You are on page 1of 305

Spis treści

N ota do wydania z 2010 r o k u ..................................................8


W s t ę p .............................................................................................. 9
1. Złoto na ż e l a z o ........................................................................... 15
2 . Z atracone u l i c e ...........................................................................32
3 . Wystawiony r a c h u n e k ............................................................. 42
4 . D elirium m i l i a r d ó w ................................................................ 55
5 . Zjazd do h ip erinflacji.................................................................79
6. L ato 1922 r o k u ...........................................................................99
7. Dziedzictwo H a b s b u r g ó w ................................................ 112
8. Je sie n n e p o d c h o d y .............................................................. 130
9. Konflikt o Zagłębie R u h r y ................................................ 153
10 . L ato 1923 r o k u .................................................................... 185
11. H a v e n s t e i n ........................................................................... 198
12. Dno o t c h ł a n i ............................................................................215
13 . S c h a c h t ...................................................................................... 236
14 . Wybuch b e z ro b o c ia ..................................................................251
15 . O bnażone r a n y .........................................................................268
E p i l o g ..........................................................................................284
B ib lio g ra fia ............................................................................... 294
P o d z ię k o w a n ia ........................................................................ 296
Indeks nazw w ł a s n y c h ...........................................................297
Męka inflacji, nawet bardzo rozciągnięta w czasie,
trochę przypom ina ostry ból - całkow icie absorbuje
i dom aga się pełnej uwagi, kiedy trwa. Jednak gdy już
minie, szybko idzie w zapom nienie, bez w zględu na to,
ja k głębokie blizny psychiczne i fizyczne pozostawia.
Być może to właśnie tłum aczy, dlaczego niezw ykły epizod
weim arskiej inflacji został oderw any od tak wielu
współczesnych jej wydarzeń. A przecież zważyw szy na to,
jak uporczywa, długotrw ała i straszna okazała się
ta inflacja, i jak fatalne miała konsekwencje, w ydaw ałoby
się, że żadne badanie tam tego okresu nie może być pełne
bez ciągłego odnoszenia się do tej najbardziej w ów czas
dręczącej okoliczności.
[...] W książce tej przedstawiam trochę nowych inform acji,
ale też wiele zapom nianych faktów i wcześniej
niepublikowanych opinii - szczególnie cenne są głosy tych,
którzy mogli patrzeć na zdarzenia obiektyw nie, ponieważ
ich portfele, zdrowie i bezpieczeństw o nie zależały od tego,
czego byli świadkam i. Najwięcej takiego materiału
zaw ierają archiw a brytyjskiego m inisterstw a spraw
zagranicznych; dostarczała go am basada w Berlinie,
gdzie lord D’Abernon prow adził wów czas jedną
z najlepszych misji dyplom atycznych tam tej epoki.
Jego inform acje były obszernie uzupełniane przez służby
konsularne. Zdecydow anie nie jest to studium
ekonom iczne. Inflacja dotyczy jednak w równym stopniu
pieniędzy, co ludzi, więc nie dałoby się opow iedzieć
tej historii bez przyw oływ ania liczb, czasam i ogrom nych.
Dręczyły one ludzi z Europy Środkowej przez całe lata,
aż w końcu nie mogli ich już znieść.
Jest to natom iast, jak sądzę, opow ieść z m orałem .
Dowodzi prawdziwości tezy, że jeżeli chce się zniszczyć
jakiś kraj, to trzeba najpierw zepsuć jego walutę.
Zdrow y pieniądz musi być zatem pierwszym bastionem
obrony każdego społeczeństw a.

Adam Fergusson
Adam Fergusson
urodził się w Szkocji w 1932 roku.
Uzyskał dyplom z historii na uniwersytecie w Cambridge,
a później pracował jako dziennikarz w Glasgow Herald,
Statist oraz The Times. Był eurodeputowanym
w Parlamencie Europejskim, specjalnym doradcą
w brytyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych
oraz konsultantem ds. europejskich
dla międzynarodowego przemysłu i handlu.
Napisał pięć książek,
w tym trzy powieści, wiele artykułów, trzy komedie
muzyczne oraz kilka tomików poezji. Jest członkiem
Królewskiego Towarzystwa Literackiego
i mieszka w Londynie.
KIEDY
PIENIĄDZ
UMIERA
przełożył

WITOLD TUROPOLSKI
KIEDY
PIENIĄDZ
UMIERA
Prawdziwy koszmar hiperinflacji

A DA M FE R G U S S O N

WYDAWNICTWO

Studio
Emka
Tytuł oryginału: WHEN MONEY DIES

Przekład: Witold Turopolski


Projekt okładki: Maciej Sadowski
Redakcja: Krzysztof Gajowiak

Copyright © A dam Fergusson 1975

© Copyright for the Polish edition by Studio EMKA


W arszawa 2012

ISBN 978-83-62304-47-9

Wszelkie prawa, włącznie z praw em do reprodukcji tekstów


w całości lub w części, w jakiejkolwiek formie - zastrzeżone.

Wszelkich informacji udziela


Wydawnictwa Studio EMKA
ul. Królowej Aldony 6, 03-928 W arszawa
tel./faks 22 628 08 3 8 ,6 1 6 00 67
w ydaw nictwo@ studioem ka.com .pl
www.studioemka.com.pl

D ruk i oprawa: D ru k a rn ia Read Me


Łódź, ul. Olechowska 83
Mojej Matce
Nota do wydania z 2010 roku

G
dy w 1975 roku książka ta ukazała się po raz pierwszy, pisa­
łem we wstępie, że porów nania współczesnych cen i w arto ­
ści z tymi sprzed pół wieku niewiele dają. Teraz, po trzydziestu
pięciu latach, w sytuacji gdy waluty ciągle się łączyły, dzieliły,
traciły na wartości lub znikały, a koszty oraz płace rosły i spa­
dały w różny sposób, porów nania tego rodzaju nie rzucają wcale
więcej światła. To praw da, że w edług obliczeń statystyków funt
szterling z 1923 roku m iał siłę nabywczą 623 dzisiejszych fun ­
tów, a za dolara am erykańskiego w tym roku m ożna byłoby dzi­
siaj kupić towary i usługi wyceniane na 220 dolarów. Z am iast
je d n a k obciążać czytelnika interesującym i, ale bardzo speku-
latywnymi obliczeniami, zapraszam do lektury tekstu w takiej
postaci, w jakiej pierw otnie został napisany.
Wstęp

K
iedy pieniądz danego kraju nie daje ju ż poczucia bezpie­
czeństwa, a inflacja zaczyna budzić w całym społeczeństwie
obawy, je st n a tu ra ln e , że szuka się inform acji i wskazówek
w historii innych narodów, które m ają ju ż za sobą to niezwykle
tragiczne i przykre doświadczenie. Jeżeli je d n a k przejrzy się
obszerną lite ra tu rę różnego rodzaju —ekonom iczną, wojskową,
społeczną, historyczną, polityczną i biograficzną - trak tu jącą
0 losach pokonanych państw centralnych po pierwszej wojnie
światowej, odkrywa się pewien szczególny brak. Albo analizy
ekonom iczne tam tych czasów (z powodów najlepiej znanych
specjalistom, którzy czasam i sądzą, że procesy inflacyjne są
zam ierzonym wynikiem polityki fiskalnej) pom ijają elem ent
ludzki, nie mówiąc ju ż - w przypadku Republiki W eimarskiej
1 porewolucyjnej A ustrii - o czynnikach m ilitarnych i politycz­
nych; albo też autorzy relacji historycznych, m im o im ponującej
erudycji i wnikliwości, nie dostrzegają lub co najm niej poważ­
nie nie doceniają inflacji jak o jednej z najpotężniejszych przy­
czyn opisywanych wstrząsów.
Relacje z pierwszej ręki n atom iast, choć nieocenione dla
ujęcia czysto ludzkiego aspektu inflacji, zwykle przedstaw ia­
ją , nawet w antologiach, zbyt wąski p unkt widzenia - bitwa
widziana z jed n eg o leju po bom bie może wyglądać całkiem
inaczej niż z innego - albo też zaw ierają tak ogólny opis tego
zadziwiającego spektaklu finansowego z 1923 roku, że u m n iej­
szają znaczenie wielu lat nieszczęść, których był on zarówno
kulm inacją, ja k i zw iastunem .
10 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

M ęka inflacji, nawet bardzo rozciągnięta w czasie, trochę


przypomina ostry ból - całkowicie absorbuje i dom aga się peł­
nej uwagi, kiedy trwa, jednak gdy ju ż minie, szybko idzie w za­
pomnienie, bez względu na to, jak głębokie blizny psychiczne
i fizyczne pozostawia po sobie. Być może to właśnie tłumaczy,
dlaczego niezwykły epizod weimarskiej inflacji został oderwany
od tak wielu współczesnych jej wydarzeń. A przecież zważywszy
na to, jak uporczywa, długotrwała i straszna okazała się ta infla­
cja i ja k fatalne m iała konsekwencje, wydawałoby się, że żadne
badanie tam tego okresu nie może być pełne bez ciągłego odno­
szenia się do tej najbardziej wówczas dręczącej okoliczności.
Ta zależność działa też w d ru g ą stronę - pom ijając n a jb a r­
dziej e lem en tarn y poziom rozpraw ekonomicznych lub osobi­
stych w spom nień - ja k m ożna uczciwie opisać niem iecką in­
flację bez uw zględnienia kontekstu wywrotowej działalności
nacjonalistów i komunistów, w rzenia w wojsku, sporu z Francją,
problem u z reparacjam i wojennymi i równoległych hiperinfla-
cji w A ustrii i na Węgrzech? J a k m ożna oszacować polityczne
znaczenie inflacji lub ocenić okoliczności, w których zakorze­
nia się ona w uprzemysłowionej dem okracji i wymyka się spod
kontroli, jeżeli jej przebiegu nie zestawi się z w ydarzeniam i po­
litycznymi w tym sam ym czasie?
Niemcy 1923 roku były w równej m ierze k rajem Ludendorf-
fa i Stinnesa, Fiavensteina i Fiitlera. Pom imo faktu, że re p re ­
zentowali różne światy - wojska, przem ysłu, finansów i polityki
- te cztery groteskowe postaci, rozpychające się na niemieckiej
scenie, m ożna by przedstawić jak o czarne ch a rak tery w odgry­
wanej wówczas sztuce: Ludendorff, bezduszny, ponury generał,
wyznawca T h o ra i O dyna, łącznik, a potem ofiara sił reakcji;
Stinnes, p lu to k rata i spekulant, wierny tylko m am onie; H a-
venstein, szalony bankier, którego jedynym celem było zasypa­
nie kraju banknotam i; Hitler, żądny władzy dem agog, którego
każde przem ówienie i działanie ju ż wtedy budziło wszystko, co
najgorsze w n atu rze ludzkiej. Tylko w przypadku H avenstei-
na ten opis je s t oczywiście niesprawiedliwy, je d n a k fakt, iż ten
WSTĘP | 11

wielki au to ry tet w kręgach finansowych był zdrów na umyśle,


nie zm niejsza szkód, jakie wyrządził.
M ożna by też je d n a k powiedzieć, że to nie ludzie zawinili,
że biorąc pod uwagę warunki ekonom iczne i polityczne, zawsze
znaleźliby się aktorzy do odegrania ról podyktowanych przez
okoliczności. Z pewnością było wielu innych postępujących rów­
nie nagannie i nieodpowiedzialnie, ja k ci, którzy grali pierwsze
skrzypce. O fiaram i stali się Niemcy. J a k to ujął je d e n ze świad­
ków tam tych zdarzeń: byli zdezorientow ani i oszołomieni in­
flacją. Nie rozumieli, ja k mogło im się to przydarzyć i kim je st
wróg, który ich pokonał.
W książce tej przedstawiam nie tylko nowe fakty, ale także
te zapom niane oraz wiele wcześniej niepublikowanych opinii
- szczególnie wartościowe są głosy ludzi, którzy mogli oceniać
zdarzenia obiektywnie, ponieważ ich portfele, zdrowie i bezpie­
czeństwo nie zależały od tego, czego byli świadkami. Najwięcej
takich m ateriałów zawierają archiwa brytyjskiego m inisterstw a
spraw zagranicznych - dostarczała ich am basada w Berlinie,
gdzie lord D ’Abernon prowadził je d n ą z najlepszych misji dyplo­
matycznych tam tej epoki. Jego informacje były obszernie uzu­
pełniane przez służby konsularne w każdym znaczącym mieście
w Niemczech oraz sprawozdaniami poszczególnych członków
alianckich komisji zajmujących się reparacjam i lub rozbroje­
niem. D okum enty w brytyjskim archiwum Public Record Office,
oprócz tego, że należą do najbardziej dostępnych, są też prawdo­
podobnie najważniejszym źródłem - nie tylko dlatego, że am ba­
sada brytyjska dzięki D ’Abernonowi była cały czas w wyjątkowo
bliskim kontakcie z politykami najwyższego szczebla w N iem ­
czech, ale też dlatego, że wycofanie się Stanów Zjednoczonych
na początku 1923 roku i jeszcze wcześniejsze niemal całkowite
zerwanie komunikacji między Berlinem a Paryżem sprawiło, iż
informacje o porównywalnej wartości stały się sporadyczne lub
powierzchowne. Nie wahałem się czerpać z tych dokum entów -
uzupełnionych o m ateriały niemieckie z epoki - w tak wielkim
stopniu, jak wydawało się to uzasadnione.
12 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Ja k dalece to możliwe, starałem się opisywać poszczególne


działania, reakcje i interakcje we właściwej, historycznej kolej­
ności, mając nadzieję, że ten, być może oczywisty, porządek chro­
nologiczny będzie w tym przypadku zarówno czymś nowym, jak
i pouczającym i lepiej odsłoni szereg ważnych, a rzadko zauwa­
żanych związków. Relacjonując tę historię, śledziłem szczególny
wątek - czasami trzym ałem się go z ponurą determ inacją - któ­
ry przewijał się też w kontekście Austrii, Węgier, Rosji, Polski
i Francji. To właśnie tego najwyższe władze zdawały się czasami
nieświadome - wpływu wywieranego przez inflację na ludzi jako
jednostki i jako narody oraz wywoływanych przez nią reakcji.
Nie śm iałem je d n a k na podstawie opisanych okoliczności
wyciągać szybkich i twardych wniosków na te m a t kondycji ludz­
kiej i inflacji; niech fakty mówią sam e za siebie. Nie udzielałem
też lekcji ekonomicznych ani teoretycznych wyjaśnień zjawisk
gospodarczych. To zdecydowanie nie je st studium ekonom icz­
ne. Inflacja dotyczy je d n a k w równym stopniu pieniędzy, co lu­
dzi, więc nie dałoby się opowiedzieć tej historii bez przywoły­
w ania liczb, czasam i ogromnych. Dręczyły one ludzi z Europy
Środkowej przez całe lata, aż w końcu nie mogli ich ju ż znieść.
W latach 1922 i 1923 wszyscy myśleli o wartości m arki, ale kto
mógł pojąć liczbę z kilkunastom a zerami?
W październiku 1923 roku w am basadzie brytyjskiej w B er­
linie zauważono, że liczba m arek potrzebnych do zakupu j e d ­
nego fu n ta je st równa tej, która w ja rd a c h odzwierciedla od­
ległość do Słońca. D r H ja lm a r Schacht, kom isarz walutowy
Niem iec, wyjaśniał, że pod koniec pierwszej wojny światowej
teoretycznie m ożna byłoby kupić 500 mld jajek za tę sam ą ce­
nę, za k tó rą pięć lat później m ożna było dostać ju ż tylko jedno.
Po powrocie stabilizacji sum a m arek papierowych potrzebnych
do zakupu jedn ej m arki w złocie wynosiła dokładnie tyle, ile
m ilim etrów kwadratowych mieści się w kilom etrze kw adrato­
wym. J e s t bardzo wątpliwe, by takie kalkulacje pomogły ko­
mukolwiek zrozumieć, co się dzieje - niech więc czytelnicy bez
uzdolnień m atem atycznych nie tra c ą otuchy.
WSTĘP | 13

Niełatwo było znaleźć wystarczająco dużo prostych określeń,


aby bez powtórzeń opisać tę n ieu stającą serię nieszczęść, któ­
re spadały na naród niem iecki w tam ty m czasie. Trudność tę
zauważył i odnotował w 1932 roku David Lloyd George, stw ier­
dzając, że słowa takie ja k „k a ta stro fa”, „ ru in a ” czy „katak lizm ”
spowszedniały tak bardzo, iż przestały wywoływać jakiekolwiek
uczucie lęku. Sam wyraz „ k a ta stro fa ” się zdewaluował - w' do­
k u m en tach używano go rok po roku, aby opisać sytuacje niepo­
równanie poważniejsze niż poprzednio. Gdy m ark a ostatecznie
u padła i wszystko znajdowało się w ruinie, nadal byli Niemcy,
którzy przewidywali Katastrophe.
D latego stara łe m się ograniczyć w tekście częstotliwość uży­
w ania takich wyrazów ja k „ k a ta stro fa”, „k rach”, „kataklizm ”,
„u p ad ek ” i „z ałam an ie”, a także unikałem prób stopniowania
kryzysu i chaosu — tak aby wszystko to czytelnik mógł przy­
swoić - niech doda sobie w wyobraźni tyle, ile m u podpowiada
współczucie.
W jednej sprawie czytelnik musi działać niezależnie. C zę­
sto trzeba było podawać równowartość w funtach lub dolarach
kwot wyrażonych w m arkach z lat dwudziestych X X wieku, aby
pokazać skalę deprecjacji niemieckiej waluty. Stały proces in­
flacji we wszystkich krajach zachodnich sprawia, że przeracho-
wanie tych sum na dzisiejsze wartości je st niewdzięcznym zaję­
ciem. Przeliczając niskie kwoty, trzym ałem się starego systemu
angielskiego („£sd”), w którym 12 pensów daje jedn ego szylinga,
a 20 szylingów składa się na jedn ego funta. Po upływie tak dłu­
giego czasu porównania kosztów życia są dosyć jałowe; jed n ak
może w arto wiedzieć - aby mieć jakieś odniesienie - że funt
szterling z lat dwudziestych był w^art piętnastokrotnie więcej
niż w połowie 1975 roku. Z atem płaca wynosząca 200 funtów
w 1919 roku odpowiada dzisiejszym 3 tys. funtów*; dziesięć ów­
czesnych szylingów to obecnie około siedm iu-ośm iu funtów.

* Pisząc „dzisiejszym”, autor ma na myśli rok 1975; to samo odnosi się do słowa
„obecnie” w dalszej części tego zdania (przyp. tłum.).
14 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

W przypadku dolarów wystarczy pomnożyć ówczesne sumy sześć


do ośmiu razy. Jeżeli w 1913 roku za je d n ą m arkę m ożna było
kupić towary i usługi w arte jedn ego funta w 1975 roku (niektó­
re rzeczy stały się oczywiście znacznie droższe, inne - takie jak
praca - realnie tańsze niż dzisiaj), to proste, choć jedynie przy­
bliżone przeliczenie je st dostępne czytelnikom posługującym
się na co dzień funtam i, którzy m ogą sobie wyobrazić - z rozba­
wieniem lub przerażeniem - że za znaczek pocztowy musieliby
zapłacić 148 min funtów - za m arki powinni sobie podstawić
funty.
Nie m a praktycznej zasady, k tó ra podpowiadałaby, ja k sobie
radzić w ostatnich stadiach inflacji. Do jesieni 1921 roku we­
w n ętrzn a deprecjacja m arki pozostawała czasem daleko w tyle
za spadkiem wartości tej w aluty za granicą - dlatego Niemcy
stały się prawdziwym rajem dla turystów. Później (od początku
1922 roku), gdy społeczne zaufanie do m arki całkiem zanikło,
ceny krajowe dostosowały się nagle do kursu dolara, a pod ko­
niec nawet znacznie wyprzedzały upadek m arki. Było to kolej­
ne w tam tych czasach zjawisko, które fatalnie skomplikowało
problem , a potem przez wiele lat budziło zainteresow anie eko­
nomistów.
J e s t to, ja k sądzę, opowieść z m orałem . Dowodzi prawdziwo­
ści rewolucyjnej tezy, że jeżeli chce się zniszczyć jakiś kraj, to
trzeb a najpierw zepsuć jego walutę. Zdrowy pieniądz musi być
zatem pierwszym bastionem obrony każdego społeczeństwa.
1. Złoto na żelazo

1913 roku, tuż przed pierwszą w ojną światową, nie­


W m iecka m ark a, brytyjski szyling, francuski frank i wło­
ski lir miały podobną w artość - między je d n ą czw artą a je d n ą
p ią tą wartości dolara. Pod koniec 1923 roku m ożna było wy­
m ienić jed n eg o szylinga, fran ka lub lira na 1 bln m arek, ale
w praktyce nikt ju ż wtedy nie chciał kupować m arek. M arka
stała się m artw a, stoczyła się do poziomu jednej bilionowej
(0,000 000 000 001) swej poprzedniej wartości. U m iera ła przez
prawie dziesięć lat.
Z początku upadek m arki przebiegał stopniowo. W cza­
sie wojny, w latach 1914-1918, jej w artość kursowa skurczyła
się o połowę, a do sierpnia 1919 roku - o kolejne 50 procent.
J e d n a k na początku 1920 roku, chociaż koszty u trzym ania od
1914 roku wzrosły niecałe dziewięć razy, m ark a zachowała ju ż
tylko je d n ą czterdziestą swojej siły nabywczej za granicą. W te ­
dy nastąpiło dwanaście miesięcy nerwowej fluktuacji, a potem
w artość m arki spadała ju ż z rosnącym im p etem , wywołując
społeczną nędzę i polityczny zam ęt. W 1923 roku niem iecka
w aluta ostatecznie oderw ała się od rynkowych realiów, z który­
mi od wielu miesięcy była ju ż tylko luźno powiązana. W ślad za
w alutam i A ustrii i W ęgier pogrążyła się w otchłani, a jej u p a ­
dek okazał się najbardziej spektakularny.
W roku 1923 szalała galopująca inflacja, finansowe po­
sunięcia niem ieckich władz stały się zupełnie irracjonalne,
a k atastro fa ekonom iczna pogrążyła miliony ludzi. Był to rok
astronom icznych liczb, „inflacji taczkowej”, nigdy wcześniej
16 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA


niespotykanych zjawisk finansowych. Śm ierć m arki w listopa­
dzie nadeszła ja k wybawienie, ponieważ wydarzenia poprzed­
nich ośmiu miesięcy stanowiły dowód na to, że sta ra w aluta
nigdy ju ż nie wyzdrowieje. Stało się jasn e, że Niemcy będą
musiały poddać się strasznym rygorom odbudowy finansowej,
których może by uniknęły, gdyby wcześniej zmieniły swą poli­
tykę. Przywrócenie m o n etarn eg o rozsądku nie tylko spowodo­
wało bankructw o tysięcy, ograbiło miliony ze środków do życia
i uśm ierciło nadzieje jeszcze większej rzeszy ludzi, ale pośred­
nio nałożyło jeszcze straszniejszą cenę, którą musiał zapłacić
cały świat.
Inflacja 1923 roku okazała się tak niewiarygodna, a jej ko­
niec nastąpił tak nagle, że zwykle trak tu je się j ą raczej jako
historyczne kuriozum - którym niewątpliwie też była - niż jako
kulminację ciągu zdarzeń gospodarczych, społecznych i poli­
tycznych o ponadczasowym znaczeniu. Nieważne, że przyczy­
ny weim arskiej inflacji są pod wielom a względami niemożliwe
do pow tórzenia - sytuacja polityczna wygląda inaczej i tru dno
sobie w ogóle wyobrazić, by znowu pozwolono na taki stopień
chaosu finansowego. Pytanie, które należy postawić - zagroże­
nie, które trzeba rozpoznać - je st następujące: w jaki sposób
inflacja, jakkolwiek spowodowana, wpływa na kraj, jego rząd,
obywateli, urzędników, społeczeństwo? Możliwe, że im bardziej
m aterialistyczne społeczeństwo, tym inflacja rani boleśniej.
Jeżeli kierować się tym, co na początku lat dwudziestych X X
wieku przeszły pokonane państw a centraln e, to upadek u zna­
nego, tradycyjnego i zaufanego środka wymiany, waluty - któ­
ra je st uniwersalnym m iernikiem wartości, która gw arantuje
status społeczny, od której zależy bezpieczeństwo i za której
pom ocą grom adzi się oszczędności - wywołuje tak wielką chci­
wość, przemoc, niedolę i nienawiść, karm ioną głównie lękiem,
że żadne społeczeństwo nie może go przetrw ać niezm ienione
i niepokaleczone.
Nie ulega wątpliwości, że lata 1922-1923 przyniosły u p a ­
dek niemieckiej, austriackiej i w igierskiej burżuazji oraz głód,
ZŁOTO NA ŻELAZO | 17

choroby, nędzę, a czasam i śm ierć jeszcze szerszym warstwom


społeczeństwa. Każdy naród mógłby pewnie bez większego
uszczerbku przejść tak ą próbę, gdyby była to je d n a straszn a
burza w spokojnej skądinąd epoce. Najbardziej je d n a k m orale
tych społeczeństw zniszczył fakt, że lata te stanowiły tylko su r­
realistyczne apogeum długiego okresu niewyobrażalnych obcią­
żeń najróżniejszego rodzaju. Jeżeli chodzi o sytuację finansową,
to ostateczny kataklizm wisiał w powietrzu przez niem al cztery
lata. Zawsze w końcu następow ał, a zaraz potem nadchodził
jeszcze większy - a potem znowu, i znowu, i znowu. Wszystkie
przem ówienia, artykuły w gazetach, ak ta urzędowe, telegram y
dyplomatyczne, listy i pam iętniki z tego okresu - miesiąc po
miesiącu, rok po roku - zaw ierają je d n ą tezę: tak dłużej być nie
może - a je d n a k zawsze było, i to jeszcze gorzej, a potem je sz ­
cze i jeszcze. W 1921 roku wydawało się niewyobrażalne, by rok
1922 mógł przynieść większe wstrząsy. A je d n a k przyniósł, lecz
zostały one przyćmione, lub nawet całkiem przykryte, przez to,
co stało się w kolejnym roku.
Przypisyw anie rozpaczliwej sytuacji tych krajów jedynie in­
flacji byłoby oczywiście błędem . W zimie 1918-1919 wszystkie
trzy przeszły rewolucje polityczne, a wcześniej doświadczyły
wszelkich niedostatków czasu wojny i miażdżącej klęski mili­
tarnej: tak że w arunki były zasadniczo niesprzyjające ja k ie m u ­
kolwiek odrodzeniu ducha narodowego, które nie wynikałoby
z pragnienia zemsty, i pozostałyby takie nawet wtedy, gdyby
tra k ta ty pokojowe pozwoliły przegranym choćby stopniowo s ta ­
nąć gospodarczo na nogi. Nie zawsze je st jasne, które wyda­
rzenia - pow stania ludowe, żądania aliantów czy zam achy poli­
tyczne - przyczyniły się do paniki inflacyjnej, a które sam e były
bezpośrednio lub pośrednio wynikiem nieustannej deprecjacji
w aluty i wzrostu kosztów utrzym ania.
Bez w ątpienia je d n a k inflacja pogłębiała każdy problem ,
niweczyła każdą szansę narodowego odrodzenia i indywidual­
nego sukcesu, a ostatecznie stworzyła idealne w arunki do te ­
go, aby ekstrem iści z prawicy i lewicy mogli podżegać motłoch
18 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

przeciw państw u, jedną warstwę społeczną przeciw' innej w ar­


stwie, rasę przeciw rasie, rodzinę przeciw rodzinie, m ęża prze­
ciw żonie, branżę przeciw branży, m iasto przeciw wsi. O słabiła
determ inację narodu, podczas gdy zwykłe braki lub potrzeby
mogły j ą wzmocnić. Częściowo ze względu na jej niespraw ied­
liwie dyskryminacyjny c h a ra k te r wydobyła to, co najgorsze ze
wszystkich - przemysłowców i robotników, rolników i chłopów,
bankierów i sklepikarzy, polityków i urzędników, gospodyń do­
mowych, żołnierzy, kupców, rzemieślników, górników, lichwia­
rzy, rencistów, lekarzy, przywódców związkowych, studentów,
turystów - zwłaszcza turystów. Podsycała strach i poczucie b ra ­
ku bezpieczeństw a wśród tych, którzy ju ż i tak zbyt dobrze je
znali. Rozbudziła ksenofobię. Z achęcała do pogardy dla rządu
i podważania porządku publicznego. Powodowała korupcję n a ­
wet tam , gdzie dotąd jej nie znano, a bardzo często tam , gdzie
powinna być niemożliwa. Stanowiła najgorsze możliwe p re lu ­
dium - choć oddzielone o kilka lat - wielkiego kryzysu, a także
tego, co nastąpiło później.
Inflację z początku lat dwudziestych trzeba z powrotem
umieścić w jej kontekście historycznym - i raczej nie należy go
na siłę pomijać. Przecież nikt poważnie nie będzie twierdził, że
niemiecka inflacja bezpośrednio wywołała wielki kryzys ani że
była jedyną przyczyną powstania nazistowskich Niemiec. Nie­
wątpliwie jed n ak uczyniła światowy kryzys jeszcze trudniejszym
do zniesienia i stanowiła jed en z czynników, które ułatwiły nazi­
stom dojście do władzy. C elem tej książki nie jest tworzenie a n a ­
logii i prognozowanie na jej podstawie, że podobny los może spot­
kać każdy uprzemysłowiony, demokratyczny kraj, który wpadnie
w kleszcze wysokiej inflacji, ale raczej pokazanie na przykładzie
tej wyjątkowej historii, co inflacja może zrobić z ludźmi i co
w konsekwencji ludzie mogą zrobić sobie nawzajem.

Źródła niemieckiej inflacji - zarówno w ew nętrzne, ja k i ze­


w nętrzne - m ają pod pewnymi względami fu n d a m e n ta ln e ,
a pod innymi incydentalne znaczenie dla tego tem atu . J u ż
ZŁOTO NA ŻELAZO | 1 9

w czasie wojny niem ieckie regulacje finansowe pozwalały na


najbardziej rażące nadużycia w ram ach krajowego systemu
bankowego. O statecznie doprowadziły do tego, że powojenna
inflacja przebiegała w sposób niekontrolowany, a c h a ra k te r
przedstaw ianych przez e n te n tę żądań reparacyjnych - od­
szkodowania za wojnę - zachęcał do drukow ania pieniędzy
z całkowitym pom inięciem innych, korzystniejszych strategii
działania. Nie m ożna też zapom inać o tym, że niemieccy prze­
mysłowcy bezwzględnie popychali swój rząd w stronę k a ta s tro ­
fy m on etarnej.
N iem niej je d n a k n a tu ra ln ą reakcją większości Niemców,
a także Austriaków i Węgrów - podobnie ja k wszystkich in­
nych ofiar inflacji - było założenie, że to nie ich pieniądze t r a ­
cą wartość, tylko towary stają się coraz droższe w kategoriach
bezwzględnych; że to nie ich w aluta ulega deprecjacji, ale że
- zwłaszcza na początku - kurs innych walut w nieuzasadniony
sposób idzie w górę, windując ceny wszystkich artykułów pierw­
szej potrzeby. Przypom inało to sposób myślenia ludzi, którzy
uważają, iż Słońce, planety i gwiazdy obracają się wraz z Księ­
życem wokół Ziemi.
Wiele lat później, w długim wywiadzie udzielonym Pearl
Buck, E rn a von Pustau, której ojciec prowadził niewielki targ
rybny w H am bu rg u, podkreślała to samo: „Mówiło się: »dolar
znowu idzie w górę«, chociaż w rzeczywistości dolar pozostawał
na tym samym poziomie, to nasza m ark a spadała. Ale trudno
nam było stwierdzić, że jej w artość m aleje, bo liczbowo ciągle
szła w górę - podobnie ja k ceny - i to wydawało się znacznie
bardziej oczywiste niż konstatacja, że nasze pieniądze tracą
wartość... Wszystko to wyglądało na szaleństwo i doprowadzało
ludzi do szaleństw a”.
Innym i słowy’, przyczyny spadku wartości m arki, które
um knęły też uwadze niem ieckich polityków i bankierów, miały
niewiele wspólnego z tym, ja k ludzie - indywidualnie czy zbio­
rowo - reagowali na m arkę. Większość trzym ała się m arki, wa­
luty, którą znali i w k tó rą wierzyli, jeszcze długo po tym, jak
2 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

kolejny raz okazało się, że jest za pięć dw unasta. Przew ażająca


część nie m iała wyboru, ale wszyscy byli zachęceni lub zdez­
orientow ani hasłem Banku Rzeszy „M ark gleich M a rk ” —czyli:
w banknocie czy w złocie, m ark a to zawsze m arka. Gdy ceny
rosły, ludzie nie żądali stabilnej siły nabywczej swoich pienię­
dzy, tylko więcej m arek na zakup potrzebnych rzeczy. D ru ko­
wano ich zatem coraz więcej i więcej. Inflacja, trw ająca ju ż
cztery lata, gdy rewolucja obaliła stary reżim, stanowiła kolej­
ne przytłaczające źródło niepewności, jako dodatek do wielu
innych niewiadomych towarzyszących narodzinom Republiki
W eimarskiej.

Chociaż niem iecka rewolucja listopadowa zaczęła się jak o bunt


żołnierzy przeciwko nieudolnym dowódcom i m iała na celu
usunięcie kasty oficerów, którzy spowodowali klęskę m ilitarn ą
kraju, u jej podłoża leżały też niewątpliwie czynniki gospodar­
cze. Poparcie dla rad żołnierzy, powstających w każdej je d n o s t­
ce pod koniec wojny, często wynikało z katastrofalnej sytuacji
finansowej bardzo wdelu żołnierzy oraz ich rodzin. Te fru s tra ­
cje um iejętnie w zm acniała g rup a doświadczonych agitatorów
antywojennych, przybyłych na front wiosną 1918 roku - przy­
wódców strajków, które spustoszyły kraj po trak tacie brzeskim
z kom unistyczną Rosją. Bezwzględne w arunki tego porozum ie­
nia były tylko kolejnym z rażących politycznych błędów - takich
ja k nieograniczone działania wojenne łodzi podwodnych, które
sprowokowały Stany Zjednoczone do wojny, czy umożliwienie
powrotu W łodzim ierza L enina do Piotrogrodu - popełnionych
przez niem iecki Sztab Generalny, w którym cesarz lubił uwa­
żać się za głównego dowódcę. Późnym latem 1918 roku w arm ii
szerzył się defetyzm i niezadowolenie, a gdy wreszcie przyszła
porażka, arm ia była podzielona na żołnierzy zawodowych i po­
borowych.
j
Naczelne dowództwo natychm iast podjęło próbę odsunięcia
od siebie odpowiedzialności za p rz eg ran ą wojnę. Gdy cesarz
uciekł do Holandii, co najm niej o tydzień za późno, by w ja k ie j­
ZŁOTO NA ŻELAZO | 2 1

kolwiek postaci utrzym ać m onarchię, a L udendorff zbiegł do


Szwecji, niewdzięczna konieczność podpisania zawieszenia bro­
ni spadła na szefa władz cywilnych. Miesiąc później, w grudniu
1918 roku, prezydent Friedrich E bert pod B ram ą B randerbur-
ską witał w dom u legiony słowami: „Pozdrawiam was, którzy
niezwyciężeni wracacie z pola bitwy”.
Mit Dolchstoss, czyli noża w plecy wbitego arm ii przez tchórz­
liwych polityków i zdradzieckich intelektualistów dekujących
się na tyłach, kultywowano potem do tego stopnia, że d em o k ra­
tyczna ewolucja została z a tr u ta u sam ego źródła. Było to cięż­
kie brzem ię dla nowego cywilnego rządu, bez przygotowania
i z niespraw dzoną konstytucją rzuconego na głęboką wodę d e ­
mokracji. G abinet ten, przyjm ujący na siebie odpowiedzialność
za m iażdżącą porażkę, nie dysponował odpowiednim zapleczem
osobowy m ani m aterialnym , nie był więc wystarczająco mocny,
aby poradzić sobie z finansowym i fiskalnym dziedzictwem aro­
ganckiego, m ilitarystycznego establish m en tu , który prowadził
wojnę praktycznie z wyłączeniem polityków i ekonomistów.
Nową republikę obciążała też nienawiść korpusu oficerskie­
go, stale rozbudzającego prawicowe niezadowolenie i wrzenie
w okresie, gdy rząd ledwo radził sobie ze w zm ożoną agitacją
lewicową po rewolucji w Rosji. Przewrót w Niem czech, podob­
nie ja k w Austrii, przebiegał stosunkowo łagodnie. To prawda,
iż kiedy komisja rozejmowa zakończyła swoje zadanie, w B er­
linie szerzyła się rewolta i z godziny na godzinę coraz więcej
lojalnych dotąd oddziałów przechodziło na stronę rewolucjoni­
stów. Faktem je st też, że wszystkich dwudziestu dwóch lokal­
nych niemieckich m onarchów obalono jeszcze przed form al­
ną abdykacją cesarza; kiedy Ludwik III Bawarski wymykał się
z pałacu W ittelsbachów we mgle, z cz terem a córkam i u boku
i pudełkiem cygar pod pachą - w jego patrym onium ogłoszono
ju ż republikę radziecką. Rewolucja nie m iała jednak żadnych
innych celów poza zburzeniem starego porządku. Nie było ani
barykad, których m ożna by bronić, ani linii ognia, które m ożna
by atakować.
2 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Ten zam ęt znalazł bezpośrednie odzwierciedlenie wśród


szlachty i członków korpusu oficerskiego, boleśnie świadomych
u tra ty swojego statu su na skutek odejścia najwyższego dowód­
cy. Oficerowie w przeszłości tworzyli niem al oddzielną klasę
i wciąż pozostaw ali poza jurysdykcją sądów?cyw ilnych, toteż za­
pam iętali rewolucję przede wszystkim jako wy stąpienie ludowe
- w czasie jego trw ania żołnierze zostali odtrąceni i znieważeni
przez tych, których chronili. Dowódcy widzieli, ja k kraj pogrąża
się w chaosie, rozpadają się instytucje publiczne, za które wal­
czyli, dostrzegali dezorganizację, frustrację, głód i niedostatek.
Co gorsza, bolszewicy, przenikający do kraju i próbujący oba­
lić stary porządek, wydawali się przejmować w7ładzę. Do starć
sił lewicy z jed n o stk am i wojska doszło w Akwizgranie, Kolonii,
Essen i wielu innych miejscach. W Brunszwiku rad a żołnierzy
i robotników, w itająca szwadron huzarów powracający z frontu,
została rozniesiona za swoje staran ia.
Krytyczny m om ent, decydujący o losach niemieckiej arm ii,
nastąpił na kilka godzin przed podpisaniem zawieszenia bro­
ni. Spartakiści - niemieccy bolszewicy, którzy później stworzyli
K om unistyczną Partię Niem iec - ju ż grom adzili się na ulicach
Berlina. W ładze cywilne (wr ich im ieniu występował prezydent
E bert), bojąc się, że godziny dem okracji są policzone, zaw ar­
ły z niem ieckim dowództwem naczelnym (reprezentow anym
przez g en e rała W ilhelm a G rónera) układ o współpracy wr stłu ­
m ieniu bolszewizmu, przywróceniu porządku i utrzym aniu
dyscypliny wojskowej. To ocaliło arm ię: republikański rząd
- praktycznie rzecz biorąc reżim rewolucyjny - polecił radom
żołnierzy, by bez zastrzeżeń poparły oficerów, i po trzech m ie­
siącach Zgrom adzenie Narodowe zebrało się w W eim arze pod
osłoną wojska.
Absolutnie niezwy kła była szybkość, z ja k ą arm ia niem iecka,
która z powodu swoich wygórowanych ambicji i strategicznych
porażek doprowadziła Niemcy do takiego upadku, właściwie
odzyskała uprzywilejow-aną pozycję. Chociaż ochotnicze orga­
nizacje p a ra m ilita rn e - freikorpsy - wykorzystano do ochrony
ZŁOTO NA ŻELAZO | 2 3

obrad w W eim arze i stłu m ien ia powstań spartakistów w m arcu


1919 roku, to ju ż w m aju właściwa arm ia była całkowicie zreor­
ganizow ana i m iała 400 tys. przeszkolonych ludzi pod bronią.
Niemcy poniosły jed n ak klęskę nie tylko na polu bitwy. N a­
ród, który przed wszystkimi innymi nauczył się czynić cnotę
z wojny i stawiać żołnierskie rzemiosło wyżej niż inne profesje,
gdy nadszedł koniec, m usiał szukać kozłów ofiarnych. Mit, we­
dług którego arm ia niem iecka była niepokonana w polu, utrzy­
mywał się nie tylko dlatego, iż Niemcy chcieli w niego wierzyć,
ale również z tego względu, że gdyby inne czynniki nie miały
decydującego wpływu, klęska m ilitarn a wydawałaby się mało
wiarygodna. Jeśli za „pożałowania godny wynik wrojny”, ja k to
spokojnie ujął H indenburg, winy nie ponosiło naczelne dowódz­
two, to logicznie rzecz biorąc, m usiała ona leżeć gdzie indziej.
J e d n a k gdy skończyła się wojna i zaczęły się wzajem ne oskarże­
nia, wydawało się, że naczelne dowództwo, które w lecie 1918
roku nie dopuszczało cywilnego rządu do wiedzy o prawdziwych
perspektyw ach wojny, autentycznie nie zdawało sobie sprawy
z tego, iż załam anie m achiny wojennej - tej złożonej syntezy
uzbrojenia, ludzi i ducha bojowego - wynikało w' równym stop­
niu z błędnej polityki gospodarczej, ja k i z innych czynników.
Bardzo możliwe - nie m a powodu, by w to wątpić - że
w 1914 roku liczono na krótką wojnę i szybkie zwycięstwo. Ta­
kie oczekiwania oraz perspektyw a odszkodowań wojennych od
e n ten ty mogły uzasadniać tymczasowe odejście, nawot bardzo
ekstraw aganckie, od znanych reguł zarządzania finansam i. Ko­
rzyści z podboju mogły znacznie przewyższać straty wynikające
z krótkotrw ałego w prow adzenia autarkii: Niemcy wprost za­
powiadały, że zam ierzają przejąć francuskie kolonie. Niem niej
je d n a k fakt, iż tę sam ą politykę m o n e ta rn ą prowadzono bez
większych zm ian nie tylko wtedy, gdy stało się jasn e, że szybkie
zwycięstwo je s t niemożliwe (wiadze mogły o tym nie wiedzieć),
ale też kiedy n astał pokój, i w' kolejnych latach, zdawałby się
przeczyć tem u, iż niem iecka inflacja była skutkiem zastoso­
w ania doraźnych środków. Chociaż więc banknoty stanowiły
2 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

prawny środek płatniczy od 1910 roku - tak, rzeczywiście była:


w części wynikało to z posiadania samowolnej arm ii, która d ą ­
żyła do wojny, oraz federalnego p arla m e n tu , który, m im o o g ra­
niczonych uprawrnień w stosunku do poszczególnych m onarchii
wchodzących w skład cesarstwa, m usiał znaleźć pieniądze, żeby
za nią zapłacić.
Pierwszy etap inflacji m iał miejsce pod rządam i niejakie­
go K arla H elffericha, m in istra finansów w latach 1915-1917.
Przed rokiem 1914 politykę kredytow ą Banku Rzeszy (Reichs-
bank) regulowało Prawo bankowe z 1875 roku, zgodnie z którym
co najm niej je d n a trzecia em itowanych banknotów m usiała
mieć pokrycie wr złocie, a reszta w zdyskontowanych trzym ie­
sięcznych wekslach, odpowiednio gwarantowanych. W sierpniu
1914 roku podjęto działania, by zapłacić za wojnę oraz chronić
krajowe rezerwy złota. Ten drugi cel został osiągnięty dzięki
pro stem u zabiegowi zawieszenia wykupu w złocie banknotów
em itowanych przez Bank Rzeszy. Sposobem na zrealizowanie
pierwszego celu było założenie banków kredytowych, które
miały zdobywać pieniądze, po prostu je drukując. Banki kredy­
towe miały udzielać pożyczek biznesowi, krajom związkowy m,
m iastom i nowym korporacjom wojennym, a ponadto poży­
czać środki na zakup obligacji wojennych. B anknoty drukow a­
ne przez banki kredytowe - o nom inałach od 1 do 50 m arek
- miały być uznawane za prawny środek płatniczy; te, których
nie przejął Bank Rzeszy, zostały natychm iast wprowadzone do
obiegu. J e d n a k najbardziej złowieszcze okazało się przyzwo­
lenie na to, by bank centraln y Rzeszy pokrywał emisję b an k ­
notów trzymiesięcznymi wekslami skarbowymi, tak że m ożna
było redyskontować nieograniczone ilości, zabezpieczając je
papierowym pieniądzem .
Tak właśnie, rozmyślnie i prosto, rząd planował sfinansować
wojnę - nie przez podatki, tylko przez pożyczki - a drukowanie
pieniędzy miało zaspokajać potrzeby rządu i rosnący popyt na
kredyt w prywatnym biznesie. Wpływy' z podatków7 miały nie
odgrywać najm niejszej roli w pokrywaniu kosztów wojny przed
ZŁOTO NA ŻELAZO | 2 5

1916 rokiem. W prow adzona przez e n te n tę blokada państw


centralnych sprawiła, że Niemcy, które wcześniej, w ciągu po­
nad pół wieku, stały się krajem głównie handlowym, nie mogły
zrobić nic innego, ja k tylko znowu oprzeć się jedynie na włas­
nych zasobach, prowadząc najbardziej niszczycielską wojnę
w historii. Te rezerwy m usiały się nieuchronnie skończyć. Py­
tanie brzmiało: kiedy zostanie wystawiony rachun ek i kto za
niego zapłaci.
Wszystkie wydatki wojenne N iem iec wyniosły 164 mld m a ­
rek, ale ponieważ w czasie wojny siła nabywcza tej waluty sta ­
le m alała, odpowiadało to jedynie około 110 mld przedw ojen­
nych m arek (czyli około 5,5 mld funtów): zasada „M ark gleich
M a rk ” stała się fikcją. Obligacje wojenne były najważniejszym
źródłem tych pieniędzy, ich osiem emisji zapewniło trzy piąte
całej sumy. Resztę pokryły banki kredytowe, chętnie przyjm u­
jące skarbowe weksle (weksle o wartości niem al 30 mld m arek
poza kończeniu wojny były nadal trzym ane poza B ankiem R ze­
szy), a także podatki.
To ostatnie źródło zdawało się je d n a k nie pasować do całej
koncepcji. W m arcu 1915 roku H elfferich ogłosił w R eichstagu,
że wojna będzie finansow ana wyłącznie z pożyczek - tak że nie­
wielka kwota wpływów podatkowych pozyskanych na ten cel,
najpierw z podatku od dochodów wojennych i podatku obroto­
wego, a później z podatku węglowego i transportow ego, wynosi­
ła mniej niż 8 mld m arek rocznie nawet w 1917 roku. Sum a ta
nie pokrywała ani ponadplanowych wydatków spowodowanych
przez inflację, ani nawet obciążeń z tytułu odsetek za dług wo­
jenny: zatem koszt wojny przekraczał wpływy, a ilość pieniędzy
w obiegu była w 1917 roku pięć razy większa niż w 1913. Gdy
z dnia na dzień zm niejszała się dostępność artykułów pierw­
szej potrzeby, pieniędzy na ich zakup było odpowiednio coraz
więcej. Kiedy zaczęły rozkwitać spekulacje wojenne - podatek
od zysków z wojny był jedynie politycznym gestem , i do tego
nieskutecznym , a nie pow ażną innowacją fiskalną - wpływ b a n ­
ków na całą gospodarkę proporcjonalnie się zmniejszył. Nawet
2 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

gdyby Niem cy nie przegrały wojny, to po 1918 roku czekałoby


je tru d n e zadanie napraw y swoich finansów.
D r H ja lm a r Schacht, który później jak o prezes Banku R ze­
szy ratow ał z opresji Republikę W eim arską, a jeszcze później
tworzył potęgę finansową hitlerowskich Niem iec, w ten sposób
opisywał błędy H elffericha:

N ie m c y s ta r a ły się pokryć kolosalne koszty wojny, n a w o łu ją c


ludzi do pośw ięcenia. „ O d d a łe m złoto n a ż e la z o ” - b r z m ia ł
slogan z ac h ę c a ją c y do p rz e k a z y w a n ia złotych ozdób i b iż u te rii.
„ Inw estu j w obligacje w o je n n e ” - głosił a p el do p a trio ty c z n e g o
poczu cia obow iązku w szystkich klas społecznych. K o le jn e e m i­
sje obligacji w o jenn ych sto pniow o p rz e m ie n ia ły w ię k szą część
p ry w a tn y c h n ie m ie c k ic h fo r tu n w p a p ie ro w e ro sz cz en ia w o­
bec p a ń s tw a . N asi w rogow ie, zw łaszcza W ie lk a B ry ta n ia , po ­
szli i n n ą d ro g ą. K oszty wojny pokryw ali w pływ am i z p o d a tk ó w
n a k ła d a n y c h głów nie n a te b ra n ż e i grupy, d la k tó ry ch w o jn a
o z n a c z a ła d o b r ą k o n iu n k tu r ę . B ry tyjsk a p o lity k a p o d a tk o w a
o k a z a ła się spo łeczn ie b a rd z iej sp ra w ied liw a niż n ie m ie c k a
p o lity k a obligacji w ojenny ch , k tó re stra c iły w a rto ś ć po w ojnie.

Gdy kosztowna m ach in a w ojenna z m ozołem posuwała się


do przodu, prowadzona polityka i okoliczności osłabiły finan­
sowy instynkt narodu niemieckiego, zwłaszcza tych klas, które
miały najwięcej do stracenia. Wszystkie niem ieckie giełdy p a ­
pierów wartościowych zam knięto na czas wojny, zatem niezn a­
ny pozostawał wpływ polityki Banku Rzeszy na rynek akcji. Co
więcej, nie publikowano kursów wymiany walut i tylko ci, którzy
mieli k ontakt z neu tralny m i rynkami, takim i ja k A m sterd a m
i Zurych, mogli odgadnąć, co się dzieje. Nigdy nie było wiado­
mo, w ja k im stopniu gwałtowny wzrost cen krajowych wynika
z działań gospodarczych i niedoborów wojennych, w ja k im zaś
z inflacji - a znaczenie tych oficjalnych cen jeszcze trudniej by­
ło rozszyfrować ze względu na dużo wyższe stawki obowiązujące
na czarnym rynku. Dopiero gdy wojna się skończyła i cenzura
ZŁOTO NA ŻELAZO | 2 7

została zniesiona - choć blokada aliantów nadal trw ała - dla


wszystkich stało się jasn e, że Niemcy spotkała k atastro fa go­
spodarcza niem al tak druzgocąca ja k klęska m ilitarna.

Z n astan iem pokoju Niemcy w końcu przejrzeli na oczy, ale nie


znaczy to wcale, że trudności i niesprawiedliwości wywołane
inflacją w ojenną przeszły niezauważone. Paskarstwo stanowiło
tylko jed n o ze źródeł rosnącego niezadowolenia społecznego.
Wiele szkód spowodowało też rozregulowanie starego modelu
różnic w płacach. W sierpniu 1921 roku, z perspektywy7prawie
dwóch lat od końca wojny, gazeta „Vossische Z e itu n g ” pisała:

N asza po rażk a m ilita rn a wynikała z faktu, że n a każdy tysiąc żoł­


nierzy7 w okopach dw ukrotnie więcej d e ze rte ró w i dekowników
pozostawało w dom ach. D e ze rte ró w motywowały bardziej kwestie
ekonom iczne niż m ilitarne. W zrost cen był głównym powodem
nędzy rodzin żołnierzy: [...] J a k o pierwsi ucierpieli ci, którzy nie
mieli udziału w powszechnym wzroście dochodów papierowych,
żołnierze, którzy nie skorzystali na podniesieniu w ynagrodzeń,
zwiększeniu zysków handlowych i rozwoju przem ysłu wojennego,
[...] oni zdawali sobie spraw ę z tego, że sytuacja ich oraz ich ro­
dzin będzie po wojnie beznadziejna. S tąd ta apatyczna, p osępna
postaw a żołnierzy7n a p rze p u stk a ch w osta tn ich latach wojny.

Innymi słowy, nawet w czasach wojny inflacja odbijała się


niekorzystnie na m orale narodu. „M uszą istnieć ludzie, którzy
m ają pożytek z wojny”*, stwierdził je d e n z młodych żołnierzy
w powieści R e m a rq u e ’a Na zachodzie bez zmian, a na ostatnich jej
stronach padły gorzkie słowa: „Właściciele fabryk w Niem czech
stali się bogaczami - nam dyzenteria rznie kiszki”**. G azeta do­
patryw ała się winy za ten stan rzeczy tam , gdzie rzeczywiście
przynajm niej częściowo należało jej szukać:

* Erich M aria R em arque, Na zachodzie bez zmian, tłum. Stefan Napierski,


Wyd. „Śląsk”, 1956, s. 142.
** Ibid., s. 191.
2 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

T era z tr z e b a przyzn ać, że co do z asa d y przy czy ną d e p r e c j a ­


cji i u t r a t y siły nabywczej m a rk i nie był ani b ilans han dlo w y
w czasie wojny, a n i o c e n a naszej sytuacji m ilita r n e j za g ra n ic ą ,
lecz w yk o rzy stan ie naszej w a lu ty do tego, aby z ap ew nić w pły­
wy skarbo w i p a ń stw a , co o z n ac za ło fikcyjny w zrost d o c h o d u
krajow ego. E m itu ją c m ilia rd y w p o sta ci o p ła t nadzw yczajnych,
obligacji w o jen nych, w eksli skarbow ych, i ta k dalej, bez śc ią g a ­
nia z o b ieg u o d p o w ie d n ic h kwot w fo rm ie podatków , p a ń stw o
n ie u s ta n n ie tworzyło nowy d o chód papierowy, podczas gdy r e ­
a ln e b o g a ctw o n a ro d o w e stopn iow o w yczerp yw ała w'ojna.

J u ż sam a wojna była dostatecznie ciężkim ciosem dla nie­


mieckiej gospodarki. Postanowienia tra k ta tu rozejmowego,
a potem pokojowego, w strząsnęły jej podstawam i. 11 listopa­
da 1918 roku w C om piegne oczekiwano takich warunków ja k
oddanie niemieckiej floty, wycofanie się z Alzacji i Lotaryngii
oraz natychm iastow e wyjście wojsk niem ieckich z Belgii i F ran ­
cji. Trudniej było przełknąć przekazanie niem ieckich kolonii
w Afryce oraz okupację N adrenii przez aliantów. J e d n a k posta­
nowienie, że blokada państw centralnych będzie trwała, dopóki
nie zostaną uzgodnione i podpisane w arunki pokojowe, u d e­
rzyło w niem ieckie społeczeństwo najbardziej. Szacowano, że
poziom życia w Niem czech spadł o około połowę w stosunku do
tego sprzed wojny. Z n am ienne, iż pierwsza dem o n stracja rewo­
lucyjna w M onachium , gdzie 7 listopada 100 tys. osób wyszło
na ulice, została wywołana przez wzrost ceny litra piwa o 6 fe-
nigów. Nie tylko żołnierze poborowi stracili cierpliwość.
Gdy w październiku 1918 roku g enerał Erich L udendorff
nagle ogłosił, że trzeba zawrzeć rozejm na praktycznie każdych
w arunkach, d y k tatu ra m ilitarn a w N iem czech upadła, a koa­
licja Socjaldem okratycznej Partii Niem iec (SPD), Postępo­
wej Partii Ludowej i Niemieckiej Partii C e n tru m , która ściśle
współpracowała w R eichstagu przez większą część poprzednich
dwóch lat, niespodziewanie znalazła się u władzy i m usiała
wziąć na siebie odpowiedzialność za ratow anie sytuacji. T am ­
ZŁOTO NA ŻELAZO | 2 9

tej jesieni, mijającej w atm osferze anarchii, rząd w sposób nie­


unikniony stał się obiektem niem al natychm iastowych ataków
ze wszystkich stron. Swoją nową rolę - rządu rewolucji (choć
nie był szczególnie rewolucyjny) - przyjął z niepokojem. Pro­
klam acja republiki stanowiła w pewnym stopniu działanie
obronne przed bolszewicką falą. N a lewicy niezależni socjaliści
zostali zrażeni pow tarzającą się gotowością SPD do głosowania
za kredytam i wojennymi, nato m iast spartakiści chcieli przejść
z jed nej skrajności w d ru g ą i występowali przeciwko rządom
p arla m e n ta rn y m . N a prawicy nie darzono republiki miłością,
a w każdym razie fakt, że M ath ias Erzberger, przywódca Partii
C e n tru m , podpisał tra k ta t rozejmowy, stawiał go na całkowicie
straconej pozycji.
W styczniu 1919 roku odbyły się pierwsze od 1912 roku wy­
bory do Reichstagu. Głosowanie, w którym wzięło udział ponad
30 min wyborców (przeszło 80 procent uprawnionych), przy­
niosło koalicję, któ ra m iała skonfrontować się z w arunk am i
pokojowymi przedstawionym i w czerwcu przez aliantów. N aj­
ważniejszy elem ent koalicji stanowiła nowa N iem iecka P artia
D em okratyczna (DDP), i to właśnie dem okraci byli głównymi
au to ra m i ukończonej w sierpniu konstytucji weim arskiej. Sir
J o h n W heeler-B ennett* pisał w 1919 roku, że narodowi niem ie­
ckiem u brakuje ju ż zdolności fizycznych i m oralnych, aby dalej
stawiać opór.

Nie m ieli siły, by przełożyć sw oją n ien a w iść n a ak tyw ny opór.


Z a m ia s t teg o p ielęg n o w ali j ą w sercu , o g rze w a ją c się o g n ie m
swoich u raz .

Podsycały ten ogień w arunki tra k ta tu wersalskiego. A lian­


ci wysunęli je właściwie bez żadnych uprzednich konsultacji,
lecz niem iecki rząd i tak m usiał je przyjąć pod groźbą dalszych
ciężkich sankcji. D otąd Niemcy łudziły się, że pokój będzie

* W książce The Nemesis o f Power (Macmillan, 1953), Część I, Rozdział I (vii).


3 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

oparty na słynnych cztern astu p u nktach prezydenta W ilsona


i że zasada narodowego sam ookreślenia nada kształt przyszłej
Europie. Uważano, iż sam o zniesienie starego reżim u sprawi,
że nieprzyjaciele zaproponują znośne warunki; je d n a k w tych
kalkulacjach nie brano pod uwagę determ inacji Francuzów -
wynikającej z lęku, p ragnienia zem sty lub dążenia do karzącej
sprawiedliwości - by zapobiec jakiem ukolw iek odrodzeniu się
Niemiec.
T rak tat wersalski odebrał N iem com nie tylko kolonie, ale
też je d n ą siódm ą przedwojennego terytorium - na północy, po­
łudniu, wschodzie i zachodzie - oraz je d n ą dziesiątą ludności.
N a jeg o mocy Alzacja i Lotaryngia wróciły do Francji, która
m iała okupować N adrenię i przez piętnaście lat wykorzystywać
węgiel z Zagłębia Saary; potem o przyszłości tego terytorium -
a także G órnego Śląska - miał zadecydować plebiscyt.
Konsekwencje tych strat dla gospodarki niemieckiej były
oczywiście ogrom ne - podobnie ja k skutki wymogu, by zm niej­
szyć arm ię do jedn ej czwartej jej wielkości, ponieważ oznaczało
to, że ponad ćwierć m iliona więcej zdemobilizowanych żołnie­
rzy trafi na rynek pracy. N ależało znaleźć dla nich zatru dnienie
bez względu na koszty, a przynajmniej tak kalkulowano. Z a­
powiedzią nieszczęścia były klauzule, które obarczały Niemcy
odpowiedzialnością za wojnę i zawierały żądania kolosalnych
reparacji - w pieniądzach i w naturze - na pokrycie kosztów po­
niesionych przez aliantów. Dało się to znowu zauważyć w 1945
roku - poczucie winy za wojnę nie istniało wcześniej w n iem ie­
ckiej świadomości. Gdy w m aju 1919 roku opublikowano w B er­
linie w arunki pokojowe, nastąpiła reakcja. U padł rząd, a nowy
w końcu ugiął się i przystał na u ltim atu m aliantów. Chociaż
pierwszy p a rla m e n t weim arski działał jeszcze z tru d e m przez
kolejny rok, wyglądało to tak, jak by ogrom ne osuwisko zablo­
kowało drogę do ożywienia gospodarczego.
W ten sposób w ciągu kilku miesięcy od zawieszenia broni
zaistniały wszystkie elem enty konieczne do najbardziej druzgo­
cącego załam ania m onetarnego, jakie kiedykolwiek zdarzyło się
ZŁOTO NA ŻELAZO | 31

w uprzemysłowionym kraju. Ze znacznie zredukowanymi zaso­


bami przemysłowymi i zmniejszoną siłą roboczą*, beznadziejnie
obciążone nieznośnym brzem ieniem reparacji wojennych, roz­
ciągniętych na bliżej nieokreśloną przyszłość, Niemcy próbowały
stanąć na tym grząskim gruncie, który7same sobie przygotowały
- na finansowych i fiskalnych regulacjach Helffericha.
Tymczasem w artość m arki stała się b a ro m e tre m zarówno
m iędzynarodowego zaufania do Niemiec, ja k i narodowej roz­
paczy m ieszkańców tego kraju. Przed wojną stosunek wartości
m arki do fu n ta szterlinga wynosił 20 do 1. Po wojnie, w g ru d ­
niu 1918 roku, za jed n eg o fu n ta m ożna było dostać 43 m arki.
Przed przyjęciem w arunków tra k ta tu wersalskiego w czerwcu
1919 roku funt kosztował 60 m arek - ale w grudniu 1919 roku

był w art ju ż 185 m arek. Ś rednia deprecjacja z czasów wojny na
poziomie około 20 procent rocznie zaczęła sprawiać wrażenie
trw ałego zjawiska.

* Nie licząc utraconej siły roboczej na skonfiskowanych terytoriach, Niemcy od­


notowały 1,6 min zabitych oraz 3,5 min rannych w czasie wojny.
2. Zatracone ulice

ra k ta t wersalski osłabił Niemcy i zmniejszył ich teryto-


I rium , sprawił jed n ak , że stały się jednolitym państw em .
Równoległe tra k ta ty pokojowo z Saint G erm ain i Trianon nie
tylko rozmontowały całe im perium Habsburgów, ale zreduko­
wały A ustrię i Węgry do ułam ka tego, czym były wcześniej, idąc
znacznie dalej, niż wym agała tego zasada narodowego samo-
określenia państw będących sukcesoram i im perium . O b a p a ń ­
stwa utraciły ogrom ne obszary i miliony obywateli - niem ie­
cka A ustria głównie na rzecz nowej Czechosłowacji, a Węgry
przede wszystkim na korzyść Rum unii. W iedeń, niegdyś stolica
cesarstwa, stał się nagle ogrom nym m iastem bez odpowiednie­
go zaplecza, które mogłoby je utrzymywać - a tej pozostało­
ści im perium nie wolno było uczynić jedynego kroku m ającego
gospodarczy sens, czyli połączyć się z N iem cam i. Rewolucja
pozbawiła cesarza K arola tronu w W iedniu i dała władzę re­
publikańskiem u rządowi. Wr Budapeszcie n ato m iast po rewo­
lucji bolszewickiej Beli K una n astąp iła kontrrew olucja i - na
początku 1920 roku - regencja Horthyego.
Los Austriaków, a zwłaszcza Wiedeńczyków, okazał się po
wojnie zaiste żałosny. Węgry, gdyby tylko chłopi chętniej dzie­
lili się plonam i z głodującymi m ieszczanam i, byłyby samowy­
starczalne pod względem artykułów pierwszej potrzeby. Inaczej
wyglądało to w szczątkowej Austrii, gdzie chłód i głód rozpano­
szyły się na dobre wr czasie pierwszej powojennej zimy, a powra­
cający żołnierze, pokonani, wyciekli i wyczerpani, byli jeszcze
bardziej niż w Niem czech podatni na wpływy podżegaczy. C zę­
ZATRACONE ULICE | 3 3

sto W iedeń wraz z najbliższym otoczeniem wegetował tylko


dzięki tem u, czego Niemcy miały w7 nadm iarze, a nie było te ­
go wiele. W efekcie korona austriacka w pierwszych latach po
wojnie traciła na wartości znacznie szybciej niż m ark a i m iała
jeszcze mniejsze szanse na uzdrowienie.
Z politycznego punktu widzenia A ustria znajdowała się
w rozpaczliwym stanie i na próżno liczyła na to, że nowy rząd
będzie um iał przywrócić porządek i dobrobyt. G.M. Young
przyjechał do W iednia w 1920 roku i po 18 m iesiącach tak pisał
do brytyjskiego m inisterstw a finansów (ten fragm ent sprawił,
że lord C urzon, m inister spraw7 zagranicznych, do którego ten
tekst trafił, poprosił o nadsyłanie kolejnych raportów):

Ze stolicy wielkiego - stanow iącego d o tą d dziedzictw o wielkiej


dynastii - c esa rstw a t r a k t a t z Saint G e r m a in uczynił republikę.
P rzy n ajm n iej fo rm aln ie obarczył odpow iedzialnością za kosz­
ty wielkiej wojny tę dziw ną sp ołeczną m ie sz an in ę b an kieró w
i chłopów. W tym świecie pozorów nie zawsze je s t łatwo, naw et
obcokrajowcowi, skupić się n a realiach nowej sytuacji. W ielu
miejscowy m u rz ę d n ik o m i politykom d o tą d się to nie udaje. [...]
N ie m a l wszystkie budynki m in iste ria ln e m o n arc h ii n a d al funk-
J J

cjonują, są o św ietlan e, o grzew an e, s p r z ą ta n e itd. dla u r z ę d n i­


ków repub liki zam ieszk iw anej p rzez zaledw ie 6 m in obywateli.
R zym ian in , który urodził się za Teodozjusza, a u m a r ł za Ro-
m u lu s a A u g u stu lu sa , m iał sie d e m d z ie sią t lat, by przeżyć takie
zmiany, ja k ie w A ustrii doko nały się w ciągu zaledw ie trzech.
K o n s ty tu c ja teg o k ra ju u s ta n a w ia sw ego ro d z a ju su p e rd e -
m o k ra c ję , ta k w ym yśloną, by każdy m ia ł j a k n a jm n ie j władzy.
L a n d y p rz e c iw s ta w ia ją się fed e rac ji; rz ą d fed e rac y jn y nie śm ie
k o rzy stać z e k o n o m icz n ej b ro n i, j a k ą d a je m u ich b a n k ru c tw o .
P re z y d e n t j e s t f ig u rą czysto c e r e m o n i a l n ą - o tw ie ra wystawy
kw iatów i u z n a je n ie ś lu b n e dzieci. Nie m ia n u je m in is tró w ( n a ­
w et fo rm a ln ie ) i nie m oże rozw iązać p a r l a m e n t u . R ząd także
nie m oże te g o zrobić. Z p ra w n e g o p u n k t u w id z e n ia p a r l a m e n t
m a n a jw ię k sz ą w ład zę - w głoso w aniu u s ta n a w ia rzą d i sa m
3 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

d ecy duje o swoim ro zw ią za n iu . W istocie w szystkie spraw y


są z a ła tw ia n e p rze z sta ły k o m ite t, o k tó ry m o p in ia p u b lic z n a
niew iele słyszy, lub, je sz c z e lepiej, w k lu b ac h i n a z e b ra n ia c h
p a rty jn y c h - o k tó rych słyszy w k ażd ym razie b a rd z o n iew ie ­
le prawdy. [...] P a r tie p olityczne łą c z ą w sobie n a jb a rd z ie j
n ie p o ż ą d a n e e le m e n ty a n g ie lsk ic h tow arzy stw u c ze ln ian y c h
z tym , co n a jg o rsze w B rytyjskim Tow arzystw ie M edyczny m ;
m ó g łb y m też dod ać, że sposób m y śle n ia p a n g e r m a n is tó w sta le
przywodzi mi n a myśl m e n ta ln o ś ć a k u sze rk i.

Praw da je st taka, że A ustria była całkowicie nieprzygoto­


w ana na przyjęcie zaawansowanego system u p arla m e n ta rn eg o ,
jaki przyniosła jej rewolucja.
Tak wyglądało instytucjonalne tło ogrom nej masy ludzkiego
nieszczęścia. W m om encie wybuchu wojny korona austriacka
była niem al równa m arce. Pod koniec wojny inflacja zróżnico­
wała te dwie waluty, na zdecydowaną niekorzyść korony. W obu
przypadkach ceny oficjalne rzadko odzwierciedlały te obowią­
zujące na czarnym rynku, który dla wielu ludzi w W iedniu,
gdzie panował poważny niedobór żywności, stanowił jedyne
źródło zaopatrzenia. Tak więc w 1914 roku w W iedniu kilogram
najlepszej mąki pszennej kosztował 44 halerze (równowartość
około 6 starych pensów), natom iast w grudniu 1918 roku, gdy
nie m ożna było jej nigdzie dostać, za bliżej nieokreśloną sub­
stancję m ającą służyć za mąkę płacono w nielegalnym obrocie
22 korony za kilogram - czyli dokładnie 50 razy więcej.
W 1914 roku funt szterling miał wartość około 25 koron.
W m aju 1922 roku m ożna było za niego je d n a k kupić tylko
1,2 tys. m arek, ale aż 35 tys. koron.
Wrpływ tych warunków^ na au striack ą burżuazję sugestywnie
przedstawił wczesny film z G re tą G arbo Zatracona ulica, n a k rę ­
cony przez G eorga P absta w W iedniu w 1925 roku. Być może
gra n a przez G arbo postać, która m a uosabiać nieskalaną czy­
stość pośród nędzy, chciwości i zepsucia, a znajduje w końcu
prawdę i szczęście w ram ionach amery kańskiego ochotnika, nie
ZATRACONE ULICE | 3 5

jest ju ż dzisiaj tak przekonująca. Poczynając je d n a k od obrazu


odpychającego rzeźnika, znieważającego i upokarzającego ludzi
stojących w kolejce w jego sklepie, odm awiającego m ięsa kobie­
tom, które uznaje za nieatrakcyjne lub niedostępne, a kończąc
na scenach przedstaw iających niepoham ow ane, zachłanne roz-
pasanie spekulantów' i paskarzy prowadzących nocne życie oraz
atak głodnego i wściekłego tłum u na kawiarnię pełną hulaków
- film ten stanow ił wierne odbicie tam tych czasów.
Bardziej wy mowny współczesny opis plagi inflacji w powo­
jenn ym W iedniu nakreślony został w pam iętniku Anny Eisen­
menger, przepełnionym wyjaśnieniam i skierowanymi do a n ­
gielskiego czytelnika. Gdy cesarscy eksżołnierze, uzbrojeni
i w rewolucyjnym nastroju, rozchodzili się do domów' i gdy nie­
dobory żywności z czasów' wojny zastąpił głód, ta pochodząca
z klasy średniej wdowa coraz częściej m usiała się uciekać do
nielegalnych praktyk, żeby zapewnić byt swojej rodzinie - syno­
wi, który stracił wzrok na wojnie, córce cierpiącej na gruźlicę,
zięciowi z am putow anym i nogami, głodnem u wnukowi i je sz ­
cze je d n e m u synowi - komuniście. Za ogrom ne kwoty zaczęła
kupować od Schleichhändler - szm uglerów - najbardziej podsta­
wowy żywność, której pom im o kartek państwo nie potrafiło ju ż
zapewnić. Chociaż „chom ikow anie” - grom adzenie zapasów
- było zakazane pod groźbą kary, stało się niczym więcej jak
wymogiem zdrowego rozsądku. Pani Eisenm enger, boleśnie
świadoma obniżającego się poziomu życia i statu su społeczne­
go swojej rodziny, i tak m ogła mówić o szczęściu, gdyż m iała
inwestycje, które w 1914 roku przynosiły jej niem al 5 tys. koron
rocznie - co równało się około 200 funtom .
Pani E isenm en ger zanotow ała, że w październiku 1918 ro­
ku, gdy postanowiła sprzedać 20 tys. koron, aby gotówkę prze­
znaczyć na bieżące wydatki, kierownik banku gorąco jej d o ra­
dzał, by zam ieniła wszystkie pieniądze na franki szwajcarskie.
J e d n a k prywatne transakcje w; obcych w alutach były nielegalne
i E isenm eng er uznała, że wystarczy, iż łam ie prawo, robiąc za­
pasy opału i żywności.
3 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

M uszę s a m a siebie przekonyw ać [pisała], że ta k n a p ra w d ę z n aj­


duję się w znacznie lepszej sytuacji niż setki tysięcy innych ko­
biet. P rzy n ajm n iej j e s te m w olna od tro sk m a te ria ln y c h i m ogę
pom óc swoim dzieciom , gdyż m a m m nó stw o p ien iędzy bezpiecz­
nie zainw estow anych w państw ow e obligacje. D zięki Bogu!

M iała też znaczną ilość cygar swego męża, które m ożna by­
ło w m iarę potrzeby wymieniać na mięso lub in n ą żywność -
stanowiły one ważny środek płatniczy, pozwalający przetrw ać
nawet w czasie pierwszych miesięcy powojennej blokady.
Teraz je d n a k kraj był pozbawiony czeskiego węgla oraz wę­
gierskiej żywności i nie m inął miesiąc od końca wojny, gdy a u ­
striacka w aluta zaczęła tracić na wartości znacznie szybciej niż
dotychczas. W grudniu 1918 roku, kiedy zmuszono wszystkie
przedsiębiorstw a do zatru d n ie n ia określonej liczby zdem obili­
zowanych żołnierzy, bez względu na to, czy potrzebowały d o d a t­
kowych pracowników, czy nie, bankructw a stały się powszech­
ne. Tam tego m iesiąca pozbawiony nóg syn pani E isen m en g er
otrzym ał 35 tys. koron „kaucji”, które postanowił zachować do
chwili, gdy wartość korony znowu wzrośnie - tym czasem kupił
je d n a k za te pieniądze obligacje wojenne. Również w grudniu,
w ram ach walki z inflacją, wszystkie papierowe pieniądze m ia­
ły zostać oznaczone napisem „D e u tsch ö sterreich ” („A ustria
n iem ieck a”). Pani Eisenm enger, która poszła do banku opie­
czętować to wszystko, co jej zostało z 20 tys. koron, zanotow ała
pierwsze głosy mówiące o tym, że c z e k a ją ruina:

W w ie lk im ho lu b an k o w y m ludzie robili p rz e ró ż n e interesy.


[...] W okół toczyły się ożywione dyskusje dotyczące p ie c z ę to ­
w a n ia b a n k n o tó w , em isji nowych pieniędzy, z a k u p u z a g r a ­
nicznych w a lu t, itd. W szędzie m o ż n a było z n aleź ć kogoś, k to
w ied ział d o k ła d n ie , co n a le ży t e r a z zrobić! P o szła m zobaczyć
się z p rz e d s ta w ic ie le m b a n k u , k tó ry zaw sze m i d o ra d z a ł. „No
i co, nie m ia łe m racji?” - spytał. „G dyby k u p iła P a n i fra n k i
szw ajcarskie, j a k p ro p o n o w a łe m , nie stra c iła b y P a n i trz e c h
ZATRACONE ULICE | 3 7

czw arty ch swoich p ie n ię d z y ”. „ J a k to » stra ciła « !” - k rz y k n ę ­


ła m p rz e ra ż o n a . „Nie u w a ż a P a n , że k o ro n a odzyska w a rto ś ć ? ”
„ O d zy sk a w a rto ś ć !” - Z a ś m ia ł s i ę .[...] „N iech P ani p rz e te s tu je
o b ie tn ic ę z a p is a n ą n a tym 20-koronow ym b a n k n o c ie i sp ró b u je
d o sta ć za n iego 20 s re b rn y c h k o ro n ”. „No tak , ale to obligacje
rządow e - p rze cie ż nie m a ch y b a b ezp ieczniejszych p a p ie ró w ? ”
„M oja d ro g a P an i, gdzie j e s t p a ń stw o , k tó re z a g w a ra n to w a ło
P an i te obligacje? To p a ń stw o j u ż nie is t n ie j e ”.

Gdy pani E isenm enger odkryła, że obligacje wojenne jej


syna stały się ju ż niezbywalne, postanowiła zam ienić swoje
państwowe obligacje na akcje przemysłowe. Jej wnuk zapadł
na szkorbut. Dwa dni po Bożym N arodzeniu pierwszy pociąg
z żywnością przyjechał do W iednia ze Szwajcarii. C eny tej no­
wej żywności, rygorystycznie racjonowanej, okazały się cztery
razy wyższe od poprzednich cen oficjalnych, a inną tru d n o było
dostać za pieniądze - właściwie jedynym sposobem pozostaw a­
ła wym iana barterow a.

P a n ik a sp ra w ia , że lek c ew aż y się w szy stk ie p rz e p is y p ra w a


[b rz m ia ł w pis do p a m i ę t n i k a z 1 sty c z n ia 1919 ro k u ]. N a w e t
n a jb a r d z ie j szacow ni o b y w a te le a u s tr ia c c y ł a m i ą t e r a z p r a ­
wo, c h y b a że k to ś j e s t gotow y u m r z e ć z g ło d u , ab y go p r z e ­
s trz e g a ć . [...] F a k t, że p rzyszło ść j e s t ta k n ie p e w n a , d o p r o w a ­
d ził do s ta g n a c ji w p r z e m y ś le i w r o b o ta c h p u b lic z n y c h o ra z
w z ro s tu liczby b e z r o b o tn y c h n a u t r z y m a n i u p a ń s tw a , [...]
a m im o to nie d a się z a t r u d n i ć ż a d n e j p o m o cy do m o w ej ani
ro b o tn ik ó w . [...]
S ocjalistyczny rz ą d c o d z ie n n ie w p a ja p o g łę b io n ą św iado­
m ość klasow ą p ra c o w n ik o m fizycznym , a w głow ach o szołom io ­
nych p rze z h a sła prow adzi to do b a rd z o n ie a d e k w a tn e j oceny
w a rto ści p ra c y fizycznej. Tylko w te n sposób m ogło dojść do
tego, że płace ro b o tn ik ó w są te r a z z n a c z n ie wyższe od pen sji
praco w n ik ó w um ysłow ych. N a w e t n asz sk ą d in ą d uczciwy' sta ry
d o z o rc a ż ą d a ta k w ygórow anych su m za w y kon anie d ro b n y ch
3 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

p rac, że wolę wziąć n a siebie te cięższe i b a rd z iej n ie p r z y je m ­


ne obow iązki do m o w e [...]
P rz y g lą d a m się n ie u fn ie b a n k n o to m 1000-koronowym ,
k tó re m i je szc ze zostały i leżą w szufladzie b iu rk a obok paczki
niew ykupionych k a r te k n a żywność. Czy p rz y p a d k ie m nie po­
d z ie lą ich losu, je ż e li p a ń stw o nie d o tr z y m a ob ietnicy zap isanej
n a każdy m bank nocie? N a d a l p rzy jm u je swoje p ie n ią d z e za to
sk ąpe z a o p a trz e n ie , k tó re n a m oferuje. P ry w atn i h a n d la r z e ju ż
o d m a w ia ją sp rz e d a w a n ia swoich c en nych tow arów za p a p ie ro ­
we korony i ż ą d a ją w z a m ia n czegoś, co m a r e a ln ą w artość. Z o­
n a m ojeg o z n a jo m e g o le k a rz a n ied a w n o w y m ien iła swoje p ię k ­
ne p ia n in o n a w orek m ąk i p sz en n e j. J a też d a ła m złoty z e g a re k
m eg o m ę ż a za c z te ry w orki ziem niaków , k tó re w każdym razie
pozw olą n a m p rz e trw a ć zim ę. [...] Z n a jo m y g o sp o d a rz ukrył te
worki pod sło m ą, a n a niej u m ie śc ił kilka ja b łe k . J a b ł k a oczy­
wiście u k rad z io n o , ale z ie m n ia k i d o ta rły do m n ie bezpiecznie.
[...] M u s ia ła m dać dozorcy pół w o rk a z ie m n ia k ó w ja k o z a p ła tę
za m ilczenie. [...] G dy g o sp odarz zobaczył fo rte p ia n , przy k tó ­
rym siedział E rn i [jej niew ido m y syn] i coś im prow izow ał, wziął
m n ie n a bok i powiedział: „M oja żona od d a w n a ch ciała m ieć
coś takieg o. Je ś li d a m i p a n i te n fo rte p ia n , to p rze z trzy m ie s ią ­
ce będ zie p a n i m ia ła wszystko, czego tr z e b a ”.

Chociaż nędza w A ustrii bardziej bezpośrednio wynikała


z wojny, ten sam schem at m iał się niem al dokładnie powtó­
rzyć w Niemczech. W obu krajach gwałtowna inflacja wymiotła
produkty spożywcze z miejskich rynków, czego nieuchronnym
wynikiem były głód i gniew Wszyscy Austriacy, a zwłaszcza ci
mający oszczędności, patrzyli z przerażeniem , ja k spada w ar­
tość ich pieniędzy - w tym także pani Eisenm enger, która na
początku 1919 roku zanotowała:

P aństw o w prow adziło do obiegu b a n k n o ty o n o m in a le 10 tys.


koron - każdy z nich odpow iada d w u le tn im d ocho dom z m ojego
k a p itału . G a r n it u r kosztuje około sześć razy tyle co w 1913 ro ­
ZATRACONE ULICE | 3 9

ku, ale n iek tó re rzeczy, takie j a k żywność, k o sztu ją sto lub dw ie­
ście razy więcej. [...] S przed aje się u b r a n ia z p a p ie ru . N igdy nie
przyszło mi do głowy, że m o ż n a kupić tak niew iele za 10 tys. ko­
ron. [...] Z azdrość i zawiść k w itn ą w tej a tm o sfe rze , a jeśli ktoś
w y starał się o ja k iś niew inny artyk uł spożywczy, ukryw a to p rzed
innym i. P a n u je n ie u b ła g a n y głód i w ybiera sw^oje o n ie m ia łe
i zrezygnow ane ofiary głównie spośród klasy średniej.

W iosna nie złagodziła problem ów ludzi, którzy nie m ie­


li żadnych politycznych wpływów. Nie tylko austriaccy chłopi
i paskarze wykorzystywali ich bezradność. M eble, wyposaże­
nie, pianina i dywany hurtow^o kupowrali ludzie ze „złotą wa­
lu tą ” - Włosi. Brytyjczycy, A m erykanie. O sta tn ie kosztowności
niezliczonych domów' płynęły na rynek, nikt nie ostrzegał ich
właścicieli, by nie rozstawali się z dobram i, których w ew nętrz­
na w artość pozostawała nienaruszona.

W ied eń czy k , k tó r e m u w ręczy się d uży plik koro n [ k o m e n to ­


w a ła p a n i E is e n m e n g e r ] , n a d a l myśli, że się w zbogacił, i nie
b ierz e pod uwragę o g ro m n e g o w z ro stu cen w y n ik ająceg o z n o ­
tow ań w Z u ry c h u - c o d zien n ie są d la nieg o z ask o c z e n ie m .

Gdy Niemcy śledzili notow ania w Nowy m Jo rk u i Londynie,


Wiedeńczycy obserwowali z uwagą kurs fran ka szwajcarskiego.

D w a razy d z ie n n ie wszyscy m u s im y c zek ać n a n o to w a n ia g ieł­


dy w7 Z u ry ch u . Po k ażdym sp a d k u n a s tę p u je fala ro sn ący ch
cen. [...] Z a u fa n ie a u s tr ia c k ic h obyw ateli do polityki w alutow ej
p a ń s tw a z o stało z ac h w ia n e w p o sa d ac h . P a ń stw o , n ie u s ta n n ie
d ru k u ją c e nowe ban kno ty, m a m i nas ich w a rto ś c ią n o m in a ln ą .
[...] G o spod yni d o m ow a, k tó ra nie dośw iadczyła h o r r o r u d e ­
precjacji p ie n ią d z a , nie m a pojęcia, j a k i m b ło g o sław ie ń stw e m
j e s t je g o s ta b iln a w a rto ść, a j a k i m szczęściem - m ożliwość z a ­
kup u za b a n k n o t w p o rtfe lu tego, co chciało się kupić, za cen ę,
k tó r ą z a m ie r z a ło się zapłacić.
4 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

W listopadzie, rok po zawieszeniu broni, pani E isen m en g er


pisała, że jej pozycja alarm ująco się pogarsza, a w łasna sytua­
cja finansowa stała się dla niej całkowicie niezrozum iała. Ko­
rona, która w poprzednie Boże N arodzenie kosztowała 25 cen­
tymów szwajcarskich, teraz była notow ana na poziomie jednej
dw unastej centym a. Z drugiej strony akcje pani E isen m en g er
szły do góry. G ranie na giełdzie stało się m odne - był to jedyny
sposób, by uniknąć u tra ty wszystkich pieniędzy, a być może n a ­
wet zarobić. W ielu nowych bankierów oferowało ludziom p o ra­
dy, a wszystkimi transakcjam i rządziła ucieczka od austriackiej
korony.

T ym czasem [pisała p a n i E is e n m e n g e r] w ielk a rz e sz a b e z r o b o t­


nych kipi z n iez ad o w o le n ia , a ich em o cje po d sy cają k o m u n iści
[...] t łu m p ró b o w a ł p o d p a lić b u d y n e k p a r l a m e n t u . P o licja n tó w
śc ią g n ię to z koni, k tó re z a rż n ię to n a R in g s tr a s s e , a m o tło c h
p o rw a ł g o rąc e, krw aw e m ięso [...] u c ze stn ic y z a m ie sz e k żądali
c h le b a i pracy. [...] Tuż obok tej b e z p re c e d e n so w e j n ęd zy p r z e ­
w ażającej części ludn ości w idać prze jaw y lu k su su w śród tych,
k tó rzy c z e rp ią korzyści z inflacji. O tw ie r a n e są nowe kluby
no cne, n ie z m ie r n ie p o g łę b ia ją c e n ien a w iść k laso w ą p r o l e t a ­
r ia tu w obec b u rż u a z ji.

15 grudnia 1919 roku pani E isenm eng er zanotowała, że cho­


ciaż korona na giełdzie w Zurychu nadal spada, „wartość moich
inwestycji przemysłowych urosła do poziomu, który je s t wręcz
niezrozum iały i od którego niem al kręci mi się w głowie...” Jej
córka zarabiała w misji am erykańskiej dwa dolary dziennie,
które m ożna było wymienić na 400 koron - tylko o 100 mniej,
niż wynosiła m iesięczna e m ery tu ra radcy cesarskiego.

Byli u rz ę d n ic y cywilni stali się n iew ątp liw ie n a jb ie d n ie js z y m i


z b ied n y c h w dzisiejszej A u strii. Są zbyt d u m n i, by zgłaszać j a ­
kieś ro sz cz en ia , nie m o g ą z n aleź ć pracy. Z a t e m k a żd e g o d n ia ,
raz za ra z e m , dochodzi do tego, że s ta rsi, e m e ry to w a n i u rz ę d -
ZATRACONE ULICE | 41

nicy wysokiego szczeb la m d le ją z głodu n a u licach W ie d n ia .

Pani E isenm enger wynajęła pokój dżentelm enow i z misji


am erykańskiej - podobnie ja k ojciec G arbo w Zatraconej ulicy
- i dostaw ała za niego dziesięć razy więcej, niż wynosił czynsz,
który - zgodnie z ustawy o ograniczeniu wysokości czynszów
w czasie wojny - płaciła za całe m ieszkanie. O pierając się na
skrom nej ju ż liczbie pozostałych cygar, zarobkach córki, czyn­
szu za pokój i malejącym realnym dochodzie z rosnących akcji,
stawiła czoło pierwszym m iesiącom 1920 roku.

S p e k u la c ja m i n a giełdzie z a jm u ją się w szystkie w a rstw y lu d ­


ności i ceny akcji r o s n ą j a k balony, p r z e k ra c z a ją c w szelkie g r a ­
nice. [...] Mój b a n k ie r g r a tu lu je m i z pow odu k a żd e g o now ego
w z ro stu , lecz nie rozw iew a s e k r e tn e g o n iep o k o ju , j a k i budzi
we m n ie m oje ro sn ą ce b og actw o [...] k tó re j u ż się g a milionów.

To, co działo się w Austrii, było jedynie przedsm akiem wy­


darzeń w Niemczech. Ciężki los pani E isenm en ger i jej rodziny
stał się udziałem tysięcy rodzin w każdym mieście w obu tych
krajach. J e d n a k katusze niemieckiej klasy średniej trwały dłu­
żej i okazały się bardziej intensywne.
3 . Wystawiony rachunek

P
odpisany 29 czerwca 1919 roku tra k ta t wersalski zanego­
wały w N iem czech wszystkie strony, ale powszechne p o tę­
pienie nie przyniosło politycznej jedności. Wręcz przeciwnie,
tra k ta t dał niemieckiej prawicy - konserw atystom i arm ii - kij,
którym łatwo było okładać rząd, zobligowany do p rzestrzegania
jego warunków. O d tą d walka toczyła się o to, czy te zobowią­
zania należy wypełniać. Chodziło głównie o dwa: o przyszłość
wojska, które za pom ocą tra k ta tu usiłowano zredukować do
symbolicznej, bezzębnej siły, oraz o reparacje wojenne.
Wojsko nie było rozbite i w istocie miało w ażną rolę do ode­
grania w podtrzym aniu republiki, gdy kruchy ustrój kołysał się
coraz gwałtowniej pod wpływem burzy inflacyjnej i towarzy­
szących jej problem ów politycznych. Teoretycznie zm niejsze­
nie Reichswehry z 400 tys. żołnierzy w czerwcu 1919 roku do
100 tys. wymaganych do m arca następnego roku przebiegało
mniej więcej zgodnie z planem . G en e rał von Seeckt u m ie ję t­
nie odciągnął wojsko od areny politycznej - i w zasadzie pozo­
stało ono bardzo skutecznym, dobrze wyszkolonym, łatwym do
rozbudow ania ją d re m siły m ilitarnej. W 1933 roku stanowiło
o statn ią przeszkodę na drodze do pow stania Trzeciej Rzeszy,
je d n a k w tedy okazało się niegodne zaufania.
Przetrw ały też idee, które przyświecały wojsku. F eldm arsza­
łek Paul von H in d enburg - tak ja k należało - ustąpił, ale nowo
wybrany prezydent Friedrich E bert stwierdził, że zasługuje na
„wieczną wdzięczność narodu niem ieckiego”. Gdy pow stała ko­
WYSTAWIONY RACHUNEK | 4 3

misja śledcza R eichstagu m ająca zbadać odpowiedzialność za


wojnę - a rząd liczył na to, że stary reżim wojskowy zostanie
całkowicie zdyskredytowany - prestiż starego korpusu oficer­
skiego, zwłaszcza H in d en b u rg a i Ludendorffa, osiągnął nowe
poziomy - legenda o „nożu wbitym w plecy” zataczała coraz
szersze kręgi, a odpowiedzialność za klęskę Niem iec na stałe
zrzucono na polityków, którzy z m izernym efektem walczyli
z jej konsekwencjami.
Gdy rok 1919 zbliżał się do końca, nasiliły się pogłoski o prze­
wrocie wojskowym, który7wisiał w powietrzu już od lata. W stycz­
niu 1920 roku, kiedy tra k ta t wersalski zaczął obowiązywać, do­
szło do próby zam achu na Erzbergera, nadal uznawanego przez
prawicę za jednego z głównych sprawców hańby Niemiec. Je d n a k
iskra, która spowodowała wybuch, przyszła z zewnątrz - 3 lute­
go alianci przekazali Niemcom notę z pierwszą listą zbrodnia­
rzy wojennych do wydania, obejm ującą cesarza, H indenburga
i Ludendorffa. Tylko skrajna lewica pozostała nieporuszona tym,
co wszyscy inni uznali za bezduszną groźbę wobec narodowych
bohaterów wojennych, z których większość została już w oczach
Niemców oczyszczona z zarzutów przez komisję śledczą. Nie
trzeba było wiele, by powszechne oburzenie przełożyło się na
czyn zbrojny - pucz K appa-Lüttwitza w m arcu 1920 roku.
Epizod ten stanowił przede wszystkim próbę sił między p ra ­
wicowymi m ilitarystam i, szczególnie freikorpsam i, b rutalnie
tłum iącym i ruchy bolszewickie w państw ach bałtyckich, a re­
publikańskim rządem - nato m iast wojsko przyglądało się z bo­
ku i czekało na rozwój sytuacji. Rząd, reprezentow any przez
m in istra obrony G ustava Noskego, był zdeterminowany, by
spełnić żądania aliantów i rozwiązać dwie brygady freikorpsów
poza B erlinem (jedna z nich ju ż m iała swastyki na hełm ach).
Reakcyjny g enerał von Lüttw itz, wyższy dowódca Reichsw eh­
ry, wiedząc, że m a stracić swoją siłę uderzeniową, wy dał rozkaz
m arszu na Berlin, je d n a k za późno uprzedził o tym dr. Wolf­
ganga K appa, nie mniej prawicowego, fanatycznego patrioty,
który miał przejąć polityczną kontrolę po przewrocie. Praw o­
4 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

wity rząd uciekł do D rezna, je d n a k K app nie był przygotowany


do zajęcia jego m iejsca i pucz natychm iast zaczął się rozpadać
wskutek ogrom nej niekom petencji i rozczarowania.
Gdy K app ogłosił się nowym kanclerzem Niem iec, re p u b ­
likański rząd wezwał do strajku generalnego, który okazał się
decydujący, ponieważ wkrótce cały Berlin stanął, entuzjazm
m ilitarystów wobec K appa wygasł, a von L üttw itza zastąpił
g enerał von Seeckt. Pucz się zakończył, złam any przez związ­
ki zawodowe. K rótki okres, w którym duża część korpusu ofi­
cerskiego wyobrażała sobie, że wróciły stare dobre czasy - byli
oficerowie paradow ali butnie na ulicach wr rytm patriotycznych
m arszów - szybko m inął, a przelotny flirt arm ii z ideą nowej
dyktatury m ilitarnej dobiegł końca. O d tej chwili arm ia i p a ń ­
stwo działały ju ż mniej więcej jednom yślnie.
M arzec 1920 roku stanowił swego rodzaju przełom , jeśli
chodzi o następstw a wojny w Niemczech. Chociaż prawicowa
działalność o ch arak terze wywrotowym m iała trwać nadal,
zwłaszcza w Bawarii, gdzie w czasie puczu K appa-L üttw itza do­
szedł do władzy G ustav von Kahr, bezpośredni okres rewolucji
i kontrrew olucji m inął. W zasadzie mogło dojść do pojednania
i odbudowy kraju. Chociaż nieroztropnie je s t zbyt kategorycz­
nie twierdzić, które zdarzenia najbardziej wpłynęły na zacho­
wanie społeczeństwa, to je d n a k m ożna zaryzykować tezę, że po
fiasku puczu K appa-L üttw itza dem oralizacja i nędza N iem iec
bardziej wynikały z nowych, ostrych dolegliwości gospodar­
czych i finansowych - które stały się codziennym doświadcze­
niem - niż z upokorzenia p rz eg ran ą w'ojną.
Część trucizny północnego m ilitaryzm u została, by tak rzec,
odsączona - zniechęcone reakcyjne elem en ty znalazły sobie
schronienie na południu. Bawaria stała się wtedy siłą napędow ą
400 m orderstw7politycznych, z reguły bezkarnych, wielu niewy­
jaśnionych, do jakich doszło w Niem czech w latach 1919-1922
- możliwe, że m ilitarystyczna prawica nie była odpowiedzialna
za więcej niż tylko lwią część tych zabójstw, lecz lata te z pew­
nością stanowiły okres polowań na urzędników i zwolenników
WYSTAWIONY RACHUNEK | 4 5

nowej republiki. Chociaż słabsze umysły na prawicy nadal tęsk­


niły za daw ną chwałą, nowe wybuchy agresji w równym stopniu
mogły wynikać z gospodarczego zam ętu, jaki rząd uczynił z po­
koju, ja k i powojennego przygnębienia i rozgoryczenia.
Obserwowane grabieże dokonywane przez aliantów, zwłasz­
cza Francuzów, bez w ątpienia stanowiły powód powszechnych
wybuchów' niezadowolenia; szybkie zdobycie wpływów7przez H it­
lera w M onachium w dużej mierze wynikało z jego ataków na
tych, których oskarżano o zdradę kraju w 1918 roku - a lewica
nadal korzystała z nauk bezpośredniej przeszłości, by wzniecać
niepokoje społeczne, gdy tylko nadarzy się okazja. Jed n a k to pięć
lat inflacji przed 1921 rokiem było głównym czynnikiem, który
tak bardzo użyźnił tę glebę dla agitatorów; i to stale pogarsza­
jąca się sytuacja finansowa wielu klas społecznych decydowała
o rozwoju społecznym i politycznym w następnym okresie.
Ponieważ pucz K appa-L üttw itza załam ał się pod wpływem
strajku generalnego, panowrało powszechne przekonanie, że
w końcu ujawniła się siła klasy robotniczej i powstanie rządu
p ro letaria tu to tylko kwestia czasu. Stało się je d n a k zupełnie
odwrotnie - klasa robotnicza, która niewątpliwie pokazała,
że je st w stanie bezpośrednio ingerować w skład rządu, jeśli
nie w sam o rządzenie, bez oporu wyrzekła się tych możliwo­
ści. Okoliczności strajku były oczywiście wyjątkowe, ponieważ
wybuchł on z inicjatywy adm inistracji i miał jej pełne w spar­
cie. Mogło się je d n a k wydawać, że rząd p a rla m e n ta rn y pokonał
swojego reakcyjnego wroga dzięki wywołaniu niebezpiecznego
ducha, którego lepiej było nie budzić. W istocie rzecz p rzed sta­
wiała się inaczej - lord Kilmarnock*, ówczesny brytyjski charge
d ’ajfaires w7 Berlinie, uważał, iż: „pro letariat odkrył, że nędza
wy nikająca z takiego strajku uderza głównie w niego sam ego”.
Biedy było ju ż je d n a k mnóstwo i energia związków zawo­
dowych m iała się wkrótce skoncentrować niem al wyłącznie na

* Późniejszy dwudziesty pierwszy hrabia Erroll. W latach 1921-1928 był wyso­


kim komisarzem Międzysojuszniczej Komisji dla Nadrenii. Urodził się w 1876
roku, a zm arł w 1941.
4 6 I KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

uzyskaniu większych wynagrodzeń i powiązaniu ich w jakiś spo­


sób ze w zrostem kosztów utrzym an ia - na razie wydawało się,
że związki zawodowe chcą mieć tylko elastyczny rząd i jeszcze
bardziej giętki system m onetarny. S m u tn a rzeczywistość ryso­
w ała się dostatecznie wyraźnie, gdy zbliżało się Boże N arod ze­
nie 1920 roku.
O d wybuchu wojny koszty utrzym ania wzrosły niem al
dw unastokrotnie (dla porównania: w S tanach Zjednoczonych
- trzykrotnie, w Wielkiej Brytanii - niespełna czterokrotnie,
a we Francji - siedm iokrotnie). N a początku wojny n a j e d z e ­
nie przeznaczano połowę rodzinnych dochodów, teraz niem al
trzy czwarte. N a żywność dla czteroosobowej rodziny, która
w kwietniu 1919 roku kosztowała 60 m arek tygodniowo, we
wrześniu 1920 roku trzeb a było wydać ju ż 198 m arek, a w li­
stopadzie 1920 roku - 230. C en a niektórych artykułów spożyw­
czych, takich ja k smalec, szynka, h e rb a ta i jajka, wzrosła od
trzydziestu do czterdziestu razy w stosunku do ceny przedwo­
jen n ej. Pocieszające nato m iast było to, że - w przeciwieństwie
do sytuacji w Austrii - oficjalne bezrobocie pozostawało niskie
- tylko 375 tys. ludzi pobierało zasiłek.
Z drugiej strony ludzie mieli nadzieję, że sytuacja się p o p ra­
wi. Gdy w lecie 1920 roku nastąpiło pewne ożywienie gospodar­
ki, zarysowała się perspektywa bardziej znośnego poziomu ży­
cia klas pracujących. Zakaz strajków w usługach podstawowych
spowodował niezadowolenie, a pod koniec roku pojawiły się
znaczne niepokoje wśród pracowników państwowych, zwłasz­
cza poczty i kolei, które w istocie doprowadziły do strajków
i ustępstw rządu - niezwiązanych z kwestiam i ekonomicznymi.
N iem niej je d n a k dawało się zauważyć pewne odrodzenie ducha
narodowego i woli pracy, nawet wśród niem ieckich górników.
Idea lepszej przyszłości nie była pozbawiona podstaw. Poziom
życia w N iem czech bardzo się obniżył w czasie wojny, podczas
gdy we Francji i w Wielkiej Brytanii w istocie wzrósł o kilka
punktów procentowych. Niewielki wzrost w Niem czech i taki
sam spadek w Wielkiej Brytanii, po którym W ielka B rytania
WYSTAWIONY RACHUNEK | 4 7

nadal znacznie wyprzedzałaby Niemcy, i tak spowodowałby nie­


zadowolenie Brytyjczyków oraz poczucie większej zamożności
wśród N iem ców
Brytyjski konsul w Lipsku, jako bezstronny obserwator, był
pełen optym izm u. Chociaż wciąż dostrzegał „wiele niezado­
wolenia w klasie robotniczej” i to, że nadal trwa propaganda
i agitacja kom unistyczna, donosił, iż wróciła dyscyplina i ci sa­
mi robotnicy, teraz apatyczni i zm ęczeni sporam i politycznymi,
odczuwają pew ną poprawę warunków życia.

M a m w ra że n ie [pisał], że płace i koszty u tr z y m a n ia o sią g n ę ­


ły te ra z p e w n ą rów now agę i siła nabywcza w y nagro dzeń je s t
n ie m a l rów na tej sprzed wojny. N a d al j e d n a k wiele pozostaje
wątpliwości dotyczących życia i własności i często dochodzi do
ak tó w przemocy. [...] K la sa śre d n ia, tj. osoby ze stałym i docho­
d a m i z inwestycji lub pensji oraz u rzędn icy państw ow i, p raw d o ­
podobnie najm ocn iej u cierp iała; łatw o zauważyć, że to, co przed
w ojną pozw alało prow adzić c ałk ie m d o s ta tn ie życie - mówię
o d o ch odach do 10 tys. m a r e k rocznie - te ra z nie w ystarczy n a
zaspokojenie n aw et n a jb a rd ziej e le m e n ta rn y c h po trzeb.

Konsul donosił wreszcie, że saksoński przem ysł je st w b a r­


dzo zadowalającym stanie, dochodzi do siebie - chociaż praca
trw a tylko 8 godzin dziennie - i m a wiele zamówień.
Istotnie, ten na pozór dobry stan przem ysłu stanowił j e ­
den z czynników, które najbardziej zaciem niały kwestię infla­
cji. Niemiecki przemysł, um ocniony przez program finansowy,
którego celem było dotowanie na różne sposoby zaplecza prze­
mysłowego, dzięki deprecjacji waluty stał się bardzo konkuren­
cyjny na zagranicznych rynkach i w ciągu dw unastu ostatnich
miesięcy poprawił swoją bazę m aterialn ą. Przemysłowcy, sta­
rając się wyrażać skrajny pesymizm w kontaktach z obcokra­
jowcami, twierdzili, że w zaistniałej sytuacji kluczowe znacze­
nie m a powrót do 10-godzinnego dnia pracy. W istocie je d n a k
górnicy, którzy - m ając poparcie kolegów z Wielkiej Brytanii
4 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

i Francji - nie chcieli przedłużać swoich szycht, pracowali do­


brze, a większość robotników - uważał von Thyssen — zrozu­
m iała teraz, że to praca, a nie polityczne dogm aty stanowi roz­
wiązanie ich problem ów
Niestety, nie tylko nadzieje niem ieckich robotników w krót­
ce się rozwiały. O ptym izm u nie było wcale wśród innych grup
niem ieckiego społeczeństwa, które nie miały związków zawo­
dowych, mogących chronić ich interesy, ani żadnego udziału
w monopolistycznej władzy zorganizowanej siły roboczej. Dwa
w ydarzenia w 1920 roku wskazywały kierunek, w którym zm ie­
rzały Niemcy. Wybory czerwcowe, chociaż przywróciły do wła­
dzy c e n tra ln ą koalicję, z K o n stan tin em F ehrenbach em jako
kanclerzem i dr. Jo sep h em W irth em jak o m in istrem finansów,
ukazały polityczną polaryzację kraju - skrajnie prawicowa N a­
rodowa N iem iecka P a rtia Ludowa (DNVP) otrzym ała trzykrot­
nie więcej głosów niż poprzednio, a N iezależna Socjaldem okra­
tyczna P artia N iem iec (USPD) - bardzo lewicowa - podwoiła
swój elektorat. U m iarkow ana koalicja dem okratów (DDP)
i większościowych socjalistów (SPD) straciła wielu wyborców.
Po drugie, w lipcu odbyła się konferencja w Spa, w Belgii,
pierwsze z wielu powersalskich spotkań, na których om aw ia­
no kwestię spłaty reparacji wojennych i podobne sprawy wyni­
kające z trak tató w pokojowych. Kwestia reparacji n atu ra ln ie
wpływała bezpośrednio na zaufanie do m arki i całej gospodar­
ki niemieckiej, lecz podjęcie dotyczących tych kwestii decyzji
odroczono do spotkania w Genewie. Tam również nie zdołano
osiągnąć porozum ienia i rozstrzygnięcie tej sprawy p rzesu nię­
to na grudzień, na kolejną konferencję w Brukseli.
Wynikająca z tego opóźnienia niepewność w dużej m ie­
rze przyczyniła się do szalonej fluktuacji m arki w ciągu roku.
W chwili wybuchu wojny będące w obiegu w Niem czech p ienią­
dze papierowe miały łączną wartość n o m inalną 2,7 mld m arek
(stanowiło to mniej niż połowę wartości bilonu, do którego wy­
m iany na banknoty zachęcano ludność). Po zakończeniu woj­
ny w listopadzie 1918 roku kwota ta wzrosła do 27 mld m arek,
WYSTAWIONY RACHUNEK | 4 9

a w listopadzie 1920 roku wynosiła ju ż 77 mld. Funt szterling


kosztował teraz je d n a k 240 m arek, a dolar - 60 m arek. W cią­
gu 1920 roku, gdy zaczęła działać Kom isja R eparacyjna alian ­
tów, m ark a skoczyła z poziomu 230 za fu n ta do 152 za fu n ta
i spadła z powrotem. Najwyższy kurs osiągnęła wtedy, kiedy po
raz pierwszy i ostatni wydawało się, że w końcu rozsądnie u sta ­
lono ostateczn ą kwotę należnych reparacji*. Gdy w artość m a r­
ki wzrosła, zwiększyło się też gwałtownie bezrobocie, osiągając
w lecie 1920 roku poziom 6 procent siły roboczej - a „strajk n a ­
bywców” prawdopodobnie jeszcze pogorszył ten stan. O d tego
m o m en tu pełne zatrud nien ie stało się głównym celem rządu
i związków zawodowych - kosztem m arki.
Lord D ’Abernon, który przez ponad sześć lat był brytyjskim
am basadorem w Berlinie, objął to stanowisko w czerwcu 1920 ro­
ku. Jak o człowiek mający większą praktyczną wiedzę w dziedzi­
nie finansów niż większość urzędników w stolicy Niemiec su­
m iennie zapisywał w swoich pam iętnikach i depeszach do kraju
dokładny kurs marki, gdy balansowała ona na krawędzi przepa­
ści, a potem spadała w otchłań. Ciesząc się wielkim zaufaniem
niemieckich ministrów, zmagających się z podwójnym proble­
m em inflacji i reparacji, a m imo to nie mogąc wpłynąć istotnie
na ich politykę m on etarną, D ’Abernon przyglądał się bezradnie,
ja k m imo wszystkich jego ostrzeżeń pojawiają się katastrofalne
efekty nieograniczonego finansowania deficytu budżetowego.
Swoje rady kierował w równym stopniu do aliantów, jak do
Niemców. Budżet Rzeszy, w którym i tak brakowało środków, nie
pozwalał na spłatę odszkodowań wojennych. Aby pozyskać pienią­
dze na sumę reparacji dyskutowanej w czerwcu, Niemcy musiały­
by mieć niemal dwukrotnie większy przychód od tego, jaki miały
przynieść najnowsze propozycje podatków. „Jest całkowicie nie
do pomyślenia, żeby dało się narzucić dwukrotnie wyższe stawki
podatkowe - pisał lord D ’Abernon - bez wywołania rewolucji”.

* Raymond Poincare, który wkrótce miał zostać prem ierem Francji, nie był zwo­
lennikiem ściśle określonej sumy i zrezygnował z przewodniczenia Komisji.
5 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Inflacja umożliwiła rozwiązanie tego równania. Jeżeli bu­


dżet się nie równoważył, deficyt trzeba było jakoś pokryć.
W październiku 1920 roku dług publiczny N iem iec wynosił
287,8 mld m arek. W edług starego pary tetu z 1914 roku sum a
ta równała się 14,4 mld funtów - ale według nowego - tylko
1,2 mld funtów*. N a rok przed m o m en tem , który zwykle uważa
się za początek wielkiej inflacji w Niem czech, dług publiczny
N iem iec został niem al anulowany.
Kto na tym zyskał? D ’Abernon, rozmawiając z dwoma człon­
kami „dawnego cesarskiego m inisterstw a spraw zagranicznych”,
zaobserwował ich skrajne przygnębienie. Wszyscy ich znajomi
bankierzy wysyłali pieniądze za granicę i tego procesu nie m o­
gły powstrzymać żadne ograniczenia. Mówili, że niepłacenie
podatków „nie jest ju ż przestępstwem , lecz patriotycznym obo­
w iązkiem ”. Przewodniczący Reichstagu, liberał Paul Lobe, prze­
jawiał podobny pesymizm, zwłaszcza w sprawie warunków ży­
wieniowych, które, jego zdaniem, wymagały działań lewicy:

W ie m n a p rzy k ła d zie m o ic h dzieci, j a k źle odżyw iają się lu ­


dzie. N ie m o ż n a d o sta ć m le k a, a ja jk o ko sz tu je 2,5 m a rk i. Sy­
tu a c ja fin a n so w a klasy śre d n ie j, m ały ch przedsiębiorców', itd.
j e s t je sz c z e g o rsz a niż klasy ro b o tn ic ze j, do k tó rej n ależę. Nie
dalej j a k dzisiaj d o sta liśm y w ia d o m o ść od u rz ę d n ik ó w z p o łu ­
dniow ych N ie m ie c , że je ż e li nie d o s t a n ą podwyżki, to z a c z n ą
b ra ć p ie n ią d z e z fu n d u sz y p rz e z n a c z o n y c h n a in n e cele. P łace
klasy ro b o tn iczej w zrosły osiem do dziesięciu razy w p o ró w n a ­
niu z o k r e s e m p rz e d w o je n n y m , n a to m ia s t p e n sje u rz ę d n ik ó w
zwiększyły się tylko dwra do c z te re c h razy. To s tw a rz a n ie m o ż li­
w ą do z a a k c e p to w a n ia sytuację, gdyż koszty życia w zrosły d z ie ­
się cio k ro tn ie .

Rok 1920 zakończył się k on feren cją w B rukseli na te m a t


zdolności N iem iec do spłaty re p aracji wojennych. D oprow a­

* Dług publiczny Wielkiej Brytanii wynosił wtedy 8,075 mld funtów.


WYSTAWIONY RACHUNEK | 51

dziła ona tylko do kolejnego sp o tk an ia pod koniec stycznia


1921 roku w Paryżu, gdzie Francja, sam a bliska niew ypła­
calności, zaczęła występować wobec N iem iec z żądaniam i,
któ re D ’A b ern on określił ja k o po p ro stu „zd um iew ające”.
Liczby, które ustalono w Paryżu i przekazano do rozw ażenia
N iem com , chociaż dalekie od tego, czego żąd ała Francja, wy­
wołały w' N iem czech szok. Ta reakcja doprow adziła w lutym
do n astęp n ej konferencji - w Londynie - gdzie analizow ano
niem ieckie kontrpropozycje. W toku dyskusji, które trwały
do drugiej połowy m arca, F ran cja straciła cierpliwość wobec
N iem ców i w ra m a ch sankcji przew idzianych w tra k ta c ie po­
kojowym siły sprzym ierzone zajęły n ad reń sk ie porty D uis­
burg, R u h ro rt i D üsseldorf. 30 m arc a znowu rozpoczęły się
rozmowy w Londynie.
J e d n a k ju ż wtedy kwestia reparacji bardzo ciążyła na życiu
gospodarczym Niemiec. Kilka dni przed rozpoczęciem okupa­
cji portów nadreńskich brytyjski wysoki kom isarz w Koblencji
raportow ał do Londynu, że:

O g r o m n a w iększość n a ro d u n ie m ie c k ie g o nie z d a w a ła sobie


sp raw y ze w szystkich kon sek w en cji t r a k t a t u w e rsalskiego.
P ra w d o p o d o b n ie w ielu ludzi z klas niższych n a w e t go nie czy­
tało i wr efekcie t e r a z po raz pierw szy ludności n iem iec k ie j z a ­
św itało, że oto n a d s z e d ł d z ie ń sądu*.

Nowe sankcje m ilitarne wywołały reakcje na drugim koń­


cu drabiny społecznej. Lord D ’A bernon zauważał zdecydowany
powrót do ju n k ierstw a i dodawał: „dochodzą do m nie słuchy,
że w wielu klubach oficerskich tworzone są listy proskrypcyj­
ne oficerów, którzy zadają się z byłymi wrogami. Zastosowanie
sankcji m ilitarnych nie wywołało norm alnej ani zdrowej re a k ­
cji - spowodowało zgorzknienie N iem ców”.

* Na marginesie tego raportu Lord Curzon dopisał ołówkiem: „Idea »czytania«


tra k ta tu przez »klasy niższe« jest doprawdy zabaw na”.
52 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Szczególnie niechętnie odnoszono się do Francji. Jej posta­


wę w czasie, gdy p re m ierem był Aristide Briand, zgryźliwie, ale
trafnie podsumował brytyjski premier, David Lloyd George,
którego D ’A bernon zastał pewnego ra n k a w sali posiedzeń bry­
tyjskiego rządu na Downing S treet tuż przed konferencją na
te m a t reparacji, „jak zwykle przy huczącym ogniu w kominku
i otw artym oknie”. „Francuzi - powiedział p re m ier - nie m o­
gą się zdecydować, czy chcą pieniędzy, czy też przyjemności ze
zdeptania Niem iec, okupacji Zagłębia Ruhry lub innych dzia­
łań m ilitarnych. A je s t całkiem jasn e, że nie m ogą mieć obu
tych rzeczy n a ra z ”.
27 kw ietnia 1921 roku K om isja R ep aracy jn a u staliła łącz­
n ą kwotę zobow iązań N iem iec na 132 mld m are k w złocie,
rów now artość 6,6 mld funtów. U czestnicy konferencji w' L o n ­
dynie stan ęli przed p ro b lem em , w ja k i sposób i w ja k im o k re ­
sie ta o g ro m n a su m a pow inna zostać zapłacona. O s ta te c z ­
nie postanow iono zażądać od N iem ców zap łaty 2 mld m a re k
w złocie (100 m in funtów) rocznie, a p o n ad to sum y równej
w artości 26 p rocen t ek sp o rtu N iem iec, i takie w aru nki p rz e ­
kazano do B erlin a w raz z groźbą dalszych sankcji - a m ia ­
nowicie okupacji Z ag łęb ia Ruhry, na k tó rą naciskała F ran cja
—jeżeli N iem cy nie podporządkow ałyby się w ciągu tygodnia.
To „ u ltim a tu m londy ńsk ie”, któ re sprow adziło n iem ieck ą
w alutę do poziom u 268 m a re k za fu n ta, spowodowało u p a ­
dek rządu F e h re n b a c h a . Je g o m iejsce zajął g ab in et dr. J o s e p ­
ha W irth a , który ja k o nowy k anclerz, tuż przed ponownym
uak ty w n ien iem się arm ii francuskiej, przyjął te w aru n k i,
w iedząc, że trz e b a będzie nałożyć kolejne wysokie podatki.
Z araz p o tem m a rk a się w zm ocniła - gdy a tm o s fe ra fin an so ­
wej niepew ności u stą p iła na krótko oraz popraw iły się p e r­
spektywy uzyskania kredytu za g ra n ic ą - za fu n ta płacono
tylko 232 m arki. K olejny powód do o ptym izm u stanow ił fakt,
/
że we w łaśnie zakończonym plebiscycie na G órnym Śląsku,
którego przem ysł m iał isto tn e znaczenie dla niem ieckiej go­
spodarki, w yraźna większość głosujących opow iedziała się za
WYSTAWIONY RACHUNEK | 53

przynależn ością do Niemiec*. Pow szechne też było poczucie


ulgi, że inspirow ane przez kom unistów pow stanie górników
w7 M ansfeld upad ło w niesław ie - co spowodowało, iż naw et
L en in w Moskwie załam yw ał ręce nad nową rew olucją n ie­
m iecką.
Niestety, gdy po wiośnie przyszło lato, coraz więcej rzeczy
przestawało się układać. Trwała okupacja nadreńskich portów.
Gorsze jed n ak było to, że podaż pieniądza rosła znacznie szyb­
ciej niż kiedykolwiek wcześniej. „Nie tylko nie przestano d ru ­
kować pieniędzy - pisał D ’Abernon do C urzona - lecz ostatnio
zwiększono ich produkcję w bardzo niepokojącym stopniu”. Po­
wód - w okresie gdy koszty reparacji nie zaczęły jeszcze doskwie­
rać - stanowiły po prostu niewystarczające wpływy do budżetu:

O p o d a tk o w a n ie j e s t o g ro m n e [pisał R o b e rt H o w a rd H odgkin"*].
Pow iedzenie, że p o d a tk i są m n iejsze n a głowę niż w Anglii [za­
rz u t Lloyda G e o r g e ’a] j e s t po p ro s tu m ylące, je ż e li nie całk ie m
niep raw dziw e. R oczny deficyt sam ej tylko kolei wynosi 17 m ld
m a re k . E k s tra w a g a n c je bogaczy, o których się słyszy, są b a rd z o
s m u tn e , ale m ówi się, iż w dużej m ie rz e w ynikają one z wyso­
kich podatków , po niew aż ludzie m a ją poczucie, że je ż e li nie wy­
d a d z ą swoich pieniędzy, to p a ń stw o z ab ierz e im ich większość
[...] N iestety, n a jtru d n ie j j e s t ściągać p o d a tk i od osób, k tó re
pow inny płacić najw ięcej, to znaczy sp e k u la n tó w w zbogaconych
dzięki w ojnie, a zw łaszcza h a n d la rz y p rz e m y c a n y m i to w a ra m i,
którzy często nie prow adzili ż adny ch rachunków .

Tydzień po przyjęciu u ltim a tu m londyńskiego J u lia n Pig-


gott, wysoki kom isarz kierujący Kom isją Międzysojuszniczą
dla N adrenii, urzędującą w Kolonii, opisał swoją rozmowę
z tam tejszym n ad b u rm istrze m , dr. K onradem A d enau erem ,
który m iał powiedzieć, że zaoferowano m u stanowisko kancle­

* Większość ludzi głosowało za Niemcami, ale większość gmin za Polską.


** Historyk z uniwersytetu oksfordzkiego, rektor Q u e e n ’s College w latach 1937-
1946.
5 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

rza, zanim został nim d r W irth. A denauer postawił warunki:


powrót do 9-godzinnego dnia pracy, koniec mówienia o „socja­
lizacji” oraz pełna swoboda wyboru m inistrów - mogliby oni
pochodzić z dowolnej partii. W edług A d en au era Niemcy po­
trzebowały rządu m ającego niem al dyktatorskie upraw nienia,
zdolnego narzucić program intensywnej produkcji oraz bardzo
rygorystyczny powszechny system podatków. „Osobiste am b i­
cje dr. A d en a u era są znane - pisał Piggott - a idea d y k tato r­
skiego rządu z nim samym na czele bez w ątpienia przem aw ia
do jego wyobraźni”. O tym, że A d en au er nie doszedł do władzy
w tak wczesnym okresie swojej kariery, m iała przesądzić jego
propozycja zniesienia 8-godzinnego dnia pracy. W każdym ra ­
zie znaczyło to, że absolutnie nie zanosi się na to, aby powstał
rząd zdolny do kom peten tn eg o ściągania podatków.
W czerwcu 1921 roku dr W alther R ath en au , którego n a ­
zwisko miało zostać ściśle związane z polityką w ypełniania żą­
dań reparacyjnych, objął funkcję m in istra odbudowy. Pierwsze
w płaty 50 min funtów w złocie i wekslach skarbowych planowo
przekazano Komisji Reparacyjnej w drugim tygodniu tam teg o
miesiąca. 21 czerwca Karl Gereis, socjalistyczny poseł w R e­
ichstagu, który wypowiadał się przeciwko freikorpsom , został
zam ordow any - była to część kam panii skrajnej prawicy m a ­
jącej zniechęcić republikanów. Pod koniec czerwca J o h n M ay­
nard Keynes prorokował, że przez następne dwa lub trzy lata
m ark a będzie spadać przeciętnie o je d e n punkt dziennie w sto­
sunku do funta. Poza tym czerwiec i lipiec tam teg o roku m in ę­
ły bez poważniejszych incydentów, nie licząc sprzeczki z Polską
w sprawie przyszłości Górnego Śląska; sprawę tę konferencja
paryska, obradująca w pierwszej połowie sierpnia, skierowała
skwapliwie do Ligi Narodów w Genewie. Przez niem al dziewięć
miesięcy m ark a rosła i spadała w granicach 15 punktów - po­
wyżej lub poniżej poziomu 250 za funta. Lipiec 1921 roku był
ostatnim m iesiącem choćby względnej stabilności, jakiej do­
świadczyła s ta ra m arka.
4 . Delirium miliardów

yrażenie „delirium m iliardów ” ukuł W alth er R ath en au ,


W który pisał*:

W ięk szość polityków i fin a n s is tó w myśli w k a te g o r ia c h p a p ie ­


rów [...]. S ie d z ą w swoich b iu ra c h i p a t r z ą n a p a p ie ry leżące
p rz e d nim i, a n a tych p a p ie r a c h są liczby r e p r e z e n tu ją c e in n e
p a p ie r y [...]. P iszą z e ra , a dziew ięć z e r o z n a c z a m ilia rd . „M i­
l ia r d ” łatw o się m ówi, ale n ik t nie p o tra fi go sobie wyobrazić.
Ile to j e s t m iliard ? C zy w lesie j e s t m ilia rd liści? C zy n a
łące j e s t m ilia rd źd źb eł trawy'? K to to wie? G dyby wyciąć cały
T ie r g a r t e n i posiać n a je g o m ie jscu p szen icę, ile kłosów by wy­
rosło? D w a m iliardy!

R a th e n a u słusznie zauważył, że takie delirium nie je s t przy­


padłością wszystkich ludzi - to dopiero miało nastąpić - tylko
tych, którzy mieli kontrolować finanse kraju, a którzy od po­
czątku roku podnieśli n o m in aln ą w artość banknotów w obiegu
z 73 mld m arek do 80 mld. Za bezpośrednią przyczynę o sta t­
niego spadku wartości niemieckiej waluty, która w połowie
sierpnia znalazła się na poziomie 310 m arek za funta, podczas
gdy jeszcze w czerwcu funt kosztował 261 m arek, R a th e n a u
(podobnie ja k W irth) uznał spłaty odszkodowań. Co praw da
znaleziono m iliard m arek w złocie - w edług przedwojennego
p ary te tu - należny pod koniec sierpnia, lecz tylko niespełna

* „Berliner Tageblatt”, 9 lutego 1921.


5 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

60 procent pozyskano na realistycznych w arunkach dzięki kre­


dytom zagranicznym lub w inny sposób. „W listopadzie lub na
wiosnę - powiedział R a th e n a u - gdy przyjdzie term in n a stę p ­
nej dużej raty, kurs m arki spadnie do jeszcze niższego pozio­
mu. Tak dalej być nie m oże”.
W m echanizm ie deprecjacji kręciło się je d n a k wiele kó­
łek. Bliski, choć niew ym ieniony z nazwiska współpracownik
przem ysłow ca H ugo S tinnesa, oceniając z w ielką szczerością
sytuację kilka tygodni później, stwierdził, że p u n k t krytycz­
ny n astąp ił zaraz po tym, ja k rząd niem iecki spłacił pożycz­
kę uzgodnioną w Anglii przez F ritza M a n n h e im e ra z banku
M end elsso hn & Co., „zaufanego człow ieka” dr. Rudolfa H a-
v en stein a, p rezesa Banku Rzeszy od 1908 roku. M a n n h e im e r
na zlecenie swojego szefa wyjechał za granicę w sierpniu 1921
roku i zaczął skupować zagraniczne w aluty za każdą cenę —
„ponieważ Niem cy m iały dowolną ilość papierow ych m arek,
ale nie m iały zagranicznej w aluty ”. To był pierwszy sygnał, że
n astęp u je

c ałkow ite z a ła m a n ie w a rto ści m a rk i. O d t ą d o bcokrajow cy nie


spekulow ali j u ż w ta k im s to p n iu n a m a r k a c h i pilnow ali swoich
p o rtfeli, c ze k ając n a j a k ą ś p o p raw ę. B anki, w im ie n iu swoich
k lie n tó w i przem ysłow ców , poszły dalej i nie tylko sp rz e d a w a ły
m a rk i po każdej cen ie, ale też zaczęły spekulow ać.
Były c z te ry powody z a c h ę c a ją c e do ta k ie g o d z ia ła n ia : c h o ­
dziło o to, żeby um ożliw ić przem ysłow i c ię ż k ie m u k o n k u re n c ję
z in n y m i k ra ja m i, zaspokoić ż ą d a n ia robotników , zw iększając
ich w y n a g ro d z e n ie b ezw artościo w ym i p a p ie ro w y m i m a r k a m i,
u n ik n ą ć politycznych kłopotów i zak łó ceń - a ta k ż e udo w od nić
św iatu , że N ie m c y nie są w sta n ie w ypełnić zob o w iązań w yni­
kających z t r a k t a t u w e rsalskiego.

O cena ta nie uwzględniała innych ważnych wydarzeń ta m ­


tego sierpnia. A ustria, praktycznie rzecz biorąc, upadła, co
wprawiło w przygnębienie uczestników’ konferencji paryskiej
DELIRIUM MILIARDÓW | 57

i wzbudziło ogrom ny niepokój jej najbliższych sąsiadów. Koro­


na austriacka, która półtora roku wcześniej była na poziomie
800 za funta, zsunęła sie do poziomu 3 tys. za fu n ta i nadal le­
ciała w dół, wyprzedzając deprecjację m arki mniej więcej dzie­
sięciokrotnie. Zaufanie spadało na łeb na szyję. W M onachium ,
stolicy Bawarii, żywiono największe obawy co do kosztów utrzy­
m ania, pogłębione jeszcze przez skandaliczne, paskarskie ceny
u stalane przez rolników na mleko i zboże oraz wiadomość, że
państwo m a znowu podnieść podatki na cukier i piwo. Zrze­
szenia rolników w Dolnej Bawarii robiły, co mogły, by odwieść
swoich członków od narzucania zbyt wysokich cen lub wstrzy­
mywania się z w prow adzaniem swoich produktów na rynek, ale
i tak niechęć w m iastach wobec chłopów była ju ż teraz całkiem
żywa. Rząd niestety utożsam iano z in teresam i rolników i dla­
tego obarczono go winą, gdy przyciśnięte do m u ru władze Mo­
nachium , wyraźnie chcąc zaskarbić sobie głosy wyborców, na
początku m iesiąca po prostu zagłosowały przeciwko droższem u
pieczywu - ale ponieważ jeg o wyższe ceny stanowiły ju ż sm u t­
ną rzeczywistość, działanie to tylko zachęciło do nieuchronnych
żądań dalszego podnoszenia płac.
W tym czasie prawica zaczęła coraz bardziej otwarcie wyra­
żać zniecierpliwienie, lęki i uprzedzenia, co osiągnęło apoge­
um na jaw nie politycznym, antyrepublikańskim pokazie w B er­
linie w czasie Frontkampfertag, czyli D nia Żołnierza Frontowego.
24 sierpnia 1921 roku L udendorff przyjął defiladę 2 tys. w ete­
ranów wojennych, których prowadził 39-letni książę Eitel Frie­
drich, drugi syn cesarza. Żołnierze przem aszerow ali krokiem
defiladowym pod lukiem trium falnym z napisem „In Kriege
U n b e sie g t” („niepokonani w boju”) oraz obok trybuny m o n a r­
szej, a książę wyrzucał nogi do przodu tak wysoko, ja k wszyscy
inni.
N astępnie przed tłu m e m 20 tys. widzów kapelan wojsko­
wy wygłosił kazanie, w który^m stwierdził, że wielkość N iem iec
m ożna odzyskać tylko dzięki sile m ilitarnej, m onarchii i H o­
henzollernom . Przem ów ienia w tym sam ym tonie wygłosiło
5 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

trzech obecnych generałów: Ludendorff, G ra f W aldersee i von


d er Gołtz. Ten ostatni, dowódca bałtyckich freikorpsów, z a a ta ­
kował „żydowski rz ą d ” i w ten sposób wywołał antysem ickie
incydenty w tłum ie - ale i tak - przedstaw iając telegram y g ra ­
tulacyjne nie tylko od ad m irała Scheera i wielkiego ad m irała
von T irpitza, ale też od von H in d en b u rg a i sam ego ekscesa-
rza - przyćmił wszystkich innych. Podobno teleg ram od byłego
władcy wywołał rauschender Jubel i długie wiwaty na cześć H o ­
henzollernów. A renę, na której m iał miejsce ten pokaz, otacza­
ła ustaw iona w dwóch rzędach młodzież (w liczbie dwóch lub
trzech tysięcy), a precyzja ich m ilitarnych ruchów była (jak to
określił je d e n z naocznych świadków) „ud erzająca”.
Takie n iefortunne dem onstracje nie ograniczały się ani do
stolicy, ani do wojska. Tego sam ego dnia uniw ersytet w Kö-
nigsbergu przyznał Ludendorffowi doktorat honoris causa z m e ­
dycyny. Dyplom okraszono czołobitną laudacją: „Bohaterowi,
który ostrzem swego niepokonanego miecza bronił n arodu nie­
mieckiego, otoczonego przez cały świat wrogów żądnych łupów,
aż ten naród, zwiedziony fałszywymi obietnicam i, porzucił swą
niezwyciężoną arm ię i jej silnego przywódcę; Niemcowi, k tó re­
go świetlisty obraz prom ienieje w ciem nościach naszych czasów
i daje nam wiarę, że przyszłość przyniesie Zbawcę i Mściciela
naszego narodu...”.
M in ister obrony, cywil dr O tto Gessler, m im o że znany z te ­
go, iż chodzi na pasku arm ii, publicznie określił całe to „po­
trząsanie p u stą pochwą od szabli” jak o niedorzeczność. G az eta
„B erliner M orgenpost” z pew ną powściągliwością stwierdziła,
że zaprezentow ana przez uniw ersytet afektacja „nie przystoi
profesorom , w których rękach spoczywa edukacja niemieckiej
młodzieży, i stanowi ilustrację reakcyjnej postawy in te le k tu a ­
listów w N iem czech w ogólności, a w szczególności w Prusach
W schodnich”.
Panegiryk z Königsbergu rzeczywiście m usiał brzm ieć dziw­
nie w uszach tych, którzy pam iętali, że gdy miecz niem ieckiego
naczelnego dowództwa leżał, by tak rzec, rozbity w drobny m ak
DELIRIUM MILIARDÓW | 5 9

w lasku C om piegne, L udendorff uciekał w p rzeb raniu do Szwe­


cji, kryjąc twarz za niebieskim i okularam i. Z pewnością to nie
naród porzucił swojego przywódcę. J e d n a k może nie należy zbyt
surowo osądzać profesorów. Nauczyciele akadem iccy ucierpieli
jeszcze bardziej niż inni na skutek upadku m arki i nie przy­
wykli do sytuacji, w której (cytując jed nego ze współczesnych):
„uczony nie zarabia tyle za je d n ą linijkę opublikowanego teks­
tu, ile uliczny zam iatacz za dwa m achnięcia m io tłą ”. Byli po­
dobnie skłonni ja k inni za swoje niedole obarczać w iną nowy
porządek, a robiąc to, działali na korzyść wojskowej kliki, która
rządziła krajem za starych dobrych czasów. H ellm u t von G e r­
lach, zdeklarowany pacyfista, nie w ahał się im tego wyjaśnić,
pisząc następnego dnia w „Die W elt”:

L u d e n d o r f f w n a jm n ie jsz y m sto p n iu nie z asłu g u je n a m owy


p o c h w aln e , p o n iew aż p rze z swój u p ó r i m ie sz a n ie się do poli­
tyki ponosi o d p o w ied zialn o ść nie tylko za n ie p o tr z e b n e p r z e ­
d łu ż a n ie wojny, ale też za k a ta s tr o f a ln e w a ru n k i poko ju w e r ­
salskiego.

Von G erlach przypom niał profesorom , że w październiku


1918 roku L uden dorff n ieustannie telegrafow ał do Berlina,
przekonując, iż natychm iast trzeb a zaproponować w arunki po­
kojowe, ponieważ arm ia nie wytrzyma następnych 48 godzin.

N a czele K om isji R ozejm ow ej p ostaw ili E r z b e r g e r a - to sz a ­


lony wybór, ale tr z e b a p a m ię ta ć , że E r z b e rg e r po raz pierw szy
usłyszał o a b dyk acji c e s a rz a w lasku C o m p ie g n e , gdzie d o sta ł
też d e p e sz ę od H in d e n b u r g a k o ń c z ą c ą się słow am i: „jeżeli nie
b ęd zie P a n w s ta n ie p rze fo rso w ać tych pu nktów , n iec h P a n z a ­
w rze ro z e jm n a każdych w a r u n k a c h ”.

Frontkämpfertag wyrażał ducha reakcji, szerzącej się w całych


Niemczech. U m acniał się m it Dolchstoss, czyli „noża wbitego
w plecy”. Dwa dni później, 26 sierpnia, M athias Erzberger, dla
6 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

prawicy będący uosobieniem zdrady, której dopuścili się cy­


wile, został zam ordow any przez nacjonalistów w Schwarzwal­
dzie. M ożna przypuszczać, że czyn ten został w dużej m ierze
zainspirow any w ystąpieniam i lidera DNVP, K arla H elffericha,
w czasie wojny m in istra finansów, pod którego rządam i zaczęła
się niem iecka inflacja. E rzberger był nie tylko cywilem i re p u b ­
likaninem , ale też Żydem.
Zew nętrzny świat przyglądał się tem u wszystkiemu z wiel­
kim niepokojem . W artykule w „Le P euple” belgijski poseł so­
cjalistyczny zauważył, że:

z a b ó jstw a polityczne sta ły się r e g u łą w N ie m c z e c h , gdzie m i-


lita ry sty cz n e zbiry, w cześniej p ra k ty k u ją c e swoje m o rd e rc z e
m e to d y n a tysiącach Belgówr, n a d a l sto s u ją p o d o b n e środk i
p o zb y w an ia się tych, k tó rzy s ta ją im n a d ro d z e [...] to b a rd z o
p o w a ż n a o z n a k a zbiorowej zb ro dniczej d e g e n e ra c ji, k tó r a m u ­
si u d e rz a ć w szystkich N iem ców , zacho w ujący ch s z a c u n e k d la
lu d zk ieg o życia.

W samych N iem czech śm ierć E rzbergera, najbardziej nie­


ustraszonego orędownika socjalistycznych podatków, wywołała
falę w ystąpień przeciwko prawicy. W Berlinie większościowi
socjaliści (SPD) i niezależni socjaliści (USPD) połączyli siły
w proteście „przeciwko wTogom R epubliki”. Niejaki H ard en ,
którego lord D ’A bernon określił jak o bystrego, choć nieco sa r­
kastycznego obserw atora, wyjaśnił brytyjskiem u am b asad o ­
rowi, że „zwolennicy prawicy nieustannie polują na winnych
upadku cesarstw a i starego porządku, ale zam iast atakować
generałów - L udendorffa i spółkę - stanowiących prawdziwą
przyczynę, albo klikę książąt i pochlebców, p iętn u ją Żydów
i m o rdują przywódców lewicy, a także osoby niepodzielające
ich wynaturzonych poglądów”. O d zawieszenia broni popełnio­
no ponad trzysta zabójstw politycznych, których ofiarą padli
przywódcy lewicy, i ja k dotąd „nikogo nie u k a ra n o ” - powie­
dział H arden. (O n sam odebrał około pięćdziesięciu telefonów
DELIRIUM MILIARDÓW | 61

z ostrzeżeniam i, że je st następny na czarnej liście, i zam ierzał


wyjechać do Ameryki.)
K anclerz W irth w rozmowie z D ’A bernonem wyraził prze­
konanie, że porządek publiczny zostanie utrzymany, chociaż
przyznał, iż kilka gazet, zwłaszcza w Bawarii, będzie trzeba
zam knąć, a klasy pracujące są „nadzwyczajnie pobudzone”.
W istocie rząd m artw ił się bardziej kryzysem gospodarczym
niż politycznym i chociaż wpływy do kasy państw a wydawały się
w tym m om encie całkiem niezłe, spodziewano się lepszych wy­
ników po wprow adzeniu nowego p rogram u podatków. Liczono
na to, że uda się przekonać lewicę do zasady podatków pośred­
nich dzięki ponow nem u podniesieniu podatków od kapitału.
Niedawny spadek wartości m arki, stwierdził W irth, oraz wyni­
kający z niej wzrost kosztów utrzym ania zmusił go do kolejnych
podwyżek wynagrodzeń o około 10 mld m arek.
Kryzys gospodarczy był również źródłem problem ów w Ba­
warii, gdzie nie słabło wrzenie spowodowane podwyżkami cen
żywności i wykorzystywane bez w ahania przez socjalistów jako
oręż w walce z rządem tego kraju związkowego.

S ocjalistyczne związki zaw odow e u r z ą d z a ją m asow y w iec dziś


w ie c z o re m [donosił w d n iu m o r d e r s tw a E r z b e r g e r a brytyjski
konsul g e n e r a ln y w M o n a c h iu m , W illia m Seeds*], aby z a p r o ­
te sto w a ć przeciw k o ro sn ą c y m ko sz to m u tr z y m a n ia i re a k c y j­
nej ty ra n ii rzą d ó w dr. von K a h r a . „R o b o tn ik ó w ze św ia d o m o ś­
cią k la s o w ą ” a g itu je się do g ig an ty cz n ej ulicznej d e m o n s tr a c ji
i nie z n ie c h ę c a się ich m y ślą o k a r a b in a c h m aszynow ych i wo­
zach p a n c e rn y c h szefa policji, P o e h n e ra . U r z ę d n ik te n ,
z s z o rs tk ą stan ow czo ścią, k tó r a czyni go ta k n ie z n o śn y m d la
socjalistów, w z m o cn ił o s trz e ż e n ie r z ą d u la p id a rn y m o św ia d ­
c z e n ie m , k ończącym się słow am i: „ Je ż e li nie chcecie, żeby s t a ­
ła w a m się dzisiaj krzyw da, nie wychodźcie n a ulice!”.

* Później sir William Seeds, brytyjski am basador w Moskwie w latach 1939—


1940.
6 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

O statecznie d em o n stracja około 50 tys. ludzi odbyła się bez


poważnych zakłóceń. P o e h n e r - j e d e n z najwcześniejszych zwo­
lenników narodowego socjalizmu - trzym ał swoich ludzi na wo­
dzy i tylko je d e n z m anifestantów został zabity, a inny ranny
w przepychance z policją pod koniec zgrom adzenia. „Socjaliści
- donosił później Seeds - przekonają się, że p ro letaria t to nie­
zwykle niebezpieczne narzędzie, dla którego bardziej liczą się
względy m a terialn e niż polityczne”. Podjęli uchwałę zaw iera­
ją c ą żądanie, by ustalać płace zgodnie z kursam i światowymi,
„nigdy nie zapom inając, że dobrobyt ludzi zależy całkowicie od
obalenia obecnego ustroju kapitalistycznego”.
Podpisanie 25 sierpnia 1921 roku odrębnego tra k ta tu po­
kojowego między N iem cam i a S tanam i Zjednoczonymi, w któ­
rym nie było mowy o Lidze Narodów i nie obarczano nikogo
w iną za wojnę, mogłoby stanowić sygnał do powszechnej ulgi
i świętowania. O kazało się jed n ak , że ani nie rozwiało lęków,
ani nie ostudziło nastrojów w N iem czech i za granicą. Faktem
było, że nowa masowa wyprzedaż m arek została wywołana nie
tylko nieodpowiedzialnymi działaniam i banków i nie wynikała
jedynie z tego, że rząd nieuchronnie m usiał ponieść porażkę,
próbując zebrać gotówkę na spłatę sierpniowej raty reparacji
przy zastosowaniu ortodoksyjnych m etod, ale stanowiła też
efekt całego szeregu okoliczności, w tym zabójstwa Erzbergera,
które osłabiły resztki wiary w to, iż niem iecka gospodarka m o­
że uzyskać odpowiednie w arunki do uzdrowienia.
M iędzynarodowa społeczność finansowa prawdopodobnie
jak o pierwsza zdała sobie sprawę z tej sytuacji. Bank Rzeszy
nie mógł liczyć na żadną pomoc, chyba że na wyjątkowo uciążli­
wych w arunkach. N a wrześniowej konferencji w Bernie, w któ­
rej uczestniczyli bankierzy ze Szwajcarii, Włoch i Niem iec, p a ­
nowało trzeźwe przekonanie, iż Niem cy nie są w stanie nadal
spłacać odszkodowań entencie i wcześniej czy później będą
m usiały ogłosić bankructw o, wtedy zaś nastąpi (tak myślano)
bankructw o Francji, a następnie Włoch. W połowie sierpnia za
fu n ta należało zapłacić 310 m arek, a potem w artość niem ie­
DELIRIUM MILIARDÓW | 6 3

ckiej w aluty gwałtownie spadła - w połowie września funt był


w art ponad 400 m arek - i nadal leciała w dół.
20 w rześnia 1921 roku Jo se p h Addison*, radca am basady
brytyjskiej w Berlinie, raportow ał do brytyjskiego m inisterstw a
spraw zagranicznych:

C o d z ie n n e d ru k o w a n ie pieniędzy, p o tr z e b n e rządow i, aby wy­


p e łn ić swoje z o b o w iąz an ia w k ra ju i za g r a n ic ą (opłacić usług i
i towary, k tó re „jest z o bo w iązan y z a p e w n ić ”), n ie u c h ro n n ie
o b n iż a siłę n aby w czą m a r k i i p ro w a d zi do nowych ż ą d a ń , wy­
w ołujących kolejny sp a d ek , i ta k dalej, ad infinitum .

N aw et progresywne podwyżki podatków nie mogły rozwią­


zać tego problem u, ponieważ nowe obciążenia oznaczały7więk­
sze koszty utrzym ania, które autom atycznie redukowały siłę
nabywczą m arki i powodowały jeszcze większą inflację i n iesta­
bilność budżetu.

Wszyscy sp e k u lu ją n a p o tę g ę [pisał dalej A d d iso n ]. M ilio ­


ny ludzi w tym k ra ju k u p u ją obce waluty, p rz e w id u ją c nowe
o b c ią ż e n ia p o d a tk o w e, a n a s tę p n ie te w a lu ty g ro m a d z ą . [...]
N ie s p o tk a łe m chyba ż a d n e g o N ie m c a , dow olnej płci, k tó ry
nie speku lo w ałb y z a g ra n ic z n y m i w a lu ta m i, ta k im i j a k korony
a u s tr ia c k ie , m a r k i polskie, a n a w e t ru b le K ie re ń sk ie g o . J a k o
że spadkow i w a rto ści m a rk i n ie u c h r o n n ie tow arzyszy w zro st
n o to w a ń akcji przem ysłow ych, sp e k u la n c i p o d o b n o d z ia ła ją sy­
s te m a ty c z n ie n a rzecz je j d e p re c ja c ji, licząc n a korzyści z wyż­
szych n o to w a ń n a giełdzie.

Zwykły obywatel m iał wszelkie powody, aby próbować chro­


nić się przed kolejnymi zobowiązaniam i podatkowymi. Podle­
gał czterem głównym podatkom , zakładając, że nie obejm o­

* Później sir Joseph Addison. Kilka razy pełnił funkcję charge d ’affaires w Berlinie.
Urodził się w 1879 roku, a zm arł w 1953.
6 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

wał go podatek korporacyjny (Korperschaftssteuer), wynoszący do


20 procent. W Niem czech obowiązywał jednorazow y podatek
przyrostowy ( VermögensZuwachsSteuer) - od wzrostu wartości ca­
łego m ajątku nabytego w latach 1913-1919, a także podatek
kapitałowy (Notopfer) - od wartości całej własności po zapła­
ceniu podatku przyrostowego. Podatek od dochodów k apitało­
wych (Kapitalertragssteuer) , wynoszący 10 procent, tracił na zn a­
czeniu, w7 m iarę ja k w artość dochodów kapitałowych kurczyła
się z dnia na dzień, n ato m iast zwy kły podatek dochodowy (E in ­
kommensteuer) n atu ra ln ie stopniowo jeszcze bardziej obciążał
coraz szersze grupy ludności, w m iarę ja k płace rosły w pogoni
za cenam i i wciąż więcej ludzi przekraczało kolejne progi po­
datkowe.
W 1921 roku podatek dochodowy7 wynosił 10 procent od
pierwszych 24 tys. zarobionych m arek, w yrastał do 20 procent
od następnych 60 tys., i tak dalej, stopniowo, a m aksym alną
stawkę - 60 procent - należało zapłacić od całego dochodu po­
wyżej 395 tys. m arek rocznie, czyli od kwoty, która we wrześniu
1921 roku odpowiadała około 1 tys. funtów lub 4,2 tys. dolarów'
- była to spora pensja w latach dwudziestych. Je s ie n ią 1921
roku m inim alny dochód konieczny do utrzym an ia czteroosobo­
wej rodziny - rodziców z dwójką dzieci - wynosił nieco mniej
niż 24 tys. m arek (czyli około 60 funtów) rocznie. W m iarę jak
m ark a spadała, a w ynagrodzenia rosły, opodatkowanie re a l­
nych dochodów stawało się proporcjonalnie coraz wyższe.
We wpisie do p am iętn ik a z d a tą 30 w rześnia lord D ’A bernon
zauważył jed n ak , że w porów naniu z poprzednim rokiem wyży­
wienie i odzież ludzi, zwłaszcza dzieci, znacznie się poprawiły.
W ystępując w swej oficjalnej roli, konstatow ał z niepokojem ,
iż niedostatki wojny m usiały dać N iem com w yraźną przewagę
konkurencyjną nad krajam i, w których żywność i konsum pcja
dóbr luksusowych nadal były bliskie przedw ojennego poziomu.
Stanowiło to sprzyjającą okoliczność, oprócz innych znacznych
ułatwień, jak im i cieszył się niemiecki przem ysł - rozm aitych
rządowych subwencji, które powodowały zm niejszenie kosztów
DELIRIUM MILIARDÓW | 6 5

produkcji. Węgiel był dostępny poniżej ceny kosztów w W iel­


kiej Brytanii. C hleb sprzedaw ano znacznie taniej, niż wynosi­
ła jego cena rynkowa. T ransport kolejowy oferowano poniżej
kosztów eksploatacji. Niem iecki budżet cierpiał, ale bardzo
mocno - i to w sposób ciągły - korzystał na tym niem iecki h a n ­
del i przemysł.
Nie wszyscy niemieccy handlowcy i przemysłowcy stracili
nadzieję na uzdrowienie m arki, je d n a k zdecydowana większość
robiła wszystko, co m ożna, aby ochronić swoje przedsiębiorstw a
z w yprzedzeniem - a jak o że tę ochronę m ożna było zapewnić
tylko kosztem państwa, ich obawy nabierały c h a ra k te ru samo-
spełniających się przepowiedni. Gdy tylko istniała tak a moż­
liwość, starali się tworzyć salda kredytowe za granicą, zwykle
poprzez bezpośrednie uzgodnienia z klientam i lub p a rtn e ra m i
handlowymi - zaniżali faktury za swoje eksportow ane produk­
ty sprzedaw ane (na przykład) w H adze, a w zam ian kupowali
produkty im portow ane, za które dostawali zawyżone faktury.
Takie m anew ry miały tę dodatkow ą zaletę, że umożliwiały
uniknięcie opodatkow ania w Niemczech.
Tego rodzaju działania, prowadzone na wielką skalę, przy­
czyniałyby się do inflacji m arki. Gdyby je kontynuowano, to
ostateczny efekt stanowiłaby niewypłacalność Niem iec jak o
kraju, chociaż ich obywatele mogliby mieć znaczne aktywa za
granicą. Proces ten był szczególnie naganny nie dlatego, że
zysk eksp o rtera zwyczajnie oznaczał stra tę dla kraju, lecz dla­
tego, że część tej straty kryła się w znacznych dotacjach - na
wyżywienie robotników i tra n sp o rt kolejowy - które zapewniały
konkurencyjne ceny eksportowanych niem ieckich towarów.
W praktyce zaniżanie i zawyżanie fa k tu r nie było chyba
zbyt powszechne, ponieważ niem iecki eksporter, jeżeli tylko
nie m usiał sprowadzać zysków do kraju, to wpłacał swoje za­
graniczne przychody do banku za granicą, gdzie władze p o d at­
kowe nie mogły się do nich dobrać. W każdym razie, dopóki
otrzymywano dużo obcej w aluty i dostatecznie wiele zwracano,
wpływ na m arkę był prawdopodobnie korzystny. F. Thelwall,
6 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

brytyjski sek retarz ds. przem ysłu w Berlinie, dostrzegał więcej


niepokojących oznak przyszłych kłopotów Niem iec. Wynagro­
dzenia niem ieckich robotników, pisał w połowie października,
gdy za fu n ta płacono ju ż prawie 500 m arek, były zbyt niskie,
pracowników fizycznych nie traktow ano uczciwie:

O b e c n e n iep o k o je w śró d ro b o tn ik ó w w yw ołane są sp a d k ie m


w a rto śc i m a r k i i z bliżającym i się now ym i p o d a tk a m i, a o b a te
czynniki p o d n o sz ą koszty u tr z y m a n ia . N ie m ie c k i p rz e m y sło ­
wiec i h a n d lo w ie c z a r a b ia d u żo pieniędzy, z aró w n o w N i e m ­
czech, j a k i za g ra n ic ą , n a to m i a s t p a ń stw o j e s t co ra z bliższe
b a n k ru c tw a . Sądzę j e d n a k , że nie tyle w yn ik a to z fa k tu , iż n ie ­
m iecki e k s p o r te r g ro m a d z i w ielk ą f o rtu n ę w obcych k ra ja c h ,
ile z b łę d n e j polityki finansow ej n ie m ie c k ie g o r z ą d u w kw estii
b u d ż e tu p a ń s tw a oraz z fa k tu , że rz ą d te n m a zbyt w ielkie zo­
b o w ią za n ia , z k tó ry ch nie j e s t w s ta n ie się wywiązać.
N ie m ie c k i sy ste m p o d a tk o w y m a dwie głów ne wady. Po
pierw sze, n a p a p ie rz e n a k ła d a n a d m i e r n e o b c ią ż e n ia i w k o n ­
sekw encji sta w ia ob y w a te la p rz e d w y borem : albo z o sta n ie z ru j­
nowany, albo nie zapłaci p o d a tk ó w - a obyw atel nie w a h a się,
k t ó r ą m ożliw ość n a le ży w ybrać. Po d ru g ie , sy stem te n w iąże
się z ta k w ie lk ą re o rg a n iz a c ją a p a r a t u egzekucyjnego, że z a ­
pe w n e u pły nie kilka lat, z a n im sta n ie się n a p ra w d ę skuteczny.

W październiku 1921 roku budżet Rzeszy był w opłakanym


stanie. W m ark ach papierowych sum a zwyczajnych wydatków
rządowych (obejm ująca niedaw ną podwyżkę w ynagrodzeń
0 10 mld m arek) wraz z szacunkową kwotą odszkodowań dla
aliantów i kosztam i okupacji wynosiła 113 mld m arek. Przy­
chody z poprzedniego budżetu oraz z nowych propozycji p o d at­
kowych z lipca miały wynieść mniej niż 90 mld m arek. O blicze­
nia te opierały się na kursie przeliczeniowym, w edług którego
1 m ark a w złocie odpowiadała 13 m arkom papierowym - j e d ­
nak prawdziwy kurs ju ż wtedy wynosił 22 do 1. Rzeczywistość
była taka, że sam a tylko sum a odszkodowań, jakie Niemcy
DELIRIUM MILIARDÓW | 6 7

miały wypłacić aliantom , zrównała się ju ż z całkowitą sum ą


zwyczajnych i nadzwyczajnych wpływów do budżetu, a udałoby
się go zrównoważyć tylko wtedy, gdyby skutecznie wprowadzo­
no w życie 15 nowych program ów podatkowych kanclerza W irt-
ha. W panującej sytuacji politycznej i przy użyciu obowiązują­
cego wówczas system u fiskalnego było to bardzo wątpliwe. N a
przykład podatek od wartości m ajątku, którego w lipcu żądali
socjaliści, licząc na to, że zdołają coś uzyskać z wartości nie­
ruchomości, nie przyniósł znaczącej kwoty realnych wpływów
ze względu na upływ czasu między m o m en tem oszacowania
m ajątku a płatnością. Z atem , praktycznie rzecz biorąc, każda
spłata reparacji m usiała spowodować nierównowagę budżeto­
wą, z nieuchronnym i tego konsekwencjam i dla m arki.
„Perspektywa ta - D ’A bernon inform ował C u rzona - je st
dosyć niepokojąca. Nie m a rzeczywistej determ inacji, by
w strzym ać pracę maszyn drukarskich, system ściągania po­
datków pozostaje m ało skuteczny, a do zredukow ania zasiłków
i subwencji podchodzi się z wielką nieśm iałością [...] Gdyby
napraw dę zdolny i mocny m in ister finansów zaczął kierować
finansam i Niem iec, to wyobrażam sobie, że wkrótce mógłby
zm ienić tę sytuację”. Brytyjski am b asador zgłosił dwa postula­
ty: zwiększone podatki bezpośrednie nie powinny być zsynchro­
nizowane z wyższymi cenam i, a niem iecki podatnik nie powi­
nien zbyt wyraźnie zdawać sobie sprawy z tego, na co idą jego
wpłaty, zwłaszcza gdy są one przeznaczone dla zagranicznych
wierzycieli.
Przez dwa tygodnie rząd W irth a przechodził poważny kryzys
i był bliski rezygnacji. Kroplą, która przepełniła czarę, okazało
się ogłoszenie 17 października decyzji Ligi Narodów na tem at

przyszłości G órnego Śląska - zdecydowano, że ta w przeszłości


cesarska prowincja zostanie podzielona między Niem cy a Pol­
skę. O burzenie było powszechne i wielkie; wynikało w równym
stopniu ze zranionej dum y narodowej, ja k i z tego, że u tra ta
kolejnego bardzo ważnego obszaru przemysłowych Niem iec
jeszcze bardziej zm niejszała szanse na rychłe uzdrowienie go­
6 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

spodarki. Decyzja Ligi stanowiła je d e n z głównych powodów,


dla których Niem cy przez kilka lat nie przystępowały do tej
organizacji. K anclerz m usiał złożyć dymisję, ale 26 paździer­
nika znowu objął władzę, kierując koalicją większościowych so­
cjalistów (SPD) i dem okratów (DDP), któ ra przyjęła, chociaż
z pro testem , notę aliantów kom unikującą wiadomość z G e n e ­
wy. Tymczasem niem iecka w aluta zeszła do rekordowo niskiego
poziomu: za fu n ta płacono 600 m arek.
Dr. W irthowi nie brakowało porad, co dalej robić. 25 paź­
dziernika m in ister finansów Bawarii, deklarując, iż nie je st
przeciwny wypłatom reparacji, o ile są one możliwe, ostrzegł
rząd w Berlinie, że „istnieją pewne granice obciążeń p odatko­
wych, jeżeli życie gospodarcze kraju m a nie zostać sparaliżow a­
n e ”. Zwrócił uwagę na to, iż urzędnicy podatkowi są zalewani
nowymi ak tam i prawnym i dotyczącymi przychodów. Regulacje
te mogłyby - ja k mówił - przynieść m iliardy m arek więcej, gdy­
by urzędnicy mieli czas, by ścigać spekulantów i innych, którzy
u nikają płacenia podatków.
Ludzie byli wściekli, ale w większości nie tak przygnębieni
ani pesymistycznie nastaw ieni ja k politycy. Sklepy w Berlinie
sprzedawały wielkie ilości towarów Niem com i obcokrajowcom.
Ceny akcji na giełdzie szły w górę, w m iarę ja k dolar rósł w siłę
wobec m arki. Banki były tak pełne zleceń giełdowych, że nie­
które z nich z kilkudniowym opóźnieniem otwierały listy w wy­
działach papierów wartościowych.

Oczyw iście t e n w zrost j e s t n iezdrow y i gorączkow y [pisał lord


D ’A b e rn o n ] . Z a p e w n e nie dzieli n a s zbyt w iele od p an ik i. G dy
tylko skończy się in flacja i dojdzie do deflacji, n a s tą p i są d n y
d zień. T u te js z a B e h r e n s tr a s s e , k t ó r a o d p o w ia d a L o m b a r d
S tr e e t w L o n d y n ie , przyw odzi m i n a myśl S a n F ra n cisco po
tr z ę s ie n iu ziem i. N ie m a l każd y b a n k j e s t rozbud ow yw an y lub
przebudow yw any, ta k że ledwo m o ż n a prze jść ulicą. To w szyst­
ko p r z y p o m in a b a ń k ę s p e k u la c y jn ą k o m p a n ii S o u th Sea.
DELIRIUM MILIARDÓW | 6 9

Zwykłemu człowiekowi z niewielką wiedzą o finansach na


pewno tru d n o było się rozeznać, czy perspektywy są dobre,
czy złe. Bez w ątpienia praw da wyglądała tak, że gdy państwo
niczym ogrom ny statek sunęło na oślep w stronę wodospadu,
niektórzy na tym korzystali, a inni tracili. W każdym razie lu­
dzie wiedzieli, kogo obarczyć winą, jeżeli m im o pewnych oznak
dobrej koniunktury byt kraju okazałby się zagrożony. G azeta
„B erliner T ag e b la tt” zauważyła 9 listopada 1921 roku:

N a d a l im p o r t u j e m y w ięcej, niż e k s p o r t u je m y A j e d n a k m u ­
sim y o d d a ć 26 p r o c e n t w a rto ś c i b r u t t o n a sz e g o e k s p o rtu
[w r a m a c h s p ła ty r e p a ra c ji] . I n n e k ra je , p r z e s tr a s z o n e n a s z ą
k o n k u re n c y jn o śc ią , b u d u j ą p ło ty z d r u t u k o lcz aste g o . N a r z u ­
ca się n a m z o b o w ią z a n ia , k tó ry c h s p ł a ta z a jm ie całe dekady,
a nie p o d e jm u je się ż a d n y c h m ię d z y n a ro d o w y c h d z ia ła ń , by
u sta b iliz o w a ć m a r k ę . W m o m e n c ie p rzy ję cia u l t i m a t u m [lon­
dyń skiego] d o la r k o sz to w ał 60 m a r e k . T e ra z k o sz tu je 180 lub
w ięcej.

G az eta n arzekała na „dość m ałą kapitalistyczną klasę wyż­


szą”, która czerpie wielkie zyski z w ahań kursów, podczas gdy
obcokrajowcy korzystają z rozbieżności między krajow ą a za­
g raniczną w artością m arki, „by hurtowo kupować nasze towa­
ry”. Żądała, aby wysoko opodatkować dochody ze spekulacji
giełdowych oraz dolarowych, i pisała dalej:

P o d a te k k o rp o rac y jn y przynosi m in im a ln e wpływy, pon iew aż


o dlicza się n a jró ż n ie jsz e koszty [...] w tym koszty p ry w a tn y c h
sa m o c h o d ó w w łaściciela lub d y re k to ró w firmy, itd. [...] N a li­
c za n ie n a le ż n y c h p o d a tk ó w p r z e b ie g a z ta k im o p ó ź n ie n ie m ,
że se tk i tysięcy z a m o ż n y c h ludzi nie zap łac iło je szc ze p o d a t ­
ków za rok 1920. C a ły te n g m a c h podatków , t e n d o m e k z k a rt,
chw ieje się w p o sa d a c h . S o c ja ld e m o k ra c ja w y m a g a n a ty c h ­
m ia sto w e g o w ido cznego p o św ię ce n ia od klas p ro d u k u ją c y c h
p o p rz e z o p o d a tk o w a n ie re a ln y c h w arto ści. P rz e m y s ł prób ow ał
7 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

o d e p rz e ć to n a ta r c ie , p r e z e n tu ją c gotow ość do u ła tw ie n ia s p ła ­
ty k o lejn eg o m ilia rd a w złocie dzięki akcji kredytow ej.

Coraz bardziej zdumiewające szacunki krążyły ju ż wtedy za­


równo co do ilości niemieckich banknotów trzymanych fizycznie
za granicą - choć nie było jasn e na wypadek jakiej ew entualno­
ści - j a k i wysokości niemieckiego kapitału zdeponowanego, za­
inwestowanego lub zatrzym anego za granicą w celu uniknięcia
podatków. A rth u r Eichhorn w jednej z gazet skomentował celnie
ucieczkę kapitału, zauważając, że wartość eksportowanego kapi­
tału nie jest znana nawet w przybliżeniu, chociaż z pewnością od
zakończenia wojny wyprowadzono go za granicę bardzo wiele:

U c h y la n ie się od p ła c e n ia podatków , lęk p rz e d so cjalizacją o raz


in flacja p rzy c zy n ia ją się w su m ie do odpływ u k a p ita łu z k r a ­
jó w ze z d e p re c jo n o w a n ą w a lu tą do tych, w k tó ry ch p ie n ią d z
j e s t zdrow y i się liczy. [...] Nie m a to nic w sp ó ln eg o z h a n d le m
m ię d z y n a ro d o w y m ani n o rm a ln y m i o p e ra c ja m i kredy to w ym i,
tylko po p r o s tu zw iększa chaos k ursó w w alutow ych.

Dolary am erykańskie, franki szwajcarskie i guldeny ho­


lenderskie były ulubionymi celami wymiany, ale inne waluty,
w tym korona czeska, też zaczynały zdobywać pew ną p o p u lar­
ność. Kredyty na holenderskie nazwiska w bankach szwajcar­
skich były nieproporcjonalnie duże w stosunku do wielkości
handlu między H olan dią a Szwajcarią i panow ała opinia, że są
to „szwajcarskie kredyty dla niemieckiej spekulacji przebranej
w holenderskie szaty”. Ciekawy efekt uboczny pędu do franków
szwajcarskich stanowił fakt, że cena rynkowa k ró tk o term in o ­
wych in stru m en tó w finansowych w Szwajcarii wynosiła poniżej
3 procent, natom iast długoterm inow ych ponad 10 procent.
W sytuacji gdy kapitał uciekał, budżet się nie równoważył
i nikt nie chciał trzymać m arek, stała się rzecz nieuchronna:
w połowie listopada 1921 roku za dolara m ożna było kupić 250
papierowych m arek, a za fun ta - 1,04 tys. m arek. M arka m inęła
DELIRIUM MILIARDÓW | 71

kolejną traum atyczną granicę w swoim zjeździe w dół. Niemcy


musiały teraz znaleźć 500 min m arek w złocie przed końcem lu­
tego, żeby zapłacić aliantom , i wiedziały, iż czekają je sankcje ze
strony Francji - okupacja Zagłębia Ruhry - w razie niedotrzym a­
nia tych ustaleń. Jedynym ratunk iem była pomoc Londynu - j e d ­
nak tam tejsi bankierzy odmówili przyznania koniecznych kredy­
tów do czasu, gdy Niemcy uporządkują swoje finanse, a żądania
Francji stan ą się bardziej rozsądne. Jak o że żaden z warunków
najwyraźniej nie mógł zostać zrealizowany bez spełnienia się
najpierw pozostałych, niemieccy bankierzy zaczęli się obawiać,
że m ark a może spaść do poziomu austriackiej korony.
Na pierwszy rzut oka potrzebne były trzy pilne działania:
zrównoważenie budżetu, które pozwoliłoby powstrzymać druko­
wanie pieniędzy; zakończenie subsydiowania przemysłu w posta­
ci dotowania żywności, nieadekwatnych stawek za transport ko­
lejowy i niedostatecznie wysokiego podatku węglowego (nawet
100-procentowy podatek podniósłby cenę taniego niem ieckie­
go węgla jedy nie do poziomu 550 m arek za tonę, co stanowiło
niewielki ułam ek ceny światowej) oraz korekta stawek celnych,
połączona z wprowadzeniem skutecznego systemu poboru po­
datków. Zważywszy na siłę lobby przemysłowego, żadne z tych
działań nie wydawało się prawdopodobne, ani nawet możliwe.
Zwiększające się koszty u trzym ania powodowały znaczne
niepokoje społeczne w Zagłębiu Ruhry, gdzie nawet nowe staw­
ki wynagrodzeń nie rekom pensow ały ich wzrostu. Fabrykanci
głośno przekonywali, że wysokie ceny wynikają z prowadzonej
przez e n te n tę blokady finansowej, której o statn im epizodem
był podział G órnego Śląska. Te w ystąpienia w niewielkim stop­
niu przem aw iały do pracowników najem nych. Brytyjski wice-
konsul w Essen donosił:

O b e c n e c en y żywności p ra w d o p o d o b n ie je sz c z e w z ro sn ą , cze­
m u będzie sprzyjać c ałko w ity b ra k o rg an iz ac ji w ładzy wyko­
naw czej. C h o c ia ż w tym m ieście d z ia ła sp e cja ln y u r z ą d do
7 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

z w alc za n ia n ie le g a ln y c h speku lacji i chociaż co ty d zień lo k aln a


p r a s a p u b lik u je in fo rm a c je o w y m ierz o n y ch k a ra c h , s to s u n k o ­
wo n iew ielu p rz e stę p c ó w ponosi a d e k w a tn e do swych czynów
ko n sek w en cje. N a p rzy k ła d człowiek a re s z to w a n y za s p r z e ­
d a w a n ie n ie le g a ln ie uzyskanej białej m ąk i z o sta ł o sąd zo n y
i uwięziony, ale po wyjściu znow u był w sta n ie n ią h a n d lo w ać .
[...] N ie tylko ceny nowo sp ro w a d z a n y c h tow aró w ro s n ą z d n ia
n a d zień , ale też ceny sta ry c h z ap a só w są p o d n o sz o n e w c ią g u
każdych 24 godzin.

22 listopada sir Basil Blackett*, kontroler finansów w bry­


tyjskim m inisterstw ie finansów, przedstaw ił w m inisterstw ie
spraw zagranicznych otrzeźwiający rapo rt na te m a t problem ów
Niemiec. W czasie służbowego objazdu po tym kraju uderzył go
ko ntrast między W ielką B rytanią z niem al dwom a m ilionam i
osób bez pracy, a N iem cam i, gdzie prawie nie było bezrobocia.

P o m im o dużej dozy zdrow eg o ro z są d k u p rz e c ię tn y człowiek


z [n iem ieck iej] ulicy zaczyna w ierzyć w to, co p r ó b u ją m u
w m ów ić n ie k tó rz y z a in te re s o w a n i przem ysłowcy, ta k iż n ie m a l
ochoczo p rz y jm u je fałszyw ą d o k try n ę , że d la h a n d lu d o b rze
j e s t, gdy rz ą d pro w ad zi politykę in fla cy jn ą i sta le w ydaje w ię­
cej, niż w ynoszą j e g o d o chod y - i że z p e w n o śc ią n ie k o rz y st­
nie w pływ a n a kraj to, iż o trz y m u je du ży przychó d z z a g ra n ic y
z ty tu łu odszko dow ań. [...]
N a w e t n ie m ie c k i p rzem y sło w iec wie, że o b e cn e d z ia ła ­
n ia n ie m ie c k ie g o p rz e m y s łu (n iszczenie e k s p o rtu s ą sie d n ic h
p a ń stw ) są o z n a k ą go rączk i, a nie zdrow ia. Ale, j a k zwykle,
k a ż d a k la sa w N ie m c z e c h uw aża, iż o b c ią ż e n ia p o d a tk o w e p o ­
w inn y spaść n a i n n ą klasę czy klasy. [...] N a w e t najw ięksi o p ­
tym iści sk ło n n i są w fata listy c zn y sposób pozw alać n a to, by
rzeczy sa m e biegły sw oim to r e m , i czekać, aż św iat odzyska

* Później dyrektor Banku Anglii. W brytyjskim ministerstwie finansów od 1904


roku. Urodził się w 1882 roku, a zm arł w 1935.
DELIRIUM MILIARDÓW | 7 3

zdrow y ro zsąd e k . W ielcy przem ysłow cy p r ó b u ją ocalić coś z t e ­


go w ra k u , z a m ie n ia ją c w szystkie swoje p a p ie ro w e m a r k i n a
obce waluty, a je ż e li się nie d a, to n a re a ln e rzeczy - zie m ię ,
maszyny, itd., w szystko, co m a n ie z a le ż n ą w artość. [...] N ie m a
ż ad n e j z a c h ę ty do o sz c z ę d z a n ia w łaśn ie w sytuacji, gdy s t a n o ­
wi ono f u n d a m e n t a l n ą p o tr z e b ę p a ń stw a .

Spadek wartości m arki, wskazywał dalej Blackett w swoim


raporcie, stopniowo unicestwia klasy średnie - wartość ich in­
westycji szybko zanika. Dodawał, że milion m arek w niem ie­
ckich obligacjach wojennych, który odpowiadał w m om encie
ich kupna około 45 tys. funtów w brytyjskich obligacjach wo­
jennych, je s t ju ż w art tylko około 1 tys. funtów, „a nawet j e ­
go krajowa siła nabywcza nie wynosi więcej niż 3 tys. funtów
i gwałtownie sp a d a ”. Niem iecki em eryt z dochodem w wysoko­
ści 10 tys. m arek przed w ojną wypadał korzystnie w porów na­
niu z angielskim em ery tem otrzym ującym 500 funtów. Teraz
w artość jego em erytury wynosiła - po przeliczeniu - zaledwie
10 funtów, a jej siła nabywcza - mniej niż 30 funtów. Ponadto
polisy ubezpieczeniowe były w arte mniej dla ich posiadacza lub
spadkobiercy niż coroczna składka, k tó rą płacił ze swoich cięż­
ko zarobionych oszczędności.
Blackett zauważył, że ustawy ograniczające wysokość czyn­
szów uderzały w mniej więcej te sam e klasy, które „przym u­
szono do głodu, aby łożyć na wynagrodzenie niem ieckiego
robotnika i zyski jego pracodawcy”. Dotacje na chleb i kolej, sfi­
nansow ane przez inflację, w połączeniu z ograniczeniem wyso­
kości czynszów, pozwoliły obcokrajowcom kupować niemieckie
towary za ceny dużo niższe od światowych, a jeżeli mieszkali
w Niem czech lub je odwiedzali, podróżować, jad ać i wynajm o­
wać domy za śmiesznie m ałe pieniądze. „Stopniowy proces wy­
kupywania i wywożenia ruchom ego kapitału Niemiec, mebli,
fortepianów, itd., zachodzi kosztem N iem iec jako całości”.
Obcokrajowcy masowo nabywali też nieruchom ości oraz
udziały w fabrykach i wszelkiego rodzaju przedsiębiorstwach.
7 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Do pewnego stopnia działo się to kosztem robotników, których


płace pozostawały w tyle za rosnącymi kosztam i utrzym ania,
je d n a k najbardziej ucierpiały klasy średnie - ich kapitał został
zniszczony i w dużej m ierze wyeksportowany. Z daniem Blacket-
ta eksportujący przemysłowcy mogli jeszcze jakoś utrzym ać
się na powierzchni, ale inni, produkujący towary z częściowo
im portowanych materiałów, w żadnym razie nie byli w stanie
poradzić sobie w sytuacji stałego i szybkiego spadku wartości
marki.
R aport B lacketta kończył się następująco:

J e d y n ą re a ln ą , ty m czaso w ą korzyścią j e s t to, że robo tn icy


w N ie m c z e c h m a ją p rac ę, j e d n a k n a w e t to w ynika głównie nie
z u d a n e g o e k sp o rtu , ale z niew łaściw ie m otyw ow anej k o n s u m p ­
cji posiadaczy m a r e k papierow y ch , któ rzy c h cą się ich szybko
pozbyć, a z a te m z n ieo d p o w ied n io m otyw ow anej p rodukcji,
w istocie zak łócającej właściwy bieg e k sp o rtu i do pew n eg o
sto p n ia zw iększającej ilość im p o rto w a n y c h d ó b r luksusow ych.
I s tn ie ją w y s ta rcz ają ce p rz e sła n k i, by o drzucić tez ę, że rz ą d
n ie m ie c k i u m y śln ie p ro w a d ził lu b pro w ad zi politykę inflacyj­
n ą ta k k a ta s t r o f a l n ą d la k a żd e g o rz ą d u , k tó ry by j ą przyjął. To
raczej słabość i b r a k d o św ia d cz en ia są p rzy czy n ą b ra k u w ię k ­
szych sukcesów.

O cen a B lacketta, z któ rą D ’A bernon całkowicie by się zgo­


dził, ostro kontrastow ała z przekonaniem - być może tylko u d a ­
wanym - francuskiego rządu, że Niem cy blefują, m an ip u lu ją
kursam i na w łasną korzyść i w rzeczywistości szybko zwiększają
swój dobrobyt. W istocie dowody na to, co dzieje się w n iem ie­
ckiej gospodarce, znajdowały się pod ręką, w okupowanej przez
aliantów N adrenii.
Brytyjski konsul generalny w Kolonii, Paget T h u rsta n ,
w raporcie datow anym na 23 listopada 1921 roku zauważył, że
w sklepach codziennie kłębią się tłum y kupujących i dla własnej
ochrony wiele sklepów je s t zamykanych na d użą część dnia.
DELIRIUM MILIARDÓW | 7 5

C z ę s to m o ż n a zobaczyć kolejki c h ę tn y c h , u sta w ia ją c e się p rz e d


sk le p e m w o czek iw an iu n a p o n o w n e o tw a rc ie. W tych okolicz­
no ściach j e s t oczywiste, że w ystaw ione to w a ry z o s ta n ą szybko
w y p rz e d a n e , a k o le jn a d o sta w a spow oduje zn aczn y w zro st cen.
W istocie, m o ż n a t e r a z zao b serw o w ać niezwykły fe n o m e n :
cen y h u rto w e są często z n a c z n ie wyższe od cen d e ta lic zn y c h ,
w p rz y p a d k u n ie k tó ry c h a rty k u łó w ró ż n ic a ta wynosi n ie m a l
100 p ro c e n t. J e s t j a s n e , że do pók i p a n u ją ta k ie w a ru n k i, kosz­
ty u tr z y m a n ia w m a rk a c h b ę d ą wciąż ro sn ą ć, a ro z w ią z a n ia
spo rów płacow ych m o g ą być tylko b a rd z o k ró tk o trw a łe .

C ztery dni później Addison pow tarzał tę sam ą historię


z Berlina, m im o że stolica ze względu na swoje dużo większe
oddalenie od granicy znacznie mniej ucierpiała na skutek n a ­
jazdów zagranicznych klientów, pragnących skorzystać na kur­
sie walutowym.

W ie le sklepów ogłasza, że w szystkie to w a ry zostały w y p rz e d a ­


ne. In n e są z a m y k a n e po p o łu d n iu , n a godzinę do 4 godzin,
a większość o d m a w ia sp rz e d a ż y więcej niż je d n e g o a rty k u łu
teg o s a m e g o ro d z a ju j e d n e m u klientow i. Pęd do k u p o w a n ia
p ra k ty c z n ie się zakończył, ja k o że, ogólnie rzecz biorąc, c e ­
ny zostały p o d n ie sio n e zg o d n ie z now ym k u rs e m w aluto w ym .
J e d n a k w n ie m a l każdy m sk lepie z a p a r a t a m i fo to g raficz n y ­
m i wciąż łatw o zobaczyć J a p o ń c z y k a z z a p a łe m d o k o n u ją c e g o
zakupów. Ale w z asad zie, je ś li chodzi o B e rlin , to N ie m c y s t a ­
n ow ią zd ec y d o w an ą w iększość nabywców i g r o m a d z ą tow ary
z obawy7 p rz e d k o le jn ą podw yżką c en lub całk ow itym w yczer­
p a n ie m zapasów.

Addison odbył rozmowę z kanclerzem , który stwierdził


z przygnębieniem , że nieustanny, szybki wzrost cen w końcu za­
czyna budzić obawy o utrzym anie porządku publicznego. W irth
powiedział, iż wszystkie rozsądne żądania trzeba spełnić, ale
sytuacja z dnia na dzień tak gwałtownie zm ienia się na gorsze,
7 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

a ciągle pow tarzające się trudności, wym agające szybkich roz­


wiązań, kosztują tak wiele - w sytuacji gdy nie m a na to fun du­
szy - że ten ciężar staje się dla szefa rządu nie do zniesienia.

K a n c le rz robi, co m oże, żeby u tr z y m a ć spokój [uw ażał A d d i­


son], j e d n a k fakt, iż klasy p ra c u ją c e nie m o g ą d o s ta ć n a w e t
n a jb a rd z ie j n ie z b ę d n y c h a rty k u łó w pierw szej potrzeby, ch yba
że za n ieb o ty cz n e ceny, w p o łą c z e n iu z n a s t a n i e m srogiej zim y
m oże p ro w a d zić do pow ażnych kłopotów. Po naszej rozm ow ie
k a n c le rz m ia ł p rzew odniczyć o b r a d o m g a b in e tu , k tó ry z e b ra ł
się, aby ro z p a trz y ć nowe ż ą d a n ia płacow e p rac o w n ik ó w w ładz
m ie jsk ich B e rlin a , a sied zieliśm y w p ó łm ro k u , n a sk u te k s t r a j ­
ku p rac o w n ik ó w e le k tro w n i, k tó ry zakończył się d o p ie ro n a ­
stę p n e g o d n ia dzięki o b ie tn ic y podw yżek d la w szystkich, o z n a ­
czającej d o d a tk o w y w y d a te k 400 m in m a re k .

„Dr W irth - ja k posępnie podsum ował Addison - je s t czło­


wiekiem cichej determ inacji, ze skłonnością do o ptym izm u”.
Chociaż Addison uważał, że niem al powszechną niem iecką
w adą je st wyolbrzymianie wszystkich trudności, przyznawał, iż
nie tylko klasa średnia znajduje się w poważnych ta ra p a ta c h ,
ale również robotnicy obniżyli swój stan d ard życia do absolut­
nego m inim um . Ani on, ani żaden z jego niem ieckich rozmów­
ców nie m iał wątpliwości, że główne czynniki, które powodują
niepokoje społeczne i rewolucje, są pod koniec 1921 roku zno­
wu obecne w Niemczech. W końcu listopada, gdy w Berlinie
z powodu braku żywności zaczęło dochodzić do rozruchów, m a ­
jących reperkusje w dużej części kraju, niem iecka w aluta spad­
ła do poziomu nieco powyżej 1,3 tys. m arek za funta.

Negatywne n astępstw a miały też miejsce w Austrii, gdzie ko­


rona spadała coraz szybciej, a żywności było jeszcze mniej niż
w Niemczech. R ozdrażnieniu na skutek stałego wzrostu cen to­
warzyszyło uczucie głębokiej urazy i nienawiści wobec wszyst­
kich, którzy zarabiali, lub rzekom o zarabiali, na nieszczęściach
DELIRIUM MILIARDÓW | 77

A ustrii - nielegalnych handlarzy, spekulantów na rynku w alu­


towym oraz, ja k to było to przewidzenia, do Żydów.
Wiedeńczycy wyszli na ulice 2 g rud nia po kolejnym głębo­
kim spadku korony. Ilość szkła, które rozbito w mieście ta m ­
tego dnia, była ogrom na. Nieuzbrojony 30-tysięczny tłum -
a w nim wielu chuliganów - niszczył i plądrował wr całej stolicy
sklepy z żywnością, restau racje i kawiarnie oraz zaatakow ał
hotele w głównej dzielnicy. J e d n a k tylko w przypadku Bristo­
lu, gdzie zatrzym ał się sir W illiam Goode, były przewodniczą­
cy austriackiej sekcji Komisji R eparacyjnej, tłum doszedł aż
do drugiego p ię tra i splądrował jeg o a p a rta m e n t. W edług ra ­
portu sir W illiam „przez godzinę powstrzymywał tłum przed
wrejściem do pokoju, w którym schroniło się kilka angielskich
i am erykańskich d a m ”, a potem został ograbiony ze wszystkich
swoich rzeczy.
D em o nstranci żądali, aby państwo przejęło wszystkie obce
w7aluty - większość sklepów dla ochrony własnego interesu żą­
dała zapłaty za towary właśnie w obcych w alutach - oraz ob­
jęło kontrolą rynek papierów wartościowych. Chcieli również,
by przejęło całe złoto, także to, które należało do kościołów
i klasztorów. D om agali się progresywnego podatku od n ieru ­
chomości, natychm iastow ego w prow adzenia system u ubezpie­
czeń dzieci oraz systematycznej redukcji subwencjonowania
żywności. K anclerz ustąpił we wszystkich tych spraw ach z wy­
ją tk ie m dotow ania żywności, którego zaniechanie podniosłoby
jeszcze bardziej koszty utrzymiania.
Ten dzień stanowił ostrzeżenie. Brytyjski attache handlowy
wr W iedniu nadal mógł napisać, gdy korona niepowstrzym anie
sunęła w dół: „O baw iam się, że te rozruchy zapowiadają u p a ­
d e k ”. Do czasu n astan ia stabilizacji była to oczywiście jedyn a
rzecz, której wszyscy mogli być pewni, choć w sensie finanso­
wym, a nie politycznym. W rzeczy sam ej, Austriacy wykazali
niebywałą zdolność do znoszenia długotrw ałego cierpienia.
Podczas gdy niem al każdy inny naród w Europie ju ż dawno wie­
le razy by eksplodował, A ustriacy ja k dotąd przyjmowali czte­
7 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

roletnią serię kryzysów finansowych stosunkowo pokornie. K la­


sa średnia ucierpiała zdecydowanie najm ocniej, a je d n a k nie
podjęła żadnego realnego publicznego działania, by poprawić
swoją sytuację. W istocie wydawało się, że rozruchy grudniowe
na jakiś czas rozładowały napięcie większości wiedeńczyków.
Gdy austriacka w aluta spadła do poziom u ponad koron 2 tys.
za funta, A ustria szybko powróciła do swojego zwykłego stanu
letargu. U niw ersytet W iedeński ze względu na panujący chłód
n a zimę zawiesił zajęcia. G iełda zastrajkow ała z powodu p o d at­
ku nałożonego na jej członków7. Ceny biletów kolejowych wzro­
sły o 300 procent. Podczas gdy nocne życie bogaczy stawało się
coraz bardziej szalone, em erytow ani adwokaci i eksgenerało-
wie snuli się, doszczętnie zrujnowani, nad D unajem .
5. Zjazd do hiperinflacji

N
iepokoje społeczne stanowiły jed en z oczywistych sympto­
mów inflacji. Austriackie i niemieckie kręgi finansowe były
zgodne, że samej choroby nie da się powstrzymać bez dobrej woli
społeczności międzynarodowej i znacznego zmniejszenia zobo­
wiązań wynikających z traktatów pokojowych. Z atem niemieccy
politycy zabrali się do łagodzenia objawów wszędzie, gdzie to tyl­
ko możliwe. Podejmowano dodatkowe kroki, które miały pokazać
opinii publicznej, że rząd zwalcza paskarstwo i spekulację. P re­
m ier Bawarii złożył nawet w lokalnym parlam encie projekt usta­
wy czyniącej z obżarstwa przestępstwo zagrożone surową karą.
Dla celów tej ustawy żarłok został zdefiniowany jako „ten,
kto nawykowo oddaje się przyjemnościom stołu w takim stopniu,
że może wywołać niezadowolenie ze względu na tru d n ą sytuację
ludności”. Akt zakładał, iż taki osobnik „może zostać aresztowa­
ny pod zarzutem obżarstwa i ukarany więzieniem lub grzywną
w7 wysokości do 100 tys. m arek (około 75 funtów7) za pierwsze
przestępstwo tego rodzaju”. Drugi napad obżarstwa wiązał się
z zagrożeniem karą do pięciu lat ciężkich robót, grzywną do
200 tys. m arek i odebraniem praw cywilnych. Przewidziano też
kary dla osób świadczących usługi gastronomiczne, działających
w zmowie lub pomagających w przestępstwie, a specjalny ustęp
poświęcono obcokrajowcom, którzy w przypadku skazania mieli
podlegać dodatkowej karze wydalenia z Rzeszy*.

* W dokumencie brytyjskiego MSZ zawierającym ten raport widnieje odręczny


dopisek lorda Curzona: „Zabaw ne” oraz sugestia, że powinno się ten tekst prze­
słać królowi dla rozrywki.
8 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

U staw a ta - przypom inająca wcześniej przedstaw ioną


w Austrii propozycję, by opodatkować wszystkich, którzy wyda­
li obiad lub podwieczorek - nie m iała praktycznie znaczenia,
ponieważ nigdy nie została uchwalona. N iem niej je d n a k świad­
czyła nie tylko o tym, ja k bardzo rażące było zachowanie nie­
mieckich spekulantów i obcokrajowców przybywających tłu m ­
nie, żeby wykorzystać kurs wymiany walut, ale też o tym, do
ja k desperackich, żeby nie powiedzieć absurdalnych, działań
zostali zm uszeni szanowani politycy.
W takim stopniu, w ja k im spadek w artości m ark i wynikał
bezpośrednio lub pośrednio ze zobowiązań odszkodowaw­
czych, z których N iem cy w żadnym razie nie były w stan ie
się wywiązać, powszechnie przyjm owano, że naw et doraźne
złagodzenie tych roszczeń sprawi, iż m a rk a szybko zyska na
wartości. N a 18 g ru d n ia 1921 roku zwołano trze cią k o n fe re n ­
cję londyńską; w iadom ość o tym uznano za sygnał, że a lia n ­
ci w końcu zrozum ieli, iż płatności w złocie przypadające na
styczeń i luty 1922 roku są praktycznie niem ożliwe do wyko­
nania. K o n sta ta c ja ta spowodowała falę optym izm u, k tó ra
p rz elała się z im p e te m przez giełdy - wiary, że w końcu u da
się usunąć tę n iezno śną chorobę, d rą ż ą c ą system finansowy.
1 g ru d n ia 1921 roku m a rk a w ystrzeliła w górę o j e d n ą czw artą
w stosunku do swojej w artości w listopadzie. Gdy został osiąg­
nięty poziom 751 m are k za fu n ta (w listopadzie funt kosz­
tował średnio 1,041 tys. m are k ), ceny wielu akcji i udziałów,
chociaż n ad al znacznie wyższe od poziomów z g ru d n ia 1920
roku, spadły o połowę lub naw et więcej*, n a to m ia st B ank R ze­
szy kupował obce w aluty na potęgę.
W illiam Seeds donosił o podobnej panice w M onachium ,
gdzie niektóre mniejsze banki i koncerny finansowe bardzo po­
ważnie ucierpiały.

* Np. Daimler: (w grudniu 1920 roku) 295 marek, (w listopadzie 1921 roku) 800,
(22 grudnia 1921 roku) 490; Allgem eine E lek trizitäts Gesellschaft: 319, 1100,
657; Deutsche Bank: 327, 701, 475.
ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 81

P r a s a uw aża, że fin an so w e n eg o cjacje w L o n d y n ie nie są ż a d n ą


p o d s ta w ą nagłej p o p raw y k u rsu i p ró b u je z n ie ch ę cić do s p e k u ­
lacji [pisał]. J e d n a k pod tym w z g lę d e m w a r u n k i są w yjątkow o
n iez d ro w e i ludzie b ę d ą n a d a l u le g a ć p lo tk o m i sp ekulow ać to ­
w a r a m i lub a k ciam i.
j

C o się tyczy o b ro tu a k c ja m i, to w szystkie w a rstw y sp o łe­


c z e ń stw a od m iesięcy sp e k u lu ją , całkow icie lek cew ażąc zdrow y
ro zsąd e k . L e k k ą r ę k ą k u p u ją akcje c a łk ie m n ie z n a n y c h firm ,
c z a sa m i ch cąc z a m ie n ić b ezw arto ścio w e p ie n ią d z e n a p a p ie ry
w arto ściow e u z n a w a n e za d o b r ą lo k atę, ale g e n e r a ln ie licząc
n a zyski ze w z ro stu w a rto ś c i akcji. C e n y akcji sz an o w an y c h
koncernów , k tó re dawały, n a p rzy k ład , 2 0 -p ro c e n to w ą dywi­
d e n d ę , „ p o m p o w a n o ” co ra z wyżej, aż w ko ńcu p o sia d ac ze nie
m ogli liczyć n a zw rot n a w e t w wysokości 1 p r o c e n ta , i w e fe k ­
cie p o p ra w a sytuacji m a r k i nie p rzy n io sła z ado w olenia, ale
w ręcz o d w ro tn ie .
P o p rz e d n i s p a d e k w a rto ści m a rk i m ia ł rów nież te n n ie fo r­
tu n n y e fe k t, iż ludność, o g a r n i ę ta s z a łe m k u p o w a n ia, tłu m n ie
rz u c iła się do sklepów. M iejscow i, m im o że p o tę p ia li o b c o k ra ­
jow ców za w ykupyw anie N ie m ie c dzięki k o rzy stn y m k u rso m
w alu to w y m , nie po zo staw ali a n i tro c h ę w tyle w o p ró ż n ia n iu
sklepów z zapasów. [...] W ie lu uw ażało, że ich p ie n ią d z e w k ró t­
ce nie b ę d ą m ia ły żad n ej w a rto ś c i i tr z e b a j e w y m ien ić n a to ­
wary, dopóki je sz c z e m o żn a ; inn i zdaw ali sobie sp raw ę z tego,
iż ta m a n i a k u p o w a n ia przyczyni się do sp a d k u k u rsu w a lu ty
i w z ro stu cen, a z a te m kupow ali w c e lac h spekulacyjnych.
P r a s a w sk azy w ała n a to, że gdy w yczerp ie się siła nab yw ­
cza lud ności, m oże n a s tą p ić k a ta s tr o f a ln e z a ła m a n ie h a n d lu ,
a w te d y u c ie rp ią ubo ższe w a rstw y ludności. J e d n a k w szystkie
wysiłki, aby wpoić tro c h ę ro zsąd k u o g a rn ię ty m p a n ik ą lu­
dziom , szły n a m a r n e i c en y a rty k u łó w w sk le p ac h rosły do­
słow nie z d n ia n a dzień.
N ie m ie c k a w a lu ta j e s t oczywiście u z n a w a n a za t a n d e t ­
ny p a p ie r bez w arto ści. M im o to było u d e rz a ją c e , że N ie m c y
z b a rd z iej sk ro m n y c h w a rs tw spo łecznych zawsze m ieli je j do-
8 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

s ta te c z n ie dużo, by pozwolić sobie n a ta k ie lu ksusy j a k tea tr,


kino, lodowisko, wycieczki n a wieś, itd. S u m y w y d a w a n e w c z a ­
sie szału zak u p o w eg o m u sia ły być o g ro m n e . Zwykłe tłu m a c z y
się, że te p ie n ią d z e pochodziły z k a p ita łu i oszczędności. G dy
n ie d a w n o r o z m a w ia łe m z m in i s t r e m h a n d lu , d a ł m i to sa m o
w y ja śn ien ie i rozw odził się n a d , j e g o z d a n ie m , n a jw aż n ie jszy m
e le m e n t e m o b e c n e g o s t a n u rzeczy, a m ianow icie n a d tym , że
z a u fa n ie ludzi do p a ń s tw a i ich lojalność w obec n ieg o p ow aż­
nie osłabły - ci, k tó rz y w sp arli rz ą d w czasie wojny, k u p u jąc
obligacje p a ń stw o w e , stra cili f o r tu n ę n a sk u te k d e p re c ja c ji
m a r k i i te r a z całe sp o łe cz eń stw o u ch y la się od p ła c e n ia p o ­
d a tk ó w i p rz e z n a c z a p ie n ią d z e n a sp e k u lac y jn e z ak u p y - albo
dyw anów i tym po d o b n y ch rzeczy, albo ta k zw anych „ p a p ie ró w
w a rto śc io w y c h ”.

To, że niem iecki rząd m usiał się teraz zmierzyć z sytuacją,


w której (słowami jed n eg o z członków komisji kontroli rozbro­
jen ia) wszyscy podatnicy składają, kiedy tylko m ożna, fałszywe
deklaracje podatkowe, było ju ż wy starczająco złe. Pogłębiające
się rozczarowanie wobec adm inistracji - ju ż niem al powszech­
ne i zupełnie uzasadnione - o którym mówił bawarski m in ister
handlu, jeszcze pogarszało sprawę.

N ik t nie p a n u je n a d tym , co się dzieje [n a r z e k a ł „ B e rlin e r T a ­


g e b l a t t ” w a rty k u le w s tę p n y m z 6 g r u d n ia 1921 ro k u ]. N ik t nie
wie, co się s ta n ie z c a łą s e r ią propozycji p o d atk o w y ch [...] [po­
niew aż] m in is te r s tw o fin an só w j e s t „ p ro w a d z o n e ” p rze z m in i­
s t r a żywności j a k o s p ra w a u bo czna. [...] W o s t a tn i m ty g o d n iu
lis to p a d a w y e m ito w a n o więcej now ych b a n k n o tó w niż kiedy­
kolw iek w cześniej: 4,5 m ld m a r e k - p ra k ty c z n ie dwTa razy tyle,
ile w ynosiła w a rto ś ć w szystkich naszych b a n k n o tó w w o b ieg u
p rz e d w ojną. J e ż e li nie u p o rz ą d k u je m y w k o ńcu finansów , nasi
w ierzyciele n a r z u c ą n a m p rz y m u s o w ą a d m in is tr a c ję .

Lord D ’A bernon doszedł ju ż do podobnych wniosków na te ­


ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 8 3

m at kanclerza. 24 listopada 1921 roku zapisał w swoim p a m ię t­


niku, celowo osiągając pewien efekt humorystyczny:

C o r a z b a rd z iej u tw ie r d z a m się w p rz e k o n a n iu , że W ir t h m a
b a rd z o n iew ielk ie r o z e z n a n ie w liczbach i t r a k t u je j e głównie
ja k o re to ry c z n y o r n a m e n t. G dy tylko zaczyna się z n im d y sku­
tow ać o szczegółach n ie m ie c k ie g o b u d ż e tu , je g o k o n c e n tr a c ja
sła b n ie i w ydaje się c a łk ie m n iez d o ln y do z r o z u m ie n ia m o ich
n a w e t n a jb a rd z ie j p rze jrzy sty c h wywodów.

Być może na tym etapie dr W irth, podobnie ja k inni, uwa­


żał, że równoważenie budżetu je s t bardziej akadem ickim niż
praktycznym przedsięwzięciem , gdy Francja wzywa Niemcy,
by, ja k to ujął, „wyłożyły m iliardy w złocie na stół”. 16 grudnia
gazeta „B erliner T ag e b la tt” wiernie przedrukow ała jego słowa,
pisząc, że w edług niego niem iecka gospodarka je s t sztucznie
nab rzm iała na skutek spadku kursu m arki, co w ciągu n a stę p ­
nych kilku miesięcy może doprowadzić do bardzo gorzkiego
rozczarowania. „Ta fikcyjna dobra k oniunktura, k tó rą często
wyrzucają nam nasi adw ersarze - mówił - uwidacznia się w cał­
kiem odm iennej formie w innych krajach. W Anglii i Ameryce
przyjmuje postać bezrobocia”.
D r W irth stwierdził, iż nie da się ożywić światowego,
a zwłaszcza europejskiego system u gospodarczego, gdy ca­
ła E u ro p a W schodnia je s t zrujnow ana, niezdolność narodów
w schodnioeuropejskich do kupow ania rozprzestrzen ia się zaś
/

na kraje Europy Środkowej. J e d y n ą nadzieją, w edług niego,


było to, że świat, a w szczególności „angielskie kręgi finanso­
w e”, zaczną w' końcu zważać na w yjaśnienia Niem iec, dlaczego
nie są one w stanie zapłacić tyle, ile się od nich żąda - że ul­
tim a tu m londyńskie pozbawiło Niem cy zdolności kredytowej
i problem ten je s t ściśle związany ze światowym system em go­
spodarczym.
P rasa chłodno przyjęła jego przem ówienie. Kraj trady­
cyjnie respektujący prawo, w którym dochodziło ju ż do przy­
8 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

padków masowych grabieży, dokonywanych przez miejscową


ludność, potrzebował raczej działania niż wymówek. Niestety,
przy wprow adzaniu swoich reform w życie socjalistyczny rząd
zależał w ogrom nym stopniu od najbardziej reakcyjnych klas
urzędniczych, których życzliwość zm alała wraz z ich oszczęd­
nościami i dochodami. W efekcie robiono coraz mniej i rząd
tracił wsparcie robotników, którzy głosowaniem przestali sobie
w ogóle zawracać głowę. Polityka staw ała się dla nich nieisto t­
na - w Boże N arodzenie 1921 roku ich jed y n ą troską były ros­
nące koszty utrzy m an ia i pytanie, ja k sobie z nimi poradzić.
W ciągu ośmiu lat - od 1913 roku - cena chleba żytniego
wzrosła 13-krotnie, a wołowiny - 17-krotnie, a i tak zaliczały
się one do towarów, które zdrożały najm niej. Cukier, m leko
(4,40 m arki za litr), wieprzowina, a nawet ziem niaki (1,5 m a r­
ki za funt) podrożały od 23 do 28 razy; cena m asła wzrosła
33-krotnie. Były to tylko oficjalne ceny - realne często okazy­
wały się o j e d n ą trzecią wyższe - a wszystkie one i tak spadły
o połowę od października, czyli w ciągu zaledwie dwóch m ie­
sięcy.
K rótkotrw ała aprecjacja m arki w grudniu nie przyniosła
żadnej ulgi. Wydarzenie to spowodowało przejściowy, trzykrotny
wzrost bezrobocia (do 3 procent) i stanowiło n astęp n e ostrzeże­
nie, przez co nieuchronnie trzeba będzie przejść, gdy pewnego
dnia maszyny p rz estan ą drukować banknoty na każde zam ó­
wienie. Przed wojną, gdy m ark a była zdrowa, zwykle dochodziło
do około 9,5 tys. bankructw rocznie. Kiedy w czasie wojny wzro­
sła inflacja, ta w artość regularnie spadała - z 7,739 tys. w 1914
na 807 w 1918 roku. Całkow ita liczba bankructw w 1921 roku,
w; ciągu pierwszych siedm iu miesięcy, gdy m a rk a pozostaw ała
dość stabilna, wyniosła 2,975 tys., ponad dwa razy więcej niż
w 1920 roku i trzy razy więcej niż w 1919 roku*. D ane za 1921
rok były najbardziej sym ptom atyczne, ponieważ jeżeli porów­

* O d 1912 roku liczba bankructw w kolejnych latach była następująca: 9,218 tys.,
9,725 tys., 7,739 tys., 4,594 tys., 2,279 tys., 1,240 tys., 807, 1,015 tys., 1,324 tys.,
2,975 tys.
ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 8 5

na się liczbę bankructw w czasie poszczególnych miesięcy tego


roku, to m ożna wykazać, że spadający kurs niemieckiej waluty
wiązał się z m niejszą liczbą bankructw i odwrotnie. Najwięcej
bankructw - 845 - miało miejsce wiosną, gdy m ark a stała naj­
wyżej, ale kiedy osiągnęła swoje m inim um w listopadzie, liczba
bankructw wy niosła 150. „F ran k fu rter Z e itu n g ” skom entow ała
to tak: „Daje to pewne wyobrażenie, ja k strasznej katastrofy
m ożem y się spodziewać, jeżeli faktycznie dojdzie do szybkiej
i trwałej poprawy sytuacji m a rk i”.
K onferencja londyńska z udziałem Lloyda G eorge’a i fra n ­
cuskiego p re m ie ra A ristid e’a B rian da niczego nie rozwiąza­
ła. Kwestia reparacji została odroczona do czasu kolejnego
spotkania, które miało się odbyć po Nowym Roku w C annes.
N ajważniejsza podjęta tam decyzja polegała na tym, by u s ta ­
nowić m o rato riu m na spłatę przez Niem cy rat przypadających
na styczeń i luty oraz zobligować je, aby potem , do czasu przy­
jęcia nowych ustaleń, przekazywały 31 min m arek w złocie co
dziesięć dni. Z dyplom atycznego p u n k tu widzenia spotkanie
w C ann es przebiegło je d n a k fatalnie. N iem iecka delegacja,
której przewodził d r R a th e n a u , m in ister odbudowy, była przez
pierwsze cztery dni lekceważona i ignorow ana przez F rancu­
zów. A gdy zauważono, że B riand na polu golfowym pobiera
instrukcje od Lloyda G eo rge’a, francuscy koledzy oskarżyli go
o uległość wobec brytyjskiej polityki. B riand został wezwany do
Paryża przez p rezydenta M illeranda na dzień przed końcem
konferencji - zastąpił go Raym ond Poincare, który objął urząd,
głosząc prosty program : zmusić Niemców do płacenia lub - jak
sam to ujął: „stanowczo egzekwować wszystkie praw a Francji
wynikające z tra k ta tu w ersalskiego”.
„Wojna je s t sądem , w którym obowiązują najwyższe opła­
ty” - pisał Lloyd George, przejawiając skłonność do poetyckich
porównań. Niemcy przegrały sprawę i m usiały zapłacić pełne
koszty. J e d n a k Poincare chciał, żeby sprawiedliwość m iała nie
tylko prewencyjny, ale i retrybutyw ny charakter. Lloyd George
tak opisał francuskiego przywódcę z 1922 roku:
8 6 I KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

P o in c are nie p o trz e b o w a ł k o n fe re n c ji w C a n n e s . W ie d ział, j a k


w y ciągnąć p ie n ią d z e od N ie m c ó w - b a te m ! [...] B ria n d był B re-
tończy kiem . P o in c a re p ocho dził z L o ta ry n g ii, prow incji w ielo­
k r o tn ie n a je ż d ż a n e j p rze z te u to ń s k ie z a stę p y [...] sa m d w u ­
k r o tn ie w idział n a w ła sn e oczy oku p ację swego u m iło w a n e g o
d o m u p rz e z ż ołn ierzy n ie m ie c k ic h . [...] J e s t zimny, z d y sta n s o ­
wany, sztywny, ze sk ło n n o śc ią do su c h e g o i n ie o p a n o w a n e g o
leg a liz m u . N ie m a wcale p oczucia h u m o r u . [...] N ie wykazyw ał
z a in te r e s o w a n ia sp raw ied liw ym , a j u ż n a jm n ie j w ie lk o d u sz ­
nym p o k o jem . C h c ia ł sp a raliżo w ać N ie m c y i uczynić j e k r a je m
n iez d o ln y m do przyszłej ag resji. [...] U p a d e k B r ia n d a spow o­
dował, że św iat zaczął się sta cz ać w k ie r u n k u k atastrofy , której
k u lm in a c ja n a s tą p iła w 1931 roku.

Staczał się, oczywiście, poprzez upadek m arki, rozczarowa­


nie Niem iec, postępujący wzrost ceł na świecie, ustanie handlu,
wielki kryzys gospodarczy i dalej, aż do czegoś znacznie gorsze­
go. Ale Lloyd George pisał te słowa w 1932 roku*, gdy wydawało
się, że o stateczna k atastro fa ju ż uderzyła w Europę, w dużej
m ierze dlatego, iż Francja nie chciała pozwolić N iem com , by
po wojnie odzyskały równowagę.
Wysiłki Niem iec, by sprostać żądaniom reparacyjnym dzięki
w drożeniu program ów podatkowych z lipca 1921 roku, nadal
nie przynosiły pożądanego efektu. To, czego brakuje - pisał
brytyjski sekretarz handlowy w Berlinie - to nie kolejny zestaw
podatków, które nie zostaną ściągnięte, a tylko jeszcze bardziej
zd ezorientują ju ż niewydolny ap a ra t fiskalny, ale odpowiednie
dostosowanie i bezwzględne egzekwowanie istniejących p o d a t­
ków. Jeg o zdaniem należało wywrzeć silną presję na ludzi za­
możnych - szczególnie przemysłowców - żeby ujawnili swoje
zagraniczne portfele.

* Fragm ent ten pochodzi z książki Davida Lloyda G eorge’a The Truth about Repa-
rations and War-debts [.Prawda o reparacjach i długach wojennych] opublikowanej przez
wydawnictwo H einem ann.
ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 8 7

J a k skuteczna mogłaby być tak a m etoda, pokazała reakcja


na wcześniejszą propozycję rządu zajęcia części dywidend. Nie
chcąc dopuścić do takiego bezpośredniego udziału państw a
i pragn ąc uniknąć przyszłych ingerencji w posiadaną własność,
przemysłowcy zaproponowali, że pom ogą państw u i przekażą
do dyspozycji rządu część swoich zagranicznych portfeli oraz
kredytów na zapłatę kolejnych ra t reparacyjnych, a w zam ian
za to niektóre z ich przyszłych zobowiązań podatkowych zosta­
ną um orzone. Sposób, w jaki tę propozycję złożyli (we wrześ­
niu 1921 roku) rządowi, nie sprawiał w rażenia, że oto pokorni
obywatele - lub podatnicy - zwracają się do władzy; w rzeczy­
wistości przemysłowcy złożyli swoją ofertę pod w arunkiem , iż
państwo przekaże w ich ręce koleje państwowe. Rząd słusznie
odrzucił taki układ.
Po konferencji w C annes, gdy pojawiła się perspektywa no­
wego, twardszego stanowiska Francji w sprawie spłat reparacji,
niem iecka w aluta znowu zaczęła spadać i w o statn im tygodniu
stycznia 1922 roku za fu n ta płacono 850 m arek. Człowiek,
skrom nie określony przez lorda D ’A bernona w pam iętniku j a ­
ko „jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Niem czech, któ­
rego nazwiska nie wolno mi wym ienić”, porównał ten kraj do
sam ochodu, którego nie m ożna zatrzym ać na kilku m etrach.
Wszyscy wiedzą - mówił - że okres deflacji będzie nieprzyjem ­
ny, ludzie stracą pracę, fabryki splajtują, że trzeb a będzie prze­
stać drukować banknoty. Ale - dodał - „nie zatrzym ujcie nas
zbyt gwałtownie. Dajcie tem u samochodowi czas, żeby wyha­
mował bez niebezpiecznego poślizgu”.
W sytuacji gdy kręgi rządowe i gospodarcze żywiły prze­
konanie, że nierozsądne byłoby podejm owanie jakichkolwiek
gwałtownych działań, życie wlokło się w nerwowej atm osferze
finansowych zm artw ień wszystkich w arstw społecznych. D r
R a th e n a u , poszukując kogoś z doświadczeniem biznesowym,
kto mógłby reprezentow ać Niemcy w W aszyngtonie, ponoć n a ­
rzekał nie tylko na fakt, iż bardzo niewielu biznesm enów m a
kwalifikacje dyplomatyczne, ale też na to, że ci, którzy mają,
8 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

wolą odbudowywać pryw atne fortuny niż podejmować służbę


państwową. Bardzo niewielu dysponowało teraz znacznymi pry­
w atnym i m ajątk am i i na przykład W ilhelm Cuno, który w n a ­
stępnym roku m iał zostać szefem prawicowego rządu i mógłby
się nadawać do misji w W aszyngtonie, wolał w tym czasie za­
bezpieczyć sobie w łasną pozycję finansową.
W zimie w Bawarii obawiano się głównie tego, że w nadcho­
dzącym sezonie turystycznym zapasy żywności zostaną wykupio­
ne przez przyjezdnych Niemców i obcokrajowców, szczególnie
tych, którzy przybędą na m isterium pasyjne w O b e ra m m e r-
gau. Podjęto kroki, by turystom przypadły stosunkowo drogie
artykuły spożywcze z im portu, pozostawiając lokalne produkty
dla miejscowej ludności. W Berlinie na początku lutego doszło
do wielkiego strajku pracowników budżetowych; stanęły koleje
państwowe, w strzym ano też inne usługi dla ludności. Berliń-
czycy powoli się przyzwyczajali do takich przestojów i zanim
miejskie wodociągi odcięły dostawy' wody, jej zużycie było trzy­
krotnie większe niż zwykle, ponieważ wszyscy napełniali wanny
i wszelkie inne pojem niki, żeby przygotować się na zapow iada­
ne braki. Powszechnie oskarżano Moskwę o finansowe w spiera­
nie fe rm en tu wśród robotników i opinia publiczna zwróciła się
przeciwko kom unistom .
W kraju ogarniętym szalejącą inflacją n a tu ra ln ie szukano
odpowiedzialnych za tę sytuację. Ludzie obwiniali inne klasy
społeczne, inne rasy, inne p artie polityczne i inne kraje. J e d n a k
gdy wskazywali na chciwość turystów i chłopów, żądania pła­
cowe robotników, egoizm przemysłowców i paskarzy, bystrość
Żydów albo na spekulantów robiących fortuny na rynkach w a­
lutowych, to w dużej m ierze koncentrowali się nie na chorobie,
ale na jej objawach.
Z n am ien n e było to, iż żądania związków zawodowych nadal
dotyczyły wyższych płac, które miały zrekom pensow ać rosnące
ceny, a nie, przede wszystkim, przewidywalnych cen i stab iln e­
go pieniądza. Niektórzy, bardziej biegli w spraw ach finanso­
wych, obwiniali rząd, a w szczególności m in istra finansów, lecz
ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 8 9

typowy pogląd był taki, że ceny rosną, ponieważ rośnie kurs wy­
m iany walut, a ten z kolei idzie w górę z powodu spekulacji na
giełdzie, za które oczywiście winę ponoszą Żydzi. M imo iż cena
dolara stanowiła przedm iot niem al powszechnej dyskusji, n a ­
dal większości Niemców wydawało się, że to dolar idzie w górę,
a nie m ark a spada; że cena żywności i odzieży je s t codziennie
celowo windowana, a nie że to niem iecka w aluta stale traci na
wartości, gdyż zalew m arek papierowych osłabia siłę nabywczą
pieniędzy, które są w obiegu.
O dziwo, Kom isja R eparacyjna aliantów m iała podobnie
skrzywiony obraz sytuacji. Gdy między lutym a m arcem 1922
roku kurs niemieckiej w aluty w b an knotach spadł z poziomu 45
do 70 za je d n ą m arkę w złocie (czyli z 900 do 1,4 tys. papiero­
wych m arek za funta), Kom isja zażądała, by niemiecki rząd ze­
brał kolejne 60 mld m arek w nowych podatkach. Jej członkom
nie przyszło do głowy, żeby zażądać przywrócenia poprzedniego
kursu wymiany; nie dostrzegali też wcale, iż nie m a praktycz­
nie szans, by podatki podniesione do niemożliwego poziomu
mogły zrekom pensow ać ta k ą deprecjację.
D r R a th e n a u tłum aczył brak bezrobocia w Niem czech
tym, że milion ludzi pracuje na spłatę reparacji, milion, żeby
wytworzyć towary, za które m ożna kupić żywność za granicą,
a kolejny milion tylko po to, aby wyrównać straty w produkcji
wynikające z w prow adzenia 8-godzinnego dnia pracy. Robił,
co mógł, by wyjaśnić w R eichstagu to, co dzieje się z m arką,
rozwodząc się nad błędnym kołem, jakie tworzą niekorzystny
bilans handlowy, następ u jąca po nim konieczność sprzedaży
niemieckiej w aluty za granicą i wynikająca z tego deprecjacja,
po której przychodzi spadek kursu walutowego i nieuchronny
wzrost cen krajowych, co prowadzi do zwiększenia kosztów
m ateriałów i pracy, a potem do nowych dziur w budżecie. R a t­
h en a u kategorycznie i publicznie przeczył tem u, by drukow a­
nie pieniędzy odgrywało jakąkolw iek rolę w tej stałej sekwencji
zdarzeń, a tłum acząc problem y kraju głównie niekorzystnym
bilansem handlowym, spowodowanym przez spłaty reparacji,
9 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

wykazywał całkowite niezrozum ienie rzeczywistości, w której


kraj żył znacznie ponad stan, drukując pieniądze, żeby płacić
za różne ekscesy, takie ja k przerost zatrudn ienia, nad m iern e
dotacje dla przemysłu, im port i produkcja tow^anW luksuso­
wych na potrzeby krajowej konsumpcji oraz rażąco niewydajny
system poboru podatków.
Biznesm eni robiący największe kokosy trzym ali się chętnie
błędnej koncepcji, że tylko dzięki stałem u spadkowi kursu w a­
lutowego Niem cy m ogą konkurować na neutralnych rynkach
- po nich choćby potop. Ani oni, ani politycy, ani bankierzy -
z przygnębiająco niewielom a w yjątkam i - nie dostrzegali bez­
pośredniego związku między inflacją i deprecjacją - a przecież,
wr m iarę ja k maszyny drukarskie produkowały kolejne góry
banknotów, kurs w aluty gwałtownie spadał. Politycy przejm o­
wali się głównie groźbą niepokojów społecznych, które, ich
zdaniem , musiałyby nieuchronnie nastąpić, gdyby zabrakło
pieniędzy. Nie dostrzegali lub umyślnie lekceważyli oczywiste
zagrożenie wynikające z ciągłej inflacji - a niepokoje społeczne
nastąpiły i tak.
W czasie pierwszych trzech miesięcy 1922 roku sytuacja
gospodarcza wyraźnie się pogorszyła. Dwum iesięczne m o rato ­
rium na spłatę reparacji jedynie odroczyło styczniowy spadek
m arki do czasu, gdy pod koniec lutego przyszedł czas na pierw­
szą „dziesięciodniową r a t ę ”. Spadek pogłębiał się przez cały
m arzec; dopiero w kwietniu przyszedł wzrost, gdy europejskie
kręgi finansowe, których gotowości do chwytania się każdej n a ­
dziei - co było zdum iewające - nie nadw ątliła nawet często­
tliwość przeżywanych rozczarowań, uznały, że m iędzynarodowa
konferencja, k tóra m iała się w tym m iesiącu zacząć w7 G enui,
może przynieść wybawienie. Spotkanie to wywołało nieoczeki­
wany kryzys, który pozostawił nieprzyjem ne w rażenie po pięciu
tygodniach dyskusji - chodziło o układ z Rapallo, podpisany po
poufnych negocjacjach między N iem cam i a Rosją, czyli dwo­
m a krajam i mającym i poczucie, że odbiera im się prawro głosu
w sprawie przyszłości Europy. Po konferencji w G enui wTÓciła
ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 91

perspektyw a uszczuplania realnych zasobów Niem iec trzy razy


w miesiącu.
W drugiej połowie 1921 roku oficjalne ceny żywności poszły
0 50 procent w górę. W zrost płacy sam otnego pracownika fi­
zycznego był podobny. Żonaty robotnik znajdował się n ato m iast
w gorszej sytuacji, ponieważ m usiał zapewnić więcej odzieży
1 ogrzewania, których koszty rosły szybciej. W praktyce ceny
większości artykułów zależały od szczęścia lub um iejętności n a­
bywcy. W edług W illiam a Seedsa, konsula generalnego w M o­
nachium , który poprosił swojego niem ieckiego szofera, by ten
prowadził sta ra n n e notatki na te m a t wydatków swojej rodziny,
takie towary ja k m asło m ożna było kupić tylko za cenę znacz­
nie wyższą od oficjalnej. W M onachium mleko, które w grudniu
1921 roku kosztowało 4,50 m arki za litr, podrożało do 6 m arek
w m arcu i do 7 - w kwietniu 1922 roku. Masło, w grudniu po
42 m arki za pół kilogram a (9 m arek powyżej ceny oficjalnej),
w kwietniu m ożna było dostać ju ż tylko za 50 m arek. C en a
jajek wzrosła z 2,50 do 3,60 m arki za sztukę; piwa - z 3 na
5,60 m arki za litr; a ceny cukru, m ięsa i ziem niaków poszły
w górę o 100 procent.
Wszyscy, których dochody rosły wolniej niż podwyżki cen,
znaleźli się w szalenie trudnej sytuacji. Blokada wprowadzo­
na przez aliantów nadal odbijała się niekorzystnie na młodym
pokoleniu, a jej efekty niebezpiecznie potęgowała wynikającą
z inflacji bieda. Wszystkie dzieci, z każdej klasy społecznej, we­
dług b adania przeprow adzonego we Frankfurcie nad M enem
w lutym 1922 roku, okazały się o dwa la ta fizycznie i psychicz­
nie opóźnione w stosunku do swojego wieku. Nadal trud no było
im odzyskać ten stracony czas, ponieważ np. mleko w czasie zi­
my przysługiwało tylko chorym, a cena chleba rosła. N ierzadko
m ożna było zobaczyć, jak zatroskane m atki przeszukują pojem ­
niki na śmieci w bogatszych dzielnicach w nadziei na znalezie­
nie resztek żywności.
Ci, którzy mieli szczęście należeć do zorganizowanych związ­
ków zawodowych, korzystali nadal z ochrony Przedstawiali
9 2 I KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

pracodawcom - niem ieckim przedsiębiorcom , rządowi c e n tra l­


nem u i rządom lokalnym - teoretycznie paraliżujące żądania
płacowe. Pracodawcy mieli wybór: albo je uznać, albo przygo­
tować się na masowe strajki i rozruchy, takie jak ie niedawno
miały miejsce w Wielkiej Brytanii. Po mniej więcej dziewięciu
tygodniach od podpisania układu w Rapałlo, chociaż kurs w alu­
towy7pozostawał stosunkowo stabilny na poziomie około 1,3 tys.
m arek za funta, żywność gwałtownie podrożała. 50-procento-
wa podwyżka cen w drugim półroczu poprzedniego roku teraz
stała się wskaźnikiem godnym pożądania; w H am b u rg u wzrost
cen żywności w kwietniu, m aju i czerwcu wynosił odpowiednio
46, 51 i 56 procent*. Przez krótki okres w m aju, gdy ceny m ięsa
skoczyły o 100 procent w ciągu m iesiąca, zwiększenie kosztów7
utrzym ania okazało się tak nagłe i zdum iewające, że związki
zaw7odowe przez pewien czas nie potrafiły się zdecydować, jakie
wysunąć żądania.
Zważywszy na błyskawiczny wzrost kosztów pracy, zapał
przedsiębiorców, by rozbudowywać swroje zakłady, odnawiać fa­
bryki i rozpoczynać wielkie program y ulepszeń, mógł się wy­
dawać na pierwszy rzut oka trochę niezwykły. Również ze spo­
łecznego p u n k tu widzenia tak gwałtowny rozrost budownictwa
komercyjnego był niefortunny w kraju, gdzie brakowało ponad
milion domów - częściowo stanowiło to efekt ustaw7 o ograni­
czeniu czynszów, które zaham owały prywatny sektor w branży
budowlanej. Niemieccy przemysłowcy nie mogli je d n a k tw7orzyć
płynnych rezerw, utrzym ujących swoją wartość, zatem gotówkę,
której nie byli w stanie trzym ać nielegalnie za granicą w ob­
cych w alutach, generalnie wy m ieniali - ja k zauważył sir Basil
Blackett - na nieruchom ości lub środki trw7ałe. Z tego pow7odu
bardzo obawiano się aprecjacji m arki i nawet te kilka tygodni
„stabilizacji” po konferencji w G enui spowodowało stagnację

* Phillip C agan uważa, że hiperinllacja zaczyna się w miesiącu, w którym wzrost


cen po raz pierwszy przekracza 50 procent (czyli 600 procent rocznie): por. jego
esej w pracy zatytułowanej Studies in the Quantity Theory o f Money, (red.) Milton
Friedm an, University of Chicago Press, 1956.
ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 9 3

w biznesie. Kręgi przemysłowe stały w? obliczu zagrożenia po­


legającego na tym, że gotówka stanie się cenniejsza od innych
dóbr i nastąpi krach, gdy wszyscy będą chcieli zam ienić swroje
aktywa z powrotem na pieniądze.
Kolejny powód, dla którego patrzono na każdy wzrost w ar­
tości rodzimej w aluty z niepokojem , odnotował w raporcie
z końca m aja je d e n z członków Wysokiej Komisji dla N a d re ­
nii. Płacenie podatków stałoby się prawdziwym ciężarem , a nie
fraszką, ja k dotąd. K ażda m ark a dochodu w 1921 roku m iała
średnio wartość, powiedzmy, jed n eg o pensa. Rok później, gdy
należało zapłacić od niej podatek, była w a rta je d n ą p ią tą lub
je d n ą szóstą tam tej wartości - a tym czasem dochody wzrosły,
jeżeli nie w tej samej proporcji, to i tak bardzo znacznie. Im
dłużej dało się odroczyć płatność, tym większą stanowiło to ko­
rzyść dla podatnika.
„Przedstawiciele wielkiego biznesu uważają - stwierdzał
raport - że skoro m ark a jak o w aluta je s t skazana na porażkę
i nie m a żadnej nadziei na jej uzdrowienie, wszystkie wysiłki,
by j ą wspierać, są drogie, bezcelowe i niebezpieczne dla ich in­
teresów lub - ja k to u jm u ją - dla interesów k ra ju ”.
Lepsze niem ieckie koncerny przemysłowe miały szczególny
pow^ód do zadowolenia ze swojego losu. Mogły sprawiać w ra­
żenie słabych finansowo, ale wiele z nich posiadało ogrom ne
ukryte rezerwy, ponieważ ich akcje uprzywilejowane (oraz inne
uprzywilejowane należności) były zakontraktow ane w7m arkach
w złocie i otrzymywano za nie ekwiwalenty towarów i usług li­
czone w ten właśnie sposób. N a przykład potężna g ru pa prze­
mysłowa S tinnesa nadal opierała się na tym właśnie kruszcu.
Spadek wartości m arek papierowych spowodował je d n a k um o­
rzenie 98 procent długów w złocie - z korzyścią dla spółek i ze
s tra tą dla akcjonariuszy. Co więcej, nowe pożyczki z Banku
Rzeszy, z którego przedsiębiorstw a mogły otrzym ać kredyt przy
bardzo niskich stopach dyskontowych nawet w kulminacyjnym
m om encie kryzysu w 1923 roku, autom atycznie um arzały się
w ten sam sposób - szybka deprecjacja powodowała, że realna
9 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

wartość spłat kredytu była niższa od pierwotnych pożyczek tyle


razy, ile to wynikało z czasu i tem p a deprecjacji.
Sam H ugo Stinnes, najbogatszy i najpotężniejszy przem y­
słowiec w Niemczech, którego im perium obejm ujące ponad
je d n ą szóstą krajowego przem ysłu w7dużej m ierze zostało zbu­
dowane na korzystnych dla biznesu fu n d a m en tach gospodarki
inflacyjnej, odwoływał się bezwstydnie do wrażliwości społecz­
nej. U zasadniał inflację jak o czynnik gw arantujący pełne za­
tru d n ien ie n ie ja k o coś pożądanego, ale po prostu jako jedyne
rozwiązanie dostępne d obrem u rządowi. Twierdził, że nie m a
innego sposobu na podtrzym anie życia narodu.
Prezes Banku Rzeszy, którego przemysłowe interesy były
bez znaczenia, wr istocie podzielał tę arg u m en tację, a p rz e­
m ów ieniem na te m a t niem ieckiej w aluty w7 m aju 1922 roku
okropnie zirytował lorda D ’A bernona, ponieważ (słowami a m ­
basadora) „w najkrótszym możliwym czasie zdołał pomieścić
m aksym alną liczbę fałszów7 i błędów”. Jak b y jeg o możliwości
rujnow ania gospodarki nie były jeszcze w ystarczająco wielkie,
na żądanie Komisji R eparacyjnej, k tó ra liczyła na to, że po­
daż pieniąd za zostanie przez to oderw ana od doraźnych celów7
politycznych, w tym sam ym m iesiącu proklam ow ano a u to ­
nomię Banku Rzeszy - z Rudolfem H av e n stein em jak o jeg o
niekoronow anym królem . H av enestein szybko pokazał, iż rów-
nież jego zdaniem spadek kursu walutowego nie m a żadnego
związku z gigantycznym w zrostem emisji banknotów i dalej
„beztrosko drukow ał puste pieniądze, całkowicie nieświadom y
katastrofalnych tego skutków ”. D ’A bernon uw7ażał, że 90 na
100 bankierów7w N iem czech wyraża, a może też żywi, te sam e
przekonania. W każdym razie p rasa finansow7a relacjonow ała
je bez sprzeciwu.
Ciągle rosnące płace i wysokie wydatki przemysłowców7 za­
ciem niały obraz wielu obcokrajowcom i napawrały ich zawiścią,
pom im o ubóstw7a, w7 które wpadło tak wielu ludzi. 18 kwietnia
1922 roku w „The T im e s ” ukazał się gorzki raport „człowieka
interesów7”, który niedawno odwiedził Niemcy:
ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 9 5

N ajw iększe oszustw o w historii św iata dok onu je się te ra z


w N iem czech , za p e łn ą z god ą i z aktyw nym w sp arc ie m 60 czy
70 m in obywateli. Ta zm ow a j e s t bezczelnie rea liz o w a n a pod
sa m y m n o se m aliantów. N ie m c y aż k a p ią od bogactw a. T ę tn ią
życiem. K o m fo rt i dobrobyt ich m ieszkańcó w w praw iły m n ie
w osłupienie. Biedy p rak tyczn ie nie m a. Jest całk iem odw rotnie.
[...] A je d n a k te n kraj u p ie ra się, że nie będzie płacić swoich
zobow iązań. [...] To je s t n a ró d aktorów. [...] Gdyby nie fakt, iż
N ie m c y nie m a ją poczucia h u m o ru , m o ż n a by pom yśleć, że cały
kraj postano w ił zrobić św iatu niezwykle w ym yślnego psikusa.

Oczywiście, niektórzy żyli w dobrobycie i bez tru d u dało się


go zauważyć. Ludzi, którzy dobrze ja d a li w restau racjach , było
na to stać. Skoro w artość zaoszczędzonych pieniędzy rozpły­
w ała się ja k kostka lodu na mocnym słońcu, istniały wszelkie
powody, żeby je przejeść, przepić i wydać na rozrywki. U s ta ­
wa o obżarstwie przedłożona poprzedniej jesien i przez rząd
Bawarii w p re am b u le czyniła subtelne rozróżnienie między
notorycznym obżarstw em a okazyjnym d ogadzaniem sobie
w czasie świąt. „Człowiek in teresó w ” przeoczył nie tylko zm o­
ry i problem y biedaków, tak ja k zapewne nie zauważałby ich
we własnym kraju - całkowicie u m k n ęła m u też niedola e m e ­
rytów i rentierów.
W H am burgu , gdzie władze szczególnie troszczyły się o to,
żeby wyplenić wszelkie nieprawości zaostrzające niezadowole­
nie społeczne, regulacje m ające ograniczyć paskarstw o odnosiły
jedynie um iarkow any sukces. W pierwszych trzech m iesiącach
1922 roku 175 spraw wniesionych przez państwo zakończyło się
grzywnami na łączną kwotę 347 tys. m arek - wtedy wartych
poniżej 1,5 tys. funtów - oraz wyrokami więzienia wynoszącymi
w sum ie 1635 dni. Z tych wszystkich kar najwyższą grzywnę -
50 tys. m arek - nałożono za paskarski handel m ąką, a najdłuż­
szą karę więzienia - rok i dziewięć miesięcy - orzeczono za
paskarski handel węglem. W czerwrcu Wucheramt, urząd do
zwalczania paskarstw a, zwiększył swoją aktywność, rozpatrzył
9 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

185 spraw zgłoszonych w tym m iesiącu i zebrał 1,4 min m arek


grzywien - wartych w tym m om encie ju ż tylko około 1 tys. fu n ­
tów.
Pomijając wyższe wyroki, te liczby mogły przynieść niewiel­
ką pociechę H am burczykom , którzy w tym samym miesiącu
otrzymywali średnio 105 m arek (czyli sumę w ystarczającą do
w ykarm ienia statystycznej czteroosobowej rodziny przez zale­
dwie je d e n dzień) za każdą z ponad 200 tys. rzeczy oddanych
w zastaw w miejskich lom bardach; którzy od kwietnia musieli
płacić 20 razy więcej za przejazd dorożką i 25 razy więcej za
taksówkę - i których koszty utrzym ania, tak ja k wszystkich in­
nych Niemców, rosły teraz co miesiąc o ponad 50 procent.

W iosną 1922 roku w N iem czech dało się zauważyć liczne oznaki
narodowej rozpaczy. Większość ludzi uważała, że za cesarskich
rządów naród przynajm niej wierzył w siebie i dobrze prospe­
rował. Starsze pokolenie z klasy wyrższej i średniej ko n stato ­
wało z przerażeniem , ja k powierzchowna była pruska kultura.
Młodsi, z których niektórzy później pam iętali te lata nie jako
koszmar, tylko jako przygodę, byli głównie zdezorientow ani
i rozczarowani. W iara narodu we własne możliwości kurczyła
się wraz z dobrobytem , czego efekt stanowiła m oralna d eg e n e­
racja kraju i jego instytucji. N arastały pesymizm i niepokój -
w m iarę ja k m alało poczucie bezpieczeństwa, słabł duch wspól­
noty i patriotyzm . Ani nienawiść do francuskiego m ilitaryzm u,
ani ogólnie do Francji, ani n arastające pragnienie zem sty nie
wystarczyły, aby spoić ten wcześniej najbardziej praw orządny
naród w Europie - gdy zanikała sam a jego tkanka, wraz z w ar­
tościami etycznymi, a m oralne, m aterialn e i społeczne spusto­
szenia powodowane przez inflację wciąż pogarszały jego stan.
To prawda, że dla niektórych odrodzenie niem ieckiego d u ­
cha, zdruzgotanego przez wojnę, cierpienia i upokorzenia, s ta ­
wało się swego rodzaju obsesją. Nie tylko militaryści p a ra d u ­
jący na Frontkampfertag i akadem icy z Kónigsbergu, ale wielu
innych, ze wszystkich klas będących ofiaram i inflacji, zaczęło
ZJAZD DO HIPERINFLACJI | 9 7

tęsknić za wielkim przywódcą - nie w ładcą (jak sądził jeden


ze współczesnych obserwatorów) w rodzaju cesarza czy von
T irpitza, ale za wodzem posiadającym atrybuty legendarnych
postaci wczesnej historii germ ańskiej i wyrażającym ich sp ar­
tańskie wartości. Była to tęsknota, któ rą Adolf Hitler, ze swoim
upodobaniem W agnera, doskonale rozum iał i któ rą jego Na-
rodowosocjalistyczna N iem iecka P artia Robotników (NSDAP)
ju ż wykorzystywała w M onachium . Gdy naród się rozpada,
a jego tradycyjne wartości zostają w nowych w arunkach zakwe­
stionowane, zawsze znajdą się elementy, które sięgną po każdy
środek mający zapewnić m u spójność.

In fla c ja zakoń czy ła pro ces m o r a ln e g o z ep su c ia ro zp o częty


p rze z w ojnę [po w ied ziała E r n a von P u s t a u w rozm ow ie z P earl
Buck]. To był pow olny proces, trw ają cy d e k a d ę lub d łużej;
p rz e b ie g a ł ta k powoli, że w istocie trą c ił pow o lną śm ierc ią .
[...] W tym czasie z d a rz a ły się m o m e n ty , gdy w ydaw ało się, iż
m a r k a p rz e s ta je tra c ić n a w arto ści i za każdym r a z e m wszy­
scy n a b ie ra li tro c h ę nadziei. L u dzie mówili: „N ajg o rsze chyba
j u ż za n a m i ”. W ta k im m o m e n c ie m o ja m a t k a s p r z e d a ła swo­
j e [czynszowe] k a m ie n ic e . W yglądało n a to, że z ro b iła d obry
in te r e s , p o n iew aż d o s ta ła dw a razy więcej gotów ki, niż s a m a
za nie zap łac iła . Ale m e b le , k tó re k u p iła [...] p o d ro ża ły p ię ­
c io k ro tn ie , a [...] n a jg o rsze m iało d o p ie ro n a stą p ić . W k ró tc e
inflacja ruszyła z nowym im p e t e m i k a w ałe k po k aw ałk u po ­
c h ło n ę ła w szystkie oszczędności m ojej m a tk i o raz m ilionów
innych ludzi.

Pani von P ustau opowiadała, ja k sprzedano pewien dom,


ponieważ p ara m ałżeńska, która w nim wcześniej m ieszkała,
straciła obu synów na wojnie, nie m iała nikogo, kto by o nią
zadbał, a jej oszczędności całego życia całkowicie się zdewaluo-
wały, więc popełniła samobójstwo, odkręcając gaz. „Nasze cza­
sy sprawiły - von P ustau mówiła dalej - że staliśmy się cynicz­
ni. Placek do podziału był coraz mniejszy, a więcej ludzi chciało
9 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

mieć swój kawałek, więc nic nie zostało z dobrosąsiedzkiej a t ­


mosfery dawnych czasów. Wszyscy wiedzieli wroga w pozosta­
łych”. Jej ojciec narzekał, że „my, z klasy średniej, nie jesteśm y
zorganizowani przeciwko hurtow nikom , n atom iast robotnicy
są zorganizowani przeciwko n a m ”. Innymi słowy, klasa średnia
była w zięta w kleszcze przez dwie potężne klasy: wielkiego bi­
znesu i robotników.
W lecie 1922 roku mały przedsiębiorca widział wroga w wiel­
kim przedsiębiorcy, uosabianym przez Stinnesa, „największą
przeszkodę na drodze do reform y w alutow ej”, ja k go opisał
lord D ’Abernon. Prawica, teraz starająca się potajem nie um oż­
liwić powrót do władzy H ohenzollernów w Berlinie i W ittelsba-
chów w M onachium , widziała wroga w republikańskim rządzie.
Bardziej niepokojące było to, że politykę wypełniania zobowią­
zań reparacyjnych, uosabianą przez dr. R ath e n a u a , uważała za
zdradę. R a th e n a u i Stinnes nie ufali sobie nawzajem, ale być
może najbardziej zbliżyli się do obopólnego zrozum ienia wczes­
nym rank iem 28 czerwca w drodze do dom u po nocnej dyskusji
w siedzibie am erykańskiego am b asad o ra w Berlinie - na tem at
dostaw węgla dla ententy. R ath en au , który był Żydem, tak ja k
Erzberger, tuż przed tym spotkaniem stał się przedm iotem ,
tak ja k wcześniej Erzberger, jadow itego ataku w R eichstagu ze
strony lidera prawicy, dr. Helffericha.
Kilka godzin później, gdy R a th e n a u jech a ł z dom u do m i­
nisterstw a spraw7 zagranicznych, jego sam ochód został celowo
zablokowany przez inny, a dwóch zamachowców wyskoczyło
z trzeciego pojazdu i z bliskiej odległości naszpikowało go ku­
lami. G ra n a t wyrzucony na koniec do a u ta R a th e n a u a niem al
rozerwał jego ciało na dwoje.
6 . Lato 1922 roku

M
orderstw o apostoła „wypełniania”, m ęża stanu, którego
kosmopolityzm wykraczał poza wąski nacjonalizm , prze­
rwało tam ę i zepchnęło m arkę ze względnie stabilnego pozio­
m u, na jak im się znajdowała od kwietnia. Kurs w aluty kolejny
raz się załam ał - znowu trzeb a użyć tego słowa, chociaż ledwo
nadaje się ono do opisu tego, co miało się wydarzyć - w jed­
nej chwili nastąpił spadek z 1,3 tys. na 1,6 tys. m arek za funta,
a potem na 2,2 tys. m arek za fu n ta w ciągu tygodnia, czyli za
dolara płacono ju ż niem al 500 m arek.
Nie tylko sam a śm ierć R a th e n a u a , uczczona w Berlinie
strajkiem generalnym , który m iał stanowić ostrzeżenie dla p ra ­
wicy, była powodem najnowszego spadku. N a przykład w Bawa­
rii krajowe finanse już wcześniej znajdowały się w beznadziej­
nym stanie, ponieważ urzędnicy skarbowi nie dawali sobie rady
z ogrom nym i zaległościami podatkowymi, a szacowany deficyt
na 1922 rok podwoił się. Chociaż w Bawarii redukcję wydatków
publicznych było równie łatwo głosić i równie tru dno przepro­
wadzić - j a k wszędzie na świecie - nieustający gwałtowny spa­
dek siły nabywczej m arki niezm iernie wszystko komplikował.
W czerwcu 1922 roku władze nie uporały się jeszcze z p o d at­
kam i federalnym i za rok 1920 - co stanowiło odbicie trudności
rządu centralnego. (M iarą rozeznania w sytuacji bawarskiego
L an d tag u była jego decyzja, by pom im o panujących warunków
podwoić coroczną dotację na promocję gimnastyki.)
Istniały też czynniki zew nętrzne. Prowadzone w Paryżu
(przez komisję M organa) negocjacje, m ające na celu uzyska­
1 0 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

nie kolejnych pożyczek międzynarodowych, nie powiodły się,


wbrew oczekiwaniom i nadziejom , i ustała zdolność władz do
zapobiegania nagłym ruchom na rynkach walutowych. 7 lipca
„F rankfurter Z e itu n g ” zauważyła, że strach przed w ew nętrz­
nymi zam ieszkam i w Niem czech najwyraźniej wywołał panikę
- zapoczątkowały j ą większe spółki przemysłowe, kupując na
gwałt dewizy, żeby zabezpieczyć sobie przyszłe dostawy surow­
ców. Po raz pierwszy od zawieszenia broni, zauw ażała g azeta
z przerażen iem , inne kraje odmówiły Niem com pożyczki, którą
dotąd udawało się otrzymać, sprzedając za granicą m arki p a ­
pierowe: „W tej chwili m arek nie da się sprzedać”.
Nowością była szybkość, z ja k ą ceny podążały teraz za ku r­
sem walutowym. Do początku lata występował znaczny odstęp
czasowy między deprecjacją m arki w kraju i za granicą. Tuż
przed załam aniem , które nastąpiło po śm ierci R a th e n a u a ,
coraz więcej branż deklarowało, że ich koszty produkcji zaczy­
n ają osiągać światowe poziomy, więc nie m ogą ju ż dłużej kon­
kurować za granicą. Fakt ten, rzecz jasn a, mocno zdziwił tych,
którzy widzieli, iż koszty pracy w Niem czech pozostają niższe,
a inne dotacje na przem ysł są takie ja k wcześniej. Wskazywa­
no, iż nie tylko nie m a bezrobocia, ale wręcz występuje niedo­
bór pracowników, między innymi dlatego, że wielu niem ieckich
robotników szuka wyższych płac w7Belgii, Holandii, a nawet na
przygranicznych tere n ach Francji.
W iosną 1922 roku zaczęła wyraźnie rosnąć rozbieżność m ię­
dzy tem p em wzrostu długu krótkoterm inow ego oraz — ilości
pieniądza w obiegu. Wynikało to, po pierwsze, z tego, że banki
prywatne nie mogły ju ż dłużej udzielać pożyczek potrzebnych
do działania przem ysłu i handlu, a po drugie, z faktu, iż Bank
Rzeszy uznał za swój obowiązek szczodrze wypełniać tę lukę.
O d tam teg o lata niemiecki bank centralny traktow ał weksle
handlowe równie hojnie ja k weksle skarbowe i udzielał po­
życzek firm om na znacznie korzystniejszych w arunkach, niż
mogły zaoferować banki prywatne. Stopa dyskontowa weksli
handlowych pozostawiała na poziomie 6 procent przez cały sier­
LATO 1922 ROKU | 101

pień, podczas gdy w tym sam ym m iesiącu m ark a spadła o 250


procent w stosunku do funta. W ciągu sześciu miesięcy w ar­
tość weksli handlowych zbliżyła się do trzech piątych wartości
weksli skarbowych Banku Rzeszy. Popyt na dodatkowy kredyt,
rozkręcony przez działanie niem ieckiego banku centralnego,
nie był wcale mniej istotny dla pobudzania inflacji niż jego roz­
rz u tn a hojność dla rządu.
W konsternacji świata finansowego, zwłaszcza autorów a r ­
tykułów we „F ran k fu rter Z e itu n g ”, najbardziej uderzający był
całkowity brak zrozum ienia, że nieustanny zalew nowych b an k ­
notów je st jedn ym z powodów zachowania marki. Najnowszy
spadek jej kursu uznano za katastrofalny zarówno dla finansów
Rzeszy, ja k i poszczególnych krajów związkowych - wszystkie
wysiłki, by napraw ić budżet federalny, zostały obrócone wni-
wecz. O znaczało to dalsze zubożenie klas żyjących ze stałego
dochodu, w tym urzędników państwowych, oraz (jak obawiała
się inna gazeta) dopływ kolejnych zwolenników radykalnej p ra ­
wicy spośród tych „społecznie zdeklasowanych”.

P a n u je w ielkie z a n ie p o k o je n ie [pisał D ’A b e r n o n w swoim


p a m ię tn ik u 10 lipca 1922 ro ku w B e rlin ie ]. C a łe nieb o j e s t
z a c h m u rz o n e i p o sę p n e . M a r k a n a d a l s p a d a - dzisiaj j e s t n a
p oziom ie 2,43 tys. za f u n ta , czyli s tr a c iła około połowę w sto ­
su n k u do k u rsu sp rz e d m ie siąc a . C e n y r o s n ą i w k ró tce b ę d ą
d w u k ro tn ie wyższe niż 1 czerw ca, płace m u s z ą zostać d o sto so ­
w a n e. Ale d o sto so w an e do czego?

Sytuacja finansowa w Niem czech, zauważył D ’Abernon,


była dokładnie tak a sam a ja k w W iedniu rok wcześniej, gdy
kurs mieścił się w przedziale od 2 tys. do 2,5 tys. „Dzisiaj kurs
w W iedniu wynosi około 95 tys. Czy za rok Berlin będzie na
takim poziomie?”
Lord D ’A bernon za to, co się dzieje, winił przede wszystkim
niem ieckie władze. Uważał, że lekkomyślne drukowanie pienię­
dzy je st czystym szaleństw em - „trzeba kajdanek - pisał - żeby
1 0 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

powstrzymać te ręce, które u ru c h am ia ją maszyny d ru k a rsk ie ”.


Je d n a k , choć sytuacja ju ż i tak była m ało obiecująca, okazało
się, że działania Komisji Reparacyjnej w tam tych dniach zwy­
kle są w stanie całkowicie rozwiać najbardziej nikłe nadzieje
na to, iż zaufanie do m arki powróci. Sam a obecność tej komi­
sji w Berlinie wywoływała panikę. „Gdy tylko się pojawi - pisał
lord D ’A bernon - m ark a leci w dół”.
Gdy K o m itet Gwarancyjny Komisji Reparacyjnej odwiedził
Berlin we wrześniu 1921 roku, kurs niemieckiej waluty spadł
z 350 do 650 m arek za funta. Teraz, w czasie jej przedłużonej
letniej wizyty, ru n ą ł z 1,8 tys. na 2,4 tys., a niem iecki rząd skwa­
pliwie jej o tym przypom inał - koszty sześciu tygodni jej d ziała­
nia, obejm ujące opłaty za specjalny w7agon kolejowy, czekający
przez cały ten czas wr Berlinie, zostały uiszczone w7 20-marko-
wych banknotach; było ich tak wiele, że aż siedm iu gońców m u ­
siało je w ogrom nych koszach taszczyć na stację kolejową. Tym­
czasem uniezależnienie, w m aju 1922 roku, Banku Rzeszy od
rządu (na które wcześniej naciskała Komisja) przypominało,
według brytyjskiego am basadora, przekazanie szaleńcom kon­
troli nad zakładem dla umysłowo chorych. „W ubiegłym tygo­
dniu - D ’A bernon zapisał wr pam iętnik u pod d a tą 10 lipca - gdy
dzięki boskiej opatrzności drukarze zastrajkowali i siłą rzeczy
produkcja pieniędzy została w strzym ana, H avenstein sprowa­
dził łamistrajków, żeby znowu uruchom ić maszyny”.
Ze strajkiem drukarzy wiązało się więcej okoliczności, niż
to wynika z krótkiego opisu D ’A bernona. W czerwcu po trze­
bowano nadzwyczaj wielkiej ilości papierowych pieniędzy, więc
Bank Rzeszy wyemitował 11,3 mld m arek w nowych ban k n o ­
tach. Z powodu strajku zwykłe przekazanie tych pieniędzy
z pow rotem do banku nie nastąpiło, więc nie pozostało ju ż nic
w7 rezerwie. Około sześć miesięcy wcześniej, w edług poufnej
notatki przekazanej kanclerzowi, podpisano kontrakty na do­
stawę nowego, specjalnego papieru, umożliwiającego szybkie
drukow anie banknotów z prostym znakiem , którego nie dało
się sfałszować. Papier ten niespodziewanie do tarł do zakładów
LATO 1922 ROKU | 1 0 3

drukarskich 7 lipca. Teoretycznie wydrukowanie dostatecznej


ilości banknotów 500-markowych do czwartku 13 lipca - aby
dostarczyć je w dniu wypłaty - było możliwe. Pom im o goto­
wości związków zawodowych, by użyć nowego m ateriału , sami
drukarze nagle wy cofali swoją zgodę.
„Było jasn e - napisano w7 notatce - że nie chodzi tu tylko
0 strajk płacowy czy solidarnościowy. Wydaje się praw dopodob­
ne, że ukryci i nielegalni liderzy próbowali chwycić państwo za
gardło”. Gdyby w dniu wypłaty (która odbywała się dwa razy
w miesiącu) wr wielu dużych zakładach przemysłowych zab ra­
kło pieniędzy, adm in istracja m usiałaby się zmierzyć z ryzykiem
powszechnych zamieszek. Przed podjęciem decyzji o złam aniu
p ro testu rząd powstrzymywała groźba, że strajkujący w Berli­
nie drukarze zniszczą maszyny, jeżeli do pracy zostaną przyjęci
ochotnicy.
Pod koniec lipca brytyjski konsul we Frankfurcie nad M enem
donosił, że nastąpił gwałtowny wzrost cen artykułów pierwszej
potrzeby. N aturalnie płace robotników proporcjonalnie pod­
niesiono i pracownik wykwalifikowany zarabiał teraz 100 tys.
m arek rocznie - wr przedwojennych w arunkach odpowiadało to
5 tys. funtów, jed n ak teraz ta sum a ledwo wystarczała na utrzy­
m anie. Płacę pracownika fizycznego obliczano na tej samej
podstawie. „Takie stawki - pisał konsul - znacznie przewyższają
zarobki przedstawicieli wolnych zawodów —lekarzy, nauczycieli
czy urzędników bankowych: na przykład przeszkolony urzędnik
bankowy7może aspirować do m aksym alnego rocznego wynagro­
dzenia wynoszącego zaledwie 12 tys. m a re k ” - czyli około 5 fun­
tów, gdyby wymienić te pieniądze w Londynie.
W ciągu czterech tygodni lipca wartość indeksu cen h u rto ­
wych 98 rodzajów7 żywności zwiększyła się z 9 tys. punktów do
14 tys., czyli był to kolejny miesięczny wzrost o ponad 50 pro­
cent. „F ran k fu rter Z e itu n g ” odnotowała, że cena hurtow a „to­
warów ” wzrosła 139 razy od czasów przedwojennych, a skóry
1 tekstyliów - 219 razy. N a tle tych liczb am erykański indeks
odzwierciedlający ceny światowe - przy uwzględnieniu spadku
1 0 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

cen zboża od czasów przedwojennych i wzrostu cen m etali -


pozostawał stabilny. K om unistyczna gazeta „Rote F a h n e ” (któ­
rej dane statystyczne też były generalnie prawdziwe) obliczała
w tam tym czasie, że od 1914 roku m inim alne koszty utrzy m a­
nia czteroosobowej rodziny w Niem czech wzrosły 86 razy, n a ­
tom iast średnia płaca - tylko 34 razy. Za jajko, które kiedyś
kosztowało 4 fenigi, teraz trzeba było zapłacić 7,20 m arki, czyli
jego cena wzrosła 180 razy. Tylko w ciągu pierwszego tygodnia
lipca m inim alne tygodniowe koszty utrzy m an ia czteroosobo­
wej rodziny (wynoszące nieco ponad 1 funt w Londynie lub
5 dolarów w Nowym Jo rk u ) skoczyły z 2,3 tys. m arek do 2,8 tys.
W efekcie roczne wynagrodzenie urzędnika bankowego wy s ta r­
czyłoby na utrzym anie jego rodziny przez około miesiąc.
Tak więc w N iem czech powoli realizował się ten sam sce­
nariusz co w Austrii —bardziej wy kształcone klasy społeczne,
w większości przypadków pozbawione możliwości, aby prow a­
dzić życie na przyzwoitym poziomie i utrzym ać swoje rodziny,
stawały się coraz bardziej wrogie wobec republiki i podatne na
wpływy7 reakcji. Konsul we Frankfurcie donosił o silnym wzro­
ście antysem ityzm u.

Bez żad n ej p rz e sa d y m ożna pow iedzieć, że w ykształceni


N iemcy, m ężczyźni i k o biety o w ysokim s ta tu s ie społecznym ,
o tw a rc ie p o p ie r a ją polityczne m o rd y n a Ż ydach, t r a k t u ją c j e
ja k o u z a s a d n io n e d z ia ła n ie o b ro n n e . P rz y z n a ją co p ra w d a , że
zab ójstw o R a t h e n a u a niew iele d a ło [...] ale m ów ią, iż są inni,
k tórzy m u s z ą odejść, aby m o ż n a było ocalić Niemcy. N a w e t we
F ra n k fu rc ie , gdzie p rz e w a ż a ludn ość żydow ska, te n ru c h j e s t
ta k silny, że Żydów o pew nej pozycji społecznej prosi się o r e ­
zygnację ze sta n o w isk w z a r z ą d a c h spółek.

E rn a von P ustau wspom ina o takiej samej tendencji w H a m ­


burgu, gdzie pojęcia „giełda” i „Żydzi” były bardzo ściśle sko­
jarzo n e w umysłach ludzi, a p anująca sytuacja - dla nikogo tak
napraw dę niezrozum iała - sprawiała, że ci, którzy stracili swo­
LATO 1922 ROKU | 1 0 5

je oszczędności lub fortuny, stawali się ofiaram i antysemickiej


propagandy. Jej ojciec coraz częściej wypowiadał się przeciwko
Żydom, twierdząc teraz, iż „my, Niemcy, m am y twórczy kapi­
tał, n ato m iast Żydzi m ają tylko kapitał pasożytniczy”.

Szkoda, że nie z n a ła ś m o je g o ojca kiedyś [po w iedziała swojej


przyjaciółce]. P olityczną e d u k a c ję o d e b r a ła m od niego. To on
tłu m a c z y ł m i, d laczeg o krytycznie o dnosi się do c e s a r z a i n a ­
szego p a r l a m e n t u . Ale te r a z p r z e s ta ł m yśleć i ro zu m o w a ć lo­
gicznie, a to przyniesie więcej szkody n a m niż Ż ydom .

Pod koniec lipca 1922 roku, w m om encie, który mógłby


stanowić apogeum ówczesnego kryzysu, Kom isja R eparacyjna
postanowiła zrobić sobie letnie wakacje, przez co praktycznie
odroczyła do połowy sierpnia jakiekolwiek rozwiązanie zam ie­
szania kursowego. Poincare natom iast, zdeterm inow any jak
zawsze (tak sądzono), by doprowadzić do zniszczenia Niemiec,
wysłał do B erlina notę zaw ierającą oskarżenia pod adresem
niem ieckiego rządu - o rozmyślne niewywiązywanie się ze zo­
bowiązań - i groził, że Francja zastosuje „reto rsje”. Miało to
katastrofalny wpływ na sytuację finansową. W zrost cen zwięk­
szył popyt na w alutę, zarówno ze strony rządu, ja k i innych
pracodawców. Banki prywatne nie mogły go w żadnym razie
zaspokoić i m usiały ograniczać realizację czeków, tak że te nie­
zrealizowane pozostawały zam rożone, podczas gdy ich siła n a ­
bywcza spadała. Z tego powodu nie dawało się ju ż nikogo prze­
konać do przyjęcia czeku i duża część biznesu wkrótce stanęła.
Panika p rzeniknęła także do klasy robotniczej, gdy ta zdała so­
bie sprawę z tego, że jej zarobki po prostu nie są wypłacane.
Ponieważ możliwości drukow ania pieniędzy i wprowadza­
nia ich do obiegu przez Bank Rzeszy okazały się w tej sytuacji
niewystarczające, uchwalono ustawę, k tóra władzom krajów
związkowych i samorządowy m oraz przemysłowyTn koncernom ,
za zezwoleniem i po zdeponowaniu odpowiednich aktywów,
zezwalała emitować pieniądze zastępcze, tzw. Notgeld - jeżeli
1 0 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Bank Rzeszy nie byłby w stanie zaspokoić popytu pracodawców


na banknoty potrzebne do wypłat. Główny cel tej ustawy stan o ­
wiło uregulow anie praktyki, któ rą stosowano szeroko już od kil­
ku lat, z tą różnicą że teraz drukow ane z takiego upoważnienia
pieniądze zastępcze miały gwarancje Banku Rzeszy. W krótce,
ponieważ te gwarancje cieszyły się coraz mniejszym poważa­
niem , Fala pieniędzy zastępczych, które weszły do obiegu - za
zgodą banku lub bez - przyczyniła się ogrom nie do podniesie­
nia poziomu m orza papierowych pieniędzy zalewającego cały
kraj. Ja k o że prawo do takiego drukow ania pieniędzy w czasie
przyśpieszającej inflacji otwierało możliwości czerpania pry­
watnych zysków, ograniczonych tylko stopniem gotowości ludzi
do przyjm owania tego rodzaju banknotów, proces ten jedynie
podsycił inflacyjny ogień i nieuchronnie spowodował jeszcze
większe rozbuchanie inflacji w późniejszym okresie.
Ze względu na gwałtowny wzrost kosztów utrzym ania
w tam tych tygodniach coraz bardziej natarczywe żądania wyż­
szych płac napływały od wszystkich klas, które miały jak iek o l­
wiek środki nacisku na swoich pracodawców. Roszczeniom tym
towarzyszyły strajki. 8 sierpnia strajk pracowników sklepów we
Frankfurcie zaowocował tym, że dwa dni później zwiększono im
płace z 7,2 tys. do 9,6 tys. m arek miesięcznie, z wyrównaniem
od początku lipca. Z araz potem nastąpił strajk zecerów, który
spowodował, że przez dwra tygodnie nie ukazywały się gazety;
zakończyło go porozum ienie, zgodnie z którym do 1 wrześ­
nia płace miały wzrosnąć o 500 m arek tygodniowo, potem , do
16 w rześnia - o 800 m arek tygodniowo, a następn e podwyżki
miały być efektem kolejnych negocjacji. U rzędnicy rządowi do­
stali 38-procentową podwyżkę od 1 sierpnia, a pracownicy bu ­
dżetowi dodatkowe 12 m arek za godzinę - co stanowiło kolejne
obciążenie dla budżetu, w wysokości 125 mld m arek papiero­
wych. Nie było żadnych planów zrekom pensow ania tego cięża­
ru nowymi wpływami do budżetu, poza 50-procentowym wzro­
stem opłat za tran sp o rt kolejowy’ od 1 września oraz podwyżką
cen znaczków pocztowych (wartość nom inalna znaczków', które
LATO 1922 ROKU | 1 0 7

w 1916 roku kosztowały od 2 fenigów do 4 m arek, pod koniec


1922 roku wynosiła od 50 m arek do 100 tys. m arek).
William Seeds pisał z M onachium, że tygodniowe wydatki
jego szofera na żywność są teraz 5,5 razy większe niż przed ro­
kiem, w sierpniu 1921 roku. Z drugiej strony jego zarobki były
prawie sześć razy wyższe. Jak o że wiązały się one z przeciętnym
wynagrodzeniem tej kategorii pracowników, szofer nadm iernie
nie cierpiał, z wyjątkiem tego, że podwyżki płac - teraz wpro­
wadzane każdego miesiąca - zawsze pozostawały trochę w tyle
za wzrostem cen, który’ miał miejsce z tygodnia na tydzień, j e ­
żeli nie z dnia na dzień. Tak było w przypadku ogromnej rzeszy
rzemieślników i robotników, ale oczywiście, pisał Seeds, klasa
średnia, obejm ująca urzędników i dziennikarzy, znajdowała się
w znacznie gorszej sytuacji. Obcokrajowcy zwykle czerpali infor­
macje od tej ostatniej grupy, dlatego też opisy uciążliwości infla-
cji publikowane za granicą były niem al beznadziejnie ponure.
W mniej więcej tam tym czasie młody E rnest Hemingway,
który pracował w tedy dla „Toronto Daily S ta r”, przyjechał do
Niem iec z Francji i na miejscu ogarnęło go podobne przygnę­
bienie:

W S tr a s b u r g u nie m o g liśm y d o sta ć m a r e k , gdyż ju ż od w ie ­


lu dn i rosnący kurs w y m ian y wyczyścił w szystkie b a n k i, więc
sp rz e d a liś m y tro c h ę fra n c u sk ic h p ien ięd z y n a stacji kolejowej
w’ K ehl. Z a 10 fra n k ó w d o s ta łe m 670 m a re k . 10 franków' to by­
ło około 90 c e n tó w k anad y jsk ich . Te 90 c e n tó w w ystarczyło p a ­
ni H e m in g w a y i m n ie n a cały d z ie ń sporych wydatków, a pod
koniec d n ia zostało n a m je s z c z e 120 m arek !
P ierw sze zak u p y zro b iliśm y n a s tr a g a n ie z ow ocam i [...].
Wy b ra liśm y pięć d o ro d n y ch j a b ł e k i d a liśm y kobiecie b a n k n o t
50-m arkowy. W ydała n a m 38 m a r e k reszty. E le g a n c k i sta rsz y
m ężczy zn a z siwą b r o d ą zobaczył, j a k k u p u je m y ja b łk a , i unió sł
k apelu sz.
„ P r z e p r a s z a m p a n a b a rd z o - po w iedział dość n ie ś m ia ło po
n ie m ie c k u - ile kosztow ały te j a b ł k a ? ”
1 0 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

P rzeliczy łem re s z tę i o d p o w ie d z ia łe m , że 12 m a re k .
U śm ie c h n ą ł się i pokiwał głową. „Nie stać m nie. To za du żo”.
Poszedł dalej ulicą, p o dob nie j a k s ta rs i siw obrodzi d ż e n t e l ­
m e n i c h o d z ą we w szystkich k ra ja c h , ale b a rd z o tę s k n ie sp o g lą ­
d a ł n a ja b łk a . Ż ału ję , że m u tro c h ę nie d a łe m . T a m te g o d n ia
d w a n aście m a r e k to było nieco m n iej niż 2 centy. S ta rsz y p a n ,
k tó re g o życiowe oszczędności zostały z ap e w n e z a in w e sto w a ­
ne, j a k w p rz y p a d k u w ielu ludzi z klasy śre d n ie j, w n ie m ie c k ie
obligacje p rz e d w o je n n e i w o je n n e, nie m ógł sobie pozwolić n a
w y d a tek 12 m a re k . N a leż y do tej g ru p y ludzi, k tó ry ch dochody
nie ro s n ą w ra z ze s p a d a ją c ą siłą n ab yw czą m a r k i i korony.

H em ingw ay zanotował, że przy kursie 800 m arek za dolara,


czyli 8 m arek za centa, pół kilogram a kawy m ożna było kupić
za 34 m arki. Kufel piwa kosztował 10 m arek, czyli 1,25 centa.
Najlepszy hotel w Kehl serwował posiłek złożony z pięciu dań
za 150 m arek, czyli 15 centów.

F ra n c u z i nie m o g ą tu p rzy je ch a ć i w ykupić w szystkich ta n ic h


towarów, ja k ie by chcieli. Ale m o g ą p rzy jech ać i się n a je ść [...].
Cudow rny kurs w a lutow y prow adzi do p rz y k re g o sp e k ta k lu , gdy
m łod zież ze S tr a s b u r g a tłoczy się w n iem iec k ie j c ia s tk a r n i, o b ­
j a d a ją c się do bólu b rz u c h a puszystym i k rem o w y m i c ia s tk a m i
po 5 m a r e k za sztukę. W szystkie w yroby z n ik a ją z c ia s tk a rn i
w ciągu pół godziny [...].
W łaściciel i je g o p o m o cn ik zachowywali się raczej o pry sk li­
wie i nie wy daw ali się szczególnie szczęśliwi, gdy cały to w a r zo­
sta ł sprzedany. M a r k a s p a d a ła szybciej, niż byli w sta n ie u p iec
nowe.
U lic ą p r z e te le p a ł się mały, śm ie sz n y pociąg, wiozący ro ­
b o tn ik ó w z m e n a ż k a m i do d o m u n a o b rz e ż a c h m ia s ta , p r z e ­
m k n ę ły sa m o c h o d y sp eku lan tó w , w z n iec ając c h m u r ę ku rzu ,
któ ry o siad ł n a d rz e w a c h i fa s a d a c h budynków ; ty m c z a se m
w c ia s tk a r n i m łodzi fran c u sc y c h u lig a n i p o c h ła n ia li o s ta tn ie
słodkości, a fra n c u sk ie m a tk i w ycierały lepiące się u s ta swoim
LATO 1922 ROKU | 1 0 9

dzieciom . W szystko to rzu c ało nowe św iatło n a kurs w y m ian y


w a lu t.
G d y o s ta tn i a m a to r z y po dw ieczo rków i c ia ste c z e k udaw ali
się z p o w ro te m , p rze z m o st do S tra s b u r g a , do K e h l zaczęli n a ­
pływać pierw si c h ę tn i n a t a n i ą kolację.

M arka leciała w dół. 16 sierpnia dr W irth, jedząc obiad


z lordem D A b e rn o n e m , powiedział, że dzień, w którym kurs
niemieckiej w^aluty spadł poniżej poziomu 1 tys. m arek za do­
lara, podczas gdy kurs parytetowy7wynosił około 5, był jednym
z najgorszych w historii Niem iec, a także w jego życiu. W irth
m iał mnóstwo gości, wielu bliskich paniki z powodu kryzysu
finansowego, którzy przychodzili do niego z najróżniejszymi
- niewykonalnymi i nierealnym i - rozwiązaniam i problem ów
kraju.
K anclerz nie chciał przyjąć do wiadomości, że istnieje zwią­
zek między drukow aniem pieniędzy a ich deprecjacją. Istotnie,
tego związku w dużej m ierze nie dostrzegano ani w rządzie, ani
w banku centralnym , ani w parlam encie, ani w prasie. 16 sierp­
nia „Vossische Z e itu n g ” oświadczyła:

O p in ia , że zalew pap iero w y ch p ien ięd z y stan ow i praw d ziw ą


przyczynę d e p re cja cji, j e s t nie tylko b ł ę d n a - j e s t n ie b e z p ie c z ­
nie b łę d n a . [...] Z a ró w n o p ry w a tn e , j a k i p ubliczne sta ty sty k i od
d a w n a w s k a z u ją n a to, iż p rze z o s ta tn ie dw a la ta w e w n ę trz n a
d e p re c ja c ja m a rk i w ynika ze sp a d a ją c e g o k u rsu w aluto w ego.
[...] N ależy p a m ię ta ć o tym , że dzisiaj ilość p ien ięd z y w obiegu,
chociaż n a p a p ie rz e p r z e d s ta w ia z a tr w a ż a ją c ą liczbę m ilia r ­
dów, tak n a p ra w d ę nie j e s t n a d m ie r n ie d u ża. [...] Nie m a m y
„ n ie b e z p ie c z n e g o zalewru papierow ych p ie n ię d z y ”, ale wyręcz
o d w ro tn ie - w a rto ś ć w szystkich p ien ięd z y w o b ieg u j e s t co n a j­
m niej trzy lub c z te ry razy m n ie js z a niż w czasach pokoju.

Lord D ’A bernon określił te niezwykłe poglądy jak o „wcale


nie wyjątkowo w steczne”, a wręcz typowe dla oświeconej b e r­
1 1 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

lińskiej opinii publicznej. Kilka dni później w gazecie „Berli-


ner B ó rsen-C o urier” wyrażono wielką troskę o społeczne kon­
sekwencje inflacji, ale rozeznanie dziennikarzy na te m a t jej
przyczyn wcale nie było większe. Ubolewano, że niem iecka
m arka, która spadła do jed nej trzechsetnej swojej parytetowej
wartości, je s t teraz oceniana podobnie ja k w ig iersk a korona.
W gazecie pisano, iż p ro letariat staje się niespokojny, a p a ń ­
stwo, którego szacunki wpływów podatkowych opierały się na
średnim kursie 500 m arek za dolara, okazuje się bezradne.

J e d n a k p raw d ziw ą tr a g e d ią d e p re c ja c ji j e s t coś, co m o ż n a


ok reślić ja k o je j „ efek t m o r a ln y ”. T en n iek o ń c zą cy się s p a ­
d ek w a rto ści m a rk i, ja k i p rze w id u je się za g ra n ic ą , spow oduje
w k ra ju niem ożliw y do w y trz y m a n ia wrzrost niepew n ości. Ż a d ­
ne dyskusje e k o n o m ic z n e nie b ę d ą w sta n ie uspokoić m as ani
ukryć p rz e d n im i cen y ch le b a.
O d d a w n a w ia d o m o , że d ru k o w a n ie banknotów ' stan ow i
sk u te k , a nie przyczynę d e p re c ja c ji i że ilość waluty, choć n o ­
m in a ln ie się zw iększa, w' istocie trac i n a w artości. D oszliśm y
do p u n k tu , w k tó ry m b ra k p ien ięd z y m a gorsze sk u tk i niż s a ­
m a d e p re c ja c ja [...] N a w e t gdyby ilość p a p ie ro w y ch p ie n ię d z y
była trz y k ro tn ie w iększa niż ob ecn ie, nie stan o w iło b y to p r a w ­
dziwej przeszk o d y d la stabilizacji.
A z a te m do teg o czasu - d r u k u jm y b anknoty!

Ten czołowy dziennik finansowy miał jasny obraz tego, co


się dzieje; podczas gdy nom inalna wartość m arek papierowych
wr obiegu wzrosła z 35 mld w- grudniu 1919 roku do 200 mld
w lipcu 1922 roku - ich wartość w t funtach szterlingach spadła
odpowiednio ze 193 min do 83 min. Przed wojną 6 mld m arek
w obiegu odpowiadało pod względem wartości około 300 min
funtów. Przyczyna tego stan u rzeczy wciąż pozostawała jedynie
w7sferze kategorycznie wyrażanych domysłów.
D r H e rm a n n H um m el, młody, ale wpływowy prezydent Ba­
denii, stwierdził, że nie chciałby brać na siebie odpowiedział-
LATO 1922 ROKU | 111

ności za w strzym anie drukow ania pieniędzy. Spadek wartości


m arki tłum aczył różnymi przyczynami: względami m oralnym i
i psychologicznymi, postawą Poincarego, ciężarem reparacji
oraz drukow aniem pieniędzy. Bez w ątpienia wszystkie te czyn­
niki odegrały pewną rolę; sam D ’A bernon porównywał posta­
wę Poincarego do zachowania nauczyciela, który bije ucznia
po rękach, nie dostrzegając, że ten je s t umierający. K atastro fa
Austrii była lekcją poglądową, którą wszyscy mogli zobaczyć.
„Dalsza paniczna wyprzedaż m arki je st wielce prawdopodob­
na - napisał am b asado r - chyba że powstrzym a się bezpośred­
nią przyczynę spadku jej wartości - tj. n ieustann e zasypywanie
rynku m asą nowych banknotów. Trzeba będzie chyba operacji
chirurgicznej, żeby to wbić tutejszym władzom do głowy - nic
innego, poza trep a n acją czaszki, nie wystarczy”.
24 sierpnia dr W irth, wyglądający na bardziej przem ęczone­
go niż wcześniej, mówił am basadorow i o swoim lęku, że Niemcy
nie będą w stanie zdobyć wystarczająco dużo żywności, aby za­
spokoić potrzeby ludzi w7czasie nadchodzącej zimy, szczególnie
gdy będą zm uszone do spłacania reparacji. W czasie tej rozm o­
wy, ja k zapisał D ’A bernon, „przyniesiono kartkę z inform acją,
że kurs niemieckiej waluty wynosi 1,837 tys. m arek za jedn ego
dolara - to ogrom ny spadek od w czoraj”.
D ezorientacja ludzi i rządu w obliczu tak totalnej niepew no­
ści w sprawach finansowych znajdowała odbicie w kręgach dy­
plomatycznych. Dobrym tego przykładem był wpis D ’A bernona
do p am iętn ik a pod d a tą 26 sierpnia:

Po p o łu d n iu s p o tk a łe m a m e ry k a ń s k ie g o a m b a s a d o r a , który
pow iedział: „W iem b a rd z o d u żo - a p a n ile w ie?”. Nie m o g łe m
j e d n a k z n iego w yciągnąć, o co, u licha, chodzi. Pow iedział:
„ M a m y p raw ie w o jn ę ”; ale czy m ia ł n a myśli A m e ry k ę i A n ­
glię, czy F ra n c ję i Niemcy, czy j a k ą ś in n ą k o m b in a c ję - nie
m a m pojęcia.
7. Dziedzictwo Habsburgów

N
iewątpliwie lata powojenne przyniosły niezwykłą redys­
trybucję m ajątku i dochodów7w Austrii. Głównym proble­
m em było to, że zbyt duża część dochodów - klas pracujących -
„um ykała” teraz podatkom . Rząd nie potrafił wymyślić takiego
podatku, którego robotnicy nie przerzuciliby natychm iast na
pracodawców' (zwłaszcza gdy zatrudn iało ich państwo lub wła­
dze miejskie W iednia), którym następnie pracodawcy nie ob­
ciążyliby konsum entów i który nie prowadziłby do drukow ania
pieniędzy, a w konsekwencji - autom atycznie potem n a stę p u ją ­
cego wzrostu płac i cen. A larm ujący obraz egoizmu narodow e­
go spowodowanego przez inflację oraz politycznej nieudolności
wynikającej z niepewności gospodarczej nakreślił O.S. Phill-
potts*, sekretarz handlowy poselstwa brytyjskiego w W iedniu:

A u s tria c y są j a k ludzie płynący s ta tk ie m , k tó ry m nie p o tra f ią


ste ro w ać , i sta le w ysyłają w e zw an ia o pom oc. C z e k a ją c n a nią,
większość z nich zaczyna w ycinać tr a tw y z b u r t i pokładów ,
każdy d la siebie. S ta te k je szc ze nie z a to n ą ł, p o m im o spow odo­
w any ch w te n sposób przecieków , a ci, któ rzy z g ro m a d z ili z a ­
pasy d re w n a , używ ają go też do o g rz e w a n ia i g o to w a n ia sobie
strawy, podczas gdy ci b a rd z iej p rz y p o m in a ją c y ż eg larz y p a tr z ą
n a to zziębnięci i głodni. L udn ości te g o k ra ju b ra k u je odwagi
i p a trio ty z m u . W czasie n ie d a w n e g o s tra jk u n a kolei w ładze

* Owen Phillpotts dobrze znał ten kraj, gdyż w latach 1906-1914 był wicekonsu-
lem, a następnie konsulem w Wiedniu.
DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 1 1 3

zwróciły się do klu b u a u to m o b ilo w e g o o pom oc, ale nie zgłosił


się ż a d e n o c h o tn ik ; p o p ro sz o n o też lo k a ln ą spółkę o wypoży­
czenie ciężaró w ek , sp o tk a n o się j e d n a k z o dm ow ą, p o łąc zo n ą
z pro pozycją ich k u p n a.

M im o obaw lorda D ’A b ernona, że m ark a wkrótce znaj­


dzie się na poziomie austriackiej waluty, upadek korony n a ­
dal przebiegał znacznie gwałtowniej. W m aju 1921 roku kurs
korony doszedł do poziomu 2 tys. za funta. W m aju 1922 ro­
ku funt kosztował ju ż 35 tys. koron. Podstawowe przyczyny
były takie sam e ja k zawsze, ale teraz w zm acniały je jeszcze
m iędzynarodowe wątpliwości, a także pesym izm Austriaków,
który skłaniał ich do wykupywania wszystkiego, co się dało,
za wszystkie pieniądze, jak ie mieli, oraz ich d eterm in ac ja, by
grom adzić ja k najwięcej żywności, pom im o wprowadzonych
o statnio surowszych kar. Nowe zarządzenie zobowiązywało
sklepikarzy do przyjm ow ania krajowych banknotów, ale ponie­
waż zezwalało też na dalsze wykorzystywanie obcych w alut do
wszystkich zakupów, h an dlarze na ogół znajdowali wymówki,
by nie przyjmować koron. Takie działanie powodowało wiel­
ką irytację, gdyż wszystkie sklepy w W iedniu były zatłoczone,
chłopi przybywali tysiącam i do dawnej stolicy cesarstw a, żeby
wy dać pieniądze.

K o b ie ty kupow ały zap asy c u k ru , kawy i inny ch towarów, o b a ­


w iając się w z ro stu cen, albo w ydaw ały p ie n ią d z e n a u b r a n i a
i m e b le [pisał V.W. G e rm a in s* ]. In n i trw o nili p ie n ią d z e bez
o p a m ię ta n ia ; j u t r o w ino b ęd zie droższe! G dy d o la r szedł w gó­
rę, n a ty c h m ia s t n a s tę p o w a ł n a ja z d n a sklepy. C e n y rosły z go­
dziny n a g odzinę; lud ność była o g a r n i ę ta sz a łe m zakupow ym .
M ówi się o pew nym s ta r y m k a w a le rz e , k tó ry kupił powijaki,
gdyż w lo k aln y m sk lepie nie było nic innego . [...] H a n d la r z e
o d pow iad ali n a tę gorączkę, z a m y k a ją c sklepy pod ró żnym i

* A utor książki Austria o f Today [Austria dzisiaj], M acmillan 1932.


1 1 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

p r e te k s ta m i: z pow odu choroby, sp ra w ro d zin n y c h lub in w e n ­


taryzacji.

Byli też ludzie, głównie z m iasta, bez żadnych pieniędzy,


które mogliby roztrwonić.
W połowie m aja 1922 roku heroiczne, niemal sam otne wy­
siłki kanclerza J o h a n n a Schobera, by wprowadzić porządek do
austriackiej gospodarki oraz umiarkowanie i zdrowy rozsądek
do polityki, dobiegły końca. Jego gabinet upadł w7 parlam encie
zaledwie cztery tygodnie po tym, ja k udało mu się przekonać
aliantów w Genui, aby zrzekli się praw7hipotecznych do wszyst­
kich nieruchomości państwa austriackiego, które zostały zajęte
na poczet kosztów okupacji i reparacji wojennych - porozum ie­
nie to utorowało drogę do zaciągnięcia pożyczki przez Austrię.
Być może politycy uważali, że misja dr. Schobera dobiegła końca,
jed n ak zdymisjonowanie najsilniejszego w7kraju m ęża stanu na­
tychmiast postawiło pod znakiem zapytania zdolność kredytową
Austrii - dopóki sam a kontrolowała swoje finanse. Z powodu
dymisji Schobera, byłego szefa policji, brytyjski kredyt obieca­
ny przez Lloyda G eorge’a został wstrzymany, kredyty z Francji
i Włoch nigdy nie doszły do skutku, a korona znowu zaczęła spa­
dać. Położenie Austrii było szczególnie krytyczne, w7porównaniu
z sytuacją Węgier czy Niemiec, ponieważ jej funkcjonowanie
w wielkim stopniu zależało od towarów7importowanych.
Po 1 czerwca spadek w?artości korony mógł przyprawić o za­
wrót głowy. Kurs z 5 czerwca, gdy austriacka w aluta przekroczy­
ła poziom 52 tys. za funta i znacznie ponad 10 tys. za dolara,
wywołał panikę, która przyczyniła się w7czasie kolejnych dwóch
dni do dalszego spadku o 40 procent. 9 czerwca funt kosztował
70 tys. koron, a dolar ponad 15 tys. W ciągu miesiąca od zabój­
stwa w Niemczech R athenaua, które miało miejsce pod koniec
czerwca, korona „pikowała” w ślad za m arką, z poziomu 100 tys.
na 125 tys. Równolegle ze spadkiem kursu austriackiej waluty
nastąpił ogromny wrzrost cen; indeks tego w7zrostu, którego baza
w lipcu 1921 roku wynosiła 100, osiągnął poziom 2,645 tys.
DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 1 1 5

Kom petencje wiedeńskich polityków do radzenia sobie z tą


sytuacją stały się pośmiewiskiem w stolicy, natom iast poza nią
zwiększyła się jeszcze pogarda i niechęć do rządu centralnego.
W Styrii i Tyrolu szeroko agitowano za unią z Włochami. W W ied­
niu rozważano nadal przyłączenie (Anschluss) do Niemiec, do
czego zachęcali pangerm aniści, mimo że było to zakazane przez
trak taty pokojowe i lekceważąco traktow ane w7 Berlinie - „Kto
by się chciał do nas przyłączyć - pytał dr W irth - gdy m arka jest
w takim stanie?” R ada Ligi Narodów odmówiła koniecznego ze­
zwolenia, a w Austrii nasiliła się komunistyczna działalność wy­
wrotowa, na którą płynęły znaczne kwoty z Moskwy7.
W istocie K om unistyczna P artia Austrii była - tak ja k cały
kraj - kom pletnie zrujnow ana finansowo, je d n a k Moskw^a uwa­
żała, że w arto j ą wspierać ze względu na jej związki z bardziej
znaczącym ruchem kom unistycznym w Niemczech. O d z n a ­
czała się ona dobrą organizacją i oprócz protestów7 przeciwko
podwyżkom cen oraz rutynowych apeli o konfiskatę m ajątku
bogaczy z powodzeniem prowokowała lub przedłużała straj­
ki. W arto zwrócić uwagę na fakt, że p a rtia daleko odeszła od
dotychczasowej praktyki tworzenia tajnych organizacji, a po­
szczególni komuniści zaczęli całkiem otwarcie dem onstrow ać
swoją przynależność i odkrywać karty.
W sierpniu 1922 roku dr Ignaz Seipel, następca Schobera
na stanowisku kanclerza, wystosował do e n ten ty nowy, rozpacz­
liwy7 apel o pożyczkę w7 wysokości 15 min funtów. W im ieniu
państw7 sprzymierzonych Lloyd George odrzucił tę prośbę, wy­
rażając ubolewanie, że od czasu wojny A ustria „otrzym ała od
nich ju ż tak wiele, lecz dało to tak rozczarowujące efekty”. A u­
strię szorstko skierowano do Ligi Narodów7i do końca m iesiąca
kurs jej waluty spadł do poziomu 350 tys. koron za funta, czy­
li jej wartość obniżyła się dokładnie dziesięć razy w stosunku
do maja. Kraj ogarnęła to taln a rozpacz. A ustriacy oczekiwali,
iż zaraz nastąpi katastrofa - tak jakby nie wydarzyła się już
kilkanaście razy. Szef policji publicznie ogłosił, że m a 20 tys.
ludzi, na któryoh może liczyć, jeśli zajdzie potrzeba rozbroję-
1 1 6 1 KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

nia niebezpiecznie lewicowej arm ii austriackiej. A m erykański


pełnom ocnik w W iedniu ostrzegał, aby nie przyjeżdżać do tego
kraju, chyba że w spraw ach biznesowych. M imo iż często docho­
dziło do strajków7 i dem onstracji, przewidywano jeszcze więk­
sze niepokoje społeczne, a brytyjskie poselstwo raportowało, iż
„zalęknieni żydowscy b iznesm eni” pospiesznie załatw iają sobie
paszporty. Codziennie zwiększało się ryzyko grabieży przez
głodny, bezrobotny motłoch, ponieważ od lipca indeks kosztów
utrzy m ania wzrósł o 124 procent. W samym tylko lipcu p a ń ­
stwo było w stanie wywiązać się ze zobowiązań wobec swoich
pracowników- na kwotę 150 mld koron jedynie dzięki rozłożeniu
wy nagrodzeń na raty. Sierpniowe podwyżki zwiększyły te zobo­
w iązania do 344 mld koron, a sum a wszystkich wynagrodzeń
w kraju wyniosła w tym miesiącu 700 mld koron - w7 każdym
razie znacznie więcej, niż było pieniędzy w obiegu. Zanosiło się
na całkowity upadek au to ry tetu rządu.
Sytuacja ta oczywiście odzwierciedlała podstawowy7 problem
finansowy7Austrii, polegający na nadm iernych wydatkach na wy­
nagrodzenia zbędnych urzędników (ich liczba bardzo zwiększyła
się w czasie wojny), które, w7miarę ja k autom atycznie zwiększały
się wraz z indeksem, m ożna było pokryć, jedynie drukując więcej
pieniędzy. Pod koniec lipca związki zawodowe protestowały, że
ten indeks, korygowany co miesiąc na podstawie wzrostu kosz­
tów utrzym ania w poprzednim miesiącu, nie dotrzymuje już kro­
ku coraz wyższym cenom; zatem presja na drukowanie pienię­
dzy stale się nasilała. Ty lko w sierpniu dodatkowa emisja nowych
banknotów7 bez pokrycia osiągnęła nom inalną wartość 560 mld
koron - była to suma, która odbierała sens uchwalonej w lipcu
ustawie, by założyć nowy7 bank emisyjny z kapitałem 800 mld
koron, który7w7połowie miał pochodzić z pożyczki przymusowej,
a w połowie z nowych podatków. Projekt ten, choć zachęcała do
niego Komisja Reparacyjna, stał się praktycznie martwy7 już
w chwili poczęcia - po prostu ze względu na skalę deprecjacji.
Po lipcowym krachu korony uruchom iono w W iedniu za­
stępczą giełdę, tzw7. Deuisenzentrale, m ającą regulować tra n sa k ­
DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 1 1 7

cje i przepływy7 w7 obcej walucie; był to pomysł, który Niemcy


i Węgry skopiowały w ciągu kilku następnych miesięcy. Nie tyl­
ko nie udało się w7 ten sposób zatrzym ać panicznego odwrotu,
ale też ściągnąć z powrotem m ającego decydujące znaczenie
austriackiego złota o wartości 18 min funtów, które - ja k uwa­
żano - zostało zdeponowane w Szwajcarii. Rozwiązanie to nie
poprawiło wyjątkowo uciążliwych warunków życia austriackich
klas średnich ani strasznych - klas niższych. Nie wywarło też
żadnego zauważalnego wpływu ani na operacje spekulantów,
ani działania paskarzy, ani proces dewaluacji korony. Gdy p rze­
stała być ona przyjmowana, ludzie posiadający zagraniczne
banknoty, stanowiące teraz główny środek płatniczy, nie chcieli
się ju ż wcale z nimi rozstawać. A ustriacy wrócili do tego p u n k ­
tu, w którym pozostawiła ich wojna - tworzyli m asę kilku m i­
lionów7zrujnowanych, głodnych ludzi, m iotających się w g ran i­
cach kraju, którego nie potrafili poznać.

A ustria, ledwo utrzym ująca się na powierzchni wzburzonych


europejskich mórz w7 1922 roku (żeglarskie m etafory doskona­
le pasowały do jej stanu), nagle m iała je d n a k poczuć g ru n t pod
nogami. Nie chcąc czekać bezczynnie na kom pletną ruinę, dr
Seipel w końcu postanowił, że wymieni część niezależności kra­
ju na jeg o przetrw anie. „Jesteśm y świadkami - powiedział j e ­
den z kom entatorów - niebywałego spektaklu: austriacki kan­
clerz jeździ po Europie i oferuje swój kraj tem u, kto zaoferuje
najwyższą ce n ę”.
O bjazd Seipela obejmował po kolei wszystkich sąsiadów
Austrii i stanowił finezyjne dyplomatyczne preludium do j e ­
go poruszającego apelu wygłoszonego na forum Ligi Narodów7
w Genewie na początku września. W czasie tego wystąpienia
Seipel wy kazał ponad wszelką wątpliwość, iż bez pomocy finan­
sowej A ustria ustanow iona na mocy tra k ta tu z St. G erm ain
rozpadnie się na kawałki; oświadczył też, że W iedeń je st go­
towy przyjąć każdy wymagany przez Ligę stopień dyscypliny,
aby doprowadzić kraj do porządku. Pistoletem przyłożonym
1 1 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Lidze do głowy był nie tyle sam koszm ar dezintegracji Austrii,


ile groźba austriackiej unii celnej, nie mówiąc ju ż o jak im ś sil­
niejszym politycznym związku z tym lub innym z jej sąsiad ó w -
N iem cam i, Bawarią, W łochami czy państw am i naddunajskim i
- co szybko stawało się jedynym alternatyw nym rozwiązaniem.
Perspektywa, że A ustria mogłaby stać się włoskim p ro te k to ra ­
tem , częścią Wielkich Włoch, była dla Francji szczególnym po­
wodem do zastanowienia.
C ała sytuacja zm ieniła się w cudowny sposób, gdy zaczę­
ły się negocjacje z Ligą. W pierwszym tygodniu września a u ­
striacka w aluta, która osiągnęła swoje m inim um 25 sierpnia,
zyskała trochę na wartości i wzrosła z poziomu 350 tys. koron
za fu n ta do 335 tys. - i na tym poziomie, dzięki zaufaniu wy­
nikającem u z prowadzonych rozmów, rząd zdołał j ą utrzym ać.
W ciągu m iesiąca przygotowano tzw. protokoły genewskie.
Pierwszy gw arantow ał polityczną i tery to rialn ą integrację A u­
strii; drugi postanaw iał, że W ielka Brytania, Francja, Wiochy
i Czechosłowacja zabezpieczą pożyczkę dla Austrii w wysokości
650 min koron w złocie; a trzeci zobowiązywał ją do uporządko­
wania finansów publicznych, zaprzestania dyskontowania wek­
sli skarbowych i utw orzenia nowego banku emisyjnego. Całość
tego przedsięwzięcia m iała być zabezpieczona przez nadanie
absolutnej władzy finansowej komisarzowi g en e raln em u wy­
znaczonem u przez Ligę.
Austriacki indeks cen osiągnął swoje m aksim um 15 wrześ­
nia 1922 roku, a potem nieu stann ie spadały one do końca roku
- w sumie o 20 procent. Jeszcze bardziej niezwykłe było to, że
po 2 w rześnia kurs korony wobec dolara ju ż nie ulegał fluktu­
acji, pom im o faktu iż przez kolejne dwa i pół m iesiąca podaż
banknotów nadal rosła, a ilość pieniędzy w obiegu zwiększyła
się ponad trzykrotnie. Do połowy7 listopada, do czasu otwarcia
nowego Narodowego Banku Austrii i pojawienia się wpływów
z krótkoterm inow ej pożyczki w ew nętrznej, lojalnie udzielonej
przez austriackich bankierów, deficyt budżetowy pokrywano
przez drukow anie banknotów; Żyjąc na kredy t, możliwy’ dzięki
DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 1 1 9

nadziejom obudzonym w Genewie, rząd balansował na niezwy­


kle cienkiej linie.
Postabilizacyjna inflacja - ab su rd aln a sytuacja z z a in te re ­
sowaniem odnotow ana przez ówczesnych ekonom istów - wy­
nikała z potrzeby zastąpienia papierowy mi koronam i wielkiej
liczby zagranicznych banknotów w obiegu. Występował też a u ­
tentyczny niedobór gotówki, którego maszyny drukarskie nie
były w stanie fizycznie uzupełnić - w sierpniu 1922 roku ilość
pieniędzy w obiegu odpowiadała sumie nieco ponad 80 min ko­
ron w złocie, podczas gdy przed wojną w obiegu znajdowało się
500 min koron (chociaż wr trochę innych okolicznościach) na
tym samym obszarze. Dwa czynniki złożyły się na spadek cen:
po pierwsze, nie m usiały być ju ż niebotycznie wysokie, żeby za­
pewnić zysk, a po drugie, jak o że rynek na towary został nasy­
cony w czasie długiego okresu szału zakupowego, popyt n a tu ­
ralnie osłabł.
Gdy po połowie listopada sukces tej operacji stał się oczywi­
sty dla wszystkich wr kraju i za granicą, rządowi chodziło przede
wszystkim o to, żeby zapobiec „um ocnieniu się” korony. W iedeń
widział już, ja k przygnębiające konsekwencje spotkały Czecho­
słowację, gdy jej finanse zostały bru talnie zdezorganizowane
przez spekulacyjne wykupywanie czeskiej korony wr Niemczech.
Do 1922 roku A ustria tak się przystosowała do ciągłej d ep re­
cjacji, że sam a stabilizacja wystarczyła, by wywołać ostry kry­
zys gospodarczy. Rząd potrzebował koron, więc em itow ano je,
a zabezpieczenie stanowiły otrzymywane ze źródeł krajowych
i zagranicznych obce waluty, które powiększały rezerwy7banku.
W7 istocie był on zobowiązany kupow^ać więcej zagranicznych
banknotów, niż potrzebował.
Szybkość, z jaką przywrócono w W iedniu zaufanie i stabil­
ność —chociaż jeszcze nie dobrobyt - wskazywała na to, w jak
dużym stopniu problem y A ustrii miały podłoże psychologiczne
i adm inistracyjne. Austriacy od początku przejawiali głęboką
niewiarę w7siebie i wr swój rząd oraz dziecinną wręcz skłonność
do zdawania się na zagraniczną pomoc i kontrolę. W dużej
1 2 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

m ierze wynikało to zapewne stąd, że p rzestrzeń - pozostała po


tradycyjnych auto ry tetach zmiecionych przez rewolucję, która
spowodowała jednocześnie wielkie rozczarowanie zubożonych
klas urzędniczych i panujących - wciąż była boleśnie pusta.
Rzecz jasna, dr Seipel stał się przedm iotem niezwykle ostrych
ataków ze strony politycznych przeciwników za wymianę na złoto
suwerenności nowej republiki. O statecznie socjalistów uciszyło
jed n ak dojście do władzy we Włoszech Mussoliniego (w połowie
października), które zrodziło w nich wielkie obawy, iż A ustria
może stać się faszystowska, jeżeli pożyczka Ligi nie dojdzie do
skutku - faszyzm cieszył się teraz wśród wielu Austriaków dużą
popularnością. Komisja finansowa Ligi zrozum iała natychm iast,
że żaden austriacki rząd nie będzie miał dostatecznie dużej siły
w parlam encie, by dokonać koniecznych cięć w wydatkach i sa­
modzielnie wydobyć kraj z trudności - poczynając od perspek­
tywy7anarchii, a kończąc na groźbie klęski głodowej. Po krótko­
terminowej pożyczce wewnętrznej na założenie nowego banku
natychm iast nastąpiła krótkoterm inowa pożyczka międzynaro­
dowa, którą coraz więcej krajów śpieszyło gwarantować; teraz
Austria czekała na długoterm inowe kredyty międzynarodowe,
nadal będące przedm iotem dyskusji. Dr Zimmermann*, komi­
sarz Ligi, przybył do W iednia w połowie grudnia 1922 roku i n a­
tychmiast zaczął tworzyć warunki gospodarcze wymagane przez
protokoły genewskie, dostrzegając, ile sam a A ustria zdołała już
osiągnąć w dziele stabilizowania swojej w^aluty.
P riorytet stanowiło odwTÓcenie system u opartego na d oraź­
nych korzyściach politycznych i socjalistycznej szczodrości -
był on zaprzeczeniem zdrowej gospodarki. W iedeń jak o stolica
republiki, w której żyło 6,5 min ludzi, m iał więcej pracowników
państwowych, niż gdy pełnił funkcję stolicy m onarchii zamiesz-

kiwanej przez 50 m in ludzi. Ściąganie podatków pozostawiało


całkowicie nieefektywne, a wszystkie przedsiębiorstw a p a ń ­
stwowe przynosiły wielkie straty. U jem ny bilans samej kolei,

* Dr A.R. Z im m erm an n, wcześniej burm istrz R otterdam u.


DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 121

wy noszący 6 min funtów rocznie, czyli je d n ą trzecią krajowego


deficytu, wynikał nie tylko z przerostu zatrudnienia, ale też ze
zbyt niskich opłat za przejazdy. N a każdą milę linii kolejowej
przypadało trzech ludzi do obsługi, podczas gdy w Szwajcarii
tylko dwóch, a kiedy płace pracowników’ kolei podniesiono wraz
z indeksem kosztów utrzym ania, ceny biletów kolejowych przy­
nosiły tylko je d n ą p iątą wpływów potrzebnych do pokrycia tego
wzrostu. M inisterstw a, koleje państwowe, poczta - wszystkie te
podm ioty wymagały drastycznych cięć i restrukturyzacji. P ań­
stwowe dotacje były zadziwiająco hojne. Mniej niż połowa użyt­
kowników kolei płaciła za cały bilet. Ten zrujnowany kraj nawet
cygara dostarczał ludności znacznie poniżej kosztów produkcji.
Teraz je d n a k A ustria była jedynym z państw centralnych,
którego stan finansów wyraźnie się poprawiał. Gdy wróciło za­
ufanie publiczne, pom im o rosnącego bezrobocia, część wielkiej
ilości nagrom adzonych walut zagranicznych wypłynęła z po­
w rotem na rynek. W końcu powstała baza, na której państwo
mogło budować, a raczej - ze względu wielką zależność od ze­
w nętrznej pomocy - na której m ożna było budować państwo.

W iosną 1922 roku na skali chaosu finansowego i handlowego


Węgry, drugi odłam ek podwójnej m onarchii Habsburgów*, sy­
tuowały się między N iem cam i i A ustrią. Ja k o że były krajem
rolniczym, miały inne problem y niż ta m te państwa, ponieważ
teoretycznie dysponowały dostatecznym i zasobam i, aby się
utrzym ać i jeszcze coś odłożyć. Zważywszy na ich zasadniczo
obiecujący stan posiadania, niezwykłe było to, ja k w iernie Wę­
gry' skopiowały drogę do katastrofy finansowej swoich eksso-
juszników.
Między rokiem 1913 a końcem 1921 ilość pieniędzy w7obiegu
zwiększyła się 64-krotnie. Koszyk artykułów domowych zakupio­

* Na mocy tra k ta tu w Trianon W7ęgry straciły swoje najlepsze terytoria, zatrzy­


mując tylko 14 komitatów z 64. W brytyjskim ministerstwie spraw zagranicznych
przyznawano uczciwie, chociaż riie publicznie, że „jeszcze na dodatek reparacje to
ju ż trochę za wiele”.
1 2 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

ny w 1914 roku za 100 koron obecnie kosztował 8,26 tys. koron.


Przed wojną na obszarze, który teraz zajmowały nowe Węgry,
dochody państw a były o około je d n ą dziesiątą większe od wydat­
ków - trzy lata po zawieszeniu broni wydatki wynosiły o je d n ą
trzecią więcej niż dochody. Do 1921 roku zaburzenia norm al­
nych standardów m onetarnych wynikające z wojny, rewolucji,
kontrrewolucji, czerwonego, a potem białego te rro ru i w końcu
regencji adm irała Miklósa Horthyego spowodowały tak wielkie
przygnębienie, że każdy, kto tylko miał jakieś pieniądze, chciał
wymienić je na bardziej stabilne aktywa - zagraniczną walutę,
akcje spółek przemysłowych, antyki lub biżuterię. Podobnie jak
w Niem czech i w Austrii wszystkie klasy społeczne spekulowały
na giełdzie, kupowano i sprzedawano wszelkie kategorie papie­
rów7 wartościowych i z dnia na dzień gorliwie śledzono zmiany
kursów w7alut.
M inister finansów, dr L óran t Hegedlis, otwarcie przyznawał,
że jego najważniejszym zadaniem w 1921 roku je s t powstrzy­
m anie ucieczki od korony. Chociaż w styczniu znajdowała się
ona na poziomie 2,1 tys. za funta, twierdził, że ustabilizuje j ą
na poziomie 400 za funta. To fakt, że sześć tygodni po pierw­
szej próbie odzyskania węgierskiego tronu przez cesarza K aro­
la I H absburga, w kwietniu 1921 roku, kurs węgierskiej waluty
osiągnął poziom 800 koron za funta. J e d n a k Hegedlis powinien
był raczej rozłożyć reform y na ponad dekadę, niż na dziewięć
miesięcy, a nie przeprowadzać je w sposób tak drakoński, że
ostatecznie doprowadziły do jego dymisji we wrześniu 1921
roku. 29 ustaw finansowych uchwalonych przez Z g rom adze­
nie Narodowe w czasie jego rządów obejmowało m.in. 20-pro-
centowy podatek od kapitału i ostry fiskalny atak na „fortuny
w ojenne”, akcje, dobra luksusowe najróżniejszego rodzaju oraz
nieruchom ości - ustawy7 te spotkały się z k onsternacją lub ra ­
dością, w zależności od tego, ja k wpływały na d a n ą grupę spo­
łeczną. Popełniono poważny błąd psychologiczny, zam rażając 20
procent depozytów bankowych, ponieważ ludzie, a szczególnie
chłopi, nabrali odtąd awersji do powierzania swoich oszczędno­
DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 1 2 3

ści instytucjom finansowym i grom adzili je w dom u, powodując


w konsekwencji niedostatek waluty na rynku.
Hegedlis uważał, że jego porażka wynikała z upadku m a r­
ki niemieckiej, kiepskich zbiorów i niepewności w sprawie
reparacji. Ale jego ostatn im działaniem było doprowadzenie
do uchw alenia wydatku 960 min koron (600 tys. funtów) na
podwyżkę wynagrodzeń urzędników państwowych, które po­
zostawały daleko w tyle za płacam i zwykłych robotników - ta
właśnie ustawia została u zn ana oficjalnie za przyczynę nowej
inflacji i dalszej deprecjacji, gdy po raz pierwszy od m arca na
dobre zabrano się do drukow ania pieniędzy.
Polityka finansowa H egedlisa wpłynęła na w ęgierską gospo­
darkę w sposób podręcznikowy. Gdy wiosną 1921 roku korona
zyskała na wartości, bezrobocie - dotychczas nieznaczne - wy­
raźnie wzrosło, ponieważ towary i surowce kupowrane, gdy za­
graniczny kurs korony wynosił 2 tys. za funta, m ożna było sprze­
dać tylko z wielką stratą, kiedy kurs węgierskiej waluty wzrósł
i został osiągnięty poziom 800 koron za funta. Innymi słowy, gdy
korona się umocniła, sytuacja kupców i producentów pogorszyła
się - kiedy zaś Hegedlis podał się do dymisji i wartość korony
spadła, kręgi biznesowe odetchnęły z ulgą, a w7przemyśle znowu
zaczęto zwiększać zatrudnienie. Z drugiej strony ten tymczaso­
wy wzrost wartości korony został bardzo dobrze przyjęty przez
klasy urzędnicze i inne osoby o stafych dochodach. Chłopi n ato ­
m iast (stanowiący dwie trzecie ludności) generalnie patrzyli na
to wszystko obojętnie, ponieważ zawsze byli w stanie sprzedać
swoje produkty po cenach bliskich cenom światowym - bardzo
możliwe, że powodziło im się lepiej niż przedstawicielom tej
warstwy społecznej w innych krajach europejskich.
W ostatnich m iesiącach 1921 roku węgierski rząd znowu
m usiał się zmierzyć z problem em utrzym ania klas urzędni­
czych. Zapew nienie im żywności i innych artykułów pierwszej
potrzeby za cenę niższą od kosztów tylko w niewielkim stopniu
poprawiło ich sytuację. U rzędnik wysokiego szczebla, na przy­
kład podsekretarz stanu, nadal otrzymywał swoje przedw ojen­
1 2 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

ne wynagrodzenie w wysokości 2 tys. koron miesięcznie - przed


wojną wystarczyło to na życie w7 um iarkow anym luksusie oraz
wychowanie i wykształcenie dzieci. Chociaż teraz dostawał do­
datkow ą dotację w wysokości 3 tys. koron miesięcznie, to i tak,
aby tylko przeżyć, potrzebował co najm niej 20 tys. koron. Ta
o statn ia sum a, stanowiąca we wrześniu 1921 roku (tuż przed
d ru g ą próbą cesarza Karola, by wrócić na tron w Budapeszcie)
równowartość 120 funtów rocznie, w Boże N arodzenie odpo­
w iadała ju ż tylko niespełna 70 funtom rocznie. P raca biurowa,
również w ynagradzana za ułam ek przedwojennych stawek, s ta ­
wiała tych, którzy j ą wykonywali, w podobnie żałosnej sytuacji.
T hom as Hohler*, brytyjski wysoki kom isarz w Budapeszcie,
pisał:

W ta k ic h oko liczno ściach t r u d n o byłoby się dziwić, gdyby


szerzyła się k o ru p c ja - o w ęgiersk iej służbie cywilnej d o b rze
świadczy fak t, że p rzy p a d k i korupcji w śród u rzędników 7z d a r z a ­
j ą się sto su n k o w o rzadko . K lasy u rz ę d n ic z e i w y kształcone są
zdecy dow anie w n ajgo rszej sytuacji. N ie u s k a r ż a ją się głośno,
więc t r u d n o u stalić, j a k a ich część z n a jd u je się w a u te n ty c z n e j
p o trz e b ie . Sale au k cy jn e św iadczą j e d n a k o tym , że w ielu z n a ­
lazło się w n a p ra w d ę ciężkim p o łożeniu.

M imo to wielu przedstawicieli klasy urzędniczej, zwłasz­


cza jej młodsi członkowie, znajdowało upust dla swoich uczuć
w szkodliwych działaniach tajnych stowarzyszeń, z których
większość byia wściekle antysem icka. O rganizacje te cieszyły
się też w sparciem młodszych oficerów7 węgierskiego wojska,
również poszukujących jakiejś sprawy, o którą m ożna by wal­
czyć, oraz kogoś, kogo mogliby obarczyć winą za swoją biedę.
W czerwcu 1922 roku m inął już czas, kiedy m inister finan­
sów mógłby wprowadzić porządek do węgierskiego budżetu. O d
stycznia em isja pieniądza zwiększyła się o 28 procent, indeks

* Później sir Thom as Hohler, urodzony w 1871 roku, zmarł w 1946.


DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 1 2 5

cen o 36 procent, a zew nętrzna deprecjacja korony - od 52 do


75 procent - ten przedział odpowiadał różnicy w ciągu je d n e ­
go tygodnia czerwca. W połowie tego miesiąca za jed nego funta
m ożna było kupić 4,5 tys. koron; zdaniem dr. Tibora Kallaya,
nowego m inistra finansów, było to odbiciem finansowego sta­
nu Niem iec i Austrii. Podobnie ja k w Niemczech nie uważano
wcale, że drukowanie pieniędzy m a wiele wspólnego z tem pem
deprecjacji - ortodoksyjne kręgi finansowe za obecną sytuację
winiły „brak zauf ania w Z urychu” i twierdziły, że skoro deprecja­
cja tak znacznie przekracza wzrost emisji pieniądza, em isja ta
jest najwyżej jednym z dodatkowym czynników pogłębiających
deprecjację. I znowu, fakt, że przez wiele miesięcy spadek w ar­
tości korony za granicą konsekwentnie wyprzedzał nowe emisje
węgierskiej waluty, a nie następow ał po nich, sprawiał, iż wła­
dze finansowe Węgier nie dostrzegały wpływu, jaki na Zurych
wywiera wiedza, że deficyt budżetowy zawsze będzie pokrywany
przez dodruk pieniędzy, a nowe banknoty zawsze będą em ito­
wane, aby zaspokoić popyt na walutę, który nieodm iennie n a­
stępował po wzroście cen. W każdym razie, podobnie ja k władze
Niemiec, węgierski rząd nie przypuszczał, by stabilizacja była
możliwa w sytuacji, gdy nieznana jest wielkość długu repara-
cyjnego. Ilość pieniędzy w obiegu podwoiła się w ciągu roku od
m om entu, gdy tra k ta t z Trianon został wreszcie ratyfikowany.
Pod koniec czerwca 1922 roku zanosiło się na znaczne nie­
pokoje społeczne i rosła liczba protestów dotyczących kosztów
utrzymania. Strajki „miejskich śmieciarzy” i pracowników kana­
lizacji w Budapeszcie udało się zakończyć dzięki ogólnej podwyż­
ce wynagrodzeń - wynosiła ona od 12 do 75 procent. Dr Kallay
oświadczył, że będzie skłonny zwiększać emisję papierowych pie­
niędzy, bez względu na zagrożenia z tym związane, dopóki nie
pojawi się perspektywa przerw ania spirali rosnących cen i wyna­
grodzeń. Z atem węgierska waluta, która 17 lipca osiągnęła po­
ziom 6 tys. koron za funta, tydzień później spadła do poziomu
7 tys. (wcześniej straciła już znacznie na wartości wraz ze spad­
kiem m arki po śmierci R ath enaua) i odpowiednio wzrosły też
1 2 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

ceny żywności. Natychmiast pojawiły się nowe żądania płacowe.


Tymczasem większą część krajowego bogactwa wytwarzali
rolnicy, których podatki, pom im o wysiłków dr. H egedüsa, po­
zostawały nom inalnie na takim samym poziomie jak przed
wojną, czyli realnie stanowiły mniej niż je d n ą dw usetną ob­
ciążeń przedwojennych. Sam a ta niesprawiedliwość fiskalna
wystarczyłaby, żeby nasilić w zajem ną wrogość środowisk m iej­
skich, przemysłowych i biznesowych z jedn ej strony, a rolników
i właścicieli nieruchomości z drugiej. J e d n a k istniejące szanse
na większe zyski skłaniały rolników do wstrzymywania się ze
sprzedażą swoich plonów ja k najdłużej, żeby stworzyć niedają-
cy się zaspokoić popyt i nakręcić dalszy wzrost średnich cen.
K atastrofa Węgrów była w dużej m ierze dziełem ich samych.
Dewaluacja korony postępowała z zatrw ażającą prędkością.
We wrześniu, gdy ilość pieniędzy7w7obiegu wzrosła o 25 procent
w stosunku do sierpnia, a w ig iersk a w aluta spadła do pozio­
mu 11 tys. koron za funta, m inister finansów wyjaśniał, że naj­
nowsze emisje pieniądza nie powinny spowodować deprecjacji,
ponieważ odzwierciedlają tylko wzrost krajowych aktywów na
skutek zbiorów - a nowro wyemitowane banknoty sam e też bę­
dą ściągnięte z rynku, gdy roczne plony zostaną rozdzielone.
Bez względu na to, czy były to czcze frazesy, czy myślenie ży­
czeniowe, nadzieje ta okazały się płonne, ponieważ niemożliwa
okazała się sprzedaż plonów7za proponowane ceny.
W panice rząd utworzył urząd kontroli wymiany walut - De­
visenzentrale, wzorowaną na modelu austriackim - aby ustrzec
się katastrofy finansowej. Gdy początkowe problem y tego urzę­
du, jego Kinderkrankheiten, jak je nazywano, utrzymywały się,
pogorszyło to znacznie sytuację. Po ustaleniu kursu wymiany
korony na poziomie niższym od jej wartości rynkowej, co sp ra ­
wiło, że posiadacze zagranicznych walut nie chcieli się z nimi
rozstawiać, urząd nie miał środków, by pomóc kupcom spłacić
ich zagranicznych wierzycieli. Wcześniej handlarze sprzedaw a­
li za granicą na podstawie kursu wymiany na dany dzień, n a ­
tychm iast spłacając kredyt w walucie swoich wierzycieli. Zgod­
DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 1 2 7

nie z nowymi przepisam i każde podanie o zagraniczną w alutę


należało złożyć wr źle zorganizowanym urzędzie, gdzie na jego
rozpatrzenie czekało się nawet dwa tygodnie - a po tym czasie,
ze względu na niedobór waluty, m ożna było dostać tylko część
sumy, o którą się wnioskowało. Z atem handel zagraniczny szyb­
ko osłabł, a to doprowadziło do zwiększenia bezrobocia.
Z drugiej strony w listopadzie, gdy kurs korony sztucznie
utrzym ywano na poziomie 12 tys. za funta, w ęgierska Devisen-
zentrale pracowała ju ż dostatecznie sprawnie i podobno bardzo
przeszkadzała spekulantom , ponieważ nie dało się ju ż m an i­
pulować ceną korony za granicą. Spekulacje walutowe natych­
m iast ustąpiły miejsca giełdowym i zaczęto na gwałt kupować
akcje przemysłowe. Akcje wyceniane wiosną na 8 tys. koron po­
szybowały w górę na 100 tys. i więcej koron - a spółki, dostrze­
gając szansę, zaczęły zwiększać kapitał i rozwadniać akcje. Lu­
dzie nadal kupowali; zauważano, że naw7et ostrożni inwestorzy
nie planowali trzym ać swoich nowych akcji (z których dywi­
dendy były śm iesznie małe w stosunku do wyłożonego kap ita­
łu), tylko raczej chcieli osiągnąć zysk z ich sprzedaży kosztem
mniej przenikliwych rodaków7. Dwa miesiące niem al stabilnej
waluty w; połączeniu z ustaw am i przeciwdziałającymi m an ip u ­
lacjom walutowym skłoniły spekulantów do upłynnienia swoich
akcji. Notowania na giełdzie znowu zaczęły spadać i wielu in­
westorów poniosło ciężkie straty.
Przyglądający się tem u ludzie, zbyt biedni, żeby grać na
giełdzie, nie mogli się radować tym spektaklem . Chociaż koro­
na była stabilna, ceny nadal szły w górę - wzrosły o 60 procent
w ciągu dwóch miesięcy przed 1 listopada. 13 listopada rząd
znacznie podniósł opłaty za przejazdy kolejowe i tran sp o rt to­
warów, co bezpośrednio i zdecydowanie wpłynęło na wszystkie
ceny. „Wszystkie klasy - pisał H ohler - całkowicie zatraciły po­
czucie proporcji co do kosztów7. Węgier, który tylko wzruszy ra ­
m ionam i i pom ruczy coś pod nosem o traktacie z Trianon, gdy
musi zapłacić 5 tys. koron za butelkę vin mousseux, wścieka się
z powodu podwyżki ceny biletów tramwajowych o 5 koron”.
1 2 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

H o h ler przesyłał do brytyjskiego m in isterstw a spraw za­


granicznych szczegółowe analizy reakcji Węgrów na ich nowe
obciążenia finansowe. U rzędnicy państwowi, pisał, nie mogąc
zastrajkow ać, niezwykle ucierpieli i u trzy m u ją się przy życiu
tylko dlatego, że ich m izerne w ynagrodzenia uzu pełn iane są
przez pewne przywileje, takie ja k zniżki na przejazdy kolejo­
we czy możliwość zakupu wybranych artykułów po niższych ce­
nach. M im o to było „tru d n o zrozum ieć, ja k ci, którzy nie m ają
możliwości nielegalnie profiter de l'occasion, dają radę przeżyć”.
Oficerowie arm ii znajdowali się w7 niewiele lepszej sytuacji.
Na przykład major, którego zarobki przed wojną wynosiły 575
koron tygodniowo, teraz otrzymywał 17 tys. koron tygodnio­
wo (czyli około 1 fu n ta i 10 szylingów), podczas gdy m usiałby
mieć 184 tys. koron na tydzień, żeby dysponować tą sam ą siłą
nabywczą. Porucznik m usiał przeżyć za rów nowartość je d n e g o
fu n ta na tydzień, a dowódca korpusu - około 2 funtów i 5 szy­
lingów. Żonaci oficerowie otrzymywali zasiłek na żonę i dzie­
cko w wysokości 3,5 tys. koron m iesięcznie (czyli 6 szylingów)
na osobę.
Z wyjątkiem nielicznych szczęśliwców7, którzy mieli kapitał
w krajach neutralnych, klasa rentierów przedstaw iała sobą
„niezwykle przygnębiający o b raz”. Młodsi i aktywni znajdowali
pracę, ale starsi żyli w skrajnej nędzy. Przedstawiciele wolnych
zawodów, lekarze i prawnicy, podobnie ja k w Niem czech i w7Au­
strii, cierpieli na brak pacjentów7 i klientów, ale mogli w pew­
nym stopniu dostosować swoje stawki - chociaż lekarzom nie
pom agało to, że wszystkie szpitale były ogołocone z najbardziej
podstawowego i niezbędnego wyposażenia, od łóżek po baseny
dla chorych. Profesjonaliści o stałych dochodach „zostali spro­
wadzeni do absolutnego ubóstw7a ”. Urzędnicy, którzy tworzyli
w stolicy bardzo w ażną klasę, otrzymywali całkowicie n iead e­
kwatne wynagrodzenia, od 12 tys. do 20 tys. koron miesięcz­
nie (czyli pomiędzy 12 a 19 funtów7rocznie), które cały czas się
kurczyły. Większość mogła je d n a k nadal dostać w swoich biu­
rach obiady po symboliczny ch cenach, tak że jakoś udawało im
DZIEDZICTWO HABSBURGÓW | 1 2 9

się przeżyć. Ale dla tych, którzy mieli rodziny do wykarm ienia,
„60-procentowa podwyżka cen je st nie do zniesienia”.
Robotnicy, którzy mieli wsparcie związków zawodowych, ja k
zwykle nie znajdowali się w najgorszej sytuacji, gdyż ich wy­
nagrodzenie od czasu do czasu korygowano. Wcale je d n a k nie
powodziło im się dobrze. Podczas gdy w 1914 roku trzeb a było
pracować 80 godzin, żeby nabyć garnitur, a w 1919 roku 141 go­
dzin, to w lipcu 1922 roku - ju ż 381 godzin. Podobnie aby kupić
tuzin jajek konieczne było przepracow anie 3 godzin zam iast
jed n ej, a w przypadku kilogram a chleba - 2 godzin zam iast 30
m inut.
Na wsi właściciele ziemscy i rolnicy ucierpieli mniej niż inni,
ponieważ wytwarzali dla siebie większość koniecznych do życia
produktów i podnosili ich ceny równie regularnie ja k sklepika­
rze. Bezrolni chłopi nie radzili sobie tak dobrze, a wielka liczba
pracowników' dorywczych, których tułaczki były teraz ograniczo­
ne przez nowe granice Węgier, tworzyła szczególnie ubogą w ar­
stwę społeczną. H ohler stwierdzał na końcu swego raportu, że
w kryzysie gospodarczym dobrze się wiedzie wielu ludziom, i to
oni odpowiadają za powierzchowną atm osferę dobrobytu p an u ­
ją c ą w Budapeszcie - w szczególności, jego zdaniem , powodziło
się Żydom, którzy stanowili sporą część ludności stolicy.
Gdy zbliżało się Boże N arodzenie 1922 roku i ceny prze­
kroczyły ostatnie możliwe do zaakceptow ania przez większość
ludności miejskiej ceny, stało się jasn e, że nie da się ju ż dłu­
go odroczyć prawdziwego kryzysu ani wspierać korony. Tajne
organizacje rosły w siłę, rozkwitał skrajny nacjonalizm , a a n ­
tysem ityzm szerzył się nawet w oficjalnych kręgach - Węgry
stanęły na krawędzi.
8. Jesienne podchody

ylko ludzie na wsi mogli w Niem czech mówić o względnym


1 dostatku - każdy, kto żył z ziemi, m iał bezpośredni dostęp
do rzeczy o realnej wartości. Nie było zaskoczeniem , iż nawet
gdy rolnicy pilnowali tylko tego, by pieniądze, jakie dostawali
za swoje produkty, miały tak ą sam ą siłę nabywczą ja k wcześ­
niej, i tak oskarżano ich o zdzierstwo - tym bardziej jeżeli
opóźniali sprzedaż, wiedząc doskonale, że im dłużej będ ą zwde-
kać, tym bardziej w zrosną ceny.
E rn a von P ustau pojechała na jakiś czas na wieś i bez ogró­
dek zapytała swoich gospodarzy, co robią z tymi wszystkimi
pieniędzm i, które wyciskają z mieszczuchów. Gospodarze od­
powiedzieli szczerze, że spłacają kredyty hipoteczne. Z asada
„M ark gleich M a rk ” ogrom nie pom ogła rolnictwu; dla ludzi ze
wsi, właścicieli ziemskich, rolników czy chłopów, życie zaczęło
się od nowa. Pod koniec sierpnia 1922 roku, gdy m ark a p rze­
kroczyła poziom 2 tys. za dolara - czyli 9 tys. za fu n ta - kredyt
hipoteczny zaciągnięty siedem lub osiem lat wcześniej był ju ż
spłacony w ponad 99 procentach. Gdy E rn a von P ustau wróciła
do dom u

w ro d zin ie ro z m a w ia n o o ro sn ący ch c e n a c h , k re d y ta c h , k tó re
m u sia ły zo stać z re d u k o w a n e , o p a r tii klasy ś re d n ie j, o w ielkim
biznesie i o r o b o tn ik a c h , wciąż żąd a ją cy c h więcej. [...] K o n ­
tr a s t m ię d z y w sią a m ia s te m był ta k ogrom ny, że nie m o g ą t e ­
go z ro z u m ie ć ludzie, k tó rzy teg o nie przeżyli.
JESIENNE PODCHODY | 131

H ans-G eorg von der O ste n - wcześniej latał na myśliwcach


w słynnej jed nostce („latającym cyrku”) barona von Richtho-
fena, a później przez krótki czas był a d iu ta n te m H e rm a n n a
G öringa, dopóki nie ustrzelił ulubionego je le n ia m arszałka
Rzeszy - wspom ina, że w lutym 1922 roku dzięki pożyczce od
zaprzyjaźnionego b an k iera kupił posiadłość sąsiadującą z jego
własnym m ajątk iem na Pom orzu za 4 min m arek (wtedy odpo­
wiadało to sum ie około 4,5 tys. funtów). J e s ie n ią spłacił dług
pieniędzm i ze sprzedaży mniej niż połowy plonów z jed n eg o ze
swoich pól ziemniaków. W czerwcu tego sam ego roku, gdy ceny
wystrzeliły w górę, wyprzedzając spadek m arki, von der O sten
kupił od pewnego h andlarza 100 ton kukurydzy za 8 min m arek
(wtedy około 5 tys. funtów). Tydzień później, zanim towar je sz ­
cze został dostarczony, odsprzedał go z powrotem tem u sam e­
m u człowiekowi za dwa razy większą sum ę, zarabiając na tym
8 min m arek bez kiwnięcia palcem. „Za te pieniądze - opowia­
dał -w ypo sażyłem w antyczne meble rezydencję w mojej nowej
posiadłości, kupiłem trzy strzelby, sześć g arniturów oraz trzy
pary najdroższych butów w Berlinie —a potem spędziłem tam
osiem dni na zabaw ie”.
To był prosty interes - jed y n ą rzeczą, któ rą w tam ty m czasie
należało zrobić z gotówką, to ja k najszybciej wy m ienić j ą na
coś innego. Oszczędzanie było głupotą. Niewątpliwie jed n ak ,
podobnie ja k w Austrii, znalazło się wielu rolników, którzy za­
chowywali się w sposób oburzający. D r Schacht, pisząc o latach
inflacji, wspom inał, że chłopi „wydawali papierowe pieniądze
tak szybko, ja k to tylko było możliwe, na rozm aite potrzebne
maszyny i sprzęty - a także na wiele bezużytecznych rzeczy. To
był czas, w którym często dało się zauważyć fortepiany i pia­
nina w najbardziej niemuzykalnych d o m ach ”. Każdy, kto miał
świadomość skutków inflacji, pisał Schacht, mógł zabezpieczyć
się przed stratam i, wymieniając papierowe pieniądze na akty­
wna, które m usiały zachować swoją wartość: domy, działki, pro­
dukty przemysłowe, surowce, itd.
1 3 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

T o ta ln a u c ie cz k a do re a ln y c h w a rto śc i pozw oliła nie tylko lu­


dzio m z a m o ż n y m , ale też, zwłaszcza, lu dzio m p ozbaw io nym
sk ru p u łó w zachow ać, a n a w e t powiększyć swój m a ją te k . [...]
W w yniku tej w alki o w z b o g ac en ie się i finansow e p rz e trw a n ie ,
o p a rte j n a w ykorzystyw aniu ig n o ra n c ji m as, każdy a s p e k t ży­
cia biznesow ego z o sta ł osłabiony.

P otępianie walki o p rzetrw anie wr tak chaotycznych oko­


licznościach i uznaw anie jej za działanie egoistyczne, n ie n a tu ­
ralne czy złe byłoby pod w ielom a względam i niesprawiedliwe.
Gdy ludzie nie rozum ieją, co się dzieje, dlaczego się to dzieje,
gdy nie m ają pojęcia, co zrobić, i nikt im nie mówi, co należy
zrobić, musi dojść do paniki. M im o to fakt, że ludzie na wsi
zachowywali się n a tu ra ln ie , nie stanowił żadnego pocieszenia
dla ludzi żyjących w m iastach, którzy nie mieli żadnych tow a­
rów na wym ianę i których n iezm ienne dochody stale traciły na
wartości.
We wrześniu 1922 roku pewien profesor z Hesji la m e n to ­
wał, iż profesorom , nauczycielom i ludziom nauki odm aw ia się
ju ż prawa do życia i wielu z nich prawdopodobnie um rze w cza­
sie nadchodzącej zimy z powodu braku żywności i ogrzewania.
Obaw iał się, że ich synowie, zam iast pójść drogą zawodową oj­
ców, jak to bywało od pokoleń, zostaną przez sytuację zm uszeni
do pracy fizycznej, aby zarabiać na chleb.
Oczywiście, łatwo było wpaść w n adm ierny pesymizm -
utrzym ywanie się z pracy rąk przez jakiś krytyczny czas wca­
le nie musi oznaczać, że je s t to trwałe rozwiązanie. Ale skargi
profesora pokazywały, jak ie przygnębienie panuje wr świecie
akadem ickim :

Siła robocza, w' całości lub w części w ykw alifikow ana, z a c z ę ­


ła j u ż rzą d zić w N ie m c z e c h ; nie m a ż a d n e g o p o p y tu n a p ra c ę
um ysłow ą, to znaczy - p r a c a u m y słow a p r z e s ta ła m ieć w a rto ść
rynkow ą. E f e k te m m oże być tylko k a ta s t r o f a N ie m ie c i u p a d e k
cywilizacji w E u ro p ie Środkow ej, je ż e li nie n a całym świecie.
JESIENNE PODCHODY | 1 3 3

W kryzysie gospodarczym pojawił się ju ż je d n a k nowy ele­


m ent. Po raz pierwszy wy nagrodzenia za pracę zaczęły wyraźnie
pozostawać w tyle za w zrostem cen, pom im o wszystkich starań,
jakie związki zawodowe podejmowały w tej sprawie. Prezydent
E bert, zabiegając u lorda C urzona o kolejne m o rato riu m na
spłatę reparacji, wskazywał na to, że w arunki egzystencji ludzi
pracy stały się „całkowicie nie do przyjęcia” i bliski je s t upadek
życia gospodarczego w Niem czech.
Za litr mleka, który w kwietniu 1922 roku kosztował 7 m a­
rek, a w sierpniu 16 m arek, w połowie września trzeba było za­
płacić 26 m arek. C en a piwa wzrosła z 5,60 m arki za litr do 18,
a potem 30 m arek. Je d n o jajko, w kwietniu po 3,60, teraz kosz­
towało ju ż 9 m arek. W ciągu zaledwie dziewięciu miesięcy tygo­
dniowe wydatki szofera pan a Seedsa za identyczny koszyk pro­
duktów spożywczych zwiększyły się z 370 do 2,615 tys. m arek.

W z ro st c en o n ie m a l 100 p ro c e n t w ciągu o s ta tn ic h c z te re c h
tygo dni [ra p o rto w a ł konsul] p o stę p o w ał w ta k e k sp resow y m
te m p ie , że n iem ożliw e było w y p ra co w an ie ż a d n e g o sy ste m u
rów noległych, r e k o m p e n s u ją c y c h podw yżek płac - n a p rzy k ła d
podw yżka płac pod koniec j e d n e g o ty g o d n ia nie r e k o m p e n s o ­
w a ła w z ro stu cen ju ż w n a s tę p n y w to re k ; ro b o tn ic y i p ra c o w n i­
cy o trz y m u ją c y sta łe p e n sje b a rd z o c ie rp ią p o m im o n i e u s t a n ­
neg o z w ięk sz an ia w y n a g ro d z e ń . [...] S y tu a cja w d z ie d zin ie płac
j e s t w tej chwili k o m p le tn ie z d e sta b iliz o w a n a .

9 września władze ogłosiły, że w ciągu poprzednich dzie­


sięciu dni wydrukowano i wprowadzono na rynek 23 mld m a ­
rek, czyli 10 procent wszystkich pieniędzy papierowych b ęd ą­
cych w obiegu w całym kraju. G azety sum iennie odnotowały,
iż ,,[d]zienna produkcja d ru k a rn i federalnych zwiększyła się
obecnie do 2,6 mld m arek papierowych. W ciągu tego m iesią­
ca wzrośnie do niem al 4 mld m arek papierowych; władze m ają
nadzieję, że na tym poziomie problem niedoboru pieniędzy zo­
stanie definitywnie rozwiązany”.
1 3 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

B rak gotówki był rzeczywiście dotkliwy, a lipcowa ustawia


o pien iądzach zastępczych przynosiła ju ż pierwsze owoce.
W ielkie koncerny przemysłowe zaczęły płacić robotnikom
częściowo w b an k n o tac h , a częściowo w' kuponach przyjm o­
wanych przez lokalne sklepy pod w aru n k iem , że zo stan ą wy­
kupione wr bardzo krótkim czasie. Również władze m iejskie
przystąpiły do emisji własnych pieniędzy, świadom e, iż każde
opóźnienie w7 w ypłacaniu zarobków niebezpiecznie podniesie
poziom emocji wśród pracowników7, których główną troską
było wydanie pieniędzy, zanim stra c ą w artość. Jednocześnie
m iasta i m iasteczka obawiały się bezrobocia, które w dużej
skali mogłoby prowadzić do inspirow anych przez kom unistów
zam ieszek, za te m zaczęły sztucznie tworzyć m iejsca pracy.
M ieszkańcy F ra n k fu rtu zauważyli ze zdziw ieniem , że za m ia ­
stem re m o n tu je się duże odcinki całkiem dobrych dróg, a n a ­
pow ietrzny system kabli telefonicznych je s t w ym ieniany na
podziemny.
Wrześniowe plany Banku Rzeszy zostały zrealizowane, lecz
jak o że w drugim tygodniu października m ożna było odnieść
w rażenie, iż spadek niemieckiej w^aluty nabrał nowego tem p a
- w7 ciągu sześciu tygodni zsunęła się z poziomu 9 tys. m arek
za fun ta do 13 tys. za fu n ta - nadzieje, że uda się zaspokoić po­
pyt na gotówkę, równie szybko się rozwiały. Prognoza profesora
Keynesa sprzed 15 miesięcy, iż przez n astępn e 2 lata m ark a
będzie spadać o punkt dziennie aż do poziomu 1 tys. za funta,
zostały przekroczone 13 razy w7niespełna dwie trzecie zapowia­
danego czasu. Teraz, 29 września, Keynes napisał w „M anche­
ster G u a r d ia n ”, że 2 mld m arek w7złocie rocznie (100 min fun­
tów) to m aksym alna kw7ota reparacji, jakiej m ożna oczekiwać
od Niemców, a dom aganie się większej sumy oznacza wejście
„w świat fan tazji” - i nie m a pewności, czy nawet podana przez
niego kwota będzie spłacona. Keynes uznał, że żądania Francji,
dom agającej się ponad 3 mld rocznie, opierają się na „błędnym
rozum ow aniu, którem u ulega wielu Francuzów7, iż ogrom po­
trzeb Francji zwiększa wydajność N iem iec”. Tymczasem je d n a k
JESIENNE PODCHODY | 1 3 5

Keynes, którego bezzwłocznie zaproszono wraz z innymi nieza­


leżnymi ek spertam i do Niem iec, aby doradził, ja k zatrzym ać
spadek m arki, stwierdził, że Niem com koniecznie należy dać
„chwilę w ytchnienia”, zanim spłaty zostaną wznowione, nawet
w skrom niejszym wymiarze.
Również A lbert E instein sądził, iż problem reparacji jest
podstawową przyczyną choroby m arki, i przesłał lordowi
H a ld a n e ’owi artykuł z „B erliner T a g e b la tt”, sugerujący, że
W ielka B rytania i Francja powinny partycypować w niem ie­
ckim przemyśle do poziomu 30 procent kapitału zakładowego.
Einstein, który poprosił H a ld a n e ’a, by „publicznie nie wiązano
[jego] nazwiska z tą sprawrą ”, uważał to za dobre rozwiązanie.
Niestety, rekom endacje E in stein a nie przyniosły żadnych
efektów; opublikowany w listopadzie raport ekspertów, zawie­
rający propozycję rozsądnego program u stabilizacji m o n e ta r­
nej (na poziomie około 14 tys. m arek za funta), w prow adzenia
równowagi budżetowej, zaciągnięcia pożyczek zagranicznych
i czasowego zawieszenia spłat reparacji, również został całko­
wicie zignorowany, zarówno przez dłużnika, ja k i wierzycieli.
To prawda, że działo się wtedy wiele innych rzeczy, które zaj­
mowały ich uwagę. W październiku w Wielkiej Brytanii rząd
Lloyda G eorg e’a zastąpił konserwatyw ny gabinet A ndrew Bo-
n ara Lawa. We Włoszech do władzy doszedł Mussolini.
W N iem czech ludzie uciekali się do wymiany barterowej
i stopniowo przechodzili na w aluty obce jak o jedyny wiarygod­
ny środek płatniczy; wprowadzono nowe zarządzenia dotyczące
zakupu dewiz i korzystania z zagranicznych walut do regulow a­
nia krajowych płatności. O prócz kary więzienia przewidziano
grzywnę, której wysokość m ogła nawet dziesięciokrotnie prze­
kraczać wartość nielegalnej transakcji. Aby zapobiec uciecz­
ce kapitału, postanowiono, że teraz należy uzyskać zgodę na
tran sfer kapitału - nie zaś tylko powiadam iać o nim - a wszyst­
kie transakcje im porterów miały podlegać ścisłym regulacjom.
Niestety, kroki te nie dość, że utrudniały legalny handel, to nie
uwzględniały faktu, iż spekulacje m ożna było nadal prowadzić
1 3 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

na zagranicznych giełdach, a zatem dawały nikłe szanse na po­


w strzym anie spadkowego tren d u m arki.
Bank krajowy w O ldenburgu, próbując zaoferować ludziom
bezpieczną inwestycję, alternaty w ną wobec zagranicznych wa­
lut, wyemitował „obligacje żytnie” (Roggenmark) , z term in em
wykupu w 1927 roku. C en a emisyjna była rówrna aktualnej w ar­
tości 125 kg żyta, a cena wykupu m iała odpowiadać średniej
cenie 150 kg żyta w7 pierwszym kw artale roku wy kupu; d o d a t­
kowe 25 kg stanowiło odsetki za cztery lata. Były to obligacje
na okaziciela, notowane na giełdzie i zabezpieczone przez cały
kapitał banku.
Tymczasem za litr m leka, który we wrześniu kosztował 26
m arek, w7październiku należało zapłacić już 50 m arek. Masło,
jeszcze w kwietniu po 50 m arek za pół kilogram a, m ożna było
teraz dostać za 480 m arek. W ciągu dwóch miesięcy cena jajka
podwoiła się i doszła do 14 m arek. Kieszonkowy grzebień kosz­
tował 2 tys. m arek; słoik miodu - 8 tys.; para dziecięcych spod­
ni - 5 tys.; tuzin talerzy7 kuchennych - 7,5 tys.; para jed w a b ­
nych pończoch - 16 tys.; rolka papieru toaletowego - 2 tys.;
p ara dziecięcych butów - 2,8 tys. J e d n a k trzy msze za bliską
osobę były nadal dostępne po starej cenie 150 m arek.
D eputowani do bawarskiego L andtagu bez względu na b ar­
wy polityczne rywalizowali ze sobą w naciskach na rząd ce n tral­
ny, by przysłał pomoc, ponieważ wydawało się, że setkom tysięcy
biedaków7 w tym kraju związkowym grozi śmierć głodow7a. Ich
los wydawał się jeszcze bardziej przejmujący, gdy nadszedł Ok-
toberfest, wielki trzytygodniowy7festyn w M onachium , na którym
spożywa się gigantyczne ilości piw7a i wieprzowiny - sprzedaw a­
nych po bardzo wysokich cenach nawet w najbardziej sprzyjają­
cych okolicznościach. W sytuacji gdy niem iecka w aluta spadła
z 9 tys. m arek za funta na 12 tys., a potem 18 ty7s., cena litra
piwa wzrosła zaś z 30 do 78 m arek, przybyli ze wsi uczestnicy za­
bawy, świętujący żniw7a, stali się przedm iotem politycznego po­
tępienia - w miejsce turystów, którzy w większości wyjechali do
domów. Seeds tak to kom entował w monachijskim konsulacie:
JESIENNE PODCHODY | 1 3 7

D e p u to w a n i m a ją p e łn e podstawy, by o stro p o tę p ia ć zbytki


n a festyn ie, ale z a g ra n ic z n y o b se rw a to r, k tó ry w idział te n ie ­
p r z e b r a n e tysiące baw iących się ludzi, pocho dzący ch w yłącz­
nie z klasy ro b o tn ic ze j i niższej śre d n ie j, m a powody, by w ą tp ić
w istn ie n ie tej m asy głodu jących , o której tyle się mówi. P o m i­
ja j ą c pew n e części klasy śre d n ie j, t r u d n o o p rze ć się w ra ż e n iu ,
że d o tac je n a żywność słu ż ą je d y n ie p rz e n ie s ie n iu n a p o d a tn i ­
ka części w y n a g ro d z e ń , k tó re pow inni w ypłacać przem ysłowcy.

Sam Stinnes, uosobienie kapitalistycznej bezwzględności,


na spotkaniu z brytyjskimi biznesm enam i w Kolonii w listo­
padzie 1922 roku został zapytany o to, ja k długo niemieccy
przemysłowcy są gotowi pozwalać na dalsze trwanie tego stanu
rzeczy. Odpowiedział, że będą starać się robić swoje tak długo,
ja k długo będą w stanie - „jeżeli będzie trzeba, to dopóki rząd
francuski nie zacznie wreszcie prowadzić polityki zrozum ie­
n ia ”. Stinnes korzystał z każdej okazji, by wbić klin pomiędzy
Francję a W ielką Brytanię, ale przypuszczalnie napraw dę uwa­
żał, że poziom spadku m arki m a drugorzędne znaczenie w sto­
sunku do ryzyka bezrobocia. „Gdy rząd cen traln y nie m a ani
władzy, ani au to ry tetu , występują poważne trudności gospodar­
cze, a żądni zem sty sąsiedzi chcą łowić ryby we wzburzonej wo­
dzie - stwierdził Stinnes - zrobimy wszystko, co w naszej mocy,
by nasi robotnicy zachowali p ra c ę ”.
I rzeczywiście, wr Zagłębiu Ruhry wiele fabryk wymyślało
różne sposoby na to, aby uniknąć zw alniania ludzi. N a przykład
w Essen spółka B ochum er Verein angażow ała 1,5 tys. pracow­
ników do produkcji artykułów dla kolei m im o braku zamówie­
nia. D ziałania takie były je d n a k możliwe tylko w firm ach z d u ­
żymi rezerw am i finansowymi, a m ałe przedsiębiorstw a powoli
zaczynały ju ż przeprow adzać redukcję zatrudn ienia. Gdy w li­
stopadzie nastąpiły nowe podwyżki cen - masło kosztowało 800
m arek za pół kilogram a, a ja jk a 22 m arki za sztukę - sklepy ze
względu na m niejszą sprzedaż przystąpiły do zw alniania p e r­
sonelu.
1 3 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Rozbieżność między w zrostem kosztów utrzym ania a wzro­


stem wynagrodzeń stała się teraz bardzo wyraźna. Podczas gdy
od czasu wojny koszty u trzym ania wzrosły niem al 1,5 tys. razy,
to zarobki górników - najlepiej opłacanych robotników w li­
stopadzie 1922 roku - podniesiono zaledwie 200-krotnie. Gdy
w połowie listopada kurs niemieckiej waluty osiągnął poziom
27 tys. m arek za fu n ta i 6,4 tys. za dolara, a ceny szły w górę za
kursem obu tych walut z n ieu b łag an ą regularnością, nie tylko
wysokość wynagrodzeń pozostawała daleko w tyle za w zrostem
cen, ale też pracownicy nie otrzymywali nawet tego, co im się
należało. Gdy ze względu na niedobory pieniędzy papierowych
jakiegokolwiek rodzaju - i waluty federalnej, i banknotów za­
stępczych - dostawali wypłaty z opóźnieniem , przekonywali
się, że do tego czasu ich zarobki straciły ju ż połowę wartości.
Nawet najlepiej zarabiający robotnicy nie byli w stanie kupić
najbardziej podstawowych artykułów niezbędnych do życia. In­
ni i - ja k zawsze - ci o stałych dochodach lub zależni od swoich
oszczędności cierpieli jeszcze bardziej.
C ierpienia te były bardzo dotkliwe - chociaż gorsze czasy
miały dopiero nadejść - ale stanowiły tylko kulminację wielu
miesięcy rosnącej biedy. W arunki panujące w Berlinie nie były
może typowe dla każdego ośrodka miejskiego w kraju, ale d a­
wały przynajmniej pewne wyobrażenie o powszechnej nędzy.
Dane statystyczne za 1922 rok opublikowane przez burm istrza
dzielnicy Panków wskazywały na to, że niemal 25 procent dzie­
ci opuszczających szkołę mieści się poniżej norm alnego zakresu
wzrostu i wagi, a 30 procent jest niezdolnych do pracy z przyczyn
zdrowotnych. W Schónebergu, gdzie w 1913 roku 8 procent ab­
solwentów szkół miało gruźlicę, liczba ta wynosiła teraz 15 pro­
cent. „Bieda - pisano w raporcie burm istrza - stopniowo dławi
jakąkolwiek wrażliwość na schludność, czystość i przyzwoitość,
zostawiając miejsce tylko na myśli o walce z głodem i chłodem ”.
To, że w ynagrodzenia nie dotrzy mywały ju ż kroku cenom,
i wy-nikające z tego faktu zubożenie nawet najlepiej zarab ia­
jących robotników miało bezpośredni wpływ na związki zawo­
JESIENNE PODCHODY | 1 3 9

dowe. Ze względu na gwałtownie spadającą w artość funduszy


związkowych oraz niem ożność podniesienia składek w tak cięż­
kich czasach zwykłe strajki stawały się coraz trudniejsze do
przeprow adzenia. Tym sam ym przywódcy związkowi zatracili
zdolność do wym uszania na pracodawcach wyższych wynagro­
dzeń. których żądali robotnicy, a zatem tracili najpierw7 wpły­
wy, a następnie - chociaż nie chcieli tego przyznać —kontrolę.
W coraz bardziej nerwowej sytuacji musieli wielokrotnie ap e­
lować do członków7 o zachowanie dyscypliny i przestrzeganie
decyzji związku.
Robotnicy stali się n ato m iast bardzo podatni na wpływy
skrajnych frakcji, przestawali podporządkowywać się kontroli
i zaczynali się burzyć, szczególnie gdy uważali, że największe
osiągnięcie rewolucji, 8-godzinny dzień pracy, je st przedm io­
tem ataku wielkich przemysłowców. Ponieważ wiele lokalnych
władz nie w ahało się strzelać do wzburzonego tłum u, była to
niezwy kle wybuchowa m ieszanka. W trzecim tygodniu listopada
doszło do poważnych starć między policją a tłu m em rozwście­
czonych robotników po tym, ja k pracownicy zakładów M an n es­
m a n n a zażądali 100-procentowej podwyżki płac i próbowali bez
powodzenia - choć przy zachętach kom unistów - ogłosić strajk
powszechny w całym mieście. Podobne dem onstracje miały
miejsce w Kolonii. W D reźnie nastąpiły gwałtowne rozruchy
podczas protestów przeciwko wysokim kosztom utrzym ania -
splądrowano sklepy z zaopatrzeniem , a straty szacowano na
100 min m arek. Doszło tam również do głośnych ksenofobicz­
nych m anifestacji przed głównymi hotelam i, w7 których zwykle
mieszkali obcokrajowcy - to właśnie ich obecność w kraju po­
wszechnie uważano za przyczynę wzrostu cen. W Brunszwiku
doszło do zam ieszek wywołanych brakiem żywności oraz przy­
padków plądrow ania sklepów7; podobne rozruchy miały miejsce
także w Berlinie. Większość daw ała się opanować, ale wszyst­
kie świadczyły o powszechnych niepokojach społecznych.
W artość w złocie wszystkich pieniędzy w7obiegu, która przed
w ojną odpowiadała sum ie niem al 300 min funtów, a w lipcu
1 4 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

1922 roku - 83 min funtów, w listopadzie 1922 spadła do pozio­


m u 20 min funtów. Im więcej pieniędzy drukowano, tym niższa
była ich w artość - co ilustrowało tezę M ikołaja K opernika, wy­
rażoną w 1526 roku w traktacie napisanym dla polskiego króla
Z ygm unta Starego: „m oneta się psuje, gdy je st jej za w iele”.
W ielu obserwatorów nie mogło wyjść ze zdziwienia, ja k m ożna
prowadzić gospodarkę w kraju, w którym je st tak niewiele re a l­
nej waluty; przyczyniało się to do ciągle rosnącej presji na bank
centralny, by dalej drukować banknoty. Fakt, że m im o wszyst­
ko nadal odbywał się handel, zwykle tłum aczono coraz większą
szybkością, z ja k ą obracano pieniędzm i. B anknoty trzym ano
tak krótko, ja k to tylko możliwe. Praktycznie nie przyjmowano
prywatnych czeków. Każdy, kto otrzymywał pieniądze za jakiś
towar, szybko wydawał je na inny i były one cały czas w obro­
cie, wykonując pracę dziesięć razy większej ilości wymienianej
z dziesięciokrotnie m niejszą szybkością.
W połowie listopada rząd kanclerza W irth a upadł pod tym
ciężarem , a pod koniec m iesiąca niem iecka w aluta spadała ko­
lejno do poziomu 30 tys., 32 tys. i 34 tys. m arek za fu n ta - czyli
8 tys. za dolara. Bank Rzeszy ogłosił i wprowadzał teraz w ży­
cie program nieograniczonej produkcji banknotów. Korzystano
z coraz większej liczby d ruk arni i w grudniu ilość wytwarzanych
pieniędzy była ograniczona tylko przez wydajność maszyn i fi­
zyczne zm ęczenie pracujących przy nich ludzi. Lord D ’A bernon
raportow ał do Londynu: „Rynek walutowy7i Bank Rzeszy7są jak
koń, który poniósł niek o m p eten tn eg o jeźdźca - jed n o wzm ac­
nia tylko szaleństwo d rugiego” - lub, ja k to ujął inaczej, także
w7 przypływie natchnienia: „W7 całej historii nie było psa, któ­
ry goniłby tak szybko za własnym ogonem ja k Bank Rzeszy.
Niemcy ko m prom itu ją w7łasn ą w alutę szybciej, niż rośnie jej
ilość w obiegu. Skutek przewyższa przyczynę. Ogon porusza się
szybciej niż pies”.
Niedobór pieniędzy był je d n ą z przyczyn gwałtownego
zmniejszenia realnej wartości - chociaż oczywiście nie wartości
nominalnej - akcji przemysłowych. Pod koniec lata ich wartość
JESIENNE PODCHODY | 141

w złocie spadła do około jednej dziesiątej przedwojennego pozio­


mu; oznaczało to pokaźną stratę dla konsekwentnych posiadaczy
tych papierów wartościowych, chociaż absolutnie nie mogła się
ona równać z tą poniesioną przez właścicieli obligacji wojennych
i innych papierów wartościowych o stałym oprocentowaniu, które
stały się całkowicie bezwartościowe. W sierpniu gazeta „Berliner
T ageblatt” oszacowała całkowitą wartość wszystkich niemieckich
spółek na niecałe 4 mld m arek w7złocie (około 200 min funtów)
i stwierdziła, że - wskazując na niebezpieczeństwo systematycz­
nego wykupywania ich akcji przez obcokrajowców - „rzeczywisty
obraz prosperity niemieckiego przemysłu bardzo różni się od te ­
go, jaki rysują gazety w Londynie i Paryżu”.
N om inaln a w^artość koszyka akcji spółek, które nie zwięk­
szyły lub w7inny sposób nie zm ieniły swojego kapitału z czasów
pokoju, wzrosła od lipca 1914 do lipca 1922 roku 13,4 razy. Ko­
szyk ten obejmował akcje kopalni (G elsenkirchen, wzrost ze
181 do 1,374 tys.; M uhlheim er, ze 155 do 1,99 tys.) oraz róż­
nego rodzaju zakładów przemysłowych (Schwelmer Eisenwerk,
ze 135 do 2,8 tys.; D eutsche Waffen- und M unitionsfabriken,
z 331 do 1,605 tys.; K am m g arn sp in n e rei Düsseldorf, ze 131 do
2,55 tys.; H otelbetriebs Berlin, ze 136 do 2,1 tys.; Anglo-Conti-
n en tale G uanow erke, ze 119 do 1,776 tys.). Wskaźniki te trz e ­
ba jednak porównać ze 143-krotnym w zrostem wartości m arek
w złocie w stosunku do m arek papierowych. Pod koniec wojny
indeks cen akcji spadł realnie o około je d n ą trzecią w stosunku
do swojego poziomu z 1913 roku. W roku 1921 był ju ż na po­
ziomie jednej piątej tam tej wartości. W październiku 1922 ro­
ku osiągnął poziom zaledwde trzech setnych; mówiło się wtedy-
trafnie, że koncern D aim ler M otor Company, wraz ze wszyst­
kimi jego fabrykam i, tere n am i, rezerw am i, k apitałem i organi­
zacją, m ożna byłoby kupić za cenę 327 wyprodukowanych przez
niego samochodów. Popyt na akcje był mały, ponieważ średni
dochód z dywidendy wynosił tylko ćwierć procenta - zgodnie
z preferencjam i największych akcjonariuszy7—istniało też wiele
wygodniejszych sposobów na uzyskanie zwrotu z kapitału.
1 4 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Sprawozdanie D eutsche Banku za 1921 rok pokazywało


wyraźnie, w ja k wielkim stopniu inflacja zredukow ała re a ln ą
w artość dywidend w złocie, m im o złudzenia prosperity wywo­
łanego wysokimi dywidendami papierowy mi. Papierowe obroty
tego banku, równe w 1921 roku 2,125 bin m arek, miały re a ln ą
w artość 85 mld m arek w złocie. W 1913 roku, gdy bank m iał
m niejszą sieć oddziałów, jego obroty wynosiły 129 mld m arek
w złocie. W 1922 roku dywidenda od kapitału 400 min m arek
odpowiadała wartości 1,5 min m arek w złocie, podczas gdy
w 1913 roku z kapitału 200 m in m arek m ożna było uzyskać dy­
widendę w wysokości 12,5 procent, czyli 25 min m arek.
Październik 1922 roku okazał się najtrudniejszym m o m e n ­
tem dla akcjonariuszy, wtedy je d n a k nastąpił przełom . O d tąd
nie tylko pieniądze zaczęły znów napływać do giełdę, ale ludzie,
którzy byli w stanie uzyskać tani kredyt lub nie mogli wysłać
pieniędzy za granicę, powoli uświadam iali sobie korzyści, jakie
daje kupno akcji przemysłowych i innych aktywów własnego
kraju za ułam ek ich prawdziwej wartości. Chociaż realnie gieł­
da zaczęła piąć się w górę, siła nabywcza m arki nadal spadała.

Pod ko niec roku [op ow iadała E r n a von P u s ta u ] mój zasiłek


i w szystkie p ie n ią d z e , j a k ie z a r a b ia ła m , nie były w a r te n a w e t
je d n e j filiżanki kawy. M o ż n a było pójść r a n o do p ie k a rn i i k u ­
pić dwie bułki za 20 m a r e k - ale po p o łu d n iu te sa m e bułki
kosztow ały j u ż 25 m a re k . P ie k a rz nie w iedział, d lac ze g o ta k
się dzieje [...] J e g o klienci też nie w iedzieli. [...] M u sia ło się
to w ja k iś sposób w iązać z d o la re m , z g ie łd ą - a m oże też z Ży­
d a m i.

Szofer p an a Seedsa m usiał być podobnie zdezorientowany:


O n i miliony m u podobnych nadal instynktownie uważali, że
m ark a je st równie dobra ja k złoto, nie zdając sobie sprawy7z te ­
go, ja k bardzo była chora. Za mleko, które w pierwszym tygo­
dniu listopada kosztowało aż 78 m arek za litr, m iesiąc później
należało zapłacić ju ż 202 m arki. C en a m asła skoczyła z 800 do
JESIENNE PODCHODY | 1 4 3

2 tys. m arek za pół kilogram a; cukru ze 180 do 440 m arek za


kilogram ; jajek z 22 do 30 m arek za sztukę. Chociaż ziemniaki
m ożna było nadal dostać po 16 m arek za kilogram, czyli ich
cena wzrosła tylko o 2 m arki, to pół kilo m arnej kiełbasy kosz­
towało 1,4 tys. m arek.
W większości kraju autoryzowane pieniądze zastępcze (Not­
geld) stały się teraz tak powszechne ja k banknoty Banku Rzeszy.
M ożna je było drukować w nom inałach do 500 m arek, a nie­
kiedy do 1 tys. m arek - górne granice trzeb a było regularnie
podnosić - a po dwóch lub trzech m iesiącach m ożna je było
wymienić na banknoty Banku Rzeszy. W połowie listopada na
samych tylko tere n ach okupowanych działało 40 podmiotów
em itujących Notgeld. Należały do nich: Badische Anilin- und So­
dafabrik z Ludwigshafen, D üsseldorf L andesbank, Stahlwerk
Becker-Willich i L inoleum fabrik-M axim iliansau - czyli spółki
działające w najróżniejszych branżach: artykułów chem icz­
nych, usług bankowych, stali, m ateriałów podłogowych. Wiele
m iast płaciło swoim pracownikom własnymi pieniędzm i, m.in.
Krefeld, Koblencja, Düsseldorf, Duisburg, W ormacja, Trewir,
M oguncja, Bonn, a także Kolonia, gdzie na banknotach wid­
niał podpis K onrada A denauera.
N a tym tle szalejących cen i mnożących się emisji krajowej
i lokalnej waluty odbyła się czw arta konferencja londyńska,
preludium do 1923 roku, roku „inflacji taczkowej”. Spotkanie
to, stanowiące w stęp do kolejnego szczytu w Paryżu, zorganizo­
wano w grudniu, żeby rozważyć, czy należy zgodzić się na m o­
ra to riu m na spłatę przez Niemcy reparacji. Było ono niezwykłe
nie tylko ze względu na obecność Benito Mussoliniego, re p re ­
zentującego Włochy, ale też z powodu stanowczego stw ierdze­
nia Poincarego, skierowanego do B onara Lawa, że ,,[c]okol-
wiek się zdarzy, 15 stycznia wejdę do R uhry”. To Francja, a nie
W ielka B rytania chciała, ja k to ujął w 1918 roku w słynnym po­
wiedzeniu sir Erie Geddes, „wycisnąć wszystko, co się da, z nie­
mieckiej cytryny, i trochę więcej”, a „ścisnąć j ą tak, żeby pestki
zapiszczały”.
1 4 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

O p inia Lloyda G eorge’a na te m a t propozycji Poincarego,


złożonych cztery m iesiące wcześniej w Londynie, była taka, że
Francuzi „wykazali albo całkowitą niezdolność do zrozum ienia
najbardziej podstawowych w arunków ekonomicznych reg u lu ją­
cych płatności jedn ego kraju na rzecz drugiego, albo złowrogą
determ inację, by doprowadzić do niewywiązania się N iem iec
z nałożonych przez tra k ta t zobowiązań, co usprawiedliwiłoby
zajęcie westfalskich terenów przemysłowych z dalszą możli­
wością oderw ania ich od niemieckiej m acierzy”.
Bonar Law7, który w7 pełni zdawał sobie sprawę z tego, że
stabilizacja m arki oznacza dla Niem iec bezrobocie, kryzys go­
spodarczy i ogrom ne obciążenia finansowe, natom iast brak
stabilizacji - całkowitą katastrofę, podobnie nie potrafił teraz
przekonać francuskiego prem iera, iż bezsensem jest g ro m a­
dzenie wielkich ilości niemieckich m arek papierowych poprzez
działania odwetowe czy wy muszające. Niemieckie służby celne
zebrały ju ż 1,5 bln m arek na rachunku reparacyjnym państw
sprzymierzonych, ale Komisja R eparacyjna nie śm iała ich wy­
mienić, bo nie dostałaby za nie prawie nic. Poincare wykazywał
uporczywą pewność, pisał Lloyd George, że łatwo dałoby się
eksploatować niemieckie lasy pod nadzorem sił państw7 sprzy­
mierzonych, a państw a te mogłyby również kontrolować Bank
Rzeszy i wymusić wzrost w7artości marki. Zajęcie Zagłębia Ruh-
ry miało pokazać, ja k tragicznie się mylił. Bez w7zględu na to,
czy Francja faktycznie zam ierzała zrujnować Niemcy na zawsze,
czy też nie, jej ówczesna polityka sprowadziła franka do jednej
piątej jego przedwojennej wartości.
10 g rud nia na konferencji londyńskiej otrzym ano notę no­
wego kanclerza Niemiec, dr. W ilhelm a Cuno, z propozycjami
różnych działań stabilizujących m arkę, w tym także dw ulet­
niego m o rato riu m na spłatę reparacji - została ona odrzuco­
na. Poincarego, który nalegał na „zobowiązania produkcyjne”
z Berlina, jeszcze bardziej wytrąciła z równowagi złożona przed
Bożym N arodzeniem niem iecka oferta 30-letniego paktu poko­
jowego - uważał j ą tylko za wybieg.
JESIENNE PODCHODY | 1 4 5

W ydarzenia biegły nieuchronnie do konferencji paryskiej,


i dalej. 4 stycznia 1923 roku Francja i W ielka B rytania poróż­
niły się w kwestii Niemiec. 9 stycznia francuscy; belgijscy i wło­
scy członkowie Komisji Reparacyjnej - przy sprzeciwie W iel­
kiej Brytanii - uznali, że Niem cy umyślnie nie wywiązują się
z dostaw węgla i drew na, do których byli zobowiązani przez
tra k ta t pokojowy. W tedy nie istniał ju ż żaden prawny sposo­
bu, by powstrzymać Poincarego przed spełnieniem jego gróźb,
a nadzieje, że A m erykanie zainterw eniują, okazały się płonne.
Rzeczywiście, 10 stycznia Stany Zjednoczone wycofały swoje si­
ły okupacyjne. 11 stycznia Poincare wysłał do Zagłębia Ruhry
złożoną z inżynierów komisję k ontrolną „w celu zabezpieczenia
dostaw ”; towarzyszyły jej oddziały wojska, które miały „chronić
tę komisję i zapewnić realizację jej m isji”. N a dodatek fra n ­
cuski p re m ier ostrzegł, że w razie konieczności zostaną użyte
sankcje i inne środki przymusu.
N a pozór okupacja Zagłębia Ruhry m iała, ja k to popularnie
ujmowano, „przemówić N iem com do ro z u m u ” i zmusić ich do
płacenia. Pozostało je d n a k tajem nicą, w jak i sposób czasowe
odcięcie od głównego regionu przemysłowego miało im to uła­
twić. Lloyd George uważał - a w ydarzenia n astępnego lata bez­
względnie potwierdziły tę opinię - że prawdziwym motywem
okupacji była chęć ustanow ienia zaprzyjaźnionej z Francją
konfederacji nadreńskiej. Zajęcie Ruhry uznał za „akt agresji
m ilitarnej przeciwko nieuzbrojonem u narodowi, równie nie­
uzasadniony, ja k ostatecznie nieopłacalny”. O kupacja przynio­
sła je d e n efekt o dalekosiężnych konsekwencjach - przekonała
wielu Niemców, że przy najbliższej okazji należy dokonać re-
militaryzacji. J e d n a k jej bezpośredni wpływ na Niemcy okazał
się jednocześnie dynam izujący i - w dram aturgicznym ujęciu
- katastroficzny. Cały kraj zatrząsł się z oburzenia. Nie dyspo­
nując dostatecznie dużą arm ią, by podjąć jakieś przeciwdzia­
łania, Niemcy odpowiedziały w jedyny sposób, jak i przychodził
im na myśl - polityką biernego oporu na nowo okupowanych
obszarach.
1 4 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

„Konflikt o Zagłębie R uhry” (Ruhrkampf), ja k go określano,


miał tragiczne konsekwencje gospodarcze, ale równocześnie
stanowił w ażną lekcję. Przemysłowe serce Niem iec praktycz­
nie stanęło. Prawie nikt nie pracował, niem al nic nie działa­
ło. Nigdy nie zaprzestano całkiem wydobycia wręgla, niektórzy
właściciele kopalni tłumaczyli, że należy utrzymywać rezerwy
(które zawsze przejmowali Francuzi). Ludność Zagłębia Ruhry
- 2 min robotników, 6 min mieszkańców - m usiała być tenaz
utrzym yw ana przez resztę kraju. N iem iecka gospodarka zaś,
która m iała dotować strajk powszechny o nieokreślonym czasie
trw ania, nie tylko została pozbawiona najważniejszych krajo­
wych produktów i surowców - szczególnie węgla, koksu, żelaza
i stali - ale też ogrom nych zagranicznych wpływów z eksportu
N adrenii i Ruhry. Skarb państwra stracił wszystkie norm alne
wpływy podatkowe z olbrzymiej części krajowego przem ysłu,
a także z podatku węglowego i dochodów' z kolei w Zagłębiu
Ruhry. Co więcej, ze względu na m iędzynarodowe znaczenie
wydobycia i produkcji w7 Zagłębiu Ruhry światowe ceny węgla
i stali, czyli surowców', które Niem cy m usiały teraz importować,
zaczęły rosnąć, co jeszcze bardziej zwiększyło trudności.
Niem al na pewno polityka biernego oporu zm usiła najeźdź­
ców do działań zakrojonych na większą skalę, niż to pierwotnie
planowano. Od tego m o m en tu frank francuski poszedł ostro
w dół, a odszkodowania wojenne dla Francji oddaliły się bardziej
niż kiedykolwiek wcześniej. Francja nie mogła je d n a k sobie
pozwolić na porażkę wr tej bitwie, podobnie ja k niem ieckiem u
rządowi nie wolno było skapitulować przedforce majeure - naród
niemiecki nigdy by na to nie pozwolił, zwłaszcza w pierwszych
m iesiącach, gdy wspólnota celu wszystkich klas w' Zagłębiu
Ruhry' tak bardzo zdum iała obserwatorów. Obie strony oddały
się zatem całkowicie świętej wojnie - a niemiecki rząd miał do
dyspozycji tylko je d n ą broń. B atalia o Zagłębie Ruhry toczyła
się między francuską presją i działalnością wywrotową z jed nej
strony (przyjm ującą wiele form: ekonom iczną, dyplom atyczną,
m ilitarną, polityczną), a niem ieckim i m aszynam i drukującym i
JESIENNE PODCHODY | 1 4 7

pieniądze z drugiej. Dopóki papierowe banknoty dało się wy­


mienić na żywność, walka m ogła trwać dalej. Gdy stały się ju ż
niewym ienialne, trzeba było j ą przerwać.

Do czasu zajęcia Zagłębia Ruhry powodów7 niemieckiej inflacji


można było upatrywać, po pierwsze, w niepewności następstw7
wojny, a po drugie, w7braku doświadczenia i uległości nowych lu­
dzi u władzy. Przemysł nie chciał ani wy sokich podatków, ani żad­
nych innych hamulców dla swojej ekspansji w kraju i za granicą,
a rząd ustępował pod presją i uzupełniał brakujące przychody,
drukując pieniądze. Ani przemysłowcy, ani zwykli ludzie nie by­
li gotowi płacić za prawdziwe koszty kolei państwowych, poczty,
a nawet chleba - tak to widział rząd, więc produkował banknoty,
żeby te koszty pokryć. Czy obywatele Niemiec mieli roszczenia
wynikające z wojny albo - lepiej - z tra k ta tu pokojowego? Czy
jed en z krajów związkowy ch, albo najbardziej zachłanny okręg,
zw7rócił się do Berlina, by zaspokoił jego wymagania finansowe?
Rząd drukował pieniądze, aby wszystkim dogodzić, tłumacząc
sobie, że gdy wielkość kredytów7 udzielanych za pomocą czeków
tak bardzo się zmniejszyła, ilość waluty w obiegu należy odpo­
wiednio zwiększyć. Bogaci i silni wyszli na tym najlepiej.
Jed n y m z efektów nieograniczonej inflacji było zniszcze­
nie państwowej zdolności kredytowej za granicą. Pod koniec
1922 roku zaczęły się ujawniać inne skutki. Z powodu wysokiej
konkurencyjności Niem iec towary z tego kraju znowu stały
się dostępne na całym śwdecie, chociaż nadal stanowiło to j e ­
dynie je d n ą trzecią stanu przedwojennego; ze względu na to,
że każdy wydawał swoje dochody tak szy bko, ja k to tylko było
możliwe, niemiecki rynek krajowy w chłaniał niebywałe ilości
produktu krajowego, z większą krótkoterm inow ą korzyścią dla
przemysłu.
O d połowy 1922 roku znacznie zwiększyły się problemy z pry­
watnymi płatnościami i prywatnymi kredytami, zarówno w kra­
ju, ja k i poza nim; eksporterzy byli jed n ak generalnie w dobrej
sytuacji, jeśli chodzi o uzupełnienie surowców, gdyż mogli wy­
1 4 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

korzystać wpływy ze sprzedaży za granicą. Porównanie różnych


niemieckich towarów' eksportowych, na przykład chemikaliów7,
ceramiki czy wyrobów metalowych, z podobnymi produktam i
z innych krajów' pokazywało, że niemieckie ceny eksportowe by­
ły często na śmiesznie niskim poziomie. Częściowo wynikało to
jed n ak z faktu, iż eksporterzy pilnowali, by nie wykazywać zy­
sków w momencie przekraczania granicy, ale w chwili później­
szej odsprzedaży, i dzięki tem u nie podlegali regulacji, na mocy
której zagraniczne dochody musiały wrócić do kraju. W ten spo­
sób wielka część zysków7 z eksportu pozostawała wolna zarówno
od podatku od kapitału, ja k i od ryzyka związanego z krachem
finansowym. Z drugiej strony, ci, którzy importowali surowce, by
sprzedawać je potem na krajowym rynku, znajdowali się w kiep­
skiej sytuacji. Powszechny brak pieniędzy oraz niebotyczne stopy
procentowe na poziomie 25 procent miesięcznie oznaczały, że
norm alne życie biznesowe było poważnie utrudnione. Wystarczy­
ło, że pracodawcy i pracownicy nieustannie musieli negocjować
wynagrodzenia, które zwy kle okazywały się daleko niewystarcza­
jące już w momencie wejścia w życie, i że wszelkie krajowe w ar­
tości uległy takiem u zakłóceniu, iż panowało całkowite zam ie­
szanie na wszystkich poziomach gospodarki.
Sytuacja w przemyśle motoryzacyjnym odzwierciedlała
trudności branży produkcyjnej wr w arunkach niepewności wyni­
kającej z inflacji. W 1922 roku stosunek liczby samochodów7do
liczby ludności (wynoszący w N iem czech 1 do 360) nie p rzed ­
stawiał się szczególnie korzystnie w porównaniu, powiedzmy,
z Francją (1 auto na 176 osób), W ielką B rytanią (1 na 91) czy
S tanam i Zjednoczonymi (1 na 10). Możliwości sprzedaży były
je d n a k odpowiednio większe, tak sam o ja k popyt. Nabywcami
okazywali się zwykle obcokrajowcy, biznesm eni nuworysze oraz
- gdy okazało się, że samochody są tańsze w utrzym aniu niż ko­
nie - właściciele ziemscy - od czasów' wojny praktycznie znik­
nęli wiaściciele-dżentelm eni, którzy utrzymywali sam ochód dla
rozrywki. Za litr benzyny w styczniu 1922 roku płacono 17 m a ­
rek (pół pensa), a pod koniec roku ju ż 686 m arek.
JESIENNE PODCHODY | 1 4 9

Wysoki popyt nie pom agał zbytnio sprzedawcom. Na przy­


kład sam ochód z silnikiem o mocy 10 koni m echanicznych (ze
św iatłam i i zestaw em rozruchowym, ale bez opon, ponieważ na
ogół kupowało się je oddzielnie) w styczniu 1922 roku koszto­
wał 220 tys. m arek (około 270 funtów), w sierpniu - 1,25 min
m arek, w styczniu 1923 roku - ju ż 11,4 m in m arek - albo poło­
wę lub dw ukrotność tej sumy, w zależności od tego, czy kupiło
się go na początku, czy na końcu tego gorączkowego m iesią­
ca. W artość w funtach szterlingach pozostaw ała je d n a k mniej
więcej taka sam a. Podobnie cena czterotonowej ciężarówki
(bez opon, ale z nadwoziem i lam pam i acetylenowymi) wzrosła
od stycznia 1922 roku do stycznia 1923 roku z 265 tys. m arek
(320 funtów) do 12,9 min. C en a opony pneum atycznej (jed­
nego przeciwpoślizgowego pokrycia i jedn ej dętki) wzrosła
z 4,92 tys. m arek (6 funtów) do 161 tys. m arek, a cena opon
z pełnej gum y jeszcze bardziej - z 3,691 tys. m arek (4 funtów
10 szylingów) do 202,095 tys. m arek za sztukę.
Podaw anie cen z wy p rz e d z e n ie m stało się całkiem n iem o ż­
liwe, a klienci nie chcieli b rać na siebie ryzyka podpisyw ania
tzw. „klauzuli ruchom ej ceny” w um owie, poniew aż w7 tak im
w ypadku po w płaceniu bezzw rotnego depozytu o stateczn y
ra c h u n e k do za p ła cen ia m ógłby m ieć n iem al n ieo g ra n ic zo n ą
wysokość, w zależności od d aty dostawy. W re zu ltacie d ile­
rzy, których sytuacja finansow7a ju ż była b ardzo tru d n a , wciąż
prow adzili n ie p rz y je m n ą k o respo nden cję zarów no z k lie n ta ­
mi, ja k i z dostaw cam i. P o n ad to wiele czasu zab rało b ranży
rozw iązanie konfliktu m iędzy sprzedaw cam i a p ro d u c e n ta m i
dotyczącego depozytu płaconego w m om encie zam ów ienia;
zwykle należało uiścić j e d n ą trze cią a k tu a ln e j ceny, lecz do
czasu dostawy7, na k tó rą trz e b a było długo czekać, depozyt
te n staw ał się m a lu tk im u ła m k ie m ostateczn ej ceny - a p ro ­
ducenci nieuczciwie d o m agali się za p łaty całej ostateczn ej
sumy. W każdym razie w bran ży d o strzeg an o , że sum y o trzy­
mywane ze sprzedaży nie pokryw ają kosztów o dtw o rzen ia za­
pasów7.
1 5 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Niezadowalające w arunki handlu w ew nętrznego przeko­


nały niem ieckie m inisterstw o skarbu, że trzeb a zaakceptować
niezrównoważony budżet. W ciągu ostatnich dziewięciu m ie­
sięcy 1922 roku wpływy z podatków i ceł wywozowych sięgnęły
324 mld m arek, czyli około 10 min funtów w edług ówczesne­
go kursu niemieckiej waluty. Wydatki rządowe w7 tym samym
okresie osiągnęły n ato m iast wysokość 1,173 bln m arek, tj.
40 m in funtów. Deficyt pokryto, zwiększając dług k ró tk o ter­
minowy - wyem itowano nowe banknoty o nom inalnej wartości
prawie 850 mld m arek. Bardzo niska w artość realn a zarówno
wydatków, ja k i dochodów pokazywała skalę załam an ia fin an ­
sów wysoko uprzemysłowionego kraju z ponad 60 min m iesz­
kańców. W okresie Bożego N arodzenia wr kraju m ark a spadła
do poziomu 1/1723 swojej przedwojennej wartości; za granicą
była w arta zaledwie 1/1923 tego, co przed wojną.
W tym niezdrowym obrazie rząd potrafił dostrzec tylko dwie
stosunkowo ja sn e strony. J e d n ą było to, że dług w ew nętrzny
kraju, ku przerażeniu udziałowców, skurczył się do zera. D ru ­
ga wiązała się z niem al całkowitym brakiem bezrobocia, które
oczywiście stanowiło je d n ą z największych obaw socjalistyczne­
go rządu, od kiedy arm ia niem iecka zaczęła się rozforrriowy-
wać - i to właśnie ten lęk był głównym motywem prow adzenia
polityki inflacyjnej.
Nawet w Bawarii koniec roku 1922 oznaczał je d n a k dla
większości społeczeństwa powrót do w arunków życia, jakich
doświadczało w czasie wojny. Ludziom znowu wydawano kartki
na chleb i cukier, a zaopatrzenie podwójnie ucierpiało wskutek
ogrom nych problem ów z zao patrzen iem w paliwo. Spadek m a r­
ki stanowił oficjalne usprawiedliwienie dla tych braków - ale
mało kto w nie wierzył, ponieważ ludzie widzieli, że ceny rosną
równie ostro w okresach tymczasowej stabilności waluty. W inę
za niedobór węgla wszyscy zgodnie zrzucali na aliantów, zgła­
szających na mocy tra k ta tu pokojowego roszczenia w n aturze.
Z wyjątkiem wdów, emerytówr i osób pozostających w^ po­
dobnie ciężkiej sytuacji, zauważał W illiam Seeds, ludność B a­
JESIENNE PODCHODY | 1 51

warii wcale nie była na skraju śmierci głodowej - w uboższych


dzielnicach angielskich m iast dało się zauważyć tyle samo ra ­
żących przypadków biedy. Seeds uważał, że klasy średnie są n a ­
dal raczej w ta ra p a ta c h finansowych niż w nędzy - a spośród
7 m in ludzi jedynie 16 tys. pozostaje bez pracy. Baw aria stała
się jednak bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w ylęgarnią ru ­
chów reakcyjnych, a jedny m z najbardziej niezwykłych wyda­
rzeń w tym roku były postępy partii narodowosocjalistycznej.
O ddziały szturm owe H itlera, SA - założone w listopadzie 1921
roku - w ciągu jednego roku zwiększyły liczebność do 6 tys. bo­
jowników i miały zezwolenie na szkolenia i m anew ry u boku
Reichswehry.

D aw niej [pisał S eed s do brytyjskiej a m b a s a d y w B erlin ie] o ist­


n ie n iu N S D A P m o ż n a się było dow iedzieć tylko dzięki o g r o m ­
nym czerw o n y m p la k a to m , k tó re obw ieszczały p u b lic zn e p r z e ­
m ó w ien ia p a n a H i t l e r a i zaw sze kończyły się u w a g ą „Żydom
w s tę p w z bro nio ny!”. A n ty s e m ity z m w ydaw ał się głów nym
e le m e n t e m p r o g r a m u H i t le r a , ale g e n e r a ln ie w y stępow ał on
przeciw ko w szy stk ie m u i w szystkim : e n te n c ie , rządow i Rzeszy,
k a p ita lis to m , c z a se m rządow i B aw arii, so cjalisto m i k o m u n i­
sto m - w szystkich p rz e d s ta w ia ł e lo k w e n tn y m ję z y k ie m j a k o
zdrajcó w n a ro d u . P o czątkow o ludzie podchodzili do te g o z ro z ­
b a w ie n ie m , ale w m ia r ę upływ u czasu, gdy z aró w n o sy tu a cja
p olityczna, j a k i g o sp o d a rc z a p r z e o b r a z iła się ze złej w z n a c z ­
nie go rszą, p ojaw iła się te n d e n c ja , by w idzieć w H itle r z e czło­
w iek a, k tó ry zaw sze m ia ł rację.

Stopniowo, wyjaśniał Seeds, gwiazda H itle ra zaczęła przy­


ćmiewać m edale Ludendorffa. Dla większości ludzi ocalenie
ekonom iczne stało się bardziej palącą potrzebą. Rosnące kosz­
ty utrzym an ia i niskie w ynagrodzenia sprawiały, że odwTacali
się od polityki. Tylko H itler potrafił ustawić żagle do każdego
w iatru; krótko mówiąc, klasa średnia z coraz większą sym patią
odnosiła się do nazizmu.
1 5 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Do tego wszystkiego doszło jeszcze zajęcie Zagłębia Ruhry.


W wyniku wojny Niemcy zostały pozbawione dziewięciu dzie­
siątych swojej floty handlowej i wszystkich kolonii. Straciły
/

węgiel i cynk z G órnego Śląska, potaż z Alzacji i rudę żelaza


z Lotaryngii. Straciły, na rzecz Francji, kontrolę nad kopalnia­
mi w Zagłębiu Saary. Straciły ponad 14 procent terenów rol­
nych - 15 procent wcześniejszych upraw pszenicy i 18 procent
- ziemniaków. Cały niemiecki kapitał trzym any za g ranicą zo­
stał skonfiskowany.
Przedstawiając to w7 najgorszym możliwym świetle - ja k to
chętnie czynił dr Stresem ann, gdy jako kanclerz zwracał się
później w tam tym roku o pomoc zagraniczną - Niemcy już były
niczym trup po am putacji (jak mówił), którego wypełniała go­
rycz i który pracował tylko osiem godzin dziennie, gdy 11 stycz­
nia francuskie i belgijskie wojska pod dowództwem generała
D eg o u tte’a zajęły Zagłębie Ruhry, by odebrać brakujące słupy te ­
legraficzne. W 1923 roku Zagłębie Ruhry zapewniało Niemcom
prawie 85 procent zasobów węgla, 80 procent produkcji stali i su­
rówki hutniczej; odpowiadało za 70 procent przewozów towarów
i kopalin, a także obejmowało 10 procent ludności całego kraju.
U tra ta produkcji Zagłębia Ruhry i wszystko, co z niej wynikało,
nie była zatem kroplą, tylko całą falą, która przepełniła miarę.
Kurs niemieckiej w^aluty, który w7 Boże Narodzenie 1922 roku
wynosił 35 tys. m arek za funta, dzień po zajęciu Ruhry spadł do
poziomu 48 tys. za funta, a pod koniec stycznia 1923 roku sięgnął
227,5 tys. za funta, czyli sporo ponad 50 tys. za dolara.
To w tym m om encie Bank Rzeszy wprowadził do obiegu
pierwszy b anknot o wartości nom inalnej 100 tys. m arek. Jeg o
siła nabywcza nieco przekraczała dwa dolary lub dziesięć szy­
lin g ó w - i prawdopodobnie stanowiła je d n ą dziesiątą lub je d n ą
p ię tn a stą wartości tego banknotu, gdy był w fazie projektow a­
nia. To nie miało ju ż je d n a k znaczenia - w7 ciągu następnych
trzech tygodni niem iecki bank centraln y m iał wypuścić bank­
not opiewający na milion m arek.
9. Konflikt o Zagłębie Ruhry

W
każdym narodzie m ożna zaobserwować takie zjawisko:
niem al bez względu na to, ja k bardzo byłby rozdarty
przez w ew nętrzne spory, jednoczy się pod wpływem zew nętrz­
nego zagrożenia. W edług wszystkich relacji wejście arm ii fra n ­
cuskiej i belgijskiej do Zagłębia Ruhry miało elektryzujący
wpływ na rozpadający się naród niemiecki. J a k to ujął ad m irał
von T irpitz w niechętnie widzianym przez Anglosasów panegi-
ryku na ich cześć: los najwyraźniej przypisał Francji „historycz­
ną rolę ciągłego scalania rozbieżnych sił naszego n a ro d u ”. Nie
tylko całe Niemcy zjednoczyły się od razu pod hasłem w spar­
cia dla braci nad R enem —społeczna i polityczna gorączka na
tym przemysłowy m obszarze opadła na fali narodowych emocji
skierowanych przeciwko w spólnem u wrogowi.
Niezwykły był nagły zanik nienawiści klasowej, do któ re­
go przyczyniła się gotowość części przemysłowców - zwłasz­
cza właścicieli i dyrektorów kopalń - do tego, by wraz ze swo­
imi pracownikam i dać się zaaresztow ać i uwięzić za odmowę
współpracy. Stali się oni b o h ateram i narodowymi. W Berlinie
nawet lewicowa N iezależna Socjaldem okratyczna P artia N ie­
miec (USPD) udzieliła tymczasowego wsparcia rządowi Cuno.
Powszechnie mówiło się o „odrodzeniu ducha narodow ego”.
Tylko Ludendorffowi nie udało się skorzystać z tego nowego
przebudzenia. Gdy pojechał z apelem o jedność narodow ą do
W iednia, gdzie ludzie, nadal pogrążeni w wielkiej biedzie po­
m im o zdrowiejącej korony, wiedzieli, co dla nich dobre, przy­
witali go okrzykami „Na szubienicę!” oraz „Precz z m ordercą
1 5 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

milionów!” i trzeb a go było szybko wywieźć z pow rotem do N ie­


miec.
„Śpiewano wszystkie dawne pieśni p atriotyczne” - wspo­
m inała E rn a von P ustau. „Nawet mój ojciec dał pieniądze na
pomoc dla Zagłębia Ruhry. Z bierano odzież. Zaczęło brakować
węgla. Znowu mieliśmy zim ne domy, ale byliśmy gotowi znosić
zimno dla ojczyzny”.
Gdy zabrakło kadry kierowniczej kopalń i leśnictw - któ­
ra trafiła do w ięzienia lub wyjechała do nieokupowanej części
kraju - rzekom a „operacja ad m in istracy jn a” szybko przero dzi­
ła się w surową i często b ru ta ln ą okupację wojskową. Syndykat
węglowy w Zagłębiu R uhry zastąpiono francuskim i i belgijski­
mi urzędnikam i. P rzejęto adm in istrację lasów, urzędów cel­
nych i licencji eksportowych na całym obszarze okupowanym.
U tw orzono kordon celny m iędzy N a d ren ią-R u h rą a obszarem
nieokupowanych N iem iec, przez który nie wolno było p rz e ­
puszczać żadnych tran sp o rtó w węgla. P rzerw ano połączenie
kolejowe między nieokupowanymi N iem cam i i Szwajcarią,
a na stacje kolejowe w Zagłębiu R uhry wprowadzono fra n c u ­
ski i belgijski personel. Niem ieccy robotnicy nie mieli wiele
wspólnego z tymi obcymi pracow nikam i, a ich wcześniejsza
k ad ra zarządcza mocno ucierpiała.
W ciągu dwóch pierwszych tygodni od 11 stycznia wyrzu­
cano z pracy i domów burm istrzów m iast, urzędników celnych
wszystkich szczebli, kom endantów policji, lokalnych radnych
i urzędników skarbowych. Zdymisjonowano głównego naczel­
nika lasów wraz z jego dyrektoram i w Cleve, Spirze, Moguncji
i Trewirze. Zwolniono szefa głównego urzędu celnego w W ies­
baden. W proteście przeciwko aresztow aniu b u rm istrza Essen
wszystkie sklepy i restau racje zostały zam k nięte w środku dnia
- aż siły francuskie rozpoczęły działania odwetowe.
Przykłady te dają wyobrażenie, ja k drobni urzędnicy stali
się celem operacji w Zagłębiu Ruhry. J e d n a k skala tych działań
wcale nie była mała. W czasie okupacji gen erał D egou tte wy­
rzucił z Zagłębia Ruhry 147 tys. Niemców, w tym 5,764 tys. p ra ­
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 5 5

cowników kolei i 17,237 tys. osób pozostających na ich utrzy­


m aniu. Ponad 2 tys. osób odniosło rany, a 376 zostało zabitych.
Każde m iasto w N iem czech, aż do Wrocławia na wschodzie,
przyjmowało uchodźców7 z okupowanych terenów7. Konflikt
w Zagłębiu Ruhry spowodował nie tylko wielkie szkody gospo­
darcze, ale też niezm iernie powiększył ju ż i tak ogrom ną sumę
ludzkich nieszczęść.
Bierny opór wcale nie był taki bierny, ja k tego autentycz­
nie chciał niemiecki rząd. Powszechny stał się sabotaż kolei
i regularnie zaczęto wysadzać mosty, zwrotnice i węzły kole­
jowe. Blokowano semafory, a urzędnicy m anifestacyjnie gubili
lub niszczyli listy przewozowe, szczególnie te dotyczące łatwo
psujących się towarów, które następnie rabowano. Wykolejano
francuskie pociągi wojskowe, a statki zatapiano w kanałach;
tylko sporadycznie udawało się Francuzom wywieźć trochę wę­
gla na zachód.
Fala nacjonalizm u, któ ra przelała się przez całe Niemcy po
inwazji francuskiej, wyniosła w górę ruchy reakcyjne, cieszą­
ce się względami arm ii niemieckiej i finansowym w sparciem
przemysłowców7. Narodowa socjaliści (NSDAP), Narodowa N ie­
m iecka P artia Ludowa (DNVP) i organizacje faszystowskie
zbiły ogrom ny kapitał na „patriotyzm ie ru h rsk im ” - H itler
pojawił się osobiście w Zagłębiu Ruhry, werbował ochotników
do swojej organizacji i odegrał wielką rolę w działaniach d e sta ­
bilizujących na tym obszarze. Większość ruchów reakcyjnych,
zwłaszcza „O rgesch” (wspierany przez S tinnesa), cieszyła się
ogrom nym poparciem wśród żołnierzy i studentów, a siedzibę
m iała w Baw7arii. Niem niej je d n a k wielu zniechęconych i po­
zbawionych pracy w Zagłębiu Ruhry także miało swój udział
w działaniach przeciwko siłom okupacyjnym. Szowinistyczny
zapał wzniecony przez konflikt w Zagłębiu Ruhry był tak wiel­
ki, iż zdarzały się nawet przypadki, że dobrze opłacani robotni­
cy z innych części kraju poświęcali swoje doroczne wakacje na
wypady do Ruhry, aby zastrzelić francuskiego oficera lub wysa­
dzić pociąg towarowy.
1 5 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

W odpowiedzi na to wszystko Francuzi i Belgowie p rze­


prowadzali aresztow ania i egzekucje, a razem z rządem nie­
m ieckim doprowadzili do takiego dyplom atycznego im pasu,
z jakiego nie dało się ju ż wyjść z twarzą. J a k m ożna było oczeki­
wać, do Zagłębia Ruhry zaczęli napływać agenci sowieccy, j e d ­
nak na ogół przekonywali się, że - przynajm niej na początku
- towarzyszący im zalew papierowych pieniędzy robi znacznie
większe w rażenie niż p o k rę tn a ideologia bolszewizmu. W m a r­
cu sowieccy agenci zaprzestali komunistycznej propagandy
w Zagłębiu Ruhry, ponieważ nie chcieli stwarzać w rażenia, że
są nieczuli na powszechną udrękę. Francuzi natom iast zaczęli
odtąd współdziałać z miejscowymi k om un istam i w celu osłabie­
nia niem ieckich władz. Pobudzanie przez Francję organizacji
Rote Hundertschaften (Czerwone C en tu rie), działającej w Nad-
renii-Ruhrze, przypominało politykę, k tó rą N aczelne Dowódz­
two N iem iec prowadziło sześć lat wcześniej, gdy w' czasie wojny
przewiozło L enina zaplombowanym w agonem do Piotrogrodu,
żeby przyśpieszyć dezintegrację carskiej Rosji.
W kwestii powszechnego patriotyzm u M onachium wyróż­
niało się na tle całych Niem iec dzięki wielomiesięcznym m an i­
festacjom żałoby i oburzenia, które zaczęły się pierwszego dnia
okupacji. Nie wolno było tańczyć ani publicznie, ani prywatnie,
pom im o stra t tych grup społecznych, których dochody zależały
od takich rozrywek. Żaden Francuz nie mógł pokazać się bez­
karnie w restauracji, sklepie ani w innym miejscu publicznym;
pod tym względem Berlin był znacznie bardziej wyrozumiały.
Co więcej, ja k raportow ał Seeds, nieu stan n e śpiewanie Deu­
tschland über Alles często wiązało się z brutalnym i atak a m i na
każdego obcokrajowca, który przez nieuwagę lub znużenie nie
wstał z miejsca.
M imo że niem iecki rząd i bank centralny prowadziły polity­
kę m o n e ta rn ą nieograniczonego drukow ania pieniędzy, w p eł­
ni zdawały sobie sprawę z tego, iż jeżeli w artość m arki będzie
n ieustann ie spadać, to okres, kiedy ludność Zagłębia R uhry
będzie m ożna utrzymywać w bezczynności, musi być bardzo
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 5 7

krótki. D latego w połowie lutego Bank Rzeszy - żeby wzmoc­


nić kurs m arki - rzucił na rynek w kraju i za granicą wielkie
ilości zagranicznych banknotów. Działanie to stało się możli­
we natychm iast po w strzym aniu przez rząd spłaty reparacji na
czas trw ania działań wojennych. Gdy n ad m iar pieniędzy p a ­
pierowych został wchłonięty, kurs niemieckiej waluty gwałtow­
nie wzrósł i do 20 lutego skoczył z 50 tys. m arek za dolara na
20 tys. Pokrzepiającą konsekwencją była korzystna reakcja cen
hurtowych, nato m iast negatywny skutek polegał na gwałtow­
nym spadku notowań na giełdzie, gdyż wszystkie spekulacyjne
kalkulacje okazały się zupełnie błędne.
J e d n a k o tym, że rozsądek wcale nie powraca, świadczyły co­
raz większe ilości banknotów drukowanych przez Bank Rzeszy.
W lutym n o m inaln a wartość pieniędzy w obiegu rosła co ty­
dzień o 450 mld m arek. Tylko w je d e n dzień na początku m a r­
ca, na skutek zdyskontowania weksli skarbowych przez Bank
Rzeszy, dług krótkoterm inow y wzrósł o 800 mld m arek.
A nom alia polegająca na tym, że w aluta była czasowo stabil­
na na rynku światowym, a jednocześnie w kraju szalała inflacja
- i ceny nadal rosły jak na drożdżach - nie pozostała niezauwa­
żona. „Berliner T ag eb latt” stanowczo skrytykował politykę kre­
dytową Banku Rzeszy za „forowranie jed n o stek kosztem wspól­
noty poprzez kurczowe trzym anie się fikcji m arki papierowej,
która od daw?na nie jest już ani zasobem, ani nawet m iernikiem
w artości”. Głównie odnosiło się to do wciąż silnej skłonności
koncernów przemysłowych i innych korporacji do tego, by -
w celu uniknięcia podatków7, ale głównie po to, żeby nie trzymać
rodzimej waluty - każdą wolną m arkę przeznaczać na rozbu­
dowę, rem onty i m odernizację. Przez wiele miesięcy Francuzi
przyglądali się tej praktyce z rosnącą dezaprobatą, nie mogąc
jej pogodzić z solennymi zapew nieniam i Niemiec, że cały kraj
je s t w nędzy.
N iem niej je d n a k przez cały m arzec i dw^a pierwsze tygodnie
kw ietnia m ark a utrzym ała swoją pozycję na poziomie niespeł­
na 100 tys. za funta. P rzetrw ała przejście francuskiego wojska
1 5 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

przez R en i zajęcie części M ann heim , K arlsruhe i D a rm sta d ­


tu 13 m arca - a także wieści o tym, że Japończycy zaw ierają
nowe k on trak ty na budowę statków7 w Wielkiej Brytanii, a nie
w H am burgu. P rzetrw ała załam anie francuskiej waluty, która
przed w ojną oscylowała na poziomie 20-25 franków za funta,
a teraz spadła z 66 franków za fu n ta na 77, znowu pozbawiając
francuskich rentierów jednej szóstej ich zdolności nabywczej*.
P rzetrw ała problemy, które towarzyszyły stłu m ien iu sep araty ­
stycznego spisku w M onachium , oraz wielokrotnie wyrażane
w R eichstagu niepokoje na te m a t m anew rów 8 tys. bojówrka-
rzy pod dowództwem H itle ra w tym sam ym mieście. P rze trw a­
ła nawet ogłoszenie deficytu budżetowego wr wysokości 7 bln
m arek, czyli 70 min funtów (około cztery razy większego niż
w styczniu), który, ja k wszyscy wiedzieli, tylko drukow anie pie­
niędzy mogłoby pokryć.
W iosenne targi w Lipsku, zorganizowane na początku kwiet­
nia pom im o kłopotów w kraju, stały się rozczarow aniem dla
eksporterów właśnie dlatego, że ceny eksportowe okazały się
teraz zbyt wysokie, by zdobyć zamówienia. Wynikało to również
z faktu, iż ze względu na stabilność kursu m arki ceny krajowe
były często wyższe od cen eksportowych, wyrażonych w obcych
w alutach. Szalona fluktuacja wartości m arki w poprzednich
m iesiącach, gdy produkowano wystawiane towary7, spowodowa­
ła ogrom ne różnice cen na targach - dochodzące nawet do 60
procent za ten sam rodzaj artykułów. Jedynym i produktam i,
które mogły jeszcze dawać wytwórcom nadzieje na zyski, były
zabawki i precyzyjne in stru m e n ty m echaniczne - w tej dziedzi­
nie Niemcy nadal cieszyły się swego rodzaju m onopolem , ale
np. niem ieckie wyroby skórzane, szkło czy kryształy miały te ­
raz poważną konkurencję wytwórców z Wielkiej Brytanii.
Goście na targach mogli się przekonać, że niem ieckie firmy
kon cen tru ją się teraz na wytwarzaniu dużych ilości tow^arów ni­
skiej klasy - ponieważ ich produkcja zapew niała m aksym alne

* W marcu ceny francuskiego koksu były dwa razy wyższe niż w styczniu.
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 5 9

zatru dnienie, odpowiadała znacznie zmniejszonej wew nętrznej


sile nabywczej, a na dodatek zaspokajała potrzebę i pragnienie
Niemców, by ja k najszybciej pozbywać się papierowych pienię­
dzy. W tam tych dniach przeciętny obywatel wolał kupić trzy
pary byle jakich butów skórzanych niż je d n ą parę wysokiej j a ­
kości. Na targach mógł dostać harm onijki ustne za równowar­
tość 17 szylingów za tuzin lub koncertynę za pół gwinei. Pod
wielom a w zględam i Niemcy stawały się krajem tandety.
Było jedynie kwestią czasu, kiedy wyczerpią się możliwości
w spierania w7aluty przez bank centralny. Rząd próbował uzy­
skać pożyczkę w złocie, em itując dolarowe weksle skarbowe
(wymienialne po trzech latach na 120 procent pierwotnej kwo­
ty), ale przekonał się, że ludzie wolą je d n a k trzym ać zagranicz­
ną walutę. Gdy w ostatnich dniach m arca ogłoszono pierwsze
oficjalne rezu ltaty pożyczki, okazało się, że nadal brakuje 75
procent chętnych na te papiery wartościowe. W iadom ość o tym
pogłębiła jeszcze brak zaufania, co doprowadziło do tego, że po­
pyt na obce waluty7 stał się większy niż kiedykolwiek wcześniej.
Dopiero 18 kw ietnia je d n a k - gdy Hugo Stinnes przedstawił
Bankowi Rzeszy żądanie 93 tys. funtów7w dewizach - polityka
interw encji legła w gruzach. Wycofano wsparcie dla niem ie­
ckiej waluty. M ark a się załam ała; postanowiono pozwolić na
to, by kurs wymiany ustalił się na bardziej realistycznym pozio­
mie. W ciągu 24 godzin m ark a ru n ę ła do poziomu 140 tys. za
fu n ta i nadal spadała.
„Inflacja pod wielom a względam i przypom ina narkotyk”
- zauważył lord D ’Abernon. „O statecznie jest zgubna, lecz
w^ wielu trudnych m o m en tach m a swoich zwolenników”. Bank
Rzeszy, beznadziejnie uzależniony, brnął dalej. WT sytuacji gdy
coraz większe masy papierowych pieniędzy zalewały codzien­
nie rynek, zasoby obcych w alut nie zdołały utrzym ać m arki,
więc rzucono na ra tu n e k także rezerwy7złota. W m arcu sięgały
one 1,004 bln m arek w złocie, czyli równowartości nieco ponad
50 min funtów. W połowie m aja nie było ju ż jednej piątej tych
zasobów, tym razem dobrego pieniądza - a co więcej, działo się
1 6 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

to w czasie, gdy te rezerwy7niem al na pewno stanowiły jeszcze


w ystarczającą podstawę do emisji stabilnej waluty.
O d wiosny rezerwy7 złota dalej się kurczyły (nie tylko na
skutek w spierania m arki - wiele wydano na im port żywności
i brytyjskiego węgla) i podejm owano coraz więcej desperackich
prób kontroli rynku wymiany walut. Sporadyczne interw encje,
m ające na celu powstrzym anie deprecjacji waluty, w n ajlep­
szym razie ham owały jej spadek przez kilka dni. N iem al zawsze
ułatwiały spekulantom zdobywanie obcych w alut po sztucznie
zaniżonych cenach. Majowa regulacja zobowiązująca banki
do sporządzania szczegółowych raportów na te m a t wszystkich
zakupów obcych w7alut w im ieniu ich klientów była tylko m aj­
strow aniem przy jedn ym z natu ralnych skutków ubocznych in­
flacji - a efektem trzydziestu kilku późniejszych oddzielnych
rozporządzeń regulujących zakup, sprzedaż, a nawet przygod­
ne posiadanie zagranicznych pieniędzy okazało się tylko pew7ne
u tru d n ien ie norm alnego działania handlu.
Ceny poszły w górę i chociaż nie osłabła d e te rm in a c ja w ca­
łym kraju, a w szczególności w Zagłębiu Ruhry, by kontynuo­
wać wycieńczającą walkę z Francją, m orale zaczęło się obniżać,
zwłaszcza w N adrenii. Gdyby m ała frankofilska p a rtia postano ­
wiła w tedy ze w sparciem Francji ogłosić Republikę N adrenii,
większość ludności prawdopodobnie zam knęłaby oczy i przyję­
ła tak ą decyzję. Ruch separatystyczny dał kom unistom szansę
na wywoływanie niepokojów na obszarze od Essen aż do F ran k ­
furtu. N a obszarze nieokupowanych Niem iec zwiększył się n a ­
pływ uchodźców, którzy przynieśli ze sobą wszystkie problem y
gospodarcze i społeczne, które, ja k sądzili, pozostawili za so­
bą. Przebywający w dom ach przywódcy związkowi zaczęli się
teraz dom agać pracy zam iast coraz bardziej niew ystarczają­
cych zasiłków dla bezrobotnych. Po 1 m aja, gdy podjęta przez
H itle ra próba rozbicia przy pomocy bojówkarzy tradycyjnych
m anifestacji związkowych w M onachium - a jeżeli to możliwe,
wywołania wojny domowej w całej Rzeszy - została u d arem n io ­
na przez lokalnego dowódcę Reichswehry, g en e rała O tto von
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 161

Lossowa, m ark a spadła do poziomu 200 tys. za funta. Zabiegi


Curzona*, by przełam ać im pas w Zagłębiu Ruhry, polegające
na apelowaniu do Niemiec, żeby złożyły nową ofertę dotyczącą
spłaty reparacji, spełzły na niczym.
E rnest H em ingw ay powrócił do Kehl pod koniec kwietnia,
z wizą uzyskaną od niem ieckiego attache konsularnego w Paryżu
za pom ocą łapówki. O d poprzedniego roku to m ałe m iasteczko
w N adrenii bardzo się zmieniło.

K e ln e r u sia d ł przy stole. „N ie, te r a z tu nie m a n ik o g o ” - po ­


w iedział. „Wszyscy ci ludzie, k tó rych p a n w idział w lipcu, nie
m o g ą t e r a z p rzyjechać. F ra n c u z i nie d a ją im p a sz p o rtó w na
w jazd do N ie m ie c . [...] K upcy i r e s t a u r a t o r z y w S tra s b u r g u
wściekli się i poszli n a policję, bo wszyscy przybyw ali tu ta j,
by zjeść z n ac zn ie ta n ie j, a t e r a z n ikt w S tra s b u r g u nie m oże
d o sta ć p a s z p o r tu , by tu p rzyjech ać. [...] T e ra z ż a d e n N ie m ie c
nie d o s ta n ie też p a s z p o rtu , żeby przejść p rze z rzekę do S t r a s ­
b u rg a , gdzie w ielu pracow ało. P racow ali za m n ie jsze p ie n ią d z e
niż F ra n cu z i, więc tak to z ałatw io n o . W szystkie n asze fabryki
są z a m k n ię te . N ie m a w ęg la, nie m a pociągów. Była tu j e d n a
z najw iększych i n a jb a rd z ie j ruchliw ych stacji w N ie m c ze ch .
T e ra z nie m a nic. Ż a d n y c h pociągów z w y ją tk ie m wojskowych,
a te je ż d ż ą , j a k chcą. [...] O d 1914 roku nie m ie liśm y tu żadn ej
zabawy7. J e ż e li zaro bi się j a k ie ś p ie n ią d z e , tr z e b a j e z a ra z wy­
dać. I ta k w łaśn ie robimy. R ok te m u m ia łe m w y sta rcz ają co d u ­
żo oszczędności, żeby kupić Gasthaus w H e r n b e r g u - te r a z za te
p ie n ią d z e nie m o g ę kupić n a w e t c z te r e c h b u te le k s z a m p a n a ”.

Hem ingw ay zanotował dla „Toronto Daily S ta r”, że szam ­


pan kosztował wtedy 38 tys. m arek za butelkę, obiad 3,5 tys.
m arek, kanapka 900 m arek, a piwo 350 m arek za kufel.

* W kwietniu, na miesiąc przed tym, jak Baldwin, ku niezadowoleniu Curzona,


zastąpił Bonara Lawa na fotelu prem iera. Por. Harold Nicolson, Curzon: the Last
Phase, Rozdział XII.
1 6 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

P a m ię t a m , że w lipcu u b ieg łeg o roku z a trz y m a liś m y się z p a ­


n ią H e m in g w a y w luksu so w ym h o te lu za 600 m a r e k za noc.
„No j a s n e ” - m ów ił dalej kelner. „ C z y ta m fra n c u sk ie gazety.
N ie m c y d e w a lu u ją swoje p ie n ią d z e , żeby o sz u k ać aliantów . Ale
co j a z te g o m a m ? ”

Odpowiedź brzm iała, że kelner z inflacji nie m a nic, podob­


nie ja k nie m iał z niej teraz nic skarb państw a - z wyjątkiem
pozbycia się dalszej drobnej części pozostałego m aleńkiego
ułam ka długu publicznego. N iektórzy je d n a k prosperowali
lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Spekulant walutowy, który
1 stycznia 1923 roku pożyczył z Banku Rzeszy do statecz­
nie dużo m arek (około 1,98 mld), by kupić 100 tys. dolarów7,
a 1 kwietnia sprzedał dostatecznie dużo dolarów (około 80 tys.),
aby spłacić dług w banku, i który znowu pożyczył równowartość
100 tys. dolarów, i działał w7ten sposób do końca m aja, mógł za­
robić ćwierć m iliona dolarów kosztem k o n trah en tó w przyjm u­
jących puste m arki. Oczywiście jego problem polegał wtedy na
tym, w jakiej formie trzym ać swoje zyski - gdyby były to m arki,
to przeciekłyby m u przez palce.
Spadek wartości niemieckiej waluty był nieunikniony.
W m arcu, kwietniu i m aju dochody państw a pokrywały po trze­
by zaledwie w 30 procentach. W m aju nato m iast klasa robot­
nicza wpłaciła do kasy państw a większą sum ę podatków niż
wyższe klasy społeczne dlatego, że podczas gdy z tej pierwszej
m ożna je było ściągać od razu u źródła, inni musieli wypełniać
deklaracje podatkowe, które okazywały się ju ż dawno n ie a k tu ­
alne, kiedy m achina adm inistracyjna m ogła się nim i w końcu
zająć. Między 1 a 31 m aja niem iecka wra lu ta spadła z 220 tys.
m arek za fu n ta na 320 tys. 1 czerwca wyemitowano pierwszy
banknot o wartości nom inalnej 5 m in m arek.
Spekulacje walutowe nie stanowiły wyłącznej dom eny spe­
cjalistów od finansów. Każdy - bankier, polityk, biznesm an
czy robotnik - kto widział, że obecnie są dostępne znacznie ła ­
twiejsze sposoby zdobycia środków na utrzym anie niż bardzo
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 6 3

teraz problem atyczna m etod a polegająca na pracy, był gotów


korzystać z okazji. Wyliczono, iż na początku 1923 roku spo­
ro ponad milion Niemców angażowało się w7 spekulacje w alu­
towe. Transakcji dokonywali głównie za pośrednictw em tzw7.
Winkelbankiers, pokątnych spekulantów7, którzy pojawili się wraz
z inflacją i tuczyli się na niezdrowej gospodarce, wykorzystując
różnice w cenie kupna i sprzedaży obcych walut. Chociaż nie
byli oni nawet członkami giełdy, to je d n a k odgrywali isto tn ą ro­
lę w ustalaniu codziennego kursu wymiany - tak napraw dę to
właśnie arbitralnym i m achinacjam i Winkelbankiers tłum aczono
fakt, iż kurs na zam knięciu w Berlinie był zawsze niższy niż
w Nowym Jorku.
Pod koniec m aja 1923 roku stało się jasn e, że żadna po­
jedyncza reform a, a nawet kilka jednoczesnych działań nie
wystarczy, by uniknąć ostatecznej katastrofy. W prow adzano
niewielkie zmiany: 19 m aja uchwalono ustawę likwidującą
portfele obligacji rządowych o wartości poniżej 5 tys. m arek,
ponieważ koszty adm inistrow ania nimi były wyższe - i w7 ten
sposób 920 tys. posiadaczy samych tylko obligacji wojennych,
którzy zapłacili do 250 funtów, by w7esprzeć wysiłki wojenne
państw a, zostało zmuszonych do przyjęcia nom inalnej wartości
(wynoszącej teraz najwyżej 6 pensów) posiadanych przez siebie
obligacji. W^ ram ach poszukiwania oszczędności m in ister spraw
wew nętrznych wydał zezwolenie na stosowanie do pochówków7
tru m ien tekturowych zam iast drewnianych, zwłaszcza w przy­
padku rosnącej liczby pogrzebów na koszt państwa. Poza tym
rząd podejmował kroki, by odroczyć to, co nieuniknione.
Do czasu zajęcia Zagłębia Ruhry przez Francuzów politykę
inflacyjną rządu napędzał głównie lęk przed bezrobociem. Te­
raz (i to w7 ogrom nych rozm iarach) stało się ono faktem , cho­
ciaż odrodzenie d ucha narodowego znacznie złagodziło jego
najgorsze destrukcyjne skutki uboczne - i działania inflacyjne
podejm ow ano bardziej energicznie niż wcześniej. Poniewraż bez­
robocie w Zagłębiu Ruhry7było w pełni dotowane, nie stanowiło
przeciwwagi dla ogrom nych dodatkowych roszczeń płacowych
1 6 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

ani tam , ani nigdzie indziej. Jednocześnie władze w Berlinie


skoncentrowały się bardziej na reform ie system u podatkow e­
go, co w dużej m ierze oznaczało przekonanie S tinnesa i jego
przyjaciół, by zaczęli wpłacać realne kwoty do skarbu państwa.
W czerwcu 1923 roku z 511 mld m arek ściągniętego podatku
dochodowego tylko 90 mld pochodziło od podatników rozlicza­
jących się sam odzielnie - resztę stanowiły zaliczki od pracow­
ników najem nych, a Stinnes był coraz częściej uznaw any za
osobę m ającą szkodliwy wpływ na finanse Niemiec. Je d y n ą ra ­
dością skarbu państw a w tam ty m m iesiącu okazały się większe
wpływy z podatku od obrotów giełdowych, które podwoiły się
ze względu na nowy stru m ień zamówień na niem ieckie papiery
wartościowe.
Kwitła drobna przestępczość, wynikająca z biedy i d e sp e ra ­
cji. Niewielkie kradzieże szerzyły się oczywiście od wojny, ale
teraz to zjawisko zaczęło przyjmować większe, niem al przem y­
słowe rozmiary. Trzeba było usuwać m etalow e płyty z p om ni­
ków narodowych, żeby przechować je w bezpiecznym miejscu.
Z drzwi frontowych brytyjskiej am basady w Berlinie ukradzio­
no mosiężne tabliczki z dzwonkami; stanowiło to część m aso­
wych kradzieży, których policji nie udawało się zapobiec naw et
na W ilhelm strasse i U n te r den Linden. Fakt, że członkowie
Brytyjskiej Arm ii R enu i ich rodziny stawali się ofiaram i licz­
nych w łam ań i kradzieży, prawdopodobnie nie wynikał z tego,
iż złodzieje odczuwali jak ąś szczególną niechęć do sił okupa­
cyjnych, ale z faktu, że w tam tych dniach obcokrajowcy znacz­
nie bardziej nadawali się do obrabow ania niż ktokolwiek inny.
W większej części N iem iec z dachów znikał ołów. Z baków sa­
mochodów spuszczano paliwo. B a rte r był ju ż powszechną for­
m ą handlu, ale teraz takie towary ja k mosiądz i benzyna sta­
wały się zwykłym środkiem płatniczym . Za bilet do kina płaciło
się bryłą węgla. Za butelkę nafty kupowało się koszulę, k tó rą
potem m ożna było wymienić na worek ziem niaków na obiad
dla rodziny. Von d er O ste n m iał utrzym ankę w stolicy jednej
prowincji i w 1922 roku za jej pokój płacił ćwierć kilogram a
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 6 5

m asła na miesiąc, ale ju ż w lecie 1923 roku kosztowało go to


pół kilogram a masła.

W róciło śre d n io w iec ze [p isała E r n a von P u s ta u ] . L o k a ln e spo­


łeczności d ru k o w a ły w ła sn e p ie n ią d z e o p a rte n a to w a ra c h , n a
p rz y k ła d n a o k reślo n ej ilości z ie m n ia k ó w lub żyta. F a b ry k a
ob uw ia p łac iła sw oim p ra c o w n ik o m b o n a m i n a buty, k tó re m o ­
gli w y m ienić w p ie k a rn i n a c h le b lub u r z e ź n ik a n a m ięso.

Kto dysponował obcą w alutą, niewątpliwie najbardziej ak­


ceptowanym papierowym środkiem płatniczym, miał też naj­
większe szanse na znalezienie okazji. W szczególności siła dola­
ra znacznie przewyższała nom inalny kurs wymiany. N a początku
1923 roku von der O sten, m ając przy sobie banknot jednodola-
rowy, pewnego wieczora zaprosił sześciu przyjaciół do Berlina,
żeby wspólnie przepuścić te pieniądze. O świcie następnego
dnia, długo po sutej kolacji i wielu wizytach w nocnych klubach,
nadal miał jed n ak w kieszeniach resztę. Opowiadano historie
o A m erykanach będących w Berlinie w ogromnych tarap atach ,
ponieważ nikt nie miał tylu m arek, żeby rozmienić banknot pię-
ciodolarowy; o innych, którzy nabijali rachunki (potem spłacane
w zdeprecjonowanej walucie), wykładając zagraniczne banknoty
o jeszcze większych nom inałach - tych, po posiłku lub usłudze,
nie dało się rozmienić; i o zagranicznych studentach, którzy ku­
powali całe szeregi domów za swoje stypendia.
Opow iadano historie o tym, ja k złodzieje kradli robiącym
zakupy koszyki lub walizki z pieniędzm i, porzucając sam e
banknoty na ziemi; o tym, ja k całe rodziny utrzymywały się
z codziennej lub dokonywanej raz na kilka dni sprzedaży je d ­
nego m alutkiego ogniwa ze złotego łańcuszka z krzyżykiem.
O pow iadano też - zwłaszcza gdy przyszło lato i kursy walut
zm ieniały się wielokrotnie w ciągu dnia - historie o posiłkach
w restauracjach, które kosztowały więcej w m om encie zapła­
ty rachunku niż w' czasie zam aw iania. Filiżanka kawy za 5 tys.
m arek po wypiciu kosztowała ju ż 8 tys.
1 6 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Rzeczywistość, do której odnosiły się te anegdoty inflacyjne,


zabaw na z perspektywy czasu, była w istocie niezwykle ponura.
/

Ó w czesną udrękę w równym stopniu wyrażał widok błąkających


się po ulicach dżentelm enów 7 z zacerowanymi białymi kołnie­
rzykami i w lśniących g arn itu ra ch ocalałych z wojny, ja k i wy­
czerpanych robotników, którzy z wielkimi torbam i na zakupy
niecierpliwie stali w kolejkach po wypłatę, by zaraz potem po­
pędzić do sklepów i ja k najszybciej j ą wydać. M im o że pracow­
nicy fizyczni znajdowali się w trudnej sytuacji, ich poziom życia
był jeszcze w jakiś sposób porównywalny do tego z przeszłości.
N ato m iast w całych Niem czech, w Austrii i na W ęgrzech daw ­
ne stan dardy życia osób o stałych dochodach, emerytów, ciuła­
czy i rentierów, spadły w sposób niewyobrażalny.
J u d ith Listowe!*, której ojciec pełnił wysoką funkcję w wę­
gierskiej służbie dyplomatycznej, wspom ina ciężką sytuację
kręgu przyjaciół jej rodziny w Budapeszcie:

Ich m ie s z k a n ia sto pniow o z m ie n ia ły wygląd. P a m ię ta ło się, że


gdzieś był kiedyś ja k iś o b raz, dyw an czy s e k re ta rz y k . W k o ń ­
cu ich pokoje sta ły się n ie m a l c a łk ie m p u s te - a je ś li chodzi
o p ie n ią d z e , to n ie k tó rz y stra cili po p r o s tu wszystko. W p r a k ­
tyce ludzie nie u m ie r a li ta k po p ro s tu . C ie rp ie li o k ro p n y głód,
a k rew n i i p rzy jaciele p o m a g a li, użyczając c z a sa m i tro c h ę j e ­
d z en ia. W ysyłaliśm y im paczki albo sa m i j e zanosiliśm y, bo nie
m ie liśm y p ie n ię d z y n a pocztę. A n ie k tó rz y z nich ż e b ra li - nie
n a u licach - tylko sk ła d a ją c n ie z a p o w ie d z ia n e wizyty (wie­
działo się aż n azb y t d o b rz e , po co przy ch o d zą) lub pisząc listy,
w k tó ry ch prosili o pom oc. Wszyscy n a d a l s ta r a li się zach ow ać
pozory - p o czątkow o ludzie z a s ta n a w ia li się, j a k zaoszczędzić,
z ja k ic h klub ów się wypisać, z ja k ic h luksusów zrezygnow ać.
P o te m była to j u ż k w e stia tego, bez ja k ic h artykułów 7pierw szej
p o trz e b y m o ż n a się obejść.
A gdy żywność nie s ta n o w iła p ro b le m u - w7 ko ńcu p rz e z

* H rabin a Listowel, wcześniej J u d ith de M arffy-Mantuano.


KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 6 7

w iększość czasu m ie sz k a liśm y n a wsi, gdzie m ie liśm y do niej


d o s tę p - to pojaw iały się kłopoty zw iązan e z b r a k ie m p ie n ię ­
dzy. D o B u d a p e s z tu nie m o g ła p o jec h ać n a ra z więcej niż j e d n a
osoba. Bez p ien ięd z y nie m o ż n a było o trz y m a ć pom ocy le k a r ­
skiej. J e ż e li b olał cię ząb, nie m o g łeś sobie pozwolić n a d e n ty ­
stę. J e ś li człowiek m u s ia ł pójść do sz p ita la , to co najwyżej szedł
do k la s z to ru - w in n y m razie z o staw a ł w d o m u i alb o sa m d o ­
chodził do zdrow ia, albo coraz b a rd z iej chorow ał.

W czerwcu, po krótkiej przerwie, znowu zaczęto wspierać


m arkę. C ałkiem otwarcie wyjaśniono dlaczego —żeby złagodzić
powszechne niezadowolenie, które nabierało niepokojących
rozmiarów. Ludzie mieli powód do narzekań. W ciągu jednego
m iesiąca, począwszy od 20 maja, cena ja jk a wzrosła z 800 do
2,4 tys. m arek; litra m leka z 1,8 tys. do 3,8 tys. m arek; kilogra­
m a mąki z 2,4 tys. do 6,6 tys. m arek, kilogram a wieprzowiny
z 10,4 tys. do 32 tys. m arek. Również w Zagłębiu Ruhry, choć
w ynagrodzenia się podwoiły (płaca robotnika poszła w górę
z 3,3 tys. do 6,8 tys. m arek za godzinę), to ceny towarów po­
troiły się. H an dlarze nie wiedzieli, ja k ustalać ceny, i często po
prostu zamykali sklepy. Z tych powodów w^ ciągu jed n eg o dnia
w czerwcu stracono 6 min m arek w złocie w7„kolejnej z konwul-
syjnych i desperackich prób Banku Rzeszy” - ja k Addison pisał
z B erlina - żeby umocnić m arkę dzięki wrzuceniu zagranicznej
w aluty na rynek - w tym przypadku celem było obniżenie ceny
dolara poniżej 100 tys. m arek. Nadzieje rządu znowu okaza­
ły się płonne. W połowie czerwca n om in alna w artość pienię­
dzy w obiegu w /nosiła 8,564 bln m arek. 21 czerwca ich ilość
zwiększyła się o 157 mld m arek. 28 czerwca niem iecka w alu­
ta znajdowała się na poziomie 170 tys. m arek za dolara, sum a
pieniędzy w obiegu wzrosła do 11 bln m arek i nie drukowano
ju ż banknotów7o nom inale niższym niż 100 tys. m arek (równo­
wartości 2 szylingów i 10 pensów).
W liście do brytyjskiego m inisterstw a spraw zagranicznych
z 29 czerwca Addison zanotow ał zwiększenie ilości pieniędzy
1 6 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

w obiegu między 25 a 26 czerwca o blisko 1 bin m arek (dokład­


nie - o 959 156 010 000), a między 26 a 27 czerwca o przeszło
1,5 bin (1 523 534 460 000) - w ciągu jed n eg o dnia nastąpił za­
tem „wzrost w zrostu” o ponad 500 mld m arek. „Jesteśm y ju ż
daleko od skrom nego przyrostu o 160 mld m arek, który m iał
miejsce jeszcze tydzień te m u ” - pisał Addison i przytoczył wy­
powiedź M eflstofelesa z Fausta:

D e r k lein e G o tt d e r W elt b leib t s te ts von g le ic h e m Schlag,


U n d ist so w u n d e rlic h als wie a m e r s t e n Tag.*

W m iarę ja k rosła ilość pieniędzy w obiegu, a wartość m arki


spadała, coraz mniej wagi przywiązywano do wpływów z p o d a t­
ków. W zrost długu krótkoterm inow ego odnotowany 27 czerwca
- t e 1,5 bin m arek, które tak zdum iały Addisona - był więk­
szy od wszystkich przychodów skarbu państw a (1,4 bin m arek)
w całym m aju. Chociaż m inisterstw o finansów pracowało nad
planam i podniesienia podatków do poziomu odpow iadające­
go deprecjacji m arki, polityka Banku Rzeszy, który nadal dys­
kontował i drukował, gw arantow ała, że m ark a będzie spadać
znacznie szybciej. W ciągu dwóch i pół m iesiąca wydatki rządo­
we wyniosły równowartość 15,5 m in funtów, podczas gdy przy­
c h o d y - tylko 5 m in funtów. W funtach szterlingach były to nie­
wielkie sumy, ale praw da wyglądała tak, że kraj m ający 60 m in
mieszkańców bankrutow ał, ponieważ (przy kursie, powiedzmy,
500 tys. m arek za funta) nie był w stanie zebrać nawet 30 m in
funtów rocznie na pokrycie wydatków, które wynosiły zaledwie
80 min funtów.
Pod koniec czerwca 1923 roku rząd zaczął stosować z nie­
uzasadnionym optym izm em różne doraźne środki zaradcze. Za
lekarstwo m iał posłużyć m.in. m nożnik, który według własnego
uznania stosowało m inisterstw o finansów, aby dopasować wy­

* „Ten mały świata bóg snadź wcale się nie zmienia, i tak jest dziwny dziś, ja k
w pierwszym dniu stworzenia”. Jo h a n n Wolfgang G oethe, Faust, w przekładzie
Feliksa Konopki.
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 6 9

sokość podatków do te m p a deprecjacji waluty. Nikogo w tym


urzędzie nie m artw ił fakt, że ta m etoda kłóci się zasadniczo
z uświęconą zasadą pewności A dam a Sm itha, k tóra stanowi, iż
podatnik powinien z góry wiedzieć, ile będzie m usiał zapłacić.
W m aju podatek dochodowy został pom nożony 25 razy, a n a ­
stępnie ogłoszono, że w sierpniu, gdy nadchodził te rm in za­
płaty, mnożnik wyniesie 40. M im o to było oczywiste, iż tem po
zwiększania wysokości podatków nigdy nie dorówna szybkości
deprecjacji waluty, niezależnie od tego, z jakiego źródła będą
pochodzić. Wpływy7z podatków7konsumpcyjnych - nakładanych
np. na tytoń, piwo, wino, cukier, sól lub karty do gry —nie po­
krywały już nawet kosztów adm inistrow ania nimi.
Problem polegał na tym, że wszystkie podatki nakładano
nie na realne, ale na aktualne wartości, zatem dr H erm es, m i­
nister finansów, m iał pod pewnymi względam i rację, twierdząc,
iż podniesienie tych podatków do norm alnych poziomów świa­
towych nie dałoby „żadnej gwarancji finansowej na przyszłość”.
Je g o podejście cechowała przede wszystkim desperacja. Niski
stopień obciążeń podatkowych w całej niemieckiej gospodar­
ce stał się boleśnie oczywisty, m im o że poszczególne jed nostki
często mocno cierpiały z ich powrodu. D r H erm es zapowiedział
now7e opłaty podatkowe od weksli i przepływu kapitału oraz —
co potencjalnie miałoby większe znaczenie - zaliczki na poczet
podatków dochodowych od osób praw7nych. To ostatnie rozwią­
zanie zgłoszono je d n a k głównie po to, aby złagodzić niezado­
wolenie klasy robotniczej.
W drugiej połowie czerwca konieczne okazało się podwoje­
nie w ynagrodzenia urzędników państwowych, a także przyzna­
nie większych zasiłków osobom rannym w czasie wojny, wdo­
wom, em erytom i bezrobotnym , zarówno w Zagłębiu Ruhry,
ja k i poza nim. Dodatkowy powód tych podwyżek, poza ogól­
nym spadkiem siły nabywczej m arki, stanowiło to, że biedniej­
sze warstwy społeczeństwa, zwłaszcza rentierzy, wkrótce nie
mogłyby ju ż sobie pozwolić n a chleb. Chłopi byli wściekli na
Umlage, przym usow ą dostawę pierwszych 2 m in ton pszenicy
1 7 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

zebranych każdego roku, k tó ra pozwalała utrzym ywać niską


cenę połowy całej podaży pieczywa. O d sierp nia od rolników
m iano skupywać produkty po światowych cenach, bo m im o iż
m usieli tanio sprzedaw ać pszenicę, nadal płacili światowe ce­
ny za nawozy. Z m ian a prowadzonej polityki, przejście od d oto ­
w ania żywności do niesienia pomocy potrzebującym , być może
przez jakiś czas zadow alała rolników, je d n a k kolejne dotacje
dla biednych wkrótce znowu stały się bezwartościowe.
W trzecim tygodniu czerwca m iała miejsce kolejna próba
ukrócenia spekulacji walutowych poprzez ustalenie kursu wy­
miany, po którym m ożna było nimi legalnie handlować. Za n a­
ruszenie nowego rozporządzenia groziła nieograniczona grzyw­
na oraz k ara w ięzienia do trzech lat. D ziałanie to, podjęte na
życzenie większych banków, obawiających się ataków w razie
wybuchu niepokojów społecznych, było wymierzone przeciwko
Winkelbankiers - teraz nie mogli ju ż ustalać ceny m arki przed
ogłoszeniem oficjalnych notowań. N ajpierw upewniono się, że
niem iecki przem ysł posiada dostatecznie dużo obcych w alut,
by zaspokoić swoje potrzeby w miesiącu, w którym to rozporzą­
dzenie miało wejść w życie, bo w innym razie uniemożliwiłoby
ono im port towarów do N iem iec i cały handel zostałby sparali­
żowany.
Wysoka Kom isja dla N adrenii odmówiła je d n a k przyjęcia
tego rozporządzenia, tak że ogrom ne transakcje wkrótce za­
częto przeprow adzać w Kolonii, co ponownie poważnie osłabiło
kurs m arki. N astępnie gen erał D eg outte ogłosił, iż ów akt nie
będzie obowiązywał w Zagłębiu R uhry - w ten sposób p osta­
wił Francję, często kierującą pod adresem Niemców oskarżenia
o um yślną dewaluację m arki, w nietypowej sytuacji, w której
zabran iała ona kroku m ającego na celu wyłącznie w zm ocnie­
nie m arki. Rozporządzenie to okazało się w sumie porażką,
a w części miało ten skutek - tak ja k podobny akt w A ustrii - że
Winkelbankiers przestali działać otwarcie i przenieśli się do ka­
wiarni za rogiem. (W Austrii giełda została w końcu zm uszona
do przyjęcia kursów Schwarze Bórse.) 2 lipca dolar kosztował na
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 171

otwarciu w7 Nowym Jo rk u 174 tys. m arek, lecz na zam knięciu


w Berlinie, pod wpływem Banku Rzeszy, został wyceniony- na
160 tys. m arek. Innymi słowy, niem iecki bank cen traln y sprze­
dawał dolary za 160 tys. m arek w pełni świadomy tego, że cena
dolara za granicą je s t o 14 tys. m arek wyższa.
N astępnego dnia, 3 lipca, pojawiło się nowe rozporządzenie,
które zabraniało kupowania kontraktów terminowych. W czę­
ści miało ono ograniczyć im port, ponieważ zapasy były teraz
bardzo duże i im porterzy mogli zebrać wielkie ilości dewiz
w okresie, kiedy usilnie w spierano m arkę. Konsekwencję sta ­
nowiło to, że na giełdzie niebywale wzrósł popyt na weksle na
okaziciela, w7 odróżnieniu od weksli trzymiesięcznych - okazał
się on możliwy do zaspokojenia tylko w około jednej dziesiątej.
W związku z tym im porterzy zaczęli ubiegać się o dziesięć razy
więcej dolarów niż faktycznie potrzebowali, m ając nadzieję, że
w ten sposób d o stan ą pełną sum ę, o k tó rą im chodzi.
Rozporządzenie to wymierzone było również w tych, którzy
chcieli kupow^ać dolary po kursie, powiedzmy, 160 tys. m arek
i wykorzystać am eryk ańską w alutę do nabycia dolarowych wek­
sli skarbowych, mających znacznie wyższy kurs - stanowiło to
pewny sposób na wielkie zyski. Wyższe notow ania weksli dola­
rowych prowadziły nawet ludzi do przekonania, że kurs dolara
je s t sztuczny, a kurs weksli - realny: J e d n a k wiele firm straciło
na zbyt wielkiej liczbie zamówień, gdy Bank Rzeszy, z niezwykłą
dla siebie przenikliwością, zmusił je do pokazania kart, żądając
czeków7 na pokrycie całej sumy, o k tó rą wnosiły7. R ozporządze­
nie to okazało się um iarkow anym sukcesem , doprowadzając do
ujawnienia, które z mniejszych banków ak ceptu ją spekulacje
walutowe.
A je d n a k wszystkie wysiłki, by zapobiec utracie zagranicz­
nych w7alut, wszystkie nowe próby ustabilizow ania m arki by­
ły jedynie igran iem z pro blem am i kraju. U staw a o autonom ii
Banku Rzeszy z m aja 1922 roku w pełni przek onała dr. Ha-
yensteina, że je s t p an em we własnym dom u. Pom im o rosn ą­
cej presji ze wszystkich stron H avenstein dawał wyraźnie do
1 7 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

zrozum ienia, iż nie m a za m iaru ustąpić i myśli jedynie o re ­


alizacji własnych przekonań. Sądząc, że w B erlinie kurs m a r ­
ki należy utrzym ywać na niskim poziomie, bez względu na to,
jak i je s t gdzie indziej, H av en stein chętnie zaspokajał żąd an ia
swoich wielbicieli, w yprzedając wszystkie zasoby obcych w alut.
W czasie o statnich dni czerwca i pierwszych dni lipca, gdy nie­
m iecka w alu ta spadła z 600 tys. na 800 tys. za fun ta, niem al
80 m in m arek w złocie - 2 m in funtów - rzucono na rynek,
ja k przyznał dr B ergm ann, wysoki urzędnik w m inisterstw ie
finansów, żeby zaspokoić chciwość niem ieckich spekulantów.
Tymczasem zaledwie 1 m in m are k w złocie wystarczyłby do
osiągnięcia bardziej pożądanego celu - w sparcia m arki w N o­
wym Jo rk u .
10 lipca niem ieckie rezerwy złota spadły do równowartości
35 m in funtów, a wszystko, co robił bank centralny, dawało do­
kładnie ten efekt, którego stara ł się uniknąć. Kolejne 50 min
m arek w złocie Bank Rzeszy stracił w tygodniu, który skończył
się 14 lipca - stanowiło to bezpośredni skutek wsparcia dla p a ­
pierowej m arki przez racjonowanie podaży obcych walut oraz
konieczności pokrycia niezbędnego im portu rezerw am i złota.
Gdyby interw encje kontynuowano na ówczesnym poziomie
10 min m arek w złocie dziennie, bankructw o nastąpiłoby po
60 dniach - rezerwy były ju ż na wyczerpaniu. Powszechnie n a ­
tom iast obawiano się, że gdyby zaprzestano interwencji, dolar
doszedłby do poziomu 1 min m arek, a funt do ponad 4 m in -
i pod koniec lipca te obawy się spełniły. Mówiło się, iż kupcy
nadal pożyczają m arki papierowe do wartości 80 procent swo­
ich zapasów i w ym ieniają je w banku centralnym na dolarowe
weksle skarbowe, potrzebne ponoć do im p ortu towarów. Wek­
sle te wysyłano za granicę do agencji zakupowych tych kupców
i w większości przypadków tam zostawały, a ich równowartość
nie w racała do N iem iec w żadnej formie.
Do myślenia rządu o finansach wkradło się samozadowole­
nie. Na przykład podsekretarz stanu w ministerstwie finansów,
pan Schroeder, odnosząc się do 8 bin m arek zdyskontowanych
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 173

w czerwcu, stwierdził, że odpowiadają one tylko 10 min funtów


szterlingów, co trudno uznać za n ad m iern ą sumę, zważywszy
na to, iż kraj jest w stanie wojny. Niemniej jed n ak Bank Rzeszy
przyglądał się z przerażeniem , ja k znikają resztki rezerw. 19 lip-
ca nagle zawiesił dyskontowanie handlowych papierów dłużnych
i odmówił dalszego pozbywania się rezerw złota w jakiejkolwiek
wysokości. Zwykły im port towarów został sparaliżowany, a rząd
miał ogrom ne trudności ze sfinansowaniem im portu żywności
i węgla - który był niezbędny, aby utrzym ać ruch pociągów7.
Decyzja banku centraln ego wynikała w części z paniki. Tego
dnia żądania ze strony innych banków sięgnęły sumy równej
wartości wszystkich pieniędzy w obiegu w całym kraju. D yrek­
tor d e p a rta m e n tu walutowego zaproponował im jedynie ćwierć
procent tej sumy, co banki odrzuciły jak o zupełnie n ieadekw at­
ną ofertę. Dwa dni później Bank Rzeszy ustąpił w takim stop­
niu, że wyemitował banknoty na kwotę pozwalającą zaspokoić
5 procent popytu - ale też wznowił dyskontowanie w ew nętrz­
nych weksli handlowych, toteż pod koniec lipca rezerwy w zło­
cie Banku Rzeszy skurczyły się do 25 min funtów. Podejm owa­
ne przez rząd próby uzyskania pożyczki za granicą, głównie
w Londynie, na pokrycie koniecznego im po rtu spotykały się ze
s ta rą odpowiedzią, że Niemcy nie d o stan ą nic, dopóki nie n a ­
praw ią swoich finansów.
W tam ty m czasie dało się w Niem czech zauważyć cały sze­
reg rozbieżnych, często sprzecznych tendencji - gdy oszołomie­
nie i przygnębienie ogarnęło wszystkich, poczynając od kręgów
rządowych i biznesowych, od których m ożna było oczekiwać j a ­
kiejś wiedzy o tym, co się dzieje, do klasy robotniczej i u rzęd­
niczej, niem ających o tym zielonego pojęcia. Z jednej strony,
wśród niem ieckich urzędników niskiego szczebla, zawsze głę­
boko lojalnych wobec rządu - głównie dlatego, że ich własne
losy były ściśle związane z losami kraju - zapanował skrajnie
nacjonalistyczny duch. Stało się rzeczą politycznie niemożliwą,
by ten rząd - jakikolwiek rząd - zrezygnował z biernego opo­
ru w Zagłębiu Ruhry. Z drugiej strony, w całym kraju obecna
1 7 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

koalicja pod każdym innym względem bardzo szybko traciła


poparcie. 27 lipca czołowa gazeta centrow a „ G e rm a n ia ” napi­
sała, że zaufanie do rządu „leży w g ru z ach ”, panuje powszech­
na złość i „ogólna atm osfera 9 listopada” (dzień, w którym pro­
klam owano Republikę w 1918 roku).

R ządow i W i r t h a z a r z u c a n o ch w iejno ść [pisała „ G e r m a n i a ”],


ale g a b in e t C u n o nie w ykonuje ż a d n e g o ru c h u . N ie robi nic.
Poza p a r o m a r o z p o r z ą d z e n ia m i, doty czącym i ta k ic h rzeczy
j a k k o n tr o la spożycia m ię s a w r e s ta u r a c ja c h , i sp o ra d y cz n y m i
p r z e m ó w ie n ia m i j e s t całkow icie pasywny. [...] O g r o m n e su m y
p o tr z e b n e do w s p ie r a n ia b ie r n e g o o p o ru zostały po p ro s tu wy­
d ru k o w a n e . [...] K rę g o m p rzem ysło w ym u d z ie lo n o kredytów ’
i nie w ia d o m o , w j a k i m s to p n iu zostały one w y k o rz y stan e do
g ro m a d z e n ia dewiz. [...]
P olityk a w y p e łn ia n ia tłu m a c z y to tylko częściowo. L u dzie
za g r a n ic ą stra cili z a u fa n ie , gdy zdali sobie sp ra w ę z tego,
że a u to r y t e t p a ń s tw a j e s t p o d w a ża n y w sa m y ch N ie m c z e c h .
P ierw szy m s y m p to m e m było zabó jstw o R a th e n a u a . Praw dziw y
u p a d e k naszej w a lu ty zaczął się wtedy, gdy sta ło się ja s n e , iż
pew ne k ręg i p rzem y sło w e są p o tę ż n ie jsz e od rz ą d u .

Tymczasem ludzie pracy tracili cierpliwość. Wycofanie b an k ­


notu 1000-markowego, m im o że na początku lipca jeg o w ar­
tość wynosiła zaledwie je d n ą trzecią pensa, zostało niedobrze
przyjęte. O d 1876 roku był to banknot o najwyższym nom inale,
a zatem stary przyjaciel. Mówiło się, iż zrezygnowano z niego
z powodu plotek, że będzie rewaloryzowany po starym kursie
złota. W rzeczywistości wycofano go, ponieważ (jak to ujął dr
Schacht) przy emisji banknotów o niskim nom inale koszt pracy
producentów papieru, inżynierów, drukarzy, litografów, grafi­
ków i pakowaczy znacznie przewyższał w artość ostatecznego
produktu. W czwartym tygodniu lipca wprowadzono w N iem ­
czech nowe banknoty, z których trzy o najwyższym nom inale
opiewały na 10, 20 i 50 m in m arek.
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 7 5

Robotnicy odpowiedzieli w jedyny sposób, w jaki mogli - za­


żądali nie tylko wyższych plac, ale też codziennej wypłaty, że­
by zarobione pieniądze utrzym ały siłę nabywczą wystarczająco
długo, by m ożna je było wydać. Ż ądania te akcentowali liczny­
mi strajkam i, zam ieszkam i i d em on stracjam i we wszystkich
częściach kraju. Możliwość wybuchu wojny domowrej otwarcie
dyskutowano w prasie, co gorączkowo dem entow ał rząd. 20 i 21
lipca aresztow ano tysiąc osób po zam ieszkach i grabieżach we
Wrocławiu, gdzie na ulicach grasowały zorganizowane bandy
komunistów. 24 lipca odbyły się dem onstracje przeciwko pa-
skarstwu, kapitalizmowi i faszyzmowi we Frankfurcie, gdzie
pobito spokojnie zachowujących się mieszkańców, powybijano
okna, a je d n ą osobę skopano na śmierć. W Berlinie zgrom a­
dzenia na otw artym powietrzu były zabronione, ale w Lipsku
dem onstrow ało 10 tys. osób, a w D reźnie - 5 tys. W ostatnim
tygodniu lipca zabito kilku d em o n stran tó w w bawarskim m ie­
ście R osenheim , a także w Poczdamie. W H am burg u stanęły
stocznie; strajkowali też piloci na K anale Kilońskim.
Do podobnych zdarzeń miało dochodzić przez cały sierpień,
gdy uzbrojeni strajkujący robotnicy zabili kilku policjantów
w W ilhelm sburgu, a w H am b u rg u paru wyrzucili do wędy —we
wszystkich tych protestach chodziło o podstawowe wynagro­
dzenie, które nieuchronnie było ju ż daleko niewystarczające,
kiedy zostało wynegocjowane i wypłacone. N iektóre z tych za­
m ieszek inspirowali komuniści, inne niekoniecznie. W 1922
roku Trzecia M iędzynarodówka postanowiła, że jej polityka
w Niem czech będzie się ograniczać do zdobywania wpływów
wśród robotników poprzez wykorzystywanie ich trudnej sytua­
cji ekonomicznej. W m aju 1923 roku rozważano znowru powsta­
nie w Zagłębiu Ruhry, ale generalnie panow ała teraz opinia, że
jeszcze nie nadszedł czas.
Przywódcy związkowa, gdy przekonali się, iż coraz tru d ­
niej je s t zapewnić stabilną siłę nabywczą zarobków, zaczęli
się dom agać, aby płace ustalać w edług pary tetu złota. Wszy­
scy je d n a k zgadzali się, że raczej nie da się tego zrobić, dopó­
176 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

ki stan d ard złota nie zostanie przyjęty przez branżę handlow ą


i finansową. D latego na początku lipca m in ister finansów za­
warł z k o m itetem przedstawicielskim związków zawodowych
porozum ienie, które wiązało płace z kosztam i utrzym ania. Z a­
sadą stała się cotygodniowa korekta (i codzienna wypłata) wy­
nagrodzeń, żeby utrzym ać ich w artość - korekta ta m iała doty­
czyć zarówno płacy „za świadczenie” (Leistungslohn), ja k i płacy
„socjalnej” (Soziallohn), obejm ującej takie kwestie ja k zasiłki
dla wielodzietnych rodzin. Negocjacje płac realnych (Reallohn),
to znaczy większych wynagrodzeń opartych na parytecie złota,
zostały uznane za o d ręb n ą sprawę.
W praktyce, o czym wiedział rząd, podwyżki płac - w tym
pensji państwowych - zawsze miały następow ać 15 dni po
wzroście kosztów utrzym ania, ponieważ nowe korekty miały
być dokonywane pod koniec każdego 15-dniowego okresu roz­
liczeniowego, zaczynającego się w dniu otrzym ania płacy za­
sadniczej. Ten m echanizm oznaczał wielkie oszczędności dla
m inisterstw a skarbu, ponieważ w każdym kolejnym tygodniu
lipca kurs niemieckiej waluty wobec fu n ta alarm ująco spadał
- z 800 tys. (7 lipca) na 900 tys. (14 lipca), a potem 1,6 m in
(23 lipca) i 5 min, czyli 21 min za dolara w o statn im dniu m ie­
siąca - i ponieważ ceny w podobnym tem pie szybowały w górę.
„Ten nadzwyczajny i niem al niewiarygodny spadek w arto ­
ści m a rk i” - ja k to ujął lord C urzon - spowodował ostry kryzys
żywnościowy w N iem czech oraz sprawił, że niem iecki a m b a sa ­
dor w Londynie odwiedził go w m inisterstw ie spraw zagranicz­
nych. A m basador pokornie prosił C urzona, by ten użył swych
wpływów, aby uzyskać pożyczkę, o k tó rą Niem cy od daw na za­
biegały, na konieczny im port paliw i żywności. Ja k o że Francja
była nadal nom inalnie sojusznikiem Wielkiej Brytanii, C urzon
nie mógł na razie przychylić się do tej prośby i ograniczył się do
pytania, czy Bank Rzeszy m a zam iar przestać drukować pienią­
dze. N a to oraz kolejne pytanie - dlaczego ostatnie regulacje
podatkowe nie zostały wcześniej wprowadzone - nieszczęsny
am basado r nie um iał udzielić odpowiedzi. Wręczył je d n a k C u ­
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 7 7

rzonowi m em o ran d u m sform ułowane w sposób, który mogłaby


zaaprobować „ G e rm a n ia ”:

To złowieszczy zn ak , że m a r k a po swoim o s ta tn im n ie s ły c h a ­
nym sp a d k u [nach ihrem letzen ungeheuren S tu rz\ zaczyna te ra z
tra c ić siłę naby w czą w h a n d lu w e w n ę trz n y m . J e d n o c z e ś n ie
B a n k R zeszy nie m a ju ż d o s ta te c z n ie dużej ilości obcych w a ­
lut, żeby um ożliw ić p rzem ysłow i i p a ń s tw u z ak u p za g r a n ic ą
n a jn ie z b ę d n ie js z y c h towarów, zw łaszcza w ęg la i żywności. Po­
n u r e p e rsp ek ty w y za g r a n ic ą w ra z z d e s tr u k c ją w a lu ty i w yni­
kającym z teg o c h a o s e m w całej g o sp o d a rce d ały taki e fe k t, że
ludzie z ac zy n a ją trac ić z a u fa n ie do p a ń s tw a i do siebie. N ie ­
ufność w obec sp a d ają ce j w a lu ty wysysa tow ary z rynku, a pó ź­
ne żniw a spow odow ały w yjątkow o n iep o k o jąc e braki żywności
w m ia s ta c h , szczególnie w B erlin ie. D e s p e ra c ję m as wy korzy­
s tu ją rad y k a ln i a g ita to r z y z aró w n o z lewicy; j a k i z prawicy.

W rzeczywistości zbiory pszenicy były dość dobre, zwłaszcza


w Saksonii, a niedobory wynikały z tego, że rolnicy nie chcieli
przyjmować papierowych pieniędzy w zam ian za swoje produk­
ty. Ale skoro jedyna strateg ia rządu polegała na pożyczaniu po
m aksym alnym kursie na wy płaty wr Zagłębiu Ruhry i gdy nie­
zależny Bank Rzeszy dolewał oliwy do ognia (ponieważ dr Ha-
venstein i zarząd Banku jeszcze bardziej mylili się w tych sp ra­
wach niż rząd), nie było szans na wsparcie - W ielka B rytania
ju ż wcześniej wr tym roku d ała się naciągnąć na 12 min funtów
pożyczki na pomoc dla równie rozrzutnej Austrii. Niesam ow i­
ty spadek m arki w ostatnich dniach lipca z pewnością spowo­
dował ogrom ne zakłopotanie rządu w Berlinie. Zale niem ie­
ckiego am basadora, iż m ark a traci w ew nętrzną siłę nabywczą,
chociaż tak często pow tarzane od wielu miesięcy, stawiały się
coraz bardziej realne. Na razie je d n a k z niechęcią handlarzy
do przyjm owania banknotów drukowanych przez Bank Rzeszy
m ożna sobie było teoretycznie nadal poradzić, mnożąc zarówno
ilość papierowych pieniędzy, ja k i ich nominały; W praktyce do­
1 7 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

starczenie bankom wystarczających sum - żeby biznes mógł się


nadal kręcić - okazało się trudniejsze niż kiedykolwiek wcześ­
niej. Pod koniec lipca od D rezn a do Koblencji wszyscy czekali
z niecierpliwością na banknoty o nowych nom inałach.
M iędzy 11 a 20 lipca dług krótkoterminowy' wzrósł z 28 bin
m arek do 40 bin, czyli codziennie, z wyjątkiem niedziel, w pro­
w adzano na rynek 2 bin m arek. System podatkowy całkowicie
się załam ał. Żyjąc z dnia na dzień, rząd wydawał się tym nie
przejmować. Z 12 bin m arek wydatków w tym krótkim okresie
jedynie 4 procent miało pokrycie w podatkach - wpływy z nich,
wynoszące nieco ponad 500 mld m arek, nie wystarczyły naw et
na pokrycie odsetek (570 mld) od długu zaciągniętego w tym
sam ym okresie.
Te przerażające liczby stanowiły tylko przedsm ak chaosu
w następnych tygodniach. Koleje państwowe w Zagłębiu Ruhry,
które kiedyś zapewniały je d n ą trzecia wpływów Niem iec z tego
obszaru, teraz odpowiadały za je d n ą p iątą ich wydatków na za­
robki i odszkodowania. Wysoki urzędnik finansowy powiedział
brytyjskiemu ambasadorowi: „Wir schiessen dieselben Böcke
wie die Ö s te rre ic h e r” („Strzelam y te sam e byki, co A ustriacy”).
Dane pokazują, że między 1 a 10 sierpnia dług k rótk oterm ino­
wy niem al się podwoił - ale w czasie tych ostatnich dziesięciu
dni ogólne wydatki adm inistracyjne państw a wzrosły do 40 bin
m arek - była to kwota nieco większa niż no m inalna sum a wy­
datków w czasie pierwszych czterech miesięcy' tam teg o roku.

Sytuacja w A ustrii bardzo się zm ieniła od ubiegłej jesieni, gdy


dr Z im m e rm a n n objął kontrolę nad finansam i państw a, a Z gro­
m adzenie Narodowe zaaprobowało protokoły genewskie i teraz
Niemcy mogły z podziwem przyglądać się swojemu sąsiadowi.
Ten nieszczęsny kraj był w trakcie wypędzania diabła inflacji
i stało się jasn e, że je s t to niezwykle nieprzyjem ny proces.
O tym, iż konieczne reform y to ciężka próba i przyniosą
wiele cierpień, ludzi wyraźnie uprzedzono w czasie świąt Bo­
żego N arodzenia. Nie powiedziano im jed n ak , a teraz dopiero
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 7 9

sami zaczęli się o tym przekonywać, że ofiary procesu uzdro­


wienia finansów nie będą wcale bardziej sprawiedliwie wybie­
rane niż ofiary inflacji. W sierpniu 1922 roku oficjalna liczba
pobierających zasiłek dla bezrobotnych (podobnie ja k w N iem ­
czech była ona znacznie niższa od rzeczywistej liczby bezrobot­
nych i pom ijała skrócony czas pracy) wynosiła 21 tys. W ciągu
pięciu miesięcy - od października 1922 roku do lutego 1923
roku - w zrastała kolejno z 38 tys. do 58 tys., 83 tys., 117 tys.
i 161 tys. W każdym przypadku dużo więcej niż połowa bezro­
botnych znajdowała się w sam ym W iedniu, co w lutym 1923
roku oznaczało ponad 100 tys. niepracujących mężczyzn otrzy­
mujących dla siebie i swoich rodzin zasiłek w m aksym alnej wy­
sokości 87,36 tys. papierowych koron tygodniowo - równowar­
tość około 5 szylingów. Taka koncentracja ludzi bez pracy była
niebezpieczna, choć obejm owała zarówno przedstawicieli klasy
robotniczej, ja k i urzędniczej - w mieście, które nadal pozo­
stawało politycznie podzielone i w którym wojna klasowa wciąż
stanowiła popularny tem at.
W całej Austrii około je d n a p iąta ludności zależała od p a ń ­
stwowych pieniędzy na pensje lub em erytury - na kolei na
każdych trzech nadal pracujących przypadało dwóch ekspra-
cowników pobierających ju ż em eryturę. Chociaż nadwyżki za­
tru d n ie n ia na kolei zostały zlikwidowane dopiero pod koniec
1923 roku dzięki wskazówkom z zewnątrz* i chociaż ich finanse
stanowiły kluczową część deficytu budżetowego, inne koniecz­
ne oszczędności, zaplanowane lub wymuszone, zaczęto realizo­
wać w7 tym sam ym czasie zarówno w sektorze publicznym, jak
i prywatnym, w7obu powodując falę zwolnień. Stabilizacja spo­
wodowała, że austriaccy producenci musieli się zmierzyć z rze­
czywistością i n astał poważny kryzys gospodarczy; stagnacja za­
panow ała w7 branży żelaznej, drzewnej, papierowej i skórzanej,
a także produkcji m etali, maszyn, butów7 i mebli. Zaczęły się

* Sir William Acworth, wybrany na technicznego doradcę austriackich kolei


państw-owych, przedstawił swój raport w7listopadzie 1923 roku i zarekomendował,
by zwolnić je d n ą czw'artą pracowników.
1 8 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

pierwsze b ankructw a firm zrodzonych z inflacji. Wychodziły na


jaw ukryte przerosty z a tru d n ie n ia - w styczniu 1923 roku czo­
łowe wiedeńskie banki miały jed n eg o urzędnika n a każde 2 tys.
funtów wszystkich rezerw i depozytów, podczas gdy w Londynie
je d e n urzędnik statystycznie obsługiwał 18 tys. funtów. Sytu­
acja ta wynikała częściowo z obowiązkowej dodatkowej pracy,
ja k ą m usiały wykonać banki, aby pomóc urzędowi w alutow e­
m u i władzom podatkowym, ale bankom też coraz trudniej było
adm inistrow ać - chyba że ogrom nym kosztem - wielką liczbą
mniejszych, starszych rachunków, które inflacja zredukow ała
do wartości kilku przedwojennych fenigów, a w części przypad­
ków do wartości mniejszej od ceny papieru, na którym trzeba
było je zapisać. Pod tym względem szczególnie boleśnie ucier­
piały banki oszczędnościowe, obsługujące drobnych ciułaczy
i m ające nadzieję na odzyskanie ich zaufania.
Zm niejszenie zatru d n ie n ia w sektorze publicznym wynikało
z cięć wydatków publicznych narzuconych przez urząd dr. Zim-
m erm an n a . N a ogół jego kolejne etapy następow ały po zwol­
nieniach w sektorze prywatnym - adm inistracja rządowa wol­
no w drażała otrzymywane dyrektywy. Zauważono jed n ak , że
w pierwszym rzędzie pracę ostatecznie traciły osoby, które nie
miały żadnych koneksji politycznych. J e d n ą z niefortunnych
konsekwencji tego faktu był poważny spadek efektywności ad ­
m inistracji pod koniec 1923 roku, ponieważ w służbie cywilnej
występował prawie taki sam przerost z a tru d n ie n ia ja k w kole­
ja c h państwowych, a najwyżsi, najbardziej doświadczeni u rzęd ­
nicy tradycyjnie trzym ali się z dala od polityki.
O d m arca je d n a k sytuacja gospodarcza i finansowa Austrii
- z p u n k tu widzenia jej dobroczyńców - zaczęła wyglądać le­
piej. Bezrobocie, które w tam ty m m iesiącu sięgnęło poziomu
prawie 170 tys., zaczęło wyraźnie i regularnie maleć, tak że
w sierpniu osiągnęło poziom 84 tys. (z tego 53 tys. przypadało
na W iedeń). Kurs korony pozostawał niewzruszony ja k skała,
a fakt, że przez większą część roku okazywała się ona bardziej
stabilna wobec dolara niż jakakolw iek inna w aluta w Europie,
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 181

stanowił solidną podstawę do powrotu zaufania. Rosły depo­


zyty wr bankach oszczędnościowych. Gdy 1 czerwca 1923 roku
A ustria zaciągnęła w końcu długoterm inow ą pożyczkę, okazała
się ona ogrom nym i natychm iastow ym sukcesem. Budżet A u­
strii został zbilansowany przed te rm in e m zaplanowanym przez
Z im m e rm an n a, a cała pożyczka nigdy nie została zrealizowana.
U derzający wzrost popytu na austriackie akcje, których indeks
podwoił się między grudn iem 1922 roku a m ajem 1923 i zwięk­
szył się o 400 procent w ciągu 12 miesięcy, bardziej odzwier­
ciedlał powszechne zaufanie, niż zapewnił znaczące i realne
korzyści gospodarce - spekulacje niedoszacowanymi akcjami
zaabsorbowały wielką ilość krajowego kapitału, który mógłby
zostać spożytkowany bardziej produktywnie.
Najniższy poziom, jaki osiągnęło oficjalne bezrobocie w A u­
strii, wyniósł 79 tys. w listopadzie 1923 roku - było to nadal
niem al cztery razy więcej niż przed stabilizacją pieniądza.
O d listopada liczba planowych zwolnień w służbie cywilnej,
w Volkswehrze, na poczcie i kolei zaczęła wywierać realny wpływ
na rynek pracy. Stosunkowo obiecująca sytuacja w połowie 1923
roku wynikała w dużej m ierze ze wzrostu wartości austriack ie­
go handlu na skutek konfliktu o Zagłębie Ruhry - zagraniczne
zam ów ienia niektórych towarów przeszły z Niem iec na A ustrię,
gdzie nawet przejęcie drobnej części niem ieckich interesów
mogło mieć wielkie znaczenie.
Zwolnienie ponad 23 tys. urzędników państwowych od paź­
dziernika do g rudn ia 1923 roku stanowiło znacznie lepszą m ia­
rę ówczesnego zaciskania pasa. Strajki okazały się nieliczne
- dlatego że strajkow anie, z poparciem związków zawodowych
lub bez, było działaniem oczywiście samobójczym, ponieważ
wszyscy tracili pracę i łatwo oraz tanio dało się zastąpić p ra ­
cowników. Oficjalny cel stanowiła przecież redukcja 100 tys.
państwowych miejsc pracy do końca 1924 roku, a związki do­
skonale zdawały sobie sprawę z tego, że jesien ią 1923 roku pro ­
gram zm niejszenia zatru d n ie n ia w sferze budżetowej był ju ż
bardzo spóźniony.
1 8 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Niewątpliwie zadowalający okazał się fakt, iż w tak dużym


stopniu powróciło zagraniczne zaufanie do tej europejskiej
oazy finansowej utrzymywanej i gwarantowanej przez alian­
tów - a także to, że austriacka gospodarka, zarówno w sekto­
rze publicznym, ja k i prywatnym, wy raźnie reorganizowała się
na prawidłowych zasadach. Niewiele czynników pozwalało je d ­
nak A ustriakom na większą radość - pomimo że tak bardzo od
1922 roku poprawiła się atm osfera, pełna wcześniej niepewno­
ści i przygnębienia. O d stycznia 1923 roku, w m iarę ja k konflikt
o Zagłębie Ruhry zaczął wywierać wpływ7 na gospodarkę euro­
pejską, koszty utrzym ania znowu zaczęły rosnąć - i rosły przez
cały rok, tylko w samym sierpniu o 3 procent. Chociaż w grud­
niu 1923 roku osiągnęły tylko poprzedni szczyt z września 1922
roku (po czym nastąpił 20-procentowy spadek), wzrost ten miał
miejsce w obliczu wyższych podatków, które musiało płacić wię­
cej ludzi niż kiedykolwiek wcześniej. Zdaniem rządu szczególnie
niefortunne było to, że ceny (odpowiadające światowym) rosły
w sytuacji, gdy miały miejsce konieczne reformy i zwolnienia.
Już w m aju rząd zastanawiał się, czy w ogóle m ożna utrzymać
ład i porządek publiczny jednocześnie z równowagą budżetową.
Może zatem nie należało się dziwić tem u, że robotnicy upor­
czywie sprzeciwiali się zniesieniu systemu indeksowego, zgodnie
z którym nie m ożna było redukować płac, jeżeli indeks nie spa­
dał przez dwa kolejne miesiące. Robotnikom z fabryk wiodło się
teraz stosunkowo lepiej niż wielu innym, a w7 niektórych przy­
padkach lepiej niż przed wojną, pomimo że płace znajdowały się
na poziomie niższym niż gdziekolwiek indziej w Europie, z wyjąt­
kiem Niemiec. W kraju, w którym występowała wdelka nadwyżka
wykształconych ludzi, różnica w przeciętnych wynagrodzeniach
między pracownikami fizycznymi i umysłowymi stała się bardzo
niewielka, a wykwalifikowany mechanik często otrzymywał za
swToją pracę więcej od m enedżera w fabryce, który z kolei zara­
biał kilkakrotnie więcej niż urzędnik państwowy:
Finanse państw a były zdrowe, stan gospodarki ulegał po­
prawie - ale sytuacja społeczna była daleka od zadowalającej.
KONFLIKT O ZAGŁĘBIE RUHRY | 1 8 3

Warstwy społeczne, które ju ż tyle przecierpiały, rozum iały do­


skonale, że może je czekać jeszcze trudniejszy czas. Ci, któ­
rych indeks w pewnej m ierze chronił, zaczęli odczuwać większe
problemy, niż sobie wcześniej wyobrażali, w pewnym stopniu
dlatego, że do czasu stabilizacji pieniądza w istocie nie zdawa­
li sobie sprawy z faktu, ja k bardzo zubożeli. Skończyły się dni
dotacji i zasiłków. Ludzie pozostający bez pracy byli biedniejsi
niż kiedykolwiek wcześniej, spędzali czas, przeglądając tablice
ogłoszeniowe i gazety w poszukiwaniu pracy - a tej bardzo b ra ­
kowało. U rzędnicy państwowi, którzy zachowali zatrudnienie,
przekonali się, że w 1923 roku ich przeciętne zarobki m ają je d ­
ną czw artą siły nabywczej pensji z 1914 roku. Emeryci otrzy­
mywali je d n ą trzecią realnej wartości tych i tak ju ż niewielkich
świadczeń, jak ie dostawali przed wojną.
W W iedniu większość ludzi żyła w m ieszkaniach, gdyż tylko
bardzo zamożnych stać było na domy, które mogliby utrzym y­
wać. Ponieważ czynsze pozostawiono na bardzo niskim pozio­
mie (ich ograniczenie to zwykle je d e n z pierwszych i n a jta ń ­
szych sposobów rządu na ograniczenie kosztów utrzym ania
w czasie inflacji), podaż m ieszkań była też bardzo m ała. Nawet
gdyby władze sam orządowe W iednia odnosiły się przychylnie
do właścicieli m ieszkań, nie dałoby się zignorować faktu, iż
większość klasy średniej okazałaby się całkowicie niezdolna do
płacenia czynszów nawet 20 tys. razy wyższych niż przed wojną.
W ielu właścicieli nieruchom ości, chociaż nie mogło ściągnąć
czynszów, miało przynajm niej tę pociechę, że ich własne p ła t­
ności hipoteczne pozostawały dla nich ju ż tylko nom inalnym
obciążeniem - był to fakt, który od daw na wprawiał w k o n ster­
nację deponentów i udziałowców banków hipotecznych. W ta ­
kiej sytuacji prywatni deweloperzy nic ju ż nie budowali —więk­
szość została praktycznie wywłaszczona. Ponad 42 tys. rodzin
czekało na około 6 tys. m ieszkań budowanych każdego roku
w W iedniu przez lokalne władze. Ten niedobór, a także przepis
stanow iący iż to miejscy urzędnicy, a nie właściciele decydują
o tym, kto wprowadzi się do m ieszkania, które opustoszało, do­
1 8 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

prowadził do wielkiej korupcji w tym obszarze - a ju ż wcześniej


była tam ona n a porządku dziennym .
O kres odbudowy Austrii, wysokich podatków i drastycznych
cięć wydatków publicznych wiązał się z wielkimi wyrzeczeniami
i cierpieniam i, n ieustanną nienawiścią klasową oraz walką po­
lityczną. Rząd państwa i władze lokalne w W iedniu zdawały się
prześcigać w7 nakładaniu podatków na biznes, którego wiełka
część koncentrowała się na kapitale - rząd po to, by móc spłacić
odsetki od zagranicznych pożyczek, a władze municypalne (któ­
rych działalność nie podlegała kontroli Ligi) po to, aby zadbać
o interesy swoich politycznych zw-olenników z klasy robotniczej.
Niezależnie od tego, czy uzasadniony był zarzut, że socjaliści
sprawujący władzę w7 W iedniu jedynie obciążali republikę dok­
trynerskim i reform am i - „aktywnie angażując się w; proces za­
miany dochodów7klasy średniej na zasiłki dla robotników” - jak
pisał G erm ains - nie m a wątpliwości, iż polityka partyjna nadal
rozdzierała kraj, który szalenie potrzebował jedności.
Odbudow ę A ustrii porównywano do eksperym entu, jak i
przeprow adził Cygan, który chciał nauczyć swojego konia ob­
chodzić się bez jedzenia. Gdy doszedł do jed n eg o źdźbła siana
dziennie, koń zdechł.
10. Lato 1923 roku

P
od koniec lipca 1923 roku niem ieckie akcje stały się popu­
larną, choć niestab iln ą lokatą kapitału. G eneralnie akcjo­
nariusze byli znacznie biedniejsi, niż myśleli - ich zubożenie
w dużej m ierze ukrywał gigantyczny wzrost cen nominalnych.
Spekulacje sprawiały, iż wszystkie akcje osiągały wysokie ceny
- powyżej swojej wartości wynikającej ze zwrotów, nawet biorąc
pod uwagę fakt, że dywidendy nadal utrzym ywano na sztucz­
nie zaniżonym poziomie, aby uniknąć podatku dochodowego.
Akcja D eutsche Banku tuż przed wojną kosztowała 114 funtów
i daw ała 6 funtów 5 szylingów zysku - n ato m iast w 1923 roku
płacono za nią 5 funtów i pozwalała zarobić ćwierć pensa. Akcja
Siem ens & Halske przed wojną była w arta 101 funtów i dawrała
6 funtów, teraz - odpowiednio: 23 funty i 2 pensy. Z atem w ar­
tość akcji, choć spadła znacznie, to nie w takim sam ym stopniu
ja k dywidendy, które proporcjonalnie wynosiły nawet mniej niż
wr 1922 roku. N a dorocznym zgrom adzeniu akcjonariuszy pew­
nego dużego banku je d e n z nich - A m erykanin - narzekał, że
dywidendę z jego akcji ledwo opłaca się zabierać - nie tylko
z powodu jej niewielkiej wartości, lecz także ze wrzględu na wy­
soki koszt tra n sp o rtu wielkiej ilości banknotów, w których je st
wypłacana.
Każdy, kto w ciągu pierwszych sześciu miesięcy roku ulo­
kował pieniądze w krajowych akcjach, przynajm niej niewiele
realnie stracił. Całkow ita wartość akcji niem ieckich spółek
notowanych w Berlinie, któ ra w grudniu 1922 roku spadła do
śmiesznie niskiego poziomu 89 m in funtów, w lipcu 1923 ro­
1 8 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

ku była ju ż trzykrotnie wyższa i wynosiła 271 m in funtów. To


m usiała być pewna pociecha, jeśli ktoś potrafił przym knąć oko
na porównanie z przedw ojenną w artością 1,767 mld funtów
lub w artością z lipca 1921 roku, wynoszącą 600 min funtów.
W pierwszych m iesiącach 1923 roku cena (wyrażona w do­
larach) wielu tzw. „nierozwodnionych” akcji była w rzeczywi­
stości dwa razy wyższa niż w październiku, gdy znajdowały się
one na najniższym poziomie w historii. W tam ty m m om encie
w artość dolara w m arkach papierowych wzrosła 1525 razy, n a ­
tom iast nom inalne ceny akcji - tyiko 89 razy. W istocie, od p aź­
dziernika 1922 roku m ożna było, jeśli staran n ie wybierało się
inwestycje, znacznie powiększyć swój realny kapitał - do lipca
1923 roku wartość przeciętnego portfela akcji wzrosła 16 razy,
do w rześnia 23 razy, a do października 28 razy - w7przeliczeniu
na złoto.
Wyniki rynków z tego roku, chociaż na znacznie niższym po­
ziomie niż przed wojną, mniej więcej zrekom pensowały strasz­
liwą bessę z 1922 roku. Z drugiej strony, ten spadek i późniejsza
zwyżka odzwierciedlały dostępność zagranicznych walut jako
środka lokaty kapitału, a wielka chwiejność rynku niezwykle
u tru d n ia ła podejm owanie racjonalnych decyzji inwestycyjnych.
Co więcej, w czasie konfliktu o Zagłębie Ruhry ogrom na licz­
ba zleceń kupna pochodziła z terenów okupowanych - w sp arta
przez te właśnie dotacje, które wypłacał rząd, żeby utrzym ać
bierny opór. W ielu inwestorów7poniosło ciężkie straty z powodu
szalonych w ahnięć cen rynkowych - inni osiągnęli w ten sam
sposób wielkie, choć przypadkowe zyski. Wpływ inflacji na ceny
akcji generalnie spowodował p o tężn ą redystrybucję m ajątku
wśród wielkiej obecnie społeczności posiadaczy akcji i przyczy­
nił się do rozgoryczenia i dem oralizacji całego narodu. Wielu,
którzy bardzo chcieli kupić akcje, gdy były one jeszcze wciąż
absurdalnie tanie, nie mogło tego zrobić z braku pieniędzy*.

* Dalsze i głębsze om ówienie kwestii wpływu inflacji na akcje m ożna znaleźć


w: Bresciani-Turroni, The Economics o f Inflation (w oryginale: Le Vicende del Marco
Tedesco, 1931) s. 253-285.
LATO 1923 ROKU | 1 8 7

Trudna sytuacja nie tylko jednostki skłaniała do dbania prze­


de wszystkim o siebie. Gdy cały kraj szybko pogrążał się w cha­
osie, wszystkie społeczności - od poszczególnych landów w dół
- zaczęły patrzeć wąsko na własny interes. Na przykład w P ru­
sach Wschodnich, gdzie z pewnego dystansu obserwowano za­
łam anie centralnych Niemiec, biznesmeni i właściciele ziemscy
z Kónigsbergu starali się znaleźć jakąś alternatywę dla swoje­
go eksportu. W tej na pozór kwitnącej prowincji klasa rządząca
była ponoć całkiem gotowa opuścić statek, gdyby miał zatonąć,
a nawet pozostawić centralne Niemcy na pastwę głodu, jeśli nie
potrafiłyby zapewnić dobrego rynku dla produktów rolnych.
Prusy Wschodnie nadal cieszyły się pełnym zatrudn ieniem .
G odne uwagi było to, że bogaci mieszkańcy tego landu - po­
m im o działań, które teraz podejmowali, aby zabezpieczyć so­
bie przyszłość - hojnie zasilali tzw. Ruhrspende - fundusz na
wsparcie walki z Francją w Zagłębiu Ruhry. Izolacja spowodo­
w ana tra k ta te m wersalskim, który odciął ten obszar od reszty
Niem iec, doprowadziła do odrodzenia wielu branż przemysłu,
a w o statn im czasie zbudowano tam elektrownię, żeby poradzić
sobie z niedoborem węgla. J a k zwykle Stinnes wykupił niem al
wszystkie stocznie oraz fabryki celulozy i p apieru w Prusach
Wschodnich, a inni inwestorzy szli jego śladem.
Podobnie ja k gdzie indziej dobrobyt ograniczał się je d n ak
do tych, którzy czerpali korzyści z produkcji poszukiwanych to­
warów. R edaktor „Königsberger Volkszeitung” pisał, że w pro­
wincji są dzielnice robotnicze, gdzie „warunki życia m ieszkań­
ców wypadają niekorzystnie na tle w arunków życia fellahów
w Egipcie”. J a k wszędzie klasa niższa średnia cierpiała n a jb a r­
dziej - w lipcu cztery piąte z 60 tys. osób pobierających zasiłek
w Kónigsbergu stanowili przedstawiciele petits bourgeois, prób u­
jący żyć z oszczędności. W rozmowie z obserw atorem u stan o ­
wionym przez aliantów nauczyciel z Insterb u rg a stwierdził, że
u 70 procent uczniów w Prusach Wschodnich podejrzewa się
gruźlicę, i dodał ponuro, iż „widok pożywienia mąci rozum gło­
dujących ludzi”.
1 8 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Saksonia politycznie znajdowała się w bardziej niebezpiecz­


nej sytuacji. K om unizm cieszył się dużym poparciem , a socjali­
styczny prem ier, dr Zeigner, związał się koalicją z dziewięcioma
kom unistycznymi posłami, żeby utrzym ać władzę w L andtagu.
Tu pojawiły się pierwsze oddziały Rote Hundertschaften (Czerwo­
nych C enturii) - były to zorganizowane grupy socjalistycznych
robotników, infiltrowane przez sowieckich agentów, które o t­
warcie stawiały sobie za cel zasilenie szeregów policji. Braki
w uzbrojeniu rekom pensowały liczebnością - w ich skład w Sak­
sonii wchodziło prawdopodobnie 30 tys. ludzi, gdy w tam tejszej
policji służyło 11,5 tys. osób. Z narodowego p u n k tu widzenia
stanowiło to niebezpieczny elem ent, chociaż wielu postrzega­
ło go jak o przeciwwagę dla równie mrocznej ekspansji skrajnie
prawicowych organizacji. Zasadniczo był to je d n a k m a te ria ł za­
palny, tym bardziej że saksońskie fabryki - tak ja k wszędzie in­
dziej - traciły rynek ze względu na wzrost cen swoich towarów.
O stre cięcia zamówień zagranicznych i konieczne ograniczenia
produkcji prowadziły do krótszego czasu pracy i bezrobocia.
N iem al całkowite w strzym anie handlu zagranicznego w po­
łowie lata w różnym stopniu dotknęło p artn eró w handlowych
Niemiec. M inisterstw o handlu w Londynie ju ż wcześniej u zna­
ło, że bezpośrednie interesy z N iem cam i są niemożliwe. Teraz
Holendrzy, Włosi i A ustriacy (nadal próbujący stanąć na nogi)
zaczęli przygotowywać się na polityczny i gospodarczy upadek
wspólnego sąsiada. Belgia bardzo m artw iła się o handel tr a n ­
zytowy przez Antw erpię, wykorzystujący zarówno drogi kolejo­
we, ja k i wodne. N a początku sierpnia przestano spłacać re p a ­
racje w n atu rz e nawet tym członkom ententy, którzy nie wzięli
udziału w okupacji Zagłębia Ruhry. Wszystkim wydawało się,
że zakłócenia w handlu i dostawach surowców na całym konty­
nencie będ ą się ciągnąć bez końca.
N a początku sierpnia najtrudniejsze w arunki w N iem czech
panowały, co całkiem zrozum iałe, w Zagłębiu R uhry i N a d re ­
nii. P rem ier Poincare mógł apelować do francuskich gazet,
by powstrzymały się od w spierania dezintegracji tego obszaru
LATO 1923 ROKU | 1 8 9

poprzez publikowanie artykułów opowiadających się za R e­


publiką Reńską, ale Francja robiła, co mogła, by złam ać d u ­
cha biernego oporu, przekonując niem ieckich robotników na
tere n ach okupowanych, by albo oderwali się od Niem iec, albo
powrócili do pracy. W istocie Zagłębie R uhry stanowiło żałosny
widok, ucieleśnienie gospodarczej stagnacji. Jeździły tylko po­
ciągi wojskowe, przetaczające się bez celu tam i z powrotem.
K anały i porty śródlądowe pozostawały zablokowane przez róż­
nego typu jedno stki pływające, które nie mogły, ani nie chciały,
odpłynąć. Usługi pocztowe i telegraficzne były beznadziejnie
sparaliżowane, a linie telefoniczne - odcięte. Jeździło niewiele
samochodów i wszyscy mieli ogrom ne problem y z poruszaniem
się po tym terenie - u tru d n ie n ia w podróży budziły powszechną
wściekłość. Wydobyty do lata węgiel stanowił jedynie niewielki
ułam ek norm alnego urobku, a teraz Francuzi, którzy wcześniej
zdążyli ju ż wyczyścić kopalniane zapasy i przewieźć je koleją
do Francji, dzięki sam olotom zwiadowczym zlokalizowali zapa­
sy węgla zgrom adzone przez przem ysł stalowy i zaczęli się do
nich dobierać. Wielkie piece w Zagłębiu Ruhry zostały w więk­
szości wygaszone i produkcja stali była m inim alna. B rak koksu
zmniejszył produkcję żelaza i stali do jednej piątej wielkości
z 1922 roku.
Na teren ach okupowanych, zarówno w Zagłębiu Ruhry, jak
i poza nim, porządek publiczny stał się rzadkim tow arem . N ie­
m iecka w aluta 31 lipca znajdowała się na poziomie 5 min m arek
za funta, a ju ż 7 sierpnia - 16 min. Przez n astęp ne osiem dni
granica z nieokupowanymi N iem cam i pozostawała zam knięta
w odwecie, jak oznajm ił gen erał D egoutte, za niedaw ne z a m a ­
chy bombowe w Dusseldorfie. Czy były to działania odwetowe,
czy nie, część polityki Francji stanowiło osłabianie oporu po­
przez wstrzymywanie dostaw pieniędzy do regionu; działanie
to okazywało się tym skuteczniejsze, im szybciej szły w górę
koszty utrzym ania. Polityka ta przynosiła pewne owoce, ponie­
waż szczególnie górnicy i kolejarze z Zagłębia Ruhry sygnalizo­
wali gotowość do współpracy, gdy nie nadchodziły płace od ich
1 9 0 I KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

form alnych pracodawców. J e d n a k jej bardziej bezpośrednim


efektem było zwrócenie ludności przeciwko wszelkiej władzy.
N iedostępność pieniędzy doprow adzała do szału nie tylko bez­
robotnych w Zagłębiu Ruhry, którym zasiłek, teraz wynoszący
2 m in m arek dziennie, ledwo starczał na przeżycie, ale również
robotników na całym obszarze okupowanym, starających się
przynieść do dom u płacę wystarczającą na utrzym anie.
W strefie belgijskiej plądrow anie upraw zagrażało żniwom.
N a zachód od Kolonii, gdzie z dnia na dzień nasilały się ra b u n ­
ki, strajki i zamieszki, wielkie bandy protestujących grasowały
po wsiach, niszcząc uprawy i budynki gospodarskie. W A achen
zginęło 12 dem onstrantów , a 80 zostało rannych w lokalnych
zam ieszkach, które wynikły z żądań płacowych. Górnicy wę­
gla b ru n a tn e g o z B ergheim (w strefie brytyjskiej) prowadzili
długi strajk, po serii dzikich przerw w pracy i gróźb spalenia
budynków zakładowych i zniszczenia maszyn. Policja m usia­
ła rozpędzić 3 tys. robotników z fabryki papieru w M ulheim ,
a tłum bezrobotnych w Solingen opanował plac targowy7i zm u ­
sił handlarzy, by obniżyli o połowę ceny ziemniaków. G ru p a
kom unistów uwięziła oddział straży pożarnej w Leverkusen,
a w G elsenkirchen, nieopodal Essen w Zagłębiu Ruhry, po­
wieszono kukły kanclerza C uno oraz Hugo S tinnesa i doszło
do krwawych rozruchów, gdy otoczono i zaatakow ano oddział
miejscowej policji - zginęły dwie osoby.
10 sierpnia, gdy wybuchł strajk drukarzy, który jeszcze b a r­
dziej zakłócił dostawy banknotów, zaczęto odczuwać pełen cię­
żar niedoboru papierowych pieniędzy. W wielu społecznościach
całkowicie zniknęły zapasy żywności, a fabryki mogły wypłacać
zarobki tylko na rachunek. Kolejarze w strefie brytyjskiej, któ­
rych pobory były o połowię niższe od płac robotników z fabryk,
próbowali przyłączyć się do biernego oporu w Zagłębiu R uhry
i pytali żałośnie, czy —jeżeli nie wolno im strajkować - m ogą
przynajm niej dostać gwarancje od władz okupacyjnych, że do­
s ta n ą wystarczająco dużo żywności po określonych cenach oraz
pieniędzy na jej zakup.
LATO 1923 ROKU | 191

W Koblencji potrzebow ano natychm iast 300 mld m arek na


wypłaty pod koniec tygodnia, żeby zapobiec rozruchom i rozle­
wowi krwi. Lord K ilm arnock robił tam , co mógł, aby przekonać
g en erała D e g o u tte ’a, by rozluźnił kontrolę granicy. Francuzi
jed n ak , podejrzewając, że strajki w Zagłębiu Ruhry finanso­
wano głównie ze strefy brytyjskiej, twierdzili, iż niedorzeczne
byłoby, gdyby Koblencja i Kolonia otrzymywały dostawy m a ­
rek w sytuacji, kiedy niem iecki rząd nie chce przesłać żadnych
pieniędzy dla francuskiej i belgijskiej arm ii. W tej sprawie
francuskie podejrzenia były prawdopodobnie uzasadnione,
ponieważ przez trzy tygodnie Berlin system atycznie przesyłał
papierowe m arki do Kolonii przez A m sterd am i Croydon, aby
uniknąć ceł i konfiskaty na granicach terytoriów okupowanych
przez Francję. Ta innowacja została zauważona przez m in iste r­
stwo spraw zagranicznych w Londy-nie, ponieważ urząd celny
w Croydon poprosił o poradę, czy paczki z banknotam i, które
przewoził przedstawiciel Banku Rzeszy, H einrich Schlinkme-
ier, ważące za każdym razem ćwierć tony, należy^ zaklasyfiko­
wać jak o towar, czy rzeczy osobiste. Transport banknotów przez
Anglię w istocie odbywał się aż do zakończenia biernego oporu,
a w tym czasie gen erał D eg outte dostał instrukcje z Paryża, by
przepuszczać dostawy pieniędzy do Kolonii.
W strefie brytyjskiej sytuacja pod względem dostępności
pieniędzy zaczęła się poprawiać. Bank Rzeszy obiecał, że będzie
drukował lokalnie milion banknotów dziennie, a każdy z nich
w arty będzie milion m arek. „To powinno sprawić, że nasza
strefa stanie się niezależna od zewnętrznych dostaw - 13 sierp­
nia napisał w telegram ie lord K ilm arnock w przypływie nieuza­
sadnionego optym izm u (ponieważ po miesiącu milion m arek
w art był ju ż tylko pół pensa) - i powinno umożliwić bankowi
stworzenie rezerwy- na wypadek ew entualnego spadku wartości
m arki w przyszłości”.
Lokalne władze, w^ tym także wr Kolonii i Koblencji, nadal
robiły wszystko, co mogły, by pokryć niedobór papierowych
pieniędzy poprzez drukow anie własnych banknotów, ale teraz
1 9 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

przekonywały się, że wielcy przemysłowcy nie chcą ich honoro­


wać. Szybko nasiliły się tarcia w lokalnej polityce, co zachęciło
robotników do zgłaszania żądań płacowych, które odnosiły się
do przyszłej hipotetycznej wartości m arki. Dokerzy w B rem ie
dom agali się zarobków powiązanych z ceną złota. D e m o n stra n ­
ci w H am burgu, gdzie na próżno zakazano publicznych zgro­
m adzeń, żądali płacy zasadniczej w wysokości 4,65 min m arek
(około 7 szylingów) dziennie. W poniedziałek 13 sierpnia prze­
w ażająca część firm dała podwyżki swoim pracownikom - od
5 min do 15 min m arek tygodniowo. Większość tych pieniędzy
trzeb a było je d n a k wypłacać w czekach, a przeciętnie tylko
5 min (6 szylingów) gotówką. Realizacja czeku zabierała więcej
czasu niż wydanie gotówki. 14 sierpnia pracownicy W upperm a-
na otoczyli domy dyrektorów firmy, dom agając się natychm iast
50 min m arek (3 funtów) na osobę, n atom iast tłum 10 tys. ludzi
wystąpił z tymi sam ym i żądaniam i wobec firmy Bayer. W ciągu
tygodnia policja w Kolonii została zaatakow ana żelaznymi p rę ­
tam i i kam ieniam i, tłum y wyległy na ulice w Wiesdorf, Ohligs
i Hilden; zaczynało się ogrom ne bezrobocie.
Tymczasem w Berlinie, gdzie daleko było do rozgoryczenia,
jakie panowało w Zagłębiu Ruhry i w N adrenii, życie wcale nie
wyglądało lepiej. Kryzys polityczny osiągnął punkt krytyczny.
Gdy wybuchł strajk drukarzy, wielkie tłum y wyposażone w ko­
sze i taczki otoczyły główną siedzibę Banku Rzeszy, wściekle
dom agając się banknotów. Rosły obawy, że w całym kraju wy­
buchn ą nowe zamieszki, jeżeli nie wystarczy ich na wypłaty -
nigdzie nie była to ju ż kwestia dotrzym ania term in u tygodnio­
wego, tylko dziennego. Przez dwa tygodnie Berlin wyglądał
niczym oblężone m iasto, regiony wiejskie praktycznie wstrzy­
mały wszelkie dostawy mięsa, jajek i warzyw do stolicy. Wszyst­
ko, co dało się powiedzieć o obowiązującej walucie, to to, że
nadal obowiązywała, gdyż nie zastąpił jej żaden inny środek
płatniczy - ale nie stanowiła poważnej m iary wartości i prawie
całkiem zatraciła swoją funkcję środka wymiany.
Komplikacje codziennego życia w mieście były ju ż wtedy
LATO 1923 ROKU | 1 9 3

tak wielkie, że konieczna okazywała się rozbudow ana wiedza


m atem atyczna, żeby w ogóle przeżyć. Każdego ra n k a w prasie
publikowano listę cen obowiązujących w danym dniu:

J e d n o ra z o w y bilet tram w ajow y’ 50 tys.


M iesięczn y bilet tra m w a jo w y
n a j e d n ą linię 4 m in
n a w szystkie linie 12 m in
Taksów ka: po m n ożyć zwykłą o p ła tę p rze z 600 tys.
D oro żka: pom no żyć zwykłą o p ła tę p rze z 400 tys.
K s ię g a rn ie : po m nożyć zwykłą c e n ę książki p rze z 300 tys.
Ł a ź n ia p u bliczna: p om noży ć zw ykłą o p ła tę p rze z 115 tys.
W iz y ta u lek a rza : pom no żyć zwykłą o p ła tę p rze z 80 tys.

Inny indeks lub mnożnik obowiązywał dla każdej branży


oraz dla każdej klasy towarów w danej branży. Najzwyklejszy
zakup w sklepie wymagał trz e ch -cz te rec h m inut obliczeń,
a gdy zdołano ju ż ustalić cenę, potrzebnych było zwykle kolej­
nych kilka m inut, żeby przeliczyć wszystkie banknoty; które
stanowiły zapłatę. Kolejki coraz bardziej się wydłużały. Lord
D ’A bernon napisał:

Nic dziw nego, że p a n u je w ielkie n iez ad o w o le n ie . W y sta rc z a ją ­


co iry tu jąc e d la o b co k rajo w ca j e s t to, że m u si zap łacić m ilion
m a r e k za grę w golfa, ale m a on tę po ciechę, iż w je g o przy­
p a d k u to ró w n o w arto ść około szylinga. N ie sz c z ę sn a gospodyni
d o m o w a , od której ż ą d a się po d o b n y ch su m za podstawkowe a r ­
tykuły d om ow e, tak iej pociechy nie m a. A do teg o m u si p rzez
kilka godzin sta ć w' kolejce, aby zdobyć ta k ie rzeczy j a k m asło.

Rząd, wciąż usiłujący rozpaczliwie naprawić system po­


datkowy7 i ściągnąć z powrotem do skarbu państw a papierowe
m arki - „ruble H a v e n ste in a ”, ja k je nazywano - które Bank
Rzeszy masowo wylewał na rynek (żeby zmniejszyć potrzebę
ich druku), próbował wszystkiego, co przychodziło jego człon­
1 9 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

kom do głowy. Walka na Zachodzie m usiała trwać nadal, więc


wprowadzono Rhein-Ruhr Opfer (czyli ofiarę na rzecz Zagłębia
Ruhry i N adrenii), żeby zobligować podatników do jej w spar­
cia. Nowy podatek opierał się na rozliczeniach za 1922 rok po­
mnożonych przez pięćdziesiąt w przypadku pierwszej wpłaty
i wielokrotnie więcej w przypadku dwóch następnych. Zależał
głównie od handlu, przem ysłu i rolnictwa, ale każdy, kto z a ra ­
biał ponad m iliard m arek rocznie (około 150 funtów) albo był
właścicielem sam ochodu, m usiał go uiścić - ci ostatni w kwo­
cie 50 razy wyższej, niż wynosił poprzedni podatek sam ochodo­
wy. Do 14 sierpnia deprecjacja okazała się tak wielka, że stare
mnożniki - 25 i 35 - odnoszące się do zaliczek na rzecz p o d at­
ku, stały się ju ż nieaktu aln e, a nawet nowe propozycje podnie­
sienia podatków dochodowych od osób fizycznych i prawnych -
odpowiednio 100- i 140-krotnie - trzeba było zastąpić. Trzy dni
później postanowiono, że podatek dochodowy od osób prawnych
zostanie podniesiony 600 razy. N aw et gdyby te podatki w pełni
zadziałały, to i tak nie zmniejszyłyby dziury budżetowej więcej
niż o połowę.
Problem y z indeksacją i zbyt niskimi o płatam i były równie
oczywiste w usługach pocztowych, które notorycznie wykorzy­
stywano do ukrywania bezrobocia. Chociaż przedstawiciele
m inisterstw a finansów chętnie przyznawali, że poczta działa­
łaby znacznie lepiej, gdyby zwolniono połowę pracowników, nie
istniała polityczna możliwość, aby podjąć takie kroki. In sty tu ­
cja ta podnosiła opłaty z absurdalnie niskich na nieadekw at­
ne: listy miały teraz kosztować 400 m arek (jedną ósm ą pensa)
w przypadku przesyłek krajowych i 1 tys. m arek w przypadku
zagranicznych. Oczekiwany deficyt m iał nadal wynieść p ra ­
wie 6 bln m arek. Podobnie było z koleją, której ad m inistracja
przez cztery miesiące nie dostosowywała cen do spadku w arto ­
ści m arki. Gdy 1 sierpnia opłaty za przejazd pierwszą i d ru g ą
klasą wzrosły o 300 procent, trzecią i czw artą - o 250 procent,
a przewozy towarowe o - 150 procent, powszechne oburzenie
okazało się bardziej godne uwagi niż wpływy. W istocie w żad­
LATO 1923 ROKU | 1 9 5

nym rządowym d ep a rtam en cie nie było nadziei na zbilansowa­


nie budżetu w czasie, gdy ciągle drukow ano pieniądze.
Kiedy dług publiczny znowu się podwoił, zaplanowano po­
życzkę w złocie (do spłacenia w 1935 roku z 50-procentowrą p re ­
m ią), której wyraźnym celem było ściągnięcie z rynku papie­
rowych banknotów. Skierowano j ą do dwóch grup inwestorów:
do rodziców pragnących coś zostawić swoim dzieciom oraz do
przedsiębiorców, którzy chcieli trzym ać kapitał obrotowy w sta ­
bilnej formie. Chociaż przedsięwzięcie to przez chwilę okrzyk­
nięto pierwszym poważnym atakiem na maszyny drukarskie,
miało ono mniej więcej taki efekt, jakby ktoś m iotłą chciał wal­
czyć z przypływem morza. Bank Rzeszy był nie do powstrzym a­
nia. C ałe nom inały banknotów stawały się bezwartościowe nie­
mal w chwili opuszczania d rukarni. Gdy przyszła jesień, trzeba
było wielokrotnie wymieniać całą bieżącą krajówką w alutę, za
każdym razem , kiedy cena biletu tramwajowego - odpowiada­
ją c a zwykle wartości najniższego bank notu w obiegu - ponow­
nie szybowała w górę. Nawet z tego tylko pu nktu widzenia poli­
tyka inflacyjna okazywała się niezwykle kosztowna.
N a tym etapie niekom petencja zarządu Banku Rzeszy prze­
chodziła pojęcie wielu obserwatorów. 3 sierpnia 1923 roku,
widząc, jakby po raz pierwszy, że rynkowe oprocentow anie po­
życzek wynosi 1 procent dziennie, prezes podniósł stopę dys­
kontową Banku z 18 do 30 procent rocznie, a oprocentowanie
pożyczek z 19 do 31 procent. Główny kom itet doradczy Banku
apelował, aby nie robić tego kroku, gdyż jego członkowie sądzi­
li, iż oznacza on p otulną akceptację wrarunków rynkowych, lecz
zarząd naciskał, a sam dr H avenstein uważał, że obowiązkiem
Banku Rzeszy nie je s t ustalanie stóp procentowych, ale dosto­
sowywanie się do nich. Gdyby rzeczywiście m iał na myśli - albo
przynajm niej rozum iał - to, co mówi, powinien ustalić stopę
procentow ą banku centralneg o na 360 procent, ponieważ n a­
wet te 3 do 4 procent tygodniowo, odnoszące się do bieżących
rachunków, stanowiło 200 procent rocznie. Nowa stopa nie
m iała żadnego wpływu na nic.
1 9 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

W atm osferze narastającej wściekłości i frustracji, w sytua­


cji gdy politykę Banku Rzeszy atakow ano ze wszystkich stron,
dr H av enstein pogrążał się dalej. Dzień i noc 30 fabryk p a­
pieru, 150 d ru k a rn i i 2 tys. maszyn drukarskich mozolnie po­
większało tę gigantyczną m asę banknotów, k tó ra całkowicie
zasypała ju ż gospodarkę kraju. H aven stein mówił o wydajno­
ści (.Leistungsfähigkeit) swojego system u drukow ania pieniędzy,
a największe zagrożenie inflacyjne widział w prywatnych b a n ­
kach, które miały zezwolenie na emisję do 15 bln m arek - ale
nie dziennie, ja k to czynił Bank Rzeszy każdego dnia tygodnia
z wyjątkiem niedziel, lecz był to ich łączny i ostateczny limit
emisji określony przez prawo - i które dom agały się pozwole­
nia na drukow anie większej ilości pieniędzy. H avenstein tw ier­
dził, ogłaszając raz jeszcze swoją misję uwolnienia N iem iec od
niedostatku waluty, że to „zniweczyłoby całą politykę kredyto­
wą państw a i Banku Rzeszy”.
Ciężar, jaki stanowił H avenstein wraz z konfliktem w Z a­
głębiu Ruhry, był zbyt wielki, by rząd mógł go udźwignąć. Przy­
szłość kanclerza C uno stała pod znakiem zapytania ju ż wtedy,
kiedy na początku sierpnia m ark a zaczęła gwałtownie spadać.
W sytuacji gdy nie było pożyczki z zagranicy, dziura b udżeto­
wa m iała się powiększyć o kolejne 6 bln m arek (około 400 tys.
funtów) ze względu na dotacje dla Zagłębia Ruhry, a członko­
wie rządu zdawali sobie sprawę z tego, że zakończenie b iern e­
go oporu oznaczałoby dla nich nie tylko śm ierć polityczną, ale
prawdopodobnie i fizyczną, koalicja zaczęła się kruszyć. „To nie
je st wybór między kapitulacją a ch ao sem ” - wyjaśniał m in ister
spraw zagranicznych dr Rosenberg. „K apitulacja oznaczałaby
chaos. Jeżeli sprawy7 nadal będą nadal się toczyć tym torem ,
będziem y mieli chaos bez kapitulacji. A lternatyw a je st taka:
chaos i honor albo chaos i h a ń b a ”.
W istocie Niemcy pogrążały się w rozpaczy. Uważano, że
rozruchy w Zagłębiu Ruhry i w N adrenii m ogą sprawić, iż F ran ­
cuzi ruszą na Berlin - a Francja tych plotek nie dem entow ała.
W Saksonii i Turyngii miały miejsce gwałtowne wybuchy inspi­
LATO 1923 ROKU | 1 9 7

rowane przez komunistów, reakcyjny ruch H itle ra w Bawarii


wyraźnie zaś rósł w siłę i powiększał swoje szeregi. 8 sierpnia
w czasie przem ów ienia w R eichstagu, które w dużej m ierze by­
ło niesłyszalne ze względu na hałas powodowany przez kom u­
nistycznych posłów, kanclerz C uno ostrzegł, że trzeba będzie
teraz ograniczyć im port bardziej niż kiedykolwiek, podatki bę­
dą „nieu b łag an e”, a jedność narodowa je s t po trzebn a ja k nigdy
wcześniej. Chociaż szczególną cechę tego posiedzenia stanowi­
ły wybuchy wrogości między kom unistam i i socjaldem okrata­
mi oraz coraz większa bezczelność tych pierwszych w stosunku
do wszystkich innych, kanclerza w końcu wysłuchano wr ciszy,
gdy stwierdził, że siedem miesięcy biernego oporu w Zagłębiu
Ruhry pokazało światu, iż Niem cy zasługują na szacunek. P ar­
lam en t przyjął z a p ro b a tą jego apel o kontynuowanie tej walki
- było to ju ż je d n a k ostatnie działanie Cuno, który coraz b a r­
dziej sprawiał wrażenie kozła ofiarnego.
W lawinie papierowych m arek, przy katastrofalnym kur­
sie wymiany walut, pod groźbą strajku generalnego i przy po­
wszechnym niezrozum ieniu noty przesłanej przez lorda C urzo­
na, w której ten stw ierdzał dość wyraźnie, że Francja nie m a
praw a okupować Zagłębia Ruhry, gabinet C uno upadł. Zastąpił
go nowy rząd G ustava S tresem an n a, przywódcy konstytucyjnej,
antysocjalistycznej partii wielkich przemysłowców, Niemieckiej
Partii Ludowej (Deutsche Volkspartei).
11. Havenstein

P
ierwszym działaniem nowego kanclerza było opublikowanie
i rozpowszechnienie noty C urzona, tak aby wszyscy mogli
j ą przeczytać. Zapow iadany strajk generalny został odwołany
i niem al natychm iast naród niem iecki n ab rał otuchy w walce
0 Zagłębie Ruhry. J e d n a k S tresem an n nie mógł od razu zdo­
być poparcia narodu, naw et na chwilę niebędącego w stanie
zapom nieć o anarchii finansowej, w której wszyscy żyli. P rzed ­
stawiciele prawicy, w tym część przemysłowców ze szczególną
aw ersją do płacenia podatków, zaczęli go oskarżać o realizację
p ro g ram u socjalistycznego. A w anturnicze siły społeczne - ko­
m uniści i, zwłaszcza w Bawarii, organizacje „patriotyczne” -
stały się bardziej buntownicze niż kiedykolwiek.
Rosły obawy, że nom inacja S tresem an n a oznacza koniec
biernego oporu i kapitulację wobec Francji. H itle r wystąpił ze
swoją sztandarow ą propozycją scalenia sił reakcji w jedność -
M onachium dzieliła teraz tylko kwestia, czy oderwać Bawarię
od Berlina, czy pom aszerować na stolicę. D la k o n trastu anty­
hitlerowskie, kom unistyczne zamieszki miały miejsce w Szcze­
cinie, Lubece i innych m iastach, a protesty robotników wybu­
chały w całych Niemczech.
Sytuacja nie wyglądała tego lata je d n a k aż tak źle, żeby
d r H avenstein nie mógł jej jeszcze pogorszyć. Nikt w rządzie,
na pozór gorzej zorientow anym w sprawach finansów, nie był
skłonny dyskutować z prezesem banku centralnego, m en to rem
1 liderem ortodoksyjnej niemieckiej myśli finansowej. H av en ­
stein trzym ał się twardo przekonania, że podaż pieniądza nie
HÄVENSTEIN I 1 9 9

m a żadnego związku ani z poziom em cen, ani z kursem w aluto­


wym. Za swój obowiązek uważał dostarczenie środka płatnicze­
go, którego dom agali się jeg o rodacy ze względu na ciągle spa­
dającą siłę nabywczą m arki - a do nowych działań mobilizowały
go ostatnie gigantyczne podwyżki cen. Wydaje się, iż jeg o naj­
większe zm artw ienie stanowiła sam a logistyka, nie mówiąc ju ż
o niesamowitych kosztach druku i dystrybucji tych ogromnych
ilości pieniędzy, z jak im i miał do czynienia - i chociaż w ta m ­
tych dniach banknoty o odpowiednim nom inale były dostępne
tylko przejściowo, nikt w świecie bankowym ani w R eichstagu
nigdy nie zasugerował, że ktoś inny mógłby lepiej poradzić so­
bie z zadaniem zapew nienia odpowiedniej podaży pieniądza.
C ała potworność polityki H av ensteina ujawniła się w jego
przem ów ieniu - natychm iast potem opublikowanym - które
17 sierpnia wygłosił do Rady Państwa. „Bank Rzeszy - m ó­
wił z w yraźną d u m ą i satysfakcją - em ituje obecnie każdego
dnia 20 bin nowych m arek, z czego 5 bin w dużych no m in a­
łach. W7 przyszłym tygodniu Bank zwiększy tę ilość do 46 bin
dziennie, w tym 18 bin będą stanowić duże nominały. O becnie
całkowita em isja wy?nosi 63 bin. Z atem za kilka dni będziemy
mogli w ciągu 24 godzin wyemitować dwie trzecie nom inalnej
wartości wszystkich pieniędzy w obiegu”.
J a k H avenstein zdoła wprowadzić do obiegu tę górę papieru,
było najmniej istotnym z pytań, które się rodziły. Pozostawał on
całkowicie nieświadomy katastrofalnego wpływu, jaki zam ierzo­
ne przez niego działanie, a nawet samo ogłoszenie jego planów,
musi mieć na wartość m arki, nie mówiąc ju ż o skutkach w kon­
tekście całej finansowej, handlowej i przemysłowej struktury
kraju. Przed jego przem ów ieniem niem iecka w aluta znajdowa­
ła się na poziomie 3 min m arek za dolara, 12,5 min za funta
(w ostatnim czasie odrobinę się wzmocniła) —wr ciągu 48 godzin
spadła do poziomu 5,2 min za dolara i 22 min za funta. Wszyst­
kie pieniądze w obiegu w sierpniu 1923 roku miały wartość kur­
sową 9 min funtów; mniej niż je d n ą trzydziestą swojej wartości
sprzed dziesięciu lat - i żadna ilość nowo drukowanych bank ­
2 0 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

notów nie przyczyniała się do jej zwiększenia nawet o pensa.


Wręcz przeciwnie, dziura w budżecie stale się powiększała - ale
to właśnie na tym zjawisku opierały się przekonania Havenstei-
na co do związku między podażą pieniądza a poziom em cen.
„Nikt nie mógł przewidzieć tak prostodusznego objawienia
skrajnej głupoty, do jakiej doprowadziła ignorancja i błędna
te o ria ” - pisał lord D ’A bernon do brytyjskiego m inisterstw a
spraw zagranicznych. „O błąkańcze poglądy Banku Rzeszy nie
dają żadnych szans na stabilizację”. A w swoim pam iętn iku za­
notował:

46 bin m a r e k [12 zer] r e p r e z e n t u je w a rto ś ć n o m in a l n ą 2,3 m ld


fu n tó w i w a rto ś ć b a n k n o tó w w o b ieg u 3,15 b in fu n tó w [...].
W R a d z ie P a ń s tw a pow inni z a sia d a ć e k sp erc i finansow i i ek o ­
no m ic zn i, j e d n a k n ik t nie skrytykow ał p rz e d sta w io n e j polityki
ani nie o dn iósł się do je j sz ale ń stw a . P rz e m ó w ie n ie [H a v e n s te -
ina] z o stało w dużej m ie rz e w y d ru k o w an e w n iem iec k ie j p r a ­
sie i nie w zbud ziło a n i o b u rz e n ia , a n i z d u m ie n ia .

Nie było to do końca prawdą. G az eta „Vorwärtz”, w której


Hilferding, na wpół oświecony m in ister finansów w gabinecie
S tresem an n a, pełnił funkcję re d ak to ra politycznego do 1915
roku, stanowczo oskarżyła dr. H av ensteina o pokrzyżowanie
ostatnich wysiłków rządu, by uczynić z m arek papierowych
towar poszukiwany - nie tyle przez ich drukowanie, ile przez
pozwolenie ludziom na trzym anie dewiz albo, jeszcze gorzej,
przez pożyczanie im papierowych m arek, za które mogli kupo­
wać więcej dewiz. W artykule Wieczny Havenstein pisano:

N ie m c y są re p u b lik ą , ale B a n k R z e s z y je s t m o n arc h ią ! W ilh e lm


j e s t w D o o rn - H a v e n s te in j e s t n a d a l w Berlinie! M a tu być do
koń ca życia. Z aw dzięcza to e n te n c ie - to A nglicy m ieli u ro je ­
nie, że B a n k R zeszy p o trz e b u je w z m o cn ien ia, że inflacja rośnie
w b re w je g o woli, że n iez ależ n y B a n k odm ów i d y sk o n to w a n ia
weksli skarbow ych. P o trz e b u je m y abdykacji H a v e n s te in a !
HAVENSTEIN | 2 0 1

K anclerz zdawał się w strząśnięty wystąpieniem H avenste-


ina, ale jako że sam pozostawał - tak ja k Stinnes, mający na
niego wielki wpływ - zwolennikiem polityki inflacyjnej, był wy­
raźnie bardziej zdezorientow any faktem publikacji przem ów ie­
nia niż jego treścią, której szokującego znaczenia nie bardzo
potrafił pojąć. Socjaliści dom agali się dymisji H avensteina,
co wystarczyło, żeby stała się politycznie niemożliwa - a jego
przyjaciele twierdzili, że jeżeli on odejdzie na em ery tu rę, to
znikną szanse na pożyczkę w Londynie, gdzie w ich przekona­
niu cieszył się szacunkiem . W każdym razie, gdyby wezwano go
do ustąpienia, H avenstein m iał prawo po prostu odmówić.
W m iastach, m iasteczkach i wsiach nieadekw atne do po­
trzeb banknoty H avensteina o olbrzymich nom inałach, zdecy­
dowane zbyt liczne, a jednocześnie daleko niewystarczające,
utru d n iały i tak ju ż niełatw ą egzystencję oraz jeszcze bardziej
pogłębiały rozpacz ludzi. W Berlinie ze względu na brak środ­
ków płatniczych przestały działać tram w aje. We wsiach, gdzie
nie dysponowano żadnymi pieniędzm i zastępczymi, nagły spa­
dek wartości m arki powodował, że cała społeczność m iała zbyt
mało pieniędzy, aby w ogóle był sens nosić je ze sobą - a w nie­
których wsiach działo się tak bez żadnego ostrzeżenia. Widok
ludzi z koszami pełnymi banknotów stał się teraz powszechny
w każdym mieście.
„Na ulicach m ożna było zobaczyć listonoszy z workam i na
plecach lub z wózkami dziecięcymi pełnymi papierowych pie­
niędzy, które następnego dn ia traciły w artość” - w spom inała
E rn a von P ustau. „Zycie było szaleństw em , koszm arem , rozpa­
czą, chao sem ”.
Ze względu na wciąż panujący niedobór papierowych pie­
niędzy, m imo że 22 sierpnia wprowadzono do obiegu pierwszy
banknot o nom inale 100 min m arek, wiele firm zaczęło em ito­
wać nielegalne pieniądze zastępcze, bez pokrycia i bez żadnych
gwarancji Banku Rzeszy - i m im o że H avenstein potępiał to, jak
mówił, „istotne nowe źródło inflacji”, które próbował powstrzy­
mać - było jasn e, że Bank Rzeszy zawsze wykupi te pieniądze.
2 0 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Zbiory ustaw podatkowych tworzyły stos wysoki na ponad


m e tr i nikt ju ż nie potrafił stwierdzić, kto powinien płacić, ile,
kiedy i gdzie. Wpływy podatkowe za sierpień, chociaż nom i­
nalnie 98 razy większe niż w kwietniu, realnie były wdarte tyl­
ko połowę tam tej sumy, ponieważ wartość m arki spadła w tym
okresie 200 razy. Między 20 a 30 sierpnia wpływy do budżetu
stanowiły jedynie 0,7 procent wydatków. W istocie na tym e ta ­
pie nie robiłoby ju ż wielkiej różnicy, gdyby podatki mogły n a ­
wet teoretycznie zrównoważyć budżet, który był teraz n ie u sta n ­
nie i gwałtownie wywracany do góry nogami. W kategoriach
ludzkich nakładanie niemożliwych do zapłacenia obciążeń,
aby spłacić niemożliwy do rozliczenia dług, w końcu całkowi­
cie zniszczyło poczucie obowiązku podatkowego we wszystkich
w arstw ach społeczeństwa. Jed ność narodowca z wiosny prawie
całkiem się ulotniła i niem al nikt nie wy kazywał ju ż gotowości
do kolejnych poświęceń na rzecz państwa.
B eznadziejny bój o usunięcie H aven stein a toczył się dalej.
B erlińska gazeta „Börsen C o u rie r” apelowała do H ilferdinga,
by okazał więcej zdecydowania, i zastanaw iała się, czy „ze swo­
j ą austriack ą uległością” będzie w' stanie to zrobić.

J e ż e li wyżsi u rz ę d n ic y B a n k u R zeszy c h c ą pozbyć się now ego


m in i s t r a finansów, to w iedzą, co robić. N a jp ie rw tr z e b a d a ć m u
zbyt w iele d o k u m e n tó w 7, żeby nie m ógł u sta lić p ro sty c h faktów,
a p o te m zbyt m ało , żeby nic nie w iedział. W alk a o n ie m ie c k ą
w a lu tę toczy się m ię d z y H ilf e rd in g ie m a H a v e n s te i n e m - a b i­
tw a o p r e z e s u r ę B a n k u R zeszy p o d su m o w u je d z isie jszą s y tu a ­
cję N ie m iec .

Czy pruski właściciel ziemski, taki ja k H avenstein, je s t


w stanie zrozum ieć - pytała gazeta - że niemieccy robotnicy
przym ierają głodem? Czy za działaniem Banku Rzeszy kryją się
jakieś bardziej złowrogie motywy niż głupota i czy celem je s t
szerzenie rozpaczy w m asach, zniszczenie au to ry tetu R epubli­
ki i utorow anie drogi do dyktatury prawicy? „C o u rier” uważał,
HAVENSTEIN | 2 0 3

że rząd S tre se m a n n a je st o sta tn ią próbą ocalenia N iem iec przy


pomocy legalnych m etod parlam entarny ch.
H ilferding wygłosił ważne przem ówienie - stwierdził
w nim, że trzeba ustabilizować m arkę, ale przyznał, iż nie po­
trafi znaleźć lepszego rozwiązania od tego, które wymyślił jego
poprzednik, A ndreas H erm es - a nowa pożyczka w złocie przy­
ciąga niewielu subskrybentów. M inister spraw wewnętrznych
próbował bez skutku opracować budżet, opierając się na złocie
- motywował to faktem , że nikt nie rozum ie znaczenia obec­
nych liczb, które i tak ciągle się zm ieniają.
25 sierpnia, zapewne dlatego, że podatek Rhein-Ruhr Opfer
zm usił firmy do wymiany na m arki pewnych zasobów zag ra­
nicznej waluty, aby go zapłacić, m ark a odnotowała raptow ny
wzrost - z 25 min do 12,5 min, tak że przez 48 godzin płace
realne nagle przekroczyły poziom z czasów pokoju, a ceny im ­
portowanych surowców prześcignęły ceny światowe. Ta zwyżka,
dostatecznie długotrw ała, by wprowadzić kom pletny chaos do
systemu cen detalicznych, była tylko chwilowa. H avenstein, te ­
raz w defensywie, twierdził, że inflacja nie wynika z przyznawa­
nia kredytów, tylko z tego, co nazywał nieograniczonym wzro­
stem długu krótkoterm inow ego - co oznaczało, iż jego zdaniem
odpowiedzialny za nią je s t rząd. N a zarzut, że nie odmawiał
dyskontowania obligacji rządowych, odpowiadał: „Nawet groź­
ba ze strony Banku byłaby tylko bezcelowym g e s te m ”, dodając,
iż gdy by podniesiono stopę dyskontową Banku odpowiednio do
deprecjacji, to zaszkodziłoby to wszystkim gałęziom przem ysłu
- i miałoby też „k atastrofalny” wypływ na ceny.
Przem ów ienie H av enstein a wygłoszone w ostatnich dniach
sierpnia na zebraniu centralnej komisji Banku Rzeszy kończyło
się opisem tego, co nadal uważał on za najpoważniejsze zada­
nie do wy konania:

N a d zw y cz ajn a d e p re c ja c ja m a rk i n a tu r a ln i e stw orzyła szyb­


ko ro sn ą cy popyt n a d o d a tk o w y wra lu tę , k tó ry B a n k Rzeszy
nie zawsze był w sta n ie w p e łn i zaspokoić. U p ro s z c z o n a p r o ­
2 0 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

d u k c ja b a n k n o tó w o duży ch n o m in a ła c h [o b e jm u ją c a d r u k o ­
w an ie tylko n a je d n e j stro n ie ] pozw oliła n a m w p ro w ad z ać co­
raz w iększe su m y do obiegu. J e d n a k te o g ro m n e kwoty ledwo
w y s ta rc z ą do z a sp o k o je n ia n ie z m ie rn ie zw ięk szonego p o p y tu
n a śro d e k płatniczy, p o p y tu , k tó ry c a łk ie m n ie d a w n o o sią g n ą ł
a b s o lu tn ie f a n ta sty c z n y poziom , zw łaszcza n a sk u te k nad zw y­
czajnych podw yżek płac.
K ie ro w a n ie p r o d u k c ją b a n k n o tó w w B a n k u Rzeszy, k tó r a
ro z ro sła się do g ig an ty cz n y ch z u p e łn ie rozm iarów , stanow i
o g ro m n e w yzw anie d la n a sze g o p e rs o n e lu . P rzesyłk i w ielkich
kwot w gotów ce m u s z ą się odbywać, ze w zg lęd u n a szybkość,
p ry w a tn y m i ś ro d k a m i lokom ocji. L iczne t r a n s p o r t y o p u sz c z a ­
j ą B e rlin c o d zien n ie, k ie ru ją c się do poszczególnych prow incji.
D o staw y do kilku b a n k ó w m o ż n a zrealizow ać [...] tylko za p o ­
m o c ą sam olotów .

1 w rześnia Bank Rzeszy wyemitował banknot o n o m in a­


le 500 m in m arek. U kuto nowe słowo „biliard” na oznaczenie
liczby, która powstaje po dodaniu trzech zer do biliona, a za
jed n eg o fu n ta szterlinga płacono ju ż 50 m in m arek.
Sytuacja szybko staw ała się coraz bardziej korzystna dla
b ru natn ych sił faszystowskich, które działały na południu. N a
zew nątrz chyba najbardziej ośmielił je sukces p artii wojskowej
w H iszpanii, a jeszcze bardziej udany opór M ussoliniego wo­
bec Ligi Narodów po zbom bardow aniu i okupacji Korfu przez
Włochów pod koniec sierpnia*. Co do sytuacji wew nętrznej -
wszechobecna niepewność gospodarcza, finansowa i politycz­
na, k tó ra zdusiła dawnego ducha narodowego, stanowiła teraz
pokarm dla ekstrem izm u. Najbardziej um iarkow ane osoby
deklarowały, że potrzebne są stanowcze działania - rządy sil­
nej ręki. Zgodziłyby się ze S tresem an n e m , że: „In drin g en d en
Notfälle m uss geschossen w erd en ” („W nagłej potrzebie trzeba

* Było to działanie podjęte pośpiesznie w odwecie za zastrzelenie przez n iezn a­


nych sprawców na terytorium Grecji włoskiego członka komisji wyznaczającej
granicę między G recją i A lbanią.
HAVENSTEIN | 2 0 5

strzelać”). J e d n a k dla wielu Berlin stal się synonim em słabo­


ści, a R epublika - nędzy. W ten sposób 2 września 1923 roku
100 tys. d em o n stran tó w zebrało się na nazistowskim wiecu
w N orym berdze, gdzie H itler stał u boku L udendorffa i kolejny
raz przypuścił wściekły atak na rząd, który, ja k twierdził, chce
poddać niemiecki honor Francji. Po paradzie utworzono Deu­
tsche Kampjbund - Związek Niem ieckich K om batantó w - z Lu-
dendorffem jak o prezesem . W ciągu tygodnia, przem aw iając
niekiedy pięć lub sześć razy dziennie, H itler wzywał do wpro­
w adzenia dyktatury narodowej. Teraz potrzebował tylko osta­
tecznej katastrofy narodowej w Zagłębiu R u hry która dowiod­
łaby, że miał rację, i wyniosłaby go do władzy.
E k strem izm zaznaczał się równie wyraźnie na lewicy. Stre-
sem an n prywatnie wyraził przekonanie, że kom uniści nie
przepuszczą obecnej okazji do desperackich prób obalenia
panującego porządku - nigdy ju ż nie b ęd ą mieli takiej szan­
sy, a postrzeganie wydarzeń przez niem iecka klasę robo tni­
czą, w głębi duszy przeciw ną kom unizm owi, je s t zafałszowane
strasznym i nieszczęściam i, które j ą dotknęły*. H am burg, gdzie
m ieszczańskie rodziny podejm owały działania, żeby chronić
się przed rewolucyjnymi zam ieszkam i i grabieżą, cafy wrzał
z niezadowolenia, tym bardziej że 600 najbardziej aktyw­
nych w czasie niedawnych strajków stoczniowych robotników
straciło pracę i teraz, aby się utrzym ać, m usiało uciekać się
do przestępstw^ - zasiłek dla bezrobotnych wynoszący 700 tys.
m arek dziennie (około 3,5 pensa) absolutnie nie w ystarczał na
zaspokojenie potrzeb żonatego mężczyzny z dwójką dzieci. Z a­
równo tam , ja k i gdzie indziej było wielu, którzy kierowali się
zaw ołaniem „Ręce precz od p roletariackich N iem iec!”, wzno­

* Nie bez przyczyny S tresem an n cytował ponoć nową zwrotkę niem ieckiego
hym nu narodowego, zaczynającą się od słów:
„D eutschland, D eutschland, über alles, und im U nglück nun erst recht,
E rst im U nglück lässt’s sich sagen ob die Liebe frei und e c h t”.
(„Niemcy, Niemcy ponad wszystko, a zwłaszcza w nieszczęściu; pierwszy w nie­
szczęściu może powiedzieć, czy miłość je st wolna i praw dziw a”.)
2 0 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

szonym przez K arola R adk a w Moskwie i G rigorija Zinowjewa


w Piotrogrodzie.
9 w rześnia w D reźn ie w Saksonii zorganizow ano wiec so­
cjalistycznych i kom unistycznych tzw. „organizacji sam oo bro­
ny”, na którym 8 tys. mężczyzn przez 2 godziny p arad o w a­
ło pod dowództwem lokalnego dem ago ga, radn eg o H a n s a
Ludwiga Sierksa, byłego chorążego wojskowego. Szef policji
M ehnke, który kiedyś odbył dw u ip ółletnią karę ciężkich ro ­
bót, stał z boku, przyklaskując, gdy Sierks mówił: „Je ste śm y
tu po to, żeby bronić d y k tatu ry lewicy [...] Je ż e li robotnicy
w swojej m asie nie przyłączą się do nas, trz e b a będzie ich wy­
prowadzić na ulice b a g n e ta m i [...] Lepiej, abym j a to uczynił,
niż pozostawić to zadanie hordom H itle ra - m uszę uprzedzić
jeg o d z ia ła n ia ”.
Godny uwagi był też fakt, że p a ra d a odbyła się za cichym
przyzwoleniem p re m ie ra Saksonii, dr. Ericha Z eignera - wcześ­
niej zgodził się on na tworzenie Czerwonych C enturii, zębów7
smoka, które w końcu zaczęły wyrastać. J e d n a k bez względu na
to, z kim sympatyzowała policja p an a M ehnke, nie przeszko­
dziło jej to zranić 13 bezrobotnych d em o n stran tó w w czasie za­
m ieszek w D reźnie dwa dnia później.
Niemcy stały też przed zagrożeniem rozkładu tery to rial­
nego, wykraczającym daleko poza francuskie próby oderw ania
N adrenii. Ze Szczecina nadeszło ostrzeżenie, że istnieje plan
ustanow ienia dyktatury na Pomorzu, w Prusach W schodnich
i Bawarii - była to nieco chaotyczna konstrukcja, nad któ­
rą pieczę m iał sprawować G ustav Noske, eksm inister obrony,
a teraz prezydent H anow eru; jego zastępcą w Bawarii m iał zaś
zostać Adolf H itler - a ponieważ m im o m onarchistycznego kli­
m a tu m iał to być przewrót w gruncie rzeczy socjalistyczny, nie
uwzględniono w nim Ludendorffa. Trudno powiedzieć, w ja k
zaawansowanym stadium znajdował się ten spisek. Wśród do­
wodów świadczących o jego istnieniu należy wymienić zgrom a­
dzenie wielkich zapasów żywności, zwłaszcza ziemniaków, do­
konane zapewne po to, by zagw arantow ać skuteczność ruchu.
HAVENSTEIN | 2 0 7

W efekcie, przynajm niej na Pomorzu, pom im o dobrych zbio­


rów brakowało ziem niaków
Tymczasem rząd pośpiesznie podejmował kolejne działania
ratunkow e o ch arak terze finansowym i konstytucyjnym - zbyt
nieliczne i zbyt spóźnione, by zapanować nad w ydarzeniam i,
nad którymi nikt nie m iał ju ż kontroli. Nowe podatki i pożycz­
ka w złocie nie poprawiły ani nawet znacząco nie zm ieniły sy­
tuacji (chociaż coupures z pożyczki w złocie stały się in s tru m e n ­
tam i zbywalnymi, którym ludzie przypisywali stałą wartość).
D odano więcej ogniw do długiego łańcucha ustaw7 zakazują­
cych handlu w obcych w alutach - w większości ludzie musieli
je ignorować, ponieważ nikt, poza instytucjam i rządowymi, nie
chciał przyjmowrać m arek.
8 września m ianow ano kom isarza walutowego, który miał
najszersze upraw nienia do zajm owania obcych walut wszędzie
tam , gdzie mógłby je znaleźć, oraz do zobligowania posiadaczy
weksli lub papierów wartościowych płatnych w złocie, by do­
starczyć je w zam ian za świadectwo pożyczki w złocie. N om i­
nacja ta wym agała zawieszenia obowiązywania różnych przepi­
sów konstytucji, szczególnie dotyczących tajem nicy pocztowej,
nienaruszalności m iru domowego i generalnie wywłaszczenia.
W ciągu dziesięciu dni nowy Devisenkommissar uzyskał też p ra ­
wo do zajm owania złota, srebra, platyny i stopów7m etali, czy to
w m onetach, czy w7postaci surowej. Krok ten częściowo spowo­
dowała świadomość, że skoro odłożono 200 min m arek w7 zło­
cie na gwarancje dolarowych weksli skarbowych, rezerwy złota
N iem iec praktycznie skurczyły się do równowartości niecałych
14 min funtów', czyli sumy zbyt małej, aby m ożna było dzięki
niej stworzyć nową walutę, w któ rą ludzie mogliby uwierzyć.
W ten sposób na mocy nowych regulacji Wucherpolizei prze­
prowadziła 20 września nalot na kawiarnie i restauracje przy
U n te r den Linden i K u rfü rsten d am m w7 Berlinie, zm usiła
wszystkich klientów do okazania portfeli lub p o rtm onetek
i zajęła wszystkie obce waluty, jak ie w nich znalazła - w su­
mie tego dnia pozyskano tak, za stosownym pokwitowaniem,
2 0 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

3,12 tys. dolarów, 36 funtów brytyjskich, 373 guldeny holen­


derskie, 475 franków szwajcarskich, 200 franków francuskich,
42,523 tys. koron austriackich, 37 koron duńskich, 30 koron
szwedzkich, 1,402 tys. koron czeskich, 800 koron węgierskich,
143 dinary serbskie, 18 tys. lew bułgarskich, 30 m arek estoń ­
skich, 5,1 tys. m arek polskich i 500 rubli radzieckich.
Działanie to nie tylko ukazało darem ność nowej polityki,
ale podkreślało też desperację zaawansowanego, przem ysłowe­
go kraju, niebędącego w stanie pożyczyć na zagranicznym ryn­
ku 6 min funtów, których potrzebował. „To tak - pisał Addison
w prywatnym liście do M ilesa Lampsona* - jakbym j a nie mógł
pożyczyć ćwierci p e n sa ”.

Osiągnięto nieznane dotąd szczyty [pisał dalej w tym liście,


datowanym na 11 września 1923 roku]. Dług krótkoterminowy
wzrósł tego ranka o 160 bln marek papierowych. Wysiłki, by
skalkulować go jakąś inną miarą, podejmowane są na próżno
- wszystko i tak sprowadza się z powrotem do marek papiero­
wych. Sklepy żądają funtów, franków, duńskich koron lub ja ­
kiejkolwiek innej obcej waluty, a potem przez pół godziny obli­
czają, ile tysięcy milionów życzą sobie w' markach papierowych
- dlatego wzrost cen jest znacznie większy niż spadek marki.
Z wyjątkiem tak drobnych rzeczy jak bilety tramwajowe za
większość artykułów trzeba zapłacić kilkaset milionów więcej
niż kosztowałoby to przy aktualnym kursie w Londynie. To na­
turalne, ponieważ sklepikarze wliczają w cenę dalszy spadek
niemieckiej waluty. Odzwyczaili się od myślenia w prostych
liczbach, zatem przyjmuje się, że czterdzieści lub sześćdziesiąt
szylingów nie znaczy nic, jeżeli nie doda się do nich milionów.
W hotelu Adlon butelka wina kosztuje równowartość 4 lub
5 funtów**.

* Późniejszy pierwszy lord K illearn. Lam pson właśnie wrócił do brytyjskiego


MSZ z Syberii.
** Dziesięć lub dwanaście razy więcej niż w Londynie - bu telk a dobrego borde­
aux w hotelu Savoy w 1923 roku kosztowała około 10 szylingów.
HAVENSTEIN | 2 0 9

Addison uważał, iż Niemcy „m aszerują wielkimi krokami


w stronę czegoś bardzo nieprzyjem nego” - a m im o to ludzie
nadal spierają się o odpowiedzialność przemysłowców za nie­
szczęścia kraju albo o formę potrzebnej sam opom ocy Spotykał
Niemców, którzy zdawali się autentycznie wierzyć, że skoro wa­
runki pogarszają się przez cztery lata, to m ogą się pogarszać
w nieskończoność.

Ale oczywiście coś d z ia ła tak dłu go, aż w k ońcu p rz e s ta je , a te n


m o m e n t przychodzi n agle. W m a rc u 1918 roku nikt nie sądził,
że w o jn a zbliża się do końca. N ik t we F rancji nie przew idyw ał
rew olucji fran c u sk iej d la te g o , że paryski m o tło c h sp lą d ro w ał
sk lep R éveillon F rè res.
T rz e b a zobaczyć te d łu g ie kolejki ludzi, którzy g o d z in a m i
sto ją p rz e d sk le p a m i z z a o p a tr z e n ie m w B e rlin ie. G ospodyni
d o m o w a nie m oże p o s p rz ą ta ć m ie s z k a n ia a n i zająć się swoim
d z ie ck iem , je ż e li m usi sta ć od 8 r a n o do 13 po p o łu d n iu , p r ó ­
b u jąc zdobyć k a w ałe k kiełbasy, k tó re g o w ko ńcu i ta k nie d o ­
sta je . L ud zie w y k a zu ją n ie s a m o w itą cierpliw ość, ale rozeźlony
n iem iec k i tłu m j e s t paskudny.

Addison pojechał do Bawarii, żeby bezpośrednio przyjrzeć


się tam tejszej sytuacji - w m iastach brakowało żywności, cho­
ciaż było jej bardzo dużo na wsi. Nawet tam nie chciano mu
je d n a k sprzedać ja jk a za papierowe m arki, a chłop wyjaśnił
mu: „Wir wrollen keine J u d e n fe tz e n von B erlin” („Nie chcemy
żydowskiego konfetti z B erlin a” - stanowiło to popularne okre­
ślenie banknotów drukowanych przez Bank Rzeszy). Bawaria
tęskniła za starym dobrym talarem , z którego zrezygnowano
w 1870 roku —to od tej m onety dolar wrziął swoją nazwę.
List Addisona m iał takie postscriptum :

O d n a p is a n ia tego, co wyżej, n ie m ie c k a w’a l u t a sp a d ła do p o ­


z iom u 500 m in m a r e k za ł u n t a - to więcej o 200 m in niż n ie c a ­
łe 24 g odziny w cześniej.
2 1 0 1 KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Nowe zagrożenie polegało na tym, że gdy chłopi w końcu


p rz e sta n ą dostarczać żywność do m iast, to ich m ieszkańcy sami
udadzą się na wieś, aby j ą sobie wziąć. Coś takiego zdarzyło się
w Austrii w czasie blokady - a także w Zagłębiu Ruhry i w N ad ­
renii po prowokacji Francuzów i wymuszonej bezczynności.
Teraz nadchodziły rapo rty z Saksonii - nieokupowanej części
N iem iec - że kilkusetosobowe bandy wyjeżdżają na rowerach
z m iast na wieś, żeby skonfiskować p o trze b n ą żywność.
P am iętnik Anny E isenm enger zawiera opis z pierwszej rę ­
ki plądrow ania Linzu i okolic w7 A ustrii - m iejsca uważanego
przez H itle ra za swoje rodzinne m iasto. E isenm enger przepisa­
ła list córki, przebywającej tam przez kilka tygodni u kuzynów
prowadzących m ałe gospodarstwo, w którym trzym ano osiem
krów, dwa konie, dwanaście świń i drób:

P o je c h a ła m z w u je m i ciocią do kościoła w L inzu. W m ia rę


j a k się zbliżaliśmy, zwykle o p u s to s z a ła d r o g a s ta w a ła się co­
raz b a rd z iej zatło c zo n a . S p o ty k a liśm y n a jró ż n ie jsz e indyw i­
d u a . P ew ien człowiek m ia ł n a sobie trzy k a p elu sz e, j e d e n n a
d r u g im , i p rz y n a jm n ie j dw a płaszcze, co n as b a rd z o rozbaw iło.
[...] W id z ie liśm y ludzi ciąg n ący ch wózki w yład ow ane k o n s e r ­
w a m i w szelk iego ro d za ju . [...] M ę żc zy z n a i k o b ie ta siedzieli
w rowie przy d ro d z e i bez n a jm n ie js z e g o sk rę p o w a n ia p r z e b ie ­
rali się ze swoich b a rd z o zniszczonych u b r a ń w c a łk ie m nowe.
„Pośpieszcie się - k rz y k n ę ła do n a s k o b ie ta - bo nic ju ż nie
z o sta n ie !” Nie ro zu m ieliśm y, o czym mówi, dopóki nie p r z e je ­
c h a liśm y obok pierw szych sp lą d ro w a n y c h sklepów.
S pokojny L inz w y g ląd ał tak, ja k b y naw ied ziło go trz ę s ie n ie
ziem i. N a u licach w alały się szczątki rozbitych m eb li. O g r a ­
biono nie tylko sklepy spożywcze i odzieżow e, gospody o raz
k a w ia rn ie . J u b ile r z y i z e g a rm istrz o w ie też nie byli w s ta n ie
o c h ro n ić swoich towarów. Zobaczyliśm y, że gosp oda, w k tórej
wuj i ciocia zwykle zatrzy m y w ali się po mszy, j e s t k o m p le tn ie
zd e w a sto w a n a . S ta ry o b e rż y sta zobaczył nas i p o d b ieg ł, p raw ie
ze łz a m i w’ oczach. N ie m ógł otw orzyć lokalu, bo ro zb ito m u
HAYENSTEIN | 2 1 1

w szystkie m e b le i u k ra d z io n o całe z a o p a trz e n ie . Z d ecy d o w a­


nie ra d z ił wujowi, żeby j e c h a ć do d o m u , bo przyw ódcy m otło-
c h u pod żegali innych, żeby o g ra b ić też okolicę. [...]
Wuj p o p ęd ził k o n ia [...]. N a k rę te j d ro d z e prow ad zącej do
g o sp o d a rstw a w u ja [...] zobaczyliśm y d u ż ą g ru p ę ludzi, około
80 do 100 m ężczyzn i kobiet. Wszyscy w rzeszczeli, śpiew ali
i pro w adzili wóz, do k tó re g o z a p rz ę g n ię ty był k a szta n o w y koń.
Wuj krzyknął: „Wzięli n a sze g o H a n s l a i nasz wóz!” N ie m ó w iąc
j u ż ani słowa, zeskoczył n a z ie m ię , ale ze swoją sztyw ną n o g ą
m ógł tylko w olno posuw ać się p rze z pole do drogi, n a której
chciał z a trz y m a ć c a łą g ru p ę .

W tym m om encie pojawiła się ciężarówka z żan darm am i.


Padło kilka strzałów i m otłoch rozpierzchł się na wzgórza, po­
zostawiając za sobą wóz z koniem.

N a wozie zob aczy łam trzy z a sz la c h to w a n e świnie. D o teg o kil­


ka k aw ałków z a rż n ię ty c h krów i świń o ra z p a rę m a rtw y c h k ur
leżało n a n ie c h lu jn e j ste rcie. „Mój Boże, mój B o ż e ” - zaw o­
d z iła ciocia. „A co będ zie w d o m u ? ” [...] D w óch ż a n d a rm ó w
poszło z n a m i, żeby ocenić szkody. „G dyby tylko nie zawsze
w szystko niszczyli” - po w iedział j e d e n z nich. „Ze są głodni, to
nic d z iw n e g o ”. S po dziew aliśm y się n a jg o rsze g o . B r a m a do go­
s p o d a rstw a była o tw a rta n a oścież. Nie było śla d u po dziew czy­
n ach , k tó re służyły ja k o p o m o c do m ow a. C ięż k o z ra n io n a , ale
wciąż żywa Świnia le ż a ła we w łasnej krwi n a podw órzu. Pozo­
sta łe uciekły n a dro g ę. O b o r a była c a ła we krwi. J e d n ą krowę
z a rż n ię to ta m , gdzie sta ła , a m ięso p o o d ry w a n o jej od kości.
Te p o tw o ry rozcięły w ym ię najlep szej m leczn ej kro w y ta k że
m u sie liśm y j ą n a ty c h m ia s t dobić. W sp ic h rz u w szędzie r o z r z u ­
cone leżały z ia rn o i p a sz a [...] n a d a l tliła się s z m a ta n a s ą c z o n a
b e n zy n ą , co św iadczyło o z a m ia r a c h tych bestii. W kuchn i z j a ­
d a ln ią , z k tórej ciocia była ta k d u m n a , nic nie zach ow ało się
w całości. Wuj szacuje s t r a ty n a 100 tys. sta ry ch koron, a ż a d n a
f ir m a u b e z p ie c z e n io w a nie w ypłaci m u za to odszk odo w ania.
2 1 2 I KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

M iasta przym ierały głodem. Wieś m iała obfite żniwa, ale


żywność tam pozostawała, bo chłopi nie chcieli przyjmować p a ­
pierowych pieniędzy za swoje produkty, bez względu na cenę.
Trzeba było coś zrobić, żeby to zmienić. 18 w rześnia opubliko­
wano plany utw orzenia nowego Boden C red it Banku - potem
znanego jak o R en ten b an k - banku emisyjnego, którego zabez­
pieczenia nie stanowiło złoto (na to było ju ż za późno), tylko
hipoteki na ziemi rolnej i zakładach przemysłowych. Z asadn i­
czo próbowano w ten sposób skłonić chłopów, żeby pomogli wy-
karm ić naród. Bodenmark m iała n ato m iast solidną form ę Kon-
tomark - jednostki rozliczeniowej w artej dziesięć centów, którą
Bank Rzeszy wykorzystywał teraz do w yrażania realnej w arto ­
ści rachunków bieżących - wreszcie form alnie porzucono sta rą
fikcję, że „M ark gleich M a rk ”.
Ten nowy pomysł najczęściej komentowano w ten sposób, że
Bank Rzeszy, przekonawszy się, iż drukowanie pieniędzy - tra k ­
towane jako in stru m en t inflacyjny - niem al całkowicie straci­
ło skuteczność, zaczął się rozglądać się za nowymi sposobami.
W końcu Bodenmark nie traktowano wcale jako środka prowadzą­
cego do stabilizacji. Podobnie ja k wcześniejsza pożyczka w złocie
i równocześnie zaproponowane „obligacje żytnie” - które miały
być emitowane i spłacane według bieżącej ceny żyta - stanowi­
ło to tylko tymczasowe rozwiązanie - nie proponowano przecież
wcale, aby wstrzymać drukowanie pieniędzy. Do obiegu wchodzi­
ły właśnie banknoty o nominale 10 i 20 mld m arek. Ten większy,
który w dniu emisji (15 września) miał teoretyczną wartość kur­
sową około 50 funtów, w ciągu siedmiu dni spadł do poziomu 30
funtów. W tym czasie istniała ju ż wielka różnica, wynosząca oko­
ło 40 procent, między kursem wymiany oficjalnym a wolnoryn­
kowym. Coraz mniej ludzi chciało przyjmować papierowe marki,
a każda branża ustalała swoje ceny według innych indeksów.
W pierwszej połowie w rześnia Zagłębie Ruhry odpowiada­
ło za 5/8 codziennego w zrostu długu krótkoterm inow ego; co­
dziennie wydawano 50 mld m arek, żeby utrzym ać tam tejszych
robotników w bezczynności - była to sum a nieco, ale tylko
HAVENSTEIN | 2 1 3

niewiele, wyższa od ogrom nego kosztu dotacji dla niemieckiej


kolei i poczty Do pewnego stopnia dotowanie Zagłębia R uh­
ry pom agało frankowi, ponieważ za m arki wykupywano tam
znacznie mniej chorą w alutę francuską.
Zapał do walki o Zagłębie Ruhry osłabł. Bez w ątpienia b a ­
talia ta nadal budziła patriotyczną gorączkę w wielu częściach
Niem iec - z pewnością sugestia, że poddanie się stanowi b a r­
dziej praktyczne rozwiązanie, mogłaby wciąż kosztować życie
każdego polityka. J e d n a k w sam ym Zagłębiu Ruhry dem o rali­
zacja w klasie robotniczej - na skutek bezczynności, której to­
warzyszyły niedostateczne zarobki - była ju ż głęboka. W k a te ­
goriach istotnych dla całego kraju - sedno tej walki stanowił
węgiel. Niemcy nie mogły bez niego funkcjonować i z tego po­
wodu stało się pewne, że Poincare „wygra”, cokolwiek miało to
znaczyć. Pyrrusowe zwycięstwo Francji byłoby tylko teoretycz­
ną pociechą dla przegranych, a ruchy reakcyjne nie pozwoliły­
by Stresem annow i go wy korzystać.
Pod koniec trzeciego tygodnia w rześnia rząd praktycznie
nie panował ju ż nad sytuacją polityczną, nie mówiąc o finan­
sowej. M inistrowie, według Edvarda Beneśa, ówczesnego m i­
nistra spraw zagranicznych Czechosłowacji, byli tak wyczerpa­
ni, że aż niezdolni do jakiegokolwiek rzeczowego rozważenia
stojących przed nimi problem ów - „decyzje podejm uje ten,
który miał najwięcej snu poprzedniej nocy”. Rozporządzenie
z 19 w rześnia grożące k arą m iesiąca więzienia i nieograniczo­
ną grzywną każdem u, kto grom adzi zapasy żywności albo pie­
niędzy, nie płaci podatków lub u tru d n ia dystrybucję żywności
czy paszy, chociaż podpisane przez kanclerza, m in istra spraw
wew nętrznych i sam ego prezydenta, było bezużytecznym ak ­
tem rozpaczy. Wszyscy, także ministrowie, grom adzili zapasy,
jakie tylko mogli, nikt nie płacił podatków, a jed y n ą przeszkodę
w dystrybucji żywności stanowił brak zbywalnej waluty, którą
m ożna by za nią zapłacić.
D ete rm in a cja S tre se m a n n a nie ulegała wątpliwości. Jeg o
problem polegał na tym, ja k porzucić bierny opór bez u traty
2 1 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

godności Niemiec. To była łam igłów ka bez rozwiązania. Po


uzgodnieniu przez Poincarego i Baldwina, że żaden punkt po­
lityki nie dzieli Wielkiej Brytanii i Francji, oraz po wiadomości
0 nielegalnym ogłoszeniu stan u wyjątkowego w Bawarii Strese-
m ann, który był w pełni gotowy działać sam odzielnie - gdyby
R eichstag stan ął mu na drodze - w końcu m usiał zmierzyć się
z faktam i.
26 w rześnia S tresem an n zawiesił siedem artykułów konsty­
tucji w eim arskiej, sam ogłosił stan wyjątkowy i przekazał wła­
dzę wykonawczą ministrowi obrony, O tto Gesslerowi, który po
puczu K appa-L üttw itza zajął miejsce Noskego na tym stanowi­
sku. Ta zm iana m iała jedynie c h a ra k te r formalny. W praktyce
przez pięć kolejnych miesięcy najwyższą władzę wykonawczą
1 adm inistracyjną w kraju sprawował gen erał H ans von Seeckt,
naczelny dowódca Reichswehry.
Niemcy stały się d y k ta tu rą wojskową, a zdecydował o tym
socjalistyczny w większości gabinet. Kraj podzielono na siedem
okręgów wojskowych z lokalnym dowódcą w każdym z nich.
Jednocześnie prezydent E bert ogłosił koniec biernego oporu
w Zagłębiu Ruhry.
12. Dno otchłani

W
końcu nastąpiły rządy silnej ręki, których um iarkow a­
ni Niemcy chcieli od miesięcy, ale związana z tym u tr a ­
ta prestiżu na arenie międzynarodowej okazała się większa,
niż się spodziewano. Państwo mogło teraz ograniczać wolność
osobistą, wolność słowa, prasy i swobodę zrzeszania się. Woj­
sko i policja miały prawo ingerować w edług własnego uznania
w usługi pocztowe, telegraficzne i telefoniczne, przeprowadzać
rewizje wr dom ach i konfiskować m ajątek. Za podburzanie do
nieposłuszeństw a groziło więzienie lub grzywna do 15 tys. m a ­
rek w złocie. Jeżeli dochodziło do zagrożenia życia, k arą mogły
być ciężkie roboty. Za spowodowanie u tra ty życia przewidziano
karę śmierci - podobnie ja k za przewodzenie uzbrojonem u tłu ­
mowi, zdradę, podpalenie lub sabotaż na kolei.
Przypuszczalnie prawica nie życzyłaby sobie niczego mniej.
J e d n a k Berlin dopiero n ad rab iał zaległości w tej grze. Bawar­
scy przywódcy ju ż wcześniej pytali B eneśa o postawę Czecho­
słowacji w7 razie deklaracji niepodległości - ten odpowiedział
(jak sam relacjonował Curzonowi), że będzie neutralny, „pod
w arunkiem że ten ruch pozostanie w7 rękach H itle ra i Rup-
p re ch ta [księcia Bawarii z rodu W ittelsbachów ], L udendorff
nie będzie m iał z tym nic w spólnego” oraz nie dojdzie do unii
Bawarii z Austrią.
Władze w M onachium zapewne znały H itle ra lepiej niż Be-
neś. Stan wyjątkowy w? Bawarii ogłoszono głównie dlatego, że
H itle r postawił 15 tys. swoich bojówkarzy z SA wr stan gotowości
i objął przywództwo Kampjbundu - nikt nie wie, czy w7 tym m o­
216| KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

mencie zam ierzał przeprowadzić zam ach stanu, czy nie. Teraz
bawarski gabinet, bez podstawy konstytucyjnej i z naruszen iem
tra k ta tu wersalskiego, m ianował antyrepublikańskiego polity­
ka G ustava von K a h ra kom isarzem generalnym z dyktatorską
władzą w kraju. Z araz potem von K ah r przywołał do porząd­
ku wściekłego H itle ra i sytuacja została wkrótce uregulow ana
- przynajm niej form alnie, a może i w praktyce - gdy G essler
m ianował von Lossowa, lokalnego dowódcę Reichswehry, ofi­
cjalnym kom isarzem rządu z von K ah rem jak o jego cywilnym
ram ieniem . Ponieważ odtąd kom unikacja między B erlinem
a M onachium staw ała się coraz trudniejsza, w nowej rzeczywi­
stości Niemcy miały dwóch dyktatorów, po jed nym w każdym
z tych m iast. Von Seeckt szybko stłum ił źle zorganizowany p ra ­
wicowy pucz w Kostrzyniu, w Prusach, wykorzystując tę okazję
do ostatecznego rozbicia „czarnej Reichsw ehry” (pozostałości
freikorpsów), i równie stanowczo traktow ał lewicowe ruchy
w Saksonii. M imo że Helfferich, lider nacjonalistów, pieklił się
w R eichstagu, iż oto Niemcy znowu k apitu lu ją wobec Francji,
faktem było, że w końcu pojawiła się jak aś perspektyw a na wyj­
ście z dyplom atycznego i politycznego im pasu.
Należy odnotować, iż w tym kryzysowym m om encie losów
Niem iec przynajm niej niektóre sektory gospodarki próbowały
pracować norm alnie. Przykładem je st b ran ża motoryzacyjna,
która postanowiła zorganizować październikowe targi sam o­
chodowe w Berlinie, m ające pokazać, że niemieccy producenci
są nadal konkurencyjni na świecie. Krytycy uznali, iż nie udało
się tego dowieść. Główną różnicą w stosunku do poprzedniej
wystawy samochodowej w 1921 roku był ogrom ny wzrost liczby
małych i bardzo małych aut, w większości brzydkich i wątpliwej
jakości. Z nane m arki nowości pokazały bardzo niewiele.

E u le r n a d a l p o k a zu je swoje w ym yślne a u to w k sz tałcie kropli


wody [Tropfenauto], z szerszym k o ń c e m z p rz o d u [relacjo n o w ał
cie rp k o brytyjski a tt a c h e han dlo w y], M a y b a c h znow u swoje
b e z p rz e k ła d n io w e podw ozie, B enz i M e rc e d e s zwykłe m o d ele;
DNO OTCHŁANI | 2 1 7

w a r to je sz c z e tylko w s p o m n ie ć o A udi, k tó re z an o to w a ło p e ­
w ien p o stę p . W szystkie k a ro s e rie są p o śled n iej jak o ści, kolory
ż ało sn e , a k s z ta łty p o tw o rn e , je ż e li o d b ie g a ją od ste re o ty p u .
W yposażenie j e s t t a n d e t n e i w złym guście. N ie m a żad nej z ro ­
z u m iałe j p o d sta w y d la cen.

Rządy silnej ręki w cen tru m , czy raczej w centrach, nie przy­
bliżyły rozwiązania żadnego konkretnego problem u Niemiec.
W istocie niem al pod każdym względem sytuacja szybko się po­
garszała, a przyśpieszająca inflacja leżała u podstaw wszystkich
trudności. W o statnim tygodniu w rześnia Bank Rzeszy em ito ­
wał codziennie 3,267 bid* m arek (3 267 000 000 000 000), sumę
o bieżącej wartości kursowej 5,2 m in funtów. W reakcji na to
niem iecka w aluta, któ ra 11 w rześnia znajdowała się na pozio­
mie 315 min m arek za funta, 2 października spadła do 1,5 mld,
a 9 października do 5,7 mld za funta. Bank Rzeszy zwiększył
produkcję.
Te nadzwyczajne liczby zapowiadały straszne cierpienia.
P rzeciętna przedw ojenna płaca wynosiła około 36 m arek w zło­
cie - 1 funta 16 szylingów - tygodniowo. W październiku 1923
roku siła nabywcza przeciętnej płacy spadła poniżej 20 procent
tam tej. W tej sytuacji nie trzeba było wcale ekstremistów, żeby
wzbudzić rewolucyjne nastroje. W transakcjach nie stosowa­
no ju ż sum poniżej m iliona m arek, i w rzeczy samej, ja k lord
D ’A bernon pisał do C urzon a - „nawet żebrak nie przyjąłby
b an kno tu o niższym n o m in ale”.
A je d n a k cierpienia miały c h a ra k te r nie tylko m a te ria l­
ny. Przez osiem miesięcy rząd zapewniał naród niemiecki, że
z biernego oporu nigdy nie zrezygnuje. D la ignorantów ozna­
czało to, iż może trwać on wiecznie. Wszystkie okna i kioski n a ­
dal były oblepione p lak atam i z wezwaniami, by nie ustępować,
z apelam i o wsparcie finansowe lub z obrazam i, na których
francuscy żołnierze biją niem iecką ludność. Teraz to wszystko

* 1 biliard to tysiąc bilionów; w skrócie - Ibid (przyp. red.).


218| KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

nagle się skończyło i ludzie zostali spokojnie poinform owani,


że rząd robił z nich głupców i m uszą się bezwarunkowo poddać
w sprawie, która kosztowała ich tryliony papierowych m arek
oraz mnóstwo wyrzeczeń i cierpień. Pogarda dla Republiki i jej
urzędników stała się teraz niem al powszechna.
„Ludzie dojrzeli do tego - pisał Addison do A lex an dra Ca-
dogana* - żeby zaakceptować każdy stanowczy system rządów
albo każdego człowieka, który zdaje się wiedzieć, czego chce,
i głośnym, zuchwałym głosem będzie wydawał rozkazy”.
Addison poczynił jeszcze je d n ą znaczącą uwagę:

C ię ż k a sy tu a c ja e k o n o m ic z n a sp ra w ia, że ludzie są z n ac zn ie
b a rd z iej ulegli w obec władzy, gdyż j e s t o n a d la nich j e d y n ą n a ­
d z ie ją n a o calen ie z ob ecn ych ta ra p a tó w . B ezrobo cie o d b ie ra
cały u ro k d e m o k ra c ji, a klasy p ra c u ją c e z d a ją sobie sp ra w ę
z tego, iż s tra jk o w a n ie j e s t bezcelow e, gdyż byłoby tylko n a r ę ­
kę p rac o d aw co m .

N a początku października, zaraz po uchwaleniu nowej u s ta ­


wy7 o banku walutowym, S tresem an n próbował przeforsować
ustawę o upraw nieniach nadzwyczajnych, dającą rządowi kilka
kolejnych pozakonstytucyjnych kom petencji. Jeg o N iem iecka
P artia Ludowa (DVP) dostrzegła szansę na to, żeby wreszcie
znieść 8-godzinny dzień pracy, rewolucyjną zasadę, któ rą krę­
gi wielkiego biznesu nadal darzyły szczególną niechęcią. Ta
nowa propozycja stanowiła całkowite zaprzeczenie program u
Socjaldemokracji (SPD). Kwestia ta podzieliła rząd i nawet
H ilferding, dotąd trzym ający się kurczowo stanowiska m inistra
finansów, podał się do dymisji wraz ze swoimi socjalistycznymi
kolegami. G abinet upadł.
Nowy rząd S tresem an n a, który objął władzę 6 października,
okazał się, co łatwo dało się przewidzieć, bardziej prawicowy;

* Później sir A lexander C adogan, O.M ., podsekretarz stan u w brytyjskim MSZ


w ia ta c h 1938-1946.
DNO OTCHŁANI | 2 1 9

poszukiwał recepty na to, by łudzie ciężej pracowali, a nie­


miecki przem ysł stał się bardziej wydajny. Na taki program
robotnicy byli skłonni się zgodzić. Zostało im ju ż niewiele en ­
tuzjazm u dla dem okracji i sam i przesuwali się w stronę au to ­
rytaryzm u, ponieważ stracili ducha, czuli się zmęczeni i stali
się niem al całkowicie obojętni na wszystko z wyjątkiem swoich
niezaspokojonych potrzeb m aterialnych. 13 października k an ­
clerz uzyskał swoją ustawę o upraw nieniach nadzwyczajnych.
M anifest Niemieckiej Partii Ludowej z 4 października jedynie
odzwierciedlał narodowe preferencje, gdy stwierdzał: „Stery
państw a musi przejąć prawica. [...] M arksizm zrujnował N iem ­
cy. [...] Trzeba położyć kres tej polityce kom prom isu. Socjaliści,
precz z rządu!”
Socjaliści odeszli z niego, ale nie obyło się bez ostrej ripo­
sty związków zawodowych, które apelowały: „Kieruj się tylko
instrukcjam i swojej organizacji! Zachowraj dyscyplinę! Precz
z wrogam i klasy robotniczej! Niech żyje R epublika!”
Robotnicy zaakceptowali je d n a k fakt, że walka o Zagłębie
Ruhry się skończyła. 30 września „Kölnischer Z e itu n g ” (w ce­
nie 5 m in m arek) opublikowała kopię oświadczenia, jakie ro­
botnicy musieli podpisać, wracając do pracy - zobowiązanie do
służby na rzecz Belgów i Francuzów. 6 października niemiecki
rząd odstąpił od Rhein-Ruhr-Hilfe - pomocy dla okupowanego
obszaru - ale był gotowy nadal wypłacać zasiłek tym, którzy
nie mogli znaleźć pracy. Do 1 listopada m iał on wynosić dwa
razy więcej niż gdzie indziej, a potem tyle, ile w pozostałej
części kraju, czyli miał rówmać się połowie szacowanych pod­
stawowych w ym agań jego odbiorców. Czuło się ju ż presję -
a 7 października grupa przemysłowców, w tym H ugo Stinnes
oraz dyrektor Pruskich K opalń Państwowych (ale nie G ustav
K rupp von Bohlen, który nadal siedział w więzieniu), udała się
do francuskiego naczelnego dowódcy sił okupacyjnych z o fertą
wznowienia pracy. K ontynuow ano dyskusje, a tydzień później
niem iecki rząd poinstruow ał pracowników7 kolei, aby powrócili
na stanowiska.
2 2 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Tak sam o ja k wcześniej nikt nie m iał wątpliwości, że nie­


możliwe je s t żadne rozliczenie odszkodowań, dopóki finanse
Niem iec nie zostaną uzdrowione. Za wznowienie dostaw wę­
gla do Francji i wszelkie inne świadczenia w natu rze mógł za­
płacić tylko rząd. Jedynym sposobem, aby tem u podołać, było
zwiększenie emisji banknotów. 10 października oficjalny kurs
fu n ta wynosił 7 mld m arek - ale na czarnym rynku płacono za
niego 18 mld m arek. 15 października oficjalny kurs osiągnął
ju ż 18,5 mld, a czarnorynkowy - 40 mld m arek. D ebatow ano
nad najróżniejszymi w arian tam i reform y walutowej, opartej
na złocie, życie, kursie walutowym czy „wartościach m a te ria l­
nych”. Bardzo istotn a wątpliwość sprowadzała się do tego, czy
zagraniczna kontrola finansów Niem iec będzie możliwa do
zaakceptow ania. M etoda małej pożyczki, nowego banku em i­
syjnego oraz nadzoru przez zew nętrzny podm iot praw dopodob­
nie zdałaby egzam in w N iem czech jeszcze lepiej niż w Austrii.
W ielką korzyść dla każdego kraju, którego w aluta całkiem
upadła, stanowiło to, że m ożna było zacząć z czystym kontem ,
gdyż publiczne i m unicypalne długi praktycznie uległy wy zero­
waniu. Kontynuowano te dyskusje, a m ark a wciąż leciała w dół
i w niepojęty sposób jeszcze bardziej traciła na wartości, gdy
cały kraj pogrążał się w nędzy, głodzie, a teraz jeszcze i chło­
dzie. Klasa robotnicza w końcu zaczęła cierpieć tak, ja k klasa
średnia przez ostatnie trzy lata.
Gdy 15 października opublikowano rozporządzenie tworzą­
ce R entenb ank, a w konsekwencji m arkę rentow ą (Rentenmark) ,
podnoszono, że je st to bardzo wątpliwe działanie. Rentenmark
była przechrzczoną Bodenmark, w istocie zmodyfikowaną Rog-
genmark (czyli „m ark ą żytnią”), in stru m e n te m zaproponow a­
nym przez K arla H elffericha, mającym zapewnić poparcie
wśród mas rolniczych nacjonalistów oraz lewicy, która uważała,
że Roggenmark je st politycznie podejrzana. Cokolwiek by powie­
dzieć przeciwko m arce rentowej - zwłaszcza o okolicznościach
zdobywania dla niej poparcia - spełniała podstawowe zadanie
- zwalniała Bank Rzeszy z fatalnego obowiązku finansowania
DNO OTCHŁANI | 2 2 1

rządu. Gdyby się sprawdziła, przeniosłaby dr. H av en stein a


z powrotem do filozofii walutowej z 1913 roku, gdy każdy ban k ­
not miał tak ą wartość, ja k ą na nim wypisano. M arka rentow a
stanowiła wynalazek następcy H ilferdinga na fotelu m inistra
finansów, dr. H an sa L uth era, oraz dr. H ja lm a ra Schachta, dy­
re k to ra generalnego D a rm sta d t & N ational Bank, który w krót­
ce m iał zostać nowym kom isarzem walutowym. W połowie
października koncepcja m arki rentowej była je d n a k tylko ko­
lejnym planem walutowym, które - ja k to ujął Addison - „są
jedynie m arnotraw stw em a t r a m e n tu ”. Nie istniał żaden nowy
bank emisyjny, a tym bardziej nowe banknoty, które mogłyby
zastąpić stare.
C hociaż M onachium i inne m ia sta Bawarii nie znajdow a­
ły się wcale w cięższym położeniu niż inne m iejsca w N ie m ­
czech, było ja sn e , iż tu właśnie skoncentro w ała się n a jb a r­
dziej wybuchowa m ieszan k a w całym kraju. Nowy brytyjski
konsul g en e raln y w' M onachium , R obert Clive, zauw ażając, że
wielu korespon den tów prasy zagranicznej zebrało się w sto­
licy Bawarii, zaryzykował tw ierdzenie, iż w edług jeg o roze­
zn a n ia „w najbliższym czasie zapewne nic się nie wydarzy”.
C odziennie wy'dawano nowre d e k rety zakazujące zgrom adzeń
publicznych i strajków i nie było wątpliwości, że p a ra a u to ry ­
tarnych przyjaciół, von K a h r i g e n e ra ł von Lossow, spraw uje
p e łn ą kontrolę. W istocie, czuli się oni tak pewnie, że w spo­
sób wyrachowany ignorowali instrukcje rządu cen traln eg o .
2 paźd ziern ik a nie spełnili polecenia B erlina, by zam k n ąć g a­
zetę H itle ra , „Völkischer B e o b a c h te r”, ale sam i zawiesili j ą
na dziesięć dni - od 5 p aździernika - za publikację wywroto­
wego artykułu.
„Bawaria woli von K a h r a ” - pisał Clive. „N astąpił niem al
całkowity zm ierzch H itle ra ”. W istocie von K ah r bardzo go na­
śladował, rozmyślnie rozpowszechniając kłamstwo o winie za
wojnę (Kriegschuldlüge) i wydalając z Bawarii dziesiątki żydow­
skich rodzin, od nędzarzy do spekulantów. Gdy gazeta „M ünch­
ner P ost” zarzuciła mu, że robi to wszystko po to, aby przypo­
2 2 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

dobać się Hitlerowi, także została zawieszona*. Von Lossow


nie był wcale bardziej uległy wobec rządu centraln ego niż von
Kahr. K ah r nie odpowiada na listy, donosił Addison, k tó rem u
S tresem an n wylewał swoje żale:

L ossow zawsze z ap e w n ia , że robi w szystko, co w j e g o mocy, aby


w ykonać in s tru k c je ja k o Reichsdiktator, ale zaw sze coś się d z ie ­
je , co niw eczy j e g o w s p a n ia łe in te n c je : in stru k c je p rz y c h o d z ą
zbyt p ó źno albo on j e s t gdzieś n a obiedzie, albo n a p o g rze b ie
swojej ciotki. [...] P ra k ty c z n ie rzecz biorąc, B a w a ria nie j e s t
j u ż częścią Rzeszy.

20 października von K ah r odrzucił decyzję B erlina o dymisji


von Lossowa.
Trudności rządu cen tralneg o nie mogły raczej bezpośrednio
wpływać na ludność Bawarii, zwłaszcza na tych, którzy nie sku­
piali się na kwestiach politycznych i wojskowych.

S y tu a cja ludzi j e s t b a rd z o cię żk a [pisał Clive w ra p o rc ie d a ­


to w a n y m n a 18 p a ź d z ie rn ik a ]. N ieliczn e ro d zin y m o g ą sobie
pozwolić n a m ięso częściej niż raz w tyg o d n iu , j a j k a sta ły się
n ie o s ią g a ln e , m le k a b a rd z o b ra k u je , a c h le b j e s t j u ż szesn aście
razy droższy niż kilka d n i te m u , gdy zn iesio n o c e n ę m a k s y m a l­
ną. N ie w ątp liw ie , d ro g ie r e s ta u r a c je są p e łn e d o b rz e u b ra n y c h
ludzi, k tó rzy p iją w ino i j e d z ą to, co n a jle p sz e w M o n a c h iu m -
ale są to alb o A m e ry k a n ie n ie m ie c k ie g o p o c h o d z e n ia , m ylen i
z m iejscow ym i, alb o przem ysłow cy z Z a g łę b ia Ruhry. [...] N ik t
nie spo d ziew a się ro z ru c h ó w politycznych, j e d n a k czym in n y m
są z a m ie sz k i w yw ołane g ło d e m [...] i j e s t b a rd z o z im n o - n ik o ­
go nie sta ć n a c e n tr a ln e o g rze w a n ie . N ik t nie uw aża, by m a r k a
r e n to w a m o g ła pom óc.

* „M iinchner P ost” zapewne niespraw iedliw ie potraktow ał K ahra, który był


przekonanym o swojej słuszności pietystą i uważał, że je st narzędziem wybranym
przez O patrzność, by wybawić Niemcy od socjalistów i Żydów.
DNO OTCHŁANI | 2 2 3

Pisał też o tvm Reichsminister von H aniel, przedstawiciel B er­


lina w M onachium :

Te p o w ta rz a ją c e się p ro b le m y w y n ik a ją głów nie z ro zp a cz li­


wych w a ru n k ó w e k o n o m icz n y ch . S y tu a cja nie m o g ła b y być
gorsza. Szerzy się d e m o r a liz a c ja i nieo d p o w ied zialn o ść, i b ę ­
dzie się dalej szerzyć, dopóki nie pojaw i się ja k ie ś św iatełk o
w tu n e lu i ludzie nie od zy sk ają poczucia, że j e s t coś, d la czego
w a r to żyć - poza w a rto ś c ią d o la r a i k o n iec zn o ścią pozbycia się
m a r e k p a p ierow ych , z a n im s t a n ą się bezw arto ścio w e.

W innych częściach Niem iec ludzie również uciekali się do


działań bezpośrednich tam , gdzie rząd ich zawodził. O ddzia­
ły z karab inam i maszynowymi patrolowały ulice Bremy, gdzie
wszyscy przędzarze i stoczniowcy prowadzili kolejny strajk
płacowy. Tam i w sąsiednim H anow erze bezrobocie w zrastało
co tydzień o około 10 procent, a ceny gwałtownie szły w górę,
zarówmo w złocie, ja k i w m ark ach papierowych. Pan Elphick,
brytyjski konsul w Brem ie, właśnie niedawno tam przyjechał:

P ie rw sz ą rzeczą, k tó r a rz u c a się w oczy, j e s t to, że czasy, gdy


N ie m c y były ta n ie , p ra k ty c z n ie minęły. C złow iek p rzy je żd ż a
do teg o k ra ju , n a słu c h a w sz y się m n ó s tw a opowieści o tym ,
j a k wiele m o ż n a tu kupić za n iew ielk ie p ie n ią d z e . N a m iejscu
p rz e k o n u je się, iż ceny w N ie m c z e c h nie tylko o sią g n ęły po ­
ziom światowy, ale go przekroczyły, ta k że w istocie tan iej j e s t
coś kupić w A nglii niż tu ta j. Powód j e s t tak i, iż n a w e t w N i e m ­
czech p a n u je ju ż p e łn a św iadom ość, że m a r k a nie m a a b so ­
lu tn ie ż ad n ej w a rto ści i w szystkie ceny są o p a r te n a p a ry te c ie
złota.
O g ó ln ie rzecz bio rąc, „cenę p o d sta w o w ą ” u s ta la się w m a r ­
k a ch w złocie n a poziom ie d w a razy wyższym niż p rz e d w oj­
ną, a n a s tę p n ie m n oży p rz e z w spółczynnik o k re ś la n y p rze z
sa m y ch han dlarzy, wre d łu g w ła sn e g o u z n a n ia , k tó ry zw iększa
się nie tylko z d n ia n a dzień , ale c zęsto n a w e t z g odziny n a
2 2 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

g odzin ę, by nad ąży ć za o b łą k a ń c z y m sp a d k ie m m a rk i p a p ie r o ­


wej - a raczej aby go w yprzedzić, p o n iew aż żeby zabezpieczyć
się p rz e d g w a łto w n ą d e p re c ja c ją o trz y m a n y c h m a r e k p a p ie r o ­
wych, w c e n ę w licz an a j e s t o g r o m n a m a r ż a zysku*.

Senat w B rem ie 24 października postanowił wyemitować


banknoty oparte na złocie o łącznej wartości 1 min dolarów, ale
nie w m arkach, tylko w nom inałach ćwierć, pół i jed n eg o dola­
ra, a także niższych - pięciu i dziesięciu centów - specjalnie po
to, żeby m ożna było używać ich do codziennych zakupów7 bez
potrzeby wymiany na m arki papierowe. J u ż wcześniej B rem a
wydawała certyfikaty zlotowe jak o część pakietów płacowych;
po pięciu m iesiącach certyfikaty te m ożna było zam ienić na
5-procentowe obligacje dolarowe B rem y albo na w alutę B an­
ku Rzeszy w edług średniego oficjalnego kursu w Nowym J o r ­
ku. B anknot jednodolarow y m ożna było n ato m iast w każdym
m om encie wymienić na m arki papierowe po pełnym kursie
oficjalnym bez płacenia zwykłego podatku za transakcje w alu­
towe. Ja k o że zabezpieczenie emisji tych banknotów stanowiły
wszystkie wpływy i zasoby zamożnej Brem y - ważnej bram y do
N iem iec na wypadek rozpadu kraju - wydawało się, że je s t to
najbardziej stabilna w aluta, ja k ą m ożna było wtedy stworzyć
w Niemczech.
B rem a wzięła na siebie skalkulowane ryzyko polegające
na tym, że ciągła em isja m arek papierowych uruchom i p ra ­
wo G resh am a, mówiące, iż gorszy pieniądz wypiera lepszy, tak
więc ludzie będą tylko grom adzić zapasy nowych banknotów
opartych na złocie. J e d n a k jesien ią 1923 roku działał ju ż no­
wy czynnik - ustała zdolność do robienia zapasów. Zarówno ro­
botnicy, ja k i drobni mieszczanie zostali sprowadzeni do nędzy
i nie mieli ju ż żadnych zasobów. Zapasy towarów detalicznych
wy m agały pilnego uzupełnienia, aby drobny handel mógł odżyć,

* Na kopercie listu Elphicka do Londynu, datow anego na 22 października, przy­


klejono znaczki o w artości nom inalnej 148 m in m arek.
DNO OTCHŁANI | 2 2 5

je d n a k kieszenie były puste. Wydawało się nieprawdopodobne,


by ktokolwiek nadal posługiwał się w alutą, której nikt nie chce,
zatem wbrew teorii liczono na to, że lepszy środek płatniczy
wyprze z obiegu gorszy. Żywiono nadzieję, iż jedn ym z efektów
emisji nowych banknotów opartych na złocie okaże się spadek
cen, ponieważ handlarze nie b ędą ju ż musieli uwzględniać d e­
precjacji*.
Separatyzm finansowego rodzaju stanowił najm niejsze
zm artw ienie rządu centralnego. Istniała groźba terytorialnego
oddzielenia się Prus, Saksonii, Bawarii i N adrenii. Zorganizo­
wano nawet gwelfowski spisek secesjonistyczny w Hanow erze
pod symbolicznym przywództwem księcia C u m b erlan d - wnuk
obalonego elekto ra H anow eru nosił ten angielski tytuł. N aj­
groźniejszy, po bawarskim , był ruch separatystyczny w N ad re­
nii, który nasilał się od wielu tygodni - a przynajm niej rosła
liczba dem onstrantów ' na ulicach oraz donośność ich okrzyków.
30 września wr Dusseldorfie zebrał się tłum 20 tys. zwolenni­
ków oderw ania się od reszty państwa, który przeszedł ulicami
i zabił je d e n a s tu policjantów - ludzie ci przyjechali pociągami
za przyzwoleniem i zachętą Francuzów, n atom iast miejscowi
pozamykali drzwi i zostali w dom ach.
Kolejne wybuchy, z francuskim w sparciem lub bez, miały
miejsce przez następn e trzy tygodnie i w końcu 21 paździer­
nika w belgijskiej strefie wr A achen proklam ow ano Republikę
Reńską. Została ona natychm iast odrzucona przez C urzona
wr ostrej nocie skierowanej do Belgii. J e d n a k separatystyczne
adm inistracje, w spierane przez francuskie wojsko, uformowały

* 10 lutego 1923 roku prof. J. Shield Nicholson zauważył w gazecie „The Scots-
m an ”: „Po przekroczeniu pewnego punktu w deprecjacji pieniędzy papierowych
zaczyna działać odw rotność tzw. praw a G resham a: legalny środek płatniczy po­
m im o nakładanych kar traci siłę nabywczą. Lepszy pieniądz wypiera gorszy [...]
N ieudolne wysiłki niem ieckiego rządu, by ograniczyć spekulacje m arkam i papie­
rowymi, są równie pozbawione sensu ja k kajdany i kary śm ierci m ające wesprzeć
asygnaty [które w' czasie rewolucji francuskiej, od 1790 roku, miały stanowić le­
galny środek płatniczy we Francji, ale zostały porzucone w 1796 roku, gdyż nie
spełniły swojego z ad an ia]”.
2 2 6 I KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

się od razu we francuskiej strefie w7Bonn, Trewirze, W iesbaden


i Moguncji. Przywódcy nowej republiki byli skłóceni, niem iecka
służba cywilna odmówiła współpracy i nowy reżim wraz ze swo­
j ą adm in istracją upadł. W tedy Francuzi skierowali uwagę na
P alatynat, in te g ra ln ą część Bawarii, dając do zrozum ienia, że
stał się on autonom icznym państwem*.
Jednocześnie z wydarzeniam i w N adrenii pojawiły się po­
ważne problem y w H am burgu, inspirowane przez komunistów.
Zasadniczo powód był ten sam co wcześniej - gdy ludzie d o sta­
wali tygodniowe płace po kolejnym załam an iu niemieckiej w a­
luty, okazywały się one całkowicie nieadekw atne do ich potrzeb.
15 października władze wycofały kartki na chleb, które pozwa­
lały najbardziej potrzebującym kupić go po cenie o ponad po­
łowę niższej od rynkowej. Tydzień później stoczniowcy znowu
zastrajkowali. Agresywni d em o nstranci zaatakowali kom isa­
riaty policji, zatarasow ali ulice powalonymi drzewcami, stworzy­
li okopy i splądrowali te nieliczne otw arte sklepy z żywnością,
które potrafili znaleźć. J e d e n zam ach stanu udało się wcześniej
stłum ić w Kostrzyniu i rząd nie chciał ju ż wdęcej ryzykować. Do
portu wpłynął niem iecki krążownik H am b u rg wr towarzystwie
okrętów torpedowych i wysadził na brzeg dostatecznie wdelu
żołnierzy piechoty morskiej, by zdusić b u n t i zaaresztow ać jego
800 lewicowych aktywistów.
15 października kurs m arki wobec fu n ta przekroczył 18 mld.
21 października, gdy niem iecka wralu ta w ciągu trzech dni spad­
ła z 24 mld do 80 mld m arek za funta, lord D ’A bernon zauważył
z pewnym statystycznym rozbawieniem , że - w m om encie gdy
funt kosztował 60 mld m arek - była to sum a „w przybliżeniu
równa liczbie sekund, któ ra upłynęła od narodzin C h ry stu sa ”.
Pod koniec m iesiąca w artość nom inaln a banknotów w obiegu
sięgnęła blisko 2,5 trn** (dokładnie - 2 496 822 909 038 000
000) m arek, a wciąż wszyscy dom agali się więcej. 26 paździer­

* Opowieść o tym, ja k C urzon pow strzym ał ten ruch, m ożna znaleźć w książce
H arolda Nicolsona Curzon: The Last Phase, Rozdział XII.
** 1 trylion to milion b ilio n ó w -w skrócie 1 trn (przyp. red.).
DNO OTCHŁANI | 2 2 7

nika budynek Banku Rzeszy w Berlinie (gdzie od kilku dni nie


było chleba, gdyż piekarze nie mieli mąki) został otoczony
przez tłum żądający banknotów miliardowych, które wynoszo­
no w koszach i na wózkach zaraz po ich wydrukowaniu. Pierw­
sze banknoty o nom inale 1 bln, 5 bln i 10 bln m arek miały być
gotowe 1 listopada.
Rozruchy w H am b u rg u pod koniec października, chociaż
sprowokowane przez lewicę, stanowiły efekt autentycznej fru ­
stracji i rozpaczy. D eprecjacja była tak gwałtowna, że nie d a­
ło się ju ż szybko dostosować zarobków poprzez użycie indek­
sów i mnożników. Robotnicy, którzy 1 października dostawali
405 min m arek za dzień (około 6 szylingów 8 pensów po ów­
czesnym kursie), a 20 października 6,5 mld, nagle przekona­
li się, że ich nowy pakiet płacowy7 (przy kursie 80 mld m arek
za funta) m a wartość jedynie 7,5 pensa. C eny natom iast dość
dobrze nadążały za kursam i walutowymi - na ogół ceny d e ta ­
liczne uwzględniały spodziewany spadek wartości pieniądza.
Prowadzenie biznesu stało się praktycznie niemożliwe, a skle­
pikarze, którzy nadal działali, stali się przed m io tem nowego
rozporządzenia - ogłoszonego 22 października - które n ak a­
zywało im otw ieranie sklepów i przyjmowanie m arek papiero­
wych za sprzedaw ane towary.
W H am bu rg u, podobnie ja k wszędzie indziej, nadal żąda­
no płac o stałej wartości. Wydawało się, że upłynęło dużo czasu
od m o m entu, gdy związki zawodowe dom agały się coraz wyż­
szych zarobków - tylu m arek, by zrekom pensow ać wzrost cen.
26 października ci sami ludzie, którzy wcześniej głośno żądali
płac o stałej wartości, odrzucili ofertę wypłaty zarobków w no­
wych ham burskich banknotach opiewających na m arki w złocie,
uzasadniając to na dwa sposoby: po pierwsze tym, iż pracodaw ­
cy nie będą w stanie ich wypłacić, a po drugie - że i tak po trze­
bują m arek papierowych do pokrywania kosztów utrzym ania.
Ludzie ju ż sami nie wiedzieli, czego chcą. 1 listopada, gdy zgro­
m adzenie ham burskie przeznaczyło 500 bln m arek (niem al
2 tys. funtów) na rozładowanie napięcia, H am b u rg powrócił
2 2 8 1 KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

do pracy, a zarobki w porcie ostatecznie wypłacano w miejskiej


„złotej” walucie.
Ten układ funkcjonował w sposób dalece niedoskonały, po­
nieważ banknoty te przed w prow adzeniem do obiegu trzeba
było wymieniać na papierowe m arki i często skandalicznie
korzystały na tym kantory walutowe. J e d n a k ogólne poczucie
ulgi, że kom unistyczne powstanie zostało stłum ione, okazało
się tak wielkie, że nie przejm ow ano się tak bardzo powagą sy­
tuacji gospodarczej w mieście —w H am b u rg u było 100 tys. bez­
robotnych, w tym 30 tys. budowniczych statków, 6 tys. dokerów
i około 60 tys. innych.
Podobnie wyglądała sytuacja w całych N iem czech, lepiej
w niektórych miejscach, gorzej w innych, a najgorzej w Z agłę­
biu Ruhry. Wszędzie trwały zwolnienia. K ontyngent piechoty
morskiej z H am b u rg a został wysłany do Zagłębia Ruhry, po­
nieważ obawiano się problem ów po decyzji Thyssena, S tinnesa
i innych przemysłowców o zam knięciu wielu fabryk. Ich dysku­
sje z F rancuzam i toczyły się w przyjaznej atm osferze, ku obo­
pólnej korzyści, ale w konflikcie z żądaniam i Berlina.
K anclerz odwiedził Zagłębie R uhry i 27 października po­
wrócił przerażony. Stopniowa likwidacja oficjalnego zasiłku
na te re n a c h okupowanych praktycznie się zakończyła - rządu
nie stać było ju ż dłużej na u trzym an ie jakichkolw iek zapom óg
nawet na śm iesznie niskim poziomie krajowym. Związki za­
wodowe donosiły, że w całych N iem czech bezrobotnych je s t
18,7 procent ich członków, a kolejne 40 procent siły roboczej
m a skrócony czas pracy, który w aha się od 4 -5 do 30-40 go­
dzin tygodniowo. O prócz 2 m in robotników na te re n a c h oku­
powanych rząd ce n traln y wypłacał zasiłek dla bezrobotnych
877 262 osobom w nieokupowanych N iem czech (gdzie b ez­
robocie wśród członków związków wynosiło 10 procent) oraz
k rótkoterm inow e zasiłki niem al 1,7 m in innych. D rugie tyle
ludzi nie otrzymywało żadnej pomocy. S tagnacja w nieokupo­
wanych N iem czech właściwie w ynikała wyłącznie z z a m k n ię­
cia reszty kraju.
DNO OTCHŁANI | 2 2 9

S tresem an n powiedział D ’Abernonowi, że rząd spodziewa


się, iż w listopadzie 5 m in robotników będzie bez pracy, bez
zasiłku i w dużej m ierze bez żywności. Kolejne rozruchy były
nieuchronne. Stinnes i jego kolega Vogler mieli nadal nego­
cjować z Francuzam i, ale wydawało się pewne, że nacjonaliści,
w spierani przez Stinnesa, są zdeterm inow ani, aby zniszczyć
obecny rząd. To jeszcze nie było wszystko. Francuzi dom agali
się - w ram ach ceny za powrót do norm alności - zapłacenia
podatku węglowego w zupełnie nierealnej wysokości. N ad ren ia
stała się obszarem bezprawia, anarchii i swobodnie pleniące­
go się terroryzm u uzbrojonych band separatystycznych, które
okupowały ratusze i - z francuskim w sparciem - przeciw sta­
wiały się policji. G en eralnie w całym kraju ludzie nie chcieli
ju ż przyjmować w żadnej formie waluty, któ ra traciła połowę
swojej wartości każdego kolejnego dnia. Ale to nadal nie było
wszystko.
K om unistyczni m inistrow ie dr. Z eignera w Saksonii wydali
m anifest ustanaw iający czerw oną d yktaturę, a sam Z eigner od­
rzucił u ltim a tu m B erlina nakazujące m u przywrócić porządek.
Co więcej, wiedząc, że jego jed y n ą nadzieją, a może też jed y n ą
nadzieją Niem iec, na przetrw anie w niepodzielonej postaci, by­
ło wprowadzenie stabilnego pieniądza, kanclerz wyraził teraz
wątpliwości, czy m ark a rentow a spełni swoje zadanie nawet j a ­
ko rozwiązanie tymczasowe. Nie ulegało wątpliwości, że pestki
zaczęły ju ż piszczeć.

30 października, gdy kurs niemieckiej w aluty wynosił 310 mld


m arek za funta, rząd w Berlinie stał w obliczu pięciu najpil­
niejszych kryzysów, które nazywały się: Bawaria, Saksonia,
N ad renia, kwestia przywrócenia pracy w Zagłębiu Ruhry i cha­
os finansowy*. O d pomyślnego zakończenia negocjacji w Zagłę­
biu Ruhry zależały dalsze negocjacje w Nowym Jo rk u dotyczące

* Do grudnia 1923 roku system podatkowy pozostał w dużej m ierze oparty na


w artościach papierowych. W październiku oplata paszportow a na polskiej granicy
nadal wynosiła 2 m arki papierowe - nie podnoszono jej od końca wojny.
2 3 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

uzyskania kredytów wystarczających na pokrycie kosztów klu­


czowego im portu żywności i paliw. Gdyby ta pożyczka była do­
statecznie duża, to mogłaby też stanowić podstawę, wraz z po­
zostałymi rezerw am i Niem iec, do u ruchom ien ia nowej waluty.
Poza tym rząd nie mógł ju ż nigdzie indziej szukać tlenu, który
pozwoliłby m u przetrw ać choć trochę dłużej.
J e g o kłopoty nie miały je d n a k końca. 1 listopada bawarskie
oddziały H itle ra zebrały się na granicy z Turyngią (z wielkim
poparciem m oralnym płynącym z B randenburgii i Pom orza),
grożąc, że sam e rozpraw ią się z kom unistycznymi re b e lia n ta ­
mi w tej prowincji, jeżeli nie zrobi tego Republika. Tymczasem
wojskowy kom isarz generalny w Saksonii, który dostał odpo­
wiednie wsparcie, zadziałał z tak ą siłą (i sukcesem ) przeciw­
ko Czerwonym C en tu rio m i ich mocodawcom - Z eigner i jego
m inistrowie zostali aresztow ani - że spowodowało to nieprzy­
chylne reakcje ze strony socjalistów w R eichstagu i przyczyniło
się do narastająceg o kryzysu rządowego. 2 listopada wybuchła
gwałtowna panika na giełdzie w Berlinie - nie ze względu na
Bawarię czy przesilenie na szczytach władzy, ani też nie tylko
z powodu m arki, która właśnie w ciągu trzech dni straciła czte­
ry piąte wartości. Wynikało to raczej ze świadomości, że w obie­
gu je st osiem oficjalnych rodzajów papierowego pieniędzy, po­
za niezliczonymi ban kno tam i zastępczymi em itowanym i przez
poszczególne władze miejskie, przemysłowe koncerny i kraje
związkowe. Cały wachlarz oficjalnych środków płatniczych roz­
ciągał się od banknotów Banku Rzeszy i kolejowych Notgeld do
coupures z pożyczki w złocie i bonów dolarowych Rzeszy. Był to
okres (jak stwierdził lord D ’A bernon) „chaosu, jakiego nigdy
wcześniej nie widziano w historii ekonom ii”.
5 listopada władze wojskowe, uznając, że działania w Sak­
sonii zostały zakończone, skierowały Reichswehrę do Tury ngii,
czym wywołały jeszcze więcej protestów ze strony socjalistycz­
nych deputowanych, których wielu wyborców znalazło się teraz
na linii ognia. 6 listopada zaczęło się plądrowanie sklepów spo­
żywczych - z mocnymi akcentam i antysem ickim i - w biedniej­
DNO OTCHŁANI | 2 3 1

szych dzielnicach Berlina, gdzie ludność była znowu w najcięż­


szej sytuacji ze względu na niechęć chłopów do sprzedawania
swoich produktów w m iastach. Pewien brytyjski biznesm en,
niejaki J.C . Vaughan, przejeżdżał przez Berlin i napisał list pro­
testacyjny do m inisterstw a spraw zagranicznych w Londynie:

B yłem w s tr z ą ś n ię ty tym , co w id z ia łe m . P rz e je ż d ż a łe m p rze z


A rk a d ę m ięd zy F r ie d r ic h s tr a s s e a U n t e r d e n L in d e n i n a tej
niew ielkiej p r z e s trz e n i zo b aczy łem trzy bliskie śm ierci kobiety.
N ie u le g a w ątpliw ości, że u m ie r a ły z głodu. Nie m iały j u ż siły
prosić o j a ł m u ż n ę i kiedy d a łe m im zw itek bezw artościow ych
n ie m ie c k ic h b ank n o tó w , zaszokow ało m n ie , j a k skw apliw ie je
chwyciły - j a k w ygłodniały pies, k tó ry r z u c a się n a kość. Nie
u w a ż a m się za g e rm a n o f ila , ale fak t, że to le r u je m y tak i s ta n
rzeczy pięć lat po z aw ie sze n iu bro n i, j e s t w e d łu g m n ie o b u r z a ­
jący. M a m w ielkie w ątpliw ości, czy ludzie, k tórzy nie widzieli
tych s tra sz n y c h rzeczy, n a p ra w d ę z d a ją sobie sp raw ę z tego,
j a k w ygląda ta m sytuacja. [...] O czyw iście, w B e rlin ie widzi się
też m n ó stw o sa m o c h o d ó w i ludzi d o b rze sy tuow anych, ale czy
wiemy, co się dzieje w b iedn iejszych d zieln icach ? K olejki p rz e d
sk le p a m i m ó w ią sa m e za siebie.

Taka była powszechna dola na wszystkich obszarach u prze­


mysłowionych i w m iastach, z wyjątkiem tych okręgów7 m iej­
skich, gdzie oparty na złocie Notgeld zyskał społeczną ak cep ta­
cję, a podstawowe potrzeby mogły zostać zaspokojone dzięki
bezpośredniem u sąsiedztwo terenów rolniczych. Takich oaz
było niewiele. We Wrocławiu inny zagraniczny biznesm en, od
w rześnia żywiący się głównie samym chlebem i słabą h erb atą,
przekonał się, że może dostać „jeden pełny posiłek dziennie,
zajm ując miejsce w restauracji wczesnym rankiem i czekając
do lunchu, który serwowano kilka godzin później”. Chociaż
m iał pieniądze n a je d z e n ie , co wieczór kładł się spać głodny.
F aktem było, że chociaż w całym kraju wiejskie stodoły pę­
kały w szwach od niesprzedanej żywności, w Niem czech pano­
2 3 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

wał powszechny głód. N a każdym skłepie spożywczym w Zury­


chu wisiały plakaty z napisem : „Wyślij paczki z żywnością swoim
przyjaciołom w N iem czech”. J a k zawsze - ale w jeszcze więk­
szym stopniu niż wcześniej - w arunki życia i perspektywy klasy
średniej wyglądały przerażająco. Możliwe były tylko dwa środ­
ki zaradcze, z których je d e n wydawał się niedorzeczny, a drugi
całkiem niewykonalny: albo im port żywności z zagranicy, albo
stabilny pieniądz, który przekonałby niem ieckich rolników do
w ym ieniania żywności na papierowe banknoty.
D ziałania w Turyngii przez dwa kolejne dni zapewniły
jeszcze względny spokój we wrzącej Bawarii. U padły nadzieje
H itlera, że walka z kom unistam i w Turyngii lub Saksonii do­
prowadzi do tego, iż jeg o bawarskie oddziały ruszą na Berlin.
Napięcie w M onachium n arastało z godziny na godzinę, gdy
von K ah r i von Lossow rozważali - a przynajm niej tak sądzono
- proklam ow anie secesji Bawarii jak o niepodległej m onarchii.
To niebezpieczeństwo oraz konieczność wykonania jakiegoś
stanowczego ruchu, żeby popłynąć na rewolucyjnej fali, która
w zbierała od zakończenia walki o Zagłębie Ruhry, skłoniły H it­
lera do tego, by wieczorem 8 listopada rozpocząć pucz.
Przebieg puczu m onachijskiego i jego żałosny koniec n a ­
stępnego dnia po jednej salwie monachijskiej policji na Ode-
onsplatz nie należy całkiem do tej historii, a tak czy owak był
ju ż dostatecznie często opisywany*. Istotne je s t to, że H itler na
czele swojej nazistowskiej partii był w stanie bezwstydnie i ła­
two wykorzystać nieszczęścia nieodłącznie związane z dotkliwą
inflacją, by wzbudzić powszechny, narodowy sprzeciw wobec
rządu i przekonać wiele tysięcy ludzi, że winę za obecną sytu­
ację ponoszą ludzie, którzy ew identnie jej nie ponosili - osoby,
które podpisały zawieszenie broni, Francuzi, Żydzi, bolszewi­
cy. Inflacja ułatw iała zadanie Hitlerow i i wcale nie wynikała
w większym stopniu z działań kom unistów - również dążących

* Opisy zaw arte w książkach J o h n a W. W h eelera-B en n etta The Nemesis o f Power


i A lana Bullocka Hitler: A Study in Tyranny nie w ym agają żadnych poprawek.
DNO OTCHŁANI | 2 3 3

do tego, by wykorzystać społeczne spustoszenia, jakie wyrzą­


dzała - niż H itle ra i jego siły.
Inflacja sprzyja politycznym ekstrem izm om , je st anty tezą
porządku. Być może w innych wypadkach - w porewolucyjnej
Rosji, na W ęgrzech zaraz po drugiej wojnie światowej - była
umyślnie uruchom iona, żeby zniszczyć porządek społeczny, po­
nieważ chaos stanowi esencję rewolucji. J e d n a k w Niem czech
w tam ty m czasie polityka inflacyjna stanowiła konsekwencję
ignorancji finansowej, chciwości przemysłowców i w pewnym
stopniu politycznego tchórzostwa. Stworzyła idealne w aru n ­
ki do większego i szybszego rozw'oju ruchów reakcyjnych i re ­
wolucyjnych. W 1923 roku H itle r liczył na „bunt głodujących
m iliarderów ”*. W drugim tygodniu listopada wystawił władze
bawarskie i - może w mniejszym stopniu - cen traln e na niezwy­
kle ciężką próbę. Przez dwadzieścia cztery godziny, gdy sym­
patie dla H itle ra rosły w P rusach W schodnich i na Pomorzu,
niem iecki rząd żywił przekonanie, że istnieje realne niebezpie­
czeństwo wojny domowrej, k tó ra nie ograniczy się tylko do B a­
warii. A m im o to kom unistyczne powstanie, kilka dni wcześniej
stłum ione w H am burgu, było uznaw ane - przynajm niej do pro­
cesu H itle ra w lutym 1924 roku - za znacznie bardziej złowro­
gie i niebezpieczne. W istocie to właśnie zagrożenie polegające
na tym, że robotnicy zb u n tu ją się pod przywództwem innym
niż komunistów, stanowiło czynnik, który popchnął p artię ko­
m unistyczną, w porozum ieniu z Moskwą, do prób przyspiesze­
nia pow stania - okazało się ono je d n a k źle zorganizowane.

Rozlew krwi w' Bawarii - gdzie ogłoszono stan wojenny - wcale


nie uspokoił nastrojów ani nie złagodził nieszczęść nigdzie in­
dziej. Von Seeckt zabrał się do poskram iania wszystkich partii
ekstrem istycznych uzbrojony wr upraw nienia nadane m u przez
najnowsze dekrety prezydenckie. C hcąc uspokoić sytuację,

* K onrad H eiden w książce Der Führer: Hitler’s Rise to Power wyjaśnia w pełni, jak
H itle r grał na lękach ekonom icznych wszystkich w arstw społecznych w tam tym
czasie.
2 3 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

prezydent i kanclerz wydali oświadczenie, w którym potępili


wywrotowe wybuchy na południu, i wskazali na to, że ostatnie
ustawy walutowe wyraźnie poprawiły kondycję m arki w cią­
gu 24 godzin - ta radość okazała się je d n a k krótkotrw ała. Do
obiegu wprowadzono ju ż pierwszy banknot o nom inale 100 bin
marek*. Maszyny drukarskie dr. H av en stein a pracowały pełną
parą, produkując tygodniowo banknoty o łącznej wartości no­
m inalnej 74 trn (74 000 000 000 000 000 000 - 74 trylionów)
m arek i w ciągu 6 dni czterokrotnie zwiększając poprzednią
łączną w artość n o m inalną wszystkich pieniędzy w obiegu. In ­
deks kosztów utrzym ania, przyjm ując stan z 1914 roku za 1,
wzrósł od średniej wartości we wrześniu wynoszącej 15 m in do
3,657 mld w październiku, a teraz, 12 listopada, sięgnął pozio­
m u 218 mld.
Kobiety z Kolonii, w której było niem al 100 tys. bezrobot­
nych, wystosowały emocjonalny, ale wcale nie przesadzony apel
Do kobiet imperium brytyjskiego:

W czasie b ie r n e g o o p o ru eg zy stow aliśm y nie dzięki p rz e m y ­


słowi, ale dzięki zasiłk o m p rzysy łany m z n ieo k u p o w an e j części
k raju . T era z te w y p łaty u sta ły i sto im y w obliczu śm ie rc i g łodo ­
wej. P rz e m y s ł nie p o tra fi odżyć i są tu dosłow nie m ilion y ludzi
bez p ra c y [...1 d z ie sią tk i tysięcy naszych czołowych o b y w a te ­
li w y g n a n o lub uw ięziono [...] n a sze g a z e ty z o stały z a m k n ię ­
te [...] u z b ro jo n e h o rd y a w a n tu r n ik ó w w ypuszczono n a n a s z ą
b e z b r o n n ą lu d n o ść w im ię s e p a r a ty z m u i r e p u b lik a n iz m u . [...]
P rz e d n a m i zim a, a nie m a m y w ęgla.

W istocie niemiecki rząd przygotowywał się do pozosta­


wienia finansów strefy okupowanej ich w łasnem u losowi. Być
może należało to uczynić już wcześniej, zam iast wchodzić na

* Je st to banknot o najwyższym nom inale, jaki kiedykolwiek wydrukowano - opie­


wał na 100 bin (czyli 100 000 000 000 000) m arek. (Na W ęgrzech po zakończeniu
II wojny światowej, w 1946 roku, największym nom inałem na banknocie było 100
trn (100 000 000 000 000 000 000 - trylion to jedynka z 18 zeram i przyp. red.).
DNO OTCHŁANI | 2 3 5

sam obójczą ścieżkę biernego oporu, ale oczywiście w styczniu


1923 roku okazało się to niemożliwe ze względów h u m a n ita r­
nych i patriotycznych. Teraz niebezpieczeństwo polegało na
tym, że koniec pomocy finansowej mógł pchnąć cały ten obszar
w ręce separatystów - z tego powodu propozycję, by ustanowić
nowy bank emisyjny dla Zagłębia Ruhry i N adrenii, przyjm o­
wano z wielką konsternacją. Jedynej szansy dla tego pomysłu
upatryw ano w możliwości wchłonięcia go przez nowy R e n te n ­
bank - kiedy by ju ż powstał. Negocjacje między Francuzam i
a przemysłowcami toczyły się bezowocnie. Było je d n a k pewne,
że m ark a rentow a pójdzie śladem papierowej - jeżeli przedłuży
się przesyłanie nieproduktywnych dotacji i zasiłków dla Zagłę­
bia Ruhry. Aby tego uniknąć, miały ustać nawet wypłaty em e­
rytur - na razie je d n a k nadal kwoty odpowiadające m ilionom
m arek w złocie przekazywano codziennie do okupowanej części
Niem iec, żeby ocalić tam tejszą ludność.
K oncerny przemysłowe i władze miejskie na tere n ach oku­
powanych robiły wszystko, co mogły, żeby złagodzić skutki n ad ­
chodzącej zmiany. N a przykład okręg Solingen wyemitował
m arki oparte na parytecie złota zabezpieczone przez zagranicz­
ne kredyty członków Izby Handlowej w Solingen. F arbiarnia
H öchst wypuściła d ru g ą serię m arek w złocie zabezpieczonych
przez depozyt ponad 400 tys. franków szwajcarskich w banku
w Zurychu. Kilka firm zakupiło wielkie ilości m leka i ziem nia­
ków, żeby sprzedawać te produkty własnym pracownikom, ale
mogły wypłacać im tylko 70 fenigów w złocie, czyli około 8,5
pensa lub 20 centów, na godzinę. W całych Niem czech różni­
ca między wykwalifikowaną a niewykwalifikowaną siłą roboczą
została zredukow ana do około 10 procent. Robotnicy byli b a r­
dziej zdem oralizowani niż kiedykolwiek wcześniej, a wydajność
spadła do poziomu niższego niż przed wrojną.
13. Schacht

G
dy 13 listopada d r Schacht został m ianowany kom isarzem
walutowym Niemiec, nadal zadawano pytania, na ja k ą
stabiln ą w alutę będzie m ożna wymienić m arkę papierow ą i po
jak im kursie. Były to akadem ickie rozważania, ponieważ nikt
nie miał wielkich nadziei, że program R en ten b an k u faktycznie
zadziała. Każdego dnia wydawano nowe rozporządzenia, które
miały powstrzymać wciąż narastający chaos finansowy, ekono­
miczny i administracyjny, ale w efekcie jeszcze tylko pogłębiały
zam ęt. Brak gazet, spowodowany strajkiem drukarzy trw ają­
cym od 10 do 16 listopada, nasilił powszechną dezorientację,
plotki i panikę, gdyż ludzie na ogół nie znali najnowszych cen,
wiadomości z Bawarii ani nawet zam iarów adm inistracji.
Schacht m usiał się zmierzyć z niesam owitym bałaganem .
W czasie poprzednich dziesięciu dni wydatki budżetowe p rze­
wyższyły wpływy tysiąc razy. D ług krótkoterm inow y wzrósł
piętnastokrotnie. Zanosiło się na to, że rząd wkrótce nie będzie
w stanie wypłacać zarobków w gotówce wojsku, policji i włas­
nym urzędnikom . J u ż teraz pracownicy sam ego m inisterstw a
finansów część poborów dostawali w ziem niakach. Szacunki
budżetowe zawierały na każdej stronie, w nawiasie, szokujące
przypom nienie, że wszystkie liczby są podawane w biliardach*.
Zarząd R en ten b an k u skłaniał się otwarcie ku prawicy, a w jego
skład wchodzili wielcy posiadacze ziemscy, najpotężniejsi p rze­

* Jed e n biliard to 1 000 000 000 000 000 (1015). Wydatki rządu w tym czasie
sięgnęły 6 trn (6 trylionów) m arek, natom iast wpływy wynosiły jedynie 6 bid
(6 biliardów) m arek, czyli je d n ą tysięczną sum y wydatków.
SCHACHT | 2 3 7

mysłowcy oraz im podobni - ludzie, którzy wzbogacili się na


polityce inflacyjnej i uniknęli płacenia stosownych należności
państw u - zatem nie żywiono wielkich nadziei na efekt korzyst­
ny dla szerszych w arstw społecznych.
To, co nastąpiło po nom inacji dr. Schachta i powstaniu Ren-
tenb anku 15 listopada 1923 roku, dokładnie m iesiąc po pier­
wotnym rozporządzeniu w tej sprawie, było zdum iewające. Te­
go dnia, gdy Bank Rzeszy w końcu wstrzym ał dyskontowanie
weksli skarbowych, dr H av enstein m iał niezrównane zasoby,
aby ratować niem iecką w alutę, która poprzedniego dnia spadła
do poziomu 6 bid za funta. W edług dr. Schachta m arki pap ie­
rowe, które m iał wtedy Bank Rzeszy i jego oddziały, a które nie
trafiły do obiegu, wypełniłyby trzysta 10-tonowych wagonów
kolejowych.
M otor inflacji przestał działać, ale finanse kraju siłą włas­
nego ogrom nego rozpędu nadal staczały się w dół. W ciągu n a ­
stępnych pięciu dni, gdy pojawiły się pierwsze m arki rentowe
(ren ten m ark i), niem iecka w aluta w Berlinie spadła - i pozwo­
lono jej na to - z 12 bln 15 listopada na 18 bln za fu n ta 20 li­
stopada, z czego wynikało, że za dolara (ponieważ funt w o sta t­
nim czasie tracił w Nowym Jork u ) płacono teraz 4,2 bln m arek.
W artość n om inalna wszystkich banknotów w obiegu podwoiła
się znowu w ciągu tych pięciu dni i m ark a papierow a zsunęła
się dokładnie do jednej bilionowej wartości m arki w złocie. To
właśnie w tym m om encie, gdy trzeba było tylko skreślić 12 zer,
żeby dokonać prostego przeliczenia, m ark a papierowa - nadal
jedyny prawny środek płatniczy - w końcu osiągnęła równowa­
gę*. Bilion m arek papierowych równał się jednej m arce w zło­
cie. M arka w złocie była równa jednej m arce rentowej. Znowu
obowiązywała zasada „M ark gleich M a rk ” - zasadnicza w ątpli­
wość polegała na tym, czy ktokolwiek w to uwierzy. Zaufanie
miało kluczowe znaczenie. D r Luther, m in ister finansów, po­

* Gdyby m arka została ustabilizow ana w edług kursu z 15 listopada, do wszyst­


kich przeliczeń konieczny byłby niepraktyczny i tru d n y do zastosow ania współ­
czynnik w postaci ułam ka okresowego 1,66.
2 3 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

równał to przedsięwzięcie do budowy' dom u, któ rą zaczyna się


od kładzenia dachu.
Wiele z istniejących problem ów rozpracowano ju ż pod ko­
niec lata. Rezerwy złota i ekwiwalentów złota zostały tak roz­
trwonione w czasie walki o Zagłębie Ruhry, że nie wystarczyły
do zabezpieczenia nowej w aluty B anknoty R en ten b an k u gwa­
rantow ano więc w równej części na podstawie hipotek na nie­
ruchom ościach ziemskich i obligacji niem ieckiego przem ysłu
- handlu, bankowości i tran sp o rtu - o łącznej wartości 3,2 mld
m arek w złocie, czyli około 160 min funtów. M aksym alna w ar­
tość nom in alna em itowanych banknotów w7m arkach rentowych
m iała wynosić 2,4 mld. R en ten b an k był niezależny (podobnie
ja k Bank Rzeszy) od rządu. W zam ian za specjalne kredyty dla
Rzeszy w wysokości 1,2 mld - w tym 300 min m arek rentowych
na zero procent na spłatę długu krótkoterm inow ego - rząd
gwarantował, że nie będzie ju ż dyskontował weksli skarbowych
z B ankiem Rzeszy. W ciągu pięciu dni po 15 listopada, gdy po­
zwolono, by m ark a papierowa straciła połowę swojej wartości,
chociaż dyskontowanie ju ż ustało, wartość zdyskontowanych
weksli skarbowych spadła z 320 min do 191,6 m in m arek w zło­
cie. C zekając na okrągłą liczbę, R en ten b an k wykonał niezwy­
kle korzystną dla Niem iec operację.
Ta pauza była w istocie następnym ciosem dla oszołomionych,
wielokrotnie zrujnowanych wierzycieli państwa - od posiadaczy
obligacji wojennych, do osób udzielających kredytów hipotecz­
nych; od właścicieli polis na życie, do członków towarzystw spół­
dzielczych; od deponentów pieniędzy w bankach oszczędnościo­
wych, do posiadaczy obligacji państwowych - nadzieje wszystkich
tych osób na sprawiedliwą spłatę należności teraz ostatecznie
się rozwiały. Dla nich wymazanie długu publicznego stanowiło
koniec złudzeń. Dłużnicy Niemiec, publiczni i prywatni, zostali
zwolnieni ze swoich zobowiązań na sumę około 10 mld funtów*.

* W 1930 roku Philip Snowden, brytyjski m inister finansów, oszacował, że wojna


kosztowała W ielką B rytanię identyczną kwotę.
SCHACHT | 2 3 9

N aw et w tam ty m czasie zew nętrzni obserw atorzy byli zdu­


m ieni tym, że niem ieckie klasy średnie, podobnie ja k bardziej
zorganizowane podmioty, na przykład banki oszczędnościowe
czy związki zawodowe, przyjęły spokojnie rozwiązanie, choć­
by nawet efektywne, które oznaczało ich ograbienie - poprzez
um orzenie wszystkich długów i unicestwienie oszczędności
ogrom nej większości ludzi. Poniesione wcześniej straty zostały
teraz ostatecznie utrw alone; ja k pisał Bresciani-Turroni, było
to „największe wywłaszczenie niektórych klas społecznych, do
jakiego kiedykolwiek doszło w czasach pokoju”. Klasy te, pisał
Addison z B erlina w 1924 roku — „przyjmowały zarówno n ad ­
chodzącą, ja k i dokonaną ruinę z nie mniejszym stoicyzmem,
niż pierwsze bolesne sym ptom y rekonwalescencji - wysokie po­
datki i powszechne bezrobocie”.
Możliwe, że ludzie zachowywali się tak, bo o g arn ęła ich
cz a rn a rozpacz - je d n a k bardziej praw dopodobne, iż w ięk­
szość z nich po p ro stu nie rozum iała, co się dzieje. M ark a
ren to w a stanow iła zwyczajną sztuczkę, polegającą na zdoby­
ciu zaufania. R e a ln a w artość jej gw arancji hipotecznych była
bardzo wątpliwa, jeśli nie całkowicie złudna. Co więcej, cho­
ciaż ustało dyskontow anie weksli skarbowych, dyskontow anie
weksli handlowych m usiało się odbywać nadal - i odbywało
się w szybkim tem pie. „C ud m arki re n to w e j” polegał na tym,
że od 20 listop ada cena m ark i papierow ej pozostaw ała s ta ­
bilna, chociaż liczba m are k w obiegu nie p rzestaw ała rosnąć.
Innym i słowy, u sta ła deprecjacja, ale podaż pien iąd za nadal
się zwiększała.
Tak samo działo się wcześniej w Austrii. W listopadzie 1923
roku realn a w artość pieniędzy Banku Rzeszy w obiegu pozosta­
wała nadal na poziomie niższym niż je d n a trzydziesta wartości,
którą uznawano za konieczną w stabilnych latach przed wojną.
Notowano rozpaczliwy niedobór gotówki, który R en ten bank ,
gdyby wykorzystał wszystkie swoje możliwości prawne, mógł
uzupełnić w około jed nej trzeciej. Trzeba było zastąpić setki
autoryzowanych i nielegalnych emisji pieniędzy zastępczych
2 4 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

(Notgeld) i wyciągnąć z system u ogrom ne ilości zagranicznych


walut - sum ę tych pierwszych szacowano (w wielkim przybliże­
niu) na 1 mld m arek w złocie, a tych drugich na 2 mld - łącznie
było to około 150 m in funtów, które funkcjonowały obok oficjal­
nych banknotów.
Do 30 listopada 1923 roku do obiegu weszło 500 m in m arek
rentowych, do 1 stycznia 1924 roku - 1 mld, a do następnego
lipca - 1,8 mld. Emisje te przeprowadzono oprócz drukow ania
m arek papierowych, które nadal dodawano do 93 trn*, b ęd ą­
cych w obiegu 15 listopada i mających teraz w artość 93 m in
m arek w złocie. Sum a m arek papierowych w obiegu wzrosła
do 400 trn 30 listopada, do 690 trn pod koniec m arca 1924 ro­
ku i do 1,211 trd (1,2 tryliarda, czyli 1211 trylionów) w lipcu
- sum a ta równała się prawie 70 m in funtów albo dwóm trz e ­
cim wartości m arek rentowych w obiegu. Należy pam iętać, ja k
przypom inał w 1931 roku C ostan tin o Bresciani-Turroni, ekono­
m ista i członek Komisji Reparacyjnej, że

sta b iliz a c ja n iem iec k ie j w a lu ty nie z o sta ła o s ią g n ię ta dzięki


z m n ie js z e n iu ani n a w e t dzięki w s trz y m a n iu z w ięk sz an ia ilości
leg aln y ch p ie n ię d z y w obiegu. W ręcz przeciw n ie, ilość le g a l­
nych p ie n ię d z y zdecydow anie rosła.

Stanowiło to konieczny w arunek uzdrowienia finansów -


je d n a k gdyby rząd ogłosił, że w ciągu kolejnych ośmiu miesięcy
zam ierza wyemitować m arki papierowe o wartości nom inal­
nej ponad dwanaście razy większej od łącznej kwoty będącej
w obiegu w m om encie, gdy wprowadzano m arkę rentow ą, m ia­
łoby to k atastrofalne skutki psychologiczne.

* J e d e n trylion to 1 000 000 000 000 000 000 (1018). O dm ienne system y nazy­
w ania wielkich liczb w różnych krajach (tzw. długa i krótka skala) powodowały
wielkie m iędzynarodow e zam ieszanie co do wielkości podawanych kwot, dlatego
am basada brytyjska i inni zaczęli przyjmować system am erykański, czyli kró tk ą
skalę, w której 1018 to kwintylion, a nie trylion. Spowodowało to jeszcze większy
zam ęt niż wcześniej.
SCHACHT | 2 4 1

Pozycję samej m arki rentowej ukształtow ano nietypowo.


M ark a rentow a nie stanowiła praw nego środka płatniczego,
ale definiowano j ą jako „legalny środek regulow ania p łatn o ­
ści”. Nie była w ym ienialna na złoto, a w jeszcze mniejszym
stopniu na aktywa rolne i przemysłowe, które miały stanowić
jej zabezpieczenie - chociaż 500 m arek rentowych m ożna było
wymienić na obligację o wartości nom inalnej 500 m arek w zło­
cie. Prawnym środkiem płatniczym pozostawała nadal m arka,
m artw a, ale zm um ifikow ana - i zbywalna, ponieważ jej stały
kurs na poziomie jednej bilionowej nom inalnej wartości gwa­
rantow ała, w wyobrażeniu ludzi, m ark a rentow a, która sam a
stanowiła tylko kolejny świstek papieru z zapisaną obietnicą.
P raw n ą redukcję m arki papierowej do tego ekstrem alnie m a ­
łego ułam ka usankcjonow ała dopiero ustaw a m o n e ta rn a z 30
sierpnia 1924 roku, zezwalająca na wymianę bankno tu z n api­
sem „Eine Billion M a rk ” (i z uzupełniającym , dla jasności, n a ­
pisem „1000 M illiarden”) na je d n ą reichsm arkę.
Z atem bezpośrednią podstaw ą stabilizacji było nie wstrzy­
m anie drukow ania pieniędzy, ale rygorystyczne zdyscyplinowa­
nie wydatków państw a poprzez odmowę dalszych kredytów dla
rządu i przejście od m arki o zm iennej wartości z pow rotem do
stałego p ary tetu wobec złota i dolara.
Sztuczka polegająca na zdobyciu zaufania zadziałała. Ren-
ten m ark a , doraźne rozwiązanie m ające umożliwić dystrybucję
zbiorów w 1923 roku, stała się bronią, która u trzym ała w obie­
gu banknot o nom inale biliona m arek do czasu w prow adzenia
reichsm arki rok później. „Na podstawie tego prostego faktu
- pisał Bresciani-Turroni - że nowy pieniądz papierowy7 różnił
się nazwą od starego, ludzie myśleli, że je s t on czymś innym
od m arki papierowej. [...] Został zaakceptowany, pom im o fak­
tu, że była to niew ym ienialna w aluta papierowa. Trzymano go
i nie wydawano tak szybko”.

Podobnie działo się nie tylko w Austrii, ale też w przypadku


rzekomej pożyczki w złocie uruchom ionej w sierpniu w N iem ­
2 4 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

czech - nie m iała ona żadnego rzeczywistego zabezpieczenia,


lecz obligacje dłużne oznaczono napisem „stabilna w artość”
i to wystarczyło, żeby ludzie nie tylko je akceptowali, ale i gro­
madzili. Szybkość w prow adzania pieniędzy do obiegu przeszła
z szalonego galopu do spokojnego stępa. W przypadku m arki
rentowej fakt, iż zdobyła zaufanie rolników, był korzyścią naj­
ważniejszą. O d dnia rozpoczęcia stabilizacji istniały przynaj­
mniej perspektywy, że żywność napłynie do m iast i pewnego
dnia budżet kraju da się znowu zrównoważyć.
D r Schacht stał w obliczu dwóch bezpośrednich problem ów
przy wprow adzaniu nowego środka wy miany. J e d e n stanowił
czarny rynek - gdzie w ostatn im tygodniu listopada cena dola­
ra doszła do 12 bln m arek, poziomu niem al trzykrotnie wyższe­
go od nowego oficjalnego kursu. D rugim były pieniądze zastęp ­
cze (Notgeld), które w dużej m ierze traktow ano podobnie ja k
m arki papierowe i które stanowiły najpoważniejsze zagrożenie
dla trwałej stabilizacji. „Każdy swoim własnym B ankiem R ze­
szy” - ten system Schacht był zdeterm inow any zlikwidować.
Ogłoszenie, że Bank Rzeszy nie będzie ju ż akceptow ał nowych
emisji Notgeld, wywołało lawinę protestów ze strony tych, którzy
przyzwyczaili się do drukow ania własnych pieniędzy i nieźle się
na tym dorobili kosztem banku centralnego.
25 listopada na burzliwym spotkaniu w Kolonii kom isarz
ds. waluty narodowej oparł się prośbom i groźbom wielkiego
zgrom adzenia przemysłowców i urzędników m unicypalnych
- wszyscy dom agali się przywrócenia akceptacji dla Notgeld -
i oznajmił, że podtrzym uje swoją decyzję i należy się znowu
przyzwyczaić do tw orzenia budżetów ze stabilnym i liczbami.
W końcu nadszedł dzień sądu. M ając wszelkie powody do obaw,
Niemcy wchodziły niepewnie w mroczny grudzień.
Z czarnym rynkiem poradzono sobie autom atycznie, choć nie
mniej szorstko. Spekulanci zamykający swoje księgi rachunko­
we pod koniec listopada, gdy czarnorynkowy kurs dolara był na
najwyższym poziomie, nie mieli pieniędzy, by zrealizować swoje
zobowiązania. Nie dało się już tak jak wcześniej uzyskać kredy­
SCHACHT | 2 4 3

tu z Banku Rzeszy, więc każdy, kto kupił am erykańską walutę,


płacąc za jednego dolara 12 bilionów m arek, musiał j ą teraz
odsprzedać po kursie 4,2 biliona m arek za dolara, tracąc dwie
trzecie swoich inwestycji. Przed 1 grudnia w ten sposób wróciły
do Banku zagraniczne waluty warte 10 min funtów. Spekulanci
przenieśli się do Paryża, żeby manipulować frankiem , a ich wy­
jazd stanowił pierwszy sygnał, że nastąpiła stabilizacja.
D r Schacht zajmował pojedynczy pokoik, który kiedyś był
pom ieszczeniem gospodarczym sprzątaczki, z oknem na po­
dwórze m inisterstw a finansów. Z tego stanowiska w ciągu nie­
spełna tygodnia przeprowadził niem iecki system finansowy7
z totalnego chaosu do stabilizacji. Jeg o sekretarkę, pannę Stef-
feck, proszono potem , by opisała jego pracę:

C o robił? Siedział n a swoim krześle i palił w swoim m ały m


c ie m n y m pokoiku, w k tó rym n a d al czuło się w oń starych sz m at
do podłogi. Czy czytał listy? Nie, nie czytał listów. Czy pisał li­
sty? Nie, nie pisał listów. B ardzo dużo telefonow ał —dzwonił we
wszystkich k ieru n k a c h , do każdego m iejsca w N ie m c ze ch i za
g ran ic ą, któ re m iało cokolwiek w spólnego z pien ięd z m i i wy­
m ia n ą w alu t, a także z B a n k ie m Rzeszy i m in is te rs tw e m fin a n ­
sów. I palił. Nie je d liśm y dużo w ta m ty m czasie. Zwykle późno
w ychodziliśm y z b iu ra i często je c h a liśm y do d o m u o s ta tn ią ko­
lejką po dm iejską, trz e c ią klasą. O p rócz tego nie robił nic.

Tajem ne i skomplikowane m anipulacje finansowe w m i­


nisterstw ie finansów przeszły niezauważone przez większość
ludności, której zm artw ieniem 15 listopada był głód, chłód
oraz stale rosnące społeczne ubóstwo i niezadowolenie. W ca­
łym Berlinie dochodziło do zam ieszek i rabunków. U chw alenie
ustawy S tre se m a n n a o nadzwyczajnych upraw nieniach rządu
dało większe możliwości działania von Seecktowi, który teraz
polecił władzom wojskowym, by wsparły adm inistrację cywilną
w kontroli cen żywności - ale m im o to Kom isja R eparacyjna
uznała za stosowne odesłać do dom u swój żeński personel.
2 4 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

W ciągu trzech dni od oficjalnej stabilizacji na rynkach wca­


le nie pojawiło się więcej żywności. Wysoka cena m ięsa wołowe­
go i baraniego, którego było dużo, wykluczała jego powszechne
spożycie. Do m iast nie dostarczano wcale wieprzowiny, ponie­
waż - j a k pisano w ra p o rtach - chłopi sami j ą zjadali. Ze wzglę­
du na brak sztucznych olejków z zagranicy występował duży
niedobór paszy dla krów i produkcja m leka spadała. C odzienne
spożycie m leka w Berlinie, wynoszące wcześniej 1,8 min litrów,
zmniejszyło się do 130 tys. litrów, a największy zakład m leczar­
ski w mieście, Bollo, sprzedawał tylko 25 tys. litrów dziennie,
podczas gdy przed wojną jego dzienna sprzedaż przekraczała
1 min litrów. Nie było m asła, a nawet gdyby było, to i tak dla
większości ludzi okazałoby się za drogie.
Bardziej niż katastrofy finansowej socjalistyczni politycy
obawiali się upadku nowej dem okracji w Niemczech. O d stłu­
m ienia wystąpień lewicy w Turyngii R eichstag kipiał z o burze­
nia na kanclerza. 23 listopada głosy socjalistów doprowadziły do
odwołania jeg o gabinetu po wniosku o wotum nieuf ności - jak o
uzasadnienie podawali oni fakt, że nie chce zakończyć stanu
wyjątkowego. Istniały je d n a k także inne powody ich niezado­
wolenia. S tresem an n objął urząd w sierpniu, żeby powstrzymać
inflację, a tym samym doprowadzić do odejścia dr. H avenstein a
- ten je d n a k dziwacznym zrządzeniem losu u m arł 20 listopada,
dokładnie w dniu stabilizacji, i w ten sposób opuścił stanowisko
prezesa banku centralnego. M ianowanie przez S tresem an n a
H ilferdinga m inistrem finansów nie powstrzymało inflacji -
i gdy S tresem an n podał się do dymisji, nie było wcale oznak,
by n astępca H ilferdinga, dr Luther, mógł mieć jakieś większe
osiągnięcia na tym polu. Nawet zwolennicy S tre se m a n n a p a­
m iętali też, że objął on urząd na fali optym izm u po brytyjskiej
nocie dyplomatycznej z 11 sierpnia, deklarując, iż bierny opór
w Zagłębiu Ruhry nie ustanie* - je d n a k osobiście go przerwał,

* D ramatyczne wprowadzenie w sierpniu ledwo żywych z głodu biedaków na te ­


ren Reichstagu również przyczyniło się do upadku rządu Cuno.
SCHACHT | 2 4 5

a nadal nie osiągnięto żadnego porozum ienia z Francuzam i.


Zagłębie Ruhry stanowiło o statn ią kwestię sporną - możliwość,
że tam tejsi robotnicy zostaną pozostawieni w łasnem u losowi po
tylu miesiącach biernego oporu, przesądziła o wyniku głosowa­
nia, m im o istnienia ryzyka, iż je d e n prawicowy gabinet zastąpi
drugi - jeszcze bardziej prawicowy7.
Brak zaufania do S tresem an n a, śm iertelnie już zm ęczone­
go, nie oznaczał wcale przeniesienia go na kogokolwiek innego.
Lord D ’A bernon pisał, że działania von Seeckta, m im o iż dyk­
tatorskie, są um iarkow ane i taktow ne - ale w ostatn im tygo­
dniu listopada stwierdził, że zam ęt w niemieckiej polityce jest
„nie do opisania”, problem z Zagłębiem Ruhry staje się b a r­
dziej dotkliwy niż kiedykolwiek wcześniej, a trudności finanso­
we nie ustępują. Oprócz poskrom ienia kom unistów w H a m b u r­
gu i D reźnie, gdzie byli wyjątkowo mocni (ostatni dekret von
Seeckta rozwiązywał skrajne p artie na lewicy i prawicy, co spo­
wodowało uspokojenie um iarkow anej części społeczeństwa),
D ’A bernon nie potrafił dostrzec żadnego światełka w tunelu.
Powoli je d n a k powracał rozsądek. U padek S tresem an n a
i problem y polityczne, jak ie spowodował, przesłoniły bardziej
obiecujące zdarzenia, ale im nie zagroziły. U dało się nagle
sklecić porozum ienie między właścicielami kopalń w Zagłębiu
Ruhry a M IC U M , francusko-belgijską Kom isją Kontroli, która
zastąpiła niemiecki syndykat węglowy, gdy siły okupacyjne za­
jęły obszar Ruhry. Na mocy tego układu właściciele kopalń m ie­
li dokonać pełnych dostaw reparacyjnego węgla i koksu oraz
zapłacić 15 min dolarów zaległego podatku węglowego. W ten
sposób zabezpieczono „zobowiązania produkcyjne”, o których
mówił wcześniej Poincare, za oczywistą cenę pogorszenia p e r­
spektyw7na uzdrowienie niemieckiej gospodarki. Otworzyła się
też dla Francuzów7 możliwość wyjścia z Zagłębia Ruhry (cho­
ciaż jeszcze z niej nie skorzystano - najpierw m usiał odejść
Poincare).
Poza zew nętrznym porozum ieniem pojawiły się też in­
ne kwestie. Decyzja, by oprzeć opłaty pocztowe na parytecie
2 4 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

złota; ogłoszenie, że w ciągu dwóch miesięcy pracę straci 10


procent pracowników kolei i zostaną wprowadzone inne d ra ­
styczne oszczędności; zgoda górników, by pracować pod ziem ią
(na razie) 8 godzin dziennie zam iast 7,5 godziny, oraz urzęd n i­
ków i pracowników państwowych, a nawet robotników z a tru d ­
nionych w hutnictw ie żelaza i stali, by wrócić do 9-godzinnego
dnia pracy; redukcja oficjalnych płac do poziomów niższych niż
przed wojną - wszystko to były istotne elem enty nowego, tw ar­
dego realizm u, który zaczął ogarniać cały kraj.
Takie kroki zostały wzmocnione, po pierwsze, przez upadek
tymczasowego rządu Republiki Reńskiej, a po drugie, przez
objęcie stanowiska kanclerza przez dr. W ilhelm a M arx a z N ie­
mieckiej Partii C e n tru m , który 30 listopada utworzył gabinet
ze S tresem an n e m jak o m inistrem spraw zagranicznych. Gdy
8 grudnia R eichstag ogłosił przerwę w obradach do połowy
stycznia, oznaczało to koniec kryzysu rządowego i p a rla m e n ­
tarnego, rozpoczętego, gdy we wrześniu porzucono politykę
biernego oporu.
Główny problem stanowiło rosnące bezrobocie. Trudno
określić, w jak im stopniu akt stabilizacji wpłynął na liczbę osób
bez pracy. J u ż wcześniej stan niem ieckich finansów i gospo­
darki pogorszył się za bardzo, by jakiekolwiek działanie mogło
spowolnić czy zatrzym ać silny tren d wzrostu liczby osób pozo­
stających bez pracy - a czasy, gdy półśrodki mogły znowu odro­
czyć straszny dzień masowego bezrobocia, z pewnością minęły.
W sytuacji gdy sta ra w aluta zupełnie przestała być akceptow a­
na, nie istniał sposób, by drukow anie pieniędzy mogło dłużej
zapewnić komukolwiek pracę. Teraz wy bór był ju ż prosty: albo
bezrobocie i chaos finansowy', albo bezrobocie i dyscyplina m o­
n etarn a. K ażda z tych możliwości oznaczała nieszczęście, ale
ta d ruga daw ała przynajm niej nadzieję na żywność i wyjście
ze ślepej uliczki. Bezrobotni w N iem czech początkowo wcale
nie dostrzegali tej różnicy. Tydzień bezkrólewia między u p ad ­
kiem gab in etu S tre se m a n n a a uform ow aniem się nowego rzą­
du M arxa przyniósł powrót - znowu w głównej m ierze inspiro­
SCHACHT | 2 4 7

wanych przez kom unistów - rozruchów w Dusseldorfie, Essen


i G elsenkirchen, zbrojnych walk z policją i znacznego rozlewu
krwi. Brakowało żywności.
J

Pierwszy sygnał, że stabilizacja je st faktem , stanowił zapewne


exodus do Paryża międzynarodowych spekulantów, zwabionych
depresją franka; kolejne oznaki nie były ju ż je d n a k tak mile wi­
dziane. Podatki stały się teraz wielkim ciężarem . Stopy procen­
towe pozostały wysokie - na poziomie 100 procent. Niedobór
kapitału i kredytu oznaczał wysokie ceny i zamykanie fabryk.
Koszty u trzym ania ciągle pięły się w górę, teraz w w artościach
realnych. N iektóre rzeczywiste koszty wzrosły bardzo gwałtow­
nie, na przykład czesne na uniw ersytetach, co spowodowało
mniejszy nabór studentów. Zasiłki państwowe i samorządowe
były jeszcze bardziej niewystarczające niż wcześniej. Związki
zawodowe, których fundusze zostały unicestwione przez upa­
dek m arki papierowej, pogrążyły się w chaosie.
Na wcześniejszych etapach inflacji płace robotników były ni­
skie, ale w zasadzie wystarczające. Gdy kurs waluty zaczął gwał­
townie spadać, tru d n a sytuacja klasy robotniczej znacznie się
pogorszyła. Teraz nagły szok stabilizacji spowodował trudności
niem al nie do zniesienia. Do świąt Bożego N arodzenia łączna
liczba zarejestrowanych bezrobotnych na terenie nieokupowa-
nych Niemiec, cały czas rosnąca, przekroczyła 1,5 min - czyli
była dwa razy większa niż na początku listopada; jed n ak rze­
czywista liczba osób bez pracy wynosiła prawdopodobnie o m i­
lion więcej, a liczba tych, którzy pracowali wr skróconym czasie
lub za zredukowane płace, obejmowała większość pracowników.
A rth u r Rosenberg, przedstawiciel skrajnej lewicy, szacował, że
tylko 30 na 100 robotników7jest zatrudnionych na stałe. W krót­
ce musieli oni zaakceptować każde warunki płacowe lub czaso­
we - z tej sytuacji w pełni korzystali przyciśnięci do m ury praco­
dawcy, mając za sobą życzliwą i znużoną neutralność rządu.
Rzeczywiście, niemiecki rząd po przykręceniu śruby w kraju
i uczynieniu Schachta dożywotnim prezesem Banku Rzeszy nie
2 4 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

mógł zrobić ju ż nic innego, ja k tylko liczyć na to, że lekarstwo


zadziała, przygotować nowe rozporządzenia podatkowe i za­
lecać takie działania łagodzące trudności ludzi, które nic nie
kosztują. N a przykład tymczasowo zniesiono rozprawy przed
ławą przysięgłych, ze względu na finansowe trudności człon­
ków tych gremiów. Większy akt wiary, wynikający z konieczno­
ści, stanowiła decyzja, by tylko połowę w ynagrodzenia wypła­
cić urzędnikom w tygodniu kończącym się 17 grudnia, a resztę
uiścić po zasileniu skarbu państw a przez wpływy' podatkowe.
Ale tu istniał realny powód, aby żywić nadzieję. Podatki szyb­
ko oparto na parytecie złota. Podczas gdy bezpośrednio przed
stabilizacją deficyt budżetowy między wpływami a wydatkam i
wynosił 99 procent, w okresie po 20 listopada spadł do 92 pro­
cent, a w ostatnich dziesięciu dniach grudn ia do 44 procent.
Dochody w grudniu 1923 roku wyniosły 33 min m arek w złocie
- ale w styczniu 1924 roku ju ż 440 min, co stanowiło 95 pro­
cent wydatków. Po lekkim załam aniu w lutym budżet udało się
w końcu zrównoważyć w m arcu 1924 roku.
Chociaż sukces R en ten b an k u w naprawie niem ieckich fi­
nansów znacznie przekroczył wszelkie oczekiwania, jego naj­
ważniejszy bezpośredni triu m f stanowiła realizacja pierwszego
celu powszechnie akceptowanej w aluty - dystrybucji zbiorów.
R aporty medyczne za 1922 rok pokazały, że w każdym dużym
mieście w N iem czech istnieją wielkie obszary strasznego nie­
dożywienia. Wśród ludności miejskiej brak żywności, odzieży
i ciepła powodował wszystkie towarzyszące tem u dolegliwości,
od wrzodów do krzywicy, od zapalenia płuc do gruźlicy, a sytu­
ację tę pogarszały jeszcze szybujące koszty lekarstw. Kolejny
rok nieskończenie większego niedostatku przyniósł jeszcze b a r­
dziej tragiczne skutki, a teraz dochodziła do tego d em oraliza­
cja, wynikająca z przedłużającego się bezrobocia, które miało
nastąpić.
W połowie g rudn ia w m iastach znowu zaczęła się je d n a k po­
jaw iać żywność - a była to wyłącznie zasługa m arki rentowej.
Przed listopadem 1923 roku jedyny wzrost w liczbie zwierząt
SCHACHT | 2 4 9

ubijanych na mięso zanotow ano w przypadku psów* - po stabi­


lizacji spożycie każdego artykułu codziennej potrzeby - piwa,
wieprzowiny, kawy, cukru, tytoniu (z wyjątkiem psiego mięsa)
- w zrastało regularnie. W pierwszy dzień świąt Bożego N aro­
dzenia 1923 roku lord D ’A bernon pisał o „magicznej różdżce
stabilizacji w aluty”:

N a w e t n a jb a rd z ie j fa n a ty c z n y o ręd o w n ik stab ilizacji - a tego


ty tu łu nie o d d a m n ik o m u - nie m ógł p rzew id zieć b a rd z iej n ie ­
zwykłych jej e fe k tó w niż te, k tó re te r a z obserw ujem y. W d u ­
żych m ia s ta c h j e s t m n ó stw o żywności; n a ry n ek t r a f ia ją w ielkie
ilości z ie m n ia k ó w i zbóż; m asło , k tó re m o ż n a było d o sta ć tylko
w lepszych d z ie ln ic ac h , te r a z o fero w an e j e s t w szędzie, choć po
wysokiej c enie. W rz e ź n ia c h u b ija się du żo z w ierząt, a sp rz ed
sklepów m ię sn y c h i spożywczych z n ik n ę ły kolejki. E k o n o m ic z ­
ne o d p rę ż e n ie p o c ią g n ę ło za so b ą u sp o k o je n ie polityczne - nie
d y sk u tu je się j u ż o d y k ta tu r z e i pu c za ch , i n a w e t s k ra jn e u g r u ­
p o w a n ia przestały, n a razie, sp ra w iać kłopoty.

Euforia pierwszych miesięcy po stabilizacji udzieliła się


Bresciani-Turroniem u, który sześć lat później pisał o zbawien­
nym wpływie tej reformy:

H a n d e l odżył, sy tu a cja żywnościow a w m ia s ta c h się p o p raw iła ,


siła nabyw cza w ielu klas społecznych w zrosła, z ac zę to pon ow ­
nie o tw ie ra ć fabryki, b e zro b o cie g w ałtow n ie spadło, a ożywia­
j ą c a fala z a u f a n ia w z m o g ła e n e rg ię ludzi.

To wszystko była praw da - przez pewien czas. W lutym 1924


roku dr Kuczyński, czołowy niemiecki statystyk, potwierdził, że
w życiu N iem iec dokonała się wielka przem iana:

* Mięso psów miało uzupełnić braki wieprzowiny.


2 5 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

R ó ż n ic a w n a s tr o ja c h społecznych w p o ró w n a n iu ze s ta n e m
sp rz ed dw óch m iesięcy [m ówił b ry ty js k ie m u a m b a sa d o ro w i]
j e s t a b s o lu tn ie z d u m ie w a ją c a . W te d y wszyscy byli p rz y g n ę ­
bieni i sądzili, że n a d c ią g a k a ta s tr o f a . Dzisiaj są p ełni w iary
i z a u fa n ia . Nie m a d la teg o ż a d n e g o fizycznego czy e k o n o m ic z ­
n e g o pow odu - ta z m ia n a m a głów nie c h a r a k t e r psychologicz­
ny. M o ż n a by pow iedzieć, że o p ie ra się n a m a rc e re n to w e j, ale
p rze cie ż j e s t o n a swego ro d z a ju o sz u stw e m , więc n a le ża ło b y
raczej pow iedzieć, iż stan o w i e fe k t z a p r z e s ta n ia d r u k o w a n ia
pieniędzy, a m ów iąc ściśle - p r z e k o n a n ia , że w k o ńcu z a p r z e ­
s ta n o d r u k o w a n ia pieniędzy. To w zbudziło u ludzi tyle z a u f a ­
nia, iż te ra z tr z y m a ją p ie n ią d z e w k ie s z e n ia c h i w kasie - d z i­
siaj j e s t w o b ieg u 125 m in funtów , choć je sz c z e we w rz e ś n iu
było tylko 5 m in.

Rozsądek powrócił do finansów Niemiec, a rok 1924, okres


często skrajnych rygorów7 m onetarnych, niewątpliwie um ocnił
uzdrowienie finansowe. J e d n a k gdy w sierpniu przyjęto plan
Dawesa, a latem i jesien ią bezrobocie zachęcająco spadło, po­
jawiły się złudne nadzieje, że lata lekkomyślnej rozrzutności
m ożna tak łatwo spłacić albo że to, przez co kraj przeszedł, nie
pozostawi trwałych efektów7w um ysłach ludzi. Zubożenie klas
średnich, z którego podnieśli się jedynie najbardziej odporni,
stanowiło tylko część ceny. Ekonom iczne rozliczenie miało je sz ­
cze nadejść, a polityczne - powiedzieliby niektórzy - nastąpiło
dopiero w 1933 roku, gdy trzeb a było znowu zaczynać n a p ra ­
wiać gospodarkę.
14. Wybuch bezrobocia

D
r Schacht, au to r reformy, nie m iał złudzeń co do jej m a n k a ­
mentów. Rozum iał, że m ark a rentow a może powstrzymać
inflację tylko przez pewien czas, że konieczne są nowe kredy­
ty z zagranicy i że nie m ożna w żadnym razie odejść (pomimo
próśb rządu, który rozpaczliwie szukał pieniędzy) od n a jb a r­
dziej rygorystycznej dyscypliny finansowej. Nie wolno było zro­
bić nic, co groziłoby zachwianiem stabilizacji walutowej albo
równowagi budżetowej. „Po długiej dewaluacji - mówił Schacht
24 stycznia 1924 roku - stabilizację m ożna odzyskać tylko kosz­
tem ostrego kryzysu. Je ste śm y w środku tego kryzysu. H andel
zagraniczny je st sparaliżowany. Bilans handlowy pozostaje do­
datni [tj. na korzyść Niemiec] tylko dlatego, że im port ustał,
ponieważ im porterzy nie m ają środków na zapłatę. Przemysł
karm i się starym i za p asam i”.
Schacht spotkał się ju ż z lordem N o rm an em , prezesem
Banku Anglii, w sprawie finansow ania Golddiskontbank, projek­
tu, który z powodzeniem zapobiegł powstaniu nowego banku
emisyjnego N adrenii, w spieranego przez Francuzów. Pod ko­
niec stycznia udał się zaś do Paryża, gdzie komisja Dawesa
(przewodniczył jej C harles Dawes, am erykański finansista)
rozpoczynała posiedzenia dotyczące pomocy dla Niem iec oraz
przyszłości reparacji. Lodowate spotkanie z Poincarem poka­
zało Schachtowi, że Francja nadal m a kategoryczne roszczenia
i wciąż bardzo jej zależy na separatyzm ie N adrenii.
Zaufanie, które powróciło do Niem iec, w niewielkim stop­
niu wpłynęło na sytuację przemysłowców w zachodnich pro­
2 5 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

wincjach. Aby zaspokoić pilną potrzebę funduszy z kraju i za­


granicy, zaczęli oni teraz szukać porozum ienia z Francuzam i,
gdyż uznali (jak to ujął S tresem an n ), że podstawowym obo­
wiązkiem patrioty je s t zarabianie pieniędzy, a nie bankructwo.
Ta myśl przyświecała im ju ż od wielu lat, a u S tinnsa dało się
zauważyć więcej niż u innych tej niebezpiecznej gotowości, aby
przystać na wszystko, co zaproponuje Paryż. Nie przejm ow ał
się tym, że wspierany przez Francuzów bank reński, stojący
w opozycji do Banku Rzeszy, jeszcze bardziej wzmocniłby te n ­
dencje separatystyczne.
Ani nowe zaufanie, ani nowy d ostatek nie dotarły też do
biednych i bezrobotnych, zwłaszcza na obszarze N adrenii i Z a­
głębia Ruhry. Stabilizacja wywarła niszczycielski wpływ na wiele
działów handlu żywnością, szczególnie na jej importerów. Gdy
m ark a nadal traciła na wartości, kupcy mogli narzucać wysokie
ceny, uzasadniając to faktem , iż m uszą sobie zrekom pensow ać
spodziewany spadek. Ja k o że otrzymywane pieniądze w’ p rakty ­
ce często wym ieniano na rzeczy o stabilnej wartości, rozwinął
się niezdrowy rodzaj biznesu. Nie tylko kupcom (i większości
rolników) tru d n o było powrócić do świata nudnych, małych
zysków - wielu zostało zaskoczonych dostępnością tańszej, im ­
portowanej żywności, któ ra sprawiła, że pozostali z wielkimi,
kosztownymi, często łatwo psującymi się zapasam i. Najwięk­
si importerzy, którzy zamawiali towary w sytuacji szybko po­
stępującej deprecjacji pieniądza, licząc na to, że spłacą długi
zdewraluowanymi m ark am i kosztem Banku Rzeszy, nagle s ta ­
nęli przed groźbą bankructw a, wpadli w panikę i zaczęli rzucać
swoje zapasy na rynek.
W ten sposób w trzecim tygodniu stycznia 1924 roku z Ko­
lonii napłynęły raporty o „obfitych d o staw ach” wrarzyw i owo­
ców, krajowych i zagranicznych: niem ieckich ziemniaków,
jajek i m asła; włoskich kalafiorów, kanaryjskich pomidorów,
hiszpańskich winogron, am erykańskich jab łek , francuskich
orzechów. Dwa tygodnie później obfitość przeszła w n ad m iar
i żywność zalała rynek. Sprzedawcy błagali ludzi, by kupowali
WYBUCH BEZROBOCIA | 2 5 3

m leko po 18 fenigów za pół litra (niecałe 3 pensy). N a nabyw­


ców czekały całe góry hawajskich ananasów, kolum bijskiego
łososia i am erykańskiej wołowiny w puszkach - a wszystko to
stanowiło efekt b an k ru ctw a lub niem al bankructw a. Chociaż
ceny stawały się coraz niższe - piwo przy każdej kolejnej zm ia­
nie taniało o 25 procent - towarów nie dało się sprzedać, po­
nieważ duża część ludności po prostu nie m ogła sobie na nie
pozwolić. N apraw dę m nóstwo było cierpienia, w części d la te ­
go, że wielu robotników strajkow ało z powodu pow rotu 10-go-
dzinnego dnia pracy, a jeszcze bardziej ze względu n a to, iż
wiele dużych fabryk zostało zam kniętych. W Zagłębiu R uhry
i w N adrenii w każdym mieście widziało się tłum y bezrobo t­
nych na ulicach.
Żywność była tam tańsza, ale niewielu zarabiało lub otrzy­
mywało dostatecznie dużo, żeby móc j ą kupować. W pozosta­
łej części Niemiec, chociaż warzywa nadal pozostawały drogie,
ceny spadały z bardziej zasadniczych powodów. W czasie świąt
Bożego N arodzenia za 1 bln m arek (milion milionów, równo­
w artość jed nej m arki rentow ej) m ożna było kupić dwie lub trzy
pom arańcze, ale w lutym za tę sam ą sum ę dostawało się ju ż
20 lub 30 pom arańczy od bezrobotnych, którzy - ku irytacji
sklepikarzy - sprzedawali je na ulicy. M argaryna kosztowała
500 mld m arek za kilogram , chociaż wcześniej jej cena wy­
nosiła 800 mld. C en a m rożonego m ięsa spadła z 600 mld do
450 mld m arek za pół kilogram a, chociaż najlepsze kawałki n a ­
dal kosztowały 4 bln m arek (4 szylingi) za pół kilogram a.
Z ekonomicznego p u n k tu widzenia n astała nowa era, ale
am b asad a brytyjska pisała do kraju:

B iedacy nie m a j ą ta k n a p ra w d ę d o s ta te c z n ie dużo je d z e n ia ,


p oniew aż nie d y sp o n u ją w y s ta rc z a ją c ą ilością pieniędzy, żeby
k orzystać z niższych c en n a ryn ku - ró w nież z pow odu stra jk ó w
i n iepokojów społecznych, z a sto ju w p rz e m y śle i ek spo rcie. N a ­
s tą p ił ogólny w zrost kosztów u tr z y m a n ia , p o d ro ża ło o g rz e w a ­
nie, św iatło i m ie s z k a n ia - b a rd z ie j niż w W ielkiej B ry tan ii.
2 5 4 I KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Ludzie potrzebowali pracy. Zasiłek dla bezrobotnych był


niewystarczający, a zarobki pracujących w mniejszym wym ia­
rze godzin nie zaspokajały nawet najbardziej podstawowych
potrzeb.
W Bawarii po zakończeniu 24-dniowego procesu H itlera,
rozpoczętego 2 lutego 1924 roku, szybko powrócił polityczny
spokój. Sam proces, który dał Hitlerowi możliwość za p reze n to ­
wania się na arenie ogólnokrajowej i międzynarodowej, zakoń­
czył się m inim alnym i wyrokami dla wszystkich oskarżonych -
co wielu z nich uznało za afront - w tym dla Ludendorffa, który
przyjął swoje uniew innienie z obrzydzeniem , a przynajm niej
tak twierdził. Pod koniec roku R obert Clive, brytyjski konsul
generalny w M onachium , spoglądając wstecz na wydarzenia,
których był świadkiem, zanotował:

N aro d o w y socjalizm ro zk w itał w d e p re sji 1923 roku. P a n o w a ł


w te d y n a stró j o bojętności. P roces H i t l e r a pozbaw ił z łu d z eń
ba rd z iej ro zsąd n y c h ludzi, chociaż tro c h ę później je g o p a r t i a
uz y sk ała j e d n ą p i ą t ą głosów w w y b o ra ch do L a n d ta g u . [...]
N ajw ięk szym w ro g ie m H i t l e r a j e s t m a r k a re n to w a . Nie d a się
p rz e c e n ić k o rzy stn eg o e fe k tu sta b iliza cji w a lu ty d la p e r s p e k ­
tyw B aw arii i całych N ie m iec . G dy k o n fe re n c ja lo n d y ń sk a [do­
tycząca w d ro ż e n ia p la n u D aw esa] z e b r a ła się w lipcu 1924 ro ­
ku, sześć m iesięcy sta bilizacji j u ż w yw arło u sp o k a ja ją c y wpływ
n a n a cjo n alisty cz n y ch narw ańców .

Von K ah r i von Lossow ustąpili w połowie lutego 1924 ro­


ku, pozwalając na przywrócenie poprawnych stosunków między
Baw arią a Rzeszą.
Oczywiście również wr Bawarii klasy średnie niezm iernie pod­
upadły. Tak wyglądała sytuacja w m iastach w całych Niemczech,
chociaż trudno powiedzieć, czy bardziej dotkliwy - związany
z większym głodem i chłodem - był dla nich koniec 1923, czy
1922 roku - już Boże Narodzenie 1919 roku przyniosło skrajną
nędzę tak wielu. Ludzie, którzy utrzymywali się z oszczędno­
WYBUCH BEZROBOCIA | 2 5 5

ści, rent, emerytur, zasiłków dla inwalidów7 wojennych, wypłat


z ubezpieczenia czy innych stałych dochodów, musieli nadal ra­
dzić sobie, sprzedając rozm aite przedm ioty ze swojego dobytku
lub szukając pracy dorywczej. Często żywili się w komunalnych
garkuchniach, wydających biedakom bezpłatną zupę.
Były ich miliony, ale żaden z nich nie pobierał zasiłku dla
bezrobotnych. Ich m ajątek zabrała wojna, choć sami o tym nie
wiedzieli. Szukali pomocy charytatywnej, lecz na próżno - in­
stytucje dobroczynne i towarzystwa religijne, podobnie ja k
fundacje literackie i naukowe oraz liczne uniw ersytety i szpi­
tale, również straciły źródła dochodów7 i niezm iernie zuboża­
ły. Każdy, kto m iał obligacje przemysłowe, stracił swój kapitał,
a zyskały na tym koncerny przemysłowe, które wykupiły sw7oje
zobowiązania za papierowe pieniądze bez wartości. Każdy, kto
w 1913 roku m iał akcje przemysłowe, stracił trzy czwarte swo­
jeg o kapitału, a przez lata dostaw ał m arn e grosze w7 dywiden­
dach - choć w praktyce przew ażająca część ludzi spanikowała
dużo wcześniej i sprzedała większość akcji spekulantom , któ­
rzy zgromadzili m ajątek narodowy w sw7oich rękach i wypłacali
sobie nie dywidendy, tyiko „h o n o raria”. K apitał N iem iec uległ
bolesnej redystrybucji - nie był ju ż w m iarę rozsądnie rozłożo­
ny między miliony ludzi, lecz tworzył napęczniałe kluchy po­
śród nowej plutokracji.
C zęsto zauważano, że nędza spowodowana przez inflację nie
je st powszechna. O znaki wielkiego bogactw7a - z którym osten ­
tacyjnie obnosili się nuworysze - doprowadziły wielu obserw a­
torów, w tym Francuzów, do błędnego przekonania, iż odmowa
natychm iastowej spłaty reparacji wojennych przez Niemców
wynika z ich germ ańskiej nikczemności. Istnienie pełnego
za tru d n ie n ia do m o m en tu zajęcia Zagłębia Ruhry, wyraźnie
prosperująca klasa robotnicza, p rężna gospodarka, kwitnący
rynek wewnętrzny, silna, konkurencyjna pozycja na rynkach
zagranicznych, fabryki produkujące p ełn ą p a rą - wszystko to
było możliwe dzięki o grom nem u zadłużeniu państw a i mogło
zmylić każdego.
2 5 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Inflacja nie u derzała je d n a k we wszystkich tak sam o i część


społeczeństwa była n arażona zdecydowanie bardziej. O klasie
rentierów - ludzi, których utrzym anie zależało od oszczędno­
ści albo od ren t i em ery tu r - ju ż wspom niano. Do dotkniętych
przez inflację należały też słabo opłacane profesje - sędziów,
oficerów wojskowych, deputow anych do p a rla m e n tu i im po­
dobnych - ich pozycję i godność tradycyjnie wspierały pryw at­
ne środki. Były też inne grupy, głównie przedstawiciele wolnych
zawodów, których usługi potencjalni klienci uznali za zbędne,
przynajm niej przez pewien czas. Na przykład wzięcie adwoka­
ta stało się luksusem. Kto w takiej sytuacji kupowałby książki?
Kom u się śpieszyło, żeby uzyskać poradę architekta? Sztuka
i prywatne lekcje mogły poczekać. Nie było też pędu do porad
medycznych, poza leczeniem w nagłych przypadkach, a nawet
wtedy ludzie nie zawsze byli w stanie zapłacić tak szybko albo
tyle, ile życzyłby sobie doktor - zgłaszało się mało prywatnych
pacjentów, a firmy ubezpieczeniowe nie były w stanie wypła­
cać pełnych honorariów lekarzom , gdyż inflacja zniszczyła ich
fundusze. Nikt nie potrafił powiedzieć, ile osób na utrzym aniu
ludzi wolnych zawodów cierpiało niedostatek na skutek takiej
recesji w biznesie.
Powszechnie ocenia się, że najbardziej zubożały klasy śred ­
nie, ale to tylko część historii. Z pewnością ich przedstaw icie­
le mieli oszczędności, które mogli stracić, i je stracili, czy to
w formie papierowej, czy wr postaci biżuterii, srebra, mebli,
obrazów i innych cennych rzeczy - z nimi też musieli się roz­
stać. Niewątpliwie właściciele m ieszkań, jeżeli nie mieli innych
źródeł utrzym ania, zostali doprowadzeni do skrajnej nędzy
z powodu ograniczenia czynszów do określonych nom inalnie
sum lub z powodu konieczności w yprzedania nieruchom ości po
zaniżonych cenach, żeby po prostu zdobyć środki na życie. N ie­
którzy właściciele domów przeżyli, wynajm ując m ieszkania po
realistycznych stawkach.
J e d n a k nie tylko klasa średnia przeszła tw'ardą szkołę. Pod­
czas gdy zorganizowani, zrzeszeni w związkach zawodowych
WYBUCH BEZROBOCIA | 2 5 7

robotnicy w większości potrafili utrzym ać swoje płace na ak­


ceptowalnym (choć niewysokim) poziomie, przynajm niej do
czasu, gdy walka o Zagłębie Ruhry zaczęła dławić gospodar­
kę całego kraju, pracownicy niezrzeszeni poszli na dno razem
z klasą średnią. G ru p a ta obejm owała najróżniejsze zawody,
od krawców7 i taksówkarzy, do kom iniarzy i służących, m ala­
rzy, ogrodników, szoferów, stolarzy, ekspedientów sklepowych,
drukarzy, praczek, wytwórców mebli, portierów; pracowników
wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych, mężczyzn i ko­
biety, osoby pracujące na własny rachunek i pracowników n a ­
jem nych. Trzecia grupa prawdopodobnie obejm owała pew ną
część poprzedniej - ludzie ci otrzymywali niewielkie zasiłki lub
em erytury od władz centralnych lub lokalnych - były to osoby,
których wiek lub niepełnospraw ność daw ała prawro do pew ne­
go dochodu z publicznej kasy. Płacone je d n a k latam i składki
na ubezpieczenie społeczne ostatecznie nie dały żadnej realnej
korzyści - w 1923 roku z publicznej kasy wypłacano kwoty, któ­
re wahały się od obraźliwych do haniebnych - a liczbę ich od­
biorców, oprócz bezrobotnych, pod koniec roku szacowano na
ponad 5,6 min.
Stabilizacja przyniosła równie niewielką ulgę klasie śred­
niej, zależnej od stałych dochodów, ja k przedstawicielom kla­
sy robotniczej, którzy nie mogli znaleźć pracy. Rok stabilizacji
w Austrii, ja k zauważono, zdecydowanie potwierdził słuszność
tezy, że inflacja spowodowała głębsze i bardziej destrukcyjne
przem iany społeczne niż rewolucja. Końcowe wpisy do p a­
m iętnik a pani E isen m en g er d ają pewne wyobrażenie o tym, co
przeszła:

A rty k u ły spożywcze, k tó re trzy l a ta w cześniej były całkowicie


n ie d o s tę p n e w W ie d n iu i w całej A u s trii [pisała w g ru d n iu
1923 ro k u ], te r a z m o ż n a kupić w szędzie. Ale kogo n a nie stać?
Czyje docho dy d o trz y m a ły k ro k u n i e s tr u d z o n e m u d z ia ła n iu
m aszy n d ru k u ją c y c h p ie n ią d z e ? C h o c ia ż m oje akcje w e d łu g
dzisiejszych n o to w a ń są w a rte p o n a d 10 m in koro n, nie m a m
2 5 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

pojęcia, sk ąd wziąć p ie n ią d z e n a z a k u p żywności [...] dzisiejszy


kurs naszej ko ro n y w Z u ry c h u wynosi 0,00705 c e n ty m a .

2 stycznia 1924 roku Pani E isen m en g er uświadom iła sobie


pełne konsekwencje reform y walutowej w Austrii:

K o ro n y i h a le rz e z a m ie n io n o n a szylingi i grosze*. To d r a ­
styczna z m ia n a . Z a 15 tys. ko ro n d o s ta je m y - j e d n e g o szylin­
ga! W o s ta tn ic h d n ia c h tysiące A u s tria k ó w d o p ro w a d z o n o do
sk ra jn ej nędzy. Wszyscy, którzy nie byle n a tyle sp ry tn i, żeby
g ro m a d z ić z a k a z a n e s ta b iln e w a lu ty lub złoto, bez w y jątk u p o ­
nieśli straty. S ta rsz e m a łż e ń stw o , z k tó ry m p rze z la ta u tr z y ­
m y w a ła m p rzy jazn e sto su n k i, m ia ło p o rtfe l p ań stw o w ych akcji
o w arto ści 2 m in p rze d w o je n n y c h koro n , d a ją cy o d se tk i w wy­
sokości 80 tys. p rz e d w o je n n y c h ko ro n rocznie [p o n ad 3,2 tys.
fun tó w ]. To byli z am o żn i ludzie. Dzisiaj te akcje p rz y n o sz ą im
„8 nowych szylingów rocznie!” P a n ik a o g a rn ę ła giełdę. M oje
m iliony skurczyły się do około ty siąca nowych szylingów; N a ­
leżym y do nowych biedaków . K la sa ś r e d n ia z o s ta ła sp ro w a ­
d z o n a do p r o l e t a r i a t u . P rz e d n a m i więcej w alki - c o d zien n e j,
p o w ta rz a ją c e j się, iry tu jąc e j, d e m o ra liz u ją c e j, ofensyw nej i d e ­
fensyw nej w alki człow ieka z czło w iekiem . C z u ję , że siły m n ie
op uszczają. J u ż dalej nie m ogę.

Sytuacja wcale nie wyglądała lepiej na W ęgrzech, dla któ­


rych rok 1923 okazał się fatalny. Zaczął się od gwałtownego
wybuchu antysem ityzm u w styczniu i przesunięcia na prawo
rządu Istvana B ethlena, coraz bardziej poddającego się wpły­
wom skrajnych nacjonalistów, których liczba rosła w m iarę,
jak szerzyły się plotki o nadchodzącej interw encji zagranicz­
nej - „R uch” i „P rzebudzeni W ęgrzy”, grupy prowadzone
przez Gyulę G öm bösa, m in istra obrony, składały się głównie

* Ich emisja w postaci srebrnych i miedzianych monet, a nie banknotów, miała


zachęcić do oszczędności i przywrócić zaufanie do pieniądza. W tej zmianie cho­
dziło też o pozbycie się dużych liczb.
WYBUCH BEZROBOCIA | 2 5 9

ze studen tów i byłych oficerów. Sytuacja finansowa kraju cią­


gle się pogarszała, a rząd pod w ielom a względam i podzielał
—z braku jakiejkolw iek koncepcji napraw y finansów —pogląd
B runo Balogha, d y rektora Banku Brytyjsko-Węgierskiego, we­
dług którego:

J e d y n ą w łaściw ą p o lity k ą j e s t ta, k tó r ą p ro w a d z ą Niemcy, gdzie


p ry w a tn e p rz e d s ię b io rs tw a w s p ie ra się i rozw ija, nie z w aż a ­
j ą c n a fin an se p a ń stw a . To j e s t n a jm o c n ie jsz y p u n k t N ie m ie c
i najw iększy powód do z m a r tw ie n ia Francji.

W ęgierska w aluta spadła z 14,5 tys. koron za fu n ta w m a r­


cu 1923 roku, na 92 tys. w sierpniu i 120 tys. w październiku,
przy czym kurs na czarnym rynku zawsze był znacznie wyższy,
a ceny doszły do poziomu dw ukrotnie wyższego niż w Wielkiej
Brytanii. Rolnicy ju ż od daw na nie chcieli pieniędzy i teraz gro­
madzili zapasy zboża i mięsa, ku rozpaczy mieszkańców miast.
Rok po udanym objeździe po Europie dr. Seipela, który szukał
wsparcia dla Austrii, hrabia B ethlen, p re m ier Węgier, wyruszył
z czapką w ręku, aby znaleźć m iędzynarodową pomoc dla swe­
go kraju.
W październiku 1923 roku Kom isja R eparacyjna zrobiła dla
W ęgier to, co rok wcześniej uczyniła dla Austrii, zrzekając się
praw a zastawu na narodowych aktywach - w grudniu zaś spo­
rządzono w Genewie kolejne protokoły przygotowujące m ię­
dzynarodową pożyczkę na naprawdę finansów kraju. J e re m ia h
Sm ith, am erykański finansista, udał się do B udapesztu jako
komisarz generalny Ligi Narodów' i poszedł podobną drogą,
ja k ą wcześniej wytyczył dr Z im m e rm a n n w W iedniu. W nie
mniejszym stopniu niż w Austrii ludność Węgier, zwłaszcza
urzędnicy państwowi, boleśnie odczuła niedostatki i upoko­
rzenia związane z odbudową finansów kraju. Do tych niedoli
trzeb a dodać, w latach przed kryzysem, wielki głód ziemi wrśród
chłopów’ i brak pełnych praw dem okratycznych, w tym wolno­
ści prasy, które istniały w sąsiedniej Austrii. R eform a walutowa
2 6 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

z 1925 roku pozwoliła na wymianę 12,5 tys. koron w igierskich


na jed n o nowe pengó.

W Niemczech niektóre ofiary inflacji uzyskały w istocie pew­


ną m in im aln ą rekom pensatę. W 1922 roku niesprawiedliwa
redystrybucja bogactwa i dochodów7 zaczęła wszystkich kłuć
w oczy, tym bardziej że praw a wierzycieli były tak oburzająco
naruszane przez absurdalnie wielką przepaść między w artością
no m inaln ą a rynkową - na przykład realna w artość nierucho­
mości obciążonej hipotecznie nie stanowiła żadnej pociechy dla
wierzyciela, który m usiał przyjmować papierowe pieniądze za­
m iast złota, podczas gdy nieruchom ość pozostawiała bezpiecz­
nie w rękach dłużnika.
W m iarę jak, przy wsparciu sądów*, rosła wrzawa przeciwko
niesprawiedliwościom spowodowanym przez inflację, rząd pró­
bował choćby częściowo wynagrodzić wyrządzone krzywdy. Na
mocy dekretu z 14 lutego 1924 roku, zwanego „trzecim rozpo­
rządzeniem podatkowym ” (było to jed n o z ponad 70 rozporzą­
dzeń wydanych w okresie obowiązywania ustawy o specjalnych
upraw nieniach rządu), obligacje przemysłowe bez zabezpie­
czenia oraz długi hipoteczne zostały zrewraluowrane na 15 pro­
cent ich pierwotnej ceny w złocie. Obligacje zabezpieczone na
nieruchomości, depozyty w bankach oszczędnościowych oraz
inne rodzaje obligacji wyceniono ponownie na trochę wyższym
poziomie. W arunki te były nader skrom ne, a do tego nie miały
żadnego znaczenia dla ludzi, którzy wcześniej zostali zm usze­
ni do pozbycia się papierów wartościowych lub którym kredyty
spłacono już zdewaluowanymi papierowymi pieniędzmi. Z atem
kolejny akt prawny z 1925 roku wprowadził elem ent retrospek­
tywny i obejmował wygasłe długi hipoteczne oraz obligacje trzy­
m ane wr dobrej wierze przez co najmniej pięć lat, a także pod­
niósł stawkę rew^aluacji długów hipotecznych do 25 procent.

* Najbardziej godne uwagi je st orzeczenie niemieckiego Sądu Najwyższego


w Lipsku z 23 listopada 1923 roku.
WYBUCH BEZROBOCIA | 2 6 1

Rozporządzenie z 1924 roku nałożyło też skrom ny podatek


na bardziej rażące zyski osiągnięte w związku z inflacją, na
przykład wynikające z deprecjacji obligacji przemysłowych bez
zabezpieczenia - sięgał on niecałych 2 procent ich pierwotnej
wartości w złocie oraz jeszcze niższy podatek na zyski rolników
- 1,7 procent pierwotnej sumy w złocie długów hipotecznych.
W praktyce uległy one wym azaniu, co przyniosło ogrom ne re ­
alne korzyści tym, którzy je zaciągnęli. Podatki te zasilały albo
budżet całej Rzeszy, albo poszczególnych krajów związkowych.
W 1925 roku uchwalono ustawę o rewaloryzacji obligacji skar­
bu państwa, która stanowiła, że ich właściciele otrzym ają 2,5
procent pierwotnej inwestycji, o ile wcześniej zostaną spłaco­
ne wszystkie reparacje (!). Ponadto ustanaw iała ona coroczną
loterię dla wieloletnich posiadaczy tych obligacji - jeśli dopi­
sałoby im szczęście, ich papiery miały być wykupione za 12,5
procent pierwotnej wartości bez czekania na spłatę reparacji.
Publicznem u oburzeniu, które doprowadziło do tak nieznacz­
nego przecież spełnienia żądań wierzycieli, towarzyszyły gwał­
towane spekulacje obligacjami państwowymi na giełdzie - po­
dobne m anipulacje stosowano ju ż wcześniej w odniesieniu do
zniżkującego franka francuskiego*.
Ożywienie gospodarcze i zm niejszenie stóp procentowych ze
100 procent w styczniu do 30 procent w m aju zredukowało do
kwietnia 1924 roku liczbę bezrobotnych o połowę. Wielki wzrost
im portu w tym okresie doprowadził je d n a k do tak niebezpiecz­
nych oznak słabości m arki rentowej, że dr Schacht natychm iast
zareagow ał drastycznym i ograniczeniam i kredytowymi. Prezes
Banku Rzeszy był ogrom nie niepopularny - stabilność udało
się przywrócić natychm iast, ale kosztem powrotu do wyższych
stóp procentowych, większej liczby bankructw i wzrostu bezro­
bocia. M arki stały się praktycznie niedostępne. W tym m o m en ­
cie komisja Daw esa przedstaw iła swój plan, w sierpniu przyjęty

* Pełniejszy opis program u restytucji m ajątku i rewaluacji papierów wartościo­


wych można znaleźć w pracy C. Bresciani-Turroniego, The Economics o f Injlation,
rozdz. VII i VIII.
2 6 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

przez aliantów, by reparacje wypłacać tylko w takim stopniu,


w jakim niem iecka w aluta jest w stanie je wytrzymać. Nowy
harm o n o g ram spłat, wciąż bez precyzyjnego określenia łącznej
sumy odszkodowania, miał zostać w sparty dużą pożyczką za­
graniczną i wyjściem, w końcu, Francuzów i Belgów z Zagłębia
Ruhry. Plan Daw esa przewidywał też wprowadzenie reichsm ar-
ki w miejsce starych walut.
N atychm iast wróciło zaufanie - po sukcesie pożyczki D a ­
wesa przyszły następne kredyty zagraniczne, które pomogły
ożywić handel, podnieść ceny akcji i zmniejszyć bezrobocie.
W grudniu 1924 roku liczba zarejestrow anych bezrobotnych -
czyli około połowa rzeczywistej liczby ludzi bez pracy —spadła
do 436 tys. Do czasu dojścia H itlera do władzy wr 1933 roku nie
będzie ju ż nigdy tak niewielu bezrobotnych wr Niemczech.
J e d n a k znowu okazało się, że był to fałszywy świt. Problem
N iem iec polegał na tym, że boom inflacyjny nigdy nie został
zlikwidowany. Stabilizacja zakończyła okres, w którym p rzed­
siębiorcy mogli pożyczać, ile tylko chcieli, kosztem wszystkich
innych. O g ro m n a liczba przedsiębiorstw założonych lub rozbu­
dowanych w okresie wielkiego dostatku pieniędzy nagle stała
się nieproduktyw na, gdy skurczył się kapitał. Powrót czynszów
do poziomów uzasadnionych ekonomicznie oraz bardziej re a ­
listyczne ceny tran sp o rtu , paliwa i żywności oznaczały, że rów­
nież płace trzeba znacznie zwiększyć w kategoriach realnych.
Firmy, wr czasie inflacji wyrastające ja k grzyby po deszczu,
teraz się przekonały, iż realne odsetki, które płacą od kredytów,
po raz pierwszy są dodatnie, a nie ujem ne, m im o że obniżo­
no stopy procentowe. Może najważniejszą nowość stanowiło to,
iż m usiały płacić rzeczywiste podatki - wiele z nich ustalono
na wyjątkowo wysokim poziomie ze wrzględu na konieczność
bardzo szybkiego zrównoważenia budżetu i podniesienia p e n ­
sji urzędniczych - które wcześniej katastrofalnie spadły - do
akceptow alnego poziomu. Po nastaniu stabilizacji firmy często
nie mogły sobie pozwolić na kupno nowych maszyn, tak że w Z a­
głębiu Ruhry zaczęły się tworzyć ogrom ne zapasy niesprzeda-
WYBUCH BEZROBOCIA | 2 6 3

nego żelaza i węgla. Nawet napływające pożyczki zagraniczne


nie mogły zapobiec ponow nem u załam aniu się przem ysłu wy­
dobywczego w Zagłębiu Ruhry, gdzie zam ykano je d n ą kopalnię
po drugiej, zwłaszcza takie, które wydobywały węgiel niskiej
jakości. Robotnicy przechodzili tłum nie z kopalń do rolnictwa,
z kam ieniołom ów i fabryk do przedsiębiorstw produkujących
żywność i inne towary konsum enckie oraz do budownictwa. Sa­
m ego H ugo S tinnesa zmyliła sztucznie nap ędzan a koniunktura
inflacji i doprowadziła do fanatycznej wiary w przyszłość węgla.
To właśnie postabilizacyjne załam anie przemysłu węglowego,
żelaznego i stalowego, które spowodowało nawet wyludnienie
m iast w Zagłębiu Ruhry, doprowadziło w końcu, w czerwcu
1925 roku, do upadku im perium Stinnesa.
Zdarzenie to w końcu przecięło napęczniały ropień. Wielkie
grupy przemysłowe, które oparły się pokusie nadm iernej eks­
pansji w czasie deprecjacji - Krupp, Thyssen, G elsenkirchen
- były w stanie przetrw ać kryzys. Inne, takie jak Sichel i Kahn,
upadły. Ujawniły się wady „wertykalnej” koncentracji przem y­
słu, obejmującej wszystkie etapy produkcji, od surowców do go­
towego artykułu, a jednocześnie potwierdziły się zalety „hory­
zontalnych” karteli. Jed n y m słowem, spekulanci przekonali się,
iż m uszą zapłacić za swoją głupotę, brak przezorności i chci­
wość, natom iast starzy liderzy biznesu odzyskali swoje wpływy7.
Klęska S tinnesa pokazała przede wszystkim, że nie da się
utrzym ać wielkich koncernów przemysłowych bez zachowania
odpowiedniej płynności (już w czerwcu 1924 roku Stinnes pró­
bował oddać w zastaw akcje B ochum er Verein i G elsenkirchen,
starając się o holenderskie pożyczki) i że kartele „wertykalne”
są niewydajne i niedochodowe - chyba iż działają w wyjątko­
wych w arunkach, które przyczyniły się do ich powstania.
Niemcy w ciągu sześciu poprzednich lat przeszły niem al
każdy możliwy do w yobrażenia upadek - militarny, polityczny,
społeczny, finansowy, gospodarczy - teraz zaś znow u przeżywa­
ły krach, właśnie wtedy, gdy tak wiele razy zniechęcona ludność
zaczynała wierzyć, że z m iędzynarodową pomocą podnoszą się
2 6 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

z kolan. Zaufanie legło w gruzach. Napływ zagranicznych pie­


niędzy osłabł. Bank Rzeszy, aby przeciwdziałać odpływowi n e t­
to złota i zagranicznych walut, utrzymywał politykę ograniczeń
kredytowych równie stanowczo jak wcześniej. Przesunięciom
siły roboczej towarzyszył nowy przerażający wzrost bezrobocia,
coraz częściej też pracowano w skróconym wymiarze godzin.
Ponieważ rynek pracy był rynkiem pracodawcy, ludzi m ają­
cych posadę często zm uszano do pracy 54 godziny w tygodniu.
N astąpił tak alarm ujący wzrost kosztów utrzym ania, że aby
zapobiec powszechnem u wzburzeniu, konieczne okazało się
zafałszowanie wskaźnika tych kosztów. Doszło do nowych spek­
takularnych bankructw. M imo że uruchom iono roboty publicz­
ne, aby zapewnić pracę ludziom, w grudniu 1925 roku liczba
bezrobotnych przekroczyła 1,3 min i rosła coraz szybciej. Po­
wrót do racjonalnego gospodarow ania spowodował konieczność
bezwzględnego odchudzenia niezwykle rozrośniętego perso n e­
lu przedsiębiorstw i instytucji państwowych - do tych, którzy
zostali zwolnieni z poczty i kolei, dołączali teraz nie tyrlko byli
górnicy i hutnicy, ale też wielu wcześniejszych właścicieli firm.
W okresie polityki inflacyjnej powstawały nowe fabryki,
reorganizowano i rozbudowywano stare przedsiębiorstwa,
u rucham ian o nowe zakłady, wykupywano udziały we wszyst­
kich dziedzinach aktywności przemysłowej i tworzono wielkie
am orficzne koncerny. Zbyt późno przekonano się, że ten pro­
ces osłabił kapitałową stru k tu rę kraju - kapitał był zam ro ­
żony w fabrykach, na których produkty brakowało popytu ze
względu na eksterm inację klasy rentierów i redukcję płac re­
alnych ogrom nej części konsumentów. Gdy skończył się popyt
na towary i przestała napływać gotówka, los zakładów7p rod uk­
cyjnych został przesądzony. Nawet w7 1924 roku niewątpliwie
solidne firmy o wielkich aktywach nie były w stanie wypłacić
drobnych sum pieniędzy. W 1926 roku ap a ra t produkcyjny po­
zostawał nadal zbyt włelki w stosunku do kapitału obrotowego
i możliwości konsumpcyjnych kraju. Podczas gdy w 1913 roku
odnotowano 7,7 tys. bankructw7, a w7 1924 tylko 5,7 tys., w 1925
WYBUCH BEZROBOCIA | 2 6 5

roku było ich ju ż 10,8 tys.. Między trzecim kw artałem 1925 ro­
ku a drugim 1927 roku liczba bankructw wy niosła 31 tys. - czyli
około 15 tys. rocznie.
Co więcej, w praktyce sądy odmawiały wydania decyzji
o upadłości, gdy brakowało aktywów mogących zaspokoić
roszczenia wierzycieli. Między m ajem a listopadem 1925 ro­
ku tygodniowa liczba weksli oprotestowanych podwoiła się
- z 2,691 tys. do 5,406 tys. Wiele banków7 zostało sparaliżowa­
nych, gdyż m usiało pożyczać pieniądze swoim przemysłowym
klientom , którym trzeba było pomóc przetrwać, a teraz nie
mogli oni tych pożyczek zwTÓcić. Banki przekonywały się, że
coraz trudniejsze i mniej opłacalne staje się upłynnianie papie­
rów7wartościowych, a w ówczesnych w arunkach nie wykazywa­
ły chęci do przejm ow ania upadłych fabryk zam iast pieniędzy.
W sytuacji gdy notowane na konającej giełdzie akcje pozosta­
wały teraz bardzo niedoszacowane, było mnóstwo sprzedają­
cych i żadnych nabywców.
Kiedy niektóre firmy uległy likwidacji, wiele innych reo r­
ganizowało się kosztem pracowników7. Sytuacja w pierwszym
tygodniu gru dnia 1925 roku stanowiła realizację koszm aru po­
lityków7z 1922 roku - nadchodziło autentyczne masowe bezro­
bocie, którego udawało się uniknąć dzięki polityce inflacyjnej.
M arka pozostawała stabilna. Francuskiej walucie, która przed
wojną odpowiadała w artością m arce w złocie, groził spadek do
poziomu 150 franków za funta. Wr sytuacji gdy Francja obni­
żała wartość swojej waluty i produkowała żelazo oraz stal ta ­
niej niż jej sąsiedzi, Niemcy doświadczały teraz dokładnie tego,
ja k wcześniej wpływały na ekonomię innych, i przekonywały
się, że jest to bardzo nieprzyjem ne. K rupp pozbył się właśnie
12 tys. osób, a zwolnienia na tę sam ą skalę przeprow adzano
w takich firm ach ja k M an n e sm a n n , G elsenkirchen, Phoenix,
Pruskie Kopalnie Państwowe - i w wielu innych zakładach.
Thyssen ograniczał wszędzie produkcję. Spółka G asm otoren-
fabrik D eutz z Kolonii zwolniła setki ludzi i m iała zostać za­
m k n ięta 15 grudnia. O sram , producent lamp, skrócił czas p ra ­
2 6 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

cy. N iektóre ogrom ne przedsiębiorstw a kończyły działalność


na zawsze, n ato m iast inne zawieszały j ą na kilka tygodni, żeby
poczekać i zobaczyć, co przyniesie przyszłość - tak postąpiły
na przykład Rheinische Stahlwerke i B ochum er Verein, je d n e
z największych firm w niem ieckim przemyśle. Produkcja loko­
motyw spadła do 2 procent przedw ojennego poziomu. B ranża
motoryzacyjna też przeżywała poważne trudności, Benz p osta­
nowił zam knąć swoje fabryki na miesiąc, a O pel zwolnił 5 tys.
ze swoich 7 tys. pracowników.
W pierwszej połowie listopada doszło do 145 bankructw
w przemyśle tekstylnym, a teraz przychodziły kolejne ra p o r­
ty o likwidacji zakładów i zwalnianiu pracowników. Trudności
nie ograniczały się tylko do obszaru N adrenii i Zagłębia Ruhry.
W Saksonii tymczasowo zam knięto 179 fabryk produkujących
m etale, tekstylia i maszyny. W Schwarzwaldzie 65 procent ze­
garm istrzów pozostawało bez zajęcia lub pracowało w skróco­
nym wy m iarze godzin. Przemysł stoczniowy7 zatru d n ia ł o poło­
wę mniej ludzi niż przed wojną i o je d n ą p iątą mniej niż w 1924
roku - odpowiednio spadł też tonaż budowanych statków. W lu­
tym 1926 roku liczba zarejestrow anych bezrobotnych prze­
kroczyła 2 min, a kryzys szerzył się od H am b u rg a do Bawarii.
W całym roku 1926 - skądinąd okresie racjonalizacji i ożywie­
nia w gospodarce i przemyśle - średnia liczba zarejestrow a­
nych osób bez pracy wyniosła ponad 2 min, a w grudniu wciąż
było to niem al 1,5 min*.
Kryzys w przemyśle w 1926 roku oszczędził przynajm niej
ludzi wolnych zawodów, którzy tak bardzo ucierpieli w czasie
kryzysu finansowego. W m aju tam teg o roku sytuacja lekarzy,
prawników, profesorów, pisarzy itd. radykalnie się zmieniła.
Znowu mogli żyć w sposób adekw atny do swojej pozycji w śro­
dowisku - otrzymywali godziwe honoraria i na ich usługi utrzy­

* Średnia liczba w latach 1927 i 1928 wynosiła 1,4 min. Liczba za 1926 r o k - b a r ­
dzo zaniżająca rzeczywiste wartości - byłaby znacznie większa, gdyby nie prze­
dłużający się strajk powszechny górników w Wielkiej Brytanii, który' ogromnie
poprawńł los kopalni w Zagłębiu Ruhry'.
WYBUCH BEZROBOCIA | 2 6 7

mywał się duży popyt. W 1927 roku, gdy całe Niemcy, ogarnięte
m odą na ćwiczenia fizyczne i gim nastykę, zapragnęły być „sil­
ne i pięk n e”, również poziom życia mas bardzo się podniósł,
a zamożność jed n o stek stała się równie oczywista, ja k dobrobyt
kom unalny i krajowy. Tylko rzesze ludzi bez szans na z a tru d ­
nienie, których m ajątek wyparował, oraz setki tysięcy pozosta­
jących bez pracy robotników wciąż nosiły widoczne blizny po
wielkiej inflacji i psuły ten sielankowy7niem al obraz.
15. Obnażone rany

G
łębokość i trwałość w ew nętrznych ran odniesionych przez
cały naród było chyba trudniej ocenić. Trzeba jeszcze raz
podkreślić, że plaga inflacji przyszła po klęsce m ilitarnej, za­
tem trzeba ostrożnie podchodzić do twierdzenia, iż na począt­
ku lat dwudziestych nie doszłoby do psychologicznej traumy,
gdyby nie społeczna i ekonom iczna niepewność wynikająca
z niekończącej się deprecjacji waluty. Narodowa dezintegracja
i wstrząsy społeczne niezwiązane z podażą pieniądza w ystar­
czą na ogół, by prowadzić do etycznej degeneracji i pogardy dla
dawnych standardów zachowania w każdej społeczności. Po­
zostaje je d n a k faktem , że ci, którzy przeżyli lub obserwowali
z bliska inflację i kryzys związany z n ap raw ą finansów, bez w a­
hania przypisywali to, co widzieli - lęk, chciwość, d em oraliza­
cję, zniechęcenie i korupcję - przede wszystkim inflacji.
W ostatnich latach jej trw ania toczyły się ostre spory o to,
kto ponosi winę i co je st przyczyną tego nieustającego, stale
pogłębiającego się kryzysu finansowego - który w istocie nie
był prawdziwym kryzysem, bo nigdy nie dochodził do p u nktu
krytycznego, ale zawsze jeszcze się pogłębiał. Miesiąc za m ie­
siącem wynajdowano wszelkie możliwe powody - oprócz tego
właściwego; podejm owano wszystkie działania, żeby powstrzy­
m ać spadek m arki - oprócz tych fundam entalnych. M irabeau
zostałby zlekceważony tak ja k wtedy, gdy na kilka miesięcy
przed śm iercią i na rok przed w prow adzeniem niesławnych
asygnat w czasie rewolucji francuskiej zawarł w swoim p rze­
mówieniu o sytuacji finansowej Francji słynne podsum owanie:
OBNAŻONE RANY | 2 6 9

„La b an q u ero u te, la hideuse b an q u ero u te, est là. Elle m enace
de consumer, vous, vos propriétés, votre ho n n eu r - et vous déli­
bérez!”.
To, co Pani E isen m en g er obserwowała w Austrii, J u d ith
Listowel, jeszcze niepełnoletnia, widziała na W ęgrzech - ja k
niedostatek i u tr a ta statu su społecznego prowadzi do upadku
standardów etycznych, kłótni rodzinnych i nienawiści na tle
etnicznym , zwłaszcza wobec Żydów. J u d ith Listowel nie m iała
żadnych złudzeń co do tego, ja k jej rodzina zareagow ała na kry­
zysy finansowe, które ciągnęły się do 1924 roku i dłużej, i od­
rzucała uogólnienie, że w czasie inflacyjnych miesięcy wszyscy
szukali tylko m aterialnych dóbr, w które mogliby zainwestować
swoje oszczędności.

M oi k rew n i i przy jaciele ok a za li się zbyt głupi. N ie ro zu m ieli,


co o z n ac za inflacja. N ie pozbywali się p o śp ie sz n ie p ie n ię d z y
(jak to czynili Żydzi i N iem cy ). Wszyscy m oi krew n i sądzili, że
to się skończy w n a s tę p n y m ty g o d n iu - i k a żd e g o k o lejn eg o
ty g o d n ia m yśleli ta k sam o .
O b u d z ili się b a rd z o późno. N ie byli w sta n ie kupić je d z e n ia ,
więc zaczęli pozbyw ać się w arto ścio w ych rzeczy - p o rc e la n y
z k o m in k a , m eb li, sreber. To im d ało do m y śle n ia - gdy c e n a
zesta w u sta ry c h s re b rn y c h łyżek skoczyła z 20 tys. do 40 tys.
ko ro n w ciąg u ty g o d n ia lu b dwóch. A je ż e li m u sia ło się s p r z e ­
d ać c e n n e b iu rk o za p ie n ią d z e , k tó ry ch w a rto ś ć w ty d zień s p a ­
d a ła o połowę, to oczywiście było to n ie p rz y je m n e .
N ie p o d o b a ł się fak t, że Żydzi te rzeczy kupow ali. Żydówki
pojaw iały się n a p rzy jęciach lub p o ta ń c ó w k a c h , gdy n ik t z nas
j u ż nie m ia ł pieniędzy, w k re a c ja c h ze s r e b rn y m i lisam i - t r z e ­
m a n a ra z d la w iększego e fe k tu - i d i a m e n t a m i , ku p io n y m i od
naszy ch k rew n y ch za b e zc en , a w k ażd y m razie za kwoty, k tó re
po k r ó tk im czasie nie m ia ły j u ż w arto ści. M oi krew ni nie znali
w a rto ści niczego. Byli głupi. N asi d o ra d c y w cale nie o k azali się
lepsi. K ie ro w n ik w b a n k u m ojej m a m y u d z ie la ł je j k o s z m a r ­
nych w skazów ek - też nie w iedział, o czym mówi.
2 7 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

P rz e d in fla cją a n ty s e m ity z m nie m ia ł w ielkieg o z n a c z e n ia .


C h o c ia ż rew olucję Beli K u n a o rganizo w ali głów nie Żydzi, biały
t e r r o r w d u ż y m sto p n iu uw olnił ludzi od politycznych n ie c h ę ­
ci. Żydów źle tra k to w a n o n a W ęg rze c h od lat sześćd ziesiąty ch
X I X w ieku i p rze z w iele lat nie p rzy jm o w a n o ich tow arzysko.
D ziew ięciu n a dziesięciu chow ało u ra z y i gdy wr k o ńcu pojaw iła
się o k azja, by z a im p o n o w a ć a ro g a n c k im gojom , kto m ó g łby ich
obw iniać, że z niej skorzystali? G d y dzięki inflacji zdobywali
m a ją te k , staw ali się o b ie k te m nienaw iści. G dy robili to z o s­
te n ta c ją , n ien a w iść do nich je szc ze w z ra s ta ła . To ch y b a było
g łup ie z ich s tro n y i oczywiście m ą d rz e js i Żydzi, zw łaszcza ci
sta rsi, b a rd z o się tym z m a rtw ili i gan ili m łodszych, poniew aż
przew idyw ali, do j a k w ielkiego a n ta g o n iz m u m oże d o p ro w a ­
dzić ich z ac h o w an ie .
Żydzi p ra w d o p o d o b n ie płacili uczciw e cen y za to, co k u p o ­
wali - ale nie w tym rzecz. Z w y ją tk ie m m o jego ojca i w ielu
in nych z je g o p o k o le n ia ludzie nienaw idzili Żydów. Mój ojciec
zd aw ał sobie sp ra w ę z tego, że Żydzi nie p o n o sz ą w iny za to,
co się dzieje, że leży o n a gdzieś z n a c z n ie wyżej. O czyw iście,
nie n a le ży z a p o m in a ć , iż było też w ielu b ied n y ch Żydów w B u ­
d a p esz cie i gdzie indziej, k tó rzy m ieli rów nie b łę d n e pojęcie
0 sytuacji j a k wszyscy pozostali.
W p o ró w n a n iu z in n y m i g r u p a m i społeczn y m i elity w i g i e r ­
skiej służby p aństw ow ej - a rm ii, k o rp u s u d y p lo m a ty c z n e g o
1 finansow ej a d m in is tr a c ji - b a rd z iej p ielęg n o w ały d a w n e t r a ­
dycje praw ości i uczciwości - i c ie rp ia ły z teg o pow odu. R o d z i­
ny wyższych u rz ę d n ik ó w p a ństw o w ych s ta ra ją c y c h się trz y m a ć
z asa d etycznych m o n a rc h ii a u stro -w ę g ie rsk ie j czę sto p rze ży ­
w ały k a ta s tr o f ę - ch y b a że m ieli oni posiadłości z ie m sk ie , d z ię ­
ki k tó ry m m ogli u tr z y m a ć swoje p r z e k o n a n ia - a p ry n cy p ia ln e
p o staw y rodziców często były n ie c h ę tn ie p rz y jm o w a n e p rzez
m łodych, d o s trz e g a ją c y c h , iż ro d zin y ich przyjaciół w yraźnie
id ą n a kom prom isy.
P ra w d z iw a k o ru p c ja z d a r z a ła się rzad ziej w rz ą d zie c e n ­
tr a ln y m niż n a prow incji. To było coś całkow icie now ego. G dy
OBNAŻONE RANY | 2 7 1

mój ojciec p ro te s to w a ł w sp raw ie niep raw id łow ości, n a ja k ie


się po zw alało - p ro w a d z e n ie dw óch różnych ksiąg r a c h u n k o ­
wych, p rzy jm o w a n ie łap ów ek, p ła tn o śc i w gotów ce, b ra n ie
d o d a tk o w y ch zajęć, k tó re p o z o staw ia ły m n iej czasu n a wyko­
n a n ie oficjalnej p ra c y - odpo w iedź b rz m ia ła : „Wasza E k s c e le n ­
cjo, czy n a k a r m i p a n m oje d zieci?”
S zerzyła się n ien a w iść e tn ic z n a i to była now a rzecz. R o ­
sło n iez ad o w o le n ie społeczne i to była now a rzecz. P le n iła się
k o ru p c ja i to była now a rzecz. T ak sa m o w yg ląd ało to w A u s trii
i w Polsce. J e ś li m asz tę s a m ą c h o ro b ę , to i objaw y są id e n ­
tyczne.

Niemiecki honor też nie okazał się odporny na inflację.


W 1924 roku korupcja wśród urzędników, ja k donosił lord
D ’A bernon, była „ stra szn a”, m im o że przed wojną łapów kar­
stwa prawie nie znano, a nieprzekupność dom inow ała w życiu
prywatnym i publicznym, choć nie zawsze w biznesie. Niewielu
pozostało w każdej warstwie społeczeństwa ludzi, których nie
dotknąłby wszechobecny, przytłaczający wpływ nieustannej ero­
zji kapitału i dochodów oraz niepewności, co przyniesie ju tro .
O d uchylania się od płacenia podatków, grom adzenia zapasów
żywności, spekulacji walutowych albo nielegalnych transakcji
wymiany w alut - a wszystko to były przestępstw a przeciwko
państw u, z których każde w mniejszym lub większym stopniu
stało się dla jed n o stek kw estią p rzetrw ania - pozostawał ju ż
tylko mały krok do naruszen ia tego czy innego z dziesięciu
przykazań. Podczas gdy klasy niższe, na które oddziaływał jesz­
cze dodatkowy bodziec w postaci bezrobocia, mogły zabrać się
do kradzieży i podobnych występków (w 1923 roku statystyki
pokazywały poziom przestępczości wyższy o niem al 50 procent
w stosunku do stanu w roku 1913 lub 1925) albo do prostytu­
cji, klasy średnie i wyższe, znajdujące się w innej sytuacji, ucie­
kały się do łapownictwa i oszustwa, zarówno przekupując in­
nych, ja k i sam em u dając się przekupywać. Gdy łapówkarstwo
stało się norm ą, to z definicji popełniali je ludzie norm alni,
2 7 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

tym bardziej w m iesiącach skrajnego niedostatku. Nie m ożna


oczekiwać od nikogo, że pozostanie niewzruszony, gdy nieliczni
czerpali wielkie zyski i ostentacyjnie pławili się wr luksusie. Ko­
rupcja rodziła korupcję, a służba państwowa złapała tę infekcję
jeszcze w czasie wojny. Fałszerstwo było powszechne.
Gdy dawne cnoty, takie ja k gospodarność, uczciwość i p ra ­
cowitość, utraciły swoją atrakcyjność, każdy próbował szybko
się wzbogacić, szczególnie że spekulacje walutowe lub giełdowe
mogły ew identnie przynieść znacznie większe zyski niż praca.
W sytuacji kiedy anonimowra, bezm yślna R epublika w postaci
Banku Rzeszy pokazywała gotowość, aby być frajerem wyzyski­
wanym przez pożyczkobiorców, żaden przemysłowiec, biznes­
m en czy kupiec nie przepuściłby okazji do wzbogacenia się,
gdy inni robili kokosy. Mniej sprytnym wystarczyło - zapewne
łatwiejsze do obrony pod względem m oralnym - spekulowanie
na giełdzie i wykorzystywanie niepraktycznego system u p o d at­
kowego, żeby po prostu utrzym ać w łasną pozycję finansową
i społeczną.
Gdy ta pozycja staw ała się coraz niższa, wraz z nią zm niej­
szało się znaczenie patriotyzm u, zobowiązań społecznych
i norm m oralnych. N astąpiło załam anie etyczne. Powszechna
stała się gotowość do łam an ia zasad. Niezdolność do u trzy m a­
nia tego, co się miało, albo tego, co się zaoszczędziło, chociaż
w7 żadnym stopniu nie m artw iła tych, którzy nie mieli nic, była
bardzo realnym powodem ludzkiej rozpaczy i blisko z nią zwią­
zanych uczuć, takich ja k zazdrość, strach i oburzenie.
Ogólny klim at korupcji panował wtedy w biznesie, polityce
i służbie publicznej. Nadużycia kapitału akcyjnego, które s ta ­
ły się powszechne, gdy spekulanci dysponowali coraz większą
liczbą akcji, stanowiły tylko je d e n - ale poważny - przykład
obniżenia standardów m oralnych na skutek inflacji - i w więk­
szości zniknęły po przywróceniu stabilnego pieniądza. W lecie
1923 roku w7 artykule w „New York W orld” S tresem ann , stając
w obronie Niemców, stwierdził, że „całe nasze życie biznesowe
zostało naznaczone nieuczciwością i korupcją, ponieważ w ar­
OBNAŻONE RANY | 2 7 3

tość m arki w czerwcu je st inna niż w lipcu”. Bardziej prywatnie


S tresem an n zauważył, iż istota i klim at nieprawości to jedno.
Większość ludzi m iała świadomość, że chcąc nie chcąc obni­
żyli swoje stan d ard y etyczne. „To zwykłe w arunki naszego życia
czynią kobietę złą” - powiedziała E rn a von Pustau. Z adręcza­
ją c się pewnym m ałym grzeszkiem , uznała, iż jej „bezduszność
je s t po prostu częścią ogólnego upadku m oralności”. P a m ię t­
nik Anny von E isen m en g er również zawierał wiele wyrazów
ubolewania dotyczących oszustw, do których zmuszało j ą życie.
Dzięki swojemu zapasowi dobrych cygar uzyskała od Volksweh-
ry zezwolenie na przewóz, norm alnie niedostępne dla burżua-
zji - ale na zezwoleniu też m ożna było zrobić interes, tak ja k
na wszystkim innym. Pani von E isenm enger dzieliła się swoimi
filozoficznymi żalam i na te m a t zachowania innych ludzi:

F a k t, że ludzie co ra z m n iej liczą się z in n y m i [...] o d czu w am


b a rd z o boleśn ie. P o tra fię j e d n a k z ro z u m ie ć, iż u tych, któ ry ch
s a m a e g z y ste n c ja j e s t z a g ro ż o n a , in sty n k t sam o zach ow aw czy
m oże w ziąć górę n a d w szystkim i p ra w a m i m o ra ln y m i. [...]
C z ę s to się t e r a z z d a rz a , że ludzie lepiej i cieplej u b r a n i są
o g ra b ia n i z u b r a ń n a ulicy i m u s z ą w ra c a ć do d o m u boso.

M iała je d n a k mniej współczucia dla prezydenta lokalnego


sam orządu Salzburga, który został zaaresztow any za nielegalny
handel własnością sam orządu - żywnością, skóram i i u b ra n ia ­
mi - „To są wrogowie w naszym obozie, ale ja k niewielu z nich
zostaje wykrytych!”
W Niem czech dopiero długo po przywróceniu stabilności
pieniądza zaczął wychodzić na jaw c h a ra k te r i stopień korupcji
na wysokich stanowiskach. Takie zdarzenia ja k wydany w m a r­
cu 1924 roku wyrok trzech lat więzienia dla dr. Zeignera, nie­
sławnego byłego p re m iera Saksonii, za nieuczciwe praktyki
i łapownictwo, znajdowały bardzo słaby oddźwięk. Pod koniec
roku ujawniono znacznie potężniejszą listę skandali finanso­
wych, dostatecznie obszerną, by potwierdzić przekonanie, że
2 7 4 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

daw na powszechna uczciwość u to n ęła w wirze inflacji, i by wy­


mierzyć kolejny oszałam iający cios w m orale narodu.

Afery braci B arm atów oraz Iw ana K utiskera, które w strząsnęły


krajem i zaszokowały świat, rozwijały się od końca, ja k d ra m a t
Ibsena, a im dłużej prowadzono dochodzenie, tym ujawniano
więcej - i na coraz wyższych szczeblach - nadużyć władzy. C ie­
kawe było to, że przy każdej kolejnej serii aresztow ań najpierw
oskarżone osoby kategorycznie zapewniały o swojej niewinno­
ści, a potem , w każdym przypadku, przedstaw iano im niezbite
dowody ich winy. Prasa, a zwłaszcza gazety nacjonalistyczne,
s ta ra ła się zbić polityczny kapitał na niezwykle kłopotliwym
położeniu rządu, którego wielu członków okazało się osobiście
uwikłanych - dopóki zatrzym anie wysoko postawionych p ru ­
skich urzędników starego reżim u nie pokazało wyraźnie, że
przedstawiciele nowej republiki nie m ają wcale monopolu na
korupcję.
Iwan K utisker był litewskim Żydem, który przyjechał do
N iem iec w czasie niemieckiej rewolucji i natychm iast rozpo­
znał charakterystyczne zasady działania inflacji. Zaczynając od
skrom nej sumy w dolarach, ja k ą zgrom adził u siebie w kraju
w czasie okupacji niem ieckiej, kupił bank oraz objął kierowni­
cze stanowiska w szeregu znanych firm - i od razu zyskał wiel­
kie wpływy finansowe w nowym środowisku. W 1923 roku jego
bank mocno ucierpiał z powodu inflacji, ale nie na tyle, by nie
okazać niezwykłej szczodrości dla szefa biu ra paszportowego
w m inisterstw ie spraw wewnętrznych, niejakiego Bartelsa. Ku­
tisker usłużnie wskazał m u też, których obcokrajowców należy
wydalić z kraju. Jed n y m z nich okazał się jego rodak z Litwy
o nazwisku H olzm ann. W 1924 roku, chociaż dostarczył zabez­
pieczenie w arte pół m iliona m arek w złocie, nie był on w stanie
spłacić Kutiskerowi kwoty 200 tys. m arek w złocie, pożyczonej
w ekscytującym czasie inflacji. H olzm ann, nie chcąc zostać wy­
dalonym z kraju pod takim p re te k ste m , zdecydował się na pu b­
liczny spór z K utiskerem i od tego m o m en tu zaczęła wychodzić
OBNAŻONE RANY | 2 7 5

na jaw wstydliwa historia łapówek i szantaży. W listopadzie


1924 roku B artelsa aresztow ano za przekupstwo i nadużycie
władzy.
Ju liu s B arm at był - podobnie ja k Kutisker - rosyjskim Ży­
dem litewskiego pochodzenia i notorycznym oszustem , a m i­
mo to w 1921 roku uzyskał od pruskiego m inisterstw a spraw
w ew nętrznych certyfikat instruujący władze celne na granicy
z H olandią, że on sam oraz sześć osób z jego rodziny należy do
holenderskiego poselstwa w Berlinie i w ich przypadku należy
odstąpić od zwykłych formalności celnych. Minister, który wy­
dał to polecenie, twierdził potem , iż działał na bezpośrednią
prośbę z biura kanclerza K o n stan tin a Fehrenbacha.
C zterech braci B arm atów pełniło funkcje dyrektorskie
w spółce B arm at K onzern, mającej udziały w 45 firm ach prze­
mysłowych i bankowych instytucjach. J e d e n z nich oburzał opi­
nię publiczną ostentacyjnym bogactwem zajmowanej przez sie­
bie rezydencji na wyspie Schwanenwerder, gdzie utrzymywał
całą flotyllę łodzi motorowych. Każdy z braci posiadał je d n ą
lub kilka pałacowych rezydencji. Wszyscy oni słynęli z bezguś-
cia i prostactw a, co zauważali nawet ci czołowi posłowie socjal­
dem okratyczni, którzy (według prawicowej gazety „Vorwärts”)
często cieszyli się ich gościnnością.
Spekulacje inflacyjne polegały na pożyczaniu m arek papie­
rowych, wymianie ich na towary i fabryki, a następnie spłaca­
niu wierzycieli w zdeprecjonowanych m arkach. To był proceder,
w którym K utisker i B arm atow ie osiągnęli absolutne m istrzo­
stwo. Spekulacje deflacyjne, których możliwości (w odróżnieniu
od Stinnesa) dostrzegli oni od razu, polegały na sprzedaw aniu
wszystkiego, co się dało, żeby dostać stabilne m arki i - w7 tym
okresie wielkich trudności z uzyskaniem kredytu - pożyczaniu
pieniędzy na bardzo wygórowany procent.
Nie zawsze nawet musieli najpierw coś sprzedawać. Julius
B arm at i frankfurcki Zyd Jac o b M ichael, je d e n z nielicznych
powojennych spekulantów, którzy zbili fortunę głównie po sta ­
bilizacji, i je d e n z pierwszych, którzy pozbywali się akcji w za­
2 7 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

m ian za gotówkę*, weszli rzekom o w spór dotyczący pewnej su­


my pieniędzy. R azem udali się do prezesa i zarządu Pruskiego
Banku Państwowego (Preußische S taatsbank) z prośbą o arb i­
traż w zam ian za niewielki procent spornej sumy. Pruski Bank
Państwowy należał do najstarszych i najbardziej szanowanych
w kraju, stanowił wzór dyscypliny finansowej i prawości, a po­
nieważ ściśle unikał ryzykownych spekulacji, nie ucierpiał na
inflacji. Również jego najwyżsi urzędnicy, elita dawnego po­
rządku, cieszyli się szczególnym zaufaniem .
Chyba nikt nie był bardziej zaskoczony niż prezes banku
von Dombois i jego dwóch dyrektorów, R ühe i Hellwig, m a ją ­
cy razem tworzyć sąd arbitrażowy, gdy okazało się, że sporna
sum a je s t niezwykle wysoka i że procent, który ostatecznie
otrzym ali, wynosi niem al 40 tys. m arek w złocie. Tak czy owak
wielkie kredyty z Seehandlung - ja k zwyczajowo nazywano P ru ­
ski Bank Państwowy - zaczęły płynąć zarówno do B arm ata,
ja k i K utiskera, i to w czasie, gdy pieniędzy było tak mało, że
m in ister finansów L u th e r i prezes Banku Rzeszy Schacht co­
dziennie apelowali do instytucji finansowych i przemysłowych
o respektow anie nałożonych ograniczeń. W sytuacji gdy naw et
najlepsze zabezpieczenia nie przekonałyby banku do udziele­
nia nawet feniga kredytu, te dwie rodziny litewskich Żydów na
podstawie niezm iernie wątpliwych gwarancji mogły pożyczyć
od Seehandlung 50 min m arek w złocie ze stopą procentow ą od
10 do 18 procent, a następnie puszczać je w dalszy obieg, żąd a­
ją c odsetek w wysokości od 100 do 200 procent.
Idąc tropem odkrytym po aresztow aniu B artelsa, zaraz po
Bożym N arodzeniu 1924 roku policja zatrzym ała prezesa b a n ­
ku i jego dwóch dyrektorów. N ajbardziej znaczącą wśród tych
trzech d żentelm enów rolę odegrał dr Rühe, dyrektor finansowy
banku, którego oskarżono o przestępczą zmowę z K utiskerem .
Prezes banku stracił stanowisko, gdy okazało się, że na ra c h u n ­

* i który przez pewien czas pozostawał właścicielem słynnego składowiska sprzę­


tu wojskowego w H anau, rozciągającego się na wiele mil, często wykorzystywane­
go jako zabezpieczenie dla ogromnych pożyczek.
OBNAŻONE RANY | 2 7 7

kach Seehandlung brakuje około 15 min m arek - aresztow ano


też K utiskera i braci Barmatów.
Potem zaczęły wychodzić na jaw kolejne afery. Seehandlung
nie był jed y n ą firm ą, z której usług korzystali Barm atow ie.
Ujawniono, że Bank Pocztowy w ciągu roku przekazał Juliuso-
wi B arm atow i 15 min m arek w złocie, a kredytów tych udzielił
osobiście m in ister poczty i telegrafu, dr A nton Höfle, chociaż
oficjalnie wym agane były trzy podpisy na czekach. 9 stycznia
Höfle podał się do dymisji, a jego członkostwo w R eichstagu -
oraz innego prom in en tn eg o członka Partii C e n tru m - zostało
zawieszone.
Trzystu policjantów brało udział w kilkudziesięciu areszto­
waniach, które potem nastąpiły - zatrzym ano m.in. 13 u rzęd­
ników państwowych. W sprawę zam ieszani byli inni bankierzy
z Seehandlung, w tym pan K autz, wcześniej doradca w m ini­
sterstwie finansów. Szef berlińskiej policji Richter, związany
z socjaldem okratam i, przyznał, że otworzył rachunek w banku
B a rm a ta w podobnych okolicznościach ja k Bartels. Pan Fried­
länder z szacownego banku H offm an & F riedländer popełnił
samobójstwo, przedawkowując weronal, gdy dowiedział się
o aresztow aniu swojego pasierba, dyrektora w jednej z filii b a n ­
ku B arm ata.

Siady afery prowadziły do coraz wyższych sfer władzy. O d ­


kryto, że z m inisterstw a spraw zagranicznych zniknął poufny
raport na te m a t braci B arm atów - podobnie zginęła n o tatk a
skierow ana do byłego kanclerza S cheidem anna od sam ego p re ­
zydenta Rzeszy E berta, w której miał ponoć prosić o pomoc dla
B arm ata. O kazało się, że Bank Pocztowy pożyczył kolejne 5 min
m arek w złocie innem u nieustalo nem u klientowi. O dkryto tak ­
że, iż bank ten udzielał wielu pożyczek Jacobowi Michaelowi.
Chociaż plotki o udziale w aferze prezydenta E b e rta okazały
się nieprawdziwe, to jego syn był w nią głęboko uwikłany.

P o d obn o nasz d o b ry p rzyjaciel „ d e r d z ielny J o s e p h ” [pisał A d ­


dison, o d n o sz ąc się do dr. W ir t h a , byłego k a n c le rz a ], k tó ry p o ­
2 7 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

zował n a u o so b ie n ie n iew in ności i praw ości n a w zór P a rsifa la ,


j e s t w tym z a n u rz o n y po uszy - do teg o s to p n ia , że p o ś r e d n i­
czył, gdy j e g o w ła s n a sp ó łk a w y c iąg n ę ła z B a n k u P ocztow e­
go, b a g a te la , 14 m in m a r e k w złocie. Z eby w y m ien ić innych,
tr z e b a by p o d a ć p e łn ą listę w szystkich lid erów SP D i u r z ę d n i­
ków z a jm u ją c y c h najw yższe sta n o w isk a . [...] P ra w ica p ien i się
z wściekłości, że to w szystko nie wyszło n a j a w p rz e d g r u d n io ­
wymi w y b o ra m i.

Nacjonaliści byli je d n a k ponoć również uwikłani w aferę.


Sumy, jak im i obracano, przyprawiały o zawrót głowy - wartość
samych łapówek, nie mówiąc ju ż o kwotach kredytów, przekro­
czyła 2 m in funtów. Sprzedajność urzędników Banku Pruskiego
ułatw iła transakcje w Seehandlung, a łapówki i polityczne wpły­
wy - w Banku Pocztowym. K rótko mówiąc, dem oralizacja była
powszechna i nikt nie kwestionował, że to tylko czubek góry
lodowej. C ała ta nieszczęsna historia m iała swoją kontynuację
cztery lata później, gdy wybuchł skandal z braćm i Sklarkam i,
w którym chodziło o ogrom ne łapówki przekazywane przez
firm ę krawiecką władzom sam orządowym B erlina - uwikłany
okazał się sam b u rm istrz m iasta. W każdym razie afera b ra ­
ci B arm atów i K utiskera świadczyła o dużym stopniu korupcji
wśród wyższych urzędników państwowych, który niewątpliwie
wynikał z ogólnej dem oralizacji na skutek długiego chaosu fi­
nansowego oraz nieadekw atnych pensji, jakie wypłacano przez
szereg miesięcy po uruchom ieniu p rog ram u napraw y finansów
Niemiec.

Rok 1925 przyniósł jeszcze dwa ważne w ydarzenia w historii


N iem iec - w kwietniu Paul von H in den burg został prezyden­
tem Rzeszy, a w grudniu podpisano tra k ta t w Locarno. Obydwa
z zainteresow aniem i a p ro b atą przyjęła tylko mniejszość. J e d ­
nak napływ am erykańskich funduszy - 200 m in funtów tylko
w latach 1924-1926, a 1 mld funtów do 1929 roku - chociaż
przerywany od czasu do czasu, wywołał takiego ducha rozrzu t­
OBNAŻONE RANY | 2 7 9

ności w państwie i sam orządach - a potem u jed n o stek - że


P arker G ilbert, am erykański przedstawiciel Komisji R epara-
cyjnej w Berlinie, zastanaw iał się, ja k zagraniczne długi kraju
zostaną spłacone, m im o że zgodnie z planem Dawesa pożyczki
te wykorzystywano też do spłaty reparacji, gdy przychodziły ko­
lejne terminy. D r Schacht głośno krytykował politykę wydatków
publicznych. D r S tresem an n , m in ister spraw zagranicznych,
pisał do b u rm istrza Duisburga:

Fak t, że p a ń stw o p ru sk ie p rzy z n ało 14 m in m a r e k n a o d b u ­


dowę O p e r y B erlińsk iej i p ra w d o p o d o b n ie p o d n iesie tę kw otę
do 20 m in m a r e k , tw orzy w ra ż e n ie n a świecie, iż p ław im y się
w p ie n ią d z a c h . [...] D re z n o b u d u je M u z e u m H ig ie n y z p o m o c ą
d o tac ji R zeszy [...]. N iech mi P a n powie, co m a m pow iedzieć
p rz e d sta w ic ie lo m z ag ra n ic z n y c h m ocarstw , gdy m ó w ią m i, że
w szystko to sp ra w ia w ra ż e n ie , ja k b y to raczej N ie m c y w ygrały
w ojnę.

Nikt nie zwracał na to wielkiej uwagi. Oczywiście, h an d la­


rze twierdzili, iż biznes stał się nieopłacalny ze względu na
duże opłaty na rzecz państw a, je d n a k wśród tych, którzy prze­
trwali kryzys 1925 roku, pozostała głęboka satysfakcja z popra­
wy finansów kraju oraz m ocna w iara wr to, że odtąd życie będzie
lepsze. W tej atm osferze ludzie, którzy wcześniej odebrali bo­
lesną naukę, iż należy ja k najszybciej pozbywać się pieniędzy,
powrócili do nawyku oszczędzania, a do tego nasilił się jeszcze
zwyczaj pożyczania, nabyty w okresie inflacji.
To, że kraje związkowe przodowały w wydawaniu pieniędzy,
było całkiem n atu ra ln e , ponieważ dzięki solidnym wpływom
z działającego system u podatkowego, wzmocnionym przez hoj­
ne pożyczki zagraniczne, publiczne wydatki stały się możliwe
na skalę n ieznaną od czasów przedwojennych. Kraje związko­
we i władze m unicypalne nadrabiały to, co straciły w^ okresie
inflacji, gdy role były odwrócone i prywatne interesy przem y­
słowe rozkwitały ich kosztem. Duże wydatki na renowację lub
2 8 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

budowę budynków użyteczności publicznej traktow ano jako


sposób na zm niejszenie bezrobocia.
Wysokie stopy procentowe w 1926 roku mogły spowodować
w ahania biznesmenów, ale nie zapobiegły masowej „racjonali­
zacji”, charakteryzującej lata przed wielkim kryzysem. Potężni
przemysłowcy tworzyli kartele, najpierw na poziomie krajo­
wym, a potem międzynarodowym, żeby utrzym ać wysokie ceny.
K raje związkowe mogły jedynie mieć nadzieję, iż będą w sta ­
nie spłacać odsetki od pożyczek zagranicznych dzięki tem u, że
napłyną kolejne - a wkrótce łatwe długoterm inow e pożyczki
zostały zastąpione przez surowsze kredyty krótkoterm inow e.
W tej kwestii mniejsze firmy i drobni przedsiębiorcy poszli śla­
dem wielkich przemysłowców i instytucji publicznych - i w krót­
ce nawet chłopi byli równie zadłużeni, ja k władze m unicypalne.
K rótko mówiąc, publiczna i pryw atna lekkomyślność w sp ra­
wach pieniędzy stanowiła dziedzictwo inflacji, do tego śm ier­
telnie niebezpieczne.
W sierpniu 1926 roku je d e n z pracowników brytyjskiego
MSZ wrócił z wakacji w Niem czech, w czasie których jeździł po
całym kraju. N apisał potem w spraw ozdaniu, że klasa średnia
i niższa wydaje pieniądze lekką ręką. Dużo podróżuje. Wszyscy
są „porządnie odziani w nowe, choć szpetne rzeczy”, a u b ra ­
nia są droższe w Niem czech niż w Wielkiej Brytanii. K aw iar­
nie i m iejsca rozrywki są wypełnione po brzegi, chociaż to, co
się tam serwuje, wcale nie je st tanie. W m uzeach, galeriach
i zam kach tłoczą się niemieccy turyści, którzy płacą za w stęp
czasam i dwie lub trzy m arki od osoby. W ładze sam orządowe
i krajowe organizują najróżniejsze festiwale, wznoszą kosztow­
ne budynki wystawowe i są nastaw ione na niem ieckich, a nie
zagranicznych turystów. Chociaż Brytyjczyk obserwował, że
wielu wcześniej zamożnych ludzi nadal je st w trudnej sytuacji
finansowej, nie widział powodu, aby zm niejszać roczną ra tę re ­
paracji uzgodnioną w planie Dawesa - w pełni potwierdziły się
obawy S tresem an n a, iż cudzoziemcy będą patrzeć na Niemcy
zawistnym wzrokiem.
OBNAŻONE RANY | 2 8 1

Fałszywy dobrobyt N iem iec po inflacji, drugi wybuch m aso­


wego sam ooszukiwania się w kwestiach ekonomicznych w cią­
gu dekady - choć w tym przypadku był to pozorny rozkwit
gospodarczy w sytuacji wielkiego bezrobocia - stanowił kiep­
skie psychologiczne preludium wielkiego kryzysu, który m iał
nastąpić. W rzeczy samej, doświadczenie inflacji sprawiło, że
żaden niemiecki rząd nie mógł zareagować nawet niewielką
elastycznością m o n e ta rn ą na ogrom ne koszty ludzkie kryzysu
gospodarczego. „Łatwo je s t zrozumieć, dlaczego sm u tne la­
ta 1919-1923 zawsze ciążą na N iem cach ja k koszm ar” - pisał
Bresciani-Turroni.
D em okracja p rzetrw ała inflację, ale niewiele świadczyło
o powszechnej radości z tego powodu. Bardziej popularne były
poglądy m onarchistyczne, a możliwe, że ujawnienie moralnych
ran odniesionych przez Niem cy - skandali finansowych z lat in­
flacji - w dużej m ierze przyczyniło się do w zm ocnienia autory­
tarnej strony c h a ra k te ru tego narodu. Lord D ’A bernon, który
wraz z dr. S tresem an n e m odgrywał rolę głównego arch ite k ta
tra k ta tu z Locarno, m ającego przywrócić Niemcy do świata cy­
wilizowanego współistnienia, patrzył na ten kraj z niezwykle
ponurym realizm em :

G dy w n iedzielne popołud nie je d z ie się przez n ie m ie c k ą p ro­


wincję, zawsze widzi się te n sa m o brazek - mężczyźni w różnym
wieku i różnej tuszy, podobnie u b ran i, m a s z e ru ją sztywno w sze­
reg a ch z tow arzyszeniem kapel i chorągw i oraz a p la u zu kobiet
i dzieci. R e p r e z e n tu ją wszystkie szkoły politycznego m yślenia
- w ciągu je d n e j godziny m o żn a zobaczyć k o m p an ie właścicieli
ziem skich idących ze swoimi dzierżaw cam i i służącymi, a p o te m
„ pro letariackie c e n tu r ie ”, wykonujące te sa m e m an e w ry i no­
szące z tą s a m ą n iez ac h w ian ą pow^agą e m b le m a ty im perialny ch
N ie m iec i rewolucyjnej Rosji. Nie j e s t z a te m niczym specjalnie
dziwnym, że w tym k raju j e s t wielu zwykłych ludzi - w spaniałych
ojców i mężów, odgrywających rolę głowy rodziny - którzy o poli­
tyce zagranicznej p o tra fią myśleć tylko w' k a te g o ria c h wojny.
2 8 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Lord D ’A bernon dostrzegał ten sam ataw izm w jeszcze pry­


mitywniejszej postaci w traktow aniu zdrady stan u przez nie­
mieckie sądy, w których sędziowie, zwykle ludzie o szerokich
horyzontach i pełni światłego hu m an itary zm u , wydawali wy­
roki tak okrutn e (jak twierdził), że Anglicy byliby przerażeni*.
„N adm iernym optym izm em byłoby mieć nadzieję - konkludo­
wał D ’A bernon - że w takiej glebie ziarna Locarno m ogą szyb­
ko w zrosnąć”.
Agresywne w ystąpienia skrajnych, reakcyjnych, milita-
rystycznych grup nieco osłabły od u stąpienia w arunków in­
flacyjnych, w których tak mocno kwitły - je d n a k dyscyplina
p artyjna nadal pozostawała tw arda, a polityczna siła partii
nacjonalistycznych w R eichstagu i poza nim stale rosła. R ep a­
racje, „kłamstwo o winie za w ojnę” i nieprzerw ana okupacja
N adrenii wciąż stanowiły powód wieców prawicy. Wybór von
H indenburga, choć może był przede wszystkim wynikiem n a ­
rodowego sen tym en tu i współczucia dla starego feldm arszał­
ka, który m iał pecha przegrać wielką wojnę - a także dobrego
wyczucia czasu i pewnej dozy bezwzględnych m achinacji - sta ­
nowił ożywczy im puls dla ruchów nacjonalistycznych i m onar-
chistycznych. Z daniem niektórych zapowiadał powrót do „p ru ­
skich” Niemiec.
Niemcy, pisał gen erał Wauchope** w notatce do Londynu na
początku 1927 roku, są m oralnie zmobilizowane do przyszłej
wojny, by napraw ić krzywdy tra k ta tu wersalskiego.

N a jw ięk sz a s t r a ta , j a k ą poniosły Niemcy, p o le g a ła n a z ru jn o ­


w a n iu klasy śre d n ie j. J e ż e li ich „ n a t u r a l n i przyw ódcy” b ę d ą
pochodzić z obecnej prawicy, to N ie m c y m o g ą znow u sta ć się

* To oczywiście rzecz norm alna, że zbrodnie zagrażające przetrw aniu społeczeń­


stwa są uznawane przez nie za gorsze od tych, które zagrażają życiu lub kończą
życie jego członków; w wielu krajach, także w Wielkiej Brytanii, zdrada stanu je st
karana śmiercią (była do 1998 roku - przyp. red.), a morderstwo ju ż nie.
** Później sir A rthu r Wauchope. Dowodził słynnym batalionem szkockiej piecho­
ty Black Watch, a w latach 1924-1927 był szefem sekcji brytyjskiej wojskowej ko­
misji międzysojuszniczej w Berlinie.
OBNAŻONE RANY | 2 8 3

z a g ro ż e n ie m . W ia d o m o , że w iele fabryk m o ż n a szybko p rz e ­


staw ić, ta k j a k w la ta c h 1914-1915, n a p ro d u k cję w o je n n ą,
jeż eli rzą d zechce. J e s t te r a z wiele ta k ro zb u d o w an y c h z a k ła ­
dów, że m ogłyby p ro d u k o w a ć w ielkie ilości s p r z ę tu zaró w n o na
p o trz e b y w ojska, j a k i w c e lac h kom ercy jny ch. O s t a t n i a woj­
n a p o k a za ła , iż w razie p o trz e b y d a się p od n ieść w ydajność na
osobę.

W auchope zauważył, że wydajność na osobę wr Niemczech,


chociaż o 40 procent niższa niż w' Stanach Zjednoczonych i o 10
procent m niejsza niż przed wojną, je st ju ż i tak o 40 procent
wyższa niż w Wielkiej Brytanii. Sądził, iż istnieje spore za­
grożenie nowrą wojną z N iem cam i „za życia tego pokolenia5’,
i przyglądał się z respektem wielkim program om rozwoju kul­
tury fizycznej realizowanym w całych Niemczech, by przygoto­
wać naród do przyszłych bojów.
W ielu alianckich obserwatorów zauważało, że niemiecki
robotnik pracuje znacznie dłużej za m niejsze wynagrodzenie
niż jego brytyjski odpowiednik, a poza tym robi to bez ustanku,
z wyjątkiem zwykłych przerw wr pracy, i nie ograniczają tego
żadne związkowe restrykcje dotyczące ilości produkcji. Szcze­
gólnie dla Francuzów obecność wśród podzielonych, stro n ią­
cych od pracy i znużonych wrojną narodów zachodnich pełne­
go energii, dobrze zorganizowanego bloku 60 min pracowitych
i wojowniczo nastawionych ludzi, przekonanych o swojej słusz­
ności i aspirujących do należnej im, ich zdaniem , dom inującej
pozycji, stanowiła poważny powód do niepokoju. Skłonności
rewanżystowskie oraz istnienie bardzo doświadczonego ją d ra
Reichswehry, które von Seeckt zdołał ocalić z pożogi wojennej,
także wywoływały obawy, których zasadność przyszłe wydarze­
nia, oczywiście, w pełni potwierdziły.
Epilog

E
konomiczne przyczyny niemieckiej inflacji pojawiły się na
długo przed tra k ta te m wersalskim. Jej efekty psycholo­
giczne odczuwano jeszcze długo po traktacie w Locarno. Kiedy
skończyła się ta historia? Nie wraz z powrotem do stabilizacji,
bo to również był okres wielkich ludzkich cierpień; nie w n a­
stępnych latach pozornej prosperity ufundowanej na zag ra­
nicznych pożyczkach, które w końcu udało się zdobyć; ani też
nie w katastrofalnych latach 1930, 1931 i 1932, gdy ekonom i­
ści, historycy i politycy jeszcze w tedy rzucili się do piór, żeby
obwieścić koniec następstw wielkiej wojny.
H istoria inflacji, bardziej niż jakikolwiek inny w ątek łączą­
cy dwie wojny światowe, je s t przypom nieniem , że w przypadku
kraju, który usilnie dążył do nich obu, d ru g a stanowiła jedynie
przedłużenie pierwszej, co potw ierdza porzekadło, iż ziarna
wojny zasiane są w tra k ta ta c h pokojowych. Dla N iem iec infla­
cja była nieuśw iadom ioną częścią procesu podsycania emocji
potrzebnych, by wznowić działania m ilitarne, gdy powróciły ju ż
siły do prow adzenia wojny. Nie tylko u tr a ta m ajątku i statusu
oraz destrukcja starych zasad m oralnych zniechęciły i upoko­
rzyły ludzi, którzy wcześniej stanowili filary i fu n d am en t nie­
mieckiego społeczeństwa - w um ysłach Niemców dem okracja
i republikanizm tak bardzo skojarzyły się z finansowym, spo­
łecznym i politycznym chaosem , że każda inna możliwość wy­
daw ała się lepsza, gdy znowu pojawiło się zagrożenie za ła m a ­
nia porządku.
EPILOG | 2 8 5

W raz z w ojną wróciła też inflacja. Tylko dzięki inflacji, za­


uważył G u n te r Schmólders*, rząd może praktycznie umorzyć
dług bez jego spłaty lub prowadzić wojnę i angażować się w in ­
ne nieproduktyw ne działania na wielką skalę - nie je s t ona
je d n a k rozpoznaw ana jak o podatek przez tych, którzy ponoszą
jej koszty. W 1938 roku H itle r przywrócił deficyt budżetowy, że­
by sfinansować zbrojenia, i inflacja znowu się zaczęła. Tak ja k
w pierwszym przypadku trw ała dziesięć lat, chociaż ogrom ny
wzrost cen zaczął się na dobre dopiero w ósmym i dziewiątym
roku, gdy papierosy stały się popularnym środkiem wymiany.
W społecznej percepcji d ru g a inflacja przebiegła jed n ak
znacznie szybciej. W 1948 roku porzucono reichsm arkę (m arkę
Rzeszy) i za dziesięć reichsm arek w gotówce m ożna było dostać
j e d n ą d eutschm arkę (m arkę niem iecką), nato m iast na ra c h u n ­
kach bankowych za każde 100 reichsm arek przyznawano tyl­
ko 6,50 deutschm arki. N a posiadaczy pieniędzy znowu spadła
katastrofa, lecz ich męki zostały przerw ane znacznie szybciej.
E tap, do którego reichsm arka doszła w latach 1947-1948, gdy
straciła dziewięć dziesiątych swojej wartości, został osiągnięty
przez jej poprzedniczkę, m arkę, ju ż w roku 1919.
Nie licząc nowych odszkodowań wojennych, Niemcy stały się
znowu krajem niem al pozbawionym długów - i znowu, gdy od­
zyskały stabilność m onetarną, wielkie pożyczki zagraniczne wy­
ciągnęły je z trudności gospodarczych. Wymazanie zobowiązań,
świadome czy nieświadome, znowu okazało się tylko etapem na
drodze hiperinflacji. W grudniu 1923 roku w gazecie „Toronto
Star Weekly” Ernest Hem ingway opisał uliczną aukcję bankno­
tów z krajów ogarniętych inflacją - niemieckich m arek, austria­
ckich koron, rosyjskich rubli - do ich kupna zachęcano m ieszkań­
ców Toronto, łudząc ich nadzieją, z której ju ż dawno brutalnie
odarto Niemców, Austriaków i Rosjan, że gdy wróci rozsądek, to
banknoty te również odzyskają swoją dawną wartość:

* The German Experience, esej w książce Inflation (red. C. Lowell H arriss), The
Academy of Political Science, New York, t. 31, IV, 1975.
2 8 6 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

N ik t nie w yjaśnił słu c h a c z o m , że ta n io w yglądające rosyjskie


b a n k n o ty były d ru k o w a n e w m ilionow ych n o m in a ła c h , ile tylko
się dało, żeby spro w adzić do z e r a w a rto ś ć sta ry c h c a rsk ic h p ie ­
niędzy, a w k onsek w en cji zru jn o w a ć klasę ich posiadaczy. T e ra z
R osja sow iecka e m itu je ru b le z ab e z p ie c z o n e p rze z złoto.

Powiedzenie, że inflacja dała Hitlerowi władzę, a zatem że


podobne zjawisko gdziekolwiek indziej, poza R epubliką Wei­
m arską, mogłoby przynieść in n ą prawicową lub lewicową dyk­
ta tu rę , byłoby wejściem w grzęzawisko nieistotnych historycz­
nych analogii. W każdym razie rozgrywające się w tym sam ym
czasie w ydarzenia w A ustrii i na W ęgrzech, gdzie panowrały
porównywalne w arunki finansowe i społeczne, nie stanow ią po­
tw ierdzenia takiej koncepcji, choć niektóre paralele są bardzo
znam ienne. Z drugiej strony, ogrom ne bezrobocie na począt­
ku lat trzydziestych dało Hitlerowi głosy, których potrzebował.
Podobnie ja k skala tego bezrobocia była częścią gospodarczego
łańcucha zdarzeń, który został zapoczątkowany przez ekscesy
lat inflacji, tak też znaczne sukcesy partii nazistowskiej zaraz
po stabilizacji i tuż przed recesją wiązały się (z całym szacun­
kiem dla obserwacji konsula generalnego Clive’a) z postępam i
inflacji w latach 1922 i 1923.
Nie ulega wątpliwości, że w okresie inflacji H itler poczuł
swoją polityczną siłę i to wtedy pierwszy raz spróbował obalić
niem iecką dem okrację. J a k wnikliwie zauważył Clive: „W j e d ­
nym 1923 roku udało m u się rozbudzić więcej złych emocji
i wywołać więcej wrogości niż znacznie większym ludziom u d a­
ło się przez całe życie.” Konsul generalny mógłby w7 sposób
uzasadniony dodać, że H itle r zapewne zajdzie daleko. Niemcy
m usiały tylko przeżyć nowe załam anie gospodarcze, żeby nazi­
ści - quasi-konstytucyjnie - doszli do władzy.
Inflacja nie bardziej zrodziła H itlera, niż on sam j ą spowo-
a

dował - ale go umożliwiła. Śmiałe je st twierdzenie, że bez niej


H itler niczego by nie osiągnął - ale równie odważna wydaje się
teza, iż gdyby nie to, że przez lata powstrzymywano ogrom ne
EPILOG I 2 8 7

powojenne bezrobocie przez finansowanie deficytu budżeto­


wego i niekontrolow aną politykę kredytową, doszłoby do krwa­
wej rewolucji, prowadzącej zapewne do równie krwawej wojny
domowej, której wynik m ożna tylko zgadywać. Los wszystkich
tych spraw był bardzo niepewny.

Twierdzenie, że Niem cy umyślnie rozkręcały inflację, aby unik­


nąć kosztów reparacji, je s t nie do utrzym ania. Wszystko świad­
czy przeciwko tem u. Po pierwsze, tem po inflacji było ogrom ­
ne ju ż na długo przed pojawieniem się kwestii reparacji. Po
drugie, presja przem ysłu na politykę inflacyjną, podyktowana
głównie własnym interesem , nie wiązała się w żaden bezpo­
średni sposób z długiem wojennym. Po trzecie, ja k słusznie
dostrzegano, chociaż alianci siłą rzeczy wpływy celne pobierali
w postaci papierowych pieniędzy, reparacje musiały być regu­
lowane albo w naturze, albo w ekwiwalentach złota - również
brytyjskie i francuskie długi wojenne wobec Ameryki musiały
być rozliczane w złocie lub jego ekwiwalentach, gdyż wysokie
cła am erykańskie sprawiały, że płatności w tow arach stały się
w praktyce niemożliwe.
Po czwarte, ludzie odpowiedzialni za finanse Niemiec nigdy
nawet nie dali do zrozumienia, ani publicznie, ani prywatnie, że
ich polityka wynika z cynicznego wyrachowania (które musiałoby
też cechować poczynania władz w Austrii i na Węgrzech), a nie
z niezrozum ienia i niekompetencji. Fakt, iż w rządzie i Banku
Rzeszy dominowała koncepcja, według której stała dewalua­
cja jest nieuchronna ze względu na ogromny „pasywny” bilans
płatniczy, nie stanowi dostatecznego wyjaśnienia ich całkowitej
ślepoty na związek między deprecjacją m arki a podażą pienią­
dza - lord D ’Abernon jeszcze w 1922 roku pisał, że „wszystkie
niemieckie kręgi wykazują niewiarygodny brak znajomości praw
dotyczących pieniądza - zwłaszcza teorii ilościowej” - a Brescia-
ni-Turroni zauważył, iż deficyty budżetowe Rzeszy i krajów związ­
kowych były uznawane przez kom entatorów i polityków „nie za
przyczynę, ale za skutek zewnętrznej deprecjacji m ark i”.
2 8 8 I KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Nie m a tu znaczenia, że niemieccy robotnicy, dzięki którym


były możliwe płatności reparacyjne w towarach lub wekslach, do­
stawali wynagrodzenie za swoją pracę w szybko tracących wartość
pieniądzach papierowych, co stanowiło znaczny, choć przejścio­
wy pożytek dla niemieckiego przemysłu i handlu - a często oka­
zywało się niekorzystne dla zagranicznych konkurentów. W tym
zakresie reparacje zachęcały do inflacji. „Problem tran sferu ”,
dotyczący niekorzystnych skutków gospodarczych, jakie re p a ra ­
cje wywołały w krajach będących wierzycielami, został jedynie
z pewnym w ahaniem rozpoznany przez aliantów wiosną 1923 ro­
ku - do tam tego czasu nie sugerowali oni (ani nie stanowiło to
przedm iotu obaw niemieckich przemysłowców), że nadm iern a
sprzedaż dotowanych towarów eksportowych w celu uzyskania
środków na spłaty reparacji może doprowadzić do wyniesienia
barier celnych z Niemcami, chociaż inne formy „dum pingu wa­
lutowego” podlegały bardzo ostrej krytyce*.
Podczas gdy ciężar reparacji i wynikającą z niego niepew ­
ność przedstaw iano jak o przyczynę inflacji, j ą sam ą wskazy­
wano jak o je d e n z czynników utrudniających spłacanie re p a ­
racji - w obu tych tw ierdzeniach tkwiło ziarno prawdy, chociaż
każde dotyczyło tylko frag m en tu całego obrazu. D ’A bernon,
który nie zwalniał francuskiego rządu Poincarego z części wi­
ny za kłopoty finansowe Niem iec (zarzucał Paryżowi „shyio-
ckizm, mylne inform acje, a być może głęboką s tra te g ię ”), s ta ­
nowczo potępiał „głupotę i ignorancję” Berlina. Rzeczywiście,
było nie do pomyślenia, by Niemcy mogły świadomie wejść na
ścieżkę gospodarczego i finansowego samobójstwa, żeby unik­
nąć odszkodowań wojennych, lub by takie motywy mogły być
brane pod uwagę przez R ath e n a u a . W praktyce okazało się, że

* Schacht w swojej książce My First Seventy-Six Years, w rozdziale 21, cytuje Re-
ginalda M cKenna, m inistra finansów w rządzie H e rb erta Asquitha, a potem,
w 1923 roku, prezesa Midland Banku, który miał powiedzieć: „Ponieważ Niemcy
mogą dokonywać płatności tylko dzięki środkom pochodzącym z eksportu, będą
zmuszone zwiększyć eksport w takim stopniu, że brytyjski przemysł niezmiernie
EPILOG | 2 8 9

inflacja nie je st wcale środkiem pozwalającym uciec od zag ra­


nicznych zobowiązań, chyba że w takim stopniu, w jak im przy­
czyniła się do załam an ia gospodarczego w 1932 roku, które cał­
kowicie unicestwiło program reparacji.
Naiwność Banku Rzeszy, widoczna w jego polityce kredyto­
wej w latach 1922 i 1923, powinna ostatecznie rozwiać wszel­
kie podejrzenia o finansowy7m akiawelizm u H av enstein a i jego
współpracowników. Wszyscy oni stanowczo zaprzeczali tem u,
że wy ższe stopy dyskontowe złagodziłyby inflację, a wręcz prze­
ciwnie, wyrażali opinię, iż po prostu zwiększyłyby koszty pro­
dukcji i jeszcze bardziej wywindowałyby ceny. M imo że później
głośno twierdzili, iż tych niewytłum aczalnie tanich kredytów
udzielano głównie na „dochodowe” projekty, firmy będące be­
neficjentam i tej szczodrości wykorzystywały pieniądze w7 spo­
sób, który przynosił im najwięcej korzyści - albo zam ieniały
je na m aterialn e aktywa, albo na zagraniczne waluty, albo po
prostu używały ich do spekulacji na zniżkę m arki i jeszcze b a r­
dziej pchały j ą w dół. H avenstein rozum iał jedynie te w arunki
finansowe, które panowały przed rokiem 1914.

J a k i poziom musi osiągnąć inflacja, aby rząd nie był ju ż w s ta ­


nie dłużej jej kontrolować? Większość ekonom istów przyjmuje,
że łagodna inflacja przynosi pewne terapeutyczne korzyści k ra­
jowi, który musi radzić sobie ze społecznymi i gospodarczymi
problem am i, z jakim i zwykle borykają się uprzemysłowione
dem okracje. Większość wyborców nadal akceptuje dem ago­
giczne zapew nienia polityków7 o ich intencjach kontrolowania
wzrostu coraz wyższych cen - a mimo to m ark a niem iecka
(d eu tsch m arka), w aluta kraju, który m iał największe powody,
by obawiać się inflacji, w latach 1948-1975 straciła dwie trz e ­
cie siły nabywczej. Funt brytyjski stracił prawie połowę siły n a­
bywczej tylko między 1970 a 1975 rokiem. WT żadnym z tych
przypadków7 deprecjacja nie była je d n a k efektem rozmyślnej,
cynicznej strategii - bez w ątpienia tak twierdziliby również
przedstawiciele niem ieckich banków i rządów z początku lat
2 9 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

dwudziestych X X wieku, którzy wśród przyczyn swoich prob­


lemów m onetarnych nie uwzględniali masowego drukow ania
pieniędzy ani system u podatkowego - ale znajdowali je bez
tru d u gdzie indziej, ku swojej pełnej intelektualnej satysfakcji.
Faktem je st, że gdy inflacja ju ż się dobrze rozkręci, to (jak ujął
Schm ólders) „tworzy potężne lobby, którego nie in teresu ją ra ­
cjonalne arg u m e n ty ”. Ta praw da odnosi się zarówno do Austrii
i Węgier, ja k i do Niemiec.
O d 1914 roku do lata 1923 roku nie było takiego m o m en tu
w Niem czech, kiedy teoretycznie nie dałoby się odzyskać stabil­
ności walutowej, w razie konieczności poprzez założenie nowe­
go banku emisyjnego, dla którego wystarczające zabezpiecze­
nie nadal pozostawało dostępne. Do lata 1923 roku, pom im o
żądań e n ten ty oraz konieczności znalezienia zastępczych dla
Zagłębia Ruhry źródeł węgla i żelaza, niem ieckie rezerwy złota
i zagranicznych walut zawsze stanowiły znaczną część w arto ­
ści kursowej pieniędzy w obiegu, bez względu na to, ja k fan­
tastycznie rosły ich nominały. O d końca wojny zawsze istniały
je d n a k pewne praktyczne problemy, które nie miały nic wspól­
nego z faktem , że niemieckie władze m o n etarn e nie d ostrzega­
ły żadnego związku między deprecjacją a podażą pieniądza.
N a długo przed okupacją Zagłębia Ruhry, a być może nawet
przed w stępnym i spotkaniam i Komisji Reparacyjnej, nadszedł
etap, na którym zatrzym anie inflacji stało się politycznie nie­
możliwe. W połowie 1920 roku, po krótkim okresie stabilności
m arki po puczu K appa-Liittwitza, spadła konkurencyjność nie­
mieckiego eksportu i w rezultacie zaczęło rosnąć bezrobocie.
Tej nauki prawdopodobnie nie przegapili zwolennicy polityki
inflacyjnej. M arki nie dało się uzdrowić bez natychm iastowych
reperkusji w postaci bankructw, zwolnień, skrócenia czasu
pracy, strajków, głodu, dem onstracji, agitacji kom unistycznej,
przem ocy na ulicach, załam an ia porządku publicznego, a za­
tem (jak sądzono) pow stania i rewolucji.
Chociaż zapewne rozumiano, że pewnego dnia trzeba bę­
dzie przywrócić stabilność waluty i że im później to nastąpi, tym
EPILOG | 2 9 1

trudniejsze się to okaże, zawsze wydawało się, iż to jeszcze nie


jest odpowiedni m om ent, aby fundować sobie tak wielki kłopot.
Dzień za dniem , przez kolejne lata: 1920, 1921 i 1922, odraczano
ten sądny dzień, tym chętniej (a nie mniej chętnie), im bardziej
przerażające stawiały się przyszłe następstw a inflacji. Sprzeczne
cele, jakim i były z jednej strony dążenia do uniknięcia bezrobo­
cia, a z drugiej - niewypłacalności, w końcu przestały ze sobą
kolidować, gdy w' Niemczech ziściły się oba te zagrożenia.
Im dłużej odraczano leczenie, tym mocniejsze m usiało być
lekarstwo. Pod koniec 1922 roku A ustria pozostawała w rękach
zarządców7 masy upadłościowej, a stab ilną w7alutę odzyskała
dzięki władzy absolutnej kom isarza z zagranicy. Również Wę­
gry miały czas, by wykorzystać szansę na sam odzielne podnie­
sienie się na nogi, a potem przeżyły podobne niedostatki i cier­
pienia, jakie dotknęły zwłaszcza urzędników państwowych.
W Niem czech stabilność wTÓciła w7czasie dyktatury wojskowej,
gdy zawieszono znaczną część konstytucji - chociaż stan wy­
jątkow y został tylko pośrednio wy muszony d estruk cją finansów
kraju. Wszystkie te trzy kraje odzyskały stabilność i uzdrowiły
swoją w7alutę - i wszystkie potrzebowały ratunk u z zewnątrz.
Każde z nich m usiało zaakceptować większy stopień gospodar­
czych wstrząsów7i bezrobocia, niż groził wtedy, gdy m ożna było
jeszcze zatrzym ać n ad m iern e drukow anie pieniędzy. Wydaje
się, że w7e wszystkich trzech przypadkach, kiedy inflacja doszła
do pewrnego zaaw7ansowranego stadium , k atastro fa finansowa
i gospodarcza stała się w arun kiem wyzdrowienia.
P unkt początkowy przebiegu inflacji, po którym nastanie
hiperinflacji pozostawało ju ż tylko kwestią czasu - m om ent,
kiedy zaczęła napędzać sam a siebie i oprócz krótkich okresów
jej zwalczenie ze względów politycznych było niemożliwe - nie
znajdował się na wykresie deprecjacji w aluty albo szybkości
jej obiegu, albo deficytu bilansu płatniczego. W przypadku
Niem iec nie zbiegł się też z żadnym wielkim zdarzeniem po­
wodującym kryzys zaufania do m arki, w kraju lub za granicą
- zabójstwem R ath en au a , okupacją nadreńskich portów czy
2 9 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

u ltim a tu m londyńskim, choć wszystkie one wywarły natych­


miastowy ogrom ny wpływ na inflację. P unkt ten leżał raczej
na krzywej malejących politycznych możliwości, z k tó rą ściśle
wiązał się stopień politycznej siły i odwagi, ja k ą rząd - poddany
ciężkiej próbie - był w stanie zebrać.
Tak napraw dę Niemcy złam ało ciągłe wybieranie „m ięk­
kiej” politycznej opcji w kwestii pieniędzy. D latego punkt s ta r­
tu hiperinflacji nie m iał c h a ra k te ru finansowego, tylko m o­
ralny - a polityczne wymówki były niegodziwe, ponieważ nie
m ożna sobie wyobrazić bardziej nieodpowiednich okoliczności
politycznych do w prow adzania nowego porządku finansowego
niż te, które panowały w listopadzie 1923 roku, gdy nie dało
się ju ż dłużej wykorzystywać inflacji jak o sposobu odsunięcia
problemów. Sam a re n te n m a rk a stanow iła tylko środek doraźny
i raczej nie dałoby się jej wprowadzić z powodzeniem, gdyby
nie to, że m ark a całkowicie straciła sens. Stabilność przyszła,
gdy m ark a osiągnęła samo dno i nie mogła ju ż niżej spadać;
gdy wszystko to, czego te cztery lata finansowego tchórzostwa,
uporczywego tkwienia w błędzie i fatalnego zarządzania miały
pozwolić uniknąć, wreszcie się ziściło; gdy to, co wydawało się
nie do pomyślenia, nieuchronnie nastąpiło.

Pieniądz jest jedynie środkiem wymiany - m ożna go użyć zgod­


nie z przeznaczeniem tylko wtedy, kiedy co do jego wartości ist­
nieje porozumienie między co najmniej dwiema osobami. Im
szerszym cieszy się uznaniem , tym bardziej okazuje się użytecz­
ny. Niemcy przekonali się, że gdy nikt ju ż nie akceptował ich p a­
pierowego pieniądza, stracił on jakąkolwiek wartość i do nicze­
go się nie nadawał - poza tapetow aniem ścian czy tworzeniem
strzałek. Niemieckim społeczeństwem wstrząsnęło odkrycie, iż
zniknęła tradycyjna skarbnica siły nabywczej i nie m a już żad­
nego m iernika wartości czegokolwiek. Dla wielu życie zamieniło
się w obsesyjne poszukiwanie Sachwerte, rzeczy o „realnej”, stałej
wartości - Stinnes nabywał fabryki, kopalnie, gazety. Najbardziej
skąpy robotnik kolejowy kupował świecidełka. Dla wielu stopień
EPILOG I 2 9 3

niezbędności stał się jedynym kryterium wartości, podstawą


wszystkiego - od b arteru do zachowania. Ludzkie wartości na­
brały zwierzęcego charakteru. W brew niektórym filozoficznym
koncepcjom nie było to wcale zbawienne doświadczenie.
C enne jest to, co podtrzymuje życie - gdy jest ono bezpieczne,
społeczeństwo uznaje wartość rzeczy luksusowych, tych przed­
miotów, m ateriałów i usług, dóbr kultury lub po prostu zbytków,
bez których życie może się doskonale toczyć, ale które bardzo
je uprzyjemniają. Gdy pojawia się zagrożenie albo warunki sta­
j ą się surowe, wartości ulegają zmianie. Bez ciepła, dachu nad
głową, odpowiedniego ubrania przeżycie więcej niż kilku tygodni
może okazać się trudne. Bez jedzenia życie może stać się jeszcze
krótsze. Na samej górze tej skali, wśród najbardziej wartościo­
wych rzeczy znajduje się zapewne woda oraz - najcenniejsze ze
wszystkich - powietrze, bez którego da się przeżyć co najwyżej
parę minut. Egzystencja nędzarzy w Niemczech i Austrii, któ­
rych pieniądze straciły jakąkolwiek wartość, bardzo zbliżyła się
do tych metafizycznych koncepcji. Tak samo było na wojnie.
W książce Na zachodzie bez zmian M üller um arł „i przekazał mi
swoje buty - te same, które wówczas odziedziczył po K em m eri-
chu. Po mnie dostanie je Tjaden, obiecałem mu j e ”*.
Na wojnie - buty, w czasie ucieczki - miejsce w łodzi lub
na ciężarówce może okazać się najcenniejszą rzeczą na świecie,
bardziej pożądaną niż niezliczone miliony. W czasie hiperinfla-
cji kilogram ziem niaków był w art, dla niektórych, więcej niż
rodzinne srebra; pół tuszy wieprzowej - więcej niż fortepian.
Lepiej było mieć w rodzinie prostytutkę niż m artw e dziecko;
kradzież okazywała się lepszym wyborem niż śm ierć głodowa;
ciepło - cenniejsze niż honor; odzież - ważniejsza od d em o k ra­
cji; żywność - bardziej niezbędna niż wolność.

* Erich M aria R em arque, Na zachodzie bez zmian, tłum. Stefan Napierski, Wyd.
„Śląsk”, 1956, s. 191.
Bibliografia

Główne teksty źródłowe przestudiow ane w czasie pisania tej


książki:

A History of the German Republic, A r t h u r R o se n b e rg , tłu m a c z e n ie M o r ­


row i S iev ek in g ( M e th u e n , 1936).
A k ta b rytyjskiego M SZ za l a ta 1920-1927.
An Ambassador of Peace, p a m ię tn ik lo rd a D A b e r n o n a , B e rlin 1920—
1926, w trz e c h to m a c h ( H o d d e r & S to u g h to n , 1929).
Austria of Today, V.W . G e r m a i n s (M a c m illa n , 1932).
Blockade, the diary of an Austrian middle-class woman, 1914-1924, A n n a
E is e n m e n g e r (C o n s ta b le , 1932).
Conflicts, L.B. N a m ie r (M a c m illa n , 1942).
Curzon: The Last Phase, H a ro ld N icolson (C o n s ta b le , 1934).
Der Führer: Hitler’s Rise to Power, K o n r a d H e id e n , 1944.
Europe of the Dictators, 1919-1945, E liz a b e th W is k e m a n n (F o n ta n a ,
1966).
Germany, M. Dill jr. (A nn A rbor, 1961).
Gustav Stresemann, Diaries, Letters and Papers, re d a k c ja i tłu m a c z e n ie :
E ric S u tto n , w dw óch to m a c h (M a c m illa n , 1935).
Hindenburg, the Wooden Titan, sir J o h n W h e e le r - B e n n e tt, 1933 (US
E d itio n F e rtig , 1972).
Hitler, a Study in Tyranny, Sir A lan B ullock ( O d h a m , 1952).
How it Happens: Talk about the German People 1914-1933, rozm ow y
E r n ą von P u s ta u , P e a rl S. Buck, 1947.
My First Seventy-Six Years, H j a l m a r S c h a c h t (W in g a te , 1955).
BIBLIOGRAFIA I 2 9 5

Studies in the Quantity Theory of Money, red a k cja : M ilto n F rie d m a n


(U n iv e rs ity o f C h ica g o , 1956); p r a c a ta o b e jm u je esej P h ilip a
C a g a n a The Monetary Dynamics of Hyperinflation.
The Decline of the German Mandarins, F ritz R in g e r (H a rv a rd , 1969).
The Economic Recovery of Germany 1933-1938, C.W. G u ille b a u d (M ac­
m illan , 1939).
The Economics of Inflation, C o n s t a n ti n o B rescian i-T u rro n i, tłu m .
Sayers (Kelley, 1937; p ie rw o tn ie w ydane ja k o Le Vicende del Marco
Tedesco, 1931).
The End of Reparations, H j a l m a r S c h a c h t (C a p e , 1931).
The German Economy, 1870 to the Present, G u s ta v Stolper, K u rt H a ü s e r
i K n u t B o rc h a r t, 1967.
The German Inflation o f1923, re d a k c ja : F ritz R in g e r (O x fo rd U n iv e r ­
sity P ress, 1969).
The Nemesis of Power, the German Army in Politics, sir J o h n W h e e le r-B e n -
n e tt (M a c m illa n , 1953).
The Stabilisation of the Mark, H j a l m a r S c h a c h t (Allen a n d U n w in ,
1927).
The Truth about Reparations and War-Debts, D avid Lloyd G e o rg e (H e in e -
m a n n , 1932).
Walther Rathenau and the Weimar Republic, D avid Felix (John H o p k in s,
1971).
Podziękowania

Dziękuję wielu przyjaciołom, którzy udzielili mi pomocy i porad


w czasie przygotowywania tej książki, których wiedza ustrzegła
m nie od niektórych błędów i których w spom nienia oraz zachęty
potwierdziły lub rozwiały, z korzyścią dla książki, moje wcześ­
niejsze przekonania. Za pozostałe błędy odpowiadam j a sam.
J e s te m bardzo wdzięczny pracownikom Public Record Offi­
ce za pomoc i wysiłek przy dostarczaniu mi do przestudiow ania
ponad stu ciężkich teczek z półek ich archiwum .
J e s te m także wdzięczny wydawnictwu M essrs C onstable za
zgodę na przedrukow anie fragm entów książki Blockade Anny
Eisenm enger; wydawnictwu H e in e m a n n za zgodę na p rz e d ru ­
kowanie kilku linijek z książki The Truth about Reparations Da-
vida Lloyda G eorge’a; zarządcom m ajątku lorda D ’A bernona
za zgodę na cytowanie jego pam iętników oraz wydawnictwu
W ingate za fragm en ty książki dr. Schachta M y First Seventy-
Six Years. F rag m enty How It Happens zostały przedrukow ane za
u p rzejm ą zgodą H arold O b e r Associates Inc. (prawa autorskie
od 1947 r. należą do Pearl S. Buck), a fragm enty wczesnych
artykułów E rn e sta H em ingw aya dla „Toronto Daily S ta r” - za
up rzejm ą zgodą M ary Hemingway.
Indeks nazw własnych

A achen 190, 225, Bela Kun 32, 270


Acworth W illiam 179 Belgia 28, 48, 100, 188
Addison Jo sep h 63, 75-76, Beneś Edvard 213-215
167-168, 208-209, 221-222, B ergm an n Karl 172
239,277 Berlin 1 1 ,2 1 -2 2 ,4 3 -4 4 , 52,57.
A d e n au e r K on rad 53-54, 143 60, 68, 75-76, 88, 102-103,
A llgem eine E lek trizitats G. 80 138-139, 164-165, 175, 192,
Alzacja-Lotaryngia 28, 30, 152 20 1,2 0 4 -2 0 5 , 207,216, 231,
A m ste rd am 26, 191 243-244, 278
Anglo-Continentale Guanowerke 141 B erliner M orgenpost 58
A ustria 9, 10, 12, 15, 32-41, 56, B erliner Tageblatt 55, 69, 82, 83,
76-78, 111-121, 166, 170, 135, 141, 157
1 7 7 -1 8 4 ,2 1 0 ,2 1 5 , 257-259, B ethlen Istvan 258-259
2 9 0 -291 ,29 3 Blackett Basil 72-74, 92
B o c h u m e rV e re in 137, 263, 266
Badische Anilin- und Sodafabrik Boden C red it Bank 212
(Ludwigshafen) 143 Bollo, zakład m leczarski 244
Baldwin Stanley 161, 214 Bonn 143, 226
Balogh Bruno 259 Börsen C o u rier 110, 202
Bank Brytyjsko-Wçgierski 259 B ran d en b u rg ia 230
Bartels, pan 274-277 B re m a 192, 223-224
Bawaria 44, 57, 61, 68, 79, 88, 95, Bresciani-Turroni C o stan tin o 186,
99, 118, 136, 150-151, 155, 23 9-2 4 1 ,2 4 9 , 2 6 1 ,2 8 1 ,2 8 7
197-198, 206, 2 0 9 ,214 -216 , Briand Aristide 52, 85-86
221-222, 225-226, 229-230, Brunszwik 22, 139
232-233, 23 6 ,2 5 4 Buck Pearl 19, 97
2 9 8 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

B udapeszt 167, 259 D üsseldo rf 51, 143, 189, 225,


Bullock Allan 232 247
D üsseldo rf L an desbank 143
C adogan A le x an d e r 218
C ag an Phillip 92 E b ert Friedrich 21-22, 42, 133,
cesarz (zob. W ilhelm , zob. Karol) 214,277
Clive Robert 221-222, 254, 286 E ichhorn A rth u r 70
C om piegne 29, 59 E instein A lbert 132
Croydon 191 E isen m en g e r A nna 35-41, 210,
C u m b erlan d , książę 225 257-258, 269, 273
C uno W ilhelm 88, 144, 153, 174, Eitel Friedrich, książę 57
190, 196-197,244 Elphick, pan 223-224
C urzon George 33, 51, 53, 67, 79, E rzberger M ath ias 29, 43, 59-62,
133, 161, 176, 197-198,215, 98
217, 225-226 Essen 22, 71, 137, 154, 160, 190,
Czechosłowacja 32, 118-119, 247
213-215 Feh ren bach K o n sta n tin 48, 52,
275
D ’A bernon E d gar Vincent 11, Friedländer, pan 241
4 9 - 5 3 ,6 0 - 6 1 ,6 4 ,6 7 - 6 8 , 74,
82 ,87 , 94, 98, 101-102, 109, G arb o G r e ta 34, 41
111, 113, 140, 159, 193, 200, G eddes Eric 143
217, 226, 229-230, 245, 249, G elsenkirchen 141, 190, 247, 263,
27 1,2 8 1 -2 8 2 , 287-288 265
D aim ler 80, 141 G enew a 48, 54, 68, 117, 119, 259
D a rm s ta d t 158 G ereis Karl 54
D ego utte J e a n M arie G erlach H ellm ut von 43
D eutsche Bank 80, 142, 185 G e rm a in s VW. 113, 184
D eutsche Waffen- und M u nition s­ G e rm a n ia 174, 177
fabriken 141 G essler O tto 58, 214, 216
Die Welt 59 G ilbert P arker 279
Dombois, pan von 276 G olddiskontbank 251
D rezno 44, 139, 175, 178, 206, 245, Goltz R üdiger von d e r 58
279 Göm bös Gyula 258
D uisburg 51, 143, 279 Goode W illiam 77
INDEKS NAZW WŁASNYCH | 2 9 9

Górny Śląsk 30, 5 2 ,5 4 , 67, 71, H odgkin H ow ard 53


152 Höfle A nton 277
G rö n e r W ilhelm 22 H o h ler T h o m as 124, 127-129
H olandia 20, 70, 100, 275
H a ld a n e R ichard 135 H olzm ann 274
H a m b u rg 19, 92, 95, 104, 158, 175, H o rth y Miklós 32, 122
192, 205, 226-228, 233, 245, H otel Bristol w W iedniu 77
266 H o telb etrieb s Berlin 141
H a n a u , składowisko sprzętu woj­ H u m m el H e rm a n n 110
skowego 276
H aniel, pan von 223 In ste rb u rg 187
H ano w er 206, 223, 225
H a rd e n M axim ilian 60 K a h r G ustav von 44, 61, 216,
H aven stein Rudolf 10, 56, 94, 102, 221-222, 232, 254
171-172, 177, 198-214, 193, K a lla y T ib o r 125
195-196, 221,234, 237, 244, K a m m g a rn sp in n e re i Düsseldorf
289 141
H egedü s L ó ran t 122-123, 126 K am pfbu nd 205, 215
H eid en K onrad 233 K app Wolfgang 43—44
H elfferich K arl 24-26, 31, 60, 98, Karol, cesarz
216, 220 K autz, pan 277
Hellwig, pan 276 Kehl 107-109, 161
H em ingw ay E rn est 107-108, Keynes J.M . 54, 134-135
161-162, 285, 296 K ilm arnock, lord 45, 191
H e rm e s A ndreas 169, 203 Koblencja 51, 143, 178, 191
H ilferding R udolf 200, 202-203, Kölnischer Z eitu n g 219
218, 221 ,2 4 4 Kolonia 22, 53, 74, 137, 139, 143,
H in d e n b u rg Paul von 23, 42—43, 170, 190-192, 234, 242, 252,
58-59, 270, 282 265
H iszpania 204 Königsberg 58, 96, 187
H itle r Adolf 10, 26, 45, 97, 151, K önigsberger Volkszeitung 187
155, 158, 160, 197-198, Korfu 204
2 0 5 -2 0 6 ,2 1 0 ,2 1 5 -2 1 6 , K rupp von Bohlen G ustav 219
221-222, 230, 232-233, 254, Kuczyński, d r 249
262, 285-286 K u rfü rste n d am m 207
3 0 0 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

L am pson Miles 208 M onachium 28, 45, 57, 61, 80, 91,
Law B onar 135, 143-144, 161 97-98, 107, 136, 156, 158, 160,
L enin W łodzim ierz 20, 53, 156 198,215-216, 22 1 -2 2 3 ,2 3 2 ,
L inoleum fabrik-M axim iliansau 254
143 Moskwa (zob. Rosja)
Linz 210 M ü n c h n e r Post 221-222
Lipsk 47, 158, 175, 260 Mussolini B enito 120, 135, 143,
Listowel J u d ith , 166, 269 204
Lloyd George David 13, 52-53,
85-86, 114-115, 135, 144-145, N a d re n ia 28, 30, 74, 144, 146, 156,
296 160-161, 170, 188, 192, 194,
Löbe Paul 50 196, 206,210, 225-226, 229,
Lossow O tto von 161, 216, 235, 251-253, 266, 282
221-222, 232, 254 Narodowo N iem iecka P a rtia Ludo­
L u d en d o rff Erich 10, 21, 28, 43, wa (DNVP) 48, 60, 155
57-60, 151, 153,205-206, Narodowosocjalistyczna N ie­
215-254 m iecka P a rtia Robotników
Ludwik III Bawarski 21 (NSDAP) 97, 151, 155
L u th e r H ans 221, 237, 244, 276 New York World, T he 272
L üttw itz W alth e r von 4 3-4 4 Nicholson J. Shield 225
N iem iecka P a rtia D em ok ratyczn a
M a n c h e ste r G u a rd ia n 134 (DDP) 29, 48, 68
M a n n e s m a n n 139, 265 N iem iecka P a rtia Ludowa (DVP)
M a n n h e im 158 218
M a n n h e im e r Fritz 56 N iezależna Socjaldem okratyczna
M arx W ilhelm 246 P a rtia N iem iec (USPD) 48,
M cK enn a Reginald 288 60, 153
M efistofeles 168 N orm an, lord 251
M ehnke pan 206 N orym berga 205
M endelssohn Bank 56 Noske G ustav 43, 206, 214
M ichael Ja co b 275, 277 Nowy J o r k 39, 104, 163, 171-172,
M IC U M 245 224, 229, 237
M illerand A lexand re 85
M ira b ea u H onore 268 O b e ra m m e rg a u 88
M oguncja 143, 154, 226 O ld e n b u rg 136
INDEKS NAZW WŁASNYCH | 3 0 1

Orgesch 155 R epublika W eim arska 9, 20, 26,


O s ra m 265 286
O ste n H ans-G eorg von der 131, Rheinische Stahlw erke 266
164-165 Richter, pan 277
R osenberg A rth u r 247
P a b st Georg W ilhelm 34 Rosenberg Friedrirh von 196
Palatynat 226 R osenheim 175
Pankow 138 Rosja 12, 20-21, 90, 156, 233, 281,
Peuple, Le 60 286
Phillpotts O w en S. 112 Rühe, dr 276
Phoenix 265 R uhro rt 51
Piggott J u lia n 53-54 R um un ia 32
Piotrogród 20, 156, 206 R upprecht, książę 215
Poehner, pan 61-62
Poincare Raym ond 49, 85-86, 105, Saksonia 177, 188, 196, 206, 210,
111, 143-145, 188,213-214, 216, 225, 229-230, 232, 266,
245, 251,288 273
Polska 12, 53-54, 67,271 Salzburg 273
Pomorze 131, 206-207, 230, 233 Schacht H ja lm a r 12, 26, 131, 174,
Postępowa P a rtia Ludowa 28 2 2 1 ,2 3 6 -2 5 1 ,2 6 1 ,2 7 6 ,2 7 9 ,
Pruski Bank Państwowy 276, 278 288, 296
Pruskie Kopalnie Państwowa 219, Scheer R ein h ard 58
265 S cheidem ann Philipp 277
Prusy W schodnie 58, 187, 206, Schlinkm eier H einrich 191
233 Schm ölders G ü n te r 285, 290
P rzebudzeni Węgrzy 258 Schober Johann 114-115
P u stau E rn a von 19, 97, 104, 130, Schöneberg 138
142, 154, 165, 201,273 Schroeder Franz 172
Schwarzwald 60, 266
R ad ek Karol 206 Schwelm er Eisenwerk 141
R a th e n a u W alther 54-56, 85, 87, Scotsm an, T he 225
89, 98-100, 104, 114, 125, 174, Seeckt H an s von 42, 44, 214, 216,
288, 291 233, 243, 245, 283
R e n te n b a n k 212, 220, 235-239, Seeds W illiam 61—62, 8 0 ,9 1 , 107,
248 133, 136, 142, 150-151, 156
3 0 2 | KIEDY PIENIĄDZ UMIERA

Seehandlung (zob. Pruski Bank T im es, T h e 94


Państwowy) T irpitz Alfred von 58, 97, 153
Seipel Ignaz 115, 117, 120, 259 Toronto Daily S ta r 107, 161,285,
Sichel 263 296
Siem ens & H alske 158 Trewir 143, 154, 256
Sierks H a n s Ludwig 206 Turyngia 196, 230, 232, 244
S m i t h je r e m i a h 259 U n te r den L inden 207
Snowden Philip 238
socjaldem okraci, większościowi V a u g h an J.C . 231
socjaliści (SPD) 28-29, 48, 60, Vogler A lbert 229
6 8 ,2 1 8 ,2 7 8 Völkischer B eo b ach ter 221
Solingen 190, 235 Vorwärts 275
Spira 154 Vossische Z eitu n g 27, 109
Stahlw erk Becker-Willich 143
Stany Zjednoczone 11, 20, 46, W aldersee, h rab ia von 58
62, 145, 148, 283 (am basador W auchope A rth u r 282-283
USA) 98, 111 W ęgry 10, 12, 15, 32, 117, 121-
Steffeck, p a n n a 243 129, 166, 233-234, 258-260,
Stinnes H ugo 10, 56, 93-94, 98, 269-270, 286, 290-291
137, 155, 159, 164, 187, 190, W h eeler-B en n ett J o h n 29, 232
201,219, 228-229, 263,275, W iedeń 3 2 - 4 1 ,7 7 -7 8 , 101,
292 112-113, 115-117, 119-120,
Strasbu rg 107-109, 161 125, 153, 179-180, 183-184,
S tre se m a n n G ustav 152, 197-198, 257, 259
200, 2 0 3 -2 0 5 ,2 1 3 -2 1 4 ,2 1 8 , W iesbaden 154, 226
222, 229, 243-246, 252, W ilhelm strasse 164
27 2-27 3,27 9-2 81 W ilson Woodrow 30
Szczecin 198, 206 W irth Jo se p h 48, 54, 54-55, 61,
Szwajcaria 37, 62, 70, 1 17, 121, 154 67-68, 75-76, 83, 109, 111,
Szwecja 21, 59 115, 140, 174,277
W łochy 62, 114-115, 118, 143,
Thelw all Francis 65 204
T h u r s ta n Paget 74 Wrocław 155, 175, 231,
Thyssen Fritz 48, 228, 265 Wysoka Kom isja dla N adrenii 45,
T ie rg a rte n 39 5 3 ,9 3 , 170
INDEKS NAZW WŁASNYCH | 3 0 3

Young G.M. 33 Zagłębie Saary 30, 152


Z eigner Erich 188, 206, 229-230,
Zagłębie Ruhry 52, 71, 137, 144— 273
147, 152-184, 186-191, 194, Z im m e rm a n n A rth u r 120, 178,
196-198, 2 0 5 ,2 1 0 ,2 1 2 -2 1 4 , 180-181,259
219, 222, 228-229, 232, 235, Zinowjew Grigorij 206
238, 244-245, 252-253, 255, Zurych 26, 39-40, 125, 232, 235,
257, 262-263, 266, 290 258

You might also like