Professional Documents
Culture Documents
Motto: „Powinniśmy robić to, co przynosi pożytek innym, a pozbyć się tego, co przynosi innym
cierpienie.”
Szantidewa
Jacziekała udał się do klasztoru geszie Szarała Rinczen Dragpe i zobaczył go otoczonego uczniami. Przez kilka dni
słuchał nauk, lecz nie usłyszał tego, co go interesowało. Po zakończeniu nauczania Szarała Rinczen Dragpe
spacerował wokół stupy. Jacziekała też się tam udał ze swoją matą medytacyjną, a gdy się spotkali, rozłożył matę i
prosił nauczyciela, by usiadł po czym opowiedział mistrzowi historię o znalezionych pod poduszką Cziakszinpy
naukach, o tym że są dla niego pożyteczne i sprawiają, że czuje się szczęśliwy. Zapytał też, czy są one szlachetne,
czy nie. Odpowiedź brzmiała: „To czy te nauki będą dla ciebie pożyteczne, czy nie zależy tylko od ciebie. Jeśli
chcesz osiągnąć poziom Buddy to będą one dla ciebie bardzo cenne, nie ma innej metody niż ta”. Jacziekała porosił
mistrza o przekaz tych nauk. Geszie odparł: „Aby otrzymać przekaz tych nauk musisz tu pozostać na dwanaście
lat”. Jacziekała bez wahania odrzekł: „Mogę zostać nawet do śmierci, proszę udziel mi nauk”. Geszie udzielił mu
przekazu. Jacziekała praktykował Oświeconą Postawę, urzeczywistnił ją i stworzył siedmiopunktowy trening
umysłu, by w ten sposób przynosić pożytek istotom. Siedem punktów treningu oznacza siedem kroków rozwoju na
tej drodze.
Siedmiopunktowy trening umysłu
1. Wprowadzenie Pierwszy punkt to praktyki wstępne i nauki podstawowe. Tu zaliczamy nyndro składające się z
dwóch aspektów, sesji medytacyjnych i wskazówek do praktyki oraz czterech podstawowych rozmyślań. Po
pierwsze trudno jest otrzymać, a łatwo stracić właściwości związane z ciałem. Drugie rozmyślanie dotyczy śmierci i
przemijalności, trzecie to kontemplacja nad prawem karmy, przyczyny i skutku, a czwarte to obserwacja samsary.
Jeżeli będziemy tylko znać słowa tych czterech podstawowych prawd, nie przyniesie nam to żadnego pożytku,
natomiast gdy będziemy medytować nad ich znaczeniem, uda nam się pokonać samsarę.
2. Ćwiczenie się w rozwijaniu Oświeconej Postawy Punkt drugi to główna część ścieżki czyli ćwiczenie się w
rozwijaniu Oświeconej Postawy. Aby móc ją praktykować musimy ją zrozumieć. Oświecony umysł ma dwa aspekty:
relatywny i absolutny – natura pustki umysłu.
Relatywna bodhiczitta
Relatywna bodhiczitta dzieli się na bodhiczittę aspiracji i bodhiczittę zastosowania. Jedziemy do Indii, do Bodhgaja i
to że chcemy tam jechać to nasze aspiracje. Wyrażamy życzenie chęci osiągnięcia stanu buddy dla dobra
wszystkich istot. Przykładem bodhiczitty zastosowania jest nasza podróż do Indii. Wcześniej wyrażone życzenie
realizujemy, wykonujemy działania, które mają na celu przynoszenie pożytku innym, ma to związek z sześcioma
paramitami. Druga bodhiczitta opiera się na pierwszej, jedna jest podstawą drugiej. Oznacza to, że bez aspiracji
nie będzie zastosowania i odwrotnie. Jeśli praktykujemy jedynie życzenia, nie osiągniemy stanu buddy. Przywołując
poprzedni przykład możemy powiedzieć, że jeżeli nigdy nie będziemy chcieli pojechać do Bodhgaja, to raczej się
tam nie udamy, natomiast jeśli zawsze będziemy tylko chcieli tam polecieć, ale nie udamy się tam, nigdy tam nie
dotrzemy. Jedynie wtedy, gdy oba warunki będą spełnione, cel zostanie osiągnięty. Praktyka rozwijania relatywnej
bodhiczitty odbywa się poprzez trzy kroki:
•przygotowanie
•praktyka
•i to, co robimy pomiędzy sesjami medytacyjnymi.
Przygotowanie do praktykowania obu rodzajów Oświeconej Postawy jest takie samo. Praktykujemy ją tak, jak w
powyższym cytacie: „Całą zasługę, zyski i wszystkie zwycięstwa…” Aby praktykować bodhiczittę potrzebujemy
miłości i współczucia. Miłość w tym kontekście oznacza, że życzymy wszytkim istotom szczęścia i przyczyny
szczęścia. Współczucie jest życzeniem, aby wszystkie istoty były wolne od cierpienia i jego przyczyny, czyli
negatywnych działań i przeszkadzających uczuć. Trudno byłoby nam rozwinąć nagle taką miłość i współczucie.
Dlatego robimy to stopniowo, najpierw myślimy o tych, którzy byli dla nas najbardziej kochający, o rodzicach.
Stawiamy przed sobą matkę i przypominamy sobie jej dobroć i miłość jaką nam okazała. Przypominamy sobie, że
miała wielki problem gdy przez dziewięć miesięcy byliśmy w jej brzuchu, miała ciężki czas od momentu poczęcia,
aż do czasu naszych narodzin. Wyobraźmy sobie samych siebie przejedzonych. Nie czujemy się z tym komfortowo.
Nasza mama musiała chodzić z wielkim brzuchem przez prawie rok. Jeśli się przejemy, to bierzemy leki i
następnego dnia wszystko w naszym żołądku wraca do normy, a ona musiała znosić tę niewygodę przez długi czas.
Gdy nadchodził czas opuszczenia brzucha, niezależnie od tego czy byliśmy osobą ubogą czy królem, istniał tylko
jeden sposób na wydostanie się z ciepłego brzucha mamy. W tym momencie istnieje niebezpieczeństwo, że gdy ta
droga wyjścia jest zbyt wąska, życie dziecka i matki jest zagrożone. Po narodzeniu maluszek nie jest w stanie
zrobić nic poza oddychaniem, całą pracę wykonują rodzice. Zdarza się też, że w ciągu dnia i nocy dziecko budzi się
z powodu głodu lub mokrej pieluszki i wtedy matka budzi się by się nim opiekować. Pomimo że mamy usta i ręce,
nie potrafimy samodzielnie jeść, a matka niepytana o pomoc karmi nas, poi i dba o nas, spełnia nasze życzenia,
nawet gdy nie potrafimy ich wyrazić. Mamy też nogi, ale nie umiemy jeszcze chodzić, naszym nauczycielem
chodzenia była mama, która prowadziła nas za rączki. Uczyła nas też mówić, wyjaśniała słowa i ich znaczenie. Gdy
mieliśmy 6 – 7 lat rodzice posłali nas do szkoły, potem gdy byliśmy starsi, ciągle korzystaliśmy z dóbr rodziców i z
ich pieniędzy. W wieku 16 – 20 lat, kiedy przeżywaliśmy najpiękniejszy czas, wszystko zawdzięczaliśmy miłości
naszych matek. Niektórzy pną się po szczeblach kariery, stają się naukowcami, politykami, biznesmenami, ale gdy
przyjrzymy się przyczynie tego sukcesu spostrzeżemy, że stoją za nim nasi rodzice. Dlatego właśnie powinniśmy
pamiętać o miłości naszej matki. Gdyby tylko nas urodziła i zostawiła samym sobie, z pewnością umarlibyśmy i
ktoś wyrzuciłby nas na śmietnik.
Za pomocą tej metody powinniśmy koncentrować się na dobroci i miłości naszej matki. Gdybyśmy udali się w
podróż, ktoś zaprosiłby nas na obiad, napewno bylibyśmy temu dobroczyńcy bardzo wdzięczni, pomimo że
wydarzyło się to tylko raz. Rodzice karmili nas przez lata, zapewniali nam dach nad głową przez długi czas. Jeśli
będziemy się koncentrować na miłości naszej matki do nas, naturalnie wyłoni się współczucie do niej. Kiedy to
współczucie pojawia się w nas powinniśmy je rozprzestrzeniać na innych ludzi, na tych których lubimy, przyjaciół,
dzieci. Pamiętamy, że współczucie oznacza, chęc wyzwolenia istot z cierpienia. Po tym, gdy uda nam się rozwinąć
współczucie do wszystkich przyjaznych istot, powinniśmy starać się rozprzestrzeniać je również wobec istot
pozostających w światach głodnych duchów, zwierząt, w piekłach, na ludzi cierpiących, samotnych, starych i
chorych, którymi nikt się nie opiekuje lub takich, którzy nie są w stanie zarobić na leki i własne utrzymanie.
Myślimy też o tych, którzy żyją w dobrobycie, lecz mimo to robią głupie rzeczy i odradzją się w niższych sferach
istnienia. Najtrudniej współczuć wrogom naszym i naszych rodziców. Rozwijamy współczucie wobec wszystkich bez
wyjątku czujących istot. Robimy to dlatego, że nie istnieje żadna istota, która nie była naszą matką choć raz w
przeszłości, a wtedy gdy nią była troszczyła się o nas z taką samą dobrocią, z jaką robiła to nasza matka w tym
życiu. Wszystkie nasze matki cierpią, mimo że żadnej z nich się to nie podoba, dla żadnej z nich nie jest to
przyjemne. Dzieje się tak dlatego, że nie wiedzą, jak pozbyć się przyczyny cierpienia, czyli negatywnych działań.
Wszystkie istoty chcą być szczęśliwe, lecz nie znają metod, by to osiągnąć. Powinniśmy więc rozwinąć w sobie silne
uczucie, by pomóc istotom pozbyć się cierpienia. Tak samo jak te istoty okazywały nam miłość, w ten sam sposób
powinniśmy zrobić wszystko, by wyeliminować ich cierpienie. W tej praktyce nie możemy w rzeczywisty sposób dać
im szczęścia ani odebrać cierpienia, ale możemy wyobrazić sobie, że to robimy.
Ta praktyka nazywa się tonglen czyli wysyłanie i branie. Dobre uczucia dzielimy ze wszystkimi istotami, a cały
dyskomfort i cierpienie odbieramy od nich. Cierpienie, którego doznają teraz, jest rezultatem czegoś, co wcześniej
nagromadziły. Jeśli teraz działają w niewłaściwy sposób i pod wpływem przeszkadzających uczuć, może nie cierpią
w tym momencie, ale to pojawi się jako skutek później. Wykonując tonglen bierzemy na siebie zarówno cierpienie
przeżywane przez nie obecnie jak i przyczynę cierpienia, która jest w nich zasiana. Jeśli zrobimy to dobrze,
powinniśmy być bardzo szczęśliwi. Wyobrażamy sobie, że zdrowe ciało, wszelkie dobra i cały majątek
podarowujemy innym bez nadziei, że kiedykolwiek otrzymamy coś w zamian. Jeśli nam się to uda, jeśli istoty coś
od nas otrzymają, powinniśmy się z tego bardzo cieszyć. Pożytek płynący z medytacji tonglen jest niezmierzony. W
życiu codziennym powinniśmy zaniechać działań przynoszących cierpienie i wzmacniać te, które są pożyteczne.
Jeżeli tylko będziemy sobie wyobrażać, że pobieramy cierpienie wszystkich istot, a w rzeczywistości będziemy
działać inaczej, to nie przyniesie nikomu pożytku.
3. Aktywność pomiędzy sesjami Punkt trzeci dotyczy tego, co robimy pomiędzy sesjami, czyli trzech trucizn
umysłu. Niewiedza, pożądanie i niechęć wyzwalają trzy rodzaje reakcji wobec trzech grup ludzi, czy też
przedmiotów, które spotykamy. Pożądanie budzi się w nas wobec ludzi, których lubimy, niechęć do tych, których
nie lubimy, a niewiedza wobec tych, którzy są nam obojętni. Jeśli pomiędzy sesjami medytacyjnymi pojawia się w
nas pożądanie, uświadamiamy sobie, że to uczucie nie pojawia się jedynie w nas samych, ale że jest tendencją
wszystkich istot. Wyrażamy życzenie, żeby całe pożądanie przeszło na nas i byśmy uwolnili je całkowicie od tego
uczucia tak, by go nie doświadczały do momentu oświecenia. Obiektów obojętnych, ani przyjemnych, ani
nieprzyjemnych, nie doświadczamy w żaden określony sposób. Jest to przejawianie się niewiedzy, pomieszania. W
taki sam sposób powinniśmy się obchodzić z gniewem i niechęcią. Wyrażamy życzenie, żeby istoty na zawsze były
wolne od tych przeszkadzających uczuć.
5. Podsumowanie wszystkich nauk mówiących o tym jak się zachowywać w tym życiu.
Te nauki dzielimy na pięć mocy pomagających w rozwijaniu bodhiczitty.
•Moc intencji, aspiracji to życzenie, aby nasz umysł nie był oddzielony od Oświeconej Postawy, od teraz aż
do oświecenia.
•Moc nawyku. Nie musimy słyszeć nauk, powinny one stać się częścią nas, nawykiem.
•Moc białego nasienia lub dobrego nasienia właściwego działania, np. okrążanie stup, medytacja,
powtarzanie mantr, pokłony.
•Moc skruchy. Uświadamiamy sobie, że od niemającego początku czasu byliśmy przywiązani do naszego ja
– przyczyny cierpienia – i dlatego wyrażamy skruchę. Nie pozwalamy się ponieść temu nawykowi,
wyrażamy życzenia, aby go odciąć.
•Moc życzeń oznacza, że cokolwiek dobrego robimy, darujemy zasługę innym istotom: „Obym był w stanie
doprowadzić wszystkie istoty do stanu buddy”. „Niech oba aspekty bodhiczitty towarzyszą nam dniem i
nocą”,. „Oby negatywne przeszkody stały się krokiem na drodze w rozwijaniu Oświeconej Postawy”.
6. Pomiar rozwoju podczas treningu umysłu. Główną metodą jest to, jak bardzo zmniejszyło się nasze lgnięcie
do ego. Mniej ego oznacza mniej przeszkadzających emocji, mniej nagromadzonej złej karmy, a to z kolei oznacza,
że oświecenie nie może być daleko.
7. Unikanie zadawania innym cierpienia. Wskazówki dotyczą tego, jak nie szkodzić innym z premedytacją.
Cokolwiek jesteśmy w stanie zrobić, by przynieść pożytek innym, powinniśmy to robić. Codziennie praktykujemy
dobrą motywację, by przynosić pożytek innym.
To były krótkie i esencjonalne wyjaśnienia lodziong. Przekazanie ich w normalnym tempie zabrałoby tydzień. Autor
i systematyzator lodziong, Jacziekała, pobierał te nauki przez 12 lat.
Szierab Gjaltsen Rinpocze, wysoki lama linii Karma Kagyu. Nazywany jest maniłą. Jest to tytuł nadawany
mistrzom, którzy powtórzyli w medytacji Kochających Oczu przynajmniej miliard mantr OM MA NI PE ME HUNG.
XVI Karmapa Rangdziung Rigpe Dordże wyświęcił Szieraba Rinpocze na mnicha w Rumteku. Szierab był wyjątkowo
uzdolnionym uczniem, opanował wszystkie aspekty tradycyjnych studiów buddyjskich, od sutr i tantr, przez rytuały
i muzykę, aż po wiedzę, sztukę i kompozycję. Rinpocze ma wiele aktywności. Jest mistrzem trzyletnich odosobnień
w ośrodku Pharping. Wybudował oraz nadzoruje klasztor dla setki mniszek w zachodnim Katmandu. Kilka razy w
roku prowadzi w swoim klasztorze na wzgórzu Swajambu praktyki niungne i Kochających Oczu. Bierze w nich
udział kilka tysięcy uczniów. Na przestrzeni wielu lat wypowiedziano tam 15 miliardów mantr Kochających Oczu.
Jego styl nauczania jest głęboki, przystępny dla zachodniego słuchacza i bezpośredni, a nauki zabarwione są dużą
dozą humoru, praktycznych porad i opowieści.