You are on page 1of 367

A^ b-

• M 000 il
T a **

^ f

ROZMYŚLANIA
DLA

W I E R N Y C H
przez

X. G h a ig n o n

..Jedno że zakon twój rozmyślaniem


mojem, tedybym był zęinął w uniżeniu
«wojem." p*. 118, 92 ).

P rzek ład z fr a n c u sk ie g o

DKUGIE, P O P B A W K E W Y D A N I E

TOM I

WARSZAWA
Nakład Gebethnera i Wolffa
1895
ROZMYŚLANIA DLA WIERNYCH
TOM I
APROBATUB.
Varsaviae die fi (18) Iulii 1894 anno.

Judex Snrrogatus, Caiionicus Metropolitarno


R. Filochowski.

Pro Secretario
J. Podlńelski.

N ° 3059.

OAOBPEHO.

jłapiuaea, fi (18) Im.nt 1894 toda.

Cyju.fl Cypporarb Bapm. P.-K. ,>lyxoBHott Konc.,


K«hoh. MuTpon. KamiTy.ia
HC. P. $HAOXOBCKiM.

3 a CeKpeTapa
lic, fIo<)ón,,n,ci;ii(.
Biblioteka Narodowa
Warszawa

30001005078474

,Zt03B0.ieH0 Hen8ypoio.
BapuiuBa, 2 ABrycra 1894 ro^a.

Druk. Rubieszewskiego i Wrotnowskiego, Nowy-Świat Nr. 34

^369 W 74^2)0
WSTĘP W

Rozmyślania w niniejszej książce zawarte, przezna­


czone są dla wiernych, to jest, nie tylko dla dusz pobo­
żnych, ale i dla tych dusz, które mogą jeszcze stać się
pobożnemi, choć dotąd nie usłuchały głosu łaski Boskiej,
która wszystkich powołuje do pobożności. Ktokolwiek
szczerze dba o zbawienie swej duszy, odniesie pożytek
z tych rozmyślań; lecz w szczególności pożądaną i poży­
teczną będzie ta książka duszom, które już poznały co to
jest świat, i sprzykrzyły sobie łudzące jego ponęty, a je­
szcze sobie nie znalazły przewodnika, któryby ich nauczył,
albo lepiej obeznał ze sposobami modlitwy wewnętrznej,
i tern samem wprowadził je na bezpieczne drogi wyższej
cnoty.
Dwojaki więc rodzaj ludzi mamy na myśli, ogłasza­
jąc te rozmyślania: naprzód tych, którzy już wiedzą, co to
jest modlitwa wewnętrzna, i z większą lub mniejszą pilno­
ścią i skutkiem oddają się temu świętemu ćwiczeniu; a po-
wtóre tych, którzy dotąd jeszcze nie odprawiają rozmyśla­
nia, bądź to, że nie dość jeszcze się przekonali o tern, jak
Rozmyślania T. I. 1
9

ważna i pożyteczna to sprawa, bądź, że wyobrażają sobie,


że jest to sprawa połączona z jakiemiś niesłychanemi i nie-
pokonanemi dla nich trudnościami. Bardzobyśmy pragnęli
w tym wstępie dopomódz pierwszym do tego, aby tego, co
juz mają w użyciu, jeszcze lepiej używać się nauczyli;
• ■ * i • • 1 • • i / • i i

drugich zaś przekonać o tern, że rozmyślanie jest rzeczą


dla każdego przystępną, i świętem dla duszy wiernej odpo-
cznieniem, i źródłem pociech i duchownych rozkoszy;
a tern samem skłonić ich do użycia tego sposobu modli­
twy, którym i duszę swoją uświęcą, i pewniejszem uczynią
zbawienie swoje.
Do rozmyślania, podobnie jak do osiągnięcia święto­
ści, do której rozmyślanie prowadzi, dwóch rzecz}7'potrzeba:
łaski Bożej i współdziałania człowieka. Rozmyślanie jest
r

darem Ducha Świętego, który, jako mówi Apostoł, prosi za


nami wzdychaniem niewymownem *); ale jest także z dru­
giej strony prawdziwą umiejętnością, i ma, jak każda umie­
jętność, pewne prawidła swoje i metodę. Podajemy tu więc
w krótkości główne w tym względzie zasady i wskazówid,
zebrane z pism celniejszych pisarzy duchownych.
I. Rozmyślanie jest duszą wszelkiej modlitwy: m
być rozmyślanie samo, bez modlitwy ustnej; ale modlitwa
ustna nie ma życia bez modlitwy wewnętrznej, i bez niej
staje się suchą, jak liść uszczknięty z gałęzi, z której czer­
pał soki. To znaczy innemi słowy, że rozmyślanie jest
rzeczą nie tylko bardzo pożyteczną, ale nawet moralnie
niezbędną dla wszelkiej duszy wiernej, tak dla tej, która
dopiero zaczyna życie prawdziwie chrześciańskie, jak i dla
tej, która pragnie wyżej postąpić w cnocie i dojść do do-

1) Rzym. 8, 26.
3

skonałości. Bo naprzód, aby zacząć życie bogobojne,


potrzeba przedewszystkiem nabyć czystości serca, ku cze­
mu służy częsta spowiedź i ciągłe umartwienie: spowiedź
gładzi winę grzechu, umartwienie zaś tamuje źródła grze­
chu; lecz i do spowiedzi, i do umartwienia potrzebne jest
rozmyślanie. Do spowiedzi potrzeba, by grzesznik znie­
nawidził grzech swój; lecz na to, aby go mógł znienawi-
dzieć, musi naprzód poznać złość grzechu, a jakże ją pozna
bez zastanowienia się nad sobą, bez wniścia w siebie, to
jest, bez rozmyślania ? Podobnież, co się tyczy umartwie­
nia, ponieważ to, co przykre jest zmysłom, wstrętnem jest
naturze, nigdy dusza nie zechce pozbawić siebie tego, co
lubi, a odważyć się na to, czego się boi, jeźli naprzód nie
wzniesie się za pomocą modlitwy wewnętrznej i nie stanie
się wyższą nad przyrodzone skłonności swroje. Tak więc
rozmyślanie jest jakoby pierwszym krokiem duszy, wstę­
pującej na drogę uświęcenia wewnętrznego. Lecz i postęp
na tej drodze i doskonała świętość, nie inaczej osiągnąć się
dadzą, jedno za pomocą rozmyślania. Przez rozmyślanie
poznasz, jak piękną jest cnota, i pokochasz ją ; przez roz­
myślanie zrozumiesz marność, i nietrwałość, i niewierność
rzeczy stworzonych, i oderwiesz się od nich; nakoniec
przez rozmyślanie poznasz i uczujesz dobroć i łaskawość
Boga, i nawrócisz się do Boga, i z Bogiem się zjednoczysz:
a na tem-ci zasadza się wszystka doskonałość człowieka,
aby się z Bogiem zjednoczył przez miłość.
Co to znaczy, odprawiać rozmyślanie? To znaczy,
przywodzić sobie na myśl prawdy wieczne i przenikać się
niemi, i pobudzać siebie do tych uczuć i aktów, które z nich
się rodzą, i obrać je sobie i postanowić za prawidło życia
swrego. Trzy zatem rzeczy zawierają się w rozmyślaniu,
4

to jest, rozważanie rozumem, uczucia serca, i postanowie­


nia woli, czyli raczej, rozmyślanie jest to ćwiczenie trzech
władz duszy: pamięci, rozumu i wrołi. Pamięć przedstawia
rzecz do rozmyślania; rozum zastanawia się nad tą rzeczą,
czyli rozmyśla; wola zaś wzbudza odpowiednie tej rzecz}-”
czyli prawdzie uczucia i postanowienia.
II. Z tego się pokazuje, że rozmyślanie, ściśle
rąc, jest tylko jedną częścią modlitwy wewmętrznej, to jest
ćwiczeniem rozumu. Lecz i to rzecz widoczna, że rozny-
ślanie stanowi podstawę modlitwy wewnętrznej, ponieważ
z poznania tylko mogą się zrodzić uczucia i postanowienia;
i ztąd to w pospolitej mowie rozmyślanie a modlitwa we­
wnętrzna za jedno poczytywać się zwykły.
Różne mogą być sposoby rozmyślania, stosownie do
różnych materyj, równie jak i do różnych usposobień od­
prawiającego rozmyślanie; w ogóle jednak należy się trzy­
mać tej zasady, że nie chodzi tu ani o subtelne zaciekanie
się, ani o głębokie rozumowania: myśli powinny być pro­
ste, nie naciągane, wynikające same przez się z prawdy,
o której rozmyślasz. Sama zaś metoda rozmyślania taką
być powinna, jaką każdy znajdzie dla siebie najwłaściwszą.
Jeźli która z różnych metod, podawanych przez pisarzy
duchownych, przypada do twego usposobienia, nie odstę­
puj od niej; lecz jeźli czujesz przeciwnie, że ścisła metoda
zbytnio cię krępuje, powinieneś wprawdzie i tak ją szano­
wać, jako rzecz bardzo zbawienną dla wielu innych, i bar­
dzo zalecaną przez mistrzów życia duchownego: gdy je­
dnak każda metoda do tego służyć powinna aby pomagała
do rozmyślania, a nie do tego by przeszkadzała, zatem
skoro tobie ścisłe jej zachowanie nie pomaga, ale przeszka­
dza, możesz i powinieneś ją porzucić.
Jeźlibyś, zwłaszcza w początkach, miał trudność do
rozmyślania rozumem, uczyń według rady Ludwika Gra*
nateńskiego i Św. Franciszka Salezego: rozmyślaj za
pomocą książki; przeczytaj pierwszy punkt, a jeźii cię
w nim żadna myśl nie uderzy, znowu wróć do książki,
przeczytaj z uwagą parę wierszy, zastanów się trochę,
i staraj się wzbudzić w sobie odpowiednie uczucie, czy to
wdzięczności, czy żalu i t. p. Następnie w podobnjrż spo­
sób przeczytaj dalszy ciąg punktu. Jeźli jaka myśl mo­
cniej cię uderzy, zatrzymaj się na niej, i nie idź dalej, aż
wszystek z niej dla siebie owoc wyciągniesz. Gdyby ci
przeszkadzała do rozmyślania zbytnia żywość i niestałość
twej wyobraźni, dobrze będzie przywiązać ją do pewnego
miejsca lub osoby, i tak sobie przedstawić tajemnicę, o któ­
rej rozmyślasz, jak gdyby się w oczach twoich spełniała.
Jeźli na przykład rozmyślasz o Narodzeniu Zbawiciela,
przenieś się w myśli do groty Betlejemskiej; jeźli rozmy­
ślasz o śmierci Pana Jezusa, postaw się na górze Kai wary i;
jeźli o Przemienieniu Pańskiem, w'stąp z Nim na górę Ta­
bor. Jeźli rozmyślasz o piekle, zstąp wf duchu do tego
miejsca mąk; jezli o jakiej prawdzie zapisanej w kwamelu,
• * « • / i • • i * « I * • • * i • •

przedstawr sobie, że Pan Jezus sam stoi przed tobą, i ogła­


sza ci ją *).
W dalszem rozwinięciu rozmyślania, coraz rzadsze
będą myśli i rozumowania, a za to coraz częstsze i gorętsze
uczucia pobożne i święte żądze; coraz lepiej serce smakuje
w prawdzie o której rozmyśla, i karmi się nią, i miłością

*) W metodzie Św, Ignacego ten sposób użycia wyobraźni


nazywa się ułożeniem miejsca, i stanowi jeden z punktów wstępnych
do rozmyślania.
6

się zapala; dość czasem jednego słowa na zapełnienie tym


sposobem całego czasu przeznaczonego na rozmyślanie.
III. Jako rozważanie należy do rozumu, tak zada­
niem woli jest wzbudzenie uczuć i aktów. Prawdy Boże
są jako słońce, które nie tylko światłością swoją oświeca,
ale i ciepłem swojem ogrzewa ziemię i płodną czyni. Nie
wdawaj się w myśli jałowe, gdy rozmyślasz o prawdach
wiary, ale raczej to jedno miej na względzie, byś je do sie­
bie zastosował; bo na to tylko Bóg cię oświeca, abyś się
stał lepszym. Bóg przedewszystkiem szuka i żąda serca
twego, a zatem rzecz widoczna, że w modlitwie wewnę­
trznej większe jest znaczenie i pilniejsza potrzeba afektów,
niż samych tylko myśli i rozważań. Afektami zowią się
wszelkie dobre żądze i poruszenia, powstające w duszy
z rozważania prawd wiary, jako to akty różnych cnót:
wiary, i nadziei, i miłości, i adoracyi, i uwielbienia,
• • « t * • m * m * • 4 • t ■ < 4 * •

i wysławiania, i dziękczynienia, ofiarowania siebie samego,


i żalu za grzechy, i tym podobnych. Za pomocą takich
aktów serce odrywa się od stworzeń, a jednoczy się z Bo­
giem ; wzbudzaj więc ich w sobie jak będziesz mógł naj­
więcej, bez zbytniego jednak wytężenia i umęczenia.
IV. Lecz główna i najważniejsza czynność woli
w rozmyślaniu zasadza się na postanowieniu; zawsze więc
powinieneś uczynić stosowne postanowienie, nie tylko wte­
dy kiedy opływasz w pociechy na modlitwie, ale i wtedy
kiedy jesteś w oschłości. Rozmyślanie bez postanowienia
najczęściej tylko będzie próżną stratą czasu. Nie na tern
zasadza się dobra modlitwa, byś cieszył się na niej słodko­
ścią uczuć pobożnych, ale na tern, byś odniósł z niej poży­
tek. Choćbyś cierpiał oschłość największą, jeźli jedno
wyjdziesz z rozmyślania z mocnem poztanowieniem po­
/

prawy i spełnienia woli Bożej, bądź pewien, żeś czasu nie


stracił.
Lecz miej na uwadze i to, że postanowienia ogólne,
ł

jako to: że będziesz miłował Pana Boga z wszystkiego ser­


ca twego, albo: że będziesz unikał grzechu, nie na wiele ci
się przydadzą; staraj się ile możności, aby postanowie­
nia twoje byty dokładnie oznaczone, na przykład: że umart­
wisz siebie w tej lub owej rzeczy, albo: że będziesz ci­
chym i cierpliwym w takiem mianowicie zdarzeniu, albo
jeszcze: że poddasz się woli Bożej w tej stracie która cię
dotknęła, albo w tern upokorzeniu, czy w tej chorobie, czy
w tej przeciwności. Lecz szczególnie miej na oku główną
wadę twoją, i na nią obróć wszystką siłę postanowień two­
ich. Możesz także obrać sobie pewną cnotę, i postanowić
sobie, ile aktów tej cnoty w ciągu dnia wykonasz. Jeźlibyś
potem nie dotrzymał postanowień twoich, i znowu upadł
po dawnemu, nie trać odwagi, ale zaraz powstań, i staraj
się przy pierwszej zręczności naprawie winę twoję.
V. Kto chce godnie i z pożytkiem odprawić św
ćwiczenie modlitwy wewnętrznej, potrzeba aby się do niej
przygotował. Sam już wzgląd na nieskończony Majestat
Pański, i na cześć którą Mu okazywać powinieneś, wymaga
tego, byś nigdy nie stawał w obecności Jego z umysłem
nierozważnym i jakoby z nienacka. Nadto, każdy to przy­
zna, że do wielkiej sprawy potrzeba wielkiego przygotowa­
nia: a cóż może być dla ciebie większego, i wyższego, i wa­
żniejszego nad tę rozmowę z Bogiem, w której się toczy
sprawa zbawienia twego?
Dwojakie jest przygotowanie do rozmyślania: dalsze
i bliższe. Przygotowanie dalsze zasadza się na tern, byś po-
pierwsze chronił się rozproszenia, a żył ile możności w cią-
8

głem skupieniu ducha; powtóre, byś zachował serce twoje


czyste od grzechu, i oswobodził się, o ile ułomność ludzka
zdoła, od wszelkich nieporządnych przywiązań i skłonno­
ści; nakoniec potrzecie, byś naprzód, jeźli to być może,
z wieczora odczytał z uwagą punkta rozmyślania.
Przygotowanie bliższe składa się podobnież z trzech
części. Naprzód, postaw się w obecności Boskiej, i oddaj
Mu cześć i pokłon jaknajgłębszy; powtóre oczyść i wznieś
r

do Boga intencyę twoją; nakoniec wezwij Ducha Świętego.


Żywa wiara w obecność Boską jest jakoby duszą, i słoń­
cem, i ogniem modlitwy wewnętrznej: duszą, bo ją ożywia;
słońcem, bo ją oświeca; ogniem, bo ją ogrzewa. Dwojaki
jest sposób postawienia się w obecności Boskiej: albo
przedstawisz sobie Pana Jezusa, mieszkającego w nie­
bie, lub w Najświętszym Sakramencie, i patrzącego na cie­
bie ; albo też wspomnisz na to, czego cię ucz}7 wiara, że
stoisz przed Bogiem i Bóg przed tobą; że jesteś w7Bogu,
i Bóg wr tobie; że Bóg napełnia wszystko niezmierzoną
wielkością swoją, że zatem, choć możesz na nieszczęście
twoje oderwoć się od miłości Jego, nigdy jednak nie zdo­
łasz uciec od istności i obecności Jego. — Powtóre, oddawr-
sz}^ pokłon Bogu, ofiaruj Mu ten czas który poświęcisz na
rozmyślanie, i samoż roziryślanie twoje, świadcząc się, iż
dla miłości i upodobania Jego chcesz tę czynność odprawić,
że niczego w niej nie .szukasz, jedno spełnienia woli Jego.
Nakoniec wezwij gorąco Ducha Świętego na wspomożenie
twoje, wyznając z pokorą, iż nie zdołasz nic pomyśleć do­
brego, jeźli Duch Święty cię nie natchnie; ani się zastano­
wić nad niczem, jeźli Duch Święty umysłu twego nie ustali;
ani wznieść wgórę serca twego, jeźli go Duch Święty nie
pociągnie; ani wzbudzić wr sobie aktu miłości Bożej, jeźli
*

cię Duch Święty nie ożywi i nie zagrzeje.


t-J

VI. Naostatek, zakończenie rozmyślania zawiera


w sobie, trzy punkta: dziękczynienie, ofiarowanie siebie,
i prośbę. Dziękuj Bogu za ten zaszczyt, któregoś dostąpił,
że raczył cię ścierpieć w świętej obecności swojej; dziękuj
Mu i za dobre natchnienia i żądze, które w tobie wzbudzić
raczył. Ofiaruj Mu duszę twoją, i ciało, i rozum, i serce,
a szczególnie postanowienia, któreś uczynił. Proś Go, by
raczył im błogosławić, i wejrzawszy miłosiernie na ułom­
ność i niestałość twoją, użyczył ci łaski potrzebnej do wy­
konania ich. Podobneż prośby zanoś do Pana Jezusa,w

i do Przenajświętszej Matki Jego, tudzież i do Świętych


Patronów twoich, albo szczególnych Patronów tej cnoty,
o którą prosisz.—Te są główne zasady i prawidła rozmy-
# /
ślama według metody Sw. Ignacego. Dla łatwiejszego
spamiętania i zastosowania ich, znajdziesz je w krótko­
ści zebrane w skorowidzu, zamieszczonym na początku
obu tomów tych rozmyślań.
VII. Oprócz właściwego rozmyślania znajdziesz
jeszcze w tej książce inne dwa sposoby ćwiczeń ducho­
wnych, i odprawienia modlitwy wewnętrznej, to jest Kon-
templacyę, i rozmyślanie za pomocą przyłożenia zmysłów.
Materyą właściwego rozmyślania są prawdy oderwa­
ne ; materyą zaś Jconłemplacyi jest prawda wcielona, czyli
w ogólności każde zdarzenie z życia Zbawiciela, lub Naj­
świętszej Panny, lub Świętych, w którem się ukazują na
przykładzie prawdy potrzebne do zbawienia. Do Kontem-
placyi wchodzą też same punkta wstępne, i takież ćwicze­
nia pamięci i woli, jak w rozmyślaniu; ale za to rozum
mniej działa, i tern właśnie kontemplacya różni się od me-
dytacyi, że dusza nie rozumowaniem, ale za pomocą wy­
obraźni, wpatruje się w jaki przedmiot zmysłom przystępny,
10

jakimi są głównie tajemnice życia i śmierci Jezusa Chry­


stusa. Naprzód, przypatruje się osobom wchodzącym do
tej tajemnicy. Powtóre, słucha co mówią, bądź zewnętrz­
nie, bądź wewnętrznie, czyli—co myślą. Nakoniec potrze­
cie,, rozważa ich czynności, bądź dobre, bądź zle—i w tern
wszystkiem szuka dla siebie zbudowania. Przytem jednak
możesz i rozumem rozmyślać o przyczynach, i powodach,
i skutkach, i innych okolicznościach tej tajemnicy, w którą
się przez kontemplac}^ wpatrujesz.
Co się tyczy drugiego z wyż wspomnianych sposo­
bów modlitwy wewnętrznej, wiadomo, że dusza za pomocą
wyobraźni może sobie nawet rzeczy niezmysłowe jakoby
zmysłowemi uczynić, i tym sposobem niejako oglądać je,
i słyszeć, i kosztować, i czuć, i dotykać. Możesz na przy­
kład oglądać w duchu ogień piekielny, i słyszeć krzyki po­
tępionych, i smakować gorżkość łez które wylewają —
i ten to sposób przedstawienia sobie rzeczy niewidomych
zowie się rozmyślaniem za pomocą przyłożenia zmysłów.
VIII. Jeszcze słowo o roztargnieniach. Powini
sprzeciwiać się jaknajmocmej roztargmemom na rozmyśla­
niu, chociażby zgoła mimowolnym; bo ta jest najszkodli­
wsza broń, jaką wralczy przeciw tobie nieprzyjaciel zba­
wienia. Wie dobrze o tern on duch ciemności, że dusza
przez rozmyślanie jednoczy się z Bogiem, a tern samem
pomnaża się w świętości, i utwierdza się na drodze zba­
wienia: chcąc przeto przeszkodzić temu zjednoczeniu się
duszy z Bogiem, albo już zawiązane rozerwać, nęka ją roz­
targnieniem i złemi myślami. Potem, korzystając z jej
udręczenia, radzi jej lepiej zaniechać tego ćwiczenia, kiedy
widać nie ma potrzebnych do niego zdolności, i wmawia
w nią, że takie rozmyślanie, to marna strata czasu; że tak
11

się modląc, zamiast łaski, ściąga na siebie gniew Pański;


że mniejsze to złe, wcale nie odprawiać rozmyślania, niż
odprawiać je z takiem nieuszanowaniem... I mnóstwo dusz
łatwowiernych ślepo wpada w to sidło, i przez bojaźń obra­
zy Boskiej, Boga opuszcza. „Nie masz,“ powiada jeden
pisarz duchowny, „gorszego i nieszczęśliwszego sposobu
na oddalenie roztargnień na modlitwie, jak oddalić się dla
nich od samej modlitwy, to jest modlitwy zaniechać; tego
właśnie dyabeł chce, wiedząc dobrze o tern, że skoro ode-
tnie duszę od kanału łask, dusza tern samem musi uschnąć
i zginąć" *).
Nie wszystkie jednak roztargnienia których doświad­
czasz, należy przypisywać dyabłu. Najczęściej roztargnie­
nia twoje pochodzą z ciebie samego, czy to z ułomności
twojej, czy z zatrudnień twoich, czy wreszcie z namiętności
twoich. Ostatni ten rodzaj niewątpliwie jest grzeszny: bo
choćby samo roztargnienie nie było dobrowolne, ale dobro­
wolnie dałeś sobie powód do niego, przez to że poddawa­
łeś się złym skłonnościom twoim, a tern samem je wzmo­
cniłeś. Inne zaś roztargnienia nie tylko nie pobudzają
Boga do gniewu, ale rączej łaskawość Boska je znosi, litu­
jąc się nad ułomnością twoją.
Jeźli więc nie widzisz w sobie żadnej dobrowolnej
przyczyny do roztargnień, które cierpisz na modlitwie, mo­
żesz i powinieneś je poczytywać za pokusę, albo za próbę,
albo za skutek osłabienia fizycznego, i mieć za rzecz pe­
wną, że mimo tych roztargnień, rozmyślanie twoje będzie
przyjemnem Bogu. Jeźli zaś sądzisz, że sam sobie dałeś
powód do roztargnienia, więc przeproś Boga i postanów

') O. Crasset.
12

lepiej czuwać nad sobą, i przyjmij oschłość twą na modli­


twie jako karę zasłużoną, a i tak jeszcze bardzo dobre od­
prawisz rozmyślanie.
IX. Dodajmy nakoniec krótkie objaśnienie p
i podziału tych naszych rozmyślań. W księdze Ćwiczeń
Duchownych Św. Ignacego, szczupłej wprawdzie co do
objętości, ale co do treści i wartości swej równającej się,
jako mówi św. Karol Boromeusz, wielkim księgozbiorom,
i przeto wielokrotnie przez Kościół Święty upoważnionej,
zachwalanej, i zalecanej, zamyka się, rzec można, wszyst­
ka umiejętność nawrócenia grzeszników, i prowadzenia
sprawiedliwych drogami coraz wyższej doskonałości. Wszy­
stek plan tej księgi zasadza się na rozwinięciu tych pię­
knych słów św. Augustyna: Człowiek idzie do Boga‘p rzez
Boga-człoivieka\ to znacz}' innemi słowy: Człowiek wielką
ma podróż do odbycia; początkiem, od którego się wszczy­
na ta podróż, jest grzech; kresem, do którego zmierza ta
podróż, jest Bóg; a drogą, do tego kresu wiodącą, jest Bóg-
człowiek. Masz więc w tych słowach trojaki rodzaj prawd
dokładnie oznaczonych: pierwszy jest rodzaj prawd oczy­
szczających, bo przez nie uczy się człowiek walczyć i wy­
tępiać grzech, i wszelkie źródła i skutki grzechu; następnie
idą prawdy wiodące człowieka do Boga, który jest ostate­
cznym końcem człowieka, bezpieczną drogą życia i przy­
kładu Jezusa Chrystusa; nakoniec następują prawdy jedno­
czące człowieka z Bogiem przez miłość, i zupełne zgodze­
nie woli swej z wolą Bożą, bo ten jest ostateczny kres, do
którego dążyć powinna wszelka dusza pragnąca miłości
Bożej.
Ten ogólny zarys, w wyżej wspomnianej księdze
męża świętego, który nam tu będzie służył za przewodnika,
13

przedziwnie się wypełnia szeregiem ćwiczeń podzielonych


na oddziały, odpowiadające temu, co się zwykle u pisarzów
duchownych zowie drogą oczyszczającą, oświecającą, i je ­
dnoczącą. Stosownie więc do tego dziwnie szczęśliwego
obmyślenia, w pierwszym tomie tego dzieła przedstawimy
do rozmyślania początki, i postępy, i dokonanie świętości
chrześciańskiej. Następnie w tomie drugim podamy sze­
reg rozmyślań o tajemnicach, i czasach, i głównych uro­
czystościach roku kościelnego.
STOSÓB ROZMYŚLANIA.

Przygotowanie dalsze.

l) Umartwienie zmysłów. 2) Skupienie ducha. 3) Głęboka


pokora.

Przygotowanie bliższe.
l) Przeczytaj z wieczora punkta rozmyślania. 2) Myśl o nich,
skoro się przebudzisz. 3) Wzbudź w sobie odpowiednie uczucia.
4) Przystąp do rozmyślania spokojnie, z ufnością, z pokorą.

1. Początek rozmyślania.
Wspomnij, źe Bóg cię widzi, i patrzy na ciebie. Zapytaj sam
siebie: Kto jesteś? do czego się zabierasz? W czyjej obecności?
W jakim celu?

Modlitwa przed rozmyślaniem.


Proś Boga o łaskę, by wszystkie w ciągu tego rozmyślania
władze i działania twej dusz}r szczerze i bez podziału zmierzały
do czci i chwały Bożej.

Punkta wstępne.
i) Wspomnij pobieżnie na prawdę lub tajemnicę o której roz-
m}rślać będziesz. 2) Ułożenie miejsca. 3) Proś o łaskę odpowiednią
materyi rozmyślania, abyś i posnął prawdę, i wypełnić chciał.
15

2. Rozmyślanie samo.
Ćwicz pamięć, rozum i wolę.
Pamięć.
Przedstaw sobie rzecz o której rozmyślasz, i wszelkie jej
szczegóły i okoliczności.
Rozum.
Zastanów się:
i) Co jest w tej prawdzie uwagi godnego? 2) Jaki z niej
wyciągnąć masz wniosek praktyczny? 3) Jakie są do tego wniosku
powody? Przyzwoitość, pożyteczność, przyjemność, łatwość, potrzeba.
4) Jak dotychczas się zachowywałeś względem tej prawdy? 5) Co po­
winieneś uczynić na przyszłość? 6) Jakie masz do usunięcia prze­
szkody? 7) Jakich środków użyć powinieneś?

Wola.
l) Przez cały czas rozmyślania wzbudzaj w sobie uczucia
czyli afekta pobożne, tudzież akty wiary, miłości, żalu za grzechy,-
ufności, wdzięczności, radości, uwielbienia, stosownie do przedmiotu.
3) Pomnij zwłaszcza na to, abyś prosił, i usilnie prosił, bo ten jest
najskuteczniejszy sposób zbogacenia się w skarby łask i darów Bo­
skich. 3) Uczyń postanowienia...
Praktyczne,
V 7

Ściągające się do ciebie samego,


Oparte na pokorze, na niedowierzaniu własnym siłom twoim,
na ufności w Bogu. Dodaj do tego nowe prośby i błagania, abyś
otrzymał łaskę potrzebną do wykonania twych postanowień.

3. Zakończenie rozmyślania.
Powtórz w duchu i na nowo zatwierdź postanowienia, któreś
uczynił.
Rozmowa duchowna.
Proś Boga Ojca, i Pana Jezusa, i Najświętszą Pannę, i Świętych.
16

MODLITWY
NA ZAKOŃCZENIE ROZMYŚLANIA.

I.
O Jezu, żyjący w Maryi, przybądź a żyj w sługach Twoich,
w duchu świętości Twojej, w zupełności mocy Twojej, w doskonało­
ści dróg Twoich, w prawdziwości cnót Twoich, w uczestnictwie ta­
jemnic Twoich; panuj nad wszelką potęgą nieprzyjacielską, w Duchu
Twoim, na chwałę Ojca. Amen.

II.
Duszo Chrystusowa, poświęć mię!
Ciało Chrystusowe, zbaw mię!
Krwi Chrystusowa, upój mię!
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mię!
Męko Chrystusowa, utwierdź mię!
0 dobry Jezu, wysłuchaj m ię!
W ranach Twoich ukryj mię!
Nie daj bym kiedy opuścił C ię!
Od wroga złego obroń mię!
W godzinę śmierci przyzwij mię,
1 rozkaż bjrm mógł przyjść do C ię !
Abym z Świętymi Twymi chwalił Cię
Na wieki wieczne! Amen !

III.
Przyjmij, Panie, wszystką wolność moją. Przyjmij pamięć,
i rozum, i wolę wszystką. Cokolwiek mam i posiadam, Tyś mi to
wszystko darował; Tobie wszystko to zwracam, i zdaję zupełnie na
rządy woli Twojej. Miłość Twoją tylko i łaskę Twoją mi daruj,
a będę dosyć bogatym, i niczego więcej nie żądam.
ROZMYŚLANIA DLA WIERNYCH.

CZĘŚĆ PIERWSZA.
Początki świętości clirześeiańskiej, czyli prawdy
odpowiednie pierwszemu tygodniowi Ćwiczeń Świe­ c
tego Ignacego.

ODDZIAŁ PIERWSZY.
0 końcu człowieka, i o końcu chrześcianina. — 0 godności duszy
chrześciańskiej. — 0 środkach do uświęcenia wiodących, tak czło­
wieka w ogólności, jak w szczególności chrześcianina

Rozmyślania T. I. 2
ROZMYŚLANIE I.

O końcu człowieku.
I. Początkiem moim, Bóg.
II. Końcem moim, Bóg.
III. Nagrodą moją, Bóg.

Modlitwa przed zaczęciem rozmyślania. Proś Boga


0 łaskę, by wszystkie w ciągu tego rozmyślania myśli two­
je, i wszystkie uczucia serca twego, i wszystkie czynności
duszy twojej wyłącznie a bez podziału zmierzały do chwały
nieskończonego Majestatu Jego *).
Pierwszy punkt wstępny. Przedstaw sobie Boga, jako
morze niezmierzone, z którego wszystkie dobra płyną,
1 znowu doń, jako do punktu odpocznienia swego wracają.
Drugi punkt wstępny. Proś Pana, by ci dał jasno zro­
zumieć koniec, na który cię stworzył; proś o łaskę, byś
z tego końca stworzenia twego uczynił sobie nieodmienne
prawidło wszystkiego życia twego.
Stworzony jest człowiek na ten koniec, aby Pana
Boya swego chwalił, i czcił, i służąc Mu, dostąpił w koń­
cu zbawienia wiecznego. W tych słowach Św. Ignacego
masz odpowiedź na trojakie pytanie, na którem polega

') Tę modlitwę odmówisz na początku każdego rozmyślania.


20

wszystka godność, i wszystka powinność, i wszystko prze­


znaczenie człowieka. Jaki jest mój początek? Jaki mój
koniec? Jaką otrzymam nagrodę za wierne spełnienie
tych obowiązków, które ze względu na początek i na ko­
niec mój spełnić powinienem ?
Punkt I. Początkiem moim jest Bóg. Bóg jest Stwo­
rzycielem i prawdziwym Ojcem moim: Stworzony jest
człowiek. Wznieś się w duchu od skutków do przyczyn,
zmierz myślą wszystek łańcuch następujących po sobie
porządków stworzeń, a trafisz do pierwszego ogniwa, od
którego się poczyna ten łańcuch, trafisz do Boga: Bóg
przede wszystkiem, co jest, Bóg początek wszystkiego, co
jest: Jam jest którym jest *). Bóg jest istnością—jedyną
istnością, pierwej niż się stało stworzenie.
Jakież głębokie zdumienie duszę ogarnia, gdy wstąpi
w tę samotność wiekuistą, w której, kędykolwiek sięgnie
wzrokiem, widzi tylko Boga samego! Jakże się zatapia
w rozważaniu tej wielkości, tej niezależności, tej pełni
wszelkich doskonałości, słowem, tego Boga, który nikogo
i niczego nie potrzebuje oprócz siebie, sam w sobie nie­
skończenie szczęśliwy przed wiekami, choć nie było jeszcze
świata, ani tych niezliczonych stworzeń, które w czasie
przedwiecznie postanowionym z nicości powołał do bytu!
Bóg sam jest wszystkiem: Bóg mój i tuszystko. A prze­
cie, w tej wieczności pokoju i chwały, która była jeszcze
przed założeniem świata, Bóg, ciesząc się szczęśliwością
swoją, i dla mnie także szczęśliwość zgotował. Postanowił
porządek i następstwo łask, które mają mię doprowadzić
do tej szczęśliwości, wiodąc mię do świętości: Wybrał nas

J) II. Mojż. 3. 14.


21

przed założeniem świata, abyśmy byli świętymi 1). Prze-


9

znaczył mię do życia, do wiary, do tego stanu i rodzaju


zatrudnień... nakoniec i do nieba zgotowanego wybranym,
jeźli jedno zechcę skorzystać z tych wszystkich Jego do­
brodziejstw : Miłością wieczną umiłowałem cię 2).
Bóg stworzył świat, stworzył i mnie; a stworzył mnie
raczej niż niezliczone inne istoty, które mogłyby istnieć,
a nigdy istnieć nie będą!.. Zkądże mnie takie pierwszeń­
stwo ? Ty sam, Panie, oznajmiasz mi przyczynę, gdy mó­
wisz : Umiłowałem cię. Od wieku nosiłeś mię w sercu
Twojem; z serca Twego wyjąłeś mię na to, abyś mię po­
stawił w rzędzie najzacniejszych na świecie stworzeń:
Mało co mniejszym od Aniołów 3). A raz stworzywsz}1-
mię, jakoby każdej chwili na nowo mię tworzysz, zacho­
wując mi byt; gdyż równie potrzebną jest wszechmocna
dzielność Twoja na to, aby mię zachować przy życiu, jak
była potrzebną na to, aby mię do życia powołać... I za­
iste, to drugie, nieustające dobrodziejstwo powinnoby mię
z pewnego względu do większej jeszcze pobudzać wdzięcz­
ności niż ono pierwsze. Bo chociaż wówczas, gdyś aktem
łaskawej woli Twojej powołał mię z nicości do bytu, ni-
czem jeszcze nie mogłem zasługiwać na takie na mnie wej­
rzenie miłości Twojej, niczego przecie nie byłem się jeszcze
dopuścił, coby mię z własnej winy mojej uczyniło niego­
dnym tej łaski; lecz odkąd żyć zacząłem, ach! ileż to razy
niewdzięcznością moją jakoby wyzywałem sprawiedliwość
Twoję, byś mi dary Twoje, i życie samo odebrał!*)

') Efez i. 4.
s) Jerem. Ml. M.
*) Ps. 8. 6.
22

Ach! już się rozwidnia w duszy mojej! już zaczynam


poznawać powinność moją! już zaczynam się wstydzić sa­
mego siebie! Wszystkiego siebie winienem Bogu, bo
wszystko mam od Boga; winienem Mu całego siebie tyle
razy, ile chwil upłynęło od pierwszej chwili istnienia mego,
bo ile chwil przeżyłem, tyle razy Bóg mi życie darował...
A ja, z tylu względów będąc winien miłować Boga, o Bogu
zapomniałem! i to jeszcze najmniejszy z grzechów moich!
Boga, który cię urodził, opuściłeś, i zapomniałeś Pana
Stworzyciela twego x). Ach! teraz już rozumiem słuszność
tego płaczu w obliczności Boga, do którego wzywa mię
Prorok: Płaczmy przed Panem, który nas stworzył! *2).
Punkt II. Końcem moim jest Bóg. Bóg jest Mądro­
ścią nieskończoną: nie mógł więc działać bez celu, dając
mi życie, ani też może działać bez celu, zachowując mi je.
Jaki to cel ? Stiuorzony jest człowiek na ten koniec, aby
Pana Boga swego chwalił... Patrz, duszo moja, oto ci
ukazują twój koniec; koniecznie potrzeba, abyś go znała:
ten koniec... Zdążaj jedynie do tego jedynego końca.
Jeźli zdołasz osiągnąć go, spełnisz przeznaczenie twoje;
dokonasz zadania twego, wygrasz sprawę twoją, będziesz
zbawiona... Pana Boga swego: oto masz cel wytknięty
wszystkim władzom twoim: P ana: Pan to samowładny
wszystkiego co jest: Boga: to jest Prawdę nieskończoną,
Dobro najwyższe; bo nieskończonej prawdy, i nieskończo­
nego dobra potrzeba umysłowi i sercu człowieka, trawio­
nemu nieskończoną żądzą wiedzy i miłości. Bóg sam mo-
cen rzec do mnie te słow a: Rozszerz żądze twoje, rozcią­

*) V. Mojż. 32. 18.


2) Ps. 94. 6.
23

gnij je jak daleko zechcesz: jam mocen zaspokoić je *).


Boga więc szuka, a przynajmniej szukać powinna dusza
moja. Wyszła z łona Boga, i pragnie do Niego powrócić;
czuje w sobie przyrodzony pociąg do tego początku siły
swojej i życia, pragnie Boga: Pragnęła dusza moja Boga
mocnego żywego *2). Samo nawet ciało moje jeźli, jak po­
winno, posłuszne jest duchowi, ma potrzebę Boga żyjącego,
i sziika Go w świętem rozradowaniu: Serce moje i ciało
moje rozweseliły się w Bogu żyw ym 3). Jaką drogą dojdę
do tego zjednoczenia się z Bogiem? oddając Mu chwałę,
i cześć, i posłuszeństw'0. Znać Boga, i kochać, i służyć
Mu, ten jest koniec mój najbliższy.
Koniec to nieodzowny. Z Boga jestem, więc też po­
trzeba abym był dla Boga; potrzeba ta wynika z samej na­
tury i Boga, i człowieka; tego wymaga sprawiedliwość
i należny rzeczy porządek. Nie ma żadnej potrzeby bym
żył powrażany, kochany...; nie było żadnej potrzeby bym
się do życia narodził; lecz skoro żyję, potrzeba bym żył
dla Boga.
Koniec to chwalebny. Nie na to zostałem stworzo­
ny, abym słażył światu, ani tern bardziej na to, abym był
niewolnikiem namiętności moich: do wyższych rzeczy prze­
znaczył mię Bóg. Zaszczycony synostwem Najwyższego,
Jemu samemu winienem służbę, którego słudzy królami są.
Koniec to tuszy stkieyo jestestwa mego. Bóg ma wła­
dzę nieograniczoną nademną; władza ta rozciąga się na
wszystkie czasy, bo w każdym czasie Bóg mię zachowuje
dla siebie, więc też w każdym czasie winienem żyć dla

0 Ps. 80. i j.
2) Ps 43. 3 .
3) Ps 83. 3.
24

Boga. Władza ta rozciąga się do każdego miejsca, bo


gdziekolwiek się obrócę, z Boga jestem, i do Boga należę,
więc też sam siebie Bogu oddawać powinienem. Władza
ta rozciąga się do wszystkiego co mam, i czem jestem,
i cokolwiek przedsięwezmę. Bóg jest Panem drzewa, Jemu
więc należy się owoc; jest wyłącznym i jedynym jego Pa­
nem, więc należy Mu się owoc bez żadnego wyjątku ni za­
strzeżenia. Dla Niego umysł mój myśleć, i serce kochać,
i język mówić powinien... Będzie żądał sprawy z każdego
próżnego słowa. Bez wątpienia, wielkie to obowiązki!
ale też jaka za to szczęśliwość, jeźli je wiernie wypełnię!
Punkt III. Nagrodą moją jest Bóg. Bóg będzie zba­
wieniem mojem. Boga znać, i kochać, i służ}^ Mu, ten
jest koniec mój ostateczny. O kresie błogosławiony! o sło­
dka nadziejo! Po walce zwycięztwo, po pracy odpoczynek!
Może przeprawa będzie trudna i burzliwa... Przecie w koń­
cu dopłynę do portu, będę na łonie rodziny, w objęciach
i w sercu Ojca mojego i Boga mojego; i rzeknie do mnie:
Jam jest zbawieniem twojem *). Jam zapłatą twą zbytnie
wielką2). Przecie w końcu będę zbawiony. Od jakiego
nieszczęścia zbawiony? O piekło! słyszę odpowiedź two­
ją! Cóż pomoże człowiekowi, jeżliby wszystek świat zy­
skał, a na duszy swej szkodę podjąłf 3). Cokolwiekby
mię kosztować miało, muszę zbawić duszę moją.
Lecz już i w tern życiu Bóg jest zbawieniem t3rch,
którzy wiernie Mu służą: zbawia ich umysł od udręczeń
zwątpienia; zbawia ich serce od tyrańskiej przemocy na­
miętności ; zbawia ich sumienie od katuszy zgryzot. Pokój

>) Ps. :54- X


s) I. Moj7. iń. 1
•") Mat. 16. 26.
25

wielki tym, którzy zakon Twój miłują, P anie!J) A prze­


ciwnie, utrapienie i ucisk na wszelką duszę człowieka,
który złość popełnia 2). Wiem-ci o tern z własnego do­
świadczenia. Miałem podobno w przeszłem życiu mojem
czasy spokoju i uszczęśliwienia: a kiedy? O święte lata
dziecinnej niewinności mojej, o święty dniu pierwszej Ko­
munii ! jakże mi słodko, ach, i jak gorżko wspomnieć na
w as! Jakże mi wymownie, ach, i jak boleśnie, tłomaczy-
cie tę prawdę, że trwać przy Bogu dobrze jest! 3).

ROZMYŚLANIE II.

JP ow tó rzen ie i d a ls z e r o z w in ię c ie p o p r z e ­
d z a ją c e g o .
I. Wszystek należę do Boga.
II. Wszystek jestem dla Boga.
III. Bóg jest wszystkiem dla mnie.

Słowa te Św. Ignacego: Stworzony jest człowiek na


ten koniec, aby Patia Boga swego chwalił, i czcił, i słu­
żąc Mu, tu końcu dostąpił zbawienia, są tylko bliższem
objaśnieniem tego wyroku Mędrca: Boga się bój, a strzeż
przykazania Jego, bo to jest toszelki człowiek 4). Mamy
w tych słowach wskazany początek nasz, i koniec, i naj­
wyższą szczęśliwość: na tern trojgu zasadza się wszystek

J; Ps. 118. 16Ó.


a) Rzym. 2. y.
3) Ps. 72. 28.
ł) Ekle. 13 13 .
26

człowiek. Początek: od Boga pochodzimy; koniec: do


Boga powracamy; najwyższa szczęśliwość: wiecznie cie­
szyć się będziemy posiadaniem Boga. Pierwsza z tych
trzech prawd uczy mię, że wszystek należę do Boga; dru­
ga, że wszystek jestem , dla Boga; trzecia, że Bóg jest
wszystkiem dla mnie.
Punkta wstępne, jak w rozmyślaniu pierwszem.
Punkt I. Wszystek należę do Boga. Bóg mię uczy­
nił tern czem jestem. Dusza moja, na obraz Boży stwo­
rzona, nosi na sobie niejakie odbicie wsz3rstkich doskona­
łości Jego. Podziela z Nim w pewnej mierze rozum, i wol­
ność, i nieśmiertelność, i niezmierzoność, i t. d. O duszo
ludzka! któż wjrpowie zacność twoją? Dziwujesz się gwia­
zdom, jako wysoko zawieszone na niebie, i morzu, jako
głębokie, i słońcu, jako jasne... Lecz więcej niż tym
wszystkim dziwom, dziwuj się samej sobie. Ty sama je­
steś obrazem Bożj^m. Wszystkiej niemal natury swojej
Bóg uczynił ciebie w pewnej mierze uczestniczką. O du­
szo ! wyższa nad niebiosa, głębsza niż piekło, szersza niż
świat, trwalsza niż czas, większa niż wszystko stworzenie!
stójże na wysokości twojej, i nie poniżaj sama siebie, za­
kładając szczęście twoje na dobrach znikomych.
Bóg jest Stwórcą moim, jest więc i Panem moim,
i jako wszystko cokolwiek wemnie jest, z Niego jest, tak
też wszystko co wemnie jest, do Niego należy. Pan ma
prawo żądać służby od sług swoich; monarcha ma prawo
żądać posłuszeństwa od poddan}'ch swoich; ojciec ma pra­
wo żądać uległości i uszanowania od dzieci swoich; robot­
nik ma prawo rozporządzać według upodobania swego
dziełem, które sam zrobił. Bóg zaś jest jeszcze czemś
więcej niż to wszystko, bo jest Stworzycielem; więc będąc
27

stworzeniem Jego, więcej do Niego należę, niż sługa należy


do pana swego, i poddany do monarchy swego, i dziecko
do ojca swego, i obraz do malarza, który go wykonał.
Akt pokłonu. Godzieneś jest, Panie Boże nasz,
wziąć chwałę, i cześć, i moc; boś Ty stworzył wszystkie
rzeczy '). Pójdźcie, pokłońmy się i upadnijmy przed Pa­
nem, który nas stworzył: albowiem On jest Panem Bogiem
naszym 2).
Akt wdzięczności i miłości. O mój Boże! prawdziwie
miłością wieczną umiłowałeś mię. Z serca Twego wyjąłeś
mię, gdyś mię powołał do życia; i teraz jeszcze na ręku
Twoich nosisz mię, i wspierasz ojcowską dobrocią Twoją.
Darowałeś mi życie raczej niż wielu innym, których stwo­
rzyć mogłeś. Czy może dla tego takiem mię zaszczyciłeś
pierwszeństwem, żeś przewidział od wieku jak Ci się za nie
odwdzięczę? Ach! raczej widząc przedwiecznie niewdzięcz­
ność moją, przedwiecznie należało, byś mię od łask i do­
brodziejstw twoich odsądził. Niechże już dziś prz\rnaj-
mniej tern głębszą będzie wdzięczność moja, im jaśniej
poznaję niezasłużoną dobroć twoją.
Akt żalu i postanowienie. Wstyd mi niewdzięczno­
ści mojej! Cokolwiek wemnie jest, wszystko to nie moje.
Gdyby Bóg odebrał mi to co darował, cóżby mi zostało?
Ani dusza moja, ani ciało nie są moją wiasnością; mo-
jemi są dla tego tylko, że Bóg mi ich użyczył. Wszystko
do Ciebie należy, Panie, i dla tego żeś Ty stworzył, i dla
tego że Ty zachowoijesz: a ja tego wszystkiego naduży­
wam na obrazę Twoją!.. Boże! Ty znasz głupstwo moje,

M Objaw. 4. 11.
2) Ps 6, 7-
<l występki moje nie są Tobie tajne1). O Boże m ój! już
się wszystek oddaję Tobie, i Tobie sameniu! Do ciebie
należę z konieczności jestestwa mego; niechże już odtąd
należę do Ciebie, i do Ciebie samego, i na zawsze, z do­
browolnego postanowienia woli mojej!
Punkt II. Wszystek jestem dla Boga. Bóg na to
tylko mię stworzył, i na to tylko mię zachowuje, abym Go
chwalił, i czcił, i Jemu służył. Bóg jest pięknością naj-
w\rższą, i na to dał mi rozum, abym Go znał. Bóg jest
dobrocią nieskończoną, i na to dał mi serce, abym Go ko­
chał. Bóg jest najwyższym Panem moim, i na to dał mi
wszystkie władze duszy i ciała, abym Mu oddawał należny
hołd i posłuszeństwo. Praicdziwie godna i sprawiedliwa
jest, słuszna i zbawienna, byśmy Tobie zawsze i wszędy
dzięki czynili, Panie święty, Ojcze wszechmogący, wieku­
isty Boże 2). Cóż może być sprawiedliwszego nad to,
bym ustawicznie dziękował Tobie, o Boże, i chwalił Ciebie
niezmienną zgodą woli mojej z Boską wolą Twoją? wszak
kto się sprzeciwia woli Twojej, tern samem gwałci naj­
świętsze prawa Twoje, i najkonieczniejsze obowiązki swo­
je? Cóż może być godniejszego duszy rozumnej, a tern
bardziej duszy chrześciańskiej, obsypanej dobrodziejstwy
Twemi, nad takie Tobie, Panie Boże! dziękczjmienie? Uzna­
jąc dary Twoje i za nie wielbiąc Ciebie, sama siebie przez
to czci i podnosi. Jakoby Bogiem się staje, kto tak myśli
jak Bóg, i tego tylko chce, czego chce Bóg, i inn}rch spraw
nie zna, jedno sprawę Bożą. A zatem własny mój w tern
pożytek i zysk najwspanialszy, gdy Tobie składam to „słu­
szne i zbawienne"— aeąuum et salutare — dziękczynienie.

*) Ps. 68. 6.
4

-> Prefacya.
V
29

Akt podziwienia i wdzięczności. O Boże! jakiż to dla


mnie zaszczyt, że mogę i powinienem wszystek być dla
Ciebie! Zrównałeś mię przez to z Aniołami, których na
to jedynie stworzyłeś, aby Cię chwalili wiekuistem pieniem
swojem, i czynili świętą wolę Twoją. Uczyniłeś mię przez
to towarzyszem własnego Sjma Twego, który na to tylko
przyszedł na ten świat, aby Ciebie wsławił. Uczyniłeś
mię, śmiem mówić, podobnym Tobie samemu, Panie, który
z konieczności Boskiej natury Twojej, nic nie działasz, ani
działać możesz, jedno dla chwały Twojej... O! jakąż Ci
wdzięczność i jaką miłość winienem za to, żeś mię stwo­
rzył na koniec tak wielki!
Akt żalu i postanowienie. Lecz ach, gdzież jest ta
wdzięczność moja, i ta służba, którą Ci winienem, Boski
i najwyższy mój Panie? Najobojętniejsze nawet i z pe­
wnego względu najniższe czynności moje, jak jedzenie i pi­
cie *), winien byłem na chwałę Twoją czynić i poświęcać:
a ja przeciwnie, ileż to razy, wyłącznie albo choć w części,
dla siebie samego czyniłem, na własną chwałę czy upodo­
banie moje obracałem sprawy nawet najwyższe! Może
nigdy jeszcze nic nie uczyniłem z czystą i wyłączną dla
Ciebie intencyą; lecz tego, niestety, aż nadto pewny jestem,
że wiele razy czyniłem Tobie wbrew, i przeciw Tobie grze­
szyłem!.. Przyjmij, o Boże, szczery żal mój ;« przyjmij
i utwierdź to postanowienie, które czynię na nowo, choć
tyle razy już je czyniłem, a zawsze znowu w niepamięć
puszczałem: Wszystko dla Ciebie, mój Boże, wszystko
dla Ciebie!
Punkt III. Bóg jest luszystkiem dla mnie. Bóg za-l

l) I. Kor. lo. 3 i .
30

równo pożąda naszego dobra, jak własnej chwały swojej;


dla tego z postanowienia woli Jego, służba, którą Mu win­
niśmy, jest zarazem warunkiem szczęśliwości naszej.
Mógł sprawiedliwie żądać służby, żadnej za nią nie obie­
cując nagrody; mógł człowiekowi takie postawić warunki:
Słuchaj rozkazów moich, bo to powinność twoja; jeżli ją
spełnisz, nie będziesz karany. Ale na takiej ścisłej sprawie­
dliwości nie chciała poprzestać Boska miłość Jego; miłość
Jego mówi ci: Służ mi, a najwspanialszą otrzymasz za to
nagrodę; oddam tobie samego: Jam jest zapłatą twoją
zbytnie wielką r). O, jakaż to nagroda! A lubo całko­
wity jej wymiar nastąpi dopiero w wieczności, wszakże pa-
trzaj, ile już w tern życiu doczesnem Bóg świadczy dobrego
tym, którzy się Jemu oddadzą zupełnie! Zakłada mieszka­
nie Swoje w ich sercu, i króluje w nich, i utwierdza w nich
królestwcf onego pokoju, który przewyższa wszelki zmysł.
Zasłania ich od napaści nieprzyjacielskich, spełnia każdą
ich prośbę, uprzedza każde ich życzenie. Czuwa nad nimi
Opatrznością Swoją, jako czuwa matka nad jedynem dzie­
cięciem umiłowania sw'ego.
Akt zdziwienia i żalu. Jakież moje zaślepienie! Ła­
knę szczęścia, wiem że Bóg sam mocen głód mój zaspo­
koić, a mimo to jednak wr rzeczach poziomych szukam
tego, co tylko w Bogu znaleźć mogę! Czyż mi całe życie
moje ma zejść na takiem bezowTocnem szamotaniu się?
Ach! ileż to już czasu straciłem, kochając się w próżności
i szukając kłamstwa! Ile kroków' uczyniłem mimo drogi!
Miłościwie to zrządzenie Twroje, o Boże, że ilekroć oddali­
łem się od Ciebie, miasto spodziewanego zadowolnienia,1

1) 1. .Wojż. if>. i.
31

znalazłem tjdko zawód i niesmak, i utrapienie ducha; a ja


ślepy nie rozumiałem tego, że taką goryczą zaprawiając
ziemskie uciechy i pragnienia moje, chcesz mię oderwać od
rzeczy znikomych, a pociągnąć do Siebie! Ach, czemużem
dotąd nie skorzystał lepiej z tych miłosiernych przestróg
T woich!
Akt bojaźni i postanowienie. O Boże, Ty znasz głup­
stwo moje, i grzech mój nie jest ukryty przed Tobą !).
Z nierozumną prawdziwie opieszałością chodziłem dotąd
około sprawy najważniejszej. I cóż mię w końcu spotka,
jeźli pozostałych mi jeszcze niewielu dni życia nie użyję
na zupełne naprawienie przeszłości? Ulituj się, Panie, śle­
poty mojej, puść w niepamięć winy moje, a nie dopuszczaj
bym kiedy jeszcze opuścił Ciebie, Boże mój, najwyższe
dobro moje!

ROZMYŚLANIE III.

O .środkach d a n y c h c z ło w ie k o w i, a b y d o ­
s z e d ł d o k o ń c a sw eg o . n a p r z ó d o .środ­
k a ch p r z y r o d z o n y c h .
*

Środkami tymi są, oprócz władz duszy i ciała, wszyst­


kie stworzenia na świecie. Bóg tylko dla człowieka wy­
dobył je z nicości, i tylko dla człowieka je zachowuje, aby
mu pomagały w dojściu do tego końca, na który został
stworzony. *

‘) I»s. OS, 6.
32

I. W jaki sposób rzeczy stworzone wiodą nas do końca


naszego.
II. W jaki sposób należy używać rzeczy stworzonych, aby
nas przywieść mogły do końca naszego.

Pierwszy punkt wstępny. Przedstaw sobie świat na-


kształt drabiny Jakóbowej, w której jest tyle szczeblów,
ile jest stworzeń, a po której masz wstąpić do Boga, osta­
tecznego końca twego; Bóg sam u szczytu tej drabiny,
wzywa cię i mówi: Wstąp tu, a uczynię cię uczestnikiem
szczęśliwości mojej, i ukazuje ci koronę, którą dla ciebie
przeznaczył.
Drugi punkt wstępny. Proś o łaskę, byś dobrze zro­
zumiał, jak i w czem stworzenia mogą ci służyć do uświę­
cenia twego; proś także o mądrość i męztwo potrzebne,
abyś ich dobrze użyć umiał.
Punkt I. W ja ki sposób rzeczy stworzone wiodą nas
do końca naszego. Koniec nasz ten, byśmy znali Boga,
i kochali, i służyli Mu w tern życiu, a przez to osiągnęli
Go na wieki w życiu przyszłem. Do tego końca wszyst­
kie rzeczy stworzone, acz w rozmaity sposób pomagać
nam mogą i powinny.
Popierwsze, pomagają nam do poznania Boga. Po­
rządek świata objawia nam mądrość Stwórcy: niebiosa
opowiadają nam chwalę Jego *); stawiają nam jakoby na
oczy nieskończone doskonałości, a szczególnie moc i wiel-
możność Jego; ocean głosi niezmierzoność Boga, wdzięk
zieleniącej się niwy przedstawia niejaki ślad piękności
Jego...; nawet człowiek zły, tern samem że żyje, oddaje
świadectwo cierpliwości i miłosierdziu Jego.

') Ps. 18. i .


33

Powtóre. Pomagają nam kochać Boga. Dobroć Bo­


ga tak hojnie opatrzyła nas we wszystko, i w każdem
stworzeniu miłość Jego nam służy. Bóg sam oświeca nas
przez światłość słoneczną i przez płody ziemi nas karmi;
słowem, Bóg sam niejako czyni siebie sługą naszym i naj-
tkliwszem otacza nas staraniem!... Czy tego jeszcze nie
dość, abyśmy Go miłowali ?
Potrzecie. Pomagają nam służyć Bogu. Tego nas
przykładem swoim uczy każde z niezliczonych stworzeń
Boskich: Tobie toszystko służy 1). Wiatr i morze są Mu
posłuszne 2). Wszystkie spełniają wolę Pańską; i jak ją
spełniają? Spełniają ją z weselem: Gwiazdy dały świa­
tłość na strażach swoich i rozradowały się 3). Spełniają
ją ze czcią: Wypuszcza światłość\ a idzie; i przyzwał jej,
a posłuszna Mu jest ze drżeniem 4). Spełniają ją bez
zwłoki: Który chodzisz na skrzydłach wiatrowych: który
czynisz Anioły Twoje duchy, i sługi Twoje ogień palący5).
Spełniają ją stale: Zrządzeniem Twojem dzień tnva 6).
Słońce podziśdzień na temże miejscu poczyna i kończy
bieg swój, które mu Pan od początku naznaczył. Spełniają
wolę Pańską, gdy tego potrzeba, nawet wbrew przyrodzo­
nym swoim własnościom. Dość jednego skinienia woli
Bożej, a ogień utraci gorącość swoją, i morze się utwierdzi
pod stopami ludzkiemi, i rzeki cofną się do źródeł swoich...
O Boże! jakiż to hymn uwielbienia wyśpiewuje wszystko

*) Ps. u 8 . 19.
3) Mar. 4. 41.
*) Bar. 3. 34.
4) Tamże 33.
5) Ps. iq3. 3, 4.
6) Ps. 118. 91.
Rozmyślania. T. I. 3
34

stworzenie na chwałę Twoję! ja jeden tylko, choć i jako


człowiek, i tern bardziej jeszcze jako chrześcianin, powi­
nienem być duszą tej harmonii, ja przeciwnie, tyle razy
zmąciłem ją, ja jeden odmówiłem Ci służby, choć większy
niż wszystkie inne stworzenia miałem obowiązek służenia
Tobie.
Poczwarte. Nakoniec i tern jeszcze rzeczy stworzone
wiodą nas do posiadania Boga, że podają nam sposobność
do pełnienia cnót, za które On sam będzie nagrodą naszą.
Są rzeczy, których użytek jest konieczny, dla zachowania
zdrowia i życia: stąd sposobność do cnót wstrzemięźliwo­
ści, oderwania się od rzeczy nawet potrzebnych, wdzięcz­
ności. Są inne wstrętne naturze, ale w danym razie nie­
uniknione, jako to: choroby, ubóstwo, złe przygody; więc
masz z nich sposobność do cnót cierpliwości, pokory, pod­
dania się woli Bożej... Są nakoniec rzeczy, mogące od­
wrócić cię od Boga; więc abyś dochował wierności Bogu,
nieodzowny z nich wynika dla ciebie obowiązek zaprzania
siebie i umartwienia.
Punkt II. W ja ki sposób należy używać rzeczy
stworzonych, aby nas przywiodły do końca naszego.
„Wszystkie rzeczy stworzone," powiada Św. Bernard,
„dane nam są od Boga dla naszego pożytku, lecz różnie
różne nam służą. Jedne służą ku utrzymaniu życia i sił;
inne ku nauce naszej, inne ku rozrywce; inne nakoniec ku
poprawie i doświadczeniu." Mądrość więc w użyciu tych
rzeczy na tern się zasadza, byśmy każdej umieli użyć we­
dług woli Bożej i rzeczywistej naszej potrzeby. Dwojakie
tu zaleca się tobie prawidło:
Naprzód. W rzeczach, bez których obejść się zgoła
niepodobna, naprzykład, co się tyczy żywności, mieszka­
nia, odzienia, odpoczynku..., umiej poprzestać na tern, co
niezbędne, i bierz z dziękczynieniem, zrzekając się mężnie
tego, co jest nad istotną potrzebę. Stworzenia te, powiada
jeden pisarz pobożny **), jeśli jedno zechcesz zrozumieć
milczącą ich przestrogę, same tego cię uczą. „Bierz, mówi
ci każde, oddaj, bój się; bierz pożytek jaki ze mnie masz;
oddaj dziękczynienie Temu, przez którego i dla którego
dobrze ci czynię; bój się sądu, na którym zdasz sprawę
z użytku jaki ze mnie uczynisz." Są również rzeczy,
z któremi zostajesz w koniecznej, niezależnej od woli twej
Styczności: nie jest w mocy twojej nie widzieć nieba i zie­
mi, nie przestawać z ludźmi, wpośród których żyjesz,
nie słyszeć różnych rzeczy, smutnych, czy przyjemnych,
które się obijają o uszy twoje; ale każda z tych rzeczy ma
swoję stronę zwróconą do Boga, z której się na nią zapa­
trując, sam przez nią możesz wznieść się do Boga. W ję­
zyku Świętych to się zowie, szukać Boga w stworzeniach.
Powtóre. Co się zaś tyczy rzeczy, których użycie
zostawione jest do woli twojej, naprzykłai, czy obrać ten,
czy inny rodzaj życia, cz3r starać się o majątek, albo o sła­
wę, czy też nie dbać o nie i t. p.: trzymaj się tego prawi­
dła, iżbyś zachował się względem nich w zupełnej oboję­
tności, dopóki nie zastanowisz się nad niemi ze stanowiska
służby Bożej, i wiecznej twej szczęśliwości; tak iżbj^ś ża­
dnej rzeczy stworzonej nie szukał, ani też nie odrzucał dla
niej samej, ale jedynie ze względu na to, czy ona ci pomo­
że, czy też przeszkodzi do osiągnięcią końca twego. Za­
sada to najsprawiedliwsza. Sprawiedliwość wymaga tego,
byś uznawał we wszystkiem i szanował bezwarunkową

')
*
Ryszard od Św. Wiktora.
W
36

i nieograniczoną nad tobą władzę Boga. Lecz jeźli nie


umiesz czy nie chcesz zachować się względem rzeczy stwo­
rzonych w takiej, jak ją dopiero co objaśniliśmy, obojętno­
ści, jeźli w użyciu i wyborze ich nie według woli Boga,
jedno według woli własnej, taki jaki się tobie podoba, na­
dajesz chęciom i skłonnościom kierunek, więc tern samem
uchylasz się od tej władzy, jaką Bóg ma nad tobą i rozmi­
jasz się z drogą sprawiedliwości. Więc co cię zbliża do
Boga: ćwiczenia pobożne, skupienie ducha... te rzeczy obie­
raj i z wszelką usilnością do nich się przykładaj; a co cię
oddala od Boga, albo co ci staje na przeszkodzie do zupeł­
nego oddania się Bogu : rozproszenie, dobrowolne niedo­
skonałości, namiętność jaka, która tobą powoduje, to sta-
nowczo odrzucaj, i mężnie zwyciężaj.
1 * * . * • i •

Wysławiaj Boga w imieniu wszystkiego stworzenia;


mów z Prorokiem: Błogosławcie wszystkie sprawy Pańskie
Panu *). Postanów szukać Boga we wszystkiem, i odda­
wać się na każdy dzień Jemu samemu.

ROZMYŚLANIE IV.
O środkach n a d p rzy ro d zo n y c h d a n ych 9

c z ło w ie k o w i a b y p r z e z n ie o sią g n ą ł k o ­
9

n ie c s w ó j.
I. Łnski Boże.
II. Bóg sam.

Punkt I. Łaski Boże, to jest, wszelkie pomoce jakich


Bóg nam użycza przez zasługi Jezusa Chrystusa, aby nam
bvły ku zbawieniu.
w v

6 Dan. 3. 57.
37

Są naprzód łaski zewnętrzne, jako to : słowo Boże,


przykłady Zbawiciela i Świętych, Sakramenta, różne zda­
rzenia sprzyjające sprawie uświęcenia twego — słowem,
wszelkie okoliczności zewnętrzne, mogące cię odwieść od
złego, a do cnoty nakłonić.
Są także łaski weiunętrzne, a mianowicie: łaska po­
święcająca i łaska aktualna; oświecenia wewnętrzne, uczu­
cia pobożne,—bojaźń święta, dobre pożądania, natchnienia
zbawienne, słowem, wszystko, cokolwiek cię odrywa od
stworzeń i miłości własnej, a pociąga do Boga, cokolwiek
cię umacnia do pełnienia cnoty, i daje siłę do zwyciężania
pokus. O duszo moja, gdybyś znała dar B o ży !1). Laska,
to skarb przewyższający nieskończenie wszelkie skarb}'
świata; każdemu człowiekowi ofiaruje się ta łaska, i na
wszelki sposób; lecz ciebie szczególnie, duszo wierna, Bóg
obsypuje nią z prawdziwie rozrzutną hojnością. Masz na
każdy dzień w Kościele Mszę świętą, w której jest źródło
wszystkich łask! Codzień ćwiczenia duchowne, które są
zwyczajnym łaski kanałem; niemal co chwila jaki nowy
promień prawdy, lub nowre jakie święte natchnienie!
O Boże! do jakiego byłbym już mógł dojść zjedno­
czenia z Tobą, i do jak wysokiego stopnia świętości, gdy­
bym był wiernie użył tylu i tak bogatych talentów'! Lecz
ach, jakże mało skorzystałem dotąd z uprzedzającej mię
łaski Twojej! I cóż Ci odpowiem, gdy rzekniesz do mnie:
Wołałem, a nie chciałeś? *2). Słuszniej zaiste, niż Saul
zasłużyłem usłyszeć z ust Twoich ten straszny wyrok:
Za to żeś odrzucił mowę Pańską, odrzucił cię Pan, a łaski

\) Jan. ą . 10.
2) Przy po w', l. 24.
38

i dary, jakie jeszcze były zgotowane dla ciebie, dałem je


bliźniemu twemu lepszemu niźliś t y 1). Słuszna, w obec
tylu moich przeciwko łasce Twojej przeniewierstw, ogarnia
mię trwoga, gdy wspomnę, jako za podobne niewierności
przeniosłeś dar ten najdroższy z Helego na Samuela,
z Saula na Dawida, z Judasza na Macieja, jako od onego
nieszczęśliwego odstępcy od grona szczęsnych czterdziestu
Męczenników wziąłeś zgotowany mu wieniec męczeński,
a dałeś go ich oprawcy!... Ale choć niegodzien jestem
tego, byś mię jeszcze nawiedzał darami miłości Twojej,
Ty Boże, łacny do przebłagania nad złością*2); gdy się roz­
gniewasz, luspomnisz na miłosierdzie 3). Więc wspomnij
i nademną na miłosierdzie Twoje; nie karz mię, Panie,
milczeniem Twojem: ne taceas a m e; 4) przemów jeszcze
do duszy mojej 5), a daj słudze Twemu serce powolne 6),
aby już słuchał Boskiego głosu Twego: Mów, Panie, bo
słucha sługa Twój 7).
Punkt II. Bóg sam. Bóg w swojej dla człowieka
szczodrobliwości okazuje się hojnym aż do zbytku. Mało
Mu było tego, że dał nam Aniołów za stróżów, i oddał na
nasze rozkazy niezliczone wojsko stworzeń swoich; nad to
jeszcze oddał nam Siebie samego, i jako sam jest końcem
naszym, tak też sam do osiągnięcia tego końca raczy nam
służyć za środek. Tak Bóg umiłował świat, iż syna swego

ł) I. Król. ló. 23.


2) Joel. 2. 13.
3) Habak. 3. 2 .
4) Ps. 34. 22.
5) Oze. 2. 14.
6) III. Król. 3 . 9.
1) I. Król. 3 . 9.
39

jednorodzonego d a łx). I Syn też „z woli Ojca, za współ­


działaniem Ducha Świętego4*!) dobrowolnie oddał nam Sie­
bie samego. Jakiż jest cel tego daru nad wszystkie dary,
jedno ten, byśmy mając w ręku taki środek, którego sku­
teczność jest nieskończona, łatwiej przezeń dostąpili zba­
wienia? Jakiego warunku do zbawienia może nam jeszcze
niedostawać, kiedy mamy Jezusa?
„O niewypowiedziane miłosierdzie Boga!44 woła Św.
Anzelm, „Ojciec mówi do mnie: Oto daję ci Syna mojego;
weź Go, i ofiaruj mi za siebie. I Syn podobnież mówi:
Oto mię masz, ofiaruj mię Ojcu mojemu, a oddasz Mu
wszystko coś winien.44 Cóżby znaczyły wszystkie nasze
akty pokłonu, i dziękczynienia, i pokuty, i modlitwy, gdy­
byśmy nie mieli Jezusa Chrystusa? Lecz gdy połączę
myśl moją z myślą Jezusa Chrystusa, i uczucia moje z Jego
uczuciami, i słabe moje uczynki pokutne z nieskończonem
Jego zadośćuczynieniem, i moje akty uczczenia najwyższej
zwierzchności Boga, i wdzięczności za dobrodziejstwa Je­
go, z pokłonem i dziękczynieniem, jakie Pan Jezus w swo-
jem i wszystkich członków swoich imieniu, Ojcu swemu
zanosi; gdy modlitwę moją z Jego połączę modlitwą, i głos
skruszonego serca mego z głosem Jego Krwi: o, wówczas,
Ojcze Jezusa i mój Ojcze! wiem, że będziesz mi rad, wiem,
że nie odrzucisz hołdów moich, i prośby moje wysłuchasz.
O, jakie to szczęście moje, że mi dano jest schronić się pod
ten bogaty płaszcz zasług Chrystusowych! Jakie to szczę­
ście moje, że mogę pokorą Jego pokryć pychę moją, i po-*23

]) Jan. 3 . 16.
2) Orat. Miss.
3) Gal. 2. 3.
40

słuszeństwem Jego pokryć nieposłuszeństwo moje, i zmazy


moje świętością Jego, i Boskiem życiem Jego sprosne życie
moje! Dzięki Jemu, jakkolwiek wielka niemoc moja i ubó­
stwo, choć niczem jestem i niczegom nie wart, mam prze­
cie, o Boże! czem wypłacić Ci się z długu mego; dość
tego, że się ucieknę do Syna Twojego, do Jezusa, godnego
i doskonałego sługi Twego, a znajdę w Nim cokolwiek mi
niedostawa, znajdę w Nim naprawienie wszelkich niepra­
wości moich.
Podziwiaj, dziękuj, ufaj. — Postanów odtąd pilniej
uważać na natchnienia łaski, i wierniej ich słuchać; łącz
się o ile zdołasz ustawicznie z Jezusem Chrystusem, inten-
cyą i czynem... Łącz się z Nim zwłaszcza w Boskiej Jego
uczcie Sakramentalnej; tam to najgłośniej i najskuteczniej
Jezus mówi do serca wiernych swoich, i przypuszcza ich
do najściślejszego z sobą zjednoczenia, i uczy ich żyć
życiem swojem. Każda Komunia pobożnie przyjęta jest
wielkim krokiem naprzód na drodze do onej nieskończonej,
wiecznej szczęśliwości, dla której zostałeś stworzony.

ROZMYŚLANIE V.

P o w tó r z e n ie d w u p o p r z e d z a ją c y c h .

Wszystko wasze jest, bądź Paioeł, bądź Apollo, bądź


Cephas, bądź śiuiat, bądź żywot, bądź śmierć, bądź tera­
źniejsze rzeczy, bądź przyszłe.., a wy Chrystusowi J).

b I. Kor. 3. 22. 23.


41

W powyższych słowach Apostoł objawia nam dwo­


jaką godność chrześcianina: godność najchwalebniejsze­
go królestwa, godność najzaszczytniejszego poddaństwa.
Wszystko jego jest, lecz on sam Chrystusów.
Punkt I. Wszystko twoje jest. Gdy na Chrzcie
Świętym Bóg cię przybrał za syna, nadał cię zarazem prze-
dziwnem królestwem, jakoby mówiąc do ciebie usty Apo­
stoła narodów: Synu, wszystko oddaję tobie w posiadanie:
Wszystko wasze jest. Słowa te, gdy je z wiarą rozwa­
żysz, niezmierzone przed oczyma duszy twojej otworzą
widnokręgi.
Skoro jesteś synem Bożym, więc wszystko twoje
jest; a naprzód, Bądź Paweł, bądź Apollo, bądź Cephas,
to jest wszystek Kościół święty, w osobie przywiedzionych
przez Apostoła mężów apostolskich. Kościół więc do cie­
bie należy: Kościół, ten świat duchowny, oświecony słoń­
cem prawdy, jaśniejący blaskiem tajemnic objawionych,
użyźniony wodami żywemi Sakramentów, wsparty obłokiem
świadków, obrońców i wzorów, zbogacony skarbem łask
prawdziwie niewyczerpanym. Jak Paweł św. w uniesieniu
najżywszej wdzięczności, za wyłączną jakoby własność
poczytywał sobie odkupienie Chrystusowe, mówiąc: Umi­
łował mię i sam siebie wydał za mnie; podobnież i tobie
wolno niejako przywłaszczyć sobie wszystek Kościół po­
wszechny, jakoby do ciebie samego należał. Życie, i tru­
dy, i śmierć Apostołów i ich następców, i wszystko co jest
w Kościele,—wszystko to własność twoja. Wszyscy mini-
w

strowie jego, wszystkie środki uświęcenia zlecone jego sza-


farstwu..., wszystko to tak samo ci służy, jak światłość
dzienna i rosa niebieska. Biada tobie, jeźlibyś nie chciał
skorzystać z tych skarbów! Ziemia, która deszcz często na
42

się padający pije, lecz która rodzi ciernie i osty, odrzu­


cona jest, i bliska przekleństwa *). Wspomnij, duszo nie­
wdzięczna, na te groźne słowa i zadrżyj!
Do Kościoła należy wszystek świat: jeźli więc Ko­
ściół jest twój, zatem także twój jest świat: Wszystko wasze
jest.., bądź świat. Wiesz o tern już z poprzedniego roz­
myślania. Każde stworzenie mówi do ciebie własnym gło­
sem swoim, abyś miłował Pana Boga twego. Każde
boleje i wzdycha, gdy, zadając gwałt jego przyrodzeniu,
odwracasz je od końca swego, i tego co z woli Boskiego
Dawcy miało ci być pomocą do służenia Jemu, na obrazę
i zelżywość Jego nadużywasz 2*).
Wszystko wasze jest.., bądź ży wot. Twój jest żywot
ten doczesny, i wszystkie odmiany, i wszystkie, bądź smut­
ki, bądź radości, i wszystkie, bądź pogodne, bądź pochmur­
ne dni, i wszystkie, bądź próby, bądź pociechy jego...
Wszystko dopomaga ku dobremu tym, którzy Pana mi­
łują :1). Twój także jest on wyższy żywot, który Syn
Boży przyniósł na tę ziemię: Jam przyszedł, aby żywot
miały, i obficiej m iały4). On sam także, który mówi:
Jam jest żywot5), Jezus, żywot prawdziwy, jest twój. Ojciec
ci Go dał, i On sam oddał ci siebie, i wciąż, ile razy ze­
chcesz, oddaje się tobie, jako chleb żywy, i źródło żywota6).
Nakoniec, twoja jest i śmierć: Wszystko wasze jest..,
bądź śmierć. Uniknąć śmierci nie jest w mocy twojej;

J) Żyd. 6 . 7. 8.
Rzym. 8. 2 2.
s) Rzym. 8. 28.
4) Jan. lo. 10.
5) Tamże, 14. 6.
6) Tamże, 6. 48. 01.
ale w mocy twojej jest, tak żyć, że już nie będzie ci stra­
szną, owszem pragnąć jej będziesz. Zwyciężył ją Zbawi­
ciel i ciebie uczynił uczestnikiem zwycięztwa swego; przez
Niego mocen jesteś uczynić ją niewolnicą twoją, i wielkie
z niej odnieść korzyści; mocen jesteś tak ją sobie zniewo­
lić, że ci otworzy bramę więzienia twego, i wprowadzi cię
do miejsca wiecznej szczęśliwości.
Wszystko więc twoje jest, rzeczy przyszłe zarówno
jak teraźniejsze; to co Bóg dzisiaj ci daje, jest tobie nieza­
wodnym zadatkiem tego, co ci zgotował na przyszłość.
Możesz mówić z Prorokiem: Wierzę i mam nadzieję, iż
oglądam dobra Pańskie iv ziemi żywiących *). Będziesz
z Nim królował, będziesz królował wiecznie, jak On sam...
0 błogosławione królestwo! Lecz pierwej potrzeba, aby
Chrystus królował nad tobą: o błogosławione poddaństwo!
Punkt II. Jesteś Chrystusów. Św. Tomasz tak okre­
śla nazwę chrześcianina: Chrześcianinem, powiada, zowie
się ten, kto jest Chrystusów. Jesteś Chrystusów, bo jesteś
ceną męki i śmierci Jego. Chrystus nabył sobie ciebie ca­
łego, wydając siebie całego za ciebie: Wydał samego siebie
za mię *2). Nie jesteś więc twój; kupił cię Zbawiciel twój,
1drogo za ciebie zapłacił: Nie jesteście swoi; alhouńemeście
kupieni zapłatą wielką 3).
*
Śmiercią swoją Chrystus odkupił cię; na Chrzcie
Świętym jakoby objął cię w posiadanie. W chwili ducho­
wnego odrodzenia twego zostałeś naznaczony pieczęcią
Ducha Jego, na dzień zmartwychwstania: Zapieczętowani

>) Ps. 26. 13.


a) Gal. 2. lo.
3) I. Kor. 6. 19, 20.
44

jesteście na dzień odkupienia1). „Od tego momentu,"


tak mówił niejako Jezus, wyciskając na duszy twojej ten
charakter Boski, „stworzenie to do mnie należy; niechaj
będzie mi wiern.em, a wzbudzę je w chwale, w on dzień
gdy zgromadzę wrokoło siebie wszj'stkie wybrane moje."
Jesteś więc Chrystusów', na to abyś Mu służył, i przezeń
i w Nim wyłącznie był oddany służbie Ojca Jego. Na to
zapłacił za ciebie okup twój, na to cię na Chrzcie wcielił
w siebie, aby jeden więcej duch oglądał tego Ojca przed­
wiecznego, i jedna więcej wola służyła Mu, i jedno więcej
serce miłowało Go, i jedne więcej usta po wszystkie wieki
śpiewały chwałę Jego.
Jesteś Chrystusów': jakaż to chwała! Św. Paweł
wyżej nad wszelkie zaszczyty poczyt}'wał sobie nazwrę
sługi tak wielkiego Pana; to stawiał w' pierwszym rzędzie,
jako swćj dyplom szlachecki, tern z świętą dumą się szczy­
cił: Paweł, sługa Jezusa Chrystusa. Dostąpiłeś i ty po-
dobnegoż szlachectwa; pomnij więc, że wszelkie szlachec­
two wkłada na tego, kto je nosi, obowiązek życia szlachet­
nego. Jeźli chcesz być Chrystusów, potrzeba byś Jego
życiem żył, bjr Jego Duch cię ożywiał; bo jeźli kto Ducha
Chrystusowego nie ma, ten nie jest Jego 2). „Człowiek
zmysłowy," powiada św\ Ambroży, „tyluż ma panów', ile
w nim żyje złych pożądliwości. Rozpusta znęca się nad
nim, i mówi: Mój jesteś, bo pożądasz rozkoszy cielesnych...
Łakomstwo urąga mu i mówi: Mój jesteś: za złoto i srebro,
któreś nazbierał, sprzedałeś wolność twoją... Wszystko
wojsko grzechów i złych nałogów obstępuje go, i trzyma*)

*) Efez. 4. 3o.
3) Rzym. 8. 9.
45

go w niewoli, i mówi: Mój jesteś. Kto chce być spełna


Chrystusów, niech się nasamprzód oswobodzi od wszelkich
grzesznych skłonności, niech całem życiem swojem oka­
zuje się sługą tego Boskiego Mistrza."
Twój jestem, o Jezu! o błogie przeświadczenie!
0 słodkie wspomnienie! Twój jestem, więc Opatrzność
Twoja czuwa nademną z ojcowską troskliwością, więc bez­
pieczną mam zbawienia mego nadzieję. Bo jakżebym miał
zginąć w ręku Twoich ? Tego, Panie! ufam mocno, nie
dopuścisz; zbawisz własność Twoją: Twój-ci-em ja,
zbawże mię! 1). W Tobie, Panie, ufać mogę z bezpieczną
nadzieją; siebie tylko się boję: nierozumu mego, że jeszcze
mogę, wbrew miłościwej woli Twojej, zepsuć i udaremnić
sprawę zbawienia mego, jak tyle razy już w życiu mojem
psułem je i na zgubę narażałem, zuchwale i świętokradzko
rozporządzając samym sobą, i wyłamując się z pod władzy
Twojej, i rozumu mego, i serca, i ciała, i zdrowia, i życia,
jakby to wszystko moją było własnością, wedle zachcenia
1 upodobania mego,— i na co jeszcze, żal i wstyd wspom­
nieć,—używając.
Żałuj za grzechy twoje; na nowo całego siebie oddaj,
i poświęć Chrystusowi Panu; a cokolwiek jest w tobie je­
szcze z Boską wolą Jego niezgodnego, to postanów mężnie
zwyciężyć w sobie i wytępić.

J) Ps. 1 1 8 . 9 4 .
46

ROZMYŚLANIE VI.

Co to j e s t c h r z e ś c ia n in f
Dwojakie jest w tobie, bardzo różne życie: jedno
przyrodzone, a kieruje się rozumem; drugie nadprzyro­
dzone i Boże, a rządzi niem wiara. Pierwsze masz z Ada­
ma, drugiem ożywił cię Jezus Chrystus. Pierwszem ży­
jesz jako człowiek, drugiem jako chrześcianin. Co to jest
chrześcianin? abyś to dobrze zrozumiał, zważ:
I. Jaka jest godność duszy chrześciańskiej.
II. Jaka jest wysokość ż}rcia chrześciańskiego.
III. Jaki jest sposób tego życia.

Punkt I. Jaka je d godność duszy chrześciańskiej.


Godność duszy chrześcijańskiej zasadza się na tern, że ści­
śle zjednoczona z Chrystusem, z Chrystusa ma wszystko,
cokolwiek ma: i światło, i zasługę, i dzielność, i życie.
Naprzód. Dusza chrześciańska z Chrystusa ma świa­
tłość prawdy. Ja światłość, mówi Zbawiciel, przyszedłem
na świat, aby każdy, który wierzy iv mię, w ciemności nie
mieszkał 1). Byliście, dodaje Apostoł, niekiedy ciemno­
ścią', lecz teraz światłością w Panu 2). Jezus oświeca cię
poznaniem rzeczy, najpilniej ci potrzebnych, poznaniem
Boga, i siebie samego, i świata. Oświeca cię poznaniem
Boga; może wprawdzie człowiek samym rozumem przyjść
do niejakiego pojęcia o Bogu, ale światło to przyrodzone
jest jakoby niczem w porównaniu z tą znajomością Boga,
którą ci daje wiara. Wiara cię uczy, że Bóg nie mógł

h Jan. 12. 49.


Efez. ó. 8.
47

być godnie uczczonym, ani chwała Jego naprawioną, je­


dno przez Boską Osobę Jednorodzonego Syna Jego... obja­
wia ci zatem, jak wielkim jest Bóg. Wiara cię uczy, że
tenże Syn Boży stał się Ofiarą na ubłaganie Boga,— obja­
wia ci zatem, jak świętym jest Bóg, i jak straszną jest
sprawiedliwość Jego. Wiara cię uczy, że Bóg sam wydał
najmilszego Syna swego, aby przezeń pojednał z sobą
upadłego człowieka.., objawia ci zatem, jak wielkie jest mi­
łosierdzie, i jak wielka dobroć Jego. — Oświeca cię Pan
Jezus poznaniem siebie samego, ukazując ci jaka jest w Nim
i przezeń godność twoja. Bóg wcielony uczynił siebie bra­
tem twoim! Bóg wcielony oddał się na okup za ciebie!
Wysoko trzymaj się, duszo! w*oła Św. Augustyn: patrz,
ja k drogo kosztujesz! Tak wielkim kosztem, dodaje Św.
Eucheriusz, stało się Odkupienie, iż człowiek, rzęchy mo­
żna, równa się w cenie Bogu.—Nakoniec, oświeca cię Pan
Jezus poznaniem świata, abyś rozumiał co warte rozkosze,
i bogactwa, i zaszczyty jego. Ach! jakże marnym ukaże
ci się ten świat, gdy spojrzysz nań oczyma Jezusa Chrystusa.
Czy to rzecz podobna, byś cenił to czem wzgardziła Mą­
drość przedwieczna?
Powtóre. Z Chrystusa jest wszystka zasługa duszy
chrześciańskiej. Żadne uczynki, ani cierpienia, ani ofiary
twoje nic nie znaczą bez Jezusa Chrystusa; bez Chrystusa
wszystkie sprawiedliwości nasze są w oczach Boga jako
szmat plugawy1). Przyjemnymi nas uczynił w umiłowa­
nym Synie swoim 2), powiada Św. Pawre ł; to znaczy inne-
mi słowy, że tylko przez Syna Jego najmilszego możemy
stać się przyjemnymi Bogu.

b Iza. 6. 4.
3) Efez. 1. 6.
48

Potrzecie. Pan Jezus jest początkiem dzielności du­


szy chrześciańskiej. Cokolwiek działasz po chrześciańsku,
Chrystus sam to działa w tobie, i z tobą, i przez ciebie: Ja
iv nich, tak mówi do Ojca, a Ty we mnie ł). Ojciec mój
aż dotąd działa, i ja działam *2). To działanie Jezusa
Chrystusa w duszjr prawdziwie chrześciańskiej, podobne
jest z pewnego względu do działania Boskiej natury w wła-
snem człowieczeństwie Jego; każda myśl, każde słowo
Jego pochodziło z natchnienia Boskiej natury, i tejże natury
działaniem zrządzone bjdo. Mieszka Pan Jezus w duszy
chrześciańskiej, jako Głowa duchownego ciała w człon­
kach swoich, i prowadzi ją według woli swojej; mieszka
w niej, jako król w królestwie swojem, i rządzi nią; mie­
szka, jako sternik na okręcie swoim, i kieruje nią; mieszka,
jako słońce na tym świecie widomym, i oświeca, i ogrze­
wa, i upładnia ją.
Poczwarte. Pan Jezus jest życiem duszy chrześciań­
skiej. Jeźli się odłączysz od Chrystusa, jesteś jako latorośl
odcięta od winnej macicy, która pozbawiona tern samem
soków żywotnych, musi uschnąć i obumrzeć. Pan Jezus
na to tylko przyszedł do ludzi, aby im dał ten żywot, który
jest życiem Boga samego; żali się. na upór i ślepotę tych,
którzy nie chcą przyjść doń, i przyjąć tego żywota: Do
mnie, mówi, przyjść nie chcecie, abyście żytuot mieli 3).
Oddaje siebie ludziom jako chleb żywy 4), aby jako sam
żywię dla Ojca, tali każdy kto godnie pożyto a Go, żył dla

Ó Jan. 17. 23.


2) Tamże, 5. 17.
3) Tamże, 5. 40.
4) Tamże, 6. 41.
49

Kiego1), i z Niego miał wszystką istność swoją duchowną,


jako On ma istność swoją z Ojca. O duszo chrześciańska,
poznaj godność twoją! Jesteś członkiem Słowa wcielo­
nego : pomnijże na tego, który jest Głową twoją! Jesteś
uczestniczką Boskiej natury: nie zstępujże z wysokości
twojej, nie poniżaj siebie do żądz i uczynków niegodnych
dostojeństwa twrego.
Punkt II. Jaka jest wysokość życia chrzesciańskiego.
Życie chrześciańskie, jak widzisz, nie jest to nic innego,
jedno życie Jezusa Chrystusa w duszy człowieka. Duch
Jezusa Chrystusa dwojakie ciało ożywia, powiada jeden
pisarz pobożny; jedno, które wrziął z żyw^ota Najświętszej
Panny Maryi; drugie, które sam sobie nabył, gdy śmiercią
swoją świat odkupił; jedno, ciało rzeczywiste, drugie, ciało
duchowme, którem jest Kościół. Zatem też Duch Boży był
w Zbawicielu początkiem dwojakiego życia; jedno zakoń­
czyło się na krzyżu, drugie nieustannie trwra w nas. Pan
Jezus nie może już cierpieć ani zasługiwać we własnej swej
Osobie, ale wciąż jeszcze sławi Ojca swego, i sławić będzie
az do skończenia wieków, przez święte czyny i cierpienia
9 l f * * • < / « • j

członków swoich.
Rzeczywiście więc życie chrześciańskie niczem innem
nie jest, jedno przedłużeniem życia Jezusa Chrystusa. Ka­
żdy, kto żyje po chrześciańsku, może powiedzieć ze Św.
Pawłem: Żywię ju ż nie ja, ale żywię we mnie Chrystus2);
to jest, jako tłómaczy Św. Kajetan: „Wszelkie działania
życia mego, rozumienie, i myślenie, i kochanie, i radość,
i smutek, i pożądania, i czyny, już nie są moje, już nie

Jan. 6. 56.
ł) Gal. 2. 5o.
Rozmyślania T. I. 4
50

zemnie pochodzą; ale są Chrystusa we mnie, i pochodzą


z Chrystusa we mnie działającego." Każda modlitwa twoja
jest przedłużeniem Jego modlitwy; każda praca twoja,
przedłużeniem Jego pracowitego żywota; każde cierpienie
twoje, przedłużeniem tego co On w życiu swojem ucierpiał.
Pomyśl więc, do jakiej wysokości, do jakiej ceny, do jakiej
doskonałości Boski ten początek podniósłby najpospolitsze
nawet czynności twoje, gdybyś mu pozwolił rządzić bez
przeszkody władzami twej duszy, i zmysłami twemi,
i wszystkiem życiem twojem! Bo wszelkie dzieło, do któ­
rego Bóg sam rękę swoją przyłóż}', nie może nie być do­
skonaleni, i zasługa jego musi być nieskończona.
Dusza wierna nie zna innej mądrości, jedno w Jezu­
sie Chrystusie, bo jest członkiem ciała, którego Chr}rstus
jest Głową; zaczem ten jest najwyższy rozum chrześciań-
ski zdać się zupełnie na rozum i wolę Chrystusa. W tern
jednem zawiera się wszelka chwała, jakiej pragnąć i dostą­
pić możesz, i świętość, i szczęśliwość. Znam człowieka
tu Chrystusie *), powiada Św. Paweł, to jest, człowieka
wiarą i miłością ściśle zjednoczonego z Chrystusem; czło­
wieka żyjącego duchem Chrystusowym i działającego tyl­
ko z natchnienia Chrystusa. Tym człowiekiem był sam
Apostoł; ale i każdy wierny takim być może i powinien.
Posłuchaj więc, co mówi dalej Apostoł o tym człowieku:
I ż takowy, powiada, był zachwycony aż do trzeciego nieba2).
Bramy rajskie otworzył}" się przed nim, i słyszał tam ta­
jemne słoiua, których się nie godzi człowiekowi mówićs),*3

J) II. Kor. 12. 2.


-) Tamże, 12. 2.
3) Tamże, 4.
51

to jest, rzeczy i tajemnice tak przedziwne, iż żaden język


ludzki nie zdoła ich wymówić. Poznaj w tych słowach
wierny obraz onej radości i szczęśliwości, do której i ciebie
doprowadzi życie chrześciańskie, jeźli jedno pozwolisz Pa­
nu Jezusowi rozwinąć je w duszy twojej, i doskonaleni
uczynić.
Punkt Ili. Jaki jest sposób życia chrześciańskiego.
Trzy są główne warunki, czyniące człowieka sposobnym
do życia prawdziwie chrześciańskiego: spokój, święta obo­
jętność, i pilna baczność na wewnętrzne sprawy własnej
duszy.
Kie we wzruszeniu Pan 1), mówi Duch Święty, ani
w takiem nawet wzruszeniu, któreby miało źródło swoje
w uniesieniu niepohamowanem czystej i świętej gorliwości;
bo w pokoju miejsce Jego *234), i pokój jest jakoby żywiołem
działania Bożego. Natchnienia łaski Cłuystusowej zstę­
pują do duszy człowieka nakształt onych wóil Siloe, które
płyną cicho 3) i bez szumu. Stów mądrych, powiada Mę­
drzec, słuchają w milczeniu*)] tern bardziej więc milczenia
i spokoju ducha potrzeba, aby usłyszeć Słowo przedwie­
czne. Jeźli więc chcesz aby Pan Jezus mógł działać w tobie
bez przeszkody, utwierdź się nasamprzód w wielkiem uci­
szeniu wewnętrznem.
Utwierdź się nadto w zupełnej obojętności na wszyst­
ko, oprócz woli Bożej, tak iżbyś był posłusznym członkiem
Boskiej Głowy twojej, a iżby Pan Jezus mógł ciebie użyć

*) lii. Król. 19. u .


-) Ps. 7Ó. 3 .
3) Izm. 8. 6.
4) Ekle. 9. 17.
52

do czego zechce, i jak zechce; jako ręka lub noga obojętna


jest na to, czy w tę, czy w ową stronę poruszy ją wola
człowieka; jako narzędzie przyjmuje ten kierunek, który
mu nada ręka robotnika: tak i ty dopuść Panu Jezusowi,
żadnej działaniu Jego i woli nie stawiając przeszkody, rzą­
dzić duszą twoją i wszelkiemi jej władzami, i ciałem two-
jem, i zmysłami. Lecz na to potrzeba, abyś się oswobodził
od wszelkich nieporządnych żądz i przywiązań, a przywią­
zał się do Pana samego. Dusza moja, powiada Oblubie­
nica w Pieśni nad pieśniami, roztopiła się,
mój *). Tak niech się roztopi dusza twoja; niech się stanie
jako woda, która nie ma kształtu własnego, ale przyjmuje
kształt naczynia, do którego ją naleją; niech będzie każdej
chwili gotowa wylać się na wszelkie upodobanie Boskie,
i przyjąć wszelki kształt i wszelki stan, w jakim Mu się
spodoba ją postawić. Wtedy będziesz prawdziwie chrze-
ścianinem, gdy będziesz mógł powiedzieć z Psalmistą:
,, 0 Panie; bom ja sługa ,T
óji wszystek
w
pęta moje, wyzwoliłeś mię od tych rzeczy, które więziły,
albo dzieliły serce moje; teraz już Tobie ofiaruję ofiarę
chwały *2), zupełnem na wszelką wolę Twoją posłuszeń­
stwem. “
Lecz niepodobna byś mógł w taki sposób oddać się
duchowi Zbawiciela, i brać z Niego własne Jego życie, je-
źli się nie nauczysz pilnie uważać na światło wewnętrzne,
którem Pan oświeca twój rozum, na wewnętrzne natchnie­
nia, które wzbudza w sercu twojem. Masz być jako oni
wierni słudzy, których oczy, wedle słów Psalmisty, w rę­

Pieśń 5. 6.
2) Ps. 11 o. 16.
kach ^anów swoichl), którzy pilnie bacząc na każdą wska­
zówkę woli pańskiej, gotowi na pierwsze skinienie przyjść
czy odejść, mówić czy milczyć, i t. d. Masz wchodzić usta­
wicznie do wewnętrznego przybytku duszy twojej, dowia­
dując się o rozkaz}'' Pana twego, słuchając co ci powie,
albo zapytując: Panie, co chcesz abym uczynił f
O Jezu, żyjący w Maryi! przyjdź a żyj iv sługach
Twoich, w duchu świętości Twojej, i w zupełności mocy
Twojej, i w doskonałości dróg Twoich, i w prawdzie cnót
Twoich, i w uczestnictwie tajemnic Twoich. Panuj nad
wszelką potęgą nieprzyjacielską, królestwu Twemu w nas
przeciwną, przez Ducha Twego, na chwałę Ojca. Amen.

ROZMYŚLANIE VII.

JTak c h r s e ś c ia n in p o w in ie n się z a p a t r y ­
w a ć n a s p r a w ę u św ię c e n ia s w e g o .
I. Jako na sprawę najbliżej go obchodzącą.
II. Jako na sprawę trudną, ale konieczną.
III. Jako na sprawę bardzo naglącą.

Pierwszy punkt wstępny. Przystąp do Pana, aby


cię nauczył umiejętności żywota wiecznego: Nauczycie­
lu, co czyniąc, dostąpię żywota wiecznego? *2)
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o zrozumienie ono,
które prowadzi do życia świętobliwego, a w końcu do ży­
cia świętobliwości wiecznej: Daj mi rozum, a żyć
będę. 3)

J) Dz. Ap. 9. 6.
3) Luk. 10. 25 .
3) Ps 118. 144.
54

Punkt |. Uświęcenie twoje jest sprawą najbliżej cię


obchodzącą: naprzód dla tego, że sam około niej pracować
musisz, jeśli chcesz aby się szczęśliwie powiodła; a po-
wtóre dla tego, że jest to sprawa tycząca się wyłącznie
ciebie samego.
Może król wygrywać bitwy walecznością wodzów
swoich, albo rządzić swem państwem przez ministrów
swoich. Każdy podobnież w stanie i zawodzie swoim,
może różne rzeczy załatwiać za posługą lub pośredni­
ctwem drugich. Jedna tylko jest sprawa której na nikogo
i

zdać nie możesz, a tą sprawą jest praca około zbawienia


i uświęcenia duszy twojej. Bóg sam, choć cię stworzył
bez ciebie, nie zbawi cię bez ciebie: bo taka wola Jego,
abyś sam przyczjmił się do szczęścia swego, i mógł kie­
dyś powiedzieć sobie z radością: Sam sobie zapracowa­
łem na ten wieniec nieśmiertelny. Na to abyś uświęcił
siebie i zbawił, potrzeba byś sam poddał wierze własny
rozum twój, i własne serce twoje przykazaniom Boskim:
potrzeba byś wyrzekł się własnych skłonności twoich;
dla spełnienia własnych powinności twoich; słowem, po­
trzeba byś dobrze użył wolnej woli twojej: powiedz sam,
czy jest druga sprawa któraby bliżej mogła ciebie
obchodzić? Co będzie siał człowiek, to też będzie żął. *)
Odda każdemu, według uczynków jego. -)
Nadto zważ, o co tu chodzi? Chodzi tu o własne
szczęście twoje, czyli raczej o wszystką istność twoją.
Wszystko stracisz, i cześć i mienie, i ciało, i duszę, a stra­
cisz na zawsze, jeźli zasłużysz sobie na potępienie; a prze-*3

h Gal. 6. 7 *
3) Mat. 16. 27.
oo

ciwnie wszystko wygrasz, jeźli dostąpisz zbawienia. Choć­


byś miał aż do śmierci żyć w płaczu i utrapieniu, jeźli je­
dno umiesz cierpieć i smucić się tak, iżby cierpienie i smu­
tek uświęciły duszę twoję, otrzymasz w zbawieniu wiecz-
nem sowite za wszystko coś na tej ziemi wycierpiał, po­
wetowanie. Nie masz inszego wyboru: albo będziesz dą­
żył do tego stopnia świętości, do którego Bóg cię powołu­
je, a wtedy osiągniesz niebo, i wszystkie rozkosze niebie­
skie; albo, jeźli z własnej winy i woli swojej z kresem od
Boga ci naznaczonym się rozminiesz, będziesz zaliczony
do rzeszy odrzuconych, i sam sobie w okropnej przepaści
piekła miejsce swoje obierzesz. Jest to więc, jak widzisz,
sprawa niesłychanie ważna; takiej sprawie należałoby się
oddawać, rzec można, zapalczywie; jeźli więc chodzisz
około niej z oziębłością, jeźli nie dbasz o własną duszę
swoją, gdzie rozum twój? gdzie miłość, jaką sobie samemu
winieneś? Bo choć nieporządna miłość własna jest rzeczą
grzeszną i niegodziwą, wszakże chrześciańska miłość sie­
bie samego, kładąca nad wszystko zbawienie własnej du­
szy, jest cnotą konieczną, jest obowiązkiem, który ci zaró-
wno i wiara i rozum wskazują.
* • • Ą «

Strzeż się zatem opieszałości, bo widzisz, że opie­


szałość ta jest grzechem; nie bądź niewolnikiem względów
ludzkich, byś miał dla czyjejś przyjaźni gubić własną du­
szę swoją. Trzeba byś umiał znosić gniewy ludzkie, gdy
nie możesz, bez narażenia się na nie, uniknąć gniewu Bo­
skiego. „Gdybym miał dwie dusze, tak odpowiedział
któryś Papież królowi, żądającemu od niego ustępstwa
niezgodnego z przykazaniem Boskiem, możebym jedną
poświęcił dla miłości twojej; ale mam jedną tylko, więc
wybacz, że dla miłości jej, nie mogę czyniąc zadość żąda-
56

niu twemu, dać jęj na zatracenie. Bądź mężnym; brzydź


się tą"miękością woli, która nie umie się sprzeciwić złemu.
Na wszelkie ustępstwa dla miłości bliźniego ochotnie bądź
gotów, jak daleko pozwala na to sumienie; ale po za ten
kres, nie ustępuj ani kroku.
Punkt II. — Sprawa uświęcenia twego jest rzeczą
0 ile trudną, o tyle konieczną. Trudną, nie dla braku dosta­
tecznej pomocy, gdyż owszem Bóg użycza ci z wielką hoj­
nością łask najskuteczniejszych; ale ze względu na własną
ułomność twoją, i na tę powinność ustawicznego zaprza-
nia siebie, i pokonywania siebie samego każdej chwili i we
wszystkiem, które jest głównym warunkiem uświęcenia
duszy. Jeźli kto chce iść za mną, niech zaprze samego
siebie, a weźmie krzyż swój na każdy dzień, i niech idzi<-
za mną. *) Ciągłe to i nieograniczone umartwienie natury
1 trzymanie jej pod jarzmem łaski, tak ścieśnia drogę wio­
dącą do żywota, że sam Zbawiciel, jakby przestraszony
jej trudnością, woła: Jakoż... wązkajest droga, która wie­
dzie do żywota! a mało ich jest, którzy ją najdują. *2) Tą
drogą, wiesz dobrze o tern, jest życie chrześciańskie, a ży­
cie chrześciańskie zasadza się na umartwieniu; jeźli chcesz
żyć Chrystusowi, potrzeba byś umarł sobie samemu. Bez
wątpienia, królestwo niebieskie nie nabywa się inaczej, je­
dno usiłowaniem: usiłujcie abyście weszli, 3) mówi Pan.
Darmo go nie dostaniesz, trzeba gwałtem je zdobyć: Kró­
lestwo niebieskie gwałt cierpi, i gwałtownicy pory­
wają je. 4)
*) Łuk. y. 23.
3) Mat. 7. 14.
3) Łuk. i 3. 24.
3) Mat. 11. 22.
Lecz jakkolwiek trudnym może ci się wydawać ten
gwałt i to usiłowanie, musisz się na nie odważyć; tego do­
wodzić nie potrzeba, na to dość tego jednego niezbitego ar­
gumentu, że tak koniecznie być musi, bo inaczej nie uświę­
cisz siebie i nie dostąpisz zbawienia. Z koniecznością dare­
mna się spierać; jedyny sposób, poddać się i ugiąć przed
prawem jej nieugiętem. Samaż trudność zadania doda ci
odwagi, skoro się mocno utwierdzisz w tern przekonaniu,
że bądź co bądź zwalczyć ją musisz. Pan Jezus na wszel­
kie wymówki twoje odpowiada ci jednem słowem: Potrze­
ba, tego jednego potrzeba. *) Możesz się obyć bez wielu
rzeczy, ale bez zbawienia nie możesz. Możesz się zgodzić
na wszelkie nieszczęścia, lecz niepodobna byś zgodził się
na straszne nieszczęście potępienia wiecznego. Nie pytaj
więc ile cię będzie kosztowało uświęcenie i zbawienie two­
je, bo musisz je osiągnąć, cokolwiekby kosztować miało.
I jeźli prawdziwie kochasz siebie samego i prawdziwie do­
brze życzysz sobie, nie ta ofiara straszną ci się W3?,da, któ­
rą teraz dobrowolnie możesz ucz},,nić z siebie w ogniu mi-
łosci Bożej; raczej trwogą, i najsłuszniejszą, cię przerazi
samo wspomnienie inszej, pomimowolnej, okropnej, bezna­
dziejnej ofiary, na którą, odmawiając Bogu tego, czego od
ciebie żąda, skazałbyś sam siebie w ogniu piekła wiecz­
nego. Cierpieć musisz, czy tu czy tam; któregoż więc, po­
wiedz sam, cierpienia słuszniej lękać się należy: czy tego,
którego doznasz w noszeniu krzyża twego za Zbawicielem,
czy raczej tego, które gdybyś się przeniewierzył chrze-
ściańskim powinnościom twoim, byłoby nieuniknioną, bez
końca, karą twoją w straszliwych mękach potępienia?

b Łuk. 10. 42.


Punkt III. Sprawa uhuięcenia tiuego jest rzeczą bar­
dzo naglącą. Jest to sprawa, nie tylko wymagająca naj­
większej usilności, alei nie cierpiąca żadnego odkładania ni
zwlekania. Pomyśl, jakie masz do spełnienia zadanie?
A na spełnienie jego ile ci czasu pozostaje? Nie możesz
nie przyznać sobie, że jeszcze dużo pracy masz przed so­
bą, nim się staniesz takim, jakim powinien być chrześcia-
nin według Ewangelii. Ileż to jeszcze masz grzechów do
naprawienia, i zdrożnych skłonności do sprostowania,
i cnót do nabycia!... A ile masz przed sobą czasu na wy­
konanie tej pracy tak wielkiej, że nie śmiesz i myślą zmie­
rzyć jej ogromu? Czy masz zapewnionych na to choć kil­
ka lat? Czy wolno ci liczyć choć na kilka miesięcy? Ach!
dziś dopiero zaczniesz pracować, a może jutro już będzie
koniec prac}' twojej!...
O Boże! jakaż to bezrozumna sprzeczność w całem
życiu mojem! Gorąco pragnę zbawienia,—bo któżby go nie
pragnął? — a przecie, półśrodków tylko używając, i nie­
rozsądnie zwlekając z dnia na dzień, do tego momentu pu­
szczałem na los szczęścia wieczność moję! Do tego mo­
mentu, targując się z sumieniem, nie zdobyłem się na obra­
nie tej jedynej drogi, jaką mi nie tylko wiara, ale i sam
rozum ukazuje! O Panie! chciałem-ci uświęcić siebie, ale
nie tak jak Ty chcesz; chciałem stać się świętym, ale
bez zadawania sobie gwałtu, bez noszenia krzyża
mego, bez krzyżowania ciała mego i grzesznych moich
skłonności. Kusiłem się o pogodzenie w sobie świętości
z życiem zmysłowem, choć wiedziałem, że Ty takie życie
potępiasz, albo z obłudną wyniosłością i pychą ukrytą,
choć wiedziałem, że pychą się brzydzisz. To znaczy, że
chciałem zadać kłamstwo wyrokom Twoim, o Prawdo
59

przedwieczna! Chciałem wykrzywić, chciałem nagiąć do


upodobania mego Ewangelię Twoją, i te drogi zbawienia,
które w nieskończonem miłosierdziu Twojem, sam człowie­
kowi postanowiłeś. Chciałem jakoby zniewolić Ciebie,
byś uznał za cnoty, i wieczną uwieńczył nagrodą te zmy­
słowe żądze i nałogi moje, dla których naprawienia i zgła­
dzenia wszystką Krew Twoją przelałeś! Dziś przecie,
dzięki miłosierdziu Twemu, przejrzałem, i ze wstydem błąd
mój uznaję. Umocnij, Panie, ułomność moją, ustatkuj nie-
stateczność moją, b } ^ nigdy już nie przeniewierzył się
światłości tej prawdy Twojej, którą mię oświecić raczyłeś.
Pod wodzą jej, przy pomocy łaski Twojej, dzisiaj, zaraz,
nie tracąc ani chwili czasu, — straciłem go już aż nadto —
poczynam i nigdy nie przestanę, przestrzegać wiernie przy­
kazań sprawiedliwego zakonu Twego. Tak postanawiam
tu u stóp Twoich, i to Ci na nowo ślubuję: Przysiągłem
i postanowiłem strzedz sądów sprawiedlhoośei Twojej! 1).

ROZMYŚLANIE VIII.

O sp o so b a c h do n a b y c ia ś w ię to ś c i, J . n a ­
p r z ó d , o sk u p ien iu d u ch a ,
I. Skupienie ducha nawraca do Boga.
II. Oddala pokusy.
III. Chroni od grzechu.

Punkt I. Skupienie ducha nawraca do Boga. Jest


to jakoby pierwszy krok duszy nawracającej się z grzechu
do łaski, albo z życia oziębłego do gorliwości.

9 Ps. 118. 106.


60

Jaką drogą następuje powrót syna marnotrawnego


■do domu ojcowskiego, i powrót grzesznika do cnoty? I je­
den i drugi poczuł nasamprzód potrzebę wnijścia w siebie;
i jeden i drugi skorzystał z pomyślnej chwili, kiedy Bóg się
odzywa w głębi strwożonego sumienia, i mówi: „Dopókiż
będziesz się błąkał jakby wygnany z własnej duszy twojej,
i jakoby obcy własnemu sercu twemu? Nawróćcie zię,
przestępnicy, do serca“ *). Obadwa usłuchali tego natchnie­
nia, i zastanowili się nad sobą, a tern samem przyszli do
rozumu i do wiary, przyszli do siebie -). Oczy im się
otwierają: świat, i rozkosze, i ziemskie zabiegi, i życie,
i śmierć, wszystko to przedstawia im się teraz w rzeczywi­
stej swej postaci. Widzą już błędy swoje, przyszli do po­
znania grzechów swoich. Naoczne jakieś, rzekłbyś, zja­
wienie się świętości, i sprawiedliwości, i dobroci Boga
oświeciło ich i na wskroś przeniknęło. Na wspomnienie
0 świętości Boga, wstydzą się występków swroich; na wspo­
mnienie o dobroci Jego, rumienią się niewdzięczności swo­
jej, a widok sprawiedliwości Jego trwogą ich przeraża...
1 tak nieraz wielcy grzesznicy wielkimi stają się świętymi;
początkiem zaś tej przemiany było nie co innego, jedno
skupienie ducha.
Podobnież, jeźli chodzi o nawrócenie duszy, która
z początku była wierną Bogu, a opuściła się potem w gor­
liwości swojej, i na niej tenże sam środek tęż samą okaże
skuteczność. Wnijdź w siebie, duszo niewierna; postaw
się w obliczu Tego, który rzekł: Bodajbyś był zimny, albo
gorący / Ale iżeś jest letni, pocznę cię wyrzucać z ust mo-l

l) Iza. i6. ff.


s) Łuk. l 5 . 17.
61

ich1). Rozważ te straszne słowa; pomyśl, gdzie spadniesz,


jeźli cię Pan odrzuci; a jeźli nie całkiem jeszcze ogłuchłeś
na głos i wezwania łaski, na to wspomnienie ockniesz się
z ciężkiego uśpienia twego, i zwrócisz Bogu wszystką mi­
łość twoją, jak zwraca się właścicielowi rzecz cudza, nie­
sprawiedliwie wzięta.
Punkt II. Skupienie ducha oddala pokusy. Skupić
się w duchu, to znaczy innemi słowy, powściągnąć wyo­
braźnię, i pamięć, i rozum, i wolę, i wszystkie władze du­
sz}'' rozproszone po rzeczach zewnętrznych, a utwierdzić
je w Bogu i w rzeczach Bożych. Żyć w skupieniu ducha,
to znaczy, utrzymywać się w spokojnej ale ciągłej baczno­
ści, tak na działania wewnętrzne łaski, aby z niemi współ­
działać, jak i na poruszenia natury, aby je sprostować, albo
stłumić. Zatem, duszą skupioną zowie się ta, która trzyma
się z daleka od stworzeń, a szuka Boga, i woli i upodoba­
nia Jego, aby się do nich zastosowała we wszystkiem.
Łatwo pojąć, od ilu pokus będzie wolną dusza, mieszkająca
w bezpiecznem schronieniu takiej puszczy wewnętrznej;
Święci umieją sobie znaleźć puszczę nawet w pośród trosk
najrozmaitszych, i w natłoku zajęć powszednich.
Dusza płocha i rozproszona ciągle wychodzi z siebie
pięcia drzwiami zmysłów swoich; ciągle otacza się rzecza­
mi ziemskiemi, ciągle szuka tego, co przyjemne naturze.
Wszystko chce obaczyć, wszystko ciekawa słyszeć, serce
swoje wystawia na wszelkie, jakie mu się nasuną, wrażenia.
Pełna próżnych myśli, i sądów fałszywych, ledwo jeszcze
zdoła rozróżnić, czego sumienie zabrania, a co pozwala;
wdaje się nierozważnie w mnóstwo okazyj niebezpiecznych

ł) Objaw. 3 . i 5 .
62

czyli innemi słowy, sama sobie szuka pokusy... Dusza


skupiona roztropniej sobie radzi: postawiła Najwyższego
ucieczką swoją; nie przystąpi do niej złe 1). Może uledz
chwilowemu roztargnieniu, ale nigdy na długo nie wypuści
z pamięci Pana Boga; pomni na niewidomego świadka
wszystkich jej, nie tylko uczynków, ale i uczuć i myśli,
i wpatrując się w Boskie Jego oblicze, jakoby z oczu Mu
wy czytuje, co pochwala, a co potępia; a tak Pan sam uka­
zuje jej drogę, którą chodzić m a *2). Czuwa nad wyobra-
/ • • • « • * 7 • / ♦ / 7 * •

zmą swoją i nad zmysłami: me włazi simerc okny je),


i nie wchodzi do domu jej 3). Słowem, skupianie ducha,
to stróż najwierniejszy; szczęśliwa dusza, która się jemu
odda w opiekę.
Punkt III. Skupienie ducha chroni od grzechu. Im
lepiej nauczysz się żyć w skupieniu ducha, tern czystsze
będzie życie twoje. Grzech jest dziełem ciemności i nie­
mocy; każdy grzech jest błędem, omamieniem, upadkiem.
Więc aby zwyciężyć grzech, i uchronić się od grzechu, na
to potrzeba dwu rzeczy: światła i mocy, obie zaś rodzą się
ze skupienia ducha. Człowiek skupiony posiada samego
siebie; zatem używa w zupełności rozumu swego i wiary;
nie złudzeniami się rządzi, jedno prawdą. Widzi i umie
poznać grzech, choćby się najzręczniej ukrywał pod uda­
nym pozorem cnoty; a widzi go takim jakim jest w ohyd­
nej szpetności swojej. Skądże nabył takiego jasnego wi­
dzenia? Stąd, że widzi niejako Boga samego: widzi ma­
jestat, i wszechmocność, i sprawiedliwość, i dobroć Boga:

*) Ps. 90. 9.
2) Ps. 31. 8.
3J Jerem. 9. 21.
63

Króla w piękności Jego oglądają oczy jego. 6 Chodzi


przed Bogiem. 2) O, jakże jasno się robi w duszy
jego, na samo wspomnienie o obecności Boga, Sędzi naj­
skrytszych nawet zamiarów człowieka! Bóg jest tutaj
obecny, Bóg patrzy na mnie! Jakże dzielnie ta Boska
obecność wspiera i utwierdza, a zarazem oświeca! Jakąż
daje moc do zwalczenia wszelkiej pokusy, i wszelkiej po­
nęty do grzechu! Za pierwszem w niej poruszeniem ja-
kiegobądź poduszczenia złego, dusza skupiona natychmiast
z oburzeniem je odpycha, mówiąc z niewinnym Józefem:
Jakoż tedy mogę tę złość uczynić, i zgrzeszyć przeciw Bo­
gu memu! 3) Jabym miał obrazić Boga, i taką złość uczy­
nić, i zgrzeszyć przeciwko Panu, i to jeszcze w oczach Je­
go? Czy to podobna? Miałbym hardo podnosić głowę
przeciw Panu, który ze wszech miar ma prawo do posłu­
szeństwa mego; miałbym zdeptać nogami przykazanie Je­
go, i to w samejże obecności tego majestatu Jego, który
mię czcią przenika, i tej piękności Jego, która mię zachwy­
ca, i tej dobroci Jego, która mię do głębi serca wzrusza,
i tej sprawiedliwości jego, która mię przeraża?... Jakoż to
mogę uczynić?
Ach! możesz aż nadto, i wie o tern dobrze nieprzyja­
ciel, skoro dopuścisz rozproszeniu wygnać z pamięci two­
jej te myśli zbawienne. Dla tego i Pismo Święte na wielu
miejscach, upadki i grzechy człowieka przypisuje zapo­
mnieniu o Bogu, a przeciwnie, wytrwanie w sprawiedli­
wości, pamięci na obecność Boga „Zapomniałoś o mnie, 4)

') Iza. .‘13. 1 /.


:) I. Mojż. 17-1.
3) I. Mojż. 3o 9 .
4) Jerem. 13. 25.
64

miasto niewierne^, mówi Pan do Jerozolimy; „wygnałoś mię


z pamięci twojej: z tego to źródła wypłynęła ta powódź
zbrodni twoich, która nieodzowoem następstwem sprowa­
dzi na cię powódź gniewu i pomsty mojej.“ Tym samym
pow7odem i Daniel tłómaczy zuchwałe targnięcie się nie-
wstydliwych starców na niewinną Zuzannę: Wywrócili
powiada, rozum swój, i odwrócili oczy sive, aby nie pa­
trzyli w niebo, ani pamiętali na sądy sprawiedliwe. 3)
Podobnież i Dawid tejże przyczynie przypisuje wszelkie
przestępstwa bezbożnych. Radziby wmówili w siebie, że
Bóg tak samo o nich nie wie, jak oni nie chcą wiedzieć
0 Bogu; zapomnieli o Nim, iż jest straszliwym Mścicielem
wszelkiej nieprawości, i przeto splugawione są drogi ich
na każdy czas. 2) Lecz ja, tak mówi dalej Król-Prorok,
chowałem mandaty Twoje, i świadectwa Twoje, bo
wszystkie drogi moje przed oczyma twemi. 3)
Błogosławieni więc niepokalani w drodze!4) błogo ­
sławieni, bo żyją w7 onym pokoju, który się rodzi z niepo­
kalanej czystości duszy. I ty możesz tego szczęścia do­
stąpić; i twoja dusza stanie się czystą i godniejszą, niż by­
ła dotąd, obecności Boskiej świątynią, jeźli jedno zechcesz
utwierdzić się i żyć w skupieniu ducha; jeźli postarasz się
jak zdołasz najczęściej wchodzić wr siebie, i nie dawrać so­
bie powodu do wyjścia z tego wewnętrznego schronienia,
1 zbytniego rzucania się na rzeczy zewnętrzne. Lecz da­
remne będzie wszelkie twoje nad własną duszą czuwanie,*234

J) Dan. 13. 9.
2) Ps. 10. 5 .
3) Ps. 118. 168.
4) Tamże, I.
jeźliby Pan sam nad nią czuwać nie raczył. *) Proś więc,
i wołaj z Dawidem: Strzeż •mię Panie, jako źrenicy oka
Twego! 2) Postaw mię wedle siebie, 3) i tak trzymaj przy
boku Twoim, bym myślą i sercem zawsze był z Tobą.
Wtedy już, niech czyjabądź ręka walczy przeciiuko mnie:4)
żadna moc nieprzyjacielska nie zaszkodzi mi, bo żadna nie
zdoła mię odłączyć od Ciebie!

ROZMYŚLANIE IX.

O s z c z ę ś liw y c h s k u tk a c h ż y d a w e w n ę tr z ­
n eg o c z y li sk u p ie n ia w du ch u ,
9

I. Prędki postęp w świętości.


II. Szczęście z pewnego względu podobne do szczęśliwości
niebieskiej.

Punkt I. Zycie wewnętrzne sprawuje prędki postęp
na drodze świętości: naprzód dla tego, że wiele na duszę
wierną łask sprowadza; powtóre dla tego, że dobremi
uczynkami i zasługami życie jej zapełnia; nakoniec potrze­
cie dla tego, że w ciągłej ją utrzymuje gotowości do cnoty.
Naprzód. Bóg pragnąc zbogacić darami swemi du­
szę człowieka, sam go do tego pobudza, aby o nie prosił;
a gdy ujrzy duszę gotową do przyjęcia ich, i do uczynienia

*) Ps. 126. 1.
2) Ps. 16. 8.
3) Job. 17. 3.
4) Tamże.
Rozmyślania T. I. 5
66

z nich użytku według woli i Opatrzności Jego, z hojnością


bez miary łaski swoje na taką duszę wylewa. Lecz i do
takiego sprowadzenia na siebie łask i darów Bożych, i do
takiego ochotnego i wiernego z nich użytku, najlepszem
nad wszystkie inne i najskuteczniejszem przysposobieniem
jest ono życie wewnętrznego odosobnienia się, w którem
dusza z Bogiem samym być pragnie, aby Go lepiej uczcić,
i sławić, i wzywać mogła. Dusza taka, rzec możni,
w ciągłem trwa rozmyślaniu, ponieważ ma umysł i serce
ciągle wzniesione do Boga. Wszystko jej życie jest nie­
ustanną modlitwą, bo jest żądzą nieustanną: jeźli ciągle
pragniesz Boga, powiada Św. Augustyn, tern samem ciągle
się modlisz. Ciągle prosi, i ciągle otrzymuje, bo prosi jak
należy, z uwagą, z uszanowaniem, z ufnością. Dusza we­
wnętrzna przez skupienie ducha zupełne ma nad sobą pa­
nowanie ; znalazła serce swoje, aby się modliła Ł), nie ma
już potrzeby go szukać, gdy przyjdzie czas modlitw}’.
Rozumie zatem, i czuje sercem to co usty mówi; czuje
wspaniałe głębokości Modlitwy Pańskiej, i niewyczerpane
w niej odkrywa skarby światła i uczuć świętych. I jak
przedewszystkiem Modlitwa Pańska, tak podobnież wszel­
kie inne przedziwne sposoby modlitwy i rozmowny z Bo­
giem, i akt}'' uczczenia Boga, i dziękczynienia, i prośby,
których nas Chrystus Pan bądź sam bądź przez Kościół
swój nauczył, dla takiej duszy nie będą czczemi tylko sło­
wy ; bo przenikniona uczuciami, które się w tych modli­
twach wyrażają, może powiedzieć znŚ w . Pawłem: Modlić
się będę duchem} modlić się będę i rozumieniem -).*2

3) II. Król. 7. 27.


2) I. Kor. 14. l 5 .
67

O ile więc rozproszenie odpycha od siebie dobrodziej­


stwa Boskie, albo przynajmniej tamuje zbawienną ich sku­
teczność, o tyle przeciwnie skupienie ducha sprowadza na
duszę człowieka dary niebieskie, i dzielności ich sprzyja.
Człowiek ciągle zanurzony w rzeczach zewnętrznych, ledwo
spostrzeże ofiarowane mu światło wewnętrzne, albo je obo­
jętnie puści mimo siebie; przetoż i nie dziw, że Bóg raczej
z łaską swoją się zwróci do duszy uważnej, która ją od
razu ujrzy, i cenę jej pozna, i dają sercu swobodnemu,
które każdej chwili gotowe usłuchać jej natchnień.
Powtóre. Tern samem zaś, że sprowadza na czło­
wieka dary niebieskie, skupienie ducha mnóż)'' także dobre
uczynki jego, czyli raczej wszystkie uczynki jego, jakkol-
wiekby z siebie małoznaczące, do godności nadprzyrodzo­
nej podnosi. Sama ta myśl: Bóg patrzy na mnie; Bóg
rad będzie ze mnie, gdy uczynię to dla miłości Jego: ma
w sobie jakąś dzielność potężną, która duszę pobudza do
czynu, i intencyę jej oczyszcza, i jakoby ją elektryzuje,
i nowy w niej zapał wznieca; i na tern to właśnie zasadza
się ona wartość nadprzyrodzona, jaką mają w oczach Boga
najpospolitsze nawet czynności człowieka sprawiedliwego.
Dusza wewnętrzna być nie może by chciała w jakiejbądź
czynności swojej jedynie mieć na względzie przypodobanie
się światu, albo przyrodzoną jedynie skłonność swoją; bo
pomni na to, że z takiej pobudki działając, straciłaby mar­
nie pracę swoją, gdy przeciwnie, z tej samej czynności
odniesie zysk nieskończony, spełniając ją z czystą, nad­
przyrodzoną intencyą dla miłości Boga, i w sposób przy­
jemny Bogu.
Potrzecie. Nakoniec, nie skądinąd jedno ze skupie­
nia ducha rodzi się ono oderwanie się od rzeczy stworzo­
68

nych, skutkiem którego człowiek przywiązuje się do Boga


samego, a wszystko cokolwiek jest oprócz Boga, za nic
poczytuje; i ono podniesienie serca nad wszystko co z zie­
mi jest: bo któż zechce jeszcze zbierać proch, znalazłszy
kamień drogi, i co jeszcze znaczy ziemia temu, kto nieba
pożąda? Nie zkądinąd, jedno z tego źródła, płynie ona
cierpliwość i męztwo bohaterskie w cierpieniu, mocno
utwierdzone na słowie Pańskiem, iż utrapienia tego czasu
niniejszego nie są godne przyszłej chiuały1); z tego źródła
rodzi się ono bezwarunkowe zgodzenie się na wolę Bożą,
które tego tylko chce, czego Bóg chce, i jak chce; słowem,
stąd rodzi się ono życie wiary, które samo jest prawdziwą
sprawiedliwością, i do doskonałej sprawiedliwości prowa­
dzi, ponieważ całe się składa z bezprzestannych aktów
wszelakiej cnoty prawdziwej. Prawda, że zasadza się ono
także całe na ogołoceniu i umartwieniu zmysłowego czło­
wieka, bo na tej samotności wewnętrznej nic nie znajdziesz,
oprócz Boga samego; ale jeźli dla tego jej się boisz i przed
nią się wzdrygasz, słusznie powinienbyś dziwić się same­
mu sobie, i wstydzić się ślepoty twojej, iż tego nie widzisz,
nie rozumiesz, że kto znajdzie Boga, tern samem znajdzie
źródło i zupełność wszelkiego dobra.
Punkt II. Skupienie ducha sprawuje w duszy czło­
wieka szczęśliwość, z pewnego tozględu podobną do szczę­
śliwości niebieskiej. Doskonała czystość duszy, i pokój
niewzruszony, i wesele nieogarnione, wesele Pana samego..,
te są dobra, których zupełność znajduje się w życiu wie-
cznem; lecz dusza wewnętrzna już i w tern życiu dostępuje
niejakiego w onych dobrach uczestnictwa.

l) Rzym. 8, 18.
69

Naprzód, jako do nieba nic nie może wnijść zmaza­


nego, jako grzech w niebie miejsca mieć nie może, ponie­
waż dusza ogląda tam Boga, w całym majestacie chwały
i piękności Jego, a oglądając kocha Go z wszystkich sił
swoich, i kocha Jego samego: tak podobnież pamięć na
Boga wszędy obecnego objawia duszy wiernej jakby pro­
mień jaki nieskończonej chwały Najwyższego, i przez to
stawia ją w szczęśliwej jakoby niemożności dopuszczenia
się obrazy Boskiej; bojaźń tu działa łącznie z miłością,
i odciąga duszę od tego co jest przeciwnem Bogu. Pamięć
na Boga, powiada Św. Hieronim, precz wyrzuca wszelkie
grzechy.
Nad to, jako żadna rzecz nie zdoła zakłócić tego po­
koju, którym się cieszą w niebie wybrani, bo mieszkają
w mieście, którego strzeże Pan *), i któremu sam raczy być
murem 2) : tak podobnież wewnętrzne ono odosobnienie
duszy, i ustawiczna pamięć na obecność Boską, wyzwala
człowieka od tego wszystkiego, co pokój duszy zakłócić
może: uśmierza namiętności, wstrzymuje próżne żądze,
odgania strach wszelki. Czegóż jeszcze masz się lękać,
skoro wiesz i pomnisz na to, że zawsze jest przy tobie stróż
twój i obrońca, sam Bóg wszechmogący, który cię miłuje
jako Ojciec najlepszy, i jako matka najczulsza nosi cię
u łona swego, i dobrą wolą swoją, jakoby tarczą nieprze­
niknioną, osłania cię? 3). Tak on pobożny pustelnik,
o którym mówią Żywoty Świętych, wśród nieustannyoh
we dnie i w nocy surowości pokutniczego życia swego,

6 Ps. 126. i.
3) Pieśń 8. lo.
3) Ps. 5. 13.
70

wśród wszelkich odmian, i przygód, i ucisków, zawsze


spokojny, i pogodny, i wesoły, i uśmiechnięty, gdy go za­
pytano, skąd jemu w tak trudnych warunkach taki nie­
zmienny nigdy spokój i wesele ducha: Stąd, odrzekł, że
mam Boga, i wszystko mam w Boyu, i nikt mi skarbu
tego nie wydrze. Tak Św. Jan Złotousty, gdy mu grożą
wygnaniem, spokojny i nieustraszony odpowiada słowy
Psalmu: Pańska jest ziemia i napełnienie jej *): wyślijcie
mię w jakie chcecie dalekie i dzikie krainy; wszędy znajdę
najlepszego przyjaciela mego,- wszędy Bóg będzie ze mną.
Lecz na tern nie koniec; jest insza jeszcze, i wyższa
nad to wszystko szczęśliwość, którą się cieszy dusza we­
wnętrzna. Mieszkajcie tu miłości mojej, tak mówi Zbawi­
ciel do uczniów swoich na Ostatniej Wieczerzy; i zaraz
potem dodaje: Tom tuam powiedział, aby wesele moje
w was było, a wesele ■ wasze napełniło się 2). Nikt bez
wątpienia nie mieszka mocniej i stateczniej w miłości Zba­
wiciela nad taką duszę wewnętrzną, która wszystką myśl,,
i wszystko serce swoje do Boga obraca; na nikim też nie speł­
nia się tak przedziwnie jak na niej obietnica onego wTesela,
które Pan Jezus zapowiedział każdemu ktoby mieszkał
w miłości Jego. Dusza wewnętrzna przez skupienie ducha
dostępuje świętej z Panem zażyłości, w której jest uczest­
nictwo własnego wesela Jego, i wstęp niejaki do szczęśli­
wości niebieskiej. Posłuchaj co mówi o tern Św. Augustyn,
a jest to świadek, któremu możesz dać wiarę, bo świadczy
o tern, czego sam doświadczył: „Kto w ciebie wchodzi,
Panie," powiada, „przez życie wewnętrzne i ducha modli-

s) Ps. 21. 3.
a) Jan. i ó. n .
71

twy, ten wchodzi do wesela Pana swego, i niczego się już


lękać nie będzie, i będzie mu bardzo dobrze z Tym, który
jest bardzo dobry."
Czytaj pilnie i rozważaj pierwszy rozdział księgi
drugiej O naśladowaniu Jezusa Chrystusa; znajdziesz tam
przedziwne o tej prawdzie nauki. Naucz tak mówi
między innemi pobożny pisarz tej księgi, rze­
czami zewnętrznemi,a oddać się rzeczom wewnętrznym,
a ujrzysz przychodzące do ciebie królestwo Boże. Kró-
r
lestwo Boże jest pokój i wesele w Duchu Świętym. Jezus
Chrystus przyjdzie do ciebie, i pociechą cię napełni, jeźli
Mu godne w twem wnętrzu przygotujesz mieszkanie.
Rozważ szczególnie, i staraj się zgłębić te piękne słowa:
Bóg często nawiedza człowieka wewnętrznego', bo wie, że
go zastanie w domu, i że przyjmie z gotowością łaski Jego.
Rozmawia z nim, jako przyjaciel rozmawia z przyjacielem,
a rozmowa z Nim słodka, i pociecha najmilsza
go, ukazując mu zdaleka wieczny owoc doczesnych jego
utrapień, i tym widokiem rozwesela serce zasmucone.
Zaczem pokój najobfitszy spływa na tę duszę wewnętrzną;
i poufałość dziwnie icielka, nad którą zdumiewają się nie­
biosa, zawiązuje się między nią a Panem i Bogiem jej...
Dozwól ,w
ięc dozwól Jezusowi do ciebie, a tuszyst-
kiemu innemu zamknij serce twoje.
ROZMYŚLANIE X.

0 n ie s z c z ę ś liw y c h s k u tk a c h r o z p r o s z e n ia •
I. Życie nieużyteczne.
II. Życie pełne utrapienia.
III. Życie grożące złym końcem.

Punkt I. Dusza rozproszona wiedzie życie conaj-


mniej nieużyteczne, chociażby, co rzecz trudna i nieprawdo­
podobna, było wolnem od grzechu; dusza taka zasługuje
na odrzucenie tem samem już, że nie czyni tego dobrego,
które czynić powinna, chociażby skądinąd nic nie czyniła
złego, zasługującego wprost na odrzucenie. Latorośl nie
może przynieść owocu, jedno póki zostaje na szczepie,
1 z niego soki ciągnie: sam siebie więc skazujesz na zupeł­
ną bezpłodność, skoro się odłączysz od Chrystusa; albo­
wiem Chrystus jest szczep winn}', a tyś jest latoroślą 1).
Lecz powiedz sam, czy nie odłączasz się od Niego, czy nie
pozbawiasz siebie ożywiających soków łaski Jego, kiedy
Go wyrzucasz z pamięci twej i serca, a stworzeniom tylko
miejsce dajesz w twej duszy; kiedy się sprzeciwiasz tym
rządom duchowym, jakie Pan w tobie jako w królestwie
swojem sprawować pragnie? Posłuchaj, duszo, i ze czcią
rozważ ten wyrok Syna Bożego: Kto mieszka we mnie,
a ja w nim, ten siła owocu przynosi... Jeźliby kto we mnie
nie trwał, precz wyrzucon będzie, jako latorośl, i uschnie,
i zbiorą ją, i do ognia rurzucą, i gore 2).

J) Jan. i 5 . 5 .
3) Ezech. t 5 . 2, 4,
Tęż samą prawdę oznajmił Pan jeszcze w Starym
Zakonie, w następujących groźnie dobitnych słowach, za­
pisanych u Ezechiela Proroka: Synu człowieczy, co będzie
z drzewa winnego ze wszystkich drzew gajowych f Izali
wezmą z niego drzewo, aby było dzieło, albo uciesą z nie­
go kołek, aby wisiało na nim którekolwiek naczynie ? Oto
ogniowi dane jest na strawę..; azasię zgodzi narobienie?1).
„Drzewo winne," powiada Św. Augustyn, odcięte od szcze­
pu, nie zda się ani rolnikowi do roli, ani rzemieślnikowi do
rzemiosła jego; nie masz dla niego innego wyboru: albo
pozostanie w szczepie winnym, albo pójdzie w ogień."
Smutnie to wierny obraz duszy, oddanej rozproszeniu!
Dusza rozproszona na nic nie pożyteczna Boskiemu Panu
swemu; nie zda się w ręku Jego do spełnienia tego co
w miłosierdziu swojem przez nią i w niej zdziałać pragnie.
Samochcąca, choć tego nie widzi i widzieć nie chce, stawia
siebie w rzędzie onych wielu, którzy, jako mówi Prorok,
nie mają zrozumienia, to jest, którym rozum, choć go ma­
ją, na nic się nie zda, bo nie szukając Boga, nie robią
z niego tego użytku, na który im dany jest; i przeto zbłą­
kali się w myślach swoich, odwrócili się od końca swego,
i stali się niepożyteczni2). Prawdziwie ze wszech miar
stała się i ona niepożyteczną: niepożyteczną do chwały
Bożej, niepożyteczną do uświęcenia bliźnich, niepożyteczną
samej sobie. Ach! jakież ją zgryzoty czekają w godzinę
śmierci! Jakże naonczas z rozpaczą narzekać będzie na
siebie, mówiąc: „Całe życie pracowałem, i cóżem zapraco­
wał? Pozyskałem może nieco sławy naświecie; mnóstwo*)

*) Ezech. ló. 2, 4.
2) Ps. i 3. 3 .
74

różnych spraw przeszło przez ręce moje, uchodziłem za


człowieka zdolnego, i czynnego, miałem wpływ i znaczenie
u ludzi... Tyle robiłem, a nic nie zdziałałem! Miałem
wiarę; mogłem bezpiecznie trafić do celu, kierując się nie-
omylnem światłem je j; ale wolałem słuchać zachceń natury
i zmysłów. W ciągłym byłem ruchu, i w ciągłych zabie­
gach: i cóż mi z tego przyszło? Ach! gdybym był dla
miłości Jezusa Chrystusa choć napój wody chłodnej dał
ubogiemu, większy teraz miałbym z tego pożytek, niż z tylu
marnych zachodów i ziemskich frasunków moich: Próżnom
pracował; bez przyczyny i po próżnicy strawiłem siłę
moją 1).
Punkt II. Dusza rozproszona wiedzie życie pełne
utrapienia. Żyje w ustawicznym niepokoju i udręczeniu,
bo wylewając się na rzeczy zewnętrzne, i szukając w nich
szczęścia swego, nigdy go znaleźć nie może. Jako czasu
nawałności morskiej, fala z wielkim łoskotem pędzi i ude­
rza o brzeg, a brzeg ją znowu z takąż siłą odpycha na
morze: taką, tern sroższą tylko że wewnętrzną, walkę
i rozterkę cierpi dusza rozproszona i namiętnościami mio­
tana. W chwilach upamiętania, które nieraz, choć mimo
woli, na nią przychodzą, sumienie nie daje jej pokoju, wy­
rzucając jej nieustanne przeniewierstwa, i niegodne odstęp­
stwo od prawdy, a gonienie za kłamstwem; zaczem, wsty­
dem i zgryzotami nękana, ucieka od samej siebie, rzuca się
do pociech zewnętrznych, i u każdego stworzenia, które
napotka, żebrze tego pokoju, i tego zadowolnienia, którego
wie, że nie znajdzie w rozdartem swem wnętrzu. Lecz po
chwili krótkiego złudzenia, z nowym spotyka się zawodem,

]) Iza. 49. 4.
bo te dobra fałszywe tylko niesmak i uprzykrzenie jej przy­
noszą ; więc znowu wypchnięta z tego zgiełku zewnętrz­
nego, poniewolnie znowu zwisa na samej sobie; i tak ciągle
gnana na zewnątrz, i ciągle znowu odpychana na wewnątrz,
ni zewnątrz, ni wewnątrz nie może znaleźć pokoju.
„Sprawiedliwa to kara, o Boże!“ woła Św. Augustyn,
„i błogosławione zarazem zrządzenie miłosierdzia Twego,
że kto się oddala od Ciebie, a w stworzeniach szuka tego
dobra, które Ty sam dać możesz, boś sam najwyższe Do­
bro, i sama dobroć wszystkiego cokolwiek jest dobrego:
zamiast zadowolnienia, którego szuka, znajduje jedno smu­
tek i utrapienie, zaczem sam grzech jego staje się męką
jego." Niepodobna by człowiek tak się zupełnie zaślepił,
by nigdy nie miał chwil jaśniejszych. Niepodobna by tak
sam siebie zagłuszył, by nie usłyszał chwilami tego głosu
wewnętrznego, który mu bardzo groźne rzeczy na myśl
przywodzi. Niepodobna by nie spojrzał niekiedy w przy­
szłość, i nie zatrwożył się o to co go czeka w wieczności;
niepodobna by sumienie nie robiło mu nieraz gorżkich bar­
dzo wyrzutów, gdy wspomni, jak żyje, a jakby żyć powi­
nien. Dusza wewnętrzna w przeciwnościach i strapieniach
swoich zawsze znajdzie pociechę w Bogu; złoży smutki
swoje u stóp Pana Jezusa, i gorącą się modlitwą pokrzepi;
w samemże więc utrapieniu, które ją nęka, w święte opły­
wa rozkosze; dusza rozproszona, przeciwnie, w samychże
marnych uciechach swoich nic nie najduje, jedno gorycz
i udręczenie: Skruszenie i nieszczęście na drogach ich *).
Punkt III. Zycie rozproszone grozi utratą zbawienia.
Rozproszenie zaciera w duszy pamięć na prawdy i prze­

') Ps. i 3. 3.
76

strogi wiary, tern samem więc pozbawia ją tego światła


i tej mocy, których wiara jest źródłem. Rozproszenie
oddala łaskę; staje na przeszkodzie dobremu użyciu łask
już otrzymanych; otwiera serce wszelkim złym ponętom,
i wystawia je bez obrony na podejścia ducha ciemności,
zaczem usposabia do grzechu, i do zatwardziałości w grze­
chu... Powiedz sam, czy nie jest to stan groźny, i czy
może być większe dla duszy niebezpieczeństwo? Zanie­
dbując życia wewnętrznego, naturalnem i nieodzownem
następstwem, albo zaniechasz zupełnie wszelkich ćwiczeń
pobożnych, albo będziesz je zbywał machinalnie; lecz tern
samem że się nie modlisz, albo źle się modlisz, już sobie
zamknąłeś źródło błogosławieństw Boskich; tern samem
uczynki twoje będą bez ducha wewnętrznego, to jest bez
życia; tern samem będziesz jako ono bezpłodne drzewo
figowe, które przeklął Bóg; będziesz jako latorośl oderwa­
na od szczepu i odrzucona: precz wyrzucon będzie *); bę­
dziesz jakoby wygnańcem z łona ojcowskiego onej szcze­
gólnej Opatrzności, z jaką Bóg strzeże tych, którzy Go
miłują, i postradasz one łaski przedniejsze, któremi Pan
wynagradza wierne sługi swoje, broniąc ich od złego, i do
wszelkiej cnoty im pomagając... Czegóż po tern wszyst-
kiem jeszcze niedostaje do ostatecznego spełnienia się na
tobie tego groźnego wyroku Ducha Świętego: Czasu któ­
rego rozproszeni będą, zaginą 2) ?
Możesz dziś jeszcze, duszo niewierna, uchronić się
tego nieszczęścia, ale jedna tylko do tego pozostaje ci dro­
ga : Przestań już błąkać się po rzeczach natury i zmysłów,

*) Jan. l 5 . 6.
*) Job. 6. 17.
77

gdzie dotąd nic nie znalazłaś, i nigdy nie znajdziesz nic


więcej, jedno głupstwo, i kłamstwo, i próżność. Wnijdź
w siebie, wróć do Boga twojego; znajdziesz w Nim to cze­
go napróżno szukałaś bez Niego; On sam Najwyższe Do­
bro, źródło niewyczerpane wszelkiej pociechy. Wróć,
biedna gołębico, wróć do Noego, wróć do korabiu, schroń
się do Serca Jezusowego; w tern tylko Boskiem schronie­
niu bezpieczne jest dla ciebie mieszkanie; wiesz o tern już
dzisiaj z własnego doświadczenia, wiesz jak drogo przy­
płaciłaś za to, żeś je niebacznie opuściła! Porzuć już marne
i grzeszne uciechy życia zmysłowego, a zakosztujesz pra­
wdziwych świętych rozkoszy w obcowaniu z Bogiem; nie
dla ciebie, gołębico, brzydki żer kruka; zostaw go przy
trupach jego, a sama uciekaj od tego skażenia i zgnilizny.
Niech już ten głód, i niepokój, i znękanie wewnętrzne,
które bezprzestannie cię trapią, odkąd opuściłaś arkę świę­
tą, rychlej cię znaglą do powrotu., Wróć do Chrystusa,
a On wyciągnie do ciebie ręce swoje, i łaskawie cię przyj­
mie i posili Chlebem z nieba. A wróciwszy, pomnij już na
to, że jako ten kto żyje w rozproszeniu, na każdym kroku
napotka zastawione nań sidła, i pokusy, i niebezpieczeń­
stwa: tak przeciwnie, bezpieczna obrona, i łaska, i świę­
tość, i szczęśliwość zgotowane są duszy skupionej, nie
opuszczającej nigdy wewnętrznego schronienia swego, albo
jeźli je kiedy opuści, prędko, jak ona gołębica, do niego po­
wracającej" *)

') Tomasz a Kempis. Rozmowy samotne duszy, rozd. 10.


ROZMYŚLANIE XI.
*

0 d ru g im ś r o d k u d o n a b y c ia ś w ię to ś c i 9

to j e s t , o ć w ic z e n ia c h p o b o ż n y c h .
I. Dusza wierna w wysokim ma szacunku ćwiczenia pobożne.
II. W jaki sposób okazuje swój dla nich szacunek.

Punkt I. Dusza wierna wysoko ceni ćwiczenia po­


bożne, ze względu na wielkie korzyści, jakie z nich odnieść
może: są to korzyści duchowne, i nadprzyrodzone, i wie­
czne; a zatem nieskończenie wyższe nad wszelkie dobra,
zamykające się w ciasnym obrębie materyi i czasu. Uczony
Suarez, jeden z największ3eh teologów katolickich, powia­
dał, iż wolałby raczej postradać wszystką wiedzę i umiejęt­
ność swoją, niż utracić choćby jeden kwadrans rozmowy
z Bogiem na modlitwie. Może to była przesada? Nie,
tylko mąż ten pobożny rozumiał, jaka jest wartość tych
aktów wiaty, i nadziei, i miłości i uwielbienia, i uniżenia
siebie przed Majestatem Boskim, słowem, wszystkich onych
aktów wewnętrznych, z których się składa modlitwa. Wie­
dział do jakiego kresu wiodą człowieka wszystkie te akty,
1 jaka z nich jest zasługa, i jaka za nie nagroda wr czasie
i w wieczności. Wiedział ile kosztowała Pana Jezusa ka­
żda taka dobra myśl, i każde takie święte natchnienie, sło­
wem, każda z tych łask, których w’ hojnej mierze dostę­
puje każd}’-, kto szczerze się przykłada do ćwiczeń pobo­
żnych.
Korzjści, wypływające z tych ćwiczeń, jako to z mo­
dlitwy, bądź ustnej, bądź wewnętrznej, z czytania ducho­
wnego, z rachunku sumienia... należą do porządku dóbr
79

nadprzyrodzonych; tem samem więc przewyższają w spo­


sób zgoła niewypowiedziany wszelkie dobra natury, a to
mianowicie z tego trojakiego względu: naprzód, że sama
żądza tych dóbr już jest wielkiem dobrem; powtóre, że
dość ich pożądać, aby je otrzymać; nakoniec potrzecie, że
im kto goręcej ich pożąda, tem większej z nich dozna po­
ciechy.
Naprzód. Jeźli pożądasz dóbr przyrodzonych, któ­
rych nie masz, albo tembardziej takich, których mieć nie
możesz, żądza taka nie jest żadnem dobrem, lecz jest ra­
czej męką dla serca, podobnie jak głód albo pragnienie jest
męką dla ciała. Inna zupełnie rzecz z dobrami łaski: tu
już sama żądza dostąpienia onych wielkiem jest dobrem;
dla czego? dla tego, że żądza taka już sama przez się jest
cnotą, jest zacną skłonnością duszy, szukającej Boga, który
jest początkiem i źródłem wszelkiego prawdziwego dobra.
Żądza taka czyni nas lepszymi, ponieważ przybliża nas do
naszego końca ostatecznego; nic zatem dziwnego, że dusza
znajduje w niej ukontentowanie; gdy przeciwnie pożąda­
nie dóbr ziemskich skrzywia człowieka, i przeto nic innego
sprawić nie może, jedno utrapienie i gorycz.
Powtóre. Jest druga, równie głęboka różnica mię­
dzy dobrami duchowemi, a dobrami natury. Przywiąza­
nie do rzeczy przyrodzonych nie daje jeszcze posiadania
tych rzeczy; to że pragniesz nauki, nie uczyni cię jeszcze
uczonym, ani się zbogacisz tem, że pragniesz być bogatym.
Przeciwnie, jeźli łakniesz i pragniesz sprawiedliwości,
będziesz nasycony1)', jeźli gorąco pożądasz tego, co-czyni
człowieka sprawiedliwym i świętym, tem samem sprowa-

l) Mar. 5. 4.
80

dzasz do duszy twojej sprawiedliwość i świętość. Pytasz


znowu, dla czego? dla tego, że się modlisz; bo modlitwa
w rzeczy samej niczem innem nie jest, jedno żądzą świętą,
czyli, jak mówi Prorok, 'przygotowaniem serca; a tego Bóg
zawsze wysłucha. Łaknące napełnił dobrami1), woła
Panna Błogosławiona w natchnionym hymnie swoim;
a w Starym Zakonie Izajasz mówi: „Dusze pragnące,
pójdźcie do w ód; kwapcie się, kupujcie sobie szczęście
prawdziwe; nie bój się żaden, choćby najuboższy; do tego
kupna nie potrzeba pieniędzy, dość samego pożądania:
Wszyscy pragnący, pójdźcie do wód; i którzy nie
macie srebra, kwapcie się, ka p n ijcieka p u jcie bez sre­
bra“ 2). A Mędrzec jakim sposobem otrzymał mądrość?
tern, że jej pożądał: Żądałem, mówi, a dana mi jest roz­
tropność: wzywałem, i przyszedł na mię duch mądrości 3).
Potrzecie. Nakoniec, w miarę jak rośnie żądza dóbr
duchowych, rośnie także pociecha z nich. Prędko się
uprzykrzą wszelkie uciechy czysto ludzkie, wszelkie dobra
czysto przyrodzone; bo żadnego z nich nie starczy na za­
pełnienie niezmierzonej próżni serca ludzkiego. Lecz nigdy
nie może być uprzykrzenia w czystych onych rozkoszach,
które płyną z posiadania dóbr duchownych. Przeciwnie,
im zupełniej je posiadasz, tern więcej posiadać je pragniesz:
tu nasycenie nie koi głodu, i głód nie umniejsza, ale owszem
zwiększa uciechę nasycenia. Św. Augustyn powiada o bło­
gosławionych w niebie, iz wiecznie są pełni szczęśliwości
swojej, i wiecznie szczęśliwości tej pragną; toz samo

J) Łuk. l. 53.
2) Iza. 55 . l.
3) Mądr. 7- 7.
81

z pewnego względu można powiedzieć i o sprawiedliwych


na ziemi. Bo cóż stanowi szczęśliwość wybranych w nie­
bie? doskonałe i dokonane już zjednoczenie z Bogiem; przez
ćwiczenia zaś duchowne, toż zjednoczenie już tu na ziemi
się poczyna; zaczem rzec można, ze te ćwiczenia są wstę­
* ____ # i * p • t .

pem, są jakoby pierwszą próbą, i szkołą szczęśliwości


wiecznej. Z tego wszystkiego wnoś, jak wysoko je cenić
powinieneś.
Punkt II. W jaki sposób dusza wierna okazuje swój
szacunek dla ćwiczeń pobożnych. Naprzód, nigdy ich nie
opuszcza; powtóre, odprawuje je jak umie najlepiej.
Naprzód. Człowiek oziębły rad się, gdy może, uchyla
od modlitwy, i zręcznie umie wynajdywać sobie różne do
tego pozory i rzekome niepodobieństwa. Dusza pobożna,
przeciwnie, prawdziwe ma zmartwienie, ilekroć jakabądź
przeszkoda zniewoli ją opuścić, albo i skrócić tylko którą­
kolwiek z pobożnych praktyk swoich. To też tak sobie
urządza rozkład czasu, i takie obmyśla sposoby, by nic
jej nie przerwało swobodnej modlitwy w godzinach na to
postanowionych. Zapewne że ćwiczenia duchowne są
środkiem tylko, i człowiek rozsądny przywiązuje się do
nich tylko ze względu na cel, do którego prowadzą, i o tyle
tylko, o ile do niego prowadzą; dla tego też nie waha się
opuścić Boga dla Boga, to jest spokoj rozmyślania dla tru­
du działania, skoro Pan tak rozkaże, bo jako mówi Św.
Franciszek Salezy „źle służy Bogu, kto chce odpoczywać,
gdy Bóg każe pracować." Ale zapytaj sumienia twego;
czy możesz powiedzieć w dobrej wierze, że tak wysoko
cenisz sobie te święte ćwiczenia, iż nigdy ich nie opusz­
czasz, i nigdy ich nie skracasz, jedno dla Boga, i dla miło­
ści Bożej, i dla spełnienia woli Bożej? Na sen i na jedzenie
Rozmyślania. T. I. 6
82

poświęcasz zapewne tyle czasu, ile tego potrzeba do na­


prawienia twych sił fizycznych: a czyż mniej godnym po­
szanowania ma ci się wydawać święty czas przeznaczony
ną rozmyślanie, na czytanie duchowne, na wysłuchanie
Mszy Świętej ? Czy dusza twoja nie ma także potrzeby
naprawiania sił swoich? Czy mniemasz, że jej łatwiej obyć
się bez duchownego posiłku, niż ciału bez tego chleba,
którym je karmisz? A potem, gdy skracasz dowolnie
twoje z Bogiem rozmowy, czyż to sobie tylko, czy nie
Bogu samemu i chwale Jego kradniesz każdą z tych chwil,
które ujmiesz od modlitwy, i czy nie lękasz się gniewu
Pańskiego, za takie twoje łupieztwo w całopaleniuf ').
Ten więc pierwszy jest znak duszy pobożnej, że wiernie
przestrzega porządku swych ćwiczeń duchownych, i odby­
wa je w czasie właściwym, i poświęca na nie wszystek
czas jaki sama sobie na to postanowiła, chybaby kiedy ko­
nieczna potrzeba zmusiła ją do odstąpienia od tego po­
rządku.
Powtóre. Lecz z niemniejszą pilnością stara się
i o to, aby odprawiała te święte ćwiczenia jak zdoła najdo­
skonalej. Czy to w czytaniu duchownem słucha tego co
Bóg jej powie, czy na modlitwie sama przemawia do Boga,
zawTsze pomni na to, że każde z tych rozmaitych ćwiczeń
Jest obcowaniem niebieskiem, i dla tego, przystępując do
nich, i odprawiając je, wszelkiego przykłada starania, aby to
co czyni, święcie było uczynione. Niczego tam nie za­
niedba, cokolwiek od niej zależy: ani przygotowania, dal­
szego równie jak bliższego, ani potrzebnej uwagi, ani po­
trzebniejszej jeszcze gotowości serca. Taka też dusza ciągłe

h Iza. 61. 8.
83

robi postępy, i w duchu wiary, i w wyrzeczeniu się samej


siebie, i w gorącości ducha, i w prawdziwej świętości.
Postanów więc na nowo, i poczytuj to sobie za nie­
odzowny od tej chwili obowiązek twój, byś wiernie na
"każdy dzień, i jak zdołasz najlepiej, odprawiał duchowne
■ćwiczenia twoje. Od samego rana taki sobie za pomocą
dobrego rozmyślania przygotuj zasób ducha wewnętrznego,
iżbyś z niego na cały dzień miał obronę przeciwko roztar-
gnieniom i wpływom rzeczy zewnętrznych. Tak już przez
modlitwę złączony z Bogiem, jeszcze bliżej z Nim się po­
łączysz na Mszy Świętej, jeźli będziesz miał szczęście wy­
słuchania jej, a tern bardziej jeszcze, jeźli ci wolno będzie
do Komunii Świętej przystąpić. Potem, około południa,
obierz sobie chwilę na zastanowienie się nad sobą: wie­
czorem zaś odpraw' czytanie duchowme, i nawiedzenie Naj­
świętszego Sakramentu, a nakoniec, nim się udasz na spo­
czynek, pilny rachunek sumienia; tym sposobem naprawisz
szkody, na które cię w ciągu dnia narazić mogło obcowa­
nie ze światem, i zapał ducha w sobie odnowisz,'- i coraz
mocniej się utwierdzisz w dobrych postanowieniach twoich.
A jeźli kiedy spostrzeżesz, że cię albo lenistwo odciąga
od tych ćwiczeń świętych, albo roztargnienie ogarnia w od­
prawianiu ich, albo pokusa nachodzi do skrócenia ich:
wspomnij na słowo Chrystusa, i powiedz kusicielowi:
W łych rzeczach, które są Ojca mojego, potrzeba, iżbym
był *), a był bez podziału.

2) Łuk. 2 . 4 9 .
84

ROZMYŚLANIE XII.

O in n y m j e s z c z e s k u te c z n y m ś r o d k u d o
n a b y c iu ś w ię to ś c i, to j e s t • o p a m ię c i n a
w ie c z n o ś ć .
I. Jest wieczność.
II. Co to jest wieczność.
III. Jaka mnie czeka wieczność.

Wszystkie niemal rozmyślania zawarte w tej pier­


wszej Części, a szczególnie też te prawdy, o których w dal­
szym ciągu rozmyślać będziesz, głównie z pamięci na wie­
czność biorą swą dzielność i skuteczność ku skłonieniu du­
szy i uczynieniu jej gotową do wszelkich ofiar, jakich Bóg
od niej żąda, aby ją uczynił świętą. Zastanówmy się bliżej
nad tą prawdą, nad wszelkie inne zbawienną, i starajmy
się jaknajgłębiej ją sobie wdrożyć do serca.
Punkt I. Jest wieczność. Jest to prawda, o którejby
nam ustawicznie, a z jaknajżywszą wiarą rozmyślać nale­
żało, prawda pełna pociechy dla sprawiedliwych, pełna
grozy dla grzeszników. Namiętności po wszystkie czasy
usiłowały i usiłują zaćmić tę prawdę, ale napróżno. Cóż
z tego, że zamkniesz oczy, aby nie patrzeć na słońce?
słońce zawsze będzie słońcem. Sam rozum to uznaje, że
dusza jest nieśmiertelną; objawienie zaś uczy cię jasno
i stanowczo, że kiedyś i ciało twoje zmartwychwstanie,
i że od tej chwili pocznie się wieczność i nieśmiertelność
wszystkiego człowieka; Wierzę... ciała zmartwychwstanie,
żywot wieczny. Wyda Sędzia niecofniony wyrok swój,
i pójdą ci na mękę wieczną, a sprawiedliwi do żywota
wiecznego r). Wierzę więc Panie, na słowo Twoje, po­
dane mi nieomylną powagą Kościoła Twego, wierzę, że
gdy skończy się ten czas, w którym wszystko przemija,
wnijdę do wieczności, w której już nic nie przemija. Niebo
i ziemia, dzieła rąk Twoich, poginą; ale Ty, Boże, zosta­
jesz, i ja tez, z wyroku najwyższej woli Iwojej zostaję,
i lata moje, równie jak lata Twoje, nie ustaną *2). Wie­
czność, nierozłączna od istności Twojej, z woli i postano­
wienia Twego jest mojej także istności nierozłącznym
udziałem; i przeto, jako Ty sam, tak również i ja wiecznie
istnieć będę.
Punkt II. Co to jest wieczność. Żaden język tego
nie wypowie, czego żaden rozum pojąć nie zdoła. Wie­
czność jest przymiotem Boskim, zatem musi być niepojętą,
jak Bóg sam jest niepojęty. Lecz o tyle o ile ją umysł
ludzki pojąć i określić zdoła, jest to trwanie bez końca,
którego niczem nie zmierzysz; jest to stan zawrze jedno-
i I I * i • • • - • ft •

stajny, który się nigdy nie zmieni: trwanie niezmierzone,


stan nieodmienny, te są proste i prawdziwie, a zarazem
jedyne dwa pojęcia, jakie człowiek może mieć o wie­
• 1 1 • • • I * « ł / 1

czności.
Naprzód. Trwanie bez końca, którego niczem nie
zmierzysz. Wiek nasz słusznie się szczyci ze swoich po­
stępów w naukach i umiejętnościach; wszystkie już rzeczy
na świecie podciągnął pod potęgę liczb: zmierzył obszar
ziemi, i głębokość morską, i odległości, i rozmiary, i biegi
ciał niebieskich... Wieczności jednak nigdy nie obliczy
ani zmierzy. Żaden uczony nigdy nie wypryśli takiego

J) Mat. 2 5 . 46.
2) Ps. 101.
86

trwania, któreby choć zbliżało się do wieczności: bo nie­


podobna zbliżyć się do kresu, tam gdzie nie ma kresu. Co*
to jest wieczność? Czy to łańcuch złożony z ogniw bez
liku, a w każdem ogniwie po kilka milionów wieków?
Tak, będzie to wieczność, tylko dodaj jeszcze nieskończo­
ność. Dodawaj liczb ile zechcesz, nie przedłużysz przez
to wieczności ani o chwilę; potrącaj ile chcesz, nie skró­
cisz przez to wieczności choćby o punkt jeden. Niezmie­
rzony to zawód, w którym ciągle postępując naprzód, ni­
gdy nie postąpisz. Kiedy człowiek umrze, można o nim
powiedzieć że zaczęła się wieczność dla niego; ale nigdy
nie będziesz mógł powiedzieć o tym człowieku, że już
przebył trzecią, albo czwartą, albo choćby i tysiączną część
wieczności swojej; zawsze będzie miał przed sobą całą.
wieczność, tak jak ją miał w chwili kiedy się przeniósł do-
wieczności. Zawsze, nigdy: te są jedyne dwa wyrazy,
któremi da się oznaczyć trwanie wieczności. Jak długo-
ta dusza święta będzie opływała w szczęśliwość, i jaśniała
chwałą niebieską? albo jak długo ta dusza niewierna zosta­
nie w onem ciemnem a straszliwem więzieniu, które zgoto­
wane jest grzesznikom? zawsze... Kiedy wieczność stanie
się mniej błogą dla przyjaciół Bożych, albo mniej okropną
dla nieprzyjaciół Jego? nigdy. Kiedy się skończą czyste
i niewypowiedziane rozkosze, i zachwycenia radosne, i try­
umfalne pienia błogosławionych? albo kiedy ustaną męki
i ryki odrzuconych? nigdy... O zawsze! O nigdy! O wie­
czności ! Ach, gdybyśmy ciebie znali tak, jak dziś już cię
znają rodzice nasi, krewni, przyjaciele, których śmierć od
nas zabrała!...
Powtóre. Stan nieodmienny. Drzewo pada, ale już;
się nie podnosi. Na któremkohciek miejscu upadnie, tam
87

będzie 1). Można nadać padnieniu właściwy kierunek, aby


nie było nieszczęśliwem; upadku naprawić, skoro nastąpi,
nie można. W którą stronę chyli się drzewo ? czy chyli
się bardzo? czy już oddawna? ...W którą stronę się chyli,
w tę podobno i upadnie, a gdziekolwiek upadnie, tam bę~
dzie; za sto, za tysiąc lat, tam będzie; gdy świat się skoń­
czy, gdy nowa ziemia powstanie, i nowe niebiosa, tam bę­
dzie; po tylu milionach wieków ile jest kropel w morzu,
tam będzie.
Życie człowieka na tej ziemi w ciągłych upływa od­
mianach; cechą przyszłych przeznaczeń jego będzie nie­
zmienność. Tu godzina następuje po godzinie, a jedna
do drugiej niepodobna; tam, przeciwnie, wszystko nieod­
mienne i niewzruszone. Tam już po nocy nie nastąpi
dzień, ani żadna noc nie zaćmi jasności dziennej. Tam nic
nie zakłóci radości, ani boleści nie ulży. Żadnej tam nie
masz odmiany, którejby się lękać mieli mieszkańcy niebie­
scy, albo którejby się spodziewać mogli potępieńcy w pie­
kle. Gdyby jeszcze z tą jednostajnością połączona była
nieczułość, możeby ona nie tak straszną była dla grze­
szników. Lecz z niesłychaną żywością ciągle będą czuli
ci nieszczęśni to, ze cierpią nieszczęście największe, i to ze
cierpieć je będą bez odmiany; i wszystkie te lata wieczne,
jakoby w jeden punkt się skupiając, każdej chwili ciężyć
będą na nich całem brzemieniem wieczności... O Boże!
trochę wiary, trochę rozumu, trochę zastanowienia, trochę
odwagi, trochę pokuty, nim wnijdę do tej niewyczerpanej,
do tej niewzruszonej wieczności! Skoro przestąpię ten

j) Ekle. n . 3 .
88

próg straszliwy, jakim będę w pierwszej chwili, takim


zostanę na zawsze. Całe pytanie w tern, jakim mię ona
pierwsza chwila zastanie i pozostawi na całą wieczność?
Punkt III. Jaka mię czeka wieczność. Jako tu na
ziemi każdy człowiek nieodzownie zaliczać się musi do
jednego z dwojga miast: albo do miasta Bożego, albo do
szatańskiego: tak i na tamtym świecie wszystek rodzaj
ludzki na dwojaką dzieli się wieczność: na wieczność na­
grody, która będzie największem i ostatecznem objawieniem
dobroci Boga; i na wieczność kary, która będzie nieskoń-
czonem wsławieniem sprawiedliwości Jego. W tamtej
jest zgromadzenie wszystkiej chwaty, i wszystkiej rozko­
szy, żadną nie zmąconej przykrością, bez najmniejszego
* ł ł 1 * f1 W • * • 1 * • •
przymieszama jakiejbądz przeciwności; w drugiej, przeci­
wnie, jest stek wszelkiej boleści, i wszelkiego wstydu,
i wszelkiej rozpaczy, bez najmniejszej osłody. Wieczność
w niebie, albo wieczność w piekle: każde uderzenie serca
twego zbliża cię do jednego, <zz\ do drugiego z tych dwu
kresów, i prędzej lub później musisz się dostać albo do tej,
albo do owej wieczności. Nie masz tu wyboru: jeźli się
rozminiesz z koroną niebieską, spotkasz się z okropną
ciemnicą piekielną. Albo będziesz na wieki z Bogiem,
i będziesz oglądał piękność Jego, i będziesz z Nim dzielił
własną szczęśliwość Jego; albo też będziesz oddzielony od
Boga na wieki przepaścią nieprzebytą, i wydany na pastwę
mąk okropnych, i gorzkich zgryzot, i straszliwego zgrzy­
tania zębów. Albo będziesz się cieszył wiecznie najsłod-
szem towarzystwem duchów' błogosławionych, wspólnie
z nimi śpiewając chwałę Pańską, i radosną pieśń zwycię-
ztwa; albo też będziesz mieszkał wiecznie z czartami,
i bluźnił Bogu, i przeklinał siebie samego!..
89

Któreż z tego dwojga czeka cię w wieczności? tego


nie wiesz. To tylko wiesz, że między tobą a wiecznością nie
więcej jak krok jeden. Jedno uderzenie krwi, jedno słabe
westchnienie, ulatujące z piersi twój ej, jedno ostatnie drgnie­
nie serca, a otoś w wieczności. I to jeszcze wiesz, że możesz
postradać tę wieczność, którą cieszą się Święci, a wpaść
do tej wieczności, w której cierpią potępieni. O duszo
moja! czyż taka niepewność nie powinnaby pochłonąć
w sobie wszelkich trosk i zabiegów twoich, czy nie po­
winna cię pobudzić do użycia wszelkich ostrożności, i do
wszelkiej ofiary gotową cię uczynić ? O wieczności! woła

Sw. Augustyn, kto o tobie wspomni, a życia swego nie


poprawi, ten albo wiarę stracił, albo serca nie ma. O Boże!
spraw, by już od tej chwili to było jedynem a nieustannem
staraniem mojem, bym łzami pokuty zmył zmazy dawnych
dni moich, a święte mi uczynkami zgotował sobie szczęśli­
wość na one lata wieczne. Rozmyślałem starodawne ^
i roki wieczne miałem na j)amięri

ROZMYŚLANIE XIII.

Co s ta n o w i o w ie c z n o ś c i c z ło w ie k a ,
I. Życie jego.
II. Zycie bardzo krótkie.
III. Może jedna chwila.

Punkt I. Wiecznośćczłowieka zależy


Tego cię wyraźnie uczy wiara: Odda każdemu według

Ps. 7ó. 6.
90

uczynków jego1). Co będzie siał człowiek, to też będzie


ż ą ł2). Uczynki człowieka, dobre czy złe, powiada Św.
Bernard, są to nasiona na wieczność. Człowiek rzuca te
nasiona w ziemię, i znikają z oczu jego; ale kiedyś spotka
się z niemi znowu w godzinę śmierci, i już zostaną z nim
na zawsze. Każda myśl, która ci przejdzie przez głowę,
każde słowo, które wyjdzie z ust twoich, każdy uczynek,
może w jednejże chwili i pomyślany i spełniony, wszystko
to jedno po drugiem wpada do szerokiego łona wieczności,
i jak wieczność sama staje się niezmiennem i trwałem. Co
zrobisz w tej jednej chwili, tego wszystkie wieki nie zgła­
dzą. Poddałeś się pokusie? masz stąd szkodę na wieczność;
modlisz się, jałmużnę dajesz? imasz stąd pożytek na wie­
czność. Ten grzech, którego lubość minęła w mgnieniu
oka, jeźli go, póki czas, nie zgładzisz pokutą, przylgnie na
wieki do duszy twojej, i nękać ją będzie, nakształt sępa
pożerającego zdobycz swoją. I przeciwnie, ten akt spra­
wiedliwości, czy pobożności, czy miłości bliźniego, wie­
czne ci sprawi rozkosze, chybabyś szalony sam siebie po­
zbawił zasług twoich, dopuszczając się grzechu, i przez
grzech opuszczając Boga.
Tak więc przy pomocy tej łaski, którą Bóg cię uprze­
dza i osłania, i wspiera, jesteś prawdziwie panem i rozjem­
cą losu twego w wieczności. Zaiste! jest tu czego zatrwo­
żyć się, lecz jest też zarazem na czem budować nadzieję.
Jest czego się zatrwożyć: przeszłość moja źle wróży o przy­
szłości, i w obec tylu dotąd lekkomyślności moich, trudno
mi nie przyznać, że ta sprawa nad wszystkie sprawy naj-

') Mat. 1 6 . 2 7 .
2) Gal. 6 . 8 .
91

ważniejsza, to jest sprawa zbawienia mego, w bardzo złe


dostała się ręce. Lecz gdy wspomnę, o Boże, jak łaska­
wie i dziś jeszcze pociągasz mię do siebie, i podajesz mi
sposób naprawienia grzechów moich, nadzieja we mnie
wstępuje, bo widzę jasno, że jeszcze jest w mocy mojej
zapewnić sobie wieczność szczęśliwą. Dość tego bym chciał;
a zdaje mi się, że już teraz chcę.
Punkt ii. Zycie krótkie. Cóż to jest czas, w po­
równaniu do lat wiecznych? Dałeś mi Panie, mówi Król-
Prorok, dni pomierne, i lata, które zliczyć można; dla te­
goż i bytność moja jako nic przed Tobą1). Istnienie takie,
które musi mieć koniec, a tern bardziej jeszcze takie, które
przemija jakby sen, to istne nic w porównaniu z istnieniem
bez końca. Tutaj nie potrafimy jeszcze osądzić należycie,
do jakiego stopnia krótką jest ta doczesność, bo stoimy za
blisko. Ale przenieśmy się w myśli na to miejsce, z któ­
rego na nią patrzeć będziemy za kilka milionów wieków
przebytych w szczęśliwej, lub też nieszczęśliwej wieczno­
ści. Jakiem wyda nam się naonczas to życie? zaprawdę,
takiem jest ono już dzisiaj, jakiem się nam wówczas przed­
stawiać będzie. Ach, przeżywszy już tyle wieków, czy to
w mieszkaniu wybranych, czy też w onem miejscu, w któ-
rem mieszkają odrzuceni, zaledwobyśmy jeszcze pamiętali
o tern, żeśmy kiedyś mieszkali na ziemi, gdyby sama wie­
czność, i ta szczęśliwość, lub te męki, których będziemy
doświadczali w wieczności, nie przypominały nam żeśmy
tutaj żyli, i żeśmy właśnie w tym momencie życia docze­
snego sami o sobie postanowili, jaki ma być nasz los wie­
kuisty.*)

*) Ps. 38. 6.
Lecz i dziś już mamy na to świadków, wszelkiej wiary
godnych. Zapytaj Święt}rch takich, jak Św. Antoni, i Św.
Hilarion, i Św. Hieronim, i tylu innych, co trzymają teraz
o tej długiej a ostrej pokucie, której się oddawali za życia;
ach! z jakimże wyrazem głębokiego przekonania odpowie­
dzą ci: To które teraz jest prędziuczko przemijające i lek­
kie nasze utrapienie, nader na wysokości wagę chwały
wiekuistą w nas sprawuje ł). Obaczcie oczyma waszemi,
żeciem mało pracował, a wielkiego dostałem sobie odpo-
czynienia2). Zapytaj i nieprzyjaciół Bożych, co teraz
trzymają o tym czasie, którego użyć mieli na zasłużenie
sobie na niebo, a który woleli stracić na to, aby zgotowali
sobie żal nieukojony, i ogień nieugaszony, i piekło wieczne?
Przeminęło, odpowiedzą ci, ono wszystko jako cień, i jako
poseł przebiegający, i jako okręt przez burzącą się wodę.
A upracowaliśmy się na drodze nieprawości i zatracenia,
chodziliśmy drogami trudnemi... Cóż nam pomogła pycha,
albo chluba bogactw co nam przyniosła?..3). Późne upa-
miętanie! Ach! czemuż tak nie sądzili o rzeczach, póki
jeszcze żyli w królestwie miłosierdzia? O jakże żywo,
w obec tego przykładu, czuję prawdę t}rch słów Apostoła:
Czas krótki je s t4). Lecz jakże drogim za to ukazuje mi
się ten czas, choć tak krótki, gdy wspomnę na wieczność!
Punkt III. Każda chwila życia może stanowić o wie­
czności. Laska ma czasy i chwile swoje. Są chwile, kie­
dy światłość jaśniej zaświeci, i znowu potem słabnie; są
chwile, kiedy Bóg niejako zbliża się do człowieka, i znowu

J) II. Kor. 4. 17.


a) Syrach. 5 i. 35.
3) Mądr. ó.
*) I. Kor. 7. 29.
93

potem się oddali, kiedy przemówi do duszy, i znowu potem


zamilknie. Bóg jest Panem darów swoich, ma więc prawo
do nich przywiązać warunki, jakie sam zechce. Jednakże
ten jest zwyczajny porządek Opatrzności Jego, że kto oka­
że się wiernym łasce pierwszej, otrzyma w nagrodę łaski
szczególne i przedniejsze; a przeciwnie, kto nie chce usłu­
chać onej pierwszej łaski, sam siebie czyni niegodnym
onych łask następnych. Pomyśl więc, do jakiej świętości
i szczęśliwości może cię wynieść jedna chwila łaski dobrze
użyta! lecz również, każda chwila łaski zaniedbana może
cię zaprowadzić aż na dno przepaści.
Abraham jest błogosławiony na wieki, za to że po­
słuszny rozkazowi Bożemu, gotów był zabić na ofiarę
własnego syna swego Izaaka. Saul, przeciwnie, odrzucony
na wieki, za to, że w chwili próby nie był posłuszny na
głos Pański. A Dawid, Św. Piotr, Św. Marya Magdalena..,
jaki byłby ich los, gdyby nie byli skorzystali z pomyślnej
chwili, z tej chwili łaski, od której zależało także ich zba­
wienie ? Sama nawet Jerozolima, jakkolwiek oddawna już
niewierna Bogu, jeszcze w ostatniej chwili mogła wszystko
naprawić i zasłużyć na błogosławieństwo od Pana, gdyby
była poznała czas nawiedzenia swego, gdyby była chciała
skorzystać z tego ostatniego dnia, który jej jeszcze dany
był; był to jej własny dzień: W ten to dzień twój *), mówi
Pan. Lecz niekorny on naród zamyka oczy swoje, aby
nie widział; sprzeciwia się aż do końca natchnieniom łaski,
i tkliwym naleganiom miłosierdzia; opuszcza i tę ostatnią
jeszcze stanowczą chwilę, i stąd zaślepienie jego i zguba.
Tak więc jedno dobre natchnienie odrzucone, może po-

9 Łuk. 1 9 . 4 2 .
94

ciągnąć za sobą piekło wieczne; i przeciwnie, jeden pier­


wszy krok do Boga może się stać początkiem szczęśliwo­
ści bez końca. O chwilo, od której zależy wieczność!
O Panie i Boże mój! dziś jeźli usłyszę głos Twój,
choćby ten głos Twój w głębokiej nocy ze snu mię prze­
budził, choćby mię grozą gniewu i gróźb Twoich przeraził,
•choćby i najtrudniejszej odemnie zażądał ofiary, ach, nie
będę zatwardzał serca mego *). Lecz cóż to mówię: jeźli
usłyszę? wszak usłyszałem już, i teraz słyszę ten wielki
głos Twój, rozlegający się w głębokościach duszy mojej:
Wieczność! wieczność! O! jakże przed tą wiecznością
maleją i nikną wszystkie te próżności, o które tyle się nie­
pokoję, których namiętnie pożądam, dla których to unoszę
się radością, to znowu smutkiem się dręczę. Ach, dziś już
to widzę, O Boże, że jeden tylko na tej ziemi słuszny jest
i prawdziwy powód do weselenia się: że wesele moje po­
winno b}rć w tych rzeczach, które mię przywieść mogą do
tej wieczności błogosławionej, której pragnę, a uchronić
mię od tej wieczności nieszczęśliwej, której samo wspom­
nienie mię przeraża; że jedno tylko jest na tej ziemi nie­
szczęście, z którego słusznie smucić się winienem, to jest
nieszczęście obrażenia Ciebie, i postradania Ciebie na wieki!
Przyjdź że już, o Jezu, Królu dóbr wiecznych! Tyś
nam prz}robiecał te dobra w Ewangelii Twojej; Tyś je nam
wysłużył śmiercią Twoją; Ty nam dajesz dóbr tych zada­
tek wr uczcie sakramentalnej: Kto pożywa ciała mego,
i pije moją Krew, ma żywot wieczny *2). Ty mię karmisz
chlebem wybranych, abyś mię także uczynił uczestnikiem

J) Ps. 94. 8.
2) Jan. 6. 55 .
wiecznej ich szczęśliwości. O! przyjdź więc, a posiądź
duszę moją, i wszystką istność moją, i takie ze mną zawrzyj
przymierze, iżby żadna rzecz na świecie nie zdołała już
rozerwać mojego z Tobą złączenia! Przyjdź a postaw mię
w rzędzie onych dusz świętych, których obcowanie jest
w niebiesiech; które z wszelkich poziomych więzów wy­
zwolone, i nad rzeczy doczesne wzniesione, wpatrują się
w rzeczy wieczne; które ledwo rzucą okiem na to co prze­
mija, a nigdy nie oderwą wzroku duszy od tego, co trwa
na wieki \). Przyjdź, Panie Jezu! a broń i strzeż duszy
mojej do żywota wiecznego!

ROZMYŚLANIE XIV.

O tr z e c h o w o c a c h ś w ię ty c h , r o d z ą c y c h się
z p a m ię c i n a w ie c z n o ś ć .
I. Mądrość w postanowieniach.
II. Męztwo w próbach.
III. Zapał do dobrych uczynków.

Punkt I. Pamięć na luieczność ośiwieca w postano­


wieniach. Każda, choćby mała przykrość lub boleść, jeźli
dodasz do niej wieczność, stanie się ciężką nie do zniesie­
nia. I przeciwnie, mierne nawet zadowolnienie albo mała
przyjemność, jeźliby miały trwać wiecznie, nabrałyby stąd
ceny jakby nieskończonej. Cóż więc powiesz o steku
wszelkich, jakie zdołasz sobie wyobrazić, najsroższych

J) O Naśladowaniu J. Chr. Ks. 3 . t\ 38.


96

ł najnieznośniejszych boleści? co powiesz o zgromadzeniu


wszelkich jakie tylko być mogą, najsłodszych i upajających
rozkoszy, gdy przytem wspomnisz, że i te radości, i one
boleści są wieczne?.. Ktokolwiek szczerze się nad tern za­
stanowi, być nie może, by się nie zgodził na te mądre sło­
wa Św. Grzegorza: Kie masz zbytniego zabezpieczenia,
tam gdzie grozi niebezpieczeństwo na wieczność. Kiedy
sprawa toczy się o wieczność, a w tej wieczności, o naj­
wyższą szczęśliwość, lub o najwyższe nieszczęście, żaden
sposób zabezpieczenia się nie może być zbytecznym, żadna
ostrożność przesadzoną.
Tą zasadą rządzili się wszyscy Święci po wszystkie
dni życia swego. Apostoł zaleca wiernym, by mierzyli
samych siebie J) ; tak-ci czynili Święci Pańscy, a mierząc
siebie, i znajdując siebie stworzonymi do wieczności, zro­
zumieli to, że żadna rzecz tego świata, gdzie wszystko
jest znikome i krótkotrwałe, nie może dochodzić do miary
ich i wzrostu ich dosięgnąć. Ta jedna myśl dała nieraz
maluczkim rozum wyższy nad starce. Tak Teresa w dzie­
cinnym jeszcze wieku uchodzi na miejsce samotne, i mówi
sama do siebie: „Wiecznie szczęśliwą być, lub wiecznie
^_____ _____ r

nieszczęśliwą!... wybieraj, Tereso!“ Tak Święty mło­


dzieniaszek .Stanisław Kostka wszystek oddaje się Bo­
gu, i wszystek wyrzeka się świata; a zapytany o po­
wód takiego dziwnego w oczach ludzi rodzaju życia:
Nie jestem stworzony, odpowiada, dla rzeczy docze­
snych, jedno dla rzeczy wiecznych. Tak Św. Aloizy
Gonzaga w każdem zdarzeniu sam sobie zadaje to pytanie:
Co to pomoże na wieczność ? Rozważ dobrze te krótkie

') II. Kor. 1 0 . 1 2 .


97

słowa, a znajdziesz w nich dwojakie naczelne prawidło


roztropności chrześcijańskiej: naprzód, że wedle końca, jaki
pragniesz osiągnąć, należy także obierać i środki: a powtó-
re, że z dwojga złego należy wybierać mniejsze, a z dwoj­
ga dobrego, dobro większe.
Naprzód. Skoro na prawdę postawisz sobie przed
oczy ten cel jedyny, że musisz bądź co bądź zasłużyć so­
bie na wieczną szczęśliwość wybranych, a uchronić się od
wiecznego nieszczęścia odrzuconych, więc też powinieneś
zapatrywać się na wszystko ze względu na ten koniec je­
dyny: „ Co to pomoże na wieczność?“ Jakie mam prze­
szkody do zwalczenia? Jakich środków użyć powinienem?
Które środki pewniej mię doprowadzą do celu? Które prze­
szkody więcej się sprzeciwiają pomyślnemu ukończeniu tej
sprawy? To tylko cenić, o to tylko starać się chcę, co mi
może być pomocnem w osiągnięciu mego celu; to tylko
odrzucać postanawiam, co mię od tego celu oddalić może.
Mam-li więc pozostać wpośród uciech i niebezpieczeństw
świata? Czy też lepiej będzie, jak je porzucę? Czy lepiej
mi być bogatym, czy też stać się ubogim? czy mam żyć
mięko i wygodnie, czy też lepiej wieść życie umartwione?
czy pożyteczniej będzie ubiegać się o zaszczytne miejsca
i godności, czy też wzgardę cierpieć?.. Co to pomoże na
• ' *
wieczność ?
Powtóre. Gdy znowu porównasz jedno trwanie
z drugiem, i wszelkie pociechy albo smutki tego życia,
z rozkoszami albo mękami wieczności, sam już zdrowy
rozsądek ci wskaże co masz wybrać, i trudno byś się wolą
nie skłonił w tę stronę, z której możesz się słusznie spo­
dziewać dłuższej i obfitszej pociechy, a krótszego i mniej­
szego cierpienia. Bo jakieżby to było wywrócenie pojęć
Rozmyślania T. I. 7
98

najprostszych, i jakie szaleństwo, gdybyś dla rozkoszy, któ­


ra w moment przeminie, chciał się zrzec rozkoszy wieku­
istych, a sam siebie wydać na męki bez końca! Widzisz,
jakie to jasne światło płynie z pamięci na wieczność! lecz
obacz także, jaką mocz tegoż źródła zaczerpnąć możesz,
jeźli prawdziwie chcesz.
Punkt II. Pamięć na wieczność dodaje męstwa
w próbach i cierpieniach. Dwojaką bronią naciera na
ludzi nieprzyjaciel zbawienia: albo ponętą rozkoszy, albo
obawą cierpienia. Nigdyby człowiek nie zgrzeszył,
aniby chciał się narazić na utratę zbawienia wiecznego,
gdyby się nie spodziewał grzesznym uczynkiem swoim
albo dogodzić jakiej żądzy swojej, albo też uniknąć tego,
co mu przykrość sprawia. Lecz pamięć na wieczność na­
uczy cię porównywać rozkosz z rozkoszą, i cierpienie
z cierpieniem, i krótkość walki z wiecznością nagrody.
Nie znęci cię uciecha chwilowa, gd)r ją porównasz z szczę­
ściem wiecznotrwałem, ani się ulękniesz utrapienia takiego,
które w moment przemija, jeźli się dobrze przenikniesz
bojaźnią onych mąk, którym nigdy końca nie będzie. Co­
kolwiek wiecznem nie jest. niczem jest, mówił Św. Aloizy:
tern jednem słowem, gdy dobrze się niem przenikniesz,
zwyciężysz i ty wszelkie ponęty grzechu, i wszelkie tru­
dności cnoty. *

Wspomnij na to mnóstwo Świętych, którzy samą


tylko pamięcią na wieczność odnieśli zwycięztwo nad po­
wabem grzesznych uciech, choć nieraz w takich się znaj­
dowali okolicznościach, w jakich łatwo krewkości ludzkiej
do ciężkiego przyjść upadku. Mówili sobie: Rozkosz chwi­
lowa, a męka wieczna: dogodzę na chwilę tej żądzy mojej,
a za tę jedną chwilę szału raczej niż przyjemności, będę
99

musiał płakać i rozpaczać przez całą wieczność. Nie masz


zaprawdę pokusy tak gwałtownej, którejby nie zdołała po­
konać zbawienna skuteczność tej jednej myśli!.. O wie­
czności ! o chwilo! Na samo to wspomnienie ockniesz się,
i nowa moc wstąpi do zachwianej pokusą duszy twojej.
t

Skąd mieli wszyscy sprawiedliwi Starego Przymie­


rza równie jak Nowego, stałość oną, z jaką przetrwali
wszelkie próby swoje ? ztąd, mówi Duch Święty, że nadzieja
ich nieśmiertelności pełną była 1). Czytałeś o Męczenni­
kach, jako całowali oprawców swoich, jako sami podawali
członki swoje na kły żelazne i na poszarpanie... Zkądże
im przyszło takie męztwo? Nasamprzód ztąd, bez wątpie­
nia, że Pan Jezus sam w szczególny sposób ich wspierał,
i sam w nich walczył; ale również i ztąd, że tak sami do
siebie mówili: „Choć teraz cierpię, ale prędko się skończy
męka moja, a tą męką wyzwolę się od męki bez końca,
Choćbym te katusze cierpieć miał cały tydzień, albo cały
miesiąc, —albo wreszcie tak długo, jak długo może potrwać
najdłuższe życie człowieka, zawsze to będzie tylko jedna
chwila, a skoro ta chudła się skończy, wnidę do radości
i do rozkoszy które się nigdy nie skończą: Męka chwilo-
tva, a rozkosz wieczna.u
Życie chrześcijańskie także jest z pewnego względu
męczeństwem, bo zasadza się na ciągiem wyrzeczeniu się
siebie samego. Jeźlibyś więc patrzał tylko na ten czas ni­
niejszy, brzemię takie wyda ci się ciężkiem, i gotówbyś
szemrać na obciążenie swoje; lecz gdy wspomnisz na oną
wiekuistą wagę chwały zachowanej ci na wysokości; gdy
niepomny na to, na co teraz patrzysz, i czego teraz do-*)

*) Mądr. 3, 4-
100

świadczasz, całą myśl twoją zatopisz w tem co będziesz


oglądał, i czem się będziesz cieszył wiecznie, jako cię upo­
mina Apostoł, mówiąc: Gdyż my nie upatrujemy tego co
widzieć, ale czego nie widzieć, albowiem rzeczy które wi­
dzimy, są doczesne, a których nie widzimy, są wieczne: *)
ach! wówczas już z tymże Apostołem będziesz pełen po­
ciechy, i nader obfitować będziesz weseleni w każdem utra­
pieniu twojem *). Wówczas zrozumiesz to słowo, iż nie
A
masz porównania między tem niniejszem utrapieniem,
' • • ' l

a przyszłą nagrodą: Utrapienia tego czasu niniejszego


nie są godne przyszłej chwały. 3) „Utrapienie44, powiada
r

Sw. Bernard, „pijemy tutaj po kropli, i zażywamy jakoby


cząstkami, lecz nagroda stoczy się na nas nakształt poto­
ku i rzeki pokoju, i zanurzy nas w falach swoich, i nigdy
nie przepłynie."
Punkt III. Pamięć o wieczności budzi zapał do do­
brych uczynków. Gdy z jednej strony wiara cię upewnia
o tem, że cokolwiek tu uczynisz dobrego, będziesz miał
z tego owoc na wieki wieczne: gdy z drugiej strony nie
wiesz kiedy się skończy życie twoje, a zacznie się wiecz­
ność: zatem rzecz widoczna, że im wierniej o niej pamię­
tać będziesz, tem skuteczniej ta pamięć pobudzać cię bę­
dzie do dobrych uczynków. „Pomnij, o duszo moja," tak
będziesz mówił sam do siebie, „że pracujesz na wieczność.
Przykrzy ci się nieraz ciągłe czuwanie nad sobą, i codzien­
na praca wewnętrzna, którą musisz wciąż na nowo podej­
mować, abyś dla miłości Bożej jak zdołasz najlepiej speł-

J) 2. Kor. 4. 18.
2) Tamże, 7. 4.
3) Rzym 8. 18.
101

niła powinności twoje, tak jest nużąca i wyczerpująca, że


• l * ł 1_ * ■ • * 1 " i * .
nieraz pod jej brzemieniem życie samo gorzkiem ci się sta­
je; ale bądź dobrej myśli, otwórz ucho twoje: czy nie sły­
szysz w oddaleniu tego głosu, który ci zwiastuje przyjście
Oblubieńca? Poczekaj jeszcze chwilę, a ujrzysz Go, i już
cię napotem żadna rzecz na świecie od Niego nie odłączy.
Tam będzie wieczne upojenie miłości, tam będzie nieśmier­
telne zachwycenie wesela, tam otrzymasz wspaniałą do­
brych uczynków twoich nagrodę, i tego tylko żałować bę­
dziesz, żeś jeszcze więcej nie uczyniła. “ Nie tak chciwie
skąpiec zgromadza złoto, jak dusza wierna chciwą jest do
nagromadzenia sobie coraz bogatszego skarbu zasług. Po­
mni na niebo, pomni na wieczność, i przeto miłość coraz
skuteczniej działa w jej sercu, i w coraz świętszych czynach
się objawia, i coraz gorętszą żądzę świętości w niej roznieca.
Ktokolwiek nie pracuje czynnie na wieczność szczę­
śliwą, ten najczęściej zapracowuje sobie wieczne nieszczę­
ście. Lecz chociażby nawet, bez takiej usilnej pracy, mo­
gła być pewną zbawienia, przecie i taką pewność mając,
dusza wierna nie ustałaby w gorliwości swojej, bo wie
0 tern i pamięta i ma tę niezawodną nadzieję, że ile spełni
dobrych uczynków o tyle wyższą za to otrzyma chwałę
1 szczęśliwość w wieczności. Za każdy akt cierpliwości czy
pokory który spełnisz, za każdą pobożną modlitwę, za ka­
żde umartwienie ciekawości, czy jakiejbądź przyrodzonej
skłonności, czeka cię niechybnie ta nagroda, że tern ja­
śniej przez całą wieczność będziesz oglądał Boga, tern
wyższą z posiadania Jego cieszył się szczęśliwością...
Idzie noc, mówi Pan, której nikt ju ż nic robić nie może1).

*) Jan. 9. 4.
— 102

A więc, jak upomina nas Apostoł, póki czas mamy, czyń­


my dobrze1). Kto skąpie sieje, skąpie też żąć będzie;
a kto sieje w błogosławieństwie, w błogosławieństwie też
żąć będzie 2).
Postanów sobie: Naprzód: Że nigdy, o ile to od cie­
bie zależy, nie wypuścisz z pamięci tej prawdy, iż całe ży­
cie twoje jest jakoby ciągłym pochodem w pośrodku mię­
dzy dwojaką wiecznością. Powtóre: Że przy każdej czyn­
ności twojej wspomnisz na to, iż następstwa z niej mogą
być wieczne. Potrzecie: Że coraz mocniej będziesz się utwier­
dzał w tern przekonaniu, iż cokolwiek opuścisz, i z czego
uczynisz ofiarę dla uświęcenia twej duszy, to składasz w rę­
ce Boga, i stokroć tyle od Niego odbierzesz w szczęśliwo­
ści wiecznej. Nakoniec pocziuarte, że ilekroć usłyszysz bi­
cie zegara, lub spojrzysz na posuwające się wciąż naprzód
skazówki jego, wspomnisz na to, jako godzina każda, i ka­
żda minuta, bezustannie jedna po drugiej upływając, cie­
bie też bezustannie i niepowstrzymanie coraz bliżej posu­
wa do wieczności.*)

b Gal. 6. 10.
*) 2. Kor. 9. 6.
ODDZ I AŁ DRUGI.

Jak Bóg karze za grzech, a tem samem uczy nas, co to jest


grzech. — Co to jest grzech śmiertelny. — Jakie są skutki
jeg0. _ o niektórych szpetniejszych grzechach: o zgorszeniu,
o świętokradzkiej Komunii. — 0 grzechu powszednim, o ozię­
błości, o nadużyciu łask Boskich.
ROZMYŚLANIE XV.

O k a rze za grzech,
I. Za grzech Aniołów.
II. Za grzech pierwszych rodziców.
III. Za grzech którego z ludzi już potępionych, choć mniej
zgrzeszył niż ja.

Pierwszy punkt wstępny. Przedstaw sobie piekło,


i niezliczone mnóstwo nieposłusznych Aniołów w niem
pogrążonych, i również niezliczone mnóstwo synów Ada­
mowych, którzy co chwila wpadają do tej przepaści.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o łaskę, by widok
tych nieszczęsnych, którzy padli ofiarą grzechu, wzbudził
w tobie zawstydzenie i skruchę.
Punkt I. Orzech Aniołów. Oddaj nasamprzód po­
kłon Bogu, który jest przepaścią świętości: Święty, święty,
święty, 1) i którego wolą jest, aby święci byli ci którzy się
doń przybliżają; 2) i który tak się brzydzi grzechem, iż
patrzeć na nieprawość nie może 3). Wznieś się rr^ślą do

]) Iza. 6. 3.
2) Lewit. lo. 3.
3; Habak. l. 13.
106

nieba, kędy mieszkali Aniołowie jeszcze niewinni, i zapy­


taj sam siebie: Jakimi byli ci Aniołowie przed upadkiem
sw'oim ? a jakimi się stali, gdy zgrzeszyli ? O doskonałości
natury ich, same już ich nazwy mogą ci dać niejakie po­
jęcie: Aniołowie, Archaniołowie, Trony, Moce, Księztwa,
Państwa, i t. d... Jaśnieje w nich, rzecby można, jakoby
we zwierciadle, niejakie odbicie wszystkich doskonałości
Bożych.
Lecz oto patrzaj, w tych pięknych duchach niebie­
skich, lśniących w jasnościach świętości,*) nagła a straszli­
wa stała się odmiana: Widziałem szatana jako błyskawi­
cę z nieba spadającego2). Spadającego, a dokąd? W ogień
wieczny, który zgotowany jest diabłu i aniołom jego! 3)
I któż to wymierza tak okropną karę? Bóg nieskończenie
mądry, i wiecznie spokojny, w którym nie masz ani cienia
namiętności; Bóg, któryby nie był Bogiem, gdyby mógł
kiedykolwiek być niesprawiedliwym, gdyby mógł w kara­
niu za grzech choć wr najmniejszej cząstce przebrać miarę
tej kary, na którą grzech zasłużył; Bóg, to jest Ojciec nie­
skończenie dobry, który z weselem daje nagrody, a wstręt
ma do karania. I na kogoż to spada ta pomsta straszliwa?
Na stworzenia najszlachetniejsze, w których Bóg się ko­
chał, jako wr najdoskonalszem z dzieł swoich, z których
mógł mieć największą chwałę na wieki wieczne!..
Gdybyś widział sztukmistrza, który udziaławszy dzi­
wnej piękności naczynie, i kochając się, i samego siebie
*

podziwiając w tern arcydziele rąk swoich, potem nagle po­

*) Ps. 109. 3 .
2) Łuk. 10. 18.
3) Mat. 2ó. 41.
107

łamałby je na kawałki, i Wrzucił do kloaki, cobyś na to


powiedział? Powiedziałbyś, że snąć ukryta jakaś a jadowi­
ta zaraza padło na to wspaniałe naczynie, i od razu skazi­
ła wszystką piękność jego, i szpetnem je uczyniła w oczach
tego który je udziałał... Tak-ci się stało z Aniołami. Bóg
ich stworzył jako naczynia ku czci, aby byli ozdobą nie­
bios; lecz oto na te piękne naczynia padł śmiertelny jad
grzechu, i tejże chwili zamieniły się w naczynia gniewu
i zelżywości, i Bóg je zdruzgotał i strącił do piekła!..
0 Panie! jeźli w Aniołach Twoich znalazłeś nieprawość,
1 nie przebaczyłeś im, a cóż to zemną się stanie ? r) Bo
i o cóż to tak się zagniewałeś na Aniołów i ile grzechów po­
pełnili ? 0 głębokości bogactw mądrości i wiadomości Bo­
żej! Jako są nieogarnione sądy Jego, i niedościgłe dro­
gi Jego ! *2)
Grzech Aniołów tern większą miał winę, że zgrze­
szyli, choć mieli rozum bardzo oświecony, i niezliczone od
Boga otrzymali dobrodziejstwa... Ach! i o moich grze­
chach, o Boże! tożsamo powiedzieć można, a może i tego
mało. Zgrzeszył Anioł, ale jeszcze nie był słyszał o poto­
pie wody, ani o potopie ognia, ani o tym potopie, który
najjawniej świadczy o terą, co to jest grzech, o potopie,
mówię, Krwi Boskiej, wylanej na ukaranie grzechu. A więc
miałem już z doświadczenia nabytą taką znajomość grze­
chu, jakiej nie miał Anioł; samo nawet nieszczęście które
jego spotkało, było dla mnie nauką. A dobrodziejstwa,
czy mniejsze otrzymałem niż Anioł ? któremu z mocarzów
niebieskich została użyczona ta łaska, której ja dostąpi­

*) O NaślacL J. Chr. Ks. 3 . r. 14.


2) Rzym. l l . 23.
108

łem, że dano mi zasiadać do stołu Pańskiego, i własnem


Ciałem Jego się karmić?.. A jednak, Anioł nie dostąpił mi­
łosierdzia, ja go jeszcze dostąpić mogę. O Panie Jezu! gdy­
bym nie skorzystał z tego miłosiedzia Twego, które jeszcze
otwiera mi wyjście z tego stanu nieszczęsnego, do którego
przywiódł mię grzech, zaprawdę, już nie byłbym wart te­
go, byś się nademną zmiłował.
Punkt II. Grzech Adama. Jak pycha zrzuciła z nie­
ba trzecią część wojska Anielskiego, tak nieposłuszeństwo
pierwszego człowieka spustoszyło ziemię. Adam królował
nad wszystkiem stworzeniem widomem, i nad samym so­
bą. O! jakiż pokój mieszkał w duszy jego! Iluż niewinnych
rozkoszj'' doznawał nawet w zmysłach swoich, dopóki je
miał poddane rozumowi! Mieszkał w raju rozkosz}'', i Bóg
sam rozmawiał z nim, jak przyjaciel rozmawia z przyja­
cielem... A błogi ten stan był tylko wstępem do niezrów­
nanie wyższej szczęśliwości, która mu była obiecana, jeźli-
*

by wiernym był Bogu; i szczęsny ten los nie tylko jemu


samemu był przeznaczony, ale miał go także zostawić
w spuściznie synom swoim... Ach! a zostawił im tylko
łz y ! Zaledwo Adam zgrzeszył, natychmiast spada gniew
Boży, na niego samego naprzód, lecz zarazem, przez niego,
spada na wszystek rodzaj ludzki. O Adamie! co się stało
z tobą? gdzieżeś? l) Gdzież jest ona sprawiedliwość,
w którą się odziewałeś, jakoby w szkarłat królewski ? Gdzie
ona jasna światłość, która oświecała twój umysł? gdzie
one prawe a wysokie skłonności twoje?.. Zkąd ten smu­
tek, który oto poczyna nękać serce twoje? Otoś więc wy­

l) Gen. 3 . 9.
109

gnany na tę dolinę łez!.. Ach! cóżeś uczynił, nie słuchając


Pana!
1 gdybyż to jeszcze on sam tylko był nieszczęśli­
wy!.. Lecz i ta pociecha mu odmówiona. Zawczasu mu
wiadomo, jak drogo wszystek rodzaj ludzki przypłaci po­
chodzenie swoje od takiego ojca. Zawczasu słyszy głos
tych nieprzeliczonych potomków swoich, jako od pokole­
nia do pokolenia jęczą pod brzemieniem własnej jego nie-
prawości, jako nan skarżą o nieszczęście swoje, jako upo­
# 1 « 1 / | • * / » t » «

minają się u niego o niewinność swoją, i nieśmiertelność,


i o wszystkie one dary, które mu użyczone były dla nich
zarówno jak dla niego samego. Tak więc dziewięćset lat
cierpienia, i ciężkich zgryzot, a potem śmierć: taką to
smutną zapłatę otrzymał Adam za grzech swój. Ale i tej
pokuty jeszcze nie dość. Wszystko potomstwo jego mu­
si cierpieć, i płakać, i umrzeć z nim. Czy przynajmniej na
tern już koniec? Nie; jeszcze to wielkie zadosyćuczynie-
nie o całą nieskończoność za małe. Jeszcze Bóg musi
stać się ofiarą, i dorzucić do niego Boskie swoje cierpie­
nia, i łzy, i śmierć swoję... Ależ teraz przynajmniej, Pa­
nie, kiedy już Syn Twój śmierć poniósł, kiedy zelżywość
wyrządzona chwale Twojej w zupełności została napra­
wioną, wszak teraz już nie będzie cierpień na ziemi? albo
przynajmniej nie będzie już obawy wiecznych cierpień
w piekle? Ach! i teraz jeszcze, choć Syn Boży pokutę
uczynił za ludzi, i umarł, cierpienie pozostanie na ziemi,
i mnóstwo nieszczęsnych ofiar wpadać będzie do piekła!
O tajemnico sprawiedliwości! o straszliwa złości grzechu!
Ach, Panie! niech umiem przynajmniej bać się Ciebie,
kiedy nie umiem jeszcze kochać Cię! *)
!) Św. Augustyn.
110

Punkt III. Orzech którego z ludzi ju ż potępionych,


chociaż mniej zgrzeszył niż ja. Gdybym mógł w tej chwili
i z tego miejsca, na którem tu klęczę jeszcze u źródła
łask Boskich, przenieść się do miejsca mąk, znalazłbym
tam podobno niejedną duszę, która może zaraz po pier­
wszym grzechu swoim zeszła z tego świata, i poszła na
zatracenie... Zapewne znalazłbym tam niejedną duszę
chrześcijańską, która może przez długi czas żyła pobożnie
i wysoko już była postąpiła w cnocie, lecz na nieszczęście
swoje pod koniec życia opuściła się, i straciła łaskę u Bo­
ga, i wpadła w grzech, a z grzechu do piekła. Miała już
nabyte prawa do najwspanialszych nagród w niebie, a oto
teraz odarta ze sprawiedliwości swojej, i wrzucona w
ogień nieugaszony, i na wieczną wydana pastwę okro­
pnych mąk i straszliwego potępienia!.. I za co Bóg tak
okropnie karze tę duszę, którą przecie do tego stopnia mi­
łował, że nie tylko umarł za nią, ale jeszcze najhojniej­
szy dał jej udział w zasługach śmierci swojej! Za jeden
grzech śmiertelny!.. O Boże! Boże? już teraz zdaje mi
się żem przejrzał! Już się nie dziwię temu, co tyle razy
czytałem albo słyszałem o Świętych Twoich, że drżeli
nawet przed samym nawet cieniem grzechu. Już teraz ro­
zumiem dla czego inni, jeden grzech w calem życiu swo-
jem popełniwszy, całe życie swoje opłakiwali go... Czego nie
rozumiem, to zuchwałości mojej, żem śmiał stanąć wbrew
najświętszemu, straszliwemu Majestatowi Twemu; ani tej
głupiej nieczułości mojej, że zasłużywszy na gniew Twój,
tak długo żyłem spokojny w grzechu moim.
Zakończ to rozmyślanie tak zwaną rozmową ducho-
ivną, która według metody Św. Ignacego, zamyka się
w następujących trzech punktach, a którą dobrze bę­
111

dzie powtórzyć i po każdem z następnych rozmyślań


0 grzechu.
Naprzód. Wezwij sercem Matki Bolesnej, pod krzy­
żem Syna stojącej, i błagaj by wstawiła się za tobą do Je­
zusa umierającego, a uprosiła ci tej łaski, byś poznał
1 obrzydził sobie grzechy twoje; byś tak się całem sercem
do Boga nawrócił, jak Bóg tego żąda od ciebie; nakoniec,
byś już zupełnie oderwał się od świata, i wyrzekł się tych
grzesznych jego próżności, które były głównem źródłem
upadków twoich. Ten pierwszy punkt zakończ, mówiąc:
Zdrowaś Mary a.
Powtóre. Potem zwróć się do Pana Jezusa, i proś
gorąco, by ofiarował za ciebie Ojcu swemu Boską Mękę
swoję, i wyjednał ci tęż trojaką łaskę, jako już ci ją wy­
służył, umierając za ciebie. Na zakończenie tego drugiego
punktu, zmów modlitwę Św. Ignacego: Duszo Chrystuso­
wa, poświęć mię, i t. d .1)
Potrzecie. Nakoniec, módl się do Ojca niebieskiego,
przedstawiając Mu tę wielką ofiarę, którą Syn Jego speł­
nił na Kalwaryi, r proś raz jeszcze, przez Krew i rany Jego,
o też samą trojaką łaskę. Poczem zmów na zakończenie,
Ojcze nasz.

ROZMYŚLANIE XVI.
Co to J e s t g rse c h f w o d n ie sien iu d o M ogą.
Z fałszywych zasad świata, i zbyt powszechnego,
braku gruntownej znajomości rzeczy wiary, rodzi się lek-*)

*) Ob. na początku tego tomu.


112

ceważenie grzechu; człowiek światowy wyobraża sobie że


grzech jest tylko zapomnieniem o Bogu, a nie obrazą Bo­
ga; albo że Bóg mało dba o taką obrazę, gdyż tak nie­
skończenie przewyższa człowieka, iż żaden grzech ludzki
dosięgnąć Go nie może. Wielki to błąd; o czem abyś się
przekonał, zważ następujące dwie prawdy:

I. Grzech wyrządza Bogu największą zelżywość.


II. Bóg bardzo żywo czuje tę zelżywość.

Pierwszy punkt wstępny. Postaw się w obecności


Boskiej, jako zbrodniarz okuty w kajdany, którego z wię­
zienia prowadzą na sąd.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o łaskę, byś zrozu­
miał jak sromotną i oł^dną rzeczą jest grzech, a iżbyś
jęknął z żalu i zawstydził się tylu grzechów twoich: Jęczę
jako obwiniony, wstyd mię złości popełnionej *) .
Punkt I. Grzech wyrządza Bogu największą zelży­
wość. Posłuchaj co mówi Pan do duszy niewiernej: Zła­
małaś jarzmo moje, rozerwałaś związki moje, i mówiłaś'.
N ie będę służyła *2). W tych słowach masz wyrażone tro­
jakie ohydne znamię grzechu: Nieposłuszeństwo, w zgar-
da, niewdzięczność.
Naprzód. Grzech jest nieposłuszeństwem przeciw
władzy najświętszej. Bóg sam oznajmia rozkazy swoje,
i jasno a wyraźnie wolą swoją objawia. Jako niegdyś ogło­
sił przykazania swoje na górze Synai, tak na każdy dzień
ogłasza je każdemu w wewnętrznym przybytku sumienia:
„To uczyń“, mówi mu, „to ci przykazuję; od tego się po-

J) Hymn na dzień zaduszny.


2) Jerem. 2. 20.
113

wstrzymaj, tego ci zabraniam. Jam jest Król, i Stwórca,


i Pan Twój, w spełnieniu tych przykazań moich okaże się
posłuszeństwo, które mi winieneś; jam jest Ojciec twój,
i Zbawiciel, i miłośnik duszy twojej, spełnienie tych przy­
kazań moich będzie dowodem miłości, której żądam od
ciebie. Spełnienie przykazań moich, ten jest warunek nie­
odzowny wiecznego zbawienia twego. Wybieraj co wo­
lisz: czy nienawiść, czy miłość moją; czy tę chwałę, że bę­
dziesz mi służył, czy też to nieszczęście, że cię odrzucę na
wieki...“ A człowiek na to odpowiada Bogu, nie słowy,
ale wolą i uczynkiem: „Nie będę Ci służył, wolę służyć
żądzom moim." Pomyśl jaka w tern nieposłuszeństwie zu­
chwałość, jaka niesprawiedliwość, jaka bezbożność!
Jaka zuchwałość! Bo któż to jest Ten, przeciw któ­
remu taki hardy rokosz podnosisz? Jest to Bóg nieskoń­
czonego majestatu, przed którego obliczem wszy stek* świat
jest jako ziarnko piasku, i wszystkie narody jako kropla
wody, i wszystek rodzaj ludzki jako nic; *) jest to Bóg
możny, który rzekł, i uczynione są 2) wszystkie rzeczy,
który patrzy na ziemię, i czyni że drży, który tyka yór,
i kurzą się 3), i jako ivosk rozpływają się przed obliczem
Jego 4). Tyś jest straszli wy , Panie! woła Prorok, a któż
się sprzeciwi Tobie? 5) A ty, grzeszniku, kto jesteś? Ziemia
i popiół6), trawa, która uschła 7), listek, który wiatr po-

•) Iza. 40.
2) Ps. 32. 9.
3) Ps. io 3. 32.
4) Ps. 96- 5 .
5) Ps. 7ó. 3 .
6) Syrach. 10. 9.
r) Iza 40. 6.
Rozmyślania T. I. 8
114

ryioa1), istota znikoma, której żywot para jest, ukazująca


się na mały czas, a potem zniszczona będzie. . . *2) Tem
dziwniejsza jeszcze ta zuchwałość twoja, że podobno
skądinąd nie jesteś zbyt odważny, i lada niebezpieczeństwo
straohu cię nabawia; a przecie śmiesz stawić czoło Bogu
zagniewanemu, który ma w ręku swojem pioruny, i nie
drżysz na widok piekła otwartego przed nogami łwemi!..
Ty, człowiecze! śmiesz mierzyć się z Wszechmogącym?
Pomyśl, jaka w tern nieposłuszeństwie niesprawiedli­
wość! Czy to nie krzywda władzy królewskiej, kiedy pod­
dany buntuje się przeciw monarsze swemu? Czy to nie
krzywda władzy rodzicielskiej, kiedy syn przeciwi się ojcu
swemu? Jakaż to więc krzywda władzy Boskiej, kiedy
stworzenie powstaje przeciwko Stwórcy swemu? Czyż
nie wiesz o tern, że nie masz zwierzchności jedno od
Boga 3), i że ściśle mówiąc, jeden jest Pan ? 4) Dość po­
dobno jesteś drażliwym i czułym na lada naruszenie praw
twoich, i jeżeli nad kim masz władzę i powagę, bardzo
dbasz o to, by uznawał ją i szanował: czy może sądzisz,
że świętsze są te prawa twoje i ta władza twoja, niż prawa
i władza Najwyższego ?
Pomyśl nakoniec, jaka w tern nieposłuszeństwie bez­
bożność! Każdy grzech, powiada Św. Bernard, sprzeciwia
się na swój sposób doskonałościom Boskim: gniew wyrzą­
dza zelżywość łaskawości Jego, i kłamstwo prawdzie Jego,
i nienawiść miłości Jego, i rozkosze wszeteczne czystości

>) Job. 13. 25.


2) Jak 4. 14,
3) Rzym. 8. 28.
4) Efez. 4. 5 .
115

Jego... Więcej powiedzmy, dodaje tenże Ojciec: każdy


grzech, gdyby to być mogło, zadałby śmierć Bogu. Zapy­
taj serca grzesznego, co mu zatruwa rozkosz, której szuka
w grzechu? To, że jest Bóg, przed którym ukryć się nie
może, a który będzie karał za grzech. Czy widzisz zatem,
jakie to życzenie świętokradzkie kryje się w głębi serca
tego ? Chciałoby żeby nie było Boga, żeby go nie widział,
i nie potępił, i nie karał!.. Prawda, że który mieszka
■w niebiesiech naśmieje się 1) z próżnej żądzy bezbożnego;
prawda że nieprawość grzesznika grzesznikowi samemu
obraca się na szkodę; ale nie mniej prawda i to, że serce
bezbożne nosi w sobie i żywi tę okropną żądzę, i gdyby
to było w mocy jego, rade zgładziłoby Boga. Ile z niego
jest, powiada Św. Bernard, zabija Boga.
Powtóre. Grzech jest wzgardą Majestatu Boskiego.
„ Słuchajcie niebiosa, a weżmij iv uszy, ziemio, albowiem
Pan mówił: Umiłowałem syny miłością nieskończoną,
i wychoioałem je i pieczę o nie miałem, i wywyższyłem je
do godności najwyższej, czyniąc je uczestnikami Boskiej
natury mojej. Czy nie zasłużyłem, aby oni za to miłowali
mię i czcili z najgorętszym zapałem serca synowskiego?
A oni mię wzgardzili“ 2). Wzgardzić... Boga! jak to być
może, żeby te dwa wyrazy zeszły się z sobą? Pomyśl, co
to jest Bóg, a co to jest rzecz taka, którą się pogardza!
Wzgardzić Boga, to znaczy, za rzecz podłą poczytywać
Tego, który jest początkiem i źródłem wszelkiej świętości,
i wszelkiej doskonałości... Taką to wzgardę okazałeś
Bogu, ile razy w walce namiętności z sumieniem, sumienie*3

Ps. 2. 3 .
3) Iza. l. 2.
— 116

obraziłeś, a poszedłeś za namiętnością. O to się toczyła


walka, czy zachowasz, czy też postradasz ten skarb naj­
droższy, którym jest łaska Boska i posiadanie Boga.
A ty, — strach wspomnieć! — porównywałeś, i ważyłeś,
i mierzyłeś, co więcej warte, czy Pan Bóg, czy rozkosz,
chwilowa! Kornuście mię przyrównali, i przypodobali,
i przymierzyli? *) mówi Pan przez Proroka... I nie tylko
porównałeś i przymierzyłeś, ale i wybrałeś rozkosz raczej
niż Boga, i nad chwałę służenia Bogu przeniosłeś grzech!
Mało tego; jest w tym niegodnym wyborze twoim jedna
zwłaszcza okoliczność, która zelżywość przezeń wyrzą­
dzoną Bogu do wyższej jeszcze podnosi potęgi i wzgardę
przezeń Mu okazaną jeszcze w trójnasób zwiększa. Gdyby
to wyrzeczenie się grzesznej rozkoszy, którego Bóg żądał
od ciebie, było ci się zdawało potrzebnem ze względu na
wymagania świata, albo ze względu na zdrowie twoje,
byłbyś, wszak prawda ? nie wahając się ani chwili, zrobił
tę ofiarę; to znaczy innemi słowy, że nie byłbyś się odwa­
żył na grzech, gdybyś nie miał tej pewności, że grzesząc
*1 § • * « • • i 7 ^ • • • ■ •

nikogo więcej nie obrazisz, jedno Boga, i nic więcej me


stracisz, jedno łaskę Boga! Bóg mówił do ciebie: „Daj mi,
synu mój, serce twoje 2), to jest zachowaj przykazanie mo­
je; serce twoje jest moją własnością, i ja sam pragnę
szczęścia jego. Pomyśl, dokąd zajdziesz, jeźli ustąpisz po­
kusie. Pomyśl, czy może chcieć dobra twego ten, który
cię pobudza do nieposłuszeństwa względem mnie, który
jestem Panem i Ojcem twoim. Pomyśl, w jaką okropną
przepaść nieszczęścia cię wtrąci! ..“ Tak mówił Pan Bóg,

fi Tamże, 4 6 . 5.
fi Przyp. 23. 26.
117

ale na próżno; dyabeł odniósł zwycięztwo, i wybrałeś


raczej poniżenie i piekło z szatanem, niż chwałę i niebo
z Bogiem! Dalej chyba już wzgardy posunąć nie można.
Potrzecie. Grzech jest niewdzięcznością względem
najwspanialszego Dobrocz}mcy. Wiele dobrych uczynków
okazałem wam: dla którego uczynku z ty cdi kamienujecie
mię? *) Tak mówił Pan Jezus do Żydów; toż samo słu­
sznie może powiedzieć do każdej duszy grzesznej: „Wiele
ci dobrego uczyniłem; owszem, cokolwiek masz dobrego,
ja ci to uczyniłem. To że masz rozum, i wolę, i serce,
i wolność, i zmysły, i życie — z mojego daru to masz.
A nad to wszystko dałem ci Syna mego, i z Nim wszystko
tobie darowałem. A ty mną gardzisz, i znieważasz mię...
Cóżem ci złego uczynił? i jaki możesz mieć żal do mnie?
Czyż to za dobrodziejstwa moje mam cierpieć wzgardę od
ciebie? Czy za to żem cię stworzył, wyrządzasz mi tę
zelżywość, że wyżej sobie cenisz stworzenie, niż mnie,
Stworzyciela twego ? Czy za to obchodzisz się ze mną jak
z nieprzyjacielem, żem cię sam wybawił z niewoli srogiego
nieprzyjaciela, i chcesz mię za to ukarać, żem cię zbytnio
umiłował?“ O duszo grzeszna! cóż na to wszystko Bogu
odpowiesz!
Punkt II. Bóg ży wo czuje zelżywość jaką Mu wy­
rządza grzech. Bóg nienawidzi grzechu: na tej prawdzie,
jakoby na fundamencie, opiera się wszystka nauka Ewan­
gelii, i na to tylko, rzecby można, ustanowił Bóg religię
chrześcijańską, i wszystkie zawarte w niej artykuły wiary,
i przykazania, i łaski, i obietnice, i groźby, ab}' oznajmił
światu, jako wiecznie i nieskończenie brzydzi się grzechem.

J) Jan. lo. 32 .
118

Jaki jest główny cel ustanowienia Sakramentów, i przepo­


wiadania słowa Bożego ?.. Ten, aby człowieka oczyścić
od grzechu, lub też od grzechu uchronić... Wspomnij,
z jaką zapalczywością Bóg karze za grzech, bez względu
na osobę grzesznika! jako za grzech ukarał Aniołów,
i Adama z wszystkiem potomstwem jego, i własnego na­
wet Syna swego, gdy sam święty i „odłączony od grze­
szników" *), dla zbawienia ludzkiego przyjął na się podo­
bieństwo grzechu! A chcesz-li lepiej jeszcze zrozumieć, jak
wielkim gniewem zapala się Pan Bóg na widok grzechu,
więc połącz w jedno i rozważ te dwie głębokie tajemnice,
na pozór wręcz sobie przeciwne, a przecie w ścisłym z so­
bą związku zostające: Kalwaryę i Piekło. Porównaj jeden
z drugim te dwa kresy krańcowe, wniknij duchem w głę­
bokości tej dwojakiej przepaści: tej przepaści miłosierdzia,
że Jezus umarł dla zbawienia grzesznika, i tej przepaści
sprawiedliwości, że Bóg potępia grzesznika!..
Wiesz o tern, że Bóg za grzech, choćby za jeden
tylko grzech śmiertelny, karze piekłem wiecznem; ale
wiesz i o tern, że tenże Bóg, który tak okropnie karze za
grzech, umarł, a umarł na krzyżu, aby zgładził grzech;
wiesz że czulszą miłością miłuje grzesznika, niż Abraham
miłował s}ma swego jedynego Izaaka; a przecie, choć taką
miłością umiłował go, choć tyle nad nim łez wylał,
i wszystkiej Krwi swojej wylaniem go odkupił: jeźliby
grzesznik ten umarł w grzechu swoim, odrzuca go od sie­
bie, i potępia na wieki! O grzeszniku! już więc nie pytaj,
czy* grzech obraża Boga; już nie pytaj, co szkodzi Bogu
twój grzech! Co Mu szkodzi? to, że ile z ciebie jest, traci

*) Żyd. 7. 26.
119

przezeń owoc męki swojej, i poniżeń, i śmierci! Co Mu


szkodzi? to, że przezeń traci ciebie, nieszczęsny grzeszni­
ku! a kiedy tak drogi okup zapłacił za ciebie, czy mnie­
masz że Go ta strata nie boli? Czy mniemasz, że to Bogu
rzecz obojętna, duszę którą sam stworzył, i sam Krwią
swoją odkupił, potępić na to, aby na wieki wieczne piła
z kielicha zapalczywości Jego? Czy jeszcze powiesz, że
grzech małąjest rzeczą, kiedy wiesz, że od jednego grzechu
nieskończona miłość serca Boskiego w wieczną nienawiść
się przemienia?
Rzuć się do stóp ukrzyżowanego Zbawiciela, i prze­
chodząc w myśli główne grzechy całego życia twego,
wzbudź w sobie skruchę serdeczną. Błagaj o przebaczenie
tego Boskiego przyjaciela twego, któregoś wiarołomnie
zdradził; błagaj o przebaczenie tego Ojca twego, któremu
jako syn wyrodny śmierć zadać chciałeś. Jakkolwiekby
wielkie były grzechy twoje, wezwij tylko z żalem prawdzi­
wym, uciekając się do ran Chrystusowych, miłosierdzia
Jego, a będą ci odpuszczone, i Bóg je puści w piepamięć.

ROZMYŚLANIE XVII.
J a k ie s k u tk i s p r a w u je g r z e c h ś m ie r te ln y
w d u s z y c z ło w ie k a .
Coś uczynił? 1) to pytanie, które Bóg zadał Kainowi,
gdy zabił brata swego, i ty, grzeszniku, możesz zastoso­
wać do siebie; zapytaj sam siebie: Coś uczynił, dopuszcza­
jąc się grzechu śmiertelnego?

J) Gen. 4 . 10.
120

I. Co utraciłeś przez grzech.


II. Jak nizko spadłeś.

Pierwszy punkt wstępny. Postaw się w obecności


Boskiej jako zbrodniarz oczekujący na wyrok sędzi.
Drugi punkt wstępny. Proś Zbawiciela o łaskę, byś
zrozumiał całą okropność nędzy duszy niewiernej, która
grzechem śmiertelnym Boga obraziła.
Punkt I. Co straciłeś p>rzez grzech? — Straciłeś laskę
m

Boską. Ach gdybyś wiedział co ta strata znaczy! Niejeden


już dworak zamartwił się na śmierć, straciwszy łaskę
u króla, choć to tylko łaska śmiertelnego, jak wszyscy lu­
dzie, człowieka; czemże więc pocieszy się dusza chrześci­
jańska, gdy straci łaskę u Boga? Bóg mieszkał w tobie,
i kochał się w tern mieszkaniu swojem. Jeśli mię kto mi­
łuje, mówi Pan, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego
przyjdziemy, i mieszkanie u niego uczynim yl). Rozkoszą
moją, mówi na innem miejscu, mieszkać z synmi człowie­
czymi 2). Bóg zwał się, i był Ojcem twoim... Łączyły cię
z Nim węzły najsłodsze—a oto grzech je potargał! „O du­
szo nieszczęsna!" woła Św. Augustyn, „byłaś oblubienicą
Chrystusową, i kościołem Bożym, i świątynią Ducha Świę­
tego; ach! a teraz, żal wspomnieć! postradałaś te dostojeń­
stwa twoje, już nie jesteś, czem byłaś!"
Straciłeś piękność duszy twojej. Była bardzo piękna,
lecz teraz stała się szpetną, i tern szpetniejszą, im przedtem
była piękniejszą. Dusza w stanie łaski miłą jest Bogu,
i Pan umacnia nad nią oczy swoje 3). Lecz grzech śmier-

’) Jan. 4. 10.
*) Przyp. 8. 3 i.
3) Ps. 3 l. 2.
teiny w niwecz obraca tę piękność jej, i ohydami trądem
ją zaraża. Bóg widoku jej znieść nie może: Patrzyć na
nieprawość nie będziesz mógł 1).
Straciłeś skarby duszy tiuojej, to jest, wszelkie prawa
już nabyte do wiekuistej nagrody i darów łaskawości
Bożej. Choćbyś sam jeden nagromadził sobie zasługi
*

wszystkich Świętych, i wszystkie ich jałmużny, i modlitwy,


i surowości, i ofiary, — jeden grzech śmiertelny, jeżeli się
go niebaczny dopuścisz, złupi cię z tych skarbów i wydrze
ci wszystkie te nieocenione bogactwa: Jeżli się odwróci
sprawiedliwy, mówi Pan, od sprawiedliwości swej, a czy-
nić będzie nieprawość. .. wszystkie sprawiedliwości jego,
które czyniły nie będą tuspomnione 2).
Straciłeś samą nawet możność zasługi. Bez łaski
Bożej, cokolwiekbyś uczynił, nic ci nie pomoże na żywot
wieczny. Choćbyś poświęcał siebie pracom najpożytecz­
niejszym, chociażbyś, gdyby to być mogło, wszystek świat
nawrócił, chociażbyś na wzór Męczenników wydał ciało
twoje, tak iżbyś gorzał: 3) jeżli masz na sumieniu twojem
jeden tylko grzech śmiertelny, wszystkie one prace i po­
święcenia twoje, choć w zasadzie wielkie i doskonałe, ża­
dnego nie mają znaczenia przed Bogiem: JeżUbym miłości
wie miał, nicem nie jest *). Jesteś jako drzewo obumarłe:
jeszcze ono stoi, ale juz me rodzi, i życia w mem nie masz.
Straciłeś życie duszy twojej. Dusza twoja, skoro się
odłączy od Boga, umarła jest, tak samo jak ciało umiera,

Habak. 3. 2.
2) Ezech. l8. 24.
3) I. Kor. 13. 4.
4) Tamże, 2.
gdy wyjdzie z niego dusza. „Zda ci się,“ powiada Sw.
Augustyn, „że to człowiek żyjący, bo jeszcze chodzi,
i patrzy, i mówi? mylisz się; co było w nim lepszego,
umarło... Dom-ci jeszcze stoi, ale ten co w nim mieszka,
już nie żyje... Płaczesz nad śmiercią ciała, z którego wyszła
dusza, a nie płaczesz nad śmiercią duszy, która leży w grze­
chu umarła, bez życia, bez Boga?
Punkt II. Jak nizko spadłeś przez grzech. Rozważ
dobrze te dwie prawdy: stałeś się niewolnikiem czarta;
stałeś się nieprzyjacielem Boga.
Naprzód. Od kogo kto zwyciężonym jest, powiada
Św. Piotr Apostoł, tego jest i sługą *). Dopóki byłeś
w stanie łaski, wolnym byłeś, miałeś wolność najsłodszą
i zarazem najzaszczytniejszą, wolność synów Bożych...
Lecz skoro dałeś się zwyciężyć dyabłu, stałeś się niewolni­
kiem jego, i dałeś mu nad sobą władzę nieograniczoną:
cokolwiek w tobie jest, wszystko to podległo mocy dyabła,
i władze twej duszy, i zmysły, i zdolności twoje, i wszyst­
ko co masz, i co możesz. Rządzi tobą tyran twój, i mówi
ci: idź, a idziesz; uczyń to, a czynisz. Choć zażąda tego
co jest zgoła niegodnem człowieka, a tern bardziej chrze­
ścijanina; choć każe ci popełnić nikczemność jaką, albo nie­
uczciwość, albo nieludzkość, choćby i cały szereg bezbo*
żności, — ach! każdy rozkaz jego będzie spełniony. 1 tak
wleczesz, nieszczęsny, kajdany twoje; a choć jęczysz, choć
sam na siebie się oburzasz, otrząść się z nich nie zdołasz.
Taką to niewolę, jako sam to opisuje, cierpiał niegdyś
Św. Augustyn od namiętności swoich; rozważ te słowa
jego, i powiedz sam, czy to nie własna historya twoja:

]) II. Piotr. 2. 19-


„Wzdychałem," mówi, „skuty, jak żelaznym łańcuchem,,
żelazną wolą moją. Trzymał ją nieprzyjaciel w ręku swo-
jem, i z niej mi łańcuch ukuł, i skrępował mię“ J).
Czytałeś może w historyi cesarzów Rzymskich
0 smutnym losie cesarza Waleryana, który przegrawszy
bitwę, i wzięty do niewoli przez Perskiego króla Sapora,
stał się igraszką i ofiarą okrucieństwa tego dzikiego tyrana.
Na skinienie zwycięzcy, Waleryan musi upaść na kolana,
1 nachylić się aż do ziemi, i tak wstępując, po barkach
Rzymskiego cesarza jakby po stopniu, barbarzyniec wsiada
na wóz swój. Lecz grzesznik w głębszem jeszcze leży po­
niżeniu, bo sam sobie winien, że taką cierpi hańbę i takie-
nieszczęście. Dobrowolnie oddał się w niewolę; sam sprze­
dał wolność swoją, i to jeszcze za jaką cenę?.. Sumienie
jest mu zarazem i świadkiem, i sędzią, i katem, i nie daje
mu ani chwili spokoju. Jako świadek oskarża go, jako sę­
dzia, potępia go; jako kat, dręczy go; a że nieszczęsny
grzesznik, wpada z grzechu w grzech, więc także wpada
z męki w mękę.
Poiutóre. Stawszy się przez grzech śmiertelny nie­
wolnikiem czarta, tern samem stałeś się także nieprzyja­
cielem Boga. Czy zastanowiłeś się kiedy nad tern, co to
znaczy, zagniewać Wszechmogącego, i mieć Go przeciw­
nikiem? Wiedzże o tern, że przez grzech nie tylko tracisz
łaskę u Boga, ale nad to jeszcze ściągasz na siebie gniew
i zapalczywość Jego. Bóg nienawidzi luszystkich, htórzy
broją nieprawość *2). Biada im, mówi Pan u Proroka, gdy

J) Wyzn. ks. 8. r. 5.
2) Ps. 5, 7.
124

odstąpię od nich l). Żywię ja na loielci: oddam pomstę


nieprzyjaciołom moim *2). Nie dziw zatem że serce grze­
szne w ciągłej jest trwodze i bezprzestannie nękane zgry­
zotami. O, jakież to nieszczęśliwe życie grzesznika, jeźli
jeszcze czuje w sumieniu swojem te zgryzoty, które go
jako robak nękają i dręczą! lecz zaprawdę, stokroć większe
nieszczęście jego, jezli ich juz nie czuje! bo spokoj w grze­
• / • • * ^ 1# * 1 * • * * 1 1 1 ' *

chu, to najwidoczniejsz}^- znak ostatecznego nad grzeszni­


kiem gniewu Bożego.
O Boże, widzę już i wyznaję, jaką to grzesząc, po­
dwójną i przeciwko Tobie i przeciw sobie samemu popeł­
niłem, niesprawiedliwość i krzywdę; przeciwko Tobie, bom
zdeptał nogami Boskie prawa Twoje, i Syna Twego na
nowo ukrzyżowałem; przeciwko sobie samemu, bo miłując
nieprawość, nienawidziłem duszy mojej 3), szaloną praw­
dziwie, zapamiętałą nienawiścią, i większą sam sobie szko­
dę wyrządziłem, niżby mi zaszkodzić zdołali wszyscy nie­
przyjaciele moi. O Boże! wyznaję przed Tobą nierozum
i nieprawości moje; lecz Ty wspomnij dziś jeszcze na miło­
sierdzie Twoje! Mam na to własne słowo Twoje: choćby
dusza moja wszystka zczerwieniała od nieprawości, Ty ją,
tak obiecałeś, W3rbielisz jako śnieg 4), skoro się ze skruchą
do ciebie nawróci. Wspomnij że na to słotoo Twoje niego­
dnemu słudze Twemu, któremeś mi nadzieję uczynił 5).
Mieliżby kiedy urągać Tobie nieprzyjaciele Twoi, i mówić:

*) Ozee. 9. 12.
2; Deuteron. 32 . 40, 41.
s) Ps. 10. 16.
4) Iza. 1. 18.
5) Ps. 118. 149.
125

Owóż grzesznik który położył w Bogu ufność swoją, a zo­


stał zawstydzony; sądził że się rzuca na łona ojca, który
się nad nim zlituje, a oto wpadł W'ręce nieprzyjaciela,
który go zgubił. Nie daj Boże! daremnie łudzi siebie grze­
sznik zatwardziały, że trwając w grzechu, ujdzie pom­
sty Twojej; ale sercu skruszonemu i upokorzonemu,
Ty, Panie, dotrzymasz obietnicy twojej, i nie wzgardzisz
niem. Oto teraz, o Boże, ofiaruję Ci serce, nad którem
ufam, już łaska Twoja odniosła zwycięztvvo: wejrzyj mi
boleść jego. Nie o to Cię proszę, byś osłodził ten żal,- który
je rozdziera; owszem, jeszcze więcej je skrusz i nasyć je
goryczą, za tę jego niewdzięczność, że Ciebie obrazić śmia­
ło. .. Lecz daj mu także usłuszyć słowo pokoju i przeba­
czenia; przyjdź sam w Sakramencie Twoim, i rzeknij tej
biednej duszy mojej, iż Ty jesteś zbawieniem jej; a na to
słowo rozradują się wnętrzności jej, i w uniesieniu wdzięcz­
f 4 9 i j / • • • • • • • « 9

ności swojej będzie Cię błogosławiła, Boga Zbawiciela


swego: Rzecz duszy mojej: Jam jest zbawieniem tiuojem...
A dusza moja rozraduje się iv Panu, i ukocha się w zba­
wieniu Jego 1).

ROZMYŚLANIE XVIII.
O zgorszeniu.
I. Zgorszenie jest grzechem z natury swojej bardzo wielkim.
II. Jest grzechem na świecie bardzo powszechnym.

Punkt I. Zgorszenie jest grzechem z natury swojej bar­


dzo wielkim. Łatwo się o tern przekonasz, gdy zważysz, na­
J) Ps. 34. 8. 9.
126

przód, jaką wojnę bezbożną zgorszenie wydaje Bogu


i Kościołowi; powtóre, jaką krzywdę okropną wyrządza
bliźniemu; nakoniec potrzecie, jaką straszną odpowiedzial­
ność ściąga na tego, kto się go dopuści. Gorszyciel jest
nieprzyjaznym człowiekiem; *) tem jakoby imieniem wła-
snem zowie go sam Zbawiciel w Ewangielii.
Naprzód. Gorszyciel jest nieprzyjacielem Boga i Koś­
cioła. Zgorszenie jest zachętą do grzechu, a zatem z natury
swojej dąży do zguby dusz. W każdym grzechu zawiera
się odmówienie winnego Bogu posłuszeństwa; lecz gor­
szyciel nad to jeszcze i drugich pobudza do buntu przeciw
Najwyższemu; każdy grzech obraża Boga, lecz gorszyciel
nie sam tylko, a i przez drugich wyrządza Mu zelżywość.
Gorszyciel, gdyby to było w jego mocy, w niweczby
obrócił wszystko co Bóg zamierzył i zdziałał w stworzeniu,
i zachowaniu, i odkupieniu rodzaju ludzkiego, bo w niwecz
obraca to, co Bóg w tych dziełach swoich jedynie ma na
celu: chwałę Bożą i zbawienie ludzi; jawnym więc stawia
siebie przeciwnikiem Boga.
Jak nazwiesz człowieka, któryby porwawszy obraz
%

króla, w' samych oczach jego podarł go i zdeptał nogami,


albo ogień podłożył pod pałac królewski i w perzynę go
obrócił, albo w swej zapamiętałości targnął się zbrodniczą
ręką na życie syna królewskiego, i w oczach monarchy
go zabił? Nazwiesz go bez wątpienia nie tylko bezbożnym
złoczyńcą, ale i jawnym nieprzyjacielem króla. Zważ tedy,
jako gorszyciel w istocie takich się zbrodni dopuszcza
przeciw najwyższemu Królowi nieba i ziemi, i taką Mu
bezbożną nienawiść okazuje. Dusza czysta jest obrazem

6 Mat. 13. 28.


127

Bożym, a gorszyciel ściąga ją w błoto grzechu, i rzuca ją


na podeptanie pod nogi czarta. Dusza czysta jest przybyt­
kiem Bożym, jest jakoby niebem, w którem Bóg mieszka
z rozkoszą: Kochanie moje, mówi, być z synmi człowie­
czymi..', a gorszyciel burzy i wywraca ten pałac Boskiego
Króla, i na gruzach jego wznosi tron szatana. Dusza czy­
sta jest synem Bożym; Chrystus Pan nabył ją sobie Męką
i śmiercią swoją..; a oto gorszyciel wydziera z rąk Zbawi-
cielą jej i Ojca tę duszę, tego syna, którego Bóg tak wielką
miłością umiłował, i tak drogą zapłatą odkupił, i roztrąca
ją o kamień zgorszenia. Daremną czyni wszystką pracę
i wszystką Mękę, którą Syn Boży podjął dla zbawienia tej
duszy; i gdyby zeszła z tego świata w tym nieszczęsnym
stanie, w którym ją pogrążył gorszyciel, dusza ta zginie
i będzie potępiona, pomimo spełnioną dla niej tajemnicę
krzyża... O Panie Jezu! jak się ostoi przed Tobą ten zbrod­
niarz i mężobójca, który waży się tak Ci wydzierać owoc
śmierci Twojej, i taką ranę zadawać sercu Twemu?
Podobnież i Kościół, jak ona Rachel u Proroka, płacze,
widząc ginących' na wieki synów swoich; i jakaż jest głó­
wna zguby tej i boleści przyczyna? nie inna jedno zgorsze­
nie. Zgorszenie, jakoby kąkol szkodliwy, tłumi dobre na­
sienie wiary i pobożności, zasiane ręką rodziców chrześci­
jańskich w duszy dziecięcia. Zgorszenie masami wciąga
ludzi w rokosz przeciw Bogu, szerząc i pochwalając zasa­
dy przewrotne i rozwiązłe obyczaje, i zamiast tego życia
ukrzyżowanego które przepisuje Ewangelia, zalecając to
życie zmysłowe, w którem się kocha świat... Nie tak jest,
0 wiele, groźnem Kościołowi prześladowanie, które zabija
ciała, jak to prześladowanie, które zatruwa dusze. Nerony
1 Domicyanowie posłali do nieba tysiące Męczenników,
128

grzesznicy gorszyciele, przeciwnie, tysiące dusz od Boga


odpadłych do piekła strącają; nie wszyscy może godzą na
wiarę, ale wszyscy podkopują i każą obyczaje; a cóż po­
może człowiekowi, chociażby jeszcze wiarę martwą miał
w sercu, jeźli w życiu i uczynkach swoich zaprzał się tej
wiary żywej, bez której niepodobna jest podobać się Bogu? J)
bo na cóż jeszcze zda się wiara w sercu, jeźli jest odstęp­
stwo w uczynkach?
Powtóre. Gorszyciel jest nieprzyjacielem swych bli­
źnich, i to tych właśnie, któtych rzekomo więcej miłuje;
popełnia na nich grzech potworny nie tylko w oczach
wiary, ale i w oczach samegoż rozumu: zabija ich na duszy.
Kto był pierwszym mężobójcą, i kogo Pismo Święte pięt­
nuje tą cechą sromotną? Nie Kaina, ale Szatana, który gło­
sem wężowym grzech wprowadził na świat, i z grzechem
śmierć: On był mężobójcą od początku 12). Morderca dusz,

powiada Sw. Jan Złotousty, stokroć jest groźniejszy, niż


ten który zabija ciało. Zwykłego mordercę łatwiej poznać
z daleka: sam siebie zdradza wyrazem gniewu i nienawiści
który nosi na twarzy; łatwiej więc ustrzedz się go, aby nie
podszedł z nienacka; lecz on duchowny zabójca podaje ci
truciznę w kielichu zasypanym kwiatami, i jak Judasz, po­
całowaniem wydaje cię na pastwę czartom, i schlebiając
śmierć ci zadaje. Jeźli ciężko grzeszy przeciwko miłości
bliźniego, dodaje na innem miejscu tenże Doktor Święty,
kto wydrze majętność jego, albo sławę i poważanie u ludzi:
iakiejże nazwy będzie godzien grzech tego, kto bliźniemu
swemu wydziera spokój i szczęście na wieki ? Jak nazwać

1) Żvd. 11. 6.
2) Jan. 8. 4 ,
ą
tę nienawiść tak jadowitą, iż inaczej się zaspokoić nie
może, jedno gdy ofiarę swoją wtrąci w mękę bez końca?
Potrzecie. Nie dość tego: zgorszenie, choć samo przez
się już strasznem jest złem, jeszcze się okaże straszniej-
szem, gdy zważysz jego następstwa: bo jest to prawda
niezawodna, że grzech człowieka dającego zgorszenie ja­
koby się zrasta z grzechem tego, który bierze z niego zgor­
szenie, tak iż z tych dwu grzechów staje się jedno ciało
grzechu. Każdy grzech do którego świadomie i rozmyślnie
dasz powód, spada na ciebie; pobudzając do niego, sam
go popełniłeś. O ! jakaż to okropna przepaść otwiera się
przed nogami tych ludzi, których całe życie jest jakoby
publiczną szkolą zgorszenia; a zwłaszcza i nasamprzód
tych pisarzy, którzy w bezbożnych czy wszetecznych pło­
dach skażonego umysłu swego, szerzą po świecie, bez
różnicy stanu i wieku, zarazę zepsucia i śmierć grzechu!
Ty zapewne, dzięki Bogu, w taki sposób nikogo nie
zgorszyłeś — bo tego rodzaju gorszycieli stosunkowo jest
niewielu; — ale i lżejsze zgorszenia mogą nieraz pociągnąć
za sobą opłakane następstwa. Może pod wpływem chwilo­
wego uniesienia, albo przez źle zrozumianą uprzejmość,
dałeś jaką radę niewczesną; a oto grzech z tej porady two­
jej popełniony, stanie się przyczyną mnóstwa innych grze­
chów. Może grzech, którym dałeś zgorszenie bliźniemu,
był tylko skutkiem ułomności ludzkiej; ale ten grzech
ułomności takie same może mieć następstwa, jak gdybyś
go popełnił rozmyślnie: ci którzy grzeszą za przykładem
twoim, sami znowu innych przykładem swoim pociągną,
i ilu będzie zwiedzionych, tylu się stanie zwodzicieli...
Jakie tu założysz granice zarazie? jak daleko rozejdzie
się zgorszenie? I nie mów żeś nie przewidywał tych skut-
Rozmyślania. T. I. y
130

ków nieszczęśliwych; dość tego żeś mógł i powinien był


je przewidzieć. Czy mniemasz, że Zbawiciel napróżno ci
z taką usilnością zaleca czuwanie ? Kto wznieci pożar,
ten też odpowiada za spustoszenie. Za sto, za tysiąc lat
może jeszcze ludzie będą grzeszyć na twój rachunek,
i wszystkie te niezliczone grzechy, ile ich z przykładu przez
ciebie danego wyniknie, spadną na głowę twoją, i obciążą,
każdy poosobno, to brzemię pomsty, które w dzień sądu
poniesiesz. Widzisz już, jak wielkiem z natury swojej złem
jest zgorszenie; obacz jeszcze jak to złe jest powszechnem.
Punkt II. Zgorszenie jest grzechem bardzo zwyczaj­
nym na kwieciey i wiele jest jego sposobów) i rodzajów.
Przekonasz się o tern, gdy weźmiesz w uwagę następujące
trzy prawdy.
Naprzód. Na to abyś stał się winnym zgorszenia,
nie koniecznie potrzeba rozmyślnego zamiaru pobudzenia
drugich do grzechu. Dwojakie bowiem jest zgorszenie:
jedno bezpośrednie, to jest umyślne, kiedy gorszyciel ma
postanowienie i wolę pociągnąć drugich do złego, i wprost
do tego celu zmierza; drugie zaś pośrednie, kiedy w po­
stępowaniu i działaniu twojem nie masz wprawdzie zamiaru
zgorszenia bliźnich, wiesz jednak że tern słowem, lub
tym uczynkiem możesz dać powód do grzechu. Pierwszy
ón rodzaj zgorszenia bez wątpienia większy ma grzech,
i rzadziej też się zdarza; lecz ten drugi rodzaj, który na­
zwaliśmy zgorszeniem pośredniem, tak jest powszechnym,
że podobno nie masz człowieka, któryby oprócz własnych
grzechów swoich nie miał także na sumieniu grzechów
cudzych, do których z własnej winy swojej dał powód.
Wszelki grzech, mówi Tertullian, popełniony w obecności
drugich, daje zły przykład obecnym; a każdy zły przykład
131

jest grzechem zgorszenia; i tak stopniow o z wielu pojedyn­


czych grzechów tworzy się jeden wielki publiczny grzech,
i jakoby miasto i królestwo grzechu, w którem ponoszą
się złe obyczaje, a cnota idzie w poniewierkę.
Powtóre. Są pewne uczynki, choć nie zupełnie złe,
ale z natury swojej niebezpieczne, i z tego powodu jakoby
nierozłączne od zgorszenia; zarazem, jakkolwiekbyś czystą
miał intencyę, i wyraźną wolę nie zgorszyć nikogo, popeł­
niając taki uczynek, nie unikniesz zgorszenia. „Daremnie
powołujesz się,“ powiada Św. Jan Złotousty, „na prawość
zamiarów twoich; choć sam nie chciałeś dać zgorszenia,
dość tego, że bliźni twoi wzięli z ciebie zgorszenie; a cho­
ciażby nawet ci, którzy na cię patrzą, przez miłość bliźnie­
go zamykając oczy na postępek twój, ustrzegli się zgor­
szenia, ty zawsze masz grzech, żeś je dał. Przyprawiłeś
i podałeś truciznę; choć ci którym je podajesz, mieli rozum,
i me wzięli jej, me uniewinnia to przecie grzesznej nieroz­
• • • 1 ł f ' * • • • - • t •

wagi twój ej. “


Potrzecie. Nakoniec, im gorliwiej oddajesz się świę­
tym praktykom życia pobożnego, tern bardziej miej się na
baczności, bo świat pilnie będzie wypatrywał wady twoje,
i z lada niedoskonałości twojej będzie się gorszył. Powiesz
może że to będzie zgorszenie niesłuszne? prawda, ale tern
bardziej, jako ci to zaleca Apostoł, potrzeba byś czuwał
nad sobą, tak iżbyś samych- nawet nieprzyjaciół zniewolił
uszanować cnoty twoje, a zawstydzić się własnej niepra­
wości swojej: Aby się ten który jest przeciwny, zawstydził,
nie mając nic coby o nas miał mówić złego *). Wielkiej tu
zaiste potrzeba baczności i przezorności, bo powody do

b Tvt 2. 8.
132

zgorszenia mogą być niezliczone. Możesz zgorszyć słowem,


możesz zgorszyć i milczeniem; możesz dać zgorszenie
uczynkiem, możesz je dać i opuszczeniem; to samo że się
nie sprzeciwisz danemu przy tobie zgorszeniu, może nieraz
być wielkiem zgorszeniem.
Ach, Panie Boże mój! i ja też, jak niegdyś król Da­
wid, oprócz grzechów własnych, inne jeszcze mam grze­
chy, za które mi pokutę czynić potrzeba; grzechy, których
sam nie popełniłem, jednak winien ich jestem, bo dałem
do nich powód, dając zgorszenie. Ach więc przebacz mi,
Panie, nie tylko własne grzechy moje, ale i te grzechy
cudze; Od cudzych sfolguj słudze twemu *). Jeden tylko
pozostał mi sposób zadośćuczynienia za nie sprawiedliwości
Twojej; spraw bym umiał go użyć, spraw bym naprawił
zgorszenia, których stałem się przyczyną, starając się odtąd
ile zdołam, i modlitwą, i radą, a szczególnie dobiym przy­
kładem, o nawrócenie grzeszników, o rozszerzenie króle­
stwa Twego, o zbawienie dusz. Tego wymaga sama spra­
wiedliwość: kto zgorszył bliźnich swoich, nie może inaczej
wynagrodzić szkody, którą sprawił, jedno gorliwa troska
o zbudowanie i zbawienie bliźnich. Racz więc przyjąć,
Panie! żal mój, i pobłogosław postanowieniu memu, abym
mógł jak tego najgoręcej pragnę, naprawić ile zdołam
wszystką krzywdę, jaką i Kościołowi, i bliźnim moim,
a szczególnie chwale Twojej wyrządziłem.

b Ps. 18. ll.


ROZMYŚLANIE XIX.
O K o m u n ii śu ię to k r a d z k ie j.
Komunia niegodna, jest to zbrodnia tak okropna, że
na samo jej wspomnienie dreszcz zgrozy przenika duszę
wierzącą. Zdawałoby się rzeczą niepodobną, by człowiek
mógł się odważyć na wyrządzenie Bogu takiej zelżywości.
Lecz jeźli już w pierwszych początkach Kościoła i w pięk­
nych onych czasach, kiedy było tyluż prawie Świętych,
ilu było chrześcian, Apostoł widział potrzebę ogłaszania
straszliwych swych wyroków na tych, którzy niegodnie
pożywają Ciała Pańskiego; tern bardziej więc dzisiaj, w obec
powszechnego między wiernymi umniejszenia dawnej onej
gorliwości, smutne narzuca się domniemanie, że zbrodnia
ta nie jest między nami tylko wyjątkiem. Sama już opie­
szałość i brak należnego przygotowania, z jakim zbyt wielu
przystępuje do Stołu Pańskiego, bardzo łatwo może dać
powód do świętokradzkiej profanacyi. Zastanów się więc,
duszo wierna, nad smutną tajemnicą; rozmyślaj o niej
w takim duchu, jak rozmyślasz o Męce Pańskiej, aby roz­
myślanie tych zniewag straszliwych, na jakie Pan Jezus,
jedynie dla miłości twojej, dla oddania tobie siebie samego,
dobrowolnie w tym Najświętszym Sakramencie siebie wy­
stawia, coraz gorętszą ku Niemu miłość w tobie wzbudzało.
Zwraż więc, co to jest niegodna Komunia:
I. Jest to grzech nad wszelkie inne grzechy najohydniejszy,
ze względu na zelżywość jaką wyrządza Bogu.
II. Jest to grzech nad wszelkie inne grzechy najszkodliwszy,
ze względu na kary jakie ściąga na grzesznika.
Punkt I. Komunia śiuiętohradzka imjrządza Bogu
zelżywość najohydniejszą, bo naprzód, świętokradzca
134

targa się na Boga samego; powtóre targa się nań w naj­


świętszej tajemnicy, w której Bóg założył sobie jakoby
stolicę miłości swojej; potrzecie targa się nań bez powodu;
nakoniec ściąga Go jakoby przemocą do serca grzechem
zmazanego, którem brzydzi się nieskończenie Boska świę­
tość Jego.
Naprzód. Każdy grzech wyrządza zelżywość Bogu,
bluźniąc Imię Boskie, czy przestępując przykazania Boskie,
czy znieważając obraz Boski, i doskonałości Boskie, i cześć
Boską, i t. p.; lecz większą jeszcze zelżywość wyrządza
Bogu grzesznik świętokradzca, bo targa się wprost na Boga
samego... Wzgardzić rozkazem monarchy, jest to przestęp­
stwo; ale rękę podnieść na samegoż monarchę, albo godzić
na życie jego, jest to zbrodnia obrażonego majestatu.
Choć nie uczcili sług moich, mówi w Ewangelii gospodarz
winnicy, ale przynajmniej uszanują syna mego 1). Ach!
zawiódł się w swej nadziei niebieski Gospodarz! nie sługę
już, ale własnego Syna Bożego poniewiera świętokradzca,
i depcze nogami, i krzyżuje, jak przedtem sponiewierali
i ukrzyżowali Go Żydzi, z tą tylko różnicą, że i większą
zniewagę wyrządza Zbawicielowi, i z większą świadomo­
ścią grzeszy, niż Żydzi, zabójcy Boga swego. Bo gdyby
Żydzi byli poznali 2), powiada Św. Paweł, nigdyby byli
Bana chwały nie ukrzyżowali; a świętokradzca przeciwnie,
dobrze wie kogo krzyżuje, i zna Go, Boga i Pana chwały...
Nad to, na krzyżu Kalwaryjskim Pan Jezus oddał życie
śmiertelne, które na to tylko był przyjął, aby je wydał za
ludzi, i śmiercią swoją wsławił Ojca swego, i zbawił świat;

’) Mat. 21. 37.


2) I. Kor. 2. 8.
lecz na tym krzyżu, do którego przybija Go w sercu swo-
jem świętokradzca, Pan Jezus umiera jakoby w nieśmien
telności swojej, i ten, który Go w taki sposób zabija, naj­
cięższą Bogu czyni zniewagę; umiera więc nie tylko bez
żadnej korzyści, ale nad to jeszcze ta śmierć Jego najwięk­
sze sprowadza nieszczęścia... Stąd też, jako mówi jeden
wielki kaznodzieja ')» „Zbawiciel przyjął on pierwszy krzyż
ochotną i doskonałą wolą, bo widział w nim chwałę Ojca
swego i zbawienie świata; lecz tym drugim krzyżem brzy­
dzi się i wzdryga się przed nim, bo widzi w nim zelżywość
Boga i zgubę człowieka. “
Poiutóre. Zważ, w jakiem to miejscu, i przy jakiej
tajemnicy spełnia się ta zbrodnia. Spełnia się na miejscu,
nad które nie masz na świecie świętszego; spełnia się na
uczcie sakramentalnej, najtkliwszem i najwspanialszem
objawieniu tej miłości, jaką Pan Jezus ludzi umiłował;
w tym Sakramencie miłości Boskiej, w którym, jakoby
w ognisku, powinnaby się skupiać i gromadzić wszystką
miłość ludzką, jaka się Zbawicielowi od nas należy; w któ­
rym sama obecność Jego powinnaby najgłębszą czcią prze­
nikać duszę człowieka; przed którym serce ludzkie powin-
noby goreć zapałem uczuć najgorętszych, i wzdrygać się
na samą myśl ubliżenia najmniejszem nieuszanowaniem
świętemu przybytkowi Jego!.. Takie to miejsce obiera so­
bie świętokradzca na dokonanie judaszowskiego przenie-
wierstwa swego; na takiem to miejscu śmie znieważać
Syna Bożego, i wszechmocności Jego urągać, i sromotnie
Go poniewierać.
Potrzecie. I cóż go może skłaniać do takiej niego-*)

*) Bourdaloue.
dziwości ? Czy może gwałtowna jaka, niepowstrzymana
namiętność? Bynajmniej; z zimną krwią i z zupełnem za­
stanowieniem targa się świętokradzca na Boga, dla tego
jedynie, że wstydzi się wyznać grzech, ciążący mu na su­
mieniu, może nawet grzech nie bardzo wielki; nie chce
tego zrozumieć, że o ile wstyd jest grzeszyć, o tyle przeci­
wnie piękna i chlubna rzecz, szczerze i sumiennie naprawić
grzech swój. Nie masz w istocie nic tak bardzo trudnego
w tern wyznaniu, któreby go zachowało od świętokradz­
twa; tern bardziej więc, dopuszczając się tej zbrodni, żadnej
nie ma wymówki z grzechu swego. Lęka się upokorzenia,
któreby mu prawdziwą cześć przyniosło; woli być nędznym
niewolnikiem względów ludzkich. Coby na to powiedzieli
ludzie, mówi sobie, coby pomyśleli o mnie, gdybym do
Komunii nie przystąpił? Ach, nieszczęsny! gdzież są i jacy
to ludzie, których sądu tak się boisz? Czemuż raczej nie
zapytasz, co powiedzą i co pomyślą o tobie Aniołowie
i Święci, co powie Bóg i Sędzia twój, jeźli świętokradzko
przystąpisz? Pokrywasz się pozorem świętości, udajesz po­
bożnego, i tak, jak on pierwszy Judasz, o obłudo! o zgrozo!
pocałowaniem zdradzasz Syna człowieczego, i rzekomo
pokłon oddając Panu Jezusowi, ile z ciebie jest, śmierć Mu
zadajesz!
Poczwarłe. Zważ nakoniec, jaki to okropny gwałt
wyrządza Zbawicielowi, kto Go przyjmuje niegodnie; zgro­
za o tern i wspomnieć! Cobyś powiedział na to, pyta Św.
Augustyn, gdyby się kto odważył dotknąć Najświętszego
.Sakramentu rękoma błotem zmazanemi? snąć i człowiek
skądinąd niepobożny wzdrygnąłby się na taką nieuczci­
wość. Lecz ach, nierównie dotkliwszą zelżywość wyrządza
Synowi Bożemu świętokradzki profanator Komunii Świętej!
137

Bo jakież błoto tak obrzydliwe w oczach Boga, jak grzech?


Kto z sumieniem sprosną winą zmazanem, śmie przystąpić
do stołu Pańskiego, i spełnić ten akt religijny, do którego
należałoby mieć czystość anielską, te prawdziwie, jako
S ______

mówi Sw. Tomasz z Willanowy, wylewa Krew Pana Ja- #

zusa w kloakę nieczystości... Jaka to ohyda! jaka niego­


d ziw ie !
Po sztuczce wstąpił tueń szatan *), powiedziano jest
o Judaszu wr Ewangelii Św'. Jana. „Ach, cóż to za czło­
wiek," woła na te słowa Św\ Cyryl Aleksandryjski, „który
razem przyjął do serca swrego i Chrystusa, i szatana! Sza­
tana na to, aby w' sercu jego królował, a Chrystusa na to,
aby w sercu jego śmierć znalazł! Szatana na to, ab}r się
zupełnie oddał wr moc jego, a Chrystusa na to, aby Go
ukrzyżował! Szatana na to, aby go wywyższył nad Chry­
stusa, a Chrystusa na to, aby Go wydał na ofiarę szata­
nowi ! “
Punkt II. Komunia niegodna straszniejsze niż ja-
kibądź inng grzech ściąga kary na grzesznika. Rozważ
dobrze te straszne słowra Apostoła: Ktobykolwiek jadł ten
chleb, albo pił kielich Pański niegodnie, będzie winien
przed Bogiem Ciała i Krwi Pańskiej 2), i Bogu za to
odpowie. Będzie winien, nie rozsądzając, jako powinien,
Ciała Pańskiego 3), a tern samem Boskie to Ciało i Krew
profanując; będzie za to odpowiadał przed Bogiem, bo sko­
ro ściągnął na siebie winę tej zbrodni, tern samem też
ściągnął na siebie karę, która jest nieodzowTiem winy na-

J) Jan. l 3. 27.
2) I. Kor. 11. 27.
z) Tamże* 29.
138

stępstwem. Bóg nie może nie powstać w obronie czci Syna


swego, nie może zostawić bez ciężkiego karania tak okro­
pnej profanacyi. Krew ona Boska wylana na krzyżu dla
usprawiedliwienia grzesznika, teraz spływa nań w Komunii
Świętej na potępienie jego, i jako przedtem wołała o miło­
sierdzie, tak teraz woła o pomstę. Na to Mu oddał Zbawi­
ciel Krew swoję, aby miał z niej najskuteczniejsze dla
duszy lekarstwo, a on ją sam sobie przemienia w truciznę
zabójczą. Sąd sobie je i ptije *), mówi Apostoł. Przyjmuje
w siebie Sędzię swego, i tejże chwili Sędzia zagniewany
ten sam wyrok nań wydaje, jaki wydał na zdrajcę Judasza:
Biada onemu człowiekowi!.. Dobrze mu było, aby się był
nie narodził on człowiek! *2)
Komunia niegodna prawie zawsze wtrąca w zaśle­
pienie i w zatwardziałość; pogrąża duszę w prawdziwy
letarg i zupełną nieczułość na Boga i zbawienie wieczne:
Dla tego, mówi Św. Paweł, toiele ich zasnęło... 3) Święto-
kradzca żyje w stanie odrzucenia od Boga, a jednak żyje
spokojny! Lecz za to w godzinę śmierci, jakie go czeka
straszne przebudzenie! A w końcu, po takiem życiu, i ta­
kiej śmierci, jaka czeka go wieczność! Jeźli każdy grzech
śmiertelny zasługuje na piekło, jakoż mniemasz daleko
sroższe zasłuży karania, ktoby Syna Bożego ‘podeptał,
i Krew testamentu... pokalaną być rozumiał? 4) Ach! tam
w piekle Krew Zbawiciela zamieni się profanatorowi w mo­
rze płomieni, i z głębi przepaści wiecznie wznosić będzie

J) I. Kor. i. 29.
2) Mat. 26. 24.
3) I. Kor. 11. 3o.
Ą) Mat. 27. 4.
139

nieszczęsny ten krzyk rozpaczy: Zgrzeszyłem, wydając


Krew sprawiedliwą! ')
Pomnij więc na ten wyrok Pawła Św., pomnij na
przykazanie Kościoła; Niechaj doświadczy samego siebie
człowiek 2). Staraj się o jaknajwiększą czystość duszy,
i najlżejsze zmazy z niej ścieraj; lecz i potem, gdy już
wszystko uczynisz, coś jego uczynić mógł, jeszcze nie do­
wierzaj sobie samemu, a jedynie w miłosierdziu Boskiem
ufność twoją pokładaj. Proś Pana o ona wiarę żywą, i świętą
oną trwogę z jaką sam ci przykazuje byś przystępował do
przybytku świętego. Na świątnicę moję, mówi, strachajcie
się; ja Pan 3). Proś by raczej ociemniały oczy twoje,
i usechł język twój, i życie w tobie ustało, niż byś miał
kiedybądź obrócić sobie na sąd ten najskuteczniejszy
ze wszystkich środków, jakie ci Zbawiciel dał ku zbawieniu.
Jeźli taką masz prawość woli i czystość zamiaru,
jeźli sumienie nie wyrzuca ci żadnej ciężkiej winy, nie bój
się, ale z pokorną ufnością przystąp i bierz ten pokarm
niebieski, który ci hojnie miłość Zbawiciela podaje. „Chleb
to,“ mówi Św. Augustyn, a nie trucizna. Czyń tylko, tak
cię Pan sam zachęca w księdze Naśladowania, czyń tylko
* _ # / • * * *7 • / • * 7
co jest w twojej mocy, i pilnie czyn; me ze zwyczaju, lecz
7 • * * * * * ł * yTy 0 7 * *7
z bojazmą, ze czcią, i z miłością, przyjmij Ciało najmil­
szego Pana Boga twego, który oto raczy przychodzić do
ciebie. Jam jest który wezwałem, jam rozkazał, abyś się

J) Mat 27. 4 ­
*) I. Kor. u . 26.
3) Lewit. 26. 2.
140

zbliżył; ja dopełnię czegoć nie dostaje; przyjdź przyj­


mij mię 1).

ROZMYŚLANIE XX.

O u p a d k u Ś w . P io tr a . .1 n a p r z ó d , o p r z y -
c z y n a c h te g o u p a d k u .
I. Zarozumiałość.
II. Opieszałość.
III. Nierozwaga.

Ten jest trojaki szkopuł grożący rozbiciem cnocie;


szkopuł to snąć bardzo niebezpieczny, kiedy nawet dusze
prawe i pobożne nie zawsze go ominąć umieją.
Punkt I. Piotr Św. upadł przez zarozumiałość.
Duch Boży, bez którego wszystka siła człowieka niczem
jest, mieszka tylko w sercach pokornych; a serce Piotra
przed upadkiem nie było dość pokornem; nie umiał jeszcze
nieufać sobie samemu. Gdy Boski Mistrz mu oznajmia, iż
potem pójdzie za Nim, ale teraz jeszcze nie może *2), „ Czemu,
odpowiada mu Piotr, nie mogę za Tobą iść teraz ? duszę
moję za Cię położę“ 3). Gdy znowu Zbawiciel przepowiada
Apostołom swoim, iż wszyscy oni, tejże nocy, wezmą
z Niego zgorszenie; i tu Piotr woła: Choćby się wszyscy
zgorszyli z Ciebie, ja nigdy się nie zgorszę 4). Gdy wreszcie

h O Naśladowaniu J. Chr. Ks. 4. r. 12.


■) Jan. 13. 36.
3) Tamże.
*) Mat. 26. 81.
141

Pan Jezus, dla upamiętania tej jego ślepej ufności w sobie,


zapowiada jemu w szczególności własny upadek jego,
i to jeszcze w sposób tak jasny i dokładny, że słusznie
Piotr powinien był się zatrwożyć: Zaprawdę po wiadam ci,
iż ty dziś, tej nocy, pierwej niż dioakroć kur zapieje,
trzykroć się mnie zaprzesz: **) Apostoł śmie jeszcze się
• / • * •< * * i t * t 4

spierać, i jeszcze usilniej ponawia zapewnienia swoje: A on


więcej mówił; nie waha sie przeczyć wręcz słowom Boga
samego: By potrzeba i umrzeć mi z Tobą, nie zaprzę się
Ciebie 2). O ślepa zarozumiałości! ileż to już razy zadałaś
gorzki smutek Kościołowi! Ile razy obaliłaś filary jego,
mocne, zdawało się, i nigdy niewzruszone! O, jakże zgoła
nie zna siebie samego, kto na samym sobie polega, i liczy
na męstwo swoje, i rzekomo niezwyciężone postanowienia
swoje!
Zarozumiałość zaślepia: zaczem nie widzi człowiek
ani własnej swej ułomności, ani siły nieprzyjaciela, ani
grożącego mu niebezpieczeństwa. Nie widzi ułomności
swojej; mówi sam do siebie: Czemu nie mogę? Czemużbym
nie miał pójść w to miejsce? obaczyć tę rzecz? pozwolić
sobie na to lub owo? Wszak jestem pewien siebie? znam sie­
bie, wiem że się nie poddam pokusie. Nie widzi siły nie­
przyjaciela: tego masz smutny przekonywający przykład
na Piotrze Sw. Naucz się z przykładu jego tej prawdy, że
często pokusa bywa tern silniejszą, im się wydaje słabszą;
wiaśnie w tej pozornej słabości zawiera się główna siła
jej. Nakoniec, nie widzi niebezpieczeństwa. Nie widział te­
go Książe Apostołów, że lada nędzna pokusa może go

') Mar. 14. 3 i.


•) Tamże.
przywieść do zaprzania się Zbawiciela. Nie widziała tego
niejedna już dusza pobożna, że jakkolwiekb}’- człowiek
zdawał się mocno utwierdzonym wr cnocie, zawsze jeszcze
może upaść, i dać z siebie przykład sprośnego od cnoty
odstępstwa. A nie widziała dla tego, że nie pomniała na
to, czego jednak codziennie ucz}^ doświadczenie, że wszel­
ka okazya do grzechu jest groźnem dla człowieka niebez­
pieczeństwem, że może go się uchronić ten kto nie dowie­
rza samemu sobie, ale z pewnością zginie wr niem, ktokol­
wiek liczy zuchwale na własne siły swoje.
Punkt II. Piotr Siu. upadł przez opieszałość. Kto
sądzi że jest mocnym, ten naturalnem następstwem nie
troszczy się o zjednanie sobie pomocy słabemu potrzebnej.
W Ogrójcu Pan Jezus rzekł do uczniów swoich: Siedźcie
ta, aż pójdę owdzie, i będę się modlił', i sami też módlcie
się, abyście nie tueszli tu pokuszenie 1). Jakże Apostoł,
usłyszawszy przed chwilą tak smutną o sobie przepowied­
nię, może być głuchym na tę poważną przestrogę? Jednak
nie dba na nią, i kiedyby się modlić powinien, śpi. Ach!
jakże musi się zawstydzić, gdy Pan przystąpił do niego
z tym tkliwym wyrzutem: Szymonie, śpiszf niedawmo
•jeszcze oświadczałeś się, żeś jest gotów zemną i do więzie-
f 9 i 7
m a i na śmierć tsc; ) a teraz niemogłzes czuwac zemną
* * ' • / ^ \ * / « ^ /

jednej godziny f *3)


Cokolwiek Pan Bóg nam obiecał pomocy przeciw
pokusom, wszystko to, rzec można, w jednej zamknął
modlitwie: albo przynajmniej, na to dał nam modlitwy,

*) Łuk. 22. 40.


*) Łuk. 22. 33 .
3) Mar. 14. 3 7 - 38.
143

abyśmy przez nią otrzymali wszystko cokolwiek nam obie­


cał. Chociażbyś miał już za sobą długie lata strawione
w czystości serca i gorącości ducha, skoro jednak osłabnie
w tobie głębokie przekonanie o tern, że sam z siebie nic
dobrego uczynić nie możesz; skoro zaniedbasz uzbrajać
się w świętą moc modlitwy; skoro porzucisz rozmyślanie,
albo poczniesz zbywać je opieszale i jakoby drzemiący,
rychło z własną szkodą twoją, a może i ze zgorszeniem
dla bliźnich, doznasz na sobie opłakanych skutków tej
opieszałości twojej.
Pan Jezus pojmany, a Piotr, po t}du obietnicach, już
nie jest przy Nim, już tylko idzie za Nim z daleka *). Od
zaniechania modlitwy, albo opieszałości w modlitwie, do
ostygnienia w pobożności jeden tylko krok ! Gdy dusza
zaprzestanie zagrzewać się u ogniska rozmyślań świętych,
rychło postrada wszelką dzielność do należytego pełnienia
powinności swoich. Już się jej serce nie rozszerza od onego
namaszczenia, które płynie z rozmowy z Panem; gdy
przedtem bieżała drogą przykazań i rad ewangielicznych,
teraz ledwo jeszcze się ciągnie. Traci smak rzeczy niebie­
skich, oddaje się rozproszeniu i życiu zgoła zmysłowemu,
i naturalnemi tylko powoduje się popędami. I tak, rychło,
nim się spostrzeże, daleko pozostanie za Boskim wodzem
i wzorem swoim Jezusem; Szedł za Nim z daleka !
A dałby Bóg, by na tern był koniec! Ale trudno się
zatrzymać na drodze nieprawości, i kto raz na nią wstąpi,
prędko po niej się zsuwa. Zrazu Piotr jeszcze szedł za
Jezusem; choć z daleka, ale szedł... Lecz oto już nie idzie:l

l) Mat. 26, 58 .
144

A Piotr siedział *). Jezus stoi w pośród nieprzyjaciół swo­


ich, wystawiony na urąganie i poniewierkę motłochu; Piotr,
tuż obok, słyszy jak policzkują Jezusa i bluźnią Mu: Pro­
rokuj nam, Chrystusie, kto jest który Cię uderzył? *2)
a jednak siedzi spokojnie, i to gdzie, i w jakiem towarzy­
stwie, i co tam robił? Siedział z słuzębniki u ognia,
i grzał się! 3) Oto masz obraz duszy zniedołężniałej i ja­
koby wycieńczonej długiem pasmem niewierności swoich;
już gotowa do wszelkiego grzechu, już stoi nad brzegiem
przepaści; jeszcze jeden krok, a runie na dno.
Punkt III. Piotr Św. upadł przez nierozwagę. Choć
przyszedł już do takiego stanu bezsilności i zniemożenia
moralnego, że lada wietrzyk może go wywrócić, Piotr
jednak sam się naraża na okazye tak groźne, iż nawet
najmężniejsza cnota zaledwoby się w nich ostała. Po co
było jemu, Książęciu Apostołów, wchodzić do zgromadze­
nia łotrów, i wdawać się ze sługami tego kapłana święto­
kradcy, który postanowił siebie sędzią nad Jezusem, na to
aby Go zelżył i stracił? Nie może bezpiecznie obcować
ze złymi, kto się nie ma na baczności; zawsze będzie po­
bity od świata, jeźli nie zachowasz potrzebnej w walce
z nim ostrożności. Kto chce przyczyny, tern chce i skutku;
jeźli szukasz grzechu, więc padniesz ofiarą grzechu. Jeźli
się kochasz w truciźnie, jeźli znęcony jej słodkością, chcesz
jej koniecznie choć skosztować, jakże się tego ustrzeżesz,
byś kosztując, nie przełknął? Jedno z dwojga, albo omijaj
szkopuły, albo spodziewaj się rozbicia.

h Mat. 26. 69.


2) Tamże, 68.
3) Mar. 14. 58 .
145

Umiejże przynajmniej, za przykładem Św. Piotra,


obracać sobie na korzyść upadki twoje: Piotr upadł, ale
z upadku swego nauczył się pokory i roztropności. —
Wnidź w siebie, i roztrząśnij przeszłe sprawy twoje; pomyśl
jakich ci na przyszłość potrzeba użyć ostrożności, i uczyń
stosowne postanowienia.

ROZMYŚLANIE XXI.
f

J e s z c z e o z n p r z a n iu się S u \ P i o t r a .
I. Jakie były okoliczności tego grzechu.
II. Jak wielki to był grzech.

Pierwszy punkt wstępny. Przedstaw sobie Św. Piotra,


jako rozprawia z żołnierstwem i ze sługami Najwyższego
Kapłana, i jako udaje postawę obojętną, aby go nie
poznano.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o łaskę, byś dobrze
to zrozumiał, iż nie masz tak wielkiego grzechu, którego-
byś nie mógł się dopuścić, i że nie masz dla ciebie bezpie­
czeństwa, jedno gdy w pokorze serca nie ufając sobie sa­
memu, czuwasz i modlisz się.
Punkt I. W jakich okolicznościach zgrzeszył Piotr
Święty. Rozważ szczególnie te trzy główne, a obaczysz,
że każdy niemal grzech twój w podobnych rodzi się oko­
licznościach.
Naprzód. Piotr zaprzał się Chrystusa, choć przed­
tem wyznał Go uroczyście Bogiem swoim, choć szczerze
Rozmyślania T. I. 10
146

Mu uczynił przyrzeczenia niezachwianej wierności. Pe­


wnego razu Zbawiciel zadał Apostołom swoim to pytanie:
Czem mienią być ludzie Syna człoiuieczego f Na to Apo­
stołowie poczęli Mu wyliczać różne o Nim mniemania ludz­
kie: A oni rzekli: Jedni Janem Chrzcicielem, a drudzy
Eliaszem, a inszy Jeremiaszem. albo jednym z Proro-
kóiu. — Lecz wy sami, rzecze dalej Pan Jezus, co o mnie
trzymacie? Tu już Piotr, nim jeszcze który z drugich
zdołał usta otworzyć: Tyś jest, woła, Chrystus, Syn Boya
żywego. Jaką zaś to przedziwne wyznanie miało zasługę
przed Panem, jasno to widać, i z tej uroczystej z ust samego
Zbawiciela pochwały: Błogosławionyś jest, Symonie Bar-
jona, i z tych chwalebnych, jakie Piotr za to otrzymał,
przywilejów: A ja tobie powiadam, iżeś ty jest Opoka,
a na tej opoce zbuduję Kościół mój..; a tobie dam klucze
Królestwa niebieskiego 1). Innego razu Pan Jezus, gdy
wielu z uczniów odeszło od Niego, zapytuje pozostałych
przy Nim Apostołów, azali i oni opuszczą Go: Zali i wy
odejść chcecie ? A Piotr, z tym zapałem, który był jakoby
główną cechą jego charakteru: „Jakżebyśmy mogli, woła,
odejść od Ciebie, Panie? I gdzieżbyśmy poszli? U kogo
jeszcze moglibyśmy znaleść to, cobyśmy utracili, opusz­
czając Ciebie? Ty masz słowa żywota wiecznego, Ty
uczysz dróg zbawienia! Wierzymy i wiemy niezawodnie,
żeś Ty jest Chrystus, Syn Boży“2). Tak to w każdem zda­
rzeniu objawia Piotr Zbawicielowi gorącą miłość swoją,
i mocną wolę swoją, pozostania Mu wiernjm
Zastosuj to do siebie, duszo grzeszna. I ty, jak Piotr,6

6 Mat. 16.
-) Jan 6. 69. 7o.
przeniewierzyłaś się Panu, przestępując przykazanie Jego.
I ty, pierwej, nimeś się przeniewierzyła, ileż to razy przy­
rzekałaś Mu wierną służbę i miłość aż do ostatniego tchu
życia twego! Ileż to razy u stóp ołtarza, w chwilach go­
rętszej pobożności i pociech duchownych, świadczyłaś się
Panu słowy Króla-Proroka, iż Jego samego obierasz sobie
za Boga serca twego, i za cząstkę twoją w czasie i w wiecz­
ności! ‘)
Powtóre. Piotr zaprzał się Pana, choć miał duszę
oświeconą jasnem poznaniem prawdy, choć otrzymał od
Pana Jezusa wiele szczególnych łask. Słuchał nauk Jego,
publicznych zarówno jak i tego, czego Zbawiciel nau­
czał Apostołów na osobności. Słyszał na górze Tabor
głos Ojca niebieskiego, oznajmujący Bóstwo Syna swego,
i zalecający uczniom, aby Go miłowali i słuchali: Ten jest
Syn mój miły, w którymem sobie dobrze upodobał-, Jego
słuchajcie 2); i tak głęboko przeraziło Piotra to słowo, że
słysząc je, upadł twarzą na ziemię. Potem, w ostatniej
prawie chwili nim się zaprzał Pana, jeszcze go Jezus
ostrzegał, mówiąc mu: Czuwaj, Piotrze, i módl się: duch-
ci ochoczy, ale ciało mdłe 3). A w końcu, jakże mógł tak
prędko zapomnieć Piotr o tych najtkliwszych dowodach
miłości, jakie mu Boski Mistrz aż do ostatniej chwili oka­
zywał? Podobno nie były jeszcze oschły usta jego z tej
Przenajświętszej Krwi, którą tylko co był spożył, zasiada­
jąc po raz pierwszy do uczt)' sakramentalnej!
A ty, duszo niewierna, powiedz, czy nieotrzymałaś

y) Ps. 72. 26.


2) Mat. 17. 5 .
3) Tamże 26. 41.
148

i ty wielu podobnych, mało co mniejszych łask? Czy nie


oświecił cię Pan Bóg twój wiarą, nauczając cię od dzie­
ciństwa twego i otaczając cię macierzyńską troskliwością
Kościoła? Czy nie ukazywał ci, co czynić masz, głosem
sumienia i natchnień wewnętrzych, i niezliczonych do do­
brego pobudek i przykładów? Ileż to razy i przez usta
sług swoich i na wszelki sposób ostrzegał cię, byś po­
wściągał lekkomyślność i rozproszony umysł twój, zapo­
wiadając ci, że jeźli ich nie powściągniesz, dalej cię one
zawiodą niźbyś sama chciała? Ileż to łask i dobrodziejstw
na każdy dzień ci świadczył, pociągając do siebie serce
twoje!
Potrzecie. Piotr zaprzał się Pana, choć pokusa,
która go do grzechu przywiodła, tak słaba była na pozór,
i nie groźna. Prosta służebnica przystępuje do niego, na­
wet mu nie grozi, tylko zapytuje go: Zaliś i ty nie jest
z u-ezniów tego człowieka?1) Cóż wtem było tak strasznego?
Czyż może poruszyć opokę bijąca o nią lekka fala morska?
Ach, a jednak na męztwo Piotra i takiej pokusy zanadto!
Już się zatrwożył, już opoka zachwiała się i pada. Bez na­
mysłu odpowiada: Nie wiem co mówisz. nie znam tego
człowieka!2) I mówi to publicznie i głośno, wobec wszyst­
kiego zgromadzenia: Zaprzał się przed wszystkimi 3).
Słaba dusza kłamać tylko umie odważnie; wstyd jej
przyznać się do winy, więc winę swoją zuchwałem wypie­
raniem się pokrywa. Ach! gdyby to miecz nieprzyjacielski
wisiał nad głową Piotra, gdyby widok grożącej śmierci

J) Łuk. 22. 60.


2) Mat. 26. 72­
3) Tamże, 7o.
149

takiego strachu go nabawił, choć i to nie byłoby dla niego


uniewinnieniem, ale przynajmniej mógłby się tłumaczyć
tern, że groza niebezpieczeństwa przytomność mu odebra­
ła, i upadek jego zasługiwałby na współczucie i politowa­
nie. Lecz oto służebnica odezwała się, a już zwyciężony
ten Apostoł, który mienił się być niezwyciężonym, i na
odgłos jednego słowa rozpadł się ten mur śpiżowy, i od
pierwszego uderzenia runął filar Kościoła! O bezdenna
toni ułomności ludzkiej! O Boże, kto mię obroni od nędzy
mojej? Ty sam, Panie, Tyś sam wszystką mocą moją; jeź-
libyś na chwilę jedną usunął odemnie rękę Twoją, tejże
chwili ginę, i spadam aż na dno przepaści: Ty jesteś Bóg,
moc moja 1).
Punkt II. Jak wielki był grzech Piotra. Okazuje
*

się to już z powyżej przytoczonych okoliczności; ale


rozważ jeszcze co następuje:
Naprzód. Gdyby Piotr był zgrzeszył raz tylko,
możnaby jeszcze grzech jego przypisać chwilowemu za­
pomnieniu się; ale grzeszy aż trzy razy; nie dość mu było
jednego doświadczenia, mało mu było raz tylko przekonać
się o ułomności swojej. Zgrzeszył pierwszy raz, i wyszedł
do przysionka, i kur zapiał2). Jakże go głos kura nie prze­
budził? jakże mu nie przypomniał przepowiedni Pana Je­
zusa? Ach! ileż to razy, o Boże! i do mnie tak mówiłeś,
i wzbudzałeś we mnie dobre natchnienia, i trwogę zbawien­
ną, w samejże chwili kiedy Cię obrażałem! Słyszałem
głos Twój, ale nie usłuchałem; byłem strwożony, a przecie
nie powstrzymałem się!.. Lecz oto Piotr, na chwilę po-9

9 Ps. 42. 2.
2) Mar. 14. 68.
rzuciwszy okazyę, znowu do niej powraca; cóż dziwnego,
że znowu upadnie?
Powtóre. Grzeszy więc drugi raz, a drugi grzech
już cięższy od pierwszego. Już nie tylko zapewnia, że nie
zna tego człowieka, ale jeszcze przysięgą stwierdza zape­
wnienie swoje *). A trzeci upadek jeszcze głębszy: do
krzywoprzysięztwa dodaje jeszcze straszliwe zaklęcia:
Począł przeklinać i przysięgać 2). Jakoby mówił: „Ciebie
wzywam na świadka, Boże wielki! niech mię tu zaraz
zdruzgocą pioruny Twoje, jeźli co innego myślę, a co in­
nego mówię, iż nie znam J e z u s a . . I to Piotr mówi!
Oto masz przykład drogi wiodącej do zatwardzia­
łości w grzechu. Za pierwszym grzechem strwożone masz
sumienie; zgrzeszysz raz drugi, a już nie tak się boisz; za
trzecim grzechem, już się i nie wstydzisz, i grzech ci
przychodzi z łatwością. Taki to nieodzownie rodzi się
gorzki owoc z grzechu częściej powtarzającego się. Im
częściej grzeszysz, tern bardziej ośmielasz nieprzyjaciela,
tern bardziej sam siebie osłabiasz, tern dalej odstępujesz
od zbawienia.
Potrzecie. Zważ nakoniec, w jakiej to chwili do­
puszcza się Piotr tego krzywoprzysięztwa i wiarołomstwa
swego? W chwili kiedy Pan Jezus największą miałby
potrzebę serca przyjaznego i pocieszenia; kiedy cierpi zel-
żywość i oplwanie od motłochu. Słyszy Apostoł jako biją
Boskiego Mistrza; słyszy jako z bezczelnem urąganiem
natrząsają się z Prorockiej Jego godności: Prorokuj nam,
Chrystusie, kto jest który Cię uderzył? A słysząc to

b Mat. 27. 7 2 .
2; Tamże, 74.
151

wszystko, co odpowiada na pytania, któremi go napastują?


„Nie jestem, powiada, uczniem Jego; nic z Nim nie mam
wspólnego; ani żnam nawet tego człowieka o którym po­
wiadacie !“ *)
„O, jakież to straszne a świętokradzkie kłamstwo!
Jakże Piotrowi od takiej mowy usta nie zadrżały, i język
nie skrzepł, i serce nie pękło ? Nie znam człowieka tego,
o którym powiadacie! Z taką to pogardą mówi o Jezusie!
Ani się zastanawia nad tern, jaki wpływ nieszczęsny wywrze
to odstępstwo jego na wszystek lud, który choć przywiązał
się był do Syna Bożego, jak tego niejednokrotnie jawne
dał dowody, trudno jednak by się nie zachwiał w swem
do Niego przywiązaniu, widząc jako Apostołowie, najbliżsi
Jego, wszyscy opuszczają Go; jak zwłaszcza ten, który
gorętszem jeszcze sercem, niż drudzy, był się Jemu oddał,
teraz na jedno słowo służebnicy mizernie odstępuje Go?
Aaron, Najwyższy Kapłan, dał ludowi żydowskiemu zgor­
szenie, gdy w obec wszystkiego pospólstwa kłaniał się
złotemu cielcowi; lecz nie mniejsze zaprawdę było to zgor­
szenie, którego Książę Apostołów stał się przyczyną, gdy
zaprzał się Zbawiciela44 2). Nieszczęsnym tym przykładem
swoim podkopał wiarę ludu, nieprzyjaciołom Chrystusa
Pana podał do ręki broń pożądaną, stwierdzając niejako
odstępstwem swojem ich oszczerstwa i nowej mężobójczym
ich knowaniom śmiałości dodając... Lecz oto już Piotr
płacze nad grzechem swoim; i ty także powstań jak on,
1 I f 1
jezlis miał nieszczęście upaść jak on.*2
* ^ • / • * # * ^ •

') Mar. 14. 71.


2) Yentura, Konfer. o Męce Pańskiej.
152

Na jednej i tejże karcie Ewangelii swojej dwojaki bar­


dzo różny przykład stawia ci Pan Jezus przed oczy; masz tam
dwu Apostołów, a oba wielcy grzesznicy. Jeden z nich
zdrajcą jest, i przyjaźń udając, wydaje Pana w ręce nie­
przyjaciół Jego; drugi przeniewiercą jest, i przez nędzną
bojaźń wiarę Mu łamie za pierwszą poznaką niebezpie­
czeństwa. Lecz jakże wielka między nimi różnica! Piotr,
‘choć zgrzeszył, pokłada nadzieję w nieskończonem miło­
sierdziu Zbawiciela, i ucieka się, błagając o przebaczenie,
do tego samego Serca, które tak ciężko zranił. Judasz
przeciwnie, nową a głębszą jeszcze, mz pierwsza, ranę za­
daje Boskiemu Sercu Jezusa, oddając się rozpaczy, i gar­
dząc tą niepojętą dobrocią, która i temu zdrajcy gotowa
była przebaczyć, gdyby był chciał żałować za grzech swój.
Któregoż z tych dwu za wzór sobie obierzesz? Ach! brzydź
się rozpaczą Judasza, a z ufnością, jak Piotr, ucieknij się
do Serca Jezusowego! Proś Go, by wejrzał na ciebie, jako
wejrzał na Apostoła swego, i odmienił tern wejrzeniem
serce twoje, jako serce Piotra odmienił, abyś i ty już zaczął
płakać nad grzechem twoim, i we łzach pokutnych się
omył: Gdy icejrzysz, mówi hymn kościelny, zmaza odpada,
i wina się we Izach rozpłynie.

ROZMYŚLANIE XXII.
O g r ze c h a c h w ła s n y c h ,
I. Jakie mnóstwo tych grzechów.
IL Jaka złość ich.
III. Jak wielka złość ich i wielkość ze względu na niskość
winowajcy.
Pierwszy punkt wstępny. Postaw się przed obecnością
Boską, nakształt onych trędowatych, którzy przybiegali do
Pana Jezusa, aby ich uzdrowił; albo nakształt zbrodniarza
okutego w kajdany, którego stawiają przed sędzią.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga by przeniknął na
wskroś serce twoje tym wstydem i tą skruchą, jaką pa­
mięć na grzech}' twoje słusznie w tobie wzbudzać powin­
na; proś o obfite źródło łez, abyś umiał płakać nad grze­
chami twvrmi.
Punkt I. Jakie jest mnóstwo własnych grzechotu
moich. Widziałem już, co to jest grzech, na przykładzie
upadłych Aniołów, i pierwszego człowieka, i Piotra Świę­
tego; przypatrzę mu się teraz jeszcze bliżej, i obaczę co to
jest grzech, jak się przedstawia we mnie samym. Anioło­
wie, i pierwszy człowiek, i niejeden z pomiędzy tych, któ­
rzy już są w piekle, jeden tylko grzech popełnili: więc
w obec tego jednego grzechu, za który ich spotkała taka
kara, straszliwa a jednak najsprawiedliwsza, postawię mnó­
stwo jakby nieskończone własnych grzechów moich.
Grzechy w każdym czasie: Dzieckiem jeszcze, na co
użyłem pierwszych pojawów budzącego się we mnie rozu­
mu ? na co pierwszych poruszeń serca mego ? na co pierw­
szych natchnień łaski? Czy Bogu i Bogu samemu ofiaro­
wałem pierwsze czyny wolnej woli mojej ? Ach! zaledwiem
się dowiedział co to jest grzech, a już i grzeszyć zacząłem!
Byłem, jak powiada o sobie Św. Augustyn, jeszcze malucz­
ki w leciech, a ju ż wielki w nieprawości. W młodości mo­
jej jeszcze ciężej grzeszyłem, bo lepiej już rozumiałem, jakie
Pan Bóg ma prawo do miłości mojej i posłuszeństwa. Ach!
ileż tam grzesznych myśli i żądz! jaki nieukrócony zapęd
namiętności! O młodości! woła znowu Św. Augustyn;
kwiecie życia, sidło na duszę! Nareszcie gdym doszedł
do wieku dojrzałego, choć może zmieniły kierunek myśli
154

i uczucia moje, zawsze jednak pozostały grzesznemi. Sło­


wem, czy w całem życiu mojem, zacząwszy od onego dnia
kiedym zrozumiał co to jest grzech, był jaki czas, czy
choćby dzień jeden, wolny od godnych opłakania wykro­
czeń, albo przynajmniej dobrowolnych uchybień?
Grzechy na każdem miejscu. Naprzód w ukryciu do­
mu rodzicielskiego, gdzie pierwsze powitały mię dary ła­
skawości Pańskiej; potem w szkołach, gdziem chodził
szukać nauki, ach! a jakże często co innego znalazłem!
następnie na tylu miejscach kędy bawiłem dla rozrywki
mojej, a niemal na każdem zostawiłem ślady grzechów
moich; nakoniec, co gorsza, nawet w miejscach najświęt­
szych, w samym nawet kościele Bożym, i w obliczu przy­
bytku Jego, i u stóp ołtarza Jego!... słowem, na każdem
miejscu znajduję wspomnienie jakiej nieprawości mojej,
i słusznie zawołać mogę z Św. August\mem: Gdzież,
o Boże! gdzież i kiedyż dusza moja niewinną była?
Gdy wspomnę na towarzystwa do których uczęsz­
czałem, na zabawy, na zatrudnienia moje, każda z tych
rzeczy nowe mi przypomina upadki. Gdy wspomnę na
przykazania Boskie, czy znajdę choć jedno, któregobym
nie przekroczył? Gdy wspomnę na różne pokusy, któ­
rym podlegałem, ile między niemi znajdę takich którebym
zwyciężył? Gdy przejdę w myśli wszystkie po kolei wła­
dze duszy mojej i zmysły ciała mego, którego z nich nie
użyłem za narzędzie do grzechu ? Ach! Boże wszechmo­
gący, wyznaję iżem zgrzeszył, iżem zbytnie zgrzeszył!
Punkt II. Jaka jest złość tych grzechotu moich.
Grzechy moje sprzeciwiają się nieskończenie Temu, który
/> i • * rp i i /

jest najwyższą pięknością, a zatem same przez się muszą


być najwyższą szpetnością. Grzesząc, powstałem przeciw
Panu; nędzny proch, hardzie się podniosłem przeciw Naj­
wyższemu, i chciałem się zmocnić na Wszechmocnego..})
Czy to nie szalona zuchwałość? Grzesząc, wyrządziłem
wzgardę wszelkim doskonałościom Bożym: wyrządziłem
wzgardę wszechmocności Boga, bo wiedziałem że tejże
chwili kiedy Go obrażam, mocen jest zdruzgotać mię; wy­
rządziłem wzgardę mądrości Boga, bom odbieżał przyka­
zań Jego wdzięcznych i lekkich, dla dogodzenia namiętno­
ściom moim; wyrządziłem wzgardę wszędyobecności
i świętości Boga, bom Go uczynił pomimowolnym świad­
kiem sprosności moich... Czy to nie jawna bezbożność?
Grzesząc, nie tylko pomniałem na to, że Bóg jest naj­
wyższym Dobroczyńcą moim, lecz i sameż dobrodziejstwa
Jego przeciwko Niemu obróciłem, bo cokolwiek Bóg mi
dał na to abym Mu służył, tegom ja użył na to abym Go
obraził... Czy to nie szkaradna niewdzięczność? Grzesząc,
przeniosłem śmierć nad życie, piekło nad niebo, szatana
nad Chrystusa; opuściłem najlepszego Ojca, a obrałem
sobie za pana kłamcę i mężobójcę, i najokrutniejszego z ty­
ranów. Czy to nie ślepota i najwyższy nierozum ? Ach!
gdybyś mogła ujrzeć samą siebie, duszo moja, ujrzeć do ja­
kiego stanu przywiodło cię tyle niegodziwości twoich, uj­
rzeć prawa i zasługi któreś postradała, ujrzeć jako piękność
twoja przemieniła się w szpetność potworną, samabyś się
przestraszyła własnego widoku twego.
Punkt III. Kto się dopuścił tych grzechów? Jestem
człowiekiem, i z tego względu taka jest niskość moja, że
słusznie mogę się postawić na równi z nicością; lecz czem-
że jestem w porównaniu z wszystkim rodzajem ludzkim ?

’) Job. ió. 25.


A wszystek rodzaj ludzki czemże jest w porównaniu z Anio­
łami? A czemże są wszyscy Aniołowie w porównaniu
z Bogiem ? Czemże więc dopiero ja jestem w obliczu tego
nieskończonego Majestatu, przed którym wszystkie narody
są jakoby nie były? *) I taką to będąc nędzą i nicością,
śmiałem stawić czoło temu nieogarnionemu Majestatowi
i Bogu stanąłem wbrew, i rzekłem Mu zuchwale: Próżno
mi rozkazujesz; słuchać nie będę! 12)‘
Lecz jestem także chrześcianinem, i z tego względu,
zaprawdę, grzechy moje jeszcze bardziej przerazić mię po­
winny. Przez Sakrament Chrztu zostałem poświęconym
Bogu; stałem się członkiem ciała Chiystusowego, i kościo­
łem Ducha Świętego; a zatem każdy grzech mój z pewne­
go względu nosi na sobie cechę świętokradztwa i profanacyi;
bo jako mówi Apostoł, grzesząc biorę i odrywam członek
Chrystusowy od ciała Jego, aby już nie służył świętości,
jako do tego Bóg go przeznaczył, ale ab}' stał się narzę­
dziem do sprośnych niegodziwości3); grzesząc wyrzucam
z duszy mojej Ducha Świętego, i kościoł Jego zamieniam
w ohydną jaskinię szatana. Życie chrześciańskie, jest to
życie Jezusa Chrystusa w duszy wiernej; jakież podobień­
stwo by to życie Boskie mogło się pogodzić z grzechem ?
Zaprawdę, po tylu strasznych nieprawościach moich,
czy nie jest to rzecz dziwna, że jeszcze nie powstało prze­
ciw mnie wszystko stworzenie? że owszem wszystkie stwo­
rzenia po dawnemu jeszcze mi służą, choć ja taką wyrzą­
dziłem zelżywość mojemu i ich Stworzycielowi? Dzięki

1) Iza. 40. 11.


2) Dan. 5. 22; Jerem. 2. 20.
5) 1. Kor. 6. 15.
Tobie, Boże, że od tak dawna i tak cierpliwie mię znosisz.
Wyznaję z pokorą iżem zasłużył na to, abyś mię wyzuł
z tych darów i łask twoich, których tak niegodnie naduży­
łem; ale Ty, Panie Jezu ukrzyżowany, racz za mnie ofia­
rować Ojcu Twemu tę przepaść męki i zelżywości, do któ­
rej dla miłości mojej dobrowolnie zstąpiłeś. Wołam do
*

Ciebie ze Sw. Bernardem: Okaż miłosierdzie nad nędza­


rzem żałującym, któryś tak długo folgował grzeszącemu!

ROZMYŚLANIE XXIII.

P o w tó r z e n ie p o p r z e d z a ją c y c h r o z m y ś la ń ,
c z y li k r ó tk ie z e b r a n ie p o b u d ek d o z n ie n a ­
w id z e n ia g rzech u .
Cokolwiek w poprzedzających rozmyślaniach znaj­
duje się pobudek do żalu i skruchy, wszystko to można
zamknąć w te trzy słowa: policz, zważ, zmierz; policz
mnóstw'0 grzechów twoich ; zważ ciężkość ich, ze względu
na wynikające z nich następstwa; zmierz wielkość ich, ze
względu na złość i przewrotność, jaka się w nich zawiera.
Punkt !. Zlicz mnóstwo grzechotu twoich. Przywiedź
sobie na pamięć wszystkie grzechy, które popełniłeś w róż­
nych czasach życia twego, i w różnych miejscach, i poło­
żeniach, i okolicznościach w jakich się znajdowałeś; po­
czerń zastosuj do siebie następujące kilka uwag, za pomo­
cą których latwło przy łasce Bożej zdobędziesz się na głę­
boką nienawiść grzechu, i skruchę serdeczną.
Naprzód: Jeźli za każdy grzech ciężki należy się
piekło, i jako powiada Św. Bernard, dosyć jest jednego
grzechu, aby zań płakać wiecznie: pomyśl więc, ile razy
zasłużyłeś na piekło, po tylu ciężkich grzechach twoich,
których może i połowy nie pamiętasz ?
Powtóre: Jeźli jedna, i to chwilowa tylko myśl pysz­
na, Lucypera, najpiękniejszego z Aniołów, w tak straszli­
wy potwór przemieniła, że jako twierdzą Święci, sam wi­
dok jego jest jedną z najstraszliwszych mąk, które potępie­
ni wiecznie cierpieć będą w piekle: któż więc zdoła znieść
widok duszy, zmazanej takiem mnóstwem grzechów wszel­
kiego rodzaju, po niezliczone razy popełnionych! Jedna tylko
kropla tego jadu spadła na Anioła, a do tego stopnia zohy­
dziła to najwspanialsze dzieło Stworzyciela, że z naczynia
chwały, które miało być ozdobą niebios, stał się naczyniem
zelżywości i gniewu, \) które Bóg skruszył i ztrącil do
przepaści; jakież więc głębokie poniżenie, jaka brzydkość
duszy mojej, jak słuszny i jak straszny cięży nad nią gniew
Boga trzykroć świętego, gdy na nią jad on, nie już kropla­
mi się wysączył, ale wylał się, i całą zalał, nakształt potoku?
Potrzecie: Jeźli każde wykroczenie przeciw przyka­
zaniom Pańskim, tyle, rzec można, wyrządza zelżywości
Bogu, ile jest nieskończonych doskonałości Jego, i sercu
Jego ranę zadaje... ach! ileż więc doznał odemnie tej zel­
żywości i ile ran zadałem Jego Boskiemu sercu, ja który
po tylu dobrodziejstwach Jego, większą niż wielu innych
wdzięczność Mu winienem, i większe niż wielu innych po­
święcenie siebie dla chwrały Jego ?
Poczwarte: Jeźli każdy grzech śmiertelny jest jakoby
łańcuchem, którym sam siebie przykuwam do szatana;

l) Rzym. 9. 22.
jeźli za każdym grzechem sam daję nieprzyjacielowi nowe
prawo do tego, by mię przez całą wieczność posiadał jako
niewolnika i zdobycz swoję: więc jakąż to dzisiaj ma na-
demną moc ten okrutny tyran dusz, i ilu łańcuchami trzy­
ma mię przykutego do tryumfalnego wozu swego, jeźli, co
nie daj Boże! do tego czasu jeszcze nie przebłagałem Bo­
ga, i nie otrzymałem odpuszczenia grzechów moich!
Popiąte: Nakoniec, jeźli za każdy z tych niezliczo­
nych grzechów moich taki względem sprawiedliwości Bo­
skiej dług zaciągnąłem, że tylko Bóg wcielony pokutą i za­
dośćuczynieniem swojem od niego mię zwolnić, że tylko
Krew Baranka bez zmazy dług ten zapłacić może: czyż
nie słusznie należy mi się obawiać, by mię nie spotkał los
nierzetelnego dłużnika, bym nie został wyrzucony w one
ciemności zewnętrzne, kędy będzie płacz i zgrzytanie
zębów ?
Punkt II. Zważ ciężkość grzechów twoich. Straszne
jest mnóstwo grzechów moich, ale równie straszna ich
ciężkość. Osądź siebie sama, duszo moja, tak jak cię sądzi
Ten, którego wszystkie sądy są sprawiedliwością i prawdą,
i zważ na szali przybytku, jakie to następstwa pociągają
za sobą przeniewierstwa twoje; zważ krzywdę, jaką wy­
rządziłeś Bogu, gardząc Nim, i wyżej nad Niego szacując
tę nędzną przyjemność, jaką ci obiecywał grzech; i tak nie­
godnie zdradzając sprawę Jego, której na Chrzcie Świętym
uroczyście przjTzekłeś bronić całem życiem swojem; zważ
jaką krzywdę wyrządziłeś Kościołowi w niebie, pozbawia­
jąc go tego wesela, które mu przynieść miałeś pobożnością
twoją i życiem cnotliwem; zważ jaką krzywdę wyrządzi­
łeś Kościołowi w czyścu cierpiącemu, nie niosąc mu tej
pomocy i tej pociechy, którą mu byłeś winien; zważ jaką
160

krzywdę wyrządziłeś Kościołowi wojującemu na ziemi,


zelżywość mu czyniąc złem życiem swojem, może i Sakra-
i • /> • • • « i •
menta jego profanując, i synom jego dając zgorszenie;
zważ nakoniec, jaką krzywdę wyrządziłeś sobie samemu :
wszystko postradałeś, i godność twoją, i spokój, i wolność,
i łaskę Boską, i zasługi, i niebo.., a przywiodłeś na się
wszelkie nieszczęścia. O Boże! gdybym był umarł w tym
nieszczęsnym stanie grzechu!., byłbym już odrzucony na
wieki, na wieki dla mnie zamknięte byłoby królestwo niebie­
skie, i z ciałem i z duszą byłbym potępiony na męki wieczne!
Ach, gdy ja tu jeszcze klęczę, wspominając na nie­
zliczone nieprawości moje, mając jeszcze otworzone przed
sobą źródło łask, i możność obmycia się w niem jeszcze
z tylu sprosności moich: tam w piekle niejeden podobno
już męki cierpi, taki sam jak ja człowiek i chrześcianin,
którego Pan w sprawiedliwości swojej odrzucił zaraz za
pierwszym jego i jedynym grzechem śmiertelnym. Dusza
ta mniej łask podobno, niż ja otrzymała; miała może wiel­
kie cnoty, i długo żyła pobożnie. Gdyby ją śmierć była
rozłączyła z ciałem o kilka dni, może o kilka godzin wcze­
śniej, dusza ta byłaby na wieki towarzyszką Aniołów, mie­
szkałaby w niebie, pogrążona w morzu roskoszy..; ach!
a teraz nieszczęsna pogrążona w morzu płomieni!., i stała
się towarzyszką czartów, i przez całą wieczność będzie
bluźniła Bogu, i przeklinała samą siebie!.. 1 to jeden tylko
grzech jest sprawcą takiego nieszczęścia! i Ten który tak
karze, jest to Bóg nieskończenie dobry, i nieskończenie mi­
łosierny ! Bóg który nieskończenie więcej tę duszę miłował,
niż może matka miłować jedyne dziecko swoje. 0 głęboko­
ści mądrości Bożej! x)
J) Rzym 11. 53.
161

O Boże! gdybyś mię był pozwał przed sąd Twój


onejże zaraz chwili, kiedy pierwszy raz nieszczęsny Ciebie
obraziłem, i ja dzisiaj jęczałbym przywalony brzemieniem
straszliwej pomsty Twojej, a przecie, jęcząc, musiałbym
wyznać, że mścisz się sprawiedliwie: Sprawiedliwyś jest,
Panie, i sąd Twój prawy! 6 O jakże wielka i niepojęta
cierpliwość Twoja, Panie, żeś mi tak długo folgował, kiedy
wszystko dopominało się u Ciebie zatracenia mego: i to że
Boskim doskonałościom Twoim wyrządziłem zelżywość,
i to że łaskę Twoją deptałem nogami, i to że bliźnim moim
dawałem zgorszenie ? Jak to się stało, żeś tak długomyślnie
czekał na mnie, żeś mi zachował życie, żeś mi jeszcze zo­
stawił sposób, i to jeszcze jak łatwy, przebłagania gniewu
Twego, i zasłużenia sobie jeszcze na niebo? Wyznawać
Ci będę, Panie Boże mój, ze wszystkiego serca mego, a bę­
dę tirystawiał Imię Twoje na wieki', bo miłosierdzie Tiuo-
je wielkie jest nademną, i wyrwałeś duszę moję z niższe­
go piekła. 2)
Punkt III. Zmierz wielkość grzechotu twoich. Zasta­
nów się nakoniec nad złością grzechów twoich, ijakiej one
dowodzą przewrotności, a przekonasz się, że jest to złość
i przewrotność z pewnego względu nieskończona. Bo na­
przód, miarą tej złości jest wielkość Boga, którego obrazi­
łeś: Któż ja k Bóg?., i wielkość tych rzeczy, które Mu wy­
darłeś, albo wydrzeć chciałeś: a wydarłeś Mu chwałę Je­
go, boś Mu wyrządził wzgardę, a chciałeś Mu wydrzeć
świętość Jego, i sprawiedliwość, i wszędyobecność,— sło­
wem, wszystkie te Boskie doskonałości Jego, które ci za-*)

*) Ps. 118. 13?.


*) Ps. 85. 12. 13.
Rozmyślania T. I. u
162

braniały grzeszyć; to znaczy, innemi słowy, że chciałeś Mu


wydrzeć Boską istność Jego, albowiem, jak mówi S\y.
Bernard, grzech, ile z niego jest, Boga iv niwecz obraca.
Po wtóre, miarą złości grzechów twoich jest wielkość łask
które otrzymałeś. A każda z tych łask nieskończona jest,
i ze względu na powód, dla którego Bóg ci jej użyczył, bo
tym powodem jest miłość Jego; i ze względu na koniec jej
bo tym końcem jest zbawienie twoje, bo niczego innego
nie chce Boski twój Dobroczyńca, jedno tego, byś przez te
laski których ci udziela, doszedł do najwyższej wiecznej
szczęśliwości.—Nakoniec, miarą złości grzechów twoich są
zelżywości i Męka Jezusa Chrystusa. Ach! grzechami two­
imi w niwecz sobie obróciłeś zasługi śmierci Jego, obali­
łeś krzyż Jego!., albo raczej, podwyższyłeś na nowo ten
bolesny i sromotny krzyż, i na nowo przybiłeś doń łaska­
wego Odkupiciela twego; Znowu, jako mówi Apostoł.
krzyżujący sami sobie Syna Bożego, i na pośmiewisko
mający!')
Zakończ to rozmyślanie rozmową duchowną, we­
dług sposobu podanego wyżej, przy końcu Rozmyślania
XV., str. 110.

') Żyd. 6. (>.


163

ROZMYŚLANIE XXIV.
O ź r ó d ła c h fjrzech u , to j e s t o n a m ię t­
n o śc ia c h ,
I. Każda namiętność jest groźna, bo każda wiedzie do grzechu.
II. Najgroźniejsza namiętność ukrywana, bo cięższe z niej ro­
dzą się grzechy.

Nigdy nie dojdziesz do tej wysokiej czystości ser­


ca, którą ci zaleca Zbawiciel, i do niej przywiązuje obie­
tnicę oglądania Boga;*) jeźli nienawiści twojej do grze­
chu nie rozciągniesz także do tego co jest przyczyną grze­
chu. Nie zatrzymuj się przy strumieniu, ale idź do źródła,
i staraj się zatamować je.
Punkt I. Każda namiętność jest groźna, bo każda,
może przywieść do obrazy Boga. Namiętności zwodzą
człowieka, pochlebiają mu, i panują nad nim: tym troja­
kim sposobem przywodzą go do grzechu, i utrzymują go
w smutnym stanie grzechu.
Naprzód. Namiętność zaślepia człowieka. Podobnie
jak chmury zasłaniają jasność słońca, tak skłonności nie­
poskromione ćmią światło wiary, a nawet i światłość rozu­
mu. Jakże wymownie ostrzegała Kaina niewinność Abla,
i przyrodzony węzeł krwi!.. Jak wymownie bezecnych
onych starców Babilońskich, knujących zdradę na niewin­
ną Zuzannę, ostrzegał siwy włosi wysoki urząd ich!... Jak
wymownie ostrzegała Judasza cichość Zbawiciela, i tkliwa
łaskawość upomnień Jego! Jak wymownie ostrzega i cie­
bie, człowiecze, ten piękny świat, i to mnóstwo stworzeń

*) Mat. ń. 7
164

na świecie, które Bóg na to uczynił, aby tobie służyły...


Jak wymownie ostrzega ciebie, duszo wierna, krzyż Jezu­
sa Chrystusa!.. Lecz skoro namiętność jaka duszę owła­
dnie, takie w niej gęste nagromadza ciemności, że już
człowiek nie widzi tego, co dla drugich jasne jest jak słoń­
ce: Przypadł z wierzchu ogień, i nie ujrzeli słońca l).
Wszelka namiętność rodzi się z nieporządnej miłości
własnej; taka zaś jest natura człowieka, że co się podoba
jego miłości własnej, w tern nierad przyznaje, żeby było co
złego. Albo jeźli już nie może nie przyznać, więc przynaj­
mniej różne wynajduje wymówki, lub też wprost tłómaczy
się samąż namiętnością, i winę swą składa na siłę i gwał­
towność jej. Z tern wszystkiem jednak, choć tak siebie
umyślnie zaślepia, jeszcze widzi człowiek jaśniej niżby sam
chciał: i w tern właśnie grzech, że działa wbrew własne­
mu poznaniu; bo zupełne zaślepienie, jest to rzecz bardzo
rzadka. Najczęściej zostaje duszy, rzec można, jedno oko
choć na wpół otwarte, i tern okiem, w najsilniejszym na­
wet zapędzie namiętności, widzi jakoby stojące przed nią
przykazanie, widzi że grzechem jest to co się przykazaniu
sprzeciwia, widzi karę, jaką za grzech ten poniesie.
Powtóre. Namiętności pochlebiają człowiekowi i nę­
cą serce powabem rozkoszy, aż w końcu i wolą na swoje
stronę pociągną. Choć rozum protestuje, i sumienie głośno
woła, i Bóg karą grozi, wszystko to napróżno. Już się za­
paliła wyobraźnia, i w żywych kolorach maluje spodziewa­
ną przyjemność; zatem człowiek nie myśli już o następ­
stwach, i na oślep idzie na przepaść. Pomnij dobrze, że to
nieszczęście nieuchronnie cię czeka, jezli me masz odwagi

6 Ps. 5 7 .9.
165

oderwać się natychmiast od ponęty namiętności, choćby


na to i gwałtu użyć potrzeba. Lecz i to rzecz pewna, że
bylebyś jedno szczerze chciał, Bóg cię wspomoże łaską
swoją, i da ci odnieść zwycięztwo nad własnem sercem
twojem; a ten-ci jest jedyny prawdziwie groźny nieprzyja­
ciel twój, bo żaden czart nic ci zaszkodzić nie może, jeźli
mu sam broni na siebie nie podasz; jeźli umiesz pokonać
sam siebie, tern samem i czarta pokonasz.
Potrzecie. Nakoniec, namiętności panują nad człowie­
kiem. Skoro bowiem ustąpisz im w czemkolwiek, tern sa­
mem wzmagasz ich siłę, i coraz większych domagają się
ustępstw. A przytem, ile im dodasz siły, tyle jej sobie uj­
mujesz. Z początku uległeś ty^lko wskutek upornej ich na­
tarczywości; ale w krótkim czasie do tego przyjdziesz, że
już i oprzeć się nie potrafisz, i ustępstwa twoje w nałóg się
zamienią. Nałóg, jako świadcz)'’o tern jeden wielki Święty,
który tego sam na sobie doznał, krępuje wolę nakształt
żelaznego łańcucha. O, jakiż to wstyd opłakany, gdy du­
sza chrześciańska sama siebie uczyni niewolnicą własnych
namiętności swoich! Ach! zaspakaja żądze swoje, ale czy
przez to zaspokoi sumienie? Cóż ci z tego przyjdzie, że
czynisz zadość twej namiętności, kiedy dusza w udręcze­
niu, i umysł miotany niepokojem, i serce zgryzotami nę­
kane? Utrapienie i ucisk, mówi Apostoł, na wszelką du­
szę człowieka, który złość popełnia.1) Bój się więc każdej
namiętności; widzisz do czego każda prowadzi.
Punkt II. Najgroźniejsza jest namiętność ukrywana,
ho może doprowadzić do najcięższych grzechów. W troja­
kim celu może człowiek ukrywać przed ludźmi i przed

) Rzym. 2. y.
166

samym sobą namiętności swoje: albo na to, aby zataił


grzech swój, albo na to, aby dalej grzeszył, albo wreszcie
na to, aby się w grzechu ubezpieczał.
Naprzód. Grzech jawny z samej natury swojej wzbu­
dza wstręt, nawet w tym kto go popełnił; bo zaraz sumie­
nie ukaże mu, że jest to niegodne pogwałcenie i porządku,
i rozumu, i tego zakonu sprawiedliwości, który zapisań}'
jest w sercu każdego człowieka. Jeźli zaś sam winowajca
taki, mimo woli swojej, czuć musi wstręt do własnego
grzechu swego, daleko bardziej jeszcze muszą się nim
brzydzić drudzy, gdy wyjdzie na jaw. Więc aby nie wy­
szedł na jaw, i nie sprowadził nań tego zawstydzenia
i obrzydzenia które mu się słusznie należy, ukrywa się
grzesznik z namiętnością swoją, i podszywa się pod płasz­
czyk cnoty. Któżby temu dał wiarę, że Judasz, gdy się tak
gorliwie ujmował za ubogimi, w istocie był tylko złodzie­
jem? Co ma wspólnego łakomstwo z miłosierdziem? A jed­
nak cóż innego, jedno łakomstwo mówiło z niego gdy wo­
łał: Na cóż ta utrata? alb otui em możono to drogo przedać,
i rozdać ubogim. *) Udany ten pozór cnoty jest tylko no­
wym grzechem, skoro człowiek na to go używa, aby nim
pokrył grzech. Zamaskowana taka zła żądza dwojaki ma
grzech w oczach Boga; niewątpliwie też Bóg podwójnie za
nią karać będzie: raz jako za złą żądzę, a powtóre jako za
obłudę.
Powtóre. Ukrywa grzesznik namiętność swoją na to,
aby dalej mógł grzeszyć. Złą żądzę, gdy wyjdzie na jaw,
sama już jawność wstydem czy bojaźnią powściąga, lub
przynajmniej krępuje. Lecz jeźli zdoła się ukryć, wtedy już

6 Mat. 2 6 . 8 , 9 .
167

niczem nie tamowana, swobodnie dogadzając sobie rozwi­


ja się i rośnie, i do wielkich może doprowadzić niegodzi-
wości. Tak i na wojnie nie wiele zaszkodzi twierdzy oblę­
żonej podkop nieprzyjacielski, jeźli załoga w porę go od­
kryje; ale gdy nieprzyjaciel zdoła się podkopać niespostrze-
żony, klęska nastąpi niechybna. Wspomnij na Faryzeu­
szów: pokrywali swą zazdrość i nienawiść do Pana Jezusa
pozorem udanej gorliwości o dobro ludu i zakon Mojże­
szowy; zaczem, pod tym obłudnym płaszczykiem swobo­
dnie mnożąc nieprawości swoje, doszli w końcu do naj­
większej i ostatecznej nieprawości, i Bogu śmierć zadali.
Potrzecie. Nakoniec, na to ukrywa grzesznik namię­
tności swoje, aby sam ich nie widząc, mógł się ubezpie­
czać w grzechu. Wszelkich więc używa wykrętów i wybie­
gów, dla ukrycia przed oczyma ludzkiemi niskich i nie­
cnych pożądliwości swoich. Jak gdyby, kryjąc się przed
ludźmi, mógł ukryć się od oka Twojego, o Boże, który wi­
dzisz wszystko, i lepiej niż sam człowiek wiesz, co się
ukrywa w najgłębszych skrytościach serca jego! Jak gdy­
by, oszukując ludzi, mógł także oszukać sprawiedliwość
Twoją, która żadnego grzechu nie zostawi bezkarnym!
Mało tego; gdy obłudne jego matactwa chybią skutku
swego, i nie zdołają zapobiedz temu, by grzech nie wy­
szedł na jaw, grzesznik taki bez wahania ucieknie się do
bezwstydnego kłamstwa, chcąc tym sposobem zagłuszyć
prawdę, której się ludzie domyślają.
Masz tego przykład na Judaszu. Gdy Zbawiciel na
ostatniej wieczerzy oznajmił uczniom swoim, iż jeden z nich
zdradzi Go, smutna ta przepowiednia przeraziła ich wszy­
stkich jakby grom. Bóg to mówi, tak myśli każdy w sercu
swojem, a więc to, co mówi, jest prawdą. Każdy drży osie-
168

bie, czy nie do niego odnoszą się słowa Pańskie; każdy


roztrząsa sumienie swoje, a nie śmie polegać na świadectwie
jego. Jeden tylko zdrajca, choć dobrze o tern wie, że do
niego Pan Jezus powiedział one słowa, choćby go te sło­
wa więcej niż drugich przerazić powinny, żadnego nie da­
je znaku trwogi, i bezczelnie jakby urągając Zbawicielowi,
z zimną krwią zapytuje Go: ja jest *)
Każda wogóle namiętność nieposkromiona nosi na sobie
tę dwojaką cechę obłudy i kłamstwa; ale jest szczególnie
jedna bardziej jeszcze bezwstydna od drugich, a zowie się
nieczystość. Kłamstwo, i matactwo, i krzywoprzysięztwo,
i świętokradztwo, idą w ślad za tą namiętnością. Choćby
był jawnie przekonany o grzech, jeszcze grzesznik taki po­
wie ci: Azażem ja jest? Nieraz dla skuteczniejszego, jak
sądzi, zamaskowania się, sprosna ta namiętność przybiera
pewną bezczelnie zuchwałą postawę; ale właśnie samą już
tą postawą się zdradza.
Gorżko ubolewaj nad spustoszeniem, jakie sprawił}’
w tobie namiętności twoje. Przyznaj, że z tego źródła wy­
płynęło mnóstwo niezliczone grzechów twoich, i żałuj nie-
rozumu twego, że zamiast to źródło zatamować, sam je
przeciwnie pogłębiłeś i rozszerzyłeś.
*

Sw. Ambroży, w świekrze Piotra świętego, złożonej


gorączką, widzi obraz duszy ludzkiej, upalonej żarem na­
miętności. Gorączką ,naszą powiada Dok
komstwo j est\ gorączką naszą, chuci
naszą, nieczystość; gorączką , ; gorączką
naszą, gniew. Jezus wszedł do domu chorej, i uzdrowił ją.
I ty możesz do domu duszy twojej przyjąć tego Boskiego

*) Mat. 26. 22.


169

Lekarza; proś Go więc, by okazał nad tobą moc i dobroć


swoją, i uzdrowił cię z duchownej gorączki twojej, aby
z uzdrowienia twego była chwała Jemu, a tobie zbawienie.

ROZMYŚLANIE XXV.

O py.%se9 k tó r a j e s t p o c z ą tk ie m
w sze lk ie g o g r z e c h u ').
I. Dla czego Bóg nienawidzi pychy, nad wszelkie inne grzechy.
II. Dla czego i my jej nienawidzić powinniśmy.

Wszelki grzech ma swój powód w jednem z tego


dwojga: albo człowiek grzeszy dla uniknienia jakiej przy­
krości, albo też dla osiągnienia spodziewanej z grzechu
przyjemności; więc czy w jednym czy w drugim razie,
grzesznik własną wolę swoją przenosi nad Boga, i stąd się
okazuje, że zawsze na dnie każdego grzechu jest pycha:
Nie będę słu żył.2) Stanowczo wypowiedz wojnę temu
grzechowi, bo nie masz nic bardziej obmierzłego nad py­
chę: Obmierzła jest pycha przed Bogiem i przed ludźm i3).
Punkt I. Dla czego Bóg nienawidzi pychy nad
wszelki inny grzech? Dla tego, powiada Św. Augustyn, że
żaden inny grzech nie sprzeciwia się Bogu tak wręcz i zu­
chwale, jak pycha; pycha chce Boga z tronu zrzucić, i tar­
ga się na samą nieśmiertelność Jego; do niej to w szcze­
gólności stosują się te słowa Św. Bernarda, że ile z niej*)

*) Syrach. lo. 15.


2) Jerem. 2. 20.
3) Syrach. lo. 7.
— 170

jest, Boga zatiaca; bo pycha, jest to zaprzeczenie wszel­


kich doskonałości natury Boskiej.
Człowiek, opanowany tą namiętnością, już nie po­
czytuje Boga za Boga, to jest, za Tego, który jest pierw­
szym i ostatnim, początkiem i końcem; *) nie poczytuje
Boga za tego najwyższego Pana wszystkich rzeczy, który
sam mówi o sobie: Moje jest wszystko 2). Bo pomyśl tylko:
Człowiek pyszny chełpi się z rzeczywistych czy urojonych
zalet swoich, jak gdyby je miał z siebie samego; na próż­
no mówi mu Paweł Św.: Co masz, czegoś nie wziął? A je ź-
liżeś wziął, przeczże się chlubisz, jakobyś nie wziął? 3)
A zatem człowiek taki nie poczytuje Boga za to, czem jest
z konieczności Boskiej natury swojej, za najwyższe i jedy­
ne źródło, z którego płynie wszelkie dobro. Człowiek py­
szny, nie tylko że nie odnosi do Boga i do chwały Bożej
wszystkich słów i uczynków swoich, ale przeciwnie wszy­
stko odnosi do własnej chwały swojej, i sam tylko chce
być chwalonym. A zatem człowiek taki nie poczytuje Boga
za to, czem również jest z konieczności Boskiej natury
swojej, za koniec ostateczny, do którego wszystko zmie­
rzać powinno: Wszystko na chwałę Bożą czyńcie 4). Czło­
wiek pyszny chce być niezależnym, i za własność sobie
przypisuje te rzeczy, których Bóg ustanowił go tylko sza­
farzem. A zatem człowiek taki nie poczytuje Boga za to,
czem podobnież jest z konieczności Boskiej natury swojej,
za najwyższego Władcę, i Pana nad panującymi, do któ­
rego należą wszystkie rzeczy.
3) Objaw. i. 17.
Ps. 49. 10.
3) I. Kor. 4. 7.
4) Tamże, lo. 3 i.
Tak więc w pysze jest i bezbożność, i bałwochwal­
stwo: bezbożność, bo człowiek pyszny strąca Boga z kró­
lewskiego majestatu Jego; bałwochwalstwo, bo sam na
tron Boski się wdziera, i zająć chce w oczach ludzi miejsce
Bogu należne, i do siebie zagarnąć tę cześć najwyższą i mi­
łość, której Bóg sam jest godzien. Czy rozumiesz teraz dla
czego Bóg nienawidzi pychy, nad wszelki inny grzech,
i wiecznym jest a nieubłaganym pychy nieprzyjacielem ?
Punkt II. Dlaczego i my pychy nienawidzieó po­
winniśmy. Dlatego, że nas pozbawia łask Boskich; dlate­
go, że nam zasługi nasze wydziera; dla tego, że w ni­
wecz obraca wszelką cnotę; dla tego, że ciężkie karanie
na nas sprowadza... O, zaprawdę, straszny to tyran, py­
cha! i biada temu kto się w niewolę jej dostanie.
Naprzód. Pycha pozbawia łask Boskich. Zwyczaj­
nym łaski kanałem jest modlitwa. Bóg jest bogaty, ale dla
tych którzy Go wzywają 1). Człowiek zaś pyszny modli
się mało, i modli się źle; a zatem niepodobna, by miał hojny
udział w darach Bożych. Modli się mało, bo nie czuje po­
trzeby modlitwy. O cóżby prosił, kiedy wszystek zajęty
sobą samym, nadyma się urojoną doskonałością zalet swo­
ich? A potem, modlić się, to znaczy wyznać nędzę swoją,
i uznać swą zależność, i niemoc, i nicość przed Bogiem,
jednem słowem, upokorzj’ć się: a wszystko to rzeczy wręcz
przeciwne skłonnościom i usposobieniu człowieka pyszne­
go. Modli się źle, bo do dobrej modlitwy potrzebnem jest
nieodzownie skupienie ducha; a jakiż sposób skupić się
w duchu, kiedy dusza nie jest spokojna? Spokój zaś w ser-

*j Deuteron. 32 . 40, 41.


cu pysznem, to takie same niepodobieństwo, jak cisza pod­
czas burzy. Moralne to niepodobieństwo, by człowiek mógł
rozmawiać z Bogiem na modlitwie, dopóki zostaje pod
władzą tej najburzliwszej ze wszystkich namiętności; tego
dowodzić nie potrzeba; niestety! nie masz podobno czło­
wieka, któryby nie wiedział o tern z własnego doświad­
czenia.
Powtóre. Z pychy utrata zasług. Pycha jest jako
on robak, który podcina i niszczy roślinę w samym korze­
niu. Jakiż może człowiek odnieść owoc z uczynków swo-
w

ich, chociażby w sobie najlepszych, jeźli pycha była do


nich pobudką? Faryzeusze długie odprawiali modlitwy,
pościli surowo, i z przesadzoną nawet ścisłością wypełniali
wszystkie przepisy zakonu; a jednak Pan Jezus straszli-
wem ich obarcza przekleństwem. Widzisz z tego przykła­
du, że pycha nie należy bynajmiej do rzędu onych namię­
tności miękich, którym wstrętna jest praca; przeciwmie,
pycha pobudza do działania. Może uchodzisz za wzór
czynnej prac}7 i gorliwości, i chwalą cię ludzie, że wiele
robisz dobrego... Lecz ach! gdy się ukażesz przed trybu­
nałem Bożym, ile to wów7czas z tych uczynków, które ci
przynoszą chwrałę u ludzi, będzie odrzuconych, jako nie-
pożyteczne, albo może i przytoczonych przeciwko tobie
na świadectwa, jako złe, dla tego, że pycha zaraziła je ja­
dem swoim! Z w7ielkiem, dajmy na to, pracujesz poświęce­
niem siebie: ubogich wspierasz, chorych nawiedzasz, ma­
luczkich nauczasz, do różnych należysz pobożnych bractw
i towarzystw; ludzie się dziwią i mówią: Jakież to życie
pracowite i pożyteczne wiedzie ten człowiek! Ach, a Bóg
może w tern życiu twojem widzi tylko dni próżne! i jeźli
się wewnątrz nie odmienisz, spadnie jeszcze na ciebie ten
straszny wyrok: Nieużytecznego sługę wrzućcie do ciem­
ności zewnętrznej! ') Cóż warta wszystka praca twoja,
choćbyś się poświęcał jak Apostoł, jeźli cię za nią spotka
potępienie wieczne?
Potrzecie. Pycha jest ruiną wszelkiej cnoty. Funda­
mentem cnoty jest wiara; lecz wiara sama opiera się na
pokorze. Duch wyniosły nie potrafi uszanować świętej cie­
mności tajemnic Bożych, i jako mówił jeden filozof nawró­
cony*2), między pychą a wiarą jest przedział nieskończony.
To przynajmniej rzecz pewna, że bez pokory nigdy nie bę­
dziesz miał onej wiary żywej, ani onego daru zrozumienia
rzeczy wiecznych, które już w tern życiu daje duszom po­
bożnym szczęśliwość prawdziwą; albowiem Bóg zakrywa
* • * i • t « « * «
tajemnice swoje przed pysznemi, a objawia je ma­
luczkim 3).
Żadna cnota nie może się ostać tam gdzie jest py­
cha: ani cierpliwość, ani cichość, ani ona miłość braterska,
która nie szuka co swego jest, ale raczej troszczy się o po­
żytek bliźniego, i woli raczej ustąpić, niż z naruszeniem
pokoju i zgody odnieść zwycięztwo... Człowiek pyszny
kocha tylko siebie samego; i dla tego, jako miłość łą­
czy serca, tak przeciwnie pycha rozdwaja: Między p y­
sznymi zawsze są siuary 4), mówi Duch Święty. Sama na­
wet czystość nie ma straszniejszego nieprzyjaciela nad py­
chę; bo za pychą ducha idzie prawie zawsze pycha ciała,
i jako powiada Św. Jan Złotousty, żądza próżnej chwały
jest ogniskiem, u którego zapalają się wszelkie złe żądze.
ł) Mat. 2ó. 3o.
2) La Harpe.
3) Mat. n . 25.
*) Przyp. 13. lo.
174

Pocziuarte. Pycha ściąga na grzesznika karanie


i chłosty. Bóg nie może nie karać tego kto przywłaszcza
sobie chwałę Jego, o której sam powiedział, iż jej nie da
inszemu *)• Dla tego, jako mówi Apostoł, sprzeciwia się
pysznym 2). „Zważ dobrze te słowa**, mówi Św. Jan Zło-
tousty: „nie powiada Apostoł, by Bóg pysznych pozba­
wiał tylko łaski i pomocy swój ej; ale mówi że się im sprze­
ciwia, to jest, jakoby czoło im stawia, i silę siłą odpiera1'.
*

Lecz, dodaje tenże Sw\ Doktor, czyż to człowiek wynio­


sły w istocie tak jest mocny, żeby Bóg dla zwalczenia go
miał potrzebować aż żywioły poruszać i piorun)’ swoje
wypuszczać ? Przeciwmie, nie masz istoty słabszej nad
człowieka pysznego; sam pędzi oślep na zgubę, i rozbije
się o pierwszą skałę którą spotka na drodze. Sam sobie
jest katem, powiada Św\ Bernard; sama już ta wygórowa­
na jego drażliwość w rzeczy honoru i sławy, i ta nieuko-
jona żądza odznaczenia się, a przytem przeszkód)' jakie
miłość własna drugich stawia jego miłości własnej, i to, że
co chwila nieprzewidziane jakie zdarzenie pokrzyżuje mu
jego rachuby i plany..., wszystko to razem nieustanne na
każdy dzień męki mu sprawaije. Wszystkoby oddał za to,
żeby go wszyscy chwalili, żeby nikt o nim źle nie trzymał,
żeby miał znaczenie u wszystkich... Lecz czy osiągnął to
czego tak gorąco pragnie ? czy przynajmniej kiedyś osią­
gnie ? Cóż dziwnego, że W' takiej niepewności ciągle albo
próżny żal go nęka, albo bojaźń dręczy ? A iż takie jest
postanowienie Boże, że przez co kto grzeszy, przez to ka-
ran bywa: 3) zatem i pyszny, im chciwiej pragnie chwał)’,

J) Iza. 42. 8.
~) I. Piotr. 5 . 5.
3) Mądr. 11. 17.
175

tem dotkliwsze znajduje upokorzenia: Gdzie będzie pycha,


łam będzie i hańba ‘), mówi Mędrzec; i tak już za życia
spełnia się na nim ten wyrok Boży, iż kto się wywyższa,
będzie poniżon. Znajdzie się na drodze tego drugiego Ama-
na drugi Mardocheusz, i tryumf jego w rozpacz mu za­
mieni.
Wszakże w tych chłostach doczesnych więcej jesz­
cze jest miłosierdzia, niż sprawiedliwości. Straszniejsza
kara czeka pysznego w dzień sądu ostatecznego! kiedy go
przygniecie na wieki brzemię pomsty Boskiej: Dzień Pa­
na zastępów na każdego pysznego, i zniżon będzie 2).
Grzech pychy, powiada Sw. Grzegorz, jest jawnym znakiem
odrzucenia wiecznego. Roztrząśnij dobrze sumienie twoje,
żałuj za wszystkie w tym względzie winy twoje, a sprze­
ciwiaj się już mężnie i wytrwale tej nieszczęsnej skłonno­
ści do pychy; tem bardziej, że musisz z nią walczyć aż do
śmierci, bo z człowiekiem się rodzi, i z człowiekiem tylko
umiera.

ROZMYŚLANIE XXVI.

O pysze. — Ciąg d a ls z y .
I. Jako każdy człowiek narażony jest na pokusę pychy.
II. W jaki sposób walczyć z nią powinien.

Punkt I. Każdy czlotoiek jest narażony na poku­


sę pychy.

h Przyp. u . 2.
Iza 2. 12.
176

Naprzód. Pycha, jest to jeden z tych grzechów,


w których każdy człowiek poczęty jest, jako mówi Psal­
mista: W grzechach poczęła mię matka moja 1). Od pier­
wszej chwili naszego przyjścia na świat nosimy w sobie
zaród pychy; jest to więc grzech nie tylko pospolity, ale
nawet jakoby powszechny. Kto nie doświadcza w sobie
poruszeń pychy, w tym snąć stary człowiek już umarł.
Powtóre. Pycha zręczniej niż jakibądź inny grzech
umie się ukryć, umie nawet nadać sobie pewien pozór cno­
ty. Jeźli chcesz się upewnić, czy grzech ten w tobie nie
panuje, roztrząśnij pilnie serce twoje, i obacz jakie są po­
budki zamiarów i czynów twoich. Że masz pewien spokój,
i umiesz panować nad sobą, póki nikt tobie nie uchybi, to
jeszcze nie dowodzi byś był pokornym. Milczeć i spokoj­
nie przyjąć jaką zelżywość, i to jeszcze nie jest niezawod­
nym znakiem pokory. Bo jeźli dla tego znosisz cierpliwie
tę zelżywość, że widzisz iż obrona niebezpieczna, albo że
broniąc się, nie tylko się nie uchylisz od tej przykrości, ale
jeszcze na większą się narazisz; jeźli milczysz przez dumę,
gardząc tym który tobie ubliża: rzecz widoczna, że ona
spokojność twoja jest tylko roztropnością pychy twojej,
i milczenie twoje niczem innem, jedno rachubą twej miło­
ści własnej.
Potrzecie. Namiętność ta z każdej rzeczy ciągnie dla
siebie pożywienie, i często to właśnie co innym namiętno­
ściom siły ujmuje, pysze raczej sił dodaje. Umartwieniem
poskromisz chuci zmysłowe; jałmużną ugasisz łakom­
stwo; stateczną pracą zwyciężysz lenistwo; ale miej się na
baczności, bo wszystkie te zwycięztwa twoje mogą się*

h Ps. 5o. 4.
177

obrócić na korzyść pychy. Pycha nawet zwalczona, jeszcze


jest niebezpieczną. Odniesiesz jakie nad nią zwycięztwo,
aż oto sama przyjdzie pochwalić męztwo twoje, i może tym
podstępem wydrze ci owoc twego zwycięztwra.
Poczwarte. Pycha szczególnie w to mierzy, co jest
wyższego w porządku łaski i świętości. Na samym po­
czątku pokazała co umie, kiedy Aniołów z nieba strąciła;
zawsze to najulubieńsza jej robota, święte dusze jadem
swoim zarazić. Imeś jest bogatszy, tern chciwiej złupić cię
pragnie. Im wyżej postąpisz w cnocie, powiada Św. Euche-
ryusz, tern pilniej strzeż się próżnej cłwvały. Pokusa próż-
9

ności wszędy czyha na Świętych; czy to na puszczy, czy


na modlitwie, czy w postach, czy w samych nawet prze­
ciwko próżności naukach swoich, wszędy ją mają jakby
dodaną do boku swego.
Dla tego to Pan Jezus z taką usilnością uzbrajał
uczniów sw'oich przeciwko tej groźnej namiętności. Na­
przód sam umywa nogi ich, a potem naucza ich, jako
uczeń i sługa nie jest nad mistrza swego; jako Syn
człowieczy, choć jest Panem najwyższym, nie przyszedł
aby Mu służono, ale aby służył. Uczy ich, aby nie
czynili jako Faryzeusze, którzy kochają się w pierw­
szych miejscach i oznakach czci: Ale wy, mówi, nie
zówcie się Rabbi *). Tak jeszcze, gdy uczniowie wracają
doń z pracy na którą ich był posłał, i pełni zadowolnie-
nia z siebie i radości, opowiadają Mu, jak wielkie rze­
czy uczynili: Wrócili się z weselem, mówiąc: i czartowiec
się nam poddają w Imię Ttroje, Pan Jezus to jedno tylko
ma na myśli, by ich uchronił od jadu próżnej chwały.

b Mat. 23. 8.
Rozmyślania. T. I. 12
178

Z tego się nie weselcie, powiada im; a że pierwszego tego


ostrzeżenia może jeszcze me dosyć, więc w jeszcze silniej­
szych wyrazach je ponawia, i straszliwym je stwierdza po­
równaniem: Widziałem, mówi, szatana jako błyskawicę
z nieba spadającego l). Jakoby mówił: „O uczniowie! wy
się wreselicie z tryumfów waszych, ale ja drżę o was, bo
widzę, czem tentiyumf wam grozi'1. I znowu gdy ucznio­
wie spór wiodą między sobą, i zapytują Go, który z nich
pierwsze otrzyma miejsce wr królestwie Jego, Pan Jezus
odpowiada im na to wyrokiem, w obec którego wrszelka
pycha musi albo ugiąć się, albo zginąć na wieki: Jeżli kto
chce być pierwszym, mówi, będzie ze wszech ostatecznym,
i sługą wszystkich *2). Nakoniec, chcąc im ukazać jakoby
dotykalnie, co mają rozumieć przez ono stanie się malucz­
kim, na którem jedynie, według nauki Jego, zasadza się
prawdziwa wielkość duszy chrześciańskiej, przywołuje do
siebie dzieciątko, i stawia je w pośrodku ich, i mówi: Za-
■f • ^ ł • » / » » • •
prawdę powiadam wam, jezh się me naicrocicie, i nie
staniecie się jako dziatki, nie tvnidzie.de do królestwa
niebieskiego 3).
Punkt II. W jaki sposób walczyć z pychą. Przeciw­
ko ciemności nie masz innej broni, jedno światłość, ani
przeciwko kłamstwru innej broni, jedno prawTda. Pycha, po­
r

wiada Sw. Augustyn, jest fałszywym przypisywaniem so­


bie wielkości; jest to grzech, wszystek oparty na kłam­
stwie. Pycha podobną sprawuje nadętość na duchu, jaką
wodna puchlina sprawruje na ciele, i jako opuchłość daje

*) Luk. lo. 18.


*) Mar. 9. 84.
3) Mat. 18. 3.
179

ciału pozor dobrej tuszy, a jednak jest niezawodną oznaką


choroby, tak podobnież nadętość ona udaje wielkość duszy,
ale w istocie jest znakiem duszy nizkiej i próżnej. Nie ina­
czej więc uleczysz się z pychy, jedno gdy odrzucisz błąd,
a poddasz się prawdzie. Skoro nauczysz prawdą się rzą­
dzić we wszystkich myślach i uczuciach twoich, próżność
już nie będzie mogła panować nad tobą.
Człowiek uczy się pokory, powiada Św. Augustyn,
z poznania Stworzyciela swego, i z poznania utworzenia
stuego. Poznaj dobrze nieskończoną doskonałość Boga i nę­
dzę natury twojej, a sama sprawiedliwość zniewoli cię do
uczczenia Boga, bo Jemu się wszelka cześć należy, a wzgar­
dzenia sam}rm sobą, boś tylko wzgardy godzien. Wówczas
powiesz z królem Dawidem: Nie nam, Panie, nie nam.
ale Imieniowi Twemu daj chwałę 1). Rozważaj pilnie ta­
jemnicę nicestwa twego: przypatrz się ciału twemu, jako
pełne niemocy, i jako niezadługo rozpadnie się w grobie;
przypatrz się rozumowi twemu, jakie w nim ciemności,
i wyobraźni twojej, jakie meukrocone jej marzenia i wy­
• 1 / * i t • p 1 * • « • i • »

skoki, i woli twojej, ile w niej złych skłonności, i jaka


ułomność... Zapytaj zwłaszcza sumienia twego: a jeźli ci
ono wyrzuca grzech śmiertelny, choćbyś jeden tylko w ca-
łem życiu twem popełnił, nie trudno ci już być powinno
zawstydzić pychę twoją.
Cóżeś uczynił, dopuszczając się ciężkiego grzechu?
Poniżyłeś siebie niżej najniższych stworzeń. Sam siebie
uczyniłeś nieszczęsnym wygnańcem z ojczyzny niebie­
skiej, skazanym na hańbę i mękę bez końca; buntownikiem
i zdrajcą przeciwko Boskiemu Mistrzowi, któremu byłeś uro-

b Ps. 113. 9-
180

czyście wiarę poprzysiągł; synem niewdzięcznym i wy­


rodnym najlepszego Ojca, katem Jezusa Chrystusa, boś
Go ukrzyżował w sercu twojem... Ach! jakaż ci się nale­
ży wzgarda, choćbyś w istocie raz tylko przestąpił przy­
kazanie Boskie! A cóż dopiero, jeźliś często powtórzył ten
wielki grzech ? Lecz przypuśćmy, żeś jeszcze nigdy nie
zgrzeszył, że jeszcze w pierwszym blasku swoim jaśnieje
w tobie przed Bogiem ta niewinność, którą otrzymałeś na
Chrzcie; cóż ztąd, kiedy możesz jeszcze dopuścić się grze­
chu, i postradać życie duszy twojej; i może śmierć porwać
cię w tym grzechu na sąd Boży, a wtedy usłyszałbyś wy­
rok potępienia, i miałbyś na wieki mieszkanie w piekle?..
A ile potrzeba czasu na to, abyś nagromadź ił na głowę two­
ją wszystkie te nieszczęścia? Ach! dosyć jednej chwili!..
Kto mniema żeby stał, niech patrzy aby nie padł 1).
Lecz skuteczniej jeszcze, niż to poznanie własnej nę­
dzy naszej, działa na umysł i na serce, i do zwalczenia tej
naszej nieszczęsnej skłonności do pychy dopomaga rozmy­
ślanie o zelżywościach Jezusa Chrystusa; z jednej strony
poniżenia te, którym Zbawiciel poddał się dla zgładzenia
grzechów naszych, najlepiej nam dowodzą, jak słuszną
i zasłużoną jest wszelka wzgarda, na jaką możemy być
wystawieni; a z drugiej strony uczą nas przyjmować wszel­
ką wzgardę jako łaskę, której Bóg nam użycza, abyśmy
się stali podobniejszymi Najmilszemu Synowi Jego; i tać
jest droga do prawdziwej pokory, to jest do pokory serca:
Uczcie się odemnie żem jest cichy i pokornego serca 2).
Nakoniec, i to już będzie tobie lekarstwem na pychę

') I. Kor. 10. 12.


a) Mat. 11. 29.
181

twoją, jeźli dobrze zrozumiesz, do jakiego stopnia pycha


jest niedorzeczną. Boć doprawdy, trzeba być wyzutym
z rozumu, aby się unosić pychą, widząc w sobie takie nę­
dze, które poniżają człowieka aż do nicestwa, i niżej jesz­
cze, bo przynajmniej w nicestwie nie ma grzechu! To jed­
no, że tak nędznym będąc, tak jesteś pyszny, więcej po-
winnoby cię upokorzyć, niż wszelkie inne do pokory po­
budki.
Jednakże, jeźlibyś sądził że potrafisz samem tylko
zastanowieniem się nad sobą wyleczyć siebie z tego grzesz­
nego nierozumu, byłoby to znowu dowodem wielkiej w to­
bie pychy. Uleczenia tego masz się spodziewać tylko od
Boga samego; Bóg sam mocen jest tak cię oświecić, iżbyś
jasno poznał i wielkość Jego, i nizkość twoją; a i tego na­
wet, że z łaski Boga uznasz siebie godnym wszelkiej wzgar­
dy, jeszcze nie dosyć; jeszcze do zupełnego uzdrowienia
twego potrzeba by Bóg sam, jako sam mocen jest to uczy­
nić, stłumił w tobie albo sprostował przyrodzoną i niepo*
żytą skłonność serca twego, nawet przy jasnem poznaniu
własnej niegodności, pragnącego uczczenia od ludzi.
Na pychę, powiada Św. Jan Złotousty, nie masz innego
lekarstwa, jedno modlitwa.
182

ROZMYŚLANIE XXVII.

O ła k o m s tw ie 9 c z y li o p r z y w ią z a n iu do
p ie n ię d z y .—Jfakie s k u tk i s p r a w u je ta n a -
rn iętn o ść.—P r z y k ł a d n a •W udaszu.
I. Łakomstwo zaślepia.
II. Łakomstwo zatwardza i usposabia do wszelkich grzechów!
III. Łakomstwo wiedzie do śmierci bez pokuty, i do potępie­
nia wiecznego.

Punkt I. Przywiązanie do pieniędzy zaślepia. Z ka­


żdej namiętności, koniecznem następstwem, zaślepienie się
rodzi; ale nad wszelkie inne namiętności, łakomstwo naj­
pewniej ten skutek opłakany za sobą pociąga. Któż lepiej
niż Judasz mógł i powinien był wiedzieć o tern, że boga­
ctwa są niczem, a dobrowolne ubóstwo cnotą doskonałą?
Wszak słyszał czego nauczał Pan Jezus o potrzebie wy­
rzeczenia się dóbr ziemskich *); słyszał, jako straszną pokutę
zapowiadał bogaczom 2); słyszał, jako posyłając Aposto­
łów swoich na opowiadanie Ewangelii, najmocniej zalecał
im wszystkim, a więc i jemu, aby nic z sobą nie brali w dro­
gę 3). Sam także doznał, zarówno z drugimi, jak hojnie Bóg
błogosławi tym, którzy wszystką ufność swoją położą w Opa­
trzności Jego 4). I wówczas także, kiedy szemraniem swo-
jem przeciw Magdalenie 5) jawnie się zdradził z namiętno­

h Mat. 5. 3.
*) Łuk. 6. 24. 18. 24.
3) Mar. 6. 8.
*) Łuk. 10. 18.
&) Mat. 26. 8.
183

ścią swoją, usłyszał uroczyste słowa, jakiemi Boski Mistrz


chwalił pobożną hojność tej niewiasty, i przepowiadał,
iż ten jej uczynek będzie głoszony po wszystkim świecie
na pochwałę jej *).
Lecz więcej jeszcze niż wszystkie te nauki, mógł
przekonać Judasza przykład Zbawiciela. Wierzył że Jezus
jest Bogiem, i tyle miał przed oczyma Bóstwa Jego dowo-
*

dów. Niepodobna by nie rozumiał, że wszelkiej wzgardy


musi być godnem to, czem gardzi Bóg, i przeciwnie, go-
dnem najwyższego szacunku to, co sam Bóg szacuje. Wi­
dział na własne oczy, i patrzał na to, jako On, Stwo­
rzyciel świata, nie tylko żadnej nie posiadał własności, ale
i posiadać nie chciał. A przecie, tyle mając światła, nie­
szczęsny Apostoł nie widzi! Tak mu przywiązanie do pie­
niędzy rozum odbiera, że nawet tej nędznej korzyści, któ­
rej w łakomstwie swojem pożądał, w takiej mierze, jakby
mógł, wytargować sobie nie umie, i skorzystać z tak do­
brej zręczności sutszego obłowienia się: boć wiedząc z ja­
ką zawziętością książęta synagogi czyhają na zgubę Pana
Jezusa, i pragną dostać Go w ręce swoje, śmiało mógł na zdra­
dę swoją daleko wyższą cenę położyć, a oniby mu ochotnie
i najwyższą zapłacili cenę. A on tymczasem zdaje się na
łaskę ich: Co mi chcecie dać? 1 zgadza się za trzydzieści
srebrników, choć w świeżej jeszcze pamięci miał i żałował
straconych trzysta: Mógł się ten olejek przedać drożej niż
za trzysta groszy! -)
/

O jakież to szaleństwo! woła tu Sw. Jan Złotousty,


jakież to potworne zaślepienie! Lecz czy nie jest to rzecz

*) Tamże, l 3 .
Mar. l 5 . 5.
184

niepojęta, by podobne zaślepienie i szaleństwo mogło się


znaleźć w duszy chrześciańskiej, karmionej od dzieciństwa
nauką tej Ewangelii, która tak surowo zabrania przywiąza­
nia do rzeczy doczesnych, i tak usilnie zaleca nie troszczyć
się o dzień jutrzejszy, i pogańską to troską nazywa ? ') Czyż
chrześcianin nie ma przed oczyma tegoż przykładu Zbawi­
ciela, na który patrzał Judasz? czy nad to nie odstrasza go
przerażający przykład zaślepienia i nieszczęsnego końca sa-
megoż Judasza? A przecie, któż zliczy wszystkie te spusto­
szenia, jakie żądza pieniędzy sprawiła i sprawia w duszach
chrześciańskich, od początku Kościoła aż dotąd! tern bardziej
że tyle jest rozmaitych rodzajów łakomstwa! Mnóstwo jest
rozmaitych, nieraz pięknych na oko pozorów, pod które się
podszywa ta brzydka namiętność. Cóż to złego, powiada
niejeden, że zbieram pieniądze? Nie zbieram dla siebie;
mam w tern swoje zamiary: zapiszę to wszystko na uczyn­
ki miłosierne, na pobożne fundacye... Słowem, tyle pięknych
rzeczy zrobi, jak tylko będzie miał pieniądze! A tymczasem
ubodzy głód cierpią, i dobrze myślący ze smutkiem patrzą
na zgorszenie, i życie upływa bez dobrych uczynków!
Bój się więc i chroń się tej namiętności, która nawet
Apostoła, pod samem okiem Pana Jezusa, w zdrajcę prze­
mieniła, i każdą duszę, skoro ją opanuje, w ciemności za­
ślepienia pogrąża!
Punkt II. Przywiązanie do pieniędzy zatwardza,
i usposabia do wszelkieyo grzechu. Judasz, skoro go owła­
dnął duch łakomstwa, staje się nieczułym na wszystko,
i tylko do pieniędzy ma serce! Zbawiciel na wszelki spo­
sób usiłuje go przerazić i zmiękczyć, ale napróżno. Zapo­

Mat. 6 . 3 2 .
185

wiada uczniom bliską śmierć swoją, i jako jeden z nich zdra­


dzi Go: ale Judasz, wśród głębokiego smutku drugich, tą
zapowiedzią Pańską przerażonych, sam obojętnie słucha
mowy Zbawiciela. Pan Jezus uniża się aż do stóp uczniów
swoich, i nogi im chce umywać; ale gdy Piotr, nie mogąc
przenieść na sobie takiego upokorzenia Boskiego Mistrza,
woła z oburzeniem: Ty mnie umywasz, nogi ? *) Judasz
nic się nie wzbrania, i najspokojniej podaje swą nogę klę­
czącemu przed nim Zbawicielowi. W ogrójcu zwłaszcza
cudowne rzeczy dzieją się w oczach jego: w oczach jego,
wszystka rota zbrojnych pada na ziemię od jednego słowa
Zbawiciela; Zbawiciel cudownie leczy w jednej chwili ranę
zadaną przez Piotra słudze arcykapłańskiemu; a nad to
wszystko, patrzy na tę cichość niewypowiedzianą, z jaką
Pan Jezus sam schyla się do niego, i przyjmuje zdradziec­
ki jego pocałunek, i w tej chwili jeszcze go przyjacielem
nazywa!.. Ale i to go nie wzrusza. Wszystkich sposobów
użył Jezus dla upamiętania go: i nauk, i wyrzutów, i gróźb,
i łez, i najtkliwszych oznak miłości, i najczulszych a deli­
katnych, jakby od niechcenia, napomknień i przestróg, lecz
wszystko ną próżno, wszystko się obija bez skutku o tę
duszę znikczemniałą; łakomstwo wyzuło Judasza z wszel­
kiego uczucia ludzkości, i popycha go do czarnej święto-
kradzkiej zbrodni: Co mi chcecie dać, a ja Go tvam wy­
dam? *2) Tak więc Bóg oddany na łup sprośnego zysku!
Stworzyciel wszystkiego świata wystawiony na sprzedaż!
Boć prawdziwy tu odbywa się targ: Jezus bluźnierczo za­
mieniony w towar—trzydzieści srebrników, to cena; Ju­

*) Jan. 1 3 . ó.
2) I. Tymot. 6. lo.
186

dasz, to handlarz; przełożeni ludu, kupujący, a Bóg sprze­


dany!.. Potem jeszcze przyjdą niegodna Komunia, i roz­
pacz, i dopełnią tej zgrozy!
Zadrżyj, duszo wierna, jeźli spostrzeżesz w sobie naj­
mniejszy zaród tej przeklętej namiętności! Jćźli jej nie wy­
tępisz od razu w sercu twojem, wszystko złe, jakoby z ko­
rzenia, z niej wyrośnie: albowiem, korzeń wszego złego
jest chciwość, mówi Duch Święty. Namiętność ta wygasi
w tobie wszelkie uczucia uczciwe. Już ani miłość Boga,
ani religia, ani ludzkość, ani nawet sam wstyd oka ludz­
kiego i przyzwoitość, wstrzymać cię nie zdołają. Wszystko
oddasz na ofiarę temu bożyszczu twemu:l) i rodziców,
i przyjaciół, i sumienie, i spokój. Nadłakomego, mówi Mę­
drzec, nic nie masz gorszego... Nic nie jest złośliwszego
jako miłować pieniądze; ho ten i duszę swą ma przedajną,
gdyż w żywocie swoim wyrzucił wnętrzności swoje!2)
Punkt III. Przywiązanie do pieniędzy tuiedzie do
śmierci bez pokuty. Nizka ta namiętność niezaprzeczenie
nosi na sobie piętno przywiązanego do niej przeklęctwa.
Którzy chcą bogatymi być, powiada Św. Paweł, wpadają
iv pokuszenie i w sidło dyabelskie, i wiele pożądliwości
niepożytecznych i szkodliwych, które pogrążają ludzi na
zatracenie i zginienie3). Trudno bardzo by człowiek ła­
komy, raz oddawszy serce swoje pieniądzom, kiedybądź
jeszcze szczerze zwTrócił je Bogu! Sprawiedliwo to kara
Boska, powiada Św. Prosper, że kto nie chce sprzeciwić
się łakomstwu, nim do serca jego wnidzie, potem gdy wni-

J) Ezef. 5 . 5.
2) Syrach. lo. 9, 10.
3) I. Tymot. 6. 9.
187

dzie, już mu się sprzeciwić nie potrafi. Inne namiętności


słabną z wiekiem; ta przeciwnie się wzmacnia. Weź sobie
naukę z Judasza. Skały Kalwaryjskie pękają, a jego serce
pozostaje twarde. I co jeszcze straszniejsza, nieszczęsny
ten trwa w zatwardziałości, pomimo niejakiego, zdawałoby
się, upamiętania; mimo takich nawet oznak wewnętrznej
odmiany, jakie zwykle najlepszą dają otuchę o nawróceniu
- • • # *
grzesznika. Żałuje: Żalem zjęty; wyznaje grzech swój:
Zgrzeszyłem, wydając krew sprawiedliwą; naprawia, zda­
wałoby się, wedle możności krzywdę wyrządzoną: Odniósł
trzydzieści srebrnych przedniejszym kapłanom J); a jednak
umiera bez pokuty.
Dawaj chętnie jałmużnę, i duchowną, i cielesną: to
czyniąc, zgromadzisz sobie wielki skarb w niebie. Bój się
bardzo zbiorów, które z pozoru mogą się wydawać roztro-
pnem oglądaniem się na przyszłe potrzeby, ale w rzeczy
samej są raczej sidłem, które zastawia na ciebie nieprzyja­
ciel zbawienia. Módl się więc z Psalmistą: Nakłoń, Panie,
serce moje ku świadectioom Twoim, a nie ku łakomstiuu2).

ROZMYŚLANIE XXVIII.
O p r z y w ią z a n iu d o u ciech ś w ia to w y c h .—
S i a d a w am , k t ó r z y się t e r a z śm ie je c ie 3).
Co znaczą te groźne słowa? i kiedy są niezaprzecze-
nie uciechy godziwe, czemuż więc Zbawiciel potępia tak

') Mat. 2?. 3, 4.


*) Ps. 118. 36.
3) Łuk. 6. 25.
188

bezwarunkowo wszelkie uciechy tego świata? Snąć dla


tego, że uciechy te, choćby same przez się nie grzeszne,
tak przecie jak im się oddają ludzie światowi, prawie za­
wsze są ze szkodą dla duszy, lubo tej szkody, co jeszcze
gorsza, ci właśnie którzy się na nią narażają, najczęściej
widzieć i przyznać nie chcą.
I. Uciechy światowe rzadko kiedy są bez grzechu.
II. Jeszcze rzadszy ten, ktoby widział w nich grzech.

Punkt I. Uciechy światowe rzadko są bez grzechu.


Nie dla tego, jak już mówiliśmy, żeby zawsze były grze­
szne same przez się, ale że najczęściej ludzie używają ich
w sposób grzeszny, i grzeszną do nich mvodzą się skłon­
nością. Pełno jest ludzi, poczytujących siebie za cnotli­
wych, i rzekomo nawet pobożnych, którzy przytem jednak
oddają się bez skrupułu zabawrom światowym, i zmysło­
wej ponęcie wykwintnych uczt, i zebrań, i tańców... Uchy­
lenie się, o ile to być może, od wszelkiego umartwienia
i cierpienia, użycie wszelkiej, jaka się nadarz}'', przyjemno­
ści: ten jest, rzec można, główny cel życia ich, i troska ich
najprzedniejsza. Wszystka zatem myśl i serce ich zatopio­
ne w' tej, jak ją zowie Św. Bernard, umiejętności ciała. Po­
wiedz sam, czy taka żądza uciech może się zwa.6 godziwą?
czy nie jest grzechem ?
Naprzód. Jest to naprzód żądza niska i niegodna
stworzenia rozumnego. Dusza twoja z nieba pochodzi,
i dla nieba stworzona jest, i z natury swrojej dąży do nieba.
Zatapiając ją w zabawach i przyjemnościach tego świata,
tłumisz w niej tern samem pamięć na początek jej nadziem­
ski, i odwracasz ją od własnego końca jej, i przyrodzoną
skłonność jej skrzywiasz. Rozumieli to już i poganie. „Du­
189

szą“, mówił mędrzec rzymski, „dążę do Bóstwa; i to, że


duch mój pożąda coraz jaśniejszego poznania istoty naj­
wyższej, i to że wciąż do niej się zwraca, i to że rad o niej
rozmyśla, wszystko to jawnie mi świadczy, że tam jest
odpocznienie moje i właściwy żywioł mój... Większy je­
stem nad te rzeczy widome, i do większych rzeczy zrodzo­
ny, niż na to, bym z poniżeniem siebie służył zmysłom
moim“. Tak mówił poganin! a tobie, duszo chrześciańska,
nie wstyd pędzić dni twoje w miękiem próżnowaniu? Czy
godzi się duszy nieśmiertelnej wciąż tylko obmyślać
sobie sposoby przepędzenia tego czasu, który sam aż nad­
to prędko przemija, a nie wspomnieć nigdy na tę wiecz­
ność, która ją czeka, a która nigdy nie przeminie ?
Powtóre. Jest to, powtóre, żądza ślepa i jawnie nie­
zgodna z wolą i drogami Opatrzności. Przypatrz się do­
brze tym zrządzeniom i drogom, jakiemi Bóg wiedzie wy­
branych do zbawienia; jeźli znajdziesz między nimi taką,
któraby była samem tylko kwieciem usłaną, i przez same
tylko niewinne uciechy wiodącą, obierz ją sobie i idź
nią, skoro taka wola twoja; lecz jeźli takiej drogi nie ma,
jeźli nie znajdziesz żadnej, na którejby łaska Boża, w po­
staci trudu, czy bólu, czy przeciwności, nie spotykała co
chwila człowieka, mając przedewszystkiem na celu ujarz­
mienie i umartwienie natury jego: wtedy już trzeba byś
się zgodził na ten wniosek nieodzowny, że lubo wolno ci,
o ile Bóg na to pozwala, użyć niekiedy godziwej przyjem­
ności, nigdy przecie nie wolno robić z niej celu życia i wy­
łącznie za nią się ubiegać. W raju nawet, choć to był „raj
roskoszy", Bóg posadziwszy pierwszego człowieka, jeszcze
niewinnego, przykazał mu przecie, aby sprawował i strzegł
190

go1) to jest aby pracą odrywał od roskoszy serce swoje,


i wyzwolił się od grzesznego do niej przywiązania. Jakże
więc człowiek upadły miałby sobie rościć prawo do tego,
co się nie godziło nawet człowiekowi niewinnemu? A przy-
tem, czy nie jest to, sam powiedz, dziki błąd, byś inną dro­
gą chciał trafić do nieba, niż tą którą ci przykładem swo­
im ukazali wybrani, a nasamprzód Ten który jest Głową
wybranych, Pan nasz Jezus Chrystus?
Potrzecie. Jest to zatem, potrzecie, żądza wprost prze­
ciwna religii Chrystusowej. Bo jakże pogodzisz przywią­
zanie do uciech ziemskich z tą religią, która nic innego,
rzec można, nie nakazuje, jedno zaparcie się siebie same­
go, i ducha wyrzeczenia siebie, i umartwienie? Kto o to
tylko się troszczy, aby zmysłom swoim dogodził, i naj­
mniejszej przykrości znieść nie chce, czy będzie jeszcze
zdolnym zachować post i wstrzemięźliwość, i pełnić jakie-
bądź uczynki pokuty chrześciańskiej ? Czy będzie zdolnym
rozmyślać o tych wiecznych prawdach wiary, na których
poznaniu i wypełnieniu polega wieczne zbawienie; czy bę­
dzie zdolnym modlić się, i godnie uczestniczyć w Przenaj­
świętszej Ofierze? Choć klęczy u stóp ołtarza, choć wie że
na ołtarzu Syn B0 Ż3' sam siebie ofiaruje, i tam przecie
umysł jego pozostanie nieuważny, i serce rozproszone...
Bo, jak powiada Św. Grzegorz, żądza uciech ziemskich to
ma do siebie, i ta jest główna jej cecha, że ściągając duszę
do poziomu rzeczy zmysłowych, sprawuje w niej wTstręt ja­
koby niepokonany do najpierwszych i najświętszych po­
winności życia chrześciańskiego.
Poczwarte. Jest to, poczw’arte, żądza marna i bezsku-

b Genez. 2. i 5 .
191

teczna, bo nigdy nie osiągnie celu swego. Obmyślaj i wy­


bieraj sobie jakie chcesz uciechy, powiada Św. Augustyn,
nie znajdziesz w nich przecie tego czego szukasz, a czego
one w sobie nie mają; wszystkie uciechy ziemskie w gruncie
są czcze i jałowe; choć w nich smakujesz, smaku im przez
to nie dodasz; wszystkie są omylne: choć się do nich przy­
wiązujesz, nie nabędą przez to ceny ani pożytku; wszyst­
kie są znikome i krótkie: choć chciwie do nich się rzucasz,
chciwość żądzy twojej ich nie przedłuży. Tak niegdyś
i Salomon mówił w sercu sioojem: „Pójdę, a rozpuszczę
się w roskoszach Każda pora roku swoje mi przyniesie
uciechy; cokolwiek jest lubego w przyrodzie, tego używać,
w tern się roskoszować będę: Naczynię ogrodów i sa­
dów, i nabuduję sobie stawów, i zgromadzę sobie srebro
i złoto, i kubki i czasze na służbę do nalewania toina *2).
A po tern wszystkiem, kończy tern smutnem słowem, któ­
re i ty znajdziesz na końcu wszelkich roskoszy twoich:
Obaczyłem we wszystkich marność i udręczenie myśli! 3).
Popiąte. Jest to nakoniec żądza nielitościwa. Bawiąc
się i używając, zapomnisz o tych, którzy są w nieszczęściu;
odwrócisz oczy twoje, abyś nie patrzał na nędze i boleść
twych bliźnich, i jak on bogacz w Ewangelii będziesz uży­
wał hojnie na każdy dzień 4), gdy u wrót twoich nędzny
Łazarz z głodu umiera! Czy to rzecz chrześciańska, czy to
rzecz ludzka, że myślisz tylko o sobie i o przyjemnościach
swoich? Czemuż raczej nie myślisz o potrzebach braci two­
ich? Ty zanurzasz się w zbytkach, a oni chleba nie m ają!

*) Eklez. 2. i.
2) Tamże, 5. 6, 8.
3) Tamże, 11.
*) Łuk. t6. 19.
192

Doprawdy, jeźli życie takie na wskroś zmysłowe, i całkiem


wylane na zabawy próżne, nie mówiąc już o grzesznych,
ma być, jak mówisz, rzeczą niewinną, więc chyba Ewange­
lia już nie jest prawdą, i darmo się trudzi i biedzi, kto je­
szcze szuka onej wązkiej drogi, która według nauki Zba­
wiciela, sama wiedzie do żywota? Czyli raczej, jeźli ta dro­
ga roskoszy ocz}7wiście jest oną drogą szeroką o której
mówi Pan, więc dokądże, powiedz, zaprowadzić może,
jedno na potępienie wieczne?
Punkt II. Świat nie chce widzieć grzechu w ucie­
chach swoich. Dwa są błędy bardzo powszechne na świę­
cie: naprzód, ludzie światowi wyobrażają sobie że samo
przywiązanie do roskoszy nie jest grzechem, dopoki nie
zrodzi się z niego grzeszny uczynek; a po wtóre, grzesznej
roskoszy nie uznają, aż dopiero w onym sprośnym uczyn­
ku, który zwykle następuje po wielu poprzednich grze­
chach, do tego skutku ostatecznie wiodących, i w temsro-
motnem poniżeniu i z bydlęciem zrównaniu, pierwszą swą,
już na tej ziemi, karę znajdujących. Nie samym tylko
uczynkiem wszetecznym schodzi się z drogi zbawienia,
i idzie się do piekła; każdy krok wiodący do tego grzechu
jest już sam przez się głębokim upadkiem, i kto się naraża
na niebezpieczeństwo obrazy Boskiej, tern samem już obra­
ża Boga. A przytem, jest jeszcze wiele innych grzechów,
do których wiodą zabawy światowe: cokolwiek zaś zachę­
ca do grzechu, i upoważnia do grzechu, i W grzechu utwier­
dza, to już tern samem nie może być bez grzechu. I próż-
nobyś się wymawiał, jak to czyni niejeden, że zabawy te
i uciechy żadnego na tobie zmysłowego wrażenia nie ro­
bią; bo gdyby ci rzeczywiście tak były obojętne, jak mó­
wisz, czyżbyś ich tak chciwie szukał? czyżbyś tak usil-
193

nie stawał w ich obronie, i za niemi obstawał? Nie


zaślepiaj siebie! takie zaślepienie wiedzie do grzechu, i do
nieszczęścia wiecznego! Róg na to tylko cię stworzył, abyś
Mu służył, i pracował na zbawienie duszy twojej; czyż za­
tem nie jest rzecz jasna, że życie w roskoszach, sprzeciwia
się postanowieniu Opatrzności Jego, a tern samem jest
grzechem w oczach Jego? Dla tego to właśnie Pan Jezus
tak stanowczo grozi płaczem wiecznym tym, którzy teraz
się śmieją, choć przecie śmiech sam z siebie nie jest grze­
chem; dla tego tak bezwzględnie potępia uciechy i rosko-
sze świata, choć mogą to być same przez się uciechy i ros-
kosze niewinne. Potępia je dla tego głównie, że świat nie
chce w nich uznać ani niebezpieczeństwa dla duszy, ani
okazy i do grzechu; że niechce temu wierzyć, iż człowiek
im się oddając bez miary, idzie drogą prosto na przepaść
wiodącą. Prawda że żyjąc na świecie, niepodobna, byś się
całkiem uchylał od towarzystwa ludzkiego; prawda że go­
dziwa, we właściwej porze i mierze przyjemność i rozryw­
ka każdemu jest potrzebna. Ale niech tą potrzebą rządzi
duch chrześciańskiej roztropności i powściągliwości. Pytaj
więc wiary, pytaj rozumu o właściwą w tych rzeczach
miarę i prawidła, i trzymaj się statecznie granic, jakie ci
zakreślą. Naprzód więc o tyle tylko używaj tych przyjem­
ności światowych, o ile w nich uznasz potrzebną dla sie­
bie albo pożyteczną rozrywkę. Powtóre, w sposobie uży­
wania ich, patrzaj byś nie przebrał miary, albo nie dał ko­
mu zgorszenia, albo sobie samemu powodu do grzechu;
potrzecie, używaj ich krótko, skąpo raczej niż zbyt szeroko
czas na nie przeznaczony wymierzając; nakoniec i nade-
wszystko strzeż się nieporządnego do nich przywiązania.
Takich granic się trzymając, sameż rozrywki twoje uczy-
Rozmyślania T. I. i
nisz przyjemnemi Bogu, bo będą Jemu na chwałę, a tobie
na zbawienie.

ROZMYŚLANIE XXIX.

O m arnow aniu cm ais u.


I. Jaki to grzech.
II. Jakie stąd płyną grzechy.

Punkt I. Marnowanie czasu samo przez się jest


grzechem, naprzód dla tego, że czas sam przez się jest rze­
czą bardzo drogą; a powtóre dla tego, że dobre użycie cza­
su jest powinnością każdego człowieka, tern bardziej zaś
chrześcianina.
Naprzód. Wartość czasu mierzy się wielkością ceny,
jaką zań zapłacił Chrystus Pan, i wielkością tych dóbr, któ­
re człowiek dobrem użyciem jego zapewnić sobie może.
Pójdź na Kalwaryę, a dowiesz się, ile kosztują te dni
i godziny, które tylu ludzi marnie traci, ani się troszcząc
o tę stratę. Czas, to nie tylko łaska, to najpierwsza i naj­
potrzebniejsza z wszystkich łask; to fundament, na którym
opierają się wszystkie łaski; dopóki masz czas, masz także
łaskę modlitwy, a modlitwą możesz otrzymać wszelkie ła­
ski; lecz skoro skończy się czas, już i łaski nie będzie.
Jeźli zaś każda z tych łask, których dostępujesz, jest owo­
cem zelżywości Jezusa Chrystusa, i jakoby kroplą Krwi
Jego, jakże więc wysoko masz szacować czas, kiedy każda
chwila jego nową ci łaskę przynosi! Dopóki więc, o Boże,
raczysz mi zachować życie, każda chwila tego życia i ka­
195

żda łaska do tej chwili przywiązana, jest zapłatą Krwi *)


Twojej. Dośćby mi już drogą być powinna, gdybyś łzami
tylko za nią zapłacił: boć łzy Boga, to zaprawdę rzecz nie
małej wagi! Dawid, gdy żołnierze jego podawali mu wodę,
z narażeniem życia dla niego zdobytą, nie chciał jej tknąć,
choć wielkie cierpiał pragnienie; zdawało mu się, że pijąc
tę wodę, piłby ich krew: A toięc krew tych ludzi, i dusz
niebezpieczeństwo mam pić? I wylał ją na ofiarę Panu '1).
Jakże więć mnie nie wstyd używać na dogodzenie pysze
i zmysłowości mojej tych chwil miłosierdzia, które są owo­
cem ran i śmierci Jezusa Chrystusa? Ach, Panie, daj niech
raczej na lepszy użytek je obrócę; niech każdą z nich na
cześć i służbę Twoją oddam i poświęcę.
Chwała Boża i zbawienie człowieka, ten jest dwoja­
ki nieoszacowany owoc czasu dobrze użytego. Przyjem­
niejszą z pewnego względu jest Bogu ta chwała, którą od­
biera od nas w tern życiu doczesnem, niż li ta którą Mu od­
dają wybrani Jego w wieczności. Tu na ziemi składasz
Bogu cześć ze wszech miar dobrowolną, bo gdybyś chciał,
mógłbyś jej nie składać; chowasz wiarę Bogu, choć wiele
jest pokus, które cię nęcą abyś Mu się przeniewierzył.
I właśnie to, że czcisz Boga z dobrej woli twojej, i dobro­
wolnie Go sobie obierasz za Boga serca twego, nadaje ofie­
rze twojej pewną woń duchowną, pewną wonność słodko­
ści, która dziwnie zwiększa w oczach Boga zasługę jej.
Podobnież, gdy zastanowisz się nad tern, co to jest
czas ze względu na zbawienie wieczne, zrozumiesz łatwo,
że dopiero w niebie albo w piekle okaże się cała wartośćl2

l) Mat. 27. 6.
2.) II. Kroi. 23 . 17.
196

tej monety. Odrzucony płaci dług swój w miejscu mąk,


a nigdy go nie wypłaci; i dla tego właśnie piekło jest wie­
czne. I na tobie także ciąży ten dług ogromny, jeźli nie
jesteś aktualnie w stanie łaski. Lecz możesz jeszcze, na
szczęście twoje, uwolnić się od niego, dopóki masz czas,
choćby ci go nie więcej pozostawało jak jedna chwila;
i

gdy czas się skończy, wszystko się skończy; wtedy już


nie będziesz mógł uiścić się z długu twego, i jako zły dłu­
żnik będziesz wrzucony do więzienia ognia nieugaszonego
i nigdy z niego nie wyjdziesz. O Boże, daj bym dobrze
to zrozumiał, że nieszczęście wieczne nie jest to nic inne­
go, jedno rozpacz wieczna, rodząca się z wiecznego żalu
za czas zmarnowany! A teraz z drugiej strony, wstąp
myślą do nieba, i zapytaj każdego z wybranych, za jaką
cenę nabył sobie swój wieniec chwały nieśmiertelnej? „Za
cenę czasu,“ odpowie ci, „za chwilę czasu święcie użyte-
go.“ Słusznie więc powiada Sw. Bernardyn Seneński, że
czas z pewnego względu tyleż wart, ile sam Bóg, gdyż
dobrze używając czasu, zamieniasz go sobie na wieczne
posiadanie Boga. Poznaj ztąd, jaka jest cena tego dobra,
za które możesz sobie nabyć Dobro najwyższe, a którego
utrata przeciwnie pociąga za sobą niepowetowane nieszczę­
ście potępienia wiecznego!
Powtóre. Zważ przytem, że każdy człowiek ma
nieodzowną w obec Boga powinność, godnie i pożytecznie
używać czasu; raz dla tego samego, że jest człowiekiem,
a powtóre dla tego, że Bóg ma nad człowiekiem władzę
najwyższą i nieograniczoną, i dla tego, że człowiek upadły
skazany jest na pracę. Tern samem, że z Boga jesteś,
i własnością Bożą, rzecz widoczna, że musisz także być
dla Boga, to jest, masz obowiązek żyć dla Boga, służąc
197

Mu; lecz służba Boża na tern się zasadza, byś dla Boga,
i wedle woli Bożej używał wszelkich władz, jakie Bóg ci
dał, i na każdy dzień zachowuje. A ponieważ nad to je­
steś grzesznikiem, więc ściślej jeszcze obowiązuje cię ta
powinność, niż obowiązywała pierwszego człowieka, je­
szcze niewinnego; dla niego praca była przyjemnością,
dla ciebie jest pokutą i zadośćuczynieniem. Do wszystkich
ludzi odnoszą się te słowa, które Bog wyrzekł do upadłego
ojca rodzaju ludzkiego: W pocie oblicza twego będziesz
pożywał chleba ł). Toć jest ono jarzmo ciężkie na syny
Adamoiue, odednia wyjścia z żywota matki ich, aż do
dnia pogrzebienia w matkę luszystkich *2). Jako dni na­
jemnicze dni człowieka3), to jest, wszystkie dni życia jego
schodzą mu w znoju i w pracy. Jeżli kto nie chce robie,
mówi Apostoł, niech też nie je 4), czyli innemi słowy: Nie­
godzien żyć, ten kto nie pracuje. Ach! iluż to na świecie
bogatych, którzy tak żyją, jakby zgoła nie wiedzieli o tern
postanowieniu Bożem, albo co gorsza, wiedząc o niem,
tak się nie troszczą o nie, jakby się zgoła do nich nie od­
nosiło.
Punkt II. Jakie grzechy powstają z marnowania
czasu. Przypatrz się, jakie opłakane skutki sprawuje pró­
żnowanie w duszy człowieka. Dałby Bóg, byś nigdy ich
nie doznał w własnej duszy twojej! Jeżli nie kochasz pra­
cy, jeżli lekkomyślnie marnujesz czas, tern samem wysta­
wiasz siebie na wszelkiego rodzaju pokusy, i wszystko ży-

h Genez. 2. l 5 .
2> Svrach. 46. 1.
3) Job. 7- 1.
4) II. Tesalon. 3. 10.
198

cie twoje z toru strącasz. Próżniactwo jest szkołą wszel­


kiego grzechu: wielkiej złości nauczyło próżnowanie ł),
mówi Duch Święty. Uczciwa praca, powiada Św. Hiero­
nim, jest obroną serca i puklerzem; lecz kto gnuśnieje
w lenistwie, otwierając tern samem już wstęp do duszy
swojej wrszelkim wpływom i wrażeniom zmysłowym, te­
go dyabeł łatwo popchnie do sprośnego grzechu. Jako-
zioła jadowite rodzą się na roli zapuszczonej, tak wTwy­
obraźni człowieka oddanego próżniactwa rodzą się i snują,
się rojami myśli próżne i grzeszne. Patrz, jaki czysty
strumień, póki się wartko toczy z wysokości gór ; lecz oto-
wypłynął na równinę, i zwolnił biegu swrego; a oto zaraz,
nurty jego, przedtem tak przejrzyste, robią się mętne i bło­
tniste. A gdy poruszysz to błoto, co się okaże? tam'pła­
zy, których nie masz liczby -). Oto masz w wiernym
obrazie stan wewnętrzny człowieka, gnuśniejącego w le­
nistwie.
Kiedy, i w której porze życia swego Salomon, naj­
mędrszy z ludzi, tak głęboko upadł, i tak się zaćmiło serce
jego, że opuściwszy służbę Boga prawdziwego, palił ka­
dzidło bałwanom? Nie w?tedy zaiste, gdy budował kościół
Pański i mądrze sprawował rządy królestwa swTego; ale
wówczas, gdy opływając w roskosze, oddał się życiu mię-
kiemu i gnuśnemu spoczynkowi. Podobnież i Dawid, pó­
ki pracował i wralczył, zwyciężał lwy i niedźwiedzie; lecz
próżnującego jedno spojrzenie zachwiało, i do upadku
przywiodło. A Sodoma czem upadła, i jakie było źródło*2

J) Syrach. 33, 20.


2) Ps. lo 3. 25.
199

nieprawości jej ? Pycha, sytość chleba, a dostatek i pró­


żnowanie jej *), mówi Duch Święty.
Ach, Panie Boże! wyznaję żem bardzo zawinił prze­
ciw Tobie, i przeciw sobie samemu, marnując tyle czasu,
z którego mogło być Tobie tyle chwały i tyle mnie same­
mu zasługi! O! jakaż to niepojęta cierpliwość Twoja,
że dotąd jeszcze zostawiasz w rękach moich taki drogi
skarb, choć ja tak niegodnie na złego użyłem! Obym umiał
przynajmniej już teraz, jak oni robotnicy w Ewangielii,
w ostatniej godzinie dnia powołani do winnicy, pilnością
i gorliwością w pracy wynagrodzić czas stracony! Obym
umiał tak święcie użyć tych dni, które mi jeszcze żyć po­
zwolisz, iżbym zasłużył jeszcze na miłosierdzie u Ciebie,
i na przebaczenie za przeszłe dni moje! Już odtąd, o Boże!
wierniej niżem dotąd to czynił, będę rozmyślał z żalem
o tych starych dniach, które straciłem, będę pomniał z bo-
jaźnią na te lata tuieczne 2), które bodaj już niezadługo
dla mnie nastaną.

ROZMYŚLANIE X XX.

O m a r n o w a n iu c z a s u .—Ciąg d a ls z y .
I. Rzadko kto wolny jest od tej winy.
II. Jak się od niej uchronić.

Punkt I. Marnowanie czasu jest rzeczą bardzo po­


wszechną, i nie masz prawie nikogo, ktoby wolnym był
od tej winy. Czworakim sposobem można tracić czas:

J) Mar. 14. 68.


s) Ps. 76. 6.
200

Naprzód. Robiąc to co jest grzechem. Czas, to


życie niniejsze: a czyż na to Bóg dał i zachowuje nam ży­
cie, abyśmy Go obrażali? Kiedy grzeszysz, z samychże
darów Bożych niejako czynisz sobie broń przeciw Bogu,
i na zelżywość Jego obracasz czas, dany ci na to, abyś
służył Bogu i kochał Go... Policz, ile dni życia twego
splamiłeś taką niewdzięcznością! Życie ludzkie upływa
chwila po chwili, a każda z tych chwil, jedna po drugiej
nad tobą przemijających, wpada do szerokiego łona wiecz­
ności, i przestaje być czasem; lecz naprzód w przejściu
swojem staje przed Najwyższym Panem wszech czasów,
i daje świadectwo za tobą, lub przeciw tobie, o dobrym
lub złym jaki z niej uczyniłeś użytku. O Boże! ileż to
oskarżycieli czeka mnie przed sądem Twoim, jeźli pier­
wej nim się na nim ukażę, miłosierdzie Twoje nie prze­
baczy mi tego czasu, który grzechami moimi zmarnowa­
łem ! Co pocznę, gdy powołasz czas przeciw mnie na
świadectwo? *) Co Ci odpowiem, gdy stawisz mi przed
oczy wszystkie one chwile, z których każda niosła mi no­
we od Ciebie dobrodziejstwa, a z których takie mnóstwo
nic Ci w zamian odemnie nie przyniosło, jedno obojętność
albo wzgardę?
Powtóre. Marnujesz czas, nic nie robiąc. Dość już
i tego, abyś zginął na wieki. Bo skoro gnuśniejesz w le­
nistwie, już nie spełniasz końca, dla którego dane ci jest
życie, bo ani chwalisz Boga, ani Mu służysz; tern samem
stajesz się solą zwietrzałą, którą czeka podeptanie, i sługą
niepożytecznym, którego wrzucą do ciemności zewnętrz­
nej, i drzewem płonnem. które będzie wycięte i dane nal

l) Treny, i, ló.
201

spalenie. Obacz, powiada Św. Bernard, jaka będzie za­


płata za uczynki nieprawości, kiedy już sama nieużytecz-
ność sprowadza na sługę leniwego straszliwe nieszczęście
odrzucenia na wieki. Choćbyś więc nie popełnił żadnego
grzechu, za którybyś miał być potępionym, cóż ci to po­
może, jeźli zasłużysz sobie na potępienie, nie czyniąc te­
go, coś uczynić powinien dobrego? Wiesz z Ewangelii,
za co Sędzia Najwyższy wyda na złych straszliwy on
w dzień ostateczny wyrok odrzucenia: o nieprawościach
które popełnili, nie będzie w tym wyroku ani wzmianki;
ale za to samo już Pan ich odrzuci, że zaniechali do­
brych uczynków: Łaknąłem, rzecze im, a nie nakarmi­
liście mię *).
Pewnego razu, pobożny i uczony Kardynał Bellar-
min odwiedził złożonego na śmiertelnej pościeli Biskupa,
który po świętobliwem i budującem życiu, rozstawał się
z tym światem. Zapytany o zdrowie, chory, myśląc tyl­
ko o duszy swojej: „Dzięki Bogu44, rzecze, „jestem spo­
kojny; roztrząsnąłem sumiennie wszystko życie moje,
a szczególnie wszystek czas kapłaństwa mego, i ufam, że
żalem prawdziwym obmyłem się z grzechów moich we
Krwi Jezusa Chrystusa/4 „Dobrze44, odrzekł mu dostoj­
ny gość, „kiedy przez zasługi Zbawiciela prosiłeś o odpu­
szczenie grzechów twoich, Bóg ci je pewno odpuścił. Ale
licząc się z sumieniem swojem, czy miałeś na uwadze
grzechy opuszczenia? Czy błagałeś Boskiego miłosier­
dzia o darowanie ci tych dobrych uczynków, których od
ciebie wyglądał, a których może nie wypełniłeś tyle, ile
mogłeś i powinien byłeś wypełnić?44 Na to pytanie, umie-

l) Mat. 25 . 42.
202

rający, jakoby ocknąwszy się z głębokiego snu : „O Bo­


że! “ zawołał, ciężko wzdychając, „cóż powiem, i co się
stanie ze mną, jeźli zechcesz według sprawiedliwości Two­
jej karać mię za niezliczone opuszczenia moje; za tyle
sposobności dobrych, których mi użyczałeś, a z których
skorzystać zaniechałem?"
Potrzecie. Marnujesz czas, robiąc co innego niż to
cobyś z obowiązku twego robić powinien. Pomnij na tę
prawdę zasadniczą, że na to tylko dane ci jest życie, abyś
chwalił Boga, służąc Mu; że zatem wszystek czas, które­
go nie użyjesz na służbę Bożą, cokolwiekbyś skądinąd
czynił, stracony jest. A służy Bogu tylko ten, kto czyni wo­
lę Bożą, i o tyle o ile czyni wolę Bożą. Bóg jest Najwyż­
szym Panem wszystkich ludzi, i z Jego woli są wszystkie
stany ludzkie; zatem i z woli Bożej każdy człowiek po­
winien wypełniać obowiązki stanu swego; z woli Bożej
każdy ojciec, czy matka, czy dziecko, czy gospodarz, czy
urzędnik, wiernie wTedle powołania swego powinien spełniać
to co do niego należy. Z tej zasady wychodząc, pomyśl, ile
to, w życiu twojem chwil nieużytecznych i marnie straco­
nych, na przykład na czytaniu takich rzeczy, które dla te­
go tylko czytasz, że tak ci się podoba; albo na takich za­
jęciach, które choć same przez się mogą być bardzo do­
bre, nie są jednak z woli Bożej, dla tego, że obce są po­
wołaniu twemu, i nie wchodzą w zakres obowiązków, ja­
kie tobie wyznaczyła Opatrzność Boska.
Poczwarte. Nakoniec marnujesz czas, jeźli robiąc to
co Bóg chce, nie robisz tak jak Bóg chce. Bóg przykazał ci
nietylko czynić co jest dobrego, ale i dobrze czynić. Zatem,
gdy z opieszałością spełniasz powinności twoje, nie na na­
grodę, ale raczej na przekleństwo zasługujesz. Przeklęty,
203

mówi prorok, kto czyni sprawę Pańską zdradliwie '). Jeźli


nie pracujesz dla Boga, jeźli Bognie jest końcem wszystkich
spraw twoich, tak jak powinien być każdej sprawy twojej
początkiem, znaczy to, że słuchasz tylko przyrodzonych
skłonności twoich, słuchasz może świata, ale z pewnością
nie słuchasz Boga, i nie jesteś sługą Bożym. Iluż to ta­
kich ludzi, którzy jak powiada Św. Augustyn, wielkie kro­
ki robią, ale mimo drogi: którzy czy to w dziedzinie nauk
i umiejętności, czy na polu czynnego działania, usilnie pra­
cują, a jednak ani tamci ze swej pracy umysłowej, ani ci
z takiego utrudzenia sił swoich, żadnego nie odniosą owo­
cu ! Obacz, czy i ty nie liczysz się do rzędu tych ludzi,,
a przyznaj i żałuj żeś bardzo wiele, i na wszelki sposób,
czasu zmarnował!
Punkt II. Jaki jest sposób dobrego użycia czasu_
Naprzód. Potrzeba sobie czas urządzić. Ta jest
rzecz pierwsza i najważniejsza, według jednozgodnej nau­
ki wszystkich mistrzów życia duchownego. Jeźli żyjesz
bez stałej reguły, będziesz prawie zawsze czynił tylko wo­
lę twoją, a rzadko kiedy wolę Boga. Nie po Bożemu, po­
r __

wiada Sw. Bernard, jedno po swojemu żyje, ktokolwiek,


gdy może, żyje z kim mu się podoba, idzie kędy mu się
podoba, i zostaje póki mu się podoba, i bawi się i śmieje
w jakiemkolwiek towarzystwie, i w jakiemkolwiek miej­
scu się spodoba. Każdemu, dodaje Św. Wawrzyniec, po­
trzebna ta rada, by tak urządził wszystkie sprawy swo­
je, iżby każda godzina miała swoje stałe zajęcie; iżby
zawczasu wiedział, kiedy pora modlitwy, kiedy pora pra­
cy, a kiedy pora odpoczynku i rozrywki.

J) Jerem. 48. 10.


204

Jeźli się nałożysz do stałego porządku życia, tein


samem posiędziesz sztukę przymnożenia sobie czasu na
wszystko. Komu się nie podoba takie skrępowanie siebie,
ten niechybnie będzie się gubił w nieładzie myśli swoich,
będzie ulegał lada zachceniu dobrego czy złego humoru,
i niestatecznej woli swojej, tak iż sam nie będzie wiedział
co zrobi, albo czego nie zrobi; a gdy mu tak dzień cały
upłynie, w końcu podobno znajdzie wiele chwil takich,
z których nie potrafi się usprawiedliwić przed samym so­
bą, jak i na co ich użył. Przeciwnie, w życiu stałą regułą
kierowanem nic nie masz próżnego; każda tam czynność
przewidziana, każda następuje w swoim porządku, każda
też tern większą ma zasługę, że uświęcona duchem posłu­
szeństwa i zwycięztwem odniesionem nad skłonnością
natury.
Pototóre. Pomnij jak prędko czas ubiega, jak mało
jest tego czasu, którym rzeczywiście rozporządzać możesz.
Czas przeszły już nie do ciebie należy, czas przyszły je­
szcze nie twój. Bo naprzód, dopóki to czas przyszły, ża­
dnej nie masz pewności, czy go będziesz miał; a potem,
dla tego samego, że go jeszcze nie masz, użyć go nie mo­
żesz, podobnie jak i tego, który już minął. Sam tylko
czas teraźniejszy do ciebie należy; ale skarb ten, rzec moż­
na, jakoby w ręku ci topnieje; zaledwo go osiągnąłeś,
a już go i nie masz. Jest to, powiada Św. Augustyn, rzecz
bardziej podobna do nicości niż do bytu, bo ma to z natu­
ry swojej że przemija, i upływa, i być przestaje. A prze­
cie, jaka jest cena tej chwili tak krótkiej ? Coby dał po­
tępiony za to, gdyby mógł uzyskać jeszcze choć tyle cza­
su, ile go potrzeba na uczynienie jednego aktu skruch}7?
O, jakie to zaślepienie i jakie szaleństwo tych ludzi, któ-
205

rym się dłuży dzień, i którym potrzeba rozrywki dla prze­


pędzenia, czasu! Św, Bernard znieść nie mógł tego wy­
razu : Pogawędźmy, mówią, tak woła w jednem z kazań
swoich, przepędźmy godzinę. 0 tak! przepędzaj godzi­
nę, którą ci do czynienia pokuty, do otrzymania przeba­
czenia, do uzyskania łaski, do zasłużenia sobie na chwa­
łę, miłosierdzie Stworzyciela użyczyło! O tak! przepę­
dzaj ten czas, w którym miałeś Boską ubłagać łaskaioość,
i dążyć do anielskiego obcowania, i wzdychać do utraco­
nego dziedzictwa, i płakać nad popełnioną nieprawością !
Potrzecie. Nakoniec miej szczególną pilność o to,
abyś we wszystkich sprawach twoich miał czystą i jak
zdołasz najlepszą intencyę. Intencya dobra, zwłaszcza,
gdy połączona z gorącością ducha, dodaje nieocenionej
zasługi każdemu, choćby najnieznaczniejszemu uczynkowi.
Gorąca żądza spodobania się Bogu, pilna baczność na to,
ab}' każdy uczynek, i każde cierpienie uświęcone było tą
czystą pobudką miłości Bożej, ten jęst sposób najskutecz­
niejszy do odkupienia czasu, tym sposobem w jednym dniu
możesz naprawić szkody roku całego. Nie skarż się więc
na krótkość życia; ktokolwiek szczerze chce uświęcić sie­
bie, dość na to znajdzie czasu i przy życiu najkrótszem;
a dla grzesznika, który nie chce powstać z grzechu, życie
chociażby najkrótsze, zawsze będzie za długie; aż nadto
i w tern krótkiem życiu wyrządzi zelżywości Bogu, i za­
służy sobie na piekło.
Zastanów się szczerze nad sobą, i mocno postanów
święcie używać czasu. W tym celu każdy dzień zaczynaj
aktem zupełnego ofiarowania siebie Bogu; postanów so­
bie pewne w ciągu dnia chwile i czynności, w których akt
ten ponowisz; a wieczorem policz się z sumieniem twojem,
206

jak dotrzymałeś obietnic z rana uczynionych. Proś Boga,


by wspomógł cię łaską swoją, i tak się módl słowy Św.
Bernarda: „Przyjmij, o Boże! tę resztę nędznego życia
mego; niech Tobie będzie poświęcona każda chwila jego;
niech gorąca żądza spodobania się Tobie podwyższy
w oczach Twoich cenę każdej jego czynności. Przyjmij
także, błagam Cię, ten żal serdeczny, który Ci ofiaruję za
zmarnowane dni i lata życia mego; sercem skruszonem
i upokorzonem racz, o Boże! nie wzgardzić."

ROZMYŚLANIE XXXI.
O z a n ie d b y w a n iu ła s k JBoskich.
I. Jaki to grzech.
II. Jakie kary za sobą pociąga.

Punkt I. Zaniedbywanie łasic Boskich samo przez


.się jest grzechem z trojakiego względu: naprzód dla tego,
że wyrządza wzgardę Bogu, gardząc własnemi darami Je­
go; powtóre dla tego, że rzeczy stworzone, albo nieporzą-
dne skłonności, wyżej ceni niż Boga; nakoniec potrzecie,
dla tego, że daremnem sobie czyni to wszystko, co Chry­
stus Pan uczynił i ucierpiał dla naszego odkupienia.
Ile Bóg nieskończenie godzien jest czci, jako najwyż­
szy Pan nasz, dla nieograniczonej nad nami władzy swo­
jej, tyle, zdawałoby się, i więcej jeszcze, godzien jest czci
i poszanowania jako najlepszy Ojciec nasz, dla niewypo­
wiedzianej ku nam miłości swojej. Kiedy Bóg objawia ci
przykazanie swoje, niczem nie możesz się wymówić od
posłuszeństwa. Jakkolwiekbyś wmawiał w siebie, że
przykazanie przechodzi siiy twoje, że zbytnio ścieśnia wol­
ność twoją, że godzi się złagodzić zbytnią surowość jego:
żadne jednak wybiegi i fałszywe wnioski natury i zmy­
słów nie zdołają uniewinnić ani umniejszyć grzechu nie­
posłuszeństwa twego. Lecz jeźli ten kto gardzi przykaza­
niem Pańskiem, bez względu na wszelkie jakiemiby się za­
słaniał wymówki, zawsze jest winnym, czyż może się po­
czytywać za niewinnego ten, kto gardzi samą nawet łaską
Jego? Dobrze robisz gdy słuchasz, jako jest powinnością
twoją, kiedy Bóg mówi do ciebie z rozkazem i groźbą, ja­
ko Pan; ale kiedy sam szuka ciebie, jako Ojciec, i ofiaruje
ci dobrodziejstwa i łaski swoje, a ty nie dbasz o nie, i od­
rzucasz je, czyż nie jest to obraza wyrządzona ojcowskie­
mu sercu Jego? czy sam sobie, takiem lekceważeniem mi­
łości Jego, ciężkiej krzywdy nie zadajesz?
Słaniasz się na samym brzegu przepaści, już cię
ściąga w przepaść brzemię skażonej natur}' twojej ; w tern
słyszysz głos Boga: Bóg ci rękę podaje. A ty ani raczysz
nań spojrzeć! I zamykasz ucho twoje na to najsłodsze we­
zwanie Jego, a wolisz obrócić się do stworzeń, i słuchać
głosu namiętności! Czy cię nie przeraża taki wybór? Czyż
nie czujesz, jaką przez to łaskawości Boga zelżywość
i wzgardę wyświadczasz?
Lecz, co jeszcze gorsza, w taki sposób zaniedbywra-
jąc darów Boskich, burzysz tern samem i w}rwracasz, ile
z ciebie jest, to jest, o tyle o ile sam z niego skorzystać
miałeś, wielkie dzieło odkupienia ludzkiego. Potrzeba
było, by Bóg sam siebie wyniszczył, by przyjął postać słu­
gi, i narodził się w ubóstwie, i żył w t pracach i w ’ poniże­
niu, i umarł w mękach i wzelżywości,—tego wszystkiego
było potrzeba, według wyroków Mądrości nieskończonej,
208

abyś ty mógł otrzymać łaski potrzebne ci do zbawienia:


a ty łaski te odrzucasz, i skorzystać z nich nie chcesz!
Więc odrzucasz Krew Jezusa Chrystusa, i odkupienie z tak
wielkim nakładem sprawione daremnem czynisz: Tedy
wyniszczone jest zgorszenie krzyża!
Wiesz, czego cię uczy wiara, jaka jest wartość łaski,
i jaka jej potrzeba. Laska jest to owoc zelżywości, i mę­
ki, i śmierci Syna Bożego. Z łaski poczyna się, i rośnie*
i doskonałą się stawa wszelka zasługa człowieka. Laska
jest nasieniem chwały wiekuistej; łaska wiedzie do błogo­
sławionego widzenia Boga w królestwie niebieskiem; sło­
wem, nie masz, oprócz Boga samego, nic większego nad
łaskę... Jasne stąd następstwo, że choćbyś zdołał zgroma­
dzić -w jedno wszystkie skarby jakie są na ziemi i w mo­
rzu, choćbyś dodał do nich jeszcze cokolwiek myśl ludzka
w tern życiu przedstawić sobie zdoła drogiego i wielkiego...
jedna przecie najmniejsza łaska, jedno natchnienie Ducha
Świętego powinny być w oczach twoich, jak w istocie są,
dobrem stokroć podziwienia i pożądania godniejszem, niż
wszystkie one skarby.
Lecz jaśniej zrozumiesz, jakiej zuchwałości, i jakiej
winy dopuszcza się dusza, zaniedbująca łask Boskich, gdy
zważysz, że łaska jak z jednej strony jest darem najdo­
skonalszym, tak z drugiej strony jest rzeczą niezbędnie
każdemu potrzebną. Bez łaski człowiek nie może nabyć
żadnej zgoła zasługi na żywot wieczny; jest to artykuł
wiary, opisany wyrokami Kościoła, i jawnie wypowiedzia­
ny w Ewangielii. Bezemnie, powiada Zbawiciel, to jest,
bez. łaski mojej, pobudzającej was do dobrych uczynków,

‘) Galat. ń. n .
209

i wspierającej w samem tychże uczynków pełnieniu, nic


uczynić nie możecie 1), to jest nic takiego, coby było z za­
sługą na żywot wieczny. Bóg jest, mówi Apostoł, który
sprawuje w was, i chcieć, i wykonać, według dobrej woli*2).
A na drugiem miejscu: Nie iżbyśmy dostateczni byli sami
z siebie co myśleć, jako sami z siebie, ale dostateczność
nasza z Boga j e s t 3). Bez wewnętrznego zatem uprze­
dzenia przez łaskę, niepodobna byś wszczął i spełnił, nie­
podobna nawet byś chciał spełnić jakibądź akt cnoty nad­
przyrodzonej ; bez łaski nie zdołałbyś ani prosić o łaskę,
ani przygotować serca twego do przyjęcia łaski. Pomyśl
więc, co robisz, kiedy nie dbasz o ten dar Boski, albo od­
rzucasz g o ! Odrzucasz klucz do nieba, który ci łaska­
wość Boga podaje; odrzucasz talent, który tyleż wart, ile
warta chwała wieczna, co większa, jedyny talent, za który
można nabyć chwałę wieczną. Powiedz sam, czy nie jest
to dziwne zaślepienie i niepojęte prawie o własnych, naj­
świętszych potrzebach twoich zapomnienie? Stracisz lada
fraszkę, i pocieszyć się nie możesz; a kiedy tracisz te ła­
ski, którym przyrównane wszystko złoto jest trochę pia­
sku, i jako błoto icszystko srebro świata 4), nic się tern nie
frasujesz, i nie znajdujesz żeby tu było czego bardzo się
smucić?
Dopókiż będziesz uciekał od tej miłości którą Bóg
cię ściga, i bronił się upornie od tego słodkiego gwałtu, ja­
ki ci zadać chce? Ach! proś już Boga, by dał tobie slu-

T) Jan. l 5, 7.
2) Filipens. 2, 13.
3) II. Kor. 3, l .
4) -Mądr. 7, 9.

Rozmyślania. T. I. 14
210

dze swemu serce powolne *), abyś już nie brał łaski Jego
na próżno 12). Proś, by tak przygotować raczył duszę
twoją, iżby odtąd już Boskie nasienie łaski padało w niej
na ziemię dobrą, a wszedłszy uczyniło owoc stokrotny 3).
Punkt II. Jakie kary pociąga za sobą zaniedbanie
łask Boskich. Bóg karze za nie i w tem życiu, i w wie­
czności.
Naprzód. Bóg już w tem życiu karze za zaniedba­
nie łaski. Zważ tu trzy rzeczy: naprzód, jako ta kara
jest zwyczajną ; powtóre, jak jest sprawiedliwą; po trze­
cie, jak jest straszną.
Jest to naprzód kara zwyczajna. Nie słuchał lud
mój głosu mego, mówi Pan u Proroka; a Izrael nie dbał
na mię. I puściłem je za żądzami serc ich, pójdą w wy­
nalazkach swoich 4). Chodźcie, mówi Zbawiciel w Ewan­
gelii, póki światłość macie, żeby toas ciemności nie ogar­
nęły 5). Pełno jest w Piśmie Świętem podobnjrch gróźb;
znajdziesz tam pełno także przykładów, że Bóg te groźby
spełnia, i rzeczywiście tak karze za wzgardę okazaną łasce
Jego. Rozważ szczególnie trojaki przykład: Helego, Sau-
la i Judasza..., to jest kapłana, którego jed3rną, jak się zda­
je, winą było zbytnie dla występnych synów swoich po­
błażanie ; i króla, którego Pan sam był wybrał; i Apostoła,
którego Jezus był powołał pospołu z drugimi; a w-szyscy
trzej zostali odrzuceni, i utracili łaskę, za to że sami łaskę

1) III. Król. 3, 9.
2) II. Kor. 2, 8.
3) Łuk. 16, 19.
4) Ps. 8o, 1 2 ,13.
5) Jan. 12, 35.
211

odrzucili!... Lecz podobnych przykładów i dziś, niestety,


znajdziesz, aż nadto na świecie ; znajdziesz cale gromady
takich niedoszłych chrześcian, nad którymi spełnia się taż
sama kara, którzy za to że łaski źle użyli, lub zaniedbali,
z dopuszczenia Bożego spokojnie zasypiają w oziębłości,
i spokojnie żyją w zaślepieniu swojem!
Jest to powtóre kara najsprawiedliwsza. Laska jest
to dowód miłości, z jaką Boski Oblubieniec stoi u drzwi
serca twego, i kołacze, i doprasza się najtkliwiej, byś Mu
otworzył, byś nie wzbraniał się od przyjęcia tych darów,
którymi cię w łaskawości swojej chce obsypać. Lecz jeźli
sprzeciwiasz się tym prośbom Jego, i otworzyć Mu nie
chcesz, w końcu jakoby sprzykrzy się Panu ofiarować ci
napróżno dobrodziejstwa swoje; zaniecha miłosiernej na­
tarczywości swojej, i kiedy tak upornie Nim gardzisz, odej­
dzie. Czy może widzisz w tern jaką niesprawiedliwość ?
Możebyś chciał jeszcze nagrody za to, że Mu zelżywość
wyrządzasz? chciałbyś, by nie przestawał ofiarować ci
swoich łask, gdy ty nie przestajesz ich odrzucać? Będzie
odjęte królestwo, mówi Pan; ale od kogo ? od tego kto sam
siebie czyni niegodnym królestwa, i zgotowaną mu koro­
ną pomiata ; sprawiedliwa to kara, i sam rozum uznaje, że
tak być powinno.
Jest to potrzecie kara straszna. Odjęcie łaski, to zna­
czy, że Bóg sam, Najwyższe Dobro oddala się; to znaczy,
że najwyższe złe, to jest grzech i piekło, przybliża się. Nie
masz dla człowieka okropniejszego nieszczęścia nad to,
gdy umrze w niełasce u Boga ; ale nieszczęście to, w za­
sadzie swrojej, mczem innem nie jest, jedno odjęciem czy
odmówieniem tej łaski ostatecznej, którą gdyby dusza była
otrzymała przed końcem życia, byłaby jeszcze się nawrró-
212

cila do prawdziwej pokuty. Za odjęciem łaski ustaje


światło, ustają siły duchowne, ustaje cnota wszelka i zni­
ka niejako sama nadzieja zbawienia... Lecz nie; jeszcze
nie znika, jeszcze nie przyszedł, o Panie, i bylebym jedno
chciał, nigdy nie przyjdzie dla mnie czas rozpaczy; bo
i dziś jeszcze mam tę obietnicę Twoją, że każdego czasu
łaskawie przyjmiesz grzesznika, skoro się szczerze do Cie­
bie nawróci; i w tej chwili jeszcze użyczasz mi laski, bu­
dząc we mnie tę trwogę, której doznaję na wspomnienie
tylu dotąd zmarnowanych łask twroich. Niech mię już,
o Boże, pociągnie do Ciebie. Widzę już i uznaję, jak wy­
soko cenić sobie powinienem natchnienia Twoje, i mocno
postanawiam pilnie odtąd korzystać z tych drogich łaski
Twojej talentów'.
Powtóre. W życiu przyszłem surowy sąd i gorzkie
zgryzoty czekają tego, kto za życia gardził łaską Bożą.
Komu więcej dano, temu zatem i większą miłość okazano,
a tern samem też większej od niego żądają wzajemnościx).
Bym nie był przyszedł, a nie mówił im, nie mieliby grze­
chu 2): tak żalił się Pan Jezus na Żydów; takąż skargę,
w dzień sądu sw'ego, i na ciebie, gardzicielu miłości Jego,
podniesie: „Mniejszą miałbyś w i n ę r z e c z e , „gdybyś nie
był otrzymał odemnie tylu i tak wielkich darów. Ale po
takiem mnóstwie łask najprzedniejszych, które w miłości
mojej ofiarowałem tobie, a które ty oziębłością twoją
zmarnowałeś, nie masz wymówki z grzechu twego, i bez
litości sądzić cię będę." Lecz jakież dopiero będzie za­
wstydzenie moje, gdy nie już .Sędzia sprawiedliwy, ale sa-

J> Łuk. 10, 18.


®) Jan. i3, 6.
213

mi nawet potępieni, z pomiędzy których tylu nierównie


mniejsze miało łaski i pomoc ku zbawieniu niż ja, podnio­
są przeciw mnie skarżące głosy swoje! Ach! gdyby Pan
bvł uczynił dla nich to, co uczynił dla mnie!... O, jakież
v ' v ^

tam będą porównania! jaki żal! jaka rozpacz! Im większą


miałem łatwość zasłużyć sobie na niebo, tern straszliwszem
wydawać mi się będzie i w rzeczy samej tern straszliwszem
będzie to mieszkanie, które sam sobie zgotowałem w piekle.
' O Boże! bądź błogosławiony na wieki za to światło,
którem jeszcze mię oświecać raczysz! I to łaska Twoja,
żem przecie poznał, jaką szkodę sam sobie wyrządziłem,
przez to żem łaskę Twoją odrzucił; jaką przez to zelży-
wość Tobie uczyniłem; na jakie straszne niebezpieczeń­
stwa zuchwale się naraziłem. Już teraz widzę, z jaką pil­
nością powinienem uważać na chwile łaski Twrojej, i słu­
chać każdego jej natchnienia, i z wdzięcznością przyjmo­
wać każde jej poruszenie, i wiernie z nią współdziałać, aby
wydała we mnie ow'Oc swrój. Już chcę, o Boże, spełnić tę
powinność moją. Wspomóż, o Boże! niemoc moją, i jako
sam łaską Twoją wzbudziłeś wemnie to postanowienie,
tak też sam łaską Twoją je utwierdź!

ROZMYŚLANIE XXXII.
O g r z e c h u p o w s z e d n im , A. n a p r z ó d j a k i e ­
g o r o d z a ju to g rze c h ,
I. Czego uczy wiara o grzechu powszednim.
II. Jakie z tej nauki wypływają wnioski.

Mówimy tu głównie o takich grzechach powsze­


dnich, które człowiek popełnia ze świadomością, nie zwa-
214

zając na przestrogi sumienia, tak iż dość byłoby tylko wa­


żniejszej materyi, a byłby grzech śmiertelny. Ktokolwiek-
by tego rodzaju grzechy miał za nic, albo lekce je sobie
ważył, na tern polegając, że nie są to grzechy śmiertelne,
dawałby dowód wielkiego zaślepienia; dowodziłby jawnie,
że w pojęciach swoich o grzechu powszednim nie jest czło­
wiekiem wierzącym. Zastanów się na dzisiaj nad samąż
naturą tego grzechu.
Pierwszy punkt wstępny. Przedstaw sobie człowieka
okrytego tak brzydkimi i wstrętnymi wrzodami, że i naj­
bliższy przyjaciel zaledwo może znieść widok jego.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o łaskę, byś zrozu­
miał, jaka jest złość grzechu powszedniego, i tak się nim.
brzydził, jak jest godnym obrzydzenia.
Punkt I. Czego uczy wiara o grzechu powszednim.
Grzech powszedni, jest to wykroczenie popełnione bądź
myślą, bądź mową, bądź uczynkiem, bądź opuszczeniem,
przeciwko przykazaniu Boskiemu, tylko że nie tak ważne,
iżby człowiek stracił przez nie łaskę Boską, i stał się nie­
przyjacielem Boga. Masz tu więc wszelkie warunki, sta­
nowiące prawdziwy grzech; z jednej strony przykazanie
Boskie, z drugiej, nieposłuszeństwo człowieka. Tern tyl­
ko różni się grzech śmiertelny od grzechu powszedniego,
że do pierwszego potrzeba rozmyślnego zezwolenia i ma­
teryi ważnej, gdy przeciwnie w drugim może być zezwo­
lenie niezupełne, albo mniej ważna materya. Cala więc
różnica zależy od stopnia i miary; bo co się tyczy samej
istoty rzeczy, nie inna jest niegodziwość grzechu powsze­
dniego od niegodziwości grzechu śmiertelnego: oba zasa­
dzają się na tern, że człowiek przenosi wolę swoją nad
215

wolę Bożą, oba są obrazą Boga. A obraza od kogo ? od


nędznego stworzenia; i za co? dla lada nędznej pobudki.
Widzisz zatem, że grzech powszedni zawiera w so­
bie prawdziwą wzgardę Boga, i prawdziwą zelżywość wy­
rządza świętości Boga; wprawdzie zelżywość to lekka
w porównaniu z tą, którą zadaje Bogu grzech śmiertelny,
ale sama w sobie zelżywość ta ma wagę jakoby nieskoń­
czoną, bo pada na Majestat nieskończony. Więc istotnie
wzgardę i zelżywość jakoby nieskończoną czynisz Bogu,
ilekroć dajesz miejsce tym lekkim poruszeniom gniewu,
albo skrytej zazdrości, albo niewstrzemięźliwości w małych
rzeczach; ilekroć dopuszczasz się obmów, choć bez cięż­
kiego naruszenia sławy bliźniego, albo kłamstwa żartobli­
wego, albo próżności, albo rozproszenia czy próżnej cie­
kawości, którą roztargniony, jakoby sam od siebie odcho­
dzisz, i wyganiasz siebie z własnego serca twego; albo
opieszałości onej i nieuwagi w ćwiczeniach duchownych,
z której tyle płynie grzechów zapomnienia się i nieuszano-
wania w obecności Pańskiej.
Punkt II. Jakie z ‘powyższych zasad ivypłyivają
wnioski. Grzech powszedni obraża Boga. Jeźli więc
popełniasz go z łatwością, i popełniwszy go, nie żałujesz,
słuszny bardzo masz powód do obawy, czy spełniasz je­
szcze ono pierwsze i największe przykazanie: Będziesz
miłoiuał Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego,
i z wszystkiej duszy twojej, i z wszystkiej myśli tiuojej ? l)
Bo jakże tu pogodzić jedno z drugiem? powiadasz że ko­
chasz Boga, a jednak za nic to sobie poczytujesz, że czy­
nisz to, co Go obraża, że Mu się sprzeciwiasz, i to jeszcze

b Mat. 22, 3 ?.
216

w przykazaniach do spełnienia najłatwiejszych! I zasmu­


casz Ducha Świętego, i ranisz serce Pana Jezusa, który,
jako napisano jest u proroka, nietylko skuszon jest dla zbro­
dni naszych, ale także zranion jest dla nieprawości, to
jest, dla tych mniejszych grzechów naszych! Powiesz
może, że przez takie grzechy nie tracisz przecie łaski Bo­
skiej? Więc tylko wtedy posłusznym będziesz Bogu,
kiedy już zagrzmią nad głową twoją pioruny Jego? Jeźli
tak, powiedz sam, kogo to kochasz : czy Boga, czy nie ra­
czej siebie samego?
Grzech powszedni obraża Boga, i krzywdę wyrządza
chwale Bożej. A zatem, po grzechu śmiertelnym, nie masz
dla rozumnego stworzenia większego nieszczęścia, czy to
w. czasie, czy w wieczności, nad grzech powszedni. Wiel-
kiem byłoby nieszczęściem znicestwienie, albo co gorsza,
potępienie wszystkiego rodzaju ludzkiego; a jednak gdy­
byś mógł, dajmy na to, jednym grzechem powszednim ta­
kie nieszczęście odwrócić, nie godziłoby ci się tego uczy­
nić. Wielkiem byłoby to nieszczęściem, gdyby, przypu­
ściwszy rzecz niepodobną, Bóg miał wygnać z nieba Naj­
świętszą Matkę swoję i Aniołów i wszjotkich wybranych
swoich; a jednak większem jeszcze nieszczęściem byłby
jeden grzech powszedni, chociażby kosztem jego Matka
Boska i Święci mogli pozostać w posiadaniu szczęśliwości
swojej. Wielkiem byłoby takie nieszczęście, któregoby
nie mogły naprawić ani łzy wszystkiego rodzaju ludzkie­
go, ani katusze męczenników, ani surowości pustelników,
ani wszystkie prace i cierpienia i wszystka miłość świę­
tych, ani wszystkie dobre uczynki sprawiedliwych, ilu ich

') Iza. 53, 5.


217

tyło od początku i będzie aż do skończenia świata; a ta-


kiem właśnie nieszczęściem jest każdy grzech powszedni;
bo na naprawienie zelżywości jaką Bóg przezeń odbiera,
mało wszystkich onych zasług i zadośćuczynień, jeźli do
nich nie przystąpi nieskończone zadośćuczynienie Słowa
wcielonego.
Powiedz więc, co trzymać o człowieku, który taki­
mi grzechami obraził Boga i codzień jeszcze obraża, a nic
się o to nie troszczy i spokojnie powiada sobie, że to nie
wielkie nieszczęście, bo to tylko grzechy powszednie?
„Takie lekceważenie grzechu", woła Św. Bernard, „to
pierwszy początek zatwardziałości, to bluźnierstwo przeciw
Duchowi Świętemu! “
Wszyscy po wszystkie czasy Święci biedzili się
grzechem powszednim. Trudno przytaczać wszystkich,
ale posłuchaj choć kilku. Św. Edmund mówił: „Wolał­
bym rzucić się w ogień, niż dopuścić się świadomie naj­
mniejszej obrazy Boga mego.44 „Ktokolwiek dba o czy­
stość sumienia swego,“ powiada Św. Ignacy Lojola, „po­
winien żałować i upokarzać się przed Bogiem za każdjr
grzech swój, chociażby lekki, dlatego, że zgrzeszył prze­
ciw Temu, który jest nieskończony we wszystkich dosko-
natościach swoich, a zatem i to, co Go obraża, ma w sobie
złość z tego względu nieskończoną/4 „Wolałabym, gdy­
by tego była potrzeba44, mówi Św. Katarzyna Genueńska,
„rzucić się w ogień raczej, niż dopuścić się najmniejszego
grzechu; i gdybym z tego ognia inaczej się wyzwolić nie
mogła, jak popełnieniem jednego grzechu powszedniego,
gotowam cierpieć upalenie na wieki, a grzechu nie popeł-
- /

nię. A Sw. Katarzyna Seneńska: „Gdyby dusza nie­


śmiertelna umrzeć mogła, umarłaby na widok tej szpetnej
218

plamy, jaką jeden grzech powszedni kazi piękność jej.


„Panie, tak modlił się Bł. Alfons Rodriguez, niech raczej
cierpię wszystkie męki piekła, niżbym się miał dopuścić
najmniejszego grzechu.“
I ja też, o Boże, tak brzydziłbym się tern, co Ciebie
obraża, jak się brzydzili Święci, gdybym tak Ciebie znał
i miłował, jak Cię znali i miłowali Święci. Ach! przyjdź
i objaw siebie duszy mojej, i zapal w mej ogień miłości
• 1 • I • • • 1 • • • / >4 # *

Twojej. Kto kocha Boga, powiada Św. Jan Złotousty, ten


nienawidzi wszelkiego grzechu, więcej niż śmierci, więcej
niż samego piekła.

ROZMYŚLANIE XXXIII.

•Takie s k u tk i i j a k i e k a r y p o c ią g a z a so b ą
g r z e c h p o w s z e d n i.
I. Skutki grzechu powszedniego.
U. Kary za grzech powszedni.

Pierwszy punkt wstępny. Przedstaw sobie człowieka


od stóp do głowy okrytego ranami: krew płynie, i upływa,
i niedaleki już koniec. Albo przenieś się w duchu do czyść­
ca, i obacz w tym ogniu duszę płacącą .sprawiedliwości
Boskiej dług swój, choć lekkimi tylko grzechami zawiniła.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o łaskę, byś rozu­
miał, co to jest grzech powszedni, i nienawidził go.
Punkt I. Skutki grzechu powszedniego. Jeźli cię
te skutki nie przerażą, samaż ta na nie obojętnośćtwoja tem
bardziej cię przerazić powinna.
Nap>rzód. Grzech powszedni zaciemnia umysł,
i przyćmiewa w duszy człowieka żywą jasność wiaty.
219

Każdy grzech powszedni, którego się dopuścisz, staje na-


ksztal lekkiej mgły między rozumem twoim a słońcem
prawdy wiekuistej. Im więcej popełnisz tych grzechów,
tern gęstszą staje się ona mgła, aż w końcu zupełnie wstrzy­
ma promienie z Boskiego słońca wychodzące, i otoś w ciem­
nościach. Stąd potem z wiarą jakoby martwą chodzisz
około rzeczy najświętszych, i żyjesz w złudzeniach, i w złu­
dzeniach zasypiasz.
Powtóre. Grzech powszedni osłabia wolę. Każdy
grzech, chociażby lekki, zawsze jest ustępstwem na korzyść
jakiej złej skłonności, a więc i skłonności tej większej siły
dodaje. Cokolwiek oddasz miłości rzeczy stworzonych,
to odejmujesz miłości Bożej. Dwojaka ta miłość, są to
jakoby dwa ognie, sprzecznie na siebie oddziaływające;
w miarę jak jednego ubywa, przybywa drugiego. Im wię­
cej popełnisz niewierności, tern więcej nakładasz na siebie
pęt, to jest, nieporządnych przywiązań; nic dziwnego, że
potem wpadasz w pewien stan odrętwienia, i jakoby nieu­
dolności do dobrych uczynków. Masz może wiele dobrych
chęci, ale na co one się zdadzą, kiedy ich nigdy nie spełniasz?
Potrzecie. Grzech powszedni szpeci i poniża to ar­
cydzieło łaski Boskiej, którem jest dusza obleczona w spra­
wiedliwość i świętość. Podobny jest do brzydkiej plamy
na białej i czystej sukni, albo do wrzodu na pięknej twa­
rzy. Jest to, jako mówi Św. Augustyn, trąd sromotny,
który gdy duszę zarazi, czyni ją niegodną pociech niebie­
skich, i Boskiego Oblubieńca od niej odpycha.
Po czwarte. Każdy grzech powszedni pozbawia cię
wyższego stopnia łaski, a tern samem i prawda do wyższe­
go stopnia chwały wiecznej. Gdybyś się był sprzeciwił
pokusie, miałbyś dwojaką tę zasługę; lecz skoroś ustąpił
220

pokusie, postradałeś ją. A jaka to strata? To, żeś obni­


żył sobie, na całą wieczność, przeznaczoną ci miarę znajo­
mości, i miłości, i posiadania Boga!... taki jest skutek każ­
dego grzechu powszedniego.
Popiąte. Grzech powszedni pozbawia cię onej szcze­
gólnej miłości ojcowskiej, i onych łask przedniejszych,
któremi Bóg wynagradza dusze żarliwe. Tąż miarą któ­
rą mierzycie, mówi Zbawiciel, będzie wam odmierzono !).
Kiedy ty Bogu skąpisz wierności, Bóg także poskąpi tobie
darów swoich. Za tę nieszlachetność twoją, że tak sobie
lekceważysz obrazę Pana najwyższego i najwyższej miło­
ści godnego, tracisz oną opiekę szczególną, którą Opa­
trzność Boska otacza Udko serca ochotne do poświęcenia
siebie.
Poszóste. Grzech powszedni zakłóca pokój duszy,
i gorzkie nieraz sprawuje w niej udręczenie. Kto się sptrze-
■ciwil Boya, a miał pokoje*2) Kto wie, czyś nie przekroczył
już niepostrzeżenie tej granicy, która dzieli grzech po­
wszedni od grzechu śmiertelnego? Rzecz pewrna żeś nie­
raz już posunął się aż do samej granicy; a czy to zawsze
łaUvo rozpoznać, gdzie się kończy pierwszy, a gdzie się
zaczyna drugi?
Posiódme. Nakoniec, grzech powszedni wiedzie do
grzechu śmiertelnego, tak jak choroba wiedzie do śmierci.
Wyraźny jest wyrok Ducha Świętego: Kto w małe nie-
spraiuiedliwy jest, i w większem niesprawiedliwy jest 3).

‘) Łuk. 6, 38.
2) Job. o, 4.
3) Łuk. 16, lo.
.Skąd się poczęły one wielkie zbrodnie Kaimów, Saulów,,
Judaszów? Nieznaczne były ich początki, a jakiż straszny
koniec! Albo taki Luter, ile byłby oszczędził zelżywości
Bogu, i wojen światu, i nieszczęść Kościołowi, gdyby był
wcześnie stłumił w sobie lekkie zrazu poruszenia próżno­
ści i zazdrości!... Obacz ten potok szerzący spustoszenie
po całych krainach; a jednak u źródła mały to strumy­
czek ; obacz ten pożar wielki, a jednak wszczął się z je­
dnej iskierki. Jeźli więc lekceważysz grzechy powsze­
dnie, spodziewaj się i dla siebie podobnych skutków. Bóg
tak się będzie obchodził z tobą, jak ty się z Nim obcho­
dzisz: „Ty mną gardzisz," rzecze ci, „duszo niewierna,,
i ja też wzgardzę tobą; ty odrzucasz łaski moje, więc odej­
mę je od ciebie, i pomszczę się krzywdy mojej, dopuszcza­
jąc upadku twego. Mojaćjest pomsta, mówi Pan, aby się
powinęła noga ich !“ r).
Punkt II. Jakie kary pociąga za sobą grzech po­
wszedni. Bóg karze za grzech powszedni i w tern życiu
i w przyszłem. Mojżesz i Aaron postradali szczęście wni-
ścia do ziemi obiecanej za brak ufności w Bogu, choć na
pozór nieufność ta mogłaby się raczej wydawać zbytnią
pokorą i niedowierzaniem sobie. Prorok on niewiadomego
nazwiska, o którym jest w Księgach Królewskich 2), cho­
ciaż wielkie cuda zdziałał, choć samem słowem swojem
wywrócił ołtarz wzniesiony na cześć bałwanów przez kró­
la Jeroboama, ginie pożarty od lwa, za to tylko, że
łatwowiernie usłuchał drugiego proroka, i poszedł z nim
do domu jego, i jadł i pił u stołu jego, przeciwko rozkaza-

Deuteron. 32, 40.


ż) III. Król. 13.
222

niu jakie miał od Pana. Czterdzieści i dwoje chłopiąt,


dzieci małe ł), mówi Księga Święta, poszarpani od niedź­
wiedzi, za to że nie uczcili Elizeusza proroka. — Oza
umiera nagłą śmiercią, za to że dotknął się Arki Przymie­
rza, choć zamiar na pozór miał dobry, bo chciał ją pode­
przeć, aby nie upadła ; podobnież, pięćdziesiąt tysięcy mę­
żów Betsamickich takąż karę ponoszą, za to tylko że cie­
kawie spojrzeli na on święty przj^bytek. — Siedmdziesiąt
tysięcy z Izraela ginie od zarazy, za to że król Dawid,
snąć przez próżność, przeliczył lud swój... Przekonaj się
z tych przykładów, co Bóg trzyma o grzechu powszednim!
A jednak wszystkie te kary ziemskie niczem jeszcze są
w porównaniu z temi, jakie grzech powszedni pociąga za
sobą w życiu przyszłem.
Przenieś się w myśli do posępnych więzień czyśćco­
wych, i przypatrz się okiem wiary tym, którzy tam miesz­
kają. Są to dusze sprawiedliwe, dusze wybrane: Bóg je
miłuje nieskończenie, i gorąco pragnie dopuścić je co naj­
rychlej do szczęśliwości sw7ojej. A jednak te dusze święte
skazane są na taką karę, że nie mogą wniść do nieba przez
czas niewiadomo jak długi, i cierpieć muszą okropność
ognia, tego samego, jako uczy Św. Tomasz, który pali po­
tępionych w piekle. I za co taka surowa pokuta? Za to,
że wr tych duszach są jeszcze niejakie pozostałości grze­
chu, a Bóg nieskończenie się brzydzi wszelkim grzechem.
Pomyśl teraz: oto ojciec zapala wielki ogień, i wrzuca doń
syna swego; wiesz że to najlepszy z ojców, wiesz, że te­
go syna najmocniej miłuje : czyż ztąd nie oczywisty wnio­
sek, że syn ten musiał się dopuścić bardzo wielkiej winy,

J) IV. Król. 2, 23.


223

i bardzo nią ojca zasmucił? O Panie! jakże brzydkim musi


być w oczach Twoich grzech powszedni, kiedy Cię znie­
wala tak surowo karać dusze, które miłujesz nieskończe­
nie więcej niż zdoła miłować serce ludzkie!
A teraz policz, jeźli zdołasz, w sumieniu twojem, ile
popełniłeś takich grzechów, czy przez dobrowolną niewia-
domość, czy przez opieszałość; ile ich jeszcze na każdy
dzień popełniasz przez to, że rozpraszasz na wszystkie
strony ducha twego, i nieumiarkowaną dajesz wolność ję­
zykowi,—albo przez to, że już z nałogu zgoła nie czuwasz
nad sobą i w niczem prawie nie chcesz siebie powścią­
gnąć : a podobno będziesz musiał zawołać z Prorokiem:
Obtoczyły mię złe którym nie masz liczby: pojmały mię
nieprawości moje, i nie mogłem przejrzeć. Rozmnożyły
się nad włosy głoioy mojej, i serce moje opuściło mię 1).
0 Boże! odpuść mi niezliczone grzechy moje, a daj mi tę
błogosławioną czułość sumienia, która i cienia grzechu się
lęka! Wiem-ci, że abym utrzymał się na tej drodze, po­
trzeba mi ustawicznie czuwać nad sobą, i odmówić sobie
niejednej przyjemności, choc na pozor niewinnej; ale wiem
1 to, że żadna jaką z siebie uczynię ofiara nie może iść
w porównanie z tą dwojaką korzyścią, jaką przez nią osią­
gnę, to jest, że mniej będzie ze mnie obrazy Twojej, i że
uchronię się od tych skutków opłakanych, jakie niewier-
f • • • • « « 9 / •
nościami mojemi na siebie ściągam.

b Ps. 39, i 3.
224

ROZMYŚLANIE XXXVI.

Oo z ię b ło ś c i.
1. Oziębłość jest stanem duszy zdrożnym.
II. Jest stanem duszy groźnym.

Punkt I. Oziębłość jest stanem zdrożnym. Ozię­


błym zowie się ten, kto nie jest ani zimnym ani gorącym
względem Boga, choć wie że Bóg jest godzien najwyższej
miłości; ten, kto ospale i leniwie służy Panu tak możnemu
i łaskawemu, ani się boi obrazić Go, ani się bardzo tro­
szczy o to, aby Mu był przyjemnym; ten nakoniec, kto
nie ma zapału do chwały Bożej, ani gorliwości do sprawy
Bożej... Rzecz widoczna że takie usposobienie dusz}7wręcz
się sprzeciwia i głównym przykazaniom Boskim, i nieod­
zownym powinnościom chrześciańskim.
Naprzód. Na czele wszystkich przykazań Boskich
napisano jest to najświętsze i największe przykazanie: Bę­
dziesz miłował Pana Boga tivego ze wszystkiego serca
twego... *). Lecz człowiek oziębły całem życiem swojem
jakoby oświadcza Bogu, że nie poczytuje Go tyle godnym
czci i miłości, by miał krępować się w czemkolwiek dla
służby Jego, i że szczęście zasłużenia sobie na łaskę
Boga, i posiadania Go w chwale wiecznej, małem mu się
zda wynagrodzeniem za te ofiary, których Bóg żąda od
niego... Powiedz sam, czy ma Boga za Boga, ten kto ta­
kie Mu okazuje lekceważenie? —Albo znowu, jakim sposo­
bem człowiek oziębły zdoła spełnić to drugie przykazanie
Zbawiciela: Bądźcie doskonali jako i Ojciec wasz niebie-l

l) Mat. 17, o.
ski doskonały jest} !) Bez wątpienia że Bóg nie żąda od
nas tego co nie jest w naszej możności; ale kiedy nam
w powyższych słowach własną doskonałość swoją przed­
stawia za kres, którego póki nie osiągniemy, ustawać się
nie godzi, więc jasna w tern wola Jego, iż chce aby święty
jeszcze się uświęcał, i sprawiedliwy ustawicznie się po­
mnażał w sprawiedliwości, aż dojdzie do zupełnego zje­
dnoczenia się z Najwyższym, który sam jest doskonałą
r

świętością i sprawiedliwością. Sw. Bernard doskonałość


którą każdy chrześcianin posiadać powinien, tak określa:
Jest to, powiada, nieustający zapał do postępu w cnocie,
i ciągłe wytężanie się ku rzeczom lepszym; lecz taki za­
pał i takie wytężanie się nie może oczywiście iść w parze
z oziębłością.
Powtóre. Główne powinności chrześciańskie, jak to
już sama nazwa chrześcianina oznajmia, na tern się zasa­
dzają, byś czuł w sobie to, co i w Chrystusie Jezusie *2) ;
byś Chrystusa naśladował w noszeniu krzyża twego,
i w ukrzyżowaniu ciała twego, i w zaprzaniu się samego
siebie... Lecz jakże zdołasz spełnić te powinności, i wyra­
zić na sobie obraz Zbawiciela, wiodąc życie miękie i zmy­
słowe, i folgując bez oporu przyrodzonym twoim skłonno­
ściom, chociażby w tych skłonnościach, jak mniemasz
i twierdzisz, nic nie było wyraźnie grzesznego?
Punkt II. Oziębłość jest stanem groźnym, bo grozi
utratą zbawienia wiecznego, mianowicie i głównie z tego
powodu, że człowiek oziębły, zasypiając w zgubnych złu-

*) Mat. 26. 8, 9.
2) Filopens. 2. 5.

Rozmyślania T. I. 10
226

dzeniach, wcale się nie boi o siebie, kiedyby przeciwnie


bardzo bać się powinien.
Naprzód. Człowiek oziębły łudzi siebie, nie przy­
znając sobie, by czynił co złego, ponieważ wystrzega się
sprośnych upadków, i jawnych a ciężkich występków, ja­
kie znamionują wielkich grzeszników. Na tern więc po­
przestaje, i po za tym ciasnym zakresem nie zwracając
uwagi na przestrogi sumienia, mało dba o codzienne nie­
wierności i nałogową opieszałość swoją w służbie Bożej.
Jakoby za nic prawie pocz}^^ to mnóstwo niezliczone
powszednich grzechów których §ię na każdy dzień dopu­
szcza, i te próżne rozmowy, i to marnowanie czasu na la-
dajakiem czytaniu, albo na wychodzeniu z domu bez po­
trzeby, słowem, całe to życie swoje bez ducha wewnętrz­
nego, i bez umartwienia, życie, rzecby można, niechrze-
ściańskie.
Sprawiedliwy nigdy nie dowierza sobie samemu:
Obawiałem się wszystkich uczynków' moich*), mówi mąż
święty Job. Kto Boga miłuje, ten drży przed każdym cie­
niem nawet obrazy Boskiej. Święta to trwoga, bo w niej
najpewniejsza obrona od grzechu : Błogosławiony czło­
wiek, który się zawsze boi 2), woła Mędrzec. Przeciwnie,
biada człowiekowi, kiedy nałogowo dopuszcza się win lek­
kich, a zgoła się tern nie trwoży! Prędko przyjdzie do
grzechu śmiertelnego, kto się oswoi z grzechem powsze­
dnim. Nie trudno ze snu oziębłości wpaść w sen śmierci,
a przejście to tern bardziej groźne, że się odbywa bez
wstrząśnienia; nie stacza się człowiek nagle do tej prze­

*) Job. 9. 28.
2) Przypow. 28. 14.
227

paści, ale raczej powoli się zsuwa; ztąd też rzadko się zda­
rza, by się z niej jeszcze wydźwignął.
Powtóre. Człowiek oziębły łudzi siebie, wyobraża­
jąc sobie, że wiele robi dobrego, i na tych dobrych uczjm-
kach swoich polegając. W rzeczy samej, oziębłość bar­
dzo może iść w parze z niejakim pozorem cnoty; zaczem
dusza oziębła łatwo się utwierdza W’ fałszywym spokoju.
On Biskup Efezki, o którym mówi Księga Objawienia,
wiódł życie z wielu względów nienaganne; sam Pan Jezus
oddaje mu to świadectwo: Wiem, mówi, sprawy twoje,
%pracę, i cterphwosc twoję, a iz me mozesz cierpieć złych;
ale mam przeciw tobie, żeś miłość twoją pierwszą opuścił1).
Podobnież i on anioł kościoła Laodycejskiego, miał dobre
uczynki, i dufał w nie; ale uczynki te, choć dobre same
z siebie, zarażone były jadem oziębłości. Mówił sam do
siebie: Jestem bogaty, i niczego nie potrzebuję; a nie wi­
dział ani wielkiej nędzy, ani ślepoty swojej, ani tego, że
mu brak wszelkiej cnoty prawdziwej; i dla tego właśnie
tern bardziej był nieszczęśliwszy i godny politowania.
Potrzecie. Człowiek oziębły łudzi siebie, zamyka­
jąc oczy na grożące mu niebezpieczeństwa. Żyje spokoj­
ny i bez najmniejszej obawy, choć straszliwe nad nim za­
wisły wyroki. Niepożytecznego sługę turzućcie do ciemno-
ści zewnętrznej: tam będzie płacz i zgrzytanie zębów 2).
Cóż zrobił ten człowiek, że zasłużył na tak surowe potę­
pienie? czy zgwałcił przykazanie Boskie o sprawiedliwo­
ści, albo o wstrzemięźliwości, albo o czystości? Nie; to je­
dno wyrzuca mu Pan, że zaniedbał powierzonego mu ta-*)

*) Objaw. 2.
a) Mat. 2ó. 62.
228

lentu, że byl sługą niepożytecznym... Bóg ciebie obdarzył


łaskami bez liczby, a tyś nie uczynił z nich owocu: więc
chociażbyś skądinąd nie miał nagany, będziesz potępiony
za to, żeś nic dobrego nie zrobił. Jaki grzech popełniły
one pięć panien głupich, którym Oblubieniec oznajmia, iż
nie zna ich, i na gody swoje wpuścić ich nie chce? J) Ten
tylko, że nie czuwały, że nie utrzymywały w duszach
swoich ognia miłości Bożej, lampy nasze gasną. Innej
winy nie miały; skarb panieństwa swego nienaruszony za­
chowały; sam Pan Jezus pannami je nazywa. Co znaczy
ono podobieństwo płonnego drzewa figowego, które prze­
klął Pan Jezus, i które uschło nat}'chmiast? 2) Jezus łaknął,
powiada Ewangielia: chciał zaspokoić głód swój z owocu
tego drzewa, a znalazł na niem tylko liście; liście może
gęste i piękne, ale próżna ta ozdoba nie wstrzyma stra­
sznego wyroku: Niechaj się nigdy z ciebie owoc nie ro­
dzi na wieki. Zwierzchnią postawą cnoty i pozorem
pobożności możesz znaleźć łaskę w oczach ludzi; ale
w oczach Boga, który patrz}' na serce, który pragnie mi­
łości twojej i zupełnego Jemu oddania się, wszystko to li­
ście tylko, i tego Bogu nie dość. Przeklęty który czyni
sprawę Pańską zdradliwie 3). Za co tu Bóg karze? Nie
już za nieużyteczność, albo za grzeszne lenistwo, ale za
uczynek, który jest sam przez się najlepszym nad wszyst­
kie uczynki, za spraioę Pańską. Modlitwa, i wspomaga­
nie nieszczęśliwych, i pełnienie obowiązków stanu twego,
te są dla ciebie sprawy Pańskie, bo sam Pan przykazuje

J) Mat. l i . 12.
2) Tamże, 21. 19.
3) Jerem. 48. 10.
229

ci, abyś je czynił, i obiecuje ci, że sam będzie za nie wspa­


niałą nagrodą twoją. A jednak, jeźli te sprawy czynisz
opieszale i ozięble, i przez to niejako zdradę czynisz Panu,
jaki z nich owoc odniesiesz? Nic jedno przeklęctwo: Prze­
klęty! Ach! jakażby była rozpacz twoja, gdybyś miał kie­
dy usłyszeć z ust Boskiego Sędzi twego to słowo: Od­
stąpcie odemnie, przeklęci! ł) Nakoniec, któżby mógł
wspomnieć bez przerażenia na one straszne słowa, w któ­
rych grozi Pan Biskupowi Laodycei, iż go wygna z serca
swego, i wyrzuci z ust swoich? Wyrażenie to: Pocznę cię
wyrzucać z ust moich, dwojakie a straszliwe daje ci świa­
dectwo, raz o tern, jak obmierzłą jest Synowi Bożemu du­
sza niepobożna, a powtóre, jak trudno wrócić do tego Bo­
skiego serca człowiekowi, który Mu raz taką ckliwość
sprawi, i za to wyrzucony został z ust Jego. O Panie Je­
zu! wszak Ty z wielką cierpliwością oczekujesz i nąjbłę-
dniejsze dusze, owszem sam żarliwie je szukasz, i wszyst­
kim nędzom ich zaradzić chcesz, i sam je do siebie wzy­
wasz, mówiąc: Pódźcie do mnie wszyscy którzy pracuje­
cie i jesteście obciążeni! Czyż więc żadnej nie będziesz
miał litości nad tym grzesznikiem, któregoś tak tkliwie
umiłował? Nie, odpowiada Pan, odrzucę go precz od sie­
bie, wyrzucę go z ust moich. — Cóż on zrobił, o Boże! że
tak nieubłagany na siebie ściągnął gniew Twój? Czy ska­
ził Boski zakład wiary? Czy może sprośnym grzechem
shańbił na sobie imię chrześciańskie? Nie mówi Pan; ale
za to go wyrzucam z ust moich, że bez zapału mi służy,
za to że oziębłym jest: Iżeś jest letny.
Wierzysz że to Boskie wyroki; ale jak dotąd wierzy-

]) Objaw. 3. 16.
230

łeś w nie? O Boże! wiedziałem-ci o nich, ale nie pomnia­


łem na nie; albo jeźli kiedy wspomniałem, to powierzcho­
wnie tylko, nie wnikając głębiej w ich znaczenie, i nie sto­
sując ich na prawdę do siebie. Czy nie masz wemnie ża­
dnych znaków oziębłości? A jeźli muszę przyznać że są,
jakże więc to być może, że takie groźby Twoje jeszcze nie
przeraziły mię? O Panie! błagam Cię, użycz mi łaski gor­
liwości; nie tej gorliwości w uczuciu, która jest źródłem
czystych onych rozkoszy, jakie nieraz już w tern życiu
dajesz wiernym sługom Twoim, w nagrodę za wielkie ich
poświęcenie się dla Ciebie; ale gorliwości do pokuty, gor­
liwości do cierpienia, gorliwości do zaprzania siebie
i wzgardy siebie samego; bo ta jest jedna gorliwość bez­
pieczna, i ta jedna przystoi na grzesznika. Użycz mi tej
łaski, bym na każdy dzień ofiarował się Tobie, jak Ty na
każdy dzień za mnie ofiarujesz siebie; bym odtąd już żył
przed Tobą w onym duchu wyrzeczenia się siebie samego,
który jest niezawodnym znakiem miłości prawdziwej.

ROZMYŚLANIE X XXV.

O ś r o d k a c h p r z e c iw k o o zię b ło śc i.
I. Modlitwa.
II. Umartwienie.
III. Zastanowienie.

Punkt I. Modlitwa. Oziębłość, tak upewnia nas


Zbawiciel, nie jest chorobą nieuleczalną; ale On sam ma
231

środki na uleczenie jej, i w Boskiem sercu Jego tych środ­


ków szukać potrzeba: Radzęć, mówi, abyś sobie kupił
u mnie złota ogniem doświadczonego, żebyś się zbogacił;
i szaty białe oblókł, aby się nie okazowała sromota nago­
ści twojej', a namaż maścią oczy twoje, abyś widział 1).
Pan Jezus i daje, i sprzedaje zarazem te środki skuteczne:
abyś sobie kupił-, żąda bowiem od nas modlitwy, ab}' nas
za to darami swojemi zbogacił, i darował nam ono złoto
ogniem doświadczone miłości; modlitwa zaś jest rzeczą
trudną dla duszy oziębłej: owszem, byłaby nawet rzeczą
zgoła niepodobną, gdyby łaska nie uprzedziła tej duszy,
i nie wzbudziła w niej chęci do modlitwy: Radzęć.
Zbawiciel oznajmia biskupowi Laodycejskiemu, iż
jest ubogi, i nagi, i ślepy; takim-ci jest wszelki człowiek
oziębły. Ubogim jest: bo jakąż mają wartość na żywot
wieczny uczynki jego zgoła ziemskie, gdyż ani ich wzgórę
nie wznosi czysta inteneya, ani nie ożywia gorliwość? Na­
gim jest: bo ogołocony z cnót prawdziwych, może nawet
ogołocony z łaski poświęcającej i życia duszy: Masz imię
że żyjesz, aleś jest umarły 12). Nakoniec, ślepym jest: bo
nie widzi, ani w jak nieszczęśliwym jest stanie, ani jakie
niebezpieczeństwa mu grożą. Ale niech modlitwą kupi
sobie miłości, a będzie uzdrowiony z niemocy swojej.
Przez miłość stanie się bogatym: żebyś się zbogacił’, bo kto
Boga ma, wszystko ma. Miłość będzie mu nakształt pię­
knej szaty na pokrycie nagości jego, i nakształt maści cu­
downej na uleczenie ślepoty jego. W kim mieszka mi­
łość, ten pewno przyjemnym jest Panu Jezusowi, i Jezus

1) Objaw. 3 . 18.
2) Objaw. 1.
miłuje go, i samego siebie objawia umiłowanemu *); a kto
zna Jezusa, wszystko zna.
Módl się więc, chociażby ci się przykrzyła modlitwa,
chociażbyś żadnego na pozór nie widział z niej pożytku.
Upokarzaj się przed Bogiem; zadaj gwałt sercu Jego: tego
właśnie Bóg chce. Masz w Piśmie Świętem piękny obraz
tej siły, jaką ma wytrwała modlitwa na uleczenie zasta­
rzałej nawet oziębłości. Trzy lata już trwała posucha na
ziemi Żydowskiej, gdy Eliasz zaniósł modlitwę do Pana,
prosząc o odwrócenie tej klęski; Pan nie zaraz wysłuchał
modlitwy jego; lecz Eliasz modli się aż do siedmiukroć, i oto
w końcu mała zrazu chmurka wznosi się z ponad morza,
i rychło potem zamienia się w deszcz obfity. Tylko mę­
żnie trwaj, a Pan wysłucha jęków twej modlitwy i spuści na
posuchę twej duszy wody łaski swojej.
Punkt II. Umartwienie. Odszedłeś od Boga przez
to, żeś ustępował skłonnościom natury; więc nie inaczej
wrócisz do Boga, jedno gdy te skłonności poskromisz.
Jeźli chcesz wyrzucić oziębłość z duszy twojej, potrzeba
byś z modlitwą połączył pokutę: Ten-ci rodzaj nie bywa
luypędzon, jedno przez modlitwę i post 2). Nie chodzi tu
wcale o surowe posty, albo nadzwyczajne umartwienia,
tern bardziej że dusza oziębła zwykle nie zdoła się zdobyć
na takie rzeczy, i na drogi nadzwyczajne nie każdego Bóg
powołuje. Jeźlibyś uczuł w sobie pobożną chęć, i miał
dosyć odwagi na użycie większej przeciwko sobie samemu
surowości, tern lepiej, pod warunkiem jednak, byś zacho­
wał należną roztropność, i posłusznie szedł za radą ducho-

') Jan. 14. 21.


-) Mat. ]?• 2o.
— 233

wnego przewodnika twego; ale i tego dość, jeźli się zdo­


będziesz choć na lżejsze ofiary, odmawiając sobie tej lub
owej przyjemności... Tego tylko Bóg od ciebie żąda, byś
jakikolwiek gwałt sobie zadał, i jakiekolwiek odniósł nad
sobą zwycięztwo. Dawaj Panu, wtedy i Pan dawać ci bę­
dzie; okaż uczynkiem, że pragniesz stać się Jemu przyje­
mnym, wtedy On ci w dwójnasób wymierzy łaskę swoją.
„Wstań“, tak mówi jeden pisarz pobożny, „postąp choć
0 krok jeden, spróbuj sił twoich i przyłóż rękę do dzieła;
zacznij tylko, a Bóg resztę uczyni."
Punkt III. Zastanowienie. Zastanowienie, rzec
można, jest życiem wiary, tak jak wiara jest życiem spra­
wiedliwego. Brak zastanowienia wiedzie do rutyny, a mię­
dzy rutyną a oziębłością żadnej prawie nie masz różnicy.
Zastanawiaj się więc nad tern, jak wielkim jest Bóg, jak
wielka potęga i dobroć Jego: Kto ja k Bóg f jaka jest
nicość człowieka, jak krótkie jest życie, a jak długa wie­
czność; mierz nią te rzeczy doczesne, w każdem zdarzeniu
stawiaj sobie pytanie: Co to pomoże na wieczność? Lecz
głównie zastanawiaj się nad dwojakiem nieoszacowanem
dobrem, jakiego dostępuje człowiek, gdy calem i ochotnem
sercem Bogu służy; tern dwojakiem dobrem jest: świętość
1szczęśliwość. Naprzód świętość; bo komu gorliwość o chwa­
łę Bożą i miłość Boga jest początkiem i pobudką w każdej
sprawie, temu samaż gorliwość jego z najmniejszych na­
wet czynności wysoką daje zasługę; albowiem Bóg więcej
na serce patrzy, niż na rękę. Tylu jest dzisiaj Świętych
w niebie, którzy za życia pospolite mieli tylko mieli zaję­
cia, a przecie w krótkim czasie daleką metę przebiegli; dla
czego? dlatego, że mieli męztwo i gorliwość. Powtóre,
z gorliwości rodzi się szczęśliwość, już i w tern życiu, bo
234

jarzmo Jezusowe wdzięczne jest, ale nie dla tych którzy


je wloką za sobą, jedno dla tych którzy z miłością biorą
• *«#♦ « ** , * "3 TT* 0 * * 9 9 y • *
je na siebie, i z miłością noszą: Weźmiecie na siebie ja rz­
mo moje !), mówi Pan; bo pobożność, powiada Apostoł, do
wszystkiego jest pożyteczną, mają obietnice żywota, który
teraz jest, i przyszłego 2).
O tern świadczą nam i Święci, i sami na sobie do­
świadczyli tego o czem świadczą. Tak święty król Dawid
dziękuje Bogu, że postawił na miejscu przestronem nogi
jego, i że już swobodnie idzie tą drogą przykazań Boskich,
która przedtem ciężką się zdawała krewkości jego: Posta-
•7 ' / . • * i • * Q\
wiłeś, mówi, na miejscu przestronem nogi moje- ).
Owszem, nie tylko idzie, ale bieży, a serce rozszerza mu
się od ufności i wesela: Bieżałem drogą mandatów Two­
ich, gdyś rozszerzył serce moje 4). Tak i wielki Apostoł
narodów nader obfituje weselem w każdem utrapieniu
swojem Ł).
Twoja to obietnica, o Boże! Zwycięzcy, mówisz, dam
mannę ukrytą 6). Tak jest, bardzo ukryta ta manna nie­
bieska dla duszy zmysłowej i opieszałej! I ja też rzadko
kiedy doznałem słodkości jej, ale teraz widzę dla czego.
Dla tego, że nie tylko nie pokonywałem gnuśności mojej,
i zmysłowych skłonności moich, ale ślepo im służyłem;
dla tego że kiedy należało mi coraz nowych sił nabierać
z wiary rozbudzonej zastanowieniem, i z łaski Twojej,

J) Mat. 11. 29.


-) I. Tymot. ą . 8.
3) Ps. 3o. y.
4) Ps. 118. 32.
5) II. Kor. 7. 4.
c) Objaw. 2. 17.
235

której nikomu nie odmawiasz, ktokolwiek o nią Cię prosi;


ja przeciwnie uchylałem się od pracy wewnętrznej, i nie za­
grzewałem serca mego u świętego ogniska modlitwy....
Lecz teraz, Panie, kiedy mi ukazujesz przyczynę nędz mo­
ich, tern samem też ukazujesz mi, jakiego na uleczenie ich
mam używać lekarstwa. Więc wznoszę ku Tobie woła­
nie modlitwy mojej: Boże, ku wspomożeniu memu wejrzyj!'
Wyciągnąłem ręce moje ku Tobie: dusza moja jako ziemia
bezwodna Tobie! ’) Nie chcę już łaski twojej brać na pró­
żno, chcę współdziałać z nią ile zdołam. Przyjmij, o Boże*
tę nieudolną ofiarę moją, i nowych łask mi przyczyniając*
wspomóż bym mógł zanieść Tobie ofiary godniejsze.

b Ps. 142. 6.
ODDZIAŁ TRZECI.

0 środkach przeciwko grzechowi, to jest, o pamięci


na rzeczy ostateczne: śmierć, sąd i piekło. — 0 na­
wróceniu do Boga. — 0 miłosierdziu Eoskiem.
ROZMYŚLANIE XXXVI.

O śm ie rc i.

Grzech oddala człowieka od końca stworzenia jego;


pamięć o śmierci, przeciwnie, oddala człowieka od grze­
chu, a tern samem zbliża go do końca jego.

I. Co to jest śmierć.
II. Jaka jest pożyteczna bojaźń śmierci.

Pierwszy punkt wstępny. Przenieś się w duchu do


łoża człowieka umierającego, albo do otwartego grobu,
i słuchaj pilnie, czego cię uczy śmierć.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o łaskę, byś dobrze
zrozumiał, i żywo wziął sobie do serca te poważne nauki,
które ci ogłasza grób; byś nie zamykał oczu na to światło
które płynie z pamięci na śmierć, a za którem idąc, nigdy
nie zbłądzisz.
Punkt I. Co to jest śmierć. Śmierć jest przejściem du-
1 * / • • « • ft a •
szy z czasu do wieczności; więc dwie rzeczy w niej się za­
wierają: odejście i przybycie; odejście z tego życia, w któ­
rem wsz}rstko przemija, i przybycie do wieków' wieczno­
ści, gdzie nic nie przemija. Śmierć ma sw'oje jasności,
• • • / • • ** « *****
i swoje ciemności; są w mej i prawdy oczywiste, i taje-
240

mnice nieprzeniknione; lecz czy te, czy tamte zarówno po­


żyteczno rozważać.
Naprzód. Cztery są prawdy, co do których śmierć
żadnej nie zostawia wątpliwości: naprzód to, że śmierć,
jakkolwiek samo o niej wspomnienie przeraża grzesznika,
przyjdzie jednak nieuchronnie; powtóre, że przyjdzie ry­
chło; potrzecie, że odłączy człowieka od wszystkich rze­
czy doczesnych, i odbierze mu wszystko cokolwiek posia­
dał na ziemi, zostawiając mu tylko owoc dobrych, jeźli je
miał, uczynków; nakoniec poczwarte, że ustali na całą
wieczność los jego, szczęśliwy lub nieszczęśliwy. O, ja­
kież to prawdy godne rozważania! O, jakież to źródło
natchnień zbawiennych.
Śmierć przyjdzie nieuchronnie. Tego uczy cię wia­
ra: Postanowiono jest ludziom, raz umrzeć... J) Tego do­
wodzi sam rozum; bo skoro ciało ludzkie z natury swojej
podległe jest skażeniu, więc musi też prędzej lub później
się rozwiązać, i obrócić w te żywioły z których się skła­
da... O tern świadczy również codzienne doświadczenie.
Kędykolwiek oczy obrócisz, wszędy ujrzysz obraz, i obrzę­
dy, i żałobę, i spustoszenia śmierci; zewsząd słyszysz wie­
ści o śmierci. Na prawo i na lewo, w rodzinie twojej
i między znajomymi twymi, raz w raz śmierć ofiary swoje
zabiera. Jako w niebie nie ma już śmierci, ale jest życie
wieczne; jako w piekle nie ma już życia, ale jest śmierć
wieczna: tak tu na ziemi jest dla człowieka życie do czasu,
poczem raz umiera, a za tą śmiercią następuje dla niego
albo życie wieczne, jeźli mu dobra śmierć otworzy wstęp*)

*) Żyd. 9. 27.
241

do nieba, albo też śmierć wieczna, jeźliby zła śmierć wtrą­


ciła go do piekła.
Bądź więc roztropny, i uczyń sobie z cnoty potrzebę.
Wielki będziesz miał zysk, jeźli się zawczasu nauczysz
przyjąć śmierć z pokorą; jeźli i w tym, jak w każdym in­
nym względzie zgadzając się z wolą Bożą, będziesz pona­
wiał jaknajczęściej akt bezwzględnego poddania się Bogu;
bo nie masz aktu cnoty którymbyś mógł z mężniejszem
wyrzeczeniem się siebie samego, i z większą dla siebie za­
sługą, uczcić najwyższą władzę Boga, niż tym aktem do­
browolnego i bezwarunkowego przyjęcia śmierci, nieod­
wołalnym wyrokiem Jego postanowionej.
*
Śmierć przyjdzie rychło. Bo cóż jest człowiek, cho­
ciażby najczerstwiejszem cieszył się zdrowiem? Jest to
jakoby owoc piękny na oko, dopóki się trzyma na drzewie;
lecz oto ukryty w nim robak, który go wewnątrz toczy;
lada chwila z drzewa opadnie. Co jest życie? Iskierka
na zgaśnięciu; lekki wietrzyk, albo para na mały czas
ukazująca się 1). A my na tej parze tyle i tak dalekich
budujemy zamiarów!...
Nosisz niejako śmierć w zanadrzu, i śmierć nawza­
jem jakoby w łonie swojem cię nosi; bo gdziekolwiek spoj­
rzysz, w siebie czy wkoło siebie, wszędzie ujrzysz niezli­
czone do śmierci przyczyny. Zaprawdę, nie opóźni śmierć
przyjścia swego: Pamiętaj żeć śmierć nie omieszkał 2).
Czyliż całe to życie nie jest jednem ciągłem pasowaniem
się ze śmiercią? Na co snem i pokarmem siły twoje po-*)

J) Jak. .), ló.


*) Syrach. i .j, 12.

Rozmyślania. T. I. 16
242

krzepiasz? Na co odzieniem członki twoje pokrywasz,


i tyle rozmaitych ostrożności zachowujesz? Na to, aby
oddalić śmierć... Lecz cokolwiekbyś uczynił, śmierć idzie,
i coraz bliżej nadchodzi. Codzień, i każdej chwili dnia
umierasz; każde uderzenie serca twego jakoby nowy wy­
łom otwiera w życiu twojem, i przybliża cię do grobu.
0 duszo moja! czegóż więc tyle sobie czynisz troski około
rzeczy tego świata, na którym jesteś tylko mimochodem,
a tak mało się troszczysz o on świat przyszły, do którego
śmierć niezadługo cię wprowadzi, i będziesz tam mieszkała
wiecznie?
Śmierć rozłącza: zrywa wszelkie węzły przywiązu­
jące człowieka do ziemi; odrywa od krewmych, i przyja­
ciół, i majętności, i rozkoszy; wszystko musisz opuścić,
1 bezpowrotnie; musisz opuścić i to ciało, które, choć je
dziś tak troskliwie pieścisz, będzie wrzucone do dołu, i od­
dane na pastwę robactwu; musisz opuścić czas, i wszel­
kie jakie w tym czasie miałeś środki do zbawienia twrej
duszy. Nic ci śmierć nie zostawi, jedno uczynki twroje,
i wesele z nich, jeźli b3iy dobre, albo smutek, jeźli to by­
ły uczynki grzechu. 0 śmierci! zaprawrdę dolny jest sąd
twój! J). Dobrze uczysz człowieka sądzić o każdej rzeczy,
i namiętności swroje powyciągać! Jawfnie mu świadczysz
że prawdą jest, co mówi Duch Święty: iż dobrze jest trwać
przy Bogu 2), a iż, jako mówi pobożny autor Naśladowa­
nia, lito się przywiązuje do stworzenia, z upadającem
upadnie; a kto przylgnie do Jezusa, na wieki utwierdzon

Ó Syrach. 41, 3 .
s) Ps. 72, 28.
243

będzie *). Ach! czemuż tak mało dotąd zważałem na te nau­


ki twoje!
Śmierć rozstrzyga na wieki. Raz tylko człowiek
umiera, a jaka będzie śmierć, taki będzie i los jego na całą
wieczność. Życie złe może być naprawionem jeszcze
w ostatniej chwili: ale zła śmierć jest nieszczęściem zgoła
niepowetowanem. Jeźli umrzesz w łasce Boskiej, wygra­
łeś sprawę, jesteś zbawiony na wieki; przeciwnie, jeźli
umrzesz nieprz3rjacielem Bożym, przegrałeś, zginąłeś bez
ratunku... Jak Jahel Sysarę śpiącego przybiła gwoździem
do ziemi, w tern miejscu w którem się był do snu uło­
żył 2), tak śmierć utwierdzi ciebie na wieki w tym stanie,
w jakim cię znajdzie. Jeźli cię zastanie w grzechu śmier­
telnym, wola twoja od tej chwili pozostanie niewzruszoną
w grzechu, a wola Boga niewzruszoną w karaniu: Kto
raz zginął, powiada Św. Bernard, zginął na luieki. O chwi­
lo śmierci! o chwilo ostateczna, a stanowiąca o wieczności!
ach, gdybym umiał każdej chwili pomnieć na ciebie, każdej
chwili pomnażałbym się wt świętości!
Powtóre. W powyższych uwagach przedstawiła ci
się śmierć ze strony swej pewnej i każdemu widocznej; te­
raz przypatrz się odwrotnej stronie śmierci, ciemnej i ukry­
tej. Śmierć przyjdzie, i to niezadługo; ale kiedy mianowi­
cie, i w jakiem miejscu, i w jakich okolicznościach? Wiesz
o tern, że niedaleka ta chwila, w której się rozstrzygnie los
twój na wieki; ale czy ta chwila nie jest może bliższą, niż
się sam spodziewasz? Czy będziesz miał kilka dni, albo
choć kilka godzin czasu do przygotowania się na to wiel-

J) O Naśl. J. Chr. Ks. 2 rozd. 7.


2; Sędz. 4.
244 —

kie straszliwe przejście? Czy umrzesz zwyczajną śmiercią,


czy też może gwałtowną? czy po długiej chorobie, czy też
nagle? Czy będziesz mógł przyjąć ostatnie Sakramenta,
czy też może będzie ci odmówione to szczęście?... Wszyst­
ko to tajemnice, wiadome Bogu samemu; i jakkolwiekbyś
pilnie szperał w tych rzeczach, i ciekawie pytał, Bóg ci nie
da tej wiadomości, bo ci nie jest potrzebną, a nawet mo­
głaby być szkodliwą; lecz za to daje ci tę przestrogę zba­
wienną: Czmoajcie, gotowi bądźcie: a tym sposobem
przypomina ci tę najszczęśliwszą zależność, w jakiej cię
względem siebie postawił, i ukrywając przed tobą koniec
życia twego, tern samem cię zniewala do tego, byś czu­
wał nad sobą, i każdej chwili życia twego Jemu samemu

Wspomnij na te niezliczone przypadki nagłej śmier­


ci, w których masz jakoby ustawiczne przypomnienie oj­
cowskiej onej przestrogi Zbawiciela: Ileż to razy słyszałeś,
że ten zginął od miecza, ten utonął, ten z góry spadłszy
zabił się, ten wśród biesiady, ten wśród gry skonał; jeden
od ognia, drugi od żelaza, ten od powietrza, tamten od
zbójców zginął! J). Słyszałeś może o tym kapłanie, który
zmarł nagłą śmiercią w samym trybunale Pokuty: w tejże
chwili kiedy miał wydać wyrok rozgrzeszenia czy zatrzy­
mania grzechów, sam usłyszał wyrok swój, i sąd nań za­
padł na wieki! Słynny Maldonat pięć razy w dzień goto­
wał się na śmierć i sąd Boski; pewnego rana znaleziono
go w łóżku nieżywego, choć dniem przedtem żadnego je­
szcze nie było na nim znaku bliskiej śmierci. Ach zapraw­
dę! ten tylko zwać się może roztropnym, kto, jako uczy

b O Naśl. J. Chr. Ks. l. rozci. 23.


245

Krol-Prorok, każdej chwili ma duszę swoją w ręku swoich,


i każdej chwili gotów oddać ją w ręce Boga: Dusza moja
zawżdy 10 rękach moich! ‘)
Punkt II. W jaki sposób pożyteczno bać się śmierci.
Rzecz pewna, że słusznie boimy się śmierci; potrzeba je­
dnak by ta bojaźń była rozsądna i spokojna. Śmierć jest
karą za grzech pierworodny: nie na to człowiek zastał
stworzony, aby był pod zakonem śmierci; stąd to pocho­
dzi, że nad wszystkie istoty ż\jące człowiek najgłębszy
ma wstręt do postradania życia. Więc nie to jest ziem,
że boimy się śmierci, gdyż mamy bojaźń z natury, i nosi­
my ją w sobie jakby pamiątkę pierwotnej nieśmiertelności
naszej. Ale to jest złem, że boimy się śmierci więcej niż
grzechu, albo raczej, że choć wzdrygamy się na samo
wspomnienienie o śmierci, jednak kochamy grzech. „O za­
ślepienie!" woła wielki kaznodzieja francuzki *), „jeźli już
to jest tak wielkiem nieszczęściem, kiedy ciało traci duszę
swoją, jakież to dopiero nieszczęście, kiedy dusza traci
Boga swego!... I jeźli już wzdrygają się zmysły nasze na
widok ciała ludzkiego, leżącego na ziemi bez władzy ni
życia, jakiż to dopiero okropny widok przedstawiać musi
ten trup duchowny, ten grób chodzący, jakim jest dusza
rozumna, przez grzech odłączona od Boga, i na to tylko
jeszcze żyjąca i czująca, aby umierała wiecznie!" Ale
śmierci się bój, powiada Św. Jan Złotousty, bo jedna tylko
jest rzecz straszna, to jest, grzech, i nie sama śmierć, ale
zła śmierć nieszczęściem jest. Grzech, chociażby nie by­
ło po nim śmierci, zawsze byłby największem z nie-

‘) Ps. 118, 109.


2) Bossuet.
szczęść; grzech, a po nim śmierć, to dopełnienie wszyst­
kich nieszczęść; ale co to jest, śmierć bez grzechu? co
o tern uczy wiara? O Boże! zostaw nam śmierć, tylko od
grzechu nas wyzwól: Baranim Boży! który gładzisz
grzechy śioiata, zmiłuj się nad nami!
Uczyń teraz takie postanowienia, iżbyś rad był żeś
je uczynił i wiernie wypełnił, gdy dojdziesz do onej osta­
tecznej chwili, do której wszelki człowiek żyjący wielkim
krokiem się zbliża. Potem zakończ to rozmyślanie potrój­
ną rozmową duchowną: oddaj się naprzód w opiekę Panny
Maryi, Patronki dobrej śmierci, i zmów Pozdrowienie Aniel­
skie, ze szczególną żarliwością wymawiając te słowra: Te­
raz, i w godzinę śmierci naszej. Następnie poleć się Panu
Jezusowi umierającemu za ciebie na krzyżu; ofiaruj Mu
śmierć twoją w zjednoczeniu z Jego śmiercią: i zmów po­
woli modlitwę: Duszo Chrystusoiua, pośtcięć mię. Na-
koniec odmów Ojcze nasz, błagając Boga Ojca, przez za­
sługi Syna Jego, o tę łaskę, która jest koroną wszystkich
łask, o łaskę, byś umarł w miłości Jego.

ROZMYŚLANIE XXXVII.

O ś m ie r c i s p r a w i e d l i w e g o .
I. Sprawiedliwy, umierając, z pociechą wspomina na przeszłe
życie swoje.
II. Z pokojem przyjmuje śmierć.
III. Z weselem czeka wieczności.

Pierwszy punkt wstępny. Postaw się w duchu przy


śmiertelnem łożu człowieka sprawiedliwego, i obacz ten
247 —

wyraz spokoju, malujący się na jego twarzy, jakby wdzię- *

czny jaki odblask pogodnej duszy jego: Śmiać się będzie


czasu potomnego ‘), mówi Duch Święty.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o łaskę, byś prze­
cie już zaczął, i nigdy więcej nie zaprzestał żyć tern ży­
ciem świętem, którego nagrodą jest święta śmierć: Niech
7 • / ■ • • 77 • 7 * 7 ♦
umrze dusza moja śmiercią sprawiedliwych, a niech się
staną ostatnie rzeczy moje tym podobne ■).
Punkt I. Sprawiedliwy tu godzinę śmierci z pocie­
chą wspomina na przeszłe życie swoje. Doświadczył
w życiu swojem różnych utrapień, ale teraz przyjemne
tylko pozostało mu po nich wspomnienie. Co pobożny
autor Naśladowania powiada o Zbawicielu, iż wszystko
życie Jego było jednym krzyżem i męczeństwem, można
to z pewnego względu powiedzieć o każdej duszy prawdzi­
wie chrześcijańskiej: bo wszelki prawdziwy chrześcianin
wiernie wyraża na sobie obraz Zbawiciela, naśladując gor­
liwości Jego w służbie Bożej i w żądzy zbawienia dusz:
miłuje Boga, a zatem pragnie aby nie sam Go miłował,
ale i drugich pociągnął do miłości Jego; miłuje bliźnich,
a zatem pracuje wedle możności swej około wiecznego
ich zbawienia. Dla tego więc, że sprawiedliwym był ten
człowiek i dla tego że naśladował Boskiego Mistrza swego,
przez luiele utrapień potrzeba mu było luchodzić do kró­
lestwa niebieskiego *3). Bóg w najłaskawszej nad nim
Opatrzności swojej wiele nań dopuszczał przeciwności
i ucisków, wystawiając na próbę męstwo jego, aby odniósł

J) Przypow. 21, 26.


3) V. Mojż. 2S, io.
Luc. 2-|, 26.
248

koronę zwycięztwa. Sam też, prócz tych zewnętrznych


utrapień, dobrowolnem trapił siebie umartwieniem, pra­
gnąc cierpliwością swoją stać się podobnym obrazowi
Tego, który jest wiekuistym wzorem przejrzanych na ży­
wot wieczny... '). Lecz oto już dokonał zaioodu *), już
staje u kresu... Cóż pozostało z onych trudów i przykro­
ści, które wycierpiał w drodze? Nic, jedno pociecha ser­
deczna, i wielkie źródło wesela. Ach! jakże lekkimi wy­
dają mu się skończone już znoje, w porówmaniu z tern
odpocznieniem, do którego teraz wchodzi!
Gdzież są teraz te gniotące uciski, pod którymi zda­
wało mu się nieraz, że mu siły ustaną? Minęły. Gdzie
są te trudności wewnętrzne, z któremi tak często pasować
się musiał, i te walki, które musiał staczać z samym sobą,
aby utrzymać wr karbach obowiązku namiętności i skłon­
ności swoje?.. Wszystko to minęło. Byłyby również
minęły wszelkie uciechy świeckie, i wrszelkie rozkosze
zmysłowe, i wszelkie tryumfy pychy, i wszelkie przyjem­
ności i wygody życia miękiego, gdyby był niebacznie
uganiał się za temi rzeczami, i cóżby mu dzisiaj po
nich pozostało? Ach! jakże słusznie teraz może się
z tego weselić, że nie miłowuł świata, i tego wszystkiego
co z światem przemija!.. Jakże się teraz weseli z tego, że
obrał sobie za cząstkę swmją krzyż Jezusa Chrystusa, i nie
wzdrygając się przed pozorną jego twardością, ukochał
słodkość jego, pod tym twardym pozorem ukrytą! że pom­
niał na to, iż mu Pan Bóg dał duszę, aby ją jako rolę
mu zleconą uprawiał; że na tej roli pracował, i wyrywał,

*) Rzym. 8, 20.
s) II. T3rm. 4, 7.
249

i sadził, aż oto przyszedł koniec dnia, a z nim czas odpo­


czynku i pożywania owoców pracy!
Bo choć skończyły się boje i znoje, ale zasługa
z nich* trwa: oto już sprawiedliwy siądzie, jako mówi
Duch Święty, w oipocznieniu boyatem, i jako siał w pła­
czu i w boleści, tak teraz pocznie zbierać z weselem 1).
0 święte cierpienia, o pożądane utrapienia, dla któiych
tyle wypełnił cnót, przez które zgromadził sobie tak wiel­
ki skarb zasług i dobrych uczynków, jakże mu teraz słod­
ko na was wspominać! O tak! ilekroć ciężkie ci się wy­
dadzą albo przykre prace i próby życia chrześciańskiego,
wspomnij tylko na godzinę śmierci!
Punkt II. Sprawiedliwy z pokojem przyjmuje śmierć.
•Dusza sprawiedliwa jest oną wierną Jerozolimą, na którą
Bóg obiecał wylać hojność błogosławieństwa i pokoju:
Obrócę na nią, mówi, jako rzekę pokoju ’J). Pokój on
płynie ze świadectwa dobrego sumienia, które jako za ży­
cia nieraz osłodziło sprawiedliwemu gorycze powszednich
ucisków i trudów', tak teraz w ostatniej chwili życia po­
ciechą go napełnia. Szukał Boga w prostocie serca swre-
go. Był posłusznym wierze, pilnie się wystrzegał te­
go wszystkiego, czegoby w godzinę śmierci żałować
miał. A lubo mimo tej pilności swojej nieraz i zgrzeszył,
bo któryż człowiek jest bez grzechu ? wszakże we Krwi
Chrystusowej i wre łzach skruchy obmył się z win swoich.
1 Bóg mu je przebaczył, i na znak przebaczenia, nowemi
go łaskami obdarzył. Same nawret grzechy, dzięki nie­
skończonemu miłosierdziu Boskiemu, posłużyły mu do

l) Ps. 12f), 6.
-) Iza. 66, 12.
250

postępu w cnocie; bo pomnąc na grzechy swoje, nauczył


się gardzić samym sobą, i mieć pobłażanie dla bliźnich,,
nauczył się cierpliwości, i gorliwości, i wdzięczności...
O, jakże Bóg dobry! tak mówi sam do siebie; tyle Alu
dałem powodów do tego aby mię znienawidził, a On mi
przeciwnie taką miłość okazał! Ach zaprawdę! nie tyle-
bym Go dzisiaj miłował, gdybym Go nie był przedtem tak
często obraził: bo teraz już, gdy okazał nademną niepojęte
miłosierdzie swoje, czuję to i widzę, jaka jest nieogarniona
litość i czułość serca Jego dla niegodnego stworzenia
swego. Wnidżże już, duszo moja, do odpocznienia twe­
go, i wesel się w pokoju, pomnąc na to, iż Pan dobrze ci
u czyn ił1).
Były w życiu jego i dobre uczynki, ale jako spra­
wiedliwy, łasce Boskiej przypisuje wszystką ich zasługę:
Z łaski Boskiej jestem to coni je s t2). Choć wszystko
życie swoje strawił na służbie Bożej, nie przyznaje sobie
by w tern uczynił cokolwiekbądź nad ścisłą powinność
swoją, i jako Pan przykazał, do rzędu sług niepożytecznycli
siebie zalicza 3). Lecz z jaką też za to pociechą słyszy
w sobie to świadectwo sumienia swego, że łaska Boska
nie była w nim próżną! *). I Boski Alistrz także otuchy
mu dodaje, pocieszając go taką pochwałą, jakiej ani przy­
puszczał by mógł być godnym. Nuże, mówi, sługo dobry
i wierny, jeszcze kilka chwil, a wnidziesz do wesela Pana
i Boga twego. Gdym cię powołał, abyś był uczniem
moim, przepowiedziałem ci, że będziesz płakał, i smutek
ó Ps. 114, 7.
‘Ó I. Kor. i*>, 10.
3) Luk. 17, 10.
4) I. Kor. ló, 10.
cierpiał '); ale zarazem przepowiedziałem ci, że kiedyś
smutek twój obróci się w radość, i radości twej nikt nie
odejmie od ciebie *). Oto teraz idę spełnić obietnicę moją:
wynidź z więzienia twego, duszo umiłowana; już łaska
moja wykonała w tobie dzieło swoje, podzielałaś dotąd
ze mną utrapienia moje, ale przyszedł już czas, że bę­
dziesz podzielała ze mną chwałę królestwa mego.“
A ten krucyfiks, w który się z utkwionemi weń oczy­
ma wpatruje; a te modlitwy, któremi Kościół wspiera go
w ostatniej walce jego; a nadewszystko sama obecność
Pana Jezusa, który oddaje mu samego siebie za Wiatyk
na drogę z czasu do wieczności..; jakież to w godzinę
śmierci źródła pociech dla duszy sprawiedliwej! Umiera
w pokoju, bo Bóg sam mocno- go utwierdził w nadziei:
W pokoju pospołu będę spał i odpoczywał, bo Ty, Panie,
osobliwie tu nadziei postanowiłeś mię 3).
Punkt lii. Sprawiedliwy w godzinę śmierci z we­
selem czeka wieczności. Podobnie jak zuchwała ufność
grzeszników najczęściej w godzinę śmierci obraca się
w rozpacz okropną, tak przeciwnie, pobożna za życia
bojaźń sprawiedliwych w godzinę śmierci ustępuje miejsca
niewzruszonej ufności. Sprawiedliwy wobec bliskiej śmier­
ci może jeszcze mieć chwile trwogi, ale prędko, jak to
w wewnętrznych udręczeniach swoich czyniła Św. Teresa,
znowu się pokrzepia tą ufnością, że Ten, który go sądzić
będzie, jest zarazem najwierniejszym jego przyjacielem.
1 f • • j • • • « • f • 1

,, Wiem, tak mówi sam do siebie słowy Św. Pawła, komu

') Jan. 16, 20.


O Tamże, 22.
3) Ps. 4, 9. 10.
252

■moi erżyłem; wiem, że w wierne ręce złożyłem zakład


dobrych uczynków moich *). Dla Ciebie potykałem się,
0 Boże! zachowałem obowiązki świętego żołnierstwa
Twego; dokonałem biegu, do któregoś mię powołał, do­
chowałem Ci wiary, jakom Ci poprzysiągł; już więc teraz,
gdym stanął u kresu, z ufnością czekam wieńca sprawie­
dliwości, odłożonego tym, którzy wiernie Ci służą 12).
O, jakże wesoło umiera ten, kto za życia miłował Boga,
1 miłość Bożą szerzył, jak mógł, między ludźmi!
O drogaż to śmierć, do której nie przymiesza się
żadna słuszna trwoga, a z którą przeciwnie kończy się
wszelka trwoga! Bo któż może ręczyć za siebie, dopóki
żyw7? Czyż trudno przeniewierzyć się sumieniu swemu,
i tylu różnym powinnościom życia chrześcijańskiego? Im
wyżej człowiek postąpi w7 cnocie, tern bardziej boi się
grzechu. Prawda, że dopóki się boi, dopóty bezpieczny;
ale jakże dotkliwa ta bojaźń! Kochać Ciebie, Panie,
a ciągle być zagrożonym nieszczęściem obrażenia i utra­
cenia Ciebie! Daj serce miłością pałające, mówi Św.
Augustyn, a uczuje co to znaczy. Ach! przyjdź już,
o śmierci, a zniszcz we mnie to ciało grzechu, i wszelkie
źródła, i wszelkie skutki grzechu! Przyjdź, a zamknij to
życie pełne goryczy i niebezpieczeństw, a otwórz mi
w7stęp do onej zachwycającej krainy tryumfów i rozkosz}'
wiekuistych! O źródło nieustające żywota i światłości,
będę nasycon, gdy się ukaże chwała Twoja! 3).
Jeźli pragniesz umrzeć śmiercią Świętych, pragnij

1) II. Tymot. i, 21.


2) Tamże, 4, 7, 8.
3) Ps. 16, 15.
więc naprzód tak żyć, jak żyją Święci. Zastanów się nad
sobą, jak żyłeś dotychczas. Wezwij sercem Jezusa, Ma­
ryi i Józefa, i proś ich o łaskę szczęśliwej śmierci.

ROZMYŚLANIE XXXVIII.
0 tro ja k ie m w g o d zin ę śm ierci u d ręczen iu
d u s zy o zięb łej.
I. Bolesne rozłączenie.
II. Gorzkie wspomnienia.
III. Straszne widoki na wieczność.

Pełno ciemności i złudzeń w duszy pogrążonej


w oziębłości; ale w godzinę śmierci, która jest jakoby zo­
rzą dnia wiekuistego, pierzchają wszelkie złudzenia. Ujrzy
grzesznik, mówi Psalmista; ach, i cóż ujrzy? Ujrzy nao­
koło siebie rzeczy, do których zbytnio się przywiązał,
a które teraz opuścić musi; ujrzy za sobą życie krótkie
ale drogie, które powinien był zapełnić uczynkami święty­
mi, a w którem on przeciwnie nic nie zdziałał innego,
jedno uczynki nieużyteczne, albo zgoła grzeszne: nako-
niec, ujrzy przed sobą wieczność, a na samym wstępie do
tej wieczności straszny trybunał Boga, który go sądzić
będzie! Więc bolesne rozłączenie, i gorżkie wspomnienia,
1 straszne widoki na wieczność, takie to rzeczy czekają
duszę oziębłą przy śmierci!... Czyż to nie szaleństwo,
chodzić drogami tak trudnemi, na to, aby dojść do tak
smutnego kresu?
Punkt I. Bolesne rozłączenie. Serce człowieka nie
4*
254

może żyć bez miłości: albo musi kochać Boga, albo jeźli
nie, musi się przywiązać do stworzeń. Tak oto i ten czło­
wiek oziębły, w ciągłej żył z samym sobą sprzeczności;
inaczej wierzył, a inaczej czynił; rozumiał to dobrze, że
żadna rzecz na ziemi nie zdoła zaspokoić żądz i potrzeb
serca jego, a jednak kochał się w tych rzeczach, i szukał
w nich szczęścia swego. Kochał rodzeństwo swoje i przy­
jaciół, ale miłością zgoła ziemską i zmysłową, nie dbając
-o to, by im dopomógł do zbawienia, ale troszcząc się je­
dynie o byt ich doczesny... Kochał się w dobrach tego
świata, i troski majątkowe pochłonęły niemal wszystkie
chwile życia jego. Cóż potem dziwnego, że nie pamiętał
na Boga? Odzie jest skarb człowieka, tam będzie i serce
jego 1), i żaden nie może dwóm panom służyć -), mówi
Zbawiciel. Kochał się w mieszkaniu swojem, i tyle sobie
zadawał pracy, aby je sobie jak najpiękniej i jaknajwygo-
dniej urządził. Kochał się w wykwintnych sprzętach,
i w tych wszelkiego rodzaju drobiazgach i fraszkach,
w których zwykły podobać sobie dusze próżne... Owóż
teraz śmierć zrywa wszystkie te związki, i późno przeko­
nywa się o tern nieszczęsny, że nie może człowiek bez bo­
leści opuścić tego; do czego się z upodobaniem przywiązał31.
O śmierci! woła Mędrzec, jakoż jest gorzka pamięć o to­
bie człotuiekowi pokój mającemu w dobrach swoich 4)-
Ach, jeźli już samo wspomnienie o śmierci tak gorżkiem
jest człowiekowi, który zakłada swój pokój na tych rze-

J) Łuk. 12, 34.


3) Mat. 6, 24.
3) Św. Augustyn.
4) Syrach 41, 1.
255

czach ziemskich, jakże dopiero gorzką mu będzie śmierć


sama ?
Punkt II. Gorż kie ivupomnienia. Już więc stanął
u kresu życia swego: ach! a jakże krótkiem wydaje się
przy końcu i najdłuższe życie! Teraz przypomina sobie,
ile to miał łatwości do życia cnotliwego, i jakie skarb}'
zasług mógł sobie zgromadzić bez wielkiego trudu, i miał­
by je teraz w ręku swoich,—ile to pomyślnych nastręczało
mu się zdarzeń, ile każda chwila przynosiła mu sposobno­
ści do dobrych uczynków, ile i najpospolitszych czynności
swoich byłby mógł doskonałemi uczynić, gdyby był się
troszczył o świętą w spełnieniu ich intencyę!... I dosyć
było, tak mówi sam do siebie, walczyć z sobą i przezwy­
ciężać siebie przez tę trochę krótkich lat, przez te niewiele
dni życia mego! Jak się to stało, że kiedy mogłem przez
te leciuchne utrapienia otworzyć sobie wstęp do wiecznych
rozkoszy, ja raczej wolałem uczynić sobie z nich drogę
do śmierci pełnej trwogi, a może i do męki bez końca!
Ach, szalony byłem! sam sobie byłem nieprzyjacielem!
O grzeszna zmysłowości, o nikczemna gnuśności moja!
gorżko teraz za was pokutuję, a jeszcze kto wie, czy do­
syć będzie tej pokuty?.. Zaprawdę! lepiej było za życia
pozbawić siebie tej i owej marnej pociechy, niż teraz bez
pociechy umierać!
Przypomina sobie także, co zrobił złego, i inaczej
wcale teraz o tern sądzi, niż za dni rozproszonego życia
swego. Przerażająca światłość oświeca teraz duszę jego.
Mnóstwo wątpliwości, które przedtem odrzucał jako pró­
żne skrupuły, teraz mu się przedstawiają na nowo, i już
mu się nie zdają tak błahe. W czem przedtem widział
tylko opieszałość, w tern teraz widzi grzech. Teraz mu
256

podejrzane wszystkie sprawy jego: podejrzane mu różne


one przedsiębierstwa, i one zyski, i nierzetelności w inte­
resach pieniężnych, któiych się dopuszczał, wmawiając
w siebie, że nic w nich nie ma złego; podejrzane mu one
przywiązania i wstręty, którymi się powodował w postę­
powaniu z bliźnimi; podejrzane mu wszystkie modlitwy
jego, i nabożeństwa, i powinności duchowne, które albo
zupełnie opuszczał, albo odprawiał z nałogową nieuwagą
i nieuszanowaniem!... O tern wsz}'stkiem ani pomyślał
w wirze rozproszonego na wszystkie strony życia swego.
Nie widział żadnej zdrożności w postępowaniu swojem,
bo stracił z pamięci i majestat Boga, i godność duszy
chrześcijańskiej, i wielkość a ważność powinności chrze­
ścijańskich... Teraz dopiero przypomniał sobie to wszyst­
ko... Teraz lospominam sobie *) mówi, — ach! czemużem
tego wcześniej nie uczynił ? — wspominam sobie na tylo­
krotne przyrzeczenia, które dawałem Panu naprzód na
Chrzcie, i potem, ile razy przystępowałem do Sakramen­
tów... Wspominam sobie, z jaką ojcowską łaskawością
Opatrzność Boska czuwała nademną, a jaką ja za tyle
łask i dobrodziejstw odpłaciłem Jej niewdzięcznością...
Wspominam sobie na tyle dobrych natchnień, którym się
sprzeciwiłem, na tyle zelżywości, które wyrządziłem Bo­
gu, i Stwórcy, i Zbawicielowi, i Ojcu mojemu! I to je­
szcze gdzie? Na łonie tego świętego Kościoła Katolickiego,
który mię jako matka najczulsza karmił i hodował od uro­
dzenia mego! Na ziemi świętych 2) czyniłem złość!...
Ach! teraz wspominam sobie na złości, letórem zbroił
w Jeruzalem! 3).
’) I. Machab. 6, 12.
-’) Iza. 2b, 10.
3) I. Machab. 6, 12.
Punkt III. Straszne widoki na wieczność. Nieza­
długo już, niezadługo będzie mu wyznaczone miejsce jego
na wieki... Jakie to będzie miejsce? czy będzie to miej­
sce w szczęśliwości wiecznej, czy też w wiecznem potę­
pieniu ? Zapytuje o to sumienia swego, chciałby przeni­
knąć wzrokiem nieprzeniknione głębie wieczności. A su­
mienie odpowiada mu, że może będzie tam cierpiał tyle
mąk, i tak długo, ile i jak długo dusze święte będą używa­
ły niepojętych rozkoszy... O, jakaż to myśl okropna!
Bo chociaż nikt nie w-ie, jeźli jest miłości czyli nienawi­
ści godzien *): wszakże, gdy dusza wierna w godzinę
śmierci niewzruszoną pokrzepia się ufnością, wspominając
sobie na te słowa Pańskie: Ja miłuję tych, którzy mię mi­
lają -), i: będzie oddano każdemu według uczynków jego‘Ą):
duszę oziębłą przeciwnie też same słowa słuszną przera­
żają trwogą. Z przerażeniem myśli o tym sądzie, który
się nań gotuje, i chciałby zawczasu odgadnąć, jaki będzie
koniec jego. Jak mię przywita ten Boski Mistrz, któremu
tak źle służyłem ? Jakiem obliczem wejrzy na mnie gnu-
śnego i niegodnego ucznia swego, który jeźli miałem jaką
gorliwość, to chyba do tego, co wiedziałem, że jest z obra­
zą Jego? Cóż Mu odpowiem na ten pozew Jego straszli­
wy: Oddaj liczbę włódarstwa 4). Wszystkie te
myśli postrach miotają do duszy jego. Oto już prawie
stanął przed obliczem Sędzi; za chwilę usłyszy wyrok
swój. Ach! gdyby jeszcze mógł zawrócić, i cofnąć się
wstecz!... Ale to rzecz niepodobna; i choć wola jego ca-

*) Eklez. (;, i.
2) Przy po w. 8, 9.
3) Mat. 16, 27.
•') Luk. 16, 2.
Rozmyślania. Tom I. 17
258

łym ciężarem pożądań swoich ciągnie go do życia, wszak­


że rozbija się bezsilna o ten wyrok niecofniony: Musisz
umrzeć, i zaraz! O zaprawdę, okropne to położenie!
Zatrzymać się niepodobna; musi iść dalej, aż do końca, aż
na sąd!
Kościół jednak, który ma pociechy na wszelkie utra­
pienia tego żywota, a większe jeszcze pociechy na godzinę
śmierci, nie opuści go w tej potrzebie bez ratunku. Oto
kapłan przystępuje do umierającego, i wszelkich dokłada
starań, aby pokrzepił strwożoną duszę jego, przypomina­
jąc mu nieskończone miłosierdzie Boskie. Stawia mu
przed oczy wizerunek Ukrzyżowanego, podaje go do ust
jego i na sercu mu kładzie... Ofiaruje mu w imieniu Boga
odpuszczenie wszystkich grzechów, jakiekolwiekby było
mnóstwo ich i wielkość, jeźli jedno za nie żałuje... Lecz
cóż to wszystko pomoże, jeźli nieszczęsny po tylu latach
ślepej i zuchwałej ufności, już teraz nie zdoła otworzyć
serca swego pociechom prawdziwej nadziei? Wymówi
nad nim kapłan Boski skuteczne one słowa, przez które
odpuszczają się grzechy; ale cóż stąd, jeźli on i tę osta­
tnią spowiedź tak samo odbył bez skruchy jak i dawniej­
sze spowiedzie? Przynoszą mu Pana Jezusa, aby Go piTy-
jął do duszy swojej, i umocnił się Boską obecnością Jego;
ale cóż stąd, jeźli on i ten Wiatyk umierających z taką
samą przyjmie oziębłością, z jaką tyle razy przystępował
do stołu Pańskiego ? Cóż stąd nakoniec, że Kościół Świę­
ty w tej stanowczej chwili większą jeszcze niż kiedybądź
otaczając go miłością i troskliwością, wzywa na pomoc
jego wszystkich Świętych w niebie i na ziemi, i pomaza­
niem świętem znaczy członki jego, i duszy jego opuszcza­
jącej ten świat, obiecuje przejście do lepszego świata,
259

kiedy wszystkie te święte obrządki i pobożne zachęty, jak­


kolwiek pełne pociechy dla duszy wiernej, podobno wcale
przeciwny skutek sprawią na duszy człowieka, który
w oziębłości żył, i w takimże stanie umiera?
O Boże! przy pomocy łaski Twojej, zrzucam już
z siebie jarzmo oziębłości mojej. Chcę już odtąd tak żyć,
by każda z pozostałych mi jeszcze chwil życia mego, była
zadośćuczynieniem za przeszłe życie moje, a zarazem po­
wodem do ufności w godzinę śmierci. O jakże mi w oną
godzinę potrzeba będzie tej ufności, i jak słodko będzie
z nią umierać!
Mary o! łask Rodzicielko! Słodka Matko zmiłowa­
nia! odpędź wroga napaść tuszelką, przyjm nas tu godzinę
skonania! l).

ROZMYŚLANIE XXXIX.
O g o d z in ie śm ie rc i. — I to z m y ś la n ie z a p o ­
m o c ą p r z y ło ż e n ia z m y s łó w .
Jedną z głównych przyczyn dla których, choć roz­
myślamy o śmierci, nie odnosimy należnego pożytku z te­
go rozmyślania, jest to, że najczęściej zastanawiamy się
nad śmiercią raczej tak, jak nam się ona przedstawia w od­
niesieniu do drugich, niż nad własną śmiercią naszą. Tym
sposobem pozbawiamy samych siebie skuteczności tej
obietnicy Ducha Świętego: Pamiętaj na ostatnie rzeczy
twoje, a na wieki nie zgrzeszysz 2) ; bo rzecz widoczna,
*) Hymn Kościelny.
8) Syrach. 7, 40.
260

że ten tylko osiągnie tę nieocenioną korzyść wyzwolenia


się od grzechu na wieki, kto pomni na śmierć swoją,
i o śmierci swojej rozmyśla. Zastanów się więc dzisiaj,,
wzywając na pomoc zmysły twoje, nad okolicznościami
w jakich nastąpi śmierć twoja.
Punkta wstępne. Jak w rozmyślaniu 36-tem, wyżej
str. 239.
Punkt I. Przyłożenie zmysłu widzenia. Przypatrz
się: Naprzód. Mieszkaniu twemu, które ledwo oświeca
blade światło lampy nocnej; niezadługo opuścisz je, a wni-
dziesz do domu wieczności twojej... **). Poiutóre. Rzuć
okiem na te sprzęty, mniej lub więcej zgodne z ubóstwem
Chrystusowem; na te książki z których miałeś się uczyć
wiary i pobożności chrześciańskiej; na ten krucyfiks, tę
księgę* nad księgami, z której wybrani uczą się umiejętno­
ści Świętych: a ty co w niej czytasz, zwłaszcza w tej
chwili? Co ci prz}avodzą na pamięć wszystkie te rzeczy?...
Ach! podobno życie nie bardzo podobne do tego wzoru
Idóryć nhazan jest na górze •) Kalwaryjskiej!... Żałuj za
grzechy twoje, Bóg i teraz jeszcze raczy je odpuścić. Po­
trzecie. Spojrzyj na łóżko twoje: jest to dziś jakoby ołtarz,
na którym masz spełnić ostatnią ofiarę twoją. Ofiarą jesteś
ty sam, a daleko już postąpiło jej zniszczenie... Poczwar-
te. Przypatrz się tym którzy cię otaczają, albo w choro­
bie pilnują: jedni płaczą, drudzy obojętni; ci odchodzą,
pożegnawszy cię na drogę do wieczności, inni przystępują
do łoża twego, abyś ty ich pożegnał; patrz, oto cię nawie­
dzają krewni i przyjaciele twoi, i wielką w tej chwili mają

J) Eklez. 12, 5 .
*) II. Mojż. 2 b , 40.
261

z ciebie naukę; oto stoi przy tobie twój ojciec duchowny,


i wszystką myśl twoją zwraca ku rzeczom wiecznym, i po­
bożne poddaje ci uczucia... Obacz jako twój Anioł Stróż
z gorętszą jeszcze, niż to czynił przez całe życie twoje,
miłością ma staranie o tobie: jako cię opieką swoją otacza,
i ducha ci dodaje, i pobudza cię byś na korzyść twoją obró­
cił te chwile drogie, w których jeszcze możesz zasłużyć
sobie na szczęśliwość wieczną: bo jeszcze jesteś w drodze,
ale niezadługo już staniesz bezpowrotnie u kresu... Obacz,
jako z drugiej strony szatan z zajadlejszą jeszcze niż kie-
dybądź wściekłością czyha na zgubę twoją, bo wie że za
chwilę już nie będzie miał mocy szkodzenia tobie: Zstąpił
dyabeł, mając wielki gniew, wiedząc iż mały czas ma ’).
Punkt II. Przyłożenie słuchu. Słuchaj odbijające­
go się o uszy twoje jednostajnego chodu zegara; każde
jego poruszenie, przypomina ci, żeś znów o sekundę bli­
żej sądu Boskiego i wieczności... Słuchaj, jako otacza­
jący ciebie szepcąc z sobą rozmawiają; słuchaj, jako cięż­
ko robią piersi twoje, i już wydają z siebie ono chrapanie,
które jest bliskim zwiastunem ostatniego westchnienia;
słuchaj głosu dzwonów oznajmujących o konaniu twojem,
i tych modlitw które odmawiają nad tobą ze łzami... O co
sam prosiłeś dla innych umierających, o to teraz proszą
dla ciebie: Święta Mary o! módl się za nim... Wszyscy
Święci i Święte Boże! przyczyńcie się za nim... Od złej
śmierci, od mąk piekielnych, od mocy dyabelskiej, wyhaiu
(jo Panie!... Słuchaj zwłaszcza, i pilnie rozbieraj w my­
śli to polecanie duszy, tak pełne pociechy dla każdego, kto
za życia wiernie służył Chrystusowi: Wynidź, duszo

') Objaw. 12, 12.


262

chrześciańska, z tego świata... Ach! szczęśliwy, kto go­


dnie nosił tę chwalebną nazwę duszy chrześciańskiej! Już
przyszła ostateczna godzina, już się świat, o duszo, skoń­
czył dla ciebie!... Polecam cię icszechmogącemu Bogu...
0 przerażenie, jeźliś był sługą niewiernym! Oto cię oddają
sprawiedliwości Boga wszechmogącego, którego zagniewa­
łeś!... Lecz przeciwnie, jeźliś był sługą dobrym i gorliwym,
jakże ci słodko teraz brzmi ten głos Kościoła wojującego,
który wzywa na wspomożenie twoje wszystek Kościół
tryumfujący w niebie!
Punkt III. Pr żyło zenie smaku '). Przedstaw sobie
1 kosztuj, jak gorżkiem jest konanie dla człowieka, który
kochał świat, i wszystko to co z światem przemija: I tak-
li rozłącza gorzka śmierć?...*2). A z drugiej strony, przed­
staw sobie i kosztuj, jak słodkim jest on pokój, którego
używa przy śmierci chrześcianin prawdziwy, gdy może
sobie oddać to świadectwo, że całe życie swoje kochał
Pana Jezusa, i szerzył między ludźmi miłość Jego. Sma­
kuj w duchu ten smutek, i tęskność, i żal, i przerażenie,
jakich doświadcza pierwszy, a przeciwnie, ten spokój, i ra­
dość, i nadzieję, jakimi cieszy się ten ostatni.
Punkt IV. Przyłożenie zmysłu dotykania. Wyo­
braź sobie, że ci podają wizerunek Ukrzyżowanego, a ty
go bierzesz w słabnące ręce twoje, i do ust go przyciskasz;
dotknij się w duchu tego ciała twego, z którego już życie
uchodzi, aż za chwilę w trupa się przemieni; albo tych wy­
h W rozmyślaniu za pomocą zmysłów należy trzymać się tej
zasady, że kiedy przyłożenie którego zmysłu okaże się niewłaściwem,
albo nie dość w związku z przedmiotem rozmyślania, wówczas lepiej
opuścić je, jak to uczyniliśmy tutaj co do zmysłu powonienia.
2) I. Król. 15, 32 .
263

schłych od choroby i krzepnących już ramion twoich; otrzyj


ręką ten zimny pot, który ci płynie z twarzy, albo przyłóż
ją do tego ledwie jeszcze bijącego serca twego... W takim
to stanie widziałeś podobno już niejednego z rodzeństwa
i przyjaciół twoich: w takim stanie sam będziesz niezadługo.
Więc nie czekając tej ostatniej chwili, dzisiaj zaraz
zastanów się nad sobą, i pomny na to, że tu chodzi o wie­
czność, puść do serca twego te zbawienne myśli, które
w czasie niedalekim widok konania twego będzie wzbu­
dzał w drugich. Wielką zaiste możesz wyciągnąć dla sie­
bie korzyść z tego wyroku, który nie sama tylko sprawie­
dliwość, ale i miłosierdzie Boga na ciebie wydało: Śmier­
cią umrzesz. Bo chociaż śmierć jest nieuchronna, ale
usposobieniem serca twego możesz ją sobie zamienić w do­
browolną, a tern samem nieskończonej przez nią nabyć
zasługi. Przyjmij więc ochotnem sercem śmierć, i wszel­
ki rodzaj śmierci, i wszelkie okoliczności, w jakich spodoba
się Panu zesłać ją na ciebie.
O Boże! poddaję wolę moją woli Twojej: choć wzdry-
ga się na to natura, zgadzam się na przyjęcie śmierci z rę­
ki Twojej, i dobrowolnie poddaję się temu wyrokowi śmier­
ci, który na mnie wydałeś. Poddaję się jemu, bo jako
stworzenie rozumne wiem, iż jesteś Panem wszystkich
rzeczy. Życie moje i wszystka bytność moja w ręku Two­
ich, jako glina w ręku garncarza. Poddaję się Twemu
wyrokowi, bo jako grzesznik winienem i gotów jestem po­
nieść tę pokutę, którą Ty sam mi postanowiłeś. Ukarz
winowajcę, o Boże! tylko przebacz sercu skruszonemu.
Poddaję się wyrokowi Twemu, bo jako chrześcianin chcę
umrzeć, na podobieństwo śmierci Zbawiciela mego; jako
Zbawiciel umarł dla mnie, tak ja chcę umrzeć dla Niego.
264

Kiedy Pan, i Bóg, i król prawdziwy umiera dla niewolni­


ka, niewrolnik za szczęście poczytywać to sobie powinien,
że może, poddając się śmierci, spełnić rozkaz Pana swrego,
i stać się prz^yjemnym Królowi swemu, i naśladować Boga
swego.
Niechże już umrę, o Boże! kiedy śmierć tylko może
mię wyzwolić od grożącego mi, póki żyję, niebezpieczeń­
stwa obrażenia Ciebie, kiedy daje mi sposób uczynienia
Tobie zupełnej z całego siebie ofiary! Śmiercią moją od­
dam najwyższą cześć wiekuistemu życiu Twojemu, i sa-
meż kości moje, poniżone do grobu, na swój sposób chwa­
lić będą nieskończoną wielkość Twoją: Wszystkie kości
moje rzekną: Panie, któż podobien Tobie ? 1). I jako nie­
gdyś mąż święty Job, rzeknę zgniliżnie: Ojcem moim je­
steś; matką moją, i siostrą moją, robakom *2), tern samem
wyznając, że Tj' sam, Boże, posiadasz moc i zupełność
bytu, bo Ty sam posiadasz życie. I jako święty Król Da­
wid wyznawać będę, iż dni moje jako cień zeszły, i uschłem
jako siano, i znikłem jako para; ale Ty, Panie, trwasz na
wieki, i lata Twoje nie przem iną34 5
). I jako Apostoł wy­
znawać będę, iż czas rozwiązania mego nadchodził), ale
nadzieja moja w Tobie, Króla wieków nieśmiertelny: To­
bie samemu cześć i chwała na wieki wieków
Zmów' powoli modlitwy: Duszo Chrystusowa.

*) Ps. 34, 10.


2) Job. 17, 14.
3) Ps. 101, 12.
4) II. T3'mot. 4, (>.
5) I. Tymot. 1, ló.
265

ROZMYŚLANIE XL.

O sp o so b ie p r z y g o to w a n ia się n a śm ie rć .
i. Uczyń to, czego w godzinę śmierci może już nie będziesz
mógł uczynić.
ii . Uczyń teraz to, co w godzinę śmierci koniecznie będziesz
musiał uczynić.
iii . Uczyń teraz to, co w godzinę śmierci rad będziesz żeś
uczynił.

Pierwszy punkt wstępny. Zbierz jak zdołasz najmoc­


niej wszystkie władze twej duszy, i wyobraź sobie, że twój
Anioł Stróż mówi do ciebie, jak niegdyś Prorok rzekł do
króla Ezechiasza: Rozpraw dom twój, bo ty umrzesz, a nie
zostaniesz ż y w 1).
Drugi punkt wstępny. Proś gorąco Zbawiciela, aby
jako sam raczył ci najmocniej zalecić ustawiczną gotowość
na oną chwilę stanowczą, której Mu się spodoba powołać
cię do siebie: tak też sam raczył uczynić cię gotowym,
i nauczyć cię, co z twojej strony uczynić powinieneś, abyś
za pomocą łaski Jego zawsze był gotowym.
Punkt 1. Uczyń teraz to, czego może w godzinę
śmierci ju z nie będziesz mógł uczynic. Jaka mniemasz
będzie pierwsza myśl twoja, kiedy ci oznajmią, że już przy­
szedł koniec twój? Od razu wrówczas stanie ci na myśli
wszystko życie twoje, i ujrzysz je takiem, jakiem było
w istocie. W innem świetle niż teraz ukażą ci się wów­
czas zdrożności tw^oje. Może ci sumienie jawnie świad­
czyć będzie, że we wszystkich postępkach twoich, choć

') Iza. 38. I.


świat pochwalał je dla zewnętrznego ich pozoru, w grun­
cie nic innego nie było, jedno samolubstwo i brak umar­
twienia. Mnóstwo rzeczy takich, o które się dzisiaj zgoła
nie frasujesz, wówczas będą ci się wydawać podejrzanemu
Te uczucia niechęci ku bliźnim, z jakiemi nieraz zdarzyło
ci się nawet do Stołu Pańskiego przystąpić, może to były
wyraźne grzechy przeciwko miłości bliźniego? A zbiory
one i oszczędności, które ubarwiałeś sobie pozorem roz­
tropności, może to po prostu było łakomstwo ? Czy przy­
najmniej tern uspokoić się możesz, żeś prawdziwą uczynił
pokutę za grzechy twoje? Czy może i z tego względu
słuszny znajdziesz powód do trwogi, w tylu spowiedziach
pospiesznie odbytych, w tylu postanowieniach z wątpli-
wem sumieniem uczynionych? Ach! pomyśl, jaka to trwo­
ga ogarnie duszę człowieka umierającego, gdy takiemi
myślami miotany, wie o tern, że ledwo jeszcze kilka godzin
czasu mu zostało na przygotowanie się do śmierci; albo
tern bardziej, kiedy śmierć tak niespodzianie go zaskoczy,
iż ledwo ma czas spostrzedz się że już umiera!
Widzi konieczność roztrząśnienia wszystkich od po­
czątku spraw swoich; ale czy to rzecz podobna? Czasu
brak, swobodnej myśli brak, słowem wszystkich brak wa­
runków do tak ważnej sprawy... A więc, jeźli dbasz o zba­
wienie twej duszy, rychło przywiedź do takiego stanu su­
mienie twoje, iżby ci nic nie miało do wyrzucenia w onej
strasznej chwili: ani niedbałego rachunku sumienia, ani
braku szczerej skruchy, ani opieszałości w pokucie. Od­
łóż sobie w tym celu dwa albo trzy dni, o ile to będzie
w możności twojej, i staraj się pobudzić siebie do skruchy
prawdziwej, i proś Boga o tę łaskę. Potem pójdź i omyj
się w tej łaźni sakramentalnej, która ma w sobie moc do
267

uleczenia wszelkich ran duszy; nakoniec tak urządź spra­


wy twoje doczesne, iżbyś, gdy przyjdzie śmierć, już nie
miał potrzeby zajmować się niemi. Pomnij, jaka to droga
rzecz, te ostatnie godziny w życiu! Pomnij, z jaką łatwo­
ścią możesz sobie w tych ostatnich chwilach skrócić kary
czyśćcowe, i zasłużyć na bogatszą nagrodę w wieczności l
Będzie to dla ciebie czas obfitego żniwa, jeźli jedno za­
wczasu tak się urządzisz, by nic ci do zebrania go nie
przeszkadzało.
Kto się tak przygotuje za życia, nie zatrwoży się, gdy
mu zwiastują bliską śmierć, ale raczej wzniesie spokojnie
serce swoje do Boga, i rzeknie: „O Boże! już tylko kilka
godzin będę mógł wierzyć w Ciebie, w Tobie pokładać
nadzieję, i cierpieć dla ciebie; niezadługo śmierć pozbawi
mię możności uczczenia i miłowania Ciebie dobrowolnie
i z zasługą; ach! więc dopóki jeszcze jest we mnie dech
żywota, chcę Ciebię czcić i kochać z wszystkich sił moich.
0 duszo moja! korzystaj z czasu, dopóki go masz. Pra­
gnij i staraj się tyle w każdej chwili, gdyby to być mogło,
uczynić aktów miłości, ile ich wszyscy Święci uczynili
przez wszjrstek czas życia swego. Zrób więcej dobrego
w tym ostatnim dniu, niżeś dotąd zrobiła w przeciągu lat
wielu. Znoś statecznie, na wzór Męczenników, te ostatnie
boleści choroby. Przyjmij śmierć z ręki Stwórcy z zupeł-
nem poddaniem się woli Jego, owszem i z weselem.
„O Boże! choćbyś mi tysiąc razy życie darował,
tysiąc razy oddałbym je Tobie na ofiarę! Dałeś mi je raz,
1 teraz go żądasz na powrót odemnie: ach, Panie! z wiel-
kiem sercem je oddaję. Zgadzam się z wolą Twoją: niech
będę wyzuty ze wszystkiego cokolwiek kochałem na ziemi;
niech będę wyzuty z tego ciała, które nadto kochałem.
268

Poddaję się Twojemu o niem postanowieniu: niech się sta­


nie pastwą robactwa, niech się w proch obróci! Ochotnie
przyjmuję i te boleści, których teraz doświadczam; wiem,
że zasłużyłem na daleko większe, i chętniebym je cierpiał
jaknajdłużej, boć to ostatni, jaki Ci jeszcze dać mogę do­
wód miłości mojej i gotowości na wszelkie upodobanie
Twoje. A lubo błagam Ciebie, byś się zlitował nademną
według wielkiego miłosierdzia Twego, zgadzam się prze­
cie na wszelkie kary, jakie mi każesz wycierpieć w życiu
przyszłem, dla zadośćuczynienia nieskończonej sprawiedli­
wości Twojej: tego tylko żałuję, żem zbytnio na nie zasłu­
żył. Dziękuję Tobie, o Boże! za wszystkie dobrodziejstwa
Twoje, a szczególnie za najdroższy dar wiary. Wierzę mo­
cno we wszystko czego naucza Kościół Twój, i spodziewam
się tego, czego Kościół każe się spodziewać. Żałuję bardzo,
żem zbyt niewiernie służył Tobie, najlepszemu i godnemu
najwyższej miłości Panu memu; lecz żadne grzechy moje nie
zachwieją we mnie ufności mojej, bota ufność spoczywa na
nieskończonych zasługach Zbawiciela mego; i jakkolwiek
smutno mi wspomnieć na grzechy moje, większą jednak
mam radość, gdy wspomnę na to, że Jezus Chrystus do
mnie należy, że Go mam na własność, bo i Ty, Panie, da­
rowałeś mi Syna i\vego, i On sam darował mi siebie. Ży­
cie Jego i śmierć, i zadośćuczynienie, i cnoty Jego, wszyst­
ko to jakby wiasne, mogę ofiarować Tobie, na zastą­
pienie niedostatków moich".
Lecz jeźli chcesz mieć takie uczucia, gdy staniesz
u progu wieczności; potrzeba byś się pilnie do nich zapra­
wiał za życia. Zrozumiej ztąd, jak zbawienną i roztropną
rzecz uczynisz, jeźli jak to zwykły czynić dusze pobożne,
postanowisz sobie każdego miesiąca jeden dzień na prz}'-
269

gotowanie się do śmierci, i w tym dniu z taką gorącością


ducha ponowisz akty powyżej wskazane, jak gdybyś wie­
dział: z pewnością, że umrzesz za chwilę.
Punkt II. Uczyń teraz to, co w godzinę śmierci ko­
niecznie będziesz musiał uczynić, innemi słowy, opuść te­
raz dobrowolnie i z zasługą to, co w godzinę śmierci mu­
siałbyś opuścić pomimowolnie i bez zasługi. Czyż to nie
wstyd, ociągać sięi targować z Bogiem, aż w końcu, twojem
zwlekaniem jakby zniewolony, przemocą ci odbierze te
rzeczy, o które teraz z taką łaskawością cię prosi, byś Mu
je sam oddał na znak miłości twojej? Umarli jesteście, i ży-
. *

w ot tuasz ukryty z Chrystusem w Bogul), tak Sw. Paweł


chwali Kolossan, iż się wyrzekli wszelkich cielesnych
i ziemskich przywiązań. Może jeszcze niektórzy z nich po­
siadali dobra doczesne, ale już się do nich sercem nie przy­
wiązywali, a grzeszne w jakich przedtem żyli nałogi, po­
grzebali w zdrojach Chrztu, Świętego... Błogosławiony
człowiek, który, gdy go powoła przed swój trybunał .Sędzia
najwyższy, nic już nie posiada na tej ziemi, czegoby się
jeszcze wyrzec miał! Człowiek taki umarły jest dla fałszy­
wych dóbr tego świata, i dla wszelkich nieporządnych
skłonności; dusza jego w porządku, i gotowa na każde za­
wołanie; już się pożegnał z tym światem, powiada pięknie
w

Sw. Franciszek Salezy. O! z jakąż swobodą ducha, z ja­


kim spokojem, i jak słodko umiera ten, komu całe życie
zeszło na takiem szczęśliwem do śmierci przygotowaniu,
na takiem roztropnem przewidywaniu, na takiem świętem
śmierci oczekiwaniu?
Wielkie to i trudne dzieło, ta śmierć duchowna; agłó-

') Koleś. 3. 3.
270

wna trudność jego nie tyle jeszcze się zasadza na wyrze­


czeniu się rzeczy zewnętrznych, ile raczej na umorzeniu
albo i pohamowaniu tylko nieporządr.ych skłonności natu­
ry. Może człowiek umrzeć rozkoszom, honorom, boga­
ctwom, a jednak żyć jeszcze sobie samemu. Modlitwa, pa­
mięć na obecność Boską, umartwienie zmysłów, gorące
umiłowanie krzyża Chrystusowego, te są drogi, wiodące
■do onej śmierci duchownej, która, jak powiada znowu Św.
Franszek Salezy, jest najprawdziwszym żywotem, i wszy­
stkiego człowieka ożywia życiem 'Zbawiciela.
Przystąp już czynem do tego oderwania się ewange­
licznego, to jest, nie pieść już tak bardzo ciała twego, czy
to co do żywności, czy co do odzienia; kochaj samotność,
znoś cierpliwie oddalenie od tych, których kochasz; nie
troszcz się zbytnie o to, jak ci się powodzi w doczesnych
sprawach twoich; cokolwiek masz najmilszego, to często
Bogu ofiaruj, i proś bj' tern rozporządzał według upodoba­
nia swego; nakoniec, zgadzaj się ochotnie z wyrokami
Opatrzności, gdy się Jej spodoba doświadczyć ciebie prze­
ciwnościami, chorobą, upokorzeniem. Tym sposobem bę­
dziesz mógł powiedzieć z Apostołem: Codzień umieram;
nie tylko już dla tego, że codzień bardziej zbliżam się do
śmierci, ale też dla tego, że codzień bardziej słabnie we
mnie przywiązanie do życia: coraz mniej pragnę być we
czci u ludzi, coraz mniej się boję niekorzystnych o mnie
sądów ludzkich. Coraz bardziej odrywa się serce moje od
tego wszystkiego co jest na świecie, i sama nawet dusza
moja niejako już rozłącza się z ciałem. Takiem życiem ży­
li i żyją wszyscy, ilu ich było i jest, wierni uczniowie Zba­
wiciela; życie ich było ciągłą śmiercią, i jedną nieustającą
271

ofiarą, aż w końcu ukazali się przed obliczem Pańskiem


ogołoceni z wszystkiego, a pełni tylko miłości Bożej.
Punkt III. Uczyń teraz to, co w godzinę śmierci
z pewnością rad będziesz, żeś uczynił. Pamięć na życie
źle użyte, to największe udręczenie w godzinę śmierci.
Wówczas to jasno widzi człowiek, że na to tylko dane mu
było życie, aby sobie na niebo zasłużył. A jeśli zaniechał
tej walnej sprawy, wr oną godzinę wielkiem przerażeniem
przenikną go te straszne słowa: Już nie będziesz włoda­
rzyć : x) już się skończył czas szafarstwa twego, już Pan od­
biera od ciebie dobra swoje, które ci byTł powierzył. Dopó­
ki trwało to życie, mogłeś sobie zbierać zasługi; teraz już
nie będziesz mógł. Co teraz masz, to masz na wieczność;
nic więcej nie dodasz. Dotychczas nie chciałeś robić ręko­
ma twemi, teraz już nie będziesz mógł niemi robić, bo je
okują w kajdany. Ach! jakiż to wstyd, i jaki żal!
Na sądzie Bożym ujrzysz wielu chrześcian gorliwych,
którzy wszystko życie sw'oje świętemi zapełnili uczynka­
mi. Będą ofiarowali Panu Jezusowi znoje swe, i prace, i ty­
le niemal dobrych uczynków, ile chwil przeżyli na ziemi;
a ty z czem się ukażesz? Jak ośmielisz sięstanąć przed Sę­
dzią twoim z temi oziębłemi modlitwami twemi, z tern nie-
pobożnem życiem twojem, z tą opieszałością twroją do umar­
twienia i pokuty ? O duszo moja! uprzedź to nieszczęście
które ci grozi, nieszczęście tern straszniejsze, że niepowe­
towane! Zyj dzisiaj i aż do końca tak, jak żyją ludzie świę­
ci; bo w godzinę śmierci tego najgoręcej pragnąć będziesz,
byś takiem ujrzała życie twoje. I choćbyś jaknajwięcej

') Luk. 16, 2 .


272

uczyniła dobrego, bądź pewną, że przy końcu życia jeszcze


żałować będziesz, żeś nie uczyniła więcej.
Już więc tak sobie urządź, i z taką pilnością oszczę­
dzaj pozostałą ci jeszcze resztę czasu, i takie uczyń mocne
postanowienia, iżbyś, gdy będziesz rozstawał się z tym
światem, mógł sobie wspominać na tę chwilę dzisiejszego
rozmyślania twego, jako na początek życia zupełnie nowe­
go. Oznacz sobie dzień w każdym miesiącu na odprawie­
nie rekollekcyi, i ponowienie z jaknajwiększą gorącością du­
cha aktów przygotowania się na śmierć*). Tego dnia,
o ile to będzie zależało od woli twojej, przystąpisz do spo­
wiedzi, i w takim duchu przyjmiesz Komunię Świętą, jak
gdybyś ją przyjmował ostatni raz w życiu,

ROZMYŚLANIE XLI.
Jfako u s ta w ic z n a p a m ię ć n a ś m ie r ć z a p e ­
w n ia n iech yb n ie s z c z ę ś c ie d o b r e j ś m ie r c i.
I. Ciągła pamięć na śmierć wyzwala od grzechu.
II. Odrywa od rzeczy znikomych.
III. Daje wielką ufność przy śmierci.

Z poprzedzających rozmyślań łatwo już mogłeś uczy­


nić ten wniosek, że trzy są rzeczy, które zwykle zamienia­
ją dzień śmierci sprawiedliwego w dzień wesela i tryumfu,
a mianowicie: życie wolne od grzechu; czystość serca, to

J) Praktyczny sposób odprawienia tych rekollekcyi miesięcznych,


oraz przygotowania się na śmierć, znajdziesz przy końcu tego tomu.
273

jest, oderwanie się od wszystkiego co jest oprócz Boga;


i żywa ufność, jaką daje człowiekowi życie strawione na
świętych uczynkach. Lecz, coby się mogło wydawać zra­
zu rzeczą niepodobną do wiary, do zapewnienia sobie
tego trojakiego, najpotrzebniejszego i najdroższego dobra,
dość tego jednego, byś pamiętał na śmierć, i wiernie uży­
wał łask z tego źródła płynących. O tern się przekonasz
z niniejszego rozmyślania.
Punkt I. Ciągła pamięć na śmierć wyzwała od grze-
cku: bo albo cię powstrzyma od grzechu i utraty łaski
Boskiej; albo też, jeźli na nieszczęście dopuściłeś się grze­
chu, rychło cię wydźwignie z tej toni.
Naprzód. Kto pamięta na śmierć, nie grzeszy. Tego
wyraźnie uczy wiara: Pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje,
a na wieki nie zgrzeszysz*). Jeźli rozumiesz, co to jest
grzech, powiedz sam, czy może być jaka większa pociecha
nad tę obietnicę? Obietnica to niezmiernie pocieszająca
ze względu na nieomylną pewność jej; Bóg sam to mówi,
jakżebyś miał nie uwierzyć słowu Jego ? Obietnica to po­
cieszająca, ze wzgłędu na nieograniczoną doniosłość jej.
Bo cóż to ci obiecuje Duch Święty? Obiecuje ci, żejeźli się
uzbroisz w pamięć naśmierć:Pamiętaj, uchronisz sięprzez to
nie tylkojednego lub kilku grzechów, ale wszystkich, i to na
zawsze, chociażbyś najcięższe i najuporczywsze cierpiał
pokusy: Na wiełd nie zgrzeszysz. Obietnica to pociesza­
jąca, ze względu na korzyści nieskończone, jakie osiągniesz
z obiecanego ci zwycięztwa; bo skoro się uchronisz grze­
chu, tern samem uchronisz się od wszystkiego złego, i nic
już nie będzie mogło stanąć na przeszkodzie szczęściu twe-

ł) Syrach, 7, 40,
Rozmyślania T. I. 18
274

mu, ani w tem życiu, ani w wieczności. Nakoniec obietni­


ca to pocieszająca, ze względu na łatwość środka, który
ci się zaleca. Powinienbyś być gotów wszystko uczynić,
i wszystko wycierpieć, i wszystkiego się raczej wyrzec,
niż obrazić Boga, albo na takie nieszczęście się narazić;
a tymczasem, czegóż Bóg żąda? Pamięci tylko. Czyż to
być może? Więc na to, abym znalazł łaskę w oczach Two­
ich, o Boże! na to, abym żył czysty, i święty, i szczęśliwy
teraz i po wszystkie wieki; na to wszystko dosyć jednej
pamięci: Pamiętaj! i to jeszcze pamięci takiej, że jakoby
niepodobna mi jej uniknąć, bo kędykolwiek okiem rzucę,
wszystko mi przypomina śmierć. Ach Panie Boże, teraz
rozumiem całą prawdę tych słów proroka Twego, że Ty
darmo, za nic zbawiasz wybranych Twoich ').
Wreszcie i sam rozum to stwierdza, czego w tym
względzie uczy wiara. Pycha i zmysłowość, te są dwie
główne namiętności ludzkie, z których zatem płynie także
wszelki grzech; lecz pamięć na śmierć powyciąga obie te
namiętności, i siłę im odbiera. Nic tak nie upokarza pychy
człowieka, jak jasne poznanie nicości i zależności swej
wobec nieskończonego Majestatu i najwyższej władzy
Boga; lecz o tem nas pamięć na śmierć skuteczniej przeko­
nywa, niż jakiebądź argumenta i dowodzenia. Im kto był
większym i możniejszym za życia, tem głośniej, gdy go
poniosą do grobu, świadczy o tem, że Bóg sam jest wiel­
ki; i łatwo poskromi w sobie wszelką pokusę niepoddania
się władzy Bożej, kto się zastanowi nad tą potęgą wszech­
mogącą, przed którą wszelkie ciało upaść i pokłonić się*)

*) Ps. 55, 8.
275

musi: Do Ciebie wszelkie ciało przyjdzie*). Podobnież


i zmysłowości nic tak skutecznie przytłumić nie zdoła, jak
pamięć na ten czas niedaleki, kiedy to ciało w proch się
obróci; oraz ta nadzieja niezawodna, że kied3Tś chwalebne
z grobu powstanie, jeźli człowiek za życia tak je miłował, jak
je miłować powinien. Skoro zaś poskromisz namiętności swo­
je, tern samem zwyciężysz i grzech. A zatem rzecz jasna,
że jako zapomnienie o śmierci bywa przyczyną grzechów
ludzkich, tak przeciwnie, pamięć na śmierć najlepszym jest
środkiem do naprawienia ich.
Powtóre. Kto pomni na śmierć, nie trwa w grzechu.
O ! jakiż to nieznośny ciężar, sumienie grzechem obarczo­
ne! Zaprawdę, rychło go zrzucisz z siebie, jeźli jedno ze­
chcesz usłuchać tego głosu, który i pomimowolnie słyszyć
musisz w głębi twej duszy: Boga uczyniłeś sobie nieprzy­
jacielem, i sam stałeś się nieprzyjacielem Bożym! Bóg ża­
dnego nie ma obowiązku zachowywać życie człowiekowi,
a temci bardziej nieprzyjacielowi. Żadnego więc nie masz
prawa spodziewać się dłuższego życia, kiedy jesteś nie­
przyjacielem Bożym, kiedyś Bogu wyrządził zelżywość,
i święte przykazania Jego zdeptał nogami. Może więc każ­
dej chwili życie ci odebrać; możesz umrzeć nagle, jak tylu
innych. Gdyby Pan Bóg w tej chwili odmówił ci tego ży­
cia, którego niegodnie nadużywasz na obrazę Jego; gdyby
nagle kazał stanąć temu sercu twemu, którego każde ude­
rzenie jest tylko skutkiem i dowodem działającej w tobie
i zachowującej ciebie wszechmocnej Jego woli i Opatrzno­
ści... cóżby się z tobą stało? Ciało w tejże chwili padłoby
martwe na ziemię; a dusza? Drżysz na samo o tern wspom-l

l) Ps. 64, 3.
276

nienie ? Jakże to więc być może, byś się ociągał z pokutą,


której jezli dziś jeszcze me uczynisz, i nie zbawisz nią duszy
twej, może jutro juz zaczniesz pomimowolme inną, a wie­
czną pokutę w piekle? Niema sposobu trwać w grzechu
z takiemi myślami. Tak więc ciągła pamięć na śmierć
sprawuje niechybnie ten pierwszy skutek, że wyzwala od
grzechu; bo albo, jak widzieliśmy, od grzechu powstrzyma,
albo też rychło pobudzi do naprawienia grzechu.
Punkt II. Pamięć na śmierć odrywa od rzeczy zni­
komych, a tern samem daje człowiekowi tę swobodę serca,
bez której niepodobna zjednoczyć się z Bogiem. O! jakąż
to jasną światłość niesie śmierć! Jakże z niej jasno się oka-
żuje, że wszystkie rzeczy ziemskie są niczern! Śmierć
zdziera ze świata, łudzącą jego maskę i zasłonę, i ukazu­
je go takim, jakim jest w istocie. Śmierć woła głośniej niż
Salomon: Marność marności, i wszystko marność pod słoń­
cem ! Marne bogactwa: komuż one mogą dać szczęście
prawdziwe? Jak długo posiada je człowiek? Ico mu z nich
zostanie, gdy umrze ? — Marne zaszczyty, i cześć, i sława
u ludzi: kto jeszcze wspomni o tobie, gdy znikniesz z tego
świata? Zapomną ludzie o tobie, tak jak zapomnieli o dru­
gich, sławniejszych niż ty, a których sława skończyła się
z rozgłosem ich pogrzebu: Zginęła z trzaskiem pamiątka
ich *), mówi Psalmista. A chociażby nawet po śmierci two­
jej dłużej o tobie pamiętali, i korzystniejszy o tobie sąd wy­
dali, niż ty sam dzisiaj wydajesz o tych, którzy przed to­
bą umarli, cóż ci to pomoże, jeśliby Bóg wydał na ciebie
straszny wyrok potępienia, i jeźlibyś, jak powiada o odrzu­
conych Św. Augustyn, chwalony był tam gdzie ciebie nie-

ł) Ps. 9, 7.
ma-, a cierpiałbyś męki tam gdzie jesteś? — Marne rozko­
sze: prędko przemijają, a co zostawiają po sobie? O za­
prawdę! lepszą daje przy śmierci pociechę życie cnotliwe
i umartwione! — Marna przyjaźń ludzka: w godzinę śmier­
ci ujrzysz dwa wielkie jej niedostatki: omylność i niesta­
łość. Jeden tylko jest niezmienny przyjaciel, Bóg. Bóg ni­
gdy nie opuści przyjaciół swoich, choćby ich wszystek
świat opuścił. Kto Bogu oddał wszystką miłość swoją, ten
bez żalu rozstanie się z tern życiem, bo i w tern życiu in­
nego szczęścia nie zna, oprócz pełnienia woli Bożej. Więc
gdy Bóg go zawoła, ochotnem sercem odpowie: Idę, o Boże!
Punkt III. Ciągła pamięć na śmierć daje luielką ufność
przy śmierci. Sługa leniwy i niewierny boi się przyjścia
Pańskiego; i nie dziw; bo jako powiada Św. Grzegorz W.,
lęka sie ujrzeć oblicze tego Sędzi, któremu wie że wzgar­
dę wyrządził. Lecz sługa wierny przeciwnie, z ufnością
czeka na przyjście Pana swego, bo całe życie swoje stra­
wiwszy na świętych uczynkach, cieszy się nadzieją one
wspaniałej nagrody, którą Bóg za takie uczynki obiecał;
gdy nastanie czas blizkiej śmierci, powiada znowu Grze­
gorz Św., weseli się z wielkiej, jaka go czeka chwały i za-
płaty. Lecz cóż to głównie pobudza sprawiedliwego do
ustawicznego, póki czas, pełnienia dobrych uczynków? nie
co innego, jedno pamięć na to, że niezadługo, prędzej mo­
że niż sam się spodziewa, już nie będzie miał czasu. Dla
tego z wielką pilnością stara się użyć jaknajlepiej każdej
chwili życia swego. Sam siebie pobudza do nieustannej
pracy, i mówi sam do siebie: Cokolwiek czynić może ręka
twoja, ustawicznie czyn: bo ani sprawy, ani rozumu, ani
7 ' * * • • j ^ * • 7 7 * 7 * 7 * *
mądrości, ani umiejętności mebędzie w grobie, gdzie się
278

ty kwapisz *). Stąd, jako mówi Psalmista, dni pełne naj-


dują się w nim: pełne zasług na niebo, bo pełne pracy
dla Boga.
Błogosławiony sługa on, którego gdy przyjdzie Pany
najdzie tak czyniącego! *2) siądzie, powiada Prorok, ivpię­
kności pokoju, i w przybytku, ufności3). Błogosławiony,,
kto ciągłą pamięcią na śmierć, gotuje się do śmierci: taki
człowiek wiedzie życie wolne od grzechu, i pełne zasług,,
a sercem żyje tylko dla Boga! O którejkolwiek porze umrze,
czy to w podeszłym wieku, czy na samym wstępie do
życia; czy to podczas pracy, czy w czasie snu; czy to na
modlitwie, czy przy godziwej rozrywce; czy to po długiej
chorobie, czy nagle; zawsze będzie błogosławiona śmierć
jego, a Pan go postanowi nad wszystkiemi dobry swemi4).
Żałuj, żeś dotychczas nie skorzystał z tego tak ła­
twego, a tak skutecznego środka ku zbawieniu twej duszy.
Teraz już zrozumiałeś, jak wielką jest łaską, jak wielkich
łask źródłem i rękojmią ustawiczna pamięć o śmierci. Sta­
raj się o tę łaskę; postanów już we wszystkich sprawach
twoich pamiętać na ostatnie rzeczy twoje. To czyniąc, bę­
dziesz chodził przed Bogiem w świątobliwości i sprawie­
dliwości po wszystkie d n i5) życia twego, aż w końcu doj­
dziesz do szczęśliwego kresu dobrej śmierci, w pokoju czy­
stego sumienia, i w weselu miłości Bożej.

J) Eklez. 9, lo.
2) Mat. 24, 46.
3) Iza. 32, 18.
*) Mat. 24, 46.
5) Łuk. 1, 7ń.
279

R O Z M Y Ś L A N I E XL I I .

O s ą d z ie p o śm ierci.
Dość samego Chrztu na osądzenie chrześcianina.
Widziałeś w poprzedzających rozmyślaniach, co
czeka człowieka w godzinę śmierci, jeźliby śmierć go
zastała w stanie grzechu, albo w stanie oziębłości: ja­
ka go naonczas trwoga ogarnie; jaki go nękać będzie
niepokój i wyrzuty sumienia: jako wbrew woli i bez zasłu­
gi będzie zmuszony opuścić to, czego opuścić nie chciał
dla miłości Boga i uświęcenia duszy swojej. Pójdź teraz za
duszą tego człowieka, wychodzącą z ciała, i obacz co ją
czeka na sądzie Boskim. Nie masz potrzeby roztrząsać
wszystkich szczegółów tego sądu, na którym się rozstrzy­
gnie los onej duszy na wieki; bo dość samego Chrztu na
osądzenie chrześcianina, i obowiązki na Chrzcie przyjęte
będą sądu tego materyą. Zastosuj to do siebie samego
i zważ:
I. Co na Chrzcie otrzymałeś.
II. W co na Chrzcie uwierzyłeś.
III. Co na Chrzcie obiecałeś.

Pierwszy punkt wstępny. Przenieś się w duchu przed


trybunał Ch^stusowy, i przedstaw sobie, że dusza twoja
już stoi przed Sędzią swoim.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga słowy pokutującego
Króla Proroka, by raczył przeniknąć ciało twoje świętą oną
bojaźnią, która odwodzi od grzechu, i dla tego jest począ­
tkiem mądrości: Przebij bojaźnią Twoją ciało moje, bom
280

się bal sądów Twoich!). Początek mądrości hojaźń Pań-


slca 2).
Punkt I. Co ci dala laska Chrztu, i co wskutek tej
laski otrzymałeś. Przez Sakrament Chrztu otrzymałeś imię
i godność chrześciańską; ale jak dotychczas piastowałeś tę
godność, i jak spełniłeś wielkie obowiązki, przywiązane do
tej godności ? Kiedyś, gdy śmierć cię pociągnie na sąd
straszny, Sędzia przedwieczny o to cię pytać będzie. Uprzedź
więc Sędzię twego, i dziś zawczasu sam siebie o to zapy­
taj, i osądź sam siebie.
Zapytaj siebie nasamprzód, jak wysoko ceniłeś sobie
łaskę Chrztu, i wszystkie dalsze łaski, z tej jednej łaski wy­
pływające. Bóg cię przejrzał bez żadnych zasług twoich,
i wybrał cię w miłości swej przedwiecznej, i odłączył cię
od zgromadzenia niewiernych, i wywiódł cię z ciemności
i cienia śmierci, i powrołał cię do tej przedziwnej światłości
wiary, która sama tylko otwiera człowiekowi drogi zba­
wienia i chwały! I uczynił cię synem swoim, i bratem
i współdziedzicem Syna swrego, i kościołem Ducha Świę­
tego! I nieogarnione to dobrodziejstwo było dla ciebie
wstępem i początkiem niezliczonego mnóstwa innych, rów­
nież niewypowiedzianych dobrodziejstw!
Takie to rzeczy otrzymałeś od Pana; lecz ach! cóż
Pan za to od ciebie otrzymał ? Czy słyszysz jako teraz
w głębi sumienia twrego mówi do ciebie oneż straszne sło­
wa, które niegdyś Baltazar król podczas bezbożnej swej
biesiady ujrzał napisane niewidomą ręką na ścianie kró­
lewskiej sali swojej, a na widok których twarz królewska

M Ps. 118, 120.


3) Ps. i l o, Q.
281

odmieniła się, i myśli jego trwożyły go, a kolana jego je­


dno o drugie się tłu kły'): ,,Mane, Thecel, Pharesu —przeli­
czyłem, zważyłem, rozdzieliłem; czyli raczej, ty sam prze­
licz, i zważ, i rozdziel, grzeszniku niewdzięczny. Przelicz,
jeźli możesz, wszystkie dobre natchnienia, i wszystkie ra­
dy i przestrogi zbawienne, którem ci dawał, albo które
bliźni twoi dawali ci w imieniu mojem; i te szczęśliwe zda­
rzenia i sposobności którem ci nastręczał, i te niezliczone
wszelkiego rodzaju sposoby których używałem, ab}’ cię
odwieść od złego, a do miłości mojej pociągnąć... Zważ
wszystkie te łaski na szali krzyża mego. Każdą sam dla
ciebie nabyłem zapłatą łez moich i krwi; każda, gdybyś
był dobrze jej użył, mogła cię prz}rwieść do szczęśliwości
wiecznej. A ty na co ich użyłeś?... Rozdziel łaski, z których
uczyniłeś owoc według woli mojej, od tych których zaniedba­
łeś, albo któremi wzgardziłeś, albo które zdeptałeś noga­
mi... Zdaj liczbę nie tylko z tych łask, które ci dałem, ale
i z tych które ci dać chciałem, a ty nie chciałeś1*.
Punkt II. W co na Chrzcie uwierzyłeś. Porównaj
i przelęknij się: Jaka jest sprzeczność między tą wiarą
którą na Chrzcie prz}rjąłeś, a wszystkiem aż dotąd życiem
twojem! Wiesz przecie o tern, że nie samem tylko przy­
jęciem Chrztu, ale głównie życiem i uczynkami miałeś ob­
jawić wiarę twoją, i okazać, jaką wyznajesz religię, i co
najważniejsza, zbawienie twoje sprawować, tak żyjąc, iżby
samo życie twoje dawało ci nadzieję i rękojmię żywota
wiecznego. O tern cię Kościół na samym wstępie uprze­
dził, gdyś z rąk jego przyjmował łaskę Chrztu. Czego żą­
dasz od Kościoła Bożego f takie nasamprzód uczynił ci py-

*) Daniel. ?>, 6.
282

tanie, nim ci tego Sakramentu udzielił. Wiary, odpowie­


dziano za ciebie, i ty sam później po wiele razy stwierdzi­
łeś tęż odpowiedź, i po wiele razy się oświadczyłeś, iż
chcesz być chrześcianinem, to jest wyznawać wiarę Jezusa
Chrystusa. Zapytano cię jeszcze: Wiara coc dawa ? to
jest innemi słowy: Na co chcesz wiary, i czego się z niej
spodziewasz ? Żywot wieczny, odrzekłeś przez usta chrzest­
nych rodziców twoich. Zaczem, przez usta kapłana, uka­
zał ci Kościół drogę do tego żywota, którego żądałeś, wio­
dącą, i oznajmił ci nieodzowny do tego, aby żądanie twoje
spełnić się mogło, warunek: Nie rzekł ci: „Jeźli chcesz
wniść do żywota, przyjmijże ten drogi dar wiary, i chowaj
go, a tern samem już będziesz zbawiony"; ale rzekł: Jeźli
chcesz wniść do żywota, chowaj przykazania.
Tak więc z życia twego sądzony będziesz. Lecz
jeźli porównasz sprawy twoje z tą Boską księgą, w której
jest nieodmienne życia chrześciańskiego prawidło, to jest
• • •
z Ewangielią, powiedz sam, czy nie wyczytasz z niej za­
pisanego na ciebie wyroku odrzucenia wiecznego? Co
odpowiesz, gdy czart ukaże ci na oczy jakoby spisane na
karcie, z jednej strony wiarę twoją, a z drugiej uczynki
twoje, i rzeknie c i: ,,Patrz, oto tak wierzyłeś, a tak żyłeś?"
Bo jakaż to dziwna sprzeczność, i niepojęte zaślepienie!
Wierzysz, że to życie jest przejściem tylko, i ziemia ta wy­
gnaniem, i świat ułudnem widowiskiem na omamienie
oczu ludzkich ; wierzysz że dobra tego świata zwodnicze
są, i zaszczyty jego marne, i rozkosze jego zatrute; a przecie
zapamiętale się przywiązujesz do tego świata i tych rzeko­
mych dóbr jego, gotów może dla nich poświęcić wszystko,
i cześć, i spokój, i zbawienie, i wieczność!... Wierzysz
w nieogarniony Majestat Boga, a nie czcisz Go! i w nie-
skończoną sprawiedliwość Jego, a nie boisz się jej! i w nie­
pojętą dobroć Jego, a nie miłujesz Go!... Wierzysz że Bóg
jest Sędzią twoim, na każdem miejscu obecnym, a bez­
ustannie Go obrażasz, i gniew Jego na siebie wyzy­
wasz!... Cóż odpowiesz Panu, gdy na sądzie Jego, u tego-
kresu śmiertelnego życia twego, usłyszysz na nowo to za­
pytanie, które w imieniu Jego zadawał ci Kościół na po­
czątku : Wiara coc (lawa ? jaki odniosłeś z wiary twej
pożytek? I czem się jeszcze obronisz na sądzie Boskim,,
kiedy samże ten nadroższy dar, który otrzymałeś od Boga,
stanie przeciw tobie jako najgroźniejszy twój oskarz3rciel,
i miasto zbawienia, które przezeń osiągnąć miałeś, obróci
się tobie w materyę tern cięższego sądu i potępienia?
Punkt III. Co na Chrzcie obiecałeś. Trojaką uczy­
niłeś Bogu uroczystą obietnicę; Kościół w imieniu Boga
żądał jej od ciebie, jako nieodzownego warunku przyjęcia
twego do wielkiej rodziny Chrystusowej. Wyrzekłeś się uro­
czyście czarta, i wszystkich spraw jego, i wszystkiej pychy
jego, to jest innemi słowy, oświadczyłeś i przyrzekłeś, że
chcesz się oddać i służyć Bogu samemu; a Bóg za to obie­
cał ci, że będzie miłował ciebie i czmvał nad tobą jako oj­
ciec, i że da ci niebo w nagrodę, jeźli będziesz Mu wier­
nym... Jakże więc dotrzymałeś tych obietnic twoich?
Niestety! zapytaj Anioła Stróża twego, który na Chrzcie
twroim był świadkiem tych uroczystych ślubów, któreś zło­
żył Bogu, ile razy potem w ciągu życia twego musiał być
świadkiem wiarołomstwra twego, ile razy bolał nad tobą
i płakał, widząc jako poddajesz się pokusom, jako służysz
światu i przewrotnym zasadom jego, jako hołdujesz ciału
i sprośnym żądzom jego!...
O Jezu, dla mnie ukrzyżowany! do ran Twoich chro­
284

nię się, i poty będę płakał i błagał, aż mi przebaczysz:


Sędzio słusznego pomszczenia, udziel daru x>rzebaczenia,
nim przystąpisz do sądzenia! x). O Maryo! Twojej błagam
przyczjmy! Wiem, że możesz jeszcze i chcesz mię zbawić:
okaż nademną wielmożność miłosierdzia Twego. Pomnij,
o najłaskawsza Panno Maryo, etc.

ROZMYŚLANIE XLIII.

d ia k a b ę d z ie c h w a ła i s z c z ę ś liw o ś ć d u s z y
s p r a w ie d liw e j n a s ą d z ie o s ta te c z n y m .
I. Ze względu na znaki, które sąd ten poprzedzą.
II. Ze względu na okoliczności, w jakich się sąd ten od­
będzie.
III. Ze względu na wyrok, jakim się sąd ten zakończy.

Punkt I. Jałcie znaki poprzedzą sąd ostateczny,


i jaka będzie z nich chwała i szczęśliwość duszy sprawie­
dliwej. Rozważ mianowicie te cztery: koniec świata,
zmartwychwstanie ciał, odłączenie złych od dobrych, i po­
stawienie wybranych na prawicy Najwyższego Sędzi.
Dzień sądu powszechnego zowie się u Proroka imeł-
kim dniem Pańskim 2); ale możnaby go słusznie nazwrać
także wielkim dniem Świętych. Gdy się zatrzęsie i w po­
sadach swoich wzruszy wszystka natura, gdy grzesznicy
na ten widok będą zatrwożeni bojaźnią straszliwą3), tedy

0 Hymn kościelny.
3) Malach. 4, 5.
3) Mądr. 5 , 2.
285

przeciwnie staną sprawiedliwi z wielką ufnością1). Wów­


czas sprawiedliwość ich w wielką im się zamieni szczęśli­
wość ; wynidzie z nich, powiada Prorok, i poprzedzać ich
będzie, i będzie im przyświecać nakształt pochodni w on
dzień ciemnościl2).
Pozwani będą przed stolicę Bożą, nie tyle na sąd, ile
raczej na tryumf... „Powstańcie'‘, rzecze do nich Pan,
„wierni uczniowie moi: wyście zachowali przykazania
moje, i naśladowali cnót i przykładów moich, i szerzyliście
chwałę moję, i broniliście sprawy mojej; wyście mię uczcili
przed ludźmi: pódźcież, i ja was uczczę w obliczu wszyst­
kiego świata." O ! jakież to będzie błogosławione zmar­
twychwstanie człowieka, który póki żył, wiernie służył
Panu Jezusowi, i nosił w ciele swojem umartwienie Pana
swego3), i godnie pożywał chwalebnego Ciała Zbawiciela
swego! O! jakaż to będzie szczęśliwa chwila, gdy ujrzy
się obleczonym błogosławioną nieśmiertelnością! albowiem,
powiada Apostoł, musi to skazitelne przyoblec nieskazitel­
ność, i to śmiertelne przyoblec nieśmiertelność4). Naonczas
już będzie pożarta śmierć w zwydęztwie, i będziesz wołał
z Pawłem Świętym : Gdzież jest zwydęztwo twe, śmier­
ci f 5). Naonczas także jawnie się okaże, że nie ten praw­
dziwie kocha ciało swoje, kto folguje żądzom jego zmysło­
wym, ale raczej ten, kto żyjąc jako przystało na chrze-

l) Tamże, i.
*) Iza. 58, 8.
3) II. Kor. 4, io.
4) Kor. 15, 58 .
5) Tamże, 55 .
- 286

ścianina, karci umartwieniem ciało swoje i iv niewolę


podbija').
O! jakże naonczas weselić się będziesz, gdy zajmiesz
miejsce twroje w onem pięknem gronie wybranych, i miłu­
jąc ich i przez nich miłowany, będziesz miał tę niezawodną
pewność, że nigdy się z nimi nie rozłączysz! Z jakąż rado­
ścią naonczas wspominać będziesz na te utrapienia docze­
sne, które przeminęły jako sen, i wołać będziesz ze Święty­
mi: „O szczęśliwa pokuto, która taką mi chwałę zje­
d n a ła !2). O słodka pokuto, o wdzięczne umartwienia,
0 święte surowości cnoty chrześciańskiej: jakież to szczę­
ście moje, żem was ukochał, i odważnie wypełniał! Co
byłoby zemną, gdybym w onej chwili był poszedł szeroką
drogą, tą na którą mię pociągały przyrodzone żądze moje?
Lecz Ty, o Zbawicielu mój, i Ojcze mój! zmiłowałeś się
nad duszą moją, i obroniłeś mię od grożącej mi zguby
1 wybawiłeś mię od świata, i odemnie samego: za to będę
Cię teraz chwalił i błogosławił!“
Punkt II. W jakich okolicznościach odbędzie się dla
duszy sprawiedliwej sąd ostateczny. Zastanów się szcze­
gólnie nad temi dwiema: Sprawiedliwy nie będzie sądzo­
ny, lecz raczej sam sądzić będzie; nie będzie oskarżony, ale
raczej sam Pan bronić i chwralić go będzie.
Już wrszystko gotowe na przyjście Sędzi; i oto uka­
zuje się Syn człowieczy, zstępując na obłokach niebie­
skich, z mocą wielką i majestatem3), jako sam to przepo­
wiedział, i jako Kościół nam to na każdy dzień przypomi-V )

V) Tamże, 9, 27.
2) Św. Piotr z Alkantary.
3) Mat. 24.
287

na: I zasię przyjdzie z chwalą, sądzić żywe i umarłe *).


Na widok Jego poruszyła się wszystka natura, i wszyscy,
grzesznicy zarówno jak sprawiedliwi, padają na kolana,
i pokłon Mu oddają... Zadrżało od radości zgromadzenie
Świętych; już przecie oglądają w chwale tryumfu Boga
swego, który sam siebie wyniszczył na Kalwaryi i na ołta­
rzu, a którego świat poznać nie chciał! Jako wielką za
życia kochali Go miłością, tak wielkie teraz mają z chwały
Jego uszczęśliwienie. Rwą się na spotkanie Jego, powia­
da Św. Paweł, pochwyceni przeciw Chrystusowi na poicie-
trze2), i łącząc głosy swoje z hymnami Anielskimi, wy­
śpiewują to wielkie i ostateczne zwycięztwo Baranka, któ­
ry śmiercią swoją wszystko naprawił i zbawił3).
Lecz większe jeszcze szczęście czeka ciebie, duszo
sprawiedliwa. Jako teraz służysz Panu Jezusowi, naśla­
dując Go ile zdołasz; jako teraz trwasz z Nim w pokusach
Jego4), ochotnem sercem dla miłości Jego przyjmując
wszelkie trudy i utrapienia życia chrześciańskiego, i idziesz
za Nim, biorąc krzyż twój na każdy dzień: tak nawzajem
Pan Jezus, jako sam przyrzekł, zrządza tobie królestwo,
jako Jemu zrządził Ojciec: i w tern królestwie Jego bę­
dziesz siedział na stolicy, i sądził z Nim pokolenia Izrael­
skie 5); bo choć ta chwała niezrównana zachowana jest
w szczególności mężom apostolskim, to jest tym którzy
na wzór Apostołów opuściwszy wszystko idą za Zbawi-

') Symbol Nicejski.


a) II. Tesalon. 4, 16.
3) Objaw. 5, 12.
*) Luk. 22, 28.
5) Łuk. 22, 28, 3o.
288

cielem, wszakże i inni wybrani w tej chwale uczestniczyć


będą. Azaż nie wiecie, mówi Apostoł, iż Święci będą
ten świat sądzić? *). Sądzić będą świat, bo samym przy­
kładem swoim przekonają złych, i wymogą na nich ponie-
wolne wyznanie, że nie mają wymówki z grzechu swego,
bo tak samo mogli, gdyby byli chcieli, jak mogli Święci,
zbawić duszę swoją. O jakież to szczęście cię czeka, wier­
ny uczniu Chrystusów, i jakże będzie w błogiem zachwy­
ceniu biło serce twoje, gdy wraz z .Synem Bożym zasią­
dziesz na sąd świata, gdy wśród radosnych wszystkiego
dworu niebieskiego okrzyków zajmiesz zgotowane ci miej •
___ /

sce na sądowej łożnicy twojej: Rozweselą się Święci


w chwale, rozradują się w łożnicach swoich! ~).
Wszakże da się słyszeć i głos oskarżyciela: lecz
sprawiedliwych on nie dosięże: Któż, woła Paweł Św.,
będzie skarżył przeciw wybranym Bożym ? *3). Bóg sam
będzie obrońcą, czyli raczej chwalcą ich, i wszystko stwo­
rzenie przyklaśnie tym pochwałom, które Najwyższy odda
wybranym swoim w obliczu wszystkiego świata: Tedy,
powiada Apostoł, chwała będzie każdemu od Boya4).
Pochwała pochodząca od świata zawsze jest marną,
chociażby nie zawsze była niebezpieczną; takie pochwały
łatwo sobie podejściem pozyszcze obłuda, i nieświadomość
ludzka niezasłużonym je daje, i pochlebstwo dla zysku
niemi szafuje, i sam nawet jawny grzech nieraz je sobie
przywłaszcza; dla tego też mądry gardzi niemi, i unika

Ó 1. Kor. 6, 2.

-) Ps. 140, 5 .
3) Rzym. 8, 38.
4) I. Kor. 4, f>.
289

ich. Ale mieć chwałę od Boga, to już zaprawdę chwała


niezawodna, a godna wszelkiego pożądania. Chrystus
Pan w dzień sądu swego wywiedzie na jaw wszystko
mnóstwo pięknych czynów i pobożnych żądz, i cnót, które
wierni słudzy Jego w pokorze swojej trzymali w ukryciu.
Jawnie przed wszystkimi odda sprawiedliwość czystym ich
intencyom, i policzy im za zasługę każdy akt wiary, i na­
dziei, i miłości; policzy im wszystko cokolwiek uczynili,
cokolwiek uczynić chcieli, dla zbudowania i rozszerzenia
w sercach bliźnich i w sobie królestwa łaski Je«ro.
O
Punkt III. Jaka będzie dla duszy sprawiedliwej
chwała i szczęśliwość z wyroku, którym się zakończy sąd
ostateczny. Rozważ słowo po słowie to, co Sędzia Naj­
wyższy rzeknie do wybranych, i abyś lepiej uczuł słodkość
tego wyroku, postaw siebie w myśli na miejscu onych bło­
gosławionych, którzy go usłyszą z ust Zbawiciela. ,,Pódź-
cieu, rzeknie do nich Pan, „osiągnijcie wasz koniec osta­
teczny, wnidźcie do zupełności wesela i szczęśliwości
wszelkiej. Błogosławieni Ojca mojego: dla mnie i we-
mnie ubłogosławił was Ojciec mój; uczynił was uczniami
moimi, i członkami duchownego ciała mego; napełnił was
wszelkiem błogosławieństwem duchownem: już więc te­
raz osiągnijcie najwyższe na wieki błogosławieństwo Jego.
Gdym was powołał do wiary, do zaprzania samych siebie
dla miłości mojej, wyście usłuchali głosu wezwania mego,
i poszliście za mną, i naśladowaliście tropów moich przez
krzyże i upokorzenia, aby w was wsławiony był Ojciec
mój, i łaska moja owoc swój wydała. Dobrzeście, jako
wierni robotnicy, pracowali w winnicy mojej; słusznie
• • 1 j • 1 *

wam się należy ta hojna zapłata, którą wam obiecałem.


Dla mnie wszystko opuściliście, i samych siebie: pódźcież,
Rozmyślania T. I. 19
290

a znajdziecie we mnie więcej niżeście opuścili, znajdziecie


i samych siebie, i wszelkie dobro zemną. Pódżcie: z pra­
cy na odpoczynek, z wygnania do ojczyzny, z ubóstwa
i poniżenia do królestwa: osiągnijcie królestwo. Byliście
posłusznymi uczniami Zbawiciela waszego, który sam dla
siebie nie inną drogę obrał do chwały swojej, jedno przez
poniżenie i ucisk; nie zawstydziliście się zelżywości Jego,
ale wyznawaliście Go, i Jemu służyliście, i czciliście Go
przed ludźmi: zaprawdę i On też nie zawstydzi się wras
przed Bogiem i Aniołami swoimi. Na podobieństwo Mistrza
wraszego ponosiliście nienawiść i złorzeczenia od świata:
za to dziś jesteście błogosławieni Ojca mego, i dobrze upo­
dobał sobie w w-as na wieki. Od założenia świata zgoto-
ivane wam królestwo moje; przez Mękę moją otrzymaliście
praw'0 do niego; dziś już osiągnijcie je na wiasność, i kró­
lujcie zemną na wieki wiekówr.“ O błogi widoku! O chwi­
lo najszczęśliwsza! O wieczności wresela i tryumfu!

ROZMYŚLANIE XLIV.

Co c z e k a g r z e s z n ik a n a s ą d z ie o s ta ­
te c z n y m .
Widziałeś, jaka będzie chwała i szczęśliwość duszy
sprawiedliwej na sądzie ostatecznym, tak ze względu na
znaki, które sąd ten poprzedzą, jak i ze wsględu na okoli­
czności w jakich się odbędzie, i na wyrok jakim się zakoń­
czy. Obacz teraz przeciwnie, jaki tam będzie wstyd i ja­
ka rozpacz duszy grzesznej, która choć Bóg w miłosierdziu
swojem wszystko uczynił dla jej zbawienia, sama chciała
291

zatracenia swego. Zważ dobrze, co czeka taką duszę


w dzień ostateczny:
I. Pozwanie na sąd.
II. Zawstydzenie.
III. Potępienie.

Punkt I. Poziuanie grzesznika na sąd ostateczny.


Ile pożądanem jest zmartwychwstanie dla sprawiedliwego,
tyle okropnem ono będzie dla grzesznika. Gdzie go za­
stał głos trąby Archanielskiej ? Ciało leżało w grobie,
a dusza w piekle. Oby już mogły zostać każde na miej­
scu swrojem! Ciało przynajmniej dotąd nic nie cierpiało;
a co do duszy, samo piekło nie tyle jeszcze dla niej stra­
szliwe, ile powrót do tego ciała, które jej służyło za narzę­
dzie do grzechu. Lecz Pan inaczej rozkazał przez głos
Archanioła: !) „Powstańcie", woła, „umarli! wielcy i ma­
luczcy, panowie i poddani, sprawiedliwi i grzesznicy!...
Powstańcie i wy, nieprzyjaciele Imienia mego, wzgardzi-
ciele przykazań moich; kiedy dobrodziejstwa moje nie zdo­
łały zwycięż)-ć złości w'aszej, pódźcie teraz, ponieście brze­
mię gniewru mego. Powrstańcie na sąd: sami, bez obrony,
ukażecie się przed Sędzią waszym, wy i uczynki wasze..."
I wszyscy muszą usłuchać tego rozkazu; sprzeciwić się
niepodobna, ukryć się nie masz sposobu!
Na dany znak, na odgłos trąby, wstrzęsła się ziemia,
i groby się otworzyły... Prędziuchno, we mgnieniu oka,
na trąbę ostateczną 2), powstają wszystkie narody ziemi.
Z grobów' jednegoż cmentarza wychodzą i odrzuceni, i wy­*)

*) I. Tesalon. 4, 15.
2) I. Kor. 16, 52.
OOO
w /

brani... O! jakiż to będzie wstyd i jaka rozpacz grzeszni­


ka, gdy ujrzy przed sobą tych sprawiedliwych, którymi
gardzi! za życia, obleczonych teraz w jasności Boże, w cia­
łach świetnych jako słońce, i szybkich jako błyskawica,
i przenikliwych jako myśl ludzka, i nieśmiertelnych jako
Ciało Chrystusa zmartwychwstałego: gdy przeciwnie wła­
sne ciało jego powstało z grobu jako trup cuchnący a pa­
lący ! Ujrzawszy, mówi Duch Święty, będą zatrwożeni
bojaźnią straszliwą, mówiąc sami w sobie, i dla ucisku
ducha wzdychając: Cić to są, któreśmy niekiedy mieli
za pośmiech i za przysłowie urągania, iż się uchylali od
grzesznych dróg naszych!...
(
Oto/ jako teraz policzeni są
między syny Boże, i między Siuiętymi dział ich jest...
My głupi, mieliśmy ży wot ich za szaleństwo, a tak zbłą-
dzilismy z drogi praiudznoej, i nie świeciła nam jasnosc
* * h < * a f ' i • - j ■ * r * * y ■

sprawiedliwości... Napracowaliśmy się na drodze nie-


praiuości i zatracenia!... 1). O późna, o straszliwa pokuto!
Przyszła tedy chwila rozdziału na wieki: na prawicy
Jezusa, przyjaciele Jego; na lewicy nieprzyjaciele. Wy­
chodzą Aniołowie Boży, i wyłączają złe z pośrodku spra-
wiedliwych*2), i pszenicę zgromadzają do gumien Ojca nie­
bieskiego, a plewy precz wyrzucają na spalenie. Z jednej-
że rodziny, z jednegoż zgromadzenia, jeden będzie wzięt
do chwały, a drugi zostawion3) na zelżywość wieczną.
Wszystek rodzaj ludzki rozdzieli się na dwa miasta, tak
różne od siebie, jak rożnem jest niebo od piekła!... O du­
szo moja, do którego z tych dwu miast ciebie zaliczą?

') Mądr. 5 .
2) Mat. 13 , 48.
3) Tamże, 24, 48.
293

Lecz oto łoskot grzmotu oznajmia przyjście Syna


człowieczego, przychodzącego ze wszystką chwałą i Maje­
statem Bóstwa swego. Oto zstępuje z nieba na jasnym
obłoku, jakoby na tronie... 0! jakiż żałosny okrz}'k pod­
nosi na widok Jego zgromadzenie złych! Tedy płakać
będą, mówi Ewangelia, wszystkie pokolenia ziemi '). Pła­
kać będzie pokolenie niewiernych, i pokolenie złych chrze-
ścian, i pokolenie mężów pychy i rozpusty; lecz żałośniej
niż inne płakać będzie pokolenie rozmyślnych gorszycieli,
dla tego że z większą niż inni świadomością czynili złość,
i sprzeciwiali się prawdzie.
Zadrżą, mówi Pismo, na widok Baranka, i radziby
się zakryli od gniewu Jego. Czemu ? Czyż to Baranek
tak straszny? Czyż to nie ten sam Baranek którego im
Kościół tyle razy ukazywał, aby Mu pokłon oddali: Oto
Baranek Boży, oto który gładzi grzechy świata ? Ach!
ten sam to Baranek Boży, ale oni śmierć Mu zadali, i Krew
* ; 7

Jego zdeptali nogami!... Więc dziś już nie przychodzi na


to, aby zgładził grzechy świata, ale na to, aby karał za nie
w nieubłaganej sprawiedliwości swojej. A jednak, patrzaj,
grzeszniku! nigdy jeszcze Zbawiciel twój nie ukazał się
tak wielkim i tak pięknym zarazem, jak dzisiaj. Patrz,
jaki majestat, a zarazem jaka dobroć maluje się na obliczu
Jego! Ta głowa niegdyś cierniem ukoronowana, ta twarz
niegdyś zbita policzkami, patrz, jakim dzisiaj blaskiem ja­
śnieje!... Zaprawdę, Ten-ci jest, o którym mówił Prorok,
piękniejszy urodą nad syny człoiuiecze!2) — ,,Ach! odpo­
wiada w imieniu odrzuconych Sw. Augustyn, właśnież

9 Mat. 42, 3o.


b Ps. 44, s.
294

to nas do rozpaczy przywodzi że oglądamy Zbawiciela,


a w ranach Jego czytamy wydany na nas wyrok śmierci;
że ujrzawszy Go na chwilę, utracimy Go na zawsze, i ni­
gdy więcej oglądać nie będziemy! Góry, padnijcie na nas!
skały, przykryjcie nas! piekło, pochłoń nas, i weź z przed
oczu naszych ten widok najrozkoszniejszy, a przecie dla
nas najboleśniejszy!“ I rzekli górom i skałom, mówi
Księga Objawienia: Upadnijcie na nas, i przykryjcie
nas od oblicza siedzącego na stolicy, i od gniewa Baran-
kotoego'1).
Punkt II. Zawstydzenie grzesznika na sądzie osta­
tecznym. Księga sumień będzie otworzona, i winowaj­
ca stawiony na oczy: stąd okropne dla grzesznika zawsty­
dzenie.
Najwyższy Sędzia objawi skrytości serc2), powiada
Apostoł. Czyich serc? Naprzód własnego serca swego,
a potem i twojego, grzeszniku zatwardziały; i z tego dwo­
jakiego objawienia okaże się jawnie sprawiedliwość mają­
cego zapaść strasznego wyroku.
Wonczas nakoniec i grzesznik pozna to serce Jezusa,
serce nąjwiększe, i najtkliwsze, i najsłodsze; serce nad
wszelki wyraz hojne dla przyjaciół, i dla samych nawet
nieprzyjaciół swoich nieskończenie łaskawe i cierpliwe.
Wonczas w tern sercu, jakoby w otwartej księdze czytać
będziesz, i ujrzysz te niewyczerpane skarby miłosierdzia
Jego, i miłości niepojętej, i najczulszej litości, i tę Boską
nieskwapliwość Jego do karania przestępców, i wszystkie
te święte sposoby, których używała łaska Jego, chcąc

b Objaw. 6, 16.
2) I. Kor. 5, 4 .
295

zmiękczyć dusze niewdzięczne, i do skruchy pobudzić, aby


im mógł przebaczyć!... O grzeszniku! czemużeś wcze­
śniej tego serca nie poznał, i tej miłości nie zrozumiał!
Tak objawiwszy serce swoje, Pan Jezus objawi
i twoje. Przeciwko długiemu szeregowi łask swoich po­
stawi długi szereg grzechów twoich, i rozproszy wszystkie
te ciemności, któremi rozmyślnie się otaczałeś: Ośuieci
zakrycia ciemności *). Oświeci ciemności twej miłości
własnej, której schlebiając, sam siebie dobrowolnie oszuki­
wałeś, i kochałeś się w złudzeniach twoich... Oświeci
ciemności obłudy twojej, z jaką umiałeś udawać skromność,
i pobożność, i gorliwość... Oświeci i te ciemności których
szukałeś sobie w ukryciu samotności i nocy, wszelkich
używając ostrożności, aby nie padło na ciebie żadne po­
dejrzenie, i dufając w to, jak oni dwaj bezecni sędziowie
Izraelscy, że Nikt nas nie w idzi2). Teraz się wszystko
objawi, i tajemnica twoja dla nikogo już nie będzie tajem­
nicą. Iluż to nędznych wybiegów, ilu innych grzechów
może użyłeś na to, aby ukryć ten główny grzech? teraz
wszyscy o nim wiedzieć będą. Już nie tylko Bóg sam,
ale i Aniołowie i wszystko rozumne stworzenie, przenikać
będą skrytości serca twego, i wszystek świat ujrzy wszel­
kie sprosności życia twego; a ty będziesz stał jako zło­
czyńca schwytany na uczynku, i wypijesz aż do dna ten gorż-
ki kielich zawstydzenia. Odkryję sromotę tivoję, mówi
Pan, i okażę narodom nagość twoję, i wyrzucę na cię
obrzydlości twoje3).

]) I. Kor. b, 4.
*) Daniel, l 3, 2o.
*) Nahum, 3, 5, 6.
296

Ach! jakiż to okrzyk oburzenia powstanie, nie już


w zgromadzeniu wybranych, ale i w samemże zgromadze­
niu grzeszników, gdy otworzy się grób pobielany, i ukaże
się ile to sprosności i przewrotności ukrywało się pod
zwierzchnim pozorem uczciwości i cnoty! Cóż naonczas
rzekniesz, grzeszniku, i gdzie jeszcze znajdziesz ratunek?
Czy będziesz miał czoło wypierać się nieprawości twoich,
kiedy wszjstek świat już o nich wie, kiedy samo sumienie
twoje poniewolnie do nich przyznać się musi?... Czy mo­
że będziesz się wymawiał ułomnością twroją, albo zbytnią
siłą pokus i złudnych ponęt świata?... aliści stanie prze­
ciwko tobie wielkie mnóstwro dusz, które przez ułomność
na chwilę zboczywszy z drogi cnoty, tern szczerszą potem
skruchą, tern surowszą pokutą błąd swój naprawiły; sta­
ną przeciwko tobie miliony Świętych wszelkiego wieku,
i wszelkiego stanu, którzy takie same jak ty mieli pokusy
i namiętności, może i większe niż t}', a przecie dokonali
szczęśliwie sprawy zbawienia swego, za pomocą tych sa­
mych łask, które i ty otrzymałeś, albo mogłeś otrzymać
gdybyś był chciał; owszem i ziemia Sodomska i Gomor-
rejska1), i mężowie Tyra i Sydonu*2), przeciwko tobie
powstaną iż byliby iv włosiennicy i w popiele pokutę czynili,
gdyby im dane były te łaski, których Bóg w miłosierdziu
swojem tobie użyczał!
Punkt III. Potępienie grzesznika na sądzie osta­
tecznym. Już więc zapada wyrok niecofniony. Wszyst­
ko stworzenie wrezwał Boski Sędzia na świadki, aby roz­
sądziły między Nim a tą duszą niewdzięczną, którą aż do

6 Mat. lo, 15.


2) Tamże, 11, 21.
297

końca otaczał łaską i najłaskawszą opieką swoją, a ona


Mu aż do końca odpłacała wiarołomstwem i przeniewier-
stwy: Rozsądźcie, rzekł, między mną a winnicą moją1).
Teraz nakoniec sam ogłasza wyrok swój:
Odstąpcie odenmie, przeklęci, w ogień wieczny. —
Odstąp, grzeszniku!... Od kogo, i za co, i jak, i dokąd,
i na jak długo? Ach! jakże okropnie na te pięć straszli­
wych pytań odpowiada on wyrok!— Odstąp!... Od kogo?
Odemnie, mówi Pan. Wejrzyj ten raz pierwszy i ostatni
na to oblicze moje, które wierni słudzy moi wiecznie oglą­
dać będą w świętem upojeniu radości; ty Go nigdy więcej
nie ujrzysz!... Odstąp od Stwórcy twego, stworzenie zni­
kome, którego ja sam byłem podporą; odstąp, stworzenie
niewdzięczne, które choć zbytnie umiłowałem, teraz już
wiecznie nienawidzić będę; odstąp, stworzenie wiarołomne,
na które, choć dla ciebie chowałem najhojniejsze błogosła­
wieństwa moje, teraz ciskam najstraszniejsze przeklęctwo:
Przeklęci!— Odstąp!... Za co, Panie? Ty sam wiesz,
odrzecze Bóg zagniewany. Za to, żeś sam mię zniewolił
do odrzucenia ciebie. Ach, jakże ten wyrok bolesny ser­
cu memu! Wszystkom uczynił com mógł, aby cię uchro­
nić od potępienia; lecz ty z uporem zapamiętałym sprzeci­
wiałeś się aż do końca łasce mojej, i tak sam mię do tego
przywiodłeś, że cię potępić muszę! Odstąp!... Jakże,
Panie, odstąpi ? Ach! któż zdoła to wypowiedzieć, i jak
o tern wspomnieć bez przerażenia? Odstąpi w rozpaczy,
z niesłychanem pożądaniem porywając się do tego Naj­
wyższego Dobra, które się usuwa od niego; ach! próżne
pożądanie! odstąp, mówi Pan, nie znam ciebie. Odstąp!...

IzSit Oj
298

A dokąd ma odstąpić, o Boże? W ogień, odpowiada Sę­


dzia ! w ogień, który tem srożej pożerać cię będzie, im cię­
żej zawiniłeś gardząc miłosierdziem mojem. Mogłeś osią­
gnąć zgotowaną tobie szczęśliwość dobrych Aniołów, ale
wolałeś raczej obrać sobie męki zgotowane dyabła i anio­
łom jego.— Odstąp!... Na jak długo? Na wieki! Znaj
teraz wielkość i surowość sprawiedliwości mojej; z wła­
snej woli twojej odstąpiłeś odemnie, wówczas gdym łaską
moją pociągał cię do siebie... Niechże więc rozdział bę­
dzie wieczny! Już nie masz ratunku ! nie masz nadziei!
W ogień wieczny !
Tak więc ogłoszony on dwojaki wyrok, miasto Boże
oddzieliło się od miasta świata: wybrani w tryumfie wstę­
pują do nieba, potępieni spadają na dno przepaści... Już
się wszystko wykonało: z jednej strony grzech i wieczne
nieszczęście; z drugiej świętość i wiekuista szczęśliwość!
O duszo moja, wybieraj! Jeźli pragniesz zbawienia, jeźli
chcesz ujść sądu strasznego, oto co postanowić i uczynić
masz:
Naprzód. Roztrząśnij wszystko życie twoje, i uznaj
żeś zasłużył na bardzo straszny sąd. Módl się więc i wo­
łaj: Zgrzeszyłem, Panie, zbytnie zgrzeszyłem! ale daj
bym już odtąd ustawicznie opłakiwał grzechy moje, daj
bym wytrwał aż do śmierci w duchu pokuty i skruchy!
Poiutóre. Bądź surowym sam dla siebie. Jeźli sam
siebie sprawiedliwie osądzisz, Bóg okaże nad tobą już nie
sprawiedliwość, ale miłosierdzie swoje; sam ci dał tę nie­
omylną obietnicę: Byśmy się sami sądzili, nie bylibyśmy
sądzeni1). Strzeż się zwłaszcza wybiegów miłości wła-

x) I. Kor. u , 3 i.
299

snej, która wiesz jak jest skłonną z natury swojej do fol­


gowania zmysłowym chęciom swoim, i do uniewinniania
przed sobą lenistwa swego.
Potrzecie. Nakoniec, nie sądź nikogo: Nie sądź­
cie, mówi Pan, abyście nie byli sądzeni12); którą mia­
rą mierzyć będziesz bliźnim twoim, Bóg tobie odmierzy.
Czyń więc miłosierdzie, abyś miłosierdzie otrzymał.

ROZMYŚLANIE XLV.

O piekle.
L Co to jest piekło.
II. Dla kogo jest piekło.

Pierwszy punkt wstępny. Przedstaw sobie piekło ja­


koby wielkie, okropne więzienie, w którem nieprzyjaciele
Boży trzymani są na wieki. Zmierz jaka jest więzienia
tego długość, i szerokość, i głębokość.
Drugi punkt wstępny. Proś Boga o łaskę, byś żywo
uczuł okropność mąk piekielnych, aby przynajmniej bo-
jaźń Boża odstraszyła cię od grzechu, jeźli miłość Boża
jeszcze cię powściągnąć od niego nie zdoła.
Punkt I. Co to jest piekło. Piekło ma jakoby dwie
części: jest piekło dla ciała, jest piekło i dla duszy: Bój­
cie się Tego, mówi Pan, który może i duszę i ciało zatra­
cić do piekła2).

1) Mat. 7, l .
2) Mat. lo, 28.
300

Naprzód. Co do mąk ciała, zważ jak wszechstron­


ne i gwałtowne, i ciągłe to męki.
Piekło jest miejscem m ąk1). Cokolwiek jest złego,
i cokolwiek boleści, wszystko to jest w piekle: Zgroma­
dzę na nie złe *2), mówi Bóg przez Proroka; i na innem
miejscu: Wszelaka boleść przypadnie n a ń 3). Czy nie
strach pomyśleć o tern prawie nieskończonem mnóstwie
cierpień, które szarpią wszystkie członki potępieńca, na-
kształt sępów pożerających zdobycz swoją ? Uczeni twier­
dzą, że samych bólów' głowy tysiączne są rodzaje4); cóż
więc dopiero powiedzieć o bólach wszystkiego ciała ? A nad
to, do tych dolegliwości chorób wszelkiego rodzaju, dodaj
jeszcze wszelkie bóle i cierpienia mogące powstać z przy­
czyn zewnętrznych: wszystkie niezliczone wynalazki spra­
wiedliwości c.zy okrucieństwa, ludzkiego; wszystkie tortu­
ry, i kły żelazne, i rozpalone ruszt}', i olej kipiąc}': i wszyst­
kie one pomysły barbarzyńskie, których tyrani albo słudzy
ich po wszystkich krajach ziemi, i po wszystkie czasy od
stworzenia świata, użyli dla znużenia cierpliwości tych, któ­
rzy padli ofiarą ich gniewru : potem wszystkie te bóle zgro­
madź razem na głowę jednego człowieka. Ach! najmęż­
niejszy naw'et krzyknie z bólu, gdy dozna w stopniu nieco
wyższym choć jednego takiego cierpienia: a tam w pie­
kle masz nie jedno tylko cierpienie, ale stek wszystkich
jakie tylko być mogą cierpień i boleści: Wszelaka boleść
przypadnie nań!

*) V. Mojż. 32, 23.


2J Job. 20, 22.
3) Łuk. 16, 28.
4) Galienus, przywiedziony u Bellecyusza.
301

Co się tyczy powtóre wielkości tych mąk, Doktoro­


wie święci twierdzą, że najmniejsza z mąk piekielnych
większe sprawia cierpienie, niż wszystko cokolwiek wy­
cierpieli, lub jeszcze wycierpieć mogą wszyscy chorzy,
i wszyscy Męczennicy, i wszyscy przez sprawiedliwość
ludzką na najcięższe kary skazani. Jeźli zaś tak wielką
jest najmniejsza z onych mąk, które cierpią potępieni, cóż
dopiero powiedzieć o wszystkich tych mękach razem
wziętych ?
Weź tylko jeden przykład, mękę ognia. Żadna rzecz
na tej ziemi nie sprawuje tak dojmujących i nieznośnych
boleści, jak ogień. Sama myśl o tern przeraża. Wyobraź
sobie, że widzisz dom w płomieniach, i w tych płomieniach
palących się żywcem ludzi; wyobraź sobie, że słyszysz
rozpaczliwe krzyki tych nieszczęsnych: pewno że taki wi­
dok przeniknąłby cię na wskroś zgrozą i litością... A je­
dnak to ziemski tylko ogień!... To dar Boży, i niezliczo­
ne oddaje posługi człowiekowi. Lecz on ogień piekielny
na to tylko stworzony jest od Boga, aby był narzędziem
pomsty Jego; Bóg zapalił ten ogień w zapalczywości swo­
jej 1). Dzielność tego ognia równie jest niepojętą, jak nie­
pojęty jest ten gniew wszechmogący, który go wznieca
i utrzymuje. Ogień ten, jak uczy wiara, ma własności
nadprzyrodzone: działa na duszę, zarówno jak na ciało;
pali potępieńca, a zarazem zachowuje go na to, aby go pa­
lił wiecznie, i tyle mu dodaje czułości na męki które cierpi,
ile sam ma dzielności do męczenia go. Jest to ogień rozumny,
powiada Sw. Jan Złotousty; rozróżnia grzeszników wedle
zasługi; rozróżnia, które mianowicie władze i zmysły były*)

*) V, Mojż. 32, 22.


302

narzędziem do grzechu, i stopień bólu ściśle stosuje do


stopnia winy. Nakoniec, tak jest przenikliwy, że niejako
jedno się staje z oddanym mu na pastwę grzesznikiem:
Albowiem, mówi Ewangielia, każdy ogniem będzie poso-
lon, a każda ofiara będzie solą posoloną1). Od tego ognia
krew kipi w żyłach, i szpik w kościach...
Nakoniec, wszystkie te męki potępieniec musi pono­
sić ciągle, bez najmniejszej ulgi ni osłody. W tern życiu,
w największjmh nawet boleściach są chwale przerwy,
w których ból albo całkiem ustaje, albo przynajmniej nie
tak dotkliwie nęka. Gorączka, chociażby najsilniejsza,
w' końcu przecie zmniejszy się, albo ustąpi: niekiedjy sen
przerwie jęki chorego; przy łożu jego może stoi przyjaciel,
i pociesza go; może się przewrócić z boku na bok, a i to
już jest ulgą; zresztą i ciało z czasem się zahartuje, albo
też życie ustanie, a z niem i cierpienie. Lecz wr piekle nic
nie masz podobnego. Tam jest jeden ciągły paroksyzm
bólu: zawrze jednostajnie ostiy, dojmując}' i przenikliwy;
i nigdy tam żaden ztrysł nie stępieje, ani zdrętwieje natu­
ra, tak iżby już nie czuła okropności jego. W piekle nie
masz przyjaciół: są tam tylko katowie i ofiary, potępieni
i czarci, i każdy z potępionych jeden dla drugiego katem
i czartem. Niewola tam najstraszliwsza; musi tam zosta­
wiać nieszczęsny bez odmiany przez całą wieczność, i wie-
czme jęczy w konaniu śmierci najokropniejszej, a nigdy
umrzeć nie może... Takie jest piekło dla ciała.
Powtóre. Lecz okropniejsze jeszcze będzie piekło
dla duszy. Każda wiadza duszy osobną będzie cierpiała
mękę.

b Mar. 9, 48.
303

Męka wyobraźni. Wyobraźnia nieustające sprawuje


udręczenie potępionemu, i najsmutniejsze nasuwa mu obra­
zy. Przedstawia mu jaknajżywiej, jaki był stan jego na
ziemi, w jakim stanie mógłby teraz być w niebie, a w ja­
kim zamiast tego będzie stanie na wieki... Miał niegdyś
przyjemności i pociectty swoje: teraz ma tylko męki.
Niegdyś, choć nieraz doznawał smutku, mógł się pocieszać
nadzieją lepszej przyszłości, i niejeden go pokrzepił wyraz
współczucia, i widok przyjaciela go wspierał... Teraz
przeciwnie, nikt go nie pocieszy, bo zewsząd spotyka go
tylko nienawiść i wściekły gniew. Nienawidzą go czarci,
nienawidzą go ludzie, nienawidzi sam siebie, i przeklina
siebie samego, i zgrzyta zębami, i wzywa śmierci, a śmierć
go nie słucha, i nigdy nie usłucha.
O wieczności! O wiecznie obecny widoku wieczno­
ści! Chciałby nieszczęsny przeniknąć myślą głękobości
tego trwania bez granic: milionami nagromadza wieki na
wieki, i szuka końca tam gdzie nigdy nie będzie końca.
Ach ! jeźli to rzecz okropna, cierpieć wiecznie, czy o wiele
to mniejsza okropność, wiedzieć o tern że trzeba będzie
cierpieć wiecznie? Człowiek noszący na ręku kulę ciężką,
choć dotyka się tylko jednego punktu jej powierzchni, czuje
przecie na ręku wszystek ciężar je j: podobnież i potępie­
niec, bezprzestannie przedstawiając sobie w myśli przyszłe
męki swroje, i dodając je do tych, które cierpi obecnie, ja­
koby każdej chwili nosi na sobie brzemię całej wieczności.
Męka immięci. Przypomina sobie potępiony, ile to
trudu sobie zadawrał, aby mu się dobrze wiodło na świę­
cie: i cóż mu z tego przyszło? Przypomina sobie, ile to
miał sposobności do dobrych uczynków: czemuż z nich
nie skorzystał ? Ach! gdybym to wówczas był usłuchał
304

tego dobrego natchnienia! Gdybym się był sprzeciwił tej


pokusie!... Zaprawdę, sam chciałem zatracenia mego!
Dla miłości roskoszy, dla miłości pychy mojej, sam sobie
sprawiłem te męki, i tę sromotę piekła!
Męka rozumu. Jasno teraz widzi nierozum życia
swego; widzi jasno niesprawiedliwość, i sprosność, i brzj^d-
kość grzechów swoich. Widzi świętość i majestat Boga,
i nieskończone doskonałości Jego, a nadewszystko niepo­
jętą dobroć Jego. Ach! ja przeniewierca, wola, żem zel-
żywość wyrządził Dobroczyńcy memu! Ach ! ja wiaro­
łomny, żem złamał przysięgi moje! Ach! ja morderca,
że własnemu Ojcu memu w niebie śmierć zadać chciałem!...
Zaprawdę! mało jeszcze i piekła wiecznego na ukaranie
tylu zbrodni: Sprawieclliiuyś jest, Panie! i słuszne sądy
Tująje! J).
Męka ivoli. Dusza skoro się rozłączy z ciałem, z konie­
czności natury swojej dąży do Boga, który jest ostatecznym
jej końcem. Pożąda Boga, jak łaknący pożąda napoju, na
ugaszenie pragnienia swego. Zrywa się pędem niepowstrzy­
manym do tego Najwyższego Dobra, dla którego została
stworzoną: Boga, Boga, Boga chcę! tak woła całą istnością
swoją. A Bóg jeszcze bardziej roznieca żarliwość żądzy jej,
objawiając jej w chwili sądu, na chwilę, nieskończoną pięk­
ność swoją i pociąga ją wszechmogącym wdziękiem nie­
skończonych doskonałości swoich. Lecz gdy dusza z niesły-
chanem pożądaniem dąży do zjednoczenia się z Bogiem,
Bóg ją odpycha od siebie, i łamie jej zapęd, mówiąc do
niej wiecznie: Odstąp: Bóg już nie dla ciebie; albo tylko

h Ps. 118, 137.


305

na to, aby cię przeklął na wieki: „Odstąpcie odemnie,


przeklęci !“
W takiem wiecznie daremnem wysileniu żądzy swo­
jej, nieszczęsna dusza zapamiętałą miota się rozpaczą.
Chciałaby albo wydrzeć Bogu te doskonałości, dla których
godzien jest nieskończonej miłości, i w niwecz Go obrócić;
albo też z samej siebie wyrwać to, na czem się zasadza
wszystka istność jej, to jest ten pociąg niepowstrzymany
do miłości Bożej; a że nigdy nie zdoła dokazać ni tego,
ni tamtego, więc bluźni przeciw Bogu, aż znowu, jakby
własnym ciężarem przywalona, sama siebie obarcza wy­
rzutami i przeklęctwy. O, jakiż to los okropny! Wiecz­
nie, i to z pożądaniem najgwałtowniejszem, chcieć tego,
czego nigdy nie będzie; i znowu wiecznie nie chcieć tego,
co będzie zawsze! Z tego względu, powiada Św. Jan Zło-
tousty, piekło równa się niebu; bo jako oko nie widziało,
ani ucho nie słyszało, ani w serce ludzkie nie wstąpiło, co
Bóg zgotował szczęśliwości tym którzy Go miłują; tak po­
dobnież oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w ser­
ce ludzkie nie wstąpiło, co Bóg zgotował męki tym, którzy
miłością Jego wzgardzili.
Punkt II. Dla kogo jest piekło. Piekło jest karą
sprawiedliwą za grzech śmiertelny, choćby jeden tylko.
A któryż jest człowiek, coby mógł powiedzieć, że nigdy
nie popełnił grzechu śmiertelnego? Kto zwłaszcza może
zaręczyć za siebie, że go nigdy nie popełni ? Pokuta wpraw­
dzie jest niezawodnym ratunkiem dla grzesznika, jakkol-
wiekby wielkie było mnóstwo i ciężkość grzechów jego ;
lecz i tu znowu któryż człowiek może mieć tę pewność,
że gdy zgrzeszy, będzie potem jeszcze miał czas i łaskę
potrzebną do żalu za grzech popełniony? albo że pokuta
Rozmyślania. T, L 2o
3C6

jaką uczynił, niezawodnie zgładziła wszystkie grzechy


jego ?
W istocie więc nie masz człowieka któremuby nie
groziło piekło. Grozi i tobie; choćbyś nawet już dzisiaj
był świętym, upokarzaj się, drżyj, i czuwaj bez ustanku.
Służysz Bogu w prostocie serca twego: wiedziesz życie
czyste od grzechu, albo jeźli dawniej życie twoje nie było
takiem, we łzach pokuty obmyłeś się ze zmaz młodości
twojej; a teraz ten pokój którym się cieszysz, i te łaski
których Bóg ci hojnie użycza, dają ci błogą otuchę że grze­
chy twoje zostały Ci miłościwie odpuszczone, i że większe
jeszcze łaski Pan ci gotuje. Słusznie więc ufasz i wese­
lisz się w Panu; ale niech wesele twoje nie będzie bez bo-
jaźni: Radujcie się Mu ze drżenieml), mówi Psalmista.
Bo ach! dosyć jednej chwili zapomnienia się, dość by po
takiej chwili nastąpiła śmierć, a jeszcze piekło, miasto nie­
ba, będzie mieszkaniem twojem na wieki!
Ta bojaźń zbawienna jest wspólną jakoby cechą
wszystkich Świętych, i najświętszych między świętymi.
Tak Św. Paweł Apostoł, choć zachwycony aż do trzeciego
nieba, choć wszystek oddany pracom dla chwały Bożej
i zbawienia dusz, choć sam sobie oddawał to świadectwo,
że ni w czem się nie czuje*2), to jest, że mu sumienie ża­
dnego nie wyrzuca grzechu: przecie bał się, by snąć w sa-
mychże znojach apostolskiego zawodu nie stał się odrzu­
conym, i nie znalazł piekła na końcu pracowitego biegu
swego3). Tak i Św. Augustyn w kazaniach swoich do

') Ps. 2, 11.


2) I. Kor. i, 4.
3) Tamże, 9, 27.
307

ludu : „Boicie się, bracia?" mówi: „i ja też się boję, i choć


pilnie czytam Boskie Księgi Pisma Świętego, nigdzie
w nich nie wyczytałem, by ta bojaźń była zbytecz-
*

ną.“ Tak Sw. Hieronim chroni się na dziką puszczę,


i mieszka, jak sam opowiada, w towarzystwie szkorpionów
i zwierząt drapieżnych. Na każdy dzień zalewa się łzami,
i jęki jego rozlegają się na puszczy; własną ręką, w ostiy
kamień uzbrojoną, rozdziera pierś swoją... Pytasz jaka
przyczyna tak surowej pokuty? „Przez bojaźń piekła",
odpowiada ci Święty, „sam siebie na takie więzienie ska­
załem." Tak Św. Franciszek Borgiasz, gdy pewnego dnia
twarz miał smutniejszą niż zwykle, zapytany o przyczynę
tego smutku: „Bom rozmyślał o piekle", odrzekł; „i w prze­
rażeniu mojem, zdaje mi się że wszyscy patrzą na mnie
jakby na potwór z piekła wypuszczony, i postrach w koło
siebie ziejąc}'." Tak Św. Piotr Damian powiada, że na
samo wspomnienie o potępieniu wiecznem, włosy mu po­
wstają na głowie. Tak nareszcie Św. Bernard, już na
schyłku życia swego, po tylu cnotach i tylu cudach już
jakoby sięgający po wieniec chwały wiecznej, jeszcze boi się
i drży, i woła z głębi ukrycia swego : „Opiekło! kraino
okropna, kraino ognia! na wspomnienie o tobie wzdryga
się od przerażenia i zgrozy dusza moja.“
O Boże! piekłem samem wybaw mię od piekła! Tyś
sam mocen takie cuda czynić, i w miłosierdziu Twojem
rad je czynisz. Daj mi łez, daj cierpienia, wedle woli Two­
jej; nie oszczędzaj mnie w tern życiu, tylko w przyszłem
bądź mi miłościw, i nie dopuszczaj bym miał zginąć na
wieki. Tu siecz, tu pal... tylko się zlituj w wieczności! ,).

0 Św. Augustyn.
ROZMYŚLANIE XLVI.
J e s z c z e o p ie k le .—R o z m y ś la n ie z a porno -
c ą p r z y ło ż e n ia z m y s łó w .
Przyłożenie zmysłu widzenia. Przedstaw sobie, że
Bóg w łaskawości swojej daje ci podobne widzenie, jakie
niegdyś miała Św. Teresa, odnosząc z niego niezatarte na
całe życie wrażenie. Przedstaw sobie, że twój Anioł Stróż
wprowadza się do wielkiego onego ciemnego mieszkania
potępionych, i ukazuje ci nie tylko piekło w ogóle, ale
i miejsce dla ciebie zachowane w piekle, jeźli się nie po­
prawisz z tej zdrożności, która zagraża zbawieniu, duszy
twojej.
Piekło, jest to ziemia ciemna, wiecznie okryta mgłą
śmierci1). Nigdy promień słońca nie przeniknie do tego
miejsca, kędy wieczny strach przebywa'1). Rzecz pewna,
że ta głęboka ciemność piekła musi być jedną z głównych
mąk potępieńców, kiedy Pismo Święte tak często o niej
mówi. Czytamy w Księdze Mądrości przerażający opis
onej długiej nocy, w której leżeli pogrążeni Egipcyanie,
łańcuchem ciemności w domach swoich związani. Uka­
zywały się im dziwne strachy3), tern straszniejsze, że ich
wśród ciemności rozpoznać nie mogli, i bojaźnią onej
twarzy, której nie widzieli, przerażeni, mniemali być co>
gorszego to co widzieli*). A jednak te ciemności, dodaje

J) Job. 10, 21.


-) Tamże.
3) Mądr. 17? M-
4) Tamże, 6.
309

Mędrzec, były tylko słabym obrazem onej nieznośnej no­


cy piekielnej, z której pochodził}'...J). Przypatrz się tym
widmom okropnym i strasznym postaciom, i groźnym po­
tworom, przypatrz się tym duszom zamkniętym w ciałach
z ognia, przypatrz się tym czartom, pastwiącym się z wście­
kłą zajadłością nad ofiarami swemi; sam widok czartów,
jak uczą Święci, będzie jedną z najsroższych mąk, zgoto­
wanych w piekle potępionym
Przyłożenie słuchu. Słuchaj jakie skargi i jęki za­
wodzą te niezliczone rzesze odrzuconych, jakie podnoszą
krzyki rozpaczliwe i ryczą z bólu, jako bluźnią Bogu, i sa­
mych siebie przeklinają... Słuchaj z jakim wściekłym gnie­
wem wołają śmierci, a śmierć ich nie słucha!... Słuchaj
tego brzęku kajdan, i trzaskania ognia, a zwłaszcza tego
straszliwego słowa, które się ciągle obija o sklepienia pie­
kła : Wieczność! Wieczność! Słuchaj jako zły bogacz
wiecznie prosi o kroplę wody, i wiecznie tę samą smutną
odpowiedź odbiera... Jan Święty w Objawieniu swojem
*

widział zgromadzenie Świętych, z weselem śpiewających


w niebie chwałę Pańską; widział także z drugiej strony,
zbór potępionych, nieustannie w głębokościach piekła mio­
tających bluźnierstwa: od zbytniej boleści, powiada żwają
języki swoje2); ale choć wiecznie żwają, język wiecznie
odrasta, na to aby bluźnił na nowo...
Słuchaj, grzeszniku, krwawych wyrzutów tych dusz
słabych, którym dałeś zgorszenie, i które za sobą pociągnąłeś
w przepaść zguby wiecznej... Słuchaj, jako szydzą z cie­
bie czarci, i naigrawają się z łez twoich, i urągają mękom*)

*) Tamże, i 3.
u) Objaw. 16, lo.
310

twoim, i może mówią do ciebie, tak jak niegdyś poganie


mówili do pierwszych Męczenników: „Chodź teraz odzia­
ny w te płomienie twoje, któreś sam sobie zapalił"; masz
je już na własność, tak samo jak wszystkie inne te męki
które cierpisz; chciałeś sam przeklęctwa, i przyszło na
ciebie przeklęctwo.
Przyłożenie zmysłu powonienia. Wyobraź sobie,
że czujesz duszący swąd siarki ognistej, wznoszący się
z jeziora przepaści *); albo tę okropną zarazę wynikającą
z onego mnóstwa ciał, które zstępując do piekła, zaniosły
tam i zatrzymują na sobie wszystką zgniliznę grobu:
Z trupów ich, mówi Prorok, wynidzie smród2).
Przyłożenie smaku. Potępieni głód cierpią; a jaki
głód ? Głód dochodzący do wściekłości: Będą mrzeć głód
jako p s i 3) ; głód taki, że pożerają własne ciała swoje:
Każdy mięso ramienia swego żreć będzie4). Cierpią i pra­
gnienie ; a jaką mają w tern pragnieniu ochłodę ? Bóg sam
zgotował im napój, i ukrył go, i jakoby zapieczętował
w skarbach gniewu swego5) : jest to napój z żółci smoczejT
i śmiertelnego jadu wężego 6). Oto powstał Bóg straszli­
wy : trzyma w swem ręku czaszę pomsty swojej, i zmię-
szał w niej wino zapalczywości swojej7). Nachyla ją
w tę i ową stronę8); wszyscy potępieni pić z niej muszą:

‘) Objaw. 21, 8.
J) Iza. 84, 3 .
3) Ps. 58, 7.
4J Iza. 9, 20.
5) V. Mojż. 32, 84.
6) V. Mojż. 33.
0 Ps. 74, 9 ­
*) Tamże.
311
• • / • • • * * * « • « ♦ * •
Pijcie, mówi, grzesznicy; nie wychyliliście jeszcze, nie wy­
chylicie nigdy czaszy gniewu mego!').
Smakuj także w duchu, jakie to gorzkie łzy, i żale,
i zgryzoty, i rozpacz duszy potępionej. Wszystko postra­
dał, a postradał z własnej winy; sam siebie potępił, i za
nic; a teraz nieszczęście jego niepowetowane. Ciągle i cią­
gle woła, sam na siebie zgrzytając zębami: „Zginąłem
z własnej winy mojej; jestem potępiony, bom sam chciał!
O wy święci przyjaciele Boży, którzy tam w niebie nie­
skończonego używacie wesela, kiedy ja tu cierpię męki bez
końca: czyż to tak trudno było dostąpić tej szczęśliwości,
którą wy posiadacie. O życie! o chwilo! na co ciebie uży­
łem ! Za niewiele lekkich ofiar mogłem osiągnąć chwalę
nieśmiertelną i rozkosze bez końca, a ja wolałem raczej
pójść do piekła!... Ach! ktoby mi to dał, bym mógł przy­
najmniej zapomnieć o tern, że to nieszczęście które cierpię,
nigdy się nie skończy, że sam stałem się sprawcą własnej
zguby mojej! Ach! nigdy o tern nie zapomnę! nigdy to
nieszczęsne wspomnienie me zostawi mi ani cnwili spo­
koju ! Nigdy ani na chwilę nie przestanę rozpamiętywać
o tern, co teraz cierpię, i o tern, jakiego mogłem dostąpić
szczęścia i wesela, i o tern, co wiecznie cierpieć będę... Ni­
gdy nie będę oglądał nieba! Zawsze będę w piekle!...
O zawsze ! o nigdy! o wieczne piekło!... Robak ich nie
umiera -).
Przyłożenie zmysłu dotykania. Wspomnij na onych
Męczenników, których ciała w smole nurzane dziki Neron
żywcem zapalał nakształt pochodni; albo przedstaw sobie

J) Ps. i a , 9.
'*) Mar. 9, 42.
312

własne ciało twoje, obleczone jakby w odzienie płomieni


pożerających. Przysuń tylko rękę do tego ognia piekiel­
nego, przy którym nasz ogień ziemski jest jakoby tylko
ogniem malowanym; co ci się zda ? Czy mógłbyś mie­
szkać w tern upaleniu, nie już wiecznie, ale choćby tylko
kilka godzin?... Odpowiedz. Bóg sam cię o to pyta przez
usta Proroka swego: Któż z ivas będzie mógł mieszkać
z ogniem pożerającym ? Kto z was zmieszka z paleniem
wiecznem ?- *).
Pomyśl teraz, jaki ma być dla ciebie owoc z tego
rozmyślania. Synowie Izraelscy, gd}r ziemia w oczach ich
rozstąpiła się, i płomienie z niej buchające pochłonęły Ko-
rego, Datana, i Abirona, i wszystkich wspólników ich zbro­
dni, roztropnie pomyśleli o ratunku dla siebie: Wszystek
Izrael, który stał około, mówi Księga Święta, uciekł na
krzyk ginących mówiąc: B y snąć i nas ziemia nie pożar­
ła *2). Uczyń i ty podobnież; weź sobie naukę z tylu nie­
szczęsnych, którzy już zginęli, i jeszcze giną na każdy
dzień. Uciekaj od grzechu, i od wszelkiej drogi, wiodącej
do grzechu, chroń się życia zmysłowego, chroń się leni­
stwa... Schroń się do tiybunału przejednania, kędy Pan
Jezus wyciąga do ciebie ręce swoje, i otwiera tobie serce
swoje... Ach, Panie Jezu! kiedy już płonąć mi trzeba,
niechże płonę w ogniu miłości Twojej! Dokonaj, błagam,
na mnie dzieła miłosierdza Twego ; „od bram piekielnych
wybaw duszę moją" 3), jakoś dotąd wybawił: bo gdyby

') Iza. :J3, 14.


2.) IV. Mojż. 16, 84.
Offic. Defunct.
313

nie miłosierdzie Twoje, już dawno byłbym w piekle:


łosierdzia Pańskie, żeśmy nie zniszczeli *).

ROZMYŚLANIE XLV11.
O p o w r o c ie s y n a m a r n o tr a w n e g o d o o jc a .
Rozmyślanie takie, jak poprzedzające, rzucają do du­
szy przerażenie i trwogę; potrzeba jej potem prawd wesel­
szych, iżby w rozważaniu ich odpocząć mogła. Stawmyż
sobie przed oczy obraz miłosierdzia Boskiego, jak go skre­
ślił sam Zbawiciel w przypowieści o synie marnotrawnym.
Przypowieść ta ma trzy części: Odejście, zbłąkanie, i po­
wrót. Pierwsze dwie części nie należą tu do rzeczy; za­
stanówmy się więc tylko nad ostatnią, i zważmy:
I. Jak mądrze syn marnotrawny zastanawia się nad sobą.
II. Jak mężnie spełnia uczynione postanowienie.
III. Jak szczęśliwe znajduje przyjęcie w domu ojcowskim.

Punkt I. Syn marnotrawny zastanawia się nad sobą.


Ten jest pierwszy jakoby krok łaski wr nawTÓceniu grze­
sznika, że go stawia w' obliczu wrłasnego sumienia. Uka­
zuje mu, w jak głęboką zsunął się przepaść, i daje mu po­
znać, do jak nieszczęśliwego przyszedł stanu.
Tak więc syn marnotrawmy przychodzi ku sobie...
Ach! bo dawno już nie był u siebie, i zabłąkał się bardzo
daleko, idąc za namiętnościami sw7emi!... Ale teraz już
wraca ku sobie. Jasna światłość rozpędza ciemności jego

) 1 reny, (M
1 ^ ii
w 2^
wewnętrzne: pierzchają złudzenia, i te rzeczy, które go
przedtem zwodziły, tracą już w oczach jego łudzącą bar­
wę swoją. „0!“ mówi sam do siebie: „do czegożem przy­
szedł? cóżem zrobił? Co znaczą te łachmany moje, i ta
podła służba moja, i ten głód który cierpię?... Gdzie się
podziały bogactwa moje, i wolność moja, i dobre imię?...
0 domie rodzicielski, nigdyż cię więcej nie ujrzę? Nigdyż
już dla mnie nie wrócą szczęśliwe one dni, kiedy żyłem
bez trwogi, bo miałem spokojne sumienie?... Teraz za
towarzystwo mam zwierzęta nieczyste, i za stan, twardą
niewolą, i za los i udział mój, nędzę ostatnią!... O, jakże
wam zazdroszczę waszego szczęścia, słudzy ojca mego!
Dobroć jego uprzedza każdą prośbę waszą, i wszystkiego
macie dostatek w domu jego, a ja tymczasem, choć syn
jego, umieram tu z głodu!
Tak to łaska oświeca duszę zbłąkaną, a tern samem
przygotowuje nawrócenie jej. Przedstawia grzesznikowi
ze straszliwą jasnością mnóstwo i wielkość nieprawości
jego, tak iż jakoby poniewolnie wspomnieć musi na on
szczęśliwy stan, z którego wypadł: Pamiętajże tedy, mó­
wi mu, zkądeś wypadł1). Odnawia w duszy jego pamięć
onych lat niewinności i pobożności, kiedy mając sumienie
w pokoju, niezmąconem cieszył się weselem; bo myśl bez­
pieczna, mówi Mędrzec, jalco ustawiczne gody 2). Ach!
jakże się dziś odmienił! do jakiego przyszedł poniżenia,
1 w jak głęboką wpadł nędzę! Był niegdyś zwycięzcą
czarta, dziś stał się nędznym czarta niewolnikiem, i jęczy
w kajdanach czartowskich ! Niegdyś serce jego pełne było

‘) Objaw. 5.
Przypow. 15, i ó.
315

czystych i niebieskich żądz: lecz ach ! w co się obróciły


te żądze, gdy odszedł od Boga? Nie było tak grubych
uciech, ani tak sprośnych roskoszy, którychby chciwie nie
pożądał, choć dobrze to czuł, że takich rzeczy pragnąc,,
z niememi zwierzętami na równi się stawia: Radby byt
napełnił brzuch swój młotem które jadali wieprze!... Du­
sza jego nasycona goryczą, i zgryzotami targana; słusznie
może powiedzieć o sobie jak on syn marnotrawny: Jako-
wiele najemników w domu ojca mego mają dosyć chleha /
a ja tu głodem umieram! O tak, duszo niewierna! przyjdź-
ku sobie, i nawróć się do serca twego*); a za tern zba-
wiennem zastanowieniem, nastąpią zaraz i święte posta­
nowienia.
Punkt II. Mężne postanowienie syna marnotrawne­
go. Wstydzi się przeszłego życia swego, boi się tego co-
mu grozi na przyszłość; przeto uzbraja się w męstwor
i postanawia naprawić swą winę: Wstanę, mówi; nie na
tom stworzony, abym w takiej hańbie leżał: cokolwiekby
mię kosztować miało, muszę się wydźwignąć z tej toni l
Wstanę! wstyd upaść, ale zaszczytna powstać z upadku.
Lecz gdzież pójdziesz nędzny marnotrawco? Kto się je­
szcze ulituje nędzy twojej ? Pójdę do ojca mego. Mam
jeszcze ojca, którego miłość i dobroć nie ma granic; w ser­
cu jego niezawodny dla mnie ratunek. Zbytnią wprawdzie
zgrzeszyłem przeciw niemu niewdzięcznością; ale zawsze
to ojciec najlepszy, choć ja z nim postąpiłem jak syn wy­
rodny. I coż powiesz ojcu twemu? Rzekę mu: Ojcze;
od tego jednego słowa wzruszą się wnętrzności jego. Mo­
że od wielkiego żalu nic więcej powiedzieć nie zdołam

') Iza. 46, 8.


316

ale łzy moje mówić będą za mnie; wszakże, jeźli zdołam


.zapanować nad wzruszeniem mojem, i powstrzymać szlo­
chanie, wyznam przed ojcem wszystkie niegodziwości
moje. Jakom był grzesznikiem zuchwałym, tak nie daj
Boże bym teraz był nieśmiałym pokutnikiem. Rzeknę
ojcu memu: Zgrzeszyłem przeciwko niebu, bo było
•świadkiem grzechów moich; zgrzeszyłem i przecl tobą,
o ojcze najlepszy! wiem jak głęboką ranę zadałem sercu
twemu!
Tak naprzód nadzieją przebaczenia oddawszy spra­
wiedliwość dobroci ojca, oddaje też sprawiedliwość same­
mu sobie, upokarzając się. Nie dopomina się praw synow­
skich, znając niegodność swoją: Juzem nie jest godzien
hyc zwań synem twoim; prosi tylko o tę jedną laskę, by
go ojciec przyjął do czeladzi swojej: Uczyń mię jako je­
zdnego z najemników twoich. Nakoniec, nie poprzestaje
na samych tylko chęciach, ale co postanowił, to i spełnia,
a spełnia bez zwłoki. Powiedział sobie: Wstanę, i już
Avstał; powiedział sobie: Pójdę do ojca mojego, a już i po­
rzucił brzydką trzodę swoją, i dąży do domu ojcowskiego:
A wstawszy, szedł do ojca swego.
Patrz, jakie to piękne połączenie ufności z pokorą!
Ten-ei jest znak niezawodny pokuty prawdziwej. Grze­
sznik prawdziwie skruszony nie poddaje się zwątpieniu;
bo zwątpienie jest dowodem i ciasnej głowy i serca ni­
skiego ; ale raczej na wielką się ufność zdobywa, i śmiele
się ucieka do nieskończonego miłosierdzia Boskiego. „Choć
obraziłem", tak mówi sam do siebie, „Boga trzykroć świę­
tego, ale Ten którego obraziłem jest także Ojcem tysiąc­
kroć dobrym; choć jako grzesznik słusznie bać się Go po­
winienem, ale jeszcze słuszniej, jako syn, winienem ufać
317

nieskończonej Jego miłości. Choć Panem jest, i żąda zacho­


wania przykazań swoich; choć Sędzią jest, i karze za po­
gwałcenie praw swoich: ale jest także Ojcem, i po ojcowsku
przebacza.“
I ty więc, duszo zbłąkana, naśladuj przykład syna
marnotrawnego. Nasamprzód, upokorz się; pokorą tyle
się zbliżysz do Boga, ileś się przez pychę od Boga od­
dalił. Prawdziwa pokuta sprawuje w człowieku wzgardę
siebie samego, a kto gardzi samym sobą, ten jakoby uro­
kiem jakim Boga do siebie pociąga: Ku pokornemu się
skłania1), mówi autor Naśladowania. Jeźli się uniżysz
przed Bogiem, możesz być pewnym tego, że znajdziesz
miłosierdzie u Boga. Im bardziej uznasz siebie niegodnym
tak dobrego Ojca, tern większą ten Ojciec litość nad tobą
okaże. Będzie miłościw grzechowi twojemu, dla tego
właśnie że wielki to grzech *). Posłuchaj na pociechę two­
ją następujących słów, pełnych ducha Bożego:
Jakiekolwiek byłoby mnóstwo grzechów twoich, i ja k­
kolwiek wielkie miałbyś grzechy, nigdy jednak nie zwąt-
piaj o przebaczeniu. Upadłeś ? ivięc poicstań; nawróć
się do lekarza duszy twojej, a znajdziesz otwarte dla sie­
bie wnętrzności miłosierdzia Jego. Upadłeś drugi ra z?
drugi raz powstań ; jęcz, wołaj, a przyjmie cię zmiłowa­
nie Zbawiciela twego. Upadłeś raz trzeci, i czwartyr
i więcej jeszcze ? Więc powstań na nowo: płacz, wzdy­
chaj, upokarzaj się, a Bóg cię nie opuści. Nigdy Bóg nie
wzgardził, i nigdy nie wzgardzi sercem skruszonem ; ni­
gdy nie odrzucił, i nigdy nie odrzuci tego, kto w duchu

') Ks. 2, rozd. 2 .


O Ps. 2-|, 11.
318

'prawdziwej pokuty do Niego się ucieknie. Dopóki ty nie


przestaniesz wstawać, Bóg też nie przestanie przyjmować
■cię. Chociażbyś, co nie daj Boże, po niezliczonych dobro-
dziejstiuach łaski Boskiej, Boga się zaprzał, i Sakramen-
ta Jego podeptał nogami: tylko uznaj z pokorą winę two-
ję , i obrzydź sobie zbrodnię twoję, i postanów w duszy
więcej nie grzeszyć, i zdobądź się na mocną wolą życie
twoje na lepsze odmienić, a bądź pewnym przebaczenia;
albowiem nigdy złość czy ułomność twoja nie może być
tak wielką, by przewyższyła miłosierdzie Boże, które nie
zna miary ani granic1).
Punkt III. Szczęśliwe przyjęcie syna marnotrawne­
go w domu, ojcowskim. W tej ostatniej części przypowie­
ści Bóg chciał nam objawić serce swoje, tak jak w pierw­
szych dwu częściach ukazał nam jakie jest serce nasze.
Czy ojciec zapomniał o marnotrawnym synie swoim ?
Przeciwnie, ciągle o nim pamiętał. Jak to być może, że go
poznał odrazu, skoro go ujrzał z daleka, i to jeszcze w tym
podłym stanie, doktórego grzech i nędza go przywiodły?
Jak to być może, że na widok marnotrawcy, żadne uczu­
cie gniewu i oburzenia nie powstało w sercu jego ? Jak to
być może, że tak odrazu puścił w niepamięć wszystkie nie-
godziwości syna, a tylko o nieszczęściu jego pamiętał?..
Są to tajemnice miłości ojcowskiej: Ody jeszcze był dale­
ko, ujrzał go ojciec jego, i miłosierdziem wzruszony jest.
O Boże! jakże daleko byłem od Ciebie, i jakiemi
przeniewierstwy miałem na sobie szpetnie zmazany obraz
Twój, gdjnm uczuł tknięty łaską Twoją, że Ty o mnie pa­
miętasz, i jeszcze raczysz znać mnie! I zamiast tegobrzemie-

]) Lud\v\ Blesseński, O odpuszczeniu rozd. t .


319

nia pomsty, którego słusznie spodziewać się miałem, zna­


lazłem u Ciebie litość najczulszą, i najwspanialsze miło­
sierdzie: Miłosierdziem wzruszony jest!
Lecz obacz dalej ten zachwycający obraz, jaki nam
tu skreślił Zbawiciel! Patrz, oto ojciec nie czeka aż syn
przyjdzie do niego, ale wybiega, ale rzuca się na spotka­
nie jego, którego miłuje jako własną krew; bierze go
w swoje objęcia, i przytula go do siebie, i pieszczotami
i łzami go okrywa, chcąc ulżyć ściśnionemu miłością
i radością sercu swemu: A przybieżawszy, upadł na szy­
ję jego, i pocało wał yo!
Słodkie to, a tak niezasłużone przyjęcie zwiększa je­
szcze w dwójnasób żal występnego syna. Chce uczynić
to pokorne wyznanie, które już wyraża się na twarzy
i w całej postawie jego; lecz ojciec przerywa mu mowę,
i obracając się do sług: „Rychło”, rzecze, „przynieście te­
mu synowi memu oną szatę przednią, w której z pociechą
go oglądałem w latach jego dziecinnych; i dajcie pierścień
na palec jego, i na nogi jego obuwie czci, które nosił w do-
wu moim; i zgotujcie ucztę, i weselmy się, i którzy mnie
kochają, niechaj wszyscy dzielą ze mną uszczęśliwienie
moje; albowiem syn mój umarł był, a oto żyje; zginął był,
a oto odszukałem go!”
Nie bój się więc, grzeszniku za grzechy swóje żału­
jący, by cię miał z gorzkimi wyrzutami przyjąć ten Ojciec,
który tak gorąco pragnął powrotu twego; wróci tobie ła­
skę swoją, i wraz z nią wszelkie dobra, z których sam sie­
bie wyzułeś, gdyś Boga obraził... A ty, duszo sprawiedli­
wa, która nigdy nie sprzeniewierzyłaś się Panu, i nigdy
nie odeszłaś z domu ojcowskiego, nie naśladuj przykładu
onego brata starszego, który wróciwszy z pola, gniewa się
320

i sarka na takie przyjęcie marnotrawcy: nie zazdrość bra­


tu twemu szczęścia jego. Nic tobie przez to nie ubyło ani
z zasług twoich, ani z miłości Boga twego. Brat twój z nie­
wolnika został królem, ale ciebie przez to nie strącił z króle­
stwa twego; został bogatym, ale t}'ś przez to nie zubożał. Po­
trzeba było weselić się, albowiem brat twój umarł był, a oto
ożył: Przywiedźcie cielca utuczonego, i zabijcie; a jedzmy
i używajmy... Przystąp już, przystąp grzeszniku z Bogiem po­
jednany, do stołu Pańskiego, i pożywaj Boskiej istności
Baranka, który gładzi grzechy świata, i obchodź tę ucztę,
w której wezmą udział wszyscy sprawiedliwi na ziemi
i wszyscy Aniołowie niebiescy.
Zmów na zakończenie modlitwę: Duszo Chrystusa-
wa, i powiedz Panu Jezusowi cokolwiek czujesz w sercu,
jak je teraz masz, pełnem skruchy, i miłości, i wdzię­
czności.

ROZMYŚLANIE XLVI1I.
O tr z e c h d z iw n y c h s p r a w a c h m iło s ie r d z ia
JBoskieyo n a d g r z e sz n ik ie m .
I. Bóg czeka grzesznika cierpliwie.
II. Szuka go usilnie.
III. Przyjmuje go z weselem.

Punkt I. Bóg czeka grzesznika cierpliiuie. Jeźli


chcesz zrozumieć, jakiego niepojętego miłosierdzia ta dłu-
gomyślność Boga jest dowodem, weź w pilną uwagę te
trzy rzeczy: naprzód, co to jest grzech; powtóre, jak Bóg
nienawidzi grzechu; nakoniec, ile jest słusznych i naglą-
321

cych powodów, dla których Bóg, zdawałoby się, powinien-


by ukarać grzesznika natychmiast po spełnionym grzechu.
Co to jest grzech śmiertelny? Jest to otwarty a roz­
myślny bunt człowieka przeciw Bogu. Wyciągnął na Bo­
ya rękę sivoję} i zmocnił się na Wszechmocnego1). Bie­
żał przeciwko Niemu, wyciągnąwszy szyję2). Mówili Bo­
gu: Idź iwecz od nas... Któż jest Wszechmogący, żeby­
śmy mu służyli?3) Znowu krzyżujący sami sobie Syna
Bożego 4). Jakaż to zuchwałość! jakie urąganie Bogu ! ja­
ka bezbożna, świętokradzka zapamiętałość! A jednak Bóg
cierpliwy po piędziesiąt i sześdziesiąt lat znosi te naczy­
nia gniewu, godne stracenia P) 1 karmi tych grzeszników,
i nosi ich u łona swego, i dobrodziejstwy obsypuje, tak iż
nawet sprawiedliwi niemal biorą zgorszenie z takiej łaska­
wości, i skarżą się Bogu, mówiąc: Ale moje nogi mało się
nie potknęły, iżem był ruszon zawiścią przeciw złośnikom,
widzącpokój grzesznych*). Powstań, czemu śpisz Panie?7).
A tymczasem źli nadużywają tej nieskwapliwości
Boga do karania, bo złe serce ich zrozumieć jej niezdolne;
chlubią się z grzechów swoich w obliczu nieba samego:
Dohądże grzesznicy: Panie, dokądże grzesznicy będą się
chlubić?*) Ponieważ Bóg nie mści się i nie karze ich na­
tychmiast, wnoszą więc i wmawiają w siebie, że Bóg ich

0 Job. n , 71.
2) Job. 85, 86.
3) Tamże, 21, 14, 16
4) Żyd. 6, 6.
•*’) Rzym. 9, 22.
*V Ps. 1 2 , 2 , 3 .
J) Ps. 43 , 23.
*) Ps. 93, 3.
Rozmyślania. Tom I. 21
nie widzi: I mówili: Jakoż wie Bóg? a jest-li tuiadomość
na wysokościf1) Szaleni! Czyż to Bóg dla tego nie mści
się nad nimi krzywdy swojej, że nie może? Wszak od sa­
mego wejrzenia Jego ziemia drży, i jednem skinieniem woli
swojej mocen jest zniszczyć wszystek świat! Czy może
nie dba o zelżywość swoją? Ach! przeciwnie, nienawidzi
grzechu nienawiścią nieskończoną, i z konieczności natu­
ry swojej; grzech w oczach Boga tak wielką ma złość, że
tylko w piekle może być odpowiednio ukaraną, i tylko łza­
mi Boga dosyć opłakaną, i tylko śmiercią Boga dostate-
tecznie naprawioną.
Pomyśl więc, jaki to cud miłości, taka wytrzymałość
w znoszeniu grzesznika, ze strony Boga, który tak nie­
skończenie grzechu nienawidzi! Czeka Pan, aby się zmi-
łotuał nad wami *2). Cierpliwie sobie poczyna dla was, nie
chcąc, aby którzy zginęli, ale żeby się wszyscy do pokuty
nawrócili3). Przebacza grzechotu ludzkich dla pokuty4).
Dla tego Bóg powściąga ramię swoje, dla tego powstrzy­
muje niecierpliwość ministrów gniewu swego, pragnących
pomścić Pana swego na tych, którzy Mu zelżywość czy­
nią. Bo jako w przypowieści ewangelicznej słudz\r proszą
gospodarza o pozwolenie wyrwania kąkolu, który nieprzy­
jazny człowiek posiał na roli jego: Chcesz, mówią, pój­
dziemy i zbierzemy je ? tak, wedle słów Św. Grzegorza,
wszystkie stworzenia dopraszają się u Boga, by je pu­
ścił na grzesznika, i dozwolił im pomścić się na nim za
krzywdę, którą chwale Bożej wyrządził. „Dopuść, Panie”,

ń ps. 7 2 , 1 1 .
-) Iza. 3o, 18.
*) II. Piotr. 3. 9.
4) Mądr. l t , 25.
323

mówi słońce, „niech spalę tego niewdzięcznika w tym


ogniu moim, którym go jeszcze oświecam.” „Dopuść”, mó­
wi ziemia, „niech się rozstąpię pod nogami jego. „Dopuść“,
mówi piekło, „niech gojuż pochłonę w wiecznych mękach
moich; wszak na to tylko je stworzyłeś, aby w nich kara­
ni byli nieprzyjaciele Twoi?..“ Lecz Bóg na tyle głosów'
wołających o pomstę, odpowiada: „Zaniechajcie; dopuśćcie
ohojgu rość. Prawda, że gdybym zgubił tych bezbożników,
których dobroć moja zmiękcz}^ nie zdoła, położyłbym ko­
niec zelżywości mojej; ale boli mię zatracenie ich. Ach!
niechaj raczej nawrócą się do mnie, i żyją!“ ty Powiedz,
czy sama już taka nieskwapliwość, i cierpliwość, i miłość,
nie powinnaby najskuteczniej pobudzić grzesznika do na­
wrócenia się do Pana? Iż Pan jest cierpliwy, i za to po­
kutujmy, a odpuszczenia Jego Izy wylewając żądajmy*).
Punkt //. Bóg szuka grzesznika usilnie. O dziwne
miłosierdzie Boskie! woła Św. Jan Złotousty: W7stosun­
kach ludzkich, pierwszy krok do zgody czyni i uczynić
powinien ten, kto drugiego obraził; przeciwnie, w stosun­
ku naszym do Boga, choć człowiek zawinił, a Bóg obrażo­
ny, Bóg jednak pierwszy szuka człowieka. Kiedy grzesznik
słusznie powinienby się obawiać cudów sprawiedliwości
Boskiej i najsroższych kar, Bóg przeciwnie czyni cuda mi­
łosierdzia dla ocalenia grzesznika. Człowiek odszedł od
Boga, nie dbając na głos łaski Jego, a Bóg, jakby goniąc
za nim, natychmiast go przywołuje na powrót głosem su­
mienia. Wznieca w nim niepokój i trwogę, i wszelkie po­
budki, zdolne wpłynąć zbawiennie na upamiętanie duszy*2

!) Ezech. IW, 11.


2) Judyt. 8, 14.
324 —

grzesznej: i niepewną godzinę śmierci, i kary żywota przy­


szłego, i dobrodziejstwa Boskie, i sprawiedliwość, i dobroć
Boga. Ściga grzesznika na każdem miejscu, i każdej chwili,
i raz po raz pomyślne mu nastręcza okoliczności. Ach!
bo i cóżby było z nami, gdyby nas Bóg taką łaskawością
swoją nie uprzedzał? Grzech, choćbyśmy jeden tylko
mieli, stałby między Bogiem a nami jako mur wiecznego'
przedziału; bo sami z siebie aż nadto mamy siły na to, aby
się wyrwać jak szaleni z rąk Boga, ale kiedy chodzi o na­
wrócenie się do Boga, podobniśmy do niemowląt, niezdol­
nych władać sobą i nie masz dla nas innego ratunku, jak
zawołać z Dawidem: Zbłądziłem, o Boże, i zginąłem; szu­
kaj nędznego sługi Twego!*) A Bóg miłosierny szuka zgu­
bionej owcy swojej; szuka jej z takim zapałem miłości,
jakiego żaden człowiek pojąć nie zdoła.
A iżbyśmy wiedzieli o tej miłości Jego, w rozmaitych
przedstawia nam ją podobieństwach. Porównywa siebie do
pasterza, któiy zostawia na puszczy wszystką trzodę swoją,
a idzie szukać jednej owcy która zginęła. Patrz, zjaką trwogą
jej szuka: widać że bardzo ją kocha! Gdzie ona być może?czy
znajdęją jeszcze żywą? Tą myśląjedynie zajęty, bieży, wdzie­
ra się na skały, w bród przebywa strumienie; postanowił
nie dać sobie ani chwili wytchnienia ni wczasu, dopóki
owcy swej nie znajdzie i nie odniesie do owczarni. Owca
ona nieroztropna i płocha, słuchała tylko instynktu swego;
zabawiła się nad ździebełkiem trawy, nad lada fraszką;
i tak od fraszki do fraszki, coraz dalej odeszła, aż w koń­
cu zginęła. Ach, Panie! w tej owcy zbłąkanej poznaję
wiern}' obraz mój! z tern większą przeto pociechą patrzę

*) Ps. i l 8, I 76.
na ten drugi obraz, w którym sam siebie raczyłeś odmalo­
wać, abym poznał, jak miłosiernego i wspaniałomyślnego
mam z Ciebie Pasterza!
Takim mi się wszędy przedstawiasz w Ewangelii: już
to znużony od przykrej po trudnych drogach podróży:
Spracoiuany z drogi:1) już trapiony wielkiem pragnieniem,
a nie inne to było pragnienie, jedno żądza zbawienia ludz­
kiego: Pragnę: *) to znowu głęboką wzruszony litością:
Ulitował się nad n ią :f), to wreszcie płaczący rzewnemi
łzami nad nędzą ludzką, i zawieszonem nad nimi nieszczę­
ściem: Ujrzawszy miasto, płakał nad m em l*345).
I nie dość było Zbawicielowi tej jednej przypowieści
0 Dobrym Pasterzu; dla ukazania nam, jakby dotykalnie,
całego serca swego, do tej pierwszej przypowieści doda­
je drugą, a po tej drugiej trzecią, abyśmy słysząc je, tern
żywszą mieli ufność w nieskończone miłosierdzie Jego.
Oto niewiasta z dziesięciu groszy, które posiadała, spo­
strzega, że zginął jej jeden grosz; więc nie omieszkiwając
zapala świecę, i wszystek dom swój przetrząsa i nie żału­
je trudu swrego, tak pragnie bądź co bądź odszukać swą
zgubę ■’). O Boże! prawieby zdawać się mogło, że Ci czło­
wiek do szczęścia potrzebny, że bez niego mało ci wszyst­
kich skarbów' Bóstwa Twego, kiedy tak się frasujesz
1 troszczysz o każdą duszę, która przez grzech Tobie zgi­
nęła, i z taką usilnością szukasz zbłąkanego stworzenia
Twego!

l) Jan. 4, 6.
3) Jan. 19, 28.
3) Łuk. 7, 13.
4) Tamże. 19, 41.
5) Tamże. lo, 8.
326

Punkt III. Bóg przyjmuje z weselem nawróconego


grzesznika. Przypomnij sobie jakiego przyjęcia doznał syn
marnotrawny, jakie były gody i jakie wesele na uczczenie
powrotu jego. Gdybyś był tam obecny, i widział ich obu
siedzących u stołu, który z nich mniemasz, czy syn, czy
ojciec, byłby ci się wydał więcej uradowanym ?Albo wspo­
mnij znowu na onego dobrego pasterza: oto wreszcie zna­
lazł owcę swoją; patrz, z jakiem tryumfem bierze ją na ra­
miona swoje! A przyszedłszy do domu, już nie zdoła dłu­
żej powstrymać radości swojej, musi się nią podzielić z drugi -
mi; więc zezwatuszy przyjaciół swoich i sąsiadów: Weselcie
się zemną, rzecze,bom odszukał owcę moję!1) O Boże! jakże tu
jawnie okazujesz żałującemu grzesznikowi wszystką wiel­
kość miłosierdzia Twego! Bo choć grzechy jego, jako sam
mówisz przez Proroka, wielkiem były dla Ciebie umęcze­
niem -), ale za to jako najmilszy ciężar nosisz duszę jego,
skoro położy swą nadzieję w obietnicach Twoich, i z ufno ­
ścią spocznie na sercu najlepszego Ojca, który grzechy
przebacza, a z pobłażaniem znosi krewkości.
Skoro więc Bóg z takiem weselem przyjmuje i nosi
owcę zbłąkaną, nie bój się już, grzeszniku skruszony; nie
odrzuci Bóg nawrócenia twego, ani cię opuści w ułomno­
ściach twoich. Bóg kochał ciebie kiedyś ty Go prześlado­
wał; miałżeby teraz nienawidzić ciebie, kiedy przychodzisz
doń z sercem skruszonem i upokorzonem? Bóg ciebie szu­
kał kiedyś ty stronił od Niego; miałżeby cię teraz ode­
pchnąć; kiedy sam się rzucasz w Jego objęcia? Radujcie
się ze mną, i żem znalazł owcę moję, która była zginęła!

') Łuk. ló, 6.


*) Iza. I. 14.
327

w takich to pełnych uniesienia słowach wyraża ci Bóg mi­


łość swoją! Jakoby Jemu stąd szczęścia przybyło, że po­
większyła się o jednego liczba szczęśliwych. Kiedy już do­
czeka tej chwili, że dusza, długo nękana zgryzotami, wre­
szcie się przed Nim otworzy, aby wylał na nią rozkosze
pokoju swego, wówczas zwoływa was, Aniołowie święci,
i was, chwalebny orszaku wybranych, abyście się z Nim
radowali; wówczas sprawuje ucztę wielką w niebie: Po­
ićiadam team, radość będzie przed Anioły Bożemi nad
jednym grzesznikiem pokutę czyniącym1). O święta poku­
to! iluż to ponętami przyciągasz mię do siebie!

ROZMYŚLANIE XL1X.

O S a k r a m e n c ie P o k u ty . — JŁ m ia n o w ic ie 9
J a k ie to m iło s ie r d z ie JHóg o k a z u je n a d
g r z e s z n ik ie m p r z e z r o z g r z e s z e n ie
s a k r a m e n ta ln e .
Jeźli chcesz zrozumieć, jak wielkie to miłosierdzie,
porównaj je z oną nieubłaganą sprawiedliwością, z jaką
Bóg sądzić będzie w dzień ostateczny; z jednej strony,
szczęśliwe skutki wyroku rozgrzeszenia, a z drugiej, stra­
szliwe skutki wyroku potępienia. Weź naprzykład dwóch
ludzi jednakowo grzesznych: te same popełnili, i co do ro­
dzaju, i co do liczby, grzechy śmiertelne; i jeden i drugi
ma tylko skruchę niedoskonałą. Owoż obacz, jaka między
nimi różnica przy śmierci: jeden umiera nagle, i idzie na

Łuk. ló, lo.


328

potępienie; drugi przed śmiercią dostępuje rozgrzeszenia,


i umiera usprawiedliwiony. Pierwszy z tych dwu grze­
szników usłyszał wyroki Idź ode mnie, przeklęty, w ogień
wieczny, do drugiego powiedziano: Ja ciebie rozgrzeszam
od grzechów twoich, w Imię Ojca, i Syna, i Ducha świę­
tego. Zaprawdę! im lepiej zrozumiesz, jakie to nieszczęście
spotkało tamtego, tern żywiej także uczujesz, jakiego to
szczęścia dostąpił ten drugi.
Punkt I. Ten sam grzech, który ju z odpuszczonym
być nie może, skoro zapadnie wyrok potępienia^ prawdzi­
wie zostaje odpuszczonym przez wyrok rozgrzeszenia.
Przeklęctwo ono, które Bóg na sądzie strasznej sprawie­
dliwości swojej rzuca na grzesznika potępionego na wieki,
jakby żelaznym łańcuchem przykuwa tegoż do grzechu
jego; od tej chwili stają się nierozłączni grzesznik i grzech;
nic już po wszystkie wieki nie zdoła ani zgładzić grzechu
ani wyzwolić grzesznika. Przeciwnym obyczajem, jak tyl­
ko za spełnieniem należnych warunków wyrzeczony zo­
stanie wyrok rozgrzeszenia, tejże samej chwili łańcuch
zerwany, i grzesznik rozwiązany, i grzech zgładzony.
O, z jakąż pociechą w sercu masz rozważać, duszo chrze-
ściańska, to słowo: Ja ciebie rozgrzeszam, jeźli jeszcze
wraz z łaską Boską, nie straciłeś wiary, jeźli jeszcze pa­
miętasz co to jest grzech!
Przed chwilą jeszcze w głębokiej leżałeś przepaści;
miałeś na sumieniu grzechy wielkie, ach! i jakie mnóstwo
wielkich grzechów! Lecz oto wyznałeś je z sercem skru-
szonem, choćby tylko z tą skruchą niedoskonałą, którą
nieskończona łaskawość Pańska, za dostateczną poczytać
raczy przy Sakramencie Pokuty; i tejże chwili pojednałeś
się z Bogiem i z sanr^m sobą! Odpuszczone ci są grzechy
329

twoje; już nie wołają o pomstę przeciw tobie, już ich nie
masz. „Dla mnie samego“, mówi Pan, „dla tego że przez
miłosierdzie moje chcę objawić chwałę moją, ja sam zgła­
dzę nieprawości twoje, i na grzechy twoje nie wspomnę" ‘).
*

Sw. Cypryan zowie spowiedź uprzedzeniem sądu


Chrystusowego. Skoro cię rozgrzeszył kapłan, rozgrze­
szył cię i Jezus Chrystus; więc gdy przyjdzie sądzić cię
w sprawiedliwości swojej, już nie będzie pomniał na te
grzechy, które ci przebaczył w miłosierdziu swojem. We­
dług nauki Sw. Tomasza, bezwarunkowy obowiązek mil­
czenia włożony na spowiednika, dla tego należy do całości
Sakramentu, że oznacza łaskę temu Sakramentowi wła­
ściwą, to jest, że Bóg wiecznem milczeniem pokrywa grze­
chy raz zgładzone przez rozgrzeszenie sakramentalne.
O Boże! któż zdoła oddać Ci chwałę i dziękczynienie na­
leżne za takie dobrodziejstwo Twoje? Orzech mój zawżdy
jest przedemną *'), i aż do szpiku kości trwogą mię przera­
ża 3), i nęka mię, nakształt onego wojska Faraonowego,
ścigającego strwożonych synów Izraelskich; lecz oto, sko­
ro sam zechcę, wszystek grzech mój w jednej ,chwili uto­
nie we Krwi Chrystusowej, jak ona zbrojna pogoń Egipska
potonęła w falach Morza Czerwonego.
Punkt 11. Jako wyrok sprawiedliwości Boskiej ska­
zuje grzesznika na ogień wieczny, tak przeciwnie tuyrok
miłosierdzia wyzwala grzesznika od piekła. Straszny
wyrok potępienia, skoro zapadnie, odbiera grzesznikowi
wszelką możność naprawienia grzechu swego, i zasłużenia

*) Iza. 43, 20.


2) Ps f>o, 5.
3) Ps. 6, 3.
jeszcze na przebaczenie; tejże chwili wrzucony jest do
onego więzienia, z którego nigdy nie wyjdzie, bo nigdy
się nie, wypłaci z grzechu swego. Przeciwnie, skoro przez
Sakrament Pokuty pojednasz się z Bogiem, tern samem
odpuszczony ci on dług okropny. Wolnyś od grzechu
śmiertelnego, więc wolnyś i od piekła. O duszo moja,,
jakiż to ciężar spadł z ciebie! Pomyśl, jaką ma radość
człowiek skazany na śmierć, albo na dożywotnie więzie­
nie, kiedy mu oznajmią że został ułaskawiony... A cóż
znaczy ta laska, w porównaniu z miłosierdziem, jakiega
dostępuje grzesznik żałujący przez rozgrzeszenie kapłań­
skie! Choćby raz tylko zgrzeszył, wiesz przecie, jakie
mu za ten jeden grzech zgotowane było więzienie, i jakie

męki! Lecz nie masz żadnego potępienia, powiada Sw.


Paweł, tym którzy są iv Jezusie ChrystusieJ). Dopókiś
leżał w onym opłakanym stanie grzechu, nie byłeś w Je­
zusie Chrystusie; nie byłeś żyjącym członkiem w ducho-
wnem ciele Jego; byłeś jako latorośl odcięta od winnej
macicy! O błogosławioneż to rozgrzeszenie, które na nowo
cię połączyło ze Zbawicielem twoim, początkiem i źródłem
żywota prawdziwego. O, jakaż to przedziwna stała się
w tobie odmiana! A komuż tę odmianę zawdzięczasz, je­
dno nieskończonemu miłosierdziu Pana Jezusa?
Punkt III. Jak wyrok potępienia wyzuwa grzeszni­
ka z wszelkiego dobra, i na rozpacz go skazuje, tak prze­
ciwnie wyrok rozgrzeszenia przywraca grzesznikowi do­
bra duchowne które utracił, i loielką mu radość przynosi.
Nie masz tu na ziemi duszy dla grzechów swoich tak od
Boga opuszczonej, iżby zupełnie była ogołocona z wszel-

l) Rzym. 8, i .
331

kiego dobra; owszem, choć żyje w grzechu, Bóg jeszcze-


jej użycza bardzo wielkich dóbr duchownych. Nie masz.
na tej ziemi duszy o którejby można powiedzieć, że już.
wszystko straciła; bo zawsze i grzesznej duszy pozostają,
jeszcze niejakie łaski, a szczególnie łaska modlitwy, za po­
mocą której może jeszcze nawrócić się na drogę zbawię
nia; zuczem, jakkolwiekby ciężkie były jej występki, do
ostatniej chwili ma nie tylko prawo, ale i obowiązek na­
dziei. Lecz skoro ta dusza ukaże się na strasznym sądzie,
i przygniecie ją brzemię tego wyroku: Odstąp odemnie
0 tak! wówczas już w najprawdziwszem i najokropniej-
szem słowa tego znaczeniu powiedzieć o niej można, że-
wszystko straciła, bo nawet już i nadziei mieć nie może!....
Przeciwnie, wszystko odzyskała, i wszystko uratowała,
dusza skruszona, skoro mocą Sakramentu z Bogiem się.
pojedna. Grzech śmiertelny złupił ją z piękności jej, i go­
dności, i zasługi, i z samej nawet możności zasługi i od­
zyskania straconej wolności swej, i spokoju, i życia; lecz
oto w jednej chwili naprawione wszystkie te szkody. Jako
on syn marnotrawny strwoniłeś bogactwa nieoszacowane:
strwoniłeś skarby zasług zgromadzone przez lata, i długie
może lata życia czystego od grzechu i pobożnego; strwo­
niłeś owoc dobrych uczynków twoich, i zasługi twoje,
1prawa nabyte do nieba, lecz oto wszystko to ci się wra­
ca. Jako Łazarz wzbudzony z martwych, wracasz do po­
siadania wszystkich dóbr twoich, które ci śmierć była wy­
darła. Po rozgrzeszeniu, jesteś znowu takim, jakim byłeś
przed grzechem: jesteś synem i przyjacielem Bożym, je­
steś bratem i współdziedzicem Jezusa Chrystusa; i znowu,
twoje jest niebo, i pewno osiągniesz wszystką jego chwałę
i rozkosze, jeźli jedno wytrwasz w tym szczęśliwym sta­
nie, do którego cię przywróciła łaska Sakramentu. Jakże
potem się dziwić onej czystej, a niekiedy i bardzo żywej
radości, albo przynajmniej temu uspokojeniu, z jakiem
zwykle grzesznik prawdziwie żałujący odchodzi od święte­
go trybunału Pokuty? O najsłodsze pojednanie! nigdy
chyba nie doznał słodkości twojej, ten kto sam siebie po­
zbawia tego uszczęśliwienia, które ty rodzisz w duszy
grzesznika!
Czy rozumiesz teraz, jaka to wyższa nad wszelką
cenę łaska daje się tobie przez rozgrzeszenie kapłańskie ?
Ach! pomyśl, jakie to podziwienie, i jaką cześć, i jaką
wdzięczność, i jaką świętą skwapliwość powinnoby w to­
bie wzbudzać to najtkliwsze nad tobą miłosierdzie Boskie!

ROZMYŚLANIE 1 utm

99 j a k i sposób n a le ż y k o r z y s ta ć z S a k r a ­

m e n tu P o k u t y .
I. Przyjmuj go często.
II. Przyjmuj go jaknajgodniej.

Punkt I. Dusza wierna często ucieka się do Sakra­


mentu Pokuty, naprzód ze względu na potrzebę, a powtó-
re ze względu na korzyści częstej spowiedzi.
Naprzód. Codzień grzeszysz, i codzień nowemi wi­
nami zadłużasz się sprawiedliwości Boskiej: czyż nie oczy­
wisty ztąd wniosek, że powinieneś uciekać się jaknajczę-
ściej do tego miłościwego urzędu pojednania, który zleco­
ny jest kapłanom słowem Zbawiciela: Których odpuścicie
333

grzechy, są im odpuszczone'), i jaknajczęściej sprowadzać


na siebie ten błogi wyrok : Ja ciebie rozgrzeszam od grze­
chów twoich ?
Boli cię może i dolega ci pewna, jaką w sobie czu­
jesz, tępość duchowna, i nieudolność do zrozumienia rzecz}'
Bożych; zazdrościsz może tym duszom wybranym, które
jakoby za życia już Boga oglądają, i czują na modlitwie obec­
ność Jego, i poznają Pana Jezusa pod ukryciem postaci
sakramentalnych, albo pod łachmanami nędzarza, i własny
glos Jego słyszą w czytaniu duchownem albo na kazaniu...
A czyż nie wiesz o tern, że wszystko to łaski obiecane ser­
com czystym: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni
Boga oglądają ? ,J) czy zatem nie możesz i ty szczęścia te­
go dostąpić? czy nie możesz i ty, skoro zechcesz, mieć
serce czyste? Czy możesz wątpić o tern, że oczyścisz się
i czystym zostaniesz, skoro często zaczniesz się obmywać
w tej świętej łaźni, którą ci Boski Zbawiciel zgotował
z własnej Krwi swojej, przelanej dla odkupienia świata ?
Obacz więc naprzód, czy nie ulegasz onym wstrętom i tru­
dnościom wewnętrznym, gwoli którym niejedna dusza,,
chociażby skądinąd chciała być pobożną, ociągać się zwy­
kła do spowiedzi. Zkąd pochodzą te trudności? i do cze­
go prowadzą? „Pochodzą one“, powiada jeden pisarz po­
bożny, ,,czasem z omamienia ducha ciemności, czasem też
z pychy ukrytej; niekiedy Bóg w taki sposób karze za
opuszczenie się w służbie Jego, niekiedy znowu małodu­
szność je rodzi. Lecz jakiekolwiek byłoby źródło ; rzecz
sama w każdym razie wielkiem jest złem, i wielką prze-

b Jan. 20, 28.


-) Mat. ń, 8.
szkodą do zbawienia" *). Pomyśl, do czego może dopro­
wadzić takie ociąganie się? Do zapomnienia o Bogu, do
•oziębłości, do zaślepienia duchownego, do zatwardziałości!
A teraz z tern groźnem, strasznem niebezpieczeństwem, ja­
kie pociąga za sobą opuszczenie lub odwlekanie spowie­
dzi, porównaj korzyści niewypowiedziane, jakie ci częsta
spowiedź zapewnia.
Poiutóre. „Wszelka, jaka dotąd z łaski Boga prze­
chowuje się i żyje w Kościele świętość, pobożność, religia,
przedewszystkiem, jak na to zgodzi się każdy człowiek
wierzący, ze Spowiedzi, jako z główmego źródła sutego
w ypływ a"2). Oprócz łaski poświęcającej, która gładzi
grzechy popełnione, Sakrament Pokut}7 daje łaskę aktual­
ną, która chroni od grzechów7przyszłych. Spowiedź po­
budza duszę do czuwania nad sobą, dodaje jej gorącości
ducha, i czyni ją z dnia na dzień coraz czystszą i coraz
doskonalszą. „Ktokolwiek z wiarą przystępuje do tego
.Sakramentu", powiada jeden pisarz ascetyczny, „a zwła­
szcza kto poczytuje sobie za obowiązek często doń przy­
stępować, ten niechybnie większą uczuje w sobie siłę do
tłumienia złych skłonności swroich... Z większą nierównie
:siłą będzie się sprzeciwiał pokusom zewnętrznym, nieró­
wnie większą będzie miał łatwość w wyrzeczeniu się przy­
wiązania do rzeczy zmysłowych; daleko raźniej i z więk­
szym zapałem będzie dążył do rzeczy niebieskich, i bę­
dzie się cieszył onym spokojem, którego słodkości sam
Apostoł nie umiał już inaczej opisać, jedno tern jednem
słowem, \ż przewyższa wszelki zmysł* ‘ 3).
3) O. Nouet.
2) Katechizm Sob. Tryd. Cz. 2. O Sakr. Pokuty n. 40.
*) O. Berthier.
Pomyśl przytem, ile to aktów cnoty zawiera się
w każdej spowiedzi dobrze odprawionej! Naprzód, ona
bojaźń synowska, którą Pismo Święte na każdej niemal
karcie zaleca: bojaźń rozciągająca się nawet do grzechów
już wyspowiadanych, jakkolwiek masz prawo i powinie­
neś ufać że ci zostały odpuszczone: Za odpuszczony grzech
nie bądź bez bojaźni ‘) ; dalej, wiara w obietnice Boskie,
ufność w miłosierdziu Boskiem, zaprzanie się samego sie­
bie; lecz nadewszystko pokora, z jaką tu człowiek uniża
się do stóp podobnego jemu człowieka, i wyznaje przed
• « * • • « ■ • * • •
mm nędze swoje, i przyjmuje od niego upomnienia i prze­
strogi, co zawsze jest rzeczą dotkliwą dla pychy wrodzo­
nej człowiekowi. Rozważ to wszystko, a zrozumiesz, dla
czego wszelka dusza chrześciańska, im gorliwiej pracuje
nad uświęceniem siebie, tern częściej ucieka się do świętej
sadzawki Pokuty.
Punkt II. Przystępuj jak zdołasz najgodniej do
Sakramentu, Pokuty, a mianowicie, przystępuj doń z należ-
nem przygotowaniem, i pilnie się wystrzegaj pewnych
zdrożności, o które, dzięki ułomności ludzkiej, bardzo ła­
two przy częstej spowiedzi.
Xaprzód. Patrzaj, byś każdą spowiedź twoją od­
prawił z sercem skruszonem i upokorzonem; wiesz że ten
jest najważniejszy i nieodzowny warunek, gdyż z niego,
z samej natury rzeczy, wypływają wszelkie inne dobrej
spowiedzi warunki; w tę stronę zatem zwróć głównie ba­
czność i usilność twoją. Gdy więc przystępujesz do przy­
gotowania się do spowiedzi, postaw się naprzód z czcią
najgłębszą w obecności Boskiej: proś Ojca o dar męztwa,

Syrach. 5 , 5 .
336

byś umiał czynić pokutę, i pomścić na sobie krzywdę jaką


Mu wyrządziłeś; proś Syna o światło, abyś mógł poznać
grzechy twoje; proś Ducha Świętego, by ogniem miłości
swojej pochłonął w tobie i zniszczył cokolwiek Go obraża;
potem spokojnie roztrząśnij sumienie twoje, na co, jeźli
jedno masz ducha skupionego, i wiernie przestrzegasz co­
dziennego rachunku sumienia, dość ci będzie kilku chwil.
Nareszcie o to najwięcej się staraj, byś wzbudził w sobie
jaknajgorętszy akt skruch}'’, używając do tego tych głó­
wnie pobudek, o których wiesz że najskuteczniej poruszyć
cię mogą.
W samej spowiedzi, oskarżaj się w wyrazach pro­
stych, dokładnych i jasnych, tak iżby ile z ciebie jest, ka­
płan zastępujący miejsce Boga tak mógł poznać grzechy
twoje, jak Bóg sam je zna. Zawstydzenie jakiego dozna­
jesz w wyznaniu win twoich, przyjmij jako lekką bardzo
pokutę, za którą otrzymasz błogosławieństwo od Boga. Po­
tem, gdy skończysz spowiedź, schroń się do ran Pana Jezusa,
i szukaj w nich lekarstwa na rany twoje, i łaski do męż­
nego wyrzeczenia się siebie samego. Słuchaj z pokorą
przestróg spowiednika; przyjmij z ochotną wolą pokutę
jaką ci naznaczy ; a w chwili gdy ci będzie dawał rozgrze­
szenie, wyobraź sobie, jak to uczyniła Sw. Magdalena
de Pazzi, że widzisz spływającą na ciebie Boską Krew Zba­
wiciela, albo że Bóg, jako on ojciec marnotrawnemu sy­
nowi, daje ci pocałunek pokoju, na znak zupełnego z Nim
pojednania.
Powtóre. Z drugiej strony, pilnie się chroń zdroż-
ności, w jakie nieraz wpadają ci, którzy często przystępują
do .Sakramentu Pokuty. Niektórzy spowiadają się ze zwy­
czaju, bez żadnego prawie zastanowienia. Należałoby
337

jednak poprzedzić spowiedź choćby krótkiem, ale gorącem


rozmyślaniem, a nie iść tak do konfesyonalu tuż z odwiedzin
n świata, albo zaraz po rozmowach lub jakichbądź sprawu­
jących roztargnienie zajęciach. Inni znowu spowiadają się
ogólnikami, bez dokładnego oznaczenia grzechów, lub też
zajedno obwiniają się o pokusy albo złe skłonności swoje,
jak gdyby to były grzechy. Inni jeszcze mają zwyczaj
spowiadać się z grzechów bardzo lekkich, może i zgoła
niedobrowolnych, za które żadnego żalu nie mają. Lepiej
byłoby, gdyby pilniej roztrząsali, i z większą skruchą się
obwiniali o to, co im sumienie wyrzuca jako wymagające
istotnej a rychłej poprawy. Są nakoniec i tacy, którzy za­
raz po spowiedzi wracają do powszednich spraw swoich,
albo do rozmów', wr których duch się rozprasza. Należa­
łoby im nasamprzód podziękować Bogu za tę wielką łaskę,
jaką otrzymali.
Postaw się teraz w obliczu Boga i wiekuistej prawdy
Jego, i zażądaj sam od siebie sprawy, jaki dotychczas od­
niosłeś ow'oc z tego Sakramentu, który tylu wybranjrm
niebo otwrorzył. Czy znalazłeś sobie świętego a roztrop­
nego spowiednika, i czy użyłeś w tym wyborze takiej pil­
ności, jakiej sprawa tak wrażna wymaga ? Czy słuchałeś
rad jego ? Czy spowiadałeś się tak często jak należało ?
Z jakiem skupieniem i z jaką wiarą przystępowałeś do nóg
Pana Jezusa, i czy pamiętałeś na to, że On sam ciebie są­
dzi w osobie ministra swrego?
O Panie i Boże mój! wyznaję przed Tobą niegodną
opieszałość moją; rzadko się spowiadałem, a i te rzadkie
spowiedzie moje jak odprawiałem ? Podobno należałoby
mi spowiadać się z samychże spowiedzi moich, i pokutę
czynić za tę rzekomą pokutę moją! Niech przynajmniej
Rozmyślania T. I. 22
338

nie będzie daremną ta łaska, przez którą dzisiaj, o Boże!


przemówiłeś do niegodnego sługi Twego! Postanawiam
już odtąd jaknajczęściej i jak najgodniej korzystać z tego
miłosierdzia Twego. Rzekłem: Wyznam przeciwko mnie
niesprawiedliwość moją Panu; a Ty, Boże! zawsze ła­
skawy dla serca skruszonego, odpuścisz grzech mój,
i wszystką niewdzięczność i bezbożność grzechu mego1).
Spraw, Panie, bym umiał tak korzystać z Boskiej dzielno­
ści tego najsłodszego Sakramentu, iżbym w godzinę śmier­
ci z weselem mógł wspomnieć na obietnicę Twroją, iż
jeżlibym sam siebie sądził, nie będę sądzony! -).

ROZMYŚLANIE LI.
r
O n a w r ó c e n iu P io tr a . —A. n a p r z ó d ,
j a k ą z teg o n a w r ó c e n ia k a ż d y , c h o ć b y
n a jc ię ż e j z g r z e s z y ł, o tu c h ę b r a ć m o ż e
i p o w in ie n .
I. Czego Pan Jezus nas uczy przez nawrócenie Św. Piotra.
II. Jako wielkie w tem nawróceniu okazał miłosierdzie swoje.

Pierwszy punki wstępny. Przedstaw' sobie Św. Pio­


tra, jako po raz trzeci zapewnia, iż nie zna Jezusa. Po­
tem obacz jako nagle, skoro wejrzał nań Zbawiciel, zmie­
nia się na twarzy, i wmoś ztąd jakie wrażenie sprawiło
w duszy jego ono Boskie wejrzenie.*)

*) Ps. 3 i.
*) I. Kor. l i , 13.
339

Drugi punki wstępny. O Jezu, objaw mi skarby lito­


ści zamknięte w Boskiem sercu Twojem. Grzech zadał
mi śmierć; ale Ty jednem wejrzeniem Twojem możesz mi
życie przywrócić: Boże, Ty nawróciwszy się, ożywisz
n a s1). Boże zastępów, nawróćże się: wejrzyj z nieba,
a ohacz i nawiedź winnicę tę *2).
Punkt
* I. Czego nas uczy Pan Jezus przez nawró-
zenie Siu. Piotra. Dwojaki zamiar miłosierny, powiadają
tłómacze Pisma, miał Zbawiciel w tern, że naprzód dopu­
ścił upadek Apostoła swego, a potem, skoro tylko począł
żałować za grzech swój, od razu i zupełnie mu przebaczył:
chciał przez to nauczyć grzeszników, aby nie tracili ufności,
jakkolwiekby wielkie były ich grzechy; chciał także nau­
czyć kapłanów swoich, aby mieli pobłażanie i litość dla
dusz zbłąkanych, chociażby bardzo grzesznych.
W przypowieści o synie marnotrawnym, którego oj­
ciec przyjmuje z radością, i w najbogatsze szaty przyodzie-
wa, i drogim pierścieniem czci ozdabia, przedziwnie wzno­
wił Pan Jezus i stwierdził starą obietnicę Bożą, iż które­
gokolwiek dnia grzesznik żałować będzie za grzech swój,
Bóg też tak zapomni na nieprawości jego, iż mu więcej
szkodzić nie będą: Niezhożność bezbożnego nie zaszko­
dzi mu, któregokolwiek dnia nawróci się3). Mogłaby
jednak jeszcze pozostawać wątpliwość, czy obietnica ta
rozciąga się bez wyjątku do wszelkich grzechów, i korzy­
stając z tej wątpliwości, mógłby nieprzyjaciel zbawienia

9 Ps. 84. 7.
ł ) Ps. 97, ló.
3) Ezech. 83, lń.
340

kusić do rozpaczy grzeszników głębiej upadłych, i wyjąt­


kowo ciężkimi grzechami zmazanych, wmawiając w nich,
że takie grzechy przewyższają miarę miłosierdzia Bożego,
i że nie masz dla nich przebaczenia. Syn marnotrawny,
prawda, że ciężko zgrzeszył opuszczając dom ojcowski,
i trwoniąc majętność swoją; wszakże ta wina jego nie mo­
że jeszcze się równać z tern świętokradzkiem wiarołom-
stwem, jakiego dopuszcza się człowiek, gdy szczególną
nad wielu innych miłością od Boga wywyższony, i nad­
zwyczaj nem i łaskami zaszczycony, Bogu się sprzeniewie­
rzy ; gdy zatem, tern cięższą wyrządza Mu wzgardę i naj­
lepszych darów Jego sponiewieranie, im goręcej za te nie­
zwyczajne daiy winien był Go miłować, i wierniej Mu słu-
*

żyć. Lecz tu już mam}'' właśnie przykład takiej duszy


szczególną miłością Pana Jezusa zaszczyconej: tu upada
kapłan, i Apostoł, i Książę Apostołów... „Popełnił grzech
niesłychany: wielkie dał zgorszenie, i wielką zawinił nie­
wdzięcznością; a jednak Jezus od razu mu przebacza...
Od onej chwili, nawrócenie Piotra stoi jakoby znak nadziei
dla każdego, ktoby miał nieszczęście upaść tak jak upadł
Apostoł; aby patrząc na ten znak, pokrzepił się otuchą,
że może podobnież jak Apostoł przez skruchę powstać
z grzechu swego, i sam na sobie stwierdzić tę pełną pocie­
chy prawdę, iż nie masz grzechu tak wielkiego, ani tak
strasznego, któregoby łzy szczerego żalu zgładzić nie mo­
gły. A ty niekiedy nawróciwszy się, utwierdzaj bracią
twoję1), rzekł Pan do Piotra; to znaczy innemi słowy:
Pomnij, Piotrze, byś prz3rkładem tej pokuty twojej utwier­
dzał kiedyś słabszych od ciebie i ułomniejszych braci two­

J) Luk. 22, :V2.


341

ich, aby i oni, gdy zgrzeszą, nigdy nie tracili nadziei prze-
baezenia“ *)•
Lecz iż przebaczenia tego ministrami postanowił Pan
Jezus kapłanów, przeto aby łatwiej go dostąpić mogli
grzesznicy, serca kapłańskie chciał utworzyć na podobień­
stwo własnego serca swego, i napełnić je tąż najczulszą
i prawdziwie ojcowską dla dusz zbłąkanych miłością; i ta
jest druga przedziwna nauka, którą nam zostawił w upadku
*

i nawróceniu Sw. Piotra. „Apostołowi swemu" powiada


Sw. Jan Złotousty, „choć nadanemu nieograniczoną wła­
dzą odpuszczania grzechów, dopuścił Pan Jezus tak upaść,
iżby sam potrzebował wielkiego odpuszczenia; nie w in­
nym pewno celu to uczynił, jedno aby z przykładu jego
nauczyli się kapłani, jako z łatwością i ochotnie mają udzie­
lać rozgrzeszenia, skoro grzesznik ze skruchą o nie prosi,
n, bardzo się strzegli onej nieugiętej surowości, która nie
tyle grzech naprawia, ile raczej do rozpaczy przywodzi
grzesznika/'
r
Punkt II. Jako wielkie okazuje się miłosierdzie
*

Zbawiciela w nawróceniu Stu. Piotra. Przywiedź sobie


na myśl okoliczności grzechu Św. Piotra; przypomnij sobie
w jakiej chwili i w jakiem miejscu dokonało się brzydkie
ono odstępstwo, i kim był sam odstępca. Pan Jezus wy­
dany na wszelkie zelżywości. Fałszywi świadkowie mio­
tają nań oszczerstwa; sędziowie niesprawiedliwi na śmierć
Go skazują, bezecna tłuszcza urąga Mu, i sromotę Mu wy­
rządza, i bije Go pięściami, i daje Mu policzki... W tej to
chwili, i na tern samem miejscu, i -tuż przy Zbawicielu,
uczeń więcej od innych umiłowany, i wdelokrotnemi obiet-

>) Wici. Beda.


342

nicami, i niezliczonemi dobrodziejstwy związany, z obu­


rzeniem, jakby największą zniewagę, odpycha od siebie
samo tylko przypuszczenie, by on miał być zwolennikiem
tego człowieka, albo choćb}' tylko Go znał. Lecz ledwo
skończył mówić, i raz trzeci się zaprzał, a oto Jezus mści
się krzywdy swojej, tak jak przystało na Zbawiciela: obra­
ca się do Piotra, i rzuca nań takie wejrzenie, jakiego serce
człowieka nigdy zapomnieć nie zdoła: A obróciwszy się
Pan, pojrzal na Piotra...J) O, jakież to było wymowne
wejrzenie!... „Tyś to“, mówi mu, „Piotrze, mogłeś takie
słowo wymówić! Odkąd to już mnie nie znasz? Dobrze
mię znałeś, gdym cię trzymał wszechmocną ręką moją,
abyś chodząc po falach morskich, nie utonął; znałeś mię,
gdyś na górze Tabor zawołał: Panie, dobrze nam tu byćf
A teraz kiedy cierpię, kiedy widzisz jak bardzoby mi po­
trzeba serca przyjaznego, ty mówisz że mię nie znasz,
i wstydzisz się mnie przed ludźmi, i zamiast pociechy, no­
wej boleści mi dodajesz!../4 A do tej łaski zewnętrznej,
dodaje Zbawiciel łaskę wewnętrzną, i przeobfitą i skute­
czną. Upokarza Piotra, a zarazem podnosi. Zawst}-dza
go, objawiając mu, jak dobrego Pana zasmucił; ukazuje
mu, jak wielki popełnił grzech, ale zarazem upewnia go
o przebaczeniu; pobudza go do żalu, ale więcej jeszcze
pobudza go do miłości; zasmuca go, i zarazem pociesza,
»• » ••
ranę mu zadaje, i zarazem goi ją.
Wejrzenie Boskiego Mistrza oznajmiło Piotrowi prze­
baczenie; Piotr ufa, wejrzeniem tern pokrzepiony, i nie bę­
dzie zawstydzony w swej ufności. Jezus nie tylko puszcza
w niepamięć grzech jego, ale jeszcze przywraca go do da­

J) Łuk. 22, 6 l.
wnych praw, zatwierdza go na nowo w godności Głowy Ko­
ścioła i Najwyższego Pasterza, poleca mu paść i owce i ba­
ranki, to jest, i biskupów i synów ich w wierze. Przywra­
ca mu nawet dawne w miłości swojej pierwszeństwo, gdy
jemu z osobna o Zmartwychwstaniu swojem oznajmić za­
leca: Powiedzcie uczniom Jego, i Piotr oivix), i jego na­
przód osobnem ukazaniem się zaszczyca, a potem dopiero
ukazuje się drugim jedenastu: Widziany jest od Cephy,
a potem jedenaściom2). Oto masz w żyjącym obrazie,
nad który nigdzie nie znajdziesz żywszego, Boską łaska­
wość Zbawiciela!
Nie odmawiajże i ty Bogu twemu tej radości, by ci
przebaczyć mógł. ,,Słuchajcie“, woła, grzesznicy, te są
imiona moje, i tytuły, i przymioty; takim będę i dla was,
skoro się do mnie nawrócicie: Jam jest litościwy i miło­
ściwy Pan, długo czekający, a wielce miłosierny*)', jam
jest Panujący Pan Bóg miłosierny, i łaskawy, i cierpli­
wy, i mnogiej litości4), nad wszelkie pojęcie anielskie
i ludzkie. Więc jakkolwiekby mnogie były i wielkie nie­
prawości wasze, nie traćcie otuchy. Skoro jedno z praw­
dziwym żalem do mnie się nawrócicie, nie masz tak wiel­
kich sprosności, ani tak czarnych zbrodni, któreby nie
pierzchły przed moją ku wam miłością, podobnie jak nie-
masz tak ciemnej nocy, któraby nie pierzchła przed wscho-
dzącem słońcem. Jako daleko jest Wschód od Zachodu,
daleko oddalę od was nieprawości waszeu u).

*) Mar. 16, 7.
-) II. Kor. to, ó.
3) Ps. 102, 5.
*) II. Mojż. 34, 6 .
i) Ps. 102, 12.
344

Tak mówisz i do mnie, o Boże! w głębi duszy mo­


jej ; własne to słowo Twoje, i nieomylna obietnica Twoja,
i świadectwo nieskończonej miłości Twojej! Czegóż więc
jeszcze się ociągam ? czemuż nawzajem, z nieograniczoną
ufnością, nie wzniosę ku Tobie wzdychania i jęków żalu
mego, i pokornego a szczerego wyznania wzajemnej ku
Tobie miłości ? Ty, Panie, i dziś jeszcze gotów jesteś od­
dać mi siebie samego w Boskim Sakramencie Twoim;
o! przyjdz więc, i pomścij się na megodnem sercu mojem,
tak jakeś się pomścił na sercu Apostoła Twego! Przyjdź,
i tak odmień serce moje, bym mógł z nawróconym Apo
stołem, i równie szczerze i prawdziwie jak on, powie­
dzieć Tobie: Panie, Ty wszystko wiesz: Ty wiesz że Cię
miłuję! *).

ROZMYŚLANIE LII.
f

P io tr Ś w ię ty w n a w ró cen iu sw o jem w z ó r
p r a w d z iw e j p o k u ty .
I. Piotr Św. opłakuje grzech swój.
II. Porzuca go.
III. Naprawia go.

Punkt I. Śiuięty Piotr opłakuje grzech swój. Zważ,


jako Piotr Św. nawrócił się od jednego wejrzenia Syna
Bożego, gdy przeciwnie niezliczone przestrogi, i najmoc­
niejsze a najczulsze upomnienia nie zdołały nawrócić Ju­
dasza. Dziwna to a straszna tajemnica! Jeden czyni po­
kutę i dostępuje zbawienia, przy mniejszych stosunkowo
pomocach; drugi umiera bez pokuty, i idzie na potępienie,

') Jan. 2 !, 17 .
345

choć otrzymał od Boga łaski najprzedniejsze! Co to zna­


czy? Czy to człowiek sam siebie rozsądza? '). Nie, ale
człowiek odrzuca dar Boży, lub też, za sprawą tegoż daru,
____ ^ r

pożytek z niego czyni. Piotr S\v. rychło a wiernie współ­


działa z uprzedzającą go łaską, i z tego to naprzód wzglę­
du daje z siebie wzór prawdziwej pokuty.
w

Piotr Sw., wejrzeniem Zbawiciela jakoby promieniem


jasności niebieskiej oświecony, rzekłbyś że z głębokiego
snu się przebudza: Wspomniał Piotr...'2) ,,0 Boże!“ wo­
ła, ,,cóżem uczynił? cóżem powiedział? i w jakiej jeszcze
chwili tak zasmuciłem najlepszego Pana mego ? Ja śmia­
łem twierdzić że Go nie znam! i jeszcze pod przysięgą na
to się zaklinać!... O wiarołomstwo! o nikczemności! o po­
tworna niewdzięczności! Spełniła się na mnie smutna
przepowiednia Pańska! Zaprzałem się Jezusa, choć tak
Mu przyrzekałem że Go nigdy nie opuszczę!... Światłość
przenikająca duszę jego, objawia mu wszystko mnóstwo
grzechów, których się w onym jednym grzechu dopuścił:
niedowiarstwo, i zarozumiałość, i opieszałość, i bezboż­
ność, i nieludzkość, i zgorszenie... Wspomniał Piotr.
Wspomniał, ale na co? Ach! gdyby jak Judasz,
pomniał tylko na grzech swój, rozpaczałby także jak Ju­
dasz; ale Piotr wspomniał na słowo Pańskie, to jest, na
wszystko cokolwiek powiedział Pan dla pocieszenia i po­
krzepienia serca skruszonego, i na wszystkie one przedzi­
wne przypowieści, w których objawił grzesznikom niewy­
czerpane miłosierdzie swoje. Wspomniał na ono oznaj­
mienie Pańskie, iż przyszedł do grzeszników, nie do spra-

') I. Kor. 7.
2) Luk. 22, 61.
346

wiedliwych. Ale zwłaszcza wspomniał na to, co Pan po­


wiedział do niego samego, na krótki czas przed upadkiem
jego, chcąc go uchronić od grzechu. O! ileż to wspomnień
obudziło się w Piotrze pod wpływem onego tkliwego wej­
rzenia Zbawiciela! Ileż mu tajemnic objawiła ta cicha a sło­
dka mowa Jego!... Już nie zdoła powstrzymać dłużej wzru­
szenia swego; serce mu się kraje od żalu, i oczy zalały się
łzami. Gorzko płakał'). Nie mówi, powiada Św. Ambro­
ży, ale płacze; łzami swemi czyni i zewnętrzne grzechu
swego wyznanie, i jawne daje świadectwo o serdecznym
żalu swoim. Łzami swemi, choć nie prosi usty, zasługuje
sobie na przebaczenie, i przebaczenia dostępuje. O błogo­
sławione to Izy! dodaje Sw. Leon, które mając w sobie sku­
teczność jakoby drugiego chrztu, zgładziły winę niewier­
nego Apostoła, i zniosły karę na którą grzechem swoim
zasłużył! O Boże! daj i nam płakać takiemi łzami gorżkie-
mi, a przecie i słodkiemi; gorżkiemi, bo to łzy skruchy,
slodkiemi, bo to łzy ufności i wdzięczności. Takie łzy
z oczu grzesznika popłyną aż do tronu Twego, i przeje­
dnają sprawiedliwość Twoją, i sprowadzą na serce skru­
szone wszystkie błogosławieństwa miłości Twojej.
Punkt II. Piotr Sw. porzuca grzech swój, to jest po­
rzuca to co mu było powodem do grzechu. Jak tylko ła­
ską Boską uprzedzony opamiętał się, zaraz ucieka od one­
go towarzystwa, które go do tak ciężkiego przywiodło
upadku. Wprawdzie i po pierwszem i po drugiem zaprza-
niu się oddalał się na chwilę od pokusy, ale po chwili zno­
wu do niej powracał, i dla tego właśnie, jasno teraz to wi­
dzi, raz upadłszy, upad! jeszcze raz drugi, i trzeci. Widzi

6 Luk. 22, 62.


347

teraz jak drogo przypłacił za swoją zarozumiałość, już so­


bie nie dowierza, i doświadczeniem nauczony, wychodzi
precz '). Ale powiesz może, czyż nie byłby Piotr odważnie
postąpił, gdyby był głośno wyznał Pana Jezusa, i to zaraz
na tern samem miejscu, gdzie się Go pierwej przez krew­
kość był zaprzał? Odważniej może, ale nie pokorniej.
Lecz, powiesz znowu, czyliż nie należało, aby ci, którzy
byli świadkami grzechu jego, byli także świadkami poku­
ty? Będą, ale później; lecz pierwej Piotr Św. odejściem
swojem tę nam dał naukę, że ktokolwiek zgorszy bliźnich
swoich, przedewszystkiem jedną ma do spełnienia powin­
ność, to jest, że powinien porzucić to miejsce, na którem
dał zgorszenie; i że jakkolwiek mogłoby się zdawać po-
trzebnem naprawienie zgorszenia, nie godzi się pod tym
pozorem na nowe pokusy narażać tlejącą jeszcze namię­
tność, i tak, przez niewczesną gorliwość do naprawienia
cudzych grzechów, samemu do grzechu się wracać.
Zapytaj sam siebie: czem się to dzieje, że tyle w ży­
ciu twojem świętych postanowień pozostało bez skutku ?
Czem to się dzieje, żeś tyle razy już powziął zamiar na­
wrócenia się, a jednak zamiar ten nie zamienił się w czyn,
ale spełzł na niczem? Tern, żeś nie użył tej niezbędnej
ostrożności, której cię tu Piotr Św. uczy przykładem swo­
im. Miałeś chwilowe wzruszenia, a mniemałeś, że to już
zupełna odmiana serca; myślałeś, że dość zapłakać, a ono
potrzeba było wyjść precz ! O, czemuż raczej nie powie­
działeś sobie jak Piotr Św.; ta rzecz przywiodła mnie do
utraty niewinności mojej, więc od tej chwili zabraniam
oczom moim, by nigdy więcej na nią nie patrzały: to to-

l) Łuk. 22,62.
348

warzystwo okazało się dla mnie niebezpiecznem, więc już


z niem przestawać nie będę; w domu Kajfasza zaprzałem
się Zbawiciela mego, więc już tam noga moja nie postanie,
chyba że sam Zbawiciel każe mi! Kto się za blizko przy­
sunie do ognia, tego ogień spali; jeźli chcesz być bezpie­
cznym od szkód}', stań tak, by cię płomień nie dosięgną!.
Snąć jeszcze kocha się w grzechu, kto nie chroni się oka­
zyi do grzechu.
Punkt Ili. Piotr Sw. naprawia grzech swój. Widzia­
łeś już, jak naprawił zarozumiałość swoją pokornem nie­
dowierzaniem samemu sobie; ale i w calem nadal życiu w

jego znajdziesz dziwne połączenie świętej lękliwości z męs­


twem nieustraszonem. Lecz tu szczególnie zastanów się
nad tern trzykrotnem wyznaniem miłości, jakiem naprawił
trzykrotne swe zaprzanie się.
Zbawiciel po Zmartwychwstaniu swojem zapytuje
Piotra, czy Go miłuje więcej niż drudzy. To znaczyło inne-
mi słowy, jakoby mówił: „Powiedz, Szymonie, synu Janów,
czy i teraz jeszcze masz to przekonanie, że goręcej i do­
skonalej mię kochasz niż drudzy ?żeś gotów mężniej i odwa­
żniej niż drudzy poświęcić dla mnie siebie samego ?że sta­
teczniej i wierniej niż drudzy będziesz mię naśladował?"
Lecz Piotr natozapytaniejuż nie tak odpowiada jak przed­
tem; już nie ponawia onych stanowczych a dumnych za­
pewnień, którym rychło potem zadał kłamstwo uczynkiem:
ale mówi nieśmiało: Panie, Ty wiesz że Cię miłuję').
Nie tylko więc nie mniema już, by więcej kochał Jezusa
niż drudzy, ale nawet nie śmie twierdzić, czy sam go ko­
cha prawdziwie; ztąd też, gdy Pan aż po trzykroć toż sa­

*) Joan. 21 , 15.
mo czyni mu zapytanie, Piotr zmięszał się i zasmucił. Nie
śmie polegać na szczerości uczuć swoich: Panie, odpowia­
da, Ty wszystko wiesz; Ty-wiesz, że Cię miłuję;1) jako­
by mówił: ,,Panie, zdaje mi się, że Cię miłuję; ale nie śmiem
już dowierzać własnemu zdaniu memu. Ty lepiej niż ja
wiesz co jest we mnie; sprostujże serce moje, jeźli błądzi,
i daj mi miłość Twoją, jeźli jej jeszcze nie mam!” Tak mó­
wi człowiek prawdziwie skruszony; doświadczywszy na
samym sobie ułomności swojej, nie ufa już sobie, tylko
Bogu samemu.
Lecz oprócz grzechu zaprzania się, Piotr Św. miał
jeszcze inne winy do naprawienia; miał naprawie niemęs-
ką bojaźń swoją, i zgorszenie jakiego stał się przyczyną,
i smutek jaki zadał sercu Pana Jezusa. Dopuścił się grze­
chu swego w domu Kajfasza, w obecności wielu, i przez
niegodne zalęknienie. Więc teraz staje w dzień Piędziesią-
tnicy na rynkach Jerozolimy; staje w obec rzeszy nieźli­
czonej i podnosi głos swojA) i nie lękając się juz ni więzie­
* ł *1 • T ^ 4 Q\ • • I I 1 • • • * i «

nia, ni biczowania, ni śmierci, i możnym i pospólstwu, i do­


ktorom i kapłanom, wymiata na oczy bezbożną i niecną
ich zbrodnię: A wyście, mówi, się za częli Świętego i Spra­
wiedliwego, a zabiliście Sprawcę żywota3). O dziwne cu­
do łaski! te same usta, które niedawno przedtem sromo­
tnie się zaprzały Jezusa, teraz wydają z siebie słowa, jak­
by ogniem ziejące, od których kruszą się serca zatwardzia­
łe: Skruszeni są na sercu4), i ugina się wszelki upór, tak
iż oni zapamiętali przedtem grzesznicy, teraz biją się
') Jan. 17.
'*) Dz. Ap. 2, 14.
3) Tamże 3 , 14, 10.
4J Tamże 2. 37.
350

w piersi, i pytają pokornie: Cóż mamy czynie, mężowie,


bracia? 1).
W taki sposób Piotr święty, pokorą i gorliwością
swoją daje dowód prawdziwego nawrócenia się. Mało mu
tej pokuty, że płacze za grzech swój: chce więcej jeszcze
pokutować w znojach apostolskich; owszem i tego mu nie-
dość, dopóki we krwi męczeńskiej nie dokona pokuty swo­
jej. Ach! tysiąc razy, gdyby to być mogło, oddałby życie
swoje za to, że najlepszego Pana swego tak srodze obra­
ził! Przynajmniej więc w pracach, i cierpieniach, i śmierci
ponawiać chce Panu, i wymowniej niż to uczynił usty, to
zapewnienie swoje: Panie, Ty wiesz że Cię miłuję! O za­
prawdę! śmiało to powiedzieć można, grzech w taki spo­
sób naprawiony obraca się na większą chwałę Bogu, i Ko­
ściołowi na pociechę, i na korz}rść samemu grzesznikowi!
O, jakiż to dziwny cud miłosierdzia Twego, Boże! że zsa-
mychże grzechów moich wyciągasz dla mnie pobudkę
i sposób do tern wyższej cnoty; że stąd właśnie, że wiel­
kim byłem grzesznikiem, dajesz mi nadzieję wzniesienia się
do wielkiej świętości; że łzami skruchy zapalasz we mnie
ogień miłości i gorliwości! Ach! już więc będę naśladował
tego przykładu pokuty, jaki mi w osobie Św. Piotra zosta­
wiłeś, i dowiodę ci szczerości nawrócenia mego, nawraca­
jąc do Ciebie, o ile zdołam, serca bliźnich moich!

') Dz. Ap. 2, 3 8 .


— 351

ROZMYŚLANIE LIII.
O u fn o ś c i ch r z e ś c ia ń s k ie j.
I. Bój się Boga, ale więcej ufaj.
II. Im głębsza bojaźń twoja, tern słuszniej ufać możesz.

Punkt I. Bój się Boga, ale icięc.ej ufaj. Ktokolwiek


pomni na wyroki Pisma Świętego i zna własne serce swo­
je, ten bez wątpienia chodzi przed Bogiemwonej bojaźni sy­
nowskiej, która nietylko niesprzeciwia się miłości, ale raczej
sama z miłości pochodzi, i miłość zachowuje. Bóg jest tak
wielki, a człowiek tak nad wszelki wyraz nędzny; Bóg jest
tak święty, a człowiek od urodzenia swego tak skażony;
takie przytem mamy z wiary straszne objawienia o tej
sprawiedliwości Boskiej, która się objawi nad nami w wie­
czności; że i najświętszy człowiek aż nadto słusznie bać się
musi, chociażby w sumieniu do niczego się nie poczuwał;
bo dopóki żyw, zawsze nakształt obosiecznego miecza za­
wieszonego nad głową jego, grozi mu ta dwojaka, straszli­
wa a niezawodna prawda: naprzód, że może jeszcze utra­
cić łaskę Bożą, a powtóre, że może umrzeć w tym nieszczę­
snym stanie grzechu.
Tak więc bez wątpienia nigdy nie wolno człowieko­
wi tak bezwarunkowo ufać, iżby1'się zgoła nie bał; lecz
z drugiej strony i to rzecz pewna, że ufność w duszy chrze-
ściańskiej pierwsze miejsce trzymać powinna, i przemagać
nad bojaźnią. Pytasz dla czego? Naprzód dla tego, że
Bóg sam przykazał ci, abyś miał nadzieję: Dla zakonu
Twego, mówi Prorok, czekałem Cię, Panie'). A oprócz

J) Ps. 129, 4.
352 —

tego przykazania, dał ci obietnice; a oprócz tych obietnic,


dał ci miłość swoją: miłość najszczerszą z jaką pragnie nie­
skończenie więcej, niż ty sam tego pragnąć zdołasz, i odpu­
ścić ci grzechy twoje, i uczynić cię uczestnikiem szczęśli­
wości swojej; miłość skwapliwą, z jaką sam cię uprzedza
i jakoby ubiega się o miłość twoją, jak gdyby nie mógł być
szczęśliwym bez ciebie; miłość nakoniec posuniętą aż do
zbytku: Dla zbytniej miłości swojej, którą umiłował nas ').
Wylicz, jeźli możesz, wszystko co Bóg zdziałał, i wszyst­
kie ofiary na które samego siebie poświęcił, i wszystkie
męki które wycierpiał dla przekonania ciebie dowo­
dnie o tej miłości swojej! Kiedy więc masz tę pewność,
że Bóg może ci przywrócić łaskę swoją, i przyjąć cię do
chwały swojej; kiedy wiesz że tego chce, i to ci obiecuje:
czegóż ci jeszcze może niedostawać do ufności, jeźli jedno
spełniasz jedyny, z twojej strony potrzebny warunek, jeźli
masz dobrą wolę i prawdziwie chcesz przyjąć tę nieskoń­
czoną szczęśliwość,którą Bóg ci ofiarować raczy? Wpraw­
dzie wielkie Pan wkłada na ciebie obowiązki; ale powiedz
sam, czy nie daje ci także pomocy niezliczonych, a dzi­
wnie skutecznych, abyś te obowiązki spełnić mógł? Czy
nie masz modlitwy? czy nie masz Sakramentów? Prawda
i to, że nieraz znajdziesz się w takich okolicznościach, że
łatwo w czem możesz zawinić; ale z drugiej strony, każdej
chwili niemal możesz znaleść sposobność do uczynków
miłosiernych bliźniego, i aktów' miłości, a miłość, mówi
Apostoł pokrywa wielkość yrzęchu2).
Punkt II. Im głębsza będzie bojaźń twoja, tern słu-

Efez. 2, 5.
■) I Piotr. 4 , 8.
szniej ufać możesz. Z obu stron grozi człowiekowi jedno tyl­
ko prawdziwe niebezpieczeństwo, którego słusznie bać się
powinien: ze strony Boga i ze strony siebie samego. Masz
się bać Boga i sprawiedliwości Jego; ale jeszcze bardziej
masz się bać samego siebie; masz się bać ułomności two­
jej, i namiętności twoich, i grzechów twoich, i niestałości
twojej. Lecz jeźli się boisz, więc tern samem będziesz się
miał na baczności. Niedowierzając samemu sobie, unikni3sz
niebezpieczeństwa; przeciwnie, wysoko rozumiejąc o sobie,
wdałbyś się w niebezpieczeństwo. Kto boi się Boga, po­
korą swoją zapewnia sobie obronę wszechmogącą, i będzie
wyzwolony od wszego złego: Pokornego Bóg broni i wy­
zwala *).
Lecz jest jedna szczególnie prawda, z której, gdy do­
brzeją rozważysz, największą odniesiesz pociechę. Jeźli je­
dno wierzysz tak jak potrzeba, i dobrze się przenikniesz tern
czego wiara cię uczy, więc jakkolwiek słusznie się boisz
sprawiedliwości Boskiej, sama jednak ta sprawiedliwość
uśmierzy bojaźń twoją. Zastanów się dobrze nad tern wiel-
W m

kiem słowem Sw. Augustyna: Bóg z siebie dobry, ze mnie


sprawiedliwy, to jest: Bóg dobroć swoją objawia z własnej
natury swojej, sprawiedliwość zaś objawia wedle zasługi
człowieka. Więc w twojej to mocy takie mieć zasługi, iż­
by sprawiedliwość Boska objawiła się nad tobą samą tylko
dobrocią, i miłością, i szczodrobliwością. Wiesz dobrze że
sprawiedliwości tej, której wspomnienie samo trwogą cię
przeraża, inny jeszcze jest urząd niż ten, że miota pioruny
na grzeszników^. Wiesz, że ta sprawiedliwość rozdaje także,
i to nieskończenie ochotniej, najwspanialsze nagrody. Ach!

3) Naśladow. J. Chr. Ks. 2, rozdz. 2.


Rozmyślania T. I. •2:5
żyj tylko posłuszny woli Bożej; pracuj z poświęceniem sie­
bie, jak przystało na wiernego sługę, około pomnożenia
w sobie i w drugich chwały Bożej, tak iżbyś przynajmniej
0 tej pozostałej ci jeszcze reszcie życia twego mógł kiedyś
przy końcu życia powiedzieć, jak Paweł Św.: Potykaniem
dobrem potykałem się;*) a wówczas sprawiedliwość Boska
będzie największą pociechą twoją, bo jako mówi tenże
Apostoł, winna ci będzie koronę wiecznej chwały: Naosta-
teh, mówi, odłożon mi jest wieniec sprawiedliwości, który
odda mi Sędzia sprawiedliwy -).
Tak zaprawdę! Bóg jest sprawiedliwy; i dla tego
właśnie, że sprawiedliwość Jego żądała godnego zadość­
uczynienia, miłość Jego dała ci w Osobie Jezusa Chrystu­
sa takiego pośrednika, który prosi za tobą, a nigdy nie pro­
si daremnie; i takiego rzecznika, który w moc zasług swo­
ich żąda łaski dla ciebie, i niezawodnie ją otrzymuje; i ta­
kiego nareszcie Zbawiciela, który obficie, owszem i prze-
obficie, jako mówi Duch Święty, płaci za ciebie cenę oku­
pu twojego.
Śmiem więc, o Boże! powoływać się na samąż spra­
wiedliwość Twoją; bo kiedy mogę Ci ofiarować Syna Twe­
go jako własność moją, gdyż Ty sam darowTałeś mi Go,
1 On także darował mi samego siebie; kiedy przez Niego
i z Nim mogę Ci ofiarować grzeszne ale skruszone serce
moje, pewien jestem tego, że znajdę miłosierdzie u Ciebie.
Śmiem jakoby wyzywać sprawiedliwość Twoją, i tak mó­
wić do Ciebie: „Ukarz mię, Boże! jeźli to nieprawda, że Je­
zus nieskończenie więcej jest dobry, niż ja jestem zły;

b II. Tymot. 4, 7­
-) lamze, 4, 4.
ukarz mię, jeźli to nieprawda, że nieskończenie więcej upo­
dobałeś sobie w świętości Syna Twego, niźli się brzydzisz
grzechami moimi. Tak więc sama sprawiedliwość Two­
ja w pociechę mi się obraca, i na niej polega nadzieja mo­
ja. W Tobie, Panie położyłem nadzieję moją, nie będę za­
wstydzeń na wieki!" *).

ROZMYŚLANIE LIV.
M*rzypo w ieść o d rze w ie fig o w e m , c z y li
o g o d n ych ow o ca ch p o k u ty .
I. Czas wielki, byś zaczął już czynić owoce pokuty.
II. Jakie to mają być owoce.

Pierwszy punkt wstępny. Postaw się w duchu między


rzeszą uczniów Jezusowych, i słuchaj jako Pan po dwa-
kroć im oznajmia, iż jeźliby pokuty nie czj-nili, wszyscy
pospołu poginą, i na potwierdzenie tej przestrogi opowiada
im przypowieść o drzewie figowem*2).
Drugi punkt wstępny. O Boże! oświeć rozum mój, skrusz
j utwierdź serce moje: sama tylko Twoja światłość mocna
jest odegnać te ciemności, któremi grzeszne skłonności moje
chcą mi zakryć prawdę Twoją, bo prawda Twoja jest im
przeciwną; i tylko moc ona która z Ciebie jest, może mi
dać zwycięstwa nad ułomnością moją.
Punkt I. Czas wielki, byś zaczął czynić godne
owoce pokuty. Miał niektóry figowe drzewo wsadzone

J) Ps. :*o, 2.
2) Luk. i 3 , 5 .
t • • i ł *17 7 * •

w winnicy swojej: i przyszedł szukając na nim owocu,


i nie znalazł. Po tylu staraniach jakie około ciebie uczy­
nił, miał Pan Bóg bezwątpienia prawo spodziewać się
z ciebie owoców szczerej pobożności i prawdziwej cnoty.
Czy znalazł je ?
Przedstaw sobie ono piękne drzewo figowe: patrz ja­
kie mocne ma konary, jak gęstym pokryło się liściem: wy­
soki mur je osłania, a korzenie jego spoczywają w gruncie
wybornym. Czegóż mu jeszcze mogło niedostawać? Nie
było nigdy drzewa szczęśliwiej zasadzonego, i posiadają­
cego pomyślniejsze do płodności warunki, a jednak stoi
bezpłodne! Ach! ty sam, przyznaj, jesteś tern płonnem
drzewem figowem. Bóg cię posadził w winnicy Kościoła
swego, jako drzewo które wsadzone jest nad ściekaniem
wód;') od urodzenia twego postawił cię u samego źródła
łaski; mogłeś, gdybyś był chciał, ciągle czerpać ze skar­
bów nieprzebranego miłosierdzia Jego. Boski Sprawca win­
nicy polewał cię łzami i krwią swoją: bo nad kimże płakał
Pan Jezus, jeźli nie nad tobą? A Sakramenta które przyj­
mowałeś, zkądże mają dzielność swoją, jedno z zasług mę­
ki i śmierci Pana Jezusa ? Od samego dzieciństwa twego
Bóg podawał ci wszelkie sposobności i ułatwienia ku do­
bremu, i mówił do ciebie: „Oto masz łaskę moją, abyś
szedł i owoc przynosił, a owoc twój zostawał'1). Patrzaj,
by ci nie stoczył owocu twego robak miłości własnej; po­
mnij że tylko to jest trwałem, co uczynione jest dla mnie".
Tak więc dzięki najłaskawszej Opatrzności Twojej, o Boże!
wyszedłszy z łona matki mojej, przeszedłem na łono Ko­
ścioła Twego, który jako druga matka karmił mię, naprzód
mlekiem niemowląt, a potem i Chlebem mocnym. Jakąż
troskliwość okazywałeś nademną, ile najprzedniejszych
darów Twoich darowałeś mi w latach młodości mojej
i dalszych nauk moich; i potem też, gdym wyrósł na mę­
ża, i aż do tej chwili, jakby pasmem nieprzerwanem roz­
ciągnąłeś nademną cały szereg niezliczonych i przeobfi­
tych łask! A ja tymczasem przy tylu i takich o mnie sta­
raniach Twoich, o zgrozo! wydałem Tobie tylko marne
liście, tylko pozory cnót, conajwięcej nieudolne i bezsku­
teczne, choć może dobre, chęci! A czy na tern już koniec?
Czy tylko tern przeciw Tobie zawiniłem, żem jako drzewo
płonne pozostał bez dobrych uczynków'? Ach, podobno
nie pozostałem bez uczynków'' złych! Podobno byłem
szkodliwą w duchowmej winnicy Twojej latoroślą! Po­
dobno oziębłością i niewdzięcznością zelżyłem dary Two­
je ! Podobno i zgorszenie dawałem, z ujmą dla chwały
Twojej, i ze szkodą dla bliźnich!
I rzekł do sprawcy winnicy: Oto trzy lata są jako
przychodzą szukając owocu na tej fidze, a nie najduję.
Wytnijże ją ; przecz i ziemię zastępuje? l). Słuszny to
wyrzut, i kara najsprawiedliwsza. Chciałbyś może cier­
pliwość Boską uczynić wspólniczką zatwardziałości twojej,
i mieć z niej zachętę do niewdzięczności bez końca? Czyli
bogactwy dobrotliwości Jego, i cierpliwości, i nieskwapli-
wości gardzisz? ~). Miłosierdzie Boskie ociąga się z kara­
niem, ale sprawiedliwość Boska nie dopuszcza wiecznej
bezkarności. Oto trzy lata są... O Boże! dłużej już niż

l) Łuk. 13, 7.
'-*) Rzym. 2, 4.
338

trzy lata zawodzę oczekiwanie Twoje. Ach! i dziś jeszcze


gdy Boskiem okiem Twojem, którem przenikasz skrytości
mej duszy, przeglądasz z kolei wszystkie gałęzie tego drze­
wa: rozum, pamięć, wolę, i szukasz na niem tych owoców',
których sprawiedliwie żądasz z niego: cóż na niem znaj­
dziesz? Jakie wadzisz wemnie myśli, i wspomnienia, i uczu­
cia? Przychodzę szukając owocu, a nie najduję! Cóż
zatem pozostaje, jedno on straszny wyrok na wycięcie?
„Dobądź miecza twrego śmierci, i przetnij już pasmo tego
życia nieużytecznego, kiedy daremne nad niem miłosier­
dzie moje: Wytnijże ją. Na co się zda w winnicy mojej,
takie drzewro, które tylko zły owoc rodzi?”
O Boże! wyznaję żem nie spełnił tego, czego chciała
odemnie ojcowska Opatrzność Twoja. Chciałeś bym święte-
mi uczynkami napełnił dni życia mego, a jam je napełnił
grzechami. Gdybyś wdęc teraz, Panie, wziął odemnie dary
Tw^oje, ukarałbyś mię tak, jak tego wymaga sprawiedliwość
Twoja; i choć przygnieciony brzemieniem gniewu Twego,
musiałbym przecie wyznać, iżeś spraiciedliwy jest, Panie,
i prawy sąd Ttuój1). Lecz czy jużbezpowTOtnie skończyło
się dla mnie królestwo miłosierdzia Twego? Czy już żadnej
nie masz nadziei byś się jeszcze nademną zmiłował?
A on odpowiadając rzekł mu: Panie, zaniechaj je j
i na ten rok, aż ją okopam i obłożę gnojem, a jeźliby dalcc
owoc; a jeźli nie, napotem ją wytniesz2). ,,Jeszcze ten
rok miej cierpliwość”, mówi do pana sprawca winnic}’:
„jeszcze ten ostatni raz usłuchaj prośby mojej. Podwmję
starania i pilności około naprawy złego przyrodzenia tego*

*) Ps. :i8 , 137.


*J,i Łuk. 1.°, 8.
drzewa, a może jeszcze obfitym owocem wynagrodzi tobie
długą niepłodność swoją; gdyby i ten raz jeszcze zawio­
dło nadzieję nasze, niech już wówczas będzie w ogień
wrzucone“.
Tak i za tobą przyczyniła się do Boga można bardzo
Pośredniczka. Ach! jakież to szczęście twoje, że masz
w niebie Matkę, która tak cię kocha, i taki ma wpływ
u Boga, że za Jej przyczyną wszystkiego spodziewać się
możesz. I jeźli, jako powiada Św. Bernard, takie jest po­
stanowienie Boże, by wszystko dobro przychodziło na lu­
dzi przez Maryę, więc bez wątpienia i to, że jeszcze żyjesz,
i że Bóg ci jeszcze łask swoich użycza, nie komu innemu
zawdzięczasz, jedno wstawieniu się Panny Maryi. Byłbyś
zginął w zaślepieniu i w oziębłości twojej; ale Marya uj­
rzała niebezpieczeństwo twoje, i wzruszyło się macierzyń­
skie Jej serce: „Synu“, rzekła do Jezusa, „zlituj się nad tym
sługą niewiernym. Prawda że aż nadto zasłużył na gniew
Twój, i dziwna cierpliwość Twoja, żeś go znosił tak długo.
Lecz oto uciekł się pod moją obronę; a wszak i jemu je­
stem Matką, kiedy sam mi go oddałeś za syna, gdyś umie­
rał na krzyżu. I on też nieraz sam siebie ofiarował na
cześć moją, i wzywał mię, i czcił mię... Nie mogę go opu­
ścić ; o Jezu, Synu mój! wstrzymaj jeszcze ten straszny
wyrok, na który zasłuż}'!; dopuść, niech jeszcze nowych
około niego starań dołożę, a może w końcu sam zbytek
łaskawości Twojej nawróci go i zbawi.“ Tak prosiła za
Tobą Marya, a prośba Maryi nie może być daremną; więc
na prośbę Matki, jeszcze ci Pan Jezus przedłużył życia
i czasu do poprawy!
Błogosław więc, duszo moja, Zbawicielowi twemu,
i Najświętszej Matce Jego; a nie ociągaj się dłużej skorzystać
360

z drogiego daru łaski Bożej: pomnij na to, że nadużycie


tej nadzwyczajnej dobroci Pańskiej musiałoby pociągnąć
za sobą pomstę nadzwyczajną i tern cięższe karanie.
Punkt II. Na czeni się zasadza prawdziwa pokuta.
Prawdziwka pokuta zasadza się na tern, abyś czynił owoc,
a yodny owoc pokuty x), jak go żądał Św. Jan Chrzciciel
od rzesz, przepowiadaniem jego skruszonych. Gdyby ono
płonne drzewko figowce, choć jeszcze na czwarty rok zacho­
wane, taki sam znowoi, jak poprzednich trzech lat, mały
i zły owoc było zrodziło gospodarzowi winnicy, jaki był­
by los jego ? Pewmo wyrok skazujący je na wycięcie nie
byłby już uległ dalszemu odroczeniu. Więc kiedy chcesz,
by Bóg odpuścił ci i wr wieczną niepamięć puścił grzechy
tw^oje, czyń za nie pokutę godną, to jest odpowiednią wiel­
kości obrazy jaką wyrządziłeś Bogu, i wielkości miłosier­
dzia jakie Bóg okazał nad tobą; pokutę taką, iżbyś miał
z niej uspokojenie dla duszy tw’ojej, i dobrą otuchę w go-
1
dzmę śmierci.
■ / • t

Ncnuróćcie się, tak mówi Pan przez usta Ezechiela


Proroka, oznajmując ci, jakiej to żąda od ciebie pokuty,
a czyńcie pokutę ze wszech nieprawości waszych... Od­
rzućcie od siebie wszystkie przestępstwa wasze, któremi-
ście przestępowali, a uczyńcie sobie serce nowe i ducha
noweyo: czemu macie umrzeć, domie Izraelów ? 2). Oto
słyszysz, czego Bóg żąda od ciebie, i co przy pomocy la­
ski Jego uczynić możesz i powinieneś: masz żałować
i obrzydzić sobie złości które popełniłeś, masz odmienić
drogi twoje, masz odnowić serce i umysł twój. Zbyt dłu-

') Mat. 8.
-) Ezech. 1 8 , 8o, 8i.
361

go już ociągałeś się: czas już, czas choćby i rękę odciąć,


i oko wyrwać, i wszelką, jakiej Bóg żąda, spełnić ofiarę
z siebie. Czas zdobyć się na odwagę i męstwo. Wezwij
wspomożenia Pańskiego, i wołaj z Judytą: Posil mię, Pa­
nie B
oże, tej godziny!l), a potem powiedz sobie: Rze­
kłem: Terazem począł; ta jest odmiana prawicy Najioyż-
szego ! *).
Postanów sobie, w jaki cli rzeczach dzisiaj zaraz
zwyciężysz siebie samego, czyniąc wstęp do życia szcze­
rze i prawdziwie chrześciańskiego. Zmów na zakończenie
Zdrowaś Maryn, lub Pod Twoję obronę, oddając postano­
wienia twoje w opiekę Panny Maryi.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.

') Judyt, l 3, 7.
*’) Ps. 70, 11.
SPI S RZECZY
W TOMIK PIERWSZYM ZAWARTYCH.

W stęp.................................................... i
Sposób rozm yślania.......................... U
Modlitwy na zakończenie rozmyślania 16

CZĘŚĆ I.
Początki świętości chrześciańskiej, czyli prawdy od­
powiednie pierwszemu tygodniowi Ćwiczeń Św. Igna­
cego.
O D D Z I A Ł I.
O k o ń c u c z ło w ie k a i o k o ń c u ch rze ścia n in a . — O g o d n o śc i
d u s z y c h rz e ś c ia ń s k ie j.— O śro d k a ch do u ś w ię c e n ia w io d ą ­
c y c h , tak c z ło w ie k a w o gó ln o ści, j a k w szcze g ó ln o ści ch rze ­
ścian in a.

Rozmyślanie I . — O końcu człowieka............................................... 19


I.
Początkiem moim, Bóg.
II.
Końcem moim, Bóg.
III.
Nagrodą moją, Bóg. .
Rozmyślanie li. — Powtórzenie i dalsze rozwinięcie poprze­
dzającego ......................................................................... 25
I. Wszystek należę do Boga.
I I . Wszystek jestem dla Boga.
III. Bóg jest wszystkiem dla mnie.
Rozmyślanie III. — O środkach danych człowiekowi, aby do­
szedł do końca swego. A naprzód, o środkach
p rzyrodzonych............................................................... ,'łi
I. W jaki sposób rzeczy stworzone wiodą nas do
końca naszego.
II. W jaki sposób należy używać rzeczy stworzonych,
aby nas mogły przywieść do końca naszego.
364 —
S/r.
Rozmyślanie IV. — O Środkach nadprzyrodzonych danych czło­
wiekowi, aby przez nie osiągnął koniec swój . 36
I . Laski Boże.
I I . Bóg sam.
Rozmyślanie V. — Powtórzenie dwu poprzedzających . . . 40
Rozmyślanie VI. — Co to jest chrześcianin............................... 46
I . Jaka jest godność duszy chrześciańskiej.
I I . Jaka jest wysokość życia chrześciańskiego.
111. Jaki jest sposób tego życia.
Rozmyślanie VII. — Jak chrześcianin powinien się zapatrywać
na sprawę uświęcenia swojego............................... 53
I. Jako na sprawę najbliżej go obchodzącą.
II. Jako na sprawę trudną, ale konieczną.
111. Jako na sprawę bardzo naglącą.
Rozmyślanie V III. — O sposobach do nabycia świętości. A na­
przód, o skupieniu d u c h a .................................... 5y
I . Skupienie ducha nawraca do Boga.
II. Oddala pokus}’.
III. Chroni od grzechu.
Rozmyślanie IX. — O szczęśliwych skutkach życia wewnętrz­
nego, czyli skupienia w d u c h u .......................... 65
I. Prędki postęp w świętości.
II. Szczęście z pewnego względu podobne do szczę­
śliwości niebieskiej.
Rozmyślanie X . — O nieszczęśliwych skutkach rozproszenia . ~2
I. Życie nieużyteczne.
II. Życie pełne utrapienia.
III. Życie grożące złym końcem.
Rozmyślanie XI. — O drugim środku do nabycia świętości, to
jest o ćwiczeniach pobożnych............................... 73
I. Dusza wierna w wvsokim ma szacunku ćwiczenia
*

pobożne.
II. W jaki sposób okazuje swój dla nich szacunek.
Rozmyślanie XII. — O innym jeszcze skutecznym środku do
nabycia świętości, to jest o pamięci na wieczność. 84.
I. Jest wieczność.
II. Co to jest wieczność.
Ul. Jaka mnie czeka wieczność.
Rozmyślanie XIII. — Co stanowi o wieczności człowieka . . 89
I. Życie jego. ^
II. Życie bardzo krótkie.
III. Może jedna chwila.
Rozmyślanie XIV.— O trzech owocach świętych rodzących się
z pamięci na w ieczność......................................... 95
I . Mądrość w postanowieniach.
I I . Męstwo w próbach.
111. Zapał do dobrych uczynków.
365

O D D ZIAŁ II.
Jak B ó g k a rze za g rzech , a tem sam em uczy n as, co to
j e s t g r z e c h .— C o to j e s t g r z e c h ś m ie r t e ln y .— J a k ie są sk u ­
tk i j e g o . — O n i e k t ó r y c h s z p e tn ie js z y c h grzech ach : o zgor­
s z e n iu , o ś w ię to k r a d z k ie j K o m u n ii. — O g r z e c h u p ow sze­
d n im , o o z ię b ło ś c i, o n a d u ż y c iu ła s k B o s k ic h .
S tr.
Rozmyślanie XV .— O karze za g r z e c h .................................... loa
1 Za grzech Aniołów.
II. Za grzech pierwszych rodziców.
III. Za grzech którego z ludzi już potępionych, choć
mniej zgrzeszył, niż ja.
Rozmyślanie XVI — Co to jest grzech, w odniesieniu do Boga. 111
1. Grzech wyrządza Bogu największą zelżywość.
II. Bóg bardzo żywo czuje tę zelżywość.
Rozmyślanie XVII. — Jakie skutki sprawuje grzech śmiertelny
w duszy c z ło w ie k a .............................................. 119
I. Co straciłeś przez grzech
II. Jak nisko spadłeś.
Rozmyślanie XVIII — O zgorszeniu.............................................. 125
I. Zgorszenie jest grzechem z natury swojej bardzo
wielkim.
II. Jest grzechem na świecie bardzo powszechnym.
Rozmyślanie XIX. — O Komunii św iętokrad zkiej..................... i 33
I . Jest to grzech nad wszelkie inne grzechy najohy­
dniejszy, ze względu na zelżywość jaką wyrzą­
dza Bogu.
II. Jest to grzech nad wszelkie inne grzechy najszko­
dliwszy, ze względu na kary, jakie ściąga na
grzesznika
Rozmyślanie XX. — O upadku Św. Piotra. A naprzód, o przy­
czynach tego grzechu............................................... 140
1. Zarozumiałość.
U. Opieszałość.
III. Nierozwaga.
Rozmyślanie XXI. — Jeszcze o zaprzaniu się Św. Piotra . . 140
1. Jakie były okoliczności tego grzechu.
II. Jak wielki to był grzech.
Rozmyślanie XXII. O grzechach własnych............................... 152
I. Jakie mnóstwo tych grzechów.
II. Jaka brzydkość ich.
III. Jak wielka złość ich i wielkość ze względu na nis-
kość winowajcy.
366 —
S tr.
Rozmyślanie XXIII .— Powtórzenie poprzedzających rozmyślań,
czyli krótkie zebranie pobudek do znienawidze­
nia g rz e c h u ................................................................ 107
Rozmyślanie XXIV. — O źródłach grzechu, t. j. o namiętnościach. 168
I. Każda namiętność jest groźną.
II. Najgroźniejsza namiętność ukrywana, bo cięższe
z niej rodzą się grzechy.
Rozmyślanie XXV. ~ O pysze, która jest początkiem wszel­
kiego g r z e c h u ......................................................... 169
I. Dla czego Bóg nienawidzi pychy nad wszelkie
inne grzechy.
11. Dla czego i my jej nienawidzić powinniśmy.
Rozmyślanie XXVI. O pysze. -Ciąg dalszy . . . . . . 170
1. Jako każdy człowiek narażony jest na pokusę pychy.
11. W jaki sposób walczyć z nią powinien.
Rozmyślanie XXVII. O łakomstwie, czyli o przywiązaniu do
pieniędzj'. — Jakie skutki sprawuje ta namięt­
ność.-- Przykład J u d a s z a .................................... 182
1. Łakomstwo zaślepia.
11. Łakomstwo zatwardza i usposabia do wszelkich
grzechów.
III. Łakomstwo wiedzie do śmierci bez pokuty i do
potępienia wiecznego.
Rozmyślanie XXVIII . — O przywiązaniu do uciech światowych 187
1. Uciechy światowe rzadko kiedy są bez grzechu.
II. Jeszcze rzadszy ten, ktoby widział w nich grzech.
Rozmyślanie XXIX .— O marnowaniu czasu............................... 194
1. Jaki to grzech.
11. Jakie stąd płyną grzechy.
Rozmyślanie XXX .— O marnowaniu czasu.— Ciąg dalszy . . 199
I. Rzadko kto wolny jest od tej winy.
U. Jak się od niej uchronić
Rozmyślanie XXXI.— O zaniedbywaniu łask Boskich . . . 206
1. Jaki to grzech.
II. Jakie kary za sobą pociąga.
Rozmyślanie XXXII . — O grzechu powszednim. A naprzód,
jakiego rodzaju to g r z e c h ........................................... 218
1. Czego uczy wiara o grzechu powszednim.
IŁ Jakie z tej nauki wypływają wnioski.
Rozmyślanie XXXIII.— Jakie skutki i jakie kary pociąga za
sobą grzech p o w sze d n i......................................... 218
I. Skutki grzechu powszedniego.
U. Kary za grzech powszedni.
Rozmyślanie XXXIV.— O o z ię b ło ś c i................................................ 224
I . Oziębłość jest stanem duszy zdrożnym.
I I . Jest stanem duszy groźnym.
367
S /r .
'Rozmyślanie XXXV.— O środkach przeciwko oziębłości . . 23o
I. Modlitwa.
II. Umartwienie.
W. Zastanowienie.

O D DZ I A Ł III.
O śro d k a ch p r z e c iw k o g rz e c h o w i, to je s t o p am ięci n a
rz e c z y o sta te czn e : śm ierć, sąd i p ie k ło .— O n a w r ó c e n iu do
B o g a .— O m iłosierd ziu B o sk ie m .

Rozmyślanie XXXVI.— O ś m ie r c i............................................. 239


I.
Co to jest śmierć.
II.
Jaka jest pożyteczna bojażń śmierci.
Rozmyślanie XXXVII.— O śmierci sprawiedliwego.....................- 246
I. Sprawiedliwy umierając, z pociechą wspomina na
przeszłe życie swoje.
II. Z pokojem przyjmuje śmierć.
III.
Z weselem czeka wieczności.
Rozmyślanie XXXVIII.— O trojakiem w godzinę śmierci udrę­
czeniu duszy oziębłej.............................................253
I. Bolesne rozłączenie.
I I . Gorżkie wspomnienia.
III. Straszne widoki na wieczność.
Rozmyślanie XXXIX O godzinie śmierci. Rozmyślanie za
pomocą przyłożenia zm ysłó w ..............................209
Rozmyślanie XL. — O sposobie przygotowania się naśmierć . 265
I. Uczyń to, czego w godzinę śmierci może już nie
będziesz mógł uczynić.
U. Uczyń teraz to, co w godzinę śmierci koniecznie
będziesz musiał uczynić.
III. Uczyń teraz to, co w godzinę śmierci rad będziesz
żeś uczynił.
Rozmyślanie XLI. — Jako ustawiczna pamięć na śmierć zape­
wnia niechybnie szczęście dobrejśmierci . . . 272
I. Ciągła pamięć na śmierć wyzwala od grzechu.
II. Odrywa od rzeczy znikomych.
III. Daje wielką ufność przy śmierci.
Rozmyślanie XLII.— O sądzie po ś m i e r c i ...............................279
I. Co na Chrzcie otrzymałeś.
II. W co na Chrzcie uwierzyłeś.
III. Co na Chrzcie obiecałeś.
Rozmyślanie XLII! .— Jaka będzie chwała i szczęśliwość duszy
sprawiedliwej na sądzie ostatecznym . . . . 284
1. Ze względu na znaki, które sąd ten poprzedzą.
368
-S/r-
II.
Ze względu na okoliczności, w jakich się sąd ten
odbędzie.
III. Ze względu na wyrok, jakim się sąd ten zakończy.
Rozmyślanie XLIV.— Co czeka grzesznika na sądzie ostatecznym. 29o
i. Pozwanie na sąd.
II. Zawstydzenie.
III . Potępienie.
Rozmyślanie XLV.— O p i e k l e ..................................................... 299
I. Co to jest piekło.
II. Dla kogo jest piekło.
Rozmyślanie XLVI.— Jeszcze o piekle. Rozmyślanie za po­
mocą przyłożenia zm ysłów ..................................... 3o 8
Rozmyślanie XLVIi. —O powrocie syna marnotrawnego do ojca 3 13
I. Jak mądrze syn marnotrawny zastanawia się nad sobą.
II. Jak mężnie spełnia uczynione postanowienie.
111. Jak szczęśliwe znajduje przyjęcie w domu Gjcowskim.
Rozmyślanie XLV1II. O trzech dziwnych sprawach miłosier­
dzia Boskiego nad grzesznikiem.......................... 320
I. Bóg czeka grzesznika cierpliwie.
II. Szuka go usilnie.
III. Przyjmuje go z weselem.
Rozmyślanie XLIX.— O Sakramencie Pokuty. A mianowicie,
jakie to miłosierdzie Bóg okazuje nad grzeszni­
kiem przez rozgrzeszenie sakramentalne . . . 327
Rozmyślanie L. — W jaki Sposób należy korzystać z Sakra­
mentu P o k u t y .......................................................... 332
1. Przyjmuj go często.
U. Przyjmuj go jaknajgodniej.
Rozmyślanie LI.— O nawróceniu Św. Piotra. A naprzód, jaką
z tego nawrócenia każdy, choćby najciężej zgrze­
szył, otuchę brać może i powinien . . ^ . . 338
I. Czego Pan Jezus nas uczy przez nawrócenie S. Piotra.
U. Jak wielkie w tem nawróceniu okazał miłosierdzie
swoje.
Rozmyślanie LII.— Piotr Św. w nawróceniu swojem zostawił
nam wzór prawdziwej pokuty................................ 344
I. Piotr Św. opłakuje grzech swój.
II. Porzuca go.
III. Naprawia go.
Rozmyślanie LIII.— O ufności chrześciań sk iej.......................... 351
I. Bój się Boga. ale więcej ufaj.
II. Im głębsza bojaźń twoja, tem słuszniej ufać możesz.
Rozmyślanie LIV. — Przypowieść o drzewie figowem, czyli
o godnych owocach pokuty..................................... 355
I. Czas wielki, byś zaczął już czynić owoce pokuty.
II. Jakie to mają być owoce.

K O N IE C TOMU P IE R W S Z E G O .

You might also like