You are on page 1of 2

Stanisław Wokulski urodził się około 1835 r, w zubożałej rodzinie szlacheckiej.

Gdy ojciec
stracił majątek, zaczął pracować jako subiekt w winiarni Hopfera. Częste kontakty ze
studentami Akademii Medycznej i Szkoły Sztuk Pięknych rozbudzały w młodym Wokulskim
chęć zdobywania wiedzy. Wierzył, że dzięki temu będzie miał szansę na lepsze życie. Czynił to
wbrew woli ojca, który twierdził, że nie wiedza, a majątek decyduje o wartości człowieka. W
dzień pracował, zaś w nocy się uczył, początkowo w Szkole Przygotowawczej, a następnie
rozpoczął studia w Szkole Głównej. Studiował jednak niecały rok, gdyż właśnie wybuchło
powstanie styczniowe i Stanisław Wokulski wziął w nim udział, za co został zesłany na
Syberię do Irkucka. Tam całkowicie poświęcił się nauce, a jego odkrycia zyskały uznanie
petersburskich profesorów. W 1870 roku wrócił do kraju z nadzieją, że i w ojczyźnie znajdzie
szerokie pole działania. Bardzo się rozczarował, miał trudności w znalezieniu pracy. Dzięki
protekcji Ignacego Rzeckiego otrzymał posadę w sklepie Minclowej, wdowy po Janie Minclu.
Rok później się z nią ożenił. Nieszczęśliwy związek z kobietą o gwałtownym usposobieniu
trwał tylko 5 lat. Starsza od niego żona prawdopodobnie zażyła tajemniczego eliksiru, który
miał przywrócić młodość, dostała zakażenia krwi i zmarła, pozostawiając mu niemały
majątek. Dlatego często wypominano Wokulskiemu jego małżeństwo z Minclową,
podkreślając jego interesowność. On przyznał się, że faktycznie ożenił się z nią bez miłości,
lecz starał się być uczciwym i wiernym mężem, jak mówił pani Wąsowskiej:

“Byłem bardzo lichym mężem, ale za to, jak człowiek kupiony, byłem najlepszym subiektem
i najwierniejszym jej sługą.”

Po śmierci Małgorzaty Stanisław powierzył zarządzanie sklepem Rzeckiemu, a sam powrócił


do pracy naukowej. Pewnego wieczoru Rzecki namówił go na pójście do teatru i wtedy
pierwszy raz ujrzał panną Izabelę Łęcką i zakochał się w niej do szaleństwa. Od tego
momentu stał się innym człowiekiem, robił wszystko, by zbliżyć się do Izabeli i zyskać jej
uczucie. By być godnym kandydatem na męża dla arystokratki, dał się namówić bogatemu
kupcowi Suzinowi na zastawienie całego majątku odziedziczonego po Minclowej i wyjechał za
granicę, gdzie zajmował się dostawami broni dla wojska podczas wojny rosyjsko-tureckiej.
Dziesięciokrotnie pomnożył swój majątek, z powodzeniem mógł otworzyć w Warszawie drugi
sklep oraz zawiązać spółkę handlową z kupcami rosyjskimi. Jego fortuna stale rosła, zarówno
dzięki zwiększającym się obrotom sklepu, czy dzięki współpracy z przedsiębiorczym Suzinem
oraz w wyniku działania spółki sprowadzającej na rynek polski tanie towary rosyjskie.
Zdobywał on coraz wyższą pozycję w kraju, zapraszany był do warszawskich salonów. By
zdobyć serce Izabeli, musiał udawać wielkiego pana. Zaczął jeździć własnym powozem,
spacerować po Łazienkach. Dla niej postarał się o dokument potwierdzający jego szlacheckie
pochodzenie, gdyż zarzucono mu przynależność do stanu mieszczańskiego. O
odwzajemnienie swych uczuć Wokulski walczył głównie za pomocą środków materialnych.
Dla jej przyjemności organizował kosztowne koncerty zagranicznych artystów, wykupił przez
podstawionych ludzi licytowaną starą kamienicę Łęckich, regulował długi pana Tomasza. W
końcu dla Izabeli wyrzekł się sklepu i sprzedał go Szlangbaumowi, gdyż według panny
Łęckiej, kupiec nie był godny jej ręki. Bohater czuł się wewnętrznie rozdarty i wiedział, że dla
niej wyrzekł się dawnych ideałów:

“Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków? To są moi – ci, którzy leżą
tam na śmietniku i może dlatego są nędzni, a będą jeszcze nędzniejsi, że ja chcę wydawać
po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla. Głupi handlarzu, podły człowieku!
…. “

Zawsze był wrażliwy na krzywdę innych, niepokoił go los najbiedniejszych mieszkańców


miasta, zwłaszcza bezrobotnych nędzarzy z Powiśla. W miarę możliwości starał się im
pomagać. Młodej prostytutce Marii, którą spotkał żarliwie modlącą się w kościele pomógł
zerwać z nałogiem i wrócić na drogę uczciwego życia. Udzielał pomocy finansowej
Wysockiemu, który niegdyś pracował u niego, a który miał na utrzymaniu liczną rodzinę. To
przez Łęcką uciekł do Paryża w nadziei, że zapomni o niej, po tym, jak go upokorzyła flirtując
ze Starskim podczas wizyty u Łęckich. Po długim czasie zrozumiał, że Izabeli i ludziom z jej
sfery nie jest potrzebny on sam, ale jego pieniądze. Starał się nie myśleć o niej, oddając się
licznym rozrywkom. Spotkał się z profesorem Geistem, uczonym i wynalazcą, który
proponował mu współpracę. Pewnie by został na stałe w Paryżu, gdyby nie list od prezesowej
Zasławskiej z krótką wzmianką o Izabeli. Dlatego zdecydował się wrócić. W końcu panna
Izabela Łęcka, ulegając radom krewnych i znajomych, przyjęła jego oświadczyny. Jednak
Wokulski niezbyt długo cieszył się z osiągniętego celu. Hipokryzja w zachowaniu ukochanej
jest nazbyt widoczna. Podczas podróży do Krakowa, Izabela flirtowała ze Starskim, nie
zważając zbytnio na obecność Wokulskiego. Ujrzał prawdziwe oblicze ukochanej, która nie
mając pojęcia, że Stanisław rozumie język angielski, kpiła z niego, wyrażała się o nim
pogardliwe. Pod pretekstem otrzymania pilnej wiadomości wysiadł z pociągu, próbował
popełnić samobójstwo. Po powrocie do Warszawy popadał stopniowo w depresję, zerwał
wszystkie kontakty z arystokracją. Szuman i Rzecki starali się przywrócić przyjacielowi chęć
do życia. Ignacy chciał go zeswatać z panią Stawską, która od dawna w nim się kochała, lecz
on kategorycznie ją odrzucał. Zrezygnował z udziału w spółce do handlu ze Wschodem,
sprzedał cały majątek, rozdał pieniądze w testamencie i znikł, wyjeżdżając z Warszawy w
nieznanym bliżej kierunku. Właściwie nie wiadomo, czy popełnił samobójstwo, czy wyjechał
do Paryża do profesora Geista.

Wokulski poniósł klęskę jako romantyk i pozytywista. Jako romantyczny kochanek poświęcił
wszystko dla kobiety, która była sensem jego życia. Klęską skończyły się także jego
pozytywistyczne dążenia, by pracą i wiedzą służyć ludzkości, pomnażać dobro kraju. Jak
powiedział o Wokulskim doktor Szuman: “Umarł przywalony resztkami feudalizmu.”

You might also like