie ogólnego, przew lekłego
zatrucia. Mniej doniosłe w skutkach i niekiedy do­
puszczalne są usiłow ania drobnych popraw ek i nod-
kreśleń na brw iach, kącikach oczu i na ustach.
G dybyż je przynajmniej robiła zgrabna i estetycz­
na ręka.
E ni a 1j e. W szeregu szkodliw ych środków
kosmetycznych na najcięższe oskarżenie i najsu­
row szy w y ro k zasługują emalje. Cel ich kryje się
najzupełniej z celem szminek, jedne i drugie chcą
u kryć starość a im itow ać młodość. Różnią się
tylko od siebie tern, że emalje muszą zawierać
w sobie jakiś rodzaj kleju, k tó ry b y tw o rz y ł dobrze
przylegającą do skóry powłokę, bo dopiero na niej
rozmieszcza się pożądane ko lo ry w postaci pu­
drów, różów, szminek itp. Za powłokę służyć mo­
gą mieszanki żelatyny z gliceryną, lub ro ztw o ry
kolodjum, gumy, gutaperki, specjalnego bajcu i la­
ku itd. Co się dzieje ze skórą w ten sposób szczel­
nie pokrytą i jaki jej będzie w yg ląd po złuszczeniu
się pow łoki — tłum aczyć zdaje się zbyteczne, nie
m ówiąc już o tern, że zapomocą emalji umieć stw o­
rzyć choćby w przybliżeniu naturalną cerę — jest
w yją tko w o osiągalną sztuką.
D o m o w e ś r o d k i k o s m e t y c z n e . Zda-
wiendawna wśród arsenału środków toaletowych
napotykamy wiele takich, które, będąc zawsze pod
ręką, w y ro b iły sobie uznanie świata kobiecego
w kierunku korzystnego działania na płeć i jej upię­
kszenie. Praw ie wszystkie pochodzenia roślinnego,
na ogół zupełnie nieszkodliwe, w pewnej części
przedostały się słusznie w racjonalne lecznictwo,
niektóre zaś działają raczej przez w iarę i sugestję.
W ym ieniam y ty lk o niektóre:
O dw ary z rozmarynu, szpinaku, liści topoli,

— 411 —
kwiatu lipowego itp. mają usuwać szorstkość
i pękanie skóry.
Sok z cebulek liljowych, żółtko z jaja, miód,
mleko krowie, poziomki, mączka bobowa, sok cy­
trynow y i ogórkowy — pielęgnują cerę.
Rozmiękczają skórę: cebula i czosnek. Mlecz
ma usuwać brodawki. To samo sok z posolonej
cebuli. Surowe, świeże mięso cielęce (okłady) ma
wydelikacać cerę. To samo czyni pasta z wody
różanej i roztartych migdałów.
Piegi ma usuwać sok cytryny lub niedojrza­
łych malin i poziomek.
Czerwone plamy usuwa odwar z białych róż
wodnych, zmieszany ze spirytusem kamforowym,
i t. d. i t. d.
* * *

Na zakończenie tego działu wspomnieć w ypa­


da, że w kosmetyce używa się z powodzeniem
wielu środków chemicznych stosując je w ew nętrz­
nie lub podskórnie. Pierwsze miejsce zajmuje tu
arsen, zwiększający podściółkę tłuszczową, czy-
niącj^ skórę jędrniejszą i gładszą, dalej żelazo, usu­
wające nadmierną bladość przy niedokrewności
i błędnicy, potem najrozmaitsze zioła i sole „czysz­
czące krew ‘‘, a w gruncie rzeczy dobrze niekiedy
działające przez usuwanie szkodliwych zaległości
z przewodu pokarmowego, wkońcu wyciągi z gru­
czołów zwierzęcych (jajnika, tarczycy, przysadki
mózgowej itd. — organoterapja), które wskrzepiają
niedomagające lub starzejące się gruczoły własne.

— 41 2 —
W szystkie te środki wym agają oceny i wskazó­
w ek lekarza — nie każdemu bowiem organizmowi
służą, niejednakowo byw ają znoszone.

II. K o s m e t y k a
fiz y c z n a i mechaniczna.
O ile środki chemiczno-perfumeryjne rozpo­
w szechniły się ponad swą wartość i skutki — o ty ­
le znów środki fizyczne i mechaniczne, choć do­
nioślejsze w działaniu, pożyteczniejsze i naogół
nieszkodliwe, z trudem wchodzą w repertuar ko­
biecych zabiegów o młodość i urodę. Przyczyną
jest to, że wym agają one więcej czasu i cierpliw o­
ści, a zarazem fachowej lub sprawniejszej ręki. Nie
dadzą się zastosować w jednej chw ili, skutków ich
działania nie można zaraz ujrzeć —- dają nie złudy,
lecz poważne, trw a łe w y n iki, na które jednak trze­
ba czekać czas dłuższy, tygodnie i miesiące.
Należą tutaj 1) zabiegi wodne (hydroterapja),
2) mechaniczne maski uciskowe, 3) mięsienie (ma­
saż), 4) metody elektryczne i świetlne.
1) Z zabiegów wodnych oprócz codziennych
zm ywań i kąpieli wchodzą w grę jeszcze naparza­
nia (miejscowe parów ki), natryski i okłady.
N a p a r z a n i a mogą być albo z czystej w o­
dy, albo z dodatkiem wskazanych środków, jak
w o d y toaletowej, w o dy mineralnej itp.
Mogą one być zimne albo gorące. Zimne usku­
tecznia się z w y k ły m ręcznym rozpylaczem, gorą-

- 413 —
ce, odpowiednim przyrządem do w ytw arzan ia pa­
ry (przyrząd inhalacyjny). Zimne działają pobu­
dzająco, gorące oczyszczająco i odw odząco (przy
przekrw ieniach i obrzmieniach). Te ostatnie trw ać
muszą 10 do 20 minut na jedno posiedzenie, tw arz
musi być oddalona przynajm niej 20 cm od p rzy ­
rządu. M iejsca sąsiednie, które się chce uchronić
od działania pary, zasłania się nieprzepuszczalną
ma ter ją.
N a t r y s k i , zależnie od strum ienia i siły w o­
dy, są kropliste, promieniste i deszczowe, zimne lub
ciepłe.
Prom ieniste zimne w zm acniają skurcze mięśni
i zapobiegają zm arszczkom.
Prom ieniste ciepłe usuw ają przekrw ienia
i obrzmienia.
D eszczow e zimne działają dobrze na bladą
i suchą skórę.
D eszczowe ciepłe zmniejszają nadm ierne w y ­
dzielanie potu i łoju.
W zm acnia dodatnie działanie n atrysków uży­
cie do nich naprzem ian w ody ciepłej i zimnej,
przyczem kończy się zazw yczaj na zimnej.
N atryski stosuje się zw ykle po masażu, pod­
czas gdy naparzania robi się przed masażem.
O k ł a d y robi się zimne lub ciepłe, zależnie
od tego, czy celem ich ma być usunięcie przekrw ie­
nia i obrzmienia, czy też rozmiękczenie i uspoko­
jenie napięcia i podrażnienia. Najlepsze są z w aty
w yjałow ionej lub z w ygotow anego płótna, chu-
steczki itd. Zw ykle używ a się czystej w ody, w ra ­
zie potrzeby lekkich środków antyseptycznych
(np. kw as borow y) lub ziół. Na w ierzch daje się
papier w oskow y, ceratkę lub baty st Bilrota.
2) M a s k i , naparzania i m asaż — to trzy
czynniki, które cieszą się dzisiaj pow szechną
opinją, że wspólnem i siłami najlepiej usuwają
zm arszczki, w ąg ry i nieczystości cery. Zaw iązku
m asek szukać musimy w bardzo daw nych cza­
sach. Znane one były starożytnym pod postacią
oblepiań tw arzy na noc różnemi środkami, w k tó ­
re wierzono. Poppea naprzykład, w edle zapodań,
pokryw ała na noc tw arz ciastem, zrobionem z za­
gotow anego żyta z oliwą, po którego zdjęciu z ra­
na zm yw ała tw arz mlekiem. U żyw ano także w po­
staci masek mięs zw ierzęcych, głównie cielęciny
itp. W szystkie te zw yczaje m iały na celu wejście
w pow ierzchow ne w a rstw y skóry składników od­
m ładzających i odśw ieżających. W celach leczni­
czych dzisiejsza m edycyna posługuje się tak
samo form ą masek, napojonych środkami che-
micznemi.
Jakkolw iek i dzisiaj jeszcze sław ne piękności
zalecają do pokryw ania na noc tw arzy zresztą
niewinne środki, np.:
mąki z krup jęczm iennych (pęcak) 90 g
miodu praśnego 35 g
białko z jednego jaja
to jednak w szystkie te upodobania zastąpiły maski
z w ulkanizow anego kauczuku, których k ształty są

. — 415 —
najrozmaitsze, zastosow ane w edle potrzeby do no­
sa, czoła, brody, policzków lub całej tw arzy. Dzia­
łanie ich jest czysto mechaniczne, uciskowe, w y ­
gładzające. O kresow e ich użycie (V*— 1 godziny),
w spierane naparzaniam i i masażem, jest bardzo
korzystne. W yłącznie używ ane — rozm iękczają
skórę i czynią ją zbyt w iotką. P o zdjęciu maski
zm yw a się tw arz w odą ciepłą a potem zimną
i czeka na w yschnięcie bez obcierania
3) M i ę s i e n i e (masaż). M asaż tw arzy —
podobnie jak całego ciała — znany był od najdaw ­
niejszych czasów tak dobrze jako „auto-m assage“,
w ykonyw any w łasną ręką na sobie samym , jak
i przez jedną osobę na drugiej. K orzystne jego dzia­
łanie zapobiegaw cze jako też lecznicze i korygu­
jące w okresie przełam ującej się już świeżości
i młodości jest daleko większe, aniżeli sądzić
można ze skromnego jego rozpowszechnienia.
Praw dopodobnie przyczyną jest brak cierpliwości
i w ytrw ałości. Do otrzym ania korzystnych w yni­
ków trzeba bowiem co najmniej 4—6 tygodni, je­
żeli nie 3—4 miesięcy, i to przy codziennem 10— 15
minutowem mięsieniu. Ale też można tą drogą
w pływ ać na ukrw ienie skóry i skurcze mięśni, za­
pobiec lub usunąć zm arszczki i fałdy pojawiające
się na tw arzy, można uzyskać w iększą elastycz­
ność i jędrność skóry, w iotką i w y sch łą skórę
można lepiej odżywić, można zapadłe miejsca spo­
wodowaniem grom adzenia się tłuszczu podnieść,
a gdzie indziej znów nadmiernie w y stający tłuszcz

— 416 —
usunąć. Można do pewnego stopnia regulować na­
w et masażem wielkość biustu, kłębów i brzucha,
korygować okrągłe plecy itp. Wiele nawet chorób
skórnych tw arzy, jak trądzik, .czyraki, wypryski,
liszaje, blizny itp., opornych na leczenie maściami
i promieniami — ustępuje łatwo po systematycz­
nym, umiejętnym masażu. W szystko zależy, do
jakich w arstw ciała się dobierzemy, czy do samej
skóry, czy także do podściółki tłuszczowej, czy
nawet do samych mięśni.
R ozróżniany trzy rodzaje masażu:
a) masaż plastyczny dra Jacqueta, wymaga­
jący dokładnej znajomości utkania i rysunku skó­
ry, rozmieszczenia gruczołów, naczyń krwionoś­
nych i nerwów, stąd mogący być wykonywany
jedynie przez lekarza;
b) masaż kosmetyczny ręczny i
c) masaż kosmetyczny przyrządami (wibrato­
rem i pneumo-massage Zabłudowskiego pompka­
mi ssącemi).
a) M a s a ż p l a s t y c z n y jest właściwie
masażem leczniczym, mającym zastosowanie
w kosmetyce jedynie w przypadkach wielkich
zmian na skórze, dawnych i głębokich fałdów
i zmarszczek, gdy chodzi o w pływ nietylko na sa­
mą skórę i mięśnie mimiczne, ale na głębsze w ar­
stwy, na podłoże skóry. Masaż taki musi być
w ykonyw any z dość wielką siłą, energicznie, czę­
stokroć aż do granicy wytrzymałości (Jacquet
i Lerog). O nim więc tutaj mówić nie będziemy.
H o jn a ck i: H ig ien a k o b ie ty 27.
— 417 —
b) M a s a ż k o s m e t y c z n y r ę c z n y ma
na celu zapobieganie zm arszczkom lub usuwanie
ich, gdy jeszcze niezbyt się utrw aliły. Składa się
on z całego szeregu rękoczynów , których daw ko­
wanie i w y b ó r ocenić może najlepiej ręk a lekarza,
ale które w ostateczności w ykonać może także
bez szkody m aserka w yszkolona, lub wogóle ja­
kaś druga osoba. Autom asaż stoi i tutaj na ostatnim
planie, bo nie każda kobieta w łasnem i rękam i jest
w stanie każde miejsce tw arzy odpowiednio i ce­
lowo ująć i ruszyć, tern mniej, że niektóre zabiegi
w ym agają pewnej siły, inne znów precyzji, a w d o ­
datku dokładnego zorientow ania się co do indy­
widualnego zaniku lub przerostu mięśni tw arzy .
Niezbędnym w arunkiem skuteczności m asażu
kosm etycznego jest, by był ogólnym, t. zn. by
obejm ow ał tw arz całą. Błędem byłoby m asow ać
jedynie np. fałdy pod oczami. Dalszemi w arunkam i
są: poprzednie oczyszczenie tw arzy, bezw zględna
czystość przyborów i rąk masujących, użycie
środka ułatw iającego ślizganie się palców, a to
p rzy skórze suchej obojętnej czystej w aseliny,
a przy skórze tłustej pudru (talku), dalej naty ch ­
m iastow e po m asażu obmycie i w ysuszenie tw a ­
rzy, w końcu zaniechanie m asażu w razie jakiejś
choroby ogólnej lub skórnej.
O czyszczenie tw arzy przed m asażem usku­
tecznia się najlepiej zwitkiem w aty zwilżonym
w spirytusie, eterze lub benzynie. N iektórzy ra­
dzą zam iast na tw arz stosow ać środki ułatw iają-

— 418 —
ce palcom ślizganie się (łagodzenie tarcia) na ręce
masujące, to znaczy, że osoba, wykonująca ma­
saż, myje sobie ręce ciepłą wodą i mydłem i wil­
gotne jeszcze ręce naciera waseliną lub pudrem,
lekko je tylko potem osuszając. W miejsce waseli-
ny można się posługiwać lanoliną lub olejkiem mi­
gdałowym. Oczyszczenie tw arzy po masażu od­
byw a się z pomocą ciepłej wody, ewentualnie octu
toaletowego i wysuszenie. Na tę chwilę przypa­
dają także ewentualne natryski.
Gdy chodzi o tw arz i szyję, najlepiej masować
w pozycji siedzącej lub leżącej. Najodpowiedniej­
szą porą jest wieczór, czas trw ania 10—15 minut;
jeżeli z rana, to krócej: 5—10 minut. Siła masażu
zależy od celu i wrażliwości skóry. Nigdy jednak
nie można masować gwałtownie i ordynarnie.
Co do samej techniki ręcznego masażu kosme­
tycznego, opiera się ona czterech elementarnych
rękoczynach: głaskaniu czyli muskaniu (effleura-
ge), tarciu (friction), ugniataniu czyli właściwem
rnięsieniu (petrissage) i w strząsaniu (vibration).
Głaskanie polega na delikatnem przesuwaniu
opuszek 4 palców po tw arzy, jakby ślizganiu się
ich wzdłuż lub w krąg, przyczem wielki palec słu­
ży za oparcie dla ręki. Raczej jednak należy przy­
ciskać skórę, aniżeli ją przesuwać. Zabieg ten po­
woduje przekrwienie, wyciskanie gruczołów, lep­
sze wessanie (resorbcję).
Tarcie jest właściwie wzmocnionym ruchem
poprzedniem, a więc gnieceniem skóry silniejszem,
zw ykłe w kierunku kolistym lub eliptycznym , albo
wzdłuż przebiegu naczyń krwionośnych i mięśni.
Celem jest lepsze uruchomienie masowanego
miejsca.
Ugniatanie (mięsienie) pobudza skurcze mię­
śni. Polega na ujmowaniu fałdu skóry między pa­
lec wskazujący a resztę palców i ugniataniu jej
między palcami. Ugniatanie to można także robić
w ielkim palcem w kierunku reszty palców nieru­
chomo opartych powyżej. Można je robić z pewną
siłą bez szkody, kolejno po całej tw arzy. Ewentu­
alne następcze siniaki (podbiegnięcia krw aw e) zni­
kają w krótce bez śladu.
Wstrząsanie (drganie) przez częstość podniet
pobudza zakończenia nerw ów skórnych, a tern
samem korzystnie w p ły w a na obieg k rw i i lim fy,
oraz na skurcze mięśni. Pod względem technicz­
nym ten rodzaj masażu lepiej od ręki wykonują
specjalne przyrządy, o których poniżej mowa.
Wstrząsanie ręką można w yko nyw a ć rozmaicie.
Najpierw przez podobne uderzenia kolejne 4 pal­
cami po skórze, jak to czyni pianista po klawiszach
fortepianu (tapotement), przyczem w ie lk i palec
służy za punkt oparcia dla rę ki; następnie przez
uderzanie równocześnie w szystkiem i razem 4 pal­
cami, ale tak elastycznie, by się one na w zd r p iłk i
gumowej odbijały, przyczem także w ie lk i palec
rękę podpiera (ebranlement), dalej przez chw yta­
nie, podnoszenie i puszczanie fałdu skóry, ujętego
między w ie lk i palec, wskazujący i średni, tak jak

— 420 —
to Się robi przy naciąganiu łuku (pincement),
a wkońcu przez podobne jak poprzednie chw yta­
nie, podnoszenie i puszczanie skóry, ale przy zna­
cznie głębszem ujęciu skóry w raz z mięśniami, do
czego trzeba z jednej strony wielkiego palca,
z drugiej wszystkich czterech (secousses).

a b
R y c. 36. — a) O góln e m ię sie n ie tw a r z y i s z y i; b) m ię sie n ie p rzy sk ó rze
o b ficie łój w y d z ie la ją c e j. (P o d łu g P a sc h k isa )

Wszi^stkie powyższe rodzaje masażu powin­


ny — ile możności —- zachować kierunek centry-
petalny, tj. dośrodkowy, a więc na głowie w kie­
runku potylicy i do czoła, na szyi od okolicy poza
uchem do obojczyka, na piersiach wzdłuż prąż­
ków mięśnia piersiowego do pachy. W szczególno­
ści na tw arzy za radą Paschkisa: a) ód środka
czoła lukiem nad oczodołami w kierunku skroni,
b) od boku nosa łukiem przez policzek ku skroni,

— 421 —
c) od środka górnej w argi mniej więcej poziomo
ku zew nątrz, d) od środka brody ku górze i ty ło ­
w i do m ałżow iny usznej, e) w tym sam ym kierun­
ku w zdłuż brzegu szczęki dolnej, zaczynając od
środka brody, f) od środka szyi ku tyłow i i zew ­
nątrz. Kierunek ruchów uwidocznia rycina 36.

i;

R y c. 37. — KIERUNKI M1ĘSIENIA W E D L E P O SP E L O W A

W razie nadm iernego w y tw arzan ia się łoju,


p rzy skórze zbyt tłustej i pełnej zaskórnych w rzo-
dzików, należy za rad ą Paschkisa mięsie w kie­
runkach odw rotnych.
Nieco odmienne kierunki podaje Pospelow ,
jak św iadczy rycina 37.
c) M a s a ż k o s m e t y c z n y p r z y r z ą ­
d a m i , czyli m echaniczny, w szedł w ostatnich la­
tach bardzo w modę. Służą do niego najrozm aitsze
przy rząd y ręczne lub pędzone motorkami elek-
trycznem i, dającemi możność rów noczesnego sto-

— 422 —
R ye. 38

sow ania na skórę prądów elektrycznych stałych


lub przeryw anych. Tutaj też należą najrozm aitsze
pompki ssące (Zabłudowskiego) szklane lub gu­
mowe. Użycie tych w szystkich przyrządów jest
bardzo proste, sposób ich użycia zw ykle przy kup­
nie dołączony, a mają tę zaletę, że kierow ać niemi
może tak dobrze cudza jak i w łasna ręka.
M asaż m echaniczny nigdy jednak nie zastąpi
w całości m asażu kosm etycznego ręcznego,

423
R y e. 39

gdyż — ściśle biorąc — wykonuje on tylko


wstrząsanie (dokładniej niż ręką), a zatem jeden
tylko z 4 elementarnych rękoczynów, poza tern
w mniejszym już stopniu pocieranie, uciskanie
i gniecenie. To ostatnie lepiej już robią pompki.
W strząsanie wibratorami nie śmie być bolesne,
ani też trw ać długo. Zależnie od miejsca na tw a­
rzy i potrzeby dobiera się (nasadza) rozmaitego
rodzaju i kształtu młoteczki (elektrody).
Powyższe ogólne uwagi o masażu kosmetycz­
nym wypada nam jeszcze uzupełnić szczegółowe-

— 424 —
R ye. 40

mi wskazówkami, dotyczącemi wyboru pozycji


i ruchu rąk masujących zależnie od miejsca na
tw arzy i pożądanego celu.
Masaż czoła: ugniatanie całego czoła, miejsce
za miejscem, w kierunku poziomym i pionowym,
następnie pocieranie 4 palcami obu rąk równocze­
śnie od środka czoła ku skroniom. Osobno masuje
sie zmarszczki czoła poziome i pionowe. W tym
celu 3 lub 4 palcami obu rąk podnosi się przy
zmarszczkach poziomych pionowy, a przy piono-

— 425 —
/
R y e. 41

w ych poziomy fałd skóry, ale tak, by w nim nie


tw orzył się dołek i między końcami palców ugnia­
ta miejsce za miejscem. Następnie znów zależnie
od kierunku zm arszczek pociera od środka czoła
ku skroniom lub ku granicy w łosów i ku nosowi
(zobacz ryc. 38, 39 i 40).
M asaż nosa: lew a ręka podtrzym uje głowę,
a wielki i w skazujący palec praw ej ręki ugniatają
zygzakow ato pokolei od nasady do końca nosa
jego grzbiet i boczne ściany — jeżeli chodzi

— 426 —
//
A
R y e. 42

o zm arszczki i trądzik ; jeżeli zaś chodzi o nos


czerw ony — to od końca do jego nasady. S k rzy ­
dełka nosowe ugniata się tak, jakby szczypaniem,
ze strony brzegów chw ytając je m iędzy dw a palce
(zob. ryc. 41).
M asaż policzków : zgięte palce wielki i w sk a­
zujący obu rąk ugniatają pokolei całe policzki
(ryc. 42 i 43), posuw ając się od nosa ku szczęce
dolnej — gdy chodzi o trądzik lub nadmierne
przekrw ienie, a od szczęki dolnej ku nosowi —

— 427 —
gdy chodzi o zmarszczki i wiotkie, opadające po­
liczki. Następnie przychodzi tarcie w kierunku od
nosa do ucha (ryc. 44) i wstrząsanie kolejne całych
policzków (ryc. 45). P rzy zapadniętych policzkach
dodaje się jeszcze ugniatanie i klepanie dwoma pal­
cami policzków przy zamkniętych ustach i nadę­
tych policzkach (przy wstrzymaniu oddechu) jak
ryc. 46.
Masaż brody: wielki i zgięty wskazujący pa­
lec, możliwie głęboko ujmując, ugniatają całą bro­
dę i podbródek, miejsce za miejscem od strony le­
wej ku prawej i od góry ku dołowi aż do połowy
szyi. Potem idzie tarcie wykonywane 7—8 razy
obustronnie czterema palcami od środka brody
R ye. 44

i szyi wzdłuż brzegu szczęki dolnej do uszu (ryc.


47 i 48). W końcu ujmując między palec wielki
a resztę palców jednej ręki widełkowato szyję tuż
pod brodą kolejno aż do mostka pociera się, więcej
ugniatając, aniżeli przesuwając skórę (ryc. 49).
Masaż w argi górnej: oparłszy ręce na szczęce
dolnej, palcami wielkiemi pociera się ugniatając od
środka w argi w kierunku kącików ust (ryc. 50).
Masaż wargi dolnej: przy tak samo ułożonych

— 429 —
R ye. 45

rękach, w iełkiem i palcami pociera się ugniatając


od środka w a rgi łukowato ku uszom.
W późniejszym wieku, przy zwiotczeniu skó­
ry, w ytw arzające się fałdy, od kącików ust uko­
śnie ku dołowi, wym agają dodatkowo ugniatania
kolejnego miejsc w ypukłych, a następnie przesu­
wania i uciskania 2— 3 średniemi palcami jednej
ręki fałdów skóry ku dołow i i ku górze, podczas
gdy druga ręka przytrzym uje skórę napiętą ku
górze (ryc. 51).
Masaż fałdów noso-policzkowych: w ielkim
i wskazującym palcem obu rąk ugniata się fałdy

— 430 —
R ye. 46

od góry do dołu, napinając przy tem skórę


(ryc. 52).
M asaż pow iek i skroni: na dolnej powiece
wszelkie ruchy m uszą być w ykonyw ane ostroż­
nie i bardzo delikatnie, gdyż bardzo luźny w tem
miejscu przyczep skóry do podłoża może ulec
jeszcze w iększem u rozluźnieniu. Górną powiekę
masuje się w ten sposób, że oparłszy wielkie palce
na czole ugniata się powieki, przesuw ając palce
w skazujące od nosa w kierunku do kącików ócz

— 431 —
R ye. 47

(rye. 53). To samo robi się palcem wskazują­


cym na powiece dolnej (ryc. 54), idąc od nosa
ku skroniom. Powieka dolna jednak i skronie,
jako miejsca najwięcej ulegające zmarszczkom
i fałdom (kurze łapki, w orki pod oczami i t. d.),
wymagają jeszcze innych zabiegów. W szcze­
gólności należy każdą zosobna zmarszczkę ugnia­
tać krótko i kawałeczkami między oboma pal­
cami wskazującemi (ryc. 55) wzdłuż i wpoprzek,
następnie napiąwszy skórę skroni jedną ręką
w kierunku środka czoła, 2—3 palcami drugiej rę-

432
ki posuwa się, uciskając, po skórze dolnej powieki
i skroni łukowato od policzków ku czołowi, okrą­
żając oczodół (ryc. 56). Potem oparłszy dłoń
ręki na szczęce dolnej — palcami tejże samej ręki
wykonuje się lekkie i szybkie uderzenia (jak pia­
nista) po dolnej powiece i skroni (ryc. 57). Wkońcu
obiema dłońmi, przyłożonemi do skroni, wykonuje
się kilka krótkich a szybkich szarpnięć w kierun­
ku ku uszom (ryc. 58). W szystko to robi się przy
zamkniętych oczach. P rzy bardzo wyraźnych
w orkach pod oczami i kurzych łapkach na skro-
H o jn a ck i: H iz ie n a k o b ie ty 28.
— 433 —
R ye 49

niach dobrze jest jeszcze ugniatać zmarszczki, po­


przecznie chw ytając pokolei fałdy skórne, za­
cząwszy od końca brw i, tak aby szpara powiek
była naciągnięta, podczas gdy osoba masowana
stara się oczy jak najszerzej otw orzyć (ryc. 59).
Na zakończenie masażu tw a rzy urządza się
zw ykle napięcie skóry na całej tw arzy, starając się
ją całą objąć obiema rękami tak, jak na ryc. 60,
przyczem cztery palce drgająco pociągają skórę

— 434 —
ku górze i ku uszom, a wielkie palce starają sie
ściągnąć skórę czoła ku dołowi i ku uszom.
Uzupełnia całość w strząsanie całej tw arzy
m echanicznym w ibratorem lub rękami.
4) M e t o d y e l e k t r y c z n e , ś w i e t l n e
(elektro- i fototerapja) i c h e m i c z n o - t e r -
m i c z n e.
Tu należą z elektrycznych:
a) prąd elektryczny stały (galwaniczny), m a­
jący zastosow anie przy w ypadaniu w łosów i bó-
R ye. 53

:h głowy (biegun ujemny, 1—l 1/* M. A. codzien-


- 10 do 15 minut), na miejscach odmrożonych
nędzy biegunami, kierunek prądu zmieniany),
wkońcu przy czerwoności nosa (2—5 M. A.);
b) prąd elektryczny przeryw any (faradycz-
) przy wypadaniu włosów i masażu (wibracja);
c) prądy o wysokiem napięciu (wyładowanie
d er lampą Oudina, Radiolux), przy czerwoności
isa i tw arzy, przy nadmiernem poceniu sw i Przy
pieżu, oraz do wygubienia małych brodawe ,

437 —
R ye. 54

d) galwanokaustyka (wypalanie prądem elek­


trycznym) do niszczenia i usuwania drobnych
znamion, brodawek, rozszerzonych naczyń krw io ­
nośnych itd.;
e) elektroliza (chemiczny rozkład tkanek za-
pomocą prądu elektrycznego stałego) stosowana
do usuwania naczyniaków, znamion, plam wątro-
bianych, płomieni, brodawek, kurzejek, a głównie
do radykalnego usuwania niepotrzebnych włosów
(epilacji). W tym ostatnim celu używa się włoso­
watych igiełek, siły prądu 1 M. A., czas trwania

— 438
R ye. 55

1 minuta. Na jednem posiedzeniu w ygubić można


maksimum 20 w łosów . Z powodu 25 30 /o recy
dyw , w ym aga uzupełnień i pow tórzeń.
i) diaterm ia, działająca podobnie jak elektro­
liza. W szczególności do usuw ania obrzmień i na­
cieków.
Ze św ietlnych:
a) promienie Roentgena, stosow ane przy po
eeniu się rąk (bardzo skuteczne), do gubienia bro­
daw ek, narośli, blizn itd., tam gdzie nie pomaga
elektroliza, do pobudzania porostu w łosow (°str oz-
ność!) i do usuw ania zmian po odmrożeniach. P a-

_ _ 439 —
miętać przedew szystkiem trzeba o częstej idjo-
synkrazji do tych promieni i o tem, że na tw arzy
bezpieczniej nie próbow ać.
b) lampa k w arco w a — używ ana przy zm ia­
nach barw ikow ych (metoda złuszczająca), płom ie­
niach, trądziku, w ypadaniu w łosów itd.
c) inne, jak fioletowe, uwiolowe, ultraczerw o-
ne itd. promienie stosow ane przy bliznach i cho­
robach skórnych. Tu wspom nieć także należy
o próbach i doświadczeniach z radem .
Z chem iczno-term icznych:
a) term okauter i b) zimny kauter dra Foresta.
O bydw a stosow ane do w ygubienia brodaw ek,
R ye. 57

dykcin Spiczastych, naczyniaków, trądzika ltp.


;) Kauteryzacja gorącem powietrzem w celu znisz­
czenia powierzchownych w arstw skory
naczyniaki itp.). d) Chlorek etylu i kwas węglowy,
które w zetknięciu ze skórą wywołują miejscow
zamrożenie (śnieg) i znieczulenie, a przy c*ęst“ e™
użyciu zniszczenie drobnych, powierzchownych
brodawek i wybujałości skórnych.
W szystkie powyższe metody, jakkolwiek -
gryw ają mniejszą lub większą rolę w nowoczesnej
kosmetyce, wymagają doświadczenia, do
znajomości techniki i wielkiej ostrożności; z natury

441

\
też rzeczy muszą pozostać domeną lekarzy i tylko
przez nich mogą być stosow ane. Jeżeli tutaj o nich
mowa, to jedynie w tym celu, aby interesow anych
skierow ać na w łaściw e drogi i uchronić od ew en­
tualnego niebezpieczeństw a.

III. Z a b i e g i l e k a r s k o - c h i r u r g i c z n e
(Chirurgja estetyczna)
M ają one na celu popraw ianie nienormalności,
usuwanie w rodzonych w ad i nabytych przypadko­
w ych zniekształceń, najczęściej następstw kiły,
w
R ye. 59

now otw orów , oparzeń i zranień, dalej uregulow a­


nie kształtu nosa, uszu, w arg, powiek, policzków
i brody, a w końcu ukrycie lub usuwanie szpecą­
cych blizn. Sposoby do tych celów prow adzące
są różne a dają się ująć w trzy działy:
a) dział pierw szy obejmuje zabiegi t. zw. m a­
łej chirurgji, a w ięc: nakłuw anie, przypalanie, ze­
skrobanie, w strzykiw anie parafiny i w yjałow io­
nego tłuszczu ludzkiego pod skórę itp.
b) dział drugi obejmuje w yrób i zastosow anie
protez, a w ięc przyrządów służących do ściśnięcia
(kom presory), w ydłużenia (traktory), podniesienia

443
m
i?i4i
Ryc. 60
%

(elewatory), wyprostowania (redressory) i rozsze­


rzenia (dilatatory) jakiejś części ciała.
V

c) dział trzeci obejmuje właściwą chirurgję


estetyczną, polegającą na różnych operacjach pla­
stycznych, a głównie na wycinaniu i przeszczepia­
niu skóry w całych płatach lub też przenoszeniu
naskórka metodą Thierscha. Dzięki tym zabie­
gom udaje się często naprawiać kształt nosa, po­
liczków, uszu, w arg itp.
Wzmianka na tern miejscu o powyższych,
czysto lekarskich zabiegach, ma również na celu
jedynie zwrócenie uwagi interesowanym, dokąd
mają się udać o pomoc w razie potrzeby.
B. USUWANIE NAJCZĘSTSZYCH Z MI A N 1 W A D
KOSMETYCZNYCH

Ł o j o t o k (seborrhoe). Nadmiernie wydzie­


lający się tłuszcz oznacza schorzenie gruczołów
łojowych, czego następstwem jest rozszerzenie
porów skórnych, tworzenie się wągrów, trądzika,
w cięższych przypadkach ropni (czyraków). Skóra
robi wrażenie nieczystej, chropowatej, pokrytej
tłuszczem, połyskującej, niekiedy skorupiastej.
Z upodobaniem umiejscowiają się te zmiany na
plecach i karku, na skrzydełkach nosa, na czole,
w fałdzie noso-policzkowym, niekiedy na brodzie.
Dotyczą zwykle osób młodych, między 15—25 ro­
kiem życia, później znikają same przez się, w y­
jątkowo pozostają nadal, powodując różne cierpie­
nia skórne, zapalne i ropne. Przyczyny cierpienia
nie znamy; czasem jest ono następstwem złej
przemiany materji, zaburzeń w krążeniu krwi
i limfy.
Zapobieganie polega na wskazówkach, poda­
nych przy pielęgnowaniu skóry tłustej, której ło-

— 445 —
jotok jest niejako wyższym stopniem. Przy chro­
powatości skóry dobrze jest po kąpieli z użyciem
obojętnego mydła nasmarować zagrożone miejsce
gliceryną pół na pół z miodem.
Leczenie zasadza się na zewnętrznem stosowa­
niu przetworów siarki w postaci maści, kremów
i płynów. Dalej na stosowaniu elektryzacji (Radio­
lux, albo mała d‘Arsonwalizacja), na ostrożnem
stosowaniu lampy kwarcowej, a wreszcie na mię-
sieniu. O ile chodzi o samą twarz, to mycie chłodną
wodą robi zwykle dobrze, przyczem wskazane
jest raz na tydzień mycie wodą gorącą.
W zakresie domowym można pozwolić sobie
na wcieranie codzień na noc następującej maści
lub płynu:
R ezorcyny oczyszcz. R /2 g
Kwasu salicylowego 1 g
Tlenku cynku 2% g
Siarki oczyszcz. 1% g
W aseliny 35 g
albo:
Siarki oczyszcz. sproszkow. 12 g
Kam fory 1g
Gum y arabskiej 2g
W o d y różanej 40 g
W o d y wapiennej 45 g
Rano należy zmyć twarz mydłem.
W ciągu dnia można przytem używać do ob-
mywań i nacierań tw arzy płynu:
Kwasu salicylowego 1 g
Kwasu borowego 2% g
Spirytusu 96% 50 g

— 446
Zamiast spirytusu można dodać wody koloń-
skiej iub octu toaletowego.
W niektórych przypadkach dobre daje wyniki
woda utleniona 3°/0.
Jeżeli łojotok jest długotrwały i uparty, nale­
ży szukać przyczyny wewnątrz ustroju, np. złej
przemiany materji itp. W takich razach dobrze
robi zażywanie rano i wieczór po łyżeczce droż­
dży piwnych (różne preparaty farmaceutyczne),
choćby nawet zwykłych, używanych do ciast (nie
w proszku), przez dwa miesiące. Jeżeli drożdże
słabo skutkują, to zastąpić je można solą karls-
badzką, 1k łyżeczki w 1h szklanki ciepłej wody
z rana na czczo przez 2—3 tygodni.
W ą g r y (comedones). Powstają wskutek zat­
kania przewodów gruczołów łojowych, leżą zatem
w zewnętrznym ich otworze. Przedstawiają się
jako mniej lub więcej duże czarne punkciki ufor­
mowane z zatrzymanego w przewodzie łoju wraz
z brudem i pyłem, to też muszą być systematycz­
nie wygniatane, najlepiej z pomocą specjalnych
wygniataczy. Mechaniczne środki, mięsienie
i zmywania, lepiej robią aniżeli środki chemiczne.
Równocześnie leczyć jednak łojotok w sposób
opisany powyżej, głównie mydłem, alkaljami i al­
koholem, wystrzegając się pudrów, które właśnie
zatykają otwory gruczołów i sprzyjają powstawa­
niu porów.
T r ą d z i k (acne vulgaris) nadaje się więcej
do leczenia u specjalisty, aniżeli do trosk toaleto-

— 447
wych. Zależnie od przyczyny wywołującej, od
wieku, stanu skóry, od dziedziczności i indywi­
dualności przedstawia się najrozmaiciej, zacząw­
szy od drobnych krosteczek, aż do niniejszych lub
większych ropiejących krost i czyraków. Jest to
najczęstsze cierpienie skóry tw arzy, trafiające się
nawet na skórze suchej. Oprócz ogólnych, opisa­
nych już w arunków higjenicznych, zapobiegają­
cych wszelkim zmianom skóry a zatem i trądzi­
kowi, leczenie trądzika zasadza się na 3-ch me­
todach:
1) farmakologicznej, zapomocą wewnętrznego
i zewnętrznego stosowania środków chemicznych,
głównie siarki (maści, pasty, pudry, leczenie łusz­
czące itd.); 2) lekarsko-chirurgicznej, zapomocą
przypalania kauterem (b. dobry efekt), skaryfika-
cji, w strzykiw ań szczepionek (wielowartościowej
szczepionki stafylokokowej albo autoszczepionki)
itd., a wkońcu 3) fizjo-terapeutycznej, polegającej
na stosowaniu masażu, elektryczności (prąd stały,
elektroliza itd.), oraz lampy kwarcowej, promieni
Roentgena itp. Oczywiście wszystkie metody w y ­
magają pomocy lekarza-specjalisty. W domowem
użyciu stosować można tylko jeden z następują­
cych środków:
Siarki sproszk. oczyszcz. 15 g
Kamfory sproszk. i gumy
arabskiej po 4 g
W ody wapiennej 80 g
Pędzlować na noc: przy skórze tłustej.

— 448 —
albo:
Siarki sproszk. oczyszcz. 10 g
Łojku (talku) 20 g
Gliceryny obojętnej 40 g
Nalewki benzoesowej 2 g
Nalewki z korz. Quillaja 5 g
W ody różanej 260g
Pędzlować na noc: przy skórze suchej.
albo:
Kwasu octow ego — Nalewki
benzoesowej — Spirytusu
kamforowego po 60 g
Spirytusu zw ykłego 96% 100g
Do zmywania.
albo:
Va% rozczyn spirytusowy Tymolu, do zmywania.

Rozpoczynać leczenie trądzika należy zawsze


od wygniecenia wągrów. Gdy ich usunięcie me­
chaniczne przedstawia trudności — dobrze jest
dotyczące miejsce napędzlować kolodjum, a na
drugi dzień z Warstwą oderwaną kolodjum odejdą
razem i w ągry. W uporczywych przypadkach przy
twardej skórze trzeba ją najpierw rozmiękczyć
na noc założonym kompresem wysychającym
z następującego płynu:
Pepsyny 5 g
Kwasu solnego rozcieńcz. 0,5 g
Gliceryny 50 g
W ody destylowanej 500 g
Na drugi dzień wszystkie w ągry łatwo już w y­
cisnąć się dadzą.
łf o j n a c k i: H igjen a k o b ie ty 29.
__ 449 __
C z y r a k i , ropnie, powstające na tle trą-
dzika, wymagają rychlej interwencji lekarza, a to
tem bardziej, że drogą odpowiednich wyciągają­
cych plastrów, ewentualnie nakłucia i wydobycia
ropy przyrządami ssącemi Biera, można zapobiec
szpecącym bliznom po ropniach i nacięciach.
Przy tem wszystkiem unikać należy w diecie
alkoholu, kawy, za gorących potraw, mało jadać
mięsa i chronić się przed zmianami temperatury,
oraz pamiętać, że czyraki i w ypryski są często
objawem rozwijającej się cukrzycy. Wyjaśnić
sprawę może badanie moczu.
N a d m i e r n e p o c e n i e si ę. Pot, wydzie­
lina gruczołów potowych skóry, jest doniosłym
czynnikiem regulacji ciepła organizmu. Jego
mniejsze lub większe wydzielanie na powierzchnię
skóry i następowe parowanie warunkuje ochła­
dzanie się ciała. Normalnie ciało ludzkie produ­
kuje go 200—300 g dziennie. Znaczenie jego jest
tem większe, że wraz z nim wychodzą z ustroju
jady, czyli toksyny, co np. przy przeziębieniach
jest dodatnim w walce z chorobą czynnikiem.
W zw ykłym stanie zdrowia prawie niespostrze-
galny, staje się widoczny przy trudach fizycznych,
w czasie upałów, przy wzruszeniach i przy cho­
robach gorączkowych.
Gdy już wogóle nadmierne pocenie się jest
rzeczą niemiłą, to w szczególności patologiczne
pocenie się rąk, nóg i pach, rzadziej głowy, u nie
których osób jest dotkliwą wadą kosmetyczno-

— 450 —
estetyczną, przy k rą zw łaszcza dla otoczenia ze
w zględu na w strętn ą woń, pochodzącą z rozkładu
kw asów tłuszczow ych na powierzchni skóry, co
głów nie nóg i pach dotyczy, lub ze względu na
zm ysł dotyku, niemile odczuw ający podanie w il­
gotnej, zimnej dłoni.
P rz y poceniu się rąk, oprócz częstych chłod­
nych kąpieli miejscow ych, dobrze robi częste na­
cieranie dłoni pudrem :
Siarkanu chininy 1 część
Łojku (talku) 10 części
lub zm yw anie płynnem m ydłem formalinowem.
W uporczyw ych przypadkach jedynym ratunkiem
jest naśw ietlanie promieniami Roentgena.
Pocenie się nóg w ym aga możliwie jak naj­
chłodniejszych kąpieli i zm yw ań lokalnych i jak
najczęstszej zm iany pończoch. Po wymoczeniu
i obm yciu nóg posypuje się je dokładnie między
palcami proszkiem tannoform u lub pudrem o na­
stępującym składzie:
Ałunu 3g
Łojku 17 g
albo:
Garbnikanu chininy 3g
M ączki ry żo w ej 15 g
Polecają także pędzlowanie 2—3 razy dziennie:
K w asu b orow ego sproszk. 2 g
Spirytusu 75°/o 100 g
albo:
T ym olu 1g
K w asu garbnikow ego 5g
Spirytusu kamfor. 200 g
29 *
— 45 1 —
W cięższych, uporczywych przypadkach na­
daje się maść:
Formaliny 5g
Mentolu V2 g
W aseliny 50 g
a w ostateczności kąpiele w rozczynie wodnym
formaliny lub stosowanie promieni Roentgena.
Przed aplikowaniem formaliny należy przedtem
wygoić wszelkie rany, otarcia i oparzenia na no­
gach i palcach, aby ich nie podrażnić gryzącem jej
działaniem. W ogólności wymaga to niezbędnie
doświadczonego nadzoru lekarskiego, podobnie jak
i stosowanie promieni Roentgena.
Najlepszym środkiem przeciw poceniu się pod
pachami jest 1—2°/o octan glinowy (kwaśna woda),
którym się pachę rano i wieczór zwilża i pozosta­
wia aż do wyschnięcia, albo octy toaletowe perfu­
mowane, które dzięki składnikom, octowi i alko­
holowi, działają tonizująco na w arstw y skóry, za­
razem zaś przymieszką pachnideł neutralizują
przykrą woń. Również dobrze działa pudrowanie
pach:
Kwasu winnego 5 g
Kwasu salicylow ego 5 g
Kwasu borowego 10 g
Tlenku cynku 20 g
Łojku (talku) 40 g
po poprzedniem obmyciu płynem:
Garbnikanu chininy 3 g
W ody kolońskiej 100 g
Przeciw poceniu się pach nie wolno używać
jakichkolwiek przetworów formaliny, która w miej­
scach uwłosionych powoduje wypryski i zapalenia.
I o samo dotyczy i głowy, której nadmierne poce­
nie się powstrzymać można jedynie zimnemi zmy-
waniami i elektryzowaniem.
Z m i a n y b a r w i k o w e (plamy) zależnie od
wejrzenia, kształtu i pochodzenia są najrozmaitsze.
B arw a ich różna, zacząw szy od jasno-żółtej, a skoń­
czyw szy na brunatno-czarnej; niektóre z nich są
białe. Co do kształtu, to drobne i rozsypane są
zwykle piegi i plamy wątrobiane, rozległe zaś pla­
my barwikowe ciężarnych kobiet i plamy pocho­
dzące z opalenia słońcem i powietrzem. Niektóre
z nich są od urodzenia, jak: znamiona, ogniki, na-
czyniaki itd., inne jak piegi zjawiają się u blondy­
nek i rudych na skórze delikatnej pod wpływem
słońca i powietrza, które to czynniki powodują
także t. zw. opalanie się. Ciąża powoduje specjalne
plamy barwikowe zwykle u brunetek. Niektóre
choroby jak cierpienia dróg żółciowych i nadner­
czy, oraz ogólne choroby ustrojowe jak kiła itp.
wywołują tak dobrze plamy barwikowe jak i miej­
scowe odbarwienia skóry.
Niektórym plamom barwikowym można nie­
kiedy zapobiec, w szczególności opaleniom i pie­
gom (niezawsze) przez noszenie woalek o kolorze
zielonym i niebieskim lub też bardzo gęstych (gaza
i muślin jedwabny), przez unikanie słońca i zmian
tem peratury (parasolki) lub używanie pewnych
kosmetyków ochraniających. Plamy pochodzące
od urodzenia lub te, które występują na skórze
bardzo delikatnej, zwykle są nader trudne do usu­
nięcia. Plamy białe (brak barwika) są najczęściej
pochodzenia nerwowego, o ile przyczyną ich nie jest
przebyta kiła, to też wymagają leczenia ogólnego
i elektryzowania.
P i e g i (ephelides — lentigo) są najczęstszem
utrapieniem płci pięknej, głównie blondynek i ru­
dych, choć i innych także. Zwykle z upodobaniem
ograniczają się do samej twarzy, niekiedy także
rąk. Wyraźniejsze stają się na wiosnę pod w p ły ­
wem działania promieni słonecznych, bledną pod
zimę. Ponieważ piegi znajdują się pod zrogowacia-
łą warstwą naskórka, w najgłębszych warstwach
skóry, dotrzeć więc do nich i usunąć je można tylko
przez złuszczenie w arstw y ponad niemi będącej.
Do tego celu służą: sole rtęciowe, rezorcyna, prze­
tw o ry jodu, kwas karbolowy itp.
Najłagodniejszy jest krem:
Biały precypitat rtęci 1g
Zasadowy azotan bizmutu 1 g
Maść rozmiękczająca 50 g
Na noc — rano się zmywa
albo:
Sublimatu 1S
Alkoholu 100 g
Do odrobiny tego płynu dosypać nieco talku i parę kropel
gliceryny. To się przykłada na noc (lepi się), a rano zmywa
spirytusem.

— 454 —
W uporczywych przypadkach:
Chlorku am id o-rtęciow ego j
Kalomelu l po 2 g
Z asa d ow ego azotanu bizmutu J
W aselin y 100 g
Do sm arow ania 1—2-krotnego
albo:
R ezorcyn y 2 g
Sublimatu 1g
Spirytusu 75% 100 g
D o pędzlow ania 1—2-krotnego.
Przypalanie kwasem karbolowym jest ryzy­
kowne, bo pociąga za sobą niekiedy blizny białe;
to samo dotyczy kauteryzacji.
Z osobistych spostrzeżeń potwierdzić mogę
znakomite znikanie piegów przy pędzlowaniu ich
delikatnym preparatem francuskim dra Segui-
nauda „Tuja“ (zastępstwo na Polskę: Klimecki,
W arszaw a, Niecała 5). Przejściowy dobry skutek
osiąga się także zmywaniem częstem wodą utle­
nioną lub perhydrolem 3°/0.
W razie gdy piegi dotyczą, co się wyjątkowo
zdarza, brunetek, znakomite rezultaty daje zaży­
wanie wewnętrzne przetworów arszeniku.
Osoby z piegami w ystrzegać się muszą nosze­
nia czarnych ubrań głowy, bo czarne kolory przy­
ciągają promienie słoneczne i zwiększają tern sa­
mem pigmentację. W łaściwe dla nich kolory są:
czerwony, żółty, kremowy, niebieski i biały.
Saalfeld radzi osobom skłonnym do piegów
używ ać w celach zapobiegawczych na wiosnę
dłuższy czas pudru o następującym składzie:
Zwykłej chininy 2,5 g
Tlenku cynku 50 g
Łojku (talku) 50 g
Gliceryny 50 g

P l a m y ż ó ł t e (chloasmata) w czasie i po
okresie macierzyństwa, ostudy, znamiona, ogniki
i naczyniaki, ślady tatuowania i inne zmiany barw i­
kowe są zwykle rozleglejsze od piegów i o w y b it­
niejszym kolorycie. Tutaj też należą zmiany bai-
wikowe powstałe wskutek długotrwałego ucisku
na pewne części ciała, np. na szyi od kołnierzy,
na ramionach od szelek, w pasie od gorsetu i ta­
siemek, pod kolanami od podwiązek i t. p. Usuwa­
nie ich odbywa się tą samą drogą złuszczania po­
wierzchownych w arstw skory. Zwykle jednak
uciec się trzeba do elektrolizy, która np. przy pla­
mach żółtych około ust i na brodzie, oraz przy usu­
waniu resztek tatuowania jest prawie niezbędna.
Sprawy te należą do rąk lekarza.
B i e l a c t w o, czyli miejscowe odbarwienie
skóry (białe plamy). O ile nie jest wywołane kiłą
lub inną jakąś chorobą, usunąć się zwykle nie da.
Tam gdzie barwik skóry się zatraca, żaden bo­
dziec, choćby nawet elektryczny, nie pomaga. Pró­
bować można lampy kwarcowej albo co jeszcze
lepsze tatuowania barwikiem odpowiadającym
kolorowi skóry.
R o g o w a c e n i e s k ó r y (keratosis pilaris).
Błąd kosmetyczny, który wielu kobietom uniemoż­
liw ia chodzenie z obnażonemi ramionami. Skóra na

— 456 —
I J§

ramionach, czasem i na innych miejscach, przed­


staw ia się jak tarło i jest przytem mocno, jakby
zapalnie, zaczerwieniona, niekiedy jak brudna.
0ś:|
Cierpienie to idzie często w parze z łupieżem na
głowie. O ile nie jest ono w związku z równoczes- El
0\
nemi objawami chorobowemi organizmu, co w y­
maga pomocy lekarskiej, to w ystarczy stosować
W
na noc następującą maść:
Pumeksu sproszkow.
Siarki strąconej
10g
20g
4 !

Szarego mydlą mazistego 35 g i


W aseliny 35 g
W dzień kilka razy nacierać ramiona wodą z gliceryną (na
talerz w ody 3 łyżki gliceryny), bez mydła.
Dobra jest także maść Unny.
Perhydrolu Mercka 20 g
300/o rozczynu chlorku wapna 20 g
A
Euceryny bezwodnej
Na noc smarować.
100 g
H
m\

G ę s i a s k ó r a , powstająca wskutek skurczu


mięśni gładkich w skórze przy zadziałaniu zimna,
przy przestrachu i nagłych wzruszeniach, u niektó­
rych osób przechodzi prawie w stan chroniczny.
Dobrze jest wówczas smarować dotyczące miej­ *
sca 1—2 dziennie maścią:
Lanoliny 10 g
W aseliny 10 g
Boranu sodowego 5g
W ody ołowianej 15g
Podbiegnięcia krwawe, siniaki,
powstają po uderzeniach, stłuczeniach, uszczypnię­
ciach, zgnieceniach itp. jako rezultat wylewu krwi

457 —
pod skórą. Przechodzą sam e przez się w 1—2—3
tygodniach, trafiają jednak czasem nie w porę
i w tedy chodzi o przyśpieszenie ich zaniku. Naj­
lepszy efekt osiąga się robiąc w dzień częste okła­
dy z w aty lub gazy zm aczanej w płynie: nalewki
arniki (Trae arnicae) 1 część, letniej w ody 2 części.
W ieczór w ciera się krem z 3°/0 kw asem salicylo­
w ym i zapudrow uje.
P la m y czerwone, pękanie i łusz­
c z e n i e s i ę n a s k ó r k a najlepiej można usu­
nąć sm arow aniem przez 3 dni na noc tłuszczem :
w ody wapiennej 20 g, olejku z m igdałów słodkich
40 g. Rano zaś rozpuścić żółtą, am erykańską w a-
selinę w łyżce m etalow ej nad płomieniem lampki
spirytusow ej i tą w aselinę po przestygnięciu w y ­
m yć tw arz, w y trzeć do sucha i przypudrow ać czy­
stym pudrem ryżow ym bez żadnych domieszek.
P o 3 dniach w y m y ć tw arz ciepłą w odą z m ydłem
przetłuszczonem i zaraz nie obcierając, na w ilgot­
ną tw arz ,w etrzeć kilka kropli pow yższego tłusz­
czu. Także bardzo dobrze działa krem z 2°/» bia­
łym precypitatem rtęci lub krem z dodatkiem
5°/o kw asu garbnikow ego i 2% soku jałow cowego.
P rz y łuszczącej się skórze nie m ożna stosow ać
masażu, ani parów ek, ani elektryzacji. Natomiast
zw racać trzeba uw agę na ogólny stan zdrow ia
(niedokrewność, traw ienie, nerki itd.).
Czerwoność nosa, uszu, t w a r z y
i r ą k. Szpecące to cierpienie, często pozostające
w zw iązku z łojotokiem, polega na rozszerzaniu
się miejscowem naczyń krwionośnych skórnych.
Przyczyny bywają najrozmaitsze. Pierw szą bywa
odmrożenie. Pod wpływem mrozu naczynia krwio­
nośne bywają porażone, co prowadzi do ich roz­
szerzenia, do zastoju krwi i do czerwoności. Drugą
przyczyną bywa zapalenie, które jest albo miej­
scowe albo gdzieś z sąsiedniego miejsca na nos się
rozszerzające. Typowym przykładem pierwszego
jest nos czerwony u kobiet noszących zimą obcisłe
woalki. W oalka trze wystające zimne części tw a­
rzy, jak nos i policzki, które równocześnie ciepły
oddech zwilża i stąd zapalenie. Zapalenie posuwa­
jące się z sąsiedztwa miewa najczęściej miejsce
przy chorobach w nętrza przewodów nosowych,
przy katarach, przy ropieniach około cebulek w ło­
sowych w nosie itp. Trzecią przyczyną bywają
w pływ y nerw ow e i odruchowe. Związek między
nosem a najodleglejszemi naw et częściami ciała
jest w medycynie coraz więcej podkreślany. W ia­
domą jest rzeczą, że związek ten istnieje np. mię­
dzy częściami płciowemi a nosem, że osoby z za­
burzeniami w sferze płciowej, np. nadmierną po­
budliwością lub nieregularnemi i nieprawidłowemi
okresami miesięcznemi, osoby w wieku przejścio­
wym, dość często mają nos i policzki silniej za­
czerwienione. Czwartą, a stosunkowo częstą przy­
czyną byw a nadużywanie alkoholu, i to tak drogą
bezpośrednią, porażającą lokalne naczynia krwio­
nośne, jak i pośrednio: drogą zatrucia i niszczenia
żołądka i jelit.

— 459 —

■ H M
Gdy się do którejś z tych przyczyn dołącza
jeszcze łojotok, sam przez się pow odujący już za­
tkanie i zapalenie przew odów łojowych i poto­
w ych, a dalej w ąg ry , trądziki itp., to oczyw iście
czerw oność nosa przy b rać może i na stopniu i na
rozm iarach. Tak samo gdy alkoholik jeszcze w do­
datku nos odmrozi, przychodzi do zmian pow odu­
jących naw et m onstrualność kształtu. W yjątkow o
czerw oność nosa m a źródło w gruźlicy skórnej,
t. zw. wilku.
R ozm aitość przyczyn w ym aga rozm aitego po­
stępow ania, przedew szystkiem zacząć należy od
usunięcia łojotoku, gdy on to w arzy szy , p rzetw o­
rami siarkow em i, a potem dopiero przystąpić do
usuw ania czerw oności zależnie od przyczyn. P rz y
czerw oności nosa, uszu i rąk na tle odmrożenia,
bezkonkurencyjnym środkiem jest prąd elektrycz­
ny, galwanizacja, faradyzacja, a w uporczyw ych
przypadkach na rękach promienie Roentgena
(tw arde promienie w daw ce 1L dozy w yw ołującej
rumień, przez 0*5 mm aluminjowy filter). D obry
jest także m asaż odm rożonych części i t. zw. k ą­
piele przemienne, t. j. w kładanie odm rożonych
części raz do gorącej, drugi raz do zimnej w ody
na 1/2— 2 minut. Z środków chem icznych, ze­
w nętrznie stosow anych, najlepsze są:
Euresolu 2 g
Eukalyptolu 2 g
Ol. terpentynow ego 2 g
Kolodium 20 g
Do pędzlow ania na noc.
albo:
Ichtiolu 6g
B alsam u peruw iańskiego 3 g
K am fory 1g
W aselin y 30 g
D o sm arowania.
albo:
Tanniny 5g
G liceryny 15 g
Na noc pędzlow ać.
albo:
Chlorku b ielącego 0-50 g
Ol. różanego kropli 2
M aści parafinowej 10 g
D o sm arowania.
albo:
K w asu soln ego 2g
Gum y arabskiej 4g
A lkoholu i w o d y różanęj po 20 g
Co drugi dzień pędzlow ać.

albo wedle Eichhoffa:


Kwiatu siarczanego
W osku białego
po 5 g
Tlenku cynku
Sm alcu św ińsk.
K am fory }
B alsam u peruw iańskiego j po ’ s
S m arow ać na noc.

Dobre są też okłady z alkoholu czystego na


noc (płatek w aty zwilżonej w alkoholu i w yci­
śnięty).
W początkowych okresach, przy tendencji do
czerwienienia się, najlepiej zapobiega mycie rano
^mearnm*.

i wieczór i wsiąkanie do nosa dobrze cieplej wody,


do której dodaje się parę kropli z mieszanki: ałunu,
octu spirytusowego, benzoesu po 10 g.
Leczenie zimną wodą czerwoności nosa jest
wogóle szkodliwe, a na czas leczenia nawet mycie
przeciwwskazane.
Jeżeli są rozszerzone naczynia krwionośne
widoczne w postaci żyłek, to pozostaje każde
zosobna bardzo delikatnie przypalić igiełką cie­
niutką na drodze elektrolizy lub galwanokaustyki.
Oczywiście może to uczynić tylko fachowa ręka.
Z domowych środków używanych przy czer­
wienieniu się nosa przy wyjściu z ciepłego pokoju
na mroźne powietrze i odwrotnie, znana jest ben­
zyna, z której się na płatku w aty lub gazy robi
okłady. Jeszcze lepsze wyniki dają w takich razach
chwilowe okłady z gorącej wody.
P rzy czerwoności nosa na tle zapaleń posuwa­
jących się z w ewnątrz należy leczyć miejsce pier­
wotnie schorzałe i wygoić najpierw wszelkie ranki
i ropnie we wnętrzu nosa. Masaż czerwonego no­
sa jest przeciwwskazany, bo jeszcze gorzej robi.
Oczywiście czerwoność na tle zaburzeń nerw o­
wych i żołądkowo-kiszkowych wymaga w pierw ­
szym rzędzie leczenia tychże cierpień. Również
łatwo zrozumieć, że wszelkie leczenie nosa czer­
wonego na tle alkoholizmu na nic się nie przyda,
gdy się nie zaprzestanie pić napoi alkoholowych.
B 1 i z n y tak co do kształtu, jak wielkości i po­
chodzenia są najrozmaitsze. Najczęstsze są po

— 462 —
ospie, skaleczeniach, oparzeniach i lokalnych cho­
robach skórnych (trądzik, czyraki, gruźlica, kiła
itd.). Oprócz sw oistego leczenia przyczyny, można
je zm niejszyć i uczynić mniej widocznemi zapo-
m ocą m asażu, przez zabiegi mechaniczne, elek­
tryczne i chirurgiczne, oraz środki chemiczne ze­
w nętrznie stosow ane. Usunąć całkowicie można
jedynie drogą operacyjną przez w ycięcie. Daleko
łatw iej jest im zapobiec, unikając sposobności do
ich pow staw ania. Bliznom ospow atym zapobiec
można, trzym ając chorego na ospę w czerwonem
świetle. W strzym uje się przez to działanie che­
m icznych drażniących promieni.. M asaż musi być
długi czas w ykonyw any, w spom aga jego działanie
fibrolysina, którą się podskórnie zastrzykuje. M ałe
a otw arte i w ystające blizny można zmniejszyć
przez szlifowanie m ydłem pum eksow em lub sa­
mym pum eksem na drodze czysto mechanicznej.
Unna polecał do usuw ania blizn i nierów ności skó­
ry proszek z m arm uru. Najlepiej robić to w pianie
mydlanej. Istnieje naw et gotow y do tego celu śro­
dek w edle Unny, sprzedaw any w aptekach.
Blizny na gałkach ocznych, najczęściej na ro­
gów kach ócz, po w rzodach, ropniach i zabiegach
operacyjnych, zakryć można tatuow aniem w do­
stosow anej barw ie. O czyw iście może to zrobić
tylko lekarz.
N a g n i o t k i są zw ykle plagą stóp, mogą
jednak pow staw ać w szędzie, gdzie przez czas dłuż­
szy skóra jest silnie ugniatana i uciskana. B yw a to
na palcach rąk u ludzi nieprzyzwyczajonych do
pracy, wymagającej posługiwania się narzędziami,
albo znów u zawodowców, np. u rzeźbiarzy, kamie­
niarzy, grających na cytrze itp. Z ustaniem przy­
czyny powodującej ustępują zwykle same przez
się po pewnym czasie, przyśpieszyć zaś ich zanik
można środkami omówionemi przy bliznach. Na­
gniotki na nogach zmniejszają się przez zeskroba­
nie lub ścięcie po dłuższem wymoczeniu nóg w go­
rącej wodzie z dodatkiem ługu, albo przez stoso­
wanie kwasu salicylowego z kolodjum do pędzlo-
wania. Kwas salicylowy jest głównym składnikiem
wszelkich będących w handlu środków przeciw
nagniotkom. W iększe bolesne nagniotki nadają się
tylko do chirurgicznego zabiegu, tj. wyłuszczenia
i wycięcia. Zazwyczaj mimo wszystko powracają,
gdyż zmienione brodawki skórne (papillae) skłonne
są do nadmiernego w ytw arzania w arstw y zrogo-
waciałej i to tern bardziej, że o usunięciu przyczy­
ny wywołującej, tj. kroju i materjału bucików, ma­
rzyć nawet niepodobna. Środkiem będącym w y ra­
zem rezygnacji jest noszenie chroniczne pierścieni
(pierścieni na nagniotki), które mechanicznie ochra­
niają nagniotek od ucisku.
K u r z e j k i , b r o d a w k i , p i e p r z e i i nne
d r o b n e n i e r ó w n o ś c i . Wierzenia ludowe, że
kurzejki i brodawki są przenośne, znalazły potwier­
dzenie w badaniach naukowych Jadassohna i Lan­
za. Zwykle upływa 6 tygodni do 6 miesięcy od za­
rażenia się do chwili ich pojawienia się. Za ich za-

— 464 —
raźliwością przemawia także spostrzeżenie, że gdy
jedną lub dwie z nich zgubimy promieniami Roent­
gena, to znikają także wszystkie inne, choć niena-
świetlane. Widocznie więc przy niszczeniu jednych
powstają w krwi pewne antytoksyny, które zabijają
także zarazki innych. P rzy nielicznych brodawkach
najłatwiej je wygubić elektrolizą (igiełką z ujem­
nym prądem w podstawie brodawki, a elektroda
dodatnia w ręce), po której zwykle w 8—14 dniach
odpadają bez pozostawienia blizn. Można to samo
zrobić Radioluxem, zwykłym kauterem lub nożycz­
kami, odcinając je po poprzedniem zamrożeniu
chlorkiem etylu. W ypalanie środkami chemicznemi,
zw łaszcza na tw arzy, niema sensu, często bowiem
pozostawia brzydkie i większe niż brodawka bliz­
ny. W yjątkowo na rękach można do tego użyć
kwasu trójchlorooctowego. Parę kryształków tegoż
kwasu rozpuszcza się na szkiełku w jednej lub 2
kroplach wody i pręcikiem szklanym zmaczanym
w tym rozczynie zwilża się wierzchołki brodawek,
poprzednio nasmarowując otoczenie brodawki za-
pomocą kolodjum, by w ten sposób przeszkodzić
nadżarciu kwasem czegoś więcej prócz brodawki.
P rzy liczniejszych brodawkach pozostaje naświe­
tlanie promieniami Roentgena lub systematyczne
mrożenie czas dłuższy śniegiem tworzącym się
przy działaniu kwasu węglowego lub chlorku etylu.
Nieszkodliwym a dobrze działającym środ­
kiem jest nalewka tuji (Trae thujae), którą się bro­
dawki zwilża, albo, co jeszcze lepiej, wstrzykuje
M o j n a c k i: H isien a k obiety 30.
— 465 —
w korzeń brodaw ki cieniutką igiełką. Rozsiane
płaskie brodaw ki na tw arzy młodych osób znikają
przy w strzykiw aniach podskórnych arszeniku,
a jeszcze prędzej po kilku w strzyknięciach soli rtę ­
ciow ych jak to dośw iadczenia z klinik chorób skór­
nych w ykazały. N aw et nalepienie na brodaw ki
plastru rtęciow ego (maść szara) częstokroć usuw a
brodaw ki po dniach kilkunastu.
W reszcie zauw ażyć należy, że brodaw ki nie­
kiedy znikają same przez się, coby uspraw iedli­
w iało rozpow szechniony w e Francji zw yczaj usu­
w ania ich zapom ocą sugestji (zam awiania).
W szelkie inne narośle i nierów ności nadają się
do elektrolizy, diatermji, promieni Roentgena lub
do zabiegu operacyjnego.
N a d m i e r n e , n i e p r a w i d ł o w e uwło-
s i e n i e . Zw ykle chodzi tu o p rzy k rą w adę kosm e­
tyczną w postaci w ąsów , brody i baczków na tw a ­
rzy, oraz porostu w łosów na biuście, głównie oko­
ło brodaw ek. W schodnie zw yczaje w yznaw ców
Islamu jak Turków , Persów , A rabów itd. w ym agają
także u kobiet gubienia w łosów pod pacham i i oko­
ło części płciow ych.
W miejsce delikatnego jasnego i niewidoczne­
go puszku w y rastają niekiedy długie rude lub czar­
ne w łosy, i to tern grubsze i widoczniejsze, im czę­
ściej są w y ry w an e (epilowane) lub obcinane i go­
lone. Są pew ne ty p y kobiet, głów nie brunetki
o śniadej cerze, które tej anomalji kosm etycznej
specjalnie podlegają. Dużą rolę odgryw a tu dzie-
aziczność, oraz pew ne zm iany w sferze seksualnej,
a także zm iany w w ew nętrznem w ydzielaniu gru­
czołów jajnikow ych, zaczem przem aw ia porastanie
w łosów na brzuchu i na piersiach w czasie ciąży,
a znikanie ich po rozw iązaniu, dalej pojawianie się
w łosów na tw arzy przed pierw szym perjodem lub
znow u z początkiem okresu klim akterycznego. Je­
dynym radykalnym nieszkodliw ym środkiem do
w ygubienia takich zbytecznych w łosów jest elek­
troliza, prow adzona umiejętną ręką i to w tempie
powolnem, 10— 14 w łosów na jednem posiedzeniu,
b y nie zadrażnić skóry i nie sprow adzić w idocz­
nych blizn. Rów nież dobrze działa diaterm ja i ra-
djoterapja, jakkolw iek do radjum i promieni Roent­
gena uciec się można jedynie w ostateczności.
W szystkie polecane chemiczne preparaty, t. zw.
depilatory, dają tylko skutek przejściow y, a w n a­
stępstw ie w łosy jeszcze bujniej rosną. P rzytem
w szystkie depilatory, głównie zaw ierające arsze-
nik, drażnią skórę i w yw ołują jej zapalenia. W ko­
niecznych chw ilow ych razach stosow ać należy
ostrożnie tylko najłagodniejsze z nich, np.:
S iarczku strontu
Tlenku cynkow ego
po 12 g
Skrobi (mączki)
R ozrobić na pastę z wodą.
albo:
Siarczku baru 10 g
Tlenku cynkow ego 5 g
S kiobi (mączki) 5 g
R ozrobić na pastę z wodą.
Jedną z tych past rozsm arow uje się na miej­
scach porosłych i czeka aż do w yschnięcia, co
trw a zw ykle 2—3 minut, potem zm yw a, w ysusza
i naciera cold-cream em . W y starcza jednorazow e
użycie. Dla bezpieczeństw a lepiej przedtem w y ­
próbow ać indyw idualną w rażliw ość skóry na pa­
stę na jednej z rąk lub m ałem ograniczonem miej­
scu. Dla osiągnięcia minimalnego efektu, można
stosow ać 5°/0 w odę utlenioną (hydrogenium pero-
xydatum łub perhydrol), k tórą zw ilżając kilka razy
na dzień w łosy, osiąga się ich w yjaśnienie i mniej­
sze rzucanie się w oczy.
W miejsce pow yższych środków chem icz­
nych, w ostatnich latach polecają n aw ró t do m e­
chanicznego ścierania w łosów pumeksem, sposobu
znanego już daw nym Rzymianom. Dla osiągnięcia
dobrych skutków trzeba kilku m iesięcy cierpliw o­
ści i pracy.
B r a k b r w i p rzyd arza się w pew nych ro ­
dzinach, jest w ięc niejako w adą dziedziczną. Z d o ­
m ow ych środków, które zdaw na cieszą się uzna­
niem i w rzeczyw istości pobudzają porost w łosów ,
2;nana jest m ieszanka:

Sok cebulowy j
Nafta \ po równych częściach
Olej rycynowy
Nacierać szczoteczką co drugi dzień.

Próbow ać można także:


Kw asu salicylow ego 5 g
Chlorku rtęci 5 g
Spirytusu 50 g
Nacierać brwi zapomocą szczoteczki, aż do zaczerwie-
nienia skóry, co parę dni.
W ostateczności, gdy wszystko zawodzi, po­
zostaje zastępcze wytatuowanie brwi w dostoso­
wanym kolorze.
O d ó r z u s t i n o s a . Niezmiernie przykra
dla otoczenia i w pożyciu w ada ma swoje źródło
najczęściej w zaniedbanych i zepsutych zębach,
w braku higjeny jamy ust. Niekiedy przyczyną by­
wają migdałki z usadowionemi w nich bardzo cuch-
nącemi chorobowemi czopami, dalej pleśniawki,
zmiany kiłowe w ustach, choroby dziąseł, a w resz­
cie niektóre choroby żołądka i nowotwory. Łatwo
zrozumieć, że do celu doprowadzić może tylko w y­
leczenie organicznej przyczyny i drobiazgowa hi-
gjena jamy ust, oraz częste płókanie ust i gardła
naparem rumianku, albo 3°/0 kwasem borowym,
albo 3°/o wodą utlenioną. Woniejące pastylki i cu­
kierki (cachou) są tylko pokrywaniem defektu
i działają przejściowo. Odór z nosa pochodzi albo
z chorobliwych przerostów w jamie nosowej, albo
ze swoistych ciężkich nieżytów. Jedne i drugie
wymagają pomocy lekarskiej.
K o s m e t y c z n e z a b u r z e n i a przy oty­
ł o ś c i i w y c h u d n i ę c i u . Usuwanie otyłości
należy do fachowej medycyny. Do niej należy

469 —
wskazanie indywidualnych warunków higienicz­
nych, odpowiedniej diety i środków leczniczych.
Zażywanie przetworów jodowych i wyciągów
z gruczołu tarczykowego, których odtłuszczające
działanie przedostało się już do powszechnej w ia­
domości, bez wskazania i kontroli lekarskiej jest
rzeczą niebezpieczną i w skutkach nieobojętną.
W dodatku nie można zapominać, że szybkie w y ­
chudnięcie pociąga za sobą zmarszczki. Tak samo
postępowanie w celach zaokrąglenia bardzo w y ­
chudzonego ciała musi być oparte na wyszukaniu
przyczyny nie pozwalającej na nabranie tuszy.
Zwykle jest nią jakaś choroba ustrojowa.
W zakresie domowym święci w obu stanach
trium fy t. zw. dietoterapja, wspomagana w zakła­
dach leczniczych, klimatycznych i kosmetycznych
masażem, elektryzacją, wzmożonym ruchem
fizycznym, a w ostatnim czasie stosowaniem ką­
pieli parafinowych (polewanie rozgrzaną parafiną),
które rokują dobre i łatwe skutki.
Typem pożywienia dziennego dla zwalcze­
nia nadmiernej otyłośbi jest następujące menu:
Pierwsze śniadanie: kawa mleczna, rożek, 50
gramów szynki.
Drugie śniadanie: 1 jaje, albo owoce świeże.
Obiad: cienki rosół, 100 g mięsa, 200 g solo­
nych ziemniaków, albo tyleż sałaty lub
ogórków.
Podwieczorek: świeże owoce.

— 470 —
Kolacja: 80 g mięsa, 200 g solonych ziemnia­
ków, albo sałaty, ogórków i rzodkiewki,
odrobinę białego sera.
Do celu prowadzi również dieta jarska przy
równoczesnych zabiegach wodnych i gimna­
styce, stosowana wzorowo np. w lecznicy
dra Tarnawskiego w Kosowie lub Lahmana pod
Dreznem.
Zasadą jest nie pić przy jedzeniu wody, tern
mniej trunków, dalej nie spać po obiedzie, a naogół
używać dużo ruchu (gimnastyka, gry, zabawy ru­
chome i sporty) do późnej starości.
W prost przeciwnie przy wychudnięciu, dla
poprawy tuszy wskazane jest t. zw. leczenie tuczą­
ce i leżakowate, tj. forsowne odżywianie głównie
nabiałem (mleko, jaja, masło), tłuszczami, skrobią
(mączne i strączkow e potrawy) — przy równo-
czesnem ograniczaniu ruchu, przez leżenie na świe-
żem powietrzu.
Głownem jednak zmartwieniem kosmetycznem
kobiet otyłych jest umiejscowienie się nadmiernej
tuszy przeważnie w podbródku, piersiach i bio­
drach, tak jak znów kobiety szczupłe biadają z po­
wodu dołków nad- i podobojczykowych, braku
biustu i szczupłości ramion, okoliczności utrudnia­
jących noszenie w yciętych sukien.
P o d b r ó d e k miewa także czasem przyczy­
nę w przerosłym gruczole tarczykowym, a wtedy
ratunek jest w rękach lekarza. Jeżeli powodem jego
jest tłuszcz lub mięśnie nieodpowiednio rozrosłe, to
wibracyjny masaż i wcieranie maści jodowej (ung.
kali jodati) prowadzi po pewnym czasie do celu.
W razie nadmiernego rozwoju podbródka dobre
daje wyniki noszenie po parę godzin dziennie spe­
cjalnego przyrządu, zrobionego na miarę przez
ortopedystę lub gumowej maseczki.
S z y j a . Brzydkie fałdy na szyi mniej pocho­
dzą z otyłości lub wychudnięcia, jak raczej ze złego
noszenia głowv i złej postaw y ciała. Jedynem le­
karstwem — metodyczna gimnastyka oddechowa
przy lekko w tył podanej głowie i opuszczonych
a w tył podanych barkach, oraz kilka razy na dzień
mocne zginanie głowy wprzód, poczem mocne
przegięcie (wyprostowanie się) w tył i w tej ostat­
niej pozycji zwracanie w lewo i w prawo. W spo­
maga wyniki masaż klatki piersiowej, barków
i szyji.
D o ł k i n a d - i p o d o b o j c z y k o w e , czyli
t. zw, solniczki, trafiają się często i to tak dobrze
u otyłych jak i szczupłych a mają, zdaje się, głów­
ną przyczynę w złym kształcie obojczyka i klatki
piersiowej. W czesną i systematyczną gimnastyką
oddechową, masażem klatki piersiowej, a gdy trze­
ba, leczeniem tuczącem, dają się zwykle wyrównać
zagłębienia, choćby w części.
R a m i o n a i p l e c y ładne są rzadkością, je­
szcze zaś większą ładne połączenie szyi z barkami.
Ma to wytłumaczenie w zupełnem zaniedbaniu
u nas kultury fizycznej, tak za młodu jak i przez
całe życie. Jedyna rada w ychowyw ać dziewczęta
fizycznie i wpajać w nie zamiłowanie do ćwiczeń
fizycznych. Ćwiczenia równowagi przez noszenie
bez pomocy rąk lekkich przedmiotów na głowie,
zasługują tutaj na pierwszeństwo.
P i e r s i . Mnóstwo kobiet młodych skarży się
na niedorozwój biustu. Jeżeli chodzi o osoby jeszcze
młode (16—24 lat), to przy pomocy, gimnastyki od­
dechowej, pneumatycznego masażu, kierowanego
ze wszystkich stron ku gruczołowi mlecznemu,
dalej masażu wibracyjnego, a wreszcie przyrządów
wywołujących miejscowe przekrwienie (ssące
dzwony szklane) osiągnąć można dobre wyniki.
W razie niedokrewności przyśpiesza działanie za­
żywanie przetw orów arszenikowych (podskórne
w strzykiwania). Środków chemicznych, któreby
powodowały rozrost jedynie pewnych części ciała,
jak biustu, niema, a zachwalane — to blaga
i wyzysk.
Źle rozwinięte i zwiotczałe piersi wskutek dłu­
goletniego złego siedzenia na złej ławce szkolnej
(zob. ryc. 33) dadzą się z trudnością poprawić,
lepiej pamiętać i zapobiegać zniekształceniu już
w wychowaniu i w szkole.
Nadmiernie rozwinięte piersi zmniejszą się
przy ogólnem zmniejszaniu wagi ciała; zupełnie
obwisłe, jak to się trafia przy braku pielęgnacji po
licznych porodach i karmieniach, już się nie pod<-
niosą i rady na to niema.

— 473 —
Z n i e k s z t a ł c e n i a d o t y c z ą c e nosa
i u s z u . Jak wogóle rysy tw arzy, tak nos i uszy
mają swoje indywidualne cechy u każdego czło­
wieka i choć niekiedy wzięte same dla siebie po­
zostawiają wiele do życzenia — to jednak w ca­
łości nie rażą, a nawet składają się na harmonijną
całość. Byłoby zatem bez sensu chcieć poprawiać
ich kształty, gdy niema rażącego powodu. Z dru­
giej strony znaną jest rzeczą, że nos jest stosun­
kowo bardzo podatny do poprawy kształtu o wiele
więcej, aniżeli uszy. Odstawanie tych ostatnich
urąga często wszelkim usiłowaniom w postaci kia
pek, opasek itp. przyrządów i daje się dopiero usu­
nąć drogą operacyjną. Brzydki zaś kształt nosa.
czy to będzie nos skrzywiony, czy zanadto zgięty
końcem ku dołowi, czy zanadto rozdłubany —
łatwo naprawić i uregulować zakładaniem codzien-
nem odpowiednich przyrządów korygujących, orto­
pedycznych. Nosy siodełkowate (spuścizna po kile
rodzinnej), jak wogóle ubytki i załamania prostej
linji grzbietu nosa, w yrów nać się znów dają pod-
skórnemi wstrzykiwaniami parafiny (ostrożność!).
Bardzo rozległe pole do popisu przy wybitniej­
szych zniekształceniach lub uszkodzeniach nosa
i uszu ma także kosmetyczna plastyka chirur­
giczna.
W a d y k o s m e t y c z n e p o w i e k i ócz.
Najczęstsze są: wywinięcia brzegów powiekowych
i ich zaczerwienienia oraz opadnięcia górnej po­
wieki jednego oka. Jedno i drugie wymaga pomocy
lekarskiej, odpowiedniego leczenia, a niekiedy i za­
biegu chirurgicznego.
To samo dotyczy zezu ócz, któ ry da się usu­
nąć ortopedycznem i ćwiczeniam i ocznemi, nosze­
niem odpowiednich okularów , albo drogą opera­
cyjną przez przecięcie przykurczonych mięśni
gałki ocznej.
O bliznach rogów kow ych i ich tatuow aniu była
już mowa.

— 475 —
C. CODZIENNA T O A LE T A

Na zakończenie działu kosmetycznego słów


kilka o codziennej toalecie.
Wszystkie przedmioty i przybory toaletowe
należy przechowywać w największej czystości
i nie pozwolić ich używać drugim osobom, choćby
z tej samej rodziny. Trzymać je przy tern zdała od
pyłu i szczelnie zamknięte. Dotyczy to również
słoików, flaszek i pudełek. Wszystkie środki far­
maceutyczno - chemiczne muszą być świeże,
w pierwszym rzędzie odnosi się to do tłuszczów.
Miejsce gąbek zastępuje daleko lepiej wyjałowiona
wata lub czysta serwetka. Naczynia porcelanowe
i szklane wygotowuje się najpierw w wodzie z do­
daniem 20 gramów sody lub boraksu na litr wody,
a potem je po każdem użyciu wypłókuje wodą
przegotowaną, chłodną i wysusza alkoholem.
Szczotki i grzebienie w ym yw a się wodą ciepłą
z dodatkiem łyżki amonjaku na litr wody.
Przedmioty metalowe albo się wygotowuje we
wrzącej wodzie przez 5 minut, albo myje mydłem

— 476 —
i wodą i raz na tydzień wypłókuje w ciepłej wodzie
z dodatkiem łyżki 40°/0 formaliny na litr wody.
Każdy przedmiot po użyciu należy natychmiast
oczyścić z resztki włosów, tłuszczu itp. (co robi się
najlepiej alkoholem, wodą kolońską lub eterem),
a następnie wysuszyć.
Starania o czystość i higjenę ciała wymagają
2-razowej dziennie toalety, rano i wieczór. W więk­
szych miastach wieczorna toaleta jest nawet w aż­
niejsza, aniżeli poranna.
Toaleta poranna zasadza się przedewszystkiem
na obfitem zmyciu bez mydła świeżą lub ciepłą w o­
dą, zależnie od przyzwyczajenia i właściwości skó­
ry. W miarę potrzeby może tu wchodzić w grę
woda destylowana, octy i spirytusy toaletowe.
Kończy wysuszenie tw arzy w atą lub lekkie natar­
cie kremem albo tłuszczem (skóra sucha). Pudro­
wanie zbyteczne — chyba gdy skóra bardzo dużo
wydziela tłuszczu. W każdym zaś razie unikać wi­
docznego nadmiaru.
Toaleta wieczorna musi być gruntowna, ma
usunąć brud i pył z całego dnia i otworzyć w szyst­
kie pory i ujścia gruczołów skóry. Do tego trzeba
już oprócz ciepłej wody także i mydła obojętnego.
P rzy skórze suchej w zastosowanie wchodzą dalej
octy toaletowe w ilości łyżeczki na szklankę wody,
a przy skórze tłustej nalewka benzoesowa lub bo­
raks również w takim samym rozczynie. Na za­
kończenie, przy skórze tłustej, w yciera się tw arz
zwitkiem w aty zwilżonym w jakimś spirytusie

— 47 7 —
toaletow ym lub w wodzie kolońskiej, a przy skó­
rze suchej jakimś tłuszczem , możliwie go jednak
ścierając choćby alkoholem. Stosow anie na noc
krem ów , coldcream ów , pomad, pudrów i innych
p reparatów kosm etycznych jest dozwolone tylko
za w skazaniem i radą lekarza. Najlepszym środ­
kiem do przedw czesnego zestarzenia jest pudro­
w anie się na noc i szminkowanie. Natomiast na tę
porę przypadają znakomicie m asaż i natryski.

478
m

TREŚĆ
Przedm ow a do w ydania czwartego
Przedm ow a do w ydania piątego .
Uwagi w s t ę p n e ..............................

CZĘŚĆ PIE R W S Z A

1. W y c h o w a n i e
A. W ychowanie ogólne . . . .
B. W ychowanie fizyczne . . . .

2. M a ł ż e ń s t w o
A. Zaw ieranie małżeństw . . .
B. Życie p łc io w e ..............................
C. Choroby w eneryczne . . . .
3. M a c i e r z y ń s t w o
A. A natom ja i fizjologja . . . .
B. R e g u l a r n o ś ć ..............................
C. Ciąża ............................................. %
D. Poród ........................................
E. Połóg ..............................................
F. W iek p r z e jś c io w y ....................
CZĘŚĆ DRUGA
1. Ż y c i e c o d z i e n n e
A. O d ż y w ia n ie ...................................................203
B. U b ra n ie .............................................................238
O. M ieszkanie........................................................265
D. S e n ................................................................. 278
E. P r a c a ............................................................ 282
2. P i ę k n o ś c i k u l t u r a c i a ł a
A. Kształty i w y m i a r y .................................... 295
B. Konstytucja c i a ł a .........................................315
C. S k ó r a ............................................................ 322
D. Piersi, włosy, zęby, oczy, nos, uszy, ręce,
n o g i ............................. 348
E. Kultura ciała w wieku dziecięcym . . . 383
F. Zapobieganie starzeniu s ię .......................... 388

3. K o s m e t y k a
A. Właściwa k o sm e ty k a .................................... 393
B. Usuwanie najczęstszych zmian i wad ko­
smetycznych ...................................... 445
C. Codzienna t o a l e t a ........................ 476
mm

m
87 1C8 ^

e i B u o r i ka
n/ a r o o o w a

Biblioteka Narodowa
W arszawa

30001011873981

You might also like