Professional Documents
Culture Documents
Warszawa, 2022
ISBN: 978-83-951952-2-8
https://historiasztuki.com.pl/
https://historiaantykultury.pl/
WSTĘP
WPROWADZENIE
Ś
EKONOMIA WOLNOŚCI
WOLNOŚĆ NEGATYWNA I POZYTYWNA
WOLNOŚĆ REALNA
DOBROBYT
PRACA
JAK ZDOBYĆ DOBROBYT
KRADZIEŻ
WŁASNOŚĆ
RYNEK
DOBRO
STRATA, KORZYŚĆ, ZYSK
CO TO JEST WYZYSK
PIENIĄDZ
SKĄD BIORĄ SIĘ PUSTE PIENIĄDZE?
SYSTEM KRADZIEŻY ZORGANIZOWANEJ
ZAKOŃCZENIE
CO ROBIĆ?
WARTO PRZECZYTAĆ
POZYCJE DOTYCZĄCE HISTORII KULTURY
POZYCJE DOTYCZĄCE HISTORII MARKSIZMU
INDEKS OSÓB
WSTĘP
NATURA
Natura to wszystko, co powstało i istnieje w sposób
niezależny od woli i działania człowieka.
Jednak to, że człowiek istnieje, również nie jest wynikiem jego woli
lub działania, ale w najodleglejszej perspektywie woli lub działania
jakiejś pierwszej przyczyny, a w perspektywie najbliższej woli
i działania jego rodziców, którzy go o zdanie nie pytali. W tym sensie
człowiek w chwili narodzin jest więc również częścią natury, a w
jakim sensie jest człowiekiem, to się dopiero okaże. Można więc
powiedzieć, że natura to wszechświat albo po prostu niezależnie
od człowieka istniejąca rzeczywistość, jednak nie ma pewności ani
co do tego, że coś istnieje, ani tym bardziej, że istnieje „rzeczywiście”,
czyli realnie.
Od razu wyjaśnię kontekst przedstawionych dalej kilku uwag
na temat natury.
SPOŁECZNY KONTEKST
Wszystkie dywagacje na ten temat mają dwa wymiary. Pierwszy
można nazwać poznawczym i sprowadza się on do ustalenia różnymi
metodami jakiejś obiektywnej wiedzy o właściwościach natury
i rządzących nią prawach. W wymiarze drugim chodzi
o poszukiwanie źródeł i uzasadnienia moralności. Z punktu widzenia
wiedzy społecznej, która dotyczy mechanizmów życia społecznego
i motywów ludzkiego działania, istotny jest tylko ten drugi aspekt,
ponieważ dla ludzkiego działania nie ma żadnego znaczenia, czy
człowiek zbudowany jest z fermionów i bozonów, czy został ulepiony
z rzecznego mułu lub gliny; ma natomiast znaczenie to, jak rozumie
on rzeczywistość, swoje w niej miejsce i z czego wynikają jego prawa
i obowiązki.
Tego podziału na aspekt poznawczy i moralny wiedzy
o rzeczywistości nie było w starożytności, ponieważ nauka jeszcze nie
wyodrębniła się z filozofii, a religia nie miała jeszcze związku
z moralnością. Starożytni bogowie mogli być amoralni i niemoralni,
mogli cudzołożyć, mordować, pożerać własne dzieci i nie miało
to żadnego wpływu na postępowanie ludzi. Judaizm poddał ludzkie
postępowanie prawu religijnemu pochodzącemu od Boga,
przedstawiając w Biblii dzieło stworzenia świata i człowieka. Cała
natura i całe prawo miały jedno źródło. Chrystianizm wprowadził
podział władzy na świecką i duchowną (boskie i cesarskie, Mt, 22)
i poddał człowieka dwóm porządkom – doczesnemu i wiecznemu,
a tradycja utrwaliła przekonanie o wyższości porządku wiecznego
(„Bardziej słuchać Boga niż ludzi”, Dz, 5, 29). Człowiek ma obowiązek
posłuszeństwa wobec władzy świeckiej, ale ma prawo przeciwstawić
się jej, jeśli narusza ona prawo naturalne i ewangeliczne. Zasada
ta nałożyła obustronne ograniczenia na rządzących i rządzonych, ale
przede wszystkim ograniczenia w podporządkowaniu poddanych
politycznym i ekonomicznym interesom wszelkiej władzy doczesnej,
a od XVI w. stworzyła otwarty konflikt tej władzy z katolicyzmem,
który przedstawił jej antropologiczne uzasadnienie praw człowieka.
Konflikt ten był tym ostrzejszy, że religia, legitymizując władzę
świecką, tym skuteczniej mogła ją ograniczać.
Swoboda działania władzy świeckiej zależała więc od usunięcia
z funkcjonującego w społecznej świadomości obrazu rzeczywistości
nie tyle religii i moralności, co nadrzędnego wobec władzy źródła
moralności.
NATURA CZŁOWIEKA
To, czy natura rozumiana jako rzeczywistość ma charakter
materialny, duchowy czy intelektualny i jak powstała, jest i
pozostanie problemem filozoficznym, ponieważ im bardziej rozwijają
się nauki szczegółowe (fizyka kwantowa, teoria względności,
neurologia, psychofizjologia), tym mniej czytelne staje się samo
pojęcie rzeczywistości. Nie umiemy ustalić również w sposób pewny,
jak powstał człowiek. Współczesna kosmogonia (Big Bang) opisuje
początek Wszechświata w sposób zadziwiająco zbieżny z biblijną
Genesis, a na poziomie faktów dostępnych nauce różnica między
kreacjonizmem a ewolucjonizmem sprowadza się do czasu trwania
tego procesu – reszta jest już spekulacją na temat „początkowej
osobliwości” lub poetyckim rekonstrukcjonizmem. Nie wnikając więc
w to, czy siła, która doprowadziła do powstania wszechświata
i gatunku ludzkiego, ma charakter materialny czy idealny, można
przyjąć, że to początkowe wyposażenie biologiczne i psychiczne,
z jakim człowiek przychodzi na świat, jest jego wyposażeniem
„naturalnym”, na które w chwili narodzin nie ma wpływu ani on sam,
ani otoczenie, w którym się pojawia. To naturalne wyposażenie
można nazwać „naturą człowieka” i ono decyduje na elementarnym
poziomie o jego człowieczeństwie.
NAUKOWY REDUKCJONIZM
Rozwój nauk przyrodniczych sprzyjał zastępowaniu przez nie
religii w wyjaśnianiu zagadki rzeczywistości, chociaż nie za sprawą
naukowców, ale ideologicznych redukcjonistów. W połowie XIX
wieku Auguste Comte (1798-1857) ogłosił zasady filozofii
pozytywnej, zgodnie z którą jedyną prawdziwą wiedzą jest wiedza
naukowa, a źródłem tej wiedzy są zjawiska naturalne. W 1859 r.
Karol Darwin (1809-1882) opublikował O pochodzeniu gatunków,
w 1863 r. Thomas Huxley (1825-1895) stwierdził, że człowiek
pochodzi od małpy, co podważyło wiarygodność biblijnej wizji
boskiej kreacji, a tym samym całego zbudowanego na niej obrazu
rzeczywistości. W 1865 r. Andrew White (1832-1918) założył
w Stanach Zjednoczonych Cornell University, którego produktem
było wydane w 1896 r. dzieło pt. Wojna nauki z teologią. Postęp
zwyciężał zabobonną ciemnotę i uwalniał rozum od metafizycznych
fantasmagorii. Rzeczywistość miała charakter naturalny, a jej
podstawą była odwieczna, obiektywnie istniejąca materia. Jednak
wkrótce naukowy obraz świata zaczął się komplikować, bo naukowy
ewolucjonizm stworzył ideologiczny rasizm i uzasadnił nowy
imperializm, a nauka podważyła nową wiarę w obiektywnie
istniejącą materię.
Wprawdzie jeszcze w 1900 r. lord Kelvin (William Thomson,
1824-1907) stwierdził, że fizyka poznała już wszystko, co miała
do poznania, i do wyjaśnienia pozostały jeszcze tylko jakieś drobne
kwestie szczegółowe, ale już w następnych latach Max Planck
(1858-1947) i Albert Einstein (1879-1955) stworzyli podstawy
mechaniki kwantowej i teorii względności, które miały całkowicie
zmienić rozumienie czasu, przestrzeni i materii. Wkrótce Ernest
Rutherford (1871-1937) i Niels Bohr (1885-1962) opublikowali
modele atomu, w których coraz mniej było miejsca na ową odwieczną
materię. W 1927 r. Werner Heisenberg (1901-1976) ogłosił zasadę
nieoznaczoności, a belgijski ksiądz katolicki Georges Lemaître
(1894-1966) przedstawił kosmogoniczną teorię Wielkiego Wybuchu,
z której wynikało, że czas i przestrzeń miały swój początek. W latach
70. XX wieku fizycy stworzyli tzw. model standardowy, który
przedstawił zestaw cząstek elementarnych stanowiących
podstawowy budulec rzeczywistości. Obecnie nauka przedstawia
taką mniej więcej wiedzę o strukturze rzeczywistości, w której
o materii właściwie nie ma już mowy (z góry przepraszam
za uproszczenia, które nie mają w tym kontekście większego
znaczenia, ale mogą razić zawodowych fizyków).
POZIOMY RZECZYWISTOŚCI
Wszystkie elementy natury, od atomów do galaktyk, zbudowane
są z takiego samego budulca, ale mają różne poziomy złożoności,
z których najczytelniejsze to poziom mikro, poziom makro i poziom
kosmo.
Poziom mikro tworzy właśnie ten podstawowy budulec, czyli tzw.
cząstki elementarne, których zachowania opisuje fizyka cząstek
elementarnych (mechanika kwantowa).
Z cząstek elementarnych zbudowane są coraz bardziej złożone
struktury – atomy, molekuły, związki chemiczne, a wreszcie obiekty
tworzące poziom makro, których relacje określają prawa fizyki
klasycznej (mechanika Newtonowska). Poziom makro to świat,
w którym żyje człowiek i toczy się życie społeczne.
Największe struktury zbudowane z cząstek elementarnych, takie
jak gwiazdy, galaktyki czy materia międzygwiezdna, tworzą trzeci
poziom, poziom kosmiczny, który bada astrofizyka, a prawa nim
rządzące opisuje teoria względności Einsteina.
NATURA NATURY
Nie wiemy i zapewne nigdy nie dowiemy się ostatecznie, czy
rzeczywistość ma jeszcze jakieś niższe lub wyższe poziomy
złożoności, ponieważ istnieją obiektywne granice ludzkiego poznania
opartego na doświadczeniu zmysłowym. Filozofowie od tysięcy lat
sprzeczają się o to, jaka jest prawdziwa natura natury, a główny spór
toczył się wokół przeciwstawianych sobie pojęć ducha i materii.
Tymczasem najdziwniejszym odkryciem współczesnej fizyki jest to,
że materii w tradycyjnym rozumieniu, czyli czegoś konkretnego
i nieredukowalnego, nie ma, a to, czego doświadczamy, jest tylko
pewną formą energii i chmurą oddziaływań elektrostatycznych,
magnetycznych i grawitacyjnych, a cząstki elementarne nie mają
żadnych właściwości, których moglibyśmy doświadczyć
bezpośrednio. A jednak niewątpliwie doświadczamy natury w jej
fascynującej różnorodności.
ŻYCIE
Ś
Świat w skali makro wypełniają zbudowane z identycznego,
opisanego już materiału skomplikowane struktury. Dzielą się one
na dwie grupy. Jedne to rzeczy martwe, w których toczą się procesy
fizyczne i chemiczne. Drugie to organizmy, w których toczą się
procesy życiowe.
O ile można zainicjować procesy fizyczne i chemiczne przez
tworzenie odpowiedniej konfiguracji podstawowego budulca natury
(np. łączenie pierwiastków i związków chemicznych), to nie można
przez ich proste zestawienie rozpocząć procesu życiowego –
przynajmniej przy dzisiejszym stanie wiedzy i technologii.
Wprawdzie nauka zakłada, że kiedyś, w zamierzchłej przeszłości i w
sprzyjających warunkach doszło do samoczynnej i przypadkowej
inicjacji życia (co jest tylko redukcjonistyczną odmianą
kreacjonizmu), należy jednak pamiętać, że nawet jeśli kiedyś udałoby
się w warunkach laboratoryjnych taki proces zainicjować, to będzie
to wynik działania – wprawdzie tylko ludzkiego, ale – rozumu.
W makroświecie życia nie można stworzyć. Jest ono kontynuacją
procesu o nieznanym początku, którego nie można przerwać
i wznowić. Nowy organizm może powstać tylko w wyniku prokreacji
z komórek innego żyjącego lub innych żyjących organizmów.
Organizmy potomstwa nie są więc całkowicie nowymi organizmami,
ale kontynuacją żywych komórek organizmów rodziców. Ma to
ogromne konsekwencje natury moralnej, ale o tym później.
Organizmu nie można więc ani stworzyć, ani zbudować, ani
zmontować, nawet jeśli ma się wszystkie jego składniki. Przerwanie
procesu życia oznacza śmierć.
ZWIERZĘ
Życie to proces energochłonny, co oznacza, że organizmy muszą
wytwarzać energię, zdobywając z otoczenia pokarm zbudowany
z takiego samego jak one budulca, czyli z pustki wypełnionej
oddziaływaniami między porcjami energii. W tym celu muszą
wchodzić w interakcje z tym otoczeniem, a więc zdobywać o nim
informacje i podejmować wobec niego jakieś działania.
Najwyżej rozwinięte organizmy to zwierzęta posiadające
wyspecjalizowane narządy i układy narządów (zbudowane z takich
samych cząstek elementarnych), nazywane receptorami, układ
nerwowy, którego centrum stanowi mózg, i układ umożliwiający
im poruszanie się.
Te niematerialne receptory odbierają sygnały od otoczenia i od
samego organizmu; układ nerwowy przekazuje te sygnały do mózgu,
a mózg zbudowany z takich samych cząstek elementarnych tworzy
na ich podstawie spostrzeżenia zapachu, dźwięku, smaku, kształtu
i koloru, z których to spostrzeżeń buduje wyobrażenie, czyli obraz
otoczenia i siebie samego.
FANTOMY
Rzecz w tym, że jakkolwiek proces ten zwykle zaczyna się
od czytelnych dla receptorów bodźców nadchodzących od otoczenia
albo samego organizmu i jego bazą są jakieś procesy
elektrochemiczne i elektromagnetyczne, to ani otoczenie, ani sam
organizm – zbudowane z identycznych kilkunastu cząstek
elementarnych – nie mają ani smaku, ani dźwięku, ani zapachu, ani
kolorów – może z wyjątkiem określającego formę rozlokowania ich
w przestrzeni – słowem, żadnej cechy, jakie mają ich wyobrażenia
powstające w mózgu.
FENOMEN KOLORU
Bardzo polecam obejrzenie przynajmniej pierwszej połowy
opublikowanego na moim kanale YouTube (historia sztuki) filmu pt.
„Kolor” (druga połowa dotyczy kwestii technicznych), ponieważ
wyjaśnia on dokładniej, w jaki sposób powstaje świat „realnych
fantomów”, w którym żyjemy. Chodzi w nim o to, że zarówno
wizualny obraz otoczenia, w którym żyjemy, jak i nas samych (bo
widzimy się w lustrze) nie jest tożsamy z nim samym, ponieważ
zarówno otaczający nas świat jak i my sami składamy się z takich
samych, pozbawionych zmysłowych cech elementów, których różne
konfiguracje różnie emitują albo odbijają światło, będące
strumieniem pozbawionych zmysłowych właściwości fotonów. Fala
światła ma tylko dwie właściwości – długość i amplitudę, i gdy
dociera ona do ludzkiego oka, wywołuje reakcję, na podstawie której
w mózgu powstaje wrażenie kolorów o barwie zależnej od długości
i jasności zależnej od amplitudy fali światła.
Każdy punkt każdego obiektu zbudowanego z cząstek
elementarnych emituje lub odbija światło, które to światło powoduje
powstanie w mózgu kolorowego obrazu tego punktu, a wszystkie
te punkty tworzą obraz obiektu emitującego lub odbijającego światło.
Najważniejszą kwestią w opisywanym zjawisku jest relacja między
widzianym obiektem, a jego obrazem powstającym w mózgu. Jeśli
człowiek widzi pomalowaną na zielono ścianę, to ściana na pewno
nie jest zielona, zielony jest natomiast jej obraz i istnieje on tylko
w mózgu. Jednak ściana, nawet jeśli tylko jako struktura
niematerialnych oddziaływań, istnieje, tzn. istnieje coś, od czego
może odbić się światło i o co uderzymy, jeśli z zamkniętymi oczami
spróbujemy przez nią przejść, natomiast trudno wskazać, jaki jest
nośnik obrazu tej ściany, z czego jest zrobiony i na czym zapisany.
Ta sama zasada obowiązuje w odniesieniu do wszystkich innych
zmysłów i wielokolorowego, wielosmakowego, wielozapachowego
obrazu obiektów pozbawionych masy, kolorów, smaku i zapachu.
OBIEKTYWNA SUBIEKTYWNOŚĆ
Nawet jeśli uznamy, że te struktury cząstek elementarnych, które
nazywamy rzeczami i organizmami, istnieją obiektywnie, to znaczy
niezależnie od ich postrzegania, to wyobrażenia tych struktur, jakie
powstają w mózgach, a raczej w umysłach najbardziej złożonych
organizmów, istnieją tylko w tych umysłach i są doznaniem
całkowicie indywidualnym, którego nie można ani zapisać, ani
przekazać. Obrazy rzeczywistości są tworami czysto indywidualnymi.
Mimo to wiemy (ponieważ jesteśmy w stanie to sprawdzić), że te
całkowicie subiektywne obrazy rzeczywistości powstające
w umysłach organizmów tego samego gatunku są niemal identyczne.
Np. wszyscy ludzie o zdrowym zmyśle wzroku widzą jedną strukturę
jako taki sam czerwony kwiat, a inną jako takiego samego burego
kota.
POPĘD I INSTYNKT
Życie jest procesem energochłonnym, to znaczy, że jego
podtrzymywanie wymaga dostarczania energii z zewnątrz
organizmu. Każdy zdrowy, normalnie funkcjonujący organizm
tworzy zapas materiału, który przetwarza na energię. Jeśli energia
nie jest dostarczana z zewnątrz organizm zaczyna przetwarzać
na energię samego siebie – zaczyna siebie zjadać i chudnie. Jeśli
jednak zapasy się wyczerpią, proces życiowy ulega przerwaniu
i organizm umiera. Zapewne dlatego w każdym organizmie działa
jakaś siła, która skłania go do działań mających na celu podtrzymanie
procesów życiowych i dlatego wszystkie organizmy, niezależnie
od ich złożoności, na najniższym biologicznym poziomie mają
wbudowane dwa rodzaje mechanizmów, które nazywamy popędami
i instynktami.
Ponieważ podtrzymanie procesu życiowego jest warunkiem całego
„dalszego ciągu”, popędy i instynkty muszą być wbudowane
w najprostszą strukturę życia i w najprostszy nawet organizm, tym
samym muszą działać niezależnie od jego wyższych funkcji (myślenia,
świadomości).
Popęd to wewnętrzna siła skłaniająca organizm do podejmowania
działań koniecznych do podtrzymania życia, a więc zdobywania
pożywienia i prokreacji.
Instynkt to wrodzona zdolność do określonych zachowań
podejmowanych pod wpływem popędu lub w reakcji na bodźce
zewnętrzne.
Zachowania podejmowane pod wpływem popędów nazywamy
ogólnie zachowaniami instynktowymi.
Cechą zachowań instynktowych jest to, iż są one wrodzone,
to znaczy, że istota żyjąca opanowuje je w miarę swojego naturalnego
rozwoju, bez konieczności uczenia się i bez pomocy zewnętrznej.
Oczywiście samo pojęcie uczenia się jest nieprecyzyjne i można
powiedzieć, że np. zwierzę „uczy się”, obserwując i naśladując inne
zwierzęta (najczęściej matkę), ale taką „naukę” zwierzę podejmuje
spontanicznie, nie wbrew popędom, ale właśnie pod wpływem
popędu, i uczy się ono samo, tzn. nie jest przez nikogo instruowane.
Nie zaobserwowano np. w świecie zwierząt przykładów wychowania
seksualnego, ale wszystkie zwierzęta po osiągnięciu dojrzałości
płciowej podejmują pod wpływem popędu instynktowe czynności
seksualne, które są całkowicie skuteczne i wystarczają
do przedłużenia procesu życia.
CZŁOWIEK
Człowiek jest częścią natury, ponieważ rodzi się niezależnie
od własnej woli, zbudowany jest z tych samych cząstek
elementarnych co cała natura, z biologicznego punktu widzenia jest
najwyżej rozwiniętym zwierzęciem, niewiele różniącym się
od niektórych małp, i w chwili narodzin ma wszystkie cechy najwyżej
rozwiniętych zwierząt wraz z ich popędami, instynktami
i zachowaniami instynktowymi. Jednak między człowiekiem
a najwyżej rozwiniętymi zwierzętami istnieją trzy zasadnicze różnice,
które są bezdyskusyjnym faktem, chociaż nie znamy ich wyjaśnienia
i są one widoczne gołym okiem bez konieczności porównywania
genomów.
Pierwsza różnica polega na tym, że człowiek jest najgorzej
ze wszystkich istot wyposażony naturalnie do przetrwania,
ponieważ jest w porównaniu z wieloma zwierzętami fizycznie słaby,
kiepsko porusza się po drzewach, kiepsko pływa, szczególnie pod
wodą, jeszcze gorzej lata, jest nieodporny na wysokie i niskie
temperatury, nie ma sierści, szponów i kłów, najdłużej jest całkowicie
bezbronny i skazany na opiekę rodziców itd. itp. Nie potrafimy
odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ewolucja doprowadziła do takiego
oczywistego upośledzenia człowieka, ani wyjaśnić, czy to owłosiony,
małpi praczłowiek najpierw pod wpływem zimna nauczył się
produkować odzież, a dopiero potem stracił zbędną już sierść, czy
najpierw stracił sierść, a dopiero potem pod wpływem zimna nauczył
się produkować odzież. Łatwo się domyślić, że w obydwu
przypadkach w tzw. międzyczasie raczej by zamarzł na śmierć, niż
zdążył uszyć garnitur, ale tak prostackich pytań nie wypada stawiać
w dyskusji na znacznie ważniejsze tematy emancypacji i wykluczenia.
Druga różnica polega na tym, że jakkolwiek jest on słabiej
od zwierząt wyposażony w umiejętności instynktowe, to u
człowieka można rozwinąć cechy i umiejętności, których
na pewno nie można rozwinąć u najwyżej nawet rozwiniętych
zwierząt. Zwracam uwagę na określenie „można rozwinąć”,
ponieważ wskazuje ono na trzecią różnicę.
Trzecia, najbardziej niezwykła różnica polega na tym, że u zwierząt
cechy i umiejętności instynktowe „rozwijają się” same albo zwierzę
„rozwija je” samo wraz z rozwojem biologicznym, a pewnych cech
i umiejętności nie można rozwinąć u nich nawet w wyniku usilnej
tresury. Tymczasem te specyficznie ludzkie cechy i umiejętności,
których u zwierząt rozwinąć nie można, a które u człowieka
rozwinąć można, nie mogą rozwinąć się „same”, czyli w wyniku
naturalnego, indywidualnego rozwoju psychofizycznego, ani
człowiek nie może rozwinąć ich „sam”, z własnej inicjatywy.
LUDZKIE POTENCJE
Trudno jest w kategoriach naukowych precyzyjnie określić granicę
dzielącą człowieka od zwierzęcia. Wiele badań współczesnej
kognitywistyki koncentruje się na ustaleniu tej granicy, chociaż
właściwie należałoby powiedzieć, że raczej na jej zacieraniu poprzez
wskazywanie, że wiele cech i zachowań uznawanych za typowo
ludzkie obserwujemy również u najwyżej rozwiniętych małp.
Oczywiście nie da się zaprzeczyć istnieniu – przynajmniej w warstwie
objawowej – podobieństw między zachowaniami ludzi i zwierząt,
chociaż źródła podobnych zachowań nie muszą być identyczne.
Chodzi jednak o to, że kognitywistyka koncentruje się
na wskazywaniu takich właśnie podobieństw, co z założenia utrudnia
zrozumienie istoty różnic – one po prostu nie stanowią głównego
obiektu jej zainteresowania (a raczej jej przedstawicieli,
bo deklarowany cel nauki a praktyka nie muszą się pokrywać).
Niewątpliwie fakt, że zwierzęta mają potomstwo, (w większości
gatunków wyżej rozwiniętych) dbają o ich rozwój i z pewnością w ich
mózgach toczą się procesy, które możemy określić jako myślenie
i odczuwanie – co do istoty dotyczy to również ludzi. Jednak również
niewątpliwie istnieją takie cechy i umiejętności, które (1) znacznie
przekraczają możliwości najwyżej nawet rozwiniętych zwierząt
i które (2) na pewno nie rozwiną się w trakcie naturalnego rozwoju
człowieka.
Nie ma żadnych szans na to, żeby jakiekolwiek zwierzę w ogóle
i jakikolwiek człowiek samodzielnie opanował matematykę wyższą,
umiejętność mówienia, tańca na puentach, gry na skrzypcach,
koloraturowego śpiewu czy nawet chodzenia w pozycji w pełni
wyprostowanej. Takie zaawansowane umiejętności będę nazywać
umiejętnościami kwalifikowanymi i – powtórzę to jeszcze raz –
są one niedostępne zwierzętom, natomiast są wprawdzie dostępne
człowiekowi, ale nie mogą rozwinąć się same pod wpływem popędów
i instynktów, wraz z naturalnym rozwojem biologicznym ludzkiego
organizmu i człowiek nie jest w stanie rozwinąć ich samodzielnie.
Są więc one jedynie umiejętnościami potencjalnymi, dlatego dalej
będę nazywał je potencjami.
REALIZACJA
Proces rozwinięcia ludzkich potencji i opanowania ludzkich
umiejętności kwalifikowanych, czyli proces przemiany człowieka
potencjalnego w człowieka realnego, można nazwać realizacją. Jeśli
wyciągniemy logiczne wnioski z dotychczasowego rozumowania,
to stanie się oczywiste, że człowiek nie może się sam zrealizować,
a poruszam ten temat dlatego, że jedną z mantr współczesnej
ideologii jest postulat tzw. samorealizacji.
DZIKIE DZIECI
Nauka nie ma możliwości dokładnego ustalenia, które
z właściwych człowiekowi potencji są instynktowe, a które typowo
ludzkie, ponieważ wymagałoby to wykonania zbrodniczego
eksperymentu polegającego na obserwowaniu przez wiele lat grupy
noworodków rozwijających się w kompletnej izolacji
od jakichkolwiek wpływów kultury. Pewnej wiedzy dostarczają
jednak przypadki osób, które rozwijały się od urodzenia bez
kontaktu z ludźmi z przyczyn losowych (tzw. dzikie dzieci). Znanych
jest kilkadziesiąt takich przypadków opisywanych na przestrzeni ok.
dwóch wieków. Wynika z nich, że osoby takie nie opanowały ani
umiejętności mowy, ani nawet chodzenia w pozycji wyprostowanej,
nie rozwinęły również typowo ludzkich reakcji emocjonalnych.
Po powrocie do kręgu oddziaływania kultury, w zależności od tego,
na jakim etapie rozwoju biologicznego powrót ten nastąpił, osoby
takie nie były w stanie albo w ogóle, albo w znacznym stopniu
nadrobić niedorozwoju psychicznego.
Amerykański językoznawca Eric Lenneberg (1921-1975)
w książce z 1967 r. pt. Biologiczne podstawy języka spopularyzował
tzw. hipotezę okresu krytycznego, zgodnie z którą człowiek może
w pełni opanować pierwszy język tylko w okresie przed osiągnięciem
dojrzałości, po którym potencjał ten zanika.
W 1967 r. w Czechosłowacji odkryto dwóch siedmioletnich
bliźniaków (tzw. bliźniaki Koluchowej – od nazwiska psycholog
badającej ten przypadek), którzy w wieku półtora roku zostali
zamknięci przez macochę w piwnicy i przez prawie sześć lat rozwijali
się bez kontaktu z ludźmi. Kiedy ich odnaleziono, chłopcy nie
potrafili mówić i byli głęboko niedorozwinięci, ale po adopcji,
zmianie środowiska i specjalnej opiece nadrobili zaległości, ukończyli
wyższe uczelnie i prowadzą normalne życie rodzinne. W 1970 r.
w Kalifornii ujawniono przypadek 13-letniej dziewczynki (Genie),
niemal od urodzenia trzymanej w kompletnej izolacji. Po siedmiu
latach rehabilitacji Genie nie opanowała do końca umiejętności
mówienia, a po zakończeniu intensywnej opieki umiejętność
tę utraciła.
Nieliczne przypadki „dzikich dzieci” wskazują na to, że człowiek
rozwijający się w izolacji od innych ludzi nie rozwija się wcale albo
nie jest w stanie rozwinąć w pełni swojego ludzkiego potencjału (np.
nie rośnie jego inteligencja), ale z przyczyn biologicznych nie może
rozwinąć potencjału właściwego zwierzętom, który umożliwia
im przetrwanie w naturalnym środowisku. Oznacza to, że człowiek,
nie osiągając najwyższej, wynikającej z jego potencjału „sprawności
w przetrwaniu”, nie może przetrwać jako gatunek.
LOGIKA I PARADOKS EWOLUCJI
Dla uniknięcia dyskusji światopoglądowych (w tej kwestii
nieistotnych) słowem „ewolucja” określam w wiedzy społecznej
jednocześnie przyczynę i proces zmian jakościowych zachodzących
w naturze, bez względu na charakter tej przyczyny. W sporach
na temat ewolucji istotną rolę odgrywa kwestia celowości, ponieważ
celowość zakłada istnienie jakiejś świadomości określającej cel, stąd
tak wielkie znaczenie przypisuje się współcześnie przypadkowi.
Jednak nawet jeśli na wynik procesu nazywanego ewolucją składały
się wyłącznie przypadkowe zmiany przystosowawcze,
to podobieństwo wyników odrębnych ścieżek tego procesu, czyli
podobieństwo cech osobników tego samego gatunku rozwijających
się w całkowitej izolacji od siebie, w różnych miejscach i czasami
w bardzo odmiennych warunkach świadczy przynajmniej o istnieniu
rządzących tymi zmianami prawidłowości statystycznych i trwałości
podstawowych cech. W tych kategoriach obecny stan natury
i człowieka można uznać za „konieczny” i „logiczny”, nawet jeśli
logikę sprowadzimy do teorii chaosu.
Jak już wspominałem, człowiek jest wprawdzie najwyższym co do
stopnia złożoności i najpóźniejszym produktem ewolucji, ale jest
znacznie gorzej niż zwierzęta wyposażony do przetrwania
w naturalnym środowisku, jednak to właśnie człowiek nie tylko
przetrwał jako gatunek, ale zapanował nad światem zwierzęcym
i stworzył cywilizację wysokich technologii. Warunkiem tego
ewolucyjnego sukcesu było rozwinięcie u człowieka tych jego
potencjalnych cech i umiejętności, które w nim niewątpliwie tkwią,
ale które nie mogą rozwinąć się same, ani człowiek nie może
rozwinąć ich sam.
Jest to swoisty paradoks ewolucji i nie wyjaśnia go nawet często
spotykany pogląd, że te ludzkie potencje rozwijały się powoli
i „odkładały się” w naturze kolejnych pokoleń, np. w materiale
genetycznym, ponieważ przeczy temu oczywisty fakt, że każdy,
nawet najbardziej współczesny człowiek poczęty przez najbardziej
nawet cywilizowanych i inteligentnych rodziców w chwili narodzin
niczym nie różni się od noworodka praludzi – ma on te same popędy
i instynkty, i prawdopodobnie te same potencje i nawet jeśli jego
rodzice mówią dziesięcioma językami, to i tak nie nauczy się
on samodzielnie ani mówić, ani pisać, ani grać na instrumentach.
Nawet jeśli nauka jest w stanie wykazać, jakie elementy w anatomii
mózgu różnią człowieka od zwierząt i kiedy pojawiły się te ośrodki
mózgu, w których prawdopodobnie znajduje się fizjologiczna baza,
bez której rozwinięcie potencji nie jest możliwe, to i tak nie zmienia
to faktu, że człowiek potencji tych nie może rozwinąć sam i że ich
biologiczna baza pozostanie niewykorzystana. Podkreślam ten
aspekt, ponieważ – jakkolwiek to opowiadanie utrzymane jest
w lekkim tonie – problem, o którym mowa, dotyczy filozoficznych
problemów z najwyższej półki. Człowiek mający w chwili urodzenia
ludzkie potencje nie wie o tym, że może się uczłowieczyć i nawet jeśli
organizm w wyniku rozwoju biologicznego rozwinie organy będące
bazą tych potencji, to bez ingerencji z zewnątrz muszą one pozostać
niewykorzystane.
Nie wiemy jak i kiedy doszło po raz pierwszy do tego, że jakaś
nieznana nam siła zmusiła potencjalnego człowieka do rozwinięcia
jego ludzkich potencji, opanowania mowy, stworzenia pisma, religii
i fizyki kwantowej, ale jeśli przedstawione rozumowanie nie zostanie
skutecznie zakwestionowane, to uzasadniony jest następujący
wniosek:
Człowiek w chwili narodzin nie jest takim człowiekiem,
jakim go sobie wyobrażamy, to znaczy istotą zdolną
do zachowań określanych jako „ludzkie”, a jedynie istotą
wyposażoną przez naturę lub Stwórcę w zdolność
do opanowania takich zachowań. Jednak po to, żeby stać się
człowiekiem realnym, człowiek potencjalny musi
przekroczyć granice swojej biologicznej natury.
SAMOREALIZACJA
Dorosłe zwierzę osiąga pewien poziom rozwoju właściwy
zwierzętom i przeżywa swoje zwierzęce życie jako pełnowartościowy
osobnik, który wykorzystał cały swój zwierzęcy potencjał.
Na dodatek okazuje się, że nawet przy wydatnej pomocy człowieka
potencjału tego nie można istotnie (o ile w ogóle, bo to nie jest
pewne) powiększyć. Nawet najsprawniejszy człowiek nie jest w stanie
lepiej nauczyć małpy skakania po drzewach, niż zrobi to małpa,
i nawet najlepszy ludzki nauczyciel nie jest w stanie nauczyć małpy
mówić, pisać wierszy ani chodzić w pozycji wyprostowanej.
Zwierzę jest „spełnionym” zwierzęciem, gdy całkowicie
rozwinie swój zwierzęcy potencjał.
BÓG
Przekonanie, że człowieka stworzyła jakaś wyższa od niego i to
nadnaturalna istota, jest wspólne wielu religiom. Biblijna Księga
Genesis mówi, że Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo
swoje, ale istnieją teorie, że to człowiek na swój obraz i podobieństwo
stworzył Boga. Tego problemu nie da się rozstrzygnąć w kategoriach
naukowych i pozostanie on kwestią wiary. Jednak w życiu
społecznym Bóg, nawet jeśli z naukowego punktu widzenia jest
„fantomem”, to jest on społecznym faktem, którego nie można
wyeliminować bez społecznych konsekwencji.
Człowiek działa, by zaspokoić swoje potrzeby, i w dalszej części
wskażę przykłady świadczące o tym, że z wyjątkiem potrzeby
przeżycia i prokreacji potrzeba transcendencji jest najsilniejszą
motywacją do działania – i to każdego działania, bo nawet do walki
prowadził ludzi bóg wojny. Biologiczne instynkty dają bardzo silną
motywację do działań mających na celu zaspokajanie własnych
potrzeb, natomiast w życiu społecznym najistotniejszym problemem
jest motywacja do działań moralnych, ograniczających realizację
własnych potrzeb kosztem wolności innych ludzi. Taką skuteczną
motywację może dać tylko uzasadnienie zachowań moralnych
znajdujące się poza zasięgiem ludzkiej ingerencji, a więc
w transcendencji – i to nie w każdej transcendencji.
BÓG OSOBOWY
Ludzka psychika rozwija się prawidłowo (tzn. w sposób
umożliwiający rozwinięcie ludzkich potencji) od urodzenia, przede
wszystkim pod wpływem kontaktów z rodzicami. Wiedza
psychologiczna mówi, że miłość matki jest bezwarunkowa
i umożliwia człowiekowi wzrastanie w poczuciu bezwarunkowego
bezpieczeństwa, natomiast miłość ojca jest warunkowa, ponieważ
stawia dziecku wymagania. To ojciec jest pierwszym emocjonalnym
autorytetem małego człowieka i to on staje się wzorem
do naśladowania.
Nawet jeśli uznamy ten fakt za realizację genialnej intuicji,
pojawienie się w historii ludzkości wyobrażenia osobowego Boga-
Ojca stworzyło najskuteczniejsze – na poziomie psychicznym –
oparcie dla moralności ograniczającej naturalny ludzki egoizm i –
niezależnie od intencji – eliminacja tego wyobrażenia musi uczynić
wszelkie systemy takiej moralności bezskutecznymi. Ze wszystkimi
tego społecznymi konsekwencjami.
LUDZKIE DZIAŁANIE
MECHANIKA DZIAŁANIA
INSTYNKT I DZIAŁANIA INSTYNKTOWE
Przez „działanie” rozumiem aktywności podejmowane w interakcji
z otoczeniem, wykraczające poza czynności należące do tzw.
procesów życiowych (np. oddychanie).
U zwierząt i u ludzi motywację do działania zapewniającego
bezpieczeństwo i kontynuację gatunku gwarantują instynkty.
Instynkty zmuszają do działań instynktowych niewymagających
umiejętności kwalifikowanych. Sprawność działań instynktowych
rozwija się wraz z rozwojem biologicznym i nie wymaga nauki.
O zachowaniach instynktowych pisali już Hermann Samuel Reimarus
(1694-1768) w 1760 r., Karol Darwin (1809-1882) i William James
(1842-1910) w 1872 r., a wiedzę o nich usystematyzował w 1937 r.
niemiecki zoolog Konrad Lorenz (1903-1989).
Zachowania instynktowe są wrodzone, podlegają doskonaleniu
wraz z rozwojem osobniczym bez konieczności zorganizowanych
ćwiczeń i występują u wszystkich przedstawicieli gatunku, nawet
rozwijających się w izolacji.
Najprostsze, automatyczne reakcje na bodźce zewnętrzne
i wewnętrzne nazywamy odruchami.
ODRUCHY
Odruch bezwarunkowy jest reakcją układu nerwowego
następującą bez udziału mózgu. Odruch warunkowy powstaje
na bazie odruchu bezwarunkowego w wyniku powtarzania czynności
(uczenia się) i przy integracyjnym udziale mózgu. Wyrabianie
odruchów warunkowych następuje w procesie tzw. warunkowania.
INSTYNKTOWE DZIAŁANIA CELOWE
Prostych czynności związanych z procesami życiowymi człowiek
nawet nie musi sobie uświadamiać, jednak działania polegające
na zaspokajaniu potrzeb w interakcji z otoczeniem są bardziej
skomplikowane i mają mniej lub bardziej uświadomiony cel.
Do działań służących zaspokajaniu potrzeb podstawowych zmusza
człowieka instynkt i nie wymagają one uczenia się. Istnieją trzy
podstawowe cele, których realizacja jest konieczna dla przetrwania
gatunku: zdobywanie pożywienia, obrona przez zagrożeniem
i rozmnażanie. Jakkolwiek u człowieka działania te mogą przybierać
bardzo wyrafinowane formy, to na poziomie elementarnym nikt nie
musi się ich uczyć. Impuls do podjęcia takich działań daje popęd, ale
człowiek (organizm) musi wykonywać celowe czynności zmierzające
do zaspokojenia potrzeby.
DZIAŁANIA SPONTANICZNE I POCZUCIE WOLNOŚCI
Szczególny charakter mają działania spontaniczne, ponieważ
pojęcie „spontaniczność” ma dwa znaczenia.
Jedno znaczenie obejmuje działania nieświadome i nieplanowane,
których przyczyny, zasady i cele są trudne albo niemożliwe
do ustalenia, co nie oznacza, że nie mają one przyczyn czy celu. Np.
skłonność do wielkiej aktywności ruchowej u dziecka
ma prawdopodobnie na celu kształtowanie rozwijającego się układu
mięśniowego i kostnego, a poza tym, umożliwia fizyczny kontakt
z otoczeniem i zbieranie wrażeń zmysłowych będących głównym
źródłem wiedzy na wczesnym etapie rozwoju (u Piageta faza
sensoryczno-motoryczna). Są one wynikiem chwilowego impulsu
wewnętrznego i ustają natychmiast po pojawieniu się zmęczenia.
Drugie znaczenie obejmuje procesy i działania przystosowawcze,
będące bezpośrednią odpowiedzią na bodźce zewnętrzne. Tak
rozumiana spontaniczność, czyli zdolność do natychmiastowego
reagowania na zmieniające się warunki, jest podstawowym
warunkiem ewolucji – być może ważniejszym niż zdolność
do aktywnej „walki o przetrwanie”.
Istnieje jeszcze jeden aspekt spontaniczności, który można nazwać
„ewolucjonistycznym kryterium wolności”. Zwierzę nie planuje
swoich działań (działania instynktowne nie są planowane). Zwierzęta
nie atakują również innych zwierząt, jeśli nie służy to zdobywaniu
pożywienia albo obrony terytorium. Warunkiem bezpieczeństwa
zwierzęcia jest możliwość natychmiastowego reagowania
na zagrożenia, czyli możliwość działania spontanicznego, wolnego
od jakichkolwiek ograniczeń i podporządkowanego wyłącznie
przetrwaniu. Takie poczucie bezpieczeństwa i swobodę działania
gwarantuje dystans osobniczy, a przede wszystkim możliwość
ucieczki. Zwierzę niepolujące, którego dystans osobniczy został
zagrożony, reaguje najpierw próbą odtworzenia tego dystansu (czyli
ucieczką), a dopiero potem – wobec braku możliwości ucieczki –
agresją prewencyjną (obronną).
Ź
Źródła najprostszego rozumienia wolności jako braku
ograniczeń możliwości ucieczki z sytuacji opresyjnej tkwią
w potrzebie bezpieczeństwa.
ZAINTERESOWANIE
Zainteresowanie to naturalna skłonność do koncentrowania uwagi
na jakimś zjawisku. Jest ono podstawą procesów poznawczych. Cechą
zjawisk powodujących zainteresowanie jest nowość doświadczenia.
Zjawisko poznane na podstawowym poziomie powodującym reakcję
zmysłową przestaje budzić zainteresowanie. Według najnowszych
badań, dziecko w wieku 7 miesięcy potrafi odróżniać nie tylko
poszczególne zjawiska, ale także ich strukturę. Nowe zjawiska
o znanym schemacie (np. a-b-a) przestają przyciągać uwagę, ale
przyciąga ją zjawisko o nieznanym schemacie (np. a-a-b). Uwaga
małego dziecka jest naturalnie rozproszona, ponieważ umożliwia ona
odkrywanie ciągle nowych zjawisk, dlatego dziecko nie potrafi dłużej
koncentrować jej na zjawiskach znanych. Powtarzanie czynności
znanych musi powodować znużenie (nieprzyjemność) i uniemożliwia
koncentrację uwagi konieczną do głębszego poznania zjawisk,
do pamięciowego opanowania wiedzy i wytworzenia nawyków.
SPONTANICZNOŚĆ I ZABAWA
Człowieka od urodzenia cechuje naturalna skłonność
do podejmowania różnych działań określanych jako spontaniczne,
których przyczyny i celu nie znamy. Można przypuszczać, że jest
to aktywność wynikająca z rozwoju fizjologicznego, mająca na celu
kształtowanie systemu kostnego i mięśniowego oraz instynktowe
rozwijanie umiejętności wrodzonych (instynktowych), mające swoje
źródło w naturalnej ciekawości umożliwiającej poznawanie otoczenia.
Zachowania takie przybierają często formę zabawy i sprawiają
dziecku fizjologiczną przyjemność, a granice takiej aktywności
wyznacza pojawienie się uczucia zmęczenia lub wykluczającego
spontaniczność przymusu, które zawsze są doświadczeniem
nieprzyjemności.
Działania spontaniczne, które z definicji są działaniami
podejmowanymi z własnej inicjatywy, mogą więc prowadzić
wyłącznie do rozwijania umiejętności instynktowych, a ich kres
wyznacza przeżycie nieprzyjemności.
PIRAMIDA MASLOWA
Jeden z najpopularniejszych modeli ludzkich potrzeb przedstawił
amerykański psycholog Abraham Maslow (1908-1970) w postaci
tzw. piramidy potrzeb albo piramidy Maslowa.
Pierwszy model opublikował Maslow w 1943 r. w pracy Teoria
ludzkich motywacji, rozwinął go w wydanej w 1954 r. książce
Motywacja i osobowość, a w istotny sposób zmodyfikował w 1970 r. (a
więc tuż po rewolcie amerykańskiej kontrkultury), dodając jako
najwyższą potrzebę człowieka potrzebę transcendencji (czyli również
Boga).
(Uwaga: sam Maslow nie posługiwał się graficznym schematem
piramidy, którą stworzyli jego interpretatorzy, chociaż znał ten
schemat.)
Piramida Maslowa przedstawia dość powszechnie akceptowaną
hierarchię potrzeb, w której najważniejsze są domagające się
bezwzględnego zaspokojenia potrzeby fizjologiczne. Ostateczna
wersja piramidy opracowana w 1970 r. obejmuje osiem kategorii
potrzeb:
– potrzeby fizjologiczne (np. jedzenie, sen, seks),
– potrzeby bezpieczeństwa (poczucie stabilizacji),
– potrzeby społeczne (np. przynależność do grupy, miłość),
– potrzeby indywidualne (np. niezależność, wolność, uznanie,
szacunek, prestiż, duma),
– potrzeby poznawcze (np. wiedza, rozumienie),
– potrzeby estetyczne (np. harmonia i piękno),
– potrzeba samorealizacji (poczucie spełnienia życiowych celów),
– potrzeba transcendencji (poszukiwanie absolutu
i doskonałości).
Oprócz samej hierarchii potrzeb, w koncepcji Maslowa istotne jest
jeszcze to, że potrzeby nie pojawiają się wszystkie naraz i z równą
siłą, ale potrzeby „wyższe” mogą ujawnić się dopiero wtedy, gdy
zaspokojone zostaną potrzeby „niższe”. Oznacza to, że człowiek nie
będzie np. spokojnie i z uwagą czytał książki, jeśli będzie dręczył
go głód lub niezaspokojony popęd seksualny.
FAŁSZOWANIE MASLOWA
Maslow niemal przez całe lata należał do tej formacji
intelektualnej, która przyczyniła się do powstania nowej ideologii
antykultury, ale starał się wytyczyć dla psychologii „trzecią drogę”
między anektowaną przez marksistów radykalną psychoanalizą
i skrajnym behawioryzmem.
Jeszcze w 1943 r. Maslow opublikował pierwszą, pięciopoziomową
hierarchię potrzeb, od elementarnych potrzeb fizjologicznych
do najwyższej potrzeby samorealizacji. Odróżnił przy tym potrzeby
podstawowe, potrzeby „deficytowe” – wspólne ludziom i zwierzętom
– od wyższych potrzeb „wzrostowych” lub „rozwojowych” –
właściwych ludziom, które ujawniają się dopiero po zaspokojeniu
potrzeb podstawowych, które tworzą bazę dla rosnących oczekiwań.
Na tej podstawie twierdził, że zaspokojenie potrzeby samorealizacji,
czyli samodzielnego rozwoju ludzkich potencji, jest dostępna
zaledwie dwóm procentom współczesnej mu populacji i zaspokojenie
tej potrzeby traktował raczej jako cel życia społeczeństw przyszłości.
Jednak w 1970 r., tuż przed śmiercią, Maslow przerobił swoją
piramidę na schemat ośmiopiętrowy, którego bazę stanowiły
potrzeby fizjologiczne, ale uzupełniony o potrzeby poznawcze
i estetyczne oraz najwyższą potrzebę transcendencji, czyli
poszukiwania wymiaru przekraczającego rzeczywistość „naukowo-
empiryczną”. Uzupełnienie to zostało opublikowane w 1971 r., ale
do dnia dzisiejszego piramida Maslowa prezentowana jest w starej,
niezmodyfikowanej wersji, co jest jednym z przykładów świadomego
fałszowania historii nauki i ludzkiej myśli.
Maslow pisał: „Transcendencja odnosi się do najwyższych
i najbardziej złożonych poziomów ludzkiej świadomości,
zorientowanych raczej na cel niż na środki, na siebie, na innych,
na ludzi jako takich, na inne gatunki, na naturę i na kosmos”. Trzeba
jednak pamiętać, że pojęcie kosmos jest w bliskiej Maslowowi
holistycznej wizji rzeczywistości synonimem najwyższego porządku
Wszechświata przeciwstawionego Chaosowi.
Jak już wspomniałem, w większości szkół i na różnego rodzaju
psychologicznych szkoleniach w dalszym ciągu piramida Maslowa
prezentowana jest w starej wersji, ale ponieważ w dobie Internetu
łatwy jest dostęp do informacji źródłowych, w ostatnich latach
zaktualizowana w 1970 r. wersja została ponownie „odkryta”, ale
uwzględniona w niej potrzeba transcendencji tłumaczona jest jako
„samo-transcendencja”, co ma nawiązywać do wcześniejszej samo-
realizacji.
NIEUPRAWNIONE UPROSZCZENIE
Warto zwrócić uwagę na popełniany przez Maslowa (i większość
psychologów) błąd nieuprawnionego uproszczenia. Otóż Maslow
mówi o ludzkich potrzebach jakiegoś teoretycznego człowieka, który
po zaspokojeniu – przynajmniej w znacznym stopniu – potrzeb
niższych rozwija nowe, coraz wyższe potrzeby. Jednak do swoich
badań wybierał on osoby dorosłe, dojrzałe, wybitne,
o ustabilizowanej osobowości, które jego zdaniem rozwinęły
wszystkie z postulowanych potrzeb, np. Alberta Einsteina, Eleanor
Roosevelt czy studentów osiągających najlepsze wyniki. Jednym
słowem, Maslowa interesowało, jakie potrzeby może rozwinąć
człowiek dorosły o ukształtowanej osobowości (czyli w gruncie
rzeczy to, jakie są granice możliwości rozwoju człowieka), ale z jego
koncepcji nie wynika wiedza o tym, jaki jest „człowiek realny”,
będący podmiotem życia społecznego. Tymczasem dla zrozumienia
ludzkiego działania istotne jest nie tylko to, jakiego człowieka można
uformować w optymalnych warunkach rozwoju, ale również to,
co znaczy określenie „warunki optymalne”, a przede wszystkim to,
jaki człowiek zostanie uformowany (czy uformuje „się”), jeśli jego
rozwój następować będzie w sposób naturalny, czyli bez
wychowującego oddziaływania innych ludzi.
Nie jest to zarzut pod adresem Maslowa, lecz pod adresem tych,
którzy teoretyczne konstrukcje przyjmują jako podstawę rozważań
o działaniach człowieka w realnym życiu społecznym.
POZYTYWNY REDUKCJONIZM
Nie ma chyba wątpliwości, że trwające od pięćdziesięciu lat
uporczywe próby ukrywania modyfikacji schematu Maslowa
wynikały z chęci wyeliminowania z psychologii niebezpiecznego
pojęcia transcendencji, nieuchronnie kojarzącego się z religią –
chociaż interpretacja Maslowa nie wiązała go z żadnym konkretnym
wyznaniem. Być może również dlatego wszystkie nurty psychologii
pozytywnej stosują swego rodzaju redukcjonizm. Christopher
Peterson w tekście pt. „Czym jest i czym nie jest psychologia
pozytywna” (What Is Positive Psychology, and What Is It Not?, 2008)
napisał, że jest ona „naukowym studium nad tym, co czyni życie
warte przeżycia”, a w definicji Seligmana jest ona „naukowym
studium nad pozytywnym funkcjonowaniem i rozwojem człowieka
na wielu płaszczyznach: biologicznej, osobowościowej, relacyjnej,
instytucjonalnej, kulturalnej i globalnej”. W takim ujęciu znika
całkowicie problem transcendencji, prawdopodobnie dlatego,
że stawia on człowieka wobec pytań, które zasiewają w umyśle
niepokój – a przecież celem pozytywnej psychologii jest uwolnienie
człowieka od zakłócających szczęście niepokojów.
PRZYJEMNOŚĆ i NIEPRZYJEMNOŚĆ
Austriacki psycholog i twórca psychoanalizy Zygmunt Freud
(1856-1939) w książce z 1900 r. pt. Die Traumdeutung (Objaśnianie
marzeń sennych, 1900) opisał, a w książce z 1920 r. pt. Jenseits des
Lustprinzips (Poza zasadą przyjemności) rozwinął opis mechanizmu
motywacyjnego nazywanego Lustprinzip, tłumaczonego na język
polski jako „zasada przyjemności” (w języku niemieckim „Lust”
oznacza raczej żądzę lub rozkosz, a przyjemność to „Vergnügen”).
W największym uproszczeniu zasada przyjemności mówi, że człowiek
w swoich działaniach dąży do przyjemności i unika nieprzyjemności.
Teoria Freuda powstała w wyniku badań nad nerwicami i pod
wpływem właściwej epoce obsesyjnej fascynacji seksualnością,
a psychoanaliza została bardzo wcześnie (wbrew intencjom Freuda)
wprzęgnięta do ideologicznej socjotechniki (Wilhelm Reich, Erich
Fromm), co doprowadziło do przecenienia znaczenia owej „zasady
przyjemności”. Spokojna analiza ludzkich działań wskazuje na to,
że znacznie większe znaczenie dla działań instynktowych ma zasada
nieprzyjemności, a dążenie do „rozkoszy” jest już cechą zachowań
kulturowych.
NIEPRZYJEMNOŚĆ I PRZYJEMNOŚĆ
W warstwie biologicznej człowiek niewiele różni się od zwierzęcia
i w jego biologicznej strukturze zakodowane są mechanizmy mające
na celu podtrzymanie życia i przedłużenie trwania gatunku. Bodźce
i reakcje sprzyjające przetrwaniu muszą być proste i skuteczne
na najniższym, fizjologicznym poziomie, ponieważ muszą
zabezpieczać interes również organizmów najprostszych, które nie
potrafią myśleć. Organizm nie może umrzeć dlatego, że „zapomniał”
o jedzeniu. Gatunek nie może zaniknąć dlatego, że organizm czytał
książkę i „zapomniał” o prokreacji. Organizm nie tylko „przypomina”
o konieczności zaspokojenia tych elementarnych potrzeb, ale wręcz
zmusza do ich zaspokojenia, tworząc negatywny stan nazywany
nieprzyjemnością. Skrajna nieprzyjemność to ból.
Zaspokojenie potrzeby likwiduje odczucie nieprzyjemności
i wywołuje pozytywny stan nazywany przyjemnością. Skrajna
przyjemność to rozkosz. Poczucie nieprzyjemności wywołane
brakiem zmusza do aktywności rozumianej szerzej niż np. samo
jedzenie czy kopulacja, bo również do zdobycia pożywienia i partnera
do prokreacji. Niezaspokojenie potrzeby budzi stres i wyzwala
agresję konieczną do walki o pożywienie i o partnera do prokreacji.
Długotrwałe niezaspokojenie głodu może doprowadzić do skrajnej
agresji i kanibalizmu. Długotrwałe niezaspokojenie popędu
seksualnego może doprowadzić do skrajnej agresji i gwałtu.
Jednym słowem – każdy żywy organizm jest tak skonstruowany,
że „nawet gdyby chciał”, nie ma możliwości zapomnienia
o zaspokojeniu dwóch podstawowych potrzeb – głodu i popędu
seksualnego. Zaspokojenie tych potrzeb musi być niezależne
od jakichkolwiek umiejętności nabytych (wyuczonych), bo zanim
ktokolwiek by je opanował, umarłby z głodu lub bezpotomnie.
Dlatego jeść i kopulować potrafi każdy, a przyjemność oferowana
przez te czynności jest dostępna dla każdego człowieka i każdego
zwierzęcia.
Oprócz tych dwóch podstawowych instynktów organizm ulega
również innym, wewnętrznym bodźcom, których charakter nie jest
do końca jasny, ale ich celem jest prawdopodobnie umożliwienie jego
optymalnego rozwoju. Np. dla wieku dziecięcego typowa jest
wzmożona aktywność ruchowa sprzyjająca kształtowaniu się układu
kostnego i mięśniowego oraz poznawaniu otoczenia, ale zakres
działania tego bodźca ograniczony jest pojawieniem się negatywnego
stanu (nieprzyjemności) nazywanego zmęczeniem.
Tak więc obok wszystkich biologicznie uwarunkowanych
mechanizmów motywacyjnych istnieją podobne mechanizmy
„demotywacyjne”, zniechęcające do podejmowania lub
kontynuowania działań mogących zagrozić biologicznemu interesowi
organizmu. Organizm, posługując się mechanizmem opartym
na motywującym i demotywującym działaniu nieprzyjemności
i przyjemności, dba wyłącznie o własny „interes biologiczny” i,
zmuszając do podejmowania działań koniecznych, zniechęca
do podejmowania działań zbędnych lub szkodliwych.
SATYSFAKCJA – PRZYJEMNOŚĆ
PSYCHICZNA
W popularnej interpretacji zasada przyjemności nie uwzględnia
faktu, że człowiek jest w stanie przeżywać dwa rodzaje przyjemności
– przyjemność fizjologiczną i przyjemność psychiczną. Różnica
polega na tym, że pierwsza jest wynikiem pobudzenia różnego
rodzaju receptorów i wiąże się z uaktywnieniem różnych narządów
zmysłu umiejscowionych poza mózgiem (chociaż mózg bierze udział
w jej przeżywaniu), natomiast druga nie jest wynikiem pobudzenia
zmysłów, a jej źródłem są procesy zachodzące w samym mózgu.
Przyjemność psychiczną dla odróżnienia od przyjemności
biologicznej nazywa się satysfakcją i brak zrozumienia tej
fundamentalnej różnicy uważam za główną przyczynę słabości
współczesnej refleksji psychologicznej.
Różnicę między przyjemnością a satysfakcją najlepiej ilustrują
różnice między przeżyciami wywoływanymi przez akt seksualny,
smaczny posiłek czy oglądanie obrazu abstrakcjonistycznego,
a przeżyciami wywoływanymi przez dźwięk oklasków, szmer
podziwu, hymn narodowy odgrywany podczas olimpiady czy
wręczaną publicznie nagrodą za projekt konkursowy. W pierwszym
przypadku głównym źródłem przyjemności są bodźce o charakterze
zmysłowym, w przypadku drugim zmysł słuchu czy wzroku jest
przede wszystkim przekaźnikiem informacji o faktach mających
znaczenie symboliczne, podlegających obróbce w mózgu i dopiero
po tej obróce wywołujących przeżycie przyjemności. Najdziwniejsze
jest to, że przeżywaniu obydwu rodzajów przyjemności towarzyszą
podobne procesy psychofizjologiczne i na podobnej zasadzie biorą
w niej udział neuroprzekaźniki (dopamina i serotonina). Między tymi
dwiema przyjemnościami istnieje jednak znacznie ważniejsza
różnica.
Źródłem przyjemności fizjologicznej jest samo działanie, natomiast
źródłem satysfakcji jest dzieło będące wynikiem działania
i pozytywna reakcja innych ludzi na to dzieło.
Jako „dzieło” należy rozumieć każdy produkt działania
wymagający kwalifikacji – buty, budowlę, wiersz napisany, ale
i deklamowany, grę aktorską, przemowę, taniec zaprojektowany
i odtańczony itp. Konieczność zaangażowania wysokich kwalifikacji
jest oczywista, ponieważ uznania i podziwu, które są źródłem
przyjemności psychicznej, nie wzbudzi działanie niewymagające
żadnych umiejętności, np. oddychanie (uwaga: pod tym względem
zasadniczą zmianę wprowadziła współczesna antykultura i jej kult
działań instynktowych i spontanicznych).
Źródłem satysfakcji jest również wysoka samoocena, ale może być
ona albo wynikiem porównania własnej sprawności ze sprawnością
standardową w konkretnym otoczeniu społecznym, albo
stwierdzenia obiektywnego podwyższenia własnej sprawności
w wyniku własnego wysiłku. Dopiero w tym kontekście czytelna jest
najważniejsza różnica między przyjemnością a satysfakcją.
DOPAMINA
Przyjemność i satysfakcja mają jednak coś wspólnego.
Dopamina jest neuroprzekaźnikiem, czyli związkiem chemicznym
przekazującym sygnały między neuronami (komórkami nerwowymi)
przez połączenia nazywane synapsami. Przekazywanie tych
sygnałów ma w gruncie rzeczy naturę elektrochemiczną. Dopamina
bywa nazywana „hormonem szczęścia”, ponieważ zaobserwowano
wzrost jej poziomu w organizmie podczas takich stymulacji jak seks,
jedzenie, ale również miłość, obcowanie ze sztuką czy przeżywanie
sukcesu. Poziom dopaminy wzrasta więc w organizmie zawsze wtedy,
gdy przeżywa on stany pozytywne. Prowadzi to do dość
przygnębiającego dla pięknoduchów wniosku – na poziomie
fizjologicznym ten sam pozytywny skutek wywołuje zarówno
prosty bodziec zmysłowy (drapanie się za uchem), jak
i skomplikowane dzieło będące wynikiem ciężkiej, długotrwałej
pracy. Jednym słowem, taki sam skutek powoduje beztroskie
leniuchowanie, seks, wieloletnie studia pianistyczne i morderczy
wyczynowy trening.
AMBICJA
W jednej z książek, którą czytałem bardzo dawno, a więc mogę
nieco poplątać szczegóły (ale sens zachowam), polski antropolog
Bronisław Malinowski (1884-1942) opisuje zbiór jadalnych bulw
uprawianych przez dzikie plemię bodaj na Wyspach Trobrianda.
Po żniwach bulwy układane były w stosy i cała wieś krążyła wśród
nich, oceniając sprawność i zaradność rolnika. Potem, zgodnie
ze zwyczajem, najlepsza część plonów należna mieszkającym
w innych wioskach siostrom rolników przenoszona była
w uroczystym orszaku do tych wiosek, tam znowu eksponowana
i oceniana. W rezultacie rolnik oddawał najlepszą część plonów,
a trud włożony w transport i ekspozycję był być może większy niż
włożony w uprawę i sam zbiór. Mimo to pozytywna ocena jego
wysiłku i okazywany mu podziw były dla niego cenniejsze niż
wszystko inne. I wszystko to działo się w kulturze uważanej
za „prymitywną”.
Trudno jednoznacznie nazwać to, co skłaniało prymitywnego
w naszych kategoriach człowieka do podejmowania ogromnego
wysiłku uprawy ziemi, a potem do dobrowolnej rezygnacji z jej
efektów tylko po to, żeby wzbudzić podziw innych ludzi.
Natura ambicji nie jest jasna i trudno jednoznacznie ustalić, czy jest
ona cechą wrodzoną, czy nabytą. Doświadczenie uczy jednak,
że można ją rozwijać lub tłumić. O ambicji pisał już Arystoteles
w Etyce nikomachejskiej i, mimo iż rozróżnia się tzw. ambicję zdrową
i fałszywą, to jako pojęcie ogólne cieszyła i cieszy się ona raczej złą
sławą. Za wadę lub grzech uważana była przez św. Augustyna,
Lutra i Kanta. W języku niemieckim „Ehrgeiz” tłumaczy się wprost
jako „żądza sławy, poważania” i z takiego rozumienia bierze się
zapewne jej pejoratywny podźwięk. Ambicja nie jest również ceniona
współcześnie, ponieważ skłania do rywalizacji prowadzącej
do nierówności.
W tym opracowaniu ocenę faktów powinien zastąpić ich rzetelny
opis.
Ambicja jest wewnętrzną siłą skłaniającą człowieka
do podejmowania wysiłku w celu przeżycia przyjemności
psychicznej, czyli satysfakcji.
POTLACZ I KULA
We wspomnianym przykładzie z książki Bronisława
Malinowskiego mieszkańcy wioski uprawiają swoje poletka, a po
zbiorach starannie układają plony w sterty przeznaczone dla różnych
beneficjentów i wystawiają je na publiczną ocenę. Ze względu
na system pokrewieństwa część plonów przenoszona jest do innych
wiosek i tam również eksponowana i drobiazgowo oceniana.
O prestiżu rolnika decyduje oczywiście obfitość plonów, ale wysiłek
włożony w ceremonialny transport i ekspozycję wskazuje na to,
że właśnie ten prestiż ma w społeczności większe znaczenie niż sama
wartość użytkowa plonów.
W literaturze antropologicznej (Marcel Mauss) opisywany jest
zwyczaj nazywany „potlacz”. Chodzi w nim o ceremonialne
obdarowywanie gości lub demonstracyjne niszczenie cennych dóbr
w celu ustanowienia i podkreślenia swojego społecznego statusu.
Badacze podkreślają, że większe znaczenie niż zdobycie
przychylności lub wdzięczności obdarowywanych miała chęć ich
poniżenia prezentacją bogactwa. W opisywanym przez
Malinowskiego zwyczaju „kula” w rozproszonej na znacznym
obszarze społeczności wymieniane są regularnie naszyjniki
i naramienniki o znacznej wartości symbolicznej, ale żadnej wartości
użytkowej. Obdarowywanie zobowiązuje do wzajemności, wymaga
wielkiego, zorganizowanego wysiłku i podejmowania
niebezpiecznych podróży, ale przez badaczy traktowane jest
wyłącznie jako mechanizm podtrzymujący więzi społeczne,
pozbawiony jakichkolwiek funkcji ekonomicznych.
Obydwa przykłady wskazują na dominację w życiu społeczeństw
prymitywnych czynnika symbolicznego, podczas gdy raczej
należałoby spodziewać się, że na tym poziomie organizacji
i cywilizacji dominować powinna działalność zmierzająca do jak
najskuteczniejszego zaspokajania elementarnych potrzeb bytowych.
Nie upoważniają one jednak do głębszych wniosków, ponieważ nasze
wyobrażenie o tych społeczeństwach jako „dzikich” jest
ideologicznym produktem wyobraźni etnografów.
KONSUMPCJA OSTENTACYJNA
W 1899 r. amerykański socjolog Thorstein Veblen (1857-1929)
w książce pt. The Theory of the Leisure Class (Teoria klasy próżniaczej)
opisał zjawisko ostentacyjnej, znacznie wykraczającej poza
biologiczne czy kulturowe potrzeby konsumpcji, której głównym,
jeśli nie jednym celem, jest demonstrowanie zamożności jako
symbolu statusu społecznego. Zapewne zjawisko to jest znacznie
starsze, ale w przypadku klinicznym demonstrowanie stanu
posiadania i możliwości nieograniczonej konsumpcji może być
źródłem jedynej dostępnej satysfakcji i to osiąganej najmniejszym
kosztem, bo bez jakiegokolwiek wysiłku. O ile bowiem nie można
ukraść talentu i zdobytej ćwiczeniem sprawności umożliwiającej
zdobycie podziwu wirtuozowską grą, to dobra umożliwiające
ostentacyjną konsumpcję ukraść można.
DZIEŁO
Warunkiem osiągnięcia satysfakcji jest powstanie materialnego lub
niematerialnego „produktu”, który jest wynikiem osiągniętej
sprawności i warunkiem wywołania pozytywnej reakcji innych ludzi.
Na dodatek produkt ten musi mieć charakter wyjątkowy, nikt
bowiem nie będzie pozytywnie reagować (a tym bardziej płacić)
za coś, co jest banalne i powszechnie dostępne. Osiągnięcie
satysfakcji jest więc możliwe tylko poprzez „dzieło” i jego
społeczny odbiór.
Niestety fizjologiczna natura człowieka skłania go do osiągania
fizjologicznej przyjemności i unikania nieprzyjemności, a więc
uniemożliwia ona osiągnięcie psychicznej satysfakcji.
O SZTUCE FORTEPIANOWEJ
Kiedy młody człowiek w wieku kilku lat rozpoczyna naukę gry
na fortepianie, naukę tańca klasycznego albo wyczynowy trening
sportowy, nie wie, co go czeka. Nawet jeśli posiada wrodzoną
skłonność do „bawienia się dźwiękiem” (co może być źródłem
przyjemności zmysłowej) lub skłonność do aktywności ruchowej
(naturalną u dziecka), osiągnięcie ponadprzeciętnej sprawności,
a tym bardziej mistrzostwa, wymaga wieloletnich, regularnych
ćwiczeń i na początku zawsze wiąże się z prostymi, ale dojmującymi
nieprzyjemnościami. Młody człowiek musi więc zrezygnować z wielu
zajęć i przyjemności typowych dla wieku dziecięcego i pokonać
nieprzyjemny stan znużenia/zmęczenia – reakcji na wielokrotne
powtarzanie tych samych, nużących/męczących czynności.
Rozpoczynając naukę, młody człowiek nie jest w stanie wyobrazić
sobie celu ofiar, jakie musi ponieść. Dopiero po latach, gdy osiągnie
już prawdziwe mistrzostwo, może przekonać się, że jego umiejętności
budzą podziw, szacunek i wdzięczność u innych ludzi za dostarczone
im przeżycia estetyczne, a wdzięczność ta może znaleźć wyraz nie
tylko w aplauzie, ale również w bardzo wysokich honorariach.
Nawet jeśli w wyniku ćwiczeń młody człowiek nie stanie się
wybitnym pianistą, nabyta ponadprzeciętna umiejętność wyróżniać
go będzie z szarego tłumu, zwiększając osobistą atrakcyjność i szanse
życiowe, np. w znalezieniu atrakcyjnego partnera. Pozytywna reakcja
innych ludzi na nabyte umiejętności jest podstawą do wysokiej
samooceny, do budowy poczucia własnej wartości. Podziw, prestiż,
wysokie honorarium i wysoka samoocena są nagrodami
za nieprzyjemności, jakie młody człowiek poniósł, gdy rezygnował
z przyjemności, poświęcając czas na żmudne ćwiczenia. Pozytywny
stan psychiczny wywołany tymi nagrodami nie jest jednak wynikiem
bodźca fizjologicznego (jedzenie, seks), nie jest realizowany
za pośrednictwem zmysłów, ale jest funkcją psychiczną.
Skąd jednak młody człowiek miałby o tym wiedzieć?
DZIAŁANIA KWALIFIKOWANE
Tylko działania związane z zaspokajaniem na elementarnym
poziomie potrzeby seksu, jedzenia i wypróżniania wymuszane
są przez instynkt, nie wymagają zdobywania kwalifikacji i dostarczają
natychmiastowej przyjemności.
Wszystkie inne działania umożliwiające zaspokajanie różnych
potrzeb wymagają opanowania jakichś umiejętności
kwalifikowanych, a zdobycie takich umiejętności wiąże się
z koniecznością podjęcia działań regularnych i nieprzyjemnych,
a nawet skrajnie nieprzyjemnych. Żadnej umiejętności praktycznej
nie można opanować teoretycznie, ponieważ oprócz wiedzy
konieczne jest jeszcze wyrobienie nawyków. Skrzypek będzie mógł
skoncentrować uwagę na interpretacji dzieła, jeśli technika gry
na skrzypcach zostanie zautomatyzowana.
FUNDAMENTALNE PYTANIE
Co miałoby skłonić młodego człowieka do podjęcia
wieloletniego, nieprzyjemnego wysiłku, jeśli jego
biologiczna struktura nie tylko nie stwarza po temu zachęt,
ale wyraźnie do takiego wysiłku zniechęca, a w gruncie
rzeczy tak samo przyjemny stan może on osiągnąć,
leniuchując i od czasu do czasu zaspokajając gwarantujące
przyjemność popędy.
CO TO JEST PRZYMUS
Pojęcie przymus, chociażby ze względu na jego źródłosłów (mus,
musieć), oznacza taki czynnik, który skłania człowieka do robienia
nie tego, co akurat robić chce lub na co ma ochotę, ale tego, co zrobić
musi.
Ze wszystkich umiejętności kwalifikowanych chyba tylko
umiejętności mowy w podstawowym zakresie opanowuje się w ciągu
kilku lat (od niemowlęctwa do wczesnego dzieciństwa) przede
wszystkim przez naśladownictwo mówiącego otoczenia, ale dziecko
w sposób „naturalny” opanowuje mowę w takiej formie, z jaką
obcuje, a więc najczęściej jakiś dialekt lub gwarę i jeśli ma mówić
językiem gramatycznie poprawnym, złe nawyki muszą być
korygowane.
Opanowanie, a przede wszystkim doskonalenie wszystkich innych
umiejętności kwalifikowanych wymaga podjęcia przez dziecko
regularnych, wprawdzie niezbyt uciążliwych, ale zawsze nużących
i męczących, a więc nieprzyjemnych powtórzeń, i zasada
nieprzyjemności tworzy barierę powstrzymującą dziecko przed ich
dobrowolnym podejmowaniem. Dotyczy to każdej sfery życia, każdej
umiejętności i większość ludzi przełamuje tę barierę bez
zastanowienia, chociaż nie zdaje sobie sprawy z faktu, że jest
to wynik wychowania.
Np. każdy współczesny człowiek, szczególnie wykonujący tzw.
pracę umysłową, narażony jest na szybką utratę elementarnej
sprawności fizycznej i dla jej utrzymania „musi” narzucić sobie jakąś
dyscyplinę – chociażby codziennych spacerów. Każdy trening mający
na celu wzrost wydajności oraz odporności organizmu polega
na regularnym i stopniowym zwiększaniu obciążeń, którego
skutkiem jest uruchomienie mechanizmów adaptacyjnych, przyrost
tkanki mięśniowej, zwiększenie wydajności płuc itp. Można bardzo
precyzyjnie określić, jaki wysiłek umożliwia utrzymanie posiadanej
sprawności przeciętnej, oraz szeroki zakres wysiłku, przy którym
następuje wzrost wydajności i odporności organizmu bez pojawienia
się negatywnych skutków treningu (np. w postaci uszkodzenia mięśni
czy zwyrodnienia stawów itp.). Każde zwiększenie sprawności
w jakiejkolwiek dziedzinie wymaga więc przymuszania organizmu
do zwiększonego wysiłku i uruchomienia mechanizmu
adaptacyjnego, który umożliwia organizmowi podejmowanie tego
wysiłku. Wiedzę taką wykłada się (a przynajmniej kiedyś się
wykładało) w akademiach wychowania fizycznego.
Każdy trening (nauka), szczególnie w początkowej fazie, musi
prowadzić do regularnego zmęczenia i czasowego bólu mięśni,
a warunkiem jego kontynuacji jest przełamanie mechanizmu
demotywacyjnego, ale każdy wie to z własnego doświadczenia,
że jeśli nie zostaną przekroczone granice adaptacyjne organizmu,
to ten ból po kilku treningach mija, a organizm staje się wydajniejszy
i odporniejszy i nie ma żadnych podstaw, aby takiemu działaniu
przypisywać patologiczny wpływ na ludzką psychikę. Nieco inaczej
jest w sporcie wyczynowym, który może, chociaż nie musi, prowadzić
do negatywnych skutków, ponieważ nadmierny wysiłek może
powodować np. trwałe uszkodzenia stawów lub przedwczesne
zużycie organizmu, a nawet zakłócenie funkcji psychicznych, ale
mówimy o sytuacjach ekstremalnych i zwykle będących wynikiem
świadomego wyboru dorosłego człowieka (chociaż czasami jest
to decyzja rodziców realizujących kosztem dziecka własne niezdrowe
ambicje).
W procesie nauki i wychowania taki negatywny skutek może
pojawić się, jeśli przymus przybiera formę przemocy, szczególnie
przemocy fizycznej, ale przemoc jest tylko skrajną formą przymusu,
a istnieją takie jego formy, których intuicyjnie w ogóle za przymus
nie uważamy i któremu chętnie się poddajemy. Co nie zmienia faktu,
że jest to przymus.
PRZYMUS I PRZEMOC
Młodego człowieka można skłonić do regularnych ćwiczeń wbrew
jego woli różnymi, czasami brutalnymi metodami w przekonaniu,
że gdy np. osiągnie już sprawność w grze i przeżyje związaną z nią
satysfakcję, pogodzi się on ze stratą dziecięcej swobody i nawet
będzie za taki przymus wdzięczny. Skrajne formy przymusu
to przemoc fizyczna, psychiczna lub system dotkliwych kar i ich
stosowanie zawsze wiąże się z poczuciem krzywdy, straty
i zniewolenia, które w ostatecznym rozrachunku mogą doprowadzić
do urazów i zaburzenia rozwoju psychicznego. Taki przymus opiera
się jednak wyłącznie na motywacjach negatywnych (chęć uniknięcie
kary).
Istnieje jednak inny rodzaj przymusu – opiera się on na potrzebie
naśladowania pozytywnych wzorców i dążenia do przeżycia
satysfakcji.
AUTORYTET
Autorytet to zdolność do skłaniania ludzi do pożądanego
postępowania bez użycia przemocy.
Temat autorytetu usystematyzował m.in. Max Weber (1864-
1920) w opublikowanej pośmiertnie w 1922 r. książce pt. Wirtschaft
und Gesellschaft (Gospodarka i społeczeństwo), a polski dominikanin
Józef Maria Bocheński (1902-1995) odróżnił dwa typy autorytetu:
autorytet epistemiczny oparty na uznaniu dla wiedzy
i kompetencji oraz autorytet deontyczny, oparty na poszanowaniu
hierarchii. Mniej precyzyjnie natomiast zdefiniowany jest autorytet
emocjonalny, odgrywający zasadniczą rolę w początkowym rozwoju
człowieka, czyli w wieku, gdy nie jest on w stanie reagować ani
na kompetencję, ani na społeczny status innych ludzi.
Jeśli autorytet imponuje dziecku jako osoba, jeśli młody człowiek
chce jej zaimponować i dorównać (a nawet ją prześcignąć), a tym
samym zasłużyć na akceptację i uznanie (które zaspokajają potrzebę
satysfakcji), wysiłek nabiera pozytywnego sensu, a motywacja
ma swoje źródło w innym człowieku, a nie w sobie samym.
Warunkiem działania takiego wzorca jest istnienie drugiego
człowieka i pozytywna z nim relacja. Im człowiek jest młodszy,
im mniejszy jest jego świat i im mniej ten świat jest zracjonalizowany,
tym bardziej relacje z innymi ludźmi opierają się na emocjach.
Na samym początku najważniejsze relacje ze światem określają
emocje wiążące człowieka z rodzicami. To oni zastępują dziecku
wszystkich ludzi i to oni są dla niego największymi autorytetami.
To rodzice są w stanie stworzyć pierwsze sytuacje, w których dziecko
pozna smak satysfakcji.
AUTORYTET I PRZEMOC
Przemoc można nazwać skrajną formą przymusu negatywnego,
tzn. przymusu, w którym motywacją do działania jest dążenie
do uniknięcia grożącej nieprzyjemności (bólu, upokorzenia, kary).
Autorytet emocjonalny i epistemiczny motywuje pozytywnie,
nagradzając wysiłek satysfakcją. Jednak nie należy mieć
jakichkolwiek złudzeń co do charakteru autorytetu jako motywatora.
Jeśli skłania on dziecko do działań, których bez jego wpływu nie
podjęłoby ono, mając w perspektywie przeżycie nieprzyjemności,
to jest on formą przymusu.
W tym miejscu należy zwrócić uwagę na nieuchronność pewnego
wyboru, jeśli z jakichkolwiek względów uznajemy za właściwe, aby
współczesny człowiek podejmował w dzieciństwie działania, które
umożliwią mu opanowanie nawet najbardziej podstawowych
umiejętności kwalifikowanych – czytania, pisania bez błędów
ortograficznych itp. Otóż dla ich opanowania dziecko MUSI
podejmować nie tylko działania, na które ma ochotę, ale i takie
(często te same), na które akurat w określonym czasie i miejscu
ochoty nie ma. Dla skłonienia dziecka do podjęcia takich działań
można zastosować jeden z wymienionych środków przymusu –
negatywną przemoc albo pozytywny autorytet i w tej kwestii
obowiązuje podstawowa zasada:
PIEKŁO PIĘKNODUCHÓW
Piekło nowego barbarzyństwa wybrukowane jest złudzeniami
pięknoduchów traktujących kulturę jak bukiet pachnących kwiatów.
Tymczasem świat przestępczy wcale nie musi być światem
prymitywnym. Przestępca bankowy doprowadzający do ruiny ludzi
i państwa może mieć wybitne kwalifikacje zawodowe w dziedzinie
ekonomii i informatyki, a autorytet, jakim cieszy się w środowisku
przestępców, może być silniejszy niż autorytet humanisty wśród
Ś
pięknoduchów. Środki zdobyte dzięki wyrafinowanemu
przestępstwu bankowemu (niewymagającemu prymitywnej
brutalności, gwałtu i mordów, a przynoszącemu znacznie większe
zyski) umożliwiają kultywowanie wyrafinowanej obyczajowości,
a nawet wielkoduszne wspieranie wdzięcznych pięknoduchów. Jeden
Bóg wie, ilu pięknoduchów wiernie służy przestępcom.
TRESURA I KORUPCJA
Dla wyuczenia zwierząt pożądanych zachowań stosuje się metodę
nazywaną tresurą, w której wykonanie właściwej czynności jest
natychmiast nagradzane przez tresera (np. kostką cukru), a działanie
niepożądane jest natychmiast karane (uderzeniem batem) i zarówno
nagroda, jak i kara powodują przyjemne lub nieprzyjemne doznania
zmysłowe.
Wbrew pozorom zawodowa tresura zwierząt opiera się przede
wszystkim na systemie nagród i niemal nigdy nie stosuje dotkliwych
kar. Chciałbym zobaczyć, co zostałoby z tresera lwa, który zbyt
mocno by tego lwa uderzył. Wymachiwanie batem w cyrku
to dopiero prawdziwy cyrk dla publiczności. Treserzy mają kieszenie
pełne kostek cukru, orzeszków i czego tam jeszcze. Ale treserzy
tresują zwierzęta, a nie ludzi.
Metodę tresury negatywnej stosowano przez wieki w nauczaniu
ludzi, a ponieważ stosowanie kar powoduje pewniejszą reakcję niż
stosowanie nagród, często wychowanie sprowadzało się do tresury
określanej mianem „czarnej pedagogiki” i stało się metodą
dominującą w systemach, których celem było wyrobienie ślepego
posłuszeństwa. Jednak wbrew pozorom tresura oparta na nagrodach
wcale nie przynosi lepszych skutków. Jeśli jedyną motywacją
do działania staje się oczekiwanie nagrody przynoszącej doraźną
przyjemność fizjologiczną, nigdy nie nastąpi uruchomienie
mechanizmu automotywacji, a brak nagrody musi powodować
zaniechanie przykrego działania.
CO TO JEST KULTURA
MECHANIZM KULTURY
Mechanizm kultury jest prosty, a jego działanie najlepiej ilustruje
przykład.
Małe dziecko jest ciekawe świata i kontakt z instrumentem,
z którego można wydobywać dźwięki, jest fascynującą, ale
krótkotrwałą przygodą. Bezładna brzdąkanina szybko nuży i dziecko
traci zainteresowanie (zmienność jest według współczesnych badań
tym, co najbardziej przyciąga uwagę dziecka, a powtarzalność tym,
co najszybciej je zniechęca). Nauka gry (jak każda nauka) ma swoje
etapy i polega na opanowywaniu coraz bardziej złożonych czynności
w celu ich automatyzacji. Dopiero automatyzacja techniki umożliwia
skoncentrowanie uwagi na interpretacji. Nauka jest więc
zaprzeczeniem spontaniczności i musi wywoływać sprzeciw dziecka.
Do podjęcia nauki dziecko musi więc być zmuszone, chociaż w tym
celu mogą być zastosowane różne formy przymusu: bezinwazyjny
autorytet lub inwazyjna przemoc.
Najmniejsze nawet podwyższenie sprawności ucznia wymaga
przejścia okresu, w którym ćwiczenie jest nieprzyjemne, żmudne,
monotonne itp., i zwykle uczeń nie jest w stanie sam ocenić własnych
postępów. Zachęcanie do dalszych ćwiczeń może polegać
na wynagradzaniu wysiłku prostymi przyjemnościami (ciastko), ale
jest to technika tresury. Inną metodą zachęty jest pochwała ze strony
autorytetu, która sprawia przyjemność psychiczną, czyli satysfakcję.
Pochwała może dotyczyć początkowo samego wysiłku (bo nie
ma jeszcze efektu ćwiczeń), ale źródłem satysfakcji pozostaje
autorytet. Stopniowo jednak pojawia się efekt w postaci większej
sprawności i jeśli pochwała dotyczy efektu, w dziecku utrwala się
skojarzenie satysfakcji nie z autorytetem i wysiłkiem, ale z efektem
wysiłku.
Nawet małe dziecko potrafi odróżnić przypadkowe brzdąkanie
od sprawnie zagranej gamy, a tym bardziej od sprawnie zagranej
melodii. Stopniowe opanowywanie sprawności umożliwiającej
osiąganie efektu powodującego przeżycie satysfakcji i porównanie
własnej sprawności ze sprawnością innych umożliwia uruchomienie
mechanizmu samooceny i automotywacji.
PRZYMUS INWAZYJNY
Psychika każdej istoty ma znaczną, ale jednak ograniczoną
zdolność przystosowawczą i ograniczoną odporność. Stosowanie
w sposób permanentny przemocy jako motywacji do działania,
szczególnie w młodym wieku, może doprowadzić do zablokowania
rozwoju wielu cech pożądanych i rozwoju cech niepożądanych.
Dlatego tak istotne znaczenie ma stosowanie w wychowaniu
kulturowym łagodniejszych form przymusu, a przede wszystkim
bezinwazyjnego autorytetu. Niestety, stygmatyzacja autorytetu przez
ideologie „antyautorytarne” prowadzi do całkowitej eliminacji
również przymusu bezinwazyjnego jako metody wychowawczej, a to
z kolei musi doprowadzić do konieczności stosowania przemocy,
nawet jeśli tylko psychicznej.
ROZBROJENIE ORGANIZMU
Uruchomienie mechanizmu kultury przełamuje instynktowy
mechanizm samoobrony (zasada nieprzyjemności) zabezpieczający
organizm przed podejmowaniem działań mogących doprowadzić
do jego destrukcji. Człowiek kulturowy przypomina uruchomiony
„na pych”, pędzący coraz szybciej samochód, w którym działa silnik,
ale nie działa ani układ hamulcowy, ani układ kierowniczy. Taki
samochód albo niszczy wszystko po drodze, albo rozbija się
na pierwszej silniejszej od niego przeszkodzie. Przykładowymi
skutkami takich działań są sportowcy wyczynowi, którzy
doprowadzili się treningiem do kalectwa, albo „konsumpcjoniści”
i pracoholicy, dla których praca i materialne dobra stały się celami
samymi w sobie.
KULTUROWY EWOLUCJONIZM
Problem ten powrócił w XIX wieku, gdy punkt kulminacyjny
osiągnął konflikt między katolicyzmem a liberalizmem
i marksizmem. Połączenie kulturowego ewolucjonizmu, którego
przedstawicielami byli Johann Bachofen (1815-1887) i Lewis
Morgan (1818-1881), do których dzieł nawiązywali Karol Marks
(1818-1883) i Fryderyk Engels (1820-1895), z naukowym
rasizmem i ideą postępu uzasadniło pogląd, że współczesne sobie, ale
rozwijające się w różnych warunkach kultury osiągnęły różny stopień
tego samego, zmierzającego w jednym kierunku procesu
rozwojowego, oraz wniosek, że kultura europejska (a raczej kultura
białego człowieka) jako najwyżej rozwinięta stanowi wzorzec,
do którego prędzej czy później „dociągać” muszą kultury rozwinięte
niżej. Bez względu na intencje samych antropologów
ewolucjonistycznych stanowisko takie stało się uzasadnieniem tzw.
nowego imperializmu i prawa białych ludzi do kolonizacji Czarnej
Afryki, która została podzielona między mocarstwa kolonialne
na konferencji w Berlinie w latach 1884-85. Kolonizacja prowadzona
była pod szczytnymi hasłami humanitaryzmu i „podźwignięcia”
prymitywnych mieszkańców Afryki na wyższy poziom cywilizacyjny,
ale doprowadziła do pierwszego nowożytnego ludobójstwa
i bezprzykładnego barbarzyństwa. W belgijskim Kongo za rządów
króla Leopolda II, którego pomnik stoi do dzisiaj w Brukseli,
czarnych robotników za mało wydajną pracę przy zbiorze kauczuku
karano obcinaniem rąk, a liczbę ofiar śmiertelnych ocenia się
na wiele milionów. Józef Conrad Korzeniowski opisał swoje
doświadczenia z ówczesnego Kongo w opowiadaniu Jądro ciemności
(na marginesie – mało znanym, a fascynującym doświadczeniem była
zainicjowana przez protestancko-chadecką Partię Antyrewolucyjną
tzw. Holenderska Polityka Etyczna na terytoriach Indonezji).
KULTUROWY RELATYWIZM
Szok, jaki spowodowało doświadczenie imperializmu, doprowadził
do powstania w zdominowanej przez Franza Boasa (1858-1942)
amerykańskiej antropologii nurtu nazywanego relatywizmem
kulturowym, którego istotę stanowiło przekonanie, że kultury rządzą
się własnymi regułami, których nie należy przenosić do innych
kultur.
Pogląd klasyków relatywizmu Melville’a Herskovitsa (1895-1963)
i Ruth Benedict da się streścić w zdaniu, że „co jest słuszne i dobre
dla jednej osoby lub społeczeństwa, nie jest słuszne i dobre dla
drugiego, nawet jeśli sytuacja jest podobna”. Nie ma więc i nie może
być jakichkolwiek sądów wartościujących, które byłyby obiektywnie
uzasadnione i niezależne od poszczególnych kultur.
RELATYWIZM UNIWERSALNY
Jednak pogląd ten został przez relatywistów zakwestionowany
w praktyce, zanim relatywizm sformułował swoją teorię, gdy
zdobywający popularność freudyzm stworzył zwolennikom postępu
możliwość rozbicia podstaw kultury europejskiej. Wysłana w 1925 r.
na Samoa uczennica Boasa Margaret Mead (1901-1978)
przeprowadziła badania życia seksualnego tamtejszych dziewcząt
(które zresztą po latach okazały się stekiem konfabulacji), sugerując
w opublikowanych później książkach, że metodą na rozwiązanie
stresów poddanej dyscyplinie wychowania i edukacji amerykańskiej
młodzieży powinno być przejęcie seksualnej obyczajowości kultur
pierwotnych. Krytykującemu tezy relatywistów Bronisławowi
Malinowskiemu Franz Boas (prywatnie admirator Józefa Stalina)
starał się uniemożliwić prowadzenie wykładów na amerykańskich
uczelniach.
Ostateczny rozbrat z relatywizmem kulturowym wzięli relatywiści
przy okazji ustalania w 1948 r. treści Powszechnej Deklaracji Praw
Człowieka, kiedy okazało się, że idea autonomii kultur regionalnych
może być sprzeczna z oczywistym prawem humanistów do zgodnej
z ideą postępu reedukacji kultur uznanych przez nich za reakcyjne.
Należący do szkoły Boasa uczeń Alfreda Kroebera i Roberta Lowie
Julian Steward (1902-1972) stwierdził w 1948 r. wprost:
„Albo będziemy tolerować wszystko i trzymać ręce z daleka, albo
walczyć z nietolerancją i agresją – polityczną, ekonomiczną
i militarną – we wszystkich ich formach”.
Tym samym Steward antycypował późniejszy o kilka lat esej
Marcusego „Tolerancja represywna” i uzasadnił prawo przywódców
współczesnej Unii Europejskiej do reedukacji niedojrzałych,
pogrążających się w odmętach zabobonu Polaków i Węgrów.
Jednym słowem – zwolennicy kulturowego postępu miotali się
od ściany do ściany, zmieniając poglądy w zależności od tego,
co bardziej służyło walce z reakcją, a takie miotanie się jest możliwe,
a nawet nieuchronne, jeśli nie rozumie się albo gdy nie chce się
zrozumieć, czym jest kultura w całym tego pojęcia znaczeniu.
Wróćmy zatem do tematu.
DEFEKT KULTURY
ADLER I AMBICJA
Od 1902 r. w organizowanych przez Zygmunta Freuda spotkaniach
tzw. Towarzystwa Środowego brał udział austriacki psychoanalityk
Alfred Adler, o którym już wspomniałem.
W 1907 r. Adler opublikował pracę pt. Studia o niedoskonałości
organów, a w 1912 r. założył Związek Psychologii Indywidualnej,
tworząc własny kierunek w psychologii. Adler twierdził, że człowiek
cierpi wskutek własnej cielesnej niedoskonałości i przeżywa poczucie
niższości, gorszości. U małego dziecka to poczucie niższości wynika
z poczucia całkowitej bezradności i zdania na opiekę innych ludzi.
Rodzi ono potrzebę kompensacji, czyli wyrównania tego poczucia
niepełnej wartości i sprawności, a nawet tzw. hiperkompensacji, czyli
potrzeby osiągnięcia stanu wyższości wobec otoczenia. Np.
hiperkompensacja skłania – szczególnie ludzi o niepozornej posturze
– do podejmowania bardzo intensywnych treningów
kulturystycznych i sportu wyczynowego. W szczególnych
przypadkach to poczucie niedoskonałości prowadzi do powstania
kompleksu niższości, a ten z kolei rodzi potrzebę dominacji, którą
Adler nazywał za Nietzschem (1844-1900) „wolą potęgi lub władzy”,
traktując ją jednak jako skutek zaburzeń rozwoju psychicznego
prowadzących do patologii w postaci nerwic.
Koncepcja Adlera w odróżnieniu od freudyzmu była koncepcją
optymistyczną, ponieważ odrzucała teorię targających człowiekiem
mrocznych popędów i traktowała rozwój psychiczny jako proces
wyzwalania się z poczucia niedoskonałości. Adler uważał wprawdzie,
że poczucie niedoskonałości tworzy się w najwcześniejszej fazie życia,
ale nie jest „instynktem” w znaczeniu freudowskim. Na początku lat
30. Adler opublikował pracę pt. Psychologia indywidualna w szkole
oraz Dusza trudnego dziecka, a w 1933 r. napisał książkę pt. Sens
życia, w której wyraził przekonanie, że rozwiązanie głównych
życiowych problemów człowieka tkwi w rozwijaniu poczucia
wspólnoty, czyli poczucia związku z innymi ludźmi tworzącymi
rodzinę, gminę, naród. Tak więc w myśli Adlera społeczeństwo jest
tym „zwierciadłem”, w którego akceptacji człowiek może zobaczyć
swoje człowieczeństwo, a nie systemem opresji, który tłumi jego
naturalne instynkty.
Psychologia indywidualna zdobyła w latach 30. ogromną
popularność, jednak Adler zmarł na emigracji w 1937 r., w tym
samym roku, w którym Max Horkheimer spisał podstawy
destrukcyjnej teorii krytycznej. Po śmierci Adlera w komunistycznym
piśmie „Czerwony Sztandar” obwieszczono z ulgą, że jego plan
zastąpienia socjalizmu psychologią zakończył się fiaskiem,
a ponieważ po wojnie rozpoczęła się ofensywa opartego
na freudyzmie nowego marksizmu, psychologia indywidualna
utraciła znaczenie.
…
Wspomniałem szerzej o Adlerze, ponieważ jego koncepcja życia
psychicznego jakoś tłumaczy fenomen ambicji, a także satysfakcji,
czyli psychicznej przyjemności osiąganej w wyniku reakcji innych
ludzi, ale umożliwia również wyjaśnienie źródeł tego, co określam
umownie „kulturami złymi”.
Tłumaczę to sobie tak.
Każdy człowiek potrzebuje uznania i podziwu innych ludzi,
chociaż różne są sposoby jego zdobywania. To jest fakt bezsporny.
Która z Was, Drogie Panie, nie zamarzyła przynajmniej raz w życiu
o tym, żeby przesmyrać się w wydekoltowanej sukni po czerwonym
dywanie na festiwalu w Cannes, wzbudzając tłumione jęki wszystkich
panów, a który z Was, Drodzy Panowie, nie zamarzył przynajmniej
raz w życiu, żeby w lśniącym smokingu (a może fraku) odbierać
Oskara albo Nobla, wzbudzając ekstatyczny szloch omdlewających
z podziwu pań. Co – nikt? Akurat…
To jest być może najbardziej ludzka z potrzeb, potrzeba zwrócenia
na siebie uwagi drugiego człowieka, potrzeba „bycia potrzebnym”,
bez zaspokojenia której otwiera się otchłań samotności. To jest
po prostu potrzeba miłości.
Rzecz w tym, że jest taki rodzaj podziwu, który można osiągnąć
tylko przez opanowanie jakiejś umiejętności w stopniu
ponadprzeciętnym, a to wymaga zawsze wiele pracy, wysiłku,
wyrzeczeń – mówiąc za Churchillem (1874-1965) – „krwi, potu i łez”
i dostępny jest on tylko tym ludziom, w których uruchomiony został
mechanizm kultury. Nawet najmniej utalentowane z pań
przesmyrujących się po czerwonym chodniku w Cannes musiały
swoje wycierpieć u różnych dentystów, chirurgów i na salach
treningowych, „rzeźbiąc” przynajmniej atrakcyjną figurę. Dlatego
większość ludzi przeżywa takie stany tylko w marzeniach, a są one
w ogóle niedostępne ludziom, w których nie został uruchomiony
mechanizm kultury.
Istnieje jednak jeszcze inny rodzaj „podziwu negatywnego”,
znacznie łatwiejszy do osiągnięcia. Budzi go strach.
Chociaż przykro to powiedzieć, granica między strachem
a podziwem jest nieprecyzyjna, ale na pewno strach jest wynikiem
bezsprzecznej dominacji. Nie ma tu miejsca na analizowanie zjawiska,
ale na pewno istnieją ludzie, którym satysfakcję sprawia zadawanie
innym bólu, ich okradanie czy poniżanie. To też jest specyficzny
rodzaj psychicznej przyjemności, której źródłem jest reakcja drugiego
człowieka, ale do przeżycia takiej satysfakcji nie trzeba niczego
potrafić – wystarczy dysponować prymitywną siłą.
Problem w tym, że tych różnych rodzajów satysfakcji nie można
odróżnić, jeśli rezygnuje się z pojęć dobra i zła.
TWÓRCZA DESTRUKCJA
W książce z 1942 r. pt. Kapitalizm, socjalizm, demokracja austriacki
ekonomista Joseph Schumpeter (1883-1950) spopularyzował
tkwiącą już w Manifeście Partii Komunistycznej koncepcję „twórczej
destrukcji”. Miała ona oznaczać konieczność usuwania istniejących,
przestarzałych struktur społecznych i ekonomicznych dla
umożliwienia budowy struktur nowych i lepszych, ale odpowiadała
marksistowskiej koncepcji nierozwiązywalnego, śmiertelnego
konfliktu. Tworzyła tym samym pozytywną konotację samego
pojęcia destrukcja oznaczającego „niszczenie”, a różnego jakościowo
od pojęć „rozbiórka” czy „demontaż”, które w praktyce powodują ten
sam skutek techniczny, czyli fizyczną likwidację przeszkody.
W ideologii antykultury, czyli teorii krytycznej, synonimem postępu
stała się już czysta destrukcja, a jej twórczy charakter dopowiada
krytyczna mentalność, która niszczenie związała z kolejną
współczesną mantrą – obligatoryjną innowacyjnością w każdej
dziedzinie, nie wyłączając nawet nauczania matematyki w szkołach
podstawowych.
ŁATWA SATYSFAKCJA
Wydaje się, że jeśli istnieje w człowieku jakaś instynktowa albo
bardzo wcześnie rodząca się potrzeba nawiązania kontaktu z innymi
ludźmi, związania się z nimi, a nawet uzależnienia ich od siebie (bo
przecież nawet w miłości jest oczekiwanie wzajemności i miłość
potrafi być strasznie zaborcza), to istnieją ku temu dwie drogi – jedna
przez wzbudzenie w drugim człowieku uznania dla własnych,
zdobytych własnym wysiłkiem „jakości”, i druga przez jego
zdominowanie, podporządkowanie i upokorzenie.
Jeśli jednak taka potrzeba rzeczywiście istnieje i jeśli jest ona cechą
tkwiącą w ludzkiej naturze, to jeśli w człowieku nie zostanie
uruchomiony opisywany mechanizm kultury umożliwiający
stworzenie imponującego (a przynajmniej pożytecznego) dzieła,
to jedynym sposobem zaspokojenia tej potrzeby musi być agresja,
destrukcja i poniżenie innych ludzi.
Sadyzm to zemsta ludzi, którzy nigdy nie poznali smaku miłości.
Czy jednak przyjemność, jaką sprawia agresja czy sadyzm, można
nazwać satysfakcją? Na pewno jest to przyjemność psychiczna, a nie
zmysłowa, ale odróżniającą nazwę niech wymyślą fachowcy, tak jak
dla odróżnienia patologicznej ambicji wymyślili nazwę pycha
i próżność.
No tak, ale w kulturach zbrodniczych ten podstawowy mechanizm
kultury działał.
Nie jest to jednak takie oczywiste i pewne.
ŁATWA KULTURA
We wszystkim, co do tej pory powiedziałem, tkwi pewna pułapka,
a raczej furtka, która przez całe wieki umożliwiała kolejnym
kulturom tworzenie wspaniałych dzieł kosztem ludzkiego cierpienia,
a nawet zbrodni.
Chodzi o to, że „odpersonalizowany”, opisany w kategoriach
cybernetycznych, a nie socjologicznych, mechanizm kultury skłania
do podejmowania twórczego wysiłku i gwarantuje tworzenie wielkich
dzieł, ale nie określa, kto ma ponosić ten wysiłek, który związany jest
często z cierpieniem, bólem i śmiercią.
Otóż biologiczna natura człowieka nakazująca mu unikać
nieprzyjemności skłania go do przerzucania wszelkiego
nieprzyjemnego wysiłku na innych ludzi. Ta skłonność
prawdopodobnie nie jest tak silna, gdy chodzi o zaspokojenie
najprostszych potrzeb fizjologicznych, bo i ich zaspokojenie nie
wymaga wysiłku ogromnego ani specjalnych kwalifikacji. Jeśli jednak
z nieznanych nam powodów uruchomiony został mechanizm, który
umożliwił człowiekowi przeżycie psychicznej satysfakcji, to ta
satysfakcja była tym większa, im dzieło było wspanialsze, a więc
i wymagające większego wysiłku i wyższych kwalifikacji.
Nigdy nie sprawdzimy, czy faraonowi większą satysfakcję sprawiła
doskonałość proporcji piramid, jego odbijająca się w oczach
poddanych boskość czy cierpienie setek ofiar, jakie pociągnęła
za sobą budowa monumentu. W jakimś jednak sensie tak powstająca
kultura była „łatwa”, bo budowana cudzym kosztem.
Jeśli ktoś wczytał się w sens ostatnich zdań, to zapewne zauważył,
że zbliżyliśmy się do współczesnej formacji, którą nazywam
antykulturą, ponieważ obiecuje ona ludziom łatwe szczęście, czyli
perpetuum mobile. Niestety, perpetuum mobile nie istnieje i nie
powstanie i za łatwe szczęście jednych zawsze muszą płacić swoim
wysiłkiem inni.
O tym, czy jest możliwa kultura, która nie powstaje kosztem
drugiego człowieka, będzie następny rozdział.
KULTURA I CYWILIZACJA
ALTAMIRA I LASCAUX
W 1879 r. w Hiszpanii, w pobliżu miasteczka Santillana del Mar
odkryto jaskinię Altamira, a w niej zbiór malarstwa ściennego tak
niewiarygodnie wysokiej jakości artystycznej, że wybitni naukowcy
zarzucili odkrywcy jaskini fałszerstwo. Stwierdzili, że albo
namalował freski sam, albo wynajął zawodowego malarza, ponieważ
jest wykluczone, żeby coś podobnego mógł stworzyć człowiek
jaskiniowy. Dopiero w 1902 r., gdy odkryto wiele następnych,
podobnych stanowisk, odwołano krzywdzące zarzuty. Obecnie
przyjmuje się, że najstarsze rysunki pochodzą z kultury oryniackiej
(ok. 35 tys. lat), a główne dzieła z kultury magdaleńskiej (ok. 16 tys.
lat).
W 1940 r. w pobliżu francuskiego miasteczka Montignac odkryta
została przypadkowo jaskinia Lascaux z malowidłami o podobnej
wartości artystycznej. Pablo Picasso (1881-1973) po zwiedzeniu
Lascaux miał powiedzieć, krótko podsumowując cała sztukę
nowoczesną – „niczego nowego nie wynaleźliśmy”.
Obydwie jaskinie należą do kompleksu nazywanego regionem
franko-kantabryjskim, leżącego w północnej Hiszpanii, Pirenejach
i południowej Francji, który obejmuje dziesiątki podobnych
stanowisk sztuki prehistorycznej. W 1963 r. Lascaux, a w 1979 r.
Altamira zostały zamknięte dla publiczności z powodu
pogarszającego się stanu malowideł, ale po latach zostały
udostępnione ich repliki. Wykonano w nich przejścia dla
zwiedzających ułatwiające podziwianie dzieł, ale utrudniające
wyobrażenie sobie, jak one powstały.
Historycy sztuki i antropolodzy są na ogół zgodni, że jaskinie były
świątyniami ówczesnych animistycznych religii, miejscami
odprawiania szamańskich rytuałów, których celem było zdobywanie
przychylności duchów w polowaniu i świętowanie myśliwskich
sukcesów. W wielu interpretacjach pojawia się wątek wykonywanych
w transie rytualnych tańców, a pewne elementy malowideł miały być
odzwierciedleniem halucynacji przeżywanych – być może – pod
wpływem ówczesnych środków odurzających.
Ja chciałbym jednak zwrócić uwagę na inny aspekt tych
fascynujących znalezisk.
Większość z nas zna je z reprodukcji kopii (wykonywanych
i udostępnianych dla bezpieczeństwa oryginałów), ale nie zdaje sobie
sprawy z warunków, w jakich one powstawały. W chwili odkrycia
jaskinie wypełnione były w znacznej części warstwami ziemi
naniesionej tam prawdopodobnie w wyniku topnienia lodowca.
Jedno z najsłynniejszych malowideł Lascaux znajduje się w tzw. sali
byków. Sylwetka byka ma niemal 5 m długości i należy ona
do kompleksu sylwetek przez wszystkich badaczy uznanych za mniej
lub bardziej świadomą kompozycję. Ta kompozycja wydaje się
czytelna dzisiaj – w sali oświetlonej współczesnym światłem
elektrycznym – ale malowidła powstawały prawdopodobnie
w niemal kompletnej ciemności, gdy jedynymi źródłami światła
mogły być prymitywne pochodnie.
Jednak nawet w jaskini wypełnionej naniesioną ziemią, większość
partii malowideł była poza zasięgiem ręki dorosłego człowieka.
Człowiek ma rozstaw rąk równy jego wysokości, a więc stojący
(wiszący) w miejscu malarz mógł w najlepszym razie objąć mniej niż
pół długości malowidła. Tymczasem linia rysująca sylwetkę nie
wygląda jak „sklejona” z nieprecyzyjnych, odrębnych pociągnięć, ale
ma zmienną grubość i sprawia wrażenie malowanej w całości „z ręki”.
Ówcześni malarze posługiwali się podobno jakimiś prymitywnymi
pędzlami czy tamponami, ale również prostymi aerografami, czyli
rurkami służącymi do napylania pigmentu na ścianę, tak więc
do wykonania malowidła potrzebne były nie zbierane przypadkowo,
ale przygotowane wcześniej, zgromadzone w jakichś pojemnikach
znaczne ilości pigmentów.
Bez względu na technikę, wykonanie takiego malowidła, które
nawet dla współczesnego oka wydaje się znakomitą, kompletną,
całkowicie kontrolowaną formą, nie mogło być wynikiem działania
pogrążonego w narkotycznym transie szamana, jak to sobie
wyobrażali posthipisowscy naukowcy.
Do wykonania takiego jednego malowidła – a jaskinie kryją ich
setki – potrzebny był zespół doskonale zorganizowanych
i wykwalifikowanych (bo pracujących w ciemności) ludzi
potrafiących, w kolejnych fazach powstawania kompleksu dzieł,
a więc przez setki i tysiące lat, przygotowywać oświetlenie, zbierać
i preparować pigmenty, przygotowywać pędzle i aerografy, budować
i przestawiać rusztowania, a potem, stojąc na tych rusztowaniach,
tworzyć kawałek po kawałku spójne, genialne dzieła.
Wszystko to działo się kilkanaście tysięcy lat temu, w epoce
kamienia łupanego, kiedy ludzie nie mieli żadnych precyzyjnych
narzędzi służących do najprostszej obróbki drewna, z którego
musiały być budowane rusztowania, a budowane być musiały,
ponieważ jaskiniowcy nie potrafili fruwać. I przy takim – w zasadzie
zerowym – stanie techniki, wspólnoty współpracujących ludzi
stworzyły coś tak niewiarygodnie wybitnego, tak bezdyskusyjnie
wielkiego, że to coś Pablowi Picasso odebrało mowę. I – podkreślam –
żadna z tych kresek na ścianach i sklepieniach jaskiń nie namalowała
się sama.
Proszę sobie wyobrazić, jakiej organizacji wymagało stworzenie
takiego dzieła i jak silna musiała być motywacja skłaniająca tych
jaskiniowych ludzi do podjęcia tak gigantycznego wysiłku.
A teraz proszę jeszcze uwzględnić fakt, że ten wysiłek podejmowali
ludzie, którzy żyli na najniższym z możliwych poziomie zaspokajania
elementarnych potrzeb biologicznych. Te święte jaskinie nie mogły
być mieszkaniami, ponieważ nie ma w nich śladów ognia i dymu.
Na podstawie zaledwie kilku rozrzuconych po całej Europie znalezisk
zrekonstruowano, a raczej skonstruowano modele wykonanych
z drewna i zwierzęcych kości hipotetycznych chat, ale jeszcze przez
kilka tysięcy lat po powstaniu wielkiego malarstwa skalnego ludzie
nie znali żadnego urządzenia służącego do zaspokajania
podstawowych potrzeb bytowych. Ludzie w tej epoce nie znali koła
ani naczyń. Nie mieli pił, siekier i gwoździ, ale mieli olśniewającą
sztukę. Czy oni powariowali?
REWOLUCJA NEOLITYCZNA
W 1936 r. działający wówczas w Szkocji australijski archeolog
marksistowski Vere Gordon Childe (1892-1957) opublikował
książkę pt. Man Makes Himself (Człowiek stwarza samego siebie),
a nieco później, w 1942 r. ciąg dalszy pt. What Happened in History
(Co wydarzyło się w historii). W 1944 r. Childe napisał dla Ligi
Młodych Komunistów – młodzieżówki Międzynarodówki
Komunistycznej, książki pt. Postęp i archeologia oraz Historia
narzędzi.
W swoich publikacjach Childe wprowadził i spopularyzował
pojęcia rewolucji neolitycznej i rewolucji urbanistycznej, czyli
przejścia ludzkości od społeczeństw myśliwsko-zbierackich
do rolniczych oraz procesu powstawania pierwszych miast. Miały
one w logiczny sposób poprzedzać rewolucję przemysłową, której
wynikiem było społeczeństwo kapitalistyczne, i uzupełniać
ewolucjonistyczną wizję historii ludzkości, której siłą napędową jest
rozwój bazy materialnej i tzw. sił wytwórczych. W tej obowiązującej
do dzisiaj – a w każdym razie nauczanej w szkołach – koncepcji
rozwoju społecznego, świadomość i wyższe formy życia społecznego
miały być wynikiem rozwoju jego materialnej bazy.
GÖBEKLI TEPE
Jeszcze w 1963 r. przy granicy współczesnej Turcji i Syrii odkryto
stanowisko nazwane Göbekli Tepe, ale z jakichś przyczyn nie podjęto
tam dokładniejszych badań.
W 1994 r. niemiecki archeolog Klaus Schmidt rozpoczął na tym
stanowisku wykopaliska (szerzej o nich w rozdziale „Kultura
Przedchrześcijańska”), które doprowadziły do odkrycia zespołu
kamiennych konstrukcji o nieznanym przeznaczeniu. Göbekli Tepe
tworzy zespół ok. 20 kręgów o średnicy 10-30 m otoczonych
połączonymi kamiennymi ścianami megalitycznymi słupami.
Największy ze słupów, nie wydobyty jeszcze z pobliskiego
kamieniołomu, ma 7 m wysokości, 3 m szerokości i waży ok. 50 ton.
Przeciętny z ok. 200 słupów ma 6 m wysokości i waży ok. 20 ton.
Budowa takiego założenia przez ludzi dysponujących jedynie
narzędziami kamiennymi wymagała nie tylko zupełnie
niewyobrażalnego wysiłku fizycznego i organizacyjnego, ale
i planowania inwestycji w perspektywie wielu lat, sprawnego
zaopatrzenia w żywność dla licznych robotników (bez znajomości
uprawy ziemi i hodowli zwierząt) oraz rozwiązania problemów
transportowych wcale niełatwych nawet dla współczesnej techniki –
i to wszystko nie przekładało się na polepszenie warunków życia
ludzi, którzy to nieprawdopodobne założenie zaplanowali
i zbudowali.
Co motywowało tych ludzi do tak ogromnego wysiłku, do tak
długotrwałej pracy? Co spowodowało, że zanim skonstruowali koło,
taczkę, wóz drabiniasty i samochód, zanim zrobili pierwsze wygodne
łóżko i pierwszy fotel, zanim usiedli przed pierwszym telewizorem,
a nawet zanim skonstruowali pierwszy młotek, piłę i siekierę, niemal
gołymi rękami wznieśli coś, z czego nie mieli żadnego praktycznego
pożytku?
Można wprawdzie powiedzieć, że odprawianie magicznych
rytuałów miało sens praktyczny, ponieważ dodawało im odwagi i siły
do polowań, ale magiczne rytuały można odprawiać również pod
świętym drzewem, w świętym gaju czy przy świętym źródle, a skutek
powinien być ten sam bez tego potwornego wysiłku, jaki –
najprawdopodobniej całkowicie dobrowolnie, a raczej w imię jakiejś
abstrakcyjnej idei – podejmowali ludzie uważani przez nas
za prymitywnych.
Przykład Göbekli Tepe mówi, że nawet człowiek pierwotny miał
cele, dla których gotów był ponosić ofiary.
CO TO JEST CYWILIZACJA
NAJPROSTSZE DEFINICJE
Praktyczny sens dotychczasowych rozważań można podsumować,
przedstawiając najprostsze, ale wcale nie najpłytsze definicje:
Kultura to wszystko, co człowiek robi, żeby sobie życie
utrudnić.
Cywilizacja to wszystko, co człowiek robi, żeby sobie życie
ułatwić.
Podkreślam: związek między kulturą a cywilizacją jest
jednokierunkowy i niezamienny. Nawet jeśli naturalnym celem
człowieka jest ułatwianie sobie życia, to warunkiem produkcji
narzędzi ułatwiających życie jest wcześniejsze „utrudnienie” sobie
życia oraz podjęcie wysiłku w celu opanowania wiedzy i umiejętności
pracy. Jeśli ktoś spróbuje odwrócić kierunek i najpierw ułatwić
i uprzyjemnić sobie życie np. słodkim lenistwem, to nic nie stworzy
za niego samochodu, samolotu czy automatycznej pralki.
Nie wiemy, jakie były motywacje ludzi tworzących kolejną epokę
w ich dziejach, ale historia Altamiry, Lascaux czy Göbekli Tepe
wskazuje na to, że ludzkość osiągnęła dzisiejszy poziom rozwoju
i stworzyła cywilizację właśnie dlatego i właśnie w tej kolejności,
że najpierw stworzyła kulturę, której najwyższym, godnym
największego wysiłku celem był symbol.
HIERARCHIA ELEMENTÓW
W najszerszym ujęciu kultura to napędzający ją „ślepy” mechanizm
motywacyjny, jej instytucje i produkty oraz system wartości
wyznaczający kulturze kierunek rozwoju, cel i ograniczenia. Jednak
hierarchia tych elementów nie jest dowolna. Chodzi o to, że kultura
tworzy swoje produkty w zależności od tego, jaki kierunek wyznacza
jej system wartości, ale jakiego by kierunku nie wyznaczał system
wartości, to kultura niczego nie wyprodukuje, jeśli nie zostanie
uruchomiony jej mechanizm napędowy.
Jakakolwiek dyskusja na temat kultury staje się bezprzedmiotowa,
jeśli nie działa w niej opisany wyżej mechanizm napędowy.
Systemy wartości wszystkich znanych kultur miały i mają
uzasadnienie religijne. W epoce przełomu renesansowego religię
chrześcijańską próbowano zastąpić albo pogańskim politeizmem
(Pleton), albo neoplatońską prareligią, i nawet jeśli później
zastępowano katolicyzm ideologią, to i tak natychmiast ogłaszano jej
religijny charakter – jak to miało miejsce w przypadku Kultu
Rozumu, religii pozytywnej Comte’a czy religii humanistycznej
XX wieku. Nawet system wartości współczesnej antykultury
odwołuje się do pierwotnego szamanizmu.
Kultury oparte na różnych systemach wartości przynosiły różne
efekty. Kultura buddyjska nie stworzyła wysokiej cywilizacji
technicznej, ponieważ ograniczyła wysiłek produkcyjny na rzecz
kontemplacji. Pogańska kultura germańska w jej XX-wiecznym,
hitlerowskim wydaniu doprowadziła do zbrodni na niespotykaną
skalę, ponieważ cofnęła kulturę niemiecką do epoki
przedchrześcijańskiej, ale oddała w ręce barbarzyńców zastosowane
do przemysłowego zabijania technologie, stworzone przez kulturę
chrześcijańską.
Jedyną kulturą, jaka stworzyła cywilizację wysokich technologii,
jest kultura chrześcijańska, i tylko system wartości chrześcijańskich (a
mówiąc precyzyjniej katolickich – nie ma tu miejsca na szczegółowe
uzasadnienie) dzięki upowszechnieniu kultury w postaci etosu pracy
umożliwił niespotykane wcześniej poszerzenie sfery wolności.
Współcześni ludzie cenią sobie ten cywilizacyjny i wolnościowy
dorobek, nawet nie zdając sobie sprawy z jego źródeł.
WYCHOWANIE
Każdy człowiek żyjący w społeczności jest w jakiś sposób
wychowywany, to znaczy uczony zachowań umożliwiających
funkcjonowanie w tej społeczności. Przez całe wieki wychowywanie
prowadzono intuicyjnie, dopiero w starożytnej Grecji powstał
pierwszy całościowy model wychowania oparty na wizji człowieka
i społeczeństwa – tzw. paideia. Jej ideałem była harmonijna
doskonałość łącząca przymioty ciała i ducha. Pojęcie to pojawia się
również w Nowym Testamencie, ale nabiera tam innego niż greckie,
teocentrycznego znaczenia.
W epoce chrześcijańskiej wychowanie stało się domeną szkół
katedralnych i klasztornych wprowadzających kler w arkana siedmiu
sztuk wyzwolonych i kształtujących mentalność człowieka głęboko
religijnego. Średniowieczna scholastyka przyswoiła chrześcijaństwu
dorobek Arystotelesa, a od XVII wieku system wychowania
ewoluował pod wpływem Oświecenia i tzw. neohumanizmu, tworząc
nowy ideał człowieka wykształconego, będącego jednocześnie
użytecznym członkiem społeczeństwa.
Zupełnie odrębny, wywodzący się od Johanna Comeniusa (1592-
1670) i Jean-Jacquesa Rousseau nurt doprowadził w XIX wieku
do powstania tzw. reformy pedagogicznej (lub pedagogiki
reformowanej), która stała się – chociaż zapewne wbrew intencjom jej
pionierów – podstawą teorii wychowawczych antykultury.
PRZESTRZEŃ KULTUROWA
Zachowania kulturowe są wyuczonymi nawykami, które zanikają,
jeśli nie są utrwalane, a szczególnie, jeśli otoczenie społeczne
powoduje ich nieprzydatność. Jeśli istotę kultury stanowi zdolność
do dobrowolnego podejmowania twórczego wysiłku, to zachowania
kulturowe mają sens tylko o tyle, o ile wysiłek ten przynosi ludziom
pozytywny efekt.
O skuteczności wychowania i trwałości kultury decydują nie tylko
bezpośrednie interakcje społeczne, ale charakter wszechobecnej
przestrzeni społecznej. Ta przestrzeń ma przede wszystkim wymiar
symboliczny i obejmuje sposób funkcjonowania w niej społecznych
autorytetów, a więc osób lub grup społecznych, które dzięki swoim
cechom i osiągnięciom budzą społeczny szacunek, tworzą normy
społeczne gwarantujące nagradzanie zachowań społecznie
użytecznych i marginalizowanie zachowań aspołecznych, a także
wymiar materialny, wypełniony materialnymi symbolami kultury.
Zbiór wszystkich elementów otoczenia, których znaczenie
odczytujemy intuicyjnie, a które kształtują ludzką psychikę
i zachowania właściwe konkretnej kulturze, można nazwać
przestrzenią kulturową.
SZTUKA W KULTURZE
Dzieło sztuki jest źródłem specyficznej satysfakcji, ale przede
wszystkim jest wyzwaniem i jednocześnie symbolem ludzkich
możliwości. Jego siła wynika z faktu, że działa ono nie na intelekt, ale
na podświadomość. Nasza wyobraźnia wypełniona jest niezliczoną
ilością „powidoków”, które gromadzą się w pamięci i umożliwiają
rozpoznawanie świata i na wyodrębnianie z niego własnej kultury,
rozpoznawalnej w tej kulturowej pamięci.
CZEGO CHCETA
Zwolennicy ideologii opartych na ogólnie formułowanej zasadzie
wolności negatywnej (m.in. liberałowie, libertarianie, anarchiści,
marksiści) skonfrontowani z realiami życia społecznego najczęściej
zgłaszają szereg zastrzeżeń i modyfikacji, których ostateczny sens
sprowadza się do tego, że idea wolności negatywnej jest tylko pewną
ogólną zasadą i nie należy jej odczytywać dosłownie jako negacji
wszelkiego przymusu, ale odczytywana zgodnie z wykładnią
językową sfomułowania „wolność od” sprowadza się do parafrazy
znanego hasła „nie róbta, czego nie chceta”. Tymczasem oryginalne
hasło „róbta, co chceta” nie jest wyrazem idei wolności negatywnej,
lecz pozytywnej (bo wzywa do działania), ale nie odpowiada
na pytanie, które się skwapliwie pomija, mianowicie – skąd brać
dobra konieczne do realizacji tej pozytywnej wolności.
WOLNOŚĆ REALNA
W realnym życiu społecznym, które język filozoficzny może tylko
mniej lub bardziej trafnie opisywać (ale które może on również mniej
lub bardziej skutecznie zakłamywać), wolność ma wymiar realny
i łączy rozdzielone przez Berlina, a niepodzielne aspekty w jedną
całość.
Realna wolność oznacza nie tylko prawo do niedziałania wbrew
własnej woli i działania zgodnie z własną wolą, ale i możliwość
takiego działania.
WARUNEK WOLNOŚCI
Oczywiście jednym z warunków realnej wolności jest brak
przymusu do działania wbrew własnej woli lub ograniczającego
działanie zgodne z własną wolą, jednak przyznawanie samego prawa
do działania nic nie kosztuje i w życiu społecznym decydujący jest
inny, znacznie trudniejszy do spełnienia warunek:
DOBROBYT
CO TO JEST DOBROBYT
Stan, w którym człowiek dysponuje wszystkimi dobrami
potrzebnymi do działania zgodnie z własną wolą, to dobrobyt.
Jest to ogólna, kompletna, ale nieprecyzyjna definicja intuicyjnie
stosowana na określenie pewnego statusu ekonomicznego. W języku
potocznym posługujemy się różnymi określeniami takiego statusu
i ich treść również nie jest precyzyjna, ponieważ zależy ona
od działań, jakie człowiek chciałby podejmować, i potrzeb, jakie
chciałby zaspokajać, a te są sprawą indywidualną. Na użytek tego
rozumowania warto jednak nieco bliżej sprecyzować zarówno pojęcie
dobrobytu, jak i innych poziomów statusu ekonomicznego
umożliwiającego w różnym stopniu realizację realnej wolności.
Nędza to stan, w którym człowiek (niezależnie od włożonego
wysiłku i wykonywanej pracy) nie jest w stanie zaspokoić nawet
podstawowych potrzeb bytowych (wyżywienie, odzież, mieszkanie,
zdrowie).
Bieda to stan, w którym człowiek może wprawdzie zaspokoić
podstawowe potrzeby bytowe, ale nie ma ani sił, ani środków
na realizację innych życiowych celów.
Dostatek to stan, w którym człowiek dysponuje dobrami
w stopniu dostatecznym i jest w stanie zaspokoić wszystkie
podstawowe potrzeby biologiczne (wyżywienie, zdrowie) i materialne
(odzież, mieszkanie), a także część potrzeb uznawanych za potrzeby
wyższe (lektura, sztuka).
Dobrobyt jest stanem umożliwiającym zaspokojenie wszystkich
potrzeb biologicznych, materialnych i duchowych.
Poczucie dobrobytu zależy od wielu czynników, przede wszystkim
od zakresu potrzeb, jakie człowiek może rozwinąć w konkretnych
warunkach i konkretnej kulturze, stąd konieczne jest ustalenie
kryteriów umożliwiających obiektywizację takiego zakresu. Nie
ma tu miejsca na szczegółowe ustalanie takich kryteriów, jednak
zasadne wydaje się uznanie za „wszystkie” takich potrzeb, które
umożliwiają rozwinięcie wszystkich pozytywnych (czyli twórczych)
ludzkich potencji. Taka definicja dobrobytu wydaje się bardzo
wyważona i nie ma nic wspólnego z pojęciami „luksusu” czy
„bogactwa”, umożliwiającymi tzw. „ostentacyjną konsumpcję”,
o której w 1899 r. amerykański socjolog Thorstein Veblen napisał
książkę pt. Teoria klasy próżniaczej. Niestety, w polskim przekładzie
tytułu jednej z najważniejszych książek, jakie sformatowały
współczesną mentalność – Badania nad naturą i przyczynami
bogactwa narodów Adama Smitha (1723-1790) z 1776 r., użyto
tłumaczenia angielskiego słowa „health” jako „bogactwo”, podczas
gdy w wersji niemieckiej użyto słowa „Wohlstand”, oznaczającego
dobrobyt, a nie bogactwo (Reichtum). Trudno nie zauważyć, że jeśli
w rozważaniach o ekonomii przyjmuje się tak wieloznaczne pojęcia,
to nawet próba niewielkiego ich doprecyzowania znacznie zmienia
ich treść. Dlatego warto wyraźnie stwierdzić:
PRACA
Praca to świadome, wymagające kwalifikacji, wysiłku i dyscypliny
działanie prowadzące do powstania dóbr umożliwiających
zaspokajanie ludzkich potrzeb, a więc i realną wolność.
Jakkolwiek pojęcie pracy ma wiele znaczeń, to taka definicja
wydaje się uzasadniona dla opisu zasad życia społecznego. W tych
kategoriach nie jest pracą jakakolwiek spontaniczna działalność,
która tworzy jakikolwiek „produkt”, podobnie jak nie jest pracą
wymagająca znacznego wysiłku fizycznego zabawa.
PRACA A WOLNOŚĆ
Produkcja dóbr wymaga spełnienia trzech warunków: posiadania
kwalifikacji, podjęcia męczącego wysiłku i poddania się krępującej
dyscyplinie pracy.
Zdobycie kwalifikacji koniecznych do produkcji dóbr wymaga
poddania się dyscyplinie procesu edukacji, a praca podzielona
wymaga poddania się dyscyplinie zorganizowanego procesu
produkcyjnego, tak więc każda praca, której celem ma być produkcja
dóbr w planowanym miejscu i czasie i o założonej jakości, wymaga
ograniczenia wolności negatywnej i poddania się jakiemuś
przymusowi.
ZASTRZEŻENIE
Wszystkie uwagi na temat ekonomii dotyczą relacji między
działającymi na rynku niespokrewnionym osobami, których celem
jest zdobycie dóbr umożliwiających zaspokajanie potrzeb. Nie
dotyczą one relacji rodzinnych, spadków, darowizn, filantropii,
hazardu itp.
KRADZIEŻ
Kradzież to zdobywanie dóbr umożliwiających realną wolność bez
konieczności ich produkcji.
Dla zrozumienia istoty kradzieży konieczne jest wyłączenie
wszystkich skojarzeń i ocen, jakie z tym pojęciem wiążą religia,
normy społeczne lub prawo, ponieważ dokonują one ocen zjawiska
wynikających z przyjętego systemu wartości lub tradycji. Tymczasem
kradzież jest działaniem wynikającym z naturalnych predyspozycji
żyjącego organizmu sformułowanych w podstawowej zasadzie
ekonomii – powiększania korzyści przy minimalizacji kosztów, a z
tzw. praw natury nie da się wysnuć żadnej zasady, która miałaby
powstrzymać żywy organizm przed stosowaniem tej zasady w postaci
skrajnej, tzn. do osiągania maksymalnej możliwej korzyści przy
zerowych kosztach. Jest to podstawowa zasada ekonomii i w jej
kategoriach można stwierdzić, że:
POSIADANIE
Można być prawnym właścicielem dobra, ale z różnych względów
nie mieć możliwości decydowania o tym, kto z niego korzysta i czyją
wolność ono powiększa. Stan, w którym ma się realną możliwość
decydowania o sposobie używania dobra, nazywa się posiadaniem,
przy czym w posiadanie rzeczy można wejść drogą legalną,
na podstawie różnych umów, lub drogą nielegalną (przez kradzież).
Prawo inaczej traktuje posiadanie legalne, a inaczej posiadanie
wynikające z kradzieży, ale czasami trudno jest ustalić, w jaki sposób
posiadacz wszedł w posiadanie dobra (rzeczy).
ZAWŁASZCZENIE
Zawłaszczenie polega na nabyciu własności dobra niemającego
właściciela. Jest to najstarszy, uznany już przez prawo rzymskie
sposób nabycia własności, ale był on znany już w prehistorii,
bo ludzie zbierający dobra naturalne: nasiona, owoce, grzyby, ptasie
jaja itp., stawali się w oczach innych zbieraczy właścicielami
zawłaszczonych dóbr (nawet jeśli instytucja własności prywatnej nie
była całkowicie ukształtowana) i mogli decydować np. o tym, czy
nakarmią nimi własne czy cudze dzieci.
Instytucja zawłaszczenia jest stosowana w zmodyfikowanej formie
w świecie współczesnym do legalizacji kradzieży i polega
na ograniczeniu własności prywatnej (brak własności
produkowanych dóbr) i faktycznym dysponowaniu tymi dobrami,
stanowiącymi teoretycznie „własność społeczną”, ale będącymi
w faktycznej dyspozycji ludzi organizujących życie społeczne
(władza).
SAMOWYSTARCZALNOŚĆ
Jeśli człowiek potrzebuje dóbr i może je bez ryzyka większej straty
(np. na zdrowiu) zawłaszczyć lub ukraść, to myślenie ekonomiczne
nakazuje mu to zrobić, ale ponieważ kradzież może wywołać reakcję
obronną, jest ona ryzykowna i jeśli potrzeba zmusi człowieka
do zdobycia jakiegoś dobra, to z braku możliwości kradzieży
podejmuje on wysiłek w celu jego produkcji.
Ponieważ nawet człowiek o bardzo ograniczonych potrzebach
potrzebuje wielu dóbr, do ich wyprodukowania potrzebuje wielu
różnych umiejętności i różnych narzędzi, a jeśli ich nie posiada,
jednostkowa produkcja żywności, odzieży, obuwia, budowa domu czy
roweru zajmuje dużo czasu, a jakość wyprodukowanych dóbr nie jest
wysoka. Jeśli jednak z jakichkolwiek względów człowiek
potrzebujący nie ma innego wyjścia i musi zaspokajać swoje potrzeby
dobrami prostymi, to może zasiać zboże, zmielić je i z mąki upiec
chleb, zasiać len, opanować produkcję nici i utkać tkaninę na ubranie
na zbudowanych z zasadzonego przez siebie drzewa krosnach,
a nawet wyhodować świnię i z jej skóry uszyć buty. W ten sposób
można osiągnąć nawet pełną samowystarczalność, ale wysiłek temu
poświęcony jest tak wielki, że nie ma już możliwości rozwijania
innych, szczególnie tzw. wyższych potrzeb.
RYNEK
SPECJALIZACJA
Nie wiadomo kiedy, ale w jakimś historycznym momencie
człowiek zauważył, że jeśli koncentruje się na produkcji niewielu
dóbr albo nawet tylko jednego, to o wiele mniej czasu zajmuje
mu opanowanie jednej specjalności i mniej kosztów wymaga
zdobycie niewielu specjalistycznych narzędzi, a produkując więcej
sztuk jakiegoś dobra szybciej dochodzi do wprawy, podnosi
wydajność pracy i w efekcie na wyprodukowanie kolejnego dobra
jakiegoś jednego rodzaju poświęca znacznie mniej czasu i wysiłku,
a jego jakość jest znacznie wyższa. Rzecz w tym, że tak wielu dóbr
jednego rodzaju człowiek nie zużyje we własnym zakresie. Jeśli
jednak inni ludzie postąpią w ten sam sposób, produkując inne
dobra, to również mniejszym wysiłkiem wyprodukują więcej lepszej
jakości dóbr i, mając nadwyżkę wykraczającą ponad konsumpcję
własną, mogą zamienić się produkowanymi dobrami z innymi
producentami.
WYMIANA BEZPOŚREDNIA
Nikt, kto wyprodukował jakiekolwiek dobro kosztem własnej
wolności, nie odda nikomu dobrowolnie tego dobra, ponieważ
poniósłby stratę, natomiast każdy chętnie odda dobro, którego nie
potrzebuje, w zamian za dobro, którego potrzebuje.
Wymiana dóbr to wymiana „coś za coś”.
Na rynku wymiany bezpośredniej warunkiem zdobycia
potrzebnego dobra jest posiadanie przez każdą ze stron jakiegoś
dobra pożytecznego dla drugiej strony i do transakcji dochodzi, gdy
każda ze stron uznaje, że utrata dobra oddawanego zostanie
zrekompensowana pożytkiem z dobra pozyskanego w wyniku
wymiany. Używając terminologii wolności, do wymiany dochodzi
wtedy, gdy utrata wolności poświęconej na wyprodukowanie dobra
oddawanego zostanie zrekompensowana powiększeniem realnej
wolności przez konsumpcję dobra otrzymanego.
DOBRO
Zwykle pod pojęciem „dobro” intuicyjnie rozumiemy jakąś rzecz
materialną, jednak zaspokojeniu ludzkich potrzeb służą rzeczy
niematerialne i działania. Np. fryzjer strzygąc, lekarz lecząc czy
nauczyciel ucząc innych ludzi, zaspokaja ich potrzeby, produkując
niematerialne dobro w postaci usługi. Tak samo działa kompozytor,
pisząc sonatę (chociaż trudno czasami określić, co konkretnie jest
tym dobrem – muzyka, kompozycja czy jej nutowy zapis), muzyk,
który ją gra, poeta piszący wiersz czy malarz malujący obraz, jeśli
w wyniku ich działania powstaje coś, co służy zaspokojeniu ludzkich
potrzeb. Dlatego mówiąc o wymianie „coś za coś”, należy mieć
na myśli wymianę szeroko rozumianych dóbr materialnych
i niematerialnych, do których należą usługi.
OSZUSTWO
Tryb dobrowolnej wymiany bezpośredniej w zasadzie gwarantuje,
że strony dostaną to, czego potrzebują, oddając to, czego potrzebują
inni, i przynajmniej nikt nie ponosi straty, a w większości
przypadków wszyscy odnoszą korzyść (zysk). Ponieważ na rynku
wymiany bezpośredniej strony trzymają swoje dobro „w rękach”,
kradzież rozumiana jako fizyczny zabór mienia jest w znacznym
stopniu utrudniona. Jednak nawet przy wymianie bezpośredniej
istnieje możliwość dokonywania wymiany, która wprawdzie jest
dobrowolna, ale przynosi jednej ze stron stratę. Umożliwia
to oszustwo, czyli wprowadzenie drugiej strony wymiany w błąd
co do właściwości dobra oferowanego do wymiany. Skutkiem
oszustwa jest dobrowolne, chociaż nieświadome dokonanie wymiany
„nieekwiwalentnej” dóbr, skutkujące poniesieniem przez jedną
ze stron straty.
Zaletą wymiany bezpośredniej jest właśnie możliwość dokładnej
oceny przez nabywcę dobra jego wartości, czyli przydatności
do zaspokajania jego potrzeb. Niestety, taka ocena jest możliwa tylko
w nielicznych przypadkach dóbr bardzo prostych, których działanie
można sprawdzić w drodze prostej próby. Tymczasem każde dobro
ma wiele cech decydujących o jego przydatności, których
sprawdzenie nie jest ani łatwe, ani możliwe, np. jakość użytych
materiałów i trwałość urządzenia. Dlatego podjęcie decyzji
o wymianie zawsze w jakimś stopniu zależy od zaufania
do rzetelności informacji na temat właściwości oferowanego dobra,
a jeśli wymiana była wynikiem oszustwa, stosunkowo łatwo jest
oszusta zidentyfikować i w różny sposób dochodzić wyrównania
straty i eliminacji go z rynku.
WYMUSZENIE
Według Słownika Języka Polskiego wymuszenie to „przestępstwo
polegające na użyciu przemocy lub groźby w celu zmuszenia innej
osoby do określonego zachowania się” i definicja ta odnosi się zwykle
do czynu osoby odnoszącej z wymuszonego zachowania korzyść. Taki
czyn jest zabroniony, ale od wieków uprawiana jest bezosobowa
forma wymuszenia umożliwiająca osiąganie korzyści, ale tylko
w niewielkim stopniu uznawana za naganną. Takie bezosobowe
wymuszenie powoduje tzw. przymus ekonomiczny, który osoby
znajdujące się w stanie konieczności skłania do akceptowania umów
i warunków wymiany powodującej oczywistą stratę.
Jeśli na rynku pracy poszukuje jej pracownik mający
zabezpieczenie finansowe umożliwiające mu utrzymanie przez jakiś
czas siebie i rodziny, to ma on możliwość wybrania z dostępnych
ofert najkorzystniejszej i ewentualne negocjowanie wysokości
wynagrodzenia. Jeśli jednak poszukujący pracy takiego
zabezpieczenia nie ma, bardzo szybko znajdzie się w obliczu głodowej
śmierci i będzie musiał zaakceptować nawet skrajnie niekorzystne
warunki oferowane przez pracodawcę, ponieważ wprawdzie nikt nie
zmusza go do pracy za pół darmo, ale nieprzyjęcie proponowanych
warunków oznaczać będzie głodową śmierć. Taki właśnie przymus
był od tysiącleci podstawą rozkwitu lichwy nakładającej na pożyczkę
odsetki tak wysokie, że niespłacalne, skutkujące popadnięciem
w tzw. niewolę za długi.
Przymus ekonomiczny był i jest zmorą ludzi najniżej
wykwalifikowanych i najuboższych, to on umożliwiał skrajny wyzysk
robotników w okresie klasycznego kapitalizmu przemysłowego i to
on powodował coraz głębsze upośledzenie ekonomiczne najszerszych
warstw społecznych, a często również – tak jak i dzisiaj – deklasację
szerokich warstw średnich.
CO TO JEST WYZYSK
Wyzysk jest pojęciem trudniejszym do zdefiniowania, ale mówiąc
najogólniej, ma on miejsce w przypadku każdej wymiany
„nieekwiwalentnej”, w której jedna ze stron dokonuje wymiany,
ponosząc w jej wyniku stratę.
WYMIANA POŚREDNIA
Liczne dobra produkowane są w różnych miejscach, różnym czasie,
mają różną trwałość i wymiana bezpośrednia między producentami
jest z technicznych względów niewykonalna, dlatego już dawno
rynek stał się rynkiem wymiany pośredniej, chociaż nazwa ta jest
tylko częściowo uzasadniona.
W celu realizacji wymiany pośredniej powstała instytucja
pośrednika, który ułatwia wymianę dóbr. W najprostszej wersji
pośredniej wymiany „coś za coś” pośrednik prowadzi (stały lub
ruchomy) skład wielu dóbr dostarczanych przez wielu producentów,
którzy w zamian za dostarczone dobra, odbierają ze składu dobra
im potrzebne. W takiej wymianie pośrednik staje się
przedstawicielem producentów dóbr oczekujących na wymianę.
Pośrednik podejmuje wysiłek i ponosi koszty organizacji wymiany,
transportu, składowania itp. i świadczy usługę (a więc produkuje
przydatne dobro) ułatwiającą wymianę dóbr producentom, dlatego
za to dobro zaspokajające potrzeby producentów należy mu się inne,
„ekwiwalentne dobro” pobierane w postaci marży.
Wymiana pośrednia może być złożeniem wymian bezpośrednich
„dobro za dobro”. W taki sposób handlowano przed wprowadzeniem
pieniądza, np. starożytną ceramiką wymienianą na zboże, które
potem mogło być wymieniane na oliwę itd., ale na podobnej zasadzie
działał handel w ramach tzw. niewolniczego trójkąta między Europą,
Afryką i Ameryką, gdzie jednym z wymienianych towarów byli
niewolnicy. W wymianie pośredniej możliwości oszustwa
są ograniczone, ponieważ strony w niezbyt długim łańcuchu wymian
nie są anonimowe i podczas wymiany łatwo jest sprawdzić jakość
i wartość dóbr.
PIENIĄDZ
Ponieważ na rozbudowanym rynku pośrednia wymiana „coś
za coś” wymagałaby nieustannego krążenia dóbr w ogromnych
ilościach, jako środek ułatwiający wymianę wprowadzono pieniądz.
Na temat pieniądza i jego teorii powstało mnóstwo książek, ale dla
wiedzy społecznej nie mają one żadnego znaczenia, ponieważ
w kategoriach społecznych rola pieniądza jest bardzo prosta, a teorie
tę rolę tylko zaciemniają, tworząc „przestrzeń anonimowości”
umożliwiającą kradzież. Oczywiście teorie pieniądza są przydatne dla
ekonomistów do prowadzenia ekonomicznej rachunkowości, ale
to odrębna sprawa. Nikt nie musi być ekonomistą, ale każdy jest (a
przynajmniej powinien być) producentem dóbr i powinien rozumieć,
czym jest pieniądz i do czego służy.
PIENIĄDZ NIE JEST DOBREM
Bez względu na to, z czego wykonany jest pieniądz i w czym
ma tzw. „pokrycie”, nie służy on zaspokojeniu jakiejkolwiek ludzkiej
potrzeby, a więc nie jest dobrem. Kreowana przez zwolenników
„emancypacji” pieniądza koncepcja „ludzkiej potrzeby wymiany” jest
fikcją, ponieważ pieniądz nie jest warunkiem wymiany, a tylko
środkiem ją ułatwiającym, a jego wartość nie wynika z niego samego,
ale z faktu, że z jego użyciem można zdobyć rzeczywiste dobra
służące zaspokajaniu potrzeb. To, że w dawnych czasach jako
pieniądz znalazły zastosowanie kawałki szlachetnych metali (później
obrabiane do formy monety) mające własną przydatność jako dobro,
nie ma nic wspólnego z ich funkcją jako pieniądza. Ze złota można
wykonać biżuterię i obwiesić się nią w celach dekoracyjnych albo jako
symbolami statusu, ale raczej nikt nie obwiesi się w tym celu złotymi
monetami, chociaż nie ma żadnej różnicy materiałowej między złotą
monetą a złotym naszyjnikiem.
...
Pieniądz spełnia cztery główne funkcje.
Po pierwsze, pieniądz jest miarą wartości dóbr umożliwiającą
ich wymianę bez konieczności ich bezpośredniego porównywania.
Ta sama miara (cena) przyłożona do pary butów w Stanach
Zjednoczonych, do komputera na Tajwanie i do torebki w Paryżu
umożliwia porównanie ich wartości i dokonywanie wymiany
realnych dóbr, a raczej przenoszenie prawa własności, nawet jeśli
dobra nie zmieniają miejsca składowania (tej funkcji nie podważa
fakt, że miary bezwzględne wyrażane w różnych walutach mogą być
różne w zależności od warunków miejscowych, czym zajmują się
teoretycy pieniądza).
Po drugie, pieniądz jest nośnikiem wartości i umożliwia
dokonywanie wymiany przesuniętej w czasie, co ma szczególne
znaczenie przy wymianie dóbr o niskiej trwałości. Jeśli np. nie
znajduję dobra, którego potrzebuję, to moje dobro musi poczekać
na wymianę, aż będzie dostępne to, które jest mi potrzebne, ale
w tym czasie moje dobro może ulec zniszczeniu lub zepsuciu. Jeśli
oddam to dobro tym, którzy mogą je zużyć „w terminie”, to mogę
od nich dostać w zamian trwały (niepsujący się) nośnik wartości
(pieniądz), który mogę przechować w czasie i wymienić na dobro, gdy
będzie ono dostępne.
Po trzecie, pieniądz umożliwia tezauryzację, czyli gromadzenie
środków zapewniających w przyszłości poczucie ekonomicznego
bezpieczeństwa, jednak jego skuteczność wynika wyłącznie z faktu,
że w każdej chwili można go wymienić na użyteczne dobra.
Po czwarte wreszcie, pieniądz umożliwia akumulację kapitału,
czyli gromadzenie środków wymiany dla realizacji celów tego
wymagających. Istnieje wiele jednostkowych dóbr skomplikowanych
i drogich, których nabycie w drodze wymiany ekwiwalentnej
wymagałoby wyprodukowania i wymiany znacznej ilości dóbr
prostszych, mających razem odpowiednią wartość sumaryczną, a i
tak nie wiadomo, czy te dobra byłyby przyjęte akurat przez
producenta jakiegoś innego dobra w ramach wymiany „coś za coś”.
Gromadzenie trwałego, niezwiązanego z jakimkolwiek dobrem
nośnika wartości umożliwia nabycie szczególnie drogich dóbr
konsumpcyjnych (samochód, dom), jak i większości tzw. dóbr
inwestycyjnych.
PRODUCENT I KONSUMENT
Pojawienie się wymiany pośredniej z użyciem pieniądza nie tyle
zlikwidowało wymianę bezpośrednią, co rozdzieliło instytucje
konsumenta i producenta. Przy wymianie bezpośredniej konsumpcja
dobra wyprodukowanego przez kogoś innego była uwarunkowana
produkcją dobra własnego, przeznaczonego na wymianę. Można
przyjąć (w dopuszczalnym uproszczeniu), że wymiana bezpośrednia
w znacznym stopniu zabezpiecza producenta przed pozbawieniem
go efektów jego pracy (czyli realnej wolności) i jeśli jest on okradany,
to fakt ten jest łatwy do stwierdzenia. Oczywiście producent
okradany wbrew swojej woli z użyciem siły albo oszukany i tak
zostanie okradziony, ale takie działanie nawet dzisiaj uznawane jest
za przestępstwo.
Wprowadzenie pieniądza spowodowało, że możliwość
konsumowania dóbr została pozbawiona bezpośredniego związku
z ich produkcją i umożliwiło uprawianie kradzieży tak
zakamuflowanej, że nie są jej świadomi nawet sami złodzieje.
ISTOTA KRADZIEŻY
Zrozumienie istoty kradzieży jest tak ważne, że muszę jeszcze raz
powrócić do tego tematu.
Przy wymianie bezpośredniej „coś za coś”, czyli „dobro za dobro”,
przypadki kradzieży w postaci czystej, czyli „coś za nic” zdarzają się
bardzo rzadko, ponieważ nikt dobrowolnie nie odda
wyprodukowanego jakimś kosztem dobra za nic, czyli za darmo,
i zdarzają się tylko wtedy, gdy taka „wymiana” dokonywana jest
z użyciem przemocy. Warunkiem wymiany jest to, że strony
wymieniają się dobrami, do wyprodukowania których każda musiała
poświęcić jakąś część swojej wolności negatywnej, bo tylko ta zawarta
w otrzymywanym dobru wolność jest w stanie zrekompensować
wolność utraconą do produkcji dobra oddawanego.
W zdecydowanej większości przypadków strony wymiany
bezpośredniej muszą oferowane dobro wyprodukować samodzielnie,
ale nie jest to konieczne. Mogą one oferowane dobro ukraść innemu
producentowi (czyli dokonać dodatkowej wymiany „coś za nic”) i,
posiadając takie dobro, dokonać już właściwej wymiany
„ekwiwalentnej”, czyli „uczciwej”. Wprawdzie w tej uczciwej
wymianie żadna ze stron nie dokonuje kradzieży, ale jeśli jedna z nich
nie wyprodukuje samodzielnie potrzebnego dobra nadającego się
na wymianę, to będzie musiała ją ukraść innemu producentowi.
Fakt, że dobra nie produkują się same i że każde musiało być przez
kogoś wyprodukowane kosztem własnej wolności, powoduje, że dla
ustalenia, czy się jest złodziejem i czy w ogóle miała miejsce kradzież,
nie trzeba w ogóle wnikać w mechanizm ani przebieg wymiany.
PRACA I ZABAWA
Współczesna ideologia stara się wmówić młodym ludziom,
że celem człowieka jest praca umożliwiająca rozwijanie własnych
zainteresowań, samorealizację, jednym słowem praca, na którą
człowiek ma ochotę i która sprawia mu przyjemność, a konieczność
wykonywania pracy żmudnej, uciążliwej, nawet jeśli jest to praca
w sposób oczywisty pożyteczna, uznawana jest za życiową porażkę.
Warto więc wyjaśnić na przykładzie, czym różni się praca od zabawy
czy rozrywki.
Jeśli ktoś chce dla przyjemności obejrzeć film, musi za tę
przyjemność zapłacić, kupując bilet do kina, a jeśli film mu się nie
podoba, może z seansu wyjść przed zakończeniem projekcji filmu.
Tymczasem kinotechnik wyświetlający film musi wyświetlić film
w całości bez względu na to, czy mu się film podoba, czy nie, i za
to bierze pieniądze. Podobnie krytyk filmowy mający przygotować
recenzję z filmu musi pójść do kina, czy ma na to ochotę, czy nie,
i obejrzeć cały film do końca, nawet jeśli byłoby to dzieło wyjątkowo
mierne, a nawet obrzydliwe, a za pracę, która może, ale nie musi być
przyjemna, płaci krytykowi zamawiający recenzję. O tym, czy coś jest
pracą użyteczną dla innych ludzi, nie decyduje to, czy sprawia ona
przyjemność (pożytek) osobie ją wykonującej, ale to, czy zaspokaja
ona potrzebę osoby, która za tę pracę płaci.
Jeśli kinotechnik bierze pieniądze za wyświetlanie filmu
oglądanego przez osobę, która w innym czasie pracuje jako kelnerka,
to on pracuje i bierze za to od kelnerki pieniądze, a kelnerka za to
płaci. Jeśli ten sam kinotechnik po pracy wstąpi do kawiarni,
w której pracuje kelnerka płacąca mu wcześniej za wyświetlenie
filmu, to w nowej sytuacji on płaci kelnerce za jej pracę i to
on powinien być uprzejmie obsłużony bez względu na to, czy
kelnerce praca sprawia przyjemność.
Oczywiście nie można wykluczyć i być może należy dążyć
do sytuacji, gdy większość ludzi wykonuje pracę, która im sprawia
przyjemność, ale uznanie tego za cel i zasadę jest błędem, ponieważ
istnieje wiele takich prac, które nie mogą sprawiać przyjemności (np.
przepychanie rur kanalizacyjnych), a są konieczne i jej wykonawcy
należy się za nią satysfakcja w postaci pieniędzy, która jest
rekompensatą za wykonywanie pracy koniecznej, chociaż
nieprzyjemnej, a także szacunek za wykonywanie pracy
nieprzyjemnej, ale potrzebnej i przynoszącej pożytek innym ludziom.
PIENIĄDZE PEŁNE
Wymiana pośrednia z użyciem pieniądza ma ten sam cel
co wymiana bezpośrednia „coś za coś”, tzn. wymianę dóbr i niczym
(poza użyciem pieniądza) nie różni się od wymiany bezpośredniej,
a pieniądz ma wartość wymienną tylko dlatego, że można
go wymienić na konkretne dobro. Warunek ten może być spełniony
tylko wtedy, gdy każdy pieniądz krążący na rynku ma swój
odpowiednik w dostępnym na tym rynku dobru. Oznacza to, że do
obiegu rynkowego powinny dostawać się pieniądze wyłącznie
w wyniku wymiany „pieniądz za coś”, a więc że wszyscy uczestnicy
rynku powinni dysponować pieniędzmi zdobytymi tylko w zamian
za jakieś wyprodukowane dobro. Dotyczy to również znajdującego
się w obiegu pieniądza kredytowego, ponieważ warunkiem spłaty
kredytu pieniężnego jest jego zwrot w postaci pieniądza, a pieniądze
na spłatę kredytu można zdobyć tylko przez wyprodukowanie dobra
(dla zachowania tej zasady instytucja kredytowa powinna odzyskany
pieniądz niszczyć, ale to inny temat).
Pieniądz, który został wprowadzony na rynek w zamian za dobro
dostarczone na rynek przez producenta, można nazwać pieniądzem
pełnym albo realnym.
Producent, oddając na rynek dobro i otrzymując za nie realne
pieniądze, może za te pieniądze otrzymać inne dobro dostarczone
przez innego producenta, który z kolei za otrzymane za swoje dobro
pełne pieniądze może otrzymać jakieś inne potrzebne mu dobro itd.
Jest to oczywiście schemat uproszczony, ale wyjaśnia on zasadę,
dzięki której żaden z uczestników rynku nie dysponuje pieniędzmi
umożliwiającymi kradzież. Zasada ta powoduje, że krążący na rynku
pieniądz na pewno ma swój odpowiednik w dostępnych dobrach,
czyli że „pieniądz = coś”. Wprawdzie nie gwarantuje ona, że dostępne
na rynku dobra są pożyteczne, ale dzięki niej nie jest możliwa
pośrednia kradzież prosta na zasadzie „coś za nic”.
Taką kradzież umożliwiają pieniądze puste.
PIENIĄDZE PUSTE
Jeśli ktokolwiek wprowadzi na rynek pieniądze w sposób inny niż
w zamian za wyprodukowane dobro, to takie pieniądze można
nazwać pustymi. Tak więc puste pieniądze to pieniądze niemające
odpowiednika w dobrach oferowanych na rynku. Jednak pojęcie
to jest bardziej skomplikowane, ponieważ pieniądze puste „na oko”
niczym nie różnią się od pieniędzy pełnych i nikt nie wie, w jaki
sposób pieniądze krążące na rynku się na nim znalazły.
Jeśli ktoś używa na rynku pieniędzy, które np. udatnie sfałszował,
to są to pieniądze puste, ale za takie pieniądze może on dokonać
wymiany pośredniej i nabyć potrzebne mu, realne dobro
wyprodukowane przez jakiegoś producenta. Użytkownik pustych
pieniędzy dokonuje w rzeczywistości wymiany „coś za nic”, czyli
kradnie. Jednak te puste pieniądze użyte przez oszusta w rękach
producenta, od którego otrzymał on jakieś dobro, stają się
pieniędzmi pełnymi i producent ma prawo z czystym sumieniem
posługiwać się nimi na rynku, zdobywając za nie potrzebne
mu dobra.
Na rozbudowanym rynku wymiany pośredniej nie ma możliwości
ustalenia, kto, czy i kogo okrada, ponieważ nawet jeśli użytkownik
pustych pieniędzy nabyte dobro kradnie, to kradzież ta jest
zakamuflowana w ten sposób, że ekwiwalentne dobro brakujące
w pierwszej wymianie „złodziejskiej” dostarcza producent kolejnego
dobra potrzebnego producentowi okradzionemu przez użytkownika
pustych pieniędzy. Tak więc puste pieniądze umożliwiają kradzież,
ale uniemożliwiają ustalenie, kto kogo okrada – chociaż obiektywnie
złodziejem jest ten, kto posłużył się pustymi pieniędzmi.
Z punktu widzenia bilansu całego rynku wprowadzenie pustych
pieniędzy bez dostarczenia na rynek odpowiadającego im dobra
tworzy lukę w ofercie dóbr i na rynku o małej skali bardzo szybko
musi dojść do sytuacji, w której kolejny producent dysponujący
pustymi pieniędzmi (ale otrzymanymi już za własne dobro) natrafi
na lukę w ofercie i nie znajdzie potrzebnego mu dobra, nawet jeśli
ma pieniądze „wypełnione” oddaniem własnego dobra. Na rynku
rozbudowanym, na którym z czysto technicznych względów
codziennie marnuje się ogromna ilość dóbr (chociażby z powodu
przekroczenia terminu ważności) i na którym prowadzi się rachunek
statystyczny, stwierdzenie, czy i kto wprowadził puste pieniądze, jest
całkowicie niemożliwe i prawdopodobnie incydentalnym
„fałszerstwom” polegającym na wprowadzaniu do obiegu pustych
pieniędzy nawet nie próbuje się zapobiegać, bo nie ma to
ekonomicznego sensu. Jednak możliwość wprowadzania pustego
pieniądza na wielką skalę powoduje skutki na wielką skalę
i umożliwia tworzenie systemu kradzieży na wielką skalę.
FAŁSZERSTWO
Tylko jeden ze sposobów tworzenia pustych pieniędzy jest karalny
– fałszowanie (produkcja) pieniędzy przez zwykłych uczestników
rynku.
SPEKULACJA
Nie jest natomiast karalny, a ostatnio cieszy się coraz większym
uznaniem czy wręcz społecznym prestiżem, drugi sposób
zdobywania pustych pieniędzy w wyniku spekulacji, czyli na różnicy
cen papierów wartościowych czy też dóbr użytkowych,
nieruchomości itp. kupowanych nie w celu pośrednictwa, co jest
normalną usługą wobec stron wymiany, ale w celu zdobycia różnicy
między ceną zakupu i ceną sprzedaży. Bez względu na to, jakie jest
zaplecze inżynierii księgowej takich działań, jedno nie ulega
wątpliwości i tylko to się liczy – spekulant bez konieczności produkcji
jakichkolwiek dóbr zdobywa pieniądze, za które na rynku może
kupić konkretne dobra użytkowe.
Ponieważ budzi to wątpliwości, podkreślam, że w tym przypadku
spekulant nie okrada innych spekulantów, od których zdobywa
pieniądze. Spekulant okrada producenta zdobytego za puste
pieniądze dobra, a to, że trudno ustalić, kogo konkretnie okradł
złodziej, nie zmienia faktu, że ktoś zdobył dobro bez konieczności
produkcji i nie czyni anonimowym złodzieja, bo nawet jeśli nie
wiadomo, kto został okradziony, to na pewno wiadomo, kto ukradł.
Ukradł ten, kto posłużył się w wymianie pieniądzem pustym, a więc
zdobytym bez konieczności produkcji dóbr.
GIEŁDA
Przykładem instytucji stworzonej wyłącznie do spekulacji jest
wtórny rynek giełdowy, który trzeba wyraźnie odróżnić do rynku
pierwotnego, na którym prowadzi się działalność inwestycyjną,
przynoszącą zysk w postaci dywidendy wypłacanej przez
doinwestowywane przedsiębiorstwa.
Celem inwestowania środków na spekulacyjnym rynku wtórnym
jest wyłącznie zysk wynikający z różnicy cen zakupu i sprzedaży
walut, akcji czy tzw. instrumentów finansowych (cokolwiek
to znaczy). Wahania cen przedmiotów spekulacji, podobnie jak sam
nimi obrót, nie mają nic wspólnego z produkcją dóbr, a możliwość
zarobku wynika z umiejętności wykorzystania wiedzy o zasadach gry
oraz mechanizmach psychologicznych, umożliwiających dość
dokładne przewidywanie „zachowań stadnych” grających,
wpływających na trendy wzrostu i spadku cen. Zwolennicy i obrońcy
spekulacji jako sposobu zdobywania dobrobytu twierdzą, że giełda
jest rodzajem kasyna, w którym uprawia się hazard, ryzykując
pieniądze zarabiane wcześniej „na produkcji dóbr”, i wygrywający
zdobywa wprawdzie za zgodą przegrywającego pieniądze bez pracy
produkcyjnej, ale w obrocie pozostają zawsze pieniądze „pełne”. Nie
jest to prawda, ponieważ znaczna część środków używanych
do spekulacji na dużą skalę pochodzi z kredytów, które mogą być
spłacone z wygranej.
LICHWA
Chyba najstarszą metodą legalnej kradzieży jest lichwa, czyli
pobieranie od znajdujących się w przymusowej sytuacji dłużników
nadmiernych odsetek od pożyczek. W kulturze chrześcijańskiej
pobieranie odsetek od pożyczek pieniężnych było przez kilkanaście
wieków potępione i często zakazane i to zarówno ze względów
etycznych, jak i ekonomicznych, ponieważ jest ona najstarszą formą
legalnej kradzieży i w dłuższej perspektywie prowadzi społeczeństwa
do ekonomicznego upadku. Jednak nawet dzisiaj, gdy powszechnie
akceptowane jest pobieranie odsetek od pożyczek, za lichwę uważane
jest pobieranie odsetek „nadmiernych”, a więc umożliwiających
wyzysk, czyli kradzież. W istocie, w każdym przypadku chodzi
o zdobywanie pieniędzy umożliwiających konsumpcję bez
konieczności podejmowania wysiłku w celu produkcji czegokolwiek.
REDYSTRYBUCJA PODATKOWA
Przedstawione sposoby zdobywania pustych pieniędzy należą
do środków dostępnych indywidualnym uczestnikom rynku
wymiany dóbr. Istnieją jednak sposoby uprawiane przez państwo lub
jego upoważnione agendy i tylko im dostępne.
Pierwszy z nich polega na tym, że państwo zabiera pieniądze
producentom w postaci nadmiernych podatków, a następnie
udostępnia je innym grupom społecznym według jakichś kryteriów.
Nie będę tu rozwijał użytego pojęcia „nadmiernych”, ponieważ jest
ono nieostre i od przyjętych założeń ideologicznych zależy, jakie
podatki są konieczne dla zaspokojenia przez państwo potrzeb,
których nie można z różnych przyczyn zaspokoić w ramach
działalności indywidualnej (np. nie jest racjonalna prywatyzacja
armii czy policji, bo prędzej czy później muszą one stać się zbrojnym
narzędziem zorganizowanej przestępczości działającej w interesie
dysponujących nimi grup społecznych, ale nie w interesie całego
społeczeństwa).
Podatki są zatrzymywaną przez państwo (samorządy) częścią
pieniędzy należnych producentom za wyprodukowane przez nich
dobra, obiektywnie rzecz biorąc nie są to więc pieniądze bez pokrycia
w dobrach dostępnych na rynku i w tym sensie są one „pełne”.
Jednak państwo (samorząd, instytucje), rozdysponowując
te pieniądze na różne cele, decyduje o tym, kto i za co te pieniądze
otrzyma, a więc kto i co za te pieniądze wyprodukuje i nawet jeśli
sfinansuje w ten sposób produkcję dóbr zużywanych ostatecznie
przez społeczeństwo lub jego części, to o tym, jakie dobro powstanie
w wyniku takiego finansowania, nie decyduje jego użytkownik (jak
ma to miejsce przy tradycyjnej wymianie na rynku), ale dysponent
pieniędzy.
Jeśli dysponent pieniędzy pełnych odebranych producentom
w postaci podatków odda je grupom społecznym nieprodukującym
żadnych dóbr pożytecznych lub produkującym dobra zbędne lub
szkodliwe, to dysponenci tych pełnych pieniędzy, posługując się
nimi, będą mogli okradać producentów dóbr.
DEFICYT BUDŻETOWY
Bardziej wyrafinowanym i społecznie „bezbolesnym” sposobem
produkcji pustych pieniędzy jest tworzenie tzw. deficytu
budżetowego, czyli drukowanie i wprowadzanie do obiegu pieniędzy
z pełną świadomością, że nie mają one pokrycia
w wyprodukowanych dobrach. Są one formą kredytu, który
teoretycznie kiedyś i przez kogoś powinien być spłacony, chociaż jest
najczęściej zaciągany z pełną świadomością, że spłacony nigdy nie
będzie.
O ile redystrybucja podatkowa może być narzędziem okradania
producentów i finansowania pasożytniczych grup społecznych,
to narusza ona interesy konkretnych ludzi i może napotkać
na społeczny opór. Tymczasem tworzenie deficytu budżetowego
i odsuwanie konieczności jego zrównoważenia w nieokreśloną
przyszłość umożliwia okradanie przyszłych pokoleń i budzi
społeczny opór tylko wtedy, gdy puste pieniądze umożliwiające
kradzież są rozdzielane między zainteresowane grupy społeczne
w sposób rażąco nierówny.
INSTYTUCJE ZŁA
Historia Kościoła jest historią nieustannych konfliktów i kryzysów,
których źródłem były z jednej strony spory doktrynalne dotyczące
podstaw wiary, z drugiej zaś strony konflikty interesów, nieuniknione
w instytucji posiadającej ogromny majątek i dający realną władzę
oraz wpływ na społeczeństwo. Ludzie tworzący Kościół podlegali
i często ulegali pokusie korupcji i demoralizacji, popełniali błędy
i zbrodnie, a mimo to odegrał on w historii kultury rolę, którą łatwo
może przeoczyć społeczeństwo pozbawione rzetelnej wiedzy
i poddane opętańczej wręcz, antykatolickiej propagandzie.
Ta część książki ma być szkicem bilansu wpływu katolicyzmu
i Kościoła na historię europejskiej kultury i ma umożliwić ocenę tego
wpływu, a także skutków jego eliminacji z życia publicznego.
Zgodnie z obowiązującą narracją chrześcijaństwo najpierw
zniszczyło wspaniały dorobek kultury antycznej, potem wspierało
nieludzki feudalizm, średniowieczna scholastyka sparaliżowała
ludzką myśl miazmatami dogmatyzmu, a gdy próbował wyzwolić
ją renesansowy humanizm, zdusiła go jezuicka kontrreformacja
wspierająca kolonializm i imperializm. Dopiero dzięki ideom
Oświecenia i filozofii pozytywnej oddzielono Kościół od państwa,
wprowadzono powszechną oświatę i otwarto drogę ku wolności.
Mimo to ciemnoty i zabobonu nie udało się wytępić całkowicie,
przetrwały one w wielu sferach życia i w dalszym ciągu
chrześcijaństwo przeciwstawia się postępowi, torując drogę
nietolerancji, antysemityzmowi, homofobii i obyczajowemu
obskurantyzmowi, broniąc faszystowskiego modelu patriarchalnej
rodziny i ksenofobicznego nacjonalizmu, a przede wszystkim
hamując wyzwolenie seksualne i odmawiając zwykłemu człowiekowi
prawa do radości życia i najprostszych przyjemności. Zadziwiająca
jest żywotność reakcyjnego chrześcijaństwa, dlatego walka z nim nie
ustaje, a nawet zdaje się przybierać na sile, łącząc – ponad podziałami
– wszystkie siły postępu.
Nie jest to opis przesadzony. Wystarczy posłuchać szkolnego lub
akademickiego wykładu historii, włączyć radio, telewizję lub
przejrzeć serwisy internetowe. Nawet jeśli dyskusja dotyczy wąskiej,
specjalistycznej tematyki ekonomicznej, naukowej, politycznej,
społecznej, to jeśli trzeba wskazać w niej przeszkodę dla postępu –
prędzej czy później okaże się nią wpływ chrześcijaństwa. Konflikt
wolności i postępu z chrześcijaństwem dotyczy wszystkich dziedzin
życia prywatnego, społecznego, kulturalnego, naukowego,
gospodarczego i politycznego. Przedstawiony w największym skrócie
negatywny dorobek chrześcijaństwa obejmuje:
– wspieranie opresyjnej władzy świeckiej (legitymizacja
ucisku, monarchii, kapitalizmu, autorytaryzmu i totalitaryzmu),
– ekspansjonizm ideologiczny (szeroko zakrojona działalność
misyjna),
– monopolizację systemu edukacji i wychowania (własny
system szkolnictwa, autorytaryzm pedagogiczny, kult
hierarchiczności),
– restrykcyjną moralność religijną i obyczajowość
(reglamentacja seksu, tłumienie naturalnych instynktów
i spontaniczności),
– hamowanie rozwoju nauki (irracjonalizm, ciemnota,
zabobon, dogmatyzm, kreacjonizm, scholastyka),
– hamowanie postępu społecznego (teokratyczna,
hierarchiczna koncepcja rzeczywistości, tłumienie tendencji
emancypacyjnych),
– ograniczenie wszelkich form wolności słowa i myśli
(inkwizycyjna cenzura), a przede wszystkim krzewienie
nietolerancji (ksenofobia, homofobia, nacjonalizm, rasizm,
antysemityzm, Holokaust).
INSTYTUCJE POSTĘPU
Walka z chrześcijańskim totalitaryzmem prowadzona była
od początków jego istnienia zarówno przez postępowe siły
zewnętrzne, jak i przez postępowe siły wewnątrz chrześcijaństwa
na wszystkich wymienionych obszarach zła i również one
wykształciły własne, formalne i nieformalne instytucje, m.in.:
– późnoantyczne, synkretyczne, filozoficzno-religijne nurty
nawiązujące do religii antycznych, gnozy, hermetyki, a także
do tradycji judaistycznej kabały rozwijającej się pod wpływem
greckiej myśli platońskiej i pitagorejskiej,
– renesans kultury antycznej, nazywany pierwszym
humanizmem, przeciwstawiający się scholastycznej dogmatyce
i proponujący powołanie religii uniwersalnej otwierającej
zamknięte chrześcijaństwo na wpływy innych religii w duchu
ekumenizmu,
– reformację odrzucającą wypaczenia idei chrześcijańskiej,
dogmatyzm, rozbudowane, hierarchiczne struktury
administracyjne i prymat papieski w chrześcijaństwie, a także
dowolność interpretacyjną świętych tekstów,
– oświecenie nazywane drugim humanizmem (lub drugim
klasycyzmem), którego jednym ze źródeł było wolnomularstwo,
wprowadzające niedogmatyczną wiarę w Wielkiego Budownika,
braterstwo wszystkich ludzi, symbolikę staroegipską, gnostycką
i kabalistyczną oraz nową, świecką liturgię,
– nowe formy życia publicznego rozkwitające
w oświeceniowych, niemieckich i francuskich salonach
mieszczańskich i arystokratycznych, oraz w angielskich klubach,
gdzie rodziła się nowa, reformatorska myśl społeczna.
Ta reformatorska myśl społeczna dała początek nowoczesnej,
postępowej inteligencji, której głównym celem było wyzwolenie
człowieka spod opresji dogmatycznej religii katolickiej, rozdział
Kościoła i państwa oraz stworzenie niezależnego, świeckiego systemu
edukacji i wychowania. Ona z kolei dała początek wszystkim
formalnym i nieformalnym, postępowym ruchom antyreligijnym
XIX i XX wieku, w tym mającemu tradycje sięgające Giordana Bruno
ruchowi wolnomyślicielskiemu, instytucjom krzewienia kultury
świeckiej, ateizmowi, a przede wszystkim tzw. trzeciemu
humanizmowi, z humanizmem ewolucyjnym na czele.
Emanacją wyzwolicielskiej myśli stał się liberalizm promujący
ideę samoposiadania, wolnego rynku i nieskrępowanej
przedsiębiorczości.
Wyjątkowe miejsce w historii walki z reakcyjnym
konserwatyzmem zajęły marksizm i neomarksistowska teoria
krytyczna, będąca obecnie ideową podstawą wszystkich odłamów
postępowej, antychrześcijańskiej ludzkości.
FUNDAMENTALNE PYTANIE
Destrukcyjny charakter katolicyzmu jest oczywisty
i bezdyskusyjny, wiedza o nim jest rozpowszechniana w systemie
oświecającej oświaty i każdy wykształcony człowiek potrafi
przytoczyć przekonywające przykłady jego niszczącego wpływu.
Wystarczy wspomnieć destrukcyjny zapał pierwszych misjonarzy,
sadystyczne okrucieństwo krwiożerczych inkwizytorów, wyuzdanie
i nepotyzm renesansowego papiestwa czy pedofilskie wynaturzenia
współczesnego kleru. Przedstawiona wizja historii europejskiej
kultury jest tak kompletna i spójna, że nie ma już żadnej potrzeby jej
głębszego uzasadniania. Nie odpowiada ona jednak na jedno pytanie:
CHRZEŚCIJAŃSTWO A KATOLICYZM
Używając przymiotnika chrześcijański, powinniśmy pamiętać
o tym, że w historii chrześcijaństwa, która w sensie instytucjonalnym
rozpoczyna się w IV wieku, gdy religia ta została nazwana
katolicyzmem, miały miejsce głębokie konflikty dogmatyczne
i kompetencyjne, które finalnie doprowadziły do jego podziału
na cztery główne nurty: prawosławie, anglikanizm, protestantyzm
i pozostający pod zwierzchnictwem papieża katolicyzm rzymski.
Między tymi nurtami ujawniły się głębokie różnice kompetencyjne,
teologiczne i antropologiczne. Dlatego czasami zamiast przymiotnika
„chrześcijański” stosować będę precyzyjniejsze przymiotniki
„protestancki” lub „katolicki” dla zwrócenia uwagi na fakt, że pewne
aspekty życia społecznego intepretowane są w ramach
chrześcijaństwa w sposób różny, a czasami wręcz wykluczający się.
Niestety, w tej książce nie ma możliwości dokładniejszego omówienia
przemian, jakie dokonały się w katolicyzmie w XX wieku pod
wpływem tzw. modernizmu i brzemiennego w skutki Soboru
Watykańskiego II. Na szczęście istnieje już dostępna literatura
przedmiotu.
WPŁYWOWE OPRACOWANIA
W historii kultury zapisały się dwa wielkie dzieła Oswalda
Spenglera i Arnolda Toynbee, o których wypada tylko stwierdzić,
że jakkolwiek obydwa miały ogromne znaczenie dla rozwoju samej
dziedziny historii kultury, to – śmiem twierdzić – nie odegrały
istotnej, a raczej żadnej roli w kształtowaniu społecznej wyobraźni.
Po pierwsze obydwa są zbyt erudycyjne i zbyt obszerne (historia
Toynbee’ego liczy 12 tomów, miała trzytomową wersję skróconą,
której i tak nie czytano poza kręgiem specjalistów i pasjonatów,
a dzisiaj nawet studenci historii nie czytają większości tekstów
źródłowych, zadowalając się omówieniami), żeby mogły stać się
lekturą o szerszym zasięgu. Dzieło Spenglera weszło do obiegu po I
wojnie światowej i miało ograniczony oddźwięk ze względu
na toczącą się walkę ideologiczną, a dzieło Toynbee’ego powstawało
przez ponad dwadzieścia lat, edycję zakończono w 1961 roku, gdy
na rynku pojawiały się już bardziej odpowiadające mentalności
krytycznej książki Deborda czy Marcusego.
Szczególne miejsce – bo przez swą nieobecność – zajmuje w historii
kultury praca polskiego historiozofa Feliksa Konecznego (1862–
1949) O wielości cywilizacyj. Wydana w 1935 roku zawierała definicje
i porównania typów różnych cywilizacji, w tym cywilizacji
żydowskiej, czym wpisywała się – raczej wbrew zamiarom autora –
w ówczesne konflikty ideologiczne.
Niemiecki historyk kultury Oswald Spengler (1880–1936)
w opublikowanym w latach 1918–1922 dziele pt. Zmierzch Zachodu
(Der Untergang des Abendlandes) porównał kulturę europejskiego
Zachodu z siedmioma innymi wielkimi kulturami, analizując
fenomen kultury wysokiej i prawa jej powstania, rozkwitu i upadku.
Według Spenglera historia nie jest liniowym procesem postępu, ale
cyklem organicznego rozwoju, prowadzącego od narodzin, przez
rozkwit do upadku. Dzieło Spenglera wydane zostało i stało się
przedmiotem dyskusji w okresie, gdy w Europie toczyła się walka
między trzema pokrewnymi ideologiami – marksizmem, faszyzmem
i nazizmem, a jego współczesna interpretacja jest wynikiem
zwycięstwa marksizmu.
Brytyjski filozof Arnold Toynbee (1889–1975) uważany jest
niesłusznie za ostatniego przedstawiciela „panoramicznej” historii
uniwersalnej. W latach 1934–1961 Toynbee napisał
dwunastotomowe dzieło pt. Studium historii (A Study of History).
Podobnie jak Spengler analizuje w nim powstanie, wzrost i upadek
różnych kultur, ale odrzuca spenglerowski „determinizm
organicystyczny”. Według Toynbee’ego kultury rozwijają się
w zależności od zdolności sprostania stojącym przed nimi
wyzwaniom. Hamujące rozwój lub niszczące dla kultury są wyzwania
wymagające od nich zbyt mało lub zbyt wiele. Dziejów kultur nie
wyznaczają abstrakcyjne idee ani niezmienne prawa, ale działanie
konkretnych ludzi w konkretnych warunkach. Mimo to decydujące
znaczenie przypisuje Toynbee religii, krytykuje zarówno antyczny
humanizm, jak oświeceniową wiarę w racjonalność człowieka,
a nadzieję na powszechny pokój widzi w stworzeniu państwa
ogólnoświatowego, co oczywiście nie ma już nic wspólnego z historią,
a nawet z jej elementarnym rozumieniem. Nic dziwnego, w czasie
I wojny światowej Toynbee pracował w założonym przez Davida
Lloyd George’a brytyjskim Biurze Propagandy Wojennej i pisywał
polityczne pamflety.
Koneczny przedstawił we wspomnianej pracy pt. O wielości
cywilizacyj własną typologię cywilizacji, w ramach których
powstawały odrębne kultury. Najważniejsze spośród nich
to cywilizacje żydowska, bramińska, buddyjska, arabska, turańska
(azjatycko-stepowa), bizantyjska (wschodniochrześcijańska)
i łacińska. Cywilizację żydowską wyróżnia prymat prawa nad
moralnością, bizantyjską prymat państwa nad religią, łacińską zaś
prymat religijnej moralności nad prawem i państwem. Ze względu
na przyjętą perspektywę i czas powstania wydana w 1935 roku praca
Konecznego nie mogła uwzględniać epokowych przemian
związanych z powstaniem teorii krytycznej. Książka Konecznego
ukazała się w 1962 roku w języku angielskim ze wstępem Arnolda
Toynbee’ego, ale dopiero po wcześniejszej publikacji wspomnianego
Studium historii.
Koneczny miał negatywny pogląd na temat możliwości
współistnienia różnych cywilizacji, a szczególnie cywilizacji
żydowskiej oraz łacińskiej, i prawdopodobnie z tego względu jego
dorobek funkcjonuje raczej w tzw. drugim obiegu, co przeszkadza
w jego racjonalnej percepcji i sprzyja mitologizacji. Nawet w Polsce
jego wybitna twórczość jest mało znana, do nieco szerszych kręgów
dotarła dopiero w ostatnich latach, a ponieważ nie uwzględnia
kwestii ideologicznych i zjawiska antykultury, jej ogólne
oddziaływanie jest – z dzisiejszej perspektywy - dwuznaczne.
Na współczesne rozumienie historii kultury silnie wpłynął
szwajcarski historyk sztuki Jacob Burckhardt (1818–1897), co jest
swoistym paradoksem, ponieważ to właśnie on uważał, że cel
ludzkości jest tajemnicą i swoje koncepcje budował na badaniu epok
wyrwanych z szerszego kontekstu historycznego. Jego główne dzieło
to Kultura Odrodzenia we Włoszech (Die Kultur der Renaissance
in Italien, 1860), ale sposób widzenia historii określił w wydanych
w 1853 roku Czasach Konstantyna Wielkiego. Ocenił tam
Konstantyna zdecydowanie negatywnie nie dlatego, że wspierał
chrześcijaństwo, ale dlatego, że czynił to z pobudek politycznych,
a nie religijnych (czyli traktował je jako narzędzie władzy).
Na podobnej zasadzie stworzył Burckhardt mit Renesansu jako epoki
humanizmu (w dzisiejszym rozumieniu) i racjonalizmu,
odpowiadający nie historycznej prawdzie, ale potrzebom toczących
się w XIX wieku sporów ideologicznych. Jeden ze współczesnych
historyków (John Adalbert Lukacs) napisał, że Burckhardt był
pierwszym historykiem, który opisywał „ducha i formy ekspresji
kultury w konkretnych czasach, konkretnych ludziach, konkretnych
miejscach”, co oznacza jednak, że opisywał je jako wyrwane
z szerszego kontekstu kulturowego.
Znacznie silniej od Burckhardta na współczesne rozumienie
historii kultury wpłynęła napisana w 1884 roku książka Fryderyka
Engelsa (1820–1895) pt. Pochodzenie rodziny, własności prywatnej
i państwa. Książka powstała na podstawie notatek Marksa
na marginesie antropologicznego dzieła Lewisa H. Morgana pt.
Ancient Society z 1877 roku opisującego kultury
północnoamerykańskich Indian (Morgan z kolei opierał się
na koncepcji matriarchatu Bachofena). Jest ona wykładem
materializmu historycznego, zgodnie z którym „ostateczną przyczyną
i siłą napędową wielkich historycznych wydarzeń jest ekonomiczny
rozwój społeczeństwa, środków produkcji i wymiany, konsekwentny
podział na klasy i walka tych klas”. Engels przejął od Morgana
podział historii ludzkości na epoki dzikości, barbarzyństwa
i cywilizacji.
Marksistowską wizję historii kultury ugruntował australijski
antropolog Vere Gordon Childe (1892–1957) w książce z 1936 roku
pt. Człowiek stwarza samego siebie (Man Makes Himself ). Childe
odrzucił podział na prehistorię i historię, wprowadził pojęcia
rewolucji neolitycznej oraz rewolucji urbanistycznej i spopularyzował
pojęcie rewolucji przemysłowej.
Poglądy Morgana, Engelsa, Childe’a i wielu innych były wynikiem
przenikającego do nauk społecznych ewolucjonizmu biologicznego,
zostały utrwalone przez system edukacji w popularnej wiedzy
i trwają w niej, mimo iż ich faktograficzna baza została obalona przez
współczesną archeologię.
O rozwoju, a raczej regresie historii kultury w drugiej połowie
XX wieku zdecydowały dwa przełomy. Pierwszym było powstanie
teorii krytycznej, drugim tzw. zwrot lingwistyczny.
Teoria krytyczna sformułowana została w 1937 roku przez
przebywającego na emigracji w USA frankfurckiego marksistę Maxa
Horkheimera jako uzasadnienie rewolucji seksualnej, ale jej
najważniejszymi dziełami dotyczącymi nie tylko kultury, ale całej
koncepcji rzeczywistości i teorii poznania stały się: napisana
wspólnie z Theodorem W. Adorno książka pt. Dialektyka oświecenia
i książka Horkheimera z 1947 roku pt. Krytyka instrumentalnego
rozumu (tytuł wydania niemieckiego Zur Kritik der instrumentellen
Vernunft).
Chociaż nigdzie się o tym nie wspomina, przedostatnią wizję
CAŁEJ kultury przedstawili dwaj reformowani marksiści Max
Horkheimer (1895–1973) i Theodor W. Adorno (1903–1969)
we wspomnianej, napisanej w latach 1942–1944 książce pt.
Dialektyka oświecenia. Książka jest wyrazem pesymizmu co do
możliwości emancypacji człowieka i indywidualnej wolności
we współczesnym społeczeństwie dobrobytu, w którym
interwencjonizm państwowy złagodził konflikty klasowe
i uniemożliwił rewolucję społeczną. W istocie Dialektyka oświecenia
jest jednak krytyką kultury (każdej, a przede wszystkim
chrześcijańskiej) jako mechanizmu zniewolenia natury,
prowadzącego do patologizacji ludzkiej osobowości. Historia kultury
to historia podporządkowywania naturalnych potrzeb człowieka
(których symbolem jest popęd seksualny) instrumentalnemu
rozumowi uzasadniającemu społeczną niesprawiedliwość w imię
doraźnych interesów.
Zgodnie z teorią krytyczną, której Dialektyka oświecenia jest
rozwinięciem, nie ma sensu tworzenie wizji nowej kultury, ponieważ
każda kultura w swojej istocie jest formą opresji.
Dyscypliną próbującą w powojennej Europie tworzyć całościową –
chociaż pozbawioną istotnych odniesień do historii – wizję kultury,
jest kulturoznawstwo (cultural studies). Powstało ono na początku lat
sześćdziesiątych, gdy przy Uniwersytecie w Birmingham brytyjski
socjolog Herbert Hoggart (1918–2014) założył Centre for
Contemporary Cultural Studies (CCCS, zlikwidowane w 2002 roku),
a jego czołowym teoretykiem stał się pochodzący z Jamajki
marksistowski socjolog Stuart Hall (1932–2014). Hall był
współwydawcą czasopisma Nowej Lewicy „New Left Review”, a od
1968 roku następcą Hoggarta na stanowisku dyrektora CCCS. Profil
ideowy kulturoznawstwa określiła teoria krytyczna i (m.in.)
przetłumaczone wówczas na język angielski Zeszyty więzienne
Antonio Gramsciego, od którego Nowa Lewica przejęła koncepcję
hegemonii kulturowej i nowych intelektualistów. Główną ideą Halla
stał się multikulturalizm. Jako pierwszy dostrzegł
on niebezpieczeństwo dla lewicy ze strony konserwatywnego
„thatcheryzmu” i rozpoczął współpracę Nowej Lewicy na polu
kultury z alternatywnymi ruchami społecznymi oraz środowiskami
ekologów i homoseksualistów.
W 1967 roku amerykański filozof Richard Rorty (1931–2007)
opublikował książkę pt. Zwrot lingwistyczny (Linguistic turn).
Opisywał w niej proces odwracania się filozofii od poznawalnej
empirycznie rzeczywistości i przenoszenia jej uwagi na opisujący
tę rzeczywistość język. Zdaniem filozofów wywodzących się ze szkoły
analitycznej – pojęcie zwrot lingwistyczny wprowadził austriacki
filozof i matematyk z Koła Wiedeńskiego Gustav Bergmann (1906–
1987) – język nie jest narzędziem neutralnym i człowiek, opisując
rzeczywistość, jednocześnie kreuje jej obraz zgodnie
z właściwościami języka. Przedmiotem badań filozofii nie może więc
być sama rzeczywistość, a tylko opisujący ją język.
Zwrot lingwistyczny odpowiadał nowemu, subiektywistycznemu
paradygmatowi, założeniom teorii krytycznej i strukturalizmu,
przenikał więc stopniowo do nauk humanistycznych i społecznych,
przyczyniając się do rozkwitu postmodernizmu i poststrukturalizmu,
negujących sens tworzenia obiektywnej wiedzy o rzeczywistości
i formułowania obiektywnych praw. Nowym hasłem filozofii stał się
„dyskurs” prowadzący do wypracowania akceptowanej prawdy
w wyniku ścierania się poglądów, a nie ich konfrontacji
z rzeczywistością. Prekursorami nowego myślenia byli
w psychosocjologii francuski filozof Michel Foucault (1926–1984),
a w historiozofii amerykański historyk Hayden White (1928-).
W książce z 1973 roku pt. Metahistoria: Historyczna wyobraźnia
w dziewiętnastowiecznej Europie White stwierdził, że historię należy
traktować jako dzieło literackie, które porządkując fakty w toku
różnych „narracji”, daje im wyjaśnienie, którego nie jest w stanie
przedstawić historiografia naukowa. White przedstawia przy tym
różne techniki narracyjne (w istocie bliskie zasadom antycznej
poetyki), które determinują emocjonalną interpretację
relacjonowanych faktów.
W 1973 roku ostatni przedstawiciel drugiego pokolenia szkoły
frankfurckiej Jürgen Habermas (ur. 1926) opublikował tekst pt.
Teorie prawdy, a w 1981 dzieło pt. Teoria działania komunikacyjnego.
W pierwszym Habermas przedstawił dyskursywną koncepcję prawdy
opartą na konsensusie. W koncepcji tej o prawdziwości poglądu,
opinii, twierdzenia itp. nie decyduje ich zgodność z rzeczywistością,
ale akceptacja wszystkich stron dyskursu. W dziele drugim
przedstawiony jest pogląd, że „dziedzictwo okcydentalnego (tzn.
łacińsko-chrześcijańskiego) racjonalizmu przestało być w zachodniej
kulturze niepodważalne”, a racjonalność „instrumentalna” powinna
być zastąpiona racjonalnością „komunikacyjną” (czyli dyskursywną).
Zgodnie z przyjętą perspektywą uzasadnienie swojej tezy opiera
Habermas na analizie poglądów m.in. Marksa, Webera, Lukacsa,
Durkheima, Mead, Adorno, Parsonsa, dając tym samym
do zrozumienia, że świat przedmarksowski nie tylko nie jest już
źródłem inspiracji, ale nie jest nawet wart krytyki.
Zwrot lingwistyczny dokonywał się wraz z rozwojem teorii
krytycznej i obydwa nurty łączyła szczególna postawa: negacja
doświadczenia i historii jako źródła obiektywnej wiedzy
o rzeczywistości, negacja rzeczywistości jako weryfikatora
subiektywnych opinii oraz negacja racjonalności, czyli myślenia
respektującego zasady logiki. Postawa ta otwierała przestrzeń
nieskrępowanej intelektualnej wolności, wyrażającej się – niestety –
nonszalancją w operowaniu pojęciami i faktami. W końcu XX wieku
ta postawa stała się obowiązującym już paradygmatem.
W 1993 roku amerykański politolog Samuel Huntington (1927–
2008) opublikował tezę rozwiniętą w pracy z 1996 roku pt. Zderzenie
cywilizacji i przebudowa porządku światowego (Clash of Civilizations
and the Remaking of World Order). Twierdził w niej, że istnieje
zasadniczy konflikt wartości i mentalności między różnymi
cywilizacjami i że konflikt ten będzie określał rozwój wydarzeń
po zakończeniu zimnej wojny między Wschodem i Zachodem, czyli
między komunizmem a demokracją. Huntington rozróżnił
9 cywilizacji, ale jego zdaniem główny konflikt dzieli cywilizację
Zachodu i islam, przy czym Zachód identyfikuje on z
chrześcijaństwem.
Autor książki przyjętej przez znaczną część opinii publicznej jako
rewelacja sugeruje, że: po pierwsze – ideologiczny konflikt zachodniej
demokracji i komunizmu wygrała demokracja, a komunizm jest
zamkniętą kartą historii (co jest nieprawdą), po drugie – dominującą
ideologią Zachodu jest chrześcijaństwo (co już jest nieprawdą),
po trzecie – główny konflikt ma podłoże religijne i przebiega między
chrześcijaństwem a islamem (co również jest nieprawdą).
Chociaż porównawcza analiza cywilizacji była również podstawą
dzieła Arnolda Toynbee’ego, inspiracja Konecznym w pracy
Huntingtona wydaje się czytelna. Niestety, w odróżnieniu
od Konecznego, dysponującego jeszcze kompletną wiedzą o historii
kultury, Huntington stosuje myślenie heurystyczne, w którym wiedza
jest potrzebna o tyle, o ile umożliwia udowodnienie stawianej tezy.
W oryginalnym tytule książki Huntingtona użyto określenia „clash
of civilizations”, co na język polski przetłumaczono prawidłowo jako
„zderzenie cywilizacji”, jednak w Niemczech ukazała się ona pod
tytułem Walka kultur (Kampf der Kulturen). Książka powstała jako
polemika z ogłoszoną w 1992 roku przez innego amerykańskiego
politologa Francisa Fukuyamę (ur. 1952) książką pt. Koniec historii
(End of History). Fukuyama przepowiadał, że wraz z upadkiem
komunizmu skończyła się epoka wielkich konfliktów ideologicznych
i przyszłość należy do uniwersalnej idei demokratycznej. Huntington
odrzucił tezę Fukuyamy, twierdząc, że konflikty ideologiczne zostaną
zastąpione przez odżywające konflikty cywilizacyjne o podłożu
etnicznym i religijnym, wskazując na potencjalne zagrożenie
islamskim fundamentalizmem.
W 2004 roku Huntington w tekście pt. Kim jesteśmy. Wyzwania
amerykańskiej tożsamości narodowej stwierdził, że Ameryka powinna
szukać rozwiązań w powrocie do „angloprotestanckiego etosu”
europejskich osadników. Nie wyjaśnił przy tym, co się z tym etosem
stało.
Zupełnie fenomenalną cechą poglądów Fukuyamy i Huntingtona,
których książki weszły do kanonu lektur współczesnej inteligencji
i do dzisiaj są cytowane (moda na Huntingtona rośnie wobec
narastającej fali przybywających do Europy islamskich imigrantów),
jest to, że zupełnie na serio kojarzą oni komunizm z ideologią
Związku Radzieckiego, system panujący w Europie Zachodniej
z demokracją i uważają, że jeśli Związek Radziecki przestał istnieć,
to i zniknął również komunizm.
HISTORIA DYNASTII
Dynastia to ciąg ludzi sprawujących władzę, należących do jednej
rodziny i reprezentujących jej interesy w ramach istniejącego ustroju
społeczno-ekonomiczno-politycznego. Dostęp do władzy umożliwiał
przez wieki realizację indywidualnych interesów, ale warunkiem ich
realizacji było utrzymanie (lub zmiana) istniejącego systemu. Państwa
powstawały jako struktura organizacyjna aparatu sprawowania
indywidualnej władzy realizującej interesy rodziny i przekazywanej
w ramach dynastii. W tym znaczeniu w interesie dynastii było
utrzymanie stabilności aparatu państwowego dającego siłę
umożliwiającą realizację indywidualnych interesów. W takim
procesie następowało utożsamienie interesu dynastii z interesem
państwa, którego ostatecznym wyrazem był absolutyzm („państwo
to ja”). Ponieważ realizacja indywidualnych interesów dynastii jest
uzależniona od trwałości państwa i aparatu przemocy, konkurujące
ze sobą dynastie nie miały interesu w likwidacji państwa, a co
najwyżej w rozszerzaniu jego potęgi i zasięgu, dlatego państwa
są tworami znacznie trwalszymi od dynastii i stąd historia państw
jest prostsza i czytelniejsza niż historia dynastii. Można powiedzieć,
że małe wektory interesów indywidualnych składają się na większe
wektory interesów rodzinnych, te zaś tworzą jeszcze większe wektory
interesów dynastycznych i podążając za tą logiką, wypadałoby
powiedzieć, że interesy dynastyczne składają się na interesy państw,
jednak o ile interes jednostki, rodziny czy dynastii jest stosunkowo
łatwy do określenia, to pojęcie interesu państwa jest już bardziej
skomplikowane, bo państwo tworzą władcy i poddani (rządzący
i rządzeni) i o ile poddani mają niewielki (lub żaden) wpływ na to, jak
państwo realizuje ich interesy, to rządzące nimi dynastie taki wpływ
mają i raczej trudno oczekiwać, że będą one przedkładać interes
państwa lub społeczeństwa nad interes własny, o ile się one nie
pokrywają.
Boczną linią niemieckiej dynastii Wettynów, do której należeli
także królowie Polski (August II Mocny, August III Sas), była
dynastia sasko-koburska. Przedstawiciel tej dynastii Albert von
Sachsen-Coburg und Gotha ożenił się w 1840 roku z angielską
królową Wiktorią (zresztą córką Edwarda Augusta Hanowerskiego).
Ich syn Edward VII został w 1901 roku pierwszym królem
Zjednoczonego Królestwa z dynastii Sachsen-Coburg und Gotha,
której nazwę jego syn Jerzy V w 1917 roku (okres wojny) w wyniku
nacisków politycznych zmienił na neutralną Windsor. Od 1960 roku
potomkowie królowej Elżbiety II noszą nazwisko Mountbatten-
Windsor, którego członem jest zanglicyzowana nazwa niemieckiego
rodu Battenberg, zmieniona z tego samego powodu w 1917 roku.
Księżna Alicja von Battenberg była matką księcia Filipa, męża
królowej angielskiej Elżbiety II, ale jego ojcem był grecki książę
Andrzej, syn króla Grecji Jerzego I i rosyjskiej wielkiej księżnej Olgi
Konstantinowny Romanowej. W potocznej opinii książę Filip
uważany jest za Greka, królowa Elżbieta za Angielkę, co nie zmienia
faktu, że obydwoje, wraz z potężnie rozbudowanymi i krzyżującymi
się genealogiami, wywodzą się z rodów niemieckich, reprezentują ich
interesy i dbałość o te rodzinno-dynastyczne interesy ma wpływ
na podejmowane przez nich decyzje polityczne, chociaż ich ustalenie
jest trudne, jeśli w ogóle możliwe.
Relacje między interesem dynastycznych rodzin i państw
formujących się na określonych terytoriach i obejmujących zarówno
majątek trwały, jak i żyjące na nich społeczeństwa (producentów
dóbr) są zapewne bardzo skomplikowane, ale również w czasach
nowożytnych powtarzały schematy znane od starożytności.
Zwalczające się arystokratyczne rody greckich polis gotowe były
sprzymierzać się z politycznymi wrogami ich miast, żeby odnieść
zwycięstwo w wewnętrznych walkach o władzę, podobnie
w nowożytnych wojnach sukcesyjnych walczyły ze sobą dynastie,
których interesom podporządkowane były interesy państw,
w których sprawowały one władzę, a interes społeczeństw żyjących
w tych państwach w ogóle nie był brany pod uwagę i bardzo często
władcy, którzy w swoich działaniach podejmowali decyzje sprzeczne
z interesem reprezentowanych dynastii, byli po prostu przez
członków tych dynastii zabijani.
ADOPCJA
Stosunkowo wcześnie pojęcie dynastii przestało oznaczać osoby
połączone więzami krwi. Już w republikańskim Rzymie, szczególnie
w stanie senatorskim, istniał zwyczaj adrogacji, czyli dokonywanego
za obopólną zgodą, wobec zgromadzenia kurialnego i pod nadzorem
najwyższego kolegium kapłańskiego, przyjęcia do innego rodu,
najczęściej w celu przysposobienia mężczyzny zdolnego
do kontynuacji jego wpływów politycznych i ekonomicznych. Jeśli
w rodzinach sprawujących władzę nie było odpowiednich następców
(w powodu bezdzietności, śmierci dziecka lub braku odpowiednich
cech własnych potomków), dopuszczalnym i regulowanym przez
prawo rozwiązaniem była adopcja dzieci (przede wszystkim synów)
z innych rodzin, co przyszłemu władcy (lub urzędnikowi) zapewniało
posiadanie wpływów w rodzie pochodzenia i w rodzie adoptującym.
Adopcja dotyczyła dzieci poddawanych w jej wyniku władzy (patria
potestas) adoptującego. Ponieważ bezpotomna śmierć groziła
wybuchem walk między konkurującymi rodami, adopcja była
bezkonfliktowym sposobem na przekazywanie władzy i majątku
w odpowiednie ręce. Adoptowanymi cesarzami byli m.in. Oktawian
(adoptowany przez Juliusza Cezara), a także cesarze z tzw. złotego
okresu cesarstwa, m.in. Tyberiusz, Kaligula, Neron, Nerwa, Trajan,
Hadrian, Antoniusz Pius czy Lucjusz Werus.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że osoba adoptowana wchodziła
do adoptującej rodziny w sensie wyłącznie symbolicznym, ale jej
prawa do dziedziczenia uznawane były przez wszystkich, mimo iż w
rzeczywistości pozostawała ona osobą obcą, więzami krwi połączoną
z innym kręgiem osób. Oznacza to, że instytucja dynastii, a raczej
dziedziczenia własności i władzy, wywodzi się wprawdzie
z najstarszych i najważniejszych związków krwi, ale z czasem utraciła
to znaczenie na rzecz instytucji prawnej, służącej już tylko
przekazywaniu możliwości wpływania na działanie innych,
poddanych władzy ludzi.
WŁADZA I SPOŁECZEŃSTWO
Władza polega na zdolności do skłaniania innych ludzi
do postępowania zgodnie z wolą sprawujących władzę, nawet wbrew
ich własnemu interesowi. W odróżnieniu od władzy wynikającej
z autorytetu, władza polityczna posiada środki przymusu fizycznego.
Problem władzy jest oczywiście bardziej skomplikowany, ponieważ
– jak to wynika z pierwszej części tej książki – w odróżnieniu
od zwierząt potrzeby człowieka nie ograniczają się do potrzeb
biologicznych i – z wyjątkiem potrzeb elementarnych – potrzeby
biologiczne nie stanowią najważniejszej ludzkiej motywacji.
Najbardziej ludzką potrzebą jest potrzeba przeżywania satysfakcji,
jednak – powracam tu do pojęć podstawowych – potrzeba ta może
być zaspokojona na dwa sposoby. Przez przeżycie satysfakcji
pozytywnej, wynikającej z uznania i podziwu innych ludzi dla dzieła
własnej pracy, ale i satysfakcji negatywnej, wynikającej
z podporządkowania, uzależnienia i strachu.
Władza polityczna i przewaga ekonomiczna umożliwiają grabież
dóbr w znacznym stopniu przekraczającą granice indywidualnej
konsumpcji. Bogactwo gromadzone przez współczesne elity
finansowe jest więc samo w sobie bezużyteczne i jedynym sposobem
jego spożytkowania jest powiększanie zakresu władzy. Paradoks
władzy umożliwiającej kradzież dóbr polega bowiem na tym,
że umożliwia przeżywanie satysfakcji negatywnej i przez likwidację
etosu pracy uniemożliwia przeżycie satysfakcji pozytywnej,
prowadząc ludzi władzy w zaułek, z którego nie ma wyjścia.
Początkowa osobliwość
Epoka Plancka
Era Wielkiej Unifikacji
Era inflacji
-12
Era kwarkowa 10 s
-23
Era hadronowa 10 s
Era leptonowa 1–10 s
Pierwotna nukleosynteza 3–20 min
ERA MATERII
ERA GEOLOGICZNA
Historię Ziemi dzieli się na największe jednostki
geochronologiczne – eony, te z kolei na ery, okresy i epoki (w
języku potocznym mają one nieco inne, intuicyjnie rozumiane
znaczenie).
Najstarszy okres historii Ziemi nazywa się prekambr (4,6 mld–
540 mln lat BP) i dzieli się na trzy eony: hadeik (4,6 mld lat BP),
archaik (4,0 mld lat BP) i proterozoik (2,5 mld lat BP). W tym czasie
formowała się skorupa ziemska i pierwsze kontynenty, a w archaiku
podobno powstały pierwsze organizmy żywe – bakterie beztlenowe.
Dalsza historia Ziemi obejmuje eon o nazwie fanerozoik. Dzieli się
on na ery: paleozoik (540 mln lat BP), mezozoik (250 mln lat BP)
i kenozoik (66 mln lat BP).
Trwający do dzisiaj kenozoik dzieli się na okresy: paleogen (66
mln lat BP), neogen (23 mln lat BP) i czwartorzęd (2,58 mln lat BP).
Czwartorzęd dzieli się z kolei na dwie epoki: plejstocen (2,58 mln lat
BP) i holocen (11,7 tys. lat BP). Obecnie żyjemy w epoce holocenu,
co brzmi poważnie, bo sytuuje nas w historii wszystkiego.
ERA BIOLOGICZNA
Życie, a raczej początek i zasada życia, jest największą tajemnicą.
Kamienie istnieją, ale nie żyją. Podobnie mechanizmy – działają, ale
nie żyją. Wyobraźmy sobie, że nauka i technika rozwinęły się tak
bardzo, iż możliwa jest dokładna analiza struktury żywej komórki,
synteza całego jej materialnego budulca i montaż tego budulca
w strukturę dokładnie odpowiadającą komórce naturalnej. Nie
wiadomo, czy w tak zmontowanej komórce i tak zmontowanym
organizmie rozpocznie się proces życia i czy ta komórka zdolna
będzie do samoreprodukcji.
Wyobraźmy sobie również, że w tak przez świadomie działającego
człowieka zmontowanej komórce proces życia ruszy, a jeśli ruszy,
to czy w takim przypadku możemy powiedzieć, że życie rozpoczęło
się „samo”?
Oczywiście odpowiedzi na takie pytania nie ma i nie wiadomo, czy
je kiedyś znajdziemy, chociaż pewne jest, że człowiek będzie ich
szukać. Wiemy, a raczej zakładamy, że wiemy, iż życie w formie
beztlenowych organizmów jednokomórkowych pojawiło się na Ziemi
około 4 mld BP, a gwałtowny rozwój organizmów
wielokomórkowych (w tym pierwszych zwierząt) nastąpił podczas
tzw. eksplozji kambryjskiej około 543–530 mln BP.
ERA ANTROPOLOGICZNA
Historia powstania i rozwoju gatunku ludzkiego dotyczy
najbardziej fundamentalnej wiedzy składającej się na pojęcie
antropologii, czyli wiedzy o człowieku, i w tej sprawie toczą się
i toczyć się będą niekończące się i nierozwiązywalne spory. W tym
miejscu przedstawiam tylko podstawowe informacje wynikające
ze współczesnego stanu wiedzy z zastrzeżeniem, że trudno jest w nim
oddzielić fakty od interpretacji i to interpretacji silnie
zideologizowanych.
Całe dzieje człowieka mieszczą się w geologicznych epokach
plejstocenu i holocenu. Dzielą się one na dwie części: prehistorię
obejmującą okres od powstania gatunku do powstania pisma
i dokumentów pisanych (około 3000 BC) oraz historię, czyli okres
rekonstruowany na podstawie źródeł pisanych.
Wiedzę o prehistorii człowieka jako istoty biologicznej czerpiemy
z odnajdywanych fragmentów szkieletów (antropologia fizyczna),
a jako istoty rozumnej z produkowanych przez nią narzędzi oraz
przedmiotów użytkowych i „nieużytkowych” (antropologia
kulturowa). Współczesna nauka ma wyraźną tendencję
do przesuwania daty powstania gatunku ludzkiego w coraz
odleglejszą przeszłość, a tym samym rozmywania definicji człowieka.
Na dodatek w powszechnie dostępnej literaturze prezentuje się,
a raczej omawia lub wspomina, znaleziska obiektów, których
przeznaczenie może budzić wątpliwości i jest przedmiotem sporów
w środowisku samych naukowców. W rezultacie powstaje problem
kryteriów uznania za ludzi istot, których szczątki są odnajdywane
w różnych miejscach. Dlatego przedstawię informacje prezentowane
przez naukę z kilkoma zastrzeżeniami.
POCHODZENIE CZŁOWIEKA
Współczesna nauka zakłada, że człowiek powstał w wyniku
stopniowej ewolucji naczelnych ssaków, które pojawiły się na Ziemi
85–65 mln BP. Ok. 40 mln BP małpy podzieliły się na szerokonose
i wąskonose, a 25 mln BP małpy wąskonose podzieliły się na małpy
zwierzokształtne i małpy człekokształtne (Hominoidea, ape). Ok.
15 mln BP powstały istoty człowiekowate, czyli hominidy
(Hominidae), a ok. 12 mln BP Homininae, uważane za przodków
goryli, szympansów i ludzi.
Na 3,6 mln BP datujemy pojawienie się w Afryce człowiekowatego
Australopithecus afarensis, który ok. 3 mln BP utracił sierść
i opanował chód dwunożny.
Ok. 2,8 mln BP pojawił się w Afryce homo z rodziny
człowiekowatych, dając początek wymarłym formom Homo habilis,
ok. 1,8 mln BP Homo erectus (obejmujący formy Homo georgicus,
Homo pekinensis i Homo heidelbergensis), a ok. 1,2 mln BP Homo
antecessor, który był przodkiem neandertalczyka.
W okresie średniego paleolitu (500 tys. BP) miało nastąpić
zróżnicowanie neandertalczyków i denisowian (forma pośrednia
znaleziona w Denisowej Jaskini w paśmie górskim Ałtaj na Syberii),
ok. 250 tys. BP miał występować w Afryce osobnik nazywany Y-
chromosomalnym Adamem, ok. 160 tys. BP Homo sapiens idaltu
(starszy) i tzw. mitochondrialna Ewa.
Ok. 60 tys. BP miał rozpocząć się wymarsz z Afryki ludzi
zaludniających w następnych tysiącleciach Indie i Chiny.
W okresie górnego paleolitu (50 tys. BP) migracje dotarły
do Australii i Europy, gdzie ukształtował się tzw. człowiek
kromanioński, czyli człowiek anatomicznie i behawioralnie
współczesny, który w Europie w okresie 20–10 tys. BC wykształcił
jasną karnację skóry.
OUT-OF-AFRICA
Pionier anatomii Andreas Vesalius (1514–1564) przedstawił już
w XVI wieku teorię pochodzenia ludzi od małp (pośrednia faza –
Pigmeje). W 1699 roku angielski anatom Edward Tyson zwracał
uwagę na podobieństwa mózgów ludzi i szympansów. W 1823 roku
w Walii odkryto szczątki tzw. Red Lady of Paviland, które były
szczątkami człowieka kromaniońskiego. W 1856 roku w Niemczech
odkryto szczątki neandertalczyka. Karol Darwin w książce z 1871
roku pt. O pochodzeniu człowieka i seksualnym doborze sugerował,
że kolebką ludzkości jest Afryka ze względu na występowanie tam
szympansów i goryli. Stanowisko Darwina uprzedził Thomas Henry
Huxley w książce z 1863 roku pt. Dowód na miejsce człowieka
w naturze (Evidence as to Man’s Place).
OUT-OF-ASIA
W tym samym czasie niemiecki naturalista Ernst Haeckel
przedstawił pogląd, że kolebką człowieka była południowa Azja.
Haeckela wsparł holenderski paleoantropolog Eugène Dubois, który
w 1891 roku odkrył „człowieka jawajskiego”, a także odkrycie
w latach dwudziestych tzw. „człowieka pekińskiego”. Wersję
afrykańską potwierdziło opublikowanie w 1925 roku informacji
o odnalezieniu w południowej Afryce tzw. dziecka z Taung.
MITOCHONDRIALNA EWA
Odmianą hipotezy Out-of-Africa jest hipoteza tzw.
mitochondrialnej Ewy, żyjącej ok. 200 tysięcy lat temu kobiety,
od której pochodzą wszyscy współcześni ludzie – w istocie chodzi
o kobiety niewielkiej populacji, od których rozpoczęła się historia
współczesnego człowieka.
HIPOTEZA MULTIREGIONALNA
Konkurencyjną dla hipotez afrykańskiej i azjatyckiej była hipoteza
multiregionalna zakładająca, że ewolucja postępowała w wielu
ośrodkach, prowadząc do powstania odrębnych ras. Początek dał jej
Karol Linneusz, wprowadzając w 10 wydaniu dzieła Systema
Naturae z 1758 roku termin Homo sapiens i jego cztery warianty
o różnym kolorze skóry: Europaeus albese, Americanus rubese,
Asiaticus fuscus, Africanus niger.
EKSPLOZJA SZTUKI
Swoista eksplozja takiej działalności nastąpiła w okresie ok. 40–20
tys. BP, czyli w epoce późnego paleolitu, w której umiejscawia się
działanie człowieka anatomicznie, ale i „behawioralnie
nowoczesnego”. Zgodnie z obowiązującą nomenklaturą behawioralna
nowoczesność oznacza zdolność do abstrakcyjnego myślenia,
planowania, polowania na duże zwierzęta, a przede wszystkim
do działań symbolicznych, takich jak produkcja dzieł sztuki,
ornamentacja, muzyka. Pierwszym typem obiektów wiązanych
z kulturami oryniacką i grawecką są figurki tzw. paleolitycznych
Wenus znajdowane w różnych rejonach Europy i Azji, od Atlantyku
do Irkucka. Były to mniej lub bardziej realistycznie potraktowane
przedstawienia postaci kobiet. Najstarsza z nich to datowana na 40–
35 tys. BP Wenus z Hohle Fels k. Schelklingen (południowe Niemcy)
z podkreślonymi piersiami i sromem, najsłynniejsza to datowana
na 26–24 tys. BP Wenus z Willendorf (Dolna Austria), również
z podkreślonymi cechami płciowymi.
Drugim typem obiektów, jakie pojawiły się w tym samym okresie,
były malowidła naskalne odkrywane przede wszystkim
w jaskiniach Europy, ale i w innych miejscach globu. Najstarsze,
datowane na 30 tys. BP malowidła europejskie odkryto w jaskini
Chauvet, jednak ostatnio (2009) odkryto równie stare malowidła
w rumuńskiej jaskini Coliboaia, a w 2011 roku wykonano datowanie
na ok. 40 tys. BP szablonowych malowideł w indonezyjskiej jaskini
Pettakere. Szczyt rozwoju jakościowego, czyli – mówiąc
współczesnym językiem – poziomu artystycznego osiągnęło
malarstwo jaskiniowe w okresie magdaleńskim, czyli ok. 15 tys. BP.
Z tego okresu pochodzą najważniejsze kolekcje odkryte w takich
jaskiniach, jak: hiszpańskie El Castillo, Altamira i La Pasiega czy
francuskie Chauvet, Lascaux, Pech Merle.
Trzeci typ obiektów o charakterze artystycznym to petroglify,
czyli (najczęściej figuratywne) obrazy ryte w skale. Do petroglifów
zaliczane są nawet liniowe ornamenty wykonane na niewielkich
bloczkach kamiennych znalezione w południowoafrykańskiej jaskini
Blombos i datowane na ok. 77 tys. BP, za najstarsze europejskie
petroglify uznaje się znalezione w jaskini na Gibraltarze, związane
z kulturą mustierską i datowane na ok. 40 tys. BP, a petroglify
australijskie datuje się na ok. 27 000 BC, ale większość petroglifów,
a szczególnie uważanych za początki pisma petrografów
i ideogramów, pochodzi z epoki mezolitu i wczesnego neolitu.
Wymienione typy obiektów należą do historii sztuki, ale ich
znaczenie jest znacznie większe z kilku powodów. Po pierwsze ich
przykłady rozrzucone są po wszystkich kontynentach, ale największe
zagęszczenie najstarszych znalezisk znajduje się w Europie
zachodniej i środkowej (region franko-kantabryjski, Czechy, Ren).
Dopiero u schyłku okresu magdaleńskiego i w okresie mezolitu
sztuka znacznie powiększa swój zasięg, obejmując Afrykę i Amerykę
Północną. Takie stwierdzenie nie przeczy spekulacjom na temat
genealogii gatunku ludzkiego, wskazuje jednak na fakt,
że współczesny Homo sapiens, osiągając stopień rozwoju
umożliwiający tworzenie dzieł sztuki, rozpoczął działalność
w Europie i zachodniej Azji, a podobne potrzeby w innych rejonach
świata rozwinęli albo ludzie, którzy dotarli tam z Europy i Azji, albo
autochtoni, którzy potrzebowali więcej czasu na ich rozwinięcie.
Po drugie sztuka paleolityczna jest świadectwem – najogólniej
mówiąc – zupełnie niezrozumiałej, a raczej niewytłumaczalnej
w kategoriach ewolucjonistycznych mentalności człowieka
jaskiniowego. Chodzi o to, że człowiek jaskiniowy żył w bardzo
trudnych warunkach, narażony był na wiele niebezpieczeństw,
zmuszony do ciągłego zabiegania o zdobycie pożywienia, nie
dysponował przy tym zaawansowanymi narzędziami ani bronią, nie
znał ani ceramiki, ani koła garncarskiego, jednym słowem –
w kategoriach cywilizacyjnych jeszcze przed piętnastoma tysiącami
lat żył w sposób niewiele różniący go od zwierząt, mając znacznie
gorsze od nich naturalne wyposażenie umożliwiające
mu przetrwanie. Wszystkie znane rekonstrukcje prehistorycznych,
krytych trzciną lub skórami ziemianek i szałasów odnoszą się
do epoki neolitu, a szczątki człowieka z Cro-Magnon znaleziono
nawet nie w jaskini, ale pod skalnym nawisem dającym schronienie
przed opadami, ale nie przed zimnem. Stosując uproszczoną
ewolucjonistyczną logikę, należałoby oczekiwać, że zdecydowana
większość wysiłków ludzi jaskiniowych powinna być skierowana
na poprawę warunków bytowych i na rozwinięcie umiejętności temu
sprzyjających. Tymczasem ludzie jaskiniowi wkładali ogromny
wysiłek i angażowali niezwykłą pomysłowość nie po to, żeby
zbudować bezpieczny dom i szczelne odzienie, ale po to, żeby
stworzyć olśniewające malowidła o niezwykłej wartości artystycznej,
ale niemające żadnego znaczenia praktycznego.
Sztuce paleolitycznej przypisuje się funkcję magiczną i kultową.
Miała ona towarzyszyć rytuałom zapewniającym powodzenie
w łowach lub przebłaganie duchów zabijanych zwierząt i w tym
znaczeniu można dopatrywać się w niej pewnej „użyteczności”.
Należy jednak pamiętać, że mówimy o ludziach funkcjonujących
w trudnych warunkach przez tysiąclecia, z pokolenia na pokolenie
gromadzących wiedzę o otaczającej ich rzeczywistości na podstawie
doświadczenia i można zakładać, że to samo doświadczenie, które
osobnikom niemającym żadnej wiedzy np. o tzw. depresji imbedowej
nakazywało przestrzeganie zakazu kazirodztwa, powinno
doprowadzić ich do wniosku, że nie ma związku między magicznymi
obrzędami a wynikiem polowań i żmudne malowanie wyobrażeń
zwierząt na ścianach mrocznych jaskiń jest – z praktycznego punktu
widzenia – stratą czasu. Nic się jednak takiego nie stało i żyjący
w niesłychanie prymitywnych warunkach ludzie tworzyli obrazy
wymagające nie tylko „chęci”, ale znacznego wysiłku.
...
Pierwsze, niewątpliwie przedstawiające postaci ludzi i zwierząt
obiekty, których wykonanie wymagało znacznego i zorganizowanego
wysiłku, które jednak nie miały żadnej wyobrażalnej funkcji
użytkowej i które możemy uznać za dzieła sztuki we współczesnym
znaczeniu, powstały ok. 40–35 tys. BP, a ich masowa produkcja
na najwyższym poziomie artystycznym nastąpiła w epoce
magdaleńskiej, ok. 15 tys. BP. Wydaje się uzasadniony wniosek,
że dopiero od powstania takich obiektów możemy mówić
o prehistorii człowieka jako istoty kulturowej.
CZŁOWIEK SIĘ MODLI – MEZOLIT
Nie znamy funkcji prehistorycznych dzieł sztuki, nie
wiemy, jakie miały one znaczenie dla ich twórców. Dopiero
powstające w epoce mezolitu budowle, takie jak w Göbekli
Tepe, upoważniają do wniosku, że były to obiekty kultowe,
te zaś świadczą o ukształtowaniu się pierwszej religii.
O prehistorycznych religiach nie mamy najmniejszego
wyobrażenia, ale fakt ich powstania w epoce kamienia
i wysiłek, jaki był potrzebny do wzniesienia obiektów
kultowych, świadczą o tym, że potrzeba kontaktu
z transcendencją jest silniejsza niż potrzeba zaspokajania
potrzeb cywilizacyjnych.
GÖBEKLI TEPE
Odkrycie, o którym wspominałem już w pierwszej części książki,
dokonane zostało na przełomie wieków w południowej Turcji i jest
już nieźle opisane (Klaus Schmidt, Budowniczowie pierwszych świątyń,
2010), ale jeszcze kompletnie niedoceniane, dlatego trzeba poświęcić
mu nieco więcej uwagi.
Sztuka jaskiniowa rozwijała się w okresie górnego paleolitu, a jej
najwspanialsze dzieła (przynajmniej te dotychczas odkryte) powstały
w okresie magdaleńskim, czyli ok. 15-13 tys. BP przede wszystkim
w Europie zachodniej, w regionie franko-kantabryjskim.
Z późniejszego okresu w tej części Europy nie zachowały się ani
istotne dzieła sztuki, ani ślady jakiegoś istotnego postępu
cywilizacyjnego i luka w jej dziejach trwać miała kilka tysięcy lat.
Tymczasem najwcześniejsze, pochodzące mniej więcej z tego samego
okresu świadectwa łączone z rewolucją neolityczną powstały
w oddalonym o tysiące kilometrów Lewancie, a z uwagi na odległość
raczej wykluczona jest możliwość wędrówki ludów z Półwyspu
Iberyjskiego i południowej Francji na Bliski Wschód, co uzasadnia
wniosek, że kultury rozwijające się w Lewancie tworzone były przez
inne ludy. Tymczasem okazuje się, że te inne ludy miały pewną cechę
wspólną z zachodnioeuropejskimi artystami jaskiniowymi.
Jeszcze w 1963 roku, blisko granicy Turcji i Syrii, odkryto
stanowisko archeologiczne nazwane Göbekli Tepe, ale z jakichś
przyczyn nie podjęto dokładniejszych badań. Dopiero w 1994 roku
niemiecki archeolog Klaus Schmidt rozpoczął wykopaliska, które
doprowadziły do odkrycia zespołu kamiennych konstrukcji
o nieznanym przeznaczeniu. Odsłonięty do tej pory kompleks
obejmuje trzy warstwy. Najmłodszą, datowaną na ok. 8000 BC, czyli
sprzed 10 000 lat, średnią, datowaną na ok. 8000-8800 BC, oraz
najstarszą, datowaną na ok. 9600-8800 BC, co oznacza, że realizację
założenia rozpoczęto ok. 11 500 lat temu.
Göbekli Tepe tworzy zespół ok. 20 (do 2004 roku odkopano
cztery) kręgów o średnicy 10–30 m otoczonych połączonymi
kamiennymi ścianami megalitycznymi słupami. W centrum każdego
kręgu ustawione są dwa samodzielne megality. O ile ściany
wypełnione są zgrubnie obrobionymi kamieniami, to słupy mają
precyzyjnie opracowaną formę i zdobione są dekoracjami
wymagającymi znakomitego warsztatu i wybitnego talentu
artystycznego. Największy ze słupów, niewydobyty jeszcze
z pobliskiego kamieniołomu, ma 7 m wysokości i 3 m szerokości
i waży ok. 50 ton. Przeciętny z ok. 200 słupów miał 6 m wysokości
i waży ok. 20 ton. Ponieważ ślady działalności rolniczej
(prawdopodobnie ziarna zbóż) znaleziono tylko w najwyższej
i najmłodszej warstwie wzgórza, oznacza to, że główny zespół
powstał przed postulowaną przez Gordona Childe’a rewolucją
neolityczną. Należy pamiętać, że początki zaliczanego do tzw. kultury
natufijskiej i uważanego za jedno z najstarszych miast na świecie
Jerycha datowane są wprawdzie podobnie, ale pierwsze ślady tzw.
murów Jerycha i oceniana na 8,5 m wysokości wieża pochodzą
z 8000 BC. Odkryte w 1958 roku Çatalhöyük budowano od 7500
BC, ale znany nam kształt osiągnęło ok. 6000 BC, czyli 2000 lat
później, piramidy Starego Państwa w Gizie zbudowano ok. 2500 BC,
czyli ok. 6000 lat później, a pałacowa kultura minojska rozkwitła
jeszcze o 1000 lat później.
Nie wiadomo, jakie było przeznaczenie kamiennych kręgów
Göbekli Tepe. Ich odkrywca Klaus Schmidt twierdzi, że był to rodzaj
sanktuarium i nazwał je nawet „górską katedrą”, do której zmierzały
pielgrzymki z odległości nawet do 150 km. Tak czy inaczej, nie da się
im przypisać żadnej funkcji praktycznej, a to, czy kiedykolwiek
odczytamy jej symbolikę, nie ma w tym przypadku żadnego
znaczenia. Znaczenie ma to, że nawet używając naciąganej
nomenklatury naukowej, która stworzyła pojęcie „neolitu
preceramicznego”, a więc epoki wprawdzie już rolniczej, ale
nieznającej jeszcze glinianych naczyń, możemy powiedzieć,
iż budowa takiego założenia przez ludzi dysponujących jedynie
narzędziami kamiennymi wymagała zupełnie niewyobrażalnego
wysiłku fizycznego i organizacyjnego, planowania inwestycji
w perspektywie dziesiątek lat, sprawnego zaopatrzenia w żywność
dla licznych robotników bez znajomości uprawy zbóż i hodowli
zwierząt oraz rozwiązania problemów transportowych wcale
niełatwych nawet dla współczesnej techniki – i to wszystko bez
jakiegokolwiek celu praktycznego, bez wpływu na polepszenie
warunków życia ludzi, którzy to nieprawdopodobne założenie
zaplanowali i zbudowali.
Fragment popularnego opisu Göbekli Tepe:
„Zakłada się, że mieszkańcy byli łowcami i zbieraczami, którzy
mimo to musieli mieszkać w pobliskich wioskach (osiedlach) przez
co najmniej część roku. Jak dotąd znaleziono bardzo mało dowodów
na wykorzystanie założenia dla celów mieszkalnych. Metodą
radiowęglową można ustalić koniec warstwy III na ok. 9000 p.n.e.,
ale uważa się, że wzniesienie mogło funkcjonować jako ośrodek kultu
już ok. 11 000 p.n.e. lub nawet wcześniej, a więc w końcu plejstocenu.
Zachowane struktury nie tylko poprzedzają pojawienie się
ceramiki, metalurgii, pisma lub koła, ale zostały zbudowane przed
tak zwaną rewolucją neolityczną, tj. początkiem rolnictwa i hodowli
zwierząt ok. 9000 BC. Jednak budowa Göbekli Tepe implikuje
funkcjonowanie zaawansowanej organizacji, niespotykanej
w społecznościach paleolitycznych lub preceramicznych (PPNA,
PPNB). Archeolodzy szacują, że potrzebnych było do 500 osób, aby
wydobyć ciężkie (średnio 10–20 ton, najcięższy 50 ton) filary
z miejscowych kamieniołomów i przenieść je na odległość 100–500
metrów”.
…
Według aktualnej (co nie oznacza, że ostatecznej i niepodważalnej)
wiedzy naukowej anatomicznie współczesny człowiek (Homo sapiens)
ukształtował się ok. 300 tys. BP, czyli na początku średniego
paleolitu z wcześniejszych form Homo heidelbergensis i Homo erectus,
mieszając się po drodze z podgatunkiem Neandertalczyka.
Behawioralnie współczesny człowiek posługujący się językiem,
tworzący sztukę i religię, ukształtował się ok. 40 tys. BP, czyli
na początku górnego paleolitu. Trzeba z całą mocą podkreślić, że w
kategoriach technicznych założenie Göbekli Tepe jest porównywalne
z późniejszymi o ponad 6 tysiącleci egipskimi piramidami (2500 BC).
To założenie zostało zrealizowane przez społeczność przedrolniczą,
przedmiejską, która podjęła niewyobrażalny wysiłek w celu
wzniesienia obiektów niemających istotnego wpływu
na zaspokajanie potrzeb bytowych.
Wypada powtórzyć pytania: Co motywowało tych ludzi do tak
ogromnego wysiłku, do tak długotrwałej pracy? Co spowodowało,
że zanim skonstruowali koło, taczkę, wóz drabiniasty i samochód,
zanim zrobili pierwsze wygodne łóżko i pierwszy fotel, zanim usiedli
przed pierwszym telewizorem, a nawet zanim skonstruowali
pierwszy młotek, piłę, siekierę, niemal gołymi rękami wznieśli coś,
z czego nie mieli żadnego praktycznego pożytku? Pamiętajmy,
że działo się to w epoce kamienia łupanego.
Jedna z odpowiedzi mówi, że wbrew pozorom dla ówczesnych
ludzi odprawianie magicznych rytuałów miało sens praktyczny,
ponieważ – w ich przekonaniu – dodawało im odwagi i siły
do polowań. Jest to wyjaśnienie bardzo racjonalne i nie można
go wykluczyć, ale odpowiedź taka nie wydaje się jednak zadowalająca
z psychologicznego punktu widzenia. Wypada więc podkreślić:
magiczne rytuały można odprawiać również pod świętym drzewem,
w świętym gaju czy przy świętym źródle, na dodatek po wypaleniu
paru skręconych liści, a skutek powinien być podobny bez tego
potwornego wysiłku, jaki – najprawdopodobniej całkowicie
dobrowolnie, a raczej w imię jakiejś abstrakcyjnej idei – podejmowali
ludzie uważani przez nas za prymitywnych.
Bardziej wiarygodna jest odpowiedź uwzględniająca realne
warunki powstawania takich założeń, jak Göbekli Tepe, z których
najistotniejsza jest konieczność podjęcia niewątpliwie
wyczerpującego, a być może nawet wyniszczającego wysiłku
fizycznego, przeciwko któremu musi buntować się cała biologiczna
struktura człowieka. Podejmowanie takiego nadzwyczajnego wysiłku
w kategoriach ekonomiki działania jest uzasadnione tylko
w sytuacjach skrajnego zagrożenia biologicznej egzystencji jednostki
czy dobrze zorganizowanej grupy, jeśli więc stało się faktem,
a motywacja takie działanie umożliwiająca musiała być trwała i nie
mogła wynikać z jednorazowego impulsu, na który reaguje się
instynktownie, to znaczy, że motywacja musiała tkwić w jakiejś innej
sferze ludzkiej psychiki.
Charakter mezolitycznych budowli z rejonu południowej Anatolii,
którym nie da się przypisać funkcji użytkowej, wszyscy fachowcy
zgodnie uznali za kultowy. Nie mamy żadnej wiedzy na temat
istniejących wówczas struktur społecznych ani duchowości
ówczesnych ludzi, tym bardziej nie mamy żadnych podstaw
do rekonstrukcji jakichkolwiek wyobrażeń na temat ich ewentualnej
religijności. Jednak na podstawie zachowanych świadectw
materialnych uprawniony jest wniosek, że żyjący w skrajnie
prymitywnych warunkach, na co dzień walczący o zdobycie
najprostszego pożywienia, człowiek mezolityczny wyposażony był
w taką strukturę psychiczną, która skłaniała go do podejmowania
znacznie większego niż nastawiony na cel praktyczny wysiłku,
którego wynikiem było wzniesienie budowli poświęconej jakiejś
niewyobrażalnej sile lub istocie, stanowiącej godny największych
ofiar element rzeczywistości. Göbekli Tepe przedstawia nowy obraz
wczesnych dziejów człowieka, który Klaus Schmidt podsumował
jednym zdaniem:
„Najpierw powstała świątynia, potem miasto”.
WARUNKI BRZEGOWE
Region franko-kantabryjski i Lewant leżą na antypodach Europy,
której granice nie były określone przez współczesne czynniki
polityczne. Dalsza historia kontynentu, a szczególnie
zamieszkujących ją ludów, nie jest spójna, a jej ramy wyznaczają
warunki geologiczne i klimatyczne. Chodzi o to, że w historii Ziemi
były okresy znacznego oziębienia klimatu, czyli tzw. epoki lodowe,
z których ostatnie, tzw. zlodowacenie wiślane, trwało ok. 110000–
10000 BC. W tym czasie znaczne obszary Europy północnej pokryte
były lodowcem, a poziom oceanów był o ponad 100 m niższy niż
obecnie, co powodowało odsłonięcie terenów dzisiaj pokrytych
wodą, tworzących mosty lądowe między kontynentami. I tak ok.
20 tys. BP niemal cała Polska była pokryta lodem, a jeszcze 8000
BC (młodszy drias) nie było współczesnego kanału La Manche,
dzisiejsze Wyspy Brytyjskie były połączone z Europą kontynentalną,
ląd zajmował znaczny obszar Morza Północnego, a Bałtyk był
wielkim jeziorem. Stopniowe zmiany zasięgu lodowca wyznaczały
granice osiedlania się wędrujących grup ludzi, które pozostawiały
po sobie ślady kolejnych archeologicznych kultur. Kultury
te rozwijały się jednak w specyficznych warunkach, ponieważ np.
jeszcze ok. 10 000 BC większość obszaru Europy na północ od linii
Alp pokryta była pozbawionym wysokiej roślinności stepem
tundryjskim lub mamucim.
KULTURY NEOLITYCZNE
Około 10000 BC paleolityczne kultury zachodniej Europy należały
do przeszłości, natomiast fascynujące centra kultowe powstawały
na jej antypodach, na pograniczu współczesnej Turcji i Syrii, gdzie
nie odkryto istotnych śladów wskazujących na istnienie tam
wcześniejszych kultur mających – porównywalny z kulturami
magdaleńskiego Zachodu – potencjał. Można powiedzieć, że Göbekli
Tepe powstało na „gołej ziemi”. Ten zaliczany do tzw. Żyznego
Półksiężyca rejon tradycyjnie uznawany jest za kolebkę cywilizacji,
to tu miała rozpocząć się rewolucja neolityczna i stąd promieniować,
przekształcając kultury rolnicze i dając początek pierwszym wielkim,
zhierarchizowanym cywilizacjom epoki brązu. W epoce tej,
w sąsiedztwie rejonu łączącego trzy kontynenty: Europę, Afrykę
i Azję, ukształtowały się trzy wielkie centra kulturowe: Egea (rejon
Morza Egejskiego), Egipt i Mezopotamia, a ich znaczenie dla
przyszłości cywilizowanego świata było tak ogromne, że dalekie,
a nawet bliższe peryferie Europy wydawały się kulturową pustynią
powoli i ze znacznym opóźnieniem zapełnianą falami migracji
docierających ze wschodnich źródeł. Nie jest to jednak obraz pełny
i trzeba go uzupełnić.
EUROPA ZACHODNIA
Około 20000 BC kulturę grawecką (tę, z której pochodzą figurki
paleolitycznych Wenus) zastąpiła na terenie Hiszpanii i Francji
kultura solutrejska, natomiast na obszarach od Francji do Wołgi
kontynuowała się ona jako tzw. kultura epigrawecka. Kultura
solutrejska (20000–15000 BC) zastąpiona została przez wspomnianą
kulturę magdaleńską (15000–10000 BC, Lascaux, Altamira),
w której powstały najwspanialsze dzieła malarstwa jaskiniowego.
Kultura magdaleńska ustąpiła kulturze azylskiej (12300–9600 BC)
rozwijającej się równolegle z północnoeuropejską kulturą
arensberską (hamburską 10900–9700 BC), północno-
wschodnioeuropejską kulturą świderską (11000–8200 BC)
i brytyjską kulturą creselliańską (12000–9800 BC). Z kultur
arensberskiej i świderskiej wyszła północna kultura maglemoska
(9000–6000 BC), która na terenie Skandynawii dała początek
kulturze Kongemose (6000–5200 BC), a na terenie Francji i Belgii
kulturze Tardenoisian (6000–5000 BC), której drugim źródłem była
kultura sowterska (8000–5000 BC). Skandynawska kultura
Kongemose dała początek kulturze Ertebølle (5300–3950 BC)
rozwijającej się na terenie dzisiejszej Danii i południowej
Skandynawii. Kultura świderska z terenu dzisiejszej Polski dała
początek kulturze Kunda (8500–5000 BC) na terenie dzisiejszych
państw bałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia, część Rosji), z tej z kolei
powstała wschodniobałtycka kultura Narva (5300–1750 BC)
charakteryzująca się ceramiką dołkowo-grzebykową.
LEWANT
Epipaleolitycznym kulturom zachodniej Europy na obszarze
Lewantu odpowiadały kultura kebaryjska (18000–12500 BC)
i kultura natufijska (12500–9500 BC), z której pochodzą
wspomniane założenia Göbekli Tepe. Kultura natufijska miała
kontynuację w kulturze khamiańskiej (10200–8800 BC)
i kulturach pasterskich Palestyny (10200–8800 BC). Zalicza się
je do kultur tzw. neolitu preceramicznego z obszaru Żyznego
Półksiężyca, rozwijającego się w 2–3 fazach: PPNA 8500–7600 BC,
PPNB 7600–6000 BC i egipskiej PPNC (2550 BC). Ośrodkiem
kultury natufijskiej było Jerycho, a jej kontynuacją kultura halafska
(6100–5100 BC) rozwijająca się na pograniczu Turcji, Syrii i Iraku,
egipska kultura Faiyum (6000–5000 BC) i – jak do tej pory sądzono
– neolityczne kultury Grecji.
Na obszarze górnej i środkowej Mezopotamii obok kultury
halafskiej rozwinęły się kultury Hassuna (6000 BC) z pierwszymi
świadectwami ceramiki oraz kultura Samarra (5500–4800 BC). Dały
one początek kulturze Ubajad (5300-4300 BC), po której nastąpiły
właściwie jeszcze „miedziane” okresy Uruk (4000–3100 BC)
i Dżemdet Nasr (3100–2900 BC), zaliczane już do epoki brązu
i poprzedzające okres wczesnych dynastii Mezopotamii (2900–2350
BC).
EGIPT
W okresie 18000-15000 BC na terenie Egiptu i Nubii istniała
kultura Halfan. W Egipcie jej następczyniami były kultury Sebilian
13000-10000 BC i Qadan (13000-9000 BC) i odpowiadająca
lewantyńskiej kulturze natufijskiej kultura Harifian (8800–8000
BC).
W okresie właściwego neolitu wzdłuż Nilu formowały się osiedla
należące do kultury Faiyum, której następczynią w Egipcie Dolnym
była kultura Merimde (4800–4300 BC), a w Egipcie Górnym kultura
Badari (5000–4000 BC). Zastąpiła ją górnoegipska kultura Nagada I
(4400–3500 BC), kultura Nagada II (Gerzeh 3500–3200 BC) oraz
Nagada III (3200–3150 BC), poprzedzająca należący już do epoki
brązu egipski okres wczesnodynastyczny (3150–2686 BC).
STARA EUROPA
Zgodnie z utrwalonym (i częściowo uzasadnionym) przekonaniem
kultury neolityczne w Europie centralnej i zachodniej
rozprzestrzeniły się w wyniku tzw. ekspansji neolitycznej podążającej
z południowego wschodu na północny zachód i z opóźnieniem
wynikającym z tempa tej ekspansji. Na przełomie XIX i XX wieku
świat archeologiczny fascynował się sensacyjnymi odkryciami
Heinricha Schliemanna (1822–1890) w Troi i Mykenach,
Flindersa Petrie (1853–1942) w Gizie, Arthura Evansa (1851–
1941) na Krecie czy Howarda Cartera (1874–1939) w Dolinie
Królów i nikt nie przywiązywał większej wagi do wykopalisk
prowadzonych w tak „mitologicznie” nieatrakcyjnych regionach jak
Ukraina czy Rumunia. Tymczasem kultury neolityczne miały
w Europie nieco bardziej skomplikowany rodowód.
Jeszcze w końcu XIX wieku otwarto stanowiska archeologiczne
w Cucuteni, w latach trzydziestych XX wieku odkryto ślady kultur
Vinča i Körös, w latach pięćdziesiątych kultury Starcevo, a w latach
sześćdziesiątych neolityczne osiedle Lepensky Vir. Przez długi czas
znaczenia tych odkryć nie doceniano, zakładając, że osiedla w tej
części Europy nie mogą być starsze niż egipskie Stare Państwo czy
cywilizacje Mezopotamii. Dopiero wynalezienie datowania
izotopowego (lata 60. XX w.) umożliwiło stwierdzenie, że są one
współczesne neolitycznym kulturom Lewantu, a nawet od nich
starsze.
Jedną z teorii opisujących historię kultur neolitycznej Europy była
przedstawiona w 1956 roku tzw. hipoteza kurhanowa pracującej
w USA litewskiej archeolog Marii Gimbutas. Hipoteza została
rozbudowana w trzech książkach Gimbutas: The Goddesses and Gods
of Old Europe (1974), The Language of the Goddess (1989), The
Civilization of the Goddess (1991). Na jej recepcji zaciążył fakt, że stała
się ona argumentem w propagandzie feministycznej, co jednak nie
podważa jej merytorycznej wartości.
Hipoteza kurhanowa mówi, że w epoce wczesnego neolitu w tzw.
Starej Europie (Malta, Bałkany) istniały autochtoniczne kultury,
które osiągnęły znacznie wyższy poziom cywilizacyjny niż
równolegle rozwijające się kultury Zachodu i Lewantu, ale zostały
one zniszczone w wyniku inwazji (wędrówki) ludów indoeuropejskich
ze stepów pontyjsko-kaspijskich, gdzie mieściła się ich praojczyzna.
Tę teorię opartą początkowo na analizie zmiany typu pochówków
wsparły analizy lingwistyczne pokrewieństwa języków
indoeuropejskich. Wątek feministyczny polegał na tym, że – zdaniem
Gimbutas – kultury Starej Europy miały mieć charakter
matriarchalny, rolniczy i pokojowy i zostały zniszczone przez
agresywnych, patriarchalnych, indoeuropejskich najeźdźców.
Praojczyzna tych wojowniczych, wędrujących ludów miała mieścić
się na północ od Morza Kaspijskiego, ich ekspansja miała rozpocząć
się ok. 4500 BC i podążać przez stepy czarnomorskie na Bałkany,
do doliny Dunaju i do Europy północnej, by ok. 2500 BC dotrzeć
do Renu. Jej głównym ośrodkiem miała być kultura Jamna
rozwijająca się na północnym wybrzeżu Morza Czarnego w okresie
3300–2600 BC.
Jedną z alternatywnych teorii rozwoju neolitycznej Europy, tzw.
hipotezę anatolijską, przedstawił w 1987 roku brytyjski archeolog
Colin Renfrew. Mówi ona, że praojczyzną ludów mówiących
językami indoeuropejskimi była Anatolia, skąd ok. 6500
BC rozpoczęły one ekspansję na Bałkany, gdzie ok. 5000 BC nastąpił
ich podział na gałąź zachodnią, dunajską i wschodnią, stepową, a ok.
3000 BC rozpoczęło się wyodrębnianie rodzin języków
indoeuropejskich.
MEGALITY
Szczególnym zjawiskiem epoki miedzi i brązu są budowle
megalityczne, czyli konstrukcje wznoszone z ogromnych głazów
i bloków skalnych. Jakkolwiek do budowli megalitycznych można
zaliczyć również kamienne kręgi Göbekli Tepe datowane na ok. 9000
BC, to są one zjawiskiem typowym przede wszystkim dla Europy
zachodniej i południowej. Formami budowli megalitycznych były
menhiry, czyli pojedyncze, wkopane w ziemię kamienne słupy,
kromlechy, czyli kręgi otoczone kamiennymi blokami, oraz
dolmeny, czyli kamienne grobowce zbudowane z kilku bloków
podporowych i kamiennego przekrycia. Do budowli megalitycznych
zalicza się również przysypywane kurhanami grobowce korytarzowe
o komorze grobowej i dojściu zbudowanym z bloków kamiennych.
Największy menhir znajduje się w bretońskiej miejscowości
Locmariaquer – wzniesiony ok. 4500 BC (ok. 4000 BC uległ
przełamaniu), mierzy ponad 20 m długości, 5 m szerokości, waży ok.
330 ton i został wydobyty, i przetransportowany z kamieniołomu
odległego o kilka kilometrów. We francuskiej miejscowości Carnac
znajdują się gigantyczne, wielorzędowe skupiska utworzone
z kilkuset (do tysiąca) menhirów, pochodzące z okresu 4500–3000
BC. Ok. 3800 BC powstała najstarsza świątynia megalityczna
na Malcie – Ġgantija zbudowana z wapiennych bloków ważących
do 50 ton. Ok. 3200 BC w Irlandii zbudowano największy grobowiec
korytarzowy New Grange o średnicy ok. 85 m, nieco późniejszy
(3000-2900 BC) jest najsłynniejszy kromlech, wzniesiony w Anglii
Stonehenge.
IMPERIA REGIONALNE
W epoce wczesnego brązu (3500–3000 BC) w Europie zachodniej
formowały się kultury megalityczne, w Europie północnej kwitła
kultura pucharów lejkowatych, w Europie centralnej kultury amfor
kulistych, w Europie południowo-wschodniej kultury Starej Europy
ulegały wpływom indoeuropejskiej kultury Jamna. W Egipcie kultura
Nagada przechodziła w fazę wczesnodynastyczną zapoczątkowaną
zjednoczeniem ok. 3100 BC Górnego i Dolnego Egiptu przez
Narmera/Menesa. W Mezopotamii w okresie Dżemdet Nasr (3100–
2900 BC) formowały się duże ośrodki miejskie Uruk, Ur i Larsa,
tworząc podstawy państwa sumeryjskiego. W Anatolii sieć
osiedleńczą tworzyły autochtoniczne ludy, których przynależność
kulturowa jest do dzisiaj przedmiotem sporów, a których pierwszym
znanym przedstawicielem był lud Hatti.
Prawdopodobnie z obszaru Anatolii na wyspę Kretę w okresie
7000-4800 BC przedostawały się ludy, które stworzyły pierwszą
historyczną wysoką kulturę europejską – kulturę minojską,
rozwijającą się równolegle, a nawet z pewnym wyprzedzeniem
w stosunku do wysokich kultur Mezopotamii i Egiptu. Równolegle
z kulturą minojską rozwijała się na wyspach Morza Egejskiego
kultura cykladzka, a na obszarze kontynentalnym kultura
helladzka.
MEZOPOTAMIA
ORIENTACYJNA PERIODYZACJA
HISTORIA
Sumeryjskie miasta-państwa Mezopotamii formowały się w jeszcze
chalkolitycznym okresie Uruk i Dżemdet Nasr. Miasto Uruk w tzw.
okresie wczesnodynastycznym (ok. 2700 BC) otoczone zostało
długim na 9,5 km murem o jednoznacznie obronnym charakterze
wzmocnionym podobno 900 (!) półokrągłymi wieżami (miał
go zbudować półlegendarny król Gilgamesz). Sumerowie stanowili
albo nieindoeuropejski lud autochtoniczny, albo niezidentyfikowany
lud napływowy z terenów Tybetu. Pierwszym udokumentowanym
władcą Sumeru był władca miasta Kisz Enmebaragesi (ok. 2700 BC).
Pierwsze pismo klinowe powstało w państwie sumeryjskim ok. 3000
BC. Zostało ono podbite przez semickich Akadyjczyków. Imperium
akadyjskie (2334–2154 BC) osiągnęło szczyt potęgi za czasów
Sargona Wielkiego (2334–2279 BC) i Naram-Sina (2254–2218 BC),
ale w 2254 BC zostało opanowane przez górski lud Gutejów.
Renesans sumeryjski rozpoczął Ur-nammu (2113–2096 BC),
założyciel III dynastii z Ur. Jego następca Szulgi (2095–2048 BC)
podbił cały Akad i Sumer, ale imperium uległo najazdowi semickich
Amorytów, którzy w odróżnieniu od Gutejów asymilowali się,
utworzyli potężne państwo starobabilońskie i dali początek elitom
kolejnych państw mezopotamskich. Amorycką dynastię w Babilonie
założył Sumu-abum, a jej najwybitniejszym przedstawicielem był
Hammurabi. W 1595 BC Babilon zdobyli Hetyci i data ta uznawana
jest za koniec historii Sumerów. Amoryta Szamszi-Adad (panował
1814–1782 BC) był założycielem semickiego państwa asyryjskiego
podbitego przez Hammurabiego. Państwo to zostało zdobyte przez
Hurytów, założycieli państwa Mitanni (1490 BC). Po zniszczeniu
Mitanni przez Hetytów i osłabieniu potęgi hetyckiej po bitwie pod
Kadesz (z Egiptem) Asyria odzyskała niepodległość. Po inwazji
Ludów Morza Asyria budowała potęgę w latach 1116–1077 BC,
po kolejnym upadku jej wpływy odbudował w 884 BC Aszurnasirpal
II, a szczyt potęgi państwo osiągnęło za Sargona II (721–705 BC).
W 652 BC Asyria opanowała Babilonię, po śmierci Asurbanipala
w 627 BC Babilonia odzyskała niepodległość, a w 612 BC w koalicji
z Medami i Scytami zdobyła Niniwę, kończąc historię Asyrii. Miasta
asyryjskie zniszczono, a ludność wymordowano.
Znanym jako Persja państwem walczącym z archaiczną Grecją było
imperium dynastii Achemenidów. Jego potęgę stworzył Cyrus
II Wielki (590–529 BC), a rozkwit przeżyło ono za czasów Dariusza
I Wielkiego (521–485 BC). W latach 499–448 BC toczone były wojny
grecko-perskie (Maraton, Termopile, Salamina, Plateje, Eurymedon,
Salamina Cypryjska) zakończone zwycięstwem greckiego Związku
Morskiego. Od śmierci Kserksesa I (465 BC) rozpoczął się schyłek
imperium i upadło ono po pokonaniu Dariusza III (336–330 BC)
przez Aleksandra Macedońskiego.
KULTURA
Kultura Mezopotamii była wynikiem nakładania się wielu nowych
elementów na fundament, który stanowiła mitologia i religia
sumeryjska z jej skrajnym politeizmem. Panteon babilońsko-asyryjski
liczył podobno ok. 2500 bóstw. Ich protoplastami były cztery bóstwa
stwórcze: An – król bogów, Nintu – bogini płodności, Enlil – bóg
powietrza i Anki – bóg wód. Boginią czczoną w wielu państwach pod
wieloma imionami była Isztar – bogini nieba. Z czasem uformowały
się centra religijne w Babilonie (bóg Marduk) i w Asyrii (bóg Aszur),
mające ogromne znaczenie dla legitymizacji każdej nowej władzy.
Po opanowaniu Mezopotamii przez Persów nastąpił stopniowy
zanik tradycyjnej religii na rzecz zoroastrianizmu, a potem
mitraizmu, manicheizmu i w końcu islamu.
EGIPT
ORIENTACYJNA PERIODYZACJA
OKRES PRZEDDYNASTYCZNY
OKRES WCZESNODYNASTYCZNY 3150–2686 BC
Stare Państwo 2686–2181 BC
Pierwszy okres przejściowy 2181–2055 BC
Średnie Państwo 2055–1650 BC
Drugi okres przejściowy 1650–1550 BC
Nowe Państwo 1550–1069 BC
Trzeci okres przejściowy 1069–664 BC
Okres późny 664–332 BC
Okres macedoński 332–305 BC
Okres ptolemejski 305–30 BC
Okres rzymski i bizantyjski 30 BC–641 AD
Egipt chrześcijański 33–619 AD
Sasanidzi 619–629 AD
Egipt islamski 641–969 AD
HISTORIA
Egipt nie należy do Europy, ale jego historia, a szczególnie kultura
miały związki z kulturami Mezopotamii i wpływ na rozwój przede
wszystkim europejskiej kultury antycznej. Historia Egiptu składa się
z okresów centralizacji prowadzącej do powstawania kolejnych
państw – Starego, Średniego i Nowego oraz dzielących je okresów
przejściowych znaczonych rozbiciem jedności państwa i upadkiem
autorytetu władzy centralnej.
Kulturę Egiptu poprzedzały kultury Tasa (4500 BC), górnoegipska
kultura Badari (4500–3800 BC), dolnoegipska kultura Fajum (4300
BC) i kultura Nagada (4000–3200 BC). Początek jego historii dało
zjednoczenie Górnego i Dolnego Egiptu przez Menesa/Narmera
prowadzące do powstania Starego Państwa rządzonego przez
dynastie III–VI. W okresie Starego Państwa ukształtowała się egipska
administracja, religia, sztuka, kultura materialna i struktura
społeczna, w okresie IV dynastii powstały również najsłynniejsze
budowle – piramidy faraonów Cheopsa, Chefrena i Mykerinosa –
stanowiące kwintesencję egipskiego wyobrażenia o porządku świata.
W trzech ośrodkach – Heliopolis, Hermopolis i Memfis – powstały
trzy różne kosmologie, kosmogonie i panteony bóstw.
Ogromny wysiłek związany z budową piramid, a także nagłe
zmiany klimatyczne doprowadziły do ekonomicznej katastrofy, która
podważyła autorytet centralnej władzy i spowodowała rozpad
Starego Państwa na niezależne i konkurujące ze sobą prowincje.
Dopiero Mentuhotep II ponownie zjednoczył Egipt, dając początek
sięgającemu od Palestyny do II katarakty Średniemu Państwu
i okresowi klasycznemu w historii Egiptu. Rozrost terytorialny oraz
rozwój stosunków handlowych doprowadziły do napływu obcej
ludności i kolejnego osłabienia władzy centralnej. W drugim okresie
przejściowym władzę w Dolnym Egipcie przejęli semicko-huryccy
Hyksosi, których z Egiptu wyparł założyciel XVIII dynastii Amose,
dając początek Nowemu Państwu.
Nowe Państwo to okres największej potęgi Egiptu, rozkwitu
architektury świątynnej w Karnaku, Luksorze, Abu Simbel i Medinet
Habu, sztuki oraz reformy i kontrreformy religijnej. Jakkolwiek Egipt
odparł inwazję tzw. Ludów Morza, to doprowadziła ona do osłabienia
i rozpadu państwa. W trzecim okresie przejściowym władzę przejęły
obce kulturowo dynastie libijskie i nubijska dynastia kuszycka,
natomiast kolejny, tzw. Okres Późny, traktowany jest jako ostatni,
w którym Egipt został zjednoczony w jedno państwo. Było to jednak
państwo kontrolowane przez Asyrię, jego armia była rekrutowana
z całego obszaru Morza Śródziemnego, przede wszystkim Grecji
i Azji Mniejszej, a faraon Necho II budował flotę w oparciu o Fenicjan
i Greków. W 525 BC Egipt uległ najazdowi Persów i pozostał pod ich
rządami do 332 BC, gdy po klęsce Persów w bitwie pod Isos Egipt
dostał się pod panowanie Aleksandra Wielkiego. Okres 333–30
BC oznacza rządy następców Aleksandra, tzw. okres ptolemejski,
po którym Egipt stał się prowincją Cesarstwa Rzymskiego.
RELIGIA EGIPTU
Religia starożytnego Egiptu pozbawiona była elementów
mistycyzmu i pobożności oraz osobistego stosunku ludzi do bóstw.
Miała ona charakter wybitnie kultowy. Jedyną osobą mogącą
sprawować kult był król równy bogom. Kapłani wykonywali kult
w imieniu króla, nie tworzyli jednak odrębnego stanu, lecz
wykonywali odrębną funkcję. Kult bogów miał zasięg lokalny
i tworzyli oni panteony składające się z najpopularniejszych bóstw
regionu. Kult najważniejszych bóstw realizowany był w świątyniach,
które tworzyły specjalny rodzaj budowli programowej. Jego
niedostępne dla wiernych centrum stanowiło sanktuarium
ze skrzynią mieszczącą statuę bóstwa.
Właściwym domem bogów był kosmos. Symbolem
najważniejszych bóstw było Słońce. Niebu przypisane były bóstwa
żeńskie, matczyne (Nut). Z Ziemią związane były bóstwa umarłych,
bóstwa wegetacji i płodności.
Egipska mitologia związana była bezpośrednio z astronomią. Jej
podstawą była Księga Nut przedstawiająca egipską kosmologię,
jednak w różnych regionach Egiptu rozwijały się różne wersje
zarówno kosmogonii, jak i teogonii.
W podstawowym schemacie egipski świat stanowił obszar
podzielony rzeką Nil na dwie części – w centrum części wyższej stał
żyjący nad Nilem człowiek. Płyta górnego świata spoczywała
na czterech kolumnach. Pod ziemią rozpościerał się świat dolny
będący odbiciem świata ziemskiego. Nieboskłonem było gigantyczne
ciało bogini Nut. Zgodnie z mitem Nut każdego dnia rano rodziła
Słońce i połykała je wieczorem, zapewniając cykliczność zjawisk
natury. Egipt stanowił centrum świata, pozostałe rejony
zamieszkiwali Hetyci, Hyksosi oraz ludy morskie, a na południu
rozciągała się Nubia. Granice świata wyznaczały na południu
pustynie, na wschodzie Morze Czerwone, na zachodzie Pustynia
Libijska zamieszkana przez Beduinów.
Relacje między bóstwami egipskimi wyrażają relacje
reprezentowanych przez nie żywiołów. Bóstwa miały charakter
synkretyczny i dążyły do jedności. Fenomenem historii Egiptu było
wprowadzenie przez Echnatona w okresie Nowego Państwa
monoteistycznego kultu Słońca – Atona.
Egipcjanie mieli rozbudowane wyobrażenie o życiu wiecznym
wynikające z ich antropologii. Każdy człowiek wyposażony jest
w życiową siłę „ka”, która opuszcza ciało w chwili śmierci. „Ka”
za życia podtrzymywane jest przez pożywienie i napoje, tak więc
po śmierci musiała być zaopatrywana w konieczne dobra – stąd
obowiązek składania ofiar. Każdy człowiek posiada również „ba”,
czyli niepowtarzalną esencję duchową. „Ba” pozostaje związane
z ciałem również po jego śmierci. Ceremonie pogrzebowe miały
na celu uwolnienie „ba” od ciała, by mogło ono poruszać się
swobodnie i połączyć się z „ka” w „akh”. „Ba” powraca do ciała każdej
nocy, by rano ukazać się jako „akh”.
Egipcjanie wierzyli, że „ba” posiada wyłącznie faraon, natomiast
zwykli ludzie po śmierci pogrążają się w ciemności będącej
przeciwieństwem życia. Społeczne elity otrzymywały w darze
od faraona wyposażenie na przyszłe życie. Dopiero po upadku
Starego Państwa upowszechniło się przekonanie, że możliwość życia
wiecznego i „ba” przysługuje również zwykłym ludziom, a dopiero
w okresie Nowego Państwa ukształtowała się wiara, że dusza
po śmierci ciała musi przejść przez szereg prób, zanim stanie przed
sądem nazywanym „ważeniem serca”. Podczas sądu bogowie decydują
o przyszłości człowieka, oceniając jego uczynki – czy spełnił
on wymagania i czy jego „ka” i „ba” połączą się w „akh”.
Najważniejszym źródłem wiedzy o religii egipskiej są teksty
grzebalne przedstawiające warunki osiągnięcia życia wiecznego.
Najstarszymi z nich były Teksty Piramid pochodzące ze Starego
Państwa, dotyczące początkowo wyłącznie faraonów, później również
ich żon. W okresie Średniego Państwa pojawiły się tzw. Teksty
Sarkofagów przeznaczone również dla zwykłych ludzi. Teksty
Sarkofagów zawierały szczegółowe opisy sposobów unikania
niebezpieczeństw podziemnego świata. Wywodziły się z nich
popularne w Nowym Państwie Księgi Bram, Księgi Jaskiń i pisma
ukrytej komnaty Amduat.
Poza oficjalnym kultem państwowych bóstw rozwijała się
popularna religia ludowa bliższa problemom zwykłych ludzi.
Charakterystyczny jest związek prywatnych religii w okresie późnego
Nowego Państwa z przekonaniem, że bóstwa ingerują w bieg zdarzeń,
a więc sensowne jest odprawianie modłów i składanie ofiar. Z tego
przekonania wynika również popularność magii.
Niemiecko-amerykański historyk Karl August Wittfogel (1896–
1988) w książce pt. Oriental Despotism (1957) przedstawił koncepcję
tzw. imperiów hydraulicznych, których struktura wynikała
z konieczności zapewnienia odpowiedniej gospodarki zasobami
wodnymi, w tym przede wszystkim systemami nawadniania,
co miało wpływ na ścisły związek życia społecznego zarówno
z infrastrukturą irygacyjną, jak i z całym ekosystemem. Przykładami
takich cywilizacji miały być Chiny, Mezopotamia, dolina Indusu
i starożytny Egipt.
Próbą wyjaśnienia źródeł cywilizacji egipskiej była rasowa teoria
dynastyczna zakładająca, że egipska cywilizacja była wynikiem
inwazji z terenów Mezopotamii. Jej zwolennikiem był egiptolog
William Matthew Flinders Petrie, ale obecnie utraciła ona znaczenie
na rzecz teorii o samodzielnym rozwoju miejscowych kultur
Merimde, Badari i Nagada.
KULTURA MINOJSKA
ORIENTACYJNA PERIODYZACJA
HISTORIA
Kreta była zasiedlona od czasów średniego paleolitu (130 tys. BP).
Z okresu mezolitu pochodzą ślady pierwszych domostw i malarstwa
jaskiniowego. W epoce neolitu (8000–4000 BC) znajomość rolnictwa
musiała przenikać z terenu Anatolii, chociaż – z uwagi na brak
rozwiniętego transportu – trudno powiedzieć, jaką formę miałby
przybrać taki „cywilizacyjny import”. Czynnikami sprzyjającymi
powstaniu wysokiej kultury właśnie na Krecie były jej lokalizacja
na skrzyżowaniu przybrzeżnych dróg morskich między Europą
a Egiptem oraz dobre warunki środowiskowe i klimatyczne.
Z epoki neolitu zachowały się ślady osadnictwa wyłącznie
w Knossos. W tzw. przedpałacowym okresie wczesnominojskim
zagęszczała się siatka niewielkich osiedli (25–50 osób) i powstawały
grobowce o bardzo różnej formie – od grobów tolosowych, przez
groby jamowe do prostych pochówków w szczelinach skalnych.
Zróżnicowanie dodatków grobowych z tego okresu wskazuje, że na
Krecie kształtowała się już społeczna, znacznie lepiej sytuowana elita.
W okresie staropałacowym w Knossos, Malii, Phaistos i Petras
powstawały kompleksy budowli skupionych wokół głównego placu.
Pełniły one funkcje centrum kultowego, administracyjnego
i handlowego. Po zniszczeniu starych pałaców przez trzęsienie ziemi
część z nich odbudowano w tzw. okresie nowych pałaców.
Szczególnym przykładem jest tu pałac w Knossos o skomplikowanej,
wielofunkcyjnej architekturze. W tym czasie powstawały również
budowle bez dziedzińca o charakterze willowym, stanowiące
prawdopodobnie siedziby ówczesnej elity.
Po 1450 BC na Krecie nastąpił okres pożarów i zniszczeń
przypisywany inwazji kultury mykeńskiej. Zniszczony pałac
w Knossos jako jedyny odbudowano w tzw. trzecim okresie
pałacowym, kiedy był on siedzibą mykeńskich władców wyspy. Ok.
1200 BC pałac w Knossos został zniszczony – z tego okresu
pochodzą tabliczki z pismem linearnym B. Zdominowana przez
wpływy mykeńskie kultura minojska zanikała stopniowo w okresie
tzw. Wieków Ciemnych (ok. 1050 BC).
Jako jedną z przyczyn upadku kultury minojskiej i jej opanowania
przez kulturę mykeńską wymienia się kataklizm spowodowany
wybuchem wulkanu na Therze, wyspie należącej do archipelagu
Cyklad.
W społecznej historii Krety można stwierdzić ukształtowanie się
specjalizacji zawodowej i wyraźnej stratyfikacji społecznej, nie
ma natomiast śladów potwierdzających istnienie instytucji
niewolnictwa. Zachowane artefakty wskazują na znaczącą rolę kobiet
pełniących funkcję kapłanek (bogini z wężami), co jest
interpretowane jako świadectwo systemu matriarchalnego.
Religią Krety był politeizm z prawdopodobnym panteonem bóstw
męskich i żeńskich. Malowidła odkrytego w Agia Triada sarkofagu
wskazują na istnienie zwyczaju składania ofiar ze zwierząt. Z kolei
w ruinach zniszczonej ok. 1700 BC świątyni w Anemospilia odkryto
ludzkie skrępowane szczątki mogące poświadczać istnienie obyczaju
składania ofiar z ludzi.
KULTURA HELLADZKA
ORIENTACYJNA PERIODYZACJA
EPOKA HELLADZKA WCZESNA 3100–2000 BC
EH I 3200/3100–2650 BC
EH II 2650-2200/2150 BC
EH III 2200/2150-2050/2000 BC
EPOKA ŚREDNIA MH 2000/1900–1550 BC
EPOKA PÓŹNA – MYKEŃSKA 1600–1225 BC
LH I okres grobów szybowych 1650–1500 BC
LH II okres grobów kopułowych 1500–1400 BC
LH III okres pałacowy 1400–1225 BC
OKRES PÓŹNOMYKEŃSKI 1225-1150/1125 BC
HISTORIA
Kultura helladzka obejmowała kontynentalną część Grecji – bez
Krety (kultura minojska) i Cyklad (kultura cykladzka).
Z okresu wczesnohelladzkiego zachowały się przykłady domów
korytarzowych w Lernie i kolista budowla w Tirynsie. Produkowana
z użyciem koła garncarskiego ceramika pojawia się w okresie
średnim. W okresie późnym, po 1600 BC, w centrach pałacowych
Myken, Tirynsu, Pylos, Teb i Aten rozwija się wysoka kultura
mykeńska. Również z tego okresu pochodzą pierwsze świadectwa
pisma linearnego B i języka greckiego.
Pochodzenie ludów tworzących kulturę helladzką i mykeńską jest
niejasne. Za autochtoniczne można uznać dwie kultury, jakie
ukształtowały się w okresie neolitu w Sesklo i Dimini w Tesalii.
Obydwa osiedla miały podobną strukturę, były otoczone murami
obronnymi i składały się z niewielkich domów otaczających znacznie
większy megaron (budowla o charakterze pałacowym). Ok. 5000
BC Sesklo zostało zniszczone przez mieszkańców Dimini. Jedną
z prób wyjaśnienia przemian ludnościowych w epoce średniego brązu
jest teoria migracyjna. Mówi ona, że z nieznanych powodów
rozpoczęła się migracja Hetytów na tereny zamieszkiwanej przez lud
Hatti Azji Mniejszej, która spowodowała ucieczkę na zachód
autochtonicznej ludności Anatolii. Właśnie ci uchodźcy stopniowo
zajęli obszar Hellady i zniszczyli kulturę wczesnohelladzką.
Świadectwem takich wydarzeń są ślady zniszczeń dużych ośrodków
osiedleńczych, jakie nastąpiły w okresie średniomykeńskim (ok.
1900 BC) w północnej Anatolii i nawet na terenie dzisiejszej Bułgarii.
Ponieważ śladów zniszczeń nie ma w północnej Grecji, trasy migracji
musiały prowadzić północnym wybrzeżem Morza Egejskiego i przez
jego wyspy.
BOSKOŚĆ FARAONÓW
Egipscy faraonowie uważani byli za wcielenia, synów, posłańców
i następców bogów rządzących niegdyś Ziemią. W hierarchii bytów
faraon zajmował pośrednie miejsce między bogami a ludźmi,
a podczas koronacji stawał się wcieleniem Horusa i synem Re.
Ubóstwienie nie było jednak związane z osobą faraona, ale
z pełnionym przez niego urzędem. Boskość nadawana faraonowi
podczas koronacji czyniła z niego reprezentanta świata bogów
odpowiedzialnego za utrzymywanie porządku świata ziemskiego
(Maat) i obronę królestwa przed wrogami. Dopiero w takim
kontekście docenić można znaczenie ceremonii koronacyjnej, która
w pełni legitymizowała faraona jako władcę, wynosząc go ponad
podległe mu społeczeństwo.
ŚWIĘTY KRÓL
Jakkolwiek proces ten musiał trwać długo, dopiero w cywilizacjach
epoki brązu ukształtowały się trzy instytucje – hierarchiczna
struktura społeczna, sakralizacja władzy świeckiej i niewolnictwo.
Pojęcie „święty król” wprowadził angielski antropolog James
George Frazer (1854–1941), prekursor tzw. szkoły mityczno-
rytualistycznej w badaniach starożytności i autor książki Złota gałąź
(1890–1915). Według Frazera religijny charakter władzy królewskiej
wywodzi się z tradycji królów szamanów sprowadzających czarami
deszcz, zapewniających urodzaj i pomyślność wspólnoty. Wzorem
miało być odradzające się solarne bóstwo symbolizujące odwieczny
cykl śmierci i zmartwychwstania, takie jak Ozyrys czy Attis.
Przejmowanie boskich cech i funkcji przez władcę miały
symbolizować rytuały intronizacji i zaślubin z bóstwem
opiekuńczym. Autorytet królewski nie wynikał z siły, jaką
niewątpliwie dysponował władca, ale z wiary we wspólną religię,
której król był najwyższym kapłanem. Funkcja świętego króla nie
wiązała się wyłącznie z przywilejami. W niektórych kulturach miał
on być podobno zabijany, jeśli z jakichś przyczyn tracił zdolność
do wypełniania swej społecznej roli, a rytuał zabójstwa świętego
króla miał być podobno źródłem barbarzyńskiego zwyczaju
składania ofiar z ludzi.
Z pojęciem świętego króla związane jest jakościowo odrębne
pojęcie „świętej monarchii”, w której atrybut boskości przysługuje nie
osobie, ale urzędowi, a monarcha występuje jako potomek lub
reprezentant bóstwa. Taki charakter miała w istocie władza egipskich
faraonów. Według egipskiej mitologii bóg Słońca Amon
po stworzeniu świata wycofał się w zaświaty i przekazał ziemską
władzę faraonom, uznając ich za swych synów. Ci mieli obowiązek
wystawić bogu-ojcu świątynię i w jego imieniu dbać o dobro ludu.
Do ikonografii egipskiej należą przedstawienia Amona
przyjmującego postać urzędującego faraona (Amenofis III)
i płodzącego następcę z ziemską kobietą. W hierarchii bytów
faraonowie zajmowali miejsce tuż za bogami, ale jak wszyscy
śmiertelnicy musieli stanąć przed sądem Ozyrysa.
Właśnie z instytucji świętej monarchii wywodzi się roszczenie
boskiego charakteru władzy europejskich monarchów i zostało ono
przejęte przez chrześcijaństwo również w tytulaturze religijnej
(Chrystus Król) i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ
w mentalności ówczesnych ludzi autorytet władzy i religia
pozostawały w ścisłym związku.
EKONOMIA I WOJNY
Gospodarka Mezopotamii uzależniona była od budowy systemów
irygacyjnych i tamtejsze miasta powstawały wzdłuż rzek, tworząc
izolowane od siebie ośrodki. Ich rozrost powodował konflikty
prowadzące do wojen, które od 3200 BC były rejestrowane
w dokumentach pisanych. O ile we wczesnej epoce brązu
przejmowanie władzy miało często charakter pokojowy (wymiana
elit) albo wewnętrznych przewrotów, od 2500 BC wojny między
miastami-państwami stały się stałym elementem polityki i głównym
tematem dokumentów dyplomatycznych i historycznych.
Opanowywanie kolejnych miast zwiększało potencjał militarny
i umożliwiało zajmowanie coraz większych terytoriów i powstawanie
imperiów. Sprawność w dowodzeniu i sukcesy militarne sprzyjały
zmianie charakteru władzy, o której w coraz mniejszym stopniu
decydowały względy religijne, a w coraz większym siłowe.
Zwiększanie terytorium imperium wymagało – w celu sprawnego
zarządzania – podziału na prowincje rządzone przez władców
niższego stopnia oraz powiększania aparatu administracyjnego,
a także kodyfikacji prawa. Pierwszym znanym prawodawcą był
Hammurabi, szósty król pierwszej dynastii babilońskiej rządzący
w latach 1792–1750 BC. Był on twórcą zbioru praw zwanych
Kodeksem Hammurabiego wydanego w 1754 BC. Nie był to najstarszy
kodeks sumeryjski (starszy był Kodeks Ur-Nammu z lat 2100–2050
BC), ale zmieniał on cel prawa, którym zamiast rekompensaty strat
po stronie ofiary stało się surowe karanie sprawców przestępstw
zgodnie z zasadą „oko za oko, ząb za ząb”. Kodeks Hammurabiego
poświadcza dwa istotne fakty. Pierwszy, że wysokość kary
uzależniona była od statusu społecznego sprawcy, drugi, że najniższy
status mieli w ówczesnym społeczeństwie niewolnicy. To zaś oznacza,
że instytucja niewolnictwa stała się już na tyle znaczącym elementem
struktury społecznej, że wymagała uwzględnienia w prawie
stanowionym.
NIEWOLNICTWO
Niewolnictwo istniało od czasów prehistorycznych i trudno jest
ustalić jego początki. Przyjmuje się, że występowało ono rzadko (o ile
występowało) w społecznościach łowiecko-zbierackich, a czynnikiem
sprzyjającym jego upowszechnieniu było opanowanie rolnictwa
wymagającego intensywnej pracy fizycznej. Najstarszymi
dokumentami poświadczającymi istnienie niewolnictwa
są pochodzący z 2100 BC kodeks sumeryjskiego króla Ur-Nammu
i wspomniany Kodeks Hammurabiego. Istniało ono również
w Chinach w okresie dynastii Shang (XVIII–XII w. BC) i w państwie
Eshnunna (1900 BC), ale pojawienie się prawa regulującego
postępowanie z niewolnikami świadczy o tym, że zjawisko musiało
występować w tych kulturach znacznie wcześniej i stało się
społecznym problemem wymagającym regulacji prawnych.
Z punktu widzenia znaczenia niewolnictwa dla funkcjonowania
państwa rozróżnia się pojęcia państwa posiadającego niewolników
(slave-owning society), w którym niewolnictwo jest instytucją
legalną, ale nie odgrywa decydującej roli w ekonomii i życiu
społecznym, oraz państwa niewolniczego (slave society), w którym
niewolnicy stanowili nawet 20–30% populacji i które znaczną, jeśli
nie główną część energii poświęcało zdobywaniu niewolników i ich
zorganizowanej eksploatacji. O eksploatacyjnym charakterze
niewolnictwa świadczy pochodzący z 1480 BC traktat między
władcami Idrimi z Alakakh (ob. Tell Atchana) i Pillia z Kizzuwatna
(ob. Cilicia) dotyczący traktowania zbiegłych niewolników.
Państwa i społeczeństwa żyjące z pracy niewolniczej pojawią się
dopiero w epoce starożytności klasycznej.
WIEKI CIEMNE
Nie są znane przyczyny upadku wielkich imperiów
i wielkich kultur epoki brązu. Być może wyczerpały one
swój potencjał rozwojowy i musiały ulec naturalnemu
rozpadowi, być może rozpad ten przyspieszył atak tzw.
ludów morskich, które w końcu II tysiąclecia BC zniszczyły
lub poważnie osłabiły cywilizacje Hellady, Anatolii,
Mezopotamii i Egiptu. Niezależnie od wewnętrznych
przyczyn osłabienia, cywilizacje te uległy atakowi
nieznanych, ale zdeterminowanych w dążeniu do grabieży
najeźdźców i europejskie centrum cywilizacyjne
zlokalizowane w rejonie Morza Egejskiego pogrążyło się
w wiekach ciemnych.
INWAZJA DORÓW
Zgodnie z tą teorią ok. 1200 BC z Tessalii na tereny Grecji
rozpoczął się napływ greckojęzycznego ludu nazwanego Dorami,
który dysponował żelazną bronią i konnicą i stopniowo wypierał
na południe miejscową ludność, a potem zajmował kolejne
mykeńskie twierdze, by stworzyć własny krąg kulturowy
w późniejszej Sparcie. Nowa wersja tej teorii odrzuca koncepcję
militarnej, zmasowanej inwazji na rzecz stopniowego przenikania
małych grup migrantów.
STAROŻYTNOŚĆ PRZEDARCHAICZNA
Po okresie tzw. Wieków Ciemnych w Europie i jej najbliższym
sąsiedztwie uformowało się kilka centrów kulturowych, które dały
początek nowoczesnej Europie. Dwa w Grecji (Ateny i Sparta), dwa
na Półwyspie Apenińskim (Etruskowie i indoeuropejscy Italikowie).
W Palestynie Zjednoczone Królestwo rozpadło się na Królestwo
Izraela i Królestwo Judy. W południowej Mezopotamii
po zniszczeniu Babilonu w 1174 BC przez Elamitów powstało
państwo nowobabilońskie (652–539 BC), które uległo Medom
i Persom, którzy z kolei w 539 roku stworzyli rządzone przez
dynastię Achemenidów (do 330 BC) Imperium Perskie, podbite
później przez Aleksandra Wielkiego.
W Europie kontynentalnej w pierwszym tysiącleciu BC formowały
się na północ od Alp ośrodki Celtów (VI w. BC), w południowej
Skandynawii i Jutlandii kulturę jastorfską tworzyły plemiona Proto-
Germanów. Z tego źródła wyszły plemiona Gotów. Na terenie
dzisiejszej Polski kulturę łużycką mieli tworzyć hipotetyczni Proto-
Słowianie, chociaż bardziej prawdopodobne jest, że to właśnie w tym
rejonie była kolebka Gotów. Na obszarach Europy północno-
zachodniej zamieszkiwały autochtoniczne ludy nieindoeuropejskie,
mieszające się z ludnością celtycką, np. szkoccy Piktowie.
ŹRÓDŁA PISANE
Utrwalenie i popularyzacja wielkich dzieł literackich były możliwe
dzięki przejęciu i zmodyfikowaniu w połowie VIII w. BC fenickiego
alfabetu i powstanie greckiego pisma, którego najstarsze ślady
zachowały się na tzw. pucharze Nestora datowanym na 730 BC.
Dzięki temu mogły zostać zapisane dzieła Homera Iliada i Odyseja
oraz Hezjoda Prace i dni i Teogonia tworzące podstawy greckiej
mitologii i kulturowego kanonu.
GRECJA ARCHAICZNA
Wprawdzie ok. 1200 BC większość mykeńskich centrów (Pylos,
Mykeny, Teby, Tiryns) została zniszczona, jednak dzisiaj uważa się,
że nie spowodowało to nagłego upadku kultury mykeńskiej, a jedynie
rozpoczęło jej stopniowe przemiany. Ich początek wyznacza
zastąpienie systemu dużych centrów pałacowych siecią małych
osiedli składających się z samodzielnych wspólnot opartych
na pokrewieństwie, zwanych oikos. Zmniejszyło się w tym czasie
znaczenie rolnictwa na rzecz hodowli zwierząt i myślistwa,
a autarkiczna gospodarka nie sprzyjała rozwojowi dalekosiężnego
handlu. Dopiero na przełomie X i IX wieku BC obserwuje się
powstawanie budowli należących prawdopodobnie do formującej się
elity i stopniowy wzrost zamożności, o czym świadczy wyposażenie
grobów (konie, żelazna broń, złota biżuteria). W nielicznych
ośrodkach, takich jak Lefkandi na wyspie Euvia, rozwijał się handel
zamorski, o czym świadczą znajdowane tam przedmioty
importowane z Egiptu i Orientu.
OIKOS
Pojęcie oikos obejmuje rodzinę (w tym synów z żonami), sługi,
niewolników oraz ziemię, zabudowania i ruchomy majątek. Pełną
władzę w oikos sprawował ojciec – kyrios – który dbał o zachowanie
i powiększenie majątku, relacje z innymi oikos i przewodził życiu
religijnemu niewielkiej społeczności, jaką oikos tworzył. Oikos był –
z wyjątkiem takich dziedzin, jak np. produkcja metali – jednostką
ekonomicznie samowystarczalną, w której prace polowe
wykonywane były przez mężczyzn, natomiast prace domowe przez
kobiety.
Najstarszą wiedzę na temat życia oikos czerpiemy przede
wszystkim z dzieła żyjącego w VIII w. BC greckiego poety Hezjoda pt.
Prace i dnie. Hezjod zwracał uwagę na problem dziedziczenia
prowadzącego do podziału majątku oikos między synów kyriosa,
co prowadziło do jego ekonomicznego osłabienia i opowiadał się
za zasadą dziedziczenia całości majątku przez jednego z synów
kyriosa.
POLIS
W wyniku procesu urbanizacyjnego nazywanego synojkizm
odrębne oikos łączyły się lub były łączone w struktury organizacyjne
nazywane polis. Początkowo pojęcie polis oznaczało umocnione,
położone na wzgórzu osiedle, pod którego ochroną rozwijała się sieć
oikos, z czasem zaczęło ono oznaczać organizację polityczną, podczas
gdy terytorium należące do polis otrzymało nazwę aste.
Szwajcarski historyk kultury Jacob Burckhardt (1818–1897) pisał
w książce z 1902 roku pt. Historia kultury greckiej, że powstanie polis
to „niespotykane w całej pozostałej historii Grecji nagromadzenie
gorzkiego bólu”, ponieważ większość pierwszych polis powstawała
w wyniku inicjowanego przez aktywne mniejszości przymusowego
łączenia lub przesiedlania odrębnych oikos, które – w ówczesnych
warunkach – nie miały szans na przetrwanie i skazane były
na zagładę. Rzeczywistość starożytnego świata wypełniona była
bowiem nieustannymi walkami „wszystkich ze wszystkimi”
i jakkolwiek niewątpliwie w historii tej istotną rolę motywacyjną
odgrywały korzyści ze współpracy, to rolę decydującą odgrywało
poczucie nieustannego zagrożenia przed atakiem innych
organizujących się polis.
Polis powstawały jako struktura osiedleńcza wokół warownego
wzniesienia nazywanego akropolis. Jego centrum stanowiła agora,
czyli plac handlowy i ośrodek życia publicznego, z czasem otaczany
budynkami użyteczności publicznej. System polityczny polis był
wynikiem plemiennej genealogii najmniejszych wspólnot
społecznych składających się z tzw. fratrii. Początkowo rządy w polis
sprawowali królowie (basileus) będący bardziej urzędnikami niż
monarchami w późniejszym znaczeniu. W miarę różnicowania się
społeczeństwa i kształtowania ekonomicznej elity pozycja basileusa
malała, zastępowana rządami oligarchii (czyli ziemiańskiej
arystokracji) stopniowo ewoluującymi w kierunku jednowładczej
tyranii.
Początkowo pojęcie tyrania było neutralne i oznaczało tylko rządy
jednej osoby, ale dopiero ta forma rządów umożliwiła degenerację
władzy i nadużycia prowadzące do powstania jego późniejszego,
negatywnego znaczenia. Najważniejszą cechą tyranii w antycznej
Grecji było to, że pozbawiona była ona jakiejkolwiek „wyższej” (np.
boskiej) legitymizacji poza czystą siłą i zdobywana była w wyniku
walki, chociaż w początkowym okresie zyskiwała akceptację
społeczną. Dopiero zdobyta władza dawała narzędzia jej utrwalania
i tworzenia dynastii umożliwiających jej sukcesję w ograniczonym
kręgu.
Pierwsze polis rządzone były przez rosnącą w ekonomiczną siłę
arystokrację tworzoną przez wielkich właścicieli ziemskich, których
interesy stały w konflikcie z interesami nieszlacheckiego demosu
prowadzącym do wewnętrznych, często bardzo krwawych wojen
(stasis). Rywalizacja między arystokratami i ich zwolennikami
prowadziła do społecznego chaosu i umożliwiła zdobywanie
tyrańskiej władzy, ale podstawą politycznych wpływów było jej
społeczne poparcie w nadziei uzyskania ekonomicznej korzyści, czyli
perspektywa wzbogacenia się, a przynajmniej uniknięcia straty
i popadnięcia w nędzę. Pokonani w wewnętrznych walkach o władzę
i ich zwolennicy, jeśli uniknęli śmierci, skazywani byli na wygnanie
i właśnie konieczność opuszczenia polis i poszukiwania nowych
siedzib była jedną z sił napędowych wielkiej greckiej kolonizacji.
KOLONIZACJA
Grecka kolonizacja to wielka akcja osiedleńcza prowadzona
w okresie 750–550 BC. Jej przyczyną było przede wszystkim
przeludnienie niewielkich polis, ale również konieczność
zabezpieczenia dróg handlowych, a także rozładowania
wewnętrznych konfliktów. Ekspedycje kolonizatorskie zakładały
miasta-córki, które były w zasadzie niezależne, ale zachowywały
związki ekonomiczne i kulturowe z miastem macierzystym.
W wyniku tego procesu na wybrzeżach mórz od Półwyspu
Iberyjskiego do Morza Azowskiego i delty Nilu powstała ogromna
sieć ok. 1500 kolonii.
NIEWOLA ZA DŁUGI
Już w archaicznej Grecji przyczyną powodującą pogłębianie się
ekonomicznych nierówności była lichwa, czyli udzielanie pożyczek
na wysoki procent powodujących ubożenie pożyczkobiorcy.
W VII w. BC w największej polis – Atenach, po likwidacji monarchii
ukształtował się nowy system polityczny. Władza należała do kilku
dziedzicznych rodów szlacheckich obejmujących corocznie
najważniejsze urzędy tzw. archontów. Nadzór nad rozdziałem
i wykonywaniem władzy sprawowała rada nazywana areopagiem.
Najważniejsze decyzje dotyczące wojny i pokoju podejmowało
zgromadzenie ludowe podzielone na fratrie, którym również
przewodziły rodziny szlacheckie. Wzrost potęgi szlachty rodowej
wynikał z rozwoju handlu z koloniami, sprzyjającego rozwojowi
eksportowej produkcji wina i oliwy. Dzięki przewadze ekonomicznej
właściciele ziemscy w coraz większym stopniu podporządkowywali
sobie drobnych rolników, których nędza zmuszała do zaciągania
pożyczek na lichwiarski procent. Biedacy, którzy nie spłacili
pożyczki, popadali w niewolę za długi i stawali się przedmiotem
lukratywnego handlu niewolnikami. Proces ten prowadził do napięć
społecznych, zmian demograficznych, ale i do osłabienia zdolności
obronnych Aten zależnych od rekrutującej się z wolnego chłopstwa
armii hoplitów. W celu rozładowania tych napięć, w latach 594/93
BC przeprowadzono tzw. reformy Solona ( 638–558 BC).
Przewidywały one odbudowę klasy chłopskiej przez anulowanie
długów, zniesienie niewoli za długi i możliwości gwarantowania
pożyczek własną osobą, a także reformowały prawa ustanowione
w 621 BC przez Drakona w celu zwiększenia udziału wolnych
obywateli w podejmowaniu ważnych decyzji. Solon wprowadził
również nowy podział społeczeństwa zależny od uzyskiwanego
dochodu (tzw. cenzus majątkowy). Reformy Solona nie zmieniły
rodowych podstaw struktury społecznej i nie zapobiegły
odtworzeniu tyranii, po likwidacji której nowe reformy
przeprowadził w latach 508/507 BC Klejstenes. Podzielił on polis
na trzy regiony, każdy z nich na 10 trytii, a każdą z trytii na trzy
demy. Tworzące zgromadzenie ludowe fyle składały się z trzech trytii
z różnych regionów, co umożliwiło wymieszanie terytorialne
zgromadzenia i osłabienie wpływu arystokratycznych rodów na życie
publiczne.
GRECJA KLASYCZNA
Informacje na temat okresu klasycznego pochodzą przede
wszystkim z dzieł Tukidydesa (460-400 BC) pt. Wojna peloponeska
(431-404 BC) i Herodota z Halikarnasu (484-425 BC) pt. Dzieje
(ok. 450 BC).
Historia Grecji jest nieprzerwanym pasmem nieustannych wojen
wewnętrznych toczonych między greckimi miastami-państwami
i wojen zewnętrznych. W VI w. BC Azja Mniejsza, wyspy
wschodniego Morza Egejskiego, afrykańska Cyrenajka i Tracja
podbite zostały przez ekspansywne imperium perskie. Na początku
V w. BC małoazjatyckie miasta zbuntowały się przeciw perskim
satrapom, ale powstanie upadło, ponieważ otrzymały one tylko
niewielkie wsparcie ze strony miast greckich. Dla ukarania greckich
miast za wsparcie buntu Persja rozpoczęła w 490 BC wojnę, która
jednak zakończyła się klęską Persów pod Maratonem. W 480
BC Persja ponowiła atak, zwyciężyła w bitwie pod Termopilami
i spaliła Ateny, ale flota perska uległa Ateńczykom w bitwie pod
Salaminą. W 479 BC po bitwach pod Platejami i pod Mykale Grecy
przejęli inicjatywę i w 466 BC wygrali bitwę nad Eurymedonem.
W 450 BC Ateński Związek Morski zwyciężył Persów w bitwie pod
Salaminą Cypryjską.
Zwycięstwa pod Salaminą, Platejami i Mykale otwierają w historii
Grecji tzw. okres klasyczny, ale pojęcie to ma zastosowanie przede
wszystkim w historii sztuki. W polityce była to epoka nasilających się
konfliktów wewnętrznych, do rozstrzygania których angażowane
były wrogie siły obce. Historycy są bowiem zgodni w poglądzie,
że starożytni Grecy dla rozwiązania konfliktów wewnętrznych gotowi
byli współpracować nawet z wrogiem zewnętrznym i zasada
ta obowiązywała na wszystkich poziomach życia politycznego.
Współczesne pojęcia patriotyzmu czy lojalności w starożytności nie
istniały i rozstrzygającymi kryteriami były interes i siła. Grabież była
celem i zjawiskiem powszechnym, a oceniano ją negatywnie tylko
wtedy, gdy oznaczała własną stratę.
Po 480 BC Sparta wycofała się z wojny z Persami, a Ateny zaczęły
przekształcać Związek Ateński we własne imperium. W 462 roku
Efialtes i Perykles przeprowadzili reformy demokratyczne będące
kontynuacją reform Klejstenesa z 508/507 BC, co, w połączeniu
z wojną Aten z sojusznikami Sparty Tebami i Koryntem,
doprowadziło do zerwania sojuszu i podziału Grecji na strefy
wpływów. W 431 BC między arystokratyczną Spartą
a demokratycznymi Atenami wybuchła wojna peloponeska, która,
po stoczeniu 50 bitew, zakończyła się w 404 BC zdobyciem Aten,
wprowadzeniem tzw. rządów trzydziestu tyranów, zburzeniem
murów obronnych wokół miasta i Pireusu, egzekucją kilku tysięcy
wziętych do niewoli Ateńczyków oraz wygnaniem kilku kolejnych
tysięcy i sprowadzeniem Aten do roli państwa drugorzędnego.
Kolejne półwiecze było okresem dominacji Sparty, ale podważanej
przez intrygi Persów podsycających wewnętrzne konflikty w Grecji.
W 371 BC Sparta została pokonana przez Teby, które wyrosły
na nową potęgę, ale utraciły ją po śmierci w 362 BC jej twórcy,
wybitnego tebańskiego stratega i reformatora armii Epaminondasa.
W okresie swojej świetności Teby narzuciły swoje zwierzchnictwo
Macedonii i jako gwarancję lojalności uprowadziły jako zakładników
kilkudziesięciu potomków najzamożniejszych macedońskich rodzin,
w tym brata macedońskiego króla Filipa. Filip zaprzyjaźnił się
z Epaminondasem, uczył się od niego greckiej sztuki wojennej,
obserwując jednocześnie wady tebańskiej demokracji. Po powrocie
do Macedonii Filip rozpoczął walkę o władzę i w 359 BC ogłosił się
królem, zreformował armię, wprowadzając nową formę falangi
i konnicy. W wyniku tzw. świętej wojny greckiej (352 BC) powiększył
królestwo o Tesalię i Trację, a w 337 BC podporządkował sobie całą
Grecję z wyjątkiem Sparty, tworząc tzw. Związek Koryncki.
ITALIA
ITALIA ARCHAICZNA
Mniej więcej jednocześnie z archaiczną kulturą grecką rozwijała się
odrębna kultura na obszarze północnej Italii. O ile w początkach
kultury egejskiej widoczne są wpływy kultur migrujących z doliny
Dunaju i z Anatolii, to kultury rozwijające się na Półwyspie
Apenińskim znalazły się pod wpływem rozwijających się w okresie
1600–1200 BC w Europie środkowej z kultury unietyckiej
wojowniczych kultur mogiłowych, charakteryzujących się
pochówkiem zmarłych pod kurhanami (hipoteza kurhanowa). Ich
następczyniami były kultury pól popielnicowych grzebiące prochy
spopielonych zmarłych w urnach, podobnie jak kultury wcześniej
zajmujące obszar Starej Europy (Cucuteni). Z kultury popielnicowej
wyszły środkowoeuropejskie kultury „żelazne”, halsztacka i lateńska,
oraz rozwijająca się na Półwyspie Apenińskim kultura Villanova
(1100–700 BC), bezpośrednia poprzedniczka kultury etruskiej (800–
264 BC).
Istnieją trzy teorie na temat pochodzenia Etrusków. Jedna mówi
o ludzie autochtonicznym, druga o ich pochodzeniu z regionu Recji
we wschodnich Alpach, trzecia – nawiązująca do poematu
Wergiliusza opisującego wędrówkę trojańskiego bohatera Eneasza
do Italii – jako kolebkę Etrusków wskazuje Anatolię. Bliska niej jest
teoria czwarta zaliczająca Etrusków do Ludów Morza, które
spowodowały kryzys epoki brązu, ale nie można wykluczyć, że byli
oni przedgreckim ludem, który na teren Italii dotarł z obszaru Morza
Egejskiego, uciekając przed inwazją niszczącą kulturę mykeńską.
W VIII w. BC Etruskowie tworzyli już związek miast położonych
między rzekami Arno i Tybrem, a rozkwit ich kultury przypada
na lata 600–475 BC. Etruska religia była deterministyczna –
człowiek był całkowicie poddany woli bogów, których zamiary
odczytywano dzięki zabiegom wróżbiarskim z wnętrzności zwierząt,
lotu ptaków i zjawisk atmosferycznych.
KRÓLESTWO RZYMSKIE
O historii obszaru późniejszego Rzymu wiadomo tylko, że na
tamtejszych wzgórzach osiedla ludzkie istniały od ok. 1400 BC,
a zorganizowane wsie powstały w X w. BC. Zgodnie z obowiązującym
mitem założycielskim, Rzym powstał w 753 BC, ale według
świadectw archeologicznych prawdziwe miasto zostało założone
na początku VI w. BC po opanowaniu terenu przez Etrusków.
W pierwszym okresie swej historii Rzym był królestwem, a poczet
królów rzymskich obejmuje mitycznego Romulusa i legendarnych
królów sabińskich oraz postaci historyczne – trzech królów
etruskich: Tarkwiniusza Starego, Serwiusza Tuliusza
i Tarkwiniusza Pysznego. O ile królowie mityczni mieli być
wybierani przez lud, królowie etruscy zdobywali władzę dzięki
intrygom i morderstwom. Podstawową komórką społeczną była
rodzina podlegająca nieograniczonej władzy pater familias.
Spokrewnione rodziny tworzyły rody, rody łączyły się w kurie, kurie
zaś w plemiona. Życie społeczne regulowało prawo zwyczajowe
i sakralne, a król pełnił funkcję głównego kapłana i sędziego.
Również król dowodził armią i reprezentował miasto na zewnątrz.
Ludność Rzymu podzielona została za rządów szóstego króla
Serwiusza Tuliusza według cenzusu majątkowego na patrycjat,
do którego należeli senatorowie i ekwici, plebs, czyli wolni obywatele
pozbawieni praw politycznych, oraz pozbawiony własności
proletariat.
Proletariat stanowił najniższą warstwę rzymskiej ludności wolnej.
Rekrutował się z napływającej do miast ludności wiejskiej
pozbawionej w wyniku lichwy wszelkiej własności. Stanowił
on źródło rekrutów do armii, podejmujących służbę w nadziei
zdobycia łupów (czyli grabieży indywidualnej) i otrzymania
po zakończeniu służby działki ziemi uprawnej. Z czasem stał się
warstwą pasożytniczą, utrzymującą się dzięki państwowemu
rozdawnictwu zboża.
Odrębną grupę pozbawioną praw publicznych stanowili
niewolnicy.
REPUBLIKA RZYMSKA
Ostatni król miał być wygnany przez lud rzymski w 509 roku
i datę tę przyjmuje się za początek rzymskiej republiki, a pierwszy
zachowany dokument z historii Rzymu mówi o wprowadzeniu w 450
BC prawa dwunastu tablic.
W rzymskiej republice władzę ustawodawczą formalnie sprawował
lud przez komicja, czyli system zgromadzeń, władzę polityczną
wykonywał senat, a władzę wykonawczą urzędnicy: konsulowie,
pretorzy, cenzorzy, edylowie, trybuni i kwestorzy.
Ponieważ na plebsie ciążył główny obowiązek pracy i służby
wojskowej, między nim a patrycjatem dochodziło do wojen
stanowych, które w 376 BC doprowadziły do formalnego
równouprawnienia plebsu.
Społeczeństwo obywatelskie dzieliło się więc na patrycjuszy –
dysponujących pełną wolnością i prawem do sprawowania
najwyższych urzędów, i plebejuszy – ludzi wolnych, ale
pozbawionych praw politycznych (z wyjątkiem udziału
w zgromadzeniach), rzemieślników, kupców, żołnierzy. Od II wieku
uformował się stan ekwitów, czyli obywateli dysponujących
dochodami umożliwiającymi wyposażenie konnego wojownika,
tworzących średnią klasę społeczną i biurokrację zajmującą
w hierarchii społecznej pozycję niższą od senatorów. Senat
podzielony był na dwa stronnictwa: optymatów i popularów.
Optymaci reprezentowali interesy najbogatszych właścicieli
ziemskich – nobiles – bogacących się w wyniku napływu
niewolników i spekulacji finansowych. Popularzy wywodzili się
z optymatów, ale w walce o władzę reprezentowali interesy
plebejuszy.
Przyczyną upadku republiki były – paradoksalnie – sukcesy
militarne, rozrost terytorium i nadpodaż niewolników, którzy
stopniowo stawali się decydującym elementem gospodarki, oraz
lichwa. Latyfundyści posiadający ogromne majątki ziemskie mieli
łatwy dostęp do taniej siły roboczej rekrutującej się z jeńców
wojennych. Chłopi stanowiący trzon legionów ubożeli, ponieważ nie
byli konkurencyjni wobec latyfundystów. Wielu z nich musiało
zaciągać długi na procent uniemożliwiający ich spłatę, tracili ziemię
na rzecz wierzycieli i zasilali szeregi tworzącego klientelę i polityczne
zaplecze utrzymujących ich patronów.
EKSPANSJA
W 486 BC rozpoczęła się wojna Rzymu z Etruskami, w wyniku
której opanował on środkową Italię. W 390 BC Rzym został złupiony
przez Galów, ale ich najazd przede wszystkim osłabił potęgę
Etrusków i umożliwił Rzymianom opanowanie w następnym stuleciu
południa Italii. Dla ułatwienia administrowania podbitymi
terytoriami, handlu i transportu armii w 312 BC rozpoczęto budowę
słynnych rzymskich dróg – pierwszą z nich była Via Appia.
W IV w. BC Rzym rozpoczął szybką ekspansję, w III w. opanował
większość południowej Italii i wszedł w konflikt z Kartaginą.
W wyniku wojen punickich (264–241 BC, 218–201 BC, 149–146
BC) i wojny rzymsko-syryjskiej podporządkowana została znaczna
część państwa Seleukidów, w 133 BC rzymską prowincją stał się
Pergamon. W 146 BC Rzym opanował Grecję, tworząc ekonomiczne
i strategiczne podstawy do ekspansji na wschód. Szybkie podboje
dostarczały znacznej liczby niewolników, ale na rozrastających się
podbitych terenach pozbawiona kontroli prywatna administracja
podnosiła podatki, co rodziło konflikty wewnętrzne i doprowadziło
w połowie II wieku BC do wojen domowych. W 123 BC nieudaną
próbę reform podjął Gaius Gracchus (ok. 152–121 BC), a pod koniec
II w. BC armię obywatelską zastąpiono armią zawodową. W 91
BC wybuchła wojna domowa między popularem Gajuszem
Mariuszem i późniejszym dyktatorem Lucjuszem Korneliuszem
Sullą.
W 73 BC wybuchło najgroźniejsze powstanie niewolników
dowodzone przez Spartakusa.
W 60 BC powstał pierwszy triumwirat Pompejusza, Juliusza
Cezara i Krassusa. W latach 58–52 BC Cezar podbił Galię, w 50
BC przekroczył Rubikon, występując przeciw Pompejuszowi, którego
pokonał w 48 BC. Wobec perspektywy powrotu monarchii Cezara
zabito w 44 BC. W 43 BC powstał drugi triumwirat z Oktawianem,
Markiem Antoniuszem i Markiem Lepidusem. Po usunięciu
Lepidusa w roku 36 BC, w 32 BC doszło do wojny między Markiem
Antoniuszem i Oktawianem. W następnym roku Antoniusz przegrał
bitwę pod Akcjum, a następnie popełnił samobójstwo (30 BC). W 27
BC Oktawian przyjął tytuł augusta, rozpoczynając historię
rzymskiego cesarstwa.
REFORMA RELIGIJNA
Najważniejszą, chociaż najmniej widoczną zmianą, jakiej dokonał
Dioklecjan, świadomy odśrodkowych sił rozsadzających
wieloetniczne państwo, była zmiana polityki religijnej na łączącą
formalnie religię z władzą polityczną i podkreślającą związek władzy
cesarskiej z tradycyjną religią Rzymu. Szczególne znaczenie, obok
kultu tradycyjnych bóstw, nadano wprowadzonemu za Aureliana
kultowi Sol Invictus (Słońce niezwyciężone) i przysługującemu
cesarzowi tytułowi dominus et deus (pan i bóg).
POCZĄTKI CHRZEŚCIJAŃSTWA
Chrześcijaństwo powstało, gdy imperium rzymskie wchodziło
w fazę intensywnego rozwoju, i przez pierwsze trzy wieki nie
wywarło istotnego wpływu na jego historię polityczną, dlatego
omówione będzie w dalszej części, by nie przerywać głównego wątku
tej historii.
WĘDRÓWKI LUDÓW
Próby wtargnięcia ludów północnych na terytorium cesarstwa
nasiliły się pod naporem Hunów, którzy ok. 370 roku rozpoczęli
podbój Europy i spowodowali migrację Gotów oraz ich uzgodnione
z Konstantynopolem wejście na terytorium cesarstwa. W wyniku
niedotrzymania przez Rzymian warunków umowy w 378 roku
doszło do bitwy pod Adrianopolem, a w 382 roku do zawarcia
układu między Wizygotami a cesarzem Gracjanem gwarantującego
przybyszom autonomię w zamian za dostarczanie żołnierzy dla armii
rzymskiej. W 394 roku rządzący we wschodniej części cesarstwa
Teodozjusz pokonał ogłoszonego drugim augustem Eugeniusza
i został (ostatnim) jednowładcą całego cesarstwa, które w 395 roku
zostało formalnie podzielone między jego synów. Arkadiusz objął
tron w Konstantynopolu, a Honoriusz (regent Stylicho) objął rządy
w cesarstwie zachodnim z rezydencją cesarską w Mediolanie.
Wielka Wędrówka Ludów miała dwie fazy. Pierwsza, w latach 300–
500, zakończyła się upadkiem zachodniego cesarstwa rzymskiego.
Druga, w okresie 500–900, objęła migracje plemion słowiańskich
i tureckich, a także inwazję Wikingów i islamskich Arabów.
Pierwszą falę migracji tworzyły plemiona wędrujące na południe
z terenów Jutlandii lub Skanii (Swebowie, Markomanowie,
Frankowie). Na początku naszej ery z terenów dzisiejszej Polski
na południe wyruszyli Goci, przenosząc się w okolice Morza
Czarnego. W IV wieku nastąpił podział Gotów na mieszkających
na wschód od Dniestru Ostrogotów i osiedlonych na zachód od tej
rzeki Wizygotów.
GOCI
Pierwsze wzmianki o Gotach pochodzą od Tacyta, Strabona
i Ptolemeusza. Ich siedziby miały znajdować się w skandynawskiej
Gotlandii, skąd mieli przywędrować na południowe wybrzeże
Bałtyku. Na terenie współczesnej Polski istniała kojarzona z Gotami
kultura wielbarska, której przedstawiciele rozpoczęli wędrówkę
na południe, ale historycznie Goci udokumentowani są dopiero
od czasu przekroczenia w 238 roku Dunaju i wejścia na teren
cesarstwa. Za czasów Dioklecjana nastąpił podział Gotów
na wschodnich Greutungów (Ostrogotów) i zachodnich Terwingów
(Wizygotów). Terwingowie zaczęli zasiedlać Dację i byli traktowani
przez Rzymian jako bufor chroniący przed najazdami innych ludów.
W 332 roku Konstantyn Wielki podpisał z Wizygotami układ
o zawieszeniu broni. W 369 roku cesarz Walens pokonał Wizygotów
wspierających cesarskiego uzurpatora. Dopiero w 376 roku pod
naporem Hunów Wizygoci przedostali się za zgodą Rzymu na teren
cesarstwa.
W 378 roku doszło do wspomnianej bitwy pod Adrianopolem,
w której zginął Walens i 2/3 rzymskiej armii. Braki własnych
rekrutów uzupełniano z szeregów Gotów, tym samym doszło
do barbaryzacji legionów i polityka rzymska zaczęła skłaniać się
ku metodom dyplomatycznym i trybutom.
W 382 roku Wizygoci podpisali traktat z Teodozjuszem I, stając się
rzymskimi „federatami”. Po przegranych walkach ze Stylicho
Wizygoci przenieśli się do Macedonii. Wobec nierozliczonych
zobowiązań pod wodzą Alaryka ruszyli na wędrówkę i – wskutek
odmowy zapłaty żołdu – w 410 roku splądrowali Rzym, a po
nieudanej próbie przedostania się do Afryki przeszli już pod wodzą
Athaufla do Galii i w 418 roku na podstawie nowego traktatu
z Konstancjuszem III założyli w Akwitanii państwo ze stolicą
w Tuluzie.
W 451 roku doszło do bitwy na Polach Katalaunijskich, która
zakończyła inwazję Hunów. W bitwie tej Ostrogoci i Wizygoci
walczyli po przeciwnych stronach. Po upadku cesarstwa zachodniego
państwo Wizygotów stało się samodzielne i sięgało od Hiszpanii
do środkowej Francji.
W 506 roku Wizygoci zostali wyparci z Galii przez króla Franków
Chlodwiga I, a w 511 roku dostali się pod władzę ostrogockiego króla
Teodoryka.
Po śmierci Teodoryka w 526 roku Wizygoci odzyskali niezależność
i utworzyli państwo ze stolicą w Toledo. Wobec nieudanych prób
arianizacji ludności półwyspu, za czasów katolickiego Rekkareda I,
na soborze w Toledo w 589 roku religią państwową został ogłoszony
katolicyzm. Państwo Wizygotów przetrwało do inwazji islamu w 711
roku.
OSTROGOCI
Po wycofaniu się Hunów Ostrogoci zawarli układ z Rzymem
i osiedlili się w Panonii. W 469 roku syn króla Ostrogotów Teodoryk
został zakładnikiem na dworze w Konstantynopolu, a po uwolnieniu
został w 481 roku władcą królestwa Ostrogotów.
W 488 roku Teodoryk na zlecenie cesarza Zeno zaatakował Italię,
by odsunąć od władzy Odoakera, co stało się w 491 roku
w Rawennie. W 493 roku Teodoryk zamordował Odoakera i ogłosił
się królem Italii, ale nie został początkowo uznany przez cesarza.
Mimo umocnienia władzy nie mógł zapobiec opanowaniu Galii przez
Franków i wdał się w konflikt z Konstantynopolem. Za jego rządów
skazany na śmierć został Boecjusz. Po śmierci Teodoryka w 526 roku
Ostrogoci weszli w konflikt z cesarzem Justynianem, którego wódz
Belizariusz (505–565) dążył do odzyskania wpływów na obszarze
dawnego cesarstwa zachodniego. W 540 roku Belizariusz pokonał
Ostrogotów pod Rawenną, mimo to walki trwały przez kolejnych
10 lat, doprowadzając Italię do wyniszczenia. Królestwo Ostrogotów
przestało istnieć w 552 roku.
HUNOWIE
Hunowie byli ludem koczowniczym pochodzącym z okolic Morza
Azowskiego, wspominanym przez Ptolemeusza ok. 160 roku. W 370
roku podbili oni Alanów, w 376 roku zaatakowali Ostrogotów,
a następnie Wizygotów. W swoich zbrojnych wędrówkach Hunowie
pod wodzą Attyli dotarli do Normandii, Paryża i Orleanu, by ponieść
klęskę w bitwie na Polach Katalaunijskich w roku 451. Po śmierci
Attyli tracili stopniowo na znaczeniu, które jako zorganizowana
grupa utracili w 469 roku po bitwie z wojskami cesarza Leona I
WANDALOWIE
Pierwotną siedzibą Wandalów był obszar współczesnej
południowo-wschodniej Polski. W 406 roku przekroczyli oni wraz
z Alemanami i Swebami Ren i wtargnęli do Galii, uciekając przed
najazdem Hunów. Grupy migrujących plemion wykorzystywane były
w wewnętrznych konfliktach cesarstwa. W 409 roku Wandalowie,
Swebowie i Alemanowie powędrowali na teren Hiszpanii, gdzie
utworzyli niewielkie państwa. Zostały one zniszczone przez
Wizygotów, a większość Wandalów pod wodzą Genzeryka
przedostała się w 429 roku do Afryki, gdzie plądrowali miasta
dzisiejszego Maroka i Algierii. W 435 roku Wandalowie otrzymali
na mocy układu z Rzymem prowincję Mauretanię, a w 439 roku
zdobyli Kartaginę i stacjonującą tam flotę. Utworzyli własne, uznane
przez cesarza państwo i zdobyli panowanie nad morzami, zajmując
Sardynię, Korsykę i Baleary. Dość szybko przejęli rzymską kulturę,
ale pozostali arianami.
W 455 roku Wandalowie splądrowali Rzym, ale na prośbę papieża
oszczędzili ludność, chociaż przesiedlili do Kartaginy wielu
potrzebnych tam rzemieślników.
W 468 roku cesarz bizantyjski Leon I podjął wyprawę przeciw
Wandalom, ale poniósł klęskę. W 474 roku cesarz przyznał
Genzerykowi prowincję Afryka i zajęte wyspy, jednak ariańscy
Wandalowie nie byli w stanie kontrolować katolickiej (nicejskiej)
ludności ani opierać się naporowi Berberów. W 534 roku Belizariusz,
dowódca wojsk cesarza Justyniana I, zdobył królestwo Wandalów,
a część ich wojsk przeprowadzono do Konstantynopola, gdzie
uczestniczyły w wojnie z Persami.
LONGOBARDOWIE
Longobardowie wywodzili się ze Skandynawii, a w czasach
starożytnych zamieszkiwali nad dolną Łabą. W 166 roku po raz
pierwszy najechali tereny rzymskie, a potem opanowali Panonię.
W 491 roku założyli pierwsze państwo nad Dunajem, w 568 roku
weszli w granice cesarstwa, w 569 roku zdobyli Mediolan, a w 572
Pawię, która stała się stolicą królestwa Longobardów. Królestwo
to zostało podbite przez Karola Wielkiego w roku 744.
WIKINGOWIE
Wikingowie to skandynawscy wojownicy napadający od VIII
wieku na Wyspy Brytyjskie i kontynentalną Europę. Potomkowie
Wikingów rządzący Normandią, nawróceni na katolicyzm
i zasymilowani z Francją, to Normanowie. Zarejestrowane najazdy
Wikingów rozpoczęły się w 793 roku od złupienia klasztoru
Lindisfarne. W 800 roku dotarli do Wysp Owczych, w 874
do Islandii, w 982 do Grenlandii, w 1000 do Nowej Funlandii.
Prowadzili również ekspansję na południowy wschód, rzekami
do Morza Czarnego.
W 911 roku powstało Księstwo Normandii (do 1204). W 919 roku
jego mieszkańcy przyjęli chrześcijaństwo. Po śmierci Edwarda
Wyznawcy w 1066 roku podbili Anglię, której królem został Wilhelm
Zdobywca.
BIZANCJUM
Wprawdzie Odoaker odesłał insygnia władzy cesarskiej
do Konstantynopola, ale uznał się za władcę zależnego od cesarza,
co oznaczało uznanie jego zwierzchnictwa nad całym cesarstwem.
Również król państwa Ostrogotów Teodoryk przyjął ustanowiony
przez Konstantyna tytuł „patrycjusza rzymskiego” i uznał się
za zależnego od cesarza rezydującego w Konstantynopolu.
W czasach Justyniana Wielkiego (527–565) jego wódz
Belizariusz pokonał w 533 roku Wandalów i zajął Kartaginę,
a potem odzyskał Sycylię, Neapol i Rzym, zmuszając Ostrogotów
do przeniesienia się do Rawenny (jego historię opisał Prokopiusz
z Cezarei 490–561). Od 568 roku Italię opanowywali ariańscy
Longobardowie, którzy założyli państwo ze stolicą w Pawii
i opanowali niemal całą Italię z wyjątkiem Egzarchatu Rawenny.
Po przyjęciu katolicyzmu Longobardowie próbowali opanować
Rzym, co spowodowało interwencję Karola Wielkiego w 744 roku
i likwidację ich królestwa.
Przedstawione fakty świadczą o tym, że wbrew powszechnej opinii
nigdy nie nastąpił podział na „cesarstwo zachodnie” i „wschodnie”,
miał natomiast miejsce podział władzy między ośrodki, które wierne
były idei cesarstwa jako politycznej i ideologicznej całości i nawet
gdy obszar zachodniej części cesarstwa opanowany został przez
północne plemiona germańskie, również one przejęły tę ideę,
a pogłębiające się rozbieżności wynikały z różnicy w sytuacji
politycznej – przede wszystkim w odmiennej relacji, jaka
na zachodnie i wschodzie Europy kształtowała się między władzą
świecką i duchowną.
O ile bowiem w Konstantynopolu cesarz narzucił swoje
zwierzchnictwo Kościołowi, to nie udało się to kolejnym hegemonom
Europy zachodniej.
WCZESNE ŚREDNIOWIECZE –
ODTWARZANIE IMPERIUM
Potrzeba rozwiązania narastających konfliktów
wewnętrznych i odtworzenia jedności wielokulturowego
społeczeństwa utorowała drogę prześladowanemu
dotychczas chrześcijaństwu. W wyniku tzw. zwrotu
konstantyńskiego nowa religia otrzymała wsparcie
państwa i w 380 roku stała się oficjalną religią Cesarstwa
Rzymskiego. Chrześcijaństwo nie spełniło jednak nadziei
cesarzy, a według niektórych historyków jego wpływ
na „imperialnego ducha” był niszczący.
Przypisywanie datom powstania i legalizacji chrześcijaństwa
istotnego znaczenia jest błędem. Potrzebowało ono niemal
tysiąclecia, żeby w istotny sposób przeobrazić europejską kulturę.
Tymczasem rozwijała się ona według odwiecznego schematu –
barbarzyńskie ludy po opanowaniu obszaru zachodniego cesarstwa
natychmiast rozpoczęły wojny, a najzręczniejsi wodzowie tworzenie
dynastii i imperiów.
MEROWINGOWIE
Najważniejszą rolę wśród plemion zajmujących tereny cesarstwa
odegrali północnogalijscy Frankowie. Ich polityczna historia
rozpoczyna się od króla Meroweusza, jednego ze sprzymierzonych
z Rzymem wodzów, którzy pokonali Hunów w bitwie na Polach
Katalaunijskich w 451 roku. W 481 roku wnuk Meroweusza
Chlodwig założył państwo Franków i dynastię Merowingów, w 496
roku przyjął wraz z dworem katolicki chrzest, a w 509 roku
zjednoczył Franków i stał się ich jedynym władcą. W latach 507–511
na polecenie Chlodwiga opracowany został kodeks Lex Salica
(zredagowany częściowo po łacinie), a w 511 roku zwołał on synod
biskupów w Orleanie, gdzie wprowadził zasadę obsadzania
biskupstw przez króla (inwestytura). Obowiązujące w państwie
Merowingów prawo sankcjonowało zwyczajowe prawo frankijskie,
ale odróżniało ludność frankijską od poddanej ich władzy ludności
galijskiej, której elity zachowały tradycję rzymską i przejmowały
funkcję elity nowego państwa. Społeczeństwo dzieliło się
na frankijskich wolnych, wyzwoleńców, półwolnych i niewolnych
oraz na Rzymian (galijskich) i ich poddanych (kolonów). Wyższy
status społeczny Franków wyrażał się wyższymi karami za ich
zabójstwo.
Na czele ludu stał król, któremu składano przysięgę poddańczą.
Szlachtę tworzyli książęta (dux) i hrabiowie (comes), natomiast
zbrojną gwardię królewską stanowili leudes, czyli królewscy lennicy
obdarowywani przez króla ziemią za wybitne zasługi. To właśnie
leudes wybierali spośród siebie majordomusa pełniącego w imieniu
króla faktyczną władzę.
RELIGIA
Tradycyjna religia Franków – według relacji Tacyta – czciła boga
Tuisto i jego syna Mannusa, który był ojcem Germanów, ale nie
nadawano im cech antropomorficznych. Przedmiotem kultu była
natura i jej żywotne siły, czczone wraz z figurami świętych zwierząt
w lasach i drewnianych świątyniach. Mroczne rytuały obejmowały
składanie ofiar ze zwierząt i ludzi – nawet po przyjęciu
chrześcijaństwa przed przekroczeniem rzeki jej duchowi poświęcano
jeńców wojennych. Wprawdzie formalne przyjęcie katolicyzmu przez
frankijską elitę ułatwiało przejmowanie przez nią wzorców
od katolickich mieszkańców Galii, ale był to proces bardzo powolny –
jeszcze w VI wieku, a więc po wprowadzeniu Lex Salica, działały
pogańskie świątynie, a wprowadzone w VII wieku za panowania
Dagoberta I Lex Ripuaria zakazywało (najwidoczniej uprawianych
jeszcze) tzw. leszczynowych czarów, przypisujących roślinie i jej
owocom magiczną moc.
PRAWO
Ustanawiane w VII wieku Lex Ripuaria zachowywało wiele
elementów prawa tradycyjnego, ukształtowanego jeszcze przez
kulturę pogańską. Sankcjonowało ono starogermański „pojedynek
sądowy”, w którym o wyroku sądowym decydował pojedynek między
stronami sporu. U jego podstaw tkwiło przekonanie, że pogańscy
bogowie nie dopuszczą do niesprawiedliwego zwycięstwa,
a wyrównaniu szans w takim pojedynku miała np. służyć zasada,
że walczący z kobietą mężczyzna miał stać w wykopywanym dole.
Tak więc prawo uznawało za kryterium racji siłę i zwyczaj pojedynku
sądowego, który, mimo wielokrotnych sprzeciwów Kościoła
katolickiego, utrzymał się do XVI wieku, a nawet później. Jednak ten
sam kodeks wprowadzał również novum w postaci „główszczyzny”,
czyli odszkodowania dla rodziny lub pana feudalnego za zabójstwo
i zwyczaj ten wspierał Kościół dla ograniczenia wojen rodowych.
GNUŚNI KRÓLOWIE
W VI wieku państwo Merowingów stało się największym
państwem zachodniej Europy, gdy w Italii po krótkich sukcesach
Justyniana próbującego odbudować Cesarstwo Rzymskie powstało
królestwo Longobardów. Po zakończeniu panowania Dagoberta I
(629–639) w państwie Franków rozpoczął się proces jego feudalizacji
– władzę stopniowo przejmowali majordomowie wyręczający
kolejnych tzw. gnuśnych królów. Na dalsze przemiany polityczne
ogromny wpływ miało pojawienie się w Europie nowego zagrożenia
– islamskich Arabów.
KAROLINGOWIE
Od 718 roku władzę w państwie frankijskim umacniał jeden
z majordomusów, pochodzący z rodu Pepinidów Karol Młot,
pokonując Sasów i podporządkowując sobie Fryzję i sprzymierzoną
z Longobardami Bawarię. W 721 roku Arabowie przekroczyli
Pireneje i oblegli Tuluzę, a chociaż zostali pokonani, w 730 roku
ponowili inwazję, dochodząc do Bordeaux. W 732 roku Karol Młot
pokonał Arabów w bitwie między Tours i Poitiers, a ostateczną
klęskę zadał im pod Arles w 736 roku, dzięki czemu, pozostając
majordomusem, stał się faktycznym władcą królestwa Franków.
Po śmierci Karola Młota w 741 roku władzę przejęli jego synowie
Karloman i Pepin zwany Krótkim. W 747 roku Karloman
zrezygnował z władzy i został mnichem na Monte Cassino, a w 751
roku Pepin zdetronizował ostatniego króla z dynastii Merowingów
i za zgodą papieża Zachariasza ogłosił się królem Franków.
EUROPA ISLAMSKA
Ekspansja świata arabskiego rozpoczęła się jeszcze za życia
Mahometa (570–632) w 622 roku i objęła najpierw Półwysep
Arabski. Po śmierci Mahometa w 632 roku świat islamski rządzony
był przez czterech prawowiernych władców – kalifów nazywanych
Raszidun (do 661) i dynastię Umajjadów (do 750). W tym czasie
muzułmanie zdobyli Syrię, Persję, Egipt, Palestynę i północną
Afrykę. W latach 711–732 podbili oni Półwysep Iberyjski, a Al-
Andalus od 750 roku wchodziło w skład emiratu Kordoby. Podbój
Galii zatrzymał dopiero Karol Młot w bitwie pod Poitiers w 732
roku.
PAŃSTWO KOŚCIELNE
Ponieważ hierarchia kościelna coraz bardziej uzależniona była
od drobnych władców feudalnych, a Rzym stale zagrożony był przez
Longobardów, papież Stefan II poprosił Pepina o ochronę dla
Kościoła, uzyskując ją oraz darowiznę w postaci Rzymu i kilku innych
miast, która dała początek Państwu Kościelnemu. W zamian w 754
r. papież namaścił Pepina i nadał mu dziedziczny tytuł patrycjusza
rzymskiego. Po śmierci Pepina Krótkiego w 768 roku władzę objęli
jego synowie Karloman i Karol, który został samodzielnym władcą
po śmierci brata w 771 roku. W trakcie swoich rządów i w wyniku
licznych wypraw wojennych Karol znacznie powiększył obszar
królestwa sięgającego od rzeki Ebro po Ren i od Bretanii po zdobyte
w 774 roku królestwo Longobardów.
Państwo Kościelne miało być ekonomicznym zapleczem
i gwarancją bezpieczeństwa Kościoła, ale było tworem należącym
do politycznego porządku Europy i musiało przestrzegać
obowiązujących w tym porządku zasad. Czy jego utworzenie było
dobre czy złe, jest kwestią oceny skutków – bez niego Kościół nie
wywarłby tak istotnego wpływu na kulturę europejską, ale wikłało
ono go w grę polityczną, powodując wszelkie tego negatywne skutki.
RENESANS KAROLIŃSKI
Tzw. renesans karoliński jest pierwszym z okresów rozkwitu nowej
kultury europejskiej i miał ogromne znaczenie, chociaż ograniczony
zasięg. Obejmował panowanie Karola Wielkiego, Ludwika
Pobożnego, Lotara I, Karola II Łysego i Karola III, a więc okres około
stu lat 780–880. O zapoczątkowaniu renesansu karolińskiego
zadecydowała osobowość Karola Wielkiego, który sam nauczył się
czytać i pisać dopiero jako władca i to w bardzo późnym wieku,
jednak o jego kierunku zadecydował wybór doradców i realizatorów.
Należeli do nich sprowadzeni na dwór Karola anglosaksoński mnich
z Yorku Alkuin, autor Libri Carolini, wizygocki biskup Orleanu
Theodulf, autor Historii Longobardów, benedyktyński mnich
z Monte Cassino Paweł Diakon, poeta i gramatyk Piotr z Pizy,
teolog z Akwilei Paweł II, poeta i dyplomata św. Angilbert, autor
cesarskiej biografii Vita Karoli Magni, frankijski uczony Einhard czy
opat z Reichenau Waldo.
Program epoki określiły dwa dokumenty Karola Wielkiego:
Epistola de litteris colendis (784/85 – list do opata Baugulfa
z Fuldy) i Admonitio generalis (789).
Pierwszy list zredagował Alkuin i zawiera on podstawy karolińskiej
reformy systemu oświaty. List kierował się przeciwko popularnym
poglądom propagującym docta ignorantia i nieprecyzyjnemu
językowi, powodującemu błędy w modlitwie i rozumieniu świata.
Jego skutkiem był powrót do oryginalnych tekstów funkcjonujących
w uproszczonych i wypaczających ich sens tłumaczeniach. Cel
dokumentu był w zasadzie religijny, ale określił stosunek
do materiałów źródłowych.
Pojęcie docta ignorantia zostało spopularyzowane przez tytuł
dzieła z 1440 roku niemieckiego filozofa Mikołaja z Kuzy, ale ma ono
jeszcze antyczne źródła, a rozwinął je św. Augustyn, twierdząc,
że ludzka wiedza nie jest w stanie objąć istoty Boga i musi być
wspomagana „uczoną niewiedzą” wynikającą z łaski bożej.
To należące do tzw. teologii negatywnej pojęcie stało się pretekstem
do interpretacyjnego irracjonalizmu i właśnie renesansowi
karolińskiemu zawdzięczamy odbudowę szacunku dla myślenia
racjonalnego. Z kolei dzieło Mikołaja z Kuzy De docta ignorantia
otworzyło brzemienną w skutki dyskusję na tematy teoriopoznawcze,
których omawianie wykracza poza ramy tej książki.
Admonitio generalis to zbiór praw przewidujących edukacyjną
i kościelną reformę królestwa Franków. Karol Wielki ogłosił się
władcą odpowiedzialnym za zdrowie moralne i zbawienie
poddanych, a szczególnie kleru. W tym celu wprowadził obowiązek
tworzenia przy klasztorach i katedralnych kościołach szkół uczących
chłopców czytać i pisać, a także muzyki i śpiewu dla lepszego
poznania Pisma Świętego. Dokument określa również obowiązki
kleru i mnichów w wypełnianiu takiego programu.
Znaczenie dokumentów karolińskich wynika z warunków
historycznych – chłopstwo, a nawet tworzące się dopiero wyższe
warstwy społeczne, były niekulturalne i niepiśmienne. Jedyną grupą
o niezbyt wysokim, ale realnym wykształceniu, a przede wszystkim
grupą zorganizowaną, było duchowieństwo. Od wprowadzenia
reguły Pachomiusza (348) oraz reguły Mistrza i reguły
benedyktyńskiej mnisi (i mniszki) zobowiązani byli do nauki
czytania. Założone przez Kasjodora Vivarium stało się źródłem
tekstów religijnych i świeckich. W toledańskim klasztorze Kosmy
i Damiana mnisi studiowali medycynę i podstawy astronomii.
Za czasów Karola Wielkiego symbolem prestiżu klasztorów stały się
szkoły, a nauka łaciny, retoryki i gramatyki miała wprawdzie
udostępnić ujednoliconą wersję tekstów kościelnych klerowi
i umożliwić mu prowadzenie ewangelizacji, ale jednocześnie
przyczyniła się do poszerzenia zakresu oświaty w ogóle, ponieważ
obejmowała również arytmetykę, miary, podatki, architekturę,
geometrię i astronomię.
SKRYPTORIA
Alkuin utworzył przy szkole dworskiej skryptorium wzorowane
na skryptoriach klasztornych, w których rozwinęła się wspaniała
sztuka iluminatorska. Wzorem był założony ok. 555 roku przez
współpracownika papieża Agapita I i ministra ostrogockiego króla
Teodoryka Kasjodora wspomniany klasztor Vivarium w Kalabrii.
Mieściła się w nim biblioteka tekstów chrześcijańskich i pogańskich,
kopiujące te dzieła skryptorium, poprawiające teksty correctorium
oraz dział tłumaczeń z greki na łacinę. Podobne biblioteki
i skryptoria stały się stałym elementem programu klasztorów
benedyktynów, cystersów, kartuzów oraz klasztorów chrześcijaństwa
ortodoksyjnego.
Pamiątką po czasach karolińskich jest karolińska minuskuła,
czyli zreformowane pismo łacińskie zbudowane z małych, znacznie
czytelniejszych liter, stosujące spacje między wyrazami oraz
interpunkcję. Właśnie ze względu na czytelność tekstów dopiero
od wprowadzenia minuskuły możliwe było realne upowszechnianie
oświaty.
KRÓLESTWO FRANCJI
Cesarze karolińscy byli jednocześnie królami państw wchodzących
w skład cesarstwa. Po podziale cesarstwa na państwa frankijskie
cesarzami byli królowie zachodniofrankijscy Karol Łysy (843–877)
i Karol Tłusty (881–887). Ostatnim karolińskim władcą państwa
zachodniofrankijskiego był Ludwik V Gnuśny (reg. 986–987),
po którym w 987 roku władzę objął Hugo Kapet, założyciel
dynastii Kapetyngów i twórca Królestwa Francji. Ostatnim
karolińskim władcą państwa wschodniofrankijskiego był syn Arnulfa
z Karyntii Ludwik IV Dziecię.
CESARSTWO A KOŚCIÓŁ
W epoce cesarstwa karolińskiego Kościół budował własną
instytucję i własną doktrynę. Tworząc elitę władzy, stał się
elementem ją wpierającym, a z powodu feudalizacji Kościoła jego
wpływ był ograniczony i ulegał on stopniowej demoralizacji, która
doprowadziła do kryzysu wieku ciemnego. Podjęte reformy
otrzymały wsparcie władzy świeckiej, której zależało na współpracy
Kościoła niezdemoralizowanego, niesfeudalizowanego, wspierającego
ideę cesarstwa. I cesarzowi, i Kościołowi zależało na centralizacji
własnej władzy. Dzięki wsparciu cesarza możliwe było zakończenie
wewnętrznych sporów w Kościele, zakończenie feudalnego rozbicia
i podporządkowanie go jednej władzy centralnej (papiestwu), ale przy
okazji cesarz zyskiwał możliwość wpływania na papieża,
co doprowadziło do otwartego konfliktu o tzw. inwestyturę.
KULTURA CHRZEŚCIJAŃSKA
NEOPLATONIZM
Neoplatonizm to renesans i rewizja filozofii platońskiej następująca
po hellenistycznym arystotelizmie. Wywarł wielki wpływ na wczesne
chrześcijaństwo przez św. Augustyna i Pseudo-Dionizego Areopagitę,
ale również na rozwój żydowskiej kabały. Neoplatonizm zerwał
z gnostycyzmem, który przejął platońską ideę Demiurga.
Twórca neoplatonizmu Plotyn (204–269) stworzył system,
w którym podstawą jest prosta i doskonała substancja – Jednia.
Jednia emanuje hierarchicznie uporządkowane byty zwane
hipostazami. Najwyższą z nich jest Umysł (Duch, Bóg, Logos).
Umysł ma samoświadomość i odróżnia siebie (podmiot)
od poznawanego przedmiotu. Dusza powstaje jako wyobrażenie
Umysłu o Jedni. Najniższą, niedoskonałą emanacją jest materia, którą
kieruje dusza.
System Plotyna rozwinął Jamblich (250–326), dodając hipostazy
bogów, aniołów, demonów i herosów i tworząc filozoficzne
uzasadnienie politeizmu. Człowiek może za pomocą odpowiednich
technik (działań, formuł i symboli) wpływać na decyzje bogów i na
własny los. Techniki te składają się na teurgię, czyli magię.
Proklos (410–485) stworzył neoplatońską syntezę. Należy do niej
teoria poznania – człowiek dociera do Prawdy trzema drogami:
za pomocą rozumu (filozofia, nauka), mitu (wyobraźnia, literatura,
sztuka) i wiary, czyli mistycznego zjednoczenia z Absolutem.
Plotyn (205–270 AD), Porfiriusz (233-309 AD), Jamblich (245–
325 AD), Proklos (412–485 AD)
HERMETYZM/HERMETYKA
Religijny system Grecji klasycznej obejmował kult dwunastu
bóstw, którym przewodził Zeus, kult herosów (półboskich ludzi),
wiarę w przepowiednie wyroczni i siłę magii. Obrzędowość skupiała
się wokół misteriów obejmujących ceremonie inicjacyjne.
Panowanie Aleksandra Wielkiego i dominacja Macedonii rozbiły
grekocentryczny obraz świata, a udział Greków w wyprawach
Aleksandra umożliwił im kontakt z religiami i filozofią Bliskiego
Wschodu i Egiptu. Tradycyjna religia dominowała wśród ogółu
Greków, ale utraciła swą wyjątkowość, a panteon uzupełniony został
przez bóstwa egipskie (Izis, Serapis), babilońskie, fenickie (Isztar –
Atargatis) i frygijskie (Cybele). Do kontynentalnej Grecji
przedostawały się kulty z wysp egejskich (Dionizos). Aleksander
Wielki został po śmierci wyniesiony do rangi boga, w 207 BC w
Atenach ubóstwiono również obrońców miasta jako jego zbawicieli.
Egipscy Ptolemeusze nawiązywali do kultu faraonów Starego
Państwa. Pojawieniu się sceptycyzmu i gnostycyzmu towarzyszył
wzrost zainteresowania mistyką i astrologią. Astrologia egipska
i babilońska dały w II wieku początek astrologii horoskopowej.
Na początku nowej ery (I–IV w.), równolegle z chrześcijaństwem,
kształtowało się wiele nowych nurtów filozoficznych i religijnych.
W tym okresie powstało wiele tekstów przypisywanych później
mitycznej postaci Hermesa Trismegistosa (Po trzykroć wielkiego
Hermesa), będącej połączeniem greckiego boga Hermesa (posłańca
Zeusa i przewodnika zmarłych) i egipskiego boga Thota (boga faz
Księżyca i symbolu przemiany). Najważniejsze z nich to Corpus
Hermeticum (obejmuje on osiemnaście traktatów, z których
pierwszy nosi tytuł Pœmandres, pasterz ludzi i zwyczajowo zalicza się
do tego zbioru również dialog Asklepios i traktat o stworzeniu świata
Kore kosmu) i Tabula Smaragdina (Szmaragdowa Tablica). Wraz
z tekstami Apulejusza z Madaury (125–170) i tzw. Biblioteką z Nag
Hammadi (IV w.) stały się one podstawą tzw. hermetyzmu
(hermetyki), czyli filozoficzno-religijnej wiedzy tajemnej łączącej
wpływy pitagoreizmu (panteistyczny mistycyzm i numerologia),
neoplatonizmu, stoicyzmu, tradycyjnie żydowskiej egzegezy,
kabalistyki, hinduistycznych Wed, alchemii i astrologii. Hermetyzm
stał się źródłem późniejszego okultyzmu i ezoteryzmu.
Chrześcijański apologeta Laktancjusz (250-330) w dziele pt.
Divinarum institutionum libri VII (304–311/326) starał się włączyć
elementy literatury hermetycznej do powstającej dopiero filozofii
chrześcijańskiej.
…
Najistotniejszą cechą hermetyzmu było przekonanie, że we
wszystkich religiach tkwi wspólna część stanowiąca istotę teologii,
nazywana prisca theologia, oraz podział wiedzy na trzy dziedziny:
alchemię, astrologię i magię. Ponieważ astrologia jest sprzeczna
z chrześcijańskim pojęciem wolnej woli, a magia zakłada możliwość
wpływu na niezdefiniowane siły nadnaturalne sprzeczne
z chrześcijańskim pojęciem Boga, hermetyzm został odrzucony przez
chrześcijaństwo jako nurt w istocie pogański i powracał
we wszystkich nurtach je zwalczających. Prawdziwy rozkwit
hermetyzmu nastąpił w okresie renesansu, którego stał się
on „oficjalną” filozofią. Stał się również filozoficzną bazą takich
ruchów, jak: różokrzyżowcy i wolnomularstwo, a potem teozofii, New
Age i neopoganizmu. Hermetyzm znalazł szeroki oddźwięk
w kręgach protestanckich dysydentów, m.in. w nauczaniu Sebastiana
Francka, według którego Hermes był prorokiem Egipcjan, podobnie
jak Mojżesz prorokiem Hebrajczyków, a Platon prorokiem Greków.
GNOZA I GNOSTYCYZM
Gnoza to wiedza i wgląd w prawdziwą naturę człowieka,
prowadząca do uwolnienia jej boskiego elementu od ograniczeń
ziemskiej egzystencji (Britannica). Jest ona podstawą mądrości.
Według Księgi Przysłów (V w. BC): „Pan daje mądrość. Od niego
pochodzi wiedza i zrozumienie”.
Pojęcie gnostycyzmu wprowadził w XVII w. angielski teolog Henry
More na określenie wszystkich chrześcijańskich herezji, ale
współcześnie oznacza ono nurty religijno-filozoficzne rozwijające się
w środowisku żydowsko-chrześcijańskim w okresie I-III w. Gnostycy
wierzą, że świat materialny jest emanacją Boga. W człowieku tkwi
„boża iskra”, którą uwolnić może wiedza – gnoza. Gnoza opiera się
na indywidualnym doświadczeniu i bezpośrednim „udziale w Bogu”.
Główne założenia gnozy to:
– materia jest zła, a niematerialny duch jest dobry;
– niepoznawalny Bóg dał początek niższym istotom duchowym –
eonom;
– stwórcą świata jest niższa istota duchowa (Demiurg, Szatan);
– nie ma grzechu, jest tylko niewiedza;
– drogą do zbawienia jest poznanie wiedzy tajemnej.
W Persji gnostycyzm przejawił się jako manicheizm,
w Mezopotamii (Iraku) jako mandaizm.
MIT STAROŻYTNOŚCI
Starożytność właściwa stanowi przełom jakościowy z kilku
względów. Przede wszystkim spisana w VIII wieku BC przez Hezjoda
mitologia przedstawia już pierwsze wizje stworzenia człowieka
(antropogenezy), jednak greccy filozofowie zakwestionowali
wiarygodność mitów i przeciwstawili pojęciu mythos pojęcie logos
(Heraklit, 540–480), a prawdę wynikającą z mitycznej narracji
zastąpili prawdą wynikająca z logiki rozumowania. Grecy stworzyli
kompletną dziedzinę filozofii, czyli umiłowania mądrości z ontologią,
epistemologią i etyką, ale poszukiwania źródła zasad moralnych nie
wiązali z antropologią.
Prawdopodobnie tu tkwi źródło wielkiego paradoksu kultury
starożytnej – epoka, która zrodziła ideę demokracji, bez żadnych
problemów godziła tę ideę z racjonalnym uzasadnieniem
niewolnictwa. Tym, co określało prawa człowieka, było miejsce
w strukturze społecznej. W etyce arystotelesowskiej pojawia się
wprawdzie przeczucie ludzkiej godności, ale związane jest ono
wyłącznie z godnością nabytą przez zasługi dla wspólnoty.
Starożytność kojarzy nam się przede wszystkim z wielką sztuką
klasycznej Grecji, wielką grecką filozofią i rzymską filozofią prawa.
Jest to obraz piękny, ale zredukowany, obejmujący niewielki i to
marginalny fragment historii starożytności, pasujący
do obowiązującej od 150 lat wizji całych dziejów ludzkości.
Oczywiście starożytność stworzyła i wielką sztukę, i wielką filozofię,
i podstawy prawa, ale ta część filozofii greckiej, jaką przekazują
popularne współczesne omówienia, jest tylko „destylatem”
z kłębowiska magii uprawianej przez starożytnych filozofów.
Myślenie magiczne jest właściwe człowiekowi w każdej epoce
(również współczesnej) i starożytność nie była epoką wyjątkową. Jeśli
podzielimy tradycję starożytności na część racjonalną i część
irracjonalną, to w historii obydwie te części rozwijały się równolegle,
natomiast pisana współcześnie historia opisuje tylko rozwój części
racjonalnej, przemilczając rozwój części irracjonalnej. Bez
wyrównania tej dysproporcji nie mamy więc szans na zrozumienie
tego elementu irracjonalności, który zawsze w dziejach ludzkości był
i jest obecny.
W historii Europy chrześcijańskiej miało miejsce kilka renesansów
kultury antycznej, z których najważniejsze to renesans XII wieku,
najbardziej znany renesans „humanistyczny” XV wieku,
neohumanistyczny renesans klasycystyczny XVIII wieku
i regresywny renesans współczesny, ale odwoływały się one
do wspomnianego „destylatu” preparowanego z wiedzy o antycznej
filozofii greckiej i rzymskiej, zapominając, że takie odwołanie wiąże
się nieuchronnie z nawiązaniem do całej antycznej rzeczywistości
kulturowej, której filozofia była tylko konsekwencją.
Prawdziwa starożytność wyglądała zupełnie inaczej.
KANIBALIZM I SEKS
Ze źródeł, których wiarygodność jest również podawana
w wątpliwość, wynika, że kanibalizm miał związek z seksem i mógł
stanowić jakąś formę skrajnego doświadczenia katartycznego,
niekoniecznie o patologicznym wymiarze (we współczesnych
kategoriach). Włoski żeglarz Amerigo Vespucci (1452–1512)
w relacjach z podróży (których autorstwo jest kwestionowane)
Mundus Novus z 1505 roku opisuje zwyczaj zabijania i zjadania przez
tubylcze kobiety wyjątkowo pięknego mężczyzny oraz odgryzania
penisów partnerom seksualnym. Kanibalizm miał być centralnym
tematem kultury nowokaledońskich Kanaków.
W czasach nowożytnych świadectwa zarówno ofiar z ludzi, jak
i kanibalizmu spotykano w zaawansowanych kulturach Nowego
Świata – szczególnie środkowej i południowej Ameryki,
odkrywanych w epoce wielkich wypraw geograficznych, oraz
w pierwotnych kulturach Australii i wysp Pacyfiku. W Australii
kanibalizm był uprawiany dość powszechnie jeszcze w XIX wieku.
Związek ofiar z ludzi i kanibalizmu z antropologią jest istotny
i dość zawiły. Sam fakt składania ofiar z ludzi (a w niektórych
kulturach z własnych dzieci) wskazuje raczej na traktowanie
ludzkiego życia jako najwyższej wartości (nie składa się ofiar
bezwartościowych) niż jego lekceważenia. Trzeba przy tym pamiętać,
że kanibalizm w omawianej epoce nie miał żadnego związku
z „jedzeniem” ciał ofiar z powodu braku innego pożywienia (dlatego
nie należy go mylić z takimi zjawiskami, jakie miały miejsce np.
podczas wielkich klęsk głodu). Kanibalizm w rozumieniu
kulturowym traktowany był jako przyswajanie sobie ducha i siły
ofiary oraz symbol zwycięstwa.
Trudno nie dostrzec również w chrześcijaństwie śladów
starożytnych ofiar, chociaż mają one już zupełnie inny wymiar
moralny. Judaistyczna ofiara „cudzego” życia składanego dla
przebłagania Boga zastąpiona została jednorazową, najwyższą ofiarą
„własnego” życia złożoną przez Chrystusa dla odkupienia grzechów
całej ludzkości. Przełom, jaki dokonał się w chwili dobrowolnego
poddania się egzekucji przez Jezusa z Nazaretu, ma kluczowe i chyba
do dziś nieprzeanalizowane znaczenie – nie jest bowiem sztuką
złożyć w ofierze kogoś innego, zachowując własne bezpieczeństwo.
HOMOSEKSUALIZM
Zastanawiałem się, czy do historii kultury wprowadzać jako
odrębny wątek kwestię homoseksualizmu, który nigdy nie odegrał
jakiejś większej, samodzielnej roli, chociaż bywał na tyle istotnym
problemem społecznym, że wymagał regulacji prawnych. Doszedłem
jednak do wniosku, że tematu tego nie można pominąć z trzech
powodów.
Po pierwsze, coraz częściej pojawiają się nawiązania do kultury
antycznej sugerujące, że homoseksualizm był jej istotnym, a nawet
najważniejszym elementem, a pederastia była powszechnie
akceptowanym składnikiem ówczesnego systemu wychowania.
Przykładem takiego stanowiska może być ciekawy tekst dra Jacka
Sieradzana z Uniwersytetu w Białymstoku pt. Bez paiderasteia nie
ma paideia: pedagogiczny aspekt pederastii starogreckiej.
Po drugie prześladowania homoseksualizmu są przytaczane jako
ciągle aktualny dowód na opresyjny charakter kultury
chrześcijańskiej – homofobia jest przedstawiana jako jej nieodłączna
cecha obok faszyzmu, nacjonalizmu i antysemityzmu i jest to zarzut
wpływający na atmosferę, w której stanowione jest współczesne
prawo.
Po trzecie w interpretacjach, szczególnie homoseksualizmu
antycznego i renesansowego, podkreśla się jego kulturotwórczy
wręcz charakter, co z kolei jest podstawą uzasadnień tez ideologii
gender dotyczących tzw. społecznej roli płci i w ogóle pojęcia płci
jako „konstruktu społecznego”. Te interpretacje są produktem
ostatnich dziesięcioleci, ale w społecznej świadomości zajmują coraz
więcej miejsca.
Temat ten wbrew pozorom nie jest ogromny, chociaż obejmuje
ogromną liczbę współczesnych interpretacji dotyczących bardzo
niewielu faktów poświadczonych materiałami źródłowymi. Jedną
z przyczyn jest to, że w dokonywanych na przestrzeni wielu wieków
tłumaczeniach greckich tekstów antycznych temat homoseksualizmu
był z różnych przyczyn, ale zwykle świadomie, pomijany lub
ograniczany. Pamiętając o tym, trzeba przedstawić w skrócie to, co na
temat homoseksualizmu w kulturze antycznej wiemy albo co można
w logiczny sposób domniemywać – z zastrzeżeniem, że nie wiemy,
na ile dostępne źródła zostały przez interpretatorów i tłumaczy
ocenzurowane lub sfałszowane.
ROZRÓŻNIENIE
W źródłach dotyczących antyku nie istnieje odrębne pojęcie
homoseksualizmu oznaczającego stosunki seksualne między
dorosłymi osobami tej samej płci (chociaż jest udokumentowane
samo zjawisko, przede wszystkim w antycznym wojsku,
w środowiskach ówczesnych elit i w prostytucji) a pederastią
i pedofilią.
Powszechniejszy zasięg miało zjawisko pederastii, czyli stosunków
erotycznych i seksualnych między dorosłym mężczyzną (erastes)
i chłopcem (eromenos), pozostającymi w relacji swego rodzaju
patronatu. Twierdzi się (Robin Osborne), że stosunki te nie były
karane, ponieważ prawo greckie jako kryterium osądu czynu
przyjmowało obustronną zgodę, a nie wiek, a nawet, że były one
traktowane z szacunkiem.
FAKTY
W greckiej mitologii istnieją trzy wątki homoseksualne.
Jeden dotyczy pięknego królewicza trojańskiego Ganimedesa,
porwanego na Olimp przez przemienionego w orła Zeusa, by służył
tam jako boski podczaszy. Drugi dotyczy królewicza spartańskiego
Hiacynta, ukochanego bogów Apollina i Zefira, przypadkowo
zabitego dyskiem podczas sportowej zabawy. Trzeci mit jest mniej
sielankowy i opowiada historię Lajosa, męża Jokasty i ojca Edypa.
Lajos wychowywał się w domu króla Pelopsa i z czasem został
nauczycielem jego pięknego syna Chrysipposa. Podczas Igrzysk
Nemejskich Lajos porwał Chrysipposa do Teb i tam zgwałcił, potem
porzucił go na pustkowiu, a zgwałcony chłopak popełnił ze wstydu
samobójstwo. Doprowadziło to w końcu do wypełnienia klątwy
i zabicia Lajosa przez jego syna Edypa.
Jako promotora pederastii wymienia się Likurga, legendarnego
prawodawcę Sparty i twórcę spartańskiego systemu wychowania –
agoge. Likurga znamy jednak przede wszystkim z biografii Plutarcha
(45–125 AD), a współczesne badania wskazują na to, że tzw. reformy
Likurga wprowadzono później. Sam Likurg został uwieczniony jako
władca idealny w rozprawie Rousseau o umowie społecznej. Bliższe
informacje o agoge pochodzą z Ustroju spartańskiego Ksenofonta
(430–355 BC), dlatego o faktach możemy mówić dopiero od okresu
klasycznego.
AGOGE
O spartańskim wychowaniu wiemy bardzo niewiele. Obejmowało
ono trzy grupy wiekowe (różnie określane, bo nie ma pewnych
źródeł): paides (dzieci 8–14 lat), paidiskoi (młodzieńcy 14–20 lat),
hebontes (mężczyźni 20–30 lat).
Paides poddani byli ostrej dyscyplinie i słabo odżywiani.
Obowiązywało bezwarunkowe posłuszeństwo. W tym okresie uczono
chłopców pisania i czytania. Kradzież żywności była karana tylko
w przypadku złapania na gorącym uczynku (co miało wyrabiać
sprawność wojenną). Opiekunami chłopców byli dorośli mężczyźni –
paidonomos, wspomagani przez „rózgowych” – mastogophoroi.
Chłopcy mogli być karani przez wszystkich dorosłych obywateli.
Paidiskoi poddani byli treningowi żołnierskiemu i skoszarowani.
Wspólne były mieszkanie, ćwiczenia, posiłki, zawody sportowe.
Hebontes doskonalili swoje umiejętności w wojnach z helotami
i pomagali w wychowywaniu paidiskoi. W wieku trzydziestu lat
stawali się pełnoprawnymi obywatelami i mogli założyć rodzinę, ale
zwykle zachowywali obyczaje grupy i czas spędzali w męskim gronie.
Od 12–14 roku życia chłopcy byli skoszarowani i poddani władzy
przełożonych. Według Plutarcha część starszych żołnierzy wchodziła
z młodymi chłopcami – ale podobno za ich zgodą – w długotrwały
związek seksualny o charakterze „pedagogicznym”. Jaki był charakter
tej „zgody” w organizacji opartej na bezwzględnym posłuszeństwie
i dyscyplinie – trudno powiedzieć, chociaż można się domyślać.
W opracowaniach dotyczących wychowania antycznego (greckiego
i rzymskiego) zwraca się uwagę na cel izolowania młodych ludzi
w okresie dojrzewania od rodziny – chodziło o wyrobienie
bezwzględnego priorytetu interesu grupy, armii i państwa wobec
interesów indywidualnych, których ośrodkiem jest zwykle rodzina.
MALARSTWO
Istnieją materialne świadectwa obyczajów homoseksualnych
w malarstwie wazowym przede wszystkim na attyckiej ceramice
czarnofigurowej, popularnej szczególnie w okresie archaicznym (VII–
V w. BC), oraz nieliczne malowidła ścienne o homoseksualnym
podtekście (a przynajmniej tak współcześnie odczytywane), jak
przedstawienia sympozjonu z greckiej kolonii w Paestum.
LITERATURA
Oczywiście najbardziej znane są fragmenty dialogów platońskich,
z których wynika z jednej strony fascynacja fizyczną urodą młodych
chłopców i zbawienny wpływ „miłości platońskiej” na charakter
i wojowniczość podopiecznych, ale z których nie da się wyprowadzić
jednoznacznych wniosków praktycznych co do rozumienia takiej
formy miłości. Ogólny ton tych fragmentów jest taki, że zachwytom
nad cielesnością zwykle towarzyszą uwagi o ich „duchowym”
wymiarze.
PRAWO
Informacje o prawie greckim są dwuznaczne. Do stosunków
seksualnych z wolnymi chłopcami miał prawo tylko wolny obywatel.
Niewolnicy byli za takie stosunki karani. Zakazane było również
uprawianie prostytucji przez wolnych młodzieńców. Ten, kto
uprawiał prostytucję w młodości, pozbawiany był wielu praw
publicznych jako dorosły (Ajschines przeciw Timarchosowi),
ponieważ uważano, że kto sprzedaje nawet własne ciało dla
przyjemności innych, nie jest godny zaufania koniecznego
do pełnienia funkcji publicznych.
We współczesnych opracowaniach podkreśla się, że związki
pederastyczne (dorosłego z chłopcem/młodzieńcem) były przez
prawo akceptowane, o ile były wynikiem zgody zainteresowanych,
w innej natomiast wersji – zgody ojca chłopca. Trudno jednak znaleźć
odniesienia do źródeł, czyli przepisów prawa.
PRAKTYKA
Również ze współczesnych interpretacji (i to dość szczegółowych)
wynika wniosek, że w relacjach „pedagogicznych”, o których
wspomina się w teorii paidei, unikano stosunków penetracyjnych
jako poniżających dla biernych ich uczestników (sprowadzających
eromenosów do roli niezbyt cenionych w starożytności kobiet)
i utrudniających im zajęcie w przyszłości pozycji aktywnego erastesa.
Ograniczenia takie nie dotyczyły męskiej prostytucji, której
uprawianie nie było chyba karane, ale powodowało utratę praw
obywatelskich.
Pewne wyobrażenie o charakterze antycznej pederastii jako
zjawisku społecznym daje fakt, że modelowy, homoerotyczny
związek „pedagogiczny” tworzy zwykle zamożny mecenas należący
do elity i mniej zidentyfikowany, urodziwy, ale raczej ubogi
podopieczny, niewiele natomiast wspomina się o takich związkach
między bogatym i pięknym młodzieńcem, a mądrym, ale biednym
i niezbyt pięknym mężczyzną dojrzałym lub starcem.
PEDAGOG
Warto jeszcze dodać informację o antycznym rozumieniu funkcji
pedagoga (pedagogos). Otóż pedagog nie był nauczycielem, ale
zwykle niewolnikiem odprowadzającym wolnych chłopców z domu
do szkoły i ze szkoły do domu dla ochrony przed porwaniem przez
dorosłych obcych mężczyzn i zgwałceniem. Wstęp do szkół był
obcym i dorosłym mężczyznom zabroniony i surowo karany.
Pedagodzy mieli za zadanie chronić swoich podopiecznych przed
„niewłaściwymi próbami uwodzenia”, co oznacza, że były również
próby „właściwe” i podobno tolerowane było uwodzenie chłopców
za zgodą ojców. Fakt, że w jakiejś kulturze kształtuje się funkcja
pedagoga chroniącego młodych ludzi przed „niewłaściwym
uwodzeniem”, czyli porwaniem i gwałtem, oznacza, że musiał istnieć
w tym zakresie społeczny problem.
…
Nawet przy szczupłości wiarygodnych źródeł i nadmiarze
współczesnych interpretacji można pokusić się o pewien ogólny
wniosek, który brzmi:
Homoseksualizm był elementem antycznej, szczególnie greckiej
obyczajowości, oraz jedną z dróg społecznego i kulturowego awansu
wyselekcjonowanej przez elity części niższych warstw społecznych.
W tym znaczeniu był on, szczególnie w środowisku platoników,
idealizowany, a przez beneficjentów tego systemu akceptowany.
Jednak w szerokim odbiorze homoseksualizm był zjawiskiem
odrzucanym i traktowanym jako zagrożenie dla życia rodzinnego
i społecznego.
Nie dotyczy to całej kultury antycznej, ponieważ np.
w starożytnym judaizmie homoseksualizm był uważany za ciężki
grzech i surowo karany.
NIEWOLNICTWO I DEMOKRACJA
Najważniejszą cechą starożytnej Grecji i starożytnego Rzymu było
niewolnictwo jako podstawa systemu społeczno-ekonomicznego.
Niewolnictwo jest instytucją bardzo starą, jego istnienie jest
poświadczone w kodeksach mezopotamskich i w Biblii, chociaż nie
wiemy, jakie było jego znaczenie ekonomiczne. W wydanej w 1959
roku Historii Grecji do 322 roku BC Nicholas G.L. Hammond
(1907–2001) zwraca uwagę na pewną cechę mentalności
starożytnych Greków. Zdaniem Hammonda Grecy nie znali
„neutralnego” pojęcia wolności. Wolny był ten, kto zniewalał innych
i właśnie tą potrzebą potwierdzenia własnej wolności przez podbój
można – przynajmniej częściowo, bo obok potrzeb ekonomicznych –
wyjaśnić ogromną ekspansywność, nie tylko zresztą Greków. Jednak
czynnik ekonomiczny odgrywał coraz większą rolę i zarówno
w klasycznej Grecji, jak i w cesarskim Rzymie niewolnictwo stało się
podstawą całego systemu ekonomicznego. Według szacunkowych
obliczeń w końcu IV w. BC w Atenach obok 31 000 wolnych
(obywateli i metojków) żyło 20 000 zdolnych do walki niewolników,
a w Cesarstwie Rzymskim za czasów Augusta z ogólnej liczby ok. 7,5
miliona mieszkańców 3 miliony stanowili niewolnicy. Spory
o dokładne dane nie mają znaczenia, ponieważ istotne jest to, że w
obydwu państwach powszechny dobrobyt obywateli wynikał z pracy
niewolników.
Ten fakt ma ogromny wpływ na rozumienie sposobu
funkcjonowania demokracji greckiej i demokracji w ogóle. Chodzi
o to, że jeśli demokracja nie ma być fikcją i jeśli obywatele mają
świadomie podejmować decyzje w sprawach publicznych, to muszą
mieć czas i środki na regularny udział w życiu publicznym
i zdobywanie wiedzy koniecznej do rozumienia spraw publicznych,
a to wymaga wskazania sił, które będą na utrzymanie zajmujących się
sprawami publicznymi obywateli pracowały. Obowiązuje również
zasada odwrotna – jeśli gdziekolwiek realizowana jest rzeczywiście
zasada realnej demokracji, to dotyczy ona wyłącznie tej grupy,
na której dobrobyt musi pracować grupa niewolników (niezależnie
od tego, czy potrafimy ją wskazać i nazwać). Dotyczy to również
demokracji współczesnych.
RASIZM
Jeśli rasizm rozumieć jako przekonanie, że zespół cech
biologicznych i związanych z nimi cech psychicznych nazywany rasą
jest obiektywnym kryterium podziału gatunku ludzkiego i że z tego
podziału wynikają różne prawa przysługujące rasom „lepszym”
i „gorszym”, to człowiek starożytny był rasistą.
Pierwszym dziełem, w którym cechy biologiczne i psychiczne
są kryterium różnicowania ludzi, jest traktat greckiego medyka
i filozofa Hipokratesa z Kos (460-370 BC) pt. Powietrze, woda
i teren. Hipokrates twierdził, że „formy i skłonności ludzi zależą
od natury ich kraju”. Odróżniał on cechy fizyczne od psychicznych,
określanych wówczas jako „temperament”, i twierdził, że zależą one
od klimatu, dostępności wody, ukształtowania terenu itp. Klimat
umiarkowany sprzyja lenistwu, łagodności, słabości i niezdolności
do pracy, natomiast surowe warunki środowiskowe sprzyjają
kształtowaniu się inteligencji, hartu ducha i ciała oraz wojowniczości.
Na tej podstawie doszedł do wniosku, że mieszkańcy Anatolii są z
natury predestynowani do niewolnictwa. Wiedza Hipokratesa, jak
wszystkich medyków antycznych, była ograniczona, ponieważ tabu
zakazywało dokonywania sekcji zwłok. Opierano się więc
na obserwacji cech ludzkiego ciała i analogiach z anatomią zwierząt.
Hipokrates określił cztery podstawowe płyny organiczne, decydujące
o ludzkim temperamencie (czyli o konstrukcji psychicznej): krew,
żółć, śluz zwierzęcy i żółć czarną. Przewaga jednego z nich
decydowała o cechach charakteru człowieka: sangwinicznym,
cholerycznym, flegmatycznym lub melancholicznym.
Arystoteles wprowadził pojęcia fizjognomiki i charakteru.
Za główne czynniki różnicujące rasy uznał warunki geograficzne
i klimatyczne, ale fizjognomika była podstawą dalej idących
wniosków niż tylko fakt zróżnicowania – rysy twarzy traktowano
jako utrwalony wyraz emocji i skłonności, a więc ludzkiego
charakteru. W jakimś sensie można więc uznać Arystotelesa
za prekursora psychologii. Na tej podstawie, kontynuując myśl
Hipokratesa, Arystoteles twierdził, że: „Ludy Azji są inteligentne
i uzdolnione artystycznie, brakuje im jednak odwagi, dlatego żyją
w poddaństwie i niewolnictwie”. Pogląd Arystotelesa
na niewolnictwo wynikał z przekonania, że część ludzi ma siłę
umysłu umożliwiającą podejmowanie decyzji, inni natomiast
dysponują siłą fizyczną umożliwiającą realizację tych decyzji –
to uzupełnianie się ustanawia relację między panem a niewolnikiem.
To, że taki rodzaj „harmonijnej symbiozy” pozbawiał jedną ze stron
wolności, nie było dla wielkiego filozofa problemem, a ponieważ
w niewolę można było popaść za długi, „rasa” nie odgrywała
decydującej roli w określaniu statusu społecznego człowieka ani
zakresu przysługującej mu wolności. Z drugiej strony ochrona
prawna niewolników nie wynikała z przysługujących
im jakichkolwiek „naturalnych praw”. Niewolnik był rzeczą. Zabicie
cudzego niewolnika było karane jak wyrządzenie szkody jego
właścicielowi. Skarga na właściciela znęcającego się nad własnym
niewolnikiem nie miała na celu ochrony niewolnika, ale ukaranie
czynu niegodnego człowieka (którym był właściciel). Wskazane fakty
upoważniają do stwierdzenia, że w paradygmacie starożytności nie
mieścił się żaden uniwersalny obraz człowieka przyznający mu jako
gatunkowi określone prawa uwarunkowane inaczej niż przez
aktualny system społeczno-ekonomiczno-polityczny, a teoretyczne
uzasadnienia spełniały wobec niego rolę służebną. Nie przeszkadza
nam to jednak uważać starożytnych filozofów za wielkich
humanistów.
ANATOMIA
Pierwszym źródłem szczegółowej wiedzy anatomicznej był zwyczaj
mumifikacji zmarłych, do doskonałości doprowadzonej
w starożytnym Egipcie (chociaż stosowanej w wielu kulturach).
Balsamowanie i mumifikacja nie służyły oczywiście celom
medycznym, ale przygotowaniu zmarłego do sądu i życia w krainie
Ozyrysa. Skomplikowana procedura obejmowała więc bardzo
dokładne i pieczołowite oddzielenie i zakonserwowanie
poszczególnych organów i całego ciała. Rytualny charakter
mumifikacji powodował, że egipska wiedza anatomiczna nie
przekładała się na znajomość funkcjonowania ludzkiego organizmu.
Najstarsze opisy procedur mumifikacyjnych zachowały się
na papirusach z początków XVIII dynastii (ok. 1600 BC).
Uważa się, że Empedokles, Akron, Pauzaniasz, Filston z Lokroj,
Hipokrates, Arystoteles byli anatomami, ale ich wiedza opierała się
na znajomości anatomii zwierząt. Pierwszą szkołę anatomii założył
w Aleksandrii Ptolemeusza I Sotera Herofilos z Chalcedonu (335–
280 BC) i tam dokonano pierwszych legalnych sekcji zwłok ludzkich
(najczęściej straconych kryminalistów). W szkole aleksandryjskiej
działał również Erasistratos z Keos (304–257 BC).
Najwybitniejszym anatomem starożytności był grecki lekarz
z Pergamonu Claudius Galenus (ok. 130–200) nazywany Galenem.
Również Galen opierał swoją wiedzę na sekcjach małp i świń, tworząc
na ich podstawie wyobrażenie anatomii człowieka. Pozostawił
ogromny dorobek (ok. 500 traktatów), z którego część spłonęła
w pożarze Świątyni Pokoju w 191 roku. Ok. 158 roku Galen był
w Pergamonie lekarzem opiekującym się gladiatorami, dzięki czemu
zgromadził znaczną wiedzę o leczeniu ran (w tym poważnych ran
jamy brzusznej). W VIII wieku wiele jego prac przetłumaczonych
zostało na język arabski, dzięki czemu część z nich zachowała się
tylko w tych tłumaczeniach. W XI wieku arabskie teksty medyczne
zaczęły przenikać do Italii i Francji i weszły do programów
uniwersyteckich. Kiedy po upadku Konstantynopola do Europy
napłynęli greccy uczeni i greckie księgi, możliwość porównań
oryginałów i tłumaczeń dzieł Galena przyczyniła się
do ugruntowania jego pozycji jako medycznego autorytetu,
podważonego dopiero w XVI wieku przez flamandzkiego anatoma
Andreasa Vesaliusa (1514–1564).
RZYMSKA KONCEPCJA GODNOŚCI
Grecja nie znała pojęcia godności człowieka. Chociaż według
Arystotelesa posiadanie rozumu w szczególny sposób wyróżniało
człowieka spośród innych stworzeń natury, nie dawało mu ono
żadnych uprawnień wobec innych ludzi i społeczeństwa.
Jakiekolwiek roszczenia mogły być uzasadnione wyłącznie zasługami
jednostki dla społeczeństwa, ale i to w nieprzekraczalnych granicach
pozycji społecznej. Prawdopodobnie dlatego, że godność jest
podstawą określonych praw, pojęcie to wprowadził dopiero rzymski
filozof Marcus Tullius Cicero (106–43 BC) w dziełach De re publica
(O wspólnocie) z 51 r. BC i De officiis (O obowiązkach) z 44 r. BC.
Cicero odróżniał dwa rodzaje godności: indywidualną i społeczną,
jednak nawet godność indywidualna nie jest człowiekowi dana raz
na zawsze. Godność indywidualną otrzymuje człowiek przy
urodzeniu, ale nie jest ona wrodzona. Jest darem, którego źródeł
Cicero nie wyjaśnia. Godność odróżnia człowieka rozumnego
od zwierząt i nie można mu jej odmówić, ale człowiek może
tę godność utracić. Zachowanie godności wymaga odpowiedniego
zachowania.
Cicero pyta: „Marcusie, jak i dlaczego człowiek otrzymuje
godność?” I odpowiada: „Ponieważ mamy rozum, którym
przewyższamy zwierzęta”.
Cicero pyta: „Cóż trzeba czynić, aby zachować godność nadaną
człowiekowi?” I odpowiada: „Przyjemność nie jest godna
doskonałości człowieka, dlatego należy ją mieć w pogardzie”.
Godność społeczną wywodzi Cicero z innych pojęć, jak chwała,
honor i sława. Nie jest ona cechą człowieka, ale „zasługą”. Wynika
z relacji jednostki ze społeczeństwem i przydatności jego czynów dla
społeczeństwa. Ocena tej przydatności należy do społeczeństwa,
a więc godność społeczna nie jest prostym wynikiem czynów, ale
zostaje przyznana człowiekowi przez społeczeństwo. Godność
tę można zyskać, ale można i utracić. Godność indywidualną trzeba
utrzymać, na godność społeczną trzeba sobie zasłużyć. Z tego między
innymi względu Cicero był przeciwnikiem demokracji, w której
równe prawo do rządzenia przysługuje tworzącym jeden lud różnym
ludziom, mającym różne zasługi, a więc i nierówną godność.
Znawcami i admiratorami Cicerona byli św. Augustyn, św.
Hieronim i św. Tomasz. Jego pisma zachowały się w licznych
klasztorach, a De officiis było drugim wydrukowanym dziełem
w historii – tuż po Biblii Gutenberga. Fryderyk Engels uważał go za
„najpodlejszego łajdaka w historii, który bronił republikańskiej
demokracji, uniemożliwiając jednocześnie reformy klasowe”.
Tak rozumiane pojęcie godności było najważniejszym elementem
dziedzictwa, jakie przejęło po antyku chrześcijaństwo, ale jego
znaczenia nie należy przeceniać, ponieważ było ono myślą zapisaną
w filozoficznych traktatach i zaczęło oddziaływać dopiero, gdy
traktaty te zostały ponownie odkryte i na nowo zinterpretowane,
natomiast realnym dziedzictwem, jakie przejęło chrześcijaństwo, była
rzeczywistość, o której wspomniałem, a która do dzisiaj nie jest
powszechnie znana.
IMPERIALIZM RZYMSKI
Kultura rzymska rozwijała się niemal równocześnie z kulturą
grecką, ale – być może ze względu na jej peryferyjne położenie
względem wspomnianych centrów kulturowych – z pewnym
opóźnieniem i typową dla świata starożytnego grabieżczą ekspansję
rozpoczęła po wyzwoleniu się spod panowania Etrusków, gdy
klasyczna kultura grecka wchodziła w okres rozkwitu. W wyniku tej
ekspansji Rzym podbił hellenistyczną Grecję, stał się cesarstwem
i stworzył kolejne imperium, które cywilizowało obszar
od Mezopotamii do Wysp Brytyjskich, ale z podbitych terenów
czerpało tanią siłę roboczą, czyniąc z niewolnictwa jeden z filarów
swojej gospodarki. Czynnikiem spajającym ogromne, wielokulturowe
imperium miała być synkretyczna religia pogańska i osoba cesarza,
którego otoczono boskim kultem, jednak rozmiary państwa
narażonego na ataki sąsiadujących z nim barbarzyńskich ludów
przekraczały możliwości zarządzania z jednego centrum,
zahamowanie ekspansji ograniczyło dopływ niewolniczej siły
roboczej, szerząca się lichwa prowadziła do pogłębiającego się
rozwarstwienia społeczeństwa i społecznych napięć, a religijnemu
kultowi władcy przeciwstawiła się niewielka sekta chrześcijan.
Krwawe represje wobec tej sekty okazały się nieskuteczne, a głoszona
przez nią nowa koncepcja życia społecznego była tak atrakcyjna
wobec postępującego kryzysu rzymskiej kultury, że władza świecka
postanowiła najpierw tolerować nową religię (313), a z czasem
wykorzystać ją do własnych celów politycznych, czyniąc ją religią
państwową (380).
Nie zapobiegło to podziałowi cesarstwa na zachodnie i wschodnie
(395) i upadkowi cesarstwa zachodniego (476). W jego wyniku
w cesarstwie wschodnim (bizantyjskim) religia podporządkowana
została władzy cesarskiej. W cesarstwie zachodnim, którego stolicą
polityczną był od 286 roku Mediolan, a od 402 roku Rawenna,
chrześcijaństwo mające centrum w Rzymie zdobywało pewną
autonomię wobec słabnącej władzy politycznej i wyrastało
na samodzielną siłę społeczną i ideologiczną.
WCZESNE CHRZEŚCIJAŃSTWO
RELIGIA CESARSKA
DEIFIKACJA WŁADZY
Kult cesarza obowiązywał w całym imperium i spełniał bardzo
praktyczną rolę, ponieważ przy ogromnym zróżnicowaniu
kulturowym i religijnym był manifestacją lojalności wobec imperium,
którego cesarz był uosobieniem. Odmowa kultu cesarza oznaczała
wykluczenie ze społeczeństwa i dawała pretekst do prześladowań.
Byli na nie narażeni przede wszystkim wyznawcy monoteizmu, czyli
Żydzi i chrześcijanie, ale od czasów Juliusza Cezara judaizm był
uznany za religię dozwoloną (religio licita) i dotknęły one chrześcijan
od czasu, gdy utworzyli oni zorganizowaną, odrębną grupę
wyznaniową. Prześladowania systematyczne rozpoczęły się
za Decjusza (249-251), a nasiliły za Waleriana (253-260), by osiągnąć
szczyt za Dioklecjana w 303 roku.
EDYKTY DIOKLECJAŃSKIE
W 303 roku cztery edykty dioklecjańskie rozpoczęły okres
wzmożonego prześladowania chrześcijan: zakaz zgromadzeń
i praktyk religijnych, niszczenie przedmiotów kultowych,
wywłaszczenia, odsunięcie od życia publicznego, pozbawienie rang
i urzędów, pozbawienie prawa obrony przed sądami, burzenie
świątyń, palenie ksiąg, przywrócenie niewolnictwa chrześcijańskich
wyzwoleńców i fizyczna likwidacja (również palenie żywcem) przede
wszystkim kapłanów: biskupów i prezbiterów. Jednocześnie
obiecano chrześcijanom uwolnienie po odstąpieniu od wiary. Edykt
z 304 roku nakazywał gromadzenie chrześcijan (dorosłych i dzieci)
w celu składania ofiar pogańskim bogom i egzekucję w przypadku
odmowy. Był on stosowany w praktyce we wschodnich prowincjach
do czasu wydania edyktu tolerancyjnego.
Warto podkreślić, że religijna polityka Dioklecjana nie była
skierowana wyłącznie przeciw chrześcijanom, ponieważ wydany
w tym samym czasie edykt zakazywał i karał śmiercią wyznawanie
manicheizmu.
ZWROT KONSTANTYŃSKI
Zwrot konstantyński wiąże się z osobą Konstantyna Wielkiego, ale
był to proces dłuższy, trwający od edyktu tolerancyjnego z 311 roku,
znoszącego prześladowanie chrześcijaństwa, do edyktu
teodozjańskiego z 380 roku wprowadzającego katolicyzm jako
państwową religię Cesarstwa Rzymskiego. Wbrew podkreślającej
aspekt religijny tradycyjnej apologetyce chrześcijańskiej ten
rozpoczęty w szczytowym okresie prześladowań dioklecjańskich
proces nie był wynikiem przełomu w przekonaniach cesarza
Konstantyna, ale skutkiem upadku, do jakiego doszła kultura
starożytna, niepotrafiąca już nadawać kierunku stworzonej przez
siebie cywilizacji oraz trzeźwej kalkulacji Konstantyna i wszystkich
jego cesarskich następców. Wobec tego upadku i rosnącego
zagrożenia ze strony wędrujących plemion germańskich bardziej
racjonalne niż prześladowania było oswojenie nowej wiary
i wprzęgnięcie jej w służbę imperium.
W pierwszym okresie Konstantyn w pełni akceptował religijny
synkretyzm i kontynuował pogańską obrzędowość w instytucjach
państwowych, chociaż stopniowo ograniczał wpływy poganizmu,
przede wszystkim przez zakaz magii, wróżbiarstwa i składania
krwawych ofiar, a w nowej stolicy Konstantynopolu nie wznosił już
pogańskich świątyń, zaś przypadki prześladowania pogan zaczęły się
dopiero pod koniec rządów Konstantyna, gdy stał się on już realnym
zwierzchnikiem nowej religii i był zainteresowany w jej wspieraniu.
RELACJA WŁADZ
Jeszcze w 388 roku cesarz Teodozjusz nałożył karę na biskupa
miasta Callinicum we wschodniej Syrii za zachęcanie tamtejszej
gminy do spalenia żydowskiej synagogi i zobowiązał chrześcijan
do jej odbudowy na własny koszt. Podobno powodem spalenia
synagogi było wcześniejsze spalenie przez Żydów miejscowego
kościoła i nałożona kara mogła nie być proporcjonalna, ale decyzja
cesarza wydawała się nieodwołalna. Mimo to ówczesny biskup
Mediolanu Ambroży (339–397) nakłonił cesarza do odwołania
wyroku (Mediolan do 402 roku był stolicą Cesarstwa Zachodniego).
W 390 roku dowódca armii cesarza Teodozjusza uwięził
w Salonikach uwielbianego przez tłum woźnicę rydwanów (byli oni
wówczas gwiazdami formatu dzisiejszych kierowców Formuły I)
za próbę gwałtu na jego słudze. Tłum wielbicieli sportowca rozpoczął
rozruchy, w których dowódca pacyfikujących je oddziałów
wojskowych został zamordowany, po czym cesarz nakazał egzekucję
sprawców. Zgromadzony na hipodromie tłum został zmasakrowany
przez gockie wojska (podobno kilka tysięcy ofiar), a wydarzenie
przeszło do historii jako masakra w Salonikach. Oburzony
okrucieństwem cesarza biskup Ambroży opuścił Mediolan,
odmawiając odprawiania mszy, czym zmusił go do publicznej pokuty.
Wprawdzie autorytet cesarza nie tylko nie ucierpiał, ale nawet wzrósł
(dzięki świadectwu pokory), ale mimo to może dziwić cesarska
uległość wobec mediolańskiego biskupa.
Niezależnie od szczegółów i uzasadnień przedstawione dwa
przykłady ilustrują konflikt ścierających się stron, z których jedna
dysponuje bezdyskusyjną przewagą siły fizycznej, druga zaś takiej
siły nie ma, ale ma wpływ na nastroje społeczne, a przede wszystkim
na psychikę i motywację do działania strony przeciwnej. W obydwu
przypadkach, czy to pod wpływem kalkulacji zysków i strat, czy
to pod wpływem ulegania uznanym i stanowiącym również podstawę
społecznych zachowań zasad moralnych, strona dysponująca siłą
fizyczną zrezygnowała z jej użycia i podporządkowała się woli drugiej
strony. Jest to oczywiście mechanizm znacznie bardziej
skomplikowany, ale właśnie on zadecydował o tym, że w dalszej
historii kultury europejskiej Kościół miał narzędzie umożliwiające –
przynajmniej w pewnym zakresie – ograniczanie monarszego
samowładztwa.
ANTROPOLOGIA
WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKA
ANTROPOGENEZA I ANTROPOLOGIA BIBLIJNA
Na „kapitał początkowy” chrześcijaństwa składa się przejęta
z tradycją biblijną kreacjonistyczna antropogeneza i wynikająca z niej
antropologia. Mówi ona, że człowiek stworzony został przez Boga
na jego obraz i podobieństwo, że ma ułomną naturę, ale i wolną wolę
i dokonuje wyborów między dobrem a złem, ponosząc za te wybory
odpowiedzialność.
W biblijnym opisie Stworzenia najistotniejsze jest to, że spośród
wszystkich istot jedynie człowiek stworzony został na boskie
podobieństwo, a zatem tylko on ma w sobie element boski i z tego
stwierdzenia wynika szereg wniosków, z których najprostszy jest ten,
że jeśli człowiek szuka we Wszechświecie śladów Boga, to może
je znaleźć tylko w naturze człowieka.
FILOZOFIA WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKA
Chrześcijaństwo nie przyciągało nowych wiernych filozofią, ale
nową moralnością, nową wizją człowieka i całkowicie nową relacją
między człowiekiem i Bogiem. Włączający się do gmin
chrześcijańskich filozofowie, ukształtowani w tradycji filozofii
antycznej i religii docierających ze Wschodu, stopniowo tworzyli
nową filozofię chrześcijańską łączącą grecką, a właściwie
hellenistyczną filozofię pogańską, dorobek rozwijającej się rzymskiej
filozofii prawa, chrześcijańskiej moralności i wschodniego
mistycyzmu.
KLEMENS ALEKSANDRYJSKI
Klemens Aleksandryjski (150–215) był Ateńczykiem, ale
od około 180 roku działał w szkole katechetycznej w egipskiej
Aleksandrii, gdzie stworzył swoje najważniejsze dzieła. Pedagogos
poświęcony jest chrześcijańskiej etyce. Trylogia Zachęta dla Greków
i główne dzieło pt. Kobierce poświęcone są pogodzeniu filozofii
pogańskiej z chrześcijaństwem. Klemens nie odrzucał jednak ani nie
potępiał poglądów pogan, ale starał się umożliwić im otwarcie się
na chrześcijaństwo. Z tego względu w jego filozofii wiele jest
elementów neoplatońskich i gnostyckich, co utrudniło recepcję jego
myśli w późniejszym okresie powstawania ortodoksyjnej doktryny
chrześcijańskiej, a nawet spowodowało usunięcie go w czasach
nowożytnych z chrześcijańskiej listy świętych.
ORYGENES
Orygenes (185-254) był uczniem Klemensa z Aleksandrii. W jego
naukach ujawniły się wszystkie konflikty, jakie miały potem
towarzyszyć rozwojowi chrześcijańskiej doktryny.
Orygenes odebrał doskonałe wykształcenie filozoficzne (w tej
samej szkole Ammoniosa Sakkasa co neoplatonik Plotyn).
Specjalizował się w egzegezie, czyli komentowaniu i wyjaśnianiu
znaczenia tekstów kanonicznych (egzegeza jest pojęciem bliskim
rozwijającej się w XIX i XX wieku hermeneutyce). Człowieka
traktował Orygenes jako jedność składającą się z ciała (soma), duszy
(psyche) i ducha (nous). Teksty kanoniczne interpretował w związku
z tym w aspekcie literalnym, moralnym i mistycznym.
Najważniejszą koncepcją Orygenesa była preegzystencja dusz.
Przed stworzeniem świata Bóg stworzył inteligentne byty (dusze),
których celem była kontemplacja i miłość do Boga. Dusze te jednak
w różnym stopniu spełniły zamiar boży i te, które odwróciły się
od Boga całkowicie, zostały demonami, te, które zgrzeszyły w sposób
umiarkowany, zostały wcielone (w ludzi), a te, które pozostały
najbliższe Bogu, zostały aniołami. W tym neoplatońskim
wyobrażeniu jest miejsce na wolną wolę, ale w VI wieku zostało ono
potępione przez Kościół, za to podjęte przez zwolenników
reinkarnacji.
...IZMY
Preegzystencja należy do kilku pojęć będących przedmiotem
filozoficznych i teologicznych sporów nie tylko w ramach
chrześcijaństwa. Jedną z koncepcji alternatywnych był kreacjonizm
(nie mylić z kreacjonizmem kosmologicznym) sformułowany przez
afrykańskiego apologetę chrześcijańskiego Laktancjusza (250–330),
a jego zwolennikami byli m.in. św. Hieronim (347-420) i Grzegorz
z Nyssy (335–395). Grzegorz w dziele O stworzeniu człowieka (De
opificio homini) twierdził, że ciało jako kreacja materialna jest
ograniczone, w przeciwieństwie do nieśmiertelnej duszy, której celem
jest Bóg, ale duszę Bóg tworzy w chwili poczęcia człowieka. Inną
koncepcją był sformułowany przez Tertuliana (150–240) pogląd
nazywany traducjanizmem, że dusza ludzka powstaje wraz z ciałem
w momencie poczęcia człowieka.
Kwestią sporną – i aktualną również w antropologii współczesnej –
jest „struktura” człowieka jako pełnej Osoby. W tym znaczeniu
współistnieją trzy koncepcje: monistyczna, dychotomiczna
i trychotomiczna.
Monizm zakłada całkowitą jedność bytu i może mu przyznawać
charakter materialny (materializm), duchowy (spirytualizm) lub
mieszany (np. panteizm). Wyznawcami monizmu materialistycznego
byli m.in. Thomas Hobbes (1588–1679), Paul Henri Thiry d’Holbach
(1723–1789) i Julien Offray de La Mettrie (1707–1751).
Dualizm zakłada, że byt składa się z substancji fizycznej (ciało)
i substancji duchowej (dusza). Zwolennikami różnych odmian
dualizmu byli Arystoteles, św. Augustyn, św. Tomasz, Kartezjusz i Jan
Kalwin.
Trychotomia przyjmuje trójskładnikową strukturę bytu,
składającego się z ciała, duszy i ducha (nie należy jej mylić
z platońską trójdzielną strukturą duszy). Taka wizja pojawia się m.in.
u Hipolitusa Rzymskiego, Grzegorza z Nyssy i Marcina Lutra.
Koncepcja dychotomiczna (dualistyczna) traktuje ducha i duszę
jako inne określenia tego samego przedmiotu.
Współczesnemu człowiekowi, bez trudu odróżniającemu
dwadzieścia gatunków sera, dwadzieścia marek samochodowych
i dwadzieścia modeli telefonów komórkowych, takie rozróżnienia
mogą wydawać się zbyt trudne i zbyt abstrakcyjne, ale – wbrew
pozorom – mają one bardzo istotne konsekwencje praktyczne i tkwią
głęboko również we współczesnych teoriach antropologicznych.
TEOLOGIA NEGATYWNA
W epoce hellenistycznej centrum filozofii stała się założona w 331
r. BC egipska Aleksandria. Spotykały się tam filozofie grecka,
żydowska, buddyjska, arabska, tam również rozwijała się wczesna
filozofia chrześcijańska. Magnesem przyciągającym filozofów
i teologów była Biblioteka Aleksandryjska. Tzw. szkoła
aleksandryjska utrzymała znaczenie również w czasach rzymskich.
Głównymi nurtami szkoły aleksandryjskiej były neopitagoreizm,
neoplatonizm i związana z nim teologia negatywna (apofatyczna).
Twórcą neoplatonizmu był urodzony w Egipcie filozof Plotyn
(204–269). Według Plotyna podstawą bytu jest doskonała, prosta
i niepoznawalna substancja – Jednia, emanująca kolejne, niższe
formy bytu – hipostazy: Umysł (nous, logos, duch, intelekt) i Duszę
(psyche). Emanacją Duszy jest świat zmysłowy, ale nie jest on już
hispostazą, nie jest bytem. Pojęcie materii interpretuje Plotyn
zgodnie z poglądem Arystotelesa – jest to coś nieforemnego,
nieokreślonego, coś bez właściwości, a więc zmysłowo
niepoznawalne. Materia staje się dostępna zmysłom dzięki formie.
Teologia negatywna wychodzi z założenia, że nie jest możliwe
pozytywne poznanie natury Boga, ponieważ ludzki rozum,
przypisując Mu (Absolutowi) jakiekolwiek cechy, posługuje się
pojęciami powstałymi w świecie naturalnym. Takie podejście
wynikało z wyrażonego w „Politei” poglądu Platona, że pierwsza idea
Dobra jest wyższa od idei Prawdy, a więc nie może być poznana przez
rozum.
Teologia negatywna przejęta została przez pierwszych teologów
chrześcijańskich, ponieważ umożliwiała odejście od pogańskiego
antropomorfizmu. Rozwijali ją kolejni Ojcowie Kościoła: Klemens
Aleksandryjski (150–212), Orygenes (185–254), Bazyli Wielki (329–
379), Grzegorz z Nazjanzu (330–390), Grzegorz z Nyssy (335–395),
a także anonimowy autor z początków VI wieku nazywany Pseudo-
Dionizym Areopagitą.
Przyszłym, istotnym skutkiem teologii negatywnej będzie negacja
pojęcia Boga przez XIX-wiecznych pozytywistów, czyli zwolenników
pozytywnej wiedzy opartej na doświadczeniu (Ludwig Feuerbach).
ŚW. AUGUSTYN
Urodzony w dzisiejszej Algierii św. Augustyn z Hippony (354–
430) przedstawił pierwszą, pełną postać antropologii chrześcijańskiej
w wielu dziełach, m.in. w Przeciw akademikom, O życiu szczęśliwym, O
porządku, O nieśmiertelności duszy, O wolnej woli, O duszy i jej
pochodzeniu, O naturze dobra. Podkreślał w nich doskonałą harmonię
dwóch substancji: duszy i ciała. Ciało jest trójwymiarowym obiektem
składającym się z czterech pierwiastków, dusza natomiast nie
ma wymiaru fizycznego, uczestniczy w rozumie kierującym ciałem.
Augustyn odróżniał trzy kategorie: to, co istnieje, to, co istnieje i żyje,
oraz to, co istnieje, żyje i ma inteligencję oraz rozum.
Zdaniem Augustyna w przypadku, gdy interpretacja literalna jest
sprzeczna z wiedzą naukową lub rozumem, Biblia powinna być
interpretowana metaforycznie, jako wykład moralny, a nie dzieło
naukowe.
Przyczyną grzechu pierworodnego była duma (pycha)
wyprzedzająca nieposłuszeństwo.
Człowiek ma wolną wolę, ale wola jest wolna tylko wtedy, gdy jest
nieskorumpowana. Wola skorumpowana przestaje być wolna,
ponieważ dokonała wyboru zła. Grzech niszczy wolną wolę.
Chyba najpopularniejsze z dorobku Augustyna stało się
wyjaśnienie jedności duszy i ciała przez porównanie jej
z małżeństwem kobiety i mężczyzny, ale chyba najważniejsze były
pierwsze jego refleksje na temat stosunku wiary do nauki. Jest
to bowiem problem, który zaczął w chrześcijaństwie nabierać
szczególnego znaczenia, chociaż nie był obojętny również w antyku.
Św. Augustyn stworzył również teorię wojny sprawiedliwej,
dopuszczalnej dla – z definicji pacyfistycznego – chrześcijanina.
POJĘCIE OSOBY
Oprócz zasadniczych, doktrynalnych kwestii teologicznych
rozstrzygnięcia wymagała sprawa chrześcijańskiej koncepcji
człowieka spójnej z chrześcijańską teologią.
Platon, rozwijając teorię idei, twierdził, że prawda ma charakter
idealny i obiektywne normy są niezależne od ludzkich ocen i opinii.
Każde działanie należy do szerszego kontekstu Jedności, a człowiek
realizuje się, dążąc do zespolenia z tą Jednością.
Arystoteles odrzucił zespół pojęć idealnych Platona, a osobę
identyfikował z indywidualnym, samoświadomym bytem,
„nieruchomym poruszycielem”, czyli Bogiem.
Zmianę jakościową wprowadził Grzegorz z Nyssy (335–394).
Twierdził on, że Bóg jest nieskończony i niepojęty, a zatem i człowiek
stworzony na jego podobieństwo jest w jakimś sensie niepojęty
i nieskończony. Na tej podstawie Grzegorz jako pierwszy
argumentował przeciw niewolnictwu:
„Bóg nie może akceptować niewolnictwa, ponieważ to on sam, gdy
ludzie popadli w niewolę grzechu, wezwał ich do wolności. Jeśli więc
Bóg nie zniewolił tego, co jest stworzone do wolności, to któż
ma prawo ustanawiać swą władzę nad Bogiem?”.
Po uniwersalistycznych listach Pawła z Tarsu myśl Grzegorza
z Nyssy jest drugą, bardzo praktyczną wykładnią chrześcijańskiej
antropologii, nadającą człowiekowi jako Osobie specjalny status –
status ten i wynikające z niego naturalne prawa człowieka nie
są ustanawiane przez człowieka, a zatem nie mogą być przez ludzi
kwestionowane.
Oczywiście w ujęciu chrześcijańskim „naturalne prawa” człowieka
nie wynikają z praw natury rozumianej jako przyroda, ale z natury
człowieka jako dzieła Bożego.
PREDESTYNACJA
Teoria predestynacji to koncepcja, według której zbawienie lub
potępienie człowieka zostało postanowione przez Boga i człowiek nie
ma na nie wpływu. Powstała ona w wyniku takiego rozumowania:
jeśli Bóg jest wszechwiedzący, to musi wiedzieć, jakich wyborów
dokona człowiek w ciągu całego życia, bo gdyby nie mógł, nie byłby
wszechwiedzący, jeśli zaś uczynki człowieka można przewidzieć,
wolna wola nie istnieje. Teoria ma oczywiście wiele niuansów, ale
w istocie neguje istnienie wolnej woli, a więc jest całkowicie
sprzeczna z antropologią katolicką.
Pierwszy raz kwestię predestynacji opisał św. Augustyn w dziełach
O przeznaczeniu świętych i Dar wytrwania. Istotę stanowi rozumienie
predestynacji jako „przedwiedzy”, która nie przesądza o działaniach
człowieka. Nieporozumienie w interpretacji tzw. mądrości Bożej
wynika z rozumienia pojęcia „wiedza” w kategoriach ludzkich.
Protestancką wykładnię teorii predestynacji przedstawiła Formuła
zgody, jedna z sześciu ksiąg wyznaniowych luteranizmu napisana
w 1577 roku. Predestynacja dotyczy tylko zbawienia, a nie
potępienia. Odrzuca przedwiedzę boską o wolnych wyborach.
Kalwinizm wrócił do teorii podwójnej predestynacji, ale szczegółowe
rozwinięcie tego tematu nie zmienia przedstawionej istoty problemu.
REFORMY GREGORIAŃSKIE
Kluniacki ruch reformatorski wyszedł z samego Kościoła, ale
reformy wsparł cesarz, ponieważ były one zgodne z interesami
cesarstwa. Chodzi o to, że inwestytura świecka uzależniała miejscowe
duchowieństwo od władców feudalnych, którzy nie chcieli
podporządkować się władzy cesarskiej, tak więc zdobycie wpływu
na rozproszone biskupstwa i klasztory wymagało wzmocnienia
papiestwa. W 1044 roku tuskulańskiego papieża Benedykta IX
zastąpił wybrany przez stronnictwo Krescencjuszy Sylwester III, a po
krótkim powrocie do władzy Benedykta papieżem został Grzegorz
VI. W 1046 roku ówczesny król niemiecki Henryk III zwołał synody
w Sutrii i Rzymie poświęcone problemowi symonii umożliwiającej
ingerencję w życie Kościoła miejscowym władcom feudalnym. W ich
wyniku rozstrzygnięty został spór trzech pretendentów do tronu
papieskiego i papieżem został Klemens II, który koronował Henryka
III na cesarza. Wprawdzie ruch kluniacki powstał znacznie wcześniej,
ale istotne reformy w życiu Kościoła wprowadził papież Grzegorz
VII urzędujący w latach 1073–1085 i od jego imienia reformy
kościelne XI wieku nazywane są reformami gregoriańskimi.
Obejmowały one powrót do katolickiego modelu społeczeństwa,
podniesienie jego moralnego poziomu, a przede wszystkim reformę
życia zakonnego oraz walkę z symonią i wzmocnienie celibatu
duchowieństwa, co napotykało zrozumiały opór. I tak np. w 1059
roku pozbawiono prawa odprawiania nabożeństw nikolaitów
łamiących celibat, a dopiero w 1139 roku unieważniono wszystkie
małżeństwa wyższego duchowieństwa. Wsparcie cesarza dla
papiestwa pogłębiło wzajemne związki dwóch władz, ale jakkolwiek
umożliwiło odzyskanie papieżowi kontroli nad Kościołem
i uniezależnienie się od miejscowych władców feudalnych, to musiało
doprowadzić do konfliktu papiestwa z cesarstwem w kwestii
samodzielności Kościoła i obsady najwyższych stanowisk biskupich.
(Uwaga: tzw. kalendarz gregoriański wprowadził inny papież,
Grzegorz XIII w 1582 roku).
SPÓR O INWESTYTURĘ
Wprowadzona w 1059 roku przez papieża Mikołaja II ordynacja
wyborcza przyznawała prawo wyboru papieża kardynałom,
całkowicie wykluczając z Kościoła inwestyturę świecką. W 1073 roku
cesarz Henryk IV mianował biskupem duchownego
ekskomunikowanego przez papieża Aleksandra II, co doprowadziło
do kulminacji tzw. spór o inwestyturę. Wybrany po śmierci
Aleksandra na papieża Grzegorz VII opracował w 1075 roku
dokument pt. Dictatus Papae, w którym sformułował zasadę
wyższości władzy duchownej nad świecką oraz prawo papieża
do detronizacji monarchów i zwalniania poddanych z przysięgi
posłuszeństwa. Urażony cesarz ponownie obsadził własnego
kandydata jako biskupa Mediolanu, na co papież zagroził cesarzowi
ekskomuniką, ten zaś odpowiedział uznaniem wyboru papieża
za nieważny i wezwał go do ustąpienia z funkcji papieskiej. W 1076
roku na synodzie w Rzymie papież ogłosił detronizację cesarza
i zwolnił poddanych z przysięgi wierności, co postawiło spór
na ostrzu noża. Decyzja papieża spowodowała jednak odstąpienie
od cesarza wielu biskupów oraz ośmieliła opozycję polityczną dążącą
do obalenia cesarza. Obawa utraty władzy wynikającej z poparcia
biskupów i książąt skłoniła Henryka IV do ukorzenia się przed
papieżem w 1077 roku w Canossie, a papież, w takim przypadku
zobowiązany chrześcijańską zasadą miłosierdzia, zdjął ekskomunikę
z Henryka, który odzyskał niemal pełnię władzy.
Wydarzenia te nie rozwiązały sporu o inwestyturę, zakończonego
dopiero w wyniku Traktatu z Wormacji rozdzielającego zakresy
kompetencji, ale ilustrują one doskonale istotę równowagi, jaka
ukształtowała się w wyniku opisanego sporu.
DOMINACJA I ROZKWIT
Dictatus Papae uzasadniało nadrzędność władzy duchowej nad
doczesną, jej prawo do delegalizacji władzy świeckiej w przypadku
naruszania chrześcijańskiej moralności i określało stanowisko
Kościoła w sporze o inwestyturę. Dyskusyjna może być interpretacja
tej wyższości czy nadrzędności, ale w praktyce wygląda to tak,
że władza świecka zawsze dysponuje przewagą ekonomiczną
i środkami przymusu, a więc owa nadrzędność sprowadza się
do ustalania moralnych zasad świata chrześcijańskiego, z którymi nie
mogą być sprzeczne działania władzy doczesnej. Faktem jest,
że Kościół, mając wpływ na społeczne zachowania, mógł w znacznym
stopniu utrudniać sprawowanie władzy politycznej, ale w praktyce
najczęściej wiązało się to nie tylko z osłabieniem władzy, ale
ze zniszczeniem społecznego ładu, bez którego żadna władza nie
może skutecznie działać. Na czym polega równowaga władz i wpływ
władzy duchownej świadczą dwa przykłady: krucjat
i średniowiecznego, drugiego renesansu kultury.
Przemiany mentalności ludzi formowanych przez katolicyzm
dotyczyły zarówno społeczeństwa, jak i władzy świeckiej, ale nie
mogły dotyczyć jej mechanizmów i dla tej władzy katolicyzm stał się
ważnym elementem decydującym o jej trwałości. Władza świecka
była więc zainteresowana w utrzymywaniu „propaństwowego”
wpływu katolicyzmu, ale i przejmowaniu kontroli nad
reprezentującym go Kościołem, czyli w ograniczaniu w nim prymatu
papiestwa. Dominująca pozycja Kościoła dysponującego ogromnym
majątkiem ponownie otwierała drogę do demoralizacji kościelnej
hierarchii i narastania zarówno krytyki wewnętrznej, jak i ataków
zewnętrznych, prowadzących do herezji. Te herezje nie tylko
kwestionowały podstawy wiary, rolę papiestwa w Kościele i Kościoła
w państwie, ale postulowały rewolucyjne zmiany w systemie
społeczno-politycznym, które w ówczesnych warunkach były
utopiami.
O ile Kościół od początku zwalczał herezje środkami religijnymi
(nauczanie, dyskusje teologiczne) i stworzył w tym celu instytucję
Inkwizycji, to państwo dysponowało w tym zakresie środkami
przymusu, z karą śmierci włącznie, której stosowaniu przez sądy
świeckie Kościół się sprzeciwiał. Dopiero nasilanie się herezji
spowodowało fatalną decyzję o zaakceptowaniu przez Kościół kary
śmierci w procesach o herezje.
Wyroki śmierci w tych procesach stanowią czarną kartę w historii
Kościoła, chociaż ich liczba została wyolbrzymiona przez czarną
legendę Inkwizycji, zacierającą fakt, że jej działalność przyczyniła się
do ucywilizowania ówczesnego systemu prawnego i znacznego
zmniejszenia liczby ofiar. To samo dotyczy kwestii tzw. polowań
na czarownice, które nasiliły się w epoce renesansu.
KRUCJATY
Jerozolima została podbita przez Rzymian w 63 BC, a w 6 roku
stała się prowincją Rzymu. W 70 roku Wespazjan zburzył miasto
i świątynię, w 132 roku Hadrian odbudował je jako miasto
hellenistyczne, a cesarz Konstantyn Wielki zbudował kilka
chrześcijańskich świątyń i od 395 roku miasto było częścią Cesarstwa
Wschodniego. W 614 roku Jerozolima została zdobyta przez Persów,
a Żydzi, którym odmawiano wstępu do miasta, wsparli Persów
przeciw cesarstwu. W 629 roku Jerozolima została odbita przez
Bizancjum, ale w 639 roku zdobyli ją muzułmańscy Arabowie, którzy
zapewnili ochronę chrześcijańskich miejsc świętych. Od 750 roku
rządzili tam sunniccy Abbasydzi. W 1009 roku zburzyli oni Bazylikę
Grobu Pańskiego, a w 1072 roku władzę przejęli tureccy Seldżucy,
którzy zagrozili cesarstwu wschodniemu. W tej sytuacji cesarz
bizantyjski poprosił o wsparcie papieża Urbana II, który w 1095
roku na Synodzie w Clermont wezwał rycerstwo do krucjaty. I tu
włącza się „geopolityka”.
Cesarz bizantyjski oczekiwał od Zachodu pomocy wojskowej
działającej pod jego rozkazami, ale nie wyprawy krzyżowej. Nie
zwrócił się jednak do cesarza zachodniego, lecz do papieża, który
miał wpływ na rycerstwo różnych państw, ale wyznających wspólną
religię. Z kolei papież miał na celu odbicie z rąk muzułmanów
świętego miejsca całego chrześcijaństwa i ograniczenie rozrostu
potęgi islamskiej, która wdarła się już w VIII wieku na Półwysep
Iberyjski i zagrażała całej Europie. Efektem papieskiego apelu była
pierwsza krucjata, ale nie była ona prowadzona przez Kościół, który
jej patronując, mógł jedynie ograniczać np. przypadki pogromów,
przeciwko którym występowali katoliccy biskupi. W wyniku tej
krucjaty w 1099 roku Jerozolima została odbita przez chrześcijańskie
wojska i powstało Królestwo Jerozolimy. Było to pierwsze wielkie
zwycięstwo chrześcijańskiej Europy w walce z usiłującym podbić
ją światem islamu.
UNIWERSYTETY
Historię uniwersytetów przedstawia stary watykański spis zwany
Studium generale. Kryterium zaliczenia szkoły do uniwersytetów było
posiadanie wydziałów sztuk wyzwolonych, teologii, prawa
i medycyny.
Większość uniwersytetów powstała z przekształcenia działających
od wieków (VI w.) szkół katedralnych i klasztornych. Powodem ich
fundowania były urbanizacja i wzrost zapotrzebowania
na profesjonalnie wykształcone duchowieństwo, spełniające nie tylko
funkcje kapłańskie, ale zdolne do udziału w zorganizowanym życiu
świeckim, stąd akcent w programie uczelni na nauczaniu prawa
i medycyny. Chociaż długo wskazywano na wpływ na uniwersytety
wzorów szkół żydowskich i islamskich, współcześnie podkreśla się
raczej ich własną specyfikę.
W historii uniwersytetów przełomową rolę odegrała bulla Parens
scientiarum papieża Grzegorza IX z 1231 roku uznająca autonomię
uniwersytetu w Tuluzie. Podobne przywileje otrzymały w 1292 roku
od papieża Mikołaja IV uniwersytety w Bolonii i Paryżu.
W połowie XIII wieku około połowy wyższej hierarchii kościelnej
(kardynałowie, opaci, arcybiskupi) i ok. 1/3 niższego duchowieństwa
miała stopień uniwersytecki „mistrza”.
PROGRAM
Program studiów uniwersyteckich obejmował siedem sztuk
wyzwolonych. Do kursu podstawowego należała arystotelesowska
fizyka, metafizyka i filozofia moralności. Po zdobyciu tytułu „mistrza
sztuk” można było studia zakończyć albo kontynuować na jednym
z wydziałów prawa, medycyny lub teologii. Ta ostatnia była
najbardziej prestiżowa. Językiem wykładowym była łacina.
STATUS
Uniwersytety początkowo nie miały nawet własnych budynków,
nauczano w kościołach, domach prywatnych lub w pomieszczeniach
wynajmowanych. Uniwersytet był bardziej wspólnotą uczonych niż
instytucją. Funkcjonowanie zależało od sposobu finansowania.
W części uniwersytetów (np. w Bolonii) studenci płacili nauczycielom
za nauczanie. W Paryżu nauczycieli opłacał Kościół, z kolei
w Oxfordzie i Cambridge koszty pokrywały korona i państwo,
co miało wpływ na program i profil. Bolonia specjalizowała się
przede wszystkim w prawie, Paryż w teologii. Ponieważ studenci
korzystali z ochrony prawnej przysługującej klerowi, podlegali pod
sądy kościelne, co sprzyjało łamaniu przez nich powszechnie
obowiązujących obyczajów – praktycznie byli bezkarni. Takie jest
źródło nawet współczesnych przysłowiowych „żółtych papierów”
przysługujących studentowi.
Daty utworzenia uniwersytetów:
Bolonia (1088), Paryż (1150), Oxford (1167), Cambridge (1209),
Arezzo (1215), Salamanka (1218), Padwa (1222), Neapol (1224),
Tuluza (1229), Siena (1240), Valladolid (1241), Montpellier (1289),
Coimbra (1290), Alcalá de Henares (1293), Leida (1301), Rzym
(1303), Perugia (1308), Florencja (1321), Piza (1343), Praga (1348),
Kraków (1364), Wiedeń (1365).
SCHOLASTYKA
Scholastyka to średniowieczna metoda naukowa, polegająca
na ścisłym, dialektycznym rozumowaniu dla poszerzenia wiedzy
przez wnioskowanie inferencyjne (w którym wniosek jest związany
z przesłankami) i rozwiązywanie sprzeczności. Myślenie
scholastyczne jest rygorystycznie zdyscyplinowane i uwzględnia
najdrobniejsze niuanse.
Podstawą scholastyki jest sformalizowana dyskusja. Jej celem było
ujednolicenie interpretacji myśli antycznej w duchu chrześcijańskim
– przede wszystkim sprzeczności arystotelizmu i platonizmu.
Dyskusja scholastyczna opierała się na tekstach źródłowych
i składała się z kolejnych faz:
Lectio było dokładnym i krytycznym czytaniem tekstu bez
możliwości stawiania pytań. Jej celem było pełne zrozumienie
intencji autora.
Meditatio/reflectio służąca przemyśleniu i przyswojeniu tekstu.
Quaestio służyła stawianiu pytań i wątpliwości, jakie pojawiły się
podczas medytacji. Rozstrzyganiu kwestii spornych służyły
disputationes.
Disputationes polegały na prezentacji pytań, odpowiedzi
nauczyciela i zgłaszaniu kontrargumentów przez studentów.
Następnego dnia nauczyciel odpowiadał na studenckie wątpliwości,
przedstawiając wnioski końcowe.
Metoda questio stosowana była szczególnie do rozstrzygania
sprzeczności różnych tekstów prezentujących sprzeczne stanowiska.
Sprzeczności musiały być sformułowane jako pytania i na każde
z nich musiała być udzielona odpowiedź „tak lub nie” w trzykrotnym
zwrocie – argument, kontrargument, kontrkontrargument. Zmuszało
to dyskutantów do precyzyjnego formułowania argumentów,
a przede wszystkim do poznania stanowiska przeciwnika.
Pierwszy scholastycyzm miał trzy okresy: wczesny, dojrzały
i późny. Twórcami metody byli w końcu XI wieku Piotr Abelard,
arcybiskup Lanfranc z Canterbury i arcybiskup Anselm
z Canterbury. Dojrzały scholastycyzm to okres ścierania się
franciszkańskiego platonizmu (skotyzm) i dominikańskiego
arystotelizmu (Albert Wielki, św. Tomasz). Jego cechą był zwrot
ku racjonalizmowi. Późny scholastycyzm to okres nominalistyczny,
związany z dziełem Williama Ockhama.
Tzw. drugi scholastycyzm kontynuował poprzednie nurty
skotyzmu i tomizmu, ale zdominowany został osiągnięciami jezuitów
po powstaniu – za zgodą Pawła III – ich zakonu w 1540 roku. Jego
największym dokonaniem było stworzenie podstaw prawa
międzynarodowego i uzasadnienia praw człowieka. Nurt ten utracił
znaczenie wraz z pojawieniem się filozofów piszących w miejscowych
językach – Kartezjusza, Blaise’a Pascala i Johna Locke – oraz
zdobywaniem przewagi metod matematycznych nad argumentacją
antropologiczną. Wpływ drugiego scholastycyzmu zaznaczył się
działaniem szkoły z Salamanki i jej udziałem w dyskusji na temat
niewolnictwa.
AUTONOMIA NAUKI
Podejście do natury niezależne od kwestii teologicznych określił
św. Tomasz w dziełach pt. Summa contra Gentiles z lat 1260-1264
i Summa Theologiae z lat 1265–1274.
Problematyka jego dzieł jest ogromna, ale główna ich myśl jest
bardzo prosta: Bóg dostępny jest rozumowi ludzkiemu (należącemu
do natury) przez jego dzieło, czyli naturę, natomiast prawdy wiary
mające wymiar nadnaturalny (Trójca Św., sakramenty,
Zmartwychwstanie) dostępne są tylko przez Objawienie, czyli w akcie
wiary religijnej. W tłumaczeniu na język współczesny oznacza to,
że naukowe (rozumowe) poznawanie natury nie może prowadzić
do wniosków sprzecznych z religią, ponieważ nauce nie są dostępne
prawdy wiary, a natura nie może kryć prawd sprzecznych z nią samą.
Tak więc, zdaniem św. Tomasza, naukowiec może badać naturę
niezależnie od teologii, z jednym jednak zastrzeżeniem: Objawienie,
które nie dotyczy wiedzy naukowej, jest źródłem wiedzy prawdziwej,
a więc niepodważalnej, natomiast nauka gromadzi wiedzę
na podstawie zmysłowego doświadczenia i już z tego względu jest
omylna. Jeśli więc wiedza naukowa się zmienia, to nie może być ona
weryfikatorem niezmiennych prawd objawionych. Konflikt między
nauką a wiarą może pojawić się tylko wtedy, gdy nauka zaczyna
wypowiadać się na tematy leżące poza jej zasięgiem, będące domeną
teologii. Jeśli w takich przypadkach nauka sprzeczna jest
z Objawieniem, należy wiedzę naukową odrzucić (dokładnie takie
samo rozumowanie przedstawił Max Horkheimer w teorii krytycznej
i „Krytyce instrumentalnego rozumu”. Jedyna różnica polega na tym,
co traktuje się jako Objawienie, ale w każdym przypadku definiują
je dogmaty).
Najistotniejsze dla historii antropologii poglądy św. Tomasza
można streścić w kilku punktach:
– natura jest stworzona przez Boga, ale nie jest Bogiem,
a więc badając naukowo naturę, poznajemy tylko prawdę
o naturze. Prawdę o Bogu poznajemy dzięki Objawieniu;
– wiedza naukowa i wiedza Objawiona nie mogą być
sprzeczne;
– człowiek otrzymuje cnoty teologiczne: wiarę, nadzieję
i miłość; cnoty naturalne są drogą do doskonałości;
– człowiek jest osobą mającą godność. Godność wynika
z wolnej woli umożliwiającej, dzięki rozumowi, podejmowanie
wyborów.
Myśl św. Tomasza oddziela więc naukę od wiary, ale ich sobie nie
przeciwstawia, upatrując w nich dwa źródła wiedzy o różnych
obszarach rzeczywistości.
GOTYK
Rozkwit kultury chrześcijańskiej w XII i XIII wieku określa się
często renesansem XII wieku lub „drugim renesansem”, co w
kontekście mitu renesansu właściwego, czyli XVI-wiecznego,
sugeruje, że był to renesans kultury antycznej. Jest to całkowite
nieporozumienie. Wprawdzie w tym okresie chrześcijaństwo
przyswoiło sobie całość przetłumaczonych dzieł filozoficznych
i naukowych antyku, ale stworzyło całkowicie nową teologię
i antropologię.
IMPERIUM OSMAŃSKIE
Gdy w 1243 roku Mongołowie rozbili sułtanat Rum graniczący
z Cesarstwem Bizantyjskim, powstało z niego kilka państw, a w
Anatolii nastąpiło skupienie sił tureckich. W jednym z tureckich
plemion w 1299 roku władzę objął Osman (pan. 1299–1324),
założyciel dynastii Osmanów. W wyniku stopniowych podbojów
Osmanowie stworzyli imperium, które w XV wieku miało podbić
Cesarstwo Bizantyjskie.
INTERREGNUM
Spór o inwestyturę doprowadził do względnej równowagi między
papiestwem a cesarstwem, ale jednocześnie osłabił władzę cesarską
nad królestwami. Ożywiło to ambicje cesarskich wasali tworzących
Sejm Rzeszy i wymusiło przekazanie im przez cesarza szeregu
uprawnień. Doprowadziło to do rozdrobnienia władzy i powstania
w Niemczech kilkuset niezależnych księstw.
Prawdopodobnie w celu wywarcia nacisku na papieża przez
otoczenie terytorium Państwa Kościelnego od południa, koronowany
w 1220 roku przez papieża Innocentego III Fryderyk II bardzo
zaangażował się w organizację silnego państwa na Sycylii, rzadko
przebywał na terenie Cesarstwa, przekazując wiele uprawnień
tamtejszym książętom świeckim i duchownym, czym spowodował
osłabienie władzy cesarskiej i całego cesarstwa w okresie tzw.
interregnum, co umożliwiło stopniowy wzrost nowej potęgi – Francji.
NIEWOLA AWINIOŃSKA
Wprawdzie papiestwo wyszło obronną ręką ze sporu
o inwestyturę, jednak nie zmniejszyło to apetytów arystokracji
rzymskiej na odzyskanie wpływów, które doprowadziły już raz
do kryzysu wieku ciemnego i papieże wraz z kurią, dla uniknięcia
bezpośrednich konfliktów, przenosili się w XIII wieku do różnych
siedzib w Viterbo, Orvieto i Perugii. Wobec słabości władzy
w Cesarstwie papieże szukali oparcia we Francji, której król Filip
IV Piękny starał się wykorzystać okazję do narzucenia im swojego
zwierzchnictwa, powracając do odwiecznego konfliktu dwóch władz,
i zakazał wywozu do Rzymu podatku płaconego przez
duchowieństwo. W 1302 roku papież Bonifacy VIII wydał bullę
Unam sanctam o rozłączności władzy duchownej i świeckiej
i prymacie tej pierwszej (podobnie jak we wcześniejszym sporze
o inwestyturę). W odpowiedzi Filip Piękny zarzucił papieżowi
herezję, czarownictwo i sodomię, a następnie jego wojska
splądrowały papieski pałac. W następnych latach pod wpływem
nacisków francuskiego monarchy coraz więcej Francuzów zyskiwało
godność kardynalską i w 1305 roku jeden z nich został papieżem,
koronując się nie w Rzymie, lecz w Lyonie, i przyjmując imię
Klemens V. W 1309 roku Klemens V przeniósł swoją siedzibę
do Awinionu. W zakupionym w 1348 roku Awinionie powstał dwór
papieski, który wprawdzie stał się ośrodkiem wspaniałego życia
kulturalnego i artystycznego, ale papieże utracili wpływy w Italii,
gdzie walczyły ze sobą wielkie rody patrycjuszowskie.
WIELKI GŁÓD
Po okresie tzw. średniowiecznego optimum klimatycznego
i eksplozji demograficznej rozpoczynające się ochłodzenie klimatu
nazywane małą epoką lodowcową spowodowało w latach 1314–1317
długotrwałe ulewne deszcze, 3,5-krotną obniżkę wydajności
produkcji rolnej (współcześnie 30:1, w 1280 roku 7:1, w 1318 roku
2:1) i klęski głodu obejmujące niemal cały obszar Europy zachodniej.
Np. we Francji powtarzały się one w latach 1330–1334, 1349–1351,
1358–1360, 1371, 1374–1375 i 1390. W wyniku klęsk głodu
wymarły miliony ludzi, a średnia długość życia, wynosząca w 1276
roku 35 lat, spadła w pierwszej połowie XIV wieku do 30 lat, a w
drugiej jego połowie poniżej 20 lat.
CZARNA ŚMIERĆ
W 1347 roku najprawdopodobniej genueńskie statki handlowe
przywiozły z obszaru Morza Czarnego zarazki dżumy, która w ciągu
dwóch lat rozprzestrzeniła się od Sycylii przez Francję, Hiszpanię,
Portugalię, Wielką Brytanię do Niemiec, Skandynawii i Rosji,
wywołując klęskę tzw. czarnej śmierci. Prawdopodobnie dzięki
zarządzonej przez Kazimierza Wielkiego kwarantannie epidemia
w najmniejszym stopniu dotknęła teren Polski i północnych Czech.
W wyniku klęsk głodu i kilkakrotnie powracającej dżumy w krótkim
czasie wymarło około połowy ludności Europy, najwięcej
na południu, mniej w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Np. ludność
Paryża spadła ze 100 000 do 50 000, Florencji ze 120 000 do 50
000, wymarło 60% mieszkańców Hamburga, Bremy i Londynu.
Średnia długość życia wynosząca około 1280 roku 35 lat zmniejszyła
się w 1317 roku do niecałych 30 lat, a w 1375 roku do niecałych
18 lat. Klęski te miały miejsce na kontynencie, na którym toczyły się
nieustanne wojny – przede wszystkim tzw. wojna stuletnia między
Anglią i Francją, obejmujące jednak tereny Hiszpanii, Niderlandów
i Szkocji. Wynikiem nałożenia się negatywnych czynników był
głęboki kryzys w rolnictwie, wyludnienie znacznych obszarów
Europy (w Niemczech w okresie 1350–1450 ze 170 000 osiedli
opustoszało 40 000) i wynikający z nich upadek handlu oraz kryzys
walutowy spowodowany deprecjacją pieniądza.
Ponieważ seria klęsk trwała trzy ćwierci stulecia, oznacza to,
że (przy ówczesnej średniej długości życia) stały się one
doświadczeniem kilku pokoleń i wobec całkowitej bezradności
ówczesnej cywilizacji (medycyna, higiena) zburzyły autorytet
zarówno władzy świeckiej, jak i duchownej. Ich skutkiem były dwie
skrajne postawy. Jedną był fanatyczny, ascetyczny mistycyzm
wynikający z przekonania, że katastrofy były karą za grzechy, drugą
bezgraniczny hedonizm traktujący uciechy życia jako jedyne pewne
doświadczenie.
BUNTY CHŁOPSKIE
Głód i ogromne obciążenia podatkowe związane z trwającymi
wojnami prowadziły do radykalizacji i buntów europejskiego
chłopstwa, m.in. we Flandrii w latach 1323–1328 (stłumiony przez
Filipa VI), Estonii 1343–1345, Francji (Żakeria, 1358, stłumiona
przez króla Nawarry Karola II Złego), Anglii (powstanie Wata Tylera,
1381, stłumione przez Ryszarda II). Wat Tyler inspirowany był
kazaniami angielskiego księdza, lollarda Johna Balla głoszącego
poglądy angielskiego teologa Johna Wyclifa, domagającego się
likwidacji porządku feudalnego, papiestwa i sekularyzacji majątków
kościelnych, co w wielu punktach przypominało postulaty katarów.
Oczywiście uwikłanie w walki polityczne, wewnętrzne konflikty
i ogólny kryzys moralny osłabiły wpływ Kościoła na społeczeństwo,
ale przyczyny buntów chłopskich miały charakter ekonomiczny,
a niszczące nie tylko chłopów, ale wszystkich producentów
obciążenia nakładane były przez prowadzących nieustanne wojny
feudalnych władców, którzy odrzucali krępującą ich katolicką
moralność i wspierali umożliwiającą prowadzenie wojen rewolucję
handlową.
REWOLUCJA HANDLOWA
Rewolucja handlowa (commercial revolution) rozpoczęła się w XI
wieku i trwała do rewolucji przemysłowej XVIII wieku. Pojęcie
to wprowadził Robert Sabatino Lopez (1910–1986) w książce z 1971
roku pt. The Commercial Revolution of the Middle Ages.
Jej początki sięgają okresu krucjat i pierwszych kontaktów
Europejczyków z przyprawami, jedwabiem oraz innymi rzadkimi
dobrami luksusowymi. Zapotrzebowanie na nie sprzyjało rozwojowi
handlu. Odcięcie drogi do Chin po upadku Konstantynopola
skłaniało do poszukiwań dróg na Daleki Wschód i doprowadziło
do wielkich odkryć geograficznych. Źródłem rewolucji było
powstanie w rejonie wschodnim Morza Śródziemnego ekonomii
opartej na handlu i jej ekspansja do włoskich miast i całej Europy.
LICHWA
Kwestia pożyczek i odsetek, a więc czerpania zysku z obrotu nie
dobrami, ale samymi pieniędzmi, była regulowana już w Biblii.
Zabraniała ona zabezpieczania pożyczki zastawem odzieży, a raczej
tkaniny służącej do okrywania się przed zimnem, ponieważ jej utrata
zagrażała życiu. Tym samym Biblia wyznaczała granice ryzyka
transakcji, ale nie ograniczała umożliwionego przez lichwę wyzysku,
dlatego Izraelitom nie wolno było naliczać odsetek od pożyczek
udzielanych innym Izraelitom, lecz nie gojom. Pobieranie odsetek
od pożyczek było normą w starożytnym Rzymie, a przewaga
kapitałowa umożliwiała eksploatację biedoty przez nieliczną grupę
właścicieli kapitału i doprowadziła do dezintegracji społeczeństwa
oraz ekonomicznego upadku cesarstwa.
Kościół katolicki od początku potępiał lichwę – co należy wyraźnie
podkreślić – uprawianą również przez chrześcijan i już sobór nicejski
(325) zabronił uprawiania lichwy kapłanom, uznając za lichwę
pobieranie jakichkolwiek odsetek, a późniejsze sobory rozszerzyły
zakaz na świeckich katolików. Św. Anzelm z Canterbury (1033–
1109) utożsamił lichwę z kradzieżą, III Sobór laterański w 1179 roku
obłożył lichwę karą pozbawienia prawa do sakramentów i pochówku,
a skomplikowane uzasadnienie potępienia lichwy przedstawił św.
Tomasz z Akwinu. Wychodził on od arystotelesowskiego poglądu,
że mnożenie pieniędzy jest sprzeczne z prawami natury, ponieważ
pieniądze nie mnożą się same. W 1311 roku papież Klemens VI uznał
lichwę za herezję, a ocenę tę podtrzymał renesansowy papież Sykstus V.
HISTORIA BANKOWOŚCI
Od IV wieku BC Grecja była finansowym centrum świata
antycznego. Istniały tam banki świątynne (Delos), miejskie (Kos,
Milet) i prywatne. Już Demostenes (384–322 BC) wspominał
o instytucji kredytu, a Ksenofont (430–354 BC) opisywał organizację
banku akcyjnego. Banki powstawały w miejscach przechowywania
skarbów, np. przy świątyni Artemidy w Efezie, świątyni Hery
na Samos i świątyni Apollo w Delfach. Przechowywały one depozyty
i dokonywały wymiany walut oraz walidacji monet i pożyczek.
To samo robił skarbiec przy świątyni na Akropolu Ateńskim, gdy
w 454 BC Ateny przejęły skarb Związku Ateńskiego z Delos.
Rzym przejął system bankowy od Greków. W 352 BC powstał
pierwszy prymitywny bank publiczny dēmosía trápeza zajmujący się
udzielaniem pożyczek ubożejącym plebejuszom i były to pierwsze
przypadki wymuszonej lichwy bankowej. W 341 roku w Rzymie
zbudowano świątynię Juno Moneta, w której bito pierwsze rzymskie
monety. Bankierów depozytowych nazywano argentarius, później
(od II wieku) nummularius. Pożyczek udzielano na dziedzińcach
zwanych macella, na długich ławach nazywanych bancu, jednak
przede wszystkim wymieniano tam obce monety na monety
rzymskie. Za cesarza Galiena 260–268 banki przeżyły kryzys, gdy
odmówiły przyjmowania miedzianych monet produkowanych przez
mennicę.
Ponieważ w Cesarstwie Żydzi nie mogli posiadać ziemi,
przejmowali działalność polegającą na handlu płodami rolnymi,
a ponieważ nie obowiązywały ich chrześcijańskie zakazy, mogli
stosować lichwiarskie metody. Zastawem pożyczek mogły być
przyszłe plony, a przedmiotem handlu przejmowane zobowiązania.
Handel zbożem zamieniał się w handel zadłużeniem, a bankierzy
stopniowo rozszerzali swoje usługi o ubezpieczenie ryzyka upraw.
Innym impulsem do rozwoju banków była potrzeba transferowania
znacznych sum podczas krucjat. Pierwszy bank z gwarancjami
państwowymi powstał w Wenecji w 1157 roku w celu obsługi
związanych z krucjatami transakcji papieża Urbana II, a bazę dla
własnego systemu bankowego stworzył zakon templariuszy w latach
1100–1300.
W połowie XIII wieku chrześcijańscy bankierzy z Lombardii
zaczęli obchodzić chrześcijański zakaz lichwy. Jedną z metod było
udzielanie pożyczki bez procentów, jednak z obowiązkiem
ubezpieczenia straty albo zwłoki w spłacie. Zabezpieczenie ryzyka
mogło mieć formę towarów niekonsumpcyjnych. Największe były
banki Bardich, Peruzzich i Acciaiuolich, w 1327 roku w Awinionie
były już 43 oddziały banków, ale w 1347 roku, gdy Edward III
zaprzestał spłacania zaciągniętych pożyczek, system ten załamał się,
powodując bankructwa największych bankierskich rodzin. Właśnie
po tym kryzysie powstała potęga Vieri di Cambio de’ Medici 1348–
1392, gdy Giovanni di Bicci de’ Medici (1360–1429) założył Banco
Medici (filia rzymska 1393, Florencja 1397).
Ó
Ówcześni bankierzy mieli dwojaką klientelę: monarchów,
zaciągających pożyczki na finansowanie przede wszystkim
nieustannie prowadzonych wojen, oraz biedotę, która, nie mogąc
utrzymać się z własnej pracy, musiała zaciągać pożyczki obłożone
niemożliwymi do spłacenia procentami. To właśnie ówczesny
rodzący się handel i przymus ekonomiczny umożliwiający lichwiarski
wyzysk w połączeniu z rosnącymi podatkami prowadziły
do mnożących się w XIV wieku społecznych buntów.
BANKI POBOŻNE
Kościół nie miał prawnych narzędzi do ograniczenia szerzącej się
lichwy i już w XIII wieku pojawiły się próby złagodzenia
zdecydowanie negatywnej oceny pobierania procentów od pożyczek
w ogóle. Kardynał Enrico Segusio (1194–1271) spisał listę
13 przypadków, w których odsetki powinny być dozwolone.
Najważniejszym uzasadnieniem odsetek było odtworzenie zysku
utraconego w wyniku pożyczonych, a nie zainwestowanych pieniędzy
(lucrum cessans), zasada ta jednak nie została przyjęta przez Kościół
i w XV wieku franciszkanie rozpoczęli tworzenie tzw. banków
pobożnych (Monte di Pietà), których celem było udzielanie
biedocie pożyczek nieoprocentowanych. Pierwszy taki bank powstał
w Perugii w 1462 roku, gdy banki prywatne (Medyceuszy, Strozzich)
koncentrowały się coraz bardziej na finansowaniu dużych
przedsięwzięć handlowych.
Wprawdzie banki pobożne spełniały swoją rolę instytucji
pomagających w potrzebie najbiedniejszym, ale Kościół nie był
w stanie powstrzymać procesu rozwoju nowego systemu tworzącego
zysk nie przez pracę produkcyjną, ale dzięki operacjom finansowym
produkującym pieniądze z pieniędzy. Tym bardziej, że był
on uwikłany w nieuchronne konflikty polityczne.
SCHIZMA ZACHODNIA
Pobyt papieży w Awinionie doprowadził do uzależnienia
papiestwa od Francji, czego symbolem była papieska akceptacja
procesu templariuszy, jego likwidacja przez Klemensa V pod
naciskiem Filipa IV i konfiskata mienia przez króla. W 1377 roku
na nalegania Katarzyny Sieneńskiej i Brygidy Szwedzkiej papież
Grzegorz XI powrócił do Rzymu, a po jego śmierci w 1378 roku
papieżem – na żądanie tłumu – został Włoch, urodzony w Neapolu
Urban VI, jednak zbuntowani kardynałowie ogłosili zdjęcie go z
urzędu i wybrali nowego papieża Klemensa VII. Ten ekskomunikował
Urbana VI, ale nie zdobył Rzymu i osiadł w Awinionie. W ten sposób
rozpoczęła się Wielka Schizma Zachodnia, w trakcie której
urzędowało nawet trzech papieży jednocześnie – w Rzymie,
Awinionie i w Pizie.
Przyczyny schizmy tylko w niewielkim stopniu dotyczyły
szczegółowych sporów ideologicznych i wynikały przede wszystkim
z walki różnych zewnętrznych sił politycznych i ekonomicznych
(monarchii i świata finansów) o wpływ zarówno na kościelną
doktrynę, jak i na społeczeństwo, jednak w jej wyniku głębokiemu
paraliżowi uległa jedyna instytucja jednocząca gnębioną kryzysem
i uwikłaną w wojnę stuletnią Europę. W tej sytuacji profesorowie
uniwersytetu paryskiego zaproponowali trzy możliwości
przywrócenia jedności Kościoła: (1) dobrowolną abdykację obydwu
urzędujących papieży, (2) rozstrzygnięcie przez sąd rozjemczy i (3)
rozstrzygnięcie sporu przez sobór.
CHREMATYSTYKA
W świetnej książce pt. Jałowy pieniądz E. Michael Jones często
mówi o chrematystyce, czyli sztuce zdobywania bogactwa, i wiąże ją z
lichwą, jednak w polskiej literaturze niewiele pisze się na ten temat.
Chrematystyka (gr. chremata – ‘skarb, dobytek’) to termin
wprowadzony przez Arystotelesa dla odróżnienia ekonomii, której
celem jest produkcja i wymiana (również z użyciem pieniądza jako
środka wymiany) dóbr służących zaspokajaniu ludzkich potrzeb,
od dążenia do gromadzenia bogactwa metodami „nienaturalnymi”,
a więc przez pomnażanie samego pieniądza. Arystoteles był przy tym
zdecydowanym przeciwnikiem czerpania korzyści z procentów
od pożyczek pieniężnych, co stanowi istotę lichwy (chociaż łupy
wojenne traktował jako uprawnioną pozycję w dochodach państwa).
Dążenie do bogactwa, a raczej do dobrobytu umożliwiającego
korzystanie z wolności, jest naturalną ludzką skłonnością i dopiero
pozbawione ograniczeń narzucanych przez moralność zmienia się
w auri sacra fames, czyli „przeklętą żądzę złota”.
Jakkolwiek Arystoteles potępił lichwę, była ona w antycznej
kulturze legalna i akceptowana (i przyczyniła się do jej upadku)
i dopiero chrześcijaństwo w długim procesie stopniowo wpoiło
społeczeństwu moralne ograniczenia w realizacji własnego interesu,
ale stawały się one coraz bardziej krępujące, gdy obrót pieniędzmi
umożliwił zdobywanie ogromnych bogactw bez konieczności
produkcji dóbr. Jest więc oczywiste, że te grupy społeczne, które
miały możliwość zdobywania w ten sposób nieograniczonej wolności,
traktowały chrześcijaństwo i reprezentujący je Kościół jako wroga
i dotyczyło to zarówno monarchów potrzebujących pieniędzy
na finansowanie podbojów, jak i nowej warstwy finansistów, którzy
opanowali techniki nowej formy wyzysku. Z drugiej jednak strony
Kościół i chrześcijaństwo były podstawą społecznego ładu, tak więc
korzystne było zachowanie ich „opłacalnego” wpływu na najniższe
warstwy producentów i stopniowa zmiana reprezentowanej przez nie
moralności. Zmiana ta jednak nie była możliwa, dopóki Kościół
trzymał się własnej dogmatyki i jako źródło moralności wskazywał
pozostającego poza ludzkim wpływem Boga. Dlatego nieuniknionym
kierunkiem działania musiała być poganizacja chrześcijaństwa, czyli
powrót do kultury i religii antycznej, w której bogiem i źródłem
moralności jest człowiek. Oczywiście w takim ujęciu musi pojawić się
pytanie o to, kto jest tym humanistycznym „człowiekiem”,
bo przecież kultura antyczna opierała się na pracy istot
„człowiekopodobnych”, którym status człowieka nie przysługiwał.
POGANIZACJA CHRZEŚCIJAŃSTWA
Do kultury antychrześcijańskiej trzeba zaliczyć wszystkie działania
i nurty, których celem było osłabienie wpływów chrześcijaństwa
na życie społeczne. Ich pierwszym przykładem były działania
polityczne cesarza Juliana Apostaty oraz rozkwit filozofii
neoplatońskiej i hermetyzmu, ale były one próbami podtrzymania
zanikającej kultury antycznej. O istotnych wpływach tendencji
antychrześcijańskich można mówić dopiero od czasów Renesansu,
a o kulturze antychrześcijańskiej w pełnym znaczeniu tego słowa,
czyli o kulturze pozbawionej chrześcijańskich podstaw, możemy
mówić dopiero od czasów Oświecenia, gdy rozpoczęto
przekształcanie lub likwidację instytucji decydujących o społecznym
wpływie chrześcijaństwa. Ich symbolem była likwidacja jezuickich
redukcji w Ameryce Południowej oraz zakonu jezuitów w 1773 roku,
postępujący rozdział Kościoła i państwa oraz sekularyzacja systemu
edukacji i wychowania.
Kultura antychrześcijańska nie jest kulturą antyreligijną.
Wszystkie nurty antychrześcijańskie, jakie powstawały od XV wieku
do współczesności, tolerowały różne religie niechrześcijańskie albo
proklamowały religie własne. Jednak definicja kultury
antychrześcijańskiej nie wynika z jej opozycji wobec chrześcijaństwa
jako takiego (które ulegało licznym wewnętrznym podziałom), ale
z opozycji wobec jego systemu wartości i wynikających z nich
konsekwencji dla życia społecznego. W tym znaczeniu nurty
antychrześcijańskie pojawiły się w ramach chrześcijaństwa,
zachowując jego zewnętrzne formy, powracając jednak do pogańskiej
antropologii.
LUKRECJUSZ I EPIKUREIZM
Stephen Greenblat, od 1997 r. profesor nauk humanistycznych
na Harvardzie, napisał w 2011 r. książkę pt. The swerve: How the
world become modern (pl. Zwrot: Jak zaczął się renesans). Jej treść
wyjaśnia notka na okładce:
“Prawie 600 lat temu […] Poggio Bracciolini zdjął z bibliotecznej
półki bardzo stary rękopis […]. Dziełem tym był ostatni istniejący
tekst przepięknego poematu O rzeczywistości autorstwa rzymskiego
filozofa Lukrecjusza. Ponowne wprowadzenie do obiegu antycznej
książki zawierającej rewolucyjne (jak na owe czasy) koncepcje
dotyczące stworzenia wszechświata – bez pomocy bogów, z atomów
poruszających się bezładnie w przestrzeni w niekończącym się
procesie tworzenia i destrukcji – dało początek nowej epoce
w dziejach kultury zwanej renesansem. Zainspirowało artystów
takich jak Botticelli i filozofów takich jak Giordano Bruno;
ukształtowało myślicieli, m.in. Galileusza, Freuda, Darwina,
Einsteina; miało rewolucyjny wpływ na pisarzy: od Montaigne’a
i Szekspira do Thomasa Jeffersona”.
Dzieło Lukrecjusza jest wykładem filozofii epikurejskiej,
wskazującej jako cel życia szczęście utożsamiane z przyjemnością.
Przy wejściu do „Ogrodu”, czyli szkoły założonej przez Epikura
w Atenach, widniał napis: „Gościu, tutaj będzie ci dobrze, tutaj
dobrem najwyższym jest rozkosz”. Epikureizm na płaszczyźnie
etycznej był kontynuacją hedonizmu, dlatego jego uzasadnieniem
filozoficznym stał się materialistyczny atomizm Demokryta. Filozofii
Epikura i Demokryta swój doktorat poświęcił Karol Marks, ale
renesans epikureizmu rozpoczął się już w XV wieku.
PLETON I NEOHELLENIZM
Georgios Gemistos Pleton był od 1428 roku doradcą cesarza
Jana VIII w sprawie zjednoczenia Kościołów i zakończenia schizmy.
Wcześniej specjalizował się w komentowaniu filozofów greckich,
szczególnie porównywaniu arystotelizmu i platonizmu (a także
zaratustrianizmu), przedstawiając nową koncepcję politeizmu, za co
został oskarżony o herezję. Wykłady, prowadzone przez Pletona
od 1438 roku we Florencji, wpisywały się w toczącą się wśród
filozofów zachodnich dyskusję w sprawie relacji arystotelizmu
i platonizmu. Po powrocie na Peloponez Pleton założył szkołę,
w której propagował politeizm. O jego znaczeniu dla rozwoju
humanizmu świadczy fakt, że w 1466 roku władca Rimini kondotier
Sigismondo Malatesta wykradł jego zwłoki z Mistry i pochował je w
Tempio Malatestiano, chrześcijańskim kościele w Rimini,
zbudowanym przez Leona Battistę Albertiego, a poświęconym św.
Franciszkowi.
Pod wpływem wykładów Pletona Kosma Medyceusz w 1444 roku
ufundował Bibliotekę Medycejską (Biblioteca Medicea Laurenziana).
Specjalni wysłannicy Kosmy objeżdżali europejskie klasztory,
ściągając z nich zachowane antyczne teksty, w tym teksty
hermetyczne. Na jego zlecenie dzieła Platona, a także dzieła
hermetyków, tłumaczył Marsilio Ficino (1433–1499). Medyceusz
ufundował również Akademię Platońską, którą od 1462 roku
prowadził właśnie Ficino. Ficino nazywał Pletona „drugim
Platonem” i prawdopodobnie pod jego wpływem stworzył system
orfickiej magii.
PAŃSTWO PLETONA
Pleton proponował restaurację cywilizacji helleńskiej w oparciu
o kulturę peloponeską. Miała tam powstać scentralizowana
monarchia oparta na średniej klasie wykształconych ludzi
(inteligencja), broniona przez zawodową, etniczną armię wspieraną
przez najemników i helotów – tak, tak, w XV wieku Pleton
projektował humanistyczne państwo niewolnicze. Ziemia miała być
własnością publiczną, a jedna trzecia dochodów miała tworzyć
fundusz państwowy. Elementami ustroju miały być protekcjonizm,
przewaga wymiany bezpośredniej nad handlem, ograniczone bicie
monety, zniesienie kar okaleczenia zamienionych na zakuwanie
w łańcuchy. Homoseksualiści mieli być paleni na stosie jako
dewianci, a mnisi traktowani jako klasa nieprzydatnych próżniaków.
Religią miał być kult Najwyższej Istoty troszczącej się o ludzi,
niepoddającej się wpływowi ofiar i modlitw (teologię Pletona
przedstawia dzieło Podsumowanie doktryn Zoroastra i Platona).
Porządek społeczny obejmował antycznych bogów, Zeusa jako boga
najwyższego, władającego niepodzielnie jednolitym państwem,
Posejdona i Herę jako bóstwa drugorzędne, dzieci Zeusa jako
niemających matki bogów nadgwiezdnych, Olimpijczyków
rządzących wiecznym życie niebiańskim i Tartaryjczyków rządzących
ziemskim życiem doczesnym. Najwyższym bogiem Tartaryjczyków
był Kronos. Najstarszym bogiem niebiańskim Helios. Inaczej niż
u Hezjoda i Homera bogowie tworzyli harmonijny zespół. Dusza
człowieka jest dobra i wieczna i przechodzi reinkarnację zgodnie
z planem bogów.
Według Pletona religie zafałszowały obraz jednej, pierwotnej
religii, do której należy powrócić.
MIT HUMANIZMU
Pojęcie humanista oznaczało pod koniec XV wieku zawód
wykładowcy uniwersyteckiego specjalizującego się w dziedzinie
literatury. Pojęcie humanizm wprowadził dopiero w 1808 roku
niemiecki filozof i teoretyk edukacji Friedrich Niethammer (1766–
1848) na określenie literackiego wykształcenia opartego
na znajomości łaciny i greki oraz łacińskiej i greckiej literatury oraz
propagującego takie wykształcenie systemu edukacji, a jako
określenie epoki przejściowej między średniowieczem
a nowożytnością zastosowali je w 1841 roku Karl Hagen i w 1859
roku Georg Voigt (obok historyka sztuki Jacoba Burckhardta,
głównego twórcy renesansowego mitu).
W tym czasie rozwijał się już marksizm, trwała otwarta wojna
z katolicyzmem i przez wszystkie środowiska mu wrogie forsowana
była wizja średniowiecza jako epoki katolickiej ciemnoty, którą
rozświetlić miał powrót do humanistycznego antyku. Dyskusja
z utrwalanym już od dwóch wieków stereotypem jest trudna i może
ją ułatwić rzetelna wiedza, której treść sprowadza się
do stwierdzenia, że wszystkie ideologie odwołujące się do kultury
antycznej nawiązywały do filozofii i antropologii akceptującej
niewolnictwo.
Tymczasem to mgławicowe pojęcie humanizmu i humanistycznego
renesansu miało dwa odrębne, chociaż związane ze sobą nurty:
– renesans filozoficzny neoplatonizmu i hermetyzmu
prowadzący do odrodzenia antycznej antropologii, magii
i astrologii,
– renesans papieski inspirowany przez epikureizm i ideologię
Cesarstwa Rzymskiego, prowadzący do ideologicznego
i moralnego kryzysu Kościoła.
MAGIA I CHRZEŚCIJAŃSTWO
Można długo dyskutować na temat źródeł ludzkiego
irracjonalizmu, potrzeby przeżyć religijnych czy wiary w życie
pozagrobowe, ale dyskusje takie nie mogą zmienić faktu, że są
to skłonności czysto ludzkie, wynikające z konfrontacji rozumu
z nieuchronnością śmierci. Istotne jest natomiast, czy ten
irracjonalny element opanowuje całą umysłowość, czy też element
racjonalny, umożliwiający rzetelne poznanie rzeczywistości i realny
wpływ na tę rzeczywistość zostanie od sfery irracjonalnej oddzielony.
Otóż średniowieczna scholastyka dokonała takiego podziału i był
to podział tak ostry, że na uniwersytecie w Paryżu wprowadzono
zakaz wypowiadania się profesorów filozofii (czyli ówczesnej nauki)
na tematy teologiczne. Szczególną zasługę w tym względzie (może
nawet zbyt wielką) miał św. Tomasz z Akwinu, który wyraźnie
oddzielił poznanie naukowe od wiedzy objawionej. Dzięki temu
nauka zajmująca się poznaniem rzeczywistości dostępnej badaniu
naukowemu mogła skoncentrować się na swoim przedmiocie.
W tym znaczeniu magia renesansowa, bo o nauce
we współczesnym znaczeniu trudno w tamtych czasach mówić, była
w stosunku do średniowiecza regresem, zaciemniającym poznanie
naukowe magicznym zabobonem. Przyczyny i źródła były oczywiście
ideologiczne, wynikały z prób odejścia od chrześcijaństwa
i stworzenia nowej religii panteistycznej, czyli powrotu do poziomu
myśli antycznej półtora tysiąca lat po wyczerpaniu się jej kulturowej
siły.
Powrót do pogaństwa XX wieku, nieuchronnie wiążący się
z rozwojem XIX-wiecznego okultyzmu, jest doskonałym
świadectwem takiego regresu, ale jego cel jest praktyczny –
odrzucenie racjonalności jako weryfikatora ideologii.
SYMBOLICZNE NARODZINY
ANTROPOLOGII
Pojęcia antropologia po raz pierwszy użył w 1501 roku niemiecki
filozof, lekarz i teolog Magnus Hundt (1449–1519) w dziele
o charakterze właściwie już naukowym pt. Antropologium de hominis
dignitate, natura et proprietatibus, de elementis, partibus et membris
humani corporis.
Hundt był od 1497 roku dziekanem „wydziału artystycznego”
Uniwersytetu w Lipsku, a od 1499 roku jego rektorem. Wydziały
„artystyczne” nauczały siedmiu sztuk wyzwolonych (septem artes
liberales), obejmowały tzw. trivium (gramatyka, retoryka, dialektyka)
i quadrivium (arytmetyka, geometria, astronomia, muzyka)
i stanowiły podstawę dla studiów wyższych (facultates superiores)
obejmujących teologię, prawo i medycynę.
Według Hundta człowiek jest tworem materialno-duchowym
i stworzony został na obraz i podobieństwo Boga (Homo est dei imago
secundum animam – człowiek jest obrazem Boga w duszy), a ten
teologiczny wykład ilustrowany był 17 rycinami przedstawiającymi
ludzką anatomię.
Niemal 100 lat później, bo w 1596 roku inny niemiecki filozof
i teolog (protestancki) Otto Casmann (1562–1607) napisał dzieło
pt. Psychologia anthropologica, w którym określił człowieka jako
„istotę o podwójnej naturze, duchowej i cielesnej, połączonych
w jedność”, a antropologię po prostu jako naukę o ludzkiej naturze.
Hundta i Casmanna uważa się za prekursorów współczesnej
antropologii, chociaż ich dzieła dzieli niemal sto lat i każdy z nich
rozumiał inaczej pojęcie duchowości. Ich w gruncie rzeczy
teologiczne rozważania mieściły się w chrześcijańskim paradygmacie,
ale miały bardzo teoretyczny charakter. Tymczasem na początku XVI
wieku pojawił się konflikt, w którym chrześcijaństwo musiało
zdefiniować człowieka w praktyce.
PAPIESTWO RENESANSOWE
Wprawdzie sobór zjednoczeniowy nie zakończył schizmy
wschodniej, ale w 1455 roku, a więc już po upadku
Konstantynopola, część odrębnych Kościołów zawarło unię
z Kościołem rzymskim i papież stał się duchowym
przywódcą całego chrześcijaństwa zachodniego, które było
jedynym wspólnym mianownikiem politycznie rozbitej
Europy. Elity tej renesansowej Europy prowadziły między
sobą wojny, koncentrowały się na zdobywaniu bogactw i nie
były już zainteresowane w ponoszeniu ofiar w obronie
chrześcijaństwa przed naporem islamu. Obowiązek
przewodzenia Europie musieli wziąć na siebie renesansowi
papieże, a ponieważ i oni przejmowali renesansową
mentalność, wybierali środki właściwe antycznemu
wyobrażeniu o zjednoczonej Europie. W ciągu
kilkudziesięciu lat niewiele znaczący wówczas Rzym został
przebudowany na wspaniałą metropolię, której centrum
miała stanowić nowa bazylika św. Piotra, a papieże wzięli
na siebie przekraczający możliwości Kościoła ciężar
finansowania wojsk broniących Europy przed ekspansją
islamu. Środki na te obydwa cele gromadzone były
wszelkimi dostępnymi sposobami, w tym przez handel
urzędami i odpustami, co ponownie otworzyło drogę
do demoralizacji Kościoła i dało uzasadnione powody
do nasilającej się krytyki tej instytucji. Krytyka narastała
wewnątrz i na zewnątrz Kościoła i miała dwa skutki.
Jednym była Reformacja i schizma anglikańska (obydwie
doprowadziły do masowej grabieży majątku kościelnego
i klasztornego), drugim wewnętrzna reforma zakończona
Soborem Trydenckim, utworzeniem zakonu jezuitów
i kontrreformacją.
PAPIEŻE RENESANSOWI
W 1447 roku papieżem został Mikołaj V, w 1448 roku podpisano
konkordat między Watykanem a Cesarstwem Rzymskim Narodu
Niemieckiego i zakończyła się schizma bazylejska (ustąpienie
antypapieża Feliksa V). W 1452 roku papież koronował cesarza
Fryderyka III i wydał bullę Dum Diversas upoważniającą
Portugalczyków do ujarzmienia Saracenów i innych wrogów wiary.
Po zdobyciu Konstantynopola przez Turków próbował ogłosić
krucjatę, ale jego apel pozostał bez odzewu.
Mikołaj V utworzył Bibliotekę Watykańską, promował tłumaczenia
literatury greckiej i otworzył Kościół na wpływy renesansu.
Kalikst III (pont. 1455–1458) finansował i organizował flotę
antyturecką i wprowadził turecką dziesięcinę, ale nie udało mu się
doprowadzić do krucjaty.
Krucjatę próbował zorganizować również Pius II (pont. 1458–
1464), ale wszedł w konflikt z przeciwstawnymi interesami
europejskich koron i nie uzyskał ich poparcia.
Podobnie usiłowania zorganizowania krucjaty nie udały się
Pawłowi II (pont. 1464–1471), który zraził do siebie humanistów,
zamykając w 1468 roku Akademię Rzymską, powołaną w 1464 roku
instytucję mającą ożywić tradycje starożytnego Rzymu i wtrącając
do więzienia buntujących się humanistów-pogan, za co humaniści
ci odpłacili mu czarną legendą papieża barbarzyńcy. Restytuowana
za Sykstusa IV Akademia miała religijny charakter, urządzała
pogańskie uroczystości, a jej twórcę Pomponiusza nazywano pontifex
maximus.
Sykstus IV (pont. 1471–1484) był franciszkaninem. Nie udało
mu się zwołać krucjaty mimo wystawienia na własny koszt floty,
która odniosła kilka zwycięstw, ponieważ udziału odmówiła Francja,
w której obowiązywała wydana w 1438 roku gallikańska Sankcja
Pragmatyczna z Bourges. Negatywną opinię zawdzięcza
nepotyzmowi i zapoczątkowaniu hiszpańskiej Inkwizycji, chociaż
często interweniował on w sprawie jej nadużywania.
Innocenty VIII (pont. 1484–1492) również był oskarżany
o nepotyzm. Wycofał się z krucjaty przeciw Turkom, ale wspierał
rekonkwistę w Hiszpanii.
Aleksander VI (Rodrigo de Borja, pont. 1492–1503)
ma całkowicie czarną legendę odnoszącą się do jego stylu życia, ale
nie do sprawowania urzędu. W zakresie polityki starał się
o wzmocnienie niezależności Kościoła, szczególnie wobec
gallikańskiej Francji, czemu służyły również nominacje nepotyczne
własnych dzieci i obdarowywanie ich beneficjami. Pontyfikat Borgii
jest szczytowym okresem papiestwa imperialnego.
Po krótkim pontyfikacie Piusa III papieżem został Juliusz II
(pont. 1503–1513). Prowadził on wojny w celu poszerzenia
i zjednoczenia Państwa Kościelnego. Przygotowywał się do wojny
z Turkami i Francją, która prowadziła wówczas wojny włoskie.
Zawiązał Świętą Ligę, a w 1504 roku wydał bullę zakazującą symonii
(tzn. handlu godnościami i urzędami kościelnymi, sakramentami oraz
dobrami duchowymi). Za jego pontyfikatu rozpoczęto budowę nowej
Bazyliki św. Piotra, finansowanej m.in. ze sprzedaży odpustów.
Leon X (pont. 1513–1521) po wojnie z Francją podpisał
konkordat kończący Sankcję, ale przekazujący królowi prawo
mianowania francuskiej hierarchii kościelnej. W 1517 roku ogłosił
krucjatę przeciwko Turkom. Kontynuował budowę bazyliki
i dekorację Kaplicy Sykstyńskiej, finansując ją m.in. ze sprzedaży
odpustów, które wznowił w 1515 roku. Spowodowało to reakcję
Lutra i ogłoszenie jego tez. W 1519 roku Luter zakwestionował
magisterium papieża i ogłosił naukę reformacyjną. Papież w 1520
roku zagroził Lutrowi ekskomuniką bullą Exsurge Domine, którą
Luter spalił, po czym został w 1521 roku ostatecznie
ekskomunikowany.
Urodzony w Utrechcie Hadrian VI (pont. 1522–1523) chciał
wprowadzić oszczędności i reformy, ale napotkał na opór kurii. Nie
udało mu się również zorganizować krucjaty przeciw ekspansji
tureckiej z powodu konfliktów między Hiszpanią i Francją. W 1522
roku uznał winę Kościoła za rozłam reformacyjny i nakazał wyznanie
grzechów Kościoła, aczkolwiek nalegał na ukaranie Lutra za herezję.
Próby reform napotkały jednak na silny opór.
Klemens VII (pont. 1523–1534) uwikłany był w walki władców
europejskich i próby ich pogodzenia. Zawierał kolejne sojusze, w tym
Świętą Ligę przeciw cesarzowi Karolowi V, co doprowadziło do Sacco
di Roma w 1527 roku. Po uwolnieniu papieża cesarz namawiał go do
zwołania soboru w celu walki z herezją. Za jego pontyfikatu doszło
do odejścia od Kościoła Henryka VIII i powstania anglikanizmu. Jest
oskarżany o bierność wobec reformacji.
Paweł III Farnese (pont. 1534–1549). Papież reformator, zwołał
w 1536 roku komisję ds. zbadania nadużyć w Kościele – Consilium
de Emendanda Ecclesia. W 1537 roku wydał przełomową bullę
Sublimis Deus. W 1538 roku ekskomunikował Henryka VIII. W 1540
roku powołał do życia zakon jezuitów, a w 1542 roku zreformował
Inkwizycję, nadając jej nazwę „Święte Oficjum”. Po wojnie francusko-
niemieckiej rozpoczął przygotowania do Soboru Trydenckiego, który
rozpoczął się w 1542 roku. Uważany jest za ostatniego papieża
renesansowego. W czasie jego pontyfikatu ukazało się dzieło
Mikołaja Kopernika. Kopernik został nazwany głupcem przez
teologów protestanckich, ale swoje dzieło dedykował katolickiemu
papieżowi.
SPÓR O INKWIZYCJĘ
Inkwizycja nie jest pojęciem, lecz symbolem. Symbolem
chrześcijańskiego zwyrodnienia, podobnie jak
średniowiecze jest symbolem ciemnoty, renesans symbolem
ideałów humanistycznych, a oświecenie symbolem
wyzwolicielskiego racjonalizmu.
WARUNKI HISTORYCZNE
Kiedy kończył się proces formalnej chrystianizacji głównego
obszaru Europy (przełom X/XI wieku), chrześcijaństwo było jedyną
ideą jednoczącą bardzo zróżnicowany politycznie i kulturowo obszar.
Jako Kościół i religia chrześcijaństwo wstrząsane bywało przez całą
jego historię różnego rodzaju podziałami organizacyjnymi i sporami
doktrynalnymi traktowanymi przez papieską centralę jako herezje.
Jednocześnie było ono – jak każda dominująca religia – podstawą
feudalnego porządku społecznego. Być może trudno to dzisiaj wielu
ludziom zrozumieć, ale o trwałości porządku społecznego decyduje
nie prawo, ale uzasadnienie prawa. Prawo jest skuteczne tylko
o tyle, o ile ma w ludzkiej świadomości przekonywające uzasadnienie.
Nawet jeśli dzisiaj większość ludzi nie kradnie i nie zabija, to nie
dlatego, że boi się kary doczesnej (sądowej), ale dlatego, że w ich
światopoglądzie kradzież i zabójstwo są czymś niewłaściwym. Nie
kradniemy i nie zabijamy nawet wtedy, gdy mamy po temu
sposobność i możemy to zrobić bezkarnie. Zapewne większości
współczesnych ludzi trudno jest uwierzyć, że jeśli nie kradną i nie
zabijają, to dlatego, że ich mentalność ukształtowała moralność
chrześcijańska i to nawet wtedy, gdy się jej świadomie sprzeciwiają.
To, że wielu ludzi myśli, iż powodują nimi „wartości humanistyczne”,
jest sympatycznym, ale naiwnym złudzeniem. Nie będę nikogo
przekonywał – jeśli ktoś chce wierzyć w to, że prawdziwym,
najgłębszym uzasadnieniem jego zachowań są poglądy Comte’a czy
Huxleya – niech wierzy. Otóż właśnie w tym znaczeniu
chrześcijaństwo stawało się podstawą porządku społecznego,
że dawało mu Boskie uzasadnienie – jedyne trwałe uzasadnienie
w świecie jeszcze na poły barbarzyńskim, świecie nieustannych
wojen, grabieży, okrucieństwa i ciemnoty, których nawet nie
jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
W takim świecie, gdy jedność chrześcijaństwa zburzona została
schizmą 1054 roku, w Europie pojawiły się dobrze zorganizowane
ruchy heretyckie, a wśród nich przybywający prawdopodobnie
z Bałkanów katarzy. Takich ruchów było więcej, ale katarzy ilustrują
najlepiej główny problem epoki.
Katarzy byli manichejczykami i dla Kościoła heretykami, ale
z przyczyn doktrynalnych negowali również składanie przysiąg,
służbę w wojsku i wiele innych instytucji feudalnych, dlatego
stanowili zagrożenie dla całego systemu społecznego opartego
właśnie na przysiędze i stosunkach lennych. Takie ruchy dla władzy
świeckiej były śmiertelnym zagrożeniem i to określiło różny stosunek
do heretyków Kościoła, jak i władzy świeckiej. Różnica polegała
na tym, że dla liczącego już wówczas tysiąc lat Kościoła spór
z heretykami miał przede wszystkim wymiar doktrynalny i mógł
mieć charakter „dysputy”, natomiast dla systemu feudalnego
stanowili oni zagrożenie jego rozkładem.
POWSTANIE INKWIZYCJI
Inkwizycja powstawała dość długo jako akcja nacelowana
na zwalczanie herezji i początkowo walka ta miała charakter
doktrynalny – prowadzili ją wysłannicy Kościoła próbujący przede
wszystkim nawrócić heretyków za pomocą argumentacji i perswazji
i nie istniało wspólne stanowisko, jak traktować tych heretyków,
którzy ze swoich poglądów nie chcieli zrezygnować. Wcześnie też
zarysował się konflikt między zwolennikami metod
„pedagogicznych” a zwolennikami stosowania kar. Pomijając
indywidualne preferencje kleru, konflikt ten wynikał z faktu,
że katarzy nieco przypominali w swoich praktycznych poglądach
współczesnych anarchistów i pacyfistów. Głosili pochwałę skrajnego
ubóstwa, byli przeciwnikami hierarchicznej organizacji, co stało
w sprzeczności z koniecznościami, z którymi musiał liczyć się Kościół
dysponujący już wówczas znaczną organizacją i majątkiem
umożliwiającym mu realizację jego celów (jakie by one nie były).
W odróżnieniu od Kościoła władza świecka, widząc w katarach
bezpośrednie zagrożenie dla systemu, była zwolenniczką
natychmiastowej z nimi rozprawy i w XI wieku odbyły się pierwsze
procesy i wyroki sądów świeckich zakończone wyrokami śmierci,
zapalono pierwsze stosy, a w XII wieku miały miejsce samosądy
dokonywane przez tłum.
Stosowaniu kar, a szczególnie kary śmierci, sprzeciwiał się Kościół
– zakazał jej synod w Reims z 1148 roku, w 1162 roku papież wbrew
woli francuskiego króla Ludwika II ułaskawił skazanych heretyków,
w 1199 roku papież Innocenty zabronił stosowania kary śmierci,
nakazując zastąpienie jej wygnaniem i konfiskatą dóbr.
POLOWANIA NA CZAROWNICE
Czarownictwo było karane w starożytności zarówno w Babilonii,
jak i Egipcie. Zabronione zostało w Starym Testamencie i było
prześladowane. Zgodnie z rzymskim Prawem Dwunastu Tablic (450
BC) czary negatywne (czarne) karane były śmiercią.
Kościół wczesnochrześcijański nie brał udziału w prześladowaniu
czarownic – czarownictwo traktowane było nie jako herezja, ale
przesąd. Lincz neoplatońskiej filozofki Hypatii dokonany przez
chrześcijański tłum w 415 roku miał raczej podłoże osobisto-
polityczne i został potępiony przez oficjalny Kościół jako „wielka
hańba”.
Palenie czarownic na stosie było zwyczajem przedchrześcijańskich
Germanów i ustało za czasów karolińskich.
Od XIII wieku pojawiły się pierwsze wyroki Inkwizycji w sprawach
o czary, ale świadczą one o zjawisku dokładnie odwrotnym
od sugerowanego. Chodzi o to, że w średniowieczu procesy czarownic
prowadzone przez sądy świeckie kończyły się bardzo często
wyrokami śmierci. Dopiero wprowadzenie procesu inkwizycyjnego,
nastawionego na nawrócenie i pojednanie oskarżonych,
doprowadziło do znacznego ograniczenia tych wyroków.
Inkwizycja powołana została do walki z herezją, a nie
z czarownictwem, które są często świadomie mylone. W 1260 roku
papież Aleksander IV wydał wskazówki dla inkwizytorów, żeby nie
ścigali z urzędu czarownictwa, a wyłącznie na wniosek władz
świeckich i koncentrowali się na sprawach o herezję. Inkwizycja
hiszpańska założona w późnym XV wieku w ogóle nie prowadziła
spraw o czary, podjęła je natomiast w XVI wieku inkwizycja rzymska.
Masowe prześladowania w sprawie czarów nastąpiły dopiero
w epoce Renesansu i Oświecenia (1450–1750). Były one wynikiem
histerii prowadzącej do denuncjacji przez ludność cywilną i procesów
prowadzonych przez sądy cywilne. Badacze podkreślają, że podstawą
oskarżeń były różnice wyznaniowe wykorzystywane w konfliktach
pozareligijnych (rozgrywki personalne, zemsta, zabór mienia)
i wydarzały się przede wszystkim w podzielonej wyznaniowo
po Reformacji Europie północnej i centralnej. Najwięcej procesów
prowadzono w Europie centralnej w okresie wojny trzydziestoletniej
(1618–1648). Jako przyczynę wzrostu liczby procesów badacze
wskazują zniszczenia wojenne, zarazy, klęski nieurodzaju (mała epoka
lodowcowa) powodujące nastroje histeryczne, których nie były
w stanie opanować władze cywilne i kościelne.
Geografia prześladowań czarownic jest jednoznaczna. Najwięcej
procesów kończących się wyrokami skazującymi miało miejsce
w Skandynawii, Turyngii, Nadrenii, Westfalii, Dolnej Saksonii,
Meklemburgii, Szlezwiku-Holsztynie, Szwajcarii, niektórych
rejonach USA, a także w katolickich księstwach Rzeszy Niemieckiej.
W Rosji procesy o czary rozpoczęły się dopiero w okresie
„modernizacji”, za czasów Piotra I, gdy Rosja starała się doszlusować
do europejskich standardów.
W Państwie Kościelnym i w Portugalii procesy czarownic należały
do rzadkości, a w Hiszpanii niemal całkowicie uniemożliwiła
je Inkwizycja.
Szeroko kolportowane w ramach „Kulturkampfu” zarzuty,
że prześladowania czarownic inspirowali jezuici, zostały obalone
w pracach historyków Johannesa Janssena i Bernharda Duhra.
W 1972 roku amerykański historyk Erik H.C. Midelfort
opublikował pracę pt. Witch Hunting in Southwestern Germany 1562–
1684: The Social and Intellectual Foundation. Omówił w niej
rzeczywiste przyczyny procesów o czarownictwo. Jednym z nich był
fakt, że do „czarownic” zalicza się dzisiaj „znachorki”, które
w tamtych czasach masowo trudniły się zielarstwem, ale
i przerywaniem ciąży w tragicznie wręcz niehigienicznych
warunkach i metodami, które często kończyły się śmiercią. Trudno
ocenić, ilu ludzi wysłały one na tamten świat, ale ich działalność
budziła powszechną niechęć i prowadziła do denuncjacji mających
charakter osobistej zemsty, niemającej nic wspólnego
z „prześladowaniem za poglądy”. Denuncjacje były o tyle częste,
że zgodnie z ówczesnym prawem świeckim w przypadku wyroku
skazującego denuncjator otrzymywał 1/3 majątku skazanego.
PROCES, KARY
Szczególne miejsce w ocenie etapów historii kultury zajmuje
wysokość i rodzaj kar, uważanych dzisiaj słusznie
za „niehumanitarne”, oraz forma procesu i metody śledztwa, w tym
tzw. sądy Boże. Ze względu na ogrom tematu trzeba tu ograniczyć się
do kilku uwag.
Historia prawa jest prawdopodobnie najczarniejszą księgą każdej
kultury i jest właściwie historią odchodzenia od bezprawia. Znaczne
obszary współczesnego prawa pozostawały przez wieki poza
uregulowaną jurysdykcją i wiele konfliktów załatwianych było
między stronami na mocy prawa obyczajowego. Podstawą procesów
w Świętym Cesarstwie Rzymskim było prawo karne wprowadzone
w 1532 roku przez cesarza Karola V. Kodeks nazywany Constitutio
Criminalis Carolina przewidywał stosowanie szeregu okrutnych
rodzajów kary śmierci (ćwiartowanie, spalenie, łamanie kołem,
pogrzebanie żywcem), ale wszystkie te kary były stosowane
od wieków, natomiast wprowadzał znaczne modyfikacje w procesie,
jak uznanie obrony koniecznej i stanu wyższej konieczności czy
możliwość zasięgania przez sąd opinii biegłych uczonych. Kodeks
stanowił przede wszystkim ujednolicenie prawa w cesarstwie, ale był
również krokiem w kierunku jego reformy, podejmowanej – siłą
rzeczy – przez prawników będących najczęściej duchownymi. Był
on tylko w ograniczonym zakresie stosowany w krajach
protestanckich, które zwykle zaostrzały zasady postępowania
i stosowały przepisy prawa miejscowego.
SĄDY BOŻE
W popularnym wyobrażeniu dawnego sądownictwa pokutuje
pojęcie tzw. sądów Bożych kojarzonych właśnie z procesami o czary,
tymczasem sama nazwa jest już wynikiem późniejszej manipulacji.
Nazwa „sądy Boże” odnosi się do tzw. ordaliów, czyli metod
ustalania winy mających swoje źródło w zamierzchłej przeszłości
i należących do prawa świeckiego. Tzw. próbę wody przewidywał
sumeryjski Kodeks Ur-Nammu z 2100 r. BC i późniejszy babiloński
Kodeks Hammurabiego. Za czasów Karola Wielkiego przejęto
od plemion germańskich tzw. próbę ognia, ale jej stosowaniu
sprzeciwiali się biskupi, między innymi arcybiskup Lyonu Agobard.
W 1215 roku papież Innocenty III wprowadził do postanowień
IV Soboru Laterańskiego zakaz udziału duchowieństwa w ordaliach
i udzielania błogosławieństwa ich uczestnikom. Zakaz powtórzyły
kolejne synody, a jako pierwszy uznał go i zakazał ordaliów w 1231
roku król Sycylii i cesarz Fryderyk II, ale w praktyce całkowite
porzucenie ordaliów trwało bardzo długo. Jednak proces humanizacji
sądownictwa zapoczątkowany został przez katolicki sobór, który
pogański jeszcze rytuał zastąpił przysięgą, a potem procesem
inkwizycyjnym.
Podstawą do antykatolickich interpretacji polowań na czarownice
stała się papieska bulla Innocentego VIII z 1484 roku stwierdzająca
konieczność wprowadzenia Inkwizycji prowadzącej procesy o czary
w Niemczech i oddająca stanowisko inkwizytora autorowi słynnego
Młota na czarownice Heinrichowi Kramerowi, jednak nie
wspomina się o tym, że tam, gdzie Inkwizycja pozostawała pod
kontrolą papiestwa, przyczyniła się ona do ograniczenia, a nie
zwiększenia prześladowań, a także i o tym, że działalności samego
Kramera w Innsbrucku przeciwstawił się tamtejszy biskup Grzegorz
Gosler, który doprowadził do jego wygnania z Austrii i pozbawienia
go funkcji inkwizytora.
Ostatnie procesy o czary przeprowadzono w 1775 roku
w Niemczech (proces na wniosek prowadzącego go opata wznowiono
już po wyroku, ale nigdy nie ukończono i oskarżoną uwolniono),
a ostatni wyrok śmieci wykonano w 1782 roku w protestanckiej
Szwajcarii, co wywołało gwałtowne protesty społeczne. Ostatnią
„czarownicę” spalono podobno w 1793 roku w protestanckich
Prusach południowych, ale nic nie wiadomo o samym procesie.
OFIARY
W 1786 roku niemiecki uczony Gottfried Christian Voigt
(1740–1791) opublikował wyliczenie 9 milionów ofiar „polowań
na czarownice”, taka informacja powielana była w szkołach całej
Europy przez 200 lat i w XX wieku stała się mitem feminizmu
i neopoganizmu, chociaż już Wolter uważał te dane za przesadzone,
sugerując liczbę „kilkuset tysięcy”. Dopiero w 1998 roku niemiecki
historyk Wolfgang Behringer pracą Neun Millionen Hexen.
Entstehung, Tradition und Kritik eines populären Mythos rozpoczął
weryfikację mitu. Według amerykańskich badań z 2001 roku
(Geoffrey Scarre, John Callow) i niemieckich z 2004 roku (Gerd
Schwerhoff Die Inquisition. Ketzerverfolgung in Mittelalter und
Neuzeit) liczbę ofiar ocenia się na 40000–60000.
Oczywiście o tyle za dużo, ale najistotniejsze jest to, że wpływ
Kościoła katolickiego przyczynił się do znacznego tej liczby
zmniejszenia. Problem w tym, że dowiadujemy się o tym dopiero
z najnowszych publikacji niszowych, podczas gdy w powszechnym
wyobrażeniu pokutują stare, ideologiczne fałszerstwa.
SPÓR O NIEWOLNICTWO – NOWA
ANTROPOLOGIA
W 1537 roku papież Paweł III wydał bullę Sublimis Deus,
w której bezwzględnie potępił niewolnictwo wprowadzane
przez europejskich kolonizatorów na terenach Nowego
Świata. Był to pierwszy dokument, który uznawał godność
oraz prawo do wolności i własności każdego człowieka,
niezależnie od jakichkolwiek kryteriów: rasy, narodowości,
kultury, a przede wszystkim wyznania. Tym samym Kościół
stanął na przeszkodzie realizacji ekonomicznych interesów
europejskich elit przez nieskrępowany rabunek bogactw
naturalnych i eksploatację ludzkiej pracy.
ENCOMIENDAS
W 1503 roku królowa Izabela zatwierdziła wprowadzany
w koloniach system encomiendas – ogromnych posiadłości
ziemskich przyznawanych konkwistadorom jako lenno wraz
z zamieszkującą je ludnością i chociaż formalnie byli oni zobowiązani
do wspomagania działalności misyjnej, w praktyce zmuszali oni
tubylców do niewolniczej pracy. Właścicielami encomiendas stawali
się zarówno hiszpańscy osadnicy, jak i Hiszpanie mieszkający
w Europie, w tym dostojnicy kościelni. Tubylcy nie byli
przystosowani do niewolniczej pracy, co wkrótce doprowadziło
do ich masowego wymierania i niszczenia ich kultur. Ocenia się, że w
ciągu pierwszych 30 lat kolonizacji wymarło 90% populacji
tubylczego ludu Taino zamieszkującego Haiti (jest to zresztą problem
złożony, ponieważ w 1514 roku 40% Hiszpanów na Haiti miało żony
pochodzące z Taino). System encomiendas wprowadzano na terenach
opanowywanych przez słynnych konkwistadorów, m.in. Ernana
Cortesa (tereny Azteków) czy Francisca Pizarro (tereny Inków).
MISJONARZE
W 1510 roku na Hispaniolę (Haiti) przybyła misja dominikanów
z Pedro de Córdoba i Antonio de Montesinos na czele. Wobec
barbarzyńskich metod stosowanych przez kolonizatorów
de Montesinos wygłosił w 1511 roku słynne „kazanie adwentowe”,
w którym potępił niewolnictwo i wezwał misjonarzy do odmawiania
rozgrzeszenia właścicielom niewolników. Kazanie Montesinosa
wywołało oburzenie i protesty kolonizatorów (był wśród nich syn
Kolumba, Diego), ale jego interwencja spowodowała wydanie w 1512
roku tzw. Praw z Burgos.
PRAWA Z BURGOS
Prawa z Burgos (Leyes de Burgos) wydane zostały przez
Ferdynanda Katolickiego z inicjatywy jego córki Joanny Kastylijskiej.
Obejmowały Hispaniolę, później Puerto Rico i Jamajkę. Umożliwiały
tworzenie encomiendas (40–150 robotników) i gwarantowały
im zabezpieczenie socjalne, wykluczały również stosowanie
przemocy wobec miejscowej ludności, gwarantowały zachowanie
miejscowych obyczajów i zwolnienie miejscowych wodzów
z prostych prac. Ponieważ król nie miał żadnych środków na ich
egzekwowanie, a prawa ograniczały zyski, były one nagminnie przez
kolonizatorów sabotowane.
LAS CASAS
Montesinos wywarł decydujący wpływ na jednego z właścicieli
encomiendas – Bartolomé de Las Casasa. Las Casas brał udział
w kolonizacji Kuby i pod wpływem zdobytych tam doświadczeń
zrezygnował z własności ziemskiej i niewolników. W 1515 roku
powrócił z dominikanami do Hiszpanii i rozpoczął na dworze
królewskim walkę o prawa Indian. Do wąskiej grupy obrońców praw
Indian należeli m.in. kardynał Francisco Jiménez de Cisneros
(1436–1517), biskup Meksyku Juan de Zumárraga (1468–1548)
i Hernando de Luque (zm. 1532). Dzięki wpływom de Cisnerosa
utworzono specjalny urząd Obrońcy Indian, powierzony Casasowi.
W 1523 roku Las Casas wstąpił do zakonu dominikanów, a w 1526
roku przekazał informacje o sytuacji niewolników w Nowym Świecie
grupie uczonych z Uniwersytetu w Salamance, do której należał
Francisco de Vitoria (1483–1546), teolog cieszący się zaufaniem
cesarza Karola V.
CHRZEŚCIJAŃSTWO A NIEWOLNICTWO
Jakkolwiek kwestia sprawiedliwości i ludzkiej godności pojawiała
się w starożytnej filozofii i teorii prawa, to nie kwestionowały one
instytucji niewolnictwa stanowiącej przez wieki podstawę
antycznego dobrobytu i wolności. Chrześcijaństwo było pierwszą
religią, która sformułowała zasadę bezwzględnej (tzn. niezależnej
od płci, rasy, języka, narodowości itp.) równości ludzi wobec Boga, ale
przestrzegając zasady „cesarzowi, co cesarskie”, nie kwestionowało
porządku społecznego, tym bardziej że dzisiejsze pojmowanie
wolności wówczas nie istniało, a w okresie późnego antyku częste
były przypadki oddawania się w niewolę wolnych ludzi, którzy
samodzielnie nie byli w stanie utrzymać się przy życiu, a kryterium
sprawiedliwości odnosiło się nie do statusu społecznego i praw
politycznych, ale do różnych form wyzysku zagrażającego
biologicznej egzystencji.
Chrześcijaństwo przeobrażało europejską mentalność, stopniowo
eliminując z niej zasadę siły jako argumentu rozstrzygającego
konflikty interesów (Pokój Boży) i do końca średniowiecza
praktycznie wyeliminowało niewolnictwo z obszaru
schrystianizowanej Europy, chociaż jeszcze w XIII wieku prawo
kanoniczne dopuszczało niektóre formy niewolnictwa, jak np.
niewolnictwo jeńców wojennych (dla którego alternatywą była
egzekucja), niewolnictwo z wyroku za przestępstwo czy
„samosprzedaż” w niewolę. Jednym z najważniejszych i najdłużej
utrzymujących się problemów było (uprawiane często przez
chrześcijan) porywanie ludności chrześcijańskiej i sprzedaż jej
w niewolę do muzułmańskiej części Hiszpanii, a także
wewnątrzeuropejska kolonizacja prowadzona pod hasłami
chrystianizacji – te problemy były przedmiotem ostrych walk
wewnątrz Kościoła związanego własną doktryną, ale prowadzącego
również realną działalność polityczną i tu nastąpiło starcie teorii
z praktyką, ponieważ sama instytucja niewolnictwa była
kwestionowana otwarcie przez teologów już od V wieku, natomiast
misją Kościoła nigdy nie była społeczna rewolucja, lecz stopniowe
przekształcanie społeczeństwa w realnych warunkach polityczno-
ekonomicznych. Przykładem wewnętrznych sporów było
wystąpienie rektora Akademii Krakowskiej Pawła Włodkowica
podczas soboru w Konstancji w 1414 roku, w którym sprzeciwiał się
on nawracaniu pogan siłą i niemieckiej ekspansji pod hasłami
chrystianizacji.
SALAMANKA
Nowożytna ekspansja kolonialna ponownie stworzyła problem nie
tyle samego niewolnictwa, co użycia siły, podboju i ekonomicznej
eksploatacji ludności tubylczej prowadzącej do jej eksterminacji.
Do filozoficznego uzasadnienia rozwiązania tego problemu
w ogromnej mierze przyczyniła się późnoscholastyczna Szkoła
z Salamanki. Jej główną postacią był wspomniany już dominikanin
Francisco de Vitoria (1483–1546).
Już w 1510 roku de Vitoria pod wpływem informacji docierających
z Nowego Świata sformułował tzw. zasady sprawiedliwości (Justos
Titulos), m.in.:
– ludzie nie rodzą się niewolnikami, ale jako wolni;
– zgodnie z prawem naturalnym nikt nie jest lepszy od drugiego;
– lepiej zrezygnować z własnego prawa niż naruszać prawo
cudzoziemca;
– własność prywatna jest zgodna z prawem, ale w potrzebie
wszystko jest wspólne;
– skazany na śmierć ma prawo do ucieczki, ponieważ wolność
jest tożsama z życiem;
– każdy naród ma prawo do kierowania sobą i może wybrać
dowolny system polityczny, nawet jeśli nie jest on najlepszy
z możliwych;
– cała władza królewska pochodzi od narodu, ponieważ jest
on wolny z zasady;
– nie można brać udziału w wojnie niesprawiedliwej, nawet
z rozkazu księcia;
– człowiek nie może być człowiekowi wilkiem.
NOWE PRAWA
Chociaż cesarz zmusił papieża do odwołania Pastorale Officium pod
zarzutem przekroczenia kompetencji – co było w istocie kontynuacją
„sporu o inwestyturę” – sam, pod wpływem interwencji las Casasa
wydał w 1542 roku tzw. Nowe Prawa likwidujące instytucje
encomiendas i regulujące sytuację prawną Indian. Prawa te wywołały
jednak powszechne protesty, ponieważ godziły w ekonomiczne
interesy kolonizatorów, spowodowały próby zamachu na życie Las
Casasa, a ostatecznie były sabotowane przez samego wicekróla Nowej
Hiszpanii. Ponieważ Nowe Prawa naruszały interesy właścicieli
encomiendas, wśród których byli hierarchowie Kościoła, napotkały
one na opór również u części duchowieństwa.
DYSPUTA W VALLADOLID
W 1544 roku Las Casas został biskupem Chiapas w Meksyku
i opublikował dokument zwany Confesionario, w którym podtrzymał
stosowanie w praktyce jedynego skutecznego środka ograniczającego
niewolnictwo – zakazu udzielania rozgrzeszenia właścicielom
niewolników. Ponieważ król hiszpański stał się w wyniku wojny
prowadzonej przez konkwistadorów formalnym właścicielem
znacznej liczby niewolników, dokument Las Casasa ograniczał
również królewskie prawa i potraktowany został jako zdrada stanu.
Confesionario zostało na polecenie króla spalone, jednak Las Casas
bronił się, przytaczając argumenty na temat nieprawności wojen
zdobywczych wypracowane przez de Vitorię. Spór miał więc
charakter polityczny, ale i teologiczny, a jego podstawą była
chrześcijańska antropologia i wywodzone z niej prawa człowieka
ograniczające uprawnienia władzy politycznej. W tej kwestii
z inicjatywy Karola V w Colegio de San Gregorio w Valladolid
(kształciło ono dominikańskich misjonarzy) zorganizowana została
dysputa w sprawie teologicznego rozstrzygnięcia kwestii
niewolnictwa. Przeciwników niewolnictwa reprezentował Las Casas,
jego zwolenników zaś hiszpański teolog i humanista Juan Ginés
de Sepúlveda (1489/90–1573).
Znamienne było to, że strony sporu powoływały się na te same
źródła dla poparcia wykluczających się stanowisk – było nim prawo
naturalne, a w przypadku Sepúlvedy również pisma Arystotelesa
i komentarze do nich Aleksandra z Afrodyzji, natomiast Las Casas
odwoływał się przede wszystkim do interpretacji Ewangelii.
W odniesieniu do poglądów Arystotelesa Sepúlveda podtrzymywał
jego pogląd o naturalnej „predyspozycji” barbarzyńców
do niewolnictwa, natomiast las Casas twierdził, że arystotelesowskie
pojęcie barbarzyńcy nie dotyczy Indian, którzy stali na wysokim
poziomie rozwoju kultury i cywilizacji, a zatem posiadają prawa istot
rozumnych.
Dysputa w Valladolid wykazała dwie rzeczy. Pierwsza to fakt, że w
samym Kościele katolickim pojęcie człowieczeństwa nie było jeszcze
precyzyjnie zdefiniowane i podlegało niemal dowolnej interpretacji
w zależności od intencji interpretatora. Druga, że w Kościele
katolickim istnieje ogromna liczba ludzi interpretujących
chrześcijańskie zasady stosownie do interesu reprezentowanych grup
nacisku. Niezależnie bowiem od kwestii doktrynalnych, Sepúlveda
reprezentował interes ekonomiczny i polityczny korony,
kolonizatorów, a i Kościoła jako instytucji, natomiast stanowisko Las
Casasa było z tymi interesami sprzeczne. Należy przy tym pamiętać,
że dyskusja w Valladolid toczyła się w połowie XVI wieku, niedługo
po Sacco di Roma, gdy Kościół był już podzielony w wyniku
Reformacji. Jakkolwiek zdecydowanie silniejsza była pozycja
w Kościele „sępów”, będących zwolennikami poszerzania wpływów
Kościoła wszelkimi metodami, nie powstrzymało to rozwoju
chrześcijańskiej antropologii i wynikającej z niej nauki społecznej.
Najważniejszą rolę miał w nim odegrać jezuita Francisco Suárez.
Nie ma wątpliwości, że i chrześcijaństwo, i Kościół przeżywały
w epoce renesansu głęboki kryzys instytucjonalny, teologiczny,
ideologiczny i moralny, ale w niczym nie osłabia to znaczenia bulli
Sublimis Deus dla dalszego rozwoju europejskiej kultury i rozumienia
pojęcia wolności. Niemniej jednak konflikt w sprawie niewolnictwa
miał rozgorzeć ze zwielokrotnioną siłą w epoce Oświecenia
i zakończyć się zwycięstwem „przeklętej żądzy złota” nad
moralnością.
PREDESTYNACJA
Teoria predestynacji w najprostszej wersji mówi, że los człowieka
(zbawienie lub potępienie) jest przez wszechwiedzącego Boga z góry
przesądzony i tej decyzji człowiek nie może w żaden sposób zmienić,
a jedynie może poszukiwać znaków wybrania do zbawienia.
Pierwszy raz problem predestynacji opisał w V wieku św. Augustyn
w dziełach O przeznaczeniu świętych i Dar wytrwania. Jej istotę
tłumaczył jako Boską „przedwiedzę”, która nie przesądza o biegu
zdarzeń, a nieporozumienia sprowadzał do pojmowania wiedzy
boskiej w kategoriach ludzkiego poznania. Do problemu tego
powrócił Luter w 1525 roku w dziele De servo arbitrio, polemizując
z poglądami Erazma z Rotterdamu, a rozwinęła go Formuła zgody
z 1577 roku, jedna z sześciu ksiąg wyznaniowych luteranizmu.
Predestynacja dotyczy w niej tylko zbawienia, a nie potępienia,
i odrzuca przedwiedzę Boską o wolnych wyborach. W kalwinizmie
ścisłe rozumienie predestynacji pojawiło się dość późno i to wbrew
intencjom samego Kalwina, który nie przypisywał jej większego
znaczenia.
Teoria predestynacji powoduje ogromne skutki praktyczne,
ponieważ podważa udział wolnej woli i uczynków w zbawieniu. Jeśli
los człowieka jest przesądzony, to nie istnieje wolna wola, a zatem nie
istnieje i odpowiedzialność. Jeśli zbawienie nie zależy od uczynków,
ale od bezpośredniej relacji człowieka z Bogiem, to moralne
postępowanie wobec innych ludzi przestaje być kryterium zbawienia.
O tym właśnie pisał Max Weber w pracy z 1905 roku Etyka
protestancka a duch kapitalizmu.
CHRONOLOGIA USSHEROWSKA
W 1650 roku arcybiskup irlandzkiego kościoła anglikańskiego
James Ussher (1581–1656) opublikował w Annales veteris
testamenti, a prima mundi origine deducti chronologię dziejów świata
obliczoną na podstawie następstwa biblijnych pokoleń. To właśnie
na tej podstawie wyliczył on datę stworzenia Wszechświata na 4004
r. BC, a datę biblijnego potopu na 2501 BC. Ussher był poliglotą
i wybitnym językoznawcą, ale nie znał się ani na astronomii, ani
na geologii, a zresztą wcale nie musiał się znać, ponieważ zastosował
zasadę sola scriptura i potraktował Biblię jako źródło wiedzy
naukowej. Jego chronologia rozstrzygała na podstawie biblijnej
przypowieści o dziele stworzenia i relacji człowieka z Bogiem
szczegółowy problem właściwy dla nauk przyrodniczych. W 1701
roku chronologia Usshera została włączona do bardzo popularnego
wydania tzw. Biblii króla Jakuba, w której wszystkie rozdziały zostały
opatrzone odpowiednimi datami. Ponieważ Biblia jest księgą
wyjątkową i przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, chronologia
Usshera szybko stała się znana i uświęcona autorytetem Pisma.
To właśnie ona jest źródłem uznawanego przez część kreacjonistów
wieku Ziemi liczącego 6000 lat.
Chronologia „ussherowska” nie wywołała żadnej specjalnej
sensacji, ponieważ mieściła się w powszechnie obowiązującym
„paradygmacie religijnym” epoki, a nie było jeszcze żadnych
powodów do jej kwestionowania – pierwsze racjonalne argumenty
wspierające teorię Starej Ziemi przedstawili dopiero w 1785 roku
tzw. uniformitaryści, czyli brytyjscy naturaliści-geolodzy (też zresztą
protestanccy), przeciwnicy popularnej wówczas teorii katastrofizmu
i teorii Młodej Ziemi. Sam Ussher nie wymyślił zresztą nic nowego,
a jego chronologia stała się znana, ponieważ włączono ją do
najpopularniejszego w Anglii wydania Biblii. Wprawdzie Ussher nie
był naturalistą i można by postawić zarzut, że jako duchowny
przekroczył zakres swoich kompetencji, ale podobne chronologie
opracowywali wcześniej i później najwybitniejsi naturaliści (we
współczesnych kategoriach – naukowcy). Wielki astronom Jan Kepler
wyznaczył datę powstania Ziemi na 3949 r. BC, a Izaak Newton
na 4000 r. BC i to na początku XVIII wieku (tj. 70 lat po Ussherze).
Chronologia Usshera mieściła się więc w ówczesnym pojęciu nauki,
a przynajmniej nie była z nią sprzeczna.
KONSEKWENCJE REFORMACJI
Protestancka teologia zbawienia tworzy bezpośrednią – można
powiedzieć „pionową” – relację między człowiekiem a Bogiem
i uniezależnia zbawienie od ludzkich uczynków. Zobowiązania
do takich działań jak praca, asceza, dobroczynność wynikają
z boskich nakazów i prowadzą do odczytania znaków wybrania. Było
to całkowite odejście od katolickiej religii uczynków, w której każde
działanie wobec drugiego, nawet najbiedniejszego i najsłabszego
człowieka powinno być traktowane jako działanie wobec samego
Boga.
Kościół katolicki – z jednym wyjątkiem tzw. procesu Galileusza –
nigdy nie zajmował stanowiska wobec naukowych hipotez
kosmogonicznych (chociaż zawsze odrzucał ideologiczny, ateistyczny
ewolucjonizm), jednak oparta na zasadzie sola scriptura dosłowna
interpretacja biblijnego aktu stworzenia przetrwała w środowiskach
protestanckich, weszła w otwarty konflikt z XIX-wiecznym
ewolucjonizmem i stała się podstawą tzw. teorii młodej Ziemi.
Na tym konflikcie zbudowana została teza o konflikcie nauki i religii
(w tym katolicyzmu), która od ponad wieku jest podstawą tzw.
światopoglądu naukowego.
Jednak najpoważniejszą konsekwencją Reformacji było
pozbawienie religii wsparcia dobrze zorganizowanej, ekonomicznie
niezależnej instytucji umożliwiającej oddziaływanie reprezentowanej
przez nią moralności nie tylko na społeczeństwo, ale przede
wszystkim na władzę polityczną. W tym wymiarze protestantyzm,
szczególnie pozostając w konflikcie z papiestwem, uzależniony był
od wsparcia ze strony władzy politycznej i skazany na jej wspieranie.
Oznaczało to likwidację tej równowagi władz, która stanowi
o wyjątkowości europejskiej kultury.
SCHIZMA ANGLIKAŃSKA
Odrębnym zjawiskiem w historii Europy była schizma anglikańska
przeprowadzona przez przeciwnika Reformacji Henryka VIII. Jej
przyczyną był konflikt o unieważnienie królewskiego małżeństwa
i decydujący w tej sprawie głos urzędu papieskiego. W istocie jednak
konflikt ten dotyczył sporu o źródła moralności wiążącej człowieka
renesansowego i o uzasadnienie absolutnej władzy renesansowego
władcy. Reformacja i schizma anglikańska doprowadziły do podziału
właśnie zjednoczonego katolicyzmu łacińskiego na trzy odłamy,
wykorzystywane w walce sił politycznych reprezentujących
sprzeczne interesy ekonomiczne.
Angielski król Henryk VIII był przeciwnikiem Reformacji i za
krytykę poglądów Lutra otrzymał od papieża w 1521 roku tytuł
„obrońcy wiary”, jednak brak męskiego potomka zagrażał
kontynuacji dynastii Tudorów i gdy papież odmówił unieważnienia
królewskiego małżeństwa z Katarzyną Aragońską, w 1534 roku
za zgodą parlamentu i miejscowej hierarchii ogłoszony został Akt
Supremacji, uznający za głowę Kościoła anglikańskiego (Ecclesia
Anglicana) angielskiego króla. Gdy papież ekskomunikował króla,
część społeczeństwa i hierarchii poparła zmiany i rozpoczęła
prześladowania wiernych Rzymowi katolików, a za radą Thomasa
Cromwella rozpoczęło się grabienie i niszczenie katolickich
klasztorów. Powstanie w obronie klasztorów i przeciw schizmie
nazwane „Pielgrzymką Łaski” wybuchło w 1536 roku, ale zostało
w 1537 roku rozbite, a przywódcy straceni. W 1539 roku wszystkie
klasztory zostały rozwiązane, a ich mienie przejęła korona,
umożliwiając zdobycie fortun przez wspierającą króla szlachtę.
Likwidacja klasztorów, będących od wieków centrami
cywilizacyjnymi, doprowadziła do długotrwałego ekonomicznego
regresu, a konflikt monarchii i papiestwa ułatwił przenikanie
do Anglii radykalnych, kontynentalnych nurtów heretyckich, czyli
luteranizmu, kalwinizmu itp.
SPÓR O ABSOLUTYZM
Pojęcie absolutyzm kojarzy się z wiekiem XVII i rządami
„króla Słońce” Ludwika XIV, ale absolutyzm jako
nieograniczona władza jednego, wywyższonego ponad
innych ludzi człowieka jest naturalną konsekwencją
renesansowego, czyli pogańskiego humanizmu. Przykłady
władzy absolutnej można wskazać we wczesnej i późnej
starożytności. Dysponowali nią egipscy faraonowie
i rzymscy cesarze i w obydwu przypadkach ich władzę
wspierało religijne ubóstwienie władcy.
UZASADNIENIE ABSOLUTYZMU
Jeszcze w 1576 roku francuski prawnik katolicki i teoretyk
państwowości Jean Bodin (1530–1596) w traktacie pt. Sześć ksiąg
o Rzeczypospolitej przedstawił pierwsze uzasadnienie absolutnej
władzy królewskiej. Odróżnił w niej prawowitego władcę od tyrana
uzurpatora, ale monarsze przyznał suwerenność, czyli prawo
do pełnej, niekwestionowanej władzy nad poddanymi. Bodin
preferował władzę jednoosobową, ponieważ jej uprawnienia są łatwe
do określenia i łatwo jest taką władzę rozliczać, podczas gdy
w demokracji odpowiedzialność jest rozmyta, a zatem i ewentualna
tyrania trudniejsza do opanowania. Bodin reprezentował odmienne
stanowisko niż hiszpański jezuita i teoretyk państwowości Juan
de Mariana (1536–1624), który w dziele z 1598 roku pt. De rege
et regis institutione twierdził, że władza królewska jest wynikiem
paktu z poddanymi, którzy mają prawo rozliczać królów z efektów
ich władzy – w określonych przypadkach naród ma nawet prawo
do obalenia tyrana. Spór o źródła władzy królewskiej rozgorzał
na nowo, gdy w latach 1597–98, przed wstąpieniem na angielski tron
król Jakub VI Szkocki (angielski Jakub I) napisał teksty pt. The True
Law of Free Monarchies i Basilikon Doron przedstawiające boską
legitymację absolutnej władzy królewskiej. The True Law… były
odpowiedzią na traktat szkockiego historyka George’a Buchanana
(nauczyciela Jakuba – 1506–1582) pt. De Jure Regni apud Scotos (O
prawie królestwa Szkotów), w którym opowiadał się on za ograniczoną
władzą królewską („Królowie rządzą z woli narodu”). Poglądy Jakuba
stały się oficjalną doktryną monarchii po objęciu przez niego władzy
w Anglii (1603–1625), popieraną również przez francuskiego króla
Ludwika XIV (1643–1715). Zgodnie z tą doktryną władza wynikała
z wyboru konkretnej osoby przez Opatrzność, co oznacza, że władca
otrzymuje ją od Boga, a nie od papieża.
Oficjalne uzasadnienie absolutyzmu przedstawili angielski
teoretyk polityki Robert Filmer (1588–1653) w dziełach Patriarcha
albo naturalna władza królów (ok. 1630, publ. 1680) i The Necessity
of the Absolute Power of All Kings (1648) i angielski filozof Thomas
Hobbes (1588–1679) w dziele z 1651 roku pt. Lewiatan.
Filmer wywodził prawo do władzy absolutnej z władzy, jaką Bóg
przekazał Adamowi i było to jeszcze uzasadnienie religijne. Lewiatan
jest dziełem bardzo kontrowersyjnym tak z punktu widzenia teologii,
jak i współczesnej wiedzy psychologicznej, bo wprawdzie nie odrzuca
religii, ale uzasadnienie władzy absolutnej wyprowadza logicznie
z definicji człowieka i ludzkiego działania. Hobbes twierdzi, że „życie
człowieka jest samotne, biedne, bez słońca, zwierzęce i krótkie”
i rządzą nim bezwzględne prawa natury, ale w nadziei „na
zachowanie własnej osoby i na bardziej szczęśliwe dzięki temu życie”
ludzie nakładają na siebie ograniczenia, dzięki którym wydobędą się
z nędznego stanu wojny, która jest nieuniknioną konsekwencją, […]
przyrodzonych uczuć i namiętności […] tam, gdzie nie ma widzialnej
mocy, która by ich trzymała w strachu i obawą kary zmuszała
do dopełniania zawartych ugód. Gwarantem bezpieczeństwa może
być tylko suweren, który dysponuje środkami przymusu i który
również – ponieważ nikt nie ma monopolu na Objawienie –
narzucając poddanym religię, czyni ją źródłem prawa. Polemikę
z tymi uzasadnieniami podejmie później teoretyk liberalizmu John
Locke.
Król Jakub I został ochrzczony jako rzymski katolik i zaliczany jest
do monarchów katolickich, ale przez całe dorosłe życie był
przekonanym protestantem, wspierał prezbiterianizm i anglikanizm.
Obejmując rządy, zobowiązał się do tolerancji wobec wszystkich
wyznań niewystępujących przeciw władzy królewskiej, ale
wprowadził represje wobec katolików, czym doprowadził do tzw.
spisku prochowego w 1605 roku. W odpowiedzi na ten spisek
w 1606 roku Jakub I wydał akt pn. Przysięga wierności odmawiający
papieżowi prawa do detronizacji monarchy i zobowiązujący
poddanych do składania przysięgi wierności królowi i – w przypadku
konfliktu – wypowiedzenia posłuszeństwa papieżowi. Papież Paweł
V oficjalnie odrzucił argumentację Jakuba, a jego stanowisko
uzasadnił czołowy przedstawiciel „szkoły z Salamanki” Francisco
Suárez (1548–1617) w traktacie z 1613 roku pt. Defensio fidei
(publicznie spalonym w Londynie). Traktat Suareza był szczególnie
ważny, ponieważ reprezentował on najważniejsze intelektualne
środowisko katolicyzmu – szkołę z Salamanki.
HUMANIZM I ABSOLUTYZM
Humanizm wznosił szczytne hasła, ale był powrotem
do platonizmu, a więc do abstrakcyjnej idei zastępującej Boga
osobowego i do tradycji antycznej, w której o człowieczeństwie
człowieka decydował inny człowiek. W realnym życiu społecznym
oznacza to uznanie siły (również ekonomicznej) za czynnik
regulujący stosunki społeczne, a warunkiem użycia siły jest
ekonomia. Dostęp do bogactw kolonii umożliwiał nieograniczoną
i bezkarną grabież, której na przeszkodzie stał Kościół katolicki
odzyskujący wpływy w wyniku kontrreformacji. Konflikt między
władzą absolutną a katolicyzmem był nieuchronny, ale władza
absolutna nad religijnym społeczeństwem potrzebowała
skutecznego, religijnego uzasadnienia.
ANGLIKANIZM I GALLIKANIZM
W Anglii Kościół anglikański został podporządkowany koronie już
w 1534 roku w wyniku Aktu o Supremacji. We Francji wynikiem
tendencji absolutystycznych stał się gallikanizm. Był to ruch
polityczno-religijny zmierzający do uniezależnienia Kościoła
francuskiego od władzy papieskiej i przeniesienia uprawnień papieża
na rzecz francuskiego króla. Wywodził się on jeszcze z przejętej przez
Merowingów tradycji późnoantycznej, gdy synody regionalne
zwoływane były przez cesarza, a potem frankijskich królów. Był
on ruchem wewnątrzkościelnym, zapoczątkowanym
na Uniwersytecie Paryskim, doprowadził do podporządkowania
Kościoła francuskiej koronie w XIV wieku (papiestwo awiniońskie)
i nasilił się na początku XV wieku, a zasadą prawną stał się w 1438
roku, po wprowadzeniu tzw. Sankcji Pragmatycznej z Bourges.
Konkordat z 1516 roku między królem Franciszkiem I a papieżem
Leonem X przyznał królowi prawo inwestytury biskupów. W 1682
roku Ludwik XIV wprowadził artykuły gallikańskie uznające
niezależność króla od papieża i wyższość soboru nad papieżem
(zostały one uznane w 1690 roku przez papieża Aleksandra VIII
za nieważne). Ideę gallikańską wspierali walczący z jezuitami
janseniści, potem Rewolucja Francuska (była podstawą rewolucyjnej
Cywilnej Konstytucji Kleru z 1790 roku) i Napoleon.
Francja po wprowadzeniu konkordatu, a przede wszystkim
artykułów gallikańskich, pozostała państwem katolickim, ale
ponieważ musiały być one zarejestrowane przez parlament
i uniwersytet, wykładowcy uniwersyteccy mieli obowiązek nauczać
zasad gallikanizmu, a biskupi francuscy musieli na nie przysięgać,
francuski katolicyzm mógł rozwijać się tylko w ramach królewskiej
koncesji i został podporządkowany interesom władzy świeckiej.
Usunięte zostały ostatnie przeszkody dla królewskiej władzy
absolutnej.
WOJNY I TRAKTATY
W pierwszych wiekach ery nowożytnej nie istniało jeszcze ani
pojęcie narodu, ani państwa narodowego. Polityka państwa
podporządkowana była dynastycznym interesom monarchów,
a przykład Henryka VIII i historii jego małżeństw świadczy o tym,
że dążenie do utrwalenia władzy nie uznawało żadnych ograniczeń.
Od 1559 roku Niderlandami rządzili hiszpańscy Habsburgowie,
biorąc udział w handlu kolonialnym i rozwijając potężną flotę.
W wyniku konfliktów religijnych doszło tam do ikonoklazmu
i ataków na kościoły katolickie. W 1588 roku powstała protestancka
Republika Zjednoczonych Prowincji (Holandia), która w 1609 roku
uzyskała niepodległość uznaną przez Hiszpanię w 1648 roku.
W XVII wieku Holandia zdominowała światowy handel morski,
co spowodowało atak Francji w 1672 roku i unię holendersko-
angielską w 1689 roku (Wilhelm III Orański).
W 1603 roku w Anglii władzę objęła szkocka dynastia Stuartów
(Jakub I), rządząca do 1649 roku i egzekucji Karola I. Karol
II powrócił do Anglii w 1660 roku i rządził do 1685 roku, a jego
następca Jakub II został zdetronizowany po Chwalebnej Rewolucji
w 1688 roku. W 1689 roku wprowadzony został Akt o Tolerancji
przyznający prawa protestanckim nonkonformistom, ale
utrzymujący dyskryminację katolików, oraz Bill of Rights (Karta
Praw) zabezpieczająca rosnącą w ekonomiczną siłę nową arystokrację
przed nawrotem absolutyzmu.
Pokój Westfalski kończył wojnę trzydziestoletnią 1618–1648
między cesarstwem i Francją oraz między Habsburgami i Szwecją.
W jego wyniku bardzo osłabiona została pozycja Habsburgów, którzy
utracili wpływy w Niderlandach i niemieckich państwach
protestanckich, Rzesza niemiecka stała się związkiem samodzielnych
państw, a kalwinizm uznano za trzecie legalne wyznanie obok
katolicyzmu i luteranizmu; niepodległość uzyskał Związek
Szwajcarski, wzmocniła się pozycja niemieckich dynastii
Hohenzollernów i Wettynów, a po osłabieniu Habsburgów potęgą
stawała się Francja, której król był traktatowym gwarantem
europejskiego pokoju, a więc postacią ważniejszą od cesarza.
We Francji rozwinął się absolutyzm wspierany polityką
merkantylistyczną Jean-Baptiste Colberta. Na potrzeby polityki
kolonialnej w 1685 roku wprowadzono tzw. Code Noir (Czarny
Kodeks), regulujący postępowanie z czarnoskórymi niewolnikami
i narzucający im wiarę katolicką.
Hiszpania, mimo – a raczej z powodu – dopływu ogromnych ilości
złota i srebra z kopalni Nowego Świata doprowadziła do zaniku
własnej produkcji dóbr, ich importu, odpływu kruszców za granicę
i bankructwa państwa w 1576 roku. Anglia, wspierając protestantów
we Francji i Holandii, rozpoczęła korsarskie ataki na flotę hiszpańską.
Wysłana przez Hiszpanię przeciw Anglii flota, tzw. Wielka Armada,
została w 1588 roku zniszczona, co rozpoczęło proces osłabiania
dominującej pozycji Hiszpanii.
Wprawdzie formalnie walczyły między sobą europejskie państwa,
jednak w istocie wojny prowadzone były w interesie rządzących nimi
dynastii Habsburgów, Burbonów, Stuartów, Hohenzollernów itp.,
które w swoich działaniach musiały uwzględniać interesy własnego
zaplecza politycznego, a jednocześnie zdobywać środki
na finansowanie wysiłku militarnego. Wiek XVII był wiekiem
nieustannych wojen dynastycznych i religijnych, ale wojny nie
produkują dobrobytu, a jedynie umożliwiają jego grabież, dlatego
w interesie monarchii leżało wykorzystanie religii dla uzasadnienia
realizacji własnych interesów.
BULIONIZM I MERKANTYLIZM
Do czasów nowożytnych podstawowym źródłem dobrobytu mogła
być jedynie praca lub otwarta (chociaż różnie uzasadniana) grabież.
Rozwój gospodarki opartej na pieniądzu, a przede wszystkim rozwój
bankowości, umożliwił grabież zakamuflowaną w formie
zalegalizowanej lichwy. W XVI wieku Thomas Milles (1550–1627)
zwrócił uwagę na fakt, że Anglia, nie mając własnych złóż srebra
i złota, ale prowadząc intensywny eksport dóbr, zgromadziła znaczny
zapas szlachetnych metali i sformułował zasadę bulionizmu, zgodnie
z którą o bogactwie państwa decyduje ilość posiadanych kruszców.
Jej konsekwencją była ekonomia merkantylizmu. Merkantylizm
to teoria ekonomiczna uznająca za miarę bogactwa zasób kruszców
(metali szlachetnych) zdobywany dzięki nadwyżce eksportu dóbr
przerobionych nad importem surowców. Merkantyliści zakładali
przy tym, że przy ograniczonej podaży kruszców ekonomia jest „grą
o sumie zerowej”, a więc zdobywanie bogactwa przez jeden kraj może
odbywać się tylko przez umniejszanie bogactwa innego kraju.
W dojrzałej formie teorię merkantylizmu przedstawił wspomniany
„minister finansów i wszystkiego” Ludwika XIV Jean Baptiste
Colbert (1619–1683).
KOLONIALNE ZŁOTO
Teorie ekonomiczne wyprzedzało realne życie, a w XVI wieku
Hiszpania dysponowała już zewnętrznymi źródłami bogactwa
w postaci złota i srebra pozyskiwanego z kopalni Nowego Świata.
Dopływ kruszców („z innego świata”) umożliwiał Hiszpanii
kupowanie dóbr bez konieczności ich produkcji, co doprowadziło
w końcu do zaniku jej własnych zdolności produkcyjnych i kolejnych
bankructw, ale nie rozumiano jeszcze wówczas mechanizmów
ekonomicznych, a finansowanie kosztownych wojen wymagało
nieograniczonej grabieży kolonii, co doprowadziło do opisanego
wcześniej konfliktu kolonizatorów z Kościołem w sprawie
niewolnictwa. Kościół wszedł jednocześnie w konflikt z Henrykiem
VIII, który zezwolił na legalną grabież majątków kościelnych
i klasztornych, a podobne tło miały konflikty papiestwa z koroną
francuską. Renesansowi władcy, których wojny finansował wyzysk
kolonii i lichwiarskie pożyczki bankowe, nie chcieli znosić ograniczeń
narzucanych przez władzę duchowną i dążyli do władzy niczym
nieograniczanej, czyli do władzy absolutnej. Wyzwolenie się spod
tych ograniczeń oznaczało odrzucenie zwierzchności papiestwa nad
monarchami, ale jednocześnie utratę istotnego wciąż, boskiego
uzasadnienia władzy świeckiej, które w chrześcijańskiej Europie
zapewniał Kościół.
SPÓR O RACJONALNOŚĆ
Wiek XVIII był wiekiem dekadencji, upadku absolutyzmu
zakończonego rzezią Rewolucji Francuskiej i narodzin
nowej ideologii uzasadniającej wyzysk – liberalizmu.
OŚWIECENIE I DEIZM
Ideologia Oświecenia była antymonarchiczna, antyklerykalna
i antychrześcijańska. Jej filozofia stanowiła zradykalizowaną
kontynuację poganizmu, na którym wyrosła kultura renesansowa,
zmodyfikowanego wpływami XVII-wiecznych, teoriopoznawczych
dyskusji empirystów z racjonalistami. Jej centralnym nurtem był
deizm – wiara w bezosobowego Boga, stwórcę mechanicystycznego
świata, którego naturę bez reszty można poznać za pomocą rozumu.
Podobnie z rządzących deistycznym światem praw można
wyprowadzić obowiązujące w nim zasady moralne.
Centrum życia nowej klasy nie był dwór, lecz (w zależności
od miejscowych zwyczajów) salony, kawiarnie, czytelnie i kluby.
Mentalność ówczesnych elit była jeszcze głęboko religijna (tzn.
w wymiarze społecznym nie istniał jeszcze ateizm) i nowa ideologia
była ściśle powiązana z deizmem, jednak deizm, odrzucając
tradycyjne formy kultu, nie miał niezbędnej dla każdej religii liturgii,
a antymonarchiczne hasła nie mogły być formułowane wprost nawet
w dyskusjach salonowych. Dlatego ośrodkiem rozwoju
oświeceniowych koncepcji społecznych i politycznych stały się,
wówczas jeszcze tajne, loże wolnomularskie.
WOLNOMULARSTWO
Pierwsza Wielka Loża powstała w 1717 roku w Londynie, w 1773
roku utworzono Wielki Wschód Francji, skupiający wszystkie
rozproszone loże francuskie.
Wolnomularstwo nie było jednak inicjatywą filozofów Oświecenia
– założyciele pierwszej loży i twórcy pierwszej konstytucji
masońskiej byli pastorami: John Desaguliers anglikańskim, a James
Anderson prezbiteriańskim. Tajny charakter lóż sprzyjał
przejmowaniu przez nie wpływów ezoteryzmu, gnozy, magii,
astrologii i wszelkiej „wiedzy tajemnej”. To w lożach opracowano
odwołującą się nawet do tradycji staroegipskich symbolikę (fartuszki)
i liturgię tego, co można nazwać religią deistyczną.
Wolnomularstwo rozprzestrzeniało się bardzo szybko i odegrało
ogromną rolę w historii kultury antychrześcijańskiej (czyli w walce
z chrześcijaństwem), ale jego wpływ na mentalność szerszych kręgów
współczesnych społeczeństw się przecenia. W 1789 roku w samej
Francji i koloniach było podobno 700 czynnych lóż, a w
Konstytuancie (liczącej 1154 członków) doliczono się około 500
masonów, ale właśnie ze względu na tajny charakter organizacji mogli
mieć oni wpływ na społeczne elity i na stanowione przez nie prawo,
jednak ich bezpośrednie oddziaływanie na społeczeństwo było
właściwie żadne i takie też było społeczne poparcie dla ich ideologii,
która w istocie była pierwszą ideologią rewolucji „leninowskiej”,
prowadzonej przez oświeconych rewolucjonistów wbrew woli
ciemnych mas (o leninizmie będzie mowa w III części książki). To w
środowiskach nowych, oświeceniowych elit toczyła się dyskusja
ideologiczna i w nich narodziła się idea postępu.
Masoneria ze zrozumiałych względów cieszy się wielkim
zainteresowaniem i ma znaczną literaturę opisującą jej historię, cele
i metody działania, jednak do realizacji swoich celów musi ona
stosować narzędzia antykultury, dlatego nie poświęcam jej więcej
uwagi.
KOŚCIÓŁ OŚWIECENIOWY
W odróżnieniu od Reformacji Oświecenie odrzuciło
chrześcijaństwo jako całość i dążyło do sekularyzacji życia,
a przynajmniej do pozbawienia papiestwa wpływu na władzę
polityczną i społeczeństwo, rosnącego w wyniku postanowień
Soboru Trydenckiego i działalności jezuitów. Działalność tych
ostatnich stała się zresztą przyczyną ostrych konfliktów w samym
Kościele.
Kościół katolicki rozwijał działalność misyjną przede wszystkim
w koloniach hiszpańskich (misje franciszkańskie w Kalifornii,
Nowym Meksyku, Teksasie). Szczególne miejsce w tej działalności
odgrywały jezuickie redukcje zakładane m.in. w Paragwaju, ponieważ
stanowiły one praktyczny przykład kolonizacji nakierowanej nie
na eksploatację miejscowej ludności, ale na jej cywilizacyjny
i kulturowy awans. Ekonomiczny sukces redukcji dawał argumenty
przeciwnikom kolonizacji barbarzyńskiej – szczególnie w epoce
rozkwitu handlu niewolnikami i bezlitosnej eksploatacji czarnych
niewolników w Ameryce Północnej i skłaniał do uznania ich
osiągnięć nawet przez antykatolickich filozofów. Redukcje zostały
zniszczone w połowie XVIII wieku w wyniku skomplikowanej gry
politycznej Francji, Hiszpanii i Portugalii, ale uległy one atakom
zewnętrznym m.in. dlatego, że utraciły wsparcie samego Kościoła.
Kamieniem niezgody stała się stosowana przez jezuitów polityka
inkulturacji, która przez część Kościoła traktowana była jako
zagrożenie dla czystości doktryny.
W 1650 roku powstał pierwszy kościół katolicki w Chinach, gdzie
od 1600 roku misję rozpoczął włoski jezuita Matteo Ricci, a w 1701
roku było tam już 300 000 chińskich katolików. Katolicyzm był
tolerowany, ponieważ jezuici dopuszczali zachowanie przez
konwertytów tradycyjnej chińskiej obrzędowości. Jednak w 1742
roku papież Benedykt XIV potępił metodę inkulturacji,
co spowodowało zmianę metod chrystianizacji, ich odrzucenie przez
chińskiego cesarza i fiasko tamtejszych misji. Z podobnych powodów
Kościół ograniczył wsparcie dla jezuitów w Ameryce Południowej,
co umożliwiło zniszczenie tamtejszych redukcji w połowie XVIII
wieku.
Nie można również zapominać o wpływie, jaki na stosunek
do Kościoła katolickiego miała perspektywa grabieży jego majątku
(co rozpoczął już Henryk VIII). Taka kolejna, zorganizowana grabież
objęła dobrze prosperujące redukcje (które urzędnicy doprowadzili
wkrótce do upadku), a szczyt osiągnęła w czasie Rewolucji
Francuskiej, gdy ograbiono lub zniszczono niemal wszystkie
francuskie klasztory.
ABSOLUTYSTYCZNE ELITY
Część postulatów Oświecenia przejął tzw. absolutyzm oświecony,
który, jakkolwiek „oświecony”, nie przestawał być absolutyzmem,
a jako taki był nie do pogodzenia z katolicyzmem (ze względu
na teologiczne uzasadnienie władzy).
Przewodnia myśl oświeconego absolutyzmu wynika z ówczesnych
prawnonaturalnych poglądów na istotę państwa i mówi, że monarcha
nie jest władcą z woli Boga, lecz najwyższym reprezentantem
wynikającego z nakazów rozumu porządku i przywódcą państwa,
którego celem jest dobro wspólne. Np. kierowany tą myślą pruski
król Fryderyk II nazywał siebie „pierwszym sługą państwa”, dzięki
czemu zyskiwał poparcie oświeceniowych filozofów, m.in. Woltera,
co nie przeszkadzało mu prowadzić – nieco bardziej zniuansowanej –
polityki władcy absolutnego. Charakter zmian, jakie rozpoczął
oświecony absolutyzm, ilustruje wprowadzenie przez Fryderyka
II obowiązku szkolnego, który w pełnym wymiarze dotyczył jednak
wyłącznie szlachty. Pozostali poddani mieli wprawdzie opanować
umiejętność czytania i pisania, ale „nie powinni wiedzieć zbyt wiele”.
Katarzyna Wielka, na której cześć oświeceniowi literaci wypisywali
dobrze opłacane peany, zaprosiła do Rosji Diderota w celu
zasięgnięcia jego opinii na temat planowanej reformy szkolnictwa,
jednak gdy ten zaczął domagać się realizacji swego programu, został
sowicie wynagrodzony, a następnie z Rosji elegancko wyrzucony.
Przytoczone anegdoty ilustrują proces kształtowania się nowych,
nie tylko niezależnych od katolicyzmu, ale wrogich mu elit
nowoczesnego państwa, które, tworząc jego administrację i kierując
systemem wychowania, rozpoczęły formowanie mentalności
szerokich mas nowoczesnego społeczeństwa (więcej na ten temat
w rozdziale o „oświeconym mieszczaństwie”).
MORALNOŚĆ OGRANICZAJĄCA
Przez kilka tysiącleci władza świecka organizowała życie społeczne
w taki sposób, że umożliwiała jednej części społeczeństwa
korzystanie z wolności kosztem pracy innej jego części, a całemu
podlegającemu jej społeczeństwu korzystanie z grabieży innych
społeczeństw i dla utrzymania tej organizacji dysponowała prawem
egzekwowanym siłą. Reprezentowana przez kapłanów religia nie była
źródłem moralności, ale, objaśniając obraz świata, ugruntowywała
poczucie wspólnoty i legitymizowała władzę świecką. Władza
świecka i duchowna potrzebowały się nawzajem, a optymalnym
rozwiązaniem stała się teokracja, jakiej przykładem była wspólnota
żydowska, której życie społeczne regulowane było przez prawo
boskie. Formą teokracji był również cesarski Rzym, w którym cesarz
sprawował funkcję najwyższego kapłana (pontifex maximus),
a jednocześnie miał boski status.
Zapowiedź przełomu tkwiła w chrześcijaństwie, które
wprowadziło podział władzy na świecką i duchowną, poddając
tę pierwszą wpływowi reprezentowanej przez tę drugą nowej
moralności. Rewolucyjna odmienność moralności chrześcijańskiej
polegała na jej ograniczającym charakterze, odmawiającym ludziom
prawa do realizacji własnych interesów z użyciem siły i z
pogwałceniem praw przysługujących człowiekowi z boskiego
nadania. Władza duchowna, legitymizując władzę świecką, miała
na nią wpływ, ale wynikał on tylko częściowo z pogłębiającej się
wiary i uznania przez władzę świecką boskiego autorytetu, częściowo
natomiast z faktu, że chrześcijanie stworzyli sprawną instytucję
Kościoła i dzięki niej zdobywali wpływ na całe społeczeństwo,
budując jego poczucie wspólnoty religijnej, niezależnej od struktur
politycznych. Rywalizacja i chwiejna równowaga władzy świeckiej
i duchownej stały się fenomenem europejskiej kultury zachodniej
i stworzyły przestrzeń, w której stopniowo mogła postępować
emancypacja najbardziej upośledzonych warstw społecznych, które
w religii znajdowały uzasadnienie swojego prawa do wolności,
w Kościele zaś realne oparcie, a naruszenie tej równowagi zawsze
prowadziło do demoralizacji władzy (jednej lub drugiej), której ofiarą
było społeczeństwo.
MONOGENIZM I POLIGENIZM
Oczywiste i widoczne gołym okiem zróżnicowanie rasowe ludzi
najłatwiej jest wytłumaczyć pochodzeniem różnych ras od różnych
przodków, ale takie wyjaśnienie było sprzeczne z dosłowną
interpretacją biblijnej, czyli kreacjonistycznej wersji Stworzenia,
a później okazało się sprzeczne z postdarwinowską wersją teorii
ewolucji. Z kolei hipoteza o jednej parze przodków wymaga
wiarygodnego wytłumaczenia sposobu, w jaki ludzie opanowali
najdalsze zakątki Ziemi. Stanowisko zakładające, że wszyscy ludzie
mieli jedną parę przodków, nazywa się monogenizmem.
Poligenizm zakłada, że gatunek ludzki rozwijał się w wielu
ośrodkach i miał różnych przodków.
Zwolennikami poligenizmu w XVIII wieku byli angielski filozof
David Hume (1711–1776), francuski pisarz François-Marie
Arouet – Wolter (1694–1778), angielski lekarz John Atkins (1685–
1757), historyk Edward Long (1734–1813), anatom Charles White
(1728–1813), niemiecki historyk Christoph Meiners (1747–1810),
etnolog Johann Georg Forster (1754–1794) czy francuski
antropolog Julien-Joseph Virey (1775–1846). W XIX wieku
najwybitniejszymi poligenistami byli m.in. francuski antropolog
Georges Cuvier (1769–1832), Jean Baptiste Bory de Saint-
Vincent (1778–1846), szwedzki anatom Anders Retzius (1796–
1860), szkocki lekarz Robert Knox (1791–1862), brytyjski
antropolog James Hunt (1833–1869), amerykańscy naukowcy:
Charles Caldwell (1772-1853), Charles Pickering (1805–1878),
Samuel George Morton (1799–1851), Josiah Clark Nott (1804–
1873), Louis Agassiz (1807–1873). Wśród zwolenników
monogenizmu byli m.in. Georges-Louis Leclerc (Comte de Buffon),
Johann Blumenbach, James Cowles Prichard (1786–1848), a ich
liczba zaczęła rosnąć w miarę wzrostu popularności darwinowskiej
teorii ewolucji, chociaż była ona sprzeczna z dosłownie
interpretowanym, monogenicznym kreacjonizmem. Sam Darwin
długo nie zajmował stanowiska w kwestii początków gatunku
ludzkiego i monogenistą stał się bardzo późno i to pod wpływem
obawy, że poligenizm ewolucjonistyczny stanie się naukowym
uzasadnieniem rasizmu.
WIELKA DRABINA BYTÓW
Od czasów Platona i jego teorii idei istniało, zmodernizowane
przez Arystotelesa, pojęcie hierarchii bytów, a do myśli
chrześcijańskiej wprowadził je św. Augustyn. W hierarchii bytów
człowiek nie zajmuje najwyższego miejsca, ponieważ z wyżej
postawionymi aniołami dzieli rozumną duszę, ale ciało łączy go z
niżej postawionym światem materialnym. Na dole hierarchii znajduje
się nieożywiona materia, na jej szczycie idealny Bóg. W XVII i XVIII
wieku schemat ten został przejęty przez naturalistów usiłujących
usystematyzować gromadzoną wiedzę i stopniowo przybrał on formę
drzewa, którego konary reprezentują uporządkowane hierarchie
gatunkowo zróżnicowanych stworzeń.
W religii chrześcijańskiej ostatecznym celem człowieka jest Bóg,
a drogą do niego odrzucenie grzechu i doskonalenie i taka jest
najgłębsza treść chrześcijańskiego pojęcia postępu, jednak schemat
drzewa hierarchii bytów nasunął naturalistom myśl o ewolucji
gatunków, a społecznikom i filozofom myśl o postępie społecznym.
SPÓR O POSTĘP
Zmiana stanu może powodować jego jakościowe (oceniane
według jakichś kryteriów) pogorszenie albo polepszenie.
Zmianę powodującą pogorszenie stanu nazywamy
regresem. Przykładem regresu były opisywane przez
Hezjoda w Pracach i dniach następujące po sobie ery
od złotej do żelaznej i stopniowa demoralizacja i upadek
gatunku ludzkiego. Zmianę powodującą polepszenie stanu
nazywamy progresem, czyli postępem, i jest on wynikiem
optymistycznej wizji rzeczywistości.
W epoce nowożytnej ideę optymistycznego postępu
najczytelniej sformułował Francis Bacon w Nowej
Atlantydzie (1627), a francuski teoretyk Bernard Le Bovier
de Fontenelle (1657–1757) przedstawił pogląd o kumulacji
wiedzy: kolejne pokolenia nie muszą odkrywać dorobku
przeszłości, mogą czynić krok naprzód. Fontenelle miał
wpływ zarówno na Rousseau, jak i na Woltera, który postęp
rozumiał jako postęp racjonalności, ale koncepcji postępu
było tyle, ile nurtów miał ruch oświeceniowy.
SPÓR O WYZYSK
Liberalizm jest ideologią indywidualnej wolności, której
granice wyznacza jedynie wolność innych ludzi. Jest
to ideologia piękna, zbudowana na wierze w zdolność
człowieka do ograniczenia własnej wolności w imię
przyjętych zasad. Nie wiadomo jednak, skąd te zasady
miałyby się brać. Podstawę liberalizmu stanowi
oświeceniowa koncepcja moralności naturalnej, ale
doświadczenie i wiedza psychologiczna mówią, że w
sytuacjach skrajnych, gdy zagrożony jest żywotny interes,
ludzki rozum jest w stanie dorobić uzasadnienie dla
każdego działania, które umożliwia uniknięcie straty
i mnożenie korzyści. Właśnie dlatego liberalizm – ideologia
indywidualnej przedsiębiorczości – motywując
do działania, nie był w stanie stworzyć skutecznej bariery
dla ludzkiej chciwości i gdy stosunki ekonomiczne
stworzyły okazję do wyzysku, liberalizm ten wyzysk
uzasadnił. Konflikt o prawo do wyzysku był kolejnym
konfliktem, w jaki katolicyzm popadł ze zmieniającym się
światem.
LICHWA A SPEKULACJA
Przez całe wieki podstawowym narzędziem wyzysku (poza
niewolnictwem) była lichwa, ale jest to wyzysk „adresowany”.
Wiadomo, kto kogo wyzyskuje. Inną, znacznie bardziej wyrafinowaną
metodą wyzysku jest spekulacja papierami wartościowymi, która
umożliwia zdobywanie środków finansowych, za które można kupić
potrzebne dobra bez konieczności produkcji dóbr (na wymianę
ekwiwalentną). Obrót różnego rodzaju „papierami wartościowymi”
(czyli substytutami pieniędzy) istniał już w XIII wieku, ale
upowszechnił się od czasu utworzenia pierwszych spółek, których
akcjami handlowano w londyńskich kawiarniach. W 1698 roku
pewien londyński broker działający w Jonathan’s Coffee House
zaczął publikować listę cen akcji i ruchomości i fakt ten uznaje się
za narodziny londyńskiej giełdy.
LAW I SPEKULACJE
John Law (1671–1729) był szkockim hazardzistą i ekonomistą.
Wprawdzie twierdził, że źródłem bogactwa nie jest pieniądz a handel,
ale warunkiem handlu jest dostępność pieniądza kredytowego.
We Francji doprowadzonej do bankructwa przez Ludwika XIV Law
został zatrudniony jako generalny kontroler finansów i za jego radą
w 1716 roku powstał Prywatny Bank Generalny z prawem emisji
banknotów. Bank zakupił Kompanię Missisipi w celu wspierania
kolonii w Luizjanie, w 1717 roku kompania weszła na giełdę, a w
1718 roku bank zmienił nazwę na Bank Królewski, zwiększając swoją
wiarygodność w oczach inwestorów. Kompania wchłonęła kilka
innych firm, a ponieważ miała monopol na handel morski, jej akcje
zaczęły krążyć jako pieniądze rozliczeniowe, a ich cena rosnąć.
Na spekulacji akcjami powstało wiele fortun, ale gdy w 1720 roku
kompania nie osiągnęła spodziewanych zysków, bańka spekulacyjna
pękła, co doprowadziło akcjonariuszy do bankructwa.
Krach Kompanii Missisipi miał odpowiednik w bańce
spekulacyjnej, jaka narosła w Anglii wokół akcji założonej w 1711
roku Kompanii Mórz Południowych (prowadzącej m.in. handel
niewolnikami). W 1720 roku ceny akcji poszybowały w górę,
a gorączka łatwego zysku skusiła ogromne rzesze wielkich i małych
inwestorów zaciągających na zakup akcji kredyty. Akcje kupowali
wszyscy, od arystokracji do bogatych chłopów. Gdy bańka pękła,
większość inwestorów zbankrutowała, a 20 tysięcy funtów stracił
nawet Izaak Newton, który stwierdził, że „może przewidzieć ruch
gwiazd, ale nie szaleństwo ludzi”. Nie wiadomo, czy do szaleńców
zaliczał i siebie.
FIZJOKRATYZM
We Francji reakcją na niepowodzenia finansowych spekulacji Lawa
była teoria fizjokratyzmu francuskiego ekonomisty François
Quesnaya (1694–1774). W 1758 roku przedstawił on teorię obiegu
gospodarczego i opublikował ilustrujące ją Tablice ekonomiczne.
Quesnay był właściwie lekarzem (stąd porównanie gospodarki
do krwioobiegu), awansował do stanowiska lekarza na dworze
w Wersalu, opiekował się madame de Pompadour i został członkiem
Akademii Nauk, ale pobyt na dworze umożliwił mu zapoznanie się
z praktyczną ekonomią, a że był również przyjacielem d’Alemberta,
pisał artykuły na temat ekonomii do „Encyklopedii”.
Teoria Quesnaya opierała się na obserwacji, że wydatki kupującego
stanowią przychody sprzedającego, umożliwiają mu kolejne wydatki
itd., tak więc pieniądze krążą w systemie ekonomicznym. Po raz
pierwszy działalność ekonomiczna rozpatrywana była nie jako
odrębne transakcje, ale jako system produkcji, dystrybucji
i zużywania dóbr. W systemie tym klasa produktywna, a więc rolnicy,
tworzy nadprodukcję dóbr (czyli produkują więcej niż zużywają
i dostarczają dobra na rynek), a klasa właścicieli ziemskich (szlachta)
rozdziela ziemię, dbając o jej stan (melioracje), i pobierając rentę
gruntową, zużywa ową nadprodukcję. Handlowców i rzemieślników
zaliczał Quesnay do klasy jałowej, która nie tworzy „nadprodukcji”.
Ekonomiczny obieg miał być regulowany przez porządek naturalny,
a jego warunkiem miały być własność, wolność i poszanowanie pracy,
dlatego fizjokratyzm jako zasadę jego funkcjonowania uznawał
leseferyzm, czyli nieingerencję państwa w działalność gospodarczą.
Teoria fizjokratyzmu zdobywała znaczną popularność dzięki
regularnym publikacjom autora i spotkaniom organizowanym m.in.
w salonie markiza Mirabeau, na których bywał również Adam Smith
i to Smith miał później skorygować fałszywy pogląd Quesnaya
odmawiający produktywności rzemiosłu i traktujący ziemię jako
jedyne źródło dobrobytu. Pogląd ten miał swoje źródło w obserwacji,
że w zacofanej ekonomicznie Francji rzemiosło pracowało niemal
wyłącznie na potrzeby nielicznej klasy posiadaczy ziemskich i jego
produkty nie trafiały do tworzących nadprodukcję rolników.
Przyczyną finansowej katastrofy Francji i społecznych napięć były
niekontrolowane wydatki króla, całkowicie skorumpowany system
poboru podatków przez ich dzierżawców oraz system manufaktur
nastawionych na produkcję towarów luksusowych. W salonie
Mirabeau wykładów Quesnaya słuchał również Anne Robert Jacques
Turgot, który w 1774 roku został generalnym kontrolerem finansów,
ale próby reform systemu natrafiły na opór jego beneficjentów i gdy
w 1776 roku zaproponował zniesienie pańszczyzny i likwidację
cechów, został zdymisjonowany.
KAPITALIZM I LIBERALIZM
Kapitalizm w postaci znanej nam z lekcji historii, tzn. kapitalizm,
który spowodował powstanie marksizmu oraz ruchu socjalistycznego
i komunistycznego, rozwinął się w Anglii dopiero w pierwszej
połowie, a w Europie kontynentalnej w drugiej połowie XIX wieku,
ale był on tylko konsekwencją stworzonej w XVIII wieku ideologii
liberalizmu. Liberalizm w warstwie politycznej był uzasadnieniem
wolnościowych dążeń bogacącego się angielskiego mieszczaństwa,
a jego podstawy stworzył w reakcji na absolutystyczne teorie
Hobbesa angielski filozof John Locke, natomiast twórcą liberalizmu
ekonomicznego, czyli ideowego uzasadnienia kapitalizmu, był Szkot
Adam Smith. Smith znany jest przede wszystkim jako autor teorii
ekonomicznej kapitalizmu, ale był on przede wszystkim filozofem
moralności i jego teoria ekonomiczna była tylko wynikiem zmian,
jakie zachodziły w europejskiej antropologii. Trzeba przy tym
pamiętać, że Adam Smith tworzył swoją koncepcję w czasach, gdy
ostatecznie niszczony był jezuicki eksperyment społeczny
prowadzony w Ameryce Południowej.
EKONOMIA I MISJE
Prowadzenie wojen kosztuje, kolonie były źródłem cennych
kruszców oraz surowców i mimo potępienia niewolnictwa przez
papieża i wprowadzania królewskich praw chroniących miejscową
ludność kontynuowana była jej barbarzyńska eksploatacja,
co budziło nienawiść nie tylko do kolonistów, ale również do białych
misjonarzy i religii białych ludzi. Niestety, zakony rozpoczynające
działalność misyjną, nawet jeśli brały w obronę miejscową ludność,
nie wypracowały skutecznych metod chrystianizacji, tym bardziej
że były to – szczególnie w Ameryce Południowej – ludy w istocie
prymitywne, nieznające regularnej pracy i głęboko barbarzyńskie.
OFIARY Z LUDZI
Składanie ofiar z ludzi było elementem wielu pogańskich kultur
na całym świecie, również w świecie słowiańskim, gdzie jeszcze w XII
wieku składano Perunowi ofiary z jeńców wojennych, ale szczególnie
praktykowane było w kulturach prekolumbijskich, odkrywanych
przez kolonizatorów w XVI wieku. Na terenie Meksyku
praktykowano zwyczaj pojedynku wodzów urządzanego – zamiast
bitwy – w celu rozstrzygnięcia konfliktów i wodza, który przegrał
pojedynek, składano w ofierze miejscowym bóstwom. W kulturze
Majów ludzkie ofiary wrzucano do gromadzących wodę naturalnych
studni krasowych – cenotów – uważanych za bramy podziemi. Ofiary
z ludzi składane były w szczególnym rozmiarze w kulturze Azteków.
Na podstawie zachowanych źródeł ocenia się, że podczas re-
konsekracji Wielkiej Piramidy w Tenochtitlan w 1487 roku zabito
10000–80000 ludzi. Michael Harner (współinicjator
neoszamanizmu) w artykule z 1997 roku oceniał roczną liczbę ofiar
składanych w centralnym Meksyku w XV wieku na 250 000.
Rzeczywistość tych kultur opisana została w tzw. kodeksach
Azteków, m.in. w Kodeksach Bodley, Laud, Selden czy Mendoza.
Kodeks Mendoza (Codex Mendocino) wykonany prawdopodobnie
na zamówienie wicekróla Meksyku Antonia de Mendoza w celu
przedstawienia cesarzowi Karolowi V zawiera uzupełnione opisami
przez jakiegoś zakonnika ilustracje przedstawiające m.in. właśnie
sceny składania krwawych ofiar z ludzi. Nawet jeśli ich liczby
są przesadzone i jako wiarygodne przyjmiemy najniższe
z podawanych przez wielu badaczy, to i tak tworzy to obraz
przerażającego, krwawego barbarzyństwa uprawianego na obszarze,
na którym w XVI wieku rozpoczynali swoją działalność misjonarze.
MAJOWIE I DIEGO DE LANDA
W 1562 roku franciszkański biskup Jukatanu Diego de Landa
(1524–1579) zarządził akcję palenia zgromadzonych
we franciszkańskim klasztorze San Miguel Arcángel w Maní
dokumentów zapisanych w języku Maya pod zarzutem, że „nie
zawierały one niczego, co byłoby wolne od przesądów i diabelskich
kłamstw” i fakt ten jest przytaczany jako przykład kulturowego
barbarzyństwa misjonarzy. Wprawdzie na wniosek biskupa Fray
Francisco de Toral wszczęty został proces sądowy przeciwko
de Landa, a on sam podjął próbę rekonstrukcji języka Majów, ale
faktu niszczenia zabytków kultury prekolumbijskiej nie
usprawiedliwia nawet to, że – zgodnie z relacją biografa – de Landa
osobiście spotykał się ze składaniem ofiar z ludzi, osobiście
je uniemożliwiał i nie działo się to na sali sądowej, ale w trakcie walki
z Indianami. M.in. z tego powodu ani dominikanie, ani franciszkanie
nie wypracowali takich metod chrystianizacji, jakie zaproponowali
jezuici.
INKULTURACJA
Zakon jezuitów powstał w 1540 roku w celu wsparcia papiestwa
w dziele kontrreformacji i już w 1549 roku pierwsi jezuici dotarli
do portugalskich kolonii, rozpoczynając działalność misyjną opartą
na zasadzie akomodacji, czyli dopasowania nowej religii
do zastanych stosunków społecznych, co w odniesieniu do całej
chrystianizowanej kultury zostało w XX wieku nazwane
inkulturacją. W istocie chodziło o to, żeby do chrystianizowanej
kultury, zachowując jej dorobek materialny i struktury społeczne,
wprowadzić zasady nowej wiary i jej moralność, które stopniowo
miały prowadzić do zmiany tradycyjnych nawyków i zachowań.
Ponieważ metody stosowane przez jezuitów prowadziły do zjawisk
określanych jako „poganizacja” chrześcijaństwa, były odrzucane
przez inne zakony dominikanów, franciszkanów, augustianów, co z
kolei prowadziło do ostrych konfliktów wewnątrz Kościoła. Mimo
to jezuici otrzymali wsparcie od hiszpańskiego króla Filipa III –
w 1606 roku wydał on w Valladolid przepis nazywany Cedula Real
(Rozporządzenie królewskie) zakazujący gubernatorom stosowania siły
wobec tubylców, a dopuszczający wyłącznie chrystianizację przez
kazania i przykład misjonarzy. Przepis miał ten skutek, że o ile
wcześniej koloniści byli zobowiązani do prowadzenia chrystianizacji
na własny koszt i własnymi metodami i używali chrystianizacji jako
pretekstu do zniewalania Indian, to królewski ordonans odbierał
im tę możliwość, przekazując działalność misyjną w ręce misjonarzy.
Już w 1607 roku król wydał kolejną Cedula Real, na mocy której
ochrzczonych Indian nie wolno było brać do niewoli ani traktować
jako poddanych i byli oni zwolnieni od podatków na okres 10 lat,
a zdecydowany przełom stanowiła wydana w 1609 roku Cedula
Magna, zgodnie z którą „Indianie mają być wolni jak Hiszpanie”.
REDUKCJE
W 1609 roku powstało pierwsze z jezuickich osiedli nazywanych
redukcjami – Loreto Reduction. W 1611 roku powstała Reduction S.
Ignacio Miri, w 1630 r. w 19 redukcjach mieszkało ponad 30 000
Indian, w 1717 r. w 31 redukcjach żyło ponad 120 000 tubylców, a w
1732 r. było ich tam ponad 140 000. Główną część
„chrześcijańskiego państwa Indian” stanowiło 30 redukcji
zamieszkanych przez Indian Guarani na pograniczu Paragwaju,
Argentyny i Brazylii. Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu,
że przyłączenie się Indian do redukcji przynajmniej teoretycznie
chroniło ich przed grasującymi na tych terenach bandami łowców
niewolników nazywanych bandeirantes lub paulistami (od ich
głównej siedziby w San Paulo), a to stanowiło ogromny uszczerbek
w podaży taniej siły roboczej, z której biali koloniści czerpali
ogromne zyski, tak więc redukcje i organizujący je jezuici byli
przedmiotem nienawiści i nieustannych ataków. Już w 1630 r. wiele
redukcji zostało spalonych, a kilkadziesiąt tysięcy Indian porwanych
w niewolę lub wymordowanych. Po wielu interwencjach jezuici
otrzymali od króla Filipa IV pozwolenie na tworzenie uzbrojonej
milicji redukcyjnej, która już w 1641 r. stoczyła pierwszą wygraną
bitwę z łowcami niewolników. Główną siłą tej milicji była dobrze
wyszkolona kawaleria, a król zezwalał na jej tworzenie i szkolenie,
ponieważ była ona wykorzystywana do obrony Hiszpanów przed
atakami kolonistów portugalskich i angielskich.
Ponieważ działalność jezuitów stwarzała szanse na pokojowe
ucywilizowanie miejscowej ludności, redukcje korzystały ze wsparcia
finansowego korony, dzięki czemu jezuici mogli budować pierwsze
szkoły, gimnazja, kolegia, szpitale, sierocińce i kościoły oraz
stopniowo wyposażać redukcje w konieczną infrastrukturę.
JAK FUNKCJONOWAŁY REDUKCJE?
Redukcje były zwykle prowadzone przez dwóch jezuitów, z których
jeden był oficjalnym przedstawicielem korony hiszpańskiej. Inni biali
nie mieli do redukcji wstępu. Miejscowa ludność była zorganizowana
według tradycyjnych struktur plemiennych przez miejscowych
kacyków, którzy tworzyli odpowiednik administracji.
W redukcjach nie było pieniędzy ani prywatnej własności środków
produkcji, co nie oznacza – wbrew propagandzie porównującej je do
„komunizmu” – że nie było tam własności prywatnej, ponieważ
jezuici rozumieli, że przyzwyczajeni do koczowniczego życia Indianie
mogą zaakceptować nowy sposób życia tylko wtedy, gdy praca będzie
przynosić im konkretny pożytek.
Ziemia podzielona była na teren upraw wspólnych oraz na działki
przydzielane rodzinom, których wprawdzie – podobnie jak mieszkań
– nie mogli sprzedawać, ale mogli się nimi wymieniać. Dorośli
mężczyźni bez odpowiednich kwalifikacji mieli obowiązek pracy
na polach wspólnych przez dwa dni w tygodniu, a resztę czasu
poświęcali na uprawę własnej ziemi, z której plony były ich
własnością prywatną będącą przedmiotem wymiany bezpośredniej
między mieszkańcami redukcji. Własne uprawy były podstawą
wyżywienia rodzin, które było uzupełniane z upraw wspólnych.
Także mięso pochodziło z prowadzonej wspólnie hodowli zwierząt.
Narzędzia pracy były własnością wspólną i były przez mieszkańców
wypożyczane. Również własnością wspólną była infrastruktura
rzemieślnicza, ponieważ w redukcjach funkcjonowały młyny, kuźnie,
tkalnie itp. wytwarzające produkty wymagające pracy
zorganizowanej i kwalifikowanej, a ziemia należąca do rzemieślników
uprawiana była przez innych członków wspólnoty. Ze wspólnego
majątku zaopatrywano również kaleki, wdowy, sieroty i inne osoby,
które nie mogły same zarobić na swoje utrzymanie lub pracowały np.
w szpitalach czy szkołach (dzisiaj nazwalibyśmy to sektorem usług).
Życie codzienne było ściśle zorganizowane, ponieważ przywykli
do koczowniczego trybu życia Indianie musieli zostać przyzwyczajeni
do regularnej pracy umożliwiającej osiągnięcie samodzielności
ekonomicznej redukcji, co z kolei było warunkiem ich trwania
i ochrony przed atakami polujących na niewolników bandeirantes.
Ekonomiczną samodzielność redukcje osiągały, specjalizując się
w produkcji różnych dóbr. Produkowano maniok, mięso, skóry,
trzcinę cukrową, tytoń, indygo, bawełnę oraz w znacznych ilościach
yerba mate, czyli zioło używane do produkcji napoju podobnego
do herbaty. Prowadzono hodowlę bydła, owiec, a także koni, również
na potrzeby milicyjnej kawalerii. Hodowla zwierząt osiągnęła
ogromne rozmiary dzięki dostępności naturalnych pastwisk – dla
wyżywienia redukcji liczącej kilka tysięcy mieszkańców rzeźnia
musiała oprawiać do 50 byków dziennie.
Ponieważ rosło zapotrzebowanie na wyroby rzemieślnicze,
a import był zbyt drogi, w redukcjach powstał system szkolenia
rzemieślników w takich specjalnościach, jak: ciesielstwo, stolarstwo,
murarstwo, malarstwo, ceglarstwo, kamieniarstwo, ludwisarstwo,
garbarstwo, odlewnictwo, a nawet złotnictwo. Podstawą uzupełnienia
własnych potrzeb była wymiana bezpośrednia produktów między
redukcjami, natomiast przedmiotem eksportu były przede wszystkim
skóry, bawełna i mate. Od zysków przekraczających potrzeby własne
redukcje płaciły koronie podatki.
Założeniem metody inkulturacyjnej było opanowanie przez
misjonarzy miejscowego języka i prowadzenie w nim ewangelizacji.
W tym celu misjonarze opracowywali pierwsze słowniki i gramatyki
miejscowych języków, tłumaczyli na nie Biblię i inne teksty, które
sami drukowali. Konieczność poznania kultury Indian skłaniała
misjonarzy do gromadzenia jej zabytków i tworzenia piśmiennictwa,
dzięki czemu w redukcjach całkowicie zlikwidowano analfabetyzm,
a np. język Indian Guarani przetrwał do dziś jako drugi – obok
hiszpańskiego – język urzędowy. Jezuici, a raczej misjonarze, w ogóle
dali początek dokumentacji chrystianizowanych kultur zaliczanej
dzisiaj do dorobku antropologii, ponieważ to dzięki nim przetrwały
tzw. Kodeksy, czyli świadectwa kultur prekolumbijskich.
Zupełnie wyjątkowym zjawiskiem było życie muzyczne redukcji,
ponieważ jezuici obserwując niezwykłą skłonność Indian do śpiewu
i muzykowania, uczyli ich budowy instrumentów (lutnictwo) oraz
notacji muzycznej, a powstająca tam muzyka towarzyszyła pracy oraz
wszelkim nabożeństwom i uroczystościom. Jednym z wybitnych
kompozytorów tworzących muzykę redukcji był włoski jezuita
Domenico Zipoli, którego dzieła zostały po latach odkryte w jednym
z boliwijskich kościołów i są dzisiaj wykonywane jako tzw. „muzyka
redukcji” w kościołach i salach koncertowych.
SUKCES I KLĘSKA REDUKCJI
Redukcje były przykładem udanego eksperymentu społecznego
prowadzonego w niesłychanie trudnych warunkach i mimo wielu
zastrzeżeń zostały nazwane „świętym eksperymentem” nawet przez
otwartych wrogów Kościoła, m.in. przez Monteskiusza, Rousseau
i Woltera. Były one dowodem na to, że możliwa jest nie tylko
chrystianizacja, ale i kolonizacja zapewniająca cywilizacyjny awans
miejscowej ludności i ekonomiczny sukces bez konieczności
wykorzystywania niewolniczej pracy i niszczenia autochtonicznych
kultur. Jednak sam fakt powodzenia tego eksperymentu stwarzał
zagrożenie dla interesów kolonistów i europejskich monarchii
dążących do szybkiej maksymalizacji zysków, tym bardziej
że redukcje były w stanie skutecznie bronić się przed ich atakami.
Mówiąc wprost, doświadczenie redukcji – chociaż nie było to celem
misjonarzy – otwierało drogę do zdobycia przez zorganizowaną,
potrafiącą pracować i wykształconą ludność tubylczą również
politycznej i ekonomicznej autonomii, co stało w sprzeczności z ideą
absolutyzmu. Działania jezuitów były sprzeczne z krótko-
i długofalowymi interesami władzy świeckiej, a ponieważ podlegali
oni władzy papieskiej, przeciw zakonowi zgodnie wystąpiły
wszystkie antykościelne siły działające w konkurujących ze sobą
państwach Hiszpanii, Portugalii i Francji.
TRAKTAT MADRYCKI I WOJNA GUARANI
Pretekstu do walki z jezuitami szukano długo. Jednym
z pierwszych stał się od 1740 roku reprezentujący interesy
kolonizatorów ruch autonomistyczny w Nowej Granadzie (Ameryka
Płd.) przeciwny polityce zależnego od korony hiszpańskiej
wicekrólestwa. W przeciwieństwie do autonomistów wierna królowi
Filipowi IV pozostała miejscowa ludność, po której stronie
opowiedzieli się jezuiccy misjonarze. Dało to okazję do rozpoczęcia
przez kolonizatorów propagandowej akcji przeciw całemu zakonowi,
w tym kolportowania zarzutów o defraudacje, prowadzenie
nielegalnego eksportu, posiadanie nielegalnych kopalni złota
w redukcjach, gigantycznych trzód bydła, gromadzenia ogromnego
majątku ze startą dla korony, a także przygotowywania powstań itp.
Okazją do bezpośredniej akcji stało się uregulowanie granic stref
wpływów między Portugalią a Hiszpanią, określonych w Traktacie
z Tordesillas z 1494 roku. Zawarty w 1750 roku Traktat madrycki
sankcjonował stan posiadania Portugalii w zamian za uznanie
panowania hiszpańskiego na Filipinach, ale w jego wyniku ziemie,
na których znajdowały się hiszpańskie redukcje, przypadły
Portugalii. Jezuici podporządkowali się tym zarządzeniom, próbując
przenieść redukcje wraz z ich mieszkańcami na nowe tereny, jednak
oznaczało to praktyczne zniszczenie osiedli dysponujących znaczną
infrastrukturą (ziemia uprawna, budynki, warsztaty, domy
mieszkalne, kościoły), dlatego w 1754 roku siedem redukcji
zbuntowało się przeciwko przymusowym przesiedleniom
i rozpoczęło powstanie nazywane „wojną Guarani”. Część jezuitów
stanęła po stronie Indian, organizując opór, jednak w 1756 roku
wojska portugalsko-hiszpańskie pokonały powstańców, zabijając
1500 Indian.
Wprawdzie wdrożone przez koronę dochodzenia w sprawie
zarzutów stawianych jezuitom nie potwierdziły ich, ale towarzyszyła
im wspierana przez wolnomularstwo akcja polityczna prowadzona
przez francuskiego ministra Étienne-François de Choiseul,
portugalskiego markiza de Pombal i hiszpańskiego hrabiego Pedro
Abarca, w wyniku której zakon został wypędzony z Portugalii
w 1759 roku, z Francji w 1764 roku, a z Hiszpanii w 1767 roku.
W 1767 roku jezuici pracujący w redukcjach zostali aresztowani,
załadowani na statki i przewiezieni do Europy, a w 1773 roku papież
Klemens XIV został zmuszony (przy okazji terytorialnego konfliktu
Państwa Kościelnego i Księstwa Parmy) do likwidacji zakonu.
Wprawdzie władze cywilne starały się utrzymać redukcje
i zachować wiele z wprowadzonych tam przez jezuitów instytucji, ale
zaczęły one szybko podupadać i z końcem XVIII wieku utraciły
znaczenie, popadając w kompletną ruinę.
KONTROWERSJE
Oczywiście program jezuitów budził zaciekły sprzeciw w łonie
samego Kościoła (którego stanowisko zawsze było wynikiem
wewnętrznych konfliktów) i wiele z jego celów jest dyskusyjnych, jak
np. likwidacja czesnego w celu udostępnienia oświaty
najbiedniejszym czy postulat pogodzenia katolicyzmu
z humanizmem i tzw. „optymistyczną antropologią” uznającą
człowieka za istotę z natury dobrą, co otworzyło drogę do rozbicia
systemu wychowania formującego i zastąpienia go amoralną
hodowlą, jednak nie sposób przecenić udziału jezuitów – a dzięki ich
wpływowi całego Kościoła – w obronie idei wolności w epoce, gdy
kwitł handel niewolnikami, a europejskie mocarstwa budowały swój
dobrobyt na eksploatacji podbitych narodów.
SPÓR O SZKOLNICTWO
O ile historia redukcji jest mało znana, to jeszcze mniej
wiemy o znacznie ważniejszej przyczynie walki w Starym
Świecie z jezuitami, którzy powstali jako zakon papieski
mający wspierać reformy kościelne, ale i przeciwstawić się
wpływom Reformacji, a przede wszystkim – używając
języka Antonio Gramsciego – ugruntować kulturową
hegemonię katolicyzmu.
PRZERWA W OPOWIADANIU
W tym miejscu przerywam opowiadanie, ponieważ wprawdzie
w XIX wieku nie zakończyła się historia europejskiej kultury, ale
wiek ten należy już do prehistorii jej kolejnej, lecz jakościowo
zupełnie odmiennej epoki – epoki marksistowskiej antykultury.
Krótkie podsumowanie tej części sprowadza się do następującego
stwierdzenia:
Z przedstawionych w pierwszej części książki pojęć podstawowych
wynika wniosek, że człowiek niepoddany wychowaniu wpajającemu
mu ograniczające jego naturalny egoizm zasady moralne i edukacji
umożliwiającej podejmowanie społecznie pożytecznej pracy musi
dążyć do realizacji własnych interesów wszelkimi dostępnymi
środkami, a więc i z użyciem siły i jeśli myślimy logicznie,
to akceptując system odrzucający wspomniany cel wychowania
i edukacji, akceptujemy również prawo każdego człowieka
do wyzysku innych ludzi. Jeśli jednak tego prawa nie akceptujemy,
to pojawia się bardzo konkretny, praktyczny problem, w którym
chodzi nie tyle o postulatywne zakwestionowanie prawa
do okradania innych ludzi z efektów ich pracy, czyli nie o moralną
zasadę formułowaną na poziomie haseł, ale o moralność skuteczną,
która miałaby powstrzymać człowieka przed ograbianiem innych
ludzi.
W odróżnieniu od właściwej starożytności, ustanawianej przez
człowieka i realizowanej przez podlegające ludzkiej władzy instytucje
kultury, państwa oraz ekonomii i akceptującej wyzysk moralności
pogańskiej, chrześcijaństwo przedstawiło nie tylko nową
moralność ograniczającą prawo do wyzysku, ale i jedyne
skuteczne, bo niezależne od człowieka, źródło tej moralności
oraz stworzyło instytucję mającą środki do wpływania zarówno
na władzę, jak i na społeczeństwo w celu egzekwowania tej
moralności.
Ta świecka (w swoich strukturach) instytucja, jeśli wymykała się
spod kontroli władzy i społeczeństwa, podlegała wszystkim
procesom demoralizacji i jej historia wyznaczana jest kolejnymi
kryzysami i wewnętrznymi reformami i ma ona niewątpliwie swoje
czarne karty, ale bez tej instytucji konieczna dla obrony wolności
każdego człowieka – niezależnie od jego statusu społecznego,
ekonomicznego i kulturowego – moralność nie może być skuteczna
i społeczeństwo musi powrócić do stanu pogańskiego barbarzyństwa,
w którym wzniosłe hasła stanowią zasłonę dla realizacji naturalnego
dążenia do bezpłatnej wolności, czyli do wyzysku innych ludzi.
Te dwie moralności – pogańska i chrześcijańska – zderzyły się
w konflikcie, jaki spowodował XIX-wieczny liberalizm, a stosunek
do tej ideologii ujawnił różnice w antropologiach protestanckiej
i katolickiej, umożliwiając katolicyzmowi przeciwstawienie się
ideologii antykultury. Historia tego konfliktu jest tematem trzeciej
części tej książki.
CZĘŚĆ III - HISTORIA
ANTYKULTURY
POLITYKA
W 1799 r. Napoleon obalił Dyrektoriat, w 1804 r. koronował się
na cesarza, a w 1805 r. w bitwie pod Austerlitz pokonał III koalicję
antyfrancuską. W 1806 r. Francja pokonała Prusy, przestało istnieć
Święte Cesarstwo Rzymskie, a w jego miejsce powstał Związek
Reński oddzielający Francję od Prus. W 1812 r. Napoleon
wypowiedział wojnę Rosji, ale Wielka Armia poniosła klęskę.
W 1813 r. wojska francuskie przegrały bitwę pod Lipskiem, a w 1814
r. Napoleon został zmuszony do abdykacji i zesłany na Elbę. W 1815
r. Napoleon odzyskał władzę, ale pod Waterloo poniósł ostateczną
klęskę i został internowany na wyspie św. Heleny. Po usunięciu
Napoleona zakończył obrady zwołany w 1814 r. Kongres Wiedeński.
Francja utraciła niemal wszystkie kolonie na rzecz Wielkiej Brytanii,
która mogła rozbudować światowe imperium kolonialne
i zdominować handel morski. Kolonie stały się rynkiem zbytu dla
brytyjskiego przemysłu i źródłem surowców. Warunki dla rozkwitu
kapitalizmu zostały stworzone.
FILOZOFIA
Po likwidacji zakonu jezuitów, jego struktur i systemu szkolnictwa,
po Rewolucji Francuskiej i uznaniu wolnościowego leseferyzmu
za paradygmat nowej ekonomii nastała era kapitalizmu
przemysłowego, nieograniczonego wyzysku i rozwoju lewicowych
ruchów rewolucyjnych. Protestancki heglizm stał się filozofią
omnipotentnego państwa, które jednak nie było w stanie rozwiązać
narastających napięć społecznych. Programu rozwiązującego
te konflikty nie miał również Kościół katolicki, który z powodów
doktrynalnych nie mógł poprzeć rewolucji społecznej. Nie posiadał
również własnej teorii społecznej i ekonomicznej odpowiadającej
potrzebom epoki szybkiego rozwoju cywilizacyjnego.
KAPITALIZM
Kapitalizm był systemem, w którym skuteczną motywację
do pracy dawała kapitalistom żądza zysku, a pracownikom przymus
ekonomiczny i wizja głodowej śmierci, co powodowało, że był
to system mnożący bogactwo, ale dzielący je niesprawiedliwie. Nie
ma innej formy ekonomicznego liberalizmu, czyli gospodarki
wolnorynkowej, niż leseferyzm – i ta forma nazywana jest
kapitalizmem. Jeśli ktokolwiek zaczyna ingerować w zasady wolnego
rynku, to ten rynek przestaje być rynkiem wolnym, ale tendencja
do monopolizacji i likwidacji wolnej konkurencji należy do praw
rynku, tyle tylko, że nie fikcyjnego rynku „wolnego” będącego
intelektualnym modelem stworzonym w głowach liberałów, a rynku
realnego. Wolny rynek to rynek, na którym wszystko wolno,
ponieważ jeśli na rynku czegoś nie wolno, to nie jest to już
wolny rynek. Taki wolnorynkowy kapitalizm skończył się
definitywnie po wprowadzeniu w końcu XIX wieku pierwszych
ustaw antymonopolowych.
WYZYSK
Na wolnym rynku praca jest – z ekonomicznego punktu widzenia –
taką samą usługą jak każda inna. Jeśli zbyt wielu robotników oferuje
niewykwalifikowaną pracę, to jej cena spada i część robotników i ich
rodzin musi „zbankrutować”. Jednak w odróżnieniu
od przedsiębiorców, którzy mają możliwość gromadzenia zapasu
środków umożliwiających np. zmianę branży czy stworzenie nowego
produktu, dla robotników żyjących w nędzy bankructwo oznacza
śmierć głodową. Robotnik jest oczywiście człowiekiem wolnym
i może odmówić pracy za zbyt niskie wynagrodzenie, ale na jego
miejsce przyjdą inni robotnicy – jego konkurenci. Liberalna
wolność robotnika na wolnym rynku była więc wolnością
wyboru między nędzą, a głodową śmiercią.
Wyzysk był oczywiście spowodowany niczym nieograniczoną
żądzą zysku kapitalistów, ale umożliwiały go trzy czynniki:
wprowadzenie systemu produkcji przemysłowej na niskim poziomie
technicznym, nadpodaż siły roboczej i jej niskie kwalifikacje.
Rozwój przemysłu zniszczył mniej wydajne rzemiosło, prowadząc
do pauperyzacji rzemieślników, ale głównym źródłem siły roboczej
była migracja ze wsi do miast rosnącej masy formalnie wolnych, ale
pozbawionych kwalifikacji i środków do życia pół-ludzi.
BLOKI IDEOLOGICZNE
Niewyobrażalna nędza, głód mieszkaniowy, a szczególnie
katorżnicza praca dzieci budziły desperacki sprzeciw wśród
robotników i odruch moralny w chrześcijańskich jeszcze warstwach
oświeconych. Rozpacz skłaniała robotników do podejmowania
czynnego oporu i organizowania strajków, a w warstwach
oświeconych zaczęły pojawiać się różne programy systemowego
rozwiązania narastających problemów społecznych. Charakter tych
programów wyznaczył tradycyjny, chociaż od dawna już nieaktualny
podział na ideologiczne bloki – prawicę i lewicę.
PRAWICA – LEWICA
Najogólniej mówiąc, prawica twierdziła, że oparty na prywatnej
własności środków produkcji system kapitalistyczny jest systemem
ekonomicznie skutecznym, czyli zdolnym do produkcji bogactwa,
ponieważ (za pomocą chciwości i przymusu ekonomicznego)
skutecznie motywuje do pracy, dlatego należy go utrzymać, ale
reformować przez wprowadzanie mechanizmów ograniczających
wyzysk i umożliwiających sprawiedliwy podział produkowanego
bogactwa. Był to więc kierunek reformistyczny.
Lewica za przyczynę niesprawiedliwości uważała sam kapitalizm
jako system (przede wszystkim prywatną własność środków
produkcji) i państwo jako aparat represji, dlatego dążyła do ich
likwidacji i zastąpienia jakimś innym systemem sprawiedliwości
społecznej. Był to więc kierunek rewolucyjny w rozumieniu zmiany
systemu jako całości, natomiast w ramach lewicy miały wyodrębnić
się różne stanowiska na temat metod przeprowadzenia takiej
rewolucji, systemu, jaki miałby kapitalizm zastąpić, oraz stosunku
do instytucji państwa.
NURTY LEWICY
Mówiąc w wielkim uproszczeniu, według tych kryteriów ideologia
lewicy dzieliła się na trzy nurty: anarchizm, socjalizm i komunizm.
Anarchiści byli zwolennikami rewolucji zbrojnej i zaprowadzenia
systemu pozbawionego jakiejkolwiek władzy centralnej,
stanowiącego federację niewielkich, samorządnych wspólnot
wolnych producentów. Socjaliści byli zwolennikami rewolucji
dokonanej środkami politycznymi oraz państwa strzegącego
porządku i wspierającego działanie samorządnych wspólnot
pracowników dysponujących środkami produkcji, natomiast
komuniści byli zwolennikami rewolucji zbrojnej i bliżej
niesprecyzowanego tworu quasi-państwowego, rządzonego terrorem
przez monopolistyczną partię komunistyczną.
Ten podział kształtował się w dość długim procesie społecznych
eksperymentów podejmowanych przez indywidualnych
reformatorów i teoretyków.
ANARCHISTA GODWIN
W 1793 r. angielski filozof William Godwin (1756–1836)
opublikował nawiązującą do książki Edmunda Burke pt. Obrona
społeczeństwa naturalnego pracę pt. Badanie nad polityczną
sprawiedliwością będącą krytyką państwa z pozycji anarchistycznych.
Godwin był prekursorem anarchizmu, czyli zwolennikiem całkowitej
likwidacji państwa, ale przeciwnikiem rewolucji zbrojnej, ponieważ
jego zdaniem przemoc prowadzi do ustanowienia tylko innej formy
przemocy. Rewolucja anarchistyczna miała być procesem
spontanicznego rozpadu państwa, a demokracja powinna być tylko
etapem tego procesu. Jednak Godwin był teoretykiem i chociaż
zdobył znaczną sławę, jego idee pozostały na papierze i podjęte
zostały znacznie później m.in. przez Kropotkina. Aspektem, którego
nie uwzględniali ani Godwin, ani kolejne pokolenia anarchistów, było
to, że społeczeństwo pozbawione sprawnego aparatu państwa musi
stać się łupem zorganizowanej przestępczości.
BABUWIZM
W tym samym czasie francuski dziennikarz i uczestnik Rewolucji
Francuskiej François Babeuf (1760–1797) przedstawił radykalny
program nazwany później „babuwizmem”, przewidujący rewolucyjną
likwidację systemu (przewrót), wspólną własność, agrarny komunizm
i całkowity egalitaryzm. Babeuf był twórcą niewielkiej grupy
wywrotowców nazwanej „Sprzysiężenie Równych”, publikował swoje
poglądy w gazecie Trybun ludu, w 1796 r. ogłosił Manifest Równych,
ale organizacja została rozbita, a Babeuf zgilotynowany w 1797 r.,
jednak jego idee wpłynęły na późniejsze radykalne ruchy lewicowe
(blankistów i marksistów), przede wszystkim przez jego
współpracownika Filippo Buonarrotiego.
Myśl Babeufa streszcza zdanie z wygłoszonej przed sądem obrony:
„Społeczeństwo powinno działać tak, żeby wyeliminować raz
na zawsze pragnienie człowieka, by być bogatszym, mądrzejszym
i potężniejszym od innych ludzi”. Warto ją zapamiętać, ponieważ
zakłada ona, że w człowieku tkwi takie pragnienie i że można
je wyeliminować „raz na zawsze”. Czasami jedno zdanie mówi więcej
o ideologii niż opasłe tomy.
Egalitaryzm Babeufa, anarchizm Godwina i idea wspólnot
pierwszych chrześcijan stały się podstawą programów tzw.
socjalizmów utopijnych, powstających w pierwszej połowie XIX
wieku, w epoce narastającego wrzenia rewolucyjnego (pojęcia
„socjalizm utopijny” po raz pierwszy użył Karol Marks w tekście
z 1843 r. pt. O bezlitosną krytykę wszystkiego i sam ten tytuł
zapowiadał późniejszą teorię krytyczną).
Najważniejsze z nich to koncepcje Henriego de Saint-Simon,
Charlesa Fouriera i Roberta Owena. Mają one obszerną literaturę,
dlatego przedstawię je w kilku zaledwie zdaniach, by przejść
do wynikających z nich wniosków.
OWENIZM
Robert Owen (1771–1858) był angielskim przedsiębiorcą
i filantropem. W 1800 r. został on managerem i współwłaścicielem
przędzalni i osady fabrycznej New Lanark w Szkocji, a w 1813 r.
skłonił udziałowców, do których dołączył utylitarysta Jeremy
Bentham, do dobrowolnego ograniczenia zysków, co umożliwiło
wprowadzenie szeregu reform społecznych. Wyeliminowano pracę
dzieci i ograniczono czas pracy, wprowadzono ubezpieczenia,
zlikwidowano kary cielesne, otwarto sklep zaopatrujący
pracowników po umiarkowanych cenach, powstała szkoła dla dzieci,
a przede wszystkim „Instytut Kształtowania Charakteru”
z biblioteką, czytelnią, warsztatem i pomieszczeniami do zebrań
religijnych. W 1813 r. Owen opublikował pracę pt. Nowa wizja
społeczeństwa, albo esej o zasadach formowania ludzkiego charakteru,
w której przedstawił warunki kształtowania nowego, zgodnie
współpracującego, pacyfistycznego społeczeństwa. Przędzalnia
prosperowała świetnie, osiedle było podziwiane jako przykład
udanego połączenia reform z sukcesem ekonomicznym. Odwiedzali
je przedstawiciele oświeconej arystokracji, książęta, a nawet przyszły
car Rosji Mikołaj I. Był to jednak jedyny eksperyment Owena, który
odniósł względny sukces.
W 1824 r. Owen zakupił w Stanach Zjednoczonych miasteczko
Harmony, w którym założył wzorcową wspólnotę
kooperacjonistyczną. Jednak, w odróżnieniu od New Lanark, nie
miała ona własnej bazy ekonomicznej i chociaż wprowadzono tam
bogaty program socjalny i oświatowy, eksperyment zakończył się
kłótniami i bankructwem. Jednostki samodzielne i przedsiębiorcze
uciekały z New Harmony, ponieważ nie akceptowały ciężkiej pracy,
z której korzystali teoretyzujący ideolodzy. Eksperymenty Owena
zmusiły go do sprzedaży własnego ogromnego majątku dla pokrycia
długów zaciąganych przez niewydajne wspólnoty.
SAINT-SIMONIZM
Saint-simonizm to idea stworzona przez Henriego de Saint-
Simon (1769–1825), ale realizowana przez jego uczniów i następców
według wizji społecznej przedstawionej w Nowym chrześcijaństwie
(1825) i obejmującej zarówno koncepcję nowego ładu społecznego,
jak i nowej „religii przemysłowej”. Socjalizm producentów zastępuje
własność prywatną własnością grupową, likwiduje prawo
dziedziczenia i ustanawia fachowość jako jedyne źródło własności.
Saint-simonizm był więc rodzajem merytokracji – rządów
kompetencji.
Saint-Simon wpłynął na rozwój i popularność okultyzmu i nowych
ruchów społecznych, ale nie zrealizował swoich koncepcji
w praktyce, a religijna wspólnota założona przez jego uczniów
w podparyskiej dzielnicy Ménilmontant została zlikwidowana przez
władze w 1832 r.
FOURIERYZM
Społeczna idea francuskiego reformatora Charlesa Fouriera
(1772–1837) była bliska spirytualizmowi i martynizmowi, czyli
chrześcijańskiemu okultyzmowi. Fourier nastawiony był
antycywilizacyjnie, wpisując się w tradycję Rousseau. Jego idealna
wspólnota przypominała koncepcje platońskie, miała liczyć 1620
osób dobieranych z różnych warstw społecznych i specjalności,
zamieszkujących wspólną siedzibę nazywaną falansterem
i wykonujących prace zgodne z indywidualnymi preferencjami.
Wyzwolenie indywidualnych pasji, wyzwolenie kobiet, wolność
seksualna (Nowy świat miłości, 1820) i gwarantowany dochód
minimalny miały zapobiegać alienacji pracy i sprzyjać jej
przekształcaniu w twórczą zabawę, co przyczyniło się do znacznej
popularności fourieryzmu wśród XX-wiecznych hipisów i w całym
nurcie ideologii Herberta Marcuse. Mimo ambitnych założeń, poza
jednym przypadkiem, falanstery ponosiły ekonomiczną klęskę
i szybko ulegały rozpadowi. Założony w 1830 r. w USA falanster
Community Place przetrwał aż trzy lata, ale założona w 1855 r.
wspólnota La Reunion rozpadła się po kilkunastu miesiącach.
MUTUALIZM
W latach 20. XIX wieku we Francji powstawały bliskie formule
cechowej stowarzyszenia tkaczy chałupników mające na celu
wzajemną pomoc robotników nazywanych mutualistami (od łac.
mutuus – wzajemny). Mutualiści tworzyli kasy zapomogowe
umożliwiające przetrwanie rzemieślników popadających w długi,
a także prowadzili wspólną walkę ekonomiczną o ceny
zaopatrzeniowe itp., dając początek związkom zawodowym. Ich
działalność została zabroniona w 1834 r., co stało się powodem
powstania tkaczy w Lyonie. Solidarność i wzajemna pomoc to hasła
mutualistów, a ich doświadczenie skłoniło francuskiego socjalistę
i anarchistę Pierre-Josepha Proudhona (1809–1865)
do sformułowania własnej koncepcji socjalizmu nazwanego właśnie
mutualizmem. Proudhon był zwolennikiem systemu społecznego
pozbawionego władzy centralnej, tworzonego przez spontanicznie
powstające stowarzyszenia producentów wymieniających swoje
produkty na wolnym rynku przy wykorzystaniu
nieoprocentowanych kredytów umożliwiających zaopatrzenie
w środki produkcji i surowce. Była to więc anarchistyczna struktura
nieuwzględniająca wymogów produkcji przemysłowej. Wprawdzie
Proudhon nie był zwolennikiem rewolucji zbrojnej, ale zakładał
całkowitą zmianę systemu, co pozwala zaliczać go do ideologicznej
lewicy.
KOMUNIZM CABETA
W 1840 r. francuski karbonariusz Étiene Cabet (1788–1856)
napisał dzieło pt. Podróż do Ikarii (Voyage en Icarie), w którym
przedstawił wizję sprawiedliwego ustroju. W 1841 r. Cabet
opublikował manifest Jak zostałem komunistą i moje komunistyczne
credo, a w 1846 r. tekst pt. Prawdziwe chrześcijaństwo (Le vrai
christianisme). W 1848 r. założył w USA wspólnotę nazwaną Ikarią,
która miała realizować ideały ascetycznego chrześcijaństwa i życia
ewangelicznego, ale rozpadła się z powodu dyktatorskich zapędów
samego Cabeta i w 1857 r. zbankrutowała.
CZARTYZM
Trudny do sklasyfikowania jest ruch tzw. czartystów, ponieważ był
to oddolny ruch społeczny domagający się reform politycznych, a nie
zmiany systemu ekonomicznego. Czartyści walczyli o legalizację
związków zawodowych, powszechne prawo wyborcze, skrócenie
czasu pracy i poprawę jej warunków. Ruch czartystowski powstał
w proteście wobec Aktu Reformującego z 1832 r., który poszerzył
wprawdzie zasięg prawa wyborczego, ale nie przyznał
go najbiedniejszym warstwom społecznym Wielkiej Brytanii.
Powstające po tej dacie organizacje formułowały swoje postulaty
w 1838 r. w tzw. kartach ludowych (People’s Chart), ale ponieważ
petycje nie odnosiły skutku, w ramach czartyzmu pojawił się ruch
radykalny, nawołujący do strajków jako formy nacisku. Nurt ten
jednak nie zdobył poparcia wśród czartystów i jego rewolucyjnie
nastawieni przedstawiciele George Harney i Ernest Jones weszli
w 1845 r. do rewolucyjnego Związku Sprawiedliwych Wilhelma
Weitlinga.
UTOPIE UTOPIJNE
W 1516 r. angielski filozof i polityk Thomas More napisał słynne
dzieło pt. Utopia, w którym przedstawił żyjące na odległej wyspie
idealne, sprawiedliwe i szczęśliwe społeczeństwo. Dzieło to do dzisiaj
jest przedmiotem różnych interpretacji, chociaż interpretację
najważniejszą zawiera sam jego tytuł. Słowo utopia pochodzi
od greckiego słowa ou-topos oznaczającego miejsce nieistniejące.
Dzieło More’a mogło więc być wyrazem tęsknoty za nieosiągalnym
ideałem, ale i przestrogą przed próbami jego realizacji. Przyczyny
nierealizowalności utopii mogą być bowiem dwojakie. Utopia może
być dobrze wymyślona, a tylko ludzie nie dorastają do jej wymagań,
a więc trzeba ich zmienić, albo ludzie są tacy, jacy są, i to utopia jest
źle wymyślona.
Z wymienionych eksperymentów tylko dwa odniosły względny
sukces. Było to osiedle przyfabryczne New Lanark Roberta Owena
i zrealizowany po śmierci Fouriera na wzór falansteru tzw. Famillister
we francuskim Guise. Od falansteru Famillister różnił się tym, że nie
tworzyła go komuna, ale mieszkające we własnych mieszkaniach
tradycyjne rodziny. Famillister powstał w latach 60. XIX wieku
i przetrwał niemal 100 lat.
Tajemnicą ich sukcesu było to, że obydwa miały zewnętrzne,
stabilne źródło finansowania i były one osiedlami działającymi przy
sprawnie zarządzanych fabrykach funkcjonujących w ekonomicznym
otoczeniu kapitalistycznym. Programy społeczne i kulturalne mogły
być w nich realizowane dlatego, że były inicjatywami właścicieli
fabryk, którzy dobrowolnie ograniczali swój zysk (a raczej wyzysk),
decydując się na poprawienie warunków pracy i życia swoich
pracowników i ich rodzin. Nie były to więc projekty socjalistyczne,
ale pierwsze przykłady tzw. kapitalizmu paternalistycznego. Jednak
zarówno w samym zakładzie produkcyjnym, jak i w jego otoczeniu
działały prawa ekonomicznego przymusu tworzącego podstawową
motywację do pracy.
Na temat komuny założonej przez Roberta Owena w New
Harmony jego syn pisał, że był to:
„heterogeniczny zbiór radykałów, entuzjastów i idealistów,
ale i leniwych teoretyków i oszustów. Równe wynagrodzenie
przysługiwało wykwalifikowanym i pilnym, ale i leniwym
ignorantom”.
W komunach, które nie miały własnej materialnej bazy opartej
na zasadach ekonomicznych, ale zużywających kapitał
zainwestowany przez założycieli, bardzo szybko okazywało się, że ci
ich uczestnicy, którzy mają kwalifikacje do działalności nie tylko
użytecznej, ale i koniecznej, muszą wykonywać prace najmniej
atrakcyjne i najbardziej obciążające, otrzymując wynagrodzenie
równe z wykonującymi zajęcia mniej meczące i bardziej atrakcyjne,
albo ze zwykłymi demagogami i pasożytami. Mówiąc wprost –
socjalistyczne komuny pozbawione zewnętrznego źródła
finansowania umożliwiały ideowym przywódcom
pasożytowanie na pracy innych ich uczestników.
Jednak, wbrew pozorom, przyczyny upadku takich nierealnych
koncepcji społecznych wcale nie są oczywiste, bo nie chodzi tylko
o to, że jedni pracowali, tworząc użyteczne dobra, a inni zużywali
te dobra, nie produkując dóbr potrzebnych innym. Prawdziwą
przyczyną ich upadku było to, że ludzie, którzy nie tylko nie chcieli
poddawać się wyzyskowi przez pasożytów, ale mieli przydatne
kwalifikacje, mogli z tych wspólnot uciec i mieli dokąd uciekać –
mogli uciec do normalnego, racjonalnego (nawet jeśli nie idealnego)
świata wzajemnie sobie potrzebnych producentów. Ponieważ mogli
uciec i nie byli skazani na los niewolników, socjalistyczne utopie
musiały zbankrutować. Gdyby uciec nie mogli, gdyby istniała metoda
na ich zatrzymanie przez pasożytów, można by realizować każdą,
nawet najbardziej absurdalną utopię. Tę prostą prawdę zrozumiał
niemiecki filozof Karol Marks.
MARKSIZM KLASYCZNY – UTOPIA REALNA
ANTYKULTURA I MARKSIZM
4 maja 2018 r., w przeddzień 200 rocznicy urodzin Karola
Marksa, w bazylice Konstantyna w Trewirze przewodniczący
Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wygłosił przemówienie,
w którym stwierdził, że „Karol Marks był filozofem, który myślał
o przyszłości, miał aspiracje twórcze, a dzisiaj ma odpowiadać
za rzeczy, za które nie był odpowiedzialny, których nie powodował”.
Dzień później odsłonięty został pomnik Marksa podarowany
Trewirowi przez władze komunistycznych Chin, a w Pekinie chiński
przywódca Xi Jinping nazwał Marksa „największym myślicielem
wszech czasów”.
Takie wystąpienia i deklaracje są wynikiem konsekwentnie
prowadzonego procesu rehabilitacji Marksa i marksizmu
utrwalającego przekonanie, że „Marks chciał dobrze, ale mu nie
wyszło”, a jego piękna idea została wprawdzie wypaczona przez
następców, ale zachowuje swoją żywotność i powinna stanowić
inspirację dla reformatorów rzeczywistości. W takiej atmosferze
twierdzenie, że marksizm jest ideologią zbrodniczą, a Marks stworzył
ją w pełni świadomy jej skutków, traktowane jest jako wyraz
reakcyjnych uprzedzeń. Zasadniczym pytaniem staje się więc:
na jakiej podstawie można dokonać rzetelnego opisu zjawiska, jakim
jest marksizm (podobnie zresztą jak i wszelkich innych ideologii)?
PROLETARIAT
Jedyną siłą zdolną do przeprowadzenia takiej rewolucji jest
proletariat, ale jest on nieświadomy praw rozwoju społecznego
i własnej siły oraz wewnętrznie zantagonizowany przez konkurencję
o miejsca pracy i przez różnice narodowościowe, religijne i kulturowe.
Nieuświadomiony proletariat jest „klasą w sobie”, lecz nie jest „klasą
dla siebie”, tzn. nie ma on samoświadomości koniecznej
do wyzwolenia swego rewolucyjnego potencjału.
MISJA KOMUNISTÓW
W Manifeście Marks i Engels pisali:
„Komuniści tym tylko różnią się od pozostałych partii
proletariackich, że z jednej strony w walkach toczonych przez
proletariuszy różnych narodów podnoszą i wysuwają na czoło
wspólne, niezależne od narodowości interesy całego proletariatu […]
komuniści są najbardziej zdecydowaną, porywającą naprzód częścią
partii robotniczych wszystkich krajów […]”.
Zwracam uwagę na ten fragment, ponieważ mówi on o
kosmopolitycznym, tzn. internacjonalistycznym, tzn.
antynarodowym stanowisku komunistów oraz o tym, że komuniści
mają być awangardą wszystkich partii robotniczych (czyli partii
uważających się za reprezentację interesu robotników), a nie tylko
członkami postulowanej „partii komunistycznej”.
UŚWIADOMIENIE I WYKSZTAŁCENIE
Marks i Engels podkreślali, że zadaniem komunistów jest
„oświecenie i zjednoczenie proletariatu”. Jednak to „oświecenie”
ma mieć charakter ideologiczny i klasowy i nie ma nic wspólnego
z tradycyjnie rozumianym „wykształceniem”. W Manifeście napisali
wprost:
„Wykształcenie, którego utratę burżua opłakuje, jest dla olbrzymiej
większości kształceniem do spełniania roli maszyny”.
Marks i Engels mieli rację, twierdząc, że celem (a przynajmniej
jednym z celów) wykształcenia „burżuazyjnego” jest kształcenie
młodych ludzi do wypełniania roli producenta dóbr (nawet jeśli
nazwie się go „maszyną”), ale w ocenie takiego wykształcenia
pominęli tę oczywistą prawdę, że bez niego społeczeństwo nie jest
w stanie produkować potrzebnych mu dóbr, a zatem skazane jest
na kradzież lub ekonomiczną nędzę.
Czy jednak pominęli tę prawdę świadomie?
TERROR
Specjalne miejsce w marksizmie zajmuje kwestia przemocy,
co wynika z marksowskiego poglądu na samą władzę polityczną:
„Władza polityczna we właściwym znaczeniu jest zorganizowaną
przemocą jednej klasy w celu uciskania innej”.
Rewolucja musi więc mieć charakter siłowy:
„Komuniści [...] oświadczają otwarcie, że cele ich mogą być
osiągnięte jedynie przez obalenie przemocą całego dotychczasowego
ustroju społecznego”.
„Proletariat użyje swego panowania politycznego na to, by krok
za krokiem wyrwać z rąk burżuazji cały kapitał, scentralizować
wszystkie narzędzia produkcji w ręku państwa, tzn. w ręku
zorganizowanego jako klasa panująca proletariatu, i możliwie szybko
zwiększyć masę sił wytwórczych”. (jest to jedyna wzmianka na temat
sił wytwórczych).
W 1848 r., komentując stłumienie powstania w Wiedniu, Marks
napisał: „Jest tylko jedna droga, która może skrócić, uprościć
i zintensyfikować przedśmiertne drgawki starego społeczeństwa
i skurcze porodowe nowego – tą drogą jest rewolucyjny terror”.
W 1850 r., w liście do Komitetu Centralnego Związku Komunistów
przedstawił sprawę już jednoznacznie:
„Duch rewolucyjny nie może upaść zaraz po zwycięstwie. Wprost
przeciwnie, trzeba go podtrzymywać jak najdłużej. Dlatego tak zwane
wybryki, jak rzucanie na żer zemsty tłumu jednostek i budynków,
z którymi wiążą się nienawistne wspomnienia, muszą nie tylko być
tolerowane, ale ich kierunkiem należy sterować”.
1873 ANARCHIZM
Marks traktował Międzynarodówkę jak opisaną w Manifeście
internacjonalistyczną partię komunistyczną, starał się narzucić jej
własny program i centralne kierownictwo, co spowodowało ostry
konflikt z przywódcą nieuznających centralistycznej i hierarchicznej
władzy anarchistów Michaiłem Bakuninem, usunięcia anarchistów
z Międzynarodówki i utworzenia przez nich w 1873 r.
Międzynarodówki Antyautorytarnej (warto zapamiętać,
że antyautorytaryzm nie był cechą marksizmu, lecz anarchizmu).
Na dalsze podziały w ruchu lewicowym decydujący wpływ miało
powstanie katolickiego ruchu społecznego i katolickiej nauki
społecznej, których najważniejszym skutkiem było utworzenie
w 1870 r. niemieckiej katolickiej partii Zentrum, która w ciągu kilku
lat stała się najsilniejszą partią polityczną w protestanckich
Niemczech.
1875 SOCJALDEMOKRACJA
Wzrost społecznego poparcia dla katolików i ich sukcesy
polityczne skłoniły dwie, dotychczas konkurujące ze sobą partie
socjalistyczne do połączenia się w 1875 r. w jedną partię
socjaldemokratyczną – Socjalistyczną Partię Robotniczą Niemiec
(Sozialistischen Arbeiterpartei Deutschlands SAP), poprzedniczkę
dzisiejszej SPD) o programie marksistowsko-reformistycznym.
Przyjęty przez tę partię tzw. program gotajski wywołał ze strony
Marksa ostrą krytykę. W 1890 r. partia zmieniła nazwę
na Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (Sozialdemokratische
Partei Deutschlands SPD).
1891 REWIZJONIZM
Po śmierci Marksa, wobec wzrostu popularności umiarkowanych
socjaldemokratów i zmian w systemie przemysłowym (będzie o nich
mowa w dalszej części) wśród marksistów narastały tendencje
rewizjonistyczne, zmierzające do rewizji marksistowskich założeń,
w tym przede wszystkim teorii walki klasowej i tezy
o niereformowalności kapitalizmu. Czołowy rewizjonista Eduard
Bernstein, jak sam to podkreślał, dążył do urealnienia
anachronicznego – jego zdaniem – marksizmu rewolucyjnego, ale nie
podważał celu Marksa, jakim było stworzenie systemu
komunistycznego. Mimo to rewizjonizm doprowadził do kolejnych
podziałów.
1902 LENINIZM
Wystąpienie rewizjonistów reformistycznych wywołało reakcję
marksistów ortodoksyjnych, którzy dokonali własnej rewizji
marksizmu przez jego radykalizację. Wobec negatywnych dla
rewolucjonistów zmian postaw społecznych, w 1902 r. rosyjski
komunista Włodzimierz Lenin (1870–1924) stwierdził w pamflecie
pt. Co robić?, że proletariat stał się siłą reakcyjną i dlatego rewolucję
musi przeprowadzić wbrew woli społeczeństwa elitarna partia
zawodowych rewolucjonistów zarządzana zgodnie z zasadą tzw.
centralizmu demokratycznego i oddziaływająca na masy środkami
profesjonalnej propagandy i sztuki. Leninowskie tezy powrócą
w Manifeście z Ventotene Altiero Spinellego z 1941 r.
1904 LUKSEMBURGIZM
I rewizjonizm, i elitarny leninizm odrzucone zostały przez
zwolenników rewolucji dokonywanej przez masową partię
robotniczą. Tzw. luksemburczycy byli przeciwnikami koncepcji
kadrowej partii komunistycznej i centralizmu demokratycznego.
Teoretyk nurtu Róża Luksemburg (1871–1919) stworzyła
koncepcję masowej partii proletariackiej podejmującej spontaniczne
działania, w wyniku których kształtuje się jej świadomość i taktyka
walki. Partia ma być tylko „wyrazicielem woli mas”. Luksemburgizm
był nurtem internacjonalistycznym i antynarodowym. Właśnie
stosunek do państwa narodowego wobec wybuchu I wojny światowej
doprowadził do zerwania internacjonalistycznych luksemburczyków
z propaństwową socjaldemokracją.
SPOŁECZEŃSTWO PRZEMYSŁOWE
Społeczeństwo przemysłowe powstało w wyniku rewolucji
przemysłowej, ale również rewolucji społecznej związanej
ze stopniową likwidacją poddaństwa i uwłaszczeniem chłopów.
Proletariat rekrutował się z tracących warsztaty pracy rzemieślników,
ale przede wszystkim z wyzwolonych i uwłaszczonych chłopów
napływających do miast z przeludnionych wsi. Wielopokoleniowym
doświadczeniem tych ludzi była katorżnicza, nieprzynosząca
poprawy losu i znienawidzona praca, a utrwalonym odruchem jej
unikanie lub sabotowanie. Socjologia dysponuje obszernym
materiałem opisującym lenistwo, pijaństwo i gnuśność pierwszych
pokoleń uwłaszczonych wyzwoleńców i dopiero następne pokolenia
zmieniały stopniowo swój stosunek do pracy.
Ta ludność, w ogromnej większości niepiśmienna, pozbawiona
jakichkolwiek kwalifikacji i aspiracji poza wolą przeżycia, wyrwana
ze swojego wiejskiego środowiska nie mała żadnych więzi
wspólnotowych, konkurencja na rynku taniej siły roboczej całkowicie
ją antagonizowała i czyniła bezbronną wobec wyzysku. Nie miała ona
żadnych szans na samodzielną poprawę swojego losu i w oczywisty
sposób stawała się podatna na propagandę rewolucyjną. Do takiego,
nienawidzącego kapitalistów i pracy proletariatu odwoływała się
propaganda marksistów i taki proletariat był naturalną siłą rewolucji.
PAŃSTWO
Wbrew twierdzeniom Marksa interesy XIX-wiecznych państw nie
były tożsame z interesami kapitalistów, ponieważ państwo
do realizacji swojej polityki, nawet jeśli służyła ona zdobywaniu
rynków zbytu dla własnego przemysłu, potrzebowało stabilności
i armii złożonej ze sprawnych fizycznie i chcących walczyć żołnierzy,
a ci rekrutowali się z proletariatu i chłopstwa. Pierwsze reformy
socjalne wprowadzane przez liberalne państwa miały na celu
złagodzenie społecznych napięć grożących wybuchem rewolucji, ale
i poprawienie stanu zdrowia robotników i żołnierzy i zmianę ich
stosunku do własnego państwa.
FORDYZM
Zasadniczego przełomu dokonał w 1914 r. amerykański producent
samochodów Henry Ford, wprowadzając z dnia na dzień ponad
dwukrotną podwyżkę płac dla wykwalifikowanych robotników,
a jednocześnie taśmowy system produkcji i ostrą dyscyplinę pracy.
Tzw. wydział socjologiczny zakładów Forda umożliwiał robotnikom
budowę lub zakup własnych domów, ale kontrolował ich postawę
nawet w życiu prywatnym i karał np. pijaństwo i niepłacenie
alimentów. Wymagania stawiane przez Forda były rzeczywiście
wysokie, ale następnego dnia do pracy w jego fabryce zgłosili się
najlepsi fachowcy z całego Detroit, wydajność pracy wzrosła tak, że w
ciągu dwóch lat produkcję Forda T zwiększono 2,5-krotnie, a jego
cenę można było obniżyć do tego stopnia, że produkujący
go robotnik mógł go kupić za trzy miesięczne pensje.
Fordyzm był systemem pracy nużącej i wyczerpującej, wymagającej
koncentracji, rygorystycznej dyscypliny i sprawnej organizacji,
dlatego był – skądinąd słusznie – krytykowany np. w filmach takich
jak Metropolis z 1927 r. czy Modern Times Charlie Chaplina z 1936 r.,
ale krytycy nie wyjaśniali, jaki jest alternatywny sposób produkcji
powszechnie dostępnego dobrobytu.
Ford zrozumiał, że rozwój jego fabryki (jak i całej gospodarki)
zależy od zwiększenia sprzedaży, a największym rynkiem zbytu jest
sam proletariat. Bardziej niż wyzysk kapitalistom opłacało się
zwiększenie siły nabywczej pracowników, bo i tak wyższe
wynagrodzenia wracały w postaci ceny płaconej za produkowane
przez nich dobra. Jednak proletariat może kupować produkowane
przez siebie dobra tylko wtedy, gdy będzie więcej zarabiać i gdy
dobra będą tańsze, czyli produkowane masowo, to zaś wymaga
systemu wydajnej pracy i pracowników, którzy mają odpowiednie
kwalifikacje zawodowe i odpowiedni stosunek do pracy.
WYCHOWANIE
Proletariat, do którego Marks adresował swoją rewolucyjną
ideologię w 1848 r., nie miał ani kwalifikacji, ani odpowiedniego
stosunku do pracy. Zmianie postaw proletariatu niewątpliwie
sprzyjały zmieniające się wymagania nowego systemu produkcji
i organizacji społeczeństwa, ale był to tylko jeden z czynników.
Drugim czynnikiem było powstanie pedagogiki, czyli nauki
o kształtowaniu ludzkich zachowań.
Jej prekursorem był niemiecki filozof Johann Friedrich Herbart,
autor Pedagogiki ogólnej z 1806 r. i kontynuator myśli Johanna
Pestalozziego. Herbart stworzył koncepcję pedagogiki opartej
na logice i ontologicznym realizmie, ale uwzględniającej wiedzę
psychologiczną. Celem pedagogiki herbartiańskiej było nauczanie
wychowujące, czyli dostarczające wiedzy, ale jednocześnie
rozwijające zainteresowania i kształtujące przydatne w pracy cechy
charakteru: odpowiedzialność, sumienność itp. Pedagogika
herbartiańska powstawała w pierwszej połowie XIX wieku i nie
wykluczała kar dyscyplinujących jako metody wychowawczej,
dlatego została odrzucona przez tzw. reformę pedagogiczną, ale
w praktyce szkolnej utrzymała się bardzo długo i to ona umożliwiła
proletariackiej młodzieży zdobycie kwalifikacji umożliwiających
funkcjonowanie w nowoczesnym społeczeństwie przemysłowym.
MAX WEBER
W 1904 i 1905 r. niemiecki socjolog Max Weber (1864–1920)
opublikował dwa teksty wydane w 1920 r. pod wspólnym tytułem
Etyka protestancka a duch kapitalizmu. Impulsem do ich napisania
było spostrzeżenie, że na przełomie wieków w Europie zachodniej
protestanccy przedsiębiorcy byli bardziej aktywni, osiągali lepsze
wyniki ekonomiczne i szybciej się bogacili niż przedsiębiorcy
katoliccy i te dwie grupy różniły się również stylem życia
i preferencjami w zakresie wykształcenia dzieci i młodzieży.
W wyniku szczegółowej analizy Weber przedstawił – moim zdaniem
zasadne – wyjaśnienie tego zjawiska, dochodząc do wniosku,
że decydujący wpływ na rozwój kapitalizmu miała protestancka,
a szczególnie kalwińska etyka pracy. Uzasadnienie jest
w największym skrócie następujące:
W religijnej nauce Johannesa Kalwina, a przede wszystkim jego
następców, podstawowe znaczenie ma teoria predestynacji. Mówi
ona, że o zbawieniu ludzi wszechwiedzący Bóg zadecydował już przed
ich stworzeniem, jednych wybierając do zbawienia, innych zaś
skazując na potępienie. Na boski wyrok nie mają wpływu uczynki
człowieka, ale nie zna on tego wyroku i żyje w stanie straszliwej
niepewności, poszukując znaków Bożej łaski. Ponieważ jednak nie
jest możliwe, żeby człowiek odnosił sukcesy bez Bożej łaski,
najczytelniejszym jej znakiem jest więc sukces we wszelkiej
działalności, przede wszystkim w pracy zawodowej, a miarą sukcesu
przedsiębiorcy jest bogactwo.
Bogactwo nie służyło jednak konsumpcji, bo zasady tej samej wiary
zobowiązywały do ascezy i wstrzemięźliwości i połączenie tych
elementów, czyli nieustanne gromadzenie bogactwa i zakaz
nadmiernej konsumpcji, sprzyjało – zdaniem Webera –
reinwestowaniu kapitału. Praca nie służyła więc zaspokajaniu
powiększających się ludzkich potrzeb, ale powiększaniu chwały
Bożej, była więc ona obowiązkiem religijnym, a nie celem samym
w sobie czy koniecznością ekonomiczną. Zaspokojenie potrzeb nie
zwalniało z obowiązku pracy i nie przerywało procesu mnożenia
bogactwa.
Przekonanie takie ugruntowały prace takich teologów, jak: Anglik
Richard Baxter (1615–1691) czy Szwajcar Johann Caspar Lavater
(1741–1801). Lavater pisał w dodatku, że „nawet w Niebie nie
ma błogosławieństwa bez pracy”.
WIARA I UCZYNKI
Zastrzegam, że przedstawiam tu własną interpretację katolickiej
nauki społecznej w odniesieniu do jej praktycznych skutków
społecznych i pomijam tu jej religijne uzasadnienie. Chodzi mi tylko
o skutki, jakie musi ona powodować, jeśli zostanie przez
społeczeństwo – z takich czy innych powodów – zinternalizowana.
Otóż w przedstawionej przez Webera interpretacji kalwinizmu
relacja między człowiekiem a Bogiem jest bezpośrednia, „pionowa”,
czyny człowieka i ich skutki nie mają wpływu na przesądzone już
zbawienie, praca jest religijnym obowiązkiem, a sukces w pracy jest
znakiem łaski Boskiej.
Istotę katolickiej nauki społecznej zawierają – moim zdaniem –
dwa zdania z Ewangelii św. Mateusza opisujące Sąd Ostateczny:
„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnieście uczynili. Wszystko, czego nie uczyniliście
jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili”.
Określenie „braci moich najmniejszych” oznacza całkowitą
równość wobec Boga wszystkich ludzi, niezależnie od dzielących ich
różnic wynikających z jakichkolwiek kryteriów, społecznych czy
majątkowych. Najmniejszy nawet człowiek w jakiejkolwiek
hierarchii jest bowiem „bratem ludzi, ale i Boga”. Wszystkie czyny
wobec innych ludzi są czynami odnoszącymi się bezpośrednio
do Boga i dotyczy to nie tylko czynów, ale i zaniechania. Oznacza to,
że – nie umniejszając roli religijności indywidualnej (modlitwa,
pokuta itp.) – każde działanie lub niedziałanie wobec innych ludzi,
każda relacja „pozioma” jest relacją z Bogiem, a ponieważ całe życie
społeczne sprowadza się do relacji z innymi ludźmi, wszystko, co robi
człowiek wobec innych ludzi, jest robione wobec Boga, i wszystkie
uczynki i zaniechania mają wpływ na zbawienie. Jednym słowem –
w katolicyzmie nie ma innej drogi do zbawienia niż przez
postępowanie wobec innych ludzi jak wobec Boga.
ŹRÓDŁO MORALNOŚCI
W czasach narodzin kapitalizmu przemysłowego, czyli w drugiej
połowie XVIII wieku, w świecie protestanckim zaczynała zdobywać
popularność – całkowicie sprzeczna z antropologią luterańską –
optymistyczna koncepcja człowieka „dobrego z natury” i wywodząca
się z newtonowskiej teologii naturalnej teoria naturalnej moralności,
formułowana przez szkockich filozofów moralności, m.in.
Hutchesona i Smitha. Zakładała ona, że człowiek tworzy normy
moralne dzięki wrodzonej empatii i wpływowi społeczeństwa. Wizja
świata jako samoregulującego się „systemu naturalnej wolności”
czyniła zbędną moralność uzasadnianą prawem boskim i była
podstawą systemu „wolnego rynku”.
Niestety, w praktyce życia społecznego, gdy w grę wchodzą
konflikty interesów, teoria naturalnej moralności zawodziła i – jeśli
uczynki wobec drugiego człowieka nie stanowiły warunku zbawienia
– protestancki etos skłaniał pracowników i pracodawców
do nieustannej, rzetelnej pracy, ale na pracodawców nie nakładał
żadnych ograniczeń w mnożeniu bogactwa – również kosztem
wyzysku pracowników. Bogactwo było świadectwem indywidualnego
wybrania, nędza świadectwem indywidualnego potępienia,
a liberalizm jest ideologią indywidualistyczną, ideologią „self ”.
DOBROCZYNNOŚĆ
Szczególne miejsce w myśli chrześcijańskiej zajmuje kwestia
dobroczynności, a szczególnie dużo uwagi poświęcili jej filozofowie
poreformacyjni, tacy jak: Samuel von Pufendorf, Christian
Thomasius, Christian Wolff, Francis Hutcheson, Johann Gottfried
Herder, Gotthold Ephraim Lessing czy Immanuel Kant. Religijne
zobowiązanie do pomocy biednym i potrzebującym należy
rozpatrywać w kontekście uwag na temat charakteru motywującej
ją religijności, a także postulowanej anonimowości darczyńców.
Tu warto tylko wspomnieć, że w przypadku dobroczynności, w której
protestanci położyli niewątpliwie wybitne zasługi, jest ona
wypełnieniem obowiązku wobec Boga, a nie wobec bliźnich, i nie stoi
ona w sprzeczności z uprawianym w zgodzie z zasadami wiary
wyzyskiem. Liberalny kapitalista może z czystym sumieniem
wyzyskiwać pracownika, a potem obdarowywać go jałmużną.
CO TO OZNACZA W PRAKTYCE?
Moralność nie tworzy motywacji do działania, ponieważ
do podstawowych działań, w tym do realizacji własnych interesów,
skłania człowieka instynktowa natura. Moralność nie jest potrzebna
do podejmowania działań przynoszących człowiekowi korzyść.
W życiu społecznym (i nie tylko) moralność jest potrzebna
w sytuacjach, gdy człowiek staje wobec wyboru między działaniami
przynoszącymi mu korzyść i takimi, które powodują oczywistą stratę,
a mówiąc dokładniej – jest ona potrzebna tylko po to, żeby
zmotywować człowieka do zaniechania działań przynoszących jemu
korzyść, ale powodujących stratę u innego człowieka. W życiu
społecznym jest więc potrzebna moralność ograniczająca i to
wystarczająco silnie uzasadniona, by przeciwstawić się naturalnym,
instynktowym skłonnościom. Taką moralność sformułował tylko
katolicyzm i jeśli prześledzi się historię konfliktów wyznaniowych
i światopoglądowych, a szczególnie udział w nich filozofów
moralności, to w gruncie rzeczy jedynym celem tej walki było
usunięcie z życia społecznego katolickiej moralności krępującej
prawo człowieka do nieograniczonej realizacji własnych interesów
i reprezentującej tę moralność instytucji.
Zasady moralności ograniczającej krępują wszystkich ludzi –
również katolików – i wszyscy ludzie – również katolicy -
powodowani naturalnymi instynktami starają się tych ograniczeń
unikać, a skuteczność zasad moralnych zależy od tego, jak głęboko
zostały one zinternalizowane w procesie wychowania i jak głębokie
jest ich religijne uzasadnienie. Dlatego – wracając do głównego
tematu – można powiedzieć, że promowany w XIX wieku katolicki
etos wspólnotowy nie kwestionował prawa do realizacji własnych
interesów ani protestanckiego etosu pracy, a jedynie nakładał,
większe niż inne ideologie, ograniczenia na metody ich realizacji.
Tylko w ten sposób można wyjaśnić, dlaczego przedsiębiorcy
katoliccy bogacili się (statystycznie rzecz ujmując) wolniej i w
mniejszym stopniu reinwestowali kapitał niż przedsiębiorcy
protestanccy. Po prostu upowszechniający się katolicki etos
wspólnotowy wykraczający poza indywidualny etos pracy
powstrzymywał ich – przynajmniej w jakimś stopniu– przed
mnożeniem zysku kosztem wyzysku pracowników. Na tej samej
zasadzie zmienił on również – i to jest znacznie dla tej historii
ważniejsze – stosunek pracowników do pracy i do pracodawców.
Po raz pierwszy w historii ludzkości praca przestała być karą,
przekleństwem czy obowiązkiem. Po raz pierwszy stała się źródłem
zdobywanej własnym wysiłkiem i bez niczyjej szkody wolności.
O tym, jaki wpływ miał etos katolicki na ekonomiczny sukces tzw.
kapitalizmu na przełomie XIX i XX wieku, świadczą dokumenty
pochodzące z archiwum zakładów Forda.
POLACY U FORDA
Jak już wspominałem, w 1914 r. amerykański producent
samochodów Henry Ford wprowadził system bardzo męczącej
produkcji taśmowej, jednocześnie drakońsko zaostrzając dyscyplinę
pracy, ale radykalnie podnosząc wynagrodzenia dla
wykwalifikowanych robotników i obiecując najlepszym pracownikom
udział w zyskach firmy. Przy zakładach Forda powstał Wydział
Socjologiczny, który z jednej strony nadzorował sprawowanie się
robotników, karząc np. pijaństwo lub niepłacenie alimentów,
z drugiej zaś strony ułatwiał robotnikom poprawę warunków życia,
wyposażenie mieszkań, a nawet kupno własnego domu. Wydział
prowadził szczegółową dokumentację stanu zatrudnienia
przechowywaną w archiwum Ford Motor Company i z tej
dokumentacji pochodzi karta z 1917 r., przedstawiająca stan
zatrudnienia w trzy lata po wprowadzeniu ostrej selekcji
pracowników.
Wymienia ona 59 narodowości, których przedstawiciele tworzyli
załogę liczącą ok. 41 tysięcy pracowników. Najliczniejszą grupę
stanowili w niej „rodowici Amerykanie”, przez co prawdopodobnie
należy rozumieć starszą imigrację, która już uzyskała amerykańskie
obywatelstwo i posługiwała się językiem amerykańskim jako
własnym. Najliczniejszą grupę spośród mniejszości narodowych
stanowili u Forda Polacy – 7500 osób, trzecią pod względem
liczebności Włosi – 2000 osób. Niemcy byli na miejscu siódmym,
Anglicy na dziewiątym. Polacy stanowili więc połowę liczebności
Amerykanów, przy czym nie znamy składu etnicznego tej grupy.
Faktem niezależnym od interpretacji jest więc to, że (po zliczeniu
wszystkich grup etnicznych) najliczniejszą część pracowników
zakładów Forda stanowili imigranci katoliccy, a wśród nich
zdecydowaną większość Polacy.
Żeby tę informację zinterpretować, trzeba przypomnieć,
że zakłady Forda były wówczas jednymi z najnowocześniejszych
i najlepiej zorganizowanych zakładów przemysłowych na świecie,
stawiającymi najwyższe wymagania swoim pracownikom, ale
i oferującymi najwyższe wynagrodzenia, i w 1917 r. załoga zakładów
była wynikiem trzyletniej, ostrej selekcji. Utrzymywał się ten, kto
do takiej pracy miał kwalifikacje zawodowe i moralne. Polacy byli
w USA w latach 1880–1924 grupą imigrantów mniej liczną
od Niemców, a mimo to w wyniku wspomnianej selekcji utworzyli
u Forda najliczniejszą grupę etniczną, a wraz z Włochami
najliczniejszą grupę religijną. Dodać również należy, że wszyscy
starający się o pracę u Forda mieli takie same warunki do spełnienia,
wszyscy mieli dwie ręce i dwie nogi, a katolicy zawsze traktowani byli
w Stanach Zjednoczonych jako obywatele drugiej kategorii,
co wynikało z historii tego państwa.
Co więc spowodowało, że to właśnie katolicy po długotrwałej
selekcji stanowili tak znaczą część załogi Forda, i co spowodowało,
że wśród katolików najliczniejsi byli Polacy? Wyjaśnienie tkwi
w badaniach stanu oświaty, jakie przeprowadzono w końcu XIX
wieku w środowiskach imigracyjnych. Otóż wynika z nich, że w
każdej z polskich parafii (bo imigranci byli zorganizowani
w parafiach) była wówczas prowadzona, najczęściej przez zakonnice
lub księży, szkoła elementarna, natomiast pośród parafii włoskich
zaledwie w co dziesiątej. Oznacza to, że, statystycznie rzecz ujmując,
Polacy byli tą grupą etniczną wśród katolików, w której
najpowszechniej dostępna była oświata na poziomie elementarnym,
stanowiąca bazę oświaty na wyższych poziomach, ta zaś była
warunkiem zdobywania wysokich kwalifikacji i cywilizacyjnego
awansu.
To, że katolicy byli i są obywatelami drugiej (a raczej trzeciej)
kategorii w protestanckich i rasistowskich Stanach Zjednoczonych,
jest problemem odrębnym, na którego wyjaśnienie nie ma tu miejsca,
jednak wątpliwości w sprawie ich udziału w budowie
amerykańskiego dobrobytu rozwiewa krótkie, 1-minutowe orędzie,
jakie do amerykańskich katolików wygłosił w trakcie kampanii
wyborczej obecny prezydent USA Donald Trump – nawet jeśli
wątpliwe jest spełnienie składanych potencjalnym wyborcom
obietnic.
W przemówieniu tym Trump po raz pierwszy publicznie
przypomniał, że katolicy mieli ogromny, chociaż niedoceniany wkład
w budowanie amerykańskiego dobrobytu, mimo iż traktowani byli
przez amerykański rząd niesprawiedliwie i z niechęcią. Zostało ono
wygłoszone w okresie, gdy społeczeństwo Stanów Zjednoczonych
odczuwało już dotkliwie skutki antykulturowej propagandy,
a amerykańska gospodarka katastrofalne skutki deindustrializacji.
Jeśli przynajmniej u części amerykańskich elit pojawiło się
zrozumienie procesów, jakie doprowadziły Stany Zjednoczone
do regresu, i jeśli rozpoczęło się poszukiwanie rozwiązania
narastających problemów, to wspomniane przemówienie kandydata
na prezydenta – który nie jest przecież katolikiem – musiało być
wynikiem próby odwołania się do tego etosu, który Amerykę
zbudował, a który przetrwał przede wszystkim właśnie wśród
amerykańskich katolików.
Uwaga: w reakcji na publikację (w wersji roboczej tej książki)
powyższych rozważań na temat udziału Polaków w budowie sukcesu
zakładów Forda pojawiły się głosy, że wbrew moim sugestiom Polacy
stanowili najmniej wartościowy i najgorzej wykwalifikowany element
załogi tych zakładów i tak oceniani byli przez samego Forda. Wypada
więc zacytować jedyny fragment autobiografii Henry’ego Forda Moje
życie i dzieło (Biblioteka Polska, Wydanie drugie, 1925), w którym
wypowiada się on o cechach swoich pracowników różnych
narodowości:
„Pomysły nadchodzą do nas z wszystkich stron. Polscy robotnicy
z wszystkich cudzoziemców zdają się być najsprytniejsi w tym
względzie. Polak, nieumiejący mówić po angielsku, pokazał,
że osadzenie narzędzia w jego maszynie pod innym kątem może
podwyższyć trwałość narzędzia, które zużywało się po czterech czy
pięciu cięciach. Miał słuszność i mnóstwo pieniędzy oszczędziło się
na ostrzeniu. Inny Polak, prowadzący wiertarkę, przymocował mały
przyrząd, by, po skończonem wierceniu części, nie brać jej do ręki.
Przyrząd ten przyjęliśmy ogólnie i wynikła stąd znaczna
oszczędność”.
KULTURKAMPF I KLASSENKAMPF
W 1871 r. powstało Cesarstwo Niemieckie z największym landem
Prusami, ale i kilkoma landami katolickimi, i kanclerz Otto von
Bismarck rozpoczął tzw. Kulturkampf, czyli otwartą wojnę
z katolicyzmem (i germanizację ludności polskiej) w celu kulturowego
zjednoczenia państwa wokół protestanckich Prus. Bismarck dążył
do zmniejszenia napięć społecznych i prowadził wobec proletariatu
politykę paternalistyczną, gdyż jego celem było umocnienie państwa
i podjęcie akcji kolonialnej w Afryce, kiedy jednak wprowadzono
powszechne prawo wyborcze dla mężczyzn, okazało się, że w ciągu
kilku lat niewielka katolicka partia Zentrum wyrasta na najsilniejszą
partię Reichstagu. Ponieważ w 1875 r. w Gotha doszło do powstania
partii socjaldemokratycznej, która złagodziła swój program
polityczny, socjaliści odzyskiwali popularność i w 1878 r. Bismarck
zmuszony był odwołać Kulturkampf, ponieważ katolicy byli
mu potrzebni do powstrzymania rozwoju ruchu socjalistycznego.
Dzięki temu partia Zentrum mogła wpływać na politykę państwa
i przyczynić się do wprowadzenia od 1880 r. pierwszych ustaw
dotyczących ubezpieczeń społecznych. Warto wyjaśnić, jak to było
możliwe.
Otóż jeśli w państwie w przeważającej części protestanckim mała
partia katolicka w ciągu kilku lat (1878) mogła stać się najsilniejszą
partią niemieckiego parlamentu, oznacza to, że na tę partię, a raczej
na jej program musieli głosować nie tylko katolicy, ale i część
protestantów, nie przestając być protestantami. Było to możliwe,
ponieważ partia Zentrum przedstawiła program społeczny, który
wprawdzie opierał się na katolickiej nauce społecznej, ale był
programem racjonalnym, możliwym do zaakceptowania również
przez wyznawców innych religii. Protestanci mogli głosować na taki
racjonalny program bez konieczności przechodzenia na katolicyzm
i na tym właśnie polegał wpływ katolicyzmu na społeczeństwa
niekatolickie, wpływ, który w swojej – skądinąd znakomitej – książce
pominął Max Weber.
Myślę, że świadomość tego faktu powinna dotrzeć do wszystkich
mówiących dzisiaj wiele o współczesnej katolickiej nauce społecznej.
PRAWO DO LENISTWA
A teraz fakt mało znany, ale być może najważniejszy dla
zrozumienia istoty marksizmu.
Otóż właśnie wtedy, gdy w całym cywilizowanym świecie miliony
robotników zaczynały wydobywać się własnym wykształceniem
i pracą z wielopokoleniowej nędzy, pięć lat po powstaniu partii
socjaldemokratycznej i gdy katolicka partia Zentrum zdobywała
czołową pozycję w niemieckim parlamencie, w 1880 r., czyli jeszcze
za życia Marksa, jego zięć, francuski marksista Paul Lafargue
(1842–1922) opublikował esej pt. Prawo do lenistwa (z podtytułem
Refutacja prawa do pracy).
Tekst ten kipi wprost pogardą dla pracy. Zdaniem autora postęp
jest wynikiem ludzkiego lenistwa i kreatywności, a regularna praca
najemna jest zajęciem niegodnym wolnego człowieka. Wszystko,
co piękne i szlachetne, gardzi pracą, a najlepszym przykładem jest
starożytna Grecja, gdzie praca była zajęciem niewolników.
Domaganie się przez robotników „prawa do pracy” – a było to hasło
rewolucji 1848 r. – jest świadectwem najhaniebniejszego upodlenia
i utraty człowieczeństwa. Jest rezygnacją z prawa do wolności,
bo wolność to wolność od konieczności pracy.
Problem produkcji dóbr Lafargue rozwiązał w ostatnich zdaniach
eseju:
CEL MARKSIZMU
Spór między marksistami ortodoksyjnymi a rewizjonistami
o rewolucję jako metodę zdobycia władzy politycznej wydaje się
niezrozumiały, jeśli przyjąć, że celem marksistów było wyzwolenie
proletariatu z nędzy – w 1880 r. ta kwestia wydawała się
rozstrzygnięta. Metodą na cywilizacyjny awans proletariatu była
rzetelna, kwalifikowana praca i ograniczenie naturalnego dążenia
pracodawców do wyzysku. Jednak Marks doskonale zdawał sobie
sprawę z tego, że tylko rewolucja zbrojna umożliwia – zgodnie
z programem Manifestu Partii Komunistycznej – likwidację opozycji,
która mogłaby być alternatywą dla władzy komunistów, pozbawienie
wszystkich własności i przejęcie jej przez polityczną władzę (czyli
pozbawienie społeczeństwa ekonomicznej samodzielności),
a następnie korumpowanie opiniotwórczych elit rozdawnictwem,
stosowanie terroru do zmuszania ludzi do pracy i do tłumienia
społecznych protestów (dokładnie tak, jak musieli to robić komuniści
rosyjscy po rewolucji 1917 r.). Marks wiedział również, że rewolucji
nie poprze proletariat wykształcony i świadomy swojej wartości,
bo takiego proletariatu potrzebują kapitaliści, którzy gotowi są we
własnym interesie zrezygnować na jego rzecz z części zysku.
ANTROPOLOGIA EWOLUCJONISTYCZNA
Marksizm jest ideologią walki na śmierć i życie, uzasadniającą
prawo do stosowania siły w rozwiązywaniu konfliktów społecznych.
Jego filozoficznym uzasadnieniem miał być materializm dialektyczny,
ale doktryny filozoficzne mają niewielkie oddziaływanie społeczne
i do uzasadnienia marksizmu na poziomie „antropologii potocznej”
oraz do walki z antropologią chrześcijańską wykorzystany został
rodzący się ewolucjonizm.
EWOLUCJONIZMY
Mimo swojej wielowątkowości ewolucjonizm w dalszym ciągu
kojarzy się przede wszystkim z darwinizmem, czyli teorią
przedstawioną przez Karola Darwina i w obiegu funkcjonuje nawet
pojęcie socjaldarwinizmu sugerujące, że biologiczny darwinizm został
zaadaptowany przez socjologię. Tymczasem ewolucjonizm
biologiczny powstał niezależnie od ewolucjonizmu społecznego,
a darwinowska wersja ewolucjonizmu biologicznego powstawała pod
wpływem teorii społecznych.
LAMARCK
Pierwszą teorię ewolucjonistyczną nazwaną później lamarkizmem
przedstawił w dziełach Filozofia zoologiczna (1809) i Historia
naturalna zwierząt bezkręgowych (1915–1822) francuski zoolog Jean-
Baptiste de Lamarck (1744–1829).
Opisany przez niego mechanizm ewolucji obejmował: (1) adaptację
jednego osobnika do warunków zewnętrznych, (2) dziedziczenie cech
nabytych, (3) linearny postęp na linearnej drabinie złożoności.
Powolne zmiany otoczenia powodują powolne zmiany cech –
co najważniejsze – tego samego organizmu. Cechy zmienione
w wyniku przystosowania stają się cechami nabytymi i są
dziedziczone przez następne pokolenia. W ten sposób w kolejnych
pokoleniach kumulują się ewolucyjne zmiany prowadzące
do powstania nowej jakości. Klasyczną ilustracją takiego
przystosowania ma być żyrafa, której szyja (podobno) wydłużała się,
umożliwiając zrywanie liści z wysokich drzew (obecnie obowiązują
już inne, statystyczne wyjaśnienia zjawiska).
Lamarck postulował istnienie odrębnej skali (i siły) ewolucyjnej
prowadzącej do zwiększania się złożoności organizmów. Ta siła jest
niezależna od zmian środowiska i nie ma związku z dziedziczeniem
przypadkowym. Istnienie niższych organizmów Lamarck tłumaczył
stałym, spontanicznym powstawaniem niższych form życia. Lamarck
nie zajmował się w ogóle kwestią antropogenezy. Jego teoria zawiera
w sobie pewne istotne, chociaż nieoczywiste założenie – jeśli
organizmy dostosowują się do warunków zewnętrznych,
wykształcając cechy, które potem przekazują kolejnym pokoleniom,
to znaczy, że tkwi w nich jakiś wewnętrzny mechanizm
umożliwiający „odczytywanie” informacji płynących z otoczenia
i celowe reagowanie na te informacje przez kształtowanie cech
sprzyjających przetrwaniu. Jest to założenie o bardzo poważnych
konsekwencjach filozoficznych, ponieważ dopuszcza zdolność materii
do „samodoskonalenia” . Teoria Lamarcka była przez pewien czas
popularna, ale utraciła znaczenie w wyniku ofensywy darwinizmu.
Poza tym była mało przydatna ideologicznie, ponieważ mechanizm
ewolucji umieszczała w ewoluującej formie, a nie w warunkach
zewnętrznych, które były tylko bodźcem dla przemian.
CHAMBERS
W 1844 r. szkocki dziennikarz i geolog Robert Chambers (1802–
1871) opublikował anonimowo książkę pt. Ślady naturalnej historii
stworzenia (Vestiges of the Natural History of Creation). Przedstawiała
ona skompilowaną z informacji pochodzących od wielu badaczy (i
skomplikowaną) teorię ewolucji gwiazd i transmutacji gatunków
wzorowaną na schemacie teorii Lamarcka. Książka wywołała
ożywioną dyskusję i wiele zarzutów merytorycznych (również
ze strony Darwina), ale zyskała wielką popularność. Podobno książę
Albert czytał ją na głos królowej Wiktorii w 1845 r.
Niezależnie od swej wartości merytorycznej Vestiges…
przedstawiały rozwinięcie myślenia ewolucjonistycznego na całą
naturę i przygotowały grunt dla teorii Darwina, oswajając
publiczność z kontrowersyjnym tematem.
DARWINIZM
Teoria nazywana „darwinizmem” stworzona została niezależnie
przez dwóch uczonych: Karola Darwina (1809–1882) i Alfreda
Russela Wallace’a (1823–1913). Obydwie teorie zaprezentowane
zostały w 1858 r. w brytyjskim Royal Society, a wersja Darwina
opublikowana została w 1859 r. w książce pt. O pochodzeniu
gatunków w wyniku naturalnej selekcji albo o utrzymywaniu się
doskonalszych ras w walce o byt. Darwinowska teoria ewolucji
człowieka została przedstawiona w książce z 1871 r. pt. Pochodzenie
człowieka i dobór seksualny (The Descent of Man, and Selection
in Relation to Sex). Do obrony i popularyzacji darwinowskiej teorii
ewolucji przyczynił się w ogromnym stopniu Thomas Henry
Huxley (1825–1895) nazywany „buldogiem Darwina” (bronił
zacieklej teorii Darwina niż sam Darwin), zarówno przez działalność
propagandową (m.in. książka z 1863 r. pt. Evidence as to Man’s Place
in Nature), jak i udział w London School Board, instytucji powołanej
w 1870 r. do ustalania programów nauczania w angielskich szkołach.
Własną teorię ewolucji Wallace przedstawił w 1858 r. w prezentacji
dla Linnean Society of London pt. O tendencji powstawania odmian
gatunku oryginalnego (On the Tendency of Varieties to Depart
Indefinitely From the Original Type). W 1889 r. Wallace napisał
książkę w obronie teorii ewolucji pt. Darwinism, tym samym oddając
Darwinowi autorstwo teorii.
Darwinowska teoria ewolucji, chociaż współcześnie obudowana
została znacznie bardziej skomplikowanym aparatem pojęciowym
(przede wszystkim z dziedziny genetyki), bazuje na dwóch
mechanizmach: przypadkowego wariantowania i naturalnej selekcji.
PRZYPADKOWE WARIANTOWANIE
W procesie reprodukcji występują naturalne różnice między
potomstwem a rodzicami (dzieci nie są klonami rodziców). Działa
wprawdzie zasada dziedziczenia pewnych podstawowych cech, ale
w pojawianiu się odmienności nie ma żadnej zasady. Są one
całkowicie przypadkowe w tym znaczeniu, że nie są one wynikiem
ani jakiegoś „planu” (np. zamierzenia boskiego), ani przystosowania
się do warunków otoczenia w znaczeniu lamarkowskim.
NATURALNA SELEKCJA
Mechanizm selekcji jest zewnętrzny wobec organizmu i całkowicie
przypadkowy w tym znaczeniu, że osobniki pojawiają się w naturze
z cechami przypadkowymi (przypadkowe wariantowanie), natomiast
przeżywają tylko te, które przypadkowo wykazują cechy lepiej
odpowiadające warunkom zewnętrznym. Tak więc przetrwanie nie
jest wynikiem „przystosowania się” określonych osobników, ale
eliminacji przez naturę osobników, które akurat są gorzej
przystosowane.
SPENCER I SOCJALDARWINIZM
Herbert Spencer (1820–1903), autor książek Social Statics
(1851), Principles of Psychology (1855), The Social Organism (1860),
Principles of Biology (1864–67) przedstawiany jest jako socjolog,
antropolog i biolog, tymczasem nie był żadnym z nich, ponieważ
w żadnej z tych dziedzin nie prowadził badań ani nie miał własnego
dorobku. Spencer był twórcą pewnej teorii społecznej zbudowanej
z elementów ewolucjonistycznego lamarkizmu, utylitaryzmu Johna
Stuarta Milla i newtonowskiego mechanicyzmu. Celem Spencera
jako filozofa było stworzenie nowego systemu wierzeń zastępującego
tradycyjne religie i łączącego wiarę w humanistyczne ideały
z osiągnięciami nauk – co ważne – przyrodniczych, czyli np.
z prawami termodynamiki i ewolucji biologicznej. Zafascynowany
teorią społeczno-kulturowej ewolucji Augusta Comte’a opartej
na teorii trzech faz, Spencer próbował oczyścić ją z wątków
ideologicznych i oprzeć na czysto naukowych podstawach.
Połączenie ewolucjonizmu i teorii postępu doprowadziło Spencera
do pojęcia „społecznego organizmu”, który podlega takim samym
prawom ewolucji jak każdy żywy organizm. Po lekturze dzieła
Darwina O pochodzeniu gatunków Spencer użył w swojej książce
Zasady biologii słynnego określenia o „przetrwaniu najsilniejszych”
(właściwie „najlepiej przystosowanych” – survival of the fittnest) i z
tego względu uważany jest za ojca „socjaldarwinizmu”, czyli teorii
podważającej obowiązywanie w życiu społecznym zasad moralnych.
W rzeczywistości pojęcie lepszego przystosowania interpretował nie
jako przewagę siły umożliwiającej zniszczenie konkurenta, ale jako
konieczność doskonalenia umożliwiającego postęp, co znaczy tylko
tyle, że znalazł się on w tej samej pułapce co zwolennicy
nowoczesnego humanizmu – zgłaszał szlachetne postulaty, ale nie
wskazywał powodów, dla których miałyby się one realizować.
DEBATA OKSFORDZKA
Teorię Darwina opublikowano w 1859 r., a jego dzieło O
pochodzeniu człowieka w 1871 r. Pierwszą publiczną dyskusję o teorii
ewolucji zorganizowało w 1860 r. Muzeum Uniwersytetu
w Oksfordzie. Dyskusja ta przeszła do historii nie ze względów
merytorycznych, ale towarzyskich i obyczajowych, ponieważ starli się
w niej anglikański biskup Samuel Wilberforce – słynna wówczas
postać obdarzona ciętym i niewybrednym językiem, i wspomniany
już Thomas Huxley jako referent teorii. W dyskusji Wilberforce
przedstawił rzeczowy argument, że teoria Darwina jest tylko
hipotezą niepopartą żadnymi dowodami naukowymi (podobnie jak
to było w przypadku teorii kopernikańskiej), ale posunął się
do zgryźliwości, pytając Huxleya ironicznie (podobno, bo relacje
są różne), czy chciałby mieć wśród przodków małpę, na co Huxley
odciął się przytomnie Wilberforce’owi, że wolałby mieć wśród
przodków małpę niż arcybiskupa. Debata oksfordzka wyznaczyła
obowiązujący do dziś poziom publicznej dyskusji na temat
ewolucjonizmu.
EWOLUCJONIZM SPOŁECZNY
I KULTUROWY
Biologiczny ewolucjonizm nie odpowiadał na pytania
o mechanizm rozwoju społecznego i kulturowego. Próbą odpowiedzi
na to pytanie były teorie Bachofena, Morgana i Engelsa.
BACHOFEN I MIT MATRIARCHATU
W 1861 r. szwajcarski prawnik i historyk Johann Bachofen
(1815–1887) wydał książkę pt. Prawo matczyne, czyli badania nad
władzą kobiet w starym świecie według jej religijnej i prawnej natury
(Mutterrecht – Eine Untersuchung über die Gynaikokratie der alten
Welt nach ihrer religiösen und rechtlichen Natur). W dziele tym
Bachofen użył sformułowania „ginajkokracja”, oznaczającego
rzeczywiście „władzę kobiet”, oraz postawił tezę, że historia rodzaju
ludzkiego jest zdeterminowana przez walkę płci. Swoją tezę Bachofen
oparł na badaniu mitów, które uznał za „pośrednie historyczne
objawienie” i traktował jako wprawdzie niezbyt precyzyjny, ale
w sensie naukowym wiarygodny zapis faktów historycznych. Trzeba
podkreślić, że dzieło to powstało w drugiej połowie XIX wieku, gdy
nauka miała już wypracowaną metodologię badań, gdy
opublikowano wykłady Michaela Faradaya, James Maxwell robił
pokazy trójkolorowej fotografii, Paul Broca zlokalizował ośrodek
mowy w ludzkim mózgu, a Gustav Robert Kirchhoff i Robert Bunsen
stosowali w badaniach spektroskop. W takim świecie Bachofen, nie
prowadząc żadnych badań etnograficznych, stworzył model rozwoju
społecznego obejmujący cztery fazy:
– heteryzm, czyli spontaniczny matriarchat,
– amazonizm, czyli fazę przejściową, w której społeczeństwem
rządzą Amazonki,
– ginajkokrację, czyli skodyfikowaną władzę kobiet, a więc
matriarchat właściwy,
– patriarchat.
W tym schemacie „matriarchatowi” ewolucjonistów (Morgan)
i marksistów (Engels) odpowiada heteryzm, czyli mityczna wspólnota
pierwotna, w której nie było ani własności prywatnej, ani
hierarchicznej władzy. Ponieważ mężczyźni, wykorzystując przewagę
sprawności fizycznej, objęli panowanie, kobiety (Amazonki)
podniosły bunt, ustanawiając władzę kobiet i małżeństwo
monogamiczne. Jednak – według Bachofena – władza kobiet
ma naturę i źródła chtoniczne (podziemne, pierwotne), natomiast
władza mężczyzn ma naturę i źródła niebiańskie, i boskie. Dzielą
je podstawowe opozycje: materialność – duchowość, podświadomy
kolektywizm – indywidualizm, poddanie się naturze – wywyższenie
nad naturę itp. itd. Do obrazu szczęśliwego, pacyfistycznego świata
matriarchatu nie pasują wojownicze Amazonki, dlatego Bachofen tak
wyjaśnia, w jaki sposób i dlaczego oddały one władzę pokonanym
mężczyznom:
„W zwycięskim wojowniku dostrzega kobieta wyższą siłę i piękno
mężczyzny. Chętnie więc mu ulega – zmęczona swoją wojowniczością
poddaje się woli mężczyzny, akceptując jego naturalne przeznaczenie.
Rozpoznaje, że jej przeznaczeniem jest miłość i macierzyństwo”.
Takie wyobrażenia na temat rozwoju społeczeństwa pierwotnego
powstawały w czasie, gdy Marks organizował I Międzynarodówkę.
Fragmenty dzieła Bachofena Mutterrecht… zostały po raz pierwszy
opublikowane w języku angielskim dopiero w 1967 r., wtedy też
„weszły pod strzechy” i stały się natchnieniem drugiej fali feminizmu
(np. Elisabeth Gould Davis, The First Sexe, 1971), ale znane były
współczesnym mu antropologom.
ADOLF BASTIAN
Niemiecki etnograf Adolf Bastian (1826–1905) był
kontynuatorem romantycznego nurtu w niemieckim Oświeceniu
(Herder, Humboldt). Od 1850 r. pracował jako lekarz pokładowy
na statkach i podróżował po całym świecie, poznając różne kultury.
W 1860 r. swoje doświadczenia opisał w książce pt. Człowiek
w historii. W następnych latach prowadził badania etnograficzne
w południowo-wschodniej Azji.
Bastian akceptował pojęcie ewolucji społecznej, dlatego zaliczany
jest do antropologicznych ewolucjonistów, ale był przeciwnikiem
biologistycznej teorii ewolucji Darwina. Uważał, że ludzkość stanowi
duchową jedność i wprowadził pojęcie wspólnych wszystkim ludziom
idei elementarnych (Elementargedanken), które później Gustav Jung
rozwinął w teorii archetypów. Warunki historyczne i środowiskowe
(geografia) powodują, że te elementarne idee tworzą zróżnicowane
idee ludowe (Volkergedanken), te są jednak wtórne wobec idei
elementarnych. Jednym z mechanizmów powodujących
zróżnicowanie kultur jest innowacyjność umożliwiająca
przystosowanie się ludzi do warunków miejscowych. Zdaniem
Bastiana etnograf może jednak, na podstawie obszernego materiału
porównawczego, zrekonstruować te idee elementarne.
Przynależność do ewolucjonizmu wynika z przekonania Bastiana,
że odmienne kultury przechodzą we własnej historii proces
stopniowego rozwoju. To akcentowanie odrębności kultur
i niezależności ich rozwoju od ewolucjonistycznego determinizmu
umożliwiło wpływ Bastiana na rozwój późniejszej antropologii
antypozytywistycznej.
EDWARD B. TYLOR
Angielski antropolog Edward Burnett Tylor (1832–1917) odbył
w 1855 r. podróż do Meksyku, gdzie rozpoczął badania nad
wierzeniami i obyczajami istniejących i starożytnych kultur. W 1861
r. wydał pierwszą książkę pt. Anahuac: Or Mexico and the Mexicans,
Ancient and Modern, w 1865 r. drugą pt. Researches into the Early
History of Mankind and the Development of Civilization. W 1896 r.
Tylor objął pierwszą katedrę antropologii utworzoną
na Uniwersytecie w Oksfordzie. W 1871 r. ukazała się główna praca
Tylora pt. Kultura prymitywna (Primitive Culture). Tylor był
kwakrem, dlatego szczególnie interesował się źródłami religii
i stworzył pierwszy schemat jej rozwoju od animizmu przez politeizm
do monoteizmu.
Pierwsza część Kultury prymitywnej pt. Źródła kultury przedstawia
etnograficzne badania dotyczące ewolucji społecznej, lingwistyki
i mitologii. Część druga pt. Religia w kulturze prymitywnej jest przede
wszystkim interpretacją animizmu. Tylor przedstawił model,
w którym społeczeństwo osiąga wyższy stopień rozwoju poprzez
wyczerpanie jednej formacji kulturowej i upadek, a potem
odrodzenie się i przekształcenie z przystosowaniem do nowych
warunków. Na pierwszej stronie książki Tylor przedstawił słynną,
cytowaną już definicję kultury, niestety, mylącą ją z cywilizacją:
“Kultura albo cywilizacja, w szerokim etnograficznym sensie, jest
kompleksem obejmującym wiedzę, wierzenia, sztukę, moralność,
prawa, zwyczaje i wszystkie inne zdolności i nawyki nabyte przez
człowieka jako członka społeczeństwa”.
Tylor twierdził, że wszyscy ludzie mają taki sam potencjał
intelektualny, niezależnie od stopnia rozwoju społecznego. Różnica
sprowadza się tylko do gromadzonej stopniowo wiedzy, w ramach
której człowiek realizuje swoje możliwości. Jego zdaniem w miarę
ewolucji społeczeństw wiele obyczajów traci swoją funkcję społeczną,
ale utrzymują się one jeszcze długo jako “przeżytki” (survivals) i na
ich podstawie można zrekonstruować wcześniejsze fazy rozwojowe.
W podobny sposób Tylor tłumaczył istnienie religii
we współczesnych społeczeństwach: religia służyła człowiekowi
pierwotnemu do wyjaśniania świata. Jej pierwotną formą był
animizm, czyli wiara w duchową naturę wszystkich rzeczy. Animizm
jest więc prawdziwą religią naturalną. Fakt, że współcześnie istnieją
religie, świadczy o tym, że człowiek współczesny niczym istotnym
nie różni się od człowieka pierwotnego. Religia jest “przeżytkiem”
wyłączającym stosowanie nauki jako narzędzia rozumienia
rzeczywistości.
LEWIS H. MORGAN
W 1841 r. amerykański etnograf Lewis Henry Morgan (1818–
1881) założył wraz z kolegami tajne bractwo pn. Węzeł Gordyjski.
W 1842 r. przemianowano je na Zakon Irokezów, a w 1843 r.
na Wielki Zakon Irokezów. Celem zakonu było „odnowienie ducha
Irokezów”, poznanie języka i reorganizacja grupy na wzór irokeskich
plemion. Od 1844 r. grupa zbierała się w świątyni wolnomularzy
Aurora. Nowi członkowie przechodzili tajemny rytuał
wtajemniczenia nazywany „indianizacją”. Celem grupy było
„napisanie eposu w celu zdefiniowania narodowej tożsamości”.
Morgan zaangażował się w obronę Indian przed wysiedleniami
z ich terenów. W 1847 r. został przyjęty do plemienia i zerwał
kontakt ze swoją grupą. W 1851 r. napisał pierwszą książkę pt.
League of the Iroquois, poświęconą systemowi pokrewieństwa, jednak
na kilka lat przerwał badania. W 1856 r. wstąpił do Towarzystwa
Rozwoju Nauk i wznowił badania kultury Indian. W latach 1859–62
zorganizował cztery wyprawy terenowe i zebrał informacje o 50
systemach pokrewieństwa. Po nieudanych staraniach o stanowisko
w dyplomacji Morgan odbył roczną podróż po Europie (Grand Tour).
Poznał Darwina i Lubbocka i jego system trójfazowy. Jednym z celów
badawczych Morgana było wykazanie na podstawie pokrewieństwa
ludów Azji i Indian pochodzenia rodowitych Amerykanów z Azji
(pierwszy sugerował to Benjamin Barton w 1797 r.). Również z tego
względu był Morgan monogenistą. Zbierając informacje
od podróżników, agentów i misjonarzy, Morgan posługiwał się
kwestionariuszem standaryzującym materiał. Na tej podstawie
opracował w 1871 r. Systemy pokrewieństwa i powinowactwa rodziny
ludzkiej i sformułował tezę o podobieństwie wszystkich systemów
pokrewieństwa. W wydanym w 1877 r. dziele Społeczeństwo
pierwotne, albo badania nad postępem ludzkości od dzikości przez
barbarzyństwo do cywilizacji przedstawił schemat rozwoju
społecznego zapożyczony od Bachofena, Fergusona i Condorceta,
łączący ideę postępu i ewolucji, której siłą napędową są własność
prywatna i postęp techniczny, a stosunki społeczne określa ewolucja
systemu od pierwotnego matriarchatu do współczesnego
patriarchatu.
Głównymi elementami teorii ewolucji społecznej Morgana było
powiązanie postępu społecznego i technologicznego oraz
podkreślenie znaczenia związków rodzinnych i stosunków
własnościowych. Jego teorię studiowali Marks i Engels i stała się ona
podstawą książki Engelsa pt. Pochodzenie rodziny, własności prywatnej
i państwa.
FRYDERYK ENGELS
Współpracownik Marksa, niemiecki ideolog, kapitalista, filozof
i rewolucjonista Fryderyk Engels (1820–1895) nie był wprawdzie
antropologiem, ale jego książka z 1884 r. pt. Pochodzenie rodziny,
własności prywatnej i państwa napisana w oparciu o notatki Marksa
oraz lektury książek Bachofena, Morgana i MacLennana wywarła
większy wpływ na utrwalenie darwinowskiego paradygmatu
w świadomości wielu pokoleń w całym okresie XX wieku niż
wszystkie antropologiczne podręczniki razem wzięte. Książka
ta weszła bowiem do kanonu literatury marksistowskiej i stała się
podstawą wszystkich ideologicznych szkoleń, podręczników
i opracowań dotyczących objętych tytułem tematów. Nie ma takiego
agitatora i ideologa lewicowego na świecie, nie ma działacza
partyjnego, oficera politycznego, dziennikarza czy instruktora
młodzieżowego, który nie znałby tej książki, a przynajmniej
przedstawionych w niej podstawowych tez.
Jej ideologiczne znaczenie spowodowało, że w bloku krajów
komunistycznych nie utraciła ona mocy wiążącej nawet wtedy, gdy
ewolucjonizm został w antropologii humanistycznej wyklęty
i spokojnie doczekała jego renesansu w różnych odmianach
neoewolucjonizmu. Tym bardziej, że napisana jest językiem prostym
i komunikatywnym.
JAMES G. FRAZER
Szkocki etnolog James George Frazer (1854–1941) był uczniem
Tylora i współtwórcą etnologii religii. Reprezentował podejście
ewolucjonistyczne, starając się odtworzyć (rekonstruować)
wcześniejsze fazy historii. Religię traktował jako światopogląd oparty
na fałszywej perspektywie poznawczej, jako motywowaną strachem
próbę obrony przez nieznanym niebezpieczeństwem. Według Frazera
ewolucja ludzkiego ducha prowadziła od magii przez religię do nauki.
Magia umożliwiała bezpośredni wpływ na tajemne moce, religia
służyła ich obłaskawieniu.
Frazer nie prowadził samodzielnych badań, ale łączył i analizował
informacje pochodzące z rozległych lektur. Mimo iż zaliczany jest
do prekursorów antropologii społecznej, w jego analizach brak jest
aspektu społecznego, jednak dzięki ogromnej erudycji przedstawił
syntezę wiedzy o zjawiskach totemizmu (Totemism, 1887) i egzogamii
(Totemism and Exogamy, 1910). Jego najsłynniejszym dziełem jest
Złota gałąź: Studia nad magią i religią (The Golden Bough: A Study
in Magic and Religion) z 1890 r.
RUCH WOLNOMYŚLICIELSKI
Ruch wolnomyślicielski, jak sama nazwa wskazuje, nie jest
z definicji antyreligijny, a tym bardziej ateistyczny. Np. w Niemczech
jego organizacyjne początki sięgają powstałego w 1841 r.
protestanckiego Verein der Protestantischen Freunde i założonego
w 1844 r. katolickiego ruchu „Precz z Rzymem”, które w 1859 r.
w Gotha połączyły się w Związek Wolnomyślicielskich Gmin
Religijnych, promując samookreślenie ludzi wierzących, ale
niezależnych od papiestwa. W sierpniu 1850 r. z inicjatywy
wolnomyślicieli belgijskich i francuskich w Brukseli powstał
Międzynarodowy Związek Wolnomyślicieli. W USA zorganizowany
ruch wolnomyślicielski rozpoczął się od pisma Roberta Owena New
Harmony (1828–32), ale rozwinął się dopiero pod wpływem
niemieckich emigrantów po rewolucji 1848 r. Założona w 1876 r.
amerykańska Narodowa Liga Liberalna przekształciła się w 1885 r.
w Amerykańska Ligę Świecką. Później jednak wielu amerykańskich
wolnomyślicieli przyłączyło się do różnych miejscowych Kościołów
(m.in. unitariańskiego). Swój nurt wolnomyślicielski miał również
anarchizm, którego organem prasowym było założone w 1883 r.
pismo Mosesa Harmana Lucyfer-Oświeciciel.
W Katalonii w 1901 r. Francesc Ferrer i Guàrdia (1859–1909)
założył ruch szkół postępowych (Escuela Moderna) mających
konkurować ze szkolnictwem kontrolowanym przez Kościół
katolicki. Był on częścią ruchu „szkół nowoczesnych” rozwijającego
się w USA, na Kubie, w Ameryce Łacińskiej i w Europie, oraz ogólnej
reformy edukacji.
OKULTYZM
Okultyzm powstał w końcu XVIII w. jako wynik poszukiwania
trzeciej drogi między chrześcijaństwem a nauką.
We Francji jego prekursorami byli Eliphas Lévi (1810–1875)
i Papus (Gérard Analect Vincent Encausse, 1865–1916). W nurcie
tradycjonalistycznym, zainicjowanym przez René Guénona (1886–
1951) i kontynuowanym przez Juliusa Evolę (1898–1974)
i Frithjofa Schuona (1907–1998), zaznaczyły się silne wpływy
katolicyzmu. W Anglii okultyzm był zdecydowanie antyklerykalny
i antykatolicki.
Helena Bławatska (1831–1891) w 1875 r. założyła Towarzystwo
Teozoficzne i opublikowała Isis Unveiled (1877) i The Secret Doctrine
(1888). Jej następcy interpretowali teozofię jako nowoczesne,
ekumeniczne chrześcijaństwo i ogłosili prorokiem Hindusa Jiddu
Krishnamurti (1895–1986), który zresztą odszedł od teozofii.
Pionierem nowoczesnej magii ezoterycznej był w USA Paschal
Beverly Randolph (1825–1875), twierdzący, że energia seksualna
i narkotyki powinny być wykorzystane do celów magicznych.
W końcu XIX w. powstał Hermetic Order of the Golden Dawn jako
zakon poświęcony kabalistycznej magii. Jej głównym
przedstawicielem stał się Aleister Crowley (1875–1947), założyciel
religii nazywanej Thelema.
Rozkwit okultyzmu nastąpił na początku XX wieku wśród elit,
które odrzuciły tradycyjne chrześcijaństwo. Austriacki pisarz Guido
von List stworzył własną odmianę nacjonalistycznego neopoganizmu
w postaci opartego na kabale wotanizmu, w Niemczech wiele
wpływowych i bogatych osób utworzyło Towarzystwo Thule. Jego
działacz Karl Harrer założył Niemiecką Partię Robotniczą (DAP),
poprzedniczkę NSDAP, a związek z Towarzystwem mieli Rosenberg
i Hess. Heinrich Himmler był opętany myślami okultystycznymi i był
sponsorem badań tworzących okultystyczną symbolikę SS.
Kolejnym okresem rozkwitu okultyzmu była rewolucja
kontrkulturowa lat 60. XX wieku. Będzie o tym mowa w dalszej
części książki.
RASIZM
Ewolucjonizm był doskonałym narzędziem w walce z religią i ideą
ustanawiającego moralność Boga i dlatego został z entuzjazmem
adaptowany na potrzeby antropologii marksistowskiej oraz
wszelkich nurtów antyreligijnych, jednak entuzjazm ten zaczął
szybko słabnąć, gdy okazało się, że ewolucjonizm jest naukowym
uzasadnieniem ideologicznego rasizmu.
RASIZM NAUKOWY
To, co dzisiaj nazywamy rasizmem, było naturalnym składnikiem
mentalności starożytnej. Hipokrates twierdził, że „ciemnoskórzy
są tchórzami, biali odważnymi wojownikami”, a Witruwiusz, że:
„ubóstwo krwi (ciemnoskórych) sprawia, że są zbyt nieśmiali, żeby
stanąć przed mieczem [...] Z drugiej strony, ludzie urodzeni
w zimnych krajach są rzeczywiście gotowi do walki z wielką odwagą
i bez bojaźni”. W epoce Oświecenia, dla której antyk był wzorem
racjonalności, David Hume pisał: „Skłonny jestem podejrzewać,
że Murzyni i w ogóle wszystkie inne odmiany ludzi (których mamy
cztery czy pięć) są z natury gorsze od białych. Nigdy nie było
cywilizowanego narodu o innej karnacji niż biała”, Wolter: „Murzyni
różnią się od nas tak, jak spaniel różni się od doga”, Kant: „Żółci
Indianie mają ograniczone talenty. Murzyni są znacznie poniżej ich
poziomu, a najniżej stoją niektórzy z amerykańskich Indian”, Hegel:
„Afryka nie jest historyczną częścią świata. Murzyni nie mają
osobowości, ich duch śpi, zatopiony w sobie, nie mają postępu,
tworzą jednorodną, niezróżnicowaną masę na kontynencie
afrykańskim”. Otto Weininger twierdził: „Geniusz rzadko pojawia się
wśród Murzynów, a poziom ich moralności jest tak niski, że ich
emancypacja była świadectwem nieostrożności”, Charles White
(1728–1813) uważał, że różne rasy ludzkie zajmują różne miejsca
w łańcuchu stworzeń i że mają różnych przodków – białą i czarną
uważał za różne gatunki. W pracy pt. Account of the Regular
Gradation in Man z 1799 r. napisał: „Bóg stworzył różne rasy ludzkie
przystosowane do odmiennych warunków naturalnych”, co oznacza,
że White był poligenistą. Buffon i Blumenbach byli monogenistami
przekonanymi o degeneracji gatunku oryginalnego. Adam i Ewa
należeli do rasy kaukaskiej, a degeneracja nastąpiła w wyniku
oddziaływania środowiska i ubogiej żywności. Możliwy jest proces
powrotu tych ras do kaukaskiego oryginału w sprzyjających
warunkach. Blumenbach napisał: „Przyznaję wyższość rasie
kaukaskiej, ponieważ jest ona przykładem najpiękniejszego
człowieka”.
Większość przytoczonych opinii wyszła spod pióra wybitnych
filozofów, naturalistów i humanistów działających na długo
po opublikowaniu bulli Sublimis Deus z 1537 r.
RASIZM IDEOLOGICZNY
Bardzo trudno odróżnić tzw. rasizm naukowy, który był próbą
racjonalnego wyjaśnienia oczywistych różnic między ludźmi
o różnych fenotypach, od rasizmu ideologicznego, który uzasadniał
zniewalanie, wyzysk a nawet eksterminację ludzi uznanych (według
różnych kryteriów) za mniej wartościowych. Richard Weikart
w książce z 2004 r. pt. From Darwin to Hitler: Evolutionary Ethics,
Eugenics and Racism in Germany cytuje zdanie Darwina z dzieła
Pochodzenie człowieka: „W nieodległej przyszłości cywilizowane rasy
ludzkie eksterminują i zastąpią na całym świecie wszystkie rasy
dzikie”, ale nie ma podstaw do posądzania Darwina o rasizm.
Wyrazem świadomego rasizmu ideologicznego była praca
francuskiego dyplomaty Arthura de Gobineau (1816–1882) pt. An
Essay on the Inequality of the Human Races (1853–55). Gobineau
odróżniał trzy rasy: białą, żółtą i czarną, wyższość przyznając rasie
białej, przyczynę upadku cywilizacji widział w mieszaniu ras,
a przyczynę mieszania ras widział w ustroju demokratycznym.
Szwajcarski zoolog i zwolennik teorii Darwina Karl Vogt (1817–
1895) uważał, że tylko Murzyni pochodzą od małp, a rasa biała jest
odrębną rasą, z kolei Ernst Haeckel (1834–1919), darwinista
i prekursor eugeniki twierdził, że w różnych miejscach u różnych
grup pra-ludzi powstały główne grupy językowe i to język
spowodował ewolucję do współczesnego człowieka, w wyniku której
powstały odrębne rasy ludzkie. Haeckel wskazywał 10 ras z kaukaską
na czele. Był zwolennikiem teorii „Out of Asia” i negował
darwinowski pogląd o afrykańskiej kolebce ludzkości.
DRAPER, WHITE
W 1874 r. uczestnik słynnej „dyskusji w Oksfordzie” (1860 r.),
angielsko-amerykański chemik, filozof i fotograf John William
Draper (1811–1882) opublikował książkę pt. Historia konfliktu
między religią i nauką. Książka ta rozpoczęła programową
popularyzację tezy o owym konflikcie. Wcześniej, bo w 1862 r.
Draper, który był specjalistą w dziedzinie fotochemii, wydał książkę
pt. The History of the Intellectual Development of Europe, w której
postulował zastosowanie praw fizyki do nauk historycznych.
Znacznie wcześniej, bo już w 1865 r., amerykański historyk Andrew
Dickson White (1832–1918) założył Cornell University, a w 1869 r.
wygłosił wykład pt. Bitewne pola nauki, określając główny cel tej
placówki. W 1896 r., po 30 latach działalności uczelni, wydane
zostało dzieło życia White’a pt. Historia walki nauki z teologią
w chrześcijaństwie. W pierwszym z dwudziestu rozdziałów White
przedstawia proces, w którym kolejne wersje teorii ewolucji wiodły
ku teorii darwinowskiej, zaakceptowanej w końcu przez teologów.
Była to oczywiście nieprawda, ponieważ Kościół (katolicki) nigdy nie
wypowiadał się przeciw teorii Darwina rozumianej jako hipoteza
opisująca procesy przemian biologicznych ani też nie zaakceptował
jej jako teorii antropogenetycznej.
Zarówno White, Draper jak i cała masa XIX-wiecznych, jak
i współczesnych agitatorów (bo w tej kwestii występowali oni nie jako
naukowcy – niemający zresztą żadnego wykształcenia
antropologicznego – ale jako ideologiczni agitatorzy) zastosowali
typowy chwyt erystyczny polegający na przypisywaniu
przeciwnikowi absurdalnego i łatwego do obalenia stanowiska. Teza
o konflikcie nauki i religii jest promowana do dnia dzisiejszego,
chociaż stanowisko głównego Kościoła chrześcijańskiego wobec
nauki zostało określone wyraźnie i jednoznacznie w 1878 r.
SPRAWA GALILEUSZA
W czasach przedkopernikańskich w astronomii obowiązywał
wspomniany, ptolemejski model kosmosu. Był to model
geocentryczny i empirystyczny, tzn. oparty wyłącznie na obserwacji
natury i bardzo praktyczny, ponieważ na nim opierał się m.in.
kalendarz juliański. Chrześcijaństwo nie rozpoczęło rewolucji
naukowej, lecz moralną i przejęło od starożytności dorobek
filozoficzny i naukowy (w ówczesnym rozumieniu). Ponieważ
ptolemejski obraz świata naturalnego nie był sprzeczny z religią,
został przejęty przez chrześcijaństwo w całości. Potwierdzają
to pisma Bazylego z Cezarei (329–379), Ambrożego z Mediolanu
(339–397) i Augustyna z Hippony (354–430). Kiedy w XII w.
odnaleziono dzieło Ptolemeusza Amalgest, stało się ono podstawą
napisanego w 1230 r. przez szkockiego mnicha i astronoma
z Uniwersytetu Paryskiego Johannesa de Sacrobosco (1195–1256)
dzieła pt. Tractatus de Sphaera i system ten był akceptowany przez
ówczesnych astronomów. Podręcznik Sacrobosco używany był
na wszystkich uniwersytetach europejskich do 1650 r., najpierw
w odpisach ręcznych, a od pierwszego wydania drukiem w 1472 r.
był wznawiany 240 razy.
TEORIA KOPERNIKAŃSKA
Rewizja obrazu kosmosu rozpoczęła się dopiero w 1512 r. i to
z inicjatywy papieża Leona X, który postanowił skorygować
niedokładności ówczesnego kalendarza juliańskiego i zainicjował
dyskusję wśród astronomów na temat ich przyczyn. To w ramach tej
dyskusji Mikołaj Kopernik (1473–1543) dopracował swoją
wcześniejszą teorię heliocentryczną i przedstawił ją papieżowi
właśnie jako teorię. Teoria ta została opublikowana w 1543 r. i, mimo
iż później wprowadzono Indeks Ksiąg Zakazanych, dzieło Kopernika
De revolutionibus orbium coelestium nie znalazło się na indeksie.
Decyzją Kongregacji Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji w 1616 r.
wstrzymana została jego dystrybucja do czasu uzupełnienia go o
zastrzeżenie, że teoria kopernikańska jest naukową hipotezą i od
1620 r. można je było wydawać bez przeszkód. Ponieważ jednak
większość wznowień pozbawiona była tego zastrzeżenia, pozostało
ono na indeksie do 1758 r., gdy zostało z niego usunięte przez
papieża Benedykta XIV.
Teoria Kopernika przyjęta została z dużą rezerwą przez samych
astronomów, ponieważ była niedokładna (tzn. nie umożliwiała
dokładnych obliczeń dla wielu zjawisk astronomicznych) i nie
tłumaczyła ruchu gwiazd. Nie weszła więc w ogóle „do obiegu”,
a geocentryczny model ptolemejski zastąpiony został przez również
geocentryczny model opracowany przez duńskiego astronoma
i astrologa Tycho Brahe (1546–1601) i opublikowany w 1588 r.
w dziele De mundi atherei recentioribus phænomenis. Jakkolwiek
błędnie opisujący rzeczywistość (planety krążą wokół Słońca,
a Słońce z planetami wokół Ziemi) model Brahe umożliwiał
dokładniejsze obliczenia astronomiczne niż modele ptolemejski
i kopernikański.
Różne modele kosmologiczne miały wielu zwolenników zarówno
w kręgach „zawodowych” astronomów, jak i w kręgach
duchowieństwa, jednak pojęcie „astronom” nie miało nic wspólnego
z jego współczesnym rozumieniem. Z wybitnych astronomów chyba
tylko Kopernik nie był astrologiem. Johannes Keppler,
współpracownik Tycho Brahe i zwolennik teorii Kopernika pracował
na praskim dworze Rudolfa II Habsburga jako astrolog opracowujący
horoskopy dla cesarza i jego sojuszników, a za swoje publikacje został
wykluczony z Kościoła luterańskiego. Podobnie studiom
astrologicznym poświęcał się Galileusz i na dworach posługiwał się
tytułem astrologa, a nie astronoma.
PROCES
W 1633 r. odbył się proces inkwizycyjny przeciwko Galileuszowi
(1564–1642) w związku z jego (napisanymi zresztą za namową
papieża) Discorsi e Dimostrazioni Matematiche intorno a due nuove
scienza na temat różnych modeli wszechświata. W jego wyniku
Galileusz skazany został na uwięzienie (zamienione na areszt
domowy) i zakaz nauczania, ale wyrok zawierał fatalne i w oczywisty
sposób błędne stwierdzenie Trybunału, że Ziemia jest nieruchoma
(dzisiaj, w epoce nowej kosmologii, takie stwierdzenie nie wydaje się
już tak całkowicie błędne). Był to chyba jedyny przypadek, gdy
Kościół oficjalnie zajął stanowisko w kwestiach właściwych dla nauki.
Istota konfliktu między Galileuszem a Kościołem polegała na tym,
że Galileusz jako wykładowca i autorytet traktował teorię
heliocentryczną jako teorię udowodnioną naukowo, natomiast
Kościół traktował ją wyłącznie jako hipotezę. Jednak skutków
wyroku nie zmienia nawet fakt, że w czasie i po procesie Galileusza
dzieło Kopernika ukazywało się bez przeszkód, chociaż
wprowadzono do niego zastrzeżenie dotyczące właśnie jego
hipotetycznego charakteru. To, że teoria heliocentryczna jako model
kosmologiczny jest błędna, nie ma tu już żadnego znaczenia.
ISTOTA KONFLIKTU
Konflikt religii i nauki pojawia się tylko w tych ideologiach, które
w zmieniającej się wiedzy naukowej dopatrują się źródła
i uzasadnienia moralności. W chrześcijaństwie konflikt ten został
usunięty w średniowieczu, gdy religii i nauce przypisano odrębne
(chociaż powiązane ze sobą) domeny. Religia miała strzec
podstawowych prawd wiary i zasad chrześcijańskiej moralności,
a nauka tworzyć i weryfikować doświadczalnie zmienne teorie
opisujące rzeczywistość dostępną poznaniu naukowemu.
Galileusz uznał fałszywą w istocie teorię kopernikańską (bo teoria
Kopernika czyniła Słońce centrum całego Wszechświata)
za udowodnioną (chociaż w swoich pismach nie podjął polemiki
z teorią Tycho Brahe, której nie potrafił zakwestionować) i na tej
podstawie starał się podważyć teologiczne podstawy religii, a przede
wszystkim moralny autorytet Kościoła sprzeciwiającego się
absolutyzmowi (a także pleniącej się w nauce magii i astrologii).
Potępiając Galileusza, Kościół nie potępił teorii kopernikańskiej jako
teorii naukowej, ale sprzeciwił się wykorzystywaniu nauki do walki
z religią i Kościołem. Fakt, że w tym sporze jedyny raz zajął
stanowisko w obronie innej, błędnej teorii naukowej, nie zmienia
istoty konfliktu, który doprowadził do procesu Galileusza.
Konflikt religii i nauki odżył w XIX wieku, ale nie w katolicyzmie,
lecz w fundamentalistycznym protestantyzmie za sprawą zasady sola
scriptura i dał pretekst do przenoszenia go na całe chrześcijaństwo.
MARKSIZM PSYCHOANALITYCZNY
KOMINTERN
Po rewolucji 1917 r. Rosja stała się pierwszym państwem
komunistycznym i ośrodkiem rewolucyjnego marksizmu światowego.
Wobec rozbicia ruchu marksistowskiego na wiele nurtów Lenin
powołał do życia Międzynarodówkę Komunistyczną – Komintern –
której podporządkowane zostały zachodnie partie marksistowskie
wierne doktrynie leninowskiej i uznające zwierzchnictwo partii
komunistów rosyjskich.
STALINIZM
W 1920 r. bolszewicka Rosja podjęła próbę marszu na Zachód
w celu wsparcia rewolucji w Niemczech, ale marsz Armii Czerwonej
został zatrzymany przez Polaków pod Radzyminem. Ostatnia próba
eksportu rewolucji do Niemiec zakończyła się fiaskiem w 1923 r.,
podczas tzw. Niemieckiego Października. Po śmierci Lenina władzę
w Rosji i partii przejął Józef Stalin, który ogłosił doktrynę
„socjalizmu w jednym kraju” i, chcąc doprowadzić do ekonomicznej
wydajności rosyjską gospodarkę, musiał stosować – zgodnie
z zapowiedzią Marksa – przymus pracy i fizyczny terror dla tłumienia
społecznych buntów.
TROCKIZM
Taktyczna rezygnacja Stalina z idei rewolucji internacjonalistycznej
spowodowały jego konflikt z tzw. „lewicową opozycją” skupioną
wokół Lwa Trockiego, internacjonalisty, leninisty i twórcy teorii
rewolucji permanentnej. W 1929 r. Trocki został wydalony z Rosji
i na emigracji stworzył nurt nazywany trockizmem. W 1938 r. kilka
wykluczonych z Kominternu partii komunistycznych utworzyło
IV Międzynarodówkę, która przyjęła program trockistowski.
Przewidywał on odejście od reformizmu, powrót do idei
międzynarodowej, zbrojnej rewolucji permanentnej i dyktatury
proletariatu, oraz potępienie stalinowskiego totalitaryzmu.
W 1940 r. Trocki został na rozkaz Stalina zamordowany
w Meksyku, ale trockizm pozostał programem części radykalnej
lewicy i stał się popularny w okresie rewolty kontrkulturowej lat 60.,
zbliżając się do maoizmu. Ponieważ trockiści byli krytyczni wobec
totalitaryzmu stalinowskiego, przez szerokie kręgi społeczne uważani
byli za „antykomunistów”, pozostając zwolennikami skrajnego
bolszewizmu.
MAPA MARKSIZMU
Po I wojnie światowej i ustabilizowaniu się mapy politycznej
Europy marksizm był ideologią kilku zwalczających się nurtów:
– socjaldemokracja (propaństwowa, reformistyczno-
rewizjonistyczna),
– leninizm-stalinizm (imperialny, internacjonalistyczny,
totalitarny),
– zachodni marksizm kominternowski (rewolucyjny, stalinowski),
– luksemburgizm (internacjonalistyczny, rewolucyjny, partyjno-
demokratyczny),
– komunizm „radziecki” (internacjonalistyczny, demokratyczno-
anarchistyczny),
– trockizm (internacjonalistyczny, partyjno-anarchistyczny).
SZKOŁA FRANKFURCKA
Przełom w działalności Instytutu nastąpił w 1931 r., kiedy pod
naciskiem Weila zniecierpliwionego jałowością dotychczasowych
badań jego kierownictwo przejął młody socjolog Max Horkheimer.
Horkheimer całkowicie odszedł od klasycznego marksizmu
ekonomicznego i skupił wokół siebie niewielka grupę – nazwijmy ich
tak - filozofów, obejmującą, oprócz samego Horkheimera, młodego
marksistę Herberta Marcuse i psychoanalityka amatora Ericha
Fromma, do której później dołączył Theodor W. Adorno. Grupa
ta przeszła do historii jako tzw. szkoła frankfurcka i właśnie ona
stworzyła podstawy nowego marksizmu, czyli koncepcję
rewolucji seksualnej i jej uzasadnienie – teorię krytyczną.
Impulsem do zmiany przedmiotu zainteresowań nowych
marksistów był narastający wówczas w środowisku psychoanalityków
konflikt w sprawie wykorzystywania psychoanalizy w walce
politycznej i ideologicznej.
ODWRÓCONA REWOLUCJA
Jeśli – zdaniem Reicha – system społeczny tworzy etos pracy,
tłumiąc popęd seksualny, i dla jego wyzwolenia konieczna jest
rewolucja społeczna, to wyzwolenie popędu seksualnego powinno
zniszczyć etos pracy, czyli podstawę tego systemu, a zatem
doprowadzić do jego upadku, a władzę nad wyzwolonym
społeczeństwem obejmą ci, którzy przeprowadzą rewolucję
seksualną.
Strategia nowej rewolucji była gotowa i nie zmieniła się do dziś.
MANUSKRYPTY PARYSKIE KAROLA MARKSA
Rewizja marksizmu dokonana w Instytucie Badań Społecznych
była nie do pogodzenia ze znanym ówcześnie dorobkiem Marksa, ale
nie był to cały jego dorobek.
Instytut we Frankfurcie współpracował na przełomie lat 20. i 30.
z moskiewskim Instytutem Marksa i Engelsa przy przygotowaniu
zbiorowego wydania klasyków marksizmu. W ich trakcie odkryto
tzw. „Manuskrypty Paryskie” napisane przez Marksa w 1844 r.
W jednym z nich Marks przedstawia drogę do społeczeństwa
komunistycznego, prowadzącą od rozwiniętego kapitalizmu
do nowoczesnej wspólnoty pierwotnej, bez własności prywatnej,
podziału pracy i żądzy posiadania. Opracowaniem „Manuskryptów”
zajmował się młody marksista Herbert Marcuse. Ich treść,
antycypująca zainteresowania antropologów ewolucjonistycznych
kulturami pierwotnymi i pracę Engelsa O pochodzeniu rodziny...,
odkryła nieznane, „humanistyczne” oblicze Marksa i ośmieliła
filozofów szkoły frankfurckiej do rozwinięcia teorii nowoczesnej
wspólnoty pierwotnej, rewolucji seksualnej i teorii krytycznej.
„Manuskrypty” zostały odkryte ok. 1928 r., a opublikowane
w 1932 r., a więc w czasie, gdy Fromm przygotowywał już materiał
do Studiów nad autorytetem i rodziną, a Margaret Mead opublikowała
dwie książki o domniemanej wolności seksualnej wspólnot
pierwotnych. Atmosfera intelektualno-erotyczna społecznych elit
sprzyjała rewolucji seksualnej, ale nie sprzyjał jej „duch czasu”.
SEKS I WYCHOWANIE
Informacje o wychowaniu antyautorytarnym, oraz wpływie
wychowania, w tym wychowania seksualnego, na rozwój ludzkiej
osobowości i kształtowanie cech dorosłego człowieka przedstawione
są w rozdziale „Wpływ seksualizacji dzieci na psychiczny rozwój
człowieka”.
TEORIA KRYTYCZNA
Nowy marksizm to ideologia komunizmu libertariańskiego.
Jego podstawą jest teoria krytyczna. Oczywiście większość
zwolenników nowego marksizmu ani nie czytała, ani nawet
nie słyszała o założeniach teorii krytycznej (która np.
w USA jest znana nie jako teoria krytyczna, ale „teoria
francuska” (french theory), i nie kojarzy jej z marksizmem,
a tym bardziej z komunizmem. Tymczasem związki tych
pojęć wyjaśnił Jürgen Habermas.
SZCZEROŚĆ HABERMASA
W latach 1983–84 niemiecki marksista, przedstawiciel drugiego
pokolenia „szkoły frankfurckiej” Jürgen Habermas wygłosił
w College de France, Cornell University i Boston College cykl
wykładów wydanych w 1985 r. pt. Filozoficzny dyskurs modernizmu.
W jednym z nich, w dwóch krótkich zdaniach Habermas przedstawił
najkrótszą historię współczesnego marksizmu. Brzmią one tak:
DENAZYFIKACJA I REEDUKACJA
Nowi marksiści oraz intelektualna lewica europejska, której nową
filozofią stała się teoria krytyczna, powracali do Europy w glorii ofiar
„faszyzmu” i jakkolwiek ich wpływy polityczne były ograniczone
przez władze okupacyjne, to brali oni czynny udział w organizowaniu
najpierw (w niewielkim stopniu) tzw. denazyfikacji, czyli usunięcia
z życia publicznego osób współpracujących z hitlerowskim reżimem
(i jego aliantami), a przede wszystkim prowadzonej w Niemczech
akcji „przezwyciężenia przeszłości”. Jej celem była reedukacja
zachodnich społeczeństw (w początkowej fazie przede wszystkim
społeczeństwa niemieckiego) umożliwiająca uniknięcie w przyszłości
wojen, a przede wszystkim Holokaustu. Ich przyczyny zostały
wskazane zarówno w Dialektyce oświecenia, jak i w Osobowości
autorytarnej. Akcja obejmowała (i obejmuje nadal) eliminację z życia
naukowego i kulturalnego osób i poglądów reprezentujących zespół
cech nazwanych później „prawicowym autorytaryzmem”. Kryteria
i metody stosowane w tej akcji ilustruje przypadek Golo Manna.
CZYSZCZENIE UNIWERSYTETÓW
W 1963 r. syn Tomasza Manna (który w czasie emigracji
w Kalifornii mieszkał po sąsiedzku z Horkheimerem, ale
reprezentował wrogą kulturę mieszczańską) Golo Mann starał się
o profesurę socjologii na Uniwersytecie we Frankfurcie. Golo Mann
nie był marksistą, jego starania zostały więc udaremnione przez
Adorno i Horkheimera i stanowisko otrzymał marksista Iring
Fetscher. W historii tej istotne jest to, że powodem odrzucenia
kandydatury Manna był postawiony mu zarzut „utajonego
antysemityzmu” oraz homoseksualizmu „zagrażającego młodzieży
akademickiej”. Zarzut antysemityzmu nie miał żadnego oparcia
w faktach, a jedynie w interpretacji jednego z tekstów Golo Manna,
ale jego skuteczność wspierał nieformalny wpływ Horkheimera
na władze uczelni, natomiast zdziwienie budzi zarzut
homoseksualizmu, bo świadczy on o tym, że jeszcze na początku lat
60. homoseksualizm uznawany był przez klasyków nowego
marksizmu za coś mało chwalebnego i „zagrożenie dla młodzieży
akademickiej”, podczas gdy dzisiaj staje się on jednym z pierwszych
kryteriów postępowości.
ORDOLIBERALIZM
Według mitologii marksistowskiej rewolucja Marcusego poniosła
klęskę w konfrontacji z tzw. konsumpcjonizmem, ale jest to tylko
cześć prawdy, ponieważ jakkolwiek konsumpcjonizm jest faktem
społecznym, to na przełomie lat 50. i 60. nowy marksizm rozbił się
o coś zupełnie innego – o projekt systemu, który dzisiaj znany jest
pod nazwą ordoliberalizmu.
Jeszcze w latach 1905–1923 opublikowana została praca
niemieckiego, jezuickiego teologa, ekonomisty i socjologa Heinricha
Pescha (1854–1926) pt. Podręcznik ekonomii. Jego teoria społeczno-
ekonomiczna była rozwinięciem myśli zawartych w encyklice Rerum
novarum z 1891 r. i podstawą przypominającej ją encykliki z 1931 r.
Quadragesimo Anno. Pesch był nauczycielem innego katolickiego
ekonomisty, również jezuity Oswalda von Nell-Breuninga (1890–
1991). Obydwaj przyczynili się do sprecyzowania zasad katolickiej
nauki społecznej, takich jak: zasada subsydiarności, systemu
wzajemnych zobowiązań pracodawców i pracobiorców, a także
kwestii gospodarki prywatnej i wolnej konkurencji, a Nell-Breuning
do wprowadzenia w 1951 r. w Niemczech pierwszych przepisów
o współdecydowaniu pracobiorców o zasadach funkcjonowania
zakładów pracy. Nie był to jednak jedyny nurt ekonomii
inspirowanej myślą katolicką.
Jeszcze w latach 30. XX wieku na Uniwersytecie Albrechta
i Ludwika we Freiburgu uformowała się grupa chrześcijańskich
ekonomistów i prawników (m.in. Walter Eucken i Franz Böhm)
nazywana szkołą freiburską. Jej celem było opracowanie modelu
życia społecznego alternatywnego zarówno dla liberalnego
kapitalizmu, jak i dla koncepcji lewicowych. Model ten rozwijany był
w czasie wojny jako projekt ustroju społecznego powojennych
Niemiec, nazwany został później ordoliberalizmem i stał się
podstawą wprowadzanej w Niemczech przez chadecję (Ludwig
Erhard i Konrad Adenauer) społecznej gospodarki rynkowej.
Ordoliberalizm był projektem organizacji życia społecznego,
w którym działalność gospodarcza oparta jest na zasadach wolnego
rynku, ograniczonego jednak (ale nie regulowanego) przez zasady
życia społecznego zgodne z katolicką nauką społeczną. Podkreślam –
jest to definicja bardzo uproszczona, ale oddająca sens zjawiska.
System ten był jednym z czynników umożliwiających tzw. cud
gospodarczy (Wirtschaftswunder), ale próba jego realizacji załamała
się w końcu lat 60., gdy pod naciskiem rewolty kontrkulturowej
podjęto realizację mylonej ze społeczną gospodarką rynkową
koncepcji państwa opiekuńczego, w której nieobecny jest
chrześcijański ład społeczny – ordo – określający moralne zasady
działalności ekonomicznej.
Celem tej działalności może być produkcja dóbr zaspokajających
ludzkie potrzeby i powiększających ich wolność, ale może nim być
również produkcja dla niej samej, produkt jako symbol bogactwa
i społecznego statusu, a więc produkt traktowany jako fetysz, a o tym,
czy produkcja służy wolności, czy staje się zniewalającą człowieka
obsesją, decyduje dominujący w społeczeństwie system wartości.
KONSUMPCJONIZM
Książka Marcusego Eros i cywilizacja trafiła na okres, w którym
w Europie dokonywał się wspomniany cud gospodarczy. Wprawdzie
również dzięki wsparciu Planu Marshalla, ale przede wszystkim
za sprawą wytężonej pracy całych społeczeństw w stosunkowo
krótkim czasie i szybkim tempie odbudowywano gospodarki
z powojennych zniszczeń i znacznie podniesiono standard życia,
zbliżając się do poziomu najwyżej rozwiniętych wówczas Stanów
Zjednoczonych. W kategoriach teorii krytycznej zniewolone
społeczeństwa pracując i kupując za zarobione pieniądze takie
„fetysze” konsumpcjonistycznej rozpusty, jak domy czy mieszkania
z łazienką, w której można się umyć w ciepłej wodzie, Volkswageny,
Citroeny czy Fiaty Cinquecento, którymi można pojechać do pracy
lub na urlop, pralki ułatwiające prace domowe, czy telewizory
umożliwiające przepływ informacji, były korumpowane przez
wadliwą rzeczywistość kapitalistyczną, ich umysły ulegały
instrumentalizacji, traciły one z oczu ideę wolności i własne
człowieczeństwo. Zinstrumentalizowana racjonalność brała górę,
a rzeczywistość potwierdzała zdrożne przekonanie, że praca jest
źródłem dobrobytu, a dobrobyt jest warunkiem realnej wolności.
Proponowana przez Marcusego rewolucja seksualna nie mogła
jednak naruszyć etosu pracy pokolenia, które przeżyło wojnę i własną
ciężką pracą odbudowywało dobrobyt i na początku lat 60. było
jasne, że społeczeństwa w swojej większości nie poprą ani rewolucji,
ani rewolucjonistów. Marksiści znaleźli się w takiej samej sytuacji jak
na początku XX wieku i Marcuse wyciągnął z tego takie same
wnioski, jakie Lenin przedstawił w Co robić?. Rewolucji nie
przeprowadzi konsumpcjonistyczne społeczeństwo – musi to zrobić
wbrew skorumpowanemu społeczeństwu kadrowa partia
świadomych, zawodowych rewolucjonistów.
SYTUACJONIŚCI
Zupełnie inną publiczność, inne kadry i inny poziom
oddziaływania miał nurt sytuacjonistyczny – prawdopodobnie
najważniejsze zjawisko w neomarksistowskiej antykulturze.
Tzw. Międzynarodówka Sytuacjonistyczna powstała w wyniku
połączenia radykalnego skrzydła lettryzmu skupionego wokół
francuskiego marksisty i filmowca Guy Deborda i komunistów
z kręgu holenderskiego ekspresjonisty Asgera Jorna, twórcy
awangardowej grupy COBRA. Debord jeszcze w 1957 r. napisał
Raport o konstruowaniu sytuacji, znacznie ważniejszy niż jego
najpopularniejsze dzieło z 1967 r. Społeczeństwo spektaklu (Raport…
był programem konkretnych działań, a Społeczeństwo… ich
uzasadnieniem). W odróżnieniu od lettrystów koncentrujących się
na rewolucji w sztuce, sytuacjoniści podjęli bezpośrednią działalność
subwersyjną, czyli wywrotową przez dezorganizację wszystkich
dziedzin życia sprawnie działającego społeczeństwa. Różnica między
hipizmem a sytuacjonizmem polegała – mówiąc w największym
uproszczeniu – na tym, że hipisi buntowali się przeciwko konkretnej
formacji kulturowej, którą odrzucali, ale którą potrafili
zidentyfikować, natomiast skutkiem działania sytuacjonizmu miało
być zakłócenie umiejętności rozpoznawania różnic między tym,
co jest kulturą, a tym, co kulturą nie jest. Jednym słowem –
sytuacjonizm miał na celu zakłócenie rozumienia rzeczywistości.
Tu wymienię tylko główne koncepcje i pola działalności
sytuacjonistów. Były to:
– teoria dryfu, czyli bezcelowej, kierowanej chwilowymi,
irracjonalnymi impulsami włóczęgi;
– urbanistyka unitarna, czyli koncepcja przestrzeni miejskiej
uniemożliwiającej celową komunikację i sprzyjającej
nastawionemu na zabawę dryfowi;
– wandalizm porównawczy, czyli teoria oryginalnej,
europejskiej kultury pogańskiej rozwijającej się niezależnie
od wpływów chrześcijaństwa;
– wojna komunikacyjna (communication guerrilla) nastawiona
na paraliżowanie systemu komunikacji społecznej przez
subwersję jej kulturowych kodów.
LEWICA NIEDOGMATYCZNA
była ruchem najszerszym, najbardziej zróżnicowanym
i historycznie najważniejszym. Wywodziła się z ruchu
sytuacjonistycznego (czyli idei społecznego i politycznego chaosu),
z tradycji berlińskiej Kommune I i to ona kontynuowała ideę teorii
krytycznej, ponieważ z założenia nie wiązała się z żadną
sformalizowaną ideologią ani z żadnym ruchem politycznym, a jej
wspólnym hasłem była „antysystemowość”. W nurcie lewicy
niedogmatycznej najważniejszą rolę odegrał niemiecki ruch
„Sponti”, posługujący się metodami łagodnego terroryzmu
i organizujący „spontaniczne” działania subwersyjne, jak uliczne
bijatyki z policją, ale nieposuwający się do zabijania ludzi. Głównymi
postaciami ruchu Sponti stali się Daniel Cohn-Bendit i Joschka
Fischer, późniejsi działacze partii Zielonych i przywódcy Grupy
Spinelli w Parlamencie Europejskim.
Ponieważ związek socjalistycznych studentów niemieckich SDS,
który przez niemal dekadę był organizacyjnym zwornikiem Nowej
Lewicy, rozwiązany został w 1970 r. w wyniku pogłębiających się
różnic programowych, pojęcie „lewica niedogmatyczna” obejmuje
również tzw. „nowe ruchy społeczne”, czyli ruchy protestu
koncentrujące się na określonych tematach, np. ruch pacyfistyczny,
ekologiczny czy ruch przeciwników energii atomowej. W tym nurcie
coraz większą rolę miał odegrać organizowany dopiero ruch
mniejszości seksualnych LGBT.
SCJENTOLOGIA
W 1954 r. powstał ruch scjentologiczny (Scientology). Jego
założycielem był pisarz science-fiction Lafayette Ronald Hubbard
(1911–1986) określający nowe zjawisko jako „stosowaną filozofię
religijną”. Obejmowała ona rozbudowaną formę dianetyki –
stworzonej przez Hubbarda techniki samodoskonalenia. Istnieją
związki filozofii Hubbarda z filozofią Aleistera Crowleya. We Francji
ruch uznany został za organizację przestępczą i zakazany.
W 1955 r. powstało Aetherius Society, millenarystyczny ruch
newage-owy, ufologiczny, założony przez George’a Kinga (1919–
1997), „londyńskiego taksówkarza powiązanego z ruchem
teozoficznym i praktykującego jogę”. Twórcy wielkich religii, tacy jak:
Kryszna, Konfucjusz, Budda czy Jezus Chrystus mieli być
przybyszami z innych planet. Religie UFO łączy wiara w istnienie
istot i cywilizacji pozaziemskich ingerujących w losy ludzi.
Do najważniejszych należą:
Church of the SubGenius (Kościół SubGeniuszu) założony
w 1979 r. przez Ivana Stanga i Philo Drummonda, Heaven’s Gate
(Wrota Niebios), grupa założona w 1974 r. przez Marshalla
Applewhite’a i Bonnie Nettles (w 1997 r. 39 członków grupy
popełniło zbiorowe samobójstwo w oczekiwaniu przeniesienia ich
na krążący w przestworzach UFO), oraz Raëlism, ruch założony
w 1974 r. przez francuskiego dziennikarza i kierowcę wyścigowego
Claude’a Vorilhona. „Raelianie uważają, iż całe życie na Ziemi,
włącznie z ludźmi, zostało naukowo zaprojektowane i stworzone
wskutek syntezy DNA oraz inżynierii genetycznej przez podobną
do naszej, lecz technologicznie bardziej zaawansowaną, pozaziemską
cywilizację nazywaną Elohim. Od wieków Elohim przysyłają
ludzkości proroków, takich jak: Mojżesz, Budda, Jezus oraz wielu
innych, aby prowadzić ludzkość oraz przygotować ją do
nadchodzących zmian”; „Ruch raeliański rozwija samoakceptację
i tolerancję oraz faworyzuje fizykalizm, tzn. pogląd, który twierdzi,
iż rzeczywistość składa się tylko z obiektów fizycznych, czyli tych,
które mogą na nas materialnie oddziaływać. Raelianie przyjmują
istnienie pozaziemskich Elohim, którzy stworzyli ludzkość,
i zaprzeczają istnieniu nieśmiertelnej duszy, nadnaturalnego boga
oraz wierzą, iż umysł jest tworzony przez uporządkowaną materię,
zgodnie z paradygmatem, który William James nazwał
epifenomenalizmem”.
NEW AGE
Zjawiskiem o być może najszerszym oddziaływaniu stał się ruch
New Age. Pojęcie to wprowadził w 1804 r. angielski poeta William
Blake. W 1864 r. Amerykanin Warren Felt Evans opublikował
tekst pt. The New Age and Its Message, mając na myśli
swedenborgianizm. Od 1894 r. w Anglii ukazywało się pismo The
New Age poświęcone szeroko rozumianej duchowości.
„Nowa Era” jest synonimem „Ery Wodnika”, jednej z 12 epok
astrologicznych oznaczających etapy rozwoju ludzkości. Era Wodnika
ma być erą obfitości i powszechnego porozumienia. Pojęcie
to spopularyzował Levi H. Dowling (1844–1911), a także
okultystyczne teksty Alice Bailey Drugie przyjście Chrystusa (The
Reappearance of Christ) i Paula Le Cour Era wodnika. Tajemnice
Zodiaku. Niedaleka przyszłość ludzkości. Wśród młodzieży
hipisowskiej stało się popularne dzięki piosence Czas Wodnika
z musicalu Hair. W 1980 r. Marilyn Ferguson opublikowała książkę
pt. The Aquarian Conspiracy. Personal and Social Transformation
in the 1980s nazywaną Biblią New Age.
Do popularyzacji New Age przyczyniły się publikacje: The Birth
of a New Age (1971) Davida Spanglera, członka szkockiej komuny
Findhorn, A Vision of the Aquarian Age (1977) George’a Trevelyana
i The Turning Point (1982) Fritjofa Capry. Główne myśli NA to
zmiana paradygmatu z newtonowskiego na holistyczno-ekologiczny,
ewolucjonizm świadomości, psychologizacja religii i sakralizacja
psychologii – ewolucja świadomości prowadzi do iluminacji i Boga.
Dave Hunt i T.A. McMahon w książce pt. The New Spirituality
(1988) wskazywali na pokrewieństwa New Age z satanizmem.
KRISHNA
Ruch Kirszna jest wynikiem odwiecznego zainteresowania
religiami innych kultur i zapotrzebowania na formę duchowości
pozbawioną restrykcyjnej moralności, ale interesujące są okoliczności
jego współczesnej ekspansji na obszar kultury europejskiej.
Podstawą ruchu jest hinduistyczna religia założona przez Ćajtanję
Mahaprabhu (1486–1534). W XIX wieku w Indiach miała miejsce
ofensywa anglikańskiego misjonaryzmu, która spowodowała reakcję
w postaci skodyfikowania religii Krishna, jednak dopiero w 1965 r.
do Kalifornii, która była wówczas centrum ruchu hipisów
i okultyzmu, przybył Abhaj Ćaranarawinda Bhaktiwedanta
Swami Prabhupada (1896–1977), który założył Międzynarodowe
Towarzystwo Świadomości Kryszny (International Society for
Krishna Consciousness – ISKCON). Nauczanie Prabhupada zdobyło
popularność, weszło do kontrkultury hipisowskiej, a także
do hardcore-punka i ruchu Straight Edge. Religijna doktryna ruchu
jest dość skomplikowana i obejmuje wiarę w reinkarnację i wędrówkę
dusz, ale chciałbym zwrócić uwagę na pewien pozornie nieistotny
aspekt. Otóż do codziennego rytuału należy 1728-krotne
odśpiewanie Mahamantry (Hare Krishna, hare Rama…), co, jeśli
przestrzegane, zajmuje ok. 8 godzin śpiewu. Codziennie. Oznacza to,
że nawet częściowo tylko przestrzegający tego wymogu adept ruchu
nie jest w stanie brać udziału w życiu współczesnego, cywilizowanego
społeczeństwa i (jeśli nie chce kraść) musi zrezygnować z większości
jego udogodnień i znacznie ograniczyć swoje potrzeby. Odpowiada
to dokładnie programowi Wielkiej Odmowy ogłoszonej przez
Herberta Marcuse w 1964 r. w książce Człowiek jednowymiarowy
i jakkolwiek nie należy doszukiwać się bezpośredniego związku
między nowym, pasożytniczym marksizmem a ruchem Krishna,
to niewątpliwie wspólny jest im antycywilizacyjny duch.
NEOPOGANIZM
Tendencje pogańskie obudził już Gemistos Pleton w epoce
renesansu, a szczególne znaczenie miał panteizm Pico della
Mirandoli. W XVIII wieku Kult Rozumu miał zastąpić katolicyzm, ale
szybko okazało się, że człowiek jednak potrzebuje Boga. XIX-wieczy
ezoteryzm poszukiwał religii niezależnej od znienawidzonego
Kościoła, ale w jakiś sposób uzasadniającej przejętą od katolicyzmu
moralność. Neopoganizm to nurty nawiązujące do barbarzyńskiego
poganizmu antycznego, celtyckiego, germańskiego i słowiańskiego.
Neopoganizm odżegnuje się od związków z ateizmem, światowymi
religiami i tradycją chrześcijańską i odwołuje się do takich form
religijności, które nie były jeszcze źródłem moralności ograniczającej
i respektowały plemienne związki krwi i prawo siły.
Najpopularniejszym nurtem neopoganizmu jest ruch Wicca,
założony przez angielskiego okultystę, pisarza i urzędnika
kolonialnego Geralda Gardnera (1884–1964). Gardner w latach 30.
należał do konwentu czarowniczego w New Forest. Po anulowaniu
w Anglii w 1951 r. tzw. Witchcraft Act z 1735 r. penalizującego
czarownictwo, w 1954 r. Gardner wydał książkę pt. Witchcraft Today
(Współczesne czarownictwo). Pojęcie Wicca pojawiło się w 1962 r., a w
1968 r., czyli w zenicie rewolty Nowej Lewicy, powstało czasopismo
The Wiccan. Zbiorem tekstów magicznych jest Księga Cieni (Book
of Shadows) zawierająca m.in. teksty Aleistera Crowleya, Ewangelii
Czarownic Charlesa Godfreya Lelanda, Księgi Salomona i rytuałów
masońskich. Obecnie liczebność wyznawców ocenia się na 800 tys.
NEOSZAMANIZM
Neoszamanizm nie jest tożsamy z neopoganizmem i zajmuje
we współczesnej ideologii wyjątkowe miejsce, ponieważ jest
podstawą funkcjonowania nowego społeczeństwa i jego autorytetów.
Powstanie neoszamanizmu i jego kulturowy awans ułatwiła książka
słynnego rumuńskiego filozofa Mircei Eliade (1907–1986) pt. Le
Chamanisme et les techniques archaïques de l’extase (Szamanizm
i archaiczne techniki ekstazy) z 1951 r. Do rozwoju zjawiska (bo
trudno tu mówić o ruchu społecznym) przyczynili się pisarz
i antropolog Carlos Castaneda (1925–1998), autor Nauki Don
Juana: Yaqui droga do wiedzy (1968) i zwolennik używania
narkotyków jako metody osiągania wyższej świadomości, oraz
Michael Harner (1929–2018), antropolog, założyciel Foundation
for Shamanic Studies, autor książek The Jivaro – People of the Sacred
Waterfalls (1972) i The Way of the Shaman: a Guide to Power and
Healing (1980).
Publikacje te spopularyzowały wyobrażenie szamana jako
przywódcy społeczności posiadającego tajemną, niedostępną
powszechnie wiedzę, i ekstazy jako drogi do tej wiedzy, a przede
wszystkim używania narkotyków jako najprostszego sposobu
osiągania ekstazy (a zatem i wiedzy). Jednak kwestia popularyzacji
narkotyków (w okresie rewolty kontrkulturowej już programowej)
ma znaczenie marginalne. Znacznie ważniejszy jest wpływ
neoszamanizmu na kreowanie i status nowych elit współczesnych
społeczeństw (Joseph Beuys i jego plastyka społeczna).
W odróżnieniu od elit tradycyjnych, których status i autorytet
wynikał z wykształcenia i osiągnięć i mógł być nieustannie
weryfikowany przez racjonalne społeczeństwo, współczesne elity
dysponują wiedzą niedostępną przeciętnym śmiertelnikom,
objawianą im w ekstatycznej liturgii naoszamańskich rytuałów –
w galeriach, mediach, na uczelniach.
SATANIZM
Satanizm wyrósł z gnostycko-manichejskiego dualizmu uznającego
współistnienie Boga i Szatana. W XVIII w. w Anglii powstał Hellfire
Club odprawiający satanistyczne rytuały, a jego popularności
sprzyjał XIX-wieczny rozwój okultyzmu, sprzeciwiający się
materialistycznemu redukcjonizmowi. Jego prekursorami byli
Éliphas Lévi i Charles Baudelaire. W XX wieku za satanistę
uznawany był Aleister Crowley.
W literaturze prekursorem satanizmu byli John Milton (1608–
1674), autor Raju utraconego (1667), w którym opisał Szatana
przekazującego ludziom swoją moc, angielski poeta William Blake
(1757–1827), markiz de Sade (1740–1814) i Charles Baudelaire
(1821–1867), autor Kwiatów zła (1857), który uważał, że po grzechu
pierworodnym nie ma już nadziei na pojednanie z Bogiem,
a ratunkiem dla ludzi może być „nadświadomość zła”, szczególnie
w dziedzinie seksualności.
W 1966 r. Anton Szandor LaVey założył Church of Satan
(Kościół Szatana), a w 1968 r. opublikował Satanistyczną Biblię.
Według LaVeya Szatan nie jest rogatym monstrum z widłami, lecz
„zasadą rozkoszy i bezwarunkowej wolności”, filozofią „magicznie
upiększonego hedonizmu”, „cyniczno-epikurejskim makiawelizmem”.
Z Kościoła Szatana w 1975 r. z powodu sporu o sprzedaż
stanowisk kapłańskich wyodrębniła się założona przez Michaela
Aquino Świątynia Seta.
Według nieocenionej Wikipedii: „Filozofię Świątyni Seta można
podsumować jako » oświecony indywidualizm« – samodoskonalenie
poprzez edukację, eksperymentację i inicjację. Ruch odwołuje się
do wierzeń staroegipskich. Twierdzi, że Set – bóg wojny zabił
Ozyrysa, boga odrodzenia. Set uosabiany jest jako inna postać
Szatana. Grupa oddaje mu cześć przez ryty, mające rodowód
magiczny”.
GASTARBEITERZY
W latach 1955–1968 Niemcy podpisały dziewięć umów
międzynarodowych z Włochami, Hiszpanią, Grecją, Turcją,
Marokiem, Koreą Południową, Portugalią, Tunezją i Jugosławią,
wpuszczających na niemiecki rynek pracy kolejne fale tzw.
gastarbeiterów, czyli robotników sezonowych. Pierwotnym powodem
otwarcia niemieckiego rynku pracy był wynikający ze strat
wojennych brak siły roboczej, którego, po wybudowaniu Muru
Berlińskiego, nie uzupełniały już ucieczki Niemców z NRD. Jednak
z czasem gastarbeiterzy w coraz większym stopniu przejmowali
od Niemców obowiązek wykonywania najcięższych i najniżej
płatnych prac, przede wszystkim w pracy wielozmianowej, akordowej
i przy produkcji taśmowej, której to pracy nie chcieli podejmować już
młodzi Niemcy, masowo podejmujący studia, coraz dłużej
utrzymywani przez rodziców i pobierający państwowe stypendia.
Niezależnie od skutków czysto ekonomicznych import taniej siły
roboczej powodował, że gdy Herbert Marcuse wmawiał rewoltującej
młodzieży, iż dobrobyt produkują automaty, i wzywał do Wielkiej
Odmowy, w produkcji tego dobrobytu pokolenie rodziców tej
młodzieży wspomagane było przez rosnące rzesze gastarbeiterów,
którzy wtedy jeszcze nie zgłaszali żadnych roszczeń i nie stanowili
żadnego problemu społecznego. Warto przypomnieć, że właśnie
w tamtych czasach ukazały się jedne z najgłupszych książek w historii
ludzkiej myśli – francuskiego marksisty Alaina Touraine pt.
Społeczeństwo postindustrialne z 1969 r. i Daniela Bella Nadejście
społeczeństwa postindustrialnego z 1973 r., kuriozalne kamienie
milowe postępującej infantylizacji racjonalnych społeczeństw. Praca
gastarbeiterów była pierwszym źródłem wspomagającym
finansowanie społeczeństwa pasożytniczego.
DEFICYT BUDŻETOWY
Kiedy w drugiej połowie lat 60. Nowa Lewica rozpoczynała nie
kulturową, ale uliczną rewoltę, rząd niemiecki zaczął pogłębiać
zadłużenie budżetu dla sfinansowania rosnących, niemających jednak
uzasadnienia w wydajności społeczeństwa roszczeń. Chęć łagodzenia
konfliktów skłoniła zachodnie rządy do rezygnacji z racjonalnej
polityki społecznej na rzecz koncepcji państwa opiekuńczego, czyli
systemu rozdawnictwa. Momentem przełomowym było
wprowadzenie przez Konrada Adenauera finansowania bieżących
wydatków socjalnych, czyli np. wypłacanie emerytur nie
z nagromadzonych własnych składek emerytów, ale z bieżących
wpływów podatkowych, ew. z długów zaciąganych na konto
przyszłych pokoleń.
Nawet interwencjonistyczna teoria Keynesa przewidywała, że dług
zaciągany w czasach kryzysu dla sfinansowania inwestycji
publicznych nakręcających koniunkturę musi być spłacony
z dochodów budżetu w okresie prosperity. W latach 60. po raz
pierwszy rozpoczął się proces systematycznego zadłużania budżetów,
dzięki czemu kilka następnych pokoleń radośnie korzystało
z dobrobytu kupowanego na kredyt. Jest to praktyka stosowana
do dnia dzisiejszego przez wszystkie rządy cywilizowanego
świata, które nie mogą już pozwolić sobie na powrót
do racjonalnej gospodarki, ponieważ przyzwyczajone do życia
ponad stan, a pozbawione zdolności do wydajnej pracy
społeczeństwa natychmiast pozbawiłyby je władzy. Polityka
państwa opiekuńczego umożliwiła niszczenie etosu pracy
w pokoleniach dzieci hipisów i budowanie przekonania o możliwości
funkcjonowania ekonomicznego perpetuum mobile.
Długotrwałe funkcjonowanie w irracjonalnej rzeczywistości
powoduje zmianę ludzkiego o niej wyobrażenia, a wraz z nią zmianę
wyobrażenia o samym człowieku. Kształtująca się nowa antropologia
irracjonalnego świata nie wzięła się znikąd.
ANTROPOLOGIA ANTYPOZYTYWISTYCZNA
Antropologia antypozytywistyczna powstała w wyniku szoku, jaki
u części antropologów spowodowały skutki aplikacji darwinizmu
do nauk społecznych i jego wykorzystania w ideologii nowego
imperializmu.
Inicjatorami zwrotu antypozytywistycznego w antropologii byli
nowi humaniści, czyli ideolodzy, którzy – na podobieństwo
humanistów renesansowych – poszukiwali uzasadnienia
chrześcijańskiej w istocie moralności poza chrześcijaństwem, ale nie
znajdowali go w biologicznej konstytucji człowieka. Wobec fiaska
mitu obiektywnej wiedzy pozytywnej, jakie spowodowała teoria
relatywistyczna, wynikiem ich poszukiwań były różne nurty
historystyczne, psychologistyczne i relatywistyczne. W nurcie
antypozytywistycznym mieści się również antropologia filozoficzna
traktująca filozofię jako substytut metafizyki, a także funkcjonalizm.
Funkcjonalizm stanowi zjawisko wyjątkowe, ponieważ nie roszcząc
sobie pretensji do uogólnień i koncentrując się na etnografii,
oddzielił poznanie naukowe od wszelkich założeń i interpretacji
ideologicznych. Tym samym stał się nie tyle wrogiem,
co demaskatorem antropologii interpretacyjnych i utracił znaczenie,
gdy antropologię zdominował relatywizm.
ZWROT ANTYPOZYTYWISTYCZNY
Powstanie pozytywizmu można by nazwać zwrotem
antyromantycznym i antymetafizycznym, ponieważ pozytywizm
zredukował obraz całej rzeczywistości do pojęć mieszczących się
w newtonowskim mechanicyzmie (wbrew zresztą intencjom samego
Newtona, który był pochrześcijańskim okultystą-deistą). Zwrot
antypozytywistyczny wynikał z załamania się całej koncepcji wiedzy
pozytywnej. Kryzys nauki jako źródła wiedzy obiektywnej wywołało
ogłoszenie przez niemieckiego fizyka Alberta Einsteina w 1905 r.
szczególnej teorii względności, a pogłębiały kolejno: powstanie teorii
kwantowej (Bohr, 1913), ogólnej teorii względności (Einstein, 1915),
falowej teorii materii (de Broglie , 1924), mechaniki kwantowej
(Heisenberg, Schrödinger, 1925) i teorii nieoznaczoności
(Heisenberg, 1927).
Szok humanistów był jednak nieuzasadniony. Ewolucjonizm
utrzymany w granicach kategorii naukowych jest koncepcją
racjonalną (chociaż niepopartą dowodami materialnymi), ale jako
podstawa wiedzy o człowieku i społeczeństwie nie wskazuje źródła
ani nie uzasadnia moralności. Tymczasem humanizm jest zestawem
postulatów moralnych przejętych z chrześcijaństwa, ale
pozbawionych uzasadnienia w transcendencji. Ewolucjonizm
objaśnia tę część ludzkiej natury, która łączy człowieka
ze zwierzętami, natomiast nie wyjaśnia tego, co go od zwierząt różni.
RASIZM IDEOLOGICZNY
Oświeceniowy rasizm „naukowy” na pewno nie był wyłącznie
trzeźwym opisem zauważalnych i mierzalnych różnic między rasami
gatunku ludzkiego i z pewnością był on skażony europocentryzmem,
ale niedopuszczalne na gruncie nauki rasistowskie interpretacje
odnosiły się przynajmniej do rzetelnie (na miarę ówczesnych pojęć)
opisywanych faktów. XIX-wieczny rasizm wyrosły na gruncie
naukowego ewolucjonizmu był już czystą, mistyczną, irracjonalną
ideologią.
Arthur de Gobineau (1816–1882), francuski dyplomata i filozof,
w wydanych w latach 1853–1855 Szkicach o nierówności ras ludzkich
przedstawił teorię czystości rasowej, hierarchię ras, której
zwieńczeniem jest biała rasa aryjska, oraz mieszania ras jako
przyczyny upadku kultury. Dzieło Gobineau nie jest jednak
w zamiarze dziełem rasistowskim w dzisiejszym, poholokaustowym
znaczeniu, ponieważ nie uzasadnia ono nieuchronnego konfliktu ras.
Jest próbą mniej czy bardziej racjonalnego opisu rzeczywistości
z bardzo niewielkim bezpośrednim wpływem ówczesnych teorii
antropogenetycznych. Zostało ono jednak przetłumaczone na język
niemiecki przez należącego do kręgu Richarda Wagnera Karla
Ludwiga Schemanna (1852–1938) i wywarło wielki wpływ
na Houstona Stewarta Chamberlaina (1855–1927), którego dzieło
Podstawy XIX wieku z 1899 r. stało się elementarzem rasizmu
niemieckiego.
Skomplikowane doświadczenia życiowe spowodowały,
że Chamberlain, z urodzenia Anglik, pod wpływem poznanego w San
Remo ewangelickiego pastora Ottona Kuntze (1841–1931) stał się
fanatycznym wręcz wielbicielem kultury niemieckiej (był to okres
po utworzeniu Cesarstwa), a znacznie później, przebywając
w Wiedniu i zapoznając się z dziełem Gabineau, wyrobił sobie
radykalny pogląd na stan zagrożenia niemieckiej kultury przez
elementy obce (semickie). W Podstawach XIX wieku połączone
zostały socjaldarwinizm, idea wszechniemiecka kręgu
wagnerowskiego oraz wiedeński antysemityzm. Po raz pierwszy
podobną mieszaninę wyprodukował nie jakiś anonimowy
pamflecista czy prymitywny, wiecowy agitator, lecz człowiek
znakomicie wykształcony, znany, obracający się w kręgach
europejskiej elity, ale być może najważniejsze było to, że apologię
niemieckiej kultury napisał nie Niemiec, lecz Anglik i to Anglik ukuł
pojęcie „Herrenvolku”, czyli „rasy panów” (w niemczyźnie słowo
„Volk” oznacza właściwie „lud”, ale w propagandowym języku
„volkistowskim” bliższe jest mu pojęcia rasa niż lud lub naród).
Dzieło Chamberlaina odniosło wielki sukces komercyjny
i prestiżowy, czytał je cesarz Wilhelm II, David Herbert Lawrence,
Winston Churchill, Albert Schweitzer, na jego treść powoływał się
również powstały w 1932 r. protestancki ruch „Niemieckich
Chrześcijan”, który tyle miał wspólnego z protestantyzmem, że na
sztandarze miał swastykę, a w swoim programie wspierał pomysł
Alfreda Rosenberga wprowadzenia Piątej Ewangelii i udowodnienie,
że Jezus był aryjczykiem. Dzięki takim postaciom jak Chamberlain
w świadomości społecznej, w której problemy antropogenezy i jej
związku z ewolucjonizmem nie istniały w ogóle, formowało się
podłoże przyszłego propagandowego kojarzenia religii w ogóle,
a chrześcijaństwa w szczególności, z antysemityzmem, hitleryzmem,
a na koniec Holokaustem, czyli wszystkim, co akurat jest
ideologicznie przydatne.
RASIZM „PSYCHIATRYCZNY”
Tzw. Nowy Imperializm, czyli druga faza kolonializmu, jaka
rozpoczęła się w latach 30., by osiągnąć szczyt w latach 80. XIX
wieku, również wymagał naukowego uzasadnienia. Działający
w Stanach Zjednoczonych lekarz z terenów Missisipi i Luizjany
Samuel Adolphus Cartwright (1793–1863) stał się w 1851 r.
wynalazcą dametomanii, czyli „choroby psychicznej” występującej
u czarnych niewolników, przejawiającej się chęcią ucieczki z niewoli,
oraz jednostki nazwanej dysaesthesia aethiopica będącej przyczyną ich
lenistwa. Cartwright nie miał oczywiście nic wspólnego
z ewolucjonizmem, ale jest przykładem na to, że autorytetu nauki
można użyć dla uzasadnienia dowolnej teorii. Ogromne sukcesy
na tym polu odniosły w XX wieku psychiatria radziecka i niemiecka.
W 1981 r. kanadyjsko-amerykański psycholog Bob Altemeyer
z Uniwersytetu w Manitobie stworzył – w całkowitej zgodzie
z metodologią naukową – koncepcję prawicowego autorytaryzmu
utożsamiającego konserwatyzm z psychopatologią i faszyzmem.
TRANSHUMANIZM
Za prekursora transhumanizmu uważany jest rosyjski filozof
prawosławny Nikołaj Fiodorowicz Fiodorow (1829–1903),
współtwórca rosyjskiego kosmizmu, zwolennik osiągnięcia przy
pomocy metod naukowych radykalnego przedłużenia ludzkiego
życia, ludzkiej nieśmiertelności i wskrzeszenia zmarłych, który
zainspirował m.in. jednego z pionierów kosmonautyki Konstantina
Ciołkowskiego (1857–1935). Cel współczesnego transhumanizmu
wyznaczył w 1957 r. Julian Huxley w książce New Bottles for New
Wine, pisząc: „Gatunek ludzki może, jeśli chce, przekroczyć siebie –
nie tylko sporadycznie, jednostkę tutaj w jeden sposób, jednostkę
tam w inny sposób, ale w całości, jako ludzkość”. Myśl ta zaczęła
zdobywać popularność w latach 60. XX wieku, gdy zsekularyzowany
świat europejskiej kultury zaczął poszukiwać „nowej duchowości”.
W 1966 r. wykładowca New School University Ferejdun M.
Esfandijari (1930–2000) uznał się za „trans-człowieka”, zmieniając
nazwisko na FM-2030.
Gwałtowny wzrost zainteresowania transhumanizmem rozpoczął
się w latach 90. wraz z pojawieniem się ideologii gender
demontującej ludzką tożsamość. W 1992 r. angielski filozof
I futurolog Max More (ur. 1964) założył Extropy Institute,
promujący perspektywę nieśmiertelności w świecie, w którym
sztuczna inteligencja i robotyka uczynią pracę zbędną. W 1998 r.
powstało Światowe Towarzystwo Transhumanistyczne (World
Transhumanist Association WTA), a w 2009 r. amerykański
informatyk i futurolog Raymond „Ray” Kurzweil (ur. 1948) wraz
z NASA i Google stworzył wydział futurologii na Singularity
University w Dolinie Krzemowej w Kalifornii. Placówka ta ma
na celu „łączyć, kształcić i inspirować kadrę liderów, którzy pragną
zrozumieć i rozwijać postępujące wykładniczo technologie, oraz
stosować, skupiać i kierować tymi narzędziami ku rozwiązaniu
wyzwań ludzkości”. Współczesną gwiazdą transhumanizmu jest
izraelski historyk Yuval Noah Harari (ur. 1976), autor wydanych
również w Polsce książek Sapiens: od zwierząt do bogów (2011) oraz
Homo deus: krótka historia jutra (2016).
Ze względu na siłę oddziaływania środowisk promujących ideę
transhumanizmu oraz jej zgodność z modnymi obecnie
intelektualnymi trendami trudno jest ocenić znaczenie tego zjawiska.
Ma ono bowiem dwa główne nurty.
Jeden ma odniesienia filozoficzne i źródła w XIX-wiecznym
kryzysie religii spowodowanym przełomem darwinowskim: jeśli nie
istnieje Bóg i życie wieczne, to ludzkie cierpienie i śmierć
są pozbawione sensu i należy tego sensu poszukiwać przez
przełamanie bariery śmiertelności. Jest to nurt quasi-religijny,
obiecujący perspektywę nieśmiertelności i ubóstwienia człowieka,
czym wpisuje się w ogólną ideę humanizmu.
Nurt drugi ma program utylitarny, obiecujący ostateczne
wyzwolenie człowieka z fizjologicznych ograniczeń i konieczności
pracy. Jego ideą przewodnią jest tzw. sztuczna inteligencja, czyli twór
technologiczny mający właściwości ludzkiego mózgu, świadomość
i zdolność do samoprogramowania. Ogromne niebezpieczeństwo
tkwiące w tym nurcie wynika z faktu, że łączy on obietnicę łatwego
szczęścia z bezkrytyczną fascynacją postępem technologicznym
i deterministycznym progresywizmem. Człowiek uznany za istotę
niedoskonałą, ale podatną na modyfikacje, staje się jedynie
„surowcem” do stworzenia doskonałego post-człowieka.
ANTROPOLOGIA RELATYWISTYCZNA
Chronologicznie najwcześniej od ewolucjonizmu w antropologii
odszedł niemiecki badacz działający w USA Franz Boas. Ze względu
na zasięg oddziaływania stał się on postacią wręcz mityczną i trudno
czasami odróżnić to, co było jego dokonaniem, a co dziełem jego
licznych uczniów. Największy wpływ na rozwój antropologii w XX
wieku wywarło pojęcie relatywizmu kulturowego, dlatego wymaga
ono nieco bliższego wyjaśnienia.
HEURYSTYKA RELATYWISTYCZNA
Pojęcie heurystyki wprowadził amerykański psycholog i noblista
Herbert Simon (1916–2001) specjalizujący się w problemach
sztucznej inteligencji i teorii organizacji, a rozwinęli w latach 70.
XX wieku izraelscy psychologowie Amos Tversky i Daniel
Kahneman, ale pierwsze przykłady jej zastosowania dał już grecki
matematyk Pappos z Aleksandrii (IV w. BC).
Heurystyka to prosta, skuteczna reguła (algorytm), wyuczona lub
zakodowana w długim procesie ewolucji, służąca do podejmowania
decyzji, dokonywania ocen i rozwiązywania problemów, które są zbyt
złożone, o których nie mamy wystarczających informacji lub których
pełne rozwiązywanie nie jest potrzebne do osiągnięcia
wyznaczonego celu. Można powiedzieć, że jest to metoda myślenia
pragmatycznego.
W metodzie heurystycznej badanie zjawiska kończy się z chwilą
znalezienia odpowiedzi „zadowalającej” i dalsze drążenie tematu nie
ma sensu, a nawet jest niewskazane (tym bardziej niewskazane,
że mogłoby zaprzeczyć odpowiedzi już znalezionej i całkowicie
satysfakcjonującej). Przykładem heurystyki jest model ewolucji
biologicznej, który wprawdzie nie posiada potwierdzenia w faktach
(co jeszcze nie oznacza, że nie jest prawdziwy), ale jest wygodnym
wytłumaczeniem zjawisk z obszaru życia psychicznego i społecznego.
Zbyt głębokie drążenie tego modelu i stawianie np. pytania
o początek ewolucji jest kłopotliwe i zwykle się go unika. Innym
przykładem heurystyki jest relatywizm kulturowy – koncepcja
stworzona na użytek nowego humanizmu, która zabezpiecza przed
niebezpieczeństwem rasizmu, ale zastosowana w szerszym zakresie
uniemożliwia przeciwdziałanie nawet skrajnemu barbarzyństwu.
Jeśli bowiem trzymać się zasady relatywizmu kulturowego,
to wyklucza on moralną ocenę i przeciwdziałanie np. kanibalizmowi
albo składaniu ofiar z ludzi, jeśli są one akceptowane w ramach jakiejś
kultury.
Kiedy w 1948 r. Komisja ONZ ds. Praw Człowieka
przygotowywała Uniwersalną Deklarację Praw Człowieka, a jej
projekt przedstawił uczeń Franza Boasa Melville Herskovits (1895–
1963), postępowi kulturowi relatywiści podnieśli protest: „Albo
będziemy tolerować wszystko i trzymać ręce z daleka, albo mamy
walczyć z nietolerancją i podbojem – politycznym, gospodarczym
i wojskowym – we wszystkich ich postaciach” (Julian Steward, 1948).
W tym miejscu wychodzi na jaw cała hipokryzja relatywizmu
kulturowego: jeśli w jakiejś kulturze relatywiści odkryją elementy
sprzeczne z ich wyobrażeniem o tolerancji, to w imię zasad tolerancji
należy zawiesić zasadę relatywizmu kulturowego, ocenić tę kulturę
negatywnie i przeciwdziałać nietolerancji – zapewne również ogniem
i mieczem. Oczywiście ocena zakłada uznanie własnego wyobrażenia
o tolerancji nie tylko za lepsze, ale i za godne narzucenia innej
kulturze.
W praktycznym zastosowaniu relatywizm kulturowy pozwalał
uzasadnić każdą agresję kulturową – i to w imię haseł humanizmu –
na długo, zanim jego teoria została spisana przez uczennicę Franza
Boasa Ruth Benedict.
KULTUROWA TRANSPLANTOLOGIA
Margaret Mead napisała trzy książki, które uczyniły ją sławną:
Dojrzewanie na Samoa (1928), Dorastanie na Nowej Gwinei (1930)
Seks i temperament w trzech społeczeństwach prymitywnych (1935).
Cel napisania tych książek przedstawiła Mead wprost w 1958 r.:
MEAD VS FREEMAN
W 1983 r. wybuchł skandal po opublikowaniu książki
amerykańskiego antropologa Dereka Freemana (1916–2001) pt.
Margaret Mead and Samoa. Tworzenie i demaskowanie
antropologicznego mitu (Margaret Mead and Samoa. The Making
and Unmaking of an Anthropological Myth). W książce tej Freeman
opisuje swoje czterdziestoletnie badania weryfikujące etnograficzne
ustalenia Mead. Twierdzi, że Mead pojechała na Samoa, nie znając
języka tubylców (uczyła się go na miejscu w trybie 1 godzina
dziennie), nie mieszkała z tubylcami, lecz w domu białych
kolonistów, i prowadziła obserwację „wizytującą”, a nie
„uczestniczącą”, do życia mężczyzn w ogóle nie była dopuszczana,
a materiał opierał się na wywiadach z młodymi dziewczynami i ich
matkami, które w znacznej mierze ją oszukiwały, opowiadając
zmyślenia. Również inni antropolodzy wykazywali – najdelikatniej
mówiąc – nieścisłości w stworzonym przez Mead sielankowym
obrazie społeczeństw prymitywnych, szczególnie pomijających
istniejące w nich konflikty. Społeczeństwa te są po prostu o wiele
bardziej skomplikowane, co jasno wynika szczególnie z badań
Bronisława Malinowskiego.
Freeman nie zarzucał Mead świadomej nierzetelności, a tym
bardziej kłamstw, jednoznacznie jednak sugerował, że była ona
okłamywana przez badane kobiety, a ich relacje przyjmowała
bezkrytycznie, ponieważ pasowały do przyjętego i bardzo
forsowanego przez samego Boasa założenia.
Książka Freemana została bardzo negatywnie oceniona
na specjalnej sesji American Anthropology Association, ale autora
na tę sesję nie zaproszono.
Na marginesie – na You Tube można znaleźć filmy nakręcone
w latach 80. XX wieku, przedstawiające rozmowy z kobietami, które
jako młode dziewczyny były badane przez Mead. Potwierdzają one
relacje Freemana, ale największe wrażenie robi pełne zażenowania
wspomnienie jednej z (wykształconych) samoańskich kobiet o tym,
że antropolodzy prowadzący badania wśród miejscowych plemion
„patrzyli na tubylców jak na zwierzęta”. Co wobec tego mogli
dostrzec, poza kopulacją?
Mimo to książki Margaret Mead stanowią kanon literatury
na wszystkich wydziałach antropologii, kulturoznawstwa itp.
współczesnych uniwersytetów, a szczególny renesans przeżywają
w związku z modną ostatnio tzw. antropologią ciała.
LINGWISTYKA ANTROPOLOGICZNA
RELATYWIZM LINGWISTYCZNY
Lingwistyka antropologiczna bada wpływ języka
na komunikację społeczną, tożsamość wspólnotową, wierzenia,
ideologie i całościowy obraz kultury. Historycy wyznaczają w jej
rozwoju trzy fazy: lingwistykę antropologiczną, antropologię
lingwistyczną i jeszcze nienazwaną, trzecią fazę in statu nascendi.
Teoretycznym prekursorem lingwistycznego podejścia
do antropologii był Franz Boas, badający w końcu XIX wieku
miejscowe języki Ameryki Północnej. Prace Boasa rozwinęli w latach
20. XX wieku jego uczniowie Edward Saphir (1884–1939), autor
pracy pt. Język. Wprowadzenie do studiów nad mową (Language.
An Introduction to the Study of Speech, 1921) i Benjamin Lee Whorf
(1897–1941), przechodząc od „inwentaryzacji” języków do badania
modnego wówczas zjawiska „relatywizmu lingwistycznego”.
Relatywizm lingwistyczny był odmianą boasowskiego
partykularyzmu historycznego, uwalniającego antropologię
od ewolucjonistycznego determinizmu. Miejsce historii i wpływu jej
przebiegu na poszczególne kultury zajęła unikalna struktura języków
powodująca tworzenie odmiennych wizji rzeczywistości w każdej
kulturze i wpływająca na same procesy poznawcze. Oznacza to,
że język nie tylko przedstawia odmiennie wizje rzeczywistości, ale
tworzy odmienne wizje w trakcie jej poznawania.
Zasadę relatywizmu lingwistycznego streszcza tzw. hipoteza
Sapira-Whorfa mówiąca, że język wpływa na interpretację
rzeczywistości. Podczas eksperymentu stwierdzono, że osoby
posługujące się różnymi językami różnie określają podobieństwo
kolorów w zależności od tego, które nazwy kolorów brzmią podobnie
w ich własnym języku. W mocniejszej formie hipoteza ta stwierdza,
że obraz rzeczywistości w większym stopniu zależy od struktur
gramatycznych języka opisu niż od cech samej rzeczywistości, ale nie
została ona potwierdzona eksperymentalnie.
FILOZOFIA ANALITYCZNA
Filozofowie analityczni bardzo różnili się w poglądach
szczegółowych, ale w większości przejęli od językoznawców
przekonanie, że rzeczywistość dostępna jest poznaniu jedynie przez
językowy opis jej doświadczenia, a zatem przedmiotem filozofii jest
nie rzeczywistość, lecz język. Nawet jeśli nie takie były zamiary
filozofów, ich stanowisko przejęte zostało przez nauki humanistyczne
i coraz bardziej oddalało je od rzeczywistości. To zaś poszerzało
obszar ignorujących rzeczywistość interpretacji.
Nauka rozwija się w pewnym rytmie, a każda nowa koncepcja
potrzebuje czasu, żeby dojrzeć, wydać owoce i wywołać reakcję.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego w antropologii
dominowały dwa nurty antyewolucjonistyczne, będące reakcją
na XIX-wieczny, ideologiczny pozytywizm: boasowski kulturalizm
i funkcjonalizm. W tym samym czasie dokonywały się również
niemal jednoczesne, głębokie przełomy w filozofii i w ideologii.
Jednym było powstanie filozofii analitycznej, drugim powstanie
nowego marksizmu i teorii krytycznej. Mimo zupełnie odmiennych
podstaw teoretycznych te dwa zjawiska miały określić dalszy rozwój
kultury europejskiej, ale ze znacznym opóźnieniem, bo dopiero po II
wojnie światowej, która zakłóciła naturalne procesy rozwojowe
i całkowicie zmieniła ideologiczną mapę świata.
Filozofia analityczna jest zjawiskiem bardzo zróżnicowanym, ale jej
zasadnicza myśl wywodzi się z brytyjskiego empiryzmu i jest prosta.
Powstała ona w wyniku załamania się XIX-wiecznego pozytywizmu,
a jednym z jej źródeł była filozofia XVIII-wiecznego irlandzkiego
teologa George’a Berkeleya (1685–1753). Berkeley był nominalistą,
co oznacza pogląd, że pojęcia nie mają realnego odpowiednika
w rzeczywistości. Nie ma więc substancjalnej materii ani
substancjalnej duszy. Rzeczywistość jest nam dostępna tylko przez
doświadczenie i możemy o niej wiedzieć tylko tyle, ile mówi nam
doświadczenie. Tak naprawdę istnieje tylko doświadczalny obraz
rzeczywistości. Swoje poglądy Berkeley przedstawił w Traktacie
o zasadach ludzkiego poznania z 1710 r.
Drugim źródłem filozofii analitycznej było językoznawstwo
i pogląd, że doświadczana rzeczywistość musi być opisana w języku
pojęć, a zatem ostateczny, dostępny poznaniu obraz rzeczywistości
jest obrazem językowym. Celem pierwszych filozofów analitycznych
działających w okresie gorących dyskusji światopoglądowych
i kryzysu newtonowskiej fizyki było więc stworzenie precyzyjnego
języka opisu rzeczywistości przez jego oczyszczenie z metafizyki
i poddanie logicznej dyscyplinie, czyli matematyzacji.
Rozwój filozofii analitycznej miał kilka faz.
Pierwsza faza nazywana jest logicznym atomizmem i była dziełem
Brytyjczyków George’a Edwarda Moore’a (1873–1958),
Bertranda Russella (1872–1970) i Austriaka Ludwiga
Wittgensteina (1889–1951). Według atomistów każdą obserwację
można opisać zdaniami elementarnymi, a każdy sąd ogólny można
rozłożyć na sądy elementarne (atomowe). Relacje tych elementarnych
sądów powinna opisywać logika.
Główne dzieła tej fazy to Russella Filozofia logicznego atomizmu
z 1918 r. oraz Wittgensteina Tractatus logico-philosophicus z 1921 r.
Drugą fazę stanowił logiczny pozytywizm albo logiczny empiryzm,
a jego twórcami byli filozofowie wiedeńscy tworzący tzw. Koło
Wiedeńskie, m.in. Moritz Schlick (1882–1936), Rudolf Carnap
(1891–1970), Otto Neurath (1882–1945). W Anglii
przedstawicielem logicznego empiryzmu był Alfred Jules Ayer
(1910–1989). Logiczny empiryzm Koła Wiedeńskiego był
zdecydowanie antymetafizyczny. Neopozytywiści uznali, że wszelkie
pytania i odpowiedzi dotyczące metafizyki, teologii, etyki nie mogą
być weryfikowane doświadczalnie, a więc są po prostu pozbawione
sensu (Schlick, 1935). Jakkolwiek stanowisko to było właściwie
neutralnym filozoficznym stanowiskiem epistemologicznym, to w
pracy Ayera z 1936 r. pt. Język, prawda i logika nabrało
zdecydowanego charakteru antyreligijnego i antychrześcijańskiego.
Trzecia faza rozpoczęła się w okresie II wojny światowej i trwała
do lat 80. XX wieku, osiągając szczyt na początku lat 60. Jest ona
określana jako analiza lingwistyczna albo lingwistyczny
fenomenalizm i doprowadziła do opisanego nieco dalej zwrotu
lingwistycznego we wszystkich naukach humanistycznych. Jej
historia jest jednak nieco bardziej skomplikowana, ponieważ trzecią
fazę filozofii analitycznej charakteryzował powrót do problemu
metafizycznego.
CAMBRIDGE I OKSFORD
Fazę tę wyznacza powstanie dwóch odrębnych „szkół”. Jedna
powstała w Cambridge (John Wisdom 1904–1993, Elizabeth
Anscombe 1919–2001, Rush Rhees 1905–1989), druga nieco
później w Oksfordzie (Gilbert Ryle 1900–1976, John Langshaw
Austin 1911–1960, Peter Frederick Strawson 1919–2006).
Szkoła w Cambridge była bezpośrednią kontynuatorką filozofii
Wittgensteina, ale nie odegrała istotnej roli w głównym nurcie
filozofii, ponieważ Elizabeth Anscombe, jej mąż Peter Geach (i
podobno Rush Rhees) przeszli na katolicyzm i rozwinęli odmianę
analitycznego tomizmu, odchodząc od głównego postulatu
analityków – negacji metafizyki.
W Oksfordzie kwestia metafizyki podjęta została przez Gilberta
Ryle (profesora filozofii metafizycznej) w pracy z 1949 r. pt. Pojęcie
ducha (Concept of Mind). Ryle twierdził, że metafizyczne wyobrażenie
ducha można sprowadzić do umysłowych funkcji materialnego ciała
(określa się to jako logiczny behawioryzm). O wiele większe znaczenie
miały prace Johna L. Austina, który stworzył teorię aktów mowy.
Austin zwrócił uwagę na to, że język nie ogranicza się
do formułowania zdań opisujących rzeczywistość, którym można
przypisać atrybut prawdziwości lub fałszywości, ale również takich
wypowiedzi, które mają na celu wywołanie skutku albo wręcz same
powodują praktyczny skutek – są więc językowym odpowiednikiem
działania. Te ostatnie Austin nazwał wypowiedziami
performatywnymi.
Najważniejszym dziełem Austina były wydane w 1962 r. wykłady
z 1955 r. pt. Jak tworzyć fakty słowami (How to Do Things With
Words).
ANTROPOLOGIA
ANTYEWOLUCJONISTYCZNA
Tym, co najbardziej przeraziło humanistów w ewolucjonizmie, było
stwierdzenie, że zredukowanie człowieka do jego biologicznej bazy
ujawnia jego „nieludzki” wymiar. O ile większość humanistów była
zwolennikami eugeniki, a wielu i eutanazji, to już rasizm wydawał się
im nie do zaakceptowania, jednak w ewolucjonistycznej koncepcji
człowieka nie ma przeciwwskazań dla rasizmu, egoizmu,
agresywności. Antropologia ewolucjonistyczna bardzo rzetelnie
przedstawia biologiczną naturę człowieka, a zasada selekcji
naturalnej wyklucza ingerencję jakiejkolwiek moralności
ograniczającej prawo przetrwania. Uzasadnienie takiej ingerencji
zawarte jest wprawdzie w antropologii chrześcijańskiej, ale
tę antropologię odesłano już do lamusa jako nienaukową. Zwrot
antyewolucjonistyczny w antropologii oznaczał więc odejście
od biologizmu w kierunku innych, mniej zdeterminowanych
aspektów człowieka. Poprzedził go zwrot w innych naukach, które
dzisiaj nazywamy humanistycznymi. Oznaczał on odejście
od właściwego naukom przyrodniczym „mierzenia”
do humanistycznego „rozumienia”. Uwagę skoncentrowano
na historii i szeroko rozumianej psychologii.
ANTROPOLOGIA FILOZOFICZNA
W XIX wieku antropologię kształtowały botanika, zoologia
i geologia, a nie wiedza o człowieku, filozofię zaś pozytywistyczna
koncepcja postępu i ideologie społeczne, a nie problematyka
ontologiczna czy epistemologiczna. Jednak antropologia filozoficzna
nie była próbą powrotu do myślenia metafizycznego, ale próbą
racjonalnego wyjaśnienia źródeł metafizyki jako części ludzkiej
psychiki. Problem antropologii filozoficznej przedstawił niemiecki
antropolog Max Scheler (1874–1928) w zdaniu:
KONSENSUS A KONFLIKT
Najważniejszą zmianą, jaką wprowadził funkcjonalizm
Malinowskiego, było odideologizowanie antropologii podlegającej
w jego czasach silnym wpływom ewolucjonizmu. Antropologia
ewolucjonistyczna, szczególnie w wydaniu marksistowskim,
zwracając uwagę na społeczne przemiany, siłą rzeczy musiała
koncentrować uwagę na tym, co destabilizuje system, a więc
na konflikcie. Funkcjonalizm Malinowskiego zwracał natomiast
uwagę na to, co decyduje o stabilności społeczeństwa, które nie miało
ani prawa stanowionego, ani systemu represji mogącego to prawo
egzekwować. Dopiero po lekturze tekstów Malinowskiego można
zrozumieć, jak silne musiały być więzi kulturowe, jeśli przez całe
wieki utrzymywały spójność społeczeństw, które pełne były
konfliktów i nie miały nic wspólnego z hipisowskimi sielankami.
Uzasadniony wydaje się pogląd, że właśnie położenie nacisku
na stabilizującą funkcję kultury było przyczyną marginalizacji
wpływu Malinowskiego na antropologię drugiej połowy XX wieku,
a jednocześnie dało impuls dla uznania kultury za główną przeszkodę
przez wszystkie współczesne ruchy rewolucyjne.
ANTROPOLOGIA STRUKTURALISTYCZNA
LINGWISTYKA
Również zwierzęta mają sposoby komunikowania się i własne
„języki”, ale tylko człowiek posługuje się językiem symbolicznym.
Jego wyjątkowość polega na tym, że symbol nie jest bezpośrednim
obrazem rzeczywistości i może odnosić się do pojęć abstrakcyjnych
(idei), o których istnienie spierają się filozofowie od czasów Platona.
Niejednoznaczność symboli umożliwia różne interpretacje, a te
z kolei decydują o zróżnicowaniu kultur.
Za pierwszego językoznawcę uważa się indyjskiego twórcę
pierwszej gramatyki sanskrytu Paniniego (520–460 BC). W epoce
nowożytnej badania nad językiem prowadził Niemiec Jakob Grimm
(znany jako współautor baśni braci Grimm, 1785–1863).
W latach 70. XIX wieku w językoznawstwie dominował
paradygmat ewolucjonistyczno-pozytywistyczny. W Niemczech
powstał wówczas nurt tzw. młodogramatyków (m.in. August
Leskien, 1840–1916), Karl Brugmann (1849–1919), Hermann
Osthoff (1847–1909), których celem było nadanie językoznawstwu
cech nauki ścisłej. Ich zdaniem język podlega ewolucji, a zmiany
wynikają z praw naturalnych (w znaczeniu: przyrodniczych,
biologicznych), dlatego podstawą wiedzy jest opis historycznych
(diachronicznych) zmian językowych.
W przeciwieństwie do niemieckich młodogramatyków szwajcarski
językoznawca Ferdinand de Saussure (1857–1913) traktował język
jako system relacji między elementami. Znak nie jest bezpośrednim
odpowiednikiem przedmiotu, myśli lub pojęcia, ale istnieje wyłącznie
w kontekście całego systemu, dlatego głównym przedmiotem badań
językoznawcy jest cały język jako struktura tworzący synchroniczną
całość. Stanowisko de Saussure’a dało początek kierunkowi
nazwanemu strukturalizmem. Było ono rozwijane przez różne
szkoły strukturalistyczne, m.in. w tzw. szkole praskiej, do której
należał rosyjski filolog Roman Jakobson (1896–1982). Jakobson
w 1941 r. wyemigrował do USA, gdzie rozpoczął wykłady (obok
Franza Boasa) w New School i wpłynął na całą powojenną, lewicową
elitę europejską, która po II wojnie światowej powróciła z emigracji
w USA i zdominowała zachodnie uniwersytety. W europejskiej
antropologii najważniejszą postacią tego środowiska stał się Claude
Levi-Strauss (1908–2009), ale metodę lingwistyczną
do antropologii wprowadził uczeń Franza Boasa Edward Sapir
(1884–1939), współautor tzw. hipotezy Sapira-Whorfa i twórca
pojęcia relatywizmu lingwistycznego (linguistic relativity).
Oderwanie antropologii od biologicznej i społecznej rzeczywistości
i utrwalenie się podejścia lingwistycznego w naukach społecznych
umożliwiło tworzenie dowolnych już i całkowicie kompletnych (w
tym sensie, że samouzasadniających się) koncepcji zarówno
dotyczących człowieka, jak i społeczeństwa, ponieważ weryfikatorem
ich poprawności nie była już rzeczywistość, ale filozoficzna metoda
analityczna.
Strukturalizm stał się modny w antropologii w latach 60.
XX wieku, po opublikowaniu w 1959 r. książki Claude’a Levi-
Straussa pt. Antropologia strukturalna (Anthropologie structurale), ale
jako postawa badawcza powstał pół wieku wcześniej, w wyniku
połączenia socjologii Emile’a Durkheima i lingwistyki Ferdinanda
de Saussure’a. Podstawą strukturalizmu jest przekonanie, że człowiek
jest elementem większej całości nazywanej strukturą, struktura
ta rządzi się swoimi prawami i że to struktura określa ludzkie
działania, a nie człowiek określa strukturę.
KONKRETNA UTOPIA
Jeszcze w 1918 r. Ernst Bloch napisał esej pt. Duch utopii, a w
swoim głównym dziele pt. Zasada nadziei przedstawił – w opozycji
do klasycznego marksizmu – obronę utopii rozumianej jako
„walczący optymizm”, czyli dążenie do lepszej rzeczywistości.
Konkretność utopii w ujęciu Blocha polega nie na możliwości jej
realizacji, ale na dążeniu do niej w praktycznym działaniu. W latach
1972–74 w tekście pt. Experimentum Mundi przedstawił Bloch wizję
świata jako eksperymentu, w którym walka o lepszą przyszłość nigdy
się nie kończy - co było inną wersją krytycznej koncepcji nieustannej
zmiany status quo. W swoich pracach Bloch wiele uwagi poświęcił
religii, szczególnie chrześcijaństwu, jako źródłu nadziei, ale
pozostając marksistą w 1968 r. napisał książkę pt. Ateizm
w chrześcijaństwie ze słynnym zdaniem „Tylko ateista może być
dobrym chrześcijaninem, tylko chrześcijanin może być dobrym
ateistą”, które otworzyło drogę do marszu przez instytucję religii
i do stopniowej protestantyzacji chrześcijaństwa.
Bloch traktował Dutschkego jako swojego duchowego następcę
(zawiązała się między nimi przyjaźń) i wywarł na niego istotny
wpływ. Po zamachu, w którym został ciężko ranny, Dutschke
przyznał, że w 1968 r. miał złudzenia, iż sytuacja dojrzała
do prawdziwej rewolucji, ale w wyniku doświadczeń uznał, że „marsz
przez instytucje” musi mieć charakter wojny kulturowej. W tej wojnie
fanatyczni aktywiści gotowi wzniecać uliczne zamieszki nie byli
jednak już potrzebni, bo chodziło o zupełnie inny „marsz” i o inne
„instytucje”.
INSTYTUCJE
O ile państwo tworzą instytucje w rozumieniu organizacyjnym,
to społeczeństwo rozumiane jako wspólnota kulturowa tworzą
instytucje o charakterze symbolicznym, nad których treścią nie
zastanawiamy się nieustannie. Autorytet tych instytucji nie wynika
z nieustannej weryfikacji ich treści (większość ludzi nie
ma kwalifikacji do takiej analizy) ani ze zrozumienia ich miejsca
w ogólniejszej strukturze, ale przekazywany jest w procesie
wychowania jako pewien kulturowy idiom. Niezależnie od tego, jakie
formy organizacyjne przybiera życie rodzinne, naukowe, artystyczne
czy religijne, w ramach tego idiomu instytucjom organizacyjnym
przypisywane jest określone rozumienie takich pojęć, jak: rodzina,
małżeństwo, nauka, sztuka czy religia. W wyniku wychowania
w konkretnej kulturze następuje identyfikacja instytucji
organizacyjnych z określonymi treściami pojęć rozumianych jako
instytucje symboliczne, więc zamach na instytucje organizacyjne
tworzące łatwo dostrzegalną podstawę życia społecznego jest
odbierany jako zamach na samą kulturę i musi budzić opór. Przykład:
w czasie Rewolucji Francuskiej miały miejsce rzezie kleru i niszczenie
świątyń, co nawet w krytycznych wobec Kościoła kręgach
społecznych traktowane było jako barbarzyństwo, dlatego
Robespierre przeciwstawił się takim praktykom i wprowadził
do katolickich kościołów kult Najwyższej Istoty, co z oczywistych
względów już takich oporów nie budziło, bo zachowana została
instytucja zaspokajająca duchowe i obrzędowe potrzeby
społeczeństwa. Podobnie, gdy nieskuteczna okazała się bolszewicka
propozycja likwidacji instytucji małżeństwa jako takiego, zastąpiła
ją znacznie skuteczniejsza zmiana treści tej instytucji jako związku
homoseksualnego.
Dzięki zaufaniu, jakie wychowane w kulturze społeczeństwo ma do
instytucji rozumianych jako formy organizacyjne, dopóki formy
te pozostają nienaruszone, nie jest ono w stanie zauważyć powolnych
zmian ich treści, szczególnie gdy zmiany te następują wraz z wymianą
pokoleń. Jednak w rezultacie powolnych, obejmujących taką
wymianę pokoleń zmian treści społeczeństwo albo w niezmiennych
formach organizacyjnych zaczyna realizować zupełnie inne cele, albo
ulega tak dalekiej dezorganizacji, że po prostu przestaje
funkcjonować i staje się podatne na każdą manipulację.
Tak rozumiany marsz wymagał pozostawienia nienaruszonymi
form instytucji organizujących życie społeczne, ale stopniowej
i zgodnej z celami teorii krytycznej zmiany ich treści.
KONSTRUKCJONIZM SPOŁECZNY
W 1966 r. ukazała się książka dwóch austriacko-amerykańskich
socjologów Petera Ludwiga Bergera (1929–2017) i Thomasa
Luckmanna (1927) pt. Społeczna konstrukcja rzeczywistości: Traktat
o socjologii wiedzy (The Social Construction of Reality: A Treatise in the
Sociology of Knowledge). Autorzy wprowadzili w niej pojęcie
społecznego konstrukcjonizmu. Jego sens jest następujący:
Człowiek nie tworzy wyobrażenia o świecie sam, ale zawsze
w interakcji z innymi ludźmi. Pozytywne i negatywne doświadczenia
wyniesione z tych interakcji podlegają racjonalizacji i tworzą
wyobrażenia o motywach działania innych ludzi, a następnie
utrwalają się w postaci instytucji społecznych. Te instytucje tworzą
społeczną rzeczywistość, która jednak nie istnieje obiektywnie (na
podobieństwo Durkheimowskich faktów społecznych), a tylko
w indywidualnej i zbiorowej świadomości. Ludzie, wchodząc
w interakcje, posługują się językiem, który jest uwarunkowany
kulturowo, ale podlega prawom lingwistyki. Tak więc
w konstruowaniu wyobrażenia rzeczywistości podstawowym
narzędziem jest język, a jedyna dostępna ludzkiemu poznaniu
rzeczywistość jest produktem języka.
Konstrukcjonizm społeczny ma wersję „słabą” (weak teleology)
i „mocną” (strong teleology). Wersja słaba uznaje istnienie „faktów
podstawowych” (brute facts), czyli fizycznych faktów istniejących
niezależnie od ich interpretacji, natomiast wersja mocna kwestionuje
istnienie nawet takich faktów. W intencji „mocnych
konstrukcjonistów” nie oznacza to kwestionowania obiektywnego
istnienia np. rzeczywistości materialnej, ale to, że samo rozróżnienie
na „realne” i „nierealne”, jest już konstruktem.
W takim rozumowaniu kryje się głębszy sens – jeśli bowiem
wszystko jest społecznym konstruktem, to przynajmniej
na płaszczyźnie poznawczej cała rzeczywistość traci wymiar fizyczny
i nabiera wymiaru metafizycznego. Konstrukcjonizm nadaje więc
sam sobie wymiar metafizyczny.
Koncepcja społecznego konstrukcjonizmu odwoływała się
do stworzonej w latach 50. przez amerykańskiego psychologa
George’a Kelly (1905–1967) teorii „konstruowania poznawczego”
i „konstruktu osobistego”, ale w nowym ujęciu szczególnie
podkreślała znaczenie języka.
TEORIA DYSKURSU
Znaczenie Habermasa trudno przecenić, ponieważ dokonał on być
może najgłębszej rewizji marksizmu, odchodząc od fundamentalnego
(dla każdej odmiany marksizmu) pojęcia konfliktu (społecznego)
na rzecz znacznie lepiej brzmiącego „porozumienia”, tym samym
przejmując język ideologicznego przeciwnika i zyskując sobie opinię
humanisty. Jego teoria działania komunikacyjnego odrzuca działanie
„strategiczne”, nastawione na realizację indywidualnego interesu
stron, na rzecz działania nastawionego na konsensus.
Tu należy wyjaśnić, że konsensus nie jest kompromisem, czyli
wypracowaniem stanowiska możliwego do przyjęcia przez
wszystkich w wyniku ustępstw każdej ze stron z jasno
zdefiniowanego stanowiska (poglądu, interesu).
Teoria dyskursu to koncepcja komunikacji społecznej, której
celem jest konsensus. Tworzy ona własną przestrzeń i własną
aparaturę pojęciową, w której główną rolę odgrywają pojęcia
racjonalności komunikacyjnej i etyki komunikacyjnej. Racjonalność
komunikacyjna to zasada myślenia, której celem jest konsensus. Nie
jest ona z definicji sprzeczna z racjonalnością w znaczeniu
potocznym, czyli z logicznym myśleniem przyczynowo-skutkowym,
ale ta logiczna racjonalność nie jest zasadą obowiązującą, ponieważ
nie ma oparcia w obiektywnej rzeczywistości. Praktyką komunikacji
społecznej jest dyskurs, a jego celem konsensus. Rzeczywistością
stanowiącą układ odniesienia jest intersubiektywność. Dyskurs
tworzy sam dla siebie taką przestrzeń odniesienia i własną etykę
dyskursu.
ALEXANDRE KOJÈVE
Alexandre Kojève (Aleksandr Władimirowicz Kożewnikow,
1902–1968) był rosyjskim filozofem, od 1920 r. działającym
na Zachodzie. W latach 30. w paryskiej École pratique des hautes
études prowadził, wydane w 1947 r., wykłady o filozofii Hegla.
Kojève zwrócił uwagę na centralny motyw filozofii Hegla (1807),
jakim była dialektyka samoświadomości, i stworzył własną
interpretację relacji pana i poddanego (Herr-Knecht).
Samoświadomość obejmuje uznanie Innego za część własnej
tożsamości. Wprawdzie poddany staje się nim w wyniku
wymuszonego podporządkowania, ale relacja pan-poddany staje się
faktem dopiero przez uznanie poddaństwa przez poddanego.
Do fascynacji wykładami Kojève przyznawali się m.in. Jacques
Derrida, Jacques Lacan, Georges Bataille i Michel Foucault,
a niemiecki filozof Axel Honneth pracę habilitacyjną pt. Walka
o uznanie (Kampf um Anerkennung) napisał w 1990 r. pod
patronatem Jürgena Habermasa.
Właśnie dążenie do uznania poddaństwa przez poddanego stanowi
sens „roszczenia ważności”.
ROSZCZENIE WAŻNOŚCI
Jeśli w dyskursie przedstawiamy jakiś sąd i twierdzimy, że jest
on prawdziwy, to tym samym sugerujemy, że jest on prawdziwy dla
wszystkich, a więc zgłaszamy intersubiektywne i ponadczasowe
„roszczenie ważności” (Geltungsanspruch). To roszczenie ważności
nie jest jednak zwykłym domaganiem się „posłuchu”, ale musi być
potwierdzone przez zrozumiałą dla uczestników argumentację
to roszczenie uzasadniającą. Problemem jest jednak to, jaka
argumentacja jest zrozumiała i przekonywająca dla uczestników
dyskursu, jeśli ma ona miejsce w przestrzeni intersubiektywności,
a więc nie może odwoływać się ani do racji subiektywnych, ani
do obiektywnie istniejącej rzeczywistości. Tego teoria dyskursu nie
wyjaśnia, ale jedynym logicznym rozwiązaniem jest taka
argumentacja, która powoduje uznanie naszego roszczenia ważności
przez innych uczestników dyskursu.
TECHNIKA DYSKURSU
Ostatecznym argumentem w dyskursie jest siła przekonywania,
czyli zdolność nie do „narzucania” innym jego uczestnikom własnego
stanowiska, ale do „powodowania”, że zostanie ono przez nich uznane
za prawdziwe i integralną częścią teorii komunikacji społecznej
są techniki przekonywania.
Techniki takie badał, uporządkował i opisał rumuński komunista
Serge Moscovici (1925–2014). Moscovici w 1944 r. współpracował
z wspomnianym już lettrystą Isidore Isou, potem wykładał
w nowojorskiej New School, następnie w założonej przez emigrantów
z Uniwersytetu na Wygnaniu paryskiej École des Hautes Études
en Sciences Sociales, a w 1975 r. założył w Paryżu Europejskie
Laboratorium Psychologii Społecznej. W 1976 r. Moscovici wydał
książkę pt. Społeczny wpływ i społeczna zmiana (niemiecki tytuł był
bardziej precyzyjny: Wpływ mniejszości na społeczeństwo), a w 1979 r.
najważniejszą pracę pt. Psychologia aktywnych mniejszości. Opisanych
przez Moscovici technik zdobywania przez mniejszość wpływu
na większość naucza się dzisiaj na wszystkich kursach dla
negocjatorów i stosują je wszyscy zawodowi „coache”, ale wówczas
były one odkryciem.
Najważniejszym odkryciem Moscovici było to, że duże,
zróżnicowane grupy mają zwykle słabiej zdefiniowany wspólny
interes i są bardziej skłonne do weryfikacji swojego stanowiska,
a mając poczucie siły, jaką daje liczebność, są zwykle pasywne
i tolerancyjne, natomiast małe, ale dobrze zorganizowane, a przede
wszystkim zdeterminowane i aktywne grupy o wyraźnie
sprecyzowanym celu mają możliwość narzucania swojego stanowiska
słabiej zorganizowanej większości. Istotne jest również to, że,
po pierwsze – tzw. dyskurs ma w rzeczywistości formę publicznej
debaty, a raczej publicznego widowiska, w którym ścierające się
strony walczą o pozyskanie przychylności większościowej
publiczności, a ze względu na tę formułę nie mają znaczenia
argumenty rzeczowe i racjonalne, lecz argumenty emocjonalne,
po drugie – w epoce współczesnych technik komunikacyjnych
i dominacji mediów trudno w ogóle mówić o „większości”, ponieważ
ta stanowiąca widownię medialnych igrzysk większość w istocie
stanowi masę całkowicie izolowanych, wpatrzonych w ekran
telewizora, komputera lub smartfona jednostek.
O wyniku dyskursu pozbawionego odniesień do rzeczywistości
(przykładem likwidacji tych odniesień jest całkowita eliminacja
z publicznego dyskursu tematyki produkcji dóbr) decydują więc
względy czysto emocjonalne, a podstawową metodą osłabiania
pozycji negocjacyjnej przeciwnika i skłonienia go do
odstąpienia od własnego stanowiska jest stygmatyzacja
wartości decydujących o jego tożsamości. W przypadku
fundamentalnego dyskursu na temat charakteru współczesnej
kultury decydującym kryterium okazuje się prowadzona od połowy
lat 30. stygmatyzacja kultury jako takiej.
STYGMATYZACJA
Stygmatyzacja jest piętnem odciśniętym w ludzkiej psychice
i wynikiem długotrwałego budowania stereotypu, dlatego jest ona
odporna na argumentację racjonalną. Najważniejszym zabiegiem
stygmatyzującym całą kulturę – podkreślam – całą, bo wraz
ze wszystkimi instytucjami ją tworzącymi, a wiec religią, rodziną
i wychowaniem formującym – było dokonane już w Dialektyce
oświecenia przeciwstawienie natury i kultury, wolności i przymusu,
oraz obarczenie kultury i katolicyzmu winą za antysemityzm
i Holokaust – czyli utożsamienie kultury z wszelkiego rodzaju
patologiami. Przykładem takiego zabiegu jest kojarzenie (każdego)
pojęcia Boga z okrucieństwem i zbrodnią.
Fraza „Gott mit uns” (Bóg z nami) wywodzi się z tradycji
judaistycznej (Immanu-El), była zawołaniem bojowym w czasach
późnego Cesarstwa Rzymskiego, potem została przejęta przez Zakon
Krzyżacki, następnie przez szwedzką armię Gustawa Adolfa,
z czasem stała się zarówno hasłem rosyjskiego imperium, jak
i Cesarstwa Niemieckiego, pojawiła się na klamrach niemieckich
wojsk w czasie I wojny światowej, a w końcu na klamrach wojsk
Niemiec hitlerowskich. Zarzut, że religia była częścią ideologii
narodowego socjalizmu, wydaje się oczywisty i uzasadniony, ale poza
możliwościami emocjonalnego dyskursu leży racjonalne wyjaśnienie,
że ideologia nazistowska odwoływała się z jednej strony
do ezoteryzmu, z drugiej zaś do germańskiego poganizmu (tego
samego, do którego nawiązywał wandalizm porównawczy Asgera
Jorna), a pojęcie „Bóg” może oznaczać Boga chrześcijańskiego, ale
i starożytnego Zeusa czy germańskiego Odyna. W emocjonalnym
dyskursie przebijają się skojarzenia najprostsze, a zatem
nieuchronnie utrwala się stygmatyzujące również kulturę
chrześcijańską skojarzenie jej z hitleryzmem i Holokaustem
i skojarzenie to utrwala się tym szybciej, im mniejsza jest przecząca
mu, rzetelna wiedza historyczna.
ANTYAUTORYTARNE AUTORYTETY
Trwałym elementem taktyki marksistowskiej było zwalczanie
wszelkich autorytetów, ponieważ pozytywny, skłaniający
do naśladownictwa autorytet jest najskuteczniejszą, bo bezinwazyjną
formą przymusu umożliwiającego wychowanie do kultury. Dlatego
właśnie w antykulturowej teorii wychowania od czasu publikacji
w 1936 r. pracy Horkheimera, Fromma i Marcusego pt. Studia nad
rodziną i autorytetem głównym wrogiem krytycznej wolności stał się
autorytet, od którego ukute zostało pojęcie autorytaryzmu. Jednak
wraz z pojawieniem się teorii dyskursu pojawiło się również
zapotrzebowanie na społeczną siłę zdolną oddziaływać w przestrzeni
publicznej na zachowania społeczeństwa pozbawionego oparcia
w racjonalnej ocenie rzeczywistości. Jednym słowem – pojawił się
problem skutecznego przywództwa kierującego społeczeństwem
w marszu ku „lepszej praktyce”, i to przywództwa, które nie może
odwoływać się do argumentacji racjonalnej. Propozycja rozwiązania
tego problemu pojawiła się na początku lat 70., a ponieważ dotyczy
ona komunikacji „pozawerbalnej”, pojawiła się ona najpierw
w świecie sztuki.
KULT NIEKOMPETENCJI
JOSEPH BEUYS
Jeszcze w 1961 r. profesorem rzeźby monumentalnej na Akademii
Sztuki w Dusseldorfie został niemiecki performer Joseph Beuys
(1921–1986).
Nie będę przedstawiał twórczości artystycznej Josepha Beuysa,
ponieważ w interesującym nas aspekcie nie ma ona większego
znaczenia. Wspomnę tylko, że w okresie studiów stał się
on steinerowskim antropozofem, na początku lat 60. brał udział
w tworzeniu neodadaistycznego ruchu Fluxus, którego odpryskiem
byli Wiedeńscy akcjoniści, a późniejszą gwiazdą Yoko Ono, od 1966
r. urządzał na uczelni dla swoich studentów wielodniowe dyskusje
poświęcone nie sztuce, ale reformom społecznym, w 1967 r. założył
Niemiecką Partię Studentów, a w końcu lat 70. brał udział, wraz
z namówionym przez siebie Rudim Dutschke, w formowaniu
i promocji partii Zielonych.
Na początku lat 70., w okresie kryzysu Nowej Lewicy po klęsce
rewolucji kontrkulturowej, Beuys stworzył koncepcję „społecznej
plastyki” i rozszerzył pojęcia artysty i sztuki. W 1973 r. powiedział:
„Dopiero pod warunkiem radykalnego poszerzenia definicji sztuki
i artysty będzie możliwe, aby sztuka i działania związane ze sztuką
dostarczyły dowodów na to, że sztuka jest obecnie jedyną
ewolucyjno-rewolucyjną siłą. Jedynie sztuka jest zdolna
do demontażu represyjnych skutków przestarzałego,
chwiejącego się na granicy śmierci systemu społecznego: dla
niszczenia tego systemu i w celu zbudowania » ORGANIZMU
Ż
SPOŁECZNEGO JAKO DZIEŁA SZTUKI« [...] KAŻDY
CZŁOWIEK JEST ARTYSTĄ, który uczy się poszerzać
doświadczenie wolności jako TOTALNEGO DZIEŁA SZTUKI
PRZYSZŁEGO PORZĄDKU SPOŁECZNEGO” (podkr. KK).
Oczywiście tu trzeba od razu wyjaśnić, że Beuys mówił wprawdzie
o „każdym człowieku”, ale mówił to do studentów akademii sztuki,
a nie do człowieka z ulicy, podobnie jak Platon, który mówiąc
„człowiek”, miał na myśli człowieka wolnego, a nie niewolnika.
Jednym słowem – „każdy człowiek” to artysta traktujący
społeczeństwo jako obiekt społecznej plastyki (rzeźbienia), której
wynikiem ma być TOTALNE dzieło sztuki przyszłego porządku
społecznego. W przełożeniu na normalny język oznacza to, że nowy
artysta to rewolucjonista, agitator i działacz na rzecz postępu,
a polem jego działania nie jest tradycyjna sztuka, ale inżynieria
społeczna.
Takiemu artyście wyznaczał Beuys rolę szamana, ponieważ
uważał, że społeczeństwo racjonalne traci swoją pierwotną
emocjonalność, a więc i główne źródło energii i kreatywności
i zadaniem artysty jest tę emocjonalność budzić i nią kierować.
PRASKA WIOSNA
W 1968 r. miała miejsce interwencja wojsk Układu Warszawskiego
w Czechosłowacji i stłumienie tzw. Praskiej Wiosny. Wbrew
powszechnej opinii Praska Wiosna nie była powstaniem
„antykomunistycznym”, a jedynie próbą wprowadzenia
w Czechosłowacji tzw. socjalizmu z ludzką twarzą, co oznaczało
zastąpienie ortodoksyjnego komunizmu sowieckiego
demokratycznym „komunizmem radzieckim”. Inspiracje
proponowanych zmian wychodziły od zachodniej Nowej Lewicy, ale
dla komunistycznego establishmentu i wspierającego go aparatu
represji oznaczały zakwestionowanie podstaw ich realnej władzy
w całym bloku, dlatego demokratyczne roszczenia wsparte przez
antykomunistycznie nastawione, ale niezorientowane ideologicznie
społeczeństwa zostały stłumione, a w całym bloku wschodnim
wprowadzono tzw. doktrynę Breżniewa, uzasadniającą prawo
sowieckich komunistów do stosowania siły dla utrzymania ustroju
komunistycznego w ich strefie wpływów.
KONSTYTUCJONALIZM SPINELLEGO
Spinelli prowadził swoją działalność nieustannie i z uporem.
Manifest z Ventotene powstał w czasie wojny i przewidywał,
że powojenny chaos i przebudowa układu geopolitycznego stworzą
optymalne warunki do przeprowadzenia rewolucji socjalistycznej,
jednak rozwój wypadków uniemożliwił realizację tych planów
i dopiero integracja ekonomiczna stworzyła szansę na stopniowe
rozszerzanie jej na integrację polityczną. Zimna wojna zamroziła
układ geopolityczny dwóch konkurencyjnych bloków i układ ten
zaczął rozluźniać się dopiero po ogłoszeniu przez Gorbaczowa
w połowie lat 80. planu „pierestrojki”, czyli przekształcenia
bankrutującego systemu komunistycznego w kapitalistyczny system
mafijno-oligarchiczny, w którym kluczowe pozycje zająć mieli
komuniści rozkradający majątek wypracowany przez społeczeństwo
i kontrolujący wydobycie bogactw naturalnych. Rozregulowanie
układu geopolitycznego zapowiadało nowy stan przejściowego
chaosu, dlatego właśnie w 1984 r. Spinelli – na podstawie Manifestu
z Ventotene – stworzył Projekt Traktatu ustanawiającego Unię
Europejską nazywany Planem Spinellego. Plan został przyjęty przez
nic wówczas nieznaczący Parlament Europejski jako kierunkowy
plan europejskiej integracji, ale został on odrzucony przez
parlamenty państw członkowskich EWG.
Plan Spinellego był wynikiem jednej z dwóch konkurujących
ze sobą taktyk federalistów. Jedna z nich, nazywana metodą małych
kroków, zakładała – podobnie jak marsz przez instytucje –
stopniowe przekształcanie charakteru instytucji tworzącej się
europejskiej wspólnoty ekonomicznej w taki sposób, żeby formalne
utworzenie jednego państwa europejskiego było jedynie
potwierdzeniem nowego status quo, czyli faktycznej likwidacji
suwerennych państw narodowych. Druga, reprezentowana właśnie
przez Spinellego taktyka nazywana jest metodą
konstytucjonalistyczną. Przewidywała ona wprowadzenie
w ekonomicznej wspólnocie europejskiej wspólnoty politycznej
i obowiązującej w państwach członkowskich nowej konstytucji
superpaństwa, pozbawiającej mocy konstytucje narodowe,
i stłumienie siłą ew. oporu w państwach federalnych. Warunkiem
powodzenia tego planu było przyjęcie nowej konstytucji
w państwach członkowskich, bo to czyniłoby terror legalnym.
PROBLEM Z TOŻSAMOŚCIĄ
Tożsamość społeczna to indywidualne poczucie przynależności
do jakiejś grupy społecznej. Podstawą takiej identyfikacji mogą być
parametry formalne (np. obywatelstwo), ale również właściwe
wszystkim członkom grupy i odróżniające ją od innych grup
właściwości, takie jak: wspólny język, kultura, obyczaje,
doświadczenie historyczne, obszar zamieszkania czy interesy,
których realizacja zależy od przynależności do grupy. W przypadku
dominacji takich nieformalnych, ale głęboko zakorzenionych
w psychice czynników, możemy mówić o tożsamości wspólnotowej.
Tożsamości wspólnotowej nie można oddzielić od tożsamości
indywidualnej (osobniczej), ponieważ warunkiem identyfikacji
własnego interesu z interesem grupowym jest wstępne określenie
własnego interesu, a więc sformowanie własnej tożsamości, a tę
człowiek buduje w relacji z otoczeniem i innymi ludźmi. Poza tym
tożsamość wspólnotowa nie jest kategorią samodzielną i nie istnieje
poza tożsamościami indywidualnymi, ponieważ społeczeństwo
istnieje jako układ relacji między jego uczestnikami i nie ma odrębnej
psychiki. Można powiedzieć, że na tożsamość wspólnotową składają
się części tożsamości indywidualnych zbudowane na tej samej
tradycji, wartościach i doświadczeniu, ale i racjonalnej kalkulacji
i pozytywnej ocenie przynależności jednostek do wspólnoty.
Komunistyczny internacjonalizm i liberalny globalizm za swój cel
przyjęły likwidację odrębnych tożsamości narodowych, kulturowych
i religijnych, ponieważ stoją one w konflikcie z fundamentami tych
w istocie totalitarnych ideologii. Jednak likwidacja tożsamości
wspólnotowych stojących na przeszkodzie ideom unifikującej
integracji musi zakładać rozbicie tożsamości indywidualnych.
LGBT I AKTYWIŚCI
Jedna to osoby LGBT, które mogą dobrze funkcjonować (i zwykle
dobrze funkcjonują) w „wieloaspektowym”, sprawnie działającym
społeczeństwie. Tym osobom z powodów, o których będzie mowa,
społeczeństwo musi ograniczać możliwość promocji ich skłonności
seksualnych oraz burzenia instytucji, na których się ono opiera
(rodzina, małżeństwo, rodzicielstwo). Jeśli jednak osoby te nie dążą
do zburzenia ładu społecznego, to chociaż nie mogą one oczekiwać
akceptacji, to mogą bez przeszkód korzystać z dobrodziejstw
tolerancji.
Druga, to bardzo agresywna grupa politycznych aktywistów
uzurpujących sobie prawo reprezentowania wszystkich osób LGBT,
otwarcie dążąca do rewolucji społecznej i zdominowania
heteroseksualnej większości. W jej interesie jest podsycanie realnego
konfliktu, jaki istnieje między osobami LGBT a tradycyjnym
społeczeństwem, i domaganie się nie tylko tolerancji dla tych osób,
ale społecznej akceptacji czy wręcz afirmacji ich
nieheteronormatywnych orientacji. Jest to grupa nieliczna, ale
bardzo zdeterminowana, wspierana finansowo przez ośrodki
antykultury, organizująca „objazdowe” manifestacje, pikiety, marsze
i – występując „w imieniu i interesie” osób LGBT – budująca
w społeczeństwie poczucie zagrożenia ze strony tych osób. Skutek
takiej taktyki może być tylko jeden – wzrost społecznej niechęci
wobec anonimowych osób LGBT, których społeczeństwo nie jest
w stanie odróżnić od politycznych uzurpatorów.
Jednym słowem – aktywiści ruchu LGBT nie są reprezentantami
osób LGBT, ale w celach politycznych dążą do zaostrzenia
społecznych konfliktów.
IDEOLOGIA GENDER
Zaplecze intelektualne ruchu LGBT i ideologii gender tworzy
środowisko gender studies, czyli nurtu w naukach społecznych
powstałego na drugiej i trzeciej fali feminizmu, zajmującego się tzw.
płcią kulturową i negującego płeć biologiczną jako determinantę
tożsamości indywidualnej i społecznej.
Za fundamentalne dla tzw. drugiej fali feminizmu dzieło uchodzi
książka Simone de Beauvoir z 1949 r. Le Deuxième Sexe (Druga płeć)
ze słynnym zdaniem: „Nie rodzimy się kobietami – stajemy się nimi”.
Jednak ideowym źródłem współczesnej ideologii gender była praca
Fryderyka Engelsa z 1844 r. pt. Pochodzenie rodziny, własności
prywatnej i państwa, a jej aparaturę pojęciową stworzył tzw. zwrot
lingwistyczny lat 60. XX wieku. Teoretyczne podstawy gender
studies przedstawiła w 1981 r. amerykańska psycholog Sandra Bem,
a ich rozwój przyspieszyły publikacje amerykańskiej specjalistki
od retoryki Judith Butler, szczególnie książka z 1990 r. Gender
Trouble: Feminism and the Subversion of Identity. W latach 90.
wcześniejsze wydziały woman’s studies były przemianowywane
na gender studies, które obecnie są elementem standardowego
programu akademickiego.
Radykalny ruch LGBT i ideologia gender są zjawiskami
komplementarnymi, wychodzą z podobnych założeń i deklarują
podobne cele społeczne.
ZAŁOŻENIA GENDER
Ideologia gender opiera się na trzech założeniach.
PANSEKSUALIZM
Pierwszym jest przekonanie, że podstawą ludzkiej psychiki, jej siłą
motywującą i sferą, w której człowiek realizuje się w pełni, jest jego
seksualność. Jest to wynik perspektywy antropologicznej, jaką nowy
marksizm przejął od psychoanalizy, upatrując w tłumieniu popędu
seksualnego przyczyn indywidualnych i społecznych patologii
prowadzących do kształtowania osobowości autorytarnej
(faszystowskiej).
Charakterystyczne jest to, że jedną z cech przypisywanych
osobowości autorytarnej (wg kryteriów przedstawionych w pracy
Osobowość autorytarna) jest nadmierne zainteresowanie seksem.
Tymczasem to właśnie ruch LGBT i ideologia gender – nawet
w nazewnictwie – całą swoją teorię koncentrują wokół ludzkiej
seksualności. W ich ujęciu wszystkie problemy indywidualne
i społeczne mają swoje źródło w kulturowym tłumieniu popędu
seksualnego, a więc i rozwiązanie tych problemów musi tkwić
w likwidacji okoliczności ten popęd tłumiących. Niestety taka
perspektywa powoduje radykalne ograniczenie pola analizy
rzeczywistości, z której usunięte zostają warunki realnej (a nie tylko
seksualnej) wolności.
ZAŁOŻENIA TEORIOKRYTYCZNE
Drugi poziom założeń teorii gender wynika z teorii krytycznej.
Mówi ona, że rzeczywistość jest immanentnie wadliwa, ponieważ
tkwią w niej zalążki nierozwiązywalnego konfliktu będącego
podstawą wszelkiej dominacji (a więc i niesprawiedliwości).
W odróżnieniu od konfliktu klasowego, na którym opierał się
klasyczny marksizm, ideologia gender wskazała interpretowaną jako
„konflikt” relację dwóch odmiennych płci, nierówno obciążonych
przez naturę w dziele prokreacji. Ponieważ na poziomie biologicznym
zróżnicowanie płci jest bezdyskusyjne (na tym polega wadliwość
rzeczywistości), warunkiem umożliwiającym przeprowadzenie
wyzwolicielskiej rewolucji jest pozbawienie płci biologicznej siły
determinującej ludzkie zachowania. I takie jest źródło trzeciego
założenia ideologii gender dotyczącego ludzkiej psychiki.
KONSTRUKCJONIZM I PERFORMATYWIZM
Trzecie założenie jest wynikiem zwrotu lingwistycznego i teorii
performatywności. Mówi ono, że płeć biologiczna nie determinuje
ludzkiej psychiki w sposób niezależny od czynników kulturowych,
a jej uzasadnienie zostało obudowane mnóstwem pojęć, które
wymagają uporządkowania.
PŁEĆ PSYCHICZNA
Każdy fizjologicznie zdrowy człowiek ma jedną z płci
biologicznych: męską lub żeńską. Każdy człowiek wzrasta
w określonej kulturze i pod jej wpływem rozwija się jego psychika
i każdy człowiek ma do wypełnienia w życiu społecznym określoną
rolę społeczną, obejmującą różne sfery życia, w mniejszym lub
większym stopniu zdeterminowane przez posiadaną płeć biologiczną
i wynikające z niej predyspozycje psychofizyczne. Z różnic między
tymi predyspozycjami wynikają powszechnie akceptowane podziały,
np. w sporcie na konkurencje męskie i żeńskie, czy w życiu
rodzinnym na role matki i ojca.
Każde społeczeństwo i każda kultura tworzy we własnym interesie
mechanizmy umożliwiające, a nawet wymuszające na osobnikach
różnych płci przyjęcie i opanowanie kwalifikacji do wypełniania
przypisywanych im ról społecznych, a jednym z nich jest tworzenie
wzorców składających się na tzw. ekspresję płciową, czyli „sposób
prezentowania się w społeczeństwie poprzez zachowania, strój,
sposób bycia, zainteresowania i wygląd człowieka”.
Zdecydowana większość fizjologicznie zdrowych ludzi
wychowywanych z określonej kulturze akceptuje i przyjmuje
te wzorce jako oczywistość, tzn. że ich konstrukcja psychiczna sprzyja
podejmowaniu wyznaczonych im ról społecznych i związanej z nimi
ekspresji płci. Jednak rozwój psychiczny może podlegać
zaburzeniom, w wyniku których psychika jednostki nie jest zgodna
z jej płcią biologiczną. Np. biologiczny mężczyzna ma cechy
i predyspozycje psychiczne sprzyjające wypełnianiu roli
przypisywanej kobietom i te cechy wyraża przez kobiecą ekspresję
płci.
Zespół cech i predyspozycji psychicznych do wypełniania roli
społecznej przypisywanej w określonej kulturze konkretnej płci
biologicznej można nazwać płcią psychiczną.
TOŻSAMOŚĆ PŁCIOWA
Tożsamość to pojęcie z dziedziny logiki oznaczające, że „dwie
rzeczy są identyczne ze sobą wtedy i tylko wtedy, gdy są tym samym”.
W przypadku człowieka mającego nie zawsze odpowiadające sobie
płci – biologiczną i psychiczną – problem jest bardziej
skomplikowany, ponieważ w dziedzinie psychologii tożsamość
definiuje się jako „wizję własnej osoby”, a więc przez funkcję czysto
psychiczną wyrażającą się w doświadczeniu nazywanym poczuciem.
Istnieje jednak kryterium, które wiąże wątpliwości semantyczne
z rzeczywistością. Tym kryterium jest pojęcie zdrowia i warunku,
który umożliwia człowiekowi realizację wszystkich jego życiowych
celów, obejmującego również sferę seksualności i prokreacji. Wg tego
kryterium i w ramach klasycznej logiki, w odniesieniu do człowieka
jako „niepodzielnej” istoty psychofizycznej, tożsamość płciowa
to zgodność płci biologicznej i płci psychicznej.
W przypadku rozbieżności płci biologicznej i płci psychicznej,
której skutkiem jest nakierowanie popędu seksualnego na osobników
tej samej płci, możliwe jest spełnienie jego celu
”przyjemnościowego”, ale nie jest możliwe wypełnienie jego celu
prokreacyjnego i taki stan można uznać za stan zakłóconej lub
zaburzonej tożsamości płciowej.
PANSEKSUALIZM
Źródłem panseksualizmu była nie tyle teoria Zygmunta Freuda,
którą odrzucili jego najbliżsi współpracownicy Adler i Jung, ani
nawet teoria rewolucji seksualnej Reicha, ale freudowska teoria
rozwoju psychoseksualnego dzieci, która mówi, że popęd seksualny
jest motorem tego rozwoju od urodzenia. Ona to bowiem jest
podstawą współczesnej koncepcji wychowania seksualnego, czyli
seksualizacji ludzkiej psychiki od wczesnego dzieciństwa. Teoria
ta opiera się na pomyleniu pojęć płciowości i seksualności i jest
sprzeczna z wiedzą z zakresu ludzkiej fizjologii i psychologii rozwoju.
Jeśli przez popęd seksualny rozumieć dążenie do podejmowania
czynności seksualnych (a tych dotyczą współczesne koncepcje
wychowania seksualnego), to do wieku pokwitania organizm ludzki
nie ma dostatecznie rozwiniętych narządów produkujących
odpowiedzialne za ten popęd hormonów. Nie jest więc możliwe, żeby
popęd seksualny determinował rozwój człowieka w tym okresie ani
nawet w istotny sposób go zakłócał.
Teoria rozwoju psychoseksualnego zawiera zresztą element jej
przeczący, ponieważ dla wieku 6-11 lat, czyli okresu
najintensywniejszego rozwoju psychiki, przewiduje okres tzw.
latencji, czyli uśpienia popędu seksualnego i skierowania uwagi
dziecka na zdobywanie wiedzy i tworzenie relacji społecznych.
ASPEKT JAKOŚCIOWY
Ilustracją materiałów na temat homoseksualizmu wśród zwierząt
są najczęściej fotografie przedstawiające płynące obok siebie
łabędzie, przytulone lub złączone dziobami samce kaczek albo
trzymające się „za skrzydełko” pingwiny i obrazki te mają być
przykładami „homoseksualizmu”. Jest to interpretacja całkowicie
nieuzasadniona, ponieważ nawet wśród ludzi, których psychikę
znamy dość dobrze, istnieją formy głębokiej zażyłości
(chłopięca/męska lub dziewczęca/kobieca przyjaźń, jednopłciowe
grupy równieśnicze), oraz – czasami dość szokujące – zachowania
między osobnikami tej samej płci, które mogą być fałszywie
interpretowane jako przejawy homoseksualizmu, chociaż raczej
na pewno nimi nie są. Np. słynna fotografia przedstawiająca
całujących się „usta w usta” komunistycznych sekretarzy Breżniewa
i Honeckera wcale nie świadczy o tym, że byli oni
homoseksualistami, chociaż przedstawia dwóch mężczyzn całujących
się w sposób typowy dla relacji seksualnych.
Nawet niewątpliwie homoseksualnych stosunków, jakie zdarzają
się między więźniami, osobami duchownymi lub żołnierzami, tzn.
osobnikami tej samej płci pozbawionymi dostępu do płci przeciwnej,
nie można traktować jednoznacznie jako wyników skłonności
homoseksualnych. Są one często raczej zastępczą formą realizacji
popędu seksualnego wymuszoną przez okoliczności.
ASPEKT ŚRODOWISKOWY
Jakkolwiek w literaturze mówi się ogólnie o ogromnej liczbie
gatunków i obserwowanych przypadków homoseksualizmu wśród
zwierząt, to po dokładniejszej analizie okazuje się, że najczęściej są to
przypadki obserwowane w ogrodach zoologicznych lub
laboratoriach, w których zwierzęta żyją w warunkach dalekich
od naturalnych. W przypadku zwierząt można wykluczyć wpływ
na ich zachowania czynników kulturowych, ale udowodniony jest
wpływ czynników środowiskowych. Np. Edward Hall w książce
Ukryty wymiar wspomina o doświadczeniach na szczurach, które
po przekroczeniu pewnego zagęszczenia w klatce zaczynały
przejawiać zachowania homoseksualne, zanikające jednak po ich
rozgęszczeniu. Podobne obserwacje poczyniono w tzw.
eksperymencie Calhouna (mysia utopia), gdy w okresie stagnacji
obserwowano zanik instynktu macierzyńskiego u samic i pojawienie
się zachowań homoseksualnych u samców myszy.
Z powyższych uwag wynika, że o zachowaniach homoseksualnych
jako wyniku naturalnych skłonności u zwierząt można mówić
wyłącznie w przypadku stosunków seksualnych podejmowanych
przez zwierzęta w ich warunkach naturalnych, a nie ogrodach
zoologicznych, hodowlach, laboratoriach itp.
ASPEKT ILOŚCIOWY
Jeśli uwzględnimy powyższy warunek, to okazuje się, że przypadki
niewątpliwego homoseksulizmu, czyli podejmowane przez zwierzęta
w naturalnych warunkach stosunki homoseksualne, stanowią
absolutny margines ilościowy dotyczący ułamków promila populacji
(a zapewne jeszcze mniej, bo opisywane są przypadki incydentalne
dotyczące gatunków o ogromnej liczebności), to zaś oznacza,
że przypadki te, jakkolwiek są zjawiskami „naturalnymi”, możemy
zaliczyć do anomalii chorobowych. Nawet jeśli uwzględnić wątpliwą
tezę, że występowanie nielicznych osobników homoseksualnych
sprzyja utrwaleniu w całej populacji skłonności heteroseksualnych,
to i tak oznacza to tylko tyle, że heteroseksualizm jest orientacją
preferowaną przez naturę. W innym bowiem przypadku gatunek
musiałby wymrzeć.
SPÓR O GENETYCZNE PODSTAWY HOMOSEKSUALIZMU
Teza o genetycznych źródłach homoseksualizmu uzasadniała
pogląd, że jest on zjawiskiem naturalnym, równocennym z również
naturalnym (co genetycznie uwarunkowanym) heteroseksualizmem,
nie podlega więc leczeniu i nie powinien być stygmatyzowany. Jest
ona sprzeczna z tezą o tożsamości płciowej jako kwestii
indywidualnego wyboru – bo jeśli jest się genetycznym
homoseksualistą, to nie można wybrać orientacji heteroseksualnej,
ale problem ten właśnie utracił znaczenie.
W sierpniu 2019 r. w renomowanym czasopiśmie Science
opublikowano wyniki metaanalizy różnych badań dotyczących
niemal pół miliona przypadków, dokonanej przez zespół dra Andrea
Ganna z Broad Institute of MIT i Harvard w Cambridge (USA), który
stwierdził:
„Badania bliźniąt i rodzin wykazały, że zachowania seksualne osób
tej samej płci są częściowo uwarunkowane genetycznie, ale
wcześniejsze poszukiwania określonych genów [powodujących
homoseksualizm] nie dały przekonywających wyników (słabe).
Przeprowadziliśmy badanie asocjacyjne całego genomu (GWAS)
na 477,522 osobach, ujawniając pięć loci istotnie związanych
z zachowaniami seksualnymi osób tej samej płci. Podsumowując,
wszystkie przetestowane warianty genetyczne stanowiły od 8
do 25% zmienności zachowań seksualnych osób tej samej płci, tylko
częściowo pokrywały się między mężczyznami i kobietami i nie
pozwalają na znaczące przewidywanie zachowań seksualnych danej
osoby. Porównanie tych wyników GWAS z odsetkami osób tej samej
płci w stosunku do całkowitej liczby partnerów seksualnych wśród
osób nieheteroseksualnych sugeruje, że nie ma pojedynczego
kontinuum zachowań seksualnych osób tej samej płci.
Podsumowując, nasze odkrycia zapewniają wgląd w genetykę leżącą
u podstaw zachowań seksualnych osób tej samej płci i podkreślają
złożoność seksualności”.
„Wyniki naszego badania dostarczają wglądu w biologiczne
podłoże zachowań homoseksualnych, ale uświadamiają też, jak ważne
jest powstrzymanie się od wyciągania uproszczonych wniosków
ze względu na skomplikowaną naturę fenotypów behawioralnych,
nasz ograniczony wgląd w genetykę i długą historię nadużywania
rezultatów badań genetycznych w celach społecznych”.
Nie ma więc żadnych podstaw do twierdzenia, że skłonności
homoseksualne są uwarunkowane genetycznie lub że są orientacją
dziedziczoną.
CO TO JEST ZDROWIE
Zdrowie to – wg definicji WHO – stan pełnego fizycznego,
umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko całkowity brak
choroby czy niepełnosprawności. W takim ujęciu pojęcie zdrowia
ma dwojaki wymiar: subiektywny, psychiczny, odnoszący się
do indywidualnego samopoczucia i doświadczenia cierpienia oraz
obiektywny, odnoszący się przede wszystkim do stanu organizmu
i funkcjonalności jego organów. Tymczasem wiele chorób może
rozwijać się i nawet prowadzić do śmierci organizmu, nie powodując
przez długi okres reakcji organizmu w postaci doświadczenia
bólu/cierpienia (czyli psychicznego „złostanu”), które motywują
do podjęcia leczenia przyczyn i/lub objawów choroby. Zasadne
wydaje się więc stwierdzenie, że
CO TO JEST CHOROBA/PATOLOGIA
Choroba to dynamiczna reakcja ustroju na działanie czynników
chorobotwórczych prowadząca do zaburzeń naturalnego
współdziałania tkanek i narządów, a w następstwie do zaburzeń
czynnościowych i zmian w funkcjonowaniu poszczególnych
narządów i całego ustroju człowieka. W aspekcie praktycznym i w
odniesieniu do definicji zdrowia:
PŁCIOWOŚĆ I SEKSUALNOŚĆ
Dla uniknięcia nieporozumień wynikających z nieprecyzyjności
pojęć warto wprowadzić następujące, niesprzeczne z tezami ideologii
LGBT/gender rozróżnienie: płciowość to kompleks zachowań
związanych z indywidualnym i społecznym funkcjonowaniem
człowieka w zakresie uwarunkowanym przez płeć (niezależnie od jej
definicji), a seksualność to kompleks zachowań prowadzących
do zaspokojenia popędu płciowego na poziomie biologicznym.
PŁEĆ BIOLOGICZNA
Z biologicznego punktu widzenia zróżnicowanie płci ma tylko
jeden cel. Jest nim przedłużenie gatunku (reprodukcja, prokreacja)
wymagające współdziałania osobników o różnych płciach
biologicznych.
Rozstrzygającym kryterium zróżnicowania płci jest biologicznie
uwarunkowana zdolność organizmu do produkcji jednej z dwóch
całkowicie odmiennych komórek rozrodczych – jaj i plemników.
Kobieta to osobnik produkujący jaja, mężczyzna to osobnik
produkujący plemniki. Poza tą zdolnością osobniki różnych płci mają
szereg odmiennych cech nazywanych drugo-, trzecio-, a nawet
czwartorzędowymi, które sprzyjają wypełnieniu tego podstawowego
celu żywego organizmu ludzkiego, czyli poczęciu, urodzeniu
i wychowaniu do samodzielności potomstwa. Cechy drugorzędowe
obejmują zróżnicowanie narządów płciowych, cechy trzeciorzędowe
to zróżnicowanie budowy ciała i układu hormonalnego, cechy
czwartorzędowe to cechy kulturowe. Przedmiotem sporów jest
kwestia klasyfikacji predyspozycji psychicznych do różnych
zachowań, wynikających z jednej strony z różnic budowy
i funkcjonowania mózgu, z drugiej zaś strony z wpływów czynników
kulturowych.
PRZYJEMNOŚĆ I SEKSUALNOŚĆ
Popęd seksualny ma dwa cele, jeden oczywisty i drugi ukryty.
Tworzy on nieprzyjemne napięcie i skłania do czynności
seksualnych, które powodują jego rozładowanie i doświadczenie
przyjemności, a najintensywniejszej przyjemności dostarcza orgazm.
Na tym kończy się realizacja pierwszego celu. Jednak źródłem
popędu seksualnego są hormony płciowe wytwarzane przez gonady
produkujące komórki rozrodcze, popęd nasila się, gdy organizm
gotowy jest do uwolnienia tych komórek w celu ich połączenia
w zarodek i jako naturalny, tzn. zgodny z opisaną, biologiczną logiką
zjawiska popęd seksualny skłania osobniki przeciwnej płci
biologicznej do podejmowania czynności seksualnych, których
ukrytym (czyli nieuświadomionym przez te osobniki) celem jest
połączenie tych komórek. Najogólniej mówiąc, popęd seksualny
skłania osobniki o różnych płciach biologicznych do podejmowania
czynności seksualnych w celu złagodzenia nieprzyjemności
i przeżycia przyjemności, natomiast naturalne hetero-
ukierunkowanie tego popędu umożliwia realizację życiowego celu
osobników, tzn. podtrzymanie trwania gatunku – niezależnie od tego,
czy są one tego świadome, czy nie.
WNIOSEK MERYTORYCZNY
Jeśli z jakichkolwiek przyczyn popęd seksualny jednego osobnika
skierowany zostanie na innego osobnika tej samej płci, to jakkolwiek
podjęte w jego wyniku czynności seksualne mogą zrealizować cel
„przyjemnościowy”, to uniemożliwiona zostanie realizacja jednego
z wyznaczonych przez naturę, podstawowych celów życiowych
każdego organizmu (czyli prokreacja) co oznacza, że takiego stanu
w żadnym wypadku nie można uznać za stan zdrowia. Dlatego z
logicznego i merytorycznego punktu widzenia każda orientacja
nieheteroseksualna jest stanem patologicznym.
STANOWISKO WHO
Mimo to już w 1954 r. amerykańska psycholog Evelyn Hooker
przeprowadziła badania na niewielkiej grupie respondentów,
używając trzech testów psychologicznych: testu apercepcji
tematycznej Murraya, testu aranżacji obrazu i testu plam
atramentowych Rorschacha. Ponieważ testy te nie mają żadnego
związku z omawianym kontekstem orientacji seksualnych, w ich
wyniku nie stwierdzono istotnych różnic w intelektualnych
i emocjonalnych zachowaniach osób hetero- i homoseksualnych i na
tej podstawie w 1973 r. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne
(APA) wykreśliło homoseksualizm z Diagnostycznego
i Statystycznego Podręcznika Zaburzeń psychicznych (DSM-II).
W 1992 r. w firmowanej przez WHO Międzynarodowej Statystycznej
Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD)
homoseksualizm został zastąpiony „orientacją seksualną niezgodną
z ego” należącą do kategorii „zaburzeń psychologicznych i zaburzeń
zachowania związanych z rozwojem i orientacją seksualną”, a w
ostatnim wydaniu ICD-11 z 2018 r. cała ta kategoria zaburzeń
została usunięta.
Można oczywiście tworzyć semantyczne konstrukcje pomijające
merytoryczną treść zjawisk, można również usuwać problem
z językowego opisu rzeczywistości, jednak nie zmienia to faktu,
że występująca w realnym świecie dysfunkcja organizmu istotnie
sprzeczna z definicją zdrowia jest stanem patologicznym.
ŚRODOWISKO NAUKOWE
Chociaż do opinii publicznej informacje o przypadku Davida
dotarły dopiero w 2000 r., środowisko specjalistów znało prawdę
o fiasku eksperymentu, a mimo to fałszywe publikacje Moneya
wykorzystywane były w propagandzie feministek
i homoseksualistów jako dowód na prawdziwość założeń
genderyzmu, np. w książce Kate Millet z 1970 r. pt. Sexual Politics,
w książce Moneya z 1973 r. pt. Gender Identity czy w książce Alice
Schwarzer z 1975 r. Mała różnica. W 2002 r., dwa lata po emisji filmu
BBC i w roku śmierci brata Davida John Money otrzymał prestiżowy
(w środowisku) medal Magnusa Hirschfelda od Niemieckiego
Towarzystwa do Społeczno-Naukowych Badań nad Seksualnością –
bez sprzeciwu środowiska akademickiego.
Okazuje się, że stanowisko środowiska naukowego, a raczej jego
formalnej reprezentacji nie zawsze opiera się na wynikach rzetelnych
badań naukowych, lecz jest wyrazem postawy ideologicznej.
PSYCHOLOGIA ROZWOJU
Za prekursora psychologii rozwoju uważa się Jean-Jacquesa
Rousseau, który w pracy Emil, czyli o wychowaniu jako pierwszy
wyodrębnił trzy fazy rozwoju dziecka: niemowlęctwo, dzieciństwo
i dorastanie. Współczesna psychologia rozwoju zajmuje się
przemianami człowieka w całym okresie jego życia, ale nas
interesować będzie przede wszystkim proces rozwoju człowieka
od narodzin do dorosłości (dojrzałości). Poniżej przedstawiam
podstawowe tezy najpopularniejszych teorii, zaznaczając, że dotyczą
one różnych aspektów rozwoju człowieka, czyli rozwoju
psychoseksualnego, psychospołecznego, intelektualnego i moralnego.
Mimo wszystkich różnic mają one pewne cechy wspólne.
FAZA ORALNA
obejmuje niemowlęctwo i wczesne dzieciństwo i trwa do około
drugiego roku życia. Usta są podstawowym źródłem zaspokojenia
popędu seksualnego, np. przez ssanie.
FAZA ANALNA
trwa w przybliżeniu od 2 do 3 roku życia. W jej trakcie dziecko
uzyskuje satysfakcję najpierw poprzez wydalanie odchodów
(wypróżnianie), a następnie przez ich ograniczenie. Pod wpływem
norm kulturowych dziecko uczy się współżycia społecznego,
zdolności do rozwiązywania konfliktów i rozpoczyna kształtowanie
superego. Nierozwiązane problemy mogą prowadzić
do ukształtowania tzw. „charakteru analnego”.
FAZA FALLICZNA/EDYPALNA
trwa od 3 do 5 roku życia, większość uwagi dziecka skupia się
na eksploracji własnego ciała, a także dotyku i stymulacji penisa lub
łechtaczki. Pragnienia popędowe w tej fazie kierują się w stronę
rodzica przeciwnej płci. Z tego pragnienia wynika konflikt, który
Freud nazwał „konfliktem Edypa”. Dziecko identyfikuje się
z rodzicem tej samej płci, co prowadzi do formowania tożsamości
płciowej. W zaburzonym rozwoju konflikt ten może przerodzić się
w tzw. kompleks Edypa. Możliwymi konsekwencjami
nierozwiązanego konfliktu edypalnego są zakłócenie własnej
tożsamości płciowej, identyfikacja z płcią przeciwną lub niezdolność
do miłości.
FAZA GENITALNA
rozpoczyna się ok. 12 roku życia. Wraz z początkiem okresu
dojrzewania płciowego, pod wpływem hormonów płciowych
seksualność ponownie dochodzi do głosu. Służy jednak również
reprodukcji, a nie tylko indywidualnej przyjemności. O ile
we wczesnej fazie dziecko szukało obiektu seksualnego w rodzinie,
to teraz poszukuje partnerów seksualnych spoza rodziny (egzogamia).
Seksualność wchodzi w służbę partnerstwa interpersonalnego, nie
służy wyłącznie zaspokajaniu własnych potrzeb, lecz jest podstawą
interakcji społecznych.
POZIOM II – KONWENCJONALNY
Okres ok. 13-16 rok życia (poszukiwanie aprobaty społecznej).
Jednostka zaczyna orientować się w konwencjach społecznych,
dopasowuje pragnienia do konwencji.
Stadium 3 – orientacja „dobrego chłopca/dziewczyny”.
Czynność jest oceniana jako dobra albo zła ze względu na intencje
jednostki. Cenione są społecznie akceptowane standardy
zachowania.
Stadium 4 – orientacja prawa i porządku. Pojawia się szacunek
dla autorytetów oraz przekonanie, że reguły społeczne muszą być
przestrzegane. Zwraca się uwagę nie tylko na motywy działania
jednostki, ale również na standardy zewnętrzne.
INTERPRETACJA ZDROWOROZSĄDKOWA
Współczesna wiedza neurologiczna i fizjologiczna wskazuje
na zależność między możliwością osiągania kolejnych etapów
rozwoju psychicznego a rozwojem fizjologicznym, tzn. z rozwojem
układu nerwowego, hormonalnego i rozwojem mózgu. Mówi ona,
że rozwój pewnych funkcji psychicznych właściwych człowiekowi
dorosłemu jest możliwy dopiero po osiągnięciu określonego poziomu
(postępującemu z wiekiem) rozwoju przez mózg będący ośrodkiem
życia poznawczego i psychicznego, oraz po ukształtowaniu się
i uaktywnieniu określonych organów ciała, odpowiedzialnych np.
za gospodarkę hormonalną.
Ponieważ informacje o psychologii rozwoju mają prowadzić
do praktycznych wniosków dotyczących życia społecznego, dalsze
uwagi koncentrować się będą na zastosowaniu wiedzy
psychologicznej do zrozumienia skutków dominujących obecnie
tendencji w zakresie wychowania i związanych z nimi teorii
pedagogicznych.
ETAPOWANIE ROZWOJU
Wszystkie, wychodzące z różnych koncepcji człowieka teorie
rozwoju psychicznego i fizycznego, mają pewne cechy wspólne –
składają się z niezamiennych, mniej lub bardziej wyodrębnionych faz,
przez które przechodzi człowiek, opanowując kolejne umiejętności
i zdobywając kolejne, coraz wyższe kwalifikacje. Kolejne fazy
oznaczają przy tym istotne zmiany jakościowe. Np.
w zdominowanym przez potrzebę bezpieczeństwa okresie
niemowlęcym i wczesnego dzieciństwa u dziecka kształtuje się (w
relacji z rodzicami lub stałymi opiekunami) podstawowy,
emocjonalny stosunek do otoczenia. W wieku przedszkolnym dziecko
opanowuje mowę i spontanicznie gromadzi wiedzę o świecie – przede
wszystkim w trakcie nieskrępowanej zabawy. Dopiero w wieku ok.
7 lat dziecko osiąga poziom rozwoju psychofizycznego umożliwiający
koncentrowanie uwagi na jakimś zagadnieniu, co jest warunkiem
rozpoczęcia systematycznej nauki. W wieku szkolnym ma miejsce
najintensywniejszy rozwój intelektualny, kształtują się relacje
rówieśnicze, a dzieci poszukują wśród osób dorosłych wzorców
do naśladowania. Dopiero w fazie pokwitania (dojrzewania
płciowego) szybkie zmiany fizjologiczne (skok pokwitaniowy) oraz
zwiększenie wydzielania hormonów płciowych zakłócają
wcześniejszą równowagę, odwracając uwagę młodego człowieka
od zajęć o charakterze intelektualnym i koncentrując ją raczej
na problematyce egzystencjalnej (tożsamość, sens życia itp.). W tym
miejscu chciałbym zwrócić uwagę na dwa aspekty ludzkiego rozwoju.
AUTORYTET W WYCHOWANIU
Koncepcja wychowania antyautorytarnego powstała w kręgu
szkoły frankfurckiej adaptującej teorię Wilhelma Reicha, zgodnie
z którą hierarchiczne stosunki panujące w mieszczańskiej,
patriarchalnej rodzinie kształtowały osobowość autorytarną,
podatną na wpływy faszyzmu. Główna myśl wychowania
antyautorytarnego wychodzi z założenia, że człowiek jest istotą
z natury dobrą i w swoim rozwoju nie powinien być poddawany
jakimkolwiek wpływom ukierunkowującym, z całkowitym
odrzuceniem jakiejkolwiek formy przymusu. Wg tej myśli psychika
dziecka powinna rozwijać się samodzielnie, a każda ingerencja
ukierunkowująca traktowana jest jako zagrożenie dla takiego
spontanicznego rozwoju. Z takiego punktu widzenia każdy autorytet
posiadający zdolność wpływania na postępowanie dziecka stanowi
dla jego rozwoju zagrożenie. Tymczasem psychologia rozwoju mówi,
że dziecko w trakcie rozwoju samo poszukuje układu odniesienia
w postaci osób znaczących, które stanowią z jednej strony wzorce
do naśladowania, z drugiej zaś strony personifikują stanowiska,
z którym dziecko chce i musi się skonfrontować. Wpływ takich osób
na dziecko wynika z trudnej do precyzyjnego opisania siły
oddziaływania (autorytetu), która może być narzucona wbrew woli
dziecka lub wynikać z jego dobrowolnego podporządkowania się.
Oczywiście skutki wpływu autorytetu, jeśli wynika on z poczucia
bezsilności i strachu, mogą być dla psychiki dziecka niszczące, jednak
całkowity brak autorytetu powoduje również negatywne skutki,
ponieważ uniemożliwia on bezkonfliktowe ukierunkowywanie
rozwoju dziecka, a możliwość konfrontowania się z odmiennym
stanowiskiem zmusza to wyrabiania własnego stanowiska
i umiejętności jego obrony.
Wychowanie pozbawione autorytetów wyznaczających granice
dopuszczalnych zachowań jest wprawdzie wychowaniem
bezstresowym, prowadzi jednak do ukształtowania osobowości
niezdolnej do samodzielności i konfrontowania się z wymaganiami
życia społecznego, którego naturalnym składnikiem są konflikty
interesów.
WNIOSEK
Najważniejszy z wniosków płynących z doświadczenia, jak i z teorii
rozwoju psychicznego potwierdza uwagi z części pierwszej tej książki
i mówi, że człowiek ma wrodzone predyspozycje do opanowania
typowo ludzkich zachowań, ale nie jest w stanie rozwinąć ich sam,
bez poddania go ukierunkowanemu procesowi wychowania
i edukacji i o ile można dyskutować o tym, w jakim stopniu możliwy
jest spontaniczny rozwój człowieka, to na pewno nie może
on doprowadzić do ukształtowania się człowieka zdolnego
do funkcjonowania we współczesnym społeczeństwie, stawiającym
przed jego uczestnikami wysokie wymagania.
Wychowanie antyautorytarne uniemożliwia człowiekowi zdobycie
umiejętności rozwiązywania konfliktów, przeżywania porażek oraz
zdobycie psychicznej odporności.
PRAKTYCZNE POSTULATY LGBT/GENDER
WOLNY WYBÓR
Skutkiem istnienia opresyjnej kultury i norm kulturowych
narzucających człowiekowi heteronormatywną tożsamość stała się
dyskryminacja kobiet narzucająca osobom o biologicznej płci
żeńskiej upośledzającą je rolę społeczną. Pierwszym postulatem
ruchu LGBT i ideologii gender było więc odrzucenie tych norm
i umożliwienie wyboru tożsamości płciowej stosownie do własnych
preferencji seksualnych. Jest to postulat satysfakcjonujący osoby
o preferencjach nienormatywnych, nie rozwiązuje on jednak
głównego problemu, jaki usiłuje rozwiązać ideologia gender, tzn.
problemu równości.
RÓWNOŚĆ
Sam wybór tożsamości płciowej niezależny od płci biologicznej
umożliwia np. mężczyźnie przyjęcie i wypełnianie w relacjach
międzyludzkich tożsamości i roli kobiety, co spełnia wprawdzie
warunek indywidualnej wolności, ale nie usuwa głównej przyczyny
społecznego zła, czyli samego zróżnicowania płci. Mężczyzna stając
się kobietą, zmienia po prostu miejsce w systemie dominacji,
w którym dominują mężczyźni, nawet jeśli są nimi biologiczne
kobiety. I tu dochodzimy do ostatecznego postulatu ideologii gender,
tzn. do likwidacji pojęcia płci i tożsamości płciowej jako takiej,
ponieważ tylko w ten sposób można stworzyć społeczeństwo ludzi
obiektywnie równych pod każdym względem, czyli ludzi
bezpłciowych. Taka jest logiczna konsekwencja ideologii gender.
HERBARTYZM I PEDAGOGIKA
REFORMOWANA
Na przełomie XIX i XX wieku w szkolnictwie powszechnym
dominowała metoda wychowawcza opracowana przez niemieckiego
pedagoga Johanna Friedricha Herbarta (1776–1841). Pedagogika
herbartowska stosowała środki wypracowane przez psychologię (w
ówczesnym stanie tej wiedzy) dla realizacji celów wychowawczych
wyznaczonych przez protestancką etykę. Jej elementami były
karność i tzw. nauczanie wychowujące, czyli dostarczające wiedzy
i kształtujące charakter. Jej skutkiem było kształtowanie osobowości
posiadającej tzw. cnoty obywatelskie i przygotowywanie
wychowanków do sprawnego funkcjonowania w społeczeństwie
przemysłowym. Ponieważ w praktyce ten styl wychowania przybierał
często formę tzw. pruskiego drylu, budził on protesty i już w połowie
XIX wieku zrodził nurt tzw. pedagogiki reformowanej. Inspiracją dla
reformatorów były m.in. takie książki, jak Emil, albo o wychowaniu
Jean-Jacquesa Rousseau czy dzieło czeskiego filozofa żyjącego
w Polsce i w Holandii Johanna Comeniusa (1592–1670) pt.
Didactica magna (napisane w czasie, gdy Comenius był nauczycielem
gimnazjum w Lesznie). To właśnie Comenius nazwał szkołę
„warsztatem człowieczeństwa”, a jego idee podjęli kolejni
reformatorzy i teoretycy wychowania, tworząc na początku
XX wieku szereg „szkół”, czyli metod pedagogicznych, takich jak
szkoła włoskiej wychowawczyni Marii Montessori czy szkoła
francuskiego nauczyciela Celestine Freineta. Do nurtu tego należało
również wychowanie progresywistyczne amerykańskiego
reformatora Johna Deweya (wykładowcy Columbia University
i współzałożyciela New School for Social Research), a także
działalność Janusza Korczaka. Ruch pedagogiki reformowanej
zorganizował się w 1921 r., tworząc New Education Fellowship,
i doprowadził w 1931 r. do konferencji pn. „Światowy Związek dla
Naprawy Wychowania”. Po wojnie odżył, tworząc tzw. pedagogikę
alternatywną.
U podstaw pedagogiki reformowanej (ale i antyautorytarnej) leży
założenie, że człowiek jest z natury dobry i należy dziecku umożliwić
rozwinięcie jego naturalnych skłonności, bez negatywnej
(korygującej) ingerencji, oraz, że człowiek ma naturalną skłonność
do uczenia się, ale ta wewnętrzna skłonność jest w tradycyjnym
procesie wychowania hamowana i „przekierowywana” na zdawanie
egzaminów, pokonywanie przeszkód i konkurencyjność, co prowadzi
do pasywności, niesamodzielności i uległości wobec przemocy (czyli
dokładnie do formowania osobowości autorytarnej). Dopiero
odkrycie przez dziecko własnych predyspozycji i własnego powołania
umożliwia skuteczne przyswajanie wiedzy. Te piękne, chociaż
oderwane od rzeczywistości założenia stały się jednak podstawą
zupełnie odmiennych praktyk. O ile część szkół reformistycznych
(Montessori, Korczak) nie kwestionowała istnienia pewnego
nadrzędnego celu, któremu wychowanie – niezależnie
od stosowanych metod – służy, to część kwestionowała w ogóle
jakikolwiek cel wychowania, nie odróżniając go od hodowli.
WYCHOWANIE ZANIEDBUJĄCE
W wychowaniu zaniedbującym (nie znam odpowiedniego
polskiego terminu) wychowawca zapewnia dziecku podstawowe
bezpieczeństwo, ale właściwie nie ingeruje w jego działania,
zachowując chłodny dystans, nie stawiając wymagań, nie kontrolując,
nie zmuszając, ani nawet nie ograniczając zachowań agresywnych.
Ten styl wychowania jest – wbrew pozorom – negatywnie odbierany
przez dzieci, które pozbawione jakiegokolwiek zainteresowania
wychowawców nie nawiązują społecznych więzi, a także nie
napotykają w swoich działaniach na reakcję (ani pozytywną, ani
negatywną), nie mają więc okazji do konfrontacji i do samooceny.
WYCHOWANIE AUTORYTARNE
Wychowanie autorytarne charakteryzuje się stawianiem wysokich
wymagań przy jednoczesnym braku zainteresowania motywacjami
dziecka i egzekwowaniem posłuszeństwa przez stosowanie kar. Jego
skrajnym przypadkiem jest nazywana „czarnym wychowaniem”
bezwzględna tresura, w której podstawową motywacją dziecka jest
strach przed karą.
WYCHOWANIE AUTORYTATYWNE
Wychowanie autorytatywne zakłada stawianie dziecku wysokich
wymagań i kontrolowanie jego zachowań i wyników, a jednocześnie
poświęcanie mu znacznego zainteresowania i reagowanie na jego
działania. W tym stylu dziecko ma prawo reprezentować i uzasadniać
swoje stanowisko, ale ostateczną instancją rozstrzygającą jest
autorytet wychowawców.
PEDAGOGIKA ANTYKULTUROWA
Freudomarksizm i teoria krytyczna we wszystkich swoich
analizach podkreślają fakt niewątpliwy – kształtowanie osobowości
człowieka rozpoczyna się od chwili narodzin, jest ona kształtowana
najpierw w rodzinie przez rodziców, a potem w procesie wychowania.
Jednak marksiści szczególnie podkreślali związek ukształtowanej
w ten sposób indywidualnej osobowości z systemem społecznym,
ekonomicznym i politycznym. Oczywiście nie dokonali żadnego
odkrycia. Dokładnie to samo stwierdził kanclerz Jan Zamoyski
w akcie fundacyjnym Akademii Zamojskiej z 1594 r.: „Takie
Rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie”. Różnica
między neomarksistami a następcami kanclerza Zamoyskiego polega
na tym, że neomarksiści traktują serio to, co mówią, i wyciągają
z tego konsekwencje, a tzw. obrońcy kultury zadowalają się pięknymi
hasłami.
WYCHOWANIE ANTYAUTORYTARNE
Wychowanie antyautorytarne doczekało się teoretycznych
opracowań dopiero w latach 60. XX wieku, gdy w 1960 r. wydano
książkę brytyjskiego pedagoga i ucznia Wilhelma Reicha Alexandra
Sutherlanda Neilla pt. Summerhill: A Radical Approach to Child
Rearing, podsumowującej jego doświadczenia gromadzone
w prowadzonej przez niego eksperymentalnej szkole w Summerhill
(w 1969 r. wydano ją pt. Teoria i praktyka wychowania
antyautorytarnego), ale jego początki sięgają przedwojennej
współpracy Reicha i Neilla i źródeł tzw. pedagogiki reformowanej.
Szkoła nazwana Summerhill powstała w 1923 r. w angielskim
Lyme Regis, a w 1926 r. została przeniesiona do stałej siedziby
w Leiston. Szkoła specjalizowała się w wychowaniu tzw. trudnych
dzieci, Neill publikował wiele prac teoretycznych i jego inicjatywa
stała się znana, a on sam prowadził szeroką akcję popularyzatorską.
Neill w 1937 r. przebywał z wykładami w Oslo, gdzie poznał
Wilhelma Reicha i jego freudomarksistowskie teorie (podobno był
przez Reicha leczony). Pod ich wpływem doszedł do wniosku,
że niezdolność do koncentracji na nauce, a także skłonność
do twardej pornografii i gwałtów wynikają z nagromadzenia się
we wczesnym dzieciństwie blokad wynikających z tłumienia popędu
seksualnego. Dla uniknięcia tych patologicznych objawów należy
sprzyjać przede wszystkim masturbacji jako przejawu erotycznego
„samouwielbienia” dzieci, które w młodości przechodzi w fazę
seksualnego (również homoseksualnego) zainteresowania dla innych
ludzi, a w wieku dojrzałym prowadzi do stabilnych związków
heteroseksualnych. Antyautorytarna seksualizacja dzieci należała
w szkole Neilla do całej gamy metod wychowawczych, natomiast
formę kompletnie patologiczną przybrała za sprawą samego
Wilhelma Reicha w USA.
W 1939 r. Wilhelm Reich, przebywający już wówczas na emigracji
w USA, odkrył (jakoby) istnienie nowego rodzaju energii
biologicznej, którą nazwał orgon. Na istnienie orgonu nie
ma naukowych dowodów, dlatego teoria Reicha stała się
przedmiotem kpin ze strony naukowców, ale nie ma również
dowodów na jego nieistnienie (ponieważ takich dowodów w ogóle nie
ma), dlatego znalazła ona i ma również współcześnie wielu
zwolenników.
Zgodnie z typowym dla siebie sposobem myślenia Reich uznał
orgon za najważniejszą energię życiową, prowadził wiele badań nad
stosowaniem orgonu w leczeniu raka, a nawet przedstawił hipotezę,
że nałożenie się dwóch strumieni orgonu jest przyczyną powstawania
huraganów i formowania się galaktyk. Twierdził również, że orgon
jest odpowiedzialny za powstawanie pustyń i konstruował specjalne
działa (przypominające rosyjskie „katiusze”) służące do wywoływania
chmur i sprowadzania deszczu. Wszystko to pachnie tanią science-
fiction, ale faktem jest, że w 1950 r. Reich założył na farmie
w pobliżu Rangeley Orgonomiczne Centrum Badania Dzieci
(Orgonomic Infant Research Center), którego celem było
zapobieganie „mięśniowemu opancerzeniu” dziecka od chwili
narodzin. Podczas prowadzonych w Centrum seansów 5-6-letnie
dzieci ustawiano nagie przed Reichem i grupą dorosłych terapeutów,
a Reich szczegółowo analizował ich „blokady” (powstałe jakoby
w wyniku tłumienia ich naturalnej seksualności). Ze wspomnień
badanych dzieci wynika, że poddawano je różnym zabiegom, m.in.
bolesnym masażom „różnych części ciała” w celu rozluźnienia
stwierdzonych blokad. Z opublikowanych po latach wspomnień
dzieci poddawanych takiej terapii (w tym dzieci samego Reicha)
wynika, że były one wykorzystywane seksualnie przez terapeutów.
Kiedy matka 5-letniego chłopca stwierdziła, że był on uczony przez
jednego z terapeutów masturbacji i złożyła zawiadomienie do władz,
Reich musiał zamknąć centrum dla uniknięcia procesu sądowego.
Praktyki stosowane w Centrum na początku lat 50. przypominają
jako żywo „teorie masturbacyjne” Alexandra Neilla i trudno ustalić,
kto kogo bardziej inspirował. Trzeba jednak wyraźnie o nich mówić,
ponieważ współczesne, brutalne forsowanie w systemach
wychowawczych przymusowej seksualizacji dzieci służy dokładnie
temu samemu celowi, jaki przyświecał Wilhelmowi Reichowi
i marksistom frankfurckim – uniemożliwieniu wychowania dzieci
do życia w wysokozorganizowanym społeczeństwie i pozbawieniu ich
wiedzy koniecznej do rozumienia rzeczywistości. Nie są to więc
„wybryki maniaków” ani wynik nieświadomości czy wręcz głupoty,
ale kontynuacja idei wychowania antyautorytarnego jako tworzenia
osobowości „nowego człowieka pasożytniczego”.
WYCHOWANIE PO AUSCHWITZ
Niemieckie tłumaczenie książki Neilla ukazało się pt. Teoria
i praktyka wychowania antyautorytarnego w wydaniu kieszonkowym
w 1969 r., a więc po upadku studenckiej rewolty, i rozeszło się
w ciągu pierwszego roku w nakładzie 600.000 egzemplarzy. Oznacza
to, że w 60-milionowym społeczeństwie kupił ją co setny
statystyczny, a więc mniej więcej co pięćdziesiąty dorosły obywatel.
Oznacza to tym samym, że sprzedany nakład książki specjalistycznej,
a więc rzadko czytanej poza kręgiem fachowców, przekraczał nakłady
najpopularniejszej „literatury wagonowej”. Można przyjąć, że książkę
tę przeczytał niemal każdy ówczesny niemiecki student. Grunt dla
tak ogromnego zainteresowania stworzyły książki Herberta Marcuse
oraz wygłoszony w 1966 r. wykład Theodora W. Adorno pt.
„Wychowanie po Auschwitz”, w którym stwierdził on m.in.:
WYCHOWANIE KRYTYCZNE
O ile celem wychowania antyautorytarnego jest uniemożliwienie
socjalizacji dziecka i jego przygotowania do procesu edukacji,
to zupełnie inną rolę spełnia tzw. wychowanie krytyczne.
Za ojca pedagogiki krytycznej uważany jest brazylijski teoretyk
Paulo Freire (1921–1997), ale na jego teorie wychowawcze
wpłynęły przede wszystkim doświadczenia wyniesione z kraju
postkolonialnego (Brazylia), znajdującego się w połowie XX wieku
w fazie rozwojowej XIX-wiecznej Europy, oraz lektury filozofów
europejskich o nastawieniu chrześcijańsko-egzystencjalistycznym.
Ten splot wpływów i wrażliwość społeczna przyczyniły się
do stworzenia kierunku, w którym edukacja miała być połączona
z uświadomieniem sobie sytuacji społecznej i poszukiwaniem
sposobów na przezwyciężenie społecznych niesprawiedliwości.
Teoretykiem współczesnego wychowania krytycznego jest m.in.
amerykański krytyk kultury Henry Giroux (1943), łączący w swoich
poglądach wpływy Marksa, Freire i postmodernisty Baumana.
Giroux jest zwolennikiem tzw. radykalnej demokracji (zapateryzm)
oraz przeciwnikiem neoliberalizmu, militaryzmu, imperializmu
i religijnego fundamentalizmu.
Innym najaktywniejszym obecnie teoretykiem jest Peter
McLaren (1948), profesor Uniwersytetu w Kalifornii, zwolennik
radykalnego marksizmu humanistycznego (czyli omawianej
tu antykultury), teorii krytycznej, meksykańskich zapaterystów
i wenezuelskich boliwarystów.
Wychowanie krytyczne obejmuje postmodernizm, antyrasizm,
postkolonializm, feminizm i queer (wszystko oprócz
heteroseksualizmu), zmieniając znaczenie klasy społecznej
i rozszerzając je na problematykę z zakresu religii, rasy, gender,
seksualności, narodowości, etniczności itp. Teoretycy wychowania
krytycznego preferują antyesencjalistyczne podejście
do rzeczywistości, wspierając krytycyzm i przełamywanie
opresyjnego reżimu wiedzy i władzy.
Stephen Hicks (1960), amerykańsko-kanadyjski filozof i teoretyk
wychowania pisał:
INSTYTUT WANDALIZMU
PORÓWNAWCZEGO
W 1954 r. Asger Jorn (właściwie Asger Oluf Jørgensen), duński
malarz awangardowy i jeszcze przedwojenny komunista, założyciel
grupy COBRA i wynalazca trójstronnej piłki nożnej (!) spotkał się
z Guy Debordem, francuskim nowym marksistą i twórcą
Międzynarodówki Lettrystycznej. Skutkiem spotkania było
połączenie kilku grup okołoartystycznej awangardy
w Międzynarodówkę Sytuacjonistyczną - jedną z najważniejszych
organizacji Nowej Lewicy, która kierowała rewoltą studencką 1968 r.
Jednak ruch sytuacjonistyczny od początku lat 60. szedł w kierunku
czynnej walki politycznej i Jorn zakończył współpracę
z sytuacjonistami (chociaż w dalszym ciągu finansował ich
działalność z dochodów osiąganych ze sprzedaży swoich
ekspresjonistycznych obrazów) i zajął się sprawami jego zdaniem
ważniejszymi.
W 1961 r. Jorn, wspólnie z Peterem Globem i Wernerem
Jacobsenem z Duńskiego Muzeum Narodowego oraz Holgerem
Arbmanem ze szwedzkiego Uniwersytetu w Lund założył
Skandynawski Instytut Wandalizmu Porównawczego. Trzeba
wspomnieć, że jakkolwiek Jorn był uznanym malarzem
awangardowym, to miał również, a może przede wszystkim ambicje
filozoficzne i historiozoficzne, polemizował z Kierkegaardem
i Nietzschem, stworzył własny system logiczny nazwany triolektyką,
próbował bronić bez powodzenia doktoratu z filozofii
na kopenhaskim uniwersytecie i rekonstruować filozofię z punktu
widzenia artysty. Jorn był jednak przede wszystkim komunistą, który
chyba najpełniej rozumiał znaczenie wojny kulturowej w toczącej się
po II wojnie światowej wojnie ideologicznej. Historia wandalizmu
porównawczego najlepiej wyjaśnia, o co naprawdę w tej ideologicznej
wojnie chodziło i chodzi.
W latach 1961-65 Jorn podróżował po Europie z wynajętym
fotografem i dokumentował zabytki architektoniczne, dzieła sztuki
i artefakty archeologiczne tworząc zbiór ponad 20.000 fotografii
nazwany 10 tysięcy lat nordyckiej sztuki ludowej. Na ich podstawie
Jorn wydał serię książek, których celem było wykazanie, że w
Europie przez całe wieki trwała i rozwijała się miejscowa sztuka
nordycka niezależna od wpływów tradycji nazywanej „klasyczno-
łacińską”. W przełożeniu na zrozumiały język: tradycja klasyczno-
łacińska to tradycja prowadząca od klasycznego antyku
do rzymskiego katolicyzmu, natomiast tradycja nordycka to tradycja
barbarzyńskich plemion z okresu Wędrówek Ludów.
Co oznaczało użyte przez Jorna pojęcie wandalizmu?
Otóż wandalizm w języku potocznym oznacza ślepą żądzę
zniszczenia. Pojęcie powstało w XVIII wieku ale wywodzi się
od starożytnego ludu Wandalów, który w okresie Wędrówek Ludów
wywędrował prawdopodobnie z terenów dzisiejszej Polski, przez
Galię, Hiszpanię i północną Afrykę dotarł w V w. do Kartaginy, a w
455 r. pod wodzą Genzeryka zdobył i splądrował Rzym,
co rozpoczęło ostatnią fazę upadku Cesarstwa Zachodniego.
W tekstach Jorna pojęcie wandalizmu ma jednak współczesne
znaczenie tzw. „twórczej destrukcji”. Pojawiło się ono już w Manifeście
Komunistycznym, pracach Bakunina i Nietzschego i w pracy
niemieckiego socjologa Wernera Sombarta pt. Wojna i kapitalizm
z 1913 r., a w języku ekonomii spopularyzowane zostało przez
austriackiego ekonomistę Josepha Schumpetera w książce z 1942 r.
Kapitalizm, socjalizm, demokracja jako zasada ekonomicznej
innowacyjności. Twórcza destrukcja jest również chyba
najistotniejszym elementem krytycznej mentalności
neomarksistowskiej. Oznacza ono wewnętrzną cechę procesów
polegającą na niszczeniu status quo przez różnego rodzaju innowacje.
W pojęciu tym najistotniejsze jest jednak samo słowo „destrukcja”,
jest ono bowiem szczególnym opisem procesu zmiany, która może
przecież następować bez „destrukcji”. Np. sama idea ewolucji zakłada
zmiany przez przystosowanie. Jeśli chcemy wymienić krzesło
na nowe, to możemy stare po prostu zdemontować, zutylizować itp.
i najczęściej zdrowemu psychicznie człowiekowi nie przyjdzie
do głowy, żeby je „niszczyć”, tzn. w pocie czoła, rycząc z wściekłości
kopać, łamać i poniewierać.
W istocie wandalizm jest w tym przypadku synonimem napaści
i grabieży, a więc metod zdobywania bogactwa nie w wyniku własnej
pracy, ale takiej czy innej formy eksploatacji innych ludzi i trzeba
podkreślić, że była to metoda właściwa nie tylko pogańskim
barbarzyńcom, ale i klasycznym Grekom i Rzymianom, których
wartości uważamy za fundamenty Europy.
Jak już wspomniałem, Nicholas G.L. Hammond w Dziejach Grecji
do 322 r. BC zauważa, że antyczny Grek wolność rozumiał wyłącznie
jako prawo do zniewalania innych, a wycinanie w pień mężczyzn
podbitych miast było antyczną normą. Imperium Aleksandra było
wynikiem podboju, podobnie jak Cesarstwo Rzymskie, którego
podstawę ekonomiczną stanowiły grabież i praca niewolników.
A czym były wojny XX wieku?
Jorn był malarzem ekspresjonistą, założycielem awangardowej
grupy COBRA. Jego malarstwo oscylowało na granicy
abstrakcjonistycznego informelu i figuracji kojarzącej się z jednej
strony z poetyką „nowych dzikich”, malarstwa dziecięcego, z drugiej
zaś z art brut, czyli sztuką ekscentryków i ludzi psychicznie chorych.
Mało zwraca się jednak uwagi na treść tych dzieł, wypełnionych
w znacznej mierze postaciami z mrocznych nordyckich sag i mitów -
elfy, karły, olbrzymy, demony, monstra i potwory
o schizofrenicznych albo szalonych oczach. Instytut Wandalizmu
Porównawczego Jorna postawił sobie za cel wykazanie, że mimo
wielowiekowych łacińskich wpływów zachowała się prawdziwa
nieskażona, barbarzyńska kultura europejska i że to ona stanowi
kwintesencję pojęcia „Europa”.
Od jakiej to więc „klasyczno-łacińskiej” tradycji chciał się odciąć
europejski ekspresjonista - komunista?
EUROPEJSKI WYBÓR
Kwestia wyboru tradycji, do jakiej nawiązywać ma Unia
Europejska stała się przedmiotem ostrego sporu przy
opracowywaniu przez Konwent kierowany przez byłego prezydenta
Francji Valerego Giscarda d’Estaing (2002-2003) projektu
Traktatu o Konstytucji dla Europy. Jedną z przyczyn kontrowersji był
właśnie wybór tradycji wpisanej w preambułę Konstytucji z której
usunięto tzw. Invocatio Dei, czyli odwołanie do Boga jako Najwyższej
Instancji i źródła zasad moralnych, zastępując je najpierw
odwołaniem do tradycji antyku i Rewolucji Francuskiej, a potem,
w kompromisowej wersji do kulturowego, religijnego
i humanistycznego dziedzictwa Europy. Sprzeciw wyraziły kraje
tradycyjnie katolickie - Polska, Irlandia i Włochy oraz Kościół
rzymskokatolicki i Rada Kościoła Ewangelickiego w Niemczech.
Jednak jeszcze w 2000 r., gdy Polska dopiero aspirowała
do członkostwa we Wspólnocie Europejskiej odbył się III Zjazd
Gnieźnieński w którym udział wzięło pięciu prezydentów Europy
Wschodniej i podczas tego zjazdu, którego celem było uczczenie
millenium synodu gnieźnieńskiego, ówczesny prezydent Niemiec
Johannes Rau miał powiedzieć, że „Europa nie potrzebuje już
chrześcijaństwa”.
Jeśli więc, zgodnie z preambułą, Europa ma nawiązywać do swego
kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa, a nie ma w
nim miejsca na chrześcijaństwo, to o jakie religijne dziedzictwo
chodzi (no bo o jakieś przecież chodzi), jaki z niego wynika system
wartości europejskich i dlaczego chrześcijaństwo obecne w Europie
od 2000 lat nagle stało się tak niepożądane, że trzeba je z niej
usunąć? A jeśli już ma być z tradycji europejskiej usunięte, to co ma je
zastąpić?
NOWY POGANIZM
Kultura europejska była przez wieki napędzana barbarzyńską siłą
instynktów skłaniających ludzi do realizacji swoich interesów przez
zmuszanie innych ludzi do niewolniczej pracy i dla utrwalenia
takiego systemu stworzyła olśniewającą sztukę i wielką filozofię
uzasadniającą prawo ludzi mających siłę i władzę do decydowania
o tym, kto jest człowiekiem i jakie przysługują mu prawa. I w całej
historii europejskiej kultury jedyny system wartości, w którym status
człowieka jako osoby, której człowieczeństwo nie wynika z woli czy
uznania innych ludzi - nawet jeśli ci inni ludzie po tysiąckroć
nazwaliby siebie humanistami - był katolicyzm.
A
Abarca Pedro ‡
Abelard Piotr ‡, ‡
Achacy z Amidy ‡
Adams James ‡
Adenauer Konrad ‡
Adler Alfred ‡, ‡, ‡, ‡
Adomnan z Iony ‡
Adorno Theodor W. ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Aenesidemus ‡
Agassiz Louis ‡
Agrippa H. C. ‡, ‡
Akron ‡
Alaryk ‡
Albrecht II Austriacki ‡
Alcybiades ‡
Aleksander Macedoñski ‡, ‡, ‡
Aleksander VI ‡
Aleksander z Afrodyzji ‡
Alembert Jean d’ ‡
Alfons X Kastylijski ‡
Alicja von Battenberg ‡
Alkuin ‡
Allen Woody ‡
Altmann Margaret ‡
Ambroży św. ‡, ‡, ‡
Amenofis III ‡
Amose ‡
An ‡
Anaksagoras ‡, ‡
Anaksymander ‡
Anaksymenes ‡, ‡
Anderson James ‡
Andreae Johanna Valentin ‡
Angilbert œw. ‡
Anki ‡
Anscombe Elizabeth ‡
Anselm z Canterbury ‡
Anselm z Lucca ‡
Antioch z Askalonu ‡
Antyfon ‡
Antystenes ‡
Anzelm św. ‡
Anzelm z Canterbury ‡
Apel Karl-Otto ‡
Apoloniusz z Tiany ‡
Applewhite Marshall ‡
Aquino Michael ‡
Arbman Holger ‡
Archelaus ‡
Arkadiusz ‡
Arkezylaos ‡
Aromatari Giuseppe degli ‡
Arystarch z Samos ‡, ‡
Arystoteles ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Arystyp z Cyreny ‡, ‡
Asurbanipal ‡
Aszurnasirpal II ‡
Atanazy ‡
Athaufl ‡
Atkins John ‡
Attyla ‡
August II Mocny ‡
August III Sas ‡
August Oktawian ‡
Augustyn św. ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Aurelian ‡, ‡
Austin John L. ‡, ‡
Avenarius Richard ‡
Avicenna ‡
Ayer Alfred Jules ‡
Azpilcueta Martín de ‡
B
Babeuf François ‡
Bachofen Johann ‡, ‡, ‡, ‡
Bacon Francis ‡, ‡, ‡
Bacon Roger ‡, ‡
Baer Karl von ‡
Bahofen Johannes ‡
Bailey Alice ‡
Bakunin Michaił ‡
Ball John ‡
Bandura Albert ‡
Baronius Caesar ‡
Barzizza Gasparino ‡
Bastian Adolf ‡
Baudelaire Charles ‡
Baugulf z Fuldy ‡
Baumrind Diana ‡
Baxter Richard ‡
Bazyli św. ‡, ‡
Bazyli z Cezarei ‡
Beauvoir Simone de ‡
Bebel August ‡
Behringer Wolfgang ‡
Belizariusz ‡, ‡
Bell Charles ‡
Bell Daniel ‡
Bem Sandra ‡
Bendit Daniel Cohn ‡
Benedict Ruth ‡, ‡, ‡
Benedykt IX ‡, ‡
Benedykt św. ‡
Bentham Jeremy ‡
Berengar I z Friulu ‡
Berger Peter Ludwig ‡
Bergmann Gustav ‡
Berkeley George ‡
Berlin Isaiah ‡
Bernier Francois ‡
Berno ‡
Bernstein Eduard ‡
Bessarion Basilius ‡
Beuys Joseph ‡
Bismarck Otto von ‡
Blake William ‡, ‡
Bloch Ernst ‡
Blumenbach Johann F. ‡
Bławatska Helena ‡, ‡
Boas Franz ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Bocheñski J. M. ‡
Bock Hieronymus ‡
Bodin Jean ‡
Böhm Franz ‡
Bohr Niels ‡, ‡
Bonawentura św. ‡
Bonifacy VIII ‡
Bourdieu Pierre ‡
Boyle Robert ‡
Bracciolini Poggio ‡, ‡
Brahe Tycho ‡, ‡, ‡
Broglie Louis de ‡
Brugmann Karl ‡
Brunfels Otto ‡
Bruni Leonardo ‡
Bruno Giordano ‡, ‡, ‡
Brygida Szwedzka ‡
Buber Martin ‡
Buchanan George ‡
Buffon Comte de ‡
Bugaj Roman ‡
Burckhardt Jacob ‡, ‡
Buß Franza Josepha von ‡
Butler Judith ‡
C
Cabet Étienne ‡
Cage John ‡
Caldwell Charles ‡
Capra Fritjof ‡
Carnap Rudolf ‡
Carrillo Santiago ‡
Carter Howard ‡
Cartwright Samuel ‡
Casmann Otto ‡
Cassirer Ernst ‡
Castaneda Carlos ‡
Castro Fidel ‡
Chamberlain Houston S. ‡
Chambers Robert ‡
Chaplin Charlie ‡
Chefren ‡
Cheops ‡
Cheseaux Jean-Philippe de ‡
Childe V. G. ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Chlodwig ‡, ‡
Choiseul François de ‡
Chruszczow Nikita ‡
Chrysippus ‡
Chryzoloras Manuel ‡
Chryzostom Jan ‡
Churchill Winston ‡, ‡
Cicero ‡, ‡, ‡, ‡
Ciołkowski Konstantin ‡
Cisneros Francisco J. de ‡
Cohn-Bendit Daniel ‡, ‡
Colbert Jean-Baptiste ‡, ‡
Comenius J. ‡, ‡
Comte Auguste ‡, ‡, ‡
Condorcet Jean Antoine de ‡
Cortes Ernan ‡
Cour Paula Le ‡
Covarubias y Leyva D. de ‡
Córdoba Pedro de ‡
Cromwell Thomas ‡
Crowley Aleister ‡, ‡
Cruz Gaspar da ‡
Csikszentmihalyi Mihaly ‡
Cuvier Georges ‡
Cyrus II Wielki ‡
D
d’Estaing Valery Giscard ‡
Dagobert I ‡
Dariusz I Wielki ‡
Dariusz III ‡
Darwin Karol ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Davis Andrew Jackson ‡
Debord G. ‡, ‡, ‡
Debord Guy ‡
Decjusz ‡, ‡
Dee John ‡
Demetriusz ‡
Demokryt ‡, ‡
Demostenes ‡
Derham William ‡
Desaguliers John ‡
Dewey John ‡
Diderot Denis ‡
Dilthey Wilhelm ‡
Diogenes z Synopy ‡
Dioklecjan ‡, ‡
Domicjan ‡
Donders Frans Cornelis ‡
Doyle Michael W. ‡
Drakon ‡
Draper John William ‡
Drummond Philo ‡
Dubois Eugene ‡
Duhr Bernhard ‡
Durkheim Emil ‡
Dutschke Rudi ‡, ‡
E
Edward Wyznawca ‡
Edyp ‡
Efialtes ‡
Einhard ‡
Einstein Albert ‡, ‡, ‡
Eliade Mircea ‡
Eligiusz œw. ‡
Elżbieta II ‡
Empedokles ‡, ‡
Engels Fryderyk ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Enlil ‡
Enmebaragesi ‡
Epiktet ‡
Epikur ‡
Erasistratos z Kos ‡
Eratostenes z Cyreny ‡
Erazm z Rotterdamu ‡, ‡
Erhard Ludwig ‡
Erikson Erik ‡, ‡, ‡
Esfandijari Ferejdun M. ‡
Eucken Walter ‡
Eudoksos z Knidos ‡
Eugenusz IV ‡
Euklides ‡
Evans Arthur ‡
Evans Warren Felt ‡
Evola Julius ‡
F
Fechner Gustav Theodor ‡
Ferdynand Aragoński ‡, ‡
Ferdynand I ‡
Ferguson Adam ‡
Ferguson Marilyn ‡
Feuerbach Ludwig ‡, ‡
Ficino Marsilio ‡, ‡, ‡
Filip IV Piękny ‡
Filip Macedoński ‡, ‡
Filmer Robert ‡
Filodemos z Gadary ‡
Filon z Aleksandrii ‡
Filston z Lokroj ‡
Fiodorow Nikołaj ‡
Fischer Joschka ‡, ‡
Flawiusz Józef ‡
Ford Henry ‡
Forster Johann Georg ‡
Foucault Michel ‡
Fourier Charles ‡
Frazer James ‡, ‡, ‡
Freeman Derek ‡
Freinet Celestine ‡
Freire Paulo ‡
Freud Zygmunt ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Fromm Erich ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Fryderyk I Barbarossa ‡
Fuchs Leonhart ‡
Fukuyama Francis ‡
G
Gaius Gracchus ‡
Galen ‡
Galeriusz ‡
Galien ‡
Galileusz ‡, ‡, ‡
Gall Franz Joseph ‡
Galton Francis ‡
Gama Vasco da ‡
Ganna Andrea ‡
Gardner Gerald ‡
Gehlen Arnold ‡
Genzeryk ‡, ‡
Gerard z Cremony ‡, ‡
Gibbon Edward ‡
Gilgamesz ‡
Gimbutas Maria ‡
Ginsberg Allen ‡
Giroux Henry ‡
Glob Peter ‡
Gobineau Arthur ‡, ‡
Godwin William ‡
Gorgiasz ‡
Gracjan ‡
Greenblat Stephen ‡
Grimm Jakob ‡
Gross Otto ‡
Grosseteste Robert ‡
Grzegorz IX ‡, ‡
Grzegorz VI ‡
Grzegorz VII ‡, ‡
Grzegorz XVI ‡
Grzegorz z Nazjanzu ‡
Grzegorz z Nyssy ‡, ‡, ‡
Guevara Che ‡, ‡
H
Haarmann Harald ‡
Habermas Jürgen ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Hadrian ‡
Hadrian VI ‡
Haeckel Ernst ‡, ‡, ‡
Hagen Karl ‡
Hall Edward T. ‡
Hall Stuart ‡
Halley Edmond ‡
Hammond Nicholas ‡
Hammurabi ‡
Hanson Victor Davis ‡
Harari Yuval Noah ‡
Hargreaves James ‡
Harman Moses ‡
Harner Michael ‡, ‡
Hartlieb Johannes ‡
Harvey William ‡
Heidegger Martin ‡
Heisenberg Werner ‡, ‡
Hekatajos z Miletu ‡
Henryk I ‡
Henryk I Angielski ‡
Henryk I Ptasznik ‡
Henryk II ‡
Henryk III ‡
Henryk IV ‡
Henryk VII ‡
Henryk VIII ‡, ‡
Heraklit ‡
Herbart Johann F. ‡, ‡
Herder Johann ‡, ‡, ‡
Hermes Trismegistos ‡
Herodot ‡, ‡, ‡, ‡
Herofilus z Chalcedonu ‡
Herskovits M. ‡, ‡
Hezjod ‡, ‡
Hicks Stephen ‡
Hieronim św. ‡, ‡
Hildebrand ‡
Hipokrates ‡, ‡
Hippazos ‡
Hirschfeld Magnus ‡
Hobbes Thomas ‡, ‡, ‡
Hoffman Abbie ‡
Hoggart Herbert ‡
Holbach ‡
Homer ‡, ‡
Honoriusz ‡
Hooker Evelyn ‡
Horacy ‡
Horkheimer Max ‡, ‡
Hubbard Lafayette Ronald ‡
Huff Toby ‡
Hugo Kapet ‡
Humbert z Silva Candida ‡
Hume David ‡
Hundt Magnus ‡
Hunt Dave ‡
Hunt James ‡
Huntington Samuel ‡
Hus Jana ‡
Hutcheson Francis ‡, ‡
Huxley Julian ‡
Huxley Thomas ‡, ‡, ‡
Huygens Christiaan ‡
I
Innocenty VIII ‡
Isou Isidore ‡
Izydor z Sewilli ‡
J
Jacobsen Werner ‡
Jakobson Roman ‡
Jakub VI Szkocki ‡
Jamblich ‡
James William ‡, ‡, ‡
Jan Chryzostom ‡
Jan Paweł II ‡
Jan VIII ‡
Jan XXII ‡
Janssen Johannes ‡
Jerzy V ‡
Joanna Kastylijska ‡
Jokasta ‡
Jones E. Michael ‡, ‡
Jorn Asger ‡, ‡
Józef Flawiusz ‡
Juliusz Cezar ‡
Juliusz II ‡
Juliusz Nepod ‡
Juncker Jean-Claude ‡
Jung Carl ‡, ‡
Justynian ‡
K
Kahneman Daniel ‡
Kaligula ‡
Kalikst III ‡
Kalwin Jan ‡, ‡
Kandel David ‡
Kant Immanuel ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Kardec Allan ‡
Karloman ‡
Karneades z Cyreny ‡
Karol Łysy ‡, ‡, ‡
Karol Młot ‡
Karol Tłusty ‡
Karol V ‡
Karol Wielki ‡, ‡
Karol z Gandawy ‡
Kartezjusz ‡, ‡, ‡
Kasjan Jan ‡
Kasjodor ‡
Katarzyna Sieneñska ‡
Kazimierz Wielki ‡
Kelly George ‡
Kelly Petra ‡
Kelvin lord ‡
Kepler Jan ‡, ‡, ‡
Kerouac Jack ‡
Ketteler Wilhelm von ‡
King George ‡
Kleantes ‡
Klejstenes ‡, ‡
Klemens Aleksandryjski ‡, ‡
Klemens V ‡
Klemens VI ‡
Klemens VII ‡
Kluckhohn Clyde ‡, ‡
Knox Robert ‡
Kohl Helmut ‡
Kohlberg Lawrence ‡
Kojève Alexandre ‡
Kommodus ‡, ‡
Koneczny Feliks ‡, ‡, ‡
Konrad I ‡
Konstantyn Wielki ‡, ‡, ‡
Kopernik Mikołaj ‡, ‡
Korczak Janusz ‡
Kossinna Gustaf ‡
Kramer Heinrich ‡
Krassus ‡
Krates z Mallos ‡
Krates z Teb ‡
Krishnamurti Jiddu ‡
Kroeber Alfred ‡, ‡, ‡, ‡
Ksenofanes z Kolofonu ‡
Ksenofont ‡, ‡, ‡
Ksenokrates ‡
Kserkses I ‡
Kukliński Ryszard ‡
Kuntze Otton ‡
Kuroń Jacek ‡
Kurzweil Raymond ‡
L
La Mettrie Julien Offray de ‡
Lafargue Paul ‡
Lagash Urukaginę ‡
Lajos ‡
Lamarck Jean-Baptiste de ‡
Landa Diego de ‡
Lanfranc z Canterbury ‡
Las Casas Bartolome de ‡
Lassalle Ferdynand ‡
Lavater Johann Caspar ‡
LaVey Anton Szandor ‡
Law John ‡
Lawrence David Herbert ‡
Leary Timothy ‡
Leeuwenhoek Antoni van ‡
Leibniz Gottfried ‡
Leibniz Gottfried ‡
Leland Charles Godfrey ‡
Lemaître Georges ‡, ‡
Lenin Włodzimierz ‡, ‡
Lenneberg Eric ‡
Leon I ‡, ‡
Leon III ‡
Leon IX ‡
Leon X ‡
Leon XIII ‡, ‡
Lepidus ‡
Leskien August ‡
Leukippos z Miletu ‡
Leukippos z Miletu ‡
Levi Eliphas ‡
Levi-Strauss Claude ‡, ‡
Lewin Kurt ‡
Lewis Clive Staples ‡
Licyniusz ‡
Likurg ‡
Linneusz Karol ‡, ‡
Locke Alain ‡
Locke John ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Loevinger Jane ‡
Long Edward ‡
Lopez Robert Sabatino ‡
Lorenz Konrad ‡, ‡
Lotar ‡, ‡
Lowie R. ‡, ‡
Lubbock John ‡
Luckmann Thomas ‡
Ludwik ‡
Ludwik III Ślepy ‡
Ludwik IV Dziecię ‡
Ludwik Pobożny ‡, ‡
Ludwik VI Gruby ‡
Ludwik VIII ‡
Ludwik XIV ‡
Ludwik XVI ‡
Luitprand ‡
Lukrecjusz ‡, ‡
Luksemburg Róża ‡
Luque Hernando de ‡
Luter Martin ‡
M
Mach Ernst ‡
Machiavelli Niccolo ‡
Mahaprabhu ‡
Mahomet ‡
Mailer Norman ‡
Maksymilian I ‡
Maksymin ‡
Malinowski Bronisław ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Malpighi Marcello ‡
Malthus Thomas ‡
Mann Golo ‡
Mansel Jean ‡
Marcin V ‡
Marcin z Tours ‡
Marcuse Herbert ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Marduk ‡
Marek Antoniusz ‡
Marek Aureliusz ‡
Mariana Juan de ‡
Marks Karol ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Maslow Abraham ‡
Matter Jacques ‡
Mauss Marcel ‡
Mayr Ernst Walter ‡
McDougall William ‡
McLaren Peter ‡
McMahon T.A. ‡
Mead Margaret ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Medyceusz Jan ‡
Medyceusz Kosma ‡
Medyceusz Kosma Starszy ‡
Medyceusz Piotr ‡
Medyceusz Wawrzyniec ‡
Meiners Christoph ‡
Melanchton Filip ‡
Menes/Narmer ‡
Menippus ‡
Mentuhotep II ‡
Mesmer Franza Anton ‡
Metrodorus ‡
Mettrie de La ‡
Midelfort Erik H.C. ‡
Mikołaj II ‡
Mikołaj V ‡
Mill Johna Stuart ‡
Milles Thomas ‡
Millet Kate ‡
Milton John ‡
Mirandola Giovanni Pico della ‡
Modzelewski Karol ‡
Molina Luis de ‡
Money Johna ‡
Montesino Antonio de ‡, ‡
Montessori Maria ‡
Montúfar Alonso de ‡
Moore George Edward ‡
More Max ‡
More Thomas ‡
Morgan Lewis H. ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Morton Samuel George ‡
Moscovici Serge ‡
Mykerinos ‡
N
Naram-Sin ‡
Narmer ‡
Neemanm Jael ‡
Neill Alexander S. ‡
Nell-Breuning Oswald von ‡
Neron ‡
Nettles Bonnie ‡
Neurath Otto ‡
Newcomen Thomas ‡
Newton Izaak ‡, ‡, ‡
Niccoli Niccolo ‡
Niethammer Friedrich ‡
Nietzsche Fryderyk ‡, ‡, ‡
Nintu ‡
Nott Josiah Clark ‡
Numenios z Apamei ‡
O
Ockham William ‡, ‡
Odilo ‡
Odo ‡
Odoaker ‡, ‡
Ohnesorg Benno ‡
Oktawian ‡
Orygenes ‡, ‡
Ossietzky Carl ‡
Osthoff Hermann ‡
Otton I Wielki ‡, ‡
Owen Robert ‡
P
Pachomiusz ‡
Paley William ‡
Panajtios ‡
Pander Christian ‡
Panini ‡
Pappenheim Gottfried ‡
Pappos z Aleksandrii ‡
Papus ‡
Paracelsus ‡, ‡
Parkman Francis ‡
Parmenides ‡, ‡
Parsons Talcott ‡
Pascal Blaise ‡
Patryk św. ‡
Pauzaniasz ‡, ‡
Paweł Diakon ‡
Paweł II ‡
Paweł III ‡
Paweł św. ‡
Pawłow Iwan ‡, ‡
Pepin Krótki ‡
Perykles ‡
Pesch Heinrich ‡
Peterson Christopher ‡
Petrie Flinders ‡
Piaget Jean ‡, ‡
Picasso Pablo ‡, ‡
Pickering Charles ‡
Pico della Mirandola G. ‡
Pictorius Georg ‡
Piotr IV Aragoñski ‡
Piotr z Pizy ‡
Pirron ‡
Pitagoras ‡, ‡, ‡
Pius II ‡
Pius III ‡
Pizarro Francisco ‡
Planck Max ‡
Platon ‡, ‡, ‡
Plessner Helmuth ‡
Pleton ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Pliniusz Starszy ‡, ‡
Ploetz Alfred ‡
Plotyn ‡, ‡
Plutarch ‡, ‡
Płomińska-Krawiec Ewa ‡
Pollock Jackson ‡
Pombal markiz de ‡
Pompejusz ‡
Porfiriusz ‡
Posidonius ‡
Prabhupada ‡
Prichard James Cowles ‡
Proklos ‡
Prokopiusz z Cezarei ‡
Protagoras ‡, ‡
Proudhon Pierre-Joseph ‡
Pseudo-Dionizy ‡
Ptolemeusz ‡, ‡, ‡
Publiusz Nigidiusz Figulus ‡
Q
Quesnay François ‡
Quimby Phineas P. ‡
R
Radcliffe-Brown Alfred ‡
Randolph Beverly ‡
Rau Johannes ‡
Ray John ‡
Reagan Ronald ‡
Reich Wilhelm ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Reimarus H. S. ‡
Renfrew Colin ‡
Retzius Anders ‡
Reuchlin Johannes ‡
Rhees Rush ‡
Ricci Matteo ‡
Robert z Chester ‡
Rogers Carl ‡
Rorty Richard ‡, ‡
Rothbard Murray ‡
Rousseau Jean-Jacques ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Rubin Jerry ‡
Russell Bertrand ‡
Rutherford Ernest ‡
Ryle Gilbert ‡
S
Sacrobosco Johannes de ‡
Sade markiz de ‡
Saint-Simon Henri ‡
Saint-Vincent Jean Baptiste Bory de ‡
Salutati Coluccio ‡
Saphir Edward ‡, ‡
Sargon II ‡
Sargon Wielki ‡
Saussure Ferdinand ‡
Schallmayer Wilhelm ‡
Schedel Hartmann ‡
Scheler Max ‡, ‡
Schelling Friedrich ‡
Schemann Karl Ludwig ‡
Schlick Moritz ‡
Schliemann Heinrich ‡
Schmidt Klaus ‡, ‡
Schrödinger Erwin ‡
Schroeder Gerhard ‡
Schumpeter Joseph ‡, ‡, ‡
Schuon Frithjof ‡
Schweitzer Albert ‡
Segusio Enrico ‡
Sekstus Empiryk ‡
Seleukosa z Seleucji ‡
Seligman Martin ‡
Seneka ‡
Seneka Młodszy ‡
Sepulveda Juan Gines de ‡
Serwiusz Tuliusz ‡
Sewer Aleksander ‡
Sędziwój Michał ‡
Shaw George B. ‡, ‡, ‡
Sieradzan Jacek ‡
Simon Herbert ‡
Sinnett Alfred Percy ‡
Skinner Burrhus ‡
Smith Adam ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Sokal Alan ‡
Solon ‡
Sombart Werner ‡
Soros George ‡
Spangler David ‡
Spartakus ‡
Spencer Herbert ‡, ‡
Spengler Oswald ‡, ‡
Speuzyp ‡
Spinelli Altiero ‡
Spiro Melford ‡
Spranger Eduard ‡
Stachanow Aleksiej ‡
Stalin Józef ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Stang Ivan ‡
Stefan II ‡
Steward Julian ‡, ‡
Stöcker Helene ‡
Strabon ‡
Straton z Lampsaku ‡
Strawson Peter Frederick ‡
Stylicho ‡
Suárez Francisco ‡
Sulla ‡
Sumu-abum ‡
Swedenborg Emanuel ‡
Sykstus IV ‡
Sylwester III ‡
Szamszi-Adad ‡
Szulgi ‡
T
Tacyt ‡
Tales ‡, ‡
Tarkwiniusz Pyszny ‡
Tarkwiniusz Stary ‡
Teodoryk ‡
Teodozjusz ‡, ‡, ‡, ‡
Teofano ‡
Teofrast ‡
Tertulian ‡
Thatcher Margaret ‡
Theodulf ‡
Thomsen Christian ‡
Thorndike Edward ‡
Timon ‡
Tomasz św. ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡, ‡
Touraine Alain ‡
Toynbee Arnold ‡
Trevelyan George ‡
Trocki Lew ‡
Tukidydes ‡
Turgot Anne Robert ‡
Turner William ‡
Tversky Amos ‡
Tyler Wat ‡
Tylor Edward B. ‡, ‡, ‡, ‡
Tyson Edward ‡
U
Urban II ‡, ‡
Ur-Nammu ‡, ‡
Ussher James ‡
V
Valla Lorenzo ‡
Varro Marcus Terentius ‡, ‡
Veblen Thorstein ‡, ‡
Vesalius Andreas ‡, ‡, ‡
Vespucci Amerigo ‡
Vinci L. da ‡, ‡, ‡
Virey Julien-Joseph ‡
Vitoria Francisco de ‡, ‡, ‡
Vogt Karl ‡
Voigt Georg ‡
Voigt Gottfried ‡
Vonholdt Christl Ruth ‡
W
Waldo ‡
Walens ‡, ‡
Walentynian II ‡
Walerian ‡, ‡, ‡
Wallace Alfreda Russel ‡
Watson John ‡
Watt James ‡
Weber M. ‡, ‡, ‡, ‡
Weber Max ‡
Weitling Wilhelm ‡
Wergiliusz ‡
Wertheimer Max ‡
Wespazjan ‡
White Andrew Dickson ‡
White Charles ‡, ‡
White Gilbert ‡
White Hayden ‡
White Leslie ‡
Whorf Benjamin ‡
Wilberforce Samuel ‡
Wilhelm II ‡
Wilhelm III Orañski ‡
Wilhelm Zdobywca ‡
Wisdom John ‡
Witkiewicz Stanisław I. ‡
Wittfogel Karl August ‡
Wittgenstein Ludwig ‡
Włodkowic Paweł ‡
Wolff Caspar Friedrich ‡
Wolff Christian ‡
Wolter ‡
Wundt Wilhelm ‡, ‡
Wycliffe John ‡
Wygotski Lew ‡
X
Xi Jinping ‡
Z
Zachariasz ‡
Zamojski Jan ‡
Zeno ‡
Zenon z Kition ‡
Zenon z Sydonu ‡
Zumárraga Juan de ‡