You are on page 1of 214

ALAN F.

CHALMERS

CZYM JEST TO,


CO ZWIEMY NAUKĄ?

Rozważania
o naturze, statusie i metodach nauki
Wprowadzenie
do współczesnej filozofii nauki

Przełożył i przypisami opatrzył


Adam Chmielewski

Wydawnictwo
Siedmioróg
Tytuł oryginału
What is this thing called Science?

Redaktor
Ewa Bracka

© Copyright 1976, 1982 by A. F. Chalmers

Copyright for the Polish edition by Siedmioróg, 1993

ISBN 83-85193-44-8

Wydawnictwo Siedmioróg. Wrocław 1993


Wydanie pierwsze. Nakład 3000 egzemplarzy
Rzeszowskie Zakłady Graficzne
Rzeszów, ul. Płk L. Lisa-Kuli 19
Zam. 5436/92
Spis treści
Od tłumacza ................................................................................................................................. 8
Przedmowa do pierwszego wydania ......................................................................................... 11
Przedmowa do drugiego wydania............................................................................................. 14
Wprowadzenie ............................................................................................................................. 16

I. Indukcjonizm .................................................................................................................... 22
1. Zdroworozsądkowy pogląd na naukę .................................................................... 22
2. Indukcjonizm naiwny ............................................................................................. 23
3. Logika i rozumowanie dedukcyjne . . · ................................................................ 27
4. Przewidywanie i wyjaśnianie w indukcjonistycznej teorii nauki . . 29
5. Urok naiwnego indukcjonizmu ............................................................................... 33

II. Problem indukcji ........................................................................................................... 35


1. Czy można uzasadnić zasadę indukcji? ................................................................. 35
2. Nawrót do prawdopodobieństwa ............................................................................ 39
3. Możliwe reakcje na problem indukcji.................................................................... 42

III. Zależność obserwacji od teorii ...................................................................................... 45


1. Potoczna teoria obserwacji ...................................................................................... 46
2. Doznania wzrokowe nie wywołane obrazami siatkówkowymi . . 47
3. Teoria a zdania obserwacyjne ................................................................................. 51
4. Rola teorii w obserwacji i eksperymencie . ........................................................... 57
5. Indukcjonizm nie całkiem obalony ........................................................................ 59

IV. Idea falsyfikacji ............................................................................................................... 62


1. Argument logiczny na rzecz falsyfikacjonizmu .................................................... 62
2. Falsyfikowalność jako kryterium naukowości teorii ........................................... 63
3. Stopnie falsyfikacji, jasności i precyzji .................................................................. 67
4. Falsyfikacjonizm i postęp ......................................................................................... 71

V. Falsyfikacjonizm wyrafinowany .................................................................................... 76


Nowe przewidywania i rozwój wiedzy ......................................................................... 76
1. Względność stopni falsyfikacji ................................................................................ 76
2. Podnoszenie stopnia falsyfikacji i modyfikacje ad hoc........................................ 77
4 Spis treści

3. Potwierdzanie w falsyfikacjonistycznej teorii nauki ............................................ 80


4. Śmiałość, nowatorskość i ogólne tło wiedzy ........................................................... 83
5. Porównanie indukcjonistycznej i falsyfikacjonistycznej teorii konfir-
macji ........................................................................................................................ 85

VI. Granice falsyfikacjonizmu ............................................................................................... 88


1. Zależność obserwacji od teorii i omylność falsyfikacji ....................................... 88
2. Nieskuteczna obrona Poppera ................................................................................ 89
3. Złożoność prawdziwych sytuacji eksperymentalnych ........................................ 92
4. Historyczna nieadekwatność falsyfikacjonizmu .................................................. 95
5. Rewolucja kopernikańska ....................................................................................... 97

VTT. Teorie jako struktury: ................................................................................................... 107


Programy badawcze ....................................................................................................... 107
1. Teorie jako strukturalne całości ............................................................................. 107
2. Lakatos: programy badawcze ................................................................................. 110
3. Metodologia w programie badawczym.................................................................. 115
4. Porównywanie programów badawczych ............................................................... 117

VUE. Teorie jako struktury: ..................................................................................................... 121


Paradygmaty Kuhna...................................................................................................... 121
1. Uwagi wstępne ........................................................................................................... 121
2. Paradygmaty a nauka normalna ............................................................................ 123
3. Kryzys i rewolucja .................................................................................................... 127
4. Funkcje nauki normalnej i rewolucji naukowej .................................................. 131

IX. Racjonalizm a relatywizm ............................................................................................... 135


1. Racjonalizm................................................................................................................ 135
2. Relatywizm ................................................................................................................. 136
3. Lakatos-racjonalista ................................................................................................. 138
4. Kuhn-relatywista ....................................................................................................... 143
5. O potrzebie zmiany języka....................................................................................... 147

X. Obiektywizm .................................................................................................................... 149


1. Indywidualizm ........................................................................................................... 149
2. Obiektywizm .......................................................................................................... 152
3. Nauka jako praktyka społeczna .............................................................................. 155
4. Obiektywizm w koncepcjach Poppera, Lakatosa i Marksa . . . 157

XI. Obiektywistyczna koncepcja zmiany teorii w fizyce ................................................. 161


1. Granice obiektywizmu w koncepcji Lakatosa....................................................... 161
Spis treści 5

2. Obiektywne możliwości ............................................................................................ 163


3. Obiektywistyczna koncepcja zmiany teorii w fizyce ........................................... 166
4. Słowo ostrzeżenia ...................................................................................................... 169

KII. Feyerabend: anarchistyczna teoria wiedzy .................................................................. 172


1. Wszystko wolno ......................................................................................................... 172
2. Niewspółmierność...................................................................................................... 175
3. Nauka czy voodoo? ................................................................................................... 179
4. Wolność człowieka ................................................................................................... 181

XIII. Prawda, realizm, instrumentalizm .............................................................................. 186


1. Uwagi wstępne......................................................................................................... 186
2. Instrumentalizm........................................................................................................ 187
3. Korespondencyjna teoria prawdy .......................................................................... 191
4. Kłopoty ze zdroworozsądkowym pojęciem prawdy ............................................ 194
5. Popper o przybliżeniu do prawdy .......................................................................... 198

XIV. Realizm niereprezentacyjny ......................................................................................... 202


1. Teorie i ich następczynie .......................................................................................... 202
2. Realizm niereprezentacyjny .................................................................................. 204
3. Czym więc jest nauka ............................................................................................... 206
4. Relatywizm w perspektywie .................................................................................... 208
5. Czy warto? ................................................................................................................. 211
Bibliografia................................................................................................................. 213
Od Tłumacza

Książka niniejsza jest wprowadzeniem do problemów i teorii


współczesnej filozofii nauki. Jej autor, Alan Chalmers, rozpoczyna
wykład od rozważenia formalnej struktury stanowiska naiwnego in-
dukcjonizmu, przypisywanego zazwyczaj członkom Koła Wiedeń-
skiego oraz ich zwolennikom jako ich oficjalna doktryna. Induk-
cjonizm jest następnie przedmiotem krytycznej analizy z punktu
widzenia falsyfikacjonizmu, tj. koncepcji rozwoju nauki, którą za-
proponował w latach trzydziestych Karl Popper. Falsyfikacjonizm
jest omawiany przez Chalmersa wnikliwiej niż inne koncepcje, po
pierwsze dlatego, że Chalmers, swego czasu instytucjonalnie związa-
ny z filozofami z London School of Economics, gdzie Popper zało-
żył swoją szkołę racjonalistycznej filozofii nauki i metodologii, był
wyznawcą obowiązujących w szkole Poppera przekonań, a po drugie
dlatego, że ukształtowanie się falsyfikacjonizmu jako stanowiska
w teorii nauki stymulowało dalszy intensywny rozwój filozofii nauki
jako dyscypliny teoretycznej. Falsyfikacjonizm, sformułowany przez
Poppera w sposób budzący kontrowersje, ulegał w okresie później-
szym głębokim przeformułowaniom w pismach swych uczniów ta-
kich jak Imre Lakatos, John Worrall, Elie Zahar, czy ostatnio John
Watkins, lub też był przedmiotem zdecydowanej krytyki i odrzuce-
nia przez takich autorów jak Paul Feyerabend czy David Stove.
Analiza odmian falsyfikacjonizmu, naiwnej, przedstawionej przez
Poppera, oraz wyrafinowanej, głoszonej przez Lakatosa, jest koniecz-
na dla zrozumienia kolejnego etapu ewolucji współczesnej filozofii
nauki, czyli socjologicznej koncepcji nauki zaproponowanej przez
Thomasa S. Kuhna. Rozważania na temat opozycyjności pomiędzy
Popperowskim racjonalizmem krytycznym z jednej strony, i „relatywi-
zmem" Kuhną z drugiej, prowadzą Chalmersa w dalszej kolejności do
przedstawienia własnej, „obiektywistycznej" koncepcji rozwoju nauki.
( HI tłumacza 7

Ewolucja filozofii nauki stanowi główny wątek niniejszej książki,


lecz jej walory na tym się nie wyczerpują. Opisując poszczególne
koncepcje nauki, Chalmers posługuje się wieloma interesująco zinter-
pretowanymi przykładami z dziejów nauki, wprowadza liczne, bardzo
przystępnie wyjaśnione pojęcia, których znajomość jest niezbędnym
warunkiem zrozumienia zagadnień filozofii nauki. Znajdujemy więc
klarowną dyskusję trudnego problemu zależności obserwacji od teorii
oraz roli, jaką zależność ta odegrała w krytyce logicznego pozytywiz-
mu ze strony koncepcji falsyfikacjonistycznej, a także w krytyce fal-
syfikacjonizmu ze strony zwolenników „relatywistycznych" koncepcji
nauki. Chalmers objaśnia również takie pojęcia jak potwierdzalność,
prawdoupodobnienie, śmiałość teorii, ogólne tło wiedzy, niewspółmier-
ność teorii, itd., objaśnia istotę ogólnych stanowisk realizmu i in-
strumentalizmu w filozofii nauki, a także i to, w jaki sposób doszło
ilo ugruntowania się Kopernikańskiej heliocentrycznej teorii niebios
i jaką rolę teoria ta odegrała w powstaniu nauki nowożytnej. Filozofi-
czną narrację ożywiają objaśnienia powstawania tęczy oraz tego, dzię-
ki czemu nietoperze umieją sprawnie latać w ciemnościach.
*

W przedmowie do pierwszego wydania tej książki Chalmers stwier-


dza, że do jej napisania skłonił go brak podręcznika, który w przy-
stępny sposób byłby objaśniał podstawowe pojęcia, doktryny i teorie
współczesnej filozofii nauki; chciał zaproponować tekst, który — nie
dążąc do zastąpienia oryginalnych dzieł klasyków filozofii nauki —
stanowiłby łatwo zrozumiałe źródło orientacji w problemach tej dy-
scypliny, a także punkt wyjścia do dalszych badań, jeżeli kto zechce się
im oddać. Mimo trudności zadania, jakim jest przystępne wyjaśnienie
ezoterycznych zagadnień tej specjalistycznej dziedziny filozoficznej,
Chalmers wywiązał się zeń znakomicie. Miarą jego sukcesu niech
będzie fakt, że przekład polski jest już dziesiątą — poza oryginałem
angielskim — wersją językową tej książki.
Polskie wydanie pracy Chalmersa wypełni bardzo dotkliwą lukę
na naszym rynku podręczników akademickich, ponieważ brak takiego
wprowadzenia do filozofii nauki daje się mocno odczuć w dydaktyce
lilozofii. Sytuację nauczyciela filozofii wydatnie pogarsza fakt, że
8 Od tłumacza

w Polsce dostępność do oryginalnych tekstów filozofów nauki jest


znacznie bardziej utrudniona niż w krajach angielskojęzycznych, które
są głównymi ośrodkami rozwoju tej dyscypliny. Kiedy więc Wydaw-
nictwo Siedmioróg zwróciło się do mnie z propozycją przełożenia tej
książki na język polski, pochwyciłem tę sposobność z tych samych
powodów, dla których Chalmers ją napisał, ale motywowany do
pracy znacznie pilniejszą potrzebą.

Wrocław, 4 stycznia 1992 Adam Chmielewski


Przedmowa do pierwszego wydania

„Jak wszyscy młodzi ludzie postanowiłem


zostać geniuszem, ale na szczęście
w porę zachciało mi się śmiać".
LAWRENCE DURRELL Clea

Książka ta jest próbą prostego, jasnego i elementarnego wprowa-


dzenia do współczesnych poglądów na naukę. Wykładając filozofię
nauki studentom filozofii i samym naukowcom, chcącym zapoznać
się z nowoczesnymi teoriami nauki, coraz silniej uświadamiałem
sobie, że nie istnieje odpowiednia pojedyncza książka, czy choćby
mała ilość książek, które można byłoby polecić początkującym. Je-
dyne źródła na temat współczesnych teorii nauki to oryginalne dzieła
autorów tych teorii. Jednak wiele z nich to teksty zbyt trudne dla
kogoś, kto dopiero zaczyna studiować ten przedmiot, i są one zbyt
liczne, aby można było łatwo je udostępnić dużej liczbie studentów.
Niniejsza książka nie zastąpi oczywiście źródeł oryginalnych, jeżeli
kto pragnie oddać się badaniom tych spraw w poważny sposób, ale
mam nadzieję, że będzie stanowić pożyteczny i łatwo dostępny punkt
wyjścia, którego dotychczas brakowało.
Moją intencją było omówienie różnych teorii nauki w sposób
przystępny, lecz zamiar ten okazał się możliwy do realizacji w około
dwóch trzecich książki. Dotarłszy do tego momentu zacząłem kryty-
kować współczesne poglądy i ku własnemu zaskoczeniu stwierdzi-
łem, że nie zgadzam się z nimi znacznie silniej, niż początkowo
przypuszczałem, oraz że dzięki tej krytyce wyłania się pewna dosyć
spójna nowa koncepcja.
Tę nową koncepcję próbuję naszkicować w ostatnich rozdziałach
książki. Lubię myśleć, że druga część książki zawiera nie tylko
10 Przedmowa do pierwszego wydania

podsumowanie znanych poglądów na naukę, ale także zarys nowej


teorii nauki.
Moje zawodowe zainteresowanie historią i filozofią nauki miały
początek w Londynie, w klimacie dominacji poglądów Karla Pop-
pern. Każda stronica tej książki świadczy o tym, jak wielki jest mój
dług wobec Karla Poppera, jego dzieł, wykładów i seminariów. To
samo mogę powiedzieć o oddziaływaniu na mnie twórczości profeso-
ra Imre Lakatosa. Pierwsza część mojej książki wiele zawdzięcza
znakomitemu artykułowi Lakatosa o metodologii programów badaw-
czych. Istotną cechą szkoły Popperowskiej był nacisk, jaki kładło
się w niej na jasne sformułowanie problemu, nad którym się pracuje,
oraz na prosty sposób wyrażania własnych poglądów. Choć wiele
zawdzięczam pod tym względem Popperowi i Lakatosowi, moje
umiejętności w tym zakresie, jeżeli w ogóle je mam, kształtowały się
głównie pod wpływem profesora Heinza Posta, który był moim
promotorem w Chelsea College, gdzie pracowałem nad doktoratem
w Department of History and Philosophy of Science. Nie mogę
uwolnić się od poczucia, że jego egzemplarz tej książki zostanie mi
zwrócony wraz z żądaniem, abym przepisał fragmenty, których on
nie rozumie. Spośród moich kolegów londyńskich, którym jestem
winien szczególną wdzięczność — większość z nich była wówczas
jeszcze studentami — wielkiej pomocy udzieliła mi Noretta Koertge,
obecnie pracująca w Indiana University.
Wspomniałem o tym, że szkoła Popperowska jest szkołą. Nie
uświadamiałem sobie, do jakiego stopnia byłem zaangażowany w tę
szkołę, dopóki nie znalazłem sie w Sydney. Ku swemu zaskoczeniu
stwierdziłem, że są w Sydney filozofowie znajdujący się pod wpły-
wem Wittgensteina, Quine'a lub Marksa, którzy ponadto twierdzili,
że w wielu kwestiach Popper zupełnie się myli, a niektórzy z nich
głosili nawet, że jego poglądy są zdecydowanie niebezpieczne. Bar-
dzo wiele nauczyłem się dzięki temu doświadczeniu. Jedną z rzeczy,
których się nauczyłem, było to, że Popper rzeczywiście myli się
w wielu sprawach, o czym piszę w ostatnich partiach książki. Nie
zmienia to jednak faktu, że stanowisko Poppera jest daleko lepsze
od teorii przyjmowanych w większości instytucji filozoficznych,
z którymi miałem okazję się zetknąć.
Przedmowa do pierwszego wydania 11

Wiele zawdzięczam moim przyjaciołom w Sydney, którzy pomo-


gli mi obudzić się z dogmatycznej drzemki. Nie chcę jednak przez to
powiedzieć, że teraz wolę ich poglądy raczej niż Popperowskie. Oni
o tym wiedzą. Nie mając jednak tutaj miejsca na obskurancki non-
sens o niewspółmierności schematów pojęciowych (tu zapewne pop-
peryści nadstawią uszu) chcę powiedzieć, że zakres, w którym byłem
zmuszony uznać — i odpierać — poglądy moich australijskich kole-
gów i oponentów, spowodował, że zrozumiałem siłę ich stanowiska
oraz słabości mojego. Mam nadzieję, że nikt się nie poczuje urażony,
jeżeli wymienię w tym kontekście Jeana Curthoysa i Wala Suchtinga.
Uważny czytelnik wykryje w tej książce dziwną metaforę, skra-
dzioną z Władimira Nabokova, i zapewne zrozumie, że winienem
mu za to podziękowanie (czy raczej przeprosiny).
Kończę ciepłym pozdrowieniem dla tych przyjaciół, których moja
książka nic nie obchodzi, którzy jej nie przeczytają, ale którzy znosili
mnie wówczas, gdy ją pisałem.

Alan Chalmers
Sydney, 1976
I'rzedmowa do drugiego wydania 12

Przedmowa do drugiego wydania

Sądząc po reakcji na pierwsze wydanie tej książki, można powie-


dzieć, że pierwsze osiem jej rozdziałów sprawuje się całkiem nieźle
jako „proste, jasne i elementarne wprowadzenie do współczesnych
poglądów na naukę". Panuje również dość powszechna zgoda, że
ostatnie cztery rozdziały nie spełniają swego zadania. Przygotowując
niniejsze przejrzane i rozszerzone wydanie, pozostawiłem osiem pier-
wszych rozdziałów w zasadzie bez zmian, i zastąpiłem cztery ostatnie
sześcioma zupełnie nowymi rozdziałami. Jednym z problemów zwią-
zanych z drugą częścią książki w jej pierwszym wydaniu było to, że
nie była ona ani prosta, ani elementarna. Pisząc te nowe sześć
rozdziałów starałem się, aby wykład był prosty, choć obawiam się,
że nie całkiem mi się to powiodło tam, gdzie piszę o pewnych
trudnych zagadnieniach w ostatnich dwóch rozdziałach. Mam na-
dzieję, że moje dążenie do prostoty wykładu nie spowodowało try-
wializacji omawianych kwestii.
Inny problem dotyczący drugiej części pierwszego wydania to
brak jasności. Choć jestem przekonany w dalszym ciągu, że w swo-
ich poszukiwaniach byłem na właściwym tropie, na pewno nie udało
mi się wyrazić spójnego i dobrze uzasadnionego stanowiska, na co
krytycy nie omieszkali zwrócić mi uwagi. Nie można całej winy
złożyć na Louisa Althussera, którego poglądy były bardzo modne,
gdy pisałem swoją książkę, i których wpływ daje się wykryć w pew-
nym stopniu w obecnym wydaniu. Dostałem nauczkę i przyrzekam,
że na przyszłość będę się strzegł nowych mód prosto z Paryża.
Moi przyjaciele Terry Blake i Denise Russell przekonali mnie, że
pisma Paula Feyerabenda są znacznie bardziej istotne, niż sądziłem
uprzednio. W nowym wydaniu poświęciłem mu więcej uwagi i pod-
jąłem wysiłek oddzielenia ziarna od plew, antymetodyzmu od dadai-
zmu. Byłem również zmuszony wydobyć pewien istotny sens zawarty
I'rzedmowa do drugiego wydania 13

w „obskuranckim nonsensie o niewspółmierności schematów poję-


ciowych".
Nowe wydanie tej książki wiele zawdzięcza krytyce licznych kole-
gów, recenzentów i korespondentów. Nie zdołam ich tutaj wymienić,
lecz uznaję swój dług wobec nich i bardzo im dziękuję.

Alan Chalmers
Sydney, 1981
I'rzedmowa do drugiego wydania 14

Wprowadzenie

W czasach współczesnych nauka cieszy się wielkim poważaniem.


Panuje powszechne przekonanie, że nauka i jej metody mają w sobie
coś specjalnego. Uznanie jakiegoś twierdzenia, rozumowania czy
eksperymentu za „naukowe" sugeruje, że mają one jakąś szczególną
zaletę lub przysługuje im wyjątkowa niezawodność. Ale cóż takiego
jest w nauce? Czym jest „naukowa metoda", która rzekomo daje
szczególnie niezawodne czy użyteczne wyniki? Książka ta jest próbą
odpowiedzi na takie pytania.
Wiele danych codziennego doświadczenia świadczy o tym, że
nauka cieszy się ogromnym szacunkiem, choć zarazem towarzyszy
mu pewna doza rozczarowania ze względu na konsekwencje, który-
mi się ją obciąża, takie jak bomby wodorowe i zatrucie środowiska.
Reklamy często wykrzykują, że dany produkt został naukowo uzna-
ny za bielszy, silniejszy, bardziej powabny seksualnie niż inne, kon-
kurencyjne produkty. W ten sposób autorzy reklam mają nadzieję
wszystkich przekonać, że ich twierdzenia są szczególnie dobrze uza-
sadnione i właściwie niekwestionowalne. Ale to nie wszystko. Oto
pewna reklama gazetowa, proponująca Christian Science* (Naukę
Chrześcijańską) głosi: „Nauka twierdzi, że prawdy Pisma świętego
można udowodnić", i stwierdza dalej, że „obecnie nawet sami uczeni
w nie wierzą". Mamy tu bezpośrednie odwołanie do autorytetu
nauki i uczonych. Można więc zapytać — na czym opiera się ten
autorytet?
Ogromny szacunek dla nauki nie ogranicza się tylko do życia
codziennego i środków masowego przekazu. Panuje on również
w świecie uczonych i we wszystkich dziedzinach wiedzy. Wiele dzie-

* Christian Science, Nauka Chrześcijańska, właściwa nazwa Church of Christ, Scientist, czyli Kościół Chrys-
tusa-Uczonego, sekta religijna i zarazem system leczenia, zapoczątkowane przez Mary Baker Eddy w USA —
przyp. A. Ch.
Wprowadzenie 15

dzin wiedzy uznaje się za naukowe, aby wskazać, że metody w nich


stosowane są równie niezawodne i potencjalnie owocne, jak metody
stosowane w naukach tradycyjnych, takich jak fizyka. Nauki polity-
czne i społeczne są obecnie czymś powszechnym. Marksiści twierdzą,
że materializm historyczny jest nauką. Na uniwersytetach i w kole-
giach amerykańskich jeszcze niedawno wykładało się (albo nadal
jeszcze się wykłada) nauki, które za swój przedmiot mają admini-
strację, mowę, książkę, lasy, nabiał, mięso, i hodowlę zwierząt, a na-
wet śmierć i sprawy z tym związane.1 „Uczeni" w tych dziedzinach
często uznają swoją pracę za zgodną z empiryczną metodą fizyki,
która w ich pojęciu polega na zbieraniu „faktów" za pomocą uważ-
nej obserwacji, eksperymentu i wyprowadzaniu z tych faktów praw
i teorii przy użyciu swego rodzaju logicznego postępowania. Mój
kolega z katedry historii, który najwidoczniej wierzy w tego rodzaju
empiryzm, powiedział mi, że obecnie nie można jeszcze napisać
historii Australii, ponieważ nie znamy jeszcze dostatecznej liczby
faktów. Napis na frontonie budynku wydziału nauk społecznych
Uniwersytetu w Chicago głosi: „Jeżeli nie umiesz mierzyć, twa wie-
dza jest wątła i niewystarczająca"2. Nie ma wątpliwości, że wielu
pracowników tej instytucji, uwięzionych w swych nowoczesnych la-
boratoriach, spogląda na świat poprzez kraty cyfr nie zdając sobie
sprawy z tego, że metody, które pragną stosować, są nie tylko
nieskuteczne, ale również nie są metodami, dzięki którym fizyka
odniosła swój sukces.
Błędne poglądy na temat nauki omawiam i krytykuję w pierw-
szych rozdziałach niniejszej książki. Choć niektórzy uczeni i wielu
pseudouczonych twierdzi, że są zwolennikami takiej metody, każdy
współczesny filozof jest świadom przynajmniej niektórych jej ograni-
czeń. Najnowsze osiągnięcia w filozofii nauki wskazały i ujawniły
ogromne trudności związane z przekonaniem, że nauka opiera się na
fundamencie składającym się z wyników obserwacji i eksperymen-

1
Lista ta pochodzi z artykułu C. Truesdella cytowanego w: J. R. Ravetz, Scientific Knowledge and Ils Social
I'roblems, Oxford University Press, Oxford 1971, s. 387, przypis.
2
T. S. Kuhn, „The Function of Measurement in Modern Physical Science, fsis, 52, 1961, ss. 161—93
|wydanie polskie, „Funkcja pomiaru w nowożytnej fizyce" w: T. S. Kuh, Dwa bieguny. Tradycja i nowatorstwo
w badaniach naukowych, PIW Warszawa 1985, przekład Stefan Amsterdamski, s. 255 — przyp A. Ch.]. Inskrypcja
la jest cytowana na s. 161 [amerykańskiego wydania].

Czym jest to.


Wprowadzenie 16

tów, oraz z przekonaniem, że istnieje swego rodzaju procedura wnio-


skowania, która umożliwia wyprowadzanie teorii naukowych z takiej
podstawy w sposób niezawodny. Nie istnieje metoda, dzięki której
można byłoby wykazać, że dana teoria jest prawdziwa, czy choćby
prawdopodobnie prawdziwa. W dalszej części książki argumentuję,
że próby przedstawienia prostej logicznej rekonstrukcji „metody
naukowej" napotykają na liczne dodatkowe trudności wobec faktu,
że nie istnieje również metoda, dzięki której można w konkluzywny
sposób obalać teorie naukowe.
Niektóre argumenty na rzecz twierdzenia, że teorii naukowych
nie można konkluzywnie dowodzić ani obalać opierają się w głównej
mierze na rozważaniach filozoficznych i logicznych. Inne opierają się
na szczegółowej analizie historii nauki i współczesnych teorii nauko-
wych. Cechą współczesnych osiągnięć w teorii metody naukowej jest
to, że coraz większą uwagę przykłada się w nich do historii nauki.
Jednym z żenujących wyników takiego postępowania było to, że
epizody z historii nauki, uznawane przez wielu filozofów za najbar-
dziej charakterystyczne kamienie milowe w rozwoju nauki, takie jak
odkrycia Galileusza, Newtona, Darwina czy Einsteina, powstawały
w zupełnie inny sposób, niż to sobie filozofowie wyobrażali. Elemen-
tem typowej reakcji na odkrycie, że teorie naukowe nie dają się ani
udowodnić, ani obalić, oraz że rekonstrukcje filozoficzne mają nie-
wiele wspólnego z tym, co faktycznie dzieje się w nauce, jest po-
rzucenie przekonania, że nauka jest działalnością racjonalną, po-
sługującą się jakąś specjalną metodą czy metodami. Tego rodzaju
reakcja skłoniła niedawno znanego filozofa i żartownisia, Paula
Feyerabenda, do napisania książki o tytule Against Method: Outline
of an Anarchistic Theory of Knowledge3, oraz artykułu pod tytułem
„Philosophy of Science: A Subject with a Great Past". 4 Zgodnie ze
skrajnym poglądem, który zazwyczaj wczytuje się w pisma Feyera-
benda, nauka nie posiada żadnych szczególnych cech, dzięki którym

3
P. K. Feyerabend, Against Method. Outline of an Anarchistic Theory of Knowledge. New Left Books,
London 1975. (Polski tytuł tej książki brzmi: Przeciwko metodzie. Zarys anarchistycznej teorii wiedzy.)
4
P. K. Feyerabend, „Philosophy of Science: A Subject with a Great Past", w: Historical and Philosophical
Perspectives of Science. Minnesota Studies in Philosophy of Science, vol. 5, ed. Roger H. Stuewer, University of
Minnesota Press, Minneapolis 1970, ss. 172—183 [Polski tytuł tego artykułu brzmi: „Filozofia nauki: dziedzina
z wielką przeszłością"].
Wprowadzenie 17

byłaby lepsza od innych form wiedzy, takich jak mity starożytne czy
voodoo. Wielki szacunek dla nauki jest współczesną religią, odgry-
wającą rolę podobną do roli chrześcijaństwa w Europie w poprze-
dnich epokach. Powiada się, że wybór pomiędzy teoriami sprowadza
się do wyborów określonych z uwagi na pewne wartości subiektywne
i pragnienia jednostek. Nie ulegając tego rodzaju reakcjom na upa-
dek tradycyjnych teorii nauki, staram się przedstawić taki opis fizy-
ki, który nie jest subiektywny i indywidualistyczny, oraz który, uzna-
jąc wiele elementów Feyerabendowskiej krytyki metody, sam jest
odporny na taką krytykę.
Filozofia nauki ma swoją historię. Francis Bacon jako jeden z pier-
wszych próbował wyrazić, czym jest metoda nowożytnej nauki.
W początkach XVII stulecia twierdził, że celem nauki jest poprawa
losu człowieka na ziemi i cel ten można uzyskać drogą zbierania
faktów w procesie zorganizowanej obserwacji i wyprowadzania
/ nich teorii. Od tamtego okresu teoria Bacona ulegała modyfika-
cjom i udoskonaleniom, a także radykalnej krytyce. Historyczny opis
i wyjaśnienie faktów z dziedziny filozofii nauki byłyby interesującym
przedsięwzięciem. Byłoby na przykład rzeczą bardzo interesującą
/.badać i wyjaśnić powstanie logicznego pozytywizmu, który zrodził
się w pierwszych dekadach obecnego stulecia w Wiedniu, uzyskał
ogromną popularność i posiada znaczny wpływ do dzisiejszego dnia.
Logiczny pozytywizm jest skrajną postacią empiryzmu, który głosi,
że teorie są uzasadnione tylko o tyle, o ile można je zweryfikować za
pomocą zaobserwowanych faktów, ale także, że posiadają one zna-
czenie o tyle, o ile można je w ten sposób wyprowadzić. Są dwa
zagadkowe aspekty powstania pozytywizmu. Jeden z nich polega na
tym, że powstanie pozytywizmu nastąpiło wówczas, gdy wraz ze
stworzeniem fizyki kwantowej i teorii względności Einsteina, fizyka
rozwijała się w spektakularny sposób, który jednak trudno było
pogodzić z teoriami pozytywizmu. Inny zaskakujący aspekt polega
na tym, że już w 1934 roku Karl Popper w Wiedniu i Gaston
Bachelard we Francji opublikowali dzieła zawierające przekonywają-
ce obalenie pozytywizmu, co jednak nie powstrzymało fali pozytywi-
zmu. W istocie dzieła Poppera i Bachelarda były niemal zupełnie
zapoznane i doczekały się zasłużonej uwagi dopiero niedawno. Para-
18 Wprowadzenie

doksalnie, w okresie gdy A. J. Ayer wprowadził logiczny pozyty-


wizm do Anglii, publikując książkę Language, Truth and Logic i sta-
jąc się tym samym najbardziej popularnym filozofem angielskim,
głosił doktrynę, której wady dużo wcześniej wykryli i poddali kryty-
ce Popper i Bachelard.5
Filozofia nauki rozwijała się gwałtownie w ostatnich dekadach.
Książka niniejsza jednak nie jest esejem na temat historii filozofii
nauki. Moim celem jest przedstawienie najnowszych osiągnięć filozo-
fii nauki, wyjaśnienie w możliwie najprostszy sposób pewnych
współczesnych teorii nauki, oraz wskazanie sposobów na ich ulep-
szenie. W pierwszej części książki przedstawiam dwie proste, ale
nieadekwatne teorie nauki, które nazywam, odpowiednio, induk-
cjonizm i falsyfikacjonizm. Choć obie te doktryny mają wiele wspól-
nego z faktycznymi teoriami, które w przeszłości wyznawano, a nie-
którzy wyznają je nadal, nie są one przykładami historycznymi.
Wprowadzam obie te teorie w celach dydaktycznych. Zrozumiawszy
te skrajne, nieco karykaturalne stanowiska i ich wady, czytelnik
będzie mógł lepiej zrozumieć motywy powstania teorii późniejszych,
docenić ich zalety i wady. Indukcjonizm przedstawiam w rozdziale
pierwszym i poddaję go krytyce w rozdziałach drugim i trzecim.
Rozdziały czwarty i piąty są poświęcone falsyfikacjonizmowi jako
próbie udoskonalenia indukcjonizmu. Jego ograniczenia ujawniam
w rozdziale szóstym. W kolejnym rozdziale omawiam wyrafinowany
falsyfikacjonizm Imre Lakatosa. W rozdziale ósmym natomiast
wprowadzam teorię Thomasa Kuhna i jego dobre na wszystko para-
dygmaty. Modna stała się ostatnio idea relatywizmu, według której
teorie należy oceniać z punktu widzenia wartości uznawanych przez
jednostki ludzkie lub grupy społeczne. W rozdziale dziewiątym roz-
ważam, do jakiego stopnia Kuhn reprezentował stanowisko relatywi-
styczne oraz do jakiego stopnia Lakatosowi udało się go uniknąć.
W kolejnym rozdziale szkicuję teorię obiektywizmu, która pod pew-

s
A. J. Ayer, Language, Truth and Logic, Gollancz, London 1936. Spostrzeżenie to zawdzięczam Bryanowi
Magee, por. jego „Karl Popper: The World's Greatest Philosopher?", Current Affairs Bulletin 50, nr 8, 1974,
ss. 14—23. K. R. Popper, The Logic of Scientific Discovery, Hutchinson, London 1968; książka ta po raz pierwszy
ukazała się w języku niemieckim w 1934 roku [por. wydanie polskie, Logika odkrycia naukowego, przekład Urszula
Niklas, PWN, Warszawa 1977], Mam tu na myśli dzieło Gastona Bachelarda Le Nouvel Esprit Scientifique, Presses
Universitaires de France, Paris 1934.
Wprowadzenie 19

nym względem przeciwstawia się relatywizmowi. Obiektywizm od-


biera prymat jednostkom i ich osądom w analizie wiedzy. Z tego
punktu widzenia możliwe jest przedstawienie koncepcji zmiany teorii
naukowej, która jest pod pewnymi ważnymi względami nierelatywis-
tyczna, a która mimo to jest odporna na krytykę ze strony takich
relatywistów jak Feyerabend. W rozdziale jedenastym przedstawiam
moją własną koncepcję zmiany teorii w fizyce. Dzięki temu mogę
przejść, w rozdziale dwunastym, do próby udzielenia odpowiedzi na
zarzuty Feyerabenda przeciwko metodzie. Ostatnie dwa rozdziały
książki są nieco trudniejsze. Omawiam w nich problem, w jakiej
mierze teorie można uznawać za rezultaty poszukiwań „prawdziwe-
go" opisu „realnego" świata. W końcowych akapitach pozwalam
sobie wygłosić kazanie polityczne, w którym ujawniam cel niniejszej
książki.
Aczkolwiek teoria nauki, zawarta w drugiej części książki, ma
być najlepszą ze znanych, z pewnością nie jest pozbawiona swoich
problemów. W pewnej mierze więc również i do mojej książki odnosi
się ta stara mądrość: „Wyszedłszy od zamętu, dochodzimy do zamę-
tu na wyższym poziomie".
I. Indukcjonizm

1. ZDROWOROZSĄDKOWY POGLĄD NA NAUKĘ

Wiedza naukowa jest wiedzą dowiedzioną. Teorie naukowe zo-


stały wyprowadzone w ścisły sposób z faktów doświadczenia, uzy-
skanego drogą obserwacji i eksperymentu. Nauka opiera się na tym,
co możemy zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, itd. W nauce nie ma miej-
sca na osobiste przekonania, preferencje czy spekulatywne wizje.
Nauka jest obiektywna. Wiedza naukowa jest wiedzą niezawodną,
ponieważ jest wiedzą udowodnioną w obiektywny sposób.
Powyższe stwierdzenia podsumowują popularny współcześnie po-
gląd na charakter wiedzy naukowej. Pogląd ten zyskał na popular-
ności najpierw w okresie rewolucji naukowej, do której doszło
w wieku siedemnastym dzięki wielkim pionierom nauki, takim jak
Galileusz i Newton. Filozof Francis Bacon, podobnie jak wielu jemu
współczesnych podsumował postawę naukową tego okresu stwier-
dzeniem, że jeżeli chcemy zrozumieć przyrodę, powinniśmy czytać
księgę natury, a nie pisma Arystotelesa. Postępowe siły XVII stulecia
zrozumiały, że średniowieczni filozofowie tracili czas poszukując
w dziełach starożytnych, zwłaszcza Arystotelesa, oraz w Piśmie świę-
tym, źródeł wiedzy naukowej o przyrodzie. Poruszeni powodzeniem
„wielkich eksperymentatorów", takich jak Galileusz, uczeni coraz
powszechniej uważali doświadczenie za źródło wiedzy. Tego rodzaju
przekonania uzyskały dodatkowe potwierdzenie dzięki spektakular-
nym wynikom nauk eksperymentalnych. „Nauka jest budowlą
wzniesioną na faktach", pisał J. J. Davies w swej książce „On the
Scientific Method1. A oto jedna ze współczesnych ocen osiągnięć
Galileusza, pióra H. D. Anthony'ego: „Nie tyle obserwacje i ekspe-
rymenty, które przeprowadził Galileusz, doprowadziły do zerwa-
1
J. J. Davies, On the Scientific Method, Longman, London 1968, s. 8
Zdroworozsądkowy pogląd na naukę 21

nia z tradycją, ile jego postawa wobec nich. Dla Galileusza fakty na
nich oparte były faktami, nie zaś czymś zależnym od jakiejś powziętej
z góry idei... Fakty obserwacyjne mogą pasować do uznanej struktury
wszechświata lub nie, lecz dla Galileusza rzeczą kluczową było przyj-
mować fakty i budować teorię, która by do nich pasowała 2."
Naiwna indukcjonistyczna teoria nauki, którą przedstawię w po-
niższych paragrafach, jest próbą formalizacji tego popularnego obrazu
nauki. Nazywam tę teorię indukcjonistyczna, ponieważ opiera się ona
na rozumowaniu indukcyjnym, jak się to niebawem okaże. W dal-
szych partiach książki dowodzę, że ten pogląd na naukę oraz związa-
ne z nim popularne wyobrażenia o nauce są całkowicie błędne, a na-
wet niebezpiecznie zwodnicze. Mam nadzieję, że rychło będzie jasne,
dlaczego przymiotnik „naiwny" pasuje do wielu indukcjonistów.

2. INDUKCJONIZM NAIWNY

Według naiwnego indukcjonisty nauka wychodzi od obserwacji.


Uczony obserwator powinien mieć normalne, sprawne organy zmys-
łowe, wiernie zapisywać to, co widzi, słyszy, itd. w danej sytuacji,
której się przypatruje, i winien to wszystko czynić w nieuprzedzony
sposób. Stwierdzenia o stanie świata lub jego jakiejś części można
uzasadnić albo wykazać, że są one prawdziwe w bezpośredni sposób,
dzięki nieuprzedzonemu użyciu przez obserwatora jego własnych
zmysłów. Uzyskane w ten sposób wypowiedzi (nazywam je zdaniami
obserwacyjnymi) stanowią podstawę, z której można wyprowadzić
prawa i teorie składające się na wiedzę naukową. Poniżej podaję
kilka przykładów trywialnych zdań obserwacyjnych.
O północy 1 stycznia 1975 roku Mars pojawił się w pewnym punkcie
nieba.
Ten częściowo zanurzony w wodzie kij wydaje się złamany.
Pan Smith uderzył swoją żonę.
Papierek lakmusowy przybrał barwę czerwoną po zanurzeniu go w tym
płynie.
2
H. D. Anthony, Science and Its Background, M äcmi lian, London 1948, s. 145.
Indukcjonizm naiwny 22

Prawdziwość takich zdań można ustalić drogą obserwacji. Każdy


obserwator może stwierdzić lub sprawdzić prawdziwość takich zdań
poprzez bezpośrednie użycie własnych zmysłów. Obserwatorzy widzą
na własne oczy.
Zdania powyższego typu podpadają pod zbiór tak zwanych zdań
szczegółowych. Zdania szczegółowe, inaczej niż zdania należące do
drugiej klasy, do której przejdziemy za chwilę, odnoszą się do poje-
dynczych zjawisk lub stanów rzeczy w pewnym określonym miejscu
i czasie. Pierwsze zdanie odnosi się do pojawienia się Marsa w okre-
ślonym miejscu na niebie w określonym czasie; drugie odnosi się do
pewnej obserwacji określonego kija, i tak dalej. Jest rzeczą oczywis-
tą, że wszystkie zdania obserwacyjne są zdaniami szczegółowymi. Są
one wynikiem użycia przez obserwatora jego zmysłów w określonym
miejscu i czasie.
Spójrzmy teraz na proste przykłady zdań, które mogą być skład-
nikami wiedzy naukowej:
Z astronomii: Planety poruszają się po elipsach wokół Słońca.
Z fizyki: Promień światła, przechodząc z jednego ośrodka do dru-
giego, zmienia swój kierunek w taki sposób, że sinus kąta
padania podzielony przez sinus kąta załamania, jest stałą
charakterystyczną dla danej pary ośrodków.
Z psychologii: Wszystkie zwierzęta posiadają potrzebę wyładowania uczuć
agresji.
Z chemii: Lakmus zanurzony w kwasie barwi się na czerwono.
Zdania te są ogólne i stwierdzają coś o własnościach lub za-
chowaniu jakiegoś aspektu wszechświata. Inaczej niż zdania szczegó-
łowe, te odnoszą się do wszystkich wydarzeń określonego rodzaju,
występujących we wszystkich miejscach i momentach czasu. Wszy-
stkie planety, gdziekolwiek się znajdują, zawsze poruszają się po
elipsach wokół Słońca. Ilekroć dochodzi do załamania światła, pro-
ces ten zachodzi według prawa załamania światła, które sformułowa-
no powyżej. Prawa i teorie składające się na wiedzę naukową zawie-
rają zdania ogólne takiego właśnie typu. Takie wypowiedzi nazywają
się zdaniami ogólnymi.
Powstaje następujące pytanie. Jeżeli nauka wywodzi się z do-
Indukcjonizm naiwny 23

świadczenia, to w jaki sposób można uzyskać zdania ogólne, będące


elementami wiedzy naukowej, ze zdań szczegółowych, wynikających
/ obserwacji? W jaki sposób bardzo ogólne, nieograniczone twier-
dzenia teoretyczne można uzasadnić na podstawie ograniczonego
doświadczenia, składającego się z ograniczonej ilości zdań obser-
wacyjnych?
Odpowiedź indukcjonistyczna głosi, że przy spełnieniu pewnych
warunków można w uprawniony sposób dokonywać uogólnień ze
skończonej ilości szczegółowych zdań obserwacyjnych i na ich pod-
stawie budować prawa uniwersalne. Na przykład można przejść od
skończonej ilości zdań obserwacyjnych na temat papierka lakmuso-
wego czerwieniejącego po zanurzeniu go w kwasie do prawa ogól-
nego: „Kwas powoduje czerwienienie lakmusa" lub „Lakmus zanu-
rzony w kwasie barwi się na czerwono", lub też uogólnić pojedyncze
obserwacje na temat rozgrzanych metali i przeobrazić je w prawo, że
„Metale rozszerzają się pod wpływem temperatury". Aby takie uo-
gólnienia były uprawnione z indukcjonistycznego punktu widzenia,
należy spełnić następujące warunki:
a) Ilość zdań obserwacyjnych składających się na podstawę danego uogól-
nienia musi być duża;
b) Obserwacje należy powtarzać w bardzo różnorodnych warunkach,
c) Żadne zdanie obserwacyjne nie może przeczyć wyprowadzonemu pra-
wu ogólnemu.
Warunek (a) uważa się za konieczny, ponieważ nie jest rzeczą
uzasadnioną wnioskować na podstawie zaobserwowanego rozszerza-
nia się jednego kawałka metalu, że wszystkie metale rozszerzają się,
tak samo jak nie można wnioskować, że wszyscy Australijczycy są
pijakami, na podstawie spotkania z jednym Australijczykiem, który
nadużył alkoholu. Konieczna jest zatem wielka ilość niezależnych
obserwacji, zanim którekolwiek z tych dwóch uogólnień będzie uza-
sadnione. Indukcjonista napomina, aby nie wyciągać pochopnych
wniosków.
Jedną z metod zwiększenia ilości obserwacji w powyżej wymie-
nionych przykładach byłoby wielokrotne podgrzewanie kawałka
metalu lub ciągła inwigilacja pewnego Australijczyka, jak się upija
Indukcjonizm naiwny 24

każego wieczora, a nawet każdego ranka. Ale lista zdań obserwacyj-


nych zgromadzonych w ten sposób nie dałaby dobrej podstawy do
tych uogólnień. Dlatego właśnie konieczny jest warunek (b). Uogól-
nienie: „Wszystkie metale rozgrzewają się pod wpływem temperatu-
ry" jest uprawnione tylko wówczas, jeśli jest oparte na obserwacjach
rozszerzania się metali przeprowadzonych w bardzo rozmaitych wa-
runkach. Należałoby ogrzewać różne rodzaje metali, długie i krótkie
pręty żelazne, pręty srebrne, kawałki miedzi, itd., należałoby je
ogrzewać w warunkach wysokiego i niskiego ciśnienia, w temperatu-
rach niskich i wysokich, i tak dalej. Jeżeli we wszystkich takich
sytuacjach wszystkie ogrzewane kawałki metali rozszerzają się, to
wówczas, i tylko wówczas, można wyprowadzić z tych zdań obser-
wacyjnych uprawnioną generalizację, która jest prawem ogólnym. Je-
żeli jednak uda się zaobserwować, że jakiś kawałek metalu nie roz -j
szerzał się pod wpływem temperatury, to taka uniwersalna generaliza-
cja nie jest uzasadniona. Warunek (c) bowiem jest również konieczny.
Omówione powyżej rozumowanie, dzięki któremu można prze-
chodzić od zbioru zdań szczegółowych do uzasadnienia zdania ogól-
nego, które — mówiąc inaczej — pozwala przechodzić od „nie-
których" do „wszystkich", nazywa się rozumowaniem indukcyjnym,]
a sam proces takiego rozumowania — indukcją.
Stanowisko naiwnego indukcjonizmu można wyrazić mówiąc, że'j
nauka opiera się na zasadzie indukcji. Można to zapisać następująco:
Jeżeli duża ilość przedmiotów A została zaobserwowana w różnorod-:
nych okolicznościach i jeżeli wszystkie bez wyjątku zaobserwowane
A posiadały własność B, to wszystkie A mają własność B.

Według naiwnego indukcjonisty zatem całość wiedzy naukowej


powstaje dzięki indukcji na bezpiecznej podstawie uzyskiwanej przez
obserwację. W miarę wzrostu ilości faktów ustalanych przez obser-
wację i eksperyment, oraz w miarę, jak dzięki udoskonaleniom na-
szych umiejętności obserwacyjnych i eksperymentatorskich fakty sta-
ją się coraz bardziej szczegółowe i subtelne, drogą ostrożnego rozu-
mowania indukcyjnego powstają prawa i teorie o coraz większej
ogólności i szerszym zakresie. Rozwój nauki ma charakter ciągły
i zależy od wzrostu ilości danych obserwacyjnych.
Indukcjonizm naiwny 25

Analiza ta jak dotąd zawiera tylko częściowy opis nauki. Znaczą-


cą bowiem cechą nauki jest to, że jest ona zdolna wyjaśniać i przewi-
dywać. Wiedza naukowa pozwala astronomowi przewidzieć następne
zaćmienie Słońca, fizykowi pozwala wyjaśnić, dlaczego punkt wrze-
nia wody na dużych wysokościach jest niższy niż normalnie. Rysu-
nek 1 przedstawia w schematyczny sposób całość indukcjonistycz-
nych poglądów na naukę. Lewa strona odnosi się do procesu for-
mułowania praw i teorii naukowych na podstawie obserwacji, co już
omówiliśmy. Pozostaje nam omówić prawą stronę tego schematu.
Zanim to nastąpi, należy powiedzieć kilka słów o logice i rozumowa-
niu dedukcyjnym.

3. LOGIKA I ROZUMOWANIE DEDUKCYJNE

Kiedy uczony posiada już ogólne prawa i teorie, może


wyprowa-
dzić z nich różne konsekwencje, które służą jako wyjaśnienia i
prze-
26 liidukcjonizm

widywania. Na przykład przyjmując, że metale rozszerzają się pod


wpływem temperatury, można wywnioskować, iż tory kolejowe, któ-
re nie są podzielone niewielkimi przerwami, ulegną zniekształceniu
w gorącym słońcu. Ten typ rozumowania nazywa się rozumowaniem
dedukcyjnym. Dedukcja różni się więc od omówionego powyżej ro-
zumowania indukcyjnego.
Badaniem rozumowań dedukcyjnych zajmuje się logika.3 Nie wy-
jaśniam tu, czym jest logika, i poprzestaję na zilustrowaniu nie-
których tez i cech logiki, istotnych dla naszej analizy.
Oto przykład rozumowania dedukcyjnego:

Przykład pierwszy:
a) Wszystkie książki filozoficzne są nudne.
b) Ta książka jest książką filozoficzną.
c) Ta książka jest nudna.
W rozumowaniu tym zdania (a) i (b) to przesłanki, zaś zdanie (c)
jest wnioskiem. Uznaję, iż jest rzeczą oczywistą, że jeżeli (a) i (b) są
prawdziwe, to (c) musi być również prawdziwe. Jest rzeczą niemoż-
liwą, aby (c) było fałszywe wówczas, gdy zdania (a) i (b) są praw-
dziwe. Gdyby bowiem (a) i (b) były prawdziwe, a (c) fałszywe, to j
wynikłaby stąd sprzeczność. Jest to podstawowa cecha logicznie po-
prawnego rozumowania dedukcyjnego. Jeżeli przesłanki logicznie po-
prawnego rozumowania dedukcyjnego są poprawne, jego wniosek
musi być prawdziwy. Nieznaczna modyfikacja powyższego przykła-
du da nam obraz rozumowania dedukcyjnego, które nie jest po-
prawne.

Przykład drugi:
a) Wiele książek filozoficznych jest nudnych.
b) Ta książka jest książką filozoficzną.
c) Ta książka jest nudna.
W tym przykładzie zdanie (c) nie wynika z konieczności ze zdań
3
Niektórzy twierdzą, że dyscyplina logiki obejmuje również rozumowanie indukcyjne, a zatem, że istnieje
logika indukcyjna na równi z dedukcyjną. W tej książce przez logikę rozumiem wyłącznie naukę o rozumowaniu
dedukcyjnym.
Logika i rozumowanie dedukcyjne 27

(a) i (b), jest bowiem możliwe, aby (a) i (b) były prawdziwe,
a mimo to zdanie (c) było fałszywe. Nawet jeżeli (a) i (b) są praw-
dziwe, to ta książka może należeć do znikomej mniejszości książek
filozoficznych, które nie są nudne. Uznanie zdań (a) i (b) za praw-
dziwe i (c) za fałszywe nie pociąga sprzeczności. Rozumowanie jest
niepoprawne.
Teraz czytelnik zapewne czuje się już znudzony. Doświadczenie
takie ma oczywiście wpływ na prawdziwość zdań (a) i (c) w obu
powyższych przykładach. Należy podkreślić fakt, że sama logika
i dedukcja nie ustala prawdziwości zdań o takich faktach, jakie
figurują w naszych przykładach. W takich sytuacjach logika może
jedynie pomóc nam stwierdzić, że jeżeli przesłanki są prawdziwe, to
wniosek musi być prawdziwy. Problem prawdziwości lub fałszywości
przesłanek nie może być rozstrzygnięty za pomocą logiki. Dane
rozumowanie może być doskonale poprawnym rozumowaniem de-
dukcyjnym nawet, jeżeli zawiera fałszywą przesłankę. Oto przykład:

Przykład trzeci:
a) Wszystkie koty mają pięć nóg.
b) Kotka Pussy jest moim kotem.
c) Kotka Pussy ma pięć nóg.
Rozumowanie to jest poprawne. W tym przypadku jeżeli (a) i (b)
są zdaniami prawdziwymi, to wniosek (c) musi być prawdziwy. Choć
w przykładzie tym (a) i (c) są fałszywe, nie zmienia to statusu rozu-
mowania — jest ono poprawne. Sama logika więc nie może stanowić
źródła prawdziwych twierdzeń o świecie. Logika dedukcyjna to nau-
ka o wyprowadzaniu pewnych zdań z określonych innych zdań.

4. PRZEWIDYWANIE I WYJAŚNIANIE
W INDUKCJONISTYCZNEJ TEORII NAUKI
Teraz można już łatwo zrozumieć funkcjonowanie praw i teorii
jako narzędzi przewidywania i wyjaśniania w nauce. Rozpocznę jesz-
cze raz od bardzo prostej ilustracji. Rozważmy następujące rozumo-
wanie.
28 Indukcjonizm

a) Czysta woda zamarza w temperaturze około 0°C.


b) Chłodnica mojego samochodu zawiera czystą wodę.
c) Jeżeli temperatura spadnie poniżej 0°C, woda w chłodnicy mojego
samochodu zamarznie.
Mamy tu przykład poprawnego rozumowania, w którym przewi-
dywanie (c) jest dedukowane z wiedzy naukowej zawartej w prze-
słance (a). Jeżeli (a) i (b) są prawdziwe, (c) musi być prawdziwe.
Prawdziwość zdań (a), (b) i (c) nie jest jednak ustalona za pomocą
logiki, lecz przez doświadczenie. Zatem prawdziwość zdania (a) moż-
na ustalić drogą bezpośredniej obserwacji zjawiska zamarzania wo-
dy. Gdy prawdziwość (a) i (b) zostanie ustalona przez obserwację
i indukcję, wówczas można z nich wydedukować przewidywanie (c).
Przykłady mniej oczywiste byłyby bardziej skomplikowane, ale
rola odgrywana w nich przez obserwację, indukcję i dedukcję byłaby
taka sama. Na koniec rozważmy, w jaki sposób indukcjonistyczna
teoria nauki interpretuje fakt, że fizyka potrafi wyjaśnić zjawisko
tęczy.
Prostą przesłankę (a) w poprzednim przykładzie należy zastąpić
całym zestawem praw rządzących rozchodzeniem się światła, tj. pra-
wami odbicia i załamania światła oraz twierdzeniami o zależności
stopnia załamania promienia świetlnego od koloru światła. Te ogól-
ne zasady są wyprowadzane z doświadczenia drogą indukcji. Doko-
nuje się najpierw wielkiej ilości eksperymentów laboratoryjnych,
w których bada się odbicie promieni światła od luster i powierzchni
wody, mierzy się kąty padania i załamania promieni przechodzących
z powietrza do wody, z wody do powietrza, itd., a wszystko to
przeprowadza się w różnych warunkach, powtarzając eksperymenty
ze światłem różnego koloru, aż zostaną spełnione wszystkie koniecz-
ne warunki, aby można było dokonywać uprawnionych uogólnień
indukcyjnych, których wynikiem są prawa optyki.
Przesłankę (b) z powyższego przykładu należy również zastąpić
bardziej skomplikowanym zbiorem zdań. Winny się wśród nich zna-
leźć zdania o tym, że słońce znajduje się w określonej pozycji na
niebie względem obserwatora na ziemi, oraz że krople deszczu spa-
dają z chmury w pewnym regionie odpowiednio określonym wzglę-
dem obserwatora. Zbiór takich zdań opisujących badane zjawisko
Przewidywanie i wyjaśnianie teorii nauki .1
1
nazywa się warunkami początkowymi. Opisy zestawów eksperymen-
talnych to typowe przykłady warunków początkowych.
Jeżeli znane są prawa optyki i warunki początkowe, można teraz
przeprowadzić rozumowanie, które daje wyjaśnienie zjawiska po-
wstawania widzialnej tęczy. Rozumowanie to nie jest już tak oczywi-
ste jak w poprzednich przykładach, a ponadto będzie musiało zawie-
rać argumenty matematyczne na równi ze słownymi. Rozumowanie
to może przybrać następującą postać: Jeżeli przyjmiemy, że krople
deszczu są mniej więcej kuliste, wówczas tor promienia światła prze-
chodzącego przez kroplę deszczu wygląda w przybliżeniu tak jak na
rysunku 2. Jeżeli promień białego światła uderza o kroplę deszczu
pod kątem a, wówczas, jeżeli prawo załamania jest prawdziwe, świa-
tło czerwone będzie miało tor zbieżny z odcinkiem ab, natomiast
światło niebieskie będzie się poruszać wzdłuż toru ab1. A także, jeżeli
prawa rządzące odbiciem światła są prawdziwe, wówczas promień ab
musi być odbity wzdłuż toru bc, a promień ab1, wzdłuż blà. Zała-
manie światła w punktach c i c1 również podlega prawu załamania
światła, wobec czego obserwator spoglądający na kroplę deszczu
ujrzy oddzielnie czerwone i niebieskie składniki światła białego (po-
dobnie jak i pozostałe kolory widma). Takie samo rozdzielenie kolo-
rów światła obserwator dojrzy w przypadku każdej kropli deszczu,

Rysunek 2
Urok naiwnego indukcjonizmu 30

która jest umiejscowiona w taki sposób, że linia prosta łącząca


słońce i krople deszczu oraz linia prosta łącząca kroplę deszczu
i obserwatora przecinają się pod kątem D. Rozważania geometrycz-
ne prowadzą do wniosku, że kolorowy łuk na niebie jest widoczny
wówczas, gdy chmura deszczowa jest dostatecznie rozległa.
Naszkicowałem powyżej wyjaśnienie zjawiska tęczy i mam na-
dzieję, że szkic ten wystarczy jako ilustracja ogólnej formy za-
angażowanego tu rozumowania. Jeśli przyjmie się, że prawa optyki
są prawdziwe (co według naiwnego indukcjonisty można ustalić
dzięki indukcji na podstawie obserwacji), oraz, że warunki począt-
kowe są opisane w sposób prawidłowy, wówczas wyjaśnienie tęczy
wyniknie w sposób konieczny. Uogólnioną formę wszelkiego wyjaś-
nienia i przewidywania naukowego można więc przedstawić na-
stępująco:
a) Prawa i teorie.
b) Warunki początkowe.
c) Przewidywania i wyjaśnienia.
Jest to krok postępowania naukowego zobrazowany po prawej
stronie Rysunku 1, powyżej.
Poniższy opis metody naukowej, sformułowany przez dwudzies-
towiecznego ekonomistę, stanowi dobry przykład naiwnej, induk-
cjonistycznej teorii nauki, co dowodzi, że nie jest to stanowisko,
które sam wymyśliłem tylko po to, aby je krytykować.
„Jeżeli wyobrazimy sobie, w jaki sposób umysł o nadludzkiej
potędze i zasięgu, choć normalny pod względem procesów logicz-
nego myślenia, posługiwałby się metodą naukową, odbywałoby się
to zapewne następująco: najpierw zaobserwowałby i utrwalił wszy-
stkie fakty bez jakiejkolwiek selekcji i bez apriorycznych przypusz-
czeń co do tego, które z nich mogą okazać się ważniejsze od innych.
Po drugie, poddałby zaobserwowane i utrwalone fakty analizie, po-
równaniu i klasyfikacji, bez użycia hipotezy czy postulatów innych niż
te z konieczności zawarte w logice myślenia. Po trzecie, z tej analizy
faktów wyprowadziłby indukcyjnie uogólnienia co do związków kla-
syfikacyjnych lub przyczynowych, jakie pomiędzy nimi zachodzą. Po
czwarte, dalsze badania miałyby charakter zarówno dedukcyjny jak
Urok naiwnego indukcjonizmu 31

i indukcyjny i wykorzystywałyby wnioski z wcześniej wyprowadzo-


nych uogólnień".4

5. UROK NAIWNEGO INDUKCJONIZMU

Teoria nauki naiwnego indukcjonizmu ma swoje zalety. Jej urok


wydaje się tkwić w fakcie, że oferuje ona sformalizowany opis szero-
ko rozpowszechnionych przekonań co do charakteru nauki, jej mocy
wyjaśniającej i predyktywnej, jej obiektywności i niezawodności.
Widzieliśmy już, w jaki sposób teoria naiwnego indukcjonizmu
objaśnia predyktywną i wyjaśniającą moc nauki.
Obiektywność nauki w teorii indukcjonistycznej wynika z faktu,
że zarówno obserwacje jak i rozumowanie indukcyjne są same w so-
bie obiektywne. Zdania obserwacyjne sprawdzić może każdy obser-
wator o normalnych zmysłach. Nie należy dopuszczać do ingerencji
subiektywnych, osobowościowych czynników. Prawidłowość zdań
obserwacyjnych, jeżeli są one zdobyte w sposób właściwy, nie zależy
od smaku, przekonań, nadziei czy oczekiwań obserwatora. To samo
dotyczy rozumowania indukcyjnego, za pomocą którego wiedza
naukowa jest wyprowadzana ze zdań obserwacyjnych. Wnioskowa-
nia indukcyjne spełniają przepisane wymogi albo ich nie spełniają.
Nie jest to sprawa czyjejkolwiek subiektywnej opinii.
Niezawodność nauki wynika z indukcjonistycznych twierdzeń na
temat obserwacji i indukcji. Zdania obserwacyjne, składające się na
bazę nauki, są pewne i niezawodne, ponieważ ich prawdziwość moż-
na sprawdzić bezpośrednio zmysłami. Niezawodność zdań obserwa-
cyjnych przechodzić może na prawa i teorie, które są z nich wy-
prowadzane, o ile spełnione są warunki prawomocnego rozumowa-
nia indukcyjnego. Gwarantuje to zasada indukcji, która według naiw-
nego indukcjonisty stanowi podstawę nauki.
Wspomniałem już, że teorię naiwnego indukcjonizmu uważam za
bardzo błędną i niebezpiecznie mylącą. W następnych dwóch roz-
działach spróbuję powiedzieć, dlaczego tak sądzę. Należy jednak

4
Fragment z tekstu A.B. Wolfe'a cytuje za: Carl G. Hempel, Philosophy of Natural Science, Prentice Hall
fnglewood Cliffs, Ν. J., s. 11. Podkreślenia pochodzą od autora.

I — Czym jest to..


Urok naiwnego indukcjonizmu 32

pamiętać, że naszkicowane przeze mnie stanowisko jest bardzo skraj-


ną postacią indukcjonizmu. Wielu wyrafinowanych indukcjonistów
nie życzyłoby sobie, aby ich kojarzyć z moim naiwnym indukcjoniz-
mem. Niemniej jednak wszyscy indukcjoniści twierdzą, że o ile teorie
naukowe można w ogóle uzasadnić, to jest to możliwe dzięki mniej
lub bardziej pewnym danym doświadczenia oraz zasadzie indukcji.
Kolejne rozdziały zawierają wiele argumentów, których celem jest
podważenie tych twierdzeń.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Przedstawiony przeze mnie naiwny indukcjonizm jest zbyt naiwny, aby


filozofowie mieli dlań jakąkolwiek sympatię. Jedną z klasycznych i bardziej
dojrzałych prób systematyzacji rozumowań indukcyjnych jest dzieło Johna
Stuarta Milla A System of Logic [wydanie polskie System logiki, PWN,
Warszawa 1962, przekład Cz. Znamierowski — przyp. A. Ch.]. Znakomi-
tym, prostym podsumowaniem nowoczesnych poglądów jest książka The
Foundations of Scientific Inference Wesleya C. Salmona, Pittsburgh Univer-
sity Press, Pittsburgh 1975. Na przykładzie książki A. J. Ayera The Foun-
dations of Empirical Knowledge, Macmillan, London 1955, można zauważyć,
jak wiele miejsca indukcjonistyczni filozofowie poświęcają zagadnieniom
bazy empirycznej wiedzy oraz problemowi postrzeżeń zmysłowych jako jej
źródeł. Przystępne omówienie tradycyjnych poglądów na temat postrzeżeń
zmysłowych znajduje się w książce C. W. K. Mundle, Perception: Facts and
Theories, Oxford University Press, Oxford 1971. Aby zapoznać się ze szcze-
gólną odmianą indukcjonizmu, jaką jest pozytywizm logiczny, sugeruję dwa
dzieła, A. J. Ayer (ed.) Logical Positivism, Free Press, Glencoe 1959, oraz
P. A. Schilpp (ed.), The Philosophy of Rudolf Carnap, Open Court, La Salle,
Illinois 1963. Książka R. Carnapa Logical Foundations of Probability, Uni-
versity of Chicago Press, Chicago 1962, uprzytamnia, jak dalece program
indukcjonistyczny uległ formalizacji.
II. Problem indukcji

1. CZY MOŻNA UZASADNIĆ ZASADĘ INDUKCJI?

Według naiwnego indukcjonisty nauka wychodzi od obserwacji


stanowiącej bezpieczną podstawę, na której można zbudować wiedzę
naukową; wiedza naukowa jest wyprowadzana za pomocą zasady
indukcji ze zdań obserwacyjnych. W tym rozdziale poddam krytyce
indukcjonistyczną koncepcję nauki, poddając w wątpliwość trzecie
spośród tych założeń. Poddam mianowicie w wątpliwość prawomoc-
ność i uzasadnialność zasady indukcji. Później, w rozdziale trzecim,
poddam krytyce i obalę dwa pierwsze założenia.
Proponuję następujące sformułowanie zasady indukcji: „Jeżeli
duża ilość przedmiotów A została zaobserwowana i jeżeli wszystkie
bez wyjątku zaobserwowane A posiadały własność B, to wszystkie
A mają własność 5". Zasada ta lub zasada bardzo do niej podobna
jest według naiwnego indukcjonisty podstawową zasadą nauki.
W tym miejscu powstaje oczywiste pytanie — w jaki sposób można
uzasadnić zasadę indukcji? Jeżeli obserwacja dostarcza pewnego
zbioru zdań obserwacyjnych, które stanowią trwały punkt wyjścia
do budowy nauki (w rozdziale niniejszym przyjmujemy takie założe-
nie), to w jaki sposób rozumowanie indukcyjne może prowadzić do
niezawodnej, a nawet prawdziwej wiedzy naukowej? Aby odpowie-
dzieć na to pytanie, indukcjonista obiera dwie drogi. Albo stara się
uzasadnić tę zasadę przez odwołanie się do logiki, albo przez od-
wołanie się do doświadczenia, do czego skłania go tendencja em-
pirystyczna, leżąca u podłoża całej indukcjonistycznej teorii nauki.
Rozważmy oba te sposoby uzasadniania zasady indukcji.
Poprawne rozumowanie logiczne charakteryzuje się tym, że jeżeli
jego przesłanki są prawdziwe, to jego wniosek musi być prawdziwy.
Taki charakter ma rozumowanie dedukcyjne. Zasada indukcji była-
Czy można uzasadnić zasadę dedukcji 34

by uzasadniona, gdyby cechę taką posiadało również rozumowanie


indukcyjne, ale tak nie jest. Rozumowanie indukcyjne nie jest rozu-
mowaniem logicznie poprawnym. Nie jest bowiem tak, że jeżeli
przesłanki rozumowania indukcyjnego są prawdziwe, to prawdziwy
musi być jego wniosek. Możliwe jest bowiem, aby wniosek rozumo-
wania indukcyjnego był fałszywy, a jego przesłanki prawdziwe, i aby
nie dochodziło pomiędzy nimi do sprzeczności. Przypuśćmy na przy-
kład, że do dzisiejszego dnia zaobserwowałem dużą ilość kruków
w różnorodnych okolicznościach i stwierdziłem, że wszystkie były
czarne, oraz że na tej podstawie wywnioskowałem, iż „Wszystkie
kruki są czarne". Jest to całkowicie uprawnione wnioskowanie in-
dukcyjne. Przesłankami tego wnioskowania są zdania typu „kruk
χ zaobserwowany w czasie t był czarny"; zdań takich musi być duża
ilość i wszystkie uznajemy za prawdziwe. Nie ma jednak żadnej
logicznej gwarancji, że następny zaobserwowany kruk nie będzie
różowy. Gdyby tak było, to zdanie: „Wszystkie kruki są czarne",
okazałoby^ się fałszywe. A zatem to wnioskowanie indukcyjne, upra-
wnione o tyle, że spełniało kryteria wymagane przez zasadę indukcji,
prowadziłoby do fałszywego wniosku, mimo że wszystkie przesłanki
tego wnioskowania są prawdziwe. Nie ma żadnej sprzeczności po-
między twierdzeniem, że wszystkie zaobserwowane kruki okazały się
czarne, i twierdzeniem, że nie wszystkie kruki są czarne. Indukcji nie
można uzasadnić na gruncie czysto logicznym.
Bardziej interesujący, choć dość szokujący sposób na uzyskanie
tego samego rezultatu jest rozwinięciem opowieści Bertranda Russel-
la o indyku obdarzonym indukcjonistycznym temperamentem. Indyk
ów stwierdził podczas swego pierwszego ranka na fermie indyczej, że
karmi się go o godzinie dziewiątej rano. Ale jako dobry indukcjo-
nista nie wyciągnął pochopnych wniosków. Czekał do chwili, aż
zebrał dużą ilość obserwacji świadczących na rzecz twierdzenia,
iż jest karmiony o dziewiątej rano każdego dnia. Obserwacje te
poczynił w bardzo różnych sytuacjach, we środy i we czwartki,
w dni ciepłe i zimne, suche i deszczowe. Każdego dnia dodawał
kolejną obserwację do swojej listy. Gdy wreszcie jego indukcjonis-
tyczne sumienie zostało uspokojone, indyk dokonał indukcyjnego
rozumowania i wywnioskował: „Zawsze otrzymuję pokarm o dzie-
Czy można uzasadnić zasadę dedukcji 35

wiątej rano". Niestety wniosek ten okazał się fałszywy w całkiem


jednoznaczny sposób, gdy w Wigilię zamiast dać mu paszę, poder-
żnięto mu gardło. Indukcyjne rozumowanie o prawdziwych przesłan-
kach doprowadziło do fałszywego wniosku.
Zasady indukcji nie można uzasadnić za pomocą logiki. Jeżeli
tak jest w istocie, to wydawałoby się, że indukcjonista, zgodnie
z własnym punktem widzenia, musi teraz pokazać, w jaki sposób
można wyprowadzić zasadę indukcji z doświadczenia. Na czym pole-
gałoby takie wyprowadzenie? Zapewne wyglądałoby następująco: In-
dukcja okazała się sprawować dobrze w wielkiej liczbie sytuacji. Na
przykład prawa optyki, wyprowadzone indukcyjnie z wyników
eksperymentów laboratoryjnych, służyły przy wielu okazjach do
konstrukcji narzędzi optycznych i narzędzia te funkcjonowały spraw-
nie. Podobnie prawa ruchu planet, wyprowadzone z obserwacji po-
zycji planet na nieboskłonie, zostały wykorzystane do przewidywania
zaćmień. Listę zawierającą opisy skutecznych przewidywań i wyjaś-
nień, możliwych dzięki indukcyjnie wywiedzionym prawom i teo-
riom, można ciągnąć bardzo długo. W ten sposób zasada indukcji
zostanie uzasadniona.
Ale takie uzasadnienie indukcji jest całkowicie nie do przyjęcia,
co wykazał w połowie osiemnastego stulecia David Hume. Wnios-
kowania zmierzające do uzasadnienia indukcji poruszają się po błęd-
nym kole, ponieważ posługują się one dokładnie tym samym rozu-
mowaniem indukcyjnym, którego poprawności chcę dokazać. Rozu-
mowania te bowiem wyglądają następująco:
Zasada indukcji okazała się skuteczna w sytuacji
Zasada indukcji okazała się skuteczna w sytuacji x2, itd.
Zasada indukcji zawsze jest skuteczna.
Zdanie ogólne stwierdzające poprawność zasady indukcji jest tu-
taj wnioskiem z pewnej liczby szczegółowych zdań rejestrujących
minione skuteczne zastosowania tej zasady. A zatem rozumowanie
to jest rozumowaniem indukcyjnym i nie może być użyte w celu
uzasadnienia zasady indukcji. Nie można posługiwać się indukcją
w celu uzasadnienia indukcji. Trudność związaną z uzasadnieniem
indukcji tradycyjnie określa się mianem „problemu indukcji".
Czy można uzasadnić zasadę dedukcji 36

Wydawałoby się zatem, że zagorzały naiwny indukcjonista po-


padł w kłopoty. Skrajny wymóg, aby całą wiedzę wyprowadzać
z doświadczenia przy użyciu indukcji wyklucza podstawową dla
indukcjonistycznego stanowiska zasadę indukcji.
Obok błędnego koła zawartego w próbach uzasadnienia zasady
indukcji, zasada ta w przytoczonym sformułowaniu posiada także
inne wady. Ich źródło leży w niejasności i kwestionowalności wymo-
gu, aby „duża ilość" obserwacji była dokonywana w „różnorodnych
warunkach".
Ile obserwacji stanowi ich „dużą ilość"? Czy kawałek żelaza
wystarczy ogrzewać dziesięć razy, sto, czy więcej, zanim będzie moż-
na wywnioskować, że zawsze ulega on rozszerzeniu pod wpływem
temperatury? Bez względu na to, jaką damy odpowiedź na takie
pytanie, można podać przykłady stawiające pod znakiem zapytania
konieczność dokonywania wielkiej liczby obserwacji. Aby to zilust-
rować, wystarczy zwrócić uwagę na silny sprzeciw publiczny prze-
ciwko wojnie atomowej, który podniósł się po rzuceniu pierwszej
bomby atomowej na Hiroszimę pod koniec II wojny światowej.
Protest ten brał się z przekonania, że bomby atomowe wywołać
mogą ogromne zniszczenia, cierpienia i śmierć wielu ludzi, choć
przekonanie to oparte było na jednym tylko dramatycznym wyda-
rzeniu. Indukcjonista musiałby być bardzo uparty, aby twierdzić, że
wniosek o tym, iż ogień parzy można wyciągnąć dopiero po wielo-
krotnym wkładaniu ręki do ognia. W takich sytuacjach wymóg
wielkiej ilości obserwacji wydaje się niewłaściwy. W innych sytua-
cjach wymóg ten jest bardziej na miejscu; na przykład byłoby rzeczą
słuszną powstrzymywać się z przypisywaniem cudownych mocy jas-
nowidzowi na podstawie jednego poprawnego przewidywania. Nie
byłoby również rzeczą uzasadnioną wnosić o istnieniu jakiegoś związ-
ku przyczynowego między paleniem tytoniu a rakiem płuc na tej
podstawie, że pewien palacz cierpiał na tę chorobę. Z przykładów
tych widać, że jeżeli zasada indukcji ma nas prowadzić do upraw-
nionych wniosków naukowych, to zwrot „duża liczba" należy spre-
cyzować.
Stanowisko naiwnego indukcjonisty jest również zagrożone, gdy
poddamy analizie wymóg, aby obserwacji dokonywać w różnorod-
Nawrót do prawdopodobieństwa 37

nych okolicznościach. Kiedy bowiem mamy do czynienia z istotną


zmianą okoliczności? Czy jest konieczne, aby badając punkt wrzenia
wody, poddawać zmianom jej ciśnienie, skład chemiczny, metody
ogrzewania i porę dnia? Odpowiedź na pierwsze dwie sugestie jest
pozytywna, a na dwie pozostałe — negatywna. Ale na jakiej pod-
stawie udzielamy tych odpowiedzi? Pytanie to jest istotne, ponieważ
listę możliwych zmian w okolicznościach można rozciągać w nie-
skończoność, dodając do niej takie zmienne warunki jak barwa
zbiornika, tożsamość eksperymentatora, położenie geograficzne itd.
Jeżeli nie można odrzucić takich „nieistotnych" zmian, ilość obser-
wacji koniecznych, aby wnioskowanie indukcyjne było uprawnione,
będzie nieskończenie duża. Na jakich zatem podstawach pewną wiel-
ką liczbę obserwacji uznaje się za „nieistotną"? Wydaje mi się, że
odpowiedź jest dosyć prosta. Zmiany okoliczności, które są istotne,
dadzą się odróżnić od zmian nieistotnych dzięki odwołaniu się do
teoretycznej wiedzy o danej sytuacji, oraz o rodzajach działających
w niej mechanizmów. Zgadzając się jednak na to uznajemy zarazem
fakt, że teoria odgrywa kluczową rolę, jeszcze zanim dojdzie do
gromadzenia obserwacji. Naiwny indukcjonista nie może uznać tego
wniosku. Kwestię tę jednak pozostawiam do omówienia w następ-
nym rozdziale. Tu poprzestaję na stwierdzeniu, że zwrot „różnorod-
ność okoliczności" w sformułowaniach zasady indukcji stawia przed
indukcjonista poważne problemy.

2. NAWRÓT DO PRAWDOPODOBIEŃSTWA

Aby odeprzeć krytykę, skrajny indukcjonista naiwny może osła-


bić swoje stanowisko w dosyć prosty sposób. Argument na rzecz
osłabionego stanowiska indukcjonistycznego brzmi zazwyczaj nastę-
pująco:
Nie można mieć stuprocentowej pewności, że Słońce będzie za-
chodzić każdego dnia, na tej tylko podstawie, iż wielokrotnie widzie-
liśmy Słońce zachodzące każdego z dotychczasowych dni. (W istocie
w Arktyce i na Antarktydzie są dni, kiedy Słońce nie zachodzi). Nie
można mieć stuprocentowej pewności, że następny upuszczony ka-
Czy można uzasadnić zasadę dedukcji 38

mień nie „upadnie" ku górze. Mimo to jednak, chociaż nie można


uznać uogólnień uzyskanych dzięki prawidłowym wnioskowaniom
indukcyjnym za całkowicie prawdziwe, są one prawdopodobnie praw-
dziwe. W świetle uzyskanych doświadczeń jest więc bardzo praw-
dopodobne, że Słońce zawsze będzie zachodzić w Sydney oraz że
upuszczone kamienie będą spadały na dół, a nie w górę. Wiedza
naukowa nie jest wiedzą udowodnioną, jest jedynie wiedzą praw-
dopodobnie prawdziwą. Im więcej obserwacji, składających się na
przesłanki wnioskowań indukcyjnych, oraz im większa różnorodność
okoliczności, w których obserwacje te są dokonywane, tym większe
prawdopodobieństwo, że uzyskane uogólnienia będą prawdziwe.
Po przyjęciu tej zmodyfikowanej wersji indukcji, powyżej przyto-
czoną zasadę indukcji należy zastąpić jej probabilistyczną wersją,
która może przyjąć następującą postać: „Jeżeli duża ilość przed-
miotów A została zaobserwowana w różnorodnych okolicznościach
i jeżeli wszystkie bez wyjątku zaobserwowane przedmioty A posia-
dały własność B, to wszystkie A prawdopodobnie posiadają włas-
ność fi." Zmiana ta jednak nie rozwiązuje problemu indukcji, ponie-
waż w nowej postaci zasada ta nadal jest zdaniem ogólnym, które
na podstawie skończonej ilości udanych indukcji implikuje, że wszy-
stkie zastosowania tej zasady będą prowadzić do wniosków, które są
prawdopodobnie prawdziwe. Próby uzasadnienia probabilistycznej
wersji zasady indukcji poprzez odwołanie się do doświadczenia mają
te same wady, jak te same próby w ich wyjściowej postaci. Uzasad-
nienie takie musi bowiem zawierać dokładnie takie samo rozumowa-
nie, które trzeba właśnie uzasadnić.
Nawet gdyby można było uzasadnić zasadę indukcji w jej proba-
bilistycznej wersji, nasz ostrożniejszy indukcjonista nadal musiałby
rozwiązać liczne problemy. Są one związane z trudnościami, na jakie
napotyka się w próbach sprecyzowania, jak prawdopodobna jest
dana teoria lub prawo w świetle określonych danych doświadczenia.
Wydaje się rzeczą intuicyjnie zrozumiałą, że w miarę wzrostu liczby
danych doświadczenia, wspierających dane prawo ogólne, wzrasta
zarazem prawdopodobieństwo, że jest ono prawdziwe. Intuicja ta
jednak nie wytrzymuje krytyki. Przy założeniu zwykłej teorii praw-
dopodobieństwa jest rzeczą bardzo trudną skonstruować takie ujęcie
Czy można uzasadnić zasadę dedukcji 39

indukcji, które unikałoby konsekwencji, że prawdopodobieństwo do-


wolnego zdania ogólnego o świecie wynosi zero, bez względu na
ilość danych doświadczenia na jego rzecz. Aby wyjaśnić tę sprawę
w sposób nieformalny, zwróćmy uwagę na to, że dane doświadczenia
składają się ze skończonej ilości zdań obserwacyjnych, natomiast
zdanie ogólne mówi o nieskończonej ilości możliwych sytuacji. Praw-
dopodobieństwo, że dane zdanie uniwersalne jest prawdziwe, jest
równe pewnej skończonej liczbie podzielonej przez liczbę nieskoń-
czoną, czyli wynosi zero bez względu na to, ile zdań obserwacyjnych
wchodziłoby do zbioru danych doświadczenia.
Problem ten wiąże się z próbami przypisania wartości prawdopo-
dobieństwa prawom i teoriom naukowym w świetle danych doświad-
czenia i dał początek wysoce szczegółowemu i technicznemu pro-
gramowi badawczemu, który był realizowany przez indukcjonistów
bardzo pracowicie na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Skonstruo-
wano sztuczne języki, dzięki którym można przypisywać określone,
niezerowe wartości prawdopodobieństwa uogólnieniom, lecz języki
te są tak ograniczone, że nie zawierają żadnych uogólnień. Są one
bardzo odległe od języka nauki.
Inna metoda ocalenia programu indukcjonistycznego polega na
porzuceniu prób przypisywania wartości prawdopodobieństwa pra-
wom naukowym i teoriom. W zamian za to kieruje się uwagę na
poprawność prawdopodobieństwa pojedycznych przewidywań. Zgo-
dnie z tą metodą celem nauki jest na przykład ocena prawdopodo-
bieństwa faktu, że Słońce zajdzie jutro, nie zaś ocena prawdopodo-
bieństwa zdania ogólnego, że będzie ono zawsze zachodzić. Nauka
ma gwarantować, że pewien most zbudowany według określonego
projektu wytrzyma różne ciężary i nie załamie się, nie zaś zapewniać,
że wszystkie mosty zbudowane według tego projektu będą speł-
niały swoje zadanie. Zbudowano pewne systemy, dzięki którym w ten-
sposób można przypisać niezerowe prawdopodobieństwo pojedyn-
czym przewidywaniom. Można tu wspomnieć o dwóch zarzutach
przeciwko nim. Po pierwsze, przekonanie, że nauka winna raczej
dostarczać pojedynczych przewidywań, aniżeli wiedzy w postaci zło-
żonych zdań ogólnych, jest co najmniej mało oczywiste. Po drugie,
nawet jeżeli ograniczymy się do pojedynczych przewidywań, należy
Czy można uzasadnić zasadę dedukcji 40

pamiętać, że teorie naukowe, a tym samym zdania uniwersalne,


muszą odgrywać istotną rolę w ocenie prawdopodobieństwa sukcesu
danego przewidywania. Na przykład można w pewnym intuicyjnym,
nie-technicznym sensie słowa „prawdopodobne" powiedzieć, że jest
do pewnego stopnia prawdopodobne, iż człowiek, który wypala du-
żą ilość papierosów umrze na raka płuc. Twierdzenie to można
byłoby poprzeć za pomocą dostępnych danych statystycznych. Ale
takie intuicyjne prawdopodobieństwo znacznie wzrośnie, jeżeli uda
się nam znaleźć dobrze sformułowane i dobrze udokumentowane
teorie, z których wynikają pewne związki przyczynowe pomiędzy
paleniem tytoniu a rakiem płuc. Podobnie wzrośnie wartość praw-
dopodobieństwa faktu, że Słońce wzejdzie jutro, jeżeli weźmiemy
pod uwagę prawa rządzące zachowaniem elementów Układu Słone-
cznego. Zależność prawdopodobieństwa poprawnych przewidywań
od praw uniwersalnych i teorii stawia pod znakiem zapytania próby
indukcjonistów, aby przypisać niezerowe wartości prawdopodobień-
stwa pojedynczym przewidywaniom. Gdy zdania ogólne są elemen-
tem znaczącym poszczególnych przewidywań, prawdopodobieństwo,
że poszczególne-^przewidywania będą poprawne, spada do zera.

3. MOŻLIWE REAKCJE NA PROBLEM INDUKCJI

W obliczu problemu indukcji i zagadnień z nim związanych,


indukcjoniści popadli w liczne trudności w swych staraniach, aby
zbudować teorię nauki jako zbioru zdań uznawanych za prawdziwe
lub prawdopodobne na podstawie danych doświadczenia. Każdy
ruch we własnej obronie odciągał ich coraz bardziej od intuicyjnego
rozumienia przedsięwzięcia zwanego nauką. Ich techniczny program
spowodował wielki postęp w teorii prawdopodobieństwa, lecz nie
przyniósł nowych ujęć istoty nauki. Program ten uległ degeneracji.
Problem indukcji można próbować odeprzeć na wiele możliwych
sposobów. Jednym z nich jest sposób sceptyczny. Uznajemy, że
nauka opiera się na indukcji i przejmujemy dowód Hume'a, że
indukcji nie można uzasadnić za pomocą logiki ani doświadczenia,
oraz dochodzimy do wniosku, że nauki nie można uzasadnić w ra-
Możliwe reakcje na problem indukcji 41

cjonalny sposób. Sam Hume przyjął taką postawę. Twierdził, że


wiara w prawa i teorie jest tylko nawykiem psychicznym, którego
nabywamy w wyniku powtórzeń odpowiednich obserwacji.
Inna możliwa reakcja polega na osłabieniu indukcjonistycznego
wymogu, aby cała wiedza pozalogiczna wywodziła się z doświad-
czenia, i na uznaniu, że zasadę indukcji można uzasadnić dzięki
pewnym innym racjom. Nie jest jednak do przyjęcia uznanie zasady
indukcji lub czegoś podobnego do niej za rzecz „oczywistą". To, co
zazwyczaj uznajemy za oczywiste, zbyt mocno zależy od naszego
wykształcenia, przesądów i kultury, aby mogło stanowić dobre kry-
terium tego, co racjonalne. Było bowiem rzeczą oczywistą w wielu
kulturach i w różnych okresach historycznych, że Ziemia jest płaska.
Przed rewolucją Galileusza i Newtona było oczywiste, że jeżeli jakiś
przedmiot się poruszał, to musiała istnieć siła lub jakaś przyczyna,
która nadała mu ruch. Twierdzenie takie może być oczywiste dla
czytelników, którzy nie znają fizyki, lecz jest ono fałszywe. Jeżeli
mamy bronić racjonalności indukcji, należy znaleźć argument bar-
dziej wyrafinowany niż powoływanie się na oczywistość.
Trzecia możliwa reakcja na problem indukcji polega na odrzuce-
niu przekonania, że nauka opiera się na indukcji. Problemu indukcji
można uniknąć, jeżeli da się udowodnić, że nauka nie polega na
indukcji. Próbują tego dokonać falsyfikacjoniści, zwłaszcza Karl
Popper. Próby te omówimy w rozdziałach czwartym, piątym i szós-
tym. W tym rozdziale przemawiałem tonem zbyt filozoficznym.
W rozdziale następnym przejdę do bardziej interesującej, bardziej
przekonywającej i bardziej owocnej krytyki indukcjonizmu.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Historycznym źródłem problemu indukcji Hume'a jest Część 3 jego


Treatise on Human Nature [wydanie polskie Traktat o naturze ludzkiej,
PWN, Warszawa 1963, przekład Cz. Znamierowski — przyp. A. Ch.].
Innym klasycznym omówieniem tego problemu jest rozdział 6 w książce
Betranda Russella Problems of Philosophy, Oxford University Press, Oxford
1912. Wyczerpujące omówienie o charakterze technicznym konsekwencji
rozumowania Hume'a przedstawił sympatyk indukcjonizmu D. C. Stove
42 Problem indukcji

w Probability and Hume's Inductive Scepticism, Oxford University Press,


Oxford 1973. Popperowskie twierdzenie, że rozwiązał on problem indukcji,
znajduje się w rozdziale „Conjectural Knowledge: My Solution of the Pro-
blem of Induction" jego książki Objective Knowledge. An Evolutionary Ap-
proach [wydanie polskie „Wiedza hipotetyczna: moje rozwiązanie problemu
indukcji" w: Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria epistemologiczna, PWN,
Warszawa 1992, przekład A. Chmielewski]. Krytykę tego twierdzenia Pop-
pera z falsyfikacjonistycznego punktu widzenia przedstawił I. Lakatos w:
„Popper on Demarcation and Induction" w: The Philosophy of Karl Popper,
P. Α. Schilpp (ed.), La Salle, Illinois 1974. Lakatos napisał prowokacyj-
ną historię przemian w programie indukcjonistycznym, por. „Changes in
the Problem of Inductive Logic", w: The Problem of Inductive Logic,
I. Lakatos (ed.), North Holland Publ. Co., Amsterdam 1968, ss. 315—417.
Krytykę indukcjonizmu z nieco odmiennego punktu widzenia niż tutaj przy-
jęty zawiera także klasyczne dzieło P. Duhema The Aim and Structure of
Physical Theory. Atheneum, New York 1962.
III. Zależność obserwacji od teorii

Jak twierdzi nasz naiwny indukcjonista, uważna i nieuprzedzo-


na obserwacja daje bezpieczną podstawę, z której można wyprowa-
dzić — jeżeli nie zgoła prawdziwą, to przynajmniej prawdopodobnie
prawdziwą wiedzę naukową. W poprzednim rozdziale stanowisko
to zostało odrzucone poprzez wskazanie, że istnieją trudności
w uzasadnieniu rozumowania indukcyjnego, za pomocą którego
owo wyprowadzanie naukowych praw i teorii z obserwacji ma się
odbywać. Niektóre przykłady nasuwają podejrzenia co do rzekomej
niezawodności rozumowania indukcyjnego. Argumenty te jednak
nie stanowią rozstrzygającego obalenia indukcjonizmu, zwłaszcza
że jak się okazuje, wiele konkurencyjnych teorii nauki stoi wobec
podobnych i pokrewnych trudności1. W tym rozdziale przedsta-
wiam poważniejszy argument przeciwko stanowisku indukcjonisty-
cznemu. Argument ten polega na krytyce nie samych rozumowań
indukcyjnych, ale indukcjonistycznego założenia co do statusu i ro-
li samej obserwacji.
Naiwny indukcjonista przyjmuje dwa założenia w sprawie ob-
serwacji. Jedno z nich mówi, że nauka wychodzi od obserwacji.
Drugie, że obserwacja dostarcza bezpiecznej podstawy, z której moż-
na wyprowadzić wiedzę. W tym rozdziale poddaję krytyce oba te
założenia na różne sposoby i odrzucam je z wielu różnych powo-
dów. Ale najpierw przedstawię szkic teorii obserwacji, co do której
można sądzić, że jest szeroko uznawana w czasach współczesnych
i która nadaje pozory prawdopodobieństwa naiwnemu indukcjoniz-
mowi.

Por. rozdział 12, pkt 4.


Doznania wzrokowe 44

1. POTOCZNA TEORIA OBSERWACJI

Po części dlatego, że zmysł wzroku jest zmysłem najczęściej


używanym w praktyce naukowej, a po części dla wygody, w dyskusji
na temat obserwacji ograniczam się do zjawisk widzialnych. W więk-
szości przypadków nie sprawiłoby wielkiej trudności zmienić to ro-
zumowanie tak, aby odnosiło się do obserwacji za pomocą również
innych zmysłów. Potoczna teoria obserwacji jest mniej więcej na-
stępująca: Istoty ludzkie widzą dzięki organom wzrokowym. Naj-
istotniejszymi elementami ludzkiego oka są soczewka i siatkówka;
siatkówka działa tak jak ekran, na którym powstają obrazy obiek-
tów zewnętrznych wobec oka. Promienie światła przechodzą od
oglądanego obiektu do soczewek poprzez pewne medium. Promienie
te są załamywane przez tkankę soczewek tak, że ogniskują się na
siatkówce i formują obraz widzianego przedmiotu. Jak dotąd, dzia-
łanie oka przypomina funkcjonowanie aparatu fotograficznego. Wiel-
ka różnica zachodzi w sposobie „zapisu" ostatecznego obrazu. Ner-
wy wzroku łączą siatkówkę z centralną korą mózgową. Niosą one
informację dotyczącą światła padającego na różne części siatkówki.
Rejestracja tych informacji przez ludzki mózg odpowiada widzeniu
przedmiotu przez człowieka. Opis ten należałoby oczywiście uzupeł-
nić, ale przedstawia on w prawidłowy sposób ogólną ideę procesu
widzenia.
Powyższy szkic obserwacji za pomocą zmysłu wzroku zawiera
dwie ważne dla indukcjonisty idee. Pierwszą, że obserwator posiada
mniej lub bardziej bezpośredni dostęp do własności świata zewnętrz-
nego, o ile własności te są rejestrowane przez mózg w akcie widze-
nia. I drugą, że dwaj normalni obserwatorzy spoglądający na ten
sam przedmiot lub scenę z tego samego miejsca „widzieliby" tę samą
rzecz. Identyczna kombinacja promieni świetlnych wpadałaby do
oka każdego obserwatora, skupiałaby się na ich normalnych siat-
kówkach dzięki ich normalnym soczewkom i wytwarzałaby podobne
obrazy. Podobne informacje przechodziłyby od siatkówki do mózgu
każdego obserwatora poprzez ich nerwy wzrokowe i powodowałyby,
że „zobaczyliby" oni tę samą rzecz. Obie te idee poddam krytyce
Doznania wzrokowe 45

w kolejnym punkcie. Dalsze części niniejszego rozdziału zawierają


inne argumenty przeciwko indukcjonistycznemu stanowisku wobec
obserwacji.

2. DOZNANIA WZROKOWE NIE WYWOŁANE


OBRAZAMI SIATKÓWKOWYMI
Zgromadzono ogromną ilość dowodów na to, że przeżycia do-
znawane podczas oglądania jakiegoś przedmiotu wcale nie zależą
wyłącznie od informacji, która w postaci światła wpada do ludzkiego
oka, jak również nie zależą one wyłącznie od obrazów siatków-
kowych obserwatora. Dwaj normalni obserwatorzy spoglądający na
ten sam przedmiot z tego samego miejsca w takich samych okolicz-
nościach nie muszą koniecznie doznawać identycznych wrażeń wzro-
kowych, nawet jeżeli obrazy na ich siatkówkach mogą być zasad-
niczo identyczne. Jest pewien ważny aspekt, w którym ci dwaj obser-
watorzy nie muszą „widzieć" tej samej rzeczy. Jak N. R. Hanson
powiedział, „Na widzenie składa się nie tylko to, co się styka z gałką
oczną". Zilustruję to twierdzenie kilkoma przykładami.
Większość z nas patrząc na Rysunek 3 po raz pierwszy dostrzega
stopnie, których górne powierzchnie są widzialne. Ale nie jest to
jedyny sposób ich widzenia. Można je bez trudu postrzegać jako
Doznania wzrokowe 46

stopnie, których spodnie powierzchnie są widzialne. Jeżeli ponadto


ktoś, patrzy dłuższą chwilę na ten rysunek, zazwyczaj stwierdza, że
to, co widzi, to schody oglądane z góry i z dołu naprzemian. Ale
ponieważ to, co jest oglądane przez obserwatora, to przedmiot nie-
zmienny, należałoby uznać, że obrazy siatkówkowe nie ulegają zmia-
nie. To, czy rysunek jest postrzegany jako schody oglądane z góry
czy z dołu, wydaje się zależeć od czegoś innego niż obraz na siat-
kówce obserwatora. Przypuszczam, że nikt nie zechce podważać
twierdzenia, iż Rysunek 3 przypomina coś w rodzaju schodów. Jed-
nakże wyniki badań na członkach kilku plemion afrykańskich,
w których kulturze nie leży zwyczaj przedstawiania przedmiotów
trójwymiarowych przy użyciu dwuwymiarowych rysunków perspek-
tywicznych, wskazują, że członkowie tych plemion nie uznaliby Ry-
sunku 3 za schody, lecz za dwuwymiarowy zbiór linii. Zakładam, że
kształt obrazów na siatkówkach obserwatorów jest relatywnie nieza-
leżny od ich kultur. Wynika stąd, jak się zdaje, że doznania po-
strzegawcze, które posiadają obserwatorzy w akcie widzenia, nie są
jednoznacznie określone przez obrazy na ich siatkówkach. Tezę tę
głosił i wielokrotnie ilustrował Hanson.2
To, co obserwator widzi, czyli doznania wzrokowe, które posia-
da, gdy patrzy na pewien przedmiot, w części zależy od jego minio-
nego doświadczenia, wiedzy i oczekiwań. Oto dwa przykłady ob-
razujące tę myśl.
W znanym eksperymencie badanym pokazywano na krótki mo-
ment karty do gry i proszono o ich rozpoznawanie. Gdy posługiwa-
no się normalną talią kart, badani łatwo wywiązywali się z zadania.
Ale gdy użyto kart sfałszowanych, np. czerwonego asa pikowego,
wówczas z początku niemal wszyscy badani rozpoznawali takie karty
nieprawidłowo, jako należące do talii normalnych kart. Postrzegali na
przykład czerwonego asa pik jako normalnego asa karo lub normal-
nego asa pik. Subiektywne wrażenia doznawane przez obserwatorów
znajdowały się pod wpływem ich oczekiwań. Potem, po pewnym
okresie nieporozumień, badani odkrywali lub ich informowano, że
w talii były karty sfałszowane; gdy to wyszło na jaw, nie mieli już

2
N. R. Hanson, Patterns of Discovery, Cambridge University Press, Cambridge 1958, rozdział 1.
Doznania wzrokowe 47

trudności z rozpoznawaniem kart, czy były one normalne, czy sfał-


szowane. Zmianie w ich wiedzy i oczekiwaniach towarzyszyła zamiana
w tym, co postrzegali, choć nadal oglądali te same przedmioty fizyczne.
Innego przykładu dostarczają obrazkowe zagadki dla dzieci, któ-
re wymagają znalezienia ludzkiej twarzy wśród listowia narysowane-
go drzewa. To, co widać najpierw, czyli subiektywne wrażenie do-
znawane przez osobę patrzącą na rysunek, odpowiada drzewu, które
ma pień, liście, gałęzie. Ale wszystko to zmienia się, gdy zostanie
wykryta ludzka twarz. To, co widziano jako listowie i części gałęzi,
teraz jest widziane jako ludzka twarz. A zatem ten sam przedmiot
fizyczny był postrzegany przed jak i po rozwiązaniu zagadki i zapew-
ne obraz na siatkówce obserwatora nie uległ zmianie z chwilą znale-
zienia rozwiązania i wykrycia twarzy. Jeżeli patrzy się na taki ob-
razek jakiś czas później, twarz jest widoczna od razu dla tego, kto
zagadkę rozwiązał. To, co jest widziane przez obserwatora, zależy od
jego wiedzy i doświadczenia.
Można jednak zapytać, co mają te wymyślne przykłady wspól-
nego z nauką. W odpowiedzi na to nie byłoby trudno przytoczyć
przykłady z praktyki naukowej, które ilustrują tę samą ideę, a mia-
nowicie że to, co obserwator widzi, jego subiektywne doznania do-
świadczane, gdy patrzy na jakiś przedmiot lub scenę, nie zależy
wyłącznie od obrazu na jego siatkówce, lecz także od doświadczenia,
wiedzy, oczekiwań oraz ogólnego stanu wewnętrznego. Należy się
uczyć patrzeć przez teleskop czy mikroskop; niezróżnicowany układ
jasnych i ciemnych plam widziany przez początkującego obserwatora
różni się od obrazów, które potrafi dostrzec obserwator o dużej
wprawie. Coś takiego musiało mieć miejsce, gdy Galileusz po raz
pierwszy wprowadził teleskop jako instrument obserwacji niebios.
Wątpliwości zgłaszane przez przeciwników Galileusza wobec takich
zjawisk jak księżyce Jowisza, które Galileusz nauczył się widzieć,
musiały być w części podyktowane nie przesądem, ale autentycznymi
trudnościami w patrzeniu przez coś, co bądź co bądź było jeszcze
bardzo prymitywnym teleskopem. W poniższym fragmencie Michael
Polanyi opisuje zmiany w doznaniach postrzegawczych studenta me-
dycyny, który uczy się stawiać diagnozy na podstawie zdjęć rent-
genowskich. „Rozważmy sytuację studenta uczęszczającego na ćwi-

4 — Czym jest to...


Doznania wzrokowe 48

czenia z diagnostyki chorób płuc przy użyciu zdjęć rentgenowskich.


W zaciemnionym pomieszczeniu ogląda mgliste cienie na świecącym
ekranie umieszczonym naprzeciw klatki piersiowej pacjenta i słyszy,
jak radiolog w technicznym języku opisuje swym asystentom istotne
cechy tych cieni. Z początku student jest zupełnie zagubiony, ponie-
waż na zdjęciu rentgenowskim dostrzec potrafi jedynie cienie serca
i żeber oraz kilka pajęczastych plam pomiędzy nimi. Wydaje mu się,
że to, o czym mówią specjaliści, istnieje tylko w ich wyobraźni,
bowiem on nic z tego nie potrafi zobaczyć. Potem, w miarę jak
słucha przez kilka tygodni wykładów, oglądając uważnie ciągle nowe
zdjęcia różnych przypadków chorobowych, pojawia się w nim pierw-
sze zrozumienie; powoli zapomina o żebrach i zaczyna widzieć płuca.
Na koniec zaś, jeżeli stara się i jest bystry, dostrzeże bogatą panora-
mę szczegółów. Zobaczy anomalie fizjologiczne, zmiany patologicz-
ne, blizny, ślady chronicznych infekcji i oznaki ostrej choroby.
Wkracza do nowego świata. Nadal dostrzega tylko ułamek tego, co
potrafi dojrzeć specjalista, ale teraz zdjęcia są dlań sensowne i rozu-
mie większość uwag fachowych na temat tego, co przedstawiają".3
Moje twierdzenia na temat obserwacji, poparte powyższymi przy-
kładami, krytykuje się mówiąc, że dwaj obserwatorzy spoglądający
na tem sam obiekt z tego samego miejsca widzą tę samą rzecz, ale
różnie ją interpretują. Chciałbym odpowiedzieć na tę krytykę. Gdy
idzie o postrzeganie, jedyna rzecz, z którą obserwator ma bezpośre-
dni kontakt, to jego doznania. Doznania te nie są dane i niezmienne,
lecz zmieniają się wraz z oczekiwaniami i wiedzą obserwatora. Sy-
tuacja fizyczna powoduje powstanie obrazu na siatkówce obserwatora,
lecz obserwator nie ma bezpośredniego postrzegawczego kontaktu
z tym obrazem. Jeżeli naiwny indukcjonista i inni empiryści za-
kładają, że w doświadczeniu dane jest nam coś, co możemy inter-
pretować na różne sposoby, zakładają tym samym, choć bez do-
statecznych po temu podstaw oraz wbrew wielu faktom temu prze-
ciwnym, że pomiędzy obrazami na siatkówkach i subiektywnymi
doznaniami, które mamy podczas widzenia, zachodzi swego rodzaju
relacja jedno-jednoznaczna. Rozumując tak, nadmiernie rozciągają
analogię z aparatem fotograficznym.
3
M. Polanyi, Personal Knowledge, Routledge and Kegan Paul, London 1973, s. 101.
Teoria a zadania obserwacyjne 49

Chciałbym jednak wyraźnie stwierdzić, co rozumiem przez po-


wyższe uwagi na temat obserwacji, aby nie uznano mego argumentu
za twierdzenie silniejsze, niż je zamierzyłem. Z pewnością nie twier-
dzę, że przyczyny fizyczne obrazów siatkówkowych nie mają nic
wspólnego z tym, co widzimy. Nie widzimy tego, co chcemy zoba-
czyć. Jednakże, choć obrazy siatkówkowe składają się na istotną
część tego, co widzimy, inną bardzo ważną częścią tego procesu jest
wewnętrzny stan naszego umysłu lub mózgu, który zależy w oczywi-
sty sposób od naszego kulturowego wychowania, wiedzy, oczekiwań,
itd., i który nie jest jednoznacznie określony przez fizyczne własności
naszych oczu i obserwowanych przedmiotów. Po wtóre, to co widzi-
my w różnych sytuacjach, nie ulega zmianie, mimo zmian okoliczno-
ści. Zależność tego, co widzimy, od stanu umysłu lub mózgu nie jest
tak delikatna i niejednoznaczna, aby uniemożliwić komunikację czy
naukę. Po trzecie, we wszystkich przytoczonych tu przykładach jest
pewien sens, w którym wszyscy obserwatorzy widzą tę samą rzecz.
Na użytek tej książki przyjmuję, że istnieje jeden określony świat
fizyczny, niezależny od obserwatorów. Stąd też, kiedy pewna ilość
obserwatorów patrzy na jakiś obraz, część aparatury, zdjęcie mikro-
skopowe czy cokolwiek, w pewnym sensie wszyscy spoglądają i „wi-
dzą" tę samą rzecz. Nie wynika stąd jednak, że mają oni identyczne
doznania postrzegawcze. Istnieje bardzo ważny sens, w którym nie
widzą oni tej samej rzeczy; moja krytyka stanowiska indukcjonis-
tycznego jest oparta na tym drugim sensie.

3. TEORIA A ZDANIA OBSERWACYJNE

Nawet gdyby w procesie postrzegania wszyscy obserwatorzy


doznawali pewnego określonego wrażenia, pozostają ważne zastrze-
żenia wobec indukcjonistycznych założeń dotyczących obserwacji.
W tym paragrafie skupimy się na problemie zdań obserwacyjnych,
opartych i rzekomo uzasadnionych za pomocą doznań postrzegaw-
czych obserwatorów, którzy uznają te zdania. Zgodnie z induk-
cjonistyczna teorią nauki, owa bezpieczna podstawa, na której wzno-
szą się prawa i teorie składające się na naukę, złożona jest raczej
Teoria a zadania obserwacyjne 50

z „publicznych" zdań obserwacyjnych niż z „prywatnych" subiek-


tywnych doznań pojedynczych obserwatorów. Na pewno bowiem
obserwacje poczynione przez Darwina podczas jego podróży na stat-
ku Beagle nie miałyby znaczenia dla nauki, gdyby pozostały wyłącz-
nie prywatnymi doznaniami samego Darwina. Stały się one ważne
dla nauki wówczas, gdy zostały sformułowane i wyrażone jako zda-
nia obserwacyjne, które mogły być wykorzystane i krytykowane
przez innych uczonych. Indukcjonistyczna teoria nauki głosi tezę
o wyprowadzalności zdań ogólnych ze zdań szczegółowych przez
indukcję. Rozumowanie indukcyjne i dedukcyjne polega na okreś-
lonych związkach pomiędzy różnymi zbiorami zdań, nie zaś na związ-
kach pomiędzy zdaniami i doznaniami zmysłowymi.
Można przyjąć, że doznania zmysłowe jakiegoś rodzaju są bezpo-
średnio dostępne obserwatorowi, ale na pewno nie są mu bezpośred-
nio dostępne zdania obserwacyjne. Te drugie, to byty poznawalne
publicznie, sformułowane w języku publicznym, które implikują teo-
rie o różnych stopniach ogólności i złożoności. Gdy spojrzymy na
zdania obserwacyjne, które mają się składać na trwałą bazę nauki,
zrozumiemy, wbrew twierdzeniom indukcjonistycznym, że pewne teo-
rie muszą wyprzedzać zdania obserwacyjne i że zdania obserwacyjne
są równie obalane jak teorie, które są przez nie zakładane.
Zdania obserwacyjne muszą być sformułowane w języku jakiejś
teorii, nawet jeżeli jest to język wieloznaczny. Rozważmy zwykłe zdanie:
„Uwaga! Wiatr spycha wózek dziecinny do przepaści!" W zdaniu tym
zakłada się bardzo wiele zdań teoretycznych niskiego poziomu.
Implikuje ono, że istnieje coś takiego jak wiatr, który potrafi
nadawać ruch przedmiotom takim jak wózki dziecinne stojące na
jego drodze. Sens pilności tej sytuacji, wyrażony zwrotem „Uwaga!",
implikuje przewidywanie, że wózek wraz z dzieckiem może spaść do
przepaści i przypuszczalnie rozpadnie się na skałach na jej dnie,
co — jak się tutaj zakłada — byłoby rzeczą szkodliwą dla dziecka.
Albo kiedy ranny ptaszek, spragniony kawy, skarży się: „Ten gaz
nie chce się palić", implikuje, że są takie substancje na świecie, które
można zakwalifikować do grupy pod nazwą „gazy", i że przynaj-
mniej niektóre z nich się palą." Należy również tu zauważyć, że nie
zawsze ludzie dysponowali pojęciem „gazu". Nie istniało ono, dopó-
Teoria a zadania obserwacyjne 51

ki w połowie osiemnastego wieku Joseph Black jako pierwszy wy-


tworzył dwutlenek węgla. Przedtem wszystkie „gazy" uważano za
mniej lub bardziej czyste próbki powietrza.4 Gdy przechodzimy do
zdań naukowych tego rodzaju, założenia teoretyczne stają się coraz
mniej zwyczajne i coraz łatwiej rozpoznawalne. Jest rzeczą oczywistą,
że w zdaniu „Strumień elektronów jest odpychany przez biegun pół-
nocny magnesu" zawiera się bardzo dużo założeń teoretycznych, po-
dobnie w psychiatrycznych opisach symptomów wycofania się pacjenta.
Zdania obserwacyjne zatem zawsze są wyrażane w języku jakiejś
teorii i są co najwyżej tak precyzyjne, jak precyzyjna jest struktura
pojęciowa czy teoretyczna danej teorii. Pojęcie „siły", znane z fizyki,
jest precyzyjne, ponieważ czerpie ono znaczenie z roli, jaką odgrywa
ono w ścisłej i względnie samodzielnej teorii mechaniki Newtona.
Posługiwanie się tym samym słowem w języku codziennym („siła
rozumowania", „wiatr o sile huraganu", itp.), nie jest precyzyjne,
ponieważ teorie implikowane przez te wyrażenia są niejasne i nieści-
słe. Teorie ścisłe i jasno sformułowane są niezbędnym warunkiem
precyzyjnych zdań obserwacyjnych. W tym sensie teorie poprzedzają
obserwację.
Powyższe twierdzenia o priorytecie teorii nad obserwacją są
sprzeczne z indukcjonistyczną tezą, że wiele podstawowych pojęć
uzyskuje znaczenia dzięki obserwacji. Zastanówmy się na przykład
nad prostym pojęciem „czerwieni". Indukcjonista objaśniłby je na-
stępująco: spośród wszystkich doznań, które obserwator uzyskuje
dzięki zmysłowi wzroku, niektóre (te, które odpowiadają wrażeniom
doznawanym podczas patrzenia na czerwone przedmioty), mają coś
ze sobą wspólnego. Obserwator dzięki analizie tych doznań umie
wykryć element wspólny we wszystkich tych postrzeżeniach i do-
chodzi do wniosku, że owym wspólnym elementem jest czerwień.
W ten sposób dzięki obserwacji uzyskuje się pojęcie czerwieni. Wyja-
śnienie to ma jednak poważną wadę, zakłada bowiem, że z całej
nieskończoności doznań uzyskiwanych przez obserwatora, zbiór do-
znań powstający podczas patrzenia na czerwone przedmioty poddaje
się w jakiś sposób badaniu. Lecz ten zbiór nie wybiera sam siebie.

4
Por. T. S. Kuhn, The Structure of Scientific Revolutions, University of Chicago Press, Chicago 1970, s. 70.
Teoria a zadania obserwacyjne 52

Jakie jest więc kryterium, według którego pewne doznania zmysłowe


należy włączyć do tego zbioru, a inne wykluczyć? Kryterium to
polega oczywiście na tym, że do tego zbioru włączane są tylko
czerwone przedmioty. A zatem indukcjonistyczne wyjaśnienie zakła-
da samo pojęcie czerwieni, którego pochodzenie chce wyjaśnić. Sta-
nowiska indukcjonisty nie da się obronić przy użyciu argumentów,
że rodzice i nauczyciele wybierają zbiór przedmiotów czerwonych,
gdy uczą dzieci rozumienia pojęcia „czerwień", interesuje nas bo-
wiem, w jaki sposób pojęcie to uzyskało znaczenie po raz pierwszy.
Fałszywe jest więc twierdzenie, że pojęcie „czerwień", czy jakiekol-
wiek inne, bierze swoje znaczenie wyłącznie z doświadczenia.
Jak dotąd krytykowałem teorię nauki naiwnego indukcjonizmu
wskazując, że teorie muszą poprzedzać zdania obserwacyjne i że
fałszywe jest twierdzenie, jakoby nauka opierała się na obserwacji.
Przejdźmy teraz do innego typu krytyki indukcjonizmu. Zdania ob-
serwacyjne są równie obalane jak teorie, które one zakładają, a więc
nie stanowią żadnej trwałej podstawy do budowania teorii i praw
naukowych.
Najpierw zobrazuję to twierdzenie za pomocą zmyślonych przy-
kładów, a następnie, za pomocą przykładów z nauki i jej historii,
objaśnię, na czym polega jego znaczenie.
Rozważmy zdanie: „Tu jest kawałek kredy", wygłoszone przez
nauczyciela wskazującego na białą, okrągłą pałeczkę na tle tablicy.
Nawet to bardzo podstawowe zdanie obserwacyjne implikuje jakąś
teorię i można je obalić. Zakłada ono pewne uogólnienia o bardzo
niskim poziomie, teorie takie jak na przykład „Białe pałeczki w sa-
lach lekcyjnych w pobliżu tablic są kawałkami kredy". Takie uogól-
nienie wcale nie musi być prawdziwe. Nauczyciel z naszego przy-
kładu może się mylić, ponieważ to, co wziął za kawałek kredy, może
być czymś bardzo doń podobnym, co podłożył jeden z uczniów dla
uciechy. Nauczyciel, czy ktokolwiek z obecnych w klasie, może
podjąć się sprawdzenia prawdziwości zdania „To jest kawałek kre-
dy", ale im bardziej ścisłe są sprawdziany, tym więcej założeń teore-
tycznych należy przyjąć, a mimo to nie udaje się osiągnąć absolutnej
pewności. Na przykład nauczyciel, podejmując wyzwanie, przeciąga
białym przedmiotem po tablicy, wskazuje na pozostawiony biały
Teoria a zadania obserwacyjne 53

ślad i powiada „Widzicie, to jest kawałek kredy". Zdanie to im-


plikuje założenie, że „Kreda pozostawia białe ślady, gdy zostanie
przeciągnięta po powierzchni tablicy". Dowód nauczyciela można
podważyć mówiąc, że również inne przedmioty pozostawiają białe
ślady na tablicy, nie tylko kreda. Być może, gdy nauczyciel podej-
muje się innych sposobów, na przykład poprzez złamanie kredy,
i znowu spotka się ze sprzeciwem, zdecyduje się ostatecznie na
przeprowadzenie analizy chemicznej. Z chemicznego punktu widze-
nia kreda składa się przede wszystkim z węglanu wapnia, będzie
więc dowodził, że zanurzenie tego kawałka w kwasie powinno spo-
wodować wydzielanie się dwutlenku węgla. Przeprowadza doświad-
czenie i wykazuje, że ulatniający się gaz jest dwutlenkiem węgla,
ponieważ powoduje on mleczne zabarwienie wody wapiennej. Każdy
krok w tym ciągu prób udowodnienia zdania „To jest kawałek
kredy" pociąga nie tylko nowe zdania obserwacyjne, ale również
uogólnienia o coraz bardziej technicznym charakterze. Ostateczny
sprawdzian w naszym ciągu opiera się na określonej teorii chemicz-
nej (wpływ kwasów na węglany, określony wpływ dwutlenku węgla
na wodę wapienną). Aby więc wykazać poprawność zdania obser-
wacyjnego, należy się odwołać do teorii, a im silniej chcemy je
udowodnić, tym obszerniejsza wiedza teoretyczna będzie w tym celu
potrzebna. Stoi to w sprzeczności z sugestią płynącą z poglądu
indukcjonistycznego, że aby wykazać prawdziwość pewnego proble-
matycznego zdania obserwacyjnego, musimy odwołać się do zdań
obserwacyjnych, które są bardziej niezawodne od poprzednich, lub
być może do praw wyprowadzonych z nich metodą indukcyjną, ale
nie do teorii.
W języku potocznym zdarza się często, że pozornie niezawodne
„zdanie obserwacyjne" okazuje się fałszywe, gdy jakieś oczekiwanie
zostanie zawiedzione z powodu fałszywości pewnej teorii założonej
w akcie uznania tego zdania obserwacyjnego. Na przykład turyści
na szczycie bardzo wysokiej góry, patrząc na kocioł nad ogniem
obozowiska dochodzą do wniosku, że „Woda jest dostatecznie
gorąca, aby zaparzyć herbatę", a potem stwierdzają zawiedzeni, że
przyrządzony napar fatalnie smakuje. Założyli bowiem błędnie teo-
rię, że wrząca woda jest dostatecznie gorąca, aby zrobić herbatę.
Teoria a zadania obserwacyjne 54

Nie musi tak być, gdy woda gotuje się pod niskim ciśnieniem na
dużych wysokościach.
Teraz przejdźmy do przykładów, które nie są zmyślone i które
pomogą nam lepiej zrozumieć istotę nauki.
W czasach Kopernika (zanim wynaleziono teleskop) prowadzono
dokładne obserwacje rozmiarów planety Wenus. Na podstawie tych
obserwacji astronomowie, zarówno kopernikańscy jak i nie-koper-
nikańscy uznali zgodnie zdanie, że „Wenus widziana z Ziemi nie
zmienia w widzialny sposób swych rozmiarów w ciągu roku". And-
reas Osjander, astronom współczesny Kopernikowi, uznał przewidy-
wanie, iż rozmiary Wenus powinny się zmieniać w ciągu roku astro-
nomicznego za twierdzenie „obalone przez doświadczenie długich
wieków".5 Przekonanie to akceptowano mimo zastrzeżeń, ponieważ
teoria Kopernika, jak również niektóre jej konkurentki przewidywa-
ły, że Wenus powinna zmieniać swoje pozorne rozmiary w widoczny
sposób w ciągu roku. Zdanie to jednak uważa się teraz za fałszywe.
Zakłada ono fałszywą teorię, że rozmiary pozorne małych źródeł
światła można trafnie oszacować gołym okiem. Teorie współczesne
wyjaśniają, dlaczego szacunki pozornych rozmiarów małych źródeł
światła, dokonywane gołym okiem, są błędne i dlaczego należy pole-
gać raczej na obserwacjach teleskopowych, które wykazują, że pozor-
ne rozmiary Wenus zmieniają się znacznie w ciągu roku. Przykład
ten obrazuje zależność zdań obserwacyjnych od teorii oraz ich oba-
lalność.
Drugi przykład pochodzi z elektrostatyki. Pierwsi badacze tej
dziedziny zanotowali, że naelektryzowane pręty stają się lepkie, co
widać po tym, że przylegają do nich małe kawałki papieru, oraz że
dwa naelektryzowane ciała uciekają od siebie. Ze współczesnego
punktu widzenia obserwacje te są błędne. Fałszywe koncepcje, które
przyczyniły się do dokonania tych spostrzeżeń, zastąpiono teraz
pojęciami sił przyciągania i odpychania, działającymi na odległość,
co prowadzi do zupełnie nowych obserwacji.
Na koniec przykład nieco zabawniejszy: współcześni uczeni nie
mieliby trudności z wykazaniem fałszywości jednego z zapisów w no-

s
E. Rosen, Three Copernican Treatises. Dover, New York 1959, s. 25.
Rola teorii w obserwacji i eksperymencie 55

tatniku Keplera, który po przeprowadzeniu obserwacji przez galileu-


szowski teleskop stwierdził: „Mars jest kwadratowy i silnie zabar-
wiony".6
W tym paragrafie starałem się wykazać, że indukcjonista myli się
w dwóch punktach. Nauka nie wychodzi od zdań obserwacyjnych,
ponieważ pewna teoria zawsze poprzedza wszelkie zdania obserwa-
cyjne, oraz zdania obserwacyjne nie tworzą trwałej podstawy, na
której można budować wiedzę naukową, ponieważ są one obalalne.
Nie twierdzę jednak, że zdania obserwacyjne nie odgrywają żadnej
roli w nauce. Nie twierdzę, że wszystkie zdania obserwacyjne należy
odrzucić, ponieważ są obalalne. Sugeruję jedynie, że rola, jaką zda-
niom obserwacyjnym przypisuje indukcjonista, jest nieprawidłowa.

4. ROLA TEORII W OBSERWACJI


I EKSPERYMENCIE

Według najbardziej naiwnych indukcjonistów, podstawa wiedzy


naukowej składa się z obserwacji zdobywanych przez nieuprzedzone-
go obserwatora.7 Gdyby twierdzenie to rozumieć dosłownie, okaza-
łoby się ono absurdalne i nie do utrzymania. Aby to wykazać,
wyobraźmy sobie, jak Heinrich Hertz przeprowadzał w 1888 roku
eksperyment związany z elektrycznością, dzięki któremu po raz pier-
wszy wytworzył i wykrył fale radiowe. Jeżeli miałby być całkowicie
obiektywny podczas obserwowania wywoływanych przez siebie zja-
wisk, musiałby zapisywać nie tylko wskazania różnych mierników,
obecność lub brak iskry w różnych krytycznych miejscach w ob-
wodach elektrycznych, rozmiary tych obwodów, itd., ale także bar-
wy mierników, wymiary laboratorium, stan pogody, rozmiar butów
i całą gamę „zupełnie nieistotnych" szczegółów; nieistotnych oczywi-
ście dla teorii, którą zajmował się Hertz i którą właśnie sprawdzał.
(W tym przypadku Hertz sprawdzał teorię elektromagnetyczną Max-
wella, aby stwierdzić, czy można wytworzyć fale radiowe przewidy-

6
P. K. Feyerabend, Against Method: Outline of an Anarchistic Theory of Knowledge, New Left Books,
London 1975, s. 126.
7
Por. np. cytat na s. 9.
Indukcjonizm nie całkiem obalony 56

wane przez tę teorię.) Przypuśćmy teraz, w drugim, hipotetycznym


przykładzie, że bardzo chcę dokonać czegoś znaczącego w dziedzinie
anatomii lub fizjologii człowieka i stwierdzam, że jak dotąd uczynio-
no bardzo niewielki postęp w badaniach nad wagą ludzkich mał-
żowin usznych. Jeżeli na tej podstawie miałbym przejść do uważnych
badań nad wagą małżowin usznych u ludzi, zapisując i kategoryzu-
jąc wiele obserwacji, nie wniósłbym niczego ważnego do nauki. Mój
czas byłby całkowicie stracony, jeżeli nie przedstawiłbym jakiejś teo-
rii, według której ciężar małżowin usznych byłby ogromnie istotny,
na przykład teorię wykazującą ścisły związek pomiędzy rozmiarami
małżowin usznych a zachorowalnością na raka.
Przykład ten ilustruje ważny sens, w którym można mówić, że
teoria poprzedza obserwację w nauce. Obserwacje i eksperymenty
przeprowadza się, aby poddać sprawdzeniu jakąś teorię lub rzucić
na nią nieco światła i należy utrwalać tylko te obserwacje, które
mają znaczenie dla tak określonego zadania. Jednakże, ze względu
na fakt, że teorie składające się na wiedzę naukową są obalalne
i niezupełne, wskazówki dostarczane przez teorie co do tego, które
obserwacje są ważne dla badanego zjawiska, mogą być błędne
i prowadzić do pomijania istotnych czynników. Eksperyment Hert-
za stanowi dobry tego przykład. Jeden z czynników, który zaliczy-
łem do „zupełnie nieistotnych", jest w istocie bardzo ważny. Kon-
sekwencją sprawdzanej teorii było twierdzenie, że fale radiowe po-
winny mieć prędkość równą prędkości światła. Gdy Hertz mierzył
prędkość fal radiowych, wielokrotnie stwierdzał, że ich prędkość
jest znacząco niższa od prędkości światła. Nigdy nie udało mu się
rozwiązać tego problemu. Dopiero po jego śmierci zagadkę tę
rozwiązano. Fale radiowe, emitowane z jego urządzenia, były od-
bijane od ścian laboratorium z powrotem na urządzenie i zakłócały
jego pomiary. Okazało się, że wymiary laboratorium są bardzo
ważne. A zatem błędne i niezupełne teorie naukowe mogą dawać
fałszywe wskazówki obserwatorowi. Problemy takie jednak należy
rozwiązywać poprzez doskonalenie i rozszerzanie naszych teorii,
nie zaś poprzez zapisywanie nieskończonej listy bezcelowych obser-
wacji.
Indukcjonizm nie całkiem obalony 57

5. INDUKCJONIZM NIE CAŁKIEM OBALONY

Omawiana w tym rozdziale zależność obserwacji od teorii z pew-


nością podważa indukcjonistyczne twierdzenia, że nauka wychodzi
od obserwacji. Ale tylko najbardziej naiwni indukcjoniści chcieliby
wyznawać taki pogląd. Nikt ze współczesnych, bardziej wyrafinowa-
nych indukcjonistów nie wyznaje tego poglądu w jego dosłownej
wersji. Nie muszą oni głosić, że nauka opiera się na obiektywnych
i nieuprzedzonych obserwacjach, co umożliwia im wprowadzenie
rozróżnienia pomiędzy sposobem, w jaki teoria jest uzasadniana
i oceniana, oraz sposobem, w jakim teoria ta jest pomyślana lub
odkryta. Zgodnie z tym zmodyfikowanym stanowiskiem teorie są
tworzone na liczne i bardzo różne sposoby. Mogą one przychodzić
do głowy odkrywcy w chwili natchnienia, jak w mitycznej historii
o odkryciu prawa grawitacji przez Newtona, spowodowanym przez
spadające z drzewa jabłko. Mogą one również zdarzać się przypad-
kiem, jak to było z odkryciem promieni X przez Roentgena, który
stwierdził zaczernienie płyt fotograficznych przechowywanych w są-
siedztwie lampy katodowej. Nowe odkrycia są również niekiedy wy-
nikiem długiego procesu obserwacji i rachunków, jak to miało miej-
sce w przypadku odkrycia praw ruchu planetarnego. Teorie zazwy-
czaj zjawiają się, zanim przeprowadzi się obserwacje konieczne do
ich sprawdzenia. Wyrafinowana wersja indukcjonizmu głosi, że no-
watorskie i najznaczniejsze akty twórcze, które wymagają geniuszu,
nie poddają się analizie logicznej. Odkrycie naukowe oraz problema-
tykę z nim związaną wyklucza się poza obszar filozofii nauki.
Jednakże, gdy już mamy nowe prawa i teorie, pozostaje problem
ich poprawności. Czy odpowiadają one wymogom poprawnej wiedzy
naukowej, czy nie? Pytanie to jest źródłem niepokoju wyrafinowane-
go indukcjonisty. Jego odpowiedź jest taka, jak to przedstawiłem
ogólnie w rozdziale pierwszym. Należy zgromadzić dużą ilość fak-
tów, powiązanych z daną teorią w różnych okolicznościach, oraz
ustalić zakres, w jakim da się wykazać metodą indukcji, że teoria ta
jest prawdziwa lub prawdopodobnie prawdziwa w świetle znanych
faktów.
Oddzielenie sposobu odkrycia teorii od sposobu jej uzasadnienia
Indukcjonizm nie całkiem obalony 58

umożliwia indukcjoniście uniknięcie zarzutów przeciwko jego twier-


dzeniu, że nauka opiera się na obserwacjach. Można jednak zakwes-
tionować oddzielenie obu tych sposobów podejścia do teorii. Jest na
przykład rzeczą rozsądną uznać, że teoria, która antycypuje i prowa-
dzi do odkrycia nowych zjawisk, tak jak teoria Clerka Maxwella,
która prowadziła do odkrycia fal radiowych, zasługuje na większą
uwagę niż teoria, którą wynaleziono tylko po to, aby uporządkować
zjawiska już znane, i która nie prowadzi do żadnych nowych odkryć.
Mam nadzieję, że w miarę niniejszego wykładu stanie się rzeczą
oczywistą, dlaczego naukę należy rozumieć jako wiedzę rozwijającą
się i że teorię można właściwie ocenić tylko wówczas, gdy zwraca się
uwagę na jej kontekst historyczny. Ocena teorii jest nierozerwalnie
związana z okolicznościami, w których się ona po raz pierwszy
pojawia.
Nawet jeżeli pozwolimy indukcjoniście na oddzielenie sposobu
odkrycia od sposobu uzasadnienia teorii, jego stanowisko nadal jest
zagrożone przez to, że zdania obserwacyjne są przesiąknięte teorią,
a zatem obalalne. Indukcjonista chce wprowadzić ostre rozróżnienie
między bezpośrednią obserwacją, co do której ma on nadzieję, że
stanowić będzie trwałą podstawę wiedzy naukowej, a teoriami, które
mają być uzasadniane w stopniu, w jakim uzyskują one indukcyjne
wsparcie od owej trwałej, obserwacyjnej podstawy. Ci skrajni induk-
cjoniści, czyli pozytywiści logiczni, głosili nawet, że teorie mają zna-
czenie o tyle, o ile można je potwierdzić w drodze bezpośredniej
obserwacji. Stanowisko to jednak nie da się utrzymać, ponieważ
niemożliwe jest wprowadzenie ostrego rozróżnienia pomiędzy obser-
wację i teorię, albowiem obserwacja, czy raczej zdania budowane na
podstawie obserwacji, są przesiąknięte teorią.
Chociaż krytykowałem mocno indukcjonistyczną filozofię nauki
w tym i w poprzednich rozdziałach, przedstawione argumenty nie
stanowią rozstrzygającego obalenia tego programu. Problemu induk-
cji nie można wcale uważać za obalenie rozstrzygające, ponieważ jak
już wcześniej wspomniałem, większość innych koncepcji filozoficz-
nych stoi przed podobną trudnością. Wskazałem tylko jeden ze
sposobów, w jaki można uniknąć do pewnego stopnia krytyki skon-
centrowanej na zależności teorii od doświadczenia, i jestem przeko-
Indukcjonizm nie całkiem obalony 59

nany, że indukcjoniści potrafią wymyślić inne, skomplikowane spo-


soby obrony. Główny powód dla którego uważam, że indukcjonizm
winien być odrzucony, polega na tym, że w porównaniu z konkuren-
cyjnymi i bardziej nowoczesnymi teoriami, nie udało mu się wyjaśnić
w interesujący sposób aspektów nauki, co spowodowało, że Imre
Lakatos uznał ten program za zdegenerowany. Bardziej adekwatne,
interesujące i bardziej płodne teorie nauki, omówione w dalszych
rozdziałach, stanowić będą najsilniejsze argumenty przeciwko induk-
cjonizmowi.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Zależność danych doświadczenia od teorii omawia i ilustruje przykłada-


mi N. R. Hanson w Patterns of Discovery, Cambridge University Press,
Cambridge 1958. Pisma Poppera, Feyerabenda i Kuhna pełne są argumen-
tów i przykładów na rzecz tezy, że obserwacje i zdania obserwacyjne są
zależne od teorii. Szczegółowo sprawę tę omawia Popper w Logic of Scien-
tific Discovery, Hutchinson, London 1968 [wydanie polskie Logika odkrycia
naukowego, PWN, Warszawa 1977], r. 5 i Uzupełnienie* 10, oraz w Objec-
tive Knowledge, Oxford University Press, Oxford 1972 [wydanie polskie
Wiedza obiektywna, PWN, Warszawa 1991], ss. 341—361, Feyerabend, Aga-
inst Method: Outline of an Anarchistic Theory of Knowledge, New Left
Books, London, rozdziały 6 i 7, oraz T. S. Kuhn, The Structure of Scientific
Revolutions, Chicago University Press, Chicago 1970 [wydanie polskie, Stru-
ktura rewolucji naukowych, PWN, Warszawa 1968], rozdział 10. Rozdział 1
książki Carla R. Kordiga, The Justification of Scientific Change, Reidel
Publishing Company, Dordrecht 1971, zawiera omówienie tego zagadnienia,
krytyczne w stosunku do Hansona i Feyerabenda. Poważne, choć nieco
trudniejsze omówienie tych problemów przedstawia Israel Scheffler, Science
and Subjectivity, Bobbs-Merril, New York 1967. Interesujące omówienie
procesu postrzegania związane z tym filozoficznym zagadnieniem znajduje
się w dziełach R. L. Gregory'ego, Eye and Brain, Weidenfeld and Nicholson,
London 1972 i Ernsta Gombricha, Art and Illusion, Pantheon, New York
1960. Polecam również gorąco bardzo ciekawą książkę o postrzeganiu
u zwierząt Vitusa Β. Droschera, The Magic of Senses, Harper and Row,
New York 1971. Książka ta podkreśla mocno ograniczoność ludzkiego
postrzegania i arbitralność, z jaką ludzie przypisują wielkie znaczenie infor-
macji, które uzyskują za pomocą własnych zmysłów.
IV. Idea falsyfikacji

Falsyfikacjonista sądzi, że obserwacja znajduje się pod kierow-


nictwem teorii i że ją zakłada. Odrzuca przekonanie, że przy użyciu
danych obserwacyjnych można udowodnić prawdziwość teorii lub
określić prawdopodobieństwo, że teoria jest prawdziwa., Teorie to
spekulatywne i hipotetyczne domysły, są one produktami ludzkiego
umysłu dążącego do pokonania problemów, które napotykały teorie
poprzednie, oraz starającego się przedstawić prawidłowy opis okreś-
lonych aspektów świata. Po sformułowaniu teorii, należy je podda-
wać wymagającej i bezwzględnej procedurze sprawdzania przez ob-
serwację i eksperymenty. Teorie, które nie podołają próbom obser-
wacji i eksperymentów, należy odrzucić i zastąpić innymi spekulatyw-
nymi domysłami. Nauka rozwija się metodą prób i błędów, metodą
hipotez i ich obaleń. Przetrwać mogą tylko teorie najlepiej dosto-
sowane. Jakkolwiek o żadnej teorii nie możemy powiedzieć, że
jest prawdziwa, możemy mieć nadzieję na to, że jest ona najlepsza
z istniejących teorii, że jest lepsza, niż którakolwiek ze znanych nam
wcześniej.

1. ARGUMENT LOGICZNY NA RZECZ


FALSYFIKACJONIZMU

Według falsyfikacjonisty można wykazać, że niektóre teorie są


fałszywe; można to uczynić przy użyciu wyników obserwacji i ekspe-
rymentów. Istnieje pewien argument logiczny, który wydaje się
wspierać to przekonanie falsyfikacjonisty. Jak wspomniałem w roz-
dziale drugim, nawet jeżeli przyjmiemy, że w jakiś sposób posiadamy
dostęp do prawdziwych zdań obserwacyjnych, nie można uzyskać
praw uniwersalnych i teorii przy użyciu rozumowań dedukcyjnych
Falsyfikowalność jako kryterium naukowości teorii 61

opartych wyłącznie na tej podstawie. Z drugiej strony jednak można


przeprowadzać rozumowania dedukcyjne, w których przesłankami są
szczegółowe zdania obserwacyjne, a wnioskami fałszywość praw
ogólnych i teorii. Na przykład jeżeli mamy zdanie: „Nieczarny kruk
został zaobserwowany w miejscu χ i w czasie i", to logicznie stąd
wynika, że zdanie: „Wszystkie kruki są czarne", jest fałszywe.
A więc rozumowanie:
Przesłanka Nieczarny kruk został zaobserwowany w miejscu χ i w cza-
sie t.
Wniosek Nie wszystkie kruki są czarne
jest wnioskowaniem logicznie poprawnym. Jeżeli uznaje się jego
przesłankę, a odrzuca wniosek, powstaje sprzeczność. Ten prosty
fakt można zilustrować dalszymi przykładami. Jeżeli można ustalić
obserwacyjnie w jakimś eksperymencie, że ciężarek ważący dziesięć
funtów i drugi, ważący jeden funt, spadają swobodnie z tą samą
prędkością, to na tej podstawie da się wyciągnąć wniosek, że twier-
dzenie, iż prędkość swobodnego spadku jest wprost proporcjonalna
do ciężaru spadających przedmiotów jest fałszywe. Jeżeli można
udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że tor promienia światła
przechodzącego w pobliżu Słońca ulega ugięciu, wówczas nie jest
prawdą, że światło rozchodzi się wzdłuż linii prostych.
Z odpowiednich zdań szczegółowych można więc wydedukować
fałszywość zdań ogólnych. Falsyfikacjonista wykorzystuje w swojej
teorii ten właśnie fakt.

2. FALSYFIKOWALNOŚĆ JAKO KRYTERIUM


NAUKOWOŚCI TEORII
Falsyfikacjonista rozumie naukę jako zbiór hipotez, które stawia
się na próbę po to, aby prawidłowo opisać lub wyjaśnić zachowanie
pewnego aspektu wszechświata. Nie każda jednak hipoteza na-
daje się do tego celu. Istnieje pewien fundamentalny warunek,
który każda hipoteza lub system hipotez musi spełnić, jeżeli chce
uzyskać status naukowego prawa lub teorii. Jeżeli więc hipoteza
pragnie być elementem wiedzy naukowej, musi być falsyfikowalna.
Falsyfikowalność jako kryterium naukowości teorii 62

Zanim przejdziemy do kolejnych problemów, musimy sobie wyjaś-


nić, co falsyfikacjonista ma na myśli przez słowo „falsyfikowal-
ność".
Poniżej mamy przykłady prostych zdań, które są falsyfikowalne:
a. Deszcz nigdy nie pada w środy.
b. Wszystkie substancje rozszerzają się pod wpływem temperatury.
c. Ciężkie przedmioty, takie jak cegła, jeżeli zostaną upuszczone w po-
bliżu powierzchni Ziemi, spadają swobodnie w kierunku jej powierz-
chni, o ile nic nie staje na ich drodze.
d. Jeżeli promień światła pada na płaskie lustro, kąt padania jest równy
kątowi odbicia.
Zdanie (a) jest falsyfikowalne, ponieważ można je obalić zaobser-
wowawszy padający deszcz w którąś ze śród. Zdanie (b) jest fal-
syfikowalne, ponieważ można je obalić za pomocą zdania obser-
wacyjnego, zgodnie z którym pewna substancja nie rozszerza się pod
wpływem temperatury w określonym czasie t. Zdanie to można
sfalsyfikować badając zachowanie wody o temperaturze bliskiej pun-
ktu zamarzania. A więc zdania (a) i (b) są falsyfikowalne i fałszywe.
Zdania (c) i (d), o ile mi wiadomo, mogą być prawdziwe. Niemniej
jednak są one falsyfikowalne w sensie, który ma na myśli falsyfika-
cjonista. Jest rzeczą logicznie możliwą, że kolejna cegła, która zo-
stanie upuszczona, „spadnie" ku górze. Nie ma logicznej sprzeczno-
ści w zdaniu, że „Cegła uniosła się w górę po jej upuszczeniu", choć
mogą nie istnieć zdania obserwacyjne na poparcie tego twierdzenia.
Zdanie (d) jest falsyfikowalne, ponieważ promień światła padający
na płaskie lustro pod pewnym kątem, mógłby zostać odbity pod
kątem prostym w stosunku do płaszczyzny lustra. Nigdy się to nie
zdarzy, jeżeli prawo odbicia jest prawdziwe, ale nie byłoby żadnej
sprzeczności logicznej, gdyby tak się stało. Zdania (c) i (d) są fal-
syfikowalne, nawet jeżeli mogą okazać się prawdziwe.
Hipoteza jest falsyfikowalna, jeżeli istnieje logicznie możliwe zda-
nie lub zdania obserwacyjne, które są z nią niezgodne, to znaczy
takie, które jeżeli okazałyby się prawdziwe, to mogłyby sfalsyfiko-
wać hipotezę.
Oto przykłady zdań, które nie spełniają tego wymogu, tj. które
nie są falsyfikowalne:
Falsyfikowalność jako kryterium naukowości teorii 63

e. Pada albo nie pada.


f. Wszystkie punkty na obwodzie okręgu Euklidesowego są równo od-
ległe od jego środka.
g. Może spotkać cię szczęście w zakładach sportowych.

Żadne logicznie możliwe zdanie nie może obalić zdania (e). Jest
ono prawdziwe bez względu na pogodę. Zdanie (f) jest z konieczno-
ści prawdziwe, ponieważ taka jest definicja koła w geometrii Eukli-
desa. Gdyby punkty na obwodzie okręgu nie były równo odległe
od pewnego ustalonego punktu, wówczas figura ta nie byłaby okrę-
giem z geometrii Euklidesowej. Zdanie „Wszyscy kawalerowie są
nieżonaci" jest niefalsyfikowalne z podobnych powodów. Zdanie (g)
to cytat z horoskopu w gazecie codziennej. Jest ono dobrym przy-
kładem pokrętnej strategii każdej wróżki i jest niefalsyfikowalne.
Znaczy ono bowiem, że jeżeli czytelnik horoskopu obstawi zakład
w jakiejś loterii sportowej, może wygrać, co pozostanie przepowied-
nią prawdziwą bez względu na to, czy czytelnik obstawi jakikolwiek
zakład czy nie, oraz czy wygra czy też nie.
Falsyfikacjonista żąda, aby hipotezy naukowe były falsyfikowal-
ne w sensie, który właśnie omówiłem. Domaga się tego, ponieważ
dane prawo lub teoria mówi cokolwiek o świecie tylko dzięki temu,
że wyklucza pewien zbiór możliwych logicznie obserwacji. Jeżeli
zdanie jest niefalsyfikowalne, wówczas świat może posiadać dowolne
własności, może zachowywać się w dowolny sposób, a mimo to nie
wejdzie w konflikt z tym zdaniem. W przeciwieństwie do zdań (a),
(b), (c), (d), zdania (e), (f) i (g) nie mówią nam nic o świecie. Prawo
lub teoria naukowa powinna informować nas o faktycznym sposobie
zachowania się świata i wykluczać tym samym pewne sposoby za-
chowania świata, które są (logicznie) możliwe, ale faktycznie nie
zachodzą. Prawo: „Wszystkie planety poruszają się po elipsach wo-
kół Słońca", jest naukowe, ponieważ mówi, że planety faktycznie
poruszają się po elipsach, i wyklucza zarazem orbity, które są pros-
tokątne czy owalne. Właśnie dlatego, że prawo to mówi coś o or-
bitach planet, posiada ono pewną zawartość informacyjną i jest
falsyfikowalne.
Rzut oka na niektóre prawa, które są typowymi składnikami
teorii naukowych, wskazuje, że spełniają one kryterium falsyfikowal-

5 — Czym jest to...


Falsyfikowalność jako kryterium naukowości teorii 64

ności. „Przeciwne bieguny magnetyczne przyciągają się", „Mieszając


kwas z zasadą otrzymujemy sól i wodę" — to przykłady praw
falsyfikowalnych. Falsyfikacjonista twierdzi jednak, że pewne teorie,
choć z pozoru mają cechy dobrych teorii, naprawdę tylko udają, że
są teoriami naukowymi, ponieważ nie są falsyfikowalne, i należy je
odrzucić. Popper twierdzi, że przynajmniej pewne wersje Marksow-
skiej teorii historii, psychoanalizy Freuda i psychologii Adlera mają
tę wadę. Ich niefalsyfikowalność można zilustrować za pomocą po-
niższej, bardzo uproszczonej wersji psychologii Adlera.
Podstawowym twierdzeniem Adlera jest, że ludzkie czyny są mo-
tywowane swego rodzaju uczuciami niższości. Wyobraźmy sobie na-
stępujący przypadek. Pewien człowiek stoi na brzegu zdradzieckiej
rzeki, gdy nagle do wody w jego pobliżu wpada dziecko. Człowiek
ten albo skoczy do rzeki, aby ratować dziecko, albo nie skoczy.
Jeżeli skoczy, wówczas wyznawca teorii psychologicznej Adlera wy-
jaśni to wskazując, w jaki sposób fakt ten popiera jego teorię.
Człowiek ten w oczywisty sposób chciał pokonać poczucie niższości
i dokonał tego dowodząc, że jest dostatecznie odważny, aby skoczyć
do wody mimo niebezpieczeństwa. Jeżeli nie skoczy, wyznawca teorii
Adlera również uzna to za potwierdzenie swojej teorii. Powie wów-
czas, że człowiek ten postanowił pokonywać swe poczucie niższości
dowodząc, że ma dostatecznie dużo siły, aby pozostać niewzruszenie
na brzegu, gdy dziecko się topiło.
Jeżeli anegdota ta prawidłowo opisuje sposób funkcjonowania
teorii Adlera, to teoria ta jest niefalsyfikowalna.1 Twierdzenia tej
teorii można pogodzić z dowolnym rodzajem ludzkiego zachowania,
i właśnie dlatego nie mówi nam ona nic o zachowaniach ludzi.
Zanim jednak odrzucimy teorię Adlera z takich powodów, byłoby
oczywiście rzeczą konieczną zbadać samą teorię, a nie jej uprosz-
czone trawestacje. Istnieje jednak całe mnóstwo społecznych, psycho-
logicznych i religijnych teorii, które chcąc wyjaśnić wszystko, nie
wyjaśniają niczego. Istnienie miłosiernego Boga i wybuch jakiejś
strasznej katastrofy można połączyć w teorię, która odpowiednio do

1
Przykład ten można byłoby podważyć, gdyby istniał sposób ustalenia rodzaju kompleksu niższości, na jaki
cierpi ów człowiek. Teoria ta posiada metody, dzięki którym można tego dokonać; dlatego też przykład mój jest
istotnie krzywdzącą trawestacją.
Stopnie falsyfikacji, jasności i precyzji 65

sytuacji wyjaśnia, że katastrofa została na nas zesłana po to, aby


wypróbować naszą wiarę, albo też, żeby ukarać nas za nasze grze-
chy. Wiele zachowań zwierząt można rozumieć w taki sposób, aby
potwierdzały przekonanie, że „Zwierzęta są po to, aby spełniać role,
które zostały im przypisane". Teoretycy skłonni do tego rodzaju
wyjaśnień winni są grzechu proroctwa i unikania problemu oraz
narażają się na krytykę falsyfikacjonisty. Jeżeli teoria ma posiadać
jakąkolwiek zawartość informacyjną, musi ponosić ryzyko możliwej
falsyfikacji.

3. STOPNIE FALSYFIKACJI, JASNOŚCI


I PRECYZJI

Dobra teoria naukowa lub prawo jest falsyfikowalne dlatego, że


stwierdza coś określonego o świecie. Dla falsyfikacjonisty znaczy to,
że im bardziej falsyfikowalna jest teoria, tym jest lepsza. Im więcej
teoria mówi o świecie, tym jest więcej możliwych sposobności wyka-
zania, że świat naprawdę nie zachowuje się tak, jak mówi teoria.
Bardzo dobra teoria to taka, która zawiera twierdzenia o świecie
o bardzo dużym zasięgu, która dzięki temu jest falsyfikowalna
w wysokim stopniu i która zarazem nie ulega falsyfikacji, ilekroć
poddawana jest sprawdzaniu.
Oto prosty przykład. Rozważmy dwa prawa:
a) Mars porusza się po elipsie wokół Słońca.
b) Wszystkie planety poruszają się po elipsach wokół Słońca.

Jest jasne, że prawo (b), jako element wiedzy naukowej, ma


status wyższy niż prawo (a). Prawo (b) mówi nam bowiem wszystko
to, co mówi prawo (a), ale także dużo rzeczy poza tym. Gdyby
obserwacje Marsa sfalsyfikowały prawo (a), wówczas falsyfikacji
uległoby również prawo (b). Każda falsyfikacja (a) jest więc fal-
syfikacją (b), ale nie odwrotnie. Zdania obserwacyjne o orbitach
Wenus, Jowisza, itd., mogłyby sfalsyfikować prawo (b), ale są nie-
istotne dla (a). Zbiór zdań obserwacyjnych, które służą do falsyfika-
cji praw lub teorii, nazwiemy, za Popperem, potencjalnymi falsyfika-
Stopnie falsyfikacji, jasności i precyzji 66

torami tego prawa lub teorii. Można więc powiedzieć, że potencjalne


falsyfikatory prawa (a) składają się na zbiór, który jest podzbiorem
potencjalnych falsyfikatorów prawa (b). Prawo (b) jest falsyfikowal-
ne w większym stopniu niż prawo (a), co znaczy, że mówi nam ono
więcej, że jest prawem lepszym.
Stosunek teorii Układu Słonecznego Keplera do teorii Newtona
to inny przykład stopniowalności falsyfikowalności. Za teorię
Układu Słonecznego Keplera uznaję jego trzy prawa ruchu planet.
Do zbioru potencjalnych falsyfikatorów tej teorii należą zdania
odnoszące się do pozycji planet względem Słońca w określonych
momentach czasu. Teoria Newtona, teoria lepsza, zastąpiła Kep-
lerowską i jest bardziej ogólna. Składa się ona z praw ruchu New-
tona oraz z jego prawa grawitacji, według którego wszystkie pary
ciał we Wszechświecie przyciągają się z siłą odwrotnie proporcjonal-
ną do kwadratu ich odległości. Niektóre potencjalne falsyfikatory
teorii Newtona są zbiorami zdań dotyczących pozycji planet w okre-
ślonych momentach czasu. Jest jednak wiele innych, wśród nich
zdania dotyczące zachowania ciał spadających oraz wahadeł, związ-
ku pomiędzy zjawiskiem przypływów morza a pozycjami Słońca
i Księżyca, itd. Jest znacznie więcej sposobności na sfalsyfikowanie
teorii Newtona niż Keplera. Mimo to teorii Newtona udało się
przetrwać próbę jej sfalsyfikowania, co dowodzi jej wyższości nad
teorią Keplera.
Teorie o wysokim stopniu falsyfikowalności są więc lepsze od
teorii mniej falsyfikowalnych, o ile nie zostały one faktycznie sfal-
syfikowane. Jest to dla falsyfikacjonisty sprawa istotna. Teorie sfal-
syfikowane, twierdzi, należy bezwzględnie odrzucić. Praca naukowa
polega na proponowaniu hipotez o wysokim stopniu falsyfikowalno-
ści, a następnie na przemyślanych i wytrwałych próbach ich sfal-
syfikowania. Popper pisze: „Dlatego też z ochotą przyznaję, że fal-
syfikacjoniści tacy jak ja wolą śmiały domysł mający na celu roz-
wiązanie pewnego interesującego problemu, nawet ( i zwłaszcza) wte-
dy, gdy okazuje się on fałszywy, niż jakąkolwiek listę prawdziwych,
ale nieistotnych banałów. Sądzimy bowiem, że w ten sposób zys-
kujemy możność uczenia się na własnych błędach, oraz że odkrywa-
Stopnie falsyfikacji, jasności i precyzji 67

jąc fałszywość naszego domysłu dowiadujemy się wiele o prawdzie


i zbliżamy się do niej."2
Uczymy się na własnych błędach. Nauka rozwija się poprzez
próby i błędy. Ze względu na to wyprowadzenie praw i teorii ze
zdań obserwacyjnych jest logicznie niemożliwe, ale możliwa jest de-
dukcja ich fałszywości. Falsyfikacje okazują się bardzo ważnymi
wydarzeniami, wielkimi osiągnięciami, milowymi krokami w nauce.
Twierdzenia o ogromnej wadze falsyfikacji, wygłaszane przez fal-
syfikacjonistów o skrajnej orientacji, są jednak mało przekonywające
i będą przedmiotem krytyki w kolejnych rozdziałach.
Ponieważ nauka dąży do teorii o wysokiej zawartości informacyj-
nej, falsyfikacjonista wita z radością śmiały, spekulatywny domysł.
Pochwala odważne hipotezy, o ile są one falsyfikowalne i o ile
zostają odrzucone po falsyfikacji. Ta ambitna postawa radykalnie
różni się od ostrożności zalecanej przez naiwnego indukcjonistę.
Według tego drugiego bowiem, do nauki można włączyć tylko teo-
rie, którym można wykazać ich prawdziwość lub wysokie praw-
dopodobieństwo. Możemy wykraczać poza bezpośrednie dane do-
świadczenia tylko wówczas, gdy posługujemy się prawomocnym
wnioskowaniem indukcyjnym. Natomiast falsyfikacjonista świadom
jest ograniczeń indukcji i dominacji teorii nad obserwacją. Tajemnice
natury można ujawnić tylko za pomocą śmiałych i wnikliwych teorii.
Im więcej śmiałych teorii staje do konfrontacji z rzeczywistym świa-
tem, oraz im bardziej fantastyczne są te domysły, tym większe szanse
na znaczący postęp w nauce. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa
upowszechnienia się fantastycznych teorii, ponieważ jeżeli są one
niepoprawne jako wyjaśnienia świata, będą wyeliminowane w wyni-
ku sprawdzania.
Wymóg falsyfikowalności teorii ma tę atrakcyjną konsekwencję,
że teorie należy formułować w sposób jasny i precyzyjny. Jeżeli
teoria jest sformułowana tak niejasno, że nie wiadomo, o czym
właściwie mówi, wówczas wszelkie wyniki obserwacji i eksperymen-
tów można uznać za zgodne z tą teorią, dzięki czemu można jej
bronić przed falsyfikacją. Na przykład Goethe pisał na temat elek-
2
K. R. Popper, Conjectures and Refutations. Routledge and Kegan Paul, London 1969, s. 231. Podkreślenia
w oryginale.
Stopnie falsyfikacji, jasności i precyzji 68

tryczności, że „jest niczym, zerem, zwykłym punktem, który jednak


zamieszkuje we wszystkich widocznych bytach, i jest zarazem punk-
tem wyjścia, gdzie dzięki najlżejszemu bodźcowi zjawia się podwójny
widok, widok, który zjawia się po to, aby zniknąć. Warunki pobu-
dzające te zjawiska są nieskończenie zróżnicowane, według natury
poszczególnych ciał."3
Jest rzeczą bardzo trudną wyobrazić sobie, w jakich możliwych
warunkach dałoby się sfalsyfikować tezy głoszone przez ten cytat.
Dlatego właśnie, że jest on tak niejasny i nieokreślony (przynajmniej
poza kontekstem), jest on niefalsyfikowalny. Politycy i prorocy uni-
kają oskarżeń o popełnione błędy dlatego, że wyrażają się możliwie
niejasno, aby ich wypowiedzi można było pogodzić ze wszystkim, co
się dzieje na świecie. Wymóg wysokiego stopnia falsyfikowalności
wyklucza takie manewry. Falsyfikacjonista domaga się, aby teorie
formułować w sposób wyraźny, jest to bowiem warunek ich fal-
syfikowalności.
Podobnie ze ścisłością. Im ściślej sformułowana jest teoria, tym
bardziej jest falsyfikowalna. Jeżeli zgodzimy się, że lepsza jest teoria
falsyfikowalna w większym stopniu od innej teorii (przy założeniu,
że nie została ona sfalsyfikowana), musimy zgodzić się też, że lepsze
są bardziej precyzyjne twierdzenia danej teorii niż inne. „Planety
poruszają się po elipsach wokół Słońca" jest zdaniem bardziej precy-
zyjnym, niż „Planety poruszają się po torach zamkniętych wokół
Słońca" i jest twierdzeniem falsyfikowalnym w większym stopniu.
Orbita owalna sfalsyfikowałaby zdanie pierwsze, podczas gdy każda
orbita, która falsyfikuje zdanie drugie, falsyfikuje również pierwsze,
falsyfikacjonista zmuszony jest wybrać pierwsze z tych zdań. Podob-
nie falsyfikacjonista musi wybrać twierdzenie, że prędkość światła
w próżni wynosi 299.8 x 106 m/s nie zaś mniej precyzyjne, że pręd-
kość ta wynosi 300 x 106 m/s, ponieważ pierwsze jest falsyfikowalne
w większym stopniu niż drugie.
Ściśle ze sobą powiązane wymogi precyzji i jasności wyrażania się
wynikają w naturalny sposób z falsyfikacjonistycznej teorii nauki.

3
J. W. Goethe, Theory of Colours, przekład angielski C. L. Eastlake, MIT Press, Cambridge, Mass., 1970,
s. 295. Por. także Poppera komentarze na temat Hegla teorii elektryczności w Conjectures and Refutations, op. cit.,
s. 332.
Falsyfikacjonizm i postęp 69

4. FALSYFIKACJONIZM I POSTĘP

Postęp w nauce falsyfikacjonista rozumie w następujący sposób.


Nauka wychodzi od problemów związanych z wyjaśnianiem zacho-
wania pewnych aspektów świata. Uczeni proponują falsyfikowalne
hipotezy jako rozwiązania danego problemu. Hipotezy te poddaje się
następnie krytyce i sprawdzianom. Niektóre z nich ulegną szybkiej
eliminacji. Inne mogą okazać się lepsze. Te należy poddać jeszcze
surowszemu sprawdzaniu i krytyce. Gdy pewna hipoteza, która prze-
trwała różnorodne i wymagające sprawdziany, ulegnie w końcu fal-
syfikacji, pojawia się nowy, inny od początkowego problem. Ów
nowy problem domaga się nowych hipotez, po których nastąpią
nowe sprawdziany i krytyka. W ten sposób proces ów ciągnie się
w nieskończoność. Nigdy nie można powiedzieć o teorii, że jest
prawdziwa, choćby bardzo dobrze sprawowała się w sprawdzianach,
ale o pewnej teorii można powiedzieć, że jest lepsza od innej, je-
żeli przeszła sprawdziany, które spowodowały obalenie poprzednich
teorii.
Zanim przejdziemy do przykładów ilustrujących falsyfikacjonis-
tyczną koncepcję postępu naukowego, należy powiedzieć coś o twier-
dzeniu, że „nauka wychodzi od problemów". Oto kilka problemów,
które chcieli uczeni rozwiązać w przeszłości. Dlaczego nietoperze
potrafią latać w ciemnościach, skoro mają bardzo małe i słabe oczy?
Dlaczego wskazania barometru są niższe na dużych wysokościach?
Dlaczego płyty fotograficzne w laboratorium Roentgena ulegały za-
czernieniu? Dlaczego perihelion planety Merkury przesuwa się? Pro-
blemy te powstają w wyniku przeprowadzenia mniej lub bardziej
skomplikowanych obserwacji. Kiedy zatem falsyfikacjonista twierdzi,
że nauka wychodzi od problemów, nie ma na myśli tego samego, co
naiwny indukcjonista, który twierdzi, że nauka wychodzi od obser-
wacji. Przytoczone powyżej obserwacje stają się problemami tylko
w świetle pewnej teorii. Pierwsza z nich staje się problemem z punktu
widzenia teorii, że żywe organizmy „widzą" za pomocą oczu; druga
to problem dla zwolenników teorii Galileusza, ponieważ stoi
w sprzeczności z przejmowaną przez nich teorią „siły próżni" jako
wyjaśnieniem faktu, że rtęć nie wypada z rurki barometru; trzecia
Falsyfikacjonizm i postęp 70

była problemem dla Roentgena, ponieważ w tym okresie przyjmo-


wano, że nie istnieje żadne promieniowanie czy emanacja, która
byłaby mogła przedostać się przez ścianki zbiornika zawierającego
płyty fotograficzne i je zaczernić. Obserwacja czwarta stanowiła pro-
blem, ponieważ była niezgodna z teorią Newtona. Twierdzenie więc,
że nauka rozpoczyna się od problemów, jest zgodne z twierdzeniem
o pierwszeństwie teorii wobec obserwacji i zdań obserwacyjnych.
Nauka nie wychodzi wyłącznie od obserwacji.
Wróćmy teraz do falsyfikacjonistycznej koncepcji postępu nauko-
wego jako przechodzenia od problemów do hipotez, następnie do
ich krytyki, ich falsyfikacji i do nowych problemów. Przedstawię
dwa przykłady; jeden dotyczy umiejętności latania nietoperzy, drugi,
bardziej ambitny, dotyczy postępu w fizyce na przestrzeni dziejów.
Zaczynamy od problemu. Nietoperze latają z wielką szybkością
omijając bez trudności gałęzie drzew, druty telegraficzne, inne nieto-
perze i sprawnie łowią owady. Choć latają niemal wyłącznie w nocy,
mają bardzo słabe oczy. Stanowi to ciekawy problem, ponieważ
grozi falsyfikacją bardzo prawdopodobnej hipotezie, że zwierzęta, tak
jak ludzie, orientują się za pomocą oczu. Falsyfikacjonista podejmie
próbę rozwiązania tego problemu stawiając hipotezę. Na przykład,
że choć nietoperze posiadają pozornie słabe oczy, mimo to oczy
służą im bardzo sprawnie w sposób, który jest dotychczas nieznany.
Hipotezę tę można sprawdzić. Najpierw wpuszczamy grupę nietope-
rzy do zaciemnionego pomieszczenia, w którym znajdują się różne
przeszkody i przeprowadzamy w jakiś sposób ocenę umiejętności
nietoperzy w omijaniu przeszkód. Następnie wszystkim nietoperzom
zasłaniamy oczy i znowu wpuszczamy do pomieszczenia. Przed tym
doświadczeniem badacz może przeprowadzić następujące rozumowa-
nie dedukcyjne. Jedną z przesłanek tego rozumowania jest spraw-
dzana hipoteza, która mówi, że „Nietoperze potrafią omijać prze-
szkody w locie dzięki oczom i bez posługiwania się oczami nie
mogłyby tak sprawnie latać". Drugą przesłanką jest opis zestawu
eksperymentalnego; w opisie tym znaleźć się powinno zdanie „Tej
grupie nietoperzy zasłonięto oczy tak, aby nie mogły się nimi po-
sługiwać". Z tych dwóch przesłanek eksperymentator może deduk-
cyjnie wyprowadzić wniosek, że ta grupa nietoperzy po zasłonięciu
Falsyfikacjonizm i postęp 71

oczu nie będzie tak sprawna w omijaniu przeszkód podczas lotu.


Przeprowadzamy eksperyment i okazuje się, że nietoperze unikają
kolizji równie sprawnie jak poprzednio. Hipoteza została sfalsyfiko-
wana. Należy teraz jeszcze raz użyć wyobraźni i zaproponować
nowy domysł lub hipotezę. Jeden z uczonych sugeruje, że być może
uszy nietoperzy mają coś wspólnego z ich sprawnością w omijaniu
przeszkód. Hipotezę tę można próbować obalić poprzez testy pole-
gające na zatkaniu uszy nietoperzom przed ich wpuszczeniem do
pomieszczenia. Tym razem okazuje się, że zdolność omijania prze-
szkód zmniejszyła się znacznie. Hipoteza została potwierdzona. Fal-
syfikacjonista musi teraz sprecyzować swoją hipotezę, aby można
było ją łatwiej sfalsyfikować. Pada sugestia, że nietoperz odbiera
echa własnych pisków odbijające się od przedmiotów. Tę hipotezę
sprawdzamy kneblując nietoperze przed wypuszczeniem. Nietoperze
znowu zderzają się z przeszkodami i hipoteza otrzymuje kolejne
potwierdzenie. Falsyfikacjonista zbliża się teraz do próbnego roz-
wiązania problemu, choć nie uważa, aby udało mu się eksperymen-
talnie wykazać, w jaki sposób nietoperze unikają zderzeń z przed-
miotami podczas lotu. Ujawnić się może dowolna ilość czynników,
które wykażą mu błąd. Być może nietoperze odbierają echo nie za
pomocą uszu, lecz pewnych wrażliwych miejsc w pobliżu uszu, któ-
rych działanie zostało zakłócone przez zatkanie uszu nietoperzy, lub
też odkryto, że pewien gatunek nietoperzy unika kolizji w zupełnie
inny sposób, a więc nietoperze wykorzystane w doświadczeniu nie
były reprezentatywne dla całej populacji nietoperzy.
Postęp w fizyce od Arystotelesa poprzez Newtona do Einsteina
jest przykładem o nieco większej skali. Falsyfikacjonistyczny opis
tego rozwoju jest mniej więcej taki. Fizyka Arystotelesa była do
pewnego stopnia teorią poprawną, ponieważ wyjaśniała szeroki za-
kres zjawisk. Wyjaśniała, dlaczego ciężkie przedmioty spadają na
ziemię (w poszukiwaniu ich naturalnego miejsca w centrum Wszech-
świata), wyjaśniała działanie syfonu i pomp (wyjaśnienie to opierało
się na niemożliwości próżni), itd. Lecz fizyka Arystotelesa została
w końcu sfalsyfikowana na wiele różnych sposobów. Kamienie upu-
szczone ze szczytu masztu statku poruszającego się z jednostajną
prędkością upadały na pokład u podstawy masztu, nie zaś w pewnej
Falsyfikacjonizm i postęp 72

odległości od podstawy, jak przewidywała teoria Arystotelesa. Księ-


życe Jowisza krążą wokół Jowisza, a nie wokół Ziemi. W wieku
XVII zgromadzono dużą ilość innych falsyfikacji. Jednakże dzięki
hipotezom Galileusza i Newtona doszło do powstania nowej teorii
fizycznej, która wyparła fizykę Arystotelesa. Teoria Newtona wyjaś-
niała problem spadających ciał, działanie syfonów i pomp oraz wszy-
stkiego, co wyjaśniała teoria Arystotelesa, lecz tłumaczyła także zja-
wiska kłopotliwe dla teorii Arystotelesa. Ponadto teoria Newtona
wyjaśniała zjawiska, których teoria Arystotelesa nie brała w ogóle
pod uwagę, takie jak związek pomiędzy pływami morza a pozycją
Księżyca, oraz zmianę siły grawitacji wraz z wysokością nad pozio-
mem morza. Teoria Newtona odnosiła sukcesy przez dwa stulecia.
Próby jej sfalsyfikowania poprzez odniesienie jej do nowych przewi-
dywanych zjawisk okazały się nieskuteczne. Teoria ta doprowadziła
nawet do odkrycia nowej planety, Neptuna. Lecz mimo jej sukcesów
ciągłe próby jej sfalsyfikowania wreszcie się powiodły. Teoria New-
tona uległa falsyfikacji na wiele sposobów. Nie potrafiła wyjaśnić
szczegółów orbity Merkurego ani zmienności masy szybkich elektro-
nów w lampach katodowych. Przed fizykami stanęły zatem trudne
zagadnienia, ponieważ problemy dziewiętnastowieczne ustąpiły pola
problemom dwudziestowiecznym, które wymagały nowych spekula-
tywnych hipotez zdolnych je rozwiązać w postępowy sposób. Wy-
zwaniu temu sprostał Einstein. Jego teoria względności wyjaśniała
zjawiska wyjaśniane przez teorię Newtona, ale również i te, których
tamta wyjaśnić nie zdołała. Ponadto teoria Einsteina przewidywała
nowe spekulatywne zjawiska. Szczególna teoria względności przewi-
dywała, że masa jest funkcją prędkości oraz że masę można zamienić
na energię i odwrotnie, natomiast ogólna teoria względności przewi-
dywała ugięcie promieni świetlnych w silnych polach grawitacyjnych.
Próby sfalsyfikowania teorii Einsteina poprzez odwołanie się do
nowych zjawisk nie powiodły się. Współcześni fizycy stoją obecnie
przed wyzwaniem sfalsyfikowania teorii względności Einsteina. Ich
sukces, jeżeli do niego dojdzie, byłby wielkim nowym krokiem na-
przód w fizyce.
Tak wygląda typowe stanowisko falsyfikacjonistyczne wobec po-
Falsyfikacjonizm i postęp 73

stepu wiedzy w dziedzinie fizyki. Później będziemy mieli okazję


wykazać jego niepoprawność.
Z powyższego wynika, że pojęcie postępu, rozwoju nauki, jest
centralną kategorią w falsyfikacjonistycznej teorii nauki. Problem
ten rozważymy nieco dokładniej w następnym rozdziale.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Klasyczne dzieło falsyfikacjonistyczne to Poppera Logic of Scientific


Discovery, Hutchinson, London 1968 [wydanie polskie, Logika odkrycia
naukowego, PWN, Warszawa 1977]. Poglądy Poppera na filozofię nauki są
rozwijane w dwóch zbiorach artykułów, Objective Knowledge, Oxford Uni-
versity Press, Oxford 1972 [wydanie polskie Wiedza obiektywna, PWN,
Warszawa 1992], oraz Conjectures and Refutations, Routledge and Kegan
Paul, London 1969. Popularnym esejem falsyfikacjonistycznym jest P. Me-
dawara Induction and Intuition in Scientific Thought, Methuen, London
1969. Dalsze wskazówki bibliograficzne dotyczące falsyfikacjonizmu podaję
w rozdziale 5.
V. Falsyfikacjonizm wyrafinowany
Nowe przewidywania i rozwój wiedzy

1. WZGLĘDNOŚĆ STOPNI
FALSYFIKOWALNOŚCI

W poprzednim rozdziale wspomniałem o pewnych warunkach,


które hipoteza musi spełnić, aby można było uznać ją za wartą
naukowego zainteresowania. Hipoteza powinna być falsyfikowalna,
im bardziej falsyfikowalna tym lepiej, a jednak nie powinna być
sfalsyfikowana. Bardziej wyrafinowani falsyfikacjoniści uświadamiają
sobie, że te warunki nie są wystarczające. Nowa hipoteza powinna
być falsyfikowalna w stopniu większym niż ta, którą miałaby za-
stąpić.
Teoria nauki wyrafinowanego falsyfikacjonisty, kładąca nacisk
na rozwój wiedzy, bardziej kieruje uwagę na względne zalety kon-
kurencyjnych teorii niż na statyczny obraz nauki, który jest właściwy
pozycji najbardziej naiwnego falsyfikacjonisty. Zamiast pytań: „Czy
ta teoria jest falsyfikowalna?", „W jaki sposób można ją sfalsyfiko-
wać?", „Czy została sfalsyfikowana?", bardziej na miejscu jest pyta-
nie: „Czy nowo zaproponowana teoria jest dobrą następczynią starej
teorii?" Mówiąc ogólnie, nową teorię można zaakceptować jako
godną naukowego zainteresowania, jeżeli jest ona falsyfikowalna
w stopniu większym niż jej konkurentka, a zwłaszcza jeżeli przewi-
duje nowe rodzaje zjawisk, których nie przewiduje teoria konkuren-
cyjna.
Nacisk na porównywalność stopni falsyfikowalności ciągów teo-
rii, będący konsekwencją rozpatrywania nauki przede wszystkim ja-
ko zespołu wiedzy ulegającej stałemu rozwojowi i ewolucji umożliwia
obejście pewnego problemu technicznego. Jest bowiem bardzo trud-
Podnoszenie stopnia falsyfikalności 75

no określić, w jaki sposób można sfalsyfikować jedną pojedynczą


teorię. Nie można podać definicji absolutnej miary falsyfikowalności
po prostu dlatego, że liczba potencjalnych falsyfikatorów zawsze
będzie nieskończona. Trudno określić możliwości odpowiedzi na py-
tanie: „W jaki sposób można sfalsyfikować prawo grawitacji New-
tona?" Z drugiej strony jednak często można porównywać stopnie
falsyfikowalności praw i teorii. Na przykład twierdzenie: „Wszystkie
pary ciał przyciągają się wzajemnie z siłą odwrotnie proporcjonalną
do kwadratu odległości pomiędzy nimi", jest falsyfikowalne w więk-
szym stopniu niż twierdzenie: „Planety Układu Słonecznego przycią-
gają się wzajemnie z siłą odwrotnie proporcjonalną do kwadratu
odległości pomiędzy nimi". Twierdzenie drugie wynika z pierwszego.
Każda falsyfikacja drugiego twierdzenia jest falsyfikacją pierwszego,
ale nie odwrotnie. W idealnych okolicznościach falsyfikacjonista
chciałby umieć powiedzieć, że ciągi teorii składające się na historycz-
ną ewolucję nauki to teorie falsyfikowalne, z których każda posiada
wyższy stopień falsyfikowalności niż poprzednia.

2. PODNOSZENIE STOPNIA
FALSYFIKOWALNOŚCI I MODYFIKACJE
AD HOC

Wymóg, aby w miarę postępu nauki jej teorie były falsyfikowal-


ne w coraz większym stopniu, tj. aby posiadały coraz większą zawar-
tość informacyjną, wyklucza takie zmiany w teorii, których celem
jest wyłącznie ustrzeżenie jej przed falsyfikacją. Modyfikacje w teorii,
takie jak dołączenie dodatkowego postulatu lub zmiana w jednym
z już istniejących postulatów, która nie posiada żadnych sprawdzal-
nych konsekwencji nie będących sprawdzalnymi konsekwencjami
teorii przed tą zmianą, będziemy nazywać modyfikacjami ad hoc.
Pozostała część tego paragrafu jest poświęcona wyjaśnieniu pojęcia
modyfikacji ad hoc. Rozpoczynam od pewnych modyfikacji ad hoc,
które falsyfikacjonista byłby odrzucił, a potem analizuję modyfikacje
nie-ad hoc, które falsyfikacjonista przywitałby z zadowoleniem.
Oto dość prosty przykład. Rozważmy uogólnienie: „Chleb jest
Podnoszenie stopnia falsyfikalności 76

pożywny". Jest to teoria niskiego poziomu, która oznacza, że jeżeli


pszenica zostanie wyhodowana w normalny sposób i przeistoczona
w zwykły sposób w chleb, który będzie spożywany potem przez
zwykłych ludzi, to chleb ten będzie dla nich pożywny. Ta pozornie
oczywista teoria napotkała na poważne trudności w pewnej francus-
kiej wiosce, gdzie pszenicę wyhodowano, zebrano, wypieczono z niej
chleb w zwykły sposób, ale większość ludzi, którzy ten chleb zjedli,
zapadła na poważną chorobę, a wielu z nich zmarło. Teoria „(Każ-
dy) Chleb jest pożywny" została obalona. Teorię tę można zmodyfi-
kować, aby uniknąć tej szczególnej falsyfikacji, tak oto: „(Każdy)
Chleb, z wyjątkiem tego szczególnego wypieku z wiadomej wioski
francuskiej, jest pożywny". Jest to modyfikacja ad hoc. Teorii zmo-
dyfikowanej w ten sposób nie można poddać sprawdzaniu inaczej
niż sprawdzano teorię poprzednią. Spożywanie dowolnego chleba
przez dowolne istoty ludzkie jest sprawdzianem teorii wyjściowej,
natomiast teoria zmodyfikowana została ograniczona do spożywania
chleba innego niż ów pochodzący z wypieku z francuskiej wioski,
gdzie doszło do fatalnych wypadków. Teoria zmodyfikowana jest
więc falsyfikowalna w stopniu mniejszym niż jej pierwotna wersja.
Falsyfikacjonista odrzuca takie asekuranctwo.
Kolejny przykład jest bardziej zabawny. Opiera się on na wymia-
nie pomiędzy Galileuszem a pewnym zwolennikiem Arystotelesa, do
której rzeczywiście doszło w XVII wieku. Po dokonaniu dokładnych
obserwacji Księżyca, przy użyciu nowo skonstruowanego teleskopu,
Galileusz stwierdził, że Księżyc nie jest gładką kulą, lecz że jego
powierzchnia roi się od gór i kraterów. Jego arystotelesowski prze-
ciwnik, powtórzywszy osobiście obserwacje, musiał przyznać, że fak-
tycznie na to wygląda. Ale obserwacje te zagrażały fundamental-
nemu dla wielu arystotelików przekonaniu, że wszystkie ciała niebie-
skie są doskonałymi kulami. W obliczu ewidentnej falsyfikacji, kon-
kurent Galileusza bronił swej teorii w sposób jawnie ad hoc. Pod-
sunął bowiem sugestię, że na Księżycu znajduje się niewidzialna
substancja, która wypełnia kratery i okrywa góry tak, że kształt
Księżyca jest doskonale kulisty. Gdy Galileusz zapytał, w jaki spo-
sób można byłoby wykryć tę niewidzialną substancję, przeciwnik
odpowiedział, że nie ma na to sposobu. Nie ma więc wątpliwości, że
Podnoszenie stopnia falsyfikalności 77

zmodyfikowana teoria nie miała żadnych nowych sprawdzalnych


konsekwencji i falsyfikacjonista byłby jej nie przyjął. Poirytowany
Galileusz wykazał niepoprawność propozycji konkurenta w bardzo
przemyślny sposób. Ogłosił mianowicie, że jest gotów przyjąć istnie-
nie niewidzialnej i niewykrywalnej substancji na Księżycu, ale twier-
dził, że substancja ta jest rozłożona na powierzchni Księżyca zupeł-
nie inaczej, niż twierdził jego oponent; miała ona być zgromadzona
na górach w taki sposób, że w rzeczywistości były one znacznie
wyższe, niż to było widać przez teleskop. Dzięki temu Galileuszowi
udało się przechytrzyć jego przeciwnika w bezowocnej grze chwytów
ad hoc, mających na celu zabezpieczenie teorii.
Oto przykład hipotezy posiadającej możliwe cechy ad hoc, zaczer-
pnięte z historii nauki. Przed Lavoisierem powszechnie przyjmowaną
teorią spalania była teoria flogistonu. Według tej teorii flogiston jest
wydzielany przez substancje podczas spalania. Teoria ta została za-
grożona, gdy odkryto, że wiele substancji po spaleniu zyskuje na
wadze. Jednym ze sposobów uniknięcia falsyfikacji była sugestia, że
flogiston posiada ujemną masę. Hipotezę tę można sprawdzać po-
przez ważenie substancji przed i po spaleniu, co oznacza, że jest
hipotezą ad hoc. Nie prowadziła ona do żadnych nowych spraw-
dzianów.
Modyfikacje teorii, mające na celu pokonanie jakiejś trudności,
nie muszą być modyfikacjami ad hoc. Istnieją przykłady modyfikacji,
które nie są ad hoc i które falsyfikacjonista może zaakceptować.
Powróćmy do falsyfikacji twierdzenia: „Chleb jest pożywny",
i zobaczmy, czy można je zmodyfikować w akceptowalny sposób.
Jednym ze sposobów na to byłoby zastąpienie pierwotnej, sfalsyfiko-
wanej teorii twierdzeniem, że „Wszelki chleb jest pożywny z wyjąt-
kiem chleba wypieczonego z pszenicy, która jest zanieczyszczona
określonym rodzajem grzyba". (Twierdzenie to należałoby uzupełnić
wskazaniem na rodzaj grzyba oraz niektórych jego własności). Nie
jest to teoria zmodyfikowana ad hoc, ponieważ prowadzi do nowych
sprawdzianów. Jest ona niezależnie sprawdzalna, by posłużyć się
terminem Poppera.1 Możliwe sprawdziany obejmowałyby sprawdza-
1
Por. np. K. R. Popper, „The Aim of Science" w jego Objective Knowledge. Oxford University Press,
Oxford 1972, ss. 191—205, zwłaszcza s. 193.
Podnoszenie stopnia falsyfikalności 78

nie pszenicy, z której wypieczono trujący chleb, czy zawierała ona ów


grzyb, hodowlę tego grzyba na odpowiednio przygotowanych próbkach
pszenicy i sprawdzanie wartości odżywczej wyprodukowanego z niej
chleba, analizy chemiczne grzyba w celu wykrycia obecności w nim
znanych trucizn, itd. Wszystkie te sprawdziany, spośród których wiele
nie stanowi sprawdzianów hipotezy pierwotnej, mogłyby sfalsyfikować
hipotezę zmodyfikowaną. Jeżeli ta zmodyfikowana, bardziej falsyfiko-
walna hipoteza nie podda się falsyfikacji przez nowe testy, wówczas
nauczymy się czegoś nowego i dokonamy postępu w naszej wiedzy.
Wracając do historii nauki, w poszukiwaniu autentycznych przy-
kładów rozważyć można ciąg wydarzeń, które doprowadziły do od-
krycia Neptuna. Prowadzone w dziewiętnastym wieku obserwacje ru-
chu Urana wskazywały, że jego orbita poważnie różniła się od przewi-
dywań opartych na teorii grawitacji Newtona, stawiając tym samym
problemy przed tą teorią. Aby przezwyciężyć te trudności Leverrier we
Francji i Adams w Anglii zasugerowali, że w pobliżu Urana istnieje
nieznana jeszcze planeta. Przyciąganie pomiędzy tą nieznaną planetą
i Uranem miało wyjaśniać odchylenia orbity Urana od orbity przewidy-
wanej. Sugestia ta nie miała charakteru ad hoc, co okazało się nieba-
wem. Udało się oszacować przybliżoną odległość nowej planety od
Urana oraz jej rozmiary, które mogłyby wywoływać znane perturbacje
orbity Urana. Gdy tego dokonano, można było poddać nową propozy-
cję testom przez teleskopową obserwację określonego regionu nieba.
W ten sposób Galie po raz pierwszy zobaczył planetę zwaną teraz
Neptunem. Modyfikacja w teorii Newtona, choć mająca na celu zapo-
bieżenie falsyfikacji tej teorii, nie była modyfikacją ad hoc, a ponadto
doprowadziła do nowego rodzaju sprawdzianów tej teorii, której udało
się pokonać tę próbę w dramatyczny i postępowy sposób.

3. POTWIERDZANIE
W FALSYFIKACJONISTYCZNEJ TEORII NAUKI

Po wprowadzeniu falsyfikacjonizmu jako alternatywy dla induk-


cjonizmu uznano, że falsyfikacje, czyli niemożność przejścia teorii
przez sprawdziany obserwacyjne i eksperymentalne, mają kapitalne
Potwierdzanie w falsyfikacjonistycznej teorii nauki 79

znaczenie w nauce. Mówiono, że sytuacje logiczne zezwalają na


ustalenie ponad wszelką wątpliwość fałszywości, ale nie prawdziwo-
ści teorii w świetle dostępnych zdań obserwacyjnych. Mówiono rów-
nież że nauka rozwija się metodą stawiania śmiałych, falsyfikowal-
nych w wysokim stopniu hipotez, które są próbami rozwiązywania
problemów i które następnie należy poddawać bezwzględnym spraw-
dzianom mającym na celu ich obalenie. Sugerowano również, że
znaczący postęp w nauce dokonywał się wraz z falsyfikacją śmiałych
hipotez. Zapamiętały falsyfikacjonista Popper to właśnie stwierdza
we fragmencie cytowanym na stronicach 68—69, gdzie sam podkre-
śla istotne sformułowania w tym duchu. Jednakże zwracanie uwagi
wyłącznie na przypadki falsyfikujące byłoby nieadekwatnym przed-
stawieniem pozycji wyrafinowanego falsyfikacjonisty. Świadczy
o tym przykład rozważany w poprzednim paragrafie. Niezależnie
sprawdzalna próba ocalenia teorii Newtona za pomocą spekulatyw-
nej hipotezy zakończyła się sukcesem nie dlatego, że hipoteza ta
uległa falsyfikacji, lecz dlatego, że została potwierdzona przez od-
krycie Neptuna.
Jest rzeczą błędną uważać obalenie śmiałych, obdarzonych wyso-
kim stopniem falsyfikowalności hipotez jako wydarzenie świadczące
o poważnym postępie naukowym. 2 Łatwo to zrozumieć, jeżeli roz-
ważymy różne skrajne możliwości. Z jednej strony istnieją teorie
będące śmiałymi, ryzykownymi hipotezami, z drugiej strony są teo-
rie, które są ostrożnymi domysłami, twierdzeniami o niewielkim
stopniu ryzyka. Jeżeli hipoteza dowolnego typu nie przetrwa spraw-
dzianu obserwacyjnego lub eksperymentalnego, ulegnie tym samym
falsyfikacji, jeżeli natomiast przejdzie pomyślne testy, powiemy, że
została potwierdzona.3. Oznaką znaczącego postępu naukowego jest
więc nie tylko falsyfikacją ostrożnej hipotezy, ale również potwierdze-
nie śmiałej hipotezy. Takie potwierdzenia przynosić mogą bardzo
wiele nowych informacji i stanowią znaczący wkład do wiedzy nau-
kowej po prostu dlatego, że są one odkryciem czegoś, czego nikt

2
Szczegółowe omówienie tego zagadnienia znaleźć można w: A. F. Chalmers, „On Learning From Our
Mistakes", British Journal for the Philosophy of Science 24, 1973, ss. 164—173.
3
Nie należy mylić tego sposobu użycia słowa „potwierdzony" z innym sensem tego słowa, według którego
jeżeli teoria jest potwierdzona, to można ją uważać za udowodnioną.

fi — Czym jest to.


Śmiałość, nowatorskość i ogólne tło wiedzy 80

uprzednio się nie domyślał lub uważał za nieprawdopodobne. Od-


krycie Neptuna, odkrycie fal radiowych, czy też potwierdzenie przez
Eddingtona ryzykownego przewidywania Einsteina, że promienie
świetlne ulegną ugięciu w silnym polu grawitacyjnym — to przy-
kłady ważkich kroków naprzód w naszej wiedzy fizycznej. Te ryzy-
kowne przypuszczenia zostały potwierdzone. Falsyfikacja ostrożnych
hipotez przynosi cenną informację, ponieważ wykazuje, że to, co
uważano za nieproblematyczne i prawdziwe, jest w istocie fałszywe.
Russell wykazał, że naiwna teoria zbiorów, zbudowana na pozornie
oczywistych twierdzeniach, jest teorią niespójną, co było przykładem
wielce pouczającej falsyfikacji domysłu zawierającego bardzo niewiel-
ki stopień ryzyka. W przeciwieństwie do tego, niewiele można się
nauczyć z falsyfikacji śmiałej hipotezy lub potwierdzenia hipotezy
ostrożnej. Jeżeli falsyfikacji ulega śmiała hipoteza, to dowiadujemy
się tylko, że obalono jedynie jeszcze jeden zwariowany pomysł nau-
kowy. Falsyfikacja domysłu Keplera, że odległość pomiędzy orbita-
mi planet można wyjaśnić za pomocą pięciu brył Platona, nie była
wielkim wydarzeniem w rozwoju fizyki. Podobnie niewiele nam mó-
wią potwierdzenia ostrożnych hipotez. Potwierdzenia takie wskazują
jedynie, że pewna teoria, która sprawdziła się już wielokrotnie i któ-
rą uważa się za nieproblematyczną, została użyta z powodzeniem po
raz kolejny. Na przykład nie będzie miało wielkiego znaczenia po-
twierdzenie hipotezy, że próbki żelaza, wyprodukowane z rudy przy
użyciu zupełnie nowej metody, będą ulegały rozszerzaniu pod wpły-
wem temperatury.
Falsyfikacjonista odrzuca hipotezy ad hoc i wzywa do przed-
stawiania śmiałych hipotez, które mają zastępować teorie obalone.
Śmiałe hipotezy prowadzić mają do nowych, sprawdzalnych przewi-
dywań, które nie wynikały z pierwotnej sfalsyfikowanej teorii. Jed-
nak, choć nowa teoria prowadzić może do nowych sprawdzianów,
co stanowi o jej zaletach, fakt ten nie musi oznaczać, że jest ona
istotnie lepsza od poprzedniczki, dopóki nie przejdzie ona któregoś
z owych sprawdzianów. Znaczy to, że zanim będzie można ją uznać
za godną następczynię starej teorii, nowa teoria musi zostać potwier-
dzona w jakimś nowym, śmiałym przewidywaniu, które z niej wyni-
ka. Wiele przedwczesnych i niedojrzałych domysłów nie przetrwa
Śmiałość, nowatorskość i ogólne tło wiedzy 81

takiego sprawdzania i nikt ich nie uzna za wkład do rozwoju wiedzy


naukowej. Niektóre, zdawałoby się szalone i przedwczesne, spekula-
cje będą prowadzić do nowych, nieprawdopodobnych przewidywań,
które zostaną potwierdzone w obserwacjach i eksperymentach, dzię-
ki czemu spekulacje te okażą się ważnym elementem postępu nauki.
Potwierdzenia nowych przewidywań, wynikających ze śmiałych hi-
potez, są bardzo istotne w falsyfikacjonistycznej teorii rozwoju
nauki.

4. ŚMIAŁOŚĆ, NOWATORSKOŚĆ I OGÓLNE TŁO


WIEDZY

Należy wyjaśnić nieco szerzej, co znaczy, że hipoteza lub przewi-


dywania są „śmiałe" i „nowatorskie". Hipoteza, która na jednym
etapie historii nauki uchodzi za śmiałą, nie musi być uznawana za
taką na etapie późniejszym. Kiedy w 1864 roku Maxwell zapropono-
wał „dynamiczną teorię pola elektromagnetycznego", była ona śmia-
łym domysłem. Hipoteza ta była śmiała, ponieważ stała w konflikcie
z teoriami, które ówcześnie powszechnie przyjmowano i które za-
kładały, że układy elektromagnetyczne (magnesy, ciała o ładunku
elektrycznym, przewodniki z prądem, itp.) oddziaływują na siebie na
odległość w sposób natychmiastowy i że zjawiska elektromagnetycz-
ne rozchodzą się ze skończoną prędkością wyłącznie w substancjach
materialnych. Teoria Maxwella stała w sprzeczności z tymi powsze-
chnie przyjmowanymi założeniami, ponieważ przewidywała, że
zmienne prądy powinny wzbudzać nowe rodzaje promieniowania,
fale radiowe, które poruszają się ze skończoną prędkością w pustej
przestrzeni. Dlatego też w 1864 roku teoria Maxwella była śmiałym
domysłem; późniejsze przewidywanie zjawiska fal radiowych było
przewidywaniem bardzo nowatorskim. Obecnie uznaje się powszech-
nie, że teoria Maxwella jest poprawnym opisem zachowania szero-
kiego zakresu układów i zjawisk elektromagnetycznych, a więc twier-
dzenia o istnieniu i właściwościach fal radiowych nie będą teraz
przewidywaniami nowatorskimi.
Nazwijmy zespół dobrze potwierdzonych i powszechnie przyjmo-
Śmiałość, nowatorskość i ogólne tło wiedzy 82

wanych w danym okresie teorii naukowych ogólnym tłem wiedzy


[background knowledge]. Możemy powiedzieć, że hipoteza jest
śmiała wówczas, jeżeli jest ona nieprawdopodobna w świetle ogól-
nego tła wiedzy danego okresu w rozwoju nauki. Ogólna teoria
względności Einsteina była hipotezą śmiałą w 1915 roku, ponie-
waż w tym czasie ogólne tło wiedzy zawierało założenie, że świa-
tło porusza się po liniach prostych. Założenie to stało w sprzeczno-
ści z ogólną teorią względności, według której promienie świetlne
ulegać powinny ugięciu w silnych polach grawitacyjnych. Teoria
astronomiczna Kopernika była śmiała w 1543 roku, ponieważ stała
w sprzeczności z założeniem ogólnie przyjętej wiedzy, że Ziemia
spoczywa w centrum Wszechświata. Dzisiaj teoria ta nie jest uwa-
żana za śmiałą.
Podobnie jak domysły uchodzą za śmiałe w kontekście odpowie-
dniego ogólnego tła wiedzy, tak też przewidywania są nowatorskie,
jeżeli sugerują one zachodzenie zjawiska, którego nie ma w ogólnym
tle wiedzy z danego okresu albo które jest przezeń explicite wy-
kluczone. Przewidywanie istnienia Neptuna w 1846 roku było nowa-
torskie, ponieważ ogólne tło wiedzy w owym okresie nie mówiło
0 istnieniu takiej planety. Nowatorskie było przewidywanie, które
wydedukował Poisson z falowej teorii światła Fresnela w 1818 roku,
że da się zaobserwować jasna plamka w centrum jednej strony
nieregularnego krążka, odpowiednio oświetlonego z drugiej strony,
ponieważ istnienie takiej jasnej plamki było wykluczone przez kor-
puskularną teorię światła, która stanowiła istotną część ogólnego tła
wiedzy w owym czasie.
W poprzednim paragrafie argumentowałem, że istotnym wkła-
dem w rozwój wiedzy naukowej są potwierdzenia śmiałych hipotez
lub falsyfikacje hipotez ostrożnych. Pojęcie ogólnego tła wiedzy
umożliwia zrozumienie, jak obie te możliwości realizują się w wyni-
ku jednego eksperymentu. Ogólne tło wiedzy składa się z ostrożnych
hipotez dlatego, że wiedza w nim zawarta jest dobrze potwierdzona
1 uchodzi za nieproblematyczną. Natomiast potwierdzenie śmiałej
hipotezy stanowi falsyfikacje tej części ogólnego tła wiedzy, z per-
spektywy którego hipoteza ta uchodzi za śmiałą.
Porównanie teorii konfirmacji 83

5. PORÓWNANIE INDUKCJONISTYCZNEJ
I FALSYFIKACJONISTYCZNEJ TEORII
KONFIRMACJI

Z punktu widzenia wyrafinowanego falsyfikacjonisty, potwier-


dzanie — konfirmacja — odgrywa istotną rolę w nauce, co jednak
nie odbiera temu stanowisku prawa do miana „falsyfikacjonistycz-
nego". Wyrafinowany falsyfikacjonista nadal twierdzi, że teorie moż-
na falsyfikować i odrzucać, i że nigdy nie można wykazać ich
prawdziwości czy uznać je za prawdopodobnie prawdziwe. Celem
nauki jest falsyfikacją teorii i zastępowanie ich lepszymi, które lepiej
przechodzą testy. Potwierdzenia nowych teorii są istotne, ponieważ
świadczą one, że nowa teoria jest lepsza od poprzedniej, tj. tej, która
uległa falsyfikacji w świetle nowych doświadczeń zdobytych dzięki
nowej teorii. Nowe doświadczenia stanowią tym samym potwier-
dzenie nowej teorii. Gdy nowej, śmiałej teorii uda się zastąpić teorię
konkurencyjną, staje się ona wówczas nowym celem krytyki i spraw-
dzianów mających na celu jej obalenie, sprawdzianów zaprojektowa-
nych za pomocą kolejnych śmiałych teorii.
Ze względu na to, że falsyfikacjonista podkreśla znaczenie roz-
woju nauki, jego teoria potwierdzania jest w istocie różna od induk-
cjonistycznej teorii potwierdzania. Znaczenie pewnych przypadków
potwierdzających daną teorię jest dla indukcjonistycznej teorii,
przedstawionej w rozdziale pierwszym, określone wyłącznie dzięki
związkom logicznym pomiędzy zdaniami obserwacyjnymi, które są
potwierdzone, i teorią, którą one potwierdzają. Stopień wsparcia,
jaki uzyskała teoria Newtona dzięki obserwacjom Galle'a, nie jest
różny od stopnia wsparcia, jaki uzyskała ona ze strony współczes-
nych obserwacji Neptuna. Kontekst historyczny zdobywania nowych
doświadczeń jest dla indukcjonisty nieistotny. Przypadki potwierdza-
jące to takie, które udzielają indukcyjnego wsparcia pewnej teorii,
im większa jest ilość ustalonych przypadków potwierdzających, tym
większe jest wsparcie dla danej teorii i tym bardziej prawdopodobne,
że jest ona prawdziwa. Ta ahistoryczna teoria konfirmacji wydaje się
sugerować, że niezliczone obserwacje, dotyczące spadających kamie-
ni, pozycji planet, itd., stanowiłyby cenne dane naukowe dlatego, że
Porównanie teorii konfirmacji 84

dzięki nim można byłoby podnieść prawdopodobieństwo, że prawo


grawitacji jest prawdziwe.
W przeciwieństwie do niej, teoria falsyfikacjonistyczna kładzie
nacisk na to, że znaczenie potwierdzeń dla danej teorii zależy od
kontekstu historycznego. Dane potwierdzenie pozwala się domyślać,
że nowa teoria posiada wiele zalet, jeżeli potwierdzenie to zostało
uzyskane dzięki nowatorskiemu przewidywaniu. A zatem potwier-
dzenie uznaje się za istotne wówczas, gdy w świetle ogólnego tła
wiedzy danego okresu jest mało prawdopodobne, aby się spełniło.
Potwierdzenia, o których z góry wiadomo, że nastąpią, nie mają
znaczenia. Jeżeli dzisiaj uda mi się potwierdzić teorię Newtona po-
przez upuszczenie kamienia na ziemię, nie wniosę nic nowego do
nauki. Z drugiej strony, jeżeli jutro uda mi się potwierdzić spekula-
tywną teorię, według której siła przyciągania grawitacyjnego pomię-
dzy dwoma ciałami zależy od ich temperatury, i po drodze obalę
teorię Newtona, przyczynię się do poważnego wzrostu wiedzy nau-
kowej. Teoria grawitacyjna Newtona i niektóre spośród jej ograni-
czeń są częścią obecnego ogólnego tła wiedzy, natomiast nie należy
do niego hipotetyczna zależność siły grawitacji od temperatury. Oto
kolejny przykład świadczący na rzecz wartości perspektywy history-
cznej, którą falsyfikacjoniści wprowadzili do teorii konfirmacji.
Hertz potwierdził teorię Maxwella, dokonując odkrycia fal radio-
wych. Ja również potwierdzam teorię Maxwella za każdym razem,
gdy słucham radia. Sytuacja logiczna w obu tych przypadkach jest
podobna. W obu tych sytuacjach teoria przewiduje, że fale radiowe
zostaną wykryte i ich wykrycie stanowić będzie pewne indukcyjne
wsparcie dla teorii Maxwella. Niemniej jednak Hertzowi słusznie się
należy sława za potwierdzenie, którego dokonał, podczas gdy moje
częste potwierdzenia teorii Maxwella są zupełnie ignorowane w świe-
cie naukowym. Hertz dokonał wielkiej rzeczy. Gdy ja słucham radia,
spędzam jedynie czas. Kontekst historyczny ma ogromne znaczenie.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE
O pismach Poppera mających znaczenie dla falsyfikacjonizmu już wspo-
mniałem powyżej. Szczególnie ważne jest omówienie problematyki rozwoju
nauki w Conjectures and Refutations, Routledge and Kegan Paul, London
Porównanie teorii konfirmacji 85

1969, rozdz. 10, oraz Objective Knowledge Oxford University Press, Oxford
1972 [wydanie polskie Wiedza obiektywna, PWN, Warszawa 1992] rozdziały
5 i 7. Feyerabend ma duże zasługi dla bardziej wyrafinowanego falsyfika-
cjonizmu. Por. np. jego „Explanation, Reduction and Empiricism" w: Scien-
tific Explanation, Space and Time, Minnesota Studies in the Philosophy
of Science, vol. 3, G. Maxwell i H. Feigl, (eds.), University of Minnesota
Press, Minneapolis 1962 [wydanie polskie „Wyjaśnianie, redukcja i empi-
ryzm" w: P. K. Feyerabend, Jak być dobrym empirystąl, PWN, Warszawa
1979, ss. 62—151, przekład K. Zamiara], oraz „Problems of Empiricism"
w: Beyond the Edge of Certainty, R. Colodny (ed.), Prentice-Hall, New York
1965, ss. 45—260. Imre Lakatos omawia różne etapy rozwoju programu
falsyfikacjonistycznego i jego stosunku do programu indukcjonistycznego
w ..Falsification and the Methodology of Scientific Research Programmes,
w: Criticism and the Growth of Knowledge, I. Lakatos, A. Musgrave (eds.),
Cambridge University Press, Cambridge 1974, ss. 91—196, oraz odnosi
falsyfikacjonistyczne pojęcie rozwoju wiedzy do dziedziny matematyki
w „Proofs and Refutations", w British Journal for the Philosophy of Science,
1963—1964, 1—25, 120—139, 221—342. Interesujące omówienie problemu
rozwoju nauki znaleźć można w: Noretta Koertge „Theory Change in
Science", Conceptual Change, G. Pearce, P. Maynard (eds.) Reidel Publi-
shing Co., Dordrecht, ss. 167—198; S. Amsterdamski, Between Science and
Metaphysics, Reidel Publishing Co., Dordrecht, 1975, [wydanie polskie Mię-
dzy doświadczeniem i metafizyką, PIW, Warszawa 1973]; oraz H. R. Post,
..Correspondence, Invariance and Heuristics" w: Studies in History and
Philosophy of Science 2 1971, ss. 213—255.
VI. Granice falsyfikacjonizmu

1. ZALEŻNOŚĆ OBSERWACJI OD TEORII


I OMYLNOŚĆ FALSYFIKACJI

Naiwny falsyfikacjonista twierdzi, że działalność naukowa


skupia
się przede wszystkim na próbach falsyfikacji teorii za pomocą
dowo-
dzenia prawdziwości zdań obserwacyjnych, które są sprzeczne z
teo-
rią. Bardziej wyrafinowany falsyfikacjonista uświadamia sobie
nie-
adekwatność tego wymogu i uznaje istotną rolę potwierdzeń
speku-
latywnych teorii, jak również falsyfikacji teorii dobrze
potwierdzo-
nych. Obaj zgodnie twierdzą jednak, że istnieje ważna,
jakościowa
różnica pomiędzy potwierdzeniem i falsyfikacja. Teorie można
kon-
kluzywnie obalać w świetle odpowiednich doświadczeń, nie
można
jednak wykazać ich prawdziwości, ani tego, że są
prawdopodobnie
prawdziwe, bez względu na to, jakimi doświadczeniami
dysponuje-
my. Akceptacja teorii jest zawsze tymczasowa. Odrzucenie teorii
może być ostateczne. Dzięki temu falsyfikacjoniści zachowują
prawo
do swego miana.
Twierdzenia falsyfikacjonisty stają się wątpliwe w świetle
faktu,
że zdania obserwacyjne są zależne od teorii i mogą być błędne.
Można to sobie uświadomić przywołując argument logiczny, za
po-
mocą którego falsyfikacjonista wspiera swoją własną teorię. Jeżeli
dane są prawdziwe zdania obserwacyjne, to można z nich
logicznie
wydedukować fałszywość określonego zdania ogólnego,
natomiast
Nieskuteczna obrona Poppera 87

ogólnych, składających się na teorię lub jej część, stoi w konflikcie ze


zdaniami obserwacyjnymi, to może to być wina zdań obserwacyj-
nych. Nie ma najmniejszych powodów, dla których za sprzeczność
taką zawsze miałyby ponosić winę teorie, które w rezultacie należa-
łoby odrzucać, gdy dochodzi do niezgodności z obserwacjami. Moż-
na bowiem odrzucić również zdanie obserwacyjne, zachowując przy
tym potencjalnie fałszywą teorię. Tak właśnie było, gdy zachowano
teorię Kopernika, a odrzucono dokonaną gołym okiem obserwację
Wenus, według której planeta ta nie zmienia swych pozornych roz-
miarów w ciągu roku, co było sprzeczne z teorią Kopernika. To
samo miało miejsce również wówczas, gdy zachowano współczesne
opisy trajektorii Księżyca, a odrzucono zdania obserwacyjne stwier-
dzające, że Księżyc jest znacznie większy, gdy jest widoczny w po-
bliżu horyzontu, niż gdy jest wysoko na niebie, ponieważ uznano, że
jest to rezultatem złudzenia optycznego, nawet jeżeli charakter tego
złudzenia nie był całkowicie jasny. Nauka jest pełna przykładów
odrzucenia zdań obserwacyjnych i zachowywania teorii, z którymi
stały one w sprzeczności. Choć pewne zdanie może być oparte na
bardzo niezawodnych obserwacjach, nie można wykluczyć, że postęp
teoretyczny ujawni jego niepoprawność. Z tego powodu konkluzyw-
ne falsyfikacje teorii nie są możliwe.

2. NIESKUTECZNA OBRONA POPPERA

Popper miał świadomość tego problemu od chwili, gdy po raz


pierwszy opublikował w języku niemieckim swoją Logikę odkrycia
naukowego w 1934 roku. W rozdziale piątym tej książki, zatytułowa-
nym „Problem bazy empirycznej", przedstawił teorię obserwacji
i zdań obserwacyjnych, która brała pod uwagę fakt, że niepodważal-
ne zdania obserwacyjne nie wywodzą się bezpośrednio z postrzeżeń
zmysłowych. W tym paragrafie omawiam główne elementy jego teo-
rii, a następnie argumentuję, że teoria ta nie chroni falsyfikacjonisty
przed zarzutami sformułowanymi w paragrafie pierwszym.
Stanowisko Poppera ujawnia istotność rozróżnienia na „publicz-
nie dostępne" zdania obserwacyjne i subiektywne doznania zmys-
Nieskuteczna obrona Poppera 88

łowe poszczególnych obserwatorów. Te drugie są w pewnym sensie


„dane" jednostkom w akcie obserwowania, ale nie ma żadnej prostej
drogi prowadzącej od tych subiektywnych doznań (zależnych od
czynników właściwych każdemu obserwatorowi, takich jak oczeki-
wania, posiadana przezeń wiedza, itd.), do zdania obserwacyjnego,
które ma opisywać zaobserwowaną sytuację. Zdanie obserwacyjne,
sformułowane w języku „publicznym", jest sprawdzalne i można je
poddawać modyfikacjom lub odrzucić. Poszczególni obserwatorzy
mogą akceptować poszczególne zdania obserwacyjne, ale nie muszą.
Ich decyzja w tej sprawie będzie motywowana częściowo przez od-
powiednie doznania zmysłowe, ale żadne doznania zmysłowe nie
wystarczą, aby wykazać poprawność zdania obserwacyjnego. Obser-
wator może przyjąć pewne zdanie obserwacyjne na podstawie jakie-
goś postrzeżenia, lecz zdanie to może być fałszywe.
Ilustrują to następujące przykłady. „Księżyce Jowisza są widzial-
ne przez teleskop" oraz „Mars jest kwadratowy i silnie zabarwiony"
to zdania obserwacyjne. Pierwsze z nich mógł wypowiedzieć Gali-
leusz lub jego zwolennik, drugie zostało zanotowane przez Keplera.
Oba te zdania mają charakter „publiczny" w tym sensie, że głosić
lub krytykować je może każdy, kto ma na to ochotę. Galileuszow-
ska decyzja, aby bronić pierwszego z nich, była motywowana do-
znaniami zmysłowymi, które towarzyszyły teleskopowej obserwacji
Jowisza, zaś Keplerowskie postanowienie, aby zapisać drugie, było
podobnie motywowane doznaniami zmysłowymi podczas obserwa-
cji teleskopowej Marsa. Oba zdania obserwacyjne są sprawdzalne.
Przeciwnicy Galileusza twierdzili, że plamy, które Galileusz inter-
pretował jako księżyce Jowisza, były aberracjami optycznymi, mają-
cymi źródło w działaniu teleskopu. Galileusz bronił swego twier-
dzenia o możliwości prowadzenia obserwacji księżyców Jowisza
argumentując, że gdyby księżyce te były aberracjami, wówczas księ-
życe podobne musiałyby się pojawiać w pobliżu innych planet.
Debata na te tematy ciągnęła się długo i w miarę, jak udoskonalo-
no teleskopy i teorie optyczne, zdania o księżycach Jowisza zy-
skiwały dodatkowe wsparcie, a krytyka skierowana przeciwko nim
przycichła. Większość uczonych ostatecznie przyjęła to zdanie.
W przeciwieństwie do niego zdanie Keplera o kształcie i kolorze
Nieskuteczna obrona Poppera 89

Marsa nie przetrwało krytyki i sprawdzianów. Rychło postanowiono


odrzucić to zdanie.
Istotą Popperowskiego stanowiska w sprawie zdań obserwacyj-
nych jest przekonanie, że ich akceptowalność winna być oceniana
według ich zdolności do przetrwania sprawdzianów. Zdania, które
nie przechodzą testów, są odrzucane, natomiast te, które je przecho-
dzą, poddaje się dalszym sprawdzianom i tymczasowo zachowuje.
Popper, przynajmniej we wczesnych pismach, podkreślał rolę decyzji
dokonywanych przez jednostki lub grupy jednostek w sprawie ak-
ceptacji lub odrzucenia tego, co nazywam tu zdaniami obserwacyj-
nymi, a co Popper określa mianem „zdań bazowych". Pisze: „Zda-
nia bazowe przyjmuje się w wyniku decyzji lub ugody i w tej mierze
są one konwencjami"1, oraz „Każde empiryczne zdanie naukowe
można przedstawić (poprzez opis warunków eksperymentalnych,
itd.) w taki sposób, że każdy, kto nauczy się odpowiedniej techniki,
może poddać je sprawdzaniu. Jeżeli w rezultacie odrzuci to zdanie,
nie wystarczy, jeżeli powie nam, iż odrzucił je, ponieważ odczuwał
wątpliwości lub brak przekonania wobec własnych postrzeżeń. Musi
sformułować twierdzenie, które stałoby w sprzeczności z naszym,
i podać wskazówki, jak należałoby poddać je sprawdzaniu. Jeżeli
tego nie uczyni, możemy go jedynie poprosić, aby lepiej przyjrzał się
naszemu eksperymentowi i przemyślał go raz jeszcze."2
Popperowski nacisk na świadome decyzje jednostek wprowadza
element subiektywistyczny, który wchodzi w sprzeczność z później-
szym przekonaniem Poppera, że nauka jest „procesem bez podmiotu
poznającego". Problem ten omawiam szerzej w późniejszych roz-
działach. Obecnie chciałbym przeformułować stanowisko Poppera na
temat zdań obserwacyjnych w sposób pozbawiony subiektywizmu:
zdanie obserwacyjne jest tymczasowo akceptowalne na danym etapie
rozwoju nauki, jeżeli jest ono w stanie przetrwać wszystkie możliwe
sprawdziany, jakie umożliwia wiedza naukowa na tym etapie roz-
woju.
Według Poppera zdania obserwacyjne, składające się na bazę,
z uwagi na którą ocenia się zalety pewnej teorii naukowej, same są
1
K. R. Popper, The Logic of Scientific Dioscovery, Hutchinson, London, 1968, s. 106.
2
Ibid., s. 99.
Nieskuteczna obrona Poppera 90

omylne. Popper podkreśla to przekonanie za pomocą poruszającej


metafory:
„Baza empiryczna nauki obiektywnej zatem nie ma w sobie nic
«absolutnego». Nauka nie spoczywa na solidnym gruncie. Śmiała
struktura teorii wznosi się jak gdyby ponad grzęzawiskiem. Przypo-
mina gmach wzniesiony na palach. Pale są wbijane z góry w to
grzęzawisko, lecz nie sięgają żadnej naturalnej czy «danej» podstawy.
A jeżeli zaprzestajemy dalszego wbijania tych pali, to nie dlatego, że
sięgnęliśmy trwałego gruntu. Przestajemy je wbijać dlatego, że pale
te tkwią dostatecznie mocno, aby unieść strukturę, przynajmniej
tymczasowo."3
Jednakże stanowisko falsyfikacjonisty można zakwestionować
właśnie z tego powodu, że zdania obserwacyjne są omylne, a ich
akceptacja jedynie tymczasowa i odwoływalna. Teorie nie poddają
się konkluzywnej falsyfikacji, ponieważ zdania obserwacyjne, dające
podstawę dla falsyfikacji, mogą okazać się fałszywe w świetle póź-
niejszych zdobyczy naukowych. Wiedza znana w czasach Kopernika
nie dopuszczała uzasadnionej krytyki danych doświadczenia, według
których rozmiary pozorne Marsa i Venus pozostawały niezmienne,
a więc teoria Kopernika mogłaby ulec falsyfikacji w świetle tych
wziętych za dobrą monetę obserwacji. Sto lat później falsyfikację tę
należałoby odwołać, ponieważ doszło do nowych odkryć w optyce.
Rozstrzygające falsyfikację są niemożliwe z powodu braku nieza-
wodnej bazy obserwacyjnej, od której one zależą.

3. ZŁOŻONOŚĆ PRAWDZIWYCH SYTUACJI


EKSPERYMENTALNYCH

Zdanie: „Wszystkie łabędzie są białe", można sfalsyfikować od-


krywszy fakt wystąpienia łabędzia niebieskiego. Jednak takie uprosz-
czone rozumienie logiki falsyfikacji pomija bardzo poważną trud-
ność, która stoi przed falsyfikacjonizmem. Trudność ta wynika ze
złożoności praktycznie każdej sytuacji eksperymentalnej. Autentycz-

3
Ibid., s. 111.
Złożoność sytuacji eksperymentalnych 91

na teoria naukowa składa się raczej z zespołu zdań uniwersalnych,


nie jest zaś pojedynczym zdaniem w rodzaju: „Wszystkie łabędzie są
białe". Ponadto, jeżeli taka teoria ma być poddana sprawdzaniu,
w procesie tym zachodzi potrzeba posłużenia się również innymi
zdaniami, nie tylko tymi, które wchodzą w skład samej teorii. Trze-
ba ją uzupełnić o założenia dodatkowe, na przykład o prawa i teo-
rie, według których zostały skonstruowane wszystkie używane w eks-
perymencie urządzenia i instrumenty. Dalej, aby wyprowadzić okreś-
lone przewidywanie, którego poprawność ma być sprawdzana eks-
perymentalnie, należy dołączyć warunki początkowe dotyczące ze-
stawu eksperymentalnego. Na przykład teorię astronomiczną podda-
jemy sprawdzaniu za pomocą obserwacji teleskopowej pewnej plane-
ty. Teoria musi przewidywać sposób orientacji teleskopu na niebie,
co jest konieczne w celu zaobserwowania planety w określonym
czasie. Przesłanki, z których to przewidywanie wynika, zawierać
powinny zdania, które składają się na sprawdzoną teorię, warunki
początkowe opisujące na przykład poprzednie pozycje planety
i Słońca, założenia dodatkowe umożliwiające wprowadzenie popra-
wek na załamanie światła odbitego od planety w atmosferze Ziemi,
itd. Jeżeli przewidywanie wynikające z mnóstwa takich przesłanek
okaże się fałszywe, (w naszym przykładzie nastąpiłoby to wówczas,
gdyby planeta nie pojawiła się w przewidywanym miejscu), wówczas
logika sytuacji eksperymentalnej pozwala nam wywnioskować, że
przynajmniej jedna z przesłanek musi być fałszywa. Nie pozwala
nam jednak wskazać, która z nich jest błędna. Może więc być tak, że
sprawdzana teoria jest fałszywa, ale równie dobrze winę za niepowo-
dzenie przewidywania mogą ponosić założenia dodatkowe albo jeden
z elementów warunków początkowych. Teorii nie można konkluzyw-
nie sfalsyfikować, ponieważ zachodzi możliwość, że przewidywanie
jest niepoprawne z powodu błędu w jednym z elementów złożonej
sytuacji eksperymentalnej, nie zaś w sprawdzanej teorii.
Sprawę tę obrazują poniższe przykłady z historii astronomii.
Poprzednio mówiliśmy o tym, jak teoria Newtona była zagrożona
falsyfikacja z powodu anomalii w orbicie Urana. Okazało się jednak,
że wina nie leżała po stronie teorii, lecz po stronie warunków po-
czątkowych, które nie dopuszczały możliwości istnienia nieznanej
92 Granice falsyfïkacjonizmu

jeszcze planety, Neptuna. Teraz rozważmy argument, dzięki któremu


duński astronom Tycho de Brahe mógł twierdzić w kilkadziesiąt lat
po ogłoszeniu teorii Kopernika, że udało mu się ją obalić. Jeżeli
Ziemia krąży wokół Słońca, rozumował Brahe, wówczas kierunek,
z którego dana gwiazda stała jest obserwowalna z Ziemi, winien się
zmieniać w ciągu roku odpowiednio do tego, jak Ziemia przechodzi
z jednej strony Słońca na drugą. Kiedy jednak Brahe próbował
wykryć tę przewidywaną paralaksę za pomocą swych instrumentów
astronomicznych, najdokładniejszych i najwrażliwszych z ówcześnie
istniejących, nie udało mu się potwierdzić własnego przewidywania.
Skłoniło go to do wniosku, że teoria Kopernika jest fałszywa. Z per-
spektywy minionego czasu można stwierdzić, że nie teoria Koper-
nika była odpowiedzialna za błędne przewidywanie, lecz jedno z za-
łożeń dodatkowych Tychona. Ocena odległości gwiazd stałych od
Ziemi, przyjęta przez Tychona de Brahe, była o wiele za mała. Po
zastąpieniu jego przypuszczeń co do odległości gwiazd stałych sza-
cunkiem bardziej realistycznym okazało się, że przewidywana paralak-
sa była zbyt mała, aby można było ją wykryć instrumentami de
Brahe.
Trzeci przykład został wymyślony przez Imre Lakatosa:
„Historia ta dotyczy zmyślonego przykładu nieregularnego za-
chowania planety. Pewien fizyk z ery przed-Einsteinowskiej posługu-
je się mechaniką Newtona, jego prawem grawitacji (TV), uznanymi
warunkami początkowymi (7) i za ich pomocą dokonuje obliczeń
orbity nowo odkrytej małej planety p. Ale rzeczywisty tor planety
odbiega od obliczonego. Czy nasz fizyk o newtonowskiej orientacji
uzna, że odchylenie to jest z punktu widzenia teorii Newtona zaka-
zane i że jeżeli istotnie odchylenie to ma miejsce, to obala ono teorię
ΝΊ Nie. Sugeruje on raczej, że musi istnieć jakaś dotychczas nie-
znana planeta p', która zakłóca tor ruchu planety p. Oblicza masę,
orbitę, itp., tej hipotetycznej planety. Planeta p' jest tak mała, że nie
można jej zaobserwować nawet za pomocą największych z istnieją-
cych teleskopów. Astronom eksperymentator składa podanie o fun-
dusz badawczy, który byłby wykorzystany w celu budowy większego
teleskopu. Po trzech latach teleskop jest gotowy. Gdyby udało się
odkryć nieznaną planetę p' odkrycie to uznano by za wielki nowy
Historyczna nieadekwatność falsyfikacjonizmu 93

sukces fizyki Newtona. Ale odkrycie nie następuje. Czy nasz uczony
odrzuca z tego powodu teorię Newtona i własne przekonanie o istnie-
niu planety wprowadzającej zakłócenia? Nie. Stawia przypuszcze-
nie, że planeta ta kryje się przed naszym wzrokiem za chmurą
kosmicznego pyłu. Oblicza miejsce, w którym znajdować się powin-
na ta chmura, przewiduje jej własności i składa podanie o fundusz
badawczy, który byłby wykorzystany na wysłanie satelity. Satelita
ten poddałby obliczenia uczonego sprawdzianom. Gdyby urządzenia
badawcze satelity (być może zupełnie nowe, zbudowane według mało
sprawdzonej teorii) zarejestrowały istnienie hipotetycznej chmury,
wynik ten uznano by za niezwykły sukces newtonowskiej nauki. Ale
chmury nie znaleziono. Czy nasz uczony porzuci teorię Newtona
i własną ideę o istnieniu planety wprowadzającej zakłócenia oraz
o istnieniu chmury pyłu, która ją zasłania? Nie. Stawia hipotezę, że
w tym regionie Wszechświata znajduje się pewne pole magnetyczne,
które zakłóca funkcjonowanie urządzeń badawczych satelity. Wy-
słany zostaje nowy satelita. Gdyby odkryto to pole magnetyczne,
zwolennicy Newtona odnieśliby sensacyjne zwycięstwo. Ale odkrycie
nie następuje. Czy należy uznać to za obalenie nauki Newtona? Nie.
Albo ktoś wymyśla jeszcze jedną błyskotliwą hipotezę dodatkową,
albo... cała historia zostaje zagrzebana w zakurzonych tomach cza-
sopism i nikt już o niej nie wspomina."4
Historia ta obrazuje, w jaki sposób można zawsze chronić daną
teorię przed falsyfikacja poprzez wystawianie na falsyfikacje jakichś
innych części złożonej sieci założeń dodatkowych towarzyszących tej
teorii.

4. HISTORYCZNA NIEADEKWATNOŚĆ
FALSYFIKACJONIZMU

Żenujący dla falsyfikacjonisty jest fakt, że gdyby uczeni ściśle


przestrzegali jego metodologii, wówczas teorie uznane powszechnie
za najlepsze teorie naukowe, nie rozwinęłyby się nigdy, ponieważ
4
I. Lakatos, „Falsification and the Methodology of Scientific Research Programmes", w: Criticism and the
Growth of Knowledge, I. Lakatos, A. Musgrave (eds.) Cambridge University Press, Cambridge 1974, s. 100—101.
Rewolujca kopernikańska 94

zostałyby odrzucone zaraz po ich zaproponowaniu. Dla każdej kla-


sycznej teorii naukowej można znaleźć powszechnie uznane zdania
obserwacyjne, które były z nią niezgodne czy to w momencie za-
proponowania tej teorii, czy w okresie późniejszym. Mimo to jednak
teorii tych — na szczęście dla nauki — nie odrzucono. Świadczą
o tym poniższe przykłady historyczne.
Niebawem po powstaniu teorii grawitacyjnej Newtona okazało
się, że jest ona sprzeczna z danymi dotyczącymi orbity Księżyca.
Minęło prawie sześćdziesiąt lat, zanim udało się wykazać, że powo-
dem tej niezgodności nie jest teoria Newtona, lecz coś innego. Póź-
niej okazało się, że teoria ta jest niezgodna z danymi dotyczącymi
orbity Merkurego, lecz uczeni nie odrzucili jej z tego powodu. Nie-
zgodności tej nigdy nie udało się usunąć w taki sposób, aby winą za
nią można było obciążyć coś innego niż teorię Newtona.
Inny przykład wiąże się z teorią atomu Bohra i pochodzi od
Lakatosa.5 Wczesne wersje teorii atomu były niezgodne z danymi,
według których istnieje pewien rodzaj materii, której stabilność prze-
kracza czas 10 ~8 sekundy. Zgodnie z teorią Bohra, naładowane ujem-
nie elektrony w atomach krążą wokół jądra o ładunku dodatnim.
Lecz według klasycznej teorii elektromagnetycznej, zakładanej przez
teorię Bohra, krążące elektrony powinny promieniować. Promienio-
wanie powodowałoby utratę energii przez elektron i połączenie się
go z jądrem. Obliczenia przeprowadzone według klasycznej teorii
elektromagnetycznej sugerowały, że połączenie elektronu z jądrem
powinno następować po upływie 10"8 sekundy. Na szczęście jednak
Bohr dochował wierności swej teorii, mimo jej falsyfikacji.
Trzeci przypadek dotyczy teorii kinetycznej i jest o tyle interesu-
jący, że falsyfikację tej teorii w chwili jej zaproponowania uznawał
sam jej twórca. Gdy Maxwell opublikował po raz pierwszy teorię
kinetyczną gazów w 1859 roku, w tym samym artykule przyznał, że
pomiary ciepła właściwego gazów dowodzą jej fałszywości. 6 Osiem-
naście lat później, pisząc o konsekwencjach teorii kinetycznej stwier-

!
Ibid., s. 140—154.
6
J. C. Maxwell, „Illustrations of the Dynamical Theory of Gases", artykuł wygłoszony na forum The
British Association w 1959 roku i przedrukowany w The Scientific Papers of James Clerk Maxwell, W. D. Niven
(ed.), Dover, New York, 1965, Tom I, ss. 377—409. Por. zwłaszcza ostatni akapit tego artykułu.
Rewolujca kopernikańska 95

dził: „Niektóre z nich, w obecnym stanie przekonań dotyczących


budowy ciał, są w naszych oczach bardzo zadowalające, ale istnieją
też inne, które z pewnością wyrwą nas ze stanu samozadowolenia
i być może ostatecznie odbiorą nam wiarę we wszystkie hipotezy,
w których dotąd znajdowaliśmy ucieczkę do owej głęboko świado-
mej niewiedzy, będącej wstępem do prawdziwego postępu w każdej
dziedzinie wiedzy".7
Wszystkie istotne zmiany w teorii kinetycznej miały miejsce po
tej falsyfikacji. Szczęściem jednak teoria ta nie została odrzucona
mimo jej falsyfikacji wynikającej z pomiarów ciepła właściwego ga-
zów, jak tego byłby się domagał naiwny falsyfikacjonista.
Przykład czwarty, rewolucję Kopernikańska, omówimy bardziej
szczegółowo w następnym paragrafie. Przykład ten uwydatnia trud-
ności, jakie stają przed falsyfikacjonista, gdy zeche wziąć pod uwagę
złożoność zmian poważnych teorii naukowych. Przykład ten będzie
również wstępem do dyskusji nad współczesnymi i bardziej adekwat-
nymi próbami ujęcia istoty nauki i jej metod.

5. REWOLUCJA KOPERNIKAŃSKA

W Europie średniowiecznej powszechnie uznawano, że Ziemia


leży w centrum skończonego Wszechświata oraz że Słońce, planety
i gwiazdy krążą wokół niej. Fizyka i astronomia, z których przeko-
nania te wynikają, zostały stworzone przez Arystotelesa w czwartym
wieku przed Chrystusem. W drugim wieku naszej ery Ptolomeusz
sporządził szczegółowy system astronomiczny zawierający opis orbit
Księżyca, Słońca i wszystkich planet.
W początkach XVI wieku Kopernik stworzył nowy, sprzeczny
z teorią Arystotelesa-Ptolemeusza, system astronomiczny, w którym
Ziemia była ruchoma. Według Kopernika Ziemia nie znajduje się
w spoczynku w centrum Wszechświata, lecz krąży wokół Słońca
wraz z innymi planetami. Zanim idee Kopernika zostały udowod-
nione, arystotelesowski pogląd na świat został wyparty przez naukę

7
J. C Maxwell, „The Kinetic Theory of Gases", Nature 16 (1877); s. 245^16.

7 - Czym jest to...


Rewolujca kopernikańska 96

Newtona. Szczegóły tej wielkiej przemiany teoretycznej, która za-


chodziła na przestrzeni półtora wieku, nie są zgodne ani z induk-
cjonistyczna ani z falsyfikacjonistyczną teorią nauki i wskazują na
potrzebę odmiennego, bardziej złożonego ujęcia nauki i jej rozwoju.
Gdy Kopernik po raz pierwszy ogłosił własną teorię w 1543
roku, było wiele argumentów, których można było użyć i których
faktycznie używano przeciwko niej. Argumenty te w świetle ówczes-
nej wiedzy były przekonywające i Kopernik nie mógł się przed nimi
skutecznie bronić. Aby zrozumieć tę sytuację, musimy zapoznać się
z pewnymi aspektami arystotelesowskiego poglądu na świat, na któ-
rym opierały się argumenty skierowane przeciwko Kopernikowi. Oto
krótki zarys jego najistotniejszych elementów.
Arystotelesowski Wszechświat był podzielony na dwa zasadnicze
obszary. Krąg podksiężycowy był wewnętrznym jego obszarem i roz-
ciągał się od umieszczonej w centrum Ziemi do orbity Księżyca.
Krąg nadksiężycowy to pozostała część skończonego Wszechświata,
znajdująca się pomiędzy orbitą Księżyca i sferą gwiazd stałych,
która wyznaczała zewnętrzną granicę Wszechświata. Pusta przestrzeń
była w systemie Arystotelesa niemożliwa. Wszystkie ciała niebieskie
w świecie nadksiężycowym były zbudowane z niezniszczalnego pier-
wiastka zwanego eterem. Eter miał naturalną własność poruszania
się wokół centrum Wszechświata po torach doskonale kolistych. Ta
podstawowa idea legła u podłoża systemu astronomii Ptolemeusza.
Ponieważ obserwacje pozycji planet, dokonywane w różnych mo-
mentach czasu, nie dawały się pogodzić z orbitami kolistymi do-
okoła Ziemi, Ptolemeusz wprowadził do systemu dodatkowe koła
zwane epicyklami. Orbity te można było doskonalić w dalszym ciągu
poprzez dodawanie kolejnych epicykli do epicykli, itd., w taki spo-
sób, aby system był zgodny z obserwacjami pozycji planet i umoż-
liwiał przewidywanie przyszłych pozycji planet.
W przeciwieństwie do świata nadksiężycowego, który posiadał
charakter prawidłowy i niezmienny, krąg podksiężycowy charaktery-
zował się ustawiczną zmiennością, rozwojem i upadkiem, powstawa-
niem i ginięciem. Wszystkie substancje* w kręgu podksiężycowym

* Termin Arystotelesa „substancja" nie oznacza materiału czy substratu, (z którego można na przykład coś
wykonać), lecz konkretny, pojedynczy przedmiot, rzecz — przyp. A. Ch.
Rewolucja kopernikańska 97

składały się z czterech pierwiastków, powietrza, ziemi, ognia i wody,


a proporcje zmieszania tych pierwiastków determinowały własności
substancji, na które się składały. Naturalnym miejscem dla Ziemi był
środek Wszechświata, dla wody miejscem tym była powierzchnia
Ziemi, dla powietrza — obszar bezpośrednio nad powierzchnią Zie-
mi, a dla ognia — sam szczyt atmosfery, w pobliżu orbity Księżyca.
Każdy przedmiot ziemski musiał posiadać naturalne miejsce w kręgu
podksiężycowym w zależności od tego, w jakiej proporcji wchodziły
w jego skład cztery pierwiastki. Kamienie, złożone niemal wyłącznie
z ziemi, miejsce swe miały blisko centrum Ziemi, natomiast płomie-
nie, złożone głównie z ognia, miały naturalne miejsce w pobliżu
orbity Księżyca, itd. Wszystkie przedmioty poruszały się po liniach
prostych w górę i w dół ku ich naturalnym miejscom. Dlatego też
naturalnym ruchem kamieni był ruch pionowo w dół, ku środkowi
Ziemi, a płomienie poruszały się prosto ku górze, z dala od środka
Ziemi. Wszystkie inne ruchy musiały posiadać przyczynę. Na przy-
kład strzała musi być wystrzelona z łuku, a rydwany muszą być
ciągnione przez konie.
Taki jest szkielet mechaniki i kosmologii Arystotelesa, uznawa-
nych przez myślicieli współczesnych Kopernikowi. Dostarczały one
również argumentów przeciwko pomysłowi, że Ziemia znajduje się
w ruchu. Przyjrzyjmy się kilku spośród najsilniejszych argumentów
przeciwko systemowi Kopernika.
Najsilniejszym z nich był chyba tak zwany argument wieży. Jeżeli
Ziemia obraca się wokół własnej osi, jak twierdził Kopernik, to
w ciągu sekundy każdy punkt na powierzchni Ziemi powinien prze-
suwać się o znaczną odległość. Jeżeli więc ze szczytu wieży, wzniesio-
nej na powierzchni poruszającej się Ziemi, zostanie upuszczony ka-
mień, wykona on swój naturalny ruch w dół i spadnie ku środkowi
Ziemi. W tym czasie wieża będzie się poruszać dzięki obrotowi
Ziemi. W rezultacie, zanim kamień upadnie na powierzchnię Ziemi,
wieża przesunie się z pozycji, którą zajmowała w chwili rozpoczęcia
ruchu kamienia. Stąd też kamień powinien uderzyć w Ziemię w pew-
nej odległości od podstawy wieży. Ale w praktyce tak się nie dzieje.
Kamienie spadają na Ziemię u podstawy wieży. Wynika stąd, że
Ziemia nie obraca się i teoria Kopernika jest fałszywa.
Rewolucja kopernikańska 98

Inny argument mechaniczny przeciwko teorii Kopernika dotyczy


pojedynczych przedmiotów, takich jak kamienie, filozofowie, itd.,
które spoczywają na powierzchni Ziemi w luźny sposób. Jeżeli Zie-
mia obraca się, to dlaczego przedmioty te nie spadają z powierzchni
Ziemi tak, jak spadają kamienie z powierzchni obracającego się koła?
A jeżeli Ziemia obraca się, krążąc również dookoła Słońca, to dla-
czego nie zostawia Księżyca za sobą?
Wspomniałem już o innych argumentach przeciwko Koperniko-
wi, opartych na rozważaniach astronomicznych. Był wśród nich
brak paralaksy w obserwowanych pozycjach gwiazd oraz fakt, że
Mars i Wenus, widziane gołym okiem, nie zmieniają w widoczny
sposób swych pozornych rozmiarów w ciągu roku.
Zwolennicy teorii Kopernika mieli poważne trudności z odpar-
ciem tych argumentów. Sam Kopernik był pod zbyt wielkim wpły-
wem metafizyki Arystotelesa i nie miał na nie adekwatnej odpo-
wiedzi.
Wobec powagi argumentów przeciwko Kopernikowi można za-
pytać, co właściwie przemawiało na jego korzyść w 1543 roku?
Odpowiedź brzmi — „bardzo niewiele". Główną zaletą teorii Koper-
nika było to, iż w elegancki sposób wyjaśniała szereg cech ruchu
planet, które w konkurencyjnej teorii Ptolemeusza można było wyja-
śnić jedynie w bardzo mało przekonywający sposób. Wśród tych
cech był ruch wsteczny planet oraz fakt, że Merkury i Wenus,
inaczej niż inne planety, zawsze trzymają się blisko Słońca. W regu-
larnych odstępach czasu planeta wykonuje ruch wsteczny, to znaczy
widziana z Ziemi na tle gwiazd przestaje się poruszać ku zachodowi
i przez krótki czas cofa się po zakreślonym wcześniej torze ku
wschodowi, zanim ponownie podejmie swój ruch na zachód. W sys-
temie Ptolemeusza ruch wsteczny wyjaśniano przy użyciu manewru
o silnych cechach ad hoc, tj. poprzez dodawanie na tę okoliczność
specjalnych epicykli. W systemie Kopernika nie zachodziła potrzeba
wprowadzania takiego zabiegu. Pozorny ruch wsteczny jest natural-
ną konsekwencją faktu, że Ziemia i planety krążą wokół Słońca na
tle gwiazd stałych. Podobne wyjaśnienia odnoszą się do problemu
stałej bliskości Słońca, Merkurego i Wenus. Jest bowiem naturalną
konsekwencją systemu Kopernika, że orbity Merkurego i Wenus
Rewolucja kopernikańska 99

znajdują się wewnątrz orbity Ziemi. W systemie Ptolemeusza, aby


uzyskać ten sam wynik, trzeba było sztucznie połączyć orbity Słoń-
ca, Merkurego i Wenus. A zatem system Kopernika posiadał pewne
matematyczne cechy, które świadczyły na jego rzecz. Poza nimi
jednak, oba konkurencyjne systemy astronomiczne były mniej więcej
sobie równe, gdy idzie o prostotę i zgodność z obserwacjami pozycji
planet. Kołowe orbity planet nie dawały się pogodzić z obserwa-
cjami, wobec czego Kopernik, jak Ptolemeusz musiał dodać epicykle.
Suma epicykli, potrzebnych dla uzyskania, zgodności z obserwacjami,
w obu systemach była mniej więcej taka sama. W 1543 roku ar-
gument z matematycznej prostoty nie musiał się aż tak bardzo
liczyć, aby zrównoważyć siłę argumentów mechanicznych i astro-
nomicznych, które przemawiały przeciwko teorii Kopernika. Mimo
to, spora ilość uczonych posiadających wiedzę matematyczną skła-
niała się ku systemowi Kopernika, a ich wysiłki w celu jego obrony,
w miarę upływu pierwszego stulecia po Koperniku, były coraz skute-
czniejsze.
Galileusz był osobą, która przyczyniła się najbardziej do obrony
systemu Kopernika. Uczynił to na dwa sposoby. Po pierwsze, po-
służył się teleskopem w celu obserwacji niebios, co miało ten skutek,
że uległy zmianie dane obserwacyjne, które teoria Kopernika musia-
ła wyjaśniać.8 Po drugie, zapoczątkował nową teorię mechaniczną,
która zastąpiła mechanikę arystotelesowską i dzięki której obalone
zostały argumenty przeciwko teorii Kopernika.
Kiedy w 1609 roku Galileusz skonstruował swoje pierwsze tele-
skopy i wypróbował je obserwując niebo, dokonał dramatycznych
odkryć. Stwierdził, że jest wiele gwiazd, które są niewidoczne gołym
okiem. Odkrył, że Jowisz ma księżyce i że powierzchnia Księżyca
Ziemi jest pokryta górami i kraterami. Zauważył również, że pozor-
ne rozmiary Marsa i Wenus ulegają zmianom w dokładnie taki sam
sposób, jak to przewidywał system Kopernika. Później Galileuszowi
udało się potwierdzić, że Wenus ma fazy tak samo jak Księżyc, co
przewidział Kopernik, lecz co było sprzeczne z systemem Ptolemeu-

8
Moje uwagi na temat Galileusza, teleskopu oraz inne aspekty mojej oceny fizyki Galileusza wywodzą sie
/ prowokacyjnego przedstawienia tej historii przez Feyerabenda w Against Method: Outline of an Anarchistic
Theory of Knowledge, New Left Books, London 1975.
Rewolucja kopernikańska 100

sza. Księżyce Jowisza obaliły arystotelesowski argument przeciwko


Kopernikowi oparty na fakcie, że Księżyc podąża za rzekomo poru-
szającą się Ziemią, a przecież nie powinien. Teraz zwolennicy sys-
temu arystotelesowskiego mieli ten sam problem z Jowiszem i jego
księżycami. Podobna do ziemskiej powierzchni Księżyca poddawała
w wątpliwość arystotelesowskie rozróżnienie na doskonałe, niezmien-
ne niebiosa i zmienną, ulegającą degeneracji Ziemię. Odkrycie faz
Wenus było sukcesem dla zwolenników Kopernika i nowym pro-
blemem dla rzeczników Ptolemeusza. Gdy zaakceptowano wyniki
obserwacji teleskopowych Galileusza, trudności stojące przed koper-
nikańska teorią poważnie się zmniejszyły.
Powyższe uwagi o Galileuszu i teleskopie stawiają poważny pro-
blem epistemologiczny. Dlaczego mielibyśmy się opierać raczej na
obserwacjach teleskopowych, a nie na danych uzyskanych gołym
okiem? Jedna z odpowiedzi na to pytanie mogłaby posłużyć się
teorią optyczną teleskopu, która objaśnia jego własności powięk-
szania obrazów i różne zniekształcenia, którym ulegają obrazy tele-
skopowe. Ale sam Galileusz nie posługiwał się w tym celu teorią
optyczną. Pierwsza teoria optyczna, która była w stanie poprzeć
argumenty idące w tym kierunku, została sformułowana przez
współczesnego Galileuszowi Keplera w początkach XVI wieku
i podlegała licznym udoskonaleniom i uzupełnieniom w późniejszych
dekadach. Inna odpowiedź na pytanie o wyższość obserwacji tele-
skopowej nad nieuzbrojoną polegała na wykazaniu skuteczności tele-
skopu w praktyczny sposób, poprzez kierowanie go na odległe wie-
że, statki, itd., i pokazanie, w jaki sposób instument ten powiększa
obraz i wyraźnie go unaocznia. Jest jednak pewna trudność z tego
rodzaju uzasadnieniem wykorzystania teleskopu w astronomii. Kiedy
patrzymy przez teleskop na przedmioty ziemskie, możemy odróżnić
wygląd obserwowanych obiektów od zniekształceń spowodowanych
samym teleskopem, ponieważ obserwator jest obznajmiony z tym,
jak wygląda zazwyczaj wieża, statek, itd. Nie jest jednak tak wów-
czas, gdy patrzy on na niebo sam nie wiedząc, czego szuka. Jest
w tym miejscu rzeczą istotną to, że rysunek powierzchni Księżyca
wykonany przez Galileusza po obserwacji przez teleskop zawiera
pewne kratery, których faktycznie tam nie ma. „Kratery" te były
Rewolucja kopernikańska 101

przypuszczalnie zniekształceniami obrazu, wynikającymi ze sposobu


funkcjonowania bardzo jeszcze niedoskonałych teleskopów Galileu-
sza. To chyba wystarczy, aby uzmysłowić sobie, że akceptacja obser-
wacji przy użyciu teleskopu nie daje się uzasadnić w prosty sposób.
Przeciwnicy Galileusza, którzy kwestionowali jego odkrycia, nie byli
tylko i wyłącznie upartymi reakcjonistami. Jednak pojawiły się uza-
sadnienia dla prowadzenia obserwacji uzbrojonym okiem i stawały
się one coraz bardziej przekonywające w miarę, jak konstruowano
coraz lepsze teleskopy i proponowano coraz lepsze teorie optyczne
na temat ich działania. Wszystko to jednak trwało w czasie.
Największym osiągnięciem naukowym Galileusza była jego me-
chanika. Położył on podstawy pod mechanikę Newtona, która póź-
niej wyparła teorię mechaniczną Arystotelesa. Wprowadził rozróż-
nienie pomiędzy prędkością i przyspieszeniem i twierdził, że ciała
w swobodnym spadku poruszają się ze stałym przyspieszeniem, które
jest niezależne od ich ciężaru, i pokonują dystans wprost propor-
cjonalny do kwadratu czasu spadku. Zaprzeczył twierdzeniu Arys-
totelesa, że wszelki ruch zakłada istnienie jego przyczyny, a w to
miejsce zaproponował prawo bezwładności, zgodnie z którym przed-
miot poruszający się, na który nie działa żadna siła, poruszać się
będzie w nieskończoność po kole wokół Ziemi z prędkością jedno-
stajną. Dokonał analizy ruchu balistycznego, rozkładając go na ruch
poziomy o stałej prędkości, zgodny z jego prawem bezwładności,
oraz ruch pionowy, podporządkowany stałemu przyspieszeniu ku
dołowi. Wykazał, że tor ruchu balistycznego jest parabolą. Rozwinął
pojęcie ruchu względnego i argumentował, że nie można wykryć
ruchu mechanicznego danego systemu bez punktu odniesienia poza
tym systemem.
Odkryć tych Galileusz nie dokonał od razu. Dochodziło do nich
stopniowo na przestrzeni ponad półwiecza; ich kulminacją było dzie-
ło Dialogi o dwóch nowych naukach9, ogłoszone po raz pierwszy
w 1638 roku, niemal wiek po publikacji dzieła Kopernika. Galileusz
nadawał znaczenia pojęciom i precyzował je za pomocą przykładów
i eksperymentów myślowych. Czasami opisywał eksperymenty fak-
9
Galileo Galilei, Two New Sciences, przekład angielski Stillman Drake, University of Wisconsin Press,
Madison 1974.
Rewolucja kopernikańska 102

tyczne, na przykład doświadczenia z kulami staczającymi się po


pochylniach, choć jest kwestią sporną, ile takich eksperymentów
rzeczywiście Galileusz przeprowadził.
Nowa mechanika Galileusza dawała systemowi Kopernika obro-
nę przed niektórymi spośród wyżej wymienionych obiekcji. Przed-
miot, podtrzymywany na szczycie wieży i poruszający się wraz z wieżą
ruchem spowodowanym obrotem Ziemi wokół jej osi, po upusz-
czeniu nadal porusza się tym ruchem tak samo jak wieża i dlatego
właśnie upada na Ziemię u podstawy wieży, jak tego dowodzi do-
świadczenie. Galileusz argumentował dalej i twierdził, że poprawność
jego prawa bezwładności można wykazać upuszczając kamień ze
szczytu masztu statku, poruszającego się ruchem jednostajnym,
i stwierdzając, że spadnie on u podstawy masztu, chociaż Galileusz
nie twierdził, że eksperyment ten przeprowadził. Mniej szczęścia miał
Galileusz w wyjaśnieniu, dlaczego pojedyncze oderwane przedmioty,
spoczywające luźno na powierzchni Ziemi nie są z niej zmiatane
wskutek jej obrotu. Obecnie możemy to przypisać nieścisłościom
jego zasady bezwładności i braku jasnego pojęcia o grawitacji jako
sile. Choć większość pracy naukowej Galileusza miała na celu wspar-
cie teorii Kopernika, sam Galileusz nie stworzył systemu astro-
nomicznego i skłaniał się ku przyjęciu orbit kołowych, których zwo-
lennikami byli arystotelicy. Znaczącym przełomem pod tym wzglę-
dem była praca współczesnego Galileuszowi Keplera, który odkrył,
że orbita każdej planety ma kształt elipsy ze Słońcem w jednym z jej
ognisk. Eliminowało to skomplikowany system epicykli, które były
konieczne zarówno w teorii Kopernika jak i Ptolemeusza. Uprosz-
czenie takie jest niemożliwe w geocentrycznym systemie Ptolemeusza.
Kepler dysponował zapisami pozycji planet dokonanymi przez Ty-
chona de Brahe, które były znacznie bardziej ścisłe niż dane, który-
mi dysponował Kopernik. Po żmudnych analizach danych, Kepler
sformułował trzy prawa ruchu planet, według których (a) planety
poruszają się po orbitach eliptycznych wokół Słońca, (b) linia łączą-
ca daną planetę ze Słońcem zakreśla równe pola w równych od-
stępach czasu, oraz (c) kwadrat okresu planety jest wprost propor-
cjonalny do sześcianu jej odległości od Słońca.
Prace Galileusza i Keplera bez wątpienia przyniosły silne argu-
Rewolucja kopernikańska 103

menty na rzecz teorii Kopernika. Zanim jednak teoria ta została


oparta na trwałych podstawach fizycznych, doszło do dalszych od-
kryć. Z prac Galileusza, Keplera i innych skorzystał Newton i zbu-
dował ogólną teorię fizyczną, którą opublikował w swym dziele
Principia w 1687 roku. Jasno zdefiniował pojęcie siły jako przyczyny
przyspieszenia raczej niż ruchu, które to pojęcie występowało w pis-
mach Galileusza i Keplera w dość niejasnych kontekstach. Newton
zastąpił prawo bezwładności kątowej Galileusza własnym prawem
bezwładności liniowej, według którego ciała, na które nie działa
żadna siła, poruszają się z prędkością jednostajną po liniach pro-
stych. Innym ważkim osiągnięciem Newtona było wprowadzenie
prawa grawitacji, co umożliwiło mu wyjaśnienie przybliżonej po-
prawności praw ruchu planet Keplera i prawo swobodnego spadku
Galileusza. W systemie Newtona oba kręgi ciał niebieskich i ziem-
skich zostały połączone i wszystkie poruszały się wskutek sił działa-
jących na nie zgodnie z Newtonowskimi prawami ruchu. Po po-
wstaniu fizyki Newtona można było wykorzystać ją w dziedzinie
astronomii. Możliwe stały się na przykład badania orbity Księżyca,
w których brano pod uwagę jego rozmiary, obrót Ziemi, wahania
osi Ziemi, i tak dalej. Można było również badać odchylenia ruchu
planet od praw Keplera, spowodowane skończoną masą Słońca,
siłami międzyplanetarnymi, itd. Badania takie stały się przedmiotem
zainteresowania następców Newtona przez następnych kilka stuleci.
Z przedstawionego szkicu historycznego wynika, że rewolucja
kopernikańska nie dokonała się za jednym zamachem. Widać rów-
nież, że ani indukcjonistyczna, ani falsyfikacjonistyczna teoria nauki
nie daje się z nim pogodzić. Nowe pojęcia siły i bezwładności nie
pojawiły się w wyniku uważnej obserwacji i eksperymentów, ani
dzięki falsyfikacji śmiałych hipotez i ciągłego zastępowania jednych
przez drugie. Wstępne sformułowania nowej teorii, zawierające nie-
doskonale zdefiniowane nowe pojęcia, rozwijano mimo ich falsyfika-
cji. Dopiero po wynalezieniu nowego systemu fizycznego, co stało
się dzięki intelektualnemu wysiłkowi wielu uczonych na przestrzeni
kilku stuleci, można było pogodzić nową teorię ze szczegółowymi
wynikami obserwacji i eksperymentów. Żadna teoria nauki, która
pomija te czynniki, nie może uchodzić za poprawną.
104 Granice falsyfikacjonizmu

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Lakatosa krytyka różnych wersji falsyfikacjonizmu, z wyjątkiem jego


najbardziej wyrafinowanej postaci, znajduje się w jego artykule „Falsyfica-
tion and the Methodology of Scientific Research Programmes" w : Criticism
and the Growth of Knowledge, I. Lakatos, A. Musgrave (eds.), Cambrigde
University Press, Cambridge 1974, ss. 91—196. Innego rodzaju krytykę
zawiera książka P. Duhema, The Aim and Structure of Physical Theory,
Atheneum, New York, 1962, i W. V. O. Quine'a „Two Dogmas of Em-
piricism" w: From a Logical Point of View, Harper and Row, New York
1961, ss. 20—46, [wydanie polskie „Dwa dogmaty empiryzmu" w: Z punktu
widzenia logiki, PWN, Warszawa 1969, przekład Barbara Stanosz]. Rekon-
strukcje historyczne rewolucji kopernikańskiej, które sprawiają problemy
falsyfikacjonistom, można znaleźć w dziełach T. S. Kuhna, The Copernican
Revolution, Random House, New York 1959, [wydanie polskie Przewrót
kopernikański. Astronomia planetarna w dziejach myśli, PWN, Warszawa
1966, przekład Stefan Amsterdamski]; A. Koyré, Metaphysics and Measure-
ment, Chapman and Hall, London 1968, oraz P. K. Feyerabend, Against
Method: Outline of an Anarchistic Theory of Knowledge, New Left Books,
London 1975. Artykuł Lakatosa „Popper on Demarcation and Induction",
w The Philosophy of Karl Popper, P. A. Schilpp (ed.) La Salle, Illinois, Open
Court 1974, zawiera krytykę falsyfikacjonistycznego twierdzenia, że dok-
tryna ta zawiera rozwiązanie problemu indukcji. Kuhn krytykuje falsyfika-
cjonizm w w The Structure of Scientific Revolutions, Chicago University
Press, Chicago 1970 [wydanie polskie Struktura rewolucji naukowych, War-
szawa 1968], oraz w „Logic of Discovery or Psychology of Research?"
w: Criticism and the Growth of Knowledge, I. Lakatos, A. Musgrave, Cam-
bridge University Press, Cambridge 1970 [wydanie polskie „Logika odkrycia
naukowego czy psychologia badań?" w: T. S. Kuhn Dwa bieguny. Tradycja
i nowatorstwo w badaniach naukowych, PIW Warszawa 1985, przełożył Ste-
fan Amsterdamski].
VII. Teorie jako struktury:
Programy badawcze

1. TEORIE JAKO STRUKTURALNE CAŁOŚCI

Przedstawiony w poprzednim rozdziale szkic rewolucji koper-


nikańskiej nasuwa silne przypuszczenie, że zarówno indukcjonistycz-
na jak i falsyfikacjonistyczna teoria nauki jest zbyt wąska. Obie,
skupiając się na związkach między teoriami i pojedynczymi zdaniami
obserwacyjnymi lub ich zbiorami, nie biorą pod uwagę złożoności
wielkich teorii naukowych. Ani twierdzenie naiwnego indukcjoniz-
mu, że teorie są wyprowadzane w indukcyjny sposób z obserwacji,
ani falsyfikacjonistyczny schemat hipotez i obaleń, nie są w stanie
zaproponować adekwatnego opisu genezy i rozwoju znanych z his-
torii, skomplikowanych teorii naukowych. Bardziej adekwatny opis
ujmuje teorie jako swego rodzaju strukturalne całości.
Powody, dla których jest rzeczą konieczną rozpatrywać teorie
jako strukturalne całości, wywodzą się z badań nad historią nauki.
Analizy historyczne ujawniają, że ewolucja i postęp najpoważniej-
szych dyscyplin naukowych ma charakter strukturalny, który wymy-
ka się teoriom zarówno indukcjonistycznym jak i falsyfikacjonistycz-
nym. Rozwój teorii kopernikańskiej jest tego dobrym przykładem.
W rozdziale tym spotkamy inne przykłady. Argumenty historyczne
nie są jedynymi, na których opiera się przekonanie, że teorie są
określonymi strukturami. Ogólny argument filozoficzny, świadczący
na rzecz tej tezy, wiąże się z zależnością obserwacji od teorii. W roz-
dziale trzecim podkreślałem, że zdania obserwacyjne muszą być sfor-
mułowane w języku pewnej teorii. W rezultacie zdania i pojęcia
w nich występujące są precyzyjne i obdarzone znaczeniem w takim
stopniu, w jakim ścisła i obdarzona znaczeniem jest teoria dostar-
Teorie jako strukturalne całości 106

czająca języka do ich wyrażania. Na przykład uważam, że New-


tonowskie pojęcie masy ma znaczenie bardziej precyzyjne niż pojęcie
demokracji. Sądzę, że przyczyną tej względnej precyzji jest fakt, iż
pojęcie to odgrywa szczególną, dobrze zdefiniowaną rolę w ściśle
sformułowanej, ustrukturyzowanej teorii, mechanice Newtona.
W przeciwieństwie do niej, teorie, w których występuje termin „de-
mokracja", są zawsze niejasne i wieloznaczne. Jeżeli zgodzimy się, że
zachodzi ścisły związek pomiędzy precyzją znaczenia jakiegoś ter-
minu lub zdania i rolą odgrywaną przez ten termin lub zdanie
w ramach pewnej teorii, to powinniśmy przyjąć również, że należy
poszukiwać spójnie ustrukturyzowanych teorii.
Zależność znaczenia pojęć od struktury teorii, w której one wy-
stępują, oraz zależność ich precyzji od precyzji i stopnia ścisłości
teorii wydaje się prawdopodobna w świetle niewielkiej ilości sposo-
bów, w jakie pojęcia mogą uzyskiwać znaczenia. Jednym z takich
sposobów jest nadawanie znaczeń pojęciom przy użyciu definicji.
Pojęcia można definiować wyłącznie przy użyciu innych pojęć, któ-
rych znaczenia są dane. Jeżeli znaczenia tych drugich pojęć są znane
dzięki definicjom, to — gdy znaczenia pewnych terminów nie są
znane w jakiś inny sposób — wyniknie stąd regres w nieskończo-
ność. Słownik jest bezużyteczny, gdy ktoś zna jeszcze bardzo mało
słów. Newton nie mógłby zdefiniować masy lub siły w terminach
pojęć pre-Newtonowskich. Musiał wykroczyć poza stary system po-
jęć rozwijając nowy. Inny sposób nadawania znaczeń pojęciom to
obserwacja albo definiowanie ostensywne. Główną trudność tego po-
glądu wspomnieliśmy już w związku z pojęciem „czerwieni" na s. 53.
Nie można uzyskać pojęcia „masy" przez samą obserwację, bez
względu na to, jak dokładnie oglądalibyśmy zderzające się kule
bilardowe, ciężarki na sprężynach, orbitujące planety, itp., podobnie
jak nie można nauczyć innych ludzi tego pojęcia poprzez wskazywa-
nie na takie przedmioty i zjawiska. Warto może w tym miejscu
zauważyć, że jeżeli ktoś chce nauczyć czegoś psa za pomocą definicji
ostensywnych, pies nieodmiennie reaguje wąchając palec wskazujący.
Refleksje historyczne świadczą na rzecz tezy, że pojęcia uzyskują
znaczenia przynajmniej w części dzięki roli, jaką odgrywają w danej
teorii.
Teorie jako strukturalne całości 107

Wbrew popularnemu mitowi wydaje się, że Galileusz rzeczywiście


przeprowadził przynajmniej niektóre z eksperymentów mechanicz-
nych. Wiele spośród tych „eksperymentów", na które się on powołu-
je, to eksperymenty myślowe. Brzmi to paradoksalnie dla empirys-
tów, którzy uważają, że nowe teorie wywodzą się w jakiś sposób
z doświadczenia, lecz jest to zupełnie zrozumiałe, gdy pamiętamy, że
ścisły eksperyment jest możliwy dopiero tam, gdzie istnieje ścisła
teoria, z której można wyprowadzić przewidywania w postaci ścis-
łych zdań obserwacyjnych. Galileusz odkrywał znaczące elementy
własnej mechaniki, która umożliwiała ścisłe eksperymenty dopiero
później. Nie jest rzeczą zaskakującą, że jego wysiłki polegały raczej
na eksperymentach myślowych, analogiach i obrazowych metafo-
rach, niż na szczegółowych doświadczeniach. Wydaje mi się, że
typowa historia jakiegoś pojęcia naukowego, czy to będzie „pier-
wiastek chemiczny", „atom", „podświadomość" czy coś innego, to
historia, w której najpierw pojawia się to pojęcie w postaci niejasnej
idei, a potem następuje jego stopniowa precyzacja, w miarę jak
teoria, do której ono należy, przybiera ściślejszą i coraz bardziej
spójną formę. Pojawienie się pojęcia pola elektrycznego jest tego
bardzo dobrym przykładem. Kiedy w czwartej dekadzie XIX wieku
pojęcie to wprowadził jako pierwszy Faraday, było ono bardzo
niejasne i wyrażano je za pomocą analogii mechanicznych oraz me-
taforycznych użyć takich terminów, jak „napięcie", „moc" czy „si-
ła". Pojęcie pola przybierało na jasności w miarę, jak rozpoznawano
lepiej związki pomiędzy polem elektrycznym i innymi wielkościami
elektromagnetycznymi. Kiedy Maxwell wprowadził ideę prądu prze-
sunięcia [displacement current], umożliwiło to wprowadzenie znacz-
nej spójności do teorii w formie równań Maxwella, które ustanawia-
ły jasne współzależności między wszystkimi wielkościami pól elektro-
magnetycznych. Dopiero wówczas znaczenie „pola elektrycznego"
w klasycznej teorii elektromagnetycznej nabrało wysokiego stopnia
jasności i precyzji. Dopiero wówczas pola te uzyskały również nieza-
leżność od eteru, o którym sądzono, że jest konieczną podstawą dla
zaistnienia owych pól, i którego w rezultacie pozbyto się z nauki
fizyki.
Wspomniałem dotąd tylko o dwóch faktach, z powodu których
Teorie jako strukturalne całości 108

teorie należy pojmować jako zorganizowane struktury; ten, że bada-


nia historyczne wskazują, iż teorie posiadają takie cechy, oraz ten, że
tylko dzięki spójnie ustrukturyzowanym teoriom pojęcia naukowe
nabywają ścisłego znaczenia. Powód trzeci wywodzi się z potrzeby
rozwoju nauki. Jest rzeczą oczywistą, że nauka postępuje sprawniej,
jeżeli teorie zawierają wskazówki, w jaki sposób można je dalej
rozwijać i doskonalić. Powinny one być strukturami otwartymi, któ-
re oferują program badawczy. Mechanika Newtona zaproponowała
taki program fizykom XVIII i XIX stulecia; był to program wyjaś-
niania całości wszechświata fizycznego w terminach systemów me-
chanicznych, zawierających różne siły i rządzonych newtonowskimi
prawami ruchu. Ten spójny program można porównać z socjologią
współczesną, która zajmuje się danymi empirycznymi w stopniu speł-
niającym falsyfikacjonistyczne, a nawet indukcjonistyczne kryteria
dobrej teorii naukowej, lecz mimo to nie udaje się jej odnieść suk-
cesu na miarę sukcesu fizyki. Za Lakatosem twierdzę, że fundamen-
talna różnica pomiędzy oboma tymi teoriami wywodzi się z różnicy
w ich spójności. Współczesne teorie socjologicznie nie umieją przed-
stawić spójnego programu, który pokierowałby przyszłymi bada-
niami.

2. LAKATOS: PROGRAMY BADAWCZE

Pozostałą część tego rozdziału poświęcam istotnej próbie ujęcia


teorii jako zorganizowanych struktur, którą zaproponował Imre La-
katos pod nazwą metodologii naukowych programów badawczych. 1
Obraz nauki przedstawiony przez Lakatosa jest udoskonaleniem
i odpowiedzią na zarzuty skierowane przeciwko Popperowskiemu
falsyfikacjonizmowi.
Program badawczy Lakatosa jest strukturą, która kieruje przy-
szłymi badaniami naukowymi w sposób zarówno pozytywny jak
i negatywny. Negatywna heurystyka programu badawczego zawiera
ustalenie, że podstawowe założenia programu, jego twardy rdzeń, nie
1
I. Lakatos, „Falsification and the Methodology of Scientific Reserach Programmes", w: Criticism and the
Growth of Knowledge, I. Lakatos, A. Musgrave, (eds.), Cambridge University Press, Cambridge 1974, ss. 91—196.
Lakatos: programy badawcze 109

może podlegać odrzuceniu czy modyfikacjom. Przed falsyfikacją


chroni go pas ochronny hipotez pomocniczych, warunków począt-
kowych, itd. Heurystyka pozytywna składa się z ogólnych wskazó-
wek mówiących o tym, w jaki sposób program badawczy można
rozwijać. Przemiany rozwojowe programu pociągają za sobą uzupeł-
nianie twardego rdzenia dodatkowymi założeniami, które wyjaśniają
zjawiska już znane i przewidują zjawiska nowe. Programy badawcze
mogą być postępowe lub degenerujące się, zależnie od tego, czy udaje
się im doprowadzić do wykrycia nowych zjawisk, czy też systematy-
cznie ponoszą w tym porażkę. Aby czytelnik nie poczuł się znie-
chęcony tym ładunkiem nowej terminologii, objaśnię ją szybko
w bardzo przystępnych słowach.
Twardy rdzeń programu jest przede wszystkim definiującą cechą
tego programu. Przybiera on postać bardzo ogólnych hipotez teoretycz-
nych, które tworzą bazę dla rozwoju programu. Oto przykłady. Twar-
dym rdzeniem teorii astronomicznej Kopernika jest założenie, że Ziemia
i inne planety krążą wokół nieruchomego Słońca oraz że Ziema obraca
się wokół własnej osi raz w ciągu dnia. Twardy rdzeń fizyki Newtona
składa się z Newtonowskich praw ruchu i prawa przyciągania. Twar-
dym rdzeniem Marksowskiego materializmu historycznego jest zapewne
założenie, że zmiany społeczne należy wyjaśniać w terminach walki
klasowej i że baza ekonomiczna w ostatniej instancji determinuje istotę
klas i poszczególne elementy toczącej się pomiędzy nimi walki.
Twardy rdzeń programu uznaje się za niefalsyfikowalny na pod-
stawie „metodologicznej decyzji jego zwolenników" 2. Każdą niezgo-
dność pomiędzy rozwiniętym programem badawczym i danymi ob-
serwacyjnymi należy przypisywać nie założeniom składającym się na
twardy rdzeń, lecz jakiejś innej części struktury teoretycznej pro-
gramu. Zbiór założeń, składających się na pozostałą część struktury
teoretycznej, Lakatos nazywa pasem ochronnym. Składa się on nie
tylko ze sformułowanych hipotez pomocniczych, uzupełniających
twardy rdzeń, lecz także z założeń przyjmowanych w opisach warun-
ków początkowych i zdaniach obserwacyjnych. Na przykład twardy
rdzeń kopernikańskiego programu badawczego musiał być uzupeł-

2
Ibid., s. 133.
Lakatos: programy badawcze 110

niony o dodatkowe liczne epicykle dołączane do pierwotnie kolistych


orbit planetarnych; było również rzeczą konieczną zmienić uprzednio
przyjęty szacunek odległości od gwiazd stałych. Jeżeli zaobserwowa-
ne zachowanie planet różniło się od przewidywanego przez koper-
nikański program badawczy, na pewnym etapie jego rozwoju można
było go chronić zmieniając epicykle lub dodając nowe. W końcu
odkryto i zmodyfikowano inne, początkowo nie sformułowane zało-
żenia. Twardy rdzeń znajdował się pod ochroną dzięki zmianie teo-
rii, na której opierał się język obserwacyjny, w wyniku której na
przykład dane obserwacji teleskopowej zastąpiły obserwacje dokony-
wane gołym okiem. Wraz z odkryciem nowych planet, zmieniały się
również warunki początkowe.
Negatywna heurystyka programu to wymóg, aby podczas roz-
wijania programu, twardy rdzeń pozostawał nietknięty i nie zmienio-
ny. Uczony, który poddaje zmianom twardy rdzeń, wychodzi poza
dany program badawczy. Tycho de Brahe wykroczył poza koper-
nikański program badawczy proponując uznać wszystkie planety,
oprócz Ziemi, za ciała krążące wokół Słońca, samo zaś Słońce miało
krążyć wokół nieruchomej Ziemi. Lakatos podkreśla znaczenie ele-
mentu umowy, który odgrywa istotną rolę w decyzji o podjęciu
pracy w ramach programu badawczego, co ma wiele wspólnego ze
stanowiskiem Poppera względem zdań obserwacyjnych, omówionym
w punkcie drugim poprzedniego rozdziału. Znacząca rozbieżność
kryje się w tym, że u Poppera decyzje dotyczą akceptacji tylko zdań
szczegółowych, natomiast z Lakatosa decyzje dotyczą również zdań
ogólnych, które wchodzą w skład twardego rdzenia. Mam podobne
zastrzeżenia co do nacisku Lakatosa na świadomościowy aspekt
procesu podejmowania decyzji przez poszczególnych uczonych, jakie
wyraziłem uprzednio w związku z Popperem. Problem ten omawiam
szerzej w kolejnych rozdziałach.
Pozytywna heurystyka, tj. ta strona programu badawczego, która
wskazuje uczonemu raczej to, co powinien robić niż to, czego nie
powinien, jest mniej precyzyjna i trudniej jest ją zdefiniować niż
heurystykę negatywną. Heurystyka pozytywna mówi o tym, w jaki
sposób należy uzupełnić twardy rdzeń, aby można było za jego
pomocą wyjaśniać i przewidywać zjawiska realnego świata. Jak pisał
Lakatos: programy badawcze 111

Lakatos: „Pozytywna heurystyka składa się z częściowo sformułowa-


nych sugestii i wskazówek, w jaki sposób można zmieniać i rozwijać
«obalane warianty» programu badawczego, w jaki sposób modyfiko-
wać, udoskonalać «obalany» pas ochronny".3 Rozwój programu
badawczego polega nie tylko na dodawaniu odpowiednich hipotez
pomocniczych, lecz również na rozwoju adekwatnych technik mate-
matycznych i eksperymentalnych. Na przykład od samego początku
powstania programu kopernikańskiego było jasne, że aby program
ten mógł się rozwijać i być użyteczny, konieczne są nowe środki
matematyczne do manipulacji ruchami epicyklicznymi, udoskonalone
techniki obserwacji astronomicznych, oraz adekwatne teorie wyjaś-
niające funkcjonowanie różnego rodzaju instrumentów badawczych.
Pojęcie pozytywnej heurystyki Lakatos objaśniał za pomocą przy-
kładu początkowych faz rozwoju teorii grawitacji Newtona. 4 New-
ton, rozważając eliptyczny ruch planety punktowej wokół nierucho-
mego punktowego Słońca, odkrył prawo przyciągania. Było rzeczą
jasną, że jeżeli teoria grawitacyjna ma się w praktyce stosować do
ruchów planetarnych, program ten musiał przekształcić się z tej
idealizacyjnej postaci w model realistyczny. Ale przekształcenie to
wymagało rozwiązania problemów teoretycznych i nie było możliwe
bez sporego wysiłku teoretycznego. Sam Newton, stojąc w obliczu
określonego programu, tj. znajdując się pod kierowniczym oddziały-
waniem pozytywnej heurystyki, dokonał znaczącego postępu. Naj-
pierw rozważył fakt, że zarówno Słońce jak i planeta znajdują się
pod wpływem ich wzajemnego oddziaływania grawitacyjnego. Na-
stępnie wziął pod uwagę skończone rozmiary planet i potraktował je
jak kule. Po rozwiązaniu problemu matematycznego, wynikającego
z tego kroku, Newton przeszedł do kolejnych komplikacji, takich jak
te spowodowane obrotem planety wokół jej osi oraz tym, że pomię-
dzy poszczególnymi planetami działają siły przyciągania tak samo
jak pomiędzy każdą planetą i Słońcem. Potem Newton, idąc drogą,
która od samego początku wydawała się mniej lub bardziej koniecz-
nym sposobem na rozwinięcie tego programu, zaczął się troszczyć
o zgodność swojej teorii z obserwacjami. Gdy się okazało, że zgod-
3
Ibid., s. 135.
4
Ibid., s. 145—146.

Κ - Czym jest to..


Lakatos: programy badawcze 112

ności nie ma, Newton przeszedł do planet o kształtach innych niż


kuliste, itd. Program ten zawierał pozytywną heurystykę, ale obok
tego określony program eksperymentalny nasuwał się sam. Program
ten nakazywał budowę doskonalszych teleskopów i poszukiwanie
nowych doskonalszych teorii dotyczących ich zastosowań w astro-
nomii, które zawierałyby środki teoretyczne, rozwiązujące problemy
załamania światła w atmosferze Ziemi i im podobne. Początkowe
sformułowanie programu Newtona sugerowało również, że należało-
by zbudować dostatecznie wrażliwy aparat, który potrafiłby wykryć
przyciąganie grawitacyjne w warunkach laboratoryjnych (ekspery-
ment Cavendisha).
Program zawarty w teorii grawitacji Newtona oferował zdecydo-
wane wskazania heurystyczne. Lakatos przedstawia szczegółowy opis
teorii atomu Bohra jako inny przekonywający przykład tego typu. s
Istotną cechą tych przykładowych programów badawczych jest to,
że sprawdzanie obserwacyjne nabiera znaczenia dopiero na dość
późnym etapie rozwoju programu. Pozostaje to w zgodzie z moimi
poprzednimi uwagami na temat pracy naukowej Galileusza nad pod-
stawami późniejszej mechaniki newtonowskiej. Początkowo praca
w ramach programu badawczego odbywa się bez zwracania uwagi
na jego falsyfikację przez dane obserwacyjne. Program badawczy
musi mieć szansę realizacji swych możliwości. Należy skonstruować
odpowiednio wyrafinowany i właściwy pas ochronny. W naszym
omówieniu rewolucji kopernikańskiej odbywało się to poprzez roz-
wój odpowiednich teorii mechanicznych i optycznych. Kiedy można
już było poddać program sprawdzianom obserwacyjnym, twierdzi
Lakatos6, fundamentalne znaczenie posiadały raczej potwierdzenia
niż falsyfikację. Od programu badawczego wymaga się, aby odniósł
sukces, przynajmniej chwilowy, w nowatorskich przewidywaniach,
które ulegają potwierdzeniu. Pojęcie „nowatorskich" przewidywań
omówiliśmy w punkcie 4 rozdziału piątego. Teoria Newtona odnios-
ła dramatyczny sukces, gdy Galie po raz pierwszy zaobserwował

!
Ibid., s. 140—145.
6
Używam tu terminu „potwierdzanie" [..confirmation"] w takim samym sensie, jak w rozdziałach poprze-
dnich, mając na myśli wyniki eksperymentów, które potwierdzają teorię, nie zaś dowód tej teorii. Tam gdzie ja
używam terminu „potwierdzanie", Lakatos mówił „weryfikacja".
Metodologia w programie badawczym 113

Neptuna, a Cavendish wykrył działanie sił grawitacyjnych w warun-


kach laboratoryjnych. Sukcesy te były oznakami postępowego chara-
kteru tego programu. W przeciwieństwie doń, astronomiczna teoria
Ptolemeusza nie zdołała przez całe wieki średnie przewidzieć żadnych
nowych zjawisk. W czasach Newtona teoria Ptolemeusza była zdecy-
dowanie programem zdegenerowanym.
Z powyższej historii wynikają dwa różne sposoby oceny zalet
programu badawczego. Po pierwsze, program badawczy powinien się
charakteryzować takim stopniem spójności, który zapewnia wypra-
cowanie określonego projektu badań przyszłych. Po drugie, program
powinien, przynajmniej od czasu do czasu, prowadzić do odkryć
nowych zjawisk. Program może uchodzić za naukowy wówczas, gdy
spełnia oba te warunki. Lakatos twierdził, że marksizm i Freudow-
ska psychoanaliza to programy, które spełniają pierwszy warunek,
ale nie spełniają drugiego, natomiast socjologia spełnia warunek
drugi, lecz nie pierwszy.

3. METODOLOGIA W PROGRAMIE BADAWCZYM

W koncepcji Lakatosa metodologię naukową należy rozpatrywać


z dwóch punktów widzenia; jeden z nich dotyczy pracy wykonywa-
nej w ramach danego programu badawczego, drugi zaś dotyczy zalet
różnych konkurencyjnych programów badawczych. Praca w ramach
jednego programu badawczego polega na rozszerzaniu i modyfika-
cjach pasa ochronnego i formułowaniu różnych hipotez. Jakie uzupeł-
nienia i modyfikacje są dopuszczalne przez dobrą metodologię nau-
kową, a jakie należy wykluczyć jako nienaukowe? Odpowiedź Laka-
tosa na to pytanie jest prosta: dopuszczalny jest każdy krok, o ile
nie jest on ad hoc w sensie omówionym w punkcie drugim rozdziału
piątego. Modyfikacje lub uzupełnienia w pasie ochronnym programu
badawczego muszą być niezależnie sprawdzalne. Uczeni i grupy
uczonych mogą rozwijać pas ochronny w dowolny sposób przy
założeniu, że ich postępowanie umożliwia przeprowadzenie nowych
testów, a więc daje sposobność dokonywania nowych odkryć. Roz-
ważmy omawiany już wcześniej kilkakrotnie przebieg rozwoju teorii

ν
Porównywanie programów badawczych 114

Newtona w kontekście sytuacji problemowej, w jakiej znaleźli się


Leverrier i Adams, którzy chcieli rozstrzygnąć trudności związane
z orbitą Urana. Uczeni ci postanowili zmodyfikować pas ochronny
programu sugerując, że nieprawidłowe są warunki początkowe. Ich
propozycje miały charakter naukowy, ponieważ były niezależnie
sprawdzalne i jak się później okazało, prowadziły do odkrycia nowej
planety, Neptuna. Ale w opinii Lakatosa naukowy charakter miały-
by również inne rodzaje reakcji na tę sytuację. Inni uczeni mogliby
zaproponować modyfikacje w teorii optycznej opisującej działanie
teleskopów używanych w tych badaniach. Krok ten miałby charak-
ter naukowy, gdyby na przykład umożliwiał przewidywanie nowych
rodzajów zniekształceń obrazu, które to przewidywania mogłyby
zostać potwierdzone. Inny krok polegać by mógł na zakwestionowa-
niu któregoś z założeń w pasie ochronnym, na przykład dotyczącego
załamania światła w atmosferze Ziemi. Takie posunięcie byłoby nau-
kowe, gdyby umożliwiało przeprowadzenie nowych eksperymentów
prowadzących być może do odkrycia nieznanych cech atmosfery
Ziemi.
Metodologia Lakatosa wyklucza dwa rodzaje posunięć. Do pier-
wszego należą hipotezy ad hoc, tj. hipotezy, których nie można
poddać niezależnemu sprawdzianowi. Na przykład byłoby rzeczą
nienaukową twierdzić, że nieregularny ruch Urana jest taki, ponie-
waż jest to jego naturalny ruch. Wykluczone są również posunięcia,
które kwestionują twardy rdzeń, jak już wcześniej mówiłem. Uczony,
który usiłuje rozważać problem orbity Urana twierdząc, że siła gra-
witacji pomiędzy Uranem i Słońcem podlega jakiemuś innemu pra-
wu niż prawo grawitacji Newtona, wykracza poza newtonowski pro-
gram badawczy.
Za pozorną czy rzeczywistą falsyfikację odpowiedzialność może
ponosić którakolwiek z ogromnej liczby przesłanek teoretycznych, co
stawia poważną trudność przed falsyfikacjonista głoszącym swoją
prostą metodę hipotez i obaleń. Nieumiejętność wykrycia źródła
problemu jest w świetle jego teorii sytuacją metodologicznego chao-
su. Teoria Lakatosa posiada strukturę umożliwiającą uniknięcie tej
konsekwencji. Porządek zostaje utrzymany dzięki nienaruszalności
twardego rdzenia programu oraz dzięki towarzyszącej mu heurystyce
Porównywanie programów badawczych 115

pozytywnej. Powstanie dobrych hipotez w tej strukturze prowadzi do


postępu przy założeniu, że niektóre spośród wynikających z nich
przewidywań okażą się prawidłowe. Decyzje o zachowaniu lub od-
rzuceniu hipotez są określone w miarę bezproblemowo dzięki wyni-
kom eksperymentów. Hipotezy, którym udało się przetrwać testy, są
zachowywane, a którym się to nie udało, są odrzucane, choć nie-
które decyzje tego rodzaju mogą być zmienione w świetle później-
szych, interesujących i niezależnie sprawdzalnych hipotez. W ramach
programu badawczego relacja pomiędzy obserwacjami a hipotezą
sprawdzalną nie nastręcza szczególnych problemów, ponieważ twar-
dy rdzeń i pozytywna heurystyka razem określają w miarę stabilny
język obserwacyjny.

4. PORÓWNYWANIE PROGRAMÓW
BADAWCZYCH

Względna wartość konkurencyjnych hipotez w ramach jednego


programu badawczego da się określić w miarę prostym sposobem;
bardziej problematyczne jest porównanie konkurencyjnych progra-
mów między sobą. Mówiąc ogólnie, względna wartość programów
badawczych zależy od tego, czy są one postępowe, czy degenerujące
się. Program degenerujący się ustąpić musi programowi postępowe-
mu, tak samo jak astronomia Ptolemeusza została zastąpiona teorią
Kopernika.
Wielka trudność z tym kryterium oceny wartości programów
badawczych wiąże się z czynnikiem czasu. Ile czasu musi minąć,
zanim można rozstrzygnąć, czy dany program uległ degeneracji i że
nie jest w stanie prowadzić do odkrycia nowych zjawisk? Na trud-
ność tę wskazuje historia opowiedziana przez Lakatosa powyżej, na
stronie o nieregularnych zachowaniach zmyślonej planety. W tym
fikcyjnym przypadku dotyczącym rozwoju astronomii newtonowskiej
nigdy nie można było mieć pewności, czy uczony nie odniesie wiel-
kiego sukcesu już następnym razem. Biorąc prawdziwy przykład
z historii nauki zwróćmy uwagę na to, że minęło ponad siedem-
dziesiąt lat, zanim stwierdzono, że przewidywania Kopernika doty-
Porównywanie programów badawczych 116

czące faz Wenus są poprawne. Potrzeba było również kilkuset lat,


żeby okazało się, że poprawny jest również domysł Kopernika doty-
czący zachodzenia paralaksy gwiazd stałych. Ze względu na niepew-
ność wyników przyszłych prób rozwijania i sprawdzania programów
badawczych, nigdy nie można powiedzieć o żadnym programie, że
uległ całkowitej degeneracji. Zawsze można się spodziewać, że in-
teligentna modyfikacja w jego pasie ochronnym doprowadzi do spe-
ktakularnego odkrycia, które przywróci ów program do życia i roz-
pocznie jego kolejną fazę postępową.
Przykładem zmiennych losów konkurencyjnych programów ba-
dawczych jest historia różnych teorii elektryczności. Jeden program,
który można nazwać teorią działania na odległość, uznał elektrycz-
ność za płyn lub rodzaj cząstek znajdujących się w ciałach o ładunku
elektrycznym i przepływających przez obwody elektryczne. Oddzielo-
ne od siebie elementy elektryczności miały oddziaływać na siebie na
odległość w sposób natychmiastowy poprzez pustą przestrzeń znaj-
dującą się między nimi, z siłą zależną od odległości ładunków od
siebie oraz ich ruchu. Inny program został zapoczątkowany przez
Faradaya. Według niego zjawiska elektryczne można wyjaśnić raczej
w terminach oddziaływania zachodzącego w środowisku otaczającym
ciała o ładunku elektrycznym i obwody elektryczne, niż poprzez
odwoływanie się do zachowania substancji w nich zawartych. Zanim
sukces odniósł Faraday, postępowy charakter miała teoria działania
na odległość. Prowadziła ona do odkrycia możliwości przechowywa-
nia elektryczności w butelce lejdejskiej oraz do odkrycia przez Ca-
vendisha prawa przyciągania i odpychania ciał o ładunku elektrycz-
nym. Mimo to teoria ta uległa programowi polowemu wraz z od-
kryciem przez Faradaya w latach trzydziestych XIX wieku indukcji
elektromagnetycznej oraz skonstruowaniem przezeń silnika elektry-
cznego, dynama i transformatora. Teoria pola odniosła jeszcze bar-
dziej spektakularne sukcesy kilkadziesiąt lat później, gdy Hertzowi
udało się wytworzyć fale radiowe, których istnienie program ten
przewidywał. Dzięki temu właśnie programowi powstało pojęcie
elektronu. Mgliste przypuszczenie o istnieniu elektronu wyraził
przedstawiciel teorii oddziaływania na odległość H. R. Lorentz
w 1892 roku i J. J. Thompson potwierdził je przed upływem dekady.
Porównywanie programów badawczych 117

Lecz gdyby w XIX wieku zarzucono teorię oddziaływania na odleg-


łość dlatego, że ogromne sukcesy odnosił program polowy, nie do-
szłoby do tak szybkiego rozwoju klasycznej teorii elektromagnetycz-
nej. Wzajemne wpływy pomiędzy tymi programami oraz fakt, że
klasyczna teoria elektromagnetyczna, biorąca pojęcie pola z jednego
i pojęcie elektronu z drugiego, powstała jako swego rodzaju kom-
promis pomiędzy nimi, świadczą o tym, że programy badawcze nie
są tak autonomiczne, jak sugeruje Lakatos.
W koncepcji Lakatosa zatem nigdy nie można zdecydowanie
powiedzieć o pewnym programie badawczym, że jest „lepszy" niż
konkurencyjny. Przyznaje on, że względną wartość dwóch progra-
mów można oszacować dopiero post factum, z perspektywy history-
cznej. Ponieważ nie udało się Lakatosowi przedstawić wyraźnego
kryterium odrzucania jakichkolwiek programów badawczych, chcia-
łoby się za Feyerabendem powiedzieć, że metodologia Lakatosa jest
„werbalnym ornamentem, pamiątką z lepszych czasów, gdy można
było kierować złożonym i często katastrofalnym przedsięwzięciem
takim jak nauka, przy użyciu kilku prostych i «racjonalnych» re-
guł"7. Ten problem będzie przedmiotem rozważań w rozdziale dzie-
wiątym.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Podstawowym źródłem informacji na te tematy jest artykuł I. Lakatosa


„Falsification and the Methodology of Scientific Research Programmes",
w: Criticism and the Growth od Knowledge, I. Lakatos, A. Musgrave (eds.),
Cambridge University Press, Cambridge 1974, ss. 91—196. Rekonstruk-
cje przypadków historycznych przemian naukowych z perspektywy Lakato-
sa zawierają teksty: E. Zahar, „Why Did Einstein's Programme Superse-
de Lorentz's", w: British Journal for the Philosophy of Science, 24, 1973,
ss. 95—123, 223—263; I. Lakatos i Ε. Zahar, „Why Did Copernicus's
Programme Supersede Ptolemy's?", w: The Copernican Achievement, R.
Westman (ed.), California University Press, Berkeley 1975 [wydanie polskie
„Dlaczego program badawczy Kopernika wyparł program Ptolemeusza?" w:

1
P. K. Feyerabend, „Consolation for the Specialist" w: Criticism and the Growth of Knowledge, I. Lakatos,
A. Musgrave, op. cit., s. 215, (wydanie polskie „Ku pocieszeniu specjalisty" w: Jak być dobrym empirystą? PWN,
Warszawa 1979, przełożyła K. Zamiara, s. 223).
Porównywanie programów badawczych 118

Colloquia Communia, 3—4/1987, ss. 71—95]; oraz studia zawarte w tomie


Colina Howsona (ed.) Method and Appraisal in the Physical Sciences, Camb-
ridge University Press, Cambridge 1976. Znaczna część artykułów Lakatosa
została opublikowana w dwóch tomach wydanych przez Johna Worralla
i Gregory'ego Currie, Cambridge University Press, Cambridge 1978. Zakres,
w jakim programy badawcze Lakatosa są niezależne, krytykuje Noretta
Koertge w: „Inter-Theoretic Criticism and the Growth of Science", Boston
Studies in Philosophy of Science, vol. 8, R. C. Buck i R. S. Cohen (eds.),
Reidel Publishing Company, Dordrecht, 1971, ss. 160—173. D. Bloor po-
równuje stanowiska Lakatosa i Kuhna i broni tego drugiego w: „Two
Paradigms of Scientific Knowledge?", Science Studies 1, 1971, ss. 101—115.
Pojęcie nowatorskich przewidywań analizuje Alan Ε. Musgrave w; „Logical
versus Historical Theories of Confirmation", British Journal for the Philoso-
phy of Science 25, 1974, ss. 1—23.
VIII. Teorie jako struktury
Paradygmaty Kuhna

1. UWAGI WSTĘPNE

Bardzo wiele uwagi w ostatnich latach skupiła na sobie inna


koncepcja, według której teorie również należy uważać za okre-
ślonego rodzaju struktury. Mam na myśli koncepcję Thomasa
S. Kuhna, której pierwsza wersja ukazała się w książce The Structure
of Scientific Revolutions w 1962 roku.1 Kuhn rozpoczął swoją karie-
rę naukową jako fizyk, a potem zwrócił się ku historii nauki. Uczy-
niwszy to stwierdził, że rozpadowi ulegają jego przekonania co do
istoty nauki. Uświadomił sobie, że tradycyjne ujęcia nauki, czy to
indukcjonistyczne, czy falsyfikacjonistyczne, nie wytrzymują porów-
nania z danymi historycznymi. Teoria nauki Kuhna była więc próbą
rozwinięcia koncepcji pozostającej w bliższym związku z historią
nauki niż poprzednie. Główną cechą jego teorii jest podkreślanie
rewolucyjnego charakteru postępu naukowego, w którym następuje
porzucanie jednej struktury teoretycznej i zastępowanie jej inną, nie
dającą się pogodzić z poprzednią. Teoria Kuhna charakteryzuje się
także tym, że wielką rolę odgrywają w niej socjologiczne cechy
wspólnot naukowych.
Stanowiska Lakatosa i Kuhna są pod pewnymi względami zbież-
ne zwłaszcza w tym, że obaj pragną, aby ich filozoficzne koncepcje
przetrwały próbę krytyki opartej na danych z historii nauki. Kon-
cepcja Kuhna wyprzedza metodologię naukowych programów ba-
dawczych Lakatosa i można chyba powiedzieć, że Lakatos wykorzy-
stał niektóre wyniki Kuhna do własnych celów. W niniejszej książce

1
T. S. Kuhn, The Structure of Scientific Revolutions. University of Chicago Press, Chicago 1970.
Paradygmaty a nauka normalna 120

przedstawiłem najpierw koncepcję Lakatosa, ponieważ można ją


uznać za kulminację programu Popperowskiego oraz próbę naprawy
i bezpośredniej reakcji na ograniczenia falsyfikacjonizmu Popperow-
skiego. Główne różnice między Kühnem a Popperem i Lakatosem
leżą w nacisku, jaki Kuhn kładzie na czynniki socjologiczne. „Rela-
tywizm" Kuhna będzie przedmiotem omówienia i krytyki w kolej-
nych rozdziałach. Tutaj ograniczę się do krótkiego omówienia po-
glądów Kuhna.
Obraz rozwoju nauki wynikający z koncepcji Kuhna można pod-
sumować w następującym schemacie:

pre-nauka — nauka normalna — kryzys — rewolucja — nowa nauka


normalna — nowy kryzys
Niezorganizowana i zróżnicowana działalność poprzedzająca po-
wstanie nauki nabiera ostatecznie struktury i kierunku wówczas, gdy
wspólnota naukowa przyjmuje jeden wspólny paradygmat. Paradyg-
mat składa się z ogólnych założeń teoretycznych, praw i technik ich
stosowania, przyjmowanych przez członków danej społeczności nau-
kowej. Uczeni pracujący w ramach paradygmatu, czy to będzie
mechanika Newtona, optyka falowa czy chemia analityczna, prak-
tykują coś, co Kuhn nazywa nauką normalną. „Normalni" uczeni
formułują i rozwijają paradygmat, starając się wyjaśnić zachowanie
pewnych aspektów realnego świata, poznawanego dzięki ekspery-
mentom. W trakcie tych czynności nieuchronnie natykają się na
trudności i falsyfikacje. Jeżeli trudności te wymykają się spod kon-
troli, rozwija się kryzys. Kryzys ulega rozwiązaniu, gdy pojawi się
całkowicie nowy paradygmat, który przyciąga ku sobie coraz więk-
szą ilość uczonych, dopóki problematyczny paradygmat nie zostanie
całkowicie porzucony. Zmiana ta jest rewolucją naukową. Nowy
paradygmat, pełen nowych obietnic i pozbawiony widocznych nie-
przekraczalnych trudności, przejmuje kierownictwo nad normalną
działalnością naukową, dopóki on również nie popadnie w poważne
trudności i nie dojdzie do nowego kryzysu i nowej rewolucyjnej
przemiany.
Przejdźmy teraz do szczegółowego omówienia elementów kon-
cepcji Kuhna.
Paradygmaty a nauka normalna 121

2. PARADYGMATY A NAUKA NORMALNA

Nauka dojrzała jest rządzona jednym paradygmatem.2 Paradyg-


mat ustanawia standardy właściwej pracy w ramach nauki, którą on
kieruje. Paradygmat koordynuje i kieruje „rozwiązywaniem łamigłó-
wek", któremu oddają się pracujące w jego ramach grupy uczonych.
Według Kuhna istnienie paradygmatu, wspierającego tradycję danej
nauki normalnej, jest cechą odróżniającą naukę od nie-nauki. Me-
chanika Newtona, optyka falowa i klasyczna teoria elektromagnety-
czna były i nadal są paradygmatami i dlatego można je uznać za
dyscypliny naukowe. Znaczna część współczesnych badań socjologi-
cznych odbywa się w sposób pozbawiony paradygmatu i nie za-
sługuje tym samym na miano nauki.
Jak się poniżej okaże, w naturze paradygmatu leży to, iż wymyka
się on jakiejkolwiek definicji. Mimo to można opisać przynajmniej
niektóre typowe składniki paradygmatu. Do tych składników należą
jasno sformułowane prawa i założenia teoretyczne, analogiczne do
odpowiednich składników twardego rdzenia w programach badaw-
czych Lakatosa. Zatem newtonowskie prawa ruchu stanowią część
paradygmatu nauki newtonowskiej, a równania Maxwella są częścią
paradygmatu teorii elektromagnetycznej. Paradygmaty zawierają
również typowe sposoby stosowania podstawowych praw w różno-
rodnych sytuacjach teoretycznych. Na przykład paradygmat new-
tonowski zawiera metody stosowania praw ruchu Newtona w wyja-
śnianiu ruchów planet, wahadeł, zderzeń kul bilardowych, itd. Para-
dygmat obejmuje również instrumentarium naukowe oraz techniczne
sposoby odnoszenia praw paradygmatu do rzeczywistego świata.
Zastosowanie paradygmatu newtonowskiego w astronomii wymaga
użycia różnych rodzajów teleskopów wraz z technikami wprowadza-
nia poprawek do zebranych danych przy ich użyciu. Innym skład-
nikiem paradygmatu są bardzo ogólne, metafizyczne zasady kierują-
ce pracą w ramach paradygmatu. Przez cały wiek dziewiętnasty
2
Po napisaniu The Structure of Scientific Revolutions Kuhn przyznał, że pierwotnie posługiwał się terminem
„paradygmat" w niejednoznaczy sposób, W Posłowiu do wydania w 1970 roku odróżnia ogólny sens tego terminu,
który teraz oddaje przy użyciu terminu „disciplinary matrix" [matryca discyplinarna"] oraz jego węższy sens, który
obecnie oddaje słowem „exemplar" [„przykład"]. Ja posługuję się słowem „paradygmat" w jego sensie ogólnym,
który teraz Kuhn określa mianem matrycy dyscyplinarnej.
Paradygmaty a nauka normalna 122

paradygmat newtonowski kierował się następującym założeniem:


„Cały świat fizyczny można wyjaśnić jako mechaniczny system dzia-
łający pod wpływem różnych sił operujących zgodnie z prawami
ruchu Newtona". Siedemnastowieczny program Kartezjusza nato-
miast zawierał zasadę: „Próżnia nie istnieje i wszechświat fizyczny
jest rodzajem ogromnego zegara, w którym wszystkie siły mają
charakter popchnięć". Wreszcie, wszystkie paradygmaty zawierają
bardzo ogólne zalecenia metodologiczne w rodzaju: „Staraj się dopa-
sować swój paradygmat do świata przyrody" lub „Brak zgodności
między obrazem przyrody, jaki wynika z twojego paradygmatu,
a samą przyrodą musisz uważać za poważny problem teoretyczny".
Nauka normalna polega na próbach szczegółowego formułowa-
nia paradygmatu, która to czynność ma na celu doprowadzenie do
zgodności pomiędzy naturą i paradygmatem na poziomie szczegóło-
wych ustaleń. Paradygmat jest zawsze dostatecznie nieprecyzyjny
i otwarty, aby pozostawiać wiele miejsca na tego rodzaju zajęcie.3
Kuhn opisuje naukę normalną jako rozwiązywanie łamigłówek zgod-
nie z regułami paradygmatu. Łamigłówki mają charakter zarówno
teoretyczny jak i eksperymentalny. W paradygmacie newtonowskim
na przykład typowe łamigłówki teoretyczne polegały na wynajdowa-
niu technik matematycznych, służących do opisu ruchu planet, na
które oddziałuje więcej niż jedna siła przyciągania, oraz rozwijanie
odpowiednich założeń, za pomocą których można byłoby stosować
prawa Newtona do ruchu płynów. Łamigłówki eksperymentalne po-
legały na doskonaleniu obserwacji teleskopowych i rozwijaniu tech-
nik eksperymentalnych, dzięki którym można byłoby otrzymać po-
prawne pomiary stałej grawitacji. Naukowcy trudniący się rozwiązy-
waniem łamigłówek muszą uznawać, że paradygmat zawiera środki
rozwiązywania takich problemów. Niemożliwość rozwiązania łami-
główki uważa się raczej za porażkę uczonego niż za słabość paradyg-
matu. Łamigłówki, które nie dają się rozwiązać, uznaje się za ano-
malie, nie zaś za falsyfikacje paradygmatu. Kuhn twierdzi, że każdy
paradygmat zawiera jakieś anomalie (np. anomalią w teorii Koper-
nika były pozorne rozmiary Wenus, a orbita Merkurego była ano-

3
Por. nieco bardziej precyzyjne pojecie heurystyki pozytywnej u Lakatosa.
Paradygmaty a nauka normalna 123

malią w paradygmacie Newtona) i odrzuca wszelkie formy falsyfika-


cjonizmu.
Reprezentant nauki normalnej winien być bezkrytyczny wobec
paradygmatu, w ramach którego pracuje. Tylko dzięki temu potrafi
skoncentrować wysiłki na formułowaniu szczegółowych konsekwen-
cji paradygmatu i wykonywaniu ezoterycznej pracy, polegającej na
badaniu głębi świata przyrody. Brak różnicy zdań co do spraw
podstawowych odróżnia naukę dojrzałą, normalną, od stosunkowo
niezorganizowanej działalności niedojrzałej prenauki. Kuhn twierdzi,
że cechą prenauki jest całkowita niezgoda i stała debata nad sprawa-
mi fundamentalnymi do tego stopnia, że jest rzeczą niemożliwą
zabrać się do szczegółowych wyjaśnień naukowych. Jest wówczas
niemal tyle samo teorii, ilu jest naukowców w danej dyscyplinie;
każdy teoretyk jest zmuszony rozpoczynać od zera i uzasadniać
własne pozycje. Optyka przed Newtonem służy Kuhnowi za przy-
kład tego zjawiska. Od czasów starożytnych do Newtona panowała
wielka różnorodność poglądów teoretycznych co do natury świata.
Nie uzyskano żadnej zgody ani nie powstała żadna szczegółowa teo-
ria, która uzyskałaby szeroką akceptację, dopóki Newton nie zapro-
ponował i nie obronił swej teorii korpuskularnej. Konkurenci z okresu
prenaukowego w optyce różnili się nie tylko, gdy idzie o sprawy
podstawowe, ale również co do obserwowalnych zjawisk, które miały
znaczenie dla ich różnych hipotez. Kuhn uwzględnia rolę odgrywaną
przez paradygmat w kierowaniu i interpretacji obserwowalnych zja-
wisk, biorąc pod uwagę argumenty dotyczące obserwacji i jej zależno-
ści od teorii, o czym mówiliśmy w rozdziale trzecim.
Kuhn twierdzi, że paradygmat jest pojęciem bardziej skompliko-
wanym, niż to można wyrazić w formie prezycyjnych reguł i dyrek-
tyw i pragnąc uzmysłowić ten charakter paradygmatu, powołuje się
na Wittgensteinowskie omówienie charakteru pojęcia „gry". Witt-
genstein mówił, że nie jest rzeczą możliwą wyrazić konieczne i wy-
starczające warunki, które dana działalność musiałaby spełniać, by
można było ją uznać za grę. Kiedy ktoś chce to uczynić, zawsze
stwierdza, że jego definicja albo obejmuje działalność, której on sam
nie uznaje za grę, albo wyklucza taką działalność, którą chciałby
uznać za grę. Kuhn twierdzi, że taka sama sytuacja ma miejsce
Paradygmaty a nauka normalna 124

w przypadku paradygmatu. Jeżeli ktoś chce podać precyzyjną i ścisłą


charakterystykę jakiegoś paradygmatu z historii nauki lub nauki
obecnej, zawsze okazuje się, że pewien typ działalności wykonywanej
w ramach tego paradygmatu gwałci podaną charakterystykę. Kuhn
twierdzi jednak, że ten stan rzeczy nie odbiera sensu pojęciu parady-
gmatu tak samo jak analogiczna sytuacja z pojęciem „gry" nie
uniemożliwia sensownego jego używania. Nawet jeżeli nie istnieje
całkowita wyraźna charakterystyka paradygmatu, pojedynczy uczeni
uzyskują wiedzę o paradygmacie w procesie swej naukowej edukacji.
Rozwiązując typowe problemy, wykonując typowe eksperymenty,
a następnie prowadząc własne badania pod kierunkiem uczonego
wyćwiczonego w stosowaniu danego paradygmatu, młody uczony
zapoznaje się z metodami, technikami i wzorcami tego paradygmatu.
Nie potrafi jednak wyczerpująco objaśnić tych metod i uzyskanych
umiejętności, tak samo jak mistrz stolarski nie potrafi w pełni opisać
tego, co kryje się w jego umiejętnościach. Znaczna część wiedzy
reprezentanta nauki normalnej jest wiedzą ukrytą [tacit] w sensie
Michaela Polanyi'ego.4
Ze względu na sposób, w jaki przedstawiciel nauki normalnej
jest ćwiczony, oraz z uwagi na potrzeby, do realizacji których jest
on przygotowywany, nie posiada on zazwyczaj świadomości, jaka
jest natura paradygmatu, w którym on pracuje, ani nie potrafi jej
wyraźnie opisać. Nie wynika stąd jednak, że — jeżeli zajdzie taka
potrzeba — nie potrafi on sformułować założeń swego paradyg-
matu. Potrzeba taka zachodzi wówczas, gdy jego paradygmat jest
zagrożony konkurencyjnym. Należy wówczas sformułować prawa
ogólne, zasady metafizyczne i metodologiczne danego paradyg-
matu, aby móc go bronić przed alternatywnymi zasadami i pra-
wami, zawartymi w nowym paradygmacie. W następnym para-
grafie omówię poglądy Kuhna dotyczące trudności, na jakie na-
potyka paradygmat, oraz sposobów jego zastępowania przez pa-
radygmat konkurencyjny.

4
Por. M. Polanyi, Personal Knowledge, Routledge and Kegan Paul, London 1973, oraz Knowing and Being,
Routledge and Kegan Paul, London 1969.
Kryzys i rewolucja 125

3. KRYZYS I REWOLUCJA
Przedstawiciel nauki normalnej wykonuje ufnie swą pracę w ra-
mach dobrze zdefiniowanego pola określanego przez paradygmat.
Paradygmat wyposaża go w zbiór określonych problemów oraz
w metody ich rozwiązywania. Gdyby uznał, że za niemożność roz-
wiązania problemu ponosi winę paradygmat, postępowałby jak sto-
larz, który zwala winę na swoje narzędzia za nieudany wytwór.
Mimo to nie zawsze udaje się znaleźć rozwiązanie; tego rodzaju
porażki stają się z czasem poważne i wywołują kryzys w ramach
paradygmatu, co może prowadzić do jego porzucenia i przyjęcia
zupełnie nowego.
Samo istnienie nie rozwiązanych łamigłówek w danym paradyg-
macie nie wywołuje kryzysu. Kuhn twierdzi, że paradygmaty zawsze
napotykają na trudności. Zawsze są anomalie. Ale w pewnych szcze-
gólnych okolicznościach anomalie mogą podrywać zaufanie do para-
dygmatu. Anomalie stają się szczególnie kłopotliwe, gdy uderzają
w same podstawy paradygmatu i uparcie wymykają się próbom ich
usunięcia przez wspólnotę uczonych. Kuhn przytacza przykład ruchu
Ziemi względem eteru w teorii elektromagnetycznej Maxwella, sfor-
mułowanej pod koniec XIX wieku. Innym, mniej technicznym przy-
kładem może być problem komet w uporządkowanym i wypełnio-
nym kosmosie Arystotelesa, w którym poruszają się kryształowe
kule. Anomalie stają się poważne również wówczas, gdy czyni je
takimi określona pilna potrzeba społeczna. Problemy astronomii
Ptolemeusza nabrały dokuczliwego charakteru w czasach Kopernika
z powodu pilnej potrzeby reformy kalendarza. Powaga danej ano-
malii zależy również od długotrwałości okresu, w jakim udaje się jej
wymykać rozwiązaniom. Dalszym czynnikiem mogącym wywołać
kryzys jest ilość poważnych anomalii.
Kuhn twierdzi, że analiza cech okresu kryzysowego wymaga
fachowości zarówno psychologa jak i historyka. Gdy anomalie są
postrzegane jako powody poważnych problemów w ramach parady-
gmatu, rozpoczyna się okres „uświadomionego braku bezpieczeń-
stwa zawodowego".5 Próby rozwiązania problemu stają się coraz
5
Kuhn, The Structure of Scientific Revolutions, ss. 67—68.
Kryzys i rewolucja 126

bardziej radykalne i stopniowemu rozluźnieniu ulegają reguły roz-


wiązywania problemów ustalone przez paradygmat. Przedstawiciele
nauki normalnej zaczynają się wdawać w dysputy filozoficzne i me-
tafizyczne, starając się filozoficznymi argumentami bronić swych in-
nowacji, które z punktu widzenia paradygmatu mają wątpliwą war-
tość. Uczeni poczynają nawet otwarcie wyrażać niezadowolenie i nie-
pokój. Rządy paradygmatu zaczynają być powodem wyrazów nieza-
dowolenia i niepokoju wśród uczonych. Kuhn cytuje reakcję Wolf-
ganga Pauli'ego na rozszerzający się kryzys w fizyce w 1924 roku.
Zrozpaczony Pauli wyznał przyjacielowi: „W chwili obecnej fizyka
jest w stanie okropnego pomieszania. Jest w każdym razie zbyt
trudna dla mnie i żałuję, że nie zostałem komikiem czy czymś w tym
rodzaju i że kiedykolwiek zetknąłem się z fizyką." 6 Gdy paradygmat
ulegnie osłabieniu i podważeniu do tego stopnia, że jego obrońcy
tracą doń zaufanie, nadchodzi czas rewolucji. Kryzys pogłębia się,
gdy pojawi się paradygmat konkurencyjny. „Nowy paradygmat lub
dostatecznie wyraźna idea, która umożliwia jego późniejsze sformu-
łowanie, pojawia się nagle w umyśle człowieka pogrążonego głęboko
w kryzysie, czasem w samym środku nocy". 7 Nowy paradygmat
będzie zupełnie różny i sprzeczny ze starym. Poważne różnice między
nimi będą miały bardzo różnorodny charakter.
Każdy paradygmat rozpatruje świat jako obiekt złożony z zupeł-
nie różnych rzeczy. Paradygmat arystotelesowski uznawał świat za
podzielony na dwa różne obszary, niezmienny i nie ulegający dege-
neracji krąg nadksiężycowy oraz krąg rzeczy zmiennych i ulegają-
cych zepsuciu. Późniejsze paradygmaty uznawały wszechświat za zło-
żony z tego samego rodzaju substancji w jego całości. Chemia przed
Lavoisierem uznawała, że świat zawiera substancję zwaną flogisto-
nem, która wydziela się z substancji podczas ich spalania. Nowy
paradygmat Lavoisiera stwierdzał, że nic takiego nie istnieje, nato-
miast istnieje gaz, tlen, który w procesie spalania odgrywa zupełnie
inną rolę niż flogiston. Teoria elektromagnetyczna Maxwella głosiła
istnienie eteru wypełniającego całą przestrzeń, podczas gdy jej rady-
kalne przeformułowanie przez Einsteina eliminowało to pojęcie.

« Ibid., s. 84.
' Ibid., s. 91.
Kryzys i rewolucja 127

W ramach konkurencyjnych paradygmatów uznaje się za istotne


i sensowne zupełnie różne pytania. Pytania dotyczące ciężaru flogi-
stonu miały znaczenie dla teoretyków flogistonu, ale były zupełnie
puste dla Lavoisiera. Dla wyznawców Newtona podstawowe znacze-
nie miały pytania o masę planet, ale dla zwolenników Arystotelesa
były heretyckie. Problem prędkości Ziemi względem eteru, mający
wielkie znaczenie dla fizyków przed Einsteinem, został odrzucony
przez Einsteina. Paradygmaty, stawiając różne pytania, ustanawiają
również odmienne, niewspółmierne standardy oceny. Nie wyjaśnione
działanie na odległość było rzeczą dopuszczalną przez zwolenników
Newtona, ale odrzucaną przez kartezjan, jako pojęcie metafizyczne
czy nawet magiczne. Przekształcanie pierwiastków odgrywa wielką
rolę we współczesnej fizyce jądrowej (tak samo jak w średniowiecz-
nej alchemii), lecz było całkowicie sprzeczne z celami programu
atomistycznego Daltona. Wiele zjawisk dających się opisać w ter-
minach współczesnej metafizyki, ma cechy nieokreśloności, dla któ-
rej nie było miejsca w programie newtonowskim.
Paradygmat kieruje sposobem patrzenia na świat uczonego;
Kuhn twierdzi, że rzecznicy różnych paradygmatów „żyją w różnych
światach". Jako dowód na to przytacza fakt, że zmiany na niebie
zostały po raz pierwszy spostrzeżone i poddane dyskusji przez astro-
nomów na Zachodzie dopiero po ogłoszeniu teorii Kopernika. Za-
nim do tego doszło, paradygmat arystotelesowski narzucał przeko-
nanie, że w kręgu nadksiężycowym zmiany zachodzić nie mogą
i w rezultacie żadnej zmiany nie dostrzegano. Natomiast zmiany,
które postrzegano, wyjaśniano jako rezultaty zakłóceń w górnych
warstwach atmosfery. Inne przykłady Kuhna przytoczyłem w roz-
dziale trzecim.
Zmianę, jaka dokonuje się, gdy uczony porzuca jeden paradygmat
na rzecz drugiego, który jest z nim niewspółmierny, Kuhn przed-
stawia jako raptowny przeskok, „gestalt switch", lub zmianę wy-
znania religijnego. Nie istnieje czysto logiczny dowód wykazujący
wyższość jednego paradygmatu nad innym, który zmusiłby racjonal-
nego uczonego do ich zmiany. Jednym z powodów takiej sytuacji
jest to, że w ocenię wartości teorii naukowych zaangażowane są
liczne czynniki. Decyzja uczonego zależeć będzie od tego, jakim

9 — Czym jest to..


Kryzys i rewolucja 128

czynnikom daje on pierwszeństwo. Są wśród nich takie jak prostota,


związek z potrzebami społecznymi, możność rozwiązywania jakiegoś
określonego problemu, itd. Zatem jeden uczony wybiera teorię Ko-
pernika ze względu na prostotę pewnych jej elementów matematycz-
nych. Inny woli ją, ponieważ uznaje, że stwarza ona możliwości
reformy kalendarza. Trzeci jej unika, ponieważ zajmuje się mechani-
ką ziemską i ma świadomość problemów, jakie stawia przed tą
dziedziną teoria Kopernika. Czwarty odrzuci tę teorię z przyczyn
religijnych.
Drugi powód, dla którego nie istnieje logiczny dowód wyższości
jednego paradygmatu nad drugim wynika stąd, że zwolennicy od-
miennych paradygmatów wyznają odmienne standardy, zasady me-
tafizyczne, itp. Osądzany według własnych standardów, paradygmat
A może wydawać się lepszy od paradygmatu B, podczas gdy — jeże-
li jako przesłanek użyje się standardów paradygmatu Β — ocena ta
może być odwrotna. Wniosek danego dowodu przyjmuje się wów-
czas, gdy przyjmuje się jego przesłanki. Zwolennicy poszczególnych
paradygmatów nie akceptują przesłanek paradygmatów konkuren-
cyjnych, nie będą więc przekonani do słuszności argumentów prze-
ciwników. Z tych powodów Kuhn przyrównuje rewolucje naukowe
do przewrotów politycznych. Tak samo jak „rewolucje polityczne
mają na celu zmianę instytucji politycznych w sposób, do którego
nie chcą dopuścić same te instytucje" i w konsekwencji zmiana „na
drodze pokojowej okazuje się niemożliwa", również wybór „pomię-
dzy konkurencyjnymi paradygmatami okazuje się być wyborem po-
między niewspółmiernymi sposobami życia społecznego", w świetle
którego żaden argument nie musi być uznany za logicznie nie do
odparcia, czy choćby prawdopodobny."8 Nie znaczy to, że wśród
ważnych czynników wpływających na decyzje uczonych nie ma róż-
nych argumentów. W koncepcji Kuhna czynniki, które mają decydu-
jący wpływ na zmianę paradygmatów przez uczonych, mają być
przedmiotem badań psychologicznych i socjologicznych.
Jest wiele wzajemnie powiązanych powodów, dla których para-
dygmaty wchodzą ze sobą w konflikt. Nie ma żadnych logicznie

8
Ibid., ss. 93—94.
Funkcje nauki normalnej i rewolucji naukowych 129

niewątpliwych argumentów decydujących o tym, że racjonalny uczo-


ny powinien porzucić jeden paradygmat na rzecz drugiego. Nie tylko
nie istnieje jedno kryterium, za pomocą którego naukowiec musiałby
oceniać wartość czy perspektywy danego paradygmatu, lecz ponadto
zwolennicy konkurencyjnych paradygmatów akceptują różne stan-
dardy oceny, widzą świat w zupełnie odmienny sposób i opisują go
przy użyciu różnych języków. Celem argumentów i dyskusji pomię-
dzy rzecznikami konkurencyjnych paradygmatów powinna być ra-
czej perswazja niż przymus. Ostatni akapit jest podsumowaniem
argumentacji Kuhna, że konkurencyjne paradygmaty są „niewspół-
mierne".
Rewolucja naukowa polega na porzuceniu jednego paradygmatu
i przyjęciu nowego; zmiana ta dotyczy nie jednego naukowca, ale
całej zainteresowanej wspólnoty naukowej. W miarę jak coraz więk-
sza ilość uczonych przyjmuje — z różnych powodów — nowy para-
dygmat, „daje się zauważyć narastające przesunięcia w rozkładzie
zawodowych lojalności".9 Rewolucja odnosi sukces, gdy zmiana lo-
jalności obejmie większość uczonych zainteresowanej wspólnoty, po-
zostawiając tylko kilku dysydentów. Dysydenci ci zostają wykluczeni
ze społeczności naukowej i znajdą być może dla siebie miejsce w ka-
tedrze filozofii. W każdym razie prędzej czy później na pewno umrą.

4. FUNKCJE NAUKI NORMALNEJ I REWOLUCJI


NAUKOWYCH

Niektóre aspekty pism Kuhna sprawiają wrażenie, że jego kon-


cepcja nauki jest czysto opisowa, to znaczy, że jej celem jest wyłącz-
nie opis teorii naukowych czy paradygmatów oraz działalności uczo-
nych. Gdyby tak było, koncepcja Kuhna miałaby niewielką wartość
jako teoria nauki. Teoria nauki, oparta wyłącznie na opisie, naraża-
łaby się na takie same zarzuty, jakie wytoczono przeciwko naiwno-
-indukcjonistycznej koncepcji teorii naukowych. Jeżeli opisowa re-
prezentacja nauki nie zostanie ukształtowana przy użyciu jakiejś

» Ibid., s. 158.


Funkcje nauki normalnej i rewolucji naukowych 130

teorii, nie znajdziemy w niej żadnych wskazań co do tego, jakiego


rodzaju działalność i jakie wytwory tej działalności mają być przed-
miotem opisu. Okazałoby się, że czynności i. wytwory uczonych
potakiwaczy należałoby dokumentować równie szczegółowo, jak
osiągnięcia Einsteina czy Galileusza.
Nie można jednak uznać koncepcji Kuhna za wyłącznie opis
pracy uczonych. Kuhn twierdzi, że jego koncepcja jest teorią nauki,
ponieważ zawiera wyjaśnienie funkcji jej różnych składników. Nauka
normalna i rewolucje naukowe spełniają pewne konieczne funkcje;
nauka musi się nimi charakteryzować albo posiadać jakieś inne
cechy, dzięki którym mogłaby spełniać te same funkcje. Zobaczmy,
jakie funkcje ma na myśli Kuhn.
Okresy nauki normalnej dają uczonym sposobność rozwijania
ezoterycznych szczegółów teorii. Pracując w ramach paradygmatu,
którego podstaw nikt nie kwestionuje, prowadzą eksperymenty
i pracę teoretyczną, które są konieczne dla uzyskania coraz lepszej
zgodności między paradygmatem i naturą. Ufając w poprawność
paradygmatu, uczeni zdobywają się na poświęcenia i wysiłek, jakich
wymaga rozwiązywanie szczegółowych łamigłówek, stających przed
nimi w ramach paradygmatu, i unikają dysput na temat prawomoc-
ności podstawowych założeń i metod. Nauka normalna jest z konie-
czności w znacznej mierze bezkrytyczna. Gdyby wszyscy uczeni byli
przez cały czas krytyczni wobec wszystkich elementów struktury,
w ramach której pracują, nie byliby w stanie wykonać żadnej rzetel-
nej pracy.
Gdyby wszyscy uczeni byli zawsze uczonymi z okresu nauki
normalnej, ich dyscyplina znalazłaby się w pułapce jednego paradyg-
matu i nigdy nie byliby w stanie przekroczyć go. Z punktu widzenia
Kuhna byłaby to poważna wada. Paradygmat ucieleśnia szczególną
strukturę pojęciową, poprzez którą oglądany jest świat, oraz pewien
szczególny zespół technik eksperymentalnych i teoretycznych, służą-
cych uzgadnianiu paradygmatu z naturą. Nie ma jednak żadnej racji
a priori, aby sądzić, że istnieje paradygmat doskonały czy choćby
najlepszy z możliwych. Nie istnieją żadne procesy indukcyjne służące
do budowania poprawnych paradygmatów. Nauka powinna zatem
Funkcje nauki normalnej i rewolucji naukowych 131

zawierać środki umożliwiające porzucenie jednego paradygmatu


i przyjmowanie innego. Funkcję tę spełniają rewolucje. Wszystkie
paradygmaty są do pewnego stopnia wadliwe, gdy idzie o ich zgod-
ność z naturą. Kiedy niezgodność staje się poważna, tj. wówczas,
gdy rozwija się kryzys, krok polegający na zastąpieniu całego para-
dygmatu innym okazuje się czymś absolutnie niezbędnym dla po-
stępu nauki.
Postęp rewolucyjną drogą jest Kuhnowską alternatywą dla ku-
mulatywistycznego pojęcia postępu, charakterystycznego dla induk-
tywistycznej teorii nauki. W tej koncepcji wiedza naukowa rozwija
się w sposób ciągły w miarę gromadzenia coraz większej ilości
różnorodnych obserwacji, umożliwiających formowanie się nowych
pojęć i doskonalenie starych oraz odkrywanie nowych prawomoc-
nych związków pomiędzy nimi. Z punktu widzenia koncepcji Kuh-
na, pogląd ten jest błędny, ponieważ pomija rolę paradygmatów
w kształtowaniu obserwacji i eksperymentów. Właśnie z uwagi na
kluczowe oddziaływanie paradygmatów na naukę budowaną w ich
ramach, zastąpienie jednego przez drugi musi mieć charakter rewo-
lucyjny.
Warto wspomnieć o innej jeszcze funkcji omówionej w kon-
cepcji Kuhna. Jak wyżej wspomniałem, paradygmaty Kuhna nie
są tak precyzyjne, aby dały się opisać w jasno sformułowanych
zestawach reguł. A zatem różni uczeni i grupy uczonych mogą
interpretować i stosować ten sam paradygmat na nieco odmien-
ne sposoby. W obliczu takiej samej sytuacji nie wszyscy naukow-
cy podejmą taką samą decyzję czy użyją tej samej strategii. Ma
to tę korzyść, że w ten sposób ilość wypróbowanych strategii
będzie się powiększać. Dzięki temu ryzyko ulega rozproszeniu na
całą wspólnotę naukową i wzrastają szanse na osiągnięcie suk-
cesu w długiej perspektywie. „Jakże inaczej — pyta Kuhn —
grupa uczonych jako całość mogłaby stać na straży własnych
interesów?".10

10
I. Lakatos, A. Musgrave, (eds.), Criticism and the Growth of Knowledge, Cambridge University Press,
Cambridge 1974, s. 241.
Funkcje nauki normalnej i rewolucji naukowych 132

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Największym dziełem Kuhna jest oczywiście The Structure of Scientific


Revolutions; wydanie z 1970 roku zawiera Postscript [Posłowie], w którym
Kuhn uściśla i w pewnym sensie modyfikuje swoje poglądy. Zmiana w po-
glądach Kuhna na temat pierwotnego pojęcia paradygmatu znalazła bardziej
szczegółowy wyraz w „Second Thoughts on Paradigms", w The Structure of
Scientific Theories, F. Suppe (ed.), University of Illinois Press, Urbana 1973.
[Polskie wydanie głównej książki Kuhna: Struktura rewolucji naukowych,
PWN, Warszawa 1968]. Książka Criticism and the Growth of Knowledge,
I. Lakatos, A. Musgrave (eds.), Cambridge University Press, Cambridge
1974, zawiera artykuły dokumentujące spór pomiędzy Popperowską i Kuh-
nowską koncepcją nauki. Kuhn porównuje własne poglądy z Popperow-
skimi w „Logic of Discovery or Psychology of Research?", ibid., ss. 1—23
[wydanie polskie „Logika odkrycia naukowego czy psychologia badań?"
w: T. S. Kuhn, Dwa bieguny. Tradycja i nowatorstwo w badaniach nauko-
wych, PIW, Warszawa 1985, ss. 370—405] i odpowiada na zarzuty ze strony
krytyków ze skrzydła Popperowskiego, w „Reflexions on My Critics", ibid.,
s. 231—278. Późniejszym zbiorem esejów Kuhna jest The Essential Tension:
Selected Studies in Scientific Tradition and Change, Chicago University
Press, Chicago 1977, [wydanie polskie Dwa bieguny, por. powyżej.] Stanowi-
sko Kuhna ma przede wszystkim charakter socjologiczny, co widać zwłasz-
cza w jego „Comment (on the Relation between Science and Art)", Com-
parative Studies in Society and History, 11, 1969, ss. 403—412. D. Bloor
broni Kuhna przed zarzutami Lakatosa w „Two Paradigms of Scientific
Knowledge", w: Science Studies 1, 1971, s. 101—115. Próbę aksjomatyzacji
poglądów Kuhna na naukę (!) przedstawił J. Sneed w Proceedings of the 5th
International Congress of Logic, Methodology and Philosophy of Science,
London, Ontario, 1975. Tamże znajduje się omówienie tej próby przez
samego Kuhna i W. Stegmullera.
IX. Racjonalizm a relatywizm

W ostatnich rozdziałach przedstawiłem dwie współczesne kon-


cepcje nauki, pomiędzy którymi zachodzą podstawowe różnice. La-
katos i Kuhn oferują dwa różne kryteria odróżniania nauki od
nie-nauki lub pseudonauki. Spór pomiędzy poglądami Kuhna a po-
glądami Lakatosa i Poppera dał początek dyskusji nad dwoma opo-
zycyjnymi stanowiskami kojarzącymi się z racjonalizmem i relatywiz-
mem. Dyskusja* ta dotyczy takich problemów, jak ocena i wybór
teorii, problem demarkacji nauki od nie-nauki, itd. W tym rozdziale
omawiam stanowiska racjonalizmu i relatywizmu w ich skrajnych
postaciach oraz zagadnienie, czy Lakatosa i Kuhna należy uznać za
racjonalistów czy też relatywistów.
W ostatnim paragrafie tego rozdziału zasygnalizuję wątpliwości
co do samych kategorii, w których toczy się ta dyskusja.

1. RACJONALIZM
Skrajny racjonalista twierdzi, że istnieje jedno, ponadczasowe
i uniwersalne kryterium, za pomocą którego można oceniać względ-
ną wartość konkurencyjnych teorii. Na przykład indukcjonista za
takie powszechne kryterium uznaje stopień, w jakim dana teoria
została potwierdzona w indukcyjny sposób przez uznane fakty, nato-
miast falsyfikacjonista opiera swoje kryterium na stopniu falsyfiko-
walności nie obalonych teorii. Bez względu na szczegółowe sfor-
mułowania owego kryterium, jego istotną cechą jest jego uniwersal-
ność i ahistoryczność. Uniwersalne kryterium jest przywoływane
w celu oceny wartości takich teorii jak fizyka Arystotelesa i Demo-
kryta, astronomia Ptolemeusza i Kopernika, psychologia Freuda
i behawiorystów, czy teoria wielkiego wybuchu i stanu stacjonarnego
134 Racjonalizm a relatywizm

Wszechświata. Skrajny racjonalista uznaje, że decyzje i wybory nau-


kowca są kierowane takim uniwersalnym kryterium. Racjonalny
uczony będzie odrzucać teorie, które go nie spełniają, i wybierając
jedną spośród dwóch teorii konkurencyjnych, wybierze tę, która
spełnia je najlepiej. Typowy racjonalista wierzy, że teorie spełniające
wymogi uniwersalnego kryterium są prawdziwe lub są prawdopodo-
bnie, czy w przybliżeniu prawdziwe. 1 Cytat na stronie 32 obrazuje,
w jaki sposób, według indukcjonistycznego racjonalisty, będzie po-
stępował uczony, który jest w pewnym sensie „nadludzki", ponieważ
zawsze postępuje racjonalnie.
Różnica między nauką i nie-nauką jest dla racjonalisty oczywista.
Tylko te teorie są naukowe, które przejdą szczęśliwie przez spraw-
dzian ustanawiany przez uniwersalne kryterium naukowości. Dlatego
indukcjonistyczny racjonalista twierdzi, że astrologia nie jest nauką,
ponieważ nie można jej wyprowadzić w indukcyjny sposób z faktów,
zaś falsyfikacjonista głosi, że marksizm nie jest naukowy, ponieważ
nie jest falsyfikowalny. Typowy racjonalista uznaje za rzecz oczywi-
stą, że wysoką wartość posiada tylko wiedza rozwijana zgodnie
z pewnym uniwersalnym kryterium. Jest tak zwłaszcza wówczas, gdy
proces ten rozumie się jako proces zbliżania się do prawdy. Prawda,
racjonalność, a więc i nauka, są dobre same w sobie.

2. RELATYWIZM

Relatywista twierdzi, że nie istnieje uniwersalny, ahistoryczny


standard racjonalności, z uwagi na który można uznać, że jedna
teoria jest lepsza od drugiej. Decyzja o uznaniu teorii naukowych za
lepsze lub gorsze zależy od jednostek lub społeczności, które doko-
nują takich ocen. Cel poszukiwania wiedzy zależy od tego, co dana
jednostka lub społeczność uzn%je za ważne lub wartościowe. Na
przykład wielką wartość w zachodnich społeczeństwach kapitalisty-
cznych przypisuje się uzyskiwaniu kontroli materialnej nad przyrodą,
ale w kulturach, w których wiedza ma raczej przynosić uczucie

1
Pojęcie prawdy jest problematyczne. Problemy z tym związane omawiam w rozdziale trzynastym.
Relatywizm 135

zadowolenia lub spokoju, wartość takiej „technologicznej" wiedzy


jest niewielka.
Stwierdzenie starożytnego filozofa greckiego Pitagorasa „czło-
wiek jest miarą wszechrzeczy" wyraża relatywizm w odniesieniu do
jednostek ludzkich. Stwierdzenie Kuhna natomiast, że „nie ma stan-
dardu wyższego niż zgoda zainteresowanej społeczności" wyraża re-
latywizm w kontekście pewnych społeczności ludzkich2. Uznawanie
czegoś za postępowe, jak również kryteria oceny wartości, zawsze
zależy od konkretnych jednostek lub wspólnot, które je wyznają.
Wybory i decyzje podejmowane przez uczonych lub grupy uczo-
nych zależą od tego, co uznają oni za wartościowe. W danej sytuacji
wyboru nie istnieje uniwersalne kryterium dyktujące decyzję, która
byłaby logicznie nie do zakwestionowania przez „racjonalnego" nau-
kowca. Rozumienie wyborów dokonywanych przez danego uczonego
wymaga rozumienia tego, co uznaje on za ważne, i można je uzyskać
drogą badań psychologicznych, natomiast wybory dokonywane
przez społeczność zależą od hierarchii wartości tej społeczności, któ-
rą można poznać poprzez badania socjologiczne. Przykładem relaty-
wistycznej interpretacji zachowania społeczności naukowych jest
przedstawiona przez Borisa Hessena interpretacja wydarzeń związa-
nych z przyjęciem fizyki Newtona w XVII wieku jako reakcji na
potrzeby technologiczne tego okresu, natomiast twierdzenie Feyera-
benda, że „wewnętrzne powiązania wszystkich elementów [Koper-
nikańskiego] systemu oraz jego wiara w fundamentalny charakter
ruchu kołowego, które spowodowały, że Kopernik uznał ruch Ziemi
za rzeczywisty", jest uwagą relatywistyczną w odniesieniu do poje-
dynczego uczonego.3
Ponieważ relatywista sądzi, że kryteria oceny wartości teorii zale-
żą od wartości lub zainteresowań wyznawanych i posiadanych przez
naukowców, odpowiednio zmianie ulegać będzie kryterium odróż-
niania nauki od nie-nauki. Na przykład teoria pływów morza, opar-
ta na przyciąganiu Księżyca, była uznawana przez zwolenników
2
Por. The Structure of Scientific Revolutions, s. 94, gdzie znajduje się ta uwaga. W punkcie 4 omawiam
problem, czy oddaje ona w poprawny sposób ogólne poglądy Kuhna.
3
Por. B. Hessen, „The Social and Economic Roots of Newton's "Principia"", w: Ν. I. Bucharin i inni,
Science at the Crossroads, Cass, London 1971, ss. 149—212. Cytat z Feyerabenda pochodzi z jego książki Science
in a Free Society, New Left Books, London 1978, s. 50.
Lakatos — racjonalista 136

Newtona za dobrą teorię, ale Galileusz uznawał ją za graniczącą


z magicznym mistycyzmem, podczas gdy współcześnie niektórzy
uznają Marksowską teorię przemian historycznych za naukę, a inni
za propagandę. Skrajny relatywista sądzi, że rozróżnienie pomiędzy
nauką i nie-nauką jest znacznie bardziej arbitralne i mniej istotne,
niż twierdzi racjonalista. Relatywista twierdzi, że nie istnieje żadna
unikalna kategoria — „nauka" — która byłaby istotnie wyższa od
jakichkolwiek innych form wiedzy, choć zgadza się, że jednostki lub
społeczności nadają dużą rangę temu, co zazwyczaj nazywa się nau-
ką. Jeżeli „nauka" (relatywista ma skłonność do posługiwania się
w takich sytuacjach cudzysłowem) jest wysoce poważana w naszym
społeczeństwie, to zjawisko to można zrozumieć poddając analizie
nasze społeczeństwo, a nie istotę nauki.
Biorąc za punkt wyjścia przedstawione skrajne postacie racjonali-
zmu i relatywizmu, rozważmy teraz, po której stronie należałoby
umieścić Lakatosa i Kuhna.

3. L AK ATOS-RAC JONALIST A

Niektóre pisma Lakatosa wskazują, że jego intencją była obrona


stanowiska bliskiego racjonalizmowi i że ze zgrozą spoglądał na
relatywizm, którego jakąś wersję przypisywał Kuhnowi. Twierdził, że
dyskusja ta „dotyczy naszych fundamentalnych wartości intelektual-
nych"4 oraz otwarcie formułował tezę, że „centralnym problemem
filozofii nauki jest... problem ustanowienia uniwersalnych warunków,
w których teoria... jest naukowa", i że problem ten jest „ściśle
związany z problemem racjonalności nauki", a jego rozwiązanie
„winno dać nam wskazówkę co do tego, czy akceptacja teorii nau-
kowej jest racjonalna czy nie". 5 Według Lakatosa stanowisko relaty-
wistyczne, które głosi, że nie istnieją żadne wyższe standardy od
standardów danej społeczności, nie daje nam żadnego sposobu na

* I. Lakatos. A. Musgrave, eds., Criticism and the Growth of Knowledge, Cambridge University Press,
Cambridge 1974, s. 93.
5
J. Worrall, G. Currie, eds., Imre Lakatos. Philosophical Papers, Volume I: The Methodology of Scientific
Research Programmes, Cambridge University Press, Cambridge 1978, s. 168—169, podkreślenia w oryginale.
Lakatos — racjonalista 137

poddanie krytyce tych standardów. Jeżeli nie ma „żadnego sposobu


oceny pewnej teorii jak tylko poprzez oszacowanie liczby, mocy
wiary i energii propagandowej jej wyznawców, to prawda zależy od
siły",6 zmiana naukowa staje się kwestią „psychologii tłumu", a po-
stęp naukowy jest w istocie „wynikiem propagandy"7. Wobec braku
racjonalnych kryteriów kierujących wyborem teorii naukowych,
zmiana teorii zaczyna przypominać zmianę wyznania religijnego. 8
Retoryka Lakatosa zatem nie pozostawia wątpliwości, że chciał
bronić stanowiska racjonalistycznego i potępiał relatywizm. Rozważ-
my więc, czy udało mu się obronić racjonalizm.
Uniwersalne kryterium oceny teorii Lakatosa wynika z jego zasa-
dy, według której „metodologia naukowych programów badawczych
lepiej służy jako narzędzie zbliżania się do prawdy w naszym rzeczy-
wistym świecie niż jakakolwiek inna metodologia". 9 Nauka rozwija
się poprzez rywalizację pomiędzy programami badawczymi. Dany
program badawczy jest lepszy od konkurencyjnego, jeżeli jest on
bardziej postępowy, przy czym postępowość programu zależy od
stopnia jego koherencji oraz tego, w jakim stopniu udaje mu się
z powodzeniem przewidywać nowe zjawiska, co omówiliśmy w roz-
dziale siódmym. Celem nauki jest prawda, i — według Lakatosa —
metodologia programów badawczych zapewnia najlepsze środki oce-
ny stopnia, w jakim udało się nam do niej zbliżyć.
„Podaję kryteria postępowości i stagnacji programu — pisze
Lakatos — oraz reguły eliminacji całych programów". 10 Definiowa-
nie standardów racjonalności „metodologii programów badawczych
może nam pomóc w sformułowaniu praw służących powstrzymywa-
niu zatrucia środowiska intelektualnego". 11 Tego rodzaju uwagi
wskazują, że Lakatos dążył do przedstawienia uniwersalnego kryte-
rium oceny programów badawczych i naukowego postępu w ogóle.
Jakkolwiek Lakatos zaproponował własne uniwersalne kryterium
racjonalności lub naukowości, nie uważał, aby kryterium to wyni-

6
Lakatos, Mugrave (1974), s. 93.
' Ibid., s. 178.
» Ibid., s. 93.
0
Worral, Currie (1978), vol. I., s. 165, przypis 2.
10
Ibid., s. 112.
11
Lakatos, Musgrave (1974), s. 176.
Lakatos — racjonalista 138

kało wyłącznie z rozważań logicznych, lub było skądś dane, oczywi-


ste. Uważał, że jest ono potwierdzoną przez doświadczenie hipotezą.
Na rzecz poprawności tej hipotezy świadczyć by miały dane z hi-
storii nauki, czy ściślej, mając na uwadze badania przeprowadzone
przez samego Lakatosa i jego zwolenników, z historii fizyki. 12 Mó-
wiąc ogólnie, zaproponowana metodologia (oraz związane z nią
propozycje kryteriów uznawania hipotez za postępowe) miała być
oceniania ze względu na to, czy pozwala ona wyjaśnić to, co uznaje
się za „dobrą" naukę i jej historię. Na pierwszy rzut oka taki sposób
postępowania sprawia wrażenie, że zawiera błędne koło. Metodolo-
gia najpierw określa, które teorie z historii fizyki mogą być zaliczone
do grona dobrych teorii fizycznych, a następnie okazuje się, że
metodologia ta ma być oceniana w świetle wyróżnionych przez nią
samą teorii. Jednakże wcale tak nie jest, jeżeli weźmiemy pod uwagę
szczegółowe elementy propozycji Lakatosa i jej objaśnienia przed-
stawione przez Worralla. Istnieją bowiem dobre sposoby, dzięki
którym historia fizyki może dostarczać materiału potwierdzającego
lub obalającego metodologię Lakatosa. Teoria Lakatosa uzyska
wsparcie, jeżeli uda się wykazać, że wydarzenia z historii nauki,
których nie udało się wyjaśnić w terminach metodologii konkuren-
cyjnych, dają się wyjaśnić w kategoriach metodologii programów
badawczych. Na przykład studium Worralla na temat odrzucenia
falowej teorii światła Thomasa Younga i zachowania teorii korpu-
skularnej Newtona w XIX wieku stanowi poparcie dla metodologii
Lakatosa. Worrall wykazał, że odrzucenie teorii Younga, stanowiące
istotny problem z punktu widzenia metodologii konkurencyjnych,
wyjaśniane przy użyciu bardzo niedobrych domysłów ad hoc jako
wynik kultu Newtona, jest w pełnej zgodzie z teorią metodologiczną
Lakatosa. A oto inny możliwy sposób na uzasadnienie metodologii
Lakatosa: metodologii tej można użyć w celu identyfikacji progra-
mu, który uzyskał silne poparcie w społeczności naukowej, ale który

12
O tym, w jaki sposób Lakatos pojmował sprawdzalność swojej metodologii w świetle danych z historii
fizyki, można przeczytać w jego eseju „History of Science and Its Rational Reconstructions", w: John Worrall,
Gregory Currie (1978), vol. I, ss. 192—138. Dalsze wyjaśnienia i poprawki wprowadza John Worrall w „Thomas
Young and the «Refutation» of the Newtonian Optics: A Case Study of the Interaction of Philosophy of Science
and History of Science", Method and Appraisal in the Physical Sciences, Colin Howson, ed., Cambridge University
Press, Cambridge 1976, ss. 167—179.
Lakatos — racjonalista 139

nie jest zgodny z metodologią naukowych programów badawczych;


identyfikacja ta może następnie prowadzić do nowatorskiego od-
krycia określonej przyczyny zewnętrznej, takiej jak interwencja rządu
lub monopolu przemysłowego, która była odpowiedzialna za owo
silne poparcie. Jeżeli pewien epizod z historii nauki nie spełnia
wymogów metodologii Lakatosa oraz jeżeli nie można znaleźć od-
powiedniego, niezależnie potwierdzonego wyjaśnienia dla tego epizo-
du, fakt ten stanowiłby argument przeciwko tej metodologii, zwłasz-
cza jeżeli jakaś inna, konkurencyjna metodologia potrafiłaby wyja-
śnić ów historyczny przykład w lepszy sposób.
Lakatos proponuje zatem uniwersalne kryterium racjonalności,
które ma charakter hipotezy sprawdzalnej w świetle danych z historii
nauki. Panuje również przekonanie, że jego kryterium przetrwało
sprawdzian w świetle faktów wziętych z ponad dwustu ostatnich lat
historii fizyki w sposób lepszy niż inne konkurencyjne kryteria.
Przeprowadzone przez Lakatosa i jego zwolenników badania hi-
storyczne stanowią silne poparcie na rzecz tego przekonania.
Pewne wypowiedzi Lakatosa sugerują, że jego kryterium racjo-
nalności miało spełniać rolę kryterium wyboru teorii, na co wskazują
przytoczone w poprzednim paragrafie cytaty. We fragmentach tych
czytamy, że Lakatos miał nadzieję podać reguły eliminacji progra-
mów badawczych i powstrzymywania zagrażającego nam zatrucia
środowiska intelektualnego. Mimo tych uwag, metodologia Lakato-
sa nie jest w stanie zaoferować żadnej porady naukowcom i Lakatos
zdawał sobie z tego sprawę. 13 W szczególności z metodologii Laka-
tosa nie wynika, że uczony powinien przyjmować programy po-
stępowe i porzucać zdegenerowane. Jest bowiem rzeczą możliwą, że
zdegenerowany program nabierze nowego życia. „Można się o tym
przekonać dopiero po fakcie... Należy sobie uświadomić, że kon-
kurent, nawet jeżeli zupełnie nie nadąża, może odzyskać siły. Żadna

13
„Oczywiście nie mówię naukowcowi, co powinien robić w sytuacji konkurencji pomiędzy dwoma
postępowymi programami badawczymi... Cokolwiek oni zrobią, ja zachowuję prawo do oceny: mogę ocenić,
czy osiągnęli postęp czy nie. Ale nie mogę — i nie chcę — dawać im rad, czym powinni się zajmować i gdzie
powinni szukać nowych odkryć". I. Lakatos, „Replies to Critics" w: Boston Studies in the Philosophy of Science,
vol. 8, R. Buck, R. S. Cohen, (eds.), Reidel Publishing Company, Dordrecht 1971, s. 178, podkreślenia w ory-
ginale.
Lakatos — racjonalista 140

przewaga posiadana przez którąkolwiek stronę nie może być absolut-


nie rozstrzygająca."14 W konsekwencji „można racjonalnie trzy-
mać się kurczowo programu ulegającego degradacji dopóki nie zo-
stanie zwyciężony przez program konkurencyjny, a nawet i później".15
Jakkolwiek metodologia Lakatosa uzmysławia nam, na czym polega
postęp w fizyce współczesnej, nie oferuje żadnych wskazówek tym,
którzy chcą przyczynić się do postępu naukowego. Jego metodologia
„jest w większym stopniu wskazówką dla historyka nauki niż dla
uczonego".16 Okazuje się więc, że Lakatosowi nie udało się sfor-
mułować racjonalistycznej teorii nauki, którą zamierzał zbudować.
Lakatos twierdzi, że dany obszar badań stanowi naukę, jeżeli
spełnia wymogi metodologii programów badawczych, i nie jest nau-
ką, jeżeli ich nie spełnia. Należy jednak pamiętać, że jego metodolo-
gia jest hipotezą, która winna być sprawdzana w świetle danych
z historii fizyki. Jest rzeczą oczywistą, że Lakatos uznawał za rzecz
niewątpliwą, iż fizyka stanowi paradygmat racjonalności i dobrej
nauki. Przyjmował bez cienia wahania, że nauka taka, jaką jest na
przykład fizyka, jest wiedzą lepszą od tej jej postaci, która nie
posiada jej cech metodologicznych. W pewnym miejscu stwierdza, że
twierdzenie: „Fizyka ma wyższy stopień prawdoupodobnienia * niż
astrologia", jest twierdzeniem prawdopodobnym i zadaje pytanie,
dlaczego nie należałoby go zaakceptować, jeżeli nie ma dla niego
żadnej poważnej alternatywy.17 Moment ten ujawnia poważną sła-
bość jego filozofii. Lakatos przedstawia swoją metodologię jako
reakcję na problem odróżnienia racjonalności od irracjonalności,
jako próbę pohamowania zatrucia środowiska intelektualnego oraz
14
Worrall, Currie, (1978), vol. I, s. 113. podkreślenie w oryginale.
15
Ibid., s. 117. Podkreślenia w oryginale.
16
Ibid., s. 154.
* „Prawdoupodobnienie", którym posługuje się w tym miejscu cytowany Lakatos, jest terminem wziętym
z metodologii Poppera. Oznacza on bliskość danej teorii do prawdy, definiowaną w ten sposób, że im lepiej dana
teoria jest potwierdzona (corroborated), tym wyższy jest jej stopień prawdoupodobnienia (verisimilitude). Praw-
doupodobnienie jest czymś innym od prawdopodobieństwa: im wyższy jest stopień prawdoupodobnienia, tym
większa jest zawartość informacyjna teorii, a tym samym mniejsze jest jej prawdopodobieństwo logiczne, natomiast
im większe jest prawdopodobieństwo logiczne teorii, tym mniejsza jest jej zawartość informacyjna i zarazem
mniejsze jest jej prawdoupodobnienie: cechą dobrej teorii jest wysoki stopień logicznego nieprawdopodobieństwa.
Por. na ten temat rozdział 13, pkt. 5, poniżej.
Wszystkie powyższe kategorie zbudzały silny sprzeciw zarówno zwolenników jak i przeciwników Poppera:
Lakatos posługiwał się nimi często w sposób ironiczny — przyp. A. Ch.
" Worrall, Currie, (1978), vol. I, s. 166.
Kuhn-relatywista 141

jako odpowiedź na pytania o „życiowym znaczeniu społecznym i po-


litycznym", tj. pytania dotyczące np. statusu marksizmu czy współ-
czesnych badań genetycznych.18 Wydaje się, że znaczną część od-
powiedzi na te pytania Lakatos przyjął w samym punkcie wyjścia
swoich rozważań i bez uzasadnienia. Przyjmował bowiem, że każdy
rodzaj badań, który nie posiada głównych cech fizyki, nie jest nauką
i z racjonalistycznego punktu widzenia jest niższą formą wiedzy. 19

4. KUHN-RELATYWISTA

Kuhn wymienia kilka różnych kryteriów służących jako sposób


na określenie, która z konkurencyjnych teorii jest lepsza. Wśród nich
znajduje się „poprawność przewidywań, zwłaszcza przewidywań ilo-
ściowych, równowaga pomiędzy problemami ezoterycznymi i kwe-
stiami codziennymi oraz ilość różnych rozwiązywanych problemów",
a także „prostota, zakres i zgodność z innymi specjalnościami" 20,
choć te kryteria mają mniejsze znaczenie. Kryteria takie są warto-
ściami uznawanymi przez daną społeczność naukową. Wartości te
można określić środkami, które „ostatecznie muszą polegać na ana-
lizie psychologicznej lub socjologicznej". Musi to być więc opis
systemu wartości, pewna ideologia, wraz z analizą instytucji, poprzez
które system ten jest przekazywany i narzucany."21 „Nie ma wyż-
szego standardu niż zgoda określonej wspólnoty."22 Te aspekty kon-
cepcji Kuhna pozwalają go zaliczyć do przedstawicieli relatywizmu.
Kwestia wartości danej teorii ma być rozstrzygana w świetle standar-
dów odpowiedniej wspólnoty naukowej, standardy te natomiast zmie-
niają się wraz z kulturowym i historycznym otoczeniem tej wspólnoty.
Relatywizm Kuhna jest szczególnie widomy w posłowiu do The Struc-
ture of Scientific Revolutions. „Wiedza naukowa, jak język, jest albo

18
Por. np. jego esej „Science and Pseudo-Science" w: Worrall, Currie (1978), vol. I., ss. 1—7.
19
Feyerabend w „On the Critique of Scientific Reason", w: C. Howson (1976), ss. 309—339, odróżnia dwa
problemy, „Czym jest nauka" oraz „Dlaczego nauka jest czymś wartościowym" i zauważa, że Lakatos nie
odpowiada na drugie pytanie.
20
The Structure of Scientific Revolutions, s. 154.
21
Lakatos, Musgrave (1974), s. 21.
22
The Structure of Scientific Revolutions, s. 94.
Kuhn-relatywista 142

w istotnym sensie tego sformułowania własnością wspólną, albo ni-


czym w ogóle. Aby ją zrozumieć, musimy znać określone cechy tych
grup, które ją wytwarzają i nią się posługują."23
Kuhn twierdzi, że nie jest relatywistą. Odpowiadając na oskar-
żenie o relatywizm pisał: „Późniejsze teorie naukowe służą rozwiązy-
waniu łamigłówek, często w bardzo różnych okolicznościach, w sto-
pniu lepszym niż teorie wcześniejsze. To nie jest twierdzenie relatywi-
styczne, ponieważ widać zeń, że w pewnym sensie jestem przekonany
o tym, iż istnieje postęp naukowy."24 Wynikałoby stąd, że Kuhn jest
racjonalistą, który formułuje uniwersalne kryterium, dzięki któremu
można oceniać względną wartość różnych teorii, mianowicie ich
zdolność rozwiązywania problemów. Nie sądzę, aby dało się utrzy-
mać twierdzenie Kuhna, że nie jest on relatywistą. Sam bowiem
mówi, że rozważania oparte na zdolności do rozwiązywania pro-
blemów przez teorie „nie są przekonywające ani w jednostkowym,
ani w zbiorowym sensie", gdy idzie o wartość względną teorii kon-
kurencyjnych, i że „rozwiązania estetyczne (według których można
0 nowej teorii powiedzieć, że jest «bardziej elegancka», «bardziej
odpowiednia», czy «prostsza» niż stara teoria) są niekiedy rozstrzy-
gające."25 Prowadzi to nas z powrotem do relatywizmu. Inny pro-
blem z uniwersalnym kryterium postępu, opartym na zdolności do
rozwiązywania problemów, polega na tym, że trudno jest zdefinio-
wać to pojęcie w nierelatywistyczny sposób. Koncepcja nauki Kuhna
prowadzi do wniosku, że to, co jest uznawane za problem, zależy od
paradygmatu lub społeczności naukowej. Mój ulubiony przykład tej
zależności dotyczy prób określenia w XIX wieku ciężarów atomo-
wych i cząsteczkowych naturalnie występujących pierwiastków
1 związków chemicznych. Ścisłe określenie tych wielkości stanowiło
ówcześnie bardzo ważny problem. Dopiero z dwudziestowiecznego
punktu widzenia widać, że naturalnie występujące związki chemiczne
są przypadkową i mało interesującą mieszaniną izotopów i że w re-
zultacie, jak zauważył Soddy, ten ogromny wysiłek dziewiętnastowie-
cznych chemików „wydaje się pozbawiony sensu w tej samej mierze,

23
Ibid., s. 210.
24
Ibid., s. 206.
25
Ibid., s. 206.
Kuhn-relatywista 143

w jakiej nie ma sensu próba określenia przeciętnej wagi zbioru


butelek, z których niektóre są pełne, a niektóre mniej lub bardziej
opróżnione."26
Jakkolwiek Kuhn twierdzi, że w pewnym sensie w nauce ma
miejsce postęp, całkiem wyraźnie stwierdza, że nie jest to postęp ku
prawdzie w jakimkolwiek ściśle określonym znaczeniu. W rozdziale
trzynastym spróbuję wyjaśnić, dlaczego zgadzam się z nim w tej
sprawie.
Gdy idzie o kwestię wyboru teorii, Kuhn twierdzi, że nie ma
logicznie przekonywających kryteriów wyboru. „Nie istnieje algo-
rytm wyboru teorii, nie ma systemowej procedury decyzyjnej, która
przy właściwym jej zastosowaniu musiałaby skłonić każdego członka
danej grupy do przyjęcia takiej samej decyzji." 27 W ramach okreś-
lonej wspólnoty naukowej istnieją usankcjonowane grupowo warto-
ści kierujące dokonywaniem wyborów przez pojedynczych uczonych,
wśród których znajdują się takie wartości jak ścisłość, zakres teorii,
prostota, płodność, i tym podobne. Uczeni uznający te wartości
mogą podejmować różne decyzje w tej samej konkretnej sytuacji.
Wynika to z faktu, że przypisują różne znaczenie różnym warto-
ściom albo też stosują to samo kryterium w różny sposób w tej
samej konkretnej sytuacji.
Problem, czy dany typ działalności można uznać za naukę, zależy
według Kuhna od tego, czy pozostaje on w zgodzie z teorią nauki
zaproponowanej w The Structure of Scientific Revolutions. Najisto-
tniejszą cechą określonego rodzaju działalności badawczej w kontek-
ście rozróżnienia na naukę i nie-naukę jest według Kuhna stopień,
w jakim działalność ta jest w stanie podtrzymać tradycję nauki
normalnej. Jak pisze Kuhn, „jest bardzo trudno znaleźć inne kry-
terium, które równie jasno określałoby dany obszar badań jako
naukę."28
Popper poddał krytyce kryterium demarkacji Kuhna na tej pod-
stawie, że przypisuje ono niewłaściwą rangę krytyce w badaniach
naukowych; Lakatos z kolei poddał je krytyce dlatego, że między

2
* Cytuję według Lakatosa w: Lakatos, Musgrave (1974), s. 140.
27
The Structure of Scientific Revolutions, s. 200.
28
Ibid., s. 22.

10 — Czym jest to..


Kuhn-relatywista 144

innymi pomija ono znaczenie konkurencji między programami badaw-


czymi (czy paradygmatami); Feyerabend natomiast krytykował to
kryterium dlatego, że rozróżnienia Kuhna miały prowadzić do wnio-
sku, iż organizacje przestępcze i filozofia oksfordzka zaliczają się do
nauki.29
Podobnie jak Lakatos, Kuhn nie próbuje dowodzić twierdzenia,
że nauka jest czymś lepszym od innych typów badań, lecz po prostu
je zakłada. W istocie głosi, że gdyby teoria racjonalności była sprze-
czna z nauką, należałoby zmienić teorię racjonalności. „Jeżeli ktoś
sądzi, że jesteśmy w posiadaniu kryteriów racjonalności, które są
niezależne od naszego rozumienia zasadniczych cech postępu nauko-
wego, wkracza w krainę fantazji".30 To wielkie poważanie dla nauki
jako wzorca racjonalności, łączące Lakatosa i Kuhna, jest jednym
z powodów, dla których stanowisko Kuhna różni się od zdefiniowa-
nego przeze mnie powyżej relatywizmu.
Uwagi Lakatosa, według których stan kryzysu należy uznawać za
stan zaraźliwej paniki, a rewolucję za przejaw „psychologii tłumu",
są mocno przesadzone, chociaż jest w nich trochę prawdy. W teorii
nauki Kuhna wartości istotne dla postępu naukowego, które deter-
minują akceptację i odrzucanie teorii, można zidentyfikować w dro-
dze psychologicznej i socjologicznej analizy wspólnoty naukowej.
Przekonanie to, w koniunkcji z założeniem, że nauka współczesna
jest uosobieniem racjonalności, prowadzi do postawy konserwatyw-
nej. Stanowisko Kuhna nie pozwala na poddanie krytyce decyzji
i sposobu funkcjonowania wspólnoty naukowej. Jakkolwiek analiza
socjologiczna ma podstawowe znaczenie w koncepcji Kuhna, nie
przedstawia on żadnej teorii socjologicznej ani też nie mówi, które
ze sposobów uzyskiwania zgody przez społeczność są akceptowal-
ne, a które nie. Pod tym względem koncepcja Lakatosa jest nieco
lepsza, ponieważ zawiera ona pewne środki, za pomocą których
przynajmniej niektóre decyzje wspólnoty naukowej można poddać
krytyce.
Rozdział ten można podsumować mówiąc, że Lakatos dążył do

29
Por. krytykę wygłoszoną przez Poppera w „Normal Science and Its Dangers", w: Lakatos, Musgrave
(1974), ss. 51—58, krytykę LaKatosa ibid., s. 155, i krytykę Feyerabenda, ibid., s. 200—201.
30
Lakatos, Musgrave, (1974), s. 264.
O potrzebie zmiany języka 145

sformułowania racjonalistycznej koncepcji nauki, co mu się nie uda-


ło, podczas gdy Kuhn zaprzeczał, iżby pragnął sformułować koncep-
cję relatywistyczną, ale mimo wszystko ją sformułował.

5. O POTRZEBIE ZMIANY JĘZYKA

W rozdziale tym rozważania dotyczące racjonalizmu i relatywi-


zmu skupiały się niemal wyłącznie na zagadnieniach oceny i sądów
na temat różnych aspektów wiedzy. Mówiliśmy o różnych rodzajach
kryteriów umożliwiających jednostkom lub grupom rozstrzygnięcie,
czy dana teoria jest lepsza niż konkurencyjna, czy dany typ wiedzy
stanowi wiedzę naukową czy nie. Stosowność tego rodzaju pytań
i ich rola w rozumieniu istoty nauki staje jednak pod znakiem
zapytania, gdy zechcemy zwrócić uwagę na to, że można przeprowa-
dzić w miarę proste rozróżnienie pomiędzy pewnym stanem rzeczy,
a sądem dotyczącym tego stanu rzeczy, wygłaszanym przez jednostki
lub grupy ludzi. Czy nie jest możliwe na przykład, aby pewna teoria
była lepsza od innej w tym sensie, że jest bliższa prawdy, ma większą
zdolność rozwiązywania problemów lub jest lepszym instrumentem
przewidywania, itd., nawet wówczas, gdy żaden uczony tak nie uwa-
ża? Czy jednostki lub grupy nie mogą się mylić w swych osądach
dotyczących istoty lub statusu danej teorii? Postawienie tego rodzaju
pytań nasuwa przypuszczenie, że istnieje być może sposób analizy
nauki, jej celów i metod rozwoju, który skupia się na cechach samej
nauki bez względu na to, co myślą o niej uczeni. W następnym
rozdziale dokonam wprowadzenia do analizy tego rodzaju, zaś
w rozdziale jedenastym przedstawię koncepcję zmiany teorii w fizyce,
która nie opiera się na sądach pojedynczych uczonych czy ich grup.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Klasycznym źródłem na temat debaty między Kühnem a Popperem


i Lakatosem jest Criticism and the Growth of Knowledge, I. Lakatos,
A. Musgrave (eds.), Cambridge University Press, Cambridge 1974. Ciągiem
dalszym dyskusji zawartej w tym tomie jest Progress and Rationality in
146 Racjonalizm a relatywizm

Science, G. Radnitzky, G. Anderson, (eds.), Reidel Publishing Company,


Dordrecht 1978. Stanowisko Lakatosa jest przedmiotem omówień i krytyki
w Essays in Memory of Imre Lakatos, R. S. Cohen, P. K. Feyerabend,
M. W. Wartofsky, (eds.) Reidel Publishing Company, Dordrecht 1976.
Szczególne znaczenie ma artykuł Alana Musgrave'a „Method or Madness?",
ibid., ss. 457—491. Obronę racjonalności Lakatosa poddaje krytyce Feyera-
bend w Against Method, New Left Books, London 1975, oraz w „On the
Critique of Scientific Reason", Method and Appraisal in the Physical
Sciences, C. Howson, (ed.), Cambridge University Press, Cambridge 1976,
ss. 309—339. [wydanie polskie w Studia Filozoficzne 1982/9—10, ss. 109—
—136]. Bardzo klarowną i czytelną analizę relatywizmu, podobną do analizy
Kuhna, przedstawia Harold J. Brown, Perception, Theory and Commitment:
The New Philosophy of Science, Chicago University Press, Chicago 1977.
Relatywistyczną teorię nauki, utrzymaną w tradycji socjologii wiedzy, zawie-
ra tekst D. Bloora, Knowledge and Social Imaginery, Routledge and Kegan
Paul, London 1976. Pożyteczną próbą objaśnienia niektórych kwestii w de-
bacie pomiędzy racjonalizmem i relatywizmem jest artykuł Denise Russell,
„Scepticism in Recent Epistemology", Methodology and Science, 14, 1981,
ss. 139—154.
X. Obiektywizm

Obiektywizm jako stanowisko wobec problemu ludzkiej wiedzy


jest poglądem, według którego wszystkie składniki wiedzy, poczyna-
jąc od prostych zdań do skomplikowanych teorii, posiadają własno-
ści i cechy dzięki którym wykraczają one poza dziedzinę przekonań
i stanów świadomości tworzących je i rozmyślających o nich jedno-
stek ludzkich. (Elementem obiektywistycznego stanowiska byłoby
więc twierdzenie, że sam prezentowany tu przez mnie obiektywizm
może zawierać sprzeczności lub konsekwencje, których nie jestem
świadom i z których nie byłbym zadowolony.) Obiektywizm jest
przeciwieństwem poglądu, który nazywam indywidualizmem; według
indywidualizmu, wiedzę należy pojmować w kategoriach przekonań
głoszonych przez ludzkie jednostki. W celu objaśnienia sensu stano-
wiska obiektywistycznego, będzie rzeczą pomocną wspomnieć naj-
pierw w kilku słowach o indywidualizmie i przeciwstawić go obiek-
tywizmowi.

1. INDYWIDUALIZM

Z indywidualistycznego punktu widzenia wiedza jest szczegół- '


nym zbiorem przekonań, głoszonych przez jednostki ludzkie i zamie-
szkujących w ich umysłach lub mózgach. Potoczne użycie pewnych
słów udziela poparcia temu poglądowi. Jeżeli powiem: „Ja wiem,
kiedy napisałem ten akapit, ale ty nie wiesz", mam wówczas na
myśli coś, co należy do moich przekonań i w pewnym sensie znaj-
duje się w moim umyśle czy mózgu i nie należy do twoich przeko-
nań i nie ma go w twoim umyśle. Jeżeli zapytam, „Czy znasz
pierwsze prawo teorii dynamiki Newtona?", pytam o to, co ci jest
wiadome jako jednostce. Jasne jest, że indywidualista, który akcep-
148 Obiektywizm

tuje ów sposób rozumienia wiedzy w terminach przekonań, nie uwa-


ża, że wszystkie przekonania są autentyczną wiedzą. Jeżeli sądzę, że
pierwsze prawo Newtona brzmi: „Jabłka spadają w dół", jestem po
prostu w błędzie i mój błąd nie jest wiedzą. Jeżeli przekonanie ma
być elementem wiedzy, musi istnieć sposób na uzasadnienie tego
przekonania poprzez wykazanie, że jest ono prawdziwe lub praw-
dopodobnie prawdziwe, poprzez odwołanie do odpowiednich danych
doświadczenia. „Zgodnie z tą teorią, wiedza jest prawdziwym prze-
konaniem, w odpowiedni sposób udokumentowanym, albo czymś
podobnym."1
Rozpatrując wiedzę z indywidualistycznego punktu widzenia, od
razu natykamy się na fundamentalny problem. Problem ten to znany
już od czasów Platona nieskończony regres racji. Jeżeli mamy uza-
sadnić jakieś zdanie, uczynić to można poprzez odwołanie się do
innych zdań, które dowodzą jego słuszności. Ale to stawia problem
uzasadnienia zdań, które zostały użyte do uzasadnienia zdania pierw-
szego. Jeżeli chcemy uzasadnić je odwołując się do jakichś innych
zdań doświadczenia, wówczas — jeżeli nie znajdziemy sposobu na
usunięcie zagrożenia nieskończonym regresem — ten sam problem
pojawi się znowu. Przypuśćmy, że moim zadaniem jest uzasadnienie
pierwszego prawa Keplera, że planety poruszają się po torach elip-
tycznych wokół Słońca. Jeżeli chcę to uczynić wykazując, że popraw-
ność tego prawa wynika z praw Newtona, moje uzasadnienie będzie
niezupełne, jeżeli nie przedstawię zarazem uzasadnienia dla praw
Newtona. Gdy zaś próbuję uzasadnić prawa Newtona przywołując
określone dane doświadczenia, wówczas powstaje pytanie o popraw-
ność tych danych, i tak dalej. Jeżeli chcemy uniknąć problemu
nieskończonego regresu, wydaje się, że musimy przyjąć pewien zbiór
zdań, których nie trzeba uzasadniać przy użyciu innych zdań, lecz
które w pewnym sensie uzasadniają się same. Taki zbiór zdań stano-
wiłby fundament wiedzy i każde przekonanie, które miałoby uzyskać
status wiedzy, winno się dać uzasadnić za pomocą ciągu racji sięga-
jących tego fundamentu.
Postawiwszy w ten sposób problem wiedzy łatwo zobaczyć, skąd

1
D. M. Armstrong, Belief, Truth and Knowledge, Cambridge University Press, Cambridge 1973, s. 137.
Indywidualizm 149

wzięły się dwie konkurencyjne tradycje w teorii wiedzy, klasyczny


racjonalizm2 i empiryzm. Mówiąc bardzo ogólnie, jednostki ludzkie
mają dwa sposoby zdobywania wiedzy o świecie, myślenie i obserwa-
cję. Jeżeli damy pierwszeństwo myśleniu, otrzymamy klasyczną, ra-
cjonalistyczną teorię wiedzy, a postępując odwrotnie, uzyskamy teo-
rię empirystyczną.
Według klasycznego racjonalisty prawdziwe fundamenty wiedzy
są poznawalne za pomocą umysłu. Zdania składające się na ten
fundament jawią się umysłowi jako jasne, wyraźne i oczywiście praw-
dziwe dzięki rozumowaniu i kontemplacji. Klasyczną ilustracją ra-
cjonalistycznej koncepcji wiedzy jest geometria Euklidesa. Funda-
mentem tego fragmentu wiedzy są aksjomaty, zdania w rodzaju
„Przez dwa punkty na płaszczyźnie można przeprowadzić tylko jed-
ną linię prostą". Ze sporym uzasadnieniem można powiedzieć, że
takie aksjomaty są oczywiście prawdziwe (choć ze współczesnego
punktu widzenia niektóre z nich są w świetle ogólnej teorii względ-
ności Einsteina fałszywe). Gdy się okaże, że są one prawdziwe,
wówczas prawdziwe będą również wszystkie twierdzenia, które
z nich wynikają w dedukcyjny sposób. Według racjonalistycznego
ideału oczywiste aksjomaty stanowią trwały i bezpieczny funda-
ment, dzięki któremu wiedza geometryczna jest uzasadniona. Pierw-
szym nowożytnym klasycznym racjonalistą tego rodzaju był Kar-
tezjusz.
Według klasycznego empirysty prawdziwy fundament wiedzy po-
znać można za pomocą zmysłów. Empiryści przyjmują, że jednostki
mogą wykazywać prawdziwość pewnych zdań poprzez zmysłową
obserwację świata. Zdania uzyskane w ten sposób składają się na
fundament, na którym można budować dalszą wiedzę przy użyciu
wnioskowania indukcyjnego. John Locke był jednym z pierwszych
nowożytnych empirystów. Indukcjonistyczny pogląd na naukę, zre-
konstruowany w rozdziale pierwszym tej książki, jest pewnym gatun-
kiem empiryzmu.

2
Nie należy mylić klasycznego racjonalizmu z racjonalizmem, który stoi w opozycji do relatywizmu, o czym
pisałem w poprzednim rozdziale. Mam nadzieję, że te dwa nieco odmienne sposoby użycia słowa „racjonalizm"
nie będą źródłem nieporozumień.
Obiektywizm 150

2. OBIEKTYWIZM

Jednostka ludzka, która rodzi się w tym świecie, wkracza do


miejsca, gdzie znajduje się już sporo gotowej wiedzy. Kto chce
zostać fizykiem, jest konfrontowany z wiedzą reprezentującą obecny
stan rozwoju fizyki; jeżeli chce wnieść własny wkład do tej wiedzy,
będzie musiał się zapoznać ze sporą jej częścią. Obiektywizm w swej
analizie wiedzy daje priorytet tym cechom składników wiedzy, z któ-
rymi stykają się jednostki ludzkie niezależnie od postaw, przekonań
czy innych subiektywnych stanów tych jednostek. Mówiąc ogólnie,
wiedzę uznaje się za coś niezależnego od umysłów czy mózgów
ludzkich jednostek.
Ten obiektywistyczny pogląd można zilustrować przy użyciu bar-
dzo prostych zdań. Zdania wyrażone w określonym języku posiadają
pewne własności, bez względu na to, czy jednostki są ich świadome
czy nie. Na przykład zdanie: „Mój kot i ja mieszkamy w domu,
w którym nie mieszkają żadne zwierzęta", ma własność bycia we-
wnętrznie sprzecznym, natomiast zdania „Mam kota" i „Dzisiaj
umarła świnka morska", mają własność bycia konsekwencjami zda-
nia „Dzisiaj mój kot zabił czyjąś świnkę morską". Jest rzeczą dość
łatwą znaleźć w tych prostych zdaniach własności, które im przypi-
sałem, ale nie jest to regułą. Na przykład dopiero po wyjątkowo
trudnej analizie zeznań adwokat potrafi znaleźć sprzeczność w ze-
znaniach dwóch świadków. Jeżeli sprzeczność rzeczywiście ma miej-
sce, to dzieje się tak bez względu na to, czy świadkowie zdają sobie
z tego sprawę, czy nie. Jeżeli adwokat nie wykrył sprzeczności, może
ona mimo to tkwić w zeznaniach i nikt nigdy może jej sobie nie
uświadomić. Pozostanie jednak faktem, że zeznania świadków są
sprzeczne. A zatem zdania posiadają własności zupełnie niezależne
od tego, czy ktokolwiek zdaje sobie z nich sprawę. Mają one wła-
sności „obiektywne".
Zdania składające się na wiedzę na określonym etapie posiadają
własności, które nie muszą być uświadamiane przez indywidualnych
uczonych. Teoretyczna struktura fizyki współczesnej jest tak złożo-
na, że nie można jej utożsamić z przekonaniami któregokolwiek
fizyka czy grupy fizyków. Wielu uczonych przyczynia się na wiele

9
Obiektywizm 151

sposobów do rozwoju fizyki, podobnie jak wielu robotników łączy


swoje wysiłki budując katedrę. Robotnik pracujący na wysokościach
może nie zdawać sobie sprawy z konsekwencji jakiegoś straszliwego
odkrycia, dokonanego w pobliżu fundamentów katedry, tak samo
jak teoretyk może nie wiedzieć o pewnym bardzo ważnym dla jego
teorii wyniku eksperymentalnym. W obu przypadkach pomiędzy ele-
mentami struktury zachodzić mogą obiektywne związki, które są
niezależne od tego, czy kto je sobie uświadamia, czy nie.
Silnym argumentem na rzecz stanowiska obiektywistycznego jest
to, że teorie naukowe często posiadają konsekwencje, które nie były
zamierzone przez ich twórców i których nie byli oni świadomi.
Konsekwencje te, takie jak przewidywanie nowych zjawisk lub nie-
oczekiwana sprzeczność z innym elementem teorii, są własnościami
nowej teorii, które mogą być odkryte w dalszym badaniu nauko-
wym. Na przykład Poisson odkrył i udowodnił, że teoria falowa
światła Fresnela ma tę konsekwencję, że w środku zaciemnionej
strony oświetlonego krążka powinna wystąpić jasna plamka, z której
to konsekwencji nie zdawał sobie sprawy sam Fresnel. Odkryto
również liczne sprzeczności pomiędzy teorią Fresnela i korpuskular-
ną teorią światła Newtona. Na przykład pierwsza z nich przewidy-
wała, że światło powinno mieć większą prędkość w powietrzu niż
w wodzie, natomiast druga głosiła, że prędkość w wodzie powinna
być większa. Takie wydarzenia przekonywająco świadczą o tym, że
teorie naukowe posiadają niezależną od umysłów uczonych obiek-
tywną strukturę oraz mają własności, które mogą być odkrywane
lub rozumiane — lub też nie — przez uczonych. Omówię teraz dwa
przykłady, które trafnie ilustrują tę tezę.
Kiedy Clerk Maxwell sformułował teorię elektromagnetyczną
w latach sześćdziesiątych XIX wieku, miał na uwadze kilka okre-
ślonych celów. Jednym z nich było wyjaśnienie zjawisk elektromag-
netycznych w duchu mechanistycznym. Maxwell pragnął znaleźć
trwalsze podstawy dla teorii Faradaya, która zawierała pojęcia w ro-
dzaju „linii siły", itd., i uważał, że można to osiągnąć poprzez jej
redukcję do mechanistycznej teorii mechanicznego eteru. W toku
badań Maxwell uznał za rzecz dogodną wprowadzić nowe pojęcie,
tzw. prąd przesunięcia [displacement current]. Jedną z atrakcyjniej-

9
Obiektywizm 152

szych konsekwencji tego kroku było to, że umożliwiał on elektro-


magnetyczne wyjaśnienie natury światła. Chcę tu zwrócić uwagę na
następujące sprawy. Po pierwsze, Maxwell był — i pozostał — nie-
świadom dramatycznych konsekwencji własnej teorii, tych mianowi-
cie, że przewidywała ona nowe zjawiska, fale radiowe, które można
wytwarzać za pomocą oscylujących źródeł prądu.3 Fakt posiadania
przez teorię Maxwella tej konsekwencji, mimo że Maxwell nie uświa-
damiał sobie tego, został odkryty i wykazany, po kilku nieudanych
próbach, przez G. F. Fitzgeralda w 1881 roku, w dwa lata po
śmierci Maxwella. Po drugie, sformułowanie przez Maxwella teorii
elektromagnetycznej było pierwszym krokiem w kierunku odrzucenia
przekonania, że cały byt fizyczny można wyjaśnić jako system mate-
rialny podlegający prawom Newtona, który to pogląd był gorąco
wyznawany przez Maxwella i jego szkołę. Obiektywne związki mię-
dzy teorią Newtona i Maxwella wykazują, że drugiej nie można
zredukować do pierwszej, choć fakt ten pozostał niezrozumiany aż
do pierwszych dziesięcioleci XX wieku. Program redukcji elektro-
magnetyzmu do mechaniki eteru, której konieczność uznawała szko-
ła Maxwella, był programem skazanym na niepowodzenie od same-
go początku.
Przykład ten zawiera sporo elementów, które sugerują, że sytua-
cje problemowe istnieją obiektywnie. Choć tacy zwolennicy Maxwel-
la, jak Oliver Lodge.i Joseph Larmor próbowali sporządzić modele
eteru, niektórzy fizycy na kontynencie uświadamiali sobie istnienie
innego rodzaju programu wynikającego z teorii Maxwella. Η. A. Lo-
rentz w Holandii i H. Hertz w Niemczech sądzili, że teorię Maxwella
można rozszerzyć i zastosować do nowych sytuacji ignorując przy
tym mechaniczny eter, leżący rzekomo u podłoża wielkości polo-
wych i koncentrując się na własnościach pól, zgodnie z równaniami
Maxwella. Ta droga okazała się bardzo owocna i prowadziła do
szczególnej teorii względności Einsteina. Chcę tu zwrócić uwagę, że
program rozwijany przez Lorentza, Hertza i innych był już zawarty

3
Tego dosyć kontrowersyjnego ujęcia bronię w pracy: A. F. Chalmers, „The Limitations of Maxwell's
Electromagnetic Theory", Isa, 64, 1973, ss. 469—483. Na temat prób redukcji elektromagnetyzmu do mechaniki
eteru por. A. F. Chalmers, „Maxwell's Methodology and His Application of It to Electromagnetism", Studies in
History and Philosophy of Science, 4, 1973, ss. 107—164.

9
Nauka jako praktyka społeczna 153

w pismach Maxwella w postaci obiektywnie istniejącej możliwości,


której nie rozumieli w pełni uczniowie Maxwella, choć uświadomił ją
sobie Lorentz.
Popper przeprowadza analogię między obiektywnie istniejącymi
sytuacjami problemowymi w nauce i domkiem dla ptaków w jego
ogrodzie. Domek dla ptaków stanowi obiektywnie istniejącą sytuację
problemową i zarazem sposobność do wykorzystania przez inne
ptaki. Któregoś dnia jakieś ptaki wykorzystają tę sposobność i z po-
wodzeniem użyją tego domku, aby zbudować w nim gniazdo. Ptaki
stoją przed tym problemem i sposobnością bez względu na to, czy
odnoszą się do niej, czy nie. Podobnie sytuacje problemowe istnieją
również w teoretycznej strukturze nauki, czy ich istnienie jest roz-
ważane przez uczonych i przez nich wykorzystywane, czy nie. Sytua-
cje problemowe są obiektywnymi możliwościami, co pomaga wyja-
śnić przykłady odkryć jednoczesnych w nauce, takich jak jednocze-
sne „odkrycie" prawa zachowania energii przez kilku uczonych nie-
zależnie od siebie w latach czterdziestych XIX wieku. Starając się
odpowiedzieć na pytanie o status pewnej teorii lub programu bada-
wczego, obiektywista zwraca uwagę raczej na cechy teorii lub pro-
gramów niż na poczucie przekonania lub innego rodzaju postawy
jednostek czy grup uczonych. Zwraca przede wszystkim uwagę na
przykład na związki pomiędzy teorią Newtona i Galileusza i chce
wykazać, w jakim sensie można mówić, że jedna jest lepsza od
drugiej. Nie zajmuje się pytaniami o stosunek Galileusza czy New-
tona do ich własnych teorii. Nie jest rzeczą ważną dla rozumienia
fizyki i jej rozwoju, czy Galileusz mocno wierzył w prawdziwość
swojej teorii, czy nie, choć byłoby to oczywiście istotne, gdyby
naszym celem było zrozumienie osobowości Galileusza.

3. NAUKA JAKO PRAKTYKA SPOŁECZNA

Naszkicowałem powyżej stanowisko obiektywistyczne, w świetle


którego teorie tą przede wszystkim słownymi lub matematycznymi
sformułowaniami określonej wiedzy. Ale nauka nie polega tylko na
tym, istnieje bowiem również jej aspekt praktyczny. Nauka na okre-
154 Obiektywizm

ślonym etapie staje się zbiorem technik formułowania, stosowania


i sprawdzania teorii, z których się składa. Nauka rozwija się tak
samo, jak powstaje katedra, będąca rezultatem połączonych wysił-
ków pewnej liczby jednostek, z których każda posługuje się znanymi
jej umiejętnościami. J. R. Ravetz pisze: „Wiedza naukowa jest wyni-
kiem złożonego wysiłku społecznego, powstaje jako produkt pracy
wielu specjalistów w drodze ich szczególnej interakcji ze światem
natury".4 Obiektywistyczna koncepcja nauki musi obejmować rów-
nież umiejętności i techniki, które się składają na naukę.
Istotną cechą praktycznej strony dyscyplin fizycznych od czasów
Galileusza jest to, że polegają one na eksperymencie. Eksperyment zaś
jest planowaną, podległą teorii interakcją z przyrodą. Jest skonstruowa-
ną sztucznie sytuacją w celu zbadania i sprawdzenia pewnej teorii.
Przed Galileuszem praktyki tego rodzaju nie były znane. Ważne kon-
sekwencje tej zmiany omawiam w rozdziałach trzynastym i czternastym.
Techniki eksperymentalne ulegały oczywiście zmianom wraz
z rozwojem fizyki. Budując swój zestaw doświadczalny, oceniając
jego niezawodność i posługując się nim w celu uzyskiwania danych,
eksperymentator używa umiejętności, których nauczył się po części
z podręczników, ale przede wszystkim dzięki próbom i błędom oraz
dzięki wymianie poglądów z bardziej doświadczonymi kolegami.
Choć eksperymentator ufa niezachwianie w niezawodność uzyskiwa-
nych przez siebie wyników, zaufanie to nie wystarczy, aby jego
rezultaty uznać za część wiedzy naukowej. Wyniki te muszą przejść
próby kolejnych testów, przeprowadzonych najpierw być może przez
jego kolegów. Jeżeli wyniki przejdą takie sprawdziany i zostaną
opublikowane, ich poprawność będzie przedmiotem sprawdzania
przeprowadzanego na szerszą skalę. Może okazać się, że opubliko-
wane wyniki zostaną odrzucone wobec innych danych eksperymen-
talnych lub teoretycznych. Nasuwa to myśl, że wynik eksperymental-
ny, dotyczący nowej cząstki lub będący bardziej dokładnym pomia-
rem prędkości światła czy czegoś innego, winien być raczej rozumia-
ny jako produkt złożonej działalności społecznej niż jako przekona-
nie lub własność któregoś z uczonych.

4
J. R. Ravetz, Scientific Knowledge and Its Social Problems. Oxford University Press, Oxford 1971, s. 81.
Obiektywizm w koncepcjach. 155

Inną ogólną cechą fizyki nowożytnej, różniącą ją od fizyki przed


Galileuszem oraz od innych typów wiedzy, jest to, że teorie są
formułowane przy użyciu aparatu matematycznego. Pełna charak-
terystyka nauki na pewnym etapie jej rozwoju musi zawierać opis
stosowanych przez nią technik teoretycznych i matematycznych.
Omawialiśmy już przykład wprowadzonej przez Galileusza metody,
polegającej na rozkładzie wektora na składniki i rozważaniu każdego
z nich z osobna. Innym przykładem jest technika Fouriera, polegają-
ca na uznawaniu wszelkich rodzajów fal za wariant fal sinusoidal-
nych. Zasadniczą różnicą między falowymi teoriami światła Younga
i Fresnela była możność sformułowania tej drugiej w odpowiedniej
szacie matematycznej.5
Obiektywna charakterystyka określonego etapu rozwoju fizyki
musi więc obejmować charakterystykę twierdzeń teoretycznych, nad
którymi pracują uczeni, oraz technik matematycznych i eksperymen-
talnych, za pomocą których wykonują ono swoją pracę.

4. OBIEKTYWIZM W KONCEPCJACH POPPERA,


LAKATOSA I MARKSA

Stanowisko, które za Musgrave'em6 nazywam obiektywizmem,


zostało przyjęte przez Poppera i Lakatosa, którzy gorąco je zalecają.
Jeden ze zbiorów esejów Poppera nosi charakterystyczny dla tego
stanowiska tytuł Wiedza obiektywna. Oto fragment tej książki: „Mo-
ja... teza implikuje istnienie dwóch różnych sensów wiedzy lub myśli:
(1) wiedza lub myśl w sensie subiektywnym, polegająca na stanach
umysłu, świadomości lub będąca dyspozycją do zachowania lub
działania, oraz (2) wiedza lub myśl w sensie obiektywnym, składają-
ca się z problemów, teorii i argumentów jako takich. Wiedza w tym
obiektywnym sensie jest całkowicie niezależna od czyjejkolwiek wie-

5
Por. John Worrall, „Thomas Young and the «Refutation» of Newtonian Optics: A Case Study in the
Interaction of Philosophy of Science and History of Science", w: Colin Howson, ed.. Method and Appraisal in the
Physical Sciences, Cambridge University Press, Cambridge 1976, ss. 107—179.
6
A. Musgrave, „The Objectivism of Popper's Epistemology", w: The Philosophy of Karl Popper, ed.
P. A. Schupp, Open Court, La Salle, Illinois, 1974. ss. 560—596.
156 Obiektywizm

dzy; jest również niezależna od czyjegokolwiek przekonania czy


skłonności do uznania, stwierdzania czy działania. Wiedza w obiek-
tywnym sensie jest wiedzą bez tego, który wie, jest wiedzą bez pod-
miotu poznającego."1
Lakatos w pełni zgadzał się z obiektywizmem Poppera i swoją
metodologię naukowych programów badawczych zaprojektował jako
obiektywistyczna koncepcję nauki. Mówił o „rozziewie pomiędzy
wiedzą obiektywną i jej zniekształconymi refleksami w jednostko-
wych umysłach"8 i twierdził, że „... teoria może być pseudonaukowa
nawet jeżeli jest bardzo «prawdopodobna» i wszyscy w nią wierzą,
oraz może być wartościowa naukowo, nawet jeżeli jest niewiarygod-
na i nikt w nią nie wierzy. Teoria może mieć najwyższą wartość
naukową, nawet jeżeli nikt jej nie rozumie, cóż dopiero w nią wierzy.
Poznawcza wartość teorii nie ma nic wspólnego z jej psychologicz-
nym oddziaływaniem na ludzkie umysły. Wiara, zaangażowanie, ro-
zumienie — to stany ludzkiego umysłu... Ale obiektywna, naukowa
wartość teorii... jest niezależna od ludzkiego umysłu, który ją tworzy
lub rozumie."9
Lakatos głosił, że podczas pisania historii wewnętrznych prze-
mian naukowych jest rzeczą konieczną przyjmować stanowisko obiek-
tywistyczne. „Popperowski historyk «wewnetrzny» nie musi intereso-
wać się zaangażowanymi osobami ani ich przekonaniami na temat
ich własnej działalności."10 A więc historia wewnętrznego rozwoju
nauki jest „historią nauki bezosobowej."11
W pewnym sensie obiektywistyczna teorią w zdefiniowanym tu
sensie jest również materializm historyczny, Marksowska teoria spo-
łeczeństwa i przemian społecznych. W jej ramach obiektywistyczne
podejście znajduje zastosowanie nie tylko do wiedzy, ale do społe-
czeństwa jako całości. Obiektywizm Marksa zawiera się w jego zna-

7
K. R. Popper, Objective Knowledge, Oxford University Press, Oxford 1972, s. 108—109, podkreślenia
w oryginale. Por. wyd. polskie, Wiedza obiektywna, PWN, Warszawa 1992, s. 152.
8
I. Lakatos, „History of Science and Its Rational Reconstructions", w: Boston Studies in the Philosophy of
Science, vol. 8, R. C Buck, R. S. Cohen, (eds.), Reidel Publishing Company, Dordrecht 1971, s. 99.
9
J. Worrall, G. Currie, (eds.) Imre Lakatos. Philosophical Papers, Volume I. The Methodology of Scientific
Research Programmes. Cambridge University Press, Cambridge 1978, s. 1, podkreślenia w oryginale.
10
I. Lakatos, „History of Science and Its Rational Reconstructions", op. cit., s. 127, podkreślenia w orygi-
nale.
" Ibid., s. 105.
Obiektywizm w koncepcjach.. 157

nym stwierdzeniu, że „To nie świadomość określa byt, lecz byt


społeczny określa świadomość społeczną."12 Z materialistycznego
punktu widzenia jednostki stanowią element określonej, istniejącej
uprzednio struktury społecznej, której nie wybierają, a ich świado-
mość jest kształtowana tym, co czynią i czego doświadczają w ra-
mach tej struktury. Jakkolwiek jednostki mogą uzyskiwać pewne
rozumienie istoty struktury społecznej, w której żyją, zawsze istnieć
będzie „rozziew pomiędzy (strukturą i funkcjonowaniem społeczeń-
stwa) a ich zniekształconym odbiciem w jednostkowych umysłach."
Skutki działań społecznych danej jednostki są determinowane ele-
mentami sytuacji społecznej i z reguły są inne od zamierzanych przez
tę jednostkę. Tak samo jak fizyk, chcący przyczynić się do rozwoju
fizyki, staje w obliczu pewnej obiektywnej sytuacji ograniczającej
pole możliwych wyborów i działań i wpływającej na wynik danych
działań, również jednostka dążąca do zmiany społecznej stoi w ob-
liczu sytuacji obiektywnej, która ogranicza pole możliwych wyborów
i działań i która ma wpływ na rezultat powziętych wyborów i czy-
nów. Analiza obiektywnej sytuacji jest niezbędna dla zrozumienia
zmiany społecznej w tej samej mierze, jak jest niezbędna dla zro-
zumienia zmiany naukowej.
W następnym rozdziale spróbuję przedstawić koncepcję zmiany
teorii naukowej w fizyce, która jest całkowicie obiektywistyczna.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Główne źródła na temat Popperowskiego obiektywizmu to Objective


Knowledge. An Evolutionary Approach, Oxford University Press, Oxford
1972 [wydanie polskie Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria epistemologicz-
na, PWN, Warszawa 1992, przełożył A. Chmielewski] oraz rozdział 14
Poppera The Open Society and Its Enemies, Routledge and Kegan Paul,
London 1980 [wydanie polskie, Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie,
PWN, Warszawa 1992, red. A. Chmielewski]. Obiektywizm Poppera jest
omawiany przez A. Musgrave'a w „The Objectivism of Popper's Epistemo-
logy", The Philosophy of Karl Popper, Open Court, La Salle, Illinois, 1974,
P. A. Schilpp (ed.), ss. 560—596. Stanowisko Poppera krytykuje D. Bloor
w: „Popper's Mystification of Objective Knowledge", Science Studies 4,
12
Karol Marks, Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej. Warszawa 1953.
158 Obiektywizm

1974, ss. 65—76. Naukę jako działalność społeczną rozpatruje J. R. Ravetz,


Scientific Knowledge and Its Social Problems, Oxford University Press,
Oxford 1971, J. Ziman, Public Knowledge, Cambridge University Press,
Cambridge 1973, i Leslie Sklair, Organized Knowledge, Paladin, St. Albans
1973. Wykład popularny, nie związany bezpośrednio z problemami epi-
stemologicznymi to książka Bernarda Dixona What is Science Fori, Collins,
London 1973. Pewną koncepcję marksizmu, która podkreśla aspekt obiek-
tywny i zawiera elementy obiektywistycznej koncepcji wiedzy przedstawił
współczesny francuski filozof Louis Althusser. Najważniejsze jego dzieło to
Lire le Capital, Paris 1966, [wydanie angielskie Reading Capital, New Left
Books, London 1970] oraz Pour Marx, Paris 1965, [wydanie angielskie, For
Marx, Allen Lane, Harmondsworth 1969; polskie wydanie pierwszego dzieła
Althussera, Czytanie Kapitału, PIW, Warszawa 1975]. Istotna również
w tym kontekście jest praca Dominique'a Lecourta, Marxism and Epistemo-
logy, New Left Books, London 1975.
XI. Obiektywistyczna koncepcja zmiany
teorii w fizyce

1. GRANICE OBIEKTYWIZMU W KONCEPCJI


LAKATOSA

Chciałbym teraz przedstawić koncepcję zmiany teorii, która jest


modyfikacją metodologii programów badawczych Lakatosa.1 Zanim
jednak do niej przejdę, chciałbym omówić ograniczenia koncepcji
zmiany teorii Lakatosa czy raczej wyjaśnić, dlaczego uważam, że nie
przedstawił on w ogóle koncepcji zmiany teorii.
Metodologia Lakatosa dotyczy decyzji i wyborów dokonywanych
przez naukowców. Są one dokonywane przez uczonych wówczas,
gdy przyjmują oni określony twardy rdzeń i heurystykę pozytywną.
Według Lakatosa twardy rdzeń programu Newtona ,jest «nieobalal-
ny» na mocy decyzji metodologicznych jego zwolenników", 2 a pro-
gram badawczy posiada „przyjęty na mocy umowy (a zatem na
mocy tymczasowej decyzji «nieobalalny») «twardy rdzen»."3 Pozytyw-
na heurystyka jest strategią badawczą lub „z góry powziętym pla-
nem"4, który przyjmują uczeni. „Pozytywna heurystyka decyduje
o tym, które problemy są racjonalnie wybierane przez uczonych
pracujących w ramach potężnych programów badawczych." 5
1
Przedstawiona tutaj obiektywistyczna koncepcja zmiany teorii została opublikowana w moim artykule
„Towards an Objectivist Account of Theory Change", British Journal for the Philosophy of Science, 30, 1979,
ss. 227—233, oraz w: „An Improvement and a Critique of Lakatos's Methodology of Scientific Research
Programes", Methodology and Science. 13, 1980, ss. 2—27. Dziękuję Wydawcom tych pism za zezwolenie na
wykorzystanie wymienionych materiałów w tej książce.
2
I. Lakatos, A. Musgrave, (eds.) Criticism and the Growth of Knowledge, Combridge University Press,
Cambridge 1974, s. 133.
3
I. Lakatos, History of Science and Its Rational Reconstrucions", Boston studies in the Philosophy of
Science, vol. 8, R. C. Buck, R. S. Cohen (eds.), Reidel Publishing Company, Dordrecht 1971, s. 99.
* Ibid.
3
Lakatos, Musgrave (1974), s. 137.

11 — Czym jest to...


Obiektywne możliwości 160

Istotną w tym miejscu kwestią jest to, czy uczeni mają być
świadomi ograniczeń zawartych w metodologii Lakatosa. Jeżeli nie,
to trudno jest zrozumieć, w jaki sposób metodologia ta może
wyjaśniać zmianę naukową. Samo twierdzenie, że zmiany w historii
fizyki zachodziły zgodnie z metodologią naukowych programów
badawczych, nie jest wyjaśnieniem, dlaczego tak się mianowicie
działo. Z drugiej strony, jeżeli uczeni mają działać zgodnie z meto-
dologią Lakatosa w sposób świadomy, powstają inne problemy. Po
pierwsze, trudno jest zrozumieć wówczas, dlaczego uczeni mieli
świadomość nakazów tej metodologii przez ponad dwieście lat, ale
sformułowano ją dopiero niedawno. Sam Lakatos wskazał, że istnie-
je ogromna różnica pomiędzy sformułowanymi przez Newtona zasa-
dami metodologicznymi a tymi, których przestrzegał on w praktyce. 6
Po drugie, metodologia Lakatosa, co już widzieliśmy, nie może
służyć jako sposób dyktowania uczonym ich wyborów, ponieważ,
jak sam twierdzi, jego metodologia nie została zbudowana w tym
celu. Po trzecie, wszelka próba sformułowania koncepcji zmiany
teorii, która jest uzależniona od świadomych decyzji i wyborów
uczonych, nie bierze pod uwagę „rozziewu pomiędzy wiedzą obiek-
tywną... a jej zniekształconym odbiciem w jednostkowych umys-
łach."
Lakatos, a także Popper i Kuhn czynią założenie, że zmianę
teorii należy wyjaśniać przez odwołanie do decyzji i wyborów nau-
kowców. Nie umiejąc podać poprawnych kryteriów wyboru teorii,
Lakatos i Popper nie są w stanie zarazem przedstawić adekwatnej
koncepcji zmiany teorii, natomiast Kuhn bezkrytycznie przyzwala na
dokonywanie dowolnych wyborów usankcjonowanych przez społecz-
ność naukową. W pozostałej części niniejszego rozdziału spróbuję
zmodyfikować metodologię Lakatosa w taki sposób, aby uniknąć
utożsamienia wyboru teorii i zmiany teorii.

6
I. Lakatos, „Newton's Effect on Scientific Standards", w: fmre Lakatos. Philosophical Papers, Volume I,
The Methodology of Scientific Research Programmes, Cambridge University Press, Cambridge 1978, ss. 193—222.
„Pomieszanie, ubogość Newtonowskiej teorii osiągnięcia naukowego stoi w dramatycznej sprzeczności z jasnością
i bogactwem jego naukowych osiągnięć", s. 220. Gregory Currie zauważył, że decyzje uczonych w odległej
przeszłości muszą być wyjaśniane poprzez odwołanie się do ich własnej oceny ich sytuacji, nie zaś za pomocą
jakiejś współczesnej metodologii, por. G. Currie, „The Role of Normative Assumptions in Historical Ex-
planation", Philosophy of Science, 47, 1980, ss. 456—73.

II*
Obiektywne możliwości 161

2. OBIEKTYWNE MOŻLIWOŚCI

W punkcie drugim rozdziału dziesiątego wprowadziłem pojęcie


obiektywnej możliwości rozwoju teorii lub programu naukowego. Kon-
cepcja, którą zamierzam przedstawić, opiera się na tym właśnie
pojęciu. Przy założeniu pewnej teorii oraz związanej z nią określonej
praktyki pojawia się cała gama możliwości rozwoju tej teorii. Niektóre
kierunki rozwoju teoretycznego polegać będą na zastosowaniu okreś-
lonych technik matematycznych i teoretycznych, natomiast rozwój pra-
ktyczny możliwy będzie dzięki nowym technikom eksperymentalnym.
Terminem „stopień płodności" nazywam zespół obiektywnych możliwo-
ści tkwiących w programie badawczym na pewnym etapie jego roz-
woju. Stopień płodności programu w określonym momencie jest obiek-
tywną cechą tego programu, którą posiada on bez względu na to, czy
uczeni są tego świadomi, czy nie. Stąd też jest on pojęciem różnym od
pojęcia pozytywnej heurystyki Lakatosa, która jest strategią badawczą
przyjmowaną przez uczonych w stopniu mniej lub bardziej świadomym.
Stopień płodności programu jest miarą obiektywnych możliwości jego
własnego rozwoju oraz nowych kierunków badań, które on umożliwia.
Sens pojęcia stopnia płodności częściowo oddaje Stillman Drake
przy okazji analizy fizyki Galileusza i tkwiących w niej możliwości
prowadzenia badań nowego typu: „To właśnie Galileusz, poprzez
wytrwałe stosowanie matematyki w fizyce i fizyki w astronomii, jako
pierwszy połączył matematykę, fizykę i astronomię w prawdziwie
istotny i owocny sposób. Te trzy dyscypliny zawsze uważano za
oddzielne. Galileusz ujawnił ich potrójne pokrewieństwo i otworzył
tym samym nowe obszary badań dla ludzi o bardzo odmiennych
zainteresowaniach i zdolnościach."7
Inne przykłady obrazujące to pojęcie można zaczerpnąć z przy-
padków, które miały świadczyć na rzecz metodologii Lakatosa. Się-
gając na przykład do studium Elie Zahara, dotyczącego zastąpienia
programu H. A. Lorentza przez szczególną teorię względności Ein-
steina, musimy powiedzieć8, że w 1905 roku teorie Einsteina posia-

7
Stillman Drake, Galileo Studies, University of Michigan Press, Ann Arbor 1970, s. 97.
8
Elie Zahar „Why Did Einstein's Programme Supersede Lorentz's?", w: Method and Appraisal in Physical
Sciences, ed. C Howson, Cambridge University Press, Cambridge 1976, ss. 211—275.

II*
Obiektywne możliwości 162

dała większy stopień płodności niż teoria Lorentza. Ponieważ teoria


Einsteina zawierała pewne bardzo ogólne twierdzenia dotyczące wła-
sności czasu i przestrzeni, pojawiły się możliwości zbadania konsek-
wencji tych twierdzeń w wielu dziedzinach fizyki. W przeciwieństwie
do niej, teoria Lorentza była teorią wyłącznie elektromagnetyczną
i nie można było posługiwać się nią poza tym obszarem. W swojej
analizie toczącej się rywalizacji pomiędzy falową teorią światła
Younga i korpuskularną teorią Newtona, John Worrall pisze, mając
na myśli sytuację w 1810 roku: „... z uwagi na stosunkowo słabiej
rozwiniętą teorię mechaniki ciał elastycznych w porównaniu z me-
chaniką ciał sztywnych, heurystyka programu korpuskularnego by-
ła... bardziej określona niż heurystyka programu falowego". 9 Teoria
korpuskularną w 1810 roku miała wyższy stopień płodności niż
program falowy.
Spróbuję objaśnić pojęcie stopnia płodności programu, odpowia-
dając na pewne zarzuty, które przeciwko niemu podniesiono. Za-
rzuty te są następujące: (i) pojęcie to jest zbyt niejasne, aby ze-
zwalało na ilościowe pomiary stopnia płodności programu; (ii) po-
siada tę niepożądaną konsekwencję, że im bardziej niejasny jest
program lub teoria, tym większy jest stopień jej płodności, ponieważ
dostatecznie niejasny program lub teoria będzie zgodny z praktycz-
nie każdym rodzajem zmiany teoretycznej; (iii) stopień płodności jest
pojęciem bezwartościowym jako narzędzie badań historycznych, po-
nieważ możliwości rozwoju programu ujawniają się dopiero wraz
z ich wykorzystaniem, a więc określenie stopnia płodności programu
polega tylko i wyłącznie na zapisie sposobu, w jaki faktycznie się on
rozwijał; wreszcie (iv) stopień płodności nie pomaga w wyjaśnieniu
rozwoju nauki, ponieważ stopień płodności danego programu może
być poprawnie określony i poddany analizie jedynie post factum.
Odpowiadając na zarzut (i) zgadzam się, że nie jest rzeczą moż-
liwą skonstruowanie ilościowej miary stopnia płodności programu,
ale twierdzę, że często można dokonywać jakościowych porównań
stopni płodności programów konkurencyjnych, na co wskazują przy-

9
John Worrall, „Thomas Young and the «Refutation» of Newtonian Optics: A Case Study in the
Interaction of Philosophy of Science and History of Science", ibid., s. 158. W oryginale całe to wyrażenie
wydrukowano kursywą.

II*
Obiektywne możliwości 163

taczane w kontekście metodologii Lakatosa liczne przykłady. Umoż-


liwia to sformułowanie obiektywistycznej koncepcji zmiany teorii, co
mam nadzieję wykazać.10 Gdyby zarzut (ii) był zasadny, moje stano-
wisko byłoby nie do utrzymania. Ale są dwa powody, dla których
uważam, że nie jest on uzasadniony. Po pierwsze, nie można uzna-
wać niejasno sformułowanego trybu postępowania za możliwość roz-
woju w zamierzonym tutaj sensie. Możliwość taka musi być ściśle
zdefiniowana w terminach eksperymentalnych, matematycznych lub
teoretycznych technik, którymi dysponuje uczony w określonym mo-
mencie rozwoju jego programu. Definicji tej towarzyszyć musi sfor-
mułowanie określonych teorii i hipotez, składających się na twardy
rdzeń i pas ochronny programu w tym momencie, oraz materiał, do
którego wyżej wspomniane techniki mogą się stosować. Zarzut (ii)
należy odrzucić również dlatego, że teoria o wysokim stopniu płod-
ności musi dostarczać wielu możliwości dla zajścia określonych
zmian postępowych i nie mogą to być zmiany już znane, lecz takie,
które umożliwiają przewidywanie nowych zjawisk w sensie podob-
nym do Lakatosowego.
Zarzut (iii) można najlepiej odeprzeć podając przykłady obiek-
tywnych możliwości rozwoju, które nie zostały wykorzystane. Fizyka
Archimedesa otwierała możliwości rozwoju, które pozostały niezau-
ważone przez stulecia. W swoim dziele o równowadze i środku cięż-
kości oraz o hydrostatyce wprowadził on techniki, które można było
z powodzeniem odnieść do innych obszarów i uruchomić w innych
dziedzinach. Na przykład metoda formułowania podstaw teorii
w wyidealizowanej, matematycznej postaci ujmującej systemy w ma-
tematyczną, Euklidesową przestrzeń, zastosowana przez Archimede-
sa w statyce, mogła być użyta w dynamice poprzez wprowadzenie
rozważań dotyczących dźwigni ruchomych na równi z nieruchomy-
mi, jak też przedmiotów poruszających się poprzez dane media,
a nie tylko unoszących się na nich. Możliwości tych nie wykorzy-
stano przed Galileuszem, do jego czasów bowiem nagromadziło się

10
Jeżeli chodzi o to, że stopnie płodności mogą być jedynie porównywalne, lecz że nie da się ich mierzyć
pojedynczo, to należy zauważyć, że stopnie płodności znajdują się w takiej samej sytuacji, jak cała masa innych
podstawowych pojęć w filozofii nauki, jak na przykład Popperowski stopień falsyfikowalności. Por. Popper,
Logika odkrycia naukowego, PWN Warszawa 1977, rozdział 6.
Koncepcja zmiany teorii w fizyce 164

znacznie więcej materiału, niż miał do dyspozycji Archimedes.11


Podobnie dzieła Ptolemeusza i Al Hazena otwierały możliwości roz-
woju optyki, których nie wykorzystano aż do czasów Galileusza
i Keplera. V. Ronchi, badający ten problem, pisze: „Chociaż nie
wiemy, kto pierwszy wymyślił szkła soczewkowe, znamy dość ściśle
datę ich pierwszego użycia. Stało się to gdzieś pomiędzy 1280 i 1285
rokiem. Pierwszy teleskop jednak nie pojawił się przed rokiem 1590.
Dlaczego trzeba było aż trzech całych wieków na to, aby ustawić
jedno szkło soczewkowe przed drugim?"12
Ronchi stara się następnie wyjaśnić, dlaczego nie wykorzystano
tej obiektywnej możliwości. Opisując te obiektywne możliwości po-
sługuje się materiałem z historii, fizyki i filozofii, który nie był
dostępny w badanym okresie. Adekwatny opis obiektywnych moż-
liwości i stopni płodności możliwy jest dopiero post factum. Za-
strzeżenie (iv) jest więc w pewnym sensie właściwe. Jednakże fakt, że
uczeni nie są i nie muszą być świadomi stopnia płodności ich pro-
gramów, jest siłą mojego stanowiska, a nie jego słabością. Jest to po
prostu cecha umożliwiająca obiektywistyczna koncepcję zmiany teo-
rii w nauce, dzięki której można uniknąć elementów subiektywistycz-
nych zawartych w koncepcji Lakatosa.

3. OBIEKTYWISTYCZNA KONCEPCJA ZMIANY


TEORII W FIZYCE
Teraz mogę zaproponować obiektywistyczna koncepcję zmiany
teorii w fizyce nowożytnej, która obowiązuje w ramach pewnych
istotnych ograniczeń; ograniczenia te omawiam w punkcie czwar-
tym. Koncepcja ta opiera się na założeniu, że w społeczeństwach,
w których istnieje działalność praktyczna znana jako nauka fizyki,
istnieją również uczeni posiadający określone umiejętności, zasady
i skłonności umysłowe, umożliwiające im rozwijanie tej nauki. Mu-
szę na przykład założyć, że w sytuacjach, gdzie obiektywistyczna

11
Gdy idzie o związki miedzy dziełem Archimedesa i Galileusza, por. Maurice Ciavelin. The Natural
Philosophy of Galileo, M. I. T. Press, Cambridge, Massachusetts 1974, rodział 3.
12
V. Ronchi, „The Influence of the Early Development of Optics on Science and Philosophy" w: Galileo:
13
François
Man of Science,
Jacob, The
E. McMullin
Logic of Life:
(ed.),ABasic
History
Books,
of Heredity,
New York Vintage
1967,Books,
ss. 195—206, podkreślenia
New York 1976, s. II.w oryginale.
Koncepcja zmiany teorii w fizyce 165

analiza ujawnia istnienie określonych technik eksperymentalnych lub


teoretycznych, znajdą się uczeni lub ich grupy o odpowiednich umie-
jętnościach intelektualnych i adekwatnych zasobach materialnych,
którzy wdrożą te techniki w praktykę. Zakładam, że założenie to jest
słuszne w odniesieniu do ponad dwustuletniego okresu istnienia fizy-
ki w Europie.
Jeżeli spełnione jest moje założenie socjologiczne, możemy przy-
jąć, że — jeśli istnieje obiektywna możliwość rozwoju danego pro-
gramu badawczego — prędzej czy później jacyś uczeni ją wykorzy-
stają. Jeżeli pewien program zawiera więcej obiektywnych możliwo-
ści rozwoju niż konkurencyjny, będzie się on wówczas rozwijał szyb-
ciej niż konkurencyjny w miarę wykorzystywania tych możliwości.
Będzie tak nawet wówczas, gdy większość uczonych pracuje w ra-
mach programu o mniejszym stopniu płodności. W takim wypadku
mniejszość naukowa, pracująca w ramach bardziej płodnego pro-
gramu, szybko osiągnie sukces, podczas gdy większość, reprezen-
tująca przeważający pogląd, będzie na próżno starać się wykorzystać
nie istniejące możliwości. François Jacob ujmuje tę ideę w następują-
cy sposób: „W nie kończącej się dyskusji pomiędzy tym, co jest,
i tym, co może być, w poszukiwaniu choćby szczelinki ujawniającej
jakąś inną możliwość, zakres swobody pojedynczego badacza jest
czasami bardzo wąski. W miarę jak rośnie ilość praktykujących daną
naukę, maleje rola jednostki; jeżeli dzisiaj nie dokonano jakiegoś
odkrycia, bardzo często zostanie ono dokonane gdzieś indziej na-
stępnego dnia."13
Moje stanowisko można zilustrować rozszerzając analogię z dom-
kiem dla ptaków z rozdziału dziesiątego, gdzie posłużyłem się nią,
aby przedstawić obrazowo obiektywny charakter sytuacji problemo-
wych. Porównajmy ogród zawierający dużą ilość domków dla pta-
ków z innym, podobnym ogrodem, gdzie nie ma żadnych domków
dla ptaków. Jeżeli otoczenie obu tych ogrodów jest zamieszkane
przez ptaki mniej więcej tak samo, to jest rzeczą bardzo praw-
dopodobną, że po kilku miesiącach lub latach znacznie więcej pta-
ków osiedli się w ogrodzie z domkami dla ptaków niż w drugim.

13
François Jacob, The Logic of Life: A History of Heredity, Vintage Books, New York 1976, s. II.
Koncepcja zmiany teorii w fizyce 166

Zjawisko to da się wyjaśnić w terminach obiektywnych możliwości


zagnieżdżenia się oferowanych przez jeden z ogrodów, lecz nie drugi.
Ważną cechą tego przykładu jest to, że nie ma potrzeby odwoływa-
nia się do decyzji ptaków czy też racjonalności lub nieracjonalności
tych decyzji w tym wyjaśnieniu.
Jeżeli spełnione są moje założenia socjologiczne, wówczas pro-
gram o większym stopniu płodności przypuszczalnie zwycięży nad
programem o mniejszym stopniu płodności. Jednakże sam wysoki
stopień płodności nie wystarcza, aby zagwarantować sukces pro-
gramu, ponieważ nie ma żadnej pewności, że próby wykorzystania
możliwości będą skuteczne. Nawet program o wysokim stopniu pło-
dności może skończyć się na niczym, o czym świadczy na przykład
teoria wirów Williama Thompsona, która miała wyjaśniać własności
atomów i molekuł, przedstawiając je jako wiry w doskonale elastycz-
nym, pozbawionym przyczepności eterze. Teoria ta dawała wiele
możliwości rozwoju, na co zwracał uwagę w znaczący sposób Max-
well.14 Mimo to próba jej wykorzystania nie przyniosła sukcesu
i teoria ta została rychło wyparta przez programy bardziej skuteczne.
Obiektywistyczna koncepcja zmiany teorii musi więc brać pod uwagę
nie tylko względne stopnie płodności konkurencyjnych programów,
ale także ich praktyczne sukcesy. Rozważania o stopniu płodności
należy uzupełnić obiektywistyczna koncepcją względnych możliwości
przewidywania nowych zjawisk przez konkurencyjne programy.
Nie mam nowych propozycji, gdy idzie o koncepcję nowych
przewidywań ponad te, które znane są z literatury przedmiotu.15
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że istnieje bliski związek
pomiędzy nowymi przewidywaniami a stopniem płodności. Potwier-
dzenia nowych przewidywań mogą stanowić początek nowych badań
i na tym polega ich znaczenie. Kiedy na przykład Hertzowi udało się
wytworzyć fale radiowe, co potwierdzało nowatorskie przewidywania
teorii elektromagnetycznej Maxwella, pojawiła się nagle ogromna
ilość możliwości, które zainicjowały badania nad własnością fal ra-
14
J. C. Maxwell, „Atom", w: The Scientific Papers of James Clerk Maxwell, vol. 2, W. D. Niven (ed.),
Dover, New York 1965, ss. 445—84, zwl. s. 471.
15
Ale próbował je przedstawić Elie Zahar w: „Why Did Einstein's Programme Supersede Lorentz's", oraz
A. Musgrave, ,, Logical Versus Historical Theories of Confirmation", British Journal for the Philosophy of Science,
13
François
25, 1974, Jacob, The Logic of Life: A History of Heredity, Vintage Books, New York 1976, s. II.
ss. 1—23.
Słowo ostrzeżenia 167

diowych, pomiary prędkości światła w nowy, bardziej dokładny spo-


sób, próby wytwarzania mikrofal jako nowego narzędzia badania
własności materii, oraz nowe obszary w badaniach astronomicznych.
Obiektywistyczna koncepcja zmiany teorii musi wziąć pod uwagę to,
czy i w jakim stopniu programy prowadzą do odkryć nowych zja-
wisk i czy te nowe odkrycia same w sobie są w stanie zapocząt-
kować nowe typy badań.
Program zawierający spójny twardy rdzeń, który umożliwia jego
rozwój, będzie faktycznie rozwijać się w sposób spójny, gdy moż-
liwości te zostaną rzeczywiście wykorzystane. Stopień płodności pro-
gramu wzrasta, gdy okaże się, że program ten prowadzi do sukcesu
w przewidywaniach. Ewolucja programu, która rozbija spójność
twardego rdzenia, z tej właśnie przyczyny ulegnie zahamowaniu. Na
przykład prawo grawitacji, jako element twardego rdzenia teorii
Newtona, da się wyjaśnić w kategoriach stopnia płodności płynącej
z tego założenia i udanych przewidywań, do których ono prowadzi-
ło. Natomiast próby modyfikacji tego programu poprzez wprowa-
dzenie prawa siły, różniącego się nieznacznie od prawa grawitacji,
spełzły na niczym, ponieważ nie stwarzały sposobności dla spójnego
rozwoju, mimo że niektórzy uczeni starali się tę modyfikację przefor-
sować.16 Ciągłość nauki, którą Lakatos identyfikuje z trwałością
twardego rdzenia, można wyjaśnić za pomocą stopnia płodności
programów bez powoływania się na metodologiczne decyzje uczo-
nych.

4. SŁOWO OSTRZEŻENIA

W tym paragrafie będę bronić mojej obiektywistycznej koncep-


cji zmiany teorii przed pewnymi, aż nadto mi znanymi dezinter-
pretacjami.
Starałem się przedstawić koncepcję zmiany teorii, która nie opie-
ra się na decyzjach metodologicznych uczonych. Nie chcę przez to

16
Próby modyfikacji twardego rdzenia programu Newtona wspomina A. Musgrave w: ,.Method or Mad-
ness", Essays in Memory of Imre Lakatos, R. S. Cohen, P. K. Feyerabend i M. W. Wartofsky, Reidel Publishing
Company, Dordrecht 1976, ss. 457—491, zwt. ss. 464—473.
Słowo ostrzeżenia 168

sugerować, że nauka rozwija się jakoś na własną rękę, bez interwen-


cji istot ludzkich. Jeżeli obiektywne możliwości rozwoju danego pro-
gramu w fizyce mają być wykorzystane, może się to stać wyłącznie
dzięki umiejętnościom konkretnych uczonych. Bez nich fizyka po
prostu nie istniałaby, cóż dopiero postęp. Mimo tego, jeżeli moja
koncepcja zmiany teorii jest poprawna, to proces zmiany teorii wy-
kracza poza świadome intencje, wybory i decyzje fizyków. W szcze-
gólności nie jest on zależny od decyzji metodologicznych fizyków. Nie
twierdzę na przykład, że uczeni powinni wybierać teorie o najwięk-
szym stopniu płodności, zwłaszcza że typowy naukowiec nie będzie
w stanie ocenić zawczasu możliwości rozwoju zawartych w teorii czy
programie. Moja koncepcja przyjmuje, że jeżeli jakaś sposobność
rozwoju istnieje, pewien uczony lub grupa naukowców w końcu ją
wykorzysta, ale nie głosi, że dany naukowiec lub ich grupa będą
świadomi wszystkich możliwości rozwojowych. Moja koncepcja od-
dziela problem zmiany teorii od problemu wyboru teorii.
Nie ma żadnych gwarancji, że założenia socjologiczne, na któ-
rych opiera się obiektywistyczna koncepcja zmiany teorii w fizyce,
będą zawsze spełnione. Nie są one spełnione w Europie średnio-
wiecznej i można przypuszczać, że podobnie rzecz się ma współcze-
śnie. Z pewnością sposób finansowania badań przez rządy i mono-
pole przemysłowe powoduje, że pewne obiektywne możliwości roz-
woju nie mogą być wykorzystane i w rezultacie postęp w fizyce
coraz bardziej uzależnia się od czynników zewnętrznych wobec fizy-
ki. Niemniej jednak moje założenia socjologiczne były spełnione
przez okres około dwustu lat rozwoju fizyki i zaproponowana przeze
mnie koncepcja odnosi się właśnie do tego okresu. Jeżeli założenie to
nie jest spełnione, należy poszukiwać odmiennej koncepcji zmiany
teorii naukowej. Nie twierdzę bowiem, że moja koncepcja ma chara-
kter uniwersalny.
Przyjmowane przeze mnie założenia socjologiczne nigdy nie są
spełnione całkowicie. Subtelna struktura krótkotrwałych zmian w fi-
zyce w nieunikniony sposób zależy od takich czynników, jak osobo-
wości uczonych, skuteczność ich wzajemnej komunikacji, itd. Uwa-
żam jednak, że postęp w fizyce w długiej perspektywie można wyja-
śnić przy użyciu mojej koncepcji zmiany teorii, przy założeniu oczy-
Słowo ostrzeżenia 169

wiście, że faktycznie istnieją uczeni obdarzeni odpowiednimi umiejęt-


nościami i dysponujący adekwatnymi środkami materialnymi. Moja
koncepcja, odróżniająca krótko- i długoterminowe perspektywy ba-
dań, odnosi się do skal czasowych implikowanych przez stwierdzenia
w rodzaju: „teoria Einsteina zastąpiła teorię Lorentza".

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Książka pod redakcją Colina Howsona, Method and Appraisal in the


Physical Sciences, Cambridge University Press, Cambridge 1976, zawiera
szereg znakomitych studiów, które mają przemawiać na rzecz metodologii
Lakatosa. Uważam, że po odpowiednich modyfikacjach stanowiłyby one
poparcie dla mojej obiektywistycznej koncepcji zmiany teorii.
XII. Feyerabend: anarchistyczna teoria
wiedzy
Jedną z najbardziej wyzywających i prowokacyjnych teorii nauki
we współczesnej filozofii jest koncepcja proponowana w bardzo barw-
ny sposób przez Paula Feyerabenda i żaden podręcznik do filozofii
nauki nie może jej pominąć. W tym rozdziale omówię główne ele-
menty koncepcji Feyerabenda na podstawie jego książki Against
Method.1

1. WSZYSTKO WOLNO
Feyerabend głosi, że żadna z dotychczasowych metodologii nie
odniosła sukcesu. Twierdzi, że łatwo to można sprawdzić porów-
nując ich tezy z historią nauki. Wiele argumentów Feyerabenda
przeciwko metodologiom, określonym przeze mnie jako indukcjoni-
styczne i falsyfikacjonistyczne, przypomina argumenty przywołane
w tej książce. W istocie moje poglądy są częściowo zależne od pism
Feyerabenda. Autor ten przekonywająco argumentuje, że różnym
metodologiom nauk nie udało się zaproponować reguł kierowania
pracą uczonych. Mówi także, że wobec złożoności historii nauki
trudno jest oczekiwać, aby można było wyjaśnić naukę za pomocą
kilku prostych zasad metodologicznych. Pisze na przykład: „Przeko-
nanie, że nauka może i powinna rozwijać się według jakichś trwa-
łych i powszechnych reguł, jest w równej mierze nierealistyczne jak
i zgubne. Jest nierealistyczne, ponieważ przyjmuje zbyt uproszczony
pogląd na ludzkie zdolności i okoliczności powodujące ich rozwój
lub mu sprzyjające. I jest zgubne, ponieważ próby narzucenia reguł
1
Paul Feyerabend, Against Method: Outline of an Anarchistic Theory of Knowledge, New Left Books,
London 1975.
Wszystko wolno 173

powodują, że nasze zawodowe kwalifikacje rosną kosztem naszego


człowieczeństwa. Przekonanie to jest nawet szkodliwe dla samej nau-
ki, ponieważ zaniedbuje złożone fizyczne i historyczne warunki wpły-
wające na zmiany naukowe. Powoduje ono, że nauka staje się mniej
elastyczna i bardziej dogmatyczna... Analizy przypadków przedsta-
wione w powyższych rozdziałach przemawiają przeciwko powszech-
nej obowiązywalności jakiejkolwiek reguły. Wszystkie metodologie
mają swe ograniczenia i jedyną regułą, która wychodzi obronną ręką
to «wszystko wolno»."2
Jeżeli przez metodologie nauk rozumieć reguły kierujące wybo-
rem i decyzjami uczonych, to wydaje mi się, że stanowisko Feyera-
benda jest poprawne. Wobec złożoności dowolnej realnej sytuacji
w nauce i nieprzewidywalności przyszłych rezultatów naukowych,
nie ma wielkiej nadziei na to, że zjawi się metodologia, dzięki której
racjonalny uczony będzie mógł przyjąć na przykład teorię A, od-
rzucić teorię B, lub preferować raczej teorię A niż B. Reguły takie
jak: „przyjmuj teorię, która jest najsilniej potwierdzana przez uznane
fakty", lub „odrzucaj teorie, które są w sprzeczności z unanymi
faktami", nie dają się pogodzić z epizodami nauki, uznanymi po-
wszechnie za kamienie milowe w jej rozwoju. Argumentacja Feyera-
benda przeciwko metodzie uderza w metodologie, których celem jest
wypracowanie reguł pracy uczonego. Dlatego też uznaje Lakatosa za
bratnią duszę w anarchizmie, ponieważ jego metodologia nie ustana-
wia reguł wyboru teorii lub programów. „Metodologia programów
badawczych dostarcza standardów wspomagających uczonego w oce-
nie sytuacji historycznej, w której podejmuje on swoje decyzje; ale
nie zawiera reguł, które mówią mu, co ma robić."3 Uczony zatem
nie jest ograniczony regułami metodologa. W tym sensie wszystko
mu wolno.
Fragment tekstu, napisanego przez Feyerabenda dekadę przed
Against Method, uprzytamnia fakt, że zasady „wszystko wolno" nie
należy interpretować zbyt szeroko. We fragmencie tym Feyerabend
stara się odróżnić rozsądnego naukowca od szaleńca.

2
Ibid., s. 295—296, podkreślenia w oryginale.
3
Ibid., s. 196, podkreślenia w oryginale.
Niewspółmierność 172

„Różnica nie polega na tym, że ci pierwsi [ludzie „godni szacun-


ku"] sugerują to, co jest prawdopodne i co obiecuje sukces, a drudzy
[szaleńcy] wybierają to, co nieprawdopodobne, absurdalne i co musi
skończyć się źle. Różnica ta nie może na tym polegać, ponieważ
nigdy nie wiemy z góry, że teoria odniesie sukces, czy załamie się.
Odpowiedź na takie pytanie zajmuje wiele czasu, a każdy krok
wiodący ku niej może być odwołany... Nie, różnica między szaleń-
cem a szacownym myślicielem polega na badaniach, które są prowa-
dzone po przyjęciu określonego punktu widzenia. Szaleniec zazwy-
czaj zadowala się obroną punktu widzenia w jego pierwotnej, nie
rozwiniętej, metafizycznej formie i nie ma zamiaru sprawdzać jego
użyteczności w tych wszystkich wypadkach, które świadczą na ko-
rzyść przeciwnika, czy nawet nie chce przyznać, że istnieją jakiekol-
wiek problemy. Tym, co odróżnia «szacownego mysliciela» od sza-
leńca, są dalsze badania, ich szczegółowość, świadomość trudności,
znajomość ogólnego stanu wiedzy, świadomość podnoszonych za-
rzutów, nie zaś pierwotna zawartość jego teorii. Jeżeli kto sądzi, że
należy dać Arystotelesowi jeszcze jedną szansę, to niech to zrobi,
a my poczekamy, co z tego wyjdzie. Jeżeli wraz z tym stwierdzeniem
spocznie na laurach i nie podejmie się stworzenia nowej dynamiki,
jeżeli nie jest świadom wstępnych trudności tego stanowiska, to nie
ma się czym zajmować. Jeżeli jednak dzisiejsza forma arystotelizmu
nie odpowiada mu i próbuje dostosować go do ogólnej sytuacji
w astronomii, fizyce i mikrofizyce, gdy poszukuje nowych wskazó-
wek i spogląda na stare problemy z nowego punktu widzenia, to
bądźmy wdzięczni, że znalazł się w końcu ktoś, kto ma niecodzienne
pomysły, i nie próbujmy z góry go powstrzymać za pomocą nieisto-
tnych i błędnych argumentów".4
Krótko, jeżeli ktoś chce przyczynić się do rozwoju fizyki, nie
musi znać współczesnych metodologii nauki, ale powinien znać się
na fizyce. Nie wystarczy kierować się wyłącznie swymi kaprysami

4
Paul Feyerabend, „Realism and Instrumentalism: Comments on the Logic of Factual Support", w: The
Critical Approach to Science and Philosophy, M. Bunge (ed.), Free Press, New York 1964, s. 305, podkreślenia
w oryginale. Feyerabend nie zawsze przychyla się do zdania krytyków, którzy utrzymują, iż ciągle podpisuje się
pod tym, co uprzednio napisał. (Por. Against Method, s. 114). Nie obchodzi mnie zbytnio, czy Feyerabend
akceptuje własne idee z przeszłości. Obok pewnych zastrzeżeń wobec indywidualistycznego wydźwięku tego
fragmentu zgadzam się z nim i nie znajduję żadnych argumentów przeciw niemu w Against Method.
Niewspółmierność 173

i skłonnościami w nierozważny sposób. Nie jest więc prawdą, że


w nauce zupełnie wszystko wolno. Feyerabend argumentuje przeciw-
ko metodzie wykazując, że nie jest rzeczą dobrą ograniczać wybory
i decyzje uczonych za pomocą reguł metodologicznych. Jeżeli jednak
przyjmujemy strategię z poprzedniego rozdziału, oddzielając problem
reguł wyboru teorii od problemu wyboru teorii, to problemy pierw-
szego rodzaju nie będą stwarzać trudności dla określonej koncepcji
zmiany teorii. Ośmielam się twierdzić, że mojej koncepcji zmiany
teorii nic nie grozi ze strony krytyki wytoczonej przez Feyerabenda
przeciwko metodzie.

2. NIEWSPÓŁMIERNOŚĆ
Istotnym składnikiem Feyerabendowskiej analizy nauki jest teza
o niewspółmierności, która ma wiele wspólnego z poglądami Kuhna,
omówionymi w rozdziale ósmym. 5 Koncepcja niewspółmierności, za-
proponowana przez Feyerabenda, opiera się na zależności obserwacji
od teorii, co omówiliśmy w rozdziale trzecim. Znaczenia i interpreta-
cje pojęć oraz zdań obserwacyjnych, w których one występują, zale-
żą od kontekstu teoretycznego. W niektórych wypadkach podstawo-
we zasady dwóch konkurencyjnych teorii mogą być tak różne od
siebie, że nie można nawet sformułować podstawowych pojęć jednej
teorii w terminach drugiej, co ma tę konsekwencję, iż żadne zdania
obserwacyjne nie będą dla nich wspólne. W takich sytuacjach jest
rzeczą logicznie niemożliwą porównanie konkurencyjnych teorii. Nie
można wyprowadzić konsekwencji, które służyłyby jako środek ich
porównania. Takie dwie teorie są niewspółmierne.
Jednym z cytowanych przez Feyerabenda przykładów niewspół-
mierności jest relacja pomiędzy mechaniką klasyczną i teorią względ-
ności. Według pierwszej z tych teorii — zinterpretowanej realistycz-
nie, tj. przy założeniu, że teoria ta jest próbą opisu tego, jaki
rzeczywiście świat jest, ten obserwowalny i ten nieobserwowalny6 —
s
Feyerabend omawia zwiąki między teorią Kuhna i własnymi poglądami w „Changing Patterns of Recon-
struction", British Journal for the Philosophy of Science, 28, 1977, ss. 351—382. Zagadnienie niewspółmierności
Feyerabend omawia również w Against Method, rozdział 17.
6
Problem realizmu jest przedmiotem następnego rozdziału.
Niewspółmierność 174

przedmioty fizyczne posiadają kształt, masę i objętość. Przedmioty


fizyczne posiadają te własności i mogą one ulegać zmianie wskutek
oddziaływań fizycznych. W teorii względności, zinterpretowanej rea-
listycznie, takie własności jak kształt, masa i objętość nie istnieją,
lecz stają się stosunkami pomiędzy przedmiotami a układem od-
niesienia i mogą ulegać zmianom bez jakichkolwiek oddziaływań
fizycznych na nie, wskutek samej zmiany układu odniesienia. W re-
zultacie każde zdanie obserwacyjne, odwołujące się do przedmiotów
fizycznych w ramach mechaniki klasycznej, będzie miało inne zna-
czenie niż zdanie obserwacyjne o podobnej formie z teorii względno-
ści. Te dwie teorie są niewspółmierne, nie można więc ich porów-
nywać poprzez porównania ich konsekwencji logicznych. Jak pisze
Feyerabend: „Nowy system pojęciowy, który powstaje [w teorii
względności] nie tylko odmawia istnienia klasycznym stanom rzeczy:
nie pozwala on nawet sformułowań zdań wyrażających takie stany
rzeczy. Teoria ta nie dzieli i dzielić nie może ani jednego zdania ze
swą poprzedniczką, przyjmując cały czas, że nie posługujemy się
teoriami jako schematami klasyfikacyjnymi, służącymi wyłącznie po-
rządkowaniu neutralnych faktów... pozytywistyczny schemat postępu
z Popperowskimi okularami na nosie załamuje się."7
Feyerabend wspomina inne pary niewspółmiernych teorii, wśród
nich mechanikę kwantową i mechanikę klasyczną, teorię impetusu
i mechanikę Newtona, materializm i dualizm psychofizyczny.
Z faktu, że teorie konkurencyjne są niewspółmierne nie wynika,
że w żaden sposób nie można ich porównać. Jeden ze sposobów
porównywania takich teorii polega na konfrontowaniu ich z ciągiem
sytuacji obserwowalnych i rejestrowaniu stopnia, w jakim każda
z konkurencyjnych teorii stoi w zgodzie z tymi sytuacjami, interpre-
towanymi w ich własnych kategoriach. Inne sposoby porównywania
teorii, wspomniane przez Feyerabenda, polegają na ocenie tego, czy
są one linearne czy nielinearne, spójne czy niekoherentne, czy są
śmiałymi czy ostrożnymi przybliżeniami, itd.8
Przechodząc do problemu wyboru teorii, napotykamy trudność

7
Against Method, s. 275—276, podkreślenia w oryginale.
8
„Changing Patterns of Reconstruction", s. 365, przypis 2.
Niewspóhniemość 175

dotyczącą tego, który zestaw kryteriów należy wybrać w sytuacji


konfliktu tych kryteriów. Według Feyerabenda wybór kryteriów,
a w rezultacie wybór pomiędzy niewspółmiernymi teoriami, jest osta-
tecznie subiektywny.
„Przejście do kryteriów pozbawionych treści powoduje, że wybór
teorii przestaje być czynnością «racjonalna» i «obiektywna», jedno-
wymiarową i staje się złożoną dyskusją, obejmującą sprzeczne prefe-
rencje, i większą rolę odgrywa w niej propaganda, jak to się dzieje
we wszystkich przypadkach dotyczących preferencji."9
Niewspóhniemość według Feyerabenda, choć nie odbiera wszy-
stkich środków porównywania niewspółmiernych teorii, ujawnia ko-
nieczny subiektywny aspekt nauki. „To, co pozostaje [po tym, gdy
odrzuciliśmy możliwość logicznego porównywania teorii za pomocą
porównań zbiorów konsekwencji dedukcyjnych], to oceny estetyczne,
sądy smaku, przesądy metafizyczne, pragnienia religijne, czyli, krót-
ko, nasze subiektywne życzenia."10
Zgadzam się z Feyerabendem, że niektórych teorii konkurencyj-
nych nie można porównywać za pomocą środków logicznych. Sądzę
jednak, że jego subiektywistyczne wnioski można odeprzeć na wiele
sposobów. Jeżeli mamy na uwadze zagadnienie wyboru teorii, uwa-
żam, że pewien czynnik subiektywny odgrywa sporą rolę, gdy nau-
kowiec wybiera jakąś teorię lub decyduje się pracować raczej nad
jedną niż drugą, choć wybory takie znajdują się — obok wymienio-
nych przez Feyerabenda powyżej czynników — pod wpływem czyn-
ników „zewnętrznych", takich jak perspektywy kariery czy dostęp
do funduszy. Należy jednak powiedzieć, że choć jednostkowe sądy
i życzenia są w pewnym sensie subiektywne i nie mogą być określone
jednoznacznie za pomocą argumentów logicznie przekonywających,
nie znaczy to, że są one odporne na racjonalną argumentację. Prefe-
rencje jednostek można krytykować, pokazując na przykład, że są
one wewnętrznie sprzeczne lub że mają konsekwencje, które ta jed-
nostka chciałaby odrzucić.11 Mam świadomość, że preferencje jedno-

» Ibid., s. 366.
10
Against Method, s. 285, podkreślenia w oryginale.
11
Jeżeli jednostka, której preferencje zostały poddane takiej krytyce, odpowiada, że nie obchodzi jej, iż jej
preferencje są niekoherentne i nie reaguje na normalne zarzuty o niekoherencję, nie widzę żadnego powodu, aby ją
traktować poważnie. Istotne w tym miejscu jest Feyerabendowskie rozróżnienie na szaleńców i „szacownych myślicieli".

12 — Czym jest to...


Nauka czy voodoo? 176

stek nie są określone wyłącznie drogą argumentacji racjonalnej, że


można je w dość dużym stopniu kształtować i formować za pomocą
warunków materialnych, w których działa i żyje dana jednostka.
(Na przykład istotna zmiana w perspektywach kariery danej osoby
będzie miała prawdopodobnie znacznie większy wpływ na jej prefe-
rencje niż racjonalna argumentacja). Mimo to subiektywne przeko-
nania i pragnienia nie są święte i nie są czymś danym raz na zawsze.
Można je krytykować i zmieniać zarówno za pomocą argumentacji
jak i warunków materialnych. Feyerabend przyjmuje przekonanie, że
nauka zawiera czynnik subiektywny, ponieważ sądzi, że daje to
uczonemu pewien stopień wolności nieobecnej w „bardziej przyziem-
nych sferach" nauki.12 Poniżej powrócę jeszcze do Feyerabendow-
skiej koncepcji wolności.
Drugi sposób odparcia przekonania Feyerabenda o niewspół-
mierności oddala nas od kwestii wyboru teorii. Zahara studium
przypadku współzawodnictwa pomiędzy teoriami Lorentza i Ein-
steina, odpowiednio zmodyfikowane w świetle mojej obiektywistycz-
nej koncepcji zmiany teorii, wyjaśnia, w jaki sposób i dlaczego
teoria Einsteina ostatecznie zastąpiła teorię Lorentza. Wyjaśnienie
to odwołuje się do zakresu, w jakim teoria Einsteina proponowała
więcej obiektywnych możliwości rozwoju niż teoria Lorentza, oraz
do wyników, jakie przyniosły te obiektywne możliwości. Wyjaś-
nienie to jest możliwe, mimo że teorie te są do pewnego stopnia
niewspółmierne w sensie Feyerabenda,13 choć nie ma ono subiek-
tywistycznego charakteru. Należy przyznać, że subiektywne decyzje
i wybory będą się zawierać w przyjętym przeze mnie założeniu
socjologicznym, od którego zależy moja obiektywistyczna koncep-
cja. Zakłada ona, że istnieją uczeni posiadający odpowiednie umie-
jętności i środki, dzięki którym mogą wykorzystywać pojawiające
się możliwości rozwoju. Inni uczeni lub grupy badaczy mogłyby
dokonać innych wyborów w tej samej sytuacji, ale moja koncepcja
zmiany teorii nie zależy od jednostkowych preferencji kierujących
tymi wyborami.

12
Against Method, s. 285.
13
Chociaż Feyerabend nie wymienia tej pary teorii jako niewspółmiernych, wydaje się sądzić, że teoria
Lorentza zawiera mechanikę klasyczną, jak również klasyczne pojęcie przestrzeni, czasu i masy.

12·
Nauka czy voodoo? 177

3. NAUKA CZY VOODOO?


Inny istotny aspekt koncepcji nauki Feyerabenda dotyczy związ-
ków pomiędzy nauką a innymi formami wiedzy. Wskazuje on, że
wiele teorii metodologicznych uznaje bez żadnej argumentacji, iż
nauka (a przynajmniej fizyka) jest paradygmatem racjonalności. Dla-
tego też Feyerabend pisze o Imre Lakatosu: „Ukończywszy swą
«rekonstrukcje» nauki nowożytnej, [Lakatos] używa jej przeciwko
innym typom refleksji, jak gdyby było wiadomo, że nowożytna nauka
jest lepsza od magii lub od nauki arystotelesowskiej, i że nie przyno-
si ona zwodniczych wyników. Nie ma tam jednak ani krzty ar-
gumentacji. «Racjonalne rekonstrukcje» uznają «podstawowa wiedzę
naukowa» za oczywistą, lecz nie wykazują, że jest ona czymś lepszym
od «podstawowej wiedzy» czarownic i szamanów."14
Feyerabend słusznie uskarża się, że obrońcy nauki zazwyczaj
uważają ją za coś lepszego od innych form wiedzy, bez ich uprzed-
niego zbadania. Spostrzega, że „krytyczni racjonaliści" i obrońcy
Lakatosa poddali naukę dość szczegółowemu badaniu, ale ich stosu-
nek do marksizmu lub astrologii czy innych tradycyjnych herezji jest
bardzo odmienny. Wystarcza im najbardziej pobieżna analiza i naj-
słabsze argumenty."15 Feyerabend wspiera to stwierdzenie odpowie-
dnimi przykładami.
Feyerabend nie przyjmuje we własnej koncepcji przekonania
o wyższości nauki nad innymi formami wiedzy. Przyjąwszy tezę
o niewspółmierności, odrzuca przekonanie, że możliwy jest rozstrzy-
gający argument na rzecz nauki i przeciwko innym, niewspółmier-
nym formom świadomości. Jeżeli nauka ma być porównywana z in-
nymi formami wiedzy, należy najpierw zbadać naturę, cele i metody
nauki na równi z celami, metodami i naturą innych typów wiedzy.
Można to uczynić poprzez studia nad „historycznymi zapisami —
podręcznikami, oryginalnymi dokumentami, sprawozdaniami ze spo-
tkań i rozmów prywatnych, listów i tym podobnych."16 Nie można
nawet bez dalszych badań zakładać, że dana forma wiedzy musi być
14
Against Method, s. 205, podkreślenia w oryginale.
15
P. Feyerabend, „On the Critique of Scientific Reason, w: Method and Appraisal in the Physical Sciences,
C. Howson (ed.), s. 315, przypis 9.
16
Against Method, s. 253.

12·
Nauka czy voodoo? 178

zgodna z regułami logiki w tym sensie, w jakim reguły te są za-


zwyczaj rozumiane przez współczesnych filozofów i racjonalistów.
Niezgodność pewnego rodzaju wiedzy z wymogami klasycznej logiki
może, ale nie musi być wadą. Feyerabend przytacza przykład współ-
czesnej mechaniki kwantowej. Aby odpowiedzieć na pytanie, czy
sposoby rozumowania, zawarte w niektórych wersjach tej teorii,
łamią reguły logiki klasycznej, należałoby zbadać samą mechanikę
kwantową oraz sposoby jej funkcjonowania. Takie badania mogą
ujawnić nową logikę, która być może posiadać będzie pewną prze-
wagę nad logiką tradycyjną. Z drugiej strony odkrycie sprzeczności
z logiką może okazać się poważną krytyką mechaniki kwantowej.
Byłoby tak, gdyby na przykład odkryto sprzeczności, które posiada-
łyby niepożądane konsekwencje, tj. gdyby odkryto, że dla każdego
przewidywanego przez tę teorię zdarzenia, przewidywałaby ona zara-
zem zaprzeczenie tego zdarzenia. Sądzę, że Feyerabend byłby się
z tym zgodził, ale nie sądzę, aby przykładał do tego wiele uwagi.
Zgadzam się ze sporą częścią poglądów Feyerabenda dotyczą-
cych porównania fizyki z innymi formami wiedzy. Jeżeli chcemy
poznać cele i metody danej formy wiedzy oraz stopień, w jakim
osiąga ona te cele, musimy poddać tę formę badaniu. Mogę nawet
wesprzeć twierdzenie Feyerabenda moim własnym przykładem. Przez
dwa tysiące lat przed Galileuszem filozofowie spierali się, czy teorie
matematyczne stosują się do świata fizycznego, przy czym platonicy
dawali odpowiedź pozytywną, a arystotelicy negatywną. Galileusz
rozstrzygnął tę sprawę nie tyle za pomocą przekonywającego ar-
gumentu filozoficznego, ile poprzez dowód praktyczny. Dowiaduje-
my się o sposobie, w jaki można opisać pewne aspekty świata
fizycznego poddając analizie fizykę od czasów Galileusza. Aby zro-
zumieć zmienną zapewne istotę fizyki, musimy badać fizykę, zaś aby
zrozumieć inne formy wiedzy, musimy je badać tak samo jak naukę.
Jest rzeczą na przykład nieuprawnioną odrzucać marksizm dlatego,
że jest on niezgodny z jakimś z góry określonym pojęciem o meto-
dzie naukowej, jak to czyni Popper, lub bronić go z podobnych
powodów, jak to czyni Althusser.
Jakkolwiek zgadzam się z główną tezą Feyerabenda, chciałbym ją
wykorzystać w nieco innych celach. Fałszywe założenie, że istnieje

12·
Wolność człowieka 179

uniwersalna metoda naukowa, której wszystkie formy wiedzy winny


się podporządkować, odgrywa w naszym społeczeństwie rolę szkod-
liwą, zwłaszcza wobec faktu, że tę metodę naukową pojmuje się
zazwyczaj w prymitywny empirystyczny lub indukcjonistyczny spo-
sób. Dotyczy to zwłaszcza teorii społecznych, które służyć mają jako
narzędzia manipulacji pewnymi aspektami życia społecznego w po-
wierzchowny sposób (badania rynkowe, psychologia behawiorystycz-
na), nie zaś do ich rozumienia i ich zmiany na głębszym poziomie.
Zamiast skupić się na tym, co stanowi jak sądzę pilne problemy
społeczne, Feyerabend przeciwstawia naukę voodoo, astrologii i po-
dobnym formom wiedzy i twierdzi, że nie można ich wykluczać na
podstawie odwołania się do jakichś ogólnych kryteriów naukowości
i racjonalności. Mam wobec tego twierdzenia dwa zarzuty. Po pierw-
sze, nie sądzę, aby szczegółowe badania nad voodoo czy astrologią
ujawniły, iż mają one dobrze określone cele i metody osiągania tych
celów, chociaż — ponieważ analizy takiej nie przeprowadziłem —
przyznać muszę, że ta moja opinia ma coś z przesądu. Ale nic
z tego, co napisał Feyerabend, nie skłania mnie do zmiany przeko-
nania. Po drugie, zagadnienie statusu voodoo czy astrologii nie jest
pilnym zagadnieniem współczesnego społeczeństwa. Po prostu nie
stać nas na to, aby mieć „wolny wybór" pomiędzy nauką i voodoo,
czy też racjonalnością zachodnią i racjonalnością plemienia Nuer.

4. WOLNOŚĆ CZŁOWIEKA

Większość twierdzeń Feyerabenda w Against Method ma chara-


kter negatywny. Odrzuca on przekonanie, że da się znaleźć metodę
zdolną wyjaśnić historię fizyki i udowodnić wyższość fizyki nad
innymi formami wiedzy. Jest jednak także pozytywna strona stano-
wiska Feyerabenda. Broni on bowiem „postawy humanitarnej".
Zgodnie z tą postawą ludzkie istoty powinny być wolne i cieszyć się
wolnością rozumianą w sposób bliski pojęciu wolności Johna Stuar-
ta Milla w jego eseju „O wolności". Feyerabend popiera „próby
rozszerzania wolności wzbogacania i urozmaicania życia", a także
popiera Milla w jego dążeniu do „kształtowania indywidualności,
Wolność człowieka 180

która jako jedyna wytwarza, lub wytwarzać może, wszechstronnie


rozwinięte ludzkie istoty."17 Z tego humanistycznego punktu widze-
nia płyną argumenty na rzecz anarchistycznej teorii nauki Feyera-
benda, ponieważ w sferze nauki woła on o rozszerzanie wolności
jednostki poprzez usuwanie metodologicznych ograniczeń; w szer-
szym kontekście natomiast stanowisko to ma dawać jednostce wol-
ność wyboru pomiędzy nauką i innymi formami wiedzy.
Z punktu widzenia Feyerabenda, instytucjonalizacja nauki w na-
szym społeczeństwie jest sprzeczna z postawą humanistyczną. Na
przykład w szkołach uważa się za rzecz oczywistą podawanie wiedzy
naukowej uczniom. „Chociaż Amerykanin może wybrać dowolną
religię, nie wolno mu żądać, aby jego dzieci uczyły się w szkole
magii, a nie nauki. Panuje rozdział kościoła od państwa, ale nie ma
rozdziału nauki od państwa."18* Wobec tego należy, jak pisze Feye-
rabend, „społeczeństwo uwolnić od ciężarów ideologicznie skostnia-
łej nauki, tak samo jak przodkowie nasi uwolnili nas od więzów
Jednej Prawdziwej Religii!"19 W Feyerabendowskiej wizji wolnego
społeczeństwa nauka nie miałaby przewagi nad innymi postaciami
wiedzy czy świadomości. Dojrzały obywatel wolnego społeczeństwa
jest „osobą, która nauczyła się najpierw wyrabiać sobie własne zda-
nie, a potem wybierać to, co jej odpowiada". Nauka będzie przed-
miotem badań jako zjawisko historyczne „na równi z innymi bajkami
w rodzaju mitów «prymitywnych» społeczeństw" i każda jedno-
stka „będzie miała dostęp do informacji potrzebnych do podejmowa-
nia swobodnych decyzji."20 Idealne państwo Feyerabenda jest ideo-
logicznie neutralne. Jego funkcja polegać ma na kierowaniu ściera-
niem się ideologii w taki sposób, aby każda jednostka mogła za-

17
Ibid., s. 20.
>" Ibid., s. 299.
* To twierdzenie Feyerabenda jest istotnie szokujące, ale zabrzmi ono nieco łagodniej, jeżeli będziemy pamię-
tać, że science po angielsku nie oznacza dokładnie tego samego, co nauka po polsku. Przez science władający
językiem angielskim rozumieją przede wszystkim nauki przyrodnicze, tj. dyscypliny fizyczne, chemiczne, biologiczne
i podobne, ale nie historię czy lingwistykę lub filologię. A zatem, choć uczeń w „wolnej" szkole Feyerabenda mógłby
pobierać nauki z magii, jego program nauczania pod innymi względami nie musiałby się wstrząsająco różnić od
obecnie znanych.
19
Against Method, s. 307.
20
Ibid., s. 308, podkreślenia w oryginale.
Wolność człowieka 181

chować wolność swego wyboru i nie musiała przyjmować żadnej


ideologii wbrew swej woli. 21
Pojęcie wolności jednostki, przejęte przez Feyerabenda od Milla,
można poddać krytyce ze znanych powszechnie pozycji. Wolność ta,
pojęta jako wolność od wszelkich ograniczeń, przeoczą pozytywną
część całego zagadnienia, tę mianowicie, że jednostki ludzkie posiadają
ograniczony dostęp do możliwości oferowanych przez strukturę społe-
czną. Jeżeli na przykład poddajemy analizie wolność słowa w naszym
społeczeństwie wyłącznie z punktu widzenia wolności od cenzury,
przeoczamy problem dostępności ludzi do środków masowego przeka-
zu. Osiemnastowieczny filozof David Hume znakomicie zilustrował
ten problem krytykując koncepcję umowy społecznej
Johna Locke'a. Locke przedstawiał umowę społeczną jako coś, co
członkowie demokratycznego społeczeństwa przyjmują w sposób
wolny, i argumentował, że każdy, kto nie chce przyjąć tej umowy,
może emigrować. Hume odparł:
„Czy można istotnie mówić, że biedny wieśniak lub rzemieślnik
ma wolność opuszczenia swego kraju, gdy nie zna żadnego obcego
języka ni zwyczajów i żyje z dnia na dzień dzięki znikomym do-
chodom, które zdobywa? Równie dobrze można powiedzieć, iż pozos-
tając na pokładzie nawy, w sposób wolny wyraża tym samym zgodę
na dominację kapitana, chociaż przyniesiono go na pokład jej, gdy
był pogrążony we śnie, a po to, aby ją opuścić, musiałby skoczyć
w ocean i wraz z tą chwilą zginąć". 22
Każda jednostka rodzi się w określonym, istniejącym społeczeń-
stwie, którego nie wybiera. Wolność jednostki zależy od miejsca zaj-
mowanego przez nią w strukturze społecznej, okazuje się więc, że
analiza struktury społecznej stanowi klucz do zrozumienia wolności
jednostki. W Against Method jest przynajmniej jedno miejsce, w któ-
rym Feyerabend daje do zrozumienia, że jest świadom tego zarzu-
tu. W przypisie do uwagi o wolności badań naukowych zauważa:
„Uczony nadal podlega ograniczeniom pochodzącym z własności
21
Ideał wolnego społeczeństwa jest pokrótce omówiony w Against Method; temat ten Feyerabend rozwija
szerzej w Science in a Free Society, New Left Books, London 1978.
22
Cytat pochodzi z Hume'a „Of the Oryginał Contract"; podaję za Ε. Barker, Social Contract; Essays by
Locke, Hume and Rousseau, Oxford University Press, London 1976. Krytykowane tu przez Hume'a poglądy Locke'a
znajdują się w tym samym dziele, s. 70—72.
Wolność człowieka 182

jego instrumentów badawczych, ilości pieniędzy, inteligencji asysten-


tów, postaw kolegów, jego współpracowników; podlega on lub ona
niezliczonym fizycznym, fizjologicznym, socjologicznym i historycz-
nym determinacjom."23 Feyerabendowi nie udaje się jednak we wła-
ściwy sposób naświetlić ograniczeń społecznych. Jednostka, pragnąca
przyczynić się do naprawy społeczeństwa, staje wobec określonej
obiektywnej sytuacji społecznej, tak samo jak uczony, który powo-
duje się nadzieją rozwinięcia wiedzy naukowej. Reformator społecz-
ny, znajdujący się w określonej sytuacji społecznej, posiada dostęp
do określonego zestawu technik działania politycznego, tak samo jak
uczony dysponuje w danej sytuacji teoretycznej określonym zesta-
wem technik teoretycznych i eksperymentalnych. W obu tych sytua-
cjach czyny i aspiracje jednostek można ocenić i poddać analizie
tylko z punktu widzenia surowego materiału, który ma być opraco-
wywany, oraz „narzędzi" lub dostępnych „środków produkcji". 24
Jeżeli chcemy zmienić na lepsze współczesne społeczeństwo, musimy
zaczynać od społeczeństwa, które jest tu i teraz, i zmieniać je przy
użyciu środków dostępnych obecnie. Z tego punktu widzenia utopij-
ny ideał wolnego społeczeństwa nie jest przydatny.
Przesłaniem ostatnich wystąpień Feyerabenda jest myśl, że każdy
winien postępować zgodnie z własnymi skłonnościami i robić swoje.
Pogląd ten jednak prowadzi do takich na przykład konsekwencji, że
kto zdołał władzę posiąść, może ją sobie zatrzymać. Chciałbym, aby
to mnie udało się tak zgrabnie wyrazić krytykę tego przekonania,
jak to uczynił John Krige: „... [zasada] wszystko wolno... w praktyce
oznacza, że nic się nie zmienia".25

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

W książce Science in a Free Society, New Left Books, London 1978,


Feyerabend rozwija niektóre swoje pomysły i odpowiada na niektóre za-
23
Against Method, s. 187.
24
Louis Althusser przeprowadził użyteczną analogię między produkcją materialną i innymi formami wy-
twarzania, jak wytwarzanie wiedzy i zmian społecznych, por. zwł. Pour Marx (wydanie angielskie, For Marx,
Allen Lane, Harmondsworth 1969, rozdział 6).
25
John Krige, Science, Revolution and Discontinuity, Harvester, Brighton, Sussex 1980, s. 142, podkreślenia
w oryginale.
Wolność człowieka 183

rzuty. Użytecznym tekstem, zawierającym istotę stanowiska Feyerabenda


jest „How to Defend Society Against Science", Radical Philosophy, 11,
1975, ss. 3—8. Ogólnie rzecz biorąc, krytyka stanowiska Feyeranbenda nie
jest zazwyczaj zbyt wysokich lotów. Skrajny indywidualizm Feyerabenda
jest przedmiotem gwałtownej krytyki z punktu widzenia Althusseriańskiego
marksizmu w: J. Curthoys, W. Suchting, „Feyerabend's Discourse Against
Method; A Marxist Critique", Inquiry, 20, 1977, ss. 243—397.
XIII. Prawda, realizm, instrumentalizm

1. UWAGI WSTĘPNE

W tym i następnym rozdziale omówię pewne zagadnienia doty-


czące związków pomiędzy teoriami naukowymi i światem, który
mają one opisywać. Z jednej strony bowiem mamy w nauce teorie,
które są tworami ludzkimi i mogą podlegać zasadniczo nie koń-
czącym się zmianom i rozwojowi, a z drugiej strony istnieje świat,
o którym teorie te mają mówić i którego cechy nie mogą być
zmienione, przynajmniej, gdy idzie o świat fizyczny. Jaki jest związek
pomiędzy tymi dwoma sferami?
Niektórzy głoszą, że teorie opisują lub przynajmniej starają się
opisywać świat taki, jakim naprawdę jest. Stanowisko przyjmujące
ten pogląd nazywam „realizmem". Z realistycznego punktu widzenia
kinetyczna teoria gazów opisuje w sposób prawdziwy rzeczywiście
istniejące gazy. Teoria kinetyczna głosi, że gazy naprawdę składają
się z molekuł znajdujących się w stałym ruchu, zderzających się ze
sobą i ze ściankami zbiornika. Podobnie, z realistycznego punktu
widzenia klasyczna teoria elektromagnetyczna głosi, że naprawdę
istnieją pola elektryczne i magnetyczne i że działają one zgodnie
z równaniami Maxwella, a także, że istnieją cząstki o określonym
ładunku, które poruszają się zgodnie z równaniem siły Lorentza.
Według stanowiska przeciwnego, które nazywam instrumentaliz-
mem, teoretyczne elementy nauki nie opisują rzeczywistości. Teorie
są instrumentami służącymi do kojarzenia pewnych zbiorów przed-
miotów obserwowalnych z innymi zbiorami. Dla instrumentalisty
ruchome molekuły kinetycznej teorii gazów są dogodnymi fikcjami,
umożliwiającymi uczonym łączenie ze sobą i przewidywanie obser-
wowalnych objawów własności gazów, natomiast pola i ładunki
z teorii elektromagnetycznej są fikcjami umożliwiającymi wykonanie
Instrumentalizm 185

tego samego w odniesieniu do magnesów, ciał naelektryzowanych


i przewodników z prądem.
Stanowisko realistyczne odwołuje się do pojęcia prawdy. Realista
sądzi, że nauka dąży do prawdziwego opisu świata. Teoria popraw-
nie opisująca pewien aspekt świata jest prawdziwa, zaś teoria, która
to czyni w niepoprawny sposób, jest fałszywa. Według typowego
stanowiska realistycznego, świat istnieje niezależnie od nas, którzy
go poznajemy, i istnieje on w sposób niezależny od naszej wiedzy
teoretycznej o nim. Prawdziwe teorie poprawnie opisują tę właśnie
rzeczywistość. Jeżeli teoria jest prawdziwa, jest prawdziwa, ponieważ
świat istnieje w określony sposób. Również instrumentalizm odwołu-
je się do pojęcia prawdy, ale czyni to w ograniczony sposób. Opisy
świata obserwowalnego są prawdziwe albo fałszywe, zależnie od
tego, czy są poprawne czy nie. Jednak nie należy oceniać teoretycz-
nych konstrukcji, dających nam instrumentalne panowanie nad obser-
wowalnym światem, w kategoriach prawdy i fałszu; oceniać je można
raczej z uwagi na ich użyteczność jako instrumentów panowania.
Przekonanie, że nauka dąży do prawdziwej reprezentacji rzeczywi-
stości, służy często jako narzędzie krytyki relatywizmu. Na przykład
Popper posługuje się pojęciem prawdy w tym celu. Według takiego
ujęcia, teoria może być prawdziwa, nawet gdy nikt nie jest do niej
przekonany, i może być fałszywa, nawet gdy wszyscy w nią wierzą.
Prawdziwe teorie, jeżeli są istotnie prawdziwe, nie są prawdziwe
z uwagi na przekonania jednostek czy grup społecznych. Dla takich
realistów jak Popper, prawda, pojęta jako poprawny opis rzeczywi-
stości, jest prawdą obiektywną.
Dalej w tym rozdziale argumentuję, że pojęcie prawdy przyjmowa-
ne przez realizm jest problematyczne. Zanim jednak to uczynię,
muszę omówić dokładniej instrumentalizm i pokazać, dzięki czemu
realizm wydaje się mieć nad nim przewagę.

2. INSTRUMENTALIZM

Skrajna postać instrumentalizmu wprowadza ostre rozróżnienie


na pojęcia obserwacyjne oraz teoretyczne. Celem nauki jest budowa-
Instrumentalizm 186

nie teorii, które są dogodnymi narzędziami czy instrumentami wpro-


wadzania związków pomiędzy różne zbiory obserwowalnych sytua-
cji. Opisy świata, zawierające byty obserwowalne, dotyczą świata
rzeczywistego, ale opisy systemów, zawierających pojęcia teoretycz-
ne, realnego świata nie dotyczą. Należy je pojmować jako użyteczne
fikcje ułatwiające obliczenia. Posłużmy się przykładami. Naiwny in-
strumentalista przyznaje, że w świecie naprawdę istnieją kule bilar-
dowe i że mogą się one toczyć z różnymi prędkościami, zderzać ze
sobą i z bokami stołu bilardowego, który naprawdę istnieje. Mecha-
nikę Newtona można uważać za pewien instrument obliczeń, umoż-
liwiający dedukowanie przyszłych pozycji i prędkości kul bilardo-
wych z ich wcześniej zaobserwowanych prędkości i pozycji. Siły,
którymi rachunki te się posługują (siła wywołana uderzeniem, siła
tarcia, itd.) nie istnieją naprawdę. Są one wymysłami fizyka. Podob-
nie wygodnymi teoretycznymi fikcjami są według instrumentalisty
atomy i molekuły, o których mówi kinetyczna teoria gazów. Wpro-
wadzenie tych teoretycznych bytów można uzasadnić ich użyteczno-
ścią w łączeniu jednego zestawu obserwacji systemu fizycznego za-
wierającego gazy (wysokość słupka rtęci w barometrze, wskazania
termometra) z innym podobnym zbiorem. Teorie naukowe są jedy-
nie zbiorami reguł łączenia jednych zbiorów obserwowalnych zjawisk
z innymi. Amperomierze, pręty żelazne, planety i promienie świetlne
istnieją naprawdę. Elektrony, pola magnetyczne, epicykle Ptolemeu-
sza i eter nie istnieją.
Naiwny instrumentalista nie zaprząta sobie głowy problemem,
czy istnieją w świecie jakieś byty poza obserwowalnymi rzeczami,
które byłyby odpowiedzialne za zachowanie tych obserwowalnych
rzeczy. Bez względu na jego stanowisko w tej sprawie, instrumen-
talista nie zajmuje się pytaniem, czy cokolwiek istnieje poza światem
obserwowalnym. Nauka nie dostarcza żadnych sposobów przekra-
czania przepaści pomiędzy tym, co obserwowalne, i tym, co nieob-
serwowalne.
Wcześniej omówiliśmy już sprawy, które umożliwiają nam kryty-
kę naiwnej odmiany instrumentalizmu. Najsilniejszy argument prze-
ciwko instrumentalizmowi uderza w ostre rozróżnienie między byta-
mi obserwowalnymi i teoretycznymi. W rozdziale trzecim przyjęliśmy
Instrumentalizm 187

tezę o teoretyczności terminów obserwacyjnych. Planety, promienie


świetlne, metale, gazy — to pojęcia do pewnego stopnia teoretyczne
i uzyskują znaczenie przynajmniej w części dzięki uwikłaniu w okre-
śloną strukturę teoretyczną. Prędkości, które instrumentalista zga-
dza się przypisać kulom bilardowym w powyższym przykładzie, są
w istocie wyrafinowanymi pojęciami, w których ważną rolę odgrywa
idea granicy matematycznej, będąca dziełem wielkiego geniusza i cięż-
kiej pracy. Nawet pojęcie kuli bilardowej implikuje własności teo-
retyczne, takie jak tożsamość i sztywność. Instrumentaliści, wraz
z indukcjonistami, przyjmują ostrożną postawę, która nie zezwala im
niczego orzekać ponad to, co można bezpiecznie wyprowadzić z ob-
serwacji; stanowisko to jest zagrożone faktem, że wszystkie zdania
oberwacyjne są obalalne i zależne od teorii. Naiwny instrumentalizm
pragnie oprzeć się na rozróżnieniu, które wcale nie chce go wesprzeć.
Kłopotliwą sprawą dla instrumentalisty jest to, że teorie naukowe
umożliwiają przewidywania nowych zjawisk. Jest rzeczą bardzo dziw-
ną, że teorie naukowe, będąc rzekomo wyłącznie instrumentami,
umożliwiają za pomocą pojęć — fikcji teoretycznych — odkrywanie
nowych rodzajów obserwowalnych zjawisk. Problem ten znakomicie
ilustruje rozwój teorii dotyczących struktury molekularnej substancji
chemicznych. Kekulć jako pierwszy wysunął tezę, że struktura czą-
steczkowa pewnych związków chemicznych, na przykład benzenu,
składa się z pierścieni chemicznych. Kekulć miał cokolwiek instru-
mentalistyczny stosunek do własnej teorii i uznawał swe struktury
pierścieniowe za użyteczne fikcje teoretyczne. Z tego punktu widze-
nia jednak musiało być rzeczą zdumiewającą, że te teoretyczne fikcje
można obecnie zaobserwować niemal „bezpośrednio" przez mikro-
skop elektronowy. Podobnie instrumentalistyczni obrońcy kinetycz-
nej teorii gazów musieli być nieco zaskoczeni, gdy zaobserwowali
skutki zderzeń ich teoretycznych fikcji z cząsteczkami dymu, co
zachodzi w tzw. zjawisku ruchów Browna. Wreszcie sam Hertz do-
nosił, że udało mu się wytworzyć pola elektromagnetyczne z teorii
Maxwella „w widzialnej i niemal dotykalnej postaci". Takie epizody
obalają twierdzenie naiwnego instrumentalisty, że byty teoretyczne
nie istnieją w ten sam sposób, jak istnieją byty obserwowalne. Inne
trudności z instrumentalizmem wyjdą na jaw w punkcie czwartym.
Instrumentalizm 188

Realistów można uznać za ludzi bardziej śmiałych, mniej ostroż-


nych i obdarzonych bardziej spekulatywnym temperamentem niż
instrumentaliści, ponieważ łatwiej przychodzi im uznawać realne
istnienie przedmiotów w realnym świecie, które korespondują z poję-
ciami teoretycznymi. W świetle wykazanej wcześniej, w rozdziałach
czwartym i piątym, wyższości falsyfikacjonizmu nad indukcjoniz-
mem, oraz wobec powyższego stwierdzenia, należałoby oczekiwać, że
stanowisko realistyczne jest bardziej płodne niż instrumentalistyczne.
Poniższy przykład historyczny świadczy o tym, że tak istotnie jest.
Niektórzy współcześni Kopernika i Galileusza przyjęli wobec teo-
rii kopernikańskiej postawę instrumentalistyczną. Osjander, autor
przedmowy do głównego dzieła Kopernika O obrotach sfer niebie-
skich napisał:
„... jest obowiązkiem astronoma ułożyć historię ruchów niebie-
skich na drodze uważnych i umiejętnych obserwacji. Przechodząc
potem do przyczyn tych ruchów, lub hipotez na ich temat, musi
wymyślić i wynaleźć — ponieważ nie ma sposobu na to, aby dotrzeć
do prawdziwych przyczyn — takie hipotezy, które, gdy zostaną
przyjęte, umożliwią dokładne wyliczenie ruchów, zarówno przyszłych
jak i przeszłych, z zasad geometrii. Niniejszy autor [Kopernik] wy-
wiązał się z obu tych zadań znamienicie. Albowiem hipotezy te nie
muszą być prawdziwe ani nawet prawdopodobne; już to wystarczy,
że umożliwiają rachunek zgodny z obserwacjami.1
Znaczy to, że nie należy uważać teorii Kopernika za opis rze-
czywistej struktury świata. Nie głosi ona, że Ziemia faktycznie
krąży wokół Słońca. Jest to raczej matematyczne narzędzie służące
do łączenia pewnych zbiorów obserwowalnych pozycji planet z in-
nymi ich zbiorami. Obliczenia stają się łatwiejsze, gdy uznamy, że
system planetarny jest zbudowany tak, jak gdyby Słońce było w jego
centrum.
W przeciwieństwie do Osjandra, Galileusz był realistą. Gdy pod-
nosił się z kolan, wyznawszy przed Rzymską Inkwizycją „błędy
swego myślenia" popełnione w obronie systemu Kopernika, miał
rzekomo uderzyć w ziemię pod nim i wyszeptać — „A jednak się

1
E. Rosen, Three Copernican Treatises, Dover, New York, 1962, s. 125
Korespondencyjna teoria prawdy 189

porusza". Ponieważ dla realistycznego obrońcy teorii Kopernika,


Ziemia naprawdę poruszała się wokół Słońca.
Rzecznicy Osjandra mieli dosyć powodów, aby przyjmować po-
zycję instrumentalistyczną. Unikali bowiem w ten sposób sporów,
które szalały wówczas pomiędzy zwolennikami teorii Kopernika
a ówczesną ortodoksją chrześcijańską i zwolennikami metafizyki
Arystotelesa. Były również argumenty fizyczne przeciwko systemowi
kopernikańskiemu, o czym wiemy z rozdziału szóstego, instrumen-
talistyczną interpretacja zaś zabezpieczała przed tymi trudnościami.
Realistyczna postawa Galileusza natomiast nastręczała wielu trudno-
ści. Te właśnie trudności jednak stanowiły główny bodziec rozwoju
dla teorii optycznych i mechanicznych. Przynajmniej w tym wypad-
ku postawa realistyczna była bardzo płodna. Nawet gdyby teorii
Kopernika nie udało się pokonać własnych trudności, zdobyto by
wiele cennych wiadomości z dziedziny optyki i mechaniki. Postawa
realistyczna jest więc lepsza od instrumentalistycznej, ponieważ ofe-
ruje więcej możliwości rozwoju naukowego.

3. KORESPONDENCYJNA TEORIA PRAWDY

Jak wspomniałem w punkcie pierwszym typowy realista przyj-


muje pojęcie prawdy i intepretuje je w taki sposób, że może twier-
dzić, iż prawdziwe teorie zawierają poprawny opis pewnych aspek-
tów rzeczywistego świata. W tym punkcie zrelacjonuję próby sprecy-
zowania tego pojęcia prawdy. Przyjmuję tutaj bez argumentacji, że
jedyną koncepcją prawdy, zdolną spełnić wymogi postawy realistycz-
nej, jest tzw. „korespondencyjna teoria prawdy", i ograniczę się do
omówienia tej właśnie teorii.
Zasadnicza idea korespondencyjnej teorii prawdy wydaje się pro-
sta i można ją wyjaśnić za pomocą trywialnych przykładów. Zgodnie
z teorią korespondencyjną, zdanie jest prawdziwe, jeżeli korespon-
duje z faktami. Zatem zdanie: „Kot wskoczył na płot", jest praw-
dziwe, jeżeli koresponduje ono z faktami, to znaczy, jeżeli istotnie
kot wskoczył na płot, natomiast jest ono fałszywe, jeżeli kot nie
Korespondencyjna teoria prawdy 190

wskoczył na płot. Zdanie jest prawdziwe, jeżeli rzeczy się mają tak,
jak głosi to zdanie, i jest fałszywe, gdy jest inaczej.
Jedną z trudności tego pojęcia jest to, że bardzo łatwo prowadzi
do antynomii. Przykładem antynomii jest paradoks kłamcy. Jeżeli
powiem, że „Nigdy nie mówię prawdy", to jeżeli to, co powiedzia-
łem, jest prawdą, to to, co powiedziałem, jest fałszem. A oto inny
znany przykład: wyobraźmy sobie kartkę, na której z jednej strony
jest zdanie: „zdanie napisane na drugiej stronie tej kartki jest praw-
dziwe", zaś na drugiej stronie tej kartki jest zdanie: „zdanie na
drugiej stronie tej kartki jest fałszywe". Nie jest trudno zauważyć, że
w tej sytuacji musimy dojść do paradoksalnego wniosku, iż oba
zdania na tej kartce są zarówno prawdziwe jak i fałszywe.
Słynny logik Alfred Tarski wykazał, w jaki sposób można unik-
nąć paradoksów w ramach określonych systemów językowych. Klu-
czową sprawą jest przekonanie Tarskiego, że gdy mówimy o praw-
dziwości lub fałszywości zdań w pewnym systemie językowym, nale-
ży uważnie rozróżniać zdania systemu językowego, o których się
mówi, tj. zdania „języka przedmiotowego", od zdań tego systemu
językowego, za pomocą których mówi się o zdaniach języka przed-
miotowego; te drugie zdania należą do „metajęzyka". Stosując teorię
Tarskiego do paradoksu ze zdaniami na kartce, musimy rozstrzyg-
nąć, czy zdania na kartce należą do systemu zdań, o których się
mówi, czy do systemu zdań, za pomocą których się mówi. Jeżeli
zdania z obu stron kartki uzna się za zdania z języka przedmiotowe-
go, nie można uważać zarazem, że mówią one o sobie samych.
Kiedy przestrzega się zasady, że każde zdanie musi należeć albo do
języka przedmiotowego albo do metajęzyka, lecz nie do obu zara-
zem, czyli że żadne zdanie nie może mówić o zdaniu, które mówi
o nim, wówczas paradoksy nie powstają.
Zasadniczą ideą korespondencyjnej teorii prawdy Tarskiego jest
to, że jeżeli chcemy orzekać o zdaniach danego języka czy są praw-
dziwe, czy fałszywe, musimy posiadać język bardziej ogólny, metaję-
zyk, w którym możemy mówić zarazem o zdaniach języka przed-
miotowego, jak i faktach, z którymi zdania te mają korespondować.
Tarski musiał wykazać, w jaki sposób korespondencyjne pojęcie
prawdy można interpretować tak, aby odnosiło się do wszystkich
Korespondencyjna teoria prawdy 191
zdań języka przedmiotowego bez popadania w paradoksy. Zadanie
to jest technicznie trudne do wykonania, ponieważ w każdym in-
teresującym języku jest nieskończenie wiele zdań. Tarski osiągnął
ten cel dla języków zawierających skończoną ilość predykatów z jed-
ną zmienną wolną, to jest takich orzeczników jak „... jest białe"
lub „... jest stołem". Jego procedura polegała na uznaniu, że wiadomo,
co znaczy, że dany predykat jest spełniany przez pewien przedmiot, na
przykład x. Kilka przykładów z życia potocznego: predykat „... jest
białe" jest spełniany przez przedmiot χ wtedy i tylko wtedy, gdy χ jest
białe, natomiast „... jest stołem" jest spełniany przez przedmiot χ wtedy
i tylko wtedy, gdy χ jest stołem. Przyjąwszy to pojęcie spełniania dla
wszystkich predykatów języka, Tarski wykazał, że można przy jego
użyciu zbudować pojęcie prawdy dla wszystkich zdań tego języka.
Mówiąc terminologią techniczną, Tarski, wziąwszy pojęcie spełniania
jako pojęcie pierwotne, podał rekursywną definicję prawdy.
Wynik Tarskiego ma wielkie znaczenie dla logiki matematycznej,
zwłaszcza dla teorii modeli i teorii dowodu. Wynik ten ujawnił,
dlaczego powstają sprzeczności w językach naturalnych, i wskazał,
w jaki sposób można tych sprzeczności uniknąć. Czy Tarski osiągnął
coś jeszcze? Przede wszystkim, czy udało mu się wyjaśnić pojęcie
prawdy w taki sposób, który pomógłby nam zrozumieć twierdzenie,
że prawda jest celem nauki? Sam Tarski nie sądził, żeby mu się
udało. Uważał, że jego teoria prawdy jest „epistemologicznie neu-
tralna". Nie wszyscy podzielają ten pogląd Tarskiego. Na przykład
Popper pisze: „Tarski... zrehabilitował korespondencyjną teorię ab-
solutnej lub obiektywnej prawdy, którą uznawano za podejrzaną.
Uprawomocnił posługiwanie się intuicyjną teorią prawdy jako kore-
spondecji z faktami".2 Zobaczmy, w jaki sposób Popper wysługuje
się Tarskim, aby uzasadnić twierdzenie, że mowa o prawdzie jako
celu nauki ma sens, oraz czy to mu się udaje.
Oto Popperowska próba objaśnienia „korespondencji z faktami":
„... najpierw rozważymy dwa poniższe sformułowania, z których oba
stwierdzają po prostu (w metajęzyku), w jakich warunkach dane
twierdzenie (języka przedmiotowego) koresponduje z faktami.

2
K. R. Popper, Conjectures and Refutations, Routledge and Kegan Paul, London 1963, s. 223.

13 — Czym jest to...


192 Prawda, realizm, instrumentalizm

a) Zdanie lub twierdzenie; «śnieg jest bialy», koresponduje z faktami


wtedy i tylko wtedy, gdy śnieg jest rzeczywiście biały.
b) Zdanie lub twierdzenie; «trawa jest czerwona», koresponduje
z faktami wtedy i tylko wtedy, gdy trawa jest rzeczywiście czerwona."3
To mniej więcej wszystko, co Popper ma do zaoferowania w cha-
raktrze objaśnienia, co to znaczy, że twierdzenie naukowe jest praw-
dziwe lub że koresponduje z faktami. Na pozór Popperowskie sfor-
mułowania (a) i (b) są oczywiście poprawne i można je uznać jedynie
za filozoficzną pedanterię.
Popper bierze swoje przykłady z języka codziennego, zdroworoz-
sądkowego. Popperowskie objaśnienie prawdy zawiera techniczny
aparat Tarskiego wzbogacony o zdroworozsądkowe pojęcie prawdy.
Jest rzeczą oczywistą, że zdroworozsądkowe pojęcie prawdy posiada
jakieś znaczenie i zakres stosowalności, inaczej bowiem nie mieliby-
śmy tego pojęcia w naszym języku i nie moglibyśmy na przykład
odróżniać wypowiedzi prawdziwych od kłamstw. Ponieważ dysponu-
jemy potocznym, sensownym pojęciem prawdy, zdania (a) i (b)
Poppera wydają się oczywiste i trywialnie poprawne. Powstaje jed-
nak pytanie, czy zdroworozsądkowe pojęcie prawdy może nadać
sens twierdzeniu, że prawda jest celem nauki? Poniżej argumentuję,
że nie.

4. KŁOPOTY ZE ZDROWOROZSĄDKOWYM
POJĘCIEM PRAWDY

Zanim przejdę do problemów z zastosowaniem w nauce zdrowo-


rozsądkowego pojęcia prawdy jako korespondencji z faktami, chciał-
bym najpierw odeprzeć argument przeciw niemu, który uważam za
błędny. Gdy mnie kto zapyta, z czym koresponduje zdanie: „kot
wskoczył na płot", muszę zaproponować jakieś twierdzenie. Odpo-
wiem, że „kot wskoczył na płot" koresponduje z kotem, który
wskoczył na płot. Zwolennicy argumentu, o który tu chodzi, od-
powiedzieć mogą, że mówiąc tak, nie podałem charakterystyki związ-
ku pomiędzy zdaniem i światem, lecz między jednym zdaniem i dru-
3
Ibid., s. 224.
Kłopoty z pojęciem prawdy 193

gim zdaniem. Jest to argument nietrafny, co widać na przykładzie


następującej analogii. Jeżeli mam przed sobą mapę Australii i ktoś
mnie zapyta, co przedstawia ta mapa, to odpowiem „Australię".
Dając tę odpowiedź nie mówię, że mapa ta przedstawia słowo „Au-
stralia"; skoro mnie pytają o przedmiot opisywany przez mapę,
muszę odpowiedzieć przy użyciu słów. Nie można powiedzieć ani
w przypadku kota, ani mapy, że moje odpowiedzi dotyczące od-
niesienia mapy czy zdania: „kot wskoczył na płot", wskazują na coś
werbalnego. Ja przynajmniej uważam, że twierdzenie, iż zdanie: „kot
wskoczył na płot", odnosi się do kota na płocie jest zrozumiałe,
i z punktu widzenia zdrowego rozsądku trywialnie poprawne.
Odrzuciwszy ten błędny argument przeciwko teorii koresponden-
cyjnej, chciałbym teraz poruszyć sprawę z nim związaną. Korespon-
dencyjna teoria prawdy powinna nam umożliwić mówienie w metaję-
zyku o zdaniach systemu językowego lub teorii oraz o faktach,
z którymi zdania te przypuszczalnie korespondują. Jednakże o fak-
tach, z którymi dane zdanie ma korespondować, można mówić
wyłącznie przy użyciu samych tych pojęć, które są zawarte w tym
zdaniu. Kiedy mówię, że „«kot wskoczył na płot», mówi o kocie,
który wskoczył na płot", posługuję się pojęciami „kot" i „płot"
dwukrotnie, raz w języku przedmiotowym, a potem znowu w meta-
języku, aby odnieść się do faktów. O faktach, o których mówi teoria
i z którymi ma ona korespondować, można mówić używając pojęć
tej samej teorii. Same fakty są nam niedostępne i nie można mówić
o nich w sposób niezależny od naszych teorii.
Jeżeli teorie fizyczne mają korespondować z faktami, to sposoby
ich korespondowania są znacząco odmienne od korespondencji, któ-
ra zachodzi pomiędzy zdaniami o kotach na płotach. Różnicę tę
stanowczo podkreśla Roy Bhaskar w głównej tezie swojej książki
A Realist Theory of Science*. Analiza Bhaskara wykazuje, że prawa
naukowe i teorie nie wyrażają relacji pomiędzy zbiorami zdarzeń,
jak tego chcą empiryści. Prawa naukowe nie mogą wyrażać stałych
związków pomiędzy zdarzeniami, za pomocą formuł typu: „zdarze-
niom typu A zawsze towarzyszą zdarzenia typu B". Argument Bha-

4
Roy Bhaskar, A Realist Theory of Science, Harvester, Brighton, Sussex, 1978.

13*
Kłopoty z pojęciem prawdy 194

skara odwołuje się do roli, jaką w fizyce odgrywa eksperyment.


Eksperymenty są przeprowadzane przez ludzi. Ludzie wymyślają
i wytwarzają zestawy eksperymentalne, stanowiące systemy zamknię-
te, przystosowane do sprawdzania praw i teorii naukowych. Wyda-
rzenia zachodzące podczas eksperymentu, błyski na ekranach, wska-
zania mierników, itd., są w pewnym sensie rezultatem działań ludz-
kich. Nie doszłoby do nich, gdyby ludzie nie podjęli odpowiednich
działań. W tym sensie więc współwystępowanie zdarzeń istotnych dla
sprawdzanych praw zachodzi dzięki działaniu człowieka, jednakże
same prawa sprawdzane przez człowieka nie są dziełem ludzkim.
(Bardzo łatwo można zmienić przebieg eksperymentu jakimś nie-
zgrabnym ruchem, niwecząc możliwości znalezienia badanej współ-
zależności. Uczyniwszy to jednak, nie niweczę praw natury.) Musi
być więc różnica między prawami fizyki i ciągami wydarzeń wywoły-
wanych w działaniach eksperymentalnych, które są świadectwem na
rzecz tych praw.
Nie sądzę więc, aby fizyka polegała na poszukiwaniu prawdy,
ponieważ charakter korespondencji w fizyce jest zasadniczo odmien-
ny od typu korespondencji wiążącej się ze zdaniami o śniegu czy
kotach na płotach. Mówiąc ogólnie, prawa fizyki wskazują na pew-
ne własności lub cechy, które można przypisać przedmiotom lub
systemom (na przykład masę) i opisują sposoby zachowania tych
przedmiotów lub systemów, wynikające z faktu, że posiadają one te
własności lub cechy (na przykład bezwładność). Rzeczywiste systemy
posiadają zazwyczaj także inne cechy poza wskazanymi przez po-
szczególne prawa i ich zachowanie podlega również prawom związa-
nym z tymi innymi cechami. Na przykład opadający liść jest zara-
zem systemem mechanicznym, hydrodynamicznym, chemicznym,
biologicznym, optycznym i cieplnym. Prawa przyrody nie dotyczą
związków pomiędzy dającymi się zlokalizować wydarzeniami takimi
jak koty i płoty, ale czegoś, co można określić mianem tendencji
trans/aktualnych.
Rozważmy pierwsze prawo ruchu Newtona, prawo, które Ale-
xander Koyré interpretował jako wyjaśnienie tego, co realne, przez
to, co niemożliwe. Mimo to, jeżeli prawo to jest poprawne, wszystkie
ciała mu podlegają, choć bardzo rzadko udaje się im to okazać.
Kłopoty z pojęciem prawdy 195

Celem eksperymentów jest stworzenie im możliwości, aby tego doko-


nały. Jeżeli prawa Newtona są „prawdziwe", to są zawsze „praw-
dziwe", a nie tylko w warunkach eksperymentalnych. Gdyby tak
było, nie moglibyśmy ich używać poza ścianami laboratorium. Jeżeli
prawa Newtona są prawdziwe, to są zawsze prawdziwe, zazwyczaj
jednak towarzyszy im działanie innych tendencji. Jeżeli prawa New-
tona z czymkolwiek korespondują, to raczej z pozafaktualnymi ten-
dencjami, które są czymś bardzo odmiennym od dających się łatwo
umiejscowić stanów rzeczy takich jak koty oraz płoty, na które one
wskakują.
Jak dotąd mówiłem o typie korespondencji, jaka może mieć
miejsce w fizyce. Przejdę teraz do powodów, dla których jest rzeczą
wątpliwą, aby fizykę można było w ogóle interpretować jako działal-
ność poszukiwania prawdy. Na powody te zwrócił uwagę" Thomas
Kuhn5. Wiążą się one z ujawniającym się w historii fizyki brakiem
zgodności pomiędzy rzeczami oraz tendencjami lub prawami, które
nimi rządzą. Świadczy o tym historia optyki. Rozwój optyki od
Newtona do chwili obecnej ujawnia, że promień światła przedstawia-
no najpierw jako strumień cząstek, potem jako falę, a później jeszcze
jako coś, co nie jest ani falą, ani strumieniem cząstek. Czy można
uznać, że ciąg tych teorii prowadzi do coraz lepszego opisu jakiegoś
aspektu świata? Tego rodzaju problemy pojawiają się zawsze, ilekroć
dokonuje się jakiś znaczący postęp w fizyce, choć nie zawsze mają
one tak wyraźną postać.
Inny problem z zastosowaniem korespondencyjnej teorii prawdy
w fizyce wiąże się z faktem, że często istnieją odmienne i bardzo od
siebie różne sformułowania tych samych teorii. Przykładem niech
będą różne sformułowania klasycznej teorii elektromagnetycznej: je-
dno z nich używa kategorii pól magnetycznych wypełniających całą
przestrzeń, inne z kolei kategorii lokalnych ładunków i prądów
oddziaływujących na odległość, gdzie oddziaływania wyrażane są
w formie potencjałów rozchodzących się z prędkością światła. Inne
przykłady to różne sformułowania mechaniki klasycznej i mechaniki
kwantowej. Jest rzeczą możliwą, że niektóre alternatywne sformuło-

5
Por. Thomas Kuhn, The Structure of Scientific Revolutions, ss. 206—207.
Kłopoty z pojęciem prawdy 196

wania tych teorii są sobie równoważne w tym sensie, że wszystko, co


można powiedzieć i wyjaśnić za pomocą jednego z nich, można
również przewidzieć i wyjaśnić za pomocą drugiego. 6 Tego rodzaju
równoważne alternatywy, jeżeli istnieją, są powodem zakłopotania
dla rzeczników teorii korespondencyjnej. Obrońcy ci muszą na przy-
kład odpowiedzieć na pytanie, czy świat rzeczywiście składa się z pól
elektromagnetycznych czy rozchodzących się potencjałów, lecz nie
mają żadnych środków na rozstrzygnięcie tej sprawy.
Trzecią trudnością, jaka staje przed zwolennikami teorii kore-
spondencyjnej, jest to, że teorie są dziełem ludzkim, które można
zmieniać i rozwijać, podczas gdy zachowanie opisywanego przez nie
świata nie może być zmienione. Silniejsze twierdzenia, że celem nau-
ki jest prawda, popadają w konflikt z tym właśnie faktem. Z punktu
widzenia korespondencyjnej teorii prawdy, kresem rozwoju pewnej
gałęzi nauki byłaby „absolutna lub obiektywna prawda". Kresem
tym byłby jeden, jedyny opis określonego aspektu świata, o któ-
ry mówi owa dyscyplina. Prawda ta nie byłaby dziełem ludzkim
(z wyjątkiem oczywiście słów użytych w celu opisu cech świata).
Byłaby podyktowana przez naturę świata, istniejącego zanim bada-
nia naukowe w tej dziedzinie w ogóle się rozpoczęły. Nauka, będąca
dziełem ludzkim, osiągając tak pojęty kres własnego rozwoju, gwał-
townie zmieniłaby swą naturę, przestając być dziełem człowieka
i stając się czymś, co nie jest ludzkie. Wydaje mi się to bardzo mało
prawdopodobne.

5. POPPER O PRZYBLIŻENIU DO PRAWDY

Istotnym elementem Popperowskiej koncepcji nauki jako poszu-


kiwania prawdy jest uznanie istotności pojęcia przybliżenia do praw-
dy. Popper, fallibilista, uznaje, że stare teorie, takie jak mechanika
Galileusza lub Newtona, są w świetle obecnie obowiązujących teorii
fałszywe, oraz twierdzi, że nie wiemy, czy najnowsze teorie na przy-

0
Nie ma tu miejsca na to, aby rozważać, czy podane przeze mnie przykłady rzeczywiście są równoważnymi
wersjami tych samych teorii. Gdyby się okazało, że nie istnieją równoważne wersje jakichkolwiek teorii, wówczas
moje twierdzenie musiałoby upaść.
Popper o przybliżeniu do prawdy 197

kład teoria Einsteina czy teorie kwantowe, są prawdziwe. Mimo


fałszywości lub przypuszczalnej fałszywości naszych teorii, falsyfika-
cjoniści w rodzaju Poppera chcieliby mówić, że nauka zbliża się coraz
bardziej do prawdy. Chcę na przykład mówić, że teoria Newtona
jest bliższa prawdy niż teoria Galileusza, choć obie są fałszywe.
Popper pragnie sformułować pojęcie prawdoupodobnienia, za pomocą
którego można byłoby uznawać, że teoria Newtona jest lepszym
przybliżeniem do prawdy niż teoria Galileusza.
Popper posłużył się w tym celu pojęciem prawdziwych i fał-
szywych konsekwencji teorii. Nazwijmy klasę wszystkich prawdzi-
wych konsekwencji danej teorii jej zawartością prawdziwą, natomiast
klasę wszystkich fałszywych konsekwencji tej teorii jej zawartością
fałszywą. Wówczas: „przyjmując, że zawartości prawdziwe i zawar-
tości fałszywe dwóch teorii t, i tj są porównywalne, możemy powie-
dzieć, że Î2 jest bardziej podobna do prawdy lub lepiej koresponduje
z faktami niż t,, wtedy i tylko wtedy, gdy albo (a) zawartość praw-
dziwa, lecz nie zawartość fałszywa, teorii ^ jest większa od zawarto-
ści t,, albo (b) zawartość fałszywa t,, ale nie jej zawartość praw-
dziwa, jest większa od zawartości fałszywej t 2."7
Idąc dalej możemy przyjąć, że jeżeli wielkości tych dwóch klas są
mierzalne (Popper ma wątpliwości co do tego założenia), to praw-
doupodobnienie danej teorii jest czymś w rodzaju miary jej zawarto-
ści prawdziwej, pomniejszonej o miarę jej zawartości fałszywej. Wó-
wczas twierdzenie, że nauka zbliża się do prawdy, można wyrazić
mówiąc, że „w miarę postępu nauki, wzrasta prawdoupodobnienie
tej teorii."8
Nie sądzę jednak, aby ten zabieg pomógł Popperowi przezwycię-
żyć trudności wynikające z prób zastosowania korespondencyjnej
teorii prawdy w fizyce. Można wykazać również, że Popperowski
pogląd na naukę jako zbliżanie się do prawdy ma charakter in-
strumentalistyczny, co jest sprzeczne z jego realistycznymi aspi-
racjami.
Rozważając rewolucyjne zmiany w fizyce zauważymy, że stare

7
K. R. Popper, Conjectures and Refutations, s. 233.
8
Najnowsze próby nadania pojęciu prawdoupodobnienia większej precyzji noszą wszelkie cechy zdegenero-
wanego programu badawczego.
Popper o przybliżeniu do prawdy 198

teorie są uznawane za nieadekwatne nie tylko dlatego, że tak głoszą


teorie nowe, lecz dlatego, że przypisują one światu własności, któ-
rych on nie posiada. Na przykład teoria Newtona przypisuje wła-
sność „masy" wszystkim systemom lub częściom świata, podczas
gdy z punktu widzenia teorii Einsteina taka własność nie istnieje.
Masa Einsteinowska jest relacją pomiędzy systemem fizycznym
a układem odniesienia. Widzieliśmy już, że Kuhn i Feyerabend pod-
kreślali różnice pomiędzy opisami świata oferowanymi przez teorie
Newtona i Einsteina. Nieadekwatność pojęć masy, siły, przestrzeni
i czasu, zawartych w sformułowaniach teorii Newtona, przechodzi
na wszystkie jej konsekwencje dedukcyjne. Ściśle mówiąc zatem,
wszystkie te konsekwencje są fałszywe. Zawartość prawdziwa teorii
Newtona okazuje się wynosić zero, tak samo jak zawartość praw-
dziwa wszystkich teorii mechanicznych przed Einsteinem. A gdy
nastąpi kolejna rewolucja naukowa, może się okazać, że zawartość
prawdziwa teorii Einsteina również wynosi zero. W świetle tych
rozważań załamuje się Popperowska próba porównywania „fałszy-
wych" teorii drogą porównania ich zawartości prawdziwych i fał-
szywych, a wraz z nią pojęcie nauki jako procesu zbliżania się
prawdy.
Jest pewien sposób na to, aby zabezpieczyć Popperowskie pojmo-
wanie prawdy przed tego rodzaju krytyką. Polega on na interpretacji
w duchu instrumentalistycznym. Jeżeli na przykład do twierdzeń
teorii Newtona dołączymy pewne procedury praktyczne ich spraw-
dzania, określone procedury mierzenia masy, długości i czasu, moż-
na wówczas powiedzieć, że spora ilość przewidywań teorii Newtona,
zinterpretowanych w kategoriach odczytów na miernikach, zegarach
itd., okaże się poprawna w granicach eksperymentalnej ścisłości.
Zinterpretowana w ten sposób zawartość prawdziwa teorii Newtona
i innych teorii nie będzie równa zeru i wówczas będzie można
zastosować Popperowskie pojęcie prawdoupodobnienia do fałszy-
wych teorii fizycznych. Taka interpretacja prawdoupodobnienia jed-
nak wprowadza do teorii nauki Poppera czynnik instrumentalistycz-
ny, który stoi w sprzeczności z jego realistycznymi intencjami. Stoi
w sprzeczności na przykład z twierdzeniem, że „tym, czego staramy
się w nauce dokonać, jest opis i (w miarę możliwości) wyjaśnienie
Popper o przybliżeniu do prawdy 199

rzeczywistości".9 W następnym rozdziale bronię przekonania, że


tego rodzaju instrumentalistyczny odwrót od realizmu jest niewła-
ściwy.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Realizm i instrumentalizm omawia Popper w „Three Views Concerning


Human Knowledge", w: Conjectures and Refutations, Routledge and Kegan
Paul, London 1969, ss. 97—119, a także P. K. Feyerabend, „Realism and
Instrumentalism", The Critical Approach to Science and Philosophy, M. Bun-
ge, Free Press, New York 1964, ss. 280—308 [wydanie polskie „Realizm
i instrumentalizm. Uwagi o logice potwierdzania przez fakty" w: Jak być dob-
rym empirystą, PWN, Warszawa 1979, przekład K. Zamiara], i J. J. C. Smart,
Between Science and Philosophy, Random House, New York 1968, Tar-
skiego techniczny artykuł o prawdzie to „The Concept of Truth in For-
malized Languages", przedrukowany w Logic, Semantics, and Metamathe-
matics, Oxford University Press, London 1956, ss. 152—278. Mniej technicz-
ne podsumowanie jego poglądów zawiera się w: „Truth and Proof, Scien-
tific American, June 1969 [wydanie polskie, „Prawda i dowód", Studia
Filozoficzne 1984/2, ss. 9—30, przekład Jerzy Krzywicki]. Popperowską
teorię prawdoupodobnienia można znaleźć w „Truth, Rationality, and the
Growth of Knowledge", w: Conjectures and Refutations, rozdz. 10, oraz
w „Two Faces of Common Sense" i „Philosophical Comments on Tarski's
Theory of Truth", Objective Knowledge, rozdz. 2 i 9 [por. wydanie polskie
tej książki, Wiedza obiektywna, Ewolucyjna teoria epistemologiczna, PWN,
Warszawa 1992, przełożył A. Chmielewski]. Omówienie technicznych aspek-
tów prawdoupodobnienia przez kilku autorów znajduje się w British Journal
for the Philosophy of Science, 25, 1974, ss. 155—188.

» K. R. Popper, Objective Knowledge, s. 40. [Wyd. pol. s. 60]

14 — Czym jest to..


XIV. Realizm niereprezentacyjny

1. TEORIE I ICH NASTĘPCZYNIE

W poprzednim rozdziale krytykowałem instrumentalistyczne


koncepcje fizyki, a także te koncepcje realistyczne, które akceptują
korespondencyjną teorię prawdy. Spoczywa teraz na mnie obowią-
zek przedstawienia jakiejś sensownej pozytywnej propozycji. W tym
paragrafie powiem nieco więcej o związkach zachodzących między
teoriami odrzuconymi oraz tymi, które zastąpiły je w wyniku rewo-
lucyjnych przemian. Dla wygody skupimy się ponownie na relacjach
pomiędzy teorią Newtona i teorią Einsteina, które stanowią ulu-
biony przykład niewspółmierności w koncepcjach Kuhna i Feyera-
benda.
Poprzednio zwracałem uwagę, że opis świata zawarty w teorii
Newtona jest bardzo odmienny od wizji świata wynikającej z teorii
Einsteina. Z punktu widzenia teorii Einsteina, teoria Newtona nie
koresponduje z faktami. W jaki więc sposób realista może wyjaśnić
relacje pomiędzy teorią Newtona i opisywanym przez nią światem
oraz to, że teoria ta odniosła wielkie sukcesy? W poprzednim roz-
dziale poznaliśmy kilka powodów, dla których instrumentalistyczna
koncepcja jest niewystarczająca. W tym miejscu istotne znaczenie ma
argument Bhaskara. Pamiętając o dwóch stuleciach rozwoju fizyki
newtonowskiej, w których wielką rolę odgrywały eksperymenty, nie
można uznać tej koncepcji fizycznej i jej sukcesów za rezultat prób
ustalenia korelacji pomiędzy obserwowalnymi — czy nieobserwowal-
nymi — zdarzeniami.1 Realista nie może więc przyjąć wyjaśnienia
relacji między teorią Newtona i światem fizycznym, zgodnie z któ-

1
Odrzucam tu instrumentalizm pojęty jako stanowisko uznające, że teorie fizyczne służą do ustalania
korelacji pomiędzy obserwowalnymi wydarzeniami.
Teorie i ich następczynie 201

rym, jeżeli teoria Einsteina koresponduje z faktami, to pewien zakres


obserwacji z nią związany będzie pozostawać w zgodzie ze zinter-
pretowaną instrumentalistycznie teorią Newtona. Tego rodzaju uję-
cie nie docenia wartości teorii Newtona i nie pomaga zrozumieć,
dlaczego sprawowała się ona znakomicie przez dwa wieki.
A oto inny argument. Uznając, że struktura pojęciowa teorii
Einsteina jest dostatecznie odmienna od struktury pojęciowej teorii
Newtona, co uniemożliwia zachodzenie pomiędzy nimi ścisłych związ-
ków logicznych, można mimo to twierdzić, że jeżeli teoria Einsteina
stosuje się do świata, to w wielu sytuacjach stosuje się również do
niego — w przybliżeniu — teoria Newtona. Można na przykład
wykazać w ramach teorii Einsteina, że jeżeli prędkość systemu
względem pewnego zespołu układów odniesienia jest stała, to masa
tego systemu będzie w przybliżeniu taka sama z punktu widzenia
każdego z tych układów odniesienia. Wobec czego w ramach tego
zespołu układów odniesienia nie popełnimy wielkiego błędu uznając
masę za własność raczej niż relację. Podobnie, w tych samych wa-
runkach można dzięki teorii Einsteina wykazać, że jeżeli uznamy
masę za własność, to w ramach pewnego określonego układu od-
niesienia spośród ich zespołu, suma iloczynów mas i prędkości dla
każdej części systemu będzie stała z bardzo dobrym przybliżeniem.
Znaczy to, że z punktu widzenia teorii Einsteina można wykazać, iż
Newtonowskie prawo zachowania momentu jest w przybliżeniu po-
prawne, gdy prędkości nie są zbyt wielkie.2
Musimy się więc zgodzić, że nie można scharakteryzować teorii
Newtona w czysto instrumentalistycznych kategoriach. Z drugiej
strony nie można jej zinterpretować również w kategoriach czysto
realistycznych, ponieważ z punktu widzenia teorii Einsteina nie kore-
sponduje ona z faktami.3
2
Fakt, że teorie są logicznie niewspółmierne oraz że znaczenia terminów takich jak masa są różne w róż-
nych teoriach, nie stanowi specjalnego problemu dla porównań teorii, które mam tu na myśli.
O istnieniu pewnych sytuacji, do których obie te teorie się stosują (takich jak system słoneczny lub ruch
naładowanych cząstek), wiadomo stąd, że teoria Einsteina była odpowiedzią na problemy powstałe w ramach
teorii Newtona w koniunkcji z klasyczną elektrodynamiką. Ustalając interpretacje teorii i sposoby ich porównania
borykamy się z problemami nie tylko logicznymi, ale i praktycznymi oraz historycznymi.
3
Brak korespondencji staje się bardziej dramatyczny, gdy rozważymy konkretne przykłady. Np. w fizyce
współczesnej nie ma nic, co odpowiadałoby newtonowskim cząstkom światła albo pojedynczym elektronom
obdarzonym swego rodzaju tożsamością, dobrze określonym rozmiarem i kształtem oraz zajmującym jakieś
określone miejsce, lub poruszającym się po określonej trajektorii.
202 Realizm niereprezentacyjny

2. REALIZM NIEREPREZENTACYJNY

Świat jest zbudowany w ten sposób, że w wielu sytuacjach teoria


Newtona opisuje go poprawnie. To, w jakim stopniu teoria ta pasuje
do świata, można zrozumieć w świetle teorii Einsteina. Przybliżoną
poprawność teorii Newtona można sprawdzić w warunkach ekspery-
mentalnych, aczkolwiek, jeżeli teoria Newtona pasuje do świata, to
oczywiście pasuje doń także poza sytuacjami eksperymentalnymi.
Nie można powiedzieć o teorii Newtona, że koresponduje z faktami,
ale mimo to jej stosowalność do faktów należy rozumieć w sensie
silniejszym, niż to proponuje instrumentalizm. Wszystkie te uwagi na
temat teorii Newtona uznać musi realista, który akceptuje korespon-
dencyjną teorię prawdy. Mając jednak na uwadze trudności związa-
ne z korespondencyjną teorią prawdy, oraz powyższe stwierdzenia,
łatwo jest zrozumieć proponowane przeze mnie stanowisko. Nakazu-
je ono traktować wszystkie teorie w taki sposób, jak powyżej po-
traktowaliśmy teorię Newtona.
Zgodnie z tą koncepcją, świat fizyczny jest tak skonstruowany,
że nasze obecnie akceptowalne teorie stosują się doń w pewnym
określonym stopniu i że stopień ten pod znaczną ilością względów
jest większy od stopnia stosowalności do świata teorii poprzednich. 4
elem fizyki jest ustalenie granic stosowalności teorii obecnych i pro-
ponowanie teorii, które stosują się do świata z lepszym pod więk-
szością względów, przybliżeniem niż poprzednie. Pogląd taki nazy-
wam realizmem niereprezentacyjnym.
Niereprezentacyjny realizm jest realistyczny z dwóch powodów.
Po pierwsze, zawiera on założenie, że świat fizyczny istnieje w sobie
właściwy sposób, niezależnie od naszej wiedzy o nim i o jego sposo-
bach bycia. Świat istnieje tak, jak mu się podoba, bez względu na to,
co myślą o nim uczeni. Po drugie, koncepcja ta jest realistyczna,
ponieważ zawiera założenie, że jeżeli teoria stosuje się do świata, to
stosuje się doń zawsze w ten sam sposób, zarówno w warunkach

4
Nie chcę twierdzić, ze teoria musi wykazać swą wyższość nad poprzedniczką pod wszystkimi względami.
Okazać się może, że na przykład mechanika kwantowa nie okaże swej wyższości nad teorią Newtona pod każdym
względem. Nie sprawia to szczególnych trudności dla mojej koncepcji, choć stanowi wielki problem dla tych,
którzy sądzą, że celem nauki jest prawda.
Realizm niereprezentacyjny 203

eksperymentalnych jak i poza nimi. Teorie fizyczne służą do czegoś


więcej niż tylko do ustalenia relacji pomiędzy zbiorami zdań obser-
wacyjnych. Niereprezentacyjny realizm jest niereprezentacyjny dlate-
go, że nie zawiera korespondencyjnej teorii prawdy. Realista tego
gatunku nie zakłada, że nasze teorie opisują byty realnego świata,
takie jak funkcje falowe czy pola, w taki sam sposób, w jaki nasz
zdrowy rozsądek posługuje się językiem, aby mówić o kotach, sto-
łach i płotach. Nasze teorie oceniamy pod względem tego, jak dalece
udaje się nam ująć poprawnie pewien aspekt świata, ale nie możemy
ich oceniać pod względem poprawności opisu świata, jakiego rzeko-
mo dostarczają, po prostu dlatego, że nie mamy dostępu do opisy-
wanego świata w sposób niezależny od naszych teorii, który umoż-
liwiałby nam oszacowanie adekwatności tych opisów. Stoi to
w sprzeczności z naszymi zdroworozsądkowymi pojęciami, wedle
których sfromułowania dotyczące kotów, oraz — naturalnie — pło-
tów, zawierają opisy tych przedmiotów, o których mowa. Chciałbym
jednak zwrócić uwagę obrońcom korespondencyjnej teorii prawdy,
że spoczywa na nich obowiązek wyjaśnienia częściowo poprawnych
sformułowań i tez teorii Newtona na temat cząstek światła, masy
pojmowanej jako własność, a także tez teorii Maxwella dotyczących
eteru, jak również sformułowań Schrödingera na temat funkcji falo-
wych.
Ponieważ niereprezentacyjny realizm wyklucza pojęcie prawdy
jako korespondencji z faktami, unika trudności nękających typowo
realistyczne koncepcje. Nie stanowi żadnego problemu fakt, że nie
można interpretować serii teorii fizycznych jako coraz ściślejszych
opisów rzeczywistości, podobnie jak nie jest problemem to, że istnieją
bardzo odmienne i być może nawet równoważne sformułowania tych
samych teorii, z których wynikają bardzo odmienne „obrazy" rze-
czywistości. Niereprezentacyjny realizm, w stopniu większym niż ty-
powe poglądy realistyczne, daje się pogodzić również z poglądem, że
teorie są tworami ludzkimi, które można poddawać głęboko sięgają-
cym zmianom. Nasze teorie są szczególnym rodzajem wytworów
społecznych, ale stopień ich stosowalności do świata fizycznego nie
jest określony czynnikami społecznymi.
Niereprezentacyjny realizm unika również standardowych argu-
Czym jest więc nauka? 204

mentów kierowanych przeciwko instrumentalizmowi. Nie ma w nim


kwestionowalnego założenia o różnicy pomiędzy terminami obser-
wacyjnymi i teoretycznymi: W istocie niereprezentacyjny realizm,
przypisując właściwą rolę eksperymentom, jest w zgodzie z tezą
o zależności danych empirycznych dotyczących pewnych teorii od
tychże teorii.5
Udane przewidywania nowych zjawisk, stanowiące problem dla
instrumentalizmu, dają się wyjaśnić z punktu widzenia niereprezen-
tacyjnego realizmu. Jeżeli nasze teorie stosują się do świata, to
sprawdzając ich stosowalność w nowych jego obszarach, będziemy
odkrywać nowe rzeczy.6 Inny argument przeciwko instrumentaliz-
mowi stwierdza, że stanowisko to jest konserwatywne i hamuje
rozwój fizyki. Argument ten nie sięga naszego realizmu, ponieważ
zgodnie z nim jest rzeczą konieczną określić zakres stosowalności
naszych teorii poprzez poddanie ich wszelkim możliwym ekspery-
mentom. Co więcej, koncepcja ta głosi, że zakres stosowalności teorii
najlepiej można ocenić w świetle teorii lepszej, która wyjaśnia po-
przedniczkę na głębszym poziomie. Pod tym względem wzywa do
stałego rozwoju w stopniu większym niż koncepcja uznająca, że
fizyka dąży do pewnego kresu zwanego prawdą. Z punktu widzenia
niereprezentacyjnego realisty rozwój fizyki nie ma kresu. Bez wzglę-
du na zakres i głębię naszych teorii, zawsze pozostaje możliwość ich
rozszerzenia i pogłębienia.

3. CZYM WIĘC JEST NAUKA?

Moją koncepcję niereprezentacyjnego realizmu, wyjaśnianą przy


użyciu kategorii stosowalności teorii do świata, czy też ich zdolności
do radzenia sobie ze światem, można krytykować za to, że jest mało
konkretna. Odpowiadając na ten zarzut przyznaję, że koncepcja ta
jest bardzo ogólna, ale sądzę, że nie jest to jej słabość, lecz zaleta.
5
Istotne w tym miejscu są problemy poruszone w pkt. 4 rodziału 3.
6
Warto jeszcze raz przypomnieć, że zwolennicy realizmu zawierającego korespondencyjną teorię prawdy
muszą wyjaśnić, dlaczego odrzucone teorie, takie jak Newtona, odnosiły wielkie sukcesy w przewidywaniach, choć
ściśle rzecz biorąc nie korespondują z faktami. Przypuszczam, że poszukując takiego wyjaśnienia, będą zmuszeni
przyjąć koncepcję podobną do mojej w odniesieniu do wszystkich teorii fizycznych.
Czym jest więc nauka? 205

To, co umożliwia nam odniesienie sukcesu w teoretyzowaniu o świe-


cie, winno być odkrywane, a nie ustalane z góry drogą filozoficznego
rozumowania. Galileusz odkrył, w jaki sposób można ująć pewne
aspekty świata fizycznego za pomocą matematycznej teorii ruchu,
teoria Newtona różniła się znacznie od teorii Galileusza pod wie-
loma względami, zaś mechanika kwantowa podchodzi do świata
w sposób zdecydowanie odmienny od fizyki klasycznej, a któż wie,
co jeszcze przyniesie nam przyszłość? Na pewno nie wiedzą tego
filozofowie nauki. Żadna koncepcja na temat związków pomiędzy
teoriami fizycznymi oraz związków pomiędzy tymi teoriami i świa-
tem nie powinna wykluczać przyszłego rozwoju. Pewien stopień nie-
jasności jest więc nieunikniony.
Moja koncepcja relacji pomiędzy teoriami fizycznymi i światem
opiera się na dwóch bardzo ogólnych cechach nowożytnej post-gali-
leuszowskiej nauki fizyki. Jedną z nich jest to, że fizyka jest nauką
eksperymentalną, co umożliwia mi odrzucenie instrumentalizmu.
Drugą jest fakt, że fizyka przechodziła rewolucyjne zmiany, co sta-
nowi jeden ze składników mojego argumentu przeciwko stosowalno-
ści korespondencyjnej teorii prawdy w fizyce. Więcej szczegółów
otrzymalibyśmy, gdybyśmy poddali bliższej analizie ostatnie dwieście
lat dziejów fizyki. Można powiedzieć, że fizyka zawiera uniwersalne
twierdzenia sformułowane za pomocą terminów matematycznych,
że systemy teorii składają się na coś w rodzaju programów badaw-
czych Lakatosa i że ich rozwój dokonywał się w zgodzie z obiek-
tywistyczna koncepcją zmian naukowych przedstawioną w rozdzia-
le jedenastym. Odpowiadamy tym samym na tytułowe pytanie
— czym jest nauka? Nie możemy jednak mieć pewności, że fizyka
nie ulegnie radykalnej zmianie w przyszłości. Jest bowiem faktem,
że współczesna mechanika kwantowa różni się znacznie od fizyki
klasycznej pod pewnymi fundamentalnymi względami; niektórzy
sugerowali, że charakter nauki fizycznej może ulec zdecydowanej
zmianie wraz ze zmianą stosunków społecznych kapitalizmu mono-
polistycznego.
Główne tezy tej książki dotyczyły próby odpowiedzi na pytanie,
czym jest fizyka, i sprawdzenie jej odpowiedzi poprzez jej konfronta-
cję z rzeczywiście istniejącą fizyką. W świetle moich starań i ich
Czym jest więc nauka? 206

rezultatów jestem zmuszony powiedzieć, że sugestia zawarta w tytule


książki jest myląca i zakłada — obiecuje — zbyt wiele. Zakłada ona,
że istnieje pewna kategoria zwana „nauką" oraz że jesteśmy w stanie
rozstrzygnąć, które elementy wiedzy — fizyki, biologii, historii, so-
cjologii, itd. — podpadają pod nią, a które nie. Nie wiem, w jaki
sposób można byłoby stworzyć taką koncepcję nauki i skutecznie jej
bronić. Filozofowie nie mają do dyspozycji środków umożliwiają-
cych im ustanawianie kryteriów, które każda postać wiedzy musiała-
by spełniać, gdyby miała uchodzić za „naukową". Każdy rodzaj
wiedzy można analizować, to znaczy badać jej cele (które mogą być
bardzo odmienne od tego, co się powszechnie rozumie przez cele),
można badać środki służące ich zdobywaniu oraz stopnie, w jakich
udaje się je osiągnąć. Nie wynika stąd, że żadnej postaci czy dziedzi-
ny wiedzy nie można krytykować. Możemy krytykować każdy typ
wiedzy krytykując jej cele, adekwatność używanych przez nią metod
ich osiągania, konfrontując ją z alternatywnymi sposobami osiągania
tych samych celów, i tak dalej. Z tego punktu widzenia nie po-
trzebujemy żadnej ogólnej kategorii „nauki", dzięki której można
byłoby pewne typy wiedzy nobilitować jako naukowe i potępiać inne
jako nienaukowe.

4. RELATYWIZM W PERSPEKTYWIE

Refleksje z poprzedniego paragrafu mają pewien relatywistyczny


aspekt. Chciałbym teraz zbadać, jak dalece moje stanowisko jest
relatywistyczne.
Gdy mowa o sposobach oceny teorii, moje stanowisko jest rela-
tywistyczne w tym sensie, że zaprzeczam, iżby istniało ogólne kryte-
rium, za pomocą którego można dokonywać takich ocen. Nie istnie-
je w szczególności ogólne pojęcie „nauki" ani pojęcie prawdy, które
umożliwiałoby uznawanie nauki za poszukiwanie prawdy. Każdy
obszar wiedzy należy osądzać rozważając jego cele, sposoby i stopnie
ich osiągania. Oceny dotyczące celów z kolei są relatywne wobec
określonych sytuacji społecznych. Oceny dotyczące celów istnienia
pewnych zawiłych dziedzin logiki matematycznej lub filozofii anali-
Relatywizm w perspektywie 207

tycznej, wyrażone w kategoriach estetycznej przyjemności zażywa-


nej przez ich badaczy, mogą mieć spore znaczenie dla reprezentan-
tów uprzywilejowanych klas dostatniego społeczeństwa, ale nie ma-
ją znaczenia dla uciśnionej klasy w kraju trzeciego świata. Techno-
logiczna kontrola nad przyrodą jest celem o wielkiej wadze dla
społeczeństwa, w którym panują takie potrzeby, natomiast posiada
ona znacznie mniejszą wartość tam, gdzie kontrola technologiczna
nie tyle sprzyja opanowywaniu przyrody, ile pogłębia problemy
społeczne.
Sprawa oceny statusu różnych obszarów wiedzy ma mniejsze
znaczenie w świetle nierelatywistycznych aspektów mojego stanowi-
ska. Obiektywizm mojej koncepcji zwraca uwagę na to, że ludzie
żyją w sytuacjach społecznych o określonych cechach oraz że mają
do dyspozycji pewne środki zmiany tych sytuacji. Wszelkie działanie
podejmowane z myślą o zmianie takich sytuacji będzie posiadać
konsekwencje zależne od obiektywnego charakteru jej sytuacji, które
mogą bardzo odbiegać od zamiarów podejmującego działanie czło-
wieka. Podobnie w dziedzinach wiedzy, ludzie znajdują się w obiek-
tywnych sytuacjach i posiadają środki i zasoby umożliwiające im
wprowadzenie zmian do tych sytuacji. Jedna teoria może być lepsza
od innych, a różni uczeni i grupy uczonych mogą się różnić pod
względem ocen tych teorii.
Z tego punktu widzenia oceny charakteru i wartości teorii okazu-
ją się mieć znacznie mniejsze znaczenie, niż się zazwyczaj przypusz-
cza. Moja obiektywistyczna koncepcja nauki miała wykazać, jak
można wyjaśnić rozwój fizyki przez ostatnie dwieście lat, nie od-
wołując się do metodologicznych ocen przyjmowanych przez uczo-
nych. Nie musimy analizować celów w kategoriach aspiracji jedno-
stek czy grup uczonych. Weźmy na przykład cel, jakim jest umac-
nianie kontroli technologicznej nad siłami natury. Cel ten ma więk-
sze znaczenie w społeczeństwach kapitalistycznych niż w feudalnych.
W gospodarce kapitalistycznej kontrola technologiczna jest koniecz-
nością, ponieważ kapitaliści zaniedbujący ją zostają zazwyczaj wy-
parci z rynku. Inaczej jest w społeczeństwach feudalnych. Sąsiadują-
ce wspólnoty, tworzące się wokół ośrodków władzy, nie musiały
wchodzić w tego rodzaju konkurencję. Wspólnota feudalna, która
Czy warto? 208

nie dorównywała pod względem technologicznego rozwoju innej


wspólnocie, nie ryzykowała bankructwa jak kapitalista, lecz co naj-
wyżej cierpiała niższy standard życia niż sąsiednia. Mówiąc w ten
sposób o celach, nie musimy mówić o ich ocenach i wartościach
wyznawanych przez zainteresowane jednostki.
Nie chcę przez to powiedzieć, że oceny jednostek nie mają
znaczenia dla przemian naukowych czy społecznych. Wszelkie
zmiany dochodzą do skutku w wyniku działań jednostek, zależnych
w oczywisty sposób od ich oceny sytuacji i ich rozumienia ich
własnych celów. Chcę jednak powiedzieć, że nie można uznawać
zmian teoretycznych i społecznych za rezultaty wyłącznie ludzkich
ocen.
Teorie fizyczne na określonym etapie rozwoju wyjaśniają zjawi-
ska świata fizycznego z określonym stopniem powodzenia, który jest
niezależny od oceny sytuacji teoretycznej przez poszczególnych nau-
kowców. To, że nauka fizyki przetrwała w społeczeństwie zachodnim
i rozwijała się w sobie właściwy sposób, można wyjaśnić w katego-
riach relacji zachodzących pomiędzy obiektywną naturą fizyki i obie-
ktywną naturą społeczeństwa zachodniego. Elementem charaktery-
styki społeczeństwa zachodniego jest sposób budowania przekonań
o sobie samych przez ludzi i grupy społeczne oraz ich stosunek do
takich rzeczy jak nauka fizyki. Ale rozważania dotyczące typowych
postaw wobec teorii fizycznych nie są jedynym czynnikiem wyja-
śniającym to, że społeczeństwo zachodnie przetrwało i rozwija się
nadal. Nie zachodzi również konieczność uznawania tych postaw za
coś pierwotnego i nie dającego się wyjaśnić za pomocą pewnych
głębszych przyczyn społecznych.
Obiektywizm mojego stanowiska stoi w sprzeczności ze skraj-
nymi postaciami relatywizmu, według których jedna teoria jest rów-
nie dobra jak każda inna i że wszystko zależy od naszych subiektyw-
nych życzeń, jak to mawiał w chwilach nieuwagi Paul Feyerabend.
Z realistycznego punktu widzenia celem teorii jest wyjaśnienie jakie-
goś aspektu świata fizycznego. Według niektórych relatywistów ce-
lem teorii jest przekonywanie innych, że ma się rację.
Czy warto? 209

5. CZY WARTO?

Będzie rzeczą właściwą w ostatnim paragrafie tej książki spróbo-


wać odpowiedzieć na pytanie, po co została ona napisana. Czy
warto było prowadzić badania, których rezultat został tu zawarty?
Pytanie to jest tym ważniejsze, że przyznaliśmy, iż filozofia czy
metodologia nauki w niczym nie jest w stanie pomóc uczonemu.
Uważam, że najistotniejszym celem moich badań jest walka z pa-
nującą w naszym społeczeństwie ideologią nauki. Ideologia ta po-
sługuje się wątpliwym pojęciem nauki i równie wątpliwym pojęciem
prawdy, które służą zazwyczaj do obrony konserwatywnych stano-
wisk i koncepcji. Niektóre odmiany psychologii behawiorystycznej
zachęcają do traktowania człowieka jako maszyny i do szerokiego
wykorzystywania badań nas współczynnikiem inteligencji. Tego ro-
dzaju typów wiedzy broni się argumentem, że są one wynikiem
stosowania „metody naukowej", z czego ma wynikać, że są one
wartościowe same w sobie. Ale nie tylko prawicowe ugrupowania
posługują się kategoriami nauki i metody naukowej w celach apolo-
getycznych. Również marksiści zwykli bronić swych pozycji twier-
dząc, że materializm historyczny jest nauką. Ogólne kategorie nauki
i metody naukowej służą także jako narzędzie ataku na pewne typy
badań. Popper na przykład argumentuje przeciwko marksizmowi
i psychologii Adlera dlatego, że są one niezgodne z jego falsyfika-
cjonistyczną metodologią, podczas gdy Lakatos używał swojej meto-
dologii naukowych programów badawczych, aby argumentować
przeciwko marksizmowi, socjologii wiedzy i innym formom zanieczy-
szczeń zatruwających środowisko intelektualne.
Uważam, że nie istnieje bezczasowe i uniwersalne pojęcie nauki
lub metody naukowej, które mogłoby spełnić zadania wspomniane
wyżej. Nie jesteśmy w stanie uzyskać takich pojęć i nie potrafimy ich
skutecznie bronić. Nie możemy bronić czy odrzucać poszczególnych
elementów wiedzy na tej podstawie, że zgadzają się one, lub nie,
z jakimś z góry przyjętym kryterium naukowości. Sprawa jest znacz-
nie bardziej skomplikowana. Jeżeli na przykład chcemy przyjąć roz-
sądną postawę wobec pewnej wersji marksizmu, musimy zbadać cele
tej koncepcji, metody przez nią stosowane i stopień, w jakim cele te
Czy warto? 210

zostały przez nią zrealizowane. Wówczas moglibyśmy ocenić tę kon-


cepcję pod względem jej przydatności, skuteczności i pożytku, jaki
może przynieść.
Choć jednym z celów mojej książki jest podważenie nieupraw-
nionych koncepcji nauki i metody naukowej, mam również nadzieję
przyczynić się do odparcia skrajnych indywidualistycznych i relaty-
wistycznych koncepcji powstałych z reakcji na ideologię naukową.
Nie jest prawdą, że jakiś pogląd jest równie dobry jak wszystkie
inne. Jeżeli mamy zmieniać daną sytuację w kontrolowany sposób,
czy chodzi o sytuację w określonej dziedzinie wiedzy, czy w okre-
ślonej sferze społecznej, najlepiej się do tego zabrać rozpoczynając
od zrozumienia tej sytuacji i opanowania środków, które mamy do
dyspozycji. Należy się wystrzegać polityki „wszystko wolno", zinter-
pretowanej w sposób bardziej ogólny, niż to zamierzył zapewne
Feyerabend, ponieważ nie prowadzi ona do niczego. Albowiem,
przytaczając raz jeszcza słowa Johna Kriga, zasada „wszystko wol-
no... w praktyce oznacza, że nic się nie zmienia.''''
Bibliografia
Louis Althusser, For Marx, Allen Lane, Harmondsworth 1969.
— Czytanie. 'Kapitału', PIW, Warszawa 1975.
S. Amsterdamski, Między doświadczeniem a metafizyką, PIW Warszawa 1973.
H. D. Anthony, Science and Its Background, Macmillan, London 1948.
D. M. Armstrong, Belief, Truth and Knowledge, Cambridge University Press, Cam-
bridge 1973.
A. J. Ayer, Language, Truth and Logic, Gollancz, London 1936.
— The Foundations of Empirical Knowledge, Macmillan, London 1955.
— (ed.) Logical Positivism, Free Press, Glencoe 1959.
G. Bachelard, Le Nouvel Esprit Scientifique, Presses Universitaires de France, Paris 1934.
E. Barker, Social Contract. Essays by Locke, Hume and Rousseau, Oxford University
Press, London 1976.
R. Bhaskąr, A Realist Theory of Science, Harvester, Brighton, Sussex 1975.
D. Bloor, „Two Paradigms of Scientific Knowledge?" Science Studies, 1971/1.
— „Popper's Mystification of Objective Knowledge", Science Studies, 1974/4.
— Science and Social Imaginery, Routledge and Kegan Paul, London 1976.
British Journal for the Philosophy of Science 25, 1974, (zawiera dyskusję na temat
technicznych aspektów prawdoupodobnienia).
H. I. Brown, Perception, Theory and Commitment. The New Philosophy of Science,
University of Chicago Press, Chicago 1976.
R. Carnap, Logical Foundations of Probability, University of Chicago Press, Chicago
1962.
A. F. Chalmers, „Maxwell's Methodology and His Application of It to Electromag-
netism", Studies in History and Philosophy of Science, 4, 1973.
— „On Learning from Our Mistakes", British Journal for the Philosophy of
Science 24, 1973.
— „The Limitations of Maxwell's Electromagnetic Theory", his, 64, 1973.
— „Towards an Objectivist Account of Theory Change", British Journal for the
Philosophy of Science, 30, 1979.
— „An Improvement and a Critique of Lakatos's Methodology of Scientific
Research Programmes", Methodology and Science 13, 1980.
M. Clavelin, The Natural Philosophy of Galileo, M. I. T. Press, Cambridge, Mas-
sachusetts, 1974. ·>
R. S. Cohen, P. K. Feyerabend, M. W. Wartofsky (eds.) Essays in Memory of Imre
Lakatos, Reidel Publishing Co., 1976.
G. Currie, „The Role of Normative Assumptions in Historical Explanation", Philoso-
phy of Science 47, 1980.
J. Curthoys, W. Suchting, „Feyerabend's Discourse Against Method", Inquiry 20, 1977.
J. J. Davies, On the Scientific Method, Longmann, London 1968.
B. Dixon, What is Science For, Collins, London 1973.
Bibliografia 212

S. Drake, Galileo Studies, University of Michigan Press, Ann Arbor, 1970.


V. B. Droscher, The Magic of the Senses, New York, Harper and Row, 1971.
P. Duhem, The Aim and the Structure of Physical Theory. Atheneum, New York 1962.
P. K. Feyerabend, Jak być dobrym empirystą?, PWN, Warszawa 1979, przekład
i wstęp K. Zamiara.
P. K. Feyerabend, „Problems of Empiricism", Beyond the Edge of Certainty, R. Co-
lodny (ed.), Prentice-Hall, Englewoods Cliffs, 1965.
— „Philosophy of Science. A Subject with a Great Past", Historical and Philo-
sophical Perspectives of Science, vol. 5, R. Stuewer (ed.), University of Minnesota
Press, Minneapolis 1970.
— Against Method. Outline of an Anarchistic Theory of Knowledge, New Left
Books, London 1975.
— „How to Defend Society Against Science", Radical Philosophy, 11, 1975.
— „Krytyka naukowego rozumu", Studia Filozoficzne 1982/9—10.
— „Changing Patterns of Reconstruction", British Journal for the Philosophy of
Science, 28, 1977.
— Science in a Free Society, New Left Books, London 1978.
Galileusz, Dialogi o dwóch nowych naukach (wyd. ang. Two New Sciences, University
of Wisconsin Press, Madison 1974).
J. W. Goethe, Theory of Colours, M. I. T. Press, Cambridge, Massachussets 1970.
E. Gombrich, Art and Illusion, Pantheon, New York 1960.
R. L. Gregory, Eye and Brain, Weidenfeld and Nicholson, London 1972.
N. R. Hanson, Patterns of Discovery, Cambridge University Press, Cambridge 1958.
C. G. Hempel, Philosphy of Natural Science, Prentice-Hall, Englewoods Cliffs, N. J., 1966.
B. Hessen, „The Social and Economic Roots of Newton's «Principia»", Science at the
Crossroads, N. I. Bukharin (ed.) Cass, London 1971.
D. Hume, Traktat o naturze ludzkiej, PWN, Warszawa 1963.
C. Howson, (ed.) Method and Appraisal in the Physical Sciences, Cambridge Univer-
sity Press, Cambridge 1976.
F. Jacob, The Logic of Life. A History of Heredity, Vintage Books, New York 1976.
N. Koertge, „Inter-Theoretic Criticism and the Growth of Science", Boston Studies in
the Philosophy of Science, vol. 8, R. C. Buck, R. S. Cohen (eds.), Reidel
Publishing Co., Dordrecht 1973.
— „Theory Change in Science", Conceptual Change, G. Pearce, P. Maynard,
Reidel Publishing Co., Dordrecht, 1973.
C. R. Kordig, The Justification of Scientific Change, Reidel Publishing Co., Dord-
recht, 1971.
A. Koyré, Metaphysics and Measurement, Chapman and Hall, London 1968.
J. Krige, Science, Revolution and Discontinuity, Harvester, Brighton, Sussex 1980.
T. S. Kuhn, Przewrót kopernikański. Astronomia planetarna w dziejach myśli, War-
szawa 1966, przekład S. Amsterdamski
— „Comment (on the Relation between Science and Art)", Comparative Studies
in Society and History, 11, 1969.
Bibliografia 213

— Struktura rewolucji naukowych, PWN, Warszawa 1968, przekład H. Ostromęcka.


— Dwa bieguny. Tradycja i nowatorstwo w badaniach naukowych, PIW, War-
szawa 1985, przekład S. Amsterdamski.
I. Lakatos, „Proofs and Refutations", British Journal for the Philosophy of Scien-
ce, 14, 1963—1964.
— „Changes in the Problem of Inductive Logic", The Problem of Inductive
Logic, I. Lakatos (ed.), North-Holland Publishing Co., Amsterdam 1968.
— „History of Science and Its Rational Reconstructions", Boston Studies in the
Philosophy of Science, vol. 8, R. C. Buck, R. S. Cohen, Reidel Publishing Co.,
Dordrecht 1971.
— „Replies to Critics", Boston Studies in the Philosophy of Science, vol. 8.,
R. C. Buck, R. S. Cohen, Reidel Publishing Co., Dordrecht 1971.
— .falsification and the Methodology of Scientific Research Programmes",
Criticism and the Growth of Knowledge,
— „Popper on Demarcation and Induction", The Philosophy of Karl Popper, La
Salle, 111., 1974.
— „Science and Pseudoscience", Worrall, Currie (eds.) 1978, vol I.
— „Newton's Effect on Scientific Standards", Worrall, Currie, (eds.), 1978, vol. I.
— , A. Musgrave, (eds.), Criticism and the Growth of Knowledge, Cambridge
University Press, Cambridge 1974.
— , E. Zahar, „Why Did Copernicus's Programme Supersede Ptolemy's?", The
Copernicus Achievement, R. Westman (ed.), California University Press, Berkeley,
Cal., 1975.
D. Lecourt, Marxism and Epistemology, New Left Books, London 1975.
B. Magee, „Karl Popper, The World's Greatest Philosopher?", Current Affairs
Bulletin 50, no. 8, 1974.
Karol Marks, Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej, Warszawa 1953.
J. C. Maxwell, „The Kinetic Theory of Gases", Nature, 16, 1877.
— „Illustration of the Dynamical Theory of Gases", The Scientific Papers of
James Clerk Maxwell, W. D. Niven (ed.), Dover, New York 1965.
— „Atom", The Scientific Papers of James Clerk Maxwell, Dover, New York 1965.
P. Medawar, Induction and Intuition in Scientific Thought, Methuen, London 1969.
J. S. Mill, System Logiki, PWN, Warszawa 1962.
C. W. Κ. Mundle, Perception. Facts and Theories, Oxford University Press, Oxford 1971.
A. E. Musgrave, „Logical versus Historical Theories of Confirmation" British Journal
for the Philosophy of Science, 25, 1974.
— „The Objectivism of Popper's Epistemology", The Philosophy of Karl Popper,
La Salle 1974.
— „Method or Madness?", Cohen, Feyerabend, Wartofsky (1976).
M. Polanyi, Knowing and Being, Routledge and Kegan Paul, London 1969.
— Personal Knowledge, Hutchinson, London 1973.
K. R. Popper, Logika odkrycia naukowego, PWN, Warszawa 1977, przekład Urszula
Niklas.
Bibliografia 21

— Conjectures and Refutations, Routledge and Kegan Paul, London 1969.


— Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria epistemologiczna, PWN, Warszawa 1
przekład Adam Chmielewski.
— „Normal Science and Its Dangers", Lakatos, Musgrave (eds.) 1974.
— Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, PWN, Warszawa 1992, red., A. Chmie-
lewski.
H. R. Post, Correspondence, Invariance and Heuristics", Studies In History
Philosophy of Science, 2, 1971.
W. V. O. Quine, „Dwa dogmaty empiryzmu", Z punktu widzenia logiki, P
Warszawa 1969.
G. Radnitzky, G. Anderson, (eds), Progress and Rationality in Science, Reidel P
shing Co., Dordrecht 1978.
J. R. Ravetz, Scientific Knowledge and Its Social Problems, Oxford University P
Oxford 1971.
V. Ronchi, „The Influence of the Early Development of Optics on Science and Phi
phy", Galileo. Man of Science, E. McMullin, (ed.), Basic Books, New York 1967.
E. Rosen, Three Copernican Treatises, Dover, New York 1959.
B. Russell, Problems of Philosophy, Oxford University Press, Oxford 1912.
D. Russell, „Scepticism in Recent Epistemology", Methodology and Science, 14, 1981.
W. C. Salmon, 77ie Foundations of Scientific Inference, Pittsburgh University P
Pittsburgh 1975.
I. Scheffler, Science and Subjectivity, Bobbs-Merrill, New York 1967.
P. A. Schilpp, (ed.), The Philosophy of Rudolf Carnap, La Salle, 111., Open Court 1
P. A. Schilpp, The Philosophy of Karl Popper, Open Court, La Salle, Illinois 1
L. Sklair, Organised Knowledge, Paladin, St. Albans 1973.
J. J. C. Smart, Between Science and Philosophy, Random House, New York 1968.
D. C. Stove, Probability and Hume's Inductive Scepticism, Oxford University P
Oxford 1973.
A. Tarski, „The Semantic Conception of Truth anf the Foundations of Semant
Philosphy and Phenomenological Research, 4, 1944.
— „The Concept of Truth in Formalised Languages", Logic, Semantics,
Matemathematics, Oxford University Press, London 1956.
— „Prawda i dowód", Studia Filozoficzne, 1984/2.
J. Worrall, „Thomas Young and the «Refutation» of Newtonian Optics: A C
-study in the Interaction of Philosophy of Science and History of Science"
Howson, (ed.) 1976.
—, G. Currie, (eds.), Imre Lakatos, Philosophical Papers, Volume I, The
hodology of Scientific Research Programmes, Cambridge University Press, C
bridge 1978.
—, G. Currie, Imre Lakatos, Philosophical Papers, Volume 2, Mathematics, Sc
ce and Epistemology, Cambridge University Press, Cambridge 1978.
E. Zahar, „Why Did Einstein's Programme Supersede Lorentz's", British Journal for
the Philosophy of Science, 24, 1973.
J. Ziman, Public Knowledge, Cambridge University Press, Cambridge 1968.

You might also like